Klimatyczny “naukowy konsensus” czyli jeden z największych globalnych przekrętów

Klimatyczny “naukowy konsensus” czyli jeden z większych globalnych przekrętów

——————

Konsensus to sprawa polityki. Nauka zaś to jeden badacz, który ma rację.

=====================

Autor: piko , 21 czerwca 2024 ekspedyt


    W styczniu 1972 r. Fundacja National Science zorganizowała spotkanie na Uniwersytecie Browna, aby omówić “zmiany klimatyczne”, które wtedy to utożsamiano z globalnym ochłodzeniem pochodzenia naturalnego.

image

https://www.science.org/doi/10.1126/science.178.4057.190

Grupa naukowców zainteresowanych badaniami czwartorzędu zebrała się niedawno, aby przeanalizować możliwość, czy ich dane dotyczące klimatu z przeszłości mogą być cenne dla długoterminowych globalnych prognoz klimatycznych. Spotkali się na konferencji roboczej zatytułowanej “Obecny interglacjał, jak i kiedy się skończy?”, która odbyła się na Uniwersytecie Browna w Providence, Rhode Island, w dniach 26 i 27 stycznia 1972 roku. Dyskusja została podzielona na pięć sekcji: (i) zmiany środowiskowe w okresie historycznym (niezależne od człowieka), (ii) wzorzec zmian w ciągu ostatnich 10 000 lat, (iii) ostatni interglacjał i jego koniec, (iv) porównanie ostatniego interglacjału z obecnym ciepłym okresem i prognoza przyszłych zmian oraz (v) rozważenie przyczyn globalnych zmian klimatycznych.

Obecne globalne ochłodzenie, które odwróciło ciepły trend z lat 40. ubiegłego wieku, wciąż trwa. Chociaż zanieczyszczenia spowodowane przez człowieka mogły przyczynić się do obserwowanych wahań, większość zmian jest prawdopodobnie pochodzenia naturalnego (Mitchell). Obecne ochłodzenie jest szczególnie widoczne w niektórych kluczowych regionach w arktycznych i subarktycznych szerokościach geograficznych. W ten sposób zaspy śnieżne pokrywają dziś obszary Wyspy Baffina, które były sezonowo wolne od śniegu przez 30 lub 40 lat poprzedzających obecne letnie ochłodzenie (Andrews, Barry, Bradley, Miller i Williams); skupiska lodu wokół Islandii ponownie stają się poważną przeszkodą dla nawigacji, a zwierzęta ciepłolubne, jak pancerniki, które rozszerzyły się na północ do amerykańskiego Środkowego Zachodu w pierwszej połowie wieku, obecnie wycofują się na południe (Schultz)”.

Uczestnicy spotkania wysłali list do prezydenta Nixona, ostrzegając przed nową epoką lodowcową, która może nadejść w ciągu stulecia. Biały Dom “podchwycił” zagrożenie globalnego ochłodzenia, a czołowi eksperci klimatyczni NASA przewidywali nadejście nowej epoki lodowcowej do 2021 roku. Naukowcy szybko zdali sobie sprawę, że globalne ochłodzenie może stać się dla nich żyłą złota.

Wszystko zaczęło kręcić się wokół zagrożenia globalnym ochłodzeniem – wojsko ostrzegało przez wywołanymi przez nie “ekstremalnymi warunkami pogodowymi”. W 1974 roku New York Times donosił o spotkaniu ekspertów ds. klimatu w Niemczech, informując o rodzącym się konsensusie naukowców co do tego, że globalne ochłodzenie zagraża światowym dostawom żywności: „Podsumowanie tego raportu jest jedną z najbardziej ponurych prognoz, jakie pojawiły się w ostatnich latach. Dr Walter Orr Roberts, jeden z czołowych krajowych ekspertów w dziedzinie klimatu, uważa, że w tej dziedzinie istnieje rosnący konsensus”.

Naukowcom wtóruje CIA, która w 1974 roku oznajmia w raporcie, że „globalne ochłodzenie spowoduje suszę, głód, konflikty międzynarodowe i niepokoje polityczne na całym świecie”.
image

https://news.google.com/newspapers?nid=1241&dat=19760504&id=uGxTAAAAIBAJ&sjid=8oUDAAAAIBAJ&pg=6620,6677103&hl=en

Biały Dom „kupuje” oszustwo związane z globalnym ochłodzeniem i wywołaną nim zmianą klimatu, i od grudnia 1974 roku pieniądze podatników zaczynają płynąć szerokim strumieniem do kieszeni naukowców z grupy „konsensusu”.

Na początku lat 80. zagrożenie związane z globalnym ochłodzeniem płynnie przekształciło się w zagrożenie związane z globalnym ociepleniem, przyczyny naturalne zmieniły się na antropogeniczne i tylko strumień pieniędzy oraz konsensus naukowców pozostały bez zmian.

O tym jak działa ten naukowy konsensus napisałem kilka tekstów, które można sobie przypomnieć tu:

https://www.salon24.pl/u/piko/1286148,klimatyzm-religia-szubrawcow-i-idiotow

https://www.salon24.pl/u/piko/1291305,klimatyzm-religia-szubrawcow-i-niedoinformowanych-cz-2

https://www.salon24.pl/u/piko/1292745,klimatyzm-religia-dla-naiwniakow-uzupelnienie-1

Obecnie obowiązuje narracja –  jeżeli nie ograniczymy emisji CO2 – zginiemy od przegrzania. Pośród wzrostu liczby budzących strach doniesień korporacyjnych mediów o tak zwanym “kryzysie klimatycznym”, napędzanych przez globalistyczną zieloną agendę, mało osób patrzy na rzetelność danych, na których te informacje się opierają. Jak się okazuje, wywołujące panikę twierdzenia o “kryzysie klimatycznym”, poparte przerażającymi czerwonymi i ognisto-pomarańczowymi mapami pogody, opierają się na fałszywych danych.

W ostatnich tygodniach podsycanie strachu znacznie się nasiliło. Media zalewają nas doniesieniami o falach upałów na całym świecie oraz pożarach w Kanadzie czy Grecji. Pomimo, że pożary i fale upałów istniały na Ziemi na długo przed pojawieniem się człowieka, oczekuje się od nas wiary w to, że te występujące dzisiaj, to efekt globalnego ocieplenia wywołanego działalnością człowieka.

Ale fakty dowodzą bezzasadności tego twierdzenia. Weteran meteorologii Anthony Watts z Heartland Institute Watts zwraca uwagę opinii publicznej, że pożary są zjawiskiem powszechnym, wbrew temu, co twierdzą korporacyjne media, oraz że w XXI wieku pożarów było znacznie mniej niż w przeszłości, jednak teraz prasa i media społecznościowe poświęcają im więcej uwagi. Wszyscy emocjonują się płonącą Grecją, ale jak pokazują prowadzone od ponad 40 lat badania pt. “Śmiertelne i niszczycielskie pożary w Grecji”, najgorszą dekadą licząc od 1950 roku pod względem liczby pożarów lasów były lata 1990 – 1999. Co ciekawe – na 100 pożarów lasów spowodowanych w Grecji – 26 pożary wybuchły z nie ustalonej przyczyny, a aż ponad 64 pożary były spowodowane przez człowieka przez zaprószenie ognia lub umyślne podpalenie.

Recenzowane badania i zweryfikowane obserwacje satelitarne pokazują ponad wszelką wątpliwość, że pożary w perspektywie długoterminowej, średnioterminowej i krótkoterminowej stały się rzadsze i mniej dotkliwe w miarę umiarkowanego ocieplania się Ziemi. Prawdopodobnym powodem jest odnotowany wzrost parowania z oceanów, co skutkuje wzrostem częstotliwości opadów na całym świecie.

Analiza “umiarkowanego ocieplenia”, które obserwujemy na Ziemi, powinno być poparte solidnymi danymi. Jednak jak odkrył dr Watts badając stacje pogodowe w całym kraju, dostępne dane mogą być prawie całkowicie bezużyteczne przy próbie ilościowego określenia niewielkich zmian średnich temperatur. Twierdzenia dotyczące ocieplenia są całkowicie błędne, ponieważ ponad 90% danych jest “zniekształconych” – ostrzega Watts – a powodem tego jest fakt, że zdecydowana większość termometrów, na których opiera się NOAA, jest nieprawidłowo zainstalowana i konserwowana, co prowadzi do rejestrowania sztucznie zawyżonych temperatur.
image

https://heartland.org/wp-content/uploads/documents/2022_Surface_Station_Report.pdf

Wyniki nowego badania zatytułowanego “Uszkodzone stacje klimatyczne: Oficjalny amerykański zapis temperatury powierzchniowej zawiera poważne błędy“, pokazały, że 96 procent amerykańskich stacji temperatury wykorzystywanych do pomiaru zmian klimatycznych nie spełnia warunków, które Narodowa Administracja Oceaniczna i Atmosferyczna (NOAA) uważa za “akceptowalne” i wolne od błędów według własnych standardów.

Raport, opublikowany przez The Heartland Institute, został opracowany za pomocą satelity i osobistych wizyt ankietowych w stacjach pogodowych NOAA, których pomiary składają się na “oficjalne” dane dotyczące temperatury na lądzie w Stanach Zjednoczonych. Badania wykazały, że 96% tych stacji jest uszkodzonych przez lokalne skutki urbanizacji i podają  tendencyjnie zawyżone pomiary ze względu na bliskość asfaltu, maszyn i innych obiektów wytwarzających ciepło, zatrzymujących ciepło lub akumulujących ciepło. Aby uzyskać dokładne odczyty temperatury w oparciu o własne opublikowane standardy NOAA, termometry powinny znajdować się w naturalnych, “dziewiczych” lokalizacjach, takich jak pola, lasy lub wzgórza – termometry umieszczone w naturalnych warunkach rejestrują niższe średnie temperatury.

Celem narracji o “kryzysie klimatycznym” nie jest “ratowanie planety”, ale raczej forsowanie implementacji polityki zgodnej z radykalnymi celami “zielonej agendy” garstki niewybieranych globalistycznych elit reprezentujących interesy Światowego Forum Ekonomicznego (WEF), Organizacji Narodów Zjednoczonych, Światowej Organizacji Zdrowia (WHO) i innych organizacji pozarządowych. Osiągnięcie tych celów “klimatycznych” nieuchronnie będzie wiązało się z pozbawieniem społeczeństwa jego wolności i praw.

Geolog, profesor Ian Plimer, komentując mantrę “zmian klimatycznych spowodowanych przez człowieka” powiedział: “Nikt nie jest w stanie wykazać na podstawie literatury naukowej, że emitowany przez człowieka dwutlenek węgla napędza globalne ocieplenie…
Cały ten pomysł z globalnym ociepleniem spowodowanym przez człowieka nie ma nic wspólnego ze środowiskiem – to próba dekonstrukcji naszego społeczeństwa, to mechanizm przejęcia władzy przez ludzi, którzy nigdy nie zostali demokratycznie wybrani w wyborach”
.

Norman Fenton, profesor zarządzania informacjami o ryzyku, podczas konferencji poświęconej zmianom klimatu Better Way w 2023 w Bath ujawnił kulisy podejmowania decyzji o tym jakie informacje mogą być podawane do publicznej wiadomości, a jakie nie:

„Ten sam rodzaj manipulacji danymi i wadliwego modelowania, jaki widzieliśmy w erze COVID, był wykorzystywany przez wiele lat do wyolbrzymiania kryzysu klimatycznego i wpływu na niego człowieka. Nie jestem ekspertem w dziedzinie nauk klimatycznych, ale mam pewien wgląd w środowisko akademickie i medialne, aby wiedzieć, że twierdzenia o zbliżającej się i nieuniknionej katastrofie są również ogromnym oszustwem. W 2015 roku zostałem wybrany przez krajowego nadawcę finansowanego ze środków publicznych do zaprezentowania filmu dokumentalnego o matematyce zmian klimatycznych wraz z dwoma innymi matematykami, którzy wkrótce stali się niezwykle znanymi prezenterami naukowymi (moja kariera telewizyjna rozpoczęła się i zakończyła wraz z tym filmem dokumentalnym). Praca nad nim ujawniła, jak stronniczy i skorumpowany jest “przemysł zmian klimatycznych” i jak skompromitowani są naukowcy. Jeden z konsultantów w niedawnym artykule naukowym zaprzeczał tezom, które potem stawiał w filmie. Zapytany o tę sprzeczność powiedział: “wszyscy musimy kłamać dla większego dobra”.

Obowiązująca w korporacyjnych mediach narracja klimatyczna bazuje na  tzw. “konsensusie naukowym”.  Czym jest w nauce konsensus dobrze przedstawił Michael Crichton w swoim wykładzie “Obcy powodują globalne ocieplenie” wygłoszonym w 2003 roku w California Institute of Technology:

„konsensus naukowy jest niezwykle szkodliwym zjawiskiem, które powinno zostać całkowicie wyeliminowane. Historycznie rzecz biorąc, wiara w konsensus była zawsze drogą ucieczki mistyfikatorów, sposobem na uniknięcie dyskusji poprzez twierdzenie, że dana kwestia jest już przesądzona. Za każdym razem, gdy słyszycie Państwo, że naukowcy ustalili konsensus w jakiejś sprawie, proszę pilnować pieniędzy, ponieważ próbuje się Was oszukać. Postawmy sprawę jasno: Nauka nie ma nic wspólnego z konsensusem.

Konsensus to sprawa polityki.

Nauka zaś to jeden badacz, który ma rację. A to oznacza, że jego wyniki są możliwe do zweryfikowania w odniesieniu do świata rzeczywistego i powtarzalne. W nauce konsensus jest nieistotny. Liczy się powtarzalność wyników. Najwięksi naukowcy w historii są wielcy właśnie dlatego, że zerwali z konsensusem. Nie ma czegoś takiego jak nauka oparta na konsensusie. Jeżeli mamy do czynienia z konsensusem, to nie jest to nauka. Kropka”.

Źródła:

https://substack.com/@mariuszjagora

https://t.co/e9rWttKpQv

https://heartland.org/wp-content/uploads/documents/2022_Surface_Station_Report.pdf
https://www.forbes.com/sites/carlieporterfield/2021/03/03/report-world-needs-equivalent-of-pandemic-lockdown-every-two-years-to-meet-paris-carbon-emission-goals/

https://documents.theblackvault.com/documents/environment/potentialtrends.pdf

https://realclimatescience.com/the-history-of-the-modern-climate-change-scam

Szaleńcy wymuszają: Przymusu nie będzie, ale… UE zmusza nas do wymiany okien w imię “ratowania klimatu”

Przymusu nie będzie, ale… UE znalazła sposób jak zmusić nas do wymiany okien w imię ratowania klimatu pch24/zmusic-nas-do-wymiany-okien-w-imie-ratowania-klimatu

„Dyrektywa budynkowa wejdzie w życie dwa lata od daty jej ogłoszenia w Dzienniku Urzędowym UE, czyli w maju 2026 roku. Już teraz polski rząd przygotowuje się do jej wdrożenia. Co to oznacza dla właścicieli mieszkań?”, pyta na łamach serwisu GazetaPrawna.pl Tomasz Jurczak.

Publicysta przypomina, że tzw. dyrektywa budynkowa nakłada na państwa członkowskie szereg wymagań. Są to m. in. „Wymagania Energetyczne dla Okien”; „Certyfikacja Energetyczna”; „Renowacje i Modernizacje”.

„Efektywność energetyczna okien w kontekście dyrektywy EPBD jest kluczowym aspektem mającym na celu redukcję zużycia energii w budynkach. Oto główne kryteria, które definiują efektywność energetyczną okien zgodnie z wymogami EPBD: „Współczynnik przenikania ciepła (U-value)”, „Współczynnik przepuszczalności energii słonecznej (g-value)”. „Współczynnik przepuszczalności światła (LT)”, „Hermetyczność (Air Tightness)”, „Materiał i Konstrukcja Ram”, „Szkło wielowarstwowe i powłoki niskoemisyjne”, „Certyfikaty i Normy”.

Jak wskazuje Jurczak dyrektywa EPBD nie narzuca bezpośredniego obowiązku wymiany okien w istniejących budynkach, jednak wprowadza szereg wymagań, które mogą pośrednio do tego prowadzić. „W przypadku renowacji lub modernizacji budynków, nowe okna muszą spełniać określone standardy efektywności energetycznej. Warto zaznaczyć, że wszystkie nowe budynki muszą spełniać określone standardy energetyczne, co obejmuje również wysoką efektywność energetyczną okien”, czytamy.

„Przepisy wynikające z dyrektywy prowadzą do stopniowego podnoszenia standardów efektywności energetycznej, co może oznaczać, że w przypadku modernizacji, renowacji lub sprzedaży budynku konieczna będzie wymiana okien na bardziej energooszczędne modele”, podsumowuje Tomasz Jurczak.

Źródło: GazetaPrawna.pl

Furiaci nami rządzą. Feministra “klimatu” tylko wykonuje: Będzie zakaz sprzedaży węgla gospodarstwom domowym? Brainwashing !

Będzie zakaz sprzedaży węgla gospodarstwom domowym? Resort przedstawia plany

Justyna Szymczyk-Mielniczyn dziennik/zakaz-sprzedazy-wegla

Od 2029 roku nie kupisz pewnych rodzajów węgla do gospodarstwa domowego
Od 2029 roku nie kupisz pewnych rodzajów węgla do gospodarstwa domowego /

W Rządowym Centrum Legislacji znajduje się projekt rozporządzenia Ministerstwa Klimatu i Środowiska dotyczący wymagań jakościowych dla paliw stałych. Istotną kwestią w nim zawartą jest zakaz sprzedaży pewnych rodzajów węgla gospodarstwom domowym. Kiedy wejdzie w życie?

Rewizja dyrektywy ds. odpadów, przeciwdziałanie zjawisku greenwashingu i monitorowanie gleb to tylko niektóre tematy poruszone podczas posiedzenia Rady ds. Środowiska (ENVI), w którym 17 czerwca 2024 r. w Luksemburgu uczestniczyli ministra Paulina Hennig-Kloska i wiceminister Mikołaj Dorożała.

==================================

Projekt Ministerstwa Klimatu w walce ze złą jakością powietrza

W rozporządzeniu dotyczącym wymagań jakościowych dla paliw stałych Ministerstwo Finansów zawarło między innymi informację o zakazie sprzedaży węgla, lecz także o zmianie jego nazewnictwa i parametrów jakości – między innymi po to, by walczyć z greenwashingiem oraz słabą jakością powietrza. Projekt rozporządzenia to, jak wskazuje uzasadnienie, wypełnienie kamienia milowego B4G “Wejście w życie znowelizowanego rozporządzenia Ministra Klimatu i Środowiska w sprawie norm jakościowych dla paliw stałych ujętego w ramach reformy B1.1. Czyste powietrze i efektywność energetyczna Krajowego Planu Odbudowy i Zwiększania Odporności”.

Zakaz sprzedaży węgla od 1 lipca 2029 roku

W uzasadnieniu do projektu możemy przeczytać, że aby regulacje były spójne i skuteczne, trwają również prace nad zmianami Ustawy z dnia 25 sierpnia 2006 roku o systemie monitorowania i kontrolowania jakości paliw. Ich następstwem ma być zakaz wprowadzenia do obrotu sortymentów:

  • węgiel kostka,
  • węgiel orzech,
  • węgiel groszek,
  • węgiel miał,

– z przeznaczeniem do użycia w sektorze bytowo-komunalnym.

Zakaz ma wejść w życie 1 lipca 2029 roku. Jak wskazuje uzasadnienie projektu: “Będą natomiast wprowadzane do obrotu paliwa sortymentu orzech i groszek przeznaczone dla klasowych urządzeń grzewczych, których parametry jakościowe są zgodne z wymaganiami normy PN-EN 303-5 (tj.: zawartość popiołu na poziome do 7,00 proc., zawartość opałowa od 26,00 MJ/kg; zawartość wilgoci całkowitej do 11,00 proc.)”.

Nasz kraj neutralność klimatyczną ma osiągnąć w 2050 roku. W związku z tym konieczne jest podejmowanie kolejnych kroków w tym celu, a zakaz sprzedaży pewnych rodzajów węgla jest jednym z nich.

Ministerstwo walczy z greenwashingiem

Projekt ustawy zakłada również zmiany nazwy paliw i zrezygnowanie z przedrostka “eko-“. Ma to zapobiegać greenwashingowi, czyli w tym przypadku stosowania mylących nazw, które mają sugerować, że paliwa są ekologiczne. Tym samym:

  • “kęsy, kostka, kostka I i kostka II” mają zostać zastąpione nazwą “węgiel kostka”;
  • “orzech, orzech I i orzech II” mają zostać zastąpione nazwą “węgiel orzech”;
  • “groszek, groszek I, groszek II” i “ekogroszek – nazwa handlowa, groszek plus” mają zostać zastąpione nazwą “węgiel groszek”;
  • “ekomiał – nazwa handlowa, miał plus” mają zostać zastąpione nazwą “węgiel miał”;
  • “antracyt” ma zostać uzupełniony o słowo “węgiel”.

Zmiany parametrów jakościowych paliw stałych

Projekt rozporządzenia przewiduje również zmiany parametrów paliw stałych. Mają one pomóc w osiągnięciu celu, jakim jest ograniczenie emisji zanieczyszczeń. Jak wskazuje uzasadnienie projektu: “[z]miana parametrów jakościowych zawartości siarki całkowitej, zawartości popiołu oraz wartości opałowej czy też zawartości wilgoci całkowitej ma zapewnić zgodność z wytycznymi do wydania rozporządzenia, zgodnie z którymi celem jest poprawa jakości powietrza, w tym ograniczenie emisji do powietrza gazów cieplarnianych i innych substancji”.

„Kryzys klimatyczny” to mit, twierdzi laureat Nagrody Nobla John Clauser.

The ‘Climate Emergency’ Is a Myth, Says Nobel Prize Winner John Clauser. Here’s Why He’s Right

„Kryzys klimatyczny” to mit, twierdzi laureat Nagrody Nobla John Clauser. Oto dlaczego ma rację

dr Rudolph Kalveks Badania globalne, 17 czerwca 2024 globalresearch.ca/climate-emergency-myth-john-clauser

Wszystkie artykuły Global Research można przeczytać w 51 językach, aktywując przycisk Przetłumacz witrynę pod nazwiskiem autora (dostępne tylko w wersji komputerowej).

Aby otrzymywać codzienny biuletyn Global Research (wybrane artykuły),  kliknij tutaj .

Kliknij przycisk udostępniania powyżej, aby wysłać e-mailem/przesłać ten artykuł znajomym i współpracownikom. Śledź nas na Instagramie  i  Twitterze oraz subskrybuj nasz kanał na Telegramie . Zachęcamy do ponownego publikowania i szerokiego udostępniania artykułów Global Research.

***

W niedawnym wykładzie fizyk, laureat Nagrody Nobla, John Clauser, ujawnił, że modele i analizy Międzyrządowego Zespołu ds. Zmian Klimatu (IPCC), na których politycy i aktywiści opierają się, aby poprzeć twierdzenia o „kryzysie klimatycznym”, nie spełniają podstawowych standardów naukowych zapytanie. Clauser otrzymał Nagrodę Nobla w 2022 roku za obserwacyjne pomiary splątania kwantowego i dobrze rozumie problem odróżnienia sygnału fizycznego od szumu tła.

Clauser pokazuje, że po skorygowaniu o podatne na błędy arytmetyczne i statystyczne IPCC, dane obserwacyjne nie potwierdzają braku równowagi sił, który rzekomo jest odpowiedzialny za globalne ocieplenie. Co więcej, wyniki modeli klimatycznych są sprzeczne z zapisami obserwacyjnymi. Clauser omawia rolę konwekcji, chmur i ich zmienności w zapewnianiu mechanizmu ujemnego sprzężenia zwrotnego i proponuje, aby działał on jak termostat stabilizujący temperaturę powierzchni. Clauser dochodzi do wniosku, że twierdzeniom o „kryzysie klimatycznym” brakuje podstaw naukowych i że polityka Net Zero stanowi niepotrzebną przeszkodę.

Rysunek 1. Schematyczne przedstawienie globalnego średniego budżetu energetycznego Ziemi. Liczby wskazują najlepsze szacunki wielkości uśrednionych na świecie składników bilansu energetycznego wraz z ich zakresami niepewności (przedział ufności 5%-95%), reprezentującymi warunki klimatyczne na początku XXI wieku. Należy zauważyć, że ilości są wyrażone w postaci strumienia mocy (waty na metr kwadratowy lub W/m 2 ), który jest równy energii na sekundę na jednostkę powierzchni (dżule/s/m 2 ). (Źródło: raport IPCC AR6 WG 1, s. 934)

Wystąpienie Clausera jest dostępne na YouTube . Jednakże warto dokonać przeglądu argumentów z fizyki, które opierają się na danych obserwacyjnych dotyczących przepływów energii w atmosferze, aby obalić pogląd o kryzysie klimatycznym wywołanym antropogenicznym globalnym ociepleniem (AGW).

Przepływy energii w systemie klimatycznym

Warto zacząć od uproszczonego przedstawienia przepływu energii słonecznej docierającej do Ziemi, jej transformacji przez ziemski system klimatyczny i wynikającego z tego (głównie termicznego) przepływu energii opuszczającej ziemską atmosferę. Pokazano to na rysunku 1, zaczerpniętym z najnowszego raportu IPCC.

Wykres IPCC pokazuje brak równowagi energetycznej, będący różnicą pomiędzy przychodzącym promieniowaniem słonecznym w zakresie widzialnym i UV wynoszącym 340 W/m 2 pomniejszoną o ilość odbitą (100 W/m 2 ) pomniejszoną o wychodzące promieniowanie cieplne w zakresie podczerwieni (IR) (239 W/m2 ) . Twierdzony brak równowagi na szczycie atmosfery wynosi 0,7 W/m 2 (plus 0,2), a IPCC twierdzi, że powoduje to ciągłe ocieplenie systemu klimatycznego.

Tabela. 1. Góra przepływów energii w atmosferze. Energia przepływa górą atmosfery ziemskiej, z błędami jak na rysunku 1. Bilans oblicza się z jej składników.

Pomiary promieniowania niezbędne do tych obliczeń są przeprowadzane przy różnych długościach fal za pomocą przyrządów przenoszonych przez satelity, a błędy obserwacyjne są nieuniknione. Połączenie zakresów niepewności strumieni przychodzących, odbitych i wychodzących przedstawionych w tabeli 1, przy użyciu standardowej statystycznej reguły średniej kwadratowej, pokazuje, że margines błędu w obliczonej nierównowadze wynosi w rzeczywistości 3 W/m 2 , około 15 razy większy niż Margines błędu 0,2 W/m2, jak twierdzi IPCC. Krótko mówiąc, nie obserwuje się nierównowagi energetycznej. Twierdzona nierównowaga na poziomie 0,7 W/m 2 jest bagatelizowana przez błąd obserwacyjny i z naukowego punktu widzenia Clauser określa ją mianem „banialuki”.

Globalne ocieplenie dla dwóch kultur

Naturalna zmienność

Co ważne, metoda IPCC nie uwzględnia naturalnej zmienności przepływu energii słonecznej przenikającej do systemu klimatycznego. Jednym z kluczowych elementów wpływających na tę zmianę jest „albedo”, czyli proporcja światła słonecznego odbijanego przez chmury lub powierzchnię. Zasięg zachmurzenia, które zwykle pokrywa około dwóch trzecich powierzchni Ziemi, jest w rzeczywistości dość dynamiczny, w związku z czym albedo zmienia się z miesiąca na miesiąc w zakresie od 0,275 do 0,305. Clauser szacuje, że wynikająca z tego miesięczna zmiana energii odbitej mieści się w przedziale (95-105 W/m 2 ). Clauser zauważa, że ten zmienny miesięczny wzór nie jest dobrze odwzorowywany w modelach komputerowych Coupled Model Intercomparison Project (CMIP) używanych przez IPCC, w których zatem musi brakować kluczowych aspektów fizyki chmur.

Jest to istotne, ponieważ naturalna zmienność wprowadzana do systemu klimatycznego przez zmiany w chmurach i albedo przyćmiewa wpływ wtórnych gazów cieplarnianych, takich jak CO 2 . Co więcej, względna stabilność systemu klimatycznego Ziemi w obliczu wahań w napływie energii słonecznej wskazuje, że działają mechanizmy ujemnego sprzężenia zwrotnego.

Powierzchniowe przepływy ciepła i natura równowagi atmosferycznej

Zanim powrócimy do tematu chmur, kilka dodatkowych komentarzy na temat przepływów energii przedstawionych na rysunku 1. W termodynamice istotne jest rozróżnienie energii i ciepła. Pierwsza zasada termodynamiki stwierdza, że energia jest zachowana. Druga zasada termodynamiki stwierdza, że entropia nigdy nie maleje, a to z kolei oznacza, że ciepło przepływa tylko od obiektów cieplejszych do zimniejszych i nigdy odwrotnie. Aby zrozumieć fizykę procesów atmosferycznych, należy wziąć pod uwagę tę kierunkowość przepływów ciepła. Zatem strumień energii gazów cieplarnianych w dół powierzchni (339–347 W/m 2 ) pokazany na wykresie IPCC w rzeczywistości nie reprezentuje przepływu ciepła; raczej po prostu przeciwdziała części strumienia energii „górnej powierzchni” (395–400 W/m 2 ), w wyniku czego szybkość chłodzenia powierzchni przez promieniowanie jest określana na podstawie różnicy (56 +/-5 W /m 2 ). Możemy wykorzystać tę wiedzę, aby spojrzeć na bilans przepływów ciepła na powierzchni z odpowiedniej perspektywy, jak pokazano w tabeli 2.

Tabela. 2. Powierzchniowe przepływy ciepła. Pokazano przepływy ciepła w dół (w górę) przy powierzchni Ziemi wraz z ich błędami. Ciepło promieniowania to suma strumieni energii powierzchni w górę i w dół pokazana na rysunku 1.

Stosowane obecnie ogólne modele klimatu cyrkulacyjnego zostały zainspirowane pracami fizyka, laureata Nagrody Nobla, Syukuro Manabe, który w 1967 roku wprowadził paradygmat układu atmosferycznego jako znajdującego się w równowadze radiacyjnej i konwekcyjnej 1 . Z tabeli 2 wynika, że konwekcyjny przepływ ciepła utajonego i jawnego jest dwukrotnie ważniejszy niż promieniowanie w procesie chłodzenia powierzchni Ziemi. Włączenie konwekcji przez Manabe oznaczało wyraźną poprawę w porównaniu z wcześniejszą generacją modeli radiacyjnych. Można jednak zadać pytanie, czy w społeczności zajmującej się modelowaniem klimatu nadal utrzymuje się skłonność do prób zrozumienia dynamiki atmosfery wyłącznie w kategoriach promieniowania, a nie konwekcyjnych przepływów ciepła, i czy leży to u podstaw ciągłej niezdolności modeli klimatycznych do obserwacja meczu.

Wymuszanie radiacyjne i negatywne sprzężenie zwrotne

Wczesne prace Manabe, niedawno potwierdzone w udoskonalonych obliczeniach przeprowadzonych przez Happera i van Wjngaardena 2 , opisują wpływ gazów cieplarnianych w kategoriach „wymuszania radiacyjnego”, to znaczy ich przejściowego wpływu na górną część atmosfery (ToA). Balans energetyczny. Obydwa obliczają, że wymuszenie radiacyjne spowodowane podwojeniem CO 2 prowadzi do redukcji wychodzącego promieniowania cieplnego o około 3 W/m 2 przy bezchmurnym niebie. Stosując prawo Stefana-Boltzmanna, zgodnie z którym promieniowanie ciała doskonale czarnego wzrasta wraz z czwartą potęgą temperatury (mierzoną w stopniach Kelvina), mówi nam, że źródła promieniujące w atmosferze musiałyby podnieść temperaturę o około 0,75°C, aby wytworzyć dodatkowe promieniowanie kompensujące. Kluczowym pytaniem dla fizyki klimatu jest, jaka jest wymagana kompensacyjna reakcja na temperaturę powierzchni gruntu, aby przywrócić promieniowanie cieplne w ToA?

27 modeli klimatycznych CMIP używanych przez IPCC uwzględnia równowagową czułość klimatyczną (ECS) w zakresie wzrostu temperatury powierzchni gruntu od 1,8°C do 5,6°C na podwojenie CO 2 3 . Jest to od 2,5 do 7,5 razy więcej niż reakcja na temperaturę 0,75°C w atmosferze, co sugeruje obecność pewnych bardzo istotnych mechanizmów dodatniego sprzężenia zwrotnego włączonych do modeli CMIP, które zwielokrotniają początkowe wymuszenie.

Clauser dokonuje ogólnej obserwacji, opierając się na zasadzie Le Chateliera, że złożony układ fizyczny w równowadze zazwyczaj zawiera wiele mechanizmów ujemnego sprzężenia zwrotnego, które raczej przeciwdziałają niż wzmacniają wymuszanie, i kwestionuje podstawę rzekomych dodatnich sprzężeń zwrotnych IPCC.

Rzeczywiście, znacznie łatwiej jest zidentyfikować mechanizmy negatywnego sprzężenia zwrotnego niż pozytywne. Tabela 3 przedstawia oczywiste ujemne sprzężenia zwrotne w odpowiedzi na wzrost temperatury powierzchni o 1°C, po których następuje zastosowanie podstawowych fizyki do przepływów ciepła na rysunku 1.

Tabela. 3. Reakcje zwrotne na wzrost temperatury powierzchni. Odbicie słońca przez chmury szacuje się na 7% wzrost w 75 W/m 2 . Parowanie oszacowano na 7% wzrost w 82 W/m 2 . Wzrost temperatury powierzchni w oparciu o prawo Stefana-Boltzmanna zastosowane do wzrostu temperatury powierzchni od 15°C do 16°C.

Z zależności Clausiusa-Clapeyrona wynika, że zawartość pary wodnej nasyconej w powietrzu wzrasta o 7% przy wzroście temperatury o 1°C w porównaniu z obecną średnią światową wynoszącą około 15°C. Na tej podstawie IPCC szacuje dodatnie sprzężenie zwrotne na poziomie 1,3 W/m 2 spowodowane zwiększoną zawartością pary wodnej w atmosferze i wynikającą z tego absorpcją promieniowania powierzchniowego. Jednakże, jak wskazuje Clauser, relacja Clausiusa-Clapeyrona musi również prowadzić do porównywalnego wzrostu parowania, tworzenia się chmur i opadów, wraz z towarzyszącym przenoszeniem ciepła utajonego (parowania wody) z powierzchni gruntu. Wynikające z tego negatywne sprzężenia zwrotne równoważą wymuszenie radiacyjne. W szczególności (a) efekt zwiększonego odbicia słońca przez chmury ma bezpośredni wpływ na bilans energetyczny ToA oraz (b) fizyka konwekcji powoduje, że ogrzane powietrze rozszerza się, nabiera wyporu i wznosi się do tropopauzy (na wysokości około 11 km wysokość), jednocześnie uwalniając dodatkowe ciepło w postaci promieniowania cieplnego do przestrzeni kosmicznej. Chociaż część powierzchniowego promieniowania cieplnego zostanie pochłonięta przez atmosferę, z Tabeli 3 wynika, że zidentyfikowane ujemne sprzężenia zwrotne przewyższają dodatnie sprzężenie zwrotne obliczone przez IPCC.

Clauser zwraca uwagę, że ilość negatywnego sprzężenia zwrotnego od chmur zależy nie tylko od ich zasięgu, ale także od ich rozmieszczenia na powierzchni Ziemi i ich współczynnika odbicia. Większość chmur powstaje w wyniku silnej absorpcji światła słonecznego przez oceany, gdzie chłodzący wpływ odbić od chmur jest większy niż nad lądem. Podsumowując, ujemne sprzężenie zwrotne termiczne, konwekcyjne i zachmurzone tworzą mechanizm termostatyczny, który stabilizuje temperaturę powierzchni Ziemi przed wymuszeniem, niezależnie od tego, czy wynika to ze zmienności nasłonecznienia słonecznego (na przykład ze względu na zmiany zachmurzenia), czy przed wpływem gazów cieplarnianych. Clauser szacuje łączną siłę ujemnego sprzężenia zwrotnego netto w zakresie 7-14 W/m2 na 1°C, zgodnie z wielkościami podanymi w Tabeli 3.

Jeśli założymy, że całkowite ujemne sprzężenie zwrotne netto wynosi (10) W/m 2 na 1°C na powierzchni, w środku zakresu Clausera, byłoby to trzy razy większe niż wymuszenie radiacyjne spowodowane podwojeniem CO 2 przy bezchmurnym niebie wynoszący 3 W/m 2 , więc wzrost temperatury powierzchni niezbędny do zrównoważenia wymuszenia radiacyjnego oznaczałby ECS wynoszący zaledwie 0,3°C. Przy takim poziomie negatywnego sprzężenia zwrotnego zakres ECS od 1,8°C do 5,6°C stosowany przez IPCC zawyża wpływ CO2 od 6 do 19 razy.

Równoważnie, w tym zakresie ujemnych sprzężeń zwrotnych, zakres ECS od 1,8°C do 5,6°C oznaczałby, że wymagany jest wzrost strumienia ciepła z powierzchni w zakresie 18-56 W/m 2 , aby skompensować zaledwie 3 W/ m 2 wymuszenie radiacyjne w atmosferze. Gdzie trafia pozostała część strumienia ciepła? Pierwsza zasada termodynamiki oznacza, że energia ta nie może zniknąć, a druga zasada termodynamiki stanowi, że ciepło w atmosferze może zostać przeniesione jedynie na chłodniejszą powierzchnię (tj. wypromieniowane w przestrzeń kosmiczną). Wydaje się, że modele klimatyczne IPCC naruszają pierwszą lub drugą zasadę termodynamiki, a być może obie.

Wnioski

Podsumowując, Clauser argumentuje, że mechanizmy ujemnego sprzężenia zwrotnego w systemie klimatycznym Ziemi stabilizują temperatury przed ociepleniem w wyniku wzrostu wymuszenia radiacyjnego. W rezultacie nie ma antropogenicznego kryzysu klimatycznego związanego z globalnym ociepleniem wywołanego CO2 . Ujemne sprzężenia zwrotne służą podobnie do stabilizacji temperatury powierzchni przed ochłodzeniem. Taki mechanizm termostatyczny, który wykorzystuje termodynamiczne właściwości wody, może wyjaśnić, w jaki sposób bogata w wodę planeta, taka jak Ziemia, była gościnna dla życia na przestrzeni dziejów.

Narracja klimatyczna promowana przez IPCC i jej zwolenników opiera się na kiepskich statystykach, błędnym dobieraniu danych i niepełnym traktowaniu mechanizmów fizycznych, co obejmuje ignorowanie ważnych negatywnych informacji zwrotnych.

Analiza negatywnych informacji zwrotnych wskazuje, że 50% wzrost poziomu CO 2 z czasów przedindustrialnych (280 ppm) do obecnego poziomu (420 ppm) jest prawdopodobnie przyczyną jedynie około 0,15°C globalnego ocieplenia.

Fizyczne wyjaśnienie obserwowanych historycznych cykli ocieplenia i ochłodzenia Ziemi oraz ocieplenia obserwowanego od lat 70. XX wieku musi uwzględniać zmienność wywołaną wieloma innymi naturalnymi mechanizmami omawianymi w literaturze klimatycznej, takimi jak cykle słoneczne, cykle orbitalne/księżycowe, zmienność chmur , cykle oceaniczne, wulkany, zmienność ozonu, miejskie wyspy ciepła i tak dalej. Wykraczają one poza zakres tej notatki.

*

Uwaga dla czytelników: kliknij przycisk udostępniania powyżej. Śledź nas na Instagramie i Twitterze oraz subskrybuj nasz kanał na Telegramie. Zachęcamy do ponownego publikowania i szerokiego udostępniania artykułów Global Research.

Doktor Rudolph Kalveks  jest emerytowanym dyrektorem. Jego doktorat dotyczył fizyki teoretycznej.

Notatki

  1. S. Manabe i RT Wetherald, Równowaga termiczna atmosfery przy danym rozkładzie wilgotności względnej, J. Atmos. Nauka . 24, 241 (1967). 
  2. van Wijngaarden, WA i Happer, W., 2020. Zależność promieniowania cieplnego Ziemi od pięciu najczęściej występujących gazów cieplarnianych.  Przedruk arXiv arXiv:2006.03098 . 
  3. Zelinka, MD, Myers, TA, McCoy, DT, Po-Chedley, S., Caldwell, PM, Ceppi, P., Klein, SA i Taylor, KE, 2020. Przyczyny wyższej wrażliwości klimatycznej w modelach CMIP6.  Listy dotyczące badań geofizycznych ,  47 (1), p.e2019GL085782. 

Wyróżnione zdjęcie pochodzi z TDSOryginalnym źródłem tego artykułu jest 

The Daily Skeptic Prawa autorskie ©  Dr Rudolph Kalveks ,  The Daily Sceptic , 2024


Komentuj artykuły Global Research na naszej stronie na Facebooku

Zostań członkiem Global Research

The Good News About the Environment is that the Bad News was Always Wrong

The Good News About the Environment is That the Bad News Was Always Wrong

by Edwin BensonMay 29, 2024 good-news-about-the-environment

The Good News About the Environment is That the Bad News Was Always Wrong
The Good News About the Environment is That the Bad News Was Always Wrong

Ever since the Cuyahoga River caught fire on June 22, 1969, the media have exposed Americans to a lot of environmental news—the majority of it bad. Even when the reports are speculative—as in the case of “climate change”—the assumption is that the real story is bad and destined to get worse.

An Atmosphere of Pessimism

Those expectations make a recent symposium at the American Enterprise Institute (AEI) especially remarkable. The title was 30 Years of Environmental Progress: Is It Time at Last to Be Optimistic?

Wait a minute! Optimistic about the environment? Wasn’t the AEI listening in 2019 when that paragon of leftist virtue, Alexandria Ocasio Cortez, announced the nation had only twelve years to pass her “Green New Deal” before the planet rebels against all humanity? How can anyone possibly be optimistic?

The AEI’s optimism does construct a sunny scenario. After all, there is evidence that Earth’s atmosphere is getting warmer. The optimism results from two assumptions: First, this warming is not particularly harmful. Second, there are ways to deal with whatever harm the warming trend might cause.

Optimists with Credentials

The contributors to the AEI symposium are experts in their fields.

Dr. Roger Pielke, Jr., is one of those rare academics who is comfortable in both the sciences and the humanities. His Ph.D. is in political science, but he served as a professor in the Department of Environmental Studies at the University of Colorado (Boulder) from 2004-2023. Before that, he was a scientist for the National Center for Atmospheric Research.

Dr. Steven F. Hayward also lives on the fault line between politics and the environment. His current academic home is the famously liberal University of California at Berkeley. Most of his writings are political, including a biography of Ronald Reagan. However, after completing his work on Reagan, Dr. Hayward wrote the controversial 2011 Almanac of Environmental Trends.

On April 22, 2024, the two men met at AEI’s headquarters in Washington, D.C., to discuss their guarded optimism about the environment.

The Disaster that Never Occurred

The first point of optimism is that the long-foreseen environmental catastrophes never happened. In 1998, for example, 57 percent of Americans agreed, “The next ten years will be the last decade when humans have a chance to save the earth from environmental catastrophe.” Despite the prevailing pessimism, that ten-year point passed sixteen years ago, and the environment is improving.

Another convenient truth is that all conventional air quality measures (including the dreaded CO2) are lower now than in 1990. During those thirty-four years, there have been significant economic gains, population growth and increased vehicle miles traveled. Everything that the environmentalists said caused air pollution went up while the actual pollution went down.

In 2007, environmentalist Seymour Garte wrote, “Most things that concern us as humans on the planet Earth have been improving. The air and water are getting cleaner; we have more and better food to eat; life spans are increasing and infant mortality is decreasing; diseases are being conquered; endangered species are being rescued; the forests are doing well.”

Certain areas of environmental policy have still been unsuccessful. Wetlands are diminishing, but at a vastly lower rate than during the three decades from 1950 to 1980. Additionally, the oxygen levels in the waters of parts of the Gulf of Mexico remain low because of nitrate runoffs coming down the Mississippi River. On the other hand, similar measures in the Chesapeake Bay and Long Island Sound are significantly better.

Retracting the Predictions of Disaster

Even among “climate change” activists, the predictions of actual change have decreased. In Sept 2021, U.S. “Climate Envoy” John Kerry voiced dire predictions for the rest of the century. “Currently, as we are talking today, we are regrettably on course to his somewhere between 3 [or] 4 degrees [Celcius] at the current rate.” By September 2023, his prediction was between 2.4 to 2.5 degrees of warming over the same period. A degree and a half may not sound like much to the average person. However, Mr. Kerry’s current predictions are twenty to forty percent below his figures, which were only two years earlier. In this arena, that is significant.

Dr. Pielke calls the science behind the reduction “the best-kept secret in climate science.” The simple fact is that the actual increase in temperatures to date has not confirmed the predictions on which Mr. Kerry relied in 2021. Nonetheless, most of the “climate scientists” in the Biden Administration and much of the media are still using outdated computer models.

“Climate change is real and a problem. In recent years, understandings of likely future emissions and, thus, change have become much less extreme. And that is good news!”

The simple fact is that the accepted scenario was flawed. The assumptions of twenty years ago overstated the case. The alarmists’ numbers suited the bureaucrats’ political ambitions and ideological agenda, so they used those numbers.

Economic Realities Intrude on Nightmare Fantasies

Basic economics also works against climate change advocates. First, experiments in harnessing wind and solar power have failed miserably. The technology has not developed much, despite the billions pumped into it. Second, the anti-growth agenda in places like California has resulted in skyrocketing housing and other prices. Even the liberals are beginning to notice.

Perhaps the most important element is that the entire world economy depends on the price of energy. Therefore, everyone is harmed—often in several ways—when the cost of energy increases. Such conditions rapidly become the death knell of any politician the public blames for them. As Dr. Pielke pointed out, “People are not going to sit by and let their economies go bankrupt—it’s just not going to happen…if there are consequences, you will see a backlash.” When that backlash occurs, he posits, the madness over climate will diminish as the need for energy grows.

Unfortunately, politics moves more slowly than science. Once committed to extreme policies, any retreat, however justified, can prove politically disastrous. The scientific consensus appears to be changing—or at least adapting to changing circumstances. Meanwhile, the administration is “very quickly painting itself into a corner on climate.” Consider, for instance, the vehicle pollution standards that the EPA released in March 2024. The administration brags that they are the “strongest-ever pollution standards for cars and trucks.”

However, those regulations are based on unduly pessimistic predictions. Americans face difficult alternatives. Citizens may reject the new standards at the ballot box. They may be forced to pay a high and unnecessary economic price. The final possibility is they may be forced to give up private vehicles. Voters will punish those who forced them into such a situation.

Impossible Commitments

Indeed, President Biden’s EPA is increasingly committed to limiting carbon, regardless of the changing scenario. The most likely course is that the administration will cling to the extreme targets set by the misnamed “Inflation Reduction Act.” As those targets appear increasingly unnecessary, the nation will reject the social and economic costs of the stringent regulations.

Nor will the administration be able to claim success. Based on figures from the Energy Information Administration, a government agency populated by environmentalists, the Biden administration’s emissions reduction records are likely to average 0.7% per year, a far cry from their target annual reduction of eight to nine percent or more. That failure will make Progressives howl.

However, the cries of the Woke will be nothing compared to the wrath of those who pay the bills.

Property Owners and Consumers Pay the Tab for Climate Alarmism

Property Owners and Consumers Pay the Tab for Climate Alarmism

by Gary Isbell June 10, 2024 tfp/property-owners-and-consumers-pay

Property Owners and Consumers Pay the Tab for Climate Alarmism
Property Owners and Consumers Pay the Tab for Climate Alarmism

Middle-class households feel the pinch of rising costs associated with environmental regulations that impose additional taxes and stringent penalties for not towing the “green line.”

In Paris, for instance, if a building is old and fails an energy efficiency assessment, it can result in substantial financial burdens. Owners of thermally inefficient homes must conduct an energy audit when placing them for rent or sale and are required to disclose anticipated energy costs to potential buyers or renters. Moreover, they are barred from raising rent until renovating to enhance energy efficiency. The common-sense principle of having something “grandfathered in” does not apply in such cases.

The burden of energy transition is shifting directly to owners. Initially, subsidies were used to incentivize the adoption of green practices. As governments face budget constraints, they are being phased out. As subsidies evaporate, carbon emission-related taxes are being introduced, and costly renovation mandates are being enacted.

Many need help with the financial burdens. Sudden and unjust mandates have led to protests by European farmers facing rising diesel costs and German households resisting mandates to replace gas boilers.

In California, homeowners and small businesses installing solar panels have faced challenges due to new metering regulations that significantly reduce compensation for excess electricity sold back to the grid.

Many governments established a range of climate measures during a period of relatively low interest rates and seemingly plentiful energy supplies. Still, governments and citizens are now confronted with a new set of challenges.

The current landscape, shaped by conflicts such as those in the Ukraine and Gaza, is compelling Western governments to allocate more resources to defense amidst rising energy costs and inflation. Thus, the West has done what communist regimes refuse to do. French President Emmanuel Macron has proposed a regulatory pause for Europe to absorb the repercussions of the Ukraine conflict, leading the European Union to scale back some climate initiatives in favor of defense spending.

Weary energy consumers may welcome the respite, as 70 percent feel they have reached their sustainability limit, a sentiment echoed in a recent Ernst & Young survey. The three-year comprehensive survey of nearly 100,000 residential energy consumers in 20 countries found declining consumer confidence regarding their energy future, highlighting shortcomings in affordability, access and appeal.

Indeed, only 30 percent felt confident about the future affordability of green energy, with 72 percent unable to afford a 10 percent raise in cost. Furthermore, despite green energy’s high media profile, just 26 percent clearly understand key terms like renewable energy and sustainability. This lack of understanding and adherence highlights the utter failure of climate activists to convince the public that their alarmist rhetoric is true.

Energy transition disproportionately burdens the low- and middle-income, who perceive that it primarily benefits its more affluent talking heads.

Families are grappling with escalating costs imposed by developing or upgrading critical infrastructure to support energy transition. Electricity rates charged by California’s Pacific Gas and Electric Company have surged 127 percent over the past decade. Coupled with increased expenses for wildfire prevention and grid enhancements, this has resulted in more than one million customers falling behind on their payments.

The irony of “soak-the-rich-corporations” sloganeering is that utility companies can only absorb the transitioning costs by passing them on to consumers. Do climate alarmists really think that businesses can shoulder these expenses without consequence?

California has set a 100 percent clean energy goal by 2045, yet faces challenges with excess solar power generation in some areas. The loss of government subsidies, changes in metering rules aimed at distributing grid development costs and homeowner investment in energy storage have led to a 75 percent drop in new rooftop solar installations, causing job losses. In addition, the unjust application of electricity pricing based on personal income has further divided the clean-energy community.

Consider a California farmer who installed solar panels in 2017 to power irrigation pumps and reduce electricity costs. The metering system in 2024 now forces him to sell solar power generated back to the grid at low rates and then repurchase it later at high rates when most needed the most, scarcely an incentive for investment.

Europe faces challenges transitioning to cleaner energy, especially after Russia’s aggression in Ukraine severely disrupted energy prices. Germany’s dependence on Russian energy has caused it to struggle with high energy costs that have impacted its economy, leading to budget cuts and the inability to redirect funds for future green initiatives.

The transition has raised questions regarding whose financial responsibility it is, but the end-user will inevitably pay the tab. Berlin has announced a series of measures, including increasing carbon prices and taxing aviation fuel and plastics. It has ended subsidies for grid fees and electric vehicle buyers while reducing incentives for diesel fuel used in agriculture and solar panel installations.

Token measures will not satisfy the radical demands of climate alarmists. Bjorn Lomborg, a Nobel Prize-winning economist from the Copenhagen Consensus Center, stated in Imprimis that lowering the temperature by a few degrees could cost between 20 and 100 trillion dollars, with global cooperation being highly improbable. The undeniable certainty is that the greatest financial burden will fall upon American consumers.

The proposed solution’s cost far outweighs the purported cost of the potential damage that has yet to be proven to be anthropogenic. The United States federal government plans to allocate $400 billion of taxpayer money for green energy projects, signaling the initial steps in addressing climate transition.

News reports suggest that the Biden administration is exploring controversial techniques to mitigate global warming, such as stratospheric aerosol injection and marine cloud brightening to partially block the sun. In the face of public concerns, the White House has stated that there are no immediate plans for solar modification research.

Meanwhile, affluent climate activist jet-setters fly around the globe demanding costly “solutions” for a problematic “crisis” and demanding that average citizens pay the price tag for their alarmist hyperbole.

Gdzie są nasi akademicy?

Gdzie są nasi akademicy?


3.06.2024  Józef Wieczorek jwieczorek/gdzie-sa-nasi-akademicy

10 maja w stolicy przeszła około 300-tysięczna manifestacja sprzeciwu wobec Zielonego Ładu. Maszerowali głównie rolnicy i robotnicy z Solidarności z całej Polski, protestując przeciwko polityce UE, która może doprowadzić – nie tylko ich – do biedy i do utraty suwerenności przez Polskę. Akademików w tym tłumie nie było widać.

Manifestacja przechodziła przed bramą Uniwersytetu Warszawskiego, przed Pałacem Staszica – siedzibą PAN – i tam też nie było akademików, którzy demonstrowaliby swoje odmienne poglądy, zapraszaliby do debat nad Zielonym Ładem, czyli realizowaliby społeczną powinność ludzi nauki.

W czasach PRL akademicy byli bardziej widoczni publicznie, podczas corocznych marszów 1-majowych demonstrując swe poparcie dla władz komunistycznego państwa.

W rewanżu byli uznawani za koryfeuszy nauki, no i cieszyli się zdecydowanie największym prestiżem zawodowym. Sformatowani na modłę przewodniej siły narodu, ulegli jednak degradacji, abdykując z poszukiwania prawdy. Dla zdobycia awansów i finansowania swej działalności gotowi są unieważniać wszelkie niewygodne fakty, które podważałyby narzucaną ideologię.

I dziś mamy deficyt debat o zdumiewającej walce z klimatem, podnoszeniu decydującej roli człowieka w jego zmianach, przy unieważnieniu roli Słońca czy aktywności wnętrza Ziemi. Do tej pory to klimat wpływał na człowieka w całej jego historii, a teraz podobno to człowiek ma dać sobie radę z procesami kształtującymi klimat, i ta ideologia ma nie podlegać dyskusji.

Co to ma wspólnego z nauką? Zdroworozsądkowe argumenty nieutytułowanych obywateli są bardziej przekonujące, a społeczna rola uczonych zdaje się spadać do zera, tak jak prestiż profesora się obniża (w tegorocznym rankingu prestiżu zawodów profesorowie spadli na szóstą pozycję).

Nadzwyczajna kasta akademicka formująca nasze elity nie zniża się do dialogu nie tylko z nieutytułowanymi, lecz także z naukowcami ośmielającymi się wątpić w skalę ludzkiej odpowiedzialności za zmiany klimatu, które zawsze istniały od milionów lat, i to na znacznie większą skalę, bez udziału człowieka.

Plagi klimatyczne

Plagi klimatyczne

Posted on 1 czerwca, 2024 by jw plagi-klimatyczne

https://youtube.com/watch?v=31PsVPG0LiY%3Fversion%3D3%26rel%3D1%26showsearch%3D0%26showinfo%3D1%26iv_load_policy%3D1%26fs%3D1%26hl%3Dpl%26autohide%3D2%26start%3D2%26wmode%3Dtransparent

Plagi klimatyczne

Znakomity dokument o klimacie „Zimna prawda”, emitowany ostatnio w TV Republika, to jednocześnie film o trądzie panującym w pałacu nauki, plagach akademickich, o historii korumpowania nauki. To zimny prysznic dla bezkrytycznie wierzących ludziom nauki, z których wielu zdradza poszukiwanie prawdy dla poszukiwania pieniędzy od prawdy niezależnych.

Nauka o klimacie przekształciła się w ideologię globalnego ocieplenia, negującą wpływy na temperaturę na Ziemi innych czynników niż ilość CO2. Wybitni uczeni, profesorowie najlepszych uczelni, w tym laureaci nagrody Nobla, sceptyczni wobec panującej w ostatnich latach ideologii „płonącej planety”, są marginalizowani, ośmieszani przez aktywistów klimatycznych. Straszenie ludzi globalnym ociepleniem i wprowadzanie restrykcji gospodarczych rzeczywiście zagraża planecie znacznie bardziej niż zagrożenia zmianami klimatu. Te były od zawsze, wywołane czynnikami naturalnymi, a skala wpływu człowieka na fluktuacje klimatyczne nie jest należycie udokumentowana faktami. Jeśli odrzuca się wszystkie niewygodne dane, wyklucza badaczy mających odmienne zdanie, to marny los nauki, a gospodarka i polityka globalna opierające się na niewiedzy prowadzą do katastrofy.

Naukowcy zainteresowani utrzymaniem się na uczelniach, funduszami na badania, nie mogą wygłaszać poglądów sprzecznych z „ustalonymi”, trzymają „gębę na kłódkę”, bo inaczej popełniają samobójstwo zawodowe. Pokonanie drabiny akademickiej wiodącej na szczyt naukowy może nie być możliwe. Nie otrzymają pieniędzy na badania, nie będą awansowani, a przy tym szykanowani tak, że tylko przejście na wcześniejszą emeryturę może ich uratować.

Mobbing jest powszechny w domenie akademickiej, ale skutki mobbingu – rzec można – klimatycznego, dotykającego najwybitniejszych nawet naukowców, to dramat. Także w Polsce sceptycznie wypowiada się emerytowany geolog, gdy gremia etatowe oficjalnie się od niego odcinają. Chyba na wszelki wypadek w komitecie PAN do spraw kryzysu klimatycznego nie było geologów, co chyba świadczy o poważnym kryzysie naukowym w Polskiej Akademii Nauk.

Jesteśmy w mocy wariatów. Ta idiotka naprawdę nic nie rozumie.

Sommer OSTRO o minister klimatu. „Jesteśmy w mocy wariatów. Ona albo nie rozumie, albo…” [VIDEO możecie sobie w oryginale. MD]]

16.05.2024 o-feminister-klimatu-jestesmy-w-mocy-wariatow

Zielony Ład i inne działania podejmowane w „imię walki ze zmianami klimatu” sprawiają, że jest coraz drożej, a biznes ucieka od regulacji i rosnących kosztów. Minister klimatu Paulina Hennig-Kloska nie zamierza z obranego kursu rezygnować i na dodatek twierdzi, że kolejny nowy podatek nam pomoże. Jej postawę w ostrych słowach skomentował Tomasz Sommer.

Hennig-Kloska gościła w Radiu ZET. W serii pytań od widzów padło następujące: Czy Pani wie, że przez opłaty klimatyczne firmy uciekają ze swoją produkcją poza Europę? A jeśli uciekają poza Europę, to transport towarów do Europy wytworzy jeszcze większy ślad węglowy. Gdzie tutaj logika? Czy ktoś z Was czasami myśli?

Minister klimatu nie podziela tego zdania. Twierdzi, że z Polski „firmy uciekają dzisiaj głównie przez to, że mamy najbardziej emisyjną gospodarkę w Europie”.

Co więcej, jest przekonana, że „firmy chcą już przechodzić nad czystą energię”. – I tak inwestorzy, takie kraje (jak Polska) będą coraz bardziej omijać – dodała.

Dlatego mówię zawsze, że zmiana w energetyce jest potrzebna, by nasza gospodarka była konkurencyjna. Byśmy mieli tu wysokopłatne miejsca pracy, bo inwestorzy będą szukać bezemisyjnych systemów energetycznych – mówiła zgodnie z narracją klimatyczną.

I to jest jakby punkt pierwszy. Punkt drugi – Unia Europejska wprowadza tzw. podatek graniczny, który będzie właśnie chronił nasz przemysł, eliminując właśnie produkty, czy też podrażając produkty, które niosą ze sobą ślad węglowy – dodała Hennig-Kloska.

Sposób rozumowania minister klimatu skrytykował redaktor naczelny „Najwyższego Czasu!” Tomasz Sommer.

„Jesteśmy w mocy wariatów. Ta pani przekonuje, że przedsiębiorcom zależy na ‘niskoemisyjnej gospodarce’ i wysokich płacach. I jeszcze ma im w tym pomóc podatek graniczny. Ona albo nie rozumie, że idiotyczne regulacje, wysokie płace i podatki mogą tylko i wyłącznie niszczyć przedsiębiorstwa, albo, śladem Tuska i w myśl zaleceń Geobbelsa, kłamie jak z nut” – skomentował w mediach społecznościowych Sommer.

Prof. Leszek Marks: W skali globalnej wpływ człowieka na klimat jest znikomy albo żaden

Prof. Leszek Marks: W skali globalnej wpływ człowieka na klimat jest znikomy albo żaden

=================================

[właściwie powtarzamy, ale to potrzebne, bo Strona Kłamstwa zalewa masy propagandą, więc odtrutka konieczna. Mirosław Dakowski]

=========================

 Środowisko geologów jest raczej sceptyczne wobec narracji klimatycznej, ale debatę krępuje lęk przed utratą grantów

==============================

Globus. Zdj. ilustracyjne
Globus. Zdj. ilustracyjne Źródło:Unsplash

Czynnikiem dominującym zmian klimatu są procesy naturalne. Wpływ człowieka jest znikomy – mówi geolog prof. Leszek Marks.

Prof. Leszek Marks, geolog z Uniwersytetu Warszawskiego był gościem Krzysztofa Skowrońskiego w Radio WNET. Przedmiotem rozmowy były kwestie klimatu w kontekście unijnej polityki Zielonego Ładu. Środowiska forsujące tę koncepcję chcą, żeby Europa do 2050 roku była “zeroemisyjna” i “neutralna dla klimatu”. Gigantyczne koszty finansowe przedsięwzięcia już powodują ubożenie społeczeństwa, mimo że projekt nie jest jeszcze w bardzo zaawansowanej fazie.

Wpływ człowieka na klimat. Prof. Marks: Globalnie znikomy

Naukowiec przypomniał, że w historii ludzkości występują okresy ocieplenia i ochłodzenie klimatu, co nie jest niczym nadzwyczajnym. Prowadzący zapytał, czy można w skali procentowej wskazać, jak człowiek wpływa na zmiany klimatu.

– W procentach nie powiem, ale mogę powiedzieć, że wpływ człowieka na klimat w skali globalnej jest znikomy, albo w ogóle go nie ma – powiedział ekspert, dodając, że oddziaływanie człowieka występuje w skali lokalnej. Zwrócił uwagę, że np. w wielkich miastach, które na ogół są mocno zabetonowane, temperatura jest wyższa niż na przedmieściach. – Drugi czynnik to użytkowanie ziemi. Jeżeli wytniemy las, a będziemy mieli uprawy rolne, to wiadomo, że temperatura na tym obszarze wzrośnie – powiedział.

Profesor tłumaczył, że wpływ człowieka jest niewątpliwy, jeśli chodzi o środowisko i w tym zakresie powinno się przeciwdziałać jego negatywnym aspektom. – Natomiast walka z klimatem, jak to się często określa, nie ma sensu, bo zmiany klimatyczne są naturalne i można się do nich zaadaptować. Można określić strategię adaptacji do zachodzących zmian przez racjonalne działania – powiedział, podając przykłady naturalizacji rzek, mniejsze betonowanie niektórych obszarów czy większe zalesianie. – Czynnikiem dominującym zmian klimatu są procesy naturalne – podkreślił, dopytywany o przemysł, elektrownie, samoloty i samochody. Jak dodał, są to czynniki dodatkowe, ale w zestawieniu z naturą są jak mucha koło słonia.

Narracja klimatyczna. Naukowcy boją się utraty grantów

Prof. Marks przypomniał, że występowanie dwutlenku węgla w atmosferze przyczynia się do wysokich plonów w rolnictwie. Drastyczne ograniczenie CO2 mogłoby doprowadzić do niebezpiecznego deficytu pożywienia na świecie.

W ocenie profesora ewentualne referendum w sprawie Zielonego Ładu byłoby celowe zależnie od pytań. Naukowiec wskazał, że nie wyklucza, że w forsowanym przez Brukselę projekcie mogą się znaleźć punktowe rozwiązania warte popierania. Jako przykład podał ograniczenie pestycydów w rolnictwie.

W dalszej części rozmowy Krzysztof Skowroński zapytał m.in. o kwestię podejścia do tego, co wolno, a czego nie wolno mówić o klimacie w środowisku naukowym. Profesor zgodził się, że niestety narzucona została jedna narracja, co sprawia, że brakuje realnej dyskusji. – Środowisko geologów jest raczej sceptyczne wobec narracji klimatycznej, ale debatę krępuje lęk przed utratą grantów – powiedział prof. Marks.

Franciszek po prostu głupi. Ale i wyjątkowo bezczelny.

25 kwietnia 2024 pch/franciszek-po-prostu-glupi

Papież Franciszek obraża ludzi, którzy nie wierzą w zmianę klimatu. „Są po prostu głupi”


[To nie sprawa “wiary”, ciemniaku. To wiedza, geofizyka przedstawia dowody, a klimatyści podkłamują. M. Dakowski]

Papież Franciszek jest przekonany, że zmiana klimatu to fakt, a ci, którzy ją krytyką, są po prostu głupi. Ojciec Święty mówił na ten temat w rozmowie z CBS Evening News.

W wywiadzie wyemitowanym przez stację CBS News 24 kwietnia, papież odniósł się do kwestii tzw. zmian klimatycznych. Dla papieża Franciszka to nie pierwszyzna; pisał o tym w encyklice ekologicznej Laudato si z maja 2015 roku, a ostatnio w adhortacji apostolskiej Laudate Deum, gdzie stawiał bardzo ostre i jednoznaczne tezy dotyczące antropogenicznej natury tzw. zmiany klimatu.

W rozmowie z CBS News papież został zapytany o swój osąd tzw. negacjonistów klimatycznych, czyli osób, które nie zgadzają się z rzekomym faktem zmian klimatu, zwłaszcza w aspekcie ich antropogenicznego pochodzenia.

To są ludzie, którzy są głupi; są głupi nawet kiedy pokaże im się badania. Oni w to nie wierzą. Dlaczego? Bo nie rozumieją sytuacji albo mają w tym interes. Ale zmiana klimatu istnieje – powiedział papież Franciszek.

Kilka dni temu Państwowy Instytut Geologiczny opublikował analizę, zgodnie z którą globalne ocieplenie jest faktem, ale nie ma bynajmniej genezy ludzkiej, a co więcej – średnia temperatura na ziemi jest dziś w wielu miejscach i tak niższa, niż przy poprzednich analogicznych okresach w historii klimatu; co więcej do 2100 roku ma dojść do zasadniczego ochłodzenia. Analiza została ostro skrytykowana przez szeregi klimatystów, co doprowadziło Instytut do publikacji solennych przeprosin i złożenia obietnicy, że publikacja tak «niezweryfikowanych» treści więcej się nie powtórzy.

=================================

M. Dakowski: To nie Państwowy Instytut Geologiczny, lecz prof. Leszek Marks.

Por.:

Prof. Leszek Marks, geolog, jasno: Wpływ człowieka na klimat – niewielki!

A oto, jak różne łachudry – propagandyści KŁAMIĄ i zastaraszają naukowców i zwykłych ludzi nt. “klimatu”. Niejaki Rożek i klimatolożka są w rozpaczy.

——————————————————-

Źródła: lifesitenews.com, pch24.pl Pach

https://pch24.pl/grozna-adhortacja-laudate-deum-to-skrajnie-zideologizowany-dokument/embed/#?secret=WIw1mVpir8#?secret=iGnKKJ6MuZ

A oto, jak różne łachudry – propagandyści KŁAMIĄ i zastaraszają naukowców i zwykłych ludzi nt. “klimatu”. Niejaki Rożek i klimatolożka są w rozpaczy.

Państwowy instytut podważył wpływ człowieka na globalne ocieplenie. Teraz przeprasza

[To nie cenzura nauki, o nie!! Tekst zniknął ze strony Polskiej Agencji Prasowej.

Pomóżcie mi go znaleźć !~! MD]

===============================

https://www.gazetaprawna.pl/wiadomosci/kraj/artykuly/9493445,polscy-naukowcy-globalne-ocieplenie-minie-klimat-sie-wychlodzi-aktu.html

Państwowy Instytut Geologiczny podał w poniedziałek informację, że wpływ człowieka na klimat jest “przeszacowany”, a w następnym stuleciu planeta zacznie się ochładzać. Po krytyce instytucja przeprosiła za podanie “sprzecznych z ustaleniami nauki” informacji, będących “spekulacją naukową autora tekstu”. – Przez ten tekst podważanie wyników badań o zmianach klimatu pogłębi się – grzmi popularyzator nauki Tomasz Rożek. [Sic!! Takie ZERO -i grzmi!! M.Dakowski]

Państwowy Instytut Geologiczny – Polski Instytut Badawczy (PIG-PIB) w przesłanym w poniedziałek (22 kwietnia) Polskiej Agencji Prasowej tekście podał informację, że “współczesne ocieplenie osiągnie swoje maksimum prawdopodobnie pod koniec bieżącego stulecia, po czym rozpocznie się kolejne ochłodzenie”.

Państwowy Instytut Geologiczny pisze o ociepleniu klimatu

“Wpływ zwiększonej emisji gazów cieplarnianych (na klimat – przyp. red.), przede wszystkim wskutek spalania paliw kopalnych przez człowieka jest znacznie przeszacowany, ponieważ nie uwzględnia się roli równolegle postępującego ocieplenia spowodowanego przez czynniki naturalne” – przekonywał w informacji przekazanej PAP z okazji Dnia Ziemi Państwowy Instytut Geologiczny.

Autor tekstu zwrócił uwagę, że Ziemia i jej atmosfera zostały ukształtowane przez czynniki naturalne, a zmiany klimatu można prognozować na podstawie zachodzenia takich procesów w przeszłości – w tym z dotychczasowych epizodów ciepłych i przedzielających je ochłodzeń w obecnej epoce geologicznej.

Publikację podało dalej wiele mediów – w tym poważnych i dużych tytułów prasowych. Podawane dalej twierdzenia PIG-PIB wzbudziły kontrowersje. Zareagował na nie między innymi profesor Witold Szczuciński, geolog z Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu.

“Jeżeli to odkrycie poparte rzetelnymi badaniami to gratuluję – powinien się znaleźć w najlepszych światowych czasopismach naukowych (nie znalazłem tam takiej pracy), jeżeli zaś luźna opinia kogoś w Państwa instytucji to znacząco podważa wiarygodność Państwa i wyrządza bardzo wiele złego dla nauki i postrzegania geologii w Polsce w szczególności” – napisał naukowiec pod jednym z wpisów na stronie PIG-PIB na Facebooku.

Przeprosiny za “spekulacje naukowe”

We wtorek tekst zniknął ze strony Polskiej Agencji Prasowej, a na stronie PIG-PIB opublikowano oświadczenie: “Państwowy Instytut Geologiczny – PIB w pełni zgadza się z ustaleniami naukowymi dotyczącymi wpływu działalności człowieka na klimat Ziemi. Destrukcyjny wpływ emisji związanych ze spalaniem paliw kopalnych jest oczywisty. W materiale pragnęliśmy natomiast pokazać, że nie jest to jedyny czynnik wpływający na klimat – także naturalne procesy zachodzące na Ziemi odgrywają swoją rolę”.

“Niestety, nieprecyzyjna informacja i użyte argumenty wypaczyły intencję przekazu. Publikacja materiału w tej formie nie powinna mieć miejsca, zawiódł system weryfikacji treści w Instytucie, za co serdecznie przepraszamy” – czytamy w oświadczeniu. Władze instytucji wyjaśniły, że twierdzenia zawarte w komunikacie były “spekulacją naukową autora tekstu”, w dodatku są niepotwierdzone, a nawet stoją “w sprzeczności z dotychczasowymi ustaleniami nauki”.

Zaznaczono, że autorem tekstu jest prof. Leszek Marks, specjalista w zakresie badań nad czwartorzędem, a przygotowany przez niego materiał “nie jest oficjalnym stanowiskiem Państwowego Instytutu Geologicznego”.

“Przepraszamy, że nasze działania mogły wprowadzać opinię publiczną w błąd w kwestii wpływu emisji gazów cieplarnianych przez ludzi na klimat” – zakończyły komunikat władze instytucji.

“Przez ten tekst podważanie wyników badań o zmianach klimatu pogłębi się”

To jest instytut naukowy. To są naukowcy. Na ich stronie czytam rzeczy, które przewracają do góry nogami wszystko, co wiem. Oczekiwałbym więc, że podzielą się dowodami. Nie wiem, jak nazwać ten tekst. List? Felieton? Komentarz? Nawet nieoficjalny i popularyzatorski materiał powinien mieć źródła. Nie wyobrażam sobie, bym mógł opublikować film na moim wideoblogu bez podania w nim źródeł, na których buduję swoją wiedzę – komentuje w rozmowie z tvn24.pl Tomasz Rożek, dziennikarz naukowy, twórca wideobloga “Nauka. To lubię” i fundacji o tej samej nazwie.

Rożek podkreśla, że “naukowiec powinien bazować na faktach”. – Nie znam publikacji naukowej, już nie mówiąc o metaanalizach zbiorów publikacji, które uzasadniałyby takie zdanie. Ono ma rangę taką jak stwierdzenie, że cząstka może poruszać się szybciej od światła. Być może tak jest, co prawda przeczy to wielu rzeczom, które odkryliśmy, ale nie jest to niemożliwe. Na to jednak trzeba mieć dowody. W nauce nie ma dogmatów. Zdarzało się, że nawet najbardziej ugruntowana wiedza była wywracana do góry nogami, ale to musi być poprzedzone pokazaniem dowodów – zaznacza.

We wtorek temat podchwyciły nie tylko duże media, ale również siejące fake newsy konta na portalu X (dawniej Twitter). Niektórzy użytkownicy sugerują, że PIG-PIB publikował… niewygodną prawdę.

[Ależ oczywiście!! M. Dakowski, prof.zw, dr hab. ]

– Mleko się wylało. Przez ten tekst podważanie wyników badań o zmianach klimatu pogłębi się. Pod każdym kolejnym materiałem popularnonaukowym w komentarzach będą się pojawiać linki do tego tekstu i innych twórczych interpretacji PIG – kwituje gorzko Tomasz Rożek. [Aco za ch…złamany , panie Rożek, wyciąłz internetu tekst oryginalny?” MD]

Dziennikarz zauważa, że to nie pierwszy raz, gdy Państwowy Instytut Geologiczny publikuje niepotwierdzone naukowo teorie. W 2015 roku w innym artykule prof. Marksa pojawiły się – jak przekonywał m.in. fizyk atmosfery, profesor nauk o ziemi Szymon Malinowski z PAN – “poważne błędy i przeinaczenia”. “Prof. Leszek Marks od dawna kultywuje tradycję zaprzeczania zmianie klimatu i pielęgnowania mitów klimatycznych” – ocenił Malinowski wraz z innymi autorami artykułu na portalu naukaoklimacie.pl.

Klimatolog: tempo wzrostu temperatury Ziemi jest niespotykane w historii

Pytana o twierdzenia zamieszczone w oryginalnym tekście PIG-PIB prof. Anita Bokwa, klimatolożka z Uniwersytetu Jagiellońskiego, odpowiada, że “pojawiają się różne opinie dotyczące przyczyn ocieplania się klimatu, ale biorąc pod uwagę współczesną wiedzę klimatologiczną, jako źródło wiarygodnych informacje można polecić raporty IPCC, przygotowywane przez ogromny sztab naukowców”.

IPCC to powołany przez ONZ Międzyrządowy Zespół ds. Zmian Klimatu. Z ubiegłorocznego raportu tej grupy dowiadujemy się, że największym zagrożeniem dla działań na rzecz zmian klimatu jest ciągłe uzależnienie świata od spalania paliw kopalnych, które nadal stanowią ponad 80 procent światowej energii i 75 procent spowodowanych przez człowieka zanieczyszczeń podgrzewających planetę. – Ludzkość stąpa po cienkim lodzie i ten lód szybko topnieje – alarmował w marcu 2023 roku sekretarz generalny ONZ Antonio Guterres.

– Według licznych badań, prezentowanych w tych raportach, bez udziału człowieka nie da się wytłumaczyć obserwowanego wzrostu średniej globalnej temperatury – uzupełnia prof. Bokwa.

Klimatolożka podkreśla, że “obecnie tempo wzrostu temperatury Ziemi jest niespotykane w historii”. – Nie wiemy, czy nie nadejdzie sytuacja, w której procesy przyrodnicze znane nam z przeszłości będą przebiegać zupełnie inaczej. Człowiek już dokonał zmiany składu chemicznego atmosfery poprzez emisję dużych ilości gazów cieplarnianych i proces ten nadal postępuje, przekładając się na zmiany procesów fizycznych w atmosferze – komentuje ekspertka z UJ.

– Nawet jeśli ktoś nie wierzy w to, że emitowane przez człowieka gazy cieplarniane są główną przyczyną ocieplania się klimatu, to ograniczenie ich emisji wiąże się ze zmniejszeniem spalania paliw kopalnych, a co za tym idzie ze zmniejszeniem produkcji energii, do którego i tak powinniśmy dążyć przede wszystkim przez zmniejszenie nadmiernej, zbędnej konsumpcji. Ponadto mniejsze spalanie paliw kopalnych to zmniejszenie emisji substancji, które nas trują, takich jak pyły przyczyniające się do powstania smogu – dodaje prof. Anita Bokwa.

====================================

Fascynujące, jak dużo ludzi, z tytulami, może tak jawnie kłamać. MD

Watykański heretyk o ludziach myślących: “to głupcy”

Watykański heretyk o ludziach myślących: to głupcy

Autor: CzarnaLimuzyna , 26 kwietnia 2024 ekspedyt

Satanistyczne ideologie trans humanizmu mają na celu przekształcenie ludzi w udoskonalonych obywateli piekła już na etapie życia na ziemi. Osoby, które wyrażają swój sceptycyzm lub negują konieczność budowania “nowego porządku” w oparciu o powyższe, są na ogół ludźmi myślącymi. Sam fakt myślenia, aktywności rzadko spotykanej, nie gwarantuje poznania prawdy, ale może znacząco ten proces ułatwić.

Wojna przeciwko Bogu

Niezależnie od śmieszności samego wyrażenia wojna trwa naprawdę, a nowością w tej batalii przeciwko ludziom i Bogu są dodatkowo uruchomione tryby maszynerii – ideologii gender i klimatyzmu. Każda forma sceptycyzmu lub negacji tychże (sprzeciwu wobec teorii i praktyki) wywołuje atak – propagandowy odwet wraz z towarzyszącymi wybuchami nienawiści. Właśnie pod presją owej nienawiści powstał niechlubny projekt o „mowie nienawiści”, tworzony przez ludzi nienawidzących prawdy.

Podobny, bardziej stonowany, rodzaj reakcji ujawniają ostatnio rezydenci Watykanu od Franciszka w dół. Pisząc w dół muszę zaznaczyć, że dno nie jest dokładnie oznaczone. Być może należałoby napisać od Franciszka w górę. Trudno bowiem orzec gdzie dokładnie rezyduje prof. Diabelski w stosunku do położenia ziemskich akolitów i osób, które “nie wiedzą co czynią”, a do takich być może należy również Franciszek.

“W rozmowie z CBS News papież został zapytany o swój osąd tzw. negacjonistów klimatycznych, czyli osób, które nie zgadzają się z rzekomym faktem zmian klimatu, zwłaszcza w aspekcie ich antropogenicznego pochodzenia”

To są ludzie, którzy są głupi; są głupi nawet kiedy pokaże im się badania. Oni w to nie wierzą. Dlaczego? Bo nie rozumieją sytuacji albo mają w tym interes. Ale zmiana klimatu istnieje – powiedział papież Franciszek /PCh24/

Fakt dominującej obecności na świecie ludzi o kondycji głupców i barbarzyńców jest bezsporny, lecz nie chodzi w tym momencie o negację zmian klimatycznych, które następują cyklicznie i zazwyczaj bez udziału człowieka, ale o negację czerwono-brunatnego ładu nazywanego zielonym, który jest używany przez globalistów jako narzędzie “zrównoważonego rozboju”.

Wariancja kontra wariactwo.

Wariancja kontra wariactwo.

By Paweł Klimczewski pawelklimczewski/wariancja-kontra-wariactwo

Są oczywiste oczywistości tak oczywiste, że nie zwracamy na nie uwagi w ważnych chwilach. Gdy dawno temu po raz pierwszy usłyszałem o globalnej zagładzie z powodu wpuszczania do atmosfery dymu, uśmiechnąłem się do siebie z uczuciem politowania dla autorów tych rewelacji. Podobne uczucie mam dla bezmyślnych dziennikarzy, którzy na rozkaz szefa powielają mnóstwo głupstw. Całe zawodowe życie zajmowałem się pomiarem, teorią pomiaru, przewidywaniem masowych zachowań społecznych i zazdrościłem ludziom z nauk ścisłych, że mają łatwiznę.

Opisanie liczbami zachowań ludzkich jest trudne, nigdy nie wiemy czego nie wiemy, w fizyce sprawy są banalne, a jednak można na skalę globalną oszukiwać prawie wszystkich. Ważne są dwie sprawy: skala i wariancja. Dziś o skalach i wariatach, o wariancji i wariatach wkrótce.

Od wyboru skali pomiarowej zależy wszystko, co potem mamy myśleć o wynikach. Są skale bezwzględne i one są doskonałe, wręcz boskie. Taką skalą jest liczba jednostek, np. liczba uczniów w klasie. Po policzeniu uczniów możemy mówić, że w klasie A jest dwa razy więcej uczniów niż w klasie B, albo, że jest o 10 więcej itp., itd. Z taką skalą możemy robić wszystko.  Czyli możemy podawać proporcje (ilorazy) i różnice. Nie jest już taką skalą skala ocen, bo, czy jeśli ktoś dostał „tróję” to, czy oznacza, że wie trzy razy więcej niż ten kto dostał „jedynkę”? Nie. Skala ocen szkolnych jest skalą porządkową, ustawia uczniów w kolejce , lepszych przed gorszymi, ale zupełnie nic nie mówi nam o tym, jakie proporcje są między nimi w ich poziomie wiedzy. Są też inne skale, ale to dziś zostawmy.

W pomiarach zjawisk fizycznych musimy operować skalami absolutnymi lub przynajmniej ilorazowymi. Taką skalą jest skala Kelvina, mierzy ona temperaturę materii. Temperatura ciała to średnia ilość energii (kinetycznej) jaką mają poszczególne atomy lub cząsteczki tego ciała. Mówi nam wprost jak szybko drgają lub latają cząstki ciał stałych, cieczy, gazów, czy plazmy.

Lord Kelvin żył na przełomie wieków XIX i XX, 150 lat po genialnym Celsjuszu i miał o wiele łatwiej. Celsjusz był geniuszem, ale nie miał możliwości weryfikacji teorii, że cząstka może mieć zerową energię, czyli przestać się poruszać. Fizycy mówią, że w takiej sytuacji czas przestaje istnieć, lub przynajmniej się zatrzymuje. Gdyby kosmos ostygł do absolutnego zera Kelvinów, wszystko się zatrzyma łącznie z czasem, na szczęście nic takiego nam nie grozi.

Anders Celsius 1701-1744

Celsjusz swą skalę oparł o ludzkie realia, zupełnie arbitralnie oparł ją o wodę. Najzwyklej powiedział arbitralnie, że zero jest, gdy woda zamarza a temperaturę wrzenia wody określił na 100 stopni swej skali i pomiędzy te dwa punkty wpisał 99 kresek, co daje sto stopni. Skala ta jest skalą interwałową, bo mówi tylko, że ciało A mające 37,6 st, C jest cieplejsze o jeden stopień od ciała B o temperaturze 36,6 st, C. Ale, czy oznacza to, że ciało A ma 1/37,6, czyli z ilorazu 2,7%, więcej energii niż ciało B? Inaczej postawmy pytanie: Czy ciało o temp. 200 st. C ma dwa razy więcej, czyli 100% energii niż ciało o temp. 100 st. C? Absolutnie nie. Pomiar temperatury uporządkował Lord Kelvin.

William Thomson lord Kelvin 1824 -1907

Zaczął od tego, że zero jest, gdy cząstki energii nie mają, a na końcu skali jest nieskończoność, po co  się ograniczać. Kwestia stopnia jest zawsze umowna, czyli gęstości z jaką stawiamy kreski od zera do nieskończoności. Jako człowiek niezwykle przewidujący przyjął podziałkę jaką ustalił Celsjusz, na obu skalach 1 stopień to ta sama różnica energii ciał. Fizycy kwantowi ustalili, że zero absolutne Kelvina to −273,15 st. C., czyli zero na skali Celsjusza to +273,15 Kelvinów. 1 kelwin jest jednostką a nie stopniem, podobnie jak kilogram masy, czy amper natężenia prądu elektrycznego. Co z tego wynika? Policzmy: kamień rozgrzany do 200 st. C ma 473,15 Kelwinów, drugi kamień o tej samej masie rozgrzany do 100 st. C ma 373,15 Kelvinów czyli ma o 26,8% energii więcej, a nie 100 % jak sugeruje interwałowa skala Celsjusza.

Zajmijmy  się naszym „pacjentem zero” z temperaturą 37,6 st. C, czy ma on o 2,7% rozgrzane bardziej ciało niż człowiek zdrowy? Nie! Pacjent ma 310,75 Kelvinów, czyli o 0,32% więcej niż człowiek zdrowy.

A teraz zajmijmy się naszymi medialnymi wariatami, który wróżą nam katastrofę przy wzroście temperatury atmosfery o ułamek stopnia. Średnia na ziemi to ok. 15 st. C, czyli 288,15 Kelvinów, wzrost do 288,25 to wzrost energii układu o 0,03% lub jak ktoś woli trzy dziesiąte promila.

Wybuch gwiazdy

Zmiany w bilansie energii na Ziemi na skutek uwarunkowań kosmicznych, takich jak promieniowanie po wybuchach gwiazd mają o rzędy wielkości większą dynamikę i nie mamy na nie żadnego wpływu. W tej sytuacji przypomnijmy, że ilość wody związanej w śniegu na naszej półkuli w tym sezonie ma rekordowe ilości i zanosi się, że nie zdąży stopnieć w trakcie krótkiego, arktycznego lata jak w sezonie ubiegłym, co skutkuje zwiększeniem się lodowo-śniegowej czapy wokół bieguna. Kiedyś skutkiem takiego zlodowacenia wymarły mamuty, kto teraz? „Klimatolodzy” ?

P.s. W kolejny wpisie o tym, że średnia nie wiele mówi nam o zjawisku i bez pomiaru wariancji nie wiemy o świecie prawie nic.

Paweł Klimczewski

Poniżej info jak można mnie wesprzeć w działalności publicystycznej. Obecnie to moje jedyne, skromne źródło dochodów. Linkując teksty w Social mediach, a nie źródła zapewniamy przychody z reklam dla Meta, tj. FB, Instagram, WhatsApp i innych korporacji.

Możesz mnie wesprzeć dowolną kwotą na konto:

mBank : 87 1140 2017 0000 4002 1094 2334

Paweł Klimczewski, tytułem: wpłata

Dziękuję ze wsparcie niezależności mediów w Polsce.

Kosztowna utopia klimatystów. Polska nie musi być posłuszna

Grzegorz Grzymowicz dorzeczy/utopia-zielony-lad-polska-nie-musi-byc-posluszna-klimatystom

Projekt Zielonego Ładu z ETS i EPBD jak każda utopia kiedyś padnie, ale na razie biegniemy drogą do zniewolenia. Nie warto nie upominać się o wolność i suwerenność, bo unijna wyrocznia kazała Polsce realizować klimatyzm.

Już sam fakt, że od 2030 roku Unia Europejska zamierza zacząć zakazywać ludziom sprzedaży lub wynajmu własnych nieruchomości, jeżeli nie będą spełniały unijnych wymogów klimatycznych w zakresie poziomu emisyjności, powinien wywołać w Polsce alarm. I automatycznie jasną deklarację każdego rządu, że w naszym prawie nigdy nie będzie miejsca na takie unormowanie. Jeśli przepisy tak radykalnie łamiące prawo własności rzeczywiście zostaną ustanowione, będziemy mieli mechanizm jak z totalitaryzmu, a nie demokratycznego państwa prawnego, jak zwykli ze znaczną przesadą określać współczesne europejskie formuły państwowe liberalistokraci i ich medialni pupile.

Zapytana, czy Zielony Ład powinien być przedmiotem referendum, minister klimatu Paulina Hennig-Kloska oznajmiła, że nie i że jest to agenda, która musi być realizowana. Perspektywy nieuchronności podporządkowania Polski klimatyzmowi nie podzielił Krzysztof Bosak, apelując: “wyzwólmy się z myślenia, że my coś musimy, bo ktoś sobie coś wymyślił. Jesteśmy w swoim kraju, jesteśmy wolnymi ludźmi i tutaj powinny być zasady, które nam sprzyjają”.

Klimatyzm nie musi być obowiązkowy

To tylko przykłady z ostatnich dni przywołane nie celem przypominania znanych stanowisk koalicji czy Konfederacji wobec unijnej polityki klimatycznej, ale by raz jeszcze zwrócić uwagę na różnicę w mentalności. Abstrahując od rozmaitych przyczyn, podległość kierujących Polską “elit” wobec Unii dawno stała się nieznośna.

Miniona gospodarcza Wspólnota Europejska została poddana metamorfozie w politycznego centralnego zarządcę, a myślenie establishmentu ani drgnęło. Teraz kiedy forsują zaoranie całych sektorów gospodarki i daleko idące zubożenie społeczeństwa po to, żeby zrealizować koncepcję “zielonej” Europy, dobrze byłoby, gdyby Polacy – rządzący na razie nie są do tego zdolni, stosują jedynie socjotechnikę – odważyli się przyjąć założenie, że rząd nie musi robić wszystkiego, co podyktuje Unia Europejska. Że ma prawo odmówić. Dywersyfikację źródeł energii Polska może prowadzić bez histerii z powodu “zbrodniczego” dwutlenku węgla, spokojnie, rynkowo (a nie odgórnie), w tempie na jakie pozwolą możliwości finansowe, bez destrukcji małych i średnich firm oraz bez wyznaczonych przez UE terminów.

Program brukselskich komisarzy zakłada zaś osiągnięcie przez całą Europę tzw. całkowitej neutralności klimatycznej do 2050 r. Jak na sumiennych centralnych planistów przystało drogę ku powszechnej, “zielonej” szczęśliwości podzielili oni na szereg etapów. W stosunku do 1990 r. poziom emisji CO2 ma zostać zredukowany do 2030 r. o 55 proc (Fit for 55) i o 90 proc. do 2040 r. (na razie propozycja Komisji Europejskiej).

Przy czym emisje prawdopodobnie wzrosną gdzie indziej. Podczas gdy Bruksela forsuje ideologiczną dekarbonizację, Chiny konsekwentnie stawiają nowe elektrownie węglowe i zwiększają wydobycie. Przypomnijmy, że UE odpowiada za ok. 8 procent globalnych emisji CO2, Chiny za 27 proc., USA 15 proc., Indie 7 proc., Rosja 5 proc., Japonia niecałe 4 procent.

ETS i ETS 2. Sztuczny koszt jako “korzyść”

Polacy już ponoszą miliardowe straty w rezultacie funkcjonowania sztucznego europejskiego systemu handlu uprawnieniami do emisji CO2 (ETS), tj. obejmującego emisje wytwarzane przez przemysł energochłonny (m.in. elektrociepłownie). Każde przedsiębiorstwo w branży objętej systemem i emitujące dwutlenek węgla musi kupić uprawnienie na każdą jego wyemitowaną tonę. Obowiązek ten w oczywisty sposób przekłada się na wzrost cen produktów, w tym rachunków za prąd.

[Ja ciągle nie wiem, od kogo?? Kto nas oschwabia? M. Dakowski]

Wbrew propagandzie etatowych treserów do klimatyzmu, ETS nie jest rynkowy, m.in. dlatego, że został sztucznie wymuszony. I właśnie w tym, że w ogóle istnieje leży jego największy mankament. W założeniu ma nakłonić przedsiębiorstwa do ekologicznych alternatyw gazu, oleju opałowego czy węgla. W praktyce napędza ceny energii elektrycznej i zyski wielkich spekulantów finansowych, co to wiedzą jak uprawnieniami “handlować”.

Mamy więc sytuację orwellowską – wmawia się ludziom, że sztucznie narzucony wydatek jest dla nich korzystny.

Warszawa dawno powinna jednostronnie wypowiedzieć uczestnictwo Polski w tym systemie (postulują to Konfederacja i Suwerenna Polska). Tymczasem od 2027 r. wejdzie w życie ETS2. Na tym etapie uniokraci wezmą się za budownictwo i transport. Uprawnienia do emisji CO2 będą musiały kupować firmy dostarczające paliwa kopalne do odbiorców. Jako że każdy podatek jest przerzucalny, także ten w praktyce zapłacą konsumenci. Firmy doliczą cenę zakupionych uprawnień do rachunków za ogrzewanie, więc każdy, kto korzysta z gazu, oleju opałowego czy węgla, poniesie dodatkowe koszty ideologii klimatyzmu. Podatek zostanie też wliczony w cenę paliwa, zatem zdrożeje transport, a co za tym idzie większość towarów i usług.

Według często przywoływanego raportu ekonomisty dr Marka Lachowicza dla Warsaw Enterprise Institute, koszt ETS2 dla Polski w 2030 r. to od 21 miliardów do 96 miliardów złotych. Będzie to potężne obciążenie gospodarstw domowych, na które Polaków po prostu nie stać, na które żaden polski rząd nie powinien pozwolić.

EPBD. Przymusowe remonty

Elementem, który prawdopodobnie w największym stopniu doprowadzi do masowej pauperyzacji polskiego społeczeństwa i dokończy eliminację klasy średniej, będzie prawdopodobnie dyrektywa w sprawie charakterystyki energetycznej budynków (EPBD). To część pakietu “Fit for 55”, która nałoży na Europejczyków obowiązek termomodernizacji, czy też “renowacji klimatycznej” – różnie to nowomowa określa – niewymagających remontu nieruchomości, by spełniały standardy tzw. zero-emisyjności. Każdy budynek w UE (z bardzo nielicznymi wyjątkami, np. zabytki) ma do 2050 r. nie emitować dwutlenku węgla.

System będzie obowiązywał właścicieli nieruchomości na terytorium państw Unii Europejskiej. Uderzy też po kieszeni wszystkich najmujących, bo wzrosną opłaty. Bruksela podzieliła budynki na klasy energetyczne – co dla samych celów klasyfikacyjnych nie jest niczym złym – ale oni wyznaczyli zakresy czasowe, w których nieruchomości mają być przymusowo remontowane. Według różnych szacunków w Polsce modernizacja ma objąć co najmniej 70, a nawet ponad 80 proc. budynków.

Pomijając rażącą sprzeczność tej regulacji z polską Konstytucją, m.in. z artykułem 64, (zresztą z traktatami unijnymi również, ale do tego się już przyzwyczailiśmy), nie ma tu uzasadnienia ekonomicznego. Większość budynków nie wymaga remontu, a mimo to ludzie zostaną zmuszeni do wydatkowania na ten cel swoich pieniędzy, zamiast sami zdecydować, co z nimi zrobić. Kogo nie będzie stać na “renowację”, będzie musiał się zapożyczyć. Dyrektywa przewiduje w tym celu utworzenie instrumentu “zielonych kredytów” hipotecznych i detalicznych. Ludzie zostaną zmuszeni przez władze do zaciągania kredytów wbrew swojej woli na niepotrzebne im cele. Nie jest to praktyka dopuszczalna w państwie, które chciałoby zachować choćby pozory praworządności.

Zielony Ład. Chcą wziąć biliony

Zarządzający Europą kolektywiści nie kryją, że na realizację ich ideologii poniesiemy bezprecedensowe koszty. Szefowa KE towarzyszka Ursula von der Leyen zapowiedziała w grudniu ub. r., że “jeśli chodzi o finansowanie działań związanych ze zmianą klimatu, musimy przejść od miliardów do bilionów“. Jej obłędnym wezwaniom wtórowali inni, równie oderwani od codzienności zwykłego człowieka maniacy z brukselskiego bizancjum.

Koszt realizacji przez Polskę dyrektywy EPBD, przed którą Konfederacja ostrzegała od dłuższego czasu, i którą nazywa dyrektywą wywłaszczeniową, jest szacowany na 1 bilion – 1,5 biliona zł. W tym drugim przypadku oznacza ok. 100 tys. zł na każdego pracującego Polaka.

Z opublikowanego w styczniu raportu francuskiego Institut Rousseau “Droga do zeroemisyjności” wynika, że całościowy koszt inwestycji w politykę klimatyczną przez najbliższe 26 lat sięgnie 40 bilionów euro. Rocznie jest to ponad 1,5 bln euro. To 200 tys. euro na osobę do 2050 r., co daje 7,4 tys. euro co roku, a więc 32 tys. zł rocznie na jednego pracującego Polaka“.

Do 2050 r. ok. 830 tys. zł na głowę.

Wariant Polexit bez kompleksów

Dlatego o opcjach Polexit czy nawet PolEsacpe – jak to sformułował Rafał Ziemkiewicz, pokazując podobieństwo obecnej Unii do upadającego ZSRS – powinno się mówić otwarcie, bez strachu i bez kompleksów.

Póki rząd warszawski zachowuje jeszcze trochę suwerenności, w tym zwierzchnictwo nad polskim wojskiem. Od lat widać wyraźnie, że uniokraci nie zmienią kursu na centralizację swojej władzy, tylko będą jeszcze bardziej podkręcać tempo. W europejskich społeczeństwach wreszcie zaczyna budzić się nieśmiały sprzeciw, a więc czas im ucieka. Protestujący rolnicy wiedzą, co mówią, alarmując, że szykowane jest doprowadzenie ich do upadłości i przejęcie ich gospodarstw przez zagraniczne agroholdingi.

Powodów do postawienia kwestii polexitu jest mnóstwo. Tzw. polityka klimatyzmu (raczej rodzaj wierzenia religijnego) i wynikające z niej m.in.: EPBD, ETS czy ETS2, to tylko wysuwające się na pierwszy plan oznaki szaleństwa klimatystycznych wyznawców i elementy uwidaczniające interesy gospodarcze piewców stachanowskiego tempa transformacji energetycznej. Chodzi o dalsze narzucanie metodami administracyjnymi uprzywilejowania politycznego kierownika Unii, czyli Niemiec kosztem potencjału i owoców pracy ludności państw peryferyjnych.

Ponadto za rozważeniem wyjścia z Unii przemawiają m.in. raportowanie ESG, trwająca likwidacja górnictwa, wspomniana zmiana struktury własnościowej w rolnictwie, kolejne unijne podatki czy wspólny unijny dług (pożyczka na KPO jest w całości do spłaty przecież nie z kieszeni premierów Tuska czy Morawieckiego, którzy nas w to wkręcili, tylko przez społeczeństwo w podatkach, cenach produktów i usług).

To stopniowe, celowe, metodyczne niszczenie małej średniej i przedsiębiorczości, ustawiające cały system pod interesy wielkich międzynarodowych korporacji. To również polityka migracyjna, w tym nadchodząca przymusowa relokacja Afrykanów i Azjatów (albo kara 20 tys. euro za każdego nieprzyjętego).

To wreszcie ogólnie pojęta centralizacja władzy w Brukseli (nie federalizacja, bo taki model w istocie już mamy). I przede wszystkim to konsekwentnie wdrażany model gospodarczy Unii Europejskiej, czyli eurosocjalizm.

Zielony obłęd. Francja zaczyna zakazywać najmu mieszkań. Polakom grozi to samo.

Francja zaczyna zakazywać najmu mieszkań. Polakom grozi to samo

dorzeczy.pl/unia-europejska

Francja zaczyna zakazywać najmu tzw. nieefektywnych energetycznie budynków. To samo grozi Polsce, jeśli zastosuje się do dyrektywy EPBD.

Do 2028 roku aż 5,2 miliona francuskich domów z najniższymi ocenami efektywności energetycznej nie będzie już kwalifikować się do wynajmu. Polskę czekają podobne zmiany” – pisze Piotr Maciążek, dziennikarz serwisu www.strefainwestorow.pl

EPBD. Francja zaczyna zakazywać najmu

Francuskie władze w swoich restrykcjach idą nawet dalej, niż wymaga obecnie Unia Europejska. Wskazują, że celem jest “zielona”, zeroemisyjna Europa i dlatego trzeba wykluczyć z najmu tzw. nieefektywne energetycznie mieszkania.

Właściciele nieruchomości zostali objęci nowymi, surowymi przepisami, przeforsowanymi przez rząd prezydenta Emmanuela Macrona, które nakładają wymogi w zakresie efektywności energetycznej na domy i mieszkania, co ma zmniejszyć emisję gazów cieplarnianych oraz zużycie energii. Na tym etapie chodzi o budynki w klasie energetycznej F i G. Władze proponują tzw. zachęty, czyli dofinansowanie przymusowych remontów z budżetu.

Jednak, jak przypomina Maciążek, drakońskie przepisy w planach Brukseli mają objąć całą Unię Europejską, w tym Polskę. Państwa członkowskie mają bowiem wdrażać dyrektywę ws. charakterystyki budynków (EPBD). Rzecznik prasowy Ministra Klimatu i Środowiska Hubert Różyk zapowiedział już “środki administracyjne” za niewyremontowanie budynków zgodnie z unijną dyrektywą.

Nowe budynki tylko zeroemisyjne

“W Polsce jest około 6,3 mln domów. Z tego około 2 miliony z tych domów jest w złym stanie technicznym. Ponad 1,7 mln z nich nie ma żadnej izolacji cieplnej. Ponad 347 tys. domów ma natomiast niewystarczającą izolację biorąc pod uwagę parametry proponowane przez UE” – czytamy w tekście dziennikarza.

“Jednym z najbardziej radykalnych aspektów planowanej dyrektywy jest również nakładanie obowiązku budowy nowych budynków zeroemisyjnych od 2028 roku. To oznacza, że nowo powstające budynki mieszkalne będą musiały być w pełni zdekarbonizowane, co z kolei przyspieszy rozwój technologii przyjaznych środowisku, takich jak źródła energii odnawialnej i zaawansowane technologie izolacyjne” – pisze Maciążek w tekście “Francja zaczyna zakazywać najmu nieefektywnych energetycznie budynków. W Polsce czeka nas to samo“.

Zimna prawda – Film o oszustwie klimatycznym

babylonianempire/film-o-szwindlu-klimatycznym

Gigantyczne koszty zielono-czerwonego ładu. Polska tego nie wytrzyma!

Gigantyczne koszty czerwonego ładu. Polska tego nie wytrzyma!

Autor: CzarnaLimuzyna , 21 marca 2024 ekspedyt/gigantyczne-koszty-czerwonego-ladu

Uwaga – ważne! Nie 32 tys. zł rocznie, ale 34 tys. zł rocznie (na jedną pracującą osobę) dokładnie – tyle zapłacimy za zielony ład.

Trwają desperackie próby obrony przed przerażającą sumą 32 tys. zł rocznie przez 26 lat – tyle wg moich wyliczeń opartych na raporcie Institut Rousseau ma nas kosztować zielony ład. Te próby sprawiły, że policzyłem jeszcze raz i okazuje się, że to nie 32 tys., ale 34 tys. zł rocznie”. – pisze Łukasz Warzecha na Twitterze.

W międzyczasie w mało upolitycznionym portalu „Komputer świat” ukazała się notatka prasowa o następującym tytule:

Polsce zabraknie prądu. Eksperci pokazali alarmujące dane

Polskie Sieci Energetyczne zaprezentowały zaktualizowany plan rozwoju sieci, w którym pojawiły się niepokojące wnioski. Eksperci wskazują, że bez nowych inwestycji w produkcję energii w Polsce może szybko zabraknąć prądu. Luka ma rosnąć w zastraszającym tempie./link/

Jak do tego doszło? Jak doszło do sytuacji w której wielomilionowy naród w środku Europy pozwala przez wiele lat się okradać i degradować poszczególne działy swojej gospodarki? Następnym po przemyśle i górnictwie ma być polskie rolnictwo.

Kiedy w wyniku realizacji Wielkiego Resetu zastosowano pierwszy raz narzędzie lockdownu, najpierw medycznego, potem obejmującego przedsiębiorców pojawiły się pierwsze analizy łączące ideologię globalistyczną z wymuszonymi lockdownami i planowanymi efektami, którymi są ograniczenie wolności i uszczuplenie własności aż do całkowitego wywłaszczenia klasy średniej. Następnymi w kolejce miały być lockdowny: energetyczny, żywnościowy, a na samym końcu finansowy. Lockdown energetyczny polega na ograniczeniu aż do całkowitego zamknięcia dostępu do paliw kopalnych.

Pozory czyli wymyślone potwory

Dziś już tylko idioci lub zawodowi propagandziści na usługach Big Pharmy i Agendy czerwono-brunatnego ładu twierdzą, że restrykcje sanitarne i restrykcje energetyczne mają podstawy naukowe.

Alan Jones: „CO2 stanowi 0,04% atmosfery. Ludzie tworzą tylko 3% z tych 0,04%. Czy ktoś poważnie sugeruje, że powinniśmy postawić gospodarkę na głowie, podnieść ceny energii, zaszkodzić biznesowi, zagrozić zatrudnieniu? , ponieważ 0,04% atmosfery to CO2?”

@wideawake_media

Australian broadcaster, Alan Jones: “CO2 is 0.04% of the atmosphere. Human beings create only 3% of that 0.04%. Is anyone seriously suggesting that we should stand the economy on its head, force up energy prices, damage business, jeopardise employment, because 0.04% of the atmosphere is CO2?” Yes Alan, that’s exactly what the climate totalitarians are suggesting, because none of this actually has anything to do with saving the planet, and everything to do with deliberately wiping out the middle class, drastically reducing our standard of living, and exerting absolute totalitarian control over every aspect of our lives, under the mere guise of saving the planet. Source: https://youtube.com/watch?v=c79UkAnrFhw Follow my backup account:

@wide_awake_news Subscribe to me on Telegram: https://t.me/realwideawakemedia

Subscribe to my newsletter, for daily email updates: https://wide-awake-media.com

·Co z Rolnictwem?

Rolnictwa ma nie być. Żywność produkowaną przez rolników ma docelowo zastąpić żywność sztuczna, nie zawierająca mięsa, produkowana masowo przez koncerny. W okresie przejściowym Rolnicy mają zająć się… rolnictwem społecznym czyli zaprzestać produkcji rolnej i przyjmować starszych, wywłaszczonych z mieszkań przesiedleńcow z 15 minutowych  miast.

Działania w ramach rolnictwa społecznego mogą obejmować również usługi opiekuńcze dla osób starszych, chorych i samotnych w celu zaspokajania codziennych potrzeb życiowych. Jednak w odróżnieniu do wsparcia z zakresu pomocy społecznej, tego typu usługi rolnik może świadczyć w swoim gospodarstwie rolnym. /Gov.pl/

GROWID czyli kiedy rolnik staje się salową

Agenda 2030 – 17 celów długotrwałego zniszczenia

O autorze: CzarnaLimuzyna

Wesprzyj emisję billboardów, których boją się politycy forsujący ekoterroryzm… Strefa czystego Absurdu.

WESPRZYJ AKCJĘ BILLBOARDOWĄ
Odsłaniamy prawdę o ekorewolucji i nazwiska polityków popierających szkodliwe „strefy” w miastach!
Szanowny Panie 
Zwracam się dzisiaj do Pana w bardzo ważnej sprawie. To dotyczy tak naprawdę mieszkańców wszystkich dużych miast w Polsce, nawet jeżeli jeszcze nie zdają sobie z tego sprawy.Być może już Pan wie, że od lipca 2024 roku w dwóch polskich miastach pojawi się tzw. strefa czystego transportu. Będą to Warszawa i Kraków.
To jednak jest tylko początek! Problem szkodliwych „stref” dotyczyć może każdego większego miasta. Prace już trwają.
A mówimy o uchwałach rad gmin, które uniemożliwiają jazdę po własnym mieście, jeśli nie posiada się dostatecznie nowego auta lub auto to nie spełnia rygorystycznych norm emisji spalin!Podobnie jak sprawa obrony naszej narodowej waluty, tak i chory pomysł z katalogu Agendy 2030 i Europejskiego Zielonego Ładu, mocno nami poruszyły. Wielu członków i pracowników naszego Stowarzyszenia zaangażowało się w akcje społecznego protestu przeciwko tym zmianom.Zdajemy sobie bowiem sprawę, że jeśli teraz – wykorzystując podwójną kampanię wyborczą – nie zdołamy ich powstrzymać, kolejne miasta wprowadzą to bezprawie: dziś „strefy czystego transportu”, a jutro getta „miast 15-minutowych” itd.
WSPIERAM WALKĘ Z EKOREWOLUCJĄ
(pod tym linkiem może Pan włączyć się w wielką akcję billboardową, którą prowadzimy od początku marca)

 No właśnie!  Pana przecież nie muszę przekonywać o potrzebie zachowania przez naszą ojczyznę suwerenności i przeciwstawienia się tej rewolucji. Wspólnie widzimy, że Fit for 55, Zielony Ład i Agenda 2030 zmierzają do uczynienia z Europy wielkiego, socjalistycznego państwa multikulturowego, w którym – jak przystało na realia socjalizmu – utracimy w części lub całości swoją własność oraz zostaniemy poddani gigantycznej kontroli i represji.
Pana podpis pod petycją „Nie chcemy euro”, która z każdym dniem niesie się coraz szerzej wśród internautów, jest tego najlepszym dowodem.Ale, o ile kwestia likwidacji polskiego złotego pozostaje na razie w planach lewicowej większości rządzącej Polską – czemu słusznie się sprzeciwiamy – o tyle pomysły ekorewolucjonistów pod hasłem „stref czystego transportu” to już zagrożenie, które za moment zacznie obowiązywać w największych polskich miastach…… chyba, że wspólnie zdołamy je powstrzymać!Skąd takie przekonanie?Proszę spojrzeć na te trzy zdjęcia z naszej kampanii billboardowej, którą już prowadzimy:Kampania billboardowa pod hasłem „Strefa czystego absurdu”, w ramach której alarmujemy mieszkańców przed zagrożeniem SCT i ujawniamy nazwiska polityków popierających ekorewolucję, to efekt ciężkej pracy dużej grupy ludzi, którą udało nam się zgromadzić w ramach nieformalnego ruchu społecznego „Nie Oddamy Miasta”.
Działamy w ten sposób, często po godzinach czy w weekendy, od kwietnia zeszłego roku. Muszę Panu powiedzieć, że nasze starania przyniosły już pierwsze efekty.Nie wiem, czy dotarła już do Pana wiadomość, że Wojewódzki Sąd Administracyjny w styczniu tego roku – w postępowaniu, w którym brali udział także działacze naszego ruchu – wydał wyrok unieważniający w całości pseudo-strefę w Krakowie. Sędziowie nie mieli wątpliwości co do tego, że w treści uchwały istnieje szereg naruszeń prawa oraz że cała ta „strefa” – poprzez objęcie zasięgiem całego miasta – właściwie nawet nie spełnia ram definicyjnych takiego pojęcia.
Proszę sobie wyobrazić, że krakowscy radni utrzymują dalej, że… SCT w Krakowie i tak powstanie! Wbrew wyrokowi i licznym głosom mieszkańców!Sami zorganizowaliśmy dotąd trzy wiece, na które przychodziły setki krakowian, a nasze petycje, czy też niezależne obywatelskie inicjatywy uchwałodawcze, które wspieraliśmy, zyskiwały poparcie liczone w tysiącach podpisów.Dlatego – oprócz wielu innych działań, takich jak ulotki, pisma i wnioski do organów władzy, spotkania z mieszkańcami, o których szerzej piszemy na stronie NieOddamyMiasta.pl – podjęliśmy się zadania ekstremalnie trudnego: zorganizowania akcji billboardowej przeciwko „strefom czystego transportu”.I to pomimo tego, że niektóre firmy odmawiały nam publikacji naszego projektu graficznego, inne z kolei – przeciągały negocjacje i kluczyły.
Ale to, co widzi Pan powyżej na zdjęciach, to billboardy już wiszące w aglomeracji krakowskiej (m.in. Skawina, Wieliczka, Michałowice), jak też w kilku miejscach Warszawy. Jest to nasz wspólny głos sprzeciwu, pobudka dla setek tysięcy jeszcze niezorientowanych Polaków i zarazem czerwona kartka wobec radnych, którzy skompromitowali się głosowaniami za SCT, czyli na szkodę mieszkańców.
Dzięki dużej determinacji oraz wsparciu finansowemu naszych Przyjaciół, to już się udało zrobić!Wszyscy jednak wiemy, że tych billboardów przydałoby się nie kilkanaście, lecz KILKASET. Tak, by nie mogły tego zignorować, zarówno władze samorządowe, jak też i lokalne media.Mając to na uwadze, zarezerwowaliśmy nowe powierzchnie pod billboardy i wznowiliśmy zbiórkę pieniędzy, którą może Pan zobaczyć pod poniższym linkiem.
Tutaj może Pan wesprzeć drugi etap kampanii, aby pomnożyć liczbę billboardów oraz zawiesić je w kolejnych miastach
Powiem Panu o czymś, o czym jestem szczerze przekonany. Widzę to dzięki wieloletniej działalności społecznej.
Masowe dotarcie do Polaków z prawdą o tych pseudo strefach spowoduje, że politykom nie uda się tego „po cichu” przegłosować np. we Wrocławiu, czy w Rzeszowie.
W Warszawie z kolei ciężko będzie im utrzymać SCT w batalii sądowej. Czy wie Pan o tym, że w ostatnich dniach Rzecznik Praw Obywatelskich (w końcu! Sami przecież  apelowaliśmy do niego w tej sprawie) zadał magistratowi kierowanemu przez Rafała Trzaskowskiego serię niewygodnych pytań, otwarcie podważając uchwaloną SCT?Biuro Rzecznika zauważa, że:„przepisy załącznika Nr 2 do uchwały w sprawie strefy czystego transportu różnicują uprawnienia właścicieli aut wyposażonych w silniki benzynowe oraz w silniki Diesla. Wydaje się, że zróżnicowanie to nie ma racjonalnych podstaw. Rodzi też obawy, czy spełnia standardy konstytucyjne, które gwarantują obywatelom prawo do równego traktowania przez władze publiczne”.
Ta interwencja wobec „strefy”, która teoretycznie w stolicy ma wejść w życie już 1 lipca, to kolejny dowód na to, że presja społeczna na masową skalę ma sens.Wiemy o tym nie tylko my, ale również np. setki tysięcy rolników, którzy wyszli i wyjechali na ulice miast w protestach m.in. przeciwko Europejskiemu Zielonemu Ładowi. To jedna z katalogu tych ekorewolucyjnych strategii płynących z Brukseli (Green Deal), które mogą doprowadzić do katastrofy gospodarczej, upadku setek tysięcy firm i powszechnej biedy.
Efekt protestów?
Ministrowie rządu Donalda Tuska już zaczęli mówić językiem protestujących i podważać ustalenia eurokratów. Jak to się mówi, nie chwalmy dnia przed zachodem słońca, ale warto zauważyć, że pojawiają się pierwsze doniesienia medialne o planowanych zmianach w przepisach Zielonego Ładu…Jak Pan doskonale widzi, na polityków działa tylko naga siła społecznego gniewu, której zaczątki udało nam się już stworzyć w ruchu „Nie Oddamy Miasta”.
Dlatego właśnie potrzebujemy Pana wsparcia w dalszej pracy.
TAK, JESTEM Z WAMI. POSTAWCIE JAK NAJWIĘCEJ BILLBOARDÓW PRZECIWKO „STREFOM” I EKOREWOLUCJI!
Gdy piszę do Pana te słowa, jesteśmy już dość blisko celu naszej zbiórki. Wchodząc na linkowaną powyżej stronę, zobaczy Pan, jak niewiele nam brakuje, by zebrać pieniądze potrzebne do tej kampanii.
Dlatego też za każdą złotówkę przekazaną na kontynuację tej przełomowej kampanii oraz na nowe billboardy w kolejnych miastach już teraz ogromnie Panu dziękuję! Proszę przyjąć moje serdeczne pozdrowienia.


Sławomir Skiba
Wiceprezes Stowarzyszenia
Kultury Chrześcijańskiej
im. Ks. Piotra Skargi 

“Transformacja żywieniowa” to wojna z żywnością, rolnikami – i ludzkością.

“Transformacja żywieniowa” to wojna z żywnością, rolnikami i społeczeństwem

Data: 21 marzo 2024 Author: Uczta Baltazara babylonian-empire

https://youtube.com/watch?v=Xq5qmyYNwHk%3Fversion%3D3%26rel%3D1%26showsearch%3D0%26showinfo%3D1%26iv_load_policy%3D1%26fs%3D1%26hl%3Dit%26autohide%3D2%26wmode%3Dtransparent

Artykuł rozpoczyna się od krótkiego wideo opartego na wywiadzie z badaczką Sandi Adams, która opisuje plany dotyczące rolnictwa w wiejskim hrabstwie Somerset w południowo-zachodniej Anglii i ogólnie w Wielkiej Brytanii. Jest to ważny klip, ponieważ to, co opisuje, wydaje się być częścią szerszej agendy Organizacji Narodów Zjednoczonych przekazanej przez niezwykle bogatą, nieodpowiedzialną i niewybieralną elitę.

Elita ta uważa, że może wykonać lepszą pracę niż natura, zmieniając istotę żywności i genetyczny rdzeń dostaw żywności (poprzez biologię syntetyczną i inżynierię genetyczną). Plan obejmuje również usunięcie rolników z ziemi (farmy bezrolne napędzane sztuczną inteligencją) i wypełnienie dużej części terenów wiejskich farmami wiatrowymi i panelami słonecznymi. Chociaż system żywnościowy ma problemy, które wymagają rozwiązania, ten błędny program jest receptą na brak bezpieczeństwa żywnościowego, na który nikt nie głosował.

Na całym świecie, od Holandii po Indie, rolnicy protestują. Może się wydawać, że protesty te mają ze sobą niewiele wspólnego. Ale mają. Rolnicy mają coraz większe trudności z utrzymaniem się, czy to na przykład z powodu neoliberalnej polityki handlowej, która prowadzi do importu produktów, które osłabiają produkcję krajową i obniżają ceny, wycofania wsparcia państwa lub wdrożenia polityki zerowej emisji netto, która wyznacza nierealistyczne cele.

Wspólnym wątkiem jest to, że w ten czy inny sposób rolnictwo jest celowo uniemożliwiane lub finansowo nieopłacalne. Celem jest wyparcie większości rolników z ziemi i przeforsowanie programu, który z samej swojej natury wydaje się powodować niedobory i podważać bezpieczeństwo żywnościowe.

Globalny program “jednego światowego rolnictwa” jest promowany przez Fundację Gatesów i Światowe Forum Ekonomiczne. Obejmuje ona wizję żywności i rolnictwa, w której firmy takie jak Bayer, Corteva, Syngenta i Cargill współpracują z Microsoftem, Google i gigantami technologicznymi w celu ułatwienia prowadzenia gospodarstw bez rolnictwa opartego na sztucznej inteligencji, “żywności” modyfikowanej laboratoryjnie i sprzedaży detalicznej zdominowanej przez Amazon i Walmart. Kartel właścicieli danych, zastrzeżonych dostawców środków produkcji i platform handlu elektronicznego na szczytach gospodarki.

Program ten jest pomysłem kompleksu cyfrowo-korporacyjno-finansowego, który chce przekształcić i kontrolować wszystkie aspekty życia i ludzkich zachowań. Kompleks ten stanowi część autorytarnej globalnej elity, która jest w stanie koordynować swoją agendę na całym świecie za pośrednictwem Organizacji Narodów Zjednoczonych, Światowego Forum Ekonomicznego, Światowej Organizacji Handlu, Banku Światowego, Międzynarodowego Funduszu Walutowego i innych organizacji ponadnarodowych, w tym wpływowych think tanków i fundacji (Gates, Rockefeller itp.).

Jej program dotyczący żywności i rolnictwa jest eufemistycznie nazywany “transformacją żywnościową”. Wielki agrobiznes i fundacje “filantropijne” pozycjonują się jako zbawiciele ludzkości ze względu na ich szeroko promowane plany “wyżywienia świata” za pomocą zaawansowanego technologicznie “precyzyjnego” rolnictwa, rolnictwa “opartego na danych” i “zielonej” (zerowej netto) produkcji – z mantrą “zrównoważonego rozwoju”.

Integralną częścią tej “transformacji żywieniowej” jest narracja “zagrożenia klimatycznego”, komentarz, który został starannie skonstruowany i promowany (patrz praca dziennikarza śledczego Cory’ego Morningstara), a także ideologia zerowego netto związana z uprawamisprzyjającymipochłanianiu dwutlenku węglaprzez glebę i handlem uprawnieniami do emisji dwutlenku węgla.

“Transformacja żywnościowa” polega na zamknięciu rolników (przynajmniej tych, którzy pozostaną w rolnictwie) w rolnictwie kontrolowanym przez korporacje, które wydobywa bogactwo i służy potrzebom rynkowym globalnych korporacji, schematom Ponzi handlu uprawnieniami do emisji dwutlenku węgla oraz inwestorom instytucjonalnym i spekulantom niezwiązanym z rolnictwem, którzy uważają rolnictwo, towary spożywcze i grunty rolne za zwykłe aktywa finansowe. Rolnicy ci zostaną zredukowani do korporacyjnych agentów czerpiących zyski, którzy ponoszą całe ryzyko.

Ta drapieżna komercjalizacja obszarów wiejskich wykorzystuje błędne założenia i alarmizm klimatyczny, aby legitymizować wdrażanie technologii, które rzekomo uchronią nas wszystkich przed załamaniem klimatu i katastrofą maltuzjańską.

W społeczeństwie w ogóle widzimy również, że kwestionowanie oficjalnych narracji jest zniechęcane, cenzurowane i marginalizowane. Widzieliśmy to w przypadku polityki i “nauki”, które zostały wykorzystane do legitymizacji działań państwa związanych z COVID. Bogata elita w coraz większym stopniu finansuje naukę, określa, co powinno być badane, jak powinno być badane oraz w jaki sposób wyniki są rozpowszechniane i jak należy wykorzystywać wytworzoną technologię.

Elita ta ma moc zamykania prawdziwej debaty oraz oczerniania i cenzurowania innych, którzy kwestionują dominującą narrację. Dominuje przekonanie, że problemy, z którymi boryka się ludzkość, powinny być rozwiązywane poprzez innowacje techniczne determinowane przez plutokratów i scentralizowaną władzę.

Ten wyniosły sposób myślenia (lub wręcz arogancja) prowadzi i jest symptomem autorytaryzmu, który dąży do narzucenia ludzkości szeregu technologii bez demokratycznego nadzoru. Obejmuje to samonośne szczepionki, inżynierię genetyczną roślin i ludzi, syntetyczną żywność, geoinżynierię i transhumanizm.

To, co widzimy, to błędny eko-modernistyczny paradygmat, który koncentruje władzę i uprzywilejowuje ekspertyzę techno-naukową (forma technokratycznej wyątkowości). Jednocześnie historyczne relacje władzy (często zakorzenione w rolnictwie i kolonializmie) oraz ich dziedzictwo w społeczeństwach i między nimi na całym świecie są wygodnie ignorowane i odpolityczniane. Technologia nie jest lekarstwem na destrukcyjny wpływ ubóstwa, nierówności, wywłaszczenia, imperializmu czy wyzysku klasowego.

Jeśli chodzi o technologie i polityki wdrażane w sektorze rolnym, zjawiska te zostaną wzmocnione i utrwalone – w tym choroby i zły stan zdrowia, które znacznie wzrosły w wyniku nowoczesnej żywności, którą spożywamy oraz agrochemikaliów i praktyk już stosowanych przez korporacje naciskające na “transformację żywnościową”. Otwiera to jednak inne możliwości zarabiania pieniędzy w sektorze nauk przyrodniczych dla inwestorów takich jak BlackRock, którzy inwestują zarówno w rolnictwo, jak i farmaceutyki.

Jednak w neoliberalnej sprywatyzowanej gospodarce, która często ułatwiała rozwój członkom kontrolującej bogatej elity, rozsądne jest założenie, że jej członkowie posiadają pewne założenia dotyczące tego, jak świat działa i powinien nadal działać: świat oparty na deregulacji z ograniczonym nadzorem i hegemonią prywatnego kapitału oraz świat kierowany przez osoby prywatne, takie jak Bill Gates, które uważają, że wiedzą najlepiej.

Niezależnie od tego, czy chodzi na przykład o patentowanie form życia, handel emisjami dwutlenku węgla, umacnianie zależności rynkowej (korporacyjnej) czy inwestycje w grunty, ich eko-nowoczesna polityka służy jako przykrywka do generowania i gromadzenia dalszego bogactwa oraz do cementowania ich kontroli.

Nie powinno więc dziwić, że potężni ludzie, którzy mają pogardę dla zasad demokracji (a co za tym idzie, dla zwykłych ludzi) uważają, że mają boskie prawo do podważania bezpieczeństwa żywnościowego, zamykania debaty, dalszego wzbogacania się dzięki swoim technologiom i polityce oraz ryzykowania przyszłością ludzkości.

INFO: https://off-guardian.org/2024/03/05/the-food-transition-is-a-war-on-food-farmers-and-the-public/ (przekład automatyczny)