1. Lidl usuwa krzyże z etykiet własnych produktów.
Niemiecka sieć dyskontów Lidl usuwa krzyże z produktów własnej marki. Graficy firmy zretuszowali kopuły kościołów przedstawionych między innymi na opakowaniach sera feta.
Sieć Lidl zorganizowała w ostatnim czasie „tydzień grecki”, w ramach którego oferowała klientom produkty nawiązujące do tradycji kulinarnych tego kraju. Pod marką „Epidamous” sprzedawano między innymi ser feta, tzatziki czy moussaka. Zdjęcia na etykietach przedstawiają widok na wyspę Santorini, a konkretne – na charakterystyczną biało-niebieską architekturę. Jednak z kopuł kościołów graficy Lidla… po prostu usunęli wszystkie krzyże.
Na sprawę jako pierwsza zwróciła uwagę belgijska stacja RTL Info. – Z zasady wystrzegamy się wykorzystania symboli religijnych. W ten sposób chcemy podkreślić naszą neutralność – powiedział jej rzecznik firmy.
Zretuszowane fotografie widoczne były także na produktach oferowanych w Austrii i Niemczech. W internecie pojawiło się mnóstwo głosów krytycznych; nie brakowało oburzonych klientów deklarujących, że więcej już nie zrobią w Lidlu zakupów.
W odpowiedzi na falę krytyki rzecznik Lidla zapewnił klientów, że celem firmy nigdy nie było urażanie kogokolwiek, a jeżeli ktoś poczuł się niekomfortowo, to należą mu się przeprosiny.
10.2017
2. Krzyż – największy przeciwnik niemieckiej sieci handlowej Lidl
Niemiecka sieć handlowa „Lidl” konsekwentnie okalecza świątynie chrześcijańskie na swoich materiałach reklamowych.
Po wrześniowej aferze podczas kampanii „Tygodnia Greckiego” teraz na broszurach reklamowych „Lidla” wycięto krzyż z wieży kościoła św. Antoniego Wielkiego w włoskim miasteczku Dolceacqua. Burmistrz tego włoskiego miasteczka złożył do kierownictwa „Lidla” oficjalną skargę w związku z zakłamaniem obrazu malowniczego kościoła.
Kościół parafialny pw. św. Antoniego Wielkiego pochodzi z XV wieku. Jest to najbardziej charakterystyczny obiekt kojarzący się z Dolceaqua, urokliwym miasteczkiem w Ligurii, w północno – zachodnich Włoszech. Kościół posiada kwadratową wieżę narożną, która stała się podstawą dzwonnicy. Budynek sakralny został odbudowany w formie barokowej i ozdobiony bogatymi dekoracjami wnętrz; w tym malowidłem renesansowego artysty Ludovico Brea z 1515 roku.
Patron świątyni w Dolceaqua Antoni Wielki (Opat) żył w III i IV wieku. Był on egipskim pustelnikiem, został uznany za świętego przez Kościół katolicki i anglikański, Cerkiew prawosławną i Koptyjski Kościół Ortodoksyjny. Jednak dla handlowców z „Lidla” ważniejsza była poprawność polityczna i neutralność światopoglądowa niż uszanowanie świątyni pod wezwaniem św. Antoniego Wielkiego.
Jak podaje portal Błagowiest.info, wypuszczenie materiałów reklamowych z wymazanym w obróbce graficznej krzyżem miało na celu podobno nieurażanie uczuć mieszkających we Włoszech muzułmanów.
„Christian Today” przypomniał o podobnym incydencie antychrześcijańskim z „Lidlem” jako głównym bohaterem, gdy z użytego na drukach reklamowych „Lidla” zdjęcia Santorini, z kościołem typowym dla greckiego miasteczka, także wymazano krzyż.
Kierownictwo niemieckiej sieci także tłumaczyło się wówczas, żenie chciało nikogo szokować. Brak symboliki religijnej miał być wyrazem neutralności światopoglądowej, będącej podstawą polityki handlowców z Niemiec.
Tymczasem zamiast neutralności serwuje się swoim klientom fałsz i pseudo-poprawność światopoglądową. Co prawda „Lidl” przekazał przeprosiny swoim klientom i mieszkańcom Dolceaqua, tłumacząc się, że takie zdjęcie został zaczerpnięte z banku gotowych fotografii. Trudno dociekać z jakich banków zdjęć korzystają marketingowcy „Lidla”, niemniej faktem jest, że już drugi miesiąc z kolei staje się dla tej sieci głośny ze względu na usuwanie symboli chrześcijańskich.
Niedawno przeciw usunięciu krzyża z zdjęcia kościoła w Santorini protestowali Czesi (m.in. w Brnie). W pierwszy poniedziałek września na drzwiach wejściowych i elementach zewnętrznych sklepów Lidla w Czechach pojawiły się naklejone z papieru białe krzyże, nawiązujące do cenzury fotografii kościoła w Santorini. Jeden z protestujących, według czeskiego portalu „Denik.cz”, miał powiedzieć, że spontaniczna akcja mieszkańców Brna wywołana została przesadną poprawnością, która powoli usuwa historyczne i kulturowe symbole związane z przeszłością i teraźniejszością Europy.
Jak widać po wypadku z kościołem w Dolceaqua niemiecka sieć niewiele nauczyła się po wrześniowej „wpadce”.
Za: Christian Today, heute.at, kurier.at
======================
mail: konsumenci postanowili o bojkocie sieci handlowej Lidl. Ale w 2017 roku. Trzeba powtórzyć!
==========================================
mail: Zobaczcie, jak Google WYCINA artykuły o anty-katolickiej działalności Lidla!
Wojewoda Warmiński-Mazurski Artur Chojecki uchylił decyzję Starosty Olsztyńskiego – pozwolenie na budowę Centrum Dystrybucyjnego LIDL Gietrzwałdzie.
Decyzja została wydana w związku ze skargą wniesioną przez Annę i Marka K., Barbarę T. i Janusza S. oraz stowarzyszenie Zielony Zrównoważony Rozwój Warmii i Mazur na nieuwzględnienie tych podmiotów w procesie postępowania, jako stron postępowania oraz na wydanie pozwolenia na budowę i decyzji środowiskowej z rażącym naruszeniem szeregu aktów i przepisów prawa, zarówno na etapie procesu postępowania, jak i wydania pozwolenia.
Wojewoda, jako organ II instancji stwierdził w swojej decyzji, że obowiązek ustalenia stron postępowania administracyjnego – znajdujących się w obszarze oddziaływania obiektu – spoczywa na organie administracyjnym. Z akt sprawy wynika, że Starosta nie dokonał w tym zakresie kompletnych ustaleń. Wojewoda wskazał jako strony postępowania Annę i Marka K., Barbarę T. i Janusza S., natomiast oddalił skargę stowarzyszenia ZZRWiM, gdyż nie uznał go za stronę postępowania.
Z akt sprawy wynika, że Starosta dokonał jedynie zbadania zgodności projektu budowlanego wyłącznie z decyzją Wójta Gminy Gietrzwałd nr 1 DŚ/2023 z dn. 16 stycznia 2023 roku o środowiskowych uwarunkowaniach dla Centrum Dystrybucyjnego LIDL w Gietrzwałdzie oraz Uchwałą Rady Gminy Gietrzwałd z dnia 11 grudnia 2023 roku w sprawie uchwalenia Miejscowego Planu Zagospodarowania Przestrzennego.
Organ I instancji w swojej decyzji dokonał jedynie lakonicznego stwierdzenia, że planowana inwestycja jest zgodna z ustaleniami powyższej decyzji środowiskowej i planu miejscowego, co w ocenie organu II instancji narusza art. 107 par. 3 KPA.
Uzasadnienie decyzji powinno zawierać wyjaśnienie podstawy prawnej decyzji z przytoczeniem przepisów prawa.
Organ I instancji całkowicie pominął zakazy ustalone w Uchwale nr XXVI/605/17 Sejmiku Woj. Warmińsko-Mazurskiego z dnia 25 kwietnia 2017 roku w sprawie Obszaru Chronionego Krajobrazu Doliny Pasłęki.
Postępowanie Starosty zostało przeprowadzone z naruszeniem norm prawa procesowego, a do takich naruszeń należy uniemożliwienie brania udziału w postępowaniu I instancji.
Decyzja Wojewody jest ostateczna. Służy na nią skarga do WSA.
Jak Starosta Olsztyński Andrzej Abako spieszył się z wydaniem pozwolenia świadczy fakt, że tego samego dnia, w którym zwrócił się do inwestora o uzupełnienie wniosku, inwestor złożył uzupełnienia i starosta tego samego dnia zdążył je przeanalizować i wydać pozwolenie na budowę.
Czekam na odpowiedź starosty, jaką podejmie decyzję w związku z decyzją wojewody?
Dlaczego np. burmistrz. Mszczonowa nakazał opracowanie raportu oddziaływania na środowisko, dla niemal identycznej parametrami inwestycji firmy Panattoni, a Regionalna Dyrekcja Ochronu Środowiska w Warszawie poparła tę decyzję, natomiast wójt Gietrzwałdu zwolnił Lidl Polska z tego obowiązku i olsztyńska Dyrektor RDOŚ Agata Moździerz temu przyklasnęła? To samo państwo, te same przepisy prawa…
Obie inwestycje Lidla i Panattoni są niemal identyczne jeśli chodzi o rozmiary. Dla porównania podaję parametry.
Inwestycja Panattoni: Zespół magazynowo-usługowo-produkcyjny, składający się z dwóch hal wraz z towarzyszącą infrastrukturą będzie obejmować obszar o pow. 19,8 ha, w tym pow. zabudowy 9,6 ha , utwardzona ok. 5,3 ha, pow. parkingów ok. 1 ha, towarzysząca infrastruktura – ok 1,9 ha. Dodatkowo, w ramach inwestycji planuje się zainstalowanie 2 zbiorników buforowych na glikol o pojemności do 10000 l każdy. Najbliższa zabudowa mieszkaniowa zlokalizowana jest w odległości ok. 12 m od terenu planowanej inwestycji.
Inwestycja Lidla: Centrum Dystrybucyjne wraz z budynkami towarzyszącymi. Powierzchnia działki 41,37 ha. Powierzchnia zabudowy – 7 ha, po rozbudowie 8,16 ha. Powierzchnia utwardzona 9 ha. W odległości 10 m. od działki zabudowa mieszkalna jednorodzinna, od strony wschodniej – 6 m., od płn. – 90 m.
(Inwestor LIDL twierdzi, że „Inwestycja znajduje się poza obszarem o znaczeniu historycznym, kulturowym lub archeologicznym”) Gdy ok. 800 metrów od działki znajduje się sanktuarium maryjne i jedyne w Polsce uznane przez Kościół Rzymsko-Katolicki miejsce objawień maryjnych (od granic działki sanktuarium to odległość 400 metrów).
Zasadnicza różnica polega też na tym, że do magazynów Panattoni nie będą zwożone odpady, natomiast do magazynu Lidla w ilości 154 tys. ton rocznie
Ponadto inwestycja Lidla w Gietrzwałdzie została zlokalizowana na zwartym terenie rolniczym, z glebami klasy III, nieuzbrojonym. Dlatego dla tej inwestycji gmina musiała opracować Studium, a następnie uchwalić miejscowy plan zagospodarowania przestrzennego.
W przypadku Panattoni dla omawianego areału brak jest miejscowego planu zagospodarowania przestrzennego, jednak zgodnie ze Studium Uwarunkowań i kierunków zagospodarowania przestrzennego Gminy Mszczonów inwestycja znajduje się „w obszarze rozwoju Wielofunkcyjnego w kierunku aktywności funkcji gospodarczych z możliwością zachowania istniejącej zabudowy mieszkaniowej i budowy nowej w obszarze chronionego krajobrazu. Przedmiotowa inwestycja zlokalizowana będzie W granicach Bolimowsko-Radziejowickiego z Doliną Środkowej Rawki obszaru chronionego Krajobrazu, dla którego obowiązuje Rozporządzenie Nr 21 Wojewody Mazowieckiego z dnia 25 sierpnia 2006r, W sprawie Bolimowsko-Radziejowickiego z Doliną Środkowej Rawki obszaru chronionego Krajobrazu.
W przypadku Lidla cały teren inwestycji leży na w granicach obszaru Chronionego Krajobrazu Doliny Pasłęki i obejmują ten teren zakazy ustalone w Uchwale nr XXVI/605/17 Sejmiku Woj. Warmińsko-Mazurskiego z dnia 25 kwietnia 2017 roku.
Regionalna Dyrekcja Ochrony Środowiska w Warszawie w swojej opinii poparła decyzję burmistrza Mszczonowa. Czytamy w tej opinii:
Natomiast olsztyński RDOŚ uznał inwestycję Lidla za lokalną i wyraził opinię, że nie jest potrzebny dla raport oddziaływania obiektu na środowisko. Czytaj na ten temat:
Na zdjęciu od lewej wójt gminy Gietrzwałd Jan Kasprowicz, od prawej starosta olsztyński Andrzej Abako i dyrektorka RDOŚ Olsztyn Agata Moździerz.
Poniżej uzasadnienie Skargi do wojewody warmińsko-mazurskiego stowarzyszenia ZZRWiM:
“Brak konsultacji społecznych, który nie został podjęty przez Wójta Gminy Gietrzwałd. Konsultacje społeczne stanowią niezbędny warunek samorządności umożliwiające włączenie mieszkańców w proces decyzyjności strategii rozwoju Gminy, w załączniku uchwała Gmina Gietrzwałd Uchwałą V/31/2015 Rady Gminy Gietrzwałd z dnia 17 marca 2015 r.
Inwestycja znacznie wpłynie na zmiany naturalnego ukształtowania powierzchni ziemi, należy dodać, iż wyznaczone grunty pod inwestycję są górzyste i są nierozerwalną częścią krajobrazu, co w kwestii przepisów jest niezgodne z ustawą o ochronie gruntów rolnych i leśnych art.3 ust. 1 pkt. 5 oraz rozporządzenia rady ministrów w sprawie przedsięwzięć mogących znacząco oddziaływać na środowisko w załączniku grafika przedstawiająca rzeźbę terenu.
Decyzja Starostwa Powiatowego w Olsztynie, że Wydziale Gospodarki Nieruchomościami Starostwa Powiatowego w Olsztynie w stosunku do działek nr: 152/43, 155/40, 155/43, 158/50 i 158/52, które są III klasy jakości, decyzje na wyłączenie z produkcji rolnej. Wydana decyzja jest niezgodna z obowiązującymi przepisami a dokładnie z ustawą o ochronie gruntów rolnych i leśnych art.7 ust.2 pkt. 1 grunty rolne stanowiące użytki rolne I-III klasy wymaga uzyskania zgody ministra właściwego do spraw rozwoju wsi co potwierdza postanowienie Marszałka Województwa Warmińsko-Mazurskiego w załączniku Decyzja Starostwa Powiatowego w Olsztynie i postanowienie Marszałka Województwa Warmińsko – Mazurskiego
Opinia Sanepidu z 12 grudnia 2022r. wymaga przeprowadzenia oceny oddziaływania na środowisko oraz sporządzenia raportu oddziaływania na środowisko zwracając uwagę iż karta informacyjna przedsięwzięcia jest zrobiona ogólnie, a nawet jej uszczegółowienie przy tak dużym przedsięwzięciu wymaga zrobienia analiz zanieczyszczenia powietrza i analiz hałasu (w załączniku opinia sanepidu z 12 grudnia 2022r).
Według karty informacyjnej przedsięwzięcia z grudnia 2022r. odpady niebezpieczne będą magazynowane w dużych ilościach na terenie inwestycji co rozporządzenia rady ministrów w sprawie przedsięwzięć § 2 ust. 1 pkt. 41 wynika że jest to przedsięwzięcie mogące zawsze znacząco oddziaływać na środowisko, więc wymaga zrobienia oceny oddziaływania na środowisko (w załączniku karta informacyjna przedsięwzięcia).
Miejscowy plan zagospodarowania jasno określa (w załączniku): § 8 ust.7) w granicach planu zakazuje się lokalizacji przedsięwzięć powodujących przekroczenie dopuszczalnych poziomów szkodliwych lub uciążliwych oddziaływań na środowisko, w tym w szczególności uciążliwych lub szkodliwych odpadów oraz pogorszenia warunków użytkowania terenów sąsiadujących np. poprzez emisję zapachów, dymów lub magazynowanie odpadów w eksponowanym miejscu;
Brak precyzyjnej odpowiedzi Gminy Gietrzwałd na wezwanie Wód Polskich, więcej informacji o wodach podziemnych na terenach planowanego przedsięwzięcia wkrótce.
Podczas badania natężenia ruchy – 894 pojazdy na dobę – nie zbadano w ogóle i nie przedstawiono jego wpływu na środowisko po względem hałasy, pyłów pm 2,5 pm 10, drgań, zniszczenia drogi, więcej informacji wkrótce.
Konserwator zabytków 31.01.2023r. wydał opinie negatywną odnośnie alei przydrożnej (składającą się z klonów i jesionów w ilości 24 sztuk tworzącą aleją Św. Jakuba na trasie pielgrzymek do sanktuarium Matki Bożej Gietrzwałdzkiej) która ma znaczenie historyczne i zabytkowe, niestety Wójt Gminy Gietrzwałd postanowił mimo wszystkich przeciwności wyciąć aleje informując że Gmina pokryje koszty nałożonej kary. W związku z powyższym proszę o wstrzymania wykonania wszelkich prac związanych z inwestycją tj. wycinki drzew, niwelacji gruntów (wszelkich prac ziemnych), rozpoczęcia budowy. Każde złamanie prawa podczas realizacji inwestycji będzie zgłaszane do prokuratury, bardzo proszę o wstrzymanie wykonania do momentu wyjaśnienia wszystkich wątpliwości związanymi z przebiegiem postępowań z ww. inwestycją”.
W minioną sobotę Gietrzwałd stał się miejscem modlitwy w ramach Jubileuszu Odkupienia „Pokuta 2033”, organizowanego już po raz piąty przez ks. prof. Tadeusza Guza. „Stacja V Szymon z Cyreny” przyciągnęła do Gietrzwałdu znacznie więcej pielgrzymów niż poprzednie cztery stacje, dając nadzieję na odnowę moralną naszego narodu.
W rozważaniach Drogi Krzyżowej ks. prof. Tadeusz Guz dokonał bardzo precyzyjnej diagnozy stanu polskiego życia politycznego wskazując, które tendencje ideologiczne nieuchronnie doprowadzą do samozniszczenia Polski, jeśli politycy na czas się nie opamiętają. Ks. Profesor wskazał także recepty na naprawę życia publicznego, które jednoznacznie wymagają ponownego przylgnięcia naszego narodu do Boga.
W najbliższą sobotę 1 lipca w Sanktuarium w Gietrzwałdzie rozpocznie się czuwanie modlitewne od 9.30 w intencji życia, małżeństw i rodzin, które zakończy się o godzinie 16.00 Mszą św. w rycie rzymskim.
A następnie, jako kontynuacja, tym razem w intencji świętości Kapłanów i osób konsekrowanych, rozpocznie się czuwanie od godziny 18.00, które potrwa do Mszy Świętej o g. 5.00 w bazylice.
1 lipca przypada również pierwsza sobota miesiąca, dlatego o godzinie 22.00 zostanie odprawiona Msza św. w intencji Wynagradzającej Niepokalanemu Sercu Maryi.
Gietrzwałd to niewielka wieś leżąca pod Olsztynem, co roku przyciągająca około miliona przyjezdnych. Wszystko za sprawą objawień, które miały tam miejsce w 1877 r. i były jak dotąd jedynymi takimi wizjami w Polsce uznanymi przez Kościół. Przez 80 dni Matka Boża ukazywała się dwóm dziewczynkom, odbudowując wiarę i nadzieję w narodzie uciśnionym zaborami i germanizacją.
Gietrzwałd to jedyne w Polsce miejsce objawień zaakceptowane przez Kościół katolicki
Kult Matki Bożej w Gietrzwałdzie miał swoje początki jeszcze w XIV w. Najpierw koncentrował się na lokalnej piecie, później na obrazie w wiejskim kościółku
W 1877 r. Gietrzwałd stał się miejscem niemal 200 cudownych objawień Maryi. Wizjonerkami były dwie miejscowe dziewczynki
Od tego czasu Gietrzwałd stał się celem pielgrzymek wiernych. Same objawienia przyczyniły się do ożywienia ruchów narodowych, patriotycznych na XIX-wiecznej Warmii
Pierwsze przejawy kultu Matki Bożej w Gietrzwałdzie pojawiają się już w drugiej połowie XIV w. Wierni początkowo otaczają czcią pietę, później koncentrują się na obrazie, prezentującym Maryję z Jezusem. Malowidło znajduje się w lokalnym kościele. Matka Boża ma na nim ciemnoniebieski płaszcz, Dzieciątko zaś jest ubrane w czerwoną suknię. Od początku XVIII w. na obrazie widnieją dodatkowo srebrne korony.
Obraz Matki Boskiej Gietrzwałdzkiej
Początkowo we wsi mieszkali potomkowie dawnych Prusów, potem wśród ludności dominowali potomkowie Polaków zasiedlających te tereny od XIV w. Warmiacy, Sytuacja ta utrzymała się do połowy XIX w., kiedy to nasiliły się procesy germanizacyjne. Na skutek powstania styczniowego władze Prus wprowadziły ustawy uderzające w Kościół katolicki, a w 1873 r. zakazały stosowania języka polskiego w szkołach na całej Warmii. [KulturKampf]. Z parafii usuwani byli niepokorni kapłani i zgromadzenia religijne.
Sytuacja nie prezentowała się dobrze, mieszkańcy Warmii, gnębieni germanizacją, tracili poczucie przynależności do Polski i katolicyzmu. Gubili wiarę w lepsze jutro i powoli godzili się z nową rzeczywistością.
Początek objawień
Wszystko ulega zmianie 27 czerwca 1877 r., kiedy to 13-letnia Justyna Szafryńska wraca z kościoła w Gietrzwałdzie do domu. Właśnie zdała u proboszcza, ks. Augustyna Weichsela, egzamin dopuszczający do I Komunii Świętej. Gdy jej uszom dobiega dźwięk dzwonu, pobożnie odmawia modlitwę “Anioł Pański”. Wtedy wydarza się cud. Na pobliskim klonie dziewczynce ukazuje się plama światła, w której na złotym tronie siedzi ubrana w biel kobieca postać.
Główna nawa kościoła i ołtarz w Gietrzwałdzie
Po chwili z nieba zstępuje anioł. On także nosi białą szatę, a jego skrzydła lśnią złotym blaskiem. Justyna odmawia modlitwę “Zdrowaś Maryjo”, a siedząca postać podnosi się z tronu i wraz z aniołem unosi do Nieba. Dziewczynka nie wie jeszcze, że oto rozpoczęły się objawienia Matki Bożej, które potrwają aż do 16 września.
Justyna opowiada wszystko proboszczowi, a ten każe jej udać się w to samo miejsce następnego dnia. Drzewo klonu rozświetla się ponownie, znów po biciu dzwonu na “Anioł Pański”. Oczom dziewczynki raz jeszcze ukazuje się złoty tron, na który dwaj aniołowie przyprowadzają Matkę Bożą. Tym razem jednak nie siedzi sama. Aniołowie podają jej Dzieciątko Jezus, dekorując jednocześnie Maryję koroną, berłem i krzyżem, pozbawionym wizerunku ukrzyżowanego Syna.
Monika Kaczyńska / PAP
Obchody 128. rocznicy objawień w Gietrzwałdzie
=============================
Jeszcze inaczej wygląda wizja 30 czerwca. Wtedy Matka Boża objawia się Justynie bez towarzystwa aniołów. W zamian za to ukazuje się też 12-letniej Barbarze Samulowskiej, która przyszła pod klon razem z koleżanką. Potem oprócz nich objawienia doznają jeszcze dwie kobiety, one jednak szybko zostają uznane za niewystarczająco wiarygodne.
Justyna, na polecenie proboszcza, pyta Maryję, z jakimi żądaniami przybywa. “Życzę sobie, abyście codziennie odmawiali różaniec” — słyszy w odpowiedzi, ku jej zdumieniu wypowiedzianej w miejscowej gwarze języka polskiego. Dzień później dziewczynka pyta o tożsamość widzianej, która przedstawia się jako Najświętsza Panna Maryja Niepokalanie Poczęta.
Jest to o tyle istotne, że 23 lata wcześniej papież Pius IX ogłosił dogmat o Niepokalanym Poczęciu Najświętszej Maryi Panny, a trzy lata potem Matka Boża objawiła się Bernadetcie Soubirous, mówiąc “Ja jestem Niepokalane Poczęcie”.
Historic Collection / Alamy Stock Photo / PAP
Bernadeta Soubirous, wizjonerka z Lourdea, w Nevers
Nadzieje dla Polski i Kościoła
Od lipca dziewczęta doznają codziennych objawień w godzinach wieczornego nabożeństwa różańcowego. Wizje rozpoczynają się podczas odmawiania drugiej tajemnicy różańca, a kończą w czasie czwartej lub piątej tajemnicy.
Dziewczynki pytają o zdrowie i zbawienie najbliższych, któregoś dnia chcą też wiedzieć, czy Kościół katolicki w Królestwie Polskim zostanie oswobodzony spod pruskich nacisków. Pytają, czy opustoszałe parafie na południu Warmii otrzymają nowych kapłanów. Odpowiedź jest jednoznaczna. “Tak” – słyszą – “jeśli ludzie gorliwie będą się modlić, wówczas Kościół nie będzie prześladowany, a osierocone parafie otrzymają kapłanów!”.
Pierwsza książeczka opisująca objawienia w Gietrzwałdzie
Ze wszystkich wizji duchowni zaczynają sporządzać notatki, proboszcz dba też o to, by dziewczynki nie kontaktowały się ze sobą do czasu zakończenia objawień.
Ocena wiarygodności wizjonerek
Jeszcze podczas trwania objawień w 1877 r. zostaje zwołana specjalna komisja mająca zbadać całą sprawę. Teolodzy przebywają w Gietrzwałdzie do 20 sierpnia, finalnie sporządzając 47-stronicowe sprawozdanie, w którym przyjmują stanowisko pozytywne wobec omawianych wydarzeń. Określają przy tym Justynę i Barbarę jako dziewczęta “bezpretensjonalne, proste, naturalne, dalekie od jakiejkolwiek przebiegłości”.
Powołana zostaje też komisja lekarska, mająca badać wizjonerki podczas samych objawień. Lekarze także są zdania, że symulacja nie jest tutaj możliwa. W czasie objawień u dziewczynek obserwuje się zwolnienie tętna, obniżenie temperatury rąk i stygnięcie twarzy. Bada się także zdrowie psychiczne dziewcząt, jednak i tu nie zauważa się żadnych nieprawidłowości.
Cel pielgrzymek
Informacja o cudownych objawieniach idzie w świat, daleko poza granice Gietrzwałdu. Pierwszą wzmiankę na ten temat publikuje wydawany w Pelplinie “Pielgrzym”. Od tej pory do wsi tłumnie przybywają pątnicy – do końca wizji, czyli do 16 września 1877 r., wieś odwiedza 300 tys. wiernych i 200 duchownych. Na obchodach święta Narodzenia Matki Bożej pojawia się aż 50 tys. osób.
Sensacją staje się położone przy plebanii źródełko, które Matka Boża błogosławi 8 września. Do dziś katolicy czerpią z niego wodę, wierząc, że przynosi ukojenie w cierpieniu i chorobie. 6 września w miejscu objawień umieszczona zostaje kapliczka z figurą Maryi Panny.
Kapliczka objawień Matki Bożej w Gietrzwałdzie
Religijny i narodowy skutek objawień
Przez 80 dni odnotowuje się 187 objawień, które wstrząsają nie tylko lokalną społecznością, ale i całą Warmią. Dla Polaków są bardzo ważnym znakiem. Z uwagi na coraz trudniejsze położenie ludności polskiej w zaborze pruskim, stanowią symbol obrony nie tylko katolików, ale całej polskiej społeczności. Prócz niej do Gietrzwałdu przybywają także pielgrzymi z Niemiec, Kaszub, Mazur i Litwy.
Objawienia w Gietrzwałdzie powodują odrodzenie się polskości na Warmii. Mają też uniwersalny charakter religijny. Skutkują ożywieniem życia religijnego, podniesieniem świadomości wiernych i poprawą ich postaw moralnych. Pięć lat po opisywanych wydarzeniach, w 1882 r., ks. Augustyn Weichsel tak komentuje zmiany, jakie dokonały się od zakończenia wizji Justyny i Barbary:
Nie sama tylko moja parafia, ale też cała okolica stała się pobożniejsza po objawieniach. Dowodzi tego wspólne odmawianie różańca świętego po wszystkich domach, wstąpienie do klasztoru bardzo wielu osób, regularne uczęszczanie do Kościoła
Tomasz Waszczuk / PAP Grób księdza Augustyna Weichsela w Gietrzwałdzie
Na pamiątkę tych wydarzeń, co roku do Gietrzwałdu przybywają rzesze polskich pielgrzymów ze wszystkich trzech zaborów — mimo że władze pruskie oficjalnie negują objawienia. Administracja, prasa i większość niemieckiego duchowieństwa uznaje te wizje za polityczną manifestację, oszustwo i zabobon. Napływ wiernych jednak nie ustaje, co skłania kolejnych proboszczów do rozbudowy sanktuarium.
Późniejsze losy wizjonerek
Do pewnego czasu losy obu wizjonerek, Justyny i Barbary, toczą się tymi samymi torami. Dziewczęta wstępują do zakonu szarytek — najpierw w Chełmnie, później w Paryżu. Z Paryża Barbara, przyjąwszy imię Stanisława, wyjeżdża z misją do Gwatemali, gdzie, uznawana niemal za świętą, umiera w 1950 r. W 2005 r. metropolita warmiński abp Edmund Piszcz otwiera jej proces beatyfikacyjny.
Tomasz Waszczuk / PAP Portret siostry Stanisławy Barbary
Justyna z kolei w 1897 r. opuszcza zakon. Przechodzi do stanu świeckiego i w 1899 r. wychodzi za mąż za Raymonda Etienne Bigota. Jej losy są znane tylko do 1904 r. – nie wiadomo, co dzieje się z nią dalej, gdzie żyje i zostaje pochowana.
Upamiętnienie wydarzeń
Sto lat po objawieniach, 1 września 1977 r., odbywają się uroczystości z okazji okrągłej rocznicy wydarzeń. Przewodniczy im Karol Wojtyła, wówczas jeszcze tylko kardynał i metropolita krakowski. Biskup warmiński Józef Drzazga uroczyście zatwierdza kult objawień Matki Bożej w Gietrzwałdzie. Określa go jako “niesprzeciwiający się wierze i moralności chrześcijańskiej, oparty na wiarygodnych faktach, w których nie da się wykluczyć nadprzyrodzonego i Bożego charakteru”.
Jerzy Ochoński / PAP Panorama Gietrzwałdu
Objawienia Maryjne w Gietrzwałdzie to jedyne potwierdzone przez Kościół katolicki objawienia na terenie dzisiejszej Polski. We wtorek 27 czerwca 2023 r. obchodzimy 146. rocznicę tych wydarzeń. Z tej okazji w gietrzwałdzkim kościele o godz. 13-tej odbędzie się specjalna msza, dodatkowo transmitowana przez TVP Polonia.
Źródło: Aleteia.org, GazetaOlsztynska.pl, Dzieje.pl Data utworzenia: 27 czerwca 2023
Komitet Obrony Gietrzwałdu. Wygląda na to, że karty rozdano pod stołem… Podpisz PETYCJĘ.
Drodzy mieszkańcy oraz miłośnicy Gietrzwałdu. Na naszych oczach dzieje się historia. Nasza piękna miejscowość z cudownym warmińskim klimatem, panującym tu spokojem oraz pięknym krajobrazem przestaje istnieć w tej formie. Za sprawą nietrafionych oraz z nikim nie konsultowanych decyzji powstają coraz to nowe inwestycje zaburzające harmonię i urok tego miejsca. Już od dłuższego czasu są o tym rozmowy niezadowolonych z tego co się dzieje mieszkańców, a także osób którym na sercu leży dobro naszej urokliwej okolicy. W ludziach zbiera się gorycz i bunt na dziwne i nieracjonalne decyzje. Zaskakują one nawet najbardziej odpornych mieszkańców naszej gminy.
Apogeum nastąpiło w dzień przed Wigilią Bożego Narodzenia, kiedy to na stronie gminy ujawniono zamiar wydania zgody na budowę potężnego Centrum Dystrybucyjnego Lidl, podobno największego w Europie. To wszystko na działce usytuowanej w granicach Gietrzwałdu. Znane były zakusy na tak niezdrową sytuację. Nikt jednak chyba w najśmielszych myślach nie przypuszczał, że będzie ona możliwa do zrealizowania w takim miejscu jakim jest nasz kochany Gietrzwałd i jego okolice. Niestety wygląda na to, że karty rozdano pod stołem… Czara goryczy się przelała! Postanowiliśmy walczyć, aby nie dopuścić do degradacji naszej małej ojczyzny, tego co niej piękne, tego co kochane, tego z czego jesteśmy dumni…
Podpisując naszą petycję deklarujesz, że jesteś przeciwko budowie Centrum Dystrybucyjnego Lidl Gietrzwałd.
Publikujemy link do zrzutki wspierającej działania i akcje Komitetu Obrony Gietrzwałdu: https://zrzutka.pl/ty6ee7. Za wszelką pomoc serdecznie dziękujemy.
Jerzy Szmit, wiceminister infrastruktury i budownictwa w latach 2015–2017, polityk Prawa i Sprawiedliwości, prezes Fundacji im. Piotra Poleskiego, uważa, że nowe centrum dystrybucyjne Lidla, które ma powstać koło sanktuarium w Gietrzwałdzie, zniszczy to miejsce.
W rozmowie z Jackiem Karnowskim Szmit powiedział: “Budowa wielkiego centrum logistycznego w bezpośredniej bliskości sanktuarium w Gietrzwałdzie zniszczy urok małej, spokojnej, cichej, pięknie położonej miejscowości, która zachowała charakter warmińskiej wsi z górującym nad nią neogotyckim sanktuarium. Nie rozumiem, dlaczego władze gminy, a także powiatu tak bardzo prą do tej inwestycji”.
Już 3 czerwca w sobotę ma odbyć się wielka manifestacja w Gietrzwałdzie przeciwko budowy nowego centrum dystrybucyjnego Lidla 800 metrów od sanktuarium. Przez centrum ma przechodzić ponad 150 tys. ton śmieci rocznie.
Wójt gminy Gietrzwałd Jan Kasprowicz zgodził się na budowę centrum dystrybucyjnego Lidla przeciwko czemu protestują mieszkańcy Gietrzwałdu skupieni w “Komitecie Obrotu Gietrzwałdu”. Jak przekonują, nowa inwestycja zniszczy środowisko, nie była konsultowana z mieszkańcami, a na dodatek gmina, reklamująca się jako “Gmina pełna cudów” straci całkowicie swój charakter, który nadaje jej słynny sanktuarium maryjne w mieście.
Aleksandra Robaszkiewicz, Lidl Polska, przekonuje w obronie inwestycji: “Centra dystrybucyjne, jak to planowane w Gietrzwałdzie, stanowią serce obiegu surowców pochodzących ze sklepów Lidl Polska z całego regionu. Są one na bieżąco kierowane do centrum dystrybucyjnego, aby zoptymalizować transport i ograniczyć objętość przewożonego materiału. Wszystkie surowce są nieustannie przewożone z centrów dystrybucyjnych do recyklerów tak, by jak najszybciej mogły wrócić do obiegu. Chcielibyśmy jednak zaznaczyć, że z centrum dystrybucji odpady będą wyłącznie przekazywane do recyklera – na terenie naszego magazynu surowce nie będą utylizowane, przetwarzane czy spalane”.
“Gazeta Gietrzwałdzka” podaje, że magazyn Lidla każdego roku będzie przyjmował 154 tys. ton odpadów, w tym odpadów niebezpiecznych. Mieszkańcy zwracają uwagę, że będzie się to działo 800 metrów od sanktuarium na wielkim terenie, co całkowicie zaburzy charakter miejsca. Nie przekonują ich nowe miejsca pracy, bo uważają, że wartość ich nieruchomości drastycznie spadnie.
Jak podaje portal TKO, pierwszy protest zgromadził około 600 pielgrzymów i zakończył się wręczeniem petycji przeciwko budowie Centrum, podpisanej przez 3270 osób. Organizatorzy protestów 3 czerwca zamierzają wręczyć petycję wójtowi, który nie był obecny podczas pierwszego protestu.
Otrzymaliśmy odpowiedź Pani Agaty Moździerz – Regionalnego Dyrektora Ochrony Środowiska w Olsztynie na list otwarty Komitetu Obrony Gietrzwałdu. Do tej pory nie otrzymaliśmy odpowiedzi od Wójta Gietrzwałdu Jana Kasprowicza i Starosty Olsztyńskiego Andrzeja Abako. Odpowiedź dyrektorki RDOŚ, zgodnie z życzeniem, publikujemy w całości.
==========================
17 maja 2023 r. na portalu debata.olsztyn.pl został opublikowany list otwarty Komitetu Obrony Gietrzwałdu, w którym zawarto między innymi informacje o przebiegu procedury w sprawie wydania decyzji o środowiskowych uwarunkowaniach dla inwestycji polegającej na budowie Centrum Dystrybucyjnego LIDL Gietrzwałd. Z przykrością stwierdzam, że pewne fakty zostały nadinterpretowane, a użyte w tym liście frazy usiłują obrazić mnie oraz moich współpracowników z Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska w Olsztynie, zarzucając im brak kompetencji. Nie przystoi w publicznej dyskusji stosować narracji wykraczającej poza społeczne ramy kultury.
Nie jest prawdą, wbrew twierdzeniom przedstawicieli Komitetu, że łamane jest prawo, a konkretnie zakaz wykonywania prac ziemnych trwale zniekształcających rzeźbę terenu, obowiązujący w granicach Obszaru Chronionego Krajobrazu Doliny Pasłęki.
Nie każde działania inwestycyjne prowadzą do przekształcenia rzeźby terenu. Podkreślam, że zagadnienie ewentualnej zmiany ukształtowania terenu było przedmiotem wnikliwych analiz. Stopień szczegółowości informacji zawartych w dokumentacji środowiskowej pozwolił mi na stwierdzenie, że takiego naruszenia nie będzie. Grunty orne, na których zaplanowano inwestycję są wypłaszczone, co prawda ze spadkiem, jednakże pozbawione wyraźnych wzniesień, skarp i dolin. Poziom posadowienia planowanego budynku nawiązuje do ukształtowania terenu.
Hala magazynowa będzie uwzględniać istniejącą rzeźbę terenu, a wszystkie masy ziemne wydobyte w trakcie procesu budowlanego zostaną wykorzystane w obrębie budynku i placów utwardzonych. Zatem prace ziemne związane z wykopami i nasypami ograniczą się do fundamentów budowanych obiektów. Teren inwestycji (działka) ma powierzchnię około 41 ha, z czego wykorzystanych pod inwestycję (hala i parkingi) będzie około 17 ha. Pozostała część będzie terenem zielonym, tj. powierzchnią biologicznie czynną.
Mimo że inwestycja zmieni lokalny krajobraz, nie oznacza to, że naruszy ona przepisy prawa oraz cel, dla którego został ustanowiony obszar chronionego krajobrazu. Podkreślam, że taką formą ochrony objęte jest ok. 40% powierzchni województwa warmińsko-mazurskiego. Są to rozległe tereny, na których możliwe jest (i tak też się dzieje) prowadzenie działalności gospodarczej.
Nie można jednoznacznie przesądzić, że powstanie tej inwestycji spowoduje automatycznie zabudowę kolejnych powierzchni (jak podaje Komitet – 200 ha). O ile obecny obiekt nie naruszy celów, dla których utworzono obszar chronionego krajobrazu, to kolejne plany zabudowy (jeśli oczywiście takie będą) powinny być oceniane w kontekście skumulowanego ich oddziaływania na ten obszar.
Nieprawdą jest, wbrew twierdzeniom Komitetu, że na obszarze chronionego krajobrazu nie mogą być realizowane inwestycje, dla których orzeczono obowiązek sporządzenia raportu o oddziaływaniu na środowisko. Nawet gdyby dla tej inwestycji był sporządzony taki raport, to jej realizacja – z punktu widzenia przepisów prawa – nie byłaby wykluczona. Wyartykułowany przez Komitet brak konieczności sporządzenia tego dokumentu nie oznacza, że ocena wpływu na środowisko nie została dokonana. Taka teza wprowadza w błąd opinię publiczną.
Regionalny Dyrektor Ochrony Środowiska w Olsztynie dokonał oceny wpływu planowanej inwestycji na środowisko. Posiłkując się dokumentacją środowiskową, złożoną na potrzeby wydania decyzji o środowiskowych uwarunkowaniach, kompleksowo przeanalizowano wpływ zamierzenia na poszczególne komponenty środowiska. Umożliwiło to wskazanie warunków realizacji i eksploatacji gwarantujących, że inwestycja będzie bezpieczna dla lokalnej przyrody i zdrowia ludzi. Obiekt w normalnym użytkowaniu nie będzie stanowił ponadnormatywnego zagrożenia dla środowiska.
Odnosząc się do zarzutów dotyczących analizy hałasu należy zgodzić się, że w dokumentacji przytoczono założenia dotyczące liczby pojazdów na poziomie 160 samochodów ciężarowych i 180 osobowych w ciągu doby, a do obliczeń emisji hałasu przyjęto 148 ciężarowych i 299 osobowych. Liczba pojazdów uwzględniona w obliczeniach jest dla organu wartością deklarowaną przez inwestora, a w tym przypadku przyjętą na podstawie liczby miejsc parkingowych na terenie inwestycji.
Brak przekroczenia norm hałasu zostanie zweryfikowany poprzez powykonawcze pomiary emisji hałasu, do których zobowiązuje inwestora decyzja o środowiskowych uwarunkowaniach.
W kwestii zaś wycinki drzew informuję, że usunięcie drzew z alei przydrożnej to następstwo przebudowy drogi planowanej przez Powiatową Służbę Drogową w Olsztynie. Regionalny Dyrektor Ochrony Środowiska w Olsztynie ocenił wycinkę w kontekście przyrodniczym, nakazując jej przeprowadzenie poza okresem lęgowym ptaków, a w ramach rekompensaty wykonanie nasadzeń 72 drzew rodzimych gatunków.
Z uwagi na fakt, że droga ujęta jest w gminnej ewidencji zabytków, jej przebudowa będzie wymagała opinii Wojewódzkiego Konserwatora Zabytków w Olsztynie. Opinia Regionalnego Dyrektora Ochrony Środowiska w Olsztynie i opinia Wojewódzkiego Konserwatora Zabytków w Olsztynie to dwa niezależne stanowiska, do uzyskania których zobowiązany jest inwestor i to on powinien dopilnować dopełnienia wszystkich obowiązków nałożonych na niego przepisami prawa. Sama budowa centrum dystrybucyjnego nie wymaga usunięcia drzew i krzewów. Nasadzonych zostanie natomiast 126 drzew.
Odnosząc się zaś do skierowanego do mnie apelu przedstawicieli Komitetu, z pełną odpowiedzialnością zapewniam, że pracownicy Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska w Olsztynie są osobami doświadczonymi, posiadającymi niezbędną wiedzę merytoryczną, która umożliwia im rzetelne i zgodne z prawem opiniowanie i uzgadnianie planowanych przedsięwzięć, zawsze w oparciu o te same kryteria.
Na koniec jeszcze chciałabym podkreślić, że Regionalny Dyrektor Ochrony Środowiska w Olsztynie analizował oddziaływanie inwestycji wyłącznie w zakresie, w jakim umożliwiają mu to jego kompetencje. Nie należy do nich ocena zasadności realizacji przedsięwzięcia oraz stopień pożądania przez lokalne społeczeństwo. Politykę przestrzenną gminy kształtuje organ gminy, który ma największą wiedzę na temat kierunków i możliwości jej rozwoju, a także akceptacji społecznej.
Oświadczam również, że wszystkie wypowiedzi rzeczniczki prasowej Regionalnego Dyrektora Ochrony Środowiska w Olsztynie dla mediów, dotyczące tej inwestycji, są zgodne z prawdą.
Agata Moździerz
Regionalny Dyrektor Ochrony Środowiska w Olsztynie
===========================================
Pytanie wysłane do Dyrektor, po publikacji odpowiedzi.
Szanowna Pani Dyrektor,
W Pani odpowiedzi nie wyczytałem odniesienia się do jednego z zarzutów z zawartych w Liście otwartym Komitetu Obrony Gietrzwałdu: Cytuję ten zarzut:
“Na pewne usprawiedliwienie RDOŚ, Wód Polskich, Państwowego Powiatowego Inspektora Sanitarnego można przyjąć, że wszystkie te instytucje dostały od Wójta Gminy Gietrzwałd wadliwy dokument do oceny, czy potrzebny jest Raport Oddziaływania na Środowisko. Jest nazwany Planem Zagospodarowania Terenu, ale nim nie jest, bo nie spełnia wymogów dla tego typu dokumentów wg. przepisów prawa budowlanego – NIE POKAZUJE ŻADNYCH SKARP, ROWÓW, NASYPÓW będących rezultatem tej inwestycji co jest kluczowe dla wydania opinii.
Znamienne jest, że Wójt Gminy Gietrzwałd Jan Kasprowicz w wydanej Decyzji Środowiskowej 1/DŚ/2023 załączył już całkiem inny PZT z zaznaczonymi skarpami i nasypami także w załączeniu do wglądu.
Inaczej mówiąc kluczowe opinie RDOŚ, Wód Polskich, Państwowego Powiatowego Inspektora Sanitarnego – czy jest potrzebny Raport Oddziaływania na Środowisko, zostały wydane na podstawie dokumentu mającego niewiele wspólnego z prawdą“. Koniec cytatu.
Uprzejmie proszę o potwierdzenie lub zaprzeczenie, czy Pani decyzja została oparta o “wadliwy dokument” – Plan Zagospodarowania Terenu – w którym Wójt Gminy Gietrzwałd nie wykazał żadnych skarp, rowów i nasypów?
Uprzejmie proszę o dołączenie do odpowiedzi tego dokumentu.
Na FB Sanktuarium Matki Bożej Gietrzwałdzkiej ukazało się ogłoszenie Rektora Sanktuarium ks. Marcina Chodorowskiego. Jest ono reakcją na ulotki Komitetu Obrony Gietrzwałdu nawołującego do udziału w proteście 3 czerwca przeciwko budowie Centrum Dystrybucyjnego Lidla w Gietrzwałdzie. Rektor zarzuca organizatorom protestu podawanie “kłamliwych informacji” na temat inwestycji i nie wyraża zgody na to, by protest odbył się na terenie sanktuarium. Ogłoszenie Rektora i ulotkę Komitetu zamieszczamy poniżej.
Rektor wystąpił również do wójta gminy Gietrzwałd Jana Kasprowicza, prosząc by władze gminy zapobiegły demonstracji 3 czerwca na terenie sanktuarium.
Wójt na sesji rady gminy 24 maja poinformował radnych, że w sprawie tej prośby zwrócił się o opinię do komendanta miejskiego policji w Olsztynie.
(Na zdjęciu:kapliczka Matki Bożej Gietrzwałdzkiej postawiona w miejscu Objawień w 1877 roku. Od lewej, w środku lider Komitetu Obrony Gietrzwałdu Jacek Wiącek podczas marszu protestacyjnego 5 maja w Gietrzwałdzie. Po prawej: rektor sanktuarium MBG ks. Marcin Chodorowski)
=====================================
OGŁOSZENIE REKTORA SANKTUARIUM MATKI BOŻEJ GIETRZWAŁDZKIEJ
Drodzy Przyjaciele Sanktuarium Matki Bożej Gietrzwałdzkiej.
W minionych miesiącach pojawiła się informacja o planach budowy w Gietrzwałdzie centrum logistycznego jednej z sieci sklepów dyskontowych. Niektóre osoby przeciwne tej inwestycji zgłosiły swój protest u stosownych władz, ale ich sprzeciw nie został przyjęty.
Protestujący zaczęli zatem używać argumentu, że ta budowa jest zagrożeniem dla sanktuarium. Dołączyli do nich różni internetowi krzykacze. Niektórzy z nich już wcześniej przekazywali kłamliwe informacje dotyczące sanktuarium i próbowali zniszczyć jego dobre imię. Obecnie fałszują prawdę sugerując, że owa inwestycja będzie w ścisłym sąsiedztwie sanktuarium, tymczasem z ogólnodostępnych danych wynika, że odległość ta ma wynosić około kilometr.
W minionych tygodniach za szyby samochodowe zaparkowane na terenie sanktuarium były wkładane ulotki, nawołujące do udziału w protestach. Był na nich umieszczony obraz przedstawiający scenę gietrzwałdzkich objawień. Organizatorom chodzi o to, by odbiorca takich informacji nabrał przekonania, że to sanktuarium jest pomysłodawcą tych protestów, co jest nieprawdą.
Obecnie planowana jest kolejna manifestacja. Organizatorzy tego wydarzenia informują, że ma ono odbywać się między innymi na terenie sanktuarium, na co kategorycznie nie wyrażamy zgody. Przypominamy, że sanktuarium jest miejscem dostępnym dla pielgrzymów, którzy chcą modlić się w ciszy, nie zakłócając spokoju innym, a nie przestrzenią do manifestowania poglądów społecznych czy politycznych. Wszelkie działania na terenie sanktuarium mogą odbywać się jedynie za zgodą jego władz.
Szanujemy prawo obywateli do wyrażania własnych opinii i rozumiemy obawy przed tak wielką inwestycją, jednak nie ma ona żadnego związku z sanktuarium. Nie jest ono stroną w tym sporze i nie jest powiązane ani z planującymi tę inwestycję, ani z protestującymi. Stanowczo zatem apelujemy, by nie brać udziału w żadnych manifestacjach na terenie sanktuarium, bo może się okazać, że osoby chcące uczynić to w dobrej wierze staną obok osób szkodzących sanktuarium i Kościołowi.
ks. Marcin Chodorowski CRL Rektor Sanktuarium Matki Bożej Gietrzwałdzkiej
=========================================
mail:
Oto spadają maski z twarzy tych, którzy na co dzień grają rolę kapłanów-duszpasterzy,
Albo obrońców demokracji w imię obowiązującego prawa.
Moloch projektu Lidla nie zagraża ani krajobrazowi, ani wodom pod i na ziemnym, ani smrodami odpadów, bo one z definicji nie mogą śmierdzieć, ani też Pielgrzymom w ich modlitwach przy Kaplicy Objawień czy Świętym Źródełku – bo nasz Proboszcz tak o nich zadba, że odechce im się nawet słyszeć warkot tych kilkuset TIRów i innych pojazdów ( ok 400 TIR i ponad 300 innych –DZIENNIE!!!!), ani też agregatorów i innych urządzeń koniecznych w takiej budowli- magazynie! ( a potem jak odrolniczą te 42 hektary, to następne 200 czeka! – u tych samych właścicieli byłych urzędasów PGRów, którzy się na tej ziemi sprywatyzowali za worek żyta!!! – dosłownie)
Poziom kłamstw i manipulacji wypowiadających się w sprawie Sanktuarium w Gietrzwałdzie reprezentantów władzy Kościelnej i Samorządowej, aż po Wojewodę, które można podziwiać w poniżej zalinkowanych materiałach, osiąga już gebbelsowsko-stalinowskią naturę!
Kto jeszcze Polak, powinien im to w twarz wygarnąć, na wszelki możliwy sposób – chociaż tyle!!!
Już 3 czerwca w sobotę ma odbyć się wielka manifestacja w Gietrzwałdzie przeciwko budowy nowego centrum dystrybucyjnego Lidla 800 metrów od sanktuarium. Przez centrum ma przechodzić ponad 150 tys. ton śmieci rocznie.
Wójt gminy Gietrzwałd Jan Kasprowicz zgodził się na budowę centrum dystrybucyjnego Lidla przeciwko czemu protestują mieszkańcy Gietrzwałdu skupieni w “Komitecie Obrotu Gietrzwałdu”. Jak przekonują, nowa inwestycja zniszczy środowisko, nie była konsultowana z mieszkańcami, a na dodatek gmina, reklamująca się jako “Gmina pełna cudów” straci całkowicie swój charakter, który nadaje jej słynny sanktuarium maryjne.
Aleksandra Robaszkiewicz, head of corporate communications and CSR, Lidl Polska, przekonuje w obronie inwestycji: “Centra dystrybucyjne, jak to planowane w Gietrzwałdzie, stanowią serce obiegu surowców pochodzących ze sklepów Lidl Polska z całego regionu. Są one na bieżąco kierowane do centrum dystrybucyjnego, aby zoptymalizować transport i ograniczyć objętość przewożonego materiału. Wszystkie surowce są nieustannie przewożone z centrów dystrybucyjnych do recyklerów tak, by jak najszybciej mogły wrócić do obiegu. Chcielibyśmy jednak zaznaczyć, że z centrum dystrybucji odpady będą wyłącznie przekazywane do recyklera – na terenie naszego magazynu surowce nie będą utylizowane, przetwarzane czy spalane”.
“Gazeta Gietrzwałdzka” podaje, że magazyn Lidla każdego roku ma przyjmować 154 tys. ton odpadów, w tym odpadów niebezpiecznych. Mieszkańcy zwracają uwagę, że będzie się to działo 800 metrów od sanktuarium na wielkim terenie, co całkowicie zaburzy charakter miejsca. Nie przekonują ich nowe miejsca pracy, bo uważają, że wartość ich nieruchomości drastycznie spadnie.
Jak podaje portal TKO, pierwszy protest zgromadził około 600 pielgrzymów i zakończył się wręczeniem petycji przeciwko budowie Centrum, podpisanej przez 3270 osób. Organizatorzy protestów 3 czerwca zamierzają wręczyć petycję wójtowi, który nie był obecny podczas pierwszego protestu.
Wójt gminy Gietrzwałd i starosta olsztyński dążą do tego, by ok. 400 metrów od słynnej bazyliki w Gietrzwałdzie – jedynym w Polsce miejscu uznanych objawień maryjnych – powstało gigantyczne Centrum Dystrybucyjne LIDLA. Inwestycja, która zniszczy unikatowe otoczenie krajobrazowe sanktuarium, zakłada m.in. przejazd 160 TIR-ów w ciągu doby. 5 maja w Gietrzwałdzie ma odbyć się protest przeciwko planom samorządowców i inwestora.
Bazylika w Gietrzwałdzie jest znana jako ważne sanktuarium maryjne, które przyciąga pielgrzymów z całego świata. W 1877 roku miały tu miejsce objawienia Matki Bożej, które przyciągnęły dziesiątki tysięcy pielgrzymów [spod wszystkich zaborów md]. Miały one ogromne znaczenie dla walki o polskość na Warmii w XIX wieku. W tych czasach Warmia znajdowała się pod zaborem pruskim, a polskość była stopniowo a brutalnie wypierana przez pruski rząd w ramach polityki germanizacji. [KulturKampf Bismarcka – walka gównie z katolicyzmem md]
Objawienia były wyjątkowe, ponieważ Matka Boska przemawiała do widzących po polsku. W ówczesnych czasach, gdy polski język i kultura były represjonowane przez władze pruskie, objawienia stały się symbolem oporu i zachowania polskości. Gietrzwałd szybko stał się ważnym ośrodkiem pielgrzymkowym, do którego zjeżdżali się Polacy z Warmii, Mazur i innych regionów. Pielgrzymki umacniały poczucie wspólnoty i jedności narodowej wśród Polaków, a także sprzyjały utrzymaniu tradycji i kultury polskiej na tych ziemiach.
W 1977 roku papież Paweł VI podniósł kościół do rangi bazyliki mniejszej, a w 2017 roku sanktuarium obchodziło stulecie objawień.
W otoczeniu neogotyckiej bazyliki oraz miejscowości, która jako jedna z niewielu na Warmii zachowała w takim stopniu historyczny układ przestrzenny wsi wielodrożnicowej, rozciąga się malownicza Droga Krzyżowa, prowadząca przez las, wzdłuż której znajdują się stacje z rzeźbami przedstawiającymi sceny Męki Pańskiej.
=================================
To wszystko może wkrótce stać się jednak przeszłością. Wójt gminy Gietrzwałd Jan Kasprowicz dąży do tego, by ok. 400 m od Bazyliki Narodzenia Najświętszej Maryi Panny powstało gigantyczne Centrum Dystrybucyjne LIDLA – firmy (co za ironia losu) niemieckiej.
Powierzchnia pod planowaną inwestycję wynosi około 41 ha, a hala – szpetny prostopadłościan o wysokości kilkunastu metrów – ma mieć powierzchnię prawie 70 tys. m2. Kolosalny obiekt zdominuje panoramę otoczenia wsi, bezpowrotnie niszcząc bezcenny krajobraz. Co więcej – przewidywana inwestycja zakłada w ciągu doby ruch 180 pojazdów osobowych i 160 ciężarowych, czyli TIR-ów. Już teraz w związku z poszerzeniem drogi pod przyszłą inwestycję chciano wyciąć wtopioną od dziesięcioleci w krajobraz aleję drzew, którą wiedzie szlak pielgrzymkowy św. Jakuba – na szczęście zamiar ten został udaremniony dzięki obrońcom Gietrzwałdu.
Oczywiście wójt i radni Gietrzwałdu bronią swojej decyzji, tłumacząc, że „inwestycja oznaczać będzie wiele miejsc pracy i wpływy do budżetu”. Ale przecież tak samo tłumaczą się deweloperzy chcący budować apartamentowce na cennych zabytkowo obszarach staromiejskich czy stawiać szkaradne hotele pod Wawelem. Zgodę na inwestycję wydał starosta powiatu olsztyńskiego Andrzej Abako, który ostatnio jest w politycznej komitywie z prezydentem Olsztyna Piotrem Grzymowiczem – byłym członkiem PZPR, broniącym prosowieckiego pomnika i betonującym miasto.
Komitet Obrony Gietrzwałdu apeluje o udział w Ogólnopolskim Proteście Pielgrzymkowym, który odbędzie się 5 maja 2023 w piątek o godz.12 (zbiórka przy amfiteatrze w Gietrzwałdzie od godz.11).
W Gietrzwałdzie mieszkańcy oraz pielgrzymi protestowali przeciwko budowie centrum dystrybucyjnego Lidla, które będzie zbierać odpady. Manifestacja zorganizowana przez Komitet Obrony Gietrzwałdu przeszła ulicami miejscowości.
Ogólnopolski Protest Pielgrzymkowy w obronie Tronu Matki Bożej w Gietrzwałdzie rozpoczął się w piątek 5 maja w południe. Jego uczestnicy wyrażali swój sprzeciw w związku z budową centrum dystrybucyjnego Lidla.
„Chrońmy Tronu Naszej Matki przed zbezczeszczeniem przez śmietnisko Lidla do którego mają być zwożone 154 tysiące ton odpadów rocznie, w tym odpadów niebezpiecznych dla życia i zdrowia.
Jest to miejsce, w którym Matka Boża objawiła się 160 razy, jedyne w Polsce uznane przez Kościół. Zatem miejsce to wraz z całą okolicą jest uświęcone” – podkreślali organizatorzy.[W czasie „KulturKampfu” – Pod okupacja pruską – mówiła do dziewczynek po polsku, twarda warmińska gwarą. MD]
Trwa wielki protest pielgrzymkowy w #Gietrzwałd pod #Olsztyn przeciwko budowie centrum dystrybucyjnego #Lidl. Na miejscu setki osób, które przyjechały z całej Polski bronić “Tronu Matki Bożej”. Wkrótce szersza relacja
Do udziału w proteście zachęcali nie tylko środowiska katolickie, lecz także patriotyczne, ekologiczne i wszystkie te, „którym na sercu leży dobro tego wyjątkowego miejsca”.
W Gietrzwałdzie znajduje się Sanktuarium Maryjne, a kult Maryjny jest żywo obecny w tym miejscu od XVI w. W Gietrzwałdzie miały miejsce także objawienia Maryjne od 27 czerwca do 16 września 1877 roku. Sto lat później Kościół zatwierdził ich treść jako autentyczną.
Gietrzwałd jest więc niewątpliwie ważnym punktem na pielgrzymkowej mapie Polski. Budowa „śmietnika” – jak mówią o nim wprost mieszkańcy – z pewnością nie sprzyjałaby temu dziedzictwu. Tak też uważa część mieszkańców. Przeciwnicy budowy centrum dystrybucyjnego Lidla podnoszą także argument, że wokół rozciąga się obszar chronionego krajobrazu.
Lidl Polska is planning to build a huge distribution/waste storage center in NE Poland. Of all places they’ve picked Gietrzwałd, arguably the most beautiful village in Warmia
·24,7 tys. Wyświetlenia
Oburzająca inwestycja
Mieszkańcy są przeciwni budowie centrum dystrybucyjnego, które ma zbierać odpady ze sklepów Lidla w całym regionie – w tym azbest, freony, zużyte filtry, odpady zawierające rtęć, tzw. HCFC, HFC i inne. W sumie 154 tys. ton rocznie.
Przypomnijmy, że – jak już pisaliśmy na naszych łamach – w sprawie pojawiły się kontrowersje. Najbardziej zdumiewa fakt, że niemiecki potentat może liczyć na ulgowe traktowanie względem polskich przedsiębiorców – chodzi tu o zwolnienia z podatku. Lokalni politycy już bowiem obiecali Lidlowi zwolnienia z podatku od nieruchomości na trzy lata, z możliwością przedłużenia o kolejne trzy.
Wójt Jan Kasprowicz utrzymuje, że ta „:inwestycja może być szansą dla miejscowości” – Lidl obiecuje bowiem miejsca pracy, a także zapłaci za grunty. Pozwolenie na budowę zostało wydane w marcu. Teraz więc budowa zależy od woli inwestora.
„Nasza piękna miejscowość z cudownym warmińskim klimatem, panującym tu spokojem oraz pięknym krajobrazem przestaje istnieć w tej formie. Za sprawą nietrafionych oraz z nikim nie konsultowanych decyzji powstają coraz to nowe inwestycje zaburzające harmonię i urok tego miejsca. Już od dłuższego czasu są o tym rozmowy niezadowolonych z tego co się dzieje mieszkańców, a także osób którym na sercu leży dobro naszej urokliwej okolicy” – czytamy.
„W ludziach zbiera się gorycz i bunt na dziwne i nieracjonalne decyzje. Zaskakują one nawet najbardziej odpornych mieszkańców naszej gminy. Apogeum nastąpiło w dzień przed Wigilią Bożego Narodzenia, kiedy to na stronie gminy ujawniono zamiar wydania zgody na budowę potężnego Centrum Dystrybucyjnego Lidl, podobno największego w Europie” – zaznaczono.
„Niestety wygląda na to, że karty rozdano pod stołem…” – czytamy.
„Postanowiliśmy walczyć, aby nie dopuścić do degradacji naszej małej ojczyzny, tego co niej piękne, tego co kochane, tego z czego jesteśmy dumni…” – oświadczono.
„Wójt chciałby, żeby było o tym cicho ale obiecujemy, że będzie już tylko głośniej ! Oto cała prawda o śmietnisku Lidla, przeszukaniu zleconym przez prokuraturę i uwalonym przez komisarza wyborczego referendum. Zobaczcie sami kto pociąga za sznurki!” – pisał Komitet Obrony Gietrzwałdu w jednym ze swoich postów na Facebooku.
=========================
W reakcji na opublikowany wcześniej na naszych łamach artykuł na temat zamiaru budowy centrum dystrybucyjnego, sieć Lidl przysłała oświadczenie.
[Wykrętne md] Oświadczenie sieci Lidl – początek:
„Chcielibyśmy podkreślić, że od samego początku prac nad każdą z naszych inwestycji analizujemy wszelkie warianty, które w największym stopniu są dopasowane do otoczenia i sąsiadującej z inwestycją natury” – czytamy.
„Główną funkcją planowanego Centrum Dystrybucji w Gietrzwałdzie będzie dystrybucja przede wszystkim produktów spożywczych, a także przemysłowych do kilkudziesięciu sklepów Lidl Polska zlokalizowanych w województwie warmińsko-mazurskim oraz części województw ościennych” – zaznaczyła sieć.
„Chcielibyśmy zaznaczyć, że na terenie naszego magazynu surowce nie będą utylizowane, przetwarzane czy spalane. Nadajemy surowcom drugie życie…
Kiedy mowa o wypadkach gietrzwałdzkich latem 1877 roku, jak do tej pory jedynych objawieniach maryjnych na ziemiach polskich oficjalnie uznanych przez Kościół, musi nasunąć się pytanie – dlaczego właśnie Gietrzwałd? Czemu Matka Boża upodobała sobie właśnie to miejsce?
Niedługo po tym, jak Gietrzwałd zyskał ogromną sławę, do wioski przybył pewien malkontent, by obejrzeć z bliska miejsce doświadczone cudem. Nieco dworował sobie, że to raptem „dwadzieścia kilka domów krytych staropolską słomą”. Nie omieszkał dodać kąśliwie: „Do uzupełnienia obrazu trzeba dodać, że wieś cała jest brukowana, ale brukowana nieznośnie, kto chybi kamienia, wpadnie w dół”.
W rzeczywistości rozmiary osady musiały być nieco większe, skoro liczbę mieszkańców szacowano wtedy na cztery setki dusz; wszyscy z wyjątkiem trzech byli katolikami. Tutejsza świątynia służyła jako kościół parafialny nie tylko miejscowym, ale również wiernym z 57 okolicznych wsi warmińskich i mazurskich, w których katolicy występowali jedynie w maleńkich wysepkach otoczonych protestanckim morzem. Nie sposób nie wspomnieć, że od dobrych kilku wieków przybywali w to miejsce także pielgrzymi z nawet odległych stron, aby modlić się przed słynącym łaskami Obrazem Matki Bożej Gietrzwałdzkiej. Owa podolsztyńska wioseczka okazała się więc zgoła nie najlichszą pośród warmińskich siół.
Wiara miejscowych została wystawiona na ciężką próbę. W roku 1772, po pierwszym rozbiorze Polski, Warmia znalazła się w granicach Prus. Zaborca dławił żelaznym chwytem swobodną myśl. Pruski bucior deptał polską tradycję i religię przodków. Sto lat po rozbiorze przyszedł dla tej ziemi czas najsroższy – epoka Kulturkampfu, germańskiej „walki o kulturę”. Polscy katolicy wydawali się stać na przegranej pozycji, wydani na żer wszechmocnego mocarstwa. A przecież w tym tragicznym położeniu nie pozostali sami.
W samo południe
Podobnie jak 19 lat wcześniej w Lourdes, i jak stanie się to za lat 40 w Fatimie, w Gietrzwałdzie Matka Boża ukazała się dzieciom.
Jeżeli ta czy inna maruda kręciła nosem na maleńkie rozmiary i ubożuchność sioła wybranego na miejsce objawień, to cóż mogła powiedzieć o dwójce wizjonerek? Ot, proste wiejskie dziewuszki, z pozoru niewyróżniające się niczym, o całkowicie sprzecznych charakterach i zdolnościach, z których jedna miała ogromne kłopoty w nauce, także religii. A jednak właśnie to dziecko jako pierwsze doznało łaski spotkania z Tajemnicą.
Wszystko zaczęło się w poniedziałek 27 czerwca 1877 roku, w samo południe. Trzynastoletnia Justyna Szafryńska wracała wraz z matką od proboszcza. Dziewczynka promieniała szczęściem, bo właśnie udało się jej zdać pomyślnie egzamin przed Pierwszą Komunią Świętą. Gdy Szafryńskie przechodziły obok kościoła, rozległ się dźwięk dzwonu. Justyna zwróciła się twarzą ku świątyni. Wraz z matuchną jęła odmawiać Anioł Pański. Nagle twarz dziecka zastygła w ekstazie. Jak wyznała potem przejęta, nad klonem obok plebanii ujrzała jasność niezwykłą, a w niej ubraną na biało kobiecą postać, z włosami opadającymi na ramiona, zasiadającą na złotym tronie, przed którym giął się w pokornym pokłonie anioł…
Pani Szafryńska, zdumiona (a pewnie i przerażona) relacją córki, w te pędy powróciła przed oblicze proboszcza. Ks. Augustyn Weichsel był Niemcem, choć dobrze dogadującym się z polskimi parafianami. Miał prawo nie dowierzać relacji jakiegoś wiejskiego dziecka. Swe wątpliwości zachował jednak dla siebie. Polecił Justynie przybyć nazajutrz w to samo miejsce, o tej samej porze. Wizje powtórzyły się, także w kolejne dni. 30 czerwca widzenia zaczęła mieć druga dziewczynka, dwunastoletnia Basia Samulowska.
Wizje powracały regularnie, niekiedy trzykrotnie w ciągu dnia, najczęściej w porze wieczornego nabożeństwa różańcowego. Dziewczynki rozdzielono i izolowano, aby uniemożliwić ewentualną zmowę i oszustwo, ale ich relacje były spójne. Wciąż występowała w nich „Jasna Pani”, niekiedy z Dzieciątkiem na kolanach, w otoczeniu aniołów. Dziewczynki zaczęły zadawać pytania.
– Kto ty jesteś? – chciały wiedzieć.
– Jestem Najświętsza Panna Maryja Niepokalanie Poczęta – usłyszały.
Wieść o objawieniach rozeszła się lotem błyskawicy. Do Gietrzwałdu jęły ściągać tłumy pielgrzymów i ciekawskich, i to z odległych stron, ze wszystkich trzech zaborów.
W następnych miesiącach zaobserwowano prawdziwą eksplozję pobożności, liczne nawrócenia i konwersje, wzrost liczby powołań zakonnych, poprawę obyczajności. Pijacy wyzbywali się nałogu, młodzież wybierała życie w czystości. Bardzo wymowne pod tym względem jest świadectwo proboszcza Weichsela: „Owoce objawień są nadzwyczajne. W całej polskiej Warmii prawie we wszystkich domach różaniec jest wspólnie odmawiany. Podobnie w wielu parafiach diecezji Chełmińskiej, Poznańskiej i Wrocławskiej. Proboszcz Łomnicki z Diecezji Chełmińskiej i proboszcz Wątróbka z Dębia we Wrocławskiej Diecezji […] informowali nas obydwaj, że jakaś tajemnicza siła ciągnie tam pielgrzymów”.
Istotnie, pielgrzymi nadciągali fala za falą. Na trzydniowe obchody święta Narodzenia Matki Bożej (7-9 września 1877 r.) przybyło aż 50 tysięcy ludzi. Ogółem w ciągu trzech miesięcy objawień wioska przyjęła 300 tysięcy przybyszów ze wszystkich trzech zaborów. Powszechnie mówiło się nie tylko o rozkwicie żywej wiary, ale i poczucia wspólnoty narodowej. Szczególnie widoczne było to na Warmii, gdzie w poprzednich latach postępowało zniemczenie.
Ks. Walerian Kalinka pisał uradowany: „…Matka Boska, jako Królowa nasza, pojawiła się w tym zakątku ziemi polskiej, gdzie nikt już polskości się nie domyślał, jakby sama oznaczyć chciała granice państwa swojego”.
Administracja pruska, prasa rządowa oraz część duchowieństwa niemieckiego rozpętały niebywałą nagonkę na objawienia, jako „przejaw zabobonu”, „polskie knowania i oszustwo”, wręcz „obłęd religijny”. Do oskarżycieli dołączyła gromadka judaszów, tytułujących się mianem „myślących katolików”. Ks. Weichsel był przez nich publicznie wyszydzany, przeszedł też ponad 70 przesłuchań na policji, wiele razy zapłacił karę grzywny, kilkakrotnie wylądował w areszcie – ale swego zdania o objawieniach nie odwołał.
Łatwo zrozumieć wściekłość pruskich urzędników. Matka Boża przemówiła do dzieci po polsku. W oczach niemieckich władz popełniła w ten sposób niewybaczalny nietakt.
Dochodzenie
Tymczasem proboszcz Weichsel poinformował o sprawie biskupa warmińskiego Filipa Krementza. Ten zwołał specjalną komisję mającą zbadać prawdziwość objawień.
Wkrótce wizjonerki stanęły przed obliczem uczonych teologów, nie kryjących swego sceptycyzmu. Mieli oni możność obserwować zachowanie dziewczynek podczas wizji. Przesłuchano też wielką liczbę świadków. Wyniki prac komisji okazały się zaskakujące dla samych badaczy.
W sprawozdaniu komisja szczegółowo scharakteryzowała obie wizjonerki: „Obydwoje dzieci wydają się bezpretensjonalne, proste i naturalne, dalekie od jakiejkolwiek przebiegłości, skromne w swoich wystąpieniach. […] Już tu musimy przyznać, że w odpowiedziach odtwarzały to, co im rzeczywiście stało przed oczyma, absolutnie nie unikają refleksji nad objawieniami, które miały, lecz przyjmują je naturalnie, jak się im one nastręczają”.
Uczestniczący w badaniach ks. Augustyn Kolberg stwierdził szczerze: „Po wszystkich obserwacjach przyznaję, że chociaż przystąpiłem do sprawy ze znacznym niedowierzaniem, niedowierzanie to ustąpiło zaufaniu, że sprawa chwały Bożej i zbawienia dusz przybierze sprzyjający obrót”.
Po teologach wzięli się do pracy lekarze. Uznali oni, że posądzenia dzieci o symulację są bezpodstawne. Stwierdzono, że podczas objawień wizjonerki popadały w stan określony jako ekstaza. U dziewczynek obserwowano wówczas zwolnienie tętna, utratę ciepłoty ciała, brak reakcji na bodźce zewnętrzne.
Prowadzący badania ustalili, że gietrzwałdzki proboszcz był człowiekiem wielkiej uczciwości, dążącym do wyjaśnienia sprawy z maksymalnym obiektywizmem, który z objawień nie odniósł żadnych osobistych korzyści; spotkały go z tego powodu jedynie drwiny (w tym ze strony duchownych), aresztowania, szykany. Ruch pielgrzymkowy nie przysporzył miejscowej parafii zysków materialnych – przeciwnie, jedynie spore wydatki, jako że proboszcz dokładał starań, aby żywić tłumy peregrynujących i otaczać ich opieką. Stwierdzono też, że obie wizjonerki konsekwentnie odmawiały przyjmowania prezentów, jakimi próbowali obdarowywać je pielgrzymi, „chociaż rodzice są ubodzy i zewnętrzny wygląd dzieci wskazuje na niedostatek”.
W oku cyklonu
Wedle relacji wizjonerek twarz Maryi była niekiedy smutna i „pełna łez”. Maryja wypowiedziała słowa przestrogi: „Teraz, przed końcem świata, szatan obchodzi ziemie jak zgłodniały pies, aby pożreć ludzi”.
Mowa Jasnej Pani niekiedy bywała twarda.
– Zostaną ukarani! – zapowiadała, gdy dzieci pytały ją o pijaków i źle prowadzące się dziewczęta. A przecież oprócz słów napomnienia dawała też otuchę:
– Nie smućcie się, bo ja zawsze będę przy was.
Zapowiedziała, że prześladowania polskiego Kościoła ustaną, jeśli tylko ludzie wierzący będą się gorliwie modlić. A kiedy ludzie będą się lepiej modlić – „wszystko obróci się na dobro”.
Ostatnie objawienie, 160-te z rzędu, miało miejsce w dniu 16 września, kiedy w Gietrzwałdzie poświęcono i intronizowano figurę Niepokalanej Dziewicy. Zgromadzeni na wieczornym nabożeństwie różańcowym nagle usłyszeli dziwne odgłosy, a przed ich oczami ukazały się jakieś koszmarne zjawy. Wierni struchleli, gdy na zewnątrz świątyni rozległo się przeraźliwe wycie potępionego. Zerwał się potężny wicher, zewsząd słychać było szczęk broni i łopot ptasich skrzydeł. Przerażenie udzieliło się dwóm obecnym w świątyni pruskim żandarmom, dotąd czujnie obserwującym wiernych – jeden zdarł z głowy służbowy hełm i rzucił się na kolana, zaś jego kolega po fachu wybiegł z kościoła i uciekał ogarnięty paniką, hen, na oślep…
Tylko dwie wizjonerki zachowały spokój, obie jakby zatopione w innej rzeczywistości, bezpieczne niczym w oku cyklonu. Potem przytoczyły ostatnie słowa Matki Bożej:
– Odmawiajcie gorliwie różaniec!
Niepodległość wyszła z Gietrzwałdu
Wielu uznało gietrzwałdzkie objawienia za najistotniejsze wydarzenie w dziejach narodu polskiego między upadkiem Powstania Styczniowego a odzyskaniem niepodległości. Ks. dr hab. Krzysztof Bielawny ujął to słowami: „Niepodległość wyszła z Gietrzwałdu!”.
W stulecie objawień biskup warmiński Józef Drzazga, na mocy dekretu prymasa Polski kardynała Stefana Wyszyńskiego, w porozumieniu ze Stolicą Apostolską, uznał objawienia za wiarygodne, nie sprzeciwiające się wierze i moralności chrześcijańskiej. Kardynał Karol Wojtyła pisał wówczas: „Tę prawdę o polskiej kulturze, o jej korzeniach, o jej genealogii, o prawach jej rozwoju trzeba nam uświadomić sobie w dniu dzisiejszym, kiedy przypominamy stulecie Objawień Matki Bożej w Gietrzwałdzie. Wtedy bowiem, przemawiając polskim językiem do polskich dzieci, Maryja ujęła się za dziedzictwem chrześcijańskim całej polskiej kultury. Potwierdzała w swych macierzyńskich ustach polskie słowo. A ludzkie słowo, polskie słowo, jest tym szczególnym towarzyszem życia i kultury człowieka, życia i kultury narodu”.
***
Począwszy od roku 2019, w ramach przygotowań do Jubileuszu Dwóch Tysięcy Lat Odkupienia, w Gietrzwałdzie odbywają się coroczne spotkania modlitewne „Pokuta 2033”, w intencji wynagrodzenia Jezusowi i Maryi za grzechy Polaków, szczególnie popełnione przeciw świętości Boga i Kościoła oraz przeciw życiu. Ów modlitewny maraton zaplanowano na 14 lat, podczas których co roku rozważana będzie kolejna stacja Drogi Krzyżowej.
Wcześniej, 30 czerwca 2018 roku w Gietrzwałdzie odbył się ogólnopolski Dzień Pokuty, na który ściągnęło ponad 20 tysięcy pielgrzymów z całego kraju. Porywającą homilię wygłosił wtedy biskup łowicki Józef Zawitkowski.
– Sto lat odzyskanej niepodległości, a my wciąż zniewoleni! Do Gietrzwałdu idę, bym się z opętania uwolnił, bo wolność sumieniem się mierzy! – wołał hierarcha. Powołał się tu na słowa papieża Piusa IX: „Starajcie się usuwać przyczynę waszej niewoli, którą jest grzech”. Dalej mówił, że należy słychać Boga, nie ludzi. Że ustawa o aborcji i eutanazji byłaby zbyteczna, gdyby ludzie przestrzegali przykazania Nie zabijaj! Że należy rozliczyć afery i złodziejstwo, i to do ostatniego szeląga, ale przecież człowiekowi wierzącemu powinno wystarczyć zwykłe: Nie kradnij! Że ludzie byliby piękni urodą czystego serca i czystych oczu, ale odrzucili przykazanie Nie cudzołóż!, i poplątali miłość z łajdactwem, małżeństwo z partnerstwem, „i tym grzechem zgniją narody”.
– Chcemy sobie odpowiedzieć na pytanie: dlaczego Polacy mądrzy, bogaci i pobożni popadli w niewolę, a Polskę wymazano z mapy Europy? Odpowiedź jest prosta: bośmy byli głupi i chwaliliśmy się naszymi grzechami: dumnym liberum veto, kłamstwem, warcholstwem, zdradą, złodziejstwem, pogardą dla chłopów, pychą i głupotą – stwierdził z goryczą ksiądz biskup, by zakonkludować: – Niewiele w nas zostało Boga, Honoru i Ojczyzny.
Był to prawdziwy Dzień Pokuty, bo mowa łowickiego hierarchy chłostała niczym bicz. Ale biskup Józef nie poprzestał na karceniu naszych przywar. Stawiając diagnozę choroby, nie zapomniał o recepcie na uzdrowienie. Przypomniał ufność, z jaką pokolenia rodaków szukały opieki Matki Bożej w sytuacjach krytycznych, dał też wskazówki, które złożyły się na nasze polskie współczesne Non possumus:
– Nie mów fałszywego świadectwa ani w domu, ani w kościele, ani w gazecie, ani w radiu, ani w telewizji, ani w internecie, ani w parlamencie Unii Europejskiej! Bo przysięgałem z Konopnicką: Nie będzie Niemiec pluł nam w twarz!… Nie będzie uchodźca rządził w moim domu, bo przysięgałem: Twierdzą nam będzie każdy próg, tak nam dopomóż Bóg! Więc przysięgi nie zmienię. A gdyby ktoś w moim domu krzyż zdjąć usiłował i dzieci nam germanił, to ten nie jest z Ojczyzny mojej. Dajcie nam żyć, pracować i modlić się spokojnie w rodzinnym domu, gdzie Panem jest Jezus, a Królową Jego Matka.
Już wstępne sprawdzanie okoliczności, jakie poprzedziły rozpoczęcie prac ziemnych na terenie Sanktuarium Maryjnego w Gietrzwałdzie, zamiast osłabić wręcz wzmocniło nasze przekonanie o zasadności protestów wiernych przeciwko – nabierającemu coraz większego tempa – procesowi desakralizacji, a nawet profanacji tego miejsca kultu.
W publikacji z 28 kwietnia br. zatytułowanej „GIETRZWAŁD: SANKTUARIUM DO LIKWIDACJI?” podaliśmy wiele przykładów potwierdzających ów proces, wspominając zarazem o planowanej budowie hotelu, restauracji i amfiteatru w bezpośrednim sąsiedztwie alejki prowadzącej do Św. Źródełka, pobłogosławionego przez Matkę Bożą w czasie jej Objawień. Wprawdzie na miejscu okazało się, że rozpoczęte kilka dni wcześniej wykopy związane są „tylko” z budową amfiteatru, który ma służyć jako prezbiterium w mszach odpustowych, odprawianych dwa razy w roku na błoniach gietrzwałdzkich lecz przestrzegałbym przed pochopnym daniem wiary, że skończy się tylko na tym obiekcie. Mamy uzasadnione powody, aby sądzić że jest to tylko
mająca na celu doraźne spacyfikowanie protestów, by jakiś czas później wrócić do realizacji planu pierwotnego z hotelem i restauracją w roli głównej. Zwłaszcza, że nawet deklarowane przez władze kościelne ograniczenie inwestycji do samego amfiteatru wcale nie osłabia faktu dalszej degradacji sanktuarium.
Na powyższe przekonanie składa się kilka powodów. Pierwszy to uzasadniona wątpliwość co do sensu wydawania nawet kilkunastu milionów złotych na budowę amfiteatru w sytuacji, gdy wielokrotnie niższym kosztem można by zmodernizować już istniejący i nie kolidujący z otoczeniem ołtarz polowy w sąsiedztwie Św. Źródełka. Zaoszczędzone w ten sposób pieniądze – dodajmy: pochodzące z ofiar wiernych – przydałyby się zwłaszcza na dokonanie gruntownego remontu Bazyliki Gietrzwadzkiej, popadającej coraz bardziej w ruinę. Powód drugi wiąże się z ewidentnym naruszeniem tradycyjnego charakteru i walorów krajobrazowych gietrzwałdzkich błoni oraz uzasadnionymi obawami przed zmianą stosunkow wodnych w rejonie inwestycji, która może skutkować jeśli nie wyschnięciem to przynajmniej osłabieniem dotychczasowej wydajności Św. Źródełka. I wreszcie powód trzeci: iście konspiracyjna otoczka wokół inwestycji oraz sposób jej procedowania sugerujący niejasne intencje podmiotów decyzyjnych, objawiające się m.in. szczególną dbałością o to, aby amfiteatr powstał jak najszybciej i niekoniecznie z zachowaniem obowiązujących przepisów. Do wyjaśnienia pozostaje również nie deklarowane lecz faktyczne przeznaczenie amfiteatru, wewnątrz którego zaprojektowano np. aż trzy „zakrystie” oraz taką samą liczbę toalet i magazynów podręcznych. Zdecydowanie bardziej przypomina to zaplecze typowego obiektu estradowego niż sakralnego.
Zacznijmy jednak od początku, czyli od wniosku złożonego 12 maja 2021 roku przez Rzymskokatolicką Parafię Narodzenia Najświętszej Maryi Panny w Gietrzwałdzie, a ściślej – występującego w jej imieniu ks. Marcina Chodorowskiego, proboszcza parafii. Wniosek dotyczył ustalenia warunków dla budowy „ołtarza polowego z zadaszoną sceną i widownią” z przeznaczeniem – tutaj też zacytuję dosłownie – „na cele usług sakralnych”.
Powierzchnia terenu objętego wnioskiem wynosi dokładnie 4.757 m.kw. czyli niespełna 0,5 hektara. To bardzo istotny szczegół, bowiem – jak to zaznaczono w, oczywiście pozytywnej, decyzji Wójta Gminy Gietrzwałd, Jana Kasprowicza (nr 40/2021 z 23 lipca 2021 roku) – inwestycja o powierzchni mniejszej niż 0,5 ha „nie wymaga postępowania z zakresu uzyskania decyzji o środowiskowych uwarunkowaniach jej realizacji”.
Pozwoliłem sobie sprawdzić treść rozporządzenia Rady Ministrów z 10 września 2019 roku w tej kwestii (Dz. U. z 2019 r., poz. 1839). Otóż wspomniany przywilej, zwalniający z poddania się wielu czasochłonnym i niekoniecznie pomyślnie zakończonym formalnościom, ujęty został w pkt. 52 ww. aktu prawnego i dotyczy – uwaga! – ośrodków wypoczynkowych lub hoteli lokowanych na obszarach objętych formami ochrony przyrody. A tak się akurat składa, że błonia gietrzwałdzkie leżą w granicach Obszaru Chronionego KrajobrazuDoliny Pasłęki. Wszystko zatem pozostaje pozornie w tzw. porządku prawnym poza oczywistym faktem, że dla usankcjonowania uproszczonej procedury budowy „ołtarza polowego” posłużono się przepisem dotyczącym ośrodków wypoczynkowych lub hoteli. Upieczono zatem dwie pieczenie na jednym ogniu. Nie tylko pomyślnie „zaklepano” kwestię budowy amfiteatru ale także przetarto szlak pod przyszłą – czego należy oczekiwać – budowę hotelu i restauracji.
Dalej poszło już gładko. W wydaniu pozytywnej decyzji ustalającej warunki budowy „ołtarza polowego” znacząco pomogła wójtowi gminy Gietrzwałd
innych instytucji, które w określonym prawem administracyjnym terminie nie zajęły stanowiska wobec uzgodnień dokonanych na poziomie gminy. Każdy, kto miał cokolwiek do czynienia z budową choćby własnego domu i doświadczył wydeptywania urzędowych korytarzy dla uzyskania prawa do wbicia łopaty w ziemię, musi zachodzić w głowę, jak to możliwe że budowa blisko półhektarowego obiektu na terenie nie dość, że świętym dla milionów Polaków, to jeszcze objętym formalną ochroną krajobrazową, nie wzbudziła żadnego zainteresowania ze strony kompetentnych organów. Poniżej kilka wymownych przykładów:
Uzgodnienie w zakresie ochrony gruntów rolnych skierowane przez Gminę Gietrzwałd do Starosty Olsztyńskiego jako organu właściwego; brak stanowiska w wyznaczonym terminie, co jest równoznaczne z uzgodnieniem prawnie dokonanym.
Uzgodnienie w zakresie melioracji wodnych skierowane przez Gminę Gietrzwałd do Dyrektora Zarządu Zlewni w Elblągu jako organu właściwego; brak stanowiska w wyznaczonym terminie, co jest równoznaczne z uzgodnieniem prawnie dokonanym.
Uzgodnienie w zakresie obszarów objętych prawną ochroną przyrody skierowane przez Gminę Gietrzwałd do Regionalnego Dyrektora Ochrony Środowiska w Olsztynie jako organu właściwego; brak stanowiska w wyznaczonym terminie, co jest równoznaczne z uzgodnieniem prawnie dokonanym.
Nic dziwnego, że decyzja wójta Gietrzwałdu stała się prawomocna i zyskała także akceptację Starosty Olsztyńskiego w postaci pozwolenia na budowę nr Gtw/191/2021 z 26 listopada 2021 roku.
Dokładnie w środę 11 maja 2022 roku na portalu Sanktuarium Maryjnego w Gietrzwałdzie (https://www.sanktuariummaryjne.pl) pojawiła się informacja o „rozpoczęciu na błoniach gietrzwałdzkich budowy nowego ołtarza polowego z zadaszoną sceną i widownią”, a wraz z nią apel do wiernych o finansowe wspieranie tego przedsięwzięcia. Jego charakter miała podkreślić zamieszczona w tej samej informacji wizualizacja ołtarza (patrz: zdjęcie poniżej), przywołująca na myśl bardziej
niż jasny przekaz architektoniczny. Konia z rzędem bowiem temu, kto znajdzie na niej akcenty sakralne wystarczająco okazałe i jednoznaczne, aby nie mieć cienia wątpliwości co do lokalizacji ołtarza na terenie Sanktuarium. Owszem, nad posoborowym stołem znalazło się miejsce na figurę Matki Boskiej i krzyż lecz gorzej niż skromna wielkość obydwu symboli sprawia, że wręcz giną one na tle elewacji frontowej o powierzchni około 300 m. kw., w dodatku – zdominowane przez cztery zygzaki, mające zapewne symbolizować konary klonu, nad którym objawiała się Matka Boska.
Trzeba naprawdę sporej lub wręcz chorej wyobraźni, aby w tej wizualizacji dopatrzeć się ołtarza polowego współgrającego z duchem miejsca objawień Matki Bożej
Co gorsze, miniaturyzacja elementów podkreślających maryjny, rzymskokatolicki charakter ołtarza sprawia, że bardziej przypomina on stację paliw z okazałymi wiatami, zdolnymi pomieścić nawet ciężarówki. Dodajmy, iż autorem projektu jest mgr inż. arch. Tomasz Lella, właściciel Studia Form Architektonicznych PANTEL w Olsztynie. W swojej biografii wspomina, iż w latach 90-ych ubiegłego wieku przeniósł się na Warmię i Mazury z Kaszub. Dzisiaj uchodzi za ponoć najlepszego architekta w regionie, a jego zawodowe przesłanie brzmi: „Biorę to co najlepsze z tradycji Warmii i Mazur”. Pięknie, nieprawdaż?
Szkoda tylko, że wierności temu przesłaniu zabrakło w poszanowaniu specyfiki miejsca kultu religijnego o tak wielkim znaczeniu dla polskich katolików jak Gietrzwałd.
Nie chciałbym uchodzić za złego proroka lecz nie wykluczam, że już po wybudowaniu nowego „ołtarza polowego” okaże się on wykorzystywany zbyt rzadko na msze sanktuaryjne, a ponadto powstanie pilna potrzeba odzyskania choćby części znaczących, kilkunasto-milionowych kosztów samej inwestycji oraz jej późniejszego utrzymania. I co wówczas? Gospodarzom miejsca może przyjść do głowy pomysł organizacji koncertów, niekoniecznie tylko religijnych. W razie potrzeby figurę Matki Bożej i krzyż da się bardzo łatwo zasłonić lub zdemontować i złożyć w jednym z trzech magazynów, a trzy „zakrystie” przekształcić na garderoby dla artystów. Wiernym pozostaną jedynie modlitwy, aby na estradzie w ramach posoborowego „ekumenizmu” nie pojawiły się rockowe wyjce w rodzaju Nergala tudzież inni wyznawcy synagogi szatana.
Z jeszcze większym prawdopodobieństwem można przyjąć dalszą zabudowę gietrzwałdzkich błoni obiektami „towarzyszącymi”, zwłaszcza hotelem i restauracją. To zbyt opłacalny interes, aby duchowni decydenci przedkładający dobra doczesne nad duchowe zechcieli go zaniechać. Już teraz nocleg w Domu Pielgrzyma w dwuosobowym pokoju kosztuje 150 zł. W Domu Rekolekcyjnym ta usługa wyceniona została o 20 zł drożej. Gdyby do tych kwot doliczyć ceny śniadania (20 – 25 zł), obiadu (40 – 50 zł) i kolacji (20 – 25 zł) wówczas np. małżeństwo pielgrzymów musi przygotować się na jednodobowy wydatek w wysokości od 310 do 370 zł, oczywiście bez kosztów podróży. A pamiętajmy, że najczęściej są to małżeństwa żyjące ze skromnych emerytur.
Nasuwa się pytanie, kto za tym wszystkim stoi? Tutaj nie ma żadnych wątpliwości: Metropolita Warmiński, abp Józef Górzyński, niepodzielnie – choć z tylnego fotela – decydujący o losach Sanktuarium, a zwłaszcza tej jego części, która obejmuje Dom Rekolekcyjny oraz błonia. „Zagospodarowywanie” tych ostatnich przebiega wyjątkowo intensywnie o czym mogliśmy przekonać się w niedzielę, 15 maja 2022 roku. W potężnym wykopie trwa wylewanie betonu, natomiast teren budowy został starannie wygrodzony. Oczywiście, tylko po to aby nikt do niego nie wpadł, a przy okazji nie mógł zbyt łatwo dokumentować postępu i zakresu prac
Czy są jakieś szanse na wstrzymanie tej inwestycji? Moim zdaniem – więcej niż nikłe. Owszem, Grupa Obrońców Świętości Sanktuarium w Gietrzwałdzie oprotestowała ją w kompetentnych urzędach lecz jest to grupa stosunkowo nieliczna, w dodatku – minimalnie reprezentowana przez samych mieszkańców Gietrzwałdu, z natury rzeczy (bliskość zamieszkania, znajomość środowiska oraz lokalnych powiązań itd.) gwarantująca największą skuteczność działania. Co gorsze, ta garstka osób spotyka się akurat z największym ostracyzmem ze strony… swoich sąsiadów.
Mam swoją teorię na ten temat. Otóż,
Sanktuarium Maryjnego to konsekwencja jego lokalizacji, zwłaszcza w realiach powojennej Polski, z obecnymi włącznie. Gietrzwałd to Warmia, a Warmia – podobnie zresztą jak sąsiadujące Mazury – to teren wyjątkowo licznego napływu tzw. repatriantów, czyli desantu stalinowskiego, starannie wyselekcjonowanego przez NKWD spośród lojalnych wobec władzy sowieckiej Ukraińców, Litwinów, Białorusinów, tzw. żydów chazarskich oraz – w znikomej części – Polaków, którzy uniknęli egzekucji bądź zsyłki na Sybir. W tej grupie najliczniej reprezentowani byli Ukraińcy zasileni dodatkowo swoimi współplemieńcami w ramach „Akcji Wisła”, mającej na celu rozproszenie po Polsce tysięcy mieszkańców Podkarpacia sympatyzujących z banderowskimi zbrodniarzami spod znaku UPA.
Tak się złożyło, że jestem synem lekarza weterynarii, który w 1953 roku dostał nakaz pracy w Braniewie i musiał opuścić rodzinną Lubelszczyznę. Nam (rodzice oraz ja i mój młodszy brat) zaoferowano jeden pokój z przechodnią kuchnią i wspólną toaletą na korytarzu w zrujnowanym pałacu, naprędce poszatkowanym na kilkadziesiąt klitek. „Repatrianci”, głównie pochodzenia żydowskiego (Wilno i okolice) oraz ukraińskiego (wiadomo skąd) takich problemów nie mieli. Na pierwszych czekały luksusowe wille po gestapowcach i obszerne mieszkania po hitlerowskich funkcjonariuszach niższej rangi, drugim przypadły w udziale nie mniej niż kilkunastohektarowe gospodarstwa z kompletną zabudową i wyposażeniem. Byłem zbyt mały, by wszystko widzieć i wiedzieć. No, może poza świniami hodowanymi w łazienkach przez tych, którym przydzielono nie gospodarstwo – jakby chcieli – lecz mieszkanie.
Z późniejszych relacji matki wyłaniał się obraz jeszcze bardziej ponury i – co gorsze – z tragicznym epilogiem dla naszej rodziny. Ojciec po każdym powrocie z pracy pomstował na „rolników”, którzy nie potrafili zaspokoić elementarnych potrzeb utrzymywanych zwierząt. Jako syn wielopokoleniowej rodziny chłopskiej nie mógł spokojnie patrzeć na stan zwierząt w „repatrianckich” gospodarstwach oraz PGR-ach. Miał do dyspozycji „pojazd służbowy” w postaci odkrytej, dwukołowej bryczki zaprzęgniętej do konia. Wyjeżdżał nią na weterynaryjne interwencje o każdej porze dnia i bez względu na pogodę, choćby w najgorszą śnieżycę.
Musiał kiedyś przypłacić to zdrowiem. Szkoda, że aż tak szybko. Najpierw zapalenie płuc, potem powikłania i fatalne leczenie w elbląskim szpitalu, skąd został wypisany na kilka tygodni przed śmiercią. Matka zdążyła jeszcze przetransportować go do rodzinnej wsi. Zmarł i został pochowany na cmentarzu parafialnym w nadwiślańskim Piotrawinie na kilka miesięcy przed swoimi 33 urodzinami. Matka została sama, ze mną jako trzylatkiem i młodszym o dwa lata bratem. W 1966 roku, po trzynastu latach pobytu na Warmii przeprowadziliśmy się do Gdańska. Poststalinowska dzicz kresowa, z Ukraińcami na czele, w większości pozostała tutaj do dzisiaj. I rządzi, choć pod czujnym okiem talmudystów.
Gietrzwałd nie jest pod tym wzgledem wyjątkiem. Można powiedzieć – wręcz przeciwnie. Żydokomuna przykładała szczególną wagę do zasiedlania miejsc katolickiego kultu religijnego w Polsce zaufanymi ludźmi. Wprawdzie w większości już nie żyją ale ich potomkowie pozostali. Wystarczy przyjrzeć się składowi władz Częstochowy z jej Jasną Górą po 1989 roku; dominacja swołoczy sowieckiej spod znaku SLD i pomiotów pokrewnych pozostaje bezdyskusyjna w każdej kadencji tamtejszego samorządu.
W Gietrzwałdzie do władz samorządowych kandydowali wprawdzie nie reprezentanci ogólnopolskich partii tylko komitetów o ładnie brzmiących nazwach lecz nie w nazwach rzecz. Wszak ludzie są naważniejsi. A ludzie to przede wszystkim wójt, radni, urzędnicy. Oni decydują, jak można wykorzystać fakt, że akurat w ich wsi znajduje się jedyne na ziemiach polskich miejsce objawień Matki Bożej uznane przez Kościół.
Więc wykorzystują. Włącznie z nazwaniem Gietrzwałdu „Gminą pełną cudów”. Ładnie brzmi tyle, że wyjątkowo szyderczo, zważywszy faktyczny stosunek do Sanktuarium. Odzwierciedla go wiele przykładów, od konsekwentnego przemilczania rangi tego miejsca nawet przy okazji aktualnych obchodów 670-lecia istnienia Gietrzwałdu, aż po wręczony z okazji imienin lub urodzin) kubek stojący na biurku urzędnika o jednoznacznie ukraińskich personaliach z napisem „Nasz cud w Gietrzwałdzie: MIREK” oraz symbolem w postaci maryjnej korony. Zaiste, dowcip na jaki zdobyć mogą się tylko ordynarne biurwy płci obojga.
Jest też przykład najbardziej wymowny, jakby znak dominacji potomków kresowej dziczy nad Gietrzwałdem; stojąca w centrum kapliczka Matki Bożej. Znajduje się w stanie, jakiego w innym regionie Polski powstydziłaby się nawet najbardziej uboga wieś. Władz i obywateli miejscowości czerpiącej niebagatelne profity z przybywających tutaj masowo pielgrzymów nie stać na sfinansowanie remontu kapliczki, którego koszt nie przekroczyłby nawet jednego procenta kosztów budowy np. pobliskiego amfiteatru o śladowym zakresie wykorzystania. To już nie wstyd, to kompromitacja.
Choćby w powyższym kontekście liczenie na masowe wsparcie mieszkańców „gminy pełnej cudów” w walce o odzyskanie i utrzymanie tradycyjnego charakteru Sanktuarium to zwykła mrzonka. Bez udziału katolików z całej Polski nie wygramy tej walki, narażając jednocześnie garstkę niezłomnych gietrzwałdzian na dodatkowe szykany ze strony ludzi dla których polskość i wiara to pojęcia równie bliskie jak miłosierdzie dla ukraińskich rezunów z UPA, OUN i im podobnych formacji uczestniczących w rzeziach Polaków na Wołyniu. Wypada jedynie wyrazić żal, że sprzymierzeńcami gminnych władz w deprecjonowaniu sanktuaryjnej wyjątkowości Gietrzwałdu staje się coraz bardziej – wierzymy, że nieświadomie – lokalna hierarchia kościelna na czele z jej pasterzem abp. J. Górzyńskim. Czyżby nie znał staropolskiego przysłowia: „Dłużej klasztora, niż przeora”?
Jeszcze trzydzieści lat temu zachodziłem w głowę jak to możliwe, aby Polacy wyznania rzymsko-katolickiego z większą ochotą pielgrzymowali do miejsc objawień Matki Boskiej w miejscowościach Lourdes (Francja), Fatima (Portugalia), a nawet Guadalupe (Meksyk) niż do znacznie bliższego, gdyż polskiego Gietrzwałdu. Moje zdziwienie było tym większe, że w okresie od 27 czerwca do 16 września 1877 roku Matka Boska ukazując się 13-letniej Justynie Szafryńskiej i 12-letniej Barbarze Samulowskiej przemawiała do dziewczynek w języku polskim, zapewniając je o oswobodzeniu naszego Kościoła i naszej Ojczyzny spod jarzma pruskiego, jeśli tylko ludzie zaczną gorliwie odmawiać różaniec.
W miarę upływu czasu i kolejnych wizyt w Gietrzwałdzie odczułem jednak rosnące zrozumienie dla tych spośród znajomych, którzy twierdzili, że akurat w tym sanktuarium – choć w Polsce jedynym spośród uznanych przez Watykan miejsc objawień Matki Boskiej – nie czują takiego ducha świętości miejsca, jak np. na Jasnej Górze w Częstochowie. Powoli lecz zadziwiająco konsekwentnie odzierano Gietrzwałd z jego wyjątkowego sacrum. Przykłady? Są ich dziesiątki. Poniżej kilka zauważonych przeze mnie, z istotnym zastrzeżeniem, że wcale nie muszą należeć do najbardziej bulwersujących:
1. Splugawienie miejsca objawień Matki Boskiej poprzez wmurowanie w 2007 roku pamiątkowej tablicy sygnowanej przez eks-prezydenta Lecha Kaczyńskiego, znanego m.in. z uroczystego wprowadzenia do Belwederu menory, symbolu judaizmu – religii najbardziej nienawistnej wobec katolicyzmu, a Matki Boskiej zwłaszcza.
Dodajmy, że w ślad za wyżej wymienionym ochoczo swoją tablicę w 2019 roku dołożył aktualny prezydent Andrzej Duda, równie konsekwentnie jak L. Kaczyński odpalający chanukowe świece i promujący talmudystów przy każdej możliwej okazji i w każdej formie.
=======================================
2. Usunięcie z frontonu gietrzwałdzkiej bazyliki wiersza Marii Konopnickiej o treści następującej: „NIGDYM JA CIEBIE LUDU NIE RZUCIŁA, NIGDYM CI MEGO NIE ODJĘŁA LICA. JA PO DAWNEMU MOC TWOJA I SIŁA – BOGURODZICA”. Taki sam los spotkał inny napis z tego samego frontonu: „MATKO, BĄDŹ NASZĄ POMOCĄ I NASZYM RATUNKIEM”.
3. Zlikwidowanie niemal wszystkich tablic informacyjnych i porządkowych, co wręcz ośmiela spacerowiczów (nie mylić z pielgrzymami) do zaśmiecania alejek, a nawet wyprowadzania psów załatwiających swoje potrzeby na terenie Sanktuarium, włącznie z prowadzącą do cudownego źródełka Aleją Różańcową.
4. Pozbawienie ołtarza polowego górującego nad nim krzyża wraz z przesłaniem o treści: „PRZYPATRZMY SIĘ POWOŁANIU NASZEMU”.
5. Uruchomienie w 2010 roku tzw. Ośrodka Szkoleniowo-Wypoczynkowego z salą konferencyjną i 50 miejscami noclegowymi. Brak w nazwie tego obiektu jakichkolwiek – np. pielgrzymkowych – odniesień do miejsca w którym funkcjonuje oraz podkreślenie jego szkoleniowego i wypoczynkowego charakteru znajduje jednoznaczne potwierdzenie w faktach. Sam byłem świadkiem „ogniskowej” imprezy z udziałem kilkudziesięciu wyraźnie podchmielonych osób płci obojga donośnie wyśpiewujących piosenki bardziej pasujące do domu weselnego niż Sanktuarium. Nie mam też żadnych podstaw, aby nie wierzyć znajomemu, który podczas swojego pobytu w Gietrzwałdzie zauważył trzech meneli pozbywających się nadmiaru moczu pod murem budynku, w bezpośredniom sąsiedztwie kaplic różańcowych. Gdy zgłosił ten incydent kobiecie zawiadującej Domem Pielgrzyma (zarazem matce… jednego z księży), ta w odpowiedzi tylko trzasnęła drzwiami.
Pielgrzymi odwiedzający Gietrzwałd w ostatnich latach coraz częściej odnoszą wrażenie, że są tutaj najmniej pożądanymi gośćmi, wręcz uciążliwymi intruzami. Wygląda na to, iż prowadzący Sanktuarium członkowie tzw. Zakonu Kanoników Regularnych Laterańskich z centralą w Krakowie najchętniej widzieliby się w roli beneficjentów ograniczających swoją aktywność do inkasowania od wiernych odpisów podatkowych lub darowizn – oczywiście realizowanych zdalnie, czyli przelewami – na cele w nikłym bądź w żadnym stopniu nie związane z promowaniem kultu Matki Bożej.
Wymowna w tym kontekście wydaje się znana mi relacja małżeństwa, które w okresie tzw. pandemii przyjechało oddać hołd Królowej Polski aż z Podkarpacia licząc jednocześnie na spowiedź i przyjęcie komunii w tak świętym miejscu. Niestety, nie udało się. Para wiernych zachowała bowiem wszystkie covidowe restrykcje, włącznie z wizytą w specjalnie do tego celu postawionym „Namiocie Pojednania” lecz nie zgodziła się na założenie tekstylnego kagańca wychodząc ze słusznego założenia, że kapłanowi (?) w zupełności powinno wystarczyć zabezpieczenie w postaci solidnej maski na jego twarzy oraz dwumetrowego dystansu od spowiadanych. Nie pomogła wielominutowa dyskusja z użyciem racjonalnych argumentów, przedstawianych przez wiernego. W końcu poirytowany „kanonik regularny laterański” wypalił bezceremonialnie: „Bo wy tylko przyjeżdżacie tutaj nas zarażać!”. Piękne, nieprawdaż? I jakże kapłańsko miłosierne… Małżeństwo z Podkarpacia zostało obdarzone jasnym „błogosławieństwem” na powrotną, ponad 600-kilometrową drogę do domu.
Zapowiada się, że będzie jeszcze gorzej. Dokładnie w środę, 27 kwietnia br. otrzymałem informację z wiarygodnego źródła, że na terenie Sanktuarium już rozpoczęły się prace przy budowie hotelu i restauracji o kubaturze daleko większej niż wspommiany wcześniej Ośrodek Szkoleniowo-Wypoczynkowy. Jeszcze w tym roku, gdy obchodzić powinniśmy jubileusz 145-lecia objawień gietrzwałdzkich (przypomnijmy: trwały od 27 czerwca do 16 września 1877 roku) można spodziewać się m.in. rozkopanego i zniszczonego Błonia, utrudnienia lub wręcz całkowitego braku dostępu do cudownego Źródełka oraz Drogi Krzyżowej. O liczbie 80 tys. pielgrzymów, jacy uświetnili swoją obecnością główne uroczystości jubileuszu 140-lecia, przeprowadzone 9 września 2017 roku, będzie można tylko pomarzyć.
A co w dalszej perspektywie? Całkiem realnie rysuje się obraz motłochu popijającego drinki i oglądającego z balkonów hotelowych „ciemny lud” oddający modlitwą i nabożną kontemplacją hołd Królowej Polski, która właśnie w tym miejscu objawiła się dwójce dziewczynek i wyraziła w naszym języku swoje życzenia wobec Polaków.
Tu nie wystarczy oburzenie. Trzeba działać na zasadzie pospolitego ruszenia. Bez czekania na liderów, czy – co jeszcze gorsze – partie i inne organizacje gotowe zbić polityczny kapitał na naiwności i zaufaniu wiernych. Protestować oraz interweniować może każdy z nas. Mamy ku temu wystarczająco dużo narzędzi; listy, e-maile, telefony, petycje itp. Gietrzwałd to Sanktuarium Narodu Polskiego, a nie członków jakiegoś marginalnego zakonu, którzy chcą tu realizować swoje geszefty, wyraźnie myląc służbę Bogu ze służbą mamonie, a habit z chałatem. Walczmy zatem o swoje bez żadnych kompromisów!
Tekst i zdjęcia: Henryk Jezierski (28.04.2022)
P.S.
Skoro trwają roboty, to znaczy że jest pozwolenie na budowę. Ktoś musiał o nie wystąpić i uzyskać akceptację swojego przełożonego w hierarchii kościelnej, ktoś inny je pozytywnie rozpatrzył. Rysuje się podstawowy trójkąt sprawczy: proboszcz parafii z tzw. biskupem miejsca, wójt gminy Gietrzwałd, starosta powiatu olsztyńskiego. Poniżej namiary, które wstępnie udało mi się ustalić, a które powinny okazać się przydatne dla protestujących:
Proboszcz parafii w Gietrzwałdzie (prawdopodobnie jest to ks. Marcin Chodorowski, nie wymieniony na stronie parafialnej): e-mail: biuro@sanktuariummaryjne.pl telefony: 89 512 31 02, 89 512 34 07,adres: ul. Kościelna 4, 11-036 Gietrzwałd
Metropolita Warmiński, abp. Józef Górzyński: e-mail: kanclerz@archwarmia.pl(do Kanclerza Kurii), tel. 515 149 279 (do Sekretarza Metropolity ks. Arkadiusza Suchowieckiego), adres: ul. Pieniężnego 22,10-006 Olsztyn
Wójt Gminy Gietrzwałd, Jan Kasprowicz: e-mail: wojt@gietrzwald.pl tel. 89 524 19 00, adres: ul. Olsztyńska 2, 11-036 Gietrzwałd
Pragnę zainteresować Pana, i pisze to wszędzie gdzie się da,poniżej opisaną sprawą:
Gietrzwałd – podpisano zgodę i rozpoczęto wstępne prace przy
budowie hotelu i restauracji na terenie Sanktuarium w Gietrzwałdzie !!!
Jeżeli do tego dopuścimy, to zrujnuje doszczętnie charakter tego,
Świętego dla Narodu Polskiego, miejsca!!!
Kto żyw niech pisze protesty i naciska na wszelkie władze Kościoła w RP,
Od KEP-u począwszy, poprzez Biskupa miejsca Górzyńskiego, aż po
gospodarujący tym miejscem w sposób tak haniebny,
Zakon Kanoników Regularnych, których marne resztki robią co mogą, by się zapisać wielkimi literami w historii niszczenia Kościoła Katolickiego!
To bardzo konkretne i realna groźba zrujnowania Sanktuarium,
gdzie stanął Tron zniesiony z Nieba, na którym zasiadła nasz Królowa,
Królowa Ludu Polskiego!
Dużo nie trzeba:
maile, protesty listowne, SMS-y, aż po sprawy sądowe,
z zarzutem bezczeszczenia Świętego miejsca.
Każdy ma tu wielkie pole do popisu, nie musi oglądać się na nikogo i na nic!
Zapraszam do walki z wariatami, bo wiatraków już nie ma . . . Może i Pan zechce coś z tym zrobić, bo musimy obronić to Święte miejsce przed tymi zbójami.Pozdrawiam Pana i pozostaję w modlitewnej łączności,Króluj nam Chryste