Papież Franciszek OSZALAŁ?! Ojciec Święty uczcił pamięć o komunistycznym dyktatorze
26.07.2024
Papież Franciszek Fot. EPA/ETTORE FERRARI Dostawca: PAP/EPA.
Sekretarz Generalny Wietnamskiej Partii Komunistycznej, Nguyễn Phú Trọng, nie żyje. Z niezrozumiałych powodów papież Franciszek postanowił uczcić jego pamięć.
Nguyễn Phú Trọng, zagorzały leninista i przywódca komunistycznego reżimu w Wietnamie, umarł. W Polsce nie trzeba raczej nikomu wyjaśniać, że komunizm jest ideologią ściśle antyreligijną.
Dlatego zdumienie budzi fakt, że Ojciec Święty Franciszek z sobie tylko wiadomych powodów postanowił uczcić pamięć o dyktatorze.
Kard. Pietro Parolin w imieniu papieża złożył kondolencje na ręce gen. Tô Lâma. „Jego Świątobliwość papież Franciszek przesyła swoje kondolencję wszystkim, którzy opłakują (…) stratę, szczególnie rodzinie, wraz z zapewnieniem o jego modlitwie o pocieszenie i pokój” – czytamy w nocie, którą Stolica Apostolska wysłała komunistom z Wietnamu.
Przywódca katolików wyraził „szczególne uznanie” dla zaangażowania zmarłego leninisty „we wspieranie i promowanie pozytywnego rozwoju stosunków między Wietnamem a Stolicą Apostolską”.
Papież Franciszek zapewnia także obecnego prezydenta Wietnamu i wszystkich zasmuconych w tej chwili „cierpienia narodu”, że jest z nimi blisko.
Cała ta informacja brzmi straszliwie niewiarygodnie, ale nie jest to fejk nius. Przywódca Kościoła Katolickiego naprawdę brata się z reżimem komunistycznym. Jeszcze kilka lat temu byłoby to nie do pomyślenia.
==============================
mail:
Czyżby?
Jan Paweł II po śmierci komunisty Czernienki napisał: „Otrzymawszy wiadomość o śmierci Przewodniczącego Najwyższego Sowietu, pana Konstantyna Czernienki, który wykonywał najwyższe obowiązki w Związku Soc. Republik Radzieckich proszę Waszą Ekscelencje. i Jego współziomków o przyjęcie wyrazów współczucia wraz z zapewnieniem pamięci o tym wybitnym zmarłym.” Jan Paweł II, 11.03.1985 r.
Wezwany przez Rzym do stawienia się przed sądem Neo-Kościoła w dniu 28 czerwca, aby odpowiedzieć na oskarżenia o „schizmę”, bohaterski obrońca wiary, Arcybiskup Vigano, zdecydował się zareagować publicznie i wyjaśnić, dlaczego odrzucił wezwanie Neo-Kościoła. Streszczenie tego wyjaśnienia, składające się z jednego zdania na akapit, nie może oddać wiernie oryginału, ale daje Czytelnikom ogólny obraz sytuacji:
1 Cytat z Listu do Galatów rozdział 1, wersety 8-9; Niech każda nowinkarska Ewangelia będzie przeklęta, tj. bezwzględnie odrzucona.
2 W 1975 roku arcybiskup Lefebvre powiedział swoim rzymskim oskarżycielom, że to on powinien ich osądzać, a nie odwrotnie.
3 Nie uznaję autorytetu rzymskiego sądu, który mnie oskarża, ponieważ nie ma on Prawdy.
4 Ani przez chwilę w moim życiu nie byłem poza jedyną Arką Zbawienia – Kościołem katolickim.
5 Wrogowie Kościoła, kierowani przez masonerię, nienawidzą mocy katolickiej Tradycji.
6 Jest oczywiste, że za rewolucją Vaticanum II w Kościele stoi masoneria.
7 Masoni potwierdzili, że w wyniku tego “1789 roku (Rewolucja Francuska) w Kościele” przejęli nad nim kontrolę.
8 Ilu z wodzirejów ” odnowy” Vaticanum II zostało potępionych przed Soborem!
9 Obecny przywódca włoskiego episkopatu odprawia Mszę w intencji notorycznego modernisty z przeszłości.
10 Właśnie ten profesor stwierdził, że „konieczna odnowa” jest blokowana z obawy przed protestantyzmem.
11 Przepaść oddziela prawdziwy Kościół dogmatów od Neo-Kościoła (nie jest to określenie Vigano) apostazji.
12 Prawda została zrelatywizowana. Jeśli modernistyczny Sanhedryn oskarża mnie, to oskarża wszystkich katolickich papieży.
13 Kościół i Neo-Kościół są ze sobą sprzeczne. To Neo-Kościół oskarża mnie o „schizmę”.
14 „Konieczna odnowa” Neo-Kościoła oznacza dla prawdziwego Kościoła heretycką ewolucję dogmatów.
15 Zupełnie nowa „wiara” Neo-Kościoła jest zerwaniem z wiarą prawdziwego Kościoła istniejącego od 2000 lat.
16 Ale Arcybiskup Lefebvre nigdy nie kwestionował prawowitości soborowych papieży? To było 40 lat temu!
Włoska para homoseksualna zawrze związek cywilny, a następnie zostanie pobłogosławiona przez księdza. Mężczyźni mają nadzieję, że uda im się adoptować dziecko.
Filippo Sanchi i Hector Pautasso to dwóch włoskich homoseksualistów. Mieszkają razem od 2015 roku; 14 września chcą zawrzeć w urzędzie cywilny związek partnerski.
Według informacji przekazanych przez lokalny portal Il Resto del Carlino, w ceremonii weźmie udział… ksiądz katolicki. Ma pobłogosławić homoseksualną parę – za zgodą biskupa miejsca.
Sanchi i Pautasso zamierzają później starać się o adopcję dziecka.
Błogosławieństwa parze gejowskiej ma udzielić ks. Giuseppe Cavoli, który został do tego oddelegowany przez biskupa Andreę Anreozziego. Całość odbędzie się w mieście Cartoceto w regionie Marche, gdzie mieszkają homoseksualiści.
Obaj mężczyźni aktywnie działają w lokalnej społeczności LGBT; biorą udziały w gejowskich marszach. Niedawno brali udział w spotkaniu homoseksualistów w Fano, gdzie rozmawiano o homofobii. W spotkaniu uczestniczył również ks. Giuseppe Cavoli, który jest diecezjalnym delegatem ds. LGBT.
Mężczyźni deklarują, że chcieliby adoptować dziecko, żeby mu pomóc, bo jeden z nich również został w dzieciństwie adoptowany (przez normalne małżeństwo).
Ks. Giuseppe Cavoli ma udzielić błogosławieństwa w restauracji, w której będzie odbywać się przyjęcie po zawarciu związku cywilnego.
Deklaracja Fiducia supplicans ogłoszona 18 grudnia 2023 roku pozwala “katolickim” kapłanom na udzielanie błogosławieństw parom homoseksualnym. Zapisy deklaracji mówią jednak kilkukrotnie o tym, że błogosławieństwo ma być krótkie i spontaniczne; nie wolno udzielać go też w kontekście zawarcia cywilnego związku.
Jeżeli ks. Giuseppe Cavoli udzieli błogosławieństwa, w oczywisty sposób pogwałci te normy; jednak kardynał Fernández ogłosił niedawno, że Dykasteria Nauki Wiary, którą kieruje, nie będzie urządzać „polowania” na księży.
Wielu komentatorów uważa, że prawdziwym celem Fernándeza było właśnie to, by wprowadzić do Kościoła karykaturalne homo-małżeństwa, tak, jak w przypadku związku dwóch Włochów.
Arcybiskup Carlo Maria Viganò, który niedawno został ekskomunikowany przez Watykan za ujawnienie powiązań z globalistami, wydał w zeszłym tygodniu poważne ostrzeżenie, że Kościół jest atakowany przez siły globalistyczne.
„Czwarta rewolucja, o której teoretyzował Klaus Schwab i rodzina międzynarodowych finansów, nie ma w [papieżu Franciszku] Bergoglio neutralnego widza, co samo w sobie byłoby czymś niespotykanym, lecz w rzeczywistości jest on gorliwym współpracownikiem, który nadużywa własnego autorytetu moralnego, aby wspierać ab extra , poza Kościołem, projekt rozpadu tradycyjnego społeczeństwa” – powiedział Viganò w oświadczeniu wideo.
Archbishop Carlo Maria Viganò, excommunicated from the Church by order of Pope Francis, issued a grave warning, alleging that the pope is an enthusiastic collaborator in the Great Reset.
He claims that the pope's goal is to dismantle the Church and replace it with an… pic.twitter.com/u5wM9hIC8D
„Podczas gdy ab intra , w Kościele, realizuje projekt zburzenia Kościoła, aby zastąpić go organizacją filantropijną o inspiracji masońskiej”.
„I to jest skandaliczne. Dotyczy to obu, świata świeckiego i kościelnego, potwierdzając przestępczy spisek między Deep State i Deep Church” – powiedział.
„Wydaje mi się, że w tym spisku decydująca była rola jezuity, nie jest przypadkiem, że po raz pierwszy w historii zakonnik Towarzystwa Jezusowego zasiada na tronie Piotrowym” – dodał.
Abp. Viganò otwarcie krytykuje papieża Franciszka, m.in. jego podejście do oskarżeń o wykorzystywanie seksualne, poparcie dla szczepionek przeciwko COVID-19 , Wielki Reset Światowego Forum Ekonomicznego i promowanie „inkluzywnego, imigracyjnego, ekologicznego i przyjaznego gejom” Kościoła.
Były ambasador papieski w USA również podważył prawowitość Franciszka jako papieża.
Za swoją krytykę Viganò został ekskomunikowany za schizmę , czyli wycofanie się z podporządkowania się papieżowi lub ze wspólnoty z członkami Kościoła podległymi jemu.
„Jego publiczne oświadczenia, w których wyrażał odmowę uznania i podporządkowania się Najwyższemu Pasterzowi, odrzucenie komunii z członkami Kościoła podległymi mu oraz prawowitości i autorytetu nauczycielskiego Soboru Watykańskiego II, są powszechnie znane” – stwierdził Watykan w oświadczeniu wydanym po orzeczeniu Dykasterii Nauki Wiary.
W Kościele katolickim zaczyna rozwijać się niezwykle niebezpieczne zjawisko: kultura bluźnierstwa. Rosnąca liczba duchownych, tak biskupów jak i księży, decyduje się na publiczne prezentowanie świętokradczych wizerunków Pana Jezusa i Jego Matki. Pomimo ostrych protestów wiernych trwają zatwardziale przy swoim, tak, jakby sianie zgorszenia i łamanie granic przyzwoitości było ich prawdziwym celem. Co najgorsze, bluźniercza sztuka znajduje swoje poparcie również u niektórych Polaków.
Kościół rodząc się w świecie żydowskim miał początkowo zrozumiałe opory wobec przedstawiania świętych osób w sztuce. Początkowa ostrożność związana z żydowskimi zakazami ustąpiła z czasem głębszemu zrozumieniu Prawa i nade wszystko – celu sztuki. Chrześcijaństwo stało się dzięki temu kolebką najpiękniejszych dzieł ludzkiego geniuszu artystycznego. Podczas gdy sztuka zachodnia zmieniała się z wieku na wiek, posługując się nowymi metodami i pomysłami, sztuka wschodnia pozostała w większej mierze wierna raz przyjętemu wzorcowi. Zarówno na zachodzie jak i na wschodzie oczywistością zawsze było jednak to samo: prawdziwie chrześcijańska sztuka jest sensowna tylko wówczas, gdy prowadzi człowieka do kontemplacji tego, co Boże; kiedy dzięki sztuce człowiek staje się podobniejszy Chrystusowi.
W ostatnich latach zaczyna się to zmieniać. Rosnąca grupa “artystów” wykorzystuje to, co święte, do wywoływania szoku i skandalu. Artyści przybierają święte imiona, przywiązują się do krzyży, tworzą obrazy albo rzeźby mieszające sacrum już nie tylko z profanum, ale i z horrendum. Większość czytelników pamięta wielki spór o figurę św. Jana Pawła II przygniecionego meteorytem, który rozgorzał w Polsce na przełomie tysiącleci. Z perspektywy tego, co prezentowano w Polsce wiele razy w kolejnych latach, tamto „dzieło” wydaje się niemal „niewinne”; wystarczy przypomnieć promowaną kilka lat temu bluźnierczą sztukę teatralną pt. „Klątwa”. W ostatnich latach przy okazji homoseksualnych demonstracji obnoszono też wizerunki genitaliów ustylizowanych na świętości. Przyjmijmy jednak, że to, co dzieje się w świecie „artystów”, a jeszcze bardziej w świecie seksualnych dewiantów, można traktować jako diabelstwo, na które wpływu nie mamy: żyjemy w świecie dyktatury relatywizmu, a nasz nieszczęsny system polityczny akceptuje głoszenie wszelkiego rodzaju herezji, błędów, kłamstw i bzdur. Niewiele można z tym zrobić bez sięgania po odmienne od obecnie stosowanych środki polityczne; ale ja przecież nie o tym chcę pisać w tym tekście.
Znacznie poważniejszym problemem jest przenikanie kultury bluźnierstwa do samego Kościoła. Jest oczywiście prawdą, że Kościół zawsze pozostawał w dialogu ze swoją współczesnością i zwłaszcza w sztuce ogromnie z niej czerpał. Katolicka sztuka nie spadła z nieba: architektura, rzeźba, malarstwo, wszystko czerpało z istniejących w swoich czasach wzorców. Chrześcijanie potrafili jednak zawsze rozróżniać. Przedstawienia Boga Ojca przypominają przedstawienia greckiego Zeusa, bo Grecy chcieli ukazywać w nim majestat, powagę i wspaniałość. Przedstawienia Matki Bożej przypominają przedstawienia Hery, bo Grecy ukazywali w niej dostojeństwo, godność i skromność. Nikomu nie przychodziło do głowy, by wizerunki Boga opierać na greckich wyobrażeniach jakichś bardziej poślednich niż Zeus bożków, o tych związanych z kultem płodności nawet nie wspominając; tak samo jak nikt nie chciał wzorować wizerunków Maryi na przedstawieniach żeńskich bóstw znanych z kultów Azji Mniejszej. Dlaczego? Sądzę, że dlatego po prostu, iż ludzie naprawdę wierzyli, że sztuka, którą tworzą, ukazuje coś, co jest święte. Prawdziwie święte, a to oznacza: większe od człowieka i wymagające od niego nabożnego szacunku i czci.
Dziś jest inaczej. Wraz z początkiem lipca w katedrze w austriackim Linzu zaprezentowano niewielkich rozmiarów rzeźbę Matki Bożej podczas porodu. Zaprojektowała ją wiedeńsko-tyrolska artystka Esther Strauß. Jak twierdziła, rzeźba jest wyrazem teologii feministycznej i ma przezwyciężać patriarchalne struktury myślowe, które zdominowały chrześcijaństwo, a co za tym idzie, również sztukę. Maryja według Strauß jest, można rzec, arcyludzka: cierpiąca w bólach, spuchnięta, naznaczona wielkim trudem porodu. Gdyby rzeźba na tym poprzestawała, ukazując na przykład wyłącznie twarz Maryi, rzecz na pewno wywołałaby dyskusję, być może nawet ostrą, ale nic ponadto. Austriacka artystka nie chciała jednak tylko zasygnalizować bólu Maryi; postanowiła pokazać chwile tuż przed porodem, ukazując kobietę od pasa w dół nagą, ze wszystkimi intymnymi szczegółami. Można to, oczywiście, określić mianem przedstawienia porodu, tak samo jak uderzenie kogoś w twarz można nazwać dotykiem; w tym drugim przypadku właściwe będzie jednak określenie: cios, a w pierwszym: pornografia.
Figura została oprotestowana, a w końcu zniszczona przez jednego z wiernych; ale Strauß wspierana przez władze katedry w Linzu zapowiedziała, że po odnowieniu zostanie ustawiona ponownie. W austriackich mediach trudno szukać jakichkolwiek słów obrony tego, co zaprezentowano w katedrze. Wszyscy potępiają wprawdzie gest człowieka, który figurę zniszczył, ale zarazem powszechnie przyznają, że przedstawienie niby to „rodzącej” Maryi było po prostu skandaliczne w swoich szczegółach, otwarcie pornograficzne.
Co ciekawe, profanacja z Linzu znalazła swoich obrońców… nad Wisłą. Niezawodny Tomasz Terlikowski ogłosił, że – uwaga – „nie rozumie oburzenia wokół figury rodzącej Matki Bożej”, bo – jak twierdzi – „nie ma najmniejszych powodów, by uznać ją za bluźnierczą”. Według Terlikowskiego prezentowanie części intymnych Maryi jest najwyraźniej czymś zupełnie naturalnym i normalnym, wręcz pobożnym… Większość internautów krytykuje Terlikowskiego, ale spora część się z nim zgadza. Być może ludzie nie wiedzą, jak rzeźba wygląda naprawdę: widzieli jedynie zdjęcia prezentowane w polskim internecie, z których większość pokazuje rzeźbę z tyłu lub od boku. W katedrze można jednak oglądać ją z każdej strony, o czym sam Terlikowski jako dziennikarz niewątpliwie dobrze wie, bo pokazały to media austriackie. Wtedy na pierwszym planie są po prostu genitalia. Najwidoczniej mu to jednak nie przeszkadza.
W Polsce w kościołach nie stawia się jeszcze bluźnierczych wizerunków świętych, ale wobec istnienia poglądów, które to popierają, jest to pewnie tylko kwestią czasu. W krajach zachodnioeuropejskich tego rodzaju sztuka jest już nieledwie powszednia. O takich przypadkach pisałem kilka miesięcy temu w osobnym artykule. Najwięcej skandali ma miejsce właśnie w Austrii, ale Austriaków gonią Włosi. Tak opisywałem wystawę „Gratia Plena” włoskiego ateistyczny artysty Andrei Saltiniego, którą zaprezentowano z okazji Wielkiego Postu w kościele w diecezji Modeny we Włoszech: „Przed ołtarzem głównym w kościele umieszczono wizerunek ciała Jezusa Chrystusa na krzyżu. Zbawiciel jest nagi, a pochyla się nad nim mężczyzna w oczywistej sugestii czynności seksualnych. Na innym obrazie przedstawiono Pana Jezusa jako blondynkę, ubraną w obcisły kombinezon, typowy dla środowisk gejowskich. Wreszcie kolejny z obrazów przedstawia Najświętszą Dziewicę, która jest wprawdzie ubrana w zbroję, ale o charakterze quasi-erotycznym i jest przedmiotem erotycznego zainteresowania otaczającej ją grupy ludzi”. Podobnie jak w przypadku Linzu, jeden z wizerunków został zniszczony (ten przedstawiający homoseksualne wykorzystanie Pana Jezusa). Diecezja była oburzona i do upadłego broniła bluźnierczej sztuki.
Wcześniej w austriackim Innsbrucku z woli biskupa, jakoby “miłośnika sztuki”, prezentowano takie wizerunki jak: ukrzyżowana żaba z kuflem piwa w ręku; zdjęcie półnagiego homoseksualisty nad ołtarzem; zdjęcie świńskiego serca wepchniętego w prezerwatywę, również nad ołtarzem. Jedno bluźnierstwo po drugim, protesty wiernych, „twarda” postawa biskupa mówiącego o „wartościach sztuki”…
Zjawisko pornografizacji świętości przypomina wydarzenia, do których doszło w Izraelu za panowania króla Manassesa. Manasses odwrócił się od Boga; czcił demony, miał złożyć swojego syna w ofierze Molochowi. W Świątyni Jerozolimskiej ustanowił przybytek prostytucji związany z pełnym rozpusty kultem Aszery. Można powiedzieć, że symbolicznie stanowiło to szczyt zdrady Boga; kilkadziesiąt lat później Żydzi popadli w niewolę Babilonu, a świątynia została po prostu zniszczona.
Dziś to nie najwyższy suweren, jakim jest papież, prezentuje pornograficzne wizerunki Matki Boga albo samego Jezusa Chrystusa; czynią to jednak następcy Apostołów, biskupi.
Papież z kolei publikując takie dokumenty jak Fiducia supplicans w oczywisty sposób wspiera kulturę homoseksualną w Kościele i relatywizuje grzechy seksualne w ogóle, czym walnie przyczynia się do rozpowszechnienia i umocnienia klimatu, w którym bluźniercza sztuka może powstawać. Gdyby ktoś chciał szukać paraleli wobec składania ofiar Molochowi, proszę bardzo: biskupi milczą w obliczu legalnej aborcji, papież manifestacyjnie popiera aborcjonistę Bidena.
Byłoby doprawdy dziwne, gdyby wszystkie te działania nie spotkały się z Bożą odpowiedzią; odpowiedzią, która będzie dla katolików – winnych i niewinnych – tak samo straszna, jak dla Żydów była długotrwała męka pod jarzmem babilońskim.
Projekt anglikanizacji Kościoła katolickiego postępuje naprzód wielkimi krokami. Decydująca może być 1700. rocznica Soboru Nicejskiego, która przypada w przyszłym roku. Czeka nas poważny wstrząs, ale nie popadajmy w rozpacz. Chrystus Pan zapowiedział wielkie odstępstwo; ale zapewnił nas również o tym, że On zwycięży, a Jego Kościoła bramy piekielne nie przemogą. Nawet, jeżeli bramy te mają dziś postać relatywistycznego chrześcijaństwa.
Nowy dokument Franciszka
W czwartek 13 czerwca watykańska Dykasteria ds. Popierania Jedności Chrześcijan ogłosiła obszerny dokument syntetyczny dotyczący prymatu biskupa Rzymu. Nosi tytuł „Biskup Rzymu. Prymat i synodalność w ekumenicznych dialogach i w odpowiedziach na encyklikę Ut unum sint” i ma w sumie 150 stron. Tekst nie posiada żadnego autorytetu nauczycielskiego. Jest wyłącznie podsumowaniem ostatnich około trzydziestu lat dialogu, zwłaszcza tego, co wydarzyło się w ekumenizmie po publikacji encykliki Ut unum sint św. Jana Pawła II. To właśnie w tamtym dokumencie papież Wojtyła zapisał słynne zdanie, zgodnie z którym konieczne jest znalezienie „takiej formy sprawowania prymatu” pozwoliłaby na przeprowadzenie dzieła zjednoczenia chrześcijan. Dokument Dykasterii wskazuje, że kwestia prymatu papieża jest największym problemem dialogu ekumenicznego, na co zwrócił uwagę w 1967 roku św. Paweł VI.
Data publikacji dokumentu nie jest przypadkowa. Choć sama Dykasteria zwraca uwagę przede wszystkim na przypadającą w przyszłym roku okrągłą 30. rocznicę publikacji Ut unum sint, w istocie o wiele ważniejsza jest inna data. W 325 roku odbył się pierwszy sobór powszechny – Sobór Nicejski. W piśmiennictwie ekumenicznym ostatnich lat często zwraca się uwagę, że 1700. rocznica tego wydarzenia byłaby bardzo dobrym momentem na dokonanie jakiegoś rzeczywistego przełomu, takiego, który nie ograniczałby się tylko do teologicznej deklaracji podpisanej przez Kościół katolicki i jedną ze wspólnot niekatolickich, ale który dałby autentyczny impuls zjednoczeniu chrześcijan. Wydaje się, że dokument Dykasterii ds. Popierania Jedności Chrześcijan ma ambicję przygotować grunt pod taką możliwość.
Niekatolicy przyjęli ten tekst bardzo różnie. W czasie prezentacji dokumentu w Rzymie obecni byli przedstawiciele Ormiańskiego Kościoła Apostolskiego oraz Wspólnoty Anglikańskiej. W swoich komentarzach zwrócili uwagę na dużą wartość dokumentu i wyrazili nadzieję, że pozwoli on na faktyczne zmiany. O wiele ostrożniej rzecz ocenili protestanci niemieccy, wypowiadając się na temat tekstu z dyplomatyczną miałkością. Wynika to z faktu, że tekst Watykanu jest w gruncie rzeczy bardzo mało konkretny. Zwraca uwagę na różnorodne „przeszkody” dla zjednoczenia chrześcijan, ale tak naprawdę nie prezentuje żadnych rozwiązań, które mogłyby zadowolić większość niekatolików, zwłaszcza luteranów czy ewangelików reformowanych.
Dokument proponuje cztery obszary działania ekumenicznego na rzecz zmiany sposobu sprawowania prymatu.
Co miałoby się zmienić?
Po pierwsze, chodzi o dogmat o nieomylności papieskiej. W watykańskim tekście mówi się o możliwości „reinterpretacji” nauczania I Soboru Watykańskiego tak, aby oddzielić od siebie to, co w tym nauczaniu niezmienne, od tego, co tymczasowe. Nie padają jednak dosłownie żadne konkretne propozycje przeprowadzenia tego „rozróżnienia”. Stąd można zaryzykować stwierdzenie, że postulat ponownego odczytania Vaticanum I jest raczej formą dyplomatycznej zachęty do niekatolików, by aż tak bardzo nie przejmowali się dogmatem o nieomylności, przy jednoczesnej sugestii, że Kościół katolicki nie zamierza z tego rezygnować. Jako możliwą drogą tej reinterpretacji wskazuje się położenie nacisku na „nieomylność Kościoła” w ogóle – wskazanie, że papież nie stoi „ponad Kościołem”, to znaczy że jego nieomylność nie jest związana z żadną z politycznych funkcji, które sprawuje, ale wynika z faktu jego umiejscowienia w Kościele Chrystusowym. Czytelnik przyzna, że nie jest to zbyt precyzyjne: wydaje się, że ostatecznie propozycję można sprowadzić do pewnej zmiany języka, ale bynajmniej nie treści.
Drugą z propozycji jest zróżnicowanie postrzegania papieskiej władzy. Kościół katolicki miałby w dialogu ekumenicznym wskazywać na to, że powszechny prymat papieża jest wyraźnie odrębny od funkcji i zadań papieża jako biskupa Rzymu. Miałoby zostać też jasno podkreślone, że biskup Rzymu, jako patriarcha Zachodu czy raczej jako prymas Kościoła łacińskiego ma pewne partykularne zadania i związany z tym szczególny rodzaj władzy, która jest ograniczona właśnie do przestrzeni łacińskiej, nie obejmując bynajmniej tradycji wschodniej. Należałoby też wyraźnie oddzielić papieski prymat od czysto politycznych funkcji papieża jako głowy Państwa Watykańskiego. Dokument nie proponuje tu żadnych konkretnych rozwiązań, wskazując jedynie, że drogą tego rozróżniania mogłaby być także „decentralizacja” w Kościele katolickim, to znaczy zwracanie uwagi na odpowiedzialność doktrynalną, moralną i jurysdykcyjną biskupów w swoich diecezjach. Miałoby to pokazać prawosławnym czy protestantom, że różnego rodzaju mocne i arbitralne decyzje, jakie papież podejmuje jako biskup Rzymu czy patriarcha Zachodu nie musiałyby wcale dotyczyć ich samych.
Trzecią propozycją jest synodalność w dwóch wymiarach – ad intra oraz ad extra. Synodalność ad intra polegałaby na zmianie sposobu sprawowania władzy papieskiej poprzez położenie większego nacisku na różnorodne procesy konsultacyjne – zarówno z biskupami i świeckimi. Ponownie miałoby to pokazać niekatolikom, że papież nie chce sprawować tyrańskiej i autorytarnej władzy, ale szanuje Kościoły lokalne z ich własną tradycją, kulturą i odpowiedzialnością.
Synodalność ad extra miałaby zostać zrealizowana w postaci rozwiązania, które przyjmuje formę osobnej, czwartej propozycji: powołania ogólnoświatowego gremium chrześcijańskiego, w ramach którego cyklicznie obradowaliby papież oraz liderzy wielu różnych wspólnot niekatolickich. W gruncie rzeczy taka struktura już istnieje, a jest nią Światowa Rada Kościołów założona w 1948 roku. Składa się w większości z protestantów, z pewnym udziałem prawosławnych. Kościół katolicki nie jest członkiem Rady, jakkolwiek utrzymuje z nią stosunki. Dokument Dykasterii nie proponuje, by to się zmieniło, to znaczy by Kościół katolicki wszedł w skład tej rady; sugeruje się raczej stworzenie osobnego gremium, tak, by wszyscy chrześcijanie mogli obradować razem na zasadniczo tym samym poziomie, ale przy jednoczesnym uznaniu, że biskup Rzymu ma specjalną rangę związaną z wolą samego Jezusa Chrystusa. Wydaje się, że rok 2025, jako rok 1700. rocznicy Soboru Nicejskiego, mógłby być momentem inicjującym pracę takiego gremium.
Gdzie kryje się niebezpieczeństwo?
Watykański dokument nie proponuje w teorii niczego rewolucyjnego; a jednak w projekcie Franciszkowego ekumenizmu kryje się niezwykle poważne niebezpieczeństwo. Zwraca uwagę, że w prezentacji dokumentu w Rzymie wzięli udział przedstawiciele Wspólnoty Anglikańskiej. Kontakty ekumeniczne z anglikanami są w ostatnim czasie najbardziej intensywne. Pisałem o tym w osobnym tekście na PCh24.pl. Przypomnę tylko, że w ubiegłym roku pozwolono anglikanom odprawić nabożeństwo w papieskiej Bazylice św. Pawła za Murami. W tym roku anglikanie odprawiali w bazylice św. Bartłomieja na Wyspie Tyberyjskiej. Kiedy w grudniu 2023 roku Dykasteria Nauki Wiary opublikowała deklarację Fiducia supplicans o błogosławieniu par LGBT… poszła w ten sposób anglikańską drogą, bo „Kościół” Anglii wydał analogiczną decyzję zaledwie kilka dni wcześniej.
Problem w tym, że anglikanie są niezwykle mocno oddaleni od autentycznej wiary. Dotyczy to zarówno spraw moralnych jak i tak fundamentalnych kwestii jak kapłaństwo. Jak miałaby wyglądać jedność z anglikanami w praktyce? Jeżeli będą uznawać prymat biskupa Rzymu, to siłą rzeczy będzie to oznaczać jakąś formę rzymskiej „autoryzacji” dla ich sposobu życia Ewangelią. Tym samym w Kościele katolickim musiałby zapanować… relatywizm eklezjologiczny i moralny. Okazałoby się nagle, że można być katolikiem – ale w zasadzie równie dobrze na przykład anglikaninem…
Justin Welby wcale tego zresztą nie ukrywa. W lutym 2023 roku przemawiał do przedstawicieli globalnej Wspólnoty Anglikańskiej w Ghanie. Mówił tam, że chrześcijanie mogą mieć pewność tylko co do kilku kwestii, takich jak trójjedyność Boga, Wcielenie w Chrystusie czy sakramentalny charakter chrztu. Wszystko inne, z kwestiami moralnymi na czele, to już tylko coś w rodzaju opinii wynikających z lokalnej tradycji i kultury, rzeczy, których obiektywnie nie da się jakoby rozpoznać. Taka anglikańska „jedność w różnorodności” jest w Kościele katolickim nie do pomyślenia. A przynajmniej powinna być nie do pomyślenia, bo dziś zaczyna to wyglądać inaczej. Wydaje się, że program „przemyślenia prymatu” może doprowadzić właśnie do przyjęcia koncepcji Welby’ego: katolicy czy już raczej chrześcijanie potrzebują uznania w jakiejś luźnej formie prymatu papieża, wiary w boskość Chrystusa, chrztu… reszta jest nieważna. To przekreślenie faktycznej jedności wiary i moralności w Kościele. Nie jest to teoretyczne niebezpieczeństwo. Franciszek przygotowuje pod to grunt już od dawna. O decentralizacji Kościoła, również doktrynalnej, pisał już w 2013 roku w adhortacji Evangelii gaudium; a przeprowadził ją w praktyce ogłaszając w 2016 roku Amoris laetitia a w 2023 Fiducia supplicans. Katolicy w Niemczech mają swoją moralność, w Polsce swoją, w Senegalu swoją… Anglikanizacja w czystej postaci.
Jeżeli tak miałaby wyglądać nowa jedność ekumeniczna, to pozostaje prosić Boga o to, by uratował przed nią Kościół katolicki. Pismo Święte zapowiada czasy wielkiego odstępstwa i błędów, które zalegną się w samym Kościele. Wiemy jednak, że zło nie zwycięży. Chrystus zapowiedział, że bramy piekielne Kościoła nie przemogą, a w naszych czasach przypomniała o tym Matka Boża w Fatimie, ogłaszając nieuchronny triumf Jej Niepokalanego Serca. W czasach kryzysów i burz bądźmy sługami Zbawiciela wiernymi i ufnymi. Wiernymi Jego Ewangelii i niezmiennej Tradycji Kościoła. Ufnymi w Opatrzność: Chrystus jest najwyższą Głową Kościoła! Nie popadajmy w rozpacz, bo tej chce tylko szatan. Diabeł marzy o tym, by poprzez błędy szerzone przez ludzi Kościoła doprowadzić katolików do apostazji i całkowitej rezygnacji. To pułapka i kłamstwo: błędy i relatywizm, które wdarły się do katolicyzmu, zostaną ostatecznie wypalone, jak słoma – tyle są warte. Pozostając w widzialnym Kościele katolickim, opierając się zarazem błędom – jesteśmy z Chrystusem; a to oznacza zwycięstwo.
Papieża odwiedzą komicy. M.in. aborcjoniści, genderyści i zwolennicy Bidena
(fot. X / 60 miniutes)
Papież Franciszek spotka się z grupą amerykańskich komików. Wśród nich będą Stephen Colbert, Whoopi Goldberg i Jimmy Fallon.
W wydarzeniu weźmie udział również duszpasterz środowisk LGBT, James Martin SJ.
Według oficjalnych informacji wydarzenie, do którego dojdzie 14 czerwca w Pałacu Apostolskim, ma ustanowić więź pomiędzy Kościołem katolickim a komikami. Rzecz organizuje Dykasteria ds. Kultury i Edukacji oraz Dykasteria ds. Komunikacji.
W sumie do Watykanu przyjedzie 105 komików z 15 krajów. James Martin SJ będzie na miejscu w roli ze względu na swoją znajomość ze Stephenem Colbertem, amerykańskim gospodarzem lewicowego programu „The Colbert Report”.
Colbert jest zresztą nominalnie katolikiem, popiera jednak legalność mordowania dzieci nienarodzonych oraz tzw. małżeństwa homoseksualne.
Wielu z innych komików odwiedzających Watykan nie prezentuje się wcale lepiej: Whoopi Goldberg przekonywała swego czasu, że Dekalog nie zabrania uśmiercania dzieci nienarodzonych, z kolei Chris Rock stwierdził, że aborcja, owszem, jest zabójstwem – kobiety powinny mieć prawo go dokonywać.
W Pałacu Apostolskim pojawi się też Tig Notaro – lesbijka żyjąca w związku z kobietą i wychowująca dzieci urodzone z in vitro. Innym gościem papieża będzie Jim Gaffigan – “katolik”, który w 2017 roku razem z dziećmi brał udział w nowojorskiej paradzie LGBT.
Być może komicy usłyszą od papieża coś, co pomoże im w nawróceniu. Na to liczymy – prawda?
Fałszywy komik mówi dzieciom w obecności Franciszka, że “jest tylko niebo” bluźniercze/brednie
“Proszę się nie bać, bo nie ma piekła ani czyśćca. Jest tylko niebo, w którym teraz jesteście, królestwo dzieciństwa, młodości, pełne marzeń“.
Roberto Benigni, włoski komik, skłamał na temat wieczności w obecności papieża Franciszka podczas pierwszego Światowego Dnia Dziecka w Watykanie 26 maja.
“Nie mogę kłamać przed Jego Świątobliwością”, udawał Benigni, “proszę nie zmuszać mnie do kłamania przed papieżem, ponieważ później, kiedy umrę, będę stał tam ze świętym Piotrem, a on powie mi: “Och, Benigni, skłamał pan przed papieżem. Teraz muszę wysłać pana do piekła lub czyśćca”: 50 lat! Mamma mia! Co za szok!”
“Ale zawsze myślę, że kiedy umrę, będę stał u bram nieba ze świętym Piotrem czekającym, by mnie osądzić i zawsze mam nadzieję, że da mi szansę i pozwoli mi odejść: Benigni, nie każ mi się więcej zastanawiać – idź! Zawsze mam taką nadzieję”.
“Ale proszę się nie bać, bo nie ma piekła ani czyśćca. Jest tylko niebo, w którym teraz jesteście, królestwo dzieciństwa, młodości, pełne marzeń“.
Podczas wizyty w więzieniu Montorio w Weronie 18 maja Franciszek stwierdził, że “postać Maryi jest wspólna zarówno dla chrześcijaństwa, jak i islamu”.
Dodał o Matce Bożej, że “jednoczy nas wszystkich”, co nie jest prawdą, ponieważ islam zaprzecza, że Matka Boża jest Matką Boga.
Raymond Ibrahim wskazuje na LifeSiteNews.com (31 maja), że Watykan próbuje przekonać “katolików” poprzez konferencje lub publikacje, że islam jest “siostrzaną wiarą”. W tym celu przekształca postacie biblijne nadając im zupełnie inne, antybiblijne atrybuty.
Na przykład islam przedstawia Dziewicę Maryję jako “poślubioną” Mahometowi w raju. W hadisie zawartym w korpusie słynnego Ibn Kathira (1300-1373) Mahomet oświadczył, że “Allah poślubi mnie z Marią w raju”.
Święty Eulogiusz z Kordoby, biskup i męczennik w okupowanej przez muzułmanów Hiszpanii, napisał: “Nie powtórzę świętokradztwa, które ten nieczysty pies [Mahomet] ośmielił się wypowiedzieć o Błogosławionej Dziewicy, Królowej Świata, Świętej Matce naszego czcigodnego Pana i Zbawiciela. Twierdził, że będzie ją obnażał w przyszłym świecie”.
Uznany za winnego mówienia źle o islamie, Eulogiusz był publicznie torturowany i stracony w Kordobie w 859 roku.
=================================
M.D.:
Wahałem się, czy w tytule użyć pojęciabredzi, czybluźni. Jakżeż bolesne, że oba opisują obecny stan papiestwa. Kościół to wytrzyma, bo bramy piekielne nie przemogą go. Przecież człowiek okupujący obecnie tron Świętego Piotra nie jest nieomylny, nie musimy go jakoś takiego traktować, w dodatku ze czcią.
Ostatnie orzeczenie papieża w formule nieomylności to ogłoszony przez Piusa XII w 1950 roku dogmat o Wniebowzięcie Maryi. Od tej pory papieże nie chcieli, nie mogli niczego podać w uroczystej i precyzyjnie określonej formule nieomylności. Tylko „wątpią”, ostatnio rozmywają. Również sobór watykański II określił się jako „pasterski”, nie dogmatyczny.
Już od wieków teologowie zastanawiali się, co będzie, co należy czynić, jeśli następcą św. Piotra będzie heretyk lub apostata. Kościół sobie z tym poradzi.
Ale ilu ludzi odejdzie przez obecną ekipę satanistów w Watykanie?
Franciszek na drodze skandalu. Znów napisał przedmowę do książki jezuickiego promotora LGBT
Urzędujący papież po raz kolejny wplątał się w skandal propagowania homoseksualn0-genderowych treści. Stało się tak za sprawą opublikowanej właśnie po włosku książki Wychodźmy: Wskrzeszenie Łazarza i obietnica największego cudu Jezusa, której autorem jest dysydencki jezuita, wprost zwalczający moralne nauczanie Kościoła w kwestii grzechu sodomskiego i zaburzeń psychicznych na tle płciowym.
W najbliższy poniedziałek ukaże się we Włoszech tłumaczenie jednego z „dzieł” jezuickiego gorszyciela Jamesa Martina. W upublicznionym przez wydawnictwo HarperOne wstępie do tej publikacji papież Franciszek pisze o tym, jakim „szokiem” jest fakt, że Bóg zdecydował się przemawiać do człowieka, Pismo Święte nazywając „listem miłosnym”, skierowanym do nas przez Stwórcę.
Biskup Rzymu stwierdza, że o historii Łazarza słyszało wielu, ale niewielu ją głęboko zrozumiało. „Ewangelia jest wieczna i konkretna, dotyczy naszej intymności i naszego życia wewnętrznego, podobnie jak historia i życie codzienne. Jezus nie tylko mówił o życiu wiecznym, On je dał. Wiara chrześcijańska jest zorientowana nie tylko na wieczność, ale także na konkretne, bieżące życie, nigdy jedno bez drugiego” – pisze Franciszek.
Stwierdza przy tym, że Łazarz to „każdy z nas” i dodaje: „O. Martin, który w tym aspekcie podąża za tradycją ignacjańską, pozwala nam utożsamić się z historią tego przyjaciela Jezusa. My także jesteśmy jego przyjaciółmi, my także czasami jesteśmy martwi z powodu naszego grzechu, naszych niedociągnięć i naszej niewierności, zniechęcenia, które nas zniechęca i miażdży nasze dusze”.
Urzędujący przekonuje, że Pan Jezus nie boi się do nas zbliżyć, „nawet jeśli śmierdzimy jak trup, który był pochowany przez trzy dni”, zaś autorowi udało się jego zdaniem uchwycić „głębokie znaczenie” owego zbliżania się do grzeszników.
Nie byłoby w tym nic zdrożnego, gdyby nie fakt, że autorem książki jest bezwstydny propagator zboczeń seksualnych, który „zasłynął” niedawno skandalem „błogosławienia” par homoseksualnych i który otwarcie wyznawał, że utożsamia historię Łazarza z dzisiejszą neomarksistowską walką o przywileje dla zboczeńców.
Zapytany przez portal National Catholic Register, czy łączy historię Łazarza z „wyzwoleniem ludzi marginalizowanych”, w tym „katolików LGBTQ+”, odpowiedział: „Absolutnie! W rzeczywistości słowa, których Jezus użył przy grobie Łazarza w Betanii, przetłumaczone w najprostszy sposób z języka greckiego, brzmią: Wyjdź!. Powiedziałem mojemu wydawcy, że gdyby tak dokładnie brzmiał tytuł książki, ludzie błędnie by go zinterpretowali. Jednak zaproszenie do wyjścia i przyjęcia tego, kim jesteś, świętowania swoich darów i zaakceptowania tego, jak Bóg cię kocha, jest czymś, co wiele marginalizowanych osób zrozumie”.
– Fundamentem doświadczenia dialogu międzyreligijnego jest miłość Boga dokonująca się we wzajemnej miłości, słuchaniu, zaufaniu, przyjęciu i wzajemnym poznawaniu się, przy jednoczesnym pełnym poszanowaniu poszczególnych tożsamości – stwierdził Franciszek podczas audiencji dla uczestników Konferencji Międzywyznaniowej promowanej przez Ruch Focolare. Ojciec Święty dał się poznać, zgodnie z linią wytyczoną przez jego poprzedników, jako gorący orędownik „dialogu międzyreligijnego”… Jednoznacznie potępionego przez Piusa XI w encyklice „Mortalium Animos”.
Ojciec Święty wyraził uznanie dla Dzieła Maryi (Ruch Focolare) za kontynuowanie drogi zainicjowanej przez jego założycielkę, Chiarę Lubich, z wyznawcami religii niechrześcijańskich, którzy podzielają duchowość jedności.[??? md] Zaznaczył, że było to przedsięwzięcie rewolucyjne, które przyniosło „wiele dobra” Kościołowi.
– Jest to doświadczenie ożywiane przez Ducha Świętego, zakorzenione, można powiedzieć, w sercu Chrystusa, w Jego pragnieniu miłości, komunii i braterstwa – stwierdził Ojciec Święty. Przypomniał, że pięćdziesiąt lat temu w Algierii narodziła się wspólnota muzułmańska również należąca do Ruchu. Dodał, że Duch Święty działał także podczas spotkań Chiary Lubich z przywódcami różnych religii.
– Fundamentem na którym opiera się to doświadczenie jest miłość Boga dokonująca się we wzajemnej miłości, słuchaniu, zaufaniu, przyjęciu i wzajemnym poznawaniu się, przy jednoczesnym pełnym poszanowaniu poszczególnych tożsamości. Z biegiem czasu rozwinęły się przyjaźń i współpraca w dążeniu do wspólnej odpowiedzi na wołanie ubogich, w trosce o stworzenie i w działaniu na rzecz pokoju. Na tej drodze niektórzy niechrześcijańscy bracia i siostry podzielili duchowość Dzieła Maryi lub niektóre z jego charakterystycznych cech i żyją zgodnie z nimi wśród swego ludu. Z tymi osobami wykraczamy poza dialog, czujemy się jak bracia i siostry, dzieląc marzenie o bardziej zjednoczonym świecie, w harmonii różnorodności – mówił papież.
Franciszek dodał, że świadectwo to jest źródłem radości i pocieszenia, zwłaszcza w okresie obecnym, gdy dochodzi do konfliktów, w których religia jest często wykorzystywany do podsycania podziałów. Przytoczył słowa swej adhortacji apostolskiej Evangelii gaudium: „Dialog międzyreligijny stanowi konieczny warunek pokoju w świecie i dlatego jest obowiązkiem chrześcijan, podobnie jak i innych wspólnot religijnych”(n. 250).
Dialog międzyreligijny potępiony został przez papieża Piusa XI w encyklice „Mortalium Animos”. W swoim dokumencie Ojciec Święty podkreślał, że przekonanie, że wszystkie religie są co do zasady dobre jest błędne, a wszystkich ludzi dotyczy nakaz posłuszeństwa Objawieniu Bożemu, przekazywanemu na ziemi przez Kościół Katolicki. Zabraniał również udziału w „ekumenicznych” i „międzyreligijnych” przedsięwzięciach.
Aktywista homoseksualny Bergoglio pisze kolejną przedmowę
Franciszek napisał przedmowę (opublikowaną na VaticanNews.va i AmericaMagazine.org, 3 czerwca) do książki “Lazarus, Come Forth!”, autorstwa osławionego aktywisty homoseksualnego Jamesa Martina, który jest jezuitą.
Przedmowa to czysta pochlebstwo.
Zaczyna się od stwierdzenia, że Franciszek jest “bardzo wdzięczny ojcu Jamesowi Martinowi, którego inne pisma również znam i doceniam”.
Papież Franciszek dodaje, że “istnieje wiele powodów, aby mu podziękować, ściśle związanych ze sposobem, w jaki rozwija się ‘Come Forth’. Jest on zawsze fascynujący i nigdy nie jest przewidywalny”.
“Ojciec James sprawia, że tekst biblijny ożywa”.
“Ojciec James ma perspektywę człowieka, który zakochał się w Słowie Bożym”.
“Kiedy czytamy szczegółową analizę Jamesa Martina, możemy praktycznie poczuć głębokie znaczenie tego, co Jezus robi, gdy znajduje się przed martwym człowiekiem, który jest naprawdę martwy i którego ciało wydziela nieprzyjemny zapach – metafora moralnej zgnilizny, którą grzech wytwarza w naszych duszach”.
Jest to ta sama moralna zgnilizna, która skaziła Watykan, odkąd Franciszek sprawuje tam władzę. [No, wcześniej też staliśmy tam nad przepaścią, ale on “zrobił ogromny krok do przodu”. MD]
Głównym skutkiem jego homoseksualnego aktywizmu jest zniszczenie jego własnego autorytetu.
[Ależ skądże! Zadaje ogromna ranę Kościołowi, wiernym, a jego nędzna duszyczka mniej nas obchodzi. MD]
Arcybiskup Carlo Maria Viganò: Kiedy 23 czerwca 2013 roku spotkałem się z Bergogliem w Domus Sanctæ Marthæ – jak już obszernie opisałem w moim Memoriale z 22 sierpnia 2018 roku – zapytał mnie ex abrupto: „Kim jest kardynał McCarrick?
Odpowiedziałem mu: „ Ojcze Święty, nie wiem, czy znasz kardynała McCarricka, ale jeśli zapytasz Kongregację ds. Biskupów, to jest tam bardzo obszerne dossier na temat jego osoby. Zdeprawował całe pokolenia seminarzystów…”
Bergoglio pozostał niewzruszony, po czym całkowicie zmienił temat.
Jego reakcja nie jest zaskakująca: Bergoglio sam dopuścił się takich samych nadużyć, gdy był mistrzem Nowicjatu Towarzystwa Jezusowego w Argentynie, o czym osobiście poinformował mnie jeden z jego byłych nowicjuszy.
Bergoglio nie chce usunąć homoseksualnych seminarzystów i księży: chce raczej dokończyć dzieło infiltracji i korupcji kleru poprzez homoseksualizm i pedofilię, tak aby poprzez zdeklasyfikowanie ciężkiej grzeszności sodomii i korupcji nieletnich otworzyły się drzwi na froncie cywilnym do dekryminalizacji wspomnianych przestępstw.
Z drugiej strony, sama wulgarna terminologia typowa dla środowisk, nad którymi argentyński jezuita ubolewa w słowach, zdradza jego znajomość z ludźmi zdeprawowanymi, przyzwyczajonymi do rozmawiania z nim w ten sposób.
Opieka i promocjaudzielane niezliczonej ilości zboczonych kardynałów, biskupów i księży; autokary wypełnione transami zapraszanymi wielokrotnie do Watykanu; prywatne audiencje udzielane współżyjącym parom transseksualnym i homoseksualnym; skandaliczne lansowanie mediów LGBTQ+ Jamesa Martina SJ; haniebny awans Tucho Fernandeza na prefekta Dykasterii Nauki Wiary; niedawne nominacje dwóch kanoników Santa Maria Maggiore, którzy są znani w całym Rzymie jako homoseksualiści, wszystko to potwierdza przynależność Bergoglia do lobby, któremu zawdzięcza swoją nominację (i celowo nie nazywam tego jego „wyborem”).
On 23 June 2013 when I met Bergoglio at the Domus Sanctæ Marthæ – as already extensively reported in my Memorial of August 22, 2018 – he asked me ex abrupto: «What is Cardinal McCarrick like?» I replied to him: « Holy Father, I don’t know if you know Cardinal McCarrick, but if you ask the Congregation for Bishops, there is a dossier this big. He corrupted generations of seminarians…» Bergoglio remained impassive and completely changed the subject. His reaction is not surprising: Bergoglio himself committed the same abuses when he was Master of Novices of the Society of Jesus in Argentina, as personally confided to me by one of his former novices.
On the other hand, the same scurrilous terminology typical of the environments that the Argentine Jesuit deplores in words, betrays his familiarity with corrupt people accustomed to speaking to him in this way. The protection and promotions granted to countless corrupt and perverted cardinals, bishops and priests; the buses of transvestites invited on several occasions to the Vatican; private hearings for transsexual and homosexual couples in concubinage; the scandalous LGBTQ+ media spotlight granted to James Martin, s.j.; the shameful promotion of Tucho Fernandez to Prefect of the Dicastery for the Doctrine of the Faith; the recent appointments of two Canons of Santa Maria Maggiore who are known throughout the city of Rome as homosexuals, all confirm Bergoglio’s membership of the lobby to which he owes his nomination (and I am deliberately not calling it his “election”). https://renovatio21.com/papa-bergoglio-contro-la-frociaggine-ci-crediamo-subito/
433,1 tys. Wyświetlenia
Fotografia wygenerowana przez AI. Źródło: TheGayForest.
True Christian dignity only comes from becoming God’s child through divine grace.
Dignitas Infinita, a Confusing and Naturalistic Declaration
After the widespread negative repercussions about Fiducia supplicans, with entire episcopates refusing to bless “homosexual couples” and “irregular couples,”1 the Dicastery for the Doctrine of the Faith has published a new document, also with the pope’s approval: “Dignitas Infinita,” the Declaration on Human Dignity (which we will refer to as DI).2
A Traditional Document?
Unlike Fiducia supplicans, DI was welcomed, to some extent, even by some conservative and traditionalist Catholics, because of its criticism of abortion, transgenderism and euthanasia. However, many commentators pointed out ambiguous aspects within the document or points clearly at odds with Catholic doctrine.
In fact, DI criticizes abortion, transgenderism, and euthanasia for opposing human dignity but invokes the same human dignity to condemn the death penalty (no. 34) and the concept of just war (especially for religious reasons) (no. 39). Likewise, it is disfavorable to the free market economies, implying that they cause poverty and injustice (no. 31). Yet, it fails to criticize socialism, which has reduced the people of once-prosperous countries like Cuba and Venezuela to misery.
However, Scripture confirms the legitimacy of both the death penalty and just war, which both the Church’s magisterium and Catholic treatises on moral philosophy teach. Thus, to claim that the death penalty runs counter to human dignity is to deny what the Church has always taught as right and legitimate.3
Ontological Dignity
DI deals, above all, with “ontological dignity,” which comes from man’s rational and free nature. It affirms that ontological dignity is superior to “moral dignity,” arising from the conformity of our conscious actions with our nature’s rationality (nos.2 and 7).
Does Authority Come from Revelation or the UN?
To affirm man’s “ontological dignity,” DI invokes “the light of Revelation” (n. 1) and UN “authority”: “This ontological dignity and the unique and eminent value of every man and woman in the world was reaffirmed authoritatively in the Universal Declaration of Human Rights, issued by the United Nations General Assembly on December 10, 1948” (no. 2, emphasis added).
There is no parallel between the authority of divine Revelation and that of the UN. Furthermore, this international body’s Universal Declaration of Human Rights has been criticized for its ambiguity. For example, Gilles Lebreton, Professor of Public Law at the University of Le Havre, France, points out: “In 1948, the objective assigned to the Universal Declaration of Human Rights drafters was to reconcile Western and Marxist conceptions of human rights. Of course, it was an impossible mission, as these conceptions are at odds with each other.”4
Does Man Have “Infinite Dignity”?
DI repeats what its title affirms in the text: man has an “infinite dignity.” This raised many eyebrows, especially as it speaks of “ontological dignity,” meaning that it derives from his very nature. According to DI, “[e]very human person possesses an infinite dignity, inalienablygrounded in his or her very being, which prevails in and beyond every circumstance, state, or situation the person may ever encounter.” This is the “ontological dignity of the human person, created in the image and likeness of God and redeemed in Jesus Christ” (no. 1, emphasis added).
Despite the reference to man’s likeness to God, DI is not referring to the supernatural dignity added to our nature by grace but to the dignity “grounded in his or her very being,” i.e., the dignity of our nature as such. Hence, DI calls it “ontological dignity.”
Can man, a created and finite being, have an “infinite dignity?” Is not that attribute exclusive to the infinite being that is God?
Saint Thomas distinguishes between the “relative infinite dignity” possible for creatures and the “absolute infinite dignity” only possible for God:
“Things other than God can be relatively infinite, but not absolutely infinite. … [F]or example, wood is finite according to its own form, but still it isrelatively infinite, inasmuch as it is in potentiality to an infinite number of shapes. … But because a created form thus subsisting has being, and yet is not its own being, it follows that its being is received and contracted to a determinate nature. Hence, it cannot be absolutely infinite.”5
The Angelic Doctor adds, “God … cannot make anything to be absolutely infinite.”6
In his booklet De Rationibus Fidei, in which he refutes the Islamic doctrine, the same Holy Doctor explains that someone with infinite dignity was needed to satisfy the infinite majesty of God offended by Original Sin. He says:
“But no mere man has the infinite dignity required to satisfy justly an offence against God. Therefore, there had to be a man of infinite dignity who would undergo the penalty for all so as to satisfy fully for the sins of the whole world. Therefore, the only-begotten Word of God, true God and Son of God, assumed a human nature and willed to suffer death in it so as to purify the whole human race indebted by sin.”7
Therefore, DI is ambiguous when speaking of human nature’s “infinite dignity” without clarifying that it is a “relative infinity” and not the “absolute infinity” of God alone.
Did the Divine Word Unite with All Men?
The ambiguity is all the greater as DI says that with the Incarnation, the Son of God united himself to all men:
“’In the mystery of the Incarnation, the Son of God confirmed the dignity of the body and soul which constitute the human being.’8 By uniting himself with every human being through his Incarnation, Jesus Christ confirmed that each person possesses an immeasurable dignity simply by belonging to the human community” (n. 19, emphasis added).9
So, the Word of God would have become incarnate in “every human being,” not only in the man conceived in the Virgin Mary’s purest womb by the power of the Holy Spirit. In other words, in humanity itself! Therefore, every human being is supposedly united to the Incarnate Word, Jesus Christ, regardless of their faith, the practice of the Commandments, or even if they worship idols. It is sufficient to belong “to the human community.”
Does Moral Dignity Matter?
DI recognizes that man also has a “moral dignity,” but it would be less important than “ontological dignity.” Thus, paragraph 7 says:
“This brings us to recognize the possibility of a fourfold distinction of the concept of dignity: ontological dignity, moral dignity, social dignity, and existential dignity. The most important among these is the ontological dignity that belongs to the person as such simply because he or she exists and is willed, created, and loved by God” (Emphasis added).
Naturally, one can distinguish between ontological and moral dignity, but they cannot be separated, or they become unrelated. Indeed, the moral dignity of human actions derives from their perfect conformity with the dictates of reason, which tells them what is right and wrong.
On the other hand, one cannot give the impression that man’s dignity is reduced to the dignity of his nature. Man is not just his nature, as if he were a disincarnated spirit. He is a living being with intelligence and free will to direct his actions and govern his own life. Because of Original Sin, which caused concupiscence that inclines him toward evil, he can act contrary to his nature and his proximate and ultimate end by sinning.
Therefore, man’s dignity comprises his rational and free nature. Fidelity to the dictates of reason shows him that “good is to be done and pursued, and evil is to be avoided.”10 In other words, he must obey the natural law, which God placed in human nature (cf. Rom. 2:14-15).
When man acts against his rational nature through sin, he falls from his dignity, as Saint Thomas teaches:
“Now in human actions, good and evil are predicated in reference to the reason; because as Dionysius says (Div. Nom. iv), “the good of man is to be in accordance with reason,” and evil is “to be against reason.”11
“By sinning, man departs from the order of reason, and consequently falls away from the dignity of his manhood, in so far as he is naturally free, and exists for himself, and he falls into the slavish state of the beasts, by being disposed of according as he is useful to others.”12
Therefore, since God gave man a rational and free nature (ontological dignity), the latter must act according to the dictates of reason, which intuits the precepts of the natural law (moral dignity).
One cannot deal with human nature without referring to man’s actions because, as Saint Thomas says, the term nature, taken here as the essence of a thing, “means the essence as ordered to the operation proper to it, and that is because nothing can be deprived of the operation that is proper to it.”13
Since “agere sequitur esse” (doing follows being),14 each man’s action must follow what his rational nature indicates.
On the other hand, no one is judged morally or legally for their ontological dignity but rather for their actions and behavior.
Therefore, to claim simpliciter that ontological dignity is more important than moral dignity suggests that sin is unimportant. Man retains his natural dignity even in a state of sin. If that were the case, morality and fidelity to the Commandments lose their meaning, and people could live in sin while retaining their dignity.
DI Recognizes the Loss of Moral Dignity, But Not Its Consequences
DI recognizes that man can lose his moral dignity through acts contrary to reason. However, it fails to say what the consequences of this loss are in this life and in eternity.
“When we speak of moral dignity, we refer to how people exercise their freedom. While people are endowed with conscience, they can always act against it. However, were they to do so, they would behave in a way that is “not dignified” with respect to their nature as creatures who are loved by God and called to love others. Yet, this possibility always exists for human freedom, and history illustrates how individuals—when exercising their freedom against the law of love revealed by the Gospel—can commit inestimably profound acts of evil against others. Those who act this way seem to have lost any trace of humanity and dignity. This is where the present distinction can help us discern between the moral dignity that de facto can be “lost” and the ontological dignity that can never be annulled. And it is precisely because of this latter point that we must work with all our might so that all those who have done evil may repent and convert” (No. 7, emphasis added).
DI insists upon discerning between “the moral dignity that de facto can be ‘lost’ and the ontological dignity that can never be annulled” (no.7, emphasis added).
If “Infinite” Dignity Is Not Lost, Could Hell be Empty?
DI absolutizes ontological dignity in relation to moral dignity. It does not mention the Commandments of God’s Law, the natural law or sin, except once in passing.15 It fails to say sin offends the Creator and that Hell is the punishment for those who die in this state of rebellion.
However, if ontological dignity matters—and no one ever loses it—how can we explain Hell? That was the question the American journalist Diana Montagna asked Cardinal Fernandez during DI’s presentation. The cardinal’s confused answer ended by saying, “Isn’t Hell empty? This is the question Pope Francis is asking himself.”16
Indeed, if natural (ontological) dignity matters more than conscious and free human acts that determine man’s destiny, sin does not exist or even matter. Therefore, unrepentant sinners won’t suffer the penalties of Hell. Hence, you have blessings for “gay couples” and “irregular couples.”
Naturalism and Theological Optimism
DI is a naturalistic document that mentions divine grace in passing once, without showing its most important role in our salvation:
“Even when God draws us to him with his grace, he does so in a way that never violates our freedom.” (n. 30). However, Saint Augustine states, “No one can lead a holy life without God’s grace.”17 Saint Thomas adds that man “cannot remain for a long time without mortal sin” without the help of grace.18
The document fails to mention the need for prayer and asceticism to obtain grace and remain faithful. Thus, it seems that man, created by God and restored by Christ, can, by his own nature, do good and avoid evil without the help of grace. This is reminiscent of Pelagian and semi-Pelagian heresies.19
Refuting Pelagians, Saint Augustine explains what grace is and how to attain it:
“To achieve this grace, we ask God not to let us fall into temptation. This grace is not nature but the help of a fragile and vicious nature.”20
The Theological Basis for Fiducia Supplicans
DI’s confusing explanation of man’s infinite dignity serves as a philosophical and theological “justification” for Fiducia Supplicans. If ontological dignity is never lost, even with sin (when moral dignity is lost), then those in sinful relationships have the right to have their relationships blessed just like those in legitimate and holy matrimony. Likewise, with the new concept of the Incarnation, sinners and believers, Christians and atheists are united with Our Lord since they are not required to accept his divinity for this union. It suffices to be human by nature. This would explain Francis’ statement in Abu Dabi that God wants all religions.21
True Human Dignity
Human nature has a dignity of its own because, unlike animals, it is rational and free, thus allowing man to understand and choose what to do to improve himself.
However, a higher dignity comes from grace—the dignity of the children of God. In his Gospel, Saint John says that the Word became flesh and dwelt among us, but not everyone accepted Him as they were blinded by worldly pleasures. “But as many as received him, he gave them the power to be made the sons of God, to them that believe in his name.” (John 1:12). In his first epistle, the Seer of Patmos is adamant: “In this, the children of God are manifest, and the children of the devil. Whosoever is not just is not of God” (1 John 3:10).
Saint. Thomas comments:
So he [Saint John] says he gave them power to become the sons of God. To understand this we should remark that men become sons of God by being made like God. Hence, men are sons of God according to a threefold likeness to God. First, by the infusion of grace, anyone having sanctifying grace is made a son of God. “You did not receive the spirit of slavery… but the spirit of adoption as sons,” as said in Romans (8:15). “Because you are sons of God, God sent the Spirit of his Son into your hearts” (Gal 4:6).
Secondly, we are like God by the perfection of our actions because one who acts justly is a son: “Love your enemies… so that you may be the children of your Father” (Mt 5:44).
Thirdly, we are made like God by the attainment of glory. The glory of the soul by the light of glory, “When he appears we shall be like him” (1 Jn 3:2); and the glory of the body, “He will reform our lowly body” (Phil 3:21). Of these two it is said in Romans (8:23), “We are waiting for our adoption as sons of God.”22
Saint Paul writes to the Galatians, “For you are all the children of God by faith, in Christ Jesus. For as many of you as have been baptized in Christ, have put on Christ” (Gal.3:27).
Therefore, we become and remain children of God through grace by accepting Our Lord Jesus Christ with faith enlivened by works.
True Christian dignity only comes from becoming God’s child through divine grace.
(…fragment…) Jeśli wszystko to spowodowało pęknięcia w katolickiej tamie, która wciąż opierała się falom rewolucji seksualnej i homoseksualnej, to Papa Francesco otworzył wyłom, od słynnego “Kim jestem, by osądzać” po wezwanie w Lizbonie do włączenia “todos, todos”, niezależnie od ich statusu jako publicznych grzeszników.
Rob Mutsaerts, odważny biskup pomocniczy S’Hertogenbosch, w swojej przedmowie do książki stwierdza bez zbędnych słów, że oczywiście każdy jest mile widziany… o ile spełnia Boże wymagania. W piekle, jak mówi, jest inaczej. “Slogan diabła brzmi: ‘Przyjdź taki, jaki jesteś (…) Nie musisz się zmieniać, nie musisz prosić o przebaczenie, nie musisz kiwnąć palcem, aby zaspokoić potrzeby innych: todos, todos, todos są mile widziani w piekle “.
Wyłom otwarty przez Papa Francesco został szybko przekroczony przez biskupów niemieckich i belgijskich, którzy promowali ceremonie liturgiczne błogosławiące związki osób tej samej płci, a także przez kardynała Schonborna, który chce jedynie przyznać wszystkim “nieregularnym” parom, w tym parom osób tej samej płci, status teologiczny, który Sobór Watykański II przyznał “braciom i siostrom w separacji”.
Według arcybiskupa Wiednia, który wykorzystał święto Wniebowzięcia NMP, aby pobłogosławić parę swojego przyjaciela XX pod koniec obiadu – związki cywilne zawierają pozytywne aspekty wzajemnego zaangażowania, które są bardziej solidne niż w przypadku zwykłego konkubinatu i które zbliżają je do małżeństwa sakramentalnego. Szwajcarski teolog Daniel Bogner idzie dalej. Uważa on, że “konieczne jest ponowne przemyślenie sakramentu małżeństwa i uwolnienie go od skorupy doskonałości“, uwalniając go od “dwupoziomowej logiki, która rozróżnia między ‘pełnoprawnym’ sakramentem a tanią ofertą błogosławieństwa dla ‘gorszych’ form miłości”.
Jeśli tak zwane “duszpasterskie błogosławieństwo” Tucho Fernándeza wywołało takie poruszenie w Afryce i innych krajach, niełatwo sobie wyobrazić, jakie konwulsje wstrząsnęłyby Kościołem katolickim, gdyby zatwierdził on, jak to już uczyniło wiele wyznań protestanckich, pseudo-małżeństwo homoseksualne. Albo czy zostanie wprowadzona poprawka do Katechizmu Kościoła Katolickiego stwierdzająca, że orientacja homoseksualna nie jest nieuporządkowana, ale “inaczej uporządkowana”, za czym opowiada się ojciec James Martin S.I.?
Rzeczywiście, doktryna odrzucająca homoseksualność jest częścią powszechnego zwyczajnego Magisterium Kościoła i jako taka jest niereformowalna. W związku z tym pomysł, że związki homoseksualne mogą mieć cokolwiek godnego uświęcenia przynajmniej błogosławieństwem, jak uważają Hollerich, Schönborn, Fernández & Co przy wsparciu Papa Francesco, co starają się narzucić, jest całkowicie nie do przyjęcia.
Niektórzy stwierdzą, że praca ta nie jest wystarczająco dogłębna, ponieważ jedynie opowiada o ofensywach lobby LGBT i jego wspólników w kręgach katolickich oraz odpowiedziach Watykanu i różnych episkopatów, początkowo silniejszych, a następnie słabszych, a nawet podstępnych, bez szczegółowej analizy każdego argumentu lub epizodu. Inni stwierdzą wręcz przeciwnie, że nie jest napisany zwinnym piórem, jakby to była powieść, ze względu na oczywistą troskę autorów o zachowanie obiektywizmu i dokumentacji.
Jednak starszym czytelnikom lektura książki przypomni pewne epizody, które w tamtym czasie ich rozwścieczyły, ale które od tego czasu zatarły się w pamięci, takie jak skandaliczna wypowiedź Mario Mieli, założyciela FUORI (Fronte Unitario Omosessuale Rivoluzionario Italiano), na temat wkładu w emancypację człowieka przez perwersje seksualne, takie jak sadyzm, masochizm, pederastia, gerontofilia i zoofilia.
Z drugiej strony, młodsi czytelnicy, którzy nie doświadczyli zawirowań epoki po latach sześćdziesiątych, znajdą perspektywę historyczną, która pomoże im zrozumieć, w jakim stopniu Fiducia Supplicans stanowi ogromną kapitulację Watykanu w obliczu presji ze strony ruchu homoseksualnego zarówno wewnątrz, jak i na zewnątrz Kościoła. La Diga Rotta. La Chiesa e l’Omosessualità: Storia di una Capitolazione. Libro di Ureta e Loredo.
===============================================
Misja Franciszka jest jasna: “synod” musi udzielić mu poparcia dla jego “reform”: uznanie homoseksualności i diakonat dla kobiet
ks. Heimerl
Niedawno ktoś zapytał mnie: “Przepraszam, Ojcze, czym właściwie jest synodalność?”. Przyznaję: byłem zaskoczony. W końcu myślimy, że wszystko kręci się teraz wokół “synodalności”, ale w rzeczywistości wydaje się, że termin ten nie przyjął się wśród wierzących; istnieje tylko w bańce kościelnych urzędników. Nie zdają sobie sprawy, że są ważniejsze rzeczy niż “synodalność”, ani że Kościół funkcjonował bez niej przez dwa tysiące lat. Zamiast tego twierdzą, że Kościół jest z natury “synodalny”. Jest to tak historycznie i teologicznie błędne, że aż chce się potrząsnąć głową. Wracając jednak do pytania: “Czym właściwie jest synodalność?”. Chciałbym odpowiedzieć: “Synodalność to nonsens” i rzeczywiście tak jest. Ale istnieje niezwykle niebezpieczny nonsens i tak jest w przypadku “synodalności”. Dlatego “synodalność” nie jest czymś, co należy ignorować, ale czymś, co należy zrozumieć, a przede wszystkim z czym należy walczyć. Nierzadko zdarza się, że najgorsze rzeczy wynikają ze złych działań, zwłaszcza gdy są one opatrzone głupimi sloganami. – Czy więc synodalność to “głupie” słowo?
Ujmę to w ten sposób: jest “głupie” tylko w tym sensie, że jest pozbawionym znaczenia neologizmem, który można wypełnić czymkolwiek się chce. Choćby z tego powodu jest to bardziej termin polityczny niż kościelny, co wynika również z faktu, że termin ten nigdy nie istniał w języku kościelnym: “synodalność” nie pojawia się w żadnym tekście soborowym. W gruncie rzeczy jest to czysta fantazja, frazes, który można wykorzystać do prowadzenia dobrej polityki. Nie ma w tym nic więcej. Fakt, że “synodalność” w jakiś sposób brzmi jak “synod”, jest niczym więcej niż piękną iluzją; sugeruje historyczną ciągłość, która w ogóle nie istnieje: “synodalność” nie ma absolutnie nic wspólnego z wielkimi synodami, które istniały od starożytności do średniowiecza, ani, jeśli o to chodzi, z “synodami biskupów”, które Paweł VI stworzył w 1965 roku. Odkąd Franciszek przypisał temat “synodalności” obecnemu Synodowi Biskupów, “synodalność” stała się synonimem “podziału”. Krótko mówiąc: wraz z obecnym “synodem na temat synodalności” Kościół znalazł się na rozdrożu.
Oczywiście dzieje się tak również dlatego, że ten “synod” nie jest “synodem biskupów” w sensie Pawła VI, ale raczej jawnym oszustwem: w “synodzie synodalnym” biskupi i świeccy doradzają i są kierowani przez “sekretariat synodalny”. – Nazwijmy rzeczy po imieniu: ten “synod biskupów” jest polityczno-kościelną parodią, porównywalną w najlepszym razie z kongresem partyjnym w Chinach.
Dlatego misja Franciszka jest jasna: “synod” musi udzielić mu poparcia dla jego “reform”: uznanie homoseksualności i diakonat dla kobiet to cel minimum. Co więcej, w perspektywie średnioterminowej Kościół powinien stać się zdecentralizowanym Kościołem świeckim; w skrócie: “Una sancta” powinna w przyszłości składać się z regionalnych kościołów protestanckich i być prowadzona przez świeckich.
Aby to osiągnąć, Franciszek nadał synodowi aurę Soboru Watykańskiego III – i wybuchową moc kościelnego rozłamu. W końcu wielu katolików ma dość tego, że papa nieustannie wypowiada się przeciwko nauczaniu Kościoła i ucieka się do sztuczki “super synodu”, aby to zrobić. Dlatego “Sekretariat Synodu” zdecydowanie uprzedza krytyczne głosy, stwierdzając z całą powagą, że kierunek “światowego synodu” należy do “Ducha Świętego”. Wszyscy wiedzą, że jest to blef i nawet sobór nie może powoływać się na kierownictwo Ducha Świętego. Niemniej jednak ten manewr daje “doktrynalną” władzę Synodowi i nikt nie ośmiela się kwestionować tej oficjalnej propagandy, która, nawiasem mówiąc, przenosi nas z powrotem do kongresu partyjnego w Chinach.
Każdy, kto zastanawia się, co tak naprawdę oznacza “synodalność“, może zobaczyć tutaj sedno: “synodalność” to idea manipulowania Kościołem w celu wywrócenia go na lewą stronę. To, co nigdy nie było katolickie, musi się takim stać bez dalszych ceregieli. “Droga synodalna” w Niemczech już to pokazała, a teraz Super Synod jedynie ją naśladuje. Ostatecznie obie drogi prowadzą do tego samego celu: znacznej restrukturyzacji Kościoła, którą można również nazwać zniszczeniem.
Właśnie dlatego Franciszek wyraźnie pozwala niemieckim biskupom robić to, co chcą, podczas gdy poza tym rządzi żelazną ręką. Jeśli Niemcy będą zbyt pochopni, co najwyżej kardynał prefekt będzie ganił, ale nic się nie stanie. Pomimo otwartej herezji, żaden biskup nie traci swojego urzędu. Dlaczego? Zasadniczo Niemcy są nadgorliwymi uczniami swojego rzymskiego “mistrza”. Wypróbowali “sposób synodalny”. Teraz papa może stworzyć pożądane fakty za pomocą Super Synodu. – Przynajmniej od czasu kontrowersyjnego dokumentu “błogosławieństwa” “Fiducia supplicans” wiemy, dokąd to prowadzi: do zaprzedania Pisma Świętego i odejścia od Bożego objawienia i tradycji Kościoła.
Ci, którzy dziś mówią o “synodalności”, mówią zatem o Kościele, który utracił swoją nadprzyrodzoną wiarę i zdegradował się do organizacji pozarządowej. Ten “Kościół”, który słusznie został nazwany “Kościołem Franciszka”, nie jest już katolicki i nie ma odpowiedzi na brak wiary naszych czasów. Wręcz przeciwnie: sam stał się częścią tego braku wiary i w końcu w nim zginie. –
Arcybiskup Viganò: „Bergoglio jest jednym z głównych działaczy piekielnego programu LGBTQ+” gloria/franciszek
Homoseksualizm najwyższa obraza Tego, który dał człowiekowiciało…
Reagując na wiadomość, że “artysta” przebrany za kobietę wystąpił dla dzieci podczas watykańskiej imprezy z okazji Światowego Dnia Dziecka, arcybiskup Carlo Maria Viganó napisał:
“Teraz jest jasne, że Bergoglio jest jednym z głównych aktywistów piekielnej agendy LGBTQ+”.
– Po tym, jak męski performer zatańczył drag dance dla małych dzieci podczas pierwszego “Światowego Dnia Dziecka Papieża Franciszka” w ten weekend, arcybiskup Carlo Maria Viganó zabrał głos w mediach społecznościowych, aby oświadczyć, że “teraz jest jasne, że Bergoglio jest jednym z głównych aktywistów piekielnej agendy LGBTQ+”.
“Jest to jedna z postaci przywołanych przez argentyńskiego jezuitę jako animator na Światowy Dzień Dziecka. Teraz jest jasne, że Bergoglio jest jednym z głównych aktywistów piekielnej agendy LGBTQ+” – napisał Viganó na X, dawniej Twitterze, w odpowiedzi na skandaliczne wiadomości.
“Nie ma więcej słów, by wyrazić skandal i obrzydzenie z powodu współudziału i tchórzliwego milczenia Episkopatu” – dodał, po czym zacytował Ewangelię Mateusza 18:6, która mówi: “Lecz kto by się stał powodem grzechu dla jednego z tych małych, którzy wierzą we Mnie, temu byłoby lepiej kamień młyński zawiesić u szyi i utopić go w głębi morza. Biada światu z powodu zgorszeń! Muszą wprawdzie przyjść zgorszenia, lecz biada człowiekowi, przez którego dokonuje się zgorszenie”.
Carmine De Rosa, pochodzący z Salerno, był jednym z oficjalnych wykonawców inauguracyjnego Światowego Dnia Dziecka. Jako szybko zmieniająca się artystka lub żywa karykatura, De Rosa pojawił się jako kobieta, nosząca wiele strojów drag. Nosił również sugestywne kostiumy z tektury. Podczas występu dzieci siedziały w kręgu wokół De Rosy. Jego demonstracja odbyła się na Stadionie Olimpijskim w Rzymie, gdzie później tego samego dnia Franciszek spotkał się z tysiącami małych dzieci z całego świata.
Rzekomy “występ” spotkał się z intensywną reakcją oburzonych katolików, którzy, podobnie jak Viganó, postrzegali obecność De Rosy jako ukryte poparcie hierarchii watykańskiej dla ideologii LGBT, którą Kościół katolicki niezmiennie potępia.
W odpowiedzi na reakcję De Rosa bronił swojego występu na wydarzeniu, pisząc na platformie mediów społecznościowych TikTok, że “wywoływanie uśmiechów u dzieci i nie tylko było moim zadaniem i udało mi się”. Od tego czasu LifeSite skontaktowało się z biurem prasowym Światowego Dnia Dziecka, aby zapytać o oficjalny status De Rosy podczas wydarzenia, ale nie otrzymało jeszcze odpowiedzi. LifeSiteNews/ Arzobispo Viganò: ‘Bergoglio es uno de los principales activistas de la infernal agenda LGBTQ+’
Św. Hildegarda: Homoseksualizm jest największą obrazą Boga;
“Ten, który utracił niebiańską chwałę, nie chce, aby ktokolwiek ją osiągnął”… „W swojej nienawiści wąż zainspirował ludzi do wzajemnej nienawiści i tym samym złym celem skłonił ich do wzajemnego zabijania. „A wąż powiedział :„Poślę tchnienie, aby sukcesja synów ludzkich zgasła, a potem ludzie rozpalą wzajemne namiętności, popełniając haniebne czyny ”. „A wąż, udowadniając radość, krzyknął:„ To najwyższa obraza Tego, który dał człowiekowi ciało. Że jego forma znika, ponieważ uniknęła naturalnego związku z kobietami ”.
„To diabeł przekonał ich, by byli niewierni i uwodzicielscy, skłonił ich do zabijania, przemieniając się w bandytów i złodziei,ponieważ grzech homoseksualizmu prowadzi do najbardziej haniebnej przemocy i wszelkich wad.
«Kiedy wszystkie te grzechy zostaną ujawnione, wówczas ważność prawa Bożego zostanie złamana, a Kościół będzie prześladowany jak wdowa»
Książka ujawnia cały zakres homoseksualnego aktywizmu Franciszka
José Antonio Ureta i Julio Loredo, autorzy bestsellera z 2023 r. “Proces synodalny: Puszka Pandory”, opublikowali 27 maja nową książkę: “The Breached Dam: The ‘Fiducia Supplicans’ Surrender to the Homosexual Movement”.
Książka zostanie wysłana do kardynałów i biskupów, którzy, poza tym, że nie są przyzwyczajeni do czytania książek, będą nią mało zainteresowani. Jest to dokumentacja postępów lobby homoseksualnego w Kościele, której kulminacją jest homoseksualny tekst propagandowy Franciszka “Fiducia Supplicans”, który daje zielone światło dla [pseudo] błogosławieństwa grzechów homoseksualnych.
“The Breached Dam” pokazuje przeciąganie liny między Watykanem a potężnym lobby homoseksualnym, które od lat 70. próbuje zmusić Kościół do “zmiany” niezmiennej prawdy o grzechu homoseksualnym (“wewnętrznie nieuporządkowany” i “zdeprawowany”).
Loredo i Ureta pokazują nacisk i szantaż stosowany przez potężne lobby homoseksualne w celu wymuszenia na biskupach, na przykład poprzez grożenie ujawnieniem ich orientacji seksualnej.
Najbardziej emblematycznym przypadkiem w książce jest kardynał Basil Hume (+1999), ówczesny arcybiskup Westminsteru, który napisał w liście, że grzech homoseksualny może być “formą miłości” (sic) i że nie należy “generalizować”, przypisując subiektywną winę aktom homoseksualnym.
Kardynałowie wymienieni w książce za ich homoseksualny aktywizm to Jean-Claude Hollerich, 65 lat (Luksemburg), Christoph Schönborn, 79 lat (Wiedeń), Theodore McCarrick, 93 lata (Waszyngton), Godfried Daneels +2019 lat (Bruksela), Hans Hermann Groër +2003, (Wiedeń), kardynał Keith O’Brien +2018, (Edynburg), Vincent Nichols, 78, (Westminster), Robert McElroy, 70, (San Diego), Reinhard Marx, 70, (Monachium), Jozef De Kesel, 76, (Bruksela), Tucho Fernández, 61, (Watykan). Kilku z nich było lub jest osobiście zaangażowanych w grzech homoseksualny.
Ci homoseksualni aktywiści i wielu innych biskupów i teologów stworzyło “pęknięcia” w katolickiej tamie, piszą Loredo i Ureta, podczas gdy Franciszek był tym, który ją przełamał.
Książka zawiera listę hańb Franciszka, ale nie obejmuje jego nominacji działaczy homoseksualnych na biskupów i kardynałów, ani jego ochrony homoseksualnych duchownych:
– W 2013 roku Franciszek wypowiedział słynne “Kim jestem, by osądzać?” na temat księdza homoseksualisty.
– Francis’ enthusiastic encounters with unrepentant homosexuals and transvestites, such as Francis’ former student Yayo Grassi, whom he welcomed in 2015 with his male concubine Iwan Bagus.
– W styczniu 2015 roku Franciszek przyjął Nerię Lejárragę, Hiszpankę z Placencii, która przebiera się za mężczyznę; rok później wspominał to spotkanie, zawsze mówiąc o kobiecie w rodzaju męskim (sic).
– Przyjęcie w Pałacu Apostolskim dla Xaviera Bettela, premiera Luksemburga, w towarzystwie jego męskiej konkubiny, architekta Gauthiera Destenaya,
– Specjalne traktowanie homoseksualnych propagandystów, którzy otrzymali bilety VIP na środowe audiencje, podczas gdy zwykli pielgrzymi musieli pozostać z tyłu.
– Spotkanie z potępioną aktywistką homoseksualną Jeannine Gramick, która również otrzymała od Franciszka entuzjastyczne listy.
– Franciszek regularnie spotykał się z męskimi prostytutkami, które przebierały się za kobiety, a nawet dawał im pieniądze z przytułku Stolicy Apostolskiej. – W sierpniu 2015 r. burmistrz Wenecji we Włoszech zakazał Piccolo uovo (Little Egg), książki dla dzieci napisanej przez lesbijską propagandystkę Francescę Pardi o “homoseksualnych zwierzętach”. Pardi poskarżyła się Franciszkowi, który odpowiedział, że “oczekuje coraz bardziej owocnej działalności w służbie młodszym pokoleniom i szerzenia autentycznych ludzkich i chrześcijańskich wartości” przez Pardi.
– Pełne uznania hołdy i listy Franciszka do homoseksualnego aktywisty Jamesa Martina, w tym jego nominacja na konsultanta Sekretariatu Komunikacji (sic).
– Zaproszenie przez Franciszka osławionego działacza homoseksualnego Timothy’ego Radcliffe’a, byłego mistrza generalnego dominikanów, do wygłoszenia rekolekcji na zgromadzeniu plenarnym byłych uczestników synodu w 2023 roku.
– W Lizbonie 2023 Franciszek poprosił o włączenie “wszystkich, wszystkich, wszystkich” [z wyjątkiem katolików i przyzwoitych ludzi], niezależnie od ich statusu jako publicznych, nieskruszonych grzeszników.
– Franciszek zminimalizował ogromny sprzeciw wobec “Fiducia supplicans”, twierdząc, że “ci, którzy gwałtownie protestują, należą do małych grup ideologicznych” i że grzech homoseksualny jest rzekomo potępiany tylko “kulturowo”.
Komik “przewiduje” papieża-kobietę, a Franciszek go całuje gloria
[Jak często na gloria, autor nie podał odnośników, byśmy mogli to sprawdzić. Jednak oceniam prawdopodobieństwo całości na ponad 96%, więc umieszczam. Może nasz babylonianempire sprawdzi? – sprawdził i uzupełnił.. M. Dakowski]
Włoski komik Roberto Benigni przemówił do uczestników watykańskich obchodów “Światowego Dnia Dziecka” 26 maja na Placu Świętego Piotra, w obecności Franciszka.
Powiedział: “Wśród was może być nowy Michał Anioł lub nowy Galileusz (…) A wśród dziewczynek może być przyszła laureatka Nagrody Nobla (…) lub nawet papież”.
Dodał: “Tutaj wszystko jest możliwe, w Watykanie jesteśmy w Królestwie Bożym, a w Królestwie Bożym wszystko jest możliwe. Może Afrykańczyk lub Azjata […] lub dziewczyna, kobieta, pierwsza kobieta papież w historii, mówiono by o tym nawet na Księżycu”.
Franciszek objął i pocałował Benigniego na scenie, chociaż przed wydarzeniem zabroniono wszystkim zbliżać się do Bergoglio.
Kilka lat temu Benigni był gospodarzem sobotniego programu we włoskiej telewizji, który polegał na przeszukiwaniu męskich much [?? RAM: prawdopodobnie chodzi o łapanie za genitalia konferansjerów telewizyjnych, co mu się trafiało…RAM] – lub obmacywaniu spódnic gości. W niewłaściwy sposób odnosił się również do świętych, takich jak Ojciec Pio.
W 2007 roku kpił z Matki Bożej, zmieniając 33. kantyk Dantego o raju wulgarnymi terminami, które są używane w odniesieniu do żeńskich i męskich genitaliów.
Male drag ‘artist’ dances for kids at Vatican’s World Children’s Day
Salerno native Carmine De Rosa performed as one of the official artists for the inaugural World Children’s Day. In his capacity as a quick-change artist or a living cartoon, De Rosa appeared as a woman, wearing multiple outfits in drag.
Carmine De Rosa at the Olympic Stadium, May 25, 2024.TikTok
ROME (LifeSiteNews) — Catholics have expressed horror after a male performance artist danced in drag for young children during Pope Francis’ first World Children’s Day this weekend.
On May 25, Salerno native Carmine De Rosa performed as one of the official artists for the inaugural World Children’s Day. In his capacity as a quick-change artist or a living cartoon, De Rosa appeared as a woman, wearing multiple outfits in drag. He also used suggestive cardboard costumes.
Children sat in a circle around De Rosa as he performed. His demonstration took place at Rome’s Olympic Stadium – where, later in the day, Pope Francis met with thousands of young children from across the world.
Wearing a pink dress with a plunging neck-line, De Rosa commented on the excitement he felt at being invited to take part in the World Children’s Day.
Highlighting De Rosa’s performance, former U.S. Papal Nuncio Archbishop Carlo Maria Viganó attested that De Rosa’s inclusion in the international event demonstrated Vatican support for LGBT ideology. “It is now clear that Bergoglio is one of the main activists of the hellish LGBTQ + agenda,” the prelate wrote.
Continuing, Viganó quoted the Gospel, noting Christ’s warning about causing scandal:
There are no more words to express the scandal and disgust, in the complicit and cowardly silence of the Episcopate.
“Whoever scandalizes even one of these little ones who believe in me, it would be better for him if a millstone turned into a donkey’s wheel were hung around his neck, and he were cast into the depths of the sea” (Mt 18:6).
De Rosa has since defended his show. Writing on social media platform TikTok he stated that “bringing smiles to children and beyond was my task and I succeeded.”
LifeSite contacted the press office of the World Children’s Day to inquire about De Rosa’s official status at the event, but has yet to receive an answer.
Na naszych oczach rozgrywa się wielka batalia przeciwko Bogu i Jego prawom. Również w samym Kościele są ludzie, którzy wzniecają rebelię wrogą wobec Chrystusa. Wielkie zamieszanie niesie ze sobą Synod o Synodalności. Mówił o tym kard. Raymond Leo Burke.
– Wielkim wyzwaniem dla edukacji katolickiej jest unikanie rozproszeń, które niosą ze sobą fałszywe ideologie – ateistyczna, materialistyczna… Konieczne jest skupianie się na głoszeniu Chrystusa. To On przychodzi do nas poprzez Tradycję Apostolską, przez żywą Tradycję Kościoła – powiedział kardynał, przemawiając 18 maja w Thomas Aquinas College w Stanach Zjednoczonych.
– Żyjemy w bardzo niespokojnych czasach; czasami zdaje się wręcz, że apokaliptycznych. […] Bunt przeciwko Bogu, rewolucja przeciwko Jego prawdom i miłości przekazanym nam w Kościele, doszła do niewyobrażalnego poziomu. To rebelia nie tylko przeciwko wierze, ale również przeciwko rozumowi. Widzimy w świecie zaprzeczenie naturze, którą nadał nam Bóg. Co więcej, ów bunt i rewolucję podtrzymują również niektórzy w samym Kościele, nawet ci, którzy są wezwani i wyświęceni do bycia pasterzami trzody. Widzimy niszczycielskie skutki w Kościele w Niemczech. Aktualna sesja Synodu Biskupów grozi rozszerzeniem tego samego zniszczenia na Kościół powszechny – wskazał hierarcha.
Kardynał podkreślił, że słuszna jest złość i zaniepokojenie pobożnych katolików wobec tego, co spadło na Mistyczne Ciało Chrystusa. Chodzi o apostazję i porzucenie samego Pana; należną Mu cześć zastępują światowość i bunt wobec Boga.
Właściwą odpowiedzią na kryzys jest „pozostanie w Kościele razem z Chrystusem, bycie Jego wiernym współpracownikiem w prawdzie, głoszenie Jego zbawczych słów i przynoszenie Jego zbawczej łaski światu – z jeszcze większą wiernością i hojnością, nawet w obliczu obojętności, szyderstw, prześladowań czy śmierci”, powiedział kardynał.
– Bóg Ojciec powierzył każdemu z nas troskę o jakąś część Królestwa Jego Wcielonego Boskiego Syna. Powinniśmy troszczyć się tylko o to, aby być wiernymi, wspaniałomyślnymi i czystymi naśladowcami i uczniami Chrystusa Króla – dodał.