Manlio Dinucci; Ukraina: Mamy dowody, wcześniej schowane.

Manlio Dinucci; Ukraina: Dowody usunięte

Poniżej znajduje się opis fazy przygotowawczej wojny, zaczerpnięty z książki „L’altra faccia della Storia” („Druga strona historii”), wydanej przez Byoblu.

DR IGNACY NOWOPOLSKI DEC 13

W świetle dominującej narracji politycznej i medialnej, przedstawiającej Rosję jako państwo podżegające do wojny i agresywne – podczas gdy USA, NATO, UE i Ukraina deklarują chęć zakończenia wojny – po raz kolejny przedstawiamy prawdziwą perspektywę poprzez odcinki programu Grandangolo z ostatnich kilku lat.

Odcinki te zawierają niezbite dowody, przemilczane przez media głównego nurtu, że rzeczywistość jest dokładnie odwrotna od tego, co wam wmawiano.

Od 1991 roku, kiedy Ukraina stała się niepodległą republiką po rozpadzie ZSRR, NATO rozwija sieć powiązań w ukraińskich siłach zbrojnych. Jednocześnie neonazistowscy bojownicy są rekrutowani, finansowani, szkoleni i uzbrajani za pośrednictwem CIA i innych agencji wywiadowczych. Dokumentacja fotograficzna przedstawia młodych ukraińskich neonazistów z UN-UNSO (Organizacji Narodów Zjednoczonych Ukrainy) szkolonych w Estonii w 2006 roku przez instruktorów NATO, którzy uczyli ich technik walki w terenie zurbanizowanym oraz użycia materiałów wybuchowych do sabotażu i ataków.

To właśnie ta neonazistowska struktura paramilitarna wkracza do akcji: 20 lutego 2014 roku na Majdanie w Kijowie, podczas demonstracji politycznej między zwolennikami a przeciwnikami przystąpienia Ukrainy do UE. Podczas gdy uzbrojone i zorganizowane grupy szturmowały budynki rządowe, „nieznani” napastnicy (później zidentyfikowani jako snajperzy zrekrutowani w Gruzji) używali tych samych karabinów snajperskich do strzelania do demonstrantów i policji, co spowodowało dziesiątki ofiar śmiertelnych. Tego samego dnia, w którym doszło do próby zamachu stanu na Majdanie, Sekretarz Generalny NATO zwrócił się do ukraińskich [legalnych] sił zbrojnych w tonie rozkazującym, ostrzegając je przed „poważnymi negatywnymi konsekwencjami dla naszych stosunków”. Porzucony przez naczelnych dowódców sił zbrojnych i znaczną część aparatu rządowego, [legalny] prezydent Janukowycz został zmuszony do ucieczki.

Po zamachu stanu na Majdanie nastąpił natychmiastowy atak na Rosjan z Ukrainy i Ukraińców zaprzyjaźnionych z Rosją. Była to fala terroru, zorganizowana z drobiazgową precyzją: splądrowano siedziby Komunistycznej Partii Ukrainy i innych ruchów politycznych, linczowano przywódców, torturowano i mordowano dziennikarzy; bojowników spalono żywcem w budynku związków zawodowych w Odessie; nieuzbrojonych mieszkańców pochodzenia rosyjskiego ze wschodniej Ukrainy wymordowano w Mariupolu, a w Słowiańsku, Ługańsku i Doniecku zbombardowano białym fosforem. W obliczu tej ofensywy przeciwko Rosjanom z Ukrainy, Rada Najwyższa Republiki Krymu – terytorium rosyjskiego, które stało się częścią Ukrainy w 1954 roku w czasach sowieckich – opowiedziała się za secesją z Kijowa i zażądała reintegracji z Federacją Rosyjską. Decyzja ta została potwierdzona w referendum powszechnym, w którym zagłosowało 97% wyborców. 18 marca 2014 roku prezydent Putin podpisał traktat o przystąpieniu Krymu do Federacji Rosyjskiej i nadaniu mu statusu republiki autonomicznej.

Podczas gdy w Donbasie, samozwańcze Doniecka i Ługańska Republika Ludowa, zamieszkane przez ludność rosyjską, stawiają opór atakom Kijowa, które pochłonęły 14 000 ofiar w ciągu ośmiu lat, program współpracy techniczno-wojskowej NATO-Ukraina z 2015 roku w pełni integruje siły zbrojne i przemysł zbrojeniowy z sojuszem NATO pod przewodnictwem Stanów Zjednoczonych. Formacje neonazistowskie są włączane do Gwardii Narodowej, szkolonej przez setki amerykańskich instruktorów ze 173. Brygady Powietrznodesantowej, którzy zostali przeniesieni na Ukrainę z Vicenzy wraz z innymi oddziałami NATO.

Kijów na Ukrainie staje się wylęgarnią odrodzenia narodowego socjalizmu w sercu Europy. Neonaziści przybywają do Kijowa z całej Europy (w tym z Włoch) i USA, rekrutowani głównie przez Prawy Sektor i Batalion Azow, którego nazistowskie godło zostało skopiowane z emblematu Dywizji SS „Das Reich”. Po przeszkoleniu i przetestowaniu w operacjach wojskowych przeciwko ukraińskim Rosjanom w Donbasie, są oni zobowiązani do powrotu do ojczyzny z ukraińskim zezwoleniem na podróż dołączonym do ukraińskich paszportów. Jednocześnie ideologia narodowosocjalistyczna szerzy się wśród młodszych pokoleń na Ukrainie. Dotyczy to również Batalionu Azow, który organizuje szkolenia wojskowe i obozy indoktrynacji ideologicznej dla dzieci i młodzieży, ucząc ich przede wszystkim nienawiści do Rosjan.

W wyborach na Ukrainie w 2019 roku aktor Wołodymyr Zełenski – znany z serialu telewizyjnego o korupcji politycznej, w którym grał profesora przypadkowo wybranego na prezydenta republiki – faktycznie został prezydentem Ukrainy. Podczas kampanii Zełenski obiecał zakończyć wojnę w Donbasie i oczyścić zdominowany przez oligarchów system władzy, oskarżając bogatego prezydenta Poroszenkę o ukrywanie fortuny w zagranicznych rajach podatkowych. Jednak po wyborze Zełenski zrobił wszystko, co w jego mocy, aby podsycić de facto wojnę pod przewodnictwem NATO z Rosją.

Jeśli chodzi o jego drugą obietnicę, eliminację korupcji, a w szczególności eksport kapitału do rajów podatkowych, fakty udokumentowane w śledztwie „The Guardian” mówią same za siebie: Zełenski jest współwłaścicielem trzech firm z siedzibą i kapitałem w Belize i Brytyjskich Wyspach Dziewiczych (Ameryka Środkowa), a także na Cyprze. Za pośrednictwem tych firm otrzymał ponad 40 milionów dolarów od nieznanych finansistów. Dokument śledczy w reżyserii Scotta Rittera – zawodowego oficera piechoty morskiej USA specjalizującego się w wywiadzie, który w latach 1991–1998 dowodził inspektorami ONZ w Iraku – pokazuje luksusową willę, którą Zełenski posiada w Miami (wartość tej willi wynosi 34 miliony dolarów), a także inne w Izraelu, Forte dei Marmi we Włoszech, Londynie, Gruzji, Grecji i innych krajach.

Krótkie podsumowanie międzynarodowych doniesień prasowych na temat Grandangolo z piątku 5 grudnia 2025 r. na włoskim kanale telewizyjnym Byoblu.

Manlio Dinucci

Czechy mówią „nie” finansowaniu Ukrainy.

Czechy mówią „nie” finansowaniu Ukrainy.

Ostre stanowisko Babisza

13.12.2025 tysol/czechy-mowia-nie-finansowaniu-ukrainy-ostre-stanowisko-babisza

– Komisja Europejska musi znaleźć alternatywne sposoby finansowania Ukrainy; Czechy nie będą za nic ręczyć ani dawać Kijowowi pieniędzy – oświadczył czeski premier Andrej Babisz w nagraniu opublikowanym w sobotę w sieci X. – Nasza kasa jest pusta, a każdą koronę, którą mamy, potrzebujemy na wydatki dla naszych obywateli – podkreślił.

Andrej Babis w Brukseli

Propozycje KE ws. finansowania Ukrainy

Komisja Europejska zaproponowała na początku grudnia dwie opcje dalszego finansowania wsparcia dla Ukrainy: poprzez tzw. pożyczkę reparacyjną, zabezpieczoną rosyjskimi aktywami, zamrożonymi głównie w Belgii, lub z długu zaciągniętego przez UE.

Pierwsza opcja nie wymaga jednomyślności państw członkowskich, druga – tak. Według szefowej KE Ursuli von der Leyen zrealizowanie któregoś z tych planów pokryje dwie trzecie potrzeb finansowych Ukrainy na lata 2026-27.

Stanowisko Czech

Babisz oznajmił w sobotę, że zgadza się z premierem Belgii Bartem De Weverem, z którym spotkał się w czwartek w Brukseli. De Wever obawia się decyzji o wykorzystaniu zamrożonych rosyjskich aktywów. Szef belgijskiego rządu domaga się dodatkowych gwarancji, zabezpieczenia finansowego i ochrony przed ewentualnymi sporami prawnymi.

Koalicyjny gabinet Babisza zostanie powołany przez prezydenta Petra Pavla w poniedziałek. Nowy czeski premier zapowiedział, że we wtorek rząd podejmie decyzję w kwestii tematów, które władze kraju poruszą podczas posiedzenia Rady Europejskiej, zaplanowanego w dniach 18-19 grudnia. Babisz nie wykluczył rozmów w gronie trzech partii koalicyjnych.

Ustalenia unijnego szczytu

Unijny szczyt ma zaowocować decyzją na temat sposobu finansowania Ukrainy przez kolejne dwa lata.

W czwartek państwom UE udało się porozumieć w sprawie zamrożenia rosyjskich aktywów na stałe, bez konieczności podejmowania decyzji w tej kwestii co pół roku, za zgodą wszystkich stolic. Rozwiązanie przyjęła wyraźna większość państw członkowskich.

Postanowienie zostało sfinalizowane w piątek. Przeciwko rozporządzeniu, ustanawiającemu zakaz transferu zamrożonych środków z powrotem do Rosji, były tylko dwa kraje. Wcześniej sprzeciw zapowiadały Węgry i Słowacja.

Zgoda państw na stałe zamrożenie rosyjskich aktywów nie przesądza tego, czy dojdzie do udzielenia Ukrainie pożyczki reparacyjnej, sfinansowanej z tych pieniędzy. Decyzja jest jednak postrzegana jako istotny przełom, zbliżający do tego Wspólnotę.

Z Pragi Piotr Górecki (PAP)

Orła Wrona nie pokona. MEM-y V.

————————–

———————————-

————————————–

———————————————–

—————————————

================================================

——————————————————–

————————

Węgry

——————————————

Zaszufladkowano do kategorii Śmichy | Otagowano

Rząd Tuska przyspiesza bezpardonową walkę. Obrońcy życia na celowniku.

Rząd Tuska rozpoczął bezpardonową walkę. Obrońcy życia na celowniku

13.12.2025 Leszek Szymowski nczas.info/2025/12/13/rzad-tuska-rozpoczal-bezpardonowa-walke-obroncy-zycia-na-celowniku

Donald Tusk
NCZAS.INFO | Donald Tusk. / foto: PAP

Rząd Donalda Tuska rozpoczął bezpardonową walkę z obrońcami życia. Tak agresywnej walki ze środowiskami pro-life jeszcze w Polsce nie było.

Rozlanie środka do odstraszania dzików w pobliżu siedziby parlamentu – pod takim zarzutem w nocy z 14 na 15 listopada w Warszawie policja zatrzymała 18-letniego harcerza. Zatrzymania dokonał patrol policji na ulicy Wiejskiej vis-à-vis głównego wejścia do Sejmu RP i Kancelarii Prezydenta.

Stąd już jeden krok do wejścia do siedziby Abotaku, czyli kliniki aborcyjnej, w której każda zainteresowana kobieta może zabić nienarodzone dziecko i której założycielki – niesławny „aborcyjny dream team” – otwarcie głoszą, że nie będą przestrzegać przepisów ograniczających możliwość przeprowadzenia aborcji do 12 tygodnia ciąży.

Jak bandyta

Młody człowiek tłumaczył policjantom, że w miejscu, w którym został zatrzymany, czekał na ojca. Wciągnięto go więc do radiowozu i zaczęto szukać ojca. Policjanci znaleźli go w końcu na jednej ze śródmiejskich ulic. Również jego zatrzymali i wciągnęli do radiowozu. Obu mężczyzn przewieziono na komendę przy ulicy Wilczej i tam zaczęto przesłuchiwać. O tym, co działo się dalej, poinformował Krzysztof Kasprzak z Fundacji Życie i Rodzina:

„Na obu wywierano nacisk, aby przyznali się do wylania czegoś pod Abotakiem. Panowie spędzili prawie 48 godzin w izbie zatrzymań i po usłyszeniu bzdurnych zarzutów zostali zwolnieni do domu. Jak w praktyce wyglądała obróbka i presja na przyznanie się do winy? Gdy policjanci zgarnęli 18-latka i powiedzieli mu, że zostaje zatrzymany, ten poprosił o możliwość zadzwonienia do matki. Policja odmówiła. Telefon do przerażonej matki wykonał komendant – i było to o 2:30 w nocy, chłopakowi nie dali zadzwonić do kogokolwiek. Chłopak miał przy sobie krótkofalówkę, usłyszał, że to jest dowód, iż dopuścił się przestępstwa i żeby się przyznał, że to on coś rozlał na ulicy. Chłopak jest harcerzem, krótkofalówka u harcerza to żadna nadzwyczajna rzecz, no ale dla tusko-policji już dowód zbrodni”.

Z tej relacji wynika, że 18-latka zmuszano do tego, aby przyznał się do przestępstwa, grożąc mu skierowaniem wniosku o zastosowanie tymczasowego aresztu na 3 miesiące.

Do wokandy

Obaj mężczyźni – ojciec i syn – spędzili „na dołku” 48 godzin, a następnie – po usłyszeniu idiotycznych zarzutów – zostali zwolnieni do domu. Teraz zarzuty musi zatwierdzić prokurator. Jeśli nie okaże się sprzedajnym karierowiczem, wyśmieje policyjne postanowienie. To zaś otworzy ojcu i synowi drogę do pozwania warszawskiej policji do sądu. Jeśli zaś policja dogada się z prokuratorem, by zarzuty podtrzymać, do prawdziwej kompromitacji dojdzie w sądzie. Jakie jest sedno całej sprawy? Chodzi o pokazowe zastraszenie środowisk obrońców życia, którzy od wielu miesięcy protestują przed kliniką aborcyjną. Brutalne aresztowanie obu mężczyzn jest za to zwiastunem czegoś nowego. Tego, że walka z obrońcami życia właśnie wchodzi w nową fazę.

Seria aresztów

Gdy przerażony, Bogu ducha winny, młody harcerz spędzał czas w celi policyjnego aresztu, w sobotę, 15 listopada, w Toruniu policja zatrzymała Wiesława Janowskiego. Ten zasłużony w latach 80. działacz kujawskiego podziemia antykomunistycznego, tym razem jako wolontariusz fundacji Pro Prawo do życia, brał udział w pikiecie antyaborcyjnej w Toruniu. Został zatrzymany i przewieziony na komendę, gdzie niezbyt grzecznie go przesłuchiwano. Potem kazano mu się jeszcze raz stawić w dniu 26 listopada. Moment zatrzymania Jankowskiego nagrali telefonami komórkowymi przypadkowi ludzie. Można dojść do wniosku, że starszego człowieka potraktowano jak ostatniego bandytę.

Trzy dni później, 18 listopada, policja przerwała publiczną modlitwę w Oleśnicy. Tam, przy szpitalu znanym z rekordowej statystyki przerywania ciąży, obrońcy życia zorganizowali Publiczny Różaniec w intencji zatrzymania aborcji. Modlono się również o nawrócenie czołowej polskiej aborterki Gizeli Jagielskiej. Sama zainteresowana wyjrzała przez okno w taki sposób, aby modlący się mogli ją zobaczyć. Chwilę później pod szpital podjechało kilka załóg policyjnych. Obwieścili modlącym się, że przerywają modlitwę i zaczęli legitymować wszystkich uczestników. Policjanci nie byli w stanie wskazać podstawy prawnej swoich działań. Stwierdzili tylko, że taki dostali rozkaz od niezidentyfikowanych bliżej przełożonych.

Modlitwy pod kliniką w Oleśnicy stają się zresztą powoli solą w oku środowisk aborcyjnych i sprzyjających im organów ścigania. W maju tego roku Sąd Okręgowy we Wrocławiu podtrzymał wyrok sądu I instancji, który wymierzył 1000 złotych grzywny mężczyźnie o imieniu Adam – koordynatorowi akcji Fundacji Pro Prawo do Życia w Oleśnicy. Działacz pro-life został skazany za „zakłócanie spokoju” dr Gizeli Jagielskiej poprzez organizację publicznej modlitwy różańcowej pod jej szpitalem. [szpital, dzięki Bogu, nie jest jej. Już została z niego wyrzucona. MD]

Wyrok jest o tyle precedensowy, że jego przedmiotem stała się modlitwa różańcowa, w trakcie której doszło do głośnego napadu na obrońców życia. Do wolontariuszki imienia Kasia podszedł agresywny mężczyzna. Złapał ją za rękę i usiłował wyrwać jej telefon. W jej obronie stanęli inni wolontariusze. Agresywny mężczyzna wdał się w bijatykę z Adamem. Zaczął go uderzać i popychać. Mężczyzna w obronie siebie i innych użył gazu, co powstrzymało napastnika od kolejnych ataków.

Napad nagrał się na kamerze należącej do działacza Fundacji Pro. Fundacja złożyła zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa, ale sprawa została umorzona. Fundacja złożyła więc zażalenie, ale sąd podtrzymał werdykt. W ocenie sądu napad na modlących się wolontariuszy był „uzasadnionym elementem konfliktu światopoglądowego” na temat aborcji. Skazany za to został wspomniany Adam, gdyż poprzez pokojowe zgromadzenie modlitewne „zakłócił spokój” aborterki Gizeli Jagielskiej.

„Znieważenie tęczowych”

Jednym z najbardziej skandalicznych wyroków sądowych wymierzonych w środowisko obrońców życia był werdykt sądu gdańskiego, który skazał Mariusza Dzierżawskiego – prezesa fundacji Pro – Prawo do Życia na rok ograniczenia wolności. Wyrok nakazywał również Dzierżawskiemu „przeproszenie środowiska LGBT+” za kampanię nienawiści, którą miał prowadzić „z wykorzystaniem jeżdżących po Gdańsku furgonetek”. Dzierżawski miał przez 20 godzin miesięcznie wykonywać prace społecznie użyteczne na cel wskazany przez kuratora sądowego. Sąd nakazał również zapłatę 15 tysięcy złotych nawiązki na rzecz Polskiej Akcji Humanitarnej. Dzierżawski miał też pokryć koszty sądowe. Sama sprawa – oparta o osławiony artykuł 212 Kodeksu karnego – toczyła się z oskarżenia trzech osób przyznających się do odmiennych orientacji seksualnej.

Do procesu włączyło się również Stowarzyszenie Na Rzecz Osób LGBT Tolerado. „Nieprawidłowy jest pogląd, że jeżeli pomawia się jedną, dwie, trzy ściśle określone osoby, to jest to pomówienie, a jeżeli pomówi się całą grupę takich osób, to ogólność tego pomówienia wyklucza możliwość uznania, że doszło do działania na szkodę konkretnie, ściśle określonej osoby, niewymienionej wprost w tym komunikacie” – uzasadnił autor wyroku – sędzia Mariusz Kaźmierczak. Jego zdaniem „komunikat oskarżonego dotyczył istniejących, żyjących osób ściśle zdefiniowanych przez konkretne cechy”. Sędzia Kaźmierczak uzasadniał, że jest to grupa, do której przynależność deklaruje bardzo wiele osób o konkretnych cechach związanych z orientacją seksualną.

– „Sąd okręgowy zgodził się z sądem rejonowym, że oskarżony nie wykazał w należyty sposób prawdziwości prezentowanych przez siebie tez” – tłumaczył sędzia Kaźmierczak i dodał, że „oskarżony odwoływał się do konkretnych artykułów i opracowań, pomijając jednak fakt, że były one krytykowane przez uznane autorytety naukowe i były to opinie, a nie twarde naukowe tezy poparte badaniami”.

Sąd w uzasadnieniu odwołał się do raportu tworzonego przez Państwową Komisję do spraw Pedofilii, stwierdzając, że przytoczone w raportach dane i materiały naukowe są całkowicie sprzeczne z tezami głoszonymi przez oskarżonego. Gdyby sędzia Kaźmierczak używał rozumu, wiedziałby, że teza, czyli pogląd – ze swojej istoty subiektywny – nie wymaga uzasadnienia (w odróżnieniu od twierdzeń co do faktów).

Działania oskarżonego nie mieściły się w wolności słowa i miały dzielić społeczeństwo, komunikaty stanowiły element mowy nienawiści przekraczającej granice dopuszczalnej krytyki czy wolności słowa” – czytamy w uzasadnieniu wyroku. Takich wyroków są ostatnio dziesiątki we wszystkich sądach w całej Polsce.

Rząd Tuska – obsesyjnie nienawidzący chrześcijaństwa – ruszył do walki z katolikami poważnie traktującymi swoją wiarę.

I nic nie wskazuje na to, aby ta walka się zatrzymała.

Nie jest bezpiecznie

Nie jest bezpiecznie

Stanisław Michalkiewicz 13 grudnia 2025

Adam Grzymała-Siedlecki w swoich wspomnieniach pisze m.in. o sprawie godnej Grahama Greena, albo jakiegoś innego pisarza katolickiego – na przykład pana red. Tomasza Terlikowskiego – o ile Judenrat pozwoliłby mu na napisanie takiej apologetycznej powieści – bo na razie lansuje pana mec. Nowaka, co to podobno był molestowany.

Oto jeszcze za czasów rosyjskich, w pewnej parafii proboszcz podejrzewany był o romansowanie z organiściną – „jarą” – jak pisze Siedlecki – kobietą. Organista wszystkiego się domyślał tym bardziej, że raz omal nie przyłapał ich in flagranti. I stało się, że pewnego dnia znaleziono w obejściu trupa organisty, jeszcze ciepłego. Podejrzenia siłą rzeczy skierowały się na proboszcza. Ten co prawda się wypierał, ale został skazany na katorgę w Nerczyńsku. Minęło wiele lat i oto nowego proboszcza w tej parafii wezwano do umierającego. Podczas spowiedzi penitent wyznał, że to on zamordował organistę, z którym miał jakiś sekretny spór. Umierający żył jeszcze kilka dni, więc – nie wiem, czy pod absolucją, czy bez – zeznał wszystko śledczemu. A było tak: kiedy zamordował organistę, nabrał podejrzeń, czy przypadkiem nie zauważył go proboszcz. Poszedł więc do niego, poprosił o spowiedź i podczas spowiedzi wyznał, że to on zamordował organistę, eliminując w ten sposób jedynego możliwego świadka. – Więc byłeś pewien, że ksiądz dochowa tajemnicy – spytał go śledczy? – Przecież jest księdzem – odparł zbrodniarz – ale wychowany w wierze katolickiej. I rzeczywiście; proboszcz doskonale wiedział, kto jest zabójcą, ale nie złamał tajemnicy spowiedzi, czyniąc dla niej ofiarę ze swego życia.

Było to jeszcze za czasów rosyjskich – a jak by było teraz – zwłaszcza gdyby spowiednik był jednocześnie konfidentem ABW, albo innej bezpieczniackiej watahy? Tylko jedno wydaje się pewne; nikt nie zostałby skazany na katorgę w Nerczyńsku, bo teraz nikt, nawet pan prezydent Nawrocki, nie tylko ani myśli o jakichś konszachtach z Putinem, ale nawet drży na samą myśl o spotkaniu z Wiktorem Obanem, który prowadzi politykę samodzielną, z Putinem rozmawia tak samo, jak z prezydentem Trumpem i – ciekawa rzecz – żaden piorun go nie trafił, w odróżnieniu od Andrieja Jermaka, który wolał nawet „pójść na front”, żeby tylko żadna Schwein nie zaczęła go wypytywać, z kim dzielił się forsą.

Z frontu bowiem – o ile oczywiście pan Jermak w ogóle tam trafi, a nie, dajmy na to – cichaczem do Izraela – ostatecznie można zdezerterować, podczas gdy w celi monitorowanej 24 godziny na dobę, to można tylko powiesić się na własnych skarpetkach – w dodatku „bez swojej wiedzy i zgody”.

Historia opowiedziana przez Adama Grzymałę-Siedleckiego przypomniała mi się natychmiast, gdy usłyszałem, że obywatel Tusk Donald wystąpił z nagłym wnioskiem do pana marszałka Czarzastego o utajnienie obrad Sejmu, podczas których obywatel Tusk Donald miał złożyć „pilną informację” na temat „bezpieczeństwa państwa”. Pan marszałek Czarzasty posłusznie obrady utajnił, w związku z czym my, głupie goje, niczego już się nie dowiemy – w odróżnieniu od Judenratu „Gazety Wyborczej”, który przechwala się, że już wie. Czy jednak obywatel Tusk Donald może mieć wobec Judenratu jakieś tajemnice, niechby nawet dotyczące „bezpieczeństwa państwa”, skoro tylko patrzeć, jak wprowadzi prawo o zwalczaniu antysemityzmu i wspieraniu życia żydowskiego w naszym bantustanie? Jasne, że wobec Judenratu żadnych tajemnic obywatel Tusk Donald mieć w tej sytuacji nie może – ale Wielce Czcigodni posłowie, związani pieczęcią tajemnicy będą bali sie pisnąć nawet słówko w obawie, by obywatel Żurek Waldemar przy pomocy niezawisłego sądu nie wtrącił ich do aresztu wydobywczego.

W tej sytuacji jesteśmy skazani na domysły – ale skoro już jesteśmy skazani, to nie żałujmy sobie i domyślajmy się śmiało! Ja na przykład się domyślam, że obywatel Tusk Donald został przez stare kiejkuty poinformowany, że mogą pojawić się śmierdzące dmuchy w związku z pieniędzmi z Amber Gold, które – jak pamiętamy – najpierw zniknęły w nieznanym kierunku, a dopiero potem niezależna prokuratura w znanym na całym świecie z niezawisłości Gdańsku, wszczęła tzw. „energiczne śledztwo”, które niczego ustalić, rzecz prosta, nie mogło. Ale Honorable Correspondants informują, że ta forsa miała zostać zainwestowana w kryptowaluty i to właśnie w Rosji, podobnie jak 15 milionów dolarów, jakie w gotówce otrzymały stare kiejkuty w Ambasadzie Amerykańskiej w Warszawie w nagrodę za stanie na świecy w Starych Kiejkutach, kiedy amerykańscy fachowcy oprawiali tam delikwentów dostarczonych z bazy w Guantanamo.

A skoro już się domyślamy, to czy przypadkiem w kryptowalutach nie została schowana forsa ze szwajcarskiego Sezamu, w którym za komuny Partia i Rząd, to znaczy – bezpieka – lokowała dewizy kradzione przez co najmniej 18 lat z Pewexu? Przykładowo, jednego dnia przesłano tam 22 mln franków szwajcarskich i 750 tys. dolarów. I tak dzień w dzień przez 18 lat! Dzięki temu lepiej rozumiemy, dlaczego tego samego dnia do Sejmu w trybie nagłym przybył Aleksander Kwaśniewski – ten sam, co w ostatnim dniu swojego urzędowania ułaskawił Petera Vogla, który tak naprawdę nazywał się Piotr Filipczyński i pod koniec lat 70-tych został skazany na „ćwiarę” – czyli 25 lat więzienia za morderstwo ze szczególnym okrucieństwem – ale w stanie wojennym, na przepustkę z więzienia, wyjechał do Szwajcarii, gdzie zmienił nazwisko i został finansistą. To jego w 2008 roku obywatel Tusk lekkomyślnie kazał aresztować, co go omal nie zgubiło, gdyby nie Nasza Złota Pani, która sobie w nim upodobała, podobnie jak Reichsfuhrerin Urszula Wodęleje.

Otóż pojawiły się fałszywe pogłoski, ze prezydent Putin, zniecierpliwiony wyzywającym zachowaniem Księcia-Małżonka oraz innych tubylczych mężyków stanu, miał zwrócić się do swoich współpracowników o radę, czy w tej sytuacji nie byłoby dobrze te śmierdzące dmuchy wypuścić. Warto przypomnieć, że w informacji o stanie zasobów archiwalnych MSW, jaką 4 czerwca 1992 roku przedstawił parlamentarzystom Antoni Macierewicz, było otwartym tekstem napisane, że przed rozpoczęciem niszczenia archiwów, zostały one zmikrofilmowane co najmniej w 3 kompletach, z których dwa są „za granicą” a jeden – „w kraju”.

A przecież jest rzeczą pewną, że nasi bezpieczniacy nie mają – bo nie mogą mieć – żadnych tajemnic przed rosyjskim GRU tym bardziej, że przecież za poprzedniego vaginetu obywatela Tuska Donalda, Służba Kontrwywiadu Wojskowego, co to wypączkowała z WSI, podpisała porozumienia z ruską bezpieką. Skoro tedy na Kremlu pojawiły się takie fałszywe pogłoski, to nic dziwnego, że obywatel Tusk Donald „w trybie pilnym” musiał „pod absolucją”, zawczasu zamknąć usta Wielce Czcigodnym posłom.

Nic też dziwnego, że magdalenkowa zgraja kombinuje, jakby tu wyeliminować ze sceny politycznej formacje nie zatwierdzone ani przez generała Kiszczaka, ani przez stare kiejkuty – oczywiście pod pretekstem siania „nienawiści” i kolportowania kremlowskiej dezinformacji”. Tyle „pozwolono” powiedzieć Księciu-Małżonku – ale sapienti sat!

Ukraina – zawsze zwycięska. MEM-y IV.

——————————————

————————

————

———————————————–

———————————————-

———————————

—————————————

Zaszufladkowano do kategorii Śmichy | Otagowano

Wielki Wóz a Wielki Burdel. MEM-y III.

—————————————

————————————

————————————————–

—————————————

————————————————

——————————

—————————

——————————————

Zaszufladkowano do kategorii Śmichy | Otagowano

Nieszczęścia chodzą parami. MEM-y II.

—————————

——————————

———————————————-

—————————–

————————————————–

——————————–

————————————————-

—————————————————

————————————————

————————-

Zaszufladkowano do kategorii Śmichy | Otagowano

Siusiaczek Donka. MEM-y I.

—————————

——————————

————————

——————————————-

———————————————————

——————————————————

——————————————

———————————————–

——————————-

——————————

Zaszufladkowano do kategorii Śmichy | Otagowano

Warszawa: Chabad Lubawicz organizuje obchody Chanuki. Promuje to-to… Katolicka Agencja Informacyjna [sic!!]

Warszawa: Chabad Lubawicz organizuje obchody Chanuki. Wydarzenie promuje… Katolicka Agencja Informacyjna

pch24.pl/warszawa-chabad-lubawicz-organizuje-obchody-chanuki-wydarzenie-promuje-katolicka-agencja-informacyjna

(Zdjęcie ilustracyjne, fot. EPA/CLEMENS BILAN Dostawca: PAP/EPA.)

W serwisie Katolickiej Agencji Informacyjnej pojawiła się depesza promująca obchody Chanuki, organizowane w Warszawie przez chasydzką organizację Chabad Lubawicz. Tekst został określany jako „zapowiedź” obchodów Chanuki.

W tekście, który jest zaproszeniem do uczestnictwa w wydarzeniu chasydzkiej grupy wskazano, że ceremonia będzie związana z zapaleniem menory z okazji żydowskiego święta Chanuki. Wskazano, że podczas wydarzenia przewidziano przemówienia przedstawicieli społeczności żydowskiej oraz wspólną modlitwę. Depesza informuje, że spotkanie ma charakter otwarty i jest „zaproszeniem do wspólnego świętowania Chanuki”.

Autor tekstu informuje również o tym, że po zakończeniu uroczystości zapalenia menory, odbędzie się „Koncert Chanukowy”, podczas którego zabrzmią „tradycyjne pieśni chanukowe”.

Katolicka Agencja Informacyjna wskazuje w tekście czym jest organizacja Chabad Lubawicz. „To największy i najbardziej aktywny ruch chasydzki w judaizmie, założony w XVIII wieku w Lubawiczu. Od 1940 roku siedzibą światową jest Brooklyn (Nowy Jork). Chabad prowadzi działalność religijną, edukacyjną i charytatywną, skupiając się na zbliżaniu Żydów świeckich do tradycji żydowskiej. Organizuje publiczne obchody świąt (m.in. wielkoformatowe chanukowe menory i stoiska z macą), oferuje bezpłatne lekcje Tory i pomoc potrzebującym” – precyzuje KAI.

O kontrowersyjnych poglądach obecnych w organizacji wielokrotnie informowała dr Anna Mandrela. Wskazywała, że Chabad Lubawicz jest bardzo wpływową grupą, która chce być obecna w polskim Sejmie czy w Pałacu Prezydenckim.

Organizacja ma „specyficzne” przekonania na temat ludzkiej duszy. – Nauczanie na temat duszy jest zawarte w księdze „Tanja”. Ono kojarzy mi się ze słowami pewnej pani historyk, która powiedziała, że w czasie wojny śmierć Żyda to było doświadczenie mistyczne, spotkanie z absolutem – a śmierć Polaka, no, to była po prostu śmierć – podkreśliła.

Według „Tanji” Żydzi mają wyższe dusze o charakterze duchowym, natomiast goje mają dusze nieczyste, pochodzące z innych sfer, jak zwierzęta – choć koszerne zwierzęta mają nawet dusze doskonalsze od gojów. 

Według dr. Anny Mandreli obecnie w Chabadzie twierdzi się, że jeżeli ktoś urodził się gojem, ale w pewnym momencie odkrywa chasydyzm Chabadu – to staje się jakby zaginionym żydowskim dzieckiem. – Wierzą, że za każdym razem, gdy żydowskie małżeństwo ze sobą współżyje, nawet jeśli nie dochodzi do zapłodnienia, nawet jeśli fizycznie nie ma poczętego dziecka, to powstaje dusza. Te dusze czekają na odpowiedni moment, żeby przyjść na ziemię – powiedziała, dodając, że takie dusze wchodzą właśnie w owych „zaginionych”, którzy odkrywają chasydyzm. – W ceremoniach przejścia nie wpisuje się w rubryce „ojciec” i „matka”, ale „Abraham i Sara” – powiedziała, wskazując, że nawiązuje to do Bożej obietnicy, iż potomstwo Abrahama i Sary będzie liczne jak gwiazdy na niebie.

Źródło: KAI, własne PCh24.pl

WMa 

FRANEK — O CHŁOPCU, KTÓRY CHCE ZDĄŻYĆ ŻYĆ

FRANEK — O CHŁOPCU, KTÓRY CHCE ZDĄŻYĆ ŻYĆ

Franek siedzi z Gabrysią w jednej ławce. Mają po osiem lat. Pani na lekcji powoli traci cierpliwość, bo ta dwójka nieodłącznych przyjaciół znowu chichocze.
Tak, to prawda — śmieją się, rozmawiają i są niegrzeczni. Pani jednak cierpliwie i spokojnie mówi:
— Gabrysia, Franek, przestańcie przeszkadzać!


Na korytarzu zamęt. Na przerwie wszystkie dzieci skupione są wokół Gabrysi i Franka.
Ale heca! — Franek trzyma w rączkach mały różowy pierścionek z plastiku, z ładnym różowym oczkiem. To ulubiony kolor Gabrysi, a Franek o tym wie.— Czy wyjdziesz za mnie za mąż, Gabrysia? Już wybrałem kościół — pyta z uśmiechem Franek. — Termin za miesiąc.

I podaje jej różowy pierścionek.

Wszystkie dzieci wybuchają śmiechem, a Gabrysia — czerwona — też próbuje się śmiać, ale milczy.

— Wiesz, Gabrysia… — kontynuuje Franek — ja wiem, że jesteśmy bardzo młodzi, ale ja mogę mieć żonę tylko teraz, bo nie wiem, czy za rok… — tu zapada cisza — no, czy za rok będę mógł.

====================================================
Koniec sceny.

Franek od roku ma zdiagnozowaną dystrofię mięśniową Duchenne’a (DMD). Na terapię genową w USA rodzice potrzebują około 16 000 000 zł.

Zbierają od roku: zbiera szkoła, zbierają dzieci, robiąc jarmarki i akcje szkolne.
Na stronie https://www.siepomaga.pl/walka-franka

prowadzona jest ogólnopolska zrzutka do 20.01.2026.

Przekazanie 1.5% podatku:

Nr KRS 0000396361. Cel szczegółowy 1.5%: 0769364 Franciszek.


Zebrano na dzień 9 grudnia 2025 — 3 000 000 zł. To są tylko zimne liczby, nie mówią o dramacie Franka ani o strachu jego rodziców. Oni wciąż mają nadzieję.

Dziewczynka, która z nim siedzi, to moja wnuczka, Gabrysia.
Robi, co może. Daje mu swój czas i dba, żeby się śmiał — tylko tyle, a może aż tyle.


Chciałabym coś zrobić teraz, natychmiast! Wysłałam znajomym prośby o wpłatę. My, dorośli, jesteśmy tak zajęci swoimi sprawami. Pomagamy chętnie, ale czasem tylko dla poprawy własnego samopoczucia.
Kiedy państwo nie może nic zrobić w takiej sytuacji dla swojego małego obywatela — to czy potrafi zadbać o kogokolwiek?
Mówią rodzicom: radźcie sobie sami, my nic nie możemy, to nie nasz problem.
Jeśli ośmioletnia Gabrysia widzi ten problem, to czy my, dorośli, naprawdę możemy go nie zauważyć?

Powiem tak — jako babcia moich wnuków:
Nie może być praworządnej Polski, jeśli obojętnie przechodzimy obok dramatów małych dzieci.Nie zgadzam się, by nasze wnuki nosiły na plecach brzemię strachu i odpowiedzialności za życie swoich rówieśników.
Podziel się, człowieku, choćby kroplą dobroci.
Bo jeśli nawet jedna kropla wydaje Ci się nieważna — to czy ocean nie jest zbudowany właśnie z takich kropli?

Dziękuję, że przeczytałeś tę prośbę.

Rozpoczynamy bunt! Orban mocno odpowiada KE: Węgry nie wdrożą Paktu Migracyjnego.

Orban mocno odpowiada KE: Węgry nie wdrożą Paktu Migracyjnego. Rozpoczynamy bunt!

https://www.fronda.pl/a/Orban-mocno-odpowiada-KE-Wegry-nie-wdroza-Paktu-Migracyjnego-Rozpoczynamy-bunt,249950.html


Premier Węgier Viktor Orban w mocnych słowach odpowiedział Komisji Europejskiej, próbującej wymusić na Budapeszcie przyjmowanie nielegalnych migrantów z zachodniej Europy lub też płacenie przez ten kraj wysokich kar finansowych w przypadku odmowy.

Viktor Orban przypomniał, że to jego kraj powstrzymał południowe granic Unii Europejskiej przed zalewem Starego Kontynentu przez nielegalnych migrantów.

„Powstrzymaliśmy ich naszym ogrodzeniem granicznym i tysiącami strażników granicznych, których Bruksela karze grzywną w wysokości € 1 miliona dolarów dziennie. Zamknęliśmy południowy szlak, ale pakt migracyjny stawia nas teraz przed frontem zachodnim. Najnowsza decyzja Brukseli wymaga, aby od lipca przyszłego roku Węgry albo przyjmowały migrantów z innych krajów europejskich, albo płaciły za ich przyjazd” – oznajmił węgierski premier za pośrednictwem mediów społecznościowych. 

Chcę raz na zawsze jasno powiedzieć, że dopóki Węgry będą miały rząd narodowy, nie wdrożymy tej skandalicznej decyzji” – zadeklarował Orban.

Premier Węgier nazwał decyzję Brukseli w sprawie Paktu Migracyjnego „niedopuszczalną”.

Nie przyjmiemy ani jednego migranta i nie będziemy płacić za migrantów innych. Węgry nie wdrożą postanowień Paktu Migracyjnego. Rozpoczyna się bunt!” – skonkludował Orban.

Ponad 16,5 tysiąca dzieci znajduje się w domach dziecka. Pomóżmy ich adopcji!

Centrum Życia i Rodziny
[Ponad 16,5 tysiąca dzieci znajduje się w domach dziecka]

Szanowni Państwo,
Zazwyczaj wygląda to tak: gdy w sercach małżonków pojawia się pragnienie powiększenia rodziny, rozpoczynają starania o dziecko i po jakimś czasie pod sercem mamy zaczyna kiełkować nowe życie. To naturalna i najpiękniejsza droga.Czasami jednak coś idzie nie tak. Kolejne miesiące bez upragnionych dwóch kresek na teście ciążowym stopniowo zabijają nadzieję, zamieniając ją w stres, frustrację i ogromny smutek. Niekiedy pojawia się diagnoza, która daje jednoznaczną odpowiedź: na ciążę nie ma szans. Dla innych par taka odpowiedź nie przychodzi nigdy, muszą mierzyć się z ciągłą niepewnością, mając świadomość upływającego czasu.Gdy droga do stania się mamą i tatą zamyka się, pozostaje tęsknota.
Ale w sercach niektórych par otwierają się wówczas inne drzwi. Myśl o tym, by mimo wszystko zrealizować swoje pragnienie rodzicielstwa, dając dom dziecku, które na niego czeka.Bywa zresztą i tak, że u początków takiej decyzji nie leżą wcale problemy z poczęciem. Niekiedy pragnienie dzielenia się miłością rodzicielską jest tak silne, że rozlewa się nie tylko na biologiczne dzieci, a otwartość na przyjęcie do rodziny malucha, który potrzebuje bezpiecznego domu, pojawia się w sercach małżonków nawet wówczas, gdy mają już pełną rodzinę.W każdej takiej historii jest też i druga strona.To dziecko, które czeka na mamę i tatę. Ludzi, którzy stworzą dla niego bezpieczny, ciepły dom, pełen miłości, szczęścia i dbałości o jego potrzeby.Z tym pragnieniem rodzi się przecież każdy maluch.Decyzja o adopcji to otwarcie nowego rozdziału – czasu oczekiwania na dziecko, ale… zupełnie innego niż to, czego spodziewała się większość z nas.
Przyszli rodzice nie odliczają kolejnych tygodni ciąży, nie obserwują z napięciem wszystkich objawów, nie oglądają maluszka na badaniach USG. Nie znają terminu porodu.Zamiast tego ­– przechodzą szereg procedur, badań, szkoleń i rozmów. A gdy zapada decyzja, że mogą zostać rodzicami, czekają już tylko na ten jeden telefon. Po drugiej stronie słuchawki rozbrzmiewa tak długo wyczekiwane zaproszenie na pierwsze spotkanie z synem lub córką.
A to wciąż nie koniec – przed nimi jeszcze okres oczekiwania na ostateczną decyzję o przysposobieniu dziecka, znów pełen formalności do załatwienia, niekiedy stresu i obciążenia związanego z nową, niełatwą przecież rolą rodzica. Kolejne miesiące i lata to bardzo wymagający okres budowania więzi, poznawania się nawzajem i tworzenia wymarzonej rodziny.
W tym szczególnym czasie, gdy początki rodzicielstwa przebiegają w tak wyjątkowy sposób, rodzice potrzebują wsparcia, tak merytorycznego, jak emocjonalnego czy duchowego.Dostrzegając te potrzeby, chcemy stworzyć dla przyszłych rodziców przestrzeń, w której uzyskają pomoc na każdym etapie tej drogi: od pomocy prawnej i materiałów edukacyjnych, przez opiekę mentalną, aż po wspólnotę rodzin gotowych dzielić się swoim doświadczeniem i sercem.
Chcemy budować mosty pomiędzy dziećmi, które czekają, a dorosłymi, którzy pragną otworzyć swoje domy i serca.
Dlatego pragniemy dziś zaprosić Państwa do włączenia się w inicjatywę „Mecenas dla maluszka”, którą podejmujemy wraz z Instytutem Ordo Iuris, a której celem jest kompleksowe wsparcie w procesie adopcji.Bo adopcja nie jest tylko formalnością – to akt miłości, który odmienia całe życie. To szansa, by stworzyć miejsce, gdzie dziecięce łzy zamieniają się w uśmiech, a samotność ustępuje poczuciu przynależności.zdjecie młodzieży z telefonami W Polsce w 2024 roku w pieczy zastępczej (tak rodzinnej, jak i instytucjonalnej) przebywało blisko 76 tysięcy dzieci.
Większość z nich mieszkała w rodzinach zastępczych, ale ponad 16,5 tysiąca znajdowało się w domach dziecka.
Te liczby wciąż rosną.Każde z takich dzieci to osobna historia. Często tragiczna i naznaczona cierpieniem.
Niektóre z nich, mimo że są na świecie zaledwie od kilku tygodni czy miesięcy, na starcie swojego życia doświadczyły straty i bólu osamotnienia. Inne stały się ofiarami zaniedbań i przemocy ze strony tych, którzy powinni dawać im miłość i bezpieczeństwo.Jednak każde nosi w sercu pragnienie relacji z kimś, kto w trudnych chwilach przytuli i wysłucha, kto wesprze dobrym słowem, kto wieczorem utuli do snu, a następnego ranka znów będzie obok.
Bezpieczny dom i rodzina, która daje stabilizację i opiekę, to dla nich szansa.Nawet najlepiej funkcjonująca instytucja i najbardziej oddani opiekunowie w domu dziecka nie zastąpią rodziny.Bo każdy maluch potrzebuje tej wyjątkowej więzi – więzi z rodzicem. Rodzina daje nie tylko zabezpieczenie podstawowych potrzeb, daje też (a może przede wszystkim) poczucie przynależności. W domu rodzinnym dziecko uczy się ufać, kochać i być kochanym, buduje swoją tożsamość, rozwija poczucie własnej wartości i odkrywa sens relacji.
Dzieciom, które z różnych powodów nie mogą wychowywać się w biologicznych rodzinach, szansę na nowy, bezpieczny dom, daje adopcja.A jednak wciąż zbyt wiele maluchów czeka na rodziców.Rodziny adopcyjne i zastępcze mają za sobą trudne, ale i piękne historie. Z cierpienia, które ich spotkało, rodzice potrafili wyciągnąć coś, co koniec końców doprowadziło zarówno ich, jak i ich adopcyjne dzieci, do spełnienia marzeń o domu pełnym miłości, ciepła i bezpieczeństwa.Ale droga, która doprowadziła ich do tego miejsca, nie była łatwa.Decyzja dwojga ludzi o tym, że chcą otworzyć swoje serca dla dziecka szukającego domu, to przecież zaledwie początek. Po niej następują kolejne kroki, począwszy od kontaktu z ośrodkiem adopcyjnym, poprzez skompletowanie niezbędnych dokumentów, diagnozy, szkolenia, rozmowy i opinie.To oczywiście ważny etap, celem jest przecież dobro dziecka i znalezienie dla niego domu, w którym będzie mogło dorastać w miłości.
Ogrom procedur, formalności i niezbędnych badań może jednak przerażać.Wielu potencjalnych rodziców poddaje się już na etapie wejścia na tę drogę. Przekonani, że proces adopcyjny jest długi i skomplikowany, rezygnują ze starania się o kwalifikację, choć czują powołanie, by stworzyć dom dla dziecka, które go potrzebuje. Jednak dzięki fachowemu doradztwu prawnemu i wsparciu psychologicznemu wiele spraw można wyjaśnić, uporządkować i znacząco przyspieszyć, zwiększając szanse na pozytywne zakończenie procedury adopcyjnej.
Właśnie dlatego chcemy dziś zaprosić Państwa do udziału w ważnej kampanii, którą podejmujemy wspólnie jako Centrum Życia i Rodziny oraz Instytut Ordo Iuris.Chcemy, aby każde dziecko, które marzy o domu, mamie i tacie, mogło trafić do kochającej rodziny. Chcę zostać Mecenasem dla maluszka! Z tą właśnie myślą rozpoczęliśmy kampanię „Mecenas dla maluszka”.
Naszym celem jest to, aby dzieci, które z różnych powodów utraciły opiekę rodziców biologicznych, nie były jedynie kolejnym numerem w systemie, lecz by mogły stać się synem lub córką – kimś niepowtarzalnym, kochanym i bezpiecznym.Aby rodzice, którzy decydują się otworzyć swoje serca, nie pozostawali sami na drodze prowadzącej do adopcji.Wiemy, że czeka na nich wiele wyzwań, emocji, pytań i wątpliwości. Dlatego tak ważne jest, aby w tym czasie mogli liczyć na profesjonalne wsparcie.
Na każdym etapie tej drogi, począwszy od procesu rozeznawania, czy adopcja to dla nich dobry wybór, aż po stworzenie rodziny, zapewnimy im pomoc specjalistów.
Oferujemy wsparcie prawne i doradcze, od pierwszego kontaktu, aż po ostateczne orzeczenie sądu. Opiekujący się rodziną prawnik wyjaśni wszelkie formalności, pomoże w skompletowaniu odpowiednich dokumentów, doradzi, jak przejść przez stresujące procedury.Dla par dopiero rozważających adopcję chcemy przygotować pakiet materiałów informacyjnych oraz praktyczny poradnik, o tym, jak adoptować dziecko, w którym znajdą wszelkie niezbędne informacje o przebiegu całego procesu.Naszym wsparciem pragniemy objąć także istniejące i nowo powstające rodziny. Z myślą o nich budujemy sieć rodzin adopcyjnych i zastępczych, które dzielą się doświadczeniem, wspierają się nawzajem i są inspiracją dla innych.Naszym celem jest również pokazanie, że troska o życie nie kończy się na narodzinach. Dlatego chcemy promować adopcję i mówić o niej głośno – na Marszach dla Życia i Rodziny, w kościołach, w mediach i internecie.
Kampanię „Mecenas dla maluszka” kierujemy więc zarówno do osób, które potrzebują wsparcia w procesie decyzyjnym, rodzin planujących adopcję, prowadzących różne formy pieczy zastępczej, jak i do osób, które nie mogą adoptować dziecka, ale chcą wspierać innych na tej drodze i promować ideę adopcji i pieczy zastępczej.Tak szeroko zakrojone przedsięwzięcie wiąże się oczywiście z dużymi kosztami. Kampania tej skali wymaga znacznego zaangażowania finansowego i organizacyjnego.
Dlatego pilnie prosimy Państwa o wsparcie inicjatywy Mecenas dla maluszka dobrowolnym datkiem w wysokości 50 zł, 100 zł, 200 zł czy 500 zł lub nawet wyższej, a jeśli to możliwe, prosimy także o rozważenie stałego, comiesięcznego wsparcia.  Wspieram tę inicjatywę! 
Każda Państwa pomoc przełoży się na konkretne działania:dotarcie do rodzin, które mają możliwości, aby otworzyć się na dzieci, w tym szczególnie dzieci chore, z niepełnosprawnością czy trudną historią;udzielanie bezpłatnego wsparcia prawnego, merytorycznego i emocjonalnego dla rodzin gotowych adoptować dziecko;przygotowanie poradników prawnych, broszur i kampanii społecznych promujących adopcję i różne formy pieczy zastępczej;produkcję filmu z historiami tych, którzy odważyli się dać dziecku dom;towarzyszenie rodzinom na każdym etapie adopcji – od pierwszego kroku aż po stworzenie bezpiecznego domu;tworzenie sieci rodzin adopcyjnych i zastępczych, gotowych przyjąć dzieci, które mają szczególne trudności ze znalezieniem rodziców.
Chcemy także zaprosić Państwa do osobistego włączenia się w inicjatywę „Mecenas dla maluszka”. Być może sami tworzycie Państwo rodzinę adopcyjną i moglibyście podzielić się swoim świadectwem i doświadczeniem, wspierając inne rodziny na tej drodze? A może wspieracie Państwo ideę adopcji i chcielibyście włączyć się w działania promocyjne, aby inspirować kolejne rodziny do otwarcia się na przyjęcie dzieci?
Zapraszamy do kontaktu! Wszystkie potrzebne informacje znajdą Państwo na stronie www.MecenasDlaMaluszka.plTroska o życie nie kończy się na narodzinach. Adopcja i inne formy pieczy zastępczej są jej kontynuacją, sprawowaną wobec dzieci, które z różnych przyczyn nie mogą wychowywać się w biologicznych rodzinach. Wszystkie zasługują jednak na własny dom, bezpieczeństwo i miłość.Żadna, nawet najlepiej działająca instytucja nigdy nie zastąpi przecież wychowania w rodzinie. Instytucjonalnie można zastąpić podstawową opiekę, edukację, działania wychowawcze. Nic jednak nie zastąpi wyjątkowej, jednostkowej relacji między rodzicem a dzieckiem, uczestniczenia w zwykłej rodzinnej codzienności, poczucia przynależności.Troska o to, aby każde dziecko mogło dorastać otoczone miłością mamy i taty, to prawdziwa służba życiu.W 2023 roku do adopcji trafiło 1,4 tysiąca dzieci.To 1400 serc, które wreszcie mogą rozpalić się miłością, której tak bardzo pragnie i potrzebuje każde dziecko: miłością do mamy i taty.Wciąż jednak jest też ogrom tych, które czekają, dorastając bez rodziny. I wielu rodziców marzących o tym, by pewnego dnia przytulić swojego syna czy córkę.Pomóżmy im się spotkać.Liczę na Państwa pomocPodpis Marcin Perłowski WSPIERAM DZIAŁANIA CENTRUM ŻYCIA I RODZINY! Dane do przelewu:Centrum Życia i Rodziny
Skrytka pocztowa 99, 00-963 Warszawa 81
Nr konta: 32 1240 4432 1111 0011 0433 7056, Bank Pekao SA
Z dopiskiem: „Darowizna na działalność statutową Centrum Życia i Rodziny”SWIFT: PKOPPLPW
IBAN: PL32 1240 4432 1111 0011 0433 7056Centrum Życia i Rodziny
Skrytka Pocztowa 99, 00-963 Warszawa
tel. +48 22 629 11 76

Skok Tuska i Żurka na Obwodowe Komisje Wyborcze – bolszewickie metody zablokowania kontroli wyborów !!!

Skok Tuska i Żurka na Obwodowe Komisje Wyborcze – bolszewickie metody zablokowania kontroli wyborów !!!

https://youtube.com/watch?v=y5O98iuv6MQ%3Ffeature%3Doembed

W piątek 5.12.2025 było już pierwsze czytanie zmian jakie chce proniemiecki rząd wprowadzić do Kodeksu Wyborczego. Wcześniej, kilka tygodni temu, Żurek masowymi czystkami, wyrzucił tych Komisarzy Wyborczych, którzy powołani byli przez poprzednie rządy – przygotował grunt pod znane z komunizmu określenie „kadry są najważniejsze”. Teraz nastąpił kolejny krok. Milczy PKW, milczą media, milczy tzw. opozycja.

Proponowane zmiany w Kodeksie Wyborczym cofną nas do czasów stalinowskich!

https://www.sejm.gov.pl/sejm10.nsf/PrzebiegProc.xsp?nr=2006

Chcą wprowadzenia nowej osoby do składu Obwodowych Komisji Wyborczych – tzw. sekretarza, który nie będzie pochodzić z oddolnego, społecznego wyboru a będzie on nadzorować wszystkie czynności komisji, dotychczasowa funkcja Przewodniczącego OKW będzie marionetkowa!

Sekretarze będą się rekrutować tylko z administracji państwowej lub samorządowej. Kandydatów na owych sekretarzy wskaże wójt a zatwierdza komisarz wyborczy, czyli wszystko w ramach „nadzwyczajnej kasty” i nadzorować wybory będą ci, którzy w ich efekcie mają być wybrani.

Komitety Wyborcze Wyborców będą mogły delegować jedynie po jednym kandydacie na OKW, nawet jeśli będzie wakat to już nie będzie, tak jak do tej pory, że można było zgłaszać kolejnej osoby. O nie!!! Obsadzaniem wakatu już zajmie się tylko komisarz wyborczy, wyciągając go sobie z dziupli.

W ten centralistyczny i zamordystyczny sposób zostanie ograniczona oddolna, swobodna kontrola wyborów poprzez obywatelska kontrolę i blokowanie fałszerstw na poziomie Obwodowych Komisji Wyborczych, które teraz będą naszpikowane ludźmi z rządowych i urzędniczych „centrali” narzucanych przez Komisarzy Wyborczych. Do minimum spadnie możliwość obsadzania składów przez Komitety Wyborcze delegujące obywateli.

Marcin Dybowski, prezes Ruchu Kontroli Wyborów

„Młoda prawica” bez Boga…

Młoda prawica bez Boga – PCH24.pl

https://pch24.pl/mloda-prawica-bez-boga


Prawica bez Boga musi prędzej czy później przeobrazić się w kult siły, prymitywny terytorializm oraz pochwałę cwaniactwa i dorobkiewiczostwa. Potwierdzają to niepokojące kierunki, w jakich ewoluują dziś polityczne postulaty i medialne przekazy młodego pokolenia prawicowców.

Inna jest prawica „stara”, wychowana w PRL-u; inna „średnia”, której dorastanie przypadło na czas przełomu ustrojowego; a jeszcze inna „młoda” – uformowana już w całości w demokracji liberalnej i gospodarce kapitalistycznej. Sam pochodzę z pokolenia „przełomu”, więc pamiętam jeszcze brud i monotonię „Polski Ludowej”, a równocześnie niepokój powodowany obserwacją mentalnościowych przemian Polaków w III RP. Muszę jednak przyznać, że z wiekiem coraz częściej ciążę ku prawicy „starej”: pomimo wszelkich jej wad, a także dostrzegania zalet nowego pokolenia. By nie brzmiało to jak fałszywa kurtuazja, śpieszę wymienić: w młodej prawicy cenię duży szacunek do nauki, dociekliwość i poszukiwanie dowodów na poparcie swoich tez; doceniam większą dbałość o formę przekazu, która dla „starych” była czymś całkowicie marginalnym; wreszcie: dążenie do pogłębienia znajomości własnej doktryny i do bycia na bieżąco ze zmieniającymi się wyzwaniami technologicznymi. Na tym tle stara prawica jawi się jako obskurancka, odrzucająca nowe odkrycia naukowe, a do tego żyjąca dawno już stoczonymi bitwami, nie rozumiejąca i nie chcąca dostrzec tych toczących się aktualnie.

A jednak, gdy spojrzeć na statystyki dotyczące praktyk religijnych, zakładania rodzin czy gotowości do obrony kraju, okazuje się, że to właśnie „stare dziadki”, a nie rzutcy chłopcy mówiący o posłaniu ich na emeryturę, chętniej ruszyłyby np. na front bić się o Polskę. Młoda prawica (umownie tak tu nazwana) ma oczywiście setki „wyrafinowanych” wyjaśnień, dlaczego do żadnej z tych rzeczy specjalnie się nie pali. Trudno jednak nie odnieść wrażenia, że te intelektualizacje są wtórne wobec czegoś, co tkwiło w niej już wcześniej, i co jest właśnie efektem uformowania przez taki, a nie inny system.

Możemy oczywiście godzinami porównywać PRL i III RP, rozbijając je na czynniki pierwsze i powtarzając po raz setny te same diagnozy: że żyjemy w czasach egoizmu, indywidualizmu, materializmu, „samorealizacji” i kultu sukcesu. Nikt, kto od początku dorastał w takim klimacie nie umknął temu wpływowi, bo liberalny rdzeń został mu zaszczepiony już w trakcie socjalizacji. Co tu dużo mówić: jesteśmy częścią systemu opartego na potwornej chciwości, w którym wszystko zostaje zredukowane do „transakcji”, panuje mentalność lichwiarsko-handlarska, a wizerunek w mediach społecznościowych staje się ważniejszy od duszy. I nawet ci, którzy okazali się na to wszystko dosyć odporni, aby przetrwać w tym systemie muszą przynajmniej do pewnego stopnia grać na jego warunkach.

Dzieje się ze szkodą dla duchowej sfery człowieka. W demoliberalnym kapitalizmie bowiem wszelka duchowość wymykająca się kontroli jest dla kluczowych ośrodków wpływu niepożądana, bo z natury kontemplatywna, a nie konsumpcyjna. Uduchowiony (zwłaszcza po katolicku) pracownik czy pracodawca zgrzyta w tej wielkiej maszynie i trzeba coś z nim zrobić. Próbuje się więc „przyciąć” jego katolicyzm do potrzeb demoliberalnego kapitalizmu (rolę tych „przycinaczy” pełnią „katoliberałowie”, „fajnokatolicy”, „katolicy otwarci na przestrzał” etc.). Można też zastąpić go jakąś inną, bardziej „zglobalizowaną” mutacją religijności lub wręcz ezoteryki, albo po prostu unieważnić. Biorąc pod uwagę bardzo niski współczynnik młodych osób praktykujących religijnie, system ten walczy z duchowością ze szczególną skutecznością. Nic więc dziwnego, że im wcześniej ktoś w ten świat wszedł, tym poniósł większe ryzyko religijnego zobojętnienia albo sprowadzenia duchowości do roli zaledwie symbolicznej lub tożsamościowej. To wszystko zostawiło niestety ślad również na samej idei prawicy.

Na pierwszy rzut oka niewiele się zmieniło: „młoda prawica”, podobnie jak ta „stara”, walczy z postępowcami równie intensywnie, a chwilami nawet głośniej, bo działa w środowisku, które premiuje hałas, ironię i dobitne epitety. Gdy jednak przyjrzeć się tej walce uważniej, szybko okazuje się, że obie strony idą do boju z zupełnie innych pobudek. Dla starej prawicy przeciwnik pozostawał przeciwnikiem przede wszystkim moralnym i metafizycznym: bezbożnym, nihilistycznym, wykorzenionym. To ciągle spór o naturę człowieka, cywilizację, grzech, transcendencję.

Dla młodej prawicy, uformowanej już przez główny nurt kapitalizmu i kult jednostki – kategorie te praktycznie nie istnieją. W „lewactwie” nie jest dla niej najgorsze to, że jest bezbożne, grzeszne czy niemoralne. O wiele bardziej boli ją to, że ogranicza „świętą wolność” bogacenia się i konsumowania. W jej optyce lewica jest irytująca nie dlatego, że neguje istnienie obiektywnej moralności, lecz dlatego, że coś nakazuje i czegoś zakazuje: każe budować domy w ten, a nie inny sposób; mówi ile można emitować CO2, jak przedstawiać postaci w filmach; sugeruje, czego nie należy kupować; ogranicza ilość plastiku, mięsa czy godzin, w których można zakupić alkohol. Jednym słowem – ogranicza, uderzając w komfort i swobodę.

Jeżeli naczelną wartością współczesnego systemu jest liberalnie (a więc niechrześcijańsko) rozumiana „wolność”, to myśl „młodej prawicy” w gruncie rzeczy niewiele się od niej różni. Różnica polega jedynie na tym, że inaczej diagnozuje zagrożenia dla tej „wolności”. Lewicowi liberałowie widzą je w „faszystach”, „populistach”, „autokratach”, „nacjonalistach”, którzy według nich chcą ich styl życia zdusić.

Młoda prawica z kolei widzi największe niebezpieczeństwo w „Unii Europejskiej”, „mainstreamie”, „biurokratach” i „politycznej poprawności”… ale nie dlatego, że są bezbożne (to aspekt dla niej drugorzędny); nie chodzi o walkę o duszę, lecz o walkę o swobodę użytkownika i konsumenta. Paradoks polega na tym, że ci młodzi prawicowcy, tak chętnie mówiący o obronie „tradycji i cywilizacji łacińskiej”, często bronią ich jedynie w sferze symbolicznej, a w praktyce posługują się retoryką niemal identyczną z językiem wielkich platform technologicznych i think tanków wolnorynkowych z USA. Ich bohaterowie kultury to nie św. Tomasz z Akwinu czy Prymas Wyszyński, ale „self-made millionaire” i influencer od produktywności.

Kiedy więc przychodzi do realnej oceny sporu, wychodzi na jaw rzecz podstawowa: młoda prawica nie walczy z lewicą jako „zepsuciem moralnym”, lecz jako z biurokratycznym przeszkadzaczem. Lewica jest dla niej przeciwnikiem dopóty, dopóki podnosi ceny energii, wprowadza zakazy, reguluje rynek najmu albo proponuje podatki progresywne. Gdyby jutro jakaś część lewicy powiedziała: „wolność gospodarcza jest nienaruszalna, róbta co chceta”, większość młodej prawicy z ulgą przestałaby się nią interesować, o ile nie w ogóle zaczęłaby ją traktować jako potencjalnego sojusznika. W tym sensie ich antylewicowość jest raczej odruchem konsumenckim niż cywilizacyjną walką dobra ze złem. I właśnie to pokazuje, jak bardzo duch został z tej prawicy wypłukany.

Jeżeli ideałem wielu prawicowców było „nowe średniowiecze”, jako symbol duchowej odnowy, powrotu do zakorzenienia, do chrześcijańskiego porządku i hierarchii sensu to zwycięstwo „młodej prawicy” w formie opisanej powyżej do niczego takiego nas nie doprowadzi. W najlepszym wypadku urządzi nam za to wielki, globalny bazar, w którym wszystko można kupić, sprzedać i przeliczyć, a jedyną wartością realnie chronioną pozostaje wartość obrotu. Będzie to świat może mniej irytujący niż ten rządzony przez „lewaków”, bo pozbawiony ich moralizatorskiej pasji i niekończących się regulacji, lecz słabe to pocieszenie. Co z tego, że na bazarze łatwiej jest oddychać, skoro nie ma tam miejsca na coś naprawdę wzniosłego? Co z tego, że zniknie lewicowy kaznodzieja od emisji CO2, skoro w jego miejsce pojawi się kaznodzieja od „optymalizacji”, „efektywności”, „skalowania” i „personal brandingu”?

Młoda prawica, triumfująca w swojej wersji bez Boga, nie odtworzy żadnego „ładu chrześcijańskiego”; odtworzy raczej porządek centrów handlowych, giełd kryptowalut i „duchowości instant”.

Ludwik Pęzioł

Niedziela, Biłgoraj, Warszawa – comiesięczne Msze Święte za Ojczyznę i Pokutne Marsze Różańcowe

14.12.25 Biłgoraj, Warszawa – comiesięczne Msze Święte za Ojczyznę i Pokutne Marsze Różańcowe

10/12/2025 przez antyk2013

Z Maryją Królową Polski modlić się będziemy o Polskę wierną Bogu, Krzyżowi i Ewangelii, o wypełnienie Jasnogórskich Ślubów Narodu

BIŁGORAJ – w każdą drugą niedzielę miesiąca w kościele pod wezwaniem Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny o godz. 18.00 Msza Święta za Ojczyznę i Pokutny Marsz Różańcowy!

=========================================================

WARSZAWA – zapraszamy na comiesięczny Pokutny Marsz Różańcowy, który już od 9 lat odbywa się w stolicy. Rozpoczynamy Mszą Świętą o godz. 8.00 w kościele św. Andrzeja Apostoła i św. Brata Alberta na pl. Teatralnym 20, po niej udajemy się ulicami Warszawy pod Sejm RP.

Zgodnie ze słowami Najświętszej Dziewicy Maryi (zawartych we wszystkich uznanych objawieniach) modlitwa na Różańcu Świętym jest ostatnim ratunkiem dla świata. To jest FAKT – władze tego świata, odrzucają Boga a na Jego miejsce intronizują zachcianki człowieka (lub w najlepszym wypadku sentymentalnie celebrują humanizm).

Trasa naszego comiesięcznego Pokutnego Marszu Różańcowego w Warszawie:  Po drodze z placu Teatralnego idziemy ogarniając modlitwą Różańca Świętego ważne instytucje i ministerstwa położone przy Krakowskim Przedmieściu, modlimy się za Prezydenta RP pod jego siedzibą, skręcamy w  ul. Świętokrzyską by modlić się pod Ministerstwem Finansów, później przy pl. Powstańców Warszawskich 7 dochodzimy do budynku TVP, gdzie mieszczą się główne studia informacyjne telewizji publicznej (przez dziesięciolecia komunizmu i liberalizmu siejących nienawiść oraz kłamstwa). Modlić się będziemy o konieczne zmiany w mediach i nawrócenie środowisk dziennikarskich. Kierujemy się później w stronę placu Trzech Krzyży i na ul. Wiejską aby ogarnąć modlitwą władze ustawodawcze naszego Kraju. Zakończenie Pokutnego Marszu Różańcowego będzie pod Sejmem i Senatem RP (wcześniej podejdziemy pod ambasadę Kanady, gdzie Panu Bogu i Jego Matce zawierzać będziemy Mary Wagner, która toczy samotny bój o przestrzeganie prawa Bożego w Kanadzie).

Będziemy się modlić o ustanie kłamliwych ataków na nasz Kościół i Ojczyznę, o nawrócenie nieprzyjaciół i pojednanie ludzi, narodów i państw na fundamencie prawdy, aby wobec ofiar zbrodni i ludobójstwa nastąpiło sprawiedliwe zadośćuczynienie za zło jakiego doświadczyli od prześladowców. Będziemy modlić się także o to by dla wszystkich narodów, dawniej i dziś zamieszkujących ziemie Rzeczypospolitej i Europę Środkowo Wschodnią, Jezus Chrystus był  j e d y n ą  Drogą, Prawdą i Życiem, o to też by na ziemiach nasączonych krwią ofiarną poprzednich pokoleń umocniona została święta wiara katolicka, poza którą nie ma zbawienia, by porzucone zostały błędne wyznania i religie wiodące na bezdroża nienawiści