„Synodalne aggiornamento”. Synod o Synodalności na stabilnym kursie „w lewo”. Ale “tajnie”!!

„Synodalne aggiornamento”. Synod o Synodalności na stabilnym kursie „w lewo”

Paweł Chmielewski synodalne-aggiornamento

Rzymski Synod o Synodalności wkroczył w ostatnią fazę. Papież obłożył obrady tajemnicą, ale głosy docierające z obrad wskazują jasno: cała rewolucyjna agenda została położona na stole i jest przedmiotem dyskusji. Rzymski synod nie zakończy się przyjęciem twardych, konkluzywnych [po polsku: rozstrzygających] wniosków; końcowy dokument będzie jednak bez wątpienia zawierać tak dobrane słowa-klucze, żeby pozwolić na kontynuację “progresywnej pracy” i wyciąganie odpowiednich wniosków, zgodnych z liberalnym duchem czasu.

Relatorem generalnym Synodu o Synodalności jest przecież kard. Jean-Claude Hollerich, admirator niemieckiej Drogi Synodalnej. Uwagę przykuwają też sekretarze specjalni synodu, o. Giacomo Costa SJ, Włoch, który przygotowywał już syntezę etapu kontynentalnego Synodu o Synodalności oraz ks. Riccardo Battocchio, prezes Włoskiego Stowarzyszenia Teologicznego. W 2021 roku o. Costa poparł włoskie ustawodawstwo wymierzone w „dyskryminację” środowisk homoseksualnych, choć biskupi kraju stali na innym stanowisku. Ks. Battocchio brał w 2015 roku udział w prezentacji książki „Miłość homoseksualna” aspirującej do przedstawienia „nowej syntezy” psychoanalizy, teologii i duszpasterstwa w obszarze homoseksualizmu. Co ciekawe nie wiadomo, kto dokładnie napisze syntezę. Wprawdzie znane są nazwiska 13-osobowego komitetu ds. syntezy pracującego pod kierunkiem kard. Hollericha, ale właściwymi autorami tekstu mają być „eksperci”. Nie wiemy, kto to – Watykan utajnił ich nazwiska.

Same tematy podejmowane na rzymskim zgromadzeniu są znane, bo zostały opisane w Instrumentum laboris – dokumencie roboczym na synod opublikowanym przez Stolicę Apostolską w czerwcu tego roku. Na portalu PCh24.pl omawialiśmy ten tekst, wskazując na fakt, że zawiera bardzo wiele elementów typowych dla progresywnej narracji. To między innymi zniesienie obowiązku celibatu, święcenia diakonatu dla kobiet, zwiększenie udziału świeckich we władzy w Kościele, inkluzywność sakramentalna – dopuszczanie do Komunii świętej takich „wykluczonych” grup jak rozwodnicy w powtórnych związkach, homoseksualiści czy poligamiści (problem Afryki). W dokumencie wiele miejsca poświęcono też przełamywaniu władzy biskupów przez różnego rodzaju kolektywy synodalne, zwłaszcza kontynentalne. Z wypowiedzi uczestników trwającego synodu wiemy, że wszystkie te tematy – władza, rola kobiet, moralność seksualna – rzeczywiście były i są podejmowane, rodząc ożywioną dyskusję. Nie wiadomo jednak ani kto reprezentuje jakie stanowisko ani gdzie jest ewentualna większość. Rzymski etap Synodu o Synodalności jest bezprecedensowy pod względem tajemnicy przebiegu obrad. Wcześniejszym synodom Franciszka towarzyszyły media i prowadzone debaty były dość transparentne. Teraz jest inaczej i z woli papieża z synodu nie wypływają niemal żadne informacje. Tak naprawdę o wyniku prac synodalnych zostaniemy poinformowani dopiero na zakończenie zgromadzenia, kiedy zostanie przyjęty tekst finalny.

Strategiczny brak konkluzywności

Nie należy sądzić, że znajdą się w nim jakieś konkluzywne passusy dotyczące tak kluczowych dla Kościoła kwestii jak struktura sprawowania władzy, rola kobiet czy moralność seksualna. Tegoroczny synod jest dopiero pierwszym etapem; drugi nastąpi jesienią 2024 roku. Trzeba jednak spodziewać się, że środowisko progresywne zdoła zamieścić w dokumencie odpowiednie słowa-wytrychy, które pozwolą później na łatwiejsze procedowanie własnej agendy.

To właśnie te słowa-wytrychy są najważniejsze. Proces synodalny nie będzie wprowadzać żadnych konkretnych rozstrzygnięć. Mówił o tym litewski arcybiskup Gintaras Grusas, obecnie przewodniczący Rady Konferencji Episkopatów Europy (CCEE). Według Grusasa tematem Synodu o Synodalności jest sama synodalność; chociaż trwają dyskusje nad szczegółowymi kwestiami, nie będzie rozstrzygnięć „ani teraz, ani w fazie do roku 2024; nie jestem nawet pewien, czy [rozstrzygnięcia] będziemy mieć w 2024” – powiedział. – Jeżeli będziemy jako Kościół bardziej synodalni, to synod przyniesie swoje owoce – dodał enigmatycznie.

Ważniejsze od tego, co ustali synod, o wiele ważniejsze są decyzje podejmowane osobiście przez papieża Franciszka i jego prefekta Dykasterii Nauki Wiary, kard. Victora Manuela Fernándeza. W ostatnich tygodniach ukazały się najpierw odpowiedzi Franciszka na dubia pięciu kardynałów, a później odpowiedź Fernándeza na pytania kard. Duki. Z dokumentów wynika, że papież i prefekt pozwalają błogosławić związki homoseksualne oraz udzielać Komunii świętej rozwodnikom, wszystko na zasadzie „indywidualnych przypadków”. W pierwszym wypadku powinno temu towarzyszyć nieco „skryte” duszpasterstwo, papież sprzeciwił się wydawaniu jakichś wytycznych przez episkopaty; w drugim, wprost przeciwnie, wytyczne powinny się pojawiać – kard. Fernández wyraźnie do tego zachęcał. To właśnie te decyzje w o dalece większej mierze niż jakiekolwiek synody kształtują codzienność duszpasterską Kościoła. Franciszek i Fernández dali zielone światło środowiskom progresywnym, które mogą teraz bez obaw budować parafie inkluzywne wobec wszystkich „wykluczonych” ze względu na życie w obiektywnym grzechu.

Synodalne aggiornamento

Czemu zatem służy cała ta niekonkluzywność Synodu o Synodalności? Czy to naprawdę jedynie wielkie zgromadzenie, które debatuje o tym, jak debatować? Według oficjalnych deklaracji organizatorów – papieża, kard. Hollericha i innych – synodalność służy do tworzenia w Kościele nowej kultury dyskusji, opartej o wzajemne wysłuchiwanie się, otwartość na argumentację, na rezygnacji z apodyktycznego podawania ustalonej nauki. Temu służy przede wszystkim tak zwana metoda „rozmowy w Duchu Świętym”, nowatorska koncepcja rozmów w niewielkich grupach, polegająca na naprzemiennym wypowiadaniu się, refleksji i modlitwie.

Sądzę jednak, że w ostateczności konsekwencje procesu synodalnego mogą być równie głębokie, co konsekwencje II Soboru Watykańskiego, z założenia również przecież duszpasterskiego, a nie doktrynalnego. Sobór nie musiał wprost przekształcać żadnego elementu nauki Kościoła, żeby przygotować grunt pod głębokie zmiany. Wystarczyło stworzenie mglistego klimatu rewolucji, który pozwalał wpływowym środowiskom podpiąć się pod hasło „udzisiejszenia” (aggiornamento). Związek pomiędzy niemiecką Drogą Synodalną czy patologicznymi formami liturgii a Soborem jest wyraźny, ale po stronie Soborowej wychodzi nie tyle z samych dokumentów, co raczej z ich progresywnej interpretacji. Podobnie może być z Synodem o Synodalności. Zamieszczenie w dokumentach końcowych haseł o powszechnej inkluzji „dyskryminowanych i wyłączonych”, partycypacji świeckich, docenieniu roli kobiet, podmiotowości Ludu Bożego, „włączeniu” niekatolików w obszar „misji Kościoła” – to wszystko nie ma i nie będzie mieć znaczenia doktrynalnego per se. Będzie jednak tworzyć zasłonę dymną potrzebną rewolucjonistom. Odwołując się do kilku wybranych zdań z dokumentów synodalnych, włączanych w ogólny klimat „zmiany” i „inkluzji” – będą mogły z większą swobodą forsować upragnione zmiany duszpasterskie i doktrynalne.

Synod o Synodalności nie musi zadekretować błogosławienia par LGBT. Wystarczy, że w jego dokumentach zostaną zawarte długie wywody o „otwartości na wykluczonych”, żeby każdy chętny do tego biskup wprowadził w swojej diecezji rewolucyjne duszpasterstwo, powołując się jeszcze na „magisterium Franciszka”. To samo dotyczy rozwodników, poligamistów i wszystkich, którzy zostaną uznani za dyskryminowanych seksualnie.

Nie należy się też spodziewać, aby dokumenty synodalne wprost przewidywały diakonat czy kapłaństwo kobiet. Wystarczy, że będą pełne frazesów o „kobiecej twarzy” Kościoła. Na tej podstawie Franciszek powoła niejawną posynodalną komisję, która opracuje konkretne rozwiązania, a on ogłosi na tej podstawie motu proprio, wprowadzając albo żeński diakonat, albo nowe posługi i urzędy. Będzie mógł wskazać na „wyraźną wolę” zgromadzeń synodalnych, które pragnęły przejęcia przez kobiety „większej odpowiedzialności”.

To samo dotyczy sprawowania władzy. Rzymski synod nie musi wprost opowiadać się przeciwko biskupom; wystarczy, że – wskazując swój własny przykład – dokumenty będą mówić o „konieczności” partycypacji „całego Ludu Bożego” w sprawowaniu władzy. Papież korzystając ze swoich prerogatyw ustanowi konkretne gremia synodalne, które przejmą część kompetencji krajowych episkopatów, a poszczególnych biskupów zobowiąże do „synodalnego” sprawowania władzy, polegającego na konieczności „konsultowania” ciał synodalnych, bez których podjęcie jakiejś decyzji będzie możliwe tylko w teorii, ale nie w praktyce – bo stanowiłoby pogwałcenie „paradygmatu synodalnego”.

Kto zwycięży w bitwie o przyszłość Kościoła?

Póki co cieszyć się będą ci, co zawsze: progresiści z Europy, Stanów Zjednoczonych i Ameryki Łacińskiej. Współczesna „twarz” wewnątrzkościelnej Rewolucji bp Georg Bätzing nie kryje zresztą zadowolenia z dotychczasowego przebiegu Synodu o Synodalności. – Wszystkie ważne tematy forów naszej niemieckiej Drogi Synodalnej odgrywają w Rzymie rolę. Leżą na stole Kościoła powszechnego – powiedział hierarcha. Jak dodał, można mówić o „dużym kroku naprzód”.

Radość biskupa Bätzinga nie powinna oczywiście nikogo zaskakiwać. Wprawdzie w rzymskim synodzie uczestniczy wielu konserwatystów bardzo krytycznie patrzących na proces synodalny, ale papież skrupulatnie zadbał o to, by narzędzia realnej władzy kształtowania przebiegu całego procesu leżały w rękach jego zaufanych ludzi, bliskich ideowo niemieckim środowiskom. Na to nic nie da się już po ludzku poradzić. Jedyną nadzieją pozostaje czasowe rozciągnięcie całego procesu: nawet jeżeli to papież Franciszek zakończy w 2024 roku drugi rzymski etap Synodu o Synodalności, być może wdrażać synodalność w życie będzie już jego następca. Nie musi to bynajmniej oznaczać, że rewolucyjny kurs zostanie zatrzymany i odwrócony; a jednak tak może być.

Patrzmy w przyszłość powtarzając słowa modlitwy za synod ułożonej przez bp. Athanasiusa Schneidera: „Panie, z pokornym duchem i ze skruszonym sercem prosimy Cię, nie dopuść, aby wrogowie Kościoła mogli radować się ze zwycięstwa nad autentycznym Kościołem katolickim”.

Paweł Chmielewski

,,W Rzymie budują Dom Antychrysta” – ks. Alessandro Maria Minutella; video.

Z powodu wierności nauczaniu katolickiemu nikt nie popada w schizmę. W schizmę popada ten, który oddzielił się od nauczania katolickiego.

BKP: Reakcja na list otwarty biskupa Schneidera do biskupa Stricklanda 

wideo: https://vkpatriarhat.org/pl/?p=20821  https://youtu.be/-qCY6w2B3hc

https://foi-en-seul-dieu.wistia.com/medias/6o301wllx9  https://bcp-video.org/pl/biskupu-schneideru/

rumble.com/v3olxzs-biskupu-schneideru.html  cos.tv/videos/play/47847339065643008

Szanowny biskupie Atanazy!

Po przeczytaniu Twojego publicznego listu do biskupa Stricklanda musimy stwierdzić, że nie tylko my, ale każdy prawowierny biskup i katolik może podpisać się pod twоіm listem. Trafnie cytujesz tutaj ojców Kościoła, takich jak św. Bazylego Wielkiego i św. Atanazego. Jednak po początkowym uniesieniu wierzący przedstawili nam kilka zarzutów. Czujemy jednak w swoim sumieniu, że powinniśmy zwrócić na nie Twoją uwagę.

Zarzut pierwszy: Dlaczego biskup Schneider nie napisał podobnego publicznego listu również do arcybiskupa Lengi? Jego książka „Sekta Bergoglio” jeszcze bardziej katolicka i wyraźnie wyraża obecną sytuację, to znaczy, że heretyk nie może być ważnym papieżem. Wypowiedź abpa Lengi jest także zgodną z nauką Ojców Kościoła i Pismem Świętym.

Arcybiskup Lenga wyraźnie pokazuje, że za publiczne herezje, których dopuścił się Franciszek Bergoglio i których nigdy nie odwołał, publicznie ekskomunikował się z Kościoła katolickiego. W takim przypadku nie może być jego głową, a katolicy nie mogą podporządkować się heretykowi, gdyż w przeciwnym razie podporządkowaliby się ścieżce herezji i apostazji.

Podobny proroczy głos dał się ostatnio usłyszeć od znanego amerykańskiego księdza Altmana. Podobnie jak abp Lenga i on stwierdził, że Franciszek Bergoglio nie jest już nawet katolikiem, dlatego nie może być głową Kościoła katolickiego.

Biskup Strickland w swoim liście wspomniał, że z powodu wierności nauczaniu katolickiemu nikt nie popada w schizmę. W schizmę popada ten, który oddzielił się od nauczania katolickiego.

Do tego możemy dodać: Heretyk, który zaprzecza podstawowym prawdom wiary, jest nie tylko schizmatykiem, ale nie jest już chrześcijaninem.

Wierni zwrócili się do nas także z drugim zarzutem, a mianowicie, że 20 marca 2019 r. napisałeś traktat zatytułowany „W sprawie papieża-heretyka”, którego nigdy nie odwołałeś. Wierni twierdzą, że wychodzi się w nim z absurdalnego założenia, że heretycki papież w żadnym wypadku nie może zostać usunięty ze stanowiska.

Wierzący cytują z Twojego traktatu: „Papież otrzymuje swoją władzę bezpośrednio od Boga, a nie od Kościoła, dlatego Kościół nie może go usunąć z żadnego powodu”.

Na to ale musimy odpowiedzieć: heretycki papież otrzymuje anatemę bezpośrednio od Boga, dlatego Kościół, posłuszny Bogu, musi go usunąć.

Dalej Ciebie, biskupie Atanazy, cytują: „Sytuację papieża heretyka lub półheretyka ostatecznie trzeba przeczekać i znosić w świetle wiary w boską naturę i niezniszczalność Kościoła oraz urzędu następcy św. Piotra”.

Dajemy na to odpowiedź: tylko że heretycki papież Franciszek jest hiperaktywny w promowaniu herezji w Kościele. Jeżeli w porę nie wywrzemy skutecznego nacisku na jego natychmiastową rezygnację, infekcja wpłynie na cały organizm i leczenie będzie już niemożliwe. Obłudne odwoływanie się do boskiej natury Kościoła i oszukiwanie w ten sposób opinii publicznej w celu utrzymania heretyka na stanowisku jest zbrodnią manipulacji i grzechem przeciwko Duchowi Świętemu.

 Wierzący cytują także i ten Twój cytat: „Dążenia do usunięcia heretyckiego papieża za wszelką cenę jest oznaką aż nazbyt ludzkiego zachowania, które ostatecznie odzwierciedla niechęć do niesienia wczesnego krzyża heretyckiego papieża”.

Odpowiedź brzmi: Dążenia do usunięcia heretyckiego papieża jest głównym obowiązkiem każdego biskupa. To jest znakiem prawdziwej wiary, posłuszeństwa Słowu Bożemu (Ga 1:8-9) i Magisterium (bulli dogmatycznej „Cum Ex Apostolatus Officio”). Wierni mają także obowiązek wywierania skutecznego nacisku, aby usunąć heretyka. Heretyk i jego zwolennicy za realizację tej boskiej woli będą ich prześladować.

Takie prześladowania to prawdziwy krzyż, jakiego już od 2018 roku doświadcza abp C. M. Viganò i ci, którzy są z nim w jedności. Ty natomiast, biskupie Atanazy, unikasz prawdziwego krzyża i zachęcasz do niesienia krzyża fałszywego, czyli utrzymanie papieża-heretyka w urzędzie za wszelką cenę. To ale rozprzestrzeni jego herezję i heretycką strukturę, prowadząc do zniszczenia całego Kościoła.

Na zakończenie wierni zadają następujące pytanie: Co teraz powinniśmy myśleć o biskupie Schneiderze, gdy swoich wcześniejszych wypowiedzi nie odwołał?

Do Ciebie, biskupie Atanazy, należy udzielenie jasnej odpowiedzi.

W tych dniach w Watykanie rozpocznie się zbójecki Synod o synodalności, który promuje kościelną legalizację LGBTQ. Tą drogę zaprzeczenia i likwidowania moralnych i Bożych przykazań propagowano i na  kontynentalnym zgromadzeniu w Pradze. Patronował mu kard. Hollerich SJ. Także tutaj wystąpił główny promotor niemieckiej synodalnej LGBTQ drogi, biskup Bätzing. On i jego program zostali przyjęci z owacjami.

Kardynał Müller, który nie uczestniczy w zgromadzeniach synodalnych, jasno wypowiedział się na temat Drogi synodalnej. Powiedział, że „jest religijnie niekompetentną i kościelno-prawnie nielegalną”. Niedawno ten kardynał oświadczył, że gdyby był publicznym heretykiem papież, automatycznie straca swój urząd.

Szanowny biskupie Atanazy, nie mogą być jednocześnie ważne Twoje pochwały za wierność nauce katolickiej i obrona heretyka na tronie papieskim, którą dopuszczasz się zdrady Chrystusa i Ewangelii. Prawowierne nauczanie stwierdza nieważność urzędu publicznego heretyka, zarówno biskupa, jak i papieża.

Katolików twoje rozdwojone stanowisko prowadzi do duchowej schizofrenii. Dlatego też przyniosłoby to dla nich wielką duchową korzyść, gdybyś wyjaśnił, jakie naprawdę jest Twoje stanowisko.

W Chrystusie

Biskupi Bizantyjskiego Katolickiego Patriarchatu (BKP)

23.09.2023

Jakie jest prawdziwe stanowisko biskupa Schneidera?

vkpatriarhat.org/en/?p=23532  /english/

vkpatriarhat.org/fr/?p=16929  /français/

vkpatriarhat.org/it/?p=10068  /italiano/

vkpatriarhat.org/de/bischof-schneider/  /deutsche/

„Laudate Deum” – dokument religijny czy… polityczny? Włączenie się młodych „w rewolucję kulturową”.

„Laudate Deum” – dokument religijny czy… polityczny? Włączenie się młodych „w rewolucję kulturową”.

Agnieszka Stelmach laudate-deum-dokument-religijny-czy-polityczny

Najnowsza adhortacja papieża Franciszka – jak podkreślają różni komentatorzy – traktuje o „katastrofalnych” zmianach klimatu i ma mobilizować społeczeństwa do podjęcia jeszcze bardziej zadecydowanych działań w celu zwalczania domniemanego problemu globalnego ocieplenia. Jednak „Laudate Deum” to przede wszystkim dokument polityczny poświęcony kwestii władzy. I co istotne, Franciszek jest w awangardzie ruchu, który dąży do takiego przemodelowania globalnej architektury, aby możliwa była szybsza i głębsza federalizacja świata. Można w adhortacji dostrzec kluczowe trendy globalne zmierzające do zmiany paradygmatu w wielu dziedzinach życia.

  ——————————-

„Laudate Deum” składa się z 73 punktów. Głównymi cytowanymi tam źródłami są opracowania Międzyrządowego Zespołu ds. Zmian Klimatu (IPCC) oraz agend środowiskowych ONZ, w tym UENP i NOAA. Ponadto papież przywołał poświęcone zmianom klimatu dokumenty biskupów z USA, Afryki i Madagaskaru oraz Synodu Panamazońskiego z lat 2019-2022, własne encykliki Laudato si’ oraz Fratelli tutti, adhortację Evangelli gaudium, wreszcie przemówienie Pawła VI z okazji 25-lecia powstania oenzetowskiej agencji żywnościowej FAO. Powołał się także na „Krótką opowieść o Antychryście” Włodzimierza Sołowiowa, biolog-feministkę Donnę Haraway, autorkę książki When Species Meet z 2008 roku i działaczy środowiskowych Sverkera Sörlina i Paula Warde, autorów pozycji Making the Environment Historical. An Introduction.

Webinarium Ruchu „Laudato Si’”

Założony przez Watykan Ruch Laudato Si’ w związku z ogłoszeniem najnowsze adhortacji 4 października zorganizował wideokonferencję. Przedstawiciele Watykanu, aktywiści na rzecz walki z ociepleniem klimatu i globalnej elity odpowiedzialni za propagowanie programu zmierzającego do transformacji obecnego systemu polityczno-ekonomicznego wyjaśniali tam, dlaczego adhortacja jest ważna.

Kard. Michael Czerny, podsekretarz Dykasterii ds. Integralnego Rozwoju zaznaczył, że Laudate Deum to „pilny apel skierowany do wierzących i niewierzących, by połączyć siły w walce z kryzysem klimatycznym”. Dodał, iż najnowsza adhortacja Franciszka „ani nie powtarza, ani nie zastępuje niczego w Laudato si’”, lecz rozwija nauczanie, które jest „skoncentrowane bardzo jasno, zdecydowanie na kryzysie klimatycznym, nie dotykając wielu powiązanych z tym kwestii, jak: bioróżnorodność, zanieczyszczenie wody i ich społecznych implikacji”. To nie znaczy, że nie są one ważne, niemniej jednak papież koncentruje się na „dramatycznej pilności kryzysu klimatycznego”, na rzekomo katastrofalnym pogorszeniu sytuacji, z jaką nie mieliśmy dotychczas do czynienia w przeszłości.

Stąd pierwsza część dokumentu poświęcona jest „kwestii solidnego konsensusu naukowego odnośnie tego, jaką niestety my, ludzie odegraliśmy rolę, wywołując ten kryzys”. Innymi słowy, istnieje ponoć wielki problem ocieplenia klimatu, za które to zjawisko ma odpowiadać człowiek. Kryzys ów ma dotykać przede wszystkim osoby ubogie i dlatego konieczna jest współpraca międzynarodowa, aby poradzić sobie z wyzwaniem.

Trzy kolejne rozdziały dotyczą multilateralizmu i szczytu klimatycznego w Dubaju. Kard. Czerny dodaje, że papież apeluje o ścisłą współpracę w kwestii szybkiej transformacji energetycznej, by pozbyć się paliw kopalnych.

O wiele istotniejsze wydaje się to, co powiedział Johan Rockström, szwedzki uczony, współzałożyciel Poczdamskiego Instytutu Badań nad Wpływem Zmian Klimatu, uznany na arenie międzynarodowej za swoją pracę nad globalnymi zagadnieniami zrównoważonego rozwoju. Uchodzi on za specjalistę w stosunkowo młodej dziedzinie nauki: Earth System Science, Water Systems and Global Sustainability na uniwersytecie sztokholmskim. Jest autorem koncepcji „granic planetarnych”. Zapewnił on, że „alarmistyczne twierdzenia papieża o kryzysie klimatycznym są poparte przez naukę”, podobnie, jak konkluzja Franciszka, iż nie osiągnęliśmy żadnego postępu i grozi nam wielkie ryzyko klimatyczne, którym nie będzie już dało się zarządzać.

Profesor, poza tym, że tradycyjnie straszył katastrofą z powodu wzrostu temperatury i przekroczenia 5 spośród 16 granic planetarnych regulujących klimat, wskazał, że należy ignorować „denialistów klimatycznych”, których nawet przybyło w ostatnich latach. Trzeba też bardzo szybko przeobrażać świat, zmierzając w kierunku „zrównoważonej przyszłości”. – Jesteśmy u progu likwidacji paliw kopalnych będących podstawą naszej ekonomii. To są zaawansowane zmiany. Transformacja w kierunku zrównoważonego rozwoju dokonuje się, chociaż za wolno i nie ma od niej odwrotu – ocenił. Przekonywał, że „zero-emisyjność jest bardzo atrakcyjna i skalowalna”, „nie powinniśmy się przejmować hałasem denialistów, lecz jeszcze bardziej zdecydowanie zmierzać w kierunku zeroemisyjnej przyszłości”.

Na watykańskim webinarium wypowiadała się również Christiana Figueres, architekt porozumienia paryskiego w sprawie klimatu z 2015 roku. Apelowała, by chronić i „pojednać się z naturą”, „zapewnić ochronę naszemu planetarnemu domowi dla obecnych, ale w szczególności przyszłych pokoleń”.

Tzeporah Berman, założycielka Fossil Fuel Treaty podkreśliła, że „adhortacja pojawiła się w dobrym momencie i widzimy sejsmiczne zainteresowanie tematem zmian klimatycznych”. Dodała, że podczas 27 spotkań COP (spotkania stron w sprawie zmian klimatu) nie rozmawiano o paliwach kopalnych, a jedynie o ograniczeniu emisji i produkcja w oparciu o paliwa kopalne rosła. Dopiero we wrześniu tego roku ONZ po raz pierwszy od 30 lat uznała, że „ropa, gaz i węgiel to są korzenie kryzysu klimatycznego i musimy się ich pozbyć”, a „papież wsparł zabiegi międzynarodowych negocjatorów zabiegających o wycofanie paliw kopalnych z gospodarki”. W połowie września sześć państw oficjalnie ogłosiło, że zamierzają całkowicie się zdekarbonizować. Wskazała ona, że to ma istotne znaczenie przed spotkaniem w Dubaju (COP28) i konieczna jest mobilizacja społeczeństwa, które wywrze presję na polityków.

Fletcher Harper z organizacji Green Faith – ekumenicznej grupy aktywistów – odwoływał się do „moralnego momentu kulturowego”. Zaznaczył, że dokument papieża wskazuje na „moralną odpowiedzialność trucicieli i producentów korzystających z paliw kopalnych”. Napiętnował ich.

Daniel Horan OFM uznał zaś, że „duchowy wpływ Laudate Deum jest nawet większy niż Laudato si’”, ze względu na „wewnętrzne dziedzictwo stworzenia, związek ze wszystkimi stworzeniami i oczywiście z Matką Ziemią”.

Z kolei wielebny Justin Welby przywołał przemówienie sekretarza generalnego ONZ Antonia Guterresa o „zielonym świecie” i kryzysach. Jednocześnie podkreślił, że „Laudato Deum pojawia się w czasie, gdy doświadczamy wielkiego kryzysu klimatycznego” i jest „apelem o zjednoczenie ludzkości, by służyć stworzeniu oraz by kościół mówił z nadzieją o transformacji i przyszłości”.

Prof. Rockström dodał, że „kryzys klimatyczny” to coś więcej, to „kryzys godności, ekonomii, pokoju, bezpieczeństwa, dobrobytu”. Tu chodzi o „stabilność ludzkiej wspólnoty, przyszłość bez paliw kopalnych”, która ma być „inteligentniejsza, tańsza i bardziej atrakcyjna”.

Prezentacja w Ogrodach Watykańskich

Podczas prezentacji Laudate Deum dla prasy w Ogrodach Watykańskich 5 października, Matteo Bruni, dyrektor Biura Prasowego Stolicy Apostolskiej przedstawił prelegentów, pośród których byli m.in.: Ridhima Pandey, bohaterka filmu „List” i Alessandra Sarmentino, animatorka Laudato Si’ z archidiecezji Palermo czy Giorgio Leonardo Renato Parisi, laureat Nagrody Nobla w dziedzinie fizyki (2021). Ten ostatni przekonywał, że chociaż „może wydawać się nieco dziwne wydanie dokumentu papieskiego rozpoczynającego się od naukowego wyjaśnienia”, to jednak problem zmian klimatu ma być bardzo poważny i dlatego papież zdecydował się mu poświęcić adhortację. Zdaniem fizyka, mamy do czynienia z „problemem ludzkim i społecznym”, a antidotum na kryzys jest rozwijanie zasobów energii odnawialnej, szczególnie w krajach o niskich dochodach.

Vandana Shiva, naukowiec i aktywista oraz Carlo Petrini, socjolog i aktywista nacisk kładli na teorię złożoności i podkreślanie, że „wszyscy jesteśmy połączeni, zjednoczeni ze stworzeniami przez Boga”. Obydwaj zachęcali do rozwoju „innego rodzaju gospodarki”, „systemu, który uwzględni rolę Ziemi”.

Uczestnicy prezentacji straszyli, że świat od czasu ukazania się encykliki Laudato si’ nie poczynił „żadnych wielkich kroków” a naszej planecie grozi katastrofa. Dlatego apelowali o większe zaangażowanie i determinację w budowaniu sieci ruchów klimatycznych, które doprowadzą do masy krytycznej (potrzebne jest poparcie około 30% społeczeństwa dla globalnych zmian).

Amerykański pisarz Jonathan Safran Foer apelował do naszych sumień, do „zbiorowego przebudzenia” i odrzucenia „najgorszego grzechu zaprzeczenia” jakim jest „udawanie zaniepokojenia i nicnierobienie”.

W watykańskiej konferencji brała udział także Luisa-Marie Neubauer, liderka Piątków dla Przyszłości w Niemczech. Apelowała o włączenie się młodych „w rewolucję kulturową”.

„Intuicja Teilharda de Chardin”

Ksiądz Robert Athickal, założyciel i dyrektor działającej w 23 stanach Indii od 1988 roku organizacji Tarumitra, skupiającej się na ochronie różnorodności biologicznej i promowaniu wrażliwości ekologicznej uważa, że „obecny papież, podobnie jak Jan Paweł II, kładzie nacisk na intuicję Teilharda de Chardin”. Uważał on, że „wszechświat i przyroda mają duchowość, którą należy szanować i chronić”. Przywołanie de Chardina, potępionego przez Kościół jezuity, który propagował panteistyczną wizję świata (ewolucjonizm i marksizm), nie dziwi w kontekście budowania globalnej etyki.

Jezuita Ricardo da Silva zaznaczył, że Laudate Deum jest „najbardziej rozpaczliwą adhortacją” papieża Franciszka, w której często pojawiają się słowa takie jak: „beznadzieja”, „desperacja”, „pesymizm”, „bezpośredni atak” i „alarm”. „Jest to druzgocący opis obecnego stanu działań człowieka w sprawie zmian klimatu na poziomie globalnym i podkreśla, że nie radzimy sobie z niemal każdym punktem odniesienia. Warto zauważyć, że papież Franciszek bezpośrednio celuje w nieodpowiedzialny styl życia wielu mieszkańców Stanów Zjednoczonych, zauważając, że emisje na osobę w Stanach Zjednoczonych są około dwa razy większe niż w przypadku osób mieszkających w Chinach (…)” – stwierdził.

Co do tego fragmentu to już się pojawiły komentarze, że papież źle zacytował dokument IPCC, w którym nie było mowy o dwa razy większych emisjach, ale o niespełna 50 procentach.

Jezuita zaznaczył, iż papież koncentruje się na nieodpowiedzialnym stylu życia, „jest ostry i krytyczny” i stara się pobudzić ludzkość do rozliczenia. Wielokrotnie przypomina nam, że jest już za późno, aby adekwatnie zareagować na „kryzys klimatyczny”. Ponadto uznaje, że to ludzie odpowiadają za „globalne ocieplenie” i odnosi się do zarzutów, że „przyjmuje rolę klimatologa”.

W rozdziałach od drugiego do piątego Laudate Deum papież dotyka kwestii filozoficznych, nauk społecznych i politycznych oraz stosunków międzynarodowych. Dopiero w ostatniej części ma proponować „bardziej teologiczne i duchowe podejście”.

W drugiej części Franciszek skupia się na „paradygmacie technokratycznym”, do którego mają odwoływać się ekonomiści, finansiści i technolodzy.

Rozdziały trzeci, czwarty i piąty to ostra krytyka światowych supermocarstw, istniejących mechanizmów współpracy międzynarodowej, głównie multilateralizmu w jego obecnym rozumieniu.

Ostatnia część adhortacji poświęcona jest „pojednaniu ze światem”.

Z punktu widzenia Giorgio Parisi, „wielką przewagą dokumentu papieża nad zwykłymi raportami i artykułami pisanymi przez czołowych naukowców jest – jak stwierdził – to, że jest on napisany w sposób „jasny, zorganizowany i bardzo czytelny dla każdego”.

Franciszkanin ojciec Daniel P. Horan, teolog i dyrektor Centrum Duchowości Saint Mary’s College w Notre Dame (stan Indiana) przekonuje katolików, że Laudato si i Laudate Deum są częścią moralnego nauczania Kościoła [Sic!!! co za bzdura! MD] . Duchowny zachęcał ludzi, aby pomagali swoim parafiom w rozpowszechnianiu nauk papieża i zmniejszaniu „śladu węglowego” Kościoła.

Analiza

W I części adhortacji („O kryzysie klimatycznym”) papież Franciszek wskazuje, że „(…) nasz świat się rozpada i być może zbliża się do punktu krytycznego” z powodu „zmian klimatycznych” oraz naszej niedostatecznej reakcji na niego. Dlatego „będziemy odczuwać ich skutki w dziedzinie zdrowia, miejsc pracy, dostępu do zasobów, mieszkań, przymusowej migracji i w innych dziedzinach” (pkt 2).

Papież przekonuje, że „zmiana klimatu jest jednym z głównych wyzwań stojących przed społeczeństwem i wspólnotą światową”. Mamy do czynienia z „dramatem” i „grzechem strukturalnym” (pkt 3).

Franciszek wyjaśnia, że „zmiany klimatu” są oczywiste i nie można im zaprzeczać. Mamy „globalny kryzys klimatyczny”, a „niektóre wywołane przez człowieka zmiany klimatu znacznie zwiększają prawdopodobieństwo częstszych i bardziej intensywnych zdarzeń ekstremalnych” (pkt 5).

Franciszek w dalszej części („Opory i nieporozumienia”) krytykuje tych, którzy wyrażają wątpliwości co do globalnego ocieplenia, powołując się „na rzekomo naukowe dane, takie jak fakt, że planeta zawsze miała i zawsze będzie miała okresy ochłodzenia i ocieplenia”. Franciszek dodaje, że ci krytycy tej teorii „pomijają inny istotny fakt, mianowicie: że to, czego obecnie jesteśmy świadkami, to niezwykłe przyspieszenie ocieplenia (…)” (pkt 6).

Dodaje – co też często robią propagatorzy teorii o globalnym, katastrofalnym ociepleniu, nadinterpretując tę teorię i przemianowując na „zmiany klimatu” – że „ekstremalne oziębienia” mogą także wystąpić, ale „zapomina się, że te i inne niezwykłe zjawiska są jedynie alternatywnymi przejawami tej samej przyczyny: globalnego zaburzenia równowagi, spowodowanego globalnym ociepleniem” (pkt 7).

W pkt. 9. na szczęście papież ostrzegł przed upraszczaniem rzeczywistości i obwinianiem ubogich za „posiadanie zbyt wielu dzieci” oraz próbą rozwiązania problemu poprzez okaleczanie kobiet w krajach mniej rozwiniętych. Punkt ten zdaje się sugerować, że papież sprzeciwia się polityce depopulacyjnej wymierzonej głównie w mieszkańców uboższych krajów, czy unijne instytucje chętnie serwujące sterylizację, aborcję i długotrwałą antykoncepcję pod pretekstem walki z ubóstwem i śmiertelnością kobiet. W gruncie rzeczy zaś zależy im na ograniczeniu liczby ludności, którą obwinia się za emisję dwutlenku węgla.

W raportach IPCC podkreśla się, że głównymi czynnikami powodującymi „zmiany klimatu” są: przyrost demograficzny i wzrost produkcji na świecie. Franciszek przyznając, iż ludzie odpowiadają za „zmiany klimatu” pośrednio jednak ogranicza wymowę swego stanowiska o polityce globalnej względem szybko rosnącej populacji w krajach uboższych.

Papież uznaje, że przejście na odnawialne źródła energii i adaptacja do zmian klimatu to rozwiązania, które „politycy i przedsiębiorcy” muszą natychmiast wdrożyć.

W części poświęconej „Przyczynom ludzkim” pojawia się niestety niefortunne zdanie: „Nie można już wątpić w ludzkie – antropogeniczne – przyczyny zmian klimatycznych” (pkt 11).

Globalistom bardzo zależało, żeby obwinić człowieka za „zmiany klimatu”. Przez długi czas nie mogli na to wskazać bezpośrednio w raportach IPCC, ponieważ klimat jest niezwykle złożonym systemem i ma na niego wpływ wiele czynników. Wpływ człowieka, nawet jeśli jest rzeczywisty, to marginalny i z punktu widzenia statystycznego nie miałby znaczenia – uważa znaczna grupa uczonych.

Kwestii dowiedzenia tej tezy papież poświęca sporo miejsca w adhortacji, szczegółowo pisząc o wahaniach temperatur. Komentuje w pkt. 13: „Nie da się ukryć zbieżności tych globalnych zjawisk klimatycznych z przyspieszonym wzrostem emisji gazów cieplarnianych, zwłaszcza od połowy XX wieku. Zdecydowana większość naukowców zajmujących się klimatem popiera tę korelację i tylko niewielki odsetek z nich próbuje zaprzeczyć takim dowodom”.

Papież skrytykował także „pewne lekceważące i nierozsądne opinie, które znajduje nawet w Kościele katolickim” odnośnie tego, że „przyczyną niezwykłej szybkości tak niebezpiecznych zmian jest niezaprzeczalny fakt: ogromny rozwój związany z nieograniczoną ingerencją człowieka w przyrodę w ciągu ostatnich dwóch stuleci” (pkt 14).

W części dotyczącej „szkód i zagrożenia” Franciszek alarmuje, że „niektóre przejawy tego kryzysu klimatycznego są już nieodwracalne przez co najmniej setki lat, takie jak wzrost globalnych temperatur oceanów, zakwaszenie i wyczerpywanie się tlenu” (pkt 15).

Trzeba jednak uniknąć dalszych szkód i koniecznie nie można dopuścić do osiągnięcia „punktu zwrotnego”, po przekroczeniu którego miałaby nastąpić „lawinowa kaskada zdarzeń”. To wyraźna aluzja do teorii „granic planetarnych” Rockströma.

Franciszek, podobnie, jak w encyklice Laudato si’ ponownie powtórzył – nawiązując do teorii złożoności – że „wszystko jest połączone” i „nikt nie ocali się sam” (pkt 19).

W części poświęconej „rosnącemu paradygmatowi technokratycznemu” papież potępił pokładanie całej nadziei w technologii i ekonomii, zwłaszcza w teorii opartej na „idei nieskończonego czy też nieograniczonego rozwoju” (pkt 20).

W pkt. 21 i kolejnych pobrzmiewa krytyka transhumanizmu, „idei istoty ludzkiej, która nie posiada ograniczeń, której zdolności i możliwości, dzięki technologii, mogą być poszerzane w nieskończoność” oraz nieograniczonej władzy.

Warto zwrócić uwagę na to, o czym piszą eksperci ds. bezpieczeństwa, że dzisiejsze możliwości technologiczne oraz globalizacja przyczyniły się do wzrostu zagrożeń dla bezpieczeństwa przez nielicznych. Dlatego elity światowe – chcąc nad tym zapanować – propagują cyfryzację i system globalnego nadzoru cyfrowego połączonego ze stosowaniem teorii szturchania oraz ograniczenie wolności słowa.

Papież również wyraża ubolewanie z tego powodu że „coraz większa zdolność technologii daje „tym, którzy posiadają wiedzę – a nade wszystko władzę ekonomiczną, aby ją wyzyskiwać – niezwykłe panowanie nad całym rodzajem ludzkim i nad całym światem. Ludzkość nigdy nie miała tyle władzy nad sobą samą, i nie ma gwarancji, że dobrze ją wykorzysta, zwłaszcza biorąc pod uwagę sposób, w jaki się nią posługuje. (…) W jakich rękach spoczywa i w jakie ręce może wpaść tak wielka władza? Straszliwie groźne jest to, że leży ona w rękach małej części ludzkości” (pkt 23).

Dalej przechodzi płynnie do kwestii „przemyślenia na nowo naszego wykorzystywania władzy”. W pkt. 24 Franciszek ubolewa, że „brak jest dziś odpowiednio solidnej etyki, kultury i duchowości, które rzeczywiście by ją ograniczały i utrzymywały w ryzach”.

Zamiast zwiększać władzę technokratyczną nad światem, papież postuluje budowanie harmonijnej relacji ze środowiskiem, opartej na doświadczeniach rdzennych kultur. Papież apeluje o „przemyślenie kwestii ludzkiej władzy, jej znaczenia i granic”.

I niestety, w pkt. 29 pobrzmiewa echo reform zaproponowanych przez szefa ONZ Guterresa w Our Common Agenda, czyli zapewnianiu tzw. integralności informacji. Franciszek pisze o „fałszywych informacjach”, które są wykorzystywane przez tych, którzy mają zasoby i oszukują innych propagując swoją politykę, zwiększając zagrożenia dla klimatu. Jest to powielenie oskarżeń formułowanych pod adresem wszelkich krytyków globalistycznej agendy i zapowiedź cenzury.

Franciszek krytykuje „merytokrację”, rządy tych, którzy „urodzili się w lepszych warunkach do rozwoju”.

W części poświęconej słabości polityki międzynarodowej w pkt. 35 autor adhortacji krytykuje „multilateralizm” rozumiany jako „światowa władza skoncentrowana w jednej osobie lub elicie z nadmierną władzą”. Jednocześnie wskazuje na potrzebę „istnienia jakiejś formy globalnego autorytetu, regulowanego przez prawo”. Ma na myśli przyznanie władzy sieci „organizacji światowych, obdarzonych autorytetem”, które miałyby zapewnić powszechne dobro wspólne, uporać się z głodem i ubóstwem, a także gwarantować przestrzeganie podstawowych praw człowieka. Co więcej, dodaje, że taka sieć powinna „być wyposażona w rzeczywistą władzę, aby zapewnić realizację pewnych niezbywalnych celów”.

W ten sposób stworzona sieć i sprawowana przez nią władza nie zależałaby od „zmieniających się okoliczności politycznych lub interesów nielicznych kręgów” i byłaby stabilna ( pkt 35).

W pkt. 36. Franciszek pisze: „Godne ubolewania jest to, że globalne kryzysy są marnowane, chociaż mogą być one okazją do wprowadzenia zbawiennych zmian. Tak stało się w przypadku kryzysu finansowego z lat 2007-2008 i powtórzyło się w przypadku kryzysu Covid-19. Ponieważ „wydaje się, że rzeczywiste strategie, które zostały następnie rozwinięte w świecie, były ukierunkowane na większy indywidualizm, większą dezintegrację, większą wolność dla prawdziwie możnych, którzy zawsze znajdują drogę wyjścia bez szwanku”.

Franciszek zaproponował „zmodyfikowanie multilateralizmu”, mającego polegać na „rekonfiguracji i odtworzeniu w świetle nowej sytuacji światowej” władzy. Po raz kolejny wskazał na znaczenie sieci i przekazanie władzy globalnej z rąk państw narodowych do rąk ludzi działających w sieci złożonej z przedstawicieli organizacji pozarządowych i innych zainteresowanych stron skupionych na walce ze „zmianami klimatu”.

W pkt. 38 pisze, że: „W perspektywie średnioterminowej globalizacja sprzyja spontanicznej wymianie kulturowej, lepszemu wzajemnemu poznaniu i sposobom integracji narodów, które doprowadzą do „oddolnego” multilateralizmu, nie będącego jedynie decyzją elit władzy. Żądania pojawiające się oddolnie na całym świecie, gdzie osoby zaangażowane z najróżniejszych krajów pomagają sobie i towarzyszą sobie nawzajem, mogą w końcu wywrzeć presję na czynniki władzy. Pożądane jest, aby stało się tak w odniesieniu do kryzysu klimatycznego. Dlatego powtarzam, że „jeśli obywatele nie kontrolują władzy politycznej – ogólnokrajowej, regionalnej i samorządowej – to nie jest również możliwe udaremnienie szkód ekologicznych”.

Papież sugeruje także to, o czym mówi obecny szef ONZ, że trzeba przebudować architekturę globalną, by uwzględniała wielobiegunowość i wschodzące potęgi światowe. Ponieważ „nie udało się jeszcze stworzyć modelu dyplomacji wielostronnej, który odpowiadałby nowej konfiguracji świata (…)”, wciąż znaczenie ma „stara dyplomacja” przeżywająca jednak kryzys (pkt 41).

Dodaje w pkt. 42., że „świat staje się tak wielobiegunowy, a jednocześnie tak bardzo złożony, że do skutecznej współpracy potrzebne są inne ramy”. Nowe ramy współpracy miałyby być skoncentrowane na „wyzwaniach środowiskowych, zdrowotnych, kulturowych i społecznych, zwłaszcza w celu umocnienia poszanowania najbardziej podstawowych praw człowieka, praw społecznych i troski o wspólny dom”. Papież wskazuje na potrzebę ustanowienia skutecznych zasad ochrony globalnej przed tymi wyzwaniami. Pobrzmiewa tutaj nawiązanie do trwających negocjacji w sprawie nowej umowy pandemicznej WHO i Paktu przyszłości, którego losy będą decydować się w dużej mierze w 2024 r. i latach następnych (nowa umowa społeczna).

Słyszymy więc w pkt 43 o „nowej procedurze procesu decyzyjnego oraz legitymizacji takich decyzji”, o „większej „demokratyzacji” w sferze globalnej.

W części poświęconej „konferencjom klimatycznym: postępom i porażkom” Franciszek ubolewa z powodu słabych wyników konferencji stron (COP) odnośnie zmian klimatu, zarzucając krajom brak sumienia i odpowiedzialności z powodu stawiania wyżej własnych interesów narodowych niż globalnego dobra wspólnego. Jednocześnie mobilizuje przywódców przed COP28 w Dubaju, aby doprowadzić do „stanowczego przyspieszenia transformacji energetycznej, ze skutecznymi zobowiązaniami, które mogą być monitorowane w sposób stały”. Konferencja ma być „punktem zwrotnym, udowadniającym, że to wszystko, co zostało osiągnięte od 1992 roku było poważne i właściwe, w przeciwnym razie będzie wielkim rozczarowaniem i zagrozi temu dobru, jakie udało się dotychczas osiągnąć” (pkt 54).

Papież martwi się, że za wolno przechodzimy na OZE i za wolno wdrażamy „istotne zmiany”. Uważa, że „zmiany klimatu” to „szeroki problem humanitarny i społeczny na wielu poziomach, dlatego wymaga zaangażowania wszystkich (…)”. Domaga się presji na polityków ze strony całego społeczeństwa.

Oczekuje, że w Dubaju państwa zobowiążą się do pozbycia paliw kopalnych i łatwo to będzie można egzekwować. „Ma to na celu zainicjowanie nowego procesu, który byłby drastyczny, intensywny i mógłby liczyć na zaangażowanie wszystkich. Nie stało się to dotychczas, ale jedynie poprzez taki proces można przywrócić wiarygodność polityki międzynarodowej, ponieważ tylko w ten konkretny sposób możliwe będzie znaczne zmniejszenie emisji dwutlenku węgla i uniknięcie w porę najgorszego zła” – czytamy w pkt. 59.

W części poświęconej motywacji duchowej, Franciszek apeluje o mobilizację wszystkich ludzi różnych wyznań, by zaangażowali się w wywieranie presji na rządzących w sprawie polityki klimatycznej, zaznaczając, że jesteśmy zjednoczeni ze wszystkimi stworzeniami. „Cały świat jest strefą kontaktu” i nie możemy pozwolić, aby paradygmat technokratyczny odizolował nas (pkt 66).

W pkt. 67. papież – co prawda nie pisze o konieczności przejścia na paradygmat ekocentryczny, na co wskazują zwolennicy walki ze zmianami klimatu, czyli zrównania człowieka ze wszystkimi istotami, a nie uznawania go jako korony stworzeń – lecz wprowadza pojęcie „antropocentryzmu umiejscowionego”. „Światopogląd judeochrześcijański podtrzymuje szczególną i centralną wartość istoty ludzkiej pośród wspaniałego koncertu wszystkich istot, ale dziś jesteśmy zmuszeni uznać, że możliwy jest tylko antropocentryzm umiejscowiony. Oznacza to, że ludzkie życie jest niezrozumiałe i niemożliwe do utrzymania bez innych stworzeń. Istotnie, wszystkie byty wszechświata, będąc stworzonymi przez tego samego Ojca, są zjednoczone niewidzialnymi więzami i tworzą rodzaj uniwersalnej rodziny, wspaniałej komunii pobudzającej do świętego, serdecznego i pokornego szacunku” – czytamy w pkt. 68.

Można byłoby pokusić się o interpretację tego, co papież miał na myśli. Otóż wydaje się, że chodzi o ograniczenie aktywności człowieka, który musi uwzględniać „granice planetarne” i nowe systemy społeczne, o czym dywaguje się pośród naukowców.

Innymi słowy, działalność człowieka musi być tak ograniczona, aby nie doprowadzić – jak to papież ujmuje – do wymarcia jakiegoś gatunku. Ludzie mają pojednać się ze światem przyrody, jak nawołują do tego przedstawiciele tzw. ekologii głębokiej. Jednocześnie papież sugeruje, że aby umożliwić to pojednanie, konieczne będą „wielkie decyzje polityki krajowej i międzynarodowej” (pkt 69). Na to wskazują np. eko-socjaliści, którzy mówią, że będzie można tworzyć wielką cywilizację planetarną, po wcześniejszym przestawieniu gospodarki na odpowiednie tory za pomocą centralnego sterowania.

Franciszek uznaje potrzebę wielkiej transformacji kulturowej (pkt 70) i zmiany „nieodpowiedzialnego stylu życia związanego z modelem zachodnim”, do czego od lat 70. nawołują globalni propagatorzy koncepcji systemowej zrównoważonego rozwoju. Taka zmiana miałaby długoterminowy skutek i „bylibyśmy na drodze do wzajemnego uzdrowienia”.

Wreszcie papież kończy w pkt. 73. następującym stwierdzeniem: „list ten jest zatytułowany Pochwalony bądź, Panie. Bowiem człowiek, który chce zastąpić Boga, staje się najgorszym zagrożeniem dla samego siebie”.

Wybitnie polityczny charakter adhortacji

Warto pamiętać, że adhortacja papieża Laudate Deum ma charakter wybitnie polityczny i wpisuje się w inne propagowane przez niego dokumenty dotyczące środowiska, klimatu i „zrównoważonego rozwoju”.

Franciszek lansuje etykę środowiskową, która ma więcej wspólnego z etyką świecką niż religijną, chociaż odwołuje się do grzechu. Etyka świecka koncentruje się na naszej odpowiedzialności za przyrodę, odpowiedzialności wobec przyszłych pokoleń, sprawiedliwości międzypokoleniowej i wewnątrzpokoleniowej oraz wartości wszystkich istot. Etyka religijna skupia się na tym, co w danej denominacji religijnej jest istotne. Obie wzajemnie się uzupełniają i dlatego trwają prace nad skonstruowaniem jednej wspólnej etyki dla wszystkich ludzi na świecie, która zapewni skuteczne zasady postępowania, wskazując na działania pożądane i niepożądane ze względu na „zmiany klimatu”.

A ponieważ – jak podkreśla się w literaturze metodologicznej – zrównoważony rozwój musi przyjmować podejście interdyscyplinarne (tj. nie można go analizować z perspektywy czysto naukowej lub czysto etycznej, ale musi uwzględniać wiele perspektyw), takie właśnie podejście prezentuje nie tylko encyklika Laudato si’, ale także adhortacja Laudate Deum. Przy czym ta ostatnia powinna być analizowana przede wszystkim z perspektywy politologicznej.

Chociaż różne teorie naukowe, filozoficzne i teologiczne definiują globalną równowagę środowiskową w różny sposób, to jednak w znacznej mierze odnoszą się ono po prostu do koncepcji śladu węglowego czy szerszego śladu ekologicznego, mierząc wykorzystanie zasobów Ziemi w przeliczeniu na mieszkańca.

Franciszek wzywa do ograniczenia konsumpcji w imię solidarności z przyszłymi pokoleniami. Oto też apeluje sekretarz generalny ONZ. Jednak solidarność to cnota oparta na wzajemnych zobowiązaniach i wspólnym wysiłku na rzecz spójności społecznej. Jest ona trudna do zastosowania w odniesieniu do przyszłych pokoleń (tj. nieokreślonych jednostek). Franciszkowi po prostu bliżej do ekonomicznej teorii degrowth (odwzrostowienia, redukowania gospodarki).

Warto także odnotować, że papież odwołuje się do nowej formy multilateralizmu, o której dywagują prawnicy i politolodzy na świecie. Nie chodzi już bowiem o multilateralizm polegający na uzgadnianiu stanowiska co najmniej trzech państw na forum międzynarodowym w jakiejś kwestii (klasyczna definicja), ale o zastąpienie – albo częściowe, albo całkowicie w skrajnym wariancie – państw narodowych w procesie decyzyjnym poprzez podmioty niepaństwowe, w tym różne sieci organizacji społecznych, pozarządowych, federacje, korporacje, biznesmenów itp.

Globalne zarządzanie, zakorzenione w multilateralizmie powojennym, które odżyło w latach 90. XX wieku, obecnie boryka się z licznymi wyzwaniami, właśnie ze względu na rosnącą rolę podmiotów niepaństwowych w instytucjach wielostronnych – począwszy od międzynarodowych korporacji po organizacje pozarządowe, społeczności lokalne, ludność tubylczą, wybranych światowych przywódców, burmistrzów, fundacje, lobby branżowe itp.

Multilateralizm jest warunkiem wstępnym globalnego zarządzania i może obejmować pewne praktyki polityczne, standardy, różne formy miękkiego i twardego zarządzania.

O zmianie zasad stanowi Our Common Agenda szefa ONZ, także kładącego nacisk na usieciowienie i podejmowanie kluczowych decyzji – w przypadku różnych wyzwań globalnych – przez określoną grupę „interesariuszy”. Reszta świata miałaby się podporządkować narzuconym procedurom i zasadom.

Coraz częściej można spotkać się z nowym multilateralizmem w kontekście globalnego zarządzania globalnymi dobrami wspólnymi. Przyjmuje się pespektywę, że tym, co będzie jednoczyć mieszkańców naszej planety będą wspólne wartości np. o zagrożeniu klimatycznym i przekonanie, że korzyści ze współpracy przewyższą koszty.

Miałoby to wyeliminować napięcia między państwami westfalskimi (koncepcja równowagi sił), skutkujące konkurencją lub zbyt luźną współpracą.

Wszystkie te trendy znajdują odzwierciedlenie w najnowszej adhortacji papieża Franciszka Laudate Deum, która jest przede wszystkim dokumentem politycznym, a nie religijnym.

Groźna adhortacja. „Laudate Deum” to skrajnie zideologizowany dokument. Nie-katolicki czy anty-Chrystusowy?

Groźna adhortacja. „Laudate Deum” to skrajnie zideologizowany dokument. Nie-katolicki czy anty-katolicki?

Paweł Chmielewski laudate-deum-to-skrajnie-zideologizowany-dokument

(ABACA / Abaca Press / Forum)

Papież Franciszek napisał chyba najbardziej ideologiczny dokument swojego pontyfikatu. Proponuje szereg działań, które mogą mieć katastrofalne skutki. Interesuje go wyłącznie obniżanie średniej światowej temperatury, tak, jakby na ludzkość nie czyhały dziś inne, o wiele poważniejsze zagrożenia. Dla tego celu papież jest gotów wesprzeć nawet powołanie rządu światowego; a wiemy przecież, jak bezbożny charakter miałaby dzisiaj taka struktura.

W swojej najnowszej adhortacji apostolskiej Laudate Deum papież Franciszek zawarł cały szereg kontrowersyjnych albo zgoła niebezpiecznych elementów i postulatów. Dziwi zwłaszcza pierwsza część dokumentu, w której Ojciec Święty wypowiada się na temat zjawiska globalnego ocieplenia. Przytacza liczby i dane, twierdzi, że klimat ociepla się wskutek działalności człowieka, a utrzymywanie, że jest inaczej, krytykuje jako nieledwie głupotę.

To jeden z nielicznych przypadków w dziejach, gdy papież wydaje dokument nauczycielski, w którym wypowiada się z taką pewnością siebie bynajmniej nie w dziedzinie doktryny i moralności, ale w sprawach, które ze swojej natury nie leżą w kompetencjach rzymskiego Urzędu Nauczycielskiego. Niestety, to nie arbitralność wypowiedzi o antropogenicznej naturze globalnego ocieplenia jest największym problemem Laudate Deum. 

Wzorowe Chiny?
Wielkie wątpliwości wywołuje na przykład wyraźna pochwała Chin, które papież przeciwstawia Ameryce. Papież pisze: „Jeśli weźmiemy pod uwagę, że emisje na osobę w Stanach Zjednoczonych są około dwukrotnie wyższe niż w przypadku mieszkańca Chin, i około siedmiokrotnie wyższe niż średnia w najbiedniejszych krajach, możemy stwierdzić, że powszechna zmiana nieodpowiedzialnego stylu życia związanego z modelem zachodnim, miałaby znaczący długoterminowy skutek”. Jest niewątpliwie słuszne napiętnować hedonistyczny i konsumpcyjny styl życia większości społeczeństw zachodnich; można też skrótowo sprowadzić rzecz do modelu amerykańskiego. Jednak przeciwstawienie mu modelu Państwa Środka budzi głęboki sprzeciw, choćby dlatego, że obecny status rerum w Chinach został osiągnięty za pomocą niezwykle brutalnych środków, choćby ludobójczej polityki jednego dziecka. W punkcie 9 Laudate Deum papież Franciszek przeciwstawia się koncepcji, według której w walce z globalnym ociepleniem należy zmniejszyć globalną liczbę ludności; skoro tak, to nie sposób zrozumieć, dlaczego podaje za wzór Chiny, które swój rozwój oparły właśnie o takie zmniejszanie. Warto zauważyć, że to nie pierwszy raz, gdy Watykan wychwala Państwo Środka. Kilka lat temu kardynał Peter Turkson, dziś Wielki Kanclerz Papieskiej Akademii Nauk oraz Papieskiej Akademii Nauk Społecznych, podawał Chiny jako wzór realizacji katolickiej nauki społecznej.

Nawiasem mówiąc, papieskich pochwał w Laudate Deum doczekały się też… Zjednoczone Emiraty Arabskie. Można byłoby to odbierać w kontekście nadchodzącego szczytu klimatycznego w Dubaju (to dlatego Franciszek wydał adhortację właśnie teraz – to konkretny apel do uczestników tego szczytu!); ale trzeba pamiętać, że Watykan od dłuższego czasu ściśle współpracuje z Emiratami. Papież przecież właśnie tam wzniósł we współpracy z emirackim rządem multi-religijny kompleks Domu Rodziny Abrahamowej. Pewnie nie bez związku z tą współpracą pozostaje fakt, że rządząca Emiratami rodzina ma warte grube miliardy dolarów interesy na całym świecie. Taki sojusznik bez wątpienie bardzo Stolicy Apostolskiej „pomaga”. 

Śmiercionośne protesty
Całkowicie niepoważne wydaje się tez poparcie przez Ojca Świętego radykalnych protestów ekologów. W punkcie 58 Franciszek pisze, że przy okazji różnych konferencji klimatycznych uwagę przyciągają działania grup „zradykalizowanych”; następnie odrzuca stosowanie przez nich przemocy, ale uznaje, że ich działalność może być „konieczna” aby „wywierać zdrową presję” na społeczeństwo. Trzeba pamiętać, jak w praktyce wygląda działalność radykalnych grup ekologicznych. W Europie to dziś przede wszystkim Letzte Generation (Last Generation, Ostatnie Pokolenie). Aktywiści zwykle przyklejają się do dróg, niszczą zabytki albo zakłócają imprezy sportowe. Być może w związku z papieskim odrzuceniem stosowania przemocy należy skrytykować niszczenie zabytków, ale wydaje się, że dwie pozostałe formy – już nie. Tymczasem choćby przyklejanie się do dróg powoduje ogromne straty i szkody; bywa, że prowadzi też do śmierci, gdy wskutek nagłego zatrzymania ruchu rozbijają się samochody albo karetki pogotowania nie są w stanie przyjechać na czas do chorego. Popieranie przez Franciszka w bardzo ogólnych słowach radykalnych protestów jest w tym kontekście skrajną nieodpowiedzialnością.

Nadchodzi koniec
Wreszcie, jak sądzę, należy zdecydowanie skrytykować tonację tekstu papieża. W pierwszych kilkunastu akapitach Ojciec Święty sięga po niezwykle dramatyczną stylistykę, co kulminuje w punkcie 17, gdzie pisze: „Niektóre diagnozy apokaliptyczne często wydają się nierozsądne lub niewystarczająco uzasadnione. Nie powinno nas to skłaniać do ignorowania faktu, że realna jest możliwość osiągnięcia punktu zwrotnego. Niewielkie zmiany mogą wywołać poważne, nieprzewidziane i być może już nieodwracalne zmiany z powodu czynników inercyjnych. Uruchomiłoby to ostatecznie lawinową kaskadę zdarzeń. W takim przypadku zawsze jest już za późno, ponieważ żadna interwencja nie może zatrzymać już rozpoczętego procesu. Stamtąd nie ma już odwrotu”.

Czytelnik słyszał na pewno o coraz poważniejszym problemie zwłaszcza wśród dzieci, młodzieży i młodych dorosłych. Ludzie bywają ogarniani swoistą paniką ekologiczną i odczuwają autentyczny strach związany z nadchodzącą rzekomo katastrofą. Wiele osób decyduje się przy tym na rezygnację z posiadania rodziny – nie chcą mieć dzieci, uznając, że, po pierwsze, istoty ludzkie obciążają środowisko, a po drugie – że jest niemoralne wydawać dzieci na świat mający ulec rychłej zagładzie. Papieski alarmistyczny ton, niestroniący nawet od apokaliptycznych obrazów, może tylko nasilić te negatywne zjawiska. Znowu mamy zatem do czynienia ze skrajną nieodpowiedzialnością.

Jeden światowy rząd?
Do tego dochodzi sprawa globalnego rządu. Franciszek uznaje w Laudate Deum, że nie da się rozwiązać problemu klimatycznego bez utworzenia struktur międzynarodowych, które zostaną obdarzone autentyczną władzą. W tym sensie promuje wprost i bezpośrednio ideę powoływania rządu światowego. W punkcie 35 napisał: „Nie należy mylić multilateralizmu ze światową władzą skoncentrowaną w jednej osobie lub elicie z nadmierną władzą: «Kiedy mówimy o możliwości istnienia jakiejś formy globalnego autorytetu, regulowanego przez prawo, niekoniecznie należy myśleć o autorytecie osobowym». Mówimy przede wszystkim o «organizacjach światowych, obdarzonych autorytetem, aby zapewnić globalne dobro wspólne, eliminację głodu i ubóstwa oraz pewną obronę podstawowych praw człowieka». Chodzi o to, że muszą one być wyposażone w rzeczywistą władzę, aby «zapewnić» realizację pewnych niezbywalnych celów. W ten sposób powstałby multilateralizm, który nie zależałby od zmieniających się okoliczności politycznych lub interesów nielicznych kręgów, i który miałby stabilną skuteczność”.

Idea nie jest nowa; Franciszek o rządzie światowym pisał już w swojej encyklice Fratelli tutti z 2020 roku. Nie wsparł tam stworzenia rządu światowego wprost, ale snuł wizję tworzenia międzynarodowych struktur kierowniczych i wskazywał, że powinny one mieć możliwość karania państw przekraczających ustalone przez kolektyw światowy normy. Karanie jest tymczasem prerogatywą suwerena. Ojciec Święty wskazywał: „Wiek XXI jest świadkiem osłabienia władzy państw narodowych, przede wszystkim dlatego, że wymiar ekonomiczno-finansowy o charakterze ponadnarodowym dąży do dominacji nad polityką. W tym kontekście niezbędne staje się dojrzewanie silniejszych i sprawnie zorganizowanych instytucji międzynarodowych, których władze byłyby desygnowane sprawiedliwie, na podstawie porozumień między rządami krajowymi, i wyposażone w możliwość sankcjonowania. Kiedy mówimy o możliwości istnienia jakiejś formy globalnego autorytetu, regulowanego przez prawo, niekoniecznie należy myśleć o autorytecie osobowym. Powinno się jednak przynajmniej przewidywać możliwość powołania do życia skuteczniejszych organizacji światowych, obdarzonych autorytetem, aby zapewnić globalne dobro wspólne, eliminację głodu i ubóstwa oraz pewną obronę podstawowych praw człowieka” (Fratelli tutti, 172).

Idea św. Jana XXIII
Franciszek kontynuował tutaj myśl niektórych ze swoich poprzedników, a zwłaszcza św. Jana XXIII. Papież ten w encyklice Pacem in terris trzeźwo zauważył, że istniejące stosunki międzynarodowe są niewystarczające dla zapewnienia pokoju powszechnego; uznając, że trzeba osiągnąć pokój powszechny, stwierdził – logicznie w perspektywie doczesnej – że konieczne jest ustanowienie światowego rządu. Papież pisał:

„A ponieważ obecnie ze wspólnym dobrem wszystkich narodów wiążą się zagadnienia dotyczące wszystkich narodów, i ponieważ zagadnienia te może rozwiązać jedynie jakaś władza publiczna, posiadająca i moc, i organizację, i środki o równie wielkim zasięgu oraz obejmująca zakresem swego działania cały świat – wynika z tego, że nawet z nakazu samego porządku moralnego trzeba ustanowić jakąś powszechną władzę publiczną” (Pacem in terris, 137).

Wskazywał dalej, że „zasięg tej władzy powinien rozciągać się na cały świat” i powinna ona „dysponować odpowiednimi środkami, wiodącymi do powszechnego dobra wspólnego” (tamże, 138). Z drugiej strony św. Jan XXIII postulował postawienie takiej powszechnej władzy publicznej szeregu ograniczeń. Wskazywał: „Jak w poszczególnych państwach stosunki między władzą publiczną i obywatelami, rodzinami oraz zrzeszeniami trzeba regulować i kierować według zasady pomocniczości, tak i stosunki między powszechną władzą publiczną a władzami publicznymi poszczególnych państw należy oprzeć na tej samej zasadzie. Właściwym bowiem zadaniem tej powszechnej władzy jest rozpatrywanie i rozstrzyganie spraw, mających powiązanie z powszechnym dobrem wspólnym w dziedzinie gospodarczej, społecznej i politycznej oraz w rozwoju nauki. Sprawy te posiadają wielkie znaczenie, mają bardzo szeroki zasięg i są szczególnie palące; dlatego nasuwają zbyt wiele trudności, aby mogły je pomyślnie rozwiązać rządy poszczególnych państw” (tamże, 140). I dalej: „Zadaniem tej władzy powszechnej nie jest korygowanie czy kontrolowanie działań z zakresu kompetencji władz publicznych poszczególnych państw. Ma ona natomiast starać się o wytworzenie na całym świecie takich warunków, w których nie tylko władza publiczna każdego państwa, lecz również poszczególni ludzie oraz zrzeszenia będą mogły bezpieczniej wykonywać swe zadania, wypełniać obowiązki i domagać się poszanowania dla swych praw” (tamże, 141). Jest tu więc silna idea powołania rządu światowego, tyle, że o ograniczonych kompetencjach.

Rząd bezbożnej dyktatury
Nie chcę tu wyrokować nad intencjami św. Jana XXIII. To, co można obiektywnie stwierdzić, to fakt, że w chwili publikacji encykliki Pacem in terris w świecie Zachodu panowała jeszcze powszechna wiara w możliwość budowy autentycznie cywilizowanego porządku globalnego. W Europie zachodniej swoje rządy konstytuowała na ogół chadecja; w Stanach Zjednoczonych polityka była prowadzona w dużej mierze w ramach szeroko pojętych idei chrześcijańskich. Te nadzieje zostały skutecznie zdruzgotane dopiero kilka lat później, najpierw przez rewoltę seksualną 1968 roku, później przez wyrok amerykańskiego Sądu Najwyższego w sprawie Roe przeciw Wade w 1973 roku. Dzisiaj wiemy dobrze, że globalne elity nie są zainteresowane budową zdrowej cywilizacji; dążą raczej do utworzenia ładu światowego jako swoistego analogonu Królestwa Antychrysta: z powszechną swobodą do mordowania dzieci nienarodzonych; z możliwością zabijania w ramach eutanazji osób uznanych za społecznie zbędne; z kompletnym gwałceniem prawa do wychowania dzieci, które przechodzą de facto pod kuratelę bezbożnych urzędników, gwałcących ich niewinność i aprobujących okaleczenia ich ciał w związku z genderyzmem. Do tego dochodzi oczywiście elitarystyczna i antyludzka wizja przyszłego świata takich ideologów jak Yuval Noah Harari. Wspieranie w takim kontekście budowy globalnego rządu, który będzie przejmować kompetencje państw suwerennych, jest – świadomie lub nie – przykładaniem ręki do konstytuowania antychrystycznej dyktatury.

Integracja Watykanu z globalnymi „elitami”
Laudate Deum to w sumie dokument bardzo groźny. Nawet jeżeli tematyka ochrony środowiska może i powinna być przedmiotem zainteresowania Kościoła, nie powinno podejmować się jej przez pryzmat ideologii klimatyzmu. Tymczasem Laudate Deum jest dokumentem głęboko ideologicznym: tak należy ocenić opisane wyżej postulaty Franciszka, których praktyczna realizacja może prowadzić wyłącznie do poważnych szkód. Jest dla mnie ponadto głęboko zasmucające, że spośród wszystkich globalnych problemów papież wybiera na najważniejszą kwestię właśnie globalne ocieplenie. Nie mam kompetencji, by wypowiadać się na temat realności tego zjawiska i jego powiązania z działalnością człowieka; jestem jednak pewien, że nawet jeżeli na skutek zmian klimatycznych duże ludzkie społeczności byłyby zagrożone różnego rodzaju problemami – to jeszcze większa grupa ludzi jest nieustannie zagrożona przez postępującą cywilizację śmierci. Aborcja i eutanazja zbierają każdego dnia wielkie krwawe żniwo, ideologia gender niszczy życie setkom tysięcy młodych ludzi na świecie. Te tematy, które, zdawałoby się, powinny najbardziej zajmować Stolicę Apostolską, są jednak zepchnięte na margines. Dlaczego? Obawiam się, że tylko z jednego powodu – bo takie są oczekiwania globalnych elit, z którymi Watykan z miesiąca na miesiąc jest coraz silniej powiązany. Wizja Stolicy Apostolskiej jako duchowej agendy powszechnego rządu, jakkolwiek wydawałaby się fantastyczna i nierealna, w istocie stopniowo się materializuje.

Archbishop Vigano: Francis Intended from the Beginning to Destroy the Catholic Church.

Archbishop Vigano: Papież Franciszek od początku zamierzał zniszczyć Kościół katolicki.[po ang.]

by Joe Hoft https://joehoft.com/breaking-archbishop-vigano-canceled-by-catholic-traditionalists-for-saying-pope-francis-intended-from-the-beginning-to-destroy-the-catholic-church/

Archbishop Vigano Canceled by Catholic Traditionalists for Saying Pope Francis Intended from the Beginning to Destroy the Catholic Church.

Reposted at Vitium Consensus.

This address was prepared in order to be given at the Catholic Identity Conference. However, at the last minute, it was “cancelled” from the roster.

It is unfortunate that, in the current climate of fear within the Church, the free exchange of ideas and viewpoints is no longer tolerated. Let us pray for the unity of the Church, that unity which can only be grounded in the Truth, who is Jesus Christ.

================================

A fructibus eorum cognoscetis eos.

Numquid colligunt de spinis uvas aut de tribulis ficus?
Sic omnis arbor bona fructus bonos facit; mala autem arbor fructus malos facit.
Non potest arbor bona fructus malos facere, neque arbor mala fructus bonos facere.
Omnis arbor quæ non facit fructum bonum exciditur et in ignem mittitur.
Igitur ex fructibus eorum cognoscetis eos.

By their fruits you will know them.
Does anyone pick grapes from thornbushes, or figs from thistles?
Just so, every good tree bears good fruit; and a rotten tree bears bad fruit.
A good tree cannot bear bad fruit, nor can a rotten tree bear good fruit.
Every tree that does not produce good fruit will be cut down and thrown into the fire.
Therefore by their fruits you will know them.

Mt 7:16-20

Allow me to greet and thank the organizers of the Catholic Identity Conference and all who are taking part. In a moment of great confusion it is important to clarify what is happening, even by comparing different positions. That’s why I am grateful to my friend Michael Matt for giving me the opportunity to share some thoughts with you. 

In this speech I will not try to give answers, but to pose a question that can no longer be postponed, so that we Bishops, the clergy, and the faithful can look clearly at the very serious apostasy present as a completely unprecedented fact, one that cannot be resolved, in my opinion, by resorting to our usual categories of judgment and action. 

THE EVIDENCE OF THE “BERGOGLIO PROBLEM”

The proliferation of declarations and behaviors completely foreign to what is expected of a Pope – and indeed in contrast with the Faith and Morality of which the Papacy is the guardian – has led many of the faithful and an increasingly large number of Bishops to take note of something that until some time ago seemed unheard of: the Throne of Peter is occupied by a person who abuses his power, using it for the opposite purpose to that for which Our Lord instituted it. 

Some say that Jorge Mario Bergoglio is manifestly heretical in doctrinal questions, others that he is tyrannical in matters of government, still others consider his election invalid because of the multiple anomalies of the resignation of Benedict XVI and the election of the one who took his place. These opinions – more or less supported by evidence or the result of speculations that cannot always be shared – nevertheless confirm a reality that is now incontestable. And it is this reality, in my opinion, that constitutes a common starting point in trying to remedy the disconcerting, scandalous presence of a Pope who presents himself with ostentatious arrogance as inimicus Ecclesiæ, and who acts and speaks as such. An enemy who, precisely because he occupies the Throne of Peter and abuses papal authority, is capable of inflicting a terrible and disastrous blow, such as no external enemy in the entire history of the Church has ever been able to cause. The worst persecutors of Christians, the fiercest adherents of the Masonic Lodges, and the most unrestrained heresiarchs have never before succeeded, in such a short time and with such effectiveness, in devastating the Lord’s vineyard, scandalizing the faithful, disgusting the Ministers, discrediting its authority and authoritativeness before the world, and demolishing the Magisterium, Faith, Morals, Liturgy, and discipline. 

Inimicus Ecclesiæ, not only with respect to the members of the Mystical Body – which he despises, ridicules (he never ceases to launch poisonous epithets against it), persecutes, and strikes; but also with respect to the Head of the Mystical Body, Jesus Christ: whose authority is exercised by Bergoglio no longer in a vicarious way, which would therefore be in necessary and dutiful consistency with the Depositum Fidei, but rather in a self-referential and thus tyrannical way. The authority of the Roman Pontiff is in fact derived from the Supreme Authority of Christ, in which it participates, always within the boundaries and scope of the goals which the Divine Founder has established once and for all, and which no human power can change. 

The evidence of Bergoglio’s alienity to the office he holds is certainly a painful and very serious fact; but becoming aware of this reality is the indispensable premise for remedying an unsustainable and disastrous situation.

AGERE SEQUITUR ESSE

In these ten years of his “pontificate” we have seen Bergoglio do everything that would never be expected of a Pope, and vice-versa everything that a heresiarch or an apostate would do. There have been occasions when these actions have appeared manifestly provocative, as if by his utterances or certain acts of government he deliberately wanted to arouse the indignation of the ecclesial body and urge priests and faithful to react by giving them the pretext to declare them schismatic. But this typical strategy of the worst Jesuitism is now uncovered, because the whole operation has been conducted with too much arrogance and in areas on which not even moderate Catholics are willing to compromise. 

The sexual scandals of the clergy, and in particular the response of the Holy See to the scourge of moral corruption of Cardinals and Bishops, have shown a shameful disparity of treatment between those who belong to Bergoglio’s so-called “magic circle” and those he considers adversaries. The recent case of Marko Rupnik is evidence of one who exercises power like a despot, legibus solutus, who considers himself free to act without being accountable for any of his actions. It often happens that the consequences of the decisions taken personally by the Argentine are then passed on to his subordinates, who find themselves accused and discredited for choices which are not theirs. I think of the case of the London building in which officials of the Secretariat of State were involved, while the contract of sale bears the august chirograph. I think of the shameful handling of the Rupnik case, which in addition to having rehabilitated a criminal responsible for horrendous crimes, in contempt of the numerous victims, has also discredited the former Prefect of the Congregation for the Doctrine of the Faith, Cardinal Ladaria. I am thinking of the McCarrick case, which with the farce of a secret administrative procedure was hastily liquidated without any compensation to the victims, and declared res judicata unappealable. And the list goes on and on. It remains evident that the unfortunates who willingly or unwillingly collaborate with Bergoglio find themselves thrown overboard as soon as the press discovers the Vatican scandals. Many are noticing this cynical utilitarian behavior, which in fact brings them to decline appointments and promotions precisely so as not to find themselves in the uncomfortable role of scapegoat. 

BREAKING DOWN THE WALL OF SILENCE

The silence of the Episcopate in the face of the Bergoglian nonsense confirms that the self-referential authoritarianism of the Jesuit Bergoglio has found servile obedience in almost all the Bishops, terrified by the idea of being made the object of the retaliation of the vengeful and despotic satrap of Santa Marta. Some diocesan bishops are beginning to no longer tolerate his devastating action, which undermines the authority and authoritativeness of the whole Church. Bishop Joseph Strickland, for example, has commendably reiterated immutable doctrinal truths that the Synod on Synodality in the coming months is preparing to demolish. And Cardinal Gerard Ludwig Müller has rightly recalled that the Lord did not give power to the Pope to “bully” good bishops. 

Something therefore is beginning to change: alignments are taking shape, and we see on the one hand Bergoglio’s “synodal church” – which he emblematically calls “our church” – and on the other hand what remains of the Catholic Church, towards which he does not fail to reiterate his absolute extraneousness. 

THE SANATIO IN RADICE OF THE IRREGULARITIES AT THE 2013 CONCLAVE

Bishop Athanasius Schneider maintains that any irregularities that may have occurred in the 2013 Conclave have in any case been healed in radice by the fact that Jorge Mario Bergoglio has been recognized as Pope by the Cardinal Electors, by the Episcopate, and by the majority of the faithful. Practically speaking. The argument is that, regardless of the events that may have led to the election of a pope – with or without external meddling in it – the Church, practically speaking, places a time limit beyond which it is not possible to challenge an election if the person elected is accepted by the Christian people. But this thesis is called into question by historical precedent. 

In 1378, after the election of Pope Urban VI, the majority of Cardinals, Prelates and the people recognized Clement VII as pope, even though he was in reality an antipope. Thirteen out of sixteen cardinals questioned the validity of the election of Pope Urban due to the threat of violence from the Roman people against the Sacred College, and even Urban’s few supporters immediately retracted their election, convoking a new Conclave at Fondi which elected the antipope Clement VII. Even Saint Vincent Ferrer was convinced that Clement was the real pope, while Saint Catherine of Siena sided with Urban. If universal consensus were an indefectibly valid argument for a pope’s legitimacy, Clement would have had the right to be considered the true pope, rather than Urban. Antipope Clement was defeated by Urban VI’s army in the battle of Marino in 1379 and transferred his See to Avignon, leading to the Western Schism, which lasted thirty-nine years. Thus we see that the universal acceptance argument does not withstand the test of history. 

BISHOP SCHNEIDER’S VIA TUTIOR

Bishop Athanasius Schneider reminds us that the via tutior, or surer way, consists in not obeying a heretical Pope, without necessarily having to consider him ipso facto fallen from his office as separated from the Church and therefore no longer capable of being at its head, as St. Robert Bellarmine believes. But even this solution – which at least recognizes that Bergoglio is a heretic – does not seem decisive to me, since the obedience that the faithful can deny him is only marginal compared to all the acts of government and magisterium that he has carried out and continues to perform without his subjects being able to do anything about them. Of course, one can organize the clandestine celebration of the Catholic Mass, but what can a priest or a layman do when a subversive group of Bishops maneuvered by Bergoglio is preparing to introduce unacceptable doctrinal changes through the Synod on Synodality? And what can they do when in their parishes a deaconess blesses the “wedding” of two sodomites? 

Certainly disobeying the illegitimate orders of a heretical or apostate Superior is a duty sub gravi, since obedience to God comes before obedience to men, and because the virtue of Obedience is hierarchically subordinated to the theological virtue of Faith. But the resulting damage to the ecclesial body is not prevented by an action of simple resistance: the root of the question must be resolved. 

THE DEFECT OF CONSENT IN THE ASSUMPTION OF THE PAPACY

Thus, taking notice of the fact that Bergoglio is a heretic – and Amoris Lætitia or his declaration of the intrinsic immorality of capital punishment would be enough to prove it – we must ask ourselves if the 2013 election was in some way invalidated by a lack of consent; that is, if the one elected wanted to become Pope of the Catholic Church or rather head of what he calls “our synodal church” – which has nothing to do with the Church of Christ precisely because it stands as something other than it. In my opinion, this lack of consent can also be seen in Bergoglio’s behavior, which is ostentatiously and consistently anti-Catholic and heterogeneous with respect to the very essence of the Papacy. There is no action of this man that does not blatantly have the air of rupture with respect to the practice and the Magisterium of the Church, and to this are added the positions taken that are anything but inclusive towards the faithful who do not intend to accept arbitrary innovations, or worse, full-blown heresies. 

The fundamental question hinges on understanding the subversive plan of the deep church, which, using the methods denounced at the time by St. Pius X with regard to the Modernists, has organized itself to carry out a coup d’état within the Church and bring the prophet of the Antichrist to the Throne of Peter. The mens rea in infiltrating the Hierarchy and ascending its ranks is evident, just as it is evident that the plans of the ultra-progressive faction could not stop in the fact of Benedict XVI, whom they considered too conservative, and whom they hated above all because he dared to promulgate the Motu Proprio Summorum Pontificum. And so Benedict XVI was pressured to resign, and immediately there was ready the unknown Archbishop of Buenos Aires. On October 11, 2013, in a conference at Villanova University (here), then-Cardinal McCarrick, Bergoglio’s longtime friend, revealed that Bergoglio’s election was strongly desired by a “very influential Italian gentleman,” an emissary of the deep state to the deep church: those who work in the Curia know well who is called “the gentleman” par excellence and what his links are with the power on both sides of the Tiber [the Vatican and the Italian Government], and they also know his embarrassing penchants that explain his close connections to the Vatican homosexual lobby. It is also significant that McCarrick said he was convinced that Bergoglio would “change the Papacy within four years,” confirming the malicious intention to tamper with the divine and unreformable institution of the Church. 

Seeing Bergoglio participate in an event sponsored by the Clinton Foundation, after other no less scandalous endorsements from the globalist elite, confirms his role as bankruptcy liquidator of the Church, with the purpose of substituting the constitution of that Religion of Humanity that will serve as the handmaid of the synarchy of the New World Order. Ecumenism, ecology, vaccinism, immigrationism, LGBTQ+ and gender ideology, and other instances of the globalist religion are appropriated by Bergoglio, not only through an action of ostentatious and proud support for the proponents of the 2030 Agenda, but also by means of the systematic demolition of everything that opposes it in the Magisterium, and the ruthless persecution of those who express even prudent perplexities.

So: Bergoglio is a heretic and blatantly hostile to the Church of Christ. To carry out the task assigned to him by the deep church, he concealed his most extreme positions, so as to find a sufficient number of votes in the Conclave. To ensure total obedience, those who hatched the plan made sure that he was widely blackmailable, as always happens. And once elected, Bergoglio was able to show himself for what he is and begin the demolition of the Church and the Papacy. 

But is it possible for a pope destroy the papacy that he himself embodies and represents? Is it possible for a pope devastate the Church that the Lord has entrusted to him to defend? And again: if a cardinal’s participation in the Conclave is intended to be malicious, if it intends a subversive act against the Church, if the aim is to commit a crime, then even if the procedures and norms of the election are apparently respected, there is undoubtedly a mens rea. And this criminal intention emerges from the cunning by which the cardinals who were accomplices to the plot collaborated in deceiving the cardinals who voted in good faith. I wonder, then: are we not in the presence of a defect of consent that affects the validity of the election? Without saying that the very co-presence of a renouncing pope and a reigning pope is already in itself an element that leads us to believe that they had a false concept of the essence of the papacy, considered to be a role that can be shared with others. Let us not forget that the distinction between munus and ministerium is arbitrary and that there cannot be a Pope who dedicates himself to the “ministry of prayer” and another one who governs. Christ is one; the Church is one; and there is only one Successor of Peter: a body with two heads is a monstrum that is repugnant to nature even before the divine constitution of the Church. 

POSSIBLE OBJECTIONS

Some may object: But even if Bergoglio acted with malice, he still accepted what the Cardinals offered him: his election as Bishop of Rome and therefore as Roman Pontiff. And so he assumed office and must be considered to be the Pope. I believe instead that his acceptance of the papacy is invalidated, because he considers the papacy something other than what it is, like a spouse who gets married in church but excludes the specific purposes of marriage from his intention, thus making the marriage null and void precisely due to his lack of consent.

Not only that: what conspirator who acts maliciously in order to ascend to an office would be so naive as to explain to those who must elect him that he intends to become Pope in order to carry out the orders of the enemies of God and the Church? Good morning. I am Jorge Mario Bergoglio and I intend to destroy the Church by getting elected Pope. Will you vote for me? 

The mens rea lies precisely in the use of deception, dissimulation, lies, the delegitimization of annoying opponents, and the elimination of dangerous ones. And the proof that Bergoglio intended to carry out the criminal plan of the globalist elite is right before our eyes: all the desired goals of the emails of John Podesta, Hillary Clinton’s right-hand man, have been or are being carried out, from the adoption of gender equality as a premise for the female priesthood to LGBTQ+ inclusion, from the acceptance of gender theory to the participation in the Agenda 2030 on climate change, from the condemnation of “proselytism” to the exaltation of immigration as a method of ethnic replacement. And at the same time, there is the removal and condemnation of the other Church, the “pre-conciliar” one, composed of rigid intolerant people, starting with Our Lord, as Antonio Spadaro blasphemously wrote. And with the cancel culture applied to Faith and Morals, there is also the elimination of the Mass that intrinsically belongs to that Church, which Bergoglio considers to be in conflict with the “new ecclesiology,” to the point of prohibiting it as incompatible with the “synodal church.” 

So here I am, throwing the proverbial stone into the pond. I would like us to take seriously, very seriously, the possibility that Bergoglio intended to obtain the election by means fraud, and that he intended to abuse the authority of the Roman Pontiff in order to do the exact opposite of what Jesus Christ gave a mandate to Saint Peter and his Successors to do: confirm the faithful in the Catholic Faith, feeding and governing the Flock of the Lord, preaching the Gospel to the nations. All the acts of Bergoglio’s governance and magisterium – since his first appearance on the Vatican Loggia, when he introduced himself with his disturbing “Buonasera” – has unraveled in a direction diametrically opposed to the Petrine mandate: he has adulterated and continues to adulterate the Depositum Fidei, he has created confusion and misled the faithful, he has dispersed the flock, he has declared that he considers the evangelization of peoples to be “a solemn nonsense,” and he systematically abuses the power of the Holy Keys to loose what cannot be loosed and to bind what cannot be bound. 

This situation is humanly irremediable, because the forces at play are immense and because the corruption of Authority cannot be healed by those who are subject to it. We must take note that the metastasis of this “pontificate” originates from the conciliar cancer, from that Vatican II which created the ideological, doctrinal, and disciplinary bases that inevitably had to lead to this point. But how many of my confreres, who also recognize the gravity of the current crisis, have the ability to recognize this causal link between the conciliar revolution and its extreme consequences with Bergoglio? 

====================================

CONCLUSION

If this passio Ecclesiæ is a prelude to the end times, it is our duty to prepare ourselves spiritually for moments of great tribulation and of true and proper persecution. But it will be precisely by retracing the Via Dolorosa of the Cross that the ecclesial body will be able to purify itself from the filth that disfigures it and merit the supernatural help that Providence reserves for the Church in times of trial: where sin abounds, grace abounds all the more. 

Finally, allow me to remind you that the Exsurge Domine Association I founded aims to give spiritual and material help to priests and religious brothers and sisters who are persecuted by the Bergoglian church because of their fidelity to Tradition.

Starszy ekologista Franciszek straszy apokalipsą ekologiczną. Dosłownie.

Starszy ekologista Franciszek straszy apokalipsą ekologiczną. Dosłownie.

Franciszek przedstawił 4 października swoją szóstą adhortację apostolską. Nosi tytuł Laudate Deum. Została poświęcona zagadnieniom ekologicznym. Papież – między innymi – straszy w niej dosłowną apokalipsą ekologiczną; wzywa do tworzenia międzynarodowych gremiów, które będą zarządzać kryzysem; nawołuje do zdecydowanego przyspieszenia tzw. transformacji energetycznej. Co ważne, podkreśla też, że za problemy klimatyczne nie odpowiada przeludnienie. Niestety, tej sprawie poświęca relatywnie niewiele miejsca.

========================

Adhortacja jest kontynuacją encykliki Laudato si’ z 2015 roku. Dokument jest dość obszerny, składa się z 72 paragrafów. 

To, co zasługuje na pochwałę, to podkreślenie, że błędna jest ideologia mówiąca o przeludnieniu ziemi. W punkcie 9 papież pisze:

Próbując uprościć rzeczywistość, nie brakuje tych, którzy obwiniają ubogich za posiadanie zbyt wielu dzieci i próbują rozwiązać problem poprzez okaleczanie kobiet w krajach mniej rozwiniętych. Jak zwykle, wydaje się, że winni są ubodzy. Ale w rzeczywistości, bardzo niski procent najbogatszej światowej populacji zanieczyszcza więcej, w porównaniu do 50 procent najbiedniejszej światowej populacji, a emisje na osobę najbogatszych krajów są o wiele wyższe niż tych najbiedniejszych. Jak zapomnieć, że Afryka, w której mieszka ponad połowa osób najuboższych na świecie, jest odpowiedzialna za zaledwie ułamek emisji historycznych?”.

Niestety, to tylko jeden akapit poświęcony temu problemowi. Dalej papież nie podejmuje już wątku dzietności. Skupia się za to na innych tematach.

Najbardziej zaskakująca jest pierwsza część, w której papież dowodzi, iż globalne ocieplenie jako zjawisko spowodowane przez człowieka jest „niezaprzeczalnym faktem”. Franciszek straszy nadciągającą katastrofą ekologiczną. Posuwa się do tego, by przestrzegać przed swoistą apokalipsą. W punkcie 17 pisze:

Niektóre diagnozy apokaliptyczne często wydają się nierozsądne lub niewystarczająco uzasadnione. Nie powinno nas to skłaniać do ignorowania faktu, że realna jest możliwość osiągnięcia punktu zwrotnego. Niewielkie zmiany mogą wywołać poważne, nieprzewidziane i być może już nieodwracalne zmiany z powodu czynników inercyjnych. Uruchomiłoby to ostatecznie lawinową kaskadę zdarzeń. W takim przypadku zawsze jest już za późno, ponieważ żadna interwencja nie może zatrzymać już rozpoczętego procesu. Stamtąd nie ma już odwrotu”.

Według papieża jednym z narzędzi mogących przeciwdziałać mającej nadchodzić katastrofie jest powoływanie do życia międzynarodowych organizacji, które będą sprawować rzeczywistą władzę. W punkcie 35 napisał:

Nie należy mylić multilateralizmu ze światową władzą skoncentrowaną w jednej osobie lub elicie z nadmierną władzą: «Kiedy mówimy o możliwości istnienia jakiejś formy globalnego autorytetu, regulowanego przez prawo, niekoniecznie należy myśleć o autorytecie osobowym». Mówimy przede wszystkim o «organizacjach światowych, obdarzonych autorytetem, aby zapewnić globalne dobro wspólne, eliminację głodu i ubóstwa oraz pewną obronę podstawowych praw człowieka». Chodzi o to, że muszą one być wyposażone w rzeczywistą władzę, aby «zapewnić» realizację pewnych niezbywalnych celów. W ten sposób powstałby multilateralizm, który nie zależałby od zmieniających się okoliczności politycznych lub interesów nielicznych kręgów, i który miałby stabilną skuteczność.

Papież odniósł się też do szczytu klimatycznego, jaki na przełomie listopada i grudnia odbędzie się w Zjednoczonych Emiratach Arabskich. Według Franciszka powinna to być okazja do radykalnego przyspieszenia transformacji energetycznej. W punkcie 54 napisał:

Jeśli ufamy w zdolność człowieka do wykraczania poza swoje małostkowe interesy i myślenia na wielką skalę, to nie możemy wyrzec się marzenia, że COP28 doprowadzi do stanowczego przyspieszenia transformacji energetycznej, ze skutecznymi zobowiązaniami, które mogą być monitorowane w sposób stały”.

Ojciec Święty pośrednio zaaprobował też działalność ekstremistycznych grup ekologicznych. Napisał w punkcie 58:

Często, przy okazji konferencji klimatycznych, uwagę przyciągają działania tak zwanych grup „zradykalizowanych”. Odrzucając wszelkie formy przemocy i instrumentalizacji, należy odczytywać w takich prowokacjach konieczność, aby społeczeństwo jako całość wywierało zdrową presję, ponieważ to każda rodzina powinna myśleć, że stawką jest przyszłość ich dzieci”. 

Można to zrozumieć jako zachętę do podejmowania radykalnych działań, o ile tylko nie wiążą się z przemocą.

Wreszcie papież skrytykował zachodni konsumpcjonizm, jako przykład bardziej rozsądnego stylu życiu podając… Chiny.

Jeśli weźmiemy pod uwagę, że emisje na osobę w Stanach Zjednoczonych są około dwukrotnie wyższe niż w przypadku mieszkańca Chin, i około siedmiokrotnie wyższe niż średnia w najbiedniejszych krajach, możemy stwierdzić, że powszechna zmiana nieodpowiedzialnego stylu życia związanego z modelem zachodnim, miałaby znaczący długoterminowy skutek. W ten sposób, wraz z bardzo potrzebnymi decyzjami politycznymi, bylibyśmy na drodze do wzajemnego uzdrowienia” – napisał w punkcie 72.

Pach

Cudzołóż z ochotą a watykańscy sekciarze wciąż cię będą karmić Ciałem Pańskim!

Cudzołóż z ochotą a watykańscy sekciarze wciąż cię będą karmić Ciałem Pańskim!

Watykan oficjalnie: Można udzielać Komunię św. rozwodnikom w nowych związkach

watykan-oficjalnie-w-oparach

#Eucharystia #komunia święta #rozwodnicy #rozwodnicy w nowych związkach

Rozwodnicy w powtórnych związkach mogą otrzymywać rozgrzeszenie i przystępować do Komunii, nawet jeżeli prowadzą życie seksualne. Wszystko zależy od konkretnego przypadku; ostatecznie jednak decyzję ma podejmować indywidualnie każda osoba w sytuacji tzw. nieregularnej. To oficjalna odpowiedź Dykasterii Nauki Wiary na zapytanie przesłane przez kard. Dominika Dukę. Jest to oczywiście niezgodne z odwieczną nauką Kościoła.

Kardynał Dominik Duka to emerytowany arcybiskup Pragi; w latach 2010 – 2020 był też przewodniczącym Konferencji Episkopatu Czech. To jeden z najważniejszych europejskich hierarchów; krytyczny wobec niemieckiej Drogi Synodalnej, bliski Kościołowi w Polsce.

13 lipca tego roku kardynał Duka napisał do Dykasterii Nauki Wiary z zapytaniem odnośnie kwestii udzielania Komunii świętej rozwodnikom w „nowych związkach”. Sprawa jest w teorii nie jest nowa, bo dotyczy rozumienia adhortacji apostolskiej Amoris laetitia. Jednak to dopiero na początku tego roku biskup Pilzna Tomáš Holub ogłosił, że w jego diecezji rozwodnicy w powtórnych związkach mogą dostąpić „trwałego aktu miłosierdzia”, co umożliwi im powrót do przyjmowania sakramentów, nawet jeżeli żyją more uxorio, jak mąż z żoną. Prawdopodobnie to dlatego kardynał Duka w imieniu Konferencji Episkopatu Czech zadał pytanie Dykasterii. Wcześniej w Czechach nie obowiązywały takie rewolucyjne środki duszpasterskie; bp Holub wyłamał się jednak i poszedł niemiecką drogą.

Odpowiedzi kardynałowi Duce udzielił już nowy prefekt Dykasterii Nauki Wiary, kard. Victor Manuel Fernández.

Kardynał Duka chciał wiedzieć, czy jakaś diecezja, która jest zrzeszona w Konferencji Episkopatu, może podejmować całkowicie autonomiczne decyzje w sprawie Komunii świętej dla rozwodników. W odpowiedzi kard. Fernández wskazał, że adhortacja apostolska Amoris laetitia jest dokumentem zwyczajnego nauczania papieskiego; na gruncie tej adhortacji, stwierdził, pojedyncza diecezja może wydać wytyczne, które będą stanowić wsparcie dla kapłanów oraz osób w powtórnych związkach, zgodnie z nauczaniem Franciszka.

Następnie praski hierarcha zapytał, jaki jest status nauczycielski odpowiedzi, jaką papież Franciszek udzielił biskupom Buenos Aires w 2016 roku. Chodzi o wymianę listów: biskupi zapytali, czy dobrze interpretują Amoris laetitia, a Franciszek odpisał, że tak – i że nie ma innej interpretacji. Sednem listu biskupów z Buenos Aires była zgoda na udzielanie rozgrzeszenia i Komunii świętej niektórym rozwodnikom w powtórnych związkach, nawet jeżeli żyją jak mąż z żoną.

W odpowiedzi kard. Fernández stwierdził, że wymiana listów została wpisana do Acta Apostolicae Sedis, zatem pisma zostały opublikowane «velut Magisterium authenticum», jak autentyczne Magisterium.

Kluczowa jest odpowiedź na pytanie trzecie, w którym kardynał Duka zapytywał o związek pomiędzy Amoris laetitia a nauczaniem Kościoła.

Kardynał Fernández odpisał następująco:

«Jak Ojciec Święty przypomina w swoim liście do Delegatów Regionu Duszpasterskiego Buenos Aires, Amoris laetitia jest rezultatem pracy i modlitwy całego Kościoła, refleksji dwóch synodów i samego papieża. Ten dokument opiera się na magisterium poprzednich papieży; to już oni rozpoznali możliwość przyjmowania Eucharystii przez rozwodników w nowych związkach, o ile tylko mają „zobowiązanie do życia w pełnej wstrzemięźliwości, tj. do powstrzymania się od aktów właściwych małżonkom”, jak zaproponował Jan Paweł II; lub też „zobowiązują się przeżywać swoją relację… jako przyjaciele”, jak zaproponował Benedykt XVI. Franciszek podtrzymał propozycję pełnej wstrzemięźliwości rozwodników w powtórnych związkach, ale dodał, że może być to dla nich w praktyce trudne, dlatego pozwolił w pewnych okolicznościach, po stosownym procesie rozróżniania, dopuszczenie do sakramentu pojednania, nawet jeżeli nie są wierni wstrzemięźliwości zaproponowanej przez Kościół» («Francesco mantiene la proposta della piena continenza per i divorziati e risposati in una nuova unione, ma ammette che vi possano essere difficolta nel praticarla e quindi permette in certi casi, dopo un adequato discernimento, l’amministrazione del sacramento della Riconciliazione anche quando non si riesca nel essere fedeli alla continenza proposta dalla Chiesa»).

Następnie kardynał Duka pytał o ewentualność instytucjonalizacji takiego rozwiązania; w odpowiedzi kard. Fernández wskazał, że Amoris laetitia „otwiera możliwość przystępowania do sakramentów pojednania i Eucharystii”; dodał, że chodzi tutaj każdorazowo o proces rozróżniania, który nie zawsze musi kończyć się taką samą decyzją. Następnie stwierdził, że to każdy kapłan ponosi osobistą odpowiedzialność za towarzyszenie osobom w procesie rozróżniania; ostatecznie jednak decyzja należy wyłącznie do danej jednostki, która musi w swoim sumieniu rozpoznać sprawę przed Bogiem. Decyzja ma zapaść w świetle nauki Kościoła i przy towarzyszeniu kapłana, ale może być to również decyzja o przyjmowaniu sakramentów.

Kardynał Fernández został też zapytany o kwestię stwierdzania nieważności małżeństwa; odpowiedział, że ewentualność stwierdzenia nieważności jest elementem procesu rozróżniania sytuacji danego rozwodnika, ale nie zamyka to wszystkiego. W sytuacjach złożonych, w których nie można stwierdzić nieważności , istnieje możliwość przyjmowania sakramentów.

Wreszcie czeski purpurat pytał, czy rozwodnicy w powtórnych związkach powinni spowiadać się z aktów seksualnych; kard. Fernández odpowiedział, że jest to kwestia indywidualnego sumienia i tak jak inne sprawy w życiu, powinna zostać rozpatrzona przed Bogiem. Wreszcie prefekt Dykasterii Nauki Wiary wskazał, że byłoby właściwe, aby Konferencje Episkopatu wydały kryteria duszpasterskie w oparciu o Amoris laetitia.

Tym samym kard. Victor Manuel Fernández oficjalnie i jednoznacznie potwierdził to, o czym portal PCh24.pl pisze od 2016 roku: według Amoris laetitia można udzielać Komunii świętej rozwodnikom, o ile podejmą taką decyzję sumienia. Jest tak, jak napisali biskupi z Niemiec w swoich wytycznych w roku 2017. Jest to całkowicie niezgodne z Tradycją Kościoła; w istocie jednak wola Franciszka była doskonale znana od publikacji wspomnianych wyżej listów papieża i biskupów Buenos Aires. Część komentatorów próbowała zaklinać rzeczywistość, obawiając się konsekwencji, które rodziłoby otwarte przyznanie, że doszło do próby zmiany nauki Kościoła. Po dokumencie Dykasterii Nauki Wiary do kardynała Duki żadne udawanie nie będzie już możliwe.

Cały dokument kard. Fernándeza jest dostępny na stronie Watykanu: https://www.vatican.va/roman_curia/congregations/cfaith/documents/rc_con_cfaith_pro_20230925_risposte-card-duka_it.pdf

Źródło: vatican.va Pach

***

MODLITWA O TRIUMF WIARY KATOLICKIEJ

Wszechmogący wieczny Boże, Ojcze, Synu i Duchu Święty, klękamy przed Twoim Majestatem i składamy Ci z głębi naszych serc dziękczynienie za bezcenny dar wiary katolickiej, który raczyłeś nam objawić przez Jezusa Chrystusa, prawdziwego Boga i prawdziwego człowieka. Otrzymaliśmy to Boże światło na Chrzcie Świętym i przyrzekliśmy Ci zachować tę wiarę nienaruszoną aż do śmierci.

Pomnażaj w nas dar wiary katolickiej. Niech umacnia ją i utwierdza Twoja łaska. Pogłębiaj w nas codziennie poznanie piękna i głębi wiary katolickiej, abyśmy żyli w głębokiej radości Twojej Boskiej prawdy i byli gotowi poświęcić wszystko, byle tylko nie pójść na kompromis lub nie zdradzić tej wiary. Daj nam łaskę, abyśmy byli zdecydowani ponieść tysiąckrotną śmierć za choćby jeden artykuł Credo.

Przyjmij łaskawie nasz akt pokornego zadośćuczynienia za wszystkie grzechy popełnione przeciw wierze katolickiej przez ludzi świeckich i duchownych, zwłaszcza przez wysokich rangą duchownych, którzy wbrew złożonej podczas święceń solennej obietnicy, że będą nauczycielami i obrońcami integralności wiary katolickiej, stali się orędownikami herezji, zatruwając w ten sposób powierzoną im owczarnię i poważnie obrażając Boski majestat Jezusa Chrystusa, Prawdy Wcielonej.

Udziel nam łaski postrzegania w nadprzyrodzonym świetle wiary wszystkich wydarzeń naszego życia i ogromnych prób, którym poddawana jest obecnie nasza Święta Matka Kościół. Spraw, abyśmy uwierzyli, że z bezkresnej duchowej pustyni naszych czasów wyprowadzisz nowy rozkwit wiary, który przyozdobi ogród Kościoła nowymi dziełami wiary i zapoczątkuje nową erę wiary.

Mocno wierzymy, że wiara katolicka jest jedyną prawdziwą wiarą i religią, do której dobrowolnego przyjęcia zapraszasz każdego człowieka. Niech święta, katolicka i apostolska wiara ponownie zatryumfuje w Kościele i na świecie za wstawiennictwem Najświętszej Maryi Panny, pogromczyni wszelkich herezji, oraz wielkich męczenników i wyznawców wiary, tak aby ani jedna dusza nie poszła na zatracenie, a dostąpiwszy raczej poznania Jezusa Chrystusa, jedynego Zbawiciela rodzaju ludzkiego, dzięki prawowitej wierze i sprawiedliwemu życiu osiągnęła wieczne błogosławieństwo w Tobie, o Trójco Przenajświętsza, Ojcze, Synu i Duchu Święty. Tobie wszelka cześć i chwała na wieki wieków. Amen.

+ Athanasius Schneider, biskup pomocniczy Archidiecezji Najświętszej Maryi Panny w Astanie

Pope Francis’s Synodal Path Mimics the Anglicans’ Route to Self-Destruction.

Pope Francis’s Synodal Path Mimics the Anglicans’ Route to Self-Destruction.

by Edwin Benson franciss-synodal-path-mimics-the-anglicans-route-to-self-destruction

One of the most effective idioms in the English language is the simple phrase “the blind leading the blind.” Surely, no act could be more foolish.

The phrase has its basis in scripture. In Matthew 15:14, Our Lord tells us, “Let them alone: they are blind, and leaders of the blind. And if the blind lead the blind, both will fall into the pit.”

No idiom could better describe the danger along the way of the coming Synod of Synodality.

Synodality is not new. Others have tried it before and suffered from its “blind leading the blind” outcome. This scenario was especially played out before in the Anglican communion.

In the book The Synodal Process Is a Pandora’s Box, authors Jose Antonio Ureta and Julio Loredo de Izcue quote former Anglican bishop Gavin Ashenden, ex-chaplain to H.M. Queen Elizabeth II.

Now a Catholic convert, he points out that the Church of England embarked on its particular “Synodical Way” in the fifties. His testimony is noteworthy:

“Ex-Anglicans believe they can offer some help” because they have witnessed the “ploy” of synodality used in the Church of England “to such divisive and destructive effect.”

“The fact is that the ex-Anglicans have seen this trick played on the Church before. It is part of the spirituality of the progressives. Very simply put, they wrap up quasi-Marxist content in a spiritual comfort blanket and then talk a lot about the Holy Spirit.”

A Road Already Taken

Anglicanism is difficult to explain. In Great Britain, it is called the Church of England—the fruit of King Henry VIII’s apostasy. In the United States, it is known as the Episcopal Church. In the rest of the world, especially those places once part of the British Empire, the adjective more inclusive term Anglican is common.

In my youth, I was an Episcopalian. The parish to which I belonged was full of old wood, old stained glass, old words and old music. The liturgy and vestments appeared magnificent.

However, the antique surroundings concealed a radical spirit. The clergymen—and later clergywomen – who wore those vestments were often admitted socialists. They proclaimed the eternal verities through the liturgy but were quite willing to campaign in favor of abortion and the Equal Rights Amendment. Indeed, they thought these activities were quite virtuous.

In 1986, I could no longer stomach the Episcopalians’ failure to take a stand against abortion. (Later, they did—of course, on the other side.) I leaped over the Tiber and became a Catholic. I thank God for the Grace He gave me to make that decision. Many other Episcopalians did the same thing over other issues. There were plenty to choose from.

A Rapidly Dying Organization

Beliefnet crunched the numbers. From 1992 to 2002, the number of Episcopalians plunged 32%, from 3.4 to 2.3 million. That was not a fluke. As of 2021, the Episcopal Church claims 1.62 million members in the United States. What could account for the loss of over half of its membership in three decades?

To answer that question, Beliefnet turned to Charlotte Allen, a frequent contributor to many publications, including First Things, the Weekly Standard, and the Wall Street Journal.

“The accelerating fragmentation of the strife-torn Episcopal Church USA, in which large parishes and entire dioceses are opting out of the church, isn’t simply about gay bishops, the blessing of same-sex unions or the election of a woman as presiding bishop. It is about the meltdown of liberal Christianity…. [A]s all but a few die-hards now admit, the mainline churches that have blurred doctrine and softened moral precepts are declining and, in the case of the Episcopal Church, disintegrating.”

When People and Ideology Clashed, the People Lost… and Then Left

The article pointed to New Hampshire’s retired Anglican Bishop V. Gene Robinson. Before he took that office, Mr. Robinson had deserted his wife and children in favor of living openly in a homosexual relationship. Even the New York Times spoke of the resulting rift in 2006.

“Bishop Robinson’s consecration drew a virulent response from primates of fast-growing Anglican provinces in the developing world, where homosexuality is taboo. Many in Africa, Asia and Latin America have curtailed their interaction with the American church. A few traditionalist congregations in this country have placed themselves under the oversight of foreign bishops.”

The following year, the Times revisited the issue.

“Traditionalists at home and abroad assert that the Bible describes homosexuality as an abomination, and they consider the Episcopal Church’s ordination of Bishop Robinson as the latest and most galling proof of its rejection of biblical authority.”

Despite the controversy, Mr. Robinson continued in his office until retiring in 2013.

A Museum With Few Visitors

In many places, the beautiful outward shell remains, a relic in a liturgical museum. However, disconnected from the breath of life, it slowly disintegrates.

British conservative Melanie Phillips quotes a study of 1,200 Church of England Clergy. Fully three-quarters of them believe that Britain is no longer a Christian country. Celia Walden of The Telegraph quotes the same survey, saying that most clergy are quite willing to use their empty church buildings for yoga classes, exhibitions, concerts, cafés and post offices.

She continues, “It’s ironic that, as a secular society, we’ve thrown ourselves into the cult of self, precisely because we’re flailing, with no basic spiritual scaffold to keep us steady. The idea of being handed out nourishment in the form of the “blood and body of Christ” is ridiculed, but we’ll guzzle down our green juices and “superfoods” in the hope they’ll give us what our empty souls are lacking—and ensure an eternal, if spiritually devoid, life…. It’s all about wellness in the church of ‘me.’”

Vanishing by 2040

The Canadian situation is even worse. In 2020, the Anglican Journal carried an article that should have spread panic throughout the communion. In a report to the “House of Bishops,” Anglican clergyman Neil Eliot made a startling prediction based on statistical analysis. “We’ve got simple projections from our data that suggest that there will be no members, attenders or givers in the Anglican Church of Canada by approximately 2040.”

Canadian Anglican primate Linda Nicholls was nonplussed. “Anybody who’s been in the church in the pews, or as a priest, or as a deacon or a bishop has known that this decline has been happening. We see it every Sunday, we see it in lots of ways.”

Primate Nicholls is sanguine in the presence of a condition that should shake her to her bones. “At the end of the day, when we stand before the great judgment seat and have to answer for how we lived our lives as Christians, I think the question that will be asked is, ‘Were you faithful with what you were given?’”

Correcting Liberalism’s Errors with More Liberalism?

So, what is the liberal solution? Like the Marxist who refuses to acknowledge the failure of Communism, the answer never changes. Do more of the same; just do it better. They want more food banks, more social action, more criticism of the wealthy, more liberal activism, more, more, more.

That is the same direction that appears along the Synodol path. Progressives seem to see the Modern Church’s depopulation as a “growing pain” that more liberalism, more accompaniment and more acceptance will correct in good time. They think that they can convince the Catholic laity with their sweet words.

Indeed, the warning of Gavin Ashenden is prophetic. The Anglican “synodal way” led to self-destruction. Catholics should pay attention.

Blinded by their ideology, progressives claim that those who stand for eternal truths are the ideologues. They seem willing to sacrifice eternal truths for the evolving norms of modernist social justice.

This “path” must be rejected.

Wszedł i wyszedł jak krowa…

Wszedł i wyszedł jak krowa…

Date: 25 settembre 2023 Author: Uczta Baltazara babylonianempire

2 dni temu, w wieku 98 lat zmarł ex prezydent republiki włoskiej – komunista Giorgio Napolitano, https://en.wikipedia.org/wiki/Giorgio_Napolitano. Trumna ze zwłokami została wystawiona w jednej z sal włoskiego senatu.

Ku zdziwieniu wielu, w niedzielę po odmówieniu Anioł Pański, złożyć hołd komuchowi pospieszył Bergoglio, który aby «uszanować decyzję rodziny byłego prezydenta, pragnącą upamiętnienia świeckiego» zamiast pobłogosławić trumnę, czy choćby tylko przeżegnać się, przyłożył sobie jedynie dłoń do serca.

Poniżej komentarz na temat zajścia z bloga watykanisty Aldo Maria Valli’ego:

«Tego rodzaju bierny papież budzi zniechęcenie wszystkich wiernych. Stanąć w bezruchu przed trumną oznacza nie wypełnić misji, którą Chrystus powierzył Piotrowi (a więc i jego następcom) podczas Ostatniej Wieczerzy: “Utwierdzaj twoich braci”. Papież, który wobec faktu śmierci ukazuje się bez jakichkolwiek słów czy gestów, nikogo nie utwierdza, lecz wypiera się. Może i okazał ogromny szacunek zmarłemu ateiście, ale z pewnością nie odniósł się z należytym szacunkiem do żyjących chrześcijan, przede wszystkim tych, którzy w krajach islamskich płacili i nadal płacą za uzewnętrznianie ich chrześcijaństwa prześladowaniami i więzieniem, a niekiedy także śmiercią. Na przestrzeni wieków wielcy myśliciele chrześcijańscy przypisywali znakowi krzyża wielką wartość. Dla Tertuliana należy go czynić “na każdym kroku, wchodząc i wychodząc, ubierając się, zasiadając do stołu, kładąc się spać…”. Dla Ratzingera jest to nic innego jak “synteza naszej wiary”. Mnie, video przedstawiające nieruchomego i milczącego papieża w Senacie wydało się syntezą agnostycyzmu konstytucyjnego.».

«Problem polega na tym, że w przypadku Bergoglia mamy wyraźnie do czynienia z człowiekiem, który nie wierzy. Nie wierzy w swoją misję, ale przede wszystkim nie wierzy w Boga, nie wierzy w istnienie duszy, nie wierzy w praktycznie żadną z zasad religii, którą powinien głosić.

Wierzy jedynie w swoją narcystyczną obecność i w atrybuty swej władzy. To niemały problem: dla tych, którzy wierzą, ale sądzę, że także dla tych, którzy wierzącymi nie są».

https://youtube.com/watch?v=7yWQlQiBjE4%3Fversion%3D3%26rel%3D1%26showsearch%3D0%26showinfo%3D1%26iv_load_policy%3D1%26fs%3D1%26hl%3Dit%26autohide%3D2%26wmode%3Dtransparent

………………………………

“Sądzę, że pojmujecie, iż jedynie antypapież może zachować się w podobny sposób”.

INFO: https://www.ansa.it/sito/notizie/politica/2023/09/24/-il-papa-a-sorpresa-rende-omaggio-allamico-napolitano_4cf92d3f-cd71-4a06-aa58-8f098dde141e.html https://www.aldomariavalli.it/2023/09/25/sul-papa-alla-camera-ardente-di-napolitano/ https://www.lastampa.it/vatican-insider/en/2013/11/14/news/pope-francis-ranked-among-this-year-s-50-most-prominent-jews-1.35955863/

Życie Kościołów chrześcijańskich nigdy nie było formą demokracji, w której wszyscy decydują o wszystkim w oparciu o zasady większości

Synodalność nie ma nic wspólnego ustrojem Kościoła wschodniego. Znany watykanista obnaża fałsz papieskiej narracji.

Życie Kościołów chrześcijańskich nigdy nie było formą demokracji, w której wszyscy decydują o wszystkim w oparciu o zasady większości 

falsz-papieskiej-narracji 20 września 2023

Synod Franciszka nie nauczył się niczego od synodów Kościołów wschodnich – uważa Sandro Magister, wskazując na sprzeciw jednego z grekokatolickich biskupów wobec promowanej przez urzędującego papieża agendzie tzw. „synodalności”.

Znany watykanista odnosi się do słów Franciszka, który w drodze powrotnej z Mongolii mówił: Synod nie jest moim wynalazkiem. To Paweł VI pod koniec Soboru zdał sobie sprawę, że Kościół zachodni utracił synodalność, podczas gdy wschodni ją zyskał.

Jak wskazuje Magister, jest to całkowicie fałszywa argumentacja, gdy spojrzymy na to, jak faktycznie funkcjonuje Kościół na wschodzie. Autor omówienia przywołuje świadectwo bp Manuela Nina, który jako apostolski egzarcha dla katolików obrządku bizantyjskiego w Grecji z siedzibą w Atenach ma wziąć udział w Synodzie.

Jeśli w istocie Zachód rozumie synodalność jako miejsce lub moment, w którym wszyscy, świeccy i duchowni, wspólnie działają, aby dojść do jakiejś kościelnej, doktrynalnej, kanonicznej lub dyscyplinarnej decyzji, jakakolwiek by ona nie była, jasne jest, że taka synodalność nie istnieje na Wschodzie – podkreśla bp Nin.

Hierarcha wprost stwierdza, że papieskie rozumienie tzw. synodalności jest „nieporozumieniem”, gdyż taka synodalność nigdy nie istniała w Kościele, również na wschodzie. Przyznaje on, że biskupi wschodni spotykają się na synodach, ale zastrzega ta synodalność nie ma nic wspólnego z modelem „nowoczesnej republiki parlamentarnej, w której każdy może powiedzieć wszystko i porozmawiać o wszystkim”.

Życie Kościołów chrześcijańskich nigdy nie było formą demokracji, w której wszyscy decydują o wszystkim w oparciu o zasady większości – dodaje bp Nin.

Wątek ten rozwija Sandro Magister, pisząc: Oczywiście papież Franciszek również wielokrotnie upierał się, że „Synod nie jest parlamentem”, a tym bardziej „programem telewizyjnym, w którym mówi się o wszystkim”. Jednocześnie jednak rozszerzył udział w Synodzie nie tylko na osoby posiadające władzę biskupią, ale także na księży, osoby zakonne i świeckie, mężczyzn i kobiety, zgodnie z przeważnie horyzontalną interpretacją greckiego słowa „Synod” rozumianego jako „wspólne kroczenie”.

Tymczasem Magister wskazuje, powołując się na bp Nina, że „Synod” to nie „chodzenie razem ze wszystkimi”, ale „chodzenie wszystkich razem z Chrystusem”.

W środowiskach „synodalnych” widzimy jednak coraz więcej przykładów duchownych, którzy nawet nie mówią o Chrystusie i Jego nauce, ale powołują się na bliżej nieokreślone działanie Ducha Świętego, rozumiejąc synodalność jako „rozmawianie w Duchu”, choćby to rozmawianie miało prowadzić do wniosków sprzecznych z nauczaniem Chrystusa, co z perspektywy logiki jest niemożliwe, a jednak – nie powstrzymuje to piewców synodalności przed brnięciem w coraz większe sprzeczności.

Źródło: espresso.repubblica.it

How the Synod proposes a “new democratic Church”.


How the Synod proposes a new democratic Church 
The American TFP <tfp@tfp.org>
09/22/2023

Synod promoters often utilize the phrase “Church reform.” However, exactly what kind of reforms do they envision? According to the Preparatory Document for the Synod, the structures of the Church should be changed. It affirms that the separation between priests and the rest of the People of God must be eliminated. This dangerous prospect threatens the Church’s hierarchical structure as instituted by Our Lord Himself.
Please read:
Synodal “Church Reform” Truly Means Democratic Upheaval in the Church

10,064 signatures have been collected demanding Jay-Z cancel blasphemous film of drug-dealing messiah. Please sign now and help us reach our goal of 12,000 signatures!
Act Now! Blasphemous Film Promotes Drug-Dealing MessiahPhoto
Until next time, I remain
Sincerely yours,Signature
Gary J. Isbell
Tradition Family Property
www.tfp.org

Franciszek wziął udział w spotkaniu “Clinton Global Initiative”. Apelował o pilne zajęcie się „zmianami klimatu”. I lał sloganową zielonawą wodę.

Papież wziął udział w spotkaniu Clinton Global Initiative. Apelował o pilne zajęcie się „zmianami klimatu”. I lał sloganową zielonawą wodę.

Franciszek-o-global-pilne-zajecie-sie-zmianami-klimatu

Wpisuje się w powszechną mobilizację globalistów w celu przyspieszenia działań na rzecz realizacji celów Agendy 2030.

———————-

Franciszek 18 września wziął udział w „szczycie” organizowanym przez Fundację Clintona, apelując o pilne działania w sprawie „zmian klimatu” i uregulowania sytuacji migrantów i uchodźców. Wcześniej, 5 lipca gościł w Watykanie byłego prezydenta Billa Clintona i Aleksa Sorosa, syna “postępowego” miliardera George’a Sorosa.

„Przywódca” Kościoła katolickiego przemawiał – za pośrednictwem łącza wideo – podczas sesji „Keep Going” Clinton Global Initiative (CGI), apelując o natychmiastowe podjęcie działań w sprawie „zmian klimatycznych”, „zanim będzie za późno”.

Mówił, że konieczna jest wymiana myśli na temat tego, jak przyczyniać się do dobra wspólnego i nie pozostawiać dzieci w tyle. [??? md]

Podczas dwudniowego szczytu CGI administrację Bidena reprezentowali: sekretarz skarbu Janet Yellen i sekretarz spraw wewnętrznych Deb Haaland. Wśród innych prelegentów znaleźli się Hillary Clinton, gubernator Gavin Newsom z Kalifornii, gubernator Gretchen Whitmer ze stanu Michigan, była sekretarz prasowa Białego Domu Jen Psaki, emerytowany gracz NBA Dwyane Wade, były premier Wielkiej Brytanii Tony Blair i gospodarz Fox News Dana Perino.

Podczas rozmowy papieża z byłym prezydentem Clintonem poruszono sprawy migrantów i pracy szpitala dziecięcego Bambino Gesù. [??? md]

Clinton witając Ojca Świętego mówił o tym, że Franciszek przemawia do sali pełnej ludzi z całego świata, którzy „na swój sposób starają się postępować zgodnie z napomnieniem Izajasza, który powiedział nam, że musimy naprawić nieprawidłowości”. Były przywódca USA dodał, że świat jest pod wieloma względami zepsuty, ale też pełen możliwości i są ludzie, którzy próbują go naprawić. Zapytał więc papieża, jakie są „obowiązki zwykłych ludzi, aby coś zmienić, stawić czoła tym wielkim wyzwaniom, które są tak duże, że żadna osoba, bez względu na to, jak bogata jest lub potężna (…) nie mogłaby tego dokonać samodzielnie”.

Papież zaznaczył, że „ważne jest szerzenie kultury spotkania, kultury dialogu, kultury słuchania i zrozumienia”. Ponadto należy dzielić się przemyśleniami odnośnie tego, w jaki sposób można przyczyniać się do dobra wspólnego i jak nie pozostawić w tyle osób najsłabszych. – Wszyscy to wiemy. Żyjemy w zmieniającej się epoce. Tylko razem możemy wyjść z tego lepiej. Razem. Tylko razem możemy uzdrowić świat z globalizacji obojętności – komentował Franciszek.

Dodał, że „zmiany klimatyczne, kryzysy humanitarne dotykające migrantów i uchodźców, opieka nad dziećmi i wiele innych problemów”, w tym atmosfera wojenna, który odczuwalna jest na całym świecie – co określa mianem III wojny światowej – to tylko niektóre z wielkich wyzwań współczesności. – Potrzebujemy wielkiego i wspólnego przyjęcia odpowiedzialności. Żadne wyzwanie nie jest zbyt wielkie, jeśli mu sprostać, zaczynając od osobistego nawrócenia, osobistego nawrócenia każdego z nas, osobistego wkładu, jaki każdy z nas może wnieść, aby rozwiązać ten problem, oraz od świadomości tego, co czyni nas częścią jedności przeznaczenia – kontynuował Franciszek.

Dodał, że „trudności są częścią życia i najlepszym sposobem radzenia sobie z nimi jest zawsze szukanie uspokajającego dobra, nigdy samotnie, zawsze razem”. Jednak w ich obliczu ludzie winni wyzbyć się „egoizmu, narcyzmu i podziału”. Lepsza jest jedność niż konflikt. – Nadszedł czas, aby zaprzestać walki i powrócić do dialogu. Niech ustaną plany podboju i agresji militarnej. Dlatego powtarzam: nie dla wojny, nie dla wojny. Czas współpracować, aby powstrzymać katastrofę ekologiczną, zanim będzie za późno – mówił, nawiązując do nowego dokumentu, mającego zaktualizować encyklikę Laudato si’. Apelował o zajęcie się migracją, edukacją i zdrowiem dzieci migrantów i uchodźców. Franciszek wspomniał, że „papieski szpital” Bambino Gesù leczył ponad dwa tysiące małych pacjentów Ukrainy, którzy uciekli z kraju.

Clinton odparł, że niezwykle trudne jest przekonanie każdej osoby, że ma istotną rolę do odegrania w życiu publicznym. Były prezydent dopytywał Następcę św. Piotra, co ma jeszcze do przekazania, jakie kwestie są istotne? Na co papież odparł, że ważne jest zajęcie się zmianami klimatu zanim będzie za późno.

Fox News, komentując udział Franciszka w spotkaniu organizowanym przez Fundację Clintonów wskazał, że „choć papież podtrzymuje tradycyjny chrześcijański pogląd na aborcję, środki antykoncepcyjne i płeć kulturową (gender), w zeszłym miesiącu w przemówieniu ostro skrytykował niektórych konserwatystów w amerykańskim Kościele katolickim, oskarżając ich o przedkładanie ideologii nad wiarę i utrudnianie ewolucji doktryny katolickiej. Uznał także istniejące podziały w Kościele, wynikające z odmiennych poglądów na takie kwestie, jak aborcja i małżeństwa osób tej samej płci”.

Medium dodało, że „wielu konserwatystów krytykowało skupienie się papieża na sprawiedliwości społecznej i jego gotowości do rozważenia zmian, takich jak zezwolenie katolikom rozwiedzionym, którzy zawarli nowe związki, na przyjmowanie sakramentów”.

Inicjatywa fundacji Clintona wpisuje się w powszechną mobilizację globalistów w celu przyspieszenia działań na rzecz realizacji celów Agendy 2030. W dniach 18-19 września odbywał się w nowojorskiej siedzibie ONZ szczyt wysokiego szczebla politycznego poświęcony celom zrównoważonego rozwoju – SDG Summit.

Źródło: foxnews.com, clintonfoundation.org AS

Abp Viganò: Imigracja jako “inżynieria społeczna globalizmu” promowana przez Bergoglio

Abp Viganò: Imigracja jako “inżynieria społeczna globalizmu” promowana przez Bergoglio

Date: 19 settembre 2023Author: Uczta Baltazara 2 Commenti babylonian-empire-bergoglio

Arcybiskup  Carlo Maria Viganò:

«Inwazja nielegalnych imigrantów jest pożądana przez globalistyczną elitę w dwóch celach: pierwszym jest wymiana etniczna w narodach w celu wymazania ich tożsamości, tradycji i wiary. Drugim jest finansowanie gangów handlarzy niewolnikami oraz organizacji pseudo-pomocowych, które czerpią zyski ze zjawiska migracji (organizacji zarówno świeckich, jak i kościelnych).

Dowodem na instrumentalizację tej inwazji jest fakt, że większość nielegalnych imigrantów wyznaje islam lub hinduizm i pochodzi z regionów, w których nie ma konfliktów.

I odwrotnie, praktycznie nie ma korytarzy humanitarnych, które mogłyby służyć przyjmowaniu uchodźców z krajów, w których toczy się wojna domowa i gdzie prześladowani są chrześcijanie. Gdyby Europa chciała przyjęła chrześcijańskich uchodźców, wzmocniłaby ich obecność i nie spowodowałaby żadnego konfliktu społecznego, podczas gdy chce osiągnąć cel diametralnie przeciwny.

Nie dziwmy się zatem, że Bergoglio angażuje się w socjotechniczne operacje globalizmu w dziedzinie imigracji, po tym jak został promotorem eksperymentalnej surowicy genowej uzyskanej z abortowanych płodów».

=============================

Arcivescovo Carlo Maria Viganò

@CarloMVigano

L’invasione di immigrati clandestini è voluta dall’élite globalista con due scopi: il primo è la sostituzione etnica nelle nazioni al fine di cancellarne l’identità, le tradizioni e la fede. Il secondo è alimentare il raket dei negrieri e delle organizzazioni pseudoassistenziali che lucrano sul fenomeno migratorio (tanto laiche quanto ecclesiastiche). La prova della strumentalità di questa invasione sta nel fatto che la maggioranza dei clandestini è di religione islamica o indù, e che provengono da regioni in cui non ci sono conflitti. Viceversa, non vi è praticamente nessun corridoio umanitario per accogliere i profughi di stati in cui vi è la guerra civile e in cui i Cristiani sono perseguitati. Se infatti l’Europa accogliesse rifugiati Cristiani, rafforzerebbe la loro presenza e non creerebbe alcun conflitto sociale, mentre vuole ottenere lo scopo diametralmente opposto. Non stupiamoci quindi che Bergoglio si presti alle operazioni di ingegneria sociale del globalismo in materia di immigrazione, dopo aver fatto il testimonial per i sieri genici sperimentali ottenuti con feti abortivi.

Przetłumacz wpis

Zdjęcie

Cyt

June Slater @juneslater17

When someone asks you what Hell looks like, and you can’t put it into words! Didn’t Alistair Campbell once quip ..we don’t do God?

Zdjęcie

·

378,6 tys. Wyświetlenia

uj

·

Franciszek chce wyciągnąć z szamba O. Rupnika – rozpustnika, jawnego gorszyciela.

Franciszek oczyści swojego kumpla Rupnika

18 września komisja wizytacji kanonicznej w Rzymskim Centro Aletti zgodnie doszła do wniosku, że Ojciec Rupnik został niesłusznie oskarżony i należy przywrócić mu dobre imię.

Wyreżyserowana wizytacja miała miejsce w 2023, a przeprowadził ją Wikariusz Generalny Rzymu, de Donatis, którego Franciszek zdegradował do roli biskupa pomocniczego.

Jak wynika z raportów, Centro Aletti pod przewodnictwem Ojca Rupnika “wygląda na zdrowe”, a w poprzednim śledztwie było “wiele poważnych niedociągnięć” oraz “mnóstwo jawnych wątpliwości co do jego winy”. W ostatni piątek Franciszek gościł Marię Campatelli, dyrektorką Centro Aletti i nadgorliwą zwolenniczką Rupnika.

Kongregacja Nauki Wiary uznała Rupnika winnym uprawiania nierządu z ponad dwunastoma zakonnicami. W drodze dochodzenia przeprowadzonego przez jezuitów, stwierdzono, że pokrzywdzone kobiety są “wiarygodne”. W efekcie na Ojca nałożono ekskomunikę, którą natychmiast usunął nie kto inny niż Franciszek.

Zdaniem SilereNonPossum.com Franciszek bierze się za jawne tuszowanie faktów.

Ale to nie pierwszy raz, kiedy Franciszek skłamie przed obiektywami, jak już miało to miejsce, gdy zaprzeczał, jakoby zlecił raport mający na celu uniewinnienie homoseksualnego gwałciciela Julio Césara Grassiego.

#newsEwyznufwsv

Pontyfikat Franciszka i „równość religii”. Manifestacje groźnej idei – synkretyzmu.

Pontyfikat Franciszka i „równość religii”. Manifestacje groźnej idei – synkretyzmu.

#franciszek #kryzys w Kościele #papież

Jeżeli Kościół nie będzie głosić zbawienia w Chrystusie, to do czego będzie potrzebny? Ojciec Święty mówi chętnie o różnych „tradycjach religijnych” – i zalicza do nich również katolicyzm. Gdzie w tym wszystkim wyjątkowość i jedyność Wcielonego Słowa? Następni papieże będą zmuszeni do wyjaśnienia indyferentystycznego chaosu, który rodzą wypowiedzi i wystąpienia papieża Franciszka.

Podczas podróży apostolskiej do Mongolii papież Franciszek mówił o „powołaniu” różnych „tradycji religijnych”. Podejmujący go kard. Giorgio Marengo wychwalał „przesłanie”, z jakim Ojciec Święty przyjechał do tego buddyjsko-pogańskiego kraju: pokój, współpraca, braterstwo. Chciałbym poniżej prześledzić kilka wydarzeń i dokumentów z ostatnich lat pontyfikatu Franciszka, by wydobyć ideę indyferentyzmu religijnego, która tak mocno przejawiła się w Mongolii.

Nagranie z 2016 roku. „Równość” czterech religii

W 2016 roku Stolica Apostolska opublikowała nagarnie promujące dialog międzyreligijny[1]. Pokazano na nim buddystkę, żyda, księdza katolickiego oraz imama – w tej kolejności. „Wierzę w Buddę”; „Wierzę w Boga”; „Wierzę w Jezusa Chrystusa”; „Wierzę w Boga, Allaha” – deklarowali kolejno. Wówczas ukazano siedzącego za swoim biurkiem papieża. – Wielu myśli różnorodnie, czuje różnorodnie, szukając Boga albo spotykając Boga na różne sposoby. W tym tłumie, wśród tak wielu religii, jest tylko jedna pewność, którą mamy wszyscy: wszyscy jesteśmy dziećmi Boga – powiedział Franciszek. Następnie wszyscy pokazani wcześniej „wierzący” deklarowali: „Wierzę w miłość”. Na koniec każdy z nich zaprezentował na wyciągniętych dłoniach swój… „symbol religijny”. Były to: figurka buddy, menora, figurka Dzieciątka Jezus, islamski sznur modlitewny. Ręce zostały przysunięte, tworząc swoiste koło, gdzie każdy z „symboli” zdawał się mieć tę samą wartość; miało to najpewniej obrazować owo Franciszkowe „różnorodne szukanie albo spotykanie Boga”.

Co ciekawe… wideo zostało przemontowane. Stolica Apostolska usunęła pierwotny film, by w 2017 roku na swoim kanale opublikować nagranie w wersji skróconej – bez sceny, na której na wyciągniętych dłoniach prezentowane są „symbole religijne”. Rzecz można jednak nadal zobaczyć w całości poza papieskim kanałem.

Bóg chciał różnorodności religijnej?

W dniach 3 – 5 lutego 2019 roku Ojciec Święty gościł w Zjednoczonych Emiratach Arabskich. 4 lutego w stolicy tego kraju, Abu Zabi, spotkał się z Ahmadem Al-Tayyebem, Wielkim Imamem Uniwerystetu Al-Azhar w Kairze. Obaj „przywódcy religijni” podpisali wówczas „Dokument o ludzkim braterstwie dla pokoju światowego i współistnienia”[2]. W dokumencie zapisano stwierdzenie: „Pluralizm i różnorodność religii, koloru skóry, płci, rasy i języka są wyrazem mądrej woli Bożej, z jaką Bóg stworzył istoty ludzkie. Ta boska Mądrość jest źródłem, z którego wywodzi się prawo do wolności wiary i wolności do bycia różnymi”. Polskie tłumaczenie jest zgodne z innymi wersjami językowymi, w tym z arabską. W porządku logicznym zacytowane stwierdzenie oznacza, że Bóg chciał różnorodności religijnej tak samo, jak chciał różnorodności koloru skóry, płci, rasy i języka. Oznacza to, że – według „Dokumentu” – Bóg chciał, aby niektórzy ludzie wyznawali religię katolicką, a inni – religie fałszywe, na przykład islam. W konsekwencji byłoby to jawną herezję indyferentyzmu religijnego. Pius IX w Syllabus errorum zamieścił następujące błędne stwierdzenie: „Ludzie mogą znaleźć drogę do wiecznego zbawienia i osiągnąć to wieczne zbawienie przez praktykowanie jakiejkolwiek religii” (pkt. 16). 

Interwencja bp. Athanasiusa Schneidera

Na publikację dokumentu z Abu Zabi zareagował biskup pomocniczy Nur-Sułtan w Kazachstanie, Athanasius Schneider. Podczas wizyty ad limina Apostolorum kazachskich biskupów Schneider powiedział papieżowi: „Ojcze Święty, w obecności Boga wzywam Waszą Świątobliwość w imię Jezusa Chrystusa, który wszystkich nas osądzi, o usunięcie tego stwierdzenia z międzyreligijnego dokumentu z Abu Zabi, które relatywizuje wyjątkowość wiary w Jezusa Chrystusa. W innym wypadku Kościół naszych dni nie będzie głosić całej prawdy Ewangelii, jak Apostoł Paweł powiedział Piotrowi w Antiochii (zob. Ga 2, 14)”[3]. Papież wdał się w dyskusję z biskupem; wkrótce nastąpiła jeszcze wymiana listów. Franciszek zgodził się z oceną bp. Schneidera, według której w dokumencie z Abu Zabi da się odczytać herezję; przekonywał jednak, że możliwe jest jednak również inne odczytanie, zgodne z nauką Kościoła – i to właśnie takie odczytanie miał na myśli. Bóg miałby pozytywnie chcieć różnorodności płci, kolorów skóry etc., ale różnorodność religii miałby jedynie dopuszczać (voluntas permissiva). Na prośbę bp. Schneidera, Franciszek powiedział o tym publicznie. Uczynił to podczas audiencji generalnej 3 kwietnia 2019 roku. Stwierdził: „Dlaczego Bóg dopuszcza wiele religii? Bóg chciał to dopuścić: teologowie scholastyczni mówili zwykle o Bożej woli dopuszczającej. Chciał dopuścić tę rzeczywistość: jest wiele religii. Niektóre rodzą się z kultury, ale zawsze patrzą ku niebu, patrzą ku Bogu”[4]. Franciszek nie wspomniał jednak ani słowem o „Dokumencie” z Abu Zabi. Nie można więc potraktować jego wystąpienia jako formalnej korekty treści tego tekstu. Co więcej, „Dokument” nawet na stronach watykańskich pozostaje w wersji niezmienionej, bez żadnej noty wyjaśniającej. Jest ponadto od 2019 roku promowany przez Watykan jako jeden z podstawowych tekstów dotyczących dialogu międzyreligijnego; to niejako dokument założycielski Wysokiego Komitetu na rzecz Ludzkiego Braterstwa, organizacji powołanej do życia z inicjatywy papieża, a skupiającej oprócz reprezentantów Watykanu również muzułmanów, żydów czy ateistów[5].

Wysoki Komitet i Dom Rodziny Abrahama

Wysoki Komitet na rzecz Ludzkiego Braterstwa ogłosił jeszcze w 2019 roku, że w stolicy ZEA, Abu Zabi, stanie Dom Rodziny Abrahamowej. Miał to być kompleks trzech świątyń, złożony z katolickiego kościoła pw. św. Franciszka, meczetu im. imama Ahmada Al-Tayyeba oraz synagogi im. Majmonidesa. Budowa kompleksu została ukończona w 2023 roku; inauguracja nastąpiła 16 lutego, a otwarty dla zwiedzających stał się od marca tego roku[6]. Wszystkie trzy świątynie są do siebie zewnętrznie bardzo podobne. Choć nie zostało to powiedziane wprost, w oczywisty sposób sugerują one równorzędność trzech religii, chrześcijaństwa (katolicyzmu), islamu oraz judaizmu. Można powiedzieć, że Dom Rodziny Abrahamowej stanowi architektoniczną ilustrację relatywistycznego dramatu „Nathan der Weise” masona Gottholda Lessinga; żyd Natan w obrazowej przypowieści dowodzi swojemu islamskiemu rozmówcy Saladynowi, że nie da się dowieść, która z trzech religii jest prawdziwa, bo jest to poza mocą ludzkiego rozumu. Podobnie w Domu Rodziny Abrahamowej nie ma żadnego rozróżnienia: roszczenie do prawdy chrześcijaństwa, islamu oraz judaizmu zostało potraktowane jako równorzędne, to znaczy – można rzec – równie jałowe. Możemy się tylko domyślać, że gromadzący się na międzyreligijnych nabożeństwach w Abu Zabi będą odmawiać „Modlitwę do Stwórcy”, którą zaproponował całemu światu papież w encyklice Fratelli tutti z października 2020 roku. Modlitwa brzmi[7]:

Panie i Ojcze rodzaju ludzkiego, który stworzyłeś wszystkie istoty ludzkie z równą godnością, zaszczep w nasze serca ducha braterstwa. Natchnij nas marzeniem nowego spotkania, dialogu, sprawiedliwości i pokoju. Pobudź nas do tworzenia zdrowszych społeczeństw i bardziej godnego świata, bez głodu, bez ubóstwa, bez przemocy, bez wojen. Niech nasze serce otworzy się na wszystkie ludy i narody ziemi, by rozpoznać dobro i piękno, które zasiałeś w każdym z nich, aby zacieśnić więzi jedności, wspólnych projektów, wspólnych nadziei. Amen.

„Modlitwa do Stwórcy” mówi wprawdzie o stworzeniu wszystkich ludzi przez Boga i w tym sensie wyraża pewną obiektywną prawdę. Nie wspomina jednak ani słowem o celu życia ludzkiego ani o właściwym kulcie, jaki winni jesteśmy Bogu. W ten sposób staje się doskonale indyferentna: buddysta czy szamanista, muzułmanin czy żyd, protestant… Może odmówić ją każdy w przekonaniu, że w swojej „tradycji religijnej” ma wszystko, czego mu potrzeba. Trudno jednak o poważniejszy błąd…

Papież na Kongresie różnych religii

We wrześniu 2022 roku odbywał się w Nur-Sułtan w Kazachstanie VII Kongres Przywódców Religii Światowych i Tradycyjnych. W ramach kongresu zgromadzeni „przywódcy religijni” mieli przyjąć wspólną „Deklarację”. Jej treść odczytała anglikanka Jo Bailey Wells. W punkcie 10. przeczytała, co następuje: „Stwierdzamy, że pluralizm i różnice religii, koloru skóry, płci, rasy i języka są wyrazami mądrości woli Boga w stworzeniu. Stąd nieakceptowalne są wszelkie przypadki przymuszania do określonej religii i doktryny religijnej”[8]. Byłoby to powtórzenie herezji z „Dokumentu” z Abu Zabi. Papież słuchał odczytu Wells, przyjął go brawami, tak, jak wszyscy inni zgromadzeni. W oficjalnej wersji „Deklaracji” opublikowanej na zakończenie Kongresu punkt 10 brzmiał jednak inaczej, a mianowicie: „Stwierdzamy, że pluralizm odnośnie różnic w kolorze skóry, płci, rasie, języku i kulturze jest wyrazem mądrości Boga w stworzeniu. Różnorodność religijna jest dopuszczana przez Boga i stąd wszelki przymus do konkretnej religii i doktryny religijnej jest nieakceptowalny”. Wydaje się prawdopodobne, że do takiej przeformułowania doszło na wniosek Stolicy Apostolskiej. Oznaczałoby to chęć uniemożliwienia heretyckiej interpretacji „Deklaracji”. To znaczący krok naprzód względem „Dokumentu” z Abu Zabi; szkoda, że sam „Dokument” pozostał do dzisiaj niezmieniony.

Dziwny wywiad

3 lipca portal rządowego dziennika „Al Ittihad” ze Zjednoczonych Emiratów Arabskich opublikował wywiad z papieżem Franciszkiem. Ojciec Święty został zapytany o Dom Rodziny Abrahamowej. Według tekstu wywiadu powiedział: „Jeśli chodzi o Dom Abrahama, uważam go za miejsce szacunku dla różnorodności, której Bóg chciał”[9]. W arabskim oryginale, który analizowałem, rzeczywiście padają słowa „różnorodność, której chciał Bóg”. „Al Ittihad” nie zamieścił nagrania wywiadu przeprowadzonego przez emirackiego dziennikarza. Jeżeli przyjąć, że zapisana treść odpowiada temu, co powiedział Franciszek, mielibyśmy do czynienia z powtórzeniem przez papieża błędu z „Dokumentu” z Abu Zabi.

Mongolskie bezdroża indyferentyzmu

W dniach 31 sierpnia – 4 września 2023 roku papież Franciszek gościł w Mongolii. W niedzielę 3 września w stolicy Mongolii Ułan Bator odbyło się spotkanie międzyreligijne, w którym obok Franciszka udział wzięli przedstawiciele różnych wyznań, takich jak szamanizm, buddyzm, islam czy protestantyzm. Papież powiedział między innymi: „Już sam fakt, że jesteśmy razem w tym samym miejscu, jest przesłaniem: tradycje religijne, w swojej oryginalności i różnorodności, stanowią ogromny potencjał dobra w służbie społeczeństwu”[10]. Następnie stwierdził: „Religie są powołane do zaoferowania światu tej harmonii, której nie może dać sam postęp techniczny”. Jeżeli fałszywe religie mają potencjał działania na rzecz dobra; jeżeli fałszywe religie mają jakieś własne wewnętrzne „powołanie” do budowania harmonii czy pokoju – to znowu może sugerować, że są przez Boga chciana, bo pełnią pożyteczną i wewnętrznie dobrą rolę w Jego planach. Innymi słowy, byłaby to myśl identyczna z tą, którą wyraził „Dokument” z Abu Zabi. Jest interesujące, że w zeświecczonym kluczu wizytę Franciszka w Mongolii odebrał jedyny mongolski kardynał, Giorgio Marengo. W wywiadzie stwierdził: „Obecność Ojca Świętego niewątpliwie zaoferowała ziarna harmonii, jako rodzaj przypomnienia dla nas wszystkich jako reprezentantów różnych tradycji religijnych, wielkiej wagi współpracy, budowy społeczeństwa, w których wartości duchowe są wysoko cenione, a w którym pęd do szybkiego zyskiwania bogactwa zostanie zbalansowany przez wagę ludzkich, moralnych i duchowych wartości. […] Papież przyniósł przesłanie pokoju, radości, przyjaźni, co tak często podkreślał w swoich wystąpieniach”[11]. Nie wspomniał ani słowem o Ewangelii, Chrystusie czy zbawieniu. „Tradycje religijne”, papież jako głosiciel doczesnego dobrobytu.

Wielka praca czeka na następcę Franciszka

W tej sytuacji nie można dziwić się takim wydarzeniom, jak udzielenie Komunii świętej na rękę muzułmańskiemu duchownemu przez abp. Geremiasa Steinmetza w archidiecezji Londrina w Brazylii we wrześniu 2023[12]. Mniej dziwi również skandal z obnoszeniem ulicami Rzymu i prezentowaniem w rzymskich kościołach figurek Pachamamy, a także wiele innych podobnych im wydarzeń. Wszystko to jest głęboko zakorzenione w ideologii indyferentyzmu religijnego, to znaczy przekonania, że różne „tradycje religijne” mogą w równym stopniu podobać się Bogu i być wewnętrznie pełnymi formami Jego uczczenia. Nawet jeżeli z żadnej poszczególnej wypowiedzi Franciszka nie można w sposób absolutnie kategoryczny wywieść formalnej proklamacji herezji – zwłaszcza mając w pamięci zastrzeżenia względem „Dokumentu” z Abu Zabi przedstawione bp. Schneiderowi – to klimat, jaki stworzył swoim pontyfikatem, jest wyjątkowo relatywistyczny i jako taki będzie wymagać głębokiej i silnej korekty ze strony jego następcy. Bez tego – tak jak mówił kazachski biskup – Kościół nie będzie w stanie głosić pełni prawdy Ewangelii, zgodnie z którą człowiek może zyskać zbawienie tylko dzięki Chrystusowi i tylko w Nim.

Paweł Chmielewski

[1] Nagarnie można obejrzeć na stronie „Pope Video” w serwisie YouTube; jest datowane na 2017 rok, ale pierwotna publikacja nastąpiła rok wcześniej. To właśnie ocenzurowana wersja.

Link: https://www.youtube.com/watch?v=FKuQqHMhJdY. Wersja pierwotna jest nadal dostępna na przykład tutaj: https://www.youtube.com/watch?v=-6FfTxwTX34&t=81s. Kluczowy obraz wyglądał następująco:

[2] „Dokument o ludzkim braterstwie dla pokoju światowego i współistnienia” na stronie Watykanu: https://www.vatican.va/content/francesco/pl/travels/2019/outside/documents/papa-francesco_20190204_documento-fratellanza-umana.html.

[3] LifeSiteNews.com, EXCLUSIVE: Bishop Schneider says Vatican is betraying ‘Jesus Christ as the only Savior of mankind’. Link: https://www.lifesitenews.com/news/bishop-schneider-vatican-is-betraying-jesus-christ-as-the-only-savior-of-mankind/.

[4] Papa Francesco, Udienca generale, Piazza San Pietro, Mercoledì, 3 aprile 2019. Link: https://www.vatican.va/content/francesco/it/audiences/2019/documents/papa-francesco_20190403_udienza-generale.html/

[5] „Dokument” jest dostępny na stronie Komitetu. Link: https://www.forhumanfraternity.org/document-on-human-fraternity/.

[6] Dom ma swoją stronę internetową, na której można rezerwować wizyty; wejście w celach kultowych do któregokolwiek z – jak głosi strona – „domów modlitwy” jest dostępne bez rezerwacji. Link: https://www.abrahamicfamilyhouse.ae/.

[7] Encyklika Fratelli tutti Ojca Świętego Franciszka o braterstwie i przyjaźni społecznej. Link: https://www.vatican.va/content/francesco/pl/encyclicals/documents/papa-francesco_20201003_enciclica-fratelli-tutti.html.

[8] PCh24.pl, Herezja czy ortodoksja? Dziwne wydarzenia na VII Kongresie Przywódców Religii Światowych i Tradycyjnych. Link: https://pch24.pl/herezja-czy-ortodoksja-dziwne-wydarzenia-na-vii-kongresie-przywodcow-religii-swiatowych-i-tradycyjnych/.

[9] Wywiad można znaleźć na stronie alittihad.ae. Wystarczy wpisać w wyszukiwarce „al ittihad” oraz „papież Franciszek” po arabsku.

[10] Vaticannews.va, Papież: religie to potencjał dobra w służbie społeczeństwu. Link: https://www.vaticannews.va/pl/papiez/news/2023-09/papiez-religie-to-potencjal-dobra-w-sluzbie-spoleczenstwu.html.

[11] Vaticannews.va, Cardinal Marengo: Pope’s visit to Mongolia sows seeds of harmony. Link: https://www.vaticannews.va/en/pope/news/2023-09/cardinal-marengo-pope-s-visit-to-mongolia-sows-seeds-of-harmony.html.

[12] PCh24.pl, Skandal w Brazylii: arcybiskup udzielił Komunii Świętej… muzułmańskiemu przywódcy religijnemu. Link: https://pch24.pl/skandal-w-brazylii-arcybiskup-udzielil-komunii-swietej-muzulmanskiemu-przywodcy-religijnemu/.

==========================

M.19 wrzesień 2023

Jest to wszystko zgodne z nauczaniem Jana Pawła II:

„Trzeba przede wszystkim pamiętać, że wszelkie poszukiwania prawdy i dobra, a ostatecznie Boga, podejmowane przez ludzkiego ducha wzbudzane są przez Ducha Świętego. Właśnie z tego pierwotnego otwarcia się człowieka na Boga rodzą się różne religie. Nierzadko ich założycielami byli ludzie, którzy z pomocą Ducha Bożego zdobyli głębsze doświadczenie religijne. Doświadczenie to, przekazane innym, przyjęło postać doktryn, obrzędów i przykazań w różnych religiach.

We wszystkich autentycznych doświadczeniach religijnych, najbardziej charakterystycznym zjawiskiem jest modlitwa. Ze względu na konstytutywne otwarcie ludzkiego ducha na działanie, poprzez które Bóg pobudza go, by przekraczał samego siebie, możemy przyjąć, że «każdą prawdziwą modlitwę pobudza Duch Święty, który w tajemniczy sposób jest obecny w sercach wszystkich ludzi» (przemówienie do członków Kurii Rzymskiej, 22 grudnia 1986 r., n. 11: «L’Osservatore Romano», wyd. polskie, n. 11-12/1986, s. 32)”

(Jan Paweł II, Katecheza wygłoszona podczas audiencji generalnej 9.09.1998)

Skoro Janowi Pawłowi II nie przeszkodziło to (według was) w zostaniu świętym, dlaczego Franciszek ma nie głosić tych idei?

Argentyński kandydat na prezydenta atakuje Bergoglia: “Stoi po stronie krwiożerczych dyktatur” jak Castro czy Maduro.

Argentyński kandydat na prezydenta atakuje Bergoglia: “Stoi po stronie krwiożerczych dyktatur”

Date: 16 settembre 2023Author: Uczta Baltazara babylonianempire

W wywiadzie Tuckera Carlsona z Javierem Milei https://en.wikipedia.org/wiki/Javier_Milei – do tej pory jednym z najczęściej oglądanych filmów w historii nowego Twittera, z ponad 350 milionami wyświetleń, czyli więcej niż wywiad Carlsona z Donaldem Trumpem – argentyński kandydat na prezydenta, wskazywany przez sondaże jako faworyt, ostro zaatakował papieża Franciszka.

Tucker Carlson @TuckerCarlson

Ep. 24 Argentina’s next president could be Javier Milei. Who is he? We traveled to Buenos Aires to speak with him and find out.

Po pytaniu o aborcję, na które Milei odpowiedział w sposób wyczerpujący, wyrażając swój całkowity sprzeciw, Carlson zapytał o przyczynę braku poparcia papieża dla niego.

“Powiedział Pan, że jest katolikiem”, mówi Tucker. “Pan faktycznie broni katolickiej zasady życia. Obecny papież pochodzi z Argentyny. Wydawałoby się, że powinien ją wspierać, a zamiast tego [papież] ją skrytykował, więc Pan nazwał go komunistą. Skąd ten rozdźwięk?”

“Cóż… po pierwsze dlatego, że papież uprawia politykę” – odpowiada Milei. “Był papieżem silnie ingerującym w politykę”.

Papież “wykazał duże powinowactwo z dyktatorami takimi jak Castro czy Maduro. Oznacza to, że jest po stronie krwiożerczych dyktatur”.

Carlson przerywa: “Raoul Castro jest mordercą”.

“Tak, podobnie jak Fidel Castro był mordercą” – odpowiada kandydat.

“Czy uważa Pan, że papież wykazuje powinowactwo z Raoulem Castro?” – pyta ponownie prowadzący wywiad.

“Tak, uważam. Łączy go powinowactwo ze zbrodniczymi komunistami. On właściwie ich nie potępia. Jest raczej protekcjonalny wobec dyktatury wenezuelskiej. Jest protekcjonalny wobec wszystkich lewicowców, nawet jeśli są realnymi przestępcami. To jest problem”.

Następnie Milei kontynuuje tyradę przeciwko tzw. sprawiedliwości społecznej, uważanej za “kluczową dla wizji papieża”, ale uznanej przez Milei za “kradzież”. W tym miejscu zauważalne są ultraliberalne echa ekonomisty, portiera i piosenkarza rockowego. Faktycznie, kształcił się on na książkach Miltona Friedmana i innych myślicieli ekonomicznych, którzy głoszą całkowitą deregulację gospodarki w społeczeństwie, sprzeciwiając się wszelkimi sposobami socjalizmowi, któremu podczas wywiadu przypisuje winę za dekadencję Argentyny, wskazując, że był on akceptowany przez skorumpowaną klasę polityczną w Buenos Aires od ponad stu lat.

W dalszej części spotkania z Carlsonem, mówiąc o histerii związanej ze zmianami klimatu i jej “socjalistycznych” korzeniach oraz jej związku z aborcją i kontrolą populacji, Milei powrócił do kwestii swojego rodaka papieża.

“Wracając do papieża Franciszka: dlaczego broni programu, który promuje zabójstwo, rabunek, zazdrość? To dziwne, prawda?”.

“Ale dlaczego on to robi?” – pyta Carlson mając na myśli Bergoglia.

 “Sądzę, że należałoby zapytać o to Bergoglia. W świetle debaty, w świetle dowodów empirycznych, to on powinien wyjaśnić, dlaczego broni systemu gospodarczego, który prowadzi do ubóstwa, nędzy, przemocy, dekadencji. A jeśli im się na to pozwoli, zniszczą świat… niech on to wyjaśni“.

https://youtube.com/watch?v=h0-8tAtJStM%3Fversion%3D3%26rel%3D1%26showsearch%3D0%26showinfo%3D1%26iv_load_policy%3D1%26fs%3D1%26hl%3Dit%26autohide%3D2%26wmode%3Dtransparent

INFO: https://www.renovatio21.com/sta-dalla-parte-delle-dittature-sanguinarie-il-candidato-presidenziale-argentino-attacca-papa-francesco/

Synodalne LGBTQ samobójstwo Kościoła osiąga punkt kulminacyjny

Synodalne LGBTQ samobójstwo Kościoła osiąga punkt kulminacyjny 

wideo: https://vkpatriarhat.org/pl/?p=20760  https://declares-the-lord.wistia.com/medias/312v79npax

https://bcp-video.org/pl/synodalne-samobojstwo/  https://rumble.com/v3g6r08-synodalne-samobjstwo.html

cos.tv/videos/play/47110850494107648  ugetube.com/watch/jyWNSEDSpCyBxFn

W dniach 4-29 października 2023 r. w Watykanie ma się odbyć Światowe Zgromadzenie Synodalnej LGBTQ-drogi.

Rodzą się trzy pytania:

1) Czym jest Bergogliowa synodalna droga?

2) Jaki jest jej cel?

3) Jak działa?

Odnośnie pierwszego pytania: Synodalna LGBTQ-droga – to bunt przeciwko Bogu, likwidacja Kościoła katolickiego, likwidacja papiestwa i likwidacja Bożych praw.

Odnośnie drugiego pytania: Synodalna LGBTQ-droga ma na celu przywołanie przekleństwa za współczesną antyewangelię. Dąży do zniszczenia chrześcijaństwa i przejścia do jednej pseudoreligii New Age, która wraz z poganami czci ich bóstwa, czyli demony.

Odnośnie trzeciego pytania: Synodalna LGBTQ-droga działa potajemnie, podstępnie i celowo. Nadużywa najwyższej władzy, aby aprobować legalizację herezji i niemoralności.

Bergoglio w ramach synodalnego procesu wprowadza nieodwracalne zmiany. Wykorzystuje do tego system kościelnych organizacji non-profit, które stworzył z nieskruszonych LGBTQ osób. Aktywuje ich jak watahę drapieżnych wilków i wykorzystuje ich do tego samobójstwa Kościoła. Do dziś nikt oficjalnie nie ustalił, czym właściwie jest ta synodalna droga. W Pradze na kontynentalnym zgromadzeniu biskupi otwarcie oświadczyli, że to nie wiedzą nawet oni. Podstawa synodalnej drogi jest celowo utrzymywana w tajemnicy. Jednak ci, którzy chcą poznać prawdę, dziś już ją poznać mogą.

Z głównym aktorem synodalnej drogi i celem, do którego zmierza, mamy doświadczenie już 10 lat. Bergogliowym celem nie jest odnowa Kościoła katolickiego, ale jego likwidacja. Tragedia polega na tym, że do tej pory jego zbrodnie nie zostały ujawnione . Kłamstwo nie było nazwane kłamstwem, a heretyk heretykiem. Chociaż Bergoglio ekskomunikował się z Kościoła z powodu herezji i nie jest prawomocnym papieżem, z tej rzeczywistości nie wyciągnięto żadnych konsekwencji. Zamykanie oczu jest zdradą Chrystusa, a poddanie się jemu w fałszywym posłuszeństwie jest buntem przeciwko Bogu, jest to duchowe samobójstwo. Największą tragedią jest zaślepienie i bierność biskupów, księży i wiernych.

Pseudopapież Bergoglio dyktatorsko promował eksperymentalne szczepienia. Od 10 lat propaguje homoseksualizm i bojkotuje podstawowe moralne zasady i Boże prawa.

Z kim jest związany? Ze światowymi elitami, przybywającymi do Watykanu jedna po drugiej. Z nimi podziela jeden kierunek w promowaniu eksperymentalnych szczepień, islamizacji Europy, a także tak zwanej „klimatycznej” i „ekologicznej” polityki NWO, kategorycznie ale nie pozwala na prawdziwą skruchę.

Na Franciszka Bergoglio spada wielokrotna Boża anatema, czyli wykluczenie z Kościoła. Powodem jest nie tylko łamanie przykazań Bożych, ale wprost legalizacja niemoralności LGBTQ i publiczne bałwochwalstwo. W Watykanie intronizował demona Pachamamę. W Kanadzie pozwolił się nawet poświęcić szatanowi i demonom podczas gwizdania czarodzieja.

Teraz mianował kolejnych 21 kardynałów, więc w następnych wyborach papieskich już 72% uprawnionych do głosowania są jego ludzie, których dobrze sprawdził. I to jego mianowanie kardynałów jest według bulli dogmatycznej nieważne, ponieważ wszystko, co czyni heretyk, jest przed Bogiem i Kościołem nieważne. Następnie ci tzw kardynałowie będą wybierać Franciszka nr 2, to znaczy ten sam program samozniszczenia Kościoła, który Bergoglio już przeforsował. On dał władzę bergoliańskiej sekcie, która nie dopuści już żadnego prawowiernego papieża. Następcy nieważnego papieża również będą nieważni. Ta struktura już skończyła z papiestwem. Publiczni heretycy, sodomici i bałwochwalcy, którzy wykluczyli się z Kościoła, nie mogą być jego głową.

Co za podłość, że Bergoglio popiera niemiecką bluźnierczą synodalną drogę! Ona ma jasny cel: nie tylko wyświęcać kobiety (przede wszystkim lesbijki) na diakonki, prezbiterki i biskupki, ale także wprowadzić tzw. rady synodalne. Te rady synodalne będą stopniowo całkowicie pozbawiać biskupów ich odpowiedzialności za Kościół. Tę odpowiedzialność przejmują na siebie świeckie osoby LGBTQ! To jest absolutny koniec katolicyzmu i papiestwa.

Cóż za podłość, że odstępczym biskupom Belgii Bergoglio pozwolił wprowadzić liturgiczne obrzędy błogosławienia homoseksualistów, lesbijek i tak zwanych queer-parów. Obejmuje to i błogosławieństwo na przykład tak zwanych małżeństw ze zwierzętami. To szaleństwo! Sam pseudobiskup Bonny przechwalał się, że ma wszystko zatwierdzone przez papieża, który mu powiedział: „Róbcie to mądrze i jednomyślnie”, czyli podstępnie i celowo.

Na co jeszcze czekają biskupi, księża i wierni? Pilotażowy projekt antykościoła zatwierdzony Bergogliem jest przygotowany, a to w Niemczech i Belgii. Teraz, w październiku 2023 lub w ciągu 2024 roku, ma zostać już publicznie przeszczepiony do całego Kościoła. A wszystko to pod świętym posłuszeństwem tzw namiestnikowi Chrystusa na ziemi i tzw następcy apostoła Piotra. To jest kpina ze Zbawiciela i największa zniewaga apostoła Piotra!

Aby zrealizować swój ukryty plan, pseudopapież mianował nowym prefektem Kongregacji Nauki Wiary człowieka, który ma ten sam cel, co on: propagowanie legalizacji homoseksualizmu, bałwochwalstwa i herezji, czyli stopniowe samozniszczenie Kościoła. Ten program Bergoglio już ujawnił, oświadczając, że Kongregacja Nauki Wiary musi całkowicie zmienić sens swojego istnienia. Zamiast bronić przed herezjami, ma teraz herezje promować i uprzywilejowywać. Dlatego pseudoprefekt Fernandez nie kryje gorących sympatii dla niemieckiej synodalnej LGBTQ-drogi. To już ale nie jest Kościół, to jest synagoga szatana! (zob. Ap 3:9).

Jakie jest w tych czasach kryzysu rozwiązanie? Rozpocząć, zanim będzie za późno, prawdziwą pokutę. Przede wszystkim trzeba nazwać grzech grzechem, heretyka heretykiem i oddzielić się od podporzątkowania się mu.

Co dokładnie powinni zrobić biskupi? Napisać list pasterski i wezwać w nim księży, żeby w Liturgii przestali wymieniać imię nieważnego papieża. Jednocześnie niech zalecają kapłanom i ludu Bożemu głębsze przeżywanie Świętej Liturgii. Konkretnie chodzi o dwie 3-5 minutowe chwile ciszy: pierwsza – przed konsekracją, a druga – po konsekracji. Podczas pierwszej chwili ciszy kapłan uklęknie i duchowo odnowi swoje kapłańskie namaszczenie, które jest warunkiem konsekracji. Poprosi Ducha Świętego, aby odnowił to namaszczenie. Duch Święty poprzez wypowiedziane przez niego Chrystusowe słowa dokona tajemnicy przemiany chleba w Ciało Chrystusa, a wina w Krew Chrystusa.

Po konsekracji kapłan niech również uklęknie do cichej adoracji. Niech on i lud Boży duchowo uświadomi sobie rzeczywistość obecności tajemnicy śmierci Chrystusa, która została na Golgocie przyniesiona dla zadośćuczynienia za nasze grzechy.

Również należy przypomnieć wiernym, aby przeżywali te dwie chwile ciszy w jedności z tajemnicą wiary. Podczas pierwszej chwili ciszy chór może śpiewać antyfonę do Ducha Świętego, a podczas drugiej chwili ciszy antyfonę, w której powtarza się imię Jezus – Jehoszua. Jest napisane: „Każdy, kto wezwie imienia Pańskiego, będzie zbawiony” (Rz 10:13).

Niech też biskup zezwoli kapłanom na sprawowanie Liturgii w jedności z ludem Bożym twarzą do tabernakulum, jak to miało miejsce w całej historii. Obecnie ołtarz z kapłanem są odwróceni plecami do tabernakulum. Jest to negatywny gest homocentryzmu lub antropocentryzmu w opozycji do teocentryzmu.

Co powinni robić kapłani?

Niech kapłani przedłożą biskupowi petycję z tymi żądaniami dotyczącymi Liturgii. Niech kapłani spotykają się raz w tygodniu na jeden cały dzień w małych grupach i modlą się za siebie, za powierzone im dusze i za Kościół. Bóg da tym kapłanom światło i siłę, aby pozostali wierni Chrystusowi i Jego Ewangelii.

Co powinni zrobić wierzący?

Niech pokutują, poświęcając przynajmniej godzinę dziennie na modlitwę. Jeśli to możliwe, należy odmawiać codziennie wszystkie 15 tajemnic Różańca lub przynajmniej jego część. Gorliwi świeccy niech modlą się 2,5 godziny dziennie, dając w ten sposób Bogu dziesięcinę czasu. Bóg poprzez te gorliwe dusze ocali Kościół.

Jeśli z powodu lenistwa, tchórzostwa i marnowania czasu na próżności biskupi, księża i wierni nie znajdą czasu na komunikację z Bogiem, to Bergoglio i jego sekta zniszczą Kościół katolicki. Wina w tym przypadku spadnie ale nie tylko na Bergogliańską sektę, ale także na tych, którzy mogli zapobiec tragedii poprzez pokutę i modlitwę, ale to zaniedbali! Dlatego niech Bogu wierny katolik z ufnością zwraca się w modlitwie różańcowej do Matki Jezusa. Ona miażdży głowę piekielnego węża.

+ Eliasz

Patriarcha Bizantyjskiego Katolickiego Patriarchatu

+ Metodiusz OSBMr               + Tymoteusz OSBMr

biskupi-sekretarze

28.07.2023

Synodalne LGBTQ samobójstwo Kościoła osiąga punkt kulminacyjny

vkpatriarhat.org/en/?p=23358  /english/

vkpatriarhat.org/fr/?p=16772  /français/

vkpatriarhat.org/de/synodaler-selbstmord/  /deutsche/

Pro-aborcyjna Fundacja Clintonów wesprze Watykan w „globalnych wyzwaniach naszych czasów”…

Pro-aborcyjna Fundacja Clintonów wesprze Watykan w „globalnych wyzwaniach naszych czasów”…

14 września 2023 proaborcyjna-fundacja-clintonow-wesprze-watykan

Papież Franciszek weźmie udział w „specjalnej rozmowie” z b. prezydentem Billem Clintonem na temat „tego, co jest potrzebne, aby nadal stawiać czoła najpilniejszym globalnym wyzwaniom naszych czasów, takim jak zmiany klimatyczne, kryzys uchodźczy, dobro dzieci oraz misja i projekty szpitala dziecięcego Bambino Gesù” – informuje na Twitterze Edward Pentin.

Planowana zdalna rozmowa będzie częścią wydarzenia Clinton Global Initiative (CGI) 2023, które odbędzie się w dniach 18-19 września w Nowym Jorku.

W spotkaniu z ramienia Watykanu wezmą udział również przedstawiciele stowarzyszenia  Patrons of Bambino Gesù Children’s Hospital, utworzonego kilka miesięcy temu w celu wspierania projektów humanitarnych. Jak zauważa Katolicka Agencja Informacyjna, projekty watykańskiego szpitala dziecięcego wymagają wsparcia finansowego w wysokości około 8 mln euro. Stowarzyszenie wniesie tę kwestię na forum spotkania Clinton Global Initiative 2023.

W przyszłotygodniowym spotkaniu udział wezmą m.in. sekretarz skarbu USA Janet L. Yellen, gubernator Kalifornii Gavin Newsom, znany z planów stworzenia w swoim stanie „sanktuarium aborcyjnego” oraz były premier Wielkiej Brytanii, Tony Blair. „Papież Franciszek przyjął prezydenta Clintona na prywatnej audiencji w Watykanie w lipcu b.r.”.

Rodzina Clintonów jest znana z proaborcyjnych działań. Hillary utrzymuje bliskie kontakty z prominentnymi przedstawicielami Planned Parenthood, największej sieci placówek aborcyjnych w USA. Jak informowało w 2016 r. POLITICO, „liderzy i działacze Planned Parenthood należą do jej osobistych przyjaciół, w tym prezydent Cecile Richards”.

Wielu z największych darczyńców Planned Parenthood wspierało również kampanie wyborcze przedstawicielki Demokratów w 2000, 2008, 2013 i 2016 r. Związek Clinton z Planned Parenthood rozciąga się również na Clinton Global Initiative. Przez ostatnie dwa lata organizacja była oficjalnym członkiem CGI, a w 2012 roku zobowiązała się do przeprowadzania szkoleń młodzieży w Ameryce Łacińskiej, Afryce i Stanach Zjednoczonych w zakresie sposobów promowania kontroli urodzeń.

Dodatkowo, Planned Parenthood sponsorowała dwa globalne programy stypendialne CGI dla młodzieży i współtworzyła z fundacją Clintonów krajową strategię organizacyjną, mającą na celu wywarcie nacisku na zwiększenie inwestycji na świadczenia medyczne z zakresu tzw. zdrowia reprodukcyjnego (aborcja, antykoncepcja).

Źródło: Twitter.com / Edward Pentin / POLITICO PR