Bisurmanie i banderowcy

Bisurmanie i banderowcy

Stanisław Michalkiewicz  tygodnik „Goniec” (Toronto)    9 lipca 2023 bisurmanie

Stare kiejkuty – kiejkutami, tak samo, jak CIA – ale nie da się ukryć, że Naczelnik Państwa Jarosław Kaczyński musi być w czepku urodzony. Jak tylko ten cały pan Żalek, co to zanim trafił do PiS na posadę sekretarza stanu, to z niejednego komina wygartywał, zaczął chlapać, że pan Adam Bielan, słynny republikanin w łączności z PiS-em, utworzył organizację przestępczą i się nakradł, zaraz w podparyskim Nanterre policjant zastrzelił jakiegoś egzotycznego złodziejaszka, co to próbował uciec ukradzionym „mercedesem” – nawiasem mówiąc – na polskich numerach. Na taki sygnał inne egzotyczne złodziejaszki, co to zamieszkują przedmieścia Paryża, Marsylii i innych miast, gdzie cierpią straszliwe katusze z powodu „wykluczenia” oraz „stygmatyzacji”, aż francuski rząd, nie mogąc patrzeć na takie cierpienia, obsypuje ich socjalem, zaraz zaczęły palić samochody, rozbijać sklepy, rabować przechodniów – słowem – oddały się swoim ulubionym rozrywkom. Rząd – jak to rząd – w którym we Francji, od śmierci generała de Gaulle’a, zasiadają same eunuchy, bo jedynym mężczyzną w tym towarzystwie, jest pani Maryna Le Pen, najpierw strasznie się nasrożył i na ulicę wypuścił policję i wojsko – ale złodziejaszkowie myśleli, że będzie, jak zawsze – kiedy kurz opadnie policjanci zostaną oskarżeni o „przemoc”, a skruszony rząd powiększy im socjal – i tak, aż do następnego razu. Dodatkowej rozrywki dostarczą najwyżej „marsze przeciw przemocy”, kiedy to francuskie eunuchy, które na to wszystko muszą zarobić, wychodzą na ulice i maszerują, a złodziejaszkowie wszystkich możliwych odcieni przyglądają się temu z chodników i zataczają się ze śmiechu.

Prawdopodobnie złodziejaszkowie mają rację, skoro nawet pan Bernard Marqueritte, Francuz od lat mieszkający w Polsce twierdzi, że „Francji już nie ma”, bo „została skolonizowana” przez Arabów, Senegalczyków i wszystkich innych, kto tylko chciał. Może to prawda, bo odkąd generał Raul Salan został w 1962 roku aresztowany i skazany na dożywotnie więzienie, nikt we Francji nie wie, jak takie sprawy rozwiązywać. Generał Salan natomiast twierdził, że wystarczy zrzucić na Paryż dywizję, albo i dwie dywizje komandosów i zaraz wszyscy odzyskają poczucie rzeczywistości. Teraz jednak może być inaczej, bo złodziejaszkowie zaatakowali dom z burmistrzem w środku, a skoro piorun strzelił tak blisko, to może i eunuchowie wyzwolą się z zaczadzenia własną propagandą i każą policji i wojsku strzelać bez ostrzeżenia do każdego, kto po godzinie policyjnej znajdzie się na ulicy? Ale to zbyt piękne, żeby było prawdziwe, a poza tym – co nas to obchodzi? Sam tego chciałeś, Grzegorzu Dyndało!

Wróćmy tedy a nos moutons, czyli do Naczelnika Państwa, który do spółki z premierem Morawieckim właśnie demonstruje, jak to własną piersią zasłania Polskę przez bisurmanami. Polska, podobnie jak Węgry, nie wyraziła zgody na przymusową „relokację” migrantów, to znaczy – na przydzielanie każdemu państwu odpowiedniego kontyngentu bisurmanów i Murzynów. Nie wiadomo jednak, czy z tego powodu Polska i Węgry nie zostaną obciążone obowiązkiem zapłacenia Unii za każdego łebka, którego do siebie nie wpuszczą, jakichś pieniędzy. Pan red. Szymowski wyliczył, że może to Polskę kosztować jakieś 600 mln euro rocznie. Ładny interes! Jak jednak jest naprawdę – nie wiadomo – a nie wiadomo, bo ani rząd „dobrej zmiany”, ani też Volksdeutsche Partei Donalda Tuska, nie potrafią wyjaśnić, do czego właściwie Polska zobowiązała się wobec Unii w ratyfikowanych traktatach, a do czego nie. Jak bowiem pamiętamy, Donald Tusk jako premier tubylczego rządu oraz Książę-Małżonek, jako tubylczy minister spraw zagranicznych, 13 grudnia 2007 roku podpisali traktat lizboński bez czytania.

Czy przeczytał go przynajmniej prezydent Lech Kaczyński, który w 2009 roku ten traktat w imieniu Polski ratyfikował? To wcale nie jest takie pewne – bo że posłowie, którzy 1 kwietnia 2008 roku głosowali za ustawą upoważniającą go do ratyfikacji tego traktatu go nie czytali, to wydaje się pewne. Kto by tam czytał takie rzeczy, skoro starsi i mądrzejsi przeczytali? Toteż Naczelnik Państwa, któremu Francuzi przed jesiennymi wyborami zrobili taki prezent, natychmiast postanowił to wykorzystać i zapowiedział przeprowadzenie referendum w sprawie migrantów – czy ich chcemy, czy nie chcemy.

Jak większość, a może nawet wszystkie inicjatywy Naczelnika Państwa, to referendum jest typowym przedwyborczym działaniem pozornym. Jeśli bowiem Polska w traktatach zobowiązała się do tak zwanej „solidarności” we wszystkich głupstwach, które brukselscy wariaci wymyślą, to przeprowadzenie referendum niczego w prawno-międzynarodowej sytuacji Polski przecież nie zmieni. Zatem organizowanie tej hucpy nie ma żadnego merytorycznego uzasadnienia. Jeśli natomiast Polska w traktatach do niczego takiego się nie zobowiązała, to urządzanie referendum nie jest potrzebne, bo niby po co? Nie jest zatem potrzebne tak czy owak, ale na pewno zostanie przeprowadzone, bo znakomicie nadaje się ono do uwodzenia wyznawców Jarosława Kaczyńskiego i PiS.

Jak się okazuje – nie tylko ich. Oto szef Volksdeutsche Partei Donald Tusk, który do tej pory podlizywał się dobrym paniom w rodzaju pani Janiny Ochojskiej, która bardzo brzydko się starzeje i w zasadzie nie ośmielał się sprzeciwiać uszczęśliwianiu Polski migrantami, nagle, ni stąd, ni zowąd zadekretował, że „Polacy” muszą „odzyskać kontrolę nad swoim państwem i jego granicami”, bo Jarosław Kaczyński planuje sprowadzić tutaj mnóstwo bisurmanów. To może być prawda, bo mimo sprzeciwu w sprawie „relokacji migrantów”, do Polski po cichu napłynęły tłumy Pakistańczyków, Hindusów, Bengalczyków. Uzbeków, Tadżyków, nie mówiąc już o Ukraińcach, którzy zostali w dodatku obdarowani socjalem i emeryturami. Pakistańczycy, Bengalczykowie i inni wprawdzie pracują – co widać na ulicach miast, po których rozwożą pizzę. Jednak obrazki ze scen myśliwskich w Paryżu, które rządowa telewizja pokazuje na okrągło, działają odstraszająco, toteż nie można wykluczyć, że ktoś starszy i mądrzejszy powiedział Donaldu Tusku: „wiecie, rozumiecie, Tusk. Wy się opamiętajcie, bo będzie z wami brzydka sprawa”. Na takie dictum natychmiast przypomniał on sobie o granicach. Zaraz tedy pryncypialnie skrytykowała go moja faworyta, Wielce Czcigodna Joanna Scheuring-Wielgus, która z bisurmanami wiąże chyba jakieś zagadkowe nadzieje. Z tego powodu perspektywa jednej listy Volksdeutsche Partei, na której znaleźliby się kandydaci innych partii drobniejszego płazu, chyba w odległą przyszłość się oddala.

Tymczasem na 7 lipca, tuż przed 80 rocznicą rzezi wołyńskiej, Episkopat Polski razem z episkopatami ukraińskimi, to znaczy – grekokatolickiego ukraińskiego kościoła narodowego, prawosławnej cerkwi i rzymskich katolików, planuje podpisanie deklaracji o pojednaniu pod hasłem “przebaczamy i prosimy o przebaczenie”. Jest to formuła w stu procentach zgodna z fałszywą tezą ukraińskiej polityki historycznej, że w 1943 roku na Wołyniu i w Małopolsce Wschodniej trwała „wojna domowa”. Jest to teza fałszywa, bo żeby mówić o wojnie, wszystko jedno – domowej, czy nie – muszą być przynajmniej dwie strony wojujące. Tymczasem UPA nie była żadną stroną wojującą, tylko stroną mordującą Polaków, których ówczesne władze Rzeczypospolitej, ze strachu przed Churchillem, pozostawiły na pastwę okrutnych morderców. Nie było zatem „stron wojujących”, tylko strona mordująca i strona mordowana.

Skoro zatem Episkopat Polski zdecydował się ostentacyjnie żyrować ten oczywisty fałsz, to musimy postawić pytanie – którego właściwie Pana słucha – czy tego z Nieba, czy tego z Waszyngtonu?

Stały komentarz Stanisława Michalkiewicza ukazuje się w każdym numerze tygodnika „Goniec” (Toronto, Kanada).

Są ofiary tajemniczego “Wołynia” (pewnikiem pseudonim jakiegoś rosyjskiego zbrodniarza), a w dodatku ofiary “niewinne”… Pamięć ICH łączy!.

Warzecha OSTRO o Dudzie. „Czegoś takiego nawet postkomuna nie odstawiała”

9.07.2023 czegos-takiego-nawet-postkomuna-nie-odstawiala

Łukasz Warzecha oraz Andrzej Duda i Wołodymyr Zełenski.
Łukasz Warzecha oraz Andrzej Duda i Wołodymyr Zełenski. / foto: prt sc z YouTube/namzalezy.pl / PAP (kolaż)

Publicysta Łukasz Warzecha w mocnych słowach skomentował złożenie zniczów przez prezydentów Polski i Ukrainy w kościele w Łucku, co określono jako hołd złożony „wszystkim niewinnym ofiarom Wołynia”. – Czegoś takiego nawet postkomuna nie odstawiała – pisze Warzecha.

Prezydenci Polski i Ukrainy, Andrzej Duda i Wołodymyr Zełenski, wzięli w niedzielę udział w “nabożeństwie ekumenicznym” [sic!!!] v w katedrze w Łucku, oddając hołd „niewinnym ofiarom Wołynia” w 80. rocznicę Rzezi Wołyńskiej.

W wyniku ludobójczych działań na Wołyniu zginęło ok. 100 tys. Polaków.

Razem oddajemy hołd wszystkim niewinnym ofiarom Wołynia! Pamięć nas łączy! Razem jesteśmy silniejsi” – możemy przeczytać na Twitterze Kancelarii Prezydenta. Internauci zwracają uwagę na to, jakich słów użyto, by poinformować o oddaniu hołdu.

Po pierwsze we wpisie znalazły się słona o „niewinnych ofiarach”. „A były jakieś winne ofiary Wołynia?” – pyta jedna z komentujących osób. Drugi aspekt, to stwierdzenie, że były to „ofiary Wołynia”, zamiast napisania wprost, że chodzi o ludobójstwo ukraińskie dokonane na Polakach.

https://nczas.com/2023/07/09/duda-i-zelenski-oddali-hold-niewinnym-ofiarom-wolynia-ustaliliscie-kto-ich-mordowal/embed/#?secret=ecsseyJJi8#?secret=aEP4wFKqfZ

„Zły, niedobry Wołyń”

„Żarty z pogrzebu: Ludzie żyli sobie spokojnie, aż przyszedł “Wołyń” i pozamiatał. Zły, niedobry Wołyń” – kpi publicysta Rafał Otoka-Frąckiewicz.

Kancelaria Prezydenta @prezydentpl

Razem oddajemy hołd wszystkim niewinnym ofiarom Wołynia! Pamięć nas łączy! Razem jesteśmy silniejsi.

Zdjęcie

„Co to za kpiny?”

Dwa wpisy, w odpowiedzi na zdjęcie opublikowane przez Kancelarię Prezydenta, zamieścił na Twitterze publicysta Łukasz Warzecha. „»Ofiarom Wołynia«? Co to za kpiny? Pan prezydent postanowił się skompromitować do reszty? Co z ekshumacjami? PiS protestuje, gdy jest mowa o »ofiarach nazistów«, a tu używa jeszcze bardziej ordynarnego eufemizmu” – pisze Warzecha.

Łukasz Warzecha @lkwarzecha

W drugim z wpisów publicysta stwierdza, iż „to jest nawet na swój sposób zabawne, gdyby nie było tak cholernie smutne. Poziom zakłamania pana prezydenta, lawirowanie, unikanie powiedzenia wprost, o co chodzi – czegoś takiego nawet postkomuna nie odstawiała”.

„A zatem są ofiary tajemniczego Wołynia (pewnikiem pseudonim jakiegoś rosyjskiego zbrodniarza), a w dodatku ofiary »niewinne«. Czyli pewnie był też winne″ – kontynuuje Warzecha.

„»Pamięć nas łączy«. Niby jak? Jaka pamięć?

Gdzie to połączenie, skoro przez gardło żadnemu z panów nie przejdzie nawet, że Polaków mordowali Ukraińcy? I jeszcze ten rytualny okrzyk »razem jesteśmy silniejsi«″ – dodaje publicysta.

Zdaniem Warzechy „władza próbuje coś dać domagającym się godnej pamięci zbrodni Ukraińców na Polakach, ale im bardziej próbuje, tym bardziej okazuje się żałośniejsza, żenująca i godna pogardy″.

„Proszę mi wierzyć, widząc ten cyrk naprawdę bardzo mocno się powstrzymuję, żeby nie rzucić grubym słowem wobec głowy państwa. Powstrzymuje mnie jedynie szacunek dla urzędu. Bo nie dla człowieka. Ten straciłem całkowicie″ – podsumowuje Łukasz Warzecha.

https://nczas.com/2023/07/09/nie-mial-zadnych-watpliwosci-ze-ukraincy-zamierzaja-wyrznac-polakow/embed/#?secret=iP37mk8VqA#?secret=FeGGKIXM75

================================================

Uzup.:

Warszawa nie potrafi zająć stanowiska, które oparłoby wspólne relacje na prawdzie historycznej i wymagało od Kijowa tej prawdy uznanie. Obecność prezydenta w Łucku także, niestety, wygląda na pewne „teatrum”.

Na koncie Twittera Andrzeja Dudy pojawiły się wpisy po polsku i po angielsku, których adresatem jest bardziej zagranica. „Wersja polska” nie pozostawia wątpliwości: „razem z Prezydentem @ZelenskyyUa oddaliśmy hołd pomordowanym Polakom” – pisze Andrzej Duda.

Po angielsku pojawi się trochę inny tekst, akcentujący „końcowe konsultacje przed rozpoczynającym się za dwa dni szczytem NATO w Wilnie” i „skuteczne wsparcie Ukrainy w dążeniu do członkostwa w Sojuszu”.

W sprawie Wołynia jest jedynie o „złożeniu świadectwa przyjaźni w obliczu trudnej historii”. Dość anonimowo i zapewne żadna zagraniczna agencja tym się nie zainteresuje, a nawet nie zrozumieją o co chodzi. Wersja dla „tubylców” znad Wisły i „dyplomatyczny unik” dla zagranicy…

Skandal goni skandal. Hucpy ciąg dalszy. Obraza pamięci ofiar Wołynia. To nie głowa państwa, ale główka państwa, bardzo mała…

Skandal goni skandal. Hucpy ciąg dalszy. Obraza pamięci ofiar Wołynia

skandal-goni-hucpe

To nie głowa państwa, ale główka państwa, bardzo mała.

Zgodnie z przewidywaniami słudzy Ukrainy et consortes „ludzie podli, mali lub tchórzliwi” po raz kolejny wpisali się w haniebny proceder pozorów i manipulacji związanych z rocznicą ludobójstwa, rzezi na Wołyniu.

Premier bez asysty strony ukraińskiej stawia w polu sklecony z gałęzi krzyż, a potem kładzie kwiaty pod pomnikiem z oderwanym polskim godłem, z napisem maskującym prawdę, a towarzyszy mu wzięta znikąd modelka od roznegliżowanych zdjęć na Instagramie.

To jest miara sukcesu tej władzy w walce o pamięć o pomordowanych na Wołyniu.  Łukasz Warzecha/Twitter/

Kolejnej absurdalnej wypowiedzi dopuścił się Abp Gądecki, który podczas odprawionej Mszy św. w Parośli na Ukrainie, miejscu męczeństwa Polaków powiedział o “Szczerym uznaniu odpowiedzialności każdej ze stron – lub przynajmniej gotowość do jej szukania

Uznanie odpowiedzialności żydów w komorach gazowych, odpowiedzialności Polaków rozstrzeliwanych pod murami warszawskich kamienic, odpowiedzialności polskich oficerów zamordowanych strzałem w tył głowy, w Katyniu, odpowiedzialności Polaków zarąbanych siekierami i polskich niemowląt przebijanych widłami na Wołyniu, to bez wątpienia nowy wątek w najnowszej wersji historii.

Zareagował ks. Isakowicz-Zaleski:

Obawiam się, że zasada, iż dialog zakłada UCZCIWE intencje każdej ze stron, w przypadku Episkopatu nie ma zastosowania: przez kilkanaście lat biskupi mieli niezliczoną liczbę okazji, by raz wreszcie powiedzieć nie tylko “prawdę”, ale i “całą prawdę i tylko prawdę”. Ewaryst Fedorowicz/TT/

Głosy krytyki płyną z każdej normalnej strony. Do skandalicznych wypowiedzi Dudy nawiązali w swojej rozmowie redaktor Paweł Lisicki i Wojciech Cejrowski.

– Uważam, że w tym kontekście to nie głowa państwa, ale główka państwa, bardzo mała. Po pierwsze, wpakował się w ten lapsus z widłami, bo gdyby prezydent miał na bieżąco historię Wołynia przećwiczoną, to by mu te widły nie przyszły do głowy. Chlapnąłby czymś innym. Gdyby prezydent pamiętał maturę z religii, albo przygotowanie do Komunii św. i przykazania kościelne, to pamiętałby, że zmarłych trzeba pochować, bo to obowiązek katolika. Tym się zajmuje ks. Isakowicz-Zaleski – dbałością o groby. Każdy ksiądz zajmuje się też rozpoznawaniem sytuacji dobro-zło. Jeśli zło miało miejsce, to ono nie może sobie tak zostać w nieskończoność – wskazywał Cejrowski. /… Lisicki: Myślałem, że to manipulacja…/

Kłamliwą narrację antynarodowych socjalistów z PiS rozbił nawet “niepokorny komercyjnie”, bywalec pisowskich salonów, Rafał Ziemkiewicz:

Wbrew demagogii uprawianej przez najbardziej wzmożonych wyznawców PiS, to nie ci, którzy domagają się większej stanowczości polskich władz w sprawie pamięci Wołynia i ukrócenia kultu Bandery, służą imperialnym interesom Rosji.

Służą im właśnie ci, którzy usiłują ukraińskie ludobójstwo sprzed osiemdziesięciu lat zamieść pod dywan i zrelatywizować bełkotem o „tragicznych wydarzeniach”, oferując zamiast prawdy o minionych zbrodniach jakieś żenujące, kiczowate „pojednania”, wspólne wybijanie na bębnach „rytmów pokoju” i warsztaty kulinarne /Wołyń na jaki pozwoliliśmy/

Ukraino i Polsko! — Biskupi ! Dlaczego nie pozwalacie pochować naszych matek i ojców zamordowanych przez OUN-UPA i SS Galizien?

Ukraino i Polsko! Dlaczego nie pozwalasz pochować naszych matek i ojców zamordowanych przez OUN-UPA i SS Galizien?

Ks. Isakowicz-Zaleski z transparentem dot. rzezi wołyńskiej. Wezwano policję

oprac. Anna Lewicka z-transparentem-dot-rzezi-wolynskiej

Na konferencję poświęconą obchodom 80. rocznicy rzezi wołyńskiej krewny ofiar ludobójstwa dokonanego na Wołyniu ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski udał się z transparentem z napisem: “Ukraino! Dlaczego nie pozwalasz pochować naszych matek i ojców zamordowanych przez OUN-UPA i SS Galizien?“. Interweniowała policja.

W piątek w Warszawie odbyła się konferencja dotycząca obchodów 80. rocznicy rzezi wołyńskiej.

Interwencja policji

W Domu Arcybiskupów Warszawskich pojawił się ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski z transparentem z napisem: “Ukraino! Dlaczego nie pozwalasz pochować naszych matek i ojców zamordowanych przez OUN-UPA i SS Galizien?”.

Wezwano policję.

Różnych rzeczy się spodziewałem, ale nie tego, że urzędnicy Pałacu Arcybiskupów Archidiecezji Warszawskiej naślą policję na Rodziny Ofiar Ludobójstwa za ten transparent. Spisano mnie i p. Antoniego, którego w 1944 r. jako niemowlę uratowała matka. I to ma być “pojednanie i przebaczenie”? – skomentował na Twitterze ks. Isakowicz-Zaleski.

Wszystko z winy „urzędników kościelnych”.[Cały ten “episkopat” to urzędnicy... MD]

Najpierw nie pozwolili wejść, a później wezwali policję, choć nikt nie zakłócał konferencji. I to w dniu, gdy premier Mateusz Morawiecki, stawiając krzyż z patyków, zapewniał, że “nie spocznie aż nie pochowana Ofiar” – napisał w mediach społecznościowych ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski.

Wcześniej ks. Isakowicz-Zaleski poinformował, że nie przyjął zaproszenia na kościelne obchody. – Ja będę stał przed katedrą z transparentem upominając się o prawdę i pochówek ofiar ludobójstwa dokonanego na Wołyniu i w Małopolsce Wschodniej – poinformował.

Zapowiedział, że będą mu towarzyszyły osoby, które 15 czerwca 2023 r. podpisały list rodzin ofiar ludobójstwa oraz osób walczących o ich upamiętnienie do episkopatów w Polsce i Ukrainie.

Nie dostaliśmy odpowiedzi na ten list, a rozmowy, które miały miejsce, nie przyniosły rezultatu. Abp Stanisław Gądecki uważa, że w orędziu, które ma zostać podpisane, powinna zostać użyta formuła: “przebaczamy i prosimy o przebaczenie”. A rodziny uważają, że ta formuła nie powinna zostać użyta – wyjaśnił.

Upamiętnienie zbrodni wołyńskiej

Przypomniał, że rodziny i środowiska walczące o upamiętnienie zbrodni wołyńskiej zgłosiły trzy postulaty. – Po pierwsze, w liście była wyraźna prośba, żeby nazywać ludobójstwo po imieniu, bez eufemizmów, bez półprawd. A niestety, w tej informacji, która została rozesłana przez Konferencję Episkopatu Polski, jest zaproszenie na obchody “tragicznych wydarzeń na Wołyniu”. My się z tym nie zgadzamy. “Tragiczne wydarzenie” to może być huragan czy trzęsienie ziemi. A to było ludobójstwo” – podkreślił.

Dodał, że rodziny domagają się godnego pochówku ofiar. – Ani strona państwowa, ani strona kościelna nie podejmuje realnych działań. Ten temat jest pomijany. Mówi się o przebaczeniu, o pojednaniu, natomiast nie ma mowy o tym, że te ofiary nie zostały pochowane – zastrzegł.

Przeszkoda na drodze do pojednania

Trzecią przeszkodą na drodze do pojednania jest – zdaniem ks. Isakowicza-Zaleskiego – “gloryfikacja zbrodniarzy”. – Na kościelnych obchodach ma być obecny zwierzchnik Ukraińskiego Kościoła Greckokatolickiego abp Światosław Szewczuk, a przecież to cerkiew greckokatolicka nadal gloryfikuje zbrodniarzy i uważa ich za bohaterów narodowych .

Ks. Isakowicz-Zaleski dodał, że nie wie również, czy planowane są oficjalne obchody państwowe 80. rocznicy zbrodni wołyńskiej. – Rodziny nie zostały zaproszone, na stronie pana prezydenta Andrzeja Dudy nie ma żadnej informacji – mówił.

Zbrodnia w Parośli

Zbrodnia w Parośli w powiecie sarneńskim była pierwszym atakiem oddziału Ukraińskiej Powstańczej Armii na polską wieś. Uznawana jest za początek ludobójstwa na Polakach, nazywanego rzezią wołyńską. Masowego mordu dokonano 9 lutego 1943 r., kilka tygodni po podjęciu decyzji o rozpoczęciu mobilizacji sił UPA.

Oddział “Dowbeszki-Korobki” dowodzony przez Hryhorija Perehijniaka wszedł do Parośli przedstawiając się jako oddział partyzantki sowieckiej. Mieszkańców przekonano, by położyli się na podłodze w swoich domach i pozwolili się związać. Dzięki temu mieliby uniknąć podejrzenia i zemsty Niemców za “dobrowolne” goszczenie i karmienie partyzantów. Związanych Polaków zamordowano siekierami, nie oszczędzając kobiet i dzieci. Z rzezi ocalało 12 rannych osób. Najmłodsza z ofiar zbrodni w Parośli miała kilkanaście miesięcy.

Ocknąłem się po jakimś czasie, głowa mnie bolała. To cud, że nie zacząłem jęczeć, bo oni jeszcze byli w domu. Czekałem, byłem sparaliżowany strachem, udawałem nieżywego. Wtedy usłyszałem, jak mama odezwała się płaczliwym głosem. Ukrainiec poszedł, zamachnął się siekierą, rąbnął i zapanowała cisza. Potem trącali nas butem, sprawdzali, czy żyjemy. Nie wiem, jak to się stało, że wytrzymałem, że nie próbowałem uciekać – wspominał jeden z ocalonych, Witold Kołodyński. Masakrę przeżyła także jego młodsza o cztery lata siostra. Wieś nie została spalona, lecz pozostała opustoszała aż do lipca 1943 r. Dopiero wówczas została podpalona, wraz z innymi polskimi miejscowościami.

Dziś Paroślę porasta las. Jedynym śladem są prostokątne pagórki w miejscach dawnych zabudowań.

Po odejściu z Parośli oddział Perehijniaka zamordował 15 Polaków w Toptach. Planował również atak na pobliski Wydymer, ale z uderzenia zrezygnowano z powodu nieprzybycia innego oddziału UPA.

Zamordowani zostali pochowani w zbiorowej mogile. Na kurhanie masowej mogiły w 1974 r. miejscowy Ukrainiec Anton Dorofijewicz Kowalczuk wzniósł pamiątkowy krzyż z informacją, że zbrodni dokonali jego rodacy. Po odzyskaniu niepodległości przez Ukrainę obok krzyża ustawiono tablicę, na której wymieniono nazwiska wymordowanych rodzin.

“Za nimi trudy, za nimi męka… Tym co na zawsze odeszli – Pamięć Święta” – głosi upamiętniający ich napis.

Odpowiedzialny za zbrodnię Perehijniak zginął już 22 lutego 1943 r. w Wysocku na Wołyniu w starciu z Niemcami. Była to konsekwencja dokonanego przez niego ataku na posterunek żandarmerii niemieckiej i ich kolaborantów we Włodzimiercu w nocy z 7 na 8 lutego 1943 r.

Mateuszku? Komu ten Latawiec? Czy obecny z panem był Kawaler Orderu Orła Białego Wołodymyr Zełeński??

Czy obecny z panem był Kawaler Orderu Orła Białego Wołodymyr Zełeński?

Mateuszku? Komu ten Latawiec?

Morawiecki wciągnął dżinsy i „uczcił” ofiary UPA. W szczerym polu za pomocą dwóch kijów.

Zginęli. W wypadku samochodowym czy podczas powodzi?”

Czy obecny z Panem był Kawaler Orderu Orła Białego Wołodymyr Zełeński?

morawiecki-w-szczerym-polu-buduje -latawic

Premier warszawskiego rządu, Mateusz Morawiecki, pojawił się w Ostrówkach na Ukrainie, by uczcić ofiary Rzezi Wołyńskiej. Internauci zarzucają premierowi, że sposób, w jaki to zrobił, jest „upokarzający” dla Polaków.

„Oddałem hołd pamięci ofiarom Rzezi Wołyńskiej w nieistniejącej wsi Ostrówki, której mieszkańcy wymordowani zostali przez oddziały UPA” – napisał na Twitterze Mateusz Morawiecki i udostępnił zdjęcia, na których widać, jak stawia krzyż w szczerym polu.

„Krzyż”, o którym mowa, to dwie gałęzie złączone ze sobą gwoździem. Taki sam krzyż mógłby wykonać dziesięciolatek podczas spaceru po lesie.

„Budujesz latawiec…?” – zgryźliwie pytają premiera internauci.

„Pan chyba żartuje? Ten krzyż z patyków i polski premier. To się nie dzieje… Kiedy pochowacie ofiary rzezi leżące w dołach i studniach? Ta wasza niemoc jest porażająca” – pisze ktoś inny, przypominając, że Ukraina wciąż nie zgodziła się na ekshumacje ofiar ludobójstwa, by można je było godnie pochować.

„Wbił kawał drąga w polu, gdzie nikt nie przechodzi, sam bez najważniejszych polityków ukraińskich” – czytamy w kolejnym komentarzu.

Do tego amatorskiego krzyża nie dołączono żadnej tablicy, która informowałyby, dlaczego go tam postawiono.

Tak naprawdę w Polsce lepiej upamiętnia się ofiary wypadków drogowych krzyżami stawianymi pod drzewami i w rowach, bo są na nich zazwyczaj odpowiednie tablice, a pod nimi palą się znicze.

Tymczasem tu mówimy o największym i najokrutniejszym ludobójstwie, jakiego doświadczył naród polski.

Już wcześniej zarzucano rządowi w Warszawie, że nie planuje żadnych odpowiednich obchodów rocznicy tamtych strasznych wydarzeń. Teraz jednak Mateusz Morawiecki do reszty rozwścieczył wszystkich tych, którzy już wcześniej zarzucali rządzącym nieodpowiednie podejście do sprawy.

Na kolejnych zdjęciach wstawionych przez Morawieckiego widzimy, jak premier pozuje pod pomnikiem upamiętniającym ofiary. Napis na pomniku informuje, że mieszkańcy Ostrówek „zginęli”, a nie zostali zamordowani. Nie napisano, w jaki sposób zginęli. Wiele osób słusznie zauważa, że uwłacza to pamięci ofiar.

– pytają internauci pod wpisem.

Warto też zwrócić uwagę na to, jak wygląda samo zdjęcie. Premier ma na sobie jeansy i bluzę z kapturem. Państwo nie tylko nie podjęło się organizacji odpowiednich obchodów rocznicy Rzezi Wołyńskiej, ale zdaniem części komentujących uwłacza ofiarom przez osobę premiera, który postanowił uczcić ich pamięć w stroju, w którym równie dobrze mógłby się wybrać na grzyby.

Premierowi towarzyszą także inne osoby, które są ubrane tak, jakby właśnie wróciły z zakupów w markecie lub pracy w ogródku.

Internauci zwracają uwagę na nieobecność ukraińskich oficjeli. W przypadku uczczenia pamięci zbrodni nazistowskich, Niemcy wysyłają na obchody przedstawicieli najwyższych władz – np. prezydenta.

Czy obecny z Panem był Kawaler Orderu Orła Białego Wołodymyr Zełeński lub ktoś przez niego desygnowany?” – czytamy w komentarzach internautów.

Podejście rządu w Warszawie do rocznicy Rzezi Wołyńskiej, ludobójstwa dokonanego na polskiej ludności cywilnej przez ukraińskich nacjonalistów, to hańba i wstyd dla obecnego obozu władzy.

Skandal w Domu Arcybiskupów Warszawskich. Ks. Isakowiczowi-Zaleskiemu i Polakom z Wołynia przedstawiciele Episkopatu nasyłają policję – i to cały zastęp policji.

Skandal w Domu Arcybiskupów Warszawskich. Ks. Isakowiczowi-Zaleskiemu przedstawiciele Episkopatu nasyłają policję – i to cały zastęp policji.

(fot. Wspólnota i Pamięć/Twitter)

W Domu Arcybiskupów Warszawskich odbyła się w piątek konferencja poświęcona ludobójstwu wołyńskiemu. Wzięli w niej udział abp Stanisław Gądecki oraz zwierzchnik Ukraińskiego Kościoła Greckokatolickiego abp Światosław Szewczuk. W oficjalnych komunikatach KEP pisała o obchodach „tragicznych wydarzeń na Wołyniu”. Przy okazji konferencji doszło do skandalu…

 

Na miejscu pojawili się między innymi ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski oraz świadek ludobójstwa, Antoni Dąbrowski. Trzymali baner wzywający Ukrainę do uczczenia ofiar ludobójstwa. W efekcie… na miejsce została wezwana policja, aby usunąć baner. Baner został pod naciskiem zwinięty, ale księdzu Tadeuszowi udało się udzielić wywiadu licznie zgromadzonym na miejscu mediom.

Stowarzyszenie “Wspólnota i Pamięć”

@WspolnotaPamiec

Konferencja w Domu Arcybiskupów Warszawskich @ArchWarszawska

zakończyła się skandalem – na miejsce została wezwana policja, aby wyrzucić stamtąd ks.

@IsakowiczZalesk

i świadka ludobójstwa Antoniego Dąbrowskiego. Powód? Trzymanie baneru wzywającego do pochówków ofiar. 1/2

Zdjęcie

Jeżeli arcybiskup zaprasza, to niech napisze: zapraszam na obchody… ofiar ludobójstwa, a nie bolesnych wydarzeń czy tragicznych wydarzeń”. Trzeba żyć w prawdzie, a nie w takim kłamstwie. To jest oczywiście na rękę Rosji. Jakby cofnięto zakaz pochówku ofiar, który jest oficjalnie od 10 lat, to propaganda Putina nie miałby już co robić. Jak można w XXI wieku nie pochować ofiar? Jedzie premier, bierze dwa kije, zbija krzyż, który jutro zostanie usunięty. Co to jest? Tam mają być cmentarze, ekshumacje, pochówki, imiona i nazwiska – mówił  kapłan. 

Ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski skomentował później wydarzenia na Twitterze. „Różnych rzeczy się spodziewałem, ale nie tego, że urzędnicy Pałacu Arcybiskupów naślą policję na Rodziny Ofiar Ludobójstwa za ten transparent. Spisano mnie i p. Antoniego, którego w 1944 r. jako niemowlę uratowała matka. I to ma być „pojednanie i przebaczenie”?” – zapytał. 

Rozmowa

Isakowicz-Zaleski

@IsakowiczZalesk

Różnych rzeczy się spodziewałem, ale nie tego, że urzędnicy Pałacu Arcybiskupów

@ArchWarszawska

naślą policję na Rodziny Ofiar Ludobójstwa za ten transparent. Spisano mnie i p. Antoniego, którego w 1944 r. jako niemowlę uratowała matka. I to ma być “pojednanie i przebaczenie”?

Zdjęcie

O sprawie rozmawialiśmy z Pawłem Zdziarskim, prezesem Stowarzyszenia Wspólnota i Pamięć, który był na konferencji.

Uważam, że to skandal, że przedstawiciele Episkopatu nasyłają policję – i to cały zastęp policji – na kilka osób, w tym na kapelana środowisk kresowych ks. Tadeusza Isakowicza-Zaleskiego, na ocalałego z ludobójstwa pana Antoniego Dąbrowskiego oraz na działaczkę kresową, panią Bożenę Ratter – a także na dziennikarzy – powiedział.

My nie mieliśmy żadnych zamiarów przerywania czy zakłócania konferencji. Staliśmy na końcu z transparentem, który wzywał do pochówku – chodziło więc o bardzo chrześcijańskie przesłanie – dodał.

Jak wyjaśnił Paweł Zdziarski, na początku nie chciano wpuścić działaczy kresowych na konferencję w związku z koniecznością wcześniejszej akredytacji. Po interwencji ks. Tadeusza Isakowicza-Zaleskiego udało się jednak na salę wejść; okazało się, że była niemal pusta.

Nie wiem, dlaczego niektórzy panicznie boją się prawdy. Nie można budować pojednania, które nie jest oparte na prawdzie. Nam zależy właśnie na tym, żeby pojednanie było prawdziwe, wszyscy rozumiemy, że to jest w interesie zarówno Polski, jak i Ukrainy. Jeżeli pojednanie nie będzie oparte o prawdę, to będzie tylko wydmuszką. Być może ktoś uwierzył w słowa prezydenta Andrzeja Dudy, że my naprawdę „biegamy z widłami”. Tymczasem chodzi o chrześcijański postulat: żeby zwrócić pamięć i pochować ofiary… – powiedział nam Paweł Zdziarski.

PCh24.pl

=========================

cd.:

Ks. Isakowicz-Zaleski stwierdził, że mu, jako księdzu, „jest wstyd” za to, co się wydarzyło w Pałacu Arcybiskupów.

Czy ofiary holokaustu Żydów też są tak pomijane przez Kościół Katolicki? Ja jestem za pełnym poszanowaniem ofiar holokaustu Żydów. Była 80. rocznica bohaterskiego powstania Żydów w getcie warszawskim i było trzech prezydentów, byli biskupi, wszyscy byli zgodni, ale ofiary holokaustu Żydów nie są tak traktowane, jak są traktowane ofiary ludobójstwa ukraińskiego Polaków – powiedział ksiądz.

Kapłan zwrócił także uwagę, że w ludobójstwie nie ginęli jedynie Polacy:

– Poza tym UPA mordowała nie tylko Polaków, ale też Żydów, Ormian i także tych sprawiedliwych Ukraińców, którzy ratowali Polaków przypomniał ks. Isakowicz-Zaleski i spytał, jak można czcić takich zbrodniarzy.

Policja próbuje wyprowadzić ks. Isakowicza-Zaleskiego i rodziny ofiar zbrodni na Wołyniu, bo stali z plakatem przed przedstawicielami episkopatów Polski i Ukrainy [VIDEO]

Skandal w Pałacu Arcybiskupów. Policja próbuje wyprowadzić ks. Isakowicza-Zaleskiego i rodziny ofiar zbrodni na Wołyniu, bo stali z plakatem przed przedstawicielami episkopatów Polski i Ukrainy [VIDEO]

policja-wyprowadzic-ks-isakowicza-zaleskiego-bo-stal-z-plakatem-przed-przedstawicielami-episkopatow-polski-i-ukrainy

Ilu policjantów jest potrzebnych, by uciszyć PRAWDĘ i jednego niewygodnego księdza? W sprawie ks. Tadeusza Isakowicza-Zaleskiego, kapłana obrządku ormiańskiego i przedstawiciela rodzin wołyńskich, interweniowała cała grupa.

Tymczasem kapłan i rodziny ofiar zbrodni na Wołyniu tylko stali z plakatem na przeciwko przedstawicieli episkopatów Polski i Ukrainy.

[A oni wysłali do “dyskusji” oddział policji.. md]

=======================

W piątek 7 lipca w archikatedrze św. Jana Chrzciciela w Warszawie rozpoczęły się trzydniowe obchody 80. rocznicy rzezi wołyńskiej, które zakończą w niedzielę w Łucku, w Ukrainie.

Podczas nabożeństwa liturgii Słowa przewodniczący Konferencji Episkopatu Polski abp Stanisław Gądecki i arcybiskup większy kijowsko-halicki, zwierzchnik Ukraińskiego Kościoła Greckokatolickiego abp Światosław Szewczuk podpisali wspólne orędzie.

W czasie trwania nabożeństwa pod Katedrą Warszawską trwała pikieta, w której udział wziął ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski – kapłan, który reprezentuje rodziny ofiar wołyńskich.

– Księża biskupi otrzymali wszyscy od nas listę podpisaną przez najróżniejsze stowarzyszenia, organizacje zrzeszające rodziny ofiar ludobójstwa, że muszą być spełnione trzy warunki, czyli: prawda o ludobójstwie, której nie ma, bo na zaproszeniu było napisane, że są obchody tragicznych wydarzeń na Wołyniu. Nie było żadnych „tragicznych wydarzeń”, tylko było LUDOBÓJSTWO, więc już na samym zaproszeniu jest nieprawda – mówił ksiądz Isakowicz-Zaleski.

Po nabożeństwie odbyła się wspólna konferencja episkopatów Polski i Ukrainy.

Ks. Isakowicz-Zaleski podczas konferencji – stanął przed biskupami Polski i Ukrainy z transparentem przypominającym o ofiarach. Na plakacie pojawił się apel o godny pochowek dla pomordowanych.

Niestety do niepokornego kapłana i jego otoczenia została wezwana policja. Cała grupa funkcjonariuszy interweniowała ws. ormiańskiego duchownego, który stał z „niewygodnym” transparentem.

– Na czym polega pojednanie, jeśli się policję nasyła na ludzi? – pytał ks. Isakowicz-Zaleski.

Skandal w Pałacu Arcybiskupów. Policja próbuje wyprowadzić ks. Isakowicza-Zaleskiego i rodziny ofiar zbrodni na Wołyniu, bo stali z plakatem przed przedstawicielami episkopatów Polski i Ukrainy [VIDEO]

======================================

Jeżeli arcybiskup zaprasza, to niech napisze: zapraszam na obchody… ofiar ludobójstwa, a nie “bolesnych wydarzeń” czy “tragicznych wydarzeń”. Trzeba żyć w prawdzie, a nie w takim kłamstwie. To jest oczywiście na rękę Rosji. Jakby cofnięto zakaz pochówku ofiar, który jest oficjalnie od 10 lat, to propaganda Putina nie miałby już co robić.

Jak można w XXI wieku nie pochować ofiar? Jedzie premier, bierze dwa kije, zbija krzyż, który jutro zostanie usunięty. Co to jest? Tam mają być cmentarze, ekshumacje, pochówki, imiona i nazwiska – mówił  kapłan. 

Ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski skomentował później wydarzenia na Twitterze. „Różnych rzeczy się spodziewałem, ale nie tego, że urzędnicy Pałacu Arcybiskupów naślą policję na Rodziny Ofiar Ludobójstwa za ten transparent. Spisano mnie i p. Antoniego, którego w 1944 r. jako niemowlę uratowała matka. I to ma być „pojednanie i przebaczenie”?” – zapytał. 

Sommer: Kogoś porąbało

Sprawę skomentował za pośrednictwem mediów społecznościowych redaktor naczelny Najwyższego Czasu!- Tomasz Sommer.

Tomasz Sommer

Kogoś totalnie porąbało. Nasłanie policji na księdza przez urzędników Pałacu Arcybiskupów to akcja, która jeszcze nie była grana. A za wszystkim stoi oczywiście tchórzliwa wobec Ukrainy i antypolska postawa PiS.

Isakowicz-Zaleski @IsakowiczZalesk

Różnych rzeczy się spodziewałem, ale nie tego, że urzędnicy Pałacu Arcybiskupów @ArchWarszawska naślą policję na Rodziny Ofiar Ludobójstwa za ten transparent. Spisano mnie i p. Antoniego, którego w 1944 r. jako niemowlę uratowała matka. I to ma być “pojednanie i przebaczenie”?

Obraz

Kogoś totalnie porąbało. Nasłanie policji na księdza przez urzędników Pałacu Arcybiskupów to akcja, która jeszcze nie była grana. A za wszystkim stoi oczywiście tchórzliwa wobec Ukrainy i antypolska postawa PiS” – napisał na Twitterze dziennikarz. [Zapomniał, że w w Pałacu Arcybiskupów rządzi prymas i prezes Konferencji Episkopatu Polski ! Mirosław Dakowski]

Wołyń. Przebaczenie wymaga skruchy.

Wołyń. Przebaczenie wymaga skruchy.

Krystian Kratiuk: przebaczenie-wymaga-skruchy

W stosunkach Polaków i Ukraińców wciąż krwawi niezabliźniona wołyńska rana. A zbliżenie naszych narodów wywołane wojną i masową migracją, zamiast rozpoczęcia operacji tej rany przyniosło… udawanie, że ona nie istnieje. Ale nie tak przecież załatwia się problemy między chrześcijanami. Piszący te słowa wie, co mówi – jest wnukiem ocalonej z Wołynia.

Ludzie grzeszą – to niestety oczywiste. Bywa, że w sposób okrutny grzeszą i całe ludzkie masy, narody. Zbrodnia wołyńska pozostaje przykładem grzechu wyjątkowo nieludzkiego, przykładem zdziczenia, być może nawet grupowego opętania.

Jako Polacy padliśmy jego ofiarą i jedynie my mamy prawo przebaczyć grzech popełniony przeciwko nam. Możemy to uczynić jako naród (choć wyegzekwowanie tego będzie niezwykle trudne), mogą to zadeklarować nasi przedstawiciele – a więc polskie władze; mogą też zrobić to w naszym imieniu biskupi.

Zarówno Polacy, jak i Ukraińcy, to chrześcijanie, którzy znają nauczanie o warunkach dobrej spowiedzi. Dla porządku jednak przypomnijmy, należą do nich: rachunek sumienia, żal za grzechy, mocne postanowienie poprawy, szczere wyznanie win i zadośćuczynienie Panu Bogu i bliźniemu.

Czy winni zbrodni sprzed osiemdziesięciu lat (ich potomkowie albo przedstawiciele świeccy lub duchowni) spełnili któryś z tych warunków? Czy udawanie, że nic się wtedy nie stało, albo kłamanie, że „Polacy na Wołyniu zginęli, bo trwała regularna wojna polsko-ukraińska”, spełnia warunek rachunku sumienia czy żalu za grzechy? Albo szczerego wyznania win?

Czy gloryfikowanie banderowców, dążenie do beatyfikacji duchownych błogosławiących siekiery rezające Polaków spełnia warunek mocnego postanowienia poprawy? Czy brak miejsc upamiętnienia ofiar, brak cmentarzy, brak choćby symbolicznych prób zwrócenia ich dobytku potomnym może spełniać warunek zadośćuczynienia Bogu i bliźnim?

W dyskusji o Wołyniu – o ile w ogóle gdziekolwiek się taka odbywa – padają porównania do roku 1965 i słynnego orędzia polskich biskupów do niemieckich: Wybaczamy i prosimy o wybaczenie. Orędownicy machnięcia ręką na pamięć o ofiarach pytają, czy nie możemy po osiemdziesięciu latach wybaczyć Ukraińcom, skoro potrafiliśmy po dwudziestu latach wybaczyć Niemcom. Ale to faryzejskie podejście do sprawy. Niemcy bowiem w latach sześćdziesiątych nie odwoływali się do nazizmu, nie nazywali ulic i placów imieniem Goeringa, nie stawiali pomników Hitlerowi, nie negowali zbrodni dokonanych w imieniu ich narodu. Co więcej, odbyły się publiczne procesy nazistów i wielu z nich sprawiedliwie ukarano. A cały świat dowiedział się o ich zbrodni i ją potępił. Nakręcono o niej tysiące filmów, by nigdy więcej się nie powtórzyła.

A Ukraińcy? Wciąż czczą banderowców, często negują lub relatywizują własne zbrodnie, przez dziesiątki lat nie uczcili pomordowanych, blokowali próby zbudowania im cmentarzy.

Często słyszymy, że „nasi bracia ze wschodu” szukają dziś własnej tożsamości, a przez całe dekady uczono ich w ZSRR, że UPA była po prostu antynazistowską organizacją walczącą z Niemcami. I że nic nie wiedzą o Wołyniu. Czy jednak trzydzieści lat niepodległości to mało, by powiedzieć prawdę swojemu narodowi?

Prezydent Aleksander Kwaśniewski potrafił przeprosić w imieniu Polaków za zbrodnię w Jedwabnem (sic!), której najpewniej Polacy nie popełnili – był to typowy gest polityczny, ale także mający edukować społeczeństwo w taki sposób, w jaki życzył sobie tego postkomunistyczny prezydent. Skoro więc on potrafił przepraszać, głosząc nieprawdę, to czy ukraińscy przywódcy nie mogliby zdobyć się na takie gesty wobec Polaków, w oparciu o prawdziwe wydarzenia? Czyż nie tak edukuje się masy?

Wojna oraz chrześcijańska postawa Polaków wobec uciekinierów z Ukrainy powinny być momentem, w którym relacje między naszymi narodami zaczną znów opierać się właśnie na zasadach chrześcijańskich. Pokazaliśmy przecież, że jesteśmy gotowi na bezprzykładne wybaczenie – zgodnie z nawoływaniem Jezusa, by czynić to siedemdziesiąt siedem razy. Ale chrześcijańską postawą muszą wykazać się obie strony tej trudnej relacji – jedni bowiem udzielają rozgrzeszenia, ale drudzy o nie proszą.

I wtedy możemy wspólnie ruszyć w świat i opowiedzieć mu o tamtej zbrodni – tak jak o swoich krzywdach opowiadają Żydzi. Możemy wtedy wspólnie z braćmi ze wschodu ustanawiać i nagłaśniać nagrody, choćby dla „Sprawiedliwych wśród Ukraińców Wołynia”, pisać o nich książki czy kręcić filmy. Dopiero wtedy.

Morawiecki wciągnął dżinsy i „uczcił” ofiary UPA. W szczerym polu za pomocą dwóch kijów

Mateusz Morawiecki

@MorawieckiM

Oddałem hołd pamięci ofiarom Rzezi Wołyńskiej w nieistniejącej wsi Ostrówki, której mieszkańcy wymordowani zostali przez oddziały UPA.

Zdjęcie

Zdjęcie

Zdjęcie

Zdjęcie

================================

Gorzkie komentarze tu:

https://nczas.com/2023/07/07/morawiecki-wciagnal-dzinsy-i-uczcil-ofiary-upa-w-szczerym-polu-za-pomoca-dwoch-kijow-foto/

=================================

TVP zamierza ukrywać prawdę o ludobójstwie na Wołyniu. Polsat i TVN nie są lepsze od rządowej propagandówki. Temat Wołynia staje się nowym “Katyniem”.

TVP zamierza ukrywać prawdę o ludobójstwie na Wołyniu. Polsat i TVN nie są lepsze od rządowej propagandówki. Temat Wołynia staje się nowym “Katyniem”.

tvp-zamierza-ukrywac-prawde-o-ludobojstwie-na-wolyniu

Jak dowiadujemy się z programu telewizyjnego, rządowe stacje TVP1 i TVP2 nie zamierzają wspominać rocznicy ukraińskiego ludobójstwa na Polakach na Wołyniu, w dniu 11 lipca br.

Program TVP nie przewiduje obchodów rocznicy ludobójstwa dokonanego przez Ukraińców. Zamiast tego w obu stacjach będą tradycyjnie wałkowane tureckie seriale. Prawdopodobnie w Wiadomościach czy Panoramie pojawią się jakieś politycznie poprawne hasła o „pojednaniu z Ukraińcami”, jednak nie będzie żadnej transmisji z obchodów rocznicowych, czy choćby emisji filmu “Wołyń”.

Jedyne na co odważyła się TVP1 to wypuszczenie polit-poprawnego filmu dokumentalnego “Sad dziadka”, który opowiada o bohaterskich Ukraińcach, ratujących Polaków przed innymi Ukraińcami. Jak wiemy, takie przypadku były statystycznie pomijalne. Co więcej, emisja tego materiału będzie miała miejsce dopiero o godzinie 23.25, gdy większość Polaków już śpi.

========================

NASZ KOMENTARZ: Jak widzimy na powyższej grafice, Polsat i TVN nie są wcale lepsze od rządowej propagandówki. Temat Wołynia staje się powoli -zgodnie ze słowami ks. Isakowicza-Zaleskiego- nowym “Katyniem”.

W czasie PRL nie wolno było mówić prawdy o sowieckiej zbrodni w Katyniu, w obawie przed łatką „amerykańskiego agenta”. Dziś nie wolno mówić prawdy o zbrodni wołyńskiej, w obawie przed łatką „rosyjskiego agenta”. Dobrze, że jeszcze za to nie aresztują, ale kto wie, może i do tego wkrótce dojść.

O episkopacie i „pojednaniu”: „„Ostentacyjne kłamstwo, podłe w dodatku, budzi obrzydzenie”.

Michalkiewicz o episkopacie i „pojednaniu” : „„Ostentacyjne kłamstwo, podłe w dodatku, budzi obrzydzenie”.

[VIDEO] w oryginale md

budzi-tylko-obrzydzenie

Tomasz Sommer i Stanisław Michalkiewicz na nowym kanale Sommer 14 na YouTube rozmawiali m.in. o przygotowywanym przez episkopat „pojednaniu” polsko-ukraińskim po „tragicznych wydarzeniach na Wołyniu”. Publicysta przyznał, że to „budzi obrzydzenie”.

– Wszystko jest niewykluczone, bo na przykład teraz się objawił pan Duda jako antyklerykał i powiedział pryncypialnie księdzu Isakowiczowi-Zaleskiemu, żeby on był – wara od polityki, żeby się kościelnymi sprawami zajmował – powiedział Sommer.

– Ks. Isakowicz-Zaleski powiedział verba veritatis, nic tak nie gorszy jak prawda i pan prezydent się zdenerwował – odparł Michalkiewicz.

Przypomniał też, że „episkopat Polski przygotowuje razem z tym greko-katolickim kościołem na Ukrainie (…) i katolickim kościołem na Ukrainie taką imprezę pt. «przebaczamy i prosimy o przebaczenie»”.

– Przyjął episkopat ukraińską tezę polityczną (…) z podkulonym ogonem (…), że w 1943 roku na Wołyniu i w Małopolsce Wschodniej „miała miejsce wojna domowa”. Otóż jest to teza fałszywa od początku do końca i to oczywiście fałszywa, dlatego że by można w ogóle mówić o jakiejś wojnie (…), to muszą być strony wojujące, przynajmniej dwie – dodał.

Tymczasem tam nie było ani jednej strony wojującej, bo była strona mordująca i strona mordowana, a to nie jest definicja wojny domowej. W ogóle to nie jest definicja wojny. To jest definicja właśnie ludobójstwa skwitował.

– Widać, że Episkopat Polski bardziej niż Pana na niebiosach słucha się pana z Waszyngtonu – ocenił Michalkiewicz.

„Ostentacyjne kłamstwo, podłe w dodatku, budzi obrzydzenie”

Sommer przytoczył komunikat episkopatu, w którym „nic tam nie ma o »Rzezi na Wołyniu«, tylko są »tragiczne wydarzenia na Wołyniu« i nie ma »Ukraińców«, tylko są »szowiniści«”.

– Okazuje się, że za pieniądze episkopat wszystko zrobi – odparł Michalkiewicz.

– W dodatku będzie podpisane wspólne oświadczenie o przebaczeniu i pojednaniu – dodał Sommer

– Episkopat się jedna z każdym. W 2012 roku Cyryl przyjechał to pojednaliśmy się z narodem rosyjskim, to tak samo z ukraińskim się pojednamy. Z całym światem się pojednamy hurtowo, żeby poszczególnych narodów nie wymieniać. Kościół katolicki w Polsce goni w piętkę – ocenił Michalkiewicz.

– Budzi to moje już nie oburzenie, tylko obrzydzenie. Takie ostentacyjne kłamstwo, podłe w dodatku, budzi obrzydzenie. Mówię to jako katolik rzymski – skwitował.

==================

mail:

Skandaliczne zaniedbanie polskich i warszawskich władz. Pomnik Ofiar Rzezi Wołyńskiej woła o pomoc i pamięć. “To miejsce uwłacza pamięci sadystycznie pomordowanych Polaków”

Skandaliczne zaniedbanie polskich i warszawskich władz. Pomnik Ofiar Rzezi Wołyńskiej woła o pomoc i pamięć. “To miejsce uwłacza pamięci sadystycznie pomordowanych Polaków”

3 lipca 2023 Krystian Rusiniak Skandaliczne

Do 80. rocznicy ukraińskiego ludobójstwa na Wołyniu pozostało kilka dni. Jak się okazuje, nie wszystkie miejsca upamiętnienia ofiar tego makabrycznego zdarzenia są odpowiednio zadbane. O pomoc i upamiętnienie domaga się pomnik Ofiar Rzezi Wołyńskiej przy warszawskiej obwodnicy.

[Na Marymoncie, ul. Gdańska, przy Alei Armii Krajowej md]

Na blisko tydzień przez 11 lipca, czyli 80. rocznicą Rzezi Wołyńskiej – ukraińskiego ludobójstwa dokonanego przez szowinistyczną Ukraińską Powstańczą Armię – pomnik Ofiar Rzezi Wołyńskiej w Warszawie znajduje się w skandalicznym stanie. Zarówno warszawski ratusz prezydenta Rafała Trzaskowskiego, ani polskie władze premiera Mateusza Morawieckiego nie podjęli odpowiednich środków pielęgnacyjnych. 

Prawnik Aleksander Jakubowski podzielił się kilkoma zdjęciami, na których widać jak wygląda pomnik na kilka dni przed jednym z ważnych uroczystości. Ofiary Rzezi Wołyńskiej, wręcz domagają się odpowiedniej pamięci o ich męczeństwie.

Aleksander Jakubowski

@AleksanderJak12

·

Obserwuj

Do rocznicy Zbrodni Wołyńskiej pozostał tydzień. Tak wygląda otoczenie Pomnika Rzezi Wołyńskiej i Skweru Wołyńskiego w Warszawie. Smutek i wstyd. Zabiegając – i słusznie – o upamiętnienie ofiar tej zbrodni przez Ukrainę, warto może zadbać o godne upamiętnienie ich w Polsce.

Obraz

Obraz

Obraz

Do rocznicy Zbrodni Wołyńskiej pozostał tydzień. Tak wygląda otoczenie Pomnika Rzezi Wołyńskiej i Skweru Wołyńskiego w Warszawie. Smutek i wstyd. Zabiegając – i słusznie – o upamiętnienie ofiar tej zbrodni przez Ukrainę, warto może zadbać o godne upamiętnienie ich w Polsce – poinformował Aleksander Jakubowski.

Tak wyglądał kiedyś:

Internauci oburzeni zaniedbanym pomnikiem ofiar Rzezi Wołyńskiej

Pod tym wpisem pojawiło się wiele głosów słusznego oburzenia społecznego. Jeden z użytkowników przypomniał, że pomnik Ofiar Rzezi Wołyńskiej leży w bliskiej odległości od autostrady o dużym natężeniu ruchu drogowego.

W ogóle na polu za trasą szybkiego ruchu… Skoro ulica przed ambasadą w Rosji może się nazywać ulicą ofiar rosyjskiej agresji to byłoby właściwe zobaczyć ulicę ofiar ukraińskiego ludobójstwa na Wołyniu przed ambasadą Ukrainy. Może nauczą się przepraszać zamiast tylko żebrać – zauważył użytkownik Twittera @Luciferomone.

Inny zaś z internautów podkreślił, że to miejsce uwłacza pamięci pomordowanym ofiarom.

Przykro strasznie jak ten skwer wygląda. To miejsce w takiej formie raczej uwłacza pamięci sadystycznie pomordowanych rodaków niż ich upamiętnia – podkreślił Adam Lustotański.

Redaktor Łukasz Warzecha, słynący z ostrego języka nie jest w stanie odpowiednio opisać zastanej sytuacji.

Kompromitujące i wstrząsające. Nawet nie wiem, jak to skomentować – stwierdził dziennikarz Łukasz Warzecha.

Ks. Isakowicz-Zaleski: Pan prezydent przede wszystkim osiem lat temu dogadał się z Polakami, że będzie prezydentem…

Narracja z czasów komuny i ustawiczne lobbowanie na rzecz obcego państwa. Ks. Isakowicz-Zaleski odpowiada Dudzie.

Pan prezydent przede wszystkim osiem lat temu dogadał się z Polakami, że będzie prezydentem…

ustawiczne-lobbowanie-na-rzecz-obcego-panstwa

Gościem Jacka Nizinkiewicza w programie „Rzecz o polityce” był ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski. Padły pytania m.in. o niedawne, skandaliczne słowa prezydenta Andrzeja Dudy oraz zbliżającą się 80. rocznicę apogeum Rzezi Wołyńskiej.

Dziennikarz „Rzeczpospolitej” pytał, czy ukraińskie ludobójstwo na Polakach to wciąż temat tabu. – W dużym stopniu tak, ale tak jest od 30 lat. Pomimo tego, że Polska i Ukraina stały się krajami niepodległymi i były różne próby rozwiązania tego problemu, to niestety nie doszło do wyjaśnienia tych spraw – wskazał ks. Isakowicz-Zaleski.

– To, co jest najboleśniejszą raną, to to, że na Ukrainie wciąż obowiązuje oficjalny zakaz pochówku ofiar ludobójstwa dokonanego na Polakach, ale także żołnierzy polskich, którzy zginęli w czasie I i II Wojny Światowej – zaznaczył.

Padło także pytanie o oczekiwania ze strony kapelana Rodzin Wołyńskich wobec władz RP. Ks. Isakowicz-Zaleski podkreślał bowiem, że mimo iż Duda pojechał do Kijowa, o pomordowanych na Kresach Polakach nawet nie wspomniał, ani też nie upamiętnił ich w żaden sposób.

– Należę do tych osób, które głosowały na pana prezydenta Andrzeja Dudę, oczywiście w II turze, bo w I głosowałem na kogoś innego, w 2015 i w 2020 roku. Słyszałem wtedy bardzo obfite obietnice ówczesnego kandydata, także szefowej jego komitetu wyborczego, pani Beaty Szydło – przypomniał.

– Oczekiwałem, jak myślę i wielu innych, że przez osiem lat pan prezydent w końcu zajmie jednoznaczne stanowisko. Niestety lawiruje. Jesteśmy na tydzień przed 80. rocznicą apogeum ludobójstwa i na dobrą sprawę nic nie wiadomo – wskazał.

– Co więcej, pan prezydent podkreśla, że to są sprawy tajne, że on jest dogadany ze stroną ukraińską, ale nie może nic powiedzieć. No więc myślę, że pan prezydent przede wszystkim osiem lat temu dogadał się z Polakami, że będzie prezydentem, a nie z Ukraińcami. Mamy jeden wielki chaos i tak na dobrą sprawę nie wiadomo, co będzie 11 lipca – dodał.

Kto się czym zajmuje?

Ks. Isakowicz-Zaleski odniósł się też do słów Dudy, który stwierdził, że „wolałby, gdyby ks. Isakowicz-Zaleski zajmował się tym, czym powinien zajmować się ksiądz” – nie zaś „polityką”.

Zajmuję się tym, czym powinien się zajmować ksiądz, czyli pochówkiem ofiar, dlatego że jednym z uczynków miłosierdzia chrześcijańskiego jest pogrzebać zmarłych odparł ks. Isakowicz-Zaleski.

– Do tej pory tego nie zrobiły władze państwowe. Gdyby pan prezydent Polski zajmował się właśnie tym, czym powinien się zajmować prezydent a nie ustawicznym lobbowaniem na rzecz obcego państwa, to myślę nie musiałbym się wypowiadać na temat pochówku ofiar – wskazał.

– Niemniej jednak taką wypowiedź, to ja przypominam sobie z czasów komunistycznych, kiedy członkowie PZPR, partii komunistycznej, mówili, że wszystko jest polityką: nie wolno mówić o Katyniu, nie wolno mówić o pakcie Ribbentrop-Mołotow, no a lud niech tylko pokornie spuści głowę i milczy, a wielcy politycy będą za niego rozwiązywali sprawy – stwierdził.

W jakiś sposób pan prezydent przejął tę narrację z czasów komunistycznych, wytykając rodzinom ofiar, że nie powinny się tym zajmować dodał.

„Bieganie z widłami”

Padło także pytanie o komentarz do słów prezydenta, który insynuował zabiegającym o godne pochówki ofiar Rzezi Wołyńskiej „bieganie z widłami”.

– To jest właśnie bardzo charakterystyczne dla pana Andrzeja Dudy. Z jednej strony składa obietnice, których nie dotrzymuje. I myślę, że każdy obywatel Rzeczypospolitej, zwłaszcza ten, który na niego głosował, ma prawo mu powiedzieć: panie prezydencie, czemu nie dotrzymałeś słowa w tej sprawie? – odparł duchowny.

Natomiast określenie „bieganie z widłami” jest prostackie. Ja tu widzę jeden jeszcze element. To jest też takie podejście do środowisk wiejskich ze strony tych, co mieszkają w wielkich miastach, że panu prezydentowi chłopi polscy – a 95 proc. ofiar ludobójstwa to byli chłopi, jak moi dziadkowie – to są właśnie od wideł. Wielka elita jest od wielkich spraw, a chłopi są od wideł – skwitował.

– Niestety myślę, że te słowa będą jednak głównym przesłaniem środowiska obozu władzy dla rodzin ofiar ludobójstwa: że wy jesteście z widłami. Myślę, że to ocenią też wyborcy w październiku, czy im takie określenia z widłami odpowiadają, czy nie – dodał.

Pytany, czy żałuje głosu oddanego na Dudę, ks. Isakowicz-Zaleski stwierdził, że „nie miał specjalnie żadnego wyboru”.– W pierwszej turze w czasie jednych i drugich wyborów na niego nie głosowałem, w drugiej turze był wybór, moim zdaniem, żaden. To pan prezydent mnie zawiódł, a nie ja jego –skwitował.

Odniósł się także do apelu rodzin ofiar Rzezi Wołyńskiej wystosowanego do Episkopatu Polski i Ukrainy. – Apel jasno formułuje trzy sprawy: po pierwsze, prawda, a więc przestać nazywać ludobójstwo ‘jakimiś tam konfliktami polsko-ukraińskimi”, czy „czystkami etnicznymi”. Po drugie, pochowanie ofiar. I to jest sprawa, która jest największą raną w tych relacjach polsko-ukraińskich, bo ani strona ukraińska ani polska nic nie robi de facto, żeby te ofiary pochować.

I trzecia sprawa: zaprzestanie gloryfikacji zbrodniarzy –wskazał.

– Niestety, te trzy warunki są niespełnione, dlatego ten apel na razie jest bez odpowiedzi, ale już wiadomo, że ta formuła, którą przyjmuje Kościół: „Przebaczamy i prosimy o przebaczenie”, jest nieprawdziwa – ocenił.

– Relacje polsko-niemieckie, jednak bardzo trudne, są oparte o to, że Niemcy odcięli się od narodowego socjalizmu, nie zabraniają pochówku ofiar i nie stawiają pomników zbrodniarzom. Więc wtedy powiedzenie „Przebaczamy i prosimy o przebaczenie” miało sens. W relacjach polsko-ukraińskich tego sensu nie ma – podkreślił.

Pytany o ewentualne plany kontaktu w tej sprawie z władzami RP, ks. Isakowicz-Zaleski stwierdził, że „pisanie do pana prezydenta to jest tyle samo, co pisz na Berdyczów, bo tych listów, petycji było bardzo wiele”.

– Pan prezydent nie ma zwyczaju odpowiadać na te pisma, tzn. akurat jak piszą inne środowiska, odpowiada na drugi dzień, ale w wypadku rodzin kresowych – tych rodzin chłopskich – nie ma zwyczaju – dodał.

– Myślę, że rozmowy z panem prezydentem nie mają najmniejszego sensu. Ale gdyby nagle coś oświeciło pana Andrzeja Dudę, że chce się spotkać jednak z rodzinami, to myślę, że rodziny są gotowe. Takie zaproszenie wysłał abp Stanisław Gądecki, w ciągu dwóch dni zebrała się odpowiednia delegacja, która pojechała do Poznania i spotkała się – podsumował.

„Wyrównanie rachunków za Wołyń”, czyli Ziemkiewicz robi Polakom wodę z mózgu.

„Wyrównanie rachunków za Wołyń”, czyli Ziemkiewicz robi Polakom wodę z mózgu.

Katarzyna Treter-Sierpińska 9 luty, 2023 https://wprawo.pl/katarzyna-ts-wyrownanie-rachunkow-za-wolyn-czyli-ziemkiewicz-robi-polakom-wode-z-mozgu/

11 lipca 2023 roku przypada 80. rocznica Krwawej Niedzieli, czyli apogeum ukraińskiego ludobójstwa na Polakach zaplanowanego i przeprowadzonego przez OUN-UPA. W ludobójstwie wzięli też udział zwykli ukraińscy chłopi, którzy bestialsko mordowali swoich polskich sąsiadów w imię Samostijnej Ukrainy. W ramach „walki o wolność” Ukraińcy zabijali wszystkich Polaków, którzy nie zdołali przed nimi uciec. Okrutnie mordowali dzieci, kobiety, mężczyzn i starców. Żyją jeszcze świadkowie tych zbrodni, a od ponad dwóch lat Jacek Międlar nagrywa ich wspomnienia, publikuje nagrania na portalu wPrawo.pl, a niedługo wyda je w formie książkowej.

Nie wiadomo ilu Polaków zamordowali Ukraińcy podczas ludobójstwa na Wołyniu i w Małopolsce Wschodniej. Różni historycy podają różne dane, ale wynika z nich, że możemy mówić o co najmniej 100 tysiącach ofiar. Wszyscy oni zostali zamordowani z jednego powodu – byli Polakami, a Ukraińcy chcieli Ukrainy czystej jak szklanka wody. Dziś na Ukrainie kwitnie kult Stepana Bandery i OUN-UPA. Gloryfikacja tych zbrodniarzy jest elementem budowania ukraińskiej tożsamości i odbywa się w sposób zorganizowany przez ukraińskie instytucje państwowe. Przez 30 lat polskie władze nie potrafiły lub nie chciały podjąć skutecznych działań, żeby się temu przeciwstawić. Po rosyjskim ataku na Ukrainę, do którego doszło 24 lutego 2022 roku, jest jeszcze gorzej. Propaganda ukraińska przedstawia współczesnych ukraińskich żołnierzy jako spadkobierców „bohaterskiej” UPA, a Polacy przypominający o ukraińskich zbrodniach i domagający się zaprzestania gloryfikacji ludobójców są opluwani jako „ruskie onuce” rozpowszechniające „narrację zbieżną z rosyjska propagandą”. Dyżurnym argumentem jest to, że sprawę Wołynia załatwimy po wojnie, a teraz trzeba Ukrainę wspierać bezwarunkowo i trzymać dziób na kłódkę. Po raz kolejny odpowiadam, że po wojnie banderyzm będzie na Ukrainie jeszcze silniejszy i żadnego „załatwienia sprawy” nie będzie.

Tymczasem zbliża się 80. rocznica Krwawej Niedzieli i nawet wyzywanie Polaków od „ruskich agentów” nie pozwoli zamieść jej pod dywan. Co z tym fantem zrobić? Z odpowiedzią pospieszył Rafał Ziemkiewicz w swoim wideoblogu pt. „Polska-Ukraina. Rachunki krwi” opublikowanym 30 stycznia. Oto, co ma nam do powiedzenia „nowoczesny endek”:

W tym roku mamy 80. rocznicę Rzezi Wołyńskiej. Nie jest to sprawa, od której można uciec. Jest to sprawa, którą trzeba rozładować, trzeba ją w kontrolowany sposób odpalić. Bo o tym musimy mówić. I tę rocznicę musimy w przemyślany sposób uczcić. Czcząc ofiary, ale tu podpowiadam, bo brakuje mi tego wątku: w tych rachunkach krwi trzeba zobaczyć, że na rachunku bieżącym pojawia się coś, co można uznać za symboliczną przeciwwagę dla zbrodni banderowców. Pojawia się mianowicie te 100 tysięcy ofiar, mniej więcej, które padły teraz, w ciągu ubiegłego roku na Ukrainie. Te 100 tysięcy ofiar to są oczywiście ofiary walki o wolną Ukrainę, ale – przypominam – to są też ofiary walki o Polskę. Ukraińcy bronią i nas. W pewnym sensie, chcę być tutaj dobrze zrozumiany – nie mówię o żadnym usprawiedliwianiu – ale w pewnym sensie ten rachunek krwi, rachunek win się wyrównuje. I ta myśl powinna być w głowach wszystkich, którzy będą się zastanawiać nad tym, jak uczcić 80. rocznicę Rzezi Wołyńskiej.

Po tych rewelacjach Internauci nie zostawili na Ziemkiewiczu suchej nitki. Gdy zaapelowałam do niego na Twitterze, żeby się opamiętał, bo to, co mówi jest nie tylko niemoralne, ale zwyczajnie głupie, gdyż de facto oznacza, że Rosjanie zabijający dziś Ukraińców wymierzają im karę za ludobójstwo na Polakach, „nowoczesny endek” odpisał mi, że „nie rozumuję racjonalnie”. – Narody nie mają niezmiennych przyjaciół ani wrogów a tylko niezmiennie interesy. Nawiasem, znaczące, że ci sami, którzy wobec Ukraińców jadą emocjami o Wołyniu, stręcząc nam porozumienie z Rosją wołają o realizm – napisał Ziemkiewicz.

Odpisałam, że nie stręczę porozumienia z Rosją, ale nie zgadzam się na relatywizację ukraińskiego ludobójstwa na Polakach, a dobrych stosunków polsko-ukraińskich nie uda się zbudować, jeśli Ukraina będzie gloryfikować zbrodniarzy i udawać, że tego ludobójstwa nie było. Odpowiedzi nie dostałam, natomiast Ziemkiewicz zarzucił mi, że słuchałam jego wywodu „z zacietrzewieniem”, a nie „ze zrozumieniem”. – Rzecz oczywista, że trzeba skłonić Ukraińców do przepracowania pamięci Wołynia, ale nie wolno pozwalać grać tą pamięcią Kacapii (zwł. że to dopiero megazbrodniarze) – napisał. Zapytałam jak zamierza skłonić Ukraińców do przepracowania Wołynia i po co Ukraińcy mieliby cokolwiek przepracować, skoro rachunek krwi został wyrównany. Ziemkiewicz nie odpowiedział. Ale za to nagrał kolejny wideoblog, który opublikował 9 lutego. Tytuł brzmi „Kacapia kontraatakuje”, a to, co mówi Ziemkiewicz sprowadza się do trzech tez. Pierwsza teza: po nagraniu o wyrównywaniu rachunków krwi między Polakami i Ukraińcami Ziemkiewicz został zaatakowany przez trolle szerzące rosyjską dezinformację. Druga teza: rosyjska propaganda kontratakuje, a jej zadaniem jest „zasiewać wątpliwości i przypominać o Wołyniu”. Trzecia teza: musimy „przepracować” 80. rocznicę Rzezi Wołyńskiej, bo „tych trolli będzie coraz więcej”.

Jak widzicie, Rafał Ziemkiewicz nie wycofał się z pomysłu „wyrównania rachunków krwi”, krytykę tego pomysłu uznał za rosyjską propagandę, a Polakom zaleca, żeby „przepracowali” rocznicę ukraińskiego ludobójstwa. Do lipca jest jeszcze sporo czasu, więc jest bardzo możliwe, że podczas obchodów rocznicy Krwawej Niedzieli wielu Polaków będzie już oswojonych z tym pomysłem, a nawet go zaakceptuje. Dlatego od razu ostrzegam: Ziemkiewicz robi Polakom wodę z mózgu! Dlaczego? Dlatego, że to nie my mamy „przepracować” tę rocznicę. To Ukraińcy mają ją „przepracować”, bo to Ukraińcy dokonali ludobójstwa na Polakach, a nie Polacy na Ukraińcach. Obecna wojna to są „rachunki krwi” pomiędzy Ukraińcami i Rosjanami. Natomiast „rachunki krwi” za ludobójstwo na Wołyniu i w Małopolsce Wschodniej nie mają tu nic do rzeczy. Gdyby przyjąć logikę Ziemkiewicza, to polskie „rachunki krwi” z kacapami i szkopami wyrównała walka ZSRR z III Rzeszą. Co prawda, mordowali nas jedni i drudzy, ale kacapy mordowały szkopów, którzy nas mordowali, a szkopy mordowały kacapów, którzy nas mordowali. Czyli nie ma o co kopii kruszyć, tak? Nie wypominajmy Niemcom Palmir, Auschwitz, Rzezi Woli i nie domagajmy się reparacji wojennych od RFN. Nie wypominajmy Federacji Rosyjskiej operacji polskiej, Katynia, wywózek na Syberię i do Kazachstanu oraz mordowania żołnierzy podziemia antykomunistycznego. Skoro „Wołyń był dawno” i należy iść do przodu, to zbrodnie dokonywane na Polakach przez kacapów i szkopów też były dawno, a „rachunki krwi” wyrównał ktoś inny.

Ciekawa jestem, czy Rafał Ziemkiewicz miałby na tyle odwagi, żeby spojrzeć w oczy żyjącym jeszcze świadkom ukraińskiego ludobójstwa, którym wymordowano rodziny i zalecić im, żeby „przepracowali” 80. rocznicę Rzezi Wołyńskiej, bo jeśli tego nie zrobią, to znaczy, że służą kacapskiej propagandzie. Obstawiam, że takiej odwagi by nie miał. Bo ci ludzie jeszcze po osiemdziesięciu latach od tej zbrodni płaczą na jej wspomnienie i ciągle mają przed oczami swoich bliskich bestialsko pomordowanych przez Ukraińców. Dla nich Rzeź Wołyńska nie jest czymś, co „było dawno”. Dla nich to jest coś, co trwa do dziś. I to właśnie powinno wybrzmieć podczas 80. rocznicy Krwawej Niedzieli, a nie niemoralne i głupie pomysły Ziemkiewicza o „wyrównaniu rachunków krwi” cudzymi rękami.

„My ważyć słów nie będziemy”. W tym roku przypada 80-ta rocznica rzezi na Wołyniu.

„My ważyć słów nie będziemy”. W tym roku przypada osiemdziesiąta rocznica rzezi na Wołyniu.

Zygmunt Bronislaw Polatynski https://gloria.tv/share/VWYcbPkqcqpF3PnVNxSAhX3Eq

„W tym roku przypada okrągła, osiemdziesiąta rocznica rzezi na Wołyniu i w Małopolsce Wschodniej.
Z uwagi na tę szczególną datę Witold Listowski z Patriotycznego Związku Organizacji Kresowych i Kombatanckich postanowił już w styczniu zwołać zjazd wszystkich działaczy, którzy wejdą w skład komitetów powołanych do organizacji uroczystości rocznicowych. Choć sprawa wydaje się oczywista i nie powinna budzić żadnych kontrowersji, to jak zaznacza prezes Listowski, mogą pojawić się wszelkiej natury utrudnienia, przede wszystkim generowane przez obóz obecnej władzy.

Dotychczas bywało już tak, że przedstawiciele organizacji kresowych byli zapraszani na państwowe obchody różnych rocznic, ale nikt nie otrzymał prawa do zabrania głosu. Kiedy ksiądz Isakowicz-Zaleski zwrócił się w ubiegłym roku do prezydenta Andrzeja Dudy z apelem o nielekceważenie rodzin ofiar usłyszał, że „należy miarkować słowa”.

Kilka lat wcześniej, ale już za rządów Prawa i Sprawiedliwości z tablicy wiszącej na Grobie Nieznanego Żołnierza w Warszawie usunięto wpis o bohaterskich obrońcach Birczy, którzy w latach 1945-46 dwukrotnie stawili czoła atakom Ukraińskiej Powstańczej Armii. Zdaniem Witolda Listowskiego nie ma wątpliwości, iż obecna władza pomaga przede wszystkim Ukraińcom, a nie Polakom.

Sam fakt, że ani prezydent, ani premier, ani nawet żaden z ministrów nigdy nie pojawił się na obchodach rocznic wołyńskich organizowanych przez środowiska kresowe wiele mówi. W tym roku może być jednak inaczej, ponieważ zbliżają się wybory. Jeśli rząd Mateusza Morawieckiego nie wesprze organizacji uroczystości 11 lipca, to przynajmniej może nie będzie ich utrudniać. Taką nadzieję ma Listowski, który wierzy, że na osiemdziesiątą rocznicę „krwawej niedzieli” uda się zmobilizować ludzi ze wszystkich warstw społecznych, zawodów i środowisk politycznych, a przede wszystkim z całej Polski. „W Warszawie jest niezwykle trudno podjąć patriotyczne dzieło, ale razem zjednoczeni będziemy mogli coś zmienić” – mówi prezes Patriotycznego Związku Organizacji Kresowych i Kombatanckich. Wybór członków komitetu honorowego i społecznego komitetu organizacji obchodów Dnia Pamięci Męczeństwa Kresowian odbędzie się 20 stycznia w hotelu Elgrom Falenty Park położonym w osadzie Falenty, w powiecie pruszkowskim, pod Warszawą”

“Pewnie niejednemu z Państwa przez głowę przeszła myśl: gdyby nie wojna rosyjsko-ukraińska, Duda by tak nie postąpił. Po pierwsze, wojna za naszą wschodnią granicą nie jest żadnym wytłumaczeniem takiego zachowania. Po drugie, nie po raz pierwszy mieszkaniec Pałacu Prezydenckiego oddał hołd ukraińskim zbrodniarzom. 

“”Wcześniej zrobiła to Pierwsza Dama Agata Kornhauser-Duda. W czerwcu 2019 roku w trakcie wizyty na Ukrainie złożyła wieniec pod pomnikiem Ukraińskiej Armii Galicyjskiej, która w czasie wojny polsko-ukraińskiej mordowała Polaków i zwalczała polską niepodległość na Kresach.””To nie był wypadek przy pracy. Zatem, komu ci ludzie służą ? “

Ks. Isakowicz-Zaleski: Oto polska racja stanu w relacji z Ukrainą. „Na kogo” gra prezydent Duda i władze.

Marta Markowska https://nczas.com/2022/08/19/ks-isakowicz-zaleski-oto-polska-racja-stanu-w-relacji-z-ukraina-wywiad/

Uległość pana prezydenta wobec władz Ukrainy, co sam akcentuje, jest tak daleko posunięta, że nie tylko się nie upomina o pochówki ofiar, ale ustępuje we wszystkich innych sprawach. Pytanie: czyje interesy pan prezydent reprezentuje? – pyta ksiądz Tadeusz Isakowicz-Zaleski, który w rozmowie z „Najwyższym Czasem!” podejmuje tematy upamiętnienia ludobójstwa na Wołyniu, dzieleniu ofiar na lepsze i gorsze oraz polskiej racji stanu w kwestii relacji polsko-ukraińskich.

Marta Markowska: Postawa prezydenta RP Andrzeja Dudy podczas uroczystości upamiętnienia ludobójstwa na Wołyniu wzbudziła spore kontrowersje. Do Księdza oraz do grupy Polaków trzymających baner z prośbą o zniesienie zakazu ekshumacji zwłok pomordowanych na Wołyniu prezydent zaapelował o „miarkowanie słów”. Czy zdaniem Księdza jest to jednoznaczny dowód na to, że nasz prezydent nie dba o dobrze rozumiany interes Polaków, lecz reprezentuje służalczą postawę względem naszego wschodniego sąsiada?

Ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski: Choć słowa prezydenta są bardzo znamienne, znacznie istotniejsze jest to, co nasz prezydent robi, a ściślej czego nie robi, a jako prezydent III RP powinien czynić. Od 2015 roku prezydent i jego otoczenie, a także władze obozu rządzącego składały i nadal składają liczne deklaracje dotyczące kwestii ludobójstwa i pochówku polskich ofiar na Wołyniu, w Małopolsce Wschodniej i w innych częściach Kresów. Niestety, są to tylko obietnice. Przez siedem lat nie zrobiono nic.

W tym roku po raz pierwszy pan prezydent, pan premier i ambasador Ukrainy przyszli na uroczystości upamiętniające Krwawą Niedzielę, która była apogeum ludobójstwa na Wołyniu. Wydawało się, że będzie to wielki krok do przodu. Padły deklaracje, ale… tylko deklaracje. Chociaż pan prezydent wygłosił bardzo emocjonalne, trwające 21 minut przemówienie, w którym dość chaotycznie mieszał wątki historyczne i polityczne), później sam sobie zaprzeczył. Kiedy bowiem przeszedł obok banneru rodzin kresowych upominających się o pochówek swoich krewnych, moim zdaniem użył absolutnie niewłaściwych słów. Padły słowa w charakterze upomnienia czy pogróżek, że mamy miarkować słowa, że trzeba pójść inną drogą, że to nie służy żadnej ze stron. Prezydent nie powiedział, kto jest tą drugą stroną, natomiast jego wypowiedzi w czasie przemówienia i późniejsze są skrajnie proukraińskie.

Nie jestem przeciwny współpracy Polski z Ukrainą, ale powinna się ona odbywać na szczeblu partnerskim. Uległość pana prezydenta wobec władz Ukrainy, co sam akcentuje, jest tak daleko posunięta, że nie tylko się nie upomina o pochówki ofiar, ale ustępuje we wszystkich innych sprawach. Pytanie: czyje interesy pan prezydent reprezentuje? Jest prezydentem niezależnej Rzeczypospolitej czy też myśli już o swojej przyszłości jako działacz czy przedstawiciel UKRAPOLU, czyli sojuszu Ukrainy z Polską? Oczywiście są to mrzonki, niemniej bardzo niebezpieczne.

Na swoim Twitterze zadał Ksiądz panu prezydentowi bardzo trafne pytanie: czy podobne słowa byłby w stanie skierować do ofiar holokaustu Żydów? Odpowiedzi Ksiądz nie uzyskał, ale możemy się jej domyślać.

Prezydent Andrzej Duda, jak również przedstawiciele innych opcji politycznych, inaczej traktują rodziny ofiar zbrodni katyńskiej, inaczej rodziny kresowe, czyli krewnych pomordowanych na Wołyniu, a jeszcze inaczej rodziny ofiar holokaustu. Wszystkie te wydarzenia były ludobójstwami. Każdy zamordowany i jego rodzina powinni być potraktowani jednakowo. Nie wyobrażam sobie jednak, żeby pan prezydent mówił o miarkowaniu słów wobec rodzin ofiar holokaustu albo żeby mówił, żebyśmy dbali o wrażliwość niemiecką – bo przecież drugą stroną w przypadku holokaustu Żydów są Niemcy. Nie można w ten sposób dzielić ofiar na lepsze i gorsze. Myślę jednak, że to jest charakterystyczny rys obozu rządzącego, który wyraźnie rozróżnia ofiary. Ofiary „dobre” to ci, którzy zginęli z rąk Niemców lub Sowietów, a ofiary „gorsze” to te, które zginęły z rąk Ukraińców.

Wreszcie obóz rządzący rozróżnia ofiary żydowskie od ofiar polskich, co moim zdaniem jest ogromnym błędem, bo każda ofiara – czy to był Polak, czy Rosjanin, czy Ukrainiec, czy przedstawiciel innej narodowości – ma takie samo miejsce w naszej pamięci. To wszystko byli obywatele polscy! Każdy obywatel II RP okresu międzywojennego powinien być uszanowany, gdyż zginął z rąk okupanta. Niestety, dzisiaj widzimy, że pan prezydent dał się wplątać w takie podzielenie ofiar na lepsze i gorsze.

Jeżeli obserwujemy takie uprzywilejowanie Ukrainy, to czy zgodnie z tym, co mówi jeden z posłów Konfederacji, mamy już do czynienia z ukrainizacją Polski?

Myślę, że i tutaj nastąpiło pomieszanie pewnych pojęć. Jeszcze raz podkreślę: dobra współpraca między Polską a Ukrainą jest bardzo ważna, ale z pozycji partnerskiej, można nawet powiedzieć: braterskiej, a nie w sytuacji, w której Polska jest ciągle w pozycji służebnej wobec Ukrainy i ma spełniać jej oczekiwania.

Słowa pana prezydenta o tym, że zostały zniesione granice, moim zdaniem, godzą w polską rację stanu. Konstytucja RP mówi, że Rzeczpospolita ma konkretne granice. Jakiekolwiek próby znoszenia tych granic wymagają zgody całego społeczeństwa, a nie tylko polityków na górze, którzy sobie ubzdurają, że mamy UKRAPOL.

Przed naszym przystąpieniem do UE było referendum, a tu nagle bez referendum obóz rządzący ciągle podkreśla, że będziemy tworzyli wspólne państwo z Ukrainą. Hola, hola! Najpierw trzeba zapytać suwerena po jednej i po drugiej stronie. Z tego, co wiem, Ukraina wcale się nie pali, żeby być w UKRAPOLU razem z Polakami. Z różnych powodów.

Podobnie ukrainizacja Polski jest bardzo niebezpieczna.

Prowadzę Fundację im. Brata Alberta, która opiekuje się prawie 150 osobami z Ukrainy Wschodniej. Są to głównie kobiety i dzieci. Niedawno zginął mąż jednej z pań, która pracuje w kuchni. Był ukraińskim żołnierzem w Charkowie. Nie ma cienia wątpliwości, że trzeba tym ludziom pomagać, co nie oznacza, jak się postuluje, żeby wprowadzać język ukraiński jako drugi w Polsce bądź dawać Ukraińcom lepsze prawa w Polsce niż Polakom. Takie działanie prowadzi do konfliktów polsko-ukraińskich, a służebna rola kamerdynera, sługi-współpracownika jest fatalna. Część polskich polityków wpada w amok. Już budowaliby nowe państwo itd. Najpierw trzeba wygrać wojnę, dopiero potem mówić o wspólnym państwie. Trzeba także ustalić zasady partnerskie. Jeżeli Polacy tak pomagają Ukrainie, to dlaczego na Ukrainie ciągle obowiązuje zakaz pochówków ofiar rzezi Wołyńskiej?

W związku z obecną sytuacją na Ukrainie do Polski przybyło ogromnie wielu uchodźców. Czy myśli Ksiądz, że wraz z końcem wojny ci ludzie powrócą, czy też zostaną w Polsce na stałe?

Nie ma na to jednoznacznej odpowiedzi. Sytuacja bardzo szybko się zmienia. Kiedy wybuchła wojna, większość osób – w tym ja, moi przyjaciele – miała nadzieję, że to będzie wojna krótkotrwała i uchodźcy szybko wrócą do swoich domów. Teraz okazuje się, że ta wojna będzie przeciągana i obserwujemy wzajemne wykrwawianie się obu stron. Rosjanie dokonują straszliwych zniszczeń na Ukrainie Wschodniej. Okazuje się, że część tych rodzin nie ma już gdzie wrócić. Część wyjedzie za granicę, ale znaczna część pozostanie w Polsce.

Pytanie, czy Polska jest przygotowana na to, żeby utrzymywać, poprzez świadczenia socjalne, tak ogromną grupę cudzoziemców. Kraje Zachodnie są bardzo ostrożne w tego rodzaju działaniach, a jeśli podejmują działania, to są one bardzo przemyślane. W Polsce natomiast to jest „Hajda na koń! Szable w dłoń! Ruszamy w bój! Będziemy się bić! Pędzimy naprzód!”. To wyskakiwanie przed szereg spowoduje, że gdy przyjdzie zima, może pojawić się pytanie, jak utrzymać ośrodki dla uchodźców z Ukrainy, podczas gdy zabraknie pieniędzy na utrzymanie polskich organizacji charytatywnych.

Już pojawiły się protesty pracowników warsztatów terapii zajęciowych dla niepełnosprawnych, którzy nie są w stanie się utrzymać, bo uginają się pod ciężarem inflacji. Trzeba to jakoś mądrze rozdzielić. Nie na zasadzie przyznawania środków grupie uprzywilejowanej kosztem braku pomocy dla obywateli polskich. Sytuacja jest bardzo trudna. Obawiam się, że znaczna część Ukraińców nie wróci do swojego kraju – z rożnych powodów – i będą w Polsce odbijali się od ściany do ściany, bo przecież nie będzie aż tyle pracy w Polsce, zwłaszcza dla kobiet.

Głównym problemem rysującym się na tle kwestii uchodźców jest sytuacja ekonomiczna i kryzys, z jakim się w tej chwili mierzymy. Po drugie: Polska była przez bardzo długi czas państwem jednonarodowościowym. Polacy przywykli do tego, że wokół siebie widzą samych rodaków. Kiedy nagle idąc przez miasto, nie słyszą w ogóle języka polskiego – reagują. Jest to bowiem dla nas sytuacja trudna i niecodzienna.

To jest problem już dawno opisany w historii. Jest granica asymilacji przybyszów z obcego państwa w danej strukturze. Jeden z historyków obrazowo opisał to w sposób następujący: ile łyżeczek cukru można jednorazowo rozpuścić w szklance herbaty? Jeżeli pewna grupa osób powoli wchodzi w struktury danego państwa, to się asymiluje. Tak jak moi przodkowie Ormianie i wiele innych mniejszości narodowych w Polsce. Tak samo asymilują się przecież i Polacy w innych państwach. Gwałtowne przybycie milionowych rzesz może spowodować, że struktury państwowe kompletnie nie będą na to przygotowane, a grupy te nie będą się asymilować. Przykład mamy we Francji, gdzie nawet w trzecim pokoleniu emigranci z Afryki Północnej nie asymilują się, mimo że na co dzień mówią po francusku. Tu może być podobnie.

Pytanie: ile osób w państwie polskim może zostać przyjętych tak, by znaleźli pracę, zasymilowali się na tyle, żeby ich dzieci poszły do polskich szkół, żeby nauczyli się języka polskiego – a nie tworzyli państwa w państwie?

Obecnie w dużych polskich miastach przebywają bardzo liczne grupy ukraińskie, które w ogóle nie mają kontaktu z Polakami. Tworzą strukturę wewnętrzną. Niedawno byłem z supermarkecie. Ukrainka stojąca w kolejce do kasy rozmawiała ze sprzedawczynią po ukraińsku. Może nie tyle sam fakt rozmowy po ukraińsku jest szokujący, ile pytanie, co będzie dalej. Dojdzie do takiej sytuacji, że Polacy nagle poczują się jak nie w swoim państwie. Ile tych łyżeczek można rozpuścić w jednej szklance, czyli ile tysięcy czy milionów cudzoziemców może się w danym państwie zasymilować? Śmiem twierdzić, że 3 mln się nie zasymilują… Ciągle będzie to trochę obce ciało. Trzeba natomiast pomóc – czego, moim zdaniem, nie ma – tym osobom, które chcą zostać w Polsce, widzą tu swoją przyszłość, ale na zasadzie poszanowania praw polskich. To nie większość ma się dopasować do mniejszości. To mniejszość ma się dopasować do większości.

Mam wrażenie, że w tej chwili jest trochę na odwrót…

To prawda. Nasza nadgorliwość, wybieganie przed szereg nas ośmiesza. Dla przykładu: idiotyczna jest dyskusja nad określeniem: „na Ukrainie” czy „w Ukrainie”; czy możemy wywiesić taką, czy inną flagę. W telewizji państwowej od pięciu miesięcy wszyscy prezenterzy mają wpiętą polsko-ukraińską flagę. Kiedy była rocznica ludobójstwa na Wołyniu, to te flagi zdejmowali. To jest paranoja.

Jeżeli państwo polskie chce być państwem polskim, nie może tworzyć takich sytuacji. Jest takie powiedzenie: chcesz być szanowany, szanuj najpierw sam siebie. Jeżeli Polska chce być szanowana, nie może się przefarbować na całkiem inne struktury, tylko powinna szanować swoje tradycje. Pomagajmy tym, którzy przybywają. Twórzmy dla nich miejsca pracy, ale niech oni też szanują nasze tradycje i nasze zwyczaje.

Jest Ksiądz współautorem książki pt. „Wołyń. Przemilczana zbrodnia na Polakach”. Czy mógłby Ksiądz pokrótce przybliżyć jej treść?

Są to rozmowy ze świadkami. Zarówno świadkami ludobójstwa, którzy jeszcze żyją – wtedy byli małymi dziećmi, dziś mają po 90 lat – jak również historykami i publicystami, którzy zajmują się tym tematem. Zestawienie wielu osób z różnych stron tego problemu – świadkowie, historycy, dzieci ofiar – pokazuje, jak bardzo ten problem jest skomplikowany.

Niezależnie, kto się wypowiada i niezależnie w której książce, zawsze przewijają się dwie sprawy. Po pierwsze: III RP dokonała grzechu zaniechania. Mija 30 lat od zmiany ustroju w Polsce i 30 lat istnienia niepodległej Ukrainy. Polska była pierwszym krajem, który uznał Ukrainę za niepodległe państwo. Przez ten czas ani polscy, ani ukraińscy politycy nie potrafili rozwiązać tego problemu, czyli znaleźć drogi prowadzącej, po pierwsze, do pochowania ofiar, po drugie – do wyjaśnienia wątpliwości. Widać wyraźnie, że wina leży po stronie polityków, a nie ofiar. Bardzo ciekawym wątkiem jest spojrzenie na problem oczami statystycznego Ukraińca. Ja to widzę w rozmowach z uchodźcami, którymi się opiekuję. Dla większości Ukraińców informacje na temat ludobójstwa pochodzą z ukraińskich mediów rządowych. Niestety tam też media podporządkowane są władzy państwowej, a politycy ukraińscy utrzymują, że należy o wszystkim zapomnieć. Coś tam było, Polacy pobili się z Ukraińcami i dla świętego spokoju należy o wszystkim zapomnieć.

Myślę, że ustawiczne mówienie o tym jest bardzo ważne. Chodzi o to, żeby społeczeństwo ukraińskie zobaczyło ten problem nie jako problem stricte polityczny, tylko ludzki: pochować ofiary, postawić krzyże, wspólnie się pomodlić i iść dalej. Moim zdaniem, oba społeczeństwa bardzo szybko dogadałyby się między sobą – na co jest wiele pozytywnych przykładów na poziomie lokalnym. Natomiast politycy nie chcą się dogadać, nadal żyją w kłamstwie i je pielęgnują. Tak jak fundamentem PRL-u, komuny było kłamstwo katyńskie, tak fundamentem negatywnych relacji polsko-ukraińskich jest zaniechanie wołyńskie.

Podsumowując, można wywnioskować, że dziś domaganie się sprawiedliwości dziejowej, prawdy historycznej stało się czymś nieakceptowalnym, nieprawidłowym. Wielu ludzi z mainstreamowych mediów zarzuca tym, którzy nadal walczą o tę prawdę, bycie ruską onucą. Skąd czerpać siłę i motywację do walki o dobre imię swej ojczyzny?

Bardzo dobrze pamiętam czasy komunizmu lat sześćdziesiątych, siedemdziesiątych, czas „Solidarności”. Propaganda komunistyczna ustawiała wtedy sprawę tak: ktokolwiek mówi o zbrodni katyńskiej, jest amerykańskim agentem, a dotykanie tej sprawy ma rozbić bardzo dobre relacje Polski i Związku Radzieckiego. Dzisiaj PiS, PO i inne partie de facto kopiują tę propagandę komunistyczną, zmieniają tylko nazwy. Twierdzą, że ktokolwiek dotyka sprawy Wołynia, domaga się pochówku ofiar, mówi o gloryfikacji zbrodniarzy, jest ruskim agentem. Kiedy czytam, co piszą na portalach społecznościowych ideolodzy PiS-u, załamuję ręce. Oni po prostu powtarzają komunistyczną propagandę. Patrząc natomiast na to w trzeźwy sposób, rozwiązanie tego problemu poprzez powiedzenie prawdy, przeprosiny ze strony Ukrainy i cofnięcie zakazu pochówku jest wybiciem amunicji stronie rosyjskiej. Konflikt o pochówki będą wykorzystywać nie tylko Rosjanie, ale także Niemcy i inne narody, czego mamy przykłady. Dopóki ten wrzód nie zostanie oczyszczony, a rana zasklepiona, zawsze ktoś obcy to wykorzysta. Na razie klasa polityczna cały czas żyje mitami: zapomnieć, to znaczy rozwiązać problem. Nie da się zapomnieć i nie da się rozwiązać tego problemu bez pochowania ofiar.

Kto jest „drugą stroną” dla Dudy?? Rzeź Wołyńska.

Szokujące słowa prezydenta Dudy do ks. Isakowicza-Zaleskiego. Wyciekło nagranie [VIDEO]

https://nczas.com/2022/07/15/szokujace-slowa-prezydenta-dudy-do-ks-isakowicza-zaleskiego-wycieklo-nagranie-video/

W mediach społecznościowych pojawiło się nagranie z rozmowy księdza Tadeusza Isakowicza-Zaleskiego z prezydentem Andrzejem Dudą pod pomnikiem Rzezi Wołyńskiej w Warszawie. Ksiądz zaczyna mówić o pochówku ofiar ludobójstwa na Wołyniu. Reakcja Andrzeja Dudy jest szokująca.

Ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski to duchowny obrządku ormiańskiego, działacz opozycji z czasów PRL i poeta. Kapłan znany jest z zaangażowania w kwestię pamięci o ludobójstwie Polaków na Wołyniu z rąk ukraińskich nacjonalistów.

Niedawno kapłan opowiadał w mediach o swoim spotkaniu z Andrzejem Dudą, po którym przestał wierzyć prezydentowi w kwestii zadbania o pochówek Polaków, którzy zostali zamordowani na Wołyniu przez ukraińskich nacjonalistów.


Pisaliśmy o tym: Ks. Isakowicz-Zaleski nie wierzy prezydentowi Dudzie


Teraz do mediów społecznościowych wyciekło nagranie z samego spotkania. Po obejrzeniu tego widea trudno dziwić się ormiańskiemu kapłanowi, że stracił wiarę w głowę państwa.

Ks. Isakowicz-Zaleski zwraca Dudzie uwagę, że miał aż SIEDEM lat, by zająć się sprawą pochówku ofiar ukraińskich nacjonalistów.

Odpowiedź najwyższego polskiego urzędnika szokuje.Ja bym prosił, żeby ksiądz się miarkował w słowach odpowiada duchownemu Duda.

– Każde słowo za dużo wypowiedziane […] nie służy ani nam, ani nie służy drugiej stronie – mówi dalej prezydent.

Ksiądz jest wyraźnie zdziwiony odpowiedzą warszawskiego polityka. – Ale jakiej drugiej stronie? – pyta i zaznacza, że chodzi mu po prostu o pochówek ofiar.

Skoro wolno Żydów pochować, to dlaczego nie wolno Polaków pochować? –dopytuje ks. Isakowicz-Zaleski.

Ostatecznie z rozmowy kapłana i prezydenta nic nie wynikło, bo polityk uciął rozmowę, odwrócił się na pięcie i odszedł.

===================

mail: To od nas, od Polski i Polaków, ten cały DUDA się odwraca i odchodzi…

Мяч наизнанку, или уничтожение польской истории украинскими стараниями

Василий Стоякин https://ukraina.ru/opinion/20220712/1034334325.html

[ наизнанку – na nice, – blizkie, ale mocniejsze, niż „odwrócić kota ogonem”, prawda? MD]

Мяч наизнанку, или уничтожение польской истории украинскими стараниями

Собственно, нуждается он уже давно – с 2004 года Польша активно поддерживает «евроинтеграционные устремления» Украины. Не так для того, чтобы действительно помочь Украине вступить в ЕС (хотя это инициатива США, а воля США — закон для польской «элиты»), как для того, чтобы навредить России. Россию поляки ненавидят ещё больше, чем не любят украинцев вообще и украинских националистов в особенности.

Память о «Волынской резне» и деятельности УПА долго отравляла атмосферу совместной борьбы польских и украинских националистов против «российского империализма». Потому полякам и американцам пришлось затратить огромные усилия на уничтожение национальной памяти польского народа. Огромным успехом на этом пути стало избрание президентом Украины Владимира Зеленского, который ни по происхождению, ни по риторике не был близок к украинским националистом, проводя, по сути, точно такой же политический курс.

Однако действительным прорывом, позволившим забыть обиды прошлого, стало начало специальная военная операция (СВО). Польша тут же начала принимать украинских беженцев и стала главным хабом для поставок военной помощи на Украину. Обсуждалась (и не снята с повестки дня по сей день) возможность введения польского воинского контингента на территорию Западной Украины.

Во время визита президента Польши Анджея Дуды в Киев 22 мая был презентован законопроект об особом статусе поляков на Украине. Граждане Польши должны были получить право занимать посты государственных служащих на Украине.

И вот 11 июля польские политики «подали сигналы» относительно нового статуса отношений.

Президент Анджей Дуда заявил во время церемонии по случаю Национального дня памяти жертв геноцида, совершённого украинскими националистами против граждан Второй Республики (о чём тут же отчиталась Rzeczpospolita), что Зеленский внёс в парламент законопроект об особом статусе поляков.

По его словам, «это можно рассматривать как противоположность тогдашней ситуации, когда от поляков пытались избавиться любой ценой, в том числе лишая их жизни. Сегодня Украина этим актом и жестом президента делает символическое приглашение, говорит: “Вам здесь рады на особых правах”».

На 17.00 по московскому времени 11 июля на официальном сайте Верховной Рады Украины карточка этого документа не появилась, но это, по большому счёту, ничего не значит — ставятся документы не мгновенно. Но важно уже то, что польский президент сделал заявление до фактического появления документа. Соврал? Или отдал распоряжение?

Ещё более интересным было заявление на том же мероприятии премьер-министра Польши Матеуша Моравецкого: «сегодня Украина видит, что наследником УПА является Русский мир. Сегодня именно Путин и Москва совершают геноцидальные и преступные поступки, напоминающие о самых страшных преступлениях в мировой истории. Русский мир — это империализм, колониализм и крайний национализм».

Ход действительно гениальный.

С одной стороны, Моравецкий призвал забыть о взаимных претензиях и объединиться в борьбе против России, что, конечно же, должно встретить решительную поддержку по обе стороны Равы-Русской.

С другой стороны, он не забыл ткнуть украинских нацистов мордой в их же вторичный продукт, фактически обозвав Степана Бандеру, считающегося на Украине героем, агентом «русского мира».

Как из этой ситуации будут выпутываться украинцы совершенно непонятно (скорее всего сделают вид, что ничего особенного не произошло).

Польский премьер также заявил, что «не успокоится, пока не найдётся последняя могила убитых на Волыни». Шеф-редактор церковно-политической редакции ИA REGNUM Станислав Стремидловский обращает внимание, что украинские власти препятствуют участию поляков в эксгумации захоронений жертв геноцида, но… Нет ли тут намёка на то, что поляки сами смогут этим заняться — занимая государственные посты и опираясь на вооружённую силу «жолнежей»-миротворцев.

Но, конечно, нельзя «поддаваться искушению ложного примирения» и надо помнить, что «в интересах России и Москвы снова поссорить поляков и украинцев». А значит память о «Волынской резне» — провокация Кремля. Тут бы Моравецкому призвать к сознательности поляков, чтобы они «вспомнили», что их предков уничтожали русские… Но пока что это даже для Моравецкого слишком.

Хотя, удалось ведь заставить поляков забыть о том, что от фашистской оккупации, в ходе которой погибла пятая часть населения страны, спасли Польшу именно советские войска…

P.S.: Такие же процессы происходят за океаном — в США набирает силу тенденция отказаться от Дня независимости, поскольку в нём не отражены страдания афро-американцев. И вообще, историю США надо вести не от «Мэйфлауэра» и Континентального конгресса, а от появления на территории нынешних США первых негров в 1619 году.

В общем в Польше не то что сову натянули на глобус, а вслед за США решили мячик вывернуть наизнанку. И, поди ж ты, пока получается

Warszawa: Bomba podłożona na Marszu Pamięci Ofiar Ludobójstwa na Wołyniu.

Bomba podłożona na Marszu Pamięci Ofiar Ludobójstwa na Wołyniu. Ewakuacja uczestników.

Na podst. m.inn.: https://medianarodowe.com/2022/07/11/warszawa-ewakuacja-uczestnikow-marszu-pamieci-ofiar-ludobojstwa-na-wolyniu

11 lipca wieczorem policja ewakuowała część Krakowskiego Przedmieścia w Warszawie, blisko kościoła św. Anny.

31-letni mężczyzna podczas Marszu Pamięci Ofiar Ludobójstwa na Wołyniu wyjął z plecaka pocisk i pozostawił go w tłumie ludzi,na deptaku. Według nieoficjalnych informacji, pocisk miał dużą siłę rażenia. Mężczyzna został zatrzymany przez policję, a pocisk zabezpieczony przez policyjnych pirotechników.Na miejscu pojawili się policyjni antyterroryści i pirotechnicy. Ewakuowano nie tylko uczestników Marszu Pamięci Ofiar Ludobójstwa na Wołyniu, ale również wszystkie inne osoby przebywające na Krakowskim Przedmieściu w Warszawie w promieniu 200 m od zdarzenia.

Zabezpieczony przez policję pocisk miał dużą siłę rażenia. Najprawdopodobniej chodzi o pocisk z czasów II wojny światowej. 31-letni mężczyzna postawił go na bruku w momencie odbywania się na Krakowskim Przedmieściu w Warszawie Marszu Pamięci Ofiar Ludobójstwa na Wołyniu.

Mężczyzna został zatrzymany przez policję. Jest przesłuchiwany. Wiadomo, że to mieszkaniec Mazowsza. Był już w przeszłości notowany przez policjantów. [nie podano, jako kto? ]