Czy rząd nauczy dzieci seksu?

Bartosz Kopczyński: Czy rząd nauczy dzieci seksu?

https://pch24.pl/bartosz-kopczynski-czy-rzad-nauczy-dzieci-seksu

(Pixabay.com/Oprac. PCh24.pl)

Warto słuchać, co rząd ma do powiedzenia swoim poddanym, zwłaszcza, gdy jest to rząd lewicowy.  Zawsze można liczyć na rzetelność takich informacji, trzeba tylko posiadać klucze do ich odczytania. Informacje te są bowiem przekazywane na sposób ezoteryczny, językiem gnozy, czyli wiedzy tajemnej dla wybranych. Ci politycy, których podziwiamy na ekranach w Polsce nie są oczywiście tymi wybranymi, chociaż bardzo tego pragną. Prawdziwi wybrani znajdują się daleko poza Polską, ale ponieważ interesy prowadzą w Polsce i w innych krajach, wszędzie tam mają swoich ludzi. Tym z Polski przypadła rola lokajczyków, którą przyjmują z wdzięcznością.

Główny klucz do czytania lewackich wypowiedzi to odwrócenie znaczeń i talmudyczny sposób myślenia, zakładający, że tylko grupa określająca zasady ma prawa, a wszyscy inni – tylko obowiązki w pełnym zakresie, niezależnie od ornamentów słownych. Wszyscy, obciążeni obowiązkami mają dzięki gnostyckiej mowie myśleć, że przyznano im same prawa. Każdy, kto wejdzie w lewackie zasady, ma przed sobą jedną drogę w trzech etapach: początkowa wolność, przejściowe uzależnienie, końcowe zniewolenie. Główne zadanie lewaków polega na zwabieniu ofiar do świata swoich zasad. W tym celu używają odpowiedniego języka, za pomocą którego stwarzają fikcyjną rzeczywistość za pomocą słów.

Przykład gnostyckiej mowy mieliśmy ostatnio w wykonaniu Pani Minister Edukacji Narodowej Barbary Nowackiej (ona sama tytułuje się inaczej, ale nie musimy się do tego stosować). Przekaz gnostycki zakłada dwie prawdy – dla wybranych i dla profanów, różniące się zasadniczo. Dwie wesołe panie – Nowacka i Lubnauer, chichocząc uroczo jak pensjonarki wydawały się być świadome tej antynomii. Po zastosowaniu gnostyckiego klucza możemy tą mowę zrozumieć i my, profani, dlatego wypowiedzi tych pań opiszę dwojako – co mówiły one, i co to znaczy naprawdę. 

Konferencja prasowa została zdominowana przez jeden temat – edukację zdrowotną, a raczej seksualną, będącą główną atrakcją nowego przedmiotu. Dowiedzieliśmy się więc, że warszawski rząd, wprowadzający do szkół seks-edukację dąży do pokoju społecznego i spokoju w szkołach, i społeczeństwo tego oczekuje, niestety, działalność szkół zakłócają fanatycy i radykałowie, którzy nie czytali podstawy programowej nowego przedmiotu, tylko posługują się uprzedzeniami i emocjami. Większość przeciwników tego przedmiotu to politycy Konfederacji i część polityków PiS.

Naprawdę zaś jest tak: warszawski rząd zakłóca spokój w szkołach, wprowadzając rewolucję, nie tylko poprzez seks-edukację, ale całościową likwidację polskiej edukacji, aby zastąpić ją unijną. Wymaga to bardzo wielu poważnych zmian dla nauczycieli, uczniów i rodziców. Wszystkie te zmiany są głęboko ideologiczne lewacko. Te ruchy pobudziły opór społeczny, całkowicie oddolny i niezależny od polityków. Wielu z nich wypowiada się na ten temat, do czego mają prawo i obowiązek, natomiast główna część ruchu oporu jest społeczna i pozasystemowa. Nie ma tam żadnego fanatyzmu, są tam ludzie zarówno wierzący, jak i nie. Opór jest mocno podbudowany naukowo, bowiem wielu specjalistów i praktyków przeczytało dokładnie założenia nowego przedmiotu. Są one tak przerażające, że ludzie zdecydowali się wystąpić przeciw działaniom rządu. Ta część wypowiedzi zgadza się tylko co do jednego – radykalizmu społecznego. Cynizm, bezczelność i destrukcyjność działań, wymierzonych w dzieci wywołała reakcję społeczną, której radykalizm rośnie.

Dowiedzieliśmy się następnie, że zajęcia z edukacji zdrowotnej są świetnie przygotowane przez ekspertów i praktyków, a przedmiot służy zdrowiu dzieci i młodzieży i prezentuje najnowszą wiedzę naukową na temat zdrowia i w ogóle nie narzuca światopoglądu. Zajmuje się bowiem sportem, zdrowiem i ruchem, profilaktyką uzależnień, chroni dzieci przed pornografią i seksualizacją. Szkoła dzięki edukacji zdrowotnej będzie więc uczyć, jak się ruszać dobrze i zdrowo. Usunie też dotychczasowe niedomówienia i tabu, zawarte dotąd w WDŻ, który wyodrębniał seksualność z innych sfer życia. Życie młodego człowieka składa się bowiem ze zdrowia fizycznego, psychicznego, diety, ruchu, zdrowia seksualnego. Po naszemu należy to rozumieć następująco: eksperci i praktycy seksedukacji opierają się na pracach innych, dawniejszych ekspertów, niektórzy z nich mieli nawet tytuły naukowe. Nie jest to więc najnowsza wiedza naukowa, ale dosyć już stara, sprzed 70 – 100 lat. Podstawy edukacji seksualnej sformułowali najwyższej klasy dewianci, zboczeńcy, pedofile i szaleńcy, z których każdy miał na sumieniu pokaźne wykroczenia, a niektórzy przestępstwa. Nie dostali się oni pod sąd tylko dlatego, że mieli bardzo możnych sponsorów, którym zależało na takiej właśnie powszechnej seksedukacji.

Celem tego przedmiotu nie jest wcale zdrowie dzieci i młodzieży, ale wiedza systemu o stanie ich zdrowia. Nie jest też celem troska o lepsze życie seksualne młodych ludzi, ale pełna wiedza i kontrola systemu ich życia intymnego. Kto bowiem kontroluje, co człowiek robi w łóżku, z kim i kiedy, ten kontroluje jego życie. Jeszcze niedawno postępowcy krzyczeli, że nie życzą sobie, aby biskupi zaglądali im do łóżek, a teraz chcą wpuścić rządowych specjalistów, urzędników i służby jeszcze głębiej, niż tylko do łóżka. Wołają, że będzie dobrze, bo to nauka. Otóż nie stoi za tym nauka, tylko ideologia i religia. Rząd poprzez szkołę interesuje się całym życiem młodego człowieka. Urzędnicy chcą wiedzieć, jak się czuje fizycznie i dać mu szczepionki, by czuł się lepiej. Rząd również chce mieć wgląd w psychikę każdego człowieka i przysłać specjalistów, aby „poprawiali” stan psychiczny poprzez wsparcie. Rząd interesuje się, co ludzie jedzą – a może by tak świerszcze lub mięso od Billa Gatesa? Rząd nauczy ludzi, jak mają się ruszać, bo oczywiście sami nie potrafią.

No i wreszcie rząd zajmie się zdrowiem seksualnym każdego młodego człowieka, ucząc go o masturbacji, LGBT, sterylizacji, aborcji, różnych modelach rodziny, różnych wariantach płci, rozwodach. Jest to narzucanie bardzo określonego światopoglądu – antychrześcijańskiego, czyli satanistycznego. Światopogląd chrześcijański uczy o czystości i wartości dziewictwa aż do ślubu, a potem o wierności małżeńskiej i prokreacji, a seksualność człowieka to jego prywatna sprawa, tak samo, jak jego jadłospis i tryb życia. Można tego nie lubić i to odrzucać, ale nie wolno ludzi oszukiwać, że przeciwieństwo tego jest neutralne światopoglądowo. Istnieją bowiem konkretne ideologie, w których całe życie człowieka interesuje władzę –  komunizm, objawiający się dziś jako globalizm.

Chybiony jest też argument o niezbędności edukacji zdrowotna dla zdrowego życia dzieci i młodzieży. To, co jest wartościowe, co dotyczy rzeczywiście zdrowia, profilaktyki uzależnień, wychowania fizycznego jest już obecne od dawna w polskiej podstawie programowej w różnych przedmiotach, i to na wyższym poziomie, niż w nowym przedmiocie, bo wiedza ta wprowadzona jest w szerszy kontekst. Są natomiast utrudnienia w nauczaniu, wynikające z celowych uszkodzeń systemu edukacji – edukacja włączająca, nadmiar orzeczeń i dysfunkcji, chaos i ciągłe zmiany, nadmiar biurokracji, brak dyscypliny, napływ Ukraińców. Wystarczy wprowadzić porządek, który celowo zaburzono, jednak resort woli robić kolejną rewolucję.

Obie panie zapewniły, że przedmiot edukacja zdrowotna zabezpieczy dzieci przed pornografią i seksualizacją. Na to dziennikarz Telewizji Trwam zapytał, czy resort poprze złożony obywatelski projekt ustawy o ograniczeniu dostępu dzieci do pornografii. Pani Minister uchyliła się od   odpowiedzi, twierdząc, że nie zna tego projektu, ale jedynym sposobem na ochronę dzieci przed pornografią jest nowy przedmiot. To należy rozumieć następująco: resort nie jest zainteresowany realną ochroną dzieci i młodzieży przed seksualizacją i pornografią, tylko wprowadzeniem nowego przedmiotu. W jego ramach nie będzie się nauczać, że pornografia jest zła, nie należy karmić się treściami porno, należy seksualność realizować w małżeństwie, a poza nim utrzymywać czystość. Masturbacja zaś nie jest właściwym zachowaniem, bo odciąga od prawdziwego życia. Takiej nauki nie będzie, bo dzieci i młodzież dowiedzą się, że jedynym celem życia i seksu jest przyjemność, seks nie ma żadnego związku z małżeństwem, bo mogą być różne rodzaje związków, a czynności masturbacyjne są tak samo naturalne, jak pocenie się. Co zaś do pornografii nowy przedmiot  nauczy dzieci i młodzież, jak sobie z nią radzić. To oznacza, że każde dziecko, nawet to, które nie  zna pornografii zapozna się z tą tematyką i zostanie nauczone, jak z niej właściwie korzystać. To wynika nie tylko z podstawy programowej, ale również ze standardów WHO.

Następnie jeden z dziennikarzy zapytał o zwrot konserwatywny w Polsce. Na to obie wesołe panie odpowiedziały, że zachodzą duże zmiany w polskim społeczeństwie, które wprowadza właśnie obecny rząd warszawski. Są cztery główne lokomotywy tych zmian: ustawa w związkach partnerskich – w trakcie zmian; ustawa o in vitro – już jest; zmiana podejścia prokuratury do ścigania aborcji; i wreszcie ostatni krok do dokonania tej zmiany, czyli edukacja zdrowotna.

Aby tą zmianę dokończyć, pani minister wezwała do głosowania na Rafała Trzaskowskiego. Ten ustęp należy rozumieć następująco: nowy przedmiot edukacja zdrowotna jest ostatnim krokiem wielkiej zmiany społecznej, którą rząd warszawski przeprowadza na polskim społeczeństwie. Jest to głęboka zmiana obyczajowa, prowadząca do zmiany sposobu myślenia i zachowań Polaków. Sposobem na przeprowadzenie tej zmiany jest ogólna seksualizacja narodu. Tak więc rząd zajmuje się przebudową społeczeństwa za pomocą seksu, i to jest główna jego reforma. Inne kwestie – gospodarka, energetyka, obronność, polityka zagraniczna, infrastruktura, finanse – to jest nieważne, nich tam hula wiatr i obce służby, Polska zajmuje się deprawacją seksualną swoich dzieci i molestowaniem seksualnym w szkole, czyli rewolucją społeczną za pomocą rewolucji seksualnej, przy użyciu szkoły.

Dowiedzieliśmy się też, że w roku 2025 edukacja zdrowotna nie będzie obowiązkowa, natomiast przedmiot WDŻ zostanie usunięty. Potem zrobi się ewaluację, aby zobaczyć, co dalej z przedmiotem. W tym czasie prowadzona będzie kampania informacyjna, wspierana przez organizacje pozarządowe i organizacje lekarskie. To należy rozumieć następująco: przez rok przedmiot edukacja zdrowotna będzie dobrowolna. W tym czasie ze szkół zostanie wyrzucony WDŻ i będzie prowadzona propaganda reklamująca edukację zdrowotną. Po roku zaś seksedukacja zostanie wprowadzona jako obowiązkowa. Rząd warszawski użyje organizacji pseudo-społecznych, jadących na grantach państwowych, sorosowych, unijnych i globalnych. W mediach tradycyjnych i internetowych pojawią się opinie i relacje ludzi, opisanych jako „lekarz”, „rodzic”, „ojciec”, „nauczycielka”, którzy przekonywać będą, jaka ta edukacja zdrowotna dobra jest dla ich dzieci, i jak to wszyscy jej chcą, tylko boją się radykałów. Część z tych ludzi może nawet być prawdziwa, nie brak wszak lewackich organizacji, pobierających granty. Większość będzie jednak wymyślona przez redaktorów.

Wycofanie się resortu z obowiązkowości edukacji zdrowotnej jest tylko chwilowym wybiegiem, gdyż zbyt wielka jest waga problemu. Promotorzy rządu warszawskiego wiedzą dobrze, czego chcą – wymieszania kultur  w gigantycznym, unijnym tyglu, aby wyszła z tego jednolita masa europejska, nazywana przez eurokratów „siłą roboczą”. Oni nie odpuszczą, co najwyżej przetrzymają trochę, aby zrobić swoje wtedy, gdy sprzeciw społeczny się wyczerpie. Nie mają żadnych skrupułów ani zasad moralnych, nie wiąże ich dane słowo. Bardzo pragną mieć europejski zasób hodowlanych niewolników, a do tego potrzebują rozbić i wymieszać narody. W tym celu chcą namieszać naszym dzieciom w głowach seksem, zamiast uczyć normalnej wiedzy. Tak spreparowani ludzie mają zajmować się zmiennymi relacjami seksualnymi i masturbacją. Wtedy ustaje produktywność, następuje rozpad rodzin, za to mnożą się problemy społeczne i psychiczne. Na tak przygotowany grunt można wprowadzić kolorową imigrację, która dokończy dzieła. Agresywni ludzie, utrzymywani dotacjami, z mocno dodatnią dzietnością.

Polaków czegoś powinny nauczyć przykłady państw zachodnich, ich problemy z tożsamością płciową i seksualną wśród młodzieży, ilość nastoletnich ciąż, statystyki gwałtów. Wszędzie tam wprowadzono wcześniej podobny przedmiot, jaki teraz ma się pojawić w Polsce. W Wielkiej Brytanii wieloletnia permisywna edukacja seksualna w szkołach nie zapobiegła licznym zorganizowanym gwałtom na białych dziewczynkach i młodych kobietach, dokonywanych przez imigranckie gangi. Być może jest właśnie odwrotnie – gdzie jest permisywna edukacja seksualna, tam są gwałty i prostytucja, za to nie ma rodzin i dzieci. Czy tego chcemy u siebie? 

Co więc robić? Z pewnością nie tracić ducha i woli walki o własne dzieci. Należy sprzeciwiać się wszystkim zmianom, wprowadzanym obecnie przez rząd, godzącym w interesy dzieci, rodzin i narodu.

Należy bronić przedmiotu WDŻ, bo dopóki on jest w szkołach, nie wprowadzą przymusowej edukacji seksualnej. Należy sprzeciwiać się planowanej na 2026 rok wielkiej „reformie” edukacji, czyli całkowitej destrukcji. Dobrze jest przystąpić do którejś z organizacji społecznych, organizujących sprzeciw społeczny, zrzeszonych w Koalicji na Rzecz Ocalenia Polskiej Szkoły (KROPS). Jako nauczyciel warto przystąpić do Stowarzyszenia Nauczyciele dla Wolności. Należy wykorzystać wszelkie okazje, aby wymusić na kandydatach na stanowisko Prezydenta rezygnację z rewolucji w edukacji, w tym z edukacji zdrowotnej. Tego samego należy oczekiwać od obecnej prawicowej opozycji. Gdy zaś nastąpi zmiana władzy, należy  dokładnie patrzeć władzy na ręce i pilnować, aby przywróciła w edukacji właściwy porządek, bez nauki seksu w szkole.

Wszyscy zwolennicy edukacji zdrowotnej i ci, którzy się wahają powinni przyjąć do świadomości, że mamy do czynienia z deprawacją zdrowotną, która jest w istocie edukacją zdrowego inwentarza Unii Europejskiej. Misją obecnego rządu zaś jest dokonanie rewolucji kulturowej w Polsce, na wzór Chin Mao, Hiszpanii Zapatero i Irlandii na początku naszego wieku. Następnie zwolennicy i wątpiący powinni się zastanowić, czy rząd jest od tego, aby uczyć dzieci seksu, i czy naprawdę wszyscy muszą korzystać z seksu tak, jak chce władza.

Bartosz Kopczyński

Towarzystwo Wiedzy Społecznej

www.wtowarzystwie.pl

Edukacja zdrowotna NIE będzie obowiązkowa? My naciskamy, MEN “zaczyna rozważać”! TAK dla edukacji, NIE dla deprawacji.

Centrum Życia i Rodziny
Szanowni Państwo,
Czyżby Ministerstwo Edukacji przestraszyło się głośnego sprzeciwu społecznego wobec skandalicznych planów wprowadzenia obowiązkowej wulgarnej edukacji seksualnej od podstawówki aż po liceum?Jeśli wierzyć słowom minister Barbary Nowackiej, to politycy poważnie analizują, czy edukacja zdrowotna ma być przedmiotem obowiązkowym czy fakultatywnym.
Edukacja zdrowotna powinna być obowiązkowa, ale rozważamy różne rozwiązania – odpowiedziała spytana o obligatoryjność tego przedmiotu.Nie wiemy w tym momencie, czy te deklaracje są prawdziwe czy może są tylko kolejną próbą osłabienia naszej czujności i demobilizacji. Pragnę zapewnić, że nie damy się zaskoczyć.
Nie pozwolimy na to!Walczymy o polską szkołę!Wspieram takie działania!
Te sygnały tylko potwierdzają, że politycy boją się tego sprzeciwu, który już wywołał potężną falę oporu wobec deprawacyjnego kursu ministerstwa edukacji i zmusił polityków do reakcji, a być może także do zmiany planów.Nie tak dawno pisałem Państwu o tym, ale powtórzę: rządzący, ci „uśmiechnięci” politycy, doskonale pamiętają naszą determinację z 2019 roku, kiedy wspólnie zablokowaliśmy haniebną „Deklarację LGBT+” Rafała Trzaskowskiego. Tym bardziej w obliczu zbliżającej się kampanii prezydenckiej zależy im na wyciszeniu nastrojów.Stąd drżą na samą myśl o protestach pod budynkami administracji publicznej i szkołami! Boją się, że w przestrzeni wirtualnej ich miałka narracja o „reformach” edukacji nie przebije się przez miażdżące ekspertyzy członków Koalicji na Rzecz Ocalenia Polskiej Szkoły! Wreszcie: że tysiące Polaków wyjdzie na ulice w Marszach dla Życia i Rodziny, aby zdecydowanie powiedzieć władzy, że nie zgadzają się na seksualizację swoich dzieci!
Resort bardzo nie chce, aby w Polsce powtórzyły się sceny, które nie tak dawno wydarzyły się pod szkołami za oceanem.
Leave our kids alone – pod tym hasłem rodzice razem z nauczycielami w USA i Kanadzie protestowali przeciwko deprawacji dzieci i młodzieży, nie wpuszczając do swoich szkół seksedukatorów. A taki scenariusz jest jak najbardziej możliwy już od września tego roku w polskich szkołach, jeśli ministerstwo nie ustąpi i nie zmieni swoich planów.
Wbrew kłamstwom lewicowego kierownictwa MEN, które próbuje pokazać, że za protestami stoi „jedna czy druga organizacja” – nasz głos jest SILNY!
Ogromne zaangażowanie zatroskanych rodziców, nauczycieli oraz ekspertów, którzy połączyli swoje wysiłki w obronie fundamentalnych swoich praw, zalewając zastrzeżeniami i protestami ministerstwo, ukazało ogromną jedność społeczeństwa w tej sprawie.Tę jedność i naszą determinację pokazaliśmy dobitnie na wielkiej manifestacji, która odbyła się 1 grudnia ub.r. na Placu Zamkowym w Warszawie, gdzie wspólnie protestowaliśmy pod hasłem „TAK dla edukacji, NIE dla deprawacji”.
Tym wydarzeniem wykrzyczeliśmy głośno, że nie pozwolimy zamknąć sobie ust i przeciwstawimy się z całą mocą rządowym propozycjom, które mogą na zawsze zniszczyć przeszłość naszych dzieci!
Nie mogę pominąć heroicznej pracy, którą wykonuje Koalicja na Rzecz Ocalenia Polskiej Szkoły!
Ten potężny sojusz, skupiający rodziców, nauczycieli, pedagogów i dziesiątki ekspertów z ponad 80 organizacji społecznych, w tym Centrum Życia i Rodziny, powstał wiele miesięcy temu w odpowiedzi na nadciągający atak na nasze dzieci. Podkreślam to, gdyż minister Barbara Nowacka i jej zwolennicy zarzucali nam wielokrotnie, że nasza argumentacja opiera się na… zabobonach!
To KŁAMSTWO: naszą odpowiedzią jest merytoryczny głos profesjonalistów: naukowców, pedagogów, nauczycieli i psychologów.
Bazując tak na badaniach, jak i własnym doświadczeniu, nieustannie udowadniają szkodliwość tych zmian, wprowadzanych siłą i z pogwałceniem konstytucyjnych praw rodziców. Wskazują jasno, że prowadzą one do obniżenia poziomu nauczania i bezpieczeństwa w polskich szkołach oraz do naruszania autorytetu nauczycieli!
Pragnę zapewnić, że naszą pracę będziemy kontynuować i to na jeszcze większą skalę, aby dotrzeć z prawdą o niszczeniu edukacji do jak największej ilości gmin i powiatów w całym kraju.W dalszym ciągu będziemy alarmowali opinię publiczną o szkodliwych skutkach planów MEN. Przygotujemy kolejne opracowania i materiały, aby przeciwstawić się tej ideologicznej skrajnie lewicowej ofensywie i wypromujemy je w mediach, zwłaszcza społecznościowych.
Ponadto dołożymy wszelkich starań by rozwijać sieć Szkół Przyjaznych Rodzinie, wspierając pro-rodzinne placówki. Do programu dołączają kolejne przedszkola i szkoły: każdego miesiąca wysyłamy im materiały dla nauczycieli i informujemy o zagrożeniach wiążących się z zapowiadanym przedmiotem.I, jak wspomniałem wcześniej, wyjdziemy z tym tematem „na ulice”: tak stając w pikietach pod urzędami, jak również idąc w Marszach dla Życia i Rodziny!Wreszcie, objeżdżamy cały kraj, aby spotykać się z rodzicami i nauczycielami: w ciągu najbliższego miesiąca odwiedzimy Pomorze, Sądecczyznę i Górny Śląsk.
Będziemy wygłaszać prelekcje i prezentować poruszający film „To nic takiego”, który ujawnia prawdziwe korzenie edukacji seksualnej. Dokument ten dostarcza fachowej wiedzy każdemu, kto na poważnie przejmuje się przyszłością młodego pokolenia i pomaga odpowiedzieć na pytanie, czy wprowadzenie tak radykalnych zmian w edukacji jest rzeczywiście konieczne.Niezmiernie cieszy nas fakt, że otrzymujemy kolejne zaproszenia by mówić głośno, jak wiele szkód może wyrządzić dzieciom i młodzieży edukacja zdrowotna. Zrobimy, co w naszej mocy, by dotrzeć wszędzie tam, skąd płyną do nas zaproszenia. Serdecznie za nie wszystkie dziękuję!
Abyśmy mogli dotrzeć w każde z tych miejsc i kontynuować pozostałe nasze działania, potrzebujemy bardzo Państwa wsparcia i pomocy. Mam głębokie przekonanie, że wszystkie te wydarzenia, począwszy od knowań ministerstwa, konfrontacji w mediach, po publiczne spotkania, wiece i marsze, sprawiają, że polscy rodzice budzą się, by odpowiedzialnie wziąć w swoje ręce sprawę wychowania i ochrony dzieci.Jak dobrze Państwo wiedzą, podróże po całym kraju, noclegi w hotelach i przygotowywanie wszelkich materiałów, w tym ich druk, są bardzo kosztowne. Pragnę zaznaczyć, że nie pobieramy żadnych opłat za prowadzenie wykładów i spotkań. Robimy to wszystko z poczucia misji i wiary w to, że razem możemy zatrzymać te szaleńcze plany polityków!
Dlatego bardzo Państwa proszę o wsparcie naszych działań dotyczących zablokowania edukacji seksualnej kwotą 50 zł, 100 zł, 200 zł lub 500 złotych, a nawet większą. Nie dajmy skrzywdzić naszych dzieci! Wspieram ochronę polskich dzieci!
Ostatnie doniesienia medialne pokazują, że nasz głos jest słyszany, a presja, którą wywieramy na ministerstwo, może przynieść bardzo dobre owoce.
Dlatego nasze zaangażowanie będzie miało wpływ na to, co nas czeka w najbliższych tygodniach i miesiącach, a przede wszystkim: jak będzie wyglądała polska szkoła od września 2025 r.
Nastał CZAS RODZICÓW: każdy z nas ma swoją, bardzo ważną rolę do odegrania!Niech każda decyzja, którą podejmujemy, kształtuje przyszłość, którą pragniemy przekazać naszym dzieciom.
Serdecznie pozdrawiamMarcin Perłowski - Dyrektor Centrum Życia i Rodziny, Wiceprezes Zarządu    WSPIERAM DZIAŁANIA CENTRUM ŻYCIA I RODZINY! 
Dane do przelewu:Centrum Życia i Rodziny
Skrytka pocztowa 99, 00-963 Warszawa 81
Nr konta: 32 1240 4432 1111 0011 0433 7056, Bank Pekao SA
Z dopiskiem: „Darowizna na działalność statutową Centrum Życia i Rodziny”

Edukacja seksualna odkryta – całość do pobrania

Edukacja seksualna odkryta – całość do pobrania

Autor: AlterCabrio , 8 stycznia 2025

Przedstawiamy autorską analizę edukacji seksualnej, jaka grozi polskim dzieciom i młodzieży. Oto, z czego składa się zbawcza jakoby wiedzą, którą rząd warszawski, działając pod dyktando kamaryl unijno – globalnych chce obowiązkowo uszczęśliwić Polaków.

−∗−

Edukacja seksualna odkryta – całość do pobrania

Przedstawiamy autorską analizę edukacji seksualnej, jaka grozi polskim dzieciom i młodzieży. Oto, z czego składa się zbawcza jakoby wiedzą, którą rząd warszawski, działając pod dyktando kamaryl unijno – globalnych chce obowiązkowo uszczęśliwić Polaków.

Mało jest zniszczenia umysłów i spustoszenia relacji międzyludzkich, jakie już dokonało się na skutek antykultury, podawanej przez media i Internet. Teraz demoralizacja ma znaleźć się w szkole jako obowiązkowy przedmiot nauczania. Docelowo mają zniknąć tradycyjne przedmioty, a w zakresie kształcenia ogólnego mają pojawić się trzy nowe: edukacja seksualna, ukryta dla niepoznaki pod nazwą edukacji zdrowotnej, edukacja obywatelska i edukacja psychospołeczna. Łącznie mają stanowić główny trzon systemowego modułu powszechnej debilizacji.

Podajemy Państwo jak na tacy edukację seksualną, rozebraną na części, przeanalizowaną i podsumowaną. Teraz Państwo będziecie wiedzieć, czego unikać i z jakiego powodu. Cały tekst dostępny jest jako dokument pdf pod poniższym linkiem. Jest to zarazem fragment i zapowiedź większej publikacji, przygotowywanej do druku, pt. Poradnik świadomego narodu. Przypominamy też wcześniejszy Poradnik świadomych rodziców. Najlepiej czytać obydwie publikacje razem.

Prosimy o uważną lekturę i przekazywanie innym.

OTO LINKI DO POBRANIA:

Edukacja seksualna odkryta-całość.pdf

Poradnik świadomych rodziców.pdf

________________

Edukacja seksualna odkryta – całość do pobrania, Bartosz Kopczyński, 8 stycznia 2025

−∗−

Więcej…

Minister Edukacji Nowacka przyznała, że do MEN wpłynęły tysiące protestów przeciwko wprowadzeniu “Edukacji Zdrowotnej”. Protestujmy dalej, do skutku!!

W wywiadzie dla Radia Zet, Minister Edukacji Barbara Nowacka przyznała, że do MEN wpłynęły tysiące protestów przeciwko wprowadzeniu “Edukacji Zdrowotnej” i MEN rozważa, aby przedmiot – wbrew wcześniejszym deklaracjom – jednak nie był obowiązkowy.

To radykalna zmiana! Minister Nowacka do tej pory wydawała się nieugięta, ale jak widać nasz oraz inne protesty przynoszą efekty! Trzeba je kontynuować, do skutku.

Dlatego kontynuujemy zbiórkę podpisów pod apelem “Nie dla deprawacji seksualnej”. Są już nas blisko 92 tysiące osób. Niech będzie ponad 100 tysięcy! 

Bardzo prosimy o szerokie udostępnianie apelu: https://proelio.pl/petycje/viewpetition/56-nie-dla-deprawacji-seksualnej-w-szkolach 

Finalna decyzja Ministerstwa Edukacji odnośnie obligatoryjności “Edukacji Zdrowotnej” na pewno w dużej mierze zależy od skali dalszych protestów i kalkulacji wyborczych. Jeśli protesty będą odpowiednio silnym, to MEN może uznać, że w roku wyborczym jednak nie opłaca się iść na wojnę z rodzicami. 

Bardzo prosimy jednocześnie o podejmowanie rozmów w swoim otoczeniu i uświadamianie rodziny i znajomych o zagrożeniu. W skutek medialnej propagandy ciągle mnóstwo osób nie jest go świadoma. Minister Nowacka jednocześnie niestety nie wykorzystała okazji, aby podjąć merytoryczną debatę z protestującymi. Zamiast tego kolejny raz próbowała wmawiać, że nie chcemy by dzieci uczyły się jak walczyć ze złym dotykiem.
Minister skrzętnie milczy na temat istoty protestów – protestujemy ponieważ planowana edukacja seksualna w ramach “Edukacji Zdrowotnej” ma opierać się na radykalnie odmiennej wizji seksualności od tej, w której tysiące rodziców chcą wychować swoje dzieci ( m.in. odrywanie seksualności od kontekstu małżeństwa, rodziny i trwałej miłości ; rezygnacja z mówienia o szkodliwości przedwczesnej inicjacji seksualnej). 


Do tego, aby uczyć dzieci walczyć ze złym dotykiem naprawdę nie potrzeba forsować taką wizję seksualności, jak w “Edukacji Zdrowotnej”. Zapisy dotyczące szkodliwości pornografii czy umiejętności obrony przed wykorzystaniem seksualnym sformułowane były także w podstawie programowej WDŻ. Nic nie stało na przeszkodzie, aby je rozbudować. Można było też wprowadzić nowy przedmiot, ale zachowując podejście do seksualności zapisane w podstawie WDŻ.

Jeszcze raz proszę o  o szerokie udostępnianie apelu: https://proelio.pl/petycje/viewpetition/56-nie-dla-deprawacji-seksualnej-w-szkolach 

Pozdrawiam serdecznie
Zbigniew Kaliszuk
Fundacja Grupa Proelio

 Zbigniew Izdebski już gorszył nasze dzieci. A teraz ma to robić z polecenia rządu.

Fundacja Pro-Prawo do życia
Szanowny Panie !
 Zbigniew Izdebski, człowiek wyznaczony przez rząd Tuska do stworzenia podstawy programowej do przymusowej “edukacji seksualnej” w szkołach, prowadził  seksuologiczne eksperymenty “naukowe” na polskich uczniach. Bez wiedzy rodziców pytał uczniów m.in. o to, czy zdecydowaliby się na seks z dzieckiem w sytuacji, gdy nikt się o tym nie dowie (!), czy już się masturbowali oraz czy oglądają pornografię przedstawiającą sceny seksu ludzi ze zwierzętami.
Właśnie taka “nauka” ma być fundamentem treści przekazywanych uczniom w trakcie obowiązkowych lekcji deprawacji, które już od 1 września mają wejść do wszystkich szkół w Polsce. Mamy nowy, 2025 rok, co oznacza 8 miesięcy na reakcję i opór, aby wywrzeć presję na MEN w celu wycofania się z zamiaru systemowego molestowania seksualnego polskich dzieci. Trzeba stanąć do walki!Deprawacyjne eksperymenty na uczniach [foto]Seksuolog prof. Zbigniew Izdebski odpowiada za treść i kształt podstawy programowej do przymusowej “edukacji seksualnej” mającej wejść do szkół 1 września. Sprawa, którą opisujemy, miała miejsce w 2004 roku, w trakcie rządów lewicy (SLD), aktualnego koalicjanta Donalda Tuska. 

W okresie kwiecień-maj 2004 na terenie całego kraju prowadzono “badania naukowe” pod kierownictwem Zbigniewa Izdebskiego.
W ramach tych “badań” do 5 000 uczniów szkół ponadgimnazjalnych skierowano specjalną ankietę. W trakcie, gdy uczniowie odpowiadali na pytania, nauczyciele i wychowawcy musieli opuścić klasę. Ankietę realizowały osoby z zewnątrz, uczniom nieznane. Rodzicom powiedziano ogólnie, bez żadnych szczegółów, że celem ankiety przeprowadzanej wśród ich dzieci jest: 

“poznanie poglądów i doświadczeń młodzieży związanych z różnymi sprawami (…)”

O jakie to “różne sprawy” chodziło Izdebskiemu? Uczniów zapytano m.in. o to:

– czy już się masturbowali?
– ile razy świadczyli już płatne usługi seksualne za pieniądze lub ubrania czy kosmetyki?
– z kim zwykle oglądają pornografię?
– jaki rodzaj pornografii oglądają i czy jest to np. seks ludzi ze zwierzętami lub seks grupowy?

Uczniom kazano także przypomnieć sobie swój pierwszy stosunek seksualny oraz odnotować, czy było im wtedy dobrze i czy czuli podniecenie.
Kazano również uczniom ustosunkować się do takich twierdzeń jak:

– niektóre 13-letnie dzieci są już na tyle dojrzałe, że nie ma nic złego w tym, jeśli będą współżyć z osobą dorosłą,
– wielu chłopców nieświadomie pragnie zgwałcić dziewczynę.

W ankiecie zadano uczniom również następujące pytanie:

“Jak bardzo prawdopodobne jest, że zdecydowałbyś się na stosunek seksualny z dzieckiem, gdybyś był pewien, że nikt się nie dowie i nie będziesz za to ukarany?” 

Te “badania naukowe” zostały tak sformułowane, że w oczywisty sposób stanowiły zachętę do podejmowania niebezpiecznych, ryzykownych i patologicznych zachowań seksualnych oraz działań przestępczych takich jak pedofilia, prostytucja czy sutenerstwo.

Pytania o to, czy już się masturbowałeś lub jaki rodzaj pornografii oglądasz, to nic innego jak oswajanie ucznia z tego typu zachowaniami i rozbudzanie jego wyobraźni. Oswajanie tym bardziej karygodne, gdy dotyczyło uczniów jeszcze nie “wyedukowanych seksualnie”, to znaczy nie mających świadomości tego, czym jest masturbacja, zoofilia czy seks grupowy. Prezentowanie uczniom patologii i oczekiwanie, aby młodzi ludzie się do tych patologii ustosunkowali, jest po prostu słownym molestowaniem seksualnym uczniów i niszczeniem ich niewinności. 

Wyniki tego typu “badań naukowych” stanowią dalsze wytyczne m.in. do tworzenia szkolnych programów “edukacji seksualnej”. Jak powiedział kilka tygodni temu Zbigniew Izdebski w jednym z wywiadów medialnych:

“Przedmiot ma wspierać rolę wychowawczą poprzez przekazywanie wiedzy opartej na dowodach naukowych (…) Chodzi o to, by szkoła uczyła tego, żeby uczniowie nie szukali informacji w internecie, tylko w szkole. Internetowe przekazy są często wulgarne i szkodliwe.”

Izdebski twierdzi, że uczniowie powinni otrzymywać “wiedzę” na obowiązkowych lekcjach “edukacji seksualnej”, gdyż inaczej będą szukać jej w internecie, gdzie przekazy są wulgarne i szkodliwe. Tymczasem to z jego inicjatywy zadawano uczniom w szkołach pytania o to, czy już się masturbowali, czy oddają się prostytucji za pieniądze, czy chcieliby dokonać aktów pedofilskich oraz czy oglądają pornografię przedstawiającą sceny seksu ludzi ze zwierzętami. W tym Izdebski nie dopatrzył się już “wulgarnego i szkodliwego” przekazu… 

Panie Mirosławie, intensywna propaganda medialna oswajająca Polaków z planami wprowadzenia do szkół obowiązkowej “edukacji seksualnej” to po prostu jedno wielkie przedstawienie, teatr i spektakl ukierunkowany na omamienie społeczeństwa i uśpienie czujności rodziców. 

Rodzicom nie zdradzono szczegółów ankiety Izdebskiego, którą wypełniali uczniowie w szkołach. Gdyby rodzice wiedzieli, o co będą pytane ich dzieci i z czym będą oswajane, nie zgodziliby się na udział uczniów w deprawacji i seksuologicznym eksperymencie “naukowym”. W taki właśnie sposób reagują dzisiaj rodzice, którzy dowiadują się, na czym ma polegać “edukacja seksualna” ich dzieci, którą rząd Tuska chce obowiązkowo wprowadzić do szkół już od 1 września – stawiają opór i nie wyrażają zgody na systemową deprawację swoich dzieci. Dlatego trzeba organizować kolejne niezależne kampanie informacyjne i dotrzeć z ostrzeżeniem do milionów Polaków. 

Rządowa i medialna propaganda twierdzi, że “edukacja seksualna” w szkołach to “rzetelna wiedza” oparta na “dowodach naukowych”, która ma przeciwdziałać wczesnej inicjacji seksualnej, pedofilii i ryzykownym zachowaniom seksualnym. Spójrzmy na skutki takiej “edukacji” na Zachodzie. Zbigniew Izdebski to wieloletni współpracownik niemieckich instytucji zajmujących się “edukacją seksualną”. Instytucji uwikłanych we wstrząsające afery pedofilskie, o czym już informowaliśmy. W Niemczech taka “edukacja” od dziesięcioleci jest obowiązkowa dla wszystkich uczniów. To właśnie w Niemczech stworzono tzw. Standardy Edukacji Seksualnej w Europie, w oparciu o które teraz mają być “edukowane seksualnie” polskie dzieci w szkołach, a czego gwarantem ma być osoba Zbigniewa Izdebskiego jako koordynatora podstawy programowej. 

Wedle oficjalnych statystyk niemieckiej policji, w 2022 roku ofiarą pedofilów padło w Niemczech ponad 17 000 dzieci poniżej czternastego roku życia. To 46 ofiar pedofilów dziennie! 
Liczba przestępstw pedofilii rośnie dramatycznie z roku na rok. Dla porównania, w 2017 roku było 13 500 przypadków pedofilii. Jak podaje portal Deutsche Welle, lawina molestowania seksualnego dzieci w Niemczech jest skorelowana ze wzrostem dystrybucji pornografii dziecięcej. W 2022 roku niemiecka policja odnotowała ponad 42 000 przypadków związanych z pornografią dziecięcą. Wedle szefa niemieckiego Federalnego Urzędu Kryminalnego blisko 41% osób, które wymieniają treści pornograficzne i pedofilskie, to osoby niepełnoletnie. 

Powyższe liczby to wyłącznie oficjalne dane, wierzchołek góry lodowej. Jak oficjalnie przyznał Johannes-Wilhelm Roerig, Pełnomocnik rządu Niemiec do spraw seksualnego wykorzystywania dzieci, publikowane dane dotyczą jedynie przypadków zgłoszonych na policję bądź przez nią wykrytych. “W rzeczywistości liczby są znacznie wyższe. Myślę, że należy je pomnożyć przez 10”  powiedział Roerig.

Panie Mirosławie, oto konsekwencje trwającej od dziesięcioleci systemowej, przymusowej, obowiązkowej “edukacji seksualnej” w szkołach oraz seksualizacji całego społeczeństwa poprzez media. 

Po co pytać uczniów czy chcieliby po kryjomu uprawiać seks z dzieckiem, o pragnienia zgwałcenia koleżanki oraz o ich doświadczenia związane z masturbacją czy oglądaniem pornografii? Czemu służą takie eksperymenty “naukowe”? 
Chodzi o rozbudzanie seksualne i oswajanie z patologiami. To właśnie jest “edukacja seksualna” w praktyce – to deprawacja, której celem jest zniszczenie moralnych fundamentów społeczeństwa.Trzeba stawić temu opór. Kluczową kwestią jest budzenie świadomości kolejnych rodziców, docieranie do Polaków z ostrzeżeniem oraz mobilizowanie kolejnych osób do działania. Temu służą akcje i kampanie naszej Fundacji. W całym kraju organizujemy działania informacyjne – pikiety, akcje billboardowe, publiczne różańce, przejazdy furgonetek. Trwa także dystrybucja dziesiątek tysięcy naszych broszur informacyjnych z ostrzeżeniem przed “edukacją seksualną” w szkołach. Jak napisał do nas pan Jerzy, który zamówił broszury, aby rozdawać je w swoim miejscu zamieszkania:
“Dziękuję za życzenia i przysłanie 200 szt. broszur. Zostały rozprowadzone wszystkie, zainteresowanie duże jak i potrzeba znacznie większa. Jeśli możliwe, prosimy o więcej.”

Takich osób zgłasza się do naszej Fundacji coraz więcej. Nasi wolontariusze przygotowują się także do uruchomienia nowej kampanii billboardowej, której celem będzie ujawnienie Polakom prawdy na temat planów systemowej deprawacji dzieci poprzez obowiązkową “edukację seksualną”. Na wszystkie te działania potrzebujemy w najbliższym czasie ok. 19 000 zł.
Dlatego proszę Pana o przekazanie 50 zł, 100 zł, 200 zł, lub dowolnej innej kwoty, jaka jest obecnie dla Pana możliwa, aby umożliwić nam te działania i prowadzić dalszą walkę o świadomość Polaków i organizować opór przeciwko deprawacji dzieci w całym kraju.
Numer konta: 79 1050 1025 1000 0022 9191 4667
Fundacja Pro – Prawo do życia
ul. J. I. Kraszewskiego 27/22, 05-800 Pruszków
Dla przelewów zagranicznych – Kod BIC Swift: INGBPLPW
Z wyrazami szacunku
Mariusz Dzierżawski
Fundacja Pro – Prawo do życia
ul. J. I. Kraszewskiego 27/22, 05-800 Pruszków
stronazycia.pl

Jak rządy w Szwecji, Norwegii, Niemczech, Polsce gnębią rodziny, szczególnie dzieci.

Ordo Iuris

Samotna Wigilia i dzieci w domach dziecka… Pomóżmy rozdzielanym rodzinom
Szanowny Panie,
niedawno ubieraliśmy choinkę, dzieliliśmy się opłatkiem, składaliśmy sobie życzenia, wręczaliśmy prezenty oraz śpiewaliśmy kolędy. Poświęciliśmy ten czas naszym rodzinom, zapominając o problemach dnia codziennego.Nie wszyscy jednak mogli w tym roku w pełni cieszyć się Bożym Narodzeniem. W naszej Ojczyźnie są rodziny, które wskutek bezdusznych decyzji urzędników spędzały te szczególnie rodzinne święta w rozłące. Historie tych rodzin warto poznać tym bardziej, że rząd ponownie zapowiada zmiany prawne, które przybliżą polski system do modelu niemieckiego lub norweskiego.
Jedną ze szczególnie doświadczonych rodzin są Państwo Klamanowie, którym szwedzki urząd socjalny odebrał cztery córki. Dziewczynki spędzały Święta Bożego Narodzenia na obczyźnie – z dala od rodziców i rodzeństwa; w trzech różnych szwedzkich rodzinach zastępczych, które zabraniają im nawet mówić w ojczystym języku. Gehenna sześcioosobowej rodziny, która mieszkała w Szwecji blisko 10 lat, zaczęła się od skargi 14-letniej córki na rodziców. Dziewczynka, nie chcąc pomagać rodzicom przy wykonywaniu prac domowych, wyżaliła się na swój los w szkole, wyolbrzymiając opowieść o złym traktowaniu przez rodziców. Szybko pożałowała swojej lekkomyślności, gdy szwedzki urząd socjalny – bez zbadania sprawy – pozbawił ją domu i rodziców. Nastolatka przyznała się do kłamstwa i wyraziła chęć powrotu do domu, lecz szwedzcy urzędnicy zignorowali jej słowa. Co więcej, zażądali od rodziców dobrowolnego wydania 3 młodszych córek. Przerażeni wizją utraty wszystkich dzieci Państwo Klamanowie wyjechali z 3 córkami do Polski, chcąc uchronić dziewczynki przed podzieleniem losu najstarszej córki. Wierzyli, że ich rodzina będzie bezpieczna w Ojczyźnie, co pozwoli im skupić siły na batalii prawnej o odebrane dziecko. Niestety polski wymiar sprawiedliwości całkowicie zawiódł…
Gdy szwedzki urząd zażądał wydania 3 dziewczynek od Polski, Sąd Rejonowy w Nysie – wbrew stanowisku polskich instytucji monitorujących sytuację rodziny – wydał postanowienie o natychmiastowym odebraniu dzieci i wydaniu ich do Szwecji. W rezultacie rodzice do dziś nie mieli możliwości zobaczyć się na żywo z córkami, przytulić, pocałować… Szwedzi ukrywają przed nimi miejsce pobytu dzieci. Co więcej są na tyle nieczuli na potrzeby dzieci, że nawet ograniczają coraz bardziej kontakt pomiędzy rodzeństwem.Na tym etapie w obronie Państwa Klamanów zainterweniowali prawnicy Ordo Iuris. W imieniu rodziców występowaliśmy w postępowaniu odwoławczym, a teraz szykujemy skargę na prawomocną decyzję do Sądu Najwyższego. Żądamy też, aby Rzecznik Praw Dziecka w końcu udzielił konkretnego wsparcia rodzinie w tym postępowaniu. Jednocześnie zażądaliśmy interwencji od Ministerstwa Spraw Zagranicznych i Ministerstwa Sprawiedliwości. Resort ministra Bodnara odmówił podjęcia działań, twierdząc, że wyłącznie właściwą w sprawie córek Państwa Klamanów (które posiadają wyłącznie polskie obywatelstwo) jest… Szwecja! MSZ zadeklarował wolę współpracy, ale zwrócił uwagę na brak możliwości podjęcia dalej idących działań, gdyż rolę wiodącą w tej sprawie odgrywa Ministerstwo Sprawiedliwości. Gdy urzędnicy spychają na siebie odpowiedzialność, dzieci wciąż są u obcych, a ich mama i tata tracą wiarę w państwo polskie.Aby wywrzeć presję na polskich władzach i zmusić je do interwencji w obronie polskich obywateli, przygotowaliśmy petycję do premierów Polski i Szwecji, której sygnatariusze domagają się oddania dzieci rodzicom. 

W sprawie Państwa Klamanów zostaliśmy poproszeni o pomoc, gdy już doszło do najgorszego – córki zostały zabrane z domu i wywiezione do Szwecji.Na szczęście zwykle udaje nam się zapobiec podobnym dramatom, gdy zagrożona rodzina zgłosi się do Ordo Iuris zanim dojdzie do jej rozdzielenia. Potwierdza to historia Pani Moniki z Wrocławia, która wróciła do Polski w obawie przed odebraniem jej dzieci przez norweski Barnavernet. Dzięki naszej pomocy, ta rodzina mogła spędzić Boże Narodzenie w komplecie.Przyczyną zainteresowania ze strony Barnavernet było to, że matka samotnie wychowuje dzieci oraz ich… nadwaga. Powtarzające się, wielogodzinne i niezwykle uciążliwe kontrole norweskich urzędników zmieniły życie kochającej się rodziny w koszmar. Matce stawiano wciąż nowe i nowe wymagania, grożąc odebraniem córek. Norwegom nie podobało się między innymi to, że dzieci nadal mają polskie obywatelstwo oraz posiadają polskie paszporty! Źle przyjęli informację o tym, że matka – widząc, że kontakt z Barnavernet negatywnie odbija się na zdrowiu psychicznym dzieci – zapewniła im opiekę psychologiczną.Obawiając się odebrania córek, matka wróciła z nimi do Polski. Znalazła dom i pracę we Wrocławiu, gdzie zapisała dzieci do szkoły. Powrót do Ojczyzny pozytywnie wpłynął na ich zdrowie psychiczne i samopoczucie. Zmniejszyły się nawet problemy z nadwagą. Niestety, Barnavernet nie zostawił rodziny w spokoju i za pośrednictwem polskiego Ministerstwa Sprawiedliwości wszczął postępowanie rodzinne, żądając wydania dzieci do Norwegii. Występując w imieniu matki, złożyliśmy do sądu stanowisko, w którym dowodzimy, że dobro dziewczynek wymaga, aby zostały przy matce. Wskazujemy, że wbrew oskarżeniom Barnavernet matka dobrze opiekuje się córkami, co potwierdzają ustalenia polskich służb, zeznania świadków znających rodzinę oraz fakt, że matka stale podnosi swoje kompetencje wychowawcze, uczestnicząc w kursach. Podkreślamy, że strona norweska całkowicie lekceważy wolę dziewczynek, które chcą zostać przy matce i które mają w Polsce rodzinę. Liczymy, że wsparcie Darczyńców i Przyjaciół Ordo Iuris pomoże nam pozytywnie zakończyć to postępowanie.
Opieką prawną otaczamy też… niemiecką rodzinę, która schroniła się w Polsce w obawie przed odebraniem im dzieci przez niemiecki Jugendamtem. Państwo Mori czują się głęboko skrzywdzeni postępowaniem niemieckich instytucji rodzinnych i chcą pozostać – po pozytywnym zakończeniu sprawy – w naszym kraju.Nie jest to jedyna rodzina obcokrajowców, która znalazła bezpieczny azyl w Polsce, napotykając w swoim kraju na niesprawiedliwe traktowanie przez urzędy ds. dzieci. 
Na życie w Polsce zdecydowała się również Norweżka Silje Garmo wraz ze swoją córeczką. Kilka lat temu obroniliśmy je przed bezpodstawnymi oskarżeniami ze strony Barnavernet, a teraz w jej imieniu występujemy do polskich władz z wnioskiem o przyznanie mamie i jej córce polskiego obywatelstwa. 
Na naszą pomoc liczy także samotna matka z Wodzisławia Śląskiego, której sąd odebrał trójkę niepełnosprawnych dzieci z uwagi na agresywne zachowanie ich starszego, dorosłego brata. Choć syn wyprowadził się z domu, a matka podjęła współpracę z kuratorem i asystentem rodziny, którzy pozytywnie oceniają jej opiekę nad trójką rodzeństwa, dzieci wciąż nie mogą wrócić do domu.Wkrótce podobne problemy może mieć wiele polskich rodzin. Minister Katarzyna Kotula zapowiedziała bowiem wyposażenie urzędników w nowe narzędzie w postaci kwestionariusza oszacowania zagrożenia zdrowia i życia, które pozwoli im na łatwiejsze odbieranie dzieci rodzicom. Obawiamy się, że za jego pomocą rząd chce transformować polski system na wzór systemów niemieckiego i skandynawskiego, gdzie często nie respektuje się praw rodziców i dobra dziecka. Dlatego monitorujemy prace nad rozporządzeniem w tej sprawie. Natychmiast po jego publikacji przystąpimy do analizy prawnej.Wielu spośród zgłaszających się do nas rodziców, traktuje nas jak ostatnią deskę ratunku. Często wcześniej odmówiono już im pomocy w innych miejscach.Trudno porównać z czymkolwiek radość, jaką odczuwamy, gdy doprowadzamy w takich sytuacjach do upragnionego powrotu dzieci do domu. To wielkie dobro jest możliwe wyłącznie dzięki sile tworzonej przez nas wspólnoty Darczyńców, Przyjaciół i prawników Ordo Iuris. Nasze współdziałanie przywraca rodzicom nadzieję, a dzieciom mamę i tatę, uśmiech i zaufanie do drugiego człowieka.Wierzę, że z Pana wsparciem uratujemy jeszcze niejedną skrzywdzoną bezdusznymi decyzjami urzędników rodzinę.

Poprosili niemiecki urząd ds. dzieci o pomoc, a teraz mogą stracić dzieci
Kolejny raz Polska staje się miejscem ucieczki dla obcokrajowców, którzy chcą chronić swoje dzieci przed systemem „ochrony dzieci”. To bardzo ważne postępowania, ponieważ dają nam możliwość podjęcia międzynarodowej krytyki złych rozwiązań prawnych, zanim zostaną one zaproponowane w Polsce.Pomocy prawnej udzielamy obecnie niemieckim rodzicom wychowującym 15-latka i 11-latkę, którym niemiecki urząd ds. dzieci chce odbierać dzieci. Gdy państwo Mori podczas pandemii Covid-19 poprosili urzędników o wsparcie, ci zamiast pomóc rodzinie… wszczęli wobec nich postępowanie przed sądem. Choć kontrola nie wykazała żadnych nieprawidłowości, sąd – powołując się na jedną, odosobnioną opinię biegłego – wydał nieprawomocny wyrok nakazujący zabranie dzieci z domu. Wstrząśnięci rodzicie chcieli odpocząć z dziećmi przed rozpoczęciem postępowania apelacyjnego i wybrali się na krótkie wczasy do Polski. Niedługo po przekroczeniu granicy państwo Mori dowiedzieli się od swoich niemieckich prawników, że – nie czekając na wynik postępowania apelacyjnego – sąd nakazał przekazać dzieci urzędnikom Jugendamt i umieścić w placówkach opiekuńczych! Nie wyobrażając sobie rozstania z dziećmi, rodzice zdecydowali się zostać w naszym kraju. Podjęli pracę na Pomorzu i posłali dzieci do polskiej szkoły. Niestety spokój rodziny po raz kolejny zakłócił Jugendamt, który zlokalizował rodzinę i zażądał od polskich służb odebrania dzieci. W rezultacie wszczęto postępowanie rodzinne, a dzieci zostały zabrane z domu i umieszczone przejściowo w polskiej rodzinie zastępczej.
Na tym etapie włączyliśmy się do postępowania, reprezentując rodziców przed polskim sądem. W postępowaniu dowodzimy, że dobro dzieci wymaga, aby zostały one w Polsce i wróciły do rodziców. Podkreślamy, że oddanie ich do Jugendamtu naraża je na permanentne rozdzielenie i związaną z tym traumę. Podnosimy, że wszystkie zaangażowane w sprawę polskie instytucje zgodnie stwierdzają, że rodzice dobrze opiekują się dziećmi, które chcą do nich wrócić.Niestety wskutek opieszałości niemieckich urzędników, którzy nie uczestniczą w rozprawach oraz nie chcą otwierać linków i załączników wysłanych przez polski sąd elektronicznie, zasłaniając się brakiem odpowiednich zabezpieczeń, postępowanie posuwa się bardzo wolno. Co więcej polski sąd z własnej inicjatywy… szuka dla strony niemieckiej niemieckojęzycznego prawnika, którego zamierza ustanowić w ramach instytucji pełnomocnika z urzędu! To polscy podatnicy mają zatem płacić za obsługę prawną Jugendamt.

Odebrane rodzicom dziecko trafiło do babci
Z sukcesem interweniowaliśmy w sprawie czternastolatka z Mazowsza, który decyzją sądu został im odebrany i umieszczony w domu dziecka, gdzie przebywał ponad 2 lata. Powodem długotrwałego i niezwykle bolesnego rozdzielenia nie były żadne oskarżenia o złe traktowanie syna przez rodziców. Sąd zastosował ten środek, gdyż chciał za jego pomocą… doprowadzić do zakończenia sporu pomiędzy rodzicami chłopca.
Po rozstaniu nie byli oni w stanie uzgodnić między sobą sposobu opieki nad nastolatkiem. W tej sytuacji sąd – zamiast pomóc rodzicom w polubownym rozwiązaniu konfliktu – odebrał dziecko obojgu, twierdząc, że dla jego dobra należy go odizolować od skonfliktowanych ze sobą rodziców w celu wyciszenia jego emocji. Chłopiec był zrozpaczony decyzją sądu. Miał duże trudności z dostosowaniem się do warunków życia w domu dziecka oraz wyrażał stanowczą wolę powrotu do domu. Widać wyraźnie, że decydując o zabraniu nastolatka z domu, sąd nie pomógł mu, ale go ukarał za zachowanie jego rodziców.Włączając się w to postępowanie, mieliśmy na celu dobro chłopca. W przekazanej sądowi opinii „przyjaciela sądu”, podkreślaliśmy, że odebranie dziecka i umieszczenie go w pieczy zastępczej powinno być ostatecznością – decyzją podejmowaną tylko wtedy, gdy w inny sposób nie można zapewnić dziecku bezpieczeństwa i odpowiednich warunków rozwoju. Nie miało to miejsca w tej sprawie. Z akt wynikało bowiem, że umieszczenie dziecka w domu dziecka było dla niego głęboko krzywdzące i traumatyczne. Przypomnieliśmy, że jeśli już sąd decyduje się na odebrane dziecka rodzicom, to kierując się dobrem dziecka, powinien w pierwszej kolejności postarać się o jego umieszczenie u krewnych – w tym przypadku u babci dziecka. Na możliwość umieszczenia dziecka u babci wskazał również interweniujący w tej sprawie Rzecznik Praw Dziecka. Sąd przychylił się do naszych argumentów i zdecydował o umieszczeniu dziecka u wskazanego członka rodziny. W ten sposób nastolatek przebywa wśród kochających krewnych i ma łatwiejszy kontakt z rodzicami.
Po naszych interwencjach dzieci wracają do domów
Wcześniej skutecznie pomogliśmy między innymi Pani Ewelinie z Warszawy, której odebrano pięcioro dzieci i umieszczono je w 3 różnych placówkach opiekuńczo-wychowawczych. Boże Narodzenie rodzina mogła spędzić razem dzięki pomocy prawników Ordo Iuris.Przyczyną rozdzielenia rodziny była lekkomyślność syna i córki. W złości na matkę rodzeństwo nakłamało, że jest źle traktowane w domu. Choć dzieci szybko przyznały się, że mówiły nieprawdę, to całe rodzeństwo zostało zabrane z domu, a Pani Ewelina musiała udowadniać, że nie krzywdzi swoich dzieci. Otaczaliśmy ją w tym czasie opieką prawną. Matka ukończyła zalecone przez sąd warsztaty podnoszące kompetencje opiekuńczo-wychowawcze. Rozpatrując sprawę, sąd przyznał nam rację, uznając, że sytuacja rodziny uległa poprawie i zdecydował o powrocie dzieci do domu na stałe.Dzięki temu w tym roku rodzina mogła w spokoju się cieszyć świątecznym czasem.Z sukcesem zakończyliśmy także interwencję w Świdniku, pomagając rodzicom bezpodstawnie oskarżonym o znęcanie się nad nastoletnią córką. Podczas wizyty u szkolnego psychologa z córką, matka dowiedziała się, że dziewczyna ma depresję, zmaga się z myślami samobójczymi i okalecza się. Zrozpaczona i przerażona kobieta doznała szoku i w pierwszym odruchu zaczęła się kłócić z dziewczyną. Nauczyciele, zamiast wykazać się empatią i współczuciem wobec matki i jej córki oraz im pomóc, błędnie uznali, że dziewczyna jest źle traktowana w domu i doprowadzili do wszczęcia postępowania rodzinnego. Występując w imieniu rodziców, udowodniliśmy, że prawidłowo opiekują się swoim dzieckiem. Sąd uwzględnił nasze wnioski dowodowe i argumenty stwierdzając, że w sprawie nie ma podstaw do ingerencji we władzę rodzicielską. 
Obalamy fałszywe podejrzenia wywołane objawami spektrum autyzmu u dzieci
Wiele z prowadzonych przez nas spraw rodzinnych dotyczy rodzin wychowujących dzieci zmagające się z objawami spektrum autyzmu albo zespołem Aspergera. Zdarza się, że wskutek złej woli lub ignorancji nauczyciele i pedagodzy ze szkoły lub sąsiedzi błędnie interpretują charakterystyczne objawy dzieci jako przejawy tego, że są w domu źle traktowane. W takich przypadkach ich rodzice muszą często przez wiele miesięcy udowadniać, że nie krzywdzą swoich dzieci. Otaczamy ich w tym czasie opieką prawną.
 Interweniowaliśmy między innymi w Siedlcach, pomagając ośmioosobowej rodzinie, której 13-letni syn zmaga się z zespołem Aspergera. Choć szkoła została poinformowana o objawach dziecka, to z jej inicjatywy toczyło się postępowanie grożące rozdzieleniem rodziny. Reprezentując rodziców, dowiedliśmy, że prawidłowo zajmują się dziećmi. Potwierdzały to między innymi zeznania sąsiadów i opinia kuratora. Sąd rodzinny zakończył sprawę, stwierdzając, że zainicjowanie postępowania przez szkołę nie było poprzedzone rzetelnym zbadaniem sytuacji. 
Z kolei w Grodzisku Mazowieckim pomogliśmy małżeństwu wychowującemu syna zmagającego się z zaburzeniami ze spektrum autyzmu. Związane z autyzmem zachowanie chłopca budziło niechęć wśród jego rówieśników ze szkoły, przez co inne dzieci go wyśmiewały. Gdy rodzice poprosili nauczycieli o pomoc, nie tylko nie podjęto stosownych działań, ale oskarżono ich o złą opiekę nad dzieckiem, które rzekomo miało być bite. Występując w sprawie, prawnicy Instytutu dowiedli, że rodzice dobrze opiekują się synem, który po przeniesieniu do innej szkoły otrzymał odpowiednie wsparcie. Sąd rodzinny uwzględnił nasze stanowisko i nie ograniczył władzy rodzicielskiej rodzicom. 
Zwycięstwem zakończyliśmy także interwencję we Włocławku, gdzie wsparliśmy prawnie rodziców dwóch chłopców w wieku 7 i 2 lat. Starszy z nich, u którego zdiagnozowano ADHD, poskarżył się w szkole, że jest rzekomo źle traktowany w domu. Choć szkoła wiedziała o jego dolegliwościach, to zamiast zweryfikować słowa chłopca, zainicjowała postępowanie rodzinne oraz wszczęła procedurę Niebieskiej Karty. Interweniując przed sądem, dowiedliśmy, że zarzuty były fałszywe, a rodzice prawidłowo opiekują się synami. Potwierdził to przydzielony rodzinie kurator oraz zeznania sąsiadów. Dodatkowo rodzice podjęli terapię psychologiczną w celu zwiększenia swoich kompetencji wychowawczych i umiejętności postępowania ze starszym chłopcem oraz kontynuują z nim wizyty u psychologa. W rezultacie procedura Niebieskiej Karty została zamknięta, a sąd umorzył postępowanie rodzinne, uznając, że dobro dzieci nie jest zagrożone i dlatego nie ma potrzeby ingerować we władzę rodzicielską.
Wspólnie obronimy polskie rodziny!
Prawnicy Ordo Iuris każdego dnia są na pierwszej linii frontu walki w obronie polskich rodzin przed bezpodstawnym rozdzielaniem przez nieczułych na ludzką krzywdę urzędników.Na co dzień widzimy, jak niewiele trzeba, aby życie kochającej się rodziny zostało w jednej chwili zamienione w kilkuletni koszmar.Odebranie dziecka jest dla wielu rodziców tak poważnym szokiem, że bez pomocy profesjonalnych prawników nie potrafią odnaleźć się w gąszczu skomplikowanych przepisów i procedur, w których znakomicie odnajdują się urzędnicy.Na szczęście dzięki pomocy Darczyńców i Przyjaciół Ordo Iuris nasi prawnicy mogą pomagać każdej zgłaszającej się do naszego Instytutu rodzinie, doprowadzając do upragnionych powrotów dzieci do domów. Każde z naszych działań generuje jednak określone koszty. 
Rozpoczęcie pojedynczej interwencji to początek dziesiątek godzin ciężkiej pracy dla naszych prawników. Aby podjąć konkretne kroki prawne, musimy przeanalizować dokładnie akta każdej konkretnej sprawy, które niejednokrotnie liczą nawet kilkaset stron. Następnie sporządzamy odpowiednie pisma procesowe i walczymy o powrót dzieci do domów na salach sądowych. Często w takich sprawach musimy podróżować po kraju, odbywać konsultacje z psychologami i pedagogami, a niekiedy także zapewnić rodzicom możliwość odbycia wymaganych przez sąd kursów podwyższających ich kompetencje wychowawcze. Dlatego każdorazowe podjęcie interwencji w obronie rozdzielanej rodziny to dla nas wydatek nie mniejszy niż 10 000 zł. W związku z ogłoszoną przez minister Katarzynę Kotulę zapowiedzią, że urzędnicy otrzymają nowe możliwości odbierania dzieci z domów bez wyroku sądu, spodziewamy się wkrótce napływu nowych zgłoszeń od zrozpaczonych rodziców. Wierzę, że z Pana pomocą będziemy mogli pomóc każdej zgłaszającej się do nas rodzinie. Nie wiemy jeszcze, jaki kształt prawny przybiorą zapowiedzi minister Kotuli. Jednak już teraz musimy zabezpieczyć co najmniej 15 000 zł w naszym budżecie na prace analityczno-interwencyjne w trakcie procesu legislacyjnego inicjatywy.
 Dlatego bardzo proszę Pana o wsparcie Instytutu kwotą 80 zł, 130 zł, 200 zł lub dowolną inną, dzięki czemu będziemy mogli skutecznie bronić rodzin przed bezpodstawnym rozdzielaniem.
Aby wesprzeć działania Instytutu Ordo Iuris, proszę kliknąć w powyższy przycisk
Z wyrazami szacunkuAdw. Jerzy Kwaśniewski - Prezes Instytutu na Rzecz Kultury Prawnej Ordo Iuris

P.S. Zabranie z rodzinnego domu często przebiega w dramatycznych okolicznościach. Przerażone dzieci odbierane wbrew własnej woli rodzicom płaczą, krzyczą i usiłują się wyrywać policji i urzędnikom. Dla wielu z nich to doświadczenie staje się przyczyną bolesnej traumy, która naznacza całe ich dorosłe życie. Mam nadzieję, że z pomocą ludzi takich jak Pan, którzy nie pozostają obojętni na krzywdę dzieci, doprowadzimy do wielu upragnionych powrotów dzieci do kochających rodziców.
P.P.S. Pragnę też przypomnieć o możliwości odliczenia darowizny przekazanej na Instytut Ordo Iuris od dochodu w rozliczeniu PIT za rok 2024. To już naprawdę ostatni moment na jej dokonanie – tylko do 31 grudnia. Istnieje możliwość otrzymania od nas zaświadczenia o wpłatach dokonanych na rzecz Instytutu, które przyda się przy rozliczeniu. Aby je otrzymać, proszę wypełnić formularz na stronie pit.ordoiuris.pl.
Działalność Instytutu Ordo Iuris możliwa jest szczególnie dzięki hojności Darczyńców, którzy rozumieją, że nasze zaangażowanie wymaga regularnego wsparcia.Ustaw stałe zlecenie i dołącz do naszej misji.

Ministerstwo Edukacji chce uczyć dzieci w szkołach o tym, jak zostaje się LGBT i o różnych rodzajach związków.

RatujŻycie.pl

Szanowny Panie, Drogi Obrońco Życia Dzieci!

Ministerstwo Edukacji chce uczyć dzieci w szkołach o antykoncepcji i aborcji. W programie nowego przedmiotu pod nazwą edukacja zdrowotna znalazły się także wątki o tym, jak zostaje się LGBT i o różnych rodzajach związków. Oprócz tego nauka, że rodzice w wielu sprawach się mylą i trzeba umieć rozpoznać ich manipulacje (to cytat z dokumentów MEN).

Nie wolno ulec propagandzie. Bo aborcja to czyste zło, a lobby LGBT krzywdzi dzieci. Przesyłamy kolejne artykuły z portalu www.RatujZycie.pl, które dadzą Panu rzetelną wiedzę i argumenty. Myśl jest bronią. Używajmy jej bez strachu, bo Prawda i Dobro są po naszej stronie.

OPIS ZDJĘCIA

Aktywista LGBT gwałcił niepełnosprawną dziewczynkę

Aktywista LGBT gwałcił i torturował niepełnosprawną czteroletnią dziewczynkę. 32-letni członek francuskiej skrajnie lewicowej partii Francja Nieujarzmiona przyznał się także do posiadania dziecięcej pornografii. Grozi mu dożywocie.Czytaj dalej    >

OPIS ZDJĘCIA

10 tysięcy Euro kary za normalne zaimki

Niemiecki rząd wprowadza ustawę, chroniącą interesy lobby LGBT. Za zwrócenie się do transseksualisty, biseksualisty lub deklarującego się jako niebinarny w formie niezgodnej z jego życzeniem grozi wysoka kara. Podobnie zresztą za upublicznienie jego prawdziwej płci. Ustawa wchodzi w życie 1 listopada. Genderowe zaimki będą musiały być honorowane przez wszystkich. A jeśli ktoś zastosuje zaimki zgodne z biologiczną płcią rozmówcy, może zapłacić nawet 10 tysięcy Euro.Czytaj dalej    >

OPIS ZDJĘCIA

Welcome to sex. Porno dla dzieci

Welcome to sex to książka skierowana do młodszych czytelników. Przedstawia sceny seksu, uczy o masturbacji, stosunku analnym i oralnym. Jednym słowem – bulwersuje. Porno dla dzieci – oto program rzekomej edukacji wymyślony przez zwolenników gender.Czytaj dalej    >

OPIS ZDJĘCIA

Promotorzy aborcji przegrali w Bielsku-Białej!

Aborcyjny Dream Team przyjechał do Bielska-Białej, aby instruować, jak zabijać dzieci. Planowali wielką manifestację, punkt informacyjny o aborcji, ustawili się na samym środku Placu Chrobrego – w głównym punkcie miasta. Jednak zainteresowanie ich materiałami było żadne! Ze stolicy Podbeskidzia promotorzy aborcji wyjechali z niczym.Czytaj dalej    >

Obowiązkowe lekcje deprawacji mają być w klasach 4-8 szkół podstawowych jak również w klasach 1-3 liceum i technikum. 

Fundacja Pro-Prawo do życia
Szanowny Panie Mirosławie! Minister Edukacji Barbara Nowacka zamierza rozprawić się z “luźnym podejściem do obowiązku szkolnego”, zarówno ze strony uczniów, jak i rodziców, którzy zwalniają swoje dzieci z lekcji. W związku z tym MEN ma rozważać m.in. zmiany dotyczące zwiększenia liczby obecności szkolnych wymaganych do tego, aby zdać do następnej klasy. Plany te realizowane są równolegle do wdrażania we wszystkich polskich szkołach przymusowej “edukacji seksualnej” już od 1 września 2025 roku. Obowiązkowe lekcje deprawacji mają być zarówno w klasach 4-8 szkół podstawowych jak również w klasach 1-3 liceum i technikum. Celem walki z “luźnym podejściem do obowiązku szkolnego” jest więc uniemożliwienie rodzicom zwalniania dzieci z “edukacji seksualnej” oraz zacieśnienie państwowej, centralnie sterowanej, urzędniczej kontroli nad edukacją w Polsce. Trzeba budzić świadomość rodziców i mobilizować społeczeństwo do oporu.Ma być trudniej zwalniać dzieci z lekcji [foto]Od kilku miesięcy Barbara Nowacka zapowiada rozprawienie się ze zjawiskiem zwalniania dzieci z lekcji przez rodziców. Informowaliśmy o tym już w lipcu. Nowacka obiecała wtedy zająć się kwestią zwolnień z lekcji. Teraz pojawiły się nowe informacje w tej sprawie. Wedle relacji medialnych z poniedziałku 18 listopada, MEN ma rozważać m.in. podniesienie wymogu frekwencji do poziomu 70% obecności ucznia na lekcji. Aktualnie jest to 50%, tzn. uczeń musi być obecny co najmniej na połowie lekcji w roku szkolnym, aby móc zostać sklasyfikowany z danego przedmiotu i zdać do następnej klasy. 

Dokładnie tego samego dnia do dalszych prac zostało skierowane rozporządzenie Ministra Edukacji w sprawie wdrożenia do wszystkich polskich szkół przymusowej “edukacji seksualnej”, mającej już od 1 września 2025 roku ukrywać się pod nazwą nowego przedmiotu “edukacja zdrowotna”. Przypomnijmy – wedle opublikowanej niedawno podstawy programowej dzieci będą się uczyć m.in. o masturbacji, LGBT, różnych “orientacjach seksualnych”, aborcji, “transpłciowości”, rozwodach i bezdzietności.  

Taka “edukacja zdrowotna” ma być od przyszłego roku prowadzona obowiązkowo w wymiarze 1 godziny tygodniowo w klasach 4-8 szkół podstawowych oraz 1 godziny tygodniowo w klasach 1-3 liceum.

Panie Mirosławie, medialna zapowiedź ograniczenia możliwości zwalniania dzieci z lekcji, która pojawia się jednocześnie ze skierowaniem do dalszych prac projektu przymusowej “edukacji seksualnej”, nie jest zbiegiem okoliczności. Należy te dwie kwestie traktować razem, gdyż są ze sobą ściśle powiązane.

“Edukacja seksualna”, mająca być realizowana obowiązkowo w polskich szkołach pod nazwą “edukacji zdrowotnej”, oparta jest o wytyczne zawarte w Standardach Edukacji Seksualnej w Europie opracowanych przez rząd Niemiec i Światową Organizację Zdrowia (WHO). 
Zaprezentowana niedawno podstawa programowa do “edukacji zdrowotnej” dokładnie odzwierciedla zawartość Standardów Edukacji Seksualnej, przed którymi nasza Fundacja ostrzega rodziców od 2013 roku, kiedy to po raz pierwszy zaprezentowano ten dokument w języku polskim w trakcie konferencji współorganizowanej przez MEN.  

Treści zawarte w podstawie programowej do “edukacji zdrowotnej”, takie jak oswajanie uczniów z masturbacją, LGBT, rodzajami “orientacji seksualnych” czy wyrażaniem zgody na seks, wprost wynikają ze Standardów Edukacji Seksualnej i od dziesięcioleci są faktycznym standardem nauczania w szkołach na Zachodzie, szczególnie w Niemczech. Na tych samych Standardach opierają się zajęcia na temat “tolerancji” i “dojrzewania”, które od dawna organizowane są lokalnie w polskich szkołach przez “edukatorów seksualnych” i aktywistów LGBT, przed czym przestrzega nasza Fundacja w ramach naszej kampanii “Stop pedofilii”. 

Jednak aby proces deprawacji był kompletny i spójny, to z punktu widzenia deprawatorów musi być on systemowy i obowiązkowy. Już kilka miesięcy temu Barbara Nowacka publicznie zwróciła uwagę, że “w wielu krajach w ogóle nie ma takiej możliwości zwalniania dzieci z lekcji.” Tak jest np. w Niemczech, gdzie powstały Standardy Edukacji Seksualnej. Jak już wielokrotnie informowaliśmy, “edukacja seksualna” jest w Niemczech przymusowa dla wszystkich dzieci, a rodzice nie mają możliwości zwalniania swoich dzieci z lekcji deprawacji. Wiele razy publikowaliśmy także przykłady takie jak przypadek chrześcijańskich rodziców z Saltzkotten, którzy trafili do więzienia za odmowę wysłania dzieci na “edukację seksualną”. Ich sprawa trafiła aż przed Europejski Trybunał Praw Człowieka, który potwierdził, że z powodu swoich przekonań rodzice nie mają prawa zwalniać swoich dzieci ze szkolnych zajęć. 

Nowacka i Tusk to polskojęzyczni podwykonawcy polityki narzuconej nam z Zachodu. Stąd Polacy, a szczególnie polscy rodzice, muszą być świadomi, że w “pakiecie” z deprawacją seksualną dzieci w szkołach będzie szedł przymus uczestnictwa uczniów w tej deprawacji i prześladowania rodzin, które się temu sprzeciwią.

Panie Mirosławie, dlatego w walce z deprawacją kluczowe jest budowanie świadomości rodziców oraz mobilizowanie rodziców do działania. Tym zajmuje się nasza Fundacja.Kilka dni temu opublikowaliśmy nagranie w mediach społecznościowych informujące rodziców o tym, co zawiera podstawa programowa do “edukacji zdrowotnej” i czego będą się uczyć ich dzieci. 
Video ma już ponad 113 000 wyświetleń i ponad 800 komentarzy. Oto niektóre z nich:
– “Ja tego słuchać nie mogę, a co dopiero godzić się na to !!!”
– “Moje dziecko nie będzie uczęszczać na taki przedmiot. Nie zgadzam się, nawet jeśli będzie to przedmiot obowiązkowy. Jeszcze trochę i większość dzieci pójdzie na nauczanie domowe.”
– “Nie interesują mnie konsekwencje ale jak tylko będzie taki przedmiot mój syn nie będzie na niego chodził.”
– “Absolutnie nie puszczę córki na te zajęcia.”
– “Obowiązkiem naszym jako rodziców jest nie zgodzić się na to!”
– “Rodzice wszystko w waszych rękach nie dajcie się omamić !!!!!!”.
– “Moje dzieci nie będą na to chodzić”.
W ten sposób docieramy z ostrzeżeniem do tysięcy kolejnych osób, budzimy świadomość i sumienia oraz mobilizujemy do walki. Nasze akcje informacyjne prowadzone są także na ulicach w całej Polsce. Kilka dni temu w Katowicach przeprowadziliśmy publiczną modlitwę różańcową połączoną z kampanią informacyjną. Zgromadziliśmy się na rynku, przed Teatrem Śląskim. Widziało nas wielu ludzi, którzy zatrzymywali się i obserwowali nasz baner oraz słuchali nagrań z głośnika na temat nowego, obowiązkowego przedmiotu w szkołach i planach deprawacji dzieci. Podobne akcje przeprowadzamy w wielu innych miastach.
Pracujemy także nad dodrukiem tysięcy kolejnych broszur informacyjnych na temat przymusowej “edukacji seksualnej” wchodzącej do szkół. Kolejne osoby zgłaszają się do naszej Fundacji i otrzymują od nas broszury do rozdawania w swoim miejscu zamieszkania, w szkołach, w parafiach itp. W ten sposób w całej Polsce rozwija się walka o dzieci i przyszłość naszego narodu. Walka, w której kluczowe jest zaangażowanie rodziców i podejmowanie osobistych decyzji na temat swoich rodzin. Chcemy dalej tę walkę prowadzić, docierać do kolejnych Polaków i pomagać kolejnym osobom, które zgłaszają się do naszej Fundacji po materiały informacyjne, chcąc działać w swoim miejscu zamieszkania lub chcącym otrzymać porady na temat wyboru szkoły dla swoich dzieci lub przejścia na edukację domową. Potrzebujemy na te działania w najbliższym czasie ok. 13 000 zł.
Dlatego proszę Pana o przekazanie 50 zł, 100 zł, 200 zł, lub dowolnej innej kwoty, jaka jest dla Pana w obecnej sytuacji możliwa, aby umożliwić nam dalsze działania informacyjne i ostrzegawcze, a także wsparcie kolejnych osób i pomoc kolejnym rodzinom. Numer konta: 79 1050 1025 1000 0022 9191 4667
Fundacja Pro – Prawo do życia
ul. J. I. Kraszewskiego 27/22, 05-800 Pruszków
Dla przelewów zagranicznych – Kod BIC Swift: INGBPLPW
Z wyrazami szacunku
Mariusz Dzierżawski
Fundacja Pro – Prawo do życia

ul. J. I. Kraszewskiego 27/22, 05-800 Pruszków
stronazycia.pl

Aborcja, dewiacja, zboczenia, perwersja. Demoralizacja naszych dzieci w szkołach !!

RatujŻycie.pl

Szanowny Panie, Drogi Obrońco Życia Dzieci!

Minister Edukacji Barbara Nowacka chce demoralizować dzieci przymusową edukacją (pseudo)zdrowotną.

Przedmiot ma wejść do szkół podstawowych (od IV klasy) oraz średnich już 1 września 2025 roku i będzie przymusowy.

W programie: masturbacja, przygotowanie do inicjacji seksualnej, zgoda na seks, dbanie o zadowolenie seksualne partnera, antykoncepcja, aborcjaLGBTQ+, propaganda koncernów farmaceutycznych, podważanie autorytetu rodziców, oduczanie myślenia krytycznego, dewiacje seksualne jako norma w sferze płciowej, brak moralności w działaniu o charakterze seksualnym. Dzieci będą przymusowo odbierać treści o charakterze erotycznym, a nawet stricte pornograficznym.

Bardzo proszę o pilne podpisanie petycji przeciw planom MEN.

Petycja dostępna jest pod linkiem:

https://twojepetycje.pl/petycja/nie-dla-edukacji-zdrowotnej-w-szkolach/.

Po podpisaniu proszę przesłać ją innym osobom, aby także podpisały sprzeciw. Proszę też wrzucić link do petycji do Internetu na swoje kanały w mediach społecznościowych.

Szczególnie trzeba uświadamiać rodziców, którzy mają dzieci w szkołach, ale także… w edukacji domowej… Okazuje się bowiem, że dzieci w ED także będą musiały przyswoić ohydne treści i zdawać z nich egzaminy. Nikt nie ucieknie z piekielnego systemu.

Ponadto warto zainteresować petycją znajomych księży i siostry zakonne – pracując z dziećmi i młodzieżą, znają oni problemy młodych ludzi i z całą pewnością będą chcieli w duchu miłości bliźniego ocalić ich przed demoralizacją. Niech koniecznie podpiszą petycję.

Jeszcze raz podaję link do petycji:

https://twojepetycje.pl/petycja/nie-dla-edukacji-zdrowotnej-w-szkolach/.

Minister Nowacka gra nie fair. Wymyśliła sobie, że czas na komentarze wobec jej chorych pomysłów mija 21 listopada, czyli dziś. Nas, obywateli, te obwarowania nie obowiązują. Musimy pisać do skutku – aż Nowacka wycofa się z planu seksualizacji i demoralizacji polskich dzieci.

Bardzo proszę o złożenie podpisu pod petycją i przesłanie jej dalej. 

Serdecznie Pana pozdrawiam i trzymam rękę na pulsie,

Kaja GodekKaja GodekKaja Godek
Fundacja Życie i Rodzina
www.RatujZycie.pl

PS – Seksualizacja dzieci służy pedofilomniszczy zdolność do miłości, wierności i udanego życia rodzinnego. Ratujmy maluchy przed zbrodnią, jaką chce im zafundować MEN.

WSPIERAM

NUMER RACHUNKU BANKOWEGO: 47 1160 2202 0000 0004 7838 2230
NAZWA ODBIORCY: FUNDACJA ŻYCIE I RODZINA
TYTUŁEM: DAROWIZNA NA CELE STATUTOWE
DLA PRZELEWÓW Z ZAGRANICY:
IBAN:PL 47 1160 2202 0000 0004 7838 2230
KOD SWIFT: BIGBPLPW

MOŻNA TEŻ SKORZYSTAĆ Z SYSTEMÓW DO SZYBKICH PRZELEWÓW, BLIKA LUB PŁATNOŚCI KARTAMI POD LINKIEM: https://ratujzycie.pl/wesprzyj/

Deprawacja przymusowa bez względu na opinie.

Fundacja Pro-Prawo do życia

 Minister edukacji Barbara Nowacka powiedziała, że “edukacja seksualna” uczniów będzie w polskich szkołach obowiązkowa “bez względu na opinie jednej czy drugiej organizacji”. 
Przypomnijmy – wedle opublikowanej niedawno podstawy programowej dzieci będą się uczyć m.in. o masturbacji, LGBT, różnych “orientacjach seksualnych”, aborcji i “transpłciowości”.
Rząd Tuska daje więc jasno do zrozumienia wszystkim rodzicom i organizacjom społecznym – nie interesuje nas wasze zdanie, zamierzamy przymusowo deprawować wasze dzieci. Ogłoszone przez MEN “konsultacje społeczne” w sprawie nowego, obowiązkowego przedmiotu są od początku czystą fikcją. Dlatego do powstrzymania systemowej, narzuconej odgórnie deprawacji kluczowe jest zaangażowanie rodziców w swoim środowisku i miejscu zamieszkania oraz podjęcie przez rodziców osobistych decyzji dotyczących przyszłości swoich rodzin.Deprawacja będzie obowiązkowa [foto]Kilka dni temu w rozmowie z mediami Barbara Nowacka powiedziała, że:

“edukacja zdrowotna będzie obowiązkowym przedmiotem szkolnym bez względu na opinie jednej czy drugiej organizacji”. 

Nowacka powiedziała te słowa w momencie, w którym trwają ogłoszone przez MENformalne “konsultacje społeczne” na temat wprowadzenia do szkół nowego przedmiotu i tego, jak miałby on wyglądać. Nowacka dodała również, że jej zdaniem szkoła jest po to, żeby:

“każde dziecko dostawało ten sam zakres informacji opartych na wiedzy, a nie na przesądach, zabobonach i uprzedzeniach jednej czy drugiej organizacji lub sekty.”

Panie Mirosławie, działania organizacji takich jak nasza Fundacja, która ostrzega rodziców przed zagrożeniem, szefowa MEN określa mianem “zabobonów” i “uprzedzeń”, nazywa nas również “sektą”. W trakcie “konsultacji społecznych” mówi, że deprawacja i tak będzie obowiązkowa, bez względu na zgłaszane do MEN opinie. O czym to wszystko świadczy?

Prowadzone przez rząd “konsultacje” od początku są fikcją. W przestrzeni publicznej pojawiają się apele o ich przedłużenie oraz uwzględnienie w ich trakcie “szacunku dla chrześcijańskich wartości”. Jednak kierownictwo MEN nie zamierza nas szanować. Musimy pamiętać, że przymusowa deprawacja seksualna dzieci nie jest wymysłem rządu Tuska. To realizacja międzynarodowych, globalnych wytycznych, przed którymi nasza Fundacja ostrzega już od ponad 10 lat. 

Tusk i Nowacka to podwykonawcy narzuconych z zagranicy wytycznych. Tydzień temu alarmowaliśmy, że zgodnie z opublikowaną przez MEN podstawą programową do nowego, obowiązkowego przedmiotu dzieci będą uczyć się m.in. o masturbacji, LGBT, różnych “orientacjach seksualnych” i “tożsamościach” płciowych, rodzajach związków nieformalnych i homoseksualnych, rozwodach, aborcji, antykoncepcji, bezdzietności, popędzie seksualnym, wyrażaniu zgody na seks oraz różnych formach aktywności seksualnej. To wszystko elementy Standardów Edukacji Seksualnej w Europie – dokumentu stworzonego przez rząd Niemiec i Światową Organizację Zdrowia (WHO), który reguluje to, jak mają wyglądać lekcje w szkołach i przedszkolach.  

Nasza Fundacja mówi o tym głośno od 2013 roku, kiedy w reakcji na opublikowanie w języku polskim Standardów Edukacji Seksualnej w Europie (co stało się na konferencji współorganizowanej przez MEN) uruchomiliśmy naszą ogólnopolską kampanię “Stop pedofilii”, w ramach której ostrzegamy rodziców przed zagrożeniem. W ciągu ostatnich 10 lat wielokrotnie alarmowaliśmy rodziców na temat działalności “edukatorów seksualnych” i aktywistów LGBT, którzy wchodzą do szkół i organizują deprawacyjne lekcje w oparciu o Standardy WHO. Środowiska te od lat są wspierane przez polityków powiązanych z Koalicją Obywatelską i Lewicą, przede wszystkim przez prezydentów dużych miast takich jak Rafał Trzaskowski (Warszawa), Jacek Jaśkowiak (Poznań), Aleksandra Dulkiewicz (Gdańsk) czy Jacek Sutryk (Wrocław). Polscy “edukatorzy seksualni” i aktywiści LGBT otrzymują również na swoje działania potężne wsparcie z zagranicy, przede wszystkim od Unii Europejskiej, ambasady USA oraz rządów wielu innych krajów. 

To, co od 1 września 2025 ma obowiązkowo wejść do wszystkich szkół podstawowych w całym kraju, jest więc po prostu systemowym przeniesieniem na grunt ogólnopolski działań deprawacyjnych, które w ciągu ostatnich 10 lat były forsowane na poziomie lokalnym i samorządowym.

Panie Mirosławie, narracja Barbary Nowackiej o tym, że każde dziecko ma otrzymywać “zakres informacji opartych na wiedzy a nie zabobonach” to taka sama propaganda, jaką od lat stosują “edukatorzy seksualni” i aktywiści LGBT wchodzący do polskich szkół. Mówią oni, że chcą tylko prowadzić dla dzieci lekcje “o dojrzewaniu” lub “o tolerancji”, aby uśpić czujność rodziców i uzyskać zgodę dyrekcji na przeprowadzenie zajęć z uczniami. Teraz, jak przyznała Nowacka, MEN o zgodę nikogo nie będzie pytać – deprawacja ma być przymusowa. 

“Informacje oparte na wiedzy”, które mają być obowiązkowo przekazywane dzieciom na “edukacji zdrowotnej” będą polegać na tym, że uczniowie dowiedzą się, iż zdrowa jest masturbacja, zdrowe jest oglądanie pornografii, zdrowa jest aborcja, zdrowa jest chemiczna antykoncepcja, zdrowy jest homoseksualny styl życia, zdrowa jest rozwiązłość. Jak już informowaliśmy, opublikowana przez MEN podstawa programowa słowem nie wspomina np. o tym, że współżycie seksualne musi się wiązać z miłością i odpowiedzialnością. Zamiast tego uczniowie dowiedzą się o “faktach” tzn. o masturbacji, LGBT, rozwodach i bezdzietności. Czystość, miłość i odpowiedzialność to według szefowej MEN “zabobony jednej czy drugiej organizacji lub sekty”. 

Dlatego konieczny jest opór społeczny, gdyż przeciwstawienie się deprawacji jest fundamentalną sprawą dla przyszłości istnienia naszego narodu. Stąd istotne jest kształtowanie świadomości i budzenie sumień Polaków, czym zajmuje się nasza Fundacja poprzez niezależne kampanie społeczne, akcje uliczne, publiczne modlitwy różańcowe, akcje billboardowe, przejazdy furgonetek oraz dystrybucję tysięcy kolejnych broszur ostrzegawczych przed “edukacją seksualną” w szkołach.W ostatnim czasie zorganizowaliśmy m.in. spotkanie dla rodziców w Elblągu na temat obowiązkowej deprawacji w szkołach oraz metod obrony przed tym zagrożeniem. Uczestnikom rozdaliśmy broszury, które kolejne osoby zamawiają, aby przekazywać swoim znajomym, szczególnie w szkołach. Właśnie dzięki tego typu działaniom i spotkaniom w ciągu ostatnich 10 lat zablokowanych zostało wiele deprawacyjnych inicjatyw oraz aktywności “edukatorów seksualnych”, którzy usiłowali wchodzić do szkół korzystając z braku świadomości rodziców. Z kolei w Złotowie z inicjatywy pani Katarzyny, która zgłosiła się do nas, aby zostać Kapitanem Różańcowym, przeprowadzona została publiczna modlitwa różańcowa. 
Podobna akcja odbyła się także w Tarnowie, gdzie do uczestników naszego publicznego różańca podszedł młody chłopak. Na początku naśmiewał się z naszych działań, ale po chwili nawiązał dyskusję z koordynatorem naszej akcji. W pewnym momencie powiedział, że próbował popełnić samobójstwo, gdyż był molestowany i wolałby, aby jego matka zamordowała go poprzez aborcję. Słuchaliśmy opowieści, jak ktoś brutalnie odebrał mu poczucie własnej wartości i sensu życia oraz jak młody chłopak został oszukany przez lobby deprawacyjne i aborcyjne. Mamy nadzieję, że otrzymał od nas zrozumienie i współczucie, jakiego potrzebował. Jak powiedział po zakończeniu akcji nasz koordynator: ta pikieta była właśnie dla tego chłopaka, byliśmy tam dla niego. Podobne działania regularnie organizowane są w wielu innych miastach na terenie całej Polski. Wciąż zgłaszają się do nas nowe, chcące działać osoby, które otrzymują wsparcie od koordynatorów naszej Fundacji.
Do powstrzymania deprawacji i jej wpływu na dzieci kluczowe są także osobiste decyzje podejmowane przez rodziców. W szczególności decyzje dotyczące organizacji własnego życia rodzinnego, decyzje o wyborze właściwej szkoły dla swoich dzieci lub decyzje o przejściu na edukację domową, która z roku na rok zyskuje w Polsce na popularności m.in. z uwagi na postępującą demoralizację i coraz większą liczbę zagrożeń dla dzieci i młodzieży. We wszystkich tych kwestiach doradzają nasi wolontariusze, prosimy o kontakt.
Aby dalej działać, docierać do tysięcy kolejnych osób, alarmować przed przymusową deprawacją wchodzącą do szkół, wyjaśniać Polakom na czym polega zagrożenie, pomagać kolejnym ludziom oraz mobilizować nasze społeczeństwo do oporu, potrzebne jest stałe i regularne wsparcie Darczyńców. W najbliższym czasie potrzebujemy na organizację kolejnych niezależnych akcji ok. 17 000 zł.
Dlatego proszę Pana o przekazanie 50 zł, 100 zł, 200 zł, lub dowolnej innej kwoty, jaka jest dla Pana w obecnej sytuacji możliwa, aby umożliwić naszej Fundacji dalszą walkę o świadomość Polaków i wesprzeć kolejne osoby, które chcą angażować się w działanie w swoim miejscu zamieszkania.
Numer konta: 79 1050 1025 1000 0022 9191 4667
Fundacja Pro – Prawo do życia
ul. J. I. Kraszewskiego 27/22, 05-800 Pruszków
Dla przelewów zagranicznych – Kod BIC Swift: INGBPLPW
Z wyrazami szacunku
Mariusz Dzierżawski
Fundacja Pro – Prawo do życia
ul. J. I. Kraszewskiego 27/22, 05-800 Pruszków
stronazycia.pl

Utnij sobie piersi, a potem przykleimy ci nowe. “Naukowiec” próbowała ukryć publikacje niewygodne dla ideologii gender

Utnij sobie piersi, a potem zrób nowe. Naukowiec próbowała ukryć publikacje niewygodne dla ideologii gender

14.11.2024 Waldemar Krysiak nczas/utnij-sobie-piersi-a-potem

LGBT trans
Obrazek ilustracyjny/Fot. Pixabay

Kończący się rok nie był szczęśliwy dla aktywistów gender. Najpierw do Internetu wyciekły rozmowy ekspertów z wpływowej organizacji WPATH – rozmowy, które udowadniały, że zwolennicy „zmieniania płci” dzieciom wiedzieli, iż krzywdzą najmłodszych. Eksperci z międzynarodowego forum przyznawali bowiem za zamkniętymi drzwiami, że dzieci nie są w stanie wyrazić świadomej zgody na tzn. „tranzycję”, która bezpowrotnie okalecza ciała.

Następnie w gruzach legła popularna na lewicy narracja, że hamowanie dojrzewania u dzieci jest odwracalne: światowej sławy ekspert profesor Sallie Baxendale opublikowała przegląd badań nt. wpływu blokerów hormonów na nastolatki. W swojej meta-analizie naukowiec pokazała, że substancje blokujące dojrzewanie mogą zaszkodzić ilorazowi inteligencji dzieci, obniżając IQ nawet o kilkanaście procent, szczególnie gdy chodzi o zdolności werbalne. Inni naukowcy początkowo odrzucili jej badania jako „stronnicze”, ale dowody były zbyt mocne, by je uciszyć – utrata 15 punktów w skali inteligencji (gdzie 100 punktów jest standardem) dla wielu osób może bowiem oznaczać poważne opóźnienie rozwojowe. Dane ostatecznie zostały więc opublikowane w odpowiednim żurnalu, zadając tym samym niegojącą się ranę genderowej ideologii.

Później było dla skrajnej lewicy tylko gorzej: Wielka Brytania zakończyła własne badania nad transowaniem dzieci i okazało się, że metody polecane przez ideologów nie mają podstaw w nauce. W kwietniu tego roku na Wyspach opublikowano bowiem Cass Review. Był to niezależny przegląd systemu opieki nad dziećmi i młodzieżą z dysforią płciową, przeprowadzony na zlecenie brytyjskiej służby zdrowia. Przegląd ten miał na celu analizę usług oferowanych w klinice Tavistock, która w ostatnich latach próbowała „zmienić płeć” u wielu tysięcy dzieci.

Wyniki Cass Review wykazały, że genderowy szpital borykał się z poważnymi problemami organizacyjnymi i brakiem spójnych procedur diagnostycznych: hormony i ich blokery rozdawano tam nieletnim, lekceważąc realne formy pomocy. W wyniku raportu klinika Tavistock została zamknięta, a niedługo potem Wielka Brytania zakazała eksperymentów na dzieciach w postaci zatrzymywania ich rozwoju i szprycowania najmłodszych hormonami płci przeciwnej.

W czerwcu tego roku ideologia gender oberwała kolejny raz: ujawnione wtedy online dokumenty pokazały, że Rachel Levine, transseksualny Zastępca Sekretarza ds. Zdrowia USA, popierał zniesienie minimalnych ograniczeń wiekowych dla dzieci ubiegających się o „tranzycję”. Levine próbował przeforsować wcześniejszy dostęp do procedur, takich jak amputacja piersi u dziewczynek i kastracja chemiczna młodych chłopców. Dodatkowo administracja Bidena, której częścią jest transseksualista, wraz z działaczami gender, próbowała zatrzymać publikację nowych badań naukowych, ponieważ nie zgadzały się one z „postępowym” podejściem do transseksualizmu. Badania wskazujące na potencjalne ryzyko i skutki uboczne „korekty płci” były marginalizowane lub ignorowane przez rząd, media i ekspertów.

W ostatnich dniach okazało się, że nie była to ostatnia próba ingerencji w naukę przez zwolenników ideologii gender.

Kontrowersyjna badaczka

Dr Johanna Olson-Kennedy, znana amerykańska lekarka i aktywistka trans (jej partnerka identyfikuje się jako mężczyzna) przyznała, że celowo opóźniła publikację wyników dziesięcioletniego badania finansowanego przez amerykańskich podatników. Prace te kosztowały miliony dolarów, a ich zadaniem była ocena wpływu blokerów dojrzewania na zdrowie psychiczne „trans-dzieci”. Wnioski jednak okazały się niespójne z oczekiwaniami badaczy: nie wykazały, że podawanie dzieciom blokerów dojrzewania wpływa pozytywnie na ich kondycję psychiczną. Decyzja o wstrzymaniu publikacji wzbudziła ogromne kontrowersje w środowisku naukowym oraz medialnym.

Olson, która od lat promowała transowanie dzieci, obawiała się, że negatywne wyniki badania mogą zostać wykorzystane przez krytyków lewicowej ideologii. Według ekspertki publikacja rezultatów mogłaby zostać wykorzystana w procesach sądowych, które w wielu stanach Ameryki już toczą się w sprawie zakazu stosowania blokerów u dzieci i młodzieży. „Chcę, aby nasze prace były precyzyjne i zwięzłe, a to wymaga czasu” – tłumaczyła lekarka w wywiadzie, sugerując, że wynik krytyczny wobec transowej narracji pojawił się z powodu błędów metodologicznych.

Decyzja o zablokowaniu publikacji spotkała się z ostrą krytyką, nawet ze strony współpracowników naukowych. Jeden z badaczy biorących udział w projekcie, psycholog kliniczny Amy Tishelman z Boston College, podkreśliła, że takie działanie Olson narusza podstawowe zasady etyki badawczej, w tym wymóg transparentności. Nietrudno się takiemu podejściu dziwić!

Alternatywne wyjaśnienie

Kiedy sprawa nabrała rozgłosu, ekspertka postanowiła przedstawić własne badania jako wadliwe, co miałoby wyjaśniać ich „niespodziewane” wyniki. Olson stwierdziła publicznie, że brak poprawy zdrowia psychicznego u uczestników badania można przypisać temu, iż badane dzieci już na starcie były w stosunkowo dobrej kondycji psychicznej. Nie jest to jednak jedyny sposób interpretacji wyników, zwłaszcza że według wcześniejszych raportów, około 25 proc. uczestników zmagało się z depresją lub myślami samobójczymi na początku terapii.

W trakcie badania podawano im więc blokery dojrzewania, mające na celu zahamowanie zmian fizycznych, takich jak rozwój piersi u dziewcząt czy mutacja głosu u chłopców. Terapia ta miała zapobiec nasilaniu się obrzydzenia wobec własnego ciała, zwanego dysforią płciową – alternatywne wyjaśnienie badaczki nie miało jednak sensu, skoro zdrowie psychiczne znacznej części badanych wcale nie było dobre, już na starcie.

Wyniki uzyskane przez Olson nadal więc podważały ideologię gender, gdyż po dwóch latach terapii nie zauważono znaczącej poprawy zdrowia psychicznego dzieci. Nawet jeżeli ekspertka sama zwątpiła w swoją pracę, to jej wyniki pokazywały jasno: blokery dojrzewania nie przynoszą oczekiwanych rezultatów i nie redukują symptomów depresji u zaburzonych nieletnich.

Wiedza zmanipulowana

Sprawa dr Olson-Kennedy odbiła się szerokim echem w amerykańskich mediach oraz na portalach społecznościowych. Nawet J.K. Rowling, słynna pisarka krytykująca od lat ideologię gender, skomentowała zatrzymanie publikacji wyników badania. Rowling zarzuciła Olsen ignorowanie faktów z powodu obaw przed konsekwencjami politycznymi. „Nie możemy opublikować badań, które pokazują, że szkodzimy dzieciom, ponieważ ktoś mógłby to wykorzystać jako dowód, że faktycznie szkodzimy dzieciom” – ironizowała Rowling na X, dawnym Twitterze.

Jej niechęć do ideologii gender podziela większość ludzi na Zachodzie. Dla przykładu, według raportu przygotowanego przez „Washington Post”, aż 68 proc. dorosłych Amerykanów sprzeciwia się podawaniu blokerów dojrzewania młodzieży w wieku od 10 do 14 lat, a 58 proc. jest przeciwnych terapiom hormonalnym dla nastolatków od 15 do 17 roku życia. Tak wysoki poziom oporu wobec stosowania interwencji medycznych związanych z dysforią wynika między innymi z obaw o długoterminowe skutki zdrowotne. „Tranzycja” ma często nieodwracalne skutki, takie jak bezpłodność, zwiększone ryzyko prób samobójczych i uszkodzenia kośćca.

Olson próbowała jednak załagodzić temat i w wywiadzie dla „New York Times” ekspertka stwierdziła, że jednym z powodów niepublikowania wyników jej badań były także problemy z finansowaniem. To jednak zdaje się być również nieprawdą: NIH (National Institutes of Health; Narodowy Instytut Zdrowia) – źródło finansowania działaczki – zaprzeczył, jakoby miało miejsce jakiekolwiek obniżenie wsparcia finansowego dla projektu Olson.

Nie jest też tak, że badania nad transseksualizmem nie budzą zainteresowania w świecie medycyny – wprost przeciwnie! Jeżeli już, to brak jest prawdopodobnie rzetelnych danych na ten temat. Wiele wcześniejszych eksperymentów nie nadaje się do niczego, bo albo były przeprowadzane przez aktywistów o stronniczych nastawieniach, albo trwały zbyt krótko, opierając się tylko na punktowych ankietach, tzn. self report studies, czyli sondach, w których pacjent sam ma w niezweryfikowany sposób opowiedzieć o skutkach terapii. Eksperci, którym zależy na rzetelnych badaniach, są więc słusznie zawiedzeni zachowaniem dr Olson.

Na przykład Erica Anderson, psycholog kliniczna specjalizująca się w pracy z transseksualistami, wyraziła oburzenie z powodu wstrzymania publikacji wyników badań. „Jesteśmy głodni informacji na temat leczenia młodych osób z dysforią płciową” – powiedziała, dodając, że finansowanie badania z publicznych środków tylko wzmacnia obowiązek pełnej przejrzystości naukowej. Badania Olson otrzymały około 10 milionów dolarów wsparcia z publicznych środków.

Ideologia kontra nauka

Olson-Kennedy zasłynęła jako autorka badań, które promują „tranzycję” u dzieci i młodzieży identyfikujących się jako osoby trans. Ekspertka szokuje jednak nie pierwszy raz! Kontrowersje wywołała już wiele lat temu jej wypowiedź na temat operacji mastektomii u trzynastolatek, którą uzasadniała argumentem, że „jeśli w przyszłości zechcą mieć piersi, mogą je po prostu sobie zrobić”. Warto zrozumieć absurd tej sugestii: jeżeli dziewczynka ma problemy z dojrzewaniem, to powinna amputować sobie piersi, a potem – jeżeli zmieni zdanie – to sobie doprawi nowe!

Ludzie słusznie odrzucają takie pomysły, a Olson-Kennedy i inni eksperci są krytykowani za praktyki, które nie są oparte na twardych danych naukowych, lecz na interpretacji stereotypów płciowych. Przykładowo, przy interpretacji tożsamości płciowej dzieci, genderyści powołują się na zachowania takie jak zdejmowanie spinek z włosów przez niemowlę – co według Olson-Kennedy i jej współpracowników jest rzekomo oznaką tożsamości płciowej. Jeżeli chłopiec zdejmuje spinkę, to jest „tak naprawdę” dziewczynką w ciele chłopca.

Warto więc na przyszłość zastanowić się nad wartością wielu badań, które szumnie wspierają skrajne treści. Szczególnie może warto wątpić w te badania, które są przedstawiane jako zamknięty rozdział wiedzy i absolutna pewność – prawdziwa nauka wszak pełna jest niespodzianek, ciągle oferuje nowe dane i powinna być koniec końców wolna od wpływów politycznych.

„Nowoczesny” handel ludźmi w Paryżu. Odbyły się przerażające „targi dzieci”

pożądanie

„Nowoczesny” handel ludźmi w Paryżu. W stolicy Francji odbyły się przerażające „targi dzieci”

(Zdjęcie ilustracyjne. Fot. prtscr/ You Tube/BioTexCom)

Protesty i akcje prawne organizacji prorodzinnych spowodowały, że „Salon Désir d’enfant” (tzw. targi dzieci), który od 2020 roku rozgościł się w Paryżu, nie tylko musiał zmienić miejsce swojej „wystawy”, ale i ograniczyć propozycje, które łamały wciąż obowiązujące we Francji prawo. Zmieniono też nazwę i z „przyjemności, czy pożądania posiadania dziecka zrobiono „chęć” jego posiadania („Wish for a Baby Paris 2024”). Przeciw organizatorom toczą się też śledztwa o łamanie prawa.

Na tym nieetycznym „salonie” wystawcami są międzynarodowe firmy zajmujące się wspomaganą prokreacją, agencje, kliniki i pośrednicy. Podobne „targi” od 7 lat są organizowane już w Niemczech, a na celowniku tej nowej formy biznesu są Bruksela, Amsterdam, czy Mediolan. Celem jest kontaktowanie klientów chcących posiadać dzieci z firmami oferującymi m. in. in vitro np. z doborem cech genetycznych z katalogu, adopcje, dawstwo nasienia i komórek jajowych, ale też „rodzicielstwo zastępcze” (GPA), czyli wynajmowanie surogatek do rodzenia dzieci również osobom samotnym, czy tzw. parom jednopłciowym.

W tym roku w Paryżu na skutek sprzeciwu organizacji prorodzinnych, organizatorzy oficjalnie nie przedstawili ofert GPA, które są ciągle we Francji prawnie zakazane. Zmienili też nazwę, która kojarzyła się zbyt hedonistycznie, z „Désir d’enfant” na „Wish for a Baby” i reklamowali się hasłem „rodzicielstwa i płodności”. Salon odbył się w Espace Charenton w 12. dzielnicy Paryża 28 i 29 września 2024 roku. Wydarzeniu towarzyszyły przez dwa dni protesty obrońców życia i organizacji prorodzinnych.

Organizatorzy reklamowali się dość ogólnie prezentacją metod „leczenia”, „ofertą dawstwa komórek jajowych”, „spotkaniem ze światowymi ekspertami” i kojarzeniem z firmami zajmującymi się płodnością.

Wish for a Baby jest tutaj, aby pomagać i wspierać Cię na drodze do rodzicielstwa”, napisano w drukach reklamowych. Podkreślano, że jest to „pomoc i udzielenie porad etycznych i medycznych wszystkim, którzy chcą założyć lub powiększyć rodzinę”.

Organizacje prorodzinne od lat wskazują jednak, że tego typu „targi” to „utowarowienie” i „uhandlowienie” macierzyństwa. Chodzi tutaj o „handel gametami i embrionami, ale także praktyki eugeniczne” (wybór płci, selekcja na podstawie dziedzictwa genetycznego itp.), in vitro dla tzw. osób transpłciowych oraz wynajmowanie kobiet do rodzenia dzieci, m.in. tzw. parom homoseksualnym, łącznie z „ofertą” wskazania drogi prawnej do adopcji.

Stowarzyszenie Prawnicy na rzecz Dzieci złożyło wiosek do prefektury o zakaz organizowania targów „Wish for baby”, ale paryski sąd administracyjny skargę odrzucił. Stowarzyszenie „Manif pour Tous” i „Syndykat Rodzin” wskazywali na ciągle trwające powiązania targów i firm oferujących tzw. „macierzyństwo zastępcze” (GPA), co jest we Francji nielegalną praktyką. Rzeczywiście GPA nie jest to publicznie eksponowane, ale związek z firmami promującymi te praktyki jest realny, a nakręcony ukrytą kamerą film z edycji Salonu 2023 pokazuje, że wynajmowanie sobie kobiet do rodzenia dzieci jest praktyką oferowaną tam w dalszym ciągu, chociaż trochę „pod stołem”.

W tej sprawie członkowie Związku Rodzin przedstawili dokumenty dotyczące „marketingu GPA” prokuraturze i doprowadzili nawet  do wszczęcia oficjalnego śledztwa. Oficjalnie na salonie np. firmy z USA oferują kobietom zapłodnienie in vitro. Wiadomo jednak, że ich oferta dotyczy wynajmowania surogatek. Obłuda polega na tym, że Francuzka nie ma interesu wyjazdu do Stanów Zjednoczonych, aby na własny koszt przeprowadzić zapłodnienie in vitro za kilkadziesiąt tysięcy euro, bo krajowe Ubezpieczenie Zdrowotne pokrywa całość zapłodnienia in vitro w jej kraju i dostęp do niego nie jest trudny. Może też tego dokonać w ramach unijnego ubezpieczenia w Hiszpanii, czy Belgii. W rzeczywistości chodzi więc o inne „usługi” i praktyki we Francji prawnie zakazane. Sąd administracyjny przymknął jednak oczy na hipokryzję organizatorów.

Działacze prorodzinni od początku tych „targów” organizują pikiety, które mają uświadomić zwiedzającym nieetyczność Salonu, łamanie prawa i godności ludzkiej oraz stosowanie komercyjnych metod wokół daru macierzyństwa. Wskazują, że GPA jest „formą handlu ludźmi”. Władze wykazują tu jedna relatywizm. W 2023 r. prokuratura prowadziła śledztwo, które trwało 12 miesięcy, zebrała nawet dowody nielegalnych praktyk „Salonu”, ale od tego czasu sądy nie wykonały żadnego ruchu. Prorodzinny Le Syndicat de la Famille nadal zbiera i dokumentuje obecność na Targach nielegalnych praktyk i zapowiada kolejne skargi.

Działania pod hasłem – „wypędźmy handlarzy ludźmi z Francji” spowodowały, że Salon „Désir d’enfant”, a obecnie „Wish for a Baby” nie nabrał dynamiki rozwoju i budzi kontrowersje nawet w oficjalnych mediach. Musiał także przenieść się z prestiżowego Espace Champerret do Espace Charenton. Celem organizacji prorodzinnych jest doprowadzenie do tego, by organizatorzy definitywnie zrezygnowali ze swojej działalności we Francji. Związek Rodzin zauważa, że jeśłi „opór ustanie, to wkrótce tego typu niemoralne oferty rozleją się po całej Francji”. Na razie „handlarze macierzyństwem” mają w Paryż „pod górkę”.

Bogdan Dobosz

Poradnik dla nauczycieli „Gdy Kasia twierdzi, że jest Tomkiem”


Sejmowa komisja przyjęła ustawę Ordo Iuris!
Ordo Iuris
 
Zanim opiszę nasz najnowszy sejmowy sukces, wspomnę zakończone Igrzyska Olimpijskie w Paryżu – w tym roku pełne ideologicznych prowokacji. Już ceremonia otwarcia przesiąknięta była bluźnierczymi odniesieniami. W kolejnych dniach wielkie emocje wywołali zawodnicy z Tajwanu i Algierii, którzy całkowicie zdominowali olimpijskie zmagania w boksie kobiet pomimo tego, że na krótko przed rozpoczęciem Igrzysk… obaj zostali zdyskwalifikowani przez Międzynarodową Federację Boksu, która uznała, że nie są kobietami. 
Nie miało to znaczenia dla Międzynarodowego Komitetu Olimpijskiego.
Trzeba uczciwie przyznać, że w tych przypadkach nie mieliśmy co prawda do czynienia – jak to bywało już w innych dyscyplinach sportowych – z zawodnikami, którzy ponosząc porażki w męskim boksie, z dnia na dzień stwierdzili, że identyfikują się jako kobiety. Wedle dostępnej wiedzy obaj bokserzy mają męskie geny (XY) i męski poziom testosteronu, cierpiąc jednocześnie na zaburzenia w rozwoju płci, które nie pozwoliły na pełne rozwinięcie się męskich cech. Wciąż jednak dysponują ogromną przewagą fizyczną nad kobietami.
Cała sprawa słusznie wywołała dyskusję i zwróciła uwagę na destrukcyjne dla kobiecego sportu dopuszczanie mężczyzn do rywalizacji z paniami.Widać w tej sprawie pewne tendencje zmian. Niedawno amerykański Sąd Najwyższy unieważnił forsowaną przez prezydenta USA Joe Bidena i Kamalę Harris ustawę, która miała zezwolić na starty mężczyzn w kobiecych zawodach sportowych. 
Pod koniec lipca jeden z najważniejszych sądów w Wielkiej Brytanii uznał, że przepisy wprowadzające zakaz tranzycji nieletnich są zgodne z prawem. W efekcie, nowy (lewicowy!) brytyjski rząd przedłużył właśnie na kolejne trzy miesiące zakaz sprzedawania „blokerów dojrzewania” osobom małoletnim w Anglii, Walii i Szkocji. Akurat w tej sprawie warto, by polskie władze wzięły przykład z Brytyjczyków czy Amerykanów.Tragedię dzieci i rodziców poddawanych tranzycji rozumiemy doskonale. 
Do prawników Ordo Iuris regularnie zgłaszają się zrozpaczeni rodzice nastolatków, którzy chcąc „zmienić płeć” przyjmują szkodliwe hormony, niszcząc swój organizm. Wprowadzenie zakazu „tranzycji” w Polsce to sprawa pilna, a jakakolwiek zwłoka będzie oznaczać dramat tysięcy młodych ludzi, zmanipulowanych przez genderystów.

Dziś mogę z wielką satysfakcją ogłosić Panu nasz sukces na drodze do wprowadzenia takiego zakazu w Polsce. Pod koniec lipca Sejmowa Komisja Petycji jednogłośnie (!) poparła złożony przez Ordo Iuris projekt ustawy zakazującej tranzycyjnego okaleczania dzieci i młodzieży. Ustawa została skierowana do dalszych prac we właściwych komisjach sejmowych. Nasz sukces wzbudził prawdziwą wściekłość lewicowych mediów. Radykałowie organizują się teraz, aby zablokować nasz projekt w Komisji Zdrowia i Komisji Sprawiedliwości i Praw Człowieka. Dlatego potrzebujemy niezwykłej mobilizacji wszystkich Darczyńców i Przyjaciół Ordo Iuris. Bez wsparcia ludzi takich jak Pan nie będziemy mogli doprowadzić do przyjęcia zakazu tranzycji nieletnich w Polsce.
Szerokich echem w mediach odbił się też nasz poradnik dla nauczycieli „Gdy Kasia twierdzi, że jest Tomkiem”, w którym wspieramy nauczycieli przymuszanych do stosowania wobec uczniów z zaburzeniami tożsamości płciowej wymyślonych przez nich imion i zaimków, nie odpowiadających ich płci. Podajemy konkretne argumenty, na jakie może się powołać nauczyciel oraz wskazujemy, za pomocą jakich środków prawnych może się bronić przed naciskami i karami ze strony dyrekcji szkoły. Poradnik jest skierowany nie tylko do nauczycieli, ale również rodziców i uczniów – w szczególności starszych dzieci w szkołach średnich, których prawa też są naruszane poprzez zmuszanie ich do używania fałszywych imion lub zaprzeczania oczywistej prawdzie o płci innych uczniów.
Treści poradnika są też przedmiotem spotkań i szkoleń. W tym tygodniu eksperci Instytutu Ordo Iuris – mec. Marek Puzio wraz z dyrektorem Centrum Życia i Rodziny Marcinem Perłowskim i Agnieszką Marianowicz-Szczygieł – odbywali takie spotkanie w Gnieźnie, a kolejne spotkania są planowane. 
Z kolei w moim niedawnym, zamieszczonym na naszej stronie artykule „Genderowy domek z kart. 5 mitów na temat zmiany płci” pisałem o tym, że zaburzenia tożsamości płciowej mają w większości przypadków charakter przejściowy i bez tranzycji same ustępują. 

Podanie dziecku blokerów hormonów go nie leczy, ale zaburza jego rozwój. Natomiast tranzycja chirurgiczna trwale okalecza dzieci. Brak jest przekonujących danych świadczących o tym, że poddanie się tranzycji zmniejsza ryzyko samobójstwa. Co więcej, istnieją badania, stwierdzające znacznie wyższy odsetek samobójstw wśród osób po tranzycji niż u reszty społeczeństwa.Choć wielu Polaków nie zdaje sobie z tego sprawy, problem narzucania naszym dzieciom toksycznej ideologii jest już dawno obecny w Polsce. Proszę sobie wyobrazić, że niedawno otrzymaliśmy zgłoszenie z jednej ze szkół w województwie zachodniopomorskim, której władze – ze strachu przed utratą środków z UE – wpisały do szkolnego statutu, że obok uczniów i uczennic do szkoły uczęszczają także „osoby uczniowskie”. Podjęliśmy już interwencję w tej sprawie. Jeśli skutecznie nie zatrzymamy radykalnych ideologów, aktywistów i polityków, to niedługo w Polsce nauczyciele mogą być wsadzani do więzień za to, że nazywają swoich uczniów zgodnie z ich płcią. Taki los spotkał już przecież irlandzkiego nauczyciela Enocha Burke’a. Spędził on w więzieniu łącznie ponad 400 dni za to, że nie chciał ulec genderowej nowomowie.Polska jest w trakcie genderowej rewolucji. Tylko od nas zależy, na ile pozwolimy radykałom. Musimy twardo i zdecydowanie sprzeciwiać się krzywdzeniu dzieci – podawaniu im hormonów i okaleczaniu skalpelem. Czas powstrzymać strumień pieniędzy płynący do tranzycyjnego biznesu. Nasze publikacje, analizy, poradniki i projekt ustawy zmierzają wprost do tego celu.Ale nie damy rady bez wsparcia naszych Przyjaciół i Darczyńców, bo skuteczne podjęcie tego dzieła to ogromne koszty i wiele czasu pracy ekspertów. Wiem, że w sprawie bezpieczeństwa dzieci i rodzin mogę liczyć także na Pana.Aby wesprzeć działania Instytutu Ordo Iuris, proszę kliknąć w poniższy przyciskCzy tranzycja rozwiązuje problem zaburzeń tożsamości płciowej?Przygotowany przez ekspertów Ordo Iuris i przyjęty właśnie przez sejmową Komisję petycji projekt ustawy o zakazie tranzycji nieletnich zakłada, że za podawanie małoletnim oraz dorosłym z zaburzeniami psychicznymi hormonów płci przeciwnej w celu upodobnienia ich do tej płci lub poddawanie ich okaleczającym operacjom usunięcia zdrowych organów płciowych groziłaby kara 3 lat pozbawienia wolności. Budzi to sprzeciw radykałów, którzy wbrew faktom usiłują przekonać Polaków, że jedyną skuteczną formą pomocy dzieciom z zaburzeniami tożsamości płciowej ma być afirmacja tych zaburzeń i przeprowadzanie tranzycji.Dlatego do naszego projektu załączyliśmy liczące 37 stron uzasadnienie, w którym obalamy genderowe kłamstwa i mity na temat tranzycji. Ujawniamy w nim prawdę na temat badań naukowych, uznawanych przez zwolenników tranzycji za dowód na skuteczność „terapii” afirmujących zaburzenia płci. Ich podstawą jest zasadniczo jedno, nierzetelne badanie, które przeprowadzono na zaledwie 55 osobach. Podmiotem finansującym te badania był… koncern farmaceutyczny produkujący środek stosowany w ramach tranzycji.Prezentujemy rzetelne badania, które dowodzą, że w 93% przypadków nieletnich doświadczających dysforii płciowej zaburzenia ustępują samoistnie, jeśli dzieci nie są poddawane terapii afirmatywnej i okaleczającym zabiegom. Przywołujemy między innymi prowadzone przez 30 lat badania szwedzkiego Karolinska Institute potwierdzające, że przeprowadzenie tranzycji zwiększa ryzyko podjęcia próby samobójczej o 19 razy w stosunku do całej populacji.Podkreślamy istnienie korelacji pomiędzy wzrostem liczby publikacji prasowych i medialnych propagujących genderową definicję płci jako płynnego konstruktu społecznego i wzrostem liczby nieletnich dotkniętych zaburzeniami tożsamości płciowej. 
W niektórych krajach Zachodu wzrost liczby zgłoszeń do specjalistycznych klinik zaburzeń tożsamości płci, gdzie wśród pacjentów dominują dzieci i młodzież, przekracza w skali kilku lat ponad 1 000% (liczba takich przypadków na przestrzeni mniej więcej 10 lat wzrosła w Szwecji o 19 600%, w Australii o 12 550%, a we Włoszech o 7 100%).

Pierwszy krok w stronę zakazu tranzycji w Polsce wykonany

Gdy w ubiegłym roku składaliśmy do sejmowej Komisji Petycji nasz projekt, wielu nie wierzyło w realną możliwość jego przyjęcia przez obecny parlament. Okazało się jednak, że przedstawienie merytorycznych argumentów w uzasadnieniu naszego projektu skłoniło wszystkich posłów należących do Komisji Petycji do skierowania go do dalszych prac we właściwych sejmowych komisjach – Komisji Zdrowia i Komisji Sprawiedliwości i Praw Człowieka.Podczas debaty nad projektem wiceprzewodnicząca Komisji Petycji – Urszula Augustyn z Koalicji Obywatelskiej – wprost przyznała, że projekt „jest dopracowany, argumentacja jest bardzo rozbudowana, świetnie przygotowana, tutaj chapeau bas, naprawdę tych argumentów jest bardzo, bardzo wiele”. Stosunkowo pozytywna dla projektu ustawy o zakazie tranzycji nieletnich była także opinia Biura Ekspertyz i Oceny Skutków Regulacji Kancelarii Sejmu. Choć nie wyraża ona pełnej akceptacji projektu, to jednak uznaje, że „problem przedstawiony w petycji jest istotny społecznie” i że „brakuje regulacji, które w sposób kompleksowy regulowałaby omawiane zjawisko”.Nasz sukces wywołał wściekłość radykalnych mediów i aktywistów, którzy teraz szykują się, aby podczas posiedzeń sejmowych komisji zmusić ich członków do odrzucenia projektu ratującego zdrowie i życie dzieci. Nie możemy do tego dopuścić. Wierzę, że ze wsparciem ludzi takich jak Pan przekonamy parlamentarzystów do poparcia tej ważnej ustawy.
Nie pozwolimy wejść do szkół tranzycyjnemu szaleństwu!
Fałszywa narracja lobby tranzycyjnego dotarła do polskich szkół. Są już miasta, gdzie nauczyciele są zmuszani do zwracania się do uczniów zgodnie z ich zaburzoną, deklarowaną tożsamością płciową. Odpowiadając na prośby nauczycieli, opublikowaliśmy poświęcony temu problemowi poradnik prawny.  Wskazujemy w nim, że nauczyciel, który dla dobra dziecka odmawia zwracania się do niego za pomocą imienia i zaimków niezgodnych z jego płcią, może powołać się między innymi na przepisy ustawy – Prawo o aktach stanu cywilnego
, zgodnie z którymi to z aktu urodzenia wynika, jaką płeć, imię i nazwisko ma dana osoba. Przypominamy, że wbrew bezpodstawnym zarzutom aktywistów LGBT, odmowy afirmacji zaburzeń płci ucznia nie można uznać ani za naruszenie prawa do prywatności, ani za przejaw dyskryminacji.Zwracanie się do wszystkich uczniów zgodnie z danymi poświadczonymi urzędowo jest wyrazem ich równego traktowania oraz troski o ich zdrowie. Afirmacja zaburzeń tożsamości płciowej dziecka może bowiem nie tylko przyczynić się do utrwalenia problemów tego dziecka, ale także wpłynąć na negatywnie na rozwój psychofizyczny jego kolegów i koleżanek z klasy. Inni uczniowie mogą bowiem zacząć zadawać sobie pytania o to, czy jeśli Jaś nie jest chłopcem tylko dziewczynką, to czy, aby na pewno ja jestem chłopcem/dziewczynką?W poradniku wykazujemy, że w myśl polskiego prawa dyrektor szkoły może wydawać nauczycielom tylko polecenia, które dotyczą pracy oraz jedynie takie, które nie są sprzeczne z prawem. Musi także szanować godność i inne dobra osobiste zatrudnionych w szkole nauczycieli.Dlatego nauczyciele nie mogą być negatywnie oceniani za swoją pracę, karani dyscyplinarnie i zwalniani z pracy za zwracanie się do ucznia za pomocą zaimków zgodnych z jego płcią. W przypadku wystąpienia podobnych szykan prawnicy Ordo Iuris, są zawsze gotowi do zapewnienia nauczycielom bezpłatnej pomocy prawnej. 
Zapewniamy pomoc prawną ofiarom tranzycyjnego biznesu
Dramatyczne skutki ulegania fałszywej narracji lobby tranzycyjnego widać najlepiej na przykładzie konkretnych osób, które dokonały tranzycji. Prawnicy Ordo Iuris reprezentują dziś w sądzie między innymi 40-letnią Panią Magdalenę, której historia pokazuje prawdziwe oblicze lobby tranzycyjnego. Kobieta padła ofiarą gwałtu, który był dla niej tak olbrzymią traumą, że zaczęła kwestionować swoją tożsamość płciową. Wpisując w wyszukiwarkę internetową hasła typu: „nie chcę być traktowana jak dziewczyna”, trafiła na internetowe forum dla transseksualistów, na którym namówiono ją do poddania się tranzycji. Pani Magdalena była pozbawiona jakiegokolwiek realnego wsparcia i rzetelnej pomocy medycznej i psychologicznej, a na internetowym forum spotkała ludzi, którzy okazali jej, jak jej się wówczas wydawało, zrozumienie i wsparcie. W efekcie – pod ich wpływem – zaczęła przyjmować męskie hormony, poddała się okaleczającym operacjom (usunięto jej piersi i macicę) oraz przeszła prawną tranzycję. Jednak jej życie nie zmieniło się na lepsze. Kobieta popadła w depresję, cierpiała na straszliwe wahania nastrojów i przez kilka miesięcy po operacji nie mogła się normalnie poruszać wskutek silnego bólu. Dopiero po wielu latach odważyła się przyznać, że popełniła koszmarny błąd. Dziś kobieta chce wrócić do swojej prawdziwej płci w dokumentach, w czym pomagają jej nasi prawnicy. Choć postępowanie o „ustalenie płci” trwa już prawie 1,5 roku, we wrześniu miała się odbyć dopiero pierwsza rozprawa, która…. została przełożona na 3 października.Opieką prawną otaczamy także rodziców młodych ludzi, którzy ulegają propagandzie LGBT i chcą się poddać tranzycji. Wspieramy między innymi ojca młodej dziewczyny, która do tego stopnia została zmanipulowana przez aktywistów LGBT, że chce poddać się tranzycji wbrew przeciwskazaniom medycznym wynikającym z choroby nowotworowej. Dwukrotnie w imieniu jej ojca składaliśmy do placówek medycznych, w których miała się poddać amputacji piersi, pisma informujące o grożących im konsekwencjach prawnych, doprowadzając do odwołania operacji. Zrozpaczony ojciec złożył zawiadomienie do prokuratury, domagając się ukarania lekarzy, którzy narażają zdrowie i życie jego córki, podając jej testosteron oraz kierując na okaleczające operacje.
Niedawno zgłosiła się do nas matka 22-letniego mężczyzny, który zaczął uważać się za kobietę. Jej syn jest od wielu lat uzależniony od gier komputerowych. W innej sprawie reprezentujemy rodziców trzydziestoletniego mężczyzny, który złożył przeciwko swoim rodzicom pozew o ustalenie płci, choć do 26. roku życia nie przejawiał żadnych zaburzeń tożsamości płciowej.
Opieką prawną otaczamy także matkę dwudziestokilkuletniej córki. W jej imieniu złożyliśmy apelację od wyroku sądu pierwszej instancji, który stwierdził, że jej córka jest synem. Sąd całkowicie zlekceważył przy tym fakt, że dziewczyna ma depresję, z której się nie leczy, a receptę na hormony otrzymała na pierwszej wizycie – bez rzetelnej diagnozy.
Wspólnie obronimy młodych Polaków przed ideologią gender
Zachód zaczyna rozumieć jak wielkim błędem było uleganie ideologii, w imię której przez lata bezpowrotnie okaleczano setki dzieci. Polska wciąż ma szansę uniknąć tego koszmarnego błędu. Od ocalenia dzieci dzieli nas jednak wielki wysiłek i setki godzin pracy naszych ekspertów. Podjęcie tego wyzwania jest możliwe tylko i wyłącznie dzięki wsparciu Darczyńców i Przyjaciół Ordo Iuris.
Sukces jest w zasięgu ręki. Nasza ustawa jest w Sejmie. Musimy dopilnować prac nad nią w Komisji Zdrowia oraz w Komisji Sprawiedliwości i Praw człowieka. Z pewnością lewicowi aktywiści zrobią wszystko, aby projekt został odrzucony. A posłowie mogą im ulec, wybierając polityczny spokój kosztem cierpienia tysięcy dzieci.
Dlatego kontynuujemy monitorowanie prac parlamentu, żeby docierać do członków komisji z argumentami i analizami. Koszt tej działalności to teraz 6 000 zł miesięcznie. Dodatkowo przygotowanie pojedynczej analizy, która może przeważyć szale na rzecz cywilizacji życia, to w zależności od tematu oraz zakresu omawianych zmian koszt od kilku do nawet kilkunastu tysięcy złotych. Jak pokazuje nasze wieloletnie doświadczenie – za pomocą naszych analiz jesteśmy w stanie, ku niezadowoleniu lewicy, wpływać na otaczającą nas rzeczywistość.
Z kolei prowadzenie każdej sprawy, w której reprezentujemy rodziców młodych ludzi, którzy identyfikują się z płcią przeciwną albo dorosłych, którzy poddali się w przeszłości okaleczającym zabiegom, zrozumieli swój błąd i chcą obecnie powrócić do swojej płci biologicznej w dokumentach to wydatek nie mniejszy niż 12 000 zł. Każda z takich spraw to osobna opowieść o tragedii osoby zwiedzionej przez lobby LGBT. Nie możemy ich pozostawić z cierpieniem bez profesjonalnej pomocy prawnej.
Dlatego bardzo proszę Pana o wsparcie Instytutu kwotą 80 zł, 130 zł, 200 zł lub dowolną inną, dzięki czemu będziemy mogli skutecznie stawiać tamę genderowej rewolucji w Polsce.
Aby wesprzeć działania Instytutu Ordo Iuris, proszę kliknąć w powyższy przycisk
Z wyrazami szacunkuRafał Dorosiński - Członek Zarządu Instytutu na Rzecz Kultury Prawnej Ordo Iuris
P.S. Aktywiści LGBT wbrew nauce usiłują przekonać nasze dzieci, że płeć nie jest faktem biologicznym, ale płynnym konstruktem, który można w dowolnej chwili zmieniać. Każde zmanipulowane w ten sposób dziecko może wejść na drogę do bezpowrotnego okaleczenia, które uniemożliwi mu założenie rodziny. Nie możemy do tego dopuścić. Wierzę, że z pomocą ludzi takich jak Pan doprowadzimy do przyjęcia w Polsce ustawy zakazującej tranzycyjnego okaleczania dzieci.
Działalność Instytutu Ordo Iuris możliwa jest szczególnie dzięki hojności Darczyńców, którzy rozumieją, że nasze zaangażowanie wymaga regularnego wsparcia.Ustaw stałe zlecenie i dołącz do naszej misji.
Dołączam do Kręgu Przyjaciół Ordo Iuris
 Instytut na rzecz Kultury Prawnej Ordo Iuris
ul. Zielna 39, 00-108 Warszawa+48 793 569 815
www.ordoiuris.pl

Nowy traktat ONZ w sprawie cyber-przestępczości jest bliski legalizacji pornografii dziecięcej.

Nowy traktat ONZ w sprawie cyber-przestępczości jest bliski legalizacji niektórych form pornografii dziecięcej.

Traktat, który ma na celu zwalczanie przestępstw internetowych, może w rzeczywistości sprawić, że posiadanie materiałów erotycznych z udziałem dzieci będzie legalne, jeśli zostanie uznane za „prywatne” lub powstałe „za obopólną zgodą”.

Pozwoliłoby to również na legalizację treści o jednoznacznie seksualnym charakterze, w tym obrazów dzieci generowanych przez sztuczną inteligencję lub materiałów udostępnianych przez same dzieci.
ONZ mocno naciska na te wyjątki, argumentując, że dzieci mają „prawo” do rozwijania relacji seksualnych, nawet z dorosłymi!Czy możesz uwierzyć, że doszło do czegoś takiego?Sam pomysł wdrożenia takich przepisów  jest przerażający — to krok w kierunku normalizacji zachowań, które nigdy nie powinny być tolerowane. Nie możemy na to pozwolić.
Czy podpiszesz tę pilną petycję, domagając się, aby Prezydent RP , Andrzej Duda i przedstawiciele RP przy ONZ odrzucili ten niebezpieczny traktat na zbliżającym się Zgromadzeniu Ogólnym ONZ, które rozpocznie się 10 września? 
Czas ma niezwykle istotne znaczenie. Mamy tylko 72 godziny na powstrzymanie tego szaleństwa!
Jeśli ten traktat zostanie przyjęty, pozbawi on ochrony, która obecnie zapewnia bezpieczeństwo naszym dzieciom, a jednocześnie umożliwi oprawcom wykorzystywanie luk prawnych.
Musimy działać teraz, aby zapewnić, że ten traktat nigdy nie zostanie przyjęty.

Dziękujemy za wsparcie nas w tej krytycznej walce, Ignacio Arsuaga z całym zespołem CitizenGO 
P.S. Bezpieczeństwo naszych dzieci jest zagrożone, a sami nie możemy go obronić. Prosimy o podzielenie się tą petycją z rodziną, przyjaciółmi i znajomymi, aby rozpowszechnić tę wiadomość. Powstrzymajmy ten traktat, zanim będzie za późno! 

Rząd powinien zmusić dzieci do udziału w lekcjach “edukacji seksualnej” wbrew woli rodziców – sugeruje odpowiedzialna “edukatorka seksualna”

Fundacja Pro-Prawo do życia
Rząd powinien zmusić dzieci do udziału w lekcjach “edukacji seksualnej” wbrew woli rodziców – sugeruje “edukatorka seksualna” odpowiedzialna za przygotowanie podstawy programowej do nowego, obowiązkowego przedmiotu, który już w przyszłym roku wejdzie do polskich szkół.

Aktywistka z rządowego zespołu ds. wdrożenia w Polsce obowiązkowej “edukacji seksualnej” daje przy tym do zrozumienia, że prawo rodziców do wychowania dzieci zgodnie z własnymi przekonaniami powinno podlegać ograniczeniom ze strony państwa oraz instytucji międzynarodowych i powołuje się na orzeczenie Europejskiego Trybunału Praw Człowieka, wedle którego rodzice powinni mieć swobodę wychowywania swoich dzieci co najwyżej “po zajęciach w szkole i podczas weekendów”!
Nasza Fundacja bije na alarm i mobilizuje Polaków do oporu wobec totalitaryzmu, który od 1 września 2025 zapanuje w szkołach.Jak już informowaliśmy kilka dni temu, wedle zapowiedzi Minister Edukacji Narodowej “edukacja seksualna” będzie przedmiotem obowiązkowym w polskich szkołach od 1 września 2025 roku. Dla zmylenia rodziców i uśpienia czujności będzie się ona ukrywać pod nazwą nowego przedmiotu “edukacja zdrowotna”. 

Ostrzegaliśmy już również, że rząd Tuska wyznaczył na koordynatora zespołu wdrażania “edukacji zdrowotnej” do polskich szkół seksuologa Zbigniewa Izdebskiego – odznaczonego niemieckim medalem za rozwój “edukacji seksualnej”. Izdebski to również współpracownik instytutu, którego twórca przeprowadzał pedofilskie eksperymenty na dzieciach oraz uczeń seksuologa, który popierał legalizację seksu dorosłych z dziećmi. 

Zadaniem zespołu koordynowanego przez Izdebskiego jest wdrożenie do polskiego systemu edukacji niemieckich standardów “edukacji seksualnej”, wedle których należy zachęcać uczniów do rozwiązłości seksualnej, masturbacji, oglądania pornografii, oddawania się praktykom homoseksualnym oraz aborcji. Jednym z członków tego zespołu jest “edukatorka seksualna” Antonina Kopyt. Jak napisała w mediach społecznościowych: 

“Edukacja seksualna musi być obowiązkowa. Jeśli chcemy, żeby poziom świadomości i wiedzy wzrósł, to to musi być obowiązkowy przedmiot. Dopóki nie będzie, ludzie będą się z niego zwalniać, a te zajęcia będą na samym dole szkolnej hierarchii.”

Antonina Kopyt, współodpowiedzialna za powstanie podstawy programowej do obowiązkowej od 1 września 2025 r. “edukacji seksualnej” w polskich szkołach, używa przy tym pojęcia “systemowa edukacja seksualna”. Taka “systemowa edukacja” to innymi słowy “edukacja” narzucona uczniom i ich rodzinom siłą przez rząd i Ministerstwo Edukacji Narodowej. Antonina Kopyt sugeruje w swoich wypowiedziach medialnych, że organy państwa powinny zmuszać dzieci do udziału w “edukacji seksualnej” wbrew woli rodziców. 

Jak twierdzi Antonina Kopyt, prawo rodziców do wychowania dzieci zgodnie z własnymi przekonaniami nie jest nieograniczone, gdyż dzieci mają swoje “prawa”, takie jak np. “prawo do nauki”. Kopyt uważa, że rodzic, który nie lubi osobiście twórczości np. Adama Mickiewicza, nie może z tego powodu zwolnić swojego dziecka z lekcji języka polskiego. Analogicznie – rodzic nie może zwolnić dziecka z “edukacji seksualnej”, gdyż na tego typu lekcjach będzie omawiana rzekomo “neutralna światopoglądowo” wiedza, do której każde dziecko ma “prawo”. W związku z tym, “edukacja seksualna” musi być obowiązkowa, tak samo jak obowiązkowe są lekcje polskiego, matematyki czy geografii. 

Antonina Kopyt przywołuje przy tym sytuację, o której my wielokrotnie już pisaliśmy. Chodzi o sprawę chrześcijańskiej rodziny z Niemiec, która nie wyraziła zgody na udział swoich dzieci w deprawacyjnych zajęciach z “edukacji seksualnej”, które w Niemczech są przymusowe dla wszystkich uczniów. Niemiecki sąd skazał za to rodziców na grzywnę i więzienie, argumentując, iż:

“…prawo rodziców do edukacji swoich dzieci i ich prawo do wolności religii podlegają ograniczeniom wynikającym z obowiązku zapewnienia przez państwo dzieciom edukacji”.

Kopyt opublikowała tę argumentację sądu w swoich mediach społecznościowych i przypomniała przy tym, że wyrok niemieckiego sądu został potwierdzony przez Europejski Trybunał Praw Człowieka, który orzekł, że “nikt nie może być pozbawiony prawa do nauki”. Odmowa udziału dziecka w “edukacji seksualnej” jest więc pozbawianiem go “prawa do nauki”. Antonina Kopyt cytuje także inny fragment orzeczenia, w którym Europejski Trybunał Praw Człowieka twierdzi, iż rodzice, którzy odmówili udziału swoich dzieci w “edukacji seksualnej”: 

“mieli swobodę nauczania swoich dzieci po zajęciach w szkole i podczas weekendów i w rezultacie ich prawo w tym zakresie nie było nieproporcjonalnie ograniczone.“

Osoba odpowiedzialna za stworzenie podstawy programowej do “edukacji seksualnej” w Polskich szkołach sugeruje wprost – państwo zmusi nasze dzieci do udziału w lekcjach deprawacji wbrew woli rodziców. 

Nasza Fundacja ostrzega i alarmuje przed tym od 11 lat, gdyż to co dzieje się obecnie w Polsce zostało już zrealizowane na Zachodzie, szczególnie w Niemczech, gdzie opracowano i stworzono totalitarne “Standardy Edukacji Seksualnej”. Jak pisze Antonina Kopyt, przywołując kolejne cytaty z orzeczenia Europejskiego Trybunału Praw Człowieka przeciwko chrześcijańskiej rodzinie z Niemiec:

“Rodzice mogą wychowywać dzieci zgodnie ze swoimi przekonaniami, wtedy gdy oni mają swój czas z dzieckiem. Tego prawa nikt im nie ogranicza.”

Właśnie takie “prawo” chcą zagwarantować polskim rodzicom “edukatorzy seksualni” – prawo do wychowywania swoich dzieci w weekendy i po zajęciach w szkole. W szkole, w której obowiązkowa i przymusowa będzie deprawacja seksualna. “Edukatorka seksualna” Antonina Kopyt argumentuje totalitaryzm w jeszcze jeden sposób:

“Rodzice nie mogą unikać tematów, które po prostu są obecne w świecie, bo dzieci muszą być na nie przygotowane.”

Na jakie to “tematy obecne w świecie” musi przygotować dzieci przymusowa, państwowa “edukacja seksualna”? Spójrzmy na profil Antoniny Kopyt na Facebooku i na to, o czym “edukuje” ona swoich odbiorców w mediach społecznościowych (kilka fragmentów):

“- Swingowanie polega na tym, że dwie osoby, będące ze sobą w związku, decydują się na aktywność seksualną z innymi osobami – z udziałem lub w obecności partnera_ki. Swing może polegać na wymianie osób partnerskich pomiędzy dwiema parami, zaproszeniu osoby trzeciej do trójkąta czy też grupowych spotkań, w których biorą udział pary i single.”

“- Terminy [zespół uchwytu śmierci i zespół martwej pochwy] dotyczą możliwych efektów regularnej, intensywnej masturbacji, często wykonywanej w jeden dominujący sposób (…) W przypadku death grip syndrome chodzi przeważnie o bardzo mocny chwyt podczas stymulacji penisa (…) Przy death vagina syndrome najczęściej wspomina się o długotrwałym używaniu mocnych ustawień wibratorów (…) Co robić, jeśli zauważysz u siebie coś podobnego? Najpierw poczekaj i nie panikuj. Warto na jakiś czas zmienić rodzaj i siłę stymulacji (…) szukaj przyjemności w różnych aktywnościach i różnych miejscach w ciele.” 

Antonina Kopyt, która w ramach zespołu powołanego przez rząd Tuska pracuje nad podstawą programową do nowego, obowiązkowego przedmiotu, tłumaczy także swoim odbiorcom:

“Mamy wiele wyznań, religii i porządków moralnych. O ile tego jednak nie dookreślamy, to w Polsce jako pierwsza będzie się nam zapewne kojarzyła doktryna Kościoła Rzymsko-Katolickiego. I jest przynajmniej kilka spraw, które według jego nauki są grzechem, a według medycyny i psychologii są zdrowym, rozwojowym zachowaniem. [takim zachowaniem według “edukatorów seksualnych” oraz współczesnej medycyny i psychologii jest np. regularna masturbacja lub oddawanie się aktom homoseksualnym] Ale nie mów, że one nie są grzechem. Są. Nie musi Cię to obchodzić. Nie musisz mieć z tego powodu wyrzutów sumienia. Masz prawo mieć swój system i według niego oceniać, co jest według Ciebie złe, a co nie.” 

Na tym właśnie będzie polegać totalitarna “edukacja seksualna”, która już od 1 września 2025 będzie obowiązkowym przedmiotem w polskich szkołach. Jej celem jest dokonanie w umysłach i sumieniach uczniów rewolucji moralnej oraz zanegowanie prawa rodziców do wychowania własnych dzieci.
Prawda o tym zagrożeniu musi jak najszybciej dotrzeć do Polaków, w szczególności do rodziców, który w zdecydowanej większości są obecnie całkowicie nieświadomi sytuacji.
Dlatego nasza Fundacja opublikowała właśnie krótką broszurę, której celem jest uświadomienie polskim rodzicom jak wielkie zagrożenie czeka na ich dzieci poprzez przymusowe lekcje deprawacji, mające już od 1 września 2025 r. ukrywać się pod mylącą nazwą “edukacji zdrowotnej”. Broszura wyjaśnia czym jest “edukacja seksualna” oraz na czym polegają jej pedofilskie standardy stworzone dla polskich dzieci w Niemczech.
 Broszurę można za darmo pobrać z naszej strony w wersji elektronicznej w formie pliku PDF. Już teraz można również zamówić broszurę w tradycyjnej formie papierowej. 
Możemy wysłać Panu pocztą tyle egzemplarzy, ile zdoła Pan skutecznie rozprowadzić w swoim środowisku (np. w swojej parafii, w duszpasterstwie, w pracy, w szkole, wśród rodziny, znajomych i przyjaciół). Prosimy o wypełnienie formularza na naszej stronie.  Od środy mamy już wiele zbiorowych zamówień i wciąż dochodzą kolejne. 

 Chcemy, aby ta publikacja szybko trafiła do jak największej liczby rodziców w Polsce i zmobilizowała jak najwięcej osób do działania.
 Proszę Pana o przekazanie 50 zł, 100 zł, 200 zł, lub dowolnej innej kwoty, jaka jest dla Pana w obecnej sytuacji możliwa, aby umożliwić nam dotarcie z broszurą do rodziców i ostrzeżenie Polaków przed ogromnym zagrożeniem, jakim jest przymusowa deprawacja ich dzieci, którą rząd Tuska chce wprowadzić już od 1 września przyszłego roku.

Numer konta: 79 1050 1025 1000 0022 9191 4667
Fundacja Pro – Prawo do życia
ul. J. I. Kraszewskiego 27/22, 05-800 Pruszków
Dla przelewów zagranicznych – Kod BIC Swift: INGBPLPW
Z wyrazami szacunkuMariusz Dzierżawski
Fundacja Pro – Prawo do życia
ul. J. I. Kraszewskiego 27/22, 05-800 Pruszków
stronazycia.pl

Czy Prezydent Opola uwielbia sodomitów i zgorszenie dzieci?

Czy Prezydent Opola uwielbia sodomitów i zgorszenie?

==================

Opole, 9 września 2022 r.

Mieszkańcy Miasta Opola

Adres do korespondencji

Paweł i Anna Janka

45-288 Opole

XXXXXXX

————————————–

Szanowny Pan

Prezydent Miasta Opole

Arkadiusz Wiśniewski

Szanowny Panie Prezydencie,

w sobotę 10 września w Opolu odbędzie się kolejny Kolorowy Marsz Równości. Wydarzenie organizuje stowarzyszenie “Tęczowe Opole”, a patronat nad wydarzeniem obejmie urzędujący Prezydent Miasta, Arkadiusz Wiśniewski.

Przyjrzyjmy się więc kolorom, jakie proponują nam tęczowi organizatorzy spod znaku LGBT, wespół z władzami miasta Opola.

Światowa Organizacja Zdrowia wydała dokument – ukłon wobec organizacji LGBT pt. “Standardy Edukacji Seksualnej w Europie. Podstawowe zalecenia dla decydentów oraz specjalistów zajmujących się edukacją oraz zdrowiem“.

Czytamy w nim takie oto zalecenia edukacyjne dla naszych dzieci:

Dzieci w wieku od 0 do 4 lat:

Radość i przyjemność z dotykania własnego ciała, masturbacja w okresie wczesnego dzieciństwa, odkrywanie własnego ciała i własnych narządów płciowych (…), wyrażanie własnych potrzeb, życzeń i granic, na przykład w kontekście “zabawy w lekarza”(…)

Dzieci w wieku 4 do 6 lat:

Uczucia seksualne (bliskość, przyjemność, podniecenie) jako część ludzkich odczuć (powinny to być uczucia pozytywne; nie powinny zawierać przymusu czy powodować uczucie krzywdy).

Przekaż informację na temat: Przyjaźń i miłość w stosunku do osób tej samej płci. Związki tej samej płci. Różne rodzaje związków (rodzinnych). Różne koncepcje rodziny.

Dzieci 6- 9 lat:

Seks w mediach (łącznie z Internetem). Zadowolenie i przyjemność z dotykania własnego ciała masturbacja/autostymulacja). Różne metody antykoncepcji. Zrozumienie pojęcia “akceptowalne współżycie/seks” (odbywany za zgodą obu osób, dobrowolny, równy, stosowny do wieku i kontekstu, zapewniający szacunek dla samego siebie).

Dzieci 9-12 lat:

Objawy ciąży, ryzyko i konsekwencje seksu bez zabezpieczeń (nieplanowana ciąża). Skuteczne stosowanie prezerwatyw i środków antykoncepcyjnych w przyszłości. Orientacja płciowa – zachowania seksualne młodych osób (różnorodność zachowań seksualnych). Przyjemność, masturbacja, orgazm.

Dzieci 15 lat +:

Znajomość ciała, obraz ciała, modyfikowanie ciała. Klitoridektomia, czyli obrzezanie dziewcząt, obrzezanie chłopców, anoreksja, bulimia, błona dziewicza i jej odtwarzanie. Seks powiązany z wymianą dóbr ekonomicznych (prostytucja, seks w zamian za prezenty, posiłki, wspólne wyjścia, niewielkie sumy pieniędzy), pornografia, uzależnienie od seksu. Akceptacja faktu, że seksualność w różnych postaciach jest obecna we wszystkich grupach wiekowych. Zmiana możliwych negatywnych odczuć, odrazy i nienawiści wobec homoseksualizmu na akceptację różnic seksualnych.

===========================

Na Zachodzie ta chora i szkodliwa ideologia już od dawna zbiera groźne żniwo. Odnotowano m.in. znaczny wzrost samobójstw wśród dzieci. Naukowcy podają, że nawet kilkudziesięciokrotny(!) Rośnie deprawacja wśród dzieci i młodzieży, drastycznie obniżył się wiek inicjacji seksualnej, rośnie liczba ciąż wśród nastolatek. Psychologowie zauważyli zaskakujący efekt tego, że coraz młodsze dzieci zaczynają mówić o swojej transseksualności. W USA mówi się o trzydziestokrotnym (!) wzroście takich przypadków w ciągu 10 lat.

Mało tego, jesteśmy świadkami wyrzucania z pracy uczciwych wykładowców, którzy otwarcie mówią o szkodliwości ruchów LGBT. Ludzie, którzy głośno mówią o normie heteroseksualnej bywają zwalniani z pracy, albo nasyłane są na nich bojówki aktywistów LGBT w celu zastraszenia.

W Polsce głośnym echem odbiła się sądowa batalia księdza profesora Dariusza Oko.

Jaką przyszłość nam, Panie Prezydencie, wraz z przyjaciółmi spod znaku Tęczowego Opola, szykujecie?

Profesor Roberto de Mattei przed laty napisał ważne słowa:

Marsz w kierunku totalitaryzmu rozkłada się na trzy etapy.

Pierwszym jest negacja istnienia prawa i prawdy obiektywnej, czego konsekwencję stanowi zrównanie Dobra i Zła. Grzechu i cnoty.

Drugim, instytucjonalizacja dewiacji moralnych. Objawiająca się w przemianie prywatnej niegodziwości w publiczną cnotę.

Trzecim, wprowadzenie ostracyzmu społecznego i prawnej karalności Dobra.

W tym ostatnim już miejscu dziś wszyscy stoimy. Wobec powyższego, musimy zadać kilka niewygodnych pytań:

Czy wobec niezaprzeczalnych danych naukowych, świadczących o ideologizacji pojęcia płci i ataku na integralność ludzkiej natury, Pan Prezydent Opola nadal uważa się za człowieka dobrej woli, szczególnie jeśli chodzi o najmłodszych obywateli? Czy nadal uważa pan za stosowne publicznie pokazywać się podczas uroczystości religijnych, w licznych opolskich parafiach? Nadal będzie Pan powoływał się na dobrostan naszych rodzin i dzieci?

Tęcza, którą usiłujecie nam zaaplikować, ma stanowczo zbyt ponure barwy! Nie zgadzamy się na kłamliwą narrację, szczególnie wobec beztroskich dzieci i ufnej młodzieży. Nie zgadzamy się na organizowanie bezwstydnych, obscenicznych marszów ulicami naszego miasta. Nie oddamy Wam, ludziom złej woli, naszych pociech. Będziemy o nie walczyć!

Czujemy wstyd i zażenowanie za Prezydenta, któremu brakuje elementarnego poczucia dobra, uczciwości i odpowiedzialności za wszystkich mieszkańców naszego miasta, a w szczególności tych najmłodszych i najbardziej bezbronnych. Szkody, które wyrządza im taka polityka władz miasta, będą już nigdy nie do naprawienia. Historia, jak zawsze, prawidłowo Pana oceni, Panie Prezydencie.

Z poważaniem

Anna Grega

Leszek Grega

Natalia Grega

Anna Witowska

Henryk Witowski

Anna Kulczak

Tomasz Kulczak

Beata i Mirosław Jaworowscy

Małgorzata Mazur

Grażyna Forst

Maria i Zbigniew Bitka

ks. Andrzej Demitrów

Łukasz Wilczek

Ewa Bućko- Kowcuń

Mirosław Makowski

Katarzyna Słowik

Marzena i Jacek Mielcarek

Marek Kuryło

Iwona Zakrzewska

Jadwiga Dąbrowska

Opolska Grupa Wierni Prawdzie“- Paweł i Anna Janka

Konfederacja Korony Polskiej- Włodzimierz Skalik

Młodzież Wszechpolska- Bartłomiej Czuchnowski

Prof. zw. dr hab. Wanda Laszczak

Łucja Trybulska

Józef Smolnik

Łukasz Gruca

Regina Kamińska

Anna i Grzegorz Pigulscy

Aleksandra i Dawid Pasierowscy

Ada Mazurkiewicz

Kasia i Krzysztof Kazanowscy

Barbara i Mariusz Adamczak

Naucz swe dziecko, czym jest fisting i na czym polega!

https://stronazycia.pl/
Szanowny Panie,   do bulwersujących scen doszło w tramwajach w Poznaniu. Na umieszczonych w pojazdach monitorach dla pasażerów wyświetlał się tekst… zachęcający do oddawania się perwersyjnym praktykom seksualnym.   Artykuł pojawił się na jednym z poznańskich portali, skąd trafił na ekrany wewnątrz tramwajów. Tego typu treści przygotowywane są przez tzw. „edukatorów seksualnych” i coraz szerzej promowane wśród Polaków, również w miejscach publicznych. Co więcej, z uwagi na rozpoczęty właśnie rok szkolny spodziewamy się intensyfikacji tego typu działań nie tylko w przestrzeni publicznej, ale również w szkołach oraz w internecie. Podróżujący tramwajami w Poznaniu mogli ostatnio przeczytać na ekranach zamontowanych wewnątrz pojazdów artykuł oswajający z obrzydliwą praktykąpolegającą na wkładaniu swojej ręki do odbytu drugiej osoby. Zdjęcie monitora ze skandalicznym tekstem trafiło do internetu, gdzie wybuchła afera. Wiele osób było oburzonych, pojawiły się liczne komentarze. Jednak zarówno twórcy tego typu treści jak i władze Poznania umywają ręce. Jak powiedział mediom pracownik portalu „codziennypoznan”, na którym opublikowano wyświetlony w tramwajach tekst:   „Jest to nasz zawód i piszemy o różnych sprawach.”   Sprawa nie doczekała się żadnego komentarza ze strony prezydenta Jacka Jaśkowiaka i urzędników poznańskiego Ratusza. Zamiast reakcji w tej sprawie, nastąpiła intensyfikacja deprawacji!   Jedna z miejskich spółek, podlegająca Urzędowi Miasta Poznań, jest współorganizatorem trwającego właśnie festiwalu filmów promujących homoseksualny styl życia. Propagandowe filmy LGBT są wyświetlane nie tylko w podległym ratuszowi kinie, ale również… w przestrzeni publicznej na ulicach Poznania. Plenerowe, otwarte pokazy mają odbywać się na Placu Wolności. W repertuarze festiwalu znajdują się produkcje oswajające z perwersjami seksualnymi, a także bluźniercze i pornograficzne filmy. To jednak nie wszystko.   Współorganizatorem wydarzenia jest Grupa Stonewall – organizacja „edukatorów seksualnych”, współpracująca z władzami Poznania. Aktywiści Stonewall prowadzą „edukację seksualną” w szkołach na terenie Wielkopolski oraz organizują tzw. „parady równości” na ulicach Poznania. Jakiś czas temu organizacja wydała za pieniądze Urzędu Miasta Poznań broszurę opisującą orgie homoseksualne z udziałem młodych chłopców, jakie odbywają się w mieście. Wcześniej „edukatorzy” ze Stonewall stworzyli przy pomocy samorządowych dotacji cykl video-poradników, których celem było m.in. przygotowanie odbiorców na seks homoseksualny.   Panie MirosĹ‚awie, aktywiści LGBT, „edukatorzy seksualni” i inni deprawatorzy próbują zawłaszczyć przestrzeń publiczną, aby dosłownie wszędzie promować rozwiązłość seksualną i namawiać Polaków, szczególnie dzieci i młodzież, do oddawania się perwersjom seksualnym. Nośnikiem ich propagandowego przekazu jest już niemal wszystko. Proszę tylko spojrzeć na kolejny przykład.   W Poznaniu otwarto niedawno cukiernię, w której sprzedaje się słodycze w kształcie… genitaliów. Jak mówi jej właściciel:   „Od początku tworzenia koncepcji tego lokalu ważna była dla mnie działalność na rzecz edukacji seksualnej.”   Na czym ta „edukacja seksualna” polega w praktyce? Na możliwości zjedzenia loda lub gofra w kształcie penisa. Wie Pan jak reklamuje się ten lokal w mediach?   “Pierwszy prawdziwy porn food w Poznaniu! U nas nie ma rzeczy niesmacznych! Naszą misją jest osłodzenie tematów tabu.”   Właśnie na tym polega działalność tzw. „edukatorów seksualnych” – na oswajaniu Polaków, w szczególności dzieci i młodzieży, z rozwiązłością seksualną i perwersjami seksualnymi. To oswajanie odbywa się wszelkimi możliwymi kanałami – w mediach, w nauce, w sztuce, w modzie, a teraz już nawet w jedzeniu. „Porn food” – pornograficzne jedzenie, które ma służyć „osładzaniu tematów tabu”, to próba kolejnego przesuwania granic moralnych. Ostatecznym celem tego procesu jest całkowite zniszczenie moralności i obyczajów naszej cywilizacji.   Działania podobne do tych w Poznaniu podejmowane są na szeroką skalę także w innych miastach, m.in. w Warszawie i Wrocławiu, gdzie w ostatnim czasie również otwarto „pornograficzne” cukiernie, oraz w innych ośrodkach miejskich na terenie całej Polski. Swobodę działania dla „edukatorów seksualnych” zapewniają lokalne władze, które czynnie współpracują z aktywistami oraz dotują ich działalność grantami i dotacjami.Antymoralna rewolucja przyspiesza w Polsce również dlatego, że na poziomie krajowym politykom rządzącym brakuje zainteresowania obroną własnych obywateli, a szczególnie dzieci i młodzieży, przed deprawacją i seksualizacją. Władza zainteresowana jest za to wolontariuszami naszej Fundacji.   Kolejny wyrok usłyszał kierowca naszej furgonetki Jan – 380 zł grzywny i kosztów sądowych za ostrzeganie Polaków przed skutkami „edukacji seksualnej” naszych dzieci. Jan został skazany gdyż prowadził mobilną kampanię informacyjną za pomocą auta wyposażonego w plakaty i megafony. W ocenie sądów dwóch instancji był to „czyn społecznie szkodliwy”.   W tym samym czasie „edukatorzy seksualni” swobodnie promują wulgarność, pornografię, rozwiązłość i perwersje w przestrzeni publicznej. Korzystają przy tym z przychylności władz, które nie tylko ich dotują i wspierają, ale też prześladują naszych wolontariuszy. Kilka dni temu prezydent Katowic usiłował zakazać naszej publicznej modlitwy różańcowej i akcji informacyjnej na ulicach miasta, gdyż w tym czasie przez miasto przejść miała „parada równości” LGBT. Z podobnymi sytuacjami spotykamy się w wielu innych miastach. Co więcej, policja zamiast ścigać promotorów deprawacji, ściga nas. Większość z ponad 100 spraw sądowych, które toczą się aktualnie przeciwko działaczom naszej Fundacji, została wytoczonych z inicjatywy funkcjonariuszy policji, którzy mają najwyraźniej rozkazy z góry, aby mnożyć sądowo-administracyjne prześladowania przeciwko nam.   Obrzydliwe praktyki reklamowane w tramwajach, publiczne pokazy uliczne odrażających filmów, handel bezwstydnymi produktami, deprawacja w szkołach i mediach – to wszystko spotyka się z akceptacją władzy i służb, przez co antymoralna rewolucja może zatruwać sumienia i umysły kolejnych Polaków. Dlatego istnieje nasza Fundacja. W całym kraju oraz w internecie prowadzimy niezależne akcje informacyjne, za pomocą których docieramy do Polaków z ostrzeżeniem przed „edukatorami seksualnymi” oraz mobilizujemy społeczeństwo do aktywnej obrony naszych dzieci i naszej młodzieży.   Im więcej osób dowie się prawdy o „edukacji seksualnej” i zacznie zwracać uwagę na jej przejawy nie tylko w szkołach, ale też na ulicach miast, w mediach, w kulturze, sztuce czy modzie, tym więcej młodych Polaków uda się ocalić przed zgorszeniem. Celem deprawatorów jest wmówienie kolejnym pokoleniom, że nie istnieją granice moralne w sprawach seksualności, rodziny i relacji międzyludzkich. Można to krótko podsumować hasłem: „róbta co chceta”.   Przekaz ten płynie obecnie do Polaków na masową skalę niemal zewsząd. Jeżeli nasze społeczeństwo go zaakceptuje, będziemy mieli do czynienia z jeszcze większą falą rozwodów, aborcji, chorób wenerycznych, zaburzeń psychicznych i problemów duchowych. Zniszczy to fundament całego naszego narodu.   Już dzisiaj tysiące polskich dzieci uwikłanych jest w pornografię. Przeprowadzone w ostatnich latach na dużej próbie badania wykazały, że niemal połowa nastoletnich chłopców w Polsce korzysta z materiałów pornograficznych częściej niż raz w miesiącu, zaś ponad 10% robi to codziennie lub częściej! „Edukatorzy seksualni” i aktywiści LGBT chcą iść jeszcze dalej – jeszcze bardziej rozbudzić seksualnie dzieci i młodzież, aby oddawała się kolejnym perwersjom i nałogom. Musimy to powstrzymać. Wkrótce zamierzamy przeprowadzić kolejne niezależne kampanie informacyjne w naszych miastach. Chcemy w szczególności dotrzeć do tych rejonów Polski, gdzie deprawacja jest szczególnie promowana, czyli miast takich jak Poznań, Katowice, Warszawa, Wrocław czy Gdańsk. Musimy być także obecni w innych częściach kraju, tam gdzie antymoralna rewolucja nie zaszła jeszcze tak daleko, aby w porę ostrzec Polaków przed zagrożeniem, dzięki czemu kolejne osoby będą mogły zareagować. W naszych działaniach musimy wykorzystać furgonetki, lawety i przyczepy, wielkoformatowe billboardy, bannery i plakaty oraz megafony.   Podsumowując, w najbliższym czasie planujemy organizację co najmniej kilkudziesięciu niezależnych, ulicznych akcji informacyjnych na terenie miast Polski. Potrzebujemy na ten cel ok. 14 000 zł.   Dlatego zwracam się do Pana z prośbą o przekazanie 35 zł, 70 zł, 140 zł, lub dowolnej innej kwoty, aby umożliwić dotarcie do tysięcy kolejnych Polaków z prawdą o ogromnym zagrożeniu, jakie niesie dla naszego społeczeństwa, a w szczególności dla dzieci i młodzieży, tzw. „edukacja seksualna”.   Numer konta: 79 1050 1025 1000 0022 9191 4667
Fundacja Pro – Prawo do życia

ul. J. I. Kraszewskiego 27/22, 05-800 Pruszków
Dla przelewów zagranicznych – Kod BIC Swift: INGBPLPW Wie Pan jaki plan wobec Polski postawili sobie deprawatorzy seksualni? Proszę spojrzeć na jedno z haseł eksponowanych w trakcie tzw. „parady równości”: „Byliśmy. Jesteśmy. Będziemy! W Twojej szkole, pracy, rodzinie, w Twoim sklepie, szpitalu, autobusie, kościele, urzędzie i w rządzie. Zaakceptuj rzeczywistość”.   Innymi słowy – deprawacja i promocja rozwiązłości ma odbywać się dosłownie wszędzie. Akceptacja tej rzeczywistości będzie w praktyce oznaczała upadek naszego społeczeństwa oraz tragedię milionów ludzi i ich rodzin. Musimy działać aby temu zapobiec, dlatego pokazujemy prawdę i ostrzegamy przed skutkami działań deprawatorów. Bardzo Pana proszę o wsparcie tych wysiłków i umożliwienie nam dotarcia do kolejnych Polaków.
Serdecznie Pana pozdrawiam, Fundacja Pro – Prawo do życia
ul. J. I. Kraszewskiego 27/22, 05-800 Pruszków stronazycia.pl