Gaśnica z dedykacją Grzegorza Brauna trafiła na licytację. To jeden z mniej oczywistych efektów „interwencji gaśnicowej” posła w Sejmie.
Przypomnijmy, że w ubiegły wtorek poseł Konfederacji Grzegorz Braun zgasił gaśnicą proszkową uroczyście zapalone w Sejmie RP świece chanukowe. Niemal natychmiast wylała się na niego fala potępienia, także ze strony frontmenów Konfederacji 2.0 – w tym Krzysztofa Bosaka, Sławomira Mentzena i Przemysława Wiplera.
Mimo że narracja Konfederacji dopiero po niemal tygodniu ulega lekkiej korekcie, to wśród opinii publicznej nie brakowało ciepłego przyjęcia tej akcji już wcześniej. Jednym z przejawów poparcia dla gestu Brauna były liczne wpłaty na tworzone dla niego zbiórki – w obliczu kar finansowych nałożonych przez Prezydium Sejmu.
Specjalnie z myślą o osobach „stojących murem” za Grzegorzem Braunem stworzyliśmy wyjątkową koszulkę. Znajdująca się na niej grafika przedstawia gaśnicę oraz charakterystyczny żydowski świecznik – jak łatwo się domyślić nadruk nawiązuje do sytuacji, kiedy to poseł Braun postanowił sprzeciwić się odprawianiu obrządków chanukowych w polskim Sejmie. Grzegorz Braun słusznie stwierdził, że nie może być miejsca na akty rasistowskiego, plemiennego, dzikiego, talmudycznego kultu na terenie sejmu Rzeczpospolitej Polskiej. Panu Braunowi niesłusznie zarzucono dyskryminację, tymczasem sytuacja była zupełnie odwrotna – poseł swoim zachowaniem powstrzymał odprawianie obrządku należącego do religii nacechowanej satanistycznymi i rasistowskimi założeniami. Talmud bowiem daje jasno do zrozumienia, że żydzi mają prawo wykorzystywać gojów (nie-żydów) i traktować ich jak kogoś gorszego!
W jednej z najnowszych rozmów ze Stanisławem Michalkiewiczem Tomasz Sommer poruszył temat „interwencji gaśnicowej” posła Grzegorza Brauna. Wskazał, że ujawniło się przy tej okazji wielu Brutusów.
Sommer wskazał, że okładka nowego numeru „Najwyższego Czas-u” dotyczy „brutalnego ataku na idy marcowe, “żymiańskie” święto, które miało miejsce” w Sejmie. – Idy marcowe są nieodmiennie związane z postacią Brutusa – dodał.
– Idy marcowe to dopiero będą na Wielkanoc, a teraz są gnidy grudniowe. Na naszych oczach kształtuje się nowa świecka tradycja – wskazał Michalkiewicz.
– Tychże Brutusów ujawnił się natychmiast legion – ocenił redaktor naczelny „Najwyższego CZAS!”-u. – Jeden Brutus się wahał, ale w końcu i on tam pod ciśnieniem puścił farbę – zauważył Michalkiewicz.
– Jak tutaj starsi i mądrzejsi tupnęli nogą, to każdy z tej zgrai Brutusów zrozumiał mores – dodał publicysta. – Szczególnie dużo tych Brutusów się objawiło w Konfederacji – ocenił Sommer.
– Z wyjątkową gorliwością takim Brutusem jest poseł Przemysław Wipler, który powiedział tak: ja się wstrzymałem nad zawieszeniem posła Brauna, bo chciałem go od razu wyrzucić – przypomniał.
– Widać, jakie moralne katiusze przeżywał Pan poseł Wipler. Jestem pewien, że starsi i mądrzejsi tę wypowiedź odnotują i jak będzie nowe rozdanie kart, to poseł Wipler z całą pewnością zostanie naszą duszeńką – ironizował Michalkiewicz.
– Mało tego, bo np. poseł Krzysztof Bosak odcinał się pięć razy, zapierał się, tak jak opisane to było w Biblii – wtrącił Sommer. – Zaparł się po dziesięciokroć – dodał Michalkiewicz.
– Nic mu to nie pomogło, jak został wydany wyrok przed odpowiednie gremium, nomina sunt odiosa… to gdyby nawet poseł Bosak wydarł sobie serce z piersi, to nic mu nie pomoże – wskazał publicysta.
– Dzięki haniebnemu czynowi paskudnika, antysemitnika posła Brauna przekonaliśmy się, że Sejm się składa z 456 szabesgojów i nie możemy na nich liczyć, zwłaszcza w sytuacji konfliktowej np. z ustawą 447. Oni przejdą na tamtą stronę i jeszcze będą wszystkich sztorcowali, tych, co nie przejdą. Odsądzą od czci i wiary – mówił Michalkiewicz.
– Maski opadły – ocenił. – Ale jak będą kazali, to maski natychmiast założą – skwitował Sommer.
– Brutusi się chyba dosyć dynamicznie rozjeżdżają ze swoim elektoratem – wskazał.
– Ja mówię, bom smutny i sam pełen winy, też jestem rozczarowany. Kibicowałem Konfederacji podczas kampanii wyborczej, ale widzę, że jeszcze się kampania nie skończyła, a oni już zaczęli robić głupstwa, a teraz brną w jedno po drugim. Tak, że jestem rozczarowany – skwitował Michalkiewicz.
„Precz z antysemityzmem” – takim okrzykami przerywano konferencję prasową Grzegorza Brauna w jego okręgu wyborczym. Polityk poinformował o tym, że zostaje wyrzucony z własnego biura poselskiego.
Grzegorz Braun podczas konferencji prasowej zaprosił wszystkich chętnych na spotkanie otwarte w jego biurze poselskim.
– Będzie to być może jedno z ostatnich spotkań w tym biurze poselskim, ponieważ gospodarz tego budynku wypowiada nam lokal – powiedział prezes Konfederacji Korony Polskiej.
Polityk zaznaczył, że do lokalu zaprosił go jeszcze poprzedni prezydent Rzeszowa, ale „teraz inna jest polityka miasta, inna jest polityka państwa i w związku z tym będziemy musieli szukać sobie innego miejsca na mapie”.
Przypomnijmy, że Rada Miasta Rzeszowa oraz prezydent Rzeszowa w mocnych słowach potępili Brauna za incydent gaśnicowy.
„My, przedstawiciele wszystkich klubów radnych Rady Miasta Rzeszowa oraz Prezydent Miasta Rzeszowa wraz całą administracją samorządową miasta, kategorycznie potępiamy wczorajsze zachowanie w Sejmie, posła Grzegorza Brauna. To haniebne i niedopuszczalne zachowanie człowieka, który do Sejmu dostał się głosami mieszkańców Podkarpacia, w tym rzeszowian, a historię naszego miasta potraktował cynicznie i bezrefleksyjnie” – mogliśmy przeczytać w oświadczeniu.
Braun jednak najwyraźniej zupełnie nie zamierza się kajać, ani przepraszać za to, co zrobił. Konferencja prasowa, w której brał udział, zwołana została pod hasłem „Tu jest Polska, a nie Polin”.
– Tu jest Polska na razie jeszcze. Najjaśniejsza Rzeczpospolita Polska. Miasto Rzeszów – dawniej województwo lwowskie, a dziś województwo podkarpackie. A tymczasem na szczeblu centralnym władzy Rzeczypospolitej Polskiej ujawniła nam się nowa wielka koalicja chanukowa – twierdzi Braun.
– Wydarzenia ostatnich dni pokazały, że są kwestie w których między stronami sporu, na pozór czasem bardzo zaciekłego sporu, PiS i PO z przystawkami, w kwestiach kardynalnych tego sporu nie ma – powiedział polityk.
Stanisław Michalkiewicz• tygodnik „Goniec” (Toronto) • 17 grudnia 2023 michalkiewicz
Ajajajajajajaj! Teraz dopiero rozpocznie się klangor! Nie tylko wszystkie organizacje żydowskie na świecie, a zwłaszcza w Ameryce, ale także żydofile ze wszystkich miłujących pokój krajów połączą się (żydofile wszystkich krajów łączcie się!) w rozpamiętywaniu, oburzaniu się i piętnowaniu nieubłaganym palcem świętokradztwa, jakiego dopuścił się poseł Grzegorz Braun, przy pomocy gaśnicy, zdaje się – proszkowej – gasząc chanukową świecę, jaka została zapalona na ustawionej w Sejmie menorze – jeszcze nie wiemy, czy z okazji expose Donalda Tuska, który przedstawił Sejmowi swój vaginet i opowiedział ogólnie, jak będzie nam przychylał nieba („będę dążył do dobra powszechnego” – deklarował premier Mateusz Bigda w książce Juliusza Kadena-Bandrowskiego pod tym właśnie tytułem), czy z uwagi na pilne obserwowanie żydowskich świąt przez panów prezydentów i Sejm, nazywany z tego powodu „Knesejmem”.
Co się stanie teraz ze sprawcą tego świętokradztwa – tego też jeszcze nie wiemy, bo na razie pan marszałek Hołownia, który od czasu dwukrotnego nowicjatu w zakonie przewielebnych ojców Dominikanów, co to – podobnie jak inni przedstawiciele postępowego duchowieństwa – bez „judaizmu” nie mogą niczego zrozumieć, a już zwłaszcza – własnej religii – na sprawy żydowskie jest uczulony szczególnie, specjalnie teraz, bo i on wie i my wiemy, że w przeciwnym razie Judenrat „Gazety Wyborczej” zrobiłby z niego marmoladę – zawiadomił prokuraturę, której pewnie zaprzysiężony 13 grudnia na ministra sprawiedliwości pan Adam Bodnar surowo przykaże, by wystąpiła o cofnięcie posłowi Braunowi immunitetu, no a potem, niezawisły sąd, który powinność swej służby pod nową władzą z pewnością zrozumie, skaże go na jakąś surową karę – albo pan minister Bodnar i bez tego – ulegając atawistycznemu imperatywowi kategorycznemu – własnoręcznie urieza mu szyję – również za wszystkie bluźnierstwa, jakich dopuścił się był przeciw Ukrainie.
Ale to pieśń przyszłości, bo na razie winowajca został „wykluczony” z obrad i być może pan marszałek Hołownia znowu każe mu następnego dnia przyjść z rodzicami – jak to było za czasów Pani Kierowniczki Sejmu Elżbiety Witek, która trzymała sejmową freblówkę mocną ręką.
Ciekawe, kto postawił tę menorę w Sejmie i dlaczego. Za komuny jej nie było, a i potem też nie – aż dopiero pan prezydent Lech Kaczyński zapoczątkował nową, świecką tradycję zapalania chanukowych świeczek w Pałacu – nomen omen – Namiestnikowskim, gdzie mieszkał. Po nim tradycję kontynuował prezydent Komorowski, a po nim kontynuuje ją pan prezydent Duda, więc już na tym przykładzie widać, że przynajmniej w kwestii żydowskiej żadnych podziałów wśród Naszych Umiłowanych przywódców nie ma. Jakże zresztą miałyby jakieś być, skoro teraz jest rozkaz, by Żydów nosić na rękach, nawet jeżeli właśnie przeprowadzają operację ostatecznego rozwiązywania kwestii palestyńskiej? Toteż wszyscy, z Naszym Najważniejszym Sojusznikiem, na wyścigi się im podlizują, również z obawy, by nie padło na nich podejrzenie, że ulegają myślozbrodni, której nawet nie ośmielę się nazwać, ale każdy przecież wie, że gorsza jest od śmierci.
Czekając tedy na sąd zagniewanego ludu, który – kto wie? – może nakaże umieścić świętokradcę w dole z wapnem – oczywiście po uprzednim zagazowaniu – bo surowe – ale humanitarne – nakazy praworządności taką właśnie kolejność przewidują – odnotujmy wydarzenia związane z podmianką na scenie politycznej naszego bantustanu. Jak wiemy, po marcowym spotkaniu prezydenta Józia Bidena z niemieckim kanclerzem Olafem Scholzem, Niemcy, już bez ogladania się na żadne pozory, przyspieszają budowę IV Rzeszy. W tej sytuacji muszą najpierw zrobić porządek w poszczególnych bantustanach, bo – jak to widać na przykładzie Węgier, gdzie tamtejszy premier Wiktor Orban sypie piasek w szprychy rozpędzonego parowozu dziejów – inaczej wszystko się przeciągnie.
I kto wie, czy nie trzeba będzie realizować planu B, to znaczy – mozolnie budować IV Rzeszę przy pomocy orzeczeń luksemburskiego trybunału, gdzie tamtejsi przebierańcy wprawdzie się uwijają, ale wszystko ciągnie się i ciągnie. Toteż, zgodnie ze spiżową uwagą klasyka demokracji Józefa Stalina, przygotowano dla polskich suwerenów prawidłową alternatywę: po jednej stronie lider w osobie pana Mateusza Morawieckiego, odnotowanego w charakterze tajnego współpacownika STASI o pseudonimach „Jakub” i „Student”, a po drugiej – Donalda Tuska, któremu też przypisują tajną współpracę ze STASI, tylko z użyciem pseudonimu „Oskar”. Jak widzimy, alternatywa była przygotowana prawidłowo, bo bez względu na to, kto wygrałby wybory, są one wygrane.
Tedy 11 grudnia pan Morawiecki wygłosił exposé swojego tymczasowego rządu, który nie uzyskał votum zaufania i przepadł, a 248 posłów „koalicji 15 października” w tej sytuacji zgłosiło kandydaturę Donalda Tuska na premiera i ją pomyślnie przegłosowało. Tedy pan prezydent Duda namówił się z Donaldem Tuskiem, że 13 grudnia o godzinie bodajże 9 rano, zakrzywoprzysięgnie cały rząd, który od tej chwili obejmie władzę. Jak długo będzie się nią cieszył – tego jeszcze do końca nie wiemy, bo Sąd Najwyższy, który ma podjąć decyzję w sprawie uznania ważności, bądź nieważności wyborów 15 października, jeszcze jej nie podjął, ale do 13 stycznia musi to zrobić. Pan prezydent podał mu pomocną dłoń w postaci rozporządzenia zmieniającego regulamin SN, w myśl którego do podjęcia uchwały wymagana jest – nie tak, jak to było przedtem: większość kwalifikowana 2/3 głosów przy obecności co najmniej 2/3 sędziów – tylko większość zwyczajna, przy obecności tylko połowy sędziów. Czy niezawiśli sędziowie uchwycą się tej pomocnej dłoni pana prezydenta, czy stchórzą – tego nie wiemy – ale jak stchórzą, to marny ich los, bo Donald Tusk i rozwścieczona na punkcie praworządności Wielce Czcigodna Kamila Gasiuk-Pichowicz, już teraz się odgrażają, że będą ich dusić gołymi rękami.
Dopóki nie padnie salwa, humory wszystkim dopisują i Donald Tusk 12 grudnia przedstawił w Sejmie exposé, a którym ogólnie poinformował, jak będzie przychylał nam nieba. Mianowicie pojedzie do Brukseli i przywiezie „miliardy”, ale to jeszcze nic w porównaniu z buńczuczną deklaracją, że w Unii Europejskiej „nikt go nie ogra”, to znaczy – nie wydyma. Ale komu by się chciało go tam dymać, skoro wszyscy wiedzą, że to niepotrzebne, że podpisze, co tam tylko będzie trzeba i bez dymania? A skoro już o tym mowa, to dymanie oczywiście będzie, ale dopiero w karnawale, bo właśnie Europejski Trybunał Praw Człowieków orzekł, że odmawianie przez Polskę sodomczykom i gomorytkom rejestrowania „związków partnerskich”, czyli umów o wzajemne świadczenie sobie usług seksualnych albo w postaci dymania w popielnik, albo w postaci mlaskania po klitorisie, jest karygodnym złamaniem praw człowieków. Tedy w karnawale spodziewamy się wysypu hucznych wesel, bo jestem pewien, że Wielce Czcigodna Katarzyna Kotula, która w vaginecie premiera Tuska będzie ministrem do spraw Równości (małych naciągamy, dużych obcinamy, grubych uciskamy, a chudych nadymamy) w podskokach to złamanie zagipsuje.
Stały komentarz Stanisława Michalkiewicza ukazuje się w każdym numerze tygodnika „Goniec” (Toronto, Kanada).
W jednym z najnowszych komentarzy Stanisław Michalkiewicz odniósł się do „incydentu gaśnicowego” z udziałem posła Grzegorza Brauna. Wskazał, że rozczarowała go reakcja Konfederacji.
Michalkiewicz przypomniał, że Braun „wziął gaśnicę proszkową i zgasił świece chanukowe w Sejmie”. Dodał, iż „poseł Braun pogasił te świeczki, a zaatakowała go jakaś pani, jak lwica, jak Judyta Holofernesa, na szczęście nie urezała mu głowy, ale niewiele brakowało”.
– Cały Sejm zawrzał oburzeniem. Pan Hołownia mało nie splamił fotela marszałkowskiego. Cały Sejm potępił posła Brauna, łącznie z Panem Sławomirem Mentzenem z Konfederacji – podkreślił Michalkiewicz.
– Ta sama zgraja, która tak w podskokach potępiła posła Grzegorza Brauna, kilka tygodni wcześniej, a nawet kilka dni wcześniej, pyskowała na temat konieczności przestrzegania zasad konstytucyjnych, a zwłaszcza zasady rozdziału kościoła od państwa – przypomniał.
Jak mówił, ta zasada „dotyczy nie tylko Kościoła katolickiego, ale wszystkich innych wyznań prawnie uznanych przez państwo, również judaizmu”.
Dodał, że „Sejm to jest gmach publiczny i albo obowiązuje zasada rozdziału kościoła od państwa, a to by oznaczało, że w gmachu publiczny żadnych nabożeństw nie wolno odprawować albo robimy jakieś wyjątki”.
W ocenie publicysty Braun „wykazał przywiązanie do konstytucyjnej zasady rozdziału kościoła od państwa, w stopniu heroicznym”.
– Ten czyn posła Brauna, to jest rodzaj felix culpa, czyli błogosławionej winy, bo dzięki temu czynowi okazało się, że w Sejmie nie ma żadnych podziałów (…), w kwestii żydowskiej nie ma żadnych podziałów, wszyscy ćwierkają z tego samego klucza – wskazał.
– Konfederacja bardzo mnie rozczarowała, widać wyraźnie, że zapoczątkowany przez Wcz. posła Wiplera marsz ku centrum już się bardzo na lewo przesunął, tam już marsz ku lewicy zapowiadają – ocenił.
– Widać, że w kwestii żydowskiej jest porozumienie ponad podziałami i jednomyślność – skwitował Michalkiewicz.
Nie milkną echa epickiego ugaszenia chanukiji w Sejmie RP przez posła Grzegorza Brauna. Redaktor naczelny „Najwyższego CZAS!”-u Tomasz Sommer zwrócił uwagę na kilka aspektów sprawy.
Przypomnijmy, że we wtorek 12 grudnia poseł Konfederacji Grzegorz Braun zgasił gaśnicą proszkową żydowski świecznik w Sejmie Rzeczpospolitej Polskiej, czym wywołał powszechne „święte oburzenie”. Ci sami, którzy domagają się świeckiego państwa, grzmieli o „antysemickim akcie”, gdy idea ta została wprowadzona w życie.
Na czwartek 14 grudnia na 16 zaplanowano ponowne zapalenie świec chanukowych.
Do ugaszenia menory chanukowej przez Brauna odniósł się Sommer. Zwrócił uwagę na kilka aspektów tej sprawy.
„Czego dowiedzieliśmy się dzięki jednej odpalonej gaśnicy?
że najważniejszą religią dla POPiS-u i lewicy jest judaizm
że wszyscy politycy tych partii boją się Żydów, jak ognia i gotowi są przed nimi poniżyć przekraczając granice skrajnego upodlenia
że w polskim sejmie od lat odprawiane są jakieś dzikie gusła i tylko jeden człowiek się temu procederowi sprzeciwia, a te gusła są oczywiście niczym innym, jak zaznaczaniem zdobytego terytorium, dokładnie tak samo, jak to się dzieje przy ekspansji islamu (polecam przy okazji „Światy islamu” Chodakiewicza, tam ten proces wasalizacji elit jest szczegółowo opisany)
że na jedno gwizdnięcie na kolana przed Panami padają prezydent RP Duda, biskup Ryś, wszyscy mainstreamowi dziennikarze i publicyści, a wesołek Hołownia posuwa się tak daleko, że szantażuje wicemarszałka Bosaka, próbując go zmusić do udziału w żydowskich obrzędach (czego jeszcze w historii Polski chyba nie było)
że nawet duża część Konfederacji wykazała się kręgosłupami miękkimi, jak plastelina
że, i to jest w sumie najsmutniejsze, ci wszyscy ludzie zawsze będą służyć Unii, Żydom, agenturom do których są w danym momencie przypięci i w nosie zawsze będą mieli jeden kraj: Polskę” – wskazał.
„Podziękujmy wszyscy Grzegorzowi Braunowi, że jedną gaśnicą znegliżował tę żałosną sytuację” – skwitował Sommer.
Czego dowiedzieliśmy się dzięki jednej odpalonej gaśnicy? – że najważniejszą religią dla POPiS-u i lewicy jest judaizm – że wszyscy politycy tych partii boją się Żydów, jak ognia i gotowi są przed nimi poniżyć przekraczając granice skrajnego upodlenia – że w polskim sejmie od lat…
Kiedy w mediach społecznościowych pojawiły się pierwsze nagrania z „akcji gaśniczej” w wykonaniu posła Grzegorza Brauna, pomyślałam sobie, że zrobił to o kilka lat za późno. Dlaczego lider Konfederacji Korony Polskiej, zadeklarowany chrześcijanin, nie zgasił menory odpalanej z okazji „Chanuki w Sejmie RP” we wcześniejszej kadencji?
Przecież jeszcze w 2017 roku, podczas jednego z wykładów zwracał uwagę na ukryte dno dorocznego chanukowego święta, które symbolizuje żydowską nietolerancję wobec wszystkich niekoszernych.
Braun przestrzegał wówczas, że podczas uroczystości zapalenia świec chanukowych rabin wygłasza skandaliczną „modlitwę dziękczynną”, w której dziękuje Bogu m.in. za „oddanie niekoszernych w ręce koszernych”.
Jest to więc de facto święto ścisłych podziałów i nie ma nic wspólnego z tolerancją, ani miłością do bliźniego. Przypominam, że w znaczeniu biblijnym bliźni to każdy człowiek. Natomiast w znaczeniu talmudycznym goje (niekoszerni) to zwierzęta pociągowe, które mają służyć żydom.
Faktem jest natomiast, że brawurowy wyczyn Brauna – dokonany w ostatnim kwartalne 2023 roku – zyskał szczególnie symboliczną wymowę. Oto bowiem w kraju nad Wisłą rozległ się ryk oburzonych, bo zgaszono ogień na jakimś żydowskim świeczniku. To samo towarzystwo nie pisnęło słówkiem, kiedy w ostatnich miesiącach żydowscy okupanci podpalili Strefę Gazy, mordując przy tym tysiące niewinnych Palestyńczyków, których minister obrony Izraela nazwał „ludzkimi zwierzętami”.
Wśród oburzonych zachowaniem Brauna obłudników, w pierwszej kolejności należy wymienić polskojęzycznych biskupów okupujących Kościół katolicki w Polsce. Pośpiesznie opublikowali oświadczenie Przewodniczącego Komitetu Konferencji Episkopatu Polski ds. Dialogu z Judaizmem. «W związku z wydarzeniem w Sejmie, którego dopuścił się pan poseł Grzegorz Braun gasząc świece chanukowe i oświadczając, że nie jest mu wstyd za to, co zrobił, oświadczam, że jest mi wstyd i przepraszam całą społeczność Żydów w Polsce» – oznajmił kard. Grzegorz Ryś.
Czy kardynał ten pochylił się kiedyś nad ofiarami żydowskich mordów w Palestynie? Nigdy! Czy było mu wstyd, kiedy żydowscy okupanci niszczyli chrześcijańskie świątynie w Palestynie? Nie!
Do głosu faryzeuszy dołączył red. Tomasz Terlikowski, który otrzymał od mainstreamu koncesję na bycie „czołowym katolickim publicystą w Polsce”. Na swoim profilu na Facebooku opublikował fotografię menory z podpisem «Solidarność».
To samo foto menory wrzucił do mediów społecznościowych poseł Roman Giertych, dołączając w opisie swój apel: «Mam propozycję do posłów. Niech każdy opublikuje takie zdjęcie».
Giertych w Sejmie X kadencji został członkiem Komisji Łączności z Polakami za Granicą. Czy podnosił on alarm, aby wydostać z Gazy uwięzionych tam obywateli Polski, którym groziło śmiertelne niebezpieczeństwo ze strony izraelskiego agresora? Nic o tym nie słyszałam! Dramat tych ludzi nagłaśniali na swoich kanałach niezależni dziennikarze Rafał Otoka-Frąckiewicz i Edyta Paradowska, podczas gdy polskojęzyczni politycy mieli ich los w głębokim poważaniu.
Politycy w Polsce wolą utyskiwać nad losem świec. Podobnie zresztą jak polskojęzyczni dziennikarze i celebryci, którzy tak jak politycy prześcigają się w potępieńczych oświadczeniach nt. zachowania Grzegorza Brauna.
Marszałek Sejmu Szymon Hołownia wykluczył posła Brauna z obrad parlamentu i zapowiedział złożenie zawiadomienia do prokuratury. Z kolei prezes PiS Jarosław Kaczyński chciał dymisji Hołowni w związku z zachowaniem Brauna. Wkrótce potem Hołownia powiedział: «Nie możemy pozwolić, żebyśmy stali się zakładnikami Brauna» i zapewnił, że «Sejm nadal pozostanie otwarty dla wszystkich». Po czym odczytał przed parlamentarzystami „list od rabinów”, w którym Michael Schudrich i Szalom Dow Ber Stambler zaapelowali o ponowną możliwość zapalenia chanukowej świecy w Sejmie.
Hołownia od razu zareagował na tę propozycję, przekazując, że Kancelaria Sejmu zorganizuje to ponownie w środę. «Serdecznie państwa na tę uroczystość zapraszam, niezależnie od barw partyjnych, sympatii czy antypatii, bądźmy jutro wszyscy razem i pokażmy naszą solidarność w tym względzie» – ogłosił we wtorkowy wieczór marszałek.
Zareagował też zwierzchnik Kościoła Ewangelicko-Augsburskiego w RP, biskup Jerzy Samiec, który wystosował list otwarty do Naczelnego Rabina Polski Michaela Schudricha. A w treści takie oto bicie pokłonów: «Wiele się nauczyliśmy, wiele zrozumieliśmy, ale wciąż mamy – jako chrześcijanie – wiele powodów do zawstydzenia. Mam nadzieję, że za stanowczą reakcją Pana Marszałka Sejmu RP podążą kolejne, zdecydowane działania. Modlę się, aby światło chanukowych świec, korespondujące z nadzieją adwentowego światła, wciąż trwało, rozpalając serca naszego społeczeństwa i naszych Kościołów.»
Lider Koalicji Obywatelskiej Donald Tusk podkreślił, że wiele środowisk na świecie «obserwowało z niepokojem to, co wydarzyło się w Sejmie». Odnosząc się do polskich parlamentarzystów dodał z zadowoleniem, że nie widział żadnej różnicy między lewą stroną, prawą stroną i centrum, bo wszyscy zareagowali w taki sam sposób. Czyli potępili zgaszenie chanukowej świecy.
Do głosu oburzonych dołączyła nawet Konfederacja. Lider ugrupowania Sławomir Mentzen natychmiast poinformował w mediach społecznościowych: «Potępiam czyn Grzegorza Brauna. W najbliższej przyszłości podejmę dalsze kroki w tej sprawie.» Chwilę później na oficjalnym profilu Konfederacji pojawił się taki wpis: «Uchwała KP Konfederacja z 12 grudnia 2023 r.: Klub Poselski Konfederacja potępia zachowanie posła Grzegorza Brauna.»
Szef Kancelarii Sejmu Jacek Cichocki skierował do Prokuratury Krajowej wniosek o podejrzeniu popełnienia przestępstwa przez posła Grzegorza Brauna. Natomiast Anna Maria Żukowska z Lewicy, krzyczała w Sejmie: «W Polsce nie ma miejsca na zachowania antysemickie, rasistowskie i ksenofobiczne.»
Najciekawiej do sprawy odniósł się Janusz Korwin-Mikke, publikując w mediach społecznościowych wymowny komentarz: «Nie rozumiem, przecież WCz. Grzegorz Braun nie zrobił nic innego, jak tylko przychylił się do apelu lewicy o rozdziale religii od państwa…»
Zareagował też Adam Bodnar, który w rządzie Tuska ma zostać ministrem sprawiedliwości oraz prokuratorem generalnym. Na platformie X (dawniej Twitter) zamieścił on krótki wpis: «Art. 119, 157, 195 oraz 257 kodeksu karnego», do którego dołączył grafikę menory.
Kuriozum polega na tym, że art. 119 kodeksu karnego dotyczy dyskryminacji z powodu przynależności narodowej, etnicznej, rasowej, politycznej czy wyznaniowej bądź bezwyznaniowej.
Tymczasem tuż po całej akcji, poseł Grzegorz Braun wytłumaczył swoje zachowanie następująco: «Nie może być miejsca na akty rasistowskiego, plemiennego, dzikiego, talmudycznego kultu na terenie Sejmu RP!»
Fakty są bowiem takie, że to właśnie Chanuka jest przykładem dyskryminacji – żydów wobec gojów.
W tym pożarze nie mogło zabraknąć oświadczenia ambasadora Izraela w Polsce. Ja’akow Liwne, napisał na X (dawniej Twitter): «Wstyd. Właśnie zrobił to poseł polskiego parlamentu. Kilka minut po tym, jak świętowaliśmy tam Chanukę.»
Hola! A z jakiej racji żydzi świętują w polskim parlamencie?
Z kolei Mark Brzezinski, ambasador USA w Polsce napisał: «Jestem oburzony paskudnym antysemickim czynem, którego dzisiaj dopuścił się jeden z polskich parlamentarzystów. Stany Zjednoczone sprzeciwiają się antysemityzmowi, a ten skandaliczny akt należy potępić z całą surowością. Polska w swojej historii doświadczyła okrucieństw Holokaustu, a ten odrażający akt nienawiści przypomina nam wszystkim, dlaczego musimy zachować czujność i walczyć z antysemityzmem w każdej minucie każdego dnia.»
A czy jakikolwiek amerykański dyplomata wyraził kiedykolwiek oburzenie z powodu cierpienia Palestyńczyków – czyli prawdziwych Semitów (w przeciwieństwie do żydów chazarskich) – którzy od dziesięcioleci doświadczają okrucieństwa Holokaustu, jakie zafundował im syjonistyczni okupanci? Jakoś nie zauważyłam.
I wreszcie, czy pożar jaki właśnie wybuchł w kraju nad Wisłą, otworzy w końcu Polakom oczy i sprowokuje do ratowania naszej ojczyzny, by nie podzielić wkrótce losów Palestyńczyków? Nie sądzę.
Chanuka czyli święto ludobójstwa żydowskiego na nieżydach
– Żałuję, że nie trafiłem na gaśnicę pianową- mówi Grzegorz Braun w studiu telewizji wRealu24
…ale nie roszczę sobie prawa do monopolu- dodaje wyrażając nadzieję, że za rok inni spróbują rozwiązać problem i zaradzą złu. Problem polega na celebrowaniu rytuału satanistycznego.
Chanuka to święto ludobójstwa żydowskiego na nieżydach. Taki jest program tego święta. Ono odsyła do ksiąg machabejskich… czasy Powstania braci Machabeuszy, którzy pokonali, zatriumfowali i wyrżnęli odstępców – Żydów, którzy się zgreczyli się… stali się niekoszerni.
Fasada, front, witryna wystawowa to jest właśnie zapalanie światełek, a w tle jest mroczny, krwawy kult wywyższenia własnego plemienia.
Nie wiedzą tego zwłaszcza naiwni zjudaizowani, modernistyczni katolicy.
Tego nie godzi się tolerować i nie godzi się celebrować.
Grzegorz Braun opowiada również o innych żydowskich świętach nawiązujących do zabicia różnych wrogów. Talmud jest rdzeniem żydowskiej duszy.
Tradycje, program ideowy i praktyka talmudyzmu są straszne
….
O chanuce w Sejmie, Izraelu, Tusku, PiS, Konfederacji, ukrainizacji RP i proteście na granicy
bez wątpienia środowiska lewicowe na długo zapamiętają datę 12 grudnia 2023 roku. Bezpardonowa akcja gaśnicza naszego Prezesa rozeszła się szerokim echem po całym świecie, stanowiąc jednocześnie głośny protest wobec dyktatury organizacji żydowskich w polskim życiu publicznym. Już teraz wiadomo, że Grzegorz Braun zostanie pozbawiony uposażenia i diety poselskiej na kwotę ponad 62 tysięcy złotych. Pojawiają się też głosy o postawieniu mu zarzutów o rzekomy antysemityzm. Zdaniem naszego prawnika, akt zgaszenia żydowskiej Chanuki choć słuszny, może przerodzić się w długotrwałe problemy. Jakby tego było mało, portal Zrzutka.pl zablokował zbiórki funduszy na rzecz Grzegorza Brauna. Nie wiadomo jeszcze, czy zostaną odblokowane, a zebrane środki wypłacone adresatowi, czy też zwrócone darczyńcom. Można odnieść wrażenie, że blokada odbyła się na zlecenie polityczne. Tym nie mniej, wsparcia materialnego naszemu Prezesowi można udzielić bezpośrednio na konto Fundacji Osuchowa, do czego gorąco zachęcamy.
Szanowni Państwo, Grzegorz Braun bez wątpienia nacisnął na odcisk środowiskom żydowskim. Z drugiej jednak strony, jego śmiała reakcja pokazała, że w Polsce jest mnóstwo ludzi, którzy rozumieją, że z naszym państwem, Parlamentem, urzędami oraz instytucjami dzieje się coś bardzo złego. Podwójne standardy, niezrozumiałe przywileje i ściganie z urzędu m.in. za mówienie prawdy o Holocauście. Komentarze w internecie wskazują, że większość z nas zdaje sobie sprawę, że jako Polacy, jesteśmy dyskryminowani we własnym kraju. Natomiast akt Grzegorza Brauna był dla wielu osób powiewem wolności, normalności i polskości w rzekomo polskim Parlamencie. Bez względu na to, jak się dalej potoczy historia “gaśnicy chanukowej”, apelujemy o solidarność. Nie tylko z naszym Prezesem, ale także między sobą. Jesteśmy w naszej Polsce marginalizowani na rzecz żydów, Ukraińców i innych mniejszości. Jeśli będziemy na to pozwalać, stracimy naszą państwowość, której i tak nam już niewiele zostało. Jednoczmy się zatem, uczmy się współpracować, angażujmy się w lokalne życie społeczne i w nadchodzące wybory samorządowe. Polska jest nasza, ale to MY musimy jej przypilnować. Polityczni przebierańcy i farbowani katolicy za nas tego nie zrobią. ZPB+ Rafał Gawenda Redaktor naczelny Monitora Koronnego Żeby działać profesjonalnie i skutecznie, potrzebujemy funduszy. Dlatego ośmielamy się prosić Państwa o wsparcie naszych działań. Nawet najdrobniejsze darowizny, ale dokonywane regularnie, pomogą nam zaplanować wydatki, tworzyć skuteczne kampanie społeczne oraz przygotowywać projekty ustaw. Już 5, 10 lub 20 złotych wpłacane co miesiąc będzie dla nas ogromnym wsparciem.
Nadawcą darowizny musi być osoba fizyczna, dokonująca wpłaty z konta prywatnego, zarejestrowanego w Polsce. Wpłaty z kont firmowych oraz zagranicznych przepadają na rzecz Skarbu Państwa. Odbiorca: Konfederacja Korony Polskiej Tytułem: Darowizna na cele statutowe Darowizny w PLN: 08 1020 1026 0000 1502 0519 5765
Modlitwy, wizerunki świętych, muzyka, śpiew i taniec – takie są przejawy ludzkiej religijności. Pomagają one jednoczyć się wyznawcom każdej religii z jej bogami, duchami, demonami i herosami. Świat religii jest tak wieloraki jak flora i fauna. Powinniśmy się otworzyć na tę różnorodność.
Najbardziej odpowiednim miejscem dla tego barwnego świata wyższych istot co ma być w każdym państwie? Oczywistym jest, że musi to być najważniejszy budynek w państwie, czyli siedziba parlamentu.
Nie ma powodu, by jakieś wyznania wykluczać. Wszyscy jesteśmy dziećmi tego samego nieba. Wpuszczajmy kilka razy do roku w odrzwia naszego serca, naszego sejmu reprezentantów islamu, hinduizmu, buddyzmu, sikhizmu, rastafarizmu, babizmu i bahaizmu. Każdy dzień pracy sejmu mógłby nieść przesłanie jednego kultu.
Świetnie z tymi głównymi wyznaniami koreluje skład etniczny imigrantów sprowadzanych przez premiera Morawieckiego. Już znamy ich z naszych ulic. Huber, glovo, pakistańscy taksówkarze i wiele innych zawodów pokazuje nam smutne oblicza swoich pracowników. Skąd ten smutek? Bo nie mogą nam, rodzimym mieszkańcom pokazać w sejmie swego bogactwa duchowego. Lecz bardziej realne źródło tego smutku może pochodzić z tego, że tak totalitarnie zostali zdominowani w RP przez jeden nurt schneersonowskiego mistycyzmu ekskluzywistyczno-genetycznego. Wielki portret rabina Menachema Mendela Schneersona, wielkiego kabalisty, autora niezapomnianych akapitów o wybranych genach żydowskich i diabelskich, demonicznych genach gojów przeznaczonych na zatratę, przytłoczył w naszym sejmie tęczę i paletę pozostałych kultów planety. To nasze niedopatrzenie.
Szczególnie fascynujące są współczesne rekonstrukcje dawnych wierzeń. Neopogaństwo rozsnuwa przed nami całą paletę atrakcyjnych kultów. Rodzimowierstwo słowiańskie, rodzimowierstwo germańskie, paleopogaństwo (Voodoo, Santeria, Candomblé), Native American Church, ruch Erzyans z Mordwy, ukraińska Runwira, litewska Romuva, łotewska Dievturi, estońska Taara, Odinist Fellowship, Ásatrú Free Assembly, Church of All Worlds, kulty UFO, religie żartu (np. dyskordianizm), feministyczny nurt dianiczny, neoszamanizm, wicca, druidyzm, Ancient Druid Order, Church of the Eternal Source, Hermetyczny Zakon Złotego Brzasku, Ordo Templi Orientis, White Order of Thule.
Wyobraźmy sobie przepiękne, pełne mocy natury totemy rozlokowane na każdej sejmowej kondygnacji. W przerwach pomiędzy obradami sejmu byłby czas na budujące jedność ponad podziałami tańce wokół totemów!
Znachorstwo w połączeniu z okultyzmem zaowocować by mogło gabinetami pierwszej pomocy magiczno-planetarnej dla posłów.
Niektóre z plemion średniowiecznych stosowały z powodzeniem leczenie mózgami zwierząt. Mózg zająca, gdy przeciera się nim dziąsła pomaga wyrzynać się ząbkom u dziecka. Można by tę terapię połączyć z konceptem marszałka Hołowni o sejmowym przedszkolu i żłobku. Mózg kota lub kotki, jeśli pociera się nim zewnętrzną stronę gardła, leczy już w ciągu dwóch dni stany zapalne. Miejscem ekstrakcji mózgów z zabitych zajęcy i kotów mógłby być gabinet marszałka sejmu. Korpusy zajęcze kierowane byłyby na cotygodniowe wieczorki grillowo-integracyjne dla posłów. Grill zajęczy można połączyć z kursem piromancji (wróżenia z ognia, żaru i iskier).
Zaprośmy ich wszystkich do stołu. Z ich świętymi, prorokami, guru, cudotwórcami, kapłanami, kaznodziejami, arhatami, muezinami, rytualnymi kucharzami, imamami, ludźmi demonicznymi, czarownikami i profetessami. To wszystko jest skarbnicą rodzaju ludzkiego. Jego lokalnym bogactwem. Światem małych ojczyzn duchowych. Niech będzie to nasz wkład w rozwój horyzontów poznawczo-folklorystycznych Unii Europejskiej. Może nawet doprowadzi to do utworzenia Paneuropejskiej Komisji Kultów “Panteon”, która mogłaby nosić imię wybitnego archeoturga magii seksualnej, Daniela Cohn-Bendita.
Początek już został zrobiony. Wielki portret rabina Schneersona, wnoszony corocznie od kilkunastu lat przez Szalom Dow Ber Stamblera, przewodniczącego Chabad-Lubawicz.
Portret Menachema Mendela Schneersona, twórcy religii rasy nasycił przez te lata sejm światłem ekskluzywistycznej Chanuki, atmosferą kabały i rozbrzmiewającymi poprzez piętra sejmu dźwiękami upojnej muzyki klezmerskiej. Jednak nie zatrzymujmy się w połowie drogi. Religijna muzyka hinduska czeka na naszych posłów, islamskie, hipnotyczne nuty derwiszów, stepowe zawodzenia muezinów, magiczno-słodkie mantry krisznowców, zimny, mrożący metalowy rock nordyckich neopogańskich kultów, tajemnicze dźwięki wyznawców Gurdżijewa, funeralne, wzbudzające ciarki śpiewy współczesnych kanibali i indonezyjskich nekrofagów.
Nasz sejm ożyje, odżyje, rozświetli się duchem. Rozkwitnie zapachami pieczonej dziczyzny, aromatami męskiego potu transowych tancerzy, śpiewami stepów, nawoływaniami pasterzy kóz i merynosów, mantrami wibrującymi pod czaszką, kołowrotem pieśni Hawa nagila (hebr. הבה נגילה – Radujmy się), zaklęciami północy, wdzięcznym pląsem w stylach Bharatanatjam, Kathakali, Kućipudi i Mohiniyattam.
Nie rozumie tego poseł Braun. Nie rozumie tego, że nastaje nowa epoka. Stresujące spory i głosowania parlamentarne to pieśń przeszłości. Od tego jest Bruksela. Nie po to przychodzimy na świat, by wiecznie w ławkach siedzieć i udawać, że się czegoś uczymy. Nasi przedstawiciele niech rozwijają się, poznają tradycje świata. Wschodu, zachodu, południa i północy. Tańce religijne, kuchnię rytualną orientu, emocjonalną muzykę zbliżającą nas do istot wyższych i ich mocy.
Dzisiaj w sejmie grano i śpiewano po hebrajsku. Niestety, tak efektowne wizualnie tańce hebrajskie jeszcze nie miały miejsca. Tańce religijne świata, sakramentalna i rytualna kuchnia wszelkich wierzeń – to wszystko jeszcze przed nami.
A po modlitwach do portretów taumaturgów i kabalistów, po tańcach, pieśniach i pieczonej dziczyźnie z biegiem czasu może i przyjdzie kolej na zwieńczenie, koronę – jak to nazywa marszałek-kaznodzieja Hołownia – uroczystości religijnych, czyli na elitarną taurobolię. Taurobolia, czyli bykobójstwo połączone z krwawym chrztem (“chrzest krwi”), to cel naszej otwartości i tolerancji. Elitarny, arystokratyczny ryt, “czerwony chrzest”.
Drewniany podest pokryty deskami z wieloma szczelinami i dziurami. Pod pokrywą z desek oczekuje uczestnik krwawego chrztu. Na pokrywie z desek odbywa się zarzynanie byka, tak żeby się przelało jak najwięcej krwi. W tej krwi kąpie się osoba inicjowana, która skrywa się pod deskami w samej tylko koszuli. Kiedy obrzęd się kończy inicjowany wychodzi cały wymazany krwią, wyglądający jak – wg słów T. Zielińskiego – straszliwa, szkaradna krwią zbroczona mara. Nawet jeden z cesarzy rzymskich, Heliogabal zaznał, dostąpił tego zaszczytu. Żona natomiast Marka Aureliusza, Faustyna Młodsza, przed poczęciem Kommodusa wykąpała się we krwi zarżniętego gladiatora, co było odważną, godną uwagi modyfikacją tradycyjnego rytu. Widzimy więc, jak niezwykłe perspektywy rozwojowe kryje w sobie idea sejmu jako Multikulturowego Centrum Religijnego. Poseł Braun próbował powstrzymać ten rozwój.
Polinem rządzi talmudyczno-kabalistyczna sekta Chabad Lubawicz czekająca na odbudowę świątyni i powrót Wielkiego Izraela (Erec Israel) sięgającego od Egiptu po Turcję i dalej do Morza Kaspijskiego. Jej przewodniczącym do swej śmierci w 1994 r. był Menachem Schneerson czczony jako Lubawiczer Rebbe. Sekta bankowo-rotszyldowska nie jest za tym, bo są areligijni, lucyferyczni i wcale nie uśmiecha im się powrót na pustynię Negev. Wolą w garniturach od Armaniego, poukrywani pod nazwiskami starych rodów siedzieć w New Yorku, Zurychu, Rio w zarządach banków, spółek i fundacji. Do pewnego stopnia nawet są z tamtymi w konflikcie, ale właśnie tylko “do pewnego stopnia”.
Obraza uczuć religijnych! No… chyba, że chodzi o katolików. Prezes Ordo Iuris punktuje hipokryzję liberalnej lewicy
(fot. PAP/Paweł Supernak)
„Scheuring-Wielgus jest chwalona za zakłócanie Mszy. Nergal wciąż nie jest skazany za znieważanie obrazu NMP. Aktywiści LGBT drwią z ikony jasnogórskiej. To i poseł (Grzegorz Braun – red.) nie poniesie kary za wybryk wobec chanukowych świec”, podkreśla w mediach społecznościowych prezes Ordo Iuris mec. Jerzy Kwaśniewski.
We wtorek po południu na głównym korytarzu w Sejmie odbywały się uroczystości z okazji Chanuki – żydowskiego święta trwającego osiem dni. Upamiętnia ono ponowne poświęcenie Świątyni Jerozolimskiej w roku 165 p.n.e. [a wymyślili je żydzi w USA w XIX wieku.., por.: Chanuka jako święto NIETOLERANCJI ŻYDOWSKIEJ MD]
Z Chanuką związany jest rytuał zapalania świateł, świec lub lampek oliwnych, umieszczonych na specjalnym chanukowym świeczniku.
Poseł Konfederacji Grzegorz Braun przy użyciu gaśnicy zgasił zapalone w korytarzu sejmowym świece chanukowe.
Sprawa wywołała oburzenie. Braun natychmiast został ukarany przez Prezydium Sejmu odebraniem połowy uposażenia na trzy miesiące i całości diety na pół roku. Ponadto do prokuratury zostało skierowane zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa Szefa Kancelarii Sejmu.
„Uroczystość została zakłócona przez posła Grzegorza Brauna, który przy pomocy gaśnicy proszkowej zgasił świece Chanukowe, a następnie skierował strumień środka gaśniczego w kierunku uczestniczącej w uroczystości osoby fizycznej o ustalonej tożsamości, próbującej zapobiec temu czynowi”, napisano w zawiadomieniu podpisanym przez Szefa Kancelarii Sejmu Jacka Cichockiego.
„Jednocześnie informuję, że powyższe zdarzenie zostało zarejestrowane przez kamery monitoringu wizyjnego Straży Marszałkowskiej. Na żądanie Prokuratury Straż Marszałkowska udostępni zapis z monitoringu”, czytamy w zawiadomieniu.
Sprawę skomentował prezes Ordo Iuris Jerzy Kwaśniewski, który przypomniał, że kiedy miały niedawno miejsce podobne akcje, tyle że dotyczące katolików, to ludzie, którzy teraz chcą jak najsurowszych kar dla Grzegorza Brauna bronili z całą mocą tych, którzy atakowali katolików, katolickie symbole i przerywali katolickie uroczystości religijne.
Kwaśniewski przywołuje m. in. wpis obecnego marszałka Sejmu Szymona Hołowni z 2021 roku. „Sąd w Płocku uniewinnił trzy osoby oskarżone o zniewagę uczuć religijnych poprzez rozklejanie wizerunku Tęczowej Matki Boskiej. W Polsce 2050 opowiadamy się za tym, aby obraza uczuć religijnych nie była ścigana z oskarżenia publicznego i aby nie groziła za nią kara więzienia”, napisał były publicysta „Tygodnika Powszechnego”.
Warto przypomnieć również wpis Krzysztofa Śmiszka – homoseksualnego polityka Lewicy – który wówczas odpowiedział Hołowni: „A z oskarżenia prywatnego i np. grzywna już tak? Pytam tylko dla pewności, że jesteście za całkowitą depenalizacją średniowiecznych (i to dosłownie) takich czynów”.
We wtorek obaj politycy prześcigali się w krytykowaniu Grzegorza Brauna i domagali się jego ukarania.
Podobną hipokryzją wykazał się nowy minister Sprawiedliwości Adam Bodnar, który w przeszłości bronił przerwania Mszy Świętej przez poseł Scheuring-Wielgus. Na Twitterze wyliczył on paragrafy, z których powinien być ścigany… Grzegorz Braun za… obrazę uczuć religijnych.
Spiker Knessetu odrzuca prośbę arabsko-chrześcijańskiego MK o ustawienie choinki w izraelskim legislacji z rzekomo technicznych powodów, ale pozwala mu udekorować korytarze jego własnego biura Knessetu.
Biuro przewodniczącego Knesetu ze smutkiem odrzuciło wniosek chrześcijańskiego prawodawcy o publiczne wystawienie choinki w budynku.
Eran Sidis, rzecznik spikerki Knesetu Yuli Edelstein ( Likud ), powiedział w poniedziałek, że marszałek odrzucił wniosek, ale powiedział, że parlamentarzysta może wystawić choinkę w swoim biurze i sali konferencyjnej swojej partii.
Sidis zaprzeczył, że odrzucenie było powiązane z żydowskim charakterem Izraela . Stwierdził, że wystawienie choinki do prawosławnych Świąt Bożego Narodzenia 7 stycznia byłoby zbyt długie.Hanna Swaid, arabsko-chrześcijańska członkini Knesetu z
Hadasz – izraelskiej partii komunistycznej – mniejszości arabskiej, powiedziała, że choinka będzie promować wielokulturowość i wolność wyznania.
Już wcześniej obowiązywały zakazy publicznego wystawiania choinek. Burmistrz żydowskiego miasta graniczącego z Nazaretem już wcześniej im odmówił, choć mieszka tam część chrześcijan.
Grzegorz Braun, przedstawiciel polskiej mniejszości narodowej w instytucji ustawodawczej III RP zdobył się na akt obywatelskiej postawy godnej strażaka. Widząc zapalone świece chanukowe chwycił dziarsko gaśnicę, gasząc płomień „satanistycznego kultu”.
– Panie pośle, nie wstyd panu?
– Wstyd powinno być tym, którzy uczestniczą w aktach satanistycznego kultu.
Na Sali sejmowej poseł Konfederacji powiedział:
Nie może być miejsca na akty rasistowskiego, plemiennego, dzikiego, talmudycznego kultu na terenie Sejmu. Przez zebranych przemawia ignorancja. Nie jesteście państwo świadomi przesłania, treści tego aktu nazywanego niewinnie świętami Chanuka.
Przypisano mi tutaj pobudki rasistowskie, gdy tymczasem ja przywracam stan normalności i równowagi kładąc kres aktom satanistycznego, rasistowskiego triumfalizmu. Takie jest przesłanie tych świąt. Wyzywam państwa na dysputę teologiczną.
Nie będąc gotowymi do debaty, tym bardziej debaty teologicznej, posłowie zwrócili się w popłochu i w udawanym oburzeniu do marszałka Hołowni, który zaczął grozić Braunowi wykluczeniem z obrad sejmu.
Grzegorz Braun powtórzył swoja propozycję: Wyzywam wszystkich tu zebranych, słuchaczy i widzów na dysputę historyczno-teologiczną. Chętnie wykażę panu ignorancję i wszystkich zebranych…
W odpowiedzi marszałek Sejmu wykluczył Grzegorza Brauna z obrad sejmu.
Całe zdarzenie skomentował w trybie partyjnej i lewicowej poprawności Moskal, niegdysiejszy szef młodzieżówki PiS, aktualny poseł.
Za cyrk Brauna w Sejmie należy podziękować Hołowni. W Sejmie Braun jest od czterech lat. Różnica jest taka, że Marszałek Witek potrafiła nad Sejmem zapanować.
Tymczasem na sali sejmowej jak i poza nią zwolennicy “oddzielenia religii od państwa”, zdjęcia krzyża w sejmie, wznosili rytualne okrzyki.
Poseł Konfederacji i szef Konfederacji Korony Polskiej, Grzegorz Braun, użył w Sejmie gaśnicy do zgaszenie żydowskiego świecznika chanukowego tzw. Chanukii.
W mediach społecznościowych pojawiło się nagranie, na którym widać zamglony sejmowy korytarz. Z informacji podawanych przez Patryka Michalskiego z Wirtualnej Polski wynika, że to poseł Konfederacji, Grzegorz Braun, użył gaśnicy przeciwpożarowej do zgaszenia dziewięcioramiennego świecznika żydowskiego zapalanego podczas święta Chanuka.
„Niebywały skandal. Poseł Grzegorz Braun zgasił gaśnicą menorę hanukową” – pisze na X (dawniej Twitter) Michalski.
– Dlaczego pan to zrobił? – zapytała polityka Dominika Sitnicka z Oko.Press. – Wstyd powinno być tym, którzy uczestniczą w aktach satanistycznego kultu – odpowiedział Braun, który najprawdopodobniej nie usłyszał dokładnie pytania dziennikarki.
Marszałek Sejmu Szymon Hołownia podjął decyzje o wykluczeniu z udziału w posiedzeniu Sejmu posła Konfederacji Grzegorza Brauna “w związku z uniemożliwieniem prowadzenia obrad”. Obrady zostały przerwane.
„Na podstawie art. 175 ust 5 podejmuje decyzję o wykluczeniu pana z posiedzenia Sejmu. Zgodnie z regulaminem Sejmu proszę opuścić salę posiedzeń” – zwrócił się do Brauna Marszałek Sejmu Szymon Hołownia.
Hołownia poinformował, że wobec posła Grzegorza Brauna zostanie skierowany wniosek do prokuratury w związku z zakłóceniem przez niego “obrzędu religijnego” na terenie Kancelarii Sejmu.
===========================================
Braun: Dziki kult na terenie Sejmie RP
Poseł Konfederacji Grzegorz Braun w trybie sprostowania zabrał głos.
Nie może być miejsca na akty rasistowskiego, plemiennego, dzikiego kultu na terenie Sejmie RP. Jak rozumiem przez zebranych przemawia ignorancja. Nie jesteście państwo śwaidomi przesłania treści tego aktu zwanego niewinnie “świętami chanuka” – wyjaśnił.
Przypisano mi tutaj pobudki rasistowskie, gdy tymczasem ja właśnie przywracam stan normalności i równowagi kładąc kres aktom satanistycznego, rasistowskiego triumfalizmu, ponieważ takie jest przesłanie tych świąt – powiedział.
Wyzywam państwa na dysputę teologiczną. Chętnie podzielę się informacjami – podsumował.
=========================
w Dzienniku: Zapalanie światła jest jedną z najważniejszych czynności Chanuki. Pierwszego wieczoru po zachodzie słońca gospodarz domu zapala świecę główną i święcę pierwszą.
==================
====================================
W Sejmie odbywała się uroczystość poświęcona żydowskiemu świętu Chanuki. Grzegorz Braun postanowił położyć kres tej kolonizacji polskiego parlamentu.
Święto Chanuki upamiętnia dzieje zapisane w I i II Księdze Machabejskiej. W 165 r. p.n.e. Żydzi zdobili Jerozolimę po rozgromieniu hellenistycznych Selucydów.
Tuż po incydencie Grzegorz Braun wyszedł na mównicę sejmową, w garniturze przyprószonym proszkiem gaśniczym. — Nie może być miejsca na akty rasistowskiego, plemiennego, dzikiego, talmudystycznego kultu na terenie Sejmu Rzeczpospolitej Polskiej. Jak rozumiem, przez zebranych przemawia ignorancja. Nie jesteście państwo świadomi treści tego aktu, przesłania, zwanego niewinnie świętami Chanuka — podkreślił polityk Konfederacji.
“Żydostwo ma swój Kneset i swoje bożnice, wara mu od naszego Sejmu. I jeszcze jedna uwaga, po cmentarnym expose, pełnym mgieł, rojeń i widów, dym w Sejmie jest doskonałym uzupełnieniem tego expose, i wróżbą jaki to nam się kroi rząd, kto wie czy nie przyszłość. Ja się nie śmieję, chcę się mylić, ale widzę dym, widzę idiotów u władzy, widzę ciemność…”
“Lewica nie wie, co czynić, bo Braun ukradł im podstawowy postulat, czyli rozdział kościoła od państwa. I co teraz? “
“Oczywiście w knesecie święcą wszystkie chrześcijańskie święta a krzyże i gromnice to tam codzienność.”
“Rozdział Państwa i Synagogi.”
“Pejsaci, jarmułki, żydowskie świece w POLSKIM parlamencie! Brawo p. poseł Braun! Dość – bo wynika z tego, że rządzą u nas sługusy narodów wszelakich, z wyjątkiem ludzi w służbie Narodu Polskiego. Koniec i kropka. Murem za Braunem!”
“A największe aj waj z powodu ataku na symbol żydowskiego kultu robią ci którzy ataki na polskie kościoły wręcz wspierali.”
“Tak się boją żydków. Polski sejm to nie kneset! Rosyjskie zbrodnie /rzeczywiste czy urojone/ wywoływały wielkie wzmożenie. A zbrodnie izraelskie na palestyńskich dzieciach nie przeszkadzają???”
„Systematycznie okradany przez prezydium Sejmu” – taki dopisek do oświadczenia majątkowego załączył poseł Grzegorz Braun. Nawiązał tym samym do covidowego cyrku, jaki na sali sejmowej odbywał się za kadencji Elżbiety Witek.
Zgodnie z ustawą, posłowie i senatorowie są obowiązani do złożenia oświadczenia o swoim stanie majątkowym. Oświadczenie to dotyczy majątku odrębnego oraz objętego małżeńską wspólnością majątkową.
Oświadczenie zawiera na przykład informacje o zasobach pieniężnych, nieruchomościach, uczestnictwie w spółkach cywilnych lub w osobowych spółkach handlowych, udziałach i akcjach w spółkach handlowych, a także o prowadzonej działalności gospodarczej i stanowiskach zajmowanych w spółkach handlowych.
Dotyczy także dochodów osiąganych z tytułu zatrudnienia lub innej działalności zarobkowej, mienia ruchomego o wartości powyżej 10 tys. zł i zobowiązań pieniężnych o wartości powyżej 10 tys. zł, w tym zaciągniętych kredytów i pożyczek.
Oświadczenie o stanie majątkowym – zgodnie z ustawą – składa się Marszałkowi Sejmu albo Marszałkowi Senatu do dnia złożenia ślubowania oraz do 30 kwietnia każdego roku, według stanu na dzień 31 grudnia roku poprzedniego, a także w terminie miesiąca od dnia zarządzenia nowych wyborów do Sejmu i Senatu.
Oświadczenie majątkowe Grzegorza Brauna
W dniu składania oświadczenia, czyli 7 listopada 2023 roku, Braun miał na koncie 758,23 zł oraz 383,8 dolarów.
W roku podatkowym 2022 poseł Konfederacji z racji wykonywania mandatu posła otrzymał 66,6 tys. zł, a z tytułu praw autorskich za książki oraz prowadzenie kanału na YouTube zarobił 74,4 tys. zł. Jak zaznaczył, nie ma żadnych kredytów ani pożyczek. Poinformował też, że jest członkiem Fundacji „Osuchowa”.
Jednocześnie w oświadczeniu majątkowym Braun zaznaczył, że z „pozostałej części uposażenia (poselskiego) i całości tzw. diet był systematycznie okradany przez prezydium Sejmu, które kontynuuje te złodziejską praktykę także w roku bieżącym 2023”.
Chodzi m.in. o czasy covidowego szaleństwa, gdy Braun raz po raz był wykluczany z obrad Sejmu (co wiąże się z karami finansowymi lub brakiem wynagrodzenia) za brak maski. Byliśmy wtedy świadkami potężnej hipokryzji rządzących i tzw. totalnej opozycji. Posłowie, w większości, poza kamerami mieli nakaz noszenia maseczek w głębokim poważaniu, ale gdy tylko kamery pojawiały się w zasięgu, od razu przykładnie kawałek materiału na twarz zakładali. Nakaz maskowania w Sejmie (i nie tylko tam) był także niezgodny z prawem, ale tym posłowie stanowiący prawo się w ogóle nie przejmowali.
Nie tylko za brak maski karano Brauna. Za słynną już wypowiedź w kierunku Adama Niedzielskiego, twarzy polityki covidowej, prezesa Konfederacji Korony Polskiej ukarano na kwotę 62,5 tys. zł. W trakcie kampanii wyborczej Krzysztof Bosak mówił, że Braunowi odebrano „w sumie kilkaset tysięcy złotych”.
W Sejmie trwa pierwsze czytanie obywatelskiego projektu ustawy o finansowaniu z kieszeni polskich podatników in vitro. Głos w sprawie zabrał m.in. poseł Konfederacji Grzegorz Braun.
– Szczęść Boże wszystkim Polakom, małym i dużym, tym, którzy mogą zabierać głos w swojej obronie i tym, którzy tego głosu zabrać nie mogą – rozpoczął Braun.
Naga prawda o in vitro
– Kto z Państwa wie z pierwszej ręki, o czym tutaj debatujemy? Ja owszem. Jako reżyser dokumentalista kilkanaście lat temu „doktoryzowałem się” z tego tematu, miałem okazję, realizując zdjęcia do filmu, który Państwu usilnie nieskromnie polecam – „Eugenika w imię postępu” – miałem okazję spotkać ojca polskiego in vitro, Pana prof. Szamatowicza w zagłębiu in vitro, białostockim. I widziałem tę selekcję dokonywaną na moich oczach – nie na rampie oświęcimskiej – to było małe szkiełko laboratoryjne – wskazał poseł.
– Dokonywał tej selekcji zootechnik. Może nie wszyscy Państwo wiecie, że z uwagi na koszta zatrudnia się w realizacji tej procedury osoby niekoniecznie legitymujące się jakimkolwiek dyplomem medyka od ludzi – podkreślił.
– Widziałem te baniaki z ciekłym azotem, w którym trzyma się to, co zostanie, jako efekt, produkt uboczny tej selekcji. No i one tam stoją te baniaki, może nawet do dziś stoją te, które wtedy oglądałem – powiedział.
Narastające problemy
– Ale nieprzekonanych nie przekonam, więc opowiem Państwu coś ciekawego (…) nawet i dla Panów doktorów z piekła rodem, którzy tutaj się wypowiadali na tematy im, jak sądzę, jednak bliżej nieznane. Otóż, pewien przedstawiciel personelu medycznego, który przepracował lata pod prof. Szamatowiczem i brał udział w tym procederze, a następnie nawróciwszy się i przejrzawszy na oczy podjął ów przedstawiciel niższego personelu medycznego pracę w programie naprotechnologii (…) – relacjonował Braun.
– Otóż, ten pielęgniarz zwrócił mi uwagę na pewien fakt empiryczny. W takim mieście jak Białystok, powtarzam: zagłębie in vitro (…), jest z konieczności ograniczona liczba dawców gamet męskich i żeńskich, jak się to elegancko nazywa (…). Ograniczona liczba dawców sprawia, że z każdym zabiegiem, który – uwaga – nie jest zabiegiem leczniczym, wyprowadzam z błędu, bo to szereg razy padło tutaj z trybuny, szereg rosnący tych zabiegów sprawia, że rośnie matematyczne prawdopodobieństwo, że tu, na tym świecie – nie na tamtym – spotkają się dzieci tego samego tatusia, najczęściej. Spotkają się, nie wiedząc o tym, że są dziećmi tego samego dawcy – wskazał.
– I być może – zwrócił mi na to uwagę ów pielęgniarz – być może zechcą jakimś, jak się to mówi po świecku, zbiegiem okoliczności dać początek nowemu życiu, tylko nie będą wiedzieli o tym, że mają tego samego tatusia, bo z mamusią to jednak łatwiej ustalić – kontynuował.
Jak podkreślił, było to kilkanaście lat temu. – To, niestety, nie weszło do filmu, gdyż było off the record. Mijały lata, sprawa weszła do agendy parlamentarnej, miejskiej, stała się sztandarem rewolucji, która w poszukiwaniu zaginionego lumpenproletariatu rozgląda się za nowymi grupami ludności, które mogłaby wciągnąć do swoich szeregów – ocenił.
To już się dzieje
– Wzięliście to na sztandar, wy, ludzie wielopokoleniowo już, niestety, reprezentujący mentalność eugeniczną, mentalność aborcyjną. I otóż, z upływem lat zacząłem czytać doniesienia, z których kilka Państwu przeczytam, bo niektóre są świeże – zapowiedział.
– W dalekich krajach, z drugiej strony globusa, lekarz ojcem czterdzieściorga dziewięciorga dzieci. Przy zabiegach in vitro używał własnego nasienia. Skandal. W Kanadzie, uspokajam, to tylko Ludowa Republika Kanady, to daleko, to na pewno nie u nas, ginekolog zapładniał pacjentki własnym nasieniem. Nie wiadomo ile ma dzieci – przytaczał Braun.
– I świeża rzecz z tego roku, marzec 2023, Pan Jonathan Jacob Meijer, holenderski muzyk, jest biologicznym ojcem pięciuset pięćdziesięciorga dzieci, które wytropiły tatusia. Najpierw jakieś dwie dziewczynki zorientowały się, że mają oczy nie po mamie, nie po tacie, wynikło z tego śledztwo policyjne – relacjonował.
– I uwaga, publicznie domagają się jacyś ludzie zniszczenia zmagazynowanych plemników tego dobroczyńcy ludzkości – ironizował Braun.
Przedsionek piekieł
– Szanowni Państwo, zapraszacie naszych rodaków, żerując na ich dramatach życiowych, do przedsionka piekieł już na tej ziemi. I ja nie będę rozszerzał tej argumentacji, powiem tylko, że właściwie moglibyśmy powiedzieć: dajcie nam, katolikom, normalnym, uczciwym ludziom spokój i nie każcie nam płacić na to, co tam sobie robicie. Ale sprawa, jak widzicie, ma konsekwencje potencjalnie społeczne. Konsekwencje, z których problemy z ustalaniem linii dziedziczenia majętności będą najmniejszym problemem – zwrócił się do wnioskodawców.
– Są procedury godziwe i niegodziwe. I to, że bardzo wielu ludzi pragnie potomstwa, chwała Bogu, normalny człowiek pragnie potomstwa i cieszy się, kiedy Pan Bóg błogosławi. Ale to, że są niegodziwe sposoby czynienia zadość tej tęsknocie, to wiemy z historii – zaznaczył.
– Niemiecki program Lebensborn dał dzieci wielu poczciwym ludziom, wielu dobrym Niemcom, wcale nie wszyscy byli członkami NSDAP, a jednak porywanie i handel dziećmi nie jest przez nas sankcjonowany i nie jest uznawany za dobre rozwiązanie tego problemu – wskazał.
– A więc, skoro jest problem, diagnozujmy go, ale nie szukajmy rozwiązań z piekła rodem. Składam wniosek o odrzucenie tego projektu w pierwszym czytaniu – zakończył Grzegorz Braun.
Z posłem Grzegorzem Braunem rozmawia red. Tomasz Sommer.
Tomasz Sommer: – Jak oceniasz kampanię?
Grzegorz Braun: – Słucham? Proszę o powtórzenie pytania.
– Jak oceniasz kampanię wyborczą partii Konfederacja?
– Myślę, że nie jestem najlepszym kandydatem do tego, żeby oceniać coś, co obserwowałem poniekąd z dystansu, z zewnątrz. Nie było mi dane ani współuczestniczyć w niej w jakimś poważnym wymiarze, ani tym bardziej ją współtworzyć, w związku z tym raczej to Szanowna Redakcja jest do tego tu powołana. Ja powiedziałbym tak: żarty żartami, ale my obydwaj z jednej strony chcielibyśmy zachować szacunek dla prawdy, a z drugiej – jak już wiem od Pana Redaktora – Konfederację. Więc jak to zrobić, żeby być w zgodzie z jednym i drugim?
Zaproponuję takie spojrzenie: jeśli z jakichś przyczyn nie idziemy na walną bitwę, co w polityce i kampanii przekłada się na schodzenie z linii strzału i unikanie tematów zasadniczych, grubego kalibru, typu zamordyzm, wojna, ukrainizacja, wyprzedaż autorytetu Rzeczypospolitej i rozbrojenie Wojska Polskiego na potrzeby sąsiedniego państwa, to tracimy – po pierwsze – ten przywilej korzyści, który wynika z inicjatywy, z tego, że to my nadajemy ton i występujemy z własną narracją (niezależnie od tego, na ile uda się nam narzucić ją innym), a wtedy nieprzyjaciel wchodzi na opuszczone przez nas pole, tam sadzi jakieś nawet i dywersyjne projekty polityczne, zagospodarowuje przestrzeń, którą myśmy odpuścili…
– Mówisz o PJJ?
– Również. Wracając: podchodzi pod nasze opłotki, wchodzi, bierze nas za gardło i odpytuje z michałków. Jak nie chcemy rozmawiać o poważnych sprawach, to będziemy rozmawiali o michałkach. Jak nie chcemy rozmawiać o ukrainizacji i pandemizacji, to będziemy się tłumaczyć z jedzenia psów, „Patriarchatu” i różnych innych rzeczy, których nie ma w naszym programie na te wybory, no ale w czym to przeszkadza funkcjonariuszom frontu ideologicznego.
– No właśnie. Gdyby przynajmniej było tak, że w „Piątce Mentzena” punkt pierwszy brzmi: „Jedzmy psy”…
– Prawda? To byłoby o co kruszyć kopie. Chciałbym od razu zaznaczyć, że ja o tym mówię jako postronny obserwator, ponieważ mnie to ani nie było dane, ani narzucone. Ja miałem fajnie – z niczego nie musiałem się tłumaczyć, gdyż, jak wiadomo, mój czas antenowy w tej kampanii, a także poza nią, wyraża się okrągłą cyfrą ZERO w związku z tym ani w Warszawie, ani w Rzeszowie nie było okazji, żeby mnie z czegokolwiek odpytywać. No ale innych odpytywali i wiem, że nie było to dla nich miłe ani przyjemne…
– Ale skończyło się tak, że wynik był, jaki był, a oprócz tego znaleziono kozła ofiarnego w postaci Janusza Korwin-Mikkego, który w dniu wczorajszym został wyrzucony z Rady Liderów.
– Ja się upominam o to, żebyśmy jednak w takich sprawach nie przyjmowali języka potocznego naszych nieprzyjaciół. Nie ma ani w statucie Konfederacji, ani żadnej innej partii czegoś takiego jak wyrzucenie. Nie przypominam sobie, żeby w statucie znajdował się rozdział „wyrzucanie”.
– No to „usuwanie”.
– Nie ma czegoś takiego. Nie było takiego głosowania, bo nie było takiego wniosku. Zadziałała natomiast procedura statutowa: „członek partii Konfederacja, pozbawiony praw członkowskich, traci zdolność funkcjonowania w organach statutowych”. No i tak to koledzy załatwili. Mówię „koledzy” dlatego, że sąd partyjny Konfederacji działa bez żadnego członka Korony w składzie. Ja na to wielokrotnie zwracałem uwagę, że warto by przywrócić równowagę parytetów w Konfederacji, tę równowagę, której od początku nie ma, no ale publiczność statutów nie czyta, a więc koledzy z różnych względów nie uznawali za stosowne tych parytetów zmieniać. Przypominam, że funkcjonuję w Konfederacji jako akcjonariusz mniejszościowy, chociaż uważam, że jakoś tam się przyczyniłem do powstania i przetrwania, a nawet jakichś tam osiągnięć tej formacji. Pozostaję nim na poziomie około 17% wykrojonych w roku 2019 przez dwóch panów eks-prezesów, którzy, jeśli chodzi o Konfederację i politykę, przeszli już do politycznych zaświatów.
– Właściwie Ty też…
– Ja jestem ostatnim Mohikaninem, natomiast panowie prezesi Korwin i Winnicki, widzicie Państwo, że mają już inny status w tej historii i jest to status bardziej historyczny. To oni podyktowali te 17%. Uważam, że jest to nieadekwatne – i utożsamiam to jako główną przyczynę tych wewnętrznych perturbacji, które w Konfederacji zachodzą na tyle jawnie, że Państwo zdążyliście się już o nich dowiedzieć. I teraz odezwie się mój tłumacz.
– Na przykład kolega Stanowski ma Kanał Sportowy, w którym ma 25% udziałów, ale przecież jego aktywność na tym kanale znacznie wykraczała ponad te 25% – mogła osiągać nawet 75%. No i on wielokrotnie swoim kolegom starał się to wytłumaczyć, ale oni stali na nieprzejednanym gruncie tego procentu i skończyło się tak, że kolega Stanowski się z tego interesu wypisał. Od przyszłego roku będzie ruszał już z własnym, sztywno pod własną marką, no więc…
– Ciekawa analogia. Szanowni Państwo, dlaczego jest to ważne? A dlatego, że Państwa oczekiwania wobec mnie i Korony zawsze były na wyrost moich skromnych możliwości. One będą teraz jeszcze większe, wręcz zmaksymalizowane. I cóż ja będę Wam tłumaczył, że ja nie mam ludzi w biurze, bo mam taki parytecik? Że biuro prawne, biuro prasowe są obsadzone przez ludzi, dla których Korona nie jest w pierwszej kolejności odśnieżania? To będzie słabe tłumaczenie. Jeszcze wróci to do mnie wtedy bumerangiem i uderzy we mnie, że najwyraźniej jestem za mało asertywny, że w ogóle do tego dopuszczam.
Nie są to rzeczy, o których łatwo jest publicznie mówić – celowość mówienia tego w przestrzeni publicznej też zawsze może być zakwestionowana. Ale myślę, że to dobry moment, aby to uporządkować – aby tak się stało, musiałaby odnieść się do tego Rada Liderów, w której mój parytet się poprawił, ponieważ na skutek wykruszania się reprezentantów ze strony moich koalicjantów (najpierw zniknięcie „węży”, potem dematerializacja kolegów prezesów) lepszy jest ten mój standing, ale dalej jestem akcjonariuszem mniejszościowym, a przede wszystkim bardzo bym nie chciał, żeby w Konfederacji sprawy tak zasadnicze były rozsądzane w trybie jakiegoś demokratycznego lewarowania się. Ja bym wolał konsensus, przepracowanie kwestii, a nie stawianie się wzajemnie, wobec propozycji nie do odrzucenia, pod ścianą.
– Na swoim twitterowym profilu zrobiłem sondę: czy Janusz Korwin-Mikke w tej sytuacji przejdzie na emeryturę, czy jednak zacznie kreować coś nowego. Mamy 5365 głosów i 55,4% twierdzi, że będzie nowa partia, a 44,6% – że JKM przejdzie na emeryturę. Jakbyś to skomentował?
– Ja powiem tak: to jest jeszcze jeden powód, dla którego sprawy te pilnie powinny zostać poukładane, a Pan Prezes Założyciel powinien być uszanowany przez Konfederację oraz Radę Liderów. Co do tego nie mam żadnych wątpliwości i będę to wnioskował formalnie.
– Zaproponowałem jakąś formę, ale nie wiem, czy sprawy nie zaszły za daleko, żeby ona była wystarczająca. Krótko mówiąc: moją propozycją było utworzenie czegoś w rodzaju Instytutu Janusza Korwin-Mikkego, który by tam opiniował, wyrażał i utrwalał swój dorobek…
– Ja sobie uświadamiam, że to jest również moment, w którym po akcji moich kolegów z ostatnich dni znikają z Rady Liderów (i nie zasiądą w klubie poselskim Konfederacji) dwaj Panowie, z którymi ja się na Konfederację umawiałem. Wprawdzie „posłańcami” byli wówczas koledzy Bosak i Mentzen, natomiast ostatecznie zdecydował o tym uścisk dłoni z Panem Prezesem Korwinem oraz Winnickim. To z nimi się na Konfederację umawiałem, więc rzeczywiście to jeszcze jeden powód, żeby uznać ten rozdział historii za zamknięty, albo też dopisać kolejny, ale zrobić to na zasadach, które nie będą razić poczucia sprawiedliwości.
– Ale wyobrażasz sobie w ogóle tworzenie przez Korwina nowej partii w wieku, lada moment, 81 lat?
– Panie Redaktorze, Panie Kolego – z Panem Prezesem Januszem Korwin-Mikkem nie ma rzeczy niemożliwych.
Odwołano posiedzenie tajnej komisji ds. aborcji; kolejne posiedzenie nie zostało zaplanowane. Jak podaje „Rzeczpospolita” powołując się na źródła w ministerstwie, to efekt stanowiska Konferencji Episkopatu Polski oraz nacisków środowisk pro-life.
12 czerwca br. były minister zdrowia Adam Niedzielski wydał zarządzenie o powołaniu grupy pod nazwą „Zespół ds. opracowania wytycznych dla podmiotów leczniczych w zakresie procedur związanych z zakończeniem ciąży”. Podczas konferencji prasowej minister informował, że chodzi o wypracowanie takiej definicji zdrowia kobiety, która obejmie również problemy psychiczne. W zgodnej ocenie środowisk pro-life oznaczałoby to, że w Polsce dzieci nienarodzone zaczęłyby być zabijane na podstawie de facto uznaniowej. W kilku krajach na świecie aborcje wykonuje się masowo właśnie na gruncie przesłanki o ochronie zdrowia psychicznego.
Zespół Niedzielskiego obradował tajnie; prac nie przerwano nawet po odejściu Adama Niedzielskiego z resortu zdrowia i objęciu teki ministra przez Katarzynę Sójkę. W związku z utajnieniem prac zespołu sprawą zainteresowali się biskupi, dziennikarze i politycy.
29 sierpnia poseł Grzegorz Braun przeprowadził interwencję poselską w Ministerstwie Zdrowia. Razem z nim byli na miejscu między innymi Kaja Godek z Fundacji Życie i Rodzina oraz Roman Fritz z Konfederacji Korony Polskiej. Niestety, posłowi Braunowi nie udało się uzyskać informacji na temat prac zespołu, pomimo procedowania w ramach interwencji poselskiej. Poseł Braun ocenił to jako ewidentne naruszenie prawa, podobnie jak Kaja Godek.
– Nie można prowadzić prac w instytucji państwowej w sposób niejawny, chyba, że zachodzi któraś z przesłanek wymienionych w ustawie o ochronie informacji niejawnej. Tutaj nie występuje. Ujawnienie jak ustala się procedury medyczne w szpitalach to nie jest coś, co zagraża bezpieczeństwu państwa. Domagaliśmy się wydania tych dokumentów, bo opinia publiczna powinna mieć wgląd do planowanych zmian w obszarze ochrony życia na każdym etapie ich przeprowadzania – mówiła Kaja Godek w rozmowie z PCh24.pl.
Sprawą zajął się również Episkopat. Na początku września specjalne oświadczenie w tej kwestii wydał Zespół Ekspertów KEP ds. Bioetycznych. „Aborcja nie może być prawnie dopuszczona z powodu występowania u matki zaburzeń psychicznych. W takich przypadkach należy stosować uznane i skuteczne metody leczenia” – napisano w oświadczeniu. Według „Rzeczpospolitej” to właśnie stanowisko biskupów silnie wpłynęło na decyzję o zawieszeniu prac zespołu; jakkolwiek rolę odegrały też inne naciski.
Przeciwko procedowaniu zmian, które mogłyby doprowadzić do de facto uznaniowego zabijania dzieci nienarodzonych, protestował Instytut Ordo Iuris. Instytut przygotował obszerną analizę prawną, w której wskazywał, że dopuszczenie zabijania dzieci nienarodzonych ze względu na ochronę tzw. zdrowia psychicznego matki byłoby obejściem obowiązujących przepisów i wprowadzeniem faktycznej aborcji na życzenie. Instytut prowadził też zbiórkę podpisów pod petycją do ministra zdrowia.
Portal PCh24.pl od samego początku opisywał tę sprawę; publikowaliśmy na ten temat również liczne nagrania z ekspertami z Ordo Iuris, Centrum Życia i Rodziny czy Fundacji Życie i Rodzina.
„Rzeczpospolita” sugeruje, że w ocenie kierownictwa partyjnego PiS prace zespołu mogłyby źle odbić się na kampanii wyborczej. Pytanie, czy wobec tego zespół nie wróci do dzieła po wyborach?