„W tym poczuciu oczywiście nie jestem osamotniony. W maju bowiem również Willem Jacobus Eijk , kardynał, arcybiskup Utrechtu, przyznał, że patrząc na obecny kryzys, myśli o «ostatecznej próbie, którą będzie musiał przejść Kościół» przed przyjściem Chrystusa, opisanej w paragrafie 675 Katechizmu Kościoła Katolickiego. «Wstrząśnie ona wiarą wielu wierzących». Prześladowanie, czytamy dalej w katechizmie, które towarzyszy pielgrzymce Kościoła na ziemi, ujawni «tajemnicę nieprawości».” – Arcybiskup Ganswein. Najbliższy współpracownik Benedykta XVI.
W Stanach Zjednoczonych w październiku 2016 roku sporym echem odbiła się publikacja dokumentów i maili przez WikiLeaks. Wyłania się z nich obraz zainteresowania demokratycznego otoczenia Hillary Clinton rodzajem rewolucji w Kościele katolickim, jeszcze pod przewodnictwem Benedykta XVI. Rewolucja miała odwieść Kościół od nienegocjowalnych zasad i doktrynalnej ortodoksji ku tematom postępowym, ku doktrynalnemu otwarciu na nowe obyczaje seksualne i aborcję.
12 października Catholic Herald opublikował artykuł pod tytułem: „Szef kampanii Clinton pomagał organizacjom katolickim w przygotowaniu rewolucji w kościele”. Kluczową postacią w tej sprawie jest ważna osobistość Partii Demokratycznej, John Podesta, który w 2016 roku był właśnie szefem kampanii wyborczej Hillary Clinton, ale już wcześniej, w latach 1998-2001 był szefem gabinetu jej męża Billa Clintona, a na początku rządów Obamy był w okresie przejściowym swego rodzaju współ prezydentem.
Trzeba mieć na uwadze, że katolicy w Ameryce są najliczniejszym wyznaniem, jest ich blisko osiemdziesiąt milionów, a biskupi katoliccy w tamtych latach byli w znacznej części wierni nauczaniu Benedykta XVI, dlatego ukierunkowanie katolickich wyborców i biskupów było bardzo ważną kwestią polityczną. Podesta, zatem w lutym 2012 roku otrzymuje e-mail od Sandyego Newmana, znajomego Baracka Obamy, prezesa organizacji Voices of Progress, zajmującej się zmianami klimatu, imigracją. Newman pyta Podestę: „jak posiać ziarno rewolucji w Kościele katolickim”.
Chodzi nie tylko o tematykę w rodzaju antykoncepcji. Zachodzi potrzeba katolickiej wiosny, kiedy katolicy sami zażądają kresu średniowiecznej dyktatury oraz zapoczątkowania demokracji i poszanowania równości genderów w Kościele katolickim. Rozumie się, że trzeba pokonać tych, którzy w Kościele sprzeciwiają się takiej rewolucji. Podesta odpowiada na e-mail wyjaśniając, że właśnie działają w tym kierunku: „W tym celu stworzyliśmy Alliance for the Common Good. Ale myślę, że na razie brakuje odpowiedniego przywództwa”.
Ujawnienie tych maili wywołało między innymi reakcję Paula Ryana, speakera Izby, republikanina, który powiedział: „Urąganie Kościołowi katolickiemu pod zarzutem, jakoby był mocno wsteczny, to zniewaga dla milionów ludzi w całym kraju. W każdym razie, takie enuncjacje świadczą o wrogim podejściu kampanii Clinton do ludzi wiary w ogólności”. Również w roku 2016 Andrea Mainardi odnotował w Formiche, że jednym z poważnych donatorów finansujących te projekty jest filantrop George Soros, bardzo zaangażowany w projekty liberalne, skierowane przeciwko katolicyzmowi.
„Biada tym, którzy w tych latach nie słyszeli odgłosu kopyt koni Apokalipsy. Biada temu, kto nie nauczył się ufać Bogu pod słońcem szatana, które wychyliło się ponad horyzont w przerażający sposób. Biada tym, którzy nie potrafią zrozumieć, że od czterech stuleci zawładnęły światem racjonalistyczne herezje, teraz zaś tajemnica tego, co irracjonalne zbliża się do drzwi.” – Friedricha Reck Malleczewen.
George Soros to, uważany przez wielu obserwatorów, główny rozgrywający mason Europy. Oficjalnie filantrop i finansista a nieoficjalnie człowiek walczący z obecnym ładem moralnym i kościołem, człowiek promujący Globalizm i Nowy Porządek Świata, który ma zostać ugruntowany na gruzach dotychczasowego ładu. Mainardi robi wykaz postępowych organizacji katolickich korzystających ze środków fundacji Sorosa, a następnie pisze:
„Jak wiemy z innego zestawu dokumentów opublikowanych latem przez WikiLeaks, tenże Soros ofiarował 650 tysięcy dolarów na wizytę papieża Franciszka w USA. Wśród beneficjentów jest też PICO, organizacja popierana przez kardynała Oscara Rodrigueza Maradiagę, jednego z najbliższych ludzi papieża Franciszka.”
Również Riccardo Cascioli w Nova Bussola Quotidiana podkreślał wagę tych rewelacji:
„Finansista George Soros włożył poważne środki w organizacje katolickie, aby przesunąć priorytety Kościoła katolickiego w Ameryce z tematyki życia i rodziny w stronę sprawiedliwości społecznej. Znakomitej okazji dostarczyła wizyta Franciszka w Stanach Zjednoczonych we wrześniu 2015 roku, a fundacja Sorosa najwyraźniej zamierza wykorzystać dobre stosunki PICO z honduraskim kardynałem Oscarem Rodriguezem Maradiagą, jednym z głównych doradców papieża Franciszka.”
Wielu katolików czyta ze zmieszaniem coraz to nowsze wizje chrześcijaństwa w przemyśleniach Franciszka, zaskoczenie i ból są tym, co często emanuje z nowej wizji promowanej przez Bergoglio. Nie otrzymują oni z Watykanu tego światła, które rozjaśnia mrok i porządkuje zamęt, jaki w nich powstał. Drodzy Czytelnicy, sam wielki mistrz włoskiej masonerii, Gustavo Raffi, nazajutrz po konklawe obwieścił: „Przy papieżu Franciszku nic już nie będzie takie, jak wcześniej”.
Franciszek chciałby, aby w odpowiedzi na kryzys klimatyczny i biedę na świecie powstała światowa gospodarka, która byłaby „symfoniczna”, czyli „harmonijna i z poczuciem wspólnoty”.
– Poprzez redukcję emisji, edukację na rzecz zrównoważonego stylu życia, innowacyjne finansowanie i wykorzystanie sprawdzonych rozwiązań opartych na naturze, wzmacniamy odporność, zwłaszcza odporność na susze – powiedział papież Franciszek do uczestników konferencji zorganizowanej przez Papieskie Akademie Nauk i Nauk Społecznych na temat „Od kryzysu klimatycznego do odporności klimatycznej”.
Ojciec Święty uważa, że „należy opracować nową architekturę finansową, która zaspokoi potrzeby globalnego Południa i państw wyspiarskich poważnie dotkniętych katastrofami klimatycznymi”.
– Restrukturyzacja zadłużenia i umorzenie długów, wraz z opracowaniem nowej globalnej karty finansowej do 2025 r., która uznaje rodzaj długu ekologicznego – musimy pracować nad tym słowem – może być cenną pomocą w łagodzeniu zmian klimatycznych – powiedział papież.
Franciszek wzywa do „dalszej pracy nad przejściem od obecnego kryzysu klimatycznego do odporności klimatycznej z równością i sprawiedliwością społeczną”.
– Musimy działać z pilnością, współczuciem i determinacją, ponieważ stawka nie może być wyższa – dodał.
– Ponad trzy i pół miliarda ludzi żyje w regionach, które są bardzo narażone na konsekwencje zmian klimatycznych, co prowadzi do przymusowej migracji – powiedział .
– Widzimy w tych latach, jak wielu braci i sióstr traci życie w desperackich podróżach, a prognozy są niepokojące”, powiedział Franciszek, dla którego „obrona godności i praw migrantów klimatycznych oznacza potwierdzenie świętości każdego ludzkiego życia i uhonorowanie boskiego mandatu do strzeżenia i ochrony wspólnego domu – dodał.
Papież proponuje trzy rozwiązania: „uniwersalne podejście oraz szybkie i zdecydowane działania zdolne do wprowadzenia zmian i decyzji politycznych; odwrócenie krzywej ocieplenia poprzez dążenie do zmniejszenia tempa ocieplenia o połowę w ciągu ćwierć wieku; cel globalnej dekarbonizacji, który wyeliminuje zależność od paliw kopalnych”.
Chciałby, aby powstał plan zarządzania środowiskiem wybiegający na kilka pokoleń do przodu.
– To długie, ale dalekowzroczne zadanie, któremu musimy wspólnie sprostać – stwierdził papież, odchodząc w tym miejscu od przygotowanego tekstu przemówienia.
– Pomyślmy o dorzeczach Amazonki i Konga, torfowiskach i lasach namorzynowych, oceanach, rafach koralowych, polach uprawnych i czapach lodowych, ponieważ przyczyniają się one do zmniejszenia globalnej emisji dwutlenku węgla. To holistyczne podejście nie tylko przeciwdziała zmianom klimatu, ale także podwójnemu kryzysowi utraty różnorodności biologicznej i nierówności poprzez pielęgnowanie ekosystemów, które podtrzymują życie – stwierdził.
Papież: Kobiety mają gorzej
– Kobiety często nie mają takiego samego dostępu do zasobów jak mężczyźni; co więcej, opieka nad domem i dziećmi może utrudniać im migrację w przypadku katastrofy – uważa Franciszek.
Według Franciszka „kobiety są nie tylko ofiarami zmian klimatu: Są również potężnymi czynnikami odporności i adaptacji”. Kolejnymi ofiarami są dzieci, z których „prawie miliard żyje w krajach narażonych na wyjątkowo wysokie ryzyko dewastacji związanej z klimatem”.
– Wiek rozwojowy czyni je bardziej podatnymi na skutki zmian klimatu, zarówno fizycznie, jak i psychicznie. Odmowa podjęcia szybkich działań w celu ochrony najsłabszych, którzy są narażeni na zmiany klimatu spowodowane przez człowieka, jest poważnym błędem – powiedział.
– Uporządkowany postęp jest następnie hamowany przez nienasyconą pogoń za krótkoterminowymi zyskami przez zanieczyszczające gałęzie przemysłu oraz przez dezinformację, która wprowadza zamieszanie i utrudnia zbiorowe wysiłki na rzecz zmiany kursu – uważa papież i dodaje: – Droga jest trudna i pełna niebezpieczeństw. Dane pokazują, że widmo zmian klimatycznych zagraża wszystkim obszarom życia, wodzie, powietrzu, żywności i systemom energetycznym. Równie alarmujące są zagrożenia dla zdrowia publicznego i dobrobytu.
– Jesteśmy świadkami rozpadu społeczności i przymusowych wysiedleń rodzin. Zanieczyszczenie powietrza kosztuje miliony ludzi przedwczesne życie każdego roku – powiedział Franciszek.
Znany podróżnik Wojciech Cejrowski rozmawiał Pawłem Lisickim w programie Antysystem DoRzeczy.pl o wyjeździe papieża Franciszka na czerwcowy szczyt grupy G7.
Papież Franciszek wybiera się na czerwcowy szczyt grupy G7. Paweł Lisicki i Wojciech Cejrowski rozmawiając o tej sprawie, skomentowali obecną aktywność przywódcy religijnego katolików.
– Franciszek jest wręcz symbolem tego rozpadu, z którym mamy do czynienia – stwierdził redaktor naczelny Do Rzeczy. – Jego sprawy religijne i duchowne w ogóle nie interesują. Jak patrzę na jego wypowiedzi, gesty, dokumenty, to mam wrażenie, że jeśli już, to interesuje go światowy globalizm i uczestniczenie w rządzie światowym, a po drugie, bardzo ważny element tego globalizmu, czyli klimatyzm światowy. To jest coś, co jego zajmuje. Niech pan zauważy, jaki ostrym językiem potrafi się wtedy posługiwać – dodał Paweł Lisicki.
W odpowiedzi Wojciech Cejrowski postawił śmiałą tezę, że papież jest obecnie bardziej głową państwa Watykan niż głową Kościoła.
– Franciszek pojechał do Wenecji i spotykał się z więźniarkami, mówił o ochronie zabytków, ale gdzie wiara? Czemu nie mówił o katolikach? Mówił za to o rzeczach, o których mówi ONZ, czy inne instytucje. Pojechał jako głowa państwa Watykan, a nie jako głowa Kościoła – stwierdził słynny podróżnik z Kociewia.
[Umieszczam artukuł Riccardo Barile sprzed pięciu lat (sic!!) . Polsce watykaniśąci nie śmieli o tym wtedy pisać Dowiedziałem się z książki A. Socci “Kościół czasu Apokalipsy”. Warto ją przeczytać w całości, ja umieszczam na mym portalu jedyni małe kawałki. MD]
=========================
W miarę zbliżania się Synodu zamieszanie wokół amazońskich obrzędów plemiennych w ogrodach watykańskich i Bazylice św. Piotra nie słabnie. Kiedy przenosicie obrzędy i symbole spoza chrześcijaństwa, kiedy klękacie przed ziemią, kiedy niesiecie w procesji posąg nagiej kobiety w ciąży, igracie z ogniem. Inny kult i inne znaki kultu są dziełem i zwycięstwem diabła. Prawdziwa inkulturacja to katolickie ziarno zaszczepione w tradycji pogańskiej, a nie odwrotnie.
Zetknąłem się z dokumentacją fotograficzną obrzędu „panamazońskiego” z 4 października [2019] w ogrodach watykańskich, w którym uczestniczyli nie tylko tubylcy, ale także biskupi wraz z Biskupem Rzymu. Na pierwszy rzut oka szok, wstręt, przerażenie i ból były ogromne. Przede wszystkim nieskończony smutek napełnił moje serce, gdy patrzyłem na umieszczone na prześcieradle przedmioty, które, przynajmniej w bezpośrednim odbiorze, nie miały w sobie nic chrześcijańskiego, a zwłaszcza drewnianą statuetkę nagiej kobiety w ciąży, o której można było powiedzieć: jeśli ktoś ma upodobanie do tych symboli, „nie mamy takiego zwyczaju ani Kościoły Boże” (1 Kor 11,16) (statuetka została użyta do otwarcia synodu). Milczę o osobach klęczących lub prawie zwróconych do ziemi oraz o milczeniu liturgistów, którzy w pozostałych przypadkach ograniczają klęczenie. Zanim jednak dojdzie do ekscytacji lub oburzenia, należy ustalić kryteria oceny wydarzenia i dopiero wtedy wyciągnąć wnioski.
Inkulturacja liturgiczna: od czego zacząć? Była to próba inkulturacji elementów amazońskich w modlitwie. Jest to procedura, którą Kościół zawsze stosował i dlatego nie ma w niej nic dziwnego. W istocie „modlitwa zaczyna się przede wszystkim od rzeczywistości stworzenia, którą żyje (…) doświadczana przez rzesze sprawiedliwych we wszystkich religiach”, choć „przede wszystkim zaczyna się od naszego ojca Abrahama, któremu (.. .) zostaje objawione» (KKK 2569), a nawet jeśli «w swoim postępowaniu religijnym ludzie wykazują ograniczenia i błędy, które zniekształcają w nich obraz Boga. Bardzo często ludzie zwiedzeni przez złego ducha popadli w urojenia w swoim rozumowaniu pomyliliśmy prawdę Bożą z kłamstwem” (KKK 844). Podobnie jak inne wielkie religie, liturgia Kościoła „zakłada, scala i uświęca elementy stworzenia i kultury ludzkiej, nadając im godność znaków łaski” (KKK 1149), „zawiera znaki i symbole odnoszące się do stworzenia (światło , woda, ogień), życiu ludzkiemu (obmycie, namaszczenie, łamanie chleba) i historii zbawienia (obrzędy wielkanocne)” (KKK 1189), a Eucharystia składa dzięki nie tylko za odkupienie i uświęcenie, ale także za „ stworzenie” (KKK 1328).
Jednakże, jak uczy Kongregacja ds. Kultu Bożego w Instrukcji Liturgia i Inkulturacja Rzymska (25.1.1994), „przed wszelkimi poszukiwaniami inkulturacji należy pamiętać o samej naturze liturgii” i musimy zadbać o to, aby każda forma inkulturacji „nie jawi się wiernym jako powrót do stanu sprzed ewangelizacji” (32), nie wspominając już o tym, że potrzeby kultury zakładają „uwzględnienie także ludności naznaczonej kulturą miejską i przemysłową” (32). 30) i „może się zdarzyć, że pewne zwyczaje i zwyczaje będą miały obecnie jedynie znaczenie folklorystyczne” (49).
Cóż, wydaje się, że obrzęd ogrodów watykańskich nie uwzględniał powyższego w sposób wystarczający. W szczególności – i to jest kluczowa kwestia – metodologicznie ryzykowne, jeśli nie błędne, jest rozpoczynanie od obrzędów niechrześcijańskich, aby uczynić je chrześcijańskimi. Prawdziwy ruch jest dokładnie odwrotny: obrządek chrześcijański (inkultowany w kulturze nosicieli) zostaje wszczepiony niczym ziarno w inną kulturę i stopniowo nabierze typowych konotacji kultury, w którą został wszczepiony, nie bez oczyszczenie i odrzucenie niektórych rdzennych zastosowań rytualnych. Ponadto należy dodać, że nie żyjemy już w II lub IV wieku, zatem Kościół już kilkakrotnie dokonywał rozeznania „między tym, co jest niezgodne z chrześcijaństwem, a tym, co można założyć” (16) i należy to wziąć pod uwagę .
.
Co prawda często przytacza się list św. Grzegorza Wielkiego († 604) o ewangelizacji Anglików (XI,56 z 18.7.601), który pozwala na kontynuację świątecznego zwyczaju budowania szałasów z gałęzi i spożywania uczt w miejscach świętych natomiast papież Grzegorz: a) jeśli nie zaleca burzenia świątyń, zaleca burzenie bożków; b) wyraża obawę, aby wszystkie zwyczaje kultowe zostały wyraźnie schrystianizowane; c) co najmniej trzykrotnie stwierdza, że tym, co było wcześniej praktykowane przez tę ludność, był kult demonów.
NIEOGRANICZONA KATEGORIA OBECNOŚCI DIABŁA
W poprzednich tekstach – por. św. Grzegorz Wielki i KKK 844 – dwukrotnie pojawił się kamienny gość: diabeł! Uświadomiło mi to także następnego dnia, w sobotę, gdy w czytaniach Mszy św. znalazłem słowa: «Obraziłeś swego Stwórcę, składając ofiary demonom, a nie Bogu» (Bar 4,7), zob. także Izraelici, którzy « składane w ofierze demonom niebędącym Bogiem” (Pwt 32,17). Czy w Nowym Testamencie bożek i ofiarowane mu ciało są coś warte? «Nie, ale mówię, że te ofiary są składane demonom, a nie Bogu. Nie chcę, żebyście wchodzili w komunię z demonami. nie możecie pić kielicha Pańskiego i kielicha demonów; nie będziecie mogli uczestniczyć w stole Pana i stole demonów” (1 Kor 10,20-21).
[proszę zwrócić uwagę na tego bałwana z kutasem. to w Watykanie. MD]
====================================
Dlatego inny kult i inne znaki kultu są dziełem i zwycięstwem diabła. Starożytność chrześcijańska czasami mówiła w tym samym sensie: demony wspierały ludzi, przebóstwiając ich (bogowie grecko-rzymscy, ale dlaczego nie przodkowie ludzi pierwotnych?), używali słów Pisma Świętego i Jezusa Chrystusa, aby zwieść, małpowali chrześcijan sakramenty: św. Justyn († 165) w Apologii I 26,1; 54; 62.1. Syryjczyk Tacjan († 180) wyznaje: «Zbadałem wszelkiego rodzaju obrzędy religijne ustanowione przez ludzi zniewieściałych i androgynicznych, znalazłem (…) gdzie indziej inne demony, które wzniecają wybuchy niegodziwości» ( Oracja 29) i Orygenes († 253) pisze, że demony posługują się imionami Bożymi, „aby oddawać im cześć jako najwyższemu Bogu” ( Adhortacja do męczeństwa 46).
Spójrzmy prawdzie w oczy: Szatan chce być czczony – być jak Bóg: i czy nie była to pokusa, którą zasugerował swoim pierwszym rodzicom w Rdz 3.5 i która jeszcze wcześniej ujawniła jego głębokie pragnienie? – i wie bardzo dobrze, że czarne msze nigdy nie mogą wyjść poza ekscentryczną i niszową praktykę. Dlatego „przybiera postać anioła światłości” (2 Kor 11,14) i próbuje zwieść ludzi poprzez fałszywe obrazy Boga, które prowadzą do próżnego kultu. W tym sensie pokusy szatana są zawsze wysokie i wykraczają poza grzechy ciała: szatan kusił Dawida, aby przeprowadził spis ludności Izraela i Judy w celu zdradzenia Jezusa (por. 1Kr 21,1; J 13,2), a także Jezusa Chrystusa pokusy dotyczyły jego posługi zbawczej aż do prośby o adorację (por. Mt 4,1 i n.).
Adoracja, o której doskonale wie św. Augustyn († 430): „Fałszywe demony z dumą przywłaszczają sobie zaszczyty kultu tylko dlatego, że wiedzą, że należą się one prawdziwemu Bogu (…), blokując drogę człowieka do prawdziwego Boga, tak aby że człowiek nie jest ofiarą Bożą właśnie w tym samym akcie, w którym składa ofiarę czemuś innemu niż Bóg” ( Miasto Boże 10,19), „demony (…) przywłaszczają sobie boską naturę i pragną uważani byćza bogów, żądają ofiar i cieszą się takimi zaszczytami tylko dlatego, że wiedzą, że prawdziwa ofiara należy się prawdziwemu Bogu” (Ivi, 15,16).
To powiedziawszy, nie powiedziałem, że wszystko w religiach niechrześcijańskich jest złe i że nie powinniśmy inkulturować, a tym bardziej nie powiedziałem, że Biskup Rzymu… jest opętany! Boże spójrz na mnie!
Mówię tylko, że gdy wyprowadzacie obrzędy i symbole poza chrześcijaństwo, gdy klękacie lub prawie klękacie przed ziemią, gdy niesiecie w procesji posąg kobiety w ciąży i nagiej, żartujecie… z ogniem. Nie ma co temu zaprzeczać: pierwsza reakcja, jaka przyszła mi do głowy, była taka: tu tkwi diabeł w postaci kultury i inkulturacji. Następna reakcja była następująca: tak, ale jest Biskup Rzymu i Duch Święty nie mógł pozwolić na tak wiele; Biskup Rzymu dokona rozeznania, które mi umknie, dlatego módlmy się za niego i razem z nim.
Pragnę podkreślić , że prawda jest jedyna i niezależnie od tego, co wydarzyło się w ogrodach watykańskich i w Bazylice, nie da się wyeliminować diabelskiego wpływu na kulty niechrześcijańskie, a ewangelizacja uwalnia się od tego: «Nawróciliście się przez bożki Bogu” (1 Tes 1,9).
DODATKOWE Drobne niedogodności
Przystąpienie do katechumenatu wiąże się z egzorcyzmem i wyrzeczeniem się kultów pogańskich, których celem jest „oddawanie czci siłom duchów lub przywoływanie cieni zmarłych lub uzyskiwanie korzyści poprzez sztuki magiczne” (RICA 78). Wdychanie przewidziano wzorem (RICA 79), który jest taki sam jak w Rytuale Egzorcyzmów (59). Ale po użyciu tych wszystkich innych znaków w ogrodach watykańskich, z czego poganin będzie musiał zrezygnować?
A w takim razie dlaczego każdy nie mógłby spróbować analogii ze swoją własną kulturą? Dlaczego – Ryszard Wagner († 1883), błogosławiony i odrodzony – czy Niemcy nie mogli liturgicznie powrócić do swojej mitologii? Dlaczego nie zastosować tych procedur, zaczynając od islamu itp.?
Czy prawosławni byliby zwolennikami wejścia w pełną komunię z Kościołem praktykującym podobne obrządki? Czy tolerowaliby statuetkę nagiej kobiety w ciąży? Milczę na temat Lefebrystów.
I znowu: z jaką odwagą będziemy odtąd karcić tych, którzy dopuszczają się nadużyć liturgicznych?
DWIE KOŃCOWE UWAGI
Cierpiąc na „udar wiedźmy” i nie mogąc brać środków przeciwzapalnych, pomyślałam, że idąc nowym kursem uda mi się zwrócić do jakiejś wiedźmy. Ale odłożyłem ten pomysł na bok, bo będąc księdzem i ostrzegając wiernych przed zwracaniem się do czarowników, nawet gdybym pojawił się w przebraniu, czarownik prawdopodobnie nie byłby już w stanie kontynuować swych zaklęć. Ale pomyślałem też, że zamiast tego, gdyby przyszedł do niego jakiś prałat z ogrodów watykańskich, czarownik przywitałby go słowami: „Ach… witaj. Cieszę się, że jesteś jednym z nas”! A gdyby powtórzył mu to pozdrowienie na łożu śmierci… Żartuję.…
Następnie, podobnie jak Martin Luther King († 1968) i kard. Carlo Maria Martini († 2012) Miałem sen: dlaczego Stolica Apostolska nie mogłaby zamiast zwoływać (drogiego) synodu wysłać do Amazonii tradycjonalistycznych komisarzy religijnych i innych? Będą ewangelizować, inkulturować i oswajać Bolsonaro. Jest to jednak marzenie niemożliwe, ponieważ w przeciwieństwie do Luthera Kinga i Martiniego jest to marzenie tradycjonalistów, a te sny nie są dozwolone. Nie żartuję.
Prawie dwudziestu naukowców napisało 2 maja oświadczenie podsumowujące “zbrodnie i herezje” Franciszka.
Wśród sygnatariuszy jest duchowny, ks. Linus Clovis. Wzywają oni Franciszka do “rezygnacji z urzędu papieskiego”.
W długim, 18-stronicowym t ekście wymieniono “zbrodnie” Franciszka, w tym długą listę przypadków, w których Franciszek chronił homoseksualnych oprawców, a następnie kłamał na ten temat (“sabotowanie wymiaru sprawiedliwości”). Wymienia również herezje Franciszka i analizuje jego korzenie oraz ich konsekwencje w odniesieniu do kadencji Franciszka.
Promowanie sprawców nadużyć homoseksualnych
Kiedy był arcybiskupem Buenos Aires, Bergoglio chronił swojego przyjaciela, ks. Julio Grassiego, który został później skazany za molestowanie chłopców w domach dla dzieci ulicy, które założył. Franciszek zlecił sporządzenie 2600-stronicowego raportu dla argentyńskiego Sądu Najwyższego, który uniewinnił Grassiego i zaatakował jego ofiary. Próba Bergoglio nie powiodła się. Zapytany o raport, skłamał i powiedział, że nie miał z nim nic wspólnego.
Przyjaciel Franciszka, były biskup Gustavo Óscar Zanchetta z Orán w Argentynie, był jednym z pierwszych biskupów mianowanych przez Franciszka w 2013 roku. Został on skazany za molestowanie homoseksualne seminarzystów. Stolica Apostolska została poinformowana o nagich selfie na telefonie Zanchetty w 2015 roku. Zanchetta zrezygnował dopiero w 2017 roku, a Franciszek natychmiast utworzył dla niego specjalne stanowisko w Watykanie.
Kiedy był wikariuszem generalnym, arcybiskup Mario Delpini z Mediolanu przeniósł księdza Mauro Galli do innej parafii po tym, jak Galli rzekomo molestował młodego mężczyznę. Delpini przyznał się do tego w zeznaniach sądowych w 2014 roku, a Stolica Apostolska o tym wiedziała. Franciszek mianował Delpiniego arcybiskupem Mediolanu w 2017 roku, ale od tego czasu nigdy nie darzył go zbytnią sympatią [sprawa Gallego nie powinna być uwzględniona na liście, ponieważ wyrok przeciwko niemu został uchylony przez włoski Sąd Najwyższy. Sprawa została rozwiązana dopiero 12 lat później w drodze ugody, która zaowocowała trzema latami aresztu domowego, podczas gdy Galli został uniewinniony przez sąd kościelny].
W grudniu 2013 r. i ponownie w maju 2014 r. grupa głuchoniemych dzieci i nastolatków ze Szkoły dla Głuchoniemych Provolo w Lujan de Cuyo w Argentynie poinformowała Franciszka, że ojciec Nicola Corradi, który pracował w szkole, znęcał się nad nimi. Corradi wcześniej molestował nieletnich we Włoszech, a następnie został przeniesiony do Argentyny. Franciszek skierował sprawę do włoskiej konferencji biskupów, która jednak nic nie zrobiła. W Argentynie Corradi kontynuował swoje nadużycia. W 2016 r. Corradi został aresztowany wraz z innymi sprawcami, a instytut został zamknięty. W 2019 r. został skazany na 42 lata więzienia za wykorzystywanie seksualne dzieci w latach 2004-2016, a wkrótce potem zmarł.
Franciszek chroni ojca Marko Rupnika, którego świętokradcze cudzołóstwo z dwoma tuzinami zakonnic zostało uznane za wiarygodne przez Kongregację Nauki Wiary i jezuitów. Rupnik został nawet ekskomunikowany w 2020 roku. Franciszek niemal natychmiast zniósł ekskomunikę i zaprosił ojca Rupnika kilka tygodni później do wygłoszenia rekolekcji wielkopostnych w Watykanie. Rupnik kontynuuje swoją karierę pod ochroną Bergoglio.
Franciszek wspierał również kardynałów, którzy nie podjęli odpowiednich działań przeciwko nadużyciom seksualnym. Wszyscy oni należą do jego partii: Danneels, De Kesel, Marx, Murphy-O’Connor, Rodriguez Maradiaga, Errazuriz Ossa, McCarrick i jego współpracownicy Cupich, Tobin, Gregory, McElroy, Wuerl.
Inne przestępstwa Bergoglio
Franciszek zaangażował się w bałwochwalstwo, gdy Pachamama, południowoamerykański demon, został umieszczony przed głównym ołtarzem Świętego Piotra podczas Synodu Amazońskiego w 2019 roku. [Jan Paweł II umożliwił podobne rzeczy podczas spotkań w Asyżu].
Nakazał rozgrzeszać niepokutujących cudzołożników i udzielać im Komunii, jeśli świadomie i dobrowolnie pozostają w cudzołóstwie. Wprowadził [pseudo] błogosławieństwa dla cudzołożnych i homoseksualnych par.
Franciszek usunął biskupów bez podstawy moralnej lub prawnej (bp Strickland, bp Daniel Fernández). Próbował zlikwidować obrządek rzymski. Poświęcił też Kościół w Chinach na rzecz państwa.
Lista herezji Franciszka
Amoris Laetitia, 2016: “Nie można już po prostu powiedzieć, że wszyscy w sytuacji ‘nieregularnej’ [= cudzołóstwo] żyją w stanie grzechu śmiertelnego i są pozbawieni łaski uświęcającej”.
Amoris Laetitia: Franciszek twierdzi, że w niektórych okolicznościach cudzołożnicy nie grzeszą, popełniając cudzołóstwo, a cudzołóstwo może być moralnie dobre.
Deklaracja z Abu-Dhabi, 2019: Bóg nie tylko zezwala, ale pozytywnie chce pluralizmu i różnorodności [fałszywych] religii, zarówno chrześcijańskich, jak i niechrześcijańskich.
Fiducia supplicans, 2023: Katoliccy księża mogą błogosławić konkubentów, nawet jeśli podstawą ich konkubinatu jest cudzołóstwo, cudzołóstwo lub stosunki homoseksualne.
Kara śmierci jest “zawsze” i “wszędzie” moralnie zła.
W swojej odpowiedzi na Dubia z 2023 r. Franciszek zasugerował, że dogmaty lub fragmenty Pisma Świętego można odrzucić jako “fałszywe”.
Skutki przestępstw Franciszka
Deklaracja zauważa również, że Franciszek jest produktem modernistycznego kryzysu z początku XX wieku, który znacząco wpłynął na Sobór Watykański II. Wyznaje on neomodernistyczny pogląd na objawienie, wiarę i teologię.
“Franciszek stosuje tradycyjną technikę mianowania podwładnych, którzy są osobiście skompromitowani, aby mieć pewność ich absolutnego posłuszeństwa i lojalności”.
Podstawowym celem Franciszka jest “zabezpieczenie przewagi, jaką neomodernizm osiągnął nad Kościołem po połowie XX wieku, i przekształcenie tej przewagi w trwałe zwycięstwo, które doprowadzi do wykorzenienia katolickiej wiary, moralności i kultu raz na zawsze”.
Franciszek rzekomo rozumie swoich przeciwników, “którzy zazwyczaj nie rozumieją jego i jego strategii” i polega głównie na ich strachu.
Deklaracja wie, że rezygnacja lub deklaracja utraty urzędu przez Franciszka nie rozwiąże problemów: “Kiedy Franciszek odejdzie, korupcja klerykalna, która go wyprodukowała i którą promował, pozostanie”.
Papież Franciszek obraża ludzi, którzy nie wierzą w zmianę klimatu. „Są po prostu głupi”
[To nie sprawa “wiary”, ciemniaku. To wiedza, geofizyka przedstawia dowody, a klimatyści podkłamują. M. Dakowski]
Papież Franciszek jest przekonany, że zmiana klimatu to fakt, a ci, którzy ją krytyką, są po prostu głupi. Ojciec Święty mówił na ten temat w rozmowie z CBS Evening News.
W wywiadzie wyemitowanym przez stację CBS News 24 kwietnia, papież odniósł się do kwestii tzw. zmian klimatycznych. Dla papieża Franciszka to nie pierwszyzna; pisał o tym w encyklice ekologicznejLaudato si’ z maja 2015 roku, a ostatnio w adhortacji apostolskiej Laudate Deum, gdzie stawiał bardzo ostre i jednoznaczne tezy dotyczące antropogenicznej natury tzw. zmiany klimatu.
W rozmowie z CBS News papież został zapytany o swój osąd tzw. negacjonistów klimatycznych, czyli osób, które nie zgadzają się z rzekomym faktem zmian klimatu, zwłaszcza w aspekcie ich antropogenicznego pochodzenia.
– To są ludzie, którzy są głupi; są głupi nawet kiedy pokaże im się badania. Oni w to nie wierzą. Dlaczego? Bo nie rozumieją sytuacji albo mają w tym interes. Ale zmiana klimatu istnieje – powiedział papież Franciszek.
Kilka dni temu Państwowy Instytut Geologiczny opublikował analizę, zgodnie z którą globalne ocieplenie jest faktem, ale nie ma bynajmniej genezy ludzkiej, a co więcej – średnia temperatura na ziemi jest dziś w wielu miejscach i tak niższa, niż przy poprzednich analogicznych okresach w historii klimatu; co więcej do 2100 roku ma dojść do zasadniczego ochłodzenia. Analiza została ostro skrytykowana przez szeregi klimatystów, co doprowadziło Instytut do publikacji solennych przeprosin i złożenia obietnicy, że publikacja tak «niezweryfikowanych» treści więcej się nie powtórzy.
=================================
M. Dakowski: To nie Państwowy Instytut Geologiczny, lecz prof. Leszek Marks.
Głupi negacjoniści klimatyczni nie wierzą w badania. Nowy dogmat Franciszka w CBS
Kiedy dwoje dzieci się kłóci i jedno z nich nie znajduje dobrego argumentu, najczęściej nazywa to drugie „głupim”. Może też wyciągnąć język, pluć, zacząć przedrzeźniać, obrazić się i uciec.
Przykro to powiedzieć, ale dokładnie taką samą argumentację postanowił zastosować ostatnio papież Franciszek w dyskusji z krytykami opowieści o globalnym ociepleniu. W wywiadzie wyemitowanym przez stację CBS News 24 kwietnia, Franciszek kolejny raz, który to już z rzędu, zajął się sprawą klimatu i pytaniem czy ulega on zmianie czy też nie. Dziennikarze stacji CBS zapytali go co sądzi o tzw. negacjonistach klimatycznych. Franciszek udzielił następującej odpowiedzi: „To są ludzie, którzy są głupi; są głupi nawet kiedy pokaże im się badania. Oni w to nie wierzą. Dlaczego? Bo nie rozumieją sytuacji albo mają w tym interes. Ale zmiana klimatu istnieje”.
Naprawdę, nikt nie niszczy tak szybko i tak skutecznie autorytetu papieskiego jak właśnie Franciszek.
Po pierwsze, powinien powiedzieć, że nie zgadza się z określeniem „negacjonista” w odniesieniu do klimatu. Słowo to bowiem ma wyłącznie charakter propagandowy i ma na celu zamknąć usta krytykom. Zostało ono przejęte z języka ideologii holocaustianizmu, gdzie pierwotnie odnosiło się do tych, którzy negowali masowe mordowanie Żydów przez Niemców podczas II wojny światowej, a następnie zaczęło oznaczać po prostu każdego, kto nie zgadzał się z oficjalna narracją żydowską. W ten sposób naturalną ludzką niechęć do tych, którzy zaprzeczali oczywistym faktom – a takim był wprowadzany w życie plan ludobójstwa Żydów – można było przenieść na tych, którzy podważali oficjalne dane o liczbie ofiar lub podawali inny kontekst w jakim doszło do zbrodni, na przykład zwracając uwagę na to, że była ona jedną z wielu popełnionych podczas ostatniej wojny.
[—]
=========================
Pozostało 76% tekstu
[Ależ oczywiście nigdy nie dam paru złotych tym [pismakom? łobuzum? No nie, piszą słusznie. Ale to zachęcanie do płacenia – żałosne. M. Dakowski]
Satanistyczne ideologie trans humanizmu mają na celu przekształcenie ludzi w udoskonalonych obywateli piekła już na etapie życia na ziemi. Osoby, które wyrażają swój sceptycyzm lub negują konieczność budowania “nowego porządku” w oparciu o powyższe, są na ogół ludźmi myślącymi. Sam fakt myślenia, aktywności rzadko spotykanej, nie gwarantuje poznania prawdy, ale może znacząco ten proces ułatwić.
Wojna przeciwko Bogu
Niezależnie od śmieszności samego wyrażenia wojna trwa naprawdę, a nowością w tej batalii przeciwko ludziom i Bogu są dodatkowo uruchomione tryby maszynerii – ideologii gender i klimatyzmu. Każda forma sceptycyzmu lub negacji tychże (sprzeciwu wobec teorii i praktyki) wywołuje atak – propagandowy odwet wraz z towarzyszącymi wybuchami nienawiści. Właśnie pod presją owej nienawiści powstał niechlubny projekt o „mowie nienawiści”, tworzony przez ludzi nienawidzących prawdy.
Podobny, bardziej stonowany, rodzaj reakcji ujawniają ostatnio rezydenci Watykanu od Franciszka w dół. Pisząc w dół muszę zaznaczyć, że dno nie jest dokładnie oznaczone. Być może należałoby napisać od Franciszka w górę. Trudno bowiem orzec gdzie dokładnie rezyduje prof. Diabelski w stosunku do położenia ziemskich akolitów i osób, które “nie wiedzą co czynią”, a do takich być może należy również Franciszek.
“W rozmowie z CBS News papież został zapytany o swój osąd tzw. negacjonistów klimatycznych, czyli osób, które nie zgadzają się z rzekomym faktem zmian klimatu, zwłaszcza w aspekcie ich antropogenicznego pochodzenia”
– To są ludzie, którzy są głupi; są głupi nawet kiedy pokaże im się badania. Oni w to nie wierzą. Dlaczego? Bo nie rozumieją sytuacji albo mają w tym interes. Ale zmiana klimatu istnieje – powiedział papież Franciszek /PCh24/
Fakt dominującej obecności na świecie ludzi o kondycji głupców i barbarzyńców jest bezsporny, lecz nie chodzi w tym momencie o negację zmian klimatycznych, które następują cyklicznie i zazwyczaj bez udziału człowieka, ale o negację czerwono-brunatnego ładu nazywanego zielonym, który jest używany przez globalistów jako narzędzie “zrównoważonego rozboju”.
BKP: Różnica między kościelną ekskomuniką a Bożą anatemą
Najsurowszą karą kościelną za naruszenie dyscypliny kościelnej jest kościelna ekskomunika, czyli wykluczenie z organizacji kościelnej. Ale to jeszcze nie znaczy, że osoba ukarana jest wykluczona z Mistycznego Ciała Chrystusa. Przykładami są św. Joanna d’Arc, męczennik Jan Hus czy arcybiskup Lefebvre. Na nich była wygłoszona kościelna ekskomunika, ale Boża anatema na nich nie spadła. Nie zostali przez Boga wykluczeni z Mistycznego Ciała Chrystusa. Udowodniono, że Jan Hus nie głosił żadnych herezji. W rzeczywistości został spalony za pragnienie prawdziwej reformy kapłaństwa. Fałszywie oskarżona została również Joanna d’Arc i była spalona. Podobnie abp Lefebvre był przez Jana Pawła II absurdalnie wykluczony z organizacji kościelnej za wierność nauce Chrystusa. Tak jak Joanna d’Arc została później zrehabilitowana, tak i ekskomunikowani Jan Hus i arcybiskup Lefebvre powinni zostać zrehabilitowani i kanonizowani przez Watykan.
W przeciwieństwie do kościelnej anatemy, tutaj jest Boża anatema – wykluczenie z Mistycznego Ciała Chrystusa. Ona ipso facto spada za głoszenie innej ewangelii, jak wskazano w liście do Gałacjan 1:8-9. Bożą anatemę za inną ewangelię ściągnął na siebie i obecny pseudo-papież Franciszek. Stał się martwym członkiem Ciała Chrystusa. Mimo to nadal okupuje urząd papieski. Tragedią jest, że niema tutaj żywego kościoła, który zrealizowałby jego wykluczenie przed Bogiem. Poza tym dosłownie tragikomedią jest to, że osoby, które ściągnęły na siebie Bożą anatemę, zostały przez Bergoglio ogłoszone świętymi, czyli wzorem do naśladowania.
Obecnie dyskutowana jest kwestia, czy pseudo-papież Franciszek jest prawomocnym czy nieprawomocnym papieżem. Przepisy kościelne przewyższają Boże Prawo, które brzmi: „Ale nawet gdyby… anioł z nieba głosił wam Ewangelię różną od tej, którą wam głosiliśmy – niech będzie przeklęty!” (Ga 1:8-9).
Bergoglio przyjął antyewangelię i tym samym wykluczył się z Ciała Chrystusa – Kościoła. Ponadto sam głosi antyewangelię nie tylko prywatnie, ale także publicznie i nadużywa w tym celu najwyższego, czyli Chrystusowego autorytetu! Tutaj już nie trzeba, aby jakiekolwiek świadkowie ani władza kościelna udowodniła jemu to, co sam publicznie udowodnił. Poprzez słowa i gesty ipso facto wielokrotnie wykluczył się z Ciała Chrystusa – Kościoła.
Czym jest Ewangelia Chrystusa? Jest na to jasna odpowiedź – jest to nauka Chrystusa o zbawieniu, która jest nierozerwalnie związana z Jezusem Chrystusem. Dlatego każdy, kto uwierzy w Ewangelię, przyjmuje jednocześnie Jezusa i zbawienie. Ewangelii Chrystusa nie można łączyć z herezjami, które zaprzeczają jej istocie.
Jezus powiedział: „Pokutujcie i wierzcie (gr. en) w Ewangelię” (Mk 1:15).A także: „… głoście ewangelię… kto uwierzy (w ewangelię)… będzie zbawiony, kto nie uwierzy, będzie potępiony” (Mk 16:15 i nast.)
Jaka jest „inna ewangelia”, o której mówi list do Galacjan 1:8-9? Inną ewangelią jest heretycka nauka antychrysta, która zaprzecza podstawowym prawdom koniecznym do zbawienia. Kto przyjmuje inną ewangelię, czyli antyewangelię, odrzuca Jezusa Chrystusa, a tym samym i zbawienie. Taka osoba ipso facto ściąga na siebie Bożą anatemę – wykluczenie – oddzielenie od Chrystusa, niezależnie od tego, czy anatema jest wygłoszona, czy nie. Jeśli nie będzie pokutować, to znaczy, jeśli nie wyrzeknie się herezji i ducha fałszywej ewangelii, zostanie na wieki potępiona.
Z Pismem Świętym, ogłaszającym Bożą anatemę (Ga 1:8-9) jest zgodna i bulla dogmatyczna Pawła IV „Cum ex apostolatus officio”. Mówi o tym, że wszystko, co robi papież-heretyk, jest nieważne. On jest wykluczony z Kościoła i nikt nie może go już słuchać. Potwierdza to również wypowiedź św. Roberta Bellarmina: „Jawny heretyk jest ‘ipso facto’ zdetronizowany… Dlatego Papież ,który jest jawnym heretykiem, automatycznie przestaje być papieżem i głową, tak jak automatycznie przestaje być chrześcijaninem i członkiem Kościoła”.
Heretycki modernizm został potępiony przez papieży Piusa IX i Piusa X. II Sobór Watykański wyznaczył kierunek, który kościelnie ekskomunikuje prawowiernych. W rzeczywistości sam Sobór znalazł się bezpośrednio pod Bożą anatemą. Jest nieważny, ponieważ potajemnie promował drogę antyewangelii, drogę odstępstwa, prowadzącą do wiecznej zagłady.
Pokutować oznacza nazwać prawdę prawdą, heretyka heretykiem, a również heretycki Sobór heretyckim. Również powinni być prawdziwie nazwani heretykami i jego inicjatorzy i promotorzy, w tym soborowi i posoborowi papieże. Na nich ciąży ipso facto Boża anatema. Na razie ta prawda jest bojkotowana, ale trzeba ją zaakceptować. Jeśli ten krok pokuty nie zostanie podjęty, nie może się rozpocząć prawdziwa odnowa Kościoła! Tylko prawowierne nauczanie zapewnia katolikom zbawienie. Przywrócenie go jest wolą Bożą.
Heretycki Sobór Watykański II należy nazwać heretyckim. Obecny arcyheretyk Bergoglio uzupełnia jego program i ducha. Wdraża i aktualizuje aggiornamento II Watykana z homoseksualistami, transseksualistami, bałwochwalcami i czarownicami, czczącymi demona Pachamamę.
Tragedią jest, że obecni biskupi i księża milczą o tym, bo boją się kościelnej ekskomuniki. Ale Bożej anatemy i wiecznego piekła nie boją się. Jest to znak wewnętrznego odstępstwa, tchórzostwa i wyrzeczenia się Chrystusa i Jego Ewangelii.
Dlatego w tym krytycznym czasie, drodzy biskupi i kapłani, wzywamy was: Wstawiajcie się za Jezusem Chrystusem i Jego Ewangelią! Nie bójcie się, że Bogiem anatemizowany arcyheretyk Bergoglio lub jego homo-sieć, będzie was tzw. ekskomunikować. Jezus jasno powiedział: „Wyłączą was ze swoich synagog… będą was prześladować”, ale pamiętajcie – czeka was za to wieczna nagroda w niebie!
Pope Francis’ new autobiographical book,1 written with journalist Fabio Marchese Ragona, was recently released. It is titled Pope Francis’ Life: My Story Through Historyand has been translated into several languages. It was published simultaneously in Europe and America by HarperCollins.2
The Communist Who Taught Pope Francis to Think
The 232-page book tells the story of Pope Francis’s life from his childhood to the present. As is customary, he speaks well of his family, but we were surprised to see emphatic praise for a declared communist. Esther Ballestrino fled from Paraguay to Argentina for political-ideological reasons (she was a militant of the Revolutionary Febrerista Party). She was Pope Francis’s chemistry teacher in a laboratory where he worked while studying at Industrial School No.12.
He states:
“Esther was a remarkable woman, and I owe her a great deal. Yes, she was a communist through and through, and an atheist, but a respectful one … And she taught me so much about politics … She gave me some publications, including that of the Communist Party.”3
As a Jesuit priest, he says, “I was still fond of her. After all,she taught me to think.” He then recounts that because of her political activity, Esther was under police surveillance. She asked him to remove the Marxist books from her home and hide them. He hid them among the books at the Jesuit school. 4
However, he insists, “I never embraced communist ideology.” He says he read communist literature to understand better “the world that Esther came from.”5
Criticism of the Military, Silence on Violent Communist Terrorists
Pope Francis harshly criticizes Argentina’s anticommunist military regime of the seventies. While there is no doubt there were unacceptable excesses on the part of the regime, Pope Francis’s criticism of the military is one-sided and biased. He fails to reference the violent communist urban guerrilla movements active in the country at the time. Among the various guerrilla groups were the Montoneros, of Catholic and Peronist origin,6 and the Ejército Revolucionario del Pueblo (ERP), of Trotskyist inspiration and a break-away group, the ERP-22 de Agosto.7
Thus, his narrative does not consider the numerous terrorist attacks like that of the murder of two conservative Catholic philosophers, Jordano Bruno Genta on October 27, 1974, and Carlos Sacheri on December 22 of that same year. Sacheri was executed in front of his wife and seven children as he left Mass and Genta as he left his house on his way to Mass. Both were killed by the ERP-22 de Agosto movement.8
“God Loves Everyone, Especially Sinners”
In an interview on Italian television on January 14, Pope Francis said he “like[s] to think hell is empty; I hope it is.”9 In this autobiography, he imagines a Church that “embraces and welcomes everyone,” including sinners who “have been judged by us in the past … for example, homosexuals and transsexuals who seek the Lord but are rejected or persecuted. … God loves everyone, especially sinners.” 10
He believes “it is essential today that we abandon the rigidity of the past, and distance ourselves from a Church that points the finger in condemnation.”11
The Church has always welcomed sinners who want to change their lives and has never rejected those who seek her help to abandon sin. She gives constant spiritual guidance and offers the Sacraments, especially Penance, when sinners are able to receive them. But like Our Lord in relation to the adulterous woman, when forgiving repentant sinners, she never acquiesced to current or future sins. Saint Bede, commenting on Jesus’s forgiveness of the repentant sinner, explains: “Since He is merciful and gentle, He forgives the past, but since He is just and loves justice, He forbids her to sin any more.”12
It is worth analyzing here Pope Francis’s statement that “God loves everyone, especially sinners.” If God “loves especially sinners,” then he will love atheists, blasphemers, idolaters, murderers, the impure, thieves, liars and others who deliberately disobey what He established with the Ten Commandments. This is absurd.
“God is the supreme good,”13 and therefore, He cannot love sin, which is the opposite of good, nor can He love a sinner as such. As Saint Thomas explains, God loves sinners not as sinners but as His creatures. As long as they are sinners, “under this aspect, they are hated by Him.”14
Furthermore, how can we say that God loves “especially sinners” when Saint John says that “he that committed sin is of the devil.”15
Support for Same-sex Unions
Next, Pope Francis says considering that “all children of God must be welcomed with open arms”—including homosexual and transgender individuals—“does not mean the Church is in favor of same-sex marriage” because the sacrament of marriage was instituted by Our Lord “only for the union of a man and a woman.”16
This statement, which seems to safeguard the Sacrament of Marriage, is misleading. It could be interpreted as suggesting that non-sacramental marriage (that of unbaptized people or pagans) could take place between people of the same sex.
The institution of marriage itself requires a man and a woman since marriage is a natural institution created by God in the earthly paradise for the purpose of perpetuating the human species, which is only possible through this union. That is why the book of Genesis (1:27) says that God created them “male and female.” And He commanded: “Be fruitful, multiply, fill the earth and subdue it” (Gen. 1:28).
Our Lord elevated this natural marriage between Christians to the status of a Sacrament as a symbol of the union and love between Christ and his Church.17 However, He did not change the nature of marriage, which is why the natural marriage of pagans is valid and indissoluble.18 Thus, the same book of Genesis says: “Wherefore a man shall leave father and mother and shall cleave to his wife: and they shall be two in one flesh” (2: 24).19
Thus, according to the Scriptures, the Church Fathers, and the Magisterium, marriage, whether natural (among pagans) or sacramental (among the baptized), is a union between a man and a woman. It is the only legitimate way to exercise human sexuality.
Now, Pope Francis implicitly denies this truth when he defends “civil unions” for two people of the same sex while denying the possibility of sacramental marriage for such pairs. He says:
“Civil unions are another matter, and on this subject, I have said on many occasions that it is right that these people who experience the gift of love should have the same legal protections as everyone else.”20
He continues: “Jesus often met and spent time with people who lived on the margins of society, who live in the existential peripheries, and that is what the Church should be doing today with members of the LGBTQ+ community, who are often marginalized within the Church.”21
It is clear from these words that he is talking about practicing homosexuals and not about people who suffer from same-sex attraction but who remain chaste with the help of grace. He also unreservedly adopts the homosexual movement’s acronym “LGBTQ+,” as if it were something entirely acceptable.
“Civil Protection” for the Sin of Sodomy?
Now then, two people of the same sex with homosexual attraction, living stably together, will normally end up committing homosexual sin. Therefore, to defend civil unions for homosexuals is, at the very least, to defend a near occasion of grave sin. And, the moralists say, “[t]o remain in an occasion of sin is a mortal sin if there is a serious danger of committing a mortal sin; the sin is multiplied each time the occasion is desired or permitted with renewed willingness.”22
It is also a scandal to present this proposition when civil laws increasingly tend to favor homosexuality. This is aggravated by Fiducia Supplicans’s permission for priests to hold “blessings for same-sex couples,”23 which has earned the repudiation of cardinals, entire episcopates, priests and faithful.24
In yet another memoir released this April 3, Pope Francis returns to the subject of civil unions for homosexuals: “Since marriage is a sacrament, it cannot be administered to homosexual couples, but that, in a way, one would have to give a guarantee or civil protection to the situation of these people.” He then suggested “civil unions” as in France.25
To say that sinful cohabitation should be given “civil protection” by law is to oppose both divine and natural law. It falls into legal positivism, that is, law with no moral basis. However, Pope Pius XII, in a memorable speech to the National Convention of Italian Catholic Jurists on December 6, 1953, made it clear that evil and error cannot be the subject of rights. We highlight the following excerpt:
“Above all, it must be clearly stated that no human authority, no state, no community of states, whatever their religious character, can give a positive command or positive authorization to teach or to do that which would be contrary to religious truth or moral good. Such a command or authorization would have no obligatory power and remain without effect. No authority may give such a command because it is contrary to nature to oblige the spirit and the will of man to error and evil or to consider one or the other as indifferent. Not even God could give such a positive command or positive authorization, because it would be in contradiction to His absolute truth and sanctity.” 26
On the other hand, to say that homosexuals have the “gift of love” is to present an unhealthy attraction, contrary to human nature, as true, altruistic and disinterested love, as defined by Saint Thomas.27
Homosexual love is impossible because it seeks to transform the love of friendship between two people of the same sex into conjugal love. Now, conjugal love is a special kind of love of friendship that has as its purpose the ends proper to marriage: the procreation and education of offspring and mutual help.28
Teach “All Things Whatsoever I Have Commanded You”
Our Lord said: “He who obeys the commandments he has from me is the one who loves me.”29
The mission of the Church is the one Our Lord gave the Apostles and their successors shortly before ascending into Heaven:
“Going therefore, teach ye all nations; baptizing them in the name of the Father, and of the Son, and of the Holy Ghost. Teaching them to observe all things whatsoever I have commanded you.” 30
Therefore, neither the pope nor bishops can change the teachings of Jesus Christ, clearly contained in Divine Revelation and Tradition and attested to by the perennial Magisterium of the Church.
Footnotes
In 2014, a biography of the new pope was published in English with the title “Pope Francis His Life in His Own Words – Conversations with Jorge Bergoglio – written with (Rabbi) Serge Rubin and (journalist) Francesca Ambrogetti. It was published by New American Library.
Pope Francis with Fabio Marchese Ragona, Life My Story Through History, Aubrey Botsford, trans. (Harperone Collins Publishers, New York, 2024).
Ibid. 53. All emphases in the quotations are ours.
Dom Gregory Manise, O.S.B., Occasionist, in Francesco Cardinal Roberti, Monsignor [afterward Cardinal] Pietro Palazzini, (Henry J. Yannone, S.T.L, translator), Dictionary of Moral Theology (The Newman Press: Westminster, Md., 1962) 847-8.
See TFP Committee on American Issues, Defending A Higher Law (The American Society of Defense of Tradition Family and Property: Spring Grove, Penn., 2004) 77.
Saint Thomes, in Ethicorum lib. 8, 1.12 n. 22, in Defending A Higher Law, 80.
Aby rozprawiać o godności należy najpierw odpowiedzieć sobie na następujące pytania
Czym jest godność ludzka?
Od czego i w jakim stopniu zależy, a w tym mieści się pytanie – czy można ją utracić, zatracić, odebrać komuś?
Czy godność ludzka jest nieskończona?
Pytanie o „godność nieskończoną” pojawiło się po publikacji Dignitas Infinita, dokumentu Dykasterii Nauki Wiary zawierającego „papieskie magisterium ostatniej dekady”. Tekst ten doczekał się kilku omówień, krótkich i długich, w tym krytycznych, co według mnie jest zasadne.
Trzy odmiany godności
godność przyrodzona (niezbywalna)
godność dobroci moralnej (charakteru moralnego). Można ją rozwijać i umacniać poprzez swoje moralnie dobre czyny, ale można ją także tracić w wyniku własnego moralnie złego postępowania. Taka godność jest stopniowalna, czyli może być większa lub mniejsza.
Aktualnie dominujące ideologie i związane z nimi antropologiczne błędy mieszają wszystkie odmiany godności tworząc ideologiczny zlepek /fałszywie nazywany godnością/ – ważniejszy od prawdy i rozumiany jako obowiązek szacunku dla uprzywilejowanych grup dopuszczających się niemoralnych czynów, tym samym tracących moralną godność oraz niezasługujących na godność trzeciego rodzaju (poważanie, szacunek, pozycja).
W tym ujęciu przypisywana na siłę czyli pod presją paragrafów godność klasom rzekomo uciskanym, w praktyce zdegenerowanym, jest fałszywie nazywanym „prawami człowieka” nienależnym przywilejem, pilnowanym przy pomocy terroru lewicowej poprawności i policyjnej pałki.
Godność jest zdolnością do życia zgodnego z rozumem i z moralnością. Mówi się wtedy, że dana osoba prowadzi życie godne człowieka w przeciwieństwie do osób żyjących w niezgodzie z podstawowymi normami, co próbuje się bagatelizować pod osłoną “tolerancji”. W takim przypadku zło moralne staje się czymś chronionym „prawami człowieka”.
Dokument Watykanu Dignitas Infinita potężna łyżka dziegciu i odtrutka św. Tomasza
A na tym polega najwyższy stopień godności ludzkiej, że nie pod wpływem innych, ale sam z siebie człowiek zwraca się ku dobru.
św. Tomasz z Akwinu
Oczywiście bez łaski samego Boga człowiek nie byłby w stanie tego uczynić. Co zawiera Dokument z Watykanu? Zawiera nieprawdę i prawdę. Pytaniem retorycznym w tym momencie jest pytanie dlaczego zawiera nieprawdę, będącą jednym z podstawowych składników lewicowych, globalistycznych, satanistycznych ideologii. Ważnym rodzajem manipulacji w tym dokumencie są akcenty, w tym użycie aż 29 razy słowa: kobiet, kobiety.
Krótkie fragmenty dokumentu /ciemny fiolet/, które poddam krytyce
Nieskończona godność
(Dignitas infinita) Nieskończona godność, niezbywalnie związana z istotą samego bytu, przysługuje każdej osobie ludzkiej, niezależnie od jakichkolwiek okoliczności i jakiegokolwiek stanu lub sytuacji, w jakich się znajduje.
„W Bogu nie ma zmiany, utraty i nabywania” A w człowieku? Nawet nieśmiertelna dusza może być pozbawioną Boga, utraconą na rzecz diabła w wyniku wiecznego odłączenia od Stwórcy. Czy podobnie jest z godnością, z darem przyrodzonym traconym za życia i definitywnie utraconym w piekle?
Człowiek poprzez grzeszenie odstępuje od porządku rozumu, dlatego odpada od ludzkiej godności — według tego przecież człowiek jest naturalnie wolny i istniejący dla siebie — i popada poniekąd w stan niewoli zwierząt, kiedy mianowicie sam z siebie podporządkowuje się zgodnie z tym, co jest użyteczne dla innych /św. Tomasz z Akwinu/
“Innymi słowy, jeżeli człowiek grzeszy, to świadomie i dobrowolnie odstępuje od porządku rozumu wyrażonego w prawie Bożym oraz od urzeczywistniania swojego wiecznego przeznaczenia, a przez to konsekwentnie degraduje godność swego człowieczeństwa. Grzesznik popada w stan niewoli charakterystyczny dla zwierząt, które — o czym była mowa powyżej — nie mają władzy nad swoimi czynami, a ponieważ są stworzeniami nierozumnymi, to nie istnieją same dla siebie, lecz dla stworzenia rozumnego. Samostanowienie polegające na świadomym i dobrowolnym odstąpieniu od porządku rozumu prowadzi człowieka do porzucenia jego ludzkiej godności i powoduje popadnięcie w stan użyteczności dla innych. Jako cel sam w sobie, człowiek przez swoje wolne wybory może zdegradować siebie do rangi środka używanego przez innych do realizacji ich osobistych celów”.
„Św. Tomasz pisze np. o nieskończonej godności osoby Chrystusa jako Boga i człowieka, która powoduje, że sama tylko męka Chrystusa bez Jego śmierci wystarczyłaby dla odkupienia rodzaju ludzkiego. Przyjmując taki punkt odniesienia, św. Tomasz zauważa, że aniołowie nie mają nieskończonej godności, z czego można wnioskować, że tym bardziej człowiek, będąc skończonym stworzeniem, nie może równać się pod względem swojej godności nie tylko z nieskończonym Bogiem, ale także z istotami niebieskimi, jakimi są aniołowie. W przypadku stworzeń rozumnych, nawet takich jak aniołowie, godność polega m.in. na urzeczywistnianiu ich podobieństwa do Boga. (…)
Jednak jeszcze bardziej o godności stworzeń świadczy możliwość poznania Boga. Z tego powodu aniołowie, którzy mają większe poznanie Boga, mają tym samym większą godność.
Czasami św. Tomasz przez godność rozumie rację zasługiwania na coś, uprawnienia do czegoś czy bycia odpowiednim do czegoś. Zwykle objawia się to przez użycie przymiotnika dignus — godny. Jego przeciwieństwem jest indignus — niegodny. To zasługiwanie, uprawnienie czy bycie odpowiednim może komuś przysługiwać z różnych racji godności — zarówno godności zwanej współcześnie przyrodzoną, jak i godności charakteru moralnego, a także z innych racji zewnętrznych wobec bycia człowiekiem. Podobnie, jak się wydaje, kiedy św. Tomasz pisze, że nigdy godność osoby nie zmniejsza jej grzechu, lecz go powiększa, można to odnieść do różnych wspomnianych znaczeń i przejawów godności”.
Trud migrantów
40. Migranci są jednymi z pierwszych ofiar różnych form ubóstwa. Nie tylko odmawia się im godności w ich krajach, ale i samo ich życie jest zagrożone, ponieważ nie mają już więcej środków na założenie rodziny, pracę lub wyżywienie. Kiedy przybywają do krajów, które powinny być w stanie ich przyjąć, „uważa się [ich] za nie dość godnych, by uczestniczyć jak wszyscy inni w życiu społecznym, i zapomina się, że mają taką samą przyrodzoną godność, jak każda inna osoba. (…) Przyjęcie ich jest ważnym i znaczącym sposobem obrony „niezbywalnej godności każdej osoby ludzkiej, bez względu na jej pochodzenie, kolor skóry czy wyznanie.
W większości przypadków nie migranci, lecz nachodźcy (neologizm stworzony przez prof. Wolniewicza w wyniku połączenia „najeźdźców” i „uchodźców”). Odmowa wpuszczenia nachodźców na terytorium danego państwa nie pozbawia ich przyrodzonej godności, lecz stanowi uzasadnioną ochronę obywateli danego kraju. Ich przyjecie lub nie przyjęcie nie ma nic wspólnego z godnością tym bardziej z jej moralną odmianą, której notabene w ogromnej liczbie przypadków nie posiadają, okradając i zabijając rdzennych mieszkańców. To co napisałem nie wyklucza indywidualnej pomocy przyznawanej w szczególnych sytuacjach.
Relacyjna struktura osoby ludzkiej
(…) kryzys klimatyczny zagraża życiu tak wielu istot”. Rzeczywiście, do godności człowieka należy troska o środowisko, ze szczególnym uwzględnieniem owej ludzkiej ekologii, która chroni jego własne istnienie.
Mamy “Kryzys klimatyczny”? A może kryzys rozumu i sumienia? Zawartość CO2 w atmosferze stanowi 0,04%, z tego tylko jedna dwudziesta pochodzi z działalności człowieka, a to oznacza, że emisja CO2 przez człowieka nie ma decydującego znaczenia dla klimatu. W przeszłości mieliśmy okresy dużo bardziej cieplejsze, a człowiek wówczas emitował CO2 na poziomie o wiele niższym. Wniosek jest jeden. Teoria o konieczności redukcji emitowanego CO2 jest brednią osób cierpiących na indukowaną przez media psychozę lub celową, suto opłacaną propagandą.
Niektóre poważne naruszenia godności ludzkiej
O wojnie
W tym miejscu należy również wspomnieć o karze śmierci. Także ta ostatnia narusza niezbywalną godność każdej osoby ludzkiej niezależnie od wszelkich okoliczności. Wręcz przeciwnie, należy uznać, że „zdecydowane odrzucenie kary śmierci pokazuje, jak bardzo możliwe jest uznanie niezbywalnej godności każdego człowieka i przyznanie, że ma on swoje miejsce na tym świecie. Ponieważ, jeśli nie odmówię jej najgorszemu z przestępców, to nie odmówię jej nikomu, dam wszystkim możliwość dzielenia się ze mną tą planetą, pomimo wszystkiego, co może nas oddzielać”.
(…) W obliczu tej sytuacji, bardzo trudno jest dziś utrzymać racjonalne kryteria, które wypracowano w poprzednich wiekach, by mówić o możliwości «wojny sprawiedliwej».
Nieprawda. Lewica i jej agendy od samego początku pozostają w konflikcie ze stanem rycerskim, jako tym, który bronił cywilizacji. Duchowieństwo i Rycerstwo było zawsze znienawidzone przez wrogów tradycji ze względu na zdolność do walki duchowej i zbrojnej. Dziś, w czasie pozornego pokoju, trwa nieustanne osłabianie ducha zwykłych ludzi, aby uczynić ich całkowicie niezdolnymi do walki.
Efektem codziennej tresury w duchu pacyfizmu są poglądy dużej części zniewolonego mentalnie społeczeństwa przeciwstawiającego walkę zbrojną oraz karę śmierci nauczaniu katolickiemu. O rzekomym konflikcie pomiędzy karą śmierci a V przykazaniem „nie morduj” pisaliśmy nie raz, Tak samo jest z użyciem zbrojnego ramienia w obronie najwyższych wartości Pacyfizm i brak kary śmierci jako skutek odchodzenia od nauczania katolickiego
Św. Tomasz o karze śmierci
Święty Tomasz odrzuca zarzut, jakoby dopuszczał karę śmierci w sposób, który nie liczy się z godnością człowieka, a który moglibyśmy nazwać dzisiaj utylitarnym, czy konsekwencjalistycznym lub proporcjonalistycznym. Wyjaśnia, że rozmyślne zabicie niebezpiecznego złoczyńcy dla ochrony dobra wspólnego nie jest złe samo w sobie, czyli nie jest czynem wewnętrznie złym, ponieważ nie dotyczy zwyczajnej osoby cechującej się godnością, lecz dotyczy tego, kto pozbawił się swojej ludzkiej godności przez swoje własne haniebne czyny uwłaczające rozumowi. W koncepcji św. Tomasza utrata przynajmniej jakiegoś krytycznego zakresu ludzkiej godności jest możliwa i stanowi utratę racji zabezpieczającej człowieka przed użytecznym traktowaniem go jak zwykłej części ludzkich doczesnych społeczności. Tracąc więc swą godność przez swoje dobrowolne, haniebne czyny, a zwłaszcza przez rozmyślne morderstwa, człowiek niejako na własne życzenie coraz bardziej redukuje sam siebie do statusu bezrozumnego zwierzęcia, które nie jest celem samym w sobie, lub do statusu części podporządkowanej zupełnie tej całości, jaką jest ludzka społeczność polityczna.
Dopóki człowiek zachowuje swą ludzką godność, dopóty rozmyślne zabicie takiego człowieka dla jakiegokolwiek dobra byłoby czynem wewnętrznie złym. Dopiero utrata istotnego zakresu tej godności przez określoną osobę w wyniku dobrowolnego i radykalnego wyrzeczenia się przez nią porządku rozumu i sprowadzenie siebie do rangi zwierzęcia lub do rangi dysfunkcyjnej części, niebezpiecznej dla dobra całości, pozwala — zdaniem św. Tomasza —na zastosowanie wobec takiej osoby kryterium użyteczności i na poświęcenie jej dla dobra całości ludzkiej społeczności.
“Mimo że św. Tomasz nie posługuje się terminami „godność przyrodzona”i „godność dobroci moralnej”, to jednak w jego pracach można odnaleźć aspekty godności odpowiadające znaczeniu tych terminów. Akwinata nie dokonuje jednak ostrego rozróżnienia między tymi aspektami godności, przez co wydaje się wskazywać na ich wzajemne powiązanie. Godności przyrodzonej odpowiadałaby w koncepcji św. Tomasza godność indywidualnego, samoistnego bytowania w racjonalnej naturze i związana z nim zdolność (potencjalność, możność) do życia rozumnego i do moralności. Natomiast godności dobroci moralnej odpowiadałaby aktualizacja tej zdolności, przejawiająca się w rozwoju cnót usprawniających do dobrego moralnie postępowania, polegającego na twórczym urzeczywistnianiu ludzkich celów gatunkowych, w tym zwłaszcza celu ostatecznego, który stanowi wieczne przeznaczenie człowieka. Innymi słowy, o godności przyrodzonej świadczy m.in. zdolność do moralnej autokreacji, dysponująca człowieka do osiągnięcia spełnienia jego własnej natury. Natomiast godność dobroci charakteru moralnego to właściwa aktualizacja tej zdolności, skutkująca urzeczywistnianiem prawdziwego spełnienia ludzkiej natury. W związku z tym można by chyba określić godność przyrodzoną, czyli podstawową i niezbywalną, jako doskonałość poniekąd niepełną — a więc taką, która swoje dopełnienie uzyskuje w godności dobroci charakteru moralnego, a ostatecznie w wiecznym przeznaczeniu człowieka. Święty Tomasz explicite używa terminu „godność” w znaczeniu zbliżonym do cnoty, aby określić dobroć charakteru moralnego człowieka kierującego się cnotami. Twierdzi na przykład, że „w tym, co sprawia przyjemność, kierujemy się cnotą jakby godnością ludzkiej natury”. Ten sposób pojmowania godności zależy od ludzkiej zdolności do uczestnictwa w obiektywnym porządku praktycznego rozumowania i kierowania się tym porządkiem w swoim postępowaniu. Porządek ten jest dostępny poznawczo człowiekowi jako prawo naturalne dzięki naturalnym inklinacjom wyciśniętym w ludzkiej naturze przez jej Stwórcę i skłaniającym ją ku celom, które stanowią jej spełnienie i przynoszą człowiekowi szczęście. Porządek rozumu praktycznego, wyrażający się m.in. we wspomnianym prawie naturalnym, ma swoje źródło i pierwowzór w umyśle Bożym w tzw. prawie wiecznym. Światło naturalnego rozumu, za pomocą którego ludzie są zdolni odróżniać to, co służy ich spełnieniu i szczęściu — a więc dobro — od tego, co nie służy lub wręcz szkodzi ich spełnieniu i szczęściu — a więc od zła — jest funkcją prawa naturalnego i stanowi w osobach ludzkich odbicie światła boskiego. Taka zaś zdolność do rozumnego i wolnego samostanowienia jest jednocześnie zdolnością do moralności i tym samym podstawową doskonałością ludzkiej natury, świadczącą o godności człowieka, która współcześnie jest określana jako przyrodzona i niezbywalna”.
* —* —*
“Sprzeciw sumienia wobec niesprawiedliwych ustaw narzuconych przez doczesnych władców jest możliwy właśnie dlatego, że w swoim sumieniu osoba ludzka jest w stanie rozpoznać sprzeczność tych ustaw z wyższym prawem, które jest dziełem Boga. Człowiek bowiem z porządku naturalnych inklinacji ludzkiej natury swoim rozumem jest w stanie odczytać prawo naturalne, stanowiące taki zakres boskiego prawa wiecznego, jaki jest dostępny ludzkim możliwościom poznawczym. Ustawy ludzkich prawodawców sprzeczne z prawem naturalnym, są tym samym sprzeczne z prawem wiecznym, czyli z porządkiem Boskiego Rozumu, a sprzeczność ta powoduje, że takie ustawy nie mają racji prawa i nie obowiązują w sumieniu”.
Jak zatem z wynika z powyższego trójpodziału aspektów obrazu Bożego w człowieku i odpowiadających im aspektów godności człowieka, chociaż wszyscy ludzie, nawet nieprawi, są stworzeni na obraz Boży i mają swoją przyrodzoną i niezbywalną godność, jednak o wiele bardziej wiernym obrazem Boga są ludzie sprawiedliwi, którzy cieszą się też większą godnością z racji swojej dobroci moralnej. Najdoskonalszym jednak obrazem Boga są święci w niebie, którzy w związku z tym cieszą się największą godnością”.
Aby zapoznać się z poglądami dr Roberta Plicha OP, autora cytowanej pracy nt. kary śmierci należy przeczytać całość. Próbka poniżej:
“Z ogólnej Tomaszowej charakterystyki kary wynika, że ma ona przede wszystkim charakter retrybutywny, czyli stanowi sprawiedliwą odpłatę za dokonane zło, stąd jej ciężar powinien być proporcjonalny do ciężaru tego zła. Zamach na dobro wspólne ze sprawiedliwości domaga się rekompensaty i jeśli nie da się naprawić wyrządzonej krzywdy przez przywrócenie stanu sprzed przestępstwa, to wówczas rekompensata powinna przynajmniej polegać na pozbawieniu złoczyńcy udziału w dobru wspólnym proporcjonalnie do ciężaru dokonanego przestępstwa. Tomasz nie uzasadnia jednak kary śmierci wyłącznie jako środka sprawiedliwości retrybutywnej. Nie jest to też — ściśle rzecz biorąc — kara lecznicza, bo ze swej natury służy ona eliminacji przestępcy, a nie jego poprawie. Święty Tomasz charakteryzuje ją także jako karę, którą współcześnie określilibyśmy jako prewencyjną, czyli zapobiegającą eskalacji przestępstw i przez to chroniącą dobro wspólne. Z takiego stanowiska św. Tomasza można zatem wyprowadzić następujący wniosek: jeśli dostępne są inne skuteczne środki prewencji, niepozbawiające życia przestępcy i niewykluczające możliwości jego poprawy, wówczas stanowią lepsze rozwiązanie niż kara śmierci i powinny zostać zastosowane” .
Kardynał Fernández mówi o piekle. „Franciszek często pyta, czy nie może być puste”
Podczas konferencji prasowej, na której kardynał Victor Manuel Fernández prezentował deklarację o ludzkiej godności, padło pytanie dotyczące perspektywy wiecznego potępienia. Dziennikarka Diane Montagna chciała wiedzieć, w jaki sposób można pogodzić nieskończoną godność człowieka (tytułowa dignitas infinita) z zatraceniem w piekle.
Kardynał Fernández odpowiedział na to pytanie następująco:
– Papież Franciszek wielokrotnie powiedział, że potwierdzenie możliwości potępienia w piekle wiąże się przede wszystkim z kultem (wł. culto oznacza również: poszanowanie) ludzkiej wolności. Ludzka istota może to wybrać, a Bóg chce respektować tę wolność, nawet jeżeli jest to wolność ograniczona, jeżeli jest to czasem wolność zaciemniona czy zepsuta. Bóg chce [tę wolność] zasadniczo uszanować. Jednak papież Franciszek zadaje też często pytanie: Czy wziąwszy pod uwagę wszystkie ograniczenia, jakie ma nasza wolność, piekło nie może być puste? To pytanie, które często zadaje papież Franciszek.
Obecny Pontifex o pustym piekle mówił rzeczywiście wielokrotnie; po raz ostatni na początku stycznia.
– To nie dogmat wiary – to co powiem – to moje osobiste przekonanie, które mi się podoba: lubię myśleć, że piekło jest puste – stwierdził we włoskim programie telewizyjnym Che Tempo Che Fa.
– To pragnienie, mam nadzieję, że taka jest też rzeczywistość, ale to pragnienie – dodał.
Katechizm w punkcie 1035 mówi: „Nauczanie Kościoła stwierdza istnienie piekła i jego wieczność. Dusze tych, którzy umierają w stanie grzechu śmiertelnego, bezpośrednio po śmierci idą do piekła, gdzie cierpią męki, ogień wieczny. Zasadnicza kara piekła polega na wiecznym oddzieleniu od Boga; wyłącznie w Bogu człowiek może mieć życie i szczęście, dla których został stworzony i których pragnie”.
W punkcie 1037 stwierdza z kolei: „Bóg nie przeznacza nikogo do piekła; dokonuje się to przez dobrowolne odwrócenie się od Boga (grzech śmiertelny) i trwanie w nim aż do końca życia. W liturgii eucharystycznej i w codziennych modlitwach swoich wiernych Kościół błaga o miłosierdzie Boga, który nie chce niektórych zgubić, ale wszystkich doprowadzić do nawrócenia (2 P 3, 9): Boże, przyjmij łaskawie tę ofiarę od nas, sług Twoich, i całego ludu Twego. Napełnij nasze życie swoim pokojem, zachowaj nas od wiecznego potępienia i dołącz do grona swoich wybranych”.
Źródła: x.com, Katechizm Kościoła Katolickiego, PCh24.pl Pach
Paweł Chmielewski: skoro piekło jest puste, to dlaczego mielibyśmy trudzić się nawracaniem?
(Oprac. GS/PCh24.pl)
Papież Franciszek żywi nadzieję pustego piekła – i wydaje się, że ta jego nadzieja ma bardzo poważne konsekwencje dla jego nauczania, w tym dla ogłaszanych dokumentów. Konsekwencje, niestety, głęboko niepokojące.
„To, co powiem, to nie dogmat wiary, ale moje osobiste przekonanie, które mi się podoba. Lubię myśleć, że piekło jest puste. To pragnienie. Mam nadzieję, że taka jest rzeczywistość, ale – to pragnienie” – powiedział Franciszek w programie na żywo we włoskiej telewizji, w którym uczestniczył na początku stycznia.
To nie pierwszy raz, gdy Franciszek głosi takie poglądy. W 2018 roku papież spotkał się z włoskim ateistycznym dziennikarzem Eugenio Scalfarim. Scalfari relacjonując rozmowę napisał, że według Franciszka piekło nie istnieje, bo dusze, które nie chcą pokutować, po prostu przestają istnieć. Wprawdzie nie był to dosłowny cytat, ale Franciszek nigdy go nie sprostował, a ze Scalfarim spotykał się również i później. Służby prasowe Watykanu również nie zdementowały tej relacji, stwierdzając tylko, że to „rekonstrukcja rozmowy”, a nie jej wierny zapis. Samo przesłanie nie zostało jednak zanegowane.
Papież najwyraźniej sądzi też, że zbawiony jest Judasz. W jego gabinecie widnieje zdjęcie kolumny z jednej z francuskich bazylik, gdzie miano przedstawić wizerunek Pana Jezusa dźwigającego na barkach Judasza. Nie wiadomo, czy kolumna naprawdę przedstawia tam Jezusa, ale uważa Franciszek. Kilka lat temu do zdjęcia papież dodał jeszcze obraz jaki namalował pewien artysta, obrazujący Pana Jezusa pochylającego się nad ciałem Judasza.
Dlaczego to wszystko teraz przypominam? 4 lutego przypadła piąta rocznica ogłoszenia Deklaracji z Abu Zabi, niesławnego dokumentu, jaki papież Franciszek podpisał razem z Wielkim Imamem Uniwersytetu Al-Azhar w Kairze. W dokumencie czytamy:
„Pluralizm i różnorodność religii, koloru skóry, płci, rasy i języka są wyrazem mądrej woli Bożej, z jaką Bóg stworzył istoty ludzkie”.
To zdanie jest samo w sobie heretyckie: zakłada, że Bóg chciał istnienia różnych religii tak samo, jak chciał istnienia na przykład dwóch płci. Wiemy z Pisma Świętego, że istnienie dwóch płci nie jest dopustem Bożym, ale wyrazem Jego autentycznej woli i czymś dobrym, bo człowiek został stworzony na Boży obraz i podobieństwo. Tak samo – zgodnie z zacytowanym zdaniem – Pan Bóg chciałby, aby oprócz chrześcijaństwa ludzie wyznawali również islam, judaizm talmudyczny czy buddyzm. To teza religijnego pluralizmu, a w pojęciach bardziej klasycznych – religijnego indyferentyzmu. Nie ma znaczenia, czy jest się wyznawcą Chrystusa czy muzułmaninem: to kwestie drugorzędne, bo pierwszorzędne jest ogólnie pojęte nakierowanie „na Boga” i bycie dobrym człowiekiem.
Wprawdzie w rozmowie z bp. Athanasiusem Schneiderem Franciszek tłumaczył, że w tekście Abu Zabi chodziło w przypadku pluralizmu religijnego o wolę dopuszczającą Boga (voluntas permissiva) – ale sam tekst bynajmniej tego nie mówi. Pomimo rozmowy z bp. Schneiderem na stronie Watykanu Dokument z Abu Zabi jest dostępny bez żadnej korekty czy nawet jakiejkolwiek adnotacji. Transmituje cały czas to samo: pluralizm religii.
Przyjęcie takiego błędnego konceptu wydaje się w pełni zrozumiałe jeżeli założyć, że Franciszek rzeczywiście wierzy w puste piekło. Skoro uważa, że nikt nie zostanie potępiony, to musi zakładać, że fakt bycia wiary albo niewiary w Chrystusa – jest drugorzędny, może w ogóle nieistotny. W piekle i tak nikogo nie ma: a skoro tak, to dlaczego mielibyśmy trudzić się nawracaniem? W rozmowie ze Scalfarim Franciszek miał mówić, że wybaczenie otrzymają ci, którzy „okażą skruchę” – i oni zostaną zbawieni, reszta „zniknie”. Wystarcza zatem bycie „dobrym” dla innych: a więc oddanie się dziełu budowy globalnego pokoju etc. Chrystianizm nie jest tutaj konieczny; dlatego można głosić, że Pan Bóg chce, aby istniały różne religie, a może raczej: tradycje religijne; każda dobra dla innej kultury. Przykładowo we wrześniu 2023 roku Franciszek mówił w Mongolii o chrześcijaństwie oraz o innych religiach jako o „tradycjach religijnych” mających potencjał „służbie społeczeństwu”.
Takie ujęcie – zarówno to z Abu Zabi, jak i to z Mongolii – wydaje się konsekwencją przyjęcia hipotezy pustego piekła. Franciszek we włoskiej telewizji mówił, że to jego „osobiste pragnienie”. Biorąc pod uwagę fakt, że mówimy o papieżu, który z oczywistych racji nieustannie naucza – nic dziwnego, że to „osobiste pragnienie” przenika do jego tekstów i staje się w ten sposób publiczne. A to stwarza poważne niebezpieczeństwo dla wiary katolickiej; ponieważ nawet jeżeli nadzieja na puste piekło jest zasadniczo dopuszczalna – to jest głęboko niepoważna, biorąc pod uwagę choćby wyraźne zapowiedzi Pana Jezusa mówiącego o karze wieczystego potępienia.
Co więcej wydaje się, że Franciszkowe pragnienie powszechnego zbawienia ma też wpływ na jego nauczanie moralne. Chciałbym tu zwrócić uwagę na „przesłanie Ojca Świętego na Światowy Dzień Misji” z 2 lutego 2024 roku. Papież Franciszek wielokrotnie wyraził tam myśl o tym, że „wszyscy” będziemy w Królestwie Bożym; mówiąc o nawracaniu zachęcił też do tego, by nie zajmować się „nakładaniem nowych obowiązków” tym, którzy są ewangelizowani. Chodziłoby wyłącznie o radosne, pozytywne przedstawianie wiary. Problem w tym, że największy wzór ewangelizacji, czyli sam Zbawiciel, owszem, nakładał obowiązki, bo wzywał do odejścia od grzechu – a moralne życie jest przecież pewnym obowiązkiem czy zadaniem. Co więcej, mówił też o możliwości potępienia, podczas gdy Franciszek mówi tylko o możliwości zbawienia. To niebezpieczne zwłaszcza, gdy przypomnimy sobie niedawną deklarację doktrynalną Fiducia supplicans o błogosławieniu par homoseksualnych i tzw. par nieregularnych. Jest oczywiste, że deklaracja ta, w swoich skutkach praktycznych, umacnia błogosławionych w ich grzesznym sposobie życia. Wydaje się to nam wielkim skandalem. Jednak papież Franciszek musi patrzeć na to inaczej. Co z tego, że te osoby żyją w obiektywnym grzechu – skoro będąc homoseksualistami mogą być nadal „dobrymi ludźmi”, a do piekła i tak nie trafią – bo jest puste?
Jeżeli jednak nie jest puste – a Tradycja Kościoła wskazuje dość jasno, że wcale nie jest – to biedni ci, którzy potraktują jego „osobiste pragnienie” jako zielone światło na pozostanie w swoich błędach religijnych, intelektualnych i moralnych.
Zdarzenia takie jak piorun, który odłupał dłoń trzymającą klucz św. Piotra z figury w Argentynie, mogą być przez niektórych uznane za znak, podczas gdy inni mogą tego nie robić. Zarówno jedni, jak i drudzy mają do tego pełne prawo. Dlatego nieco śmieszy oficjalne oświadczenie przedstawicieli kościoła w diecezji Buenos Aires, którzy stwierdzili, że nie można tego zdarzenia odczytywać w kategoriach nadprzyrodzonych. A przecież można! Właśnie w tym polega wolność, jaką Bóg daje człowiekowi do odczytywania znaków – przekonuje Grzegorz Górny, dziennikarz i publicysta katolicki, w programie „JA, katolik EXTRA” na kanale PCh24TV.
Publicysta został zapytany jak odczytywać znaki towarzyszące obecnemu pontyfikatowi; piorun, który odłupał dłoń z kluczami figurze św. Piotra, czy upadek obrazu Chrystusa podczas Uroczystości Zmartwychwstania Pańskiego w Watykanie. W odpowiedzi, Górny wyjaśnił katolickie podejście do podobnych wydarzeń.
– Katoliccy mistrzowie życia duchowego piszą, że tzw. znaki, które odczytujemy w otaczającej nas rzeczywistości, w różnych wydarzeniach, nie podlegają jednemu, uniwersalnemu modelowi rozeznawania. Dlatego, że są to znaki przeznaczone do osobistego odczytania. Może być tak, że jedni je odczytują, inni nie, ale jedni i drudzy mają do tego prawo – wyjaśnił publicysta.
– Załóżmy, że siedzę na fotelu u dentysty, który przeprowadza leczenie kanałowe, czuję potworny ból zęba; patrzę za okno, a jego ramy układają się w krzyż. Wtedy stwierdzam, że to dla mnie jest pewien znak; Chrystus też cierpiał, więc i ja mogę ofiarować swoje cierpienie. Ktoś inny natomiast, w takiej samej sytuacji widzi tylko zwykłe okno. Jeden ma prawo widzieć w oknie krzyż, a drugi ma prawo nie widzieć krzyża, ale zwykłe okno – doprecyzował.
Gość Krystiana Kratiuka podkreślił, że znaki nie narzucają nikomu jednej, obowiązującej interpretacji. Pojawiają się jednak wydarzenia, które widzi wiele osób i odczytuje je w taki sam sposób. Publicysta podał przykład z 2006 r., kiedy papież Benedykt XVI był w Auschwitz i po jego mowie pojawiła się tęcza. – Wtedy nawet liberalne media pisały, że to jest znak – przypomniał.
– Podobnie, znak, który został przyjęty jako sygnał z nieba to było zjawisko halo, które pojawiło się na niebie w 1997 r. podczas procesji Bożego Ciała we Wrocławiu. Odbywał się wtedy Kongres Eucharystyczny, przyjechał Jan Paweł II, miała miejsce chyba największa na świecie procesja Bożego Ciała, w której szło 150 tysięcy osób – dodał.
– Tego typu darzenia; jak piorun, który odłupał dłoń z kluczem św. Piotra z figury w Argentynie, przez niektórych może być uznany za znak, przez innych nie, i zarówno jedni i drudzy mają do tego prawo. Dlatego nieco śmieszy oficjalne oświadczenie gospodarzy tego kościoła w diecezji Bueos Aires: oni oficjalnie oświadczyli, że nie można tego odczytywać w kategoriach nadprzyrodzonych. No właśnie można! Na tym polega wolność, jaką Bóg daje człowiekowi w odczytywaniu znaków – konkludował Górny.
PR
=======================
[W oryginale – film. Nie dodaję, bo tam sporo reklamy, nie potrafię usunąć . MD]
=======================
W 1986 było w Asyżu pierwsze – z papieżem “spotkanie międzyreligijne”,
wtedy czcili Budde . Figurka była ustawiona na tabernakulum w kościele św. Piotra.
Po kolejnym “spotkaniu międzyreligijnym”:
26 września 1997 roku silne trzęsienie ziemi spowodowało zawalenie się części sklepienia Bazyliki św. Franciszka. Zginęło czterech zakonników (jeden z nich był Polakiem).
“Św. Franciszek” – fresk Cimabue zginął bezpowrotnie:
=====================================
Światowe Dni Modlitw o Pokój.
Spotkania modlitewne w Asyżu: od 1986 do naszych czasów
Rozpoczynające się dziś (18 września) w Asyżu 30. międzynarodowe i międzyreligijne spotkanie modlitewne w intencji pokoju, zorganizowane przez rzymską Wspólnotę św. Idziego, jest okazją do przypomnienia wcześniejszych podobnych spotkań w tym mieście i samej idei tego rodzaju wydarzeń. W tegorocznym spotkaniu, które będzie przebiegać pod hasłem “Pragnienie pokoju. Religie i kultury w dialogu”,
Msza wielkanocna: Ikona spada u stóp Franciszka – znak z nieba?
Podczas Eucharystii, której Franciszek przewodniczył w Niedzielę Wielkanocną na Placu Świętego Piotra, podmuch wiatru spowodował, że starożytna ikona Chrystusa Zbawiciela, znajdująca się obok Franciszka, padła na ziemię.
Dwóch asystentów podniosło ciężką ramę, która padła kilka metrów od Franciszka.
Franca Giansoldati, w IlMessagero.it (2 kwietnia), wspomina o podobnych wydarzeniach. Wśród nich:
– W 2013 roku, w dniu, w którym Benedykt XVI zrzekł się papiestwa, piorun uderzył w duży żelazny krzyż na szczycie bazyliki św. Piotra.
– W styczniu 2014 roku Franciszek wypuścił “gołębia pokoju” podczas modlitwy Anioł Pański, który został natychmiast zaatakowany i śmiertelnie raniony przez wronę i mewę w locie.
– W czerwcu 2016 r., podczas podróży Franciszka do Armenii, wypuścił on gołębie na granicy tureckiej, które w niewytłumaczalny sposób powróciły.
– W sierpniu 2018 r. zawalił się dach 400-letniego kościoła San Giuseppe dei Falegnami w Rzymie. Kościół jest powierzony jezuitom i poświęcony św. Józefowi, patronowi Kościoła.
Ararat leży na terytorium Turcji, ale góruje nad Armenią. Na pierwszym planie klasztor św. Grzegorza Oświeciciela Chor Wirap, który odwiedził Franciszek.
Pontyfikatu papieża Franciszka nie da się przeczekać. Zmiany, które wdraża w życie Jorge Mario Bergoglio, ukształtują katolicyzm na wiele dziesięcioleci. Wśród nich najważniejsza dotyczy różnorodności doktrynalnej i moralnej. Jak obwieścił już w 2013 roku papież, „monolityczna doktryna” jest dzisiaj tylko snem. Rzeczywistość ma być i będzie inna. Innymi słowy wszyscy katolicy – poza wspólnotami liturgii tradycyjnej – będą jak anglikanie. Wierzący różnie – w zależności od geografii. Ma to podstawy w nowej eklezjologii. Co powinniśmy robić w tej trudnej sytuacji?
Kryzys istniał już 13 III 2013 roku
Zainicjowane przez Sobór Watykański II rewolucyjne zmiany postępują coraz szybciej. Za pontyfikatu Franciszka przyjęły formę promowania różnorodności doktrynalnej Kościoła. W gruncie rzeczy obejmując tron św. Piotra 13 marca 2013 roku Jorge Mario Bergoglio już zastał sytuację różnorodności. W tamtym momencie Kościół katolicki na świecie rzeczywiście był głęboko podzielony. Katolicy w niektórych krajach dopuszczali do Komunii św. rozwodników, homoseksualistów i protestantów albo udzielali wszystkich sakramentów politykom wspierającym aborcję. W innych krajach tak nie było. Jorge Mario Bergoglio otrzymał więc w spadku po swoich poprzednikach Kościół będący konglomeratem głęboko poróżnionych wspólnot. Podjął decyzję, by ten stan zaakceptować, a nawet wzmocnić, to znaczy: by z tej różnorodności uczynić zasadę funkcjonowania katolicyzmu. Trzeba sobie uświadomić, że to nie była jego idea. Tak naprawdę chodzi tutaj o nową eklezjologię forsowaną przez niemieckojęzycznych progresistów. Chodzi tu zwłaszcza o dwie koncepcje.
Pierwsza dotyczy relacji pomiędzy Kościołem lokalnym a Kościołem powszechnym. Magisterium rzymskie mówi o pierwszeństwie Kościoła powszechnego. Progresywni teologowie – odwrotnie. Na stanowisku o pierwszeństwie Kościoła lokalnego stał na przykład Walter Kasper, prominentny członek grupy z Sankt Gallen, która osadziła Jorge Mario Bergoglia na tronie Piotrowym.
Rewolucyjna eklezjologia Kaspera
W 1992 roku Kongregacja Nauki Wiary pod kierunkiem kard. Józefa Ratzingera ogłosiła list Communionis notio. Stwierdziła w nim, że istnieje historyczne i ontologiczne pierwszeństwo Kościoła powszechnego przed Kościołem lokalnym. Przeciwko temu wystąpił Walter Kasper, wówczas jeszcze tylko biskup diecezjalny Rottenburga-Stuttgartu, ale już niezwykle wpływowy i ceniony w przestrzeni niemieckojęzycznej teolog. Według Kaspera istnieje wprawdzie niepodważalne pierwszeństwo powszechnego Kościoła preegzystującego i eschatologicznego, ale już nie pierwszeństwo powszechnego Kościoła empirycznego, czyli ziemskiego. Relacja między powszechnym Kościołem ziemskim a Kościołami lokalnymi jest zdaniem Kaspera inna, niż uczy Kongregacja, polegająca jakoby na swoistej równości – na jednoczesności występowania, jak pisał Kasper powołujący się na myśl Henri’ego de Lubac.
Ta różnica ma daleko idącego konsekwencje. W ujęciu Kaspera to do Kościołów lokalnych należy rozstrzyganie wielu problemów, w których dotychczas wyrokował Rzym. „Jako biskup dużej diecezji obserwowałem, jak rodzi się i stale narasta rozdźwięk między normami ogłaszanymi w Rzymie dla Kościoła powszechnego, a potrzebami i praktykami naszego Kościoła lokalnego” – ubolewał Kasper na łamach jezuickiego magazynu America w 2001 roku. Ogólne reguły zalecane przez Rzym, skarżył się dalej, są niekiedy wprost szkodliwe wobec wysiłków podejmowanych przez biskupów miejsca. Przykładem miałyby być „kwestie etyczne, dyscyplina sakramentów i praktyka ekumeniczna”. „We wszystkim, co istotne, [Kościół ziemski – red.] musi zabiegać o jedność, dopuszczając jednak we wszystkim innym autonomię i różnorodność” – pisał Kasper po latach w podsumowującej jego rozumienie Kościoła pracy „Kościół katolicki. Istota, rzeczywistość posłannictwo”, w Niemczech wydanej w roku 2011, a w Polsce w 2014.
Nowe „miejsca teologii”
Do tego dochodzi rozwijana przez teologię niemieckojęzyczną nowatorska koncepcja rozszerzonych loci theologici – miejsc teologicznych, to znaczy źródeł, z których czerpiemy wiedzę o Bogu i Jego woli. Tradycyjnie Kościół katolicki uważa za loci theologici Tradycję, Pismo Święte oraz Urząd Nauczycielski Kościoła. W Niemczech promuje się inną koncepcję loci. Za miejsca teologii mają uchodzić oprócz trzech wymienionych także: znaki czasu, zmysł wiary wierzących oraz teologia. W 2022 roku niemiecka Droga Synodalna ogłosiła obszerny tekst przedstawiający założenia reformy kościelnej pt. „Na drodze nawrócenia i odnowy” (niem. „Auf dem Weg der Umkehr und der Erneuerung”). Tam wskazano właśnie na powyższą listę loci theologici, odwołując się od opinio communis niemieckojęzycznej teologii progresywnej, która taką listę proponuje już od długich dziesięcioleci. To myślenie trafiło już na szczyty Kościoła zwłaszcza przy okazji Synodu Amazońskiego. W dokumentach związanych z tamtym synodem przedstawiano kulturę amazońską jako locus theologicus. Jeszcze silniej przejawia się to na Synodzie Amazońskim, gdzie prezentuje się całą „niemiecką” listę loci. W dokumentach synodalnych nieustannie mówi się o opinii wierzących, która miałaby być źródłem naszej wiedzy o Bogu i Jego woli; podobnie jak o różnorodności kulturowej czy współczesnych ustaleniach naukowych i teologicznych.
Różnorodność oficjalnie zatwierdzona?
Biorąc to wszystko pod uwagę mamy przed oczami fundament nowej eklezjologii, która musi prowadzić do głębokiej dywersyfikacji doktrynalnej i moralnej Kościoła katolickiego. Jeżeli Kościół lokalny jest równoważny Kościołowi powszechnemu, to siłą rzeczy musi mieć – jak chciał tego Kasper – większą autonomię. Jeżeli za locus theologicus uzna się opinię tego Kościoła zakorzenioną w partykularnej kulturze, miejscu i czasie – wnioskiem ponownie będzie większa autonomia. Papież Franciszek realizuje tę wizję konsekwentnie począwszy od adhortacji Evangelii gaudium z 2013 roku, gdzie pisał o „śnie monolitycznej doktryny”. Nie ma tu miejsca, by opisywać szczegółowo wszystkie papieskie wypowiedzi utrzymane w tym tonie, co czyniłem już w PCh24 wielokrotnie. Dość wspomnieć, że na zupełnie nowy poziom plan zaprowadzania decentralizacji doktrynalnej i moralnej wszedł w roku 2023 wraz z powołaniem na urząd prefekta Dykasterii Nauki Wiary kard. Victora Manuela Fernándeza, któremu papież w specjalnym liście inaugurującym jego misję wprost nakazał kultywowanie takiej różnorodności. Publikacja Fiducia supplicans 18 grudnia 2023 roku była decyzją opatrzoną na brutalne, siłowe uświadomienie Kościołowi tej nowej rzeczywistości. Pogłębi to posthistoria Synodu o Synodalności. Franciszek powołał 10 komisji synodalnych, które mają za zadanie opracować reformy w takich dziedzinach jak posługa kobiet, kapłaństwo, władza biskupa. Jedna z komisji zajmie się właśnie kwestią uobecnienia idei różnorodności doktrynalnej. To, co stało się w Kościele faktycznie, ma zyskać teraz urzędową afirmację.
Dopust Boży
Czy można mieć nadzieję, że do tego nie dojdzie? Jak najbardziej; ale zarazem należy nastawić się na klęskę tej nadziei w perspektywie najbliższych lat. Bóg dopuszcza przecież, aby trucizna błędu przenikała do Kościoła od 60 lat. Skala zatrucia powiększa się z roku na rok.
W latach 1962 – 1965 zebrani na II Soborze Watykańskim biskupi przyjęli cały pakiet dokumentów zawierających zapisy łatwo dające się odczytywać w skrajnie rewolucyjnym duchu. Pomimo wielkiego oporu środowisk tradycyjnych nikt tego nie zatrzymał: każdy passus tekstów soborowych o potencjale reformistycznym został wykorzystany aż do samego końca. Nawet jeżeli od strony formalnej da się obronić wszystkie albo większość dokumentów Vaticanum II, to dla każdego – czy to liberała, czy to konserwatysty – jest rzeczą jasną, że Kościół katolicki w ostatnich 60 latach przekształcił się gruntownie właśnie na gruncie zmian soborowych. Radykalne zerwanie tradycji liturgicznej; stopniowe zeświecczenie kapłaństwa; demokratyzacja władzy; skandaliczny dialog międzyreligijny; patologiczny ekumenizm… To wszystko jest głęboko zakorzenione w tekstach soborowych. Choć po papieżu rewolucjoniście na tronie św. Piotra zasiadł kardynał z Polski, nie zatrzymał tego impetu zmian; wiele z problemów sam jeszcze pogłębił. W historii nie ma, oczywiście, determinizmu, co pokazał krótki i dramatycznie przerwany pontyfikat Benedykta XVI. Józef Ratzinger podjął kilka prób cofnięcia rewolucji: odrzucał skrajne i niekatolickie formy dialogu ekumenicznego i międzyreligijnego, a nade wszystko próbował przywrócić należne miejsce tradycyjnej liturgii Kościoła. Próby Ratzingera jednak się nie udały. Z dzisiejszej perspektywy można powiedzieć, że był to ostatni zryw kontrrewolucji: ot, próba restytucji autentycznego katolicyzmu podjęta przez jednostkę otoczoną przez wrogie liberalne środowisko, które pożarło cały jej dorobek, kiedy tylko odeszła. Znamy ten schemat doskonale z historii politycznej. Co zostało po katolickim państwie generała Franco?
Intensyfikacja
W 2016 roku urzędujący papież ogłosił, że osoby, które w zgodzie z nauką katolicką żyją w obiektywnym grzechu ciężkim, mogą przystępować do Komunii świętej (Amoris laetitia). W 2018 roku ten sam papież ogłosił, że osoby, które w zgodzie z nauką katolicką są heretykami, mogą przystępować do Komunii świętej (papieska zgoda na Komunię dla protestantów w Niemczech). W 2019 roku stwierdził, że katolicyzm, islam i inne religie są w oczach Boga tak samo dobre (Abu Zabi). W 2023 roku tenże ogłosił, że osoby żyjące w związku opartym o grzech wołający o pomstę do nieba mogą otrzymywać błogosławieństwo od pasterzy Kościoła. Nie mówimy o jego wypowiedziach na pokładzie samolotu, ale o oficjalnych aktach sprawowania papieskiej władzy nauczania. Jest prawdą, że nie są to akty nieomylne; niemniej jednak są oficjalne. Nigdy w historii Kościoła katolickiego nie było jeszcze takiego przypadku. Honoriusz promował arianizm, za co został potępiony przez sobory. A jednak nie czynił tego na skalę jakkolwiek zbliżoną do tego, co robi Franciszek. Najpoważniejszym aktem promocji herezji było poparcie przez Honoriusza teorii ariańskiej w liście do jednego ze wschodnich patriarchów. To ciężkie przestępstwo, ale jak porównać to z notorycznością, wielopłaszczyznowością i zasięgiem działania Franciszka? Bóg to dopuszcza, tak jak dopuścił do rąbania siekierami ołtarzy po II Soborze Watykańskim w ramach „reformy” liturgicznej, do działań św. Jana Pawła II skutecznie promujących relatywizm religijny i wielu innych rzeczy. Mamy do czynienia z szybkim narastaniem problemów.
Prosta droga
W tej sytuacji niezbędne będzie, być może, przeprowadzenie w sumie prostej operacji intelektualnej i duchowej. Po pierwsze, należy dokonać wewnętrznego oddzielenia: trwając w Kościele, zachowując zasadnicze posłuszeństwo wobec papieża i biskupów, w sposób zdecydowany odciąć się od wszystkiego, co wiąże się z promocją błędu, zła i niemoralności. Nie można pozwolić, aby bieg wypadków doprowadził nas do rozpaczy. Po drugie, trzeba uświadomić sobie, że to wszystko zostało zapowiedziane przez Pismo Świętego – przez Stary i Nowy Testament. Sam Bóg powiedział, że dojdzie do wielkiego odstępstwa, a miejsce święte zalegnie ohyda spustoszenia. Jego słowo musi się wypełnić. Świadomość, że nic nie dzieje się bez przyzwolenia Boga, tak jak wewnętrzne oddzielenie od zepsucia, powinno uchronić nas od rozpaczy. Wreszcie, po trzecie, należy robić to, co do każdego należy, skupiając się na Jezusie Chrystusie i Jego obietnicach danych tym, którzy w Niego uwierzą. Duch Święty towarzyszy Kościołowi od dwóch tysiącleci. Skarbiec, z którego można czerpać, jest tak przeobfity, że z łatwością można wszystko co nowe zmierzyć jego bogactwem i wartością. Tradycja to bezbłędne kryterium.
Nasz Pan Jezus Chrystus został ukrzyżowany, żeby wypełniło się Pismo i żeby zadość stało się Jego świętej woli. Jeżeli Kościół katolicki znajduje się dziś w tak straszliwym kryzysie, to najwidoczniej tak musi być. Bóg jest panem historii – całej historii, nawet najciemniejszych jej chwil, w których przyszło nam żyć.
[Nie tylko. Tym bardziej w meRdiach oficjalnych. WYGUMKOWAŃ WSZĘDZIE]
Demografia:
==============================================
Klimatyczna Godzina dla Ziemi. O 20.30 zostanie na godzinę wyłączone oświetlenie kopuły bazyliki św. Piotra. Czy ten [—- wstawić właściwe określenie] w to wierzy??
—————————-
Franciszek od lat nie odprawia Mszy św. Nawet prywatnie.:
Dla Specoli (InfoVaticana.com, 25 marca) “straszne jest zauważenie”, że Franciszek od lat nie przewodniczy Eucharystii: “Nie robi tego publicznie, ale też nie robi tego prywatnie”.
Jedynym wyjątkiem był Dzień Zaduszny, kiedy przewodniczył wraz z mistrzem ceremonii.
“Nie mówimy o człowieku, który ma tak poważne problemy zdrowotne, że nie może przewodniczyć Eucharystii” – zauważa “Specola”.
Franciszek jest w stanie stać: “Stoi, kiedy chce i robi to w Santa Marta, jak i w innych miejscach”.
“Specola” pisze, że dla życia kapłana Eucharystia jest “najważniejszym wydarzeniem dnia” i że “nie może być dnia bez kapłana celebrującego i składającego ofiarę Mszy św. za siebie i za swój lud”.
“Jaki przykład daje Franciszek wszystkim kapłanom?”, dodaje: “Jeśli istnieją rzeczywiste warunki, które uniemożliwiają mu przewodniczenie, proszę przynajmniej wyjaśnić je wiernym i upewnić się, że rozumieją ten aspekt, który w przeciwnym razie może stać się prawdziwym skandalem”.