Próba przeniesienia akcentu z płci biologicznej (ang. sex) na płeć “kulturową” i “społeczną” (ang. gender)

Zawsze Wierni nr 1/2025 (236)

ks. Piotr Dzierżak FSSPX https://piusx.org.pl/zawsze_wierni/artykul/3298

Od Redakcji

Drodzy Czytelnicy, właściwe dla współczesnych czasów pomieszanie pojęć nie omija żadnej kluczowej dla człowieka kwestii. A przecież sprawa płci i tego, jak determinuje ona istnienie i działanie człowieka, jest jedną z nich. Do tego stopnia, że od jej poprawnego ujęcia, a co za tym idzie – rozumienia swoich zalet (no i wad) oraz zadań, które Bóg przed nami postawił, zależy w znacznej części umiejętność dobrego przeżycia ziemskiej egzystencji, mającej być przecież wstępem do szczęśliwości wiecznej w niebie.

Z drugiej strony współczesny świat1 stara się ze wszystkich sił i na każdym już niemal kroku wmówić nam, że biologicznie rozumiana płeć jest czymś nieistotnym. W tym celu stosowane są, jak się można łatwo przekonać, dwie taktyki.

Próba przeniesienia akcentu z płci biologicznej (ang. sex) na płeć kulturową i społeczną (ang. gender)

Przy czym ta ostatnia jest już całkowicie ludzkim wytworem, choć do pewnego stopnia ciągle uwarunkowanym biologicznie, genetycznie – jednak do jej istoty należy dowolność form, w ramach których ma być ukształtowana. Przy tym jest ona konstruktem, który podlega, i ma podlegać, nieustannym przemianom w duchu rewolucji Marksa (czytaj: filozofii Hegla). Stąd też liczby tak pojmowanych „płci” oraz ich „istoty” ciągle się zmieniają, a przy tym granice pomiędzy nimi są niezbyt ściśle określone, a do tego fluktuujące.

Oczywiście propagandyści pracujący na omawianym odcinku wojny ideowej, dla uzasadnienia swoich roszczeń, mogą odwołać się do niezaprzeczalnego faktu istnienia w ludzkiej populacji przypadków chorobowych i zaburzonych – chodzi o ludzi, których przynależność płciowa jest rzeczą dość skomplikowaną. Jednak, jak istnienie odejścia od normy (spowodowanego dowolnym defektem) nie stanowi w istocie argumentu przeciw istnieniu normy, tak również i w tym przypadku istnienie wzmiankowanych osób nie neguje tego, że w naturze mamy do czynienia z dwiema płciami: męską i żeńską.

Z drugiej strony piszę powyżej jedynie o przeniesieniu akcentu, gdyż faktycznie istnieje też naturalna podstawa do tego, by wyróżnić w człowieku płeć kulturową – zawsze pozostającą jednak w charakterze rozumnej i zgodnej z prawem Bożym odpowiedzi (czy raczej „dopowiedzi”) na pochodzące od Stwórcy różnice między płciami. Ta odpowiedź ma tylko uwydatnić to, co obecne jest w planie Bożym zarówno na poziomie prawa naturalnego, jak i w Objawieniu.

Omawiana taktyka, choć stosowana względnie od niedawna, zdążyła już poczynić ogromne szkody w duszach wielu milionów i ciałach wielu tysięcy ludzi na świecie, głównie młodych, dorastających w krajach technicznie rozwiniętych (bo tylko tam współczesny świat, dzięki sile oddziaływania swojej agendy, może posunąć się do zanegowania czegoś tak oczywistego i namacalnego, jak płeć biologiczna).

Dążenie do zacieranie różnic między płciami biologicznymi

Z jednej strony ma to miejsce w sferze różnic istniejących „w rzeczy”, tzn. gdy chodzi o wywarcie takiego wpływu na proces rozwoju i wychowania młodych ludzi płci obojga, by zniwelować zachodzące pomiędzy nimi różnice cielesne, psychiczne, umysłowe i duchowe. Z drugiej strony chodzi o wywarcie wrażenia, że znaczących różnic między płciami po prostu nie ma i nigdy nie było. Oba te scenariusze rozgrywa się na wiele sposobów i to zarówno na poziomie biologicznym2, jak i na poziomie psychicznym, umysłowym oraz duchowym. Chodzi tu zwłaszcza o:

  • koedukację stosowaną powszechnie, w każdym wieku i na każdym poziomie nauczania;
  • doprowadzenie do praktycznego zaniknięcia różnic między ubiorem męskim i żeńskim;
  • wyśmiewanie tradycyjnego podziału ról, zniechęcanie niewiast do przyjmowania roli żony i matki przy jednoczesnym zachęcaniu do rozwiązłości i egoizmu, a w konsekwencji do aborcji;
  • walkę z męskością i jej przywilejami (np. z patriarchatem);
  • niszczenie mężczyzn i niewiast popieraniem wszelkich form niemoralności (nieczystości), co również bardzo utrudnia wejście w rolę męża i żony, nie mówiąc już o promowaniu homoseksualizmu i jemu podobnych zboczeń;
  • stwarzanie instytucjonalnych podstaw do zastępowania mężczyzn niewiastami w zawodach, które wymagają cech typowo męskich – wyraźnie ma to miejsce w wojsku, policji, a także w różnego rodzaju instytucjach politycznych poprzez wprowadzanie tzw. parytetów. Ponadto chodzi o propagowanie kształcenia niewiast na kierunkach typowo męskich;
  • wreszcie próbę podważenia pochodzącej z Objawienia zasady dopuszczającej wyświęcanie na kapłanów katolickich tylko i wyłącznie mężczyzn.

Jednym słowem chodzi tu o coś, co bardzo przewrotnie nazywane jest feminizmem. Piszę „przewrotnie”, gdyż faktycznie, patrząc z perspektywy niewiast, sprowadza się on do maskulinizmu (prowadzi do upodobnienia niewiast do mężczyzn na tyle, na ile jest to możliwe), natomiast patrząc z perspektywy mężczyzn, sprowadza się on do próby maksymalnego osłabienia i zniewolenia osób płci męskiej.

Nasuwa się tu zasadnicze pytanie, prowokujące niemal spontaniczną odpowiedź: czy nie jest feminizm3 niczym innym jak tylko rewolucją marksistowską przeniesioną z kontekstu materialnego posiadania w sferę płci? Czy nie te same są metody, którymi się on posługuje, a także i skutki stosowania jego zasad w praktyce? Pomyślmy o maksymie mówiącej, że rewolucja zjada swoje dzieci: czy tymi pożeranymi dziećmi rewolucji nie są w pierwszej kolejności feministki, które z piedestału awangardy rewolucji płciowej ściągane są przez rozmaite persony o płci chwilowo lub permanentnie nieustalonej? Pomyślmy o „pożytecznych idiotach”: to przecież współczesny rzekomo „nietoksyczny” mężczyzna – „feministek” o mózgu przeżartym mentalnym zarazkiem, nierozumiejący, że każda normalna niewiasta ma go za głupca lub słabeusza.

Również i cel feminizmu jest ten sam co marksizmu: wyrównanie wszelkich różnic, w tym ostatnim ekonomicznych, w tym pierwszym – między płciami. A przecież chyba nikt się nie łudzi, że raz rozpętana rewolucja w sposób planowy zatrzyma się na jakimś etapie pośrednim. Nie, ona ma ambicje dobrnąć do końca. A co się stanie wówczas, kiedy wszystkie owe różnice zostaną zatarte? Wtedy ludzkość przestanie istnieć. I tak naprawdę od samego początku o to właśnie chodziło. W tym „postępie” dla samego „postępu”, czy raczej niszczeniu dla samego niszczenia – ostatecznym celem jest pokrzyżowanie Bożych planów wobec człowieka, w czym bardzo wyraźnie daje się odczuć diabelski swąd.

Przypisy

  1. Używam tego słowa w sensie analogicznym do tego występującego w Ewangelii wg św. Jana – zatem jako okupującą i w znacznym stopniu kontrolującą nasz świat społeczność anty-Bożych (i w konsekwencji antyludzkich) rewolucjonistów o wyraźnie gnostyckiej mentalności.
  2. Przyczyną jest obecność ogromnych ilości żeńskich hormonów płciowych (estrogenów) w biosferze, będąca efektem ubocznym masowego stosowania tabletek antykoncepcyjnych, a także powszechne w przemyśle spożywczym stosowanie tworzyw sztucznych (plastików), których cząsteczki mają budowę analogiczną do żeńskich hormonów płciowych. Skutkiem obu jest u mężczyzn zmniejszenie płodności w dziedzinie ciała i zaburzenia charakteru w dziedzinie duszy.
  3. Tak samo, rzecz jasna, genderyzm, będący tylko jego logiczną i konieczną – oczywiście w sensie logiki rewolucji – konsekwencją.

Niszczenie rodziny

Zawsze Wierni nr 1/2025 (236)

José María Petit Sullá https://piusx.org.pl/zawsze_wierni/artykul/3307

Niszczenie rodziny

Związek pomiędzy rzeczywistościami naturalnymi a ich nadprzyrodzonym pochodzeniem oraz przeznaczeniem jest obecnie jednym z najbardziej aktualnych i ważnych tematów. W szczególności nie sposób jest zrozumieć marksistowski atak ideologiczny na rodzinę, jeśli nie rozważy się wpierw związku rodziny z ojcostwem Bożym. W swych Thesen über Feuerbach Marks pisze, iż „po odkryciu, że ziemska rodzina jest tajemnicą świętej rodziny, musi ona sama być poddana krytyce w teorii i ulec rewolucyjnemu przekształceniu w praktyce”1 (tj. zostać zniszczoną). Sprawa rodziny jest tu jedynie przykładem, gdyż istotą marksizmu jest niszczenie, zaprzeczanie lub wzniecanie rewolucji przeciwko każdej ludzkiej rzeczywistości posiadającej podobieństwo do jakiejś rzeczywistości nadprzyrodzonej.

Choć rodzina zagrożona jest również wskutek zaburzania relacji między rodzicami a dziećmi, głównym przedmiotem ataku jest ustrój małżeństwa. Ponieważ małżeństwo stanowi zalążek rodziny, atak na nie wpływa nie tylko na relacje między małżonkami, ale też obliczony jest na zaburzenie relacji rodzice–dziecko. Jest to zgodne z definicją małżeństwa jako nierozerwalnego związku między mężczyzną i niewiastą, a ukierunkowanego na zrodzenie i wychowanie potomstwa. W dobrze znanej pracy Engelsa Pochodzenie rodziny, własności prywatnej i państwa o rodzinie wspomina się jedynie jako o konsekwencji pewnej koncepcji małżeństwa. Wedle Engelsa, aby rodzina w znanej nam postaci przestała istnieć, wystarczy zmodyfikować koncepcję małżeństwa.

Marksistowski atak polega właśnie na traktowaniu człowieka jako zwierzęcia seksualnego, mającego skłonność do gromadzenia bogactwa. Ponadto ideologia ta usiłuje budować na „prymitywizmie”, w którym monogamia zanikłaby w sposób spontaniczny, a także postuluje „wyzwolenie” niewiast poprzez skierowanie ich do pracy w wielkich współczesnych fabrykach.

Ogólnie rzecz biorąc, można zaobserwować obecnie ścisły związek między rewolucją marksistowską a ruchami feministycznymi, odrzucającymi tradycyjną funkcję rodziny. Ruchy te nie mogłyby działać w naszym społeczeństwie bez poparcia partii politycznych kierujących się ideologią marksistowską.

Temat nasz wymaga więc rozważenia znaczenia nierozerwalnego małżeństwa jako podstawy i zalążka rodziny.

Argumenty za nierozerwalnością małżeństwa przytoczyliśmy już w innych wykładach z tego cyklu. Chciałbym dodać do tego jedynie pewne fundamentalne spostrzeżenie natury socjologicznej: zawierające umowę strony nie zaakceptowałyby wyrażania jakichkolwiek zastrzeżeń podczas ceremonii religijnej, a nawet czysto cywilnej. Coś takiego czyniłoby całą ceremonię zaślubin całkowicie bezsensowną. Co więcej, żadne prawodawstwo nie zawiera w sobie obostrzeń godzących w jedność małżeńską, które mogłyby w przyszłości stanowić potencjalne argumenty do dokonania rozwodu. Powodem tego jest fakt, iż podanie tych rzekomych przesłanek do rozwiązania małżeństwa wynaturzałoby sam akt zaślubin. Wówczas, zamiast prawa do rozwodu, mielibyśmy do czynienia z nielegalnymi związkami, gdyż taka ceremonia nie tworzyłaby małżeństwa w ścisłym sensie tego słowa. Pomiędzy małżeństwem a rozwodem istnieje radykalna sprzeczność. Gdyby w umowie małżeńskiej zawarte zostały potencjalne przyczyny rozwodu, tak jak to powinno mieć miejsce w pełni logicznym akcie prawnym, wymieniając wyraźnie warunki, na jakich zawierane jest małżeństwo, zostałoby ono de facto wynaturzone, stałoby się nie tylko teoretycznie, ale również praktycznie niemożliwe. Żadna ze stron nie przystałaby na to, aby druga strona w momencie zawierania umowy mówiła, na co prawo daje jej możliwość później się powołać. W przypadku rozwodu prawo jest jednym, a rzeczywistość drugim.

Ukierunkowanie związku małżeńskiego na zrodzenie dzieci, czyniące nas uczestnikami stwórczego aktu Boga, wymaga nierozerwalności małżeństwa. Jest rzeczą oczywistą i bezsporną, że nierozerwalny związek małżeński stanowi jedyny fundament rodziny. Ponadto nierozerwalny związek między małżonkami stanowi fundament troski rodziców o ich dzieci. Rezygnacja z nierozerwalnego małżeństwa oznaczałaby zakwestionowanie odpowiedzialności rodziców za potomstwo. Pomiędzy naturalnym zrodzeniem oraz nadprzyrodzonym wychowaniem istnieje nierozerwalna więź. Relacja rodzic–dziecko gwarantowana jest w teorii oraz w praktyce przez trwały związek małżeński.

Małżeństwo nie może być definiowane jako dowolna umowa zawierana przez jego strony, w takim bowiem razie nie wiedzielibyśmy, czym ono w istocie jest, gdyż jego natura zależałaby od woli stron umowy w każdym konkretnym przypadku. Mogłoby to być małżeństwo ekonomiczne, społeczne, kulturowe czy też po prostu hedonistyczne. Wszystkie korzystne lub niekorzystne aspekty, które łączą się w małżeństwie, wpływają na nie jako czynniki uboczne i nie stanowią części jego zasadniczej definicji. Jądrem jego jest wzajemne, całkowite oddanie się sobie bez zastrzeżeń, ze względu na potomstwo. I tak jak prokreacja nie jest owocem sztuki czy techniki, lecz natury, tak też wychowanie nie jest owocem predyspozycji, lecz rodzicielstwa. Po prostu będąc rodzicem, posiada się prawo do wychowania, a rodzicielstwo to jest skutkiem wierności.

Jak już powiedzieliśmy, marksizm zaprzecza, iż monogamia jest czymś naturalnym, zmuszony jest jednak uznać, że jedynym możliwym małżeństwem przyszłości jest małżeństwo monogamiczne. Wedle Engelsa tym, co powinno zniknąć z małżeństwa, jest „nierozerwalność” i „przewaga mężczyzny”. Jednak bez nierozerwalności i prymatu mężczyzny monogamia jest jedynie pustosłowiem.

Bez nierozerwalności uznawana jest praktyczna poligamia; a odrzucając prymat mężczyzny, podkopuje się celowo zasadę stabilności małżeństwa – w żadnej społeczności nie może być bowiem dwóch zasad jedności.

Jest to coś tak oczywistego, że sam Engels stwierdza, iż „wyzwolenie” niewiast doprowadzi do zaniku rodziny. Stanie się tak, jeśli niewiasty zaangażują się w pracę w przemyśle, zaprzestając wykonywania prac domowych:

(…) pierwszym warunkiem wyzwolenia kobiety jest wprowadzenie na powrót rodzaju kobiecego do produkcji społecznej, [co] wymaga z kolei pozbawienia pojedynczej rodziny cech gospodarczej jednostki społecznej2.

Prywatne gospodarstwo domowe przekształca się w przemysł społeczny. Opieka nad dziećmi i ich wychowanie stanie się sprawą publiczną: społeczeństwo będzie się opiekować wszystkimi dziećmi jednakowo – zarówno ślubnymi, jak i nieślubnymi3.

O ile prymat mężczyzny, wyrażony przez św. Pawła w sposób całkowicie jednoznaczny, stanowi niejako przyczynę formalną rodziny, „pozostająca w domu kobieta” jest jej przyczyną materialną. Dlatego właśnie marksizm upiera się, że niewiasty powinny podejmować pracę w fabrykach zamiast zajmować się domem i opieką nad dziećmi, którą to rolę przejąć ma państwo. Marksizm stara się przedstawić małżeństwo chrześcijańskie, nierozerwalne małżeństwo, jako „pierwszy konflikt klasowy”, gdzie „[mąż] jest burżua, a żona reprezentuje proletariat”4. Zwróćmy uwagę, że krytyka ta nie dotyczy historycznego rozumienia prymatu mężczyzny, ale raczej samego nierozerwalnego małżeństwa, a nawet monogamii.

Prymitywny materializm, będący źródłem marksistowskiego poglądu na małżeństwo, widoczny jest bardzo dobrze w cytowanym już dziele Engelsa:

Jeśli moralne jest tylko małżeństwo oparte na miłości, to jest nim tylko takie, w którym miłość trwa. Czas trwania indywidualnej miłości płciowej jest różny u różnych jednostek, szczególnie u mężczyzn, i w razie zupełnego wygaśnięcia miłości lub wyparcia jej przez nową namiętną miłość rozwód jest dobrodziejstwem zarówno dla obu stron, jak i dla społeczeństwa. Zaoszczędzi się tylko ludziom zbytecznego babrania się w brudach procesu rozwodowego5.

Zauważmy, że Engels utożsamia miłość z miłością płciową, a nawet wskazuje – co nie spodobałoby się współczesnym feministkom – że czas trwania miłości płciowej jest różny; poza tym zaś uznaje, że wygasa ona wskutek wyparcia jej przez nową namiętność. W tekście tym nie ma wielu uników czy też hipokryzji: małżeństwo oparte zasadniczo na miłości zmysłowej nie jest ani nie może być trwałe. Wedle Engelsa nierozerwalność ma źródło w pragnieniu ojca, aby przekazać swój majątek tym, co do których ma on pewność, że są jego dziećmi. W ten sposób monogamia okazuje się triumfem pragnienia przekazania bogactwa nad pożądaniem płciowym. Małżeństwo monogamiczne jest owocem triumfu kapitalizmu. Bez możliwości gromadzenia bogactw nie istniałoby ani nierozerwalne małżeństwo, ani monogamia.

Nie potrzeba wielkiego doświadczenia ani wybitnej wiedzy na temat małżeństwa, aby uświadomić sobie, iż teorii tej nie da się w żaden sposób obronić. Jednak idea marksistowska popularna jest dziś podobnie jak w roku 1884, kiedy to opublikowana została po raz pierwszy cytowana przez nas książka. Rodzina opar­ta jest na wyzysku, którego motywem jest chęć gromadzenia i przekazywania bogactwa. Konsekwentnie jedynym możliwym wyzwoleniem niewiast jest zmiana sposobu, w jaki odnoszą się one do swego otoczenia, czy też – mówiąc precyzyjniej – położenie kresu obecnemu podziałowi pracy. Zauważmy, że osobą, która w zasadniczy sposób zmienia swą formę aktywności, jest niewiasta. Zanik rodziny dokonuje właśnie w konsekwencji – posługując się słowami samego Engelsa – podejmowania przez kobiety pracy w „wielkim przemyśle naszych czasów”6.

Zastanawiając się nad teorią marksistowską, uświadamiamy sobie, że rodzina jest rzeczywistością naturalną, opartą na naturalnej relacji – oraz że najszybszym sposobem na jej zniszczenie jest zastąpienie idei ekonomii domowej ideą produkcji społecznej. Ekonomia, zarządzanie majątkiem wspólnoty domowej, zastępowana jest produkcją, wytwarzaniem produktów do wymiany handlowej. Jednak podstawowym zadaniem małżeństwa jest praca w gospodarstwie domowym. Dlatego właśnie Engels mówi, że

wyzwolenie kobiety i jej zrównanie z mężczyzną jest i pozostaje niemożliwe tak długo, jak długo kobieta będzie wyłączona z produkcyjnej pracy społecznej i będzie się ograniczała do prywatnej pracy domowej7.

Zwróćmy uwagę, że jeśli przymiotnik „domowy” stanowi przeciwieństwo „społecznego”, wówczas „prywatny” powinien być antonimem „produkcyjnego”. W oczywisty sposób tak jednak nie jest. Tym, co w istocie stanowi przeciwieństwo produkcji, jest kontemplacja. A w sferze działania, jako że dotyczy ono pracy w obu przypadkach, przeciwieństwem produkcji jest planowanie, dystrybucja, zarządzanie – tj. właśnie ekonomia. Marksizm jest zasadniczo wrogi wobec takiej ekonomii.

Małżeństwo, którego celem jest zrodzenie i wychowanie potomstwa, [tworzy wraz z tym potomstwem] wspólnotę ekonomiczną8, ale nie produkcyjną. Kilku spośród jej członków może zajmować się jakąś pracą produkcyjną, jednak istnieć może tylko jedna ekonomia, jedno zarządzanie tym majątkiem. Zarządzanie to zapewnia rodzinie jedność materialną i stanowi uzupełnienie duchowej formacji potomstwa.

Harmonia pomiędzy różnymi temperamentami mężczyzny i niewiasty podczas pracy znajduje swe naturalne spełnienie w małżeństwie oraz rodzinie. Ale marksizm zamiast uznać, że rodzina jest rzeczywistością naturalną opartą na różnych naturalnych temperamentach odmiennych płci, argumentuje, iż niewiasty powinny odzyskać swą „prawdziwą tożsamość”, podejmując pracę produkcyjną w przedsiębiorstwach publicznych. Atak na rodzinę, zniszczenie tej podstawowej komórki społecznej, konieczny jest dla stworzenia nowego rodzaju niewiasty. Warunki życia naszego produkcyjnego społeczeństwa ułatwiają i umożliwiają urzeczywistnienie idei marksistowskiej. Prawdziwa rodzina – jedyna możliwa – jest dla marksizmu, przez samą swą obecność, kamieniem obrazy. Tak więc zniszczenie jej pozostaje stałym elementem jego planu, a zwłaszcza obecnej eurokomunistycznej strategii polegającej na zdobyciu władzy politycznej dzięki transformacji społeczeństwa.

Powinniśmy dogłębnie przemyśleć ideę wyrażoną przez Marksa w jego czwartej Tezie o Feuerbachu. Porządek naturalny nie jest niezależny od porządku nadprzyrodzonego, ale w nim uczestniczy. Wzniosłość przychodzenia na świat w rodzinie nowej istoty ludzkiej nie może być porównana z niczym, poza samym aktem stwórczym Boga. Tak więc ostateczne odrzucenie wszelkiej rzeczywistości nadprzyrodzonej wymaga odrzucenia jakiegokolwiek uczestnictwa w nadprzyrodzoności, uczestnictwa takiego jak: prymat mężczyzny w małżeństwie, nierozerwalność tego związku oraz poświęcenie się niewiasty opiece nad dziećmi oraz domem. Jednak wszystkie te rzeczywistości, które marksizm pragnie zniszczyć, nie należą do określonego rodzaju rodziny, ale do rodziny jako takiej, jedynej możliwej i jedynej istniejącej. Z tego samego powodu wartości, na których oparta jest rodzina, nie należą do pewnej epoki czy też czasu dominacji pewnej ideologii czy warunków ekonomicznych. Są one oparte na misji, którą wypełnić musi rodzina. Niezbędność małżeństwa i rodziny wynika ze wzniosłości aktu prokreacji i wychowania potomstwa.

Współczesne społeczeństwo konsumpcyjne może stworzyć warunki sprzyjające praktycznemu zniszczeniu rodziny na wiele różnych sposobów. Jednak to marksizm, ze swą fundamentalną ideą transformacji rzeczywistości, wie, jak wykorzystać te okoliczności, aby doprowadzić do rozpadu rodziny – poprzez przedstawianie nierozerwalności jako burżuazyjnego przesądu, nie do pogodzenia z wyzwoleniem niewiast. Marksizm też czerpać będzie korzyść z wszelkiego rodzaju zwodniczej literatury postulującej położenie kresu dominacji męża nad żoną. I wreszcie to marksizm – wykorzystując deprecjonowanie prac domowych – włączy niewiasty w działalność rewolucyjną.

Określanie mianem napięcia tego, co w istocie jest harmonią, oraz przedstawianie jako równego tego, co wcześniej określono jako sprzeczne, jest typowe dla dialektyki marksistowskiej. Zastosowanie tego narzędzia zwodzenia do rodziny daje następujący rezultat: rodzina, oparta na monogamicznym małżeństwie, jawi sią jako wyzysk żony przez męża. Równocześnie podział ról – ograniczanie niewiast do prac domowych, które nie wytwarzają żadnego bogactwa – utwierdza dominującą pozycję mężczyzny. Tym, co pragnie osiągnąć marksizm – poprzez negowanie nierozerwalności małżeństwa i podkreślanie konieczności angażowania niewiast w pracę wytwórczą – jest po prostu zniszczenie tej koncepcji rodziny. Engels nie tylko nie kryje, że celem tego jest zniszczenie rodziny, ale nawet wyraźnie to stwierdza. Nie chodzi mu o stworzenie nowego modelu rodziny, ale o jej zanik – ponieważ państwo bierze na siebie utrzymanie i wychowanie dzieci. Rodzina traci więc rację istnienia i tolerowana jest jedynie ze względu na fakt, że ludzi nie da się wyprodukować. Poza tą funkcją rodzina nie posiada już jednak żadnego innego obowiązku.

Podsumowując: należy pamiętać, że za pozornie postępowymi hasłami kryją się doktryny szerzone od wielu lat, wyznaczające rodzinie zadania i cele radykalnie sprzeczne z jej tradycyjną koncepcją. Zwykliśmy mówić, że rodzina jest rzeczywistością tradycyjną; nie oznacza to jednak, że fundament jej struktury jest jedynie rezultatem ludzkiego doświadczenia, który może się zmienić wraz z ewolucją ludzkości. Fundament rodziny jest transcendentny i nie ma innego zwierciadła, w którym mógłby się przejrzeć, niż stwórcza i troskliwa Boskość. I wzmocniony może zostać dzięki rozważaniu naturalnej oraz nadprzyrodzonej rzeczywistości Świętej Rodziny z Nazaretu, a zwłaszcza roli Maryi, żony i matki, wzoru wierności, kontemplacji oraz codziennego wypełniania obowiązków domowych.

Za „The Angelus”, październik 2011, tłumaczył Tomasz Maszczyk9.

Przypisy

  1. Tekst polski za: tinyurl.com/Marks-tezy [dostęp: 12.11.2024].
  2. Tekst polski za: F. Engels, Pochodzenie rodziny, własności prywatnej i państwa, Spółdzielnia Wydawniczo-Handlowa „Książka i Wiedza”, Warszawa 1969.
  3. Tamże.
  4. Tamże.
  5. Tamże.
  6. Tamże.
  7. Tamże.
  8. W oryginale tego artykułu wystąpił lapsus powodujący lekką niezrozumiałość tego akapitu. Napisano bowiem w tym miejscu: „jest wspólnotą ekonomiczną” – przyp. red.
  9. tinyurl.com/Petit-Sulla [dostęp: 12.11.2024].

„Zatrzymaj gender !”. Instytucja rodziny stoi pod znakiem zapytania? Rząd zboczeńców??

Instytucja rodziny stoi pod znakiem zapytania?
Wesprzyj protest przeciwko promocji ideologii gender! 
Szanowni Państwo,
Z całego serca dziękujemy za Państwa zaangażowanie w naszą akcję „Zatrzymaj gender”. Każdy zebrany głos ma ogromne znaczenie dla protestu przeciwko szerzeniu ideologii gender, opartej na fałszywej antropologii oraz podważaniu znaczenia rodziny i małżeństwa. Zwłaszcza w obecnych czasach zjednoczeni Polacy muszą głośno wyrazić brak zgody na demoralizację młodego pokolenia, kiedy wprowadzane są zmiany mogące głęboko wpłynąć na losy naszych rodzin i całego społeczeństwa. Jesteśmy wdzięczni, że walczą Państwo po stronie obrony tradycyjnych wartości, które stanowią fundament naszego narodu.Polska stoi obecnie przed istotnym wyzwaniem, które może zaważyć na przyszłości instytucji małżeństwa i rodziny!Konwencja Stambulska, którą polski rząd zdecydował się wspierać, niesie za sobą ryzyko podważenia kluczowych wartości, takich jak godność macierzyństwa oraz odpowiedzialność ojcowska. Promowana przez tę konwencję ideologia gender narusza nasze podstawowe przekonania, redefiniując naturalne i tradycyjne rozumienie relacji międzyludzkich, tożsamości płciowej oraz ról społecznych.
Szkoły już ruszyły z nowym programem nauczania, a wśród zmian można dostrzec antypolską i antyrodzinną narrację. Wprowadzany w 2025 roku, w miejsce Wychowania do Życia w Rodzinie, przedmiot pod dumną nazwą „edukacja zdrowotna” pozostawia dużo niedopowiedzeń i stanowi otwartą furtkę dla promowania wśród młodzieży  niestereotypowych ról genderowych, o czym wspominała już lata temu grupa ekspercka GREVIO, odpowiedzialna za monitorowanie wdrażania Konwencji Stambulskiej.

Zatrważające jest również to, że autorem podręcznika, który ma być podstawą wiedzy na tych zajęciach, jest profesor Zbigniew Izdebski, który kilkanaście lat temu przeprowadzał w szkołach nietypowe, lub mówiąc wprost – deprawujące ankiety na 16-letnich uczniach. Celem tych badań miało być jakoby sprawdzenie postawy nieletnich wobec przestępstw seksualnych. Sama jednak metoda badawcza polegała na zadawaniu nastolatkom pytań o to, jaka ich zdaniem powinna być granica wiekowa, by móc uprawiać stosunek seksualny między dzieckiem a dorosłym.
Podkreślmy, że ankietowanymi były kilkunastoletnie dzieci, które nie mają jeszcze pełnej świadomości tego, jakie są konsekwencje takich czynów i z jakiego powodu ta granica wiekowa jest stawiana. Niestety, takich pytań uczniowie otrzymali znacznie więcej.
Zachęcamy więc do refleksji nad tym, czy autor takiego skandalicznego „eksperymentu na dzieciach” powinien tworzyć podstawę programową do szkół?
Chcę, by więcej rodziców dowiedziało się o proteście! 
Na niedawnym marszu w Gliwicach, który w teorii miał nieść za sobą takie wartości, jak otwartość i rozwój społeczeństwa ku lepszej przyszłości, wiceminister funduszy i polityki regionalnej w rządzie Donalda Tuska, Monika Sikora, wprost wypowiedziała słowa, że należy wpuścić tzw. draq queens do szkół i umożliwić im tym samym gorszenie oraz demoralizowanie polskich uczniów.
Oprócz tego, głos przychylny temu pomysłowi wyraziła wtedy również prezydent Gliwic, Katarzyna Kuczyńska-Budka. Swoją wypowiedź poparła argumentem, odnoszącym się do… o ironio, słów Pisma Świętego – A jeśli większość Polaków uważa się za osoby związane z chrześcijaństwem, to przypomnę, że w normach chrześcijańskiej nie mieści się nienawiść do drugiego człowieka, nie mieści się brak tolerancji i brak akceptacji.
Również my powinniśmy więc przypomnieć pani prezydent o tym:jaka jest definicja użytej przez nią „tolerancji” i „akceptacji”, dlaczego pedofilia została umieszczona przez Światową Organizację Zdrowia w klasyfikacji ICD–10 pośród grupy nazwanej „zespoły behawioralne związane z zaburzeniami fizjologicznymi i czynnikami psychicznymi”,
jak w Piśmie Świętym, na które się powołuje, opisane są grzechy Sodomy, których promocję chce wnieść do szkół,
czy to aby na pewno chrześcijanie mają w sercach nienawiść do drugiego człowieka i które działania świadczą o tym? O katolikach oblewających farbami, sprejujących wulgarne treści na elewacjach budynków i krzyczących ordynarne hasła jeszcze nie słyszeliśmy…Stojąc wobec tak poważnych zagrożeń, musimy dotrzeć z protestem do kolejnych tysięcy rodaków! 
Pomagam nagłośnić akcję
Nasza inicjatywa cieszy się coraz większym poparciem. Z radością informujemy, że już ponad 22,6 tysiąca osób podpisało petycję przeciwko Konwencji Stambulskiej. To pokazuje, że coraz więcej Polaków dostrzega zagrożenia płynące z przyjmowania rewolucyjnych i antychrześcijańskich idei, które stawiają instytucję rodziny pod znakiem zapytania.Aby jednak osiągnąć nasz cel i wywrzeć presję na politykach w sprawie wdrażania wspomnianego aktu prawnego, potrzebujemy dotrzeć do jak najszerszego grona ludzi. Dlatego obecnie skupiamy się na promocji naszej inicjatywy w mediach społecznościowych, aby jeszcze więcej osób mogło poznać nasz przekaz i przyłączyć się do wspólnej walki.
Do tej pory, dzięki hojności naszych Darczyńców, udało nam się zebrać już 50 000 zł na pierwszy etap kampanii promocyjnej. Obecnie rozpoczęliśmy drugi etap i uzbieraliśmy nieco ponad 2 000 zł z potrzebnej kwoty 50 000 zł.
Te środki są niezbędne, aby skutecznie walczyć o uwagę opinii publicznej i przekonać kolejne osoby do wsparcia naszej inicjatywy.
Dlatego kierujemy do Państwa prośbę o wsparcie finansowe naszej kampanii promocyjnej. Wiemy, że to właśnie dzięki takim osobom jak Państwo – pełnym odwagi i determinacji – możemy skutecznie przeciwstawić się wpajaniu w umysły niewinnych dzieci ideologii gender i bronić przyszłości naszych rodzin.
Pokażmy rządowi, że społeczeństwo nie jest obojętne i nie zgadza się na zmiany godzące w polskie wartości
Przekazuję darowiznę! 
Dziękujemy Państwu za wszelkie zaangażowanie i wsparcie. Cieszymy się, że możemy liczyć na osoby, które nie boją się stanąć w obronie polskich rodzin, ich godności i tradycyjnych wartości. Wierzymy, że razem możemy zdziałać wiele i zatrzymać niszczycielskie zmiany, które zagrażają naszemu społeczeństwu.
Pozdrawiamy
ZatrzymajGender.pl
Wspieram promocję akcji

Sezon „Marszowy” wchodzi na ostatnią prostą.

Centrum Życia i Rodziny
Szanowni Państwo,
Sezon „Marszowy” wchodzi na ostatnią prostą.
Przed nami przedostatni weekend, w którym ulicami polskich miast przejdą Marsze dla Życia i Rodziny.
Jeszcze w najbliższą sobotę i niedzielę będziemy mogli wziąć udział w tych prorodzinnych manifestacjach w kilku miejscowościach.
W sobotę 16 września odbędzie się Marsz w Jeleniej Górze (start o 14:00 na Placu Piastowskim), a w niedzielę 17 września Marsze w aż pięciu miejscowościach:

Białymstoku – start o 13:00 spod Bazyliki św. Rocha;Suwałkach – start o 13:00 spod kościoła śś. Apostołów Piotra i Pawła;
Rzeszowie – start o 15:00 spod kościoła akademickiego św. Jadwigi;Ostródzie – start o 12:45 spod kościoła Niepokalanego Poczęcia NMP.
Ten rok marszowy zamkniemy zaś 30 września w Śremie i
1 października – Marszem we Wrocławiu.
Więcej szczegółów dotyczących tych wydarzeń (w tym godziny rozpoczęcia Mszy świętych) znajdą Państwo na stronie 
Marsz.org.
To ostatnia szansa, aby jeszcze w tym roku przejść razem z Marszem dla Życia i Rodziny i wspólnie, pod hasłem „Dzieci przyszłością Polski” dawać świadectwo o wartości rodziny, małżeństwa i godności każdego życia już od poczęcia! Serdecznie zachęcam Państwa, szczególnie tych, którym nie udało się dotychczas jeszcze na żaden Marsz wybrać, aby skorzystać z tej okazji!
Tymczasem jednak pora powoli podsumować tegoroczne Marsze dla Życia i Rodziny.
Począwszy od maja, Marsze gościły zarówno w największych polskich miastach, jak i małych miasteczkach czy nawet wioskach. W niektórych z nich są już stałym elementem życia społeczności, bo odbywają się tam od lat. Ale są też miejsca, w których są pierwszy raz albo powracają po okresie ograniczeń.
Najważniejsze jest jednak to, że gdziekolwiek przechodzą, Marsze dla Życia i Rodziny niosą zawsze mocne i jednoznaczne przesłanie o wartości rodziny zbudowanej na fundamencie trwałego, kochającego się małżeństwa, o wartości rodzicielstwa, miłości matczynej i ojcowskiej, a także o godności każdego życia, którą teraz „postępowe” środowiska tak bardzo starają się zatrzeć.
Myślę, że to właśnie jest największą wartością wypływającą z organizacji tych wydarzeń: nasze wspólne świadectwo tego, że w świecie, który coraz bardziej otwarcie hołubi cywilizację śmierci, można żyć inaczej, budując cywilizację życia. A nigdy nie wiemy, na jaki grunt trafi to ziarno, komu da do myślenia, komu przyniesie nadzieję ani jaki wyda plon.
Dlatego bardzo się cieszę, że Centrum Życia i Rodziny jest koordynatorem tych marszów, które zmieniają lokalną rzeczywistość, promują prawo do życia, afirmują małżeństwo i bronią rodziny przed zapędami lewicowych aktywistów. Dostarczamy organizatorom zarówno materiały, jak plakaty czy banery, pomagamy w promocji, ale też służymy wsparciem merytorycznym i naszym doświadczeniem.
Jesteśmy przekonani, że ta ciężka praca przynosi wymierne efekty nie tylko dziś – tu i teraz – ale przede wszystkim jest pewnego rodzaju „zasiewem dobrych idei” na przyszłość.
Proszę sobie wyobrazić, że znam wiele przypadków, gdy na Marsze dla Życia i Rodziny przychodzą nastolatki lub studenci, którzy chcą wspierać te wydarzenia jako wolontariusze. To piękna postawa, ale najciekawsze jest to, że na Marsze przychodzą od kilku lub kilkunastu lat, ponieważ wcześniej zabierali ich ze sobą rodzice.
A zatem kiedyś przyprowadzani przez rodziców, a dziś już chętnie wspierający postawy pro-life i pro-family.Wspieram organizację takich wydarzeń!W ten sposób budujemy naszą marszową rodzinę, wspólnotę osób oddanych tym najważniejszym wartościom. Naszym celem nie jest przecież organizacja jednorazowego wydarzenia, ale tworzenie ruchu społecznego, środowiska osób skupionych wokół obrony pewnych podstawowych idei: obrony rodziny, małżeństwa, macierzyństwa i ojcostwa, obrony życia.
Przypuszczam, że zgodzą się Państwo ze mną, że dziś taka wspólnota ma do odegrania wyjątkowo istotną rolę. Proszę tyko spojrzeć, co dzieje się wokół nas.
W tym samym czasie, kiedy przechodzić będą ostatnie Marsze, przez Warszawę przejdzie Manifa. Pochód skrajnych feministek w tym roku obrał sobie wyjątkowo wymowne hasło: „Aborcyjna koalicja, a nie kościół i policja!”.
To jest alternatywa, jaka stoi przed młodym pokoleniem: rodzina, nierozerwalne małżeństwo i poszanowanie każdego poczętego dziecka jako daru albo… agresywne żądania możliwości zabijania tych najbardziej bezbronnych dzieci, zaprzeczanie naturalnym rolom kobiety i mężczyzny, odrzucenie rodziny jako opresyjnej, przestarzałej i nikomu już niepotrzebnej instytucji. A w zamian za to „wolne związki”, „prawo” do aborcji i pseudotęczowe postulaty ideologii LGBT.
Jaka jest stawka tego kulturowego sporu? To przyszłość naszych dzieci, wnuków, kolejnych pokoleń Polaków. To właśnie nasze najważniejsze zadanie: zawalczyć o to, aby pozostawić im zdrowy, mocny fundament wartości.
Jak Państwo dobrze wiedzą, organizacja Marszu dla Życia i Rodziny jest czasochłonnym i kosztownym wydarzeniem dla każdego z lokalnych środowisk. Dlatego wspomagamy je tak doświadczeniem, jak i poprzez pomoc w organizacji wydarzeń, a także w przygotowaniu i wydruku wielu materiałów promocyjnych.
Dlatego bardzo proszę Państwa o wsparcie tych działań dowolną kwotą: 30 zł, 60 zł, a jeśli mają Państwo taką możliwość nawet kwotą 100 zł lub 200 zł albo większą! Tylko dzięki Państwa pomocy Marsze dla Życia i Rodziny mogą odbywać się w całej Polsce, dając świadectwo i broniąc życia, małżeństwa i rodziny.Wspieram organizację Marszów dla Życia i Rodziny!Chciałbym zatem jeszcze raz zaprosić Państwa do udziału w ostatnich tegorocznych Marszach.
To nie tylko okazja do spędzenia czasu z rodziną, ale także do zamanifestowania naszego przywiązania do najważniejszych wartości. A takiego świadectwa, pięknych rodzin, małżeństw, szczęśliwych i spełnionych rodziców i radosnych dzieci, potrzeba nam dziś jak nigdy.
Szanowni Państwo, już dziś chciałbym serdecznie podziękować, że w tej wojnie cywilizacji walczymy wspólnie. To, że razem stajemy w kontrze do napierającej coraz wścieklej rewolucji kulturowej, daje wielką nadzieję.
Liczę na Państwa wsparcie i zaangażowanie!
Serdecznie pozdrawiam

Trzy komunie. Rodzina patchworkowa.

Trzy komunie 

Izabela Brodacka

To historia sprzed wielu lat. Moja koleżanka z pracy, dobra nauczycielka, osoba niezwykle inteligentna wydawała się nie rozumieć pewnych podstawowych prawidłowości. Nie rozumiała, że czasem działania podjęte w określonym celu przynoszą wręcz przeciwny efekt, a szlachetnymi intencjami – jak to się mówi – jest wybrukowane dno piekła. Otóż koleżanka nie życzyła sobie, żeby pierwsza komunia jej córki przebiegała pod znakiem rewii mody komunijnej i licytacji prezentami. Aby wymusić na córce skupienie się na istotnym, religijnym wymiarze tej uroczystości zamiast eleganckiej sukienki komunijnej sprawiła jej tak zwaną albę, czyli białą, przykrótką niestety koszulkę. Przy ołtarzu wszystkie dziewczynki w swoich krynolinach wyglądały jak infantki ze słynnego obrazu Diego Velázqueza z wyjątkiem Zosi. Przez cały czas obciągała na chudych nożynach tę nieszczęsną koszulinę usiłując ukryć uda. W efekcie zamiast skupić się na sakramencie myślała tylko o przykrości, która ją spotkała. Miłe koleżaneczki chichotały pokazując ją sobie palcami. Uczestnictwo we wspólnej komunii nie zmieniło ich obyczajów. A znajoma dzięki swoim decyzjom uzyskała dokładnie przeciwny do zamierzonego efekt. 

Wiele razy słyszałam zachwyty nad tak zwaną rodziną patchworkową. Słyszałam, że dojrzali ludzie po rozwodzie akceptują wzajemnie swoich nowych partnerów, że ich dzieci z różnych związków przyjaźnią się a nawet kochają, a wspólne uroczystości uzyskują zupełnie inny wymiar. Pewien mój były uczeń, chłopak zamożny, przystojny, już na pierwszym roku studiów mieszkający we własnej kawalerce i jeżdżący własnym nienajgorszym samochodem zwierzył mi się podczas przypadkowej wspólnej podróży z największej traumy swego dzieciństwa, jaką była obecność całej jego patchworkowej rodziny na jego pierwszej komunii. Uczciwie stwierdził, że odszedł od wiary nie z tego powodu, lecz ze zwykłego wygodnictwa, niemniej wspomnienia tej uroczystości prześladują go do dziś. „Oni twierdzą, że my się kochamy, to nieprawda, my się nienawidzimy” – powiedział. „Oni” – to rozwiedzeni rodzice, aktualni partnerzy tych rodziców oraz ich inni przypadkowi partnerzy. „My” – to dzieci z tych wszystkich związków. Na komunię „Oni” stawili się w komplecie w szampańskich humorkach, zmusili mojego ucznia do uczestnictwa we wspólnych zdjęciach, hałasowali, witali się i przedstawiali sobie nawzajem. „Nigdy w życiu się tak nie wstydziłem”- powiedział. „Co za idiotyczny pomysł zapraszać na komunię dziecka swoją kochankę i kochanków byłej żony. Nic nie zmieni nazywanie ich obecnie „partnerami”. Wspólny obiad tych wszystkich ludzi w knajpie był dla nas dzieciaków koszmarem, prawdziwą stypą. Patrzyłem w talerz i modliłem się, żeby to wszystko jak najprędzej się skończyło”.

Nie znałam oczywiście tych ludzi z wyjątkiem matki chłopca, która pojawiała się na wywiadówkach. Była to bardzo elegancka, światowa  kobieta, która pomimo trudnego do określenia wieku wyraźnie nie zrezygnowała – jak to się mówi- ze swojej kobiecości. Jak sądzę ona i jej były mąż nie mieli złych intencji. Chcieli zaszczepić w synu tolerancję, wielkoduszność i empatię. Uzyskali wręcz przeciwny efekt. Mój uczeń był zblazowanym, cynicznym przystojniakiem korzystającym bez skrupułów z uroków życia i wykorzystującym ludzi. Wbrew pozorom wyraźnie jednak tęsknił do życia w świecie prawdziwych wartości, a nie w świecie konsumpcji. „Dla moich rodziców, kolejny związek to jak nowa potrawa w egzotycznej restauracji, to konsumpcja w najgłębszym a nie tylko prawnym znaczeniu tego słowa. To  nie jest żadna miłość, nie ma w tym lojalności, przywiązania, a nawet zwykłej sympatii”.– powiedział. 

Przebieg trzeciej komunii, którą chcę opisać znam też tylko z relacji osoby, której to dotyczyło a właściwie, którą to boleśnie dotknęło. Jej matka, robiąca światową karierę artystka, umieściła ją na stałe w szkole z internatem prowadzonej przez siostry klaryski w Starym Sączu. Nie odwiedzała jej i nie zabierała na święta. Nie przyjechała nawet na pierwszą komunię dziewczynki. Siostry ufundowały jej skromną sukienkę, ale po uroczystości gdy wszystkie dzieci świętowały z rodzinami przy stołach rozstawionych w ogrodzie nie miała nawet gdzie się przysiąść, bo do niej nikt nie przyjechał. Bezradnie płakała schowana gdzieś w przyklasztornych krzakach. Zauważył to stajenny, prosty dobry człowiek, rozumiejący dzieci. „Nie martw się, urządzę ci taki popis, że wszyscy zzielenieją  z zazdrości”- powiedział. Wyprowadził ze stajni wielkiego pięknego perszerona, posadził ją na oklep i przeparadował  prowadząc konia przed zdumionymi dziećmi i gośćmi. Inne dziewczynki też chciały dosiąść konia ale stajenny stanowczo odmówił. „Taka przejażdżka należy się tylko jej, bo ona jest wyjątkowa”- oświadczył. 

Oczywiste jest, że pierwsza komunia nie powinna być okazją towarzyską, rewią mody, licytacją prezentami. To według socjologów typowe przejawy polskiego katolicyzmu obrzędowego. Jednak nie powinno się zmieniać obyczajów kosztem dzieci. To bardzo źle gdy dziecko myśli tylko o tym co dostanie w prezencie  przy okazji komunii. Ale jeżeli nic nie dostanie będzie się czuło gorsze od innych dzieci – wykluczone, naznaczone czyli według poprawnościowych stereotypów stygmatyzowane. To samo dotyczy stroju, a także obecności podczas komunii niepożądanych osób. Jeżeli ktoś chce wykluczyć z uroczystości komunijnej rewię mody można w porozumieniu z innymi rodzicami zakupić jednakowe skromne sukienki dla wszystkich dziewczynek i jednakowe białe garniturki dla chłopców. Żadne dziecko nie będzie czuło się gorsze i nie będzie w czasie komunii myślało wyłącznie o ubraniu. Do licytacji prezentami można również nie dopuścić nakłaniając wszystkich aby kupili medaliki czy krzyżyki.

Dla dobra dziecka rozwiedzeni rodzice powinni przede wszystkim zrezygnować z prezentowania przy tej okazji nowych partnerów, szczególnie tych, którzy odegrali znaczącą rolę w rozbiciu rodziny. Rodzina patchworkowa jest dla dzieci nieszczęściem, a ideałem jest tylko dla  światowego lewactwa.

Poczta “polska”: Życie i Rodzina to POJĘCIA FASZYSTOWSKIE !! Zwrot do nadawcy!!

https://centrumzyciairodziny.com/view.html?x=a62e&m=6nicH&mc=c&s=9G1YzsE&u=mCGR&z=GGrsR1P&

Szanowni Państwo,
Po raz kolejny Centrum Życia i Rodziny staje się obiektem hejtu. Tym razem jednak na zupełnie innym poziomie.
Jak zapewne Państwo wiedzą, co miesiąc wysyłamy pocztą przesyłki do kilkudziesięciu tysięcy naszych Przyjaciół. Informujemy w nich o naszych kampaniach, a także dostarczamy im ciekawe i ubogacające publikacje.
Tak było i w zeszłym miesiącu, gdy informowaliśmy o akcji Szlachetny Piątek. Wiemy, że środowiskom LGBT bardzo nie spodobała się ta akcja, ale nie spodziewaliśmy się, aż takich posunięć z ich strony.
Do naszego biura z jednej z podwarszawskich miejscowości „wróciły” dwie przesyłki pocztowe. Proszę zobaczyć zdjęcia:






Treści faszystowskie – tak samozwańczy ideologiczny sędzia z placówki pocztowej osądził naszą kampanię i odebrał naszym Przyjaciołom możliwość zapoznania się z dobrymi treściami!
Nie możemy sobie na to pozwolić – już złożyliśmy skargę na takie bezczelne zagrywki! Ale szykujemy się na jeszcze gorsze rzeczy w związku z tą kampanią.
Wspieram działania Centrum w obronie młodych!
Gdzie jest ten faszyzm, który zarzuca nam ideologicznie nadgorliwy listonosz?
Czy w tym, że wzywamy młodzież do stawiania sobie w życiu wyższych, szlachetnych celów? Czy raczej dlatego, że zachęcamy ją do życia w czystości? A może jednak w tym, że promujemy wierność?
Niszczycie ludzi! Doprowadzacie młodych do samobójstw! Każdy ma prawo być sobą, być, jaki chce!
Niedawno pisałem Państwu o historii Chloe Cole, która, zwiedziona wspomnianą ideologią, brała blokery hormonalne, a w wieku 15 lat poddała się operacji usunięcia piersi. Dziś bardzo tego żałuje, ale pewne rzeczy dokonały się już nieodwracalnie.
Musimy zdać sobie sprawę, że to właśnie ideologia LGBT niszczy ludzi i doprowadza tysiące młodych ludzi do wyrządzania sobie nieodwracalnej krzywdy!
Dlatego właśnie organizujemy Szlachetny Piątek – aby odwrócić oczy młodzieży od niszczącej mody, a zwrócić ku dobrym, budującym wartościom. I, co więcej, aby w szkołach publicznych nie dochodziło do promocji tej zwodniczej ideologii!
Nie zgadzam się na promocję LGBT w szkołach!
Nienawiść wymierzona w naszą kampanię, zwłaszcza ze strony urzędników państwowych, dodaje nam skrzydeł. Ale też pokazuje, że jej sukces zależy od mobilizacji społecznej, w której ufam, że Państwo nam pomogą.
Już wkrótce opublikujemy konspekty zajęć, które nauczyciele będą mogli przeprowadzić przy okazji Szlachetnego Piątku lub w innym czasie, np. podczas godzin wychowawczych. Przygotowujemy też liczne grafiki związane z wartościami, które chcemy promować podczas tej akcji.
Ale, aby w każdym miesiącu skutecznie publikować takie treści na portalach społecznościowych, potrzebujemy co najmniej 2 000 złotych. Skutecznie tzn. dotrzeć z naszymi komunikatami do młodzieży, przebijając się przez zalew lewackich propozycji. Ten mechanizm jest prosty: im większy nakład finansowy, tym więcej osób spotka się z dobrą treścią.
Dlatego bardzo Państwa proszę o wsparcie kampanii Szlachetny Piątek kwotą 30 zł, 60 zł, 100 zł, a nawet 200 zł lub większą. Musimy ochronić polską młodzież przed zwodniczymi ideologiami!
Wspieram ochronę młodzieży przed ideologią!
Myślę, że w związku z tą kampanią spotkają nas jeszcze większe przeciwności niż problemy z pocztą. Ale jestem pewien, że wspólnie je przezwyciężymy!
Dziękuję za i liczę na Państwa wsparcie i zaangażowanie!
Serdecznie pozdrawiam
Dane do przelewu:
Centrum Życia i Rodziny
ul. Nowogrodzka 42/501, 00-695 Warszawa
Nr konta: 32 1240 4432 1111 0011 0433 7056, Bank Pekao SAZ dopiskiem: „Darowizna na działalność statutową Centrum Życia i Rodziny”
SWIFT: PKOPPLPWIBAN: PL32 1240 4432 1111 0011 0433 7056
Centrum Życia i Rodziny
ul. Nowogrodzka 42/501, 00-695 Warszawatel. +48 12 385 39 99

Obejrzyj zdjęcia z Narodowego Marszu dla Życia i Rodziny!

Szanowni Państwo,
za nami wielki dzień! W niedzielę ulicami Warszawy przeszedł XVII ogólnopolski Narodowy Marsz dla Życia i Rodziny!
Trudno mi nawet opisać ogrom emocji, który wciąż w związku z nim przeżywamy, chciałbym jednak podzielić się kilkoma najważniejszymi spostrzeżeniami.
Przede wszystkim z wielką radością mogę powiedzieć, że Państwa wsparcie misji Centrum Życia i Rodziny przekuło się na ogromny sukces!
To dzięki naszemu wspólnemu zaangażowaniu cała Polska, a myślę, że i cały świat usłyszał zdecydowany głos w obronie nierozerwalności węzła małżeńskiego!
Bardzo za to Państwu dziękuję!!!
Dzięki obecności wielu dziennikarzy Narodowy Marsz dla Życia i Rodziny odbił się szerokim echem w mediach. Wciąż spływają do nas kolejne doniesienia prasowe i relacje, w tym także z tych mediów, które na co dzień wcale nie są nam przychylne. Jednak nawet one nie mogły przejść wobec Marszu obojętnie. A o to przecież nam chodziło!
Co ciekawe, dzięki naszej aktywności w mediach społecznościowych i współpracy z zagranicznymi agencjami prasowymi, o Narodowym Marszu dla Życia i Rodziny pisano również w Argentynie i Hiszpanii, w mediach francuskojęzycznych i anglojęzycznych, a nawet w samym Vatican News.
Wspieram promocję małżeństwa i rodziny!Jeśli nie mogli Państwo uczestniczyć w tym wydarzeniu, spieszę opowiedzieć, jak było.
Plac Zamkowy jeszcze przed rozpoczęciem Marszu wypełnił się rodzinami, małżeństwami i roześmianymi dziećmi w bardzo różnym wieku. Dostrzegłem wiele mam i ojców z maleństwami w chustach, wózkach, kilkulatki niosące nasze marszowe baloniki.
Ale również nie zawiedli nas małżonkowie z naprawdę długim stażem: na plakietkach, które rozdaliśmy małżeństwom, aby wpisały tam liczbę wspólnie spędzonych lat, dając w ten sposób świadectwo o wartości życia razem, widziałem takie liczby jak 46, 47 czy nawet ponad 50 lat!
Nasze wspólne, rodzinne świętowanie rozpoczął koncert zespołu Arka Noego. Cóż to była za radość! Cały Plac Zamkowy skakał w rytm tych jakże dobrze nam znanych przebojów! Nie było naprawdę nikogo, kto nie dałby się porwać muzyce.
Przed wyruszeniem w drogę Krakowskim Przedmieściem miało miejsce niezwykłe wydarzenie: odnowienie przysięgi małżeńskiej, które dla wszystkich zgromadzonych małżonków poprowadził ze sceny proboszcz warszawskiej Archikatedry, ks. Bogdan Bartołd. W tamtej chwili naprawdę trudno było powstrzymać wzruszenie.
Patrząc na małżonków wypowiadających za kapłanem słowa przysięgi, wpatrzonych sobie w oczy z ogromną czułością, miłością i oddaniem, można było mieć pewność, że oparte na tak wspaniałych ludziach społeczeństwo przetrwa nawet najgorsze burze. To oni poniosą w świat tę miłość i przekażą ją kolejnym pokoleniom!
Wspieram Narodowy Marsz dla Życia i Rodziny!Przejście Marszu dla Życia i Rodziny Krakowskim Przedmieściem było prawdziwym świętem rodziny.
Radosnym, pełnym śmiechów dzieci, które jak co roku najchętniej biegały pod niesioną przez uczestników stumetrową flagą Polski. Pełnym nadziei na to, że te rodziny, ci wspaniali małżonkowie, idąc wspólnie przez życie nie tylko przeżywają swoją drogę w szczęściu, ale to swoje szczęście i miłość przekuwają też w dobro, którym obdarowują wszystkich wokół. I dzięki takim ludziom wszyscy możemy z nadzieją patrzeć w przyszłość.
Podczas samego Marszu mocno wybrzmiewały nasze postulaty:
walki z mentalnością prorozwodowąniezgody na ułatwianie rozwodówkarania tzw. turystyki aborcyjnejsprzeciwu wobec eugenicznych zabiegów in vitroochrony dzieci przed demoralizacją i ideologią gender!
Uczestnicy Marszu mogli także zobaczyć skierowane specjalnie do nas przesłanie i pozdrowienia Prezydenta Polski Andrzeja Dudy. Zachęcam do obejrzenia tego nagrania, ale proszę o powrót do maila, bo chciałem Państwu przekazać jeszcze coś ważnego.Na zakończenie Marszu dla Życia i Rodziny zgodnie z planem udaliśmy się jeszcze na Mszę świętą, w czasie której homilię wygłosił ks. Dominik Chmielewski. I tym razem mogliśmy posłuchać jego poruszających słów o małżeńskiej miłości, którą trzeba oczyszczać z egoizmu i codziennie na nowo opierać na wzorze, jakim jest dla nas jedność Trójcy Świętej.
Za nami więc dzień pełen emocji, ale także dużej satysfakcji. Przed nami dalsza praca w obronie tych najważniejszych wartości: nierozerwalnego małżeństwa kobiety i mężczyzny, stanowiącego najlepszy fundament rodziny, a także ochrony każdego życia od chwili poczęcia!
Jak zapewne wiecie tylko Państwa wsparcie pomaga nam realizować te cele. Tylko dzięki niemu możemy działać, a jak wiele ono znaczy i jak wielkie możemy wspólnie odnosić sukcesy, pokazał choćby wczorajszy XVII Narodowy Marsz dla Życia i Rodziny!
Organizacja tak dużego wydarzenia wiąże się z dużymi kosztami. Uregulowaliśmy już większość opłat (dziękuję za wsparcie nagłośnienia, o które prosiłem poprzednio!), ale do zapłacenia pozostały nam jeszcze faktury za niektóre wydruki oraz koszty logistyczne, w wysokości ok. 3 700 zł.
Dlatego proszę Państwa o wsparcie naszej działalności dobrowolnym datkiem w wysokości 30 zł, 50 zł lub nawet 100 zł czy 200 zł, albo jeszcze większą kwotą. To dla nas możliwość dalszej działalności służącej umacnianiu rodziny, propagowaniu prawdy o małżeństwie i ochronie tych najsłabszych i najbardziej niewinnych: nienarodzonych dzieci zagrożonych aborcją!Wspieram organizację takich wydarzeń!Jeszcze raz z całego serca dziękuję wszystkim Państwu za pomoc w organizacji tego niezwykłego wydarzenia!
Dziękuję także tym, którym udało się w ten chłodny dzień dotrzeć do Warszawy, aby wspólnie zamanifestować prawdę o życiu i rodzinie!
To wszystko nigdy nie mogłoby się udać bez Państwa wsparcia!
Serdecznie pozdrawiam PS. Więcej zdjęć znajdą Państwo na portalu Marsz.info. Dziękuję jeszcze raz za Państwa zaangażowanie i proszę o wsparcie naszych przyszłych działań!

Demony wychodzą ze swoich nor, czyli kto hejtuje Marsz dla Życia i Rodziny

Centrum Życia i Rodziny
Szanowni Państwo,
Do niedawna byłem przekonany, że wartości takie jak miłość, wierność i uczciwość małżeńska są wartościami uniwersalnymi.
To znaczy: niezależnie od wiary i od sympatii politycznych, każdy chciałby być w związku, w którym byłby kochany, w którym miałby pewność, że partner go nie zostawi z dnia na dzień i że będzie wobec niego szczery i uczciwy.
Ale, jednak się pomyliłem. Okazało się, że są ludzie, z których wychodzi to, co najgorsze, gdy słyszą, że mieliby komuś obiecać – ślubować – że będą go kochać do końca życia.
Jak do tego doszło? Wystarczyło, że opublikowałem na Twitterze grafikę promującą Narodowy Marsz dla Życia i Rodziny. Przypomnę Państwu, jak wygląda:Jak łatwo się domyśleć, idee wpisane w ruch marszowy, zwłaszcza tegoroczne hasło „I ślubuję ci”, które jest bezpośrednim nawiązaniem do roty przysięgi małżeńskiej, nie spodobały się przedstawicielom środowisk lewicowych.
Pod zaproszeniami, które zamieszczamy w mediach społecznościowych, posypała się fala prześmiewczych i drwiących komentarzy – odnoszących się do idei Marszu, jego hasła, jak również wymierzonych bezpośrednio pod adresem mojej osoby.
W domach bajzel, ale publicznie święci, wniebowzięci. Prawicowa mentalność na pokaz
Czy można maszerować ze wszystkimi żonami i mężami którym się ślubowało? I z kim maja maszerować zony i mężowie nieaktualne ale tez zaślubione? Czy mają z nami maszerować czy z kolejnymi małżonkami i z którymi?
Czy takie wątpliwe ozdoby jak ty muszą zaśmiecać TT takimi tweetami?
W „dyskusję” na takim poziomie włączyli się również politycy i osoby publiczne, m.in. Szymon Ziółkowski, Agnieszka Herrmann, posłanki Monika Pawłowska czy Katarzyna Kotula, która z kpiną napisała:
Ja jestem bardzo za. Poważnie. Mam nadzieję, że następnym krokiem będzie zakaz rozwodów dla katolików. Grunt to konsekwencja.
Jak widać, rozpustnicy, zwolennicy aborcji oraz ideologii LGBT zapewne nie mogą pogodzić się z faktem, że nie udaje się im przejąć absolutnej władzy w debacie publicznej, że to nie ich treści promowane są na rogu każdej ulicy…Wspieram nierozerwalność małżeństwa!Doskonale wiedzą, że takie wydarzenie jak Marsze dla Życia i Rodziny są dla nich niebezpieczną przeciwwagą, a utrzymane w pozytywnym, afirmatywnym klimacie, zachęcają młodych do przyjęcia wartości, które promują. To bardzo dobra forma, zwłaszcza dla ludzi młodych, dla rodzin, które nie wstydzą się wartości dziś już przez wielu schowanych do lamusa…
Hejt, który wylał się w przestrzeni wirtualnej pod adresem tego wydarzenia, jest, niestety, wyrazem niechęci i odrzucenia nierozerwalności małżeństwa, także tego sakramentalnego.
To konsekwencja lat urabiania opinii społecznej przez współczesne programy i agendy polityczne, które próbują zawłaszczyć pojęcie małżeństwa i radykalnie zmienić jego znaczenie. Wpisy internautów takie jak:
Wsadźcie sobie marsze tam, gdzie światło nie dochodziGęby pełne pustych słów i hipokryzji, to cecha charakterystyczna wyznawców tej religii władzyMożecie się tak nie obnosić że swoją seksualnością? Nikogo nie interesuje co robicie w domu!
to tylko smutny i żenujący przejaw ogromnej frustracji i niemożności pogodzenia się z faktem, że są jeszcze ludzie, którym zależy na promocji najcenniejszych, trwałych wartości i że nie wstydzą się dać o tym publicznego świadectwa!Wspieram działania dla życia, małżeństwa i rodziny!Ta fala nienawiści nie deprymuje nas, ale mobilizuje, by po raz kolejny stanąć w obronie małżeństwa i wartości rodzinnych. Podczas, gdy w Polsce statystycznie rozpada się dziś co trzecie małżeństwo, maszerujemy pod hasłem „I ślubuję Ci”, by publicznie przypomnieć, czym jest sakramentalny związek małżeński.
Myślę, że zgodzą się Państwo ze mną, że wylew lewackiej frustracji i drwin, jest najlepszym dowodem na to, jak bardzo Polska potrzebuje tego wydarzenia, jakim jest Marsz dla Życia i Rodziny.
Przygotowania do Narodowego Marsz dla Życia i Rodziny wchodzą już na ostatnią prostą. Jak zapewne Państwo już słyszeliście – w tym roku Marsz poprzedzi koncert Arki Noego! Wydrukowaliśmy już większość transparentów, flag i bannerów, przed nami ostatnie decyzje logistyczne.
Jak Państwo się domyślają, Marsz to ogromne przedsięwzięcie organizacyjne i finansowe. Dlatego, jeśli ważne są dla Państwa wartości, które są promowane w czasie tego wydarzenia, prosimy o wsparcie naszych działań kwotą 30, 60 a może nawet 100 zł, 200 zł czy wyższą, którą uznają Państwo na właściwą i słuszną.Wspieram Narodowy Marsz dla Życia i Rodziny!Jeszcze raz serdecznie zapraszam Państwa do udziału w naszym wyjątkowym świętowaniu. Już w niedzielę 18 września spotykamy się w Warszawie na Placu Zamkowym, punktualnie o godz. 11:00.
Aby wzmocnić nasz przekaz, pokażmy, jak wielu obrońców tych najcenniejszych wartości potrafi zjednoczyć się, by wspólnie celebrować godność życia, świętość małżeństwa oraz radość życia rodzinnego!
Serdecznie Państwa pozdrawiam i do zobaczenia już wkrótce!
 PS. Właśnie opublikowaliśmy oficjalny spot tegorocznego Narodowego Marszu dla Życia i Rodziny! Zachęcam do obejrzenia i wsparcia naszego przedsięwzięcia:Wspieram działania Centrum Życia i Rodziny!

Dane do przelewu:
Centrum Życia i Rodziny
ul. Nowogrodzka 42/501, 00-695 Warszawa
Nr konta: 32 1240 4432 1111 0011 0433 7056, Bank Pekao SAZ dopiskiem: „Darowizna na działalność statutową Centrum Życia i Rodziny”
SWIFT: PKOPPLPWIBAN: PL32 1240 4432 1111 0011 04

Polska znika – powstrzymajmy wymieranie Narodu. Wieloletni proces wymierania Polaków.

Gdy ktoś wieszczy upadek Polski i całej zachodniej cywilizacji, wyobrażamy sobie najczęściej wielką wojnę, ideologiczne rewolucje lub gwałtowne katastrofy naturalne. W rzeczywistości koniec już nadchodzi ścieżką o wiele mniej spektakularną. To wieloletni proces wymierania Polaków. Całe młode pokolenie Polaków niechętnie decyduje się na rodzicielstwo. Rodzące się dzieci nie tylko nie zastąpią liczebnie pokolenia rodziców, ale spadnie na nie bezprecedensowy ciężar utrzymania całego państwa. Czas pandemii przyniósł przyspieszenie katastrofy. Rok 2020 był pod względem demograficznym najgorszy od II Wojny Światowej.

Dlatego zespoły analityków Ordo Iuris już od siedmiu lat intensywnie pracują nad strategią demograficzną, która musi łączyć mądre instrumenty wsparcia rodzin z bodźcami odrodzenia kultury poświęcenia – dla dzieci, rodziny i Narodu. Jeżeli nie dokonamy przełomowych zmian prawnych oraz kulturowych, za kilka lat stracimy ostatnią szansę, by kontynuować wielkie dzieło pokoleń – Polskę.

Pierwszymi symptomami kryzysu demograficznego będzie brak rąk do pracy i zahamowanie wzrostu gospodarczego. Wówczas wzrośnie presja na przyjęcie setek tysięcy młodych migrantów, których wkład w krajową gospodarkę nie tylko zapewni wszystkim dalsze możliwości bogacenia się, ale stanie się niezbędny dla utrzymania milionowych rzesz Polaków przechodzących na emeryturę. Z czasem nowe grupy zdominują produktywną kohortę społeczeństwa. Oblicze Polski zmieni się nieodwracalnie. Etnicznie, religijnie, kulturowo i politycznie. Ojczyzna, jaką znamy, zniknie.

Wszystkie podejmowane przez nas działania w obronie fundamentów cywilizacji łacińskiej oraz suwerenności i tożsamości Polski nie będą mieć żadnego znaczenia, jeśli nie będziemy pamiętać o tym, że Polska do przetrwania potrzebuje przede wszystkim Polaków.

Do naszego pierwszego raportu „Jakiej polityki rodzinnej potrzebuje Polska” wprost odwoływał się rząd w czasie wprowadzania najważniejszych instrumentów polityki rodzinnej w 2016 roku. Teraz część z naszych propozycji została uwzględniona w rządowej Strategii Demograficznej 2040, a część trafiła już do rozwiązań zaproponowanych w podpisanym przez Prezydenta RP „Polskim Ładzie”.

Politycy wciąż jednak myślą o polityce prodemograficznej głównie w kategoriach doraźnych transferów finansowych, zapewniających korzyści wyborcze. Te natomiast – chociaż skutecznie wyeliminowały skrajne ubóstwo – nie przełożyły się na trwały wzrost dzietności.Aby zatrzymać postępujący kryzys demograficzny, trzeba przede wszystkim odbudować kulturę szacunku dla rodziny oraz trudu macierzyństwa i ojcostwa.Potrzebny jest sprzeciw wobec kultury indywidualizmu, w której nie ma miejsca na poświęcenie się dla innych i zaparcie się siebie dla dobra rodziny czy większej społeczności.

Ze szczególną uwagą poddaliśmy analizie opublikowaną przez Ministerstwo Rodziny i Polityki Społecznej „Strategię Demograficzną 2040”. Przygotowany, wnikliwy raport i rekomendacje dla rządu zostały omówione podczas panelu ekspertów, łączącego perspektywę prawników, ekonomistów, przedsiębiorców i socjologów.

Nasi eksperci brali także udział w konsultacjach społecznych „Polskiego Ładu”, w ramach których przygotowaliśmy kompleksową analizę jego pierwotnych założeń z perspektywy interesów polskich rodzin oraz przesłaliśmy projekt ustawy o ilorazie rodzinnym, będącym realną ulgą podatkową dla polskich rodzin. Po naszej interwencji w ostatecznej wersji ustawy znalazła się także ulga dla rodzin wielodzietnych, o którą zabiegaliśmy w trakcie konsultacji.

W przyszłym roku – we współpracy z partnerami z całego świata, z którymi nawiązaliśmy kontakt dzięki wspólnym inicjatywom i Collegium Intermarium – stworzymy katalog dobrych praktyk i działań prorodzinnych i prodemograficznych z całego świata. W publikacji zwrócimy uwagę na rozwiązania, które okazały się już skuteczne, ze szczególnym uwzględnieniem tych, które nie odwołują się do wątpliwego kierunku niekończącego się podnoszenia poziomu redystrybucji.

Nie mam wątpliwości, że nasza działalność w tym względzie jest absolutnie konieczna. Jeśli nie podejmiemy wszelkich możliwych działań już teraz, to za 10 lat będzie po prostu za późno.

Tak źle nie było od 75 lat

Rok 2020 był pod względem demograficznym najgorszy od czasów II wojny światowej – liczba zgonów przekroczyła liczbę urodzeń o ponad 122 tysiące. Na świat przyszło w tym czasie niecałe 380 tys. Polaków, a zmarło prawie pół miliona. Jednak ten ujemny przyrost naturalny nie jest wyłącznie efektem pandemii, jak w pierwszej chwili może się wydawać.

Już od końca lat 80. XX wieku mamy w Polsce do czynienia z postępującym obniżaniem przyrostu naturalnego, który jest przede wszystkim efektem regularnych spadków wskaźnika dzietności, czyli miary liczby dzieci, które przeciętnie rodzi jedna kobieta. W ostatnim roku w Polsce wskaźnik ten wyniósł zaledwie 1,39. Już od lat nie gwarantuje on jednak prostej zastępowalności pokoleń, która jest zapewniona, gdy wskaźnik ten wynosi co najmniej 2,1.

W praktyce może to oznaczać dwie rzeczy: albo w najbliższych dekadach Polska zacznie masowo przyjmować migrantów, którzy – podobnie jak w wielu krajach zachodniej Europy – zwiększą stabilność całego systemu, albo państwo polskie już wkrótce nie będzie w stanie wypłacać emerytur wielu Polakom, bo liczba osób w tzw. wieku produkcyjnym nie będzie wystarczająca. Taka sytuacja grozi ruiną nie tylko systemu emerytalnego ale całej polskiej gospodarki. Każda rodzina jest bowiem nie tylko podstawową komórką społeczną, ale także podstawową komórką ekonomiczną, dla której pracuje szereg branż takich jak branża spożywcza, budowlana, motoryzacyjna, medyczna, szkolnictwo czy przemysł odzieżowy. Coraz mniejsza ilość i liczebność zakładanych rodzin to zatem likwidacja koła zamachowego całej gospodarki.

Dlatego jeśli sytuacja demograficzna w Polsce się nie zmieni, to wszystkie nasze starania w obronie fundamentów naszej cywilizacji staną się bezcelowe. Niezbędne dla przetrwania polskiej gospodarski stanie się pójście śladem wielu państw zachodniej Europy, gdzie „na oścież” otwarto drzwi dla migracji ekonomicznej z całego świata. W efekcie Polska ulegnie tak głębokim przeobrażeniom, że trudno już będzie rozpoznać w niej Ojczyznę, której tożsamość budowały powieści Henryka Sienkiewicza, krew przelewana za niepodległość i odwaga pokoleń stających w obronie kultury narodowej, wiary i politycznej suwerenności Polaków.

Nie dziwi więc, że zagrożenie demograficzne nie schodzi z ust polityków wielu europejskich państw. W ostatnich miesiącach długofalowa polityka demograficzna została opisana także przez polski rząd w dokumencie poddanym natychmiast wnikliwej recenzji ekspertów Ordo Iuris.

Analizujemy rządową strategię demograficzną

Nasz raport rozpoczęliśmy analizą polityki prorodzinnej i demograficznej na przestrzeni ostatnich 30 lat. Opisaliśmy zarówno nieliczne próby podejmowane na szczeblu centralnym, jak i konkretne inicjatywy wybranych samorządów z ostatniej dekady, które nie doprowadziły jednak do pozytywnych zmian w trendach demograficznych.

Na tym tle dokonaliśmy oceny rozwiązań zaproponowanych przez Pełnomocnika Rządu ds. Polityki Demograficznej w Strategii Demograficznej 2040. Trzeba przyznać, że strategia trafnie identyfikuje źródła kryzysu demograficznego i wskazuje wiele kierunków działań, które ocenić należy pozytywnie. Jej nadmierna ogólność nie sprzyja jednak podjęciu konkretnych działań na rzecz wzrostu dzietności.

Przede wszystkim na uznanie zasługuje to, że w Strategii zwrócono uwagę na konieczność podniesienia wartości pracy opiekuńczo-wychowawczej w oczach społeczeństwa. Mowa tu o zmianie sposobu postrzegania rodzicielstwa w kulturze, co dotyczy przede wszystkim coraz częściej deprecjonowanego macierzyństwa.

W analizie zwróciliśmy też uwagę na zawarte w rządowej Strategii nieskuteczne i nieprzemyślane rozwiązania socjalne, niepowiązane w żaden sposób z liczebnością dzieci w rodzinie.

Jak zwiększyć dzietność polskich rodzin?

W drugiej części analizy przedstawiamy rekomendacje uzupełniające luki rządowej Strategii, oparte na dobrych praktykach takich krajów jak Węgry czy Francja. Wskazujemy między innymi na możliwość rozszerzenia ulgi podatkowej na dziecko w formie tzw. ilorazu rodzinnego oraz uwzględnienie faktu wychowywania dzieci przy wyliczaniu składki emerytalnej. Dobrym przykładem zagranicznych działań jest też wsparcie rządowe w wypracowywaniu z bankami obniżek oprocentowania kredytów dla rodzin wielodzietnych. Kluczowe dla demografii jest również wsparcie trwałości rodzin. Dlatego w naszej analizie postulujemy między innymi popularyzację mediacji rodzinnych, które mogą ograniczyć liczbę rozwodów.

W ramach rozwoju różnych form opieki nad dziećmi postulujemy wprowadzenie ogólnopolskiego bonu wychowawczego czy wprowadzenie ulgi podatkowej, pozwalającej na odliczenie kosztów ponoszonych na zorganizowanie opieki nad dzieckiem lub przysługującej rodzinom, w których jeden z rodziców zdecydował się na rezygnację z pracy zawodowej na rzecz pełnoetatowego opiekowania się dziećmi. Cenną inicjatywą byłoby także wprowadzenie bonu oświatowego oraz rozszerzenie zakresu Karty Dużej Rodziny.

Formą zachęty do wprowadzania dobrych praktyk prorodzinnych w miejscach pracy mógłby być system certyfikowania firm spełniających prorodzinne standardy. Wskazujemy też na wagę tworzenia ułatwień w łączeniu kształcenia z macierzyństwem przez dostosowanie otoczenia akademickiego do potrzeb rodziców-studentów.

Jednym z najistotniejszych aspektów polityki prodemograficznej powinna być zmiana sposobu postrzegania macierzyństwa i rodzicielstwa. Posiadanie dzieci kreowane jest przez współczesną kulturę jako przeszkoda, ograniczenie własnego potencjału, wyrzeczenie się komfortowego egoizmu premiowanego przez kulturę masową. Konieczne jest zatem przywrócenie szacunku dla rodzicielstwa, chęci zakładania rodzin i posiadania potomstwa. A to możliwe jest wyłącznie, jeśli rodzina, w opozycji do jednostki, na powrót stanie się fundamentem i centrum funkcjonowania społeczeństwa.

Dlatego wśród naszych rekomendacji znalazł się postulat promowania filmów, programów telewizyjnych, seriali czy literatury zachęcających do odpowiedzialnego rodzicielstwa i budujących szacunek wobec rodziny. Mogłoby się to odbywać chociażby poprzez ustanowienie nagród, konkursów, certyfikatów czy odznaczeń dla twórców i nadawców treści prorodzinnych.

Czy odwrócenie demograficznego trendu jest możliwe?

Zastosowanie naszych rekomendacji może odwrócić negatywny trend demograficzny. Świadczą o tym przykłady z innych państw Europy Środkowej i Wschodniej, gdzie ogólny współczynnik dzietności jest dużo wyższy niż w Polsce.

Porównanie instrumentów polityki rodzinnej stosowanych w tych krajach prowadzi do wniosku, że niemal w każdym z nich mają one charakter świadczenia nie tyle ogólnego, co wyspecjalizowanego i kierowanego do dwóch grup.

Po pierwsze do rodziców dzieci w wieku do 3 lub 6 lat. Jest to wiek, w którym dziecko wymaga szczególnie intensywnej opieki, co wiąże się często z koniecznością lub chęcią ograniczenia lub zawieszenia pracy zarobkowej jednego z rodziców.

Po drugie, do rodzin wielodzietnych wychowujących troje lub więcej dzieci. Świadczenia kierowane do tych rodzin przekładają się w największym stopniu na efekt demograficzny. O ile bowiem w przypadku decyzji o pierwszym dziecku, wsparcie finansowe nie ma znaczenia podstawowego, o tyle dla rodzin wielodzietnych, gdzie koszty utrzymania są o wiele większe, aspekt ten odgrywa istotną rolę.

Doświadczenia innych krajów pokazują, że widmo zapaści demograficznej nie jest nieuchronne. Spójrzmy choćby na Węgry, które od kilku lat sukcesywnie realizują kompleksową politykę prorodzinną, na którą przeznaczają ok. 4% PKB.

Składają się na nią szereg świadczeń rodzinnych otrzymywanych niezależnie od dochodu, w tym świadczenia dla niepracujących rodziców lub dziadków wychowujących dziecko oraz prosty system ulg podatkowych, który sprawia, że zdecydowana większość rodzin mających co najmniej trójkę dzieci w ogóle nie płaci podatku dochodowego. Ponadto, polityka węgierskiego rządu odbudowała społeczną percepcję wartości posiadania dzieci i wczesnego założenia rodziny.

Wyraźny wzrost liczby urodzeń nastąpił także w Estonii, gdzie w ciągu pierwszych 4 lat od wprowadzenia spójnej polityki rodzinnej dzietność wzrosła o 25%.

Również w Czechach, gdzie rodzice mogą między innymi korzystać z płatnego urlopu po urodzeniu dziecka aż przez trzy lata, poziom dzietności wyraźnie wzrósł w ostatnim dziesięcioleciu i jest obecnie dużo wyższy niż w naszym kraju.

Nasz wniosek jest prosty – nie musimy wyważać otwartych drzwi. Gotowe i przetestowane rozwiązania można czerpać z bliskich nam kulturowo krajów.

„Polski Ład” odpowiedzią na problemy polskich rodzin?

Częściowo wykorzystaną szansą na wprowadzenie systemu rozwiązań prorodzinnych jest wchodzący niebawem w życie „Polski Ład”, do którego zgłosiliśmy szereg uwag w ramach konsultacji społecznych. W szczególności podniesienie kwot wolnych od podatku będzie miało istotne znaczenie dla utrzymania rodzin.

W przesłanej w ramach konsultacji społecznych „Polskiego Ładu” analizie wiele uwagi poświęciliśmy Rodzinnemu Kapitałowi Opiekuńczemu. Jego głównym założeniem jest wypłacanie świadczenia w wysokości 500 zł miesięcznie przez dwa lata lub 1000 zł miesięcznie przez rok na drugie i kolejne dziecko w wieku od ukończenia 12. do 36. miesiąca życia. W ramach wchodzącego w życie już od 1 stycznia 2022 r. rozwiązania rodzice będą mogli sami zdecydować czy wydadzą pieniądze na żłobek, nianię czy na samodzielną opiekę nad dzieckiem. To duży postęp w porównaniu ze stanem obecnym, w którym państwo dofinansowuje opiekę na dziećmi – ale pod warunkiem, że będzie to opieka żłobkowa. Konstrukcja ta jest zbliżona do bonu opiekuńczego, którego wprowadzenie postuluje od lat Instytut Ordo Iuris.

Jednak za nasz szczególny sukces uważam zwolnienie podatkowe dla rodzin posiadających co najmniej czwórkę dzieci. Na brak tej cennej inicjatywy w pierwotnej wersji „Polskiego Ładu” zwracaliśmy uwagę na etapie konsultacji społecznych, podkreślając w przesłanym do rządu dokumencie, że zwolnienie podatkowe dla rodzin posiadających co najmniej czwórkę dzieci stanowiłoby wyraźne docenienie rodzin wielodzietnych oraz byłoby nowym, istotnym impulsem demograficznym, który w perspektywie kilku lat mógłby przyczynić się do wzrostu liczby nowo urodzonych dzieci nawet o kilkaset tysięcy. Zmiana zgodna z naszą rekomendacją została ostatecznie wprowadzona.

Wciąż jednak brak jest systemowej polityki promocji rodziny, macierzyństwa i rodzicielstwa. Teraz wskazanie dobrych praktyk i rozwiązań w tym zakresie musi stać się najważniejszym elementem badań nad polityką rodzinną.

Zatrzymajmy kryzys demograficzny

Odwrócenie negatywnego trendu demograficznego jest wielkim wyzwaniem dla państwa, ale nie jest niemożliwe.

Dlatego z satysfakcją odnotowujemy wszelkie wychodzące naprzeciw temu problemowi działania polskiego rządu. Wśród nich coraz częściej pojawiają się postulaty zgłaszane od lat przez ekspertów Ordo Iuris. Nadal dysponujemy jednak szeregiem propozycji, które czekają na wykorzystanie. Mowa tu o chociażby o ustawie o ilorazie rodzinnym, licznych rekomendacjach zawartych w przygotowanej przez ekspertów Ordo Iuris analizie Strategii 2040 oraz w pakiecie ustaw „W kierunku prawa przyjaznego rodzinie”. W najbliższych miesiącach będziemy robić wszystko, co w naszej mocy, by przekonać polskie władze do wprowadzania kolejnych, skutecznych rozwiązań prodemograficznych.

W przyszłym roku stworzymy cały katalog działań i dobrych praktyk, w którym opiszemy szczegółowo stosowane w innych państwach skuteczne rozwiązania prodemograficzne, nie będące jedynie prostą redystrybucją środków publicznych. Publikacja powstanie we współpracy z naszymi parterami z całego świata, z którymi współpracujemy już w ramach Collegium Intermarium i innych podejmowanych przez środowisko Instytutu inicjatyw. Przygotowanie raportu, wiążące się z międzynarodowymi analizami i tłumaczeniami, będzie nas kosztować ok. 30 000 zł. Jednak widząc skuteczność nacisku środowisk prorodzinnych na rząd, wierzę, że i te rozwiązania uda się wprowadzić.

Nasza działalność związana z polityką prorodzinną i prodemograficzną to zresztą stały – konieczny do ponoszenia – koszt. Na bieżący monitoring i udział w konsultacjach społecznych poszczególnych inicjatyw rządowych musimy każdego miesiąca przeznaczyć 4 000 zł. Drugie tyle kosztuje nas przygotowanie analizy zawierającej rekomendacje podejmowanych działań.

Z niezbędnymi do poniesienia kosztami wiążą się także działania promocyjne na rzecz wprowadzenia proponowanych przez nas rozwiązań. I choć trudno oszacować ich koszty, to jest to często najlepszy sposób na skuteczne wprowadzenie proponowanych rozwiązań, o czym świadczą już wprowadzone w ramach Strategii 2040 i „Polskiego Ładu” rozwiązania, o których wdrożenie od dawna zabiegaliśmy w kręgach rządowych.

Wierzę w to, że z Pana pomocą uda nam się przekonać rząd do poszerzenia działań prodemograficznych. Bez młodych Polaków wszelkie inne działania na rzecz życia, rodziny, wolności i suwerennej Rzeczypospolitej nie będą miały znaczenia.

Dlatego będę Panu bardzo wdzięczny za wsparcie Instytutu kwotą 50 zł, 80 zł, 130 zł lub dowolną inną, dzięki której będziemy mogli kontynuować naszą walkę o przetrwanie polskiego narodu.

Z wyrazami szacunku

P.S. Choć może się wydawać, że opisywana w tej wiadomości wizja wynarodowienia naszego kraju jest odległa i mało prawdopodobna, to demografia jest nieubłagana. Jeśli nie uda nam się odwrócić negatywnych trendów demograficznych, to w ciągu kilku dekad struktura demograficzna Polski może się diametralnie zmienić. Decydować będą o tym w dużej mierze ludzie, którzy są dziś dziećmi. Nie możemy zatem czekać. Czasu na zmianę jest już coraz mniej.

P.P.S. Pragnę też przypomnieć o możliwości odliczenia darowizny przekazanej na Instytut Ordo Iuris. Darowiznę przekazaną na Ordo Iuris w 2021 roku można odliczyć od dochodu w rozliczeniu PIT za rok 2021. Istnieje możliwość otrzymania od nas zaświadczenia o wpłatach dokonanych na rzecz Instytutu, które przyda się przy rozliczeniu. W tym celu bardzo proszę o wypełnienie formularza na stronie pit.ordoiuris.pl.


Instytut na rzecz Kultury Prawnej Ordo Iuris jest fundacją i prowadzi działalność tylko dzięki hojności swoich Darczyńców. Jerzy Kwaśniewski Ordo Iuris <kontakt@ordoiuris.pl>