Szanowny Panie! Kilka dni temu w Sejmie RP uroczyście rozpoczęto święto Chanuki. Równolegle w centrum Warszawy wystawiono wielką chanukową menorę i podstawiono dźwig, aby rabin z Chabad-Lubawicz mógł ją zapalić.
Wszystkie te działania aktywnie wspierają liczni politycy, którzy od lat domagają się „świeckiego państwa” i stanowczego rozdziału państwa od religii.
W tym samym czasie to rzekomo „świeckie państwo” robi postępy – nasi wolontariusze są coraz bardziej prześladowani za organizację publicznych modlitw różańcowych na ulicach polskich miast. Procesy sądowe, przesłuchania policyjne, napady – to codzienność naszych działaczy, również przed Bożym Narodzeniem. Proszę Pana o pomoc w organizacji kolejnych różańców.
Z inicjatywy Marszałka Sejmu Włodzimierza Czarzastego (Lewica, wcześniej PZPR) w Sejmie uroczyście zapalono świece chanukowe. W wydarzeniu brali udział także członkowie rządu Donalda Tuska oraz ambasadorzy Izraela i USA. Wcześniej ogromną chanukową menorę umieszczono w miejscu publicznym w centrum Warszawy. Z pomocą dźwigu zapalił ją rabin Szalom Ber Stambler z Chabad-Lubawicz.
Patrząc na te wydarzenia wiele osób zadaje sobie pytanie – a co z rozdziałem religii od państwa, którego od lat intensywnie żądają politycy postkomunistycznej lewicy i Koalicji Obywatelskiej? Kilka dni temu Rafał Trzaskowski powiedział, że gdyby to on był prezydentem to zapaliłby w Pałacu Prezydenckim świece chanukowe. Warto przypomnieć, że zaledwie rok temu Trzaskowski jako prezydent Warszawy wydał zarządzenie o zakazie wieszania krzyży w miejskich urzędach.
Publiczną Chanukę intensywnie promuje także Gazeta Wyborcza, która od momentu powstania w 1989 roku domaga się „świeckiego państwa”. Jednocześnie Wyborcza opublikowała niedawno artykuł twierdzący, że tradycje takie jak opłatek, jasełka czy śpiewanie kolęd to „krępujące” i „wykluczające” zwyczaje. Szczególnie, kiedy są organizowane np. w szkole, gdyż „wykluczają” niewierzących uczniów. Stąd też Wyborcza promuje organizacje szkolnych „wigilii” w formie np. pójścia do SPA, organizacji turnieju sportowego lub wizyty w pizzerii. Jak mówi dla Wyborczej jeden z uczniów liceum:
„Tak świętować to ja rozumiem! W podstawówce, niestety, było inaczej. Wychowawczyni, która była bardzo religijna, nie wyobrażała sobie klasowej wigilii bez łamania się opłatkiem. Zapraszała też księdza, który uczył religii żeby przeczytał fragment Biblii i poprowadził modlitwę. Dla nas to był obciach, zwłaszcza że w starszych klasach coraz więcej osób nie chodziło na religię.”
Organizacja wigilii Bożego Narodzenia i zaproszenie na nią księdza, aby przeczytał fragment Biblii, to „obciach”. Ale organizacja Chanuki i zaproszenie na nią rabina, aby zapalił świece, to „postęp”.
W „świeckim państwie” i w rozdziale religii od państwa chodzi o rozdział tylko jednej konkretnej religii od państwa – katolickiej, a razem z jej rozdzieleniem o wyrzucenie z przestrzeni publicznej prawdy o Bogu, życiu, rodzinie, małżeństwie itd. Pustkę powstałą po usunięciu Boga i Kościoła należy następnie wypełniać innymi obrzędami i „wartościami”.
W takim kontekście należy rozumieć narastające prześladowania, które spotykają naszych wolontariuszy za organizację publicznych modlitw różańcowych na ulicach polskich miast. Każdego miesiąca organizujemy ok. 100 takich wydarzeń w całym kraju. W ich trakcie modlimy się o odnowę moralną Polski i Polaków oraz głosimy prawdę o aborcji i deprawacji dzieci poprzez „edukację seksualną”.
Tylko w ostatnim czasie w Toruniu nasz wolontariusz został zatrzymany przez policję w trakcie różańca i przewieziony na komisariat, gdzie 2 godziny był przesłuchiwany i postawiono mu zarzuty. Kilka dni temu w Rzeszowie nasza wolontariuszka Marta miała po raz kolejny 4 sprawy na policji jednego dnia za organizację różańców i akcji ulicznych (warto przypomnieć, że kilka miesięcy temu miała 7 przesłuchań jednego dnia). W Oleśnicy miejski urzędnik po raz kolejny bezprawnie rozwiązał nasze legalne zgromadzenie modlitewne i informacyjne pod tamtejszym szpitalem, w którym zabija się dzieci.
Represje te zaostrzają się, aby jeszcze szybciej upowszechniać w Polsce mordowanie dzieci poprzez aborcję i demoralizację poprzez „edukację seksualną”. Nie poddajemy się jednak, gdyż długofalowe i konsekwentne akcje przynoszą dobre owoce w postaci kolejnych dzieci uratowanych przed aborcją i demoralizacją. Umacniamy się także dobrymi informacjami.
Kilka dni temu opublikowaliśmy na naszej stronie poruszającą historię Marka Houcka, obrońcy życia z USA, do domu którego pewnego ranka wpadli uzbrojeni antyterroryści aresztując go na oczach żony i 7 dzieci. Usłyszał zarzuty – 11 lat więzienia i 350 000 dolarów grzywny. Jakie przestępstwo popełnił? Modlił się pod aborcyjnym ośrodkiem śmierci (tzw. „kliniką”) o ratunek dla dzieci i ich matek wchodzących do środka.
Po jakimś czasie prokurator zaproponował Houckowi ugodę. W zamian za przyznanie się do winy miał otrzymać wyrok w zawieszeniu i małą grzywnę. Mark Houck wiedział jednak o tym, że przyjęcie tej „ugody” ustanowi precedens do skazywania przed sądem innych pro-liferów w całym kraju. Żona powiedziała mu wtedy: „Musimy ufać, że sprawiedliwość zwycięży. A nawet jeśli nie, ufamy po prostu, że … Bóg wyprowadzi z tego dobro”.
Niedawno Mark Houck ujawnił szczegóły całej sprawy w jednym z wywiadów medialnych. Nie przyjął propozycji „ugody” za cenę łagodnego wyroku. Doszło więc do procesu sądowego. Jak powiedział, noc przed werdyktem spędził przed Najświętszym Sakramentem. W piątek sędziowie nie ustalili werdyktu. Czekał przez całą sobotę i niedzielę. W poniedziałek został ostatecznie uznany za niewinnego.
Dzisiaj w Polsce przeciwko wolontariuszom naszej Fundacji toczy się ok. 80 procesów sądowych równolegle. Większość z nich wygrywamy, ale coraz częściej zapadają wyroki skazujące. To represje za publiczną modlitwę i głoszenie prawdy. Nie poddajemy się jednak bo wiemy, że sprawiedliwość zwycięży i że Bóg wyprowadza wielkie dobro z każdej takiej sytuacji. Jednak do dalszego działania potrzebujemy Pana pomocy. Miesięczne koszty ochrony prawnej naszych działaczy to obecnie kilkanaście tysięcy złotych. Konieczne są także kolejne środki na organizację publicznych akcji. Jeszcze w tym roku, po Świętach Bożego Narodzenia, chcemy być m.in. w: Dęblinie, Słomnikach, Szamotułach, Mielcu, Bielsko-Białej, Zgierzu, Poznaniu, Strykowie, Gorzowie Wielkopolskim, Kielcach i Warszawie. Potrzeba na te wszystkie działania ok. 18 000 zł.Dlatego proszę Pana o przekazanie 50 zł, 100 zł, 200 zł, lub dowolnej innej kwoty, jaka jest dla Pana obecnie możliwa, i umożliwienie nam organizacji kolejnych publicznych modlitw różańcowych i akcji informacyjnych budzących świadomość Polaków na temat aborcji i deprawacji. Numer konta: 79 1050 1025 1000 0022 9191 4667 Fundacja Pro – Prawo do życia ul. J. I. Kraszewskiego 27/22, 05-800 Pruszków Dla przelewów zagranicznych – Kod BIC Swift: INGBPLPW ————————————- Z wyrazami szacunku,
Fundacja Pro – Prawo do życia ul. J. I. Kraszewskiego 27/22, 05-800 Pruszków stronazycia.pl
Zakończenie „wieloletniej tradycji” obchodów Chanuki w Pałacu Prezydenckim przez Karola Nawrockiego wywołało w Polsce falę komentarzy. Wśród krytycznych opinii w mediach społecznościowych szczególnie zwraca uwagę wpis Agaty Passent, dziennikarki i felietonistki żydowskiego pochodzenia, która w instagramowym wpisie stwierdziła: „Z wielu powodów trwa dla mnie najbardziej ponura Chanuka od dekad”. Co stało się powodem takiego jej odczucia?
Nie milkną echa decyzji Karola Nawrockiego o rezygnacji z wieloletniej [??? md] tradycji obchodów Chanuki w prezydenckiej rezydencji. W debacie publicznej nie zabrakło głosu przedstawicieli rodzimej lewicy, którzy w innych okolicznościach z uporem maniaka propagują ideę świeckości państwa. Wyjątkowo nieprzychylnie do aktu woli prezydenta Nawrockiego odniósł się na kanale Polsat News europoseł Robert Biedroń, argumentując, że Chanuka jest „świętem upamiętniającym zwycięstwo dobra nad złem”. Trudno ocenić, czy w pełni rozumiał sens wypowiadanych słów. Oznaczałoby to, że ceni sobie wartości takie jak: walka o wiarę czy odwaga stawania w obronie własnej tożsamości. Wygląda jednak na to, że wspomniane kategorie Biedroń uznaje jako pozytywne jedynie w kontekście dążeń narodu żydowskiego, ale już niekoniecznie w odniesieniu do najgłębszych aspiracji chrześcijan.
Krytyce działań przywódcy państwa towarzyszyła – a jakżeby inaczej – przestroga przed ich możliwym wpływem na szerzenie się postaw antysemickich. W podobnym duchu, choć w zdecydowanie delikatniejszy sposób, wypowiedział się urzędujący w Polsce ambasador USA. Praktykujący judaizm Thomas Rose wyraził jedynie ubolewanie z powodu zerwania z tradycją obchodów Chanuki w Pałacu Namiestnikowskim. Wskazał jednocześnie na głębsze znaczenie żydowskiego święta. Przy tym właśnie ostrzegł przed negatywnymi konsekwencji pewnych postaw na życie wyznawców religii mojżeszowej, odnosząc się do niedawnej strzelaniny na australijskiej plaży, w wyniku której śmierć poniosło kilkunastu świętujących Chanukę Żydów.
W otwartym tonie sprawę skomentowała żydowskiego pochodzenia polska germanistka, dziennikarka i felietonistka, Agata Passent. Na instagramomowym koncie udostępniła wpis, w którym czytamy: „Z wielu powodów trwa dla mnie najbardziej ponura Chanuka od dekad. Wiadomo, że mizerna nisza obchodzi to święto w Polsce, więc nigdy nie miałam złudzeń, że ktoś zauważa tę mniejszość wśród innych Polaków. Lecz jestem kompletnie zaskoczona, że pan Prezydent odwołał zapalanie chanukowych świec w pałacu. Po pierwsze to mężczyzna wysportowany, postawny – na trudne czasy, gdy liczą sie też argumenty siły. Tymczasem przestraszył się malutkiego gaśniczego. Po drugie miał być patriotą stawiającym opór rosyjskiej agresji. Szybko poszło. Na szczęście jestem optymistką i wierzę, że oliwy nam jeszcze starczy na wieki. Nie ma co się obrażać – duży chłop nie zawsze równa się odważny i uczciwy. Trzymajmy się naszych światełek” (cyt. w oryg.).
Niezmiernie trudno zrozumieć wewnętrzny smutek autorki przywołanych słów. To tak, jakby chrześcijanie mieszkający w Izraelu nie mogli cieszyć się Bożym Narodzeniem, tylko dlatego, że przedstawiciel władz państwowych nie zapalił symbolicznych świec adwentowych w swojej rezydencji. Dziwić może też „kompletne zaskoczenie” Passent na wieść o decyzji Karola Nawrockiego. Jeszcze jako kandydat na urząd głowy państwa Nawrocki zadeklarował dystans wobec zwyczaju zapalania chanukowych świec. Owo „kompletne zaskoczenie” należy zatem odczytywać w bardziej zniuansowanym znaczeniu: gest urzędującego prezydenta pokazał, że traktuje on poważnie słowa wypowiedziane w czasie kampanii, co mogło wprowadzić niektóre wpływowe środowiska w stan podwyższonej gotowości.
Na tym etapie prezydentury Karola Nawrockiego nie sposób jednoznacznie stwierdzić, czy decyzja o rezygnacji z obchodów żydowskiego święta w Pałacu Prezydenckim jest ukłonem w stronę prawicowego elektoratu, czy mamy do czynienia z człowiekiem respektującym nauczanie Kościoła. W świetle ukazanych w Nim prawd, Chrystus jest prawdziwą Świątynią, a Jego Wcielenie – prawdziwym poświęceniem Świątyni. Nie potrzebujemy więc zewnętrznych rytuałów, aby celebrować chanukę: Eucharystia, modlitwa, dobre uczynki i sprawiedliwe działania w świecie wypełniają tę samą funkcję, co Chanuka dla Żydów – to jest przynoszą poświęcenie i światło w ciemności. Warto wiedzieć, że przyjęcie takiej perspektywy w kwestii uczestnictwa w żydowskich obrzędach wiąże się automatycznie z nieprzychylną – mówiąc oględnie – reakcją środowisk skupionych wokół ruchu chasydzkiego spod znaku Chabad-Lubawicz, współorganizatorów pierwszych ceremonii zapalania chanukowych świec w Sejmie, stąd rodzi się pytanie o rzeczywiste motywy omawianej decyzji Karola Nawrockiego.
Wydaje się bardziej prawdopodobne, że za deklarowaną przez Prezydenta „powagą w traktowaniu wartości chrześcijańskich” stoi decyzja o rezygnacji z gestów, które mogą być odbierane jako symboliczny ukłon wobec środowisk żydowskich. Może to wynikać zarówno z chęci budowania spójnego wizerunku polityka realizującego swoje zapowiedzi, jak i przyciągnięcia, utrzymania, a tym samym powiększenia grupy przyszłych wyborców. Niewykluczone, że takim działaniom przyświeca autentyczna potrzeba zachowania wewnętrznej integralności i wierności własnym przekonaniom. Jednak do sytuacji, w której najważniejszy urząd w państwie polskim sprawuje człowiek kierujący się w swoich poczynaniach autonomią, wpływowe środowiska różnych nacji nie są przyzwyczajone.
Być może z tego właśnie powodu Agata Passent obchodzi w tym roku „najbardziej ponurą Chanukę od dekad”. Już wiadomo, że Karol Nawrocki pod pewnymi względami nie będzie przywódcą na wzór poprzedników. Czas jednak pokaże, czy kierowane pod adresem pierwszego obywatela RP słowa Passent: „to mężczyzna wysportowany, postawny – na trudne czasy, gdy liczą się też argumenty siły” były typową dla frustratów złośliwością, czy trafnym opisem stylu urzędowania nowego prezydenta.
Ambasador USA w Polsce Thomas Rose napisał na X, starając się dość sprytnie połączyć Chanukę z historią Polski.
Chanuka to pierwsza w historii udokumentowana bitwa o wolność religijną i polityczną – mały naród odmawiający oddania swojej wiary, tożsamości i przyszłości większym mocarstwom. To historia wojny z hellenistycznym pogaństwem, której celem było wymazanie Biblii i wygnanie Boga z ludzkiej pamięci, prowadzonej przez naród, który rozumiał, że przetrwanie bez godności nie jest przetrwaniem.
Historia Chanuki nie jest jedynie historią żydowską; przemawia do każdego narodu zmuszonego do obrony swojej wiary i charakteru; mówi, że wolność wymaga wiecznej czujności; a raz utracona tożsamość rzadko może zostać odzyskana.
Ten machabejski instynkt silnie rezonuje tu, w Polsce. Od wieków Polska wybiera opór zamiast wymazania, tożsamość zamiast poddania się zamiast zniknięcia. (…)
Chanuka, historia Polski i Sydney uczą tej samej lekcji: cywilizacja przetrwa tylko wtedy, gdy zło będzie zwalczane bezlitośnie, kultura będzie broniona bez przeprosin, a wolni ludzie nigdy się nie poddadzą.
===========================
Warto w tym kontekście wspomnieć, że święto to nie zostało ustanowione przez Boga, lecz ludzi, a sam Chrystus właśnie w tym dniu musiał uchodzić przed żydami, gdyż chcieli oni Go ukamienować.
(Zdjęcie ilustracyjne, fot. EPA/CLEMENS BILAN Dostawca: PAP/EPA.)
W serwisie Katolickiej Agencji Informacyjnej pojawiła się depesza promująca obchody Chanuki, organizowane w Warszawie przez chasydzką organizację Chabad Lubawicz. Tekst został określany jako „zapowiedź” obchodów Chanuki.
W tekście, który jest zaproszeniem do uczestnictwa w wydarzeniu chasydzkiej grupy wskazano, że ceremonia będzie związana z zapaleniem menory z okazji żydowskiego święta Chanuki. Wskazano, że podczas wydarzenia przewidziano przemówienia przedstawicieli społeczności żydowskiej oraz wspólną modlitwę. Depesza informuje, że spotkanie ma charakter otwarty i jest „zaproszeniem do wspólnego świętowania Chanuki”.
Autor tekstu informuje również o tym, że po zakończeniu uroczystości zapalenia menory, odbędzie się „Koncert Chanukowy”, podczas którego zabrzmią „tradycyjne pieśni chanukowe”.
Katolicka Agencja Informacyjna wskazuje w tekście czym jest organizacja Chabad Lubawicz. „To największy i najbardziej aktywny ruch chasydzki w judaizmie, założony w XVIII wieku w Lubawiczu. Od 1940 roku siedzibą światową jest Brooklyn (Nowy Jork). Chabad prowadzi działalność religijną, edukacyjną i charytatywną, skupiając się na zbliżaniu Żydów świeckich do tradycji żydowskiej. Organizuje publiczne obchody świąt (m.in. wielkoformatowe chanukowe menory i stoiska z macą), oferuje bezpłatne lekcje Tory i pomoc potrzebującym” – precyzuje KAI.
O kontrowersyjnych poglądach obecnych w organizacji wielokrotnie informowała dr Anna Mandrela. Wskazywała, że Chabad Lubawicz jest bardzo wpływową grupą, która chce być obecna w polskim Sejmie czy w Pałacu Prezydenckim.
Organizacja ma „specyficzne” przekonania na temat ludzkiej duszy. – Nauczanie na temat duszy jest zawarte w księdze „Tanja”. Ono kojarzy mi się ze słowami pewnej pani historyk, która powiedziała, że w czasie wojny śmierć Żyda to było doświadczenie mistyczne, spotkanie z absolutem – a śmierć Polaka, no, to była po prostu śmierć – podkreśliła.
Według „Tanji” Żydzi mają wyższe dusze o charakterze duchowym, natomiast goje mają dusze nieczyste, pochodzące z innych sfer, jak zwierzęta – choć koszerne zwierzęta mają nawet dusze doskonalsze od gojów.
Według dr. Anny Mandreli obecnie w Chabadzie twierdzi się, że jeżeli ktoś urodził się gojem, ale w pewnym momencie odkrywa chasydyzm Chabadu – to staje się jakby zaginionym żydowskim dzieckiem. – Wierzą, że za każdym razem, gdy żydowskie małżeństwo ze sobą współżyje, nawet jeśli nie dochodzi do zapłodnienia, nawet jeśli fizycznie nie ma poczętego dziecka, to powstaje dusza. Te dusze czekają na odpowiedni moment, żeby przyjść na ziemię – powiedziała, dodając, że takie dusze wchodzą właśnie w owych „zaginionych”, którzy odkrywają chasydyzm. – W ceremoniach przejścia nie wpisuje się w rubryce „ojciec” i „matka”, ale „Abraham i Sara” – powiedziała, wskazując, że nawiązuje to do Bożej obietnicy, iż potomstwo Abrahama i Sary będzie liczne jak gwiazdy na niebie.
NCZAS.INFO | Wnętrze kościoła oraz menora chanukowa z gaśnicą. Zdjęcie ilustracyjne. / Foto: Pixabay (kolaż)
W Katowicach m.in. za pieniądze podatników po raz kolejny organizowany jest chanukowy spęd będący upamiętnieniem sukcesu swego rodzaju żydowskiej wojny domowej, którą w mainstreamie przedstawia się jako coś „chrześcijańskiego” czy istotnego dla ludzi. „Kiedy w końcu nastąpi rozdział synagogi od państwa?” – pyta redaktor naczelny „Najwyższego Czasu!” dr Tomasz Sommer.
„I oto w Katowicach jak co roku świętować będziemy to „święto” rasizmu i żymskiej [to forma obchodzenia cenzury dotyczącej Żydów w Internecie – red. nczas] supremacji / dominacji” – napisał na X Roman Fritz.
Udostępnił przy tym grafikę promującą chanukę. Organizatorami wydarzenia, jak wynika z grafiki są: Klub Niezależnych Stowarzyszeń Twórczych „Marchołt”, Gmina Wyznaniowa Żydowska w Katowicach, Województwo Śląskie, Biblioteka Śląska, Instytucja kultury Samorządu Województwa Śląskiego i AE Katowice. Ponadto Miasto Katowice objęło wydarzenie mecenatem.
Partnerami wydarzenia są m.in. US-Polish Trade Council, Centrum Macierz Polonii i Federacja Przedsiębiorców Polskich.
Chanukowy spęd odbędzie się w Bibliotece Śląskiej w Katowicach 18 grudnia. Z okazji odpalenia świec wykład wygłosi diakon Adam Dylus, oczywiście przekonując, że tzw. dialog Kościoła z judaizmem jest potrzebny. Odbędzie się też koncert zespołu Jarmuła Band.
Do zapowiedzi odniósł się również redaktor naczelny „Najwyższego Czasu!” dr Tomasz Sommer.
„Czy Województwo Śląskie, miasto Katowice i Biblioteka Śląska to żydowskie organizacje religijne? Kiedy w końcu nastąpi rozdział synagogi od państwa?” – zapytał dr Sommer.
Pod koniec maja bieżącego roku Leon XIV wyraził zaniepokojenie zbrodniami na cywilach, których Izrael dopuszcza się w Strefie Gazy. W jego mediach społecznościowych pojawił się następujący wpis: „Sytuacja w Strefie Gazy staje się coraz bardziej niepokojąca i bolesna. Ponawiam mój usilny apel o umożliwienie dostarczenia godziwej pomocy humanitarnej i o zakończenie działań zbrojnych, których okrutną cenę płacą dzieci, starsi i osoby chore”. Czy Donald Trump posłucha papieża, czy też nadal będzie wspierał Izrael, nie zważając na zbrodnie dokonywane na cywilach? Kilka dni przed apelem Leona XIV Trump oświadczył, że Stany Zjednoczone powinny przejąć Strefę Gazy. Wcześniej mówił też o utworzeniu na terenach zniszczonego wojną terytorium „riwiery Bliskiego Wschodu”.
Donald Trump i religia
W tym miejscu warto zadać pytanie o stosunek prezydenta Stanów Zjednoczonych do religii. Tuż przed konklawe Trump żartował, że najchętniej sam zostałby papieżem. Na oficjalnych profilach Białego Domu pojawiła się nawet grafika wygenerowana przez sztuczną inteligencję, prezentująca prezydenta Stanów Zjednoczonych jako papieża. Niektórzy potraktowali to jako żart, ale możemy przypuszczać, że Trump nie przejmuje się autorytetem papieża i że doktryna katolicka jest mu bardzo daleka, mimo że sam uważa się za polityka walczącego z ateizmem. Ten wątek był podkreślany zwłaszcza w przedwyborczym starciu z Kamalą Harris. Trump kierował wtedy swój przekaz do chrześcijan, dużą część jego elektoratu stanowili ewangelicy, ale jednym z ważnych elementów tej kampanii wyborczej okazała się wizyta na grobie rebe Menachema M. Schneersona, ostatniego przywódcy Chabad Lubawicz, który nadal jest czczony przez członków tej sekty niczym Bóg. Dzięki modlitwie na grobie Schneersona i spotkaniu z rabinami Trump zyskał sobie poparcie Żydów związanych z nurtem chasydzkim.
Warto też wspomnieć, że do Chabad Lubawicz wstąpiła córka Trumpa Ivanka, pod wpływem swojego męża Jareda Kushera.
Czym jest chrześcijański syjonizm?
Gdy o tym wspominałam w jednym ze swoich programów, wiele osób dziwiło się jak Trump potrafi łączyć te dwa środowiska – chrześcijańskie i żydowskie. Żeby to zrozumieć należy odwołać się do koncepcji chrześcijańskiego syjonizmu, która jest bardzo popularna w środowisku ewangelików wspierających Trumpa. Przedstawiciele tego nurtu stanowią wpływowe zaplecze Partii Republikańskiej.
Dla Polaków zjawisko chrześcijańskiego syjonizmu jest praktycznie nieznane. Korzenie tego nurtu sięgają anglosaskiego protestantyzmu. Z kolei, w latach 70-tych XX wieku, silne poparcie dla Izraela pojawiło się wśród zielonoświątkowców i tzw. ruchu odnowy charyzmatycznej. Powstała wtedy organizacja Christians United for Israel (CUFI), założona przez pastora Johna Hagee, która do dziś wspiera Izrael politycznie i finansowo. To właśnie ta organizacja postulowała a następnie popierała przeniesienie stolicy Izraela z Tel Avivu do Jerozolimy, co miało miejsce w 2017 roku.
Chrześcijanie syjonistyczni wierzą, że wspierając Izrael realizują plan Boży. Co więcej, twierdzą że Jezus Chrystus powróci na ziemię dopiero po serii dramatycznych wydarzeń, a Izrael odegra kluczową rolę w tych wydarzeniach. Uważają, że Żydzi muszą powrócić do Ziemi Obiecanej, by mogło dojść do powrotu Chrystusa. Wśród chrześcijańskich syjonistów popularna jest również idea odbudowy świątyni w Jerozolimie, co często jest łączone z koniecznością zburzenia meczetu Al-Aksa.
W 1981 roku telewizyjny kaznodzieja Jerry Falwell powiedział „Występować przeciw Izraelowi, to występować przeciw Bogu. Wierzymy, że historia i Pismo Święte dowodzą, iż Bóg postępuje wobec narodów adekwatnie do tego, jak one postępują wobec Izraela”. Oczywiście te poglądy są całkowicie sprzeczne z wiarą katolicką.
Brak rozeznania w tym temacie, sprawia, że wielu Polaków ma błędny obraz religijności Trumpa, oceniając jego prezydenturę jedynie pod kątem walki z ideologią lewicową oraz z laicyzmem.
Trump stara się prezentować jako obrońca wolności religijnej, czego przejawem było międzyreligijne spotkanie, do którego doszło 1 maja 2025 roku w Ogrodach Różanych Białego Domu. W tym Narodowym Dniu Modlitwy (National Day of Prayer) brali udział przedstawiciele różnych religii. Na scenie pojawili się: ewangelicy (Kościół Boży, Południowi Baptyści, wspólnoty niedenominacyjne), przedstawiciel katolickiej diecezji Winona-Rochester, muzułmański kapelan Sił Powietrznych USA oraz rabin z Chabad Lubawicz. Po przemówieniu Trumpa i zaproszeniu wszystkich religijnych liderów na scenę, to właśnie rabin z Chabad Lubawicz przemawiał jako pierwszy, a inni zdawali się mu potakiwać. Na koniec wspólną modlitwę zwieńczył śpiew pieśni uwielbienia „Great Are You, Lord” oraz „Amazing Grace”, przy czym Trump siedział, a przywódcy wspólnot ewangelickich trzymali ręce nad jego głową, co jest charakterystyczne dla grup charyzmatycznych.
Spotkanie nie miało jedynie charakteru modlitewnego, promowano określoną narrację geopolityczną: jednoznaczne poparcie dla Izraela i potępienie Palestyńczyków, bez uwzględnienia obu perspektyw. Wpisuje się to w politykę Stanów Zjednoczonych wobec konfliktu, który ma miejsce w Ziemi Świętej. Prezydent USA i jego środowisko podkreślają każdą zbrodnię dokonaną przez Palestyńczyków, ignorując żydowskie zbrodnie w Strefie Gazy.
Przedstawiciel syjonistycznych chrześcijan, Mike Huckabee, został nominowany przez Trumpa na ambasadora USA w Izraelu, a Pete Hegseth został sekretarzem obrony. Ten drugi kilka lat temu podczas wizyty w Jerozolimie powiedział: „Nie ma powodu, dla którego cud odbudowy świątyni na Wzgórzu Świątynnym nie miałby się wydarzyć”. Obaj wierzą, że istnienie Izraela jest niezbędne dla powrotu Jezusa Chrystusa. Ich poglądy przejawiają się w używaniu nazw Judea i Samaria, zamiast mówienia o Zachodnim Brzegu. W styczniu 2025 r. podczas przesłuchania przed senacką komisją sił zbrojnych Pete Hehseth przyznał, że uważa się ze chrześcijańskiego syjonistę, a pytany o to, czy popiera działania Izraela w Strefie Gazy, odpowiedział: „jestem za tym aby, Izrael zniszczył i zabił każdego ostatniego członka Hamasu”. Nikt wtedy nie wspomniał o mordowaniu niewinnych Palestyńskich dzieci.
Teologiczne różnice, tymczasowy sojusz i wspólne interesy
Chociaż doktryna syjonistycznych chrześcijan jest sprzeczna z wierzeniami Żydów, którzy odrzucają Chrystusa, to zdaje się, że środowiska żydowskie chętnie korzystają z pomocy ewangelików, zwłaszcza w przypadku gdy mówimy tu o wsparciu finansowym, politycznych i militarnym. Kwestią sporną pozostaje idea nawracania Żydów, która przejawiała się w doktrynie ewangelików. Wedle tej doktryny to nawrócenie ma nastąpić dopiero w czasach ostatecznych, więc na ten moment zdaje się, że chrześcijańscy syjoniści nie starają się szczególnie o apostolat wśród Żydów.
Wyznawcy Chabad Lubawicz, wierzą, że duszę Żydów, w odróżnieniu od duszy gojów, są bezpośrednio złączone z absolutem. W konsekwencji każda dusza żydowska po śmierci osiągnie zbawienie niezależnie od swoich uczynków. W tej koncepcji nie ma wiecznego piekła jako kary. Szerzej o tym podziale pisałam w książce „Chanuka czy krzyż?”. Mało kto wie, że to właśnie w księdze „Tanya” napisanej przez założyciela Chabad Lubawicz, Shneura Zalmana, pojawia się określenie „sprawiedliwi wśród narodów świata”. Są to według tej terminologii „nie-Żydzi”, którzy mimo swojej niedoskonałej natury, czynią dobrze, pomagają Żydom, mogą zostać uznani za sprawiedliwych i być może osiągną zbawienie.
W publikacji „Victory of light” („Zwycięstwo Światła”) rebe Schneerson podał zaskakującą interpretację święta Chanuki. Jego zdaniem chanukowe świece mają sprawić, że wszystkie narody świata stopniowo osłabną, a następnie zaczną służyć Izraelowi.
Bez wątpienia możemy wskazać na współpracę środowiska syjonistycznych chrześcijan w Stanach Zjednoczonych z Chabad Lubawicz i organizacjami promującymi Chanukę. Warto wspomnieć o tym, że chrześcijańscy syjoniści występują często na konferencjach CPAC (Conservative Political Action Conference). Na tych wydarzeniach regularnie pojawiają się liderzy takich organizacji jak Christians United for Israel, a także politycy promujący ideę odbudowy trzeciej świątyni w Jerozolimie. Wydarzenia te często łączą poparcie dla Izraela z retoryką antyglobalistyczną i antylewicową, co wpisuje się w szerszy kontekst chrześcijańskiego syjonizmu.
CPAC na swoim koncie na Instagramie zorganizował specjalny program dotyczący Chanuki: odcinek „America UnCanceled” z udziałem rabina Yitza Tendlera. Rabin Tendler jest współzałożycielem organizacji Shalom Torah Ministries, która promuje tradycyjne wartości żydowskie w przestrzeni publicznej i współpracuje z konserwatywnymi środowiskami chrześcijańskimi na rzecz poparcia dla Izraela.
Jak ma się to do promocji uroczystości chanukowych i działań grupy Chabad Lubawicz w Polsce? Wydaje się, że nie ma to związku z chrześcijańskim syjonizmem, który w naszym kraju jest zjawiskiem marginalnym. Chanuka w Sejmie RP i w Pałacu Prezydenckim jest raczej wynikiem nacisków politycznego lobby, które stara się wprowadzić podobne uroczystości praktycznie we wszystkich krajach świata. Promowanie Chanuki i Chabad Lubawicz w środowiskach chrześcijańskich, głównie protestanckich, jest zjawiskiem coraz powszechniejszym. Oczywiście katolicy, którzy są świadomi nauczania Magisterium Kościoła, dostrzegają w takich spotkaniach postawę całkowitego lekceważenia prawdy. Takie stawianie wszystkich religii na równi i wspólne spotkania modlitewne były ostro krytykowane przez papieży aż do czasu Soboru Watykańskiego II. Później Kościół otworzył się na tego typu wydarzenia, czego przejawem były spotkania modlitewne w Asyżu w 1986 roku. Kardynał Ryś podczas ostatnich obchodów Dnia Judaizmu powołał się na deklarację „Nostra Aetate”, twierdząc, że to właśnie ten dokument przyczynił się do dialogu Kościoła z judaizmem.
Możemy jednak zastanowić się, czy to otwarcie się Kościoła na dialog z judaizmem nie jest efektem wpływów protestanckich, które były silne na Soborze Watykańskim II. Już wiele lat przed soborem papieże walczyli z modernizmem i innymi herezjami, które starały się promować idee dialogu międzyreligijnego. Z tej perspektywy możemy zadać pytanie czy źródeł otwarcia się chrześcijan na judaizm nie należy szukać w amerykanizmie – poglądzie, który został potępiony przez papieża Leona XIII. Zwraca na to uwagę ks. Curzio Nitoglia w książce „Chabad Lubawicz – światowa potęga”. Jednym z cech amerykanizmu był indyferentyzm polegający na zrównaniu wszystkich religii jako jednakowo dobrych. Francuski ksiądz Henri Delassus przestrzegał przed amerykanizmem jako poglądem, który chce znieść wszelkie bariery między religiami, czego efektem ma być realizowanie interesów żydowskich i Powszechny Sojusz Izraelitów.
Nawet jeśli uznamy, że wpływ chrześcijańskich syjonistów jest, póki co w Polsce niewielki, to bardzo wiele będzie zależeć od naszych relacji ze Stanami Zjednoczonymi. USA jest naszym naturalnym sojusznikiem, ale czy to znaczy, że mamy bezkrytycznie przyjmować wszystko co promuje rząd Donalda Trumpa na niwie politycznej (konflikt na Bliskim Wschodzie) oraz religijnej (indyferentyzm, syjonizm chrześcijański)? Katolicy muszą wiedzieć, że te idee nie mają nic wspólnego z Magisterium Kościoła katolickiego. W tym celu warto sięgnąć po encykliki Leona XIII, do którego nie bez powodu obecny papież nawiązał wybierając swoje imię.
CPAC w Polsce i rabin Boteach
W Jasionce na Podkarpaciu 27 maja 2025 roku miała miejsce pierwsza konferencja CPAC w Polsce. Impreza zgromadziła wielu konserwatywnych polityków, którzy nie są zorientowani w idei chrześcijańskiego syjonizmu. Oczywiście nie należy tej konferencji demonizować, ale konserwatywni politycy i publicyści powinni zrozumieć z jaką ideologią mamy tu do czynienia. Warto też zadać pytanie: jakie konsekwencje niesie ze sobą przenikanie amerykańskich wzorców religijno-politycznych na grunt polski, zwłaszcza w kontekście relacji między chrześcijaństwem a judaizmem? Chodzi tu o zachowanie katolickiej tożsamości religijnej, o kwestie wciągania Polski w konflikt izraelsko-palestyński oraz o naszą politykę historyczną, która również jest związana z tym tematem. Nie przez przypadek Barbara Engelking została niedawno szefową rady Muzeum Auschwitz, a jednym z głównych darczyńców muzeum jest Ronald Lauder, związany z Chabad Lubawicz.
Podczas pierwszej konferencji CPAC w Polsce przemawiał rabin Shmuley Boteach, który w wieku trzynastu lat pod wpływem rebe Schneersona wstąpił do Chabad Lubawicz, a rok później zdecydował, że zostanie rabinem. Po wielu latach pracy na rzecz tego ugrupowania w 1994 roku doszło do rozłamu pomiędzy rabinem Boteachem a kierownictwem Chabad Lubawicz. Powodem miały być jego decyzje o włączeniu do L’Chaim Society studentów nieżydowskich. Chociaż formalnie Boteach został wyrzucony z ruchu to nadal deklaruje przywiązanie do tradycji Chabadu i twierdzi, że w tej doktrynie wychowuje swoje dzieci.
Rabini z Chabad Lubawicz skrytykowali jego książkę „Kosher Jesus” („Koszerny Jezus”, 2012), twierdząc, że zagraża ona tożsamości żydowskiej. Autor przedstawił w niej Jezusa jako pobożnego, praktykującego Żyda, który sprzeciwiał się rzymskiemu uciskowi w Judei, był znany z nauczania Tory, nie wszedł w konflikt z faryzeuszami, ale stał się ofiarą historycznych manipulacji. Winnymi tego fałszerstwa, zdaniem rabina Boteacha mieli być chrześcijanie zwłaszcza św. Paweł, który przekształcił jego postać w „mesjańsko – boskiego Zbawiciela”. Rabin, który przemawiał w Jasionce i podczas swojego przemówienia chwalił Jana Pawła II, odrzuca boskość Jezusa, ale uważa go za inspirującą postać żydowską. Mimo to książka „Kosher Jesus” wpisuje się w trend chrześcijańskiego syjonizmu – uznanie Jezusa jako pobożnego Żyda pozwala ewangelikom budować narrację, że wspierając Izrael, służą planowi Bożemu i działają w duchu chrześcijaństwa.
Zagrożenie dla katolików
Rabin Boteach podczas CPAC w Jasionce powiedział: „Polska stoi przy Izraelu, Polska stoi przy narodzie żydowskim”. Analizując te wydarzenia, możemy przypuszczać, że w najbliższych latach katolicy w Polsce będą zachęcani do popierania polityki Izraela i USA w sprawie konfliktów na Bliskim Wschodzie oraz do brania udziału w uroczystościach chanukowych. Niestety coraz częściej nawet hierarchowie Kościoła w Polsce twierdzą, że katolik powinien obchodzić Chanukę oraz że Żydzi są świadkami chrześcijaństwa.
Pamiętajmy, że Kościół katolicki od samego początku zrezygnował z obchodzenia starotestamentowych świąt, nie odrzucając przy tym Starego Testamentu, a nawet czcząc siedmiu braci Machabejskich.
Wyjaśnienie tych kwestii znajdujemy u św. Augustyna, który podczas kazania na święto siedmiu braci Machabejskich, odpowiadał na zarzuty Żydów, nie rozumiejących dlaczego chrześcijanie czczą tych starotestamentowych męczenników. Augustyn tłumaczy, że męczeństwo siedmiu braci Machabejskich, którzy żyli w czasie oczekiwania na przyjście Chrystusa, było zapowiedzią męczeństwa pierwszych chrześcijan. Natomiast Żydzi, którzy żyli w czasach po Chrystusie, ale nie uwierzyli w nadejście Zbawiciela, zdaniem św. Augustyna zostali odłamani od drzewa oliwnego, a na ich sercach położona jest zasłona.
Jak zatem można mówić, że współcześni Żydzi są „świadkami Prawdy chrześcijaństwa”? Takie podejście musi prowadzić nieuchronnie do wniosku, że nie potrzeba się modlić o ich nawrócenie. Z tej perspektywy wielkie konwersje znanych Żydów, takich jak Edyta Stein czy Alfons Ratisbonne, jawią się jako coś zupełnie niepotrzebnego. Św. Maksymilian Kolbe stale namawiał nas do modlenia się o nawrócenie Żydów i podkreślał, że tylko wiara katolicka jest prawdziwa. W czasach zamętu musimy studiować teksty Magisterium Kościoła i zrozumieć, że doktryny katolickiej nie da się pogodzić z doktryną ewangelickich syjonistów z USA.
Włączenie się nominalnych katolików w świętowanie chanukki jest więc albo przejawem haniebnej elementarnej ignorancji teologicznej, wręcz katechizmowej, albo świadczy o wyparciu się elementarnej zasady tożsamości chrześcijańskiej, jaką jest jedyna prawdziwość religii chrześcijańskiej w jedynej prawdziwej bo spełniającej kontynuacji religii Starego Przymierza, czyli wyrazem apostazji, być może tylko z głupoty.
Przy okazji sprawy posła Grzegorza Brauna (więcej tutaj) słusznie nasuwa się pytanie, czy katolikowi wolno uczestniczyć w świętowaniu chanukki.
Po pierwsze, należy zauważyć, że obecne świętowanie chanukki – które jest opisane dopiero w Talmudzie babilońskim (shabbat 2, 21) – nie jest tym samym co świętowanie starotestamentalne wspomniane w Ewangelii św. Jana (J 10, 22: τὰ ἐγκαίνια), w nawiązaniu do wydarzeń opisanych w Księgach Machabejskich (1Mach 4, 36-39, 2Mach 10, 1-8).
Notabene: wspomnienie, że Pan Jezus podczas tego święta przechadzał się w portyku Salomona w świątyni jerozolimskiej, w żaden sposób nie oznacza, że Pan Jezus świętował chanukkę, gdyż tego talmudycznego świętowania wówczas nie było. Ponadto, nawet zakładając, że obecne świętowanie chanukki odnosi się do tych wydarzeń, należy stwierdzić, że chrześcijanom nie godzi się uczestniczyć w tym świętowaniu w jakikolwiek sposób.
Jeśli świętowanie to dotyczy – według oficjalnej wersji – odnowienia kultu w świątyni jerozolimskiej po powstaniu Machabeuszy w roku 165 przed Chrystusem, a według wiary chrześcijańskiej kult ten stracił swoją wartość przez Ofiarę Krzyżową Jezusa Chrystusa, to nie godzi się chrześcijanom uczestniczenie w tym świętowaniu. Wszak żydzi świętują w nim aktualność kultu sprawowanego niegdyś w świątyni jerozolimskiej – choć de facto on nie istnieje od zburzenia świątyni w roku 70 po Chrystusie – oraz swoją tęsknotę za jego przywróceniem, zresztą wyrażając przez to dążenia syjonistyczne. Chrześcijanin nie może popierać tego świętowania, ponieważ uderza ono w sam rdzeń chrześcijaństwa, jakim jest spełnienie Starego Testamentu w Nowym Testamencie i tym samym ustanowienie jedynego prawdziwego kultu jedynego prawdziwego Boga, jakim jest religia chrześcijańska.
Włączenie się nominalnych katolików w świętowanie chanukki jest więc albo przejawem haniebnej elementarnej ignorancji teologicznej, wręcz katechizmowej, albo świadczy o wyparciu się elementarnej zasady tożsamości chrześcijańskiej, jaką jest jedyna prawdziwość religii chrześcijańskiej w jedynej prawdziwej bo spełniającej kontynuacji religii Starego Przymierza, czyli wyrazem apostazji, być może tylko z głupoty.
Jest szczególnie haniebne, że to uważający się za tradycyjnego katolika były marszałek sejmu Marek Jurek zaprosił kabalistyczną sektę Chabad Lubavich do urządzania świętowania chanukki w gmachu sejmu RP. Nie znam jego motywacji. Bym może chciał dobrze, jednak ten gest jest oczywistym przejawem przynajmniej ignorancji teologiczno-katechizmowej, jeśli nie wręcz poważnego wypaczenia ideologicznego, które niewiele ma wspólnego z katolicyzmem.
Post scriptum
Marek Jurek nie ustaje w atakowaniu, przekręcając przy tym imię starożytnego heretyka Markjona (jeśli już to powinno brzmieć „neomarkjońska”):
Otóż porównanie chanukki do święta Obrzezania Pańskiego oraz wspomnienia św. Braci Machabejskich świadczy o elementarnej ignorancji i braku racjonalnego myślenia.
W Kościele nigdy nie było święta poświęcenia świątyni jerozolimskiej, tym bardziej nie było chanukki. Z prostego powodu: kult starotestamentalny stracił swoją rację bytu wraz z Ukrzyżowaniem Mesjasza, o czym mówił sam Pan Jezus (J 2, 18-22). W Kościele wolno tylko to świętować, co zostało przejęte do Nowego Testamentu. Obrzezanie naszego Pana Jezusa Chrystusa było początkiem Jego Krwawej Ofiary, o czym jest wyraźnie mowa w textach liturgicznych tego dnia. Bohaterska walka Braci Machabejskich o wiarę w prawdziwego Boga i świętość miejsca kultu starotestamentalnego zasługuje na uznanie jako gorliwość o prawdziwą religię. Skoro Kościół uznał ich świętość, to uczynił to z tego powodu, że przyjął, iż oni uznaliby Jezusa za Mesjasza, gdyby Go poznali w doczesności.
Czymś zgoła innym jest postawa tych, którzy odrzucają Jezusa Chrystusa jako Mesjasza, i uczestniczenie w ich obrzędach. Włączanie się w ich obrzędy świadczy albo o głupocie, albo o apostazji, albo o jednym i drugim.
Grzegorz Braun był gościem na kanale Jana Pospieszalskiego. W rozmowie omawiano m.in. kwestię listu 16 filosemitów potępiających katolicką inicjatywę Brauna przeciwko fałszywym praktykom żydowskiej sekty Chabad Lubawicz, które z irracjonalnych powodów są celebrowane w Sejmie.
Sekta, jak się okazuje, posiada duże wpływy nie tylko w rządzie, ale też w środowiskach medialnych. Braun podkreślił, że mimo wielkich chęci, nie udało się nikomu postawić mu jakichkolwiek zarzutów w tej sprawie. Poruszono też postawę Konfederacji.
– Ruszyła wtedy kolejna w moim życiu, ale trzeba przyznać, chyba dość bezprecedensowa nagonka i te „wyroki śmierci cywilnej” zostały na mnie po raz kolejny rozpisane, ogłoszone. I były to nawoływania na najwyższym szczeblu. Korespondowali marszałek Sejmu z ministrem… – mówił Grzegorz Braun, na co wtrącił się Jan Pospieszalski.
– No nie, no pamiętamy. Odbieranie… Odbieranie pensji, odbieranie tego, odbieranie immunitetu, wszystkiego – przypomniał Pospieszalski.
– A no to prześledź, kto głosował „za”. Siedem razy, bo siedem zarzutów. I Wysoka Izba musiała siedem razy guzik nacisnąć w tej sprawie, rączkę podnieść, kto zechciał. Więc zobacz, kto głosował „za”. I zobacz, że nie ma najmniejszej przesady w moim stwierdzeniu o… o istnieniu szerokiej koalicji chanukowej w polskim życiu publicznym od prawej do lewej – stwierdził Braun.
– A to, że to są ci sami ludzie, którzy też naciskali guzik za zamordyzmem covidowym, za wpychaniem Polski w wojnę, antagonizowaniem z wszystkimi sąsiadami, za podległością eurokołchozowi, to są fakty. Za zielonymi ładami, wszyscy to opierali – podkreślił lider KKP.
Potem prawicowy kandydat na prezydenta ocenił, iż „Chanuka jest tu pewnym papierkiem lakmusowym”. Pospieszalski wówczas pokazał głosowanie przeciwko Braunowi. Z PiS 31 posłów się wstrzymało od głosowania, a 1 wstrzymał się od głosu. Reszta z PiS była za ukaraniem Grzegorza Brauna.
Z KO nie głosowało 4 posłów. Reszta była za ukaraniem. Tak samo Polska 2050 i Lewica.
W przypadku Konfederacji natomiast nie głosowało trzech posłów. W pozostałych przypadkach połowa była za ukaraniem, a druga połowa przeciw.
– No to chłopcy, przepraszam, panowie, twoi towarzysze walki z Konfederacji zachowali się jak trzeba w tej sytuacji – przekonywał Pospieszalski.
Po chwili ciszy, Braun odpowiedział, że „bardzo się cieszę, tak”.
– Bardzo się cieszę, że nastąpiło jakieś po wstępnych, niekontrolowanych odruchach, ataku paniki u niektórych, że nastąpiło jakieś otrzeźwienie. Bardzo się cieszę, ale wiesz… Chciałem jedną rzecz odnotować. Że rok minął, a ja ciągle nie siedzę – podkreślił lider KKP.
– Pamiętasz, że ogłoszono to wtedy w takim trybie, że ja już w ogóle jestem skazany. Już ten wyrok medialny, lincz został wykonany pospołu przez media lewackie i prawackie głównego ścieku. Znowu trzeba powtórzyć i przez „Gazetę Wyborczą”, i przez „Gazetę Polską”. Ten szeroki ruch potępienia – mówił Grzegorz Braun.
Akcja billboardowa partii Grzegorza Brauna doprowadziła do wybuchu bomby z opóźnionym zapłonem. Wprawdzie billboardy związane z wyborem pomiędzy chrześcijańskim Bożym Narodzeniem i żydowską Chanuką pojawiły się jeszcze przed Świętami, politycznie poprawne kręgi,zaatakowały ją dopiero teraz.
Tzw. Deklaracja Szesnastu odnosi się do billboardów partii Brauna, na których widnieje napis: „Chanuka czy Boże Narodzenie? Europo! Wybór należy do ciebie!”. Są tam także umieszczone grafiki z Żydem zapalającym świece chanukowe oraz postać św. Mikołaja i szopka bożonarodzeniowa, oddzielone gaśnicą.
Akcję przeciwko billboardom rozpoczął list z donosem do Parlamentu Europejskiego, wystosowany przez sorosowskie stowarzyszenie „Otwarta Rzeczpospolita”. „Kampania, tym razem sfinansowana ze środków Parlamentu Europejskiego, wpisuje się w wieloletnią działalność europosła Brauna, a podstawą jest nienawiść do wszelkich mniejszości, głoszenie antysemickich, ksenofobicznych i antyuchodźczych haseł” – grzmieli lewicowcy na łamach żydowskiej gazety dla Polaków, czyli Gazety Wyborczej.
Teraz pojawiła się informacja o „Deklaracji Szesnastu”. To oświadczenie opublikowane przez rzekomo niezależnych publicystów i historyków, z których większość deklaruje się jako „prawicowi”.
Billboard nawiązujący do Chanuki.
„W związku z pojawiającymi się coraz częściej próbami szerzenia wrogości w relacjach chrześcijańsko-żydowskich (czego przykładem może być akcja bilbordowa «Chanuka czy Boże Narodzenie») czujemy się w obowiązku przypomnieć parę podstawowych faktów religijnych i historycznych” – czytamy.
W dalszej części deklaracji podano siedem punktów, przedstawiajacych rzekome fakty. Oto one:
Chrystus Pan obchodził święto Chanuki (por. J 10,22-23), co powinien wiedzieć każdy katolik. Kościół przypomina to w lekturze Ewangelii: na środę po Niedzieli Męki Pańskiej (w Mszale Piusa V) i we wtorek IV tygodnia Okresu Wielkanocnego (w Lekcjonarzu mszalnym Pawła VI)” – wskazano.
My, katolicy, nie obchodzimy tego święta, bo świętem światła jest przede wszystkim uroczystość Matki Boskiej Gromnicznej, kiedy Zbawiciel po raz pierwszy pojawił się w Świątyni. Nie zmienia to faktu, że obchodzenie uroczystości Poświęcenia Świątyni przez Żydów zasługuje na szacunek, tym bardziej, że Kościół zawsze uważał, że Żydzi praktykując swą religię pozostają świadkami Prawdy chrześcijaństwa, prawdziwości obietnic mesjańskich, które Chrystus wypełnił, i aktów historii Zbawienia, które poprzedziły Narodzenie Pańskie
Nazywanie obecności Ksiąg Machabejskich w katolickim i prawosławnym kanonie Pisma Świętego (w kanonie żydowskim i protestanckim ich nie ma) «świętowaniem ludobójstwa», wzywanie, byśmy uznali za naszą tradycję pamięć bałwochwalców, przeciw którym wystąpili powstańcy machabejscy – jest po prostu zniewagą dla katolicyzmu
Gesty życzliwości okazywane dziś niewielkiej polskiej społeczności żydowskiej są również wyrazem czci dla naszej wspólnej wielowiekowej historii, tak brutalnie przerwanej przez Niemcy hitlerowskie. Znaki szacunku dla kultury żydowskiej są więc niejako wypełnieniem tej tragicznej wyrwy, powstałej w wyniku utraty niepodległości przez Polskę i niemieckiej okupacji. Już przed wojną Prymas Hlond ubolewał nad brakiem szacunku dla «nieopisanego tragizmu tego narodu». Tym bardziej jasne powinno to być dziś.
Chrześcijański charakter państwa zawiera się przede wszystkim w wyrażanej publicznie czci dla Boga i dla wiary Kościoła, i w realizacji dobra wspólnego, obejmującego – we właściwy sposób – każdą społeczność i osobę tworzącą wspólnotę Rzeczypospolitej
Napięcie religijne między chrześcijaństwem i judaizmem, wynikające z naszej wiary w Chrystusa i w uniwersalną prawdę Ewangelii, także napięcia między Polską a Izraelem dotyczące naszej historii, obrona czci dla Rzeczypospolitej i Polski pod okupacją walczącej z Niemcami – wszystko to wymaga umotywowanej prezentacji racji chrześcijańskich i polskich, w czym akty agresji, wrogości i szerzenie uprzedzeń są tylko dramatyczną przeszkodą
Na koniec prosimy, by nie traktować naszego oświadczenia jedynie jako prezentacji stanowiska. Jest ono apelem – do wszystkich, którym zależy na chrześcijańskim charakterze życia publicznego i na dobru wspólnym narodu; apelem o reakcję, o czynny sprzeciw wobec zachowań, postaw i opinii, które dewastują życie publiczne, kulturę katolicką i oszpecają wizerunek Ojczyzny.
Pod deklaracją podpisali się:
Marek Budzisz
Sławomir Cenckiewicz
Piotr Chrzanowski
Piotr Ciompa
Waldemar Gasper
Tomasz Grzegorz Grosse
Marek Jurek
Robert Kostro
Jacek Kowalski
Justyna Melonowska
Paweł Milcarek
Paweł Nowacki
Andrzej Nowak
Tomasz Rowiński
Maciej Urbanowski
Łukasz Warzecha
NASZ KOMENTARZ:
Stary Testament był zapowiedzią przyjścia Zbawiciela, pomagał on budzić w niego wiarę i podtrzymywać ją. Żydzi, pomimo posiadania tak wielkiego skarbu, nie rozpoznali Chrystusa i odrzucili Go. Judaizm był zatem religią prawdziwą do czasu odrzucenia przez żydów Jezusa Chrystusa. Stary Testament jest wiecznym świadectwem na to, że Chrystus jest prawdziwym Mesjaszem. Święty Augustyn tak o tym pisał: „Dlatego wciąż jeszcze żydzi istnieją, aby ku swemu zawstydzeniu nosili nasze Księgi. Kiedy bowiem chcemy wykazać poganom, że Chrystus był przepowiedziany, przytaczamy im to właśnie Pismo. I aby przypadkiem nieskorzy do wiary nie powiedzieli, że to my chrześcijanie je ułożyliśmy i że wraz z Ewangelią, którą głosimy, wymyśliliśmy proroków, przez których wydawałoby się że jest przepowiedziane to, co my głosimy, wówczas przekonujemy ich na tej podstawie, że wszystkie te pisma w których Chrystus był przepowiedziany, znajdują się u żydów”
Dlatego, oczywistym jest, że wszystkie obrzędy Starego Testamentu i przymioty starotestamentowego Judaizmu, były godziwe jedynie do czasu przyjścia Zbawiciela. Kiedy nastąpiło doskonałe wypełnienie prawa, wszelkie obrzędy i ceremonie wygasły i absolutnie nie obowiązują katolików.
Uczestnictwo w święcie Chanuka, lub nawet popierania przez katolików obecnego, żydowskiego kultu, jest więc uderzeniem w podstawy chrześcijaństwa, a mianowicie w spełnienie się Starego Testamentu w Nowym Testamencie.
Obecnie zachowywanie Starego Przymierza, które zapowiada przyjście Mesjasza, jest wyrazem niewiary w Chrystusa i uznaniem, że to On nie jest zapowiedzianym Zbawicielem. Odrzucenie Chrystusa, który jest jedyną drogą do Ojca, to grzech śmiertelny. Logiczną konsekwencją twierdzenia, że żydzi wciąż są narodem wybranym, musi być stwierdzenie, że Chrystus nie był prawdziwym Mesjaszem. Że – jak twierdzą mędrcy Talmudu – był cudzołożnikiem, bałwochwalcą, oszustem, magikiem. A my – wraz z żydami – wciąż czekamy na Mesjasza.
Przyjrzyjmy się temu co pisali o powyższej kwestii Ojcowie i Doktorzy Kościoła:
Św. Jan Chryzostom w „Mowach przeciwko Judaizantom i Żydom”, bardzo ostro zwalczał i potępiał udział chrześcijan w świętach żydowskich, dlatego też Żydzi obradujący w Wiedniu w 2018 roku na kongresie „An end to antisemitism”, życzyli sobie, by chrześcijanie „pozbawili go autorytetu”, czyli de facto wyrzucili tę postać z kanonu świętych.
Spójrzmy więc na to co ów Święty pisał:
“Wiem, że nawet i dziś wielu poważa żydów, a obrzędy ich za godziwe uznaje; toteż spieszę, by wykorzenić to zgubne mniemanie. Powiedziałem, że synagoga nie proponuje niczego co by ją czyniło lepszą od teatru, i biorę Proroka za świadka: żydzi nie są godniejsi zaufania niż prorocy. Co zatem mówi Prorok? (…) [splugawiłaś ziemię wszeteczeństwami twymi i złościami twymi] (…) pokazałaś czoło wszetecznej niewiasty, wyzbyłaś się wstydu (Jer. III, 2. 3). Miejsce, gdzie przebywa wszetecznica to miejsce rozpusty; lecz to mało powiedzieć, że synagoga jest miejscem rozpusty i teatrem; jest ona ponadto jaskinią zbójców i schronieniem dzikich bestii. Gdyż powiedziane jest: [Jaskinią zbójców stał się ten dom] , Dom twój stał się dla mnie jaskinią hieny (Jer. VII, 11), nie tylko dzikiego zwierzęcia, ale zwierzęcia nieczystego. I dalej: Opuściłem dom mój, zostawiłem dziedzictwo moje (Jer. XII, 7). Otóż, kiedy Bóg opuszcza, jakaż nadzieja zbawienia pozostaje? Gdy Bóg opuszcza jakieś miejsce, owo miejsce staje się siedliskiem demonów. Wprawdzie, utrzymują stanowczo, że i oni wielbią prawdziwego Boga; lecz niech Bóg broni, byśmy to i my twierdzili! Żaden żyd nie wielbi Boga. Sam Syn Boży to oświadcza. Gdyż mówi: Gdybyście bowiem Ojca mego znali, to byście i mnie znali, ale ani mnie nie znacie, ani Ojca mojego (Jan. VIII, 19). Jakież nad to wiarygodniejsze świadectwo mógłbym przytoczyć.
Skoro bowiem nie uznają Ojca, ukrzyżowali Syna i odrzucili asystencję Ducha Świętego, któż zatem śmiałby zaprzeczyć, że synagoga jest siedliskiem demonów? Bóg nie jest wielbiony w tym miejscu, wręcz przeciwnie! Lecz odtąd to chram bałwochwalstwa; niektórzy tymczasem zbliżają się do tych miejsc jakby do sanktuarium”.
Św. Augustyn wyróżnił trzy etapy w historii zachowywania Starego Prawa. Pierwszy etap przypada na czas przed śmiercią Chrystusa, kiedy przestrzeganie tego prawa było obowiązkowe. Z tego powodu sam Zbawiciel uczestniczył w żydowskich świętach i wypełniał przepisy prawa. Drugi etap rozpoczął się po śmierci Jezusa, kiedy obowiązek zachowywania Starego Prawa przestał istnieć. W tym okresie nawróceni Żydzi mogli jednak nadal przestrzegać tradycji wynikających z Prawa. Trzeci etap nastąpił po rozprzestrzenieniu się Ewangelii, kiedy przestrzeganie Starego Prawa zaczęto postrzegać jako sprzeczne z wiarą w Chrystusa, co czyniło je grzechem ciężkim.
Św. Tomasz z Akwinu, komentując słowa Pisma, zapisał: „Jeżeli poddacie się obrzezaniu, Chrystus wam się na nic nie przyda”, oraz: „Więc poddawanie się obrzezaniu i zachowywanie innych obrzędów [Starego Testamentu] po śmierci Chrystusa jest grzechem śmiertelnym” (I-II, q. 103 a. 4).
Także Urząd Nauczycielski Kościoła zabierał głos w tej ważnej moralnie sprawie. W encyklice Ex quo papież Benedykt XIV uczy: „Obrzędy Prawa Mojżeszowego zostały zniesione przez przyjście Chrystusa i nie mogą być dłużej przestrzegane bez grzechu, po ogłoszeniu Ewangelii”.
Parteniusz Mignes OFM doktor ŚW. teologii i filozofii, w swoim „Kompendium teologii dogmatycznej ogólnej” pisze:
„Religia mojżeszowa była tylko poprzedniczką religii chrześcijańskiej, została przez Chrystusa już to dopełniona już to zniesiona. Dlatego też po śmierci Chrystusa już nie jest religią prawdziwą a tym samym stała się religią fałszywą. Naród żydowski nie przyjąwszy Chrystusa jako Mesjasza przestał być narodem wybranym, stał się narodem odrzuconym. Ciągle wyczekuje przyjścia Mesjasza, i dotąd religia ta jest budowlą wciąż niewykończoną; ponieważ jednak Mesjasz już nie przyjdzie, tym samym budowla ta musi pozostać niedokończoną, stała się ona zgrzybiałą, ciałem bez ducha”.
Sobór Florencki głosił: „[Kościół] Mocno wierzy, wyznaje i głosi: nikt z tych, co są poza Kościołem katolickim, nie tylko poganie, ale i Żydzi, heretycy i schizmatycy, nie mogą stać się uczestnikami życia wiecznego, ale pójdą w ogień wieczny, przygotowany diabłu i jego aniołom” oraz „Ktokolwiek po Męce pokłada nadzieję w przepisach prawa [Starego Przymierza] i poddaje się im jako koniecznym do zbawienia, jak gdyby wiara w Chrystusa nie mogła bez nich zbawiać, grzeszy śmiertelnie”.
Moglibyśmy mnożyć wiele podobnych dokumentów i wypowiedzi Ojców Kościoła, ale już po powyższych przykładach widać, że Kościół Katolicki od zawsze twierdził, że po Odkupieniu dokonanym przez Chrystusa judaizm stał się religią fałszywą (zwłaszcza po sporządzeniu rasistowskiego Talmudu i innych, podobnych mu ksiąg, jak Tanja, Szulchan Aruch itd.). Judaizm odrzuca bowiem Zbawiciela oraz kluczową część Objawienia Bożego, a co za tym idzie Stary Testament traci sens gdy jest oderwany od Nowego Testamentu.
Deklaracja szesnastu ma wartość o tyle, o ile dzięki niej już wiemy, kto z rzekomo „prawicowych” publicystów i historyków, jest usłużnym wobec żydów, szabesgojem, gorszącym tłumy. Pytanie o wybór między Świętami Bożego Narodzenia a Chanuką jest zasadne, ponieważ stoją one wobec siebie w jawnej sprzeczności.
Godnym uwagi jest też fakt, że w polskim sejmie chanukę rozpalają członkowie kabalistycznej sekty Chabad Lubawicz, którzy tradycję Chanuki wywodzą z Talmudu, którzy swojego ostatniego przywódcę Menachema Mendela Schneersona uważają za „mesjasza”. Jego zdjęcie jest podczas tych obrzędów eksponowane(!).
Oto co rzeczony „mesjasz” pisał:
„Żydzi są po prostu odmienni gatunkowo od reszty ludzkości. Żaden inny naród – oprócz Żydów – nie ma i nie może mieć żadnej wiedzy o Bogu, bo jest ona własnością tylko Żydów. Mędrcy mogą pojawić się tylko w narodzie żydowskim, dlatego każda nieżydowska, gojowska mądrość jest zanieczyszczona i nic nie warta”, „Każdy Żyd ma dwie dusze: boską i zwierzęcą. Dusza boska jest częścią Boga. Nie-Żyd ma tylko jedną duszę. Goj nie posiada w ogóle duszy boskiej. A jego dusza zwierzęca (jedyna dusza, jaką posiada) pochodzi z niższych regionów niż dusza zwierzęca Żyda, czyli pochodzi z najniższych regionów świata demonów”.
„Mesjasz” Chabadu, Menachem Mendel Schneerson.
Na koniec warto przytoczyć kompletny fragment Nowego Testamentu, na który powołują się ci, który uważają, że „Chrystus Pan obchodził święto Chanuki” (J 10,22-39):
Obchodzono wtedy w Jerozolimie uroczystość Poświęcenia świątyni. Było to w zimie. Jezus przechadzał się w świątyni, w portyku Salomona. Otoczyli Go Żydzi i mówili do Niego: «Dokąd będziesz nas trzymał w niepewności? Jeśli Ty jesteś Mesjaszem, powiedz nam otwarcie!» Rzekł do nich Jezus: «Powiedziałem wam, a nie wierzycie. Czyny, których dokonuję w imię mojego Ojca, świadczą o Mnie. Ale wy nie wierzycie, bo nie jesteście z moich owiec. Moje owce słuchają mego głosu, a Ja znam je. Idą one za Mną i Ja daję im życie wieczne. Nie zginą one na wieki i nikt nie wyrwie ich z mojej ręki. Ojciec mój, który Mi je dał, jest większy od wszystkich. I nikt nie może ich wyrwać z ręki mego Ojca. Ja i Ojciec jedno jesteśmy». I znowu Żydzi porwali kamienie, aby Go ukamienować. Odpowiedział im Jezus: «Ukazałem wam wiele dobrych czynów pochodzących od Ojca. Za który z tych czynów chcecie Mnie ukamienować?» Odpowiedzieli Mu Żydzi: «Nie chcemy Cię kamienować za dobry czyn, ale za bluźnierstwo, za to, że Ty będąc człowiekiem uważasz siebie za Boga». Odpowiedział im Jezus: «Czyż nie napisano w waszym Prawie: Ja rzekłem: Bogami jesteście? Jeżeli [Pismo] nazywa bogami tych, do których skierowano słowo Boże – a Pisma nie można odrzucić – to jakżeż wy o Tym, którego Ojciec poświęcił i posłał na świat, mówicie: „Bluźnisz”, dlatego że powiedziałem: „Jestem Synem Bożym?” Jeżeli nie dokonuję dzieł mojego Ojca, to Mi nie wierzcie! Jeżeli jednak dokonuję, to choćbyście we Mnie nie wierzyli, wierzcie moim dziełom, abyście poznali i wiedzieli, że Ojciec jest we Mnie, a Ja w Ojcu». I znowu starali się Go pojmać, ale On uszedł z ich rąk.
Jak widzimy, Jezus nie palił chanuki a z całym świętem miał tyle wspólnego, że Żydzi chcieli go tego dnia ukamienować. Znamienne.
====================
Niektóre źródła z których czerpaliśmy wiedzę i cytaty:
Autor: Ks. Dariusz Józef Olewiński , 24 stycznia 2025
Dante speaks to Pope Nicholas III, committed to the Inferno for his simony, in Gustave Doré’s 1861 wood engraving
Chanukka w natarciu – manifest szesnastu (z post scriptum)
Temat chanukki już poruszałem przy okazji akcji posła Grzegorza Brauna w grudniu 2023 roku (tutaj i tutaj). Temat właśnie powrócił i to w sposób dość nieoczekiwany choć nie zaskakujący. Otóż kilkunastu panów (z jedną panią) znanych jako przedstawiciele „konserwatywnego środowiska polityczno-katolickiego” opublikowało apel skierowany wprost przeciw tym, którzy krytykują publiczne obchody tego kabalistycznego święta. Tenże apel wpisuje się dość wyraźnie w atak arcybiskupa łódzkiego Grzegorza Rysia na rzeczonego Grzegorza Brauna z powodu plakatu, który ukazuje alternatywę: albo chanukka albo Boże Narodzenie.
Zarówno Ryś jak też sygnatariusze “manifestu szesnastu” sprzeciwiają się takiej alternatywie oczywiście na korzyść chanukki. Podczas gdy wypowiedź Rysia jest zdawkowa, acz bardzo agresywna i jeszcze bardziej absurdalna, to “manifest” zapuszcza się w pewną argumentację, aczkolwiek nie najwyższych lotów.
Twierdzenie, jakoby Pan Jezus świętował chanukkę, jest bezpodstawne i właściwie kłamliwe. Ewangelia św. Jana (10,22-23) mówi jedynie, że Zbawiciel przechadzał się w portyku Salomona w komplexie świątynnym podczas świąt “odnowienia świątyni”. Tak więc, po pierwsze, nie ma nic o świętowaniu tego święta przez Pana Jezusa, a po drugie czym innym było owo święto za Jego czasów, a czym innym jest ono obecnie czyli w judaiźmie talmudycznym: wówczas świętowano oczyszczenie kultu z elementów pogańskich wprowadzonych notabene przez kapłanów żydowskich, a obecna chanukka jest świętowaniem talmudyczno-kabalistycznej bajki o rzekomym cudzie z lampą. Zaś stosunek Pana Jezusa do świątyni jerozolimskiej jest dość dobitnie wyrażony w tenże Ewangelii św. Jana (2,18-19), gdzie żydzi na żądanie znaku otrzymali od Niego odpowiedź: “Zburzcie tą świątynię, a Ja ją w trzy dni odbuduję”. Ewangelista dodaje, że Chrystus miał na myśli świątynię Swojego ciała, czyli Zmartwychwstanie. Tym samym świątynia jerozolimska, zresztą w ówczesnym stanie zbudowana przez okrutnego tyrana, którym był Herod zwany Wielkim, nie miała dla Pana Jezusa trwałego znaczenia. Zaś ostatecznie i zupełnie straciła w Nowym Testamencie swoje znaczenie wraz z Jego ukrzyżowaniem i śmiercią, gdy to zasłona przybytku rozdarła się na dwoje od góry do dołu (Mt 27,51), co oznacza obnażenie przez Boga jego pustki i zarazem ukazanie próżności i bezsensowności kultu tam sprawowanego, a tym samym braku racji istnienia tejże świątyni. Przepieczętowaniem tego stanu rzeczy było zburzenie jej przez Rzymian w roku 70. Natomiast sekta Chabad Lubawicz propagująca publiczne świętowanie chanukki na całym świecie nie tyle świętuje odnowienie świątyni po zwycięstwie Machabeuszy, lecz jakby przygotowuje grunt do odbudowy jej obecnie jako symbolu “mesjańskiego” czyli ustanowienia panowania judaizmu przynajmniej w Jerozolimie i Ziemi Świętej. Wszak pierwotnie – od czasów talmudycznych – chanukka była świętem rodzinnym, gdyż obchodzono ją jedynie w rodzinach żydowskich. Dopiero “mesjanistyczna” sekta Chabad Lubawicz od kilku dziesięcioleci poczęła forsować to świętowanie w przestrzeni publicznej na całym świecie, w krajach o ludności we większości chrześcijańskiej. Nie bez znaczenia jest ustawianie obok świecznika zwanego chanukkija portretu ostatniego duchowego przywódcy tejże sekty pochodzącego z dynastii jej twórcy, Menachem’a Mendel’a Schneerson’a. Tenże człowiek, zwany przez wyznawców “rebe” i uważany za mesjasza, który ma zmartwychwstać, dość otwarcie popierał obecnego premiera państwa położonego w Palestynie, B. Netanyahu (por. tutaj i tutaj), który już wtedy nie krył zbrodniczych zamiarów wobec rdzennej ludności tego kraju, a ostatnio został przez instytucje międzynarodowe uznany za zbrodniarza wojennego.
Punkt drugi jest szczególnie obłudny. Z jednej strony sygnatariusze zaznaczają, że jako katolicy nie świętują chanukki, a równocześnie domagają się szacunku dla świętowania przez żydów. Czyż ktoś usiłował zabronić czy choćby utrudnić to żydom? Wszak w debacie publicznej chodzi tylko o świętowanie w przestrzeni publicznej, co więcej w gmachu parlamentu i innych pomieszczeniach państwowych, co nie jest dane żadnej innej religii, nawet katolickiej, choć jest ona większościową w Polsce. Zaś zupełnie groteskowe jest twierdzenie, jakoby przez swoje świętowanie żydzi byli “świadkami Prawdy chrześcijaństwa”. Jak ci, którzy negują Jezusa Chrystusa jako Mesjasza i oczekują swojego (a może to być tylko antychryst) mogą świadczyć o prawdziwości chrześcijaństwa? Czy ci panowie sygnatariusze wiedzą co piszą? Czy może uważają publiczność za debilną i gotową ślepo łyknąć takie bzdety? Tego nie zmienia nawet wskazywanie na traktowanie żydów przez papieży w państwie kościelnym, ponieważ nigdy i nigdzie nie przyznawano im (żydom) przywilejów, jakie zdobywa obecnie sekta Chabad Lubawicz. Od kiedy to domaganie się równego traktowania zarówno tej sekty jak też żydów ogólnie jest brakiem szacunku dla nich? Oczywiście oni zapewne uważają, że odpowiedni szacunek dla nich wymaga przyznania im przywilejów, co wynika z pojmowania siebie jako rasy wyjątkowej, jakby ponadludzkiej czy – według księgi Tanja, która jest ich “świętą księgą” a właściwie konstytucją – jedynie ludzkiej. Jednak czy godzi się, by władza państwowa bądź ktokolwiek zdrowo myślący, zwłaszcza po chrześcijańsku ulegał takiemu myśleniu?
Nie mniej perfidne jest twierdzenie, jakoby obecność Ksiąg Machabejskich w księgach kanonicznych Pisma św. była przez kogoś uważana za świętowanie ludobójstwa. To twierdzenie odnosi się zapewne do wypowiedzi Grzegorza Brauna, który chanukkę propagowaną przez sektę Chabad Lubawicz tak właśnie nazwał, ale nigdy tak nie nazwał przynależności Ksiąg Machabejskich do kanonu biblijnego. Na jakiej podstawie sygnatariusze utożsamiają te Księgi ze świętowaniem chanukki przez sektę, pozostaje ich słodką tajemnicą. W każdym razie poziom intelektualny i moralny tego zarzutu jest godny najwyżej brukowców. Panowie sygnatariusze mylą różne sprawy: przynależność Ksiąg Machabejskich do katolickiego kanonu biblijnego nie ma nic wspólnego ze świętowaniem chanukki. Zapewne chodzi im o wspomnienie Braci Machabejskich w liturgii rzymskiej jako męczenników (1 sierpnia). To wspomnienie nie ma dokładnie nic wspólnego ani z chanuką, ani ze świątynią jerozolimską lecz odnosi się do 2 Księgi Machabejskiej, rozdział 7, gdzie opisane jest męczeństwo siedmiu braci razem z matką za wierność prawu Mojżeszowemu (ich relikwie są czczone w Rzymie i w Kolonii).
Słodką tajemnicą sygnatariuszy pozostaje także podstawa twierdzenia, jakoby sprzeciw wobec świętowania chanukki przez sektę Chabad Lubawicz w przestrzeni publicznej był przejawem braku życzliwości i szacunku dla “kultury żydowskiej”. Można owszem poniekąd zrozumieć tęsknotę niektórych do czasów, gdy Polacy na własnej ziemi często słyszeli od współobywateli: “wasze ulice, a nasze kamienice”. Dla takiego stanu rzeczy Polacy mają żywić życzliwość i szacunek?
Niemniej pomieszane, fałszywe i zakłamane jest połączenie chrześcijańskiego charakteru państwa i dobra wspólnego z dobrem każdej społeczności, w tym wypadku sekty Chabad Lubawicz. Widocznie sygnatariusze nie zadali sobie choćby najmniejszego trudu dla zapoznania się z antyludzką, rasistowską ideologią tejże sekty i z jej celami wyłożonymi choćby w książce jej założyciela pt. Tanja. Gdyby sobie zadali choćby minimalny trud, to by nie byli w stanie uczciwie twierdzić, jakoby dobro tejże sekty dało się pogodzić z dobrem Polski i ludzkości, skoro według ideologii sekty jedynie żydzi zostali stworzeni przez Boga i są prawdziwymi ludźmi.
Tutaj sygnatariusze znów kłamliwie stawiają pod adresem widocznie Grzegorza Brauna i popierających go zarzut “agresji, wrogości i szerzenia uprzedzeń”. Ten zarzut jest postawiony oczywiście bez jakiegokolwiek odniesienia do faktów. A może chodzi im o słynną akcję z gaśnicą? To ma być akt agresji, wrogości i szerzenie uprzedzeń? A czyż aktem agresji, prowokowania wrogości i sprzyjania uprzedzeniom nie jest zupełnie wyjątkowe uprzywilejowanie sekty Chabad Lubawicz w postaci zaproszenia jej do świętowania swojego święta w gmachu parlamentu polskiego? Czyż choćby zamiar urządzenia świętowania Bożego Narodzenia w parlamencie izraelskim nie zostałoby natychmiast powszechnie uznane za akt wrogości i bezczelną prowokację? Kto tu jest właściwie agresorem, jeśli bez pytania większości społeczeństwa polskiego udostępnia się sekcie, która nawet nie ma żadnych praw publicznych w Polsce, gmach najwyższych organów państwa polskiego?
Ostatni punkt “manifestu” jest szczególnie bezczelny właśnie z powodu szczególnej agresywności. Sygnatariusze oświadczają, że nie tylko deklarują swoje stanowisko, lecz niniejszym apelują do szerokiej publiczności o sprzeciw wobec sprzeciwu, który w sposób spektakularny wyraził Grzegorz Braun w akcji z gaśnicą, która to akcja przysporzyła mu sympatii i poparcia społecznego, oczywiście ku oburzeniu i zatrwożeniu tych, którzy chanukkę do gmachu sejmu wprowadzili i chcą ją tam utrzymać. Teraz, gdy G. Braun ogłosił swój start w wyborach prezydenckich, widocznie mają stracha, że ów jest w stanie skupić wokół siebie pokaźny elektorat, co zmobilizuje Polaków i ukaże całemu światu, na ile społeczeństwo polskie sprzeciwia się budowie Polin. Ten strach wyjaśnia absurdalność i kłamliwość tego “apelu” wraz z zarzutami.
W stylu i też w treści nie trudno dostrzec, że inicjatorem i motorem tego “apelu” jest były marszałek sejmu z ramienia PiS i zarazem protagonista chanukki w sejmie Marek Jurek. To on widocznie wpadł na pomysł tego ataku na Grzegorza Brauna. Być może dostał takie zlecenie od tych, którym zawdzięcza swoją karierę polityczną. Oczywiście każdy ma prawo do zagrywek politycznych. Są jednak granice przyzwoitości: uczciwość intelektualna oparta na rzetelnej wiedzy oraz trzymanie się prostych faktów. A jeśli się deklaruje bycie katolikiem, to nieodzowne jest także trzymanie się zasad Kościoła, a nie wycieranie sobie ust katolicyzmem na doraźny i zakłamany użytek.
W skrócie: mamy tutaj haniebny przypadek braku przyzwoitego poziomu zarówno merytorycznego jak też moralnego, co jest szczególnie skandaliczne w połączeniu z deklarowaniem katolicyzmu i przywiązania do Kościoła. Oczywiście każdy ma prawo wyrażać swoje zdanie w kwestii przyznania sekcie Chabad Lubawicz wyjątkowej, wybitnie uprzywilejowanej pozycji w przestrzeni publicznej w Polsce. “Apel” szesnastu jednak właściwie nie jest żadnym poważnym głosem w dyskusji, lecz jedynie dość prymitywnym i manipulacyjnym atakiem na tych, którzy mają odmienne zdanie w owej kwestii. Czyżby tych szesnastu oraz ich zleceniodawcy czuli choćby podświadomie swoją słabość na tyle, że muszą się uciekać do tak dennej agresji?
Na koniec dodam, że tak niskiego poziomu intelektualnego i moralnego nie spodziewałem się od sygnatariuszy, których dane mi było niegdyś poznać osobiście, a znam kilku z nich (Cenckiewicz, Jurek, Milcarek, Warzecha)
Post scriptum
I jest też ciąg dalszy, który potwierdza moje wyrażone powyżej podejrzenie, kto jest inicjatorem i głównym autorem “manifestu szesnastu”:
Gdzie i kiedy “obecność żydowska” sprzeciwiła się konfiskacie suwerennych kompetencyj RP, akceptacji konwencji genderowej czy rewolucji aborcyjnej? Czy Wy wiecie, co piszecie i uważacie ludzi za debili?
Odpowiadam w oparciu o Tradycję, Pismo św. oraz dokumenty Magisterium Kościoła. Nazywam się Dariusz Józef Olewiński. Jestem kapłanem Archidiecezji Wiedeńskiej. Tytuł doktora teologii przyznano mi na Uniwersytecie w Monachium na podstawie pracy doktorskiej przyjętej przez późniejszego Prefekta Kongregacji Doktryny Wiary, kard. Gerharda L. Müllera oraz examen rigorosum z oceną “summa cum laude”. Od 2005 r. prowadziłem seminaria na uniwersytecie w Monachium oraz wykłady w seminarium duchownym.
Rok temu z górą Grzegorz Braun zgasił świece chanukowe w Sejmie RP. Wydarzenie to skłoniło wielu Polaków do zastanowienia, dlaczego sekta Chabad Lubawicz – niezarejestrowana nawet w Polsce jako związek wyznaniowy – cieszy się tak wielką popularnością wśród naszych polityków.
Ćwierć wieku temu rozegrała się batalia o krzyż papieski na żwirowisku w pobliżu KL Auschwitz – miejsca męczeństwa wielu Polaków, w tym licznych polskich duchownych katolickich. Usunięcia krzyża domagał się związany z Chabad Lubawicz noblista Elie Wiesel.
W roku 1999 prośbę o usunięcie krzyża skierował do Jana Pawła II wywodzący się z nurtu chasydzkiego naczelny rabin Polski Pinchas Menachem Joskowicz. Wówczas to z inicjatywy Kazimierza Świtonia, znanego opozycjonisty z czasów PRL, założyciela wolnych związków zawodowych na Górnym Śląsku, na żwirowisko przybyli liczni Polacy, by brać udział w modlitwach i protestacyjnych głodówkach. Stawiali oni nowe krzyże, które jednak pod naciskiem środowisk żydowskich zostały usunięte i przewiezione do Centrum Świętego Maksymiliana Marii Kolbego w Harmężach. Krzyż papieski jednak ocalał – stoi na żwirowisku do dzisiaj mimo sprzeciwów rabina Joskowicza, który podczas spotkania z Janem Pawłem II domagał się, aby pan papież dał wezwanie do swoich ludzi, by także ten ostatni krzyż wyprowadzili z tego obozu.
Krzyż pozostał, ale kilka lat wcześniej w roku 1993 siostry karmelitanki zostały zmuszone do opuszczenia swego klasztoru, który od roku 1984 mieścił się w budynku byłego teatru przy muzeum Auschwitz. Wcześniej grupy Żydów starały się wtargnąć na teren klasztoru i zakłócić spokój sióstr. Dziś na miejscu karmelu stoi Międzynarodowe Centrum Edukacji o Auschwitz i Holokauście. Wciąż trwa walka o kościół pod wezwaniem Matki Bożej Królowej Polski w Brzezince. W roku 2020 czterech amerykańskich rabinów pod przewodnictwem Aviego Weissa zorganizowało w Oświęcimiu protest, domagając się usunięcia tej świątyni. Jakie były ich argumenty? Ten kościół to największa desakralizacja w historii Holokaustu – powiedział dziennikarzom rabin Avi Weiss.
W jakiego Boga wierzy prezydent Warszawy?
Do kolejnej walki o krzyże doszło w roku 2024 w warszawskich urzędach, po zarządzeniu Rafała Trzaskowskiego, że w miejscach publicznych nie należy eksponować symboli religijnych. Zdaniem prezydenta Warszawy, państwo powinno być neutralne religijnie. Zdaje się jednak, że postulat neutralności miałby dotyczyć wyłącznie katolików. Prezydent miasta stołecznego Warszawy nie pozostał bowiem neutralny, biorąc udział w zapalaniu świec chanukowych.
W przemówieniu podczas obchodów Chanuki w roku 2020 Trzaskowski wykazał się sporą znajomością historii Chabad Lubawicz. Święto Chanuki jest dziś obchodzone na całym świecie, ale nie zawsze tak było. Wszystko dzieje się za sprawą rabina Menachema Schneersona, który jest znany jako najbardziej wpływowy rabin we współczesnej historii – mówił prezydent Warszawy.
Swoje przemówienie zakończył zaś słowami: Niech światło rozbłyśnie i zaufanie do Boga jaśnieje na całym świecie. Wesołej Chanuki! Oto polityk, który postuluje neutralność religijną w przestrzeni publicznej!
W jakiego Boga wierzy Rafał Trzaskowski? To ważne pytanie, zwłaszcza wobec faktu, iż w nadchodzących wyborach będzie on starał się zostać prezydentem Rzeczypospolitej. Z pewnością nie jest to Bóg chrześcijański, skoro prezydent Warszawy mówi tak dla uroczystości chanukowych, a zarazem nie dla krzyża. W roku 2019 w jednym z wywiadów Trzaskowski stwierdził, że jest katolikiem. Wkrótce jednak w mediach pojawiła się informacja, że jego dzieci nie uczęszczają na lekcje religii, a jego syn nie przystąpił do Pierwszej Komunii Świętej. Poglądy Trzaskowskiego w takich kwestiach jak aborcja czy ideologia LGBT dalece odbiegają od nauczania katolickiego. W innym wywiadzie prezydent Warszawy wyznał, że wierzy w Boga Spinozy. Jednak nie można być katolikiem, a zarazem wierzyć w to samo, co Baruch Spinoza, który pochodził z żydowskiej rodziny, znał biegle Talmud oraz kabałę i rozumiał Boga na sposób panteistyczny.
Jednostronny dialog międzyreligijny
Środowiska żydowskie oraz politycy sprzyjający tym środowiskom zaciekle walczą z krzyżem, a katolicy są namawiani przez swoich biskupów do brania udziału w Dniu Judaizmu lub we wspólnych obchodach Chanuki i Adwentu. Jednak ten religijny dialog jest jednostronny – rabini przemawiają w katolickich parafiach czy na KUL, ale katoliccy księża nie ewangelizują w synagogach lub w centrach Chabad Lubawicz. Z ust kapłanów nie słyszymy o potrzebie nawracania Żydów – w tej intencji modlą się już tylko środowiska Tradycji katolickiej.
Zatraca się przy tym pojęcie prawdy religijnej, a Żydów przedstawia się jako starszych braci w tej samej wierze. Jednak pomimo wszechobecnej propagandy wielu polskich katolików nie daje się nabrać na te słowa. Nie potrzeba wszak studiów teologicznych, żeby stwierdzić, iż nie mamy do czynienia z tą samą wiarą. Żydzi nie wierzą w Jezusa Chrystusa, w Trójcę Świętą, w dogmaty Kościoła katolickiego.
Przeciętny Polak myśli, że wspólnym mianownikiem dla wyznawców judaizmu i chrześcijaństwa jest uznawanie Starego Testamentu. Nie jest to prawda. Chasydzi, z których wywodzi się ruch Chabad Lubawicz, interpretują Stary Testament na sposób kabalistyczny. Już sama historia Adama i Ewy jest w tym ujęciu rozumiana zupełnie inaczej.
Katolicy uczą się o grzechu pierworodnym, o potrzebie chrztu; według kabalistów nie ma w ogóle czegoś takiego jak grzech, bo nawet zło jest pewnego rodzaju boską iskrą, a czyn Adama i Ewy był koniecznym elementem służącym rozwojowi duszy.
Chasydzi inaczej niż katolicy pojmują duszę, prawdę i życie po śmierci. A wyznawcy Chabad Lubawicz, chociaż odrzucają wiarę w Chrystusa, wierzą, że Menachem Mendel Schneerson był mesjaszem, który zmartwychwstanie. Przypisują mu więc boskie cechy. Dla katolika jest to oczywiście bluźnierstwo, jednak wizerunek Schneersona znalazł się w ubiegłym roku w polskim Sejmie podczas obchodów Chanuki.
Prozelityzm, nie dialog
Jednym z prekursorów takiego jednostronnego dialogu pomiędzy judaizmem a katolicyzmem był Martin Buber, znany polskim studentom jako filozof dialogu. I tyle – studenci zwykle nie dowiadują się, że był on znanym popularyzatorem i wyznawcą chasydyzmu, z którego wywodzi się ruch Chabad Lubawicz. Martin Buber w roku 1926 założył pismo „Die Kreatur”, w którym postulował, by Żydzi, katolicy i protestanci jednoczyli się w dialogu. Sam jednak wspominał, że w czasach szkolnych z obrzydzeniem przysłuchiwał się katolickim modlitwom, w których jako uczeń musiał biernie uczestniczyć.
Możemy zatem przypuszczać, że Buberowi wcale nie chodziło o dialog, ale o to, by katolicy stopniowo przechodzili na judaizm. W dzisiejszych czasach mamy wiele podobnych prób nawracania katolików na różne odłamy judaizmu pod przykrywką dialogu międzyreligijnego i z pewnością będzie ich jeszcze więcej. Jest bowiem wielu takich, którzy chcieliby, aby Polska stała zarówno pod znakiem Chanuki, jak i pod znakiem Krzyża. Ale tych dwóch doktryn w żaden sposób nie da się ze sobą pogodzić.
Naczelny Rabin Polski Michael Schudrich podczas ponownego zapalenia świecy chanukowej w gmachu Sejmu w Warszawie w 2023 roku. / foto: PAP
Wielka radość zapanowała w Polin. Po raz osiemnasty w gmachu Sejmu radośnie zapłonęła Chanukija – specyficzna odmiana menory – żydowskiego świecznika, będącego odniesieniem do liturgicznego paramentum Świątyni Jerozolimskiej.
Współczesna Chanuka jednak do swojego hebrajskiego pierwowzoru odnosi się dość luźno, skupiając się na dorobku intelektualno-doktrynalnym chasydzkiego ugrupowania Chabad Lubawicz. Jest to jedno z wielu różnorodnych ugrupowań wyrosłych z judaizmu, czyli religii powstałej już po zburzeniu świątyni. Przez wielu komentatorów grupa ta jest określana jako judaistyczna sekta talmudyczno-kabalistyczna. Z jakiegoś powodu Chabadowi udało się tak wpłynąć na rządy wielu państw i władze wielu miast, że dziś biorą ochoczo udział w chanukowych ceremoniach, a charakterystyczne chanukowe świeczniki stają w wielu ważnych miejscach wielu niegdyś chrześcijańskich miast. Nie inaczej może być w Warszawie.
Wesołe świętowanie
Stolica naszego państwa od wielu lat obchodziła żydowskie Święto Świateł na kilka sposobów – zapalano świeczniki pod Pałacem Kultury, w Pałacu Prezydenckim, a przede wszystkim – w gmachu Sejmu. W ten sposób ludzie o polskich dowodach tożsamości zapewniali swoich talmudycznych przyjaciół o szczerej przyjaźni ludu Polin i jego pełnym oddaniu wobec pojednania i przenikania się kultur. Jednak to oddanie, a raczej poddanie, miało jedną wadę. Ludność Polski, którą jej włodarze traktują jako lud Polin, w dalszym ciągu tradycyjnie uważa sama siebie za Polaków. Zaszła tu klasyczna blokada informacyjna – włodarze państwa polskiego i jego dużych miast sami siebie uznali za gojów, weselących się z okazji Święta Świateł, i awansem uznali, że cały pozostały lud polski pójdzie ich śladem, a dowodem na to przez długie lata były niezakłócone ceremonie chanukowe oraz niezauważone wpływy Chabadu. W codziennej gonitwie lud polski nie miał świadomości, że został awansowany na gojów mieszkających w Polin.
Tę fałszywą świadomość musiał dopiero odmienić gest Grzegorza Brauna, ówczesnego posła na Sejm RP. Z użyciem symbolicznej już gaśnicy pan poseł najpierw uświadomił Polakom, że jest coś takiego jak oficjalne obchody Chanuki w Sejmie i innych miejscach, a następnie merytorycznie wyjaśnił, jaka jest rzeczywista, talmudyczno-kabalistyczna treść tej ceremonii. I wtedy zaczęły dziać się rzeczy dziwne. Okazało się, że w Polsce mamy jakby dwa państwa. Jedno oficjalnie zwące się III RP, mające równoległą tożsamość Polin, i drugie będące codzienną rzeczywistością Polaków, czyli Polska. Okazało się też, że obydwa mają byt równoległy, niezależny od siebie, i swoich mieszkańców. Polin zaludniają Poliniacy, Polskę – Polacy. Poliniacy bardzo lubią występować jako ci lepsi, szlachetniejsi, inteligentniejsi, wykształceni, oczytani, światowi, postępowi. Na użytek medialno-polityczny jawią się jako uśmiechnięci, choć bliższa analiza fizjognomii wielu poliniaków nie pozwala na stwierdzenie uśmiechów, a raczej grymasów.
Wszyscy jednak równo weselą się Chanuką i byciem częścią Polin. Śmiało więc można ich nazwać Wesołymi Gojami. No i Polacy, jak zwykle niezadowoleni, szemrzący, tym bardziej krnąbrni, im więcej mają Polin zamiast Polski. Weseli Goje nie posiadają się z oburzenia – jak tak można, przecież to takie dobro być gojem w Polin, to takie szczęście pozbyć się tej uwierającej polsko-katolickiej tożsamości. Przez tę zacofaną tożsamość nie można do końca stać się golemem, ochoczo odpracowującym swoje winy wobec talmudycznej społeczności. A winy te są wielkie – samo istnienie, samo bycie Polakiem. Wszak według talmudycznej świadomości Polacy wyssali antysemityzm z mlekiem matki. Tak wielka wina wymaga wielkiego odkupienia, dlatego każdy Polak powinien dobrowolnie stać się Wesołym Gojem i z radością powitać Polin.
Skromnie, ale uroczyście
Chanuka roku 2024 (5784 według kalendarza żydowskiego) była wyraźnie inna niż w poprzednich latach. Zrezygnowano z zapalenia świecznika w centrum Warszawy, być może w związku z nadchodzącymi wyborami prezydenckimi, aby nie drażnić Polaków. Nie było też tradycyjnej Chanuki w Pałacu Prezydenckim. Odbyła się w Sejmie, ale ze zmniejszoną obsadą Wesołych Gojów. Pojawiła się natomiast przed Muzeum Niepodległości, i to od razu taka wysoka, że trzeba było wysięgnika, aby ją zapalić. W tym samym czasie pod Sejmem odbywała się demonstracja Polaków sprzeciwiających się odprawianiu tych rytuałów w polskich oficjalnych instytucjach. Wydaje się, że w roku 2024 główną Chanuką w Polsce nie była ta w Sejmie, ale właśnie ta przed Muzeum Niepodległości. Jest to logiczne – Zarówno Chabad, jak i Weseli Goje muszą wielce radować się z powodu trwającej przemiany – niepodległości Polski w niepodległość Polin. Dla nich bardzo dobrze będzie, gdy wreszcie Polin stanie się bytem niepodległym, nie związanym z tradycją i pamięcią polską i katolicką. Wtedy wreszcie uda się odmienić umysły krnąbrnych, niezadowolonych Polaków, aby zechcieli przyłączyć się do Wesołych Gojów.
Wystąpienie posła Brauna A.D. 2023 miało tę dobrą stronę, że to, co nieśmiało skrywane, stało się wreszcie jawne i powszechnie wiadome. Można więc oficjalnie już występować z chanukową propagandą. Na tę okoliczność przedstawiam innowacyjne pomysły promujące zarazem Polin, Chanukę i uczestników tych inicjatyw.
Powinno się zacząć przyznawać nagrodę Wesołego Goja Roku. W zależności od deklarowanej płci wyróżnianej osoby, Goja można zastąpić Gojką lub Goiszczem. Ponieważ przynależność do wybranego grona Wesołych Gojów realizuje się poprzez uruchomienie szczególnych uczuć, statuetką tej nagrody powinna być prawa półkula mózgowa, odpowiedzialna za intuicję, uczucia i emocje. Mielibyśmy więc Złotą, Srebrną i Brązową Półkulę. Nagroda przyznawana byłaby osobom spośród Wesołych Gojów, szczególnie zasłużonych wobec społeczności talmudycznej. Wyboru dokonywałaby Kapituła, złożona z laureatów kolejnych edycji nagrody Wesołego Goja Roku. Część głosów pochodziłaby z publicznego plebiscytu. Pierwszą Kapitułę można sformować spośród osób szczególnie zasłużonych talmudycznie. Znalezienie takich osób w Polin nie nastręczy żadnych trudności.
Drugą nagrodą, przyznawaną równolegle, mógłby być Przyjaciel Chabadu, przyznawany przez zarząd organizacji Chabad Lubawicz w Polsce. Jako statuetki można użyć Złotej, Srebrnej i Brązowej Chanuki. Ponadto każdy laureat zarówno przyznawanej przez Chabad Chanuki, jak i przez Wesołych Gojów Półmózga otrzymałby egzemplarz Talmudu w własnoręczną dedykacją rabina Szaloma Stemblera. Organizacja takich konkurencji przyniosłaby Polin wiele korzyści: konsolidacja społeczności Polin z Chabadem wokół wspólnych celów, tworzenie zasobu kadrowego dla wysokich stanowisk poliniackich, rozpoczęcie zaszczytnej tradycji, przekazywanej pokoleniowo. Złoty Półmózg na domowym ołtarzyku, Talmud z dedykacją rabina Stamblera, tytuł Przyjaciela Chabadu – to byłyby zaszczyty, tworzące nowe elity poliniackie, niepodległe wobec tradycyjnych, polskich przesądów.
Poliniactwo ponad podziałami
Jawność całej sytuacji jest również korzystna dla Polaków. Dotąd patrzyli na wyczyny polityków i innych osób z polskimi dowodami tożsamości i nie mogli opanować nieprzyjemnych uczuć. Traktowali ich jednak jako obywateli polskich i jako Polacy przyjmowali moralną współodpowiedzialność za ich wyczyny.
Trzeba wyraźnie zaznaczyć, że poliniactwo i wesołogojstwo nie jest przypisane do jakiejś jednej partii. Jest raczej cechą uniwersalną i inkluzywną, nie patrzy na przynależność partyjną i deklarowane poglądy, lecz na charakter. Dotąd skrywana przynależność poliniacka utrudniała ustanowienie linii demarkacyjnej, na szczęście Weseli Goje przestali już się kryć.
Teraz więc można już pewnie i oficjalnie rozróżnić Polaków i poliniaków, obywateli państwa polskiego i Wesołych Gojów III RP. To duża ulga i ułatwienie w podejmowaniu decyzji, szczególnie przydatne, gdy Polakom znudzi się ich dotychczasowe życie golemów i postanowią odzyskać państwo. Proces odzyskiwania może być długotrwały i żmudny, albo też dynamiczny i łatwiejszy, niż się dziś wydaje. Co prawda Weseli Goje nie zakładają takiego obrotu sprawy ani nawet nie potrafią sobie tego wyobrazić, jednak ich zagraniczne cumy mogą w każdej chwili puścić wraz z rozpadem talmudycznej konstrukcji współczesnego Zachodu. Wtedy Weseli Goje znajdą się sami wobec świadomych Polaków, a wówczas duża część aparatu władzy i administracji będzie musiała zostać wymieniona. Ktoś będzie musiał ich zastąpić, więc najwyższy czas zacząć uczyć się zarządzania państwem.
Bp Kościoła katolickiego Mieczysław Cisło zapala żydowskie świece chanukowe. / Foto: kul.pl
Zapalenie świec chanukowych obok Betlejemskiego Światła Pokoju było głównym elementem symbolicznej ceremonii w czwartek przed rzekomo Katolickim Uniwersytetem Lubelskim. Towarzyszyła temu modlitwa żydów i chrześcijan połączona z wezwaniem do… szerzenia pokoju.
Ceremonia pod nazwą „W blasku Betlejemskiego Światła Pokoju i Świateł Chanuki. Orędzie Pokoju i Nadziei z Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego Jana Pawła II” została zorganizowana przed wejściem do Collegium Norwidianum KUL, przy jednej z głównych ulic Lublina – Alejach Racławickich. Kolejne świece chanukowe zapalali przedstawiciele społeczności uniwersytetu, gminy żydowskiej i Kościoła katolickiego.
Warto zaznaczyć, że żydowskie świece chanukowe zapalali m.in. przedstawiciele Kościoła katolickiego. Przypomnijmy, że w jednym z najnowszych nagrań abp Jan Paweł Lenga odniósł się do – de facto – obchodzenia chanuki przez katolików.
– Widziałem różne kościoły w różnych częściach świata, tego nie było. To dzisiaj stało się modne, tym bardziej że chanukije proponują nie prawdziwi żydzi, którzy uznają Torę, uznają, powiedzmy, pięcioksiąg Mojżesza – a jak by uznawali pięcioksiąg Mojżesza, to powinni byliby uznać dziesięć przykazań Bożych (…), tak samo jak katolicy i wykonywać je – powiedział.
– Ale dziesięć przykazań Bożych nie zobowiązuje talmudystów i nie zobowiązuje ich Tora. Dlatego te wszystkie świeczki, które były niegdyś ważne dla narodu izraelskiego, który był prowadzony przez Boga – w Jerozolimie mieszkał Bóg, w tej świątyni ichniej. I kiedy oni doprowadzili do takiego stanu, że już nie podporządkowali się Boga rządom, a próbowali rządzić po swojemu, kiedy mieli już w raju – nie oni, ale człowieczeństwo – obiecanego Jezusa Chrystusa, który przyjdzie i zmiażdży głowę diabłu, to oni tego Chrystusa, który przyszedł, nie przyjęli – wyjaśniał.
– Wszystkie te chanuki i wszystkie te zaproszenia to mogą wyjść z tego prywatnego charakteru – proszę bardzo, chodźcie w gości jeden do drugiego, nie ma problemu. Ale robić z kościołów święta żydowskie Starego Testamentu, wracać do tego, że Żydzi czekają na swojego mesjasza – niech czekają, my już Jego mamy. Proponujcie Jego – apelował.
Przedstawiciel gminy żydowskiej, rabin i kantor Symcha Keller powiedział, że czwartek to dzień kończący żydowskie święto Chanuka, a świece przed KUL zapalane są symbolicznie jako znak nadziei.
– Ta nadzieja dotyczy pokoju, aby pokój był w Izraelu, w Palestynie, na Ukrainie. (…) Róbmy wszystko co możemy na rzecz pokoju. Zapalajmy te światła, gdzie się tylko da, z życzeniem, z całego serca, pokoju dla wszystkich ludzi na całym świecie – powiedział Keller. Nie wspomniał jednak, kto przyczynia się do braku owego pokoju w Palestynie.
Były przewodniczący Komitetu KEP ds. Dialogu z Judaizmem bp. Mieczysław Cisło twierdził, że judaizm stanowi korzenie chrześcijaństwa, a zapalone świece chanukowe to znak solidarności z narodem żydowskim.
– To światło Chanuki ma prawo też do murów naszego parlamentu, tak jak choinka, opłatek, kolędy, dlatego że my jesteśmy z tej wielokulturowej Rzeczypospolitej, gdzie naród żydowski współtworzył nasze dzieje – powiedział bp Cisło.
Grzegorz Braun na proteście przeciwko Chanuce w Sejmie / foto: Marek Skalski / „Najwyższy Czas!”
Podczas protestu przeciwko Chanuce w Sejmie głos zabrał lider KKP i unijny poseł Grzegorz Braun.
– Szczęść Boże wszystkim i niech się Pan Bóg zlituje nad tymi, którzy obarczeni dwojakimi deficytami albo intelektualnymi nie wiedzą, nie chcą wiedzieć, odrzucają fakty historyczne i polityczne, albo wiedzą, ale cierpią na deficyt moralny i ich agenda jawnie deklarowana jest odmienna od agendy istotnie realizowanej – rozpoczął Grzegorz Braun.
– Niech się zlituje nad tymi, którzy przemieniają Sejm RP w jaskinię zbójców. To słowa, które padły tutaj z ust moich najbliższych przyjaciół, współpracowników, członków komitetu politycznego Konfederacji Korony Polskiej. To były – sam się koledzy dziwię – bardzo grzeczne, wyważone, oględne stwierdzenia. No, ale mówili politycy, więc Szanowni Państwo, postawmy tę kropkę nad „i” – dodał.
– Wybór jest dla nas, nie-żydów, wedle tej fałszywej doktryny, jedyny: Służyć […]. Ale wiecie państwo, słowo „sługa”, ono też może nawet i w polszczyźnie, a zwłaszcza w staropolszczyźnie, może mieć pewien majestat. Dobra służba to coś pięknego – zauważył Braun.
– Ta perspektywa jest przed nami, nie-żydami zamknięta. Ponieważ my mamy służyć jak zwierzęta, jak bydło. I to nie jest, wbrew pozorom, specjalne odkrycie rabina Schnersona i jego wspólników. To jest ortodoksja Talmudu. To jest nauka szerzona przez 2000 lat, od kiedy odrzucony został żłóbek i krzyż Chrystusowy – stwierdził.
– Ci, którzy go odrzucili i nie uznali, uznali za stosowne kłamać, rozprzestrzeniać swoje kłamstwa na temat chrześcijaństwa i szerzyć wśród swoich pobratymców, wśród swoich dzieci z pokolenia na pokolenie, przekazywać tę straszną naukę o ludziach, nadludziach i podludziach-bydlętach – kontynuował.
– Każdy, kto bierze udział w tym rytuale istotnie dokonuje takiego wybory. Dobrze, żeby rozumiał, że dokonuje takiego wyboru. I warto odnotować, kto tam dzisiaj i kto w minionych latach w tym rytualne uczestniczył. I warto przy okazji najbliższej zapytać, po której stronie sam siebie sytuuje. Jak siebie samego postrzega – mówił.
– Czy zalicza się do nadludzi? Czy też aspiruje do tego, by być pożytecznym bydlęciem? Pożytecznym w procederze wdeptywania w ziemię tych wszystkich, którzy ten dyktat i tę fałszywą alternatywę odrzucą? – pytał Braun.
– Tak, przyłączam się do tego stwierdzenia, że to jest alternatywa wyłączająca. Nie można uzgodnić, pogodzić jednego z drugim. Nie można pogodzić naszego wzorca cywilizacyjnego – ocenił lider KKP.
– Nie tylko w wymiarze religijnym, ale także w wymiarze politycznym, świeckim. Na przykład, taki luksus, którym się właśnie wedle naszego wzorca prawno-ustrojowego, wszyscy mogą cieszyć. A to jest równość wobec prawa. Nie można tego uzgodnić z doktryną o nadludziach i podludziach – powiedział.
– I my właśnie występujemy jako politycy w obronie standardu prawno-ustrojowego .
– My nie występujemy wyłącznie w duchu religijnego uniesienia, choć nie byłoby w tym niczego złego. My nie zarażamy dewocją, choć nie byłoby w tym niczego złego. My upominamy się tu dzisiaj w tym miejscu, przed gmachem Sejmu RP, który stał się siedliskiem propagatorów, wyznawców fałszywe doktryny. My się upominamy właśnie o standard prawnoustrojowy, który jest nie do pogodzenia z tą teorią, której praktykę oglądamy w Gazie – kontynouwał.
– Upominamy się nie tylko ze względu na jakieś zaszłości historyczne, tysiąc lat obecności talmudystów na ziemiach polskich. Przybyli tutaj jako handlarze słowiańskich niewolników na rynki śródziemnomorskie, a nawet dalsze, azjatyckie. Dwa tysiące lat buntu talmudystów przeciwko Prawdzie Chrystusowej. My nie chcemy tylko wspominać historii, tylko na gruncie naszych przekonań […] religijnych i politycznych doświadczeń, chcemy przedstawić alternatywę, której ścisły kontur dopiero w przyszłości się ujawni – zapowiedział Grzegorz Braun.
– Czy chcecie dla swoich dzieci przyszłości, która jest dziś udziałem dzieci w Gazie? Czy chcecie dla polskich dzieci takiego losu? Losu niewolników, podludzi, wydanych na łaskę i niełaskę żydowskich ubermenschów? – pytał.
W poniedziałek pod siedzibą Sejmu odbywa się protest przeciwko skandalicznemu procederowi palenia chanuki przez żydów pod auspicjami przedstawicieli władz państwowych w Warszawie. Uczestnicy podkreślają, że nie może być zgody pomiędzy chanuką – świętem religii, która uznaje nas za podludzi – a Bożym Narodzeniem, które Polacy obchodzą w tym okresie.
Wśród innych przedstawicieli Konfederacji Korony Polskiej głos zabrał Grzegorz Braun. – Szczęść Boże wszystkim i niech się Pan Bóg zlituje nad wszystkimi, którzy – obarczeni dwojakimi deficytami, moralnymi albo intelektualnymi, nie wiedzą, nie chcą wiedzieć, odrzucają fakty historyczne, polityczne, albo wiedzą, ale cierpią deficyt moralny i ich agenda jawnie deklarowana jest odmienna od agendy istotnie realizowanej – niech się na nimi wszystkimi Pan Bóg zlituje – zaczął. – Niech się zlituje nad tymi, którzy przemieniają Sejm Rzeczypospolitej w jaskinię zbójców – dodał.
– Wybór jest dla nas, nie żydów, wedle tej fałszywej doktryny: służyć. Ale wiedzą Państwo, słowo sługa, może w polszczyźnie – zwłaszcza w staropolszczyźnie – mieć pewien majestat: dobra służba to coś pięknego – powiedział Braun. – Otóż, ta perspektywa jest przed nami nie żydami zamknięta, ponieważ my mamy służyć jak zwierzęta, jak bydło. I to nie jest wbrew pozorom specjalne odkrycie rabina Schneersona i jego wspólników– to jest ortodoksja Talmudu, to jest nauka szerzona przez dwa tysiące lat od kiedy odrzucony został Żłóbek i Krzyż Chrystusowy.
Jak wyjaśnił, „ci, którzy Go odrzucili, którzy Go nie uznali, uznali za stosowne kłamać, rozprzestrzeniać swoje kłamstwa na temat chrześcijaństwa i szerzyć wśród swoich pobratymców, wśród swoich dzieci, z pokolenia w pokolenie przekazywać tę straszną naukę o ludziach, nadludziach i podludziach – bydlętach”.
Poseł do europarlamentu wyraził przekonanie, że każdy, kto „bierze udział w tym rytuale, istotnie dokonuje takiego wyboru”. – Dobrze, żeby rozumiał, że dokonuje takiego wyboru. No i, szanowni państwo, warto odnotować kto tam dzisiaj i kto w minionych latach w tym rytualne uczestniczył i warto przy okazji najbliższej zapytać: po której stronie sam siebie sytuuje, jak siebie samego postrzega – czy zalicza się do nadludzi czy też aspiruje do tego, żeby być pożytecznym bydlęciem – pożytecznym w procederze wdeptywania w ziemię tych wszystkich, którzy ten dyktat i tę fałszywą alternatywę odrzucą – dodał.
Stwierdził, że wybór pomiędzy chanuką a Bożym Narodzeniem to „alternatywa wyłączająca”. – Nie można uzgodnić, pogodzić jednego z drugim. Nie można pogodzić naszego wzorca cywilizacyjnego – nie tylko w wymiarze religijnym, ale także w wymiarze politycznym, świeckim, ot na przykład taki luksus, którym się właśnie wedle naszego wzorca prawno-ustrojowego wszyscy mogą cieszyć, a to jest równość wobec prawa – nie można tego uzgodnić z doktryną o nadludziach i podludziach – mówił.
Mówca podkreślił, że jako politycy politycy w obronie standardu prawno-ustrojowego. My nie występujemy tutaj, szanowni państwo, wyłącznie w duchu religijnego uniesienia, choć nie byłoby w tym niczego złego. (…) My upominamy się tutaj dzisiaj, przed gmachem Sejmu Rzeczypospolitej Polskiej, który stał się siedliskiem propagatorów, wyznawców fałszywej doktryny, o standard prawno-ustrojowy, który jest nie do pogodzenia z tą teorią, której praktykę oglądamy w Gazie – kontynuował.
– To jest pytanie do państwa, do tu zebranych i do naszych rodaków: czy chcecie dla swoich dzieci przyszłości, która jest dziś udziałem dzieci w Gazie? Czy chcecie dla polskich dzieci takiego losu – losu niewolników, podludzi wydanych na łaskę i niełaskę żydowskich Übermenschów? I warto, żeby zadał sobie takie pytanie każdy poczciwy Polak, który jeszcze chce być Polakiem, a nie eurokołchoźnikiem, który jeszcze chce wolności, a nie niewoli – przekonywał Braun.
Wskazał, że wiele formacji politycznych mówi o niepodległości, ale „najwyraźniej nie zdają sobie sprawy z tego, że ani wolności, ani niepodległości, ani bezpieczeństwa być nie może tam, gdzie na piedestał jest wynoszony świecznik chanukowy.
– Czas najwyższy, żeby Polacy otrzeźwieli i zrozumieli, że nie da się koegzystować w duchu frazesu tolerancji ze zbójcami, z rozbójnikami, którzy przyszli po wszystko, przyszli po duszę i ciało, przyszli po majętność, ale żeby po nią sięgnąć, muszą najpierw dokonać pełnej demolki, pełnej dekonstrukcji polskiego ducha, polskiej świadomości, także polityczno-historycznej – powiedział Grzegorz Braun, wzywając do sprzeciwu wobec skandalicznego procederu palenia świec chanukowych w Sejmie.
Zapowiedź ponownej organizacji zapalenia świec chanukowych w polskim Sejmie sprowokowała organizację pikiety, która odbędzie się w poniedziałek przed siedzibą parlamentu przy ulicy Wiejskiej. „Tu jest Polska i tylko Polska” – podkreśla w mediach społecznościowych poseł Grzegorz Braun. „Pozwolimy również innym mniejszościom narodowym i wyznaniowym czuć się tutaj, w Sejmie, jak u siebie w domu” – mówi z kolei marszałek Szymon Hołownia.
Jeszcze przed świętami Bożego Narodzenia posłowie Konfederacji zwrócili się do marszałka Sejmu z pytaniami dotyczącymi kolejnego, planowanego na poniedziałek zapalenia świec chanukowych w gmachu naszego parlamentu. Jak pamiętamy, przed rokiem świece zostały w spektakularny sposób zgaszone z użyciem sprzętu przeciwpożarowego przez posła Grzegorza Brauna. Podkreślał on, że zapraszająca na wydarzenie sekta Chabad Lubawicz nie wyznaje tradycyjnego, biblijnego judaizmu, ale Talmud i kabałę. W ujęciu tych wierzeń nie-żydzi, czyli goje, są godni pogardy i przyrównywani do zwierząt.
Podpisani pod listem do Szymona Hołowni posłowie Roman Fritz i Włodzimierz Skalik pytają m.in., „kto jest faktycznym organizatorem wydarzenia” oraz kto z Kancelarii Sejmu wydał zgodę na jego organizację. Na zaproszeniach rozesłanych m.in. do parlamentarzystów widnieje bowiem nazwisko Szaloma Stamblera, przewodniczącego Chabad Lubawicz w Polsce.
Marszałek Sejmu Szymon Hołownia, którego cytowała „Gazeta Wyborcza”, stwierdził: –Tak jak obchodzimy tu chrześcijańską Wigilię, tak pozwolimy również innym mniejszościom narodowym i wyznaniowym czuć się tutaj, w Sejmie, jak u siebie w domu.
– Szczęść Boże! Chanuka czy Boże Narodzenie? Wybór należy do Ciebie, Polaku, Rodaku, Polski Patrioto – mówi z kolei w nagraniu zamieszczonym na profilu Tou Tube europoseł Grzegorz Braun. – Ten wybór nie jest tylko wyborem li tylko abstrakcyjnym, intelektualnym, jest wyborem praktycznym, konkretnym. W tym roku zbiegają się daty, terminy tych dwóch jakże krańcowo odmiennych w duchu, w programie celebracji świątecznych. Celebracja kluczowa, centralna dla narodzin naszej cywilizacji, cywilizacji łacińskiej, święta Bożego Narodzenia. Jezus Chrystus, Król świata, Wszechświata, Król Polski, narodził się realnie.
I to, szanowni Państwo, jest fakt historyczny, którego wspomnienie, celebrowanie jest kluczowe dla rozumienia, na jakim świecie żyjemy, a może chcielibyśmy żyć, bo cywilizacja łacińska jest w odwrocie. Zwija się, a nie rozwija; kurczy, a nie rozprzestrzenia. Jej zasady, podstawy są negowane w samym jej sercu na kontynencie europejskim – zauważył były poseł na Sejm RP.
– No i alternatywna celebracja, antycywilizacja Talmudu. Chanuka, proszę nie dać się zwieść pozorom, to święto, waham się, czy używać tego słowa, ta celebracja opakowana w celofan, szeleszcząca frazesem o tolerancji, wspólnocie, miłości, przyjaźni, to właśnie tylko frazes. W rzeczywistości za tą fasadą mamy bardzo mroczne relikty przeszłości, które jakoś nie chcą odejść w przeszłość. No i oczywiście całego świata, całej galaktyki ratować nie możemy, ale pytanie, czy możemy uratować Polskę przed tym dramatycznym i nie daj Boże tragicznym w skutkach zaburzenia hierarchii wartości, pomieszaniem porządków – mówił Braun.
– Chanuka, święta, w które celebransi recytują słowa dzielące świat, dzielące ludzkość na „naszych” i „nie naszych”. Pytanie, po jakiej stronie chcecie się Państwo usytuować. Naród Polski wybrał, tysiąc lat temu, w przyszłym roku będziemy obchodzić tysiąclecie podniesienia korony Królestwa Polskiego. To nie w kij dmuchał, tego się na Allegro nie kupi. Takiej tradycji nie można sobie zapożyczyć i sztucznie przysposobić. My tę tradycję mamy, nie zamieniajmy tej tradycji na żadną inną – wzywał europarlamentarzysta.
Braun zamieścił również w mediach społecznościowych zaproszenie na poniedziałkową pikietę przed Sejmem.
„30 grudnia o 15:15 zbierzmy się w Warszawie pod Sejmem, aby powiedzieć jasno i głośno:
Tu jest Polska i tylko Polska
Nie ma naszej zgody na odprawianie rasistowskich, plemiennych rytuałów Chanuki w polskim Parlamencie!
Polak w Polsce gospodarzem!”.
Źródła: Facebook, You Tube, Wprost, Gazeta Wyborcza, PCh24.pl
Po odmówieniu modlitwy „Anioł Pański” i udzieleniu apostolskiego błogosławieństwa Ojciec Święty podziękował za otrzymane życzenia z okazji Świąt Bożego Narodzenia i… złożył życzenia wyznawcom judaizmu z okazji święta chanuki.
Drodzy bracia i siostry, ponownie składam Wam wszystkim życzenia z okazji Świąt Bożego Narodzenia. W tych dniach otrzymałem wiele przesłań i znaków bliskości, dziękuję. Pragnę podziękować wszystkim, każdej osobie, każdej rodzinie, parafiom, stowarzyszeniom. Dziękuję wszystkim.
Wczoraj wieczorem rozpoczęły się obchody święta świata – chanuka, celebrowane przez osiem dni przez „naszych żydowskich braci i siostry” na świecie, którym przesyłam najlepsze życzenia pokoju i braterstwa – powiedział Franciszek.
Jak podkreślał wielokrotnie ks. prof. Waldemar Chrostowski, błędne byłoby przekonanie, że współczesny judaizm stanowi kontynuację Starego Przymierza i z tego powodu miałby być bardzo bliski chrześcijaństwu. Różni się on bowiem fundamentalnie od dawnego testamentu, którego sednem była zapowiedź i przygotowanie do przyjścia na świat Mesjasza, którym był Jezus Chrystus.