Stać i wierzyć i patrzeć w dal

Stać i wierzyć i patrzeć w dal

Stanisław Michalkiewicz stac-i-patrzec-w-dal

Okrągła, 80 rocznica powstania w getcie warszawskim obchodzona była wyjątkowo solennie. O godzinie 12 w poludnie zawyły syreny, niczym w Kijowie podczas wizyty ważnych osobistości, a którym wtórowały dzwony kościelne, dzwoniące na “Anioł Pański”. Na razie wszystko wygląda na to, że było w całkowitym porządku, chociaż trudno powiedzieć, czy ktoś z Judenratu “Gazety Wyborczej” nie podniesie zarzutu, że Kościół katolicki w swojej zachłanności pragnie zawłaszczyć również tę rocznicę, a w każdym razie – podłączyć się do niej, by wyleczyć się politycznie z pedofilii. A propos pedofilii, właśnie przeczytałem wzruszającą historię o ofiarach, molestowanych nawet nie przez księdza, tylko  przez kościelnego. Główny ofiar  zeznał, że ten kościelny molestował go co najmniej ze sto razy, czasami nawet kilka razy dziennie, a on, jak gdyby nigdy nic, przychodził służyć do mszy i przychodził. Ale to jeszcze nic, bo czytałem, że rekordzista został zgwałcony, co prawda nie przez kościelnego, tylko przez księdza co najmniej 500 razy. Można powiedzieć, że zarówno kościelny do molestowania, jak i ksiądz do gwałtów mieli prawdziwą zapamiętałość, niczym nieboszczyk Jacek Kuroń do wódki – ale czy ta zapamiętałość nie udzielała się stopniowo również molestowanym lub gwałconym?

Ja wiem, że każdy, kto próbuje stawiać takie pytania, dopuszcza się myślozbrodni, bo jest rozkaz, że opowieści ofiar żadnej weryfikacji nie podlegają, nawet, a właściwie zwłaszcza w niezawisłych sądach, które powinność swej służby rozumieją i reagują zgodnie z wytycznymi partii i mądrością etapu. W tej sytuacji Kościołowi dzwonienie nic nie pomoże, podobnie, jak umarłemu kadzidło. Niby wszyscy to wiedzą, ale jak trzeba, to przecież kadzą, jak gdyby nigdy nic. Zresztą nie tylko o kadzenie tu chodzi, bo pan Marian Turski wygłosił płomienny apel, wzywający do wzmożonej czujności w obliczu podnoszącej głowę nienawiści. Nie ma rady; z nienawistnikami trzeba będzie rozprawić się raz na zawsze, by nienawiść nie pojawiła się już nigdy więcej.

Akurat świetnie się składa, bo słychać, że w Ameryce Pan Nasz Miłościwy właśnie wezwał do ostatecznego rozwiązania kwestii antysemityzmu, więc tylko patrzeć, jak fala dotrze i do nas tym bardziej, że Kongres już kilka lat temu przyjął ustawę o zwalczaniu antysemityzmu w Europie. W takiej sytuacji trudno się dziwić, że przechodnie, jeden przez drugiego, przypinali sobie do klap papierowe żonkile, bo – trawestując poetę – “jak mówiła żony ciotka; tych, co przypną – nic nie spotka!”

Tymczasem napięcie na odcinku ukraińskim, które gwałtownie wzrosło po niedawnym stachanowskim rozporządzeniu rządu “dobrej zmiany”, wprowadzającym embargo na import produktów rolniczych w Ukrainy – od zboża do miodu –  właśnie zaczyna opadać.  Początkowo rząd ukraiński zareagował na to embargo bardzo mocarstwowo, żądając natychmiastowego odblokowania granicy jako warunku sine qua non jakichkolwiek dalszych rozmów, ale widocznie ktoś starszy i mądrzejszy musiał tupnąć nogą i emocje po obydwu stronach natychmiast opadły.

Nie było to trudne, bo wprowadzenie embarga zarządził Naczelnik Państwa, zaniepokojony erozją poparcia dla rządu “dobrej zmiany” na wsi, które spadło do poziomu nędznych dwudziestu paru procent. Trzeba tedy było urządzić pokazuchę, by wszyscy zobaczyli, jak Naczelnik własną piersią zagradza dostęp wrażemu “zbożu technicznemu” [pan Redaktor nie wie, że to teraz już “czyściwo przemysłowe”.. md]

– bo każdy rozumie, że demokracja ma swoje prawa, nawet jeśli na pierwszy rzut oka sprawia to wrażenie kolaboracji ze złym Putinem.

Zauważył to już dawno Voltaire, pisząc, że “kiedy Padyszachowi wiozą zboże, kapitan nie troszczy się, jakie wygody mają myszy na statku” – ale z drugiej strony takiego wrażenia też nie można było przeciągać w nieskończoność. Toteż Padyszach przykazał, by wszystko zakończyło się wesołym oberkiem – i tak się stało. Rada w radę uradzono, że od 21 kwietnia nastąpi odblokowanie tranzytu, czyli wszystko wróci do punktu wyjścia, bo przecież – jak wielokrotnie zapewniał opinię publiczną rząd “dobrej zmiany” – to “zboże techniczne”, które teraz zasypało polskie magazyny, miało przemykać przez nasz nieszczęśliwy kraj właśnie tranzytem. Z tajemniczych powodów do żadnego tranzytu jednak nie doszło.

Tych powodów pewnie nigdy nie poznamy, bo kiedy Wielce Czcigodny poseł Krzysztof Bosak, podczas sejmowej debaty złożył wniosek, by powołać w tej sprawie parlamentarną komisję śledczą, nowy minister rolnictwa, pan Robert Telus, natychmiast go zgasił, oskarżając o “pomaganie Putinowi”. Co wolno wojewodzie, to nie tobie smrodzie; Naczelnik Państwa gwoli urządzenia pokazuchy może nawet stworzyć wrażenie, jakby robił Putinowi wielkanocny prezent, ale kto to widział, żeby od razu łamać i wyskrobywać święte pieczęcie tajemnicy? Jak śpiewała Alicja Majewska – “nasza rzecz – stać na brzegu, stać i wierzyć i patrzeć w dal”. “W dal”, to znaczy – w świetlaną przyszłość, którą może nam zagwarantować tylko Naczelnik Państwa ze swymi pretoriany – oczywiście w jedności z rządem Ukrainy.

Toteż tym razem tranzyt ma przebiegać bez zakłóceń, bo rząd ukraiński zapewnił, że już on tam przypilnuje przewoźników, żeby nie stawali po drodze, bo w przeciwnym razie nie dostaną pozwolenia na następny tranzyt. To oczywiście bardzo ładnie, chociaż myślę, że ukraińskim przewoźnikom nie pęknie z tego powodu serce. Po pierwsze, przewoźników tam mnogo, więc jak rząd zastopuje jednego, to na jego miejsce zgłoszą się inni, a jak ci inni “naruszą tranzyt”, to przyjdą następni – i tak, aż do ostatecznego zwycięstwa, które w proroczym uniesieniu objawił nam w Warszawie Pan Nasz z Waszyngtonu.

Żeby na tej drodze nikt nie sypał piasku w szprychy rozpędzonego parowozu dziejów, z inicjatywy Naczelnika Sejm uchwalił ustawę o powołaniu czerezwyczajki do spenetrowania ruskich wpływów w naszej polityce, dzięki czemu można by wymiksować z niej Donalda Tuska nawet na 10 lat. Nie wiadomo jednak czy pan prezydent Duda ośmieli się pójść na ten kozacki numer i ustawę podpisze, toteż na wszelki wypadek Naczelnik zaktywizował się na odcinku smoleńskim – konkretnie – “smoleńskiej zbrodni” – bo teraz taka nazwa obowiązuje. Toteż Wielce Czcigodny Antoni Macierewicz, po 13 latach od katastrofy, skierował do prokuratury zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa zabójstwa prezydenta Lecha Kaczyńskiego, dodając 1500 stron dokumentów nie znanych opinii publicznej – a więc chyba i prokuraturze? Na tej podstawie prokuratura mogłaby skomplikować Donaldu Tusku sytuację, pakując go do aresztu wydobywczego – chyba że instynkt samozachowawczy jej podpowie, by raczej skoncentrować się na analizowaniu tych 1500 stron aż do wyborów, kiedy wyjaśni się, w jakim kierunku śledztwo powinno podążać.

Prezes Banku Zbożowego [w Łysych czy z Łyskowa?] działa !

Prezes Banku Zbożowego [w Łysych czy z Łyskowa?]

…Ci, którzy wwieźli ukraińskie zboże, odkupią je z magazynów po 1000 zł i sprzedadzą rolnikom po 1200 zł, a rolnicy sprzedadzą je państwu po co najmniej 1400 zł….

Katarzyna Treter-Sierpińska prezes-banku-zbozowego 17 kwiecień 2023

W sobotę (15.04.2023) Polska wprowadziła zakaz wwozu produktów rolnych z Ukrainy. Zakaz dotyczy zarówno importu jak i tranzytu. Rozporządzenie w tej sprawie wydał minister rozwoju i technologii Waldemar Buda. Ma ono obowiązywać do 30 czerwca 2023 roku, a zakazem wwozu objęto nie tylko zboże, ale również – jak wymieniono w rozporządzeniu – cukier, susz paszowy, chmiel, nasiona, len i konopie, owoce i warzywa, produkty z przetworzonych owoców i warzyw, wina, wołowinę i cielęcinę, przetwory mleczne, wieprzowinę, baraninę i kozinę, jaja, mięso drobiowe, alkohol etylowy pochodzenia rolniczego, produkty pszczele i pozostałe produkty. Jednym słowem: wszystko.

Jak to się stało, że dotychczasowi „słudzy narodu ukraińskiego” zdobyli się na tak spektakularny gest i z dnia na dzień zablokowali wwóz ukraińskich towarów? Czy dopiero kilka dni temu dotarło do nich, że zalew produktów z Ukrainy doprowadzi do katastrofy polskiego rolnictwa? Bez żartów. O tym, że ukraińskie zboże nie przejeżdża przez Polskę tranzytem, tylko w niej zostaje, było wiadomo już w lipcu 2022 roku. Już wtedy prezesi Podkarpackiej Izby Rolniczej oraz Lubelskiej Izby Rolniczej alarmowali, że przywożone do Polski ukraińskie zboże trafia do silosów w nadgranicznych województwach. Było ono skupowane w cenie poniżej 1000 zł za tonę, podczas gdy koszt produkcji w Polsce wynosił 1500–1700 zł za tonę. Co wtedy zrobiły polskie władze? Polskie władze nie zrobiły nic. Pod koniec czerwca 2022 roku powołano Międzyresortowy Zespół ds. Transportu Produktów Rolnych i Spożywczych z Ukrainy. Na początku lipca jego członkowie odbyli spotkanie, podczas którego ówczesny minister rolnictwa Henryk Kowalczyk oświadczył, że kluczowe jest udrożnienie transportu kolejowego, aby przewozić zboże z granicy do portu w Gdańsku. Padł też pomysł budowy tymczasowych magazynów na granicy z Ukrainą. I na tym się skończyło.

Przez 10 miesięcy ukraińskie produkty rolne zalewały polski rynek zgodnie z unijnym rozporządzeniem, które zniosło cła i kontyngenty. Pomimo alarmujących doniesień i rolniczych protestów rząd był ślepy i głuchy. Ukraińskie produkty rolne wjeżdżały do Polski. Pod koniec marca 2023 roku zorganizowano tzw. rolniczy okrągły stół, który okazał się kolejnym biciem piany. Ukraińskie produkty rolne nadal wjeżdżały do Polski. Minister Kowalczyk podał się do dymisji. A ukraińskie produkty rolne wciąż wjeżdżały do Polski. Nowy minister rolnictwa Robert Telus zapowiedział szczegółowe kontrole jakości wwożonego zboża. I co? I ukraińskie produkty rolne nieprzerwanie wjeżdżały do Polski. W końcu prezes Jarosław Kaczyński udał się na konwencję rolną PiS w Łysych, gdzie ogłosił, że rząd PiS dba o polskich rolników, w związku z czym wprowadza zakaz wwozu produktów rolnych z Ukrainy. Gdy prezes Kaczyński zapewniał, że PiS obroni polskie rolnictwo, ukraińskie produkty rolne nadal wjeżdżały do Polski. Przestały wjeżdżać dopiero wieczorem, gdy rozporządzenie ministra rozwoju i technologii zostało opublikowane w Dzienniku Ustaw.

Wracamy zatem do pytania o to, dlaczego rząd PiS wprowadził zakaz wwozu produktów rolnych z Ukrainy dopiero po 10 miesiącach, chociaż o tym, do czego prowadzi ten wwóz, było wiadomo od pierwszych dni tego procederu. Gdyby faktycznie PiS dbał o polską wieś, to rozporządzenie ministra Budy zostałoby wydane już w lipcu 2022 roku, a nie dopiero w kwietniu 2023 roku. Oczywistością jest więc to, że obecny zakaz wwozu produktów rolnych z Ukrainy ma podłoże wyłącznie polityczne. Zbliżają się wybory i trzeba pokazać się Polakom jako odpowiedzialna partia, która dba o ich interesy. Najwyraźniej ze zleconych przez PiS sondaży wynikło, że dalsza „solidarność z Ukrainą” skończy się przegraniem wyborów. Dlatego Jarosław Kaczyński wyszedł do ludu w Łysych i ogłosił, że „PiS pozostanie partią, która będzie bronić interesów polskiej wsi”. I po 10 miesiącach dewastacji tej wsi przy pomocy ukraińskich produktów rolnych wydał zakaz ich wwozu do Polski.

Spójrzmy teraz na samo rozporządzenie, przy pomocy którego Kaczyński chce przekonać „ciemny lud”, że PiS ratuje polskie rolnictwo. Po pierwsze – zakaz ma obowiązywać do 30 czerwca. A co dalej? Czy od 1 lipca znowu ruszą pociągi z ukraińskim zbożem i całą resztą asortymentu? Po drugie – czy takie rozporządzenie jest zgodne z prawem unijnym? Po rozmowie szefowej KE Ursuli von der Leyen z premierem Mateuszem Morawieckim rzecznik Komisji Europejskiej ds. gospodarczych Arianna Podesta przekazała do mediów następujące oświadczenie:

Wiemy o ogłoszeniu przez Polskę i Węgry zakazu importu zboża i innych produktów rolnych z Ukrainy. Zwracamy się do odpowiednich organów obu krajów o dalsze informacje, aby móc ocenić te środki. W tym kontekście należy podkreślić, że polityka handlowa należy do wyłącznych kompetencji UE, a zatem działania jednostronne są niedopuszczalne. W tak trudnych czasach kluczowe znaczenie ma koordynacja i uzgodnienie wszystkich decyzji w UE.

Czym to się skończy? Czy KE nakaże wycofanie rozporządzenia jako niezgodnego z prawem unijnym? Czy zostaną wszczęte jakieś kroki dyscyplinujące, np. poprzez wstrzymanie unijnych dopłat dla polskiego rolnictwa? Tym bardziej, że zakaz wwozu ukraińskich towarów wydały też Węgry, a w poniedziałek dołączyła Słowacja. Te trzy państwa podjęły decyzje uderzające w kompetencje unijne.

To wygląda jak bunt i to bardzo poważny. Czy KE przełknie taki bunt? Tym bardziej, że minister Telus oświadczył, iż „chcemy dać sygnał do UE, że muszą być narzędzia, które spowodują pomoc Ukrainie, ale pomoc realną, pomoc która pozwoli rozłożyć towary rolne z Ukrainy na całą Europę, a koszty tej pomocy musi ponieść cała Europa, a nie tylko polscy rolnicy”. Jak KE zareaguje na ten „sygnał”?

Eurodeputowany PiS Jacek Saryusz-Wolski zapewnia, że zakaz wwozu ukraińskich towarów nie jest sprzeczny z prawem unijnym, ponieważ „rozporządzenie 478/2015 oparte o art 207(2) TFUE przewiduje w art 24.2 możliwość stosowania przez państwo członkowskie zakazów i ograniczeń importu uzasadnionych względami polityki publicznej”.

Jeśli faktycznie tak jest to wracamy do pytania, dlaczego rząd wydał zakaz dopiero w kwietniu 2023 roku. I znowu jedyną odpowiedzią są względy polityczne, czyli strach przed przegraniem wyborów. Skoro bowiem można było wydać taki zakaz nie łamiąc prawa unijnego, to dlaczego rząd nie robił tego przez 10 miesięcy zasłaniając się unijnym rozporządzeniem znoszącym cła i kontyngenty na ukraińskie produkty żywnościowe? Przecież minister Kowalczyk podał się do dymisji oświadczając, że robi to, ponieważ Komisja Europejska nie zamierza spełnić postulatu o uruchomienie klauzuli ochronnej w zakresie importu bezcłowego i bezkontyngentowego zboża z Ukrainy. To było 5 kwietnia. Wtedy minister Kowalczyk rozkładał ręce i twierdził, że nic nie może. Dziesięć dni później okazało się, że rząd może zatrzymać pociągi z ukraińskim zbożem przy pomocy jednego rozporządzenia.

Ratunku! Czy leci z nami pilot?

Zobaczmy teraz jak na ten zakaz zareagowali nasi ukraińscy „bracia”. – Żałujemy, że władze RP podjęły decyzję o czasowym wstrzymaniu importu jakichkolwiek produktów rolnych z Ukrainy – powiedział Mykoła Solski, minister rolnictwa Ukrainy, cytowany przez agencję Ukrinform. – Rozumiemy tę ostrą konkurencję, która była konsekwencją zablokowania ukraińskich portów. Ale jest oczywiste – dla całego świata i dla każdej osoby na tym świecie – że ukraiński rolnik jest w najtrudniejszej sytuacji. I prosimy stronę polską o wzięcie tego pod uwagę. Rozumiemy i bierzemy pod uwagę trudną sytuację rolników w Polsce. Rozumiemy, że to się przekłada na sytuację polityczną. Wiemy, że w tym roku są wybory w Polsce. Ale musimy te kwestie rozwiązać i mamy nadzieję, że zrobimy to w poniedziałek – dodał Solski.

Ukraińskie ministerstwo wydało też komunikat, w który napisano: Obecnie rozwiązanie różnego rodzaju spraw poprzez jednostronne kardynalne działania nie przyspieszy pozytywnego zażegnania sytuacji. Między naszymi państwami i podmiotami gospodarczymi nie powinno być żadnych nieporozumień. Ze swojej strony proponujemy: w najbliższych dniach uzgodnić z polską stroną nowe Memorandum o wzajemnym zrozumieniu, które będzie uwzględniać interesy Ukrainy i Polski w duchu konstruktywnej, niezawodnej, efektywnej współpracy obu krajów i w odpowiedni sposób ureguluje kwestię tranzytu produktów rolnych przez terytorium Polski.

A więc w końcu mamy czarno na białym to, o czym wielokrotnie mówili politycy Konfederacji: polskie interesy nie są zbieżne z interesami Ukrainy, a obowiązkiem polskiego rządu jest dbać o interesy polskie, a nie ukraińskie. Za mówienie tej oczywistej prawdy Konfederaci byli wyzywani od „ruskich onuc” i oskarżani o to, że powielają treści zbieżne z rosyjską propagandą. O ironio, teraz „ruską onucą” został prezes Jarosław Kaczyński i cały obóz rządzący, bo przecież zakaz wwozu ukraińskich produktów jest złamaniem „solidarności z Ukrainą”. I bardzo dobrze, że w końcu ta „solidarność z Ukrainą” została zatrzymana. Tylko, że mleko już się rozlało i ukraińskie towary zalały Polskę stawiając polskich rolników pod ścianą. Ukraina wykorzystała wojnę z Rosją do ekspansji na rynek unijny. I chce to robić nadal. Opowieści o tranzycie to po prostu bajki dla naiwnych. Jeśli ten „tranzyt” zostanie przywrócony, polskie rolnictwo zostanie zaorane i posypane solą. To jest cena bezwarunkowej i bezrefleksyjnej „solidarności z Ukrainą”, przed którą ostrzegali politycy Konfederacji.

Wracając do rozlanego mleka, czyli konsekwencji wpuszczenia towarów z Ukrainy bez cła i kontyngentów, zobaczmy jak prezes Kaczyński postanowił wynagrodzić rolnikom straty spowodowane ukrainofilską polityką rządu. Oczywiście zastosowano standardową metodę działania PiS, czyli dopłaty. Ponieważ wwóz ukraińskiego zboża zbił ceny poniżej kosztów produkcji polskiego zboża, więc rząd dopłaci teraz polskim rolnikom przeprowadzając powszechny skup interwencyjny w cenie 1400 zł za tonę. Skąd będą na to pieniądze? Oczywiście z kieszeni polskich podatników. Czyli za wpuszczenie ukraińskiego zboża do Polski zapłacimy wszyscy, a rząd tradycyjnie ogłosi sukces.

Ale to jeszcze nie wszystko. Jest wysoce prawdopodobne, ze ów powszechny skup zboża skończy się tym, iż polski podatnik zapłaci również za ukraińskie zboże udające polskie zboże. Jak może do tego dojść? Bardzo prosto. Ci, którzy wwieźli ukraińskie zboże, odkupią je z magazynów po 1000 zł i sprzedadzą rolnikom po 1200 zł, a rolnicy sprzedadzą je państwu po co najmniej 1400 zł. I proszę mi nie mówić, że to niemożliwe, bo przecież są dokumenty i wiadomo, które zboże jest czyje. Otóż nic nie wiadomo, a dokumenty mają taką specyfikę, że potrafią zmienić ukraińskie zboże techniczne w polskie zboże paszowe lub konsumpcyjne. I biznes się kręci.

Ogłoszony przez Kaczyńskiego powszechny skup zboża to pomysł rodem z książki Tadeusza Dołęgi-Mostowicza pt. „Kariera Nikodema Dyzmy”. Tym, którzy nie czytali książki lub nie oglądali serialu wyjaśniam, że Nikodem Dyzma, czyli niemający pojęcia o rolnictwie urzędnik pocztowy z Łyskowa, został prezesem państwowego Banku Zbożowego, ponieważ przedstawił doradcy ministra pomysł ratowania rolnictwa właśnie poprzez powszechny skup zboża. Autorem tego pomysłu był właściciel majątku w Koborowie, Leon Kunicki, który zatrudnił Dyzmę jako administratora, aby przez znajomości w rządzie – których Dyzma nie miał, chociaż Kunicki sądził, że ma – załatwił mu zamówienie rządowe na podkłady kolejowe. Gdy Dyzma przyjechał do Koborowa Kunicki wyjaśnił mu, że dla rolnictwa urodzaj jest zgubny, ponieważ obniża ceny zbóż. A przecież jest proste rozwiązanie: dla ratowania cen rząd powinien skupić zboże i zapłacić za nie oprocentowanymi obligacjami sześcioletnimi.

– W ciągu sześciu lat musi przyjść dobra koniunktura co najmniej dwa razy . Wówczas sprzedaje się cały zapas zagranicy i jest świetny interes – zapewniał Dyzmę Kunicki.  Zapewniał też, że poprzez obligacje zbożowe „państwo wstrzyknie na rynek wewnętrzny nowe sto milionów złotych, co zbawiennie wpłynie na katastrofalną ciasnotę gotówkową”. Problem z magazynowanie zboża Kunicki też rozwiązał radząc, żeby było ono przechowywane przez sprzedających. Dyzma przedstawił plan Kunickiego jako swój pomysł, plan został zrealizowany, Dyzma został uznany za męża opatrznościowego, oczekiwana koniunktura nie nadeszła, plan okazał się niewypałem, rząd upadł, ale Dyzma spadł na cztery łapy i zamiast w niesławie wrócić do Łyskowa, otrzymał propozycję, aby utworzyć nowy rząd.

Odnoszę wrażenie, że decyzje podejmowane przez rząd Prawa i Sprawiedliwości, zapadają właśnie według takiego schematu, jak opisał to Dołęga-Mostowicz, czyli przy założeniu, że „musi przyjść koniunktura”. Nikt nie zastanawia się, co będzie jeśli ta koniunktura nie przyjdzie. Nikt nie zastanawia się, jakie szkody mogą przynieść decyzje podejmowane na zasadzie „jakoś to będzie”.

To, co stało się w związku z ukraińskim zbożem, doskonale pokazuje ten proces decyzyjny. Tranzyt zboża przez Polskę? Hura, damy radę! Zboże zalewa Polskę. Oj tam, oj tam, jakoś to będzie. Jest katastrofa. Co robić? Dajemy dopłaty i ogłaszamy sukces. A gdy kolejne miliardy złotych bez pokrycia wpompowane w rynek doprowadzą do wzrostu inflacji, to powiemy, że winien jest Putin. I po raz kolejny spadniemy na cztery łapy, bo postraszymy Polaków Tuskiem, o którym powiemy, że jak wróci, to dopiero rozpieprzy wszystko w drobny mak.

I tak to właśnie działa. PiS robi głupotę i daje dopłaty, żeby załagodzić skutki tej głupoty. I tak w kółko. Głupota, dopłaty, głupota, dopłaty, głupota, dopłaty. Do tego codzienne straszenie Tuskiem, które służy tylko i wyłącznie temu, żeby Polacy głosowali na PiS nawet jeśli mają zastrzeżenia do rządzących. A przedstawicieli Konfederacji w ogóle nie zaprasza się do publicznych mediów, tylko nazywa „ruskimi onucami”.

I dzięki temu prezes Banku Zbożowego może występować w roli zbawcy narodu. Może już pora odesłać prezesa na pocztę do Łyskowa?

Tu nie ma co „rozważać”

Tu nie ma co „rozważać”

Stanisław Michalkiewicz nie-ma-co-rozwazac

Afera z ukraińskim zbożem zatacza coraz szersze kręgi i wygląda na to, że może stać się motywem przewodnim kampanii wyborczej. Jest to prawdopodobne tym bardziej, że zapowiadana na wiosnę miażdżąca ukraińska ofensywa jakoś nie może się rozwinąć, a w dodatku z Pentagonu wyszły jakieś fałszywe pogłoski o dużych ukraińskich stratach i zużyciu amunicji, którego nie mogą uzupełnić pośpieszne dostawy z Zachodu. Oczywiście winni są jacyś hakerzy, którzy albo zostali przez pierwszorzędnych amerykańskich twardzieli wynajęci, żeby przy pomocy tych fake-newsów zdezorientować Putina i wciągnąć go w zasadzkę, albo nie zostali wynajęci przez żadnych twardzieli, tylko produkują fałszywe pogłoski w tak zwanym czynie społecznym.

Chodzi o to, że w tych pogłoskach nie ma ani słowa prawdy, bo prawda wygląda tak, że niezwyciężona armia ukraińska codziennie rozgramia jakiś ruski batalion i jeśli tak dalej pójdzie, to do lipca nie będzie tam już ani jednego rosyjskiego żołnierza i w ten sposób zostanie osiągnięte ostateczne zwycięstwo, o którym w proroczym natchnieniu mówił podczas wizyty w Warszawie amerykański prezydent Józio Biden – że mianowicie Ukraina “musi” wygrać. Wyraziłem wtedy przypuszczenie, że prezydent Biden najwyraźniej związał swoje osobiste losy z losem Ukrainy, w związku z czym wojna musi potrwać co najmniej do listopada przyszłego roku, kiedy to w Stanach Zjednoczonych  odbędą się wybory prezydenckie. Muszę się pochwalić – bo jak sam się nie pochwalę, to któż mnie pochwali? – że i mnie w tym wypadku wspierały proroctwa, bo właśnie prezydent Biden powiedział, że “chyba” będzie w tych najbliższym wyborach kandydował.

Najwyraźniej musi uważać się za męża opatrznościowego dla Ameryki, podobnie jak Konrad Adenauer, który został pierwszym powojennym kanclerzem Niemiec w wieku 73 lat. Prezydent Biden jest trochę starszy, bo ma już, chwalić Boga, 81 lat, ale teraz ludzie żyją długo i szczęśliwie, zwłaszcza w Ameryce, której nie deptała stopa żadnego agresora.  W takiej sytuacji jest szansa, że prezydent Biden pobije rekord Guinessa, bo Donald Trump miał zaledwie 70 lat, a Ronald Reagan – 69.  Byłby to jeszcze jeden liść do wieńca sławy – jednak pod warunkiem, że Ukraina do listopada 2024 roku wygra. Bo jeśli przegra…? Ach lepiej nawet nie rozważać takiej myślozbrodni, która w dodatku mogłaby być gwoździem do trumny prezydenckiej kariery Józia Bidena. Jest rozkaz, że Ukraina wygrać musi – i tego się trzymajmy.

“Toteż i baba w piecu drożdżowa puchnie…” – ach co ja tu plotę o jakiejś babie drożdżowej, co to puchnie w piecu, podczas gdy należy skomentować poświąteczną wyprawę pana premiera Morawieckiego do Ameryki, gwoli odbycia bliskiego spotkania III stopnia z panią Kamalą Harris. Z komunikatu wynika że stosunki się zacieśniają, z czego możemy się tylko cieszyć, bo nie ma nic gorszego, niż stosunki rozluźnione. Tedy, jeśli można tak powiedzieć – idąc za ciosem – pan premier Morawiecki uprosił panią Kamalę, żeby zwiększyła kontyngent wojska amerykańskiego w Polsce. Pani Kamala się zgodziła, więc esperons, że wkrótce wojska amerykańskie w Polsce nie będą stacjonowały w granicach dawnego zaboru pruskiego i częściowo – austriackiego – tylko również na terenie Kongresówki – żeby Putin przypadkiem sobie nie pomyślał, że się go boimy.

Tymczasem my się wcale Putina nie boimy, bo nie o Putina tu chodzi, tylko o rozważenie alternatywy, jaka się rysuje przed naszym nieszczęśliwym krajem. Jeśli kontyngent wojska amerykańskiego w Polsce jeszcze się powiększy, to myślę, że nie ma co czekać, tylko trzeba przyłączyć Polskę do Stanów Zjednoczonych. Jest tu wprawdzie jeden plus ujemny, że w ten sposób zrezygnowalibyśmy z niepodległości państwowej – ale, powiedzmy to sobie otwarcie i szczerze – że i tak zostały z niej same strzępy, a i z tymi mamy tylko same zgryzoty.

Tymczasem lista plusów dodatnich jest znacznie dłuższa i bogatsza. Po pierwsze, w takim przypadku Stany Zjednoczone nie popychałyby nas do bezpośredniej wojny z Rosją, bo same wolą wojować z Putinem do ostatniego Ukraińca. Gdyby Polacy stali się obywatelami USA, to rząd amerykański nie wpychałby nas w maszynkę do mięsa, bo zaraz byśmy zagłosowali na opozycję. To po pierwsze primo.

Drugie primo jest takie, że nie musielibyśmy płacić Stanom Zjednoczonym za dostawy broni, bo przecież ta broń stacjonowałaby na terytorium USA , a rząd musiałby instalować ją u nas za darmo, podobnie jak za darmo uzbrajać te 200 tysięcy dodatkowych żołnierzy, o których Naczelnik Państwa pragnie powiększyć naszą niezwyciężoną armię. Stałaby się ona integralną częścią niezwyciężonej armii USA i kto wie, czy w rezultacie polskie oddziały nie zostałyby wysłane do Niemiec, z czego mogłoby wyniknąć wiele korzyści również dla pana wiceministra Mularczyka, który w tej chwili prowadzi tylko ożywioną działalność epistolarną, niczym panna de Lespinasse, z tą różnicą, że ona podobno na swoje listy otrzymywała niekiedy odpowiedzi.

  Po trzecie primo – i to wydaje się w perspektywie najważniejsze – w takim przypadku Stany Zjednoczone musiałyby uchylić ustawę nr 447, bo przecież ze swego własnego terytorium żadnych roszczeń by Żydom nie wypłacały. Jak widzimy, plusy dodatnie przeważają nad plusem ujemnym, a przecież to tylko przykładowa wyliczanka. 

W takiej sytuacji przyjrzyjmy się drugiemu członowi alternatywy – żeby Polska została przyłączona do Ukrainy. To, że w piśmie „Foreign Policy” pojawiają się takie pomysły, to nie dlatego, że mają one jakikolwiek sens, tylko dlatego, że Stany Zjednoczone przy pomocy takich balonów próbnych sondują, w jakim stopniu na wyobraźnię Polaków oddziałują „post-jagiellońskie mrzonki” i czy można ich oduraczyć, żeby wkręcić w maszynkę do mięsa na wypadek, gdyby zabrakło ostatniego Ukraińca. Gdyby Polska została przyłączona do USA, tego rodzaju publikacje nigdy by się w „Foreign Policy” nie pojawiły, a gdyby nawet jakimś cudem się pojawiły, to można by tylko zapytać redaktora naczelnego, od kiedy ma te objawy.  W takiej sytuacji staje się oczywiste, że pomysł przyłączenia Polski do Ukrainy przyniósłby nam tylko krew, pot i łzy. Dlatego ktoś powinien to wytłumaczyć panu prezydentowi Dudzie, żeby się opamiętał, no i panu ministrowi Zbigniewowi Rau, żeby się nie narkotyzował rządową propagandą, tylko odzyskał poczucie rzeczywistości i rozważył nakreśloną powyżej alternatywę. Piszę, żeby ją „rozważył”, ale tylko przez grzeczność, bo liczę na to, iż pan minister Rau jest na tyle dużym chłopczykiem, żeby wiedzieć, że tu nie ma co „rozważać”, tylko załatwić sprawę, bo w przeciwnym razie ukraińscy oligarchowie zasypią nasz nieszczęśliwy kraj „zbożem technicznym” z robalami, które będą ponad podziałami obgryzały zarówno Donalda Tuska, jak i Jarosława Kaczyńskiego.

Bezczelność ukraińskiego ministerstwa rolnictwa! “Daj palec, weźmie całą rękę”

Bezczelność ukraińskiego ministerstwa rolnictwa! “Daj palec, weźmie całą rękę”

18 kw., 2023 bezczelnosc-ukrainskiego-ministerstwa-rolnictwa

Polski minister rozwoju i technologii W. poinformował w sobotę, że zgodnie z decyzją Rady Ministrów podpisał rozporządzenie w sprawie zakazu przywozu z Ukrainy produktów rolnych, czego od miesięcy domagali się polscy rolnicy. Rozporządzenie zakłada, że do 30 czerwca br. jest zakaz przywozu z Ukrainy m.in. zboża, cukru, jaj, chmielu, wołowiny, wieprzowiny, mięsa drobiowego… Jednym słowem wszystkiego.

Mówiąc w skrócie: “słudzy narodu ukraińskiego” po niemal roku wycofali się z idiotycznej decyzji o zalaniu polskiego rynku ukraińskimi produktami, które doprowadziło polskich rolników do wielkich strat finansowych.

Teraz decyzję polskich władz w specjalnym komunikacie skomentowało ministerstwo polityki rolnej i żywnościowej Ukrainy. Czytamy w nim, że Ukraińcy chcą nowego porozumienia z Polską (na co rzecz jasna jest otwarty minister rolnictwa Robert Telus). Ukraiński resort wyznał, że “decyzje polskiej strony są sprzeczne z naszymi uzgodnieniami” i “zawsze ze zrozumieniem odnosiło się do sytuacji w polskim sektorze rolnym i operacyjnie reagowało na różnego rodzaju wyzwania”. Na tym nie koniec.

Rozumiemy, że polscy rolnicy znaleźli się w trudnej sytuacji, ale podkreślamy, że obecnie najtrudniejszą sytuację mają rolnicy Ukrainy. To na terytorium Ukrainy toczy się wojna, to ukraińscy rolnicy ponoszą kolosalne straty z powodu wojny Rosji przeciwko Ukrainie i to ukraińscy rolnicy giną na swoich polach od (wybuchów) rosyjskich min. Jednocześnie ukraińscy producenci rolni ze zrozumieniem odnoszą się do potrzeb polskich kolegów, mają nadzieję na wzajemne zrozumienie i oczekują konstruktywnego dialogu, by przyjąć uzgodnione rozwiązanie – czytamy w komunikacie ministerstwa polityki rolnej i żywnościowej Ukrainy.

Bezczelność ukraińskiego resortu rolnictwa dosłownie zwala z nóg. Zdaniem ukraińskiego resortu cały Zachód ma położyć swoją gospodarkę na łopatki, bo na wschodnie Ukrainy toczą się działania wojenne z Federacja Rosyjską. Za mało im broni, za mało socjalu, teraz nie odpowiadają im regulacje w sektorze rolniczym… Jak to było? Daj palec, a weźmie całą rękę?

Dmytro Firtasz, miliarder w areszcie. Trylogia o Firtaszu. Cz. III.

Dmytro Firtasz, miliarder w areszcie. Trylogia o Firtaszu i „rządzie” Cz. III.

Los ukraińskiego biznesmena Dmytro Firtasza wywołuje niepokój w trzech krajach: w Rosji, na Ukrainie i w USA.

Andrzej Łomanowski dmytro-firtasz-miliarder-w-areszcie 23.02.2017

Trzyletnia austriacka epopeja jednego z najbogatszych Ukraińców odsłoniła przed opinią publiczną potężne, biznesowo-polityczno-lobbystyczne zaplecze władców Kremla[?? hi, hi… md] , którego Firtasz jest znaczącą częścią.

Formalnie miliardera zatrzymano w marcu 2014 roku w Wiedniu – w trzy tygodnie po ucieczce prezydenta Wiktora Janukowycza z Ukrainy – za próbę przekupstwa urzędników w Indiach przy negocjowaniu kontraktu na zakup tytanu. Firtasza zaczęli jednak ścigać nie Hindusi, lecz Amerykanie.

Miliarder podpadł tym ostatnim, bo po pierwsze surowiec uzyskany w Indiach (dzięki łapówkom) chciał sprzedawać koncernowi Boeinga, którego siedziba jest w Chicago. A w dodatku do przekazania pieniędzy użył zarówno amerykańskich banków, jak i – co specjalnie podkreślono we wniosku o ekstradycję – amerykańskich serwerów. Tymczasem amerykańskie prawo zabrania dawania i brania łapówek, co może się wydawać pewnego rodzaju idealizmem.

Ale po tygodniu Firtasz wyszedł z austriackiego aresztu, bowiem wpłacono za niego kaucję – rekordową w historii austriackiego wymiaru sprawiedliwości. 125 mln euro przekazał rosyjski bogacz związany ściśle z Kremlem Wasilij Anisimow, ukazując tym samym pierwsze kontakty ukraińskiego miliardera i zarys problemu, przed jakim stanęli sędziowie w Wiedniu. W tle majaczy też sylwetka „bankiera Putina” Arkadija Rotenberga – biznesowego partnera Firtasza, no i samego prezydenta Rosji, do znajomości z którym miliarder się przyznaje. Kreml jednak nie komentuje informacji o rozległej wiedzy miliardera nie tylko na temat stosunków ukraińsko-rosyjskich, ale i powiązań biznesowych rosyjskiej elity politycznej, w tym samego prezydenta.

Podczas kolejnej rozprawy, wiosną 2015 roku, austriacki sędzia uznał, że nie ma podstaw do ekstradycji, gdyż sprawa miliardera ma podtekst polityczny. Wysyłając go do USA, chciano „usunąć go z ukraińskiej polityki”, by „nie szkodził politycznym interesom USA” – wyjaśnił sędzia.

Firtasz bowiem zdobył swój majątek jako pośrednik w handlu gazem między Rosją a Ukrainą. Do tak intratnego zajęcia Gazprom nie dopuszczał byle kogo. [może raczej – krewni i znajomi firtaszów nie dopuszczają „byle kogo” do Gazpromu.. M. Dakowski]

Działalność biznesmena doprowadziła do tzw. wojny gazowej Rosji i Ukrainy w 2009 roku i odsunięcia go od tego handlu. On sam zaangażował się wtedy po stronie Wiktora Janukowycza, stając się współorganizatorem jego zwycięstwa wyborczego, a potem jednym z filarów jego rządów. Do czasu rewolucji godności uważany był za zwolennika związania Kijowa z Moskwą i przeciwnika zbliżenia kraju z Unią Europejską. Ale w wiedeńskim sądzie, który ogłaszał w 2015 roku wyrok, rzucił znamienne słowa: „Osiągnęliśmy wszystko, co chcieliśmy: Poroszenko jest prezydentem, a Kliczko merem (Kijowa- red.)” – sugerując, że teraz ma ścisłe związki z nową ekipą „z Majdanu”.

Gdy wiedeński sąd apelacyjny zdecydował we wtorek, że Firtasz jednak zostanie deportowany do USA, w Kijowie zaczęto się zastanawiać, co może on wiedzieć i powiedzieć o byłym biznesmenie, a obecnym prezydencie Petrze Poroszence. Sam prezydent nie zabiera głosu w sprawie miliardera. Niezależnie od jego nastrojów w parlamencie zaś widać wyraźnie radość deputowanych „z Majdanu” i strach byłych współpracowników Janukowycza. Jeśli za Firtaszem zamknie się brama amerykańskiego aresztu, obecna prorosyjska opozycja nad Dnieprem straci szczodre źródło finansowania i wsparcie należącej do niego jednej z ogólnokrajowych telewizji. A to sprowadzi ją do poziomu politycznego planktonu.

Mimo jednak wyroku nadal nie wiadomo, czy Firtasz wyjedzie za ocean. Ostateczną decyzję w jego sprawie podejmie bowiem austriacki minister sprawiedliwości, który – jako polityk – jest podatny na polityczne naciski.

Wśród biznesowych partnerów Firtasza był też Amerykanin Paul Manafort, były szef sztabu wyborczego Donalda Trumpa – obecny prezydent usunął go ze stanowiska, bo Manafort nie zapłacił w USA podatku od milionów dolarów. Otrzymał je od Partii Regionów Wiktora Janukowycza za skuteczną kampanię wyborczą w 2010 roku. Amerykanin prowadził ją za pieniądze Firtasza. Mimo że usunięty ze sztabu wyborczego, nadal utrzymuje ścisłe kontakty z Trumpem. Część amerykańskich mediów sugeruje, że z tego powodu obecna administracja prezydencka niechętnie odnosi się do ekstradycji miliardera. Ale i poprzednia niezbyt się o to starała. Pewnie dlatego, że Firtasz zatrudnił u siebie byłego amerykańskiego sekretarza bezpieczeństwa wewnętrznego oraz jednego z rzeczników Billa Clintona.

Tymczasem FBI, wbrew politykom, dopomina się o rozmowę z miliarderem, podejrzewając go nadal o związki biznesowe z capo di tutti capi rosyjskiej mafii Siemionem Mogilewiczem – oskarżonym o przekupywanie sędziów w czasie zimowej olimpiady w Salt Lake City w 2002 roku.

Tymczasem Firtasz, człowiek, który wszystkim przeszkadza, na razie znów jest w austriackim areszcie. Na progu sądu bowiem został zatrzymany na wniosek prokuratury z… Hiszpanii. Tam zaś jest poszukiwany za pranie brudnych pieniędzy.

Co może wiedzieć Firtasz? Trylogia o Firtaszu i „rządzie” Cz. II.

Co może wiedzieć Firtasz? Trylogia o Firtaszu i „rządzie” Cz. II.

To dziewięć lat temu: 2014-04-07 co-moze-wiedziec-firtasz??

Dmytro Firtasz, zatrzymany w Wiedniu 12 marca, jest oskarżony m.in. o próbę przekupstwa polityków przy ubieganiu się o koncesję górniczą w Indiach. Zysk z tej koncesji miał wynieść 500 milionów dol. Tyle miał zarobić sprzedając hinduski tytan Boeingowi. Producent samolotów przyznaje jedynie, że ze spółką Firtasza podpisał porozumienie intencyjne.

W USA ocenia się, że proces oligarchy pozwoli ujawnić wiele ważnych, tajnych informacji o powiązaniach i interesach Gazpromu. Nawet, jeśli oskarżony będzie milczał. W procesie rosyjskiego handlarza bronią, Wiktora Buta, to zebrane dokumenty okazały się bardzo ważne dla polityki USA i stosunków z Kremlem.

Przed sądem But odmówił zeznań, jednak dość łagodna kara (tylko 25 lat więzienia bez możliwości skrócenia kary) daje dużo do myślenia. Kissinger komentował, że sprawa Buta rozpoczęła koniec „resetu w stosunkach z Rosją”.

[W grudniu 2022 w zamian za wypuszczenie Griner (?) przez Rosję, USA wypuścił Wiktora Buta… md]

Michaił Korczemkin, były analityk sowieckiego ministerstwa gazu (dziś mieszkający w Pensylwanii, ekspert East European Gas Analysis) uważa, że prawdziwym powodem oskarżenia Firtasza jest przekonanie, że ma on cenne informacje o tajemnicach Gazpromu. Analitycy FoxNews sądzą, że informacje Ukraińca mogą bardzo pomóc władzom USA w opracowaniu nowych, ostrzejszych i skuteczniejszych sankcji wymierzonych wprost w najbliższych współpracowników Putina. Choć oficjalnie Amerykanie oświadczyli, że oskarżenie Firtasza nie ma żadnego związku z ukraińskim kryzysem.
Firtasz, podobnie jak inni oligarchowie z Rosji i Ukrainy, zdobył ogromny majątek na handlu gazem. I nadal jest to dla niego najważniejsza branża. Zaczął, jako pośrednik dostaw gazu rosyjskiego na Ukrainę, bardzo ważnego rynku dla Kremla. Bloomberg przypomina, że został współwłaścicielem spółki RosUkrEnergo, która powstała w 2004 r., a od 2006 r. do 2009 r. była jedynym importerem rosyjskiego surowca nad Dniepr. Wg oficjalnych informacji, drugą połowę kontrolował Gazprom, ale Bloomberg wspomina, że ukraińskie służby bezpieczeństwa już w 2005 r. twierdziły, że wszystko pośrednio kontrolował Mogilewicz.

[[Viki: Siemion Mogilewicz – ukraiński przedsiębiorca i gangster. Urodził się w rodzinie żydowskiej. Ukrywał się pod licznymi nazwiskami. Ma obywatelstwo rosyjskie, izraelskie, węgierskie i ukraińskie. Dmytro Firtaszjest pochodzenia żydowskiego (podobnie jak Kołomojski) kim-sa-ukrainscy-oligarchowie ]

Podobno Gazprom zlecił Mogilewiczowi kontrolę dostaw gazu realizowanych przez RosUkrEnergo. Są sygnały o kontaktach Firtasza i Mogilewicza przez byłych małżonków, np. była żona Mogilewicza miała być akcjonariuszką jednej z firm Firtasza. O związkach oligarchy z Mogilewiczem informowały opublikowane przez Wikileaks depesze ambasady USA w Moskwie. Wg jednej z nich Firtasz powiedział ambasadorowi amerykańskiemu Williamowi B. Taylorowi, że na swoje „wejście do biznesu” musiał przede wszystkim uzyskać zgodę Mogilewicza. Dementowali to zgodnie i Firtasz i Mogilewicz (za pośrednictwem adwokatów).

Dziś imperium Firtasza na Ukrainie (z Krymem) to oprócz gazu, także przemysł chemiczny, tytan, banki i finanse, nieruchomości, media. On sam przyjaźnił się z byłym prezydentem Janukowiczem. Niejasne interesy łączą go z rosyjskimi oligarchami bliskimi Kremlowi. Poważne sygnały wskazują, że Firtasz nie jest samodzielnym właścicielem swojego majątku i aktywów, że za nim ukrywa się „potężna grupa osobistości politycznych, albo potężniejsza jedna osobistość.”

Źródła, na które powołuje się miesięcznik Forbes, twierdzą, że aktywa noszące szyld właścicielski oligarchy tylko w niewielkiej części należą do niego. Anonimowe informacje dwóch dużych banków świadczą, że Firtasz jest posiadaczem niecałych 50 proc. udziałów w Grupie DF, pozostałe należą do nieujawnionych partnerów.
Biznesowo-polityczny thriller Firtasza zawiera wątek polski. W latach 90. założył na Węgrzech z udziałem RosUkrGas firmę Emfesz (gaz i energetyka). Emfesz kupił w Polsce spółkę DPV Service, która następnie od resortu środowiska nabyła 23 koncesje, w tym 21 koncesji poszukiwawczo-wydobywczych gazu, z czego 5 koncesji na gaz łupkowy. W niejasnych okolicznościach Emfesz zbankrutował i został przejęty przez tajemniczą spółkę ze Szwajcarii RosGas. Jednak to RosUkrEnergo (współwłaściciele: Gazprom i Firtasz) przejął aktywa Emfesz z tytułu zadłużenia. W tym DPV Service. W ten sposób 5 koncesji poszukiwawczych na gaz łupkowy otrzymali Rosjanie. Przez prawie pięć lat DPV Service wykonał podobno tylko badania sejsmiczne, ale ich wyników nie ujawnił. W końcu lipca 2013 r. DVP Service zwróciło wszystkie 5 koncesji łupkowych ministerstwu środowiska.
Znaczna część największych przedsiębiorstw Firtasza znajduje się na Krymie. Z Krymem był też oligarcha związany politycznie. Po zatrzymaniu w Wiedniu powiedział mediom „Miesiącami współpracowałem zakulisowo z wieloma politykami i duchownymi starając się pomóc memu narodowi. Jestem największym prywatnym pracodawcą na Krymie, (…) moja nieobecność na Ukrainie spowoduje dalszą destabilizację procesu politycznego”. W jego firmach na Krymie pracuje ponad 100 tys. ludzi. Firtasz był jednym z wrogów byłej premier Julii Tymoszenko. Także w obszarze interesów gazowych z Rosją. Niektórzy twierdzą, że osobiście postarał się, aby „gazowa księżna” znalazła się za kratkami. Tymoszenko w kampanii wyborczej 2010 r. twierdziła, że trzech kandydatów na prezydenta – Junukowycza, Wiktora Juszczenkę i Arsenija Jaceniuka – finansuje Firtasz. Zabezpieczając na przyszłość swoje interesy. Tymoszenko też dbała o swoje interesy w biznesie. Energetycznym. W 1991 r. z mężem i dwoma partnerami założyła Ukraińską Korporację Benzynową zapewniającą dostęp do paliw przemysłowi w rejonie Dniepropietrowska. A już w 1995 r. została szefem Zjednoczonych Systemów Energetycznych Ukrainy – prywatnej spółki, będącej potentatem w sprowadzaniu gazu z Rosji. To właśnie wtedy, dzięki interesom z Gazpromem Tymoszenko stała się jedną z najbogatszych osób na Ukrainie. Te interesy okazały się podejrzane. Pojawiały się podejrzenia o korupcję i przekręty gospodarcze. Kradzież i odsprzedawanie gazu poza oficjalnym obiegiem, próby przemycania dolarów, wspieranie Pawła Łazarenko (oskarżonego później m.in. o pranie pieniędzy) w zamian za monopol na handel gazem – to tylko część z tego, co jej zarzucano.

Jej dobre układy z Gazpromem skończyły się, gdy prezesem rosyjskiego potentata został Aleksiej Miller. W 1999 r. zaczęła jeszcze kierować rządowym komitetem paliwowo-energetycznym, ale to był koniec jej biznesowej kariery. W lecie 2000 roku został zaaresztowany jej mąż pod zarzutem niegospodarności w Zjednoczonych Systemach Energetycznych, kilka miesięcy później obiektem śledztwa została sama Julia. Poskutkowało to dymisją w 2001, licznymi oskarżeniami o korupcję, a zwłaszcza o zawarcie niekorzystnego dla Ukrainy kontraktu gazowego z Rosją. W ten sposób „gazowa księżna” została zdetronizowana na korzyść m.in. Firtasza.
Firtasz niemal natychmiast po opuszczeniu za kaucją 125 mln euro więzienia
w Wiedniu, spotkał się tam z przywódcą ukraińskiej opozycji Witalijem Kliczko i kandydatem na prezydenta Petrem Poroszenko. Austriackie media doniosły, że to po tym spotkaniu Kliczko wycofał swoją kandydaturę i obiecał poprzeć kandydaturę Poroszenki.
Po zatrzymaniu Firtasza w Wiedniu, jego zastępca w Grupie DF, Robert Shetler-Jones oświadczył, że „wszystkie zarzuty wobec oligarchy są kłamstwem”, a zatrzymanie „nadużyciem austriackiego systemu prawnego” dla celów czysto politycznych. „To nie przypadek, że USA żądają ekstradycji naszego prezesa holdingu, gdy jest on tak potrzebny dla gospodarczego i politycznego odrodzenia Ukrainy” – czytamy na portalu Grupy DF. Adwokatem reprezentującym Firtasza w Austrii jest były minister sprawiedliwości tego kraju. „The Independent” informował, że oligarcha ma doskonałe prywatne stosunki z kilkoma członkami brytyjskiego parlamentu, posiada w Londynie cenną nieruchomość. Jest uznanym filantropem, medialnym celebrytą i sponsorem Uniwersytetu w Cambridge.

Trylogia o Firtaszu i „rządzie” Cz.I. Kto i co stoi za aferą zbożową? I dlaczego to Dmytro Firtasz?

Trylogia o Firtaszu i „rządzie” Cz.I.

Gadowski, Karpiel, Warzecha: Kto i co stoi za aferą zbożową? I dlaczego to Dmytro Firtasz?

14 kwietnia 2023 kto-i-co-stoi-za-afera-zbozowa

Od szeregu miesięcy trwa niekontrolowany import do Polski niepodlegających badaniom produktów rolnych z Ukrainy, przede wszystkim zboża. Jak się okazuje, stoją za tym procederem między innymi… prokremlowscy oligarchowie, którzy przejęli ogromny kawałek rolnego rynku naszego wschodniego sąsiada toczącego obecnie wojnę z Rosją. Mówili o tej kwestii Witold Gadowski i Łukasz Warzecha – publicyści goszczący w najnowszym, czwartkowym wydaniu audycji red. Łukasza Karpiela „Prawy Prosty plus”.

– Jesteśmy świadkami tego, jak bogacą się firmy powiązane z członkami elit obecnej władzy [rosyjskiej. Dlaczego rosyjskiej??? md] ] – powiedział Witold Gadowski, którego badanie sprawy zbożowej doprowadziło na trop ukraińskich oligarchów oraz ich interesów w Polsce. Chodzi m.in. o Dmytro Firtasza, niegdyś jednego z głównych udziałowców koncernu RosUkrEnergo, zaopatrującego w gaz całą Ukrainę. Druga połowa udziałów tej firmy należała do rosyjskiego Gazpromu. Ukrainiec Dmytro Firtasz to – według Gadowskiego – swego czasu sponsor kandydata na prezydenta Wiktora Janukowycza oraz pracodawca (za pośrednictwem fundacji) między innymi Włodzimierza Cimoszewicza i Waldemara Pawlaka.

[jest pochodzenia żydowskiego (podobnie jak Kołomojski).

W ostatnim czasie Dmytro Firtasz zaczął się przedstawiać jako przeciwnik Putina. Człowiek, który zbudował karierę i ogromną fortunę finansową na powiązaniach z Kremlem. Dla naszej „sprawy zbożowej” odkrył się całkowicie w wywiadzie, którego udzielił 22 lipca 2022 roku. Stwierdził tam, że posiada [na Ukrainie] silosy z 3 milionami ton zboża, z którym nie ma co zrobić. Musi więc przystąpić do sprzedaży. Założył dwie firmy działające w Polsce całkiem legalnie. Ostatnio kupił kamienicę po nie kim innym jak po Aleksandrze Gudzowatym. Stwierdził, że będzie handlował gazem amerykańskim, przesyłając go przez Polskę i sprzedając na Ukrainie. Prowadził na ten temat rozmowy z przedstawicielami obecnego rządu polskiego. W międzyczasie uruchomił transport zboża przez Polskę i [jego firma] to jest jeden z głównych kierunków tego transportu – relacjonował dziennikarz.

Łukasz Warzecha zauważył, że kolejni ministrowie rolnictwa nie są pytani, jak to możliwe, że od lata ubiegłego roku płynie ukraińskie zboże do Polski, a nasze państwo kompletnie w tej sprawie skapitulowało, nie podjęło żadnych działań.

– Przecież od samego początku były ostrzeżenia, że to zboże nie tylko przejedzie przez Polskę; że ono gdzieś się rozleje po kraju. Były też zastrzeżenia dotyczące np. przepustowości polskich portów, a ten problem nie został w żaden sposób rozwiązany i pan minister Telus też się o nim nie wypowiadał.

Publicysta zwrócił uwagę, że mimo zapewnień rządu, iż chodzi jedynie o transfer ukraińskiego zboża przez terytorium naszego kraju, nic nie zrobiono w tej sprawie. A dopiero teraz, po upływie wielu miesięcy szef resortu rolnictwa zaczyna obiecywać uszczelnianie tranzytu i kontrole jakości. – Co się działo przez ten czas? Tutaj bym oczekiwał wyjaśnień. Kto zawalił sprawę? Jak to możliwe, że ileś firm kupowało ukraińskie zboże do Polski i swobodnie je tutaj dystrybuowało? Gdzie były kontrole jakości zboża, które się dostaje do polskiego systemu spożywczego? To są pytania, na które powinien odpowiedzieć właściwie nie pan Telus, ale raczej pan premier Morawiecki –podkreślał Łukasz Warzecha.

Jako jedną z możliwych przyczyn skandalu zbożowego publicysta wymienił „bylejakość” i postawę „jakoś to będzie”. Inną ewentualnością jest świadome poświęcenie interesu polskich obywateli, w tym rolników, na rzecz „Ukrainy” [to firtasze – to sól ziemi ukrainskiej? md].Za tym wszystkim może stać jeszcze trzecia warstwa, ta, o której mówił Witold Gadowski, czyli korupcyjna. Wtedy mamy w grze bardzo duże pieniądze ocenił.

Łukasz Warzecha zastanawiał się, na ile afera zbożowa może zaszkodzić w roku wyborczym notowaniom PiS, na które głosowało dotychczas wielu mieszkańców wsi. Sprzeciw wobec polityki rządu w tym zakresie może w ocenie analityka być porównywalny bądź nawet większy niż ten, który wywołał niesławny projekt „Piątka dla zwierząt”.

Z kolei Witold Gadowski dodał, że w powietrzu wisi nad polską wsią „afera kurczakowa” związana z niekontrolowanym napływem niebadanego weterynaryjnie drobiu z Ukrainy. Stoi za tym procederem kolejny prorosyjski rekin biznesu. – Obydwaj oligarchowie, którzy na tym zyskują, są, a przynajmniej byli prokremlowscy. Teraz bardzo się z tego „piorą”, ale ich historia mówi sama za siebie.

– Turcja zablokowała swój wewnętrzny rynek, i dla ukraińskiego zboża, i dla ukraińskiego mięsa. Potrafiła to zrobić. A Polska nie widziała problemu – doda Gadowski.

Źródło: PCh24 TV

Raport rosyjskiej Dumy: Tysiące Ukraińców wykorzystanych jako króliki doświadczalne do badań nad bronią biologiczną z USA, co najmniej 20 osób zmarło.

Raport rosyjskiej Dumy: Tysiące Ukraińców wykorzystanych jako króliki doświadczalne do badań nad bronią biologiczną z USA, co najmniej 20 osób zmarło.

Apr., 13. thegatewaypundit-thousands-of-ukrainians-used-as-guinea-pigs

Śledztwo rosyjskiego parlamentu w sprawie działalności amerykańskich biolaboratoriów na Ukrainie wykazało, że co najmniej 4000 Ukraińców zostało wykorzystanych jako króliki doświadczalne w amerykańskich eksperymentach z bronią biologiczną, z czego co najmniej 20 zmarło, donosi Edward Czesnokow w Komsomolskiej Prawdzie.

————–

“Co najmniej 4 tysiące Ukraińców, w większości wojskowych, stało się eksperymentalnymi królikami doświadczalnymi w ramach amerykańskich badań nad niebezpiecznymi patogenami. Tylko w charkowskim biolaboratorium podczas “eksperymentów” zmarło około 20 żołnierzy sił zbrojnych Ukrainy, a około 200 było hospitalizowanych, m.in. dlatego, że USA testowały na nich nielicencjonowane farmaceutyki” – pisze Czesznokow.

Jednym z celów było stworzenie wirusów za pomocą “sterowanej ewolucji” i zbadanie, jak miejscowi mieszkańcy zareagują na pewne patogeny.

“Sterowana ewolucja” to kryptonim badań nad bronią biologiczną typu “gain of function” [wzbogacanie funkcji], jak ujawnił przzy ukrytej kamerze dyrektor wykonawczy Pfizera Jordon Trishton Walker dla Project Veritas w filmie wydanym w styczniu br..

“Z pomocą kijowskiego reżimu, USA stworzyły około 50 biolaboratoriów na Ukrainie, gdzie przeprowadzano nielegalne eksperymenty na mieszkańcach Ukrainy”, jak twierdzi deputowana Dumy Irina Jarowaja, członek komisji śledczej ds. biolabów, która nazwała program badań biologicznych “nowym projektem Manhattan”.

Według tej deputowanej amerykańska aktywność w zakresie badań biologicznych rozpoczęła się na Ukrainie zaraz po 1991 roku od programu Nunn-Lugar prowadzonego przez Agencję Redukcji Zagrożeń Obronnych (DTRA) Pentagonu.

“Ambasada USA w Kijowie faktycznie pracowała jako placówka Pentagonu, wysyłając próbki biologiczne, w tym wirusy i patogeny, pocztą dyplomatyczną w obie strony, aby ukryć prawdę przed resztą świata”.

Yarovaya nazwała te działania “potwornym nadużyciem kanałów dyplomatycznych”.

Według blogera WarClandestine w 2005 roku ówczesny senator Barack Obama odwiedził byłe sowieckie obiekty biologiczne i chemiczne na Ukrainie i “założył amerykańskie korzenie Deep State na Ukrainie”. Po 2005 roku Black & Veatch, zleceniobiorca agencji DTRA, zbudował i zmodernizował 8 biolabów na Ukrainie, w tym biolaboratorium w Odessie do badania “patogenów, które mogą być wykorzystane w atakach bioterrorystycznych.”

Yarovaya zauważyła, że w przeddzień Majdanu w 2014 roku ukraiński parlament Werchowna Rada rozważał wprowadzenie zakazu działalności zagranicznych laboratoriów na Ukrainie. Ustawa została odłożona na półkę po sponsorowanym przez USA puczu, który był wspierany przez obecnego Wicesekretarza Stanu USA Victorię Nuland, obecnego doradcę ds. bezpieczeństwa narodowego Jake’a Sullivana i ówczesnego wiceprezydenta Joe Bidena, co potwierdziła sama Nuland w wyciekłej rozmowie telefonicznej w 2014 roku.

Po tym jak wiceprezydent Joe Biden został człowiekiem do spraw Ukrainy w administracji Obamy wiosną 2014 roku, firma Huntera Bidena Rosemont Seneca Technology Partners zainwestowała co najmniej 500.000 $ w amerykańską firmę bio-badawczą Metabiota z siedzibą w San Francisco, jak pokazują e-maile z laptopa Huntera Bidena.

Metabiota otrzymała następnie kontrakt o wartości 23,9 mln dolarów na prowadzenie biolabów na Ukrainie dla Pentagonu i CIA. Metabiota współpracowała z EcoHealth Alliance Petera Daszaka w programie PREDICT, który – jak podaje strona internetowa programu – został zainicjowany w 2009 roku w celu “wzmocnienia globalnej zdolności do wykrywania i odkrywania wirusów o potencjale pandemicznym, które mogą przenosić się między zwierzętami i ludźmi”, w tym ” rodziny koronawirusów, do której należą SARS i MERS”. Krytycy tacy jak Robert F. Kennedy Jr. zarzucają, że te “zapobiegawcze” badania są jedynie przykrywką rządu USA dla zakazanych badań nad bronią biologiczną.

Program PREDICT jest częścią programu Nowych Zagrożeń Pandemicznych (USAID Emerging Pandemic Threats) i był prowadzony przez Instytut Zdrowia UC Davis One – jak podaje jego strona internetowa.

W swojej książce “Prawda o Wuhan” były wiceprezes EcoHealth Alliance Andrew Huff zarzuca, że EcoHealth Alliance opracował wirusa SARS-CoV2 “w okresie jego zatrudnienia (od 2014 do 2016 roku)”, w ramach programu PREDICT, nad którym pracował Huff. Jak twierdzi Huff, szef EcoHealth Alliance Peter Daszak przyznał się do pracy dla CIA, która zainwestowała w EcoHealth Alliance i Metabiota poprzez firmę CIA typu venture capital In-Q-Tel.

Huff pisze, że widział również dowody “pozornego testowania eksperymentalnych leków, terapii i szczepionek na członkach ukraińskiego wojska i lokalnej ludności”.

“Do 2022 roku Ukraina planowała rozmieścić kompleksowy system wywiadu biologicznego na zlecenie Stanów Zjednoczonych” – zarzuca rosyjska deputowana Irina Jarowaja, podając powstrzymanie “możliwej ‘biologicznej agresji” jako jeden z powodów rosyjskiej inwazji na Ukrainę.

207-stronicowy raport nt. biolabów rosyjskiej Dumy zostanie teraz przesłany do zatwierdzenia przez Kreml, a następnie zostanie opublikowany do powszechnej analizy.

Źródło: GP

Link Tłyter na temat:

https://twitter.com/WarClandestine/status/1619886316371726341?ref_src=twsrc%5Etfw%7Ctwcamp%5Etweetembed%7Ctwterm%5E1619886316371726341%7Ctwgr%5Ee3191cf0294d5b8ffd9cd2798da18144da8697b7%7Ctwcon%5Es1_&ref_url=https%3A%2F%2F

www.thegatewaypundit.com%2F2023%2F04%2Frussian-duma-report-thousands-of-ukrainians-used-as-guinea-pigs-for-us-bioweapons-research-at-least-20-died%2F

https://twitter.com/Kanthan2030/status/1646128361935364096?ref_src=twsrc%5Etfw%7Ctwcamp%5Etweetembed%7Ctwterm%5E1646132283802533898%7Ctwgr%5Ee3191cf0294d5b8ffd9cd2798da18144da8697b7%7Ctwcon%5Es2_&ref_url=https%3A%2F%2F

www.thegatewaypundit.com%2F2023%2F04%2Frussian-duma-report-thousands-of-ukrainians-used-as-guinea-pigs-for-us-bioweapons-research-at-least-20-died%2F

HANDEL Z WROGIEM ?? [Pajac potrafi!!]

HANDEL Z WROGIEM ?? [Pajac potrafi!!]

Seymour Hersh trading-with-the-enemy?

Czy administracja Bidena ma pomysł na rozwiązanie konfliktu w obliczu szerzącej się korupcji w Kijowie i gromadzenia się wojsk amerykańskich na granicy z Ukrainą?

Rząd Ukrainy, na czele którego stoi Wołodymyr Zelensky, wykorzystuje fundusze amerykańskich podatników, aby drogo płacić za niezbędny olej napędowy, który utrzymuje ukraińską armię w ruchu w jej wojnie z Rosją.

Nie wiadomo, ile rząd Zelensky’ego płaci za galon paliwa, ale Pentagon płacił aż 400 dolarów za galon, aby przetransportować benzynę z portu w Pakistanie, ciężarówką lub na spadochronie, do Afganistanu podczas trwającej tam dekady amerykańskiej wojny.

Nie wiadomo też, że Zelensky kupował paliwo od Rosji, kraju, z którym i Waszyngton jest w „stanie wojny”, a ukraiński prezydent i wielu z jego otoczenia skubało niezliczone miliont amerykańskich dolarów przeznaczonych na zakup oleju napędowego.

Jeden z szacunków analityków Centralnej Agencji Wywiadowczej określił zdefraudowane fundusze na co najmniej 400 milionów dolarów w zeszłym roku; inny ekspert porównał poziom korupcji w Kijowie jako zbliżony do tego z wojny w Afganistanie, “chociaż nie będzie profesjonalnych raportów z audytu wychodzących z Ukrainy”.

“Zelensky kupuje od Rosjan olej napędowy z rabatem“, powiedział mi jeden znający się na rzeczy urzędnik amerykańskiego wywiadu. “A kto płaci za gaz i ropę? My.

Putin i jego oligarchowie zarabiają na tym miliony”.

Wiele ministerstw rządowych w Kijowie dosłownie “rywalizowało”, powiedziano mi, o założenie firm -przykrywek dla kontraktów eksportowych na broń i amunicję z prywatnymi handlarzami bronią na całym świecie, z których wszyscy zapewniają sute łapówki. Wiele z tych firm znajduje się w Polsce i Czechach, ale uważa się, że inne istnieją w Zatoce Perskiej i Izraelu. “Nie zdziwiłbym się, gdybyśmy dowiedzieli się, że istnieją inne w takich miejscach jak Kajmany i Panama, i jest w nie zaangażowanych wielu Amerykanów” – powiedział mi amerykański ekspert od handlu międzynarodowego.

Kwestia korupcji została bezpośrednio poruszona z Zelenskim podczas spotkania w styczniu ubiegłego roku w Kijowie z dyrektorem CIA Williamem Burnsem. Jego przesłanie do ukraińskiego prezydenta, jak powiedział mi urzędnik wywiadu mający bezpośrednią wiedzę o spotkaniu, było jak z filmu o mafii z lat 50-tych.

Starsi generałowie i urzędnicy państwowi w Kijowie byli wściekli na to, co postrzegali jako chciwość Zelensky’ego, więc Burns powiedział ukraińskiemu prezydentowi, ponieważ “brał większą część pieniędzy z tych pieniędzy, które trafiała do generałów”.

Burns przedstawił również Zelensky’emu listę trzydziestu pięciu generałów i wyższych urzędników, których korupcja była znana CIA i innym członkom amerykańskiego rządu. Zelensky odpowiedział na amerykańskie naciski dziesięć dni później, publicznie zwalniając dziesięciu najbardziej ostentacyjnie kradnących urzędników z listy – i robiąc niewiele więcej. “Tych dziesięciu, których się pozbył, bezczelnie przechwalało się pieniędzmi, które mieli – jeżdżąc po Kijowie w swoich nowych mercedesach” – powiedział mi urzędnik wywiadu.

=========================================

Mail :

<< “Zelensky kupuje od Rosjan olej napędowy z rabatem“, powiedział mi jeden znający się na rzeczy urzędnik amerykańskiego wywiadu. “A kto płaci za gaz i ropę? My.

Putin i jego oligarchowie zarabiają na tym miliony”. >>

To nie tylko pajac, ale i zbrodniarz.

Zresztą w tej trójce – sami zbrodniarze:

Putin sprzedaje olej, by czołgi ukraińskie .MOGŁY ZABIJAĆ Rosjan.

Zelensky  płaci Rosjanom za olej.

Pieniądze Zelenskemu dostarczają Amerykanie, świadomi sposobu ich wykorzystania.

Byle wojenka trwała.  

Jak w drugiej wojnie światowej. 

Żołnierze amerykańscy walczyli na froncie, a bank BIS w Szwajcarii zasilał gotówką Hitlera.

Tak główka (olej) pracuje.

Kolejny polski najemnik zabity na Ukrainie.

Kolejny polski najemnik zabity na Ukrainie.

———————————-

Polski ochotnik zabity na Ukrainie zostanie pochowany w piątek w Bralinie

zabity-na-ukrainie-polski 13.04.2023

45-letni Michał Żurek z wielkopolskiego Bralina koło Kępna, który zginął od rosyjskiego pocisku na Ukrainie, zostanie pochowany w piątek na miejscowym cmentarzu. Żołnierz osierocił czworo dzieci w wieku od 12 do 18 lat.

Michał Żurek był dowódcą plutonu w ochotniczym Międzynarodowym Legionie Sił Zbrojnych Ukrainy. Przed wyjazdem na wojnę doświadczenie zdobywał w Wojskach Obrony Terytorialnej.

Zdaniem żony realizował się w wojsku. – Był bardzo dobry w tym, co robił. Złego słowa o nim nie słyszałam – powiedziała Agata Żurek. 

Nie protestowała, kiedy rok temu w kwietniu mąż podjął decyzję o wyjeździe na Ukrainę. – Mówił, że będzie walczył o wolność Ukrainy i bezpieczeństwo Polski – powiedziała. Po powrocie do kraju chciał służyć w Wojsku Polskim. 

Od początku liczyliśmy się z tym, że coś może pójść nie tak. W końcu to wojna. Ale nie dopuszczałam do siebie myśli o śmierci – powiedziała. 

Wyznała, że niewiele wie o tym, jak zginął mąż. Wiadomo, że został ciężko ranny w głowę w Bachmucie; zmarł 25 marca w szpitalu w Dnieprze. – Dowiem się czegoś więcej, jak przyjadą jego znajomi z plutonu – powiedziała.Najbardziej smutne – zwierzyła się – że śmierć zabrała jej męża na miesiąc przed powrotem do kraju.

Jak powiedziała, był przedsiębiorczy i zaradny. Dzieci dodały, że ich tata był dobry i wesoły. 

Małżonkowie znali się 20 lat, małżeństwem byli od 19 lat. – Przeżywamy trudne chwile, zostałam z dziećmi sama – powiedziała wdowa. 

Pogrzeb w piątek, w miejscowym kościele w Bralinie, godz. 10. W nekrologu o zmarłym m.in. napisano, że „w potrzebie krwi własnej ani życia nie szczędził”. 

======================

Więcej tu: В Артемовске уничтожили командира взвода интернационального легиона ВСУ польского наемника Журека

https://topwar.ru/214993-v-artemovske-unichtozhili-komandira-vzvoda-internacionalnogo-legiona-vsu-polskogo-naemnika-zhureka.html

Wydaliśmy już na pomoc Ukrainie. ok. 50 miliardów złotych – mówi „nasza” kobitka w Waszyngtonie.

Wydaliśmy już na pomoc Ukrainie. ok. 50 miliardów złotych – mówi „nasza” kobitka w Waszyngtonie.

Na podst.: wydalismy-juz-na-pomoc-ukrainie-50-miliardoów

Polska wydała łącznie na pomoc Ukrainie ok. 50 mld złotych, tj. 2 proc. polskiego PKB – powiedziała minister finansów Magdalena Rzeczkowska w dyskusji think-tanku Atlantic Council w Waszyngtonie. Zaznaczyła przy tym, że wydatki te są konieczne, bo „Ukraina walczy za przyszłość Polski”.

Pytana podczas dyskusji na marginesie odbywających się w tym tygodniu spotkań wiosennych MFW i Banku Światowego o polską pomoc dla Ukrainy i jej efekty, szefowa MF wymieniła cały szereg sposobów pomocy, od przyjęcia uchodźców i uchwalenia dla nich pakietu udogodnień, przez pomoc humanitarną i wojskową.

– Całkowita kwota wydatków na Ukrainę wynosi do 2 proc. naszego PKB, tj. ok. 50 mld złotych, więc to jest naprawdę ważna pozycja w naszym budżecie – powiedziała minister. Zaznaczyła przy tym, że choć Polska nie otrzymała części zapowiadanych pieniędzy na ten cel z Unii Europejskiej, to „mimo wszystko, jest to coś, co trzeba zrobić, bo Ukraina walczy za naszą przyszłość, za nasze wartości i za naszą wolność.

[Dalej bla-bla-bla, więc opuszczam MD]

Nawiedzenie Namiestnika

Nawiedzenie Namiestnika

Stanisław Michalkiewicz 14 kwietnia 2023 namiestnik

Antoni Słonimski wspomina, jak to przed wojną przyjechał do Warszawy Włodzimierz Majakowski, podówczas czołowy sowiecki „poeta proletariacki” („Mnie legczie czem drugim, ja Majakowski. Siżu i jem kusok konski”- Mnie lżej niż innym, ja Majakowski. Siedzę i jem kawałek koniny – pisał w okresie głodu w Sowdepii). Związek Literatów, który go podejmował, wydał na jego cześć przyjęcie w hotelu „Bristol”. Podczas kolacji Majakowski, chcąc okazać ostentacyjne lekceważenie „burżuazyjnym” formom towarzyskim, sięgnął ręką do salaterki z kiszonymi ogórkami, wyjął jeden i ostentacyjnie zakąsił. Siedzący naprzeciwko niego Słonimski sięgnął wtedy ręką do salaterki z sałatką majonezową i całą garść wepchnął sobie do ust. Na ten widok Majakowski roześmiał się i odłożył trzymany w ręku ogórek na talerzyk.

Przypomniała mi się ta historia z okazji przyjazdu do Warszawy z gospodarską wizytą w charakterze Namiestnika Pana Naszego z Waszyngtonu, ukraińskiego prezydenta Włodzimierza Zełeńskiego. Pan prezydent Duda powitał go w garniturze pod krawatem, podczas gdy prezydent Zełeński wystąpił w kostiumie w postaci podkoszulka, którego chyba nigdy nie zdejmuje. I tak dobrze, że nie pojawił się w piżamie albo w kalesonach.

Ciekawe, że pani Zełeńska, co to potrafiła w godzinę wydać w paryskim luksusowym magazynie 40 tysięcy euro, nie pomyślała o tym, żeby sprokurować sobie kostium „małej, dzielnej żony żołnierza”, tylko wystąpiła w zwyczajnym stroju, to znaczy – w sukni i płaszczu, podobnie jak pani prezydentowa Agata Dudzina. Prezydent Zełeński na „dzieńdobry” dostał od prezydenta Dudy order Orła Białego – pewnie gwoli udobruchania z powodu myśliwców MiG 29, na które strona ukraińska kręci nosem, że „przestarzałe” i w ogóle – Scheiss – i domaga się samolotów F-16. Oczywiście za darmo, bo przecież umowa z 2 grudnia 2016 roku obowiązuje. To może rzeczywiście lepiej zatkać mu usta orderem Orła Białego? To wysokie odznaczenie nikogo nie hańbi, chociaż, obok pana red. Michnika, dostali je również rozmaici konfidenci.

Wizyta prezydenta Zełeńskiego w Warszawie spadła na nas jak grom z jasnego nieba. Oficjalnie ma nam „podziękować” za darmowe dostawy broni, amunicji i tak dalej, za wzięcie na utrzymanie polskich podatników około 2 milionów „uchodźców”, no i za zapchanie polskich magazynów zbożem wtrynionym Polsce przez tamtejszych oligarchów, co to mają latyfundia powyżej pół miliona hektarów.

Nawiasem mówiąc, właśnie z tego powodu podał się do dymisji pan Kowalczyk, minister rolnictwa w rządzie „dobrej zmiany”, ale najwyraźniej jest on tylko kozłem ofiarnym, bo tu inni szatani byli czynni, a on tylko wykonywał rozkazy. Kandydat na jego następcę, były minister rolnictwa pan Ardanowski odgraża się, że „natychmiast wstrzyma” import tego zboża do Polski, ale każdy najpierw się tak odgraża, a potem przychodzą do niego panowie i powiadają jemu: „wy Ardanowski, wiecie, rozumiecie, wy lepiej bardzo u nas uważajcie, bo będzie z wami brzydka sprawa” – no i taki jeden z drugim dygnitarz już wie, czego się trzymać i odtąd jest cichy i pokornego serca.

Więc oczywiście bardzo się cieszymy, że prezydent Zełeński będzie nam dziękował, bo jak wiadomo, dobra psu i mucha – ale tak naprawdę, to po co przyjechał? Pewne światło rzuca na to publikacja, która w ostatnią niedzielę ukazała się w poświęconym polityce zagranicznej amerykańskim piśmie Foreign Policy” – żeby mianowicie Polska utworzyła z Ukrainą jedno państwo. W tej sytuacji wypada przypomnieć, że w porywie serca gorejącego, o „unii” Polski z Ukrainą bredził 3 maja ubiegłego roku również pan prezydent Duda, ale potem ktoś starszy i mądrzejszy musiał mu wyperswadować, żeby nie wychodził przed orkiestrę, tylko znał swoje miejsce w szyku, więc bredził juz przytomniej, że to niby granica polsko-ukraińska, powinna „łączyć” – cokolwiek by to miało znaczyć – a nie „dzielić”. Żeby nawet jednak „łączyła”, to najpierw jednak musiałaby istnieć, a w tej sytuacji o żadnej „unii” mowy być nie może.

Teraz jednak za pośrednictwem „Foreign Policy”, w ten niezobowiązujący sposób odezwał się Nasz Najważniejszy Sojusznik, który najwyraźniej już obmyślił dla nas świetlaną przyszłość. Mamy mianowicie podjąć suwerenną decyzję o zlaniu się w jedno państwo z Ukrainą, dzięki czemu, na wypadek, kiedy na Ukrainie zabraknie ostatniego Ukraińca, to Nasz Najważniejszy Sojusznik będzie, jak gdyby nigdy nic, prowadził wojnę z Rosją w celu jej „osłabienia”, do ostatniego Polaka. Oczywiście autor artykułu, jakiś słowacki „ekspert” od robienia ludziom wody z mózgu, roztacza przed nami niebywale ekscytujące perspektywy, tak zwane – jak to w żydowskiej gazecie dla Polaków napisał kiedyś Aleksander Smolar – „postjagiellońskie mrzonki” – że to niby do spółki z Ukraińcami rozgromimy Rosję i w ten sposób Polska będzie od morza do morza, to znaczy – od Pacyfiku po Atlantyk.

Warto w tej sytuacji przypomnieć, że podobne wizje w swoim czasie rozsnuwał Mieczysław Moczar mówiąc, że „dla nas, partyjniaków”, prawdziwą ojczyzną jest Związek Radziecki, a nasze granice – kto wie, może gdzieś hen, na Gibraltarze? Wystarczy tedy, że „ekspert” podstawi za „Związek Radziecki” Ukrainę, a za „Gibraltar” – rdzennie polskie miasto Władywostok nad Pacyfikiem, żeby dzisiejsi „partyjniacy” dostali orgazmu, jak przy jakimś zbiorowym gwałcie. Nie konfunduje ich nawet ruski jądrowy arsenał, podobnie jak statysty z rządu RP w Londynie nie konfundowało zbliżanie się Armii Czerwonej do polskiej granicy: co tam Sowieci! Strzelają amunicją angielską, a żywność mają amerykańską! – jak wspominał Stanisław Cat-Mackiewicz.

Bolesny powrót do rzeczywistości po tych marzycielskich euforiach byłby taki, że Polska – zgodnie z tym, co niedawno mówił ambasador RP w Paryżu, pan Rościszewski – „nie miałaby wyjścia”, jak włączyć się do tego konfliktu ze wszystkimi tego konsekwencjami. Z punktu widzenia Naszego Najważniejszego Sojusznika byłoby to znakomite wyjście – bo nastąpiłaby dostawa na ukraińską wojnę świeżego mięsa armatniego, w dodatku w sposób nie angażujący ani Stanów Zjednoczonych, ani w ogóle – NATO, bo procedury przewidziane w art. 5 traktatu waszyngtońskiego uruchamiane są tylko w przypadku „zbrojnej napaści” na państwo członkowskie, a nie w przypadku włączenia się takiego państwa do wojny prowadzonej formalnie przez państwa do NATO nie należące.

Czy zatem prezydent Zełeński przypadkiem nie przybył do Warszawy z gospodarską wizytą, by jako Namiestnik Pana Naszego z Waszyngtonu objawić nam naszą najbliższą i dalszą przyszłość? Jeśli tak, to nic dziwnego, że nie fatygował się nawet, by zmienić koszulę.

Słowacja zamyka rynek dla ukraińskiego zboża i wyprodukowanej z niego mąki [Ale.. bez zakazu importu !!??]. Groźne stężenia pestycydów.

Słowacja zamyka rynek dla ukraińskiego zboża i wyprodukowanej z niego mąki [Ale.. Bez zakazu importu !!??]. Groźne stężenia pestycydów.

slowacja-zamyka-rynek-dla-ukrainskiego-zboza-i-maki

Słowackie ministerstwo rolnictwa zakazało wprowadzania na rynek pochodzącego z Ukrainy zboża i wyprodukowanej z niego mąki. Jednocześnie nie wprowadzono zakazu importu ukraińskiego zboża. Decyzja jest reakcją na stwierdzenie w zbożu z Ukrainy groźnego dla zdrowia stężenia pestycydów.

Minister rolnictwa Słowacji Samuel Vlčan w środę informował o przekroczonych normach stężenia pozostałości pestycydów w transporcie 1500 ton zboża pochodzącego z Ukrainy. 

Laboratoryjna analiza ustaliła, że stężenie jest groźne dla zdrowia. W konsekwencji resort uznał, że całe znajdujące się w magazynach na terenie Słowacji zboże i powstałe z niego przetwory nie mogą być wprowadzane na rynek. 

Bez zakazu importu

Całość pochodzącego z Ukrainy zboża zostanie poddana kontroli, poinformował w komunikacie resort rolnictwa. Jednocześnie władze nie wydały zakazu sprowadzania ziarna z Ukrainy, ale stanowczo odradzają jego import. 

Vlčan ma o podjętych decyzjach powiadomić ambasadora Ukrainy w Bratysławie Myroslava Kastrana. Zapowiedziano także spotkanie szefów resortów rolnictwa krajów Grupy Wyszehradzkiej czyli Polski, Słowacji, Czech i Węgier oraz Bułgarii i Rumunii. Rzecznik resortu powiedział PAP, że do rozmowy dojdzie w piątek w trybie online. 

======================

mail: do nas przekierują??

Złe wieści dla polskich firm. “Nie dostaną preferencji na Ukrainie”. Polska wyruchana – kolejny raz…

Złe wieści dla polskich firm. “Nie dostaną preferencji na Ukrainie”. Polska wyruchana kolejny raz…

nie-dostana-preferencji-na-ukrainie

Wojna w Ukrainie jeszcze trwa, ale władze kraju już myślą o jego odbudowie. — Polska nie dostanie jakichś specjalnych ułatwień prawnych zabezpieczających interesy naszego biznesu na Ukrainie. „Byłoby to bowiem sprzeczne z prawem unijnym” — mówi z wnp.pl Igor Burakowski, profesor uniwersytecki z Kijowa.

Według Burakowskiego powojenne scenariusze są opracowywane w ministerstwie ekonomiki Ukrainy, banku narodowym i nawet w Międzynarodowym Funduszu Walutowym. — Wedle prognoz, w związku z wojną, nastąpi zmniejszenie PKB Ukrainy o około 40 proc.

W rozmowie prof. stwierdził, że indywidualnych preferencji dla polskiego biznesu jak na razie NIKT NIE PROPONUJE. — Bo to byłoby niezgodne z prawami unijnymi. Tyle, że choćby z racji na bliskość geograficzną, kulturową i tak polski biznes będzie miał faktyczne preferencje w kontaktach mających zaowocować konkretnymi kontraktami — wyjaśnił.

Burakowski dodał, że obecnie w Kijowie przedstawia się krajom zachodnim propozycję ustanowienia “jakiegoś międzynarodowego systemu ubezpieczeń dla przychodzącego biznesu”. — Jeśli taki system zostanie wypracowany, to będzie ułatwieniem dla wszystkich potencjalnych inwestorów. Jeśli zaś chodzi o udział polskiego biznesu w odbudowie Ukrainy, to wszystko będzie zależało od tegoż biznesu i wielkości kapitału, jaki będzie on chciał zaangażować na Ukrainie — ocenił.

================

Te polit-poprane nieuki nie wiedzą, że po polsku należy pisać Na Ukrainie, na Litwie, czy Słowacji. „Njuspik”… to szambo językowe.

BANDEROWSKA WIELKANOC W POLSCE

Banderowska Wielkanoc w Polsce

,,Ukraina i Niemcy są naturalnymi sojusznikami. Oprócz  Niemców Ukraina nie ma na świecie żadnego naturalnego i  aktywnego sojusznika przeciwko wszystkim okupantom Ukrainy’’.

Szef Prowydu Ukraińskich Nacjonalistów OUN- M pułkownik Andrij Melnyk 

 

To najnowsze dzisiejsze wydanie banderowskiego Der Stürmer. Mialem dziś tą banderowską gadzinówkę w rękach. Banderowska, neonazistowska symbolika prezentowana zupełnie otwarcie w kraju, w którym ponoć obowiązuje zakaz propagowania nazizmu, przynajmniej teoretycznie, bo w rzeczywistości te paragrafy obowiązującego w Polsce Kodeksu Karnego, są nie tyle martwą formułą, co całkowitą farsą w zderzeniu z obecną rzeczywistością, obowiązującą na terytorium przemarszu:

Art. 256. – [Propagowanie nazizmu, komunizmu, faszyzmu lub innego ustroju totalitarnego] – Kodeks karny.

§ 1. Kto publicznie propaguje faszystowski lub inny totalitarny ustrój państwa lub nawołuje do nienawiści na tle różnic narodowościowych, etnicznych, rasowych, wyznaniowych albo ze względu na bezwyznaniowość, podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do lat 2. 

 

§ 2. 22 Tej samej karze podlega, kto w celu rozpowszechniania produkuje, utrwala lub sprowadza, nabywa, przechowuje, posiada, prezentuje, przewozi lub przesyła druk, nagranie lub inny przedmiot, zawierające treść określoną w § 1 albo będące nośnikiem symboliki faszystowskiej, komunistycznej lub innej totalitarnej.

a tu proszę na okładce symbolika zbrodniczej, kolaboranckkiej i wasalnej do samego końca w 100% wobec Adolfa Hitlera i niemieckiej III Rzeszy OUN – UPA, odpowiedzialnej, za ludobójczą, bestialską eksterminację prawie pół miliona Polaków na Wołyniu, Małopolsce Wschodniej i obecnych ziemiach południowo – wschodniej Polski, trwającej nieprzerwanie od 1 września 1939 roku, aż do 3 września 1949, gdy w Bieszczadach żołnierze Wojska Polskiego dokonali likwidacji ostatniej banderowskiej sotni UPA, a w środku tego antypolskiego szmatławca jest jeszcze lepiej i to wszystko za nasze podatki. Zupełnie otwarcie, bez cienia zażenowania plują nam w twarz, a zdrajcy z PiS i reszty pookrągłostołowych szajek zarządzający masą upadłościową Czeciej Erpe opowiadają ciemnemu ludowi, jakieś oderwane od wszelkiej rzeczywistości brednie, ubliżające inteligencji ucznia podstawówki o ruskich agentach Putina, kryjących się według nich już nawet w każdej lodówce.W najbliższą sobotę będą święcić banderowskie czerwono – czarne jajka, żeby było w stylu, a może i coś jeszcze, by przygotować się odpowiednio na ewentualną drugą Wołynkę, tym razem na gościnnych występach, jak to obiecał Polakom pięć lat temu ich minister obrony generał Ołeksander Kuźmiuk, mówiąc że jeśli będziemy im ciągle przypominać o ukraińskim ludobójstwie na Wołyniu, to półtora miliona Ukraińców w Polsce, którzy są u nas, jak się wyraził piątą kolumną, może chwycić za pałki i wybić to Polakom z głów. To było wówczas takie przyjacielskie ostrzeżenie pod naszym adresem, że jak będziemy dalej upominać się o ofiary Wołynia, to oni tu w Polsce pewnego dnia dosłownie wybiją nam to z głów.

 

Warszawa regularnie przypomina Kijowowi o wydarzeniach rzezi wołyńskiej i o działaniach liderów UPA, Stepana Bandery i Romana Szuchewycza. Jednak Ukraińcom też jest co przypominać – powiedział Kuźmuk. Zaznaczył, że odnoszenie się przez Ukraińców i Polaków do kwestii historycznych może tylko pogorszyć sytuację.

– Jeśli przypomnieć historię, sprzed 100, 200 lat, nawet króla Bolesława [Chrobrego], 1000 lat temu, to tyle nazbieramy, że te milion dwieście tysięcy Ukraińców, którzy są dziś w Polsce, o których dziś przypomnieliśmy „a może z nimi coś będzie”. Tak, to piąty front ukraiński, który poszedł do Polski [nawiązanie do sowieckiego 4. Frontu Ukraińskiego z czasów II wojny światowej – red.]. I niczego z nim nie będzie. Ale on chwyci za kije, jeśli będziemy przypominać o wszystkich Kozakach powieszonych od Lwowa do Kijowa – powiedział ukraiński generał.


Tak właśnie wygląda ukraińska wersja porozumienia i definicji tzw. ,,wspólnego interesu i przyjaźni z Polakami” pod nazwą… ,,ZGODA BUDUJE”

 

Kijowski klaun podejmowany hucznie przez warszawskich ćwierćinteligentów z PiS, w bluzie z symbolem na ramieniu nazistowskiej, ludobójczej OUN – M, czyli Melnykowców, współpracujących tak samo jak banderowcy z hitlerowskimi Niemcami, którzy byli twórcami ochotniczej jednostki pod nazwą Wołyńskiego Legionu Samoobrony, któremu Niemcy nadali oficjalną nazwę 31. Schutzmannschafts-Bataillon der SD, czyli Ukraińskiego Gestapo – Sicherheitsdienst, który był integralną częścią Służby Bezpieczeństwa Reichsführera SS Heinricha Himmlera. I warszawskie tumany z nierządu PiS i Andrej Duda nie wiedzą tego, co w PRL wiedział każdy uczeń szkoły podstawowej?

 

 

Członkowie Ukraińskiego, Wołyńskiego Legionu Samoobrony ( OUN – M ) Petra Diaczenki, odpowiedzialni m.in za zbrodnie ludobójstwa na polskiej ludności Wołynia i na cywilnych mieszkańcach Warszawy, jakich dopuścili się w czasie pacyfikowania przez siebie Powstania Warszawskiego, a którzy na końcu swojej zbrodniczej kariery, weszli w skład tzw. ,,Ukraińskiej Armii Narodowej” generała Pawło Szandruka

— Ukraiński Legion Samoobrony dowodzony przez pułkownika Petro Diaczenkę ( 31 Schtzmannschafts-Bataillon der SD ) – 1000 ludzi “wsławiony” w likwidacji ludności polskiej na Wołyniu w 1943 r. i pacyfikacji powstania warszawskiego w 1944 r.

— mieszany ukraińsko- rosyjski 23 batalion SD ( OUN – M ) podlegający “sławnemu” katu Powstania Warszawskiego Oskarowi Dirlewangerowi. Wcześniej pacyfikował wsie białoruskie, potem bezpośrednio podporządkowany do 77 pułku grenadierów SS.


Po wojnie wyrokiem Trybunału Norymberskiego formacja SS ( zarówno jej część policyjna jak i wojskowa czyli Waffen SS ) uznana została za organizację zbrodniczą.

 

Tworem OUN Melnyka była też 14 Dywizja SS Hałyczyna – 13-15 tyś ukraińskich ss-manów, znanych z Huty Pieniackiej i Podkamienia. Chrzest bojowy pod Brodami zakończył się wielkimi batami jakie dostali od Armii Czerwonej. Dywizję SS „Galizien” powołano w kwietniu 1943 r. we Lwowie, na terenach Galicji Wschodniej. Inspiratorem utworzenia dywizji był gubernator dystryktu, gruppenfuehrer SS Otto Wachter. Patronowali temu przedsięwzięciu politycy z Organizacji Ukraińskich Nacjonalistów z frakcji płk. Andreja Melnyka. Inicjatywę utworzenia dywizji poparł Ukraiński Centralny Komitet. zaś ze strony ukraińskiej polityczne zaplecze stanowił Ukraiński Komitet Centralny w Krakowie pod przewodnictwem prof. Wołodymyra Kubijowycza, wielkiego zwolennika Organizacji Ukraińskich Nacjonalistów – frakcji melnykowców, popierającego również bezwzględne wysiedlenia Polaków z Galicji – z województw lwowskiego, stanisławowskiego i tarnopolskiego, oraz działacze OUN Melnyka

Wołodymyr Kubyjowicz w towarzystwie generalnego gubernatora Hansa Franka na balu w Krakowie

Do tego dochodzi “osławiona” Ukraińska Powstańcza Armia ( 40 tyś. ludzi ) która NIE STOCZYŁA ANI JEDNEJ WALKI Z OKUPANTEM HITLEROWSKIM, a jej głównym zadaniem było mordowanie Polaków, Żydów, Ukraińców i innych, oraz likwidacja partyzantki polskiej i sowieckiej.

 

 Tarcza OUN – M

 

 

 Romb „SD”, noszony na rękawie munduru Funkcjonariusza Sicherheitsdienst

 

A komu składali przysięgę wierności do samego końca, wszyscy bez wyjątku członkowie OUN – Melnyka? Przeczytajmy sami:

 

,,Przysięgam być wiernym Adolfowi Hitlerowi jako fuhrerowi oraz najwyższemu dowódcy niemieckich sił zbrojnych. Wiernie służyć Adolfowi Hitlerowi jako fuhrerowi Wielkich Niemiec. Na całe życie być wiernym Adolfowi Hitlerowi jako wielkiemu fuhrerowi Nowej Europy.’’

Trochę dużo tego imienia i nazwiska ,,Adolf Hitler’’, ale nie było rady, i należało ją powtarzać. Rotę przysięgi układali bowiem Niemcy bez liczenia się z wolą czy pragnieniem samych Ukraińców, którzy nie mieli w tej sprawie nic do powiedzenia.

Po tym akcie orkiestra grała następnie pieśń wierności ,,Deutschland, Deutschland Uber Alles’’, a trzykrotne ,,Sieg Heil’’ dla fuhrera Adolfa Hitlera dopełniało i umacniało jeszcze bardziej przysięgę wojaków, i ich osobiste przeświadczenie za koniecznością poświęcenia własnego życia dla fuhrera i Wielkiej Niemieckiej Rzeszy, którzy doprowadzą ich w końcu, do ich wyśnionej wełykiej ukraińskij, samostijnej derżawy i to w momencie, gdy było to już kwestią przesądzoną, że deklarowanie w takiej chwili dozgonnej lojalności wobec hitlerowskich Niemiec, powodowane było nie przejawem przemyślanych decyzji, ale brakiem jakiejkolwiek logiki i zdolności przewidywania, wynikającymi z posiadania przez nich ponoć ludzkiego rozumu.

Twierdzenie więc dzisiaj przez różnych oszustów i fałszerzy historii, że była to wyłącznie formacja Ukraińska, podlegająca wyłącznie emigracyjnemu rządowi Ukraińskiemu, oraz walcząca rzekomo o niepodległość i wolność Ukrainy, w świetle jednoznacznych dowodów, nie wytrzymuje najmniejszej nawet krytyki i tym samym jest hucpą z nas wszystkich.

 

**********

,,POLACY PAMIĘTAJĄ O UKRAIŃSKIM LUDOBÓJSTWIE DOKONANYM NA POLAKACH NA WOŁYNIU. W tym roku będzie 80. rocznica ludobójczej zbrodni. Zostanie ona bezczelnie i kłamliwie zasypana tonami proukraińskich frazesów, okrągłych formułek ze strony polińskiej oraz potraktowana wzgardliwym milczeniem ze strony banderowców, którzy nami w pełni gardzą i gardzą naszą pamięcią oraz historią. Gardzą i nienawidzą nas. Dlaczego? Żeby zatłuc w sobie, w tym są dobrzy: w zatłukiwaniu na śmierć, własnego poczucia winy, którego po prawdzie zdecydowana większość banderowców w ogóle nie ma. Napluli nam renegaci u niewładzy w Warszawiwie i banderowcy, ich kuratorzy, znów w twarze tam na Zamku Królewskim i mówią do nas drwiąco z szyderczym uśmieszkiem: 

 

„ I co nam, Lachy, zrobicie?”

 

 

 

 

Jacek Boki – 13 – 14 Kwiecień 2023 r.

Źródła:

 

 

Ukraiński polityk grozi Polsce

 

https://www.fakt.pl/polityka/byly-minister-obrony-ukrainy-grozi-polsce/85xtn54

 

Były minister obrony Ukrainy grozi Polsce powstaniem ukraińskich gastarbaiterów z powodu penalizacji banderyzmu

 

https://kresy.pl/wydarzenia/byly-minister-obrony-ukrainy-grozi-polsce-powstaniem-ukrainskich-gastarbaiterow-powodu-penalizacji-banderyzmu/

 

Der Stürmer

https://pl.wikipedia.org/wiki/Der_St%C3%BCrmer 

 

OUN – Melnyka

 

https://pl.wikipedia.org/wiki/OUN-M 

 

Sicherheitsdienst

 

https://pl.wikipedia.org/wiki/Sicherheitsdienst 

 
14 Dywizja Grenadierów SS (1 ukraińska)

 

https://pl.wikipedia.org/wiki/14_Dywizja_Grenadier%C3%B3w_SS_(1_ukrai%C5%84ska)

 

75 lat temu ukraińscy ochotnicy do dywizji SS „Galizien” spacyfikowali Hutę Pieniacką

 

https://dzieje.pl/aktualnosci/dywizja-ss-galizien 

 

Ukraińcy chcą go czcić! Polska milczy a Izrael reaguje

 

https://wolnemedia.net/ukraincy-chca-go-czcic-polska-milczy-a-izrael-reaguje/

 

Esesmani Andersa

 

https://kresywekrwi.blogspot.com/2020/02/esesmani-andersa.html

Ukraińscy lancknechci w służbie III Rzeszy

 

https://kresywekrwi.blogspot.com/2019/07/ukrainscy-lancknechci-w-suzbie-iii.html

Tomasz Gryguć

https://www.youtube.com/channel/UCep4M5G9Sadmonq1qCgL8Ag/community?lb=Ugkx3hMtGiZ8nbCEoiIdw1GyHHpwnbRy__SZ

Prowadzenie tego bloga to moja pasja ale także wielogodzinna praca. Jeśli uważasz, że to co robię ma sens to możesz wesprzeć mnie w tym co robię, za co serca już teraz dziękuję.

PKO BP SA Numer konta: 44 1020 1752 0000 0402 0095 7431

Afera pseudo-zboża. Padają tuczniki karmione tym „zbożem”… Przemożny udział władz w tym procederze.

Marcin Sobczuk, Zamojskie Towarzystwo Rolnicze..

TGtarnogorski

Afera pseudo-zboża. Padają tuczniki karmione tym „zbożem”… Przemożny udział władz w tym procederze.

Rolnik mieszkający w pobliżu granicy z Ukrainą mówi, że proceder oszustwa był ogromny. Podaje przykłady.

“Zarekwirowano telefony i wykasowano wszelkie nagrania, jakie poczynili w czasie tego incydentu.”

Nie tylko skażone zboże, także miód…

Kto nie chce jeść ukraińskiego “czyściwa przemysłowego” – prócz Murzynów?

Kto nie chce jeść ukraińskiego “czyściwa przemysłowego” prócz Murzynów?

CzarnaLimuzyna czysciwa-przemyslowego

Bestie antyszczepionkowe, robakofoby, antysemici i ruskie onuce”.

Lista nie jest zamknięta. Dołączają, wymieniane przez sygnalistów (*), kolejne radykalne grupy dla których „zrównoważony rozwój i zielony ład” są solą w oku.

Gdyby nie kampania wyborcza ostatnia afera byłaby ogłoszona jako sukces rządu PiS. Tak było z ratyfikacją i podpisaniem Traktu Lizbońskiego, podpisaniem wszystkich dotychczasowych cyrografów klimatycznych łącznie ze zgodą na neomarksistowską praworządność.

Ach, gdyby nie trwająca kampania, inaczej z nimi byśmy pogadali – srożył się podobno jeden z tych, któremu się należy, według jednych – nagroda, a według “antyszczepionkowych bestii”, szubienica.

Ostateczna wersja jest taka, że Ukraina już niedługo „wstrzyma się” z wysyłaniem do Polski pleśni, grzybów i robaków. Równocześnie minister Telus stwierdził bez ogródek: „Do Europy płynie również zboże rosyjskie”.

Tymczasem policja udaremniła próbę blokady przejścia kolejowego PKP LHS.

– Będziecie jeść chleb ze zboża technicznego – mówił do funkcjonariuszy Michał Kołodziejczak.

Pazerny Kołodziejczak nie ma racji.  Od dwóch dni nie jest to już “zboże techniczne” tylko “czyściwo przemysłowe”, a tego blokować nie można.

Według Marcina Sobczuka, rolnika ze Stowarzyszenia „Oszukana Wieś”, obecnie ukraińskie zboże wjeżdża do Polski jako czyściwo przemysłowe.– Służby na granicy dostały wytyczne, by tira odprawiać do trzech minut. W tym czasie nie da się nawet odbezpieczyć plandeki– mówi Sobczuk./rp.pl/

Jak zwykle w takich momentach ujawnia się ruska agentura próbując przestraszyć Polaków:

Butwienie ziarna i rozwój pleśni drastycznie zwiększa ryzyko zatrucia mykotoksynami, które są substancjami toksycznymi i kancerogennymi, wytwarzanymi przez niektóre grzyby pleśniowe.

Pomagacie Putinowi!

My dbamy o to, żeby pomóc polskiemu rolnikowi, bo jest sprawa tragiczna związana z wojną. Sprawa związana z agresorem, którym jest Putin. A wy przez to krzyczenie pomagacie Putinowi” – powiedział minister Telus w Sejmie.

Zaskakując zgromadzonych, do ruskich onuc przystąpiła, ujawniając robakofobię… Sroka. Posłanka Sroka:

Miesiącami zapewnialiście, że zboże z Ukrainy jest kontrolowane. Tymczasem wjechało zboże techniczne. To wy zafundowaliście dzisiaj Polakom, nam wszystkim, że jemy w naszym polskim chlebie, chleb z mąki ze zmielonymi robakami, które przyjechało w zbożu technicznym

Ukropolinięta to bystre chłopięta

i obyte z propagandą. Zwrócił na to uwagę Chłop Antoni

(*) sygnalista: dawniej donosiciel; potocznie: s…n i kapuś.

O powołanie komisji śledczej ws. ukraińskiego zboża [ i drobiu, jaj..]. Zalew, który został świadomie dopuszczony i nawet przyspieszony przez rząd.

O powołanie komisji śledczej ws. ukraińskiego zboża [ i drobiu, jaj..]. Zalew, który został świadomie dopuszczony i nawet przyspieszony przez rząd.

Konfederacja chce komisji śledczej. Mocne oskarżenia: To było zamierzone!

to-bylo-zamierzone

Konfederacja składa wniosek o powołanie komisji śledczej ws. ukraińskiego zboża, bo sprawa jest publiczna, dotyczy szczytu władzy politycznej, polityki unijnej i międzynarodowej, działania służb państwowych i spraw wątpliwych prawnie, jak tzw. zboża techniczne – poinformowali posłowie Konfederacji Krzysztof Bosak i Stanisław Tyszka. Przekonywali, że winni miliardowych strat muszą zostać przedstawieni opinii publicznej oraz rozliczeni w wyborach.

Zalew polskiego rynku towarami z Ukrainy, który ma miejsce w wyniku rozporządzenia Unii Europejskiej, trwa od mniej więcej roku, okazuje się być zalewem, który został świadomie dopuszczony przez rząd i nawet przyspieszony przez rząd – przekonywał Bosak podczas konferencji prasowej w Sejmie.

Mówiąc o stratach tym spowodowanych w polskim rolnictwie, współprzewodniczący Rady Liderów Konfederacji powołał się na organizacje rolnicze, które szacują je „na miliardy”. Przypomniał, że były już minister rolnictwa Henryk Kowalczyk został „awansowany” na szefa Komitetu Ekonomicznego Rady Ministrów, a w ub. roku „oszukał polskich rolników, mówiąc o tym, że będą sprzedawać swoje zboża drożej”.

Okazuje się, że zboże, które wjeżdżało jako tzw. techniczne, było sprzedawane następnie jako paszowe, czy sprzedawane do młynów, jako zboże spożywcze. Okazuje się, że służby skarbowe, inspekcje rolne, weterynaryjne, odstępowały od prowadzenia standardowych kontroli – mówił.

Bosak przypomniał, że „rozporządzenie unijne znosiło cła i znosiło kwoty, ale nie znosiło obowiązku badania standardów”. W imieniu partii oświadczył, iż „to, że polski rząd nacisnął na służby podległe, żeby nie kontrolowały napływu płodów rolnych z Ukrainy, to w naszej ocenie jest złamanie prawa”. Dodał, że było to działanie „zamierzone”.

Mamy do czynienia z działaniem rządu na szkodę, na wielką szkodę gospodarczą polskiego rolnictwa, a także polskiego drobiarstwa, polskiej branży paszowej, polskiego przetwórstwa; i mamy do czynienia z działaniem zamierzonym owiedział.

Zboże teraz jako „czyściwo przemysłowe”…

Poseł wskazał przy tym na wtorkową publikację dziennika „Rzeczpospolita”, z której wynika, że „ten proceder ciągle trwa”.

Z doniesień ‘Rzeczpospolitej’ wynika, że zboże z Ukrainy ciągle wjeżdża, tym razem nie jako tak zwane „zboże techniczne”, tylko jako – uwaga – czyściwo przemysłowe. i nikt tego nie kontroluje – relacjonował.

Wspomniał że „podobno służby celne mają obowiązek odprawiać każdą ciężarówkę szybciej niż w 3 minuty, co powoduje, że nie ma nawet czasu otwierać prawidłowo plandeki”.

Jeżeli to wszystko jest prawdą, to mamy do czynienia z trwającą aferą gospodarczo -polityczno-międzynarodową. Ta afera wykracza poza kompetencje prokuratury z Zamościa, która już w tej chwili niektórymi wątkami tej afery zajmuje się, jak między innymi oszustwem dokonanym przy sprzedaży tego zboża do polskich młynów, gdzie sprzedawano je, jako zboże polskie – powiedział.[I pełnowartościowe !! MD]

Uzasadniając wniosek o powołanie właśnie w Sejmie specjalnej komisji śledczej, Bosak zaznaczył, że „to tu są odpowiedzialni, to tu jest większość złożona sprawie wszystkich partii poza Konfederacją, które popierały ten proceder”. Jak przy tym przypomniał, „europosłowie wszystkich partii głosowali za tym rozporządzeniem UE i tolerowali to, co zrobił rząd PiS-u”.

Dziś Konfederacja składa wniosek o specjalną komisję śledczą; rozpoczynamy zbiórkę podpisów. I jest to sprawa na specjalną komisję śledczą, bo sprawa jest publiczna, dotyczy szczytu władzy politycznej i wręcz polityki unijnej i międzynarodowej, dotyczy działania służb państwowych, dotyczy też spraw, co do których są wątpliwości prawne – poinformował.

Po zbożu drób?

Poseł Tyszka wskazał ponadto na rozwojowy charakter tej sprawy, ponieważ „mamy do czynienia już w tym momencie z napływem również drobiu i jaj gorszej jakości. Drobiu, które również nie spełnia bardzo wysokich wymogów UE”.

Podkreślił jednocześnie, iż w produkcji drobiu Polska jest potentatem i liczącym się eksporterem, „tymczasem napływa drób, który nie spełnia tych wymogów, które narzuca nam UE”.

Za chwilę będziemy mieli problem z napływem owoców z rynku ukraińskiego – ostrzegał.

Poseł ponownie przypomniał, że po stronie ukraińskiej to nie rolnicy korzystają na tej sytuacji, tylko w większości międzynarodowe koncerny. – Pytanie, czy PiS po prostu robiło to, co robiło w ciągu ostatniego roku z głupoty, z uległości wobec Unii Europejskiej i Ukrainy, czy robiło to w czymś interesie. I pytanie, w czyim? To powinna wyjaśnić komisja śledcza. Wzywamy do jej powołania – podsumował Tyszka.

BZK- Potentat związany z ludźmi PSL sprowadzał zboża z Ukrainy

BZKPotentat związany z ludźmi PSL sprowadzał zboża z Ukrainy

Potentat-zwiazany-z-ludzmi-psl-importerem

  • Media rozpisują się na temat firm, które sprowadzały w ostatnim czasie z Ukrainy zboża i kukurydzę. Na liście, do której dotarł portal wPolityce.pl znajduje się też potentat na rynku rolnym, czyli holding BZK, z którym związani są i byli politycy Polskiego Stronnictwa Ludowego.

BZK Holding i powiązany z nią BZK Group, to jedna z największych w Polsce instytucji biznesowych zajmująca się przetwórstwem, handlem i produkcją rolną. Do grupy należą tak znane firmy jak „Bakoma”, „Polskie młyny”, czy „Bioagra”. Holding to też konglomerat innych spółek, w których bez trudu odnaleźć można nazwisko rodziny Komorowskich, w tym najbardziej znane: Zbigniewa Komorowskego. Ten były, wieloletni polityk PSL stał się nie tylko symbolem sukcesu polskiej branży rolnej, ale także jej powiązań politycznych. Dla BZK pracuje dziś m.in. Waldemar Pawlak, związany z „Polskimi Młynami”, a to właśnie Zbigniewowi Komorowskiemu miał były premier zawdzięczać prezesurę Warszawskiej Giełdy Towarowej. Spółki związane z holdingiem BZK znalazły się na liście, która już przed Świętami Zmartwychwstania Pańskiego trafiła w ręce dziennikarzy.

Media skupiły się na kilku (z kilkuset) firmach, ale o BZK milczały. Portal wPolityce.pl już w lutym tego roku zwrócił się do BZK z pytaniami o ich politykę importową z kierunku ukraińskiego. Potwierdzono nam, że holding sprowadzał zboża z Ukrainy. Z naszych informacji i list podmiotów, którą posiada redakcja wynika, że chodzi głównie o kukurydzę.

Spółki Grupy BZK zajmujące się przetwórstwem bazują na polskim surowcu. Na przestrzeni ostatnich trzech lat wykorzystały średnio 6 proc. zbóż importowanych z Ukrainy. Import zbóż stanowi margines surowca wykorzystywanego do produkcji — czytamy w lakonicznym mailu przesłanym niedawno naszej redakcji z BZK Holding.

Zapytaliśmy także o import zboża przez „Polskie Młyny”.

Informujemy, że spółka Polskie Młyny nie importuje i nie używa pszenicy z Ukrainy. Firma używa najwyższej jakości pszenicy wyprodukowanej przez polskich rolników, zgodnej z obowiązującymi przepisami i normami — czytamy w odpowiedzi na nasze pytania.

Na długiej liście podmiotów nie znajdziemy ilości sprowadzanych przez nie zbóż. W przypadku BZK Group znaleźliśmy ( w jednym z arkuszy) lakoniczną informację o 40 wagonach kukurydzy.