W pandemii zmarło 200 tys. osób więcej. Kto ma krew na rękach?

W pandemii zmarło 200 tys. osób więcej. Kto ma krew na rękach?

[Przypominam. Nie było, nie ma odpowiedzi władz ta te zarzuty lekarza. Takich oskarżeń było wiele. A winni muszą być formalnie wskazani i ukarani. Inaczej – zbrodnia się powtórzy. Mirosław Dakowski.]

================

Nadumieralność w czasie pandemii to 200 tys. osób. Przez odcięcie dostępu do zarezerwowanych miejsc w szpitalach aż 1,6 miliona chorych kardiologicznie nie zostało przyjętych na oddziały szpitalne! Czy osoby za to odpowiedzialne staną przed sądem? – pyta prof. dr hab. med. Grzegorz Raczak, kierownik Kliniki Kardiologii i Elektroterapii Serca, II Katedry Kardiologii Gdańskiego Uniwersytetu Medycznego

Prof. dr hab. n. med. Grzegorz Raczak, były kierownik II Katedry Kardiologii Gdańskiego Uniwersytetu Medycznego 

Autor: Karol Makurat | Zawsze Pomorze

Przed rokiem przewidywał Pan: “Mogę to ogłosić jako czarne proroctwo, ale dramatyczne skutki pandemii – prawdziwą rzeźnię – odczujemy dopiero za dwa lata. “. Czy dzisiaj, gdy ogłoszono koniec epidemii,optymistyczniej patrzy Pan w przyszłość?
Pytałem też, kto ma na rękach krew ludzi pozbawionych w czasie epidemii opieki specjalistycznej. I do tej pory nie dostałem na to pytanie odpowiedzi. Kompletnie nic nie zostało w tym zakresie wyjaśnione. W  rozmowie z początku tego roku przypomniałem, że nadumieralność w okresie pandemii wynosiła 200 tysięcy osób. Co to oznacza? Chodzi o stosunek liczby zgonów w danym roku do średniej liczby zgonów z analogicznego okresu we wcześniejszych latach. W minionym roku –  w przeliczeniu na milion mieszkańców – zajęliśmy drugie miejsce wśród krajów OECD drugie miejsce pod względem, zaraz za Meksykiem.

Polacy częściej zapadali na COVID-19, niż mieszkańcy innych krajów?
Akurat nie. Moim zdaniem za tak dramatyczną sytuację odpowiadało blokowanie chorym, głównie kardiologicznie, dostępu do opieki specjalistycznej decyzjami administracyjnymi. Nie chcę dochodzić, czy robił to wojewoda, minister, zastępcy ministra. Aż tak biegły w obserwacji procesów decyzyjnych już nie jestem. Jedno jest pewne – liczba hospitalizacji spadła w 2020 roku o 30 procent, z 7 do 5 milionów. I to przy ataku wirusa, który miał na lewo i prawo mordować ludzi.

I, nie da się ukryć, mordował.
Zawsze mówiłem, że z covidem trzeba walczyć. Byle nie kosztem pacjentów kardiologicznych. Udało mi się dotrzeć do danych na temat stanu łóżek szpitalnych w Polsce na dzień 31 grudnia 2020 roku. Tamtego dnia mieliśmy 34 741 tzw. łóżek covidowych. Pacjenci zakażeni SARS-CoV-2 zajmowali 16 763 łóżka, a 17 968  łóżka stały wolne. Pozwoliłem sobie na dokonanie krótkich obliczeń. Średni czas hospitalizacji pacjenta kardiologicznego wynosi 4,1 doby. Oznacza to, że jedno łóżko kardiologiczne “obsługuje” 89 pacjentów w ciągu roku. Jeśli teraz pomnożymy liczbę wolnych łóżek covidowych czekających na pacjenta przez 89, otrzymamy wynik 1,6 mln.

Zastanawia mnie jednak kompletny brak dyskusji nad faktem, że umarło 200 tysięcy osób! Powinny być powołane jakieś sztaby ekspertów, którzy przeanalizują to, co stało się przez ostatnie dwa lata. Policzą koszty, wyciągną wnioski, przedstawią je społeczeństwu. W Polsce panuje kompletna cisza, wszyscy udają, że było pięknie.

prof. dr hab. med. Grzegorz Raczak / GUMed

Czyli?
Czyli możemy przypuszczać, że przez odcięcie dostępu do zarezerwowanych miejsc w szpitalach aż 1,6 miliona chorych kardiologicznie nie zostało przyjętych na oddziały szpitalne! Na usunięcie kamieni żółciowych można poczekać nawet rok, ale wśród masy planowych chorych kardiologicznie co kilka tygodni taki pacjent umiera. Bycie “planowym” w kolejce do zabiegu nie oznacza, że chory może czekać. Zablokowanie ponad półtora miliona przyjęć przekłada się na setki tysięcy pogrzebów. Mam otwarte pytanie do wszystkich – kto ponosi odpowiedzialność, nie tylko polityczną, ale i karną za zamknięcie pacjentom niecowidowym dostępu do diagnostyki i lecznictwa medycznego? Zadaję to pytanie jako lekarz, który ma do czynienia z pacjentami. W sytuacji, gdy umiera 200 tysięcy ludzi, ich śmierć dotyka nawet milion osób, członków najbliższej rodziny. Dlatego w imieniu miliona tych, którzy stracili kogoś bliskiego, pozwalam sobie spytać o tych, którzy powinni odpowiadać karnie za swoje decyzje.

Jest Pan przekonany, że skutki urzędniczych decyzji podejmowanych w czasie pandemii powinny podlegać ocenie sądu?
Zdecydowanie tak. Każda decyzja z ostatnich dwóch lat bezwzględnie wymaga rozliczenia.

(fot. Karol Makurat | Zawsze Pomorze)

Czy może wskazać Pan urzędnika, który powinien stanąć przed sądem?
Nigdy w życiu. Jako lekarz, a nie prokurator, nigdy nie odważę się wskazać konkretnej osoby. Niech zbada to ktoś kompetentny. Zastanawia mnie jednak kompletny brak dyskusji nad faktem, że umarło 200 tysięcy osób! Powinny być powołane jakieś sztaby ekspertów, którzy przeanalizują to, co stało się przez ostatnie dwa lata. Policzą koszty, wyciągną wnioski,  przedstawią je społeczeństwu.  W Polsce panuje kompletna cisza, wszyscy udają, że było pięknie.

Zauważyła pani może jeszcze jedno – przyszła wojna Rosji z Ukrainą i momentalnie zakończyła się epidemia. Do Polski przybyły trzy miliony uchodźców, niekoniecznie zaszczepionych, i nic się nie zawaliło. Nawet więcej, temat covidu został gdzieś odsunięty, zapomniany. Zarówno przez obóz rządzący, jak i opozycję. To były złe czasy, które minęły – słyszymy. A te setki tysięcy które zginęły nie są warte tego, by o nich mówić? Konieczna jest publiczna dyskusja. Szum powinien być wszędzie!  Milczenie, jakie w tej sprawie zapadło, zwyczajnie niepokoi.  

Zapewne usłyszymy, że epidemia była “siłą wyższą”, decyzje podejmowano pod presją czasu i w sytuacji, gdy tak naprawdę niewiele wiedzieliśmy o nieznanym wirusie.
I to ma kwitować śmierć dwustu tysięcy osób  i dramat  ich rodzin? Do mnie to nie przemawia.

Dziś za to słyszymy o pilotażu sieci kardiologicznej, którego celem jest nadrobienie długu zdrowotnego, do którego doprowadziła epidemia. Ostatnio pilotaż został już poszerzony o kolejne województwa, w tym Pomorze. Jesteśmy w stanie odrobić ten dług?
Po pierwsze chciałbym spytać, czy ci, którzy już umarli, zostaną w jakiś specjalny sposób ożywieni? Minister ich wskrzesi, będą żyć w pełni zdrowia? Czytałem wypowiedź ministra zdrowia, który zapewniał, że Krajowa Sieci Kardiologiczna jest elementem odbudowy zdrowia Polaków. Niech pani powie to lekarzowi. Kiedy przychodzi do mnie chory człowiek, to wiem, że będzie on jeszcze przychodził pięć, dziesięć – a jak będzie miał szczęście trzydzieści lat, zanim umrze. Ale tak, by przyszedł do mnie chory pacjent i wyszedł zdrowy – to już jest duża rzadkość. Chorobę można powstrzymywać, stosować różne metody, by miała łagodniejszy przebieg. Jednak plan uzdrowienia Polaków uważam za lekko demagogiczne twierdzenie. Podejrzewam, że takie słowa padły z ust ministra zdrowia dlatego, że nie jest on lekarzem.

Obawiam się, że pandemia musi wrócić. Za dużo szczepionek wyprodukowano, by kiedyś nie stały się potrzebne.

prof. dr hab. med. Grzegorz Raczak / GUMed

Może chodzi tu o szerszą profilaktykę i lepszą diagnostykę, pozwalającą na szybsze wykrycie choroby?
Żeby nie ograniczać się wyłącznie do krytyki, muszę powiedzieć, że ogólna idea Krajowej Sieci Kardiologicznej jest bardzo piękna. Główną przyczyną zgonów w naszym społeczeństwie pozostają choroby kardiologiczne – 43 proc. ludzi ginie z tego powodu. Jeśli mamy tak duży odsetek osób umierających z powodu chorób serca, aż się prosi, by ogarnąć to systemem. W maju ub. roku zostało wydane rozporządzenie ministra zdrowia w sprawie programu pilotażowego Krajowej Sieci Kardiologicznej, na tej podstawie we wrześniu 2021 prezes NFZ wydał swoje rozporządzenie. To są dwa oficjalne dokumenty. Czytamy w nich o budowie systemu, diagnostyce od poziomu POZ, przez Ambulatoryjną Opiekę Specjalistyczną, sieć szpitali wszystkich szczebli. Ogólnie brzmi to bardzo dobrze i cieszę się, że coś takiego ma powstać. Tylko nie mam pełnego zaufania, czy rzeczywiście powstanie.

Skąd ten brak zaufania?
Ze zwykłej, ludzkiej słabości. I z doświadczenia. My, lekarze, czujemy się jak kierowcy jadący autostradą, na której władza poustawiała tyczki. Cały czas jedziemy slalomem.

Czy pilotaż oznacza zmiany w kierowanej przez Pana klinice?
Jeszcze nie wiem. Zasięgam języka w tej sprawie i ludzie albo nie wiedzą, albo udają, że nie wiedzą. Nawet koledzy z Warszawy. Na razie mam przed sobą dwa rozporządzenia. Zaproponowany jest system, który ma objąć bardzo ważną grupę chorych kardiologicznie, by ci nie umierali. Idea jest piękna, ale szczegóły nie są znane. A jak powszechnie wiadomo, diabeł tkwi w szczegółach.

Może jednak trzeba mieć nadzieję, wprowadzany obecnie system uchroni tysiące Polaków przed śmiercią bądź zaniedbaniem choroby?
Trzeba wierzyć. Musiałbym być heretykiem kardiologicznym, gdybym miał być przeciwny zintegrowanej walce z naszym głównym zabójcą, czyli chorobami serca. Tylko że rozmawiamy na wysokim poziomie ogólności.

Chyba, że wróci pandemia i znów zaczną się problemy.
Obawiam się, że pandemia musi wrócić. Za dużo szczepionek wyprodukowano, by kiedyś nie stały się potrzebne.


Data dodania: 20.05.2022

Skazany bez dowodów. Skandaliczne kulisy odebrania uprawnień doktorowi Martyce [-Wbrew dowodom]

Skazany bez dowodów. Skandaliczne kulisy

odebrania uprawnień doktorowi Martyce

pch/skazany-bez-dowodow-skandaliczne-kulisy-odebrania-uprawnien-dr-martyce

(Doktor Zbigniew Martyka. Fot. Rymanowski Live )

W rozmowie z Bogdanem Rymanowskim znany z determinacji w leczeniu pacjentów podczas reżimu sanitarnego doktor Zbigniew Martyka ujawnił bulwersujące szczegóły odebrania mu przez Okręgowy Sąd Lekarski w grudniu 2021 roku prawa do wykonywania zawodu.

– Jestem po prostu zdumiony, że tak mógł przebiegać proces sądowy, dlatego że ja przez osiem lat byłem przewodniczącym Okręgowego Sądu Lekarskiego w Tarnowie. Pracowaliśmy uczciwie z moimi kolegami, z całym zespołem. Nigdy nie wydaliśmy jakiegoś wyroku niesprawiedliwego, nieuczciwego. Nie wyobrażam sobie, żebyśmy mogli nie wziąć pod uwagę dowodów przedstawionych przez osobę, która była obwiniona – powiedział lekarz w programie Rymanowski Live na kanale You Tube.

Wyrok bez oparcia się na jakichkolwiek dowodach wydał wobec doktora Martyki Sąd Lekarski w Krakowie. Orzeczenie ze względu na swą nieprawomocność miało charakter głównie stygmatyzujący i odstraszający. Znany specjalista chorób zakaźnych z Nowego Sącza mógł dalej pracować. 1,5 roku temu przeszedł na emeryturę i obecnie przyjmuje pacjentów w ograniczonym wymiarze czasowym, w prywatnej przychodni. Wcześniej był ordynatorem oddziału zakaźnego szpitala w Dąbrowie Tarnowskiej

Uchylone dowody i biegły… pediatra

Werdykt sądu Okręgowej Izby Lekarskiej w Krakowie zapadł po procesie utajnionym z niewyjaśnionych względów. Nie zaszły przesłanki umożliwiające zamknięcie sprawy przed opinią publiczną – ewentualność naruszenia tajemnicy lekarskiej, ważnej sprawy państwowej, czyichś dóbr osobistych albo podejrzenie niepokojów społecznych.

– Myślę w tej chwili, że jedyną sytuacją, w której mogło być naruszone czyjeś dobro, to było dobro sądu lekarskiego, który chciał mnie skazać bez dowodów. I żeby to nie wyszło na jaw – powiedział doktor Martyka.

Sprawa prowadzona była w sposób kuriozalny. W składzie sądu nie zasiadał ani jeden lekarz chorób zakaźnych. Powołany został zatem biegły – doktor Paweł Grzesiowski, dzisiaj Generalny Inspektor Sanitarny, który zabiera się właśnie za uszczelnianie systemu obowiązkowych szczepień dzieci.

Rzecz w tym, że „biegły” jest… pediatrą a przed sądem występował w charakterze immunologa.

Kiedy doszło do rozprawy, podnieśliśmy temat właśnie pana Grzesiowskiego, że on nie jest immunologiem. On przyjął to zlecenie jako immunolog, chociaż immunologiem nie był. Był tylko pediatrą – relacjonował gość Bogdana Rymanowskiego.

Jako immunolog wypowiedział się negatywnie o informacjach, które ja przedstawiałem na swojej stronie. A były to informacje, co do których podawałem odnośniki do aktualnych prac naukowych czy oficjalnych wypowiedzi różnych instytucji. Więc to nie były moje słowa, tylko to były cytaty w pism naukowych lub oficjalnych informacji rządowych nawet ze stron różnych państw – wskazał.

Doktor Grzesiowski zakwestionował treści, które udostępniał w internecie obwiniony. Jednak prawnicy reprezentujący obronę skutecznie zakwestionowali jego opinię, którą w końcu sąd w całości odrzucił.

To była dobra decyzja sądu, tylko że w związku z tym nie było dowodu mojej winy. Dowód się miał opierać na opinii biegłego – zauważył dr Martyka. Żaden inny biegły nie został już w pierwszej instancji powołany.

Podczas rozprawy oskarżony wraz ze swymi pełnomocnikami zgłosił szereg wniosków dowodowych, opierając się na badaniach naukowych i podając źródła. Prezentowali również dane dotyczące sytuacji epidemicznej w różnych krajach świata – oprócz Polski także w Stanach Zjednoczonych, Kanadzie, Nowej Zelandii, Australii, Wielkiej Brytanii… – To były mocne dowody mówiące o tym, że ja się nie myliłem, że podawałem prawdziwe informacje. I sąd wszystkie te dowody odrzucił. Powiedział, że nie przyjmuje tych dowodów – opowiadał lekarz.

Chodziło o badania legitymujące się najwyższym stopniem wiarygodności, w tym metaanalizy

i badania RCT, czyli randomizowane kontrolowane badania kliniczne – tak zwany złoty standard eksperymentów klinicznych. Sąd w ogóle nie podjął się ich analizy, czemu trudno się dziwić, biorąc pod uwagę „zagadkowe” kryteria doboru biegłych.

Wyrok „prewencyjny”

Więc sąd odrzucił wnioski dowodowe, nie przyjął opinii biegłego i podjął decyzję o skazaniu mnie na odebranie prawa wykonania zawodu na okres dwunastu miesięcy, czyli jednego roku. Kuriozalne jest to, że sąd w uzasadnieniu wyroku podał bardzo ciekawą informację, którą pozwoliłbym sobie zacytować. Mianowicie, „w ocenie sądu kara wymierzona w takiej postaci obwinionemu daje przekonanie, że podobne incydenty nie powtórzą się w przyszłości” – powiedział dr Martyka.

„W ocenie sądu wymierzona kara ma również istotne znaczenie w zakresie prewencyjnego oddziaływania na środowisko lekarskie” – brzmiała dalsza część uzasadnienia.

Czyli zastraszenie lekarza. Oni to podają w uzasadnieniu – podkreślił nieprawomocnie skazany.

– Zostałem osądzony bez dowodu winy, bez przedstawienia udowodnienia mi tej winy. (…) Panie redaktorze, ja sam, tak jak wspomniałem, byłem osiem lat przewodniczącym Okręgowego Sądu Lekarskiego. Nie jestem prawnikiem, ale mamy prawników, którzy nam pomagają przygotować się do rozprawy. Ja nie sądzę, żeby oni nie wiedzieli, że łamią prawo. (…) Moi prawnicy argumentowali i zgłaszali wnioski dowodowe, które sąd odrzucał i uciszał moich prawników – opowiadał.

Zarzutami przedstawionymi doktorowi Martyce na podstawie doniesienia o „podawaniu poglądów niezgodnych z aktualną wiedza medyczną” było podważanie zasadności stosowania masek ochronnych, kwestionowanie poziomu śmiertelności związanej z zachorowaniem na Covid-19, testowania oraz „stosowania administracyjno-prawnych środków prewencyjnych”.

Dzisiaj jest to już udowodnione – ponieważ są tak liczne dowody naukowe – iż to wszystko, co mówiłem, było prawdą. Trudno, żebym się z tego wycofywał. Tym bardziej, że ja wiele rzeczy przewidywałem. Na przykład, na samym początku wypowiadając się przeciwko sugestiom Rady Medycznej przy premierze, że to, co oni proponują, spowoduje niesamowity „dług zdrowotny” podkreśla z obecnej perspektywy doktor Martyka.

Ze złamaniem… na oddział zakaźny

Ludzie nie byli leczeni, nie byli przyjmowani do szpitala, nawet z chorobami nowotworowymi czy chorobami serca, co jest dziwne, ponieważ choroby serca u nas są na pierwszym miejscu, jeśli chodzi o śmiertelność. I w takim kraju tych ludzi odsyłano z kwitkiem. Pamiętam, na oddziale zakaźnym – to było dla mnie przerażające – że przychodzili ludzie z różnymi chorobami i mnie nie wolno było ich przyjąć do szpitala, ponieważ szpital był zarezerwowany dla osób, które miały dodatni wynik testu covidowego. Nawet te osoby mogły nie mieć objawów infekcyjnych. Dzisiaj już wiemy, że te testy były w bardzo dużym stopniu niewiarygodne – przypomina lekarz chorób zakaźnych.

Gość „Rymanowski Live” przywołał przypadek skierowania na oddział zakaźny osoby ze złamaniem ręki. Miała dodatni wynik „testu”, lecz nie wykazywała żadnych objawów chorobowych. Musiała jednak przejść okres izolacji. Dyrekcja szpitala, powołując się na dyspozycje wojewódzkiego wydziału zdrowia, domagała się od lekarza wpisania w kartę choroby Covid, choć diagnoza brzmiała: złamanie kończyny.

Ja się nie zgodziłem. Odpisałem, że lekarzowi za wpisywanie fałszywych rozpoznań grozi odpowiednia kara. Więc ja mówię, że się absolutnie nie zgodzę na to. Wpisywałem prawdziwe rozpoznania i otrzymałem odpowiedź, że nie dostaniemy za to pieniędzy – relacjonował.

Opisywany proceder stosowany przez władze szpitali, oprócz krociowych zysków dla placówek, doprowadził do nadwyżki fałszywych diagnoz.

 – Za to były dodatkowe pieniądze. I to było logiczne. Jeżeli rozpoznawano Covid u osoby, która np. zmarła na zawał, nie miała objawów infekcyjnych czy miała udar i nie miała żadnych objawów infekcyjnych, to już – tak mówiąc humorystycznie – ktoś się powiesił, napisali mu Covid bo był dodatni wymaz. To był totalny nonsens. To było niesamowite naciąganie rozpoznań po to, żeby wykazać, że ta choroba jest bardziej groźna niż ona jest w rzeczywistości – opisywał lekarz.

A druga sprawa, chyba chodziło o przestraszenie ludzi. Wiadomo, że wystraszonym społeczeństwem się łatwiej rządzi – zauważył gość Bogdana Rymanowskiego.

Sądowych „atrakcji” ciąg dalszy

Obecnie trwa proces apelacyjny w sprawie lekarza z Nowego Sącza. Na pierwszej rozprawie przed Naczelnym Sądem Lekarskim pani doktor pełniąca rolę oskarżyciela – rzecznik odpowiedzialności zawodowej, stwierdziła, że nie potrzeba dowodów w sprawie doktora Martyki, ponieważ… jego wypowiedzi same w sobie są dowodem. Pani rzecznik z rozbrajającą szczerością przyznała podczas rozprawy, że nie zapoznała się z przedstawionym przez oskarżonego materiałem dowodowym, lecz wciąż twierdzi z przekonaniem, że doktor Martyka jest winny.

Ponadto sąd NRL rozszerzył zarzuty wobec oskarżonego (!) względem procesu pierwszej instancji. Powołał też na biegłego członka covidowej Rady Medycznej przy premierze – w całości pozostającej w konflikcie interesów ze względu na pobieranie wynagrodzeń od koncernów farmaceutycznych.

Źródło: You Tube / Rymanowski Live RoM

Pięć lat po największym przekręcie – jawnym oszustwie w historii! Dlaczego niewiele się zmieniło?

5 lat po największym przekręcie w historii! Dlaczego niewiele się zmieniło?

Autor: AlterCabrio , 23 marca 2025

Dla bardzo wielu ludzi to był dobry czas. To był czas, kiedy można było pracować z domu, czyli pracować średnio rzetelnie, średnio sprawnie. Dla wielu z tych ludzi bardzo kuszącą sytuacją była akcja, w której mogą się powydzierać na kogoś ze swoich sąsiadów, na ludzi nieznajomych spotkanych w sklepie, że ci nie mają czegoś na gębie założonego, że ci nie utrzymują dystansu itd. Bo nie czarujmy się, wielu ludzi jest pełnych jakiegoś takiego jadu, jakiejś zawiści. Taka sytuacja, kiedy rząd na talerzu daje ci możliwość wydzierania mordy na bliskich sobie lub ludzi nieznajomych sobie, funkcjonowanie z pozycji tej moralnej wyższości, to jest okazja, z której wielu z tych ludzi skorzysta.

−∗−

5 lat po największym przekręcie w historii! Dlaczego niewiele się zmieniło?

−∗−

BONUS:

Władze sanitarne straszą błonicą, stręczą szczepienia, ale nie mówią wszystkiego

„Zaszczep swoje dzieci i siebie – nie pozwólmy wrócić chorobom zakaźnym” – nawoływało kilka dni temu w mediach społecznościowych Ministerstwo Zdrowia. Jako koronny przykład rzekomo ogromnego zagrożenia kryjącego się za zwalczonymi już dawno a znów odnotowanymi ostatnio w Polsce przypadłościami, resort przytacza błonicę. We wpisie próżno znaleźć jednak informację, że nawrót choroby do Europy ma najprawdopodobniej związek z przybywającymi na nasz kontynent masami afrykańskich imigrantów. Po drugie – szczepionki przeciwko błonicy zawierają groźny dla zdrowia Tiomersal, o czym propaganda również milczy.

Jeden z typowych dla propagandy strachu materiałów ukazał się w sobotę na portalu radia RMF. – Przypadki pojawienia się błonicy, której możemy zapobiegać właściwie w pełni, pokazują, że to już nie jest jakieś wirtualne ryzyko – cytuje autor tekstu słowa profesora Krzysztofa Pyrcia z Małopolskiego Centrum Biotechnologii Uniwersytetu Jagiellońskiego – eksperta dobrze znanego z czasów tak zwanej pandemii Covid-19.

Tekst pokazuje błonicę jako niebezpieczną chorobę odpowiedzialną za epidemie wybuchłe w połowie zeszłego wieku, a następnie pokonaną dzięki akcjom szczepień.

„Obecnie w europejskich krajach zgony z powodu błonicy zdarzają się raz na kilkadziesiąt lat, zwykle u niezaszczepionych dzieci. Inaczej jest np. w Afryce – tylko w Nigerii od maja 2024 r. do połowy marca 2025 r. na błonicę zmarło ponad 1300 osób” – czytamy.

Temat powraca do mediów w Polsce z powodu przypadku chłopca zakażonego tą chorobą. Sześciolatek wrócił z błonicą po wakacjach na Czarnym Lądzie. Drugi pacjent to osoba dorosła, diagnozowana i leczona w jednym z wrocławskich szpitali. Choć nie ma jeszcze jednoznacznego orzeczenia, wykazuje typowe dla błonicy objawy.

Przypadki pojawienia się błonicy, której możemy zapobiegać właściwie w pełni, pokazują, że to już nie jest jakieś wirtualne ryzyko. To nie jest jakaś daleka przyszłość, tylko po prostu to jest rzeczywistość, która nas czeka, jeżeli nie potraktujemy ostrzeżeń poważnie – stwierdził prof. Pyrć.

„Według niego [prof. Pyrcia] najważniejsze jest to, żeby pojawił się jasny przekaz, że sprawa jest poważna i nie powinno się unikać szczepień. Podkreśla, że nie chodzi o indywidualne przekonania czy wybory, ale o bezpieczeństwo wspólne” – czytamy w artykule.

Zatem dwa (a właściwie 1,5 – potencjalny drugi nie jest jeszcze oficjalnie stwierdzony – PCh24.pl) przypadki przesądzają, zdaniem eksperta o tym, że konieczność zaszczepienia się jest – niczym Ojczyzna – naszym „zbiorowym obowiązkiem”.

To nie jest kwestia tego, że ktoś będzie uciekał, bo wierzy, nie wierzy. To jest sprawa poważna, która dotyczy nas wszystkich, bezpieczeństwo nas, naszych dzieci. I to pokazuje, że państwo traktuje sprawę poważnie – zaznaczył profesor Pyrć.

Dalej następuje znana z czasów Covid-19 świecka „litania” do zbawiennej wakcyny. Czytamy zatem: „systemowo powinno się zwiększać świadomość, że nie szczepiąc swoich dzieci, nie odnawiając swoich szczepień, zagrażamy swojemu życiu, obciążamy system służby zdrowia, ale zagrażamy też życiu i zdrowiu innych”.

W tym miejscu autor artykułu na portalu RMF24 Karol Żak płynnie przechodzi do obwieszczonej już przez głównego inspektora sanitarnego dr. Pawła Grzesiowskiego akcji kontroli kart szczepień obowiązkowych wszystkich dzieci w Polsce. Chodzi o uszczelnienie systemu, któremu – w związku z niepokojącymi alarmami niezależnych lekarzy i naukowców – próbuje się wymknąć w imieniu zdrowia własnych dzieci coraz więcej rodziców.

Zgodnie z ustawą o zapobieganiu oraz zwalczaniu zakażeń i chorób zakaźnych oraz rozporządzeniem ministra zdrowia, władze administracyjne chcą uszczęśliwić polskie dzieci ochroną aż przed 13 chorobami zakaźnymi. Gdyby ktoś miał wątpliwości co do jakości tej ochrony – jest ona objęta rygorem obowiązkowości.

Dla porównania – w Niemczech obligatoryjne jest jedno szczepienie do 18. roku życia.

Zaszczep swoje dzieci i siebie – nie pozwólmy wrócić chorobom zakaźnym” – krzyczy w mediach społecznościowych Ministerstwo Zdrowia. Wpis zamieszczony 19 marca straszy skutkami rozprzestrzeniania się w naszym kraju nie tylko błonicy, lecz także krztuśca, tężca, odry, polio… „Obowiązkowe szczepienia zatrzymały epidemię, ale zaniedbanie szczepień sprawia, że choroba wraca. Szczepienia obowiązkowe to nie wymysł! Zostały wprowadzone, aby chronić nas przed groźnymi chorobami, których skutki mogą być tragiczne” – czytamy dalej.

O czym nie mówi wybiórcza propaganda

W kontrze do coraz powszechniejszej w polskojęzycznych mediach propagandy zabrali głos medycy, którzy podczas covidowego reżimu sanitarnego dali się poznać z głoszenia opinii niezależnych wobec głównego nurtu lekarskiego i medialnego.

Doktor Paweł Basiukiewicz zwrócił uwagę na prawdopodobny czynnik potencjalnego powrotu błonicy do Europy. Zacytował dane mówiące o przypadkach występowania tej choroby na Wyspach Brytyjskich.

„W 2022 r. w Anglii odnotowano 76 przypadków błonicy (*C. diphtheriae*), z czego 72 wśród osób ubiegających się o azyl, co potwierdza grubo ponad 70 i przewagę wśród imigrantów (94,7%). Dane UKHSA wskazują, że outbreak dotyczył głównie młodych mężczyzn przybywających z krajów endemicznych. Angielskie statystyki prawdopodobnie odzwierciedlają sytuację w UK”.

Do wpisu odniósł się biolog medyczny dr n. med. Piotr Witczak: „Ludzie, hipokryci rozkręcają histerię z powodu dwóch przypadków błonicy w PL wylewając hejt na rodziców niezaszczepionych dzieci, a sami nie doszczepiają się przeciw błonicy co 10 lat oraz popierają imigrację” – napisał.

W kilku kolejnych komentarzach rozwinął temat.

@MZ_GOV_PL też może kłamać, a co tam! Kto im zabroni?” – spytał retorycznie na Twitterze (X). Przytoczył w tym miejscu jedno z twierdzeń kolportowanych przez ministerstwo: „Choroba [błonica], która w Polsce nie występowała od ponad 20 lat dzięki stosowanym szczepieniom”.

„W okresie 2023-2024 zdiagnozowano w Polsce 3 przypadki błonicy i siedzieliście cicho. Ochrona poszczepienna przed błonicą trwa ok 10 lat, a większość dorosłych się nie doszczepia…no więc gdzie te epidemie skoro większość obywateli nie ma już ochrony? Ochrona poszczepienna przeciwko błonicy nie jest sterylizująca, tzn. nie zapobiega zakażeniu ani transmisji. Osoba zaszczepiona może być nosicielem bakterii i przenosić je na innych” – odpowiedział biolog medyczny.

Zapytał również: „I teraz fundamentalne pytanie… czy chronią nas bardziej szczepienia czy warunki sanitarne i odżywienie? Skoro większość dorosłych nie doszczepia się na błonicę co 10 lat i szacuje się, że poziom ochrony poszczepiennej (odporność niesterylizująca! osoba zaszczepiona może zarażać i transmitować) całego społeczeństwa wynosi zaledwie 30%? I czy w związku z tym korzyść przyjęcia kilku dawek szczepionki przewyższa ryzyko powikłań?” – napisał dr n. med. Piotr Witczak.

Wskazał również między innymi na zagrożenia związane z obecnością w szczepionkach przeciwko błonicy niebezpiecznej substancji. Zamieścił cytat jednego ze wskazujących na to zagrożenie badań:

„Źródłem narażenia na zatrucie rtęcią jest tiomersal, stosowany w wielu szczepionkach, m.in. przeciw grypie, tężcowi, meningokokom, jako adiuwant zwiększający odpowiedź immunologiczną organizmu na wprowadzony antygen (Rosenblatt i Stein, 2015; Geier i in., 2015; Harry i in., 2004). Badania przeprowadzone przez Rodriguesa i in. (2010) udowodniły, że rtęć z tiomersalu gromadzi się w mózgu, nerkach i wątrobie, przy czym jego poziom jest znacznie wyższy niż we krwi. Po ekspozycji na tiomersal rtęć gromadzi się w mózgu głównie w postaci nieorganicznej (63 %), podczas gdy reszta pozostaje w wysoce toksycznych formach rtęci organicznej: etylortęć (13,5 %) i metylortęć (23,7 %)”.

Badania nad wpływem szczepień na zdrowie młodych pokoleń stało się medycznym priorytetem nowego rządu Stanów Zjednoczonych. Bierze się to z faktu dużej liczby badań naukowych wskazujących na związek obecności m.in. związków rtęci w organizmach na prawdziwą falę przypadków autyzmu oraz szeregu innych chorób przewlekłych, w tym autoimmunologicznych.

O tym jednak milczy ministerstwo zdrowia, jego sprawdzeni eksperci i media.

Źródła: RMF24.pl, Twitter (X), PCh24.pl RoM

________________

Władze sanitarne straszą błonicą, stręczą szczepienia, ale nie mówią wszystkiego, PCh24, 23 marca 2025r.

−∗−

O autorze: AlterCabrio

If you don’t know what freedom is, better figure it out now!

Komentarze:

  1. AlterCabrio 23 marca 2025 godz. 20:42‘To nie był test’Był. Głównie na inteligencję, ale nie tylko.‘Bo nie czarujmy się, wielu ludzi jest pełnych jakiegoś takiego jadu, jakiejś zawiści.’Nie czarujmy się, nie od wczoraj i nie od czasu ‘pandemii’.—–A co do artykułu i również materiału wideo. Na pana dr Pawła to lepiej się nie powoływać. Szczególnie w kontekście preparatów. Nie tylko tych najsławniejszych.
  2. AlterCabrio 23 marca 2025
  3. Kwadrans w ich rzeczywistości…
    Kim jest antyszczepionkowiec? Eksperci odpowiadają. #JustynaSochaPrzedstawia
  4. AlterCabrio 23 marca 2025 g
  5. Wspominany przez p. Radka materiał.
  6. To jeden z najważniejszych filmów, jakie kiedykolwiek nagrałem na mój kanał. Dotyczy bowiem nie tylko zrozumienia przeszłości i sposobów, dzięki którym udało się rozpędzić ogólnoświatową panikę. Dzięki tej panice, stojące na szczytach osoby i organizacje finansowe zdołały – bez jednego wystrzału – przejąć masę majątku z rąk drobnych właścicieli, zgarnąć miliardowe zyski z publicznej kasy oraz umożliwiły politykom wprowadzenie zamordystycznych, totalitarnych działań, które w żaden sposób nie były zgodne z lokalnymi konstytucjami czy ustawami. A wszystkie te efekty udało się osiągnąć bardzo szybko i jednocześnie w ponad 180 krajach całego Świata.
  7. Zapraszam do dłuższej rozmowy o modelach – nie tylko szwedzkich.Szwedzki model, 30 września 2023r. [46min]
  8. CzarnaLimuzyna 23 marca 2025
  9. Dlaczego nie zmieniło się? Dlaczego jest tak samo lub gorzej? Dlatego, że od kilku dekad ludzkość po raz pierwszy w historii żyje w nierzeczywistym świecie – hipnoza, symulakrum, psychoza indukowana…matriks. Ogromna część wydarzeń podawana w formie medialnej narracji tworzącej różne historie – nie istnieje w rzeczywistości lub jest luźno z nią powiązana, nadziewana pojedynczymi faktami.Nie zmieniło się na poziomie behawioralno – poznawczym ponieważ zastosowano potężne bodźce.
  10. O prawdę nie będą się upominać na pewno asystenci wirtualnego dr. Mengele w Polsce, którzy – jak wspomniał R. Pogoda – dostali za udział w przedstawieniu 900 mld złotych.

Śmierć dziecka. Zachorowało 30 minut po zastrzykach. Zmarło po następnych 30 minutach.

Nagła śmierć dziecka

20. marca 2025 Ostrzeszów 20.03.2025 nagla-smierc-dziecka

Cały blog jako bezpłatny eBook w formacie pdf.

Najmłodszym przypadkiem był dwumiesięczny chłopiec, który zmarł dzień po otrzymaniu szczepionek przeciwko HIB, rotawirusom i pneumokokom. Dziecko, które zmarło 23 stycznia 2024 r., zachorowało nagle 30 minut po zastrzykach. Asystolia (zatrzymanie pracy serca) wystąpiła w szpitalu 59 minut po szczepieniu. Urywek z dzisiejszego artykułu na tkp.at: Wzrasta liczba zgonów wśród zaszczepionych dzieci. Źródło.

Sanepid może próbować zmusić rodziców do szczepienia dzieci. Sanepid nie odczuje żadnych skutków szczepień – wręcz przeciwnie zastraszy rodziców zmarłego dziecka konsekwencjami szerzenia „dezinformacji”, jeśli zechcą opisać tragiczną historię na niezależnych mediach. Nie medycyna lub związane z nią urzędy, ale rodzice są odpowiedzialni za życie ich dziecka. Niezależnie od tego, czy zdają sobie z tej odpowiedzialności sprawę, czy nie.

Kto ma walczyć o życie i zdrowie dziecka jak nie rodzice? Może ciągle jeszcze polegacie na dobrej woli Ministerstwa Zdrowia, Izb Lekarskich i Sanepidu? Wola owszem jest, ale czy dobra? Pokazała nam epoka wielkiej, zakłamanej korony, jak można na nich polegać. Zakaz wstępu do lasu z pewnością stymulował nasze zdrowie. Ci urzędnicy, podobnie jak polscy politycy – obojętne czy z PiS-u, PO czy którejkolwiek z rządzących partii, są zaprzedani siłom globalistycznym i reprezentują w Polsce interesy z Davos. Poniższy film naturalnie, że pokazuje z przesadą tendencje władzy, ale czy jest aż tak bardzo nierealny?

„Dobrowolne” szczepienia.
Firma Boosta chętnie cię zawiezie do punktu szczepień.
Źródło: Telegram 10.12.2022 r. 12:41.

Cóż więc możemy zrobi? W majowych wyborach prezydenckich kandyduje tylko jedna osoba, która jest zagrożeniem dla globalistów. Wszyscy inni zostaną przez nich zaaprobowani, bo to są ich ludzie. Pomyślcie, który z nich jest solą w oku urzędników wielbiących zielony ład? Jest tylko jeden taki kandydat, który swoim ruchem gaśnicowym przekonuje coraz więcej Polaków, że warto walczyć o nasze, Polskie interesy.

Konopie indyjskie mają 34 elementy leczące raka i nie są zatwierdzone przez FDA.
Chemioterapia bazuje na zatruwaniu ludzi gazem musztardowym i jest zatwierdzona przez FDA.

Niech to do ciebie dotrze.

Autor artykułu Marek Wójcik
Mail: worldscam3@gmail.com

Jan Pospieszalski: Wszystkie “dogmaty” przyjęte podczas pandemii jako konsensus naukowy okazały się nieprawdą! 

Jan Pospieszalski: wszystkie “dogmaty” przyjęte podczas pandemii jako “konsensus naukowy” okazały się nieprawdą! 

https://pch24.pl/jan-pospieszalski-wszystkie-dogmaty-przyjete-podczas-pandemii-jako-konsensus-naukowy-okazaly-sie-nieprawda


O tym, że to, co nazywa się teraz, w sprawach tak zwanych zmian klimatycznych, konsensusem naukowym, przyjęto i w dobie pandemii. Wielokrotnie powtarzałem, że wszystkie dogmaty przyjęte jako konsensus podczas pandemii okazały się nieprawdą.

Pierwszy dogmat: że covid jest śmiertelny i nie ma na niego lekarstwa.

Drugi dogmat: że jedynym ratunkiem są pozafarmaceutyczne środki medyczne, czyli izolacja, śledzenie kontaktów, kwarantanna, dystans społeczny, przyłbice, maseczki, spryskiwanie wszystkiego spirytusem, rękawiczki lateksowe, zamykanie szkół, zamykanie szpitali, zamykanie przychodni, zamykanie lasów i cmentarzy.

Trzeci dogmat: że o chorobie nie decyduje zespół objawów – wysoka gorączka, bóle głowy i osłabienie – lecz patyk wsadzony do nosa, czyli test.

I czwarty dogmat: że wybawieniem będzie powszechna immunizacja zastrzykiem mRNA stworzonym według nowej technologii – mówi Jan Pospieszalski w książkowej rozmowie „Warto grać czysto”, poprowadzonej przez Krystiana Kratiuka.

Poniżej, dzięki uprzejmości Wydawnictwa Esprit, prezentujemy fragment książki

***

KK: Czy po wyrzuceniu z TVP nadal uważasz, że warto było rozmawiać?

JP: Oczywiście. Wręcz umocniłem się w tym przekonaniu.

Warto było rozmawiać nawet o covidzie?

Szczególnie o tym. To jedno z największych przeżyć pokoleniowych kilku generacji, w dodatku globalne. Jak można byłoby o nim nie rozmawiać?

Trwasz przy swoim mimo tego, jak cię potraktowali: wyrzucili z pracy i dorobili łatkę szaleńca?

Nie szaleńca, tylko szura, foliarza i płaskoziemcy.

Spełniasz kryteria definicji tych barwnych pojęć?

Oczywiście, zwłaszcza płaskoziemcy. To sformułowanie zresztą jest mi szczególnie bliskie, co zapewne pamiętasz jako redaktor PCh24.pl. Opowieścią o nim podzieliłem się bowiem z widzami tego portalu. Stało się to po tym, jak w jednym z esemesów do mnie użył go główny zamordysta czasów pandemii, profesor Andrzej Horban.

I wcale nie miał na myśli ciebie… Przypomnij więc, jak to było.

Profesor miał na myśli doktora Włodzimierza Bodnara. Otóż docierały wtedy do nas, do ekipy Warto rozmawiać, informacje o lekarzu, który skutecznie radzi sobie z wirusem „kaszel-19”, stosując prosty preparat antygrypowy sprzed wielu lat, produkowany na Węgrzech, gdzie fiolka takiego refundowanego leku kosztuje dziesięć złotych. Słyszeliśmy, że pomaga na najsłynniejszą wówczas chorobę. Zbadałem temat z pomocą ludzi z Rzeszowa, w międzyczasie zaś doktor napisał do ministerstwa o swojej propozycji, by w ogólnokrajową politykę walki z pandemią włączyć amantadynę, środek produkowany na Węgrzech, sprzedawaną pod nazwą Viregyt K.

Zaprosiłem doktora Bodnara do programu. Chciałem jednak, by wystąpił w nim również właśnie profesor Horban, konsultant krajowy w dziedzinie chorób zakaźnych, wtedy też główny doradca prezesa Rady Ministrów do spraw COVID-19. Potwierdził i zapytał, o której i gdzie ma się zjawić. „Dziś zapraszam na Woronicza o godzinie dwudziestej dziesięć, startujemy o dwudziestej trzydzieści pięć” – odparłem. „Okej” – otrzymałem odpowiedź. Chciałem być jednak fair i napisałem, że w programie wystąpią jeszcze doktor Włodzimierz Bodnar z Przemyśla oraz minister Michał Dworczyk.

Jak brzmiała odpowiedź?

Dosłownie tak: „O k…a to obawiam się, że ja nie będę”. Natychmiast zapytałem więc: „Dlaczego, panie profesorze? Błagam, ministra Dworczyka dam osobno na koniec, na dziesięć minut”. Wtedy padła odpowiedź: „To k… nie dotyczyło ministra, tylko dżentelmena z Przemyśla. Nie mam ani ochoty, ani czasu na dyskusję z …”. Tak to dosłownie brzmi, spójrz na telefon.

Rzeczywiście.

Piszę więc dalej: „Panie profesorze, warto rozmawiać w trosce o pacjentów, o to, czy ulegną mitom, czy będą słuchali autorytetów, bardzo pana proszę…”. Zaraz nadchodzi odpowiedź: „Tak, ale istnieje granica, trudno się dyskutuje z płaskoziemcami (choć mają rację)”.

Co to miało znaczyć?

Niech każdy sam się domyśli, profesor Horban nigdy się do tego nie odniósł, mimo iż opisałem już tę korespondencję w mediach.

Do programu jednak przyszedł.

Przyszedł, ale zamiast rozmawiać o wspomnianych osiągnięciach Bodnara, próbował go egzaminować, choćby z ustawy o zawodzie lekarza. Wypadł fatalnie, bo jednak program dotyczył sprawy interesującej wszystkich, kiedy mieliśmy do czynienia ze śmiertelną chorobą, która była przedstawiana jako coś, na co nie ma lekarstwa i co jest zabójcze na masową skalę: przekonywano, że zaraz wszyscy umrzemy, a ci, którzy nie umrą, idąc do Biedronki, będą potykali się o trupy. Skoro pojawił się jakiś ślad, nawet niesprawdzony sygnał, że ktoś może znalazł jakieś rozwiązanie, to w normalnych warunkach takiemu komuś powinno się poświęcić odrobinę czasu, porozmawiać z nim, zrobić wywiady ze świadkami, z pacjentami i tak dalej. Tu do niczego takiego nie doszło. Profesor Horban nie był nastawiony na żadną formę dialogu, porozumienia czy dopytywania, nie był w ogóle ciekawy tego, co się dzieje. Zresztą ten esemes pozwala wnioskować, że on wiedział, że amantadyna działa.

Trudno w to uwierzyć.

Mnie było tym bardziej trudno uwierzyć, zwłaszcza że później dotarłem do dokumentów, z których jasno wynika, że dekadę wcześniej profesor Horban rekomendował amantadynę jako świetny, skuteczny lek przeciwko grypie typu A. Zatem on doskonale wiedział, o co chodzi, doskonale znał ten środek.

W tym kontekście potwierdzam, że jestem płaskoziemcą – skoro nawet profesor Horban przyznaje, że ci wykpiwani ludzie próbujący rozwiązać problem COVID-19 mieli rację. Zachowali zdrowy sceptycyzm, domagali się debaty, sprawdzali źródła naukowe, nie tylko te najpowszechniej cytowane: mieli odwagę szukać w innych miejscach niż punktowane periodyki.

Czy więc nauka abdykowała w okresie pandemii, skoro ci ludzie zostali pogardliwie nazwani płaskoziemcami, szurami i foliarzami?

Nic bardziej mylnego. Istniała przecież grupa rzetelnych, uczciwych naukowców, która podjęła wyzwanie i dekonstruowała tę całą oficjalną pandemiczną narrację. Byli i są też dziennikarze i politycy, którzy do dzisiaj nie odpuszczają. Wiem, że w różnych krajach powoływane są również komisje śledcze, powstają raporty. Więc nauka nie abdykowała, uczciwi dziennikarze nie abdykowali. Już po pandemii, we wrześniu 2022 roku, na łamach „Politico”, które nie jest przecież foliarskim medium, opublikowano efekty dziennikarskiego śledztwa przeprowadzonego wraz z ekipą „Die Welt”. Wykazano, że konstrukcja polityki WHO implementowanej powszechnie na wszystkie kraje przygotowywana była nie przez pracowników, specjalistów czy ekspertów WHO, ale przez ludzi z dużych organizacji pozarządowych, które funkcjonują na obrzeżach WHO.

Oto cytat z tego tekstu: „Największą i najpotężniejszą była Fundacja Billa i Melindy Gatesów. Następna była Gavi, globalna organizacja zajmująca się szczepieniami, którą Gates pomógł założyć, by zaszczepić ludzi w krajach o niskich dochodach, oraz Wellcome Trust, brytyjska fundacja badawcza z wielomiliardowym funduszem, która współpracowała z fundacją Gatesa w poprzednich latach. Wreszcie: Coalition for Epidemic Preparedness Innovations (CEPI), międzynarodowa grupa badawczo-rozwojowa zajmująca się szczepionkami, którą Gates i Wellcome pomogli stworzyć w 2017 r.”.

Te cztery organizacje pozarządowe, wszystkie – o dziwo – związane z Billem Gatesem, bez mandatu demokratycznego, bez jakichkolwiek uprawnień i możliwości publicznej kontroli, zadecydowały o tym, jaką politykę będzie realizować WHO wobec nowego, groźnego wirusa, a tym samym – jaką politykę narzuci krajom członkowskim. Ta historia pokazuje głębszą rzecz, to znaczy jak działa dzisiaj WHO: że jest to organizacja, która zajmuje się nie zdrowiem ludzkości, tylko zmianą społeczną. Szkoda tylko, że ten tekst „Politico” powstał tak późno.

Wracając jeszcze do programu z profesorem Horbanem – to nie był jeszcze program, po którym się z tobą pożegnano.

Nie. Ale już wówczas zauważyłem pewne symptomy zagrożenia. Wspomniałem, że w programie wystąpił też minister Dworczyk, którego zaprosiłem, bo wiedziałem, że z wielkim zaangażowaniem pracuje nad zapewnieniem szpitalom i innym ośrodkom ważnym w pandemii wszelkiego zaopatrzenia. Przyszedł przerażony; ktoś z naszego staffu opowiadał, że do ostatniej chwili w przedpokoju studia nerwowo odbierał esemesy, rozmawiał przyciszonym głosem, zachowywał się rzeczywiście bardzo, bardzo niepewnie.

A już następnego dnia, 15 grudnia, odbyła się konferencja prasowa ministra Niedzielskiego, którego dziennikarz Polsatu zapytał, co z tą amantadyną. Niedzielski wtedy żachnął się: tak, podjęliśmy decyzję, będą prowadzone badania.

I prowadzili je?

Przyglądaliśmy się temu z ekipą programu. To był skandal. Przeciąganie procedur, przetrzymywanie decyzji dotyczących badań w kolejnych instytucjach – a to w komisji bioetycznej, a to w Urzędzie Rejestracji Produktów Leczniczych, Wyrobów Medycznych i Biobójczych. Same badania rozpoczęto z ogromnym opóźnieniem, bo już w maju, kiedy zimowa fala zachorowań osiągnęła najniższy poziom – jak grypa w maju.

Co więcej, dotarłem do informacji, że jeden ze szpitali, który miał najwięcej doświadczenia właśnie w tych ciężkich przypadkach covidu, czyli szpital MSWiA, mimo iż podpisał umowę i proceduralnie został włączony do tego badania, nigdy się go nie podjął. Dyrekcja szpitala nie była tym zainteresowana, a może miała „prikaz”, żeby się w te badania nie włączyć.

Wiesz, ile osób w końcu zostało objętych badaniem?

Nie wiem, chorowały podobno miliony, więc pewnie z pięćdziesiąt tysięcy?

Nie.

Pięć tysięcy?

Nie. Siedemdziesiąt osiem osób. Wyniki zostały opublikowane przez profesora Adama Barczyka z Katowic, z Górnośląskiego Centrum Medycznego. Stwierdzono, że amantadyna nie działa. Pamiętam triumfalistyczny ton Bartosza Chmielowca, Rzecznika Praw Pacjenta, który oświadczył, że nie ma dowodów naukowych, które potwierdzałyby skuteczność leczenia COVID-19 amantadyną – zatem nie jest ona w tym przypadku zalecana. W jego tonie można było usłyszeć: zobaczcie, wszyscy foliarze, szury, mamy tutaj twarde dowody. A przecież to były żadne dowody.

Równolegle prowadzono drugie badanie, robił to profesor Konrad Rejdak z Lublina. Mimo medialnej nagonki już po owej pamiętnej konferencji udało się mu dokończyć badania. Profesor Rejdak miał niemałe doświadczenie w dziedzinie chorób neurologicznych, prowadzi bowiem ośrodek zajmujący się ciężkimi przypadkami parkinsona i podobnymi. Co się okazało? Otóż amantadyna dwie dekady temu znana była jako lek grypowy, po czym nagle na rynek wszedł specyfik o nazwie Theraflu i wszyscy zaczęli podawać właśnie to. Jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki – zadziałały jakieś tajemnicze siły lub dziwny determinizm dziejowy – amantadyna przestała być modna. Mimo to w dalszym ciągu była powszechnie w populacji chorych neurologicznie stosowana, ponieważ odkryto jej pozytywne działanie u chorych z objawami parkinsona czy pacjentów ze stwardnieniem rozsianym.

Profesor Rejdak, mając u siebie na oddziale kilkadziesiąt osób z parkinsonem, które jednocześnie zapadły na covid, zauważył, że pacjenci, którzy przyjmowali amantadynę, przechodzą covid o wiele łagodniej i wychodzą z niego szybciej. Uznał to za mocne wskazanie, że można w ten sposób ratować chorych na COVID-19, i zaczął sam, we własnym zakresie, realizować to, co – jak widział – dawało efekty. Wiele miesięcy zabiegał o uruchomienie profesjonalnych badań i gdy tylko ogłoszono taką możliwość, zgłosił się na ochotnika, by przeprowadzić ten projekt. Niezależnie doktor Włodzimierz Bodnar także starał się o prowadzenie badań nad chlorowodorkiem amantadyny i wiem, że był w kontakcie z ośrodkiem profesora Barczyka i profesora Rejdaka. Nie wchodząc w szczegóły: po wielu miesiącach na placu boju zostali profesor Barczyk z Katowic i profesor Rejdak z Lublina. Znamienne, że Agencja Badań Medycznych nie czekała z ogłoszeniem wyników na zakończenie badań w Lublinie; gdy tylko w Katowicach profesor Barczyk z tymi swoimi siedemdziesięcioma ośmioma pacjentami był gotów, na początku lutego 2022 roku zorganizowano wspomnianą konferencję. A potem, jak wiemy, 24 lutego Putin odwołał pandemię i sprawa ucichła.

Mimo to w Lublinie zespół profesora Rejdaka pracował nadal i w sierpniu 2023 roku opublikował wyniki w prestiżowym piśmie „European Journal of Neurology”. Badania przeprowadzone na znacznie większej grupie pacjentów wykazały korzystne działanie amantadyny.

To też nie przekonało profesora Horbana, szefa rady medycznej przy premierze?

Nie wiem, czy przekonało. Nawet gdyby, to jakie to ma teraz znaczenie? Publikacja badań profesora Rejdaka nastąpiła półtora roku po odwołaniu pandemii. Zakładam, że profesor Horban i cała jego rada medyczna znają konkluzje badań profesora Rejdaka. Rodzi się inne pytanie: Co my, jako obywatele, możemy zrobić? Mamy bowiem sytuację, gdy szef Rady Medycznej przy premierze przyznał rację lekarzowi („płaskoziemcy” skutecznie leczącemu amantadyną), a jednocześnie rozporządzenia ministerstwa utrudniają Polakom dostęp do tego leku. W międzyczasie umierają tysiące ludzi, a na koniec badania potwierdzają, że lek może być skuteczny.

To się chyba nadaje do prokuratury?

Ty to powiedziałeś…

Jednak pandemia była przecież wydarzeniem globalnym. W Polsce może i dorwał się do władzy Horban, ale byli też Horbanowie innych krajów – i podejrzewam, że oni także mieli wiedzę o skuteczności amantadyny. O czym to świadczy?

O tym, że to, co nazywa się teraz, w sprawach tak zwanych zmian klimatycznych, konsensusem naukowym, przyjęto i w dobie pandemii. Wielokrotnie powtarzałem, że wszystkie dogmaty przyjęte jako konsensus podczas pandemii okazały się nieprawdą. Pierwszy dogmat: że covid jest śmiertelny i nie ma na niego lekarstwa. Drugi dogmat: że jedynym ratunkiem są pozafarmaceutyczne środki medyczne, czyli izolacja, śledzenie kontaktów, kwarantanna, dystans społeczny, przyłbice, maseczki, spryskiwanie wszystkiego spirytusem, rękawiczki lateksowe, zamykanie szkół, zamykanie szpitali, zamykanie przychodni, zamykanie lasów i cmentarzy. Trzeci dogmat: że o chorobie nie decyduje zespół objawów – wysoka gorączka, bóle głowy i osłabienie – lecz patyk wsadzony do nosa, czyli test. I czwarty dogmat: że wybawieniem będzie powszechna immunizacja zastrzykiem mRNA stworzonym według nowej technologii. Odpowiednicy Horbana w wielu krajach rzeczywiście nie chcieli tych prawd objawionych podważać, choć były miejsca na świecie, gdzie pełnomocnicy rządów podejmowali niezależne decyzje, nie traktując dogmatycznie rekomendacji WHO (czytaj: Billa Gatesa), na przykład wiele krajów Afryki, Szwecja, Białoruś, Floryda. Wszędzie też znajdowali się lekarze, którzy kwestionowali wszystkie te dogmaty.

Pozostańmy jednak na naszym podwórku. Doktor Basiukiewicz na przykład kwestionował amantadynę, ale miał też zestaw innych lekarstw. Profesor Frydrychowski polecał zwykły węgiel, tylko podany w dużej ilości i natychmiast po wystąpieniu pierwszych symptomów choroby. Lekarze ci twierdzili, że podanie w pierwszych dniach po zakażeniu czy to amantadyny, czy hydroksychlorochiny, czy iwermektyny, czy środków takich nawet jak choćby węgiel mogło zahamować rozwój wirusa, a więc że w pierwszej fazie skuteczna pomoc pacjentowi była możliwa.

Sprawdziłeś to na sobie, prawda?

Tak. Sprawdziły też moja córka i moja żona: wszyscy leczyliśmy się amantadyną. Mało tego, moja sześćdziesięcioletnia niepełnosprawna siostra, która cierpi na schorzenia neurologiczne, po amantadynie i, uwaga, po wlewach dożylnych koktajlu witaminowego wyszła z choroby niemal po tygodniu. Takich przypadków znam naprawdę sporo, właściwie moglibyśmy im poświęcić osobną książkę.

Tak jak i osobna publikacja należy się ludziom, którzy zmarli wyłącznie dlatego, że ktoś postanowił zamknąć kraj, wywołując pandemiczną psychozę. Jesienią w programie rozmawiałem z profesorem Robertem Gilem, szefem gildii polskich kardiologów i oddziału kardiologicznego w MSWiA. Elita. Pokazałem mu badania statystyczne, z których wynikało, że w 2019 roku jego szpital wykonał ponad trzy tysiące sześćset operacji, zaś w 2020 tylko jedną piątą tego. Spytałem: „Panie doktorze, co się stało, dlaczego tak mało?”. Odpowiedział: „No nie wiem”. Dopytywałem: „Ale co z tymi pacjentami? Nagle ozdrowieli, przestali chorować, przestali mieć problemy z sercem?”. A on na to: „Nie, nie przestali chorować, ale się nie zgłaszają”. No, nie zgłaszali się przez tę panikę. A jak chorzy się nie zgłaszają i nie leczą, to lądują na cmentarzu.

My już we wrześniu 2020 roku z redakcją Warto rozmawiać dotarliśmy do wybitnych polskich onkologów, między innymi do profesora Macieja Krzakowskiego – konsultanta krajowego w dziedzinie onkologii, profesora Andrzeja Deptały, profesora Marka Wojtukiewicza i oni wszyscy apelowali o natychmiastowe przywrócenie normalnych procedur – diagnostyki i chirurgii onkologicznej. Lockdowny i paraliż systemu zablokowały pacjentom dostęp do diagnostyki i zabiegów, co w konsekwencji okazało się wyrokiem śmierci dla wielu chorych. Nigdy nie wolno o tym zapomnieć.

Wróćmy może jeszcze do początku pandemii. Kiedy zacząłeś się orientować, że coś jest nie tak?

Przede wszystkim wściekłem się, że zostaliśmy zablokowani. Wśród decyzji telewizyjnych związanych z ogłoszeniem pandemii pojawiły się i te o wyrzuceniu z ramówki całej masy programów, gdyż były… zagrożeniem. Ponieważ publiczność siedzi za blisko, nie ma dystansu społecznego, nie jesteśmy w stanie utrzymać reżimu sanitarnego, który wtedy zaczynał obowiązywać, a właściwie był nam narzucony. Dzisiaj wiemy, skąd on przyszedł, że te wytyczne zaaplikowane nam zostały nie przez polskie Ministerstwo Zdrowia, lecz przez te Gavi, CEPI, Wellcome Trust i innych podopiecznych Billa Gatesa.

Miałeś moment lęku? Większość z nas na początku, w tej całkowicie nowej sytuacji, dość poważnie się przestraszyła.

Przyznam szczerze, że nie pamiętam, żebym się bał. Miałem poczucie, że mój organizm jest silny, dobrze się czułem, uznałem się za człowieka sprawnego, raczej się nie bałem tego, że umrę ja lub ktoś z mojej rodziny.

Nie przeraziły cię obrazki z Chin, a potem z Włoch? Słynne ciężarówki pełne lombardzkich trumien?

Nie, natomiast bardzo mnie interesowała ta nowa, sensacyjna rzeczywistość. Doświadczenie w skali globalnej, angażujące miliony ludzi, to było niespotykane wydarzenie społeczne. Poczułem się rzeczywiście elementem globalnej wioski.

Uznałem, że faktycznie chyba trzeba się jakoś zabezpieczać: zaczęliśmy brać więcej witaminy D, zacząłem stosować po kąpieli codzienny zimny prysznic, co zostało mi zresztą do dziś. Każdego dnia przynajmniej dwie minuty stoję pod lodowatą wodą, to taki rodzaj hartowania. Ale przez fakt, że wtedy życie stanęło, postanowiliśmy więcej się modlić. Kościół do tego wzywał, w świątyniach śpiewano czy recytowano suplikacje. Skoro program został zawieszony, nagle znalazło się więcej czasu na inne działalności niż zawodowa, więc zaczęliśmy też codziennie chodzić na Mszę Świętą. Bo przez moment było jeszcze wolno…

Potem, jak zjechaliśmy do domu na wsi, zabraliśmy ze sobą kapłana, który od tego momentu nam towarzyszył. Dostał swój pokój i wprowadzał nam takie zwyczaje jak odmawianie Liturgii godzin – codzienny brewiarz. To nam dawało poczucie rytmu dnia, porządku i sensu, a jednocześnie wzmacniało nas. Dlatego chyba udało się nam uniknąć lęku. Uwierzyłem jednak, że zaraza jest groźna, i czekałem z obawą, że ludzie zaczną masowo umierać.

Tyle tylko, że nie umierali. I dowiedziałem się o tym kilka tygodni później, gdy Wirtualna Polska przedrukowała wywiad z szefem przedsiębiorców pogrzebowych, który skarżył się, że pójdzie chyba do Mateusza Morawieckiego po tarczę, gdyż spadły im dochody.

Pamiętam tę informację, zrobiła na nas wszystkich wrażenie. Jak sobie to tłumaczyłeś? Tak jak oficjalne czynniki, ONZ, polska władza i posłuszne jej media? Że najpierw musi być mniej ofiar, żeby potem było więcej?

Na początku myślałem, że może te ciała są przetrzymywane gdzieś w chłodniach, ze względów bezpieczeństwa albo badawczych, ale nie. Okazało się, że po prostu śmiertelność była mniejsza niż każdego innego roku w tym okresie. Wtedy po raz pierwszy pomyślałem, że coś tu jest nie tak. Zaczęliśmy więc szukać.

Trafiłem na sensacyjny wywiad z profesorem Wolfgangiem Wodargiem, ważnym niemieckim lekarzem i politykiem. Jego wypowiedzi bardzo mnie zaciekawiły. W międzyczasie zacząłem też mieć poczucie, że to chyba jakaś ustawka ze służbami, element globalnej rozgrywki: Stany Zjednoczone, Chiny, jakaś proxy war. Podobnie myślących ludzi, tych sceptyków, z czasem było coraz więcej. Maciek Pawlicki opublikował tekst w sieci, Witek Gadowski zaczął drążyć temat i cyklicznie nagrywać felietony na swój kanał, pojawił się Grzegorz Płaczek, który na swoim profilu facebookowym wklejał pytania do Ministerstwa Zdrowia i odpowiedzi resortu, a doktor Mariusz Błochowiak wypuścił pierwszą z cyklu, niezwykle ciekawą książkę Fałszywa pandemia. W tym samym czasie doktor Zbigniew Martyka publikował swoje opinie na Facebooku. Miejsc, z których można było czerpać informacje, przybywało, stąd w momencie, gdy okazało się, że możemy wrócić do programu, a były to wakacje…

Bo wirus zaczął być w odwrocie tuż przed wyborami prezydenckimi.

Otóż to. Wtedy, właśnie przed wyborami, wyszła sprawa pani Jolanty Gontarczyk vel Lange, agentki SB, współodpowiedzialnej za śmierć księdza Franciszka Blachnickiego. Została ujawniona jako szefowa fundacji Pro Humanum, która to organizacja korzysta z hojnego wsparcia Rafała Trzaskowskiego, prowadząc politykę promocji mniejszości seksualnych. W związku z tym uznaliśmy, że to będzie pretekst, aby przekonać Jacka Kurskiego, że powinniśmy wrócić na antenę. Mówiąc wprost, zaproponowałem, że zrobimy o tym program. W kontekście zbliżających się wyborów „grzanie” tematu Jolanty Lange i pokazanie, jak Trzaskowski finansuje z kasy miejskiej byłą agentkę PRL-owskich służb wszystkim się przyda. Dał się przekonać i wróciliśmy.

***

„Warto grać czysto”, Jan Pospieszalski, Krystian Kratiuk, Wydawnictwo Esprit 2024

Propaganda szczepionkowa, czyli jak oszukiwać ludzi, by ich nakłonić do samobójstwa, lub kalectwa szczepionkowego?

Anthony Ivanowitz 18.03.2025r. pospoliteruszenie.org/samobojstwo

Propaganda szczepionkowa, czyli jak oszukiwać ludzi, by ich nakłonić do samobójstwa, lub kalectwa szczepionkowego?

Kontynuując powyższą wyliczankę, mogę dodać od siebie:

  • gnijące szczątki zwierzęce w kiełbasie są złe
  • ale gnijące szczątki zwierzęce w szczepionkach są dobre
  • nerki małp są niejadalne, a więc są złe
  • ale tkanki nerek małp w szczepionkach, są bardzo dobre

Co jeszcze jest dobre w szczepionkach, a jest złe poza nimi?

Na to pytanie odpowiedział w czasie prelekcji w polskim Sejmie doktor Stefano Montari, który prowadził jeszcze do niedawna laboratorium we Włoszech. W ramach zemsty za mówienie prawdy, laboratorium dr Montanarii zostało zamknięte, zaś on sam poddany różnym szykanom!

Badał on skład chemiczny szczepionek które docierały na rynek włoski. Co w nich odkrył?

-rtęć: silna trucizna 
– aluminium: silna trucizna
– formaldehyd: trujący składnik klejów
– skwaleń
– żelazo, chrom, nikiel
– tytan
– wolfram
– fosfor, krzem
– chrom, wapń, chlor, siarka, fosfor, silikon,  tlenek węgla. 
– bar
– bizmut, ołów
– galaretki wieprzowe  ze skór świń (zawierają trujący glifosat )
– komórki abortowanych płodów ludzkich
– komórki pozyskane z nerek małp zawierające wirus SV 40
– setki (!!)innych związków chemicznych. Na przykład szczepionki z Francji. Było w niej 295 różnych komponentów. 42 z nich było absolutnie nieznanych w chemii. 


Jeśli ktoś jest ciekawy w jaki sposób podane wyżej związki chemiczne niszczą zdrowie dzieci, zachęcam do przeczytania całego wystąpienia dr Montanatri. ( http://www.pospoliteruszenie.org/chemiczny%20syf.html )

Gdybyśmy zapytali jakiegoś toksykologa czy wykryte przez doktora Montanarii w szczepionkach metale i związki chemiczne są zdrowe dla człowieka w przypadku ich spożycia czy wpuszczenia do żył, to odpowiedział by, że większość z nich jest silnymi truciznami, a więc jest ZŁA!

Ale gdybyśmy zadali to samo pytanie jakiemuś wirusologowi, albo i wakcynologowi, to obaj zapewniali by, że wykryte w szczepionkach trucizny są …dobre, w 100% bezpieczne i w 100% skuteczne.

Rząd warszawski planuje zaostrzyć terror wobec rodziców którzy odmawiają szczepień swoich dzieci. Chce ten cel osiągnąć poprzez system drakońskich kar finansowych nakładanych na rodziców odmawiających zatruwania swoich dzieci szczepionkami!

Dlaczego oni to robią, choć doskonale wiedzą, że w skali całego świata nie ma ani jednego badania naukowego potwierdzającego skuteczność jakiejkolwiek szczepionki?

W czasie prelekcji w polskim Sejmie dr Witczak zaprezentował ponad 1200 badań z całego świata, potwierdzających wysoką toksyczność tak zwanych szczepionek i ich zdrowotną bezwartościowość!

Dlaczego lekarze szczepią dzieci, wiedząc, że je kaleczą, zabijają i zatrują na całe życie!?

Odnoszę wrażenie, że osoby odpowiedzialne za trucie dzieci i dorosłych „szczepionkami”, nie są…. ludźmi.

To lucyferyczne booty, którym siły piekielne zamieniły szare komórki w mózgu w szatańskie odchody!

Anthony Ivanowitz 18.03.2025r. Www.pospoliteruszenie.org

Piąta rocznica wypłaszczania krzywej. Dwa tygodnie do normalności.

Piąta rocznica wypłaszczania krzywej

Dwa tygodnie do normalności

MARIUSZ JAGÓRA MAR 18

W styczniu 2020 r. świat obiegły zdjęcia i filmy z chińskiego miasta o tajemniczej wtedy nazwie Wuhan, pokazujące ludzi upadających na ulicę z powodu śmiertelnego wirusa. Uważni obserwatorzy zauważali co prawda, że osoby te, padając, amortyzowały upadek kolanami i rękami, ale nikt ich nie słuchał – zapanował powszechny strach przed pomorem. Tak wielki, że wiele osób z ulgą i ochoczo zamieniło uścisk ręki na trącanie się łokciami przy powitaniu.

Rządy państw na całym świecie, dosłownie w tym samym czasie, zdecydowały się wyrzucić opracowane przez ekspertów medycznych i udoskonalane przez lata, w drodze konsultacji i dyskusji, protokoły gotowości i postępowania na wypadek wystąpienia pandemii, protokoły, których jednym z celów było uniknięcie paniki, tak żeby nie przeszkadzała w kontr działaniach. Z jakiegoś powodu zdecydowane, że tym razem Instytucje zaufania publicznego zaczęły działać w porozumieniu, aby wzbudzić i wzmacniać poczucie strachu, zmusić ludzi do posłuszeństwa, zniechęcić do krytycznego myślenia. Zdecydowano, że tym razem panikę trzeba wzniecić i podtrzymywać strach.

Uznawane do tej pory zalecenia poszły do kosza, bo nagle okazały się sprzeczne z „aktualnie obowiązująca nauką”. Dotychczas przekonywano nas, że najlepszym sposobem na uniknięcie i zwalczenie choroby są ćwiczenia fizyczne, przebywanie na słońcu, zdrowa dieta i oddychanie świeżym powietrzem. Tym razem, w obliczu zagrożenia wirusem atakującym górne drogi oddechowe w podobny sposób, jak inne wirusy wywołujące choroby grypopodobne, nakazano wszystkim pozostać w domach, zamknięto siłownie, zakazano wychodzić na spacery, zamknięto lasy, parki, place zabaw i plaże.

Zamknięto restauracje, ale pozostawiono otwartymi sieci fast foodów i sklepów monopolowych. Wprowadzono obowiązek noszenia maseczek zakrywających nos i usta, nawet na dworze. Przed 2020 rokiem eksperci określali te same maseczki jako bezużyteczne. Potem zmienili zdanie i stwierdzili, że są niezbędne, że powinniśmy nosić nawet dwie lub więcej. Politycy dawali nam przykład i występowali w telewizji w maseczkach, zdejmowali je tylko wtedy, kiedy kamery przestawały kręcić.

W ciągu dwóch tygodni cały świat został zamknięty, a ludzie odizolowani w swoich domach z powodu choroby tak niebezpiecznej, że trzeba było poddać się testowi, żeby wiedzieć czy się na nią zachorowało, czy nie. Tak groźnej, że należało trzymać półtorametrowy dystans od innych zdrowych osób. Choroby śmiertelnej, choć głównie dla osób najstarszych i do tego schorowanych. Choroby, która jednak głównie zabijała w szpitalu, nie notowano zgonów z powodu Covid w domach.

Rząd twierdził, że kierując się wyłącznie troską o nasze dobro, zmuszony został (nie zdradzając przez kogo) do podjęcia decyzji o zamknięciu szkół i przedszkoli. Zakazał jakichkolwiek interakcji społecznych odwołując śluby i zabraniając organizacji wesel. Z troski o nasze dobro zakazano prowadzenia działalności gospodarczej, pozbawiając ludzi środków do życia i doprowadzając firmy do upadku; odmawiano dostępu do służby zdrowia osobom chorym na coś innego niż Covid; zamykano szpitale przed chorymi onkologicznie; zmykano starców w domach opieki społecznej bez prawa do odwiedzin bliskich; zakazano rodzinom żegnać się z umierającymi bliskimi; zamykano cmentarze limitując liczbę osób obecnych na pogrzebach; zamykano świątynie przed wiernymi, izolowano zdrowych ludzi na kwarantannach. Dla dobra ogółu małe firmy zostały zamknięte, choć duże sieci mogły nadal funkcjonować. Tak zwane nadzwyczajne rozporządzenia zamknęły firmy, szkoły i kościoły i w sposób bezprecedensowy ingerowały w prywatność i zakłóciły najcenniejsze relacje społeczne i rodzinne. Obywatelom na całym świecie kazano pozostać w swoich domach.

Tłumaczono nam, że to tylko dwa tygodnie wyrzeczeń koniecznych do spłaszczenie krzywej. I tak przez dwa lata i kolejne fale i warianty. Tłumaczono nam, że to się skończy, jak tylko pojawi się szczepionka, której głównym celem jest powstrzymanie transmisji wirusa. Póki co, musimy się testować, żeby mieć pewność, że nie jesteśmy chorzy. Bo to, że nie mamy gorączki, kataru, kaszlu czy innych objawów infekcji, nie znaczy, że jesteśmy zdrowi. Jesteśmy „bezobjawowi”, ale test może udowodnić, że jednak jesteśmy chorzy. Co prawda wynalazca technologii PCR, noblista Kerry Mullis, twierdził, że test nie daje odpowiedzi, czy jest się chorym, czy nie, a jeśli wykona się wystarczająco dużo cykli, pokaże fałszywy wynik, ale Mullis zmarł w tajemniczych okolicznościach w sierpniu 2019 roku, wiec nie było go słychać.

Zaangażowano olbrzymie pieniądze w „służbę” zdrowia – szpitalom oferowano dodatki kowidowe, jeśli wpisywały w akt zgonu Covid-19, więc często przyczyną zgonu w wypadkach drogowych był Covid. Protokół leczenia ambulatoryjnego polegał na nie stosowaniu żadnych leków poza paracetamolem, aż do chwili, kiedy pacjent nie mógł samodzielnie oddychać – wtedy można było wezwać karetkę, która wiozła chorego do szpitala, a tam czekał respirator, za który przysługiwały większe dodatki kowidowe. Pieniądze dostawali też lekarze – doszło do tego, że jednym pacjentem opiekowało się 40 lekarzy, choć chorzy narzekali, że nie miał im kto wody podać. Być może wynikało to z nowych, kowidowych obowiązków choreograficznych – Internet pełen był filmów z tańczącymi lekarzami i pielęgniarkami w pustych szpitalach, które rzekomo mieli wypełniać po brzegi pandemiczne ofiary. Zagrożenie było tak wielkie, że odwołano wszystkie planowane zabiegi, często ratujące życie, a szpitale zamknięto dla chorych – chyba, że mieli Covid. Brak dostępu do usług zdrowotnych zabił w Polsce ponad 200 tysięcy
ludzi, na szczęście nie zmarli na Covid. Ani na grypę, która całkowicie zniknęła, jak gdyby wirusy grypy i chorób grypopodobnych wystraszyły się koronawirusa.

Mimo, że nikt nie upadał na ulicy z powodu COVID, strach był tak silny, że wszyscy uwierzyli w zapewnienia, że jedynym ratunkiem jest szczepionka, uwierzyli, że „jak się zaszczepisz to nie zachorujesz i nie zarazisz bliskich”. Pod warunkiem, że cały świat w to uwierzy. Wtedy wyeliminujemy Covid globalnie. Co prawda z grypą się nie udało, ale teraz mamy lepszą szczepionkę. Znaczy – tego nie wiemy, bo jest eksperymentalna, ale w 100% bezpieczna i skuteczna. Tak bezpieczna, że producenci odmówili jej użycia, dopóki nie otrzymali zapewnienia, że żaden rząd na świecie nie pociągnie ich do odpowiedzialności, w razie wystąpienia reakcji poszczepiennych.

Tak wyczekiwana, że rządy na całym świecie wydały miliardy na jej promocję i reklamę. Pączki, hamburgery, frytki, piwo, losy na loterię, hulajnogi i samochody były rozdawane dla osób, które mogły pochwalić się Certyfikatem Szczepienia. Tak pożądana, że w krajach zachodniej demokracji obywatele doświadczali praktyk znanych z systemów totalitarnych, mających na celu przymuszenie do przyjęcia preparatu – masowej propagandy i cenzury, zorganizowanego nakręcania spirali strachu, manipulacji badaniami naukowymi, ograniczania dyskusji, szkalowania przeciwników i użycia siły wobec pokojowych protestów społecznych. Medyczni celebryci, usłużne gwiazdy ekranu, politycy, filantropi – wszyscy zapewniali, że szczepionki są bardzo, bardzo bezpieczne, że jak już się zaszczepimy, to nie zachorujemy na Covid, że osoby zaszczepione nie przenoszą wirusa, nie chorują, i nie zarażają innych, wiec zaszczepieni chronimy nie tylko siebie ale redukujemy transmisję wirusa i roznoszenie choroby, a dwie dawki szczepionki dadzą wieloletnią odporność, i są skuteczne również na warianty wirusa.

Mówiono, że osoby zaszczepione nie będą musiały nosić maseczki na twarzy, nie grozi im pobyt w szpitalu, bo przecież to jest pandemia osób niezaszczepionych, będą mogły uczestniczyć w spotkaniach i koncertach, będą mogły chodzić do restauracji i innych miejsc publicznych, uczyć się, pracować i odpoczywać – luksus, którego pozbawiono osoby niechętne szczepieniom. W krótkim czasie okazało się jednak, że przecież nigdy nie było szczepionek, które blokują przenoszenie wirusa, a Pfizer pytany, czy kiedykolwiek testowano szczepionkę pod kątem zatrzymania transmisji, zaprzeczył, bo przecież nie było na to czasu, musieli poruszać się z prędkością [światła] nauki. Okazało się, że poziom wirusów w nosogardle osoby zaszczepionej i zakażonej jest taki sam jak u osoby niezaszczepionej, że konieczne jest przyjmowanie kolejnych dawek przypominających, bo napływające z Izraela dane wskazywały na zwiększone ryzyko ciężkich zachorowań wśród osób zaszczepionych wcześniej, spadek odporności, częstsze hospitalizacje i zgony – więc jasne się stało, że szczepienie przypominające musi być istotna częścią podstawowego programu immunizacji.

Byli co prawda tacy lekarze i naukowcy, którzy twierdzili, że zanim zacznie się szczepić, trzeba przyjrzeć się istniejącym, tanim, generycznym lekom, które być może da się retargetować w kierunku leczenia Covid, lekom zatwierdzonym wcześniej przez organy regulacyjne na całym świecie, o doskonałym profilu bezpieczeństwa, stosowanym od lat w miliardach dawek, będącym na liście leków podstawowych WHO. Ale jeśliby okazało się, że takie leki istnieją i są skuteczne, nie można by dopuścić do sprzedaży ratującej życie, nowatorskiej, opartej na eksperymentalnej platformie szczepionki! Lek, którego twórca został nagrodzony Nagrodą Nobla został zakazany w leczeniu Covid, a osoby upierające się przy jego skuteczności nazwano znachorami próbującymi leczyć wirusa górnych dróg oddechowych „maścią na konia”.

Uznano więc, że wszystkie próby leczenia Covid za pomocą istniejących na rynku od lat leków to eksperyment medyczny, a lekarzom, którzy dopuszczali się takich przestępstw odbierano prawo wykonywania zawodu. Podstawowym protokołem leczenia globalnie stała się eksperymentalna szczepionka, dopuszczona do użytku na całym świecie w ciągu 8 miesięcy od opracowania na podstawie sekwencji genów modelu komputerowego dostarczonego przez Chińczyków, mimo, że najszybszy do tej pory czas opracowania szczepionki wynosił cztery lata, a przygotowanie szczepionki na Ebolę zajęło ponad 20 lat.

Media stanęły na wysokości zadania – przez ponad 2 lata nie było ważniejszego tematu niż COVID i szczepionki, przeciętny telewidz posiadł rzetelną wiedzę na temat wirusów, szczepionek, i niemedycznych interwencji koniecznych dla zapewnienia bezpieczeństwa ogółu. Co prawda nigdy nie doszło do otwartych debat, a naukowcom różniącym się w opinii od obowiązującej narracji zablokowano możliwość pojawiania się na ekranie, a później także publikowania wpisów na platformach społecznościowych, nazywając ich, w tym byłego głównego doradcę naukowego firmy Pfizer, teoretykami spiskowymi.

Niepokornymi zajęły się Izby Lekarskie grożące lekarzom i pracownikom służby zdrowia sankcjami za wyrażanie sprzeciwu, pokornych nagradzano premiami za każdy podany zastrzyk. Firmy farmaceutyczne wspierały media milionowymi darowiznami, ale nie żałowały też pieniędzy na wsparcie dla polityków ze wszystkich stron sceny, a także dla rządowych agencji zdrowotnych i regulujących rynek leków.

Na szczęście, pomimo tego rozdawnictwa pieniędzy, Big Pharma osiągnęła w tym czasie rekordowe zyski. BioNTech, firma, która przed pandemia nie wprowadziła żadnego leku na rynek osiągając w 2020 stratę w wysokości 409,6 mln euro, w roku 2021 mogła pochwalić się 9,8 miliardami euro czystego zysku. Jak słusznie zauważył Bill Gates, dobry przyjaciel Jeffreya Epsteina – na szczepionkach zarabia się 20 do jednego.

Z czasem okazało się, że nie było nadmiernej liczby zgonów w 2020 roku, natomiast w 2022 roku zgony nadmiarowe sięgały 17% lub nawet więcej, wśród sportowców liczba zgonów wzrosła nawet dziesięciokrotnie. Odnotowano tak gwałtowny wzrost liczby zawałów serca i udarów mózgu, że Pfizer zaktualizował etykietę produktu, aby uwzględnić zapalenie mięśnia sercowego jako możliwy skutek uboczny szczepienia (ulotka, która początkowo liczyła 34 strony, ma ich teraz 438).

Minęło pięć lat, wirus nie zniknął, wróciła grypa. A osoby odpowiedzialne za nadmiarowe zgony, wprowadzenie cenzury, niekonstytucyjne działania nadal chodzą na wolności.

Plaga zakrzepic poszczepiennych

Plaga zakrzepic poszczepiennych

czyli: a nie ostrzegałem? Anthony Ivanowitz, 11.03.2025r. Zakrzepice poszczepienne


Katastrofa zdrowotna wywołana szczepieniami na kowida przeraża. Sprawcy nieszczęścia uporczywie nie zauważają problemu, nawet w sytuacji gdy wielu z nich kopie w kalendarz po zaszczepieniu!


Od czasu do czasu spotykam się w celach towarzyskich z sympatycznym małżeństwem, prowadzącym ośrodek medycyny naturalnej, zajmujący się głównie leczeniem  pijawkami (hirudoterapia). Ona jest z wykształcenia lekarzem, on rehabilitantem, absolwentem Akademii Wychowania Fizycznego.

W czasie spotkania zadzwonił telefon komórkowy, odebrała lekarka. Niechcąco podsłuchałem rozmowę. Telefonowała potencjalna pacjentka, która chciała zapisać się na zabieg. Przebieg rozmowy był taki:

Lekarka- Czy była pani szczepiona na kowid?..tak padła odpowiedź…więc proszę sobie zrobić następujące badanie: D-dimery, homocysteinę, oraz witaminę D3. …jak będzie Pani miała komplet badań proszę zatelefonować, ustalimy termin wizyty.


Zaintrygowany rozmową poprosiłem o wyjaśnienie.

Lekarka poinformowała mnie, że jej ośrodek przeżywa prawdziwe oblężenie pacjentów z początkami zakrzepicy, bądź z już rozwiniętą zakrzepicą. (Ośrodek przyjmuje pacjentów od godziny 8 rano a kończy późną nocą. Okres oczekiwania na wizytę wynosi średnio ok 4 miesiące).

 Około 70% osób zaszczepionych na kowida które trafia do ośrodka ma początki zakrzepicy lub już rozwiniętą zakrzepicę, o czym większość pacjentów  nie wie. Dlatego każda osoba zaszczepiona która chce zafundować sobie kurację pijawkami, jest wysyłana przez lekarkę na badania które mają wykazać, czy nie rozwinęła się u niej zakrzepica. U osób z zakrzepicą leczenie pijawkami odbywa się z zachowaniem specjalnej procedury!

28 lipca 2021 roku opublikowałem artykuł, w którym poinformowałem, że rząd Rząd Wielkiej Brytanii ogłosił przetarg na dostawę 33 mln. dawek leków na zakrzepicę, z terminem dostaw  na POCZĄTEK  LISTOPADA  ROKU 2021. Wartość kontraktu opiewała na 3 mld. funtów! Rząd Wielkiej Brytanii wiedział (skąd??), że skutkiem szczepień na kowida będzie (między innymi) plaga  zakrzepic i się do tego nieszczęścia przygotował!
( artykuł na ten temat tutaj:  http://pospoliteruszenie.org/kowidianie.html )

W tym czasie rząd warszawski naganiał do szczepień, oszukując naiwnych i łatwowiernych Polaków, że szczepionki są w 100% bezpieczne i w 100%skuteczne! 

Media internetowe o zasięgu centralnym i lokalnym powoli zmieniają się w tablice z nekrologami ludzi którzy zmarli “nagle i niespodziewanie”.

Padają jak muchy dziennikarze, sportowcy, artyści (kilka dni temu zmarła na agresywnego raka piersi moja szkolna koleżanka, wcześniej wyszczepiona “pod korek”, znana aktorka), jacyś celebryci, politycy i urzędnicy lokalnego szczebla, księża, nauczyciele, itp.


Wielu z nich brało udział w zbrodni szczepionkowej naganiając do szczepień, bądź oszukując ludzi o bezpieczeństwie i skuteczności trucizny podanej Polakom. Szczególnie haniebną rolę  w mordzie szczepionkowym odegrał kler rzymskokatolicki z papieżem na czele, który   naganiał do szczepień, strasząc opornych parafian grzechem!

Karuzela zgonów i powikłań poszczepiennych rozpędza się coraz bardziej, przy uporczywym zamilczaniu przez media  reżimowe  i polityków katastrofy zdrowotnej przez nich wywołanej!
Onkolodzy i kardiolodzy alarmują o gigantycznym wzroście zachorować na nowotwory wszelkiego typu oraz chorobach sercowo -naczyniowych. W krótkim czasie osoby teraz chore wyzioną ducha “zasilając” statystki osób zmarłych na “naglicę” 

Szczęśliwie zaszczepieni Kowidianie!

(zwrotu “szczęśliwie zaszczepiona” używała w swoich codziennych relacjach z ciężkiego przebiegu powikłań poszczepiennych  dziennikarka “Gazety Wyborczej”, niejaka Mróz, zmarła po kilku dniach mając 34 lata  ):

Biegnijcie i to żwawo zrobić sobie test krzepliwości krwi (D-dimery)! Jest bardzo prawdopodobne, że macie początki zakrzepicy, bądź zakrzepicę “w pełnej krasie”.
Jeśli badanie to potwierdzi macie dwie możliwości: udać się do gabinetu hirudoterapii

  • albo do lekarza medycyny współczesnej – który już was uczynił kaleką na całe życie zatruwając  “szczepionką”- a teraz będzie was leczył!

      Jest jeszcze trzecia możliwość: poczekać!


    Na początku akcji szczepień na kowida spotkałem kolegę z którym uciąłem sobie dłuższą pogawędkę.  Zapytał mnie czy się już zaszczepiłem. W odpowiedzi udzieliłem mu skróconego wykładu w którym przedstawiłem  zagrożenia życia i zdrowia  spowodowanego szczepieniami.
    Wysłuchał, po czy odpowiedział: a ziemia jest płaska i sobie poszedł.
    Od ponad roku wraz z małżonką leczą się  na zakrzepicę w ośrodku hirudoterapii, gdyż w końcu połapali się, że trudno oczekiwać wyleczenia  przez lekarzy którzy ich dożywotnio pokaleczyli szczepieniami!

    I kto tu wyszedł na płaskoziemcę, foliarza i szura? My nieliczni blogerzy, lekarze i naukowcy którzy ostrzegaliśmy  was przed niebezpiecznymi dla życia i zdrowia preparatami nie mającymi nic wspólnego ze szczepionkami, CZY WY Kowidianie (mądrzy, nowocześni i wykształceni, z dużych miast), obrzucający nas błotem i wyzwiskami?  Bardzo przykre jest dla wielu was  otrzeźwienie z amoku,  oby nie ostatnie w życiu!

    Anthony Ivanowitz
    28.02.2025r.
    www.pospoliteruszenie.org

Niemcy: Liczba zgonów gwałtownie wzrosła, ponieważ ludzie umierali na grypę po otrzymaniu „szczepionek” mRNA

przez Franka Bergmana, Slay News :

Grupa czołowych naukowców w Niemczech podniosła alarm po odkryciu ukrytych dowodów w oficjalnych danych niemieckiego rządu, które potwierdzają, że nadmierna liczba zgonów była spowodowana przez „szczepionki” mRNA, a nie przez COVID-19.

To szokujące badanie stanowi  kolejne potwierdzenie  , że wskaźniki nadmiernej śmiertelności nie wzrosły podczas pierwszych fal pandemii, pomimo oficjalnych doniesień o gwałtownym wzroście „liczby zgonów z powodu COVID-19”.

Jednakże wskaźniki nadmiernej śmiertelności gwałtownie wzrosły, ale stało się tak dopiero po udostępnieniu społeczeństwu „szczepionek” mRNA przeciwko Covid.

Co ciekawe, badanie wykazało, że największy wzrost śmiertelności w okresie pandemii nie był spowodowany przez COVID-19, ale przez falę grypy pod koniec 2022 roku.

Liczba zgonów gwałtownie wzrosła, ponieważ ludzie umierali na grypę po otrzymaniu „szczepionek” mRNA przeciwko Covid.

Badania prowadzili  profesor Ursel Heudorf  z Instytutu Higieny i Medycyny Środowiskowej  Uniwersytetu Justusa Liebiga  w Gießen oraz prof. Bernd Kowall z Instytutu Informatyki Medycznej, Biometrii i Epidemiologii  Szpitala Uniwersyteckiego  w Essen.

 Wyniki recenzowanego badania opublikowano w czasopiśmie GSM Hygiene and Infection Control  .

Badanie analizuje nadmierną śmiertelność we Frankfurcie nad Menem w latach 2020–2023.

Największy wzrost śmiertelności w tym okresie nie był spowodowany przez COVID-19, ale przez falę grypy pod koniec 2022 roku.

Co nam to mówi o skuteczności środków zaradczych w obliczu pandemii, wpływie masowych szczepień i wiarygodności narracji dotyczących zdrowia publicznego?

W badaniu tym przyjęto podejście uwzględniające współczynnik standaryzowanej śmiertelności (SMR) uwzględniające wiek i analizujące trendy śmiertelności we Frankfurcie w latach 2016–2023.

Autorzy korzystali z danych pochodzących z Urzędu Statystycznego Miasta Hesji, Krajowego Urzędu Zdrowia i Opieki Hesji oraz Instytutu Roberta Kocha.

Ich metodologia uwzględniała zmiany demograficzne związane z wiekiem, co pozwalało na szczegółową ocenę nadmiernej śmiertelności.

Europejski Trybunał Sprawiedliwości: Lekarze, którzy popychali lub podawali zastrzyki COVID, ponoszą wyłączną odpowiedzialność za konsekwencje

https://twitter.com/BusyDrT/status/1898530431966011867

Europejski Trybunał Sprawiedliwości orzekł, że lekarze, którzy popychali lub podawali zastrzyki COVID, ponoszą wyłączną odpowiedzialność za konsekwencje — ponieważ mogli odmówić.

Żadnego chowania się za farmaceutykami. Żadnego obwiniania rządu. Odpowiedzialność puka i nie zatrzyma się u drzwi Europy. Lekarze w Ameryce, zwróćcie na to uwagę. Nadchodzi wasza kolej. Celowa ignorancja nie będzie obroną.

https://www.buongiornosuedtirol.it/2025/02/19/esclusivo-vaccini-covid-la-corte-ue-serviva-la-prescrizione-e-il-medico-poteva-sconsigliarli

Szczepionki przeciwko Covid, Trybunał UE: „Wymagana była recepta, a lekarz mógł odradzić ich stosowanie”

Franciszek Servadio 19 lutego 2025 r.

Sprawa wniesiona przez profesora Frajese do Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej zakończyła się zaskakującym wynikiem. Nie dlatego, że wniosek o cofnięcie zezwolenia na wprowadzenie do obrotu szczepionek złożony przez skarżącego – bronionego przez adwokatów Olgę Milanese (Umanità e Ragione) i Andreę Montanariego (Eunomis) – został odrzucony, lecz raczej z powodu postanowień potwierdzonych przezosąd. W rzeczywistości, zdaniem Sądu, do podania szczepionek przeciwko COVID-19 wymagana była recepta lekarska. Ale to nie wszystko: lekarze mogli decydować, czy je podawać, a nawet odradzać ich stosowanie, w związku z czym ewentualna odpowiedzialność cywilna i karna pracowników służby zdrowia zależy od konkretnego przypadku. Uzasadnienie Sądu może podważyć podstawy postępowań dyscyplinarnych i karnych wszczętych przeciwko lekarzom sprzeciwiającym się szczepieniom, a zamiast tego przypisać poważną odpowiedzialność lekarzom, którzy szczepili „bez żadnych zastrzeżeń”, zwiększając tym samym ryzyko wystąpienia zdarzeń niepożądanych. Rozmawialiśmy o tym z prawniczką Olgą Milanese.

Adwokacie, Sąd stwierdził, że profesor Frajese nie ma interesu w wystąpieniu do Sądu Społecznego o unieważnienie pozwoleń na dopuszczenie do obrotu szczepionek przeciwko COVID-19. Czy może Pan krótko wyjaśnić powody wydania wyroku?

„Muszę zacząć od stwierdzenia, że doskonale zdawaliśmy sobie sprawę z tego, że Sąd raczej nie pozwoli nam pokonać przeszkody w postaci dopuszczalności odwołania, ale mimo to postanowiliśmy spróbować, zarówno dlatego, że nasze argumenty były bardzo solidne, jak i dlatego, że po upływie terminu na wniesienie odwołań od pozwoleń na dopuszczenie do obrotu nie będzie już możliwe podjęcie próby unieważnienia. Działania przed Trybunałem UE podlegają bardzo rygorystycznym filtrom. Aby zakwestionować akt Komisji Europejskiej, konieczne jest wykazanie istnienia kwalifikowanego interesu w podjęciu działania, szczególnego stanowiska uzasadniającego interes w żądaniu jego unieważnienia”.

Co to znaczy?

„Innymi słowy, należy wykazać, że uchylenie aktu może wywołać skutki prawne dla osoby, która go dokonała, że pozytywny wynik sprawy może przynieść korzyść stronie, która wniosła odwołanie. Z tego powodu naszym zdaniem wniosek o uchylenie przepisów, które zezwalały na dopuszczenie do obrotu szczepionek przeciwko COVID-19, może złożyć wyłącznie lekarz. Czynność medyczna szczepienia jest w istocie bezpośrednią konsekwencją kwestionowanych zezwoleń; celem aktów prawnych zezwalających jest umożliwienie stosowania dopuszczonych produktów na terytorium Unii, zgodnie z przepisami w nich wskazanymi, a zatem, w tym przypadku, podawanie leku. Jest to tak prawdziwe, że te same załączniki do decyzji wykonawczych wymagają, aby do podania dopuszczonego produktu leczniczego była wystawiona recepta lekarska, co jest właśnie czynnością powierzoną wyłącznie lekarzom zajmującym się szczepieniem.

Aby przekonać Sąd, by nie poprzestał na filtrze dopuszczalności i przeanalizował zasadność podniesionych kwestii, oświadczyliśmy, że zaskarżone decyzje Komisji, a zatem wprowadzenie do obrotu szczepionek przeciwko COVID-19, nakładają na wszystkich lekarzy przeprowadzających szczepienia obowiązek rozważenia ryzyka i korzyści związanych ze stosowaniem leku w ramach wykonywania swoich szczególnych funkcji, a ocena ta, w przypadku unieważnienia aktów zezwalających i wycofania produktu z obrotu, nie byłaby wymagana. Stąd zainteresowanie profesora. Frajese wniósł sprawę do Trybunału Sprawiedliwości UE ze względu na bezpośrednie konsekwencje, jakie zaskarżone decyzje mają na działalność lekarzy i ich wybory zawodowe. Przypomnieliśmy również Trybunałowi o poważnym problemie braku narzędzi mogących skłonić organy regulacyjne do przeprowadzenia skutecznej i nieformalnej weryfikacji bezpieczeństwa produktów, które lekarz ma obowiązek oceniać i podawać, a także o równie poważnym problemie braku środków prawnych o charakterze jurysdykcyjnym (z wyjątkiem tych, które wybraliśmy), które można uruchomić w celu zakwestionowania lub podważenia aktów zezwalających na wprowadzanie leków na COVID-19 do obrotu. Sąd nie chciał uznać istnienia szczególnego interesu środowiska medycznego w żądaniu stwierdzenia nieważności aktów zezwalających na dopuszczenie leków do obrotu, utrzymując, że jedynymi podmiotami uprawnionymi do działania w tym zakresie są sami odbiorcy aktów, tj. firmy farmaceutyczne, które ewidentnie nigdy nie zaproponowałyby takiego działania. Nie trzeba dodawać, że jest to równoznaczne z potwierdzeniem zasadniczej niepodważalności decyzji Komisji Europejskiej w bardzo ważnym sektorze, jakim jest ochrona zdrowia, która również jest narażona na ogromne konflikty interesów, gdyż są to decyzje umożliwiające wprowadzanie do obrotu produktów przeznaczonych do zapobiegania lub leczenia ludzi.Wszystko to dzieje się w warunkach braku nie tylko niezależnej i bezstronnej kontroli bezpieczeństwa produktu, ale braku jakiejkolwiek kontroli, co można wykazać”.

Pomimo niekorzystnego wyroku, Sąd orzekł, że szczepionki przeciwko COVID-19 muszą być podawane na receptę, z zastrzeżeniem, że lekarz może odradzić ich podawanie. Czy to nie wygląda na samobójczą bramkę ze strony Sądu?

„W rzeczywistości mieliśmy nadzieję, że szczegółowa rekonstrukcja powodów podanych w celu uzasadnienia interesu skarżącego w podjęciu działań, aby wniosek mógł zostać odrzucony, będzie wymagała analizy zasadności podniesionych przez nas kwestii, i tak się stało.

Istniały tylko dwie możliwości: albo potwierdzić, że lekarz nie jest w stanie ocenić szczepionek przeciwko COVID-19, decydując o tym, czy i kiedy je podać (co powinno prowadzić do uznania jego szczególnego i osobistego interesu w żądaniu unieważnienia środków marketingowych), albo stwierdzić, że ma swobodę oceny i wyboru, aby zaprzeczyć, że ma interes w wniesieniu sprawy do Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej. W obu przypadkach otrzymalibyśmy znaczące orzeczenie i tak się stało. Oczywiście, liczyliśmy na merytoryczne rozpatrzenie naszego wniosku o unieważnienie zezwoleń (i w konsekwencji wycofanie z rynku kwestionowanych produktów), biorąc pod uwagę również ogrom pracy włożonej w wykazanie braku spełnienia warunków do wydania zezwoleń poprzez zebranie, przetłumaczenie, ponumerowanie i zestawienie wszystkich badań naukowych potwierdzających brak bezpieczeństwa tych produktów, ale uzyskany „wtórny” wynik nie ma małego znaczenia”.

Dlaczego, Pana zdaniem, tak ważne było skupienie się na marketingu produktów chroniących przed COVID-19?

„Uważam, że oficjalne dokumenty jasno pokazują, że procedura autoryzacyjna została przeprowadzona z naruszeniem nie tylko prawodawstwa wspólnotowego, ale także najbardziej podstawowych zasad ostrożności, ostrożności i zdrowego rozsądku. Rozmawiałem o tym szczegółowo z prof. Marco Cosentino (lekarz, profesor zwyczajny farmakologii na Wydziale Lekarskim Uniwersytetu Insubrii, gdzie kieruje Centrum Badań Farmakologii Medycznej, red. ) w niektórych z naszych poprzednich wystąpień. Zagadnienie jest jednak tak techniczne, że trudno je w pełni zrozumieć nawet profesjonalistom z tej branży, zatem wyobraź sobie, jak trudno byłoby uczynić je zrozumiałym na sali sądowej lub dla zwykłych ludzi. Jest to jednak kwestia fundamentalna, bo gdybyśmy potrafili zrozumieć, że prawodawstwo wspólnotowe, nawet przed krajowym, teoretycznie ustanowione w celu ochrony procesu weryfikacji i wydawania zezwoleń na dopuszczenie leków do obrotu, nie jest przestrzegane i w związku z tym nie daje żadnej gwarancji kontroli, wówczas sprawiedliwość zaczęłaby podążać z większą odwagą w jedynym możliwym kierunku”.

Jakie będą możliwe skutki orzeczenia?

„Sąd musiał potwierdzić, choć w krótkiej dygresji, że decyzje Komisji o zezwoleniu na wprowadzenie do obrotu „ nie pociągają za sobą żadnego obowiązku po stronie lekarzy w zakresie przepisywania i podawania pacjentom wspomnianych szczepionek ”.

Potwierdził podstawową zasadę prawa do swobody leczenia i do wyboru przez lekarza najbardziej odpowiedniego, bezpiecznego i skutecznego leczenia, w dobrej wierze i zgodnie z sumieniem, w konkretnym przypadku i mając na uwadze wyłącznie zdrowie danego pacjenta.

Ten fragment ma wyjątkowe znaczenie, ponieważ ostatecznie obala oskarżenia, jakie pojawiły się we Włoszech, zarówno w postępowaniach sądowych, jak i dyscyplinarnych, przeciwko wszystkim lekarzom, którzy odradzali swoim pacjentom szczepienie przeciwko COVID-19 lub odmawiali jego promowania, przywracając lekarzom pełną swobodę w zakresie opieki zdrowotnej. Ponadto potwierdza to szczególną odpowiedzialność lekarzy wykonujących szczepienia oraz ASL, którzy podali lek odwrotnie, nie dokonując odpowiedniej oceny szans, ryzyka i bezpieczeństwa w konkretnym przypadku leczonego pacjenta. Bardziej ogólnie rzecz biorąc, Trybunał stwierdził, że „ chociaż wydanie pozwolenia na dopuszczenie do obrotu szczepionki stanowi warunek wstępny prawa jego posiadacza do wprowadzenia tej szczepionki do obrotu w każdym państwie członkowskim, pozwolenie to nie pociąga za sobą co do zasady żadnego obowiązku po stronie pacjentów ani lekarzy przeprowadzających szczepienia” , ale przede wszystkim potwierdził, że „ z załączników do zaskarżonych decyzji jasno wynika, że recepta lekarska jest niezbędna do podania kwestionowanych szczepionek” . To właśnie zawsze podkreślaliśmy w apelach o wsparcie zawieszonych pracowników, którzy odmawiali poddania się szczepieniom również z powodu braku konkretnego skierowania lekarskiego, mimo że w wielu przypadkach sami zwracali się o nie do swojego lekarza. Recepta nigdy nie została wystawiona na żadną z milionów dawek podanych Włochom, co czyni wszystkie wyżej wymienione podania contra legem (zwolnienie ważne dla tych, którzy nie chcieli się zaszczepić), z prawnymi konsekwencjami nielegalności przepisów regulacyjnych nakładających obowiązek i nielegalności „czynności medycznej” konkretnego podania”.

Porozmawiajmy o „tarczy kryminalnej” dla pracowników służby zdrowia. Jaką odpowiedzialność można przypisać lekarzom odpowiedzialnym za szczepienie?

„Orzeczenia Sądu mogą mieć wpływ na postępowania cywilne i karne dotyczące odszkodowania za szkody (biologiczne, moralne i majątkowe) wyrządzone osobom poddanym ww. leczeniu farmakologicznemu, któremu – z uwagi na odpowiedzialność za błąd w sztuce lekarskiej spoczywającą na ASL i lekarzach wykonujących szczepienia (HUB lub MMG) – „podano niezgodnie z prawem” z uwagi na brak wcześniejszego przepisu lekarskiego (recepty z prawem do powtarzania, tzw. RRL). Chcąc wyjaśnić w sposób zrozumiały dla osób spoza sektora, należy stwierdzić, że tarcza karna działa wyłącznie wówczas, gdy leczenie jest prowadzone zgodnie ze wskazaniami zawartymi w aktach upoważniających, które w tym przypadku zostały zignorowane, a nie tylko z powodu braku starannej i odpowiedniej oceny medycznej każdego pacjenta wahającego się w formalnej czynności przepisywania. Czas i liczba podawanych dawek bardzo często nie były zgodne ze wskazaniami obowiązującymi w czasie podawania poszczególnych dawek, co uniemożliwiało skuteczne działanie tarczy karnej”.

Czy po orzeczeniu Sądu można zakwestionować całą kampanię szczepień przeciwko COVID-19, nawet poprzez komisję śledczą?

„Uważam, że Komisja Śledcza ma już wiele argumentów za zakwestionowaniem całej kampanii szczepień i szczerze liczę na to, że zostanie otwarta poważna dyskusja na ten temat. Niewątpliwie treść wyroku jest przydatna, podobnie jak analiza przeprowadzona w ramach naszego odwołania, poparta bogatą dokumentacją pomocniczą, którą z pewnością przekażemy Komisji”.

Orzeczenia Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej są wiążące również dla sędziów krajowych, którym postawiono to samo pytanie: jakie perspektywy mogą się pojawić w przypadku spraw, które są nadal w toku, w tym spraw dotyczących pracowników służby zdrowia zawieszonych i/lub skreślonych z rejestru w okresie pandemii COVID-19?

„Jak już wcześniej wspomniano, sędziowie krajowi nie mogą ignorować zasad określonych w tym orzeczeniu, ważne jest jednak, aby zostały one przywołane w sposób prawidłowy i stosowny. Wiele będzie zależało od tego, w jaki sposób sporządzono odwołania wszczynające postępowanie, a także od powodów i argumentów przedstawionych na poparcie nielegalności podjętych środków. Niewątpliwie kluczowe będzie podniesienie kwestii naruszenia prawodawstwa wspólnotowego, a tym samym podkreślenie kontrastu między prawodawstwem wewnętrznym a europejskim. TSUE w kilku fragmentach orzeczenia powtórzył, że w konkretnym przypadku zadaniem lekarzy jest ocena, czy właściwe jest podanie szczepionek przeciwko COVID-19, czy też nie, potwierdzając potrzebę recepty w tym celu, tak więc przepis krajowy, który jest sprzeczny z tymi zasadami, a nawet wcześniej z protokołami podawania zawartymi w dokumentach autoryzacyjnych, spełnia granicę niezastosowania, ponieważ jest niezgodny z prawem”.

Fnomceo wielokrotnie oświadczało, nawet przed pandemią COVID-19, że lekarz ma obowiązek aktywnego promowania kampanii szczepień i że nie może – pod groźbą naruszenia kodeksu etycznego – „odradzać” szczepionek żadnego rodzaju.

Czy teraz może zmienić kierunek?

“Powinien! Powinna ona również dokonać przeglądu swoich poprzednich decyzji, wziąć odpowiedzialność za „politykę”, którą zamierzała przyjąć, i naprawić szkody wyrządzone wielu lekarzom niesłusznie uciskanym przez bezsensowne przepisy, które są w wyraźnej sprzeczności ze wskazaniami terapeutycznymi zawartymi w aktach autoryzacyjnych Wspólnoty, z zasadą ostrożności i przysięgą Hipokratesa”.

Korea Południowa wydaje ostrzeżenie mRNA: „6 miliardów ludzi ma teraz zespół niedoboru odporności nabytej”.

Korea Południowa wydaje ostrzeżenie mRNA: „6 miliardów ludzi ma teraz VAIDS”

Im bardziej starają się ukryć prawdę, tym bardziej staje się ona niezaprzeczalna.

Dr Ignacy Nowopolski Mar 6, 2025 drignacynowopolski/korea-wydaje-ostrzezenie

Zespół czołowych południowokoreańskich badaczy zdetonował naukową bombę — ogromne badanie będące złotym standardem przeprowadzone na dziewięciu milionach osób, ujawniające mroczną rzeczywistość szczepionek mRNA przeciwko COVID.

Dalekie od zapewnienia trwałej ochrony, szczepionki systematycznie rozmontowują układ odpornościowy, wywołując wyniszczający zespół zwany VAIDS : zespół niedoboru odporności nabytej po szczepieniach.

Dowody są recenzowane przez ekspertów, liczby są oszałamiające, a implikacje? Katastrofalne. Kiedyś wyśmiewany jako szalony spisek, VAIDS jest teraz plagą, rozdzierającą kłamstwa machiny medialnej i wstrząsającą fundamentami zaufania do samej medycyny.

Jak twierdzą, ta plaga już teraz niszczy zdrowie ponad miliarda ludzi na całym świecie.

Korea Południowa podążyła za planem globalnych elit i wprowadziła jedną z najbardziej drakońskich kampanii szczepień przeciwko COVID-19 na świecie.

Jaki był wynik? 96% Koreańczyków z Południa otrzymało co najmniej dwie dawki szczepionki — jest to jeden z najwyższych wskaźników na świecie.

Jednak teraz, gdy pojawiają się alarmujące kryzysy zdrowotne, wiele osób zaczyna kwestionować to i domaga się sprawiedliwości.

Co się dzieje, gdy naród, który bez pytania się podporządkował, zaczyna zadawać trudne pytania? Co się dzieje, gdy ci u władzy odmawiają odpowiedzi?

Współwinni politycy, medialni rzecznicy i tak zwani medyczni „eksperci” desperacko próbują ukryć prawdę — ale gniew tylko rośnie. Wraz ze wzrostem liczby ofiar i wyłanianiem się niezaprzeczalnych wzorców, społeczeństwo zaczyna się budzić.

Ale w miarę jak oburzenie rośnie, a tuszowanie się ujawnia, fakty stają się niemożliwe do zignorowania. Nauka — prawdziwa nauka, nie narracja zatwierdzona przez Big Pharma — w końcu dogoniła kłamstwa.

A wyniki, opublikowane w prestiżowym czasopiśmie Nature , są niezaprzeczalne. To nie spekulacja — to zimne, twarde dane wyciągnięte z prawie 10 milionów dokumentacji medycznej, zbioru danych tak ogromnego i wszechstronnego, że większość badaczy na całym świecie mogłaby tylko pomarzyć o dostępie do czegoś takiego.

Dlaczego? Ponieważ Korea Południowa ma coś wyjątkowego: scentralizowaną, prowadzoną przez rząd bazę danych medycznych, która skrupulatnie śledzi dokumentację medyczną, szczepienia i leczenie każdego obywatela.

W przeciwieństwie do krajów zachodnich, gdzie rozdrobnione systemy opieki zdrowotnej i prywatność danych medycznych sprawiają, że prowadzenie badań na dużą skalę jest praktycznie niemożliwe, ta baza danych zapewnia bezprecedensowy poziom dokładności i spostrzeżeń.

Oznacza to, że zespół z Wydziału Medycznego Wonju Uniwersytetu Yonsei nie opierał się na ankietach wypełnionych przez samych pacjentów, wybiórczych danych ze szpitali ani badaniach finansowanych przez wielkie koncerny farmaceutyczne — pracowali na oficjalnych danych i danych uznanych za złoty standard, co nadało ich odkryciom niezwykle wysoki poziom wiarygodności.

To, co odkryli, jest przerażające: liczba przypadków autoimmunologicznych chorób tkanki łącznej – wcześniej uważanych za rzadkie – gwałtownie wzrasta wśród osób zaszczepionych.

Dane potwierdzają to, przed czym od lat ostrzegało wielu niezależnych naukowców — zastrzyki mRNA przeciwko COVID-19 osłabiają układ odpornościowy do tego stopnia, że ​​dochodzi do jego całkowitego załamania, zamiast go wzmacniać.

Co jeszcze bardziej szokujące, badanie wiąże te niedobory odporności z zespołem niedoboru odporności nabytego po szczepieniach (VAIDS) – zjawiskiem, które kiedyś uznawano za teorię spiskową, ale obecnie potwierdza je jedna z najbardziej rygorystycznych analiz na szeroką skalę, jakie kiedykolwiek przeprowadzono.

To nie jest po prostu kolejne badanie. To niezbity dowód. Unikalnie szczegółowa dokumentacja medyczna Korei Południowej dostarcza ostatecznego dowodu na to, że technologia mRNA powoduje długotrwałe, powszechne szkody.

A tutaj jest jeszcze gorzej.

Badanie jest zgodne z wynikami innych wiodących na świecie badaczy z Yale School of Medicine, którzy zaczęli ostrzegać o ryzyku załamania układu odpornościowego związanym z technologią mRNA.

Jednak zamiast wszcząć dochodzenie, rządy i firmy farmaceutyczne podwoiły wysiłki, promując więcej dawek wspomagających, więcej nakazów i więcej tuszowania.

Jednym z ostatnich działań byłej dyrektor CDC Mandy Cohen było przyłączenie się do najbardziej złowrogiego człowieka w Kapitolu, Chucka Schumera, w celu promowania wśród społeczeństwa kolejnej rundy badań mRNA.

A jeśli myśleliście, że oszustwo skończyło się wraz z COVID-em, zastanówcie się jeszcze raz – bo ci sami ludzie, którzy stworzyli ten bałagan, już czekają na kolejną wypłatę.

W tej chwili Moderna wprowadza nową „cudowną” szczepionkę mRNA — ale nie na nowego wirusa. Nie, ta ma leczyć skutki uboczne wywołane przez ich zastrzyki mRNA COVID. Dobrze słyszałeś. Rozbijają twój układ odpornościowy, a potem sprzedają ci lekarstwo.

To perfekcyjnie zaprojektowany cykl zależności. Najpierw przekonali świat do podjęcia eksperymentalnego zastrzyku — takiego, który według danych rządu Korei Południowej jest powiązany z załamaniem odpornościowym.

Teraz przedstawiają się jako zbawcy, wprowadzając nową metodę „naprawienia” problemów, które sami stworzyli , śmiejąc się przy tym przez całą drogę do banku, podczas gdy cena ich akcji szybuje w górę.

I tak jak poprzednio, liczą na to, że nikt nie połączy faktów.

To był ich pierwszy błąd.

Epidemiolog z Yale, dr Harvey Risch, szczegółowo analizował dane dotyczące odpowiedzi immunologicznej po szczepieniu, zwłaszcza w Brytanii, gdzie istnieją jedne z najbardziej szczegółowych rządowych statystyk dotyczących zdrowia.

Cały model biznesowy przemysłu farmaceutycznego opiera się na tworzeniu klientów na całe życie, a nie na leczeniu. Nie interesuje ich zdrowie — interesuje ich kontrola. Kontrola nad narracją, kontrola nad polityką rządową i, co najważniejsze, kontrola nad ciałem pacjenta.

Ale tym razem ludzie się budzą. Koreańczycy z Południa domagają się odpowiedzi. Sygnaliści wychodzą do przodu. Lekarze, którzy kiedyś byli uciszani, zabierają głos.

Dyrektor ośrodka pielęgniarskiego wystąpił, ryzykując wszystko, aby ujawnić to, co lekarze nazywają teraz „chorobą gnicia kości” — przerażającym nowym zespołem chorobowym, który sprawia, że ​​pacjenci są złamani, krusi i zdradzeni. A winowajca?

Według niej — i coraz liczniejszego grona lekarzy — przyczyną jest nic innego, jak szczepionka “przeciwko” COVID.

Jest to w pełni zgodne z wynikami badań przeprowadzonych w Korei Południowej, które wykazały, że:

  • Powtarzane dawki szczepionek mRNA zdają się zmieniać funkcjonowanie układu odpornościowego w sposób, który naukowcy dopiero zaczynają rozumieć.
  • Choroby autoimmunologiczne, nowotwory złośliwe i nagłe zaburzenia odporności pojawiają się w niespotykanej dotąd liczbie.
  • A rządy i wielkie koncerny farmaceutyczne robią wszystko, żeby to ukryć.

A jednak, mimo wszystko, Moderna wprowadza teraz kolejną dawkę mRNA — taką, która rzekomo leczy choroby serca i zaburzenia odporności. Te same choroby, które nie występowały w takich ilościach przed ich pierwszą kampanią szczepień.

To jest ustawiona gra i oni myślą, że tego nie zauważy się.

Myślą, że nikt nie będzie się zastanawiał, dlaczego Pfizer i Moderna skupiły się na onkologii, a ich kolejna fala szczepionek po prostu zbiega się z kryzysem medycznym, który wywołały ich szczepionki na COVID.

Myślą, że nikt nie zapyta, dlaczego największe media są uzależnione od powiązań finansowych z Big Pharmą.

Myślą, że nikt nie zdaje sobie sprawy, że to wszystko jest celowe.

Ale nie docenili, jak wiele osób w końcu dostrzega prawdę. A prawda jest taka, że ​​nigdy nie chodziło o zdrowie. Zawsze chodziło o kontrolę.

Czas zburzyć tę skorumpowaną machinę i postawić odpowiedzialnych przed wymiarem sprawiedliwości. Koniec z tuszowaniem, koniec z wymówkami — prawda wyszła na jaw, a rozliczenie jest spóźnione.

Jeśli Brook Jackson wygra, zbankrutuje Pfizer. Jeśli przegra, będą nadal chronić oszustwa

Jeśli Brook Jackson wygra, zbankrutuje Pfizer. Jeśli przegra…

Dr Mary Talley Bowden 4 Mar

COVID pojawił się pięć lat temu i chociaż choroba nie stanowi już zagrożenia, niewiele zrobiono, aby naprawić popełnione błędy. Zaufanie do naszego systemu opieki zdrowotnej jest na rekordowo niskim poziomie, a tylko 17% Amerykanów czuje się pewnie co do otrzymywanej opieki. Reakcja rządu na pandemię na stałe nadszarpnęła wiarygodność naszych agencji zdrowia publicznego, a ludzie nie ufają już lekarzom tak jak kiedyś.

Nasz kraj ma wielką otwartą ranę po pandemii, a ignorowanie jej nie pomoże jej się zagoić. Oprócz przeprosin, pierwszym krokiem do odbudowy jest naprawienie błędów i żądanie rozliczenia.

Rząd w dużej mierze pozostał cichy po pandemii, ale w odpowiedzi na szerokie ułaskawienie Fauciego przez Bidena, siedemnastu prokuratorów generalnych stanów, na czele z Alanem Wilsonem z Karoliny Południowej, niedawno podpisało list do przewodniczącego Izby Reprezentantów Mike’a Johnsona, prosząc o wszczęcie dochodzenia w sprawie roli Fauciego w reakcji na pandemię. Pięć z tych stanów – Kansas, Teksas, Utah, Missisipi i Luizjana – pozwało firmę Pfizer za oszustwo, fałszywą reklamę i ukrywanie niepożądanych reakcji.

Choć działania te dają nadzieję, pewna kobieta rozpoczęła walkę o sprawiedliwość wiele lat wcześniej, jeszcze zanim Pfizer wprowadził na rynek szczepionkę przeciwko COVID.

Mając za sobą dwadzieścia lat doświadczenia w badaniach, Brook Jackson 8 września 2020 r. przyjęła nowe stanowisko dyrektora regionalnego ds. operacyjnych w Ventavia Research Group. Jej głównym obowiązkiem było nadzorowanie przebiegu badania fazy III mRNA COVID-19 firmy Pfizer w kilku lokalizacjach w Teksasie.

Zadaniem Brook było chronić prawa, bezpieczeństwo i dobrostan osób, które zgłosiły się na ochotnika do udziału w badaniu, oraz zapewnić integralność zebranych informacji. Natychmiast zauważyła problemy, stwierdzając: „Przez 20 lat, kiedy byłam zaangażowana w badania kliniczne, nigdy nie widziałam badania przeprowadzonego przez ośrodek badawczy, zarządzanego przez kontrahenta lub nadzorowanego przez sponsora farmaceutycznego, które do tej pory mnie przerażało”.

Brook była świadkiem, jak śledczy pomijali kwestię świadomej zgody, fabrykowali i fałszowali dane, nie badali chorych pacjentów, nie dbali o to, aby lekarze byli zaślepieni i nie zgłaszali zdarzeń niepożądanych.

Nie czekała i po zaledwie osiemnastu dniach Brook zgłosiła swoje obawy FDA. W ciągu kilku godzin została zwolniona [z pracy].

Trzy miesiące później szczepionka mRNA firmy Pfizer otrzymała aprobatę EUA. Brook przyjrzała się badaniu opublikowanemu w New England Journal of Medicine, które uzasadniało aprobatę i wiedziała, że ​​dane z jej witryny – obejmujące 3% z 44 000 osób – nie zostały wykluczone, jak powinny. Konsekwencje są tragiczne ⎯ do tej pory; ponad 13,7 miliarda dawek szczepionki przeciwko COVID podano na całym świecie osobom, którym powiedziano, że produkt został poddany rygorystycznym normom bezpieczeństwa.

Z pomocą swoich prawników, Warnera Mendenhalla i Roberta Barnesa, Brook złożyła pozew przeciwko Pfizerowi na podstawie False Claims Act. Walka była brutalna i dołącza do mnie dzisiaj, aby przekazać nam najnowsze informacje. Jeśli wygra, doprowadzi Pfizera do bankructwa. Jeśli przegra, polityka zdrowia publicznego będzie nadal chronić oszustwa badawcze.

Więcej informacji na temat pozwu Brook można uzyskać na jej stronie internetowej i obserwując ją na kanale X.

Dane ubezpieczeniowe ujawniają wzrost śmiertelności w USA. Prawdopodobnie winne są masowe „szczepienia” przeciwko COVID-19

https://www.thefocalpoints.com/p/breaking-insurance-data-reveals-us

Dane ubezpieczeniowe ujawniają, że kryzys śmiertelności w USA trwa — prawdopodobnie winne są masowe „szczepienia” przeciwko COVID-19

Gwałtowny wzrost liczby zgonów młodych osób z powodu chorób serca, neurologicznych i nowotworów utrzymuje się w następstwie masowej kampanii wstrzykiwania mRNA “przeciwko COVID-19”.

by Nicolas Hulscher, MPH

Według niedawnego artykułu opublikowanego w InsuranceNewsNet:

Działania Sun Life Financial w USA odnotowały wzrost liczby niezwykle kosztownych roszczeń, co spowodowało wzrost kosztów świadczeń ubezpieczeniowych typu stop-loss w czwartym kwartale.

Insurance Collaboration to Save Lives, organizacja non-profit, która analizuje roszczenia z tytułu ubezpieczeń na życie i zachęca ubezpieczycieli do przesiewania, testowania i segregowania członków w celu zmniejszenia nadmiernej śmiertelności i zachorowalności, zidentyfikowała pięć niepokojących trendów wpływających na zdrowie kraju.

„Oczekiwana długość życia naprawdę się zatrzymała i jest teraz gorsza niż dekadę temu” — powiedział Josh Stirling, założyciel Collaboration. „Zmierzaliśmy w złym kierunku… Jest wiele czynników, które się do tego przyczyniają”.

Biorąc pod uwagę, że >80% populacji USA otrzymało co najmniej jedną dawkę „szczepionki” przeciwko COVID-19, takie trendy nie są nieoczekiwane:

Alessandria i in. odkryli, że „szczepienie” przeciwko COVID-19 skróciło oczekiwaną długość życia o 37% i zwiększyło ryzyko zgonu z wszystkich przyczyn w ciągu 2-letniego okresu obserwacji:

Rodrigues i Andrade odkryli, że „szczepienie” przeciwko COVID-19 ostatecznie podwaja ryzyko śmierci po COVID-19 w dłuższej perspektywie:

„Można by rzec, że powinniśmy wrócić do czegoś zbliżonego do normy” — powiedział Stirling. „Ale jeśli spojrzysz na to według grupy wiekowej, to zobaczysz, że jest to naprawdę znacznie podwyższone w młodszym wieku. To właśnie rzuciło mi się w oczy”.

Według Stirlinga, niektóre kluczowe czynniki przyczyniające się do skrócenia oczekiwanej długości życia obejmują:

(Uwaga: Stirling nie powiązał wprost tych czynników ze szczepieniem przeciwko COVID-19; moje poniższe wyjaśnienia sugerują, dlaczego prawdopodobnie jest to wina):

Kardiologia i układ krążenia. Wskaźniki wielu przyczyn związanych z sercem i układem krążenia wzrosły o 8-36%.

Niestety, jest to przewidywane zgodnie z największym badaniem bezpieczeństwa „szczepionki” przeciwko COVID-19, jakie kiedykolwiek przeprowadzono, obejmującym 99 milionów „zaszczepionych” osób, w którym stwierdzono wzrost ryzyka zapalenia mięśnia sercowego o 610% po wstrzyknięciu platformy mRNA.

Jak wykazano w naszym badaniu, Stratyfikacja ryzyka dla przyszłego zatrzymania akcji serca po szczepieniu przeciwko COVID-19, subkliniczne zapalenie mięśnia sercowego wywołane szczepionką może wywołać nawrotową tachykardię komorową lub spontaniczne migotanie komór, często wywoływane przez wzrost katecholamin podczas intensywnego wysiłku lub krótko po przebudzeniu, co prowadzi do nagłej śmierci sercowej. Wyjaśnia to ustalenia naszego innego badania, Nadmierne zatrzymanie akcji serca i śmiertelność po szczepieniu przeciwko COVID-19 w hrabstwie King w stanie Waszyngton, w którym stwierdzono ponad dwunastokrotny [1236%] wzrost liczby zgonów z powodu zatrzymania akcji serca po kampanii szczepień przeciwko COVID-19 w próbie liczącej ponad 2 miliony osób.

Ponadto analiza danych CDC przeprowadzona przez Ethical Skeptic ujawnia, że liczba nagłych zgonów z powodu zatrzymania akcji serca gwałtownie wzrosła po wprowadzeniu zastrzyków mRNA przeciwko COVID-19:


Czeka nas nowa choroba: NAGLICA? NOWE BADANIA !

Czeka nas nowa choroba: NAGLICA? NOWE BADANIA !

23.02.2025 Autor:Marcin Rola https://nczas.info/2025/02/23/czeka-nas-nowa-choroba-naglica-nowe-badania/

ból serce klatka piersiowa
Zdjęcie ilustracyjne. / foto: Pixabay

„Szczepienia” na tzw. COVID podnoszą skrajnie ryzyko chorób serca u młodych ludzi?

Cóż rzec, często ostatnio zaczynam moją pisaninę tutaj, ale muszę to napisać znowu: A NIE MÓWIŁEM?! „Szury i foliarze” jak zwykle mieli rację. Wyszły nowe badania, z których dobitnie wynika, że słynny eksperymentalny preparat mRNa na tzw. COVIDA nie jest taki bezpieczny, jak go zachwalali lobbyści koncernów farmaceutycznych.

Słynna szczepionka niebezpieczna dla młodych ludzi?

Czytamy, że oparte na mRNA szczepionki przeciwko tzw. COVID-19 podnoszą ryzyko zapalenia mięśnia sercowego lub osierdzia u osób poniżej 40. roku życia – wynika z badań amerykańskich i chińskich naukowców.

Czyli tzw. „Szury i foliarze” jak zwykle mieli rację.

Ileż to razy widzieliśmy filmy, na których młodzi niestety ludzie padali jak muchy przy jakichkolwiek okazjach: w pracy, podczas wysiłku fizycznego, w metrze czy nawet na konferencjach prasowych. Rzecz jasna przez ostatnie dwa lata wszystko to, o czym informowaliśmy na antenie Telewizji wRealu24, powołując się na wybitnych lekarzy i ekspertów, nosiło znamiona teorii spiskowych, ale – jak wiemy – obecnie teoria spiskowa od faktu ma często gęsto różnicę kilku tygodni. Teraz nasze informacje już dobitnie potwierdzają naukowcy z Chin i USA, którzy poprzez badania stwierdzają wprost: tzw. szczepionka na COVID-19 nie jest wcale taka bezpieczna, jak to ogłaszały wszem i wobec kurtyzany medialne.

Naukowcy z Saint Joseph Hospital z Chicago wraz z kolegami z Chin, na podstawie obszernej analizy badań potwierdzili wpływ opartych na mRNA szczepień przeciwko COVID-19 na ryzyko zaburzeń pracy serca u osób przed 40. rokiem życia.

„Nasze badanie analizuje dane w celu identyfikacji osób, które mogą być bardziej zagrożone zapaleniem mięśnia sercowego lub osierdzia po szczepieniu przeciw COVID-19 i potwierdza rzadkie przypadki niepożądanych reakcji u dorosłych poniżej 40. roku życia” – poinformował dr Chenyu Sun, publikując swoje badania w American Journal Preventive Medicine.

W badaniu czytamy, że w porównaniu do osób nieszczepionych ryzyko wystąpienia któregoś z zaburzeń wzrastało o 33 proc. po pierwszej dawce i było prawie trzykrotnie wyższe po drugiej dawce, w porównaniu do braku szczepienia. Wzrost ryzyka szczególnie dotyczył zapalenia mięśnia sercowego. Ponadto naukowcy tłumaczą, że zapalenie mięśnia sercowego może się objawiać bólem w klatce piersiowej, gorączką, zastoinową niewydolnością serca lub arytmią. Może prowadzić do śmierci. Zapalenie osierdzia zwykle powoduje silny ból w klatce piersiowej – za mostkiem. Tak więc znowu ludzie zostali załadowani w tzw. Bambuko.

Cała pro-pandemiczna narracja jak domek z kart?

Przypominam, że to już kolejna szokująca informacja po tej ws. braku badań nad transmisją słynnego wirusa, którą już omawiałem na antenie Telewizji wRealu24, a ujawnił europoseł Rob Ross podczas sławetnego przesłuchania przedstawicielki koncernu farmaceutycznego Pfizer w Parlamencie Europejskim, która okazała się z gruntu nieprawdziwa.

Przypominam również, że gdy o tym informowaliśmy, polskie społeczeństwo dzień w dzień przez ostatnie dwa lata tego patologicznego cyrku odsądzało nas od czci i wiary, robiąc z nas niemalże przestępców. A tu proszę, SZURY i FOLIARZE znowu mieli rację, tylko co z tego, skoro społeczeństwo nadal śpi, a Polacy ewidentnie nie chcą mieć państwa? Cóż, my robimy swoją dziennikarską robotę najlepiej, jak umiemy.

Naukowcy z Yale: Miliony Amerykanów, u których podejrzewano długiego COVID, pewnie zostały błędnie zdiagnozowane i cierpią na zespół poszczepienny

https://www.zerohedge.com/medical/blockbuster-yale-study-millions-long-covid-patients-might-have-been-misdiagnosed-and-are

Przełomowe badanie Yale: miliony pacjentów z długotrwałym COVID-em mogą być w rzeczywistości poszkodowane przez szczepionkę

Naukowcy z Yale opublikowali badanie, które wykazuje, że miliony Amerykanów, u których podejrzewano długiego COVID, mogły zostać błędnie zdiagnozowane i w rzeczywistości cierpią na zespół poszczepienny spowodowany narażeniem na białko kolca w szczepionkach przeciwko COVID. 

Białko kolca wytwarzane przez szczepionki Pfizer i Moderna wyzwala odpowiedź immunologiczną organizmu, a FDA stwierdziła w 2023 Politifact fact check , że białko kolca szczepionki nie jest toksyczne i nie utrzymuje się w organizmie. Jednak naukowcy z Yale informują , że niektórzy pacjenci, którzy nigdy nie zostali zakażeni wirusem COVID, chorowali na zespół poszczepienny (PVS) i mieli podwyższone poziomy białka kolca wirusa we krwi do 709 dni po szczepieniu.

Montana: Szczepionki genetyczne, czyli mRNA, to najbardziej destrukcyjne i śmiertelne produkty medyczne w historii ludzkości

Kolejny stan chce zakazu preparatów mRNA. „Najbardziej destrukcyjny produkt medyczny w historii”

https://nczas.info/2025/02/17/kolejny-stan-chce-zakazu-preparatow-mrna-najbardziej-destrukcyjny-produkt-medyczny-w-historii/

W stanie Montana w USA szykuje się zakaz stosowania preparatów mRNA. Projekt zakazu przedstawił Republikanin Greg Kmetz. Jak stwierdził, „to najbardziej destrukcyjne i śmiertelne produkty medyczne w historii ludzkości”.

Legislatura w Montanie dyskutuje nad House Bill 371. Projekt zaproponował republikański przedstawiciel Greg Kmetz z poparciem kilkunastu innych Republikanów. Projekt zakłada zakaz podawania ludziom preparatów mRNA. Naruszenie tych przepisów byłoby jednak uznane jedynie za wykroczenie.

Dotyczy to przede wszystkim szpryc na Covid-19. W trakcie prac są również preparaty na inne wirusy układu oddechowego.

W piątek podczas wysłuchania w komisji sądowniczej Izby Reprezentantów zwolennicy projektu wskazali, że preparaty mRNA powodują groźne skutki uboczne i mogą mieć nadal nieznane długoterminowe skutki. Ponadto są w stanie „przenosić się” na inne osoby.

Lekarka rodzinna Miles City i członek Montana Medical Freedom Alliance wprost nazwała je „najbardziej destrukcyjnymi i śmiertelnymi produktami medycznymi w historii ludzkości”.

Szczepionki genetyczne, czyli szczepionki mRNA, to najbardziej destrukcyjne i śmiertelne produkty medyczne w historii ludzkości. Proszę was o poparcie tej ustawy, abyśmy mogli powstrzymać dalsze szkody, niepełnosprawność i śmierć naszych obywateli – stwierdziła

Przeciwnicy projektu, część lekarzy i instytucji powiązana z wielkim przemysłem farmaceutycznym zarzuca oczywiście projektowi „dezinformację”. Powtarza przy tym slogany o tym, jak to wiele instytucji medycznych – którym zarzucano korupcję – zapewniały, iż te są „skuteczne i bezpieczne” mimo informacji od samych producentów.

Wśród „hitów” apologetów nieprzebadanych preparatów można wskazać, co powiedziała Heather O’Hara, wiceprezes Montana Hospital Association. Jej zdaniem wśród wszystkich nieszczęść, które spadną na ludzkość w wyniku zakazu jest m.in. utrudnienie w leczeniu raka trzustki, płuc, prostaty i mózgu.

House Bill 371 zakłada niewielką karę za podanie mRNA. Jest to grzywna 500 dolarów za każdy przypadek oraz poddanie kontroli zawodowej.

Grzegorz Braun solidarny z nękanymi lekarzami. „Szopka i groteska”.

Grzegorz Braun w Gdańsku solidarny z nękanymi lekarzami. „Szopka i groteska” [VIDEO]

7.02.2025 https://nczas.info/2025/02/07/grzegorz-braun-w-gdansku-solidarny-z-nekanymi-lekarzami-szopka-i-groteska-video/

Czas epidemii „to były straszne rzeczy, których nie wolno nam zapomnieć”, łącznie z „ćwierć miliona zgonów tzw. nadmiarowych”.

Grzegorz Braun
Grzegorz Braun. / foto: PAP

Przed siedzibą Sądu Lekarskiego w Gdańsku pojawił się europoseł Grzegorz Braun, który udzielił wsparcia grupie medyków, która krytykowała szczepienia na koronawirusa SARS-CoV-2, a teraz doświadcza formy zemsty zawodowej. 114 lekarzy, naukowców i pracowników służby zdrowia podpisało list otwarty w tej sprawie.

Od tego czasu trwa nękanie sygnatariuszy. Przy tej okazji przypomniano słowa byłego już prezesa Naczelnej Rady Lekarskiej Andrzeja Matyji, który w 2020 roku podczas posiedzenia Senackiej Komisji stwierdził, że: „w różnych informatorach, mediach pojawia się coraz więcej sceptyków co do szczepień, mówiących o zagrożeniach. Na tej liście są także lekarze – żebyście państwo mieli świadomość. My wszystkich tych lekarzy w tej chwili będziemy – brzydkiego słowa użyję – PRZESŁUCHIWAĆ czy WZYWAĆ DO WYJAŚNIEŃ ich postawy przed organami odpowiedzialności zawodowej”.

Wezwanie 52 z nich przed Sąd Lekarski w Gdańsku to część tego nękania w ramach wniosku o ukaranie lekarzy. Ich prawnik przypomniał, że nie popełnili oni żadnego błędu lekarskiego. Wcześniej 19 medyków sądzono już we Wrocławiu, kolejne pół setki czeka rozprawa przed podobnym gremium w Poznaniu.

Dla zebranych w Gdańsku był to kolejny pokazowy proces, który ma zastraszać środowisko. W przemówieniach przypomniano, że lekarze krytykujący niesprawdzone szczepienia byli po prostu wierni zasadzie lekarskiej „po pierwsze nie szkodzić”.

Ponad setka lekarzy “sądzona” przez Naczelną Izbę Lekarską. Ośmielili się bronić prawdy, pacjentów i nauki przed pandemicznym terrorem kłamstw.

Grzegorz Braun przypomniał, że czas epidemii „to były straszne rzeczy, których nie wolno nam zapomnieć”, łącznie z „ćwierć miliona zgonów tzw. nadmiarowych”. Braun podkreślił, że tych ludzi „zabił reżim eurokołchozowy”. Sam proces nazwał „szopką” i „groteską”.

„Jako Polak, pacjent, nawet przyszły, bardzo serdecznie dziękuję wszystkim lekarzom, prawnikom, którzy bronią tych pierwszych, a jako polityk domagam się odpolitycznienia medycyny” – dodał poseł Braun.

Pandemia covid to fałsz…

AlterCabrio , 7 lutego 2025 Pandemia covid to fake…

The Covid Pandemic was Fake…, Kit Knightly, Feb 6, 2025

Miliony botów i podrabianych profili wypluwały miliony statusów na Facebooku w stylu „moja ciotka zmarła na covid, módlcie się za nas i zachowajcie bezpieczeństwo”. Wszystkie były fałszywe.

Wszystko było ustawione. Sztuka z obsadą setek tysięcy. Podzielona na nieskończenie małe komórki graczy niezdolnych do zrozumienia swojej roli w wielkim obrazie.

−∗−

Tłumaczenie: AlterCabrio – ekspedyt.org

−∗−

Pandemia covid to fake…

Pandemia covid to fałsz.

Nie mówię o tym, czy choroba istniała, czy nie, bo to nie ma znaczenia, gdyż pandemia była fałszywa.

Zdjęcia zwłok na ulicy w Wuhan były nieprawdziwe.

Chłodnie do przewożenia ciał były nieprawdziwe.

Przepełnione szpitale to fałsz.

„Przypadki” i „zgony” były nieprawdziwe.

Tańczące pielęgniarki były udawane.

Prace badawcze i recenzje były fałszywe.

Strach był fałszywy. Powiedzieli ci to. Powiedzieli, że nie jesteś w niebezpieczeństwie i ufali, że ich nie usłyszysz.https://www.youtube.com/embed/adj8MCsZKlg?si=rtHCt-PPtJ5tprjw

Szczepionki były fałszywe. Ich testy bezpieczeństwa były fałszywe.

Nowe badania naukowe, które głosiły, że maski działają – obalając dziesięciolecia starych badań – były fałszywe.

Podrabiani sprzątacze udający sprzątanie…

Obejrzyj film

Fałszywi politycy udawali, że noszą maski, o których wiedzieli, że nie działają…

Obejrzyj film

Fałszywi lekarze ubrani w podrabiane środki ochrony osobistej w obecności prawdziwej osoby, która nie została zaproszona na imprezę kostiumową.

Obejrzyj film

Fałszywi ludzie łamali fałszywe zasady, o których wiedzieli, że nie działają i nie mają znaczenia, bo nie było się czego obawiać.

Fałszywi ludzie fałszywie łkający o fałszywych szczepionkach przed prezenterami telewizyjnymi, którzy udają, że wierzą jemu. Fałszywi dziennikarze piszący fałszywe felietony w fałszywych gazetach, broniący jego.

Fałszywi lekarze twierdzący, że fałszywe protesty są bezpieczne, ponieważ fałszywy rasizm jest gorszy niż fałszywy wirus.

Nie, psy nie potrafią wyczuwać wirusów. To fałsz.

Maski obowiązkowe, gdy stoisz, ale nie gdy siedzisz. Kolejny fałsz.

Fabryki samochodów nie mogą przestawiać się w locie, aby produkować respiratory… i nie muszą tego robić, ponieważ respiratory nie są nawet potrzebne do leczenia chorób układu oddechowego. Podwójne oszustwo.

„Szczepionka”, która nie zapobiega przenoszeniu wirusa ani zakażeniom, jest fałszywa.

Fałszywe konta w mediach społecznościowych wyrażające na Twitterze fałszywe obawy dotyczące fałszywych pielęgniarek, które nigdy nie umarły:

Tracey Z and the nurses who never died, May 11, 2020

…lub zamieszczanie komentarzy ‘spoczywaj w pokoju’ pod zdjęciami stockowymi.

Miliony botów i podrabianych profili wypluwały miliony statusów na Facebooku w stylu „moja ciotka zmarła na covid, módlcie się za nas i zachowajcie bezpieczeństwo”. Wszystkie były fałszywe.

Wszystko było ustawione. Sztuka z obsadą setek tysięcy. Podzielona na nieskończenie małe komórki graczy niezdolnych do zrozumienia swojej roli w wielkim obrazie.

Propaganda pointylistyczna. Całe tysiące maleńkich punktów, które nie wyglądają jak nic, co przypomina rzeczywistość, gdy ogląda się je pojedynczo, ale oglądane z daleka tworzą wielki projekt.

Nic z tego nie było prawdą.

Zdecydowana większość ludzi nie zrozumiała jeszcze, co to dokładnie oznacza i nadal nie stosuje tych lekcji w analizie mediów.

Minęło pięć lat od narodzin covid-19, niemal co do dnia, a na horyzoncie widać już kolejną falę wielkich narracji.

Kiedy to zrobią, powinniśmy pamiętać o głębi oszustwa związanego z covidem. Jak wiele z tego było udawane.

Ponieważ lekcja płynąca z covid-19, jeśli zostanie właściwie przyswojona, ma potencjał, by wszystko wywrócić do góry nogami.

________________

The Covid Pandemic was Fake…, Kit Knightly, Feb 6, 2025

−∗−

Musk: CIA stworzyło Covid-19 za pieniądze amerykańskich podatników i zamordowało miliony

Musk: CIA stworzyło Covid-19 za pieniądze amerykańskich podatników i zamordowało miliony

5.02.2025 https://www.salon24.pl/u/vickvick/1426334,musk-cia-stworzylo-covid-19-za-pieniadze-amerykanskich-podatnikow-i-zamordowalo-miliony

Elon Musk, najbogatszy człowiek na świecie i jeden z najbardziej wpływowych doradców prezydenta USA Donalda Trumpa, 2 lutego publicznie ogłosił: „Czy wiesz, że USAID wykorzystało TWOJE podatki na finansowanie badań nad bronią biologiczną, w tym COVID-19, za pośrednictwem których miliony ludzi zostało zabitych?” Milczenie lewicowych mediów głównego nurtu na całym świecie jest porażające.

Administracja Trumpa najwyraźniej planuje całkowite rozwiązanie Agencji Stanów Zjednoczonych ds. Rozwoju Międzynarodowego, w skrócie USAID. Była to organizacja fasadowa CIA, która służyła do obalania rządów na całym świecie, ale także do szerzenia i egzekwowania lewicowo-ekstremistycznego programu „Demokratów”.

W rezultacie coraz więcej wiadomo o występkach, za które odpowiedzialna jest USAID. Główne media lewicowe są w szoku; najwyraźniej wiele osób znalazło się na liście bezpośrednich lub pośrednich odbiorców pieniędzy. Próbują tzw. „spinu”, twierdząc, że była to organizacja pomocy humanitarnej.

W rzeczywistości CIA, za pośrednictwem USAID, sfinansowała i obsługiwała dziesiątki laboratoriów broni biologicznej na całym świecie. Najwyraźniej dotyczy to również rozwoju COVID-19 w Chinach. Mówi się, że stało się to za pośrednictwem EcoHealth Alliance, które otrzymało 53 miliony dolarów od USAID – i dodatkowe 42 miliony od Departamentu Obrony (DOD).

image

Znany X-Account „Kanekoa the Great” wyjaśnił tę sprawę bardziej szczegółowo:

USAID przekazało 53 miliony dolarów na rzecz EcoHealth Alliance, które następnie wykorzystało pieniądze amerykańskich podatników na wsparcie badań nad wzmocnieniem funkcji koronawirusów w laboratorium w Wuhan — badań, które prawdopodobnie doprowadziły do ​​pojawienia się COVID-19.

Próby oszustwa CIA dotyczące pochodzenia COVID-19 stają się o wiele bardziej oczywiste, gdy weźmiemy pod uwagę długą historię USAID jako organizacji przykrywkowej CIA.

Dysponując rocznym budżetem przekraczającym 50 miliardów dolarów i działając w ponad 100 krajach, USAID była wielokrotnie powiązana z działalnością wywiadowczą. Były dyrektor USAID John Gilligan przyznał kiedyś, że agencja była „zinfiltrowana od góry do dołu przez ludzi CIA”, wyjaśniając: „Pomysł polegał na tym, aby wprowadzić agentów do każdego rodzaju działalności za granicą: rządowej, wolontariackiej, religijnej, jakiejkolwiek”.

W 2013 r. amerykańska depesza opublikowana przez WikiLeaks opisała amerykańską strategię osłabiania rządu Wenezueli za pośrednictwem USAID poprzez „penetrację bazy politycznej Cháveza”, „dzielenie chawizmu” i „izolowanie Cháveza na arenie międzynarodowej”.

W 2014 r. Associated Press ujawniła, że ​​USAID sfinansowało stworzenie platformy podobnej do Twittera, której celem było wzniecenie powstania na Kubie.

Finansowanie USAID wiązało się z zamachami stanu na Haiti, Ukrainie, w Egipcie i innych krajach.

W latach 2009–2019 USAID współpracowało z EcoHealth Alliance przy programie PREDICT, w ramach którego zidentyfikowano 1200 nowych wirusów, przeszkolono 5000 osób na całym świecie w zakresie wykrywania chorób i rozbudowano 60 laboratoriów badawczych.

Dzięki tej współpracy CIA zyskała bezpośredni kanał umożliwiający włączenie kapitału ludzkiego do działalności instytucji zajmujących się badaniami biologicznymi na całym świecie w zamian za fundusze i transfer technologii.

W 2022 roku dr Andrew Huff, były wiceprezes EcoHealth Alliance, ujawnił, że dr Peter Daszak do CIA.

Jaki jest główny problem?

CIA okłamała amerykańską opinię publiczną co do pochodzenia COVID-19, ponieważ ujawnienie prawdy ujawniłoby prawdopodobną rolę agencji w przekazywaniu pieniędzy podatników za pośrednictwem USAID na finansowanie badań nad wzmocnieniem funkcji w laboratorium w Wuhan.

Na koncie „Milla Joy” podano, że istnieją bezpośrednie dowody na to, że NIAID wykorzystał środki USAID do sfinansowania naukowca w Wuhan, który badał „koronawirusy nietoperzy”. Ten właśnie naukowiec został pierwszym znanym pacjentem z COVID-19.

image