W Kościele Sant’Andrea w Bergamo (Włochy) wzniesiono azteckie ołtarzyki ku czci “Matki Bożej Śmierci” lub, jak kto woli, “Santa Muerte” – meksykańskiej bogini, wywodzącej się od Mictecacihuatl, azteckiego demona śmierci.
Pewne kręgi homoseksualne uznają Santa Muerte za swoją patronkę. W trakcie ceromoni pseudo-homo-zaślubin w Meksyku często prosi się o jej wstawiennictwo.
Portal MessaInLatino.it opublikował zdjęcia z pokracznej instalacji w parafii Sant’Andrea, na której czele stoi jego Eminencja Fabio Zucchelli (od 2013 roku).
Okazją do wyniesienia pogańskich bożków na ołtarze jest wydarzenie z 4 listopada, będące częścią meksykańskiego festiwalu “Śmierć jako Żywa Kultura”, który w tym roku przybrał nazwę “Wszystkie Wrota Mictlán”.
Największym świętem w kalendarzu okultystów/druidów jest Samain (nazywanym również Samhain, Sauin) zaczynającym od 29 października i trwającym do 31, a którego nazwa oznacza “koniec lata”. Dzień ten był dla Celtów końcem roku i początkiem nowego. Samain to według ruchów neopogańskich również nazwa celtyckiego boga śmierci, przedstawianego jako rogate bóstwo. Tradycja tego święta sięga około roku 1000 p.n.e. i rozwinęła się wśród ludów Celtyckich, choć w podobnej formie była obecna na całym świecie (również w Polsce- patrz Dziady).
Przez dni poprzedzające święto Samain zbierano wiklinę i budowano z niej kolosa na kształt człowieka z klatkami wewnątrz. Nazywało się to wiklinowy człowiek (ang. wicker man). Druidzi przygotowywali również lampy stworzone z wydrążonej rzepy i wypełniali je tłuszczem zbieranym z poprzednich ofiar ludzkich (stąd dziś lampy drążone w dyniach). Rozpalano wielkie stosy i stawiano na nich olbrzymie kotły wypełniając je m.in. jabłkami, wodą, miodem.
Następnie druidzi udawali się do mieszkańców, domów, zamków etc dobijając się do drzwi, pytając “trick or treat?” (Po polsku należy to przetłumaczyć jako “sztuczka magiczna lub dar”, obecnie przemieniło się to w zwyczaj zbierania cukierków w krajach anglosaskich wypaczając pierwotne znaczenie na “cukierek albo psikus”). Jeśli osoba współpracowała z druidami oddawała kogoś ze służby albo członka własnej rodziny jako “dar”, ofiarę składaną tej nocy. Jako nagrodę za oddanie “daru” druidzi zapalali i pozostawiali wcześniej przygotowane rzepowe lampy wypełnione ludzkim tłuszczem przed domem, które miały chronić domowników przed demonami wywoływanymi tej nocy. Jeśli natomiast ludzie nie współpracowali z druidami, nie oddawali człowieka na ofiarę, kapłani malowali krwią na drzwiach sześcioramienną gwiazdę w okręgu (heksagram). To miało otworzyć mieszkańców na demoniczne siły, które miały ich atakować podczas nocy Samain.
Po godzinach wędrówki druidzi wracali na miejsca ofiarne i ustawiali w rzędach sprowadzone “dary”. Do wcześniej przygotowanego, wrzącego kotła wrzucano świeże jabłka, dając ofiarom opcję wyciągnięcia zębami jabłka z wrzącego kotła. Jeśli osobie za pierwszym razem się to udało puszczano ją wolno, jeśli nie, to druidzi łapali taką ofiarę i obcinali jej głowę.
Następnie do wcześniej przygotowanego postumentu wiklinowego człowieka wsadzano podarowanych ludzi i ofiary z jedzenia. Ostatecznie podpalano całość paląc ludzi żywcem.
Wiadomości o ceremoniach druidów zawarte są w źródłach Posejdoniosowych oraz w tekstach Pliniusza. Juliusz Cezar opisał w “Commentarii de Bello Gallico” wiklinowe figury ogromnych rozmiarów (immani magnitudine simulacra), które wypełniano żywymi ludźmi i podpalano.
Inne makabryczne rytuały obejmowały to o czym pisał Strabon, o “ofiarach i wróżbach, które sprzeciwiają się naszym zwyczajom”, od kiedy Rzymianie ich zabronili. Dalej opisuje jak ofiara ludzka zostaje pchnięta nożem w plecy, a z jej śmiertelnych drgawek odczytuje się znaki. Diodor relacjonuje nieco inną wersję tego samego rytuału. Innymi formami składania ofiar z ludzi opisanymi w szczegółach przez Strabona były: strzelanie do ofiary z łuków, wbijanie na pal oraz ofiara całopalna składana zarówno z ludzi jak i zwierząt wewnątrz plecionki z łoziny w kształcie ogromnej postaci (kolosson).
Po rytuale spalenia wiklinowego człowieka rozpalano ogniska gdzie następnie przywoływano demony. Druidzi przebierali się w makabryczne kostiumy mające wystraszyć i utrzymać pod kontrolą wywoływane demony (stąd przebieranie się na Halloween). Demony wywoływane tej nocy mogły obejmować celtycką boginię natury. Podczas Samain partnerką bóstwa Dagda (dobry bóg) była bogini natury- Morrigan. Występuje ona w tekstach iryjskich jako Królowa Demonów, do której odnoszono też inne budzące grozę epitety, jak Neman, Panika, Badb Catha, Kruk czy Pola Bitwy; w innych kontekstach pojawiają się takie imiona, jak Macha i Medb (Maeve), z którymi łączy się symbolika i cały szereg atrybutów związanych z koniem, a dokładniej z klaczą. Bóg Samain miał również synonimy Bel i Chrom (Crom Cruach).
W księgach Dindsenchas i Annals of the Four Masters, spisanych przez chrześcijańskich zakonników, opisane są coroczne rytuały jakie w Samain przeprowadzał król Tigernmas. Składał on w ofierze pierworodne dziecko rozbijając jego głowę o kamienny posąg bożka Chroma. Król ten później zmarł, wraz z częścią swojej drużyny podczas odprawianych rytuałów.
Tym samym jak wyraźnie widzimy Halloween nie jest po prostu zwykłym, śmiesznym, atrakcyjnym, komercyjnym świętem z krajów anglosaskich ale powrotem do kultu celtyckiego, rogatego boga śmierci Samaina. Prawie każda większa tradycja Halloween, zapalanie lamp w dyni, chodzenie po cukierki i noszenie przebrań jest zakorzeniona w starożytnych, celtyckich praktykach a rytuały odprawiane trzy tysiące lat temu zostały skrupulatnie odtworzone w obecnych realiach.
Sklep Halloween w USA: https://www.youtube.com/embed/c1DUoexIj2Y?feature=player_detailpage
“Zabawy” z wyławianiem jabłek: https://www.youtube.com/embed/AtWyBcUQtlw?feature=player_detailpage
Pytanie pozostaje dlaczego tego typu pogańskie święta są promowane na całym świecie? Odpowiedź na to pytanie jest dość prosta i nie ma nic wspólnego z komercjalizacją czy amerykanizacją życia. Wystarczy przyjrzeć się elitom świata zachodniego, których nadrzędny kult masoneryjny zorganizowany został na modłę systemu druidycznego razem z jego rytuałami i kalendarzem świąt. Dobitnie udowodnił to zagadnienie Alex Jones wkradając się do Bohemian Groove gdzie elity świata spotykają się by wziąć udział w corocznych rytuałach.
Oto jak elity tego świata spotykają się raz do roku by odbyć druidyczne rytuały w Bohemian Groove: https://www.youtube.com/embed/m_RydcSsctI?feature=player_embeddedOGLĄDAJ DALEJ>>>
Tym samym niewinne święto Halloween, które również trafiło do polski ma kompletnie inny kontekst, o którym media głównego nurtu zawsze zapominają wspomnieć. Nie wspomina się o tym aby nie spłoszyć mas ludzi, które zapędza się w kierunku rewitalizacji pogaństwa i budowaniu nowej zielonej religii. Tutaj chodzi o powolną infiltrację kulturalną i konwersję zachodniego świata.
Na stronie 96 satanistycznej Biblii, Anton LaVey napisał: “Po własnych urodzinach, dwa główne święta satanistyczne to Noc Walpurgii (1 maja) i Halloween.” Podobnie w kalendarzu Wicca jest to jedno z najważniejszych świąt w którym czci się rogatego boga śmierci, który zanosi dusze zmarłych do zaświatów. Rogaty bóg Samain, Pan, Faun, Baphomet i ostatecznie babiloński Nimrod, są synonimami tego co w naszej kulturze nazywamy Szatanem lub w jego bardziej “oświeceniowej” wersji Lucyferem. Czy zatem ktokolwiek przy zdrowych zmysłach powinien uczestniczyć w takich obrzędach, paradach czy innych zajęciach?
Zanim więc, ktoś kupi dynię i wystawi ją przed domem, pośle swoje dziecko na zabawę halloween lub samemu weźmie w niej udział powinien się dwa razy zastanowić w czym bierze udział
Członkowie Kanadyjskich Sił Zbrojnych podczas publicznych wystąpień nie powinni bezpośrednio odnosić się do Boga – to istota dyrektywy, którą podpisał… generalny kapelan armii, Guy Belisle.
Celem zalecenia jest nadanie siłom zbrojnym charakteru bardziej „inkluzywnego” (czyli rzekomo „włączającego”). Jak się okazuje, nie dotyczy to jednak samego Pana Boga, którego cenzuruje nominalnie „katolicki” kapelan.
Innowacja związana jest ze zbliżającym się Dniem Pamięci w Kanadzie. Przypada on w tym samym dniu, w którym obchodzimy Narodowy Dzień Niepodległości, czyli 11 listopada.
Kapelan zaleca mundurowym przyjęcie „uwrażliwionego i włączającego podejścia podczas publicznych wystąpień do członków wojska”.
„Chociaż dla niektórych naszych członków aspekt modlitwy może mieć duże znaczenie, nie wszyscy modlimy się w ten sam sposób. Dla niektórych nie odgrywa ona żadnej roli w ich życiu” – uzasadniał dyrektywę z 11 października ksiądz Belisle cytowany przez gazetę „The Epoch Times”.
Według zaleceń, każda wygłaszana publicznie przez kapelanów „refleksja o charakterze duchowym” powinna mieć „charakter inkluzywny”. Ma również być „pełna szacunku wobec religijnej i duchowej różnorodności Kanady”.
Normy skomentował minister obrony Bill Blair. Według niego „kapelani nie mają i nie będą mieli zakazu modlitwy w Dniu Pamięci ani w żadnym innym momencie”. Zaraz jednak w tej wypowiedzi pojawia się znaczące „ale”.
Otóż, zdaniem zwierzchnika armii, kapelani występując publicznie „nie powinni używać słowa Bóg ani innych odniesień do siły wyższej, takich jak np. Ojciec Niebieski”. Takie sformułowania mogłyby bowiem rzekomo sprawić, że niektórzy słuchacze poczuliby się „wyłączeni”.
– Jeśli nie potrafimy nawet żyć zgodnie ze swoim sumieniem, jeśli nie potrafimy mówić prawdy tak, jak ją widzimy, to zatraciliśmy istotę tego, co to znaczy być w wojsku – skomentował jeden z członków Kanadyjskich Sił Zbrojnych. – Obecnie jedyną akceptowalną religią będzie sekularyzm – dodał.
Brazylijski eko-teolog wyzwolenia Leonardo Boff udzielił wywiadu „Tygodnikowi Powszechnemu”. Apeluje w nim o wyzwalanie pogańskich religii z opresji kultury białego człowieka. Boff jest teologiem bliskim papieżowi Franciszkowi, a jego myśl koresponduje ściśle z linią synodalną obecnego pontyfikatu.
Leonardo Boff to brazylijski teolog wyzwolenia, któremu milczenie nakazał kard. Józef Ratzinger za pontyfikatu św. Jana Pawła II. W efekcie niezgody na nauczanie Kościoła, Boff porzucił franciszkański habit. Jako świecki dalej promował swoją teologię. W ostatnich latach przeszedł na nieco inne pozycje, związane głównie z ekologią. Entuzjastycznie przyjmował działalność papieża Franciszka – jego encyklikę Laudato si’ czy Synod Amazoński.
Gdy wybuchła tzw. pandemia Covid-19, papież Franciszek wypowiadał się kilkukrotnie w tonie eko-teologii wyzwolenia. W jednym z wywiadów stwierdził nawet, że Ziemia mści się na ludziach poprzez pandemię za to, co zrobili jej w ramach wyzysku. Tezy te zaczerpnął prawdopodobnie wprost z jednego z opublikowanych zaledwie chwilę wcześniej artykułów Boffa. W grudniu 2018 roku Franciszek wysłał do Boffa list, dziękując mu za wsparcie, jako Boff mu udziela oraz składając mu najlepsze życzenia na 80. urodziny. Sam Boff pisze, że miał znaczący wkład w encyklikę Laudato si’.
Poglądy, które Boff przedstawił w wywiadzie dla „Tygodnika Powszechnego”, są bardzo znamienne dla pontyfikatu Franciszka. Zwraca w nich uwagę między innymi chęć docenienia pogańskich religii ludów „pierwotnych”. W ramach „wyzwalania” tych ludów Boff chce umacniać te fałszywe wierzenia.
„Opresje są różne i każda z nich wymaga specyficznego wyzwolenia. Na przykład osoby czarnoskóre generalnie są dyskryminowane. Teologia wyzwolenia w ich przypadku jest zobowiązaniem do poszanowania ludu, religii pochodzenia afrykańskiego, ich sposobu ubierania się” – powiedział Boff. Następnie wezwał do wyzwalania „religii, obrzędów i świąt” rdzennych mieszkańców takich krajów jak Brazylia oraz do wyzwalania „dyskryminowanych kobiet” i „osób o odmiennej orientacji seksualnej”.
Teolog mówił też „Tygodnikowi Powszechnemu” o „wyzwalaniu Ziemi”.
Według Leonarda Boffa najpilniejsze jest jednak wyzwolenie Ziemi – od „najbardziej niebezpiecznego drapieżnika – człowieka”. „Aby Ziemia mogła zregenerować się i odnowić zasoby, które zużywamy obecnie w ciągu roku, potrzebuje półtora roku. […] Albo zmienimy nasze relacje z naturą, albo Ziemia wyśle nam jeszcze bardziej śmiercionośne sygnały. Jak powiedział papież Franciszek w encyklice Fratelli tutti: jedziemy na tym samym wózku i albo wszyscy się uratujemy, albo nikt się nie uratuje” – stwierdził Boff.
Z celami realizowanymi przez Franciszka doskonale koresponduje też myśl Boffa dotycząca budowania nowego społeczeństwa globalnego. W rozmowie Boff wezwał do zniesienia granic między narodami. „ Wyzwanie polega na stworzeniu nowego globalnego paktu społecznego wszystkich narodów, omawianiu globalnych problemów i szukania globalnych rozwiązań. Nadal brak nam wystarczającej świadomości i działań, które trzeba podjąć już teraz” – orzekł Boff.
Źródła: Tygodnik Powszechny, PCh24.pl
Andrzej.02 lipiec 2023
Fratelli tutti: jedziemy na tym samym wózku i albo wszyscy się uratujemy, albo nikt się nie uratuje” – Zwracam szczególną uwagę na ten fragment który w sposób sztandarowy nie ma nic wspólnego z Prawdą.Nikt się nie uratuje lub wszyscy traktowanie wszystkich jak homogenna bezimienna pulpa.
miki02 lipiec 2023
Z główką coś nie tego?Jak się ktoś zaparł Boga,Jego praw oraz Ewangelii,temu zawsze w jakimś momencie życia bije w dekiel i opowiada głupoty sądząc,że większość jest tego samego zdania co i on,ten szurnięty biedaczek.Niestety,wasz wózek jest lżejszy przynajmniej o jedną osobę czyli mnie,bo nie zależy mi na zmianie relacji z naturą,ale na zbawieniu swej duszy.Dlatego też w dalszym ciagu będę czytać Pismo Święte,przystepować regularnie do spowiedzi i Komunii Świętej,zachowywać posty,nabożnie uczestniczyć we Mszy Świętej,modlić się nie tylko „ojczenaszem”,ale używać będę do tej czynności nadal modlitewnika oraz różańca,a także zachowywać wiele z tego czego nauczył mnie ksiądz katecheta w salce parafialnej.Myślę jednak,że będzie jeszcze sporo osób,które nie wsiądą na ten wasz wózek i nie pojadą razem z wami ekspresem w otchłanie piekielne,jak wam się to marzy.Bo już inaczej tych wszystkich pogańskich i heretyckich dyrdymałów nazwać nie można,jak tylko ostra jazda do belzebuba.
sp02 lipiec 2023
Przecież pogaństwo jest „wyzwolone” i składa tyle ofiar z niewinnych dzieci, jak jeszcze nigdy w historii świata.
Brazylijski ekoteolog wyzwolenia Leonardo Boff udzielił wywiadu „Tygodnikowi Powszechnemu”. Apeluje w nim o wyzwalanie pogańskich religii z opresji kultury białego człowieka. Boff jest teologiem bliskim papieżowi Franciszkowi, a jego myśl koresponduje ściśle z linią synodalną obecnego pontyfikatu.
Leonardo Boff to brazylijski teolog wyzwolenia, któremu milczenie nakazał kard. Józef Ratzinger za pontyfikatu św. Jana Pawła II. W efekcie niezgody na nauczanie Kościoła, Boff porzucił franciszkański habit. Jako świecki dalej promował swoją teologię. W ostatnich latach przeszedł na nieco inne pozycje, związane głównie z ekologią. Entuzjastycznie przyjmował działalność papieża Franciszka – jego encyklikę Laudato si’ czy Synod Amazoński.
Gdy wybuchła tzw. pandemia Covid-19, papież Franciszek wypowiadał się kilkukrotnie w tonie ekoteologii wyzwolenia. W jednym z wywiadów stwierdził nawet, że Ziemia mści się na ludziach poprzez pandemię za to, co zrobili jej w ramach wyzysku. Tezy te zaczerpnął prawdopodobnie wprost z jednego z opublikowanych zaledwie chwilę wcześniej artykułów Boffa. W grudniu 2018 roku Franciszek wysłał do Boffa list, dziękując mu za wsparcie, jako Boff mu udziela oraz składając mu najlepsze życzenia na 80. urodziny. Sam Boff przekonuje, że miał znaczący wkład w encyklikę Laudato si’.
Poglądy, które Boff przedstawił w wywiadzie dla „Tygodnika Powszechnego”, są bardzo znamienne dla pontyfikatu Franciszka. Zwraca w nich uwagę między innymi chęć docenienia pogańskich religii ludów „pierwotnych”. W ramach „wyzwalania” tych ludów Boff chce umacniać te fałszywe wierzenia.
„Opresje są różne i każda z nich wymaga specyficznego wyzwolenia. Na przykład osoby czarnoskóre generalnie są dyskryminowane. Teologia wyzwolenia w ich przypadku jest zobowiązaniem do poszanowania ludu, religii pochodzenia afrykańskiego, ich sposobu ubierania się” – powiedział Boff. Następnie wezwał do wyzwalania „religii, obrzędów i świąt” rdzennych mieszkańców takich krajów jak Brazylia oraz do wyzwalania „dyskryminowanych kobiet” i „osób o odmiennej orientacji seksualnej”.
Teolog mówił też „Tygodnikowi Powszechnemu” o „wyzwalaniu Ziemi”.
Według Leonarda Boffa najpilniejsze jest jednak wyzwolenie Ziemi – od „najbardziej niebezpiecznego drapieżnika – człowieka”. „Aby Ziemia mogła zregenerować się i odnowić zasoby, które zużywamy obecnie w ciągu roku, potrzebuje półtora roku. […] Albo zmienimy nasze relacje z naturą, albo Ziemia wyśle nam jeszcze bardziej śmiercionośne sygnały. Jak powiedział papież Franciszek w encyklice Fratelli tutti: jedziemy na tym samym wózku i albo wszyscy się uratujemy, albo nikt się nie uratuje” – stwierdził Boff.
Z celami realizowanymi przez Franciszka doskonale koresponduje też myśl Boffa dotycząca budowania nowego społeczeństwa globalnego. W rozmowie Boff wezwał do zniesienia granic między narodami. „ Wyzwanie polega na stworzeniu nowego globalnego paktu społecznego wszystkich narodów, omawianiu globalnych problemów i szukania globalnych rozwiązań. Nadal brak nam wystarczającej świadomości i działań, które trzeba podjąć już teraz” – orzekł Boff.
Źródła: Tygodnik Powszechny, PCh24.pl
Andrzej.02 lipiec 2023
Fratelli tutti: jedziemy na tym samym wózku i albo wszyscy się uratujemy, albo nikt się nie uratuje” – Zwracam szczególną uwagę na ten fragment który w sposób sztandarowy nie ma nic wspólnego z Prawdą.Nikt się nie uratuje lub wszyscy traktowanie wszystkich jak homogenna bezimienna pulpa.
miki02 lipiec 2023
Z główką coś nie tego?Jak się ktoś zaparł Boga,Jego praw oraz Ewangelii,temu zawsze w jakimś momencie życia bije w dekiel i opowiada głupoty sądząc,że większość jest tego samego zdania co i on,ten szurnięty biedaczek.Niestety,wasz wózek jest lżejszy przynajmniej o jedną osobę czyli mnie,bo nie zależy mi na zmianie relacji z naturą,ale na zbawieniu swej duszy.Dlatego też w dalszym ciagu będę czytać Pismo Święte,przystepować regularnie do spowiedzi i Komunii Świętej,zachowywać posty,nabożnie uczestniczyć we Mszy Świętej,modlić się nie tylko „ojczenaszem”,ale używać będę do tej czynności nadal modlitewnika oraz różańca,a także zachowywać wiele z tego czego nauczył mnie ksiądz katecheta w salce parafialnej.Myślę jednak,że będzie jeszcze sporo osób,które nie wsiądą na ten wasz wózek i nie pojadą razem z wami ekspresem w otchłanie piekielne,jak wam się to marzy.Bo już inaczej tych wszystkich pogańskich i heretyckich dyrdymałów nazwać nie można,jak tylko ostra jazda do belzebuba.
sp02 lipiec 2023
Przecież pogaństwo jest „wyzwolone” i składa tyle ofiar z niewinnych dzieci, jak jeszcze nigdy w historii świata.
Biskup o ezoteryzmie, parapsychologii, tzw. energii reiki, metodzie Silvy, yin-yang, feng shui, bonsai, chińskiej akupunkturze i innych praktykach chińskiego buddyzmu.
Człowiek ma nie tylko stronę materialną, którą otrzymuje poprzez swojego ojca i matkę. Człowiek jest w zasadzie istotą duchową. Bóg stworzył człowieka, używając materii – prochu ziemi – i tchnął w niego swojego ducha. Człowiek stał się duszą żywą, czyli istotą duchową, myślącą, w przeciwieństwie do zwierząt (por. Rdz 1-3).
Grzech pierworodny, duchowa trucizna, wszedł w duszę człowieka poprzez naruszenie Bożego przykazania. Człowiek zgrzeszył nieposłuszeństwem wobec najwyższej istoty – Boga. Jednocześnie tym otworzył się na inną istotę duchową – diabła.
Istotą tego genetycznego kodu zła w duszy ludzkiej jest odwrócenie się od Boga i ubóstwianie samego siebie. Ten egocentryzm jest w najwyższym stopniu utożsamieniem się z duchem kłamstwa i zła, z diabłem. Nasienie diabła jest nieodłączną częścią ludzkiego ego. Jest to tzw. grzech dziedziczny lub duchowy korzeń albo siedlisko zła w naszej duszy. Z ego pochodzi wszystkie zło, jakie kiedykolwiek w ludzkości istniało i jeszcze będzie istnieć. Źródło zła w człowieku jest głęboką tajemnicą, wykracza poza czas i nie kończy się wraz ze śmiercią osoby ani ludzkości. Tak zwane superego, czyli ludzki duch, jest nierozerwalnie połączony z duszą. Znajduje się jakby we więzieniu duszy (psyche), która jest zatruta duchową trucizną pierworodnego grzechu i programem samozniszczenia. To zatrucie powoduje, że umysł jest zamglony i trudno mu poznawać prawdę, zwłaszcza prawdy duchowej. Wola jest skłonna do zła.
Programem korzenia zła w duszy, czyli programem grzechu pierworodnego, jest stopniowe duchowe samobójstwo. Natomiast celem, nadanym przez Boga każdemu człowiekowi, jest życie wieczne w doskonałym szczęściu. Duch ludzki tęskni za Bogiem, źródłem prawdy i wiecznej miłości. Genetyczny kod zła powoduje stopniowe ogłuszanie sumienia, czyli Bożego głosu w duszy. Potajemnie, poprzez kłamstwa i samooszukiwanie się, dąży do swojego celu – emancypacji, czyli oddzielenia od Boga. Egocentryzm skutkuje wieczną śmiercią, czyli oddzieleniem od Źródła prawdy i szczęścia. Ten stan oddzielenia ludzkiego ducha od Boga jest istotą wiecznego cierpienia, które nazywamy piekłem. Diabeł jest złym duchem, kłamcą i mordercą (J 8:44), wrogiem rodzaju ludzkiego. Grzech pierworodny, korzeń zła w nas, przejawia się egocentryzmem. To niechęć, a raczej niezdolność przyznania się do prawdy. Kiedy człowiekowi pokazuje się jego błąd lub zło, które uczynił, reaguje urazą, zemstą, a czasem wielkim gniewem, a nawet wściekłością. Swoją winę umie ukryć jakimś dobrem, przynajmniej pozornym, albo zrzuca winę na kogoś innego, nawet na Boga. Prawda człowieka upokarza i demaskuje, dlatego prawdy nienawidzi. Ale ta prawda wyzwala z niewoli kłamstwa i różnych nałogów. A takie przyznanie prawdy jest warunkiem odpuszczenia grzechów. Dlatego drogę prawdy każdy musi rozpocząć sam od siebie. Ten proces możemy nazwać zmianą myślenia, czyli jest to biblijna metanoja. Myślenie „starego człowieka” jest egoistyczne, nie szuka prawdy, nawet jeśli ta prawda prowadzi do wiecznego szczęścia.
Nowy sposób myślenia opiera się na Bożej prawdzie – na Ewangelii (Mk 1,15), która łączy nas z pionem, z Bogiem. Boża prawda dotyczy przede wszystkim naszego istnienia, naszego celu w życiu i sensu naszego życia. Koncentruje się na naszym odkupieniu i wyzwoleniu, czyli w osobie naszego Zbawiciela. Zamiast egocentryzmu akceptujemy teocentryzm i Chrystocentryzm. Tak więc centrum naszego życia staje się Bóg, nasz Ojciec i Stwórca, a my przyjmujemy dane przez Niego zbawienie i miłość, która jest w Jego Synu, Jezusie Chrystusie. W języku hebrajskim imię Jehoszua oznacza, że Bóg jest moim Zbawicielem – Odkupicielem. Imię to przyjął Syn Boży, Jezus Chrystus, kiedy przyszedł w pełni czasu, aby wziąć na siebie naszą ludzką naturę. On dał nam program życia, którym jest Jego Ewangelia. Po dokonaniu Swojego dzieła zbawienia na haniebnym krzyżu dał nam swojego Ducha. Przez chrzest otrzymaliśmy Boże życie. Staliśmy się Bożymi dziećmi. (J 1). W chrzcie zostaliśmy w tajemniczy sposób zanurzeni w moment śmierci Chrystusa, a jednocześnie przez chrzest otrzymaliśmy udział w Jego nowym życiu, w życiu Chrystusa zmartwychwstałego. Tej pełni zmartwychwstania doświadczymy dopiero po przekroczeniu granicy czasu, czyli po naszej fizycznej śmierci, aż po zakończeniu historii przy powtórnym przyjściu Chrystusa. Wtedy i nasze materialne ciało zostanie nie tylko ożywione, ale także przemienione na obraz zmartwychwstałego ciała Chrystusa. Poprzez interwencję Bożej wszechmocy podczas zmartwychwstania Chrystusa, prawa fizyczne zostały podporządkowane wyższym, duchowym prawom. Zmartwychwstały Jezus przeszedł przez kamienny grób i zamknięte drzwi, kiedy ukazał się po zmartwychwstaniu apostołom. Ukazał się także ponad 500-osobowemu tłumowi w Galilei.
Wkraczamy w sferę wiary. Jest wiara naturalna, gdy wierzymy na przykład, że Ziemia jest kulą, że w Arktyce żyją niedźwiedzie polarne itp., czyli wierzymy w świadectwa ludzi. Istnieje jednak inny stopień wiary, jakim akceptujemy duchowe rzeczywistości. Łączymy się z nimi naszym duchem lub duszą. Ta wiara otwiera naszego ducha, umysł i wolę na świat duchowy. Ale tutaj już musimy rozróżniać, na jakiego rodzaju ducha się otwieramy. Istnieje również sfera okultyzmu, w której działają istoty duchowe, dziś często zwane energie. W rzeczywistości to upadłe anioły, demony. Te duchy kłamstwa wpływają na myślenie człowieka pozornie prawdziwymi inspiracjami. Jeśli człowiek nie kocha prawdy i nie jest w niej zakorzeniony, trudno będzie mu dostrzec kłamstwo, kryjące się za tymi sugestywnymi inspiracjami. Co więcej, korzeń zła w człowieku z tymi fałszywymi inspiracjami rezonuje i istotnie się z nimi łączy. Te inspiracje ostatecznie prowadzą do buntu przeciwko Bogu i Jego prawom. Fałszywe inspiracje człowiek zawsze uzasadnia jakąś pseudodobrocią, pseudoprawdą lub pseudosprawiedliwością. Ale jak mówi Jezus: „Po owocach poznaje się drzewo”. Zjednoczenie ludzkiego ego z demoniczną inspiracją przynosi zło i śmierć, nie tylko doczesną, ale i wieczną. Pogaństwo, podobnie jak współczesne zwietrzałe lub apostatycze chrześcijaństwo, jest religią „starego człowieka”. Czci demona Pachamamę i inne demony oraz promuje LGBTQ. Wszystko to prowadzi do potępienia.
Pogaństwo czci różne bóstwa, którym nadaje postać zwierząt, ptaków i bestii. Na przykład w buddyzmie, podczas medytacji, człowiek jednoczy się duchowo z jakąś bestią, a następnie przybiera ducha okrucieństwa i cynizmu. W istocie ta fałszywa duchowa droga jest ubóstwieniem dumnego ego i surowym odrzuceniem drogi prawdy i drogi zbawienia. Ta fałszywa droga jest oznaczona terminem „do”, na przykład aiki-do, bu-do, taikwon-do. Ale to nie jest droga prawdy czy wyzwolenia od zła w nas. To wielkie oszustwo i kłamstwo. Duch pogaństwa, ze swoimi tzw. duchowymi energiami, nie działa w pełni, jeśli sztuka walki jest traktowana tylko jako zwykły sport. Ale istnieje niebezpieczeństwo, że ten, kto uprawia ten sport, pragnie maksymalnych sukcesów. Tutaj radzi się mu, że musi medytować, ponieważ tak właśnie robią najlepsi mistrzowie sztuk walki. Tylko wtedy przez niego będzie działał z mocą duch, który działa w pogańskim buddyzmie. To samo dotyczy pogańskiego hinduizmu i praktykowaniem jogi. Hatajoga przedstawia się jako zwykła gimnastyka. Ci, którzy chcą pójść dalej, muszą kontynuować ćwiczenia oddechowe, po których następują medytacje, aż do tzw. królewskiej jogi, gdzie jest to już totalne opętanie demonem kłamstwa. Medytujący twierdzi: „Ja jestem bogiem”. Ta droga tzw. samozbawienia, połączona z nauką o reinkarnacji, jest wielkim oszustwem i pułapką także dla wielu chrześcijan. Joga była intensywnie promowana na chrześcijańskim Zachodzie od lat 60 XX wieku. Wkrótce potem buddyzm był promowany poprzez literaturę promocyjną i filmy, które spopularyzowały sztuki walki i otworzyły drzwi do inwazji buddyjskiej duchowości.
Stworzono atmosferę, jakby buddyzm przyniósł wyższą, bardziej prestiżową duchowość. Bezpieczna droga zbawienia, dana nam w Chrystusie przez Jego odkupieńczą śmierć na krzyżu, zaczęła być uważana za coś gorszego. To tragiczne oszustwo budowało na ludzkiej dumie i ludzkim ego, dlatego tak łatwo rozprzestrzeniło się pośród zwietrzałego chrześcijaństwa. W rzeczywistości chodziło o otwarcie drzwi do świata duchowego, czyli istot duchowych, demonów. Jezus wypędzał demony swoim słowem prawdy i Duchem Bożym. Tę moc dał również apostołom, a także każdemu chrześcijaninowi, aby mógł pokonać te demony. Warunkiem jest jednak zakorzenienie chrześcijanina w Chrystusie i Jego Ewangelii, aby był prawdziwym Chrystusowym uczniem.
Pogaństwo ma wiele kierunków. Zasadniczo chodzi o otwarcie się na moc demoniczną i oddawanie czci demonom i szatanowi. Okultystyczna pseudokultura dziś wpływa głównie na młodzież. Modny jest już nie ateizm, ale pogaństwo i okultyzm. Przypomnijmy sobie na przykład spopularyzowaną książkę „Harry Potter”. Promowaniem magii i okultyzmu są zarażone prawie wszystkie filmy dla dzieci, książki, a nawet podręczniki. Halloween, satanistyczne święto, które kojarzyło się ze składaniem ofiar z ludzi, jest również narzucane dzieciom w przedszkolach. Poganie Aztekowie co roku składali 20 000 ofiar demonom, czyli bóstwom. Otwierali żywcem klatkę piersiową młodzieńca i jego serce składali w ofierze demonom. Położyło temu kres dopiero chrześcijaństwo. Do dziś jednak szamani składają ofiary bożkowi Pachamamie, na przykład podczas budowy domu. W fundamentach małych domów umieszczają małą lamę, a w fundamenty dużych budynków składają ofiary z ludzi. Zwykle łapią bezdomnego lub turystę, podają mu opiaty ,narkotyki, a następnie zakopują go żywcem w fundamenty. Podobna szatańska praktyka istnieje nie tylko w Ameryce Południowej, ale także w Tybecie.
W piątej księdze Mojżesza, czyli ponad 1000 lat przed naszą erą, Pan poprzez Mojżesza ostrzega przed określonymi formami wróżbiarstwa, magii i spirytyzmu (por. Pwt 18:9 i nast).
Obecnie mówi się o ezoteryzmie, parapsychologii, tzw. energii reiki, metodzie Silvy, yin-yang, feng shui, bonsai, chińskiej akupunkturze i innych praktykach chińskiego buddyzmu. Męczennicy, niż uczcić pogańskie bóstwa, woleli poddać się okrutnym torturom i śmierci, ponieważ wiedzieli, że pierwsze przykazanie Dekalogu mówi jasno: „Ja Pan, jestem Bóg twój, Bóg jedyny. Nie będziesz miał innych (pogańskich) bogówoprócz Mnie.Nie będziesz wyobrażał sobie boga w postaci zwierząt, ptaków, gadów ani człowieka. Jestem zazdrośnie miłującym Bogiem”.
Kiedy na pustyni diabeł kusił Jezusa, Jezus powiedział do niego: „Idź precz, szatanie! Jest bowiem napisane: Panu, swemu Bogu, będziesz oddawał pokłon i tylko jemu będziesz służył”. System pogaństwa – to służba i czczenie fałszywych bogów, demonów i samego szatana.
Z pewnością dla każdego jest dziś jasne, że droga, czyli program elit rządzących, które propagują pogaństwo, niemoralność i redukcje człowieczeństwa, jest drogą antychrysta. I pseudopapież Franciszek idzie nią, nazywająć ją „drogą synodalną”. Nie trzeba komentować jego poświęcenia się demonom w pogańskim rytuale, prowadzonym przez szamana. Dopuścił się publicznej apostazji, za co ściągnął na siebie klątwę – ekskomunikę, czyli wykluczenie z Kościoła Chrystusowego.
Zbawiająca wiara jest zakorzeniona w objawionej nam przez Boga prawdzie. „Kto uwierzy (w Chrystusa) i przyjmie chrzest, będzie zbawiony” (Mk 16:16). To jest podstawa. Ale potem następuje droga, a nią jest Jezus Chrystus. Kto w niej wytrwa aż do końca, ten będzie zbawiony (Mt 24:13). Na tej drodze człowiek potrzebuje przede wszystkim codzienny porządek modlitwy. Idealnie – jedną dziesięcinę czasu. Kto codziennie będzie oddawał Bogu dziesięcinę czasu, czyli 2,5 godziny, wyzwoli się z uzależnienia od ducha świata i kłamstw, który działa w mainstreamie i mediach społecznościowych. Czyniąc to, preferuje komunikację pionową nad poziomą, tz. przedłoży zbawczą prawdę nad kłamstwa, półprawdy i marność.
Jeśli chodzi o modlitwę, ona prowadzi nas pod krzyż Chrystusa. Tutaj wyznajemy nasze grzechy i otrzymujemy przebaczenie przez wiarę w krew Chrystusa, ofiarowaną za przebaczenie grzechów.
Zbawiająca wiara przejawia się przede wszystkim we wewnętrznej modlitwie i osobistej relacji ze Zbawicielem. Łączy nas z Nim. Jednoczymy z Nim nasze cierpienia i nasze krzyże, to znaczy przeżywamy współukrzyżowanie z Chrystusem.
Naszym celem po tym krótkim życiu jest życie wieczne. Do niego jest tylko jedna prawdziwa droga, a jest nią Jezus Chrystus. On jest Drogą i Prawdą, ale także Życiem a to życiem wiecznym. (J 14:6)
(LifeSiteNews) – Pozyskany przez LifeSiteNews projekt nowego rytu mszy Majów zapowiada wprowadzenie do liturgii katolickiej elementów religii Majów, które są bałwochwalcze i zwiększają rolę świeckich.
Jak już donosił LifeSiteNews, watykańska Kongregacja Kultu Bożego i Dyscypliny Sakramentów (obecnie Dykasteria) wysłała 28 lutego do Meksyku wysokiego rangą urzędnika w celu omówienia tego nowego obrządku z lokalną diecezją San Cristobal de Las Casas w Chiapas. Demonstruje to wysoki poziom zaawansowania tego projektu.
Kardynał Felipe Arizmendi Esquivel, emerytowany biskup diecezji San Cristobal de Las Casas w Meksyku i jeden z czołowych promotorów tego nowego obrządku, uprzejmie udostępnił LifeSite oficjalny projekt obrządku Mszy Św. Majów, który zostanie najpierw przedstawiony w kwietniu konferencji biskupów meksykańskich, a w maju Watykanowi.
Dokument, który nosi tytuł “Adaptacje porządku Mszy Świętej dla rdzennej ludności diecezji San Cristobal de las Casas, Chiapas” i datowany jest na kwiecień 2023 roku, liczy 31 stron i szczegółowo wyjaśnia każdą zmianę, która ma być wprowadzona do zwyczajnego rytu Mszy Świętej z Mszału Rzymskiego. Proponuje też konkretne zmiany w rubrykach Mszy Św. w “rycie zwyczajnym”.[to ta msza posoborowa. md]Dokument ten przygotowała komisja złożona z blisko 20 osób – dwóch biskupów, wielu księży i kilku kobiet.
Diecezja San Cristobal de Las Casas została już zdyscyplinowana za pontyfikatu Benedykta XVI za wprowadzenie nowej formy diakonatu stałego, w którym żony diakonów świeckich zostały włączone do posługi, otwierając tym samym furtkę dla żonatych kapłanów. Rzym nakazał nawet w 2005 roku, ówczesnemu biskupowi Arizmendiemu wstrzymanie takich święceń.
Sytuacja ta została jednak całkowicie odwrócona po wyborze Franciszka, a papież aktywnie zachęca do liturgicznej “inkulturacji”, do której dąży się w południowym Meksyku.
Jak zobaczymy niżej, oficjalny dokument dotyczący nowego rytu Mszy Świętej, podąża drogą wzmacniania roli laikatu w Mszy Świętej oraz włączania wielu rytuałów, które w religii Majów są wyrazem bałwochwalstwa.
Wśród kluczowych zmian zawartych w oficjalnym projekcie wymienia się trzy następujące: kadzenie w czasie całej Mszy jest wykonywane przez świeckich mężczyzn i kobiety; modlitwy prowadzone przez całą Mszę przez osobę świecką dowolnej płci zwaną “Pryncypałem”, co jest nowym urzędem liturgicznym; oraz tańce liturgiczne Majów. Ponadto włączono do liturgii ołtarz Majów, bez nazwania go.
Kardynał Arizmendi, w swojej korespondencji do LifeSite z 18 marca, napisał: “Przesyłam wam propozycję adaptacji Mszy Świętej dla potrzeb rdzennych mieszkańców, która podlega zatwierdzeniu przez episkopat Meksyku, który dokona jej przeglądu na swoim zgromadzeniu zwyczajnym w kwietniu przyszłego roku. Dlatego nie jest to jeszcze wersja ostateczna”.
Wspomniał również o ołtarzu Majów, dodając, że “zawartość tzw. ołtarza Majów jest zachowana, ale z nową nazwą OFIARA MAJÓW.” Meksykański hierarcha, który przez 17 lat był biskupem diecezji San Cristobal, przesłał również LifeSite nowe Dyrektorium Diakonatu Stałego w wersji zatwierdzonej przez Watykan w 2013 roku za czasów papieża Franciszka. Dziękujemy kardynałowi Arizmendi za jego szczerość i hojność.
W dalszej części pragniemy przedstawić naszym czytelnikom niektóre elementy tego nowego obrządku, w celu przeprowadzenia w Kościele Powszechnym właściwej debaty na temat tych reform.
Nowy urząd “Pryncypała” liturgicznego Diecezja chce ustanowić dwa nowe urzędy liturgiczne, sprawowane przez osobę świecką płci męskiej lub żeńskiej, nie wybieraną przez hierarchię kościelną, ale przez wspólnotę parafialną, a następnie potwierdzaną przez biskupa.
Jeden z tych dwóch urzędów nazywa się “Pryncypał”, drugi “Okadzacz”. Pryncypał stoi obok kapłana, odgrywając główną rolę w odmawianiu wspólnych modlitw ze zgromadzeniem na początku, w środku i na końcu Mszy Św. Ten nowy urząd znacznie redukuje znaczenie kapłana podczas Mszy Św.
W projekcie stwierdza się na przykład : Po wstępnym pozdrowieniu, osoba przewodnicząca celebracji [kapłan] zaprasza pryncypała, mężczyznę lub kobietę, aby wezwał donośnym głosem zgromadzenie do otwarcia serc i wyrażenia intencji wobec Boga Ojca.
Wygląda na to, że temu nowemu urzędowi przypisuje się duże znaczenie. Projekt wyjaśnia, że “liturgiczny urząd pryncypała przysługuje osobie, mężczyźnie lub kobiecie, która jest autorytetem moralnym w swoim środowisku, która przewodzi swojemu ludowi w modlitwie i wierze. To on kieruje i udziela rad dotyczących życia, wiary, tradycji religijnych, a także troszczy się o dobre wykonywanie pracy przez tych, którzy pełnią posługę we wspólnocie chrześcijańskiej. W ramach celebracji liturgicznych, jego funkcją jest przewodzenie ludowi w chwilach modlitwy wspólnotowej.”
Opis ten zdaje się wskazywać, że ów pryncypał kieruje nawet kapłanem. Z pewnością jest uważany za przewodnika dla wszystkich innych osób zaangażowanych w duszpasterstwo i liturgię tej wspólnoty.
Dokument stwierdza, że pryncypał “jest uznawany za przewodnika duchowego”. Jego funkcja “staje się jeszcze bardziej istotna w czasie braku duchownych w naszej diecezji” – dodaje dokument. Pojawia się tu jednak pytanie, dlaczego diecezja nie podejmuje wysiłków w celu zwiększenia powołań kapłańskich wśród autochtonów, zamiast wspierania religijnego przywództwa osób świeckich.
Projekt Mszy Majów stawia tych pryncypałów – czyli “starszych” – ponad wyświęconym diakonem stałym i jego żoną:
Pryncypałowie lub “starsi”, jako przedstawiciele tubylczej wspólnoty kościelnej, są bardzo ważnymi podmiotami formacji. Mają oni za zadanie towarzyszyć swoją radą, doświadczeniem i mądrością tubylczemu diakonowi stałemu i jego żonie, zapewniając im mocne zakorzenienie we wspólnocie, zgodnie z ich kulturą.
Jak już wcześniej informowaliśmy, urząd indiańskiego, żonatego diakona stałego w diecezji, charakteryzuje się tym, że obejmuje również żonę diakona w formie quasi-posługi. Żona jest obecna również w prezbiterium, pełniąc rolę turyfera, co jest rolą często podejmowaną przez kobiety w religii Majów.
Nowy urząd okadzacza(ki) liturgicznej( w Kościele katolickim, taką rolę pełni ministrant-turyfer- dop. tłumacza))
Drugim nowo wynalezionym urzędem liturgicznym jest urząd “okadzacza(ki)”, który(a) kadzi ołtarz, kapłana, święte obrazy i zgromadzenie, na różnych etapach Mszy Świętej, zaczynając od samego początku Mszy i znów tym sposobem pomniejszając rolę kapłana.
Projekt mówi o “kadzeniu krzyża i ołtarza oraz, jeśli to stosowne, obrazów Maryi i świętych, dokonywanym przez osobę, której wspólnota powierzyła liturgiczny urząd kadzenia. Po zakończeniu kadzenia, ministranci podchodzą do ołtarza, aby go uczcić.” Dokument precyzuje, że nowy urząd liturgiczny również może być sprawowany zarówno przez mężczyznę, jak i kobietę:
“Z tego powodu proponuje się, aby wśród pierwotnych ludów diecezji, liturgiczny urząd okadzacza, pozostawał w rękach osób, mężczyzn lub kobiet, wyznaczonych przez wspólnotę i zatwierdzonych przez ordynariusza”.
Te dwa nowe urzędy są już sprawowane przez rdzennych mieszkańców regionu Chiapas. Daje się tam zauważyć silną obecność świeckich w prezbiterium. Na przykład na Mszy dla “tubylców” w parafii Misji Bachajon w Chiapas, cztery dorosłe kobiety służą do Mszy, przez co liturgia wydaje się być sprawowana bardziej przez świeckich niż przez księdza.
Uwzględnienie modlitw Majów w liturgii
Najbardziej niepokojące jest, jak już wcześniej informowano, a teraz widać, że zostało to potwierdzone w oficjalnym projekcie dokumentu, włączenie do katolickiej liturgii, praktyk religijnych Majów.
Zanim przejdziemy do szczegółów, musimy zwrócić uwagę, że nigdzie w oficjalnym projekcie, autorzy nowego obrządku Majów nie wyjaśniają, w jaki sposób unikną bałwochwalczej interpretacji elementów rytualnych wywodzących się z religii Majów, a przesiąkniętych politeizmem, animizmem, kultem przodków, a nawet ofiarami z ludzi. Autorzy nie wydają się być zaniepokojeni taką profanacją, mimo że Arizmendi w odpowiedzi dla LifeSite , uparcie twierdzi, że „rytuały te nie będą używane na stary bałwochwalczy sposób”. Hierarcha napisał: “W obrzędach Majów, których włączenie do Mszy proponujemy, nie ma nic z animizmu, politeizmu itp. starożytnych Majów. Obrzędy, które proponujemy mają podstawę katolicką, ale opracowaną przez ludy, które mają korzenie w kulturze Majów, ale jednocześnie dystansują się od starożytnych Majów.” Jednak w samym projekcie można znaleźć sformułowania i wyjaśnienia, które nie wydają się być zgodne z katolickim rozumieniem Mszy. Projekt posuwa się do stwierdzenia, że praktyki Majów są niezbędne tubylcom do nawiązania relacji z Bogiem, sugerując tym samym, że stary pogański sposób modlitwy jest nawet bardziej skuteczny niż modlitwy Świętej Ofiary Mszy Świętej.
Modlitwa wspólnotowa ważniejsza od Ofiary Mszy Świętej?
Oficjalny projekt tego nowego rytu mówi na przykład, o znaczeniu modlitwy wspólnotowej prowadzonej przez głównego celebransa, której towarzyszy ceremonia zapalania świec i muzyka. Ten rytuał, stwierdza dokument, jest niezbędny, aby tubylcy mogli spotkać się z Bogiem, przez co wydaje się stawiać go na wyższym poziomie niż sama Ofiara Mszy. Przytaczamy obszerny cytat:“Głośna, wspólnotowa modlitwa, pod przewodnictwem pryncypała jest sposobem, w jaki człowiek otwiera swoje serce na Boga, wchodzi z Nim w bezpośrednią relację, prowadzi z Nim dialog. Bez tego elementu człowiek nie ma serca do uczestnictwa, do słuchania Jego słowa. Z tego powodu modlitwa wspólnotowa prowadzona przez pryncypała jest istotnym elementem, który musi być włączony do obrzędu Mszy Św. odprawianej dla pierwotnych mieszkańców tej diecezji. Bez tego elementu nie wchodzi się w sposób adekwatny w osobistą relację z Bogiem, co jest celem obrzędów wstępnych Eucharystii”.
Znaczy to, nie mniej nie więcej, że bez starożytnej głośnej modlitwy, z prastarym obrzędem zapalania świec stojących na ziemi przed ołtarzem – praktyką wywodzącą się z pogańskich obrzędów Majów – waga Ofiary Mszy Świętej wydaje się być niepełna. Jeszcze jeden cytat z projektu:
“Mamy tutaj także element historyczny, ponieważ był to właściwy sposób przeżywania relacji z Bogiem przez te kultury. W ten sposób, celebracja Eucharystii i właściwy dla tych ludów sposób modlitwy, nie pozostają wobec siebie obce czy odrębne, ale dokonują się razem, włączając w to stworzenie”.
Nie jest jasne, w świetle wiary katolickiej, jak katolicy uczestniczą we Mszy Świętej w poczuciu “harmonii ze stworzeniem”.
Co ciekawe, właśnie w tym miejscu dokument cytuje kardynała Carlo Marię Martiniego, nieżyjącego już arcybiskupa Mediolanu, który stał na czele modernistycznej grupy Sankt Gallen i który podobno na rok przed faktem, poprosił papieża Benedykta o rezygnację z urzędu papieskiego. W projekcie czytamy:
“Refleksja kardynała Martiniego nad potrójnym wyznaniem wiary pozwala nam głębiej zrozumieć znaczenie tego sposobu modlitwy. Widzimy, że w tym rodzaju modlitwy sprawowana jest owa potrójna confessio: confessio laudis (wyznanie chwały), confessio vitae (wyznanie życia), confessio fidei (wyznanie wiary).”
Jezuickie skrzywienie
Cytat z tego modernistycznego hierarchy w dokumencie napisanym przez meksykańskich biskupów i księży może zaskakiwać. Jednak patrząc na projekt i widząc nazwisko autora, jego obecność staje się bardziej zrozumiała.
Autorem projektu jest ksiądz Felipe Jaled Ali Modad Aguilar, jezuita, podobnie zresztą jak kardynał Martini i papież Franciszek, który od samego początku swojego pontyfikatu w 2013 roku w pełni popierał ten proces inkulturacji w diecezji San Cristobal de las Casas.
Ten sam ksiądz jezuita był już zaangażowany w przygotowanie synodu amazońskiego w 2019 roku. W czerwcu 2019 roku LifeSite opublikował listę uczestników tajnego spotkania pod Rzymem w ramach przygotowań do tego synodu, wśród których był Aguilar. Jest on również wymieniony jako koordynator diecezjalnej komisji ds. nowego obrządku dla tubylców w Chiapas.
Jest on również członkiem komisji Towarzystwa Jezusowego ds. relacji międzyreligijnych i jako taki jest odpowiedzialny za wyznania tubylcze w obu Amerykach. Gdy papież Franciszek przybył do San Cristobal de las Casas w 2016 roku, Aguilar tłumaczył papieską homilię podczas Mszy Św. na jeden z rdzennych języków. Skoro odgrywa on tak ważną rolę w odniesieniu do tego nowo opracowanego obrządku Mszy Św. w języku Majów, to może warto zacytować go bezpośrednio. W poście internetowym z 2021 roku na temat synodu o synodalności, Aguilar wyraził się o duchowości rdzennych mieszkańców w pozytywnych słowach: “Dla mnie, elementem, który przykuł największą uwagę w procesie rozeznawania w tradycjach religijnych ludów tubylczych, jest waga, jaką przywiązują one do zapewnienia, że podejmowane decyzje są w harmonii z naturą, ze stworzeniem. W wielu przypadkach konieczna jest konsultacja z Przodkami (przodkami, którzy zmarli, ale którzy nadal są częścią społeczności,), aby upewnić się, że podjęte decyzje są również w harmonii z nimi. Harmonia jako rezultat podjętej decyzji jest istotnym elementem każdego procesu rozeznawania”.
Ksiądz z synkretycznej parafii San Juan Chamula jest członkiem komisji liturgicznej Inną wskazówką, że meksykańska komisja ds. nowego obrządku Majów może być pozytywnie nastawiona do akceptacji symboli i rytuałów Majów, które zamierzają włączyć do obrządku Mszy Świętej, jest fakt, że jeden z kapłanów należących do diecezjalnej komisji, przewodniczy parafii, w której panuje kult pogański. Jest nim ks. Víctor Manuel Pérez Hernández z parafii San Juan Chamula. Tak wygląda jego kościół https://www.youtube.com/watch?v=wV0U_gBOxyI
Parafia San Juan Chamula jest znana z ofiar ze zwierząt i innych niekatolickich lub pogańskich praktyk kultycznych. Nawet świecka strona internetowa poświęcona podróżom opisuje tę parafię jako coś niezwykłego. Podczas gdy kościół jest “ekstrawagancki” z zewnątrz, strona internetowa stwierdza, że wewnątrz ” czciciele angażują się w niecodzienne rytuały, które obejmują katolickich świętych, bimber, wylewy emocji i ofiary ze zwierząt.” W tekście czytamy: “Po wejściu do środka, zwiedzających przytłacza aromat kadzideł z żywicy kopalowej i dym z tysięcy świec. Ściany są wyłożone posągami świętych ozdobionymi lustrami, które mają odpędzać zło. Nie ma ławek, całą podłogę pokrywają świeże igły sosnowe. Wierni rozkładają się w małych grupach. Każda rodzina zamiata przestrzeń dla siebie i bezpośrednio na posadzce rozstawia świece.Podczas i po zakończeniu prywatnych ceremonii, zostawiają świece aby się całkowicie wypaliły, pozostawiając po sobie kałuże różnokolorowego wosku. Modlą się głośno w języku Tzotzil [język tubylców], czasami płaczą i wielokrotnie robią znak krzyża. Piją Coca-Colę i “pox” – regionalny destylat – i bekają w intencji wypędzenia złych duchów. Czasami do rodziny dołącza curandero [szaman], który kładzie ręce na chorych, aby wchłonąć ich dolegliwości do kurzego jaja lub wyleczyć ich machając żywą kurą nad ich głowami. W skrajnych przypadkach zabijają kurę na miejscu”.
Już sam ten opis daje do zrozumienia, że pogańskie ceremonie opanowały ten dawniej katolicki kościół, a przecież parafia ta ma wciąż katolickiego księdza Hernándeza. Jest on wymieniony w oficjalnym dokumencie diecezjalnym, jako jeden z członków komisji pracującej nad nowym obrządkiem Mszy Świętej Majów, a jako jego parafię podaje się San Juan Chamula.
W maju ubiegłego roku, Hernández poinformował na przykład na Facebooku o Mszy odprawionej w tym samym kościele. Na początku tego miesiąca zamieścił również film z wizyty duszpasterskiej miejscowego biskupa, Rodrigo Aguilara Martineza, na którym widać, jak podczas Mszy na świeżym powietrzu, uczestniczy w rytualnym tańcu z grzechotkami. W innym nagraniu z tej samej wizyty duszpasterskiej, również widać biskupa na tle tego samego kościoła. Hernandez zamieścił w Internecie film z 2018 roku, na którym widać moment konsekracji podczas Mszy. Na filmie widać księdza używającego jako ołtarza stołu, który jest jednocześnie ołtarzem Majów, a zamiast dzwonków, dmucha się w tubylcze rogi. Teraz, gdy czytelnik ma wgląd w sposób myślenia dwóch członków komisji, która napisała nowy obrządek Majów, powróćmy do kilku niepokojących elementów tego rytu.
Palenie świec Oficjalny projekt nowego rytu w następujący sposób wyjaśnia potrzebę zapalania tych wszystkich świec podczas Mszy Św.:
“Modlitwa wspólnotowa połączona z zapaleniem świec była jednym z najczęściej stosowanych u ludów tubylczych sposobów modlitwy, za pomocą którego wyrażają one wszystkie prośby, jakie wspólnota ma w swoim sercu. Oprócz celebracji eucharystycznej, ta forma modlitwy służy proszeniu Boga o pomoc w najróżniejszych okolicznościach życiowych: modlitwy w polu, na początku siewu, prośba o dobre zbiory, ofiarowanie pierwszych plonów, przy narodzinach dzieci, w modlitwach przy źródłach wody, modlitwy o zdrowie dla zwierząt domowych, błogosławieństwo domu, modlitwy za zmarłych… Taka modlitwa jest jednym ze sposobów, jakimi te ludy wyrażają mocniej swoje zaufanie do Boga, ponieważ jest to gest złożenia w Jego ręce najważniejszych momentów życia”. Tym komentarzem, autorzy projektu zdają się sugerować, że starożytny obrzęd zapalania świec jest potężniejszym narzędziem dla tubylców niż Święta Ofiara Mszy Świętej.
Matka Ziemia i bałwochwalstwo To jednak nie wszystko. Ta ceremonia, w której ludzie pochylają głowy i dotykają ziemi oraz śpiewający łagodne melodie, ma na celu nie tylko nawiązanie kontaktu z Bogiem, ale także ze swoimi przodkami i Matką Ziemią, stawiając tym samym Pana Boga na tym samym poziomie, co te byty. “Ta modlitwa – stwierdza projekt nowej Mszy – wyraża również cztery sensy relacji: relację z Trój-jedynym Bogiem, relację z innymi żyjącymi lub zmarłymi ludźmi (która obejmuje świętych i wszystkich zmarłych, którzy odeszli przed nami w wierze), relację ze sobą i relację z siostrą matką ziemią.” Ponownie widzimy tutaj, jak kult Pana Boga wydaje się być umieszczony na tym samym poziomie, co kult bożków. To tak, jakby szatan mówił, że przynależy mu się to samo miejsce, co Bogu.
Wyraża się to również w symbolice okultystycznej, takiej jak symbole Yin i Yang lub sześcioramienna gwiazda. Słynny psychiatra i gnostycki autor, Carl Gustav Jung, w następujący sposób podsumował kiedyś tę ideę Boga i Szatana stojących na tym samym poziomie, lub uzupełniających się nawzajem (cytowany przez nieżyjącego już katolickiego artystę i eksperta od okultyzmu, H. Reeda Armstronga): “W naszym diagramie, Chrystus i diabeł występują jako sobie równi i zarazem przeciwni, co odpowiada idei “przeciwnika”. Ta opozycja oznacza stały konflikt; zadaniem ludzkości jest przetrwać ten konflikt aż do czasu lub punktu zwrotnego, w którym dobro i zło zaczną się relatywizować, wątpić w siebie, i pojawi się wołanie o moralność “ponad dobrem i złem”.
Gdy 27 października 2019 roku, podczas swojej papieskiej Mszy na zakończenie Synodu Amazońskiego, papież Franciszek oficjalnie umieścił misę Pachamamy na ołtarzu Bazyliki Św. Piotra, H. Reed Armstrong wyjaśnił portalowi LifeSite, że wydarzenie to jawiło mu się jako liturgiczna ceremonia, poprzez którą szatan (tutaj za pośrednictwem fałszywego boga, Pachamamy) został symbolicznie wprowadzony do Kościoła jako równy Panu Bogu.
Armstrong natychmiast spostrzegł tę symbolikę. Wyjaśnił również, że użycie grzechotek podczas kultu Pachamamy w ogrodach watykańskich, miało samo w sobie okultystyczne znaczenie. Mając to wyjaśnienie w pamięci, moglibyśmy łatwiej dostrzec niebezpieczeństwa związane z tym nowym obrządkiem Mszy i skłoniłoby to nas do bardziej stanowczego oporu i sprzeciwu. LifeSite przedstawił kardynałowi Arizmendi kilka budzących zastrzeżenia elementów tej nowej Mszy (modlitwa do czterech kierunków świata, użycie muszli Majów, kult przodków, ołtarz Majów), zapraszając go do dialogu, ale jak dotąd nie odpowiedział na to zaproszenie. Wróćmy do elementów tradycji Majów, które według oficjalnego projektu diecezji San Cristobal de las Casas mają być wprowadzone do nowej Mszy.
Ołtarz Majów Z ceremonią zapalania świec wiąże się również ustawienie ołtarza Majów, który został opisany w projekcie komisji bez podania jego właściwej nazwy. Dokument opisuje ten ołtarz, który ma być umieszczony wewnątrz kościoła, w pobliżu prawdziwego ołtarza( chyba stołu – dop. tłumacza), a także wspomina o symbolicznych kolorach Majów: czerwonym, czarnym, białym i żółtym, jak również o czterech punktach kardynalnych, czyli kierunkach: “Obok ołtarza umieszcza się regionalne rośliny, kwiaty, owoce i nasiona oraz świece w różnych kolorach (czerwone, czarne, białe, żółte, zielone i niebieskie). W miejscu wyznaczającym kierunek wschodni, umieszcza się czerwoną świecę oraz owoce i kwiaty tego samego koloru; w kierunku zachodnim umieszcza się czarną świecę wraz z owocami i kwiatami zbliżonymi do tej tonacji; w kierunku północnym umieszcza się białą świecę oraz owoce i kwiaty tego samego koloru; w kierunku południowym umieszcza się żółtą nitkę wraz z owocami i kwiatami tego koloru. Wreszcie w centrum tej przestrzeni, gdzie przecinają się cztery orientacje, umieszczony zostanie krucyfiks, Biblia, a po jej bokach niebieska i zielona świeca wraz z wodą, ziemią i ślimakiem (!!!!).” Jeśli chodzi o wykorzystanie muszli, to LifeSite wykazał w naszym pierwszym raporcie na ten temat, że są one używane przez tubylców w celu komunikacji z przodkami, co jest częścią ich kultu przodków.
Modlitwa w cztery strony świata Projekt proponuje, aby wspólne modlitwy prowadzone przez “pryncypała” mogły być skierowane w cztery strony świata: “Przy szczególnych okazjach”, mówi projekt, “ta modlitwa może być urzeczywistniona poprzez przywoływanie Boga z czterech kardynalnych punktów”. Wzywanie Boga z czterech punktów kardynalnych implikuje w tradycji Majów politeizm: cztery kierunki ziemi – północ, zachód, południe, wschód – są tradycyjnie związane z bogami. Archeolog i ekspert dziedzinie religii Majów, dr Diane Davies z University College London, stwierdza, że “bogowie Majów mogli jednocześnie istnieć w kilku formach lub aspektach. Pawahtuun, na przykład, był cztero-składnikowym bóstwem, które stało na czterech rogach (kardynalnych kierunkach) wszechświata.” Każdy z czterech “Pawahtunów”, nazwanych “Cantzicnal”, “Hosanek”, “Hobnil” i “Saccimi”, przewodniczył jednemu z czterech kierunków kardynalnych. Mieli oni przypisany jeden kolor:
Jak widać, również kolory czarny, biały, żółty i czerwony mają znaczenie religijne wynikające z religii politeistycznej. Jak zobaczymy później, kolory te są proponowane do użycia w projekcie nowego rytu Mszy Świętej. Modlitwa do czterech kierunków ziemi jest opisana przez diecezjalną komisję ds. nowego obrzędu w sposób, który stawia Boga na równi z przodkami. Tutaj przytaczamy obszernie dokument, który jeszcze raz łączy cztery kierunki z tym obrzędem: “Po zaproszeniu do modlitwy, zapala się czerwoną świecę i wszyscy udają się na Wschód, robi się skłon i pryncypał kieruje modlitwę do Boga, dziękując za światło słoneczne, które jest zasadą życia. Następnie zapala się czarną świecę i wszyscy idą na Zachód, robi się skłon i pryncypał kieruje modlitwę do Boga, przedstawiając ciemność życia, problemy i noc. Następnie zapala się białą świecę i wszyscy idą na północ, robi się skłon i pryncypał kieruje modlitwę do Boga wspominając przodków, historię wspólnoty, ale także niebezpieczeństwa lodu i zimna, które zagrażają ludziom. Następnie zapala się żółtą świecę i wszyscy udają się na południe, robi się skłon i pryncypał kieruje modlitwę do Boga, dziękując za płodność ziemi, za dar kobiet jako dawczyń życia.” Następnie, w centrum zapala się zielone i niebieskie świece; wszyscy udają się do tego miejsca, a pryncypał kieruje do Boga modlitwę, by głosić Jezusa Chrystusa, serce nieba i serce ziemi, w którym ludzka ręka łączy się z boską, niebo z ziemią, i jest centrum naszego chrześcijańskiego życia, sercem naszej celebracji eucharystycznej. Taniec liturgiczny: “Stopy pieszczą oblicze Matki Ziemi Według oficjalnego projektu nowego obrzędu, “zamiast pieśni pochwalnej”, jak zaleca Kościół, “dziękczynienie można wyrazić tańcem”. Nazywa się to “zbiorowym podziękowaniem”.
Według projektu:“W tańcu, stopy pieszczą twarz Matki Ziemi, wykonując lekkie ruchy. Boskie oblicze jest witane poprzez ruch w czterech kierunkach wszechświata. Tańczy się sercem w rytm muzyki instrumentalnej, właściwej dla tych ludów i dialoguje się z Bogiem osobiście. To moment radości lub wzruszenia, odczuwania Bożego miłosierdzia, Jego pokoju i miłości. To czas, aby poczuć bliskość naszych braci i sióstr, tańczących razem, dla tej samej istoty. Bóg tańczy z nami, patrzymy w górę, aby zobaczyć twarze braci i uśmiechamy się do siebie. Ale jest to również odczuwanie obecności Jezusa, świętych, naszych przodków, którzy tańczą z nami, nie jest to wymuszone wyobraźnią, ale jest to rzeczywista duchowa obecność, we wspólnej harmonii.” Jakże słusznie zauważył Św. Augustyn, “kto śpiewa, modli się dwa razy”, a z tego doświadczenia możemy wysnuć: kto tańczy, modli się trzy razy. Na uwagę w tym tekście zasługuje stwierdzenie, że przodkowie są “rzeczywiście duchowo” obecni w tym rytualnym tańcu, co wydaje się być sprzeczne z katolickim rozumowaniem. W projekcie dokumentu ten taniec liturgiczny jest jednak “integralną częścią akcji liturgicznej. Jest to roztańczona liturgia, a nie tylko taniec w liturgii”.
============================== LifeSite dotarł zarówno do diecezji San Cristobal de Las Casas, jak i do watykańskiego biura prasowego, ale nie otrzymał jeszcze odpowiedzi na swoje wątpliwości.
Dr Maike Hickson tłum. Sławomir Soja
Dr Maike Hickson urodziła się i wychowała w Niemczech. Uzyskała tytuł doktora Uniwersytetu w Hanowerze w Niemczech, po napisaniu w Szwajcarii pracy doktorskiej na temat historii szwajcarskich intelektualistów przed i w czasie II wojny światowej. Obecnie mieszka w USA i jest żoną dr Roberta Hicksona, z którym ma dwoje pięknych dzieci. Jest szczęśliwą gospodynią domową, która lubi pisać artykuły, gdy tylko czas na to pozwala.
Dr Hickson opublikowała w 2014 roku, Festschrift, zbiór około trzydziestu esejów napisanych przez rozmaitych autorów na cześć jej męża w 70. rocznicę jego urodzin, a który nosi tytuł A Catholic Witness in Our Time.( Katolickie świadectwo w naszych czasach)
Hickson uważnie śledzi pontyfikat papieża Franciszka i rozwój sytuacji w Kościele katolickim w Niemczech, a także pisze artykuły na temat religii i polityki dla wydawnictw amerykańskich i europejskich oraz stron internetowych, takich jak LifeSiteNews, OnePeterFive, The Wanderer, Rorate Caeli, Catholicism.org, Catholic Family News, Christian Order, Notizie Pro-Vita, Corrispondenza Romana, Katholisches.info, Der Dreizehnte, Zeit-Fragen i Westfalen-Blatt.
W pięćdziesiątą rocznicę promowanego przez ruch New Age “Dnia Ziemi” Franciszek-Bergoglio wzywa pogańską boginię przyrody do wybaczenia grzechów (1)
“TRADITIO”
––––––––
5 października 2019 roku w watykańskich ogrodach Franciszek-Bergoglio wraz ze swymi neokardynałami oddał cześć nagiej bogini płodności Pachamamie. Bergoglio posunął się do “pobłogosławienia” pogańskiego bożka podczas gdy jeden neokardynał głębokim ukłonem oddał cześć bałwanowi. A teraz Bergoglio na pięćdziesięciolecie lewicowego “Dnia Ziemi” odwołał się do pogańskiej bogini natury.
–––––––––––
22 kwietnia 2020 roku, w pięćdziesiątą rocznicę “Dnia Ziemi” – powiązanego z pogańskim ruchem New Age nazywanym “ekologizmem” – marksistowsko-modernistyczno-pogański neopapież Franciszek-Bergoglio zwrócił się nie do prawdziwego Boga Wszechświata, Ojca, Syna i Ducha Świętego, lecz do pogańskiej bogini Ziemi. Bergoglio zwrócił uwagę, że Ziemia nie wybaczy naszych przewin, w tym jego sfabrykowanej listy “grzechów ekologicznych”. Tymczasem z prośbą o przebaczenie powinniśmy się zwracać nie do jakiejś abstrakcyjnej pogańskiej bogini natury, ale do prawdziwego Boga. Bergoglio zdążył już napisać peany na cześć pogańskiej bogini natury w “encyklice” Laudato si’ z 24 maja 2015 roku.
Ujawniając swe komunistyczne korzenie, Bergoglio posunął się do pochwały lewicowego ruchu politycznego zwanego “ekologizmem” i zachęcił “młodych ludzi do wychodzenia na ulice”. “Ekologizm” jest z kolei powiązany z jeszcze bardziej upolitycznionym “Zielonym Ruchem”, który sfinansował i sponsorował uliczne protesty, które zakończyły się zamieszkami we Francji, Stanach Zjednoczonych i innych krajach.
Pogańska mentalność skłoniła jeszcze Bergoglio do wmieszania wątków związanych z niesławnymi wydarzeniami z października 2019, kiedy “błogosławił” posążek nagiej amazońskiej bogini płodności Pachamamy w ogrodach watykańskich, a następnie umieścił go w Bazylice św. Piotra. Nawet członkowie neokościoła byli tak zgorszeni pogaństwem Bergoglio, że dwoje z nich pod osłoną ciemności cichaczem porwało idola i wrzuciło go w nurty rzeki Tyber. (Niektóre informacje w tym komentarzu zaczerpnięto z serwisu informacyjnego Reutersa).
Wierni katolicy! Franciszek-Bergoglio nie przestaje się demaskować jako poganin, komunista i członek ruchu New Age oraz czciciel bogini Pachamama. Grzechy, które go urażają, to jego własne wydumane “grzechy ekologiczne”, a nie grzechy obrażające Boga, które sam publicznie popełnia, takie jak: herezja, świętokradztwo, bałwochwalstwo i apostazja. Ochrona przyrody jest działaniem rozsądnym i zgodnym z biblijnym i katolickim nauczaniem. “Ekologizm” to pogański, lewicowy ruch polityczny, który z użyciem przemocy oddaje cześć naturze jako swej najwyższej bogini.
http://www.traditio.com/comment/com2004.htm (2)
Z języka angielskiego tłumaczył Mirosław Salawa
(Większość ilustracji od red. Ultra montes).[Są w oryginale. MD]
–––––––––––––––
Przypisy:
(1) Tytuł oryginalny: On the Fiftieth Anniversary of the New Age “Earth Day” Movement Francis-Bergoglio Invokes the Pagan Goddess of Nature to Forgive Sins.
Sfiksowany na punkcie Pachamamy Franciszek ponownie prosi o “pozytywne wibracje”
“Proszę was, abyście nie przestawali się za mnie modlić”, powiedział Franciszek 2 grudnia do przedstawicieli Leaders pour la Paix [Przywódcy dla Pokoju], organizacji, do której między innymi należą podżegacze wojenni Antony Blinken, Enrico Letta, oraz Romano Prodi.
“Jeśli ktoś się nie modli, bo nie wie jak, albo nie może”, dodaje Fraciszek, “to niech prześle mi pozytywne wibracje. Potrzebuję ich w tej robocie! Dziękuję”.
Franciszek pozostawia znaczenie “pozytywnych wibracji” do własnej interpretacji – ciekawe, jak właściwie miałyby pomóc, o ile w ogóle istnieją?
Trzej kardynałowie: Degeneraci Kościoła Franciszka na pogańskim spektaklu
Trzej zeświecczeni kardynałowie 5 października wzięli udział w rytuale Majów w Panamie, przywołującym “boga matkę-ojca” Paczamamę/Gaję oraz boga słońca.
Konferencja episkopatu Panamy transmitowała relację na żywo z tego wydarzenia (film oraz zrzuty z ekranu poniżej). Swoją obecnością zaszczycili wszystkich trzej kardynałowie Franciszka:
Arizmendi Esquivel, lat 82, kardynał od 2020, Meksyk. José Luis Lacunza, lat 78, kardynał od 2015, Panama Álvaro Leonel Ramazzini, lat 75, kardynał od 2019, Gwatemala
Cały pogański obrządek został przeprowadzony zgodnie z Popol Vuh, która stanowi “biblię” Majów.
Wysyłamy nasze listy, w których reagujemy na wizytę pseudopapieża Franciszka Bergoglia w Kanadzie, gdzie on również brał udział w pogańskim rytuale fumigacji (tzw. smudging). Te rytuały z gestami czarodziejstwa są całkowicie niezgodne z chrześcijaństwem.
Cytat z mediów: „Podczas wizyty w Kanadzie papież Franciszek uczynił częścią swojego programu udział w pogańskich rytuałach z tubylcami”.
Komentarz: Bergoglio ściągnął klątwę intronizacją demona Pachamamy, i przygotował tak grunt pod pierwszą pandemię związaną z eksperymentalną transgenetyczną szczepionką. Teraz, w obliczu kolejnej nadciągające [wg. NWO md] j pandemii, całkiem otwarcie wykonuje kolejny apostatyczny gest i akceptuje bezpośredni udział w pogańskim rytuale. Znowu ściąga klątwę, świadomie odwracając Bożą ochronę od ludzkości!
Cytat: „Papież uczestniczył w pogańskim rytuale ‘ puryfikacji dymem’ oraz modlitw w cztery strony świata zgodnie z rdzennymi tradycjami”.
Komentarz: W tym artykule, reklamującym wizytę Bergoglia w Kanadzie, następujące wyjaśnienie: „Rdzenna tradycja nie polega na modlitwie twarzą we wszystkich czterech kierunkach, ale raczej na modlitwie do czterech stron świata, a tym samym na oddawaniu czci bóstwom lub bogom w nich samych”. To wyjaśnia, w czym naprawdę Bergoglio uczestniczy.
Cytat: „Podczas wizyty papieża starszy plemienny (szaman) wejdzie do kościoła z miską dymiącego cedrowego drzewa, szałwii, słodkiej trawy i tytoniu, aby kościół oczyścić”.
Komentarz: Katolicki kościół jest poświęcony przez biskupa. Jest namaszczony świętym olejem i poświęcony przez składanie bezkrwawej Ofiary i udzielanie sakramentów. Kościół jest zbezczeszczony, jeśli ma w nim miejsce samobójstwo lub morderstwo, deprawacja, pogański rytuał lub sataniczna ceremonia. Kościół następnie musi zostać ponownie, po pewnym okresie pokuty i modlitw, poświęcony, aby służył Bogu, a nie szatanowi i jego demonom.
Jednakże Bergogliowe zamówienie tak zwanego oczyszczenia kościoła jest wręcz przeciwnie, jego publicznym zbezczeszczeniem poprzez pogański rytuał, który wzywa diabła i demony aby to święte terytorium zajęli! Po wizycie Bergoglia musiałby być w kościele, zgodnie z katolicką tradycją, odprawiony egzorcyzm, a kościół musi zostać ponownie poświęcony.
Cytat: „Ta puryfikacja, według informacji, ma dwojaki cel: pokazać uznanie tego rytuału publiczności i oczyścić samo wnętrze, co jest gestem stworzenia ‘bardziej gościnnej przestrzeni’ na powitanie Ojca Świętego”.
Komentarz: Okazanie uznania tego rytuałupubliczności jest praktycznie zalegalizowaniem bałwochwalstwa przez papieski autorytet! Bergoglio oficjalnie “unieważnia” pierwsze przykazanie i ustanawia precedens aby i inne katolickie świątynie były zbezczeszczone przez szamanów i satanistów.
Drugim celem pogańskiego rytuału, który wzywa demony, podobno jest stworzenie „bardziej gościnnej przestrzeni” na powitanie Ojca Świętego. Jeśli sobie Bergoglio zapewnił, ażeby dla jego powitania zostały zwołane demony, tak udowodnił tym, kim naprawdę jest. Publicznym z jednoczeniem się z demonami, przebija Najświętsze Serce Jezusa, któremu kościół jest poświęcony.
Cytat: „Ksiądz Bouvette przyznał, że ‘ puryfikacja dymem’ nie jest katolicką tradycją, ale stwierdził, że zachowywanie jej ‘na pewno jej nie zaprzecza’”.
Komentarz: Pogańskie rytuały nie tylko, że nie są katolicką tradycją, ale też mocno jej zaprzeczają! Nie można służyć Chrystusowi i Belialowi (2 Kor 6:15).
Cytat: „Ksiądz kontynuuje: ‘Pewne pogańskie praktyki byłyby świętokradztwem, ponieważ wyśmiewają się z wiary lub niebezpiecznie otwierają na system duchowy, w którym nie mamy kontroli nad tym, kto w nas wchodzi lub bierze nas w posiadanie’”.
Komentarz: Sam propagator synkretyzmu przyznaje, że praktyki pogańskie otwierają demonicznemu systemowi. Więc są z jednej strony świętokradcami, kpią z wiary, a z drugiej strony niebezpiecznie otwierają dusze na demony. Ci przez nie wchodzą i opętują człowieka w celu duchowego związania go i zapobieganiu jego zbawienia. Bergoglio w tych rytuałach celowo uczestniczy i ustanawia zgubny precedens,dlatego ,że on sam ma w sobie ducha antychrysta.
Cytat: „Osoba dokonująca oczyszczenia używa pióra lub gałązki, aby skierować dym na uczestników ceremonii, którzy wyciągają ręce, aby powitać go na znak pragnienia oczyszczenia swoich umysłów i serc”.
Komentarz: Jeśli katolicy wyciągają ręce w pragnieniu oczyszczenia swoich umysłów i serc za pomocą demonów, które przechodzą przez rytuał, to ta apostazja i satanizacja prędzej czy później boleśnie się na nich ukaże. Bergoglio nie otwiera drzwi poprzez pokutę i głoszenie Ewangelii Zbawicielowi, ale poprzez pogańskie rytuały otwiera drzwi demonicznym siłom.
Cytat: „Ksiądz Bouvette przyznał, że ‘oprócz tej tradycji, rytuał puryfikacji jest praktykowany również w czarach i obrządku Wicca’”.
Komentarz: Tutaj ksiądz już otwarcie przyznaje, że jest to praktykowanie czarów i satanizmu bezpośrednio w świątyni na cześć pseudopapieża Bergoglio.
Cytat: „Papież Franciszek określił swoją wizytę w Kanadzie jako ‘pielgrzymkę pokutną ‘”.
Komentarz: To nie jest pielgrzymka pokutna! To jest kpina z prawdziwej pokuty. Jest to odwrócenie się plecami do Chrystusa i do prawd Ewangelii, które zapewniają nam zbawienie.
Boże Słowo nas i dzisiaj pilnie ostrzega:„To, co poganie ofiarują, nie składają w ofierze Bogu ale demonom. Nie chciałbym, byście mieli coś wspólnego z demonami” (1 Kor 10:20). Apostołowi Pawłowi Jezus powiedział: „Wysłałem cię do pogan, abyś otworzył im oczy i odwrócił od ciemności do światła, od władzy szatana do Boga. Aby przez wiarę we Mnie otrzymali odpuszczenie grzechów i dziedzictwo ze świętymi” (Dz 26:18).
Kto ale wysyła Franciszka Bergoglia, który czyni dokładnie odwrotnie? Z pewnością nie wysyła jego ten Jezus, który wysłał Pawła do pogan, aby się nawrócili i zostali zbawieni.
BKP: Franciszek Bergoglio za pomocą pogańskiego rytuału w Kanadzie wprowadza Kościół
pod panowanie demonów. Co robić?
Bergogliowa kilkudniowa podróż po Kanadzie miała jeden główny cel: przełamać opinię publiczną w Kościele katolickim, że czczenie i przywoływanie demonów, otwarcie się na nie i poświęcenie się im, jest na tym samym lub nawet wyższym poziomie niż czczenie prawdziwego i jedynego Boga. Bergoglio stara się usunąć Pierwsze Przykazanie Dekalogu, które brzmi: „Ja jestem Pan, twój Bóg… Nie będziesz miał cudzych bogów obok Mnie! Nie będziesz czynił żadnej rzeźby ani żadnego obrazu tego, co jest na niebie wysoko (tj. ptaków), ani tego, co jest na ziemi nisko, ani tego, co jest w wodach pod ziemią! Nie będziesz oddawał im pokłonu i nie będziesz im służył” (Wj 20 :1-5). Apostoł narodów ostrzega przed pogaństwem: „Podając się za mądrych stali się głupimi. I zamienili chwałę niezniszczalnego Boga na podobizny i obrazy śmiertelnego człowieka, ptaków, czworonożnych zwierząt i płazów…Prawdę Bożą przemienili oni w kłamstwo i stworzeniu oddawali cześć, i służyli jemu, zamiast służyć Stwórcy” (Rz 1:22-23.25).
Bergoglio dąży do szokującego i absurdalnego celu: wymazać ze świadomości katolików niezgodność, jaka istnieje między Bogiem a diabłem! Zatrzeć różnicę między światłem a ciemnością, między zbawieniem a potępieniem! To nie tylko odstępstwo i bunt przeciwko Bogu, ale także grzech przeciwko Duchowi Świętemu.
Podczas pogańskiego rytuału w Kanadzie szaman wyzwał Bergoglia, obecnych biskupów i ludzi, aby położyli ręce na swoich sercach. Szaman następnie wezwał demony, aby przyszły i przejęły władze nad ich umysłami i sercami. Szaman przy tym rytualnie gwizdał na kości dzikiego indyka.
Wielu pogańskim rytuałom, w których uczestniczył Bergoglio, towarzyszyło głośne bębnienie i wykrzykiwanie. Uczestnicy nosili nakrycia głowy z ptasich piór i przedstawiali różne ptaki. Szaman odprawił tzw.„świętą” ceremonię nad nakryciem głowy z piór, które następnie włożył na głowę Bergoglio na znak jego poddania się szatanowi i demonom, czczonym przez pogan (por. 1 Kor 10,20).
Pogańska duchowość, ukryta za tańcami i rytuałami, nie jest niewinną rzeczą. Przypomnijmy tylko tzw kulturę i tradycję Azteków. Każdego ranka o świcie szaman wyrywał serce z piersi wciąż żyjącej osoby i ofiarowywał je pogańskim bóstwom. W ten sposób tym bóstwom było ofiarowanych rocznie około 20 000 ludzkich istnień. Gdyby nie przyszło chrześcijaństwo z kulturą miłości do Boga i do człowieka oraz z zasadami sprawiedliwości, to te pogańskie rządy terroru zniszczyłyby całą ludzkość. Tragedią jest to, że obecni słudzy demonów mają ,, głębinową władze’’ na świecie i starają się zredukować ludzkość. Bergoglio przez swoją zdradę Boga i zjednoczenie z demonami, sprowadzając klątwę, stwarza im warunki. Doświadczenie już mamy po jego intronizacji demona Pachamamy. Następnie przeprowadzono eksperymentalne mRNA szczepienie na całej planecie. Czego możemy się spodziewać po tym odstępczym geście w Kanadzie?
Chrześcijanie z duchem II Watykańskiego Soboru już zapomnieli, że wszyscy męczennicy, zwłaszcza w pierwszych trzech wiekach, woleliby cierpieć tortury i śmierć niż jednym ziarnkiem kadzidła oddać szacunek pogańskim bóstwom, czyli demonom. Przykładem jest św. Ignacy, biskup Antiochii. Był uczniem apostołów Piotra i Jana. Gdy cesarz Trajan (98-117) dowiedział się o biskupie Ignacym, kazał go do siebie przyprowadzić i zmuszał do oddania czci pogańskim bóstwom. Święty odpowiedział: „Nawet jeśli rzucisz mnie bestiom, ukrzyżujesz lub spalisz ogniem, nigdy nie złożę ofiary biesom – demonom!”. Św.Ignacy został skazany i wysłany do Rzymu, aby go rzucili głodnym lwom. W drodze statkiem do Rzymu ostrzegł Efezjan: „Jeśli ktoś przez złą naukę niszczy Kościół Boży, za który Jezus Chrystus został ukrzyżowany, taki, jako zbesczeszczony, pójdzie w ogień nieugaszony, podobnie jak ten, kto go słucha”.
Ten wyrok w pełni odnosi się do pseudopapieża Franciszka. On złą nauką niszczy Boży Kościół, dlatego pójdzie, jak ostrzega św. Ignacy, w ogień nieugaszony. Razem z nim tam pójdzie i ten, kto go słucha. Bergoglio ciągnie cały Kościół do szatańskiego bałwochwalstwa i ściąga Bożą klątwę na Kościół i świat!
Św.Ignacy powiedział do cesarza: „Nawet jeśli rzucisz mnie bestiom, nigdy nie złożę ofiary demonom.” Ta postawa św. Ignacego opiera się na nauczaniu Pisma Świętego oraz apostolskiego i całej Tradycji Kościoła.
Podobnie jak św. Ignacy, zachował się i biskup Eleuteriusz za panowania cesarza Hadriana (117-138). Święty Eleuteriusz pochodził z Rzymu i był zmuszany do oddania hołdu pogańskim bóstwom. On odmówił, mówiąc: „Trzeba opłakiwać waszą głupotę. Macie od Boga rozum, … ale porzuciliście prawdziwego Boga, który wszystko stworzył, i toczycie z Nim wojnę. Wasi bogowie – to w rzeczywistości demony, którzy chcą zniszczyć wasze dusze w piekle. Uważać ich za bogów i składać im ofiary i czcić – to największe szaleństwo! Ja będę czcił jedynego Boga, którym jest Jezus Chrystus!”. Biskup przeszedł szereg okrutnych tortur, pozostał wierny Chrystusowi, aż w końcu cesarz Hadrian nakazał odciąć mu głowę mieczem.
Pseudopapież w 2019 roku intronizował demona Pachamamę w Watykanie. W Kanadzie Bergoglio podczas pogańskiego rytuału podporzątkował się czarownikowi (szamanowi), a wraz z nim wszyscy obecni biskupi. Dzięki inicjacyjnemu obrzędowi poświęcenia się demonom, który przeszedł Bergoglio, ustanawia zgubny precedens dla wszystkich katolików. Św. biskup Eleuteriusz powiedziałby do niego i obecnych biskupów: „Trzeba opłakiwać waszą głupotę! Macie od Boga rozum, … ale porzuciliście Boga! Uważacie stworzenia za bogów i czcicie demona, którego nazywacie „Matka ziemia”. Co więcej, męczennik pokarałby Bergoglia i tych biskupów: „Porzuciliście prawdziwego Boga, który wszystko stworzył i toczycie z Nim wojnę”. Za gest apostazji, który popełnili, spadła na nich Boża anatema zgodnie z Ga 1:8-9, czyli klątwa i wykluczenie z Tajemniczego Ciała Chrystusa – Kościoła. Jeśli ci biskupi odmówią pokuty, skończą w piekle.
Za cesarza Aureliana (270-275) św. Chariton został postawiony przed prefektem miasta i on zmuszał go do oddania szacunku pogańskim bóstwom. Chariton odpowiedział: „Wszyscy bogowie pogańscy – to demony. Bez pozwolenia od Boga nie mają władzy nawet nad świniami”. Chariton za swoją wierność Chrystusowi został poddany najokrutniejszym torturom.
Deifikacja tak zwanej „Matki ziemi” jest bałwochwalstwem. Poganie czczą stworzenie zamiast Stwórcę. Apostoł Paweł woła: „Podając się za mądrych stali się głupimi…Prawdę Bożą przemienili oni w kłamstwo i stworzeniu oddawali cześć, zamiast służyć Stwórcy” (Rz 1:22-23.25).
Bergoglio w Kanadzie ukrywał swój szacunek dla demonów, okazując uznanie dla tzw. rdzennej kultury i ich duchowości. To wina II Watykańskiego Soboru i katolickiej hierarchii, że ci poganie, chociaż ochrzczeni, praktykują nawet w katolickich świątyniach bałwochwalcze rytuały i magię. W ten sposób czczą demony, a nie Boga. Tak wypełniają odstępczy program Nostra aetate Soboru Watykańskiego II. Już Jan Paweł II także w Kanadzie i innych miejscach uczestniczył w pogańskich rytuałach. Dlatego II Watykański Sobór należy w prawdzie nazwać tym, czym jest, czyli heretyckim. Posoborowi papieże za promowanie programowej apostazji muszą być publicznie i pośmiertnie ekskomunikowani z Kościoła, ponieważ z Mistycznego Ciała Chrystusa już sami się ekskomunikowali przez notoryczną promocję pogaństwa. Bez tego radykalnego kroku nie może nastąpić duchowe przebudzenie i odnowa Kościoła! W przeciwnym razie będzie kontynuowany proces autodestrukcji, który teraz przyśpiesza pseudopapież Bergoglio poprzez swój bezpośredni udział w satanistycznych rytuałach, zarówno wewnątrz, jak i na zewnątrz Kościoła.
Oby Bergogliowa do nieba wołająca prowokacja zaalarmowała sparaliżowanych katolików!
Drodzy katolicy, uświadomcie sobie najistotniejsze prawdy wiary i zacznijcie rozróżniać, kto kroczy pod sztandarem Chrystusa, a kto pod sztandarem antychrysta! Rzeczywistość jest taka, że nieważny papież Franciszek znajduje się pod wielokrotną Bożą anatemą, wykluczeniem z Kościoła i klątwą! Ta przechodzi na wszystkich, którzy mu się poddają i są mu posłuszni.
Drodzy biskupi, księża i wierni, waszym obowiązkiem przed Bogiem jest radykalne oddzielenie się od nieważnego papieża!
Prorok Eliasz na Karmelu wzywał lud: „ Jak długo będziecie chwiać się na obie strony? Jeżeli Pan jest prawdziwym Bogiem, to Jemu służcie, a jeżeli Baal, to służcie jemu!” (1 Krl 18:21). Prorok również modlił się: „Wysłuchaj mnie, o Panie! Wysłuchaj, aby ten lud zrozumiał, że Ty, o Panie, jesteś Bogiem i Ty sam nawróć ich serce” (w. 37).
Aktualne odnowienie ślubów chrzcielnych po skandalu w Kanadzie:
Niech dwóch świadków będzie obecnych. Niech każdy katolik położy rękę na sercu i powie:
„Wyrzekam się szatana i jego demonów.
Wyrzekam się wszelkich zabobonnych i pogańskich praktyk, związanych z wróżbiarstwem i magią.
Wyrzekam się sługi szatana Francisa Bergoglio.
Wierzę w Boga Stwórcę i w Jego Syna Jezusa Chrystusa, jedynego Zbawiciela.
Teraz przyjmuję Jezusa Chrystusa jako swojego Pana i Boga. Amen.
‘We are the people of Mother Earth, hi, hi,’ the master of ceremonies said during the dance.
Pope Francis in headgear given to him by representatives of the Canadian Indigenous peoples, July 25, 2022.Vatican News screenshot
=============================
MASKWACIS, Alberta (LifeSiteNews) – During the first full day of his visit with Canada’s Indigenous communities, Pope Francis attended a “healing dance” that appeared to direct worship to “Mother Earth.”
Prior the ritual, which took place in Maskwacis, Alberta this morning, the Master of Ceremonies for the event explained that a “healing dance” was about to occur, while outlining that the drum involved is “the heartbeat of Mother Earth, the drum is life.”
Gathered in a circle around a large tree branch, Indigenous people began chanting and playing the drum as people dressed in feathers and other traditional outfits started dancing.
Francis, along with four Indigenous Chiefs donning traditional headdresses and garb, sat on a stage slightly above the dance, giving them a view of the happenings. (Footage of the dance can be found in the Vatican’s livestream of the event, starting at 1:09:00) The MC for the event spoke about the importance of the number “four” as the ritual continued, referencing the “elements,” the “four directions,” the “four stages of life” and the “four living life forms.”
“We have a sun rising from the east, and we also have, from the south, we have the Thunderbird,” explained the MC.
“From the west side we have the wind, the oxygen that we breathe, this is the government of Mother Earth. And on the north side we have Mother Earth, Mother Earth is who we are,” continued the Indigenous leader. “Mother Earth is all the plant life, Mother Earth, our mother, is also the mother of all insect life, Mother Earth is also the mother of all animals on the ground, in the water, in the air.”
“Mother Earth, is of course, the Mother of all humanity,” added the ceremonial leader, as the dancing continued with Francis and the Chiefs looking onward at the ritual.
“We are the people of Mother Earth, hi, hi,” concluded the MC.
As extensively reported by LifeSiteNews, this is not the first time Francis has attended or participated in what seems to be pagan-styled worship.
In 2019, Francis allowed the placement of an idol representing the pagan deity of Pachamama (Mother Earth) in the Vatican, drawing widespread outrage by faithful Catholics around the world.
The Church has always forbidden the faithful from participating in or supporting non-Catholic worship under the pain of grave sin.
As explained by LifeSiteNews’ Louis Knuffe, the use of terms like “mother earth” and the invocation of such a name for spiritual purposes is not merely a “cultural ritual” but a religious one, and is tantamount to the sin of “superstition” and constitutes a “grave sacrilege.”
“The essential difference between what the Church does in her sacred rites, sacraments, and sacramentals, and the superstitious ceremonies and rituals of pagan religions, is that the Church has a supernatural principle by which grace is communicated when She uses bodily things or performs physical actions, like pouring water over the catechumen’s head in baptism,” explained Knuffe in a piece about Francis’ visit to Canada and his participation in Indigenous rituals.
“That supernatural principle is the spiritual authority that flows from the Person of Christ and the power of His saving death. It is Christ who gives the sacraments the power to communicate grace through bodily actions and things.”
Podczas pierwszego pełnego dnia swojej wizyty u rdzennych społeczności Kanady, papież Franciszek wziął udział w „uzdrawiającym tańcu” ku czci „Matki Ziemi”.
Przed rytuałem , który miał miejsce w Maskwacis w Albercie, Mistrz Ceremonii tego wydarzenia wyjaśnił, że ma nastąpić „uzdrawiający taniec”, jednocześnie podkreślając, że zaangażowany bęben to „bicie serca Matki Ziemi”.
Zgromadzeni w kręgu wokół dużej gałęzi drzewa rdzenni mieszkańcy zaczęli śpiewać i grać na bębnie, podczas gdy ludzie ubrani w pióra i inne tradycyjne stroje zaczęli tańczyć.
Franciszek, wraz z czterema rdzennymi wodzami, przywdzianymi w tradycyjne nakrycia głowy i stroje, usiadł na scenie nieco nad tańcem, spoglądając na te wydarzenia (Nagranie z tańca można znaleźć w watykańskiej transmisji na żywo z wydarzenia, od 1:09:00).
Mistrz Ceremonii podczas wydarzenia mówił o znaczeniu liczby „cztery” w trakcie trwania rytuału, odnosząc się do „elementów”, „czterech kierunków”, „czterech etapów życia” i „czterech żywych form życia”.
„Mamy słońce wschodzące ze wschodu, a od południa mamy [Ptaka Grzmota] Thunderbirda” – wyjaśnił.
„Od strony zachodniej mamy wiatr, tlen, którym oddychamy, to jest rząd Matki Ziemi. A po stronie północnej mamy Matkę Ziemię, Matka Ziemia jest tym, kim jesteśmy” – kontynuował przywódca tubylców. „Matka Ziemia to całe życie roślinne, Matka Ziemia, nasza matka, jest także matką wszelkiego życia owadów, Matka Ziemia jest także matką wszystkich zwierząt na ziemi, w wodzie, w powietrzu”.
„Matka Ziemia jest oczywiście Matką całej ludzkości” – dodał przywódca ceremonii, podczas gdy Franciszek i Wodzowie patrzyli dalej na rytuał.
Pomiędzy absurdem a śmiertelnym zagrożeniem. Unijna taktyka „na karpia” w walce z Bożym Narodzeniem
Unii Europejskiej na Boże Narodzenie i imiona chrześcijańskie – może być symptomem już nadchodzącego zwycięstwa Rewolucji. Czy wyrugowanie terminologii chrześcijańskiej i języka wykluczającego „różne płcie” to tylko kosmetyka na trupie zachodniej cywilizacji? Czy może ta ostateczna ofensywa będzie bodźcem do szerszego oporu?
Ukazy „władzy” w Brukseli bywają tak absurdalne, że łatwo je zbagatelizować. Zapewne myślimy nieraz: To tylko fantazje jakichś fanatycznych antyklerykałów, oderwanych od rzeczywistości i ględzących coś od rzeczy za nasze pieniądze w Parlamencie Europejskim.
Spójrzmy jednak na to zjawisko jako na znak czasu – signum temporis – bo choć unijni biurokraci nie mają mocy demiurgów, to ich działania odzwierciedlają swoistą „gotowość” upadającej cywilizacji Zachodu do gruntownego przemeblowania systemu wartości i kodu kulturowego.
Chodzi o projekt tzw. „Unii równości”, w ramach którego używanie terminu „Boże Narodzenie” miałoby być zakazane, podobnie jak chrześcijańskie imiona. Propozycja wysunięta przez Komisję Europejską zakładała też nowe rozumienie parytetu płci, aby zapewnić reprezentację przedstawicielom „wszystkich płci” w unijnej debacie. I należy zauważyć, że fakt, iż ostatecznie eurokraci wycofali się z tego szalonego pomysłu, jest właściwie bez znaczenia. Symptomatyczne są bowiem te ich podchody, a ich ostateczny sukces – w przypadku braku powszechnego oporu – może być tylko kwestią czasu.
Krok w krok za utratą wiary i powszechną apostazją postępuje wykorzenienie kulturowe. Kończy się obecnie epoka, która trwała pod znakiem „wierzący, niepraktykujący” i w której coraz częstszym zjawiskiem, nawet w „katolickiej” Polsce, było choćby obchodzenie świąt Bożego Narodzenia bez najmniejszego odwołania do faktu narodzin Zbawiciela, a jedynie w ramach „świeckiej tradycji” gromadzenia się przy stole i jedzenia barszczu z uszkami.
Niestety, pomimo nawet najgłębiej zakorzenionego w zbiorowym sentymencie Europejczyków przywiązania do narodowych potraw świątecznych, na tym poziomie – ani na poziomie językowym – nie uda nam się obronić przed ofensywą unijnych neomarksistów. Banalizacja tego sporu, właśnie poprzez sprowadzenie go do kłótni o przysłowiowego bożonarodzeniowego karpia, również sprzyja uśpieniu uwagi…
Wojna toczy się o przetrwanie ludzkości w dotychczasowym wymiarze, gdyż negowane są już nie tylko prawa religii objawionej i cywilizacji, którą stworzył Kościół, ale porządek naturalny i podstawowe rozróżnienia antropologiczne, takie jak obiektywne istnienie „tylko” dwóch płci. Dlatego nieliczni przedstawiciele katolickiej hierarchii, którzy nie godzą się na kompromis ze światem, podkreślają głębszy charakter tych zmagań w kontekście odwiecznej walki dobra ze złem.
Dlatego wśród bieżących, coraz bardziej kuriozalnych, pomysłów na reorganizację rzeczywistości, nie dajmy się zwieść tej unijnej taktyce „na karpia” i zwracajmy oczy ku prawdziwym, duchowym źródłom, które niegdyś zapewniły żywotność naszej cywilizacji.