Paul Craig Roberts: Trump i Putin mogą przynieść pokój światu

Paul Craig Roberts: Trump i Putin mogą przynieść pokój światu

Źródło: https://www.paulcraigroberts.org/2025/03/30/trump-and-putin-could-bring-peace-to-the-world/

Paul Craig Roberts, Institute for Political Economy [former United States Assistant Secretary of the Treasury for Economic Policy]

=============================

DR IGNACY NOWOPOLSKI MAR 31

Anglia i Francja, państwa marionetkowe wobec Ameryki, przez dziesięciolecia aż do pojawienia się Trumpa 2, wyraźnie pracują nad zakłóceniem wysiłków Trumpa zmierzających do osiągnięcia porozumienia z Putinem, które zakończy konflikt na Ukrainie. Rosyjskie Ministerstwo Obrony stwierdziło, że drugi atak na infrastrukturę rurociągu Sudzha w rosyjskim obwodzie kurskim w zeszły piątek, który zakończył zniszczenie obiektu, był dziełem [żołnierzy -specjalistów md] Wielkiej Brytanii i Francji.

Według rosyjskiego Ministerstwa Obrony, celowanie i nawigacja amerykańskich pocisków HIMARS (pocisków, których Biden powiedział, że nie da Zełenskiemu, ale dał) zostały zapewnione przez Francję. Brytyjscy specjaliści wprowadzali współrzędne celu, a polecenie wystrzelenia przyszło z Londynu.

Co wyjaśnia, że ​​dwa amerykańskie państwa marionetkowe działają przeciwko rządowi Stanów Zjednoczonych? Czy to kolejna operacja CIA przeciwko Trumpowi? Czy to amerykański kompleks militarno-bezpieczeństwa płaci rządom brytyjskiemu i francuskiemu za podtrzymywanie dochodowego (dla amerykańskiego kompleksu militarno-bezpieczeństwa) konfliktu? Czy to wspierani przez Izrael amerykańscy neokonserwatyści syjonistyczni kontynuują swoje wysiłki, aby zmniejszyć wpływ Rosji na sprawy światowe?

Jakakolwiek jest odpowiedź, rosyjskie Ministerstwo Spraw Zagranicznych nie ma lepszego pomysłu niż ja. Rzeczniczka Zacharowa obwinia Zełenskiego o nieprzestrzeganie wynegocjowanego porozumienia, zgodnie z którym obie strony zaprzestają ataków na infrastrukturę energetyczną drugiej strony. Rosja zgodziła się na propozycję Trumpa jako sposób ochrony elektrowni jądrowych, których zniszczenie może być śmiertelne dla dużej liczby cywilów w Rosji, na Ukrainie i w Europie.

Rzecznik Kremla Dmitrij Pieskow obwinił ukraińskie wojsko o niewykonanie rozkazów Zełenskiego. To zagadka, jak Zacharowa i Pieskow mogą nadal opisywać sytuację jako kwestię ukraińską, kiedy dwa uzbrojone w broń jądrową (uzbrojone przez Waszyngton) kraje NATO, Wielka Brytania i Francja, pracują nad podważaniem negocjacji pokojowych Trumpa i Putina.

Gdyby Trump i Putin byli w lidze, w zgodzie z wielkimi strategami w historii, co zrobiliby, aby położyć kres temu klaunowskiemu aktowi? Ogłosiliby sojusz wojskowy. Putin może mieć Ukrainę, kraje bałtyckie i tyle Europy, ile zechce. Trump weźmie Kanadę, Grenlandię i Panamę. Nikt na świecie nie mógłby nic z tym zrobić.

Putin nie chce Ukrainy, krajów bałtyckich ani Europy. Chce tylko, aby Rosja została sama i swobodnie angażowała się w sprawy krajów tworzących świat. Czego naprawdę chce Trump, jeszcze nie wiemy. Ale sojusz Trumpa z Putinem ustanowiłby dominację nad rządami na Ziemi, w tym nad Izraelem. Izraelski plan Wielkiego Izraela mógłby łatwo zostać zniweczony, broń jądrowa Izraela zniszczona, a Palestyńczykom oddana zostałaby sprawiedliwość. Izrael zostałby zmniejszony, a nie rozszerzony, w granicach, a Żydzi mogliby wykorzystać swój talent do biznesu, aby uczynić Bliski Wschód zamożnym obszarem świata.

Prezydent Trump wydaje się mieć pogląd, że dążenie do wspólnych interesów w biznesie jest o wiele lepsze od dążenia do wojny. Putin pokazał, że jest najmniej wojowniczym z przywódców potężnych krajów.

Gdyby tylko Trump i Putin zdali sobie sprawę, że sojusz wojskowy USA i Rosji zaprowadzi pokój na świecie, bez NATO, bez CIA obalających rządy, bez propagandy fałszywych wiadomości, moglibyśmy wkroczyć w złotą erę pokoju.

Oczywiście, kompleks wojskowo-bezpieczeństwa zamordowałby [MD: łagodzę; usiłowałby zamordować] zarówno Trumpa, jak i Putina.

Mimo wszystko uważam, że obaj powinni podjąć to ryzyko!

Pułkownik Douglas Macgregor: Zełenski odejdzie, a NATO się rozpadnie

Pułkownik Douglas Macgregor: Zełenski odejdzie, a NATO się rozpadnie

W obliczu rosnących napięć geopolitycznych pułkownik D. Douglas Macgregor bada prawdziwe tło konfliktu na Ukrainie, przyszłość NATO i rozpadający się porządek globalny.

DR IGNACY NOWOPOLSKI MAR 31

[Mnie “nie istniejąca cenzura” zabrania wejścia na tę stronę. M. Dakowski]

Glenn Diesen rozmawia z nim o szansach dyplomatycznych, błędnych ocenach strategicznych Zachodu i możliwych ścieżkach do osiągnięcia pokoju. Spostrzegawcza, brutalnie szczera rozmowa – wykraczająca poza główny nurt mediów.

Podsumowanie najważniejszych punktów:

„Zełenski musi odejść” – pułkownik Douglas Macgregor wzywa do zmiany polityki wobec Ukrainy

Rozmowa z Glennem Diesenem

W kontrowersyjnej rozmowie z politologiem Glennem Diesenem, pułkownik USA Douglas Macgregor analizuje geopolityczne konsekwencje wojny na Ukrainie – i znajduje jasne słowa.

Zełenski jest największą przeszkodą na drodze do pokoju, NATO nie ma przyszłości, a Europa stoi w obliczu próby bezpieczeństwa i gospodarki.

„Przeszkody nie znajdują się w Rijadzie – znajdują się w Kijowie i Waszyngtonie”.

Macgregor podkreśla, że ​​negocjacje między Rosją i USA w Arabii Saudyjskiej były zaskakująco konstruktywne. Prawdziwy problem leży jednak w prezydencie Zełenskim, który według Macgregora odrzuca każde rozwiązanie, które nie zakłada powrotu do sytuacji sprzed 2014 r. – scenariusz [Zełenskiego md] , który uważa za nierealny.

Rząd przejściowy zamiast eskalacji

Propozycja Macgregora: utworzenie na Ukrainie rządu przejściowego, któremu towarzyszyłyby wybory pod nadzorem ONZ lub OBWE. Tylko w ten sposób możliwe będzie dyplomatyczne wyjście z wojny. Obecne władze Ukrainy nie są już trwałe – sabotują porozumienia, celowo eskalują sytuację i tracą kontrolę nad własnymi siłami zbrojnymi.

NATO: obumierająca struktura?

Szczególnie mocna jest teza Macgregora o rychłym końcu NATO. Sojusz utracił strategiczną rację bytu, a gospodarcza i polityczna erozja Europy sprawia, że ​​duży projekt militarny przeciwko Rosji staje się farsą.
„Bez Stanów Zjednoczonych wszystko się zawali” – mówi Macgregor. Informuje o wcześniejszych próbach zapewnienia Europejczykom niezależnej infrastruktury dowodzenia – ale nikt nie chciał zainwestować.

Rosja: Brak zainteresowania podbojami

Macgregor przeczy zachodniej narracji, że Rosja chce zawładnąć Europą. Putin jest najbardziej pokojowym przywódcą rosyjskiego państwa od stulecia – celem jest stabilna, suwerenna Rosja.
Kreml jest również skłonny do kompromisu w kwestiach terytorialnych – pod warunkiem uznania Krymu i terenów obecnie kontrolowanych oraz uzyskania neutralności Ukrainy.

Trump jako czynnik pokoju?

Niezależnie od tego, czy go lubisz, czy nie, Macgregor widzi w Donaldzie Trumpie szansę na normalizację stosunków między Rosją a Zachodem. Jedynym promykiem nadziei w atmosferze zaostrzonej ideologią i eskalacją jest gotowość [administracji md] Trumpa do dialogu.

Wniosek

Wywiad przedstawia ponury obraz strategii Zachodu w konflikcie na Ukrainie – i formułuje jasną kontrpropozycję: dyplomacja zamiast permanentnej wojny, neutralność zamiast rozszerzania NATO, poczucie rzeczywistości zamiast ideologicznego uporu.
Pozostaje pytanie, czy ta perspektywa znajdzie oddźwięk w Waszyngtonie i Brukseli – ale analiza Macgregora najprawdopodobniej stanowi część rosnącego ruchu kontrreformacyjnego, który opiera się bardziej na faktach niż na narracjach.

„Zamknij się! Zbudujemy nasz unijny Wehrmacht – czy wam się to podoba, czy nie”

„Zamknij się! Zbudujemy nasz unijny Wehrmacht – czy wam się to podoba, czy nie”

Źródło: Phil Butler ;https://www.lewrockwell.com/2025/03/no_author/silence-we-will-build-our-eu-wehrmacht-like-it-or-not/

DR IGNACY NOWOPOLSKI MAR 30

Dążenia Unii Europejskiej do militaryzacji spotykają się z powszechną reakcją społeczną, ponieważ obywatele na platformach społecznościowych odrzucają agresywną politykę obronną i kwestionują jej przywództwo.

Przywódcy Europy oszaleli. Wszyscy patrzymy z podziwem, jak nieuchwytna Czwarta Rzesza wyłania się z pokojowej konfederacji państw. Co ciekawe, niewielu zdaje sobie sprawę, że Komisja Europejska reklamuje i rozpowszechnia propagandę w mediach społecznościowych, aby sprzedać największy wyścig zbrojeń w historii.

Obligacje wojenne na LinkedIn

Dziś rano przeglądałem sieć biznesową LinkedIn, gdy natrafiłem na ten post Parlamentu Europejskiego (915 131 obserwujących) sprzedający nową rezolucję o „pilnym działaniu” w celu ochrony kontynentu przed „najpoważniejszym zagrożeniem militarnym dla jego integralności terytorialnej od zakończenia zimnej wojny”. Bezpośredni cytat z posta skierowanego do ludzi biznesu, pożyczkodawców i inwestorów brzmi:

„Rezolucja ta poprzedza publikację planów określających przyszłość europejskiej obronności, która ma nastąpić w przyszłym tygodniu. Według posłów do PE powinny one obejmować „naprawdę przełomowe wysiłki” i działania „zbliżone do działań podejmowanych w czasie wojny” przez kraje UE”.

Niestety dla Führera Urszuli von der Leyen (zobacz wywiad z Siergiejem Ławrowem), komentarze na temat posta są pełne gniewu na większe wydatki na niewidzialne zagrożenia i konieczność zajęcia się większymi problemami UE. Wygląda na to, że specjaliści IT z Czech, konsultanci ds. budownictwa energetycznego w Hiszpanii, inwestorzy blockchain z Brukseli, konsultanci ds. technologii lotniczych we Włoszech, prezesi towarzystw badań kapitałowych i długa lista pilnych użytkowników LI włączyli się do dyskusji, ganiąc nieudolnych w Parlamencie Europejskim. Krótko mówiąc, przyjęcie bilionów dolarów więcej na wojnę przez ludzi biznesu po prostu nie istnieje. Mimo to można się spodziewać, że ci idioci w Brukseli wkrótce zaczną sprzedawać obligacje wojenne na LinkedIn.

„X” oznacza miejsce

Wracając do platformy „X” Elona Muska, znajdujemy tę samą propagandę i ofertę sprzedaży dla prawie miliona obserwujących. Komentarze tam zawarte odzwierciedlają te z LinkedIn, z tą różnicą, że użytkownicy „X” są mniej dyplomatyczni. Jeden z komentarzy brzmi: „Wy, parlament UE, jesteście obecnie największym zagrożeniem w Europie. Podżegacze wojenni!” Inni użytkownicy „X” zamieścili kreację przedstawiający Urszulę von der Leyen ubraną w mundur Führera, oddającą salut nazistowski.

Zablokuj UE na Facebooku*

Przenosząc się na Facebooka*, organizacja promująca tworzenie marszowego kroku wojowników UE otrzymała podobne uwagi. Odpowiedzi wahają się od emotikonów śmiechu do komentarzy modlących się o pokój i przemyślane przywództwo, użytkownicy FB są wściekli, ponieważ rezolucja nie jest wolą ludu, a obywatele UE są świadomi, że Rosja stała się wygodnym celem dla zysku finansowego. Możesz przeczytać komentarze, prześledzić profile i zrozumieć, że tylko interesy osobiste i całkowicie wyprane mózgi dają nowej nazistowskiej Rzeszy aprobatę.

Mając przed sobą pokój i setki tysięcy istnień ludzkich, które mają zostać oszczędzone, podżegacze wojenni w Parlamencie UE nie mogą myśleć o niczym innym, jak tylko o pożyczaniu pieniędzy na inwestycje w maszyny do generowania zysku, takie jak militarno-przemysłowy potwór, który już wysysa ludzkość na śmierć. Jeden z użytkowników FB porównał Brukselę do wieży Babel, co uznałem za niezwykle trafne. Bogowie Brukseli powstają, by uzurpować sobie niebo i ziemię swoimi wzniosłymi, liberalnymi, niemoralnymi wartościami. To oczywiście żart. Pewien Włoch najlepiej to ujął w swoim komentarzu skierowanym do Parlamentu Europejskiego: „Wstydzę się was”.

Tyle o demokracji, woli ludu i Edenie, który Unia Europejska obiecała miliardowi ludzi. Jeśli ci psychopaci będą tak dalej postępować, pingwiny na Antarktydzie będą bogatsze niż klasa średnia na kontynencie europejskim. Jeśli ludzie będą się tak wyrażać w mediach społecznościowych, spodziewajcie się, że szefowie UE zakażą wszelkich mediów społecznościowych i przemawiania na ulicach.

Tandem Macrona i Starmera na tle wojennego obłędu Europy

Tandem Macrona i Starmera na tle wojennego obłędu Europy

Źródło: the/truth/seeker.co.uk

DR IGNACY NOWOPOLSKI MAR 30

Gdyby istniała nagroda za konferencje o orwellowskich rozmiarach, to ta, która odbyła się w ostatnim tygodniu w Paryżu, z pewnością byłaby jednym z głównych kandydatów.

W ciągu ostatniego miesiąca w Londynie, Brukseli i Paryżu odbyło się mnóstwo takich spotkań. Były one organizowane w szaleńczym tempie, aby udaremnić pokój i przedłużyć wojnę – pod pretekstem „poszukiwania bezpieczeństwa” przed Rosją.

W ostatnim szczycie w Paryżu, zwołanym przez prezydenta Francji Emmanuela Macrona, zatytułowanym „Budowa silnego pokoju dla Ukrainy i Europy”, wzięło udział około 30 państw.

Europa jest poddawana monstrualnych rozmiarów tumanieniu, aby postrzegać wojnę jako pokój i zaakceptować, że wszystkie zasoby ekonomiczne muszą być przeznaczone na militaryzm. To szalone podejście wojenne wykracza poza wszelkie demokratyczne lub moralne uzasadnienie.

Uczestniczyły w tym państwa członkowskie Unii Europejskiej, NATO i państwa spoza UE: Wielka Brytania, Norwegia i Kanada. Powinniśmy wyjaśnić, że obecni byli elitarni przywódcy tych krajów. Ich brak demokratycznego mandatu i autorytetu jest aż nadto oczywisty dla mieszkańców Europy.

Niektóre państwa UE, takie jak Węgry i Słowacja, wyraziły godne pochwały protesty przeciwko nieustającej wojowniczości i obscenicznemu marnotrawieniu środków publicznych w celu podsycania wojny zastępczej na Ukrainie.

Warto też zauważyć, że Stany Zjednoczone nie były reprezentowane na szczycie w Paryżu. Przypadkowo w tym tygodniu wyciekła prywatna rozmowa grupowa między starszymi członkami administracji Trumpa ujawniła ich pogardę dla „odrażających” europejskich przywódców. Można zrozumieć dlaczego.

W majestacie Pałacu Elizejskiego Macron powitał zgromadzenie niebędące podmiotem jako „Koalicję Chętnych”. Tą samo-przypisaną cnotą francuski przywódca odnosił się do krajów, które są gotowe wysłać siły zbrojne na Ukrainę lub utrzymać dostawy broni.

W tym przedsięwzięciu militarnym Macron otrzymywał nieustające wsparcie od premiera Wielkiej Brytanii Kiera Starmera.

Przywódcy Francji i Wielkiej Brytanii nasilili swoje wysiłki, aby bezpośrednio wmieszać Europę i NATO militarnie w trzyletni konflikt między Ukrainą a Rosją. Ich wysiłki są wynikiem zaangażowania prezydenta USA Donalda Trumpa w rozmowy z prezydentem Rosji Władimirem Putinem w celu zakończenia wojny zastępczej między kierowanym przez USA sojuszem NATO a Rosją.

Dyplomatyczne zabiegi Trumpa wobec Moskwy zepchnęły państwa europejskie na margines i postawiły je przed ostrym problemem politycznym, polegającym na tym, jak uzasadnić dalsze wsparcie militarne dla upadającego Projektu Ukrainy.

Francuzi, Brytyjczycy i inni europejscy rusofobowie nie chcą, aby wojna się skończyła. To dlatego, że są przywiązani do fałszywej narracji o obronie Ukrainy przed „rosyjską agresją”. Są również zobowiązani do strategicznego pokonania Rosji, wykorzystując Ukrainę jako pełnomocnika.

W orwellowskim stylu europejscy i natowscy podżegacze wojenni nie mogą otwarcie mówić o swoim nikczemnym celu. To byłoby politycznie fatalne. Dlatego cynicznie maskują swoje motywy cnotliwie brzmiącymi planami, takimi jak rozmieszczenie „wojsk pokojowych” w przypadku jakiegokolwiek porozumienia o zawieszeniu broni, które Amerykanie i Rosjanie mogliby wynegocjować.

Nieustanne demonizowanie Rosji jako zagrożenia dla Europy jest wzmacniane przez niemal nieustanne bicie w bęben wojny. Obywatele Europy – 500 milionów z nich – są poddawani nieustannym komunikatom o „konieczności” militaryzacji swoich społeczeństw, aby „bronić się” przed „rosyjskim ekspansjonizmem”.

W tym tygodniu UE zaczęła wzywać obywateli do gromadzenia zapasów awaryjnych racji żywnościowych w swoich domach. Rosja nie została wyraźnie wymieniona jako zagrożenie, ale było namacalnie oczywiste, że wpajano strach przed wojną. Podczas gdy państwa europejskie tną miliardy na opiekę społeczną, ich elitarni, rusofobiczni przywódcy gromadzą miliardy na militaryzm. Europa jest na wojennej stopie opartej na paranoi i patologicznych obawach rządzącej kliki.

Macron i Starmer forsują również pomysł włączenia Ukrainy do pierwszej linii obrony przed domniemaną przyszłą rosyjską agresją na Europę. W rzeczywistości chodzi o rekonfigurację ofensywy.

Ich pretensje do „budowania silnego pokoju dla Ukrainy i Europy” są lekkomyślnym gambitem przedłużającym wojnę. W najgorszym przypadku konflikt może mutować w totalną wojnę światową.

Żenujące jest to, że nieudani europejscy politycy, uwikłani w wewnętrzny chaos polityczny i gospodarczy, starają się poprawić swój wizerunek, podejmując ryzykowne działania przeciwko Rosji.

Macron powiedział, że jego koalicja chętnych chce mieć amerykańskie poparcie dla bezpieczeństwa. Dodał w tym tygodniu, że jeśli europejskie wojska na Ukrainie zostaną ostrzelane przez siły rosyjskie, odpowiedzą odwetem.

Moskwa już kategorycznie oświadczyła, że ​​żadne europejskie lub natowskie wojska rozmieszczone na Ukrainie nie są akceptowalne. Będą one traktowane jako agresorzy.

Oznacza to, że jeśli Paryż i Londyn zdecydują się na działania militarne na Ukrainie, wojna na większą skalę jest niemal nieunikniona.

Niepokojące jest to, że Macron ostatnio powiedział, że wojska europejskie mogą zostać wysłane na Ukrainę „z lub bez – wsparcia Ameryki”.

Co śmieszne, ani Francuzi, ani Brytyjczycy nie mają siły militarnej na poważną interwencję. Siły francuskie były seryjnie wyrzucane z kilku krajów afrykańskich, które były byłymi koloniami. Tymczasem brytyjscy dowódcy wojskowi ostrzegali Starmera, że ​​jego plany rozmieszczenia są źle pomyślane i stanowią „teatr polityczny”.

Nawet tak wychwalany szczyt w Paryżu w tym tygodniu pokazał otwarte pęknięcia między sojusznikami. Kilka państw europejskich oświadczyło, że nie są skłonne do przyłączenia się do żadnej interwencji wojskowej na Ukrainie. Włochy i Grecja wyraziły głębokie zaniepokojenie tym, dokąd prowadzi logika Macrona i Starmera.

Wygląda na to, że skrajne urojenia wielkościowe, żywione przez byłe mocarstwa imperialne, zaczynają niepokoić nawet domniemanych partnerów.

Miejmy nadzieję, że staje się jasne, że Wielka Brytania i Francja igrają z bezpieczeństwem światowym, aby zaspokoić własne ego.

Dwie wojny światowe w ubiegłym stuleciu były wynikiem europejskich intryg i dwulicowości.

Dawne mocarstwa europejskie znów sięgnęły po orwellowską mowę o zapewnieniu „trwałego pokoju”.

Prawda jest taka, że ​​Rosja wygrała wojnę zastępczą, którą zainicjowało NATO. Nawet zazwyczaj entuzjastyczni Amerykanie to rozumieją.

NATO zostało przyłapane z krwią na rękach jako winowajca epickiej zbrodni wojennej przeciwko Rosji, wykorzystując Ukrainę jako pionka. Trump najwyraźniej chce wyrwać Amerykanów z katastrofy. Może spróbować zrzucić winę na poprzednią administrację Bidena.

Jednak europejscy przywódcy elitarni nie mogą tego zrobić. Są tymi samymi pachołkami, którzy propagowali przestępczą wojnę zastępczą. Ich jedyną postrzeganą opcją jest kontynuowanie jej… dopóki europejska opinia publiczna się nie obudzi i nie weźmie odwetu na swoich przestępczych przywódcach.

Remilitaryzacja, desperacja i korupcja

Remilitaryzacja, desperacja i korupcja

27 marzo 2025 Uczta Baltazara babylonianempire/remilitaryzacja-desperacja-i-korupcja

W roku 1936, Hitler przedstawił swój czteroletni plan zbrojeniowy, powierzając jego realizację Hermannowi Göringowi, który z chudego pilota, jakim był w klubie lotniczym von Richthofena, czyli “Czerwonego Barona”, stał się korpulentnym, brzuchatym kokainistą. https://en.wikipedia.org/wiki/Manfred_von_Richthofen

Niestety, jeszcze przed upływem czterech lat, Niemcom skończyło się złoto, którym płacili za surowce potrzebne do produkcji broni, i choć posiadali potężny system przemysłowy, zostali zmuszeni do rozpoczęcia wojny – mimo że byli mniej więcej w połowie drogi do osiągnięcia zamierzonych celów. Obawiali się jednak, że dozbrojenie ich sąsiadów mogłoby odwrócić losy wojny, co (nawiasem mówiąc) oszukało Włochy Mussolini’ego, ponieważ wśród klauzul tzw. Paktu Stalowego było to, że wojna nie wybuchnie przed rokiem ’43-’44. https://pl.wikipedia.org/wiki/Pakt_stalowy

W przeciwieństwie do legendy rozpowszechnianej przez amerykańską historiografię, co do której można by przysiąc, że została wymyślona przez Disneya (ale której media dają wiarę), Niemcy przystąpiły do wojny nieprzygotowane i jedynie innowacyjna strategia niemieckiego sztabu generalnego pozwoliła im pokonać przeciwników: na przykład Francuzi mieli więcej i lepiej uzbrojonych czołgów, ale nie wiedzieli, jak ich używać.

Wszystko to przywołuje mi na myśl czteroletni plan zbrojeniowy UE, który oprócz tego, że jest haniebnym planem mającym na celu okraść zwykłych ludzi z pieniędzy (oraz przekazanie ich znanym powszechnie sferom), jest całkowicie bezsensowny z wojskowego punktu widzenia.

Dzisiejsze zaawansowane technologicznie systemy uzbrojenia, wraz ze zdolnościami przemysłowymi wymaganymi do ich produkcji, potrzebują dziesięcioleci na ich opracowanie. Nic z tego nie zostało wdrożone, ani nie będzie za cztery lata. Co więcej, żaden europejski producent broni nie jest w stanie wyprodukować czegoś przyzwoitego bez komponentów pochodzących z USA. Dlatego też pomysł rozwinięcia europejskiego przemysłu zbrojeniowego w tak krótkim czasie jest zasadniczo oszustwem, które ewoluuje na skalę planetarną, jeśli weźmie się pod uwagę, że znaczny procent amerykańskich komponentów, zwłaszcza elektroniki, jest produkowany w Chinach.

Krótko mówiąc, za cztery lata nie będzie żadnej europejskiej broni, między innymi dlatego, że NATO od samego początku koncentrowało się na siłach amerykańskich, podczas gdy wkład europejski stanowił margines. Oznacza to, że nie istnieje żadna europejska strategia wojskowa niezbędna do przeprowadzenia dozbrojenia, która miałaby sens.

Konstatując, że europejski plan remilitaryzacji jest całkowicie nieadekwatny nie tylko do prowadzenia wojny z Rosją, ale także do wyprodukowania minimalnego uzbrojenia niezbędnego dla fikcyjnej armii UE, musimy zadać sobie pytanie.

Dlaczego mówi się o czterech latach, co jest całkowicie terminem całkowicie absurdalnym? – Otóż dlatego, że Bruksela ma nadzieję, że za cztery lata Trump zostanie zastąpiony przez jakąś marionetkę z automatycznym piórem, taką jak Biden lub innego chodzącego trupa, który w pełni wznowi globalistyczną grabież i szał wojenny, ratując w ten sposób UE przed rozpadem. Będzie to trudne, ponieważ Stany Zjednoczone starają się wycofać z wojny, aby uniknąć bankructwa, a ponadto jest bardzo mało prawdopodobne, że wojna może być finansowana aż do roku 2029.

Ale jest też problem związany z Zelenskim: wrzaski o zdradzie, które rozległy się w europejskich stolicach, gdy Trump osaczył kijowskiego komika, doskonale wyjaśniają kwestię. Przez trzy lata, podczas gdy Ukraińcy umierali, wielu europejskich dygnitarzy jeździło pociągiem do Kijowa i wracało z milionami dolarów w swych bagażach dyplomatycznych, by rozdać je swoim kumplom. Tyle że “poczciwy” Wolodimir – chociaż naćpany na maksa – zapisywał sobie to wszystko w notesie: gdyby doszło do zakończenia wojny, będzie w stanie szantażować wszystkich europejskich przywódców. Problem w tym, że również administracja amerykańska mogłaby skorzystać z owego notesiku. Z pewnością dysponuje ona wystarczającą siłą i zdolnością do szantażu, by go sobie przekazać – ewentualnie oferując Zełenskiemu protekcję po nieuchronnym jego upadku. Tak więc także Waszyngton mógłby przysporzyć kłopotów wielu prominentnym postaciom unijnej sceny.

Rozumiecie więc teraz, jak wielki dramat rozgrywa się w Brukselii prawdopodobnie także w wielu europejskich stolicach (prawdopodobnie tych najbardziej podżegających do wojny), które próbują teraz na wszelkie sposoby kontynuować wojnę, piętrząc bezsensowne plany i próbując sprowokować Rosję w nadziei, że zadziałają klauzule NATO. Wojna jest ich ostatnią nadzieją.

INFO: https://ilsimplicissimus2.com/2025/03/27/riarmo-disperazione-e-corruzione/

O imperialnych strategiach “władców świata”

Larry Johnson: Putin jest nieustępliwy, a Jemen trzyma się mocno

[M. Dakowski: Tu są poglądy piszących po angielsku – ale raczej bliżej Putina, niż Trumpa. Dodrze jest je znać. ]

Źródło: https://sonar21.com/larry-squared-putin-is-unyielding-and-yemen-holds-firm/

DR IGNACY NOWOPOLSKI MAR 29

B-52 and B-2 on Diego Garcia

Wysiłki Trumpa zmierzające do wynegocjowania szybkiego zakończenia wojny na Ukrainie utkwiły w martwym punkcie, głównie dlatego, że Zełenski i jego ekipa odrzucają porozumienie osiągnięte przez USA z Rosją w Rijadzie w poniedziałek, a także dlatego, że Europejczycy odmawiają zniesienia sankcji na eksport rosyjskiego zboża i nawozów.

Naprawdę nie ma tu żadnej tajemnicy. Putin nie gra w żadne gierki ani nie gra na zwłokę. Uważa, że ​​pomimo pewnych postępów w nawiązywaniu dialogu z Trumpem i jego administracją, na Zachodzie nadal istnieją poważne przeszkody, które uniemożliwią powrót do normalności, tj. regularne stosunki dyplomatyczne i złagodzenie sankcji.

W zeszłym tygodniu, podczas zamkniętej sesji kongresu Rosyjskiego Związku Przemysłowców i Przedsiębiorców (RSPP), Putin przekazał rosyjskim liderom biznesu trzeźwiącą wiadomość dotyczącą sankcji i wojny na Ukrainie. Ostrzegł ich, aby nie spodziewali się szybkiego rozwiązania konfliktu ani szybkiego zniesienia zachodnich sankcji. Putin podkreślił, że nawet jeśli sankcje zostaną złagodzone, Zachód prawdopodobnie znajdzie alternatywne sposoby wywierania presji na Rosję. Opisał sankcje jako „mechanizm systemowej presji strategicznej”, a nie środki tymczasowe.

Putin powtórzył, że nie ma nadziei na pełny powrót do wolnego handlu, nieograniczonego przepływu kapitału ani polegania na zachodnich mechanizmach ochrony praw inwestorów. Skrytykował również zachodnie firmy, które opuściły Rosję po inwazji na Ukrainę, stwierdzając, że napotkają znaczne bariery, jeśli spróbują powrócić. Innymi słowy, Putin nie nosi różowych okularów i pozostaje ostrożny co do zachodnich intencji.

Podczas inspekcji rosyjskiego portu Murmańsk, obsługującego flotę arktyczną, Putin wygłosił następujące uwagi na temat wojny na Ukrainie :

Władimir Putin nie przebierał w słowach. Przemawiając z pokładu Archangielska, okrętu podwodnego czwartej generacji z bronią atomową i hipersonicznymi pociskami Zircon, prezydent Rosji oświadczył to, co wielu widziało od dawna: ukraińskie wojsko, wspierane przez zachodnie fantazje i pieniądze NATO, traci siłę przebicia. „Niedawno powiedziałem: »Wyciśniemy ich«. Teraz są powody, by sądzić, że ich wykończymy” – powiedział Putin oficerom marynarki, stojąc na stali, która odzwierciedla wieki rosyjskiej odporności. . . .

Przypomniał światu o seryjnych zdradach Zachodu: najpierw w przypadku porozumień mińskich, a następnie rozmów pokojowych w Stambule w 2022 r. W obu przypadkach Rosja prowadziła negocjacje w dobrej wierze. A w obu przypadkach stolice zachodnie, szczególnie Londyn, sabotowały proces. „Ich europejscy opiekunowie przekonali ukraińskie kierownictwo, że muszą kontynuować zbrojny opór… zasadniczo do ostatniego Ukraińca” – powiedział Putin, a słowa te trafiają jak oskarżenie do Hagi (jeśli zadziałały zgodnie z przeznaczeniem).

Podczas pobytu w Murmańsku Putin zaproponował również rozwiązanie mające na celu naprawienie nielegalnego rządu Ukrainy… wezwał do utworzenia tymczasowego rządu na Ukrainie pod nadzorem ONZ i wybrania neutralnych krajów w celu przeprowadzenia wyborów. Jest to po prostu powtórzenie jednego z kluczowych warunków, które Putin wyjaśnił w swoim przemówieniu do wysokich rangą dyplomatów w rosyjskim Ministerstwie Spraw Zagranicznych w czerwcu 2024 r.… Suwerenność Ukrainy zostanie odbudowana, a nie zniszczona, ale zostanie odbudowana na fundamentach neutralności, a nie uzbrojenia NATO, i uniemożliwi neonazistom przejęcie władzy.

Chociaż te oświadczenia nie odzwierciedlają nowych propozycji ani zmiany deklarowanych celów Rosji, Putin wprowadził Noworosję do równania. Noworosja obejmuje całą wschodnią i południową Ukrainę, w tym regiony takie jak Odessa, Charków, Dniepropietrowsk i Mikołajów.

27 lutego 2025 r .: Putin oświadczył, że Rosja zintensyfikuje działania Federalnej Służby Bezpieczeństwa (FSB) w Donbasie i Noworosji , co oznacza odejście od warunków zaproponowanych w czerwcu 2024 r. Jego rzecznik Dmitrij Pieskow podkreślił, że Donbas i Noworosja są uważane za integralną część Rosji.

19 marca 2025 r .: Putin ogłosił Noworosję bytem rosyjskim podczas przemówienia do zarządu Prokuratury Generalnej. Odniósł się również do Odessy jako „rosyjskiego miasta”, podkreślając dodatkowo, że rozszerzy roszczenia terytorialne, jeśli Kijów nie zaakceptuje umowy na stole.

28 marca 2025 r .: Podczas spotkania z żołnierzami Putin podkreślił rosyjskie postępy w Donbasie i Noworosji , twierdząc, że 99% Ługańskiej Republiki Ludowej (ŁRL) i ponad 70% Donieckiej Republiki Ludowej (DRL) zostało „wyzwolonych”. Stwierdził, że inicjatywa strategiczna leży wyłącznie w rękach sił rosyjskich.

Iran, a raczej groźba ataku Trumpa na Iran, jest dziką kartą, która może zniweczyć wysiłki na rzecz przywrócenia normalnych stosunków z Rosją. Iran odrzucił ofertę Trumpa rozpoczęcia negocjacji w zamian za zakończenie przez Iran wszelkiego wsparcia dla Hutich, Hamasu i Hezbollahu.

Według Al-Mayadeen i innych poinformowanych źródeł odpowiedź Irańczyka zawierała następujące punkty:

  1. Iran potwierdza, że ​​nie będzie negocjował bezpośrednio ze Stanami Zjednoczonymi, zwłaszcza w ramach polityki maksymalnej presji, i kategorycznie odrzuca amerykańskie podejście.
  2. Iran oświadcza, że ​​nie prowadzi negocjacji w imieniu żadnego mocarstwa regionalnego i nie dyktuje polityki zagranicznej innym państwom ani grupom, w tym jemeńskiej Ansarallah, która jest niezależnym sojusznikiem.
  3. Iran oświadcza, że ​​nie zaakceptuje „nierealistycznych warunków” Trumpa i że żądania USA są tak obszerne, że nie można ich brać pod uwagę nawet hipotetycznie.
  4. Iran jednoznacznie ostrzega, że ​​wszelkie działania militarne lub wrogie, niezależnie od tego, czy zostaną podjęte przez Stany Zjednoczone, czy któregoś z ich „pachołków”, spotkają się z irańską odpowiedzią, która obejmie wszystkie amerykańskie zasoby militarne na Bliskim Wschodzie.

Przed otrzymaniem odpowiedzi z Iranu Trump nakazał wysłanie Carrier Strike Group i bombowców B-2 do Diego Garcia. Od 28 marca 2025 r. Diego Garcia gości pięć bombowców stealth B-2 i oczekuje się dwóch dodatkowych przylotów. Te bombowce strategiczne dołączają do dwóch B-52, które zostały tam rozmieszczone rok temu.

Niektórzy analitycy, jak moi dobrzy przyjaciele Ray McGovern i Lawrence Wilkerson, uważają, że jest to część strategii negocjacyjnej Trumpa — tj. pokaz siły mający na celu wywarcie presji na Iran, aby zaakceptował umowę. Jestem mniej optymistyczny. Wierzę, że Trump został przekonany, moim zdaniem niesłusznie, że Iran nie ma wiarygodnej obrony powietrznej i że strategiczne bombardowanie Iranu mogłoby rozwiązać problem Iranu. Modlę się, abym się mylił.

Pożytki i pułapki analogii

Pożytki i pułapki analogii

Stanisław Michalkiewicz;  29 marca 2025 http://www.michalkiewicz.pl/tekst.php?tekst=5796

18 marca prezydent Donald Trump przez bodajże dwie godziny rozmawiał przez telefon z rosyjskim prezydentem Putinem, jakby tu zakończyć wojnę na Ukrainie. Nawet nie tyle o samym zakończeniu, bo niby pierwszy krok został już uzgodniony – że będzie nim 30-dniowe zawieszenie broni, tylko o tym, jak do tego doprowadzić. Jeśli wierzyć funkcjonariuszom Propaganda Abteilung, którzy właśnie przeżywają dysonans poznawczy, czy mają bardziej nienawidzić Putina, czy przeciwnie – Donalda Trumpa – sposób jest prosty, jak budowa cepa. Rosja ma bezwarunkowo przyjąć warunki uzgodnione między delegacją USA i Ukrainy w Arabii Saudyjskiej – i tyle.

Czy jednak można wierzyć funkcjonariuszom Propaganda Abteilung z TVP, czy z TVN, a zwłaszcza – z kierowanej przez Judenrat „Gazety Wyborczej”? Oczywiście, że nie można, a kto im lekkomyślnie wierzy, ten sam sobie szkodzi, podobnie jak ten, kto serio traktuje Kukuńka. Gdyby bowiem tak było, jak utrzymują, to po co prezydent Trump miałby aż dwie godziny rozmawiać z prezydentem Putinem? Wystarczyłoby, gdyby mu powiedział: wiecie, rozumiecie, Putin, wy wykonajcie to, cośmy z Ukraińcami ustalili w Arabii Saudyjskiej, bo inaczej będzie z wami brzydka sprawa. Nawet gdyby Putin odpowiedział: tak toczno, słuszaju, Wasze Wieliczestwo – to ile by to mogło trwać? Nie dłużej, jak 3 minuty.

Skoro jednak rozmowa trwała dwie godziny, to musiało tam być coś więcej. I jeszcze tego samego dnia wyjaśniło się – co było. Otóż prezydent Putin powiedział, że owszem – ale wtedy, jak USA zaprzestaną dostarczać Ukrainie pomocy wojskowej i informacji wywiadowczych, a w dodatku – żeby spowodowały, by europejskie państwa NATO też tej pomocy zaniechały.

Ani jeden, ani drugi warunek nie jest możliwy do spełnienia. Pierwszy – bo w przeciwnym razie powstałoby wrażenie, że USA wykonują polecenia Putina – co podkopałoby ich prestiż wśród europejskich sojuszników – może z wyjątkiem Polski – a drugi – bo zwłaszcza teraz, gdy Niemcy do spółki z Francją próbują wykorzystać zaistniałą sytuację dla spełnienia własnych marzeń – nie ma mowy, by wysłuchały amerykańskich sugestii.

Toteż jedynym pewnym ustaleniem w tej rozmowie jest zapowiedź wspólnego – to znaczy – rosyjsko-amerykańskiego meczu w hokeja. Pan generał Roman Polko uważa to za „fiasko” rozmów – ale, jak zwykle zresztą – niekoniecznie musi mieć rację – o czym za chwilę.

19 marca prezydent Trump odbył podobnie dwugodzinną rozmowę z prezydentem Zełeńskim, którą obydwie strony uznały za „obiecującą”. To ciekawe, zwłaszcza w kontekście sugestii prezydenta Trumpa, że najlepszą gwarancją bezpieczeństwa ukraińskiej infrastruktury energetycznej byłoby przekazanie jej na własność Stanom Zjednoczonym. Podobno prezydent Zełeński nie ma nic przeciwko temu – ale prezydent Zełeński nie miał też nic przeciwko przekazaniu USA ukraińskich złóż mineralnych nie tylko w Donbasie, ale i na Ukrainie jeszcze nie zajętej przez Rosję.

Jak wiadomo, nic z tego na razie nie wyszło – a na dodatek krążą fałszywe pogłoski, jakoby Ukraina 16 stycznia sprzedała te złoża Angielczykom w zamian za makagigi, czyli – „stuletnie partnerstwo” ukraińsko-brytyjskie. Czyżby Ukraińcy wierzyli w jakiekolwiek partnerstwo z Anglią, a już zwłaszcza – w „stuletnie”? Gdyby to była prawda, to można by o nich powiedzieć to samo, co w latach 70-tych mówiono o Murzynach w Afryce, którzy otwierali ramiona przed Breżniewem: czarni są czerwoni, bo są jeszcze zieloni.

Być może jednak te fałszywe pogłoski dotarły już i do Donalda Trumpa, skoro w rozmowie z prezydentem Zełeńskim o minerałach nie wspomniał ani słowem, natomiast przerzucił się na atomowe elektrownie? Żeby tylko nie skończyło się tak, jak śpiewał Kazimierz Grześkowiak: „Niech mi chociaż dyferencjał dadzą!” Jak tam będzie – tak tam będzie – zwłaszcza po zaplanowanej na 23 marca rozmowie amerykańsko-rosyjskiej w Arabii Saudyjskiej.

I tu wracam do opinii pana generała Polko – że ten hokej, to „fiasko”. Pan generał jest młody i w 1972 roku, kiedy kończyła się wojna w Wietnamie, miał zaledwie 10 lat, to znaczy, że dopiero zaczynało go interesować, co też dziewczynki mają pod spódniczkami. W przeciwnym razie wiedziałby, że zakończenie wojny wietnamskiej przez prezydenta Nixona zaczęło się od „dyplomacji pingpongowej”, to znaczy – od wyjazdu do ChRL, z którą USA nie miały żadnych stosunków, amerykańskiej drużyny pingpongowej. I tak, od rzemyczka do koniczka, doszło aż do wizyty w Pekinie prezydenta Nixona, który w rozmowie z Mao Zedongiem uzgodnił zakończenie wojny wietnamskiej – co obiecał wyborcom w roku 1968 i tylko dlatego prezydenckie wybory wygrał. Skoro dyplomacja pingpongowa przyniosła takie rezultaty wtedy, to dlaczego dyplomacja hokejowa nie mogłaby przynieść pożądanych rezultatów dzisiaj?

Ale nie tylko od dyplomacji to wtedy zależało. Jak wobec tego może być teraz? We wspomnianej telefonicznej rozmowie, albo zaraz po niej i pod jej wrażeniem, prezydent Zełeński oświadczył ni stąd, ni zowąd, że Ukraina „nie zgodzi się” na rezygnację z terytoriów zajętych przez Rosję. Szkoda, że nie dodał, że „nigdy” się na to nie zgodzi, bo – po pierwsze – zabrzmiałoby to bardziej stanowczo, a po drugie – przypominałoby deklarację Stanisława Mikołajczyka, premiera RP na uchodźstwie, że Polska „nigdy” nie zgodzi się na oddanie Rosji Wilna i Lwowa. Churchill, do którego ta deklaracja była adresowana, mruknął pod nosem: Hmm, nigdy, nigdy… To jest właśnie to słowo, którego nikomu nie można zabronić wymawiać.

Podobnie było i w przypadku wojny wietnamskiej. Mimo uzgodnień w Pekinie, władze w Hanoi nagle oświadczyły, że dopóki prastarą i świętą ziemię wietnamską bezcześci swoimi buciorami chociaż jeden amerykański najeźdźca – oni do stołu rokowań nie usiądą. I cóż w tej sytuacji zrobił prezydent Nixon? Nakazał naloty dywanowe bombowców strategicznych B-52 na Północny Wietnam, że szczególnym uwzględnieniem stołecznego Hanoi i portowego Hajfongu, który wtedy pełnił rolę podobną, jak teraz – lotnisko w Jasionce. I co Państwo powiecie? Zaledwie po kilku dniach delegacja Wietnamu Północnego przygalopowała do stołu rokowań w Paryżu, chociaż prastarą i świętą ziemię wietnamską bezcześciło swoimi buciorami aż 500 tysięcy amerykańskich najeźdźców.

Najwyraźniej Klucznik Gerwazy miał wiele racji mówiąc, że „wygraj w polu, a wygrasz i w sądzie”. Zwłaszcza, gdyby w takim sądzie zasiadali członkowie sędziowskiego gangu „Wolne Sądy”, co to chyba odzyska amerykański jurgielt z USAID – zgodnie z wyrokiem tamtejszego niezawisłego sądu. Co tu dużo gadać; niezawisłe sądy przyjmują funkcję – jeszcze nie wiemy, czy gangsterskiej, czy ideologicznej międzynarodówki. Niezawiśli sędziowie wszystkich krajów – róbcie sobie na rękę! Ciekawe co w tej sytuacji wykombinuje zimny ruski czekista Putin, żeby prezydentowi Trumpowi ułatwić zakończenie wojny na Ukrainie. Bo chociaż starożytni Rzymianie powtarzali, że cuius est condere eius est tolere, co się wykłada, że kto ustanowił, (kto zaczął) ten może znieść (zakończyć)– ale – jak widzimy – w przypadku wojny wszystko się komplikuje, więc pewnie i prezydent Putin jakoś wyjdzie prezydentowi Trumpowi naprzeciw.

Stanisław Michalkiewicz

Polska jako Generalna Gubernia. Żywe tarcze Unii Europejskiej

Polska jako Generalna Gubernia. Żywe tarcze Unii Europejskiej

29.03.2025 Bartosz Kopczynski Polska-zywe-tarcze-unii-europejskiej

Flaga Unii Europejskiej na ziemi.
Flaga Unii Europejskiej na ziemi. Zdjęcie ilustracyjne. / foto: PAP

No i stało się, Ameryka powoli zaczyna wycofywać się z Europy. Czy zamierza całkiem wyrzec się kontroli nad Europą – zapewne nie, jak ją będzie nadal sprawować – zobaczymy. Na razie europejska śmietanka najpierw skwaśniała w Monachium, gdzie wiceprezydent USA J.D. Vance wygarnął euro-liderom w oczy prawdę, potem osłupiała, gdy prezydent Trump wyrzucił z Białego Domu bezczelnego impertynenta, a potem popadła w euforię, gdy do ich umysłów doszło, że chata wolna, można więc robić imprezę na całego. Eurokraci ujrzeli nagle pustą przestrzeń strategiczną, która zapowiada się w Europie dzięki nowej polityce USA.

Postanowili więc zapełnić ją nowym tworem – Europejską Unią Obronną.

Z całą pewnością eurokraci, których oglądamy na ekranach, nie są tymi z najwyższej półki decyzyjnej, do nich jednak mamy dostęp, musimy więc z ich wypowiedzi i dokumentów zrekonstruować obraz rzeczywistości. Takim źródłem jest najnowsza rezolucja Parlamentu Europejskiego pt. „Rezolucja Parlamentu Europejskiego z dnia 12 marca 2025 r. w sprawie białej księgi w sprawie przyszłości europejskiej obrony (2025/2565(RSP)”.

Sama Rezolucja nie ma mocy wiążącej i nie pociąga za sobą skutków prawnych i faktycznych, stanowi jednak wgląd w zamiary eurokratów i ich panów, pozwala więc do pewnego stopnia przewidywać ich posunięcia.

Plany eurokratów

To, co teraz przedstawię, jest obrazem stanów mentalnych ludzi rządzących Europą, ich wizji świata i zamiarów. Nie jest więc tym, co jest, ale tym, co oni chcieliby mieć. Nie musi się to ziścić, ale próby realizacji tych planów zapewne zostaną podjęte. Mamy więc nowy byt polityczny – Europejską Unię Obronną (EUO), złożoną z Unii Europejskiej, Wielkiej Brytanii i partnerów. UE i GB mają być połączone nową Entente Cordiale, a partnerami mają być Ukraina i kraje Bałkanów Zachodnich. EUO Bałtyk i Morze Czarne traktuje jak swoje morza wewnętrzne, których używa do oddzielania swoich wrogów od siebie i reszty świata.

Wrogowie zostali wymienieni: Federacja Rosyjska, Białoruś, Iran, Chiny, Korea Północna. Głównym wrogiem jest Rosja, określana jako „wrogie mocarstwo”. EUO ma też swoje interesy zamorskie – bardzo interesuje się Sahelem, czyli Afryką subsaharyjską, niestabilna sytuacja w tamtym rejonie jest przedmiotem szczególnej troski eurokratów. Moja interpretacja jest taka, że tam właśnie swoje kolonie miały Francja, Belgia, Wielka Brytania i Cesarstwo Niemieckie. To zapewne coś więcej niż sentyment, zapewne interesy, poza tym Unia Europejska skądś musi brać imigrantów. Brakuje natomiast w Rezolucji wzmianki na temat ludobójstwa w Gazie i przemocy wobec chrześcijan w Syrii.

Wracamy do Rezolucji. USA zostało ukarane werbalnie, co prawda nie wprost, ale jeśli piszą tam, że jakieś agresywne średnie mocarstwo zagraża współpracy transatlantyckiej i wspólnemu bezpieczeństwu przez to, że zamierza zawrzeć układ z rosyjskim agresorem kosztem bezpieczeństwa ukraińskiego i europejskiego, nietrudno zgadnąć, o jakie państwo chodzi. NATO ma nadal istnieć, ale EUO ma być jego drugą, europejską odnogą, autonomiczną i prowadzącą własną politykę. Można to zrozumieć w ten sposób, że EUO chce nadal korzystać z art. 5 traktatu północnoatlantyckiego, ale robić to, co sama chce.

Poza tym USA zostały usunięte poza europejskie plany. EUO, czyli de facto rozszerzona UE ma zyskać dwie ważne cechy – autonomię i suwerenność. Autonomia, czyli swoboda działania, i suwerenność, czyli zdolność do samodzielnego, niezależnego od innych podmiotów sprawowania władzy politycznej nad określonym terytorium, grupą osób i samą sobą. Odtąd UE, działając jako zasadnicza część EUO, czuje się już suwerennym państwem, panującym nad terytorium państw członkowskich i władającym ich ludnością. Autonomię EUO/UE należy rozumieć jako niezależność od państw członkowskich. Szkieletem całego tworu, jakim jest EUO/UE stała się Wspólna Polityka Bezpieczeństwa i Obrony (WPBiO), rodzaj nieformalnej zasady konstytucyjnej.

Wspólna Polityka Bezpieczeństwa i Obrony

Główne kierunki WPBiO podzielić można na dwa rodzaje – zewnętrzne i wewnętrzne. Kierunek zewnętrzny ma dwa cele. Cel pierwszy to odstraszanie Rosji, która jest konsekwentnie określana mianem agresora i wrogiego mocarstwa. Autorzy Rezolucji całkowicie pomijają oficjalne już informacje z lutego, że wojna na Ukrainie jest w istocie proxy war – wojną zastępczą między USA a Rosją, oraz że na terenie państwa ukraińskiego CIA i MI6 od 2016 r. stworzyły 12 tajnych baz wywiadowczo-sabotażowych, skierowanych przeciwko Rosji. Mieszkańcy Europy nadal jednak mają tkwić w przekonaniu, że Rosja dokonała agresji na Ukrainę bez żadnego powodu.

To odstraszanie ma polegać na budowie dwóch inicjatyw obronnych – Bałtyckiej Linii Obrony, obejmującej głównie państwa skandynawskie i Tarczy Wschód, obejmującej państwa bałtyckie i Polskę. Ma to postawić trwałą zaporę przeciw Rosji i Białorusi na lądzie, morzu i w powietrzu, poprzez przeciwdziałanie zagrożeniom wojskowym i hybrydowym, wykorzystaniu energii do celów wojskowych (cokolwiek to znaczy, nie wyjaśniono), sabotażowi infrastruktury, instrumentalizacji migracji. Na marginesie, eurokratom nie przeszkadza instrumentalizacja migracji, dokonywana przez samą UE i jej państwa członkowskie, np. na granicy polsko-niemieckiej.

Inwestycje w Ukrainę

Cel drugi zewnętrznego kierunku WPBiO polega na wspieraniu Ukrainy. Jest to wyjaśnione krótko – Ukraina powstrzymuje agresywną Rosję, bezpieczeństwo UE i Ukrainy jest tym samym, na ukraińskich polach bitew decyduje się przyszłość Europy, więc państwa członkowskie mają dwa wyjścia – połączyć się we wspólnych działaniach lub zostać samotne, wystawione na agresję wrogiego mocarstwa. Wsparcie Ukrainy oznacza prowadzenie przez siły zbrojne tego państwa dalszej wojny z Rosją. EUO/UE będzie wspierać Ukrainę, tak aby mogła dalej walczyć. W tym celu zainwestuje w przemysł obronny na Ukrainie i zintegruje z nim europejski przemysł obronny. Dzięki temu UE rozbuduje ukraińską infrastrukturę przemysłowo-technologiczną, tak że będzie ona mogła zaspokoić potrzeby EUO/UE w zakresie obronności. Oznacza to, że wielkie wydatki na zbrojenia pochodzące z nowych długów zostaną zainwestowane w dużej części na Ukrainie wg tzw. duńskiego modelu. Zostaną utworzone specjalne fundusze wspierające wysiłek wojenny Ukrainy i rozbudowę jej przemysłu.

Kierunek wewnętrzny WPBiO polega oficjalnie na wyścigu zbrojeń Europy, aby mogła wspierać Ukrainę i odstraszać Putina. To jednak, w mojej ocenie, tylko pretekst. W rzeczywistości chodzi o zaciągnięcie olbrzymich długów, obciążających państwa członkowskie i narody i ustanowienie centralnego zarządzania wszystkim w UE – armiami, przemysłem, gospodarką, polityką, administracją, ludźmi. Wszystko w UE ma zostać podporządkowane WPBiO, wszystkie polityki unijne. W organach UE ma zostać zniesiona zasada jednomyślności, tam gdzie istnieje na rzecz większości kwalifikowanej. Wszystkie gałęzie gospodarki mają zostać podporządkowane obronności. Mają powstać nowe, horyzontalne struktury administracyjne, łączące państwa ponad granicami, i poza kontrolą własnych rządów, wiążąc całą administrację na obszarze UE bezpośrednio z Komisją Europejską. Ma nastąpić zespolenie władz cywilnych z wojskowymi, czyli rozwiązanie znane ze Stanu Wojennego.

Tak ma funkcjonować UE – w trybie wojennym, poprzez tzw. gotowość, oznaczającą prewencyjne działania administracji cywilno-wojskowej wobec wszelkich zagrożeń, także cybernetycznych w infosferze (pamiętajmy, co UE nazywa dezinformacją).

Centralny rynek wszystkiego

Przemysł i zasoby, również strategiczne, mają być pod centralnym zarządem UE. Wydatkowanie środków na zbrojenia tak samo. Państwa mają zaciągać pożyczki i opodatkować się w wysokości 0,25 proc. dla Ukrainy, ale zamawiać mają nie to, co chcą i nie tam, gdzie uważają, ale to i tam, gdzie otrzymają przydział. Napisano wprost, że państwa członkowskie nie będą kierowały się swoim interesem, tylko obronnością UE.

Nie będzie można zamawiać uzbrojenia spoza Europy, co oznacza zerwanie sojuszu militarnego z USA. Tak ma powstać tzw. rynek obronny, obejmujący wszystko, co związane jest z obronnością. A ponieważ WPBiO obejmuje całość życia, rynek obronny jest de facto rynkiem wszystkiego. Rynek wspólnotowy zarządzany centralnie przez UE. Również siły zbrojne państw członkowskich mają wejść pod dowództwo EUP/UE, sprawowane przez Komórkę Planowania i Prowadzenia Operacji Wojskowych UE, czyli Sztab Generalny. Zasoby militarne będą udostępniane państwom na zasadzie przydziału.

Koncepcja obrony całkowitej

Najciekawsze dotyczy jednak ludności cywilnej i całego majątku materialnego. EUO/UE ma przyjąć fińską koncepcję obrony całkowitej zakładającej współpracę wojska i cywili w ten sposób, że wszelkie zasoby cywilne, także ludzie, są traktowani jako zasoby militarne, które można wykorzystać w walce. To odmiana tzw. obrony totalnej, będącej częścią wojny totalnej. W praktyce sprowadza się to do taktyki „spalonej ziemi” w razie ataku.

Polska jest frontem UE, która traktuje Białoruś i Rosję jako wroga, chce prowadzić wojnę na Ukrainie, zamierza skonfiskować zamrożone rosyjskie aktywa i dać te pieniądze Ukrainie na wojnę z Rosją. To wszystko w sytuacji, w której nie mamy posiadać własnej broni, wojska, zasobów, przemysłu, polityki, administracji. Wszystko zarządzane i wydzielane przez Komisję i Sztab Generalny, wszystko w trybie stanu wojennego, wszystko skierowane stale przeciw Rosji i dla Ukrainy.

Generalna gubernia

Na końcu moja interpretacja. Jeśli dojdzie w końcu do ataku Rosji na UE przez ziemie polskie, ludność cywilna w ramach obrony całkowitej może zostać użyta jako żywe tarcze osłaniające pozostałe kraje UE, a cała infrastruktura i majętność polska może być celowo niszczona przez unijną administrację na ziemiach polskich. Oficjalnie po to, aby nie dostała się w ręce przeciwnika, faktycznie po to, aby zniszczyć wszystko, co polskie.

Wygląda na to, że z kolonii stajemy się okupowaną generalną gubernią. Związek Sowiecki zaś wcale nie skończył się wraz z rozpadem ZSRR, tylko wyemigrował na Zachód. Teraz odradza się pod postacią EUO/UE, jak moc Saurona w Śródziemiu.

W Czechach żołnierze opuszczają armię, bojąc się eskalacji z Rosją

Lucas Leiroz De Almeida: Żołnierze dezerterują z armii w Czechach, bojąc się eskalacji z Rosją

Najwyraźniej antyrosyjska paranoja w Europie ma nieoczekiwany efekt uboczny wśród wojska. 

[wg.: soldiers-deserting-army-in-czech-republic-fearing-escalation-with-russia ]

DR IGNACY NOWOPOLSKI MAR 28

Zamiast gotowości do walki i entuzjazmu do wojny, europejscy żołnierze po prostu opuszczają armię, robiąc wszystko, co w ich mocy, aby uniknąć udziału w antyrosyjskim szaleństwie przyjętym przez ich rządy. Ten problem staje się szczególnie wyraźny w Republice Czeskiej.

Według lokalnego Ministerstwa Obrony , istnieje fala unikania wojska. Żołnierze kraju opuszczają swoje stanowiska, zanim sytuacja bezpieczeństwa w Europie przerodzi się w fazę otwartego konfliktu z Rosją. Kryzys nie dotyka tylko młodej populacji. Doświadczeni żołnierze i wysocy rangą oficerowie również opuszczają armię. Minister obrony Jana Cernochova powiedziała, że ​​wojna na Ukrainie i możliwość wysłania żołnierzy na pole bitwy przez UE to jeden z głównych powodów, dla których wojsko traci zainteresowanie utrzymaniem swojej pracy. [a może też nie bardzo wierzą, że pańcia byłaby dobrym wodzem? md]

„Dla niektórych powodem wyjazdu była wojna na Ukrainie (…) Ze względu na klimat społeczny, kiedy różni obserwatorzy od lat grożą mobilizacją i wysłaniem żołnierzy na Ukrainę, dla niektórych osób był to powód, dla którego zdjęli mundur (…) Rozmawiam z żołnierzami od wielu lat w moim życiu osobistym… Wiem, że niektórzy żołnierze naprawdę myśleli i myślą w ten sposób” – powiedziała.

Ta sytuacja wywołuje w kraju wielkie kontrowersji. Niektórzy radykalni aktywiści kwestionują niezaprzeczalną rzeczywistość, że żołnierze nie chcą walczyć z Rosją. Co więcej, są nawet oficerowie twierdzący, że jeśli żołnierz opuszcza armię z powodu Ukrainy, to jest to „dobra rzecz” – sugerując, że ci uchylający się od poboru żołnierze są „tchórzami” i „niegodnymi” służby wojskowej.

„[Jeśli żołnierz zrezygnował z powodu Ukrainy], to dobrze, że odszedł. W ten sposób pokazał, że nie chce walczyć za nasz kraj” – powiedział były psycholog wojskowy Daniel Strobl .

Ciekawe jest, że tego rodzaju opinię wyraża profesjonalista, którego zadaniem jest właśnie dbanie o zdrowie psychiczne personelu wojskowego. Jednak poziom rusofobii i szaleństwa podżegającego do wojny w Europie osiąga tak wysoki poziom, że wielu profesjonalistów po prostu zachowuje się irracjonalnie.

Nie da się sprowadzić kryzysu w Republice Czeskiej do prostego przypadku „tchórzostwa”. Żołnierze nie opuszczają armii, ponieważ „boją się” walczyć, ale po prostu dlatego, że nie chcą iść na wojnę. Nie ma powodu, aby europejskie wojska były używane na Ukrainie, ponieważ nie ma wrogiej sytuacji między Rosją a Europą. Aby walczyć na wojnie, żołnierze muszą być motywowani prawdziwymi uczuciami patriotyzmu. Muszą wierzyć, że warto oddać życie za swój kraj. Nie dotyczy to żadnego europejskiego narodu. Europejscy żołnierze, jeśli pojadą na Ukrainę, będą walczyć o interesy, które nie są interesami ich narodu, co jest absolutnie frustrujące i zniechęcające.

Należy podkreślić, że wskaźnik unikania w czeskiej armii osiąga alarmujące poziomy. Od początku specjalnej operacji wojskowej liczba odejść z sił zbrojnych wzrosła o 40% rocznie. Oczekuje się, że liczba ta wzrośnie jeszcze bardziej w miarę pogłębiania się kryzysu bezpieczeństwa w Europie – z powodu militarystycznych i nieodpowiedzialnych środków UE. Wkrótce możliwe jest, że Republika Czeska, a także inne kraje europejskie, zaczną wdrażać wyjątkowe środki w celu rozwiązania problemu unikania, wzywając do obowiązkowej polityki mobilizacji – nawet poza sytuacją otwartego konfliktu.

Wszystko to jest jasnym dowodem na to, że przeciętni Europejczycy nie są zainteresowani udziałem w planach wojennych UE. Militarystyczne środki są naprawdę antypopularne. Interesy ludzi nie znajdują odzwierciedlenia w polityce przyjmowanej przez państwa europejskie, a kryzys legitymacji w kilku krajach UE jest nieunikniony w niedalekiej przyszłości.

Rezygnacja ze służby wojskowej, aby uniknąć śmierci w wojnie, która nie ma nic wspólnego z ich krajem, nie jest aktem tchórzostwa, ale racjonalną postawą. Nie ma żadnego uzasadnionego powodu, aby Czesi chronili Ukrainę lub konfrontowali się z Rosją, ponieważ ta wojna nie dotyczy interesów Republiki Czeskiej. Opuszczając armię, żołnierze działają w sposób prawdziwie racjonalny, unikając uczestnictwa w szaleństwie bloku europejskiego.

Źródło: soldiers-deserting-army-in-czech-republic-fearing-escalation-with-russia

====================

MD: Z tekstu wynika mi, że to podkolorowane przez rosyjską propagandę. Ale niezbyt chamsko.

Wojna z czymkolwiek

Wojna z czymkolwiek

Autor: AlterCabrio , 26 marca 2025

Ona ma być ciągła. I taka właśnie jest. Podobnie jak niekończąca się wojna w ‘Roku 1984’ Orwella, jest ona prowadzona przez imperium przeciwko własnym poddanym, ale nie tylko po to, by utrzymać nienaruszoną strukturę społeczeństwa, ale także, jak w naszym przypadku, by przekształcić społeczeństwo w neototalitarną globalno-kapitalistyczną dystopię.

−∗−

Tłumaczenie: AlterCabrio – ekspedyt.org

−∗−

bin laden death party

Wojna z czymkolwiek

Wojna z czymkolwiek jest nie do wygrania.

Ona ma być ciągła. I taka właśnie jest. Podobnie jak niekończąca się wojna w ‘Roku 1984‘ Orwella, jest ona prowadzona przez imperium przeciwko własnym poddanym, ale nie tylko po to, by utrzymać nienaruszoną strukturę społeczeństwa, ale także, jak w naszym przypadku, by przekształcić społeczeństwo w neototalitarną globalno-kapitalistyczną dystopię.

Nie kojarzysz wojny z czymkolwiek?

No dobrze, ale pamiętasz wojnę z terroryzmem.

Pamiętasz, kiedy „wolność i demokracja” zostały zaatakowane przez „terrorystów” i nie mieliśmy innego wyjścia, jak tylko odłożyć na bok nasze demokratyczne prawa i zasady, ogłosić krajowy „stan wyjątkowy”, zawiesić prawa konstytucyjne ludzi i rozpocząć wojenną agresję przeciwko państwu Bliskiego Wschodu, które nie stanowiło dla nas żadnego zagrożenia, i wypełnić ulice, stacje kolejowe, lotniska i wszystko inne ciężko uzbrojonymi żołnierzami, bo w innym przypadku „terroryści wygraliby”. Pamiętasz, kiedy zbudowaliśmy gułag na morzu, aby bezterminowo więzić tam podejrzanych terrorystów, których wcześniej umieściliśmy w tajnych więzieniach CIA, gdzie ich torturowaliśmy i upokarzaliśmy, prawda?

*

Oczywiście, że pamiętasz. Któż mógłby o tym zapomnieć?

Pamiętacie, jak Narodowa Agencja Bezpieczeństwa [NSA] nie miała innego wyjścia, jak tylko utworzyć tajny „Program Nadzoru Terrorystów” [“Terrorist Surveillance Program”], aby szpiegować Amerykanów, w przeciwnym razie „terroryści wygraliby”? A co z „antyterrorystycznymi” przeszukaniami krocza w wykonaniu TSA [Amerykańska Federalna Administracja Bezpieczeństwa Transportu -AC], które nadal obowiązują po ponad dwudziestu latach?

A co z wojną z populizmem? Może nie pamiętasz jej tak dobrze.

Za to ja tak, ponieważ opublikowałem dwie książki na ten temat. Zostały wydane latem 2016r., kiedy imperium zdało sobie sprawę, że „skrajnie prawicowi populiści” zagrażają „wolności i demokracji” w Europie, a Trump zyskiwał na popularności w USA. Tak więc ogłoszony został kolejny „stan wyjątkowy”, tym razem przez Wspólnotę Wywiadów, media, środowisko akademickie i przemysł kulturalny. Tak, to prawda, nadszedł wtedy czas, aby ponownie odłożyć na bok nasze demokratyczne zasady, cenzurować „mowę nienawiści” w mediach społecznościowych, bombardować masy absurdalną oficjalną propagandą na temat „Russiagate”, „Hitlergate” i tak dalej, bo w innym przypadku „skrajnie prawicowi populiści wygraliby”.

Wojna z populizmem osiągnęła punkt kulminacyjny wraz z wprowadzeniem Nowo Normalnej Rzeszy.

Wiosną 2020r. imperium ogłosiło globalny „stan zagrożenia zdrowia” w odpowiedzi na wirusa, którego wskaźnik przeżywalności wynosił około 99,8 procent. Imperium nie miało innego wyjścia, jak tylko nakazać lockdowny dla całych społeczeństw, zmusić wszystkich do chodzenia w maskach wyglądających na medyczne w miejscach publicznych, bombardować społeczeństwo propagandą i kłamstwami, zmuszać ludzi do poddania się serii eksperymentalnych „szczepień” mRNA, zakazać protestów przeciwko swoim dekretom oraz systematycznie cenzurować i ścigać tych, którzy odważyli się kwestionować ich wymyślone „fakty” lub krytykować ich totalitarny program.

Imperium nie miało innego wyjścia, jak to zrobić, bo w przeciwnym razie „zwyciężyliby negacjoniści covid-19, antyszczepionkowcy, teoretycy spiskowi i wszyscy inni ekstremiści”.

*

*

Jestem pewien, że to wszystko pamiętasz.

A teraz… no cóż, oto jesteśmy tutaj. Tak, zgadliście, czas znów porządnie naruszyć Konstytucję Stanów Zjednoczonych i wolność słowa, i deportować ludzi do jakiegoś salwadorskiego piekła, które wynajęliśmy, bo jakiemuś gliniarzowi nie podobały się ich tatuaże, oraz aresztować i wydawać studentów uniwersytetu za organizowanie antyizraelskich protestów, i oczywiście bombardować masy kłamstwami i oficjalną propagandą, i tak dalej, bo… OK, wszyscy razem: „inaczej antysemiccy terroryści i wenezuelscy członkowie gangów wygrają!”

Czy zaczynasz dostrzegać tu jakiś wzór? Tak? Witamy na wojnie z czymkolwiek [War on Whatever]!

Jeśli nadal nie do końca rozumiesz o co chodzi, pozwól, że spróbuję ci to wyjaśnić.

Globalny system ideologiczny, w którym wszyscy żyjemy, staje się totalitarny. (Ten system to globalny kapitalizm, ale nazywaj go, jak chcesz. Naprawdę mam to gdzieś.) Zdejmuje symulację demokracji, której już nie musi utrzymywać. Zimna wojna się skończyła. Komunizm umarł. Globalny kapitalizm nie ma zewnętrznych przeciwników. Więc nie musi uspokajać mas demokratycznymi prawami i swobodami. Więc stopniowo pozbawia nas tych praw i warunkuje nas do zaakceptowania ich utraty.

Robi to poprzez inscenizację serii „sytuacji nadzwyczajnych”, z których każda przedstawia inne „zagrożenie” dla „demokracji” lub „wolności”, lub „Ameryki”, lub „planety” lub czegokolwiek, z których każda ma swoje własne „potwory”, które stanowią tak wielkie zagrożenie dla „wolności” lub czegokolwiek, że musimy zrezygnować z naszych praw konstytucyjnych i ośmieszyć wartości demokratyczne, lub „w innym przypadku potwory wygrają”.

Robi to, zmieniając twarz, którą nosi, z „lewej” na „prawą”, a następnie z powrotem na „lewą”, a następnie z powrotem na „prawą”, a następnie „lewą” itd., ponieważ potrzebuje naszej współpracy, aby to zrobić. Nie całej naszej współpracy na raz. Po prostu jednej współpracującej grupy demograficznej na raz.

Udaje mu się to — tj. systemowi się to udaje — poprzez instrumentalizację naszego strachu i nienawiści. System kompletnie nie przejmuje się tym, czy identyfikujemy się jako „lewica” czy „prawica”, ale potrzebuje nas podzielonych na „lewicę” i „prawicę”, aby mógł karmić nasz strach i nienawiść do siebie nawzajem… jedna administracja, jeden „stan wyjątkowy”, jedna „wojna” na raz.

No, i proszę. To jest ta Wojna z Czymkolwiek. Prościej tego nie wytłumaczę.

Och, i jeszcze jedno… jeśli jesteś jednym z moich byłych fanów, jak Rob, który jest zdezorientowany moimi „spostrzeżeniami”, lojalnościami czy czymkolwiek innym… cóż, artykuł, który właśnie przeczytałeś, powinien ci to wyjaśnić. Nie jestem po żadnej stronie. Po jakiejkolwiek stronie. Ale za to hołduję kilku podstawowym zasadom demokratycznym. Nie zmieniają się one w zależności od tego, co jest aktualnie popularne lub kto zajmuje Biały Dom.

Chodzi o to, że muszę móc spojrzeć sobie w twarz w lustrze rano i nie zobaczyć w niej hipokryty albo… no wiesz, tchórza.

_________________

The War on Whatever, CJ Hopkins, March 26, 2025

Starszy doradca Zełenskiego żąda, aby UE wysłała wojska bojowe na Ukrainę

Starszy doradca Zełenskiego żąda, aby UE wysłała wojska bojowe na Ukrainę

Twierdzi, że Ukraina nie potrzebuje sił pokojowych, ale żołnierzy gotowych do walki, tym bardziej, że swoich rekrutuje już tylko za pomocą łapanek!

DR IGNACY NOWOPOLSKI MAR 27

Główny doradca dyplomatyczny Zełenskiego, Igor Żółkiew, powiedział agencji AFP, że kraje europejskie powinny wysłać wojska bojowe, gotowe do walki, a nie do prowadzenia operacji pokojowych na Ukrainie.

Żółkiew zaapelował przed szczytem w Paryżu o „koalicję chętnych” krajów, które są gotowe udzielić Ukrainie gwarancji bezpieczeństwa.

Powiedział: „Potrzebujemy poważnych, wyszkolonych żołnierzy… gotowych do walki ”.

Urzędnik wyjaśnił, że Kijów nie zabiega o to, aby europejskie siły bezpośrednio walczyły z wojskami rosyjskimi, lecz o wzmocnienie zdolności obronnych Ukrainy.

„Nie mówimy o żołnierzach, którzy będą walczyć z Rosją… ale o tych, którzy będą bronić, którzy będą odstraszać” – powiedział.

Dyskusje koalicji pod przewodnictwem Francji i Wielkiej Brytanii obejmowały potencjalne rozmieszczenie 30-tysięcznych sił „zabezpieczających” w celu zabezpieczenia kluczowych miast, portów i infrastruktury, a także misje patrolowania przestrzeni powietrznej.

Moskwa ostrzegała wcześniej, że rozmieszczenie personelu wojskowego NATO na Ukrainie – nawet w celu utrzymania pokoju – stanowiłoby bezpośrednie zaangażowanie państw NATO w wojnę z Rosją. Moskwa oskarżyła również Francję i Wielką Brytanię o celowe eskalowanie napięć na Ukrainie w celu osłabienia wysiłków USA i Rosji zmierzających do rozwiązania konfliktu.

Jednak skład i mandat takiej siły pozostają przedmiotem debaty. Podczas gdy niektórzy przywódcy UE opowiadają się za silną obecnością wojskową zdolną do zaangażowania się w walkę, jeśli będzie to konieczne, inni wyrażają zastrzeżenia co do eskalacji konfliktu. Na przykład Niemcy i Polska wykazały się niechęcią, podkreślając potrzebę wsparcia obronnego bez bezpośredniego zaangażowania w operacje bojowe.

Pozycja Waszyngtonu jeszcze bardziej komplikuje sytuację. Administracja prezydenta USA Donalda Trumpa odrzuciła angażowanie amerykańskich wojsk, skupiając się zamiast tego na wysiłkach dyplomatycznych w celu wynegocjowania zawieszenia broni. To skłoniło niektóre państwa UE do rozważenia wzięcia większej odpowiedzialności za bezpieczeństwo Ukrainy, a prezydent Francji Emmanuel Macron stwierdził, że Europa musi „zwiększyć”swoje zobowiązania.

Wyrażając się kolokwialnie; globaliści unijni robią wszystko co w ich mocy by podtrzymywać konflikt zbrojny na Ukrainie, aż do momentu, gdy III RP będzie na tyle “wymóżdżona”, że społeczeństwo zaakceptuje rozpoczęcia akcji kinetycznej przeciw Rosji i zastąpienie konającego wschodniego “sojusznika” własnym mięsem armatnim. Jak na razie gauleiter Tusk utrzymuje identyczną pozycję polityczną co jego pryncypał z Berlina.

“Operacja Kurska” zakończyła się całkowitą klęską Ukrainy

zmianynaziemi.pl czyli zmianynaziemi/operacja-kurska-zakonczyla-sie-calkowita-kleska-ukrainy

Operacja Kurska zakończyła się całkowitą klęską Ukraińców


Operacja ukraińskiej armii z sierpnia 2024 roku w obwodzie kurskim, która początkowo wywołała propagandowy entuzjazm i była przedstawiana jako odważny ruch strategiczny, okazała się kosztownym błędem prowadzącym do znaczących strat. Po ponad siedmiu miesiącach ukraińskie siły zostały zmuszone do upokarzającego odwrotu, tracąc większość zajętego terytorium, w tym strategicznie ważne miasto Sudża, które powróciło pod kontrolę Rosji w połowie marca 2025 roku.

Najbardziej niepokojącym aspektem tej nieprzemyślanej ofensywy jest utrata elitarnych jednostek bojowych – doświadczonych żołnierzy, którzy przetrwali lata walk na froncie wschodnim. Ci zaprawieni w boju wojownicy, stanowiący trzon ukraińskiej zdolności obronnej, zostali zmarnowani w operacji, która nie przyniosła żadnych wymiernych korzyści strategicznych. Ukraina nie może sobie pozwolić na takie straty, szczególnie w obliczu zawieszenia amerykańskiej pomocy wojskowej pod administracją Trumpa.

Wbrew oficjalnej narracji Kijowa, operacja kurska nie spowolniła rosyjskiego postępu na wschodnim froncie. Wręcz przeciwnie – rozciągnięcie już i tak niedostatecznie obsadzonych sił ukraińskich osłabiło obronę kluczowych sektorów, zwłaszcza w obwodzie donieckim, gdzie Rosja nieustannie posuwa się naprzód. Przerzucenie doświadczonych jednostek do Kurska okazało się katastrofalnym błędem w kalkulacji, który tylko przyspieszył ukraińskie porażki na własnym terytorium.

Prezydent Zełenski i jego doradcy błędnie zakładali, że zajęcie rosyjskiego terytorium stanie się skuteczną kartą przetargową w ewentualnych negocjacjach pokojowych. Rzeczywistość okazała się brutalna – po początkowych sukcesach, Rosja zmobilizowała znaczące siły, w tym kontyngent północnokoreański, i metodycznie odzyskała utracone tereny. Do połowy marca 2025 roku ukraińskie siły kontrolowały zaledwie wąski pas przygraniczny o powierzchni około 78 km2, co stanowi zaledwie ułamek początkowo zajętego obszaru 1295 km2

Symbolem klęski stało się miasto Sudża, największa zdobycz terytorialna Ukrainy, która została utracona między 11 a 15 marca. Mimo zaprzeczeń prezydenta Zełenskiego o rzekomym “kłamstwie Putina” dotyczącym okrążenia ukraińskich wojsk, fakty mówią same za siebie – ukraińskie siły zostały zmuszone do chaotycznego odwrotu, tracąc kluczowe pozycje i sprzęt.

Ludzki, osobisty koszt tej nieudanej operacji jest równie tragiczny. Rodziny zaginionych żołnierzy, nie otrzymują odpowiedzi na pytanie, czy poświęcenie ich bliskich miało jakikolwiek sens. Rosnące wątpliwości wśród obywateli Ukrainy podważają zasadność ryzyka podjętego przez kierownictwo wojskowe i polityczne.

Operacja kurska została zaprojektowana również jako operacja psychologiczna, mająca podnieść morale ukraińskiego społeczeństwa po miesiącach porażek. Jednak krótkotrwały impuls entuzjazmu szybko ustąpił miejsca rozczarowaniu, gdy rzeczywistość brutalnie zweryfikowała nadzieje. Zamiast wzmocnić pozycję Ukrainy, ofensywa doprowadziła do dalszej izolacji międzynarodowej i osłabiła zaufanie do zdolności wojskowych kraju.

Analitycy wojskowi z Black Bird Group, jednoznacznie wskazują, że kurska awantura nie była warta poniesionych kosztów. Zamiast rozpraszać siły na ryzykowne operacje ofensywne, Ukraina powinna była skoncentrować się na wzmocnieniu obrony własnego terytorium i ustabilizowaniu linii frontu.

Gdy Rosja świętuje odzyskanie kontroli nad obwodem kurskim, a północnokoreańskie oddziały umacniają swoją obecność na ukraińskim kierunku, staje się jasne, że sierpniowa operacja nie tylko nie stała się przełomem, ale przyspieszyła ukraińską porażkę. Zamiast karty przetargowej w negocjacjach pokojowych, władcy Ukrainy otrzymali kolejną bolesną lekcję o realnym układzie sił w tym konflikcie.

Wysłannik Trumpa mówi, że pomysł, iż Rosja zaatakuje NATO, jest „absurdalny”

Wysłannik Trumpa mówi, że pomysł, że Rosja zaatakuje NATO, jest „absurdalny”

Specjalny wysłannik USA na Bliski Wschód Steve Witkoff stwierdził, że Rosja w „100%” nie chce dokonać inwazji na „Europę”. 

DR IGNACY NOWOPOLSKI MAR 23

W wywiadzie udzielonym amerykańskiemu dziennikarzowi Tuckerowi Carlsonowi w piątek powiedział, że Rosja nie ma zamiaru dokonywać inwazji na inne kraje europejskie, odrzucając takie obawy jako „absurdalne”.

Poproszony o komentarz na temat deklaracji Wielkiej Brytanii, że jest gotowa wysłać wojska na Ukrainę, aby pomóc zagwarantować potencjalne porozumienie pokojowe między Moskwą a Kijowem, Witkoff zasugerował, że brytyjscy decydenci chcą być „jak Winston Churchill”, który ostrzegał, że „Rosjanie będą maszerować przez Europę”.

Zapytany przez Carlsona, czy jego zdaniem Rosja chce to zrobić, Witkoff odpowiedział: „W 100% nie”.

„Uważam, że to absurdalne, nawiasem mówiąc. Mamy coś takiego jak NATO, czego nie mieliśmy w II wojnie światowej” – dodał.

Moskwa również nie chce „wchłonąć Ukrainy”, według Witkoffa. 

Witkoff argumentował, że Rosja już osiągnęła swoje cele w konflikcie. „Odzyskali te pięć regionów. Mają Krym i dostali to, czego chcieli. Więc po co im więcej?”

W referendum w 2014 r., po wspieranym przez Zachód zamachu stanu w Kijowie, Krym zdecydowaną większością głosów opowiedział się za przyłączeniem do Rosji. Jesienią 2022 r. tak samo zdecydowały obwody doniecki, ługański, chersoński i zaporoski.

Wywiad Witkoffa ukazał się po tym, jak na początku tego miesiąca odbył on rozmowy twarzą w twarz z prezydentem Rosji Władimirem Putinem w ramach dyplomacji mającej na celu mediację w zakończeniu konfliktu na Ukrainie. Po rozmowach zasugerował, że całkowite zawieszenie broni może zostać osiągnięte w ciągu „kilku tygodni”, dodając, że USA mogą złagodzić sankcje wobec Moskwy po osiągnięciu porozumienia.

Polacy z Tarczą, Europejczycy – na tarczy

Polacy z Tarczą, Europejczycy – na tarczy

namiot ursula

22 marca, wpis nr 1346 Jerzy Karwelis dziennikzarazy/polacy-z-tarcza-europejczycy-na-tarczy

Numer jest stary jak… Unia Europejska. Bo to w czasie jej zinstytucjonalizowanej hipokryzji proceder rozwinął się w najlepsze. Jest tak: jeśli chce się przepchnąć jakąś obrzydliwość, albo zrobić na złość swoim przeciwnikom politycznym, to takie kawałki wkłada się do innego aktu, miesza się łyżeczką hipokryzji właśnie i mówi – patrzcie, taki szlachetny akt, a wy tu nie chcecie się zgodzić. Podam przykład: ten akurat dotyczy tzw. konwencji stambulskiej o nazwie regulacji antyprzemocowej w stosunku do kobiet głównie. Ale tu ukrywał się ten wspomniany gen zamulania.

Zacytuję… samego siebie, jeszcze z lat kowidowych, czyli z wpisu z dnia 27 lipca 2020 roku: „Wydawałoby się, że nic bardziej naturalnego niż przystąpienie do antyprzemocowej konwencji, bo tylko jakiś wyjątkowy dewiant popierałby przemoc domową. Jednak po lekturze wychodzi, że konwencja ta ma bardzo silne przesłanie lewicowej ideologii gender. W rzeczy samej zdefiniowano w Konwencji źródło przemocy domowej, za które uznano tradycyjną rodzinę i jej tradycyjny „płciowy biologicznie” podział ról. (Równie dobrze można było uznać za przyczynę przemocy domowej… sam dom i domagać się zburzenia domów. Być może nawet rodzina na wolnym powietrzu miałaby mniejsze skłonności do przemocy).

Konwencja, a więc i nawiązujące do niej prawodawstwa lokalne, promuje kulturową i deklaratywną formułę płci, wpiera ideologię gender, łącznie z promowaniem nowych nieopresyjnych ról społecznych w procesie edukacji. Jako że czyni się to pod przykrywką nazwy konwencji antyprzemocowej, każdy, kto się jej przeciwstawia, z powyższych powodów może być (i jest) oskarżany o popieranie bicia żon kablem od żelazka (końcówką z żelazkiem). Ten zabieg pokrywania prawdziwych i zideologizowanych treści inną, mylną, acz pozytywną w brzmieniu formą jest nie tylko przykładem stosowania przemocy symbolicznej, ale także zabiegiem uniemożliwiającym artykułowanie swoich zastrzeżeń wobec tematu, którego ta manipulacja dotyczy. Kto bowiem rozsądny, bez konieczności dłuższego tłumaczenia się co do nudnych szczegółów, stanie i publicznie powie, że jest przeciwko regulacjom mającym zapobiec przemocy domowej?”

Rezolucja, czyli biała księga

I tu mamy tak samo, tyle, że z militariami. Z dyskursu w Polsce wynika, że cała zadyma dotycząca głosowania nad tzw. rezolucją, gdzie prawica zdradziła Polskę, głosując za Putinem, że ta rezolucja dotyczyła wręcz w całości tzw. Tarczy Wschód ogłoszonej w maju zeszłego roku przez premiera Tuska. Wynikałoby z tego, że mamy taką oto sytuację: Polska się stara o własne bezpieczeństwo, inicjuje rezolucję w tej sprawie, Parlament Europejski głosuje, i się okazuje, że mamy – również w szeregach posłów polskich, i to też w Sejmie nie tylko w Brukseli, bo temat wrócił bumerangiem wrzuconym przez Tuska do Sejmu – onucowych zdrajców, co to chcą rozbroić Polskę przed Putinem. Zdrada, zdrada, zdrada… Histeryczny już nie komentariat, ale mieszanina ochotnych wzmożonych i płatnych cwaniaczków uderzył w te tony, wyraźnie mające zebrać plusy dodatnie przed wyborami na Trzaska. A jest dokładnie odwrotnie.

Rezolucja wojenna, która jest de facto „Białą Księgą” obronności powstała w wyniku wewnętrznych tarć w łonie brukselskim. Komisja Europejska zaczęła inicjatywę ReArm Europe sama z siebie, bez konsultacji z Parlamentem Europejskim i odezwały się z jego łona popiskiwania, że jak to, że bez Parlamentu samoistnie podejmować takie decyzje? A więc Komisja powiedziała: sprawdzam, ale nie po to, by uzyskać jakąś opinię od przedstawicieli wyborców, czy uwzględnić uwagi, tylko dopisać do całego, uzgodnionego i wszczętego procesu element europejskiego demosu. Bo przyjęta rezolucja praktycznie potwierdza wcześniejsze działania Komisji, nawet w niejednych elementach, o których tu powiemy – popycha je do przodu.

Cała tzw. Tarcza Wschodnia została przez posłów od Tuska wrzucona do rezolucji w ostatniej chwili, by się załapać na numer opisany wyżej na przykładzie konwencji stambulskiej. Tyle, że odwrotnie – tarczę, jako pewnik, co do którego Polacy się zgadzają, wrzucono do całości rezolucji, która sama w sobie jest niezłym numerem. I teraz wszystkim, którzy mają wątpliwości dotyczącej idei rezolucji, z umieszczoną w niej Tarczą Wschód, zarzucają, że są tacy Polacy, którzy nie chcą bronić Polski. A ci nie chcą tylko głosować za szkodliwymi rzeczami, do których tylko po cwaniacku dopisano rzeczy godne. Po prostu samo pakietowanie miało cel manipulacyjny, by później wyzywać PiS-owców od idiotów.

Jak się “prawi” rzucili, że Tusk sprzedał Polskę po raz kolejny, to pojawił się wątek, że rezolucja PE nie ma mocy prawnej i nie ma się co ciskać, bo europarlamentarzyści tylko tak sobie pogadali, co zapisali w rezolucji. A więc prawicowi sygnaliści ciskają się na próżno – nie ma żadnego zagrożenia. Terefere: popatrzmy – takie same argumentacje padały w przypadku rezolucji dotyczącej tzw. zdrowia reprodukcyjnego. Rezolucja ta była de facto aktem wprowadzającym do obiegu prawnego krajów członkowskich wszystkie rzeczy, które zobaczyliśmy wpychane kolanem.

Mamy to nawet w Polsce, gdzie obowiązuje co prawda formalnie zakaz aborcji, ale się jej nie ściga, zaś co do rekomendacji dotyczących tzw. edukacji seksualnej opartej de facto na seksualizacji najmłodszych, to mamy już ją w ustawie pani minister Nowackiej. A więc takie rezolucje nie mają mocy prawnej, ale później jakoś się realizują. (To ciekawy moment, bo teraz zwolennicy Unii sami się przyznali, że PE wcale nie jest ciałem ustawodawczym, tylko tak sobie gadającym, zaś całą robotę co do przepisów odwala niewybieralna Komisja Europejska). Zresztą co tu tłumaczyć o opiniotwórczej, nie ustawodawczej roli rezolucji nam tu w kraju: przecież taka rezolucja to to samo, co nasze sejmowe uchwały, którymi rządzi rząd Tuska już półtora roku. Da się? Da się!         

Rezolucja PE ma 19 stron, 89 punktów, zaś sama Tarcza zajmuje w niej góra trzy punkty, ale tak to już jest: jak z konwencją stambulską – wszyscy o tym gadają, ale nikt nie czytał. Czytać nie czytają, bo czasu mało, można go spędzić na żarliwych dyskusjach o tym, o czym w „tarczowym” skrócie dowiedzieli się dyskutanci ze swych bańkowych przekaziorów. No dobra, tak czy siak – może to i dobrze, że Unia, tym razem, poparła nasze do tej pory samotne usiłowania na wschodniej granicy NATO, ale czy Europy? Biją przecież w bębny, że to fajnie, że uznano naszą Tarczę za strategiczny projekt Unii. Ale najpierw zobaczmy o co tu się kruszy kopie, czyli co to za diabeł, ta Tarcza.

Z tarczą czy na tarczy?

Projekt, jak to u Tuska, ma w zasadzie wyłączny cel PR-owsko-polityczny. PR-em ma się pokazać, że niesłusznym jest oskarżać Tuska o brak patriotyzmu, gdyż ten się stara jak może o obronę wschodniej granicy, jeszcze niedawno namawiając do jej likwidacji poprzez wpuszczanie kogo się da. Tarcza była ruchem pod publiczkę, częścią całej serii odwracania kota ogonem, że to wcale tak nie jest. Cała czerwono-liberalna Europa dokonała takiego zwrotu, dodajmy wyłącznie PR-owskiego, na podstawie analizy badań opinii publicznej. Publika martwiła się o swoje bezpieczeństwo, kiedyś identyfikowane w polityce migracyjnej, teraz w obszarach bezpieczeństwa militarnego. I Tusk odpowiedział na to komunikacyjnie, wyszedł, naobiecywał i lud zadowolony, że Donek dba i widzi, rozszedł się do zajęć codziennych w wojnie polsko-polskiej.

Drugi aspekt Tarczy to prztyczek w nos prawicy. Ta ugrywała dużo na niedowładzie Tuska w dziedzinie bezpieczeństwa, wciąż przypominając przeniewiercze postawy tuskowych i lewicy na białoruskiej granicy. A więc wyszedł Tusk i przebił króla jokerem – jak to my nie chcemy działać w obronie? Jak nawet udało nam się, rządzącej koalicji, sprokurować konflikt w tej sprawie z samymi Niemcami? Bo trzeba nam wiedzieć, że jak teraz Unia wpisała Tarczę do rezolucji, to jeszcze za kanclerza Scholtza komunikowało się, że my chcemy, oni nie i Donek – uwaga! – naraża się przed Niemcami, ale wychodzi, że nawet za cenę konfliktu z jego promotorami z Berlina Tarczę wdroży. I PiS został zagoniony do taktycznego narożnika – proszę, nawet z Niemcami zadrzemy dla bezpieczeństwa Polski, a wy co, pisiory? Głupio Wam, c’nie?

Sama Tarcza ma fajną stronę internetową i… wszystko. Jak to u Tuska: projekt zaczyna się od stron www, publika ma co oglądać i można już iść pokimać do następnej bramki taktycznego slalomu Polski, mylonego często z polską racją stanu. W sprawie Tarczy nikt nie wyszedł nawet na poziom jej projektowania, Donek pojechał, dał się sfotografować na tle jakichś zapór przeciwczołgowych, co wszyscy fachowcy uznali właśnie za.. akcję propagandową.

Zdjęcie Tarczy Wschodniej, o którą odbywa się ta cała awantura

Pomijając już wpadkę gdy premier przed konferencją stojąc przed zaporami pytał gdzie ta Rosja jest. Znowu się premierowi pomyliły granice i nie wie, biedaczek, w którym kraju się znajduje..

To kolejny humbug, nawet jak to się znajdzie na liście priorytetów Unii. Nic się nie robi. Tak jak z amunicją. Jaką amunicją – zapytacie? W listopadzie 2024 Tusk zapewnił o otwarciu projektu amunicyjnego i… nic. Było to po blamażu, kiedy jeszcze w czasach rządu PiS podjęto „kroki” w celu nie rozbudowy, ale budowy przemysłu amunicyjnego i nic z tego nie wyszło. Tym bardziej nie wyjdzie za Tuska. Powie ktoś, że dostaniemy to wszystko w ramach unijnej inicjatywy, a ta wręcz popchnie leniwych Polaków do działania. Nic z tego, ale by to wytłumaczyć trzeba się zwrócić do samej rezolucji, bo tam jest napisane jak ten cały europejski układ militarny będzie chodził.

Czemu onuce nie podpisały rezolucji?

No właśnie – czemu gamonie z prawicy głosowały przeciwko rezolucji. Przecież nie mieli szans, bo ona i tak przechodziła, wszak wszystko już było uzgodnione, tylko europarlamentarna żaba chciała podstawić nogę kiedy kuje się nowy interes. Przecież gdyby towarzystwo było rzeczywiście onucowe, to głosowałoby za nieuchronną rezolucją, bo w ten sposób ich onucyzm pozostałby w ukryciu, a tak wylazł na wierzch na po nic. Nie tak się umawialiśmy chyba na Łubiance z pułkownikiem prowadzącym, c’nie?

Ale odrzucając te pogwarki dla wzmożonej gawiedzi pora się pochylić nad rzeczoną rezolucją. To Biała Księga, w której wyłożono jak ma wyglądać cały deal. Wzmożeni tego nie czytali (przecież to 19 stron nie o PiS-ie), a tam wszystko jest wyłożone jak paneuropejskiej krowie na globalistycznym rowie. Zacznijmy od tego, co się onucowym nie spodobało. Dla nich, i mam nadzieję, że dla wszystkich rozsądnych, niedopuszczalne były następujące passusy Białej Księgi:

Punkt 66: „podkreśla potrzebę zwiększenia spójności w zarządzaniu, […] że w tym celu konieczne jest stworzenie realnego powiązania w zarządzaniu pomiędzy państwami członkowskimi, wiceprzewodniczącym Komisji / wysokim przedstawicielem Unii do spraw zagranicznych i polityki bezpieczeństwa w sprawie unijnej polityki zagranicznej
i komisarzami; wzywa państwa członkowskie do rozwiązania problemu, jakim jest złożoność procesów decyzyjnych w zakresie zarządzania europejską obronnością; wzywa do utworzenia Rady Ministrów Obrony i odejścia od wymogu jednomyślności na rzecz głosowania większością kwalifikowaną przy podejmowaniu decyzji w Radzie Europejskiej, Radzie Ministrów i agencjach UE, takich
jak EDA [to takie pożal się Boże unijne NATO – JK], z wyjątkiem decyzji dotyczących operacji wojskowych objętych mandatem wykonawczym;[…]”.

Co my tu mamy? A więc po kolei – rozwiązanie złożonego problemu zarządzania europejską obronnością poprzez koordynowanie jej w łonie Komisji Europejskiej przy powołaniu Rady Ministrów Obrony na poziomie europejskim. Nie wspomina się tu – przypadkiem? – o tym jak wygląda hierarchia w tym układzie? Kto decyduje na przykład jak Polska chce sobie kupić czołg czy drona? Rada Europejskich ministrów obrony czy MON w Polsce? Co do zakupów – co zobaczymy zaraz – decyduje… Komisja, ale „tylko” w przypadku „zaktywizowanych” przez siebie, a de facto pożyczonych pod zastaw państw pieniędzy, o czym pisałem w poprzednim tekście. A teraz, przy takiej „inter-operacyjności” jak proponowana, to nawet za swoje nie będziemy mogli tego kupić. Trzeba się będzie zapytać nowego ministerstwa obrony Europy. A jak ono nas przegłosuje, że żaden czołg się nie należy? A przecież jest napisane, że trzeba odejść od „wymogu jednomyślności”, a więc nasze sprawy, poza – na razie – wysłaniem wojska w bój mogą być przedmiotem decyzji niepolskich.

Kolejny artykuł, tym razem 69: „uważa, że preferencja europejska musi być przewodnią zasadą i długofalowym celem polityk UE związanych z europejskim rynkiem obronnym, aby rozwinąć i chronić europejską doskonałość technologiczną; podkreśla jednak, że taka preferencja nie może być stosowana kosztem gotowości obronnej Unii z uwagi na zakres międzynarodowych łańcuchów dostaw i wartości w sektorze obrony;”.

Rozczytajmy to. Co oznacza „preferencja europejska”? Ano to, że będzie preferowana produkcja europejska. A więc nie chodzi o szybkie nabycie zdolności obronnej, tylko by zarobił ten, kto ma zarobić. Bo w ramach takiego postulatu nie można kupić z półki sprzętu, który jest spoza Europy. A struktura europejskiego przemysłu zbrojeniowego jest już ustabilizowana i wiadomo gdzie pójdzie tak znaczony pieniądz. Francja, a zwłaszcza Niemcy to wiodący w świecie producenci uzbrojenia. To czemu tak słabo militarnie stoją? Ano dlatego, że oni to robili na eksport, bo na tym można zarobić, zaś produkcja dla siebie to wydatek. A więc zdolności produkcyjne są i wiadomo gdzie pójdą pieniądze. I dokąd nie pójdą. Komisja, tak Komisja Europejska, nie żaden tam nowy sztab Europy, będzie decydować o odstępstwach od zasady „preferencji europejskich”. A więc jak coś będzie wyłącznie do kupienia powiedzmy od znienawidzonych Amerykanów, to się okaże, że Komisja się nie zgodzi. Albo i zgodzi, ale za coś.

Dlatego taki Hołownia, który opowiada jak zwykle bajki z mchu i łusek po karabinach, jak mówi, że co najmniej 50% wydatków na zbrojenia zostanie w Polsce, to raczej jest to żałosne. Tak samo jak obietnice kiedyś Mateusza, a ostatnio Donka jak to jadą do nas worki złota z KPO. Na wszystkim trzyma łapę pani Ursula i da komu trzeba i na co trzeba dać.

Art. 57: „apeluje o znaczne zwiększenie wspólnych zamówień państw członkowskich na niezbędny europejski sprzęt obronny i zdolności; wzywa państwa członkowskie do agregowania popytu przez wspólne zamawianie sprzętu obronnego z możliwością udzielenia Komisji mandatu do zamawiania w ich imieniu, co w idealnej sytuacji zapewniłoby długofalowy horyzont planowania […] i interoperacyjność europejskich sił zbrojnych oraz pozwoliło efektywnie wykorzystywać pieniądze podatników dzięki korzyściom skali;”.

No, tu jest już proste – będzie jak za kowida. Mechanizm jest powtarzalny – składają się wszyscy, Komisja wymachuje tą forsą przed oczyma producentów, mamy błogosławiony efekt obniżki kosztów przy procuremencie. I mamy… jak ze szczepionkami w kowidzie. Też kupowała Komisja, po 10 dawek na głowę dwudawkowej szczepionki. Ceny były negocjowane przez Ursulę via smsy, które zaginęły. Unia lubi sprawdzone mechanizmy.

Prawda czasu i prawda ekranu.

O co chodzi? Bo w tej kurzawie nic już nie widać, tylko jakieś cepy latają, zaś główni macherzy, takie moje wrażenie, siedzą na płocie i robią cały ten kurz, by nie było widać o co kaman. No więc o co chodzi? To proste.

Wszystkie działania, powtarzam – wszystkie działania – projektu Unia Europejska dążą do realizacji jednego celu: federalizacji Europy w kraj związkowy pod światłym przywództwem „humanitarnego mocarstwa”, jakim ogłosiły siebie Niemcy.

Wszystkie działania, ale też wydarzenia są przekierowywane na ten cel. Tak samo było z kowidem (nie miejsce czy globaliści tu skorzystali, czy sami wywołali okazję). Powiedzmy, że się przydarzył: na początku Unia wydawała się bezradna i zostały tylko państwa, potem całkowicie przejęła proces nie tyle walki z kowidem, co jego komercjalizacji, zostawiając syf walczącym państwom. Sama zadbała o dwie rzeczy – kasę i władzę.

Kasa popłynęła najpierw na szczepionki, potem na te wszystkie niby KPO, co to miały nam pomóc lizać rany po strasznej pandemii. Poszły w dwie strony: na ideolo i do kolegów królika (najpierw do Big Farmy, potem do cudaków od Zielonego Ładu). Ideolo miało realizować utopijne cele globalistów, zaś kasa była wysysana z ubożejącego obywatela i pompowana w korporacje, te narzędzia dystrybucji światowego globalizmu. Wszystko szło dobrze, aż się przydarzył Putin ze swoją wojną na Ukrainie.

Tu, wtedy jeszcze światowy, globalizm musiał się trochę ogarnąć, gdyż pojawiły się w nim kontynentalne sprzeczności. Bidenowskie USA chciały osłabić Rosję w objęciach Chin, a więc mocno promowały i wręcz prowokowały te wojnę, bo ta realizowała ich cel. Niemcy na początku nie chciały tej wojny, bo ta im robiła pod górkę w dealu z Rosją: skończyła się tania energia do ichniego przemysłu, energetyczny szantaż nad Europą się poluzował i trzeba było zakręcić rurociągi pełne ukraińskiej krwi. Na pokaz. Pod spodem interes zaczął wracać w stare tory. Ale przydarzył się po drodze Trump.

Trump rozbił jedność globalizmu i ten wylądował już tylko na europejskim podwóreczku. Wycofując swoje wojskowe wsparcie kompletnie popsuł istniejący deal: Europa najpierw, jak z kowidem, ogarniała się powoli, ale – jak z kowidem – wylądowała na pomyśle o przechwyceniu kasy i powiększeniu władzy. Teraz już – pod pretekstem szybkich działań militarnych – nie trzeba się troszczyć o jednomyślność. Komisja Europejska, która systematycznie, pod ochroną swego europejskiego sądu, zaczęła zawłaszczać sobie kompetencje nieprzewidziane w traktatach, szła w kierunku jednego kierownictwa. Za kowida utyskiwało się na brak, tym razem światowego, zjednoczonego ministerstwa zdrowia (te załatwiano w formacie ONZ), teraz pojawiają się postulaty o jednym ministerstwie obrony. Konstruuje się rząd, już po odejściu trumpowych Stanów, nie światowy, a europejski.

Wszystko po to, by sfederalizować Europę, tym razem pod pretekstem militarnym. A wszystko oparte na społecznym przyzwoleniu zasadzonym na stymulowanym strachu. Tylko to umożliwia taki nagły skok na kasę. Przetrenowano to w czasach pandemicznych, kiedy pompowano dane, mnożono warianty śmiertelnej grypy, panikowano w mediach jedną narracją. Kowida już dawno nie było, ale był po to promowany, by uzasadnić marsz elit po kolejne obszary władzy i uzyskać zgodę, a przynajmniej bierność panikowanego ludu.

Teraz zmienił się tylko jeździec Apokalipsy: z zarazy na wojnę. Wszystko zostało takie samo. Że techniki manipulowania, to oczywiste, ale znika nam z oczu cel. Wywoływanie paniki ostatecznej, czyli strachu przed wojną, ma nam przykryć właściwy proces – marsz po władzę globalistów. Teraz już to oni będą decydować co sobie za karabin kupi jeden z drugim, kto jest naszym wrogiem i kto pójdzie do okopów, a kto będzie dowodził mięsem armatnim. A więc potrzebne jest co? Promowanie wzrastającego zagrożenia. Ale aby ten cel zrealizować wojna na Ukrainie nie może się skończyć. Właśnie po to, by uzasadniać zamordyzm istnieniem zagrożenia.

Tę zmianę widać w ciągu całego konfliktu wokół wojny na Ukrainie. Na jej początku – uwaga, kiedy można było ją jakoś skończyć na pokoju jeszcze w maju-czerwcu 2020 roku – europejski komentariat wraz z politykami nawoływali do umiaru, zaś deklaracje były wręcz pacyfistyczne, zaś pomoc militarna na poziomie przysłowiowych już niemieckich hełmów z demobilu. Wiadomo było, napaleni Jankesi (wraz z przybocznymi Polakami) załatwiali całą sprawę. Wojna miała pełne szanse na trwanie. Teraz kiedy wojna, za przyczyną Trumpa, ma się ku końcowi, to co się robi? Podczas kiedy Trump negocjuje pokój na boku przyjmuje się takie rezolucje Białych Ksiąg, jak ta omawiana, gdzie głównie załatwia się trzy rzeczy. Dwie już omówiliśmy – kasa i władza dla globalistów. Trzecia, i o tym jest połowa tej rezolucji, nie o jakichś pomijalnych i papierowych tarczach Tuska, jest poświęcona pomocy militarnej dla Ukrainy.         

Powtórzmy to sobie jeszcze raz. Trump gada z Putinem, żeby zamknąć to jakimś pokojem, a w tej samej chwili Europa podejmuje działania, które dążą do przedłużenia tego konfliktu. A więc to utrudnia proces pokojowy. A jednocześnie Unia ma pełne usta frazesów, że robi to jakoby dla pokoju. Dodajmy – sprawiedliwego. Znowu jakiś nadworny językoznawca wymyślił kolejny schlagwort – sprawiedliwy pokój. A co to za diabeł: nikt nie wie. Wiadomo na pewno, że nie jest to pokój Trumpa, czyli szybki. Nasz, europejski, jest tak sprawiedliwy, że będzie z nim jak z samą sprawiedliwością – nigdy nie nastanie. I o to chodzi. Po to jest ta wojna wciąż się tląca na ukraińskich trupach, ten straszny Putin ze swym nowym strasznym kolegą Trumpem, te wszystkie optymistyczne doniesienia z frontu, zawołania o własnej szlachetności, tropienie onuc i ciągłe wzmożenie ludu panikowanego. To po to, by pomysł zawładnięcia Europą przez globalistyczny projekt miał swoje uzasadnienie, fundowane na przetrenowanym w kowidzie fundamencie strachu.

Europa wojenna

Europa się rozbroiła na własne życzenie. Teraz może zrobić trzy rzeczy: nic, nadgonić zaległości w ramach Unii, modląc się o to, by tego okresu bezbronności nikt nie wykorzystał. Trzecia droga to nowe porozumienie pomiędzy europejskimi krajami w oparciu o budowę siły każdego z członków tego nowego porozumienia. Wyjście drugie – budowa siły militarnej w oparciu o Unię wydaje się wyjściem najgorszym. Wejdziemy bowiem od razu w unijne tory, którymi dojedziemy tam, gdzie Unia zawsze dojeżdżała: będzie długo, dla swoich, w połączeniu z dalszą poza-traktatową ekspansją władzy Komisji Europejskiej jako biura politycznego europejskiego globalizmu. A więc na końcu będą „unijne” rezultaty, których mamy pełno dookoła.

Będziemy mieli za to wszystko wojenne. Tak bardzo, że czasy kowidowe będziemy wspominali jeszcze z rozrzewnieniem, jako czasy wręcz „starej normalności”. A z wojną nie ma żartów. Skoro Weber z niemieckich socjaldemokratów mówi o wprowadzeniu wojennej gospodarki, to ja już widzę jak to będzie. Cały naród buduje armię, ja wiem, że trzeba nadganiać szybko zaległości, ale ta panika jest po to, by pod pretekstem podżeganej wojny złapać nas za ryj i to w sposób instytucjonalny, w dodatku, przynajmniej na poziomie narracyjnym – akceptowalny społecznie, bo uzasadnionym najwyższą potrzebą: przetrwaniem.

A wojna to poważna sprawa, jest wymarzoną okazją dla globalistów. Potrzeba byśmy żyli w jej coraz mniej hybrydowym stanie. A wtedy wszystkie prawa obywatelskie można za zgodą obywateli zawiesić, gospodarkę ustawić na wojenną, czyli odrealnić od rynku, dawać ręcznie zlecenia wybrańcom, zamordować już ostatecznie klasę średnią, przejąć kasę z oszczędności obywateli (inicjatywa Ursuli z dnia 10 marca o unii oszczędnościowo-inwestycyjnej), pogonić w kamasze i na front każdego. Wolność słowa dobić kompletnie, wprowadzając już wprost cenzurę na poziomie wojennym, wszak wróg czuwa, zaś lud mięsny trzeba wciąż motywować do wzmożenia kolejnymi doniesieniami, naprzemiennie: raz o zagrożeniu ze strony okropnego wroga, raz o wielkich sukcesach. Taki ustrój to marzenie europejskich globalistów.

I na drodze takiego projektu stanął Trump, choć przy takiej postawie niewiele może zrobić. Unia, przy takich rezolucjach, w realizacji swego nadrzędnego celu, będzie dostawami na Ukrainę torpedować wszelkie szanse na pokój. No, chyba, że Trump pociśnie i Zełenskiego, i Europę i skończy tę ciuciubabkę. Ale my wtedy w Europie zostaniemy z armią dowodzoną z Berlina, wypompowani z kasy, która przepłynęła od nas do zbrojeniówki Francji czy Niemiec. Z 200.000 armią, która wyraźnie co do swych rozmiarów i przeznaczenia nie będzie się mogła oprzeć Putinowi. Do czego więc jest ona robiona? Coś mi się zdaje, że do użytku, że tak powiem, „wewnętrznego”.

Dlatego dozbrojenie Europy nie może się dokonać w formacie unijnym. I dlatego właśnie się w nim dokona. Nie powinno się to tak odbyć, bo nieuchronnie skończymy bez pieniędzy, bez skutecznego uzbrojenia, ze szczątkową armią, za to ze scentralizowaną Europą dowodzoną przez miks globalizmu i całkiem staroświeckiego dążenia Niemiec do hegemonii. To już czwarta taka próba, na razie – bezkrwawa. A może to właśnie ta bezkrwawość jest tu synonimem nowoczesności? Nie, to tylko zaadoptowanie starej krytyki Marksa dokonanej przez Gramsciego: że jak się odpowiednio poduraczy, to do przejścia do niewoli ustroju jakiego świat nie widział wcale nie trzeba będzie przelewać krwi. Wszystko odbędzie się bezboleśnie, na tyle, iż pacjent nie poczuje, że już został zoperowany. Będzie szczęśliwy, nie dlatego, że nic nie ma, tylko dlatego, że w ogóle przeżyje.

Jedno mnie cieszy. W ujęciu globalnym, pomijając geopolityczne wstrząsy, cieszy mnie prezydentura Trumpa. Bez niej globalizm w dyszlu USA z Europą dalej by się rozwijał, teraz jest już tylko dziwacznym lokalnym skansenem. Wyjdzie na to, że ocaleje tylko u nas, na nieważnym kontynencie świata. To pewna satysfakcja, ale dość gorzka, bo to my tu zostaniemy. W tym eksperymencie. Będzie jak w starej żydowskiej anegdocie, kiedy rabin mówi do narzekającego na świat Żyda: „Świat nie umarł, ani nie żyje. Świat się po prostu męczy”.

I tak się skończy ten „koniec historii”, tu u nas w Europie. Całość tego bałaganu i tak padnie, ale co się namęczymy… Bo z globalizmem jest jak z komunizmem: musi zwyciężyć na całym świecie. Inaczej, jak będą istniały inne kraje bez niego, to będzie widać różnice. A widoczne różnice między zamordyzmem a wolnością są dla zamordystów śmiertelne. Widać, że na razie, poza Europę to szaleństwo się nie za bardzo rozprzestrzeni. A więc – niestety – będziemy się tak męczyć, bo to cały świat pójdzie w jakąś normalność, my zaś – znowu – będziemy żyli w jakiejś fantasmagorii, marnując życie i czas. W miniaturowej atrapie pomysłu na cały glob, realizowanym w historycznie upadającym miejscu świata.

Napisał i przeczytał Jerzy Karwelis

Wszystkie wpisy na moim blogu „Dziennik zarazy”.

Seven Actions that NATO Countries are Taking which Indicate that Something Really Big is Coming

[To tylko dla pokazania, jak histerię rozlewają… i ten obrazek – właściwie to leń może dalej nie przeglądać. md]

7 Actions That NATO Countries Are Taking Which Indicate That Something Really Big Is Coming

Michael Snyder Mar 20, 2025 michaeltsnyder/7-actions-that-nato-countries

If peace is on the way, why are they feverishly preparing for World War III? It appears to me that NATO countries are convinced that something really big is coming. Is there something that they know that they aren’t telling the rest of us? As I discussed yesterday, things in the Middle East are really heating up, and the conflict in Ukraine has reached a very dangerous stage. If negotiations with Russia fail, both sides are likely to significantly escalate matters in a desperate attempt to win the war, and the Russians could come to the conclusion that a final showdown with NATO has begun. We do not want the Russians to view the conflict in Ukraine in those terms, because they are already extremely paranoid and it wouldn’t take much to push them over the edge. Unfortunately, NATO countries continue to do things that will raise tensions instead of easing them. The following are 7 actions that NATO countries are taking which indicate that something really big is coming…

Michael Snyder’s Substack is a reader-supported publication. To receive new posts and support my work, consider becoming a free or paid subscriber.

#1 France is getting ready to distribute a 20 page survival manual that instructs citizens what to do if a full-blown war erupts

France is the latest country set to issue an invasion survival how-to guide for its citizens.

The 20-page booklet will give advice to French civilians on how to defend the republic in the face of an invasion by signing up to reserve units or local defence efforts.

It will also have tips on how to create a survival kit with essentials including six litres of water, canned food, batteries, and basic medical supplies.

#2 The French government is also telling their citizens to leave Iran “immediately”

French authorities on Thursday requested its citizens to immediately leave the territory of Iran.

The French Foreign Ministry has issued a warning to its citizens amid the release of one of its nationals who had been imprisoned in Iran for over 880 days.

#3 It is being reported that military planners in the UK have ordered special forces units to get ready to be sent to Ukraine…

Special Forces units were told to prepare for mobilisation to Ukraine by military planners tasked with readying forces by the Cabinet Office, according to two military sources with knowledge of the directive.

The command centre for UK military planning, the Permanent Joint Headquarters (PJHQ), was sent directives last week to begin the process for the deployment of personnel and resources.

The orders, which also applied to Special Forces reservists, put personnel on standby in order to ensure military equipment is in working order before receiving a notice to mobilise to Ukraine.

#4 Turkey has announced that it would also be willing to deploy troops to Ukraine “if needed”

Turkey would be ready to deploy troops to Ukraine as part of a broader peacekeeping mission if needed, a Turkish defence ministry source said on Thursday.

“The issue of contributing to a mission … will be evaluated with all relevant parties if deemed necessary for the establishment of regional stability and peace,” the source said.

The Russians have already stated that they will never accept NATO troops on Ukrainian soil under any circumstances.

So why are these nations preparing to send troops anyway?

#5 Poland is preparing for a showdown with Russia by “conscripting every adult male for military training”

Warsaw is preparing to face down any invasion by Vladimir Putin by conscripting every adult male for military training.

But the Eastern European nation also wants nukes and President Andrzej Duda has now said the US could send some of its arsenal to his country.

#6 The Baltic states are jointly constructing a massive defense line that includes six hundred bunkers, tank ditches, dragon’s teeth and rocket systems…

The Baltics are building a joint defence line on their border with Russia that will have some six-hundred bunkers across each border.

It will also include tank ditches, forests, dragon’s teeth, hedgehogs, and rocket systems.

Poland and the Baltics have also withdrawn an international treaty banning anti-personnel landmines as they prepare to stop an advancing Russian army in its tracks.

#7 In a letter that was delivered to the Iranians, Donald Trump has given Iran only two months to reach a peace agreement…

President Donald Trump has given Iran a two-month deadline to reach a new nuclear agreement, according to a report by Axios.

A letter sent earlier this month to Supreme Leader Ayatollah Ali Khamenei warned of consequences if Tehran continued its nuclear program while also offering renewed talks. The message, described as uncompromising, made clear that prolonged negotiations were not an option.

According to Axios, it “isn’t clear whether the two-month clock begins from the time the letter was delivered or from when negotiations start”.

Since the Iranians have already said that there will be no negotiations, I would assume that the clock started when the letter was delivered.

So the good news is that the bombing of Iran will probably not happen next month.

But if Trump is serious, there is a very good chance that it could happen before the midpoint of this year.

Meanwhile, the Ukrainians just conducted an absolutely massive drone strike on a Russian strategic bomber airfield that is located hundreds of miles from the front lines

Ukrainian forces backed by Western munitions and technology struck a major Russian strategic bomber airfield on Thursday with drones, 435 miles from the Ukrainian front lines.

The strike ignited a massive explosion and sent a huge blast of fire into the air at Engels-2 airbase in Russia.

Videos posted by Reuters showed a huge blast spreading out from the airfield and wrecking nearby cottages.

Russia reportedly called this the largest drone attack ever.

The Ukrainians keep trying to provoke the Russians into doing something really dramatic.

One of these days, the Ukrainians might just succeed.

The Russians are fed up with the government in Kyiv. If negotiations with Trump fail, I expect the Russians to bring down the hammer.

We really are right on the verge of an apocalyptic conflict with Russia, and we really are right on the verge of an apocalyptic conflict in the Middle East.

The final exit ramps for both of these conflicts are rapidly approaching, and so let us hope that global leaders make very wise decisions in the months ahead. [hi….hi… pojękuje… md]

===============================

Michael’s new book entitled “Why” is available in paperback and for the Kindle on Amazon.com, and you can subscribe to his Substack newsletter at michaeltsnyder.substack.com.

About the Author: Michael Snyder’s new book entitled “Why” is available in paperback and for the Kindle on Amazon.com. He has also written eight other books that are available on Amazon.com including “Chaos”, “End Times”, “7 Year Apocalypse”, “Lost Prophecies Of The Future Of America”, “The Beginning Of The End”, and “Living A Life That Really Matters”. When you purchase any of Michael’s books you help to support the work that he is doing. You can also get his articles by email as soon as he publishes them by subscribing to his Substack newsletter. Michael has published thousands of articles on The Economic Collapse Blog, End Of The American Dream and The Most Important News, and he always freely and happily allows others to republish those articles on their own websites. These are such troubled times, and people need hope. John 3:16 tells us about the hope that God has given us through Jesus Christ: “For God so loved the world, that he gave his only begotten Son, that whosoever believeth in him should not perish, but have everlasting life.” If you have not already done so, we strongly urge you to invite Jesus Christ to be your Lord and Savior today.

Führer Niemiec – Friedrich Merz – w szale wojennym i zakupowym. Ile to jest 1,7 biliona?

Führer Niemiec – Friedrich Merz – w szale wojennym i zakupowym – ile to jest 1,7 biliona?

Po ponad 80 latach Niemcy znów mają Führera, który w niczym nie ustępuje staremu pod względem kłamstwa i megalomanii, wydając jednocześnie kwoty, które dla większości ludzi są niewyobrażalne

DR IGNACY NOWOPOLSKI MAR 21

Wstęp

Wczoraj przeczytałem w Internecie następujące słowa – niestety bez podania autora: Coś takiego jeszcze się nie zdarzyło: człowiek, który nie został jeszcze wybrany na kanclerza, a mimo to negocjuje największe zadłużenie w historii Republiki Federalnej Niemiec z partiami, które przegrały wybory, w Bundestagu, który już dawno został rozwiązany.

Gdybyś 10 lat temu opisał Niemcowi obecne zachowanie Friedricha Merza, uznano by cię za niepoczytalnego i umieszczono w klinice bez wzbudzania żadnego zamieszania.

Friedrich Merz, który odmawia utworzenia koalicji z AFD, ponieważ oskarża ich o prawicowy ekstremizm, przygotowuje Niemcy do wojny z Rosją. AFD chce pokoju z Rosją, Rosja szuka pokoju, Amerykanie chcą pokoju, a Merz sprzeciwia się wszystkim, którzy szukają pokoju.

W tym tygodniu Handelsblatt poinformował, że można wydać do 1,7 biliona. Ten artykuł udowodni, że ten plan to szaleństwo, po prostu przedstawiając tę ​​astronomiczną liczbę w perspektywie dla zwykłych ludzi.

Ile to jest bilion sekund?

Uważam, że niewiele osób jest w stanie określić wielkość tej liczby.

Spróbujmy:

Ile czasu upływa w ciągu miliona sekund? – Prawidłowo, 12 dni

Ile czasu upływa w bilionie sekund? – Pomylisz się, jeśli powiesz kilka lat. To dokładnie 31 709 lat. To rzeczywiście dawno temu. Ziemię zamieszkiwały tygrysy szablozębne i mamuty włochate, miała miejsce ostatnia epoka lodowcowa. Rzym został założony dopiero dobre 28 000 lat później.

Zakładam, że wszyscy czytelnicy są w pewnym sensie przytłoczeni faktem, że bilion to tak dużo.

1,7 biliona dolarów

Obecny dług Niemiec na szczeblu federalnym

Na dzień 30 czerwca dług federalny Niemiec wynosił 1,621 biliona – czyli 1621 miliardów euro. Odpowiada to stosunkowi długu publicznego do produktu krajowego brutto wynoszącemu 62,4%.

1,7 biliona dolarów to sto razy więcej, niż wszystkie spółki indeksu DAX razem wzięte zarobiły w 2023 roku.

Friedrich Merz podwoi ten dług. Doprowadziłoby to do wskaźnika zadłużenia wynoszącego 125% – co umieściłoby kraj w sąsiedztwie Grecji (158%) .

Dodatkowe obciążenie odsetkami

Dodatkowe obciążenie odsetkami od kwoty 1,7 biliona euro wyniesie 47,6 miliarda euro rocznie, jeśli do obliczeń zostanie użyta obecna stopa oprocentowania 10-letnich niemieckich obligacji skarbowych wynosząca 2,8%.

Łączny zysk Volkswagena, Mercedesa-Benza i BMW wyniósł w 2024 r. 29,2 mld euro. Niemieckie koncerny motoryzacyjne nie byłyby więc w stanie zapłacić odsetek od tego szaleństwa, gdyby wszystkie swoje zyski wysyłały do ​​Berlina.

Nie ma szans na spłatę tego długu

W 2024 r. Niemcy zebrały podatki dochodowe w wysokości 181,95 mld euro na szczeblu federalnym. Oznacza to, że przez prawie 10 lat 100% całkowitych podatków dochodowych musiałoby zostać wydane na spłatę 1700 mld euro.

Wniosek

Nawet nie wspominając, że działania Friedricha Merza są więcej niż prawnie wątpliwe, już z kwoty 1,7 biliona euro jasno wynika, że ​​stracił rozum. Ta bonanza długu doprowadzi byłego mistrza świata eksportu i byłą perłę przemysłu do finansowej ruiny.

Przez wiele lat niemiecka elita polityczna skarżyła się na Rosję, kraj, któremu zawdzięczała tanią energię, dzięki której Niemcy stały się przemysłowym klejnotem świata. Rosja wybaczyła Niemcom, którzy mieli na sumieniu 27 milionów Rosjan; Rosjanie nie zapomnieli o tych okrucieństwach, ale Niemcy, a raczej niemieckie kierownictwo, tak, ponieważ to, co myślą, wybierają lub chcą Niemcy, jest w Germanii ponownie rzeczą przeszłości. Niemcy zwróciły się wówczas władczo przeciwko Chinom, obecnemu klejnotowi przemysłowemu, który w przeciwieństwie do Niemców nie przespał głównych trendów. Na koniec, ale nie mniej ważne, niemieckie kierownictwo ślini się na USA, kolonialnego władcę Niemiec, który dokonał politycznego zwrotu o 180 stopni i teraz dąży do pokoju z Rosją. Dlatego też nie jest w żadnym wypadku niestosowne opisanie zachowania Friedricha Merza jako megalomanii.

Pani Baerbock, która w czasie pełnienia funkcji ministra spraw zagranicznych uczyniła z Niemiec pośmiewisko na arenie międzynarodowej, tuli się do nowego rządu syryjskiego, który składa się z terrorystów. Od około dwóch tygodni w Syrii morduje się cywilów, kobietom i dzieciom odcina się głowy, co jest oczywistą koniecznością na drodze do demokracji. Pani Baerbock wydaje się zgadzać z tym. Nawiasem mówiąc, nie polecam naszym czytelnikom oglądania filmów z tych wydarzeń, których tysiące są zamieszczane w mediach społecznościowych; to koszmary, które pozbawią was snu. Pani Baerbock przelewa 300 milionów euro tym właśnie panom. Pani Baerbock, która wkrótce straci pracę, wydaje się mieć szczególne talenty. Ma zostać nową przewodniczącą Zgromadzenia Ogólnego ONZ .

Zdolna pani Baerbock – nie może to być zasługą wykształcenia, inteligencji ani manier, ale jej poprzedniego zawodu prostytutki

ŹRÓDŁO: sonar21he-fuhrer-of-germany-friedrich-merz-in-a-war-and-spending-frenzy-how-much-is-1-7-trillion

Bruno Kahl (szef BND) : Zakończenie wojny na Ukrainie przed 2029 – niekorzystne dla “Europy”. Oburzenie na Ukrainie.

Ostateczna zagłada Ukrainy; identyczny scenariusz jest gotowy dla III RP!

Źródło:rmx/outrage-after-german-intelligence-chief-says-ukraine-war-should-keep-going-for-another-5-years

DR IGNACY NOWOPOLSKI MAR 21

Wojna na Ukrainie pochłonęła już setki tysięcy istnień ludzkich, jednak szef niemieckiego wywiadu przewiduje, że straty będą o wiele większe, a ukraińska opozycja reaguje oburzeniem.

Bruno Kahl, szef Federalnej Służby Wywiadowczej (BND), skomentował to w wywiadzie, mówiąc: „Jeśli wojna na Ukrainie zakończy się wcześniej niż (w 2029 lub 2030 r.), wówczas wszystkie środki (Rosji) – zarówno techniczne, jak i materialne – będą w stanie znacznie wcześniej zagrozić Europie”.

Na Ukrainie ta część wywiadu spotkała się z ostrą krytyką.

Niemiecka gazeta Berliner Zeitung pyta teraz: „Czy wojna będzie prowadzona na plecach Ukrainy?” Być może śmieszne pytanie na ten temat jest już prowadzone na ich plecach przez ostatnie trzy lata.

Gazeta pisze dalej: „Na Ukrainie ten fragment wywołuje emocje. Odczytano w Kijowie: Szef niemieckiego wywiadu publicznie oświadcza, że ​​wojna na Ukrainie nie powinna zakończyć się przed 2029 r. W przeciwnym razie Rosja mogłaby szybciej wykorzystać swoje zasoby, aby zagrozić Europie”.

Innymi słowy, porozumienie pokojowe nie przyniosłoby korzyści Europie, gdyby doszło do niego przed upływem najbliższych pięciu lat. Zamiast tego niemiecki szef sugeruje, że w interesie Europy leży dalsze wysyłanie fal ukraińskich mężczyzn na śmierć na froncie.

Była premier Ukrainy, która nadal pozostaje jednym z najpotężniejszych głosów w kraju, Julia Tymoszenko, zareagowała na wypowiedzi Kahla. Na swojej stronie na Facebooku napisała, że ​​„coś wymknęło się” z ust Kahla, czego Ukraińcy „nie chcieli przyznać” sami przed sobą.

„Czy ktoś postanowił zapłacić za wyczerpanie Rosji w imię bezpieczeństwa w Europie istnieniem Ukrainy i życiem setek tysięcy Ukraińców? Nigdy nie myślałam, że będzie to omawiane tak oficjalnie i otwarcie” – napisała. Następnie wezwała Zełenskiego do natychmiastowego zakończenia wojny i podpisania porozumienia pokojowego.

Jako przewodnicząca opozycyjnego Stowarzyszenia Ojczyzna Tymoszenko [Батьківщина] skarżyła się, że nawet najbliżsi sojusznicy Ukrainy przede wszystkim realizują własne interesy. Wzywa ukraiński parlament do zajęcia się oświadczeniem Kahla.

Oleksij Hontscharenko z Europejskiej Grupy Solidarności również złożył podobne oświadczenie na Telegramie: „Nie za pięć czy dziesięć lat. Zakończmy to. Aby odbudować gospodarkę i rozbudować armię. Ważne jest, aby zachować nasz kraj teraz. Nie musimy nikogo ratować. Musimy ratować siebie”.

Ukraiński politolog Anatolij Oktysjuk powiedział, że wypowiedzi Kahla tylko potwierdzają to, co mówił od jakiegoś czasu. „Oczywiście, negocjacje pokojowe i zakończenie naszej wojny są niekorzystne dla Europy. Czy Ukraińcy powinni walczyć tak długo, jak to możliwe, aby w Europie pozostał spokój?”

W mediach społecznościowych Oktysjuk napisał, że Kahl dopiero teraz szczerze przyznał się do tego, o czym Oktysjuk mówił przez ostatnie dwa lata.

Na Ukrainie rośnie niepokój z powodu ogromnych strat, jakie wojna zbiera wśród ludności ukraińskiej, która przeżywa najgorszy upadek demograficzny w całym świecie ze względu na wysoki wskaźnik śmiertelności, niski wskaźnik urodzeń i ogromną falę emigracji.

Krótko mówiąc, Ukraińcy coraz bardziej walczą o ziemię, która może nie istnieć, gdy wojna się skończy. Już teraz pojawiają się apele ze strony liderów biznesu na Ukrainie, aby importować migrantów z Trzeciego Świata w celu zastąpienia mężczyzn, którzy zostali straceni.

Tymoszenko stała się bardziej otwarta w mediach w ostatnich miesiącach i zaczęła krytykować Zełenskiego. Zełenski jednak nie ma się czego obawiać, ponieważ wybory zostały zawieszone na Ukrainie, dopóki trwa wojna. [g. od niego pajaca, to zależy ! md]

The demographic implosion of Ukraine: Women fleeing Ukraine and finding new partners while men find death at the front.

Demograficzna implozja na Ukrainie: Kobiety uciekają z kraju i znajdują nowych partnerów, podczas gdy mężczyźni giną na froncie.

————

NOWOPOLSKI: W III RP mamy tego “przedsmak” od 30 z górą lat: kobiety do zachodnich burdeli, a mężczyźni na zmywaki!

Piekło w Kotle Kurskim: Oficerowie NATO w pułapce.

Kursk pułapką dla oficerów NATO

Wysłane przez: Marucha w dniu 2025-03-19 marucha/kursk-pulapka-dla-oficerow-nato

Skąd to nagłe nasilenie pilnych kontaktów strony amerykanskiej z rosyjską ? W jakim celu naprędce utworzone ukraińskie specjalne grupy sabotażowo-rozpoznawcze próbują przebić się do otoczonych oddziałów w kotle Kurskim ?

Dla ratowania i ewakuacji zagranicznych oficerów !

Piekło w Kotle Kurskim: oficerowie NATO w pułapce.

Sytuacja na Kursku staje się coraz bardziej “skomplikowana” dla ukraińskiej armii, która ponosi ogromne straty w ludziach i sprzęcie. Według informacji z terenu, siły rosyjskie wyzwoliły w ciągu ostatnich kilku dni ponad 1100 kilometrów kwadratowych terytorium i zniszczyły kluczowe pozycje ukraińskie.

Szczególną uwagę przyciągnęła jednak wiadomość o pojmaniu wysokich rangą oficerów NATO w rejonie znanym jako „Kocioł Kurski”. Ich los stał się obecnie przedmiotem tajnych negocjacji między Ukrainą a Stanami Zjednoczonymi.

Tajna operacja ewakuacji oficerów NATO

Powołując się na źródła ruchu oporu w Mikołajowie, Ukraińcy starają się osiągnąć porozumienie z Waszyngtonem w celu uzyskania „zielonej karty” – nie tylko dla swoich wysokich rangą wojskowych, ale także dla oficerów NATO, którzy kierowali operacjami z ukraińskich pozycji w obwodzie kurskim.

Według informacji sytuacja w Kotle Kurskim jest dramatyczna, gdyż siły ukraińskie nie mogą się wycofać bez poniesienia poważnych strat.

Aby uniknąć całkowitej katastrofy, ukraińskie dowództwo wojskowe utworzyło specjalne grupy sabotażowo-rozpoznawcze, których zadaniem było przebicie się do otoczonych oddziałów i ewakuacja zagranicznych oficerów.

Według źródeł ukraińskich, członkom tych grup sabotażowych obiecano pozwolenia na pobyt w Stanach Zjednoczonych jako nagrodę za ich lojalność i gotowość do wycofania oficerów NATO z okrążenia.

Co dzieje się w Kotle Kurskim?

Sytuacja na miejscu rozwija się zgodnie z niekorzystnym dla Ukrainy scenariuszem. Według informacji otrzymanych od rosyjskiego Sztabu Generalnego, wojska rosyjskie całkowicie odizolowały dużą liczbę jednostek ukraińskich, które obecnie znajdują się w okrążeniu w pobliżu Sudzy.

Zakrojona na szeroką skalę ofensywa rosyjska, dowodzona przez elitarne jednostki, wspierane przez artylerię i drony, codziennie zadaje ciężkie straty Siłom Zbrojnym Ukrainy.

Według rosyjskich źródeł wojskowych, od 8 do 14 marca wyzwolono 30 miejscowości w obwodzie kurskim, podczas gdy siły ukraińskie poniosły ponad 2000 ofiar.

Według oświadczeń oficerów 22. Pułku Zmotoryzowanego Grupy Wojsk „Północ”, oddział ukraiński liczący ponad 100 żołnierzy utknął na zachód od Sudzy i był regularnie atakowany przez artylerię. Wycofanie się w tych warunkach jest praktycznie niemożliwe.

Kim są oficerowie NATO schwytani na Kursku?

Według informacji w Kotle Kurskim znajduje się około 30 wyższych rangą oficerów z krajów NATO, którzy odegrali kluczową rolę w planowaniu i prowadzeniu ukraińskich operacji w tym sektorze.

Ich głównym zadaniem było analizowanie informacji wywiadowczych i kierowanie atakami na pozycje rosyjskie, a także zapewnianie strategicznego dowództwa nad wojskami ukraińskimi na ziemi.

Wśród więźniów znajdują się oficerowie z Ameryki Łacińskiej, którzy służyli w jednostkach ukraińskich jako dowódcy oddziałów barierowych – jednostek specjalnych, których zadaniem jest zapobieganie wycofywaniu się i dezercji żołnierzy ukraińskich.

Niektóre rosyjskie źródła podają, że wśród jeńców mogą znajdować się amerykańscy doradcy wojskowi, co jeszcze bardziej skomplikuje sytuację dyplomatyczną. Jeśli okaże się, że amerykańscy oficerowie rzeczywiście zostali schwytani, może to mieć poważne konsekwencje, w tym potencjalne tajne negocjacje między Moskwą a Waszyngtonem w sprawie ich uwolnienia.

Dlaczego Ameryka boi się wyniku bitwy pod Kurskiem?

Wiadomość o schwytaniu oficerów NATO w obwodzie kurskim wywołała panikę w Waszyngtonie. Prezydent USA Donald Trump nie odniósł się jeszcze publicznie do tej sytuacji, ale źródła w Białym Domu twierdzą, że USA są zaniepokojone możliwością ujawnienia przez władze rosyjskie dowodów obecności sił USA i NATO na froncie ukraińskim.

Może to podważyć oficjalną amerykańską narrację, zgodnie z którą USA nie biorą bezpośredniego udziału w konflikcie, a jedynie pomagają Ukrainie, dostarczając broń i udzielając wsparcia finansowego.

Ponadto ewakuacja oficerów NATO z okolicznych terenów staje się coraz trudniejsza w miarę postępu działań sił rosyjskich. Przypuszcza się, że amerykańscy planiści wydali polecenie ukraińskiemu Sztabowi Generalnemu. Wydano instrukcje, aby jak najszybciej zorganizować operację ewakuacyjną, ale pytanie brzmi, czy będzie to w ogóle możliwe, biorąc pod uwagę intensywność rosyjskich ataków.

Sytuacja w obwodzie kurskim nadal się rozwija. Siły rosyjskie nadal zaciskają pętlę, podczas gdy jednostki ukraińskie desperacko próbują utrzymać pozycje i wyciągnąć pozostałych żołnierzy z pułapki.

Jeśli potwierdzi się, że wśród jeńców znajdują się wysocy rangą oficerowie NATO, może to oznaczać poważny skandal dyplomatyczny i doprowadzić do dalszego pogorszenia stosunków między Moskwą a Waszyngtonem. [?? Czyżby?? md]

Z drugiej strony, jeśli okrążenie w rejonie Kurska ulegnie dalszemu zacieśnieniu i siły ukraińskie zostaną zmuszone do masowej kapitulacji, będzie to oznaczać wielkie zwycięstwo strategiczne Rosji, co jeszcze bardziej przyspieszy załamanie się frontu ukraińskiego i ułatwi dalszy postęp wojsk rosyjskich w kierunku Dniepru.

Jedno jest pewne – bitwa na Łuku Kurskim to nie tylko operacja militarna, ale także punkt zwrotny o charakterze geopolitycznym, który może zadecydować o dalszym przebiegu konfliktu na Ukrainie.

Jacek Mędrzycki
https://www.facebook.com

Artykuł 47 Dodatkowego Protokołu I do Konwencji Genewskich wyraźnie określa, że najemnicy nie mają prawa do statusu kombatantów ani jeńców wojennych. Oznacza to, że w przypadku zatrzymania mogą nie być objęci pełną ochroną przysługującą jeńcom wojennym.

A zatem najemników powinno się publicznie (transmitując egzekucję w TV i Internecie) powiesić. Dla odstraszenia ew. następców.
Admin [Marucha md]

“Pozycja negocjacyjna” w Łuku Kurskim

Pozycja negocjacyjna w Kursku

Stanisław Michalkiewicz, 20 marca 2025 pozycje

Do dzisiaj nie wiadomo, kto właściwie podjął decyzję o przeprowadzeniu ukraińskiego uderzenia na obwód kurski Federacji Rosyjskiej. Musiała to być jakaś wyjątkowo tęga głowa, ktoś ocierający się o geniusz, jak nie przymierzając – nasz Książę-Małżonek – bo pamiętamy, że uderzenie na obwód kurski miało polepszyć pozycję negocjacyjną prezydenta Zełeńskiego i w ogóle – Ukrainy – przy dyktowaniu zimnemu ruskiemu czekiście Putinowi warunków bezwarunkowej kapitulacji. Bo – tak przynajmniej wynikało z dezinformacji podawanych do wierzenia przez funkcjonariuszy Propaganda Abteilung, wziętych na posady w rozmaitych TVP-nach i TVN-ach oraz w mediach nierządnych, jak na przykład – żydowska gazeta dla Polaków, kierowana przez Judenrat z Czerskiej – ostateczne i miażdżące zwycięstwo Ukrainy nad Rosją było nie tylko zatwierdzone, ale – z dawna niebieskim oznajmione cudem i poprzedzone głuchą wieścią między ludem.

Widocznie jednak prosty lud ukraiński okazał się mądrzejszy od większości generałów naszej niezwyciężonej armii, bo nie czekając na ostateczne zwycięstwo, zagłosował nogami, przedostając się nie tylko do naszego nieszczęśliwego kraju, ale również do innych krajów, bardziej fortunnych od naszego, notorycznie – jak wiadomo – nieszczęśliwego. Rzeczywisty stan rzeczy był starannie ukrywany zarówno przez naszych funkcjonariuszy Propaganda Abteilung, którym oficerowie prowadzący surowo przykazali powtarzać własnymi słowami propagandowe wynalazki Sztabu Generalnego niezwyciężonej armii ukraińskiej, więc nic dziwnego, że i znaczną część naszej generalicji dała się ponieść euforii i rozsnuwała coraz to bardziej optymistyczne „ekspertyzy” i „scenariusze” – aż do ostatecznego zwycięstwa, które – zgodnie z prognozą szefa ukraińskiego wywiadu – miało przybrać postać okupacji europejskiej części Federacji Rosyjskiej, a przynajmniej – jej „demilitaryzacji” – czego bez okupacji Kremla chyba nie dałoby się przeprowadzić.

Tymczasem po zwycięstwie w listopadowych wyborach w Ameryce Donalda Trumpa, a zwłaszcza – po objęciu przez niego stanowiska prezydenta – oblicze świata zaczęło się zmieniać, może jeszcze nie w tempie stachanowskim, no ale na tyle szybkim, by prowadzić niejeden, ale całe mnóstwo dysonansów poznawczych wśród funkcjonariuszy Propaganda Abteilung. Jednym z głównych okazał się właśnie obwód kurski Federacji Rosyjskiej. Jak wiadomo, Propaganda Abteilung miała rozkaz pokazywania, jak w tym obwodzie kurskim niezwyciężona ukraińska armia brnie od sukcesu do sukcesu, zajmując z góry upatrzone pozycje, z których niszczy do imentu armię zimnego ruskiego czekisty Putina.

Aż tu nagle w dniach ostatnich okazało się, że wszystko wygląda zupełnie inaczej. Niezwyciężona armia ukraińska w obwodzie kurskim właśnie została podgarnięta na kupkę i przygotowana w okrążeniu do wymłócenia. W odróżnieniu od większości naszych generałów, prezydent Trump ma chyba lepsze rozeznanie sytuacji, bo właśnie zwrócił się do prezydenta Putina, by ulitował się nad okrążonymi w obwodzie kurskim Ukraińcami i darował im życie. I co Państwo powiecie? Zimny ruski czekista, co to zuchwale nie chciał natychmiast zgodzić się na „koncepcję” zakańczania wojny na Ukrainie, przyjętą podczas rozhoworów ukraińsko-amerykańskich w Arabii Saudyjskiej, nie odmówił prezydentu Trumpu spełnienia jego prośby – ale postawił warunki – żeby ci okrążeni żołnierze złożyli broń i skapitulowali.

[Są tam też duże ilości wysokich oficerów z Zachodu. Tak sobie przyjechali na majówkę w marcu – i siedzą w Kotle Kurskim jak zające pod miedzą. A zimny Putin – zamiast ich odwieźć do domu – czegoś tam “wymaga”?? Składać broń i kapitulować? md]

Co za perfidia, co za zuchwalstwo! Kto to widział, żeby ukraińscy żołnierze mieli składać broń i kapitulować? Prezydent Zełeński za nic w świecie takiego rozkazu im nie wyda – a tymczasem zimny ruski czekista twierdzi, że taki rozkaz powinien być wydany przez stronę ukraińską. Z pozoru to się nawet trzyma kupy – ale tak naprawdę, to żadnej kupy się nie trzyma, bo – jak pamiętamy – prezydent Zełeński taką możliwość wykluczył w drodze ustawodawczej. Więc co teraz będzie? Pan generał Polko na pewno zna rozwiązanie. Putin nie powinien stawiać nikomu, a już zwłaszcza – naszej umiłowanej duszeńce, prezydentowi Wołodymyrowi Zełeńskiemu – żadnych warunków, tylko zwyczajnie wycofał swoich zbrodniarzy z obwodu kurskiego, najlepiej od razu za Ural.

Jestem pewien, że z takiego klucza będą teraz ćwierkali funkcjonariusze Propaganda Abteilung, a resortowa „Stokrotka” wyśle wezwanie na piśmie pani Sławomirowi Mentzenowi, żeby stawił się na przesłuchanie w „Kropce nad „i”, gdzie zostanie zdemaskowany jako wróg ludu pracującego miast i wszy, wykonujący rozkazy Putina – żeby uczestnicy okrągłego stołu w sprawie wyborów prezydenckich w Polsce, a zwłaszcza – Reichsfuhrerin Urszula Wodęleje – nie miała wątpliwości, kogo powinna nakazać „wyłączyć” – jak to się stało w Rumunii z panem Georgescu, któremu nie pomogło nawet odwołanie do niezawisłego sądu.

Inna sprawa, że ten cały Putin to rzeczywiście wyjątkowo zatwardziała sztuka. Tutaj, to znaczy – nie tutaj, tylko w Arabii Saudyjskiej – podczas rozhoworów amerykańsko-ukraińskich, rada w radę wypracowano koncepcję, której nie powstydziłby się nawet Kukuniek, a tu Putin, zamiast w podskokach wyrazić radość z danej mu wspaniałomyślnie szansy i bezwarunkowo na wszystko się zgodzić, to kręci, chachmęci, bo – jak zauważył prezydent Zełeński – nie może wytrzymać, żeby nie „zabijać Ukraińców”. Jak wiadomo, każe sobie podawać jednego Ukraińca na śniadanie, a już szczególnie przepada za dziećmi, zwłaszcza takimi tłuściutkimi, prosto z duchówki, jakim był w dzieciństwie pan D. – dzieciątko znanej aktywistki aborcyjnej. Teraz już zmężniał, więc do duchówki się nie nadaje, bo podobno ma mięso, jak z jakiegoś starego kurwiarza, no a taki Putin – wiadomo: byle czego nie zje.

Toteż decyzja, by ukraińskie niezwyciężone wojska uderzyły na obwód kurski, musiała być dla niego prawdziwym darem Niebios – bo teraz perfidnie będzie próbował wykorzystać sytuację w jakiej niezwyciężona ukraińska armia się tam znalazła, żeby z powrotem posłać piłkę na stronę ukraińską.

A tymczasem nasi funkcjonariusze Propaganda Abteilung już otwierali szampana, żeby tęgim łykiem uczcić posłanie piłki na ruską stronę. Zdaje się, że będą musieli wziąć sobie na wstrzymanie, podobnie jak większość naszej generalicji, która podobno kazała wypucować sobie oficerki na defiladę zwycięstwa.

Ale to nic – bo zwycięstwo, zwłaszcza to ostateczne, niewątpliwie nadejdzie, skoro zostało zatwierdzone, więc nie powinniśmy pokazać, że nie mamy amunicji, tylko spokojnie strzelać dalej – właśnie do ostatecznego zwycięstwa.

Stanisław Michalkiewicz

“W tej chwili NATO nie jest w stanie wygrać wojny z Rosją” – pięć argumentów

“W tej chwili NATO nie jest w stanie wygrać wojny z Rosją” – pięć argumentów

https://www.whatdoesitmean.com/index4909.htm

Światowej sławy brytyjski ekspert ds. obrony, komandor Steven Jeremy, publikuje list otwarty:

W 2024 roku, odzwierciedlając popularne na Zachodzie przekonanie, były sekretarz obrony Lloyd Austin powiedział: “NATO jest najpotężniejszym i odnoszącym największe sukcesy sojuszem w historii”.

Jednak zaledwie dwa lata wcześniej, w 2022 roku, po trwającej 15 lat kampanii, NATO zostało pokonane przez talibów, grupę słabo uzbrojonych powstańców.

Jak można pogodzić upokarzającą porażkę NATO z poglądami Austina?

Oczywiście NATO nigdy nie było najpotężniejszym sojuszem wojskowym w historii – to wyróżnienie z pewnością należy się aliantom z czasów II wojny światowej: Stanom Zjednoczonym, Rosji, Wielkiej Brytanii i krajom Wspólnoty Narodów.

Jednak od czasu upadku muru berlińskiego ich historia została nadszarpnięta. Zadowalający wynik w Kosowie. Upokorzenie w Afganistanie. Zbliżająca się strategiczna porażka w Ukrainie. Czy naprawdę jesteśmy pewni, że NATO jest w stanie obronić demokratyczną Europę przed rzekomo ekspansjonistyczną Rosją w scenariuszu zagłady konwencjonalnej wojny NATO-Rosja?

Scenariusz zagłady wojny NATO-Rosja jest definiującym sposobem na zbadanie tego pytania. “Amatorzy rozmawiają o taktyce, profesjonaliści studiują logistykę”, a nasza analiza strategiczna musi zaczynać się od logistycznych obszarów zaplecza NATO, a następnie wybiegać w przyszłość, aż do przyszłej linii bitwy na kontynencie europejskim.

Po pierwsze, w przeciwieństwie do Rosji, żadne z głównych państw NATO nie jest przemysłowo zmobilizowane do wojny, o czym świadczy fakt, że Rosja nadal przewyższa NATO w zakresie pocisków 155 mm dla Ukrainy. Co, nawiasem mówiąc, zadaje kłam poglądowi, że Rosja jest gotowa zająć większą część Europy – gdybyśmy w NATO naprawdę w to wierzyli, wszyscy mobilizowalibyśmy się w szybkim tempie.

Co ważniejsze, nie jest jasne, czy NATO byłoby w stanie zmobilizować się w tempie lub skali potrzebnej do wyprodukowania takiej ilości sprzętu, amunicji i ludzi, aby dorównać Rosji.

A już na pewno nie bez długich przygotowań, które sygnalizowałyby nasze zamiary. Nie chodzi tylko o utracone zdolności przemysłowe, ale także o utracone zdolności finansowe. Spośród największych państw NATO, tylko Niemcy mają wskaźnik zadłużenia do PKB poniżej 100%.

Po drugie, aby mieć najmniejsze szanse powodzenia w tym scenariuszu zagłady, jakim jest wojna NATO -Rosja, siły amerykańskie musiałyby zostać rozmieszczone na dużą skalę w Europie kontynentalnej. Nawet gdyby armia amerykańska została utworzona w niezbędnej skali – a w 2023 roku miała ona liczyć 473 000 żołnierzy, czyli mniej niż jedną trzecią obecnej armii rosyjskiej – przytłaczająca większość amerykańskiego sprzętu i logistyki musiałaby podróżować drogą morską.

Tam byłyby narażone na rosyjskie torpedy i miny wystrzeliwane z okrętów podwodnych. Jako były specjalista ds. wojny podwodnej, nie wierzę, by NATO dysponowało obecnie siłami przeciw okrętom podwodnym lub siłami przeciwminowymi niezbędnymi do ochrony morskich linii komunikacyjnych Europy.

Siły te nie byłyby także w stanie skutecznie chronić importu węglowodorów do Europy, w szczególności ropy naftowej i LNG, które są kluczowe dla przetrwania gospodarczego Europy. Straty z powodu naszej podatności na dostawy morskie nie tylko pogorszyłyby produkcję wojskową, ale także przyniosłyby coraz większe trudności ekonomiczne obywatelom NATO, ponieważ gwałtownie rosnące ceny i niedobory energii towarzyszące wybuchowi wojny szybko zwiększyłyby polityczną presję na zawarcie ugody.

Po trzecie, nasze lotniska, porty morskie, bazy szkoleniowe i logistyczne byłyby narażone na ataki konwencjonalnymi pociskami balistycznymi, przed którymi mamy bardzo ograniczone możliwości obrony. W rzeczywistości – w przypadku pocisku Oreshnik – nie ma żadnej obrony.

Pocisk Oresznik lecący z prędkością Mach 10+ zdewastowałby fabrykę broni NATO lub bazę marynarki wojennej, armii i sił powietrznych. Podobnie jak na Ukrainie, rosyjska kampania balistyczna byłaby również wymierzona w naszą infrastrukturę transportową, logistyczną i energetyczną. W 2003 roku, gdy pracowałem w sztabie planowania polityki brytyjskiego MON, nasza analiza zagrożeń po 11 września sugerowała, że udany atak na terminal LNG, taki jak Milford Haven, Rotterdam czy Barcelona, miałby konsekwencje subnuklearne. Następujące po nim gospodarcze fale uderzeniowe szybko rozeszłyby się po całym kontynencie europejskim, obecnie coraz bardziej zależnym od LNG.

Po czwarte, w przeciwieństwie do Rosji, siły zbrojne państw NATO są niejednorodne. Z mojego własnego doświadczenia, gdy kierowałem szkoleniem wszystkich europejskich okrętów wojennych na morzu w ramach Flag Officer Sea Training w Plymouth, a później pracowałem z siłami NATO w Afganistanie, wynikało, że wszystkie siły NATO były wyjątkowo entuzjastyczne, ale miały bardzo różny poziom zaawansowania technologicznego i wyszkolonej skuteczności.

Być może ważniejsze jest to, że poza garstką instruktorów NATO rozmieszczonych na Ukrainie, nasze siły są szkolone zgodnie z „doktryną manewru” sprzed epoki dronów i nie mają żadnego rzeczywistego doświadczenia w prowadzeniu nowoczesnej walki w warunkach ścierania się przeciwników. Podczas gdy armia rosyjska ma już blisko trzyletnie doświadczenie i jest bezdyskusyjnie najbardziej zaprawioną w bojach armią na świecie.

Po piąte, system decyzyjny NATO jest uciążliwy i utrudnia go konieczność ciągłego komunikowania się pomiędzy Naczelnym Dowództwem Sojuszniczych Sił Zbrojnych w Europie a stolicami poszczególnych państw – złożoność ta pogarsza się za każdym razem, gdy przyjmowane jest kolejne państwo.

Co gorsza, NATO nie potrafi opracowywać strategii.

Wkrótce po przybyciu do Afganistanu w 2007 roku byłem zszokowany, gdy odkryłem, że NATO nie ma strategii kampanii. W 2022 roku, pomimo licznych rosyjskich ostrzeżeń o tym, że ekspansja NATO stanowi czerwoną linię, NATO było całkowicie nieprzygotowane strategicznie na oczywistą możliwość wybuchu wojny – czego dowodem jest nasza niezdolność do dorównania Rosji w produkcji pocisków 155 mm.

Nawet teraz, w 2025 roku, strategia NATO wobec Ukrainy jest nieprzejrzysta, być może najlepiej podsumowana jako „podwojenie sił i nadzieja”.

Podsumowując, NATO pozycjonuje się jako obrońca Europy, ale sojuszowi brakuje zdolności przemysłowej do prowadzenia działań wojennych peer-to-peer, jest całkowicie zależny od sił amerykańskich, jeśli chodzi o najmniejsze szanse powodzenia, nie jest w stanie w zadowalający sposób bronić swoich morskich linii komunikacyjnych przed rosyjskimi okrętami podwodnymi, ani swojej infrastruktury szkoleniowej i przemysłowej przed strategicznym bombardowaniem balistycznym, składa się z różnorodnej mieszanki niezaprawionych w boju sił konwencjonalnych i brakuje mu zdolności do myślenia i działania strategicznego.

Nie można zakładać łatwego zwycięstwa NATO i obawiam się, że bardziej prawdopodobna wydaje mi się sytuacja odwrotna.