Warszawa usłyszała nasz głos! Działania w obronie życia nabierają rozpędu!
W październiku nasze przyczepy reklamowe przez tydzień przemierzały ulice Warszawy niosąc mocny przekaz: Prezydencie Andrzeju Dudo, zareaguj na nielegalne wytyczne Ministerstwa Zdrowia!Podczas tej kampanii odwiedziliśmy strategiczne miejsca – okolice Sejmu, Pałacu na Belwederze, Kancelarii Prezydenta, Ministerstwa Zdrowia oraz Ministerstwa Sprawiedliwości – aby nasze przesłanie było słyszalne tam, gdzie zapadają najważniejsze decyzje. Chcieliśmy, by Prezydent Andrzej Duda usłyszał nasz głos i zrozumiał, jak ważne jest dla tysięcy Polaków podjęcie działań w obronie życia. Obejrzyj materiał wideo z naszej akcjiPONIŻEJ, a więcej zdjęć w naszym albumie znajdziesz TUTAJ. Pokazaliśmy, że nie zgadzamy się na łamanie prawa i sankcjonowanie lekarzy, którzy odmawiają przeprowadzenia aborcji. Dyrektor Szpitala we Wrocławiu została odwołana za odmowę aborcji – nie zgadzamy się na to!Dostarczyliśmy również do Kancelarii Prezydenta prawie 38 000 podpisów obywateli, którzy poparli naszą petycję “Zatrzymajmy bezprawne wytyczne aborcyjne”. Każdy z tych podpisów był głos sprzeciwu wobec nielegalnych działań oraz mocne wezwanie do Prezydenta RP, by stanął w obronie życia i prawa. Nasza presja przynosi efekty, ponieważ na nadchodzącym posiedzeniu Sejmu ma odbyć się głosowanie nad wotum nieufności wobec Minister Zdrowia Izabeli Leszczyny. Dzięki naszym działaniom coraz więcej polityków dostrzega konieczność zatrzymania bezprawnych, nieodpowiedzialnych działań Ministerstwa Zdrowia i podjęcia stanowczych decyzji na rzecz ochrony życia.Ale to tylko dzięki Twojemu wsparciu mogliśmy głośno stanąć w obronie nienarodzonych i pokazać, że nie ustąpimy.Przed nami kolejne wyzwania, w tym również zbliżające się głosowanie w Sejmie dotyczące aborcji. Już teraz przygotowujemy się do dalszych działań – a Twoje zaangażowanie jest kluczowe!Niech ten wspólny wysiłek będzie inspiracją do dalszej walki o życie nienarodzonych dzieci. Ruszyliśmy już z nową kampanią przeciw projektowi ustawy depenalizującej aborcję, która w najbliższych dniach trafi do Sejmu – zostań z nami w tej walce! Dziękuję za każdą formę wsparcia i za to, że jesteś z nami. Blanka Bąkiewicz z całym zespołem CitizenGO PS. Jeśli podoba Ci się to co robimy, proszę rozważ stałe wsparcie dla naszej organizacji Nawet 10 zł miesięcznie daje nam możliwość, by kontynuować dalszą walkę.
Ordo Iuris: proaborcyjne wytyczne ministerstwa zdrowia nie obowiązują lekarz
(Fot. Pixabay)
Te wytyczne nie są żadnym prawem obowiązującym. One nie mogą narzucać lekarzowi postępowania w określonej sytuacji. Lekarza wiążą przepisy ustawowe, przepisy rozporządzeń, przepisy kodeksu etyki lekarskiej. Jest on także uprawniony do stosowania przepisów Konstytucji – czyli w tym również do sprzeciwu sumienia – powiedział o próbach zmuszania przez ministerstwo do przeprowadzania tak zwanych aborcji radca prawny Marek Puzio, koordynator programu instytutu Ordo Iuris „Chrońmy dzieci. Rodzina i małżeństwo”.
– Trybunał Konstytucyjny nie tylko w tym wyroku z 2020 roku jasno wypowiadał się, że polska Konstytucja stoi na straży życia od momentu jego poczęcia. Ustawa o Rzeczniku Praw Dziecka w artykule 2 definiuje dziecko jako osobę od momentu poczęcia do osiągnięcia pełnoletności. Zatem z prawa, powszechnie obowiązującego również na gruncie ustawowym, jak i na konstytucyjnym, możemy wywieść taką definicję, że z człowiekiem mamy do czynienia już od momentu poczęcia – podkreślił prawnik na wstępie rozmowy prowadzonej we wtorek na antenie Radia Maryja.
Marek Puzio wspomniał o wyjątkach w polskim prawie odnoszącym się do ochrony życia. Po uchyleniu tak zwanej przesłanki eugenicznej w świetle przepisów „aborcja” dozwolona pozostaje w sytuacji zagrożenia zdrowia lub życia matki, a także w razie, kiedy „istnieje duże prawdopodobieństwo, że ciąża jest wynikiem czynu zabronionego”. – Natomiast ponieważ prawo stoi na straży ochrony tego życia, próbuje się w ostatnim czasie otwierać takie furtki, które tę ochronę życia osłabią – wskazał gość „Aktualności Dnia”.
– Jeżeli mielibyśmy pod przesłankę ochrony zdrowia matki jako dopuszczającą dokonanie aborcji, podciągnąć zdrowie psychiczne, to faktycznie sytuacja taka jest bardzo trudna do zweryfikowania. Więc otwieramy tutaj szeroko drzwi do dokonywania aborcji, która w pewnych sytuacjach – jeżeli te zaświadczenia będą nierzetelne – będzie de facto aborcją na życzenie – ostrzegł radca prawny.
Pod wytycznymi adresowanymi do placówek medycznych oraz lekarzy, a opublikowanymi na stronie rządowej brakuje podpisów konkretnych osób. Do instytutu Ordo Iuris docierają od lekarzy informacje wskazujące na to, że proaborcyjne dyspozycje trafiły do poszczególnych szpitali.
– Przede wszystkim należy zaznaczyć, że te wytyczne nie są żadnym prawem obowiązującym.
One nie mogą narzucać lekarzowi postępowania w określonej sytuacji. Lekarza wiążą przepisy ustawowe, przepisy rozporządzeń, przepisy kodeksu etyki lekarskiej. Jest on także uprawniony do stosowania przepisów Konstytucji – czyli w tym również do sprzeciwu sumienia. Wolność sumienia jako jedna z konstytucyjnych wolności człowieka podlega ochronie na tym najwyższym poziomie, na poziomie konstytucyjnym. Toteż wytyczne nie dotyczą bezpośrednio lekarzy, ile bardziej szpitali – podkreślił Marek Puzio.
Prawnik odniósł się do doniesień o otwarciu w Warszawie „przychodni aborcyjnej”.
– Otóż taka działalność jest zabroniona przez polskie prawo. Artykuł 152 Kodeksu Karnego penalizuje pomoc w dokonaniu aborcji w sytuacjach, które nie są dopuszczone ustawą – podkreślił.
– Za taką pomoc należy uznać również przekazywanie środków poronnych w ciężarnej kobiecie. Orzecznictwo wskazuje nawet na pomoc w dokonaniu aborcji za granicą. Tutaj tak daleko sięga ta ochrona życia poczętego, jeżeli chodzi o polskie prawo karne. Rewolucja ideologiczna wymierzona jest w wiele obszarów życia. Nie dziwi, że również w tę podstawową komórkę społeczeństwa, jaką jest małżeństwo, jaką jest rodzina – zaznaczył analityk Ordo Iuris.
Władze województwa dolnośląskiego odwołały dr inż. Agnieszkę Chrobak ze stanowiska dyrektora wrocławskiego szpitala na Brochowie. Poinformował o tym Jarosław Rabczenko z koalicji obywatelskiej. Samorząd nie ukrywa, że dr inż. Chrobak została usunięta z powodów światopoglądowych. Przeciwko zwolnieniu dyrektor zaprotestowało 25 tys. osób.
Agnieszka Chrobak, byłą dyrektor szpitala im. Falkiewicza we Wrocławiu gov.pl
Agnieszka Chrobak kierowała wrocławskim szpitalem im. A. Falkiewicza od grudnia 2021 r. Oficjalnym powodem zwolnienia jest dług placówki. „W ostatnim czasie z 30 milionów zrobiło się ponad 50 milionów” – tłumaczył Jarosław Rabczenko. Władze województwa nie kryją jednak, że chciały pozbyć się dyrektor ze względów światopoglądowych.
Lewicowa prasa od dawna atakowała dr inż. Chrobak. „Gazeta Wyborcza” krytykowała ją za to, że odmówiła przeprowadzenia aborcji na podstawie zaświadczenia od psychiatry. Agresywnych tekstów w takich portalach, jak natemat.pl, onet.pl, edziecko.pl czy noizz.pl było więcej.
„Agnieszka Chrobak sprowadziła relikwie do szpitala. Będzie leczyć modlitwą”, „Szpital we Wrocławiu sprowadza relikwie, w logo ma krzyż”, „Ortodoksyjna katoliczka zmienia porodówkę. Zamiast aborcji – relikwie”, „Porodówka jak katolicka sekta. Nawiedzona dyrektorka wyrzuca inaczej myślących, a urząd sypie jej milionami” – to kilka tytułów tekstów o szefowej wrocławskiej placówki. Pojawiały się też doniesienia o tym, że Chrobak zatrudniła w szpitalu swojego szwagra. Tymczasem dyrektor nie ma siostry, a więc i szwagra.
„Media kompletnie pomijały, że pod kierownictwem dr Chrobak szpital się rozwija i podnosi standardy opieki okołoporodowej” – podkreśla Zbigniew Kaliszuk, autor petycji w obronie dr Chrobak.
Dyrektor szpitala została zaatakowana także przez aktywistki ze strajku kobiet.
„Cofamy się do średniowiecza – mówiły z kolei działaczki Nowej Lewicy. – Jakbyśmy byli na planie filmu. Na pewno trzeba powiedzieć wyraźnie: to nie jest szpital katolicki, szpital finansowany przez Kościół. Nie powinno się więc tam zalecać zdrowasiek, umartwiania się, stosować świętych tortur, ani samoumęczania się. (…) Możecie tam liczyć na to, że pani dyrektor wstawi się za was u wszystkich świętych, będzie się za was modlić, zamiast ratować wasze życie i zdrowie”.
„W efekcie tej nagonki wicewojewoda dolnośląski zapowiedział, że zwróci się do NFZ z prośbą o kontrolę” – pisze Kaliszuk. Jarosław Rabczenko zapowiedział zwolnienie Chrobak i tak się stało.
„Stawiane zarzuty są absurdalne – kontynuuje Kaliszuk. – W szpitalu im. A. Falkiewicza nikt nie narzuca przekonań religijnych pacjentom: nie zmusza się ich do chodzenia do szpitalnej kaplicy, nie uzależnia leczenia od jakichkolwiek kwestii religijnych. Możliwość modlitwy przy relikwiach rodziny Ulmów jest bardzo cenna dla wierzących pacjentek szpitala i w żaden sposób nie wpływa na pacjentki niewierzące”.
Jak dodaje autor petycji, województwo dolnośląskie jest niechlubnym liderem jeśli chodzi o liczbę przeprowadzanych aborcji.
„Istnienie w mieście choć jednego szpitala, w którym szanuje się ludzkie życie już od momentu poczęcia ma ogromne znaczenie dla wielu pacjentek, które nie chciałyby aby ich dziećmi zajmował się personel medyczny, który równocześnie zajmuje się zabijaniem innych dzieci w podobnym wieku” – podkreśla Kaliszuk.
Jak dodaje, kierownictwem dr inż. Chrobak szpital mocno się rozwijał: jako pierwszy na Dolnym Śląsku uruchomił dla zainteresowanych kobiet usługę POZ położnej środowiskowej, stworzył drugą we Wrocławiu Poradnię Zaburzeń Prokreacji i Leczenia Endometriozy, otwarto też 8 sal porodów naturalnych.
„Program polityki zdrowotnej w zakresie zachowania płodności u pacjentów leczonych onkologicznie na lata 2023-2025, został w marcu 2024 r. wyróżniony nagrodą czytelników portali Rynek Zdrowia i Portalu Samorządowego – zauważa Zbigniew Kaliszuk. – W ostatnich latach wzrosła liczba kobiet, które wybrały szpital na miejsce urodzenia swojego dziecka, co najlepiej pokazuje, że wprowadzone zmiany zostały przyjęte pozytywnie przez mieszkanki Wrocławia i okolic”.
Petycję w obronie Agnieszki Chrobak podpisaną przez 25 tys. osób przekazano marszałkowi województwa dolnośląskiego, Pawłowi Gancarzowi z PSL. Wkrótce potem Chrobak została jednak zwolniona.
Agnieszka Chrobak jest doktorem nauk przyrodniczych, absolwentką Politechniki Wrocławskiej i wieloletnim pracownikiem naukowym Instytutu Immunologii i Terapii Doświadczalnej PAN we Wrocławiu. Jest też prezesem Instytutu Naturalnego Planowania Rodziny według metody Profesora Roetzera. Jest mężatką, ma czworo dzieci.
Badania nie budzą wątpliwości: przesłanka psychiatryczna nie jest wskazaniem do aborcji!
Z inicjatywy posłanki Kariny Bosak odbył się podczas posiedzenia Zespołu Parlamentarnego ds. Opieki Okołoporodowej wykład “Analiza podstaw naukowych przesłanki psychiatrycznej do aborcji”. Badania, które przedstawił dr hab. n. med. Paweł Mierzejewski były w dużej mierze stronnicze, pisane pod dyktando aborcjonistów – mimo to wyniki niekoniecznie były im na rękę!
Badania potwierdzały fakt, iż kobiety chcące zabić swoje dziecko mają najczęściej ogromne problemy psychiczne, prowadzące nierzadko do samobójstwa. Jeśli więc kobieta chce aborcji, jest to przesłanka, by konkretnie zająć się jej zdrowiem psychicznym. Co jednak ważne, jeśli kobieta dokona aborcji, ryzyko samobójstwa nie zmniejsza się.
Pokazano także statystyki samobójstw w Polsce od 1999 roku. Aborcjoniści chętnie opowiadają o tym, jak wiele kobiet popełnia samobójstwo z powodu niechcianej ciąży. Jak się jednak okazuje, ten problem praktycznie nie istnieje. W Polsce przez 25 lat co roku życie odbierało sobie od 4384 do 6155 osób. W tym z powodu choćby zawodu miłosnego zabijały się rocznie 144-272 osoby. A z powodu niechcianej ciąży? Najczęściej 0 osób. Najwięcej w 2009 roku, bo 5 osób. Oczywiście każda śmierć jest tragedią, można jednak wysnuć wniosek, że nie jest to epidemia, z którą sobie nie radzimy.
Dr Paweł Mierzejewski zwrócił także uwagę na śmiertelność okołoporodową kobiet w ciąży. Okazuje się, że mamy w Polsce – w kraju, w którym wciąż jeszcze aborcja jest przynajmniej ograniczana – najniższy na świecie wskaźnik umieralności kobiet w okresie ciąży i okołoporodowym! Rocznie na 100 tys. kobiet umierają średnio 2 kobiety. Dla porównania, w Szwecji jest to 5 kobiet, w Niemczech i Wielkiej Brytanii, gdzie dzieci nienarodzone morduje się legalnie tysiącami, 7 kobiet, a w Kanadzie aż 10. Aborcja nie zwiększa więc bezpieczeństwa kobiet, a wręcz przeciwnie – im bardziej proaborcyjne państwo, tym mniej dba o kobietę w ciąży. Zdaniem aborcjonistów aborcja jest dobra na wszystko.
Przesłanka psychiatryczna, a wzrost samobójstw po aborcji
Kolejne badanie, przeprowadzone na kobietach w Finlandii udowodniło, że kobiety, które dokonały aborcji, dużo częściej popełniały samobójstwa, niż kobiety po poronieniach. Po urodzeniu dziecka natomiast wskaźnik samobójstw wyraźnie się zmniejsza. Wniosek jest prosty: aborcja jest czynnikiem ryzyka popełnienia samobójstwa, podczas gdy urodzenie dziecka częściej przed samobójstwem wręcz chroni. Są to zresztą logiczne wnioski.
Podczas wykładu powołano się także na 30-letnie badanie Davida M. Fergussona, zwolennika aborcji, które wyraźnie wykazało, że kobiety po aborcji mają o 30% większe ryzyko zaburzeń psychicznych. Również ryzyko zażywania substancji psychoaktywnych wzrosło aż 6-krotnie w porównaniu do kobiet, które urodziły zdrowe dziecko i prawie pięciokrotnie w porównaniu z kobietami z ciążą „problematyczną”, czyli także z dziećmi z wadami rozwoju. Znacznie wzrosło również ryzyko depresji, zaburzeń lękowych i myśli samobójczych, choć tu wskaźniki były porównywalne z sytuacją po poronieniu. Przy ciążach problematycznych wskaźniki obniżały się, choć wciąż były wyższe, niż przy ciąży zdrowej – z czego płynie konkretny wniosek objęcia opieką terapeutyczną mam z ciążami problemowymi i po poronieniach.
Fergusson swoją pracę podsumował stwierdzeniem, że w Nowej Zelandii i UK 90% aborcji było dokonywanych oficjalnie z powodu zagrożenia zdrowia lub życia kobiet i przyznał, że nie ma żadnych badań i danych, które sugerowałyby, że aborcja w jakimkolwiek przypadku (także przy ciążach z wadami rozwoju) zmniejszałaby ryzyko zaburzeń psychicznych.
Co ważne: wiele badań koncentruje się na krótkim odcinku czasowym (poza badaniem Fergussona). Tymczasem dane pokazują, że 70% kobiet szukających po aborcji wsparcia terapeutycznego, bezpośrednio po nie odczuwało żadnych negatywnych konsekwencji podjętej decyzji, a pogorszenie stanu zdrowia psychicznego nastąpiło z opóźnieniem (Dykes K, Slade P and Haywood A. Long term follow-up of emotional experiences after termination of pregnancy: women’s views at menopause. J Reprod Infant Psychol 2011; 29(1): 93-112.).
Wykładowca przypomniał również, że 64% kobiet po aborcji przyznało, iż czuło się do niej zmuszonych przez „okoliczności zewnętrzne”, a aż 83% wskazało, że nie usunęłoby ciąży, gdyby do donoszenia zachęcili ją najbliżsi (Reardon DC. Aborted women, silent no more. Chicago IL: Loyola University Press, 1987, 373 pp.).
Wnioski z wykładu są oczywiste:
Kobiety dokonujące aborcji częściej cierpią z powodu zaburzeń psychicznych oraz popełniają samobójstwa.
Sama aborcja nie zmniejsza ryzyka popełnienia samobójstwa – nawet w przypadku problemowej ciąży.
Dr Paweł Mierzejewski przypomniał, że depresję w ciąży można leczyć, najczęściej bez szkody dla dziecka – a nawet trzeba!
Badania pokazują, że dokonanie aborcji w żaden sposób nie wpływa pozytywnie na zdrowie psychiczne, a wręcz przeciwnie: wykazano związek między zabiciem nienarodzonego dziecka, a zwiększoną częstością występowania: lęku, depresji, stosowania substancji psychoaktywnych, objawów traumy i zaburzeń snu.
Mimo że dane nie pozostawiają złudzeń, a inne wnioski są wręcz nielogiczne, minister Leszczyna i Ministerstwo Zdrowia wręcz zmusza szpitale do zabijania dzieci przed narodzeniem, nakładając olbrzymie kary finansowe, co jeszcze bardziej pogrąża niewydolne szpitale. A więc szkodzi nie tylko dzieciom, nie tylko kobietom w ciąży, ale i wszystkim Polakom, którzy mogą przecież trafić do szpitala, gdzie środki przeznaczono na karę finansową – bo wykonanie aborcji było niewskazane.
Statystyczny Kowalski z problemem zdrowotnym umrze więc na SOR-ze, bo zabraknie środków finansowych na ratowanie go. Ale za to uśmiechnięta Polska pochwali się wzrostem liczby pomordowanych w szpitalach dzieci. Na co pójdą te środki zabrane bezprawnie szpitalom? Możemy się tylko domyślać.
Statystyki: https://statystyka.policja.pl/st/wybrane-statystyki/zamachy-samobojcze https://www.indexmundi.com/ Gissler M., Hemminki E., Lonnqvist J. Suicides after pregrancy in Finland, 1987-94; register linkage study. Fergusson D.M., Horwood J., Boden J.M. Abortion and mental health disorders evidence from a 30-year longitudinal study: The British Journal of Psychiatry (2008) 193, 444-451.
Wczoraj w godzinach wczesno-popołudniowych aborterzy napadli na Publiczny Różaniec o zatrzymanie aborcji. Wydarzenie miało miejsce na ul. Półwiejskiej w Poznaniu, a lewacka agresja wybiła z niewyobrażalną siłą.
Z pewnością pomyśli Pan teraz: jak to możliwe, kto się tak zachowuje? Już odpowiadam. Poznański oddział ŻiR-u regularnie doświadcza ataków ze strony konkretnej grupy zwolenników aborcji. Nieformalna grupa przyjęła nazwę „Kolektyw Pyra”, a w jej skład wchodzą znani w mieście lewaccy awanturnicy. Właściwie za każdym razem próbują przeszkodzić w modlitwach, pikietach antyaborcyjnych, wszelkiego typu zgromadzeniach prolife.
– Czy macie pozwolenie na pokazywanie tych zdjęć??? – rozdarła się wczoraj jedna z aborterek. Inna kładła się na ziemi, wierzgała nogami i krzyczała do megafonu.
Naoczni świadkowie zdarzenia opowiadali mi, że wyglądało to wszystko jak egzorcyzm nad opętanym. Kobieta leżała na ziemi jakby w konwulsjach, a wokół chodzili ludzie z różańcami i zdjęciami dzieci po aborcji…
W całej sprawie najbardziej martwi mnie postawa poznańskiej policji. Od dłuższego czasu funkcjonariusze pozwalają, aby aborcyjni agresorzy nękali naszych wolontariuszy – słownie, a nawet fizycznie. Dochodzi do sytuacji, gdy niszczony jest nasz sprzęt, musimy potem ponosić wydatki, by odkupić banery, stelaże, oddawać do serwisu nagłośnienie. Koordynatorka wielkopolska za każdym razem zgłasza akcję z adnotacją, że wnosi o asystę policji.
Jednak asysta polega głównie na tym, że mundurowi kręcą się wokół i nie reagują na ewidentne łamanie prawa.
Bierność policji wobec środowiska aborcyjnego niestety się nasila. Z pewnością jest to efekt odgórnych instrukcji z rządu…
Jednak nie zatrzymają nas, nie sprawią, że zamkniemy się w domach i zawstydzimy.
Byłam wczoraj wzruszona, gdy usłyszałam, że nawet w rejonach, gdzie w tej chwili mocno pada, Publiczne Różańce o zatrzymanie aborcji i tak się odbyły. Ludzie modlili się m.in. w Częstochowie, gdzie lało jak z cebra. A dziś – jak w każdą trzecią niedzielę miesiąca w samo południe – wybierają się na wrocławski Rynek i nie chcą słyszeć o odwołaniu modlitwy. We Wrocławiu także mocno pada…
– Jeśli to pomoże jakiemuś dziecku (a wierzę, że tak!), to warto poświęcić godzinę swojego komfortu na ratowanie życia – powiedziała wczoraj jedna z wolontariuszek ŻiR-u, stojąc pod parasolem na Placu Biegańskiego w Częstochowie.
Szanowny Panie,
Wobec histerii aborcjonistów, wobec ich przewagi w rządzie, wielkich mediach, instytucjach ponadnarodowych – mamy Prawdę, Dobro, Modlitwę i gotowość do poświęceń.
Mamy też Przyjaciół – takich jak Pan. I wiem, że to wsparcie niesie nas przez wszystkie trudności, aby ratować dzieci przed śmiercią z rąk bezdusznych morderców. Dziękuję Panu, że jesteśmy razem.
PS – Atak w Poznaniu to dla nas dowód, że działamy skutecznie. Wiem, że obrazy z aborcji i wytrwała modlitwa zmieniają niejedno serce. Ufam, że kiedyś nawrócą na obronę życia nawet najbardziej zatwardziałych aborcjonistów.
WSPIERAM
NUMER RACHUNKU BANKOWEGO: 47 1160 2202 0000 0004 7838 2230 NAZWA ODBIORCY: FUNDACJA ŻYCIE I RODZINA TYTUŁEM: DAROWIZNA NA CELE STATUTOWE DLA PRZELEWÓW Z ZAGRANICY: IBAN:PL 47 1160 2202 0000 0004 7838 2230 KOD SWIFT: BIGBPLPW
MOŻNA TEŻ SKORZYSTAĆ Z SYSTEMÓW DO SZYBKICH PRZELEWÓW, BLIKA LUB PŁATNOŚCI KARTAMI POD LINKIEM: https://ratujzycie.pl/wesprzyj/
W świetle kamer, przy blasku fleszy ogłosili, że trzeba mordować więcej dzieci. I że mają wytyczne dla lekarzy i szpitali.
Minister Zdrowia Izabela Leszczyna wraz z Ministrem Sprawiedliwości Adamem Bodnarem i w obecności Premiera Donalda Tuska nakazali przeprowadzać aborcję do 9. miesiąca ciąży włącznie. I to na podstawie JAKIEGOKOLWIEK kwitka od lekarza, że zdrowie matki może być zagrożone.
Ministerstwo Zdrowia znów okazuje się Ministerstwem Zabijania.
Sam premier nie ukrywa: wytyczne o aborcji mają zastąpić ustawę o niekaralności mordowania dzieci, która kilka tygodni temu upadła w Sejmie. Skoro nie udało się zebrać wystarczającej liczby posłów-morderców, koalicja chce obejść proces legislacyjny.
Czy tak postępuje się w demokracji, że ignoruje się większość, a sprzyja radykalnej mniejszości…?
Co konkretnie jest w wytycznych o aborcji? Ich treści nie powstydziliby się najgorsi zbrodniarze z Aborcyjnego Dream Teamu.
Leszczyna żąda, aby zabijać wszystkie dzieci, których matki mają jakiekolwiek problemy zdrowotne. Szczególnie naciska, aby podstawą do aborcji stało się zaświadczenie od psychiatry o złym samopoczuciu psychicznym.
Czy Pan także domyśla się, co tu się dzieje? Stan psychiczny wyjątkowo trudno zweryfikować. Pacjentka może powiedzieć, że ma np. myśli samobójcze i nie da się sprawdzić, czy tak jest faktycznie. Rzeź na papierek od psychiatry już teraz ma miejsce w wielu szpitalach w Polsce.
Wytyczne do aborcji są więc sposobem wywarcia nacisku, aby zabijano dzieci na życzenie.
MZ chce aborcji do końca ciąży. Choć każdy medyk wie, że jeśli kobieta jest w stanie zagrożenia życia, a nosi w swoim łonie dziecko, które jest zdolne do przeżycia poza jej organizmem – np. w inkubatorze – to można sprowokować wcześniejszy poród lub zrobić cesarskie cięcie i uratować dziecko i matkę.
Leszczyna woli jednak, aby w takich przypadkach dziecko było mordowane. Co będzie się działo z dziećmi, które przeżyją aborcję? Będą dobijane lub zostawiane na śmierć na wiele godzin zanim wydadzą ostatnie tchnienie. Horror to mało powiedziane.
Wszyscy lekarze, pielęgniarki, położne, a nawet pracownicy administracyjni ochrony zdrowia – będą zmuszeni przykładać rękę do krwawej rzezi na dzieciach. Przymus nie ominie NIKOGO.
Szanowny Panie,
Potrzeba masowego sprzeciwu wobec mordowania dzieci w aborcji. Przeciw bezprawiu, które zaprowadza rząd Tuska, muszą stanąć wszyscy. Dlatego konieczne jest budzenie sumień. I dlatego działa Fundacja Życie i Rodzina, by ludzie zobaczyli, czym jest aborcja i stawili jej opór – w życiu prywatnym, zawodowym, pracy duszpasterskiej, społecznej, w głosowaniu w wyborach.
Mam zatem do Pana wielką prośbę. Rozpoczynamy drugą serię pokazów filmu dokumentalnego o aborcji „Miało nie żyć”.
Jego zwiastun może Pan zobaczyć tutaj:
W filmie poruszone są wątki, które właśnie teraz muszą trafić do ludzi – fałszowania dokumentacji medycznej, by ukryć morderstwa, losu dzieci, które przeżyją własną aborcję, a następnie skazywane są na śmierć w inny sposób.
Czy może Pan zorganizować pokaz filmu „Miało nie żyć” w swoim miejscu zamieszkania?
Ten najważniejszy w Polsce dokument o aborcji wyświetliliśmy już w kilkuset miejscach w całym kraju i dla Polonii za granicą, w domach kultury, salkach parafialnych, lokalnych kinach. Zarówno na dużych pokazach dla setek osób, jak i na mniejszych – dla lokalnych wspólnot, w mniejszych miejscowościach. Każdy pokaz jest ważny. Każdy pomaga walczyć z aborcją, a ludzie wychodzą poruszeni i rozumieją, że nie wolno zaakceptować tej zbrodni pod żadnym pozorem.
Czy może Pan postarać się o taki pokaz u siebie? Wolontariusze ŻiR-u przyjadą z filmem, odpowiedzą na wszystkie pytania i będą do dyspozycji widzów po zakończeniu emisji. Najczęściej bowiem zapada najpierw głucha cisza, a potem zaczynają się dziesiątki pytań: jak to, co zobaczyliśmy, jest w ogóle możliwe?
Proszę o napisanie maila, że zorganizuje Pan pokaz, w odpowiedzi na niniejszą wiadomość lub wprost napisanie na kontakt@RatujZycie.pl. Ustalimy wówczas wszelkie szczegóły, sprawdzimy datę dostępności filmu w danej miejscowości, przyjmiemy zgłoszenie i wpiszemy pokaz w plan.
Z punktu widzenia technicznego potrzebna jest sala z rzutnikiem i głośnikiem. Trzeba też poinformować o pokazie różne środowiska, które mogą być zainteresowane obejrzeniem filmu.
Czy mogę na Pana liczyć?
Choć wytyczne o aborcji przekazane przez Leszczynę, Bodnara i Tuska to nie jest źródło prawa, będą narzędziem nacisku, by zabijać dzieci. W Polsce obowiązują: Konstytucja, ustawy niesprzeczne z Konstytucją oraz rozporządzenia niesprzeczne z Konstytucją i ustawami. Konferencja prasowa formalnie nie tworzy nowej rzeczywistości.
Dlatego wiem, że lekarze, którzy będą naginać prawo pod wytyczne z MZ, mogą kiedyś ponieść konsekwencje swoich działań, choćby w sądach. Zanim to się jednak stanie, może zginąć wiele dzieci.
PS – Jeśli nie może Pan zorganizować pokazu, proszę o włączenie się w inny sposób: proszę o pomoc w pokryciu kosztów związanych z filmem, jego promocją i pokazami – dane do wsparcia finansowego są pod linkiem: www.RatujZycie.pl/wesprzyj. Z dopiskiem „MIAŁO NIE ŻYĆ”.
WSPIERAM
NUMER RACHUNKU BANKOWEGO: 47 1160 2202 0000 0004 7838 2230 NAZWA ODBIORCY: FUNDACJA ŻYCIE I RODZINA TYTUŁEM: DAROWIZNA NA CELE STATUTOWE DLA PRZELEWÓW Z ZAGRANICY: IBAN:PL 47 1160 2202 0000 0004 7838 2230 KOD SWIFT: BIGBPLPW
MOŻNA TEŻ SKORZYSTAĆ Z SYSTEMÓW DO SZYBKICH PRZELEWÓW, BLIKA LUB PŁATNOŚCI KARTAMI POD LINKIEM: https://ratujzycie.pl/wesprzyj/
„Krwawy cyrograf” Donalda Tuska. Śmiercionośna procedura ważniejsza niż Konstytucja
(Donald Tusk, fot. PAP/Paweł Supernak)
„Rzeczpospolita Polska zapewnia każdemu człowiekowi prawną ochronę życia” – brzmi art. 18 polskiej Konstytucji. Jak się okazuje, w państwie rządzonym przez Donalda Tuska ten zapis ma przestać być respektowany, a lekarze mają ulec aborcyjnemu terrorowi i szaleństwu lewicowych rewolucjonistów.
Po orzeczeniu Trybunału Konstytucyjnego z 2020, aborcja eugeniczna (na podstawie podejrzenia choroby lub wad w rozwoju dziecka) została zakazana i określona jako niezgodna z Konstytucją. Nienawiść wśród proaborcyjnych aktywistów, działaczy i niestety często nierozsądnej młodzieży, która wylała się na ulice polskich miast sprawił, że postulat legalizacji aborcji na życzenie stał się ważną polityczną obietnicą. Jej realizacja może przynieść trwałe korzyści polityczne, z której chce skorzystać niegdyś całujący pierścień papieski Donald Tusk.
Między innymi na tej fali oczekiwania legalizacji śmiercionośnej procedury aborcji szef Platformy Obywatelskiej uzyskał wysokie społeczne poparcie, które pozwoliło mu na nowo stać się premierem rządu. Dziś Tusk niestety zrealizował krwawy cyrograf i wydał wyrok na niewinne dzieci, którym ktoś będzie mógł nie pozwolić się urodzić. Postulaty radykałów ze Strajku Kobiet czy grupy Silnych Razem okazały się ważniejsze niż prawo do życia.
W piątek premier Donald Tusk w towarzystwie ministra sprawiedliwości Adama Bodnara i szefowej resortu zdrowia Izabeli Leszczyny ogłosili swoje nowe, „krwawe wytyczne” dla lekarzy, szpitali i prokuratorów. Mają one umożliwić zabijanie dzieci nienarodzonych, pomimo obowiązującej ochrony prawnej, którą gwarantuje polska ustawa zasadnicza, a także orzeczenie Trybunału Konstytucyjnego z 2020 roku. Mamy zatem do czynienia z procedurą, która nie tylko wprost łamie prawo (działanie w oparciu o zalecenia, a nie zmianę ustawy), ale jednocześnie zachęca do łamania go przez lekarzy, szpitale czy nawet prokuratorów, którzy nie będą wszczynali postępowań za pomoc w aborcji.
„Krwawe wytyczne” Bodnara i Leszczyny, zaaprobowane przez Tuska de facto oznaczają możliwość dokonania aborcji w oparciu o dokument potwierdzający problemy psychiczne matki, wywołane ciążą. Ministrowie wraz z premierem chcą sytuacji, która nie jest „furtką” do wykonania aborcji, a otwarciem na oścież całej „bramy”. Jeśli lekarze, szpitale i prokuratorzy będą kierować się „krwawymi wytycznymi”, będzie to oznaczało pełną dostępność do aborcji na życzenie.
Co więcej, wytyczne Ministerstwa Zdrowia „nie regulują terminu, w jakim możliwe jest przerwanie ciąży”. A zatem psychiatra będzie mógł zdecydować o możliwości wydania wyroku śmierci na nienarodzone dziecko, niezależnie od etapu ciąży. W świetle tych zapisów, aborcja może być dostępna nawet w ósmym czy dziewiątym miesiącu ciąży (sic!).
Jeszcze kilkanaście lat temu Donald Tusk wraz z rodziną pozował do zdjęć na tle domowego ołtarzyka. Wówczas tym obłudnym zdjęciem miał przypodobać się katolickiej części wyborców. Dziś okazuje się bezwzględnym zwolennikiem zabijania dzieci nienarodzonych. Po fiasku podczas głosowania nad liberalizacją przepisów, robi wszystko (akceptując łamanie prawa lub jego obchodzenie), aby zadowolić rewolucyjną frakcję w swojej koalicji i przypodobać się antyklerykalnej grupie szaleńców, którzy na sztandary wzięli sobie postulat odbierania prawa do życia najbardziej bezbronnym istotom.
Dziś nikt już nie podejrzewa Donalda Tuska o religijność i wyznawanie wartości chrześcijańskich. Od lat idzie w parze z rewolucjonistami, globalistami, zwolennikami aborcji i różnej maści lewicowymi radykałami. W zasadzie stał się jednym z nich, stał się ich emanacją. Trzeba jednak pamiętać, że za podpisywanie „krwawych cyrografów” trzeba będzie kiedyś zapłacić, zdać z tego sprawę. Niezależnie od tego czy Donald Tusk ma w sobie jeszcze choćby odrobinę wiary katolickiej czy wartości chrześcijańskich, Sprawiedliwość przyjdzie. Każdy z nas będzie odpowiadał za swoje czyny. Wygląda jednak na to, że Tusk nie zdaje sobie z tego sprawy lub wprost lekceważy.
Grzechem ciężkim – wołającym o pomstę do nieba – jest aborcja. Tusk swoimi decyzjami wraz z kompanami otwiera autostradę do aborcji bez limitu i podania przyczyny, niezależnie od etapu ciąży. Módlmy się zatem o opamiętanie dla klasy rządzącej i porzucenie szaleńczych pomysłów legalizacji zabójstwa nienarodzonych dzieci na życzenie.
W piątek Sejm RP odrzucił projekt ustawy, którego celem była dekryminalizacja aborcji. Tego samego dnia w Sejmie odbył się… aborcyjny dyżur.Liderki zorganizowanej grupy przestępczej handlującej nielegalnymi pigułkami poronnymi zorganizowały w Sejmie aborcyjną infolinię. Na zamieszczonym w mediach społecznościowych nagraniu widać, jak jedna z aborcjonistek z sejmowego korytarza instruuje dzwoniącą pod ich numer kobietę jak wywołać poronienie w domu i zamordować swoje dziecko. To wszystko w sytuacji, gdy pomocnictwo w aborcji i handel pigułkami poronnymi to w świetle prawa przestępstwa. Rząd Donalda Tuska ochrania członków zorganizowanych grup przestępczych. Co więcej, członkowie rządu sami dopuszczają się nielegalnego pomocnictwa i pośrednictwa w handlu tabletkami śmierci! Minister ds. równości Katarzyna Kotula opublikowała w mediach społecznościowych instrukcję jak zamordować własne dziecko za pomocą nielegalnych pigułek poronnych. Nikt jednak nie pociągnie jej do odpowiedzialności karnej, podobnie jak aktywistów aborcyjnych i handlarzy tabletkami śmierci dyżurujących na sejmowym korytarzu. Dlatego musimy walczyć i powstrzymywać ich przed dalszymi zbrodniami.“Robimy aborcję w Sejmie” – pod takim hasłem odbyła się w piątek mordercza akcja członków zorganizowanej grupy przestępczej handlującej tabletkami poronnymi. W trakcie głosowania nad projektem ustawy, którego celem była legalizacja pomocnictwa w aborcji i handlu pigułkami śmierci, aborcjonistki weszły do Sejmu i na korytarzu zorganizowały “aborcyjny dyżur”. Polegał on na odbieraniu telefonów od Polek, które dzwonią na aborcyjną infolinię, aby kupić pigułki i za ich pomocą dokonać domowej aborcji poprzez wywołanie poronienia. Akcja była transmitowana w mediach społecznościowych, m.in. na Facebooku i Instagramie, gdzie aborcyjni bandyci mają ponad 114 000 fanów. Na nagraniach widać, że członkowie aborcyjnej mafii mieli przy sobie sejmowe przepustki wystawione przez Straż Marszałkowską, a więc przebywali legalnie na terenie Sejmu RP i za zgodą jego administracji.
Na umieszczonym w internecie nagraniu wideo widać również, jak jedna z liderek aborcyjnej mafii ubrana w koszulkę z napisem “pomagam w aborcjach” odbiera z Sejmu telefon od kobiety dzwoniącej na ich infolinię. Aborcjonistka instruuje dzwoniącą kobietę jak zażywać pigułki i za ich pomocą doprowadzić do zamordowania dzieckapoprzez poronienie, mówiąc m.in.:
“Na pewno będzie już go widać [płód, czyli dziecko] jak będzie wypadał w trakcie przyjmowania tabletek razem z resztkami nabłonka i macicy czy krwią. Nie da się tego nie zauważyć.”
To wszystko działo się w Sejmie RP i było transmitowane na żywo w internecie w momencie, gdy posłowie głosowali nad projektem ustawy dekryminalizującej aborcję. Projekt został odrzucony, więc pomocnictwo w aborcji i handel pigułkami poronnymi to wciąż przestępstwa. Przestępstwa, za które nikt nie zostanie skazany.
Przez 8 ostatnich lat rząd PiS przyzwalał na działalność zorganizowanych grup przestępczych pośredniczących w handlu nielegalnymi pigułkami poronnymi. Mordercza działalność aborcyjnej mafii urosła dzięki bierności polityków do ogromnych rozmiarów. W rezultacie, każdego roku w Polsce nawet kilkadziesiąt tysięcy dzieci jest mordowanych za pomocą pigułek śmierci. Wraz z dojściem do władzy aborcyjnej koalicji Donalda Tuska sytuacja aborcyjnych bandytów jeszcze bardziej się poprawiła. Rząd Tuska nie tylko akceptuje pigułkowe ludobójstwo, ale również roztacza parasol ochronny nad przestępcami. Co więcej, członkowie rządu Tuska sami dopuszczają się pomocnictwa w aborcji i pośrednictwa w handlu tabletkami śmierci!
W trakcie sejmowej debaty nad projektem ustawy dekryminalizującej aborcji minister ds. równości Katarzyna Kotula opublikowała na swoich profilach w mediach społecznościowych instrukcję dotyczącą wykonywania samodzielnej aborcji w domowych warunkach. Podała numer telefonu i stronę internetową, za pomocą których można zamówić tabletki z dostawą do domu, a także instrukcję dotyczącą przyjmowania i dawkowania pigułek, aby doprowadzić do poronienia i zamordowania dziecka.
Tym zajmuje się minister w rządzie Rzeczpospolitej Polskiej – pomocnictwem w nielegalnych, domowych aborcjach, które skutkują śmiercią dziecka i są poważnym zagrożeniem dla życia i zdrowia kobiety, która samodzielnie wywołuje poród pigułkami hormonalnymi.
W czasie gdy jedne aktywistki aborcyjne dyżurują w Sejmie, inne jeżdżą po Polsce w ramach “aborcyjnego patrolu”. Korzystając z okresu wakacyjnego i urlopów, zorganizowane grupy przestępcze rozstawiają swoje stoiska w ruchliwych miejscach i nagabuja przechodzące Polki, zachęcając do kupowania pigułek i mordowania swoich dzieci. Rozdają również ulotki z numerami telefonu i adresami stron, pod którymi można “na zapas” zamówić tabletki, aby mieć je przy sobie i od razu połknąć, gdy tylko kobieta zajdzie w ciążę.
Tak właśnie wygląda aborcyjna rzeczywistość w Polsce w roku 2024. Aborcyjni przestępcy swobodnie działają w miejscach publicznych, w Sejmie i w mediach. Prowadzi to do kilkudziesięciu tysięcy nielegalnych aborcji rocznie. Oprócz masowej rzezi polskich dzieci to również dewastacja moralna i duchowa naszego narodu. Kilkadziesiąt tysięcy Polek rocznie zostaje morderczyniami własnych dzieci. Z perspektywy duchowej umyślne zabójstwo niewinnego dziecka to ciężki grzech wołający o pomstę do nieba. Jak uczył papież Jan Paweł II: naród, który zabija własne dzieci, jest narodem bez przyszłości. Matki i ojcowie, którzy dopuszczają się mordowania własnych dzieci, doprowadzają do zagłady naszego narodu. Społeczeństwo, w którym tolerowane i akceptowane jest dzieciobójstwo, musi upaść.
Konieczny jest opór i dalsza walka o życie. Walka, która toczy się przede wszystkim o świadomość i sumienia Polaków. Nasza Fundacja w całej Polsce organizuje niezależne kampanie informacyjne oraz publiczne modlitwy różańcowe. Docieramy do tysięcy osób za pomocą plakatów, billboardów, megafonów i furgonetek. Nasi wolontariusze rozmawiają z wieloma ludźmi na ulicach. Dla wielu osób widok prezentowanych przez nas treści to pierwszy w życiu kontakt z prawdą o aborcji. Inni z kolei są już w mniejszym lub większym stopniu zainfekowani aborcyjną propagandą i mentalnością. Niedawno do naszych wolontariuszy na ulicy w Gliwicach podeszła nastolatka i w rozmowie z nami przyznała, że aborcja jest zabójstwem. Jednak chwilę później dodała, że… popiera zabijanie. W trakcie tej samej akcji wywiązała się rozmowa z matką spacerującą ze swoimi dziećmi, która widząc figurkę 10-tygodniowego dziecka rozdawaną przez naszych wolontariuszy powiedziała, że jest to człowiek, ale ona popiera “wybór”, aby takiego maleńkiego człowieka zabić. Podczas akcji w Krakowie do naszych wolontariuszy podeszła dwójka młodych ludzi. Dziewczyna i chłopak jakiś czas przyglądali się naszemu zgromadzeniu zanim do nas podeszli. Przez pół godziny rozmawiali z jednym z wolontariuszy, który z cierpliwością tłumaczył im z czym wiąże się aborcja i jak ona wygląda. Niestety, rozmówcy nie podzielali jego spokoju, gdyż byli bardzo wulgarni. Na sam koniec chłopak rzucił w stronę naszych wolontariuszek życzenie tego, aby zostały zgwałcone. Nie spodziewał się chyba usłyszeć odpowiedzi jednej z wolontariuszek: „a ja ci życzę wszystkiego dobrego”. Organizując kolejne akcje na ulicach naszych miast widzimy, jak wiele jest do zrobienia. Jak wiele pracy, trudu i wysiłku organizacyjnego trzeba włożyć w uświadamianie naszego społeczeństwa i budzenie sumień kolejnych osób. Dlatego cieszy nas poparcie, z którym bez przerwy się spotykamy. Na ulicach regularnie widzimy podniesione kciuki do góry i słyszymy, że ktoś we wszystkim się z nami zgadza. Pewien mężczyzna na ulicy powiedział ostatnio krótko i na temat: “dobrze, że jesteście”. Warto zaznaczyć, że wielu ojców chętnie z nami rozmawia i przyjmuje nasze materiały, broszury, ulotki i naklejki. Ta walka o świadomość naszego społeczeństwa musi trwać dalej. W Polskę ruszyły “aborcyjne patrole”, aby propagować dzieciobójstwo i wmawiać, że “aborcja jest OK”. Aborcyjna propaganda wylewa się z mediów. Rządzący aktywnie wspierają ludobójstwo polskich dzieci. Możemy skutecznie stawić im opór, ale wymaga to konsekwencji w działaniu oraz mobilizacji kolejnych osób do włączania się w organizację ulicznych akcji informacyjnych i publicznych modlitw różańcowych. W najbliższym czasie potrzebujemy ok. 14 000 zł, aby kontynuować te działania i docierać do Polaków w trakcie wakacji. Proszę Pana o przekazanie 50 zł, 100 zł, 200 zł, lub dowolnej innej kwoty, jaka jest dla Pana w obecnej sytuacji możliwa i wsparcie naszych działań budujących świadomość społeczną Polaków na temat zła i okrucieństwa aborcji. Numer konta: 79 1050 1025 1000 0022 9191 4667 Fundacja Pro – Prawo do życia ul. J. I. Kraszewskiego 27/22, 05-800 Pruszków Dla przelewów zagranicznych – Kod BIC Swift: INGBPLPW
Aborcyjni przestępcy cieszą się bezkarnością i swobodą działania, zagwarantowaną przez rząd Donalda Tuska. Dzięki temu infekują sumienia kolejnych ludzi i namawiają do mordowania dzieci. Ratunkiem dla Polski jest publiczne głoszenie prawdy o aborcji. Proszę Pana o wsparcie tych działań. Z wyrazami szacunku
Fundacja Pro – Prawo do życia ul. J. I. Kraszewskiego 27/22, 05-800 Pruszków stronazycia.pl
Szanowny Panie ! 2 dni – tyle czasu potrzeba aborcyjnym kurierom, aby dostarczyć pigułki poronne pod wskazany adres w Polsce. Z publikowanych w internecie reklam i informacji wynika, że członkowie zorganizowanych grup przestępczych tworzą w naszym kraju centrum dystrybucyjne tabletek śmierci. Wcześniej wysyłano je do Polski z zagranicy w liczbie dziesiątek tysięcy rocznie. Zbiega się to w czasie z przyjęciem przez sejmową komisję jednego z pro-aborcyjnych projektów ustaw autorstwa radykalnej lewicy. Projekt ma być głosowany w Sejmie już w przyszłym tygodniu. Jego celem jest formalne zalegalizowanie handlu pigułkami poronnymi oraz namawiania Polek do aborcji za pomocą tych preparatów. Makabryczny biznes śmierci rozkręca się w Polsce na ogromną skalę.
Trzeba zmobilizować społeczeństwo do oporu!
W polskojęzycznych mediach społecznościowych wyświetla się reklama, która zachęca Polki do mordowania swoich dzieci za pomocą pigułek poronnych. Jak napisali aborcjoniści:
“Tylko 2 dni potrzebujemy, żeby dostarczyć Wam przesyłkę [z pigułkami] (…) W Polsce wiemy czym jest stres i panika w oczekiwaniu na paczkę, dlatego nasze kurierki-proabo wzięły ryzyko na siebie i wysyłają z różnych miejsc w kraju (…) Potrzebujesz naszej pomocy? Napisz a w kilka dni będziesz znów szczęśliwa. Opcja szybkiej dostawy jest u nas darmowa”.
O jakim “ryzyku” aborcjonistów mowa? Formalnie handel pigułkami poronnymi oraz zachęcanie kobiet do ich kupowania i przeprowadzania aborcji za ich pomocą to w świetle polskiego prawa przestępstwa. Tyle tylko, że przepisy, na podstawie których można by skazać kogoś za sprzedaż tabletek śmierci lub pomocnictwo w aborcji, są źle skonstruowane i w praktyce od dawna martwe. Poprzedni rząd przyzwalał na działalność zorganizowanych grup przestępczych i handel pigułkami poronnymi, przez co proceder pigułkowej aborcji rozwinął się w Polsce na gigantyczną skalę. Teraz, aborcyjna koalicja Donalda Tuska i lewicy zamierza aktywnie wspierać pigułkowe morderstwa.
Już za 6 dni, w czwartek 11 lipca, Sejm ma zagłosować nad projektem ustawy autorstwa polityków radykalnej lewicy, który przewiduje dekryminalizację aborcji w Polsce. Aktywiści aborcyjni wielokrotnie spotykali się w tej sprawie z członkami rządu i posłami. Cel projektu jest prosty – zniesienie formalnej karalności aborcji oraz pomocnictwa w aborcji, takiego jak namawianie kobiet do dzieciobójstwa i handel pigułkami poronnymi. Chodzi o to, aby zagwarantować aborcjonistom pełną i praktyczną swobodę działania w Polsce.
Wedle szacunków, w ostatnich latach w naszym kraju przeprowadzano kilkadziesiąt tysięcy pigułkowych aborcji rocznie. Dzięki wsparciu aborcyjnej koalicji Tuska, pigułkowe dzieciobójstwo może się rozwinąć jeszcze bardziej. Aborcjoniści od lat po prostu ignorują prawo wiedząc, że nikt nie pociągnie ich do odpowiedzialności. Teraz przechodzą do kolejnego etapu – wysyłają pigułki śmierci z Polski zamiast z zagranicy. Deklarowany czas wysyłki tabletek, które zabijają dziecko i stanowią ogromne zagrożenie dla życia kobiety, to 2 dni. To tyle samo, co dostawa większości zakupów przez internet.
Śmierć i rodzinna tragedia na żądanie – tym właśnie jest pigułkowa aborcja. Pod wpływem propagandy w mediach każdego roku dziesiątki tysięcy Polek mordują swoje dzieci tabletkami. Dlaczego tak się dzieje?
Jednym z głównych powodów są emocjonalne manipulacje, których dopuszczają się aborcyjni aktywiści. Proszę spojrzeć na zacytowaną powyżej reklamę pigułek aborcyjnych, która wyświetla się Polkom w mediach społecznościowych: napisz do nas, zamów pigułki, a “w kilka dni będziesz znów szczęśliwa.” Ciąża = nieszczęście. Dzieciątko w łonie mamy = nieszczęście. W ten sposób Polki są programowane, aby automatycznie reagować na bodźce. Jesteś w ciąży? To źle. Dokonaj aborcji, a znów będziesz szczęśliwa. Szczególnie narażone na tego typu propagandę są młode kobiety i nastoletnie dziewczęta. To właśnie do nich skierowane są tego typu reklamy.
Jest to oczywiście ogromne kłamstwo. Zamordowanie własnego dziecka nikogo nie może uczynić szczęśliwym. Wiedzą o tym kobiety, które często do końca życia cierpią na syndrom poaborcyjny. Wieloletnia depresja, załamania nerwowe, próby samobójcze, rozpad rodziny – to tylko niektóre ze skutków aborcji, które uaktywniają się przez długie lata, jeżeli kobieta nie otrzyma fachowej pomocy (przede wszystkim duchowej i sakramentalnej).
Te kłamstwa aborcjonistów wpisują się w szerszy kontekst rewolucji (anty)kulturowej, której jednym z głównych postulatów jest nienawiść do dzieci i macierzyństwa. Polskojęzyczne media (których wydawcami są najczęściej zachodnie koncerny) coraz częściej publikują materiały, których celem jest obrzydzenie Polakom rodzicielstwa i chęci posiadania dzieci. W kolejnych artykułach prasowych, nagraniach video, reportażach i komentarzach przedstawia się bycie ojcem lub matką jako sprowadzenie na siebie nieszczęścia, a dzieci jako przeszkody w realizacji własnych marzeń, pragnień i potrzeb.
W ten sposób aborcyjna propaganda trafia na podatny grunt społeczny. Dziesiątki tysięcy “klientek” na pigułki poronne to ofiary medialnych manipulacji. Teraz do wsparcia aborcyjnego lobby dołączył rząd Donalda Tuska, który aktywnie wspiera aborcyjny przemysł śmierci. Dlatego konieczna jest organizacja kolejnych, niezależnych kampanii społecznych, w ramach których dotrzemy do Polaków z prawdą o aborcji. Trzeba ukształtować świadomość Polaków, zanim sumienia naszych rodaków zdewastują aborcjoniści.W związku z ofensywą aborcjonistów planujemy organizację kolejnych ulicznych akcji informacyjnych w całej Polsce. Równolegle prowadzimy kampanie billboardowe. Niedawno powiesiliśmy nowe, wielkoformatowe billboardy przy ruchliwych trasach S8 i A4. Pokazują one prawdę o skutkach aborcji oraz ujawniają cele rządu Tuska wobec najmniejszych i najbardziej bezbronnych Polaków w łonach matek. Przykłady takich billboardów może Pan zobaczyć na zdjęciu powyżej.
Proszę Pana o wsparcie tych działań i przekazanie 50 zł, 100 zł, 200 zł, lub dowolnej innej kwoty, jaka jest dla Pana w obecnej sytuacji możliwa. Pana wsparcie pozwoli nam przeprowadzić kolejne akcje billboardowe oraz uliczne kampanie informacyjne na ulicach. Numer konta: 79 1050 1025 1000 0022 9191 4667 Fundacja Pro – Prawo do życia ul. J. I. Kraszewskiego 27/22, 05-800 Pruszków Dla przelewów zagranicznych – Kod BIC Swift: INGBPLPW
Zamów pigułkę i bądź szczęśliwa – taki przekaz masowo rozpowszechniany jest wśród Polek w mediach społecznościowych. Musimy się tym kłamstwom przeciwstawić poprzez głoszenie prawdy o aborcji. Z wyrazami szacunku
Fundacja Pro – Prawo do życia ul. J. I. Kraszewskiego 27/22, 05-800 Pruszków stronazycia.pl
NFZ ukarał Pabianickie Centrum Medyczne 550 tys. zł kary za odmowę wykonania tzw. aborcji. Poinformowała o tym w poniedziałek minister zdrowia Izabela Leszczyna. Szpital w Pabianicach nie zgadza się z karą i zapowiada wystąpienie do sądu przeciwko NFZ.
Minister zdrowia Izabela Leszczyna powiedziała w poniedziałek, że departament kontroli NFZ prowadzi postępowania kontrolne odmów tzw. aborcji, czyli zabijania dzieci nienarodzonych i 13 czerwca zakończył taką procedurę w Pabianickim Centrum Medycznym. Skutkiem kontroli było nałożenie na szpital kary 550 tys. zł.
Pabianickie Centrum Medyczne potwierdziło, że w 2023 r. NFZ prowadził kontrolę na Oddziale Ginekologiczno-Położniczym. Postępowanie dotyczyło realizacji i rozliczania świadczeń udzielonych pacjentce i zakończyło się nałożeniem kary umownej.
Szpital nie zgadza się nie tylko z decyzją NFZ, ale też z ustaleniami kontroli w placówce. Rzecznik prasowa szpitala Patrycja Socha przekazała stanowisko Pabianickiego Centrum Medycznego wobec nałożonej na placówkę kary.
„Pabianickie Centrum Medyczne Sp. z o.o. nie zgadza się z ustaleniami kontroli przeprowadzonej przez NFZ i nałożoną karą w wysokości 550 tys. zł. Szpital nie odmówił pacjentce prawa do wykonania aborcji, wskazał jedynie, że konieczne jest przedłożenie przez pacjentkę ostatecznych wyników diagnostycznych” – czytamy w oświadczeniu.
Według stanowiska spółki „szpital skorzysta z przysługującego mu prawa zgłoszenia, na piśmie, do prezesa NFZ odwołania od wyniku kontroli, tj. zastrzeżeń do treści zawartych w wystąpieniu pokontrolnym”.
Pismo w tej sprawie jest w przygotowaniu. Dalsze kroki spółki zarządzającej placówką zależą od stanowiska prezesa NFZ.
„W przypadku nieuwzględnienia odwołania szpitala od wyniku kontroli przez prezesa NFZ wystąpimy na drogę postępowania sądowego przeciwko Narodowemu Funduszowi Zdrowia wraz ze złożeniem do sądu wniosku umożliwiającego zablokowanie potrącenia kary przez NFZ” – napisała w oświadczeniu Socha.
W Pabianicach zaprzeczają też, żeby w przypadku pacjentki, której dotyczyła kontrola, lekarze powołali się na klauzulę sumienia.
„Zaznaczamy, że żaden z lekarzy Oddziału Ginekologiczno-Położniczego szpitala nie stosował w tym czasie ani nie stosuje obecnie tzw. klauzuli sumienia. Szpital podkreśla, że żadnej pacjentce nie odmówiono hospitalizacji i udzielenia świadczenia gwarantowanego polegającego na terminacji ciąży w uzasadnionych prawnie i medycznie przypadkach” – podkreśliła rzeczniczka szpitala.
W oświadczeniu napisała też, że w sytuacji pacjentki, której prawidłowość udzielonych świadczeń była przedmiotem kontroli NFZ, nie doszło do odmowy udzielenia świadczenia. Szpital podejmował wszelkie działania mające na celu kompleksowe zaopiekowanie się pacjentką, działał z poszanowaniem praw pacjenta i z należytą starannością.
Według minister zdrowia Izabeli Leszczyny w NFZ są jeszcze dwie inne kontrole domniemanej odmowy zabicia dzieci nienarodzonych. – Obawiam się, że tam też nałożenie kary będzie zasadne – grzmiała Leszczyna.
Szefowa resortu zdrowia, pytana o dostępność „zabiegów” zabijania dzieci w łonach matek, zgodnych z obecnym stanem prawnym oświadczyła, że placówki medyczne mają obowiązek tak zorganizować pracę, by przynajmniej jeden z lekarzy mógł wykonać „zabieg”. Wynika to z opublikowanej w Dzienniku Ustaw 15 maja nowelizacji rozporządzenia w sprawie ogólnych warunków umów o udzielanie świadczeń opieki zdrowotnej.
Zgodnie z nowelizacją świadczeniodawca realizujący umowę z Narodowym Funduszem Zdrowia na udzielanie świadczeń w zakresie „położnictwo i ginekologia”, gdy zabicie nienarodzonego dziecka jest dopuszczalne przepisami prawa, jest zobowiązany do wykonywania „świadczeń zakończenia ciąży”.
Zmienione rozporządzenie przewiduje, że „świadczenie” to ma zostać wykonane „w miejscu udzielania świadczeń, niezależnie od powstrzymania się przez lekarza wykonującego zawód u tego świadczeniodawcy od wykonania świadczenia, z powołaniem się na klauzulę sumienia”.
Resort wprowadził również karę umowną, w wysokości do 2 proc. kwoty zobowiązania wynikającego z umowy za każde stwierdzone naruszenie wprowadzanego zobowiązania. W noweli jest też przepis umożliwiający rozwiązanie umowy w części albo w całości, bez zachowania okresu wypowiedzenia w razie naruszenia przez szpital nałożonego obowiązku.
Ksiądz Mirosław Matuszny, którego sąd I instancji skazał za antyaborcyjnego mema, organizuje pielgrzymki w Polsce i za granicą. Podczas gdy prawnicy przygotowują apelację, ksiądz ma pełne ręce roboty, bo sezon na pielgrzymki już się rozpoczął.
Czy w nadchodzące wakacje (lub w dowolnym innym terminie) ma Pan ochotę wybrać się na jedną z takich wypraw?
Ciekawą ofertą jest program lojalnościowy „Apostoł” realizowany przez księdza Matusznego wspólnie z Archidiecezją Lubelską. O szczegółach przeczyta Pan na stronie www.programapostol.pl.
A samą historię księdza podanego do sądu przez aborcjonistkę Katarzynę Kotulę może Pan poznać w wiadomości poniżej, którą wysyłałem w ubiegłym tygodniu.
Sąd skazał kapłana za prawdę o aborcji. Proaborcyjne państwo jawnie i systemowo przystępuje do rozprawy z Kościołem.
Już drugi raz zakończyła się sprawa sądowa założona przez aborcjonistkę Katarzynę Kotulę księdzu Mirosławowi Matusznemu, proboszczowi parafii w podlubelskim Snopkowie. Za pierwszym razem umorzona, po apelacji skierowana ponownie do I instancji, teraz sędzia Wojciech Wolski wydał wyrok zgodny z polityczną linią, jaką prezentuje aborcjonistka. Ksiądz Mirosław został skazany na grzywnę wysokości 3000 złotych, 1000 złotych nawiązki na cel społeczny oraz 300 złotych kosztu procesu. Razem daje to kwotę 4300 złotych. Suma do zapłaty może wzrosnąć, bo sędzia zaznaczył, że jeśli oskarżycielka przedstawi fakturę za zastępstwo procesowe, skazany ksiądz będzie musiał wyłożyć kolejne pieniądze.
Byłem z naszym księdzem na sprawie w sądzie, przed budynkiem organizowaliśmy pikiety poparcia dla niezłomnego kapłana. Zapewniamy też księdzu pomoc prawną i wspieramy na wszelkie możliwe sposoby. Teraz przygotowujemy apelację.
Oto grafika, którą ksiądz podał na Facebooku. Warto zaznaczyć, że nawet nie jest jej autorem.
Czy Pan także ma wrażenie, że nadszedł właśnie czas męczenników? Prześladowania Kościoła i każdego, kto nie daje się lewackiej rewolucji, wchodzą właśnie w decydującą fazę.
Co dalej?
Wraz z prawnikami Fundacji jesteśmy absolutnie zgodni: będziemy ten wyrok apelować.
Proces był niejawny, ale wszyscy tam obecni mówią to samo: wyrok ma się nijak do tego, co działo się na rozprawach. Ma się nijak do tego, jakie zostały złożone dowody i co zeznawał ksiądz oraz sama Kotula.
Chcę w tej chwili oddać głos samemu skazanemu księdzu. Proszę posłuchać, to ważne słowa:
Szanowny Panie,
Ta batalia się nie kończy. Bardzo proszę dalej wspierać księdza Mirosława w modlitwie.
Bardzo proszę także o finansowe wsparcie procesu w kolejnej instancji. Przed nami do zapłacenia kolejne 10 tysięcy złotych.
Czy mogę liczyć na Pana pomoc?
Wpłat można dokonać na konto Fundacji Życie i Rodzina:
47 1160 2202 0000 0004 7838 2230. Kod SWIFT: BIGBPLPW
PS – Państwo ściga duchownych za głoszenie tego, co zgodne z nauczaniem Kościoła. W takich chwilach musimy być solidarni z naszymi kapłanami. Wspierajmy księdza Mirosława, gdy zło atakuje z tak wielką mocą.
WSPIERAM
NUMER RACHUNKU BANKOWEGO: 47 1160 2202 0000 0004 7838 2230 NAZWA ODBIORCY: FUNDACJA ŻYCIE I RODZINA TYTUŁEM: DAROWIZNA NA CELE STATUTOWE DLA PRZELEWÓW Z ZAGRANICY: IBAN:PL 47 1160 2202 0000 0004 7838 2230 KOD SWIFT: BIGBPLPW
MOŻNA TEŻ SKORZYSTAĆ Z SYSTEMÓW DO SZYBKICH PRZELEWÓW, BLIKA LUB PŁATNOŚCI KARTAMI POD LINKIEM: https://ratujzycie.pl/wesprzyj/
Historyczna chwila w Sejmie. Głos pro-life był kilka razy silniejszy niż głos aborcjonistów.
Miałam zaszczyt otwierać debatę na wysłuchaniu publicznym w Komisji Nadzwyczajnej ds. aborcji. Gdy mówiłam, niewielkie grupy aborcjonistek próbowały mi przeszkadzać, żebym się pomyliła lub zgubiła wątek. Czy wyobraża Pan sobie, że wybuchały śmiechem, gdy opisywałam, jak morduje się dzieci zastrzykiem z chlorku potasu prosto w maleńkie serduszka?
Jak można śmiać się z cierpienia dzieci, jak można być tak bezdusznym…
Mimo obrzydliwych reakcji aktywistek aborcyjnych mogę z pewnością powiedzieć: w czwartek Sali Kolumnowej działy się rzeczy wielkie. Trzy razy więcej obrońców życia niż zwolenników aborcji – Armia Pro-Life spisała się na medal.
Byli lekarze, prawnicy, działacze, rodzice dzieci, na których proponowano aborcję, były osoby niepełnosprawne, osoby duchowne, ludzie starzy i młodzi – wszyscy po to, by ratować życie.
Złożyłam do Przewodniczącej trzy wnioski:
– o dołączenie obrońców życia jako strony społecznej do prac Komisji na stałe.
– o zasięgnięcie opinii o (nie)zgodności procedowanych ustaw z Konstytucją RP u co najmniej pięciu autorytetów z dziedziny prawa konstytucyjnego.
– o przedstawienie skutków finansowych wprowadzenia każdej z ustaw – bo życie dziecka jest bezcenne, powinniśmy jednak wiedzieć, jaki cel finansowy przyświeca proaborcyjnym posłom.
Co jeszcze działo się w Sejmie? Straż Marszałkowska traktowała nas gorzej niż innych. Wstrzymywała prolajferów na bramkach, szczegółowo nas rewidowała, próbowała zabierać materiały pro-life, zupełnie ignorując materiały wnoszone przez aborterów.
Komisja odbierała głos pro-lajferom pod byle pretekstem, równocześnie ignorując obelgi, które wylewały się na obrońców życia.
Pomimo tego Armia Pro-Life absolutnie zdominowała posiedzenie Komisji. Widziałam ludzi, którzy pierwszy raz w życiu zabierali głos, a ich wystąpienia były genialne!
Środowiska aborcyjne zobaczyły naszą mobilizację i już po kilku wystąpieniach postanowiły wyjść z posiedzenia. Pokazały też białe kartki – jak białe flagi, symbol poddania się. Aborcyjny Dream Team, który miał być najsilniejszą częścią ruchu aborcyjnego, nie wytrzymał konfrontacji z lekarzami, prawnikami, matkami, ojcami i osobami z niepełnosprawnością. Aborcyjne zbrodniarki uciekły z sali.
Już pod koniec dnia jeden z uczestników wysłuchania patrząc od rana, co sie dzieje i widząc naszą wspólną siłę, powiedział mi na ucho: To chyba tak wyglądało, jak polska husaria rozbijała moskiewskie wojska.
Dochodziło do zabawnych sytuacji, gdy musieliśmy obchodzić cenzurę. Przewodnicząca komisji nie chciała widzieć zdjęć zabitych dzieci, dlatego wydała zakaz wnoszenia jakichkolwiek folderów. Foldery i tak znalazły się na sali. Kilka miłych starszych pań – uczestniczek wysłuchania – zapakowało do toreb po kilka sztuk naszych folderów, wniosły je do Sali Kolumnowej i rozdały. Uśmiechając się do siebie mówiły: pamiętasz? W latach osiemdziesiątych też nosiłyśmy nielegalne druki.
Chcę, aby zobaczył Pan jeszcze dwa ważne wystąpienia. Szymona – młodego mężczyzny z zespołem Downa – i Jego Rodziców. Szymon wiedział, że na komisji posłowie rozmawiają o zabijaniu takich osób jak on. Przyszedł im powiedzieć, że przecież jest szczęśliwy…
Weronika Krawczyk, której bronimy przed lekarzem-aborterem w sądzie w Starogardzie Gdańskim – także przyjechała na wysłuchanie. W swoim genialnym wystąpieniu rozbiła całą aborcyjną narrację. Jak? Zobaczy Pan poniżej.
Szanowny Panie,
Wielka bitwa o życie dzieci nie byłaby możliwa, gdyby nie gigantyczny wysiłek wielu osób, które przyjechały z całej Polski. Niektórzy z nich potrzebowali pomocy finansowej, by pokryć koszty podróży – wspieramy ich dzięki pomocy Przyjaciół Fundacji. Jestem ogromnie wdzięczna każdemu, kto był w Sejmie, ale i tym osobom, które zasilają Fundację finansowo – niejako „od zaplecza”.
Dziękuję.
Walczymy dalej, bo zwolennicy aborcji – choć sromotnie przegrali to posiedzenie – będą dalej naciskać na posłów, by legalizowali ludobójstwo. Już 26 maja komisja ma się zebrać po raz kolejny. Nasz nacisk na polityków musi być większy niż aborcyjna presja.
PS – Jeszcze raz dziękuję za obecność, wpłaty, pamięć w modlitwie. Włączając się w działania pro-life w każdy z tych sposobów robi Pan wielkie rzeczy!
WSPIERAM
NUMER RACHUNKU BANKOWEGO: 47 1160 2202 0000 0004 7838 2230 NAZWA ODBIORCY: FUNDACJA ŻYCIE I RODZINA TYTUŁEM: DAROWIZNA NA CELE STATUTOWE DLA PRZELEWÓW Z ZAGRANICY: IBAN:PL 47 1160 2202 0000 0004 7838 2230 KOD SWIFT: BIGBPLPW
MOŻNA TEŻ SKORZYSTAĆ Z SYSTEMÓW DO SZYBKICH PRZELEWÓW, BLIKA LUB PŁATNOŚCI KARTAMI POD LINKIEM: https://ratujzycie.pl/wesprzyj/
W programie na żywo udawała, że połyka tabletki aborcyjne, w Sejmie podarła zdjęcia z aborcji. Aktywistka Aborcyjnego Dream Teamu nie wytrzymała konfrontacji z prawdą.
Fundacja Życie i Rodzina stawiła się w Sejmie na posiedzeniu Komisji Nadzwyczajnej ds. aborcji (KNPC), aby patrzeć posłom na ręce i pilnować interesu nienarodzonych dzieci. Jeszcze przed rozpoczęciem posiedzenia nasze wolontariuszki rozdały foldery pt. „Aborcja – najgorszy rodzaj ludobójstwa”. Gdy podeszły do aktywistek aborcyjnych, spotkały się z histerią.
Proszę zobaczyć na nagraniu, co się działo:
Szanowny Panie,
W Fundacji wiemy dobrze, że prezentowanie efektów aborcji oburza aborcyjnych lobbystów.
– Od lat zakładają nam procesy za pikiety, podają na Policję i do Prokuratury.
– Próbowali uchwał w samorządach, by doprowadzić do zakazu pokazywania publicznie zdjęć z aborcji.
– Jednej z naszych wolontariuszek Policja weszła wprost do domu i na oczach jej niepełnosprawnej córki przeprowadzała przesłuchanie w sprawie Publicznych Różańców.
– W Raciborzu policjanci ukradli nasz plakat ze stelażem i do dziś nie chcą oddać.
– Proaborcyjni mężczyźni wielokrotnie rzucali się fizycznie na nasze wolontariuszki na ulicy i niszczyli im banery.
Czemu to wszystko robią? Bo aborcja to jedyny biznes, który nie chce pokazywać tego, co sprzedaje.
Bo ludzie widząc aborcję stają się jej przeciwnikami.
Wiele razy słyszałam od ludzi: jestem obrońcą życia, bo widziałem zdjęcie z aborcji. Albo: bronię nienarodzonych dzieci, bo obejrzałem „Niemy krzyk”.
Obecnie w całej Polsce nie tylko prowadzimy pikiety na ulicach, ale i pokazujemy film Miało nie żyć. Ludzie wychodzą w pokazów z płaczem. I tak jak 40 lat temu świadomość społeczną przeorał Niemy krzyk, tak dziś film Miało nie żyćczyni ze wszystkich widzów radykalnych przeciwników mordowania dzieci.
Są też inne powody, dla których pokazujemy zdjęcia z aborcji.
Zapraszam na nagranie, gdzie tłumaczę, o co tu chodzi.
Fundacja Życie i Rodzina broni dzieci – nienarodzonych przed aborcją, a narodzonych przed lobby LGBT. Jesteśmy organizacją non-profit. Działamy dzięki wsparciu finansowemu od ludzi, którzy widzą, że to, co robimy, jest dobre i słuszne.
WSPIERAM
NUMER RACHUNKU BANKOWEGO: 47 1160 2202 0000 0004 7838 2230 NAZWA ODBIORCY: FUNDACJA ŻYCIE I RODZINA TYTUŁEM: DAROWIZNA NA CELE STATUTOWE DLA PRZELEWÓW Z ZAGRANICY: IBAN:PL 47 1160 2202 0000 0004 7838 2230 KOD SWIFT: BIGBPLPW
MOŻNA TEŻ SKORZYSTAĆ Z SYSTEMÓW DO SZYBKICH PRZELEWÓW, BLIKA LUB PŁATNOŚCI KARTAMI POD LINKIEM: https://ratujzycie.pl/wesprzyj/
Stanisław Michalkiewicz „Najwyższy Czas!” • 19 marca 2024 michalkiewicz
Oj, chyba Judenrat „Gazety Wyborczej” będzie musiał dokonać przetasowań w Korpusie Autorytetów Moralnych, bo właśnie rozpoczyna się debata na temat aborcji. Feministry z vaginetu Donalda Tuska uradziły, żeby aborcję zalegalizować; jak któraś dama zechce się wyskrobać, to wystarczy, że zgłosi się do kliniki imienia Króla Heroda, a tam wyskrobią ją dokumentnie i – jeśli dobrze zrozumiałem intencje – chyba nawet za darmo – ale tylko do 12 tygodnia po bzykaniu, a ściślej – tak zwanym „zaskoczeniu”..
Skąd te 12 tygodni – tajemnica to wielka, w związku z czym rozmaici podejrzliwcy twierdzą, że tak nakazały rabiny. Ony podliczają wszystkie spółgłoski w Torze, potem wyciągają z tej sumy pierwiastek kwadratowy, od którego odejmują światową, roczną produkcję parasoli i w ten sposób wychodzi im 12 tygodni. To jest cała straszliwa wiedza, która tradycyjnie nazywa się „kabałą”, a nowocześnie – metodą naukową – ale jak zwał, tak zwał – a ostatnie słowo tak czy owak należy do rabinów, do których z zagadkowych powodów akomodują się wszyscy mądrzy, roztropni i przyzwoici, co to rozpoznają się po zapachu. W ten oto sposób rodzą się tak zwane „standardy”, które następnie przepoczwarzają się w niewzruszone dogmaty postępactwa. Toteż pogląd o decydującym charakterze 12 tygodnia nie tylko nie jest kwestionowany przez autorytety z wiadomego Korpusu, ale i przez tak zwany „świat nauki”, czyli utytułowanych hebesów, od których nie tylko w Collegium Humanum, ale i na uniwersytetach aż się roi.
Kiedyś wdałem się z jednym takim w dyskusję, bo oświadczył, że człowieczeństwa dostępuje się przy urodzeniu. Zapytałem go, czy na minutę przed urodzeniem, mamy już do czynienia z człowiekiem, czy jeszcze ze „zlepkiem komórek” – jak twierdzi moja faworyta, Wielce Czcigodna Joanna Scheuring-Wielgus. Po namyśle zgodził się, że na minutę przed urodzeniem, to już tak, już z człowiekiem. – A na dwie minuty? – zapytałem. Po jeszcze dłuższym namyśle zgodził się, acz niechętnie, również na dwie minuty. A ja wtedy – a na trzy minuty? – I tak doszliśmy aż do początku, bo mój rozmówca, mimo coraz dłuższych namysłów, nie potrafił wskazać żadnego innego momentu. Nawiasem mówiąc, gdybyśmy na przykład mojej faworycie, Wielce Czcigodnej Joannie Scheuring-Wielgus, rozłupali głowę siekierą, to jestem pewien, że poza „zlepkiem komórek” niczego innego byśmy tam nie znaleźli. Skoro tak, to wypływają z tego dwa wnioski.
Po pierwsze – osoby zarejestrowane w Urzędach Stanu Cywilnego nie mają żadnego powodu do nadymania się wobec „zygot”, bo między taką zwyczajną „zygotą”, a zygotą wyrośniętą nie ma żadnej istotnej różnicy. Powiem więcej; zygota wyrośnięta, a zwłaszcza – przerośnięta, stwarza znacznie więcej problemów, niż zygota zwyczajna. Zajmuje więcej miejsca w przestrzeni, robi rozmaite świństwa, nie mówiąc już o głupstwach, jak na przykład – walka z klimatem, w która zygoty zwyczajne się nie angażują, a przede wszystkim – zostawia za sobą ślad węglowy, a często nawet gorszy, bo z domieszką rozmaitych cuchnących gazów. W zwiazku z tym – po drugie – nie ma żadnych przeszkód, by zalegalizować również tak zwaną aborcję opóźnioną, to znaczy – ukręcanie karku osobom już urodzonym, nawet urodzonym dawno. Skoro „kobiety” już nie mogą bez aborcji wytrzymać, to niech każdy inny ma, czego najbardziej chce. Ja na przykład chętnie przeprowadziłbym aborcję opóźnioną pewnej utytułowanej damy, której nazwiska nie wypowiem, bo myślę, że każdy wie o kogo chodzi: „stwór podeszły wiekiem, co kobietą być już przestał, a nigdy nie był człowiekiem…” – jak mówi poeta.
Wróćmy jednak do Judenratu i Korpusu Autorytetów Moralnych. Wydawałoby się, że do tego Korpusu należy pan prof. Adam Strzembosz, bo jak tylko było trzeba, to odwiedzał go jakiś funkcjonariusz Propaganda Abteilung wiadomego Judenratu, a pan profesor ćwierkał zawsze z prawidłowego klucza, dzięki czemu mikrocefale wiedziały, co myślą. Ostatnio jednak coś musiało się zaciąć w tym mechanizmie, bo pan profesor wygłosił płomienną filipikę przeciwko inicjatywie ustawodawczej vaginetu Donalda Tuska w sprawie aborcji. Powiedział, że projekt jest nie tylko niezgodny z konstytucją, ale w dodatku – „sprzeczny z nauką”. Ładny interes! Co na takie dictum powiedzą rabiny? Pal diabli konstytucję, która rabinów pewnie obchodzi tyle, co zeszłoroczny śnieg, ale „nauka”? Od kiedy to kwestionujemy naukowe metody wprowadzone przez „naukę przodującą”, którą tak cenił Ojciec Narodów, Chorąży Pokoju, Józef Stalin? Nie ma co; Judenrat będzie musiał podjąć i to w trybie pilnym, stosowne decyzje i wykluczyć pana prof. Adama Strzembosza z Korpusu Autorytetów Moralnych.
Dodatkowym argumentem może być okoliczność, że pan profesor ześlizguje się na pozycje wstecznictwa, nieudolnie asekurując się nawoływaniem do „kompromisu aborcyjnego” i oczekując na „referendum”. Jak pamiętamy, kompromis aborcyjny polegał na tym, że w dni parzyste aborcja była legalna, a w nieparzyste – nie. Konkretnie chodziło o to, że aborcja była legalna w przypadku „poważnej choroby” dziecka. Nawiasem mówiąc, jest to dodatkowy argument za legalizacją aborcji opóźnionej, bo przecież dzieci zapadają na poważne choroby również po urodzeniu, nie mówiąc już o osobnikach dorosłych, których dotykają rozmaite przypadłości, których leczenie niepotrzebnie pochłania środki, za które zdrowi mogliby przecież i wypić i zakąsić. Być może niedokładnie zrozumiałem pana profesora, ale wydaje mi się, że potępiając wyrok TK, wskazujący, iż konstytucyjna ochrona życia nie jest uzależniona od tego, czy człowiek jest duży, czy mały, zdrowy, czy chory, zostawia sobie furtkę umożliwiającą powrót do wiadomego Korpusu, jak tylko kurz opadnie – ale na razie, Judenrat nie może chyba takich samowolnych wyskoków tolerować. Tym bardziej, że optując za „referendum”, przechodzi z nieubłaganego gruntu postępu na ciemnogrodzkie trzęsawisko „Trzeciej Drogi”.
Nawiasem mówiąc, skoro już referendum, to dlaczego tylko w sprawie aborcji? Dlaczego nie postawić pytania, czy by nie zalegalizować kradzieży? W końcu więcej obywateli kradnie, niż się wyskrobuje, więc rozszerzenie referendum na legalizację kradzieży wychodziłoby naprzeciw przywracaniu, a nawet rozszerzaniu demokracji oraz równości wszystkich 77 płci. Dlaczego tylko skrobiące się „kobiety” mają być uprzywilejowane, a mężczyźni, którzy dokonują ekspropriacji na przykład, by dzięki zdobytym w ten sposób środkom uzyskać una dolce sonrisa de mujer querida, narażają się na to, że będą przez lata jęczeć i szlochać w jakiś lochu, podczas gdy mujer querida nawet jak zaskoczy, to się wyskrobie? To rażąca nierówność wobec prawa, na którą zwracam uwagę Wielce Czcigodnej feministry z vaginetu Donalda Tuska, Katarzyny Kotuli.
Stanisław Michalkiewicz
Stały komentarz Stanisława Michalkiewicza ukazuje się w każdym numerze tygodnika „Najwyższy Czas!”.
Obłąkańcza polityka rządów Morawieckiego i Tuska doprowadziła do wyeliminowania z rynku około pół miliona jednoosobowych działalności gospodarczych. W ich miejsce rząd Tuska chce powołać specjalistów ds. nowego ładu i aborcjonistów.nowe-zawody
Nienawiść przyobleczona w szaty miłości i wierząca głęboko, że jest miłością – oto czym jest socjalizm.
Mirosław Dzielski
================================
Ponad pół miliona firm zniknęło z rynku w 2023 roku – wynika z danych Głównego Urzędu Statystycznego. Na tę sumę składają się zlikwidowane działalności gospodarcze (ok. 230 tysięcy) oraz zawieszone tymczasowo (ok. 350 tysięcy). Wprowadzane w gospodarce przepisy utrudniające funkcjonowanie jednoosobowych firm okazują się ich rzeźnią. Rząd Platformy Obywatelskiej stworzył jednak dla nich alternatywę.
Specjalista od ładu
Międzynarodowa agencja pracy Manpower Group opublikowała właśnie wyniki badań rynku usług HR. Wynika z nich, że zmiana prawa wprowadzana pod pretekstem ochrony klimatu stworzyła na rynku pracy miejsce dla nowych specjalistów. Tych, którzy znają się na zielonym ładzie. „Zielona transformacja będzie miała istotny wpływ na rynek pracy; według szacunków niemal wszystkie kompetencje będą musiały ulec zmianie, by dostosować pracowników do zielonych strategii biznesowych” – wynika z badania ManpowerGroup. – „Pracodawcy będą zobowiązani do jeszcze głębszego wdrażania strategii zrównoważonego rozwoju, co poskutkuje np. poszukiwaniem u pracowników takich cech, jak empatia czy… świadomość społeczna i ekologiczna”. Z analizy ekspertów zatytułowanej „Niedobór talentów” wynika, iż „Dostosowanie firm do zielonej transformacji będzie wymagało od organizacji niemałych zmian. W największym stopniu na nowo zostaną zdefiniowane umiejętności obszaru zrównoważonego rozwoju i środowiska (56 proc.), a także sprzedaży i marketingu (56 proc.)”. Cytowana w analizie ekspert rynku pracy w Manpower Polska Agnieszka Adamiec podkreśla, że „obszar zrównoważonego rozwoju i środowiska był dotychczas rozumiany nie tylko jako wpływ organizacji na środowisko, ale głównie jako zaplanowany, korzystny rozwój samej firmy, zgodny z jej długofalowymi celami biznesowymi. Obecnie, wdrażanie strategii zrównoważonego rozwoju dokonuje się na dużo głębszym poziomie i dotyczy nawet takich kwestii jak życie prywatne pracowników.”
Dwie świadomości
Wynika z tego, że zmieni się cały znany nam dotychczas proces rekrutacji do firm prywatnych. Dotychczas kandydat do pracy w prywatnej firmie musiał się wykazać umiejętnościami niezbędnymi tej firmie, a więc np. produkcją, znajomością technik sprzedaży czy marketingu. Teraz te umiejętności zejdą na dalszy plan, a kandydat do pracy będzie musiał odbyć rozmowę już nie z dyrektorem konkretnej firmy czy rekruterem, ale ze specjalistą ds. nowego ładu. Ten zaś będzie badał jego „kompetencje ekologiczne”. Może zatem podczas rozmowy o pracę paść pytanie o to, w jaki sposób kandydat zamierza dojeżdżać do firmy. Aby uzyskać najwięcej punktów, trzeba będzie odpowiedzieć, że zamierza się… chodzić piechotą albo jeździć na rowerze, a to dlatego, aby spalinowym samochodem nie zatruwać powietrza. Może też paść pytanie o to, jakie menu zamówi sobie kandydat do pracy, jeśli firma w ramach programu integracji zapewni mu posiłek. Wówczas najbardziej premiowana zapewne będzie odpowiedź o daniu ze świerszczy lub innych robali (tfu!).
Drugi obszar, który będzie badał „specjalista ds. nowego ładu” dotyczyć ma „kompetencji społecznych”. To niezdefiniowane pojęcie, jednak znając lewacką nowomowę, można się domyśleć, że chodzi o stosunek do LGBT, zmiany płci, szczepionek na COVID itp. W tej sytuacji kandydat do pracy będzie musiał się wykazać odpowiednim poziomem „empatii” społecznej, aby przejść testy rekrutacyjne. A zatem w drugiej części rozmowy kwalifikacyjnej trzeba się będzie spodziewać pytania np. „dlaczego popierasz prawo do adopcji dzieci przez gejów” itp.
Takie rozwiązanie będzie miało trzy skutki. Pierwszy – komiczny – polegający na tym, że kandydaci do pracy będą się uczyć odpowiedzi na idiotyczne pytania, aby przejść testy, dostać pracę i zyskać źródło zarobkowania, a w rzeczywistości będą myśleć inaczej. Będzie to przypominało egzamin teoretyczny na prawo jazdy – kandydat uczy się na pamięć pytań i odpowiedzi, by tylko zdać.
Efekt drugi to marnotrawstwo talentów. Uzdolnieni muzycy czy inżynierowie zamiast rozwijać swoje umiejętności w dziedzinach potrzebnych, będą się uczyć na specjalistów od Zielonego Ładu i wdrażać wszystkie te idiotyzmy.
Efekt trzeci to dalsze zniszczenie małych firm. Korporacja zatrudniająca na całym świecie tysiące osób może sobie dodatkowo zatrudnić i stu specjalistów od rzeczy niepotrzebnych. Natomiast małe i średnie firmy, liczące każdą złotówkę, nie mogą tego zrobić, bo nie stać ich na kolejny etat (zwłaszcza nieuzasadniony warunkami ekonomicznymi). To zaś oznacza, że małe firmy, nie mogąc sprostać tym wymaganiom, będą upadać.
Absurdalny jest oczywiście sam pomysł zmuszania firm do zatrudniania specjalistów ds. nowego ładu. Jeśli takie stanowisko jest firmie obiektywnie potrzebne, stworzy go ona sama – interwencja państwa jest tutaj niepotrzebna. Jeśli zaś takie stanowisko nie jest potrzebne – interwencja państwa jest szkodliwa.
Aborcjonista
Rząd Donalda Tuska stworzy też nowe miejsca pracy w przemyśle aborcyjnym. Konkretnie w szpitalach. W myśl prawa przygotowanego przez nową minister zdrowia – Izabelę Leszczynę – warunkiem kontraktu szpitala z NFZ będzie to, aby można było na oddziale ginekologiczno-położniczym dokonać aborcji. To zaś stworzy nowe miejsca pracy dla aborcjonistów. Dotychczas, bazując na tzw. klauzuli sumienia, lekarz mógł odmówić przerwania ciąży. Z kolei szpital nie miał prawa zmusić nikogo do przeprowadzenia takiego zabiegu. Musiał zaś wskazać pacjentce inny szpital, w którym „zabieg” zabicia nienarodzonego dziecka zostałby przeprowadzony. Teraz się to zmieniło. Szpital, jeśli będzie chciał kontraktu z NFZ, będzie musiał zagwarantować obecność lekarza-aborcjonisty i możliwość przeprowadzania zabiegów przerywania ciąży. W innym wypadku straci kontrakt.
Smutne perspektywy
To wszystko nakazuje postawić pytanie, jakie będą dalsze kroki rozwoju eurosocjalistycznego prawodawstwa.
Pewnym tropem jest to, co wydarzyło się w miniony piątek w Holandii. Rząd przyjął prawo pozwalające poddać się eutanazji drogą śmierci głodowej osobie, która nie skończyła 60 lat. Dotychczas takie prawo przysługiwało tylko temu, kto przekroczył ten wiek. W zachodniej europie rozwija się bardzo dynamicznie przemysł eutanazyjny, czyli przemysł oferujący usługi zabijania staruszków. A kolejne wpływowe lobbies starają się wymusić na rządach rozszerzenie prawa do eutanazji. Symbolem „postępu” w tej dziedzinie jest prawodawstwo pozwalające sądom krajów europejskich zadecydować o poddaniu kogoś przymusowej eutanazji. To z kolei każe przypuszczać, że następnym krokiem będzie wprowadzenie w szpitalach przymusowego eutanazisty, czyli lekarza, który na życzenie pacjenta (lub na polecenie niezawisłego sądu) gotów jest w każdej chwili przeprowadzić eutanazję. Sankcją za nieprzestrzeganie tego nakazu będzie oczywiście utrata kontraktu z NFZ. Ale i to nie koniec. Spodziewam się również, że wraz z rozwojem psychiatrii w jej lewackim wydaniu, rządy wprowadzą obowiązek zatrudniania przez każdy szpital specjalisty ds. walki z homofobią. Taki specjalista będzie musiał „leczyć” każdego, kto będzie wykazywał homofobiczne objawy. A więc np. tego, kto publicznie się nie zgadza z propagandą LGBT. Żeby było to skuteczne, taki „specjalista” będzie musiał zostać wyposażony w katalog narzędzi prawnych, m.in. możliwość analizowania wypowiedzi każdego potencjalnego homofoba (czyli każdego z nas).
Według Naczelnej Izby Lekarskiej, każdy szpital musi zatrudniać aborcjonistę
W przypadku zagrożenia życia i zdrowia pacjentki nie można się powołać na klauzulę sumienia. Lekarz ma obowiązek przeprowadzić zabieg aborcji, a szpital musi zatrudnić dodatkowego ginekologa, jeśli wszyscy lekarze deklarują korzystanie z klauzuli sumienia – brzmi komentarz Naczelnej Rady Lekarskiej po dzisiejszych zapowiedziach minister zdrowia.
Ministerstwo zdrowia chce zmienić przepisy w ogólnych warunkach umów NFZ z oddziałami ginekologiczno-położniczymi, tak aby szpital nie mógł odmówić wykonania aborcji „zgodnej z przepisami polskiego prawa”, czyli gdy zagrożone jest życie lub zdrowie kobiety, lub też jeśli ciąża powstała w wyniku czynu zabronionego – gwałtu bądź kazirodztwa. – Jeśli mówimy o zagrożeniu życia lub zdrowia kobiety, to lekarz nie może powołać się na tzw. klauzulę sumienia – stwierdziła w środę minister zdrowia Izabela Leszczyna.
Słowa te, zwłaszcza wzmianka o zdrowiu kobiety, oznaczają, że wobec lekarzy stosowany będzie szantaż, ponieważ kategoria zdrowia jest bardzo pojemna i może oznaczać także sferę psychiczną, czyli depresję, nerwicę czy stany lękowe itp.
Minister zdrowia stwierdziła, że „musi jasno i precyzyjnie wynikać z tej umowy, że podmiot leczniczy naprawdę nie ma sumienia”. – To znaczy, że kierownik placówki, która ma taki kontrakt z NFZ, musi zapewnić terminację ciąży, zgodną z polskim prawem, czyli w tych dwóch przypadkach, w swoim szpitalu, na swoim oddziale – powiedziała Izabela Leszczyna.
Minister powołała się przy tym na przepisy art. 39 ustawy o zawodzie lekarza i lekarza dentysty, który mówi, że lekarz może uchylić się od wykonania konkretnej medycznej procedury, ale jednocześnie – zgodnie z art. 30 tejże ustawy – nie wtedy, gdy zagrożone jest zdrowie lub życie pacjenta.
W komentarzu dla KAI rzecznik Naczelnej Rady Lekarskiej stwierdza, że prawo zabrania korzystania z klauzuli sumienia całym oddziałom czy szpitalom. – Klauzula jest prawem lekarza jako jednostki, więc już w tej chwili jest tak, że każdy szpital w Polsce ma obowiązek wykonywać zabiegi aborcji zgodnie z obowiązującym prawem – przekonuje Jakub Kosikowski. Dodaje również, że „te przepisy do tej pory nie były przez Ministerstwo Zdrowia i NFZ respektowane, to znaczy nie wyciągano konsekwencji za łamanie zasad kontraktu”.
– W przypadku zagrożenia życia i zdrowia pacjentki nie można się powołać na klauzulę. Lekarz ma obowiązek przeprowadzić taki zabieg, a szpital zabezpieczyć dostępność do świadczenia. Jeśli mowa o pozostałych dopuszczonych przypadkach – czyli ciąży z czynu zabronionego – szpital ma obowiązek zatrudnić lekarza ginekologa, który będzie świadczył te usługi. Ministerstwo zdrowia po prostu zaczyna przestrzegać przepisów pozostawionych po poprzednikach – skomentował rzecznik Naczelnej Rady Lekarskiej.
Dlatego też, zdaniem NIL, nie można tu mówić o swego rodzaju szantażu finansowym ze strony resortu zdrowia i NFZ pod adresem takich placówek zdrowia, które odmówiłyby wykonania aborcji, powołując się na klauzulę sumienia. – Nie wydaje nam się, by lekarze uznali to za szantaż finansowy. Po prostu szpital musi zatrudnić dodatkowego ginekologa, jeśli wszyscy lekarze deklarują korzystanie z klauzuli. Przypominamy jednak: nie obowiązuje to w przypadku zagrożenia zdrowia i życia – dodał Jakub Kosikowski.
Sąd Rejonowy we Wrocławiu skazał mnie właśnie na zapłatę 10 000 zł za to, że dopuściłem się rzekomego znieważenia lekarza Mariusza Zimmera, byłego prezesa Polskiego Towarzystwa Ginekologów i Położników. Znieważenie to miało polegać na tym, iż za pomocą billboardu zadałem Zimmerowi publiczne pytanie dotyczące aborcji dokonywanych w jego klinice. Sąd stwierdził, że Mariusz Zimmer to „wybitny lekarz ginekolog, nauczyciel akademicki z tytułem profesora”, w związku z czym tak „wybitnej” osobistości nie wolno publicznie zadawać niewygodnych dla niej pytań, bo to podważa jej autorytet. Tak właśnie wygląda w praktyce wolność słowa i wypowiedzi. Cenzura nasila się. Miesiąc temu zostałem skazany za cytowanie wyników badań naukowych na temat homoseksualizmu, teraz usłyszałem wyrok za zadanie pytania w sprawie aborcji. Nie możemy się jednak ugiąć pod tymi naciskami – musimy walczyć dalej o dzieci zagrożone aborcją i przyszłość Polski. Potrzebna jest Pana pomoc.Sprawa dotyczy kampanii billboardowej, jaką nasza Fundacja zorganizowała we Wrocławiu w reakcji na medialne wypowiedzi Mariusza Zimmera, który w tamtym czasie pełnił funkcję prezesa Polskiego Towarzystwa Ginekologów i Położników, a wcześniej kierował kliniką ginekologii wrocławskiego szpitala. Zimmer sugerował w swoich wypowiedziach dla mediów, że zakaz aborcji oznacza odebranie lekarzom możliwości „niesienia pomocy” matkom . W związku z tym, dowiedzieliśmy się, ile aborcji wykonano w klinice Zimmera i zorganizowaliśmy akcję billboardową wywieszając transparenty ukazujące ofiarę aborcji, zdjęcie szpitala i pytanie: „Czy okrutne zabójstwo dziecka to pomoc matce doktorze Zimmer?” Oprócz tego na plakacie znajdowała się informacja: „W klinice kierowanej przez prof. Zimmera w latach 2014-2018 abortowano 118 dzieci. Podczas aborcji dzieci najczęściej umierają na skutek uduszenia.” Liczba aborcji w klinice Zimmera została potwierdzona przez tę placówkę. Faktem jest również to, że dzieci w trakcie szpitalnych aborcji umierają na skutek uduszenia. Aborcję w polskich szpitalach najczęściej przeprowadza się poprzez sztuczne i przedwczesne wywołanie porodu. Dziecko, które rodzi się w ten sposób ma najczęściej niedojrzałe płuca i z tego powodu odczuwa duszność, tak długo jak jeszcze żyje, np. kilka godzin. Takim dzieciom najczęściej nie udziela się żadnej pomocy medycznej. Po prostu czeka się aż zginą z uduszenia, głodu lub wyziębienia . W 2016 roku głośno było o sytuacji w warszawskim Szpitalu św. Rodziny, kiedy to próbowano wykonać taką aborcję na 6 miesięcznym Wiktorku, u którego podejrzewano zespół Downa. Chłopiec urodził się żywy i został odłożony na półkę. Nikt nie udzielił mu żadnej pomocy. Zanim umarł, przez godzinę przeraźliwie płakał. Świadkowie mówili, że tego krzyku nie zapomną do końca życia. Podobny los spotyka dzieci w całej Polsce. Dlatego nasza Fundacja głosi prawdę o aborcji, ostrzega Polaków przed jej skutkami, informuje opinię publiczną o ludziach odpowiedzialnych za ten proceder oraz stawia aborcjonistom publiczne pytania, których celem jest poruszenie sumień i wezwanie do nawrócenia. Sąd uznał jednak, że informowanie o faktach i stawianie pytań to „zniesławienie”. 14 lutego Sąd Rejonowy we Wrocławiu skazał mnie na zapłatę blisko 10 000 zł uznając, iż nasza kampania billboardowa to „pomówienie” Mariusza Zimmera, które „mogło poniżyć pokrzywdzonego w opinii publicznej i narazić go na utratę zaufania potrzebnego do wykonywania zawodu lekarza i nauczyciela akademickiego”. Co istotne, skazujący mnie sędzia nie stwierdził, że treści umieszczone na billboardach były nieprawdziwe. W ogóle nie odniósł się do kwestii prawdziwości lub fałszu naszych twierdzeń. Jedynym argumentem sądu przemawiającym za skazaniem mnie było to, że Mariusz Zimmer to „wybitny lekarz ginekolog, nauczyciel akademicki z tytułem profesora”. W opinii sądu aborcjonista Mariusz Zimmer jest najwyraźniej tak „wybitną” postacią, że nie wolno jej nawet zadawać niewygodnych pytań. Cenzura i zamordyzm zaczynają wkraczać w kolejną fazę, a prześladowania nasilają się. Miesiąc temu zostałem skazany prawomocnym wyrokiem sądu na rok ograniczenia wolności za cytowanie w przestrzeni publicznej wyników badań naukowych na temat powiązań między homoseksualizmem a pedofilią . W ocenie sądów dwóch instancji wyniki badań na ten temat zniesławiają osoby o „orientacji homoseksualnej”, narażając je na poniżenie w oczach opinii publicznej, co może im utrudniać m.in. „działalność edukacyjną” wśród dzieci. Teraz niemal identyczna argumentacja sądu doprowadziła do skazania mnie w sprawie Mariusza Zimmera. Kluczowa jest w tym wszystkim jedna kwestia. Sędziowie nie odnoszą się do prawdziwości głoszonych przez nas tez. Po prostu uznają, że są niewygodne dla danej grupy osób, w związku z czym nie wolno ich głosić. To zwykła cenzura. Prawda na temat relacji między homoseksualizmem a pedofilią utrudnia działalność aktywistom LGBT wśród dzieci, a prawda o aborcji utrudnia aborcjonistom zachęcanie kolejnych kobiet do zabicia własnego dziecka. Warto w tym momencie przypomnieć, że w ubiegłym roku warszawski sąd umorzył postępowanie wobec mężczyzny, który napadł na Jana, kierowcę naszej furgonetki . Gdy Jan stał na światłach, napastnik otworzył drzwi auta i rzucił się na niego. Zaczął szarpać naszego kierowcę i próbował wyrzucić go z szoferki na ulicę. Uderzył go przy tym drzwiami i uszkodził jego telefon. Sąd stwierdził jednak, że napad był czynem o „znikomej szkodliwości społecznej” i umorzył sprawę. Prowadząca sprawę sędzia stwierdziła, że fizyczna agresja wobec naszego kierowcy była po prostu „wyrazem dezaprobaty”wobec działań naszej Fundacji. Napad na naszego wolontariusza = „dopuszczalna krytyka” jego działań. Cytowanie badań naukowych na temat homoseksualizmu = rok ograniczenia wolności. Zadawanie pytań na temat aborcji = 10 000 zł kary. Tak właśnie wyglądają nasilające się prześladowania. Ale nie możemy się przed nimi ugiąć. Ludzie tacy jak Mariusz Zimmer to osoby odpowiedzialne m.in. za szkolenie i edukowanie przyszłych pokoleń lekarzy. Trzy lata temu zarząd Polskiego Towarzystwa Ginekologów i Położników, pod kierownictwem Zimmera, wydał oświadczenie, w którym stwierdzono, że zakaz aborcji z powodu podejrzenia choroby u dziecka to regres medycyny (!) a sama aborcja to „niesienie pomocy” i to jeszcze rzekomo zgodnie z etyką lekarską. Właśnie w takim duchu przekazywana jest wiedza studentom medycyny i młodym lekarzom robiącym specjalizację.
Aborcja jest główną przyczyną śmierci na świecie. Rocznie pochłania dziesiątki milionów ofiar.
Dzieje się tak m.in. dlatego, że umysły personelu medycznego, lekarzy, położnych i pielęgniarek zostały zaczadzone propagandą aborcyjną, wedle której aborcja to „niesienie pomocy”. W Polsce liczba aborcji rośnie z roku na rok – zarówno tej legalnej (która jest dostępna w Polsce de facto na żądanie do końca ciąży) jak i nielegalnej wykonywanej za pomocą pigułek poronnych. Dlatego pomimo prześladowań musimy walczyć o świadomość i sumienia Polaków. W tym celu będziemy organizować kolejne kampanie społeczne oraz publiczne akcje modlitewne w intencji nawrócenia aborcjonistów. Musimy także podjąć walkę o możliwość głoszenia prawdy przed sądami. Wyrok, który zapadł na mnie we Wrocławiu jest nieprawomocny, w związku z czym sprawa będzie dalej się ciągnąć, co oznacza kolejne rozprawy i przesłuchania na drugim końcu Polski. Podobnych procesów mamy obecnie w sumie ok. 130 w całym kraju. Jest to dla nas wielkie wyzwanie logistyczne i finansowe. Na prowadzenie dalszego oporu potrzebujemy w najbliższym czasie ok. 15 000 zł.Proszę Pana o przekazanie 35 zł, 70 zł, 140 zł, lub dowolnej innej kwoty, aby umożliwić nam te działania i nieustanne docieranie do Polaków z ostrzeżeniem przed konsekwencjami aborcji, pomimo prześladowań, które na nas spadają.Numer konta: 79 1050 1025 1000 0022 9191 4667 Fundacja Pro – Prawo do życia ul. J. I. Kraszewskiego 27/22, 05-800 Pruszków Dla przelewów zagranicznych – Kod BIC Swift: INGBPLPW ——————————————- Aborcja to nie „pomoc kobietom”. To okrutne morderstwo na niewinnym dziecku. Z tą prawdą przebijamy się do Polaków dzięki naszym niezależnym kampaniom społecznym. Aborcjoniści i ich sojusznicy robią wszystko, aby nasze działania zablokować. Częścią represji spadających na nas są prześladowania sądowe, mające na celu zastraszenie nas i uniemożliwienie głoszenie prawdy. Chcemy stawić temu opór, do czego potrzebujemy Pana pomocy. Z wyrazami szacunku Fundacja Pro – Prawo do życia ul. J. I. Kraszewskiego 27/22, 05-800 Pruszków stronazycia.pl
Szanowny Panie! Adam, koordynator akcji naszej Fundacji na Śląsku, usłyszał właśnie wyrok skazujący go na 1 700 zł za „zakłócenie spokoju” aborcjonistki Gizeli Jagielskiej poprzez zorganizowanie modlitwy różańcowej pod jej szpitalem w Oleśnicy. Co ważne, sprawa dotyczy akcji, w trakcie której nasza wolontariuszka Kasia została napadnięta przez agresywnego napastnika, a Adam stanął w jej obronie używając gazu. Ostatecznie, Adam usłyszał wyrok, sprawca napadu jest wciąż na wolności i unika odpowiedzialności, a w szpitalu dalej w okrutny sposób wykonuje się aborcje na dzieciach… Gizela Jagielska jest jedną z osób odpowiedzialnych za to, że szpital w Oleśnicy stał się największym centrum aborcyjnym w Polsce, gdzie dzieci abortuje się m.in. poprzez wstrzykiwanie w ich serca trucizny z chlorku potasu lub rozrywa się ich maleńkie ciała na strzępy (tzw. metoda D&E). Nasze akcje, w trakcie których modlimy się i informujemy osoby wchodzące do szpitala, że aborcja jest okrutnym morderstwem na niewinnym dziecku, „zakłóciły spokój” aborcjonistki. A może naruszyły „święty spokój”, czyli poruszyły uśpione i omamione aborcyjną propagandą sumienie? Pomimo prześladowań, musimy kontynuować działania i dalej głosić prawdę o aborcji – zarówno zwykłym Polakom jak i aborcjonistom, aby skruszyć ich zatwardziałe serca. W tym celu organizujemy kolejne akcje informacyjne i modlimy się za nawrócenie tych, którzy odbierają życie zamiast je ratować.We wrześniu nasi wolontariusze zostali zaatakowani podczas modlitwy różańcowej pod szpitalem w Oleśnicy, gdzie dokonuje się najwięcej aborcji w Polsce. Agresywny mężczyzna napadł naszą wolontariuszkę Kasię i zaatakował koordynatora naszej akcji Adama, który stanął w jej obronie. Całe zajście udało się nagrać na naszej kamerze. Sprawą zainteresowała się policja. Tyle tylko, że postępowanie wszczęto… przeciwko Adamowi. Nasz wolontariusz usłyszał zarzut organizacji rzekomo „nielegalnego” zgromadzenia modlitewnego oraz „zakłócenia spokoju” aborcjonistki Gizeli Jagielskiej, która pełniła wtedy dyżur w szpitalu. Jagielskiej przeszkadzała m.in. modlitwa i komunikaty ostrzegające przed skutkami aborcji, które nasi wolontariusze emitowali na ulicy przez megafon. Sąd uznał zarzuty postawione Adamowi za prawdziwe i skazał go na 1 700 zł grzywny i kosztów sądowych. Niemal w tym samym czasie, w ciągu kilku dni, Adam usłyszał jeszcze dwa inne wyroki sądowe za mówienie prawdy o aborcji, skazujące go na kolejny 1 000 zł grzywny i kosztów. Wyroki na Adama zapadały kolejno: 22 stycznia, 1 lutego i 5 lutego. Tak właśnie wygląda codzienność naszej walki o życie. To nieustanne prześladowania – napady, ataki, przesłuchania policyjne i rozprawy sądowe. Nasi wolontariusze są bez przerwy ciągani po komisariatach i salach sądowych. Jak Pan widzi, wyroki potrafią zapadać co kilka dni. Większość spraw wygrywamy bądź są to, jak teraz w przypadku Adama, nieprawomocne wyroki nakazowe, od których się odwołujemy. Oznacza to konieczność stawiennictwa na kolejnych rozprawach. Zapadają jednak kolejne, prawomocne wyroki skazujące nas, na coraz większe grzywny. Tylko w styczniu zostaliśmy zmuszeni do tego, żeby zapłacić ponad 66 000 zł kar za mówienie prawdy o aborcji. Pomimo tego wiemy, że musimy kontynuować naszą walkę. Musimy konsekwentnie głosić prawdę o aborcji i modlić się za nawrócenie aborcjonistów. Wiele osób, zwłaszcza tych uwikłanych w proceder aborcji, reaguje na prawdę agresją, napadami wściekłości i chęcią prześladowania nas. Stąd kolejne napady i procesy sądowe kierowane przeciwko nam. Świadczy to jednak o tym, że sumienia takich osób zostały poruszone. Musimy dalej działać, aby skruszyć mury w ich sercach i doprowadzić do powstrzymania aborcji w Polsce. Dlatego proszę Pana o wsparcie kwotą, która jest dla Pana aktualnie możliwa, kolejnych naszych inicjatyw, takich jak organizacja publicznych modlitw różańcowych pod szpitalami, ulicznych akcji informacyjnych oraz mobilnych kampanii z użyciem furgonetek, dzięki którym dotrzemy do kolejnych osób z prawdą o aborcji. Numer konta: 79 1050 1025 1000 0022 9191 4667 Fundacja Pro – Prawo do życia ul. J. I. Kraszewskiego 27/22, 05-800 Pruszków Dla przelewów zagranicznych – Kod BIC Swift: INGBPLPW ===================================== Wiele osób chciałoby mieć „święty spokój”. Chcą go mieć m.in. aborcjoniści, aby zagłuszać własne sumienia i dalej mordować dzieci. Musimy głosić prawdę o aborcji, aby powstrzymać aborcję i ocalić nasze społeczeństwo. Proszę Pana o wspieranie naszych działań. Z wyrazami szacunku Fundacja Pro – Prawo do życia ul. J. I. Kraszewskiego 27/22, 05-800 Pruszków stronazycia.pl
Szanowny Panie! Członkowie największej w Polsce zorganizowanej grupy przestępczej pośredniczącej w handlu nielegalnymi pigułkami poronnymi spotkali się z Minister Zdrowia Izabelą Leszczyną. Spotkanie dotyczyło m.in. prawnej dekryminalizacji aborcji. Innymi słowy – przestępcy spotkali się z ministrem po to, aby przekonać do zalegalizowania swojej działalności. Wedle relacji medialnych, Minister Zdrowia została do tego pomysłu w pełni przekonana. Cała sprawa ma jednak szerszy kontekst – chodzi o dekryminalizację aborcji w ogóle, w tym usunięcia przestępstwa „pomocnictwa w aborcji” z polskiego kodeksu karnego. Jeśli to się uda, aborcjoniści będą mieli prawnie zagwarantowaną swobodę namawiania i zachęcania kobiet do aborcji oraz unikną jakiejkolwiek odpowiedzialności za pomaganie w aborcjach pigułkowych, handel tabletkami śmierci i namawianie do aborcji chirurgicznej.Pomocnictwo w aborcji, namawianie kobiet do aborcji i handel pigułkami poronnymi to w świetle polskiego prawa przestępstwa. Jednak w ostatnich latach państwo tolerowało szybki i dynamiczny rozwój zorganizowanych grup przestępczych handlujących tabletkami śmierci. Dziesiątki tysięcy nielegalnych aborcji rocznie, milionowe zasięgi reklam pigułek poronnych w internecie wśród młodych dziewcząt, tysiące makabrycznych opisów aborcji pigułkowych na forach dyskusyjnych – to wszystko przez 8 ostatnich lat nie przekonało rządzących do tego, aby powstrzymać działalność aborcjonistów. Jak otwarcie przyznał w ubiegłym roku Jarosław Kaczyński: „niemalże na każdym rogu w Warszawie i w wielu różnych miejscach można to [pigułki poronne] załatwić, nikt tego nie zwalcza.” W ciągu 7 lat działalności aborcyjnej mafii w Polsce zapadł tylko jeden, niezwykle łagodny i nieprawomocny wyrok dla jednej z liderek tego środowiska – 8 miesięcy prac społecznych. Przepis umożliwiający ściganie aborcjonistów jest praktycznie martwy i nieużywany. Ale jest on jednak obecny w polskim prawie i gdyby tylko była ku temu wola polityczna można by go użyć i z jego pomocą postawić członków aborcyjnej mafii przed sądem i skutecznie ścigać pigułkowych przestępców. Aktywiści aborcyjni liczą na to, że nowy rząd Donalda Tuska usunie ten przepis, co doprowadzi do prawnej dekryminalizacji aborcji w Polsce. W tym celu kilka dni temu spotkali się z Minister Zdrowia Izabelą Leszczyną. Jak napisali członkowie aborcyjnej mafii na swojej stronie: „wydaje nam się, że zarówno ministra zdrowia Izabela Leszczyna jak i Monika Wielichowska Wicemarszałek Sejmu RP na koniec spotkania były do dekryminalizacji aborcji w pełni przekonane. Cieszy nas to. Sprawa ma szerszy kontekst niż tylko handel nielegalnymi pigułkami poronnymi. Całkowita dekryminalizacja aborcji i pomocnictwa w tym procederze ma również wpływ na przymuszanie kobiet do aborcji w szpitalach. W wielu szpitalach na terenie całej Polski dokonuje się aborcji. Wiele z tych aborcji to aborcje de facto na żądanie, przeprowadzane na podstawie formalnej przesłanki rzekomego zagrożenia „zdrowia psychicznego”. Jednak do wielu aborcji Polki są po prostu przymuszane przez lekarzy-ginekologów, którzy używając swojego autorytetu medycznego wywierają wpływ na pacjentki, aby zachęcić je do aborcji i uniknąć ponoszenia odpowiedzialności za leczenie pacjentki oraz jej dziecka. Lekarzowi, którego umysł zakażony jest mentalnością aborcyjną, wystarczy wstępna diagnoza podejrzenia choroby u dziecka, aby zacząć wmawiać kobiecie, że w takim przypadku aborcja to jedyne wyjście. Wiele kobiet ulega tym namowom pod wpływem zaufania do lekarzy i ich rzekomych kompetencji medycznych. W naszej Fundacji mamy wiele świadectw kobiet stanowczo i agresywnie namawianych przez lekarzy do aborcji. Ich diagnozy okazywały się całkowicie błędne, a dzieci rodziły się zdrowe. Działo się tak dlatego, że ich mamy wiedziały czym jest aborcja i nie uległy emocjonalnemu szantażowi. Wobec niezwykle intensywnej propagandy wielu Polaków nie zna jednak prawdy o aborcji. Jeśli dojdzie do prawnej dekryminalizacji aborcji i pomocnictwa w niej, namawianie i przymuszanie do aborcji stanie się jeszcze bardziej nachalne. Wiele Polek da się oszukać. Dlatego musimy działać. W całej Polsce prowadzimy niezależne akcje informacyjne, w ramach których docieramy do społeczeństwa z informacją, że aborcja to okrutne morderstwo na niewinnym dziecku. Ta prawda ratuje życie dzieci oraz pozwala ocalić rodziców przed zostaniem mordercami własnych dzieci. Musimy kontynuować te działania. Aktywiści aborcyjni i przestępcy handlujący nielegalnymi tabletkami poronnymi współpracują z nowym rządem Donalda Tuska, aby jeszcze bardziej upowszechnić dzieciobójstwo w Polsce. Mają do dyspozycji ogromne budżety i wsparcie polityków na najwyższych szczeblach władzy. Nie oznacza to jednak, że odniosą sukces i wprowadzą swoje mordercze plany w życie. Do zwycięstwa zła potrzeba tylko tego, aby ludzie dobrzy nic nie robili. Wiele zależy od nas. Możemy się temu wszystkiemu przeciwstawić. Mobilizacja wszystkich osób świadomych sytuacji umożliwi stawienie oporu aborcyjnej ofensywie na Polskę. Nasze akcje kształtują świadomość i aktywują kolejne osoby do działania, dzięki czemu do społeczeństwa przebija się prawda o aborcji, która ratuje dzieci i ich rodziny. Proszę Pana o wsparcie tych działań kwotą, jaka jest dla Pana obecnie możliwa. Nasze akcje i kampanie odbywają się wyłącznie dzięki stałemu i regularnemu wsparciu darczyńców. Razem możemy stawić skuteczny opór aborcjonistom.
Numer konta: 79 1050 1025 1000 0022 9191 4667 Fundacja Pro – Prawo do życia ul. J. I. Kraszewskiego 27/22, 05-800 Pruszków Dla przelewów zagranicznych – Kod BIC Swift: INGBPLPW