Drôle de guerre – czemu tak nieracjonalnie czy niekonsekwentnie? Będziemy świadkami czwartego rozbioru Polski?

Izabela Brodacka

Dziwna wojna. Naprawdę giną i cierpią ludzie, płoną domy, niszczeją miasta  a  jednocześnie prowadzona jest niekonsekwentnie, jakby od niechcenia. Gdyby Rosjanie naprawdę chcieli podbić Ukrainę nie pozwoliliby milionom uciekinierów przedostawać się do Polski i przede wszystkim zbombardowaliby i zniszczyli linie kolejowe oraz zablokowali przejścia graniczne. Skupili by się na celach militarnych a po wygranej podporządkowali sobie ludność. Natomiast działania Rosjan koncentrują się na niszczeniu miast i niejako wypędzają przerażonych ludzi do  Polski. Gdyby Rosjanie chcieli wygrać nie dopuściliby również aby na Ukrainę docierały transporty broni. Poza tym choć siły, którymi Rosjanie rozpoczęli agresję, były znaczne w zestawieniu z ukraińskimi, stanowią jednak  niewielką część dyspozycyjnych sił rosyjskich. 

Inne wydarzenia też wydają się mało racjonalne. Prezydent Ukrainy odwiedza żołnierzy w szpitalu a telewizja pokazuje ich twarze. Przywódcy trzech państw w tym Polski jadą sobie spokojnie pociągiem do Kijowa, jak na wycieczkę. To bardzo odważne, wręcz bohaterskie lecz bezsensowne. Gdyby Putin chciał otwartej wojny jakaś rakieta trafiłaby przypadkiem w ten pociąg.

Jawnym tekstem mówi się również w mediach o trasach, którymi poruszają się transporty broni i publicznie dyskutuje kwestię dostarczenia samolotów z Polski via USA czy też może na odwrót. Jak widać zbędni są w tej wojnie szpiedzy i wywiadowcy, wystarczą relacje międzynarodowych stacji telewizyjnych. Rosjanie nie bombardują gazociągów ani Ukraińcy ich nie wysadzają. Rosjanie mają żywotny interes w handlowaniu ropą i gazem więc wysadzenie gazociągów pozbawiałoby ich dochodów  w tym środków na dalsze prowadzenie wojny. Dlaczego Ukraińcy chronią gazociągi nie jest jasne. Może liczą na powrót do status quo choć to mało prawdopodobne. 

Jak doniósł Marc MacKinnon, dziennikarz holenderskiego dziennika The Globe and Mail,z ukraińskimi bojownikami w Odessie spotkał się Bernard-Henri Lévy zwany „Jeźdźcem Apokalipsy” bo każde jego pojawienie się w jakimś kraju oznacza dla tego kraju  wojnę albo kolorową rewolucję. Wspierał on między innymi bombardowanie Jugosławii (można to nazwać czynną walką o pokój) oraz zniszczenie Libii ( tym razem była to zapewne czynna walka o demokrację)  Dziennikarz zamieścił zdjęcia na których widać roześmianego  Bernarda Henry Lévy’ego przechadzającego się po Odessie w towarzystwie ukraińskich ochroniarzy. 

To wszystko wydaje się bezsensowne i niezrozumiałe chyba, że  prawdziwym celem tej wojny jest po prostu wyprowadzenie milionów Ukraińców z Ukrainy i wprowadzenie ich do Polski.

Od lat przeciwko Polsce toczy się  autentyczna wojna. Można ją nazwać, jak chcemy, na przykład wojną hybrydową, ale tak naprawdę jest to  bezwzględna wojna wizerunkową i  ekonomiczna. Atakuje nas Unia Europejska, której przedstawiciele jawnym tekstem mówią, że chcą nas zagłodzić nakładając na nas absurdalne kary, blokując należne nam fundusze i  zmuszając do likwidowania kopalni podczas gdy węgiel jest naszym najważniejszym surowcem naturalnym i podstawowym źródłem energii. Niemcy maja swoje czynne elektrownie węglowe oraz kopalnie węgla brunatnego straszliwie dewastujące krajobraz i jakoś nikomu to nie przeszkadza. Niemcy. korzystają i nadal będą korzystać z rosyjskiego gazu a ich politycy jak na przykład Schröder byli  jawnie na liście płac Putina. Oprócz stanowiska szefa rady dyrektorów w spółce Nord Stream 2, były kanclerz Niemiec pełnił także funkcję szefa rady dyrektorów państwowego rosyjskiego koncernu energetycznego Rosnieft i był szefem rady nadzorczej już istniejącego gazociągu Nord Stream 1

Niemcy zmusili również całą Europę  do korzystania z rosyjskiego gazu prowadząc w UE politykę energetyczną opartą na micie globalnego ocieplenia. Celem prowadzonej przeciwko Polsce hybrydowej wojny jest złamanie jej oporu przed jej wcieleniem w roli peryferii do federacyjnego  unijnego państwa zarządzanego przez Niemcy czyli faktycznie do IV Rzeszy. Czyli wymuszenie na Polsce roli landu, obszaru skolonizowanego, będącego źródłem taniej siły roboczej i odbiorcą towarów. Związana z przyjmowaniem milionów uchodźców zamiana polskiego państwa narodowego w wielonarodowe z wszelkimi związanymi z tym problemami jest dla Niemców w dziele budowania federacji europejskiej znaczącym krokiem do przodu.

Porozumienie Niemiec z Rosją w sprawach geopolitycznych nie powinno być dla nas zaskoczeniem, to już przecież wielokrotnie przerabialiśmy. A przede wszystkim  Niemcy i Putin chcieliby wreszcie pozbyć się tego „pokracznego bękarta traktatu wersalskiego” (jak raczył nasz kraj nazwać Wiaczesław Mołotow)  tej krowy, która nie chce się dać doić i uparcie jak dotąd nie dała się osiodłać ( tym razem to bon mot Stalina).

Obawiam się, choć chciałabym się mylić, że przy powstawaniu europejskiej federacji czyli IV Rzeszy będziemy świadkami czwartego rozbioru Polski. Powstanie federacji europejskiej zostało oficjalnie ogłoszone jako program niemieckiego rządu i nie może być wyszydzane jako spiskowa teoria podobnie jak ośmieszane są koncepcje powstania Niebiańskiej Ukrainy choć jak pamiętamy już dziesięć lat temu Kissinger stwierdził,  że w 2022 roku nie będzie Izraela w jego obecnych granicach.

Niewątpliwie trwa wielki reset a jego ofiarami są przede wszystkim Ukraińcy, zwykli ludzie, którzy stracili swe domy, dobytek oraz życie.  Wtórnymi ofiarami tego  wielkiego resetu staną się jednak Polacy. Tak jak stali się ofiarami złodziejskiej transformacji ustrojowej przeprowadzonej co gorsza przy ich akceptacji, niejako własnymi rękami. W obecnym resecie Polacy uczestniczą ponownie z wielkim entuzjazmem i własnymi rękami likwidują polskie państwo narodowe.

Jak pisałam w tekście pod tytułem „Proroctwa i hipotezy” drukowanym w „Warszawskiej Gazecie” z 26.11.21 pewna dobrze poinformowana osoba powiedziała mi, że Ukraina ma stracić na rzecz Rosji część swego terenu aż do Odessy, a te decyzje zapadły podobno bez udziału Polski. Oby to były fałszywe proroctwa.

BlackRock, Vanguard Group oraz State Street Corporation: Oto, kto “zadba” o LNG dla Europy.

Date: 2 aprile 2022 https://babylonianempire.wordpress.com/2022/04/02/blackrock-vanguard-group-oraz-state-street-corporation-oto-kto-zadba-o-lng-dla-europy/

Stany Zjednoczone posiadają siedem terminali eksportowych LNG. Oto nazwy głównych firm i ich akcjonariuszy (jako pierwszy, często pojawia się fundusz BlackRock). Vanguard Group (8,3%) i BlackRock(6,8%), biznesmen Carl Icahn (6,3%) oraz Blackstone

===============================

W piątek Stany Zjednoczone zawarły porozumienie z Unią Europejską, zgodnie z którym w roku 2022 dostarczą jej, we współpracy z “partnerami międzynarodowymi”, 15 mld metrów sześciennych gazu skroplonego (LNG). LNG powinien przyczynić się do zmniejszenia zależności energetycznej Brukseli od Rosji – która importuje prawie 40% gazu do UE – a tym samym do zmniejszenia ryzyka społecznego i gospodarczego w przypadku zakłóceń w dostawach. Ilość ta jest jednak niewystarczająca, aby zastąpić dużą ilość gazu kupowanego przez Europę od Moskwy: 155 mld metrów sześciennych rocznie.

Wątpliwości budzi także praktyczna wykonalność umowy. Problemy stojące przed USA są dwojakie Możliwości eksportowe kraju są już praktycznie nasycone i nie wzrosną znacząco w ciągu najbliższych kilku lat. Nie jest też pewne, czy amerykańskie firmy energetyczne są zainteresowane sprzedażą LNG w Europie: prowadzą one interesy tam, gdzie jest to dla nich korzystniejsze; gdzie ceny są wyższe (generalnie w Azji) i gdzie możliwości zysku są większe. Rząd nie może wydawać poleceń firmom prywatnym, które nie odpowiadają przed Białym Domem, lecz przed udziałowcami.

WSZYSTKIE DANE DOTYCZĄCE LNG W STANACH ZJEDNOCZONYCH

W grudniu 2021 Stany Zjednoczone stały się największym na świecie eksporterem gazu skroplonego, wyprzedzając Katar i Australię. W lutym 2022 eksport z tego kraju osiągnął rekordowy poziom 13,3 mld stóp sześciennych dziennie.

Z reguły amerykańskie gazowce kierują się do Azji Północno-Wschodniej, ponieważ popyt ze strony krajów tego regionu (takich jak Japonia i Korea Południowa) jest duży, a ceny wysokie. Jednak europejski kryzys energetyczny, który spowodował ogromny wzrost cen gazu ziemnego i energii elektrycznej, częściowo z powodu ograniczonych dostaw z Rosji, skłonił amerykańskie firmy energetyczne do wysyłania gazu LNG do Europy. Na przykład w lutym ubiegłego roku gaz na rynku europejskim kosztował 56 USD za milion Btu, podczas gdy w Azji – 44 USD. Jak pisze “New York Times” – w pierwszych trzech miesiącach roku 2022, prawie trzy czwarte amerykańskiego LNG trafiło do Europy, w porównaniu z 34% w całym roku 2021. https://pl.wikipedia.org/wiki/British_thermal_unit#:~:text=British%20thermal%20unit%20(brytyjska%20jednostka,wody%20o%20jeden%20stopie%C5%84%20Fahrenheita.

Nie jest powiedziane, że sytuacja nie zmieni się, ponieważ tegoroczna zima w Azji była łagodna; obecnie kraje regionu przygotowują się do uzupełnienia zapasów w oczekiwaniu na przyszły sezon zimowy, przez co mogą przyciągać do siebie LNG dostępny na rynku.

Stany Zjednoczone są największym na świecie producentem gazu ziemnego, dzięki bogatym zasobom złóż gazu łupkowego od Pensylwanii po Teksas. Produkcja nie jest jednak w stanie znaleźć zbytu na rynkach, ponieważ terminale eksportowe LNG – w sumie siedem – działają z prawie pełną wydajnością. Zwiększenie mocy produkcyjnych poprzez modernizację zakładów lub budowę nowych wymaga czasu: średnio od dwóch do trzech lat. Duży terminal może kosztować nawet 1 mld USD, ale uzyskanie finansowania ze strony banków może być skomplikowane w okresie przechodzenia na energię bezemisyjną.

15 mld metrów sześciennych, które Ameryka i jej partnerzy chcieliby wysłać do Unii Europejskiej w tym roku, to równowartość 1,5 mld stóp sześciennych dziennie. Obecnie zdolności produkcyjne USA w zakresie skraplania gazu ziemnego wynoszą 12,7 mld stóp sześciennych gazu na całym świecie.

TERMINALE LNG W USA

W Stanach Zjednoczonych funkcjonuje siedem terminali eksportowych LNG: Kenai, Alaska; Sabine, Luizjana; Cove Point, Maryland; Corpus Christi, Teksas; Hackberry, Luizjana; Elba Island, Georgia; oraz Freeport, Teksas.

Największym, pod względem wielkości obsługiwanych ilości, jest Sabine, należący do Cheniere Energy.

W marcu, firma Venture Global LNG wysłała pierwsze ładunki gazu skroplonego ze swojego zakładu Calcasieu Pass (w Cameron Parish, Luizjana), który osiągnie pełną zdolność produkcyjną w roku 2023. Inne spółki – takie jak Tellurian, również w Luizjanie – planują budowę terminali eksportowych.

SPÓŁKI AMERYKAŃSKIE EKSPORTUJĄCE LNG

Główne amerykańskie firmy eksportujące LNG to Cheniere Energy, Venture Global LNG, Tellurian, Sempra, Freeport LNG oraz Dominion Energy.

Głównymi udziałowcami Cheniere Energy są fundusze Vanguard Group (8,3%) i BlackRock(6,8%), biznesmen Carl Icahn (6,3%) oraz Blackstone(4,6%).

Do akcjonariuszy Tellurian należą: firma świadcząca usługi finansowe State Street Corporation (6,5%), fundusz BlackRock (5,9%), Vanguard Group (5%) oraz francuska firma naftowa TotalEnergies.

BlackRock (9,2%), Vanguard Group (8,5%) i State Street (5,5%) są akcjonariuszami spółki Sempra. BlackRock, Vanguard Group oraz State Street Corporation posiadają również akcje firmy Dominion Energy: odpowiednio – 6,8%, – 8,6% i – 5,2%.

Japońska firma energetyczna JERA, największy na świecie nabywca LNG, posiada 25,7% udziałów w spółce Freeport LNG.

Źródło: https://www.startmag.it/energia/gnl-usa-aziende-azionisti/

Spirala ABSURDU: Szpitale brytyjskie pytają mężczyzn czy są w ciąży…

To nie jest żart primaaprilisowy, jako że informacja ukazała się 3 dni temu w brytyjskim dzienniku The Telegraph.  https://www.bibula.com/?p=132730

—————————–

Jak się okazuje z opublikowanego raportu, personel jednego ze szpitali brytyjskiej państwowej służby zdrowia (NHS) zaczął pytać mężczyzn chorych na raka, przed zaplanowaniem niektórych badań… czy są w ciąży.

Raport ujawnił, że personel szpitala pyta „wszystkich pacjentów poniżej 60. roku życia, niezależnie od tego, jak identyfikujesz swoją płeć”, czy są w ciąży przed przeprowadzeniem radioterapii, prześwietleń i badań rezonansem magnetycznym, z których wszystkie mogą być szkodliwe dla rozwijającego się dziecka w łonie matki.

Pytania te wynikają z wprowadzonych w 2017 roku przepisów regulujących procedury medyczne w okresie ciąży, a jako że zrezygnowano z dotychczasowego określenia „kobieta w wieku rozrodczym” i zastąpiono „osoba w wieku rozrodczym”, szpitale są zmuszone do absurdów.

Rzecznik szpitala Walton Care NHS Foundation Trust w Liverpool, w którym zaczęto wprowadzać nonsensowne przepisy, broni ich mówiąc, że pytanie mężczyzn o to, czy są w ciąży, jest „najmniej inwazyjnym sposobem upewnienia się, że można bezpiecznie wykonać badanie”.

Wprowadzane w wielu „cywilizowanych” krajach tego rodzaju przepisy są efektem systemu tyranii i fasadowości, jaką jest współczesna demokracja, w której wpływ na funkcjonowanie państwa mają osobniki w rodzaju Sir Kier Starmera, który niedawno zasłynął reakcją na pytania dziennikarzy. Ten przewodniczący komunistycznej Partii Pracy przyciśnięty do muru w kwestii tego, czy kobieta może mieć męskie genitalia, ostatecznie odmówił odpowiedzi. „Nie sądzę, by omawianie tej kwestii w taki sposób pomogło komukolwiek na dłuższą metę.” – stwierdził Starmer. W zeszłym roku, w odpowiedzi na komentarze laburzystowskiej minister Rosie Duffield, która stwierdziła, że „tylko kobiety mają szyjkę macicy”, ten lider opozycji powiedział, że takie stwierdzenie jest „niewłaściwe”.

Starmer identyfikuje się jako ateista, dzieci wychowuje w religii żydowskiej swojej żony, cała rodzina „obchodzi szabat”. Wegetarianin, zaszczepiony po uszy „przeciwko Covid”, zachorował na tegoż kowida dwukrotnie, w październiku 2021 i styczniu 2022.

Starmer jest tylko jednym, drobnym przykładem systemu zwanego demokracją, który wynosi tego typu ludzi na szczyty tworząc – zmieniane na przemian – rządy większości, stworzone z miernot, ponieważ demokratyczna większość zawsze stanowi gorszą część społeczeństwa cechującą się przeciętnością, ograniczonością i uległością na manipulację.

Oprac. www.bibula.com 2022-04-01 na podstawie: Lifesitenews (Apr 1, 2022)

Nagła zmiana korona-narracji. Próba uśpienia czujności?

28 marca został zniesiony obowiązek zakrywania nosa i ust. Rząd nawet nie próbuje tłumaczyć, dlaczego zniesiono kwarantannę i maseczki. Nie było żadnych wyników zachorowań, który by ów krok wyjaśniał w kontekście dotychczasowej narracji władzy. Skąd ta zmiana? Odpowiedzi szukamy z doktorem Piotrem Witczakiem, który przedstawia swoje koncepcje.

https://nczas.com/2022/04/01/nagla-zmiana-korona-narracji-proba-uspienia-czujnosci/

———————————

Rafał Pazio: Przedstawiciele rządu nagle ogłosili, że znoszą obowiązek noszenia maseczek oraz kwarantannę i izolację, a zachorowania nadal są odnotowywane. Gdzie w tym logika? Czy PiS próbuje wycofać się po cichu?

Dr Piotr Witczak: Przypomnę jeszcze o zapowiedziach olbrzymiej ilości przypadków, tsunami zakażeń, które zapowiadał pan profesor Horban pod koniec grudnia 2021 roku. Nie tylko on, ale wielu innych ekspertów. Nagle ta narracja się zmieniła. Nie można się oprzeć wrażeniu, że ma to związek z sytuacją za naszą wschodnią granicą, na Ukrainie, inwazją Putina na ten kraj i ogromną ilością uchodźców, którzy do nas docierają. Można spekulować dlaczego wycofano się z tych obostrzeń.

Jakie są wnioski?

Mam takie autorskie koncepcje. Jedna z nich może dotyczyć tego, że po prostu jako kraj nie będziemy w stanie kontynuować pandemii z izolacją, kwarantanną, pilnowaniem przestrzegania obowiązku noszenia masek, czy opóźnionym dostępem do ochrony zdrowia. Przybyło nam kolejne dwa miliony potencjalnych pacjentów. Poza tym wydatki, jakie ponosiliśmy na pandemię były ogromne. Teraz mamy socjale i pomoc dla Ukrainy przy nikłym wsparciu z Unii Europejskiej i innych krajów. To może być jedna z przyczyn. Aczkolwiek w pewnym momencie wycofywano się w całej Europie.

Druga, to być może jest próba uśpienia naszej czujności, stworzenie wrażenia, że jest po wszystkim. Natomiast dochodzą do mnie informacje o postępującej agendzie dotyczącej cyfrowych rozwiązań do kontroli obywateli. Mówię tu certyfikatach QR czy obowiązkowych szczepieniach. O ile mam dobre informacje to w Niemczech, podobno, uchwalili obowiązek szczepień. To, że znoszone są obostrzenia nie oznacza, że pewne ruchy, jeżeli chodzi o przygotowanie się do kolejnych potencjalnych pandemii, nie zachodzą, zwłaszcza w kwestiach prawnych. Też jest tutaj plan ze strony WHO, żeby przejąć kontrolę w sytuacji zagrożenia epidemiologicznego w poszczególnych państwach, czyli być poniekąd powyżej konstytucji poszczególnych państw. To też postępuje. Wiem, że pan minister zdrowia Adam Niedzielski uczestniczył w zebraniu ONZ, na którym poruszane były tego typu tematy. To może być kolejna przyczyna.

I jeszcze jest coraz cieplej, wiosna, a później lato.

Infekcji będzie niewiele, ludzi będą rzadziej dotykać choroby wirusowe układu oddechowego. Tym bardziej jest to taki moment, żeby dać nam trochę odetchnąć, odciągnąć naszą uwagę, żebyśmy się skupili na Ukrainie. Być może żebyśmy nie robili zbyt gwałtownych ruchów, jeśli chodzi o pociągnięcie do odpowiedzialności niektórych osób. Nasza natura jest taka, że lepiej sobie darować, odpuścić, zapomnieć. Mamy teraz ważniejsze sprawy, uchodźców, wojnę za naszą wschodnią granicą. Takie są te moje koncepcje. Natomiast być może są jeszcze jakieś inne cele, o których nie wiemy.

Z tych koncepcji wynika, że rząd traktuje nas instrumentalnie.

Od początku pandemii tak było. Obostrzenia powinny być zdjęte dużo wcześniej. Właściwie w momencie, kiedy była druga fala. Znaliśmy śmiertelność, wiedzieliśmy, jakie mogą być potencjalne skutki lockdownu. Przed pandemią wiadomo było, jaka jest skuteczność masek w zapobieganiu transmisji wirusów. To już w przypadku grypy zostało dobrze udokumentowane. Najbardziej wiarygodne badania pokazują, że te maski są nieskuteczne. Utrzymywanie obostrzeń przy drugiej fali przyczyniło się do tego, co widzieliśmy, czyli do nadmiarowych zgonów, które wynikały z redukcji hospitalizacji, z opóźnień w dostępie do opieki medycznej. Wzrosła gwałtownie śmiertelność w wypadkach samochodowych. Wypadków samochodowych było mniej z powodu lockdownów. Ale jak już ktoś miał wypadek, to ryzyko poniesienia śmierci czy poważnych uszkodzeń ciała było znacznie większe z tego względu, że były opóźnienia w dostępie do ochrony zdrowia. Pacjenta wozili od szpitala do szpitala, ponieważ wiele placówek było zamienionych na tzw. covidowe. Karetki dezynfekowano, więc czas dojazdu do poszkodowanych też się wydłużył. To była główna przyczyna tych nadmiarowych zgonów w drugiej fali. Obostrzenia powinny być zdjęte dużo wcześniej. W momencie, jak zobaczyliśmy z czym mamy do czynienia. To wiedzieliśmy już po pierwszej fali w 2020 roku.

Kiedy rząd mógł wiedzieć, jak jest naprawdę?

Są takie teorie, że rządy przygotowywały się do tej pandemii jeszcze przed oficjalnym jej rozpoczęciem. Mówię tutaj o sytuacji w Wuhan.

Nie wykluczam żadnej z tych koncepcji. Było mnóstwo nieścisłości, braku logiki, chaosu. Dużo poprawności politycznej, cenzury naukowców, olbrzymi strach generowany w mediach. To nie było racjonalne. Tak się nie postępuje w zarządzaniu zdrowiem publicznym. Można tutaj spekulować, że dużo w tym wszystkim było celowości i konkretnej realizacji jakichś międzynarodowych agend w celu zwiększania kontroli nad obywatelami. Po drugie doszło do pogorszeniu sytuacji zdrowotnej Polaków. Im bardziej schorowany naród, im bardziej przestraszony, tym łatwiej go kontrolować. Oczywiście nastąpiło pogłębianie kontroli cyfrowej, czyli uzależnienie naszego funkcjonowania w przestrzeniach publicznych od certyfikatów cyfrowych, paszportów covidowych, itd. Były to pewne próby daleko sięgające przed tym, co nas czeka. Nie sądzę, żeby z tego zrezygnowano, zwłaszcza że te plany poszły tak daleko.

rozmawiał Rafał Pazio

POŚWIĘCENIE ROSJI? Biskup Ryszard Williamson.

Komentarz Eleison nr DCCLXVIII (768)

2 kwietnia 2022 Komentarze Eleison Jego Ekscelencji Księdza Biskupa Ryszarda Williamsona

———————————

Ludzie nie rozumieją, jak bardzo obrażają Boga,
Nadchodząca kara wstrząśnie naszymi rozumami!

Odkąd na początku XX wieku Matka Boża kilkakrotnie objawiła się trojgu portugalskim dzieciom, w tym Siostrze Łucji, aby obiecać Kościołowi i światu okres pokoju, jeśli papież i biskupi katoliccy poświęcą Rosję Jej Niepokalanemu Sercu, katolicy z utęsknieniem wyczekują tego poświęcenia.

Kilku papieży próbowało tego dokonać, aby spełnić prośbę Matki Bożej: Pius XII w 1942 roku, gdy szalała II wojna światowa; Paweł VI pod koniec Soboru Watykańskiego II; Jan Paweł II aż trzy razy, w 1981, 1982 i 1984 roku, gdy podstawiony sobowtór Siostry Łucji oświadczył[-a], że poświęcenie zostało wreszcie ważnie dokonane. Jednak któż mógłby powiedzieć, że po 1984 roku nastąpił okres pokoju? Dlatego też otwarta wojna z Rosją na Ukrainie skłoniła Franciszka do dokonania kilka dni temu kolejnej próby poświęcenia Rosji. Czy tym razem poświęcenie było ważne?

Przynajmniej dwa ważne argumenty przemawiają za tym, że to, co uczynił Franciszek w dniu 25 marca 2022 roku, nie odpowiadało w większym stopniu prośbom Matki Bożej z Fatimy niż to, czego dokonał któryś z jego trzech poprzedników. Nie musimy przy tym twierdzić, że te sześć poświęceń było całkowicie bezwartościowych, bowiem jak uczy stare przysłowie „lepiej mieć pół bochenka, niż w ogóle nie mieć chleba”. Matka Boża znalazła sposób, aby nagrodzić, przynajmniej za dobrą wolę, papieży, którzy próbowali poświęcić Rosję.

Na przykład poświęcenie dokonane przez Piusa XII w 1942 roku wprawdzie nie doprowadziło do natychmiastowego zakończenia II wojny światowej, jednak dzięki bitwom pod El Alamein i Stalingradem nastąpił wojenny przełom i zwrot w kierunku „pokoju” zimnej wojny. To, czego świat teraz najbardziej potrzebuje, to papież, który ma prawdziwą wiarę i zaufanie do Matki Bożej, aby uczynić dokładnie to, o co Ona prosi, i pozostawić Jej rozwiązanie wszelkich problemów politycznych.

Tymczasem w swoich aktach poświęceń, wszyscy wystrzegają się wymienienia Rosji z nazwy, bo boją się politycznej nagonki.

Dlatego tekst Franciszka na Święto Zwiastowania Pańskiego był skierowany przede wszystkim do całej ludzkości, a dopiero w dalszej kolejności do Rosji i Ukrainy. Ale nie o to prosiła Matka Boża. Należy pamiętać, że to Rosja oddała się w ręce demonów komunizmu i to ona w latach czterdziestych XX wieku szerzyła jego błędy na całym świecie. Teraz, w 2022 roku, może wydawać się, że Rosja nie jest już krajem komunistycznym oraz że w odpowiedzi na komunizm nastąpiło tam odrodzenie religijne – wystarczyły 72 lata (1917-1989)! Jednak według wielu obserwatorów jest to pod wieloma względami cały czas kraj pogański, więc nadal wymaga szczególnego poświęcenia, zwłaszcza jeśli ma do odegrania szczególną rolę w zbliżającym się dziele odbudowy chrześcijańskiej cywilizacji, jak sądzą inni obserwatorzy.

Krótko mówiąc, kiedy Matka Boża prosiła o poświęcenie „Rosji”, wiedziała, co ma na myśli, i nie chodziło jej o poświęcenie „ludzkości”.

Drugim zasadniczym powodem, dla którego Franciszkowy akt poświęcenia był bezskuteczny, jest fakt, że pochodzi on od herszta skoncentrowanego na człowieku Neo-Kościoła, który niczym kukułka buszuje w gnieździe prawdziwego Kościoła, ukierunkowanego ku Bogu. Należy podkreślić, że prawdziwe poświęcenie winno być skupione na Panu Bogu, na tym, jak bardzo Go obraziliśmy, jak tego żałujemy i jak mocno postanawiamy wynagradzać Mu za to, że zgrzeszyliśmy. Spójrzcie na przykład takiej modlitwy, w której centrum jest Pan Bóg, w Piśmie Świętym, a mianowicie na wspaniałą modlitwę proroka Daniela (Dn 9, 3- 19).

Następnie zaś porównajcie te modlitwę z jakże lekkim tonem tekstu Franciszka, w którym kładzie się główny nacisk na cierpienia ludzi, tak jakby pokój był dobrem absolutnym, a wojna złem najwyższym. Takie spojrzenie na sytuację ludzkości jest dziś powszechne, „poprawne politycznie”, typowe dla współczesnego człowieka, ale zdecydowanie nieodpowiednie, ponieważ w swej istocie nie stawia Boga na pierwszym miejscu. Franciszkowi nie można wprawdzie zarzucić, że nie odwołał się do Matki Bożej, ale to jego odwołanie jest głęboko humanistyczne.

Niewątpliwie Matka Najświętsza jest dla wszystkich wyrozumiała, ale jak bardzo musi być rozczarowana. Ona doskonale wie, jakie nieszczęścia wiszą nad ludzkością i jak łatwo można byłoby ich uniknąć, gdyby na przestrzeni ostatnich 90 lat Jej prośba została właściwie spełniona. Od dziesięcioleci Jej obrazy i posągi płaczą łzami z wody i krwi.

Dlatego dalej będziemy się modlić o poświęcenie Rosji Niepokalanemu Sercu Najświętszej Maryi Panny.

Kyrie eleison.

Tresura

Stanisław Michalkiewicz 1 kwietnia 2022 http://michalkiewicz.pl/tekst.php?tekst=5152

Gdyby rosyjski prezydent Putin nie został uznany przez Senat Stanów Zjednoczonych za zbrodniarza wojennego to mógłby ubiegać się o Nagrodę Nobla w dziedzinie medycyny za położenie kresu epidemii koronawirusa. Wprawdzie chyba nie miał takiego zamiaru, ale niekiedy, a chyba nawet dość często, wielkie osiągnięcia w dziedzinie medycyny bywają dziełem przypadku – jak to miało miejsce przy wynalezieniu penicyliny przez Fleminga. Toteż wprawdzie Putin chciał wywołać wojnę na Ukrainie, żeby ją „zdemilitaryzować” i „zdenazyfikować”, ale stworzył w ten sposób znakomitą okazję do zakończenia epidemii koronawirusa, z którą już nie bardzo było wiadomo, co dalej robić.

Toteż nawet taki jastrząb epidemiczny, jak pan minister Niedzielski oświadczył niedawno, że do koronawirusa musimy sie przyzwyczaić tak samo, jak do grypy, a od 28 marca zniósł wszystkie obostrzenia, które 27 marca jeszcze były absolutnie konieczne.

Podobnie było w Związku Sowieckim za Gorbaczowa, który pewnego dnia rozkazał, by nazajutrz wszyscy myśleli już „po nowemu”. I tak się stało; kładąc się spać jeszcze myśleli po staremu, a gdy się obudzili, już myśleli po nowemu.

Skoro jednak pan minister Niedzielski twierdzi, że do koronawirusa powinniśmy się przyzwyczaić tak samo, jak do grypy, to warto postawić pytanie, dlaczegóż to od razu nie zaczęliśmy się przyzwyczajać? Po dwóch latach nie tylko bylibyśmy znakomicie przyzwyczajeni, ale w dodatku uniknęlibyśmy wszystkich szkód, jakie walka z koronawirusem wyrządziła w gospodarce, edukacji, kulturze, a nawet – w ochronie zdrowia.

Wynika z tego, że owe obostrzenia tak naprawdę z medycyną nie miały wiele, albo nawet nic wspólnego, natomiast stały się znakomitym narzędziem do tresowania całych narodów do zachowań stadnych. Ponieważ jednak w miarę upływu czasu koronawirus przestał już robić takie wrażenie, jak na początku, a szkody były jak najbardziej prawdziwe, wojna Rosji z Ukrainą przyszła w samą porę, by właśnie ją wykorzystać w charakterze narzędzia do tresowania całych narodów do zachowań stadnych – co prawda już nie wszystkich, jak to było w przypadku koronawirusa, a tylko niektórych – ale w dzisiejszych czasach nie ma co grymasić. A których „niektórych” narodów? Odpowiedź jest jasna; tych, które podlegają Stanom Zjednoczonym. Stany Zjednoczone bowiem nie tylko jednym susem znalazły się w awangardzie organizatorów tresury do zachowań stadnych, ale również wykorzystały tę okazję do mocnego uchwycenia za twarz całej Europy, to znaczy – niezupełnie całej, tylko tej Zachodniej i Środkowej.

W przypadku tamtej tresury chodziło o wzbudzanie na rozkaz uczucia paniki, a w przypadku tej nowej, chodzi o stadne wzbudzanie moralnego oburzenia. Różnica jest niewielka, bo panika, czy oburzenie, to rzecz drugorzędna, bo najważniejsze są zachowania stadne, dzięki którym będzie można albo całą ludzkość, albo chociaż jej część, zapędzić do wspólnej obory, gdzie będzie można ją eksploatować w charakterze trzody użytkowej. Bardzo ładnie rozwija tę rzecz Klaus Schwab w swojej pracy o „Wielkim Resecie”. Toteż teraz pierwszorzędni fachowcy od kreowania masowych nastrojów, rozpalają do białości nie tylko uczucie moralnego oburzenia, ale też patriotyzmu, pojmowanego jako pragnienie jak najszybszego wprowadzenia do wojny własnego kraju.

Wzorem tej patriotycznej postawy jest niewątpliwie Naczelnik Państwa Jarosław Kaczyński, który podczas wyprawy kijowskiej wpadł na „koncepcję” wysłania na Ukrainę uzbrojonej po zęby misji pokojowej NATO. Ale kraje przewidujące i poważne właśnie się od tej „koncepcji” zdystansowały, najwyraźniej zdając sobie sprawę, że narodziła się ona w głowie Naczelnika Państwa w momencie, gdy akurat śnił swój sen o szpadzie, ale najwyraźniej nie dostrzegły powodów, by wraz z Polakami popełnić samobójstwo. Co innego Nasz Najważniejszy Sojusznik. Ten natychmiast, skoro sztuczka z samolotami się nie udała, zwęszył kolejną okazję do wypuszczenia lekkomyślnych Polaków na wojnę. Jestem tedy pełen obaw, że prezydent Biden nam „pozwoli” na utworzenie wspomnianej misji pokojowej, oczywiście zastrzegając z naciskiem, że będzie to „suwerenna decyzja” Polski, z którą USA nie mają nic wspólnego.

Ale chociaż rząd „dobrej zmiany” wraz z prezydentem Dudą, uczestniczy w rozpalaniu oburzenia moralnego i specyficznego patriotyzmu do białości, to emocjonalne rozhuśtywania społeczeństwa musi jakoś zwrotnie działać również i na nich, bo coraz częściej sprawiają wrażenie, jakby tracili kontakt z rzeczywistością. Oto pan prezydent Duda właśnie oświadczył, nawiasem mówiąc, plagiatując Kornela Ujejskiego, a konkretnie – jego wiersz „Maraton”, w którym czytamy m.in: „O, kraj to mały niby szyba tarczy lecz na grób wrogom przecież go wystarczy” – że „nasza ojczyzna jest dość rozległa by pochować wrogów.

Konrad Lorenz twierdził, że zwierzęta dysponujące naturalną, śmiercionośną bronią, jak np. kły, rogi lub pazury, bardzo rzadko zadają sobie śmierć w walce. Kończy się ona bowiem, gdy jeden z walczących osobników dojdzie do wniosku, że przeciwnik jest silniejszy i ratuje się ucieczką, a tamten już za nim nie goni. Tymczasem zwierzęta taką śmiercionośną bronią nie dysponujące, jak np. synogarlice, walczą ze sobą aż do śmierci, to znaczy – dopóki jedna drugiej nie zadziobie.

Toteż nic dziwnego, że prezydent Duda przemawia coraz bardziej buńczucznie, a premier Morawiecki rozstawia po kątach całą Europę, na co tamta wyrozumiale mu pozwala, najwyraźniej zdając sobie sprawę, że jest jakiś nienaturalnie pobudzony. Byłoby to nawet zabawne, gdyby nie okoliczność, że ta utrata kontaktu z rzeczywistością może doprowadzić do tragedii w postaci wciągnięcia Polski do wojny z Rosją, w której nasi sojusznicy mogą zareagować zgodnie z art. 5 traktatu waszyngtońskiego i sporządzą ostry protest. Państwa poważne bowiem wiedzą, że najlepsza jest wojna prowadzona cudzymi rękami, a w tym celu trzeba tylko znaleźć kandydatów na samobójców. W tej sytuacji tresura przyzwyczajająca, albo nawet wymuszająca zachowania stadne, staje się narzędziem nieocenionym, zwłaszcza gdy tresowani nie zdają sobie z tego sprawy i myślą, że to wszystko naprawdę.

Zresztą nie tylko w takich sprawach. Właśnie niezawisły sąd w Gdańsku w osobie niezawisłego sędziego Tomasza Jabłońskiego, skazał na 20 godzin miesięcznie prac społecznych i 5 tys. zł nawiązki na uchodźców z Ukrainy właściciela ciężarówki na której były ucieszone informacje o edukowaniu dzieci do masturbacji, wyrażaniu zgody na spółkowanie oraz „różnych doświadczeń seksualnych”. Niezawisły sędzia Tomasz Jabłoński uznał to za myślozbrodnię „homofobii”, z czego wynika, ze tresura do zachowań stadnych nie dotyczy tylko patriotyzmu, ale również posłuszeństwa wobec sodomczyków oraz osobników doznających dreszczyków przy edukowaniu cudzych dzieci.

Dla odmiany, coś zabawnego :-).. Something funny for a change

Dla odmiany, coś zabawnego 🙂 (napisy PL) / Something funny for a change (Polish subtitles)

12 minut..

Podczas szukania materiałów do ostatniego filmu o hipokryzji wokół tematu Ukrainy, natknęłam się na kilka zabawnych nagrań.
Postanowiłam zrobić z nich osobną kompilację. Będzie krótka, ale mam nadzieję, że sprawi, iż się na chwilę uśmiechniecie 🙂

Georgina Orwell PL

==========================

UKRAIŃSKA HUCPA, CZYLI: HIPOKRYZJA NIE ZNA GRANIC / HYPOCRISY AROUND UKRAINE.

a to już półtorej godziny…

Trenujemy moralne oburzenie

Stanisław Michalkiewicz „Najwyższy Czas!”  •  30 marca 2022 http://michalkiewicz.pl/tekst.php?tekst=5151

Jakim błogosławieństwem jest krótka pamięć! Pozwala ona ludziom pozostawać w poczuciu słuszności, a nawet wyższości moralnej, by z tej wieży z kości słoniowej udzielać innym zbawiennych pouczeń. W przeciwnym razie o żadnej słuszności, ani wyższości moralnej nie można by mówić, co ludzi ambitnych musiałoby wprawiać w dysonans poznawczy, a nawet – w przygnębienie.

Błogosławiony charakter krótkiej pamięci jest widoczny ostatnio zwłaszcza w związku z wojną na Ukrainie, która została wykorzystana do dalszego tresowania mniej wartościowych narodów tubylczych do zachowań stadnych. Epidemia zbrodniczego koronawirusa przestała bowiem robić wrażenie, więc tę wojnę treserzy uznali za prawdziwy dar Niebios. W tej chwili nie chodzi już o stadne wzbudzanie paniki z powodu zbrodniczego koronawirua, który, jak zwykle, okazał się taktowny i politycznie wyrobiony.

Teraz chodzi o tresurę w zakresie moralnego oburzenia, które – za sprawą pierwszorzędnych fachowców od wzbudzania masowych nastrojów – pozwalają tresowanym w moralnej czystości czyściochom, uczestniczyć w polowaniach na czarownice w przekonaniu, że całemu światu a nawet Zaświatom oddają przysługę.

Toteż jeden przez drugiego demaskują pod każdym krzakiem ruskich agentów, wymyślają nie tylko zbrodniarzowi wojennemu Putinowi, jego zdemoralizowanym pomagierom, nie mówiąc już o „sołdatach”, którzy właśnie otruli się pasztecikami, podanymi im przez poczciwą ukraińską babuszkę, pewnie kuzynkę ten pani, co to słoikiem z kiszonymi ogórkami, czy może pomidorami – bo różne szkoły rozmaicie to wydarzenie przedstawiają – strąciła zbrodniczego rosyjskiego drona. Pokazuje to, że żywność, czy to w postaci pasztecików, czy kiszonek, na naszych oczach staje się bronią strategiczną. Nie muszę dodawać, że trucie nieprzyjaciół pasztecikami nie tylko nie wzbudza w nikim żadnych moralnych wątpliwości, tylko radość – a to, co dostarcza radości ludziom sprawiedliwym, nie może być moralnie podejrzane. Przeciwnie – najwyraźniej mieści się ono w nakazie miłowania nieprzyjaciół, bo podanie im pasztecików – wszystko jedno; zatrutych czy nie – z pewnością jest aktem miłosierdzia, dzięki któremu nieprzyjaciele ci wcześniej mogą zostać zbawieni, chyba, że zostaliby potępieni za działanie w służbie wojennego zbrodniarza Putina zamiast go zamordować i w ten sposób obalić.

Ta różnica w podejściu do zagadnień moralnych bierze się z rozróżnienia między wojnami sprawiedliwymi i niesprawiedliwymi. Kryterium tego rozróżnienia wydaje się proste: sprawiedliwą jest wojna którą albo my, albo nasi przyjaciele, niechby nawet doraźni, toczą z nieprzyjacielem, zaś wojną niesprawiedliwą jest ta, którą nasz nieprzyjaciel toczy z nami, albo nawet tylko z naszym doraźnym przyjacielem. Wynika z tego, że ta sama wojna może być jednocześnie i sprawiedliwa i niesprawiedliwa. Jak się okazuje, zagadnienia teologii moralnej wcale nie są aż tak skomplikowane, jakby się na pierwszy rzut oka wydawało.

Ta rewolucyjna teoria służy oczywiście podbudowaniu rewolucyjnej praktyki, bo w przeciwnym razie moglibyśmy mieć poważny kłopot z zakwalifikowaniem wojny, jako sprawiedliwej lub nie, a tak to wszystko jest jasne, dzięki czemu JE abp Stanisław Gądecki może nieubłaganym palcem wytykać patriarsze Moskwy i Wszechrusi Cyrylowi sprośne błędy Niebu obrzydłe, ponieważ wzdraga się on z potępieniem zimnego ruskiego czekisty, zbrodniarza wojennego Putina. Postępowanie patriarchy Cyryla jest bowiem tym bardziej godne potępienia, że Putina za zbrodniarza wojennego jednomyślnie uznał Senat Stanów Zjednoczonych, ten sam, który w roku 2017 jednomyślnie przyjął ustawę nr 447, a wiadomo, że co zostanie związane na ziemi, zwłaszcza na ziemi amerykańskiej, będzie związane również w Niebiesiech. W tej sytuacji nikt już nie może mieć wątpliwości, po czyjej stronie stanąć, kogo nieubłaganym palcem piętnować, a kogo podziwiać, jako jasnego idola.

I w tym właśnie momencie daje o sobie znać błogosławiony charakter krótkiej pamięci. Gdyby bowiem nie ona, to moglibyśmy popadać w dysonanse poznawcze. Weźmy na przykład taki kryzys karaibski, który omalże nie skończył się źle. Wszystko zaczęło się w roku 1959, kiedy to Fidel Castro na czele swoich partyzantów, obalił kubańskiego dyktatora Fulgencio Batistę, objął władzę i znacjonalizował wiele amerykańskich przedsiębiorstw, które na Kubie robiły rozmaite interesy. Trudno, żeby coś takiego mogło się Amerykanom podobać, toteż prezydent Kennedy pozwolił Centralnej Agencji Wywiadowczej, by zmobilizowała kubańskich emigrantów i żołnierzy najemnych, którzy obaliliby Fidela Castro i przywrócili na Kubie sprawiedliwość i porządek. W drugiej połowie kwietnia 1961 roku wojska te dokonały inwazji w Zatoce Świń, ale zostały zatrzymane, ponosząc wielkie straty, a ci, którzy nie zginęli, dostali się do niewoli, z której Stany Zjednoczone wykupiły ich później za wielkie pieniądze.

Na wszelki jednak wypadek Fidel Castro zacieśnił stosunki ze Związkiem Sowieckim, którego przywódca Nikita Chruszczow skorzystał z okazji, by na Kubie, pod nosem USA, zainstalować sowieckie pociski nuklearne. Tym razem sprawa była poważna, bo chociaż Kuba, podobnie jak Ukraina, była suwerennym państwem, które w związku z tym mogło przyjaźnić się, z kim tylko chciało i instalować na swoim terytorium takie uzbrojenie, jakie mu się żywnie podobało, to jednak Stany Zjednoczone nie mogły tolerować na Kubie broni, która mogłaby dosięgnąć znacznej części terytorium USA. Toteż prezydent Kennedy zarządził morską blokadę Kuby, a jednocześnie amerykańskie siły strategiczne zostały postawione w stan pogotowia na wypadek, gdyby sowieckie okręty, wiozące na Kubę broń jądrową i inne towary, nie zatrzymały się na rozkaz okrętów amerykańskich. Świat znalazł się na skraju nuklearnej Apokalipsy, ale tajniacy obydwu stron wynegocjowali kompromis, dzięki któremu pokój światowy został uratowany. Sowieci wycofali swoje rakiety z Kuby, w zamian za co Amerykanie wycofali swoje rakiety z Turcji, które wcześniej znalazły się tam w związku z prowadzoną przez USA polityką mocarstwową.

Warto przypomnieć, że mocarstwowość oznacza zdolność państwa do ustanawiania i egzekwowania swoich praw poza swoimi granicami. Egzekwowanie to dokonuje się albo przez podduszanie ekonomiczne, albo za pomocą siły zbrojnej, która oczywiście przechodzi do porządku nad suwerennością danego państwa. Dzięki temu zyskujemy pozór moralnego uzasadnienia, które potem pozwala na rozróżnienie, czy mieliśmy do czynienia z wojną sprawiedliwą, czy nie. Toteż nikomu, a zwłaszcza Senatowi USA, nie przyszło nawet do głowy, by w związku z inwazją w Zatoce Świń uznawać prezydenta Kennedyego za zbrodniarza wojennego. Przeciwnie – za sprawą odpowiedniego urabiania światowej opinii publicznej przez pierwszorzędnych fachowców od masowych nastrojów, prezydent Kennedy był powszechnie uważany za jasnego idola, podobnie jak dzisiaj – prezydent Zełeński.

Podobna sytuacja zaistniała w roku 2001, kiedy to po uderzeniu samolotów pasażerskich w Pentagon, wieże World Trade Center i w ziemię w Pensylwanii Stany Zjednoczone przyjęły doktrynę „ataku prewencyjnego”, przyznając sobie prawo „inwazji na dowolny kraj w dowolnym momencie”, jeśli tylko rząd amerykański uznałby, że z jakichś powodów byłoby to dla USA korzystne. We wrześniu 2002 roku Kongres USA stworzył pozory legalności w postaci rezolucji zezwalającej na użycie sił zbrojnych przeciwko Irakowi. Irak bowiem oskarżany był o posiadanie broni masowej zagłady, co potwierdzali liczni świadkowie, jako że już Rejent Milczek zauważył, że „nie brak świadków na tym świecie”. Prawdziwą przyczyną jednak było to, że Saddam Husjan zaczął się odgrażać, że w transakcjach eksportu ropy odejdzie od amerykańskiego dolara na rzecz euro lub japońskiego jena. Takiej zbrodni żaden miłujący pokój kraj nie mógł już tolerować. Toteż już od początku roku 2002, lotnictwo amerykańskie i brytyjskie, pod pretekstem ONZ-towskiej misji kontrolowania przestrzeni powietrznej Iraku, rozpoczęły nasilające się bombardowania, w celu zniszczenia irackiej obrony przeciwlotniczej. Te rajdy bombowe miały miejsce przed oficjalnym rozpoczęciem wojny na podstawie decyzji Kongresu 11 października 2002 roku. Oczywiście zarówno lotnictwo uderzeniowej koalicji, jak i odziały lądowe, starannie celowały w nieprzyjacielskich żołnierzy, unikając za wszelką cenę trafiania tamtejszych cywilów, a zwłaszcza dzieci. Wiarygodni świadkowie wielokrotnie widzieli, jak amerykańskie samoloty, w obawie przez skrzywdzeniem cywilów lub dzieci, wciągały z powrotem zrzucone już bomby oraz wystrzelone wcześniej pociski, dzięki czemu wszyscy myśleli, że żaden cywil podobno nie zginął.

Tak czy owak, sprawiedliwa wojna doprowadziła do obalenia Saddama Husajna, który nawet został przez niezawisły sąd skazany na śmierć przez powieszenie i powieszony, dzięki czemu nikomu już nie przychodziły do głowy pomysły, żeby dolar pozbawiać funkcji waluty światowej. Pewien kłopot sprawiała broń masowej zagłady, której z zagadkowych przyczyn nikt jakoś nie mógł znaleźć. Dopiero pan red. Bronisław Wildstein, nie ruszając się z Warszawy, wszystko wyjaśnił stwierdzając, że Saddam Husajn ukrył tę broń „w miejscach niemożliwych do wykrycia”.

Świat odetchnął z ulgą, chociaż w Iraku narastał chaos i przemoc, którego amerykańskie wojsko nie potrafiło opanować, aż wreszcie jesienią 2011 roku się wycofało do Kuwejtu, a wtedy się okazało, że mimo wspomnianych środków ostrożności, sami Amerykanie naliczyli aż 126 tysięcy zabitych cywilów, chociaż nie wiadomo, czy były wśród nich dzieci, czy ginęli wyłącznie cywile dorośli. Ale właśnie dlatego, że tak mało cywilów zginęło, prezydent Obama jesienią 2009 roku dostał pokojową Nagrodę Nobla, co pokazuje, że komitet noblowski tak samo miłuje pokój, jak prezydent Obama, który w tym czasie prowadził aż dwie wojny. Ale były to wojny o pokój, jako że każda wojna toczy się przecież o pokój – oczywiście z wyjątkiem wojen niesprawiedliwych, choćby takich, jaką na Ukrainie prowadzi zbrodniarz wojenny Putin – bo to jest wojna o wojnę. Toteż Putin żadnej pokojowej Nagrody Nobla nie dostanie, dzięki czemu jeszcze lepiej możemy się utwierdzić w podziale wojen na sprawiedliwe i niesprawiedliwe.

Myślę, że w takiej sytuacji również JE abp Stanisław Gądecki nie miałby najmniejszych wątpliwości, po czyjej stronie stanąć, co potępić, a co pochwalić, bo jak już padł rozkaz, że w ramach tresury wszyscy mamy wierzyć w to samo, to nie ma rady – wierzymy, albo przynajmniej udajemy, żeby sobie niepotrzebnie nie obciążać pamięci.

Stały komentarz Stanisława Michalkiewicza ukazuje się w każdym numerze tygodnika „Najwyższy Czas!”.

Dr. Zbigniew Martyka: Po dwóch latach nadszedł koniec „2-tygodniowych” restrykcji…

http://zbigniew.martyka.eu/2022/03/28/po-2-latach-nadszedl-koniec-2-tygodniowych-restrykcji/

Dr. Zbigniew Martyka

Dwa lata ograniczeń. 2 lata nakazów i zakazów, nie mających żadnej podstawy naukowej. 2 lata działania wbrew logice i zdrowemu rozsądkowi. 2 lata ignorowania wyników badań naukowych dokumentujących całkowity bezsens podejmowanych działań. 2 lata paraliżu służby zdrowia.

Być może z perspektywy czasu kiedyś uśmiechnęlibyśmy się na wspomnienie, jak łatwo społeczeństwo dało się zmanipulować, wierzyło, że kawałek bawełnianego materiału uchroni przed zakażeniem, utrzymywanie metrowej odległości podczas spaceru męża z żoną pozwoli zatrzymać rozwój zakażeń, a lasy są siedliskiem niebezpiecznego wirusa i dlatego należało je zamknąć.

Byłoby to naprawdę całkiem zabawne, gdyby nie prawie 200 tysięcy nadmiarowych zgonów. W ciągu 2 lat podejmowania przez władze, przy poklasku dużej liczby skompromitowanych już dzisiaj przedstawicieli służby zdrowia, absurdalnych działań, 200 tysięcy ludzi zakończyło przedwcześnie życie.

To nie była sytuacja nie do przewidzenia. W maju 2020 roku ostrzegałem, że że wprowadzając obostrzenia w imię redukcji zgonów zwiększy się ilość zgonów kilkakrotnie bardziej, niż gdyby nic nie zrobiono. Tego typu głosy były całkowicie ignorowane przez władze. Dzisiaj niestety mamy tego efekty.

Do tego dochodzą jeszcze długofalowe skutki izolacji – wystarczy wspomnieć choćby wzrost depresji czy samobójstw. Szczególnie bulwersujące było zamknięcie szkół. Rok temu znany psycholog Mateusz Grzesiak apelował o otwarcie szkół uzasadniając, że edukacja zdalna krzywdzi dzieci pod bardzo wieloma kątami. Tego typu apele również zostały zignorowane. Co więcej, wiceminister edukacji Tomasz Rzymkowski w wypowiedzi dla Polskiego Radia przyznał, że wprawdzie szkoły nie są punktem zapalnym, ale sanepid nie nadążał z wystawianiem skierowań na kwarantannę wobec uczniów i ich rodzin, zatem – aby uniknąć paraliżu urzędu – należało podjąć decyzję o zamknięciu szkół. Więc, zgodnie z logiką naszego państwa – nie liczy się dobro dzieci, ważne jest dobro urzędu.

Dzisiaj znoszone zostają prawie wszystkie ograniczenia. Daje to ogromną szansę, że wreszcie, jako służba zdrowia, zaczniemy ratować ludzkie życie, zamiast odsyłać potrzebujących pacjentów na izolację domową do czasu gwałtownego pogorszenia stanu zdrowia. Być może wreszcie zakończy swoje istnienie patologiczna instytucja „teleporad” i zgadywanie diagnozy zamiast przeprowadzenia fizykalnego badania. Szokujące jest natomiast, że wyczekiwane od tak dawna znoszenie restrykcji odbywa się przy akompaniamencie zawodzenia załamanych „ekspertów” covidowych. Ciężko uwierzyć, iż ludzie którzy od długiego czasu ignorowali wyniki badań naukowych popierając niedorzeczne i skompromitowane rozwiązania, nie zreflektowali się aż do samego końca, nawet widząc ogrom nieszczęścia, jakie wywołało ich działanie. Przypomnę, że jeszcze kilka miesięcy temu najbardziej medialni „fachowcy” podjęli jeszcze jedną, rozpaczliwą próbę zastraszenia społeczeństwa, które w coraz większym procencie ignorowało oficjalną narrację. W listopadzie ubiegłego roku w wywiadzie dla portalu NaTemat prof. Andrzej Matyja, Prezes Naczelnej Rady Lekarskiej straszył, że będziemy mieli szczyt pogrzebów i zamiast świętować z najbliższymi, będziemy chodzić na pogrzeby. Miesiąc później były szef Rady Medycznej przy Premierze, prof. Andrzej Horban w rozmowie z „Rzeczpospolitą” kreślił wizje nadciągającego tsunami oraz twierdził, że zabraknie nawet stadionów (na szpitale tymczasowe). W styczniu tego roku w programie „Newsroom WP” Prezes Warszawskich Lekarzy Rodzinnych Michał Sutkowski twierdził, że kroczymy drogą śmierci i zapowiadał armagedon. Tsunami i armagedon „prorokował” też ekspert Naczelnej Rady Lekarskiej ds. COVID-19, dr Paweł Grzesiowski w styczniowej rozmowie z Radiem Zet.

Z tych prognoz nie zostało oczywiście nic (czyli ile były one warte). Trudno było się spodziewać czegoś innego, mając w pamięci poprzednie „prognozy” – np. słynną już gwarancję prof. Horbana, że zaszczepieni nie będą zarażali, bo nie będą zakażeni.

Od dzisiaj nie ma nakazu używania masek w przestrzeniach zamkniętych. O bezskuteczności zasłaniania ust i nosa pisałem już tyle razy, posiłkując się wynikami badań naukowych, że nie ma sensu się powtarzać. Warto natomiast pochylić się nad rzadziej wspominanym i analizowanym obostrzeniem, jakim była tzw. kwarantanna graniczna. To, że nie ma ona żadnego naukowego uzasadnienia, wiedzieliśmy praktycznie od początku. W lipcu 2020 roku „The Lancet” opublikował jednoznaczne badanie na ten temat. Natomiast proszę zauważyć, co się dzieje na naszej granicy z Ukrainą.

Od miesiąca do Polski wjechało 2 miliony osób – bez testów, kwarantanny, masek i dystansu. Wykres poniżej obrazuje wzrost [zmianę] liczby nowych przypadków od 24 lutego do dnia dzisiejszego (zielone odcięcie).

Jak Państwo widzicie, brak kwarantanny granicznej ani jakichkolwiek innych obostrzeń nie wpłynął w żaden sposób na liczbę zachorowań. Podobnie zresztą, jak wszelkie inne ograniczenia w podróżowaniu – co zresztą zauważyła nawet sama Światowa Organizacja Zdrowia.

Proszę równocześnie nie myśleć, że nie będziemy mieli do czynienia ze wzrostem zachorowań. Infekcje dróg oddechowych wywołane przez wirusy z grupy korona, mają zwykle swoje apogeum w kwietniu – i nie byłoby nic nadzwyczajnego, gdybyśmy w tym właśnie okresie zaobserwowali wzrost zachorowań.

Oczywiście jest to ściśle powiązane z sezonowością i nie ma nic wspólnego ze zniesieniem ograniczeń (których i tak mało kto przestrzegał) czy sytuacją na naszej wschodniej granicy.

Dla nas jednak najważniejsza jest zmiana w służbie zdrowia. Warunkiem koniecznym powrotu do normalności oraz ratowania jak największej ilości żyć jest natychmiastowe zakończenie wszelkich zmian, jakie zostały wprowadzone 2 lata temu, gdy pod pretekstem walki z koronawirusem przestało się liczyć ludzkie życie. Pamiętacie Państwo wytyczne Ministerstwa Zdrowia w temacie udzielania pierwszej pomocy? Już dzieci w szkołach średnich są uczone, że przy zatrzymaniu krążenia niezbędny jest masaż serca i sztuczne oddychanie.

Wg Ministerstwa Zdrowia ważniejsze jest… założenie nieprzytomnemu maseczki!

Istnieje ogromna szansa, że sytuacja dla wszystkich Państwa zmieni się na lepszą. Kilka dni temu Minister Zdrowia Adam Niedzielski opublikował stanowisko Zarządu Głównego Polskiego Towarzystwa Epidemiologów i Lekarzy Chorób Zakaźnych w sprawie zasad hospitalizacji chorych z Covid-19 z dnia 17 marca 2022 roku. Towarzystwo zaleca, aby na oddziały zakaźne przyjmowani byli jedynie ci pacjenci, którzy są rzeczywiście objawowo chorzy na COVID-19, aby wyeliminować sytuację, że np. chory ze złamaną nogą czeka na oddziale zakaźnym na negatywny wynik testu, żeby można było rozpocząć docelowe leczenie. Wygląda więc na to, że zaczyna wracać normalność. Marną satysfakcją dla mnie jest tutaj fakt, że o taką zmianę apelowałem już od 2020 roku. Wtedy Towarzystwo nie dostrzegało, że ludzie umierają, a skupiło się na nieudolnych próbami dyskredytowania lekarzy, którzy w konkretny i merytoryczny sposób udowadniają im błędy w ich stanowisku.

Jak pisałem na wstępie – po latach moglibyśmy się z tego wszystkiego śmiać. Moglibyśmy, gdyby nie prawie 200 tysięcy ludzi, Polaków, którzy mogliby dzisiaj cieszyć się życiem, a rodziny ich obecnością. I za to zdecydowanie muszą ponieść odpowiedzialność wszyscy, którzy przyczynili się do obecnej sytuacji, działając na ślepo, ignorując badania naukowe i jakiekolwiek próby polemiki.

Musicie mieć Państwo świadomość, że nadchodząca normalność byłaby jeszcze daleko, gdyby nie bezkompromisowe działania wielu osób.

Ogromna wdzięczność dla:

  • dr n. med. Piotra Witczaka – wykonał tytaniczną pracę zbierając w jednym miejscu prace naukowe i wyniki badań dotyczących skuteczności szczepień, lockdownu, maskowania i innych ograniczeń
  • dr n. med Pawła Basiukiewicza – za bezkompromisową walkę z covidowymi absurdami w służbie zdrowia
  • dr Włodzimierza Bodnara – dzięki niemu i odpowiednio wcześnie zastosowanej terapii wiele osób uniknęło ciężkiego stanu choroby
  • mec. Piotra Schramma – za niezłomne wytykanie absurdów prawnych oraz faktycznych całej covidowej sytuacji
  • Jana Pospieszalskiego – to dzięki niemu miliony osób poznały inny punkt widzenia, niż rządowy – bez Ciebie nie wiedzielibyśmy, że wg prof. Horbana „trudno się dyskutuje z płaskoziemcami (choć mają rację)”
  • dr Mariusza Błochowiaka – prezesa Fundacji Ordo Medicus – wytrwale publikującego wszelkie kłamstwa, jakimi karmiono nas publicznie, dokumentującego zeznania wielu autorytetów ujawniających manipulacje „covidowe” (opracował 4 tomy książki „Fałszywa pandemia. Krytyka naukowców i lekarzy”)
  • dr Marka Sobolewskiego – dzięki niemu mamy czarno na białym matematyczną zależność między liczbą zaszczepionych, wprowadzanym obostrzeniami itp. – a liczbą wykrytych przypadków zakażeń
  • mec. Arkadiusza Teteli, Joanny Botiuk, Katarzyny Tarnawa-Gwóźdź – za walkę w obronie niesłusznie oskarżanych, niepokornych obywateli
  • Krzysztofa Szczawińskiego – za trafne modele rozwoju epidemii, które (w przeciwieństwie do tych oficjalnych), w zdecydowanej większości się sprawdzały
  • prof. Ryszarda Rutkowskiego – za bezkompromisową walkę o prawdę poprzez ukazywanie nonsensów oficjalnej narracji
  • Rafałowi Piechowi, Prezydentowi Siemianowic Śląskich, liderowi ruchu „Polska Jest Jedna” – za niestrudzoną walkę o prawdę, za obronę i prawdziwą troskę o ludzi

i wielu, wielu innych, których ciężko tutaj wymienić z imienia i nazwiska, a bez których nie mielibyśmy dzisiaj tego święta.

Laboratoria broni biologicznej na Ukrainie a piekielny Gene-Drive

Laboratoria broni biologicznej na Ukrainie i piekielny Gene-Drive – Marcus Fiedler

Nadpisywanie genu*, kontrola populacji, Klaus Schwab i Bill Gates

(*W oryginale Autor używa tylko angielskiego terminu Gene-Drive, ja będe używał zamiennie: Gene-Drive i nadpisywanie genów – przyp. tłum)

https://www.bibula.com/?p=132613

Pomyśl o najnowszym filmie o Jamesie Bondzie „Nie ma czasu na śmierć“, umiejscow scenariusz w dowolnym ukraińskim laboratorium biologicznym, połącz go z kimś, kto wygląda bardzo podobnie do łysego złoczyńcy z filmu o Jamesie Bondzie „Żyje się tylko dwa razy“ – i voila! Dostajesz przerażający widok, który przyprawi Cię o koszmary.

Dzisiejszy temat obejmuje rzekome przeludnienie, a przede wszystkim to, co samozwańczy zbawiciele chcą z tym zrobić poprzez kontrolę populacji.

Na planecie jest 7,5 miliarda, a wkrótce 8 miliardów ludzi. Wiele powieści science fiction porusza temat przeludnienia. Jedną z tych powieści dystopijnych jest Soilent Green zrealizowana jako film w 1979 roku (w Polsce znany jako „Zielona pożywka” – przyp. tłum.)

Co ciekawe, ten film sprzed 43 lat przewidywał, że w 2022 roku, czyli dzisiaj, problem przeludnienia bardziej niż kiedykolwiek określi program samozwańczych filantropów[1]. W 2009 roku David Rockefeller, Warren Buffett, George Soros, Michael Bloomberg, Ted Turner i Oprah Winfrey spotkali się w „Good Club” miliarderów, aby omówić sposoby rozwiązania problemu przeludnienia. [2][3][4]

Georgia Guidestones 

Na tajemniczym „Georgia Guidestones”, pomniku zbudowanym z 4 ogromnych bloków granitu o wysokości około 6 metrów, napisano:

„Utrzymuj ludzkość poniżej 500 000 000 w nieustannej równowadze z naturą” [5]

Capture from the north view of the Georgia Guidestones (English, Babylonian and Russian languages)

Photo Source: wikipedia.org

Mówi się, że te złowrogie „kamienie przewodnie”, odsłonięte w 1980 roku, zostały zlecone przez nieznaną osobę, która podawała sie za „R.C Christian”.[6] Druga z 10 zasad przewodnich jest również interesująca:

„Steruj mądrze rozmnażaniem – w celu poprawy kondycji i różnorodności” 

Ktoś tutaj rzucił hasło docelowej populacji jako 500 milionów ludzi. A więc czy jest lepszy sposób dla ludzkości i ziemi niż zgładzenie 7 miliardów ludzi, tak aby pozostało tylko 500 milionów. I oczywiście tylko pasujący powinni być wśród tych 500 milionów.

Czy wspomniałem, że prezes firmy kamieniarskiej Elberton Granite Finishing, Joe H. Fendley Sr., był podobno wysokim rangą członkiem kilku zakonów masońskich? Przeczytaj to sam w broszurze Guidestones, do której link znajduje się w przypisach, tak jest napisane na stronie 39.[7]

Jest to wyraźnie program eugeniczny i brzmi jak nazistowski manifest. Dziś używa się w tym celu eufemistycznego terminu „transhumanizm”, ale oznacza to to samo. Dopasowanie powinno się mnożyć, uniemożliwiać narodziny lub ułatwiać ich śmierć. To ostatnie to nic innego jak eutanazja. Pamiętasz mój przedostatni artykuł na Apolut.net? Wspomniałem tam o Jacques Attali. Powiedział już w 1981 roku:

„W każdym razie eutanazja będzie jednym z podstawowych instrumentów naszych przyszłych społeczeństw. W konsekwencji prawo do popełnienia samobójstwa, bezpośredniego lub pośredniego, jest wartością absolutną w tej formie społeczeństwa.[8]

Czyli jest to projekt, który zacznie się kiedyś w przyszłości? A skądże! Projekt trwa już od dłuższego czasu. Michael Hueter napisał o tym na apolut.net:

„Najważniejszym priorytetem polityki zagranicznej USA jest redukcja populacji”

„Henry Kissinger rozpoczął plan kontroli populacji na dużą skalę w 1974 roku, kiedy napisał tajne „Memorandum 200 o Studium Bezpieczeństwa Narodowego“. Pisze w nim: „Najważniejszym priorytetem polityki zagranicznej USA jest redukcja populacji”.[9] Redukcja populacji w innych krajach – pamiętaj!

Tutaj bohaterowie najwyraźniej działają w oparciu o ideologię. Jego pochodzenie mogło leżeć w książce opublikowanej w 1968 roku. Czytamy o tym w analizie historycznej Marca Freya:

„W 1968 roku biolog ze Stanford University Paul Ehrlich opublikował książkę, która w ciągu kilku tygodni stała się bestsellerem: „The Population Bomb“. Ta bomba grozi wciągnięciem całej Ziemi w wir głodu, problemów środowiskowych i walk dystrybucyjnych”. [10] 

Frey pisze dalej w swojej skrupulatnie udokumentowanej pracy:

Bez masowego wsparcia amerykańskich fundacji nie byłoby możliwe utworzenie globalnych sieci demograficznych i zjednoczenie rządów krajowych, organizacji międzynarodowych i organizacji pozarządowych w latach 60-tych w celu ograniczenia wzrostu populacji. Proces ten jasno pokazuje, że działania społeczeństwa obywatelskiego nie są same w sobie dobre i ukierunkowane na dobro wspólne, jak często się zakłada, ale mogą wiązać się ze społecznym zróżnicowaniem i wykluczeniem”[11].

Frey łączy również kontrolę populacji ze słowem kluczowym jakim jest Eugenika[12]. Wyjaśnia:

Pomimo ich naukowej dyskredytacji w latach dwudziestych i sympatii czołowych eugeników do nazistowskich „praw rasowych”, sieci eugeniczne przetrwały II wojnę światową stosunkowo bez szwanku. Po 1945 r., w oparciu o elitarne idee rasowe i klasowe, promowali podobne środki jak wcześniej. Na przykład w Szwecji i Japonii sterylizacje oparte na wskazaniach eugenicznych zostały prawnie zakotwiczone.”

[…]

W ciągu dwóch dekad stosunkowo niewielkiej grupie ekspertów udało się uczynić politykę populacyjną centralnym zagadnieniem amerykańskiej polityki rozwojowej, zmobilizować Organizację Narodów Zjednoczonych i niezliczone organizacje pozarządowe do znacznego postępu w międzynarodowych badaniach nad prewencją oraz stworzyć organizacyjne i materialne podstawy dla ustanowienie programów kontroli populacji (zwanych później planowaniem rodziny).”[13]

„Międzynarodowa Federacja Świadomego Rodzicielstwa”  – International Planned Parenthood Federation

U Marca Freya pojawia się znana nazwa mająca związek z kontrolą urodzeń: International Planned Parenthood Federation (IPPF). Marc Frey pisze, że realizuje ona jasne cele polityczne.

IPPF pisze o swoich celach na swojej stronie internetowej:

IPPF jest lokalnie zorganizowanym, globalnie połączonym w sieć ruchem społeczeństwa obywatelskiego. Zależy nam na umożliwieniu ludziom swobodnego wyboru seksualności i dobrego samopoczucia w świecie wolnym od dyskryminacji.”[14] (tłumaczenie maszynowe)

O postawionym sobie przez IPPF zadaniu można przeczytać:

„Opierając się na dumnej historii 70 lat osiągnięć, jesteśmy zobowiązani do przewodzenia kierowanemu lokalnie, globalnie połączonemu ruchowi społeczeństwa obywatelskiego, który zapewnia i umożliwia usługi oraz orędowników w zakresie zdrowia seksualnego i reprodukcyjnego oraz praw dla wszystkich, a zwłaszcza dla osób zaniedbanych.”[15] (tłumaczenie maszynowe)

Mamy więc tutaj zaangażowaną społecznie prywatną inicjatywę, która dba o dobre samopoczucie ludzi i więcej „zdrowia seksualnego i reprodukcyjnego”. Och, jak pięknie! To wszystko są naprawdę urocze, przytulanki, które nikogo nie krzywdzą! Można by pomyśleć, że chodzi o opiekę zdrowotną nad małżonkami i noworodkami, aby mogli żyć i przeżyć jak najlepiej. U Marka Freya wygląda to trochę inaczej. Tam możesz przeczytać o IPPF:

Wrócił do inicjatywy czterech kobiet, z których niektóre prowadziły kampanię na rzecz eugeniki od dziesięcioleci: Amerykanki Margaret Sanger, która od dawna prowadziła kampanię na rzecz emancypacji kobiet, uwolnienia środków antykoncepcyjnych, a także eugenicznej kontroli populacje; Angielki Marie Stopes, również działaczka na rzecz praw kobiet i czołowa eugeniczka w okresie międzywojennym; Elise Ottesen-Jensen, czołowa szwedzka działaczka na rzecz praw kobiet; i wreszcie indyjska Rama Rau, jak Sanger i Stopes, eugeniczka i wybitna orędowniczka programów kontroli populacji w swoim kraju. IPPF, obecnie organizacja patronacka organizacji planowania rodziny w ponad 40 krajach, opowiadała się za uwolnieniem środków antykoncepcyjnych i emancypacją kobiet. Jednak, zwłaszcza we wczesnej fazie organizacji, dominowały wysiłki mające na celu zatrzymanie wzrostu populacji, zwłaszcza osób znajdujących się w niekorzystnej sytuacji społecznej, poprzez kontrolę urodzeń.”[16]

Tak, to brzmi trochę inaczej i bardziej przypomina nazistowskie idee, które IPPF prowadzi w podziemiu. Szczególnie słabi społecznie nie powinni się rozmnażać. Eugenika i eutanazja w najczystszej postaci. Jeśli jeszcze nie zwymiotowałeś z obrzydzeniem, odłóż włochaty dywan na bok i wyrzuć swój mały posrebrzany kubek, bo  będzie jeszcze mniej apetycznie.

W tym kraju istnieje organizacja „pro familia”. W tłumaczeniu nazwa oznacza „dla rodziny”. Na stronie głównej „pro familia” możemy przeczytać:

„’Pro familia’ jest członkiem International Planned Parenthood Federation (IPPF), która prowadzi ogólnoświatową kampanię na rzecz prawa do samostanowienia seksualności i planowania rodziny.”[17]

Ta niemiecka organizacja szczyci się członkostwem w organizacji patronackiej założonej przez eugeników. I to w Niemczech! Jak na ironię, w kraju ze spuścizną licznych zbrodni eugenicznych w czasach III Rzeszy. Niech to dotrze do twojego móżdżku, powiedziałby Ken Jebsen. (dziennikarz Ken Jebsen – jedna z głównych postaci niemieckiego ruchu wolnościowego, założyciel strony apolut.net. Wystąpienie Jebsena na YT pt Gates przejmuje Niemcy (w oryginale Gates kappert Deutschland), w maju 2020 roku praktycznie rozpoczęło ruch antycovidowy w Niemczech. Film usunięty z YT.  – przyp. tłum.)

„’Pro familia’ to ta sama organizacja, która wysyła wielu przedstawicieli poradnictwa seksualnego do szkół, aby pomagali nauczycielom w nauczaniu edukacji seksualnej„.[18]

Jeśli kobieta zdecyduje się na aborcję, zgodnie z prawem musi wcześniej skorzystać z odpowiedniej porady. Można to zrobić, na przykład, z „pro familia”[19]. Teraz pojawia się dla mnie pytanie, czy ta organizacja jest bardziej zaangażowana w dobro kobiet, czy bardziej w prawdopodobnie nadrzędny cel, jakim jest kontrola populacji. Czy kobietom zaleca się aborcję w zależności od ich klasy społecznej?

Czy kampania zachodnioniemieckiego ruchu kobiecego w latach 80. „Mój brzuch należy do mnie” ma na celu emancypację kobiet, czy też realizuje nadrzędną agendę?[20]

Można udowodnić, że prelegenci na konferencjach Pro familia mają również na uwadze temat „globalnego wzrostu populacji”.

Na przykład, czyta się to słowo kluczowe w dokumentacji „Pro famila” w wykładzie prof. dr. Isabel Heineman. Wykład nosi tytuł:

Kontrola urodzeń, planowanie rodziny, prawa reprodukcyjne człowieka. Historyczne perspektywy podejmowania decyzji reprodukcyjnych w XX i XXI wieku.”[21]

Planowanie rodziny” to jedno z wielu słów kluczowych. Pamiętasz? To ładnie brzmiące słowo zastępujące „program kontroli populacji.” – według Marca Freya.

Czy wspomniałem, że ojciec Billa Gatesa, William Henry Gates II Senior, zasiadał w radzie dyrektorów Planned Parenthood Federation of America (PPFA) i współprzewodniczył Fundacji Billa i Melindy Gatesów razem z Warrenem Buffetem?[22]

Teraz, gdy samozwańcze elity zidentyfikowały problem, jako „dobrzy ludzie”, za których się uważają, muszą się nim zająć.

Strategię walki z tym problemem widać przede wszystkim w przypadku „ojca chrzestnego szczepień”, pana Billa Gatesa Juniora, syna Williama Henry’ego Gatesa II, jak np. z Markusem Lanzem w 2011 roku.[23] Przez jego Fundację Bill and Melinda Gatesa Fundation i udział Fundacji w GAVI [zrzeszenie wszystkich największych producentów farmaceutycznych – zob. (a), (b) – przy. Red.], ten człowiek pośrednio przejął kontrolę nad wszystkimi programami szczepień Światowej Organizacji Zdrowia (WHO).[24] Fundacja Billa Gatesa i GAVI są największymi darczyńcami WHO po wyjściu USA z tej organizacji.[25] Kto opłaca orkiestrę ten, może również określić, co będzie grane. Ta stara zasada nadal obowiązuje.

Szczepienia i rozwój populacji?

Czy istnieje związek między szczepieniami a wzrostem lub kurczeniem się populacji?

Bill Gates dostrzega bardzo ludzko brzmiące powiązanie. Rodzice, którzy twierdzą, że są pod dobrą opieką medyczną, widzą, że wszystkie ich dzieci przeżyją i dlatego dobrowolnie urodzą mniej potomstwa. Ale może kontrola populacji jest zupełnie inna? Wrócimy do tego później.

Kontrola populacji 

Oczywiście możesz również kontrolować liczbę osobników gatunku na różne sposoby.

Najprostszą formą jest celowe strzelanie do współplemieńców. Wojny światowe ostatniego stulecia pełniły tę funkcję m.in. dla niektórych elit. To brzmi brutalnie, ale tak jest.

Albo kontrolują wskaźnik urodzeń, tak jak zrobiły to Chiny, nękając rodziny z więcej niż jednym dzieckiem. W latach 1980-2015 powszechne były horrendalne grzywny, a nawet przymusowe aborcje.[26] Brzmi to brutalnie i tak też jest.

Oczywiście możesz również doradzić kobietom, aby brały „pigułkę”, „pigułkę na dzień po” lub aborcję, tak jak robią to wszystkie stowarzyszenia Planned Parenthood, do których należy „Pro familia”. To trochę bardziej eleganckie.

Jednak znacznie mądrzej jest kontrolować wskaźnik urodzeń bez wpływu zaangażowanych stron lub świadomości, że są one kontrolowane.

I tu właśnie pojawia się nadpisywanie genów (w oryginale Gene-Drive – przyp. tłum.). Co to jest?

„Gene-Drive“

„Gene-Drive” opisuje sposób wprowadzenia do organizmu pożądanego genu i związanej z nim cechy, a następnie posiadania gwarancji, że faktycznie ten gen zostanie faktycznie przekazany potomstwu prawie w 100%.[27] A ten gen może być genem kontrolującym płodność.

W większości organizmów wielokomórkowych, niezależnie od tego, czy są to rośliny, owady czy ssaki, pojawia się zasadniczy problem.

We wszystkich żywych istotach rozmnażających się płciowo, z których większość jest wielokomórkowa, natura opiera się na możliwie największej różnorodności potomstwa. Ta różnica między poszczególnymi osobnikami gwarantuje przetrwanie gatunku w obliczu zmieniających się wpływów środowiska.W rzeczywistości wśród wszystkich gatunków będzie przynajmniej kilka, których geny i wynikające z nich właściwości pozwolą im przetrwać w zmienionym biotopie.

Ta różnorodność potomstwa jest wynikiem rekombinacji genów obojga rodziców. Możesz niejasno pamiętać zajęcia z genetyki w szkole. Na przykład, my, ludzie, mamy 46 chromosomów, które składają się z 23 homologicznych par chromosomów, jednego od matki i jednego od ojca.

Podczas formowania się komórek płciowych, tj. plemników lub komórek jajowych, w przebiegu mejozy zestaw chromosomów ulega zmniejszeniu o połowę w taki sposób, że z każdej pary chromosomów homologicznych pozostaje tylko jeden chromosom; który jest określony przez przypadek.

Jeśli teraz z powodzeniem zmodyfikowaliśmy osobnika za pomocą manipulacji genetycznych w taki sposób, że ma on również pożądaną właściwość w komórkach płciowych, właściwość ta będzie stopniowo zanikać w kolejnych pokoleniach, jeśli niekoniecznie sprzyja przetrwaniu gatunku .

Oto przykład obliczeń teoretycznych: człowiek został genetycznie zmanipulowany na obu chromosomach pierwszej pary chromosomów. Wpływa to na wszystkie komórki jego ciała, w tym komórki płciowe. Płodzi dziecko z kobietą niezmodyfikowaną genetycznie. Dziecko otrzymuje genetycznie zmodyfikowany chromosom 1 od mężczyzny i naturalny chromosom 1 od kobiety. Jeśli to dziecko ojcuje dalsze potomstwo, to jest tylko ½ prawdopodobieństwa, że ​​to potomstwo będzie nosiło genetycznie zmanipulowany chromosom ojca, następne pokolenie tylko ¼, potem tylko 1/8 itd. Tylko wtedy, gdy dany gen jest absolutnie niezbędny do przeżycia będzie się kumulować w kolejnych pokoleniach, ponieważ wtedy osobniki niosące ten gen mają przewagę w rozmnażaniu.

WHO, Malaria i Gene Drive

Gene-Drive jest sprzedawany nam przez kontrolowaną przez Billa Gatesa WHO jako doskonały sposób na eliminację malarii. Chcą zapobiec rozmnażaniu się nosicieli malarii, gatunku komara.[28]

Chcą wprowadzić gen kontroli płodności do gatunków komarów i wykorzystać nadpisywanie genów, aby zapewnić, że pożądany gen zostanie w każdym przypadku przekazany pokoleniu potomnemu.

CRISPR/Cas9

Jak to działa? Stosowane są narzędzia molekularne CRISPR i Cas9.[29] W zapłodnionej komórce jajowej, która zawiera tylko jeden genetycznie zmanipulowany chromosom określonej pary chromosomów, narzędzie skojarzone CRISPR/Cas9 zapewnia, że ​​sztucznie wprowadzony gen wpływa również na wcześniej nienaruszony drugi chromosom pary chromosomów, która jest kopiowana.

Osobnik powstały z komórki jajowej nosi teraz dwie kopie pożądanego genu i przenosi ten gen do prawie 100% na następne pokolenie.[30] To samo dzieje się w następnym pokoleniu. Gen automatycznie kopiuje się do chromosomu jeszcze niezakażonego genem.

W krótkim czasie cała populacja zostaje zarażona pożądanym genem.

Obecnie istnieje kilka sposobów na powstrzymanie proliferacji. Możesz wstawić gen, który zapobiega rozmnażaniu się samic komarów, lub możesz wstawić tak zwany „X-Shredder”, który zapewnia, że ​​rodzą się tylko samce.[31]

A każdy, kto teraz wierzy, że Gene-Drive powinien być używany tylko w przypadku komarów, jest nieskończenie naiwny.

Ideologia stojąca za Gene-Drive chce czegoś zupełnie innego. Najpóźniej, gdy dowiesz się, że Bill Gates również masowo zainwestował w technologię nadpisywania genów za pośrednictwem swojej fundacji, możesz już sobie wyobrazić kierunek, w którym zmierza projekt Gene Drive.[32] Istnieje na przykład DARPA, wojskowy ośrodek badawczy, który zajmuje się tematem „edycji genów” z inicjatywy Billa Gatesa.[33] Co to ma znaczyć? Czego chce od niego wojsko?

Ukraina i biolaboratoria

Jak dobrze wiadomo, udowodniono, że USA prowadziły lub nadal prowadzą na Ukrainie kilka laboratoriów biologicznych, które pracują z wysoce patogennymi organizmami. Według obecnego stanu mówi się, że na Ukrainie jest 26 takich laboratoriów.[34] Działalność tych laboratoriów jest koordynowana przez amerykański Pentagon, więc mieści się w obszarze wojskowym, co sprawia, że ​​cywilne wykorzystanie laboratoriów jest w dużej mierze mało prawdopodobne.[35] Nawiasem mówiąc, to samo wiemy już o Gruzji.[36]

Na Ukrainie i w Gruzji istnieje podejrzenie, że podobne laboratoria są wykorzystywane do przeprowadzania eksperymentów na ludziach, na miejscowej ludności. W tym celu polecam reportaż „Labor des Todes“ („Laboratorium Śmierci” – przyp. tłum.) w Centrum Lugar w Gruzji autorstwa Marka Mobila na kanale Nuoviso.tv.[37]

Już teraz widać, że wojsko USA nie ma skrupułów w związku z rozwojem i testowaniem biologicznej broni masowego rażenia w dokumencie Arte „Mengeles Erben” (Spadkobiercy Mengele przyp. tłum.) Dirka Pohlmanna.[38] Około 80-minutowy film, który gorąco Wam polecam, pierwsze dwie minuty cię zszokują.

Wydaje się, że wojsko w USA ma prawdziwą przyjemność najpierw wymuszać zmiany reżimu w Federacji Rosyjskiej, a następnie zakładać takie laboratoria do badań nad bronią biologiczną z pomocą rozmieszczonych tam reżimów.

Co ciekawe, loboratoria na Ukrainie są szczególnie zainteresowane próbkami genetycznymi od Rosjan, mniej od Ukraińców.[39] A teraz mam roboczą hipotezę. Wyrażam to wyraźnie na podstawie mojej edukacji zawodowej w genetyce molekularnej.

Wykorzystanie nadpisywania genów u ludzi

Oczywiście nie chodzi o wyłączne wykorzystanie nadpisywania genów u komarów. Chodzi o wykorzystanie technologii na ludziach do redukcji populacji i jako broni biologicznej.

Molekularny duet narzędzi CRISPR/Cas9 służy między innymi do selekcji dokładnie dowolnej pożądanej docelowej sekwencji DNA w genomie organizmu gospodarza.

Istnieje więc możliwość wszczepienia określonego sztucznego genu w bardzo konkretnym punkcie genomu osoby docelowej. A ponieważ istnieją niewielkie różnice genetyczne między Amerykanami, Europejczykami i Azjatami czy Anglikami i Rosjanami, mogę ten sztuczny gen wstawić do genomu osób należących do określonej grupy etnicznej, np. tylko Rosjanom.

Jak wprowadzić gen do całej populacji? Na przykład poprzez proces, który sprzedaję jako prozdrowotne mRNA lub szczepionkę wektorową. W ciągu ostatnich 16 miesięcy widzieliśmy zastrzyki do manipulacji genami zamaskowane jako szczepionka, jak dobrze można sprzedawać ogromnej większości ludzi na całym świecie wszelkie śmieci jako zbawiciela. Dlaczego w tym momencie pamiętam imię „Bill Gates” – czy może mi pan pomóc?

W przeciwieństwie do przykładu komara malarii, gen nie musi działać natychmiast. Może być również wyposażony w rodzaj „przełącznika” zwanego „promotorem”.[40] Ten przełącznik genetyczny może zostać włączony lub wywołany przez coś, co nazywa się efektorem, być może rzadką, ale nieszkodliwą substancją chemiczną.

W ten sposób mogłem najpierw po cichu zainfekować całą populację pożądanym genem, a następnie, gdy większość osobników zostanie zarażona tym genem, poprzez zastosowanie efektorowej substancji chemicznej, aktywować pożądany gen. Skutkiem może być to, że po aktywacji genu populacja staje się bezpłodna w pożądanym czasie lub gen wytwarza w organizmie toksyczne substancje, które zabijają w krótkim czasie.

Można też wyobrazić sobie użycie tej metody, jak w ostatnim filmie o Jamesie Bondzie, ze śmiercionośnym, designerskim wirusem.[41] Broń biologiczna zaprojektowana w taki sposób, aby trafiała tylko w bardzo konkretne osoby. To ludobójstwo w najlepszym wydaniu i mokry sen wszystkich eugeników i neonazistów.

Inni również będą chcieli bawić się w Boga i wprowadzać geny do populacji, która, jak się uważa, robi coś pożytecznego. Ale nawet to byłoby nieodpowiedzialne i aroganckie. Niezliczone zewnętrzne wpływy środowiska naturalnego decydują o tym, czy gen ma sens, czy nie, ale nie Bill Gates i Klaus Schwabs tego świata z ich ograniczonym horyzontem myślowym. Nie chcę nawet mówić o nieprzewidywalnych reakcjach krzyżowych między poszczególnymi genami. Zobaczmy jednak, jakie myśli krążą wśród transhumanistów Światowego Forum Ekonomicznego (WEF) na ten temat:

Cytat z Klausa Schwaba:

Jedną z cech charakterystycznych czwartej rewolucji przemysłowej jest to, że nie zmienia ona tego, co robimy, zmienia to, kim jesteśmy.”[42]

Zaraz potem wymienia jako przykład edycję genetyczną. Klaus Schwab kontynuuje:

„To ty się zmieniasz. I oczywiście ma to duży wpływ na twoją tożsamość”.[43]

A potem był dr. Yuval Noah Harari.[44] Możesz o nim przeczytać na jego własnej stronie internetowej:

„Prof. Yuval Noah Harari jest historykiem, filozofem i autorem bestsellerów Sapiens: A Brief History of Humankind, Homo Deus: A Brief History of Tomorrow, 21 Lessons for the 21st Century i Sapiens: A Graphic History. Jego książki sprzedały się w ponad 35 milionach egzemplarzy w 65 językach, a obecnie jest uznawany za jednego z najbardziej wpływowych intelektualistów publicznych na świecie. Harari urodził się w Izraelu w 1976 roku i otrzymał tytuł doktora. z Uniwersytetu Oksfordzkiego w 2002 r. i obecnie jest wykładowcą na Wydziale Historii Uniwersytetu Hebrajskiego w Jerozolimie.”[45] (tłumaczenie automatyczne)

Podobno bardzo skromny człowiek. Na dorocznym spotkaniu Światowego Forum Ekonomicznego Klausa Schwaba (WEF) w 2018 r. przedstawił na scenie przed dużą publicznością:

Dane mogą umożliwić ludzkim elitom zrobienie czegoś jeszcze bardziej radykalnego niż tylko ustanowienie cyfrowych dyktatur. Dzięki hakowaniu organizmów elity mogą zyskać moc samodzielnego kształtowania przyszłości życia. Ponieważ jeśli raz możesz coś zhakować, zwykle możesz to zaprojektować.”

[…]

„W przeszłości wielu tyranów i rządów chciało to zrobić, ale nikt nie rozumiał wystarczająco dobrze biologii. I nikt nie miał wystarczającej mocy obliczeniowej i danych, by włamać się do milionów ludzi. Ani Gestapo, ani KGB nie mogły tego zrobić. Ale wkrótce przynajmniej niektóre firmy i rządy będą mogły systematycznie hakować wszystkich.”

 […]

„A jeśli rzeczywiście odniesiemy sukces w hakowaniu i manipulowaniu życiem, będzie to nie tylko największa rewolucja w historii ludzkości. Będzie to największa rewolucja w biologii od początku życia cztery miliardy lat temu. Od czterech miliardów lat nic fundamentalnego się nie zmieniło.”

[…]

„Nauka zastępuje ewolucję przez dobór naturalny ewolucją przez inteligentny projekt. Nie inteligentny projekt jakiegoś boga ponad chmurami, ale nasz inteligentny projekt i inteligentny projekt naszych chmur danych, chmura IBM, chmura Microsoftu, to są nowe silniki ewolucji.”

[…]

„Mój mózg, moje ciało, moje życie. Czy należy do mnie, do jakiejkolwiek firmy lub rządu? A może ludzki kolektyw?”[46][47]

Harari powiedział również w wywiadzie opublikowanym 29 października 2020 r. na kanale YouTube Uniwersytetu Hebrajskiego w Jerozolimie:

Dzisiaj dysponujemy technologią umożliwiającą hakowanie ludzi na dużą skalę. […] W tym czasie kryzysu trzeba podążać za nauką. Często mówi się, że nigdy nie należy pozwolić, aby dobry kryzys poszedł na marne.”[48]

W innym wywiadzie mówił:

„Nadzór: ludzie mogą spojrzeć 100 lat wstecz i zobaczyć w epidemii koronawirusa moment, w którym rozpoczął się nowy reżim nadzoru. W szczególności inwigilacja pod skórą”.[49]

Komik z kanału YouTube „AwakenWithJP” zastanawia się, dlaczego nikt nie powstrzymuje prof. Yuvala Noah Harariego. Przecież ujawnia on cały plan publicznie.

Mam na to odpowiedź: Profesor może to bez problemu wyrazić, bo jest absolutnie pewne, że nie będzie krytycznych pytań ze strony mass mediów. Środki masowego przekazu nie donoszą o tym, a ogromna większość ludności świata nigdy nie dowie się, co zamierza z nimi zrobić. Nie będą posiadać niczego, nawet siebie, i będą szczęśliwi i nieskończenie głupi.

Markus Fiedler

Tłumaczył: Paweł Jakubas, proszę o jedno Zdrowaś Maryjo za moją pracę.

Oryginalny tekst ukazał się 21 marca 2022 roku na stronie https://apolut.net/biowaffenlabore-in-der-ukraine-von-markus-fiedler/ – „Biowaffenlabore in der Ukraine und Gene-Drive | Von Markus Fiedler”

Źródła :

1. https://apolut.net/eine-welt-voller-versuchskaninchen-von-markus-fiedler/

https://archive.fo/bCGvQ

2. https://newsrescue.com/shrink-the-worlds-population-secret-2009-meeting-of-billionaires-good-club-gates-soros-buffet-bloomberg-rockefeller-cnns-ted-turner-etc/

https://archive.fo/wip/HhIrK

3. John Harlow, LA: Billionaire club in bid to curb overpopulation. In: The Sunday Times. 24.5.2009.

https://www.thetimes.co.uk/article/billionaire-club-in-bid-to-curb-overpopulation-d2fl22qhl02
https://archive.fo/wip/xijcN
https://archive.fo/RAwFf

http://www.pbble.com/Times-BillionaireClubInBidToCurbOverpopulation.pdf

https://archive.fo/wip/asgpq

4. Robert Frank: Billionaires Try to Shrink World’s Population, Report Says. In Wall Steet Journal. 26.5.2009.

https://www.wsj.com/articles/BL-WHB-1322
https://archive.fo/wip/lEMOr
https://archive.fo/a5zJ9

5. https://de.wikipedia.org/wiki/Georgia_Guidestones

https://de.wikipedia.org/w/index.php?title=Georgia_Guidestones&oldid=220392632

Wikipediaartikel vom 20. Februar 2022 um 08:26 Uhr.

https://archive.ph/wip/ZORVt

6. https://www.wired.com/wp-content/uploads/archive/images/multimedia/magazine/1705/Wired_May_2009_Georgia_Guidestones.pdf

=============

[dalej są odnośniki, które „złośliwie” nie kopiują się u mnie. Można je bezpiecznie obejrzeć w oryginale. MDakowski]

Czy są w Polsce politycy stojący po stronie Polski?

Już widać wygranych obecnego etapu wojny rosyjsko – ukraińskiej. To USA. Mają wreszcie realną szansę na takie osłabienie Rosji, które może doprowadzić do jej podporządkowania. Zarobią gigantyczne pieniądze na sprzedaży uzbrojenia i gazu, ponieważ na rynku tego paliwa zajmą miejsce Rosjan

Andrzej Szlęzak https://www.prokapitalizm.pl/czy-sa-w-polsce-politycy-stojacy-po-stronie-polski/

Miałem wczoraj kilka spotkań we wschodniej części województwa podkarpackiego. Refleksje w większości smutne. Ponoć odwołano 90 procent rezerwacji w bieszczadzkich hotelach, pensjonatach itp. Znajomy kierujący ośrodkiem konferencyjnym ma pełny stan ukraińskich uchodźców. Z niepokojem powiedział, że nasilają się telefony od osób, które przyjęły Ukraińców do swoich domów, a teraz chcą żeby przekwaterować ich do tego ośrodka.

Pobyt amerykańskich wojsk i wizyta prezydenta USA nie tworzą zachęty do odwiedzania województwa podkarpackiego, no może z wyjątkiem jednej pizzerni z podrzeszowskiego Głogowa z której pizzę jadł prezydent Joe Biden z żołnierzami, a media to pokazały.

Wizytę Bidena odbieram jako nie zażegnanie któregokolwiek z polskich problemów, ale ich potwierdzenie i w nieodległym czasie ich nasilenie. Na tym etapie Biden jest przedstawicielem państwa, które na tej wojnie zrobi największy interes, a przyjechał do państwa, które na tej wojnie robi najgorszy interes. Według mnie wygląda to tak; istotą wojny rosyjsko – ukraińskiej jest konflikt USA z Chinami o dominację na świecie. Kluczem do wygrania tego konfliktu jest podporządkowanie sobie Rosji. Póki co, Rosja stara się być samodzielną potęgą. Nie było to na rękę ani Amerykanom, ani Chińczykom, ale Amerykanom bardziej. Biden powiedział, że wojna Rosji z Ukrainą będzie długa. Amerykanie znaleźli się w doskonałym położeniu. W ich planach Rosja ma tracić siły do tego stopnia, żeby stać się pionkiem (przypominam uwagę z poprzednich tekstów o „zdiełat Rossiju pieszkom”).

Ich mięsem armatnim są Ukraińcy, którzy myślą, że to wojna o całość i niepodległość ich państwa. Nawet jeśli tak jest, to Amerykanie dali już do zrozumienia, że ich celem nie jest wygrana Ukrainy, ale największe możliwe osłabienie Rosji.

Rola pożytecznego idioty w tym ustawieniu przypada Polsce. Polska ma być zapleczem dla tej wojny, a w razie czego również mięsem armatnim. Do tego ostatniego Amerykanie nie muszą namawiać. Są w Polsce wpływowi politycy, którzy do tego aż się rwą. Polska poza zwyczajowym poklepywaniem po ramieniu i pustymi gestami (jak mojej mamie podobało się przemówienie Bidena, zwłaszcza ostre słowa pod adresem Putina!) nie dostała nic. O pomocy gospodarczej nie było żadnych konkretów. Z problemem uchodźców trzeba sobie radzić samemu (ponoć Jarosław Kaczyński powiedział, że rząd nie będzie zabiegał za granicą o relokację uchodźców, ani o pieniądze na ich utrzymanie).

Dozbrojenie armii polskiej owszem, ale pod warunkiem, że Polska za amerykańską broń – bo tylko ta wchodzi w grę – zapłaci i na pewno nie w cenach preferencyjnych. Gwarancje bezpieczeństwa tylko werbalne. Z resztą to nic nowego od momentu wejścia do NATO. Niczego w tym nie zmienia wielokrotne zaklinanie się prezydenta Bidena na słynny artykuł 5 traktatu o NATO. Co to teraz znaczy powiedział sekretarz generalny NATO Jens Stoltenberg. Otóż ten norweski socjalista publicznie stwierdził, że w NATO nie ma żadnych procedur uruchamiających działanie artykułu 5, czyli co to praktycznie oznacza, że atak na jednego członka paktu, jest atakiem na wszystkich pozostałych. Nie wiadomo kto i kiedy ma wydać odpowiednie rozkazy. Nie wiadomo jakie siły mają być uruchomione.

Nie wykluczone zatem, że zanim NATO będzie gotowe do pełnego wsparcia Polski, to z Polski może być już kupa gruzów. W 1939 roku, zgodnie z umowami, Francja i Wielka Brytania wypowiedziały Niemcom wojnę, ale Polski to nie uratowało od klęski. Józef Beck bronił się, że przecież „moje traktaty zagrały”. Oby nie doszło po raz kolejny do sytuacji, w której „traktaty zagrają”, ale Polski już nie będzie. Niech nikogo nie myli, że specjalnie chroni nas obecność amerykańskiego wojska. Obecność Amerykanów w Gruzji nie powstrzymała Rosjan przed atakiem na ten kraj. Amerykanie nie zareagowali, a Izrael wyłączył systemy rakietowe sprzedane Gruzinom.

Martwią mnie spekulacje o tym, że Rosjanie chcą zamknąć ambasadę w Warszawie. Jeśli do tego dojdzie, to jakby następowało czyszczenie politycznej przestrzeni z instytucji i osób mogących hamować otwarty konflikt militarny.

Podsumowując można stwierdzić, że już widać wygranych obecnego etapu wojny rosyjsko – ukraińskiej. To USA. Mają wreszcie realną szansę na takie osłabienie Rosji, które może doprowadzić do jej podporządkowania. Zarobią gigantyczne pieniądze na sprzedaży uzbrojenia i gazu, ponieważ na rynku tego paliwa zajmą miejsce Rosjan.

Z kolei Polska to następny po Ukrainie przegrany. Już teraz Polska przegrywa gospodarczo na tej wojnie. Niczego nie zmieni tu fakt czasowego wzrostu politycznego znaczenia.

Trzeba pamiętać, że potencjalna wojna w Polsce, to nie kłopot dla Amerykanów. Dla nich to kolejna po Ukraińcach porcja armatniego mięcha, która osłabiać będzie Rosję i jeszcze dobrze zapłaci za broń na wojnę z tą Rosją. Bardzo mi brakuje w Polsce prezydenta, premiera czy choćby marszałka Senatu, który odważyłby się powiedzieć to, co premier Węgier Wiktor Orban. Orban mówiąc o wojnie rosyjsko – ukraińskiej powiedział, że w tym konflikcie Węgry stoją po stronie Węgier. Wiadomo jakie siły w Polsce stoją po stronie Ukrainy, USA czy Unii Europejskiej.

Nie widać w Polsce sił, które stoją po stronie Polski.

Zaopiekujmy się sierotami po COVIDzie!

Konrad Rękas https://konserwatyzm.pl/rekas-zaopiekujmy-sie-sierotami-po-covidzie/

Wszyscy wiemy jak trudno dziś o właściwy dostęp do ochrony zdrowia. Tym bardziej jednak powinniśmy się pochylić nad tymi, którzy pomocy potrzebują bodaj najbardziej. Nad porzuconymi przez COVIDa.

O ile bowiem można założyć, że zwłaszcza w ostatnim okresie większość stanowili ci już tylko biernie powolni ostatnim nakazom, odliczający dni do ich zniesienia i nastawieni, by pierwszego dnia „odzyskanej normalności” natychmiast zapomnieć, że była jakaś pandemia – to przecież byli ci Inni. Ci Zaangażowani.

Ci, którzy dwa lata temu maski założyli jeszcze przed pierwszą próbą wmówienia nam, że jest takie prawo.

Ci tytłający dłonie w spirytusowych żelach przy każdej możliwej okazji.

Ci z upodobaniem krzyczący, donoszący, komentujący wszystkich zaangażowanych choć trochę mniej czy bez należytego entuzjazmu.

Przecież tym ludziom dosłownie z dnia na dzień świat zwalił się na głowy! Życie się skończyło. I to się nie ma co śmiać – szurostwo szurostwem, ale co najmniej część naprawdę Wierzyła. Oni nie dawali się nabrać foliarzom, nie słuchali jakichkolwiek wątpliwości – i nagle przestali być informowani o dziennej liczbie zarażeń. Nie wiedzą już gdzie wolno im, a gdzie nie pod żadnym pozorem wchodzić, robić zakupy, bywać. Nie mają jasnej instrukcji z iloma członkami rodzin wolno im się spotykać. Czy lasy na pewno są już bezpieczne?!

Mówię zupełnie poważnie – przecież tej kategorii naprawdę potrzebna jest rozbudowana i łatwo dostępna pomoc psychologiczna. Oni są gotowi umrzeć ze strachu (choć w sumie na tę przypadłość uzyskali już chyba odporność zbiorową), popaść w depresję, sekciarsko na własną rękę kontynuować zindywidualizowaną politykę minilockdownów i spersonalizowanych obostrzeń.

Pamiętajmy: oprócz idiotów i sadystów zachwyconych samych faktem, że są po Właściwej Stronie, z którą wespół mogą wyżywać się na bliźnich – w maseczkach utknęło sporo ludzi po prostu naiwnych i głupich, bez żadnej chęci szkodzenia innym. I o ile wariaci szybko przerzucili się na nowy przedmiot zajoba, tj. Ukrainę – to naprawdę wierzący w COVIDa mogą z szoku wychodzić jeszcze długo i boleśnie. Dlatego mimo wszystko, mimo całego zła, jakie wyrządzono przez te dwa lata, całego szaleństwa, którego doświadczyliśmy – nie utrudniajmy osieroconym COVIDowcom powrotu do jakiej takiej równowagi umysłowo-emocjonalnej. Pokochajmy nawet maseczkowców!

Tylko ich nie przytulajmy, bo pewnie odruch social distancing zostanie im na dłużej.

A, no i pamiętajmy – przecież to wszystko może wrócić. Dzień po wojnie (o ile oczywiście będzie jeszcze jakiś dzień po, w każdym razie dla Polaków). Chodzi tylko o przeczekanie najgorszego okresu. Gdzieś tak do czasu ostatecznej zmiany klimatycznej, czy czegoś w tym guście. No chyba, że na wojnie zejdzie dłużej.

Bo przecież już w 2011 r. jeden z najbardziej przenikliwych analityków współczesności, Immanuel Wallerstein pytany o perspektywy transformacji globalistycznego, neoliberalnego kapitalizmu w coś bardziej egalitarystycznego, mniej zamordystycznego i służącego imperialistycznym interesom transnarodowych oligarchów – powtórzył w jednym z wywiadów, że generalnie pozostaje jak zwykle umiarkowanym optymistą, jednak z zasadniczym zastrzeżeniem:

Oczywiście, spodziewana do 2050 r. pozytywna zmiana Systemu-Świata nie nastąpi, o ile wcześniej wydarzy się choćby jedna z trzech katastrof:

nieodwracalna zmiana klimatyczna,
– powszechna pandemia,
– wojna atomowa”.

I teraz zostaje tylko zagadka: czy Wallerstein ot tak, trafił sobie po prostu 3 na 3 – czy jego wywiady czytywali nie tylko akademicy?

Liga Przeciw Zniesławieniu i rehabilitacja hitlerowskich kolaborantów na Ukrainie

https://www.bibula.com/?p=132611

Komentarz odnośnie tezy Bidena, że na Ukrainie nie ma nazizmu, bo Zelenski jest żydem. Palestyńskie spojrzenie na problem Żydów i nazizmu na terytorium współczesnej Ukrainy.

Izrael i jego lobbyści są uzależnieni od wsparcia USA. Kiedy więc Stany Zjednoczone przystępują do wojny, lobby to często użycza im swoich propagandzistów.

Anti-Defamation League (ADL), jedno z czołowych lobby izraelskich w USA, rehabilituje obecnie ukraińskich kolaborantów, którzy pomagali Hitlerowi w eksterminacji żydów i Polaków.

Zaprzeczanie holokaustowi wynika z potrzeby wybielenia dzisiejszych skrajnie prawicowych nacjonalistów ukraińskich i neonazistów, którzy są wspierani przez USA.

USA, NATO i UE twierdzą, że wysyłają broń i najemników na Ukrainę, aby pomóc zaprzyjaźnionej demokracji w obronie jej niepodległości i suwerenności przed nielegalną inwazją ekspansjonistycznego megalomana.

Z zachodniej perspektywy bardzo niewygodne jest więc to, że fundamentem ukraińskiego reżimu są skrajnie prawicowi faszyści i neonaziści.

Przyznanie tego faktu, czego bez wątpienia obawia się zachodnia propaganda, legitymizuje twierdzenie Putina, że inwazja Rosji – którą potępiła zdecydowana większość państw Zgromadzenia Ogólnego ONZ – była uzasadniona koniecznością „denazyfikacji” i demilitaryzacji Ukrainy.

 Nagłówek w NBC News podsumował to zwięźle: „Problem Ukrainy z nazistami jest prawdziwy, ale twierdzenie Putina o ‘denazyfikacji’ już nie”.

Jednak większość zachodnich mediów nie przyjmuje do wiadomości nawet tego, co przyznała NBC News.

Powodem tej wojny jest pucz na Ukrainie z 2014 roku, kiedy to USA i ich sojusznicy wsparli skrajną prawicę i neonazistów.

Celem puczu było ustanowienie proamerykańskiego reżimu, który wprowadziłby Ukrainę do NATO, antyrosyjskiego bloku wojskowego. Moskwa od dawna postrzega rozszerzenie NATO jako zagrożenie dla swojego istnienia.

W zorganizowanym przez USA puczu kluczową rolę odegrali neonaziści: Prawy Sektor, batalion Azow i C14.

Są oni częścią szerokiego ukraińskiego ruchu nacjonalistycznego, który czci Banderę, szefa Organizacji Ukraińskich Nacjonalistów (OUN), współpracowników Hitlera w czasie II wojny światowej.

W czasie wojny, członkowie OUN, lojalni wobec Bandery, utworzyli Ukraińską Powstańczą Armię (UPA).

Sojusz „taktyczny” z Hitlerem

4 marca 2022 r. ADL opublikowała artykuł Andrew Srulewicza – szefa ADL ds. europejskich – bagatelizujący problem nazistów na Ukrainie.

Artykuł ten był również promowany przez szefa ADL Jonathana Greenblatta w jego e-mailu z 15 marca na temat „antysemickich teorii spiskowych i innych dezinformacji szerzących się w następstwie inwazji”.

Aby przysłonić kult Bandery i wsparcie dla nazizmu na współczesnej Ukrainie, ADL musiała nieco przerobić historię – tzn. zaprzeczyć Holokaustowi.

Artykuł Srulewicza jest napisany w formie pytań i odpowiedzi do Dawida Fiszmana, profesorem historii żydów w wyższej uczelni szkolącej kandydatów na rabinów. Fiszman kieruje również komisją naukową w Muzeum Pamięci Holokaustu w Stanach Zjednoczonych.

„W centrum Kijowa widzimy pochody z czarno-czerwonymi flagami UPA (…) i portretami Bandery, który w czasie II wojny światowej był sojusznikiem nazistów” – pyta Srulewicz. „Czy to nie jest dowód na istnienie nazizmu na Ukrainie?”.

„Dla ukraińskich nacjonalistów, UPA i Bandera są symbolami walki o niepodległość Ukrainy. Sojusz UPA z nazistowskimi Niemcami przeciwko ZSRR był podyktowany względami taktycznymi, a nie ideologicznymi” – odpowiada Fiszman.

„Dla żydów jednak nie tylko sojusz z nazistami jest niewybaczalny w jakichkolwiek okolicznościach, ale historycy udokumentowali również, że ukraińscy nacjonaliści wraz z Niemcami zamordowali wiele tysięcy żydów na Ukrainie” – dodaje Fiszman.

Uzasadnienie Fiszmana, że Bandera i inni nazistowscy kolaboranci są „symbolami walki o niepodległość Ukrainy”, jest dokładnie takie samo, jak uzasadnienie zwolenników „białej supremacji” w USA, że podnoszą flagę Konfederacji tylko dla uczczenia swojego „dziedzictwa”, a nie dla uczczenia reżimu, który rozpoczął wojnę, aby chronić „prawo” do zniewalania Afrykanów.

„Na Ukrainie są neonaziści, tak samo jak w USA, a nawet w Rosji” – twierdzi Fiszman. „Są oni jednak bardzo marginalną grupą bez wpływów politycznych i nie atakują żydów ani organizacji żydowskich na Ukrainie.”

Innymi słowy, ADL chce nas zapewnić, że „nie ma powodu do niepokoju”.

Jednak lobby izraelskie było zaniepokojone rozwojem ukraińskiej skrajnej prawicy na długo przed inwazją Rosji.

„Ci, którzy dokonali holokaustu, zasługują na potępienie, niezależnie od ich narodowo-wyzwoleńczych zasług” – słusznie zauważył w 2015 roku Ephraim Zuroff, dyrektor regionalny Centrum Szymona Wiesenthala – innego znanego lobby izraelskiego.

„Zjawisko to, obecnie tak powszechne w postkomunistycznej Europie Wschodniej, a zwłaszcza na Ukrainie i w krajach bałtyckich, wyraźnie pokazuje, że kraje te nie są w pełni świadome odpowiedzialności, jaką niesie ze sobą prawdziwa demokracja” – dodał Zuroff.

Potępienie to nastąpiło po tym, jak w sylwestrową noc w Kijowie odbył się pochód z pochodniami na cześć Bandery.

Teraz jednak, podobnie jak ADL, Centrum Szymona Wiesenthala, dla celów politycznych, zaprzecza istnieniu nazizmu na Ukrainie.

I podobnie jak ADL, powołują się na fakt, że Zelenski jest żydem, jako dowód na nieistnienie neonazizmu na Ukrainie.

Przypomina to twierdzenie, że odkąd Obama został wybrany na prezydenta, w USA nie ma już rasizmu.

Według ADL, rozpowszechnienie „propagandy supremacji białych” w USA wzrosło dramatycznie w 2020 roku, cztery lata po tym, jak pierwszy czarnoskóry prezydent zakończył swoje rządy.

Zniekształcanie historii

Usprawiedliwianie, niedomówienia i „jednostronne” podejście do nazizmu i holokaustu jest samo w sobie zdumiewające.

Ale twierdzenie ADL, że sojusz Bandery z Hitlerem był jedynie „taktyczny” – jak gdyby miało to umniejszać ich zbrodnie – jest również fałszywe.

Chociaż Bandera i jego zwolennicy później próbowali przedstawić sojusz z III Rzeszą jako zaledwie „taktykę”, próbę przeciwstawienia jednego państwa totalitarnego drugiemu, w rzeczywistości sojusz ten był głęboki i ideologiczny” – pisze dziennikarz i badacz Daniel Lazar w 2015 r. (magazyn Jacobin) w recenzji książki historyka Grzegorza Rossolinskiego-Liebe „Stepan Bandera: Life and Postmortem of a Ukrainian Nationalist”.

„Bandera widział Ukrainę jako klasyczne państwo jednopartyjne, a siebie jako Führera (opatrznościowca) i oczekiwał, że nowa Ukraina powstanie pod nazistowskim patronatem.

 Hitlerowcy aresztowali Banderę, ponieważ dążył on do uzyskania niepodległości Ukrainy, na co Hitler nie wyrażał zgody. Sojusz między OUN a Hitlerem jednak trwał nadal.

„Zamiast rozwiązać OUN, naziści przekształcili ją w dowodzone przez siebie siły policyjne” – pisze Lazar.

„OUN odegrała wiodącą rolę w pogromach żydów we Lwowie i dziesiątkach innych ukraińskich miast po inwazji Hitlera, a następnie służyła nazistom, strzegąc gett i pomagając w deportacjach, obławach i rozstrzeliwaniach żydów”.

W 1943 r. banderowcy z OUN utworzyli własną milicję – UPA.

UPA rozpoczęła czystki etniczne i eksterminację Polaków na terenach, które banderowcy uważali za ukraińskie.

Cytując historyków, Lazar pisze: „W latach 1943-1945 UPA wymordowała około 100 000 Polaków, a greko-katoliccy księża błogosławili siekiery, widły, kosy, sierpy, noże i pałki, których chłopi zmobilizowani do UPA, używali do wykańczania Polaków”. Jednocześnie pogromy żydów dokonywane przez UPA były „tak brutalne, że żydzi szukali ochrony u Niemców” – pisze Lazar.

„Bandy banderowskie i miejscowi nacjonaliści co noc dokonywali pogromów i eksterminacji  żydów” . Rossolinski-Liebe cytuje świadka, który zeznawał w 1948 r. „żydzi ukrywali się przed banderowcami w niemieckich koszarach. Do ochrony tych obozów, a więc i żydów, sprowadzono więcej żołnierzy niemieckich.”

Zmartwychwstanie Bandery

Ta przerażająca historia ma bezpośredni związek z dzisiejszymi wydarzeniami.

Po II wojnie światowej, wraz z wybuchem zimnej wojny, USA i ich sojusznicy przyjęli banderowców, z których wielu uciekło na Zachód, zwłaszcza do Kanady.

Od 1991 r., kiedy rozpadł się ZSRR i Ukraina uzyskała niepodległość, a w ostatnich latach jeszcze bardziej, kult Bandery powrócił z całą mocą.

I to w żadnym wypadku nie jako zjawisko marginalne, ale z pełnym poparciem państwa ukraińskiego.

NBC News nazwała „złowieszczym” fakt, że Ukraina „w ostatnich latach postawiła kilka pomników ukraińskich nacjonalistów, których spuścizna jest splamiona ich niezaprzeczalną rolą jako popleczników nazistów”.

Takie pomniki można znaleźć na całej zachodniej Ukrainie, od Lwowa przez Tarnopol po Iwano-Frankowsk (poprawnie: Stanisławów – dop. tłumacza), a także w wielu mniejszych miejscowościach.

W 2016 r. rada miejska Kijowa zdecydowaną większością głosów nadała Alei Moskiewskiej w Kijowie imię Bandery.

Eduard Dolinski, szef Ukraińskiego Komitetu Żydowskiego, przez lata zbierał dokumenty świadczące o nieustannym honorowaniu Bandery pomnikami, hasłami i ceremoniami.

Ambasador Ukrainy w Niemczech Andrij Melnyk pochwalił się nawet w 2015 r., że podczas wizyty w Monachium „złożył kwiaty na grobie naszego bohatera Stepana Bandery”.

Możliwość powrotu koszmaru

USA i UE zbroją i wspierają rząd w Kijowie,  wszystko o czym wspomniano powyżej, próbuje się zatuszować, podobnie jak liczne dowody poparcia dla nazizmu i faszyzmu na współczesnej Ukrainie.

Stwierdzenie tego faktu nie oznacza, że 40 milionów Ukraińców to naziści, ani że kraj ten zasługuje na inwazję.

Nie mówiąc już o tym, że sojusz z nazistami – jakimikolwiek nazistami – może wywołać jakąś koszmarną reakcję, nawet jeśli eskalacja konfliktu na Ukrainie nie doprowadzi do wojny jądrowej.

Niemniej jednak ważne jest, aby obywatele krajów NATO wiedzieli, z kim współpracują ich rządy i że uzbrajają i szkolą one skrajnych prawicowców i nazistów, którzy bynajmniej nie są „zmarginalizowani”.

W 2019 roku – zanim wybielanie banderowców stało się politycznie konieczne – sama ADL ostrzegała, że „ekstremistyczna grupa, Batalion Azow, jest powiązana z neonazistami i zwolennikami białej supremacji” i wydała raport o tym, jak ukraińscy bojownicy próbowali „nawiązać kontakty z podobnie myślącymi ekstremistami w USA”. Obecnie batalion Azow, w pełni włączony do ukraińskiej Gwardii Narodowej, podobno otrzymuje broń dostarczaną przez kraje zachodnie.

Skrajnie prawicowi ekstremiści z USA i Europy przybywają na Ukrainę, aby dołączyć do swoich neonazistowskich kolegów z Ukrainy.

Kiedy ci „wojownicy rasy” z doświadczeniem bojowym, wrócą do domu, muzułmanie, żydzi i wszyscy inni, których uznają za nie będących prawdziwymi „Europejczykami” lub „Amerykanami”, będą musieli zapłacić za to cenę.

Może się wydawać zaskakującym, że lobby izraelskie, które rzekomo walczy z uprzedzeniami wobec żydów i wszystkich innych, pomaga wybielić nazistów. Ale sojusz syjonistów, antysemitów i nazistów ma już stuletnią historię.

ADL może  brać przykład z Netanjahu, który bezwstydnie przekręca historię. W 2015 r., kiedy był premierem Izraela, Netanjahu próbował usprawiedliwiać Hitlera i obwiniać Palestyńczyków za holokaust.

Nie jest też wcale zaskakujące, że ADL, która w latach 80. w USA szpiegowała przeciwników  apartheidu w RPA, będzie działać w porozumieniu z neonazistami i zwolennikami białej supremacji.

Niemniej jednak nie sposób nie zauważyć tego wielkiego cynizmu ze strony lobby izraelskiego, które każde poparcie dla praw Palestyńczyków nazywa „antysemityzmem”, a jednocześnie pomaga w rehabilitacji wspólników Hitlera w holokauście.

Ali Abu-Nima

Tłum. google z niewielką pomocą człowieka

Źródło: colonelcassad  – „Антидиффамационная лига и реабилитация гитлеровских пособников на Украине”

BlackRock’s Fink Says Ukraine Invasion “Accelerates” ESG and Digital Currencies Shift

by Tyler Durden Mar 24, 2022 https://www.zerohedge.com/markets/blackrocks-fink-says-ukraine-invasion-accelerates-esg-and-digital-currencies-shift

ESG: E – Środowisko (z ang. environmental), S – Społeczna odpowiedzialność (z ang. social responsibility) i G – Ład korporacyjny (z ang. corporate governance)

——————————-

BlackRock CEO Larry Fink’s annual letter to shareholders has become heavily scrutinized as ones from Berkshire Hathaway chief Warren Buffett and JP Morgan chief Jamie Dimon. Fink is the boss of a $10 trillion asset manager, the world’s largest and oversees more money than the Fed, told shareholders Russia’s invasion of Ukraine would fundamentally reshape the world economy and drive up inflation as supply chains are reconfigured. 

“Russia has been essentially cut off from global capital markets, demonstrating the commitment of major companies to operate consistent with core values. This “economic war” shows what we can achieve when companies, supported by their stakeholders, come together in the face of violence and aggression,” he said.

Frink has made clear the conflict in Ukrainian is being used as an accelerator to reorganize the global economy as the old world order crumbles and a multipolar world emerges. Supply chains will be onshored or moved closer to home, and the WEF’s agenda of a green new world, more corporate surveillance, and trackable money are inevitable this decade. 

Readers can find Fink’s complete letter here

“The Russian invasion of Ukraine has put an end to the globalization we have experienced over the last three decades,” Fink wrote. 

Fink predicted “companies and governments will also be looking more broadly at their dependencies on other nations. This may lead companies to onshore or nearshore more of their operations resulting in a faster pull back from some countries.”

As a result, “a large-scale reorientation of supply chains will inherently be inflationary,” he said, pointing out that even before the conflict broke out in Eastern Europe, the economic effects of the virus pandemic brought US inflation to its highest in four decades.

Today’s inflationary environment, teetering on the verge of stagflation, has put central banks in “difficult decisions about how fast to raise rates. They face a dilemma they haven’t faced in decades, which has been worsened by geopolitical conflict and the resulting energy shocks. Central banks must choose whether to live with higher inflation or slow economic activity and employment to lower inflation quickly,” Fink said. 

Like Fink’s last letter to shareholders, he was focused on the firm’s “ESG” and “green technology” commitments. This time around, he said the invasion “will actually accelerate the shift toward greener sources of energy in many parts of the world,” because higher fossil fuel prices will make the transition of renewables financially competitive. 

“We’ve already seen European policymakers promoting investment in renewables as an important component of energy security,” he said. “More than ever, countries that don’t have their own energy sources will need to fund and develop them– which for many will mean investing in wind and solar power.”

In the short-term, alternatives to Russian energy products “will inevitably slow the world’s progress toward net-zero [emissions] in the near term,” he added. BlackRock is the world’s largest asset manager, which has pushed “ESG” policies that harm American fossil fuel companies, basically following the World Economic Forum’s (WEF) script. 

On digital currencies, Fink said the Ukrainian conflict has the “potential impact on accelerating digital currencies. The war will prompt countries to re-evaluate their currency dependencies.” He spoke about central bank digital currencies (CBDC) and how they “can enhance the settlement of international transactions while reducing the risk of money laundering and corruption.” Again, Fink is following WEF’s script of implementing new forms of digital currency that will mean governments will have more control over the people. 

Fink also praised how global corporate elites banded together following Russia’s invasion and isolated Moscow from the global financial system overnight, paralyzing the country’s economy. He said the private sector demonstrated the power of the capital markets:

“Russia has been essentially cut off from global capital markets, demonstrating the commitment of major companies to operate consistent with core values. This “economic war” shows what we can achieve when companies, supported by their stakeholders, come together in the face of violence and aggression,” he said.

Frink has made clear the conflict in Ukrainian is being used as an accelerator to reorganize the global economy as the old world order crumbles and a multipolar world emerges. Supply chains will be onshored or moved closer to home, and the WEF’s agenda of a green new world, more corporate surveillance, and trackable money are inevitable this decade. 

Readers can find Fink’s complete letter here

Na litość boską, ten człowiek nie może pozostać u władzy !!!

Biały Dom tłumaczy, że Biden nie powiedział w Warszawie tego, co powiedział. Mamy w USA dwugłos, o ile nie dwuwładzę…

https://nczas.com/2022/03/27/bialy-dom-tlumaczy-ze-biden-nie-powiedzial-w-warszawie-tego-co-powiedzial/

Uwaga prezydenta Joe Bidena o tym, że Władimir Putin nie może pozostać przy władzy wywołała w USA i na świecie falę komentarzy. „Washington Post” przypomniał wypowiedź Bidena z czasów kampanii prezydenckiej, gdy mówił on, że słowa prezydenta USA mają swą wagę.

Biały Dom się tłumaczy.

Na litość boską, ten człowiek nie może pozostać u władzy” – powiedział Biden podczas warszawskiego przemówienia w sobotę.

Stało się cos bezprecedensowego – pisze „Washington Post”. „Coś, co odwraca całą dotychczasową politykę Stanów Zjednoczonych, podając w wątpliwość twierdzenia wysokich urzędników administracji, w tym sekretarza stanu Antony’ego Blinkena, że zmiana reżimu (w Moskwie) nie jest celem”.

Gazeta zauważa, że pod względem radykalizmu wypowiedź Bidena idzie dalej niż wszystkie oświadczenia prezydentów USA z czasów zimnej wojny. Biały Domu natychmiast zresztą wystąpił z wyjaśnieniami.

Prezydentowi chodziło o to, że nie można pozwolić Putinowi na sprawowanie władzy nad sąsiadami lub regionem. Nie mówił o władzy Putina w Rosji ani o zmianie reżimu” – wyjaśnił przedstawiciel Białego Domu w wiadomości przekazanej dziennikarzom towarzyszącym prezydentowi.

Część ekspertów sugeruje, że słowa Bidena nie były sygnałem zmiany polityki, ale raczej „wynikiem potknięcia”.

„Myślę, że była to taka gafa płynąca z serca. (…) Gdyby Biden mógł zamknąć oczy i pomyśleć 10 życzeń, to jednym z nich byłaby na pewno zmiana przywództwa w Rosji” – ocenił Aaron David Miller ekspert współpracujący z Carnegie Endowment for International Peace.

Do tej pory sam Biden, jak i przedstawiciele jego administracji odrzucali sugestie, że celem strategii USA jest obalenie Putina. Jednocześnie sam gospodarz Białego Domu w ostatnich dniach zaczął znacznie ostrzej wypowiadać się o rosyjskim prezydencie, nazywając go zbrodniarzem wojennym, mordercą i rzeźnikiem.

Po tym, że Biały dom od razu pospieszył z tłumaczeniem co prezydent Biden miał na myśli, można wywnioskować, że Waszyngton w rękach Demokratów próbuje jak tylko może traktować Putina delikatnie i jednak dogadać się mimo wszystko. Co innego proponują przedstawiciele resortów siłowych. Mamy w USA dwugłos, o ile nie dwuwładzę…

Lemingoza

Izabela Brodacka

Termin lemingoza sugeruje jednostkę chorobową. Brzmi jak neuroza czy psychoza. Neologizm ten utworzono opierając się na obyczajach lemingów. Otóż co pewien czas stada tych gryzoni podejmują ryzykowne a nawet absurdalne wędrówki w wyniku których masowo giną. Naukowcy uważają ten fenomen za przejaw regulowania przez populację lemingów jej własnej liczebności.

W  sensie przenośnym lemingoza to całkowicie irracjonalne zachowania stadne ludzi. 

Zjawisko lemingozy tłumaczy fakt, że większość ludzi pragnie uczestniczyć w ważnych wydarzeniach historycznych i to „po właściwej stronie”, a przede wszystkim być en vogue i comme il faut czyli modnym oraz jak należy, jak trzeba. Te francuskie, dość staroświeckie zwroty najlepiej oddają absurdalność łączenia wartości z modą. Moda jest absurdalna z definicji. Z dziurami na kolanach wytartych spodni możesz obecnie być całkowicie comme il faut na koncercie w filharmonii.

We Francji po naszym stanie wojennym było en vogue opiekowanie się jakimś polskim emigrantem i wielu rodaków sporo na tym skorzystało. Ludzie dla których wybory moralne i polityczne podlegają wymogom mody mogą oczywiście mimochcąc zrobić dużo dobrego, na przykład pomagając ofiarom wojny, chorym dzieciom w Afryce, bezdomnym psom, czy polskim emigrantom.

Skłonność ludzi do ulegania modzie nie tylko w sprawach błahych lecz również najistotniejszych może być jednak używana do wyprowadzania społeczeństwa w pole i  do realizacji szkodliwych dla tego społeczeństwa tajnych planów. Na przykład gdyby nie zbiorowa bezkrytyczna fascynacja Wałęsą i osiągnięciami okrągłego stołu architektom transformacji ustrojowej nie udałoby się tak łatwo nas obrabować i wpędzić w ślepa uliczkę.

 Lemingoza bywa nieszkodliwa. Jej przykładem jest uwielbienie okazywane księżnej Dianie szczególnie po jej śmierci. Wykreowano ją niemal na Madonnę, nazywano królową ludzkich serc, składano kwiaty na trawnikach przed pałacem Kensington, a jej pogrzeb transmitowały wszystkie światowe stacje telewizyjne. Księżna Diana tak naprawdę była nieszczęśliwą zagubioną kobietą i daleko jej było do ideału. Jednak kwiatki i maskotki składane pod pałacem Kensington, a także serduszka rysowane kolorową kredą na chodnikach nikomu szkody nie przyniosły i  nie miały najmniejszego wpływu na losy kraju.

Natomiast przejawem lemingozy ryzykownej jest sprowadzenie do Polski milionów Ukraińców i ofiarowywanie im pierwszeństwa w dostępie do bezpłatnego leczenia, mieszkań i stypendiów na studiach. To typowy przypadek spotkania się oddolnej inicjatywy ze zręcznym kierowaniem nastrojami społecznymi czyli lemingozy spontanicznej z lemingozą sterowaną.

Dokładnie to samo zdarzyło się w Polsce w latach osiemdziesiątych gdy oddolne spontaniczne pragnienie wolności i solidarności zostało zagospodarowane przez planistów pieriestrojki czyli takiej zmiany systemu ekonomicznego i społecznego, która chroniłaby komunistyczne elity władzy i gwarantowała tym elitom miękkie lądowanie.

Szlachetne intencje pomocy ludziom dotkniętym klęską wojny też są obecnie zagospodarowywane przez jakiś nadrzędny plan. Pomoc ofiarowana Ukraińcom przez polski rząd zdecydowanie przekracza możliwości naszego państwa i będzie działała na szkodę polskich obywateli. Ofiarowanie Ukraińcom pełnej bezpłatnej pomocy medycznej oznacza, że jeszcze więcej Polaków będzie umierało w kolejkach do szpitala  nie doczekawszy się nawet wizyty u lekarza specjalisty.

Przypominam, że Polacy wyjeżdżający za granicę w czasach stanu wojennego byli grupowani w przejściowych obozach i objęci tylko doraźną pomocą medyczną. Zdarzało się że w takim obozie, na przykład we Włoszech, spędzali przeszło rok przed wyjazdem do upragnionej Kanady, a tam musieli sobie sami znaleźć i mieszkanie. Władze tych krajów wydawały się znać i honorować przesłanie kardynała Wyszyńskiego: „ Każdy naród pracuje przede wszystkim dla siebie, a nieszczęściem  jest zajmowanie się całym światem kosztem własnej Ojczyzny”. Teraz kraje europejskie też ofiarowują uciekinierom pomoc tylko doraźną a w całej UE przyjęto mniej uciekinierów niż przyjęła ich Polska czym się nieustannie szczycimy i popisujemy gdyż  jak zawsze pragniemy być  „pawiem narodów i papugą”.

Jakie korzyści mogą natomiast wyniknąć z obecnej  lemingozy? Przede wszystkim ogromna i być może jedyna  szansa na zasypanie dzielących nas z Ukraińcami zaszłości. Polacy jak się wydaje potrafią już wybaczyć Ukraińcom rzezie na Wołyniu- Ukraińcy być może polubią Polaków z wdzięczności za okazaną im serdeczną, spontaniczną pomoc.

Pamiętajmy jednak, że wybaczyć nie znaczy zapominać, a nie zapominać nie znaczy z kolei wypominać. Mamy prawo pamiętać o tragicznych wydarzeniach naszej historii ale nie musimy traktować nam współczesnych przez pryzmat tych wydarzeń. Nie wierzę w możliwość powstania synkretycznej historii. Nie jest możliwe raz na zawsze ustalić i zadekretować kto w danym konflikcie był ofiarą a kto prześladowcą. Strony każdego konfliktu patrzą na historię z zupełnie różnej perspektywy, a rachunki krzywd się nie bilansują.  Przepraszanie za grzechy przodków jest na ogół pustym gestem szczególnie, że najczęściej przepraszają w imieniu jakiejś społeczności osoby bynajmniej do tego przez tę społeczność (jak Kwaśniewski) nie uprawnione.  Jeżeli naprawdę chcemy pojednania nie możemy oczekiwać, że wszyscy Ukraińcy potępią Banderę choć wolelibyśmy nie napotykać placów i ulic jego imienia. 

Najistotniejszą korzyścią, korzyścią moralną jest jednak obudzenie się w społeczeństwie polskim współczucia i empatii dla innego, cierpiącego człowieka i wynikła z tej empatii indywidualna .spontaniczna bezwarunkowa pomoc udzielana ofiarom wojny.

Natomiast udzielający pomocy instytucjonalnej muszą pamiętać przesłanie kardynała Wyszyńskiego oraz myśleć o dalekosiężnych skutkach podjętych działań. Choćby takich jak wynikająca z tych działań zamiana państwa narodowego w wielonarodowe, z wszelkimi tego konsekwencjami. Muszą też mieć świadomość, że być może realizują jakiś szerszy geopolityczny plan.

Największe kłamstwa (jak dotąd) na temat Rosji i Ukrainy – Brandon Smith

Największe kłamstwa (jak dotąd) na temat Rosji i Ukrainy – Brandon Smith

https://www.bibula.com/?p=132555

Jak wielu z moich czytelników już wie, nie jestem największym fanem Władimira Putina, i to nie bez powodu. Wojna na Ukrainie nie jest tu czynnikiem; chodzi raczej o dwulicowość Putina, a w każdym razie o sposób, w jaki jest on przedstawiany konserwatystom. Pogląd, że Putin jest „antyglobalistą”, krąży w alternatywnych mediach od co najmniej dekady i szczerze mówiąc, nie ma w nim ani grama prawdy.

Nigdy nie wyrzucił Rotszyldów z Rosji, pozwalając no to aby od wielu lat prowadzili w Moskwie operacje bankowe. Putin był bliskim przyjacielem zwolennika Nowego Porządku Świata, Henry Kissingera, jeszcze zanim został przywódcą Rosji – wszystko to zostało opisane w jego autobiografii „Pierwszy człowiek”. Ponadto Putin od wielu lat jest mocno zaangażowany w działalność Światowego Forum Ekonomicznego (WEF), a właśnie w zeszłym roku Rosja przystąpiła do Inicjatywy Czwartej Rewolucji Przemysłowej Klausa Schwaba. Pojawiają się głosy, że chodzi m o to, aby „trzymał wrogów blisko siebie”, ale to tylko dziecinna naiwność. Nikt nie trzyma globalistów blisko, jeśli nie zgadza się z nimi w większości koncepcji.

Tak, WEF powiedziała Putinowi, że jest „niegrzecznym chłopcem” dokonanie inwazji na Ukrainę i Rosja nie jest zaproszana na ich następną dużą konferencję. Jednak WEF zrobiło dokładnie to samo po tym, jak Rosja zaanektowała Krym, a rok później Putin już został ponownie zaproszony. Fałszywe kłótnie między globalistami i ich sojusznikami mają służyć opinii publicznej, a w rzeczywistości nic nie znaczą.

Tak czy inaczej, wojna na Ukrainie mnie nie obchodzi. W tej walce nie ma dobrych stron. Obie strony są marionetkami elitarnych interesów. Skutki dla ludności cywilnej na Ukrainie są niefortunne, ale w najbliższym czasie reszta świata będzie musiała stawić czoła podobnym lub gorszym zagrożeniom z powodu upadku gospodarczego. Moim celem nie jest obrona Rosji, lecz zdemontowanie oczywistej propagandy. A jest powód, dla którego establishment jest tak zainteresowany wzburzeniem opinii publicznej w sprawie Ukrainy.

W ostatecznym rozrachunku wojna na Ukrainie jest niezwykle wygodna dla globalistów. Pomyślmy – w chwili, gdy ich przymusowe szczepienia zaczynają się rozpadać, a ponad połowa świata odmawia paszportów szczepionkowych, nagle następuje inwazja na Ukrainę i wszystko zostaje zapomniane? To tak, jakby ktoś włączył magiczny przełącznik i machina propagandowa mediów głównego nurtu natychmiast się wyłączyła, wszystko naraz. Wojna ze sceptykami szczepionek w większości zniknęła. Nie ma już nacisków na wprowadzenie obowiązku szczepień. Nawet masek w zasadzie już nie ma. Wszystkie ograniczenia, które według autorytarystów były niezbędne do „ratowania życia”, teraz nie mają już znaczenia. Zniknęły, ponieważ nigdy nie miały znaczenia.

Teraz przechodzimy do nowszego, większego rozproszenia uwagi, jakim jest potencjalna III wojna światowa. Zostało to ułatwione przez Putina i rozszerzone przez kraje NATO na sferę konfliktu ekonomicznego, czyli tam, gdzie toczy się prawdziwa wojna. Globaliści przestawili się z wykorzystywania kowida jako pretekstu do inflacji i spadku gospodarczego, na wykorzystywanie Rosji i Ukrainy jako pretekstu do inflacji i spadku gospodarczego. Ponownie, to wszystko jest bardzo wygodne.

W międzyczasie mieliśmy do czynienia z epicką ilością teatru i odwracania uwagi od rzeczywistości na Ukrainie. Chyba nigdy wcześniej nie widziałem, aby propagandowe narracje były realizowane w czasie rzeczywistym na takim poziomie. Mówię tu o natychmiastowych kłamstwach, które powstają w chwili, gdy na Ukrainie ma miejsce jakiekolwiek wydarzenie i są rozpowszechniane są za pośrednictwem mediów społecznościowych. Dezinformacja rozprzestrzenia się tak szybko, że często nie ma czasu, aby ją przeanalizować przed kolejnym wydarzeniem; i może właśnie o to chodzi. Kiedy opinia publiczna jest bombardowana kłamstwem za kłamstwem, czasem zmieszanym z odrobiną prawdy, nie ma czasu na reakcję ani na myślenie.

Ogólny wydźwięk całej tej sytuacji jest jednak taki, że nie należy myśleć. Wystarczy zaakceptować maksymę, że „Rosja jest zła, Ukraina dobra”. Są nawet Republikanie i fałszywi konserwatyści z tej partii, którzy wzywają do wkroczenia USA na Ukrainę lub przynajmniej do zamordowania Putina. Dlaczego konserwatyści, czy ktokolwiek inny na Zachodzie, miałby być tak bardzo zaangażowany w sprawę Ukrainy, że rozważa się III wojnę światową? Co ten konflikt ma wspólnego z nami? W oczach opinii publicznej nie ma on z nami NIC wspólnego. Niczego.

Aby zrozumieć, dlaczego tak się dzieje, musimy omówić wiele oszustw związanych z sytuacją na Ukrainie oraz wiele hipokryzji, które podważają tezę, że ludzie Zachodu, a zwłaszcza Amerykanie, powinni się angażować…

Zbrodnie wojenne? Inwazja na Ukrainę a inwazja na Irak

Zanim do tego przejdę, muszę powtórzyć, że politycy neokonserwatywni NIE są konserwatystami. Nigdy nimi nie byli i nigdy nie będą. Są fałszywymi konserwatystami, którzy przywdziewają nasze ideały jak kostium, aby infiltrować i wywierać wpływ. Polityczni oszuści, tacy jak John McCain (dobrze, że odszedł), Lindsay Graham, Mike Pence itd. twierdzą, że są po naszej stronie, ale w międzyczasie konsekwentnie wspierają lewicowe i globalistyczne inicjatywy, a wszystko to przy jednoczesnym aktywnym dążeniu do ograniczenia naszych konstytucyjnych praw.

Należy pamiętać, że ci sami neokoni, którzy dziś wzywają do zaangażowania USA na Ukrainie, to ci sami ludzie, którzy 20 lat temu domagali się zaangażowania USA w Iraku i na całym Bliskim Wschodzie. Wiesz, ta „wojna z terroryzmem”, która nigdy się nie kończy i poszukiwania „broni masowego rażenia”, które nic nie dały? Pamiętasz to? Odpowiedzialni za to byli przede wszystkim neokonserwatyści. Nie powinniśmy stracić z oczu ironii, że demonizują oni Putina za jego stosunkowo powściągliwą inwazję na Ukrainę.

Według oficjalnych szacunków sama inwazja na Irak spowodowała śmierć około 200 000 cywilów. Wojna ta nie miała absolutnie nic wspólnego z wydarzeniami 11 września, bronią masowego rażenia czy jakimikolwiek związkami Saddama Husajna z terrorystami. W rzeczywistości nie istniały żadne bezpośrednie powody, dla których USA miałyby w ogóle być w Iraku. A jednak jesteśmy tam do dziś, po agresywnej zmianie reżimu i latach walk, które zniszczyły całe pokolenie Irakijczyków. Czy w odwecie nastąpiło masowe, globalne dążenie do „odwołania” USA? Nie. Właściwie nic się nie stało.

Nawet dzisiaj nie słyszałem, aby któryś z publicystów podniósł kwestię, że oskarżanie Rosji o „zbrodnie wojenne” jest hipokryzją, biorąc pod uwagę inwazję USA na Irak i spowodowane przez nią zniszczenia. Dlaczego nikt o tym nie mówi?

Rosja przegrywa wojnę?

Szczerze mówiąc, uważam, że WSZYSTKIE współczesne siły zbrojne są przeceniane pod względem skuteczności. Poleganie na technologii przeniknęło do nowego etosu wojskowego i uczyniło je miękkimi. Dotyczy to również armii amerykańskiej, która właśnie spędziła prawie 20 lat na wojnie w Afganistanie, mając do dyspozycji najwyższej klasy drony, ale bezskutecznie. Wojsko rosyjskie jest najbliższe USA pod względem przewagi technologicznej, ale myślę, że wielu ludzi naoglądało się zbyt wielu filmów o wojnie i ich oczekiwania co do sposobu przeprowadzenia inwazji są zbyt wygórowane.

Inwazje zazwyczaj nie udają się w ciągu kilku tygodni. To wymaga czasu. Może Rosji się nie powiedzie, ale jest to mało prawdopodobne, a szczegóły na miejscu wskazują na metodyczną wojnę, a nie biltzkrieg.

Na przykład Rosja wyraźnie stara się unikać ofiar wśród ludności cywilnej (przynajmniej w porównaniu z początkową inwazją USA na Irak). Zachowała nienaruszoną znaczną część infrastruktury, w tym sieć energetyczną w wielu częściach kraju, czyli to, co ja bym wziął na celownik w pierwszej kolejności, jeśli mam być szczery co do korzyści strategicznych. Fakt, że Ukraina przez cały ten czas miała internet, nawet bez systemu Starlink Elona Muska, zadziwia mnie. Wygląda to tak, jakby Putin próbował przeciągnąć wojnę.

Zauważmy też, że Rosja operuje wokół większości dużych miast, a nie przez nie. Nie widzę tu raczej działań bezwzględnego Czyngis-chana. Podejrzewam, że narracja „Rosja poniosła klęskę” jest przeznaczona raczej dla zachodniej publiczności, aby dać nam fałszywe poczucie bezpieczeństwa.

Rosja jest odizolowana?

Nie, nie jest. Przynajmniej w tej chwili Rosja nadal ma do dyspozycji wszystkie rynki krajów BRICS. Oznacza to, że Chiny, Indie, Brazylia i RPA (między innymi) nadal prowadzą ożywioną wymianę handlową z Rosją, a rosyjski eksport nadal płynie szerokim strumieniem. W Indiach i Chinach mieszka łącznie 36% ludności świata i istnieje ogromny popyt na rosyjską energię i żywność, więc proszę mi jeszcze raz powiedzieć, że Rosja jest odizolowana i będzie błagać o litość.

Co więcej, Chiny podpisały 30-letni kontrakt na dostawy gazu i ropy tuż przed inwazją Rosji na Ukrainę, a Indie przygotowują obecnie umowę handlową, która wyeliminuje dolara amerykańskiego jako walutę rezerwową. W zasadzie wszystkie zachodnie sankcje przyspieszają upadek dolara i prowadzą do realizacji scenariusza, którego zawsze pragnęli globaliści z WEF i MFW – nowego globalnego systemu walutowego, który zamierzają kontrolować.

Dlaczego media i Biały Dom twierdzą, że Rosja została odcięta od świata? Ponownie podejrzewam, że ta narracja służy jedynie temu, aby wmówić zachodnim masom fałszywe poczucie bezpieczeństwa. Próbuje się wmówić ludziom, że międzynarodowa „kultura anulowania” działa, podczas gdy kultura anulowania jest w rzeczywistości żałosną i bezsilną strategią stosowaną przez tchórzy, którzy chcą uniknąć prawdziwej konfrontacji, wyobrażając sobie, że mają władzę.

Amerykańskie sankcje na rosyjską ropę powodują wysokie ceny gazu, a winę za to ponosi Putin?

Nie. To twierdzenie to nonsens. Ceny gazu rosły na długo przed inwazją na Ukrainę, a winę za to ponosi głównie Rezerwa Federalna, która nieustannie kreuje pusty pieniądz (fiat money) i wydaje biliony na środki stymulacyjne, które zdewaluowały dolara. Każdy ekonomista, który twierdzi inaczej, jest albo idiotą, albo kłamcą, a ja z przyjemnością w dyskusji go obalę.

W grudniu ubiegłego roku oficjalna inflacja w USA osiągnęła 40-letni szczyt. Rosyjska ropa stanowi zaledwie 3% amerykańskiego importu ropy naftowej. Media i Biały Dom nieustannie kłamią na temat skutków sankcji i próbują odwrócić uwagę od Rosji.

Jest jeszcze jedna kwestia, o której media nie mówią zbyt wiele, a mianowicie zależność Europy od rosyjskiej ropy i gazu ziemnego. Jeśli chcesz zobaczyć rzeczywistą inflację cen spowodowaną przez Rosję, pozwól UE zakazać importu rosyjskiej ropy lub obserwuj, jak Putin odcina dostawy. Europa jest uzależniona od rosyjskiej ropy i gazu w około 40% całkowitej produkcji energii. Bez nich nie jest w stanie przetrwać nawet jednego roku. Gdyby Rosja podjęła działania odwetowe i zablokowała eksport energii do Europy, UE musiałaby pozyskiwać ropę z wielu innych krajów, co drastycznie zmniejszyłoby globalną podaż. Spowodowałoby to gwałtowny wzrost cen gazu, które podwoiłyby lub nawet potroiłyby obecny poziom.

Inflacja żywnościowa i detaliczna jest powodowana przez Rosję?

Również w tym przypadku sankcje tylko pomagają w pogłębieniu kryzysu, ale inflacja osiągnęła historyczne maksimum na długo przed inwazją na Ukrainę. W końcu i tak do tego dojdzie, ale zakłócenia w eksporcie surowców z Rosji i Ukrainy przyspieszają ten proces. Prawdziwym winowajcą inflacji cenowej są bankierzy z Rezerwy Federalnej i ich niekończące się QE [quantitative easing, czyli poluzowanie polityki pieniężnej) oraz puste (fiat) środki stymulacyjne. Tworzenie dziesiątek bilionów dolarów z powietrza i wprowadzanie ich do globalnego obiegu jest o wiele większym katalizatorem kryzysu stagflacyjnego niż wojna na Ukrainie.

Na Ukrainie nie ma nazistów?

To zależy od tego, jak definiuje się pojęcie „naziści”. W rzeczywistości istnieje narodowosocjalistyczna partia o nazwie Svaboda, która zajmuje o wiele bardziej znaczącą pozycję w ukraińskim społeczeństwie i polityce, niż wielu ludzi chciałoby przyznać. Oczywiście w dzisiejszych czasach każdy, kto nie zgadza się z dyktatem autorytarnej skrajnej lewicy, jest nazywany „nazistą”, więc to oskarżenie straciło wiele ze swojego znaczenia. Chcę tylko zauważyć, że w 2014 roku media głównego nurtu narzekały na „neonazistów” na Ukrainie i upominały polityków takich jak John McCain za podróż do Kijowa i podanie im ręki.

Unia Europejska zażądała nawet, by rząd ukraiński przestał się wiązać ze Svabodą z powodu ich „rasistowskich, antysemickich i ksenofobicznych poglądów”. Tak więc, niezależnie od tego, czy zgadzacie się z tym, że Svaboda jest podmiotem powiązanym z nazistami, czy też nie, zabawne jest to, że UE i amerykańskie media są teraz nagle sojusznikami tego samego rządu Ukrainy, który jeszcze w 2014 roku dyskredytowały jako „faszystowski”.

Na Ukrainie nie ma laboratoriów biologicznych finansowanych przez USA?

Tak, są. TO JEST FAKT. Istnienie wielu laboratoriów biologicznych na Ukrainie zostało otwarcie przyznane przez urzędników USA, w tym przez podsekretarz stanu Victorię Nuland. Nuland zaznaczyła również, że laboratoria te nie powinny dostać się w ręce rosyjskie ze względu na niebezpieczne „materiały badawcze”, które się w nich znajdują; powstrzymała się jednak od nazwania ich bronią biologiczną. Otwarcie przyznaje się też, że finansowanie tych laboratoriów przez USA rozpoczęło się za czasów Obamy (podobnie jak finansowanie niesławnego laboratorium biologicznego poziomu 4 w Wuhan w Chinach). Sam Obama zwiedził te obiekty, zanim został prezydentem, i przyznał, że w laboratoriach znajdowały się wirusy wąglika i dżumy.

Argumentem przemawiającym za zaangażowaniem USA w ukraińskie laboratoria biologiczne było to, że te niebezpieczne materiały muszą być odpowiednio zabezpieczone i „chronione”. Nie kupuję takiego wyjaśnienia, ale w każdym razie jest absolutną i niezaprzeczalną prawdą, że na Ukrainie znajduje się wiele laboratoriów biologicznych zawierających materiały, które mogą być użyte jako broń biologiczna, a laboratoria te otrzymywały znaczne środki finansowe od rządu USA. Ilość kłamstw i manipulacji medialnych wokół tej jednej sprawy jest naprawdę imponująca. Najwyraźniej rząd stara się ukryć coś, co wiąże się z tymi laboratoriami.

Czy uważam, że to jest powód, dla którego Rosja najechała na Ukrainę? Nie, wcale nie. Pozostaje jednak faktem, że argumenty Białego Domu i mediów na temat laboratoriów biologicznych są weryfikowalnymi kłamstwami.

Liczy się prawda…

Większość kampanii dezinformacyjnych prowadzonych w mediach i przez polityków, od Białego Domu po neokonów w Partii Republikańskiej, ma oczywiście na celu jedno: uzyskanie poparcia Amerykanów dla wojny z Rosją. Szczerze mówiąc, Ukraina nie jest tego warta. Przesiedlenia uchodźców są smutne, ale wojna w ogóle służy WSZĘDZIE tylko interesom globalistów i pośredników władzy. Nie możemy dać się zwabić fałszywymi narracjami i wykorzystywać naszej empatii.

Zaangażowanie NATO na Ukrainie, w tym zaangażowanie militarne, jest wszechobecne od ponad dekady, na długo przed rosyjską inwazją na Krym. To prawie tak, jakby Ukraina była przygotowywana jako beczka prochu do potencjalnej wojny światowej. Teraz wygląda na to, że globaliści wracają do planu B, desperacko próbując odwrócić uwagę opinii publicznej od zniszczeń gospodarczych. Putin ma w tym swój udział, Ukraina ma w tym swój udział, większość rządów państw NATO ma w tym swój udział. Prawdziwa wojna nie toczy się z Rosją; prawdziwa wojna toczy się z establishmentowymi elitami, które grają po obu stronach konfliktu. Po co poświęcać miliony w bezsensownym, sztucznie wywołanym konflikcie, skoro możemy wyeliminować garstkę żądnych władzy i wreszcie żyć w pokoju?

Brandon Smith

Źródło: Alt-Market.us (March 25, 2022) – „The Biggest Lies (So Far) Surrounding Russia And Ukraine”

Tylko ćwierkanie zatwierdzone

Stanisław Michalkiewicz 26 marca 2022 http://michalkiewicz.pl/tekst.php?tekst=5147

Nasz nieszczęśliwy kraj naszpikowany jest konfidentami, niczym sztufada słoniną. Zaczęło się to już od 1944 roku, kiedy Ministerstwo Bezpieczeństwa Publicznego, w którym rej wodzili sowieccy doradcy, przejęło na swoje usługi folksdojczów, których spisy wycofujący się gestapowcy pozostawiali na widocznych miejscach.

Nawiasem mówiąc, ci folksdojcze z jakichś zagadkowych przyczyn, po 75 latach się odradzają, przyłączając się do każdej antypolskiej akcji na terenie międzynarodowym i w kraju. Fenomen ten godzien rozbiorów i mam nadzieję, że jakieś konsylium weterynaryjne te przyczyny ustali. Potem UB werbował kolejnych konfidentów zarówno przez tortury i zastraszanie, jak i wabienie życiem ułatwionym, z czego korzystały osoby pretendujące później do funkcji autorytetów moralnych. Przełom październikowy w roku 1956 zmienił sytuację o tyle, że werbowanym nie przedstawiano już alternatywy: albo będziesz żył, albo nie będziesz – tylko: albo będziesz wegetował, albo sobie pożyjesz.

Po 1956 roku Gomułka zakazał werbowania konfidentów wśród członków PZPR, ale zakaz ten został złamany w okolicach roku 1962, dzięki czemu w roku 1968 i później, ujawniły się całe zastępy konfidentów, między innymi w niezależnych mediach głównego nurtu. Transformacja ustrojowa niczego tu nie zmieniła, bo o ile SB została poddana weryfikacji, o tyle stare kiejkuty, czyli wywiad wojskowy, przeszedł transformację ustrojową w szyku zwartym i jako Wojskowe Służby Informacyjne, przez 16 lat werbował na potęgę konfidentów, plasując ich w konstytucyjnych organach państwa, w miejscach, gdzie kontroluje się kluczowe segmenty gospodarki, w organach ścigania, w niezawisłych sądach, no i oczywiście – w miejscach, w których produkuje się masowe nastroje, czyli w niezależnych mediach głównego nurtu, w przemyśle rozrywkowym i środowiskach opiniotwórczych.

Agenturę werbowały też inne służby, na przykład ABW, która prowadziła m.in, operację „Temida”, skierowaną na werbunek niezawisłych sędziów, którzy dzisiaj, do spółki z folksdojczami, tak się angażują w walkę o „praworządność”, która, w miarę rozwoju wojny hybrydowej, jaką od początku roku 2016 Niemcy prowadzą przeciwko Polsce, doprowadziła już do skutecznego zablokowania finansowania Polski z UE pod pretekstem niedostatków praworządności, będącej – jak się okazało – źrenicą oka unijnych biurokratów. Byłoby dziwne, gdyby akurat niezależne media głównego nurtu były przez werbowników omijane szerokim łukiem. O tym nie ma mowy, a jeśli nawet żrą się one między sobą, to tylko dlatego, że oficerowie prowadzący należą do różnych politycznych gangów, albo z nimi sympatyzują w zamian za obopólne korzyści. Komu z kolei podlegają gangi bezpieczniackie – to trudniejsza sprawa, chociaż to i owo można wydedukować z faktu, że w początkach transformacji ustrojowej pojawiły się trzy stronnictwa: Ruskie, Pruskie i Amerykańsko-Żydowskie, które rotacyjnie i w imieniu swoich mocodawców, zza kulis rządzą naszym nieszczęśliwym krajem.

Ci mocodawcy też mogą się zmieniać i na przykład pewne światło na tę sprawę rzuca niedawna deklaracja byłego prezydenta Bronisława Komorowskiego, że trzeba „jak najszybciej” zamknąć przestrzeń powietrzną nad Ukrainą. Ponieważ Bronisław Komorowski była faworytem starych kiejkutów, a pan generał Dukaczewski nawet wskazał go konfidentom w wyborach prezydenckich w roku 2010 ogłaszając, że jak pan Komorowski wygra, to on z tej radości otworzy sobie butelkę szampana. Skoro tedy dzisiaj Bronisław Komorowski opowiada się za zamknięciem przestrzeni powietrznej nad Ukrainą, co wciągnęłoby Polskę i inne kraje Europy Środkowej do wojny z Rosją, to wnioskuję z tego, że stare kiejkuty na tym etapie przewerbowały się do Goldmanów-Sachsów, które już nie mogą wytrzymać, żeby nie rozszerzyć wojny w Europie na kolejne nieszczęśliwe kraje. Podczas ostatniej wycieczki salonką do Kijowa, Naczelnik Państwa wykombinował sobie, by NATO wysłało na Ukrainę uzbrojoną po zęby „misję pokojową”. Jest to dokładne powtórzenie postulatu wysuniętego przez „The Wall Street Journal”, który domaga się wysłania wojsk NATO na Ukrainę zachodnią.

No a teraz sprawozdawcy parlamentarni zbojkotowali konferencję prasową Konfederacji, której celem było zwrócenie uwagi na problem ukraińskich uchodźców. Nosi on pozory pełnego spontanu i odlotu, niczym w Wielkiej Orkiestrze Świątecznej Pomocy pana Owsiaka, ale niektóre symptomy wskazują, że możemy miec do czynienia z zaplanowaną i skoordynowaną, gigantyczną operacją przesiedleńczą. Tak w każdym razie uważa pan prof. Jacek Bartyzel i wielu innych obserwatorów, więc rozsądek nakazywałby, by wyjaśnić, jak jest naprawdę. Taka potrzeba wydaje się tym bardziej oczywista, że niezależnie od tego, czy to spontan i odlot, czy też zaplanowana i skoordynowana operacja, to jej skutki objawią się już wkrótce i to być może w całej straszliwej postaci konfliktu na tle narodowościowym. Symptomem tego, co może się wydarzyć, była blokada przez uchodźców, wśród których brylowała pani Natalia Panczenko, funkcjonariuszka fundacji „Otwarty Dialog”, prowadzonej przez panią Ludmiłę Kozłowską i jej małżonka Bartosza Kramka, których z zagadkowych powodów boi się cała Polska, przejścia granicznego w Kukurykach, które po wielu godzinach musiała odblokowywać policja. Skoro tak się zaczyna, to jak się skończy, „kiedy lewkowi pazury urosną”?

Wydawałoby się, że dziennikarze niezależnych mediów głównego nurtu nie tylko sami powinni być zainteresowani analizą tego problemu, ale również – zapoznaniem z nią własnej publiczności. Tymczasem, kiedy posłowie Konfederacji usiłowali skorzystać z ich pośrednictwa, które przecież jest ich psim obowiązkiem, wyłączyli kamery i usiedli sobie przy stolikach popijając rozmaite napoje. Zrobili to pod pretekstem, że „nie dopuszczą” do „szczucia” przeciw „uchodźcom”, ale nie jest to przekonujące, bo kamery wyłączyli i odeszli od nich ZANIM posłowie Konfederacji zdążyli cokolwiek powiedzieć. W tej sytuacji bardziej prawdopodobne jest wyjaśnienie tego bojkotu poleceniem, jakie żurnaliści mogli otrzymać od swoich oficerów prowadzących, którzy przecież mogli zostać uprzednio do operacji przesiedleńczej zaangażowani na przykład przez bezpiekę amerykańską, bez której coś takiego, zwłaszcza w aktualnej sytuacji nie mogłoby się zdarzyć. Zwraca uwagę, że w bojkocie wzięli udział nie tylko dziennikarze, ale nawet – operatorzy kamer – co pokazuje, jak szerokie kręgi może zataczać werbunek konfidentów w niezależnych mediach, które dzisiaj – jak nigdy przedtem – ćwierkają z tego samego klucza.

Minęły dwa lata czyli czego covid uczy o Ukrainie

AlterCabrio https://www.ekspedyt.org/2022/03/25/minely-dwa-lata-czyli-czego-covid-uczy-o-ukrainie/

,

(…)konflikt geopolityczny jest tak uproszczony i całkowity, jak to przedstawiono. Po prostu wybierz swojego bohatera i złoczyńcę, a wszystkie trudności ekonomiczne, cenzura, myślenie grupowe i utrata wolności osobistej, które wynikają z tego konfliktu, są (nie)szczęśliwym produktem ubocznym wojny, a nie celem….

−∗−

W menu na dziś danie post(?) pandemiczne. Tekst o tym jak gładko przeszliśmy od narracji covidowej do wojennej, jaki jest w tym udział mediów z grupy tzw. alternatywnych i co jest podawane nam do wierzenia. Felieton z serwisu Off-Guardian.

Zapraszam do lektury.

_______________***_______________

Dwa lata później: najważniejsza lekcja, której Covid może nas nauczyć o Ukrainie

Wczoraj minęły dokładnie dwa lata odkąd Wielka Brytania weszła w swój pierwszy lockdown, tylko „trzy tygodnie na spłaszczenie krzywej”. Kilka miesięcy później lockdown się skończył. Potem zaczął się od nowa w okolicach Bożego Narodzenia.

Nigdy, przenigdy nie było żadnego usprawiedliwienia dla lockdownów. One nie działają w celu powstrzymania rozprzestrzeniania się choroby, a nawet jeśli tak się stało, „Covid” nigdy nie był wystarczającym zagrożeniem, aby ich wprowadzenie usprawiedliwić, a destrukcyjny wpływ efektu domina na zdrowie publiczne i gospodarkę sprawia, że ​​lekarstwo okazuje się gorsze niż choroba.

Nie musimy teraz wchodzić w szczegóły. W tym momencie wszystko jest już jasne.

Co ważniejsze – było to jasne jeszcze przed rozpoczęciem lockdownów.

Od chwili, gdy prasa po raz pierwszy wspomniała o Covidzie, było oczywiste, że to więcej dymu i luster niż czegokolwiek innego.

Jak pisałem w styczniu 2020 roku, kiedy prasa szalała z powodu 800 przypadków i 26 zgonów na świecie:

W dłuższej perspektywie należy rozważać szczepienie. Leki, które musisz brać, nawet jeśli nie jesteś chory, to kopalnia złota dla firm farmaceutycznych, a jeśli rząd wprowadzi je jako obowiązkowe, to jeszcze lepiej.

Nadchodzący program był aż nadto oczywisty, nawet wtedy.

Nadzór. Cenzura. Nakazy dotyczące szczepień. Duże zyski dla Big Pharmy. To wszystko było do zobaczenia już w styczniu 2020 roku.

Do 13 marca 2020r. stało się to jeszcze bardziej rażące, jak wtedy napisałem:

Okazuje się, że aby jak najlepiej uporać się z koronawirusem, musimy zakazać dużych publicznych protestów, wprowadzić stan wojenny, przestać używać gotówki, głosować cyfrowo lub drogą pocztową, pozostawić szeroko otwarte granice, cenzurować główne sieci społecznościowe i rozpocząć egzekwowanie obowiązkowych szczepień. Co akurat dobrze się składa, ponieważ i tak chcieli to wszystko zrobić.

Dzień przed wprowadzeniem lockdownu w Wielkiej Brytanii rzecznik włoskiego Instytutu Zdrowia przyznał [podkreślenie dodane]:

Sposób, w jaki kodujemy zgony w naszym kraju jest bardzo obfity w tym sensie, że wszyscy ludzie, którzy umierają w szpitalach Z koronawirusem, uważani są za umierających Z POWODU koronawirusa

Przynajmniej od marca 2020r. było całkowicie jasne, że dane są manipulowane i że biurokratyczna machina została wdrożona w celu stworzenia „pandemii” wyłącznie za pomocą magii uprawianych statystyk.

To nie była zaledwie jakaś ważna sprawa, to była JEDYNA ważna sprawa.

Ujawnili swój program, a następnie zaczęli fałszować dane, aby uzasadnić ten program, i robili to od samego początku „pandemii”.

To była jedyna historia, która się liczyła i nadal się liczy.

To, że media głównego nurtu nigdy o tym nie dyskutowały, zaskakujące nie jest. Główny nurt to przegrana sprawa, żyją w udawanym świecie, który myślą, że mogą zbudować, używając fałszywych nagłówków o nieistniejących wydarzeniach. Sprzedali się całkowicie i nikt do nich nie dotrze. Rozmawiali o nakazach dotyczących masek, współczynnikach reprodukcji R0, środkach do dezynfekcji rąk i panice przy kupowaniu papieru toaletowego. Uważnie badali korę na każdym drzewie, skrupulatnie ignorując las.

Ale czegoś takiego należało się spodziewać.

Jednak sfera alternatywnych mediów wciąż jest pełna ludzi, którzy chcą mówić prawdę i postępować właściwie. A jednak w kwestii Covid miały miejsce poważne zaniedbania.

W jakiś dziwny sposób nawet alternatywne głosy zaczęły odbijać echem główny nurt, powtarzając kłamstwa, jakby były faktami, wzmacniając fundamentalne mity „pandemicznej” narracji.

Jak napisała Catte w kwietniu 2020r., wiele szeroko znanych niezależnych publikatorów wpadło w histerię. Albo stanęli za państwem policyjnym, radośnie kibicując autorytaryzmowi, ponieważ był „w interesie publicznym”, albo kierowali tematy na rozmowę o sprawach pobocznych, przez co nigdy nie zbliżyli się do zbadania prawdziwego sedna sprawy.

To, czy te niepowodzenia były wynikiem kiepskich poszukiwań, strachu, ego czy ideologii, ostatecznie nie ma znaczenia. Im większe kłamstwo, tym więcej ludzi w to uwierzy. Wszyscy podlegamy tej słabości ludzkich uwarunkowań.

Iwermektyna i „przecieki laboratoryjne”, naturalna odporność oraz „warianty” i z tuzin innych bzdur nie stanowiły problemu, a tyle osób poświęciło na nie dwa lata.

To agenda była problemem. Chodziło o kłamstwo użyte do sprzedania tej agendy.

W końcu rządu nie obchodziło to, czy myślisz, że maski działają, ani dokładnie jak długo się samoizolujesz. Nie obchodziło ich, czy sądzisz, że są niekompetentni, autorytarni lub czy są wspierani całym sercem.

Zależało im tylko na tym, żebyś uwierzył, że pandemia jest prawdziwym zagrożeniem i że trzeba coś zrobić, aby ją zwalczyć.

Chcieli twojego udziału tylko w tym jednym kłamstwie. I każda historia, która pomogła promować to jedno kłamstwo, była do przyjęcia.

Cokolwiek, poza kwestionowaniem najbardziej podstawowego założenia, na którym opiera się narracja, może być równoznaczne ze wspieraniem go – może przypadkowo, może z dobrymi intencjami – ale mimo wszystko wspieraniem.

Odnosi się to do Covid i tak samo do każdego nagłówka, każdej innej wiadomości z ostatniej chwili. W tym wojny na Ukrainie.

I nie dotyczy to tylko narracji zachodniego establishmentu. Wszystkim oficjalnym historiom musimy się jednakowo przyjrzeć:

Tak, Rosja była już po właściwej stronie historii – w Iraku, Syrii, Libii i na Krymie.

Tak, rząd Putina uratował państwo rosyjskie przed upadkiem na początku 2000 roku i prawdopodobnie w rezultacie tego uratował miliony istnień ludzkich.

Tak, imperium amerykańskie, poprzez NATO, było bezwzględnie ekspansjonistyczne i wspierane przez bezczelny, obłudny monopol na „uprawnioną” przemoc.

I tak, na Ukrainie naziści.

===========================

Wszystko to może być prawdą, nie zmieniając faktu, że inwazja Rosji na Ukrainę może być nielegalna lub że wydaje się nie mieć sensu taktycznego. Albo że zachodnie sankcje nałożone na Rosję mogą mieć bardziej szkodliwy wpływ na ich własne gospodarki niż na Rosję. Albo że Rosja i Chiny realizują ten sam globalistyczny program, który promuje się na Zachodzie.

Rosja (i Chiny) całkowicie poparły narrację dot. Covid i globalistyczny program, któremu służyła. Nie można zbyć tego słowami „nie mieli tego na myśli” lub „jest OK, kiedy oni to robią”.

Tu nie chodzi – lub nie powinno chodzić – o branie stron, a takie postępowanie jest szkodliwe. Widzieliśmy, jak konflikty międzypartyjne mogą służyć wzmocnieniu najbardziej szkodliwych aspektów narracji.

Iwermektyna kontra szczepionki, Szwecja kontra Chiny, przeciek laboratoryjny a choroba odzwierzęca. Są to nieporozumienia jedynie na powierzchni, których samo istnienie tylko wzmacnia podstawową narrację establishmentu.

Tak jak twarde dowody były tolerowane, a nawet do nich zachęcano podczas pandemii, ten sam schemat pojawia się na Ukrainie. Strefa zakazu lotów kontra sankcje, naziści kontra „nie-naziści”, Zełenski kontra Putin, Wschód kontra Zachód.

Są to strony wojujące, rzekomo wrogie sobie nawzajem, ale zbudowane na tym samym fundamencie: konflikt geopolityczny jest tak uproszczony i całkowity, jak to przedstawiono. Po prostu wybierz swojego bohatera i złoczyńcę, a wszystkie trudności ekonomiczne, cenzura, myślenie grupowe i utrata wolności osobistej, które wynikają z tego konfliktu, są (nie)szczęśliwym produktem ubocznym wojny, a nie celem.

Istnieje jednak wiele dobrych powodów, by kwestionować to założenie, a także wiele dowodów potwierdzających inne, bardziej złożone interpretacje.

Kto jak kto, ale nawet Tucker Carlson, zwrócił uwagę na wygodę przejścia od Covid do Ukrainy bez utraty rytmu. Inny problem i inna reakcja, ale wymagająca niemal identycznego rozwiązania.

Agenda była oczywista już w styczniu 2020r. i nie dotyczyła Covid.

Ten sam program jest tak samo oczywisty dzisiaj… czy to prawdopodobne, że tym razem naprawdę chodzi o Ukrainę?

To prosty truizm wojny, którego nigdy nie rozwiążesz, jeśli walczysz całkowicie na warunkach wroga. Jeśli pozwolisz przeciwnikowi wybrać, kiedy, gdzie i jak walczyć, wybrać grunt i zasady walki – przegrasz. Za każdym razem.

To samo dotyczy debaty i argumentacji – wojny informacyjnej, jeśli wolisz – jeśli pozwolisz przeciwnikowi ustalić założenia a priori – wygra. Wybiorą niekwestionowaną „prawdę” w samym sednie sprawy i zmuszą cię do kłótni w granicach rzeczywistości, którą stworzyli dla własnych celów.

Z chwilą, gdy pozwolisz, aby jakiekolwiek wspierane przez rząd idee głównego nurtu stały się nienaruszalną, niepodważalną „prawdą”, przegrałeś spór. Pozwolisz innym ludziom wybrać zasady gry.

Nie musimy wybierać komu wierzyć, nie musimy wierzyć nikomu.

Obowiązkiem alternatywnych mediów jest działanie jako kontrola głównego nurtu. Odmówić wzięcia udziału w grach establishmentu. Aby zachować niezależną koncentrację na prawdzie, bez względu na to, jaka ona jest. Kiedy tego nie zrobimy, możemy skończyć na wspieraniu maszynerii władzy państwowej i korporacyjnej, której mamy się przecież przeciwstawiać.

Covid powinien był nas tego nauczyć, chociaż tyle.

______________

2 Years On: The vital lesson Covid can teach us about Ukraine, Kit Knightly, Mar 24, 2022

Uzupełnienia:

Porzućcie wszelką… narrację
Nie ma się czego obawiać poza samymi siewcami strachu, ich „Wielko-Resetowymi” reformami społecznymi i ich „maścią na szczury” – „eksperymentalnym”, całkowicie niepotrzebnym „specyfikiem”. […]

______________

‘Pandemia’ to nie błąd
Zrujnowali życie, kraje i światową gospodarkę w wyniku świadomej polityki na bazie rozległej sieci kłamstw, a ostatnim aktem oszustwa będzie twierdzenie, że to był „błąd”. Tymczasem ta sama agenda, która […]

______________

To nie wirus, to kontrola
Coraz więcej ludzi dostrzega kłamstwa antywolnościowej lewicy. Te kłamstwa to wszystko, co mają w walce z pragnieniem wolności. Mogą do woli nazywać zwykłych ludzi terrorystami, ale fakty mówią same za […]

______________

Wolność od strachu czyli koniec zabawy w rządowe gry umysłowe
Przez cały czas ci, którzy są u władzy – kupieni i opłacani przez lobbystów i korporacje – posuwają się naprzód ze swoimi kosztownymi programami. A „my, frajerzy”, obarczani jesteśmy rachunkami […]

______________

Wzór na pandemię czyli jak zbudować iluzję
Ponad wszystkimi innymi iluzjami, głównym oszustwem jest: „epidemia to jedna choroba lub zespół wywołany przez jeden bakcyl”. Sprzedaje się to z pomocą nieustannej propagandy. Większość ludzi się na to nabiera. […]