„Będziesz jadł robaki i będziesz szczęśliwy”. Nachalna agitacja.

[Są na pewno ludzie, którzy moje OSTRZEŻENIA potraktują jako oswajanie… MD]

„Będziesz jadł robaki i będziesz szczęśliwy”. Nachalna agitacja.

https://zmianynaziemi.pl/wiadomosc/bedziesz-jadl-robaki-i-bedziesz-szczesliwy

W dzisiejszych czasach teoria spiskowa różni się od prawdy tym, że staje się nią po około sześciu miesiącach. Nie inaczej stało się z zapowiadanym od lat przez tak zwanych “szurów” planem pozbawienia ludzi jako pożywienia mięsa – uważanego za ‘nieekologiczne” – i zastąpienia go robakami. Pomysł ten nadal większości ludzi wydaje się fantazją, która nigdy się nie ziści, jednak po ostatnim spotkaniu sabatu globalistów w Davos niemal wszystkie media zaczęły na rozkaz promować jedzenie robali jako nowy wspaniały trend w wykuwającym się właśnie Nowym Porządku Świata (NWO). 

Konstruktorzy NWO już nawet nie ukrywają tego jak będzie wyglądał świat jaki dla nas tworzą. Wiadomo, że nie będziemy nic posiadać, nie będziemy jeść mięsa, nie będziemy kupować zbędnych ubrań czy butów. Nie będziemy mieć samochodów, będziemy mieć za to kartki na CO2 z limitem rocznym w wysokości 2000 lub 3000 kg. Będziemy tez mieli pod dostatkiem karaczanów, świerszczy, karaluchów i larw, które globaliści zalecają nam – tłuszczy – jako jej podstawowe jedzenie.

 Niektórzy argumentują, że jedzenie owadów może być bardziej ekologiczne i zdrowe niż jedzenie mięsa, ponieważ owady zajmują mniej miejsca, zużywają mniej paszy i emitują mniej gazów cieplarnianych niż tradycyjne zwierzęta hodowlane. Inni mogą twierdzić, że jedzenie owadów jest niehigieniczne lub nieestetyczne i nie chcą tego robić. Ostatecznie, decyzja o tym, czy jeść owady, czy nie, należy jeszcze do indywidualnej osoby, ale wkrótce wszyscy będą jedli insekty w takiej czy innej formie czy tego chcą czy nie.

Świat w którym ludzie będą jeść karaluchy proponuje nam ONZ ze swoją faszystowską Agendą 2030. Jest ona związana z nowożytnym eko-rakiem toczącym zachodnie społeczeństwa zwanym zrównoważonym rozwojem. Wspomniany dokument co prawda nie zawiera bezpośredniego zalecenia dotyczącego jedzenia robaków przez ludzi, jednak zawiera ona cele związane z zrównoważonym rozwojem żywnościowym i walką z głodem, które mogą promować innowacyjne rozwiązania, takie jak rozwój alternatywnych źródeł białka, w tym robaków.

Według globalistów, robaki są jednym z wielu potencjalnych źródeł białka, które mogą być rozważane jako alternatywa dla tradycyjnych źródeł białka pochodzenia zwierzęcego, takich jak mięso. Najczęściej jedzone robaki to larwy mącznika, robaki ziemne, robaki mączne, robaki kompostowe.

Unia Europejska (UE) właśnie uregulowała jedzenie robaków w swoich przepisach dotyczących bezpieczeństwa żywności. W chwili obecnej jedzenie robaków jest dozwolone, jednak produkty te muszą spełniać określone wymagania dotyczące bezpieczeństwa i jakości. Już w 2022 roku Komisja Europejska orzekła, że świerszcz domowy jest pokarmem i jako taki może być wprowadzony do obrotu. Dołączył tym samym do dopuszczonych wcześniej: larwy mącznika młynarka i szarańczy wędrownej. 

 Od 24 stycznia 2023 r. w obrocie znajduje się także mąka ze świerszcza. Będzie można ją wykorzystywać przy wypieku chleba, ciastek czy pizzy, co wynika z rozporządzenia wykonawczego UE 2023/5 z 3 stycznia tego roku. Według unijnego rozporządzenia, zezwalającego na wprowadzenie do obrotu mąki ze świerszcza domowego (Acheta domesticus) nie będzie trzeba ostrzegać konsumentów, że spożywają produkt z robakami, ale mają być wymieniane w składzie. Mąkę otrzymuje się z suszonych lub pieczonych świerszczy hodowanych na fermach.

W UE, robaki i inne insekty jadalne mogą być sprzedawane jako żywe lub ugotowane, jednakże muszą być przetwarzane w odpowiednich warunkach i zgodnie z przepisami dotyczącymi bezpieczeństwa i jakości żywności. Produkty te muszą również spełniać wymagania dotyczące oznakowania i informacji dla konsumentów.

Klaus Schwab, założyciel i dyrektor generalny World Economic Forum (WEF), niedawno wypowiadał się publicznie wprost na temat jedzenia robaków. WEF jest platformą, która zachęca do debaty na temat aktualnych problemów globalnych i innowacji.  WEF zwraca uwagę na konieczność zwiększenia efektywności produkcji żywności i rozwoju alternatywnych źródeł białka, w tym insektów, aby „pomóc rozwiązać problem głodu i niedożywienia na świecie”. W swoich publikacjach WEF zwraca uwagę na potencjał insektów jako źródła białka, które jest bardziej efektywne niż produkcja mięsa zwierząt, i jest bardziej przyjazne dla środowiska.

Zachwalanie spożycia robactwa zaczęło też być promowane na rozkaz w mediach. Spożycie larw zaleca już TVN i TVP co tylko dowodzi, że to jedna banda. Klaus Schwab tylko wspomniał o robalach jako żywności dla plebsu i od razu zaczęła się nachalna promocja tego makabrycznego pomysłu.  

Okazuje się, że nie będzie nawet miski ryżą zapowiadanej przez premiera Mateusza Morawieckiego gdy był jeszcze doradcą Tuska, będzie miska larw i robaków.

========================

W oryg. adresy  TVN i TVP promujących. MD

Śmierdzący biznes Gatesa. Miliardy dolarów na zmniejszenie krowich bąków. A co ze stadem setek milionów urzędników na całym świecie, którzy nic nie robią, tylko piją kawę, jedzą pączki i pierdzą w stołki? 

A co ze stadami dzikich zwierząt takich jak renifery, karibu, antylopy, zebry, słonie oraz ze stadem setek milionów urzędników na całym świecie, którzy nic nie robią, tylko piją kawę, jedzą pączki i pierdzą w stołki? 

Śmierdzący biznes Gatesa. Miliardy dolarów na zmniejszenie krowich bąków.

https://pch24.pl/smierdzacy-biznes-gatesa-miliardy-dolarow-na-powstrzymanie-krowich-bakow/ 25 stycznia 2023

[powinni pokazać raczej krowie podogonie.. MD]

miliarderzy świata z Billem Gatesem na czele chcą rozwiązać palący problem wydalanych przez krowy gazów. W opracowanie specjalnych suplementów diety, mających ulżyć biednym zwierzętom, oskarżanym o przyczynianie się do katastrofy klimatycznej, płyną grube miliony.

Jak czytamy w przeróżnych opracowaniach klimatologów, hodowla bydła przyczynia się nawet do 15 proc. emisji gazów cieplarnianych do atmosfery. A kiedy mówimy o technokratycznym podejściu do tego problemu, na myśl przychodzi głównie jedno nazwisko.

Bill Gates, mimo zwyczaju raczenia się najlepszymi hamburgerami, wydał tradycyjnemu mięsu prawdziwą wojnę. Wraz z Jeffem Bezosem, właścicielem Amazona zainwestował w przeróżne start-upy zajmujące się produkcją jego laboratoryjnego odpowiednika. Co więcej, nie dalej jak rok temu otwarcie przyznał, że wysiłek klimatyczny zmusi bogate kraje do przerzucenia się w 100 proc. na wołowinę syntetyczną. A kiedy poszczególne rządy i Unia Europejska już na dobre zakaże sprzedaży mięsa (podobne jak samochodów spalinowych), kto będzie miał patent i monopol na jego zamienniki?

Kolejną odsłoną tej walki jest najwyraźniej zmiana nawyków żywieniowych zwierząt hodowlanych. I tu z pomocą również przychodzi technologia laboratoryjna. Australijska firma Rumin8 opracowała suplement diety, wytwarzany za pomocą syntetycznie rozmnażanych morskich krasnorostów. Pierwsze eksperymenty są obiecujące [—]

Ostatnio firma przekazała, że zebrała ponad 12 milionów dolarów na dalsze rozwinięcie i wprowadzenie swojego produktu na rynek. Największym inwestorem była organizacja Billa Gates’a – założona w 2015 roku Breakthrough Energy. Na liście znalazły się też takie sławy jak szef Amazona Jeff Bezos czy współtwórca chińskiego serwisu Alibaba Jack Ma.

I podobnie jak w przypadku mięsa in vitro, kiedy przepisy kolejnego unijnego pakietu Fit for 55 zmuszą hodowców do stosowania odpowiednich suplementów, kto będzie głównie zarabiał na ich dystrybucji? Być może jednak, cała sprawa ze sztucznym mięsem okaże się zbyt kosztowna, dlatego już urabia się opinię publiczną do upowszechnienia jedzenia robali.

Źródło: biznes.wprost.pl PR

Najstarsze kłamstwo świata: Imperium bez końca – …

Najstarsze kłamstwo świata: Imperium bez końca –

https://thesaker.is/the-oldest-lie-and-why-the-end-of-the-american-empire-was-delayed/

Rozbójnicy tego świata, wyczerpawszy  swoją powszechną grabieżą ziemię, ryją głęboko. Jeśli wróg jest bogaty, są pazerni; jeśli jest biedny, pożądają nad nim kontroli; ani wschód, ani zachód nie był w stanie ich zadowolić. Samotni wśród ludzi, pożądają z równą gorliwością ubóstwa i bogactwa. Rabunkowi, rzezi i grabieży nadają kłamliwe miano imperium; tworzą pustkowie i nazywają je pokojem.
Kalgakus, AD 84

Wprowadzenie. Babilon i Królestwo Złota

W 5 rozdziale  Księgi Daniela czytamy o uczcie króla Baltazara i tajemniczej ręce, która na ścianie jego pałacu napisała następujące słowa: MENE, TEKEL, FARES. Słowa te interpretowano jako: “Bóg policzył dni twego królestwa i doprowadził je do końca; zostałeś zważony na wadze i uznany za niedoskonałego; twoje królestwo jest podzielone i oddane Medom i Persom”.

Był to koniec imperium neo-babilońskiego, Królestwa Złota, ponieważ tej nocy Baltazar, król chaldejski, został zabity. Był rok 539 p.Ch. Koniec Imperium.

Rzym i Królestwo Srebra

Pierwszą osobą, która pojawiła się w historii Szkocji z imienia, był Kalgakus (“miecznik”). Był on przywódcą Kaledończyków, zwanych później Szkotami, i jest wspominany w bitwie pod Mons Graupius w 84 roku AD. Odnosi się do niego rzymski historyk Tacyt w swojej Agricoli, przypisując mu mowę przed bitwą, którą zacytowaliśmy powyżej. Współczesny historyk Szkocji ujął to w słowach, które brzmiałyby znajomo, gdyby zastosować je do Afganistanu, Iraku, Libii, Syrii i Ukrainy:

“Prawda jest taka, że gdy Rzymianie przybyli na tereny dzisiejszej Szkocji, wycinali drzewa, palili, zabijali, kradli i czasami wojowali, a następnie zostawiali za sobą ogromny bałagan, likwidując tubylcze osady i pokrywając dobre ziemie uprawne pozostałościami szańców, wałów, dróg i innych rodzajów starożytnych pozostałości wojskowych. Jak większość imperialistów, przybyli, aby zarobić pieniądze, uzyskać przewagę polityczną i wykorzystać zasoby swoich kolonii kosztem podbitych” (2).

Pogańscy Rzymianie mieli hasło: ‘Imperium sine fine’, czyli ‘Imperium bez końca’. ‘Bez końca’ oznaczało zarówno w czasie/historii, jak i w przestrzeni/geografii. Jednakże ich Imperium miało geograficzny koniec stosunkowo wcześnie. Było to w formie masywnej struktury, której budowa zajęła tysiącom ludzi około sześciu lat, a rozpoczęto ją w 122 roku p.Ch. Nazywana jest ona Wałem Hadriana. Mur ten oddzielał rzymską prowincję Britannia, ze stolicą w stworzonym przez Rzymian Londinium/Londynie, od Kaledończyków na północy wyspy.
Rzymianie zostali ostatecznie pokonani przez Kaledonię, którą od tego czasu zaczęto nazywać Szkocją. Niektórzy powiedzą, że Rzymianie mieli zbyt wiele problemów w innych częściach swojego imperium, by zawracać sobie głowę pokonywaniem Kaledończyków, albo że nienawidzili ich gór i klimatu, a skąpe zasoby naturalne tych okolic, nie były dla nich wystarczająco atrakcyjne. Nie należy jednak zapominać o oporze tubylców. Faktem jest, że górska Kaledonia nigdy nie została podporządkowana rzymskiej Britanii, podobnie jak, jakieś 1820 lat później, górskie Królestwo Czarnogóry nigdy nie poddało się nazistowskim Niemcom.

Oczywiście zachodnie prowincje Imperium Rzymskiego, błędnie nazywane Cesarstwem Rzymskim (3), nie upadły z powodu Kaledończyków. Upadły w V wieku z powodu  “barbarzyńców”, choć również z powody wewnętrznej zdrady i wewnętrznej dekadencji. Rzeczywiście, istnieje około 200 sprzecznych teorii na temat tego, dlaczego Stary Rzym upadł. Niemniej jednak szkoccy “barbarzyńcy” (Rzymianie zawsze nazywali każdego, kto się im sprzeciwiał – “barbarzyńcą” – czy to wam coś przypomina ?) byli pierwszymi, którzy skutecznie stawili opór “cywilizacji”. W ten sposób położyli żenujący kres rzymskiemu kłamstwu propagandowemu, “Imperium sine fine”, “Imperium bez końca”.

Britannia i Królestwo Brązu

Imperium Brytyjskie było bezpośrednio wzorowane na Imperium Rzymskim. Sama nazwa “Brytania” praktycznie zniknęła po tym, jak Rzymianie porzucili swoją “Britannię” w 410 r. po. Ch. Jednakże nazwa ta została przywrócona przez imperialistycznych Normanów w 1066 roku, którzy przenieśli również angielską, królewską, duchową i kulturalną stolicę z Winchesteru z powrotem do starej rzymskiej stolicy politycznej i finansowej, miasta Londinium.

Normanowie i ich żydowscy finansiści stworzyli w ten sposób wielonarodowe imperium pomiędzy północną Francją i Anglią, które wkrótce rozszerzyło się na Walię, Szkocję, zachodnią Francję i Irlandię. Po upadku tego francuskojęzycznego imperium  w XIV i XV wieku, częściowo w wyniku “wojny stuletniej”, Britannia odrodziła się ponownie w XVIII wieku. Wraz z królem sprowadzonym z Hanoweru i finansistami sprowadzonymi z Holandii, brytyjski establishment przekupił klasę rządzącą w Szkocji, by ta zjednoczyła się z Anglią i Walią w 1707 roku. Wkrótce uczcili to w wierszu z 1740 r., a później hymnie “Rule Britannia”.  https://www.youtube.com/watch?v=v2c5QHtgFxY

Po ostatecznej klęsce Napoleona w 1815 roku, agresywny merkantylny nacjonalizm tego hymnu został w pełni uzasadniony przez szowinistyczny wiktoriański imperializm. Ich tłumaczenie “Imperium sine fine”, “Imperium bez końca” brzmiało “Imperium, nad którym nigdy nie zachodzi słońce”. Ich godłem na monetach była rzymska ‘Britannia'(baba na wózku- dop. tłumacza), potężna postać pogańskiej bogini, trzymająca (ukraiński?) trójząb.

Dlaczego Imperium Brytyjskie upadło? Znowu, istnieje mnóstwo teorii. Jedną z nich jest to, że brytyjscy imperialiści porzucili nawet pozory, że ich rasistowska misja i krwawy wyzysk miały na celu “ucywilizowanie” reszty świata, niesienie “brzemienia Białego Człowieka”.  Wszystkie masakry i zbrodnie na całym świecie były w jakiś tajemniczy sposób uzasadnione tą misją.

Jak powiedział kilka lat temu Desmond Tutu, zmarły afrykański arcybiskup(podający się z arcybiskupa – dop. tłumacza) Kapsztadu: “Kiedy misjonarze przybyli do Afryki, oni mieli Biblię, a my ziemię. Powiedzieli: ‘Pomódlmy się’. Zamknęliśmy oczy. Kiedy je otworzyliśmy, my mieliśmy Biblię, a oni mieli ziemię”.

Jak wszystkie imperia, również Imperium Brytyjskie znalazło się, jak to się mówi, na śmietniku historii. Każdy ma swoje pięć minut w życiu.

USA i Królestwo Żelaza i Gliny

Prezydenci Imperium Amerykańskiego mieszkają w neoklasycystycznym “Białym Domu”, lub “siedzibie gubernatora”, jak go kiedyś nazywano. Jest to inspirowany Rzymem, klasyczny pałac. Podobnie jak Britannia, również i Imperium Amerykańskie jest kolejną próbą odrodzenia pogańskiego Rzymu. Po drugiej wojnie światowej, którą wygrał Związek Radziecki, od 1945 roku Ameryka, czyli Stany Zjednoczone, rządziła z tej rezydencji dużą częścią świata. Zachodni dziennikarze piszą o “Białym Domu” jako o centrum ich świata – z pewnością mając na myśli swoje dochody.

 W 1992 roku, politolog Francis Fukuyama opublikował książkę “Koniec historii i ostatni człowiek”. Ogłosił w niej, że ludzkość osiągnęła “nie tylko (…) koniec określonego okresu historii powojennej, ale koniec historii jako takiej: to znaczy punkt końcowy ideologicznej ewolucji ludzkości i upowszechnienie zachodniej demokracji liberalnej jako ostatecznej formy rządów ludzkich”. Niewiarygodne, że byli tacy, którzy wierzyli w to nonsensowne powtórzenie hitlerowskiej Tysiącletniej Rzeszy (Imperium). Jego tytuł ‘Koniec historii’ był w rzeczywistości tylko powtórzeniem przechwałki o ‘Imperium, nad którym nigdy nie zachodzi słońce’ i ‘Imperium bez końca’. To samo stare kłamstwo ‘manifestacji przeznaczenia’, ale wyrażone na nowo.

 Koniec Historii Fukuyamy, “Tysiącletnia Rzesza”, też już się skończyła, nie w dwanaście lat (1933-1945), ale w trzydzieści lat (1992-2022). Koniec przyszedł wraz z Ukrainą, czyli dawnymi południowo-zachodnimi prowincjami Rosji. Dlaczego?

Cóż, podaje się wiele powodów, ale ja powiedziałbym, że stało się tak dlatego, że ci w Białym Domu zdecydowali się na prześladowanie “kamienia wyciętego z góry nie ręką ludzką”(Dan 2,34), czyli dlatego, że zdecydowali się prześladowanie Kościoła na Ukrainie. Chociaż zbiry i ateistyczni neokoni w Białym Domu o tym  nie wiedzą, my wiemy, że: ‘Nie błądźcie: nie da się Bóg z siebie naśmiewać. Albowiem co będzie siał człowiek, to też będzie żął. Bo kto sieje na swym ciele, z ciała też żąć będzie skażenie. A kto sieje na duchu, z ducha żąć będzie żywot wieczny.(Gal 6, 7-8). ‘Albowiem Bóg nasz jest ogniem trawiącym’ (Hbr 12, 29).

Dlaczego koniec imperium  amerykańskiego został odłożony w czasie?

 Dlaczego amerykańska “Tysiącletnia Rzesza” trwała nie dwanaście, a trzydzieści lat? Dlaczego tak długo? Odpowiedź znajduje się tutaj: Dlatego, że prezydent Putin i cała Federacja Rosyjska pozwolili Białemu Domowi na zajęcie Kijowa, a następnie większości Donbasu w latach 2014-2015. W efekcie, od 2022 roku przed siłami rosyjskimi stoi o wiele trudniejsze zadanie wyzwolenia, demilitaryzacji i denazyfikacji Ukrainy. Co gorsza, ponieważ Waszyngton zmusił Kijów do odrzucenia jakichkolwiek negocjacji pokojowych z Moskwą i wysyła na Ukrainę wiele z tego, co posiada, z pomocą swoich natowskich pełnomocników , siły rosyjskie stoją przed jeszcze trudniejszym zadaniem wyzwolenia, demilitaryzacji i denazyfikacji, całego zarządzanego przez USA, NATO. Prezydent Putin sam przyznał, że popełnił błąd nie podejmując działań w 2015 roku. Skąd więc ta zwłoka w stawieniu oporu i doprowadzeniu do upadku amerykańskiej Rzeszy? Istnieją trzy wyraźne powody:

1. W latach 2014-15 Federacja Rosyjska była zdecydowanie zbyt słaba militarnie, gospodarczo i politycznie, aby przeciwstawić się tyranii świata zachodniego. Rozpoczęta wówczas wojna wyzwoleńcza mogłaby się skończyć bardzo źle dla Rosji, która bardzo ucierpiała z powodu zachodnich “sankcji” właśnie za wyzwolenie Krymu.

2. Rząd Federacji Rosyjskiej miał zbyt małe poparcie wewnętrzne, aby stawić opór. Aktywa CIA, w tym zdradzieccy zwolennicy Własowców (5), infiltrowały wszystkie jego instytucje, w tym nawet Rosyjską Cerkiew Prawosławną. Było to już jasne w 1993 roku podczas przewrotu październikowego, Czarnego Października, w którym tysiące rosyjskich patriotów zostało prawdopodobnie zmasakrowanych przez prozachodni reżim Jelcyna. Pięć lat temu spotkałem byłego żołnierza amerykańskiej piechoty morskiej, który w 1993 roku został wysłany do bazy pod Moskwą, wraz z 4000 innych marines, którzy zostali poinstruowani, że mogą być potrzebni do stłumienia antyamerykańskiej rewolty w Moskwie. (Ostatecznie do tego nie doszło).

Cztery tys. żołnierzy USA w okolicach Moskwy w 1993 roku na zaproszenie jej pijanego władcy? Tak. Piąta kolumna rosyjskich idolatrów Zachodu, puczystów, liberałów, dziennikarzy, aktorów, muzyków, oligarchów, polityków, pedagogów? Tak. Wszystkie rosyjskie instytucje są infiltrowane przez zdrajców? Tak. Dopiero w 2022 roku Federacja Rosyjska była gotowa do przeciwstawienia się amerykańskiej tyranii. Przygotowania przeciągnęły się aż po rok 2022, a nawet wtedy zdrajców było pod dostatkiem, choć szybko uciekli do Izraela, Finlandii, Gruzji i gdzie indziej (6).

3. Zachodni czytelnicy nie powinni lekceważyć niebywałej naiwności Rosjan wobec Zachodu. Rosjanie nie podejrzewali, że Zachód nakaże Kijowowi odrzucić porozumienie pokojowe w marcu/kwietniu 2022 roku, zmuszając tym samym Kijów i gospodarki zachodnie do popełnienia samobójstwa, niczym rozpieszczone dziecko, które krzywdzi się tylko po to, by zrobić na złość rodzicom. W rezultacie, ograniczona operacja wyzwolenia Donbasu musiała zostać przemyślana na nowo. Prezydent Putin całkiem jeszcze niedawno był w szoku, gdy dowiedział się, że został okłamany przez niemiecką Merkel i francuskiego Hollande’a. Dał się nabrać na to, że Zachód był szczery w swoich deklaracjach i że rzeczywiście zamierzał wdrożyć porozumienia mińskie w celu ochrony Donbasu.

Jak tych dwoje zachodnich przywódców niedawno przyznało, porozumienia mińskie były tylko grą na czas, aby umożliwić armii kijowskiej przygotowanie, okopanie się, uzbrojenie, szkolenie, a następnie inwazję. Zachodni przywódcy to kłamcy. To fakt. Źródłem tej niezwykłej rosyjskiej naiwności wydaje się być to, że w latach 1917-1991 Rosja była odcięta od Zachodu, żyła w bańce, tak że nigdy tak naprawdę nie pojęła, jak  podstępny i perfidny potrafi być Zachód. Zbyt długo mieszkam w Europie Zachodniej, by tego nie wiedzieć. Dziesięć lat temu pewien moskwianin ujął to bardzo dobrze: “Wiedzieliśmy, że komuniści okłamywali nas w sprawie komunizmu. Nie wiedzieliśmy jednak, że mówią nam prawdę o kapitalizmie”.

 Przykład. Znamy tutaj na Zachodzie pewnego Amerykanina, który zajmuje wysokie stanowisko w pewnej rosyjskiej organizacji, o którym od samego początku wiedzieliśmy, że jest szpiegiem CIA. A jednak nawet dzisiaj, w 2023 roku, po zapoznaniu się z jego wywrotową działalnością, wszystkie drzwi w Moskwie są dla niego otwarte i wszystkie jego antyrosyjskie działania są w Moskwie aprobowane! Tymczasem ci, którzy bronią Rosji, jako patrioci, jako najwięksi przyjaciele, jakich Rosja ma na Zachodzie, są przez niego prześladowani! To jest niewiarygodne, ale to prawda. Ta naiwność jest dla Rosji samobójcza.

Wniosek: Nieszczęście wisi w powietrzu

W 2022 roku nastąpiła tektoniczna zmiana świadomości, początek końca dominacji Zachodu po ponad 500 latach niewolnictwa oraz kolonialnej i imperialistycznej eksploatacji. Świat jednobiegunowy należy do przeszłości. Technologia jest uniwersalna. Nikt nie ma monopolu. “Nie pytaj komu bije dzwon”, bo bije dla świata zachodniego. ‘Imperium Sine Fine’, Imperium bez końca – najstarsze kłamstwo. MENE, TEKEL, FARES. ‘Bóg policzył dni twojego królestwa i doprowadził je do końca; zostałeś zważony na wadze i uznany za niedoskonałego; twoje królestwo jest podzielone i oddane Medom i Persom’. Te słowa są wypisane na Białym Domu Baltazara.

22 stycznia 2023

Batiuszka

tłum. Sławomir Soja

Przypisy

1. Wzmianki o królestwach złota, srebra, brązu oraz żelaza i gliny znajdują się w Księdze Daniela, rozdział 2.

2. 3. Chrześcijańskie Imperium Rzymskie, z siedzibą w Nowym Rzymie czyli  Konstantynopolu, upadło dopiero po tysiącleciu. Jego upadek został spowodowany przez połączenie działań zachodnich barbarzyńców (“katolików”)- (niestety to prawda dop. tłumacza), którzy splądrowali je w 1204 roku, oraz Osmanów, którzy przejęli jego pozostałości w 1453 roku.

3. 4. Orthodox Bishop Denounces Ukrainian Crimes At UNSC
  
Orthodox Bishop Denounces Ukrainian Crimes At UNSC
 Written by Lucas Leiroz, researcher in Social Sciences at the Rural Federal University of Rio de Janeiro; geopol…   

5. Własowcy byli pro-faszystowskimi Rosjanami, którzy walczyli wspólnie z Hitlerem przeciwko ZSRR. Niektóre z ich dzieci i wnuków są nadal aktywne, np. w życiu kościelnym Rosji na emigracji i w innych obszarach. W odróżnieniu od prawosławnych wyznają ideologię neokonów, czyli mogą być liberalni i pro-LGBT, ale zawsze politycznie “antysocjalistyczni”, jak sami by się określili, albo szczerze faszystowscy.

My, rosyjscy prawosławni, podobnie jak wszyscy chrześcijanie prawosławni, mamy odwrotne poglądy. Jesteśmy społecznie konserwatywni, ale i odpowiedzialni. Innymi słowy, choć współczujemy ludziom, którzy cierpią na takie choroby jak homoseksualizm, wierzymy w zdrowe, tradycyjne wartości, rodzinę i tożsamość narodową, a także wierzymy w sprawiedliwość społeczną, darmową edukację i opiekę zdrowotną, w to, że bogaci płacą wyższe podatki, aby pomóc biednym, czyli jesteśmy społecznie odpowiedzialni. Nie wierzymy w mit lewicy i prawicy, który prowadzi prosto do dyktatury jednej partii, czyli w wielki mit tzw. demokracji zachodniej.

6. http://thesaker.is/how-atlantic-integrationists-and-5th-columnists-came-to-power-in-russia/

dlaczego upada to Imperium?

T. R. Glover, uwaga sprzed wieku:

Znajdujemy więc barbarzyńców u bram Cesarstwa, wojska barbarzyńskie trzymające przy nich straż, mizerne postacie na tronie, triumfującą biurokrację oraz ludność upadającą liczebnie i na duchu. I ludzie pytają się, dlaczego upadło Imperium Rzymskie ! Raczej dlaczego jeszcze nie upadło?

Agregaty agresji

Agregaty agresji

https://web.archive.org/web/20130913120411/https://dakowski.pl//index.php?option=com_content&task=view&id=563&Itemid=80

Przypominam wielkiego Polaka, publicystę, zmiażdżonego „postępem”. Ostrzegawczy tekst sprzed lat 15-tu [2008] MD

=============================

Piotr Skórzyński   

            Telewizja jest zjawiskiem, które określa naszą epokę w tym samym stopniu, w jakim średniowiecze określane było przez ambonę, a Oświecenie przez półlegalne druki. Stanowi jednocześnie sposób spędzania czasu, jak i aparat wychowawczy, a przy okazji “legitymizuje” akcje polityczne i ich mocodawców.
            “Do żadnego innego adresata telewizja nie wysyła tak wielkiej dawki horroru, koszmaru i głupoty jak do dzieci”.

Konkluzja ogłoszonego 28 marca 2002 roku raportu nowojorskich naukowców zamieszczonego w czasopiśmie “Science”, brzmi: “Nie ma już żadnej wątpliwości, że przemoc w mediach prowadzi do przemocy w życiu”. Coraz bardziej wynaturzone sceny, którymi telewizja codziennie zalewa widzów znajdują potem naśladowców w rzeczywistości. Wskazują na to wyniki badań prowadzonych pod kierunkiem prof. Jeffreya Johnsona z Instytutu Psychiatrycznego New York State i Columbia University. Od 1975 roku uczeni obserwowali 707 losowo dobranych rodzin. Najbardziej przerażające jest to, że telewizja jest jak bomba z opóźnionym zapłonem. Nadmiar telewizji w wieku dojrzewania oddziałuje w sposób widoczny dopiero w wieku dorosłym.
            Częstotliwość oglądania telewizji jest wprost proporcjonalna do prawdopodobieństwa uczestniczenia w wieku dorosłym w aktach przemocy. O ile przy tym u chłopców przejawia się to w fizycznej agresji, to u dziewcząt wzrasta skłonność do kradzieży lub szantażu. Zauważono też niższą kreatywność, stany lękowe a nawet koszmary senne, wreszcie nadmierną pobudliwość wyrażająca się trudnością w skupieniu.
            Jak stwierdziła psycholog Joanna Mazan: “Do żadnego innego adresata telewizja nie wysyła tak wielkiej dawki horroru, koszmaru i głupoty jak do dzieci. W jednym tylko odcinku serialu „Młody Herkules” emitowanego przez Polsat zobaczyć można duszenie i zrzucenie ze skały, kopanie, strzelanie z pistoletu maszynowego, topienie, ciosy w szczękę i próbę gwałtu. Koszmarne postacie mają tylko jeden cel: zabić przeciwnika”.
            Badania Katedry Psychologii Wychowawczej KUL wykazały, że w ciągu dnia w TVP1 pojawia się 726 obrazów destrukcyjnych, a w Programie II – 1673. TVN dostarcza ich 2181. W ciągu godzinnego programu dla dzieci popełnia się przeciętnie ok. 25 aktów przemocy, a tylko ok. 5 w godzinach największej oglądalności. Przygodowe filmy animowane opowiadają zatem w istocie o problemach siły i władzy. Dzieci i nastolatki oglądają ok. 250 tys. aktów agresji rocznie.
            Oglądany program lub gra komputerowa mogą wzbudzać silne emocje. Jednak w związku z tym, że emocje te następują bardzo szybko, jedna po drugiej – żadna z nich nie jest głębiej przeżywana. W rezultacie powodują one tylko poczucie ogólnego oszołomienia. Jeśli są to uczucia dramatyczne, towarzyszące np. obrazom krzywdy, częste ich przeżywanie może rodzić zobojętnienie.
            “Oceny moralne formułowane przez widzów, którzy nie znają danych postaci, ujawniają idealistyczną hierarchię moralną i w tym przypadku nie jest ważne czy dane postacie są sympatyczne czy nie. Natomiast w stosunku do postaci, które są widzom znane i wobec których żywią oni określone uczucia, oceny moralne są całkowicie odmienne. To, co potępiają u postaci nieznanej, uważają za dopuszczalne u postaci znanej i cieszącej się ich sympatią. Działanie jest oceniania jako moralne lub niemoralne zależnie od tego kto je wykonuje, a nie zależnie od tego co dzieje się naprawdę. (…) Te uproszczone widzenie rzeczywistości wydaje się nam dobrze znane; jest to wizja moralna pięcioletniego dziecka. Szkody powodowane przez telewizję są wielorakie. (…) Treść programów telewizyjnych zawiera skrajną przemoc nieporównywalną z życiem codziennym, które telewizja rzekomo obrazuje” – pisze Joanna Mazan.
            Kategoryczny osąd mediów sformułował sześć lat temu Maciej Iłowiecki. “Po pierwsze – i uważam to za o wiele groźniejsze od samej agresji w mediach – chodzi o narzucanie i lansowanie pewnego modelu życia. Owe podsuwane wzorce zachowań (…) można nazwać w skrócie “moralnym luzem” albo “kulturą przyzwalania”. (…) Chodzi więc o to, by stworzyć młodym ludziom złudzenie wyboru drogi życiowej, ukazując im wszakże tylko jedną drogę. Chodzi o to, by odebrać im prawo decydowania o sobie, wskazując, iż wszelka odpowiedzialność czy wierność jakimś zasadom moralnym jest ograniczeniem ich wolności. Przez dobór i akcentowanie pewnych tematów, pewnych zachowań – zwłaszcza osób występujących w telewizji – tworzy się u odbiorców wrażenie, że normy i wzorce są dowolne… i że tworzą je tzw. idole. (…)
            Z kolei ciągłe gmatwanie rzeczy, które mogły być proste i mieszanie prawdy z fałszem, stwarza nową normę: zakłamania, cynizmu, krętactwa. W narzucaniu takich wzorów wielki udział ma oczywiście prasa bulwarowa. (…) 50 milionów – tak, ok. 50 mln egzemplarzy każdego miesiąca – plotkarskich pism dla kobiet i młodzieży usiłuje przekazać właściwy dla siebie wzór życia. (…) Tak więc, reasumując, najgroźniejszym dziś przejawem kryzysu kultury jest powszechne zamazywanie granic. Granic między prawdą i nieprawdą, uczciwością i nieuczciwością, dobrem i złem”. Trzeba sobie uświadomić zadziwiający stan rzeczy, z jakim mamy do czynienia. Co roku na całym świecie wydaje się setki książek psychologicznych o potrzebie miłości i życzliwości w stosunkach rodzinnych, a także międzyludzkich.

            Obowiązującą w całym „wolnym świecie” – a nominalnie także w Rosji – ideologią jest doktryna Praw Człowieka, a oficjalną i nauczaną w szkołach postawą – humanizm. A jednak ogromna większość twórców ze scenarzystami hollywoodzkimi na czele, ma nam do przekazania zupełnie inne przesłanie. Głosi ono, że świat jest piekłem, zaś prawdę o nim znają jedynie narkomani, prostytutki, bandyci i nieodmiennie cyniczni funkcjonariusze służb specjalnych. Najłagodniejszą formę tej filozofii przedstawiła niezmiernie poczytna swego czasu książka Williama Whartona, w której największym mędrcem jest obłąkany chłopak.
            Świat jest pozbawionym stałych wartości chaosem – oto w największym skrócie “filozofia” obecnej, tak “wyższej” jak i “niższej” literatury. Wynika to, naturalnie, z odrzucenia religii i dawnych autorytetów, które przedstawiane są jako trujący balast. Ludzi, którzy próbują ich bronić nazywa się konserwatystami i wpuszcza się do mediów jedynie odświętnie, gdy nie ma komu skomentować jakiejś rocznicy. Toteż, gdy młody człowiek styka się z opinią, iż życie nie jest po prostu polowaniem na coraz to nowe przyjemności, zwykle nie jest on w stanie zrozumieć tego poglądu; a gdy już ogarnie go intelektualnie – odruchowo go odrzuca. Ci bardziej inteligentni wspierają się oczywiście odpowiednimi przykładami ludzkich niedoskonałości. Tak jakby trudność w dążeniu do celu eliminowała jego znaczenie.
            Rodzice i nauczyciele abdykują ze swej roli wychowawczej a instytucje, takie jak szkoła rezygnują z próby kształtowania postaw młodzieży. Wirtualny świat mediów staje się jednym z niewielu czynników wpływających na światopogląd i zachowania młodego pokolenia. Dlatego to ludzie młodzi są szczególnie zagrożeni przekazem telewizyjnym nasyconym przemocą, agresją i nihilizmem.
Piotr Skórzyński

STARY plan Lucifer Trust – i porównanie z praktyką Globalistów 

STARY plan Lucifer Trust – i porównanie z praktyką Globalistów 

z książki UKRYTA STRONA DZIEJÓW

Masoneria i tajne organizacje, Epiphanius,

https://sklep.antyk.org.pl/p,ukryta-strona-dziejow-nowy-porzadek-swiata

ROZDZIAŁ XXX [zob. w dwóch osobnych artykułach, tu tylko PLAN  i Wykonanie  MD]

 ===============================

           W świetle wydarzeń upływającej dekady (lat 90-tych)  można wysnuć wniosek, że globaliści w swoich działaniach trzymają się pewnego modus operandi, który pozwala im zyskiwać kontrolę nad niestabilnymi, a zarazem strategicznie ważnymi regionami. Kolejność działań jest zazwyczaj następująca:

1. Dozbrajanie potencjalnie wrogich frakcji, między którymi tli się zarzewie konfliktu (sprzeczne interesy, rywalizacje, waśnie etniczne); podsycanie tych antagonizmów.

2. Dochodzi do aktów terroru lub innych krwawych wydarzeń. Spora część ludności w nadziei na większe bezpieczeństwo chroni się do miast. Pojawia się widmo głodu.

3. Wybucha wrzawa medialna. Telewizje całego świata pokazują sceny grozy, migawki, gdzie widać wygłodniałe i okaleczone dzieci, zrozpaczone kobiety.

4. W bogatych krajach organizowane są zbiórki żywności i środków medycznych, by nieść pomoc potrzebującym.

5. Organizacje humanitarne, które często są w stanie dostarczać pomoc tylko jednej stronie konfliktu, są brane na celownik przez drugą stronę.

6. „Siły rozjemcze” wysłane pod tym czy innym pretekstem przez ONZ są narażone na krzyżowy ogień ze strony obu zwalczających się formacji, w związku z czym proszą o posiłki. Opinia publiczna, znająca sytuację tylko z doniesień mediów, akceptuje wysyłanie dodatkowych oddziałów w przeświadczeniu, że przyczyni się to do „zaprowadzenia pokoju”.

7. W tej fazie operacja wojskowa nabiera impetu; można koncentrować wysiłek wojenny na pewnych kierunkach, uzyskując kontrolę w strategicznych obszarach.

8. Siedzący w zaciszu swych gabinetów stratedzy spokojnie czekają, aż rejon konfliktu zostanie zrównany z ziemią, a stronom skończy się amunicja. W międzyczasie potajemnie wspierane jest to stronnictwo, które będzie oparciem dla przyszłego rządu.

9. Wreszcie kraj, w którym szalała wojna, znajduje się pod kontrolą Narodów Zjednoczonych. „Siły pokojowe” pozostaną tam tak długo, aż nowo zainstalowany rząd będzie w stanie wywiązać się ze swojej roli gwaranta Nowego Porządku.

10. Rozpoczyna się odbudowa zniszczonego kraju. W tym celu nowy rząd musi zadłużyć się w Banku Światowym i w Międzynarodowym Funduszu Walutowym, przy okazji stawiając do dyspozycji Wysokiej Finansjery swe bogactwa naturalne, szlaki komunikacyjne, siłę roboczą itd.

11. Zostaje osiągnięty cel, czyli uzależnienie skolonizowanego kraju od międzynarodowych banków.

Muzyk, pisarz i kompozytor Mike O’Mara: “Umieram. Zamordowany przez Modernę”.

“Umieram. Zamordowana przez Modernę”.

https://gloria.tv/post/HMYjfaJ2cwUe2GmzGgBBGZKd8

Ofiara ludobójstwa szczepionkowego opowiada swoją historię przed śmiercią: bez ogródek ostrzega, że jego ciało się pogarsza, narządy zawodzą, nerwy umierają, a to morderstwo w zwolnionym tempie odbywa się na naszych oczach

Stefan Stanford

Przeglądając wiadomości we wtorek po tym, jak dowiedziałem się w poniedziałek wieczorem o śmierci dr Harriet Hall, zagorzałej krytyk „ antyszczepionkowców ” i medycyny alternatywnej, która zmarła nagle we śnie , wpadłem na absolutnie rozdzierający serce wątek na Twitterze, w którym występuje muzyk, pisarz i kompozytor o imieniu Mike O’Mara, którego można usłyszeć grającego na pianinie w pierwszym filmie na dole tego artykułu , wątek, w którym Mike opowiada nam o swojej pogłębiającej się chorobie , która prowadzi do śmierci, i która w końcu nastąpiła.

Założyciel niezależnej szkoły muzycznej , Mike bez ogródek mówi nam o tym, czego inni się obawiają, bez ogródek obwiniając „ wielką mafię farmaceutyczną ” i zastrzyk śmierci mRNA za zabicie go w tej chwili, jego ciało się pogarsza, nerwy obumierają, tkanka mięśniowa rozpuszcza się, jego układ trawienny zatrzymuje się, a jego narządy zawodzą.
Twierdząc w jednym tweecie : „To niesamowite, straszne uczucie wiedzieć, że wkrótce będziesz martwy. Wiedzieć, że każda mała rzecz, którą robisz, każda czynność, o której nie pomyślałbyś dwa razy, może być robiona ostatnim razem. Stanie, chodzenie, jedzenie, spanie, podnoszenie rąk… to wszystko się kończy”.– powiedział światu w poprzednim tweecie tego samego dnia : „Budząc się, czuję się, jakby małe kałuże kwasu zostały wylane w różne miejsca gdzie mięśnie łączą się, gdy nadal rozpuszczają się w moim ciele. Za każdym razem, gdy myślę, że tortury nie mogą się pogorszyć przed końcem, tak się dzieje. W jakiś sposób może mnie to zranić jeszcze bardziej, zanim mnie zabije.

Ostrzeżenie w kolejnym tweecie następnego dnia „Do widzenia wszystkim. Moje nerwy umierają, moja tkanka mięśniowa się rozpuszcza, ostatnie kawałki drgają, gdy zawodzą. Moje trawienie jest zatrzymane, narządy zawodzą powoli, ale nieuchronnie. Czekam na ostatnią jazdę do mój ostatni przystanek przed jakąkolwiek ostateczną porażką, która mnie zabije. Miłość do tych, którzy mnie wspierali. Do widzenia” , był dość dosadny w tym, kogo i co obwiniał za tortury, przez które przechodził w 3 innych tweetach:

Ciągle coś się nie udaje. Zanik mięśni postępuje, nieustanny jak horror, który następuje. Nie mam jeszcze oficjalnej diagnozy skazującej na śmierć, ale nadejdzie. Podobnie jak wielu innych zamordowanych przez szczepionki COVID , wszyscy będą zachowywać się jak zaskoczeni. Znam od miesięcy . Umieram. Zamordowany przez Modernę . Masa mięśniowa w moim ciele zniknęła. Żadna dieta, ćwiczenia, suplementy itp. nie działały i nie będą działać. Na całym świecie dochodzi do masowego morderstwa . Nie bądźcie jak ci, którzy stali z boku i nie chcieli robić hałasu w latach 30-tych… Miałbym jakąkolwiek nadzieję, że uda mi się przeżyć ten uraz poszczepienny / morderstwo w zwolnionym tempie, gdyby nie dosłowne części mnie, których brakuje teraz z powodu zaniku mięśni w postępującym ALS. To przerażające, nieskończenie bolesne, a ci, którzy zrobili to światu, zasługują na powieszenie .

O’Mara mówi nam w innym tweecie , że wygląda na to, że zostanie całkowicie wyrzucony z Facebooka za opowiedzenie tam swojej historii, jednocześnie ostrzegając, że prawdopodobnie wkrótce zostanie zbanowany przez youtube za opowiedzenie tam swojej historii, a także można usłyszeć ją w tym wideo poniżej, ostrzegł w innym tweecie, że wielu lekarzy odmawia mu pomocy, której potrzebuje, zwrócił uwagę, jak okrutny stał się nasz okrutny świat.: W jakiś sposób wielu lekarzy odmawia pomocy w szybkim ponownym przyjęciu na ostry dyżur, ponieważ sytuacja nadal się pogarsza. Dlaczego aktywnie umierający ludzie muszą błagać, aby ich zobaczyli, potraktowali poważnie i otrzymali szybką ocenę oraz komfortową opiekę, jest więcej niż okrutne. Wciąż błagając o pomoc…

W innym tweecie powiedział nam, że był zdrowy i kiedyś ćwiczył, ale teraz jego mięśnie całkowicie się rozpuszczają. Mówi nam również, że wielu ludzi go nienawidzi za podzielenie się swoją rozdzierającą serce historią i że wyniszczająca choroba na co teraz cierpi, została spowodowana przez szczepionkę. Ostrzeżenie, wydaje się, że to coś „średniowiecznego”, ilu jeszcze czeka podobny los w nadchodzących dniach, tygodniach i miesiącach?

Mam dwie reakcje na moją okropną, nieodwracalną wyniszczającą chorobę wywołaną przez szczepionkę COVID – pogarda/nienawiść lub litość, ja też nie chcę tego. Chciałem swojego życia. To takie okrutne, jak to wszystko trwa i trwa, krok po kroku. Jakże chciałbym, żeby to się teraz dla mnie skończyło. Niech to się skończy. Niech to się skończy! Boże, proszę, zabierz mnie z tego zrujnowanego życia. Pozwól mi odejść, gdy śpię. Proszę proszę. Nic nie zostało. Nigdy nie będzie radości, nigdy nie będzie wyzdrowienia, nigdy nie będzie niczego, na co można by czekać, ale będzie coraz więcej cierpienia. Pozwól mi odejść. Nie mogę uwierzyć, że umieram w ten sposób. Z całym moim mięśniami systemowo rozpuszczonymi. Wszystkie moje narządy powoli i pewnie wykazują coraz większe uszkodzenia. Najwolniejsze, najbardziej torturujące morderstwo, jakie można sobie wyobrazić, jak coś “średniowiecznego” . I byłem zdrowy, miałem życie do przeżycia. Wszystko zniknęło .

I z absolutnie przerażającym doświadczeniem, przez które przechodzi O’Mara, jest tylko większym potwierdzeniem, że ci z nas, którzy zdecydowali się odrzucić szczepionkę, podjęli właściwą decyzję, a jego otwartość jest bardzo potrzebną i odświeżającą zmianą w porównaniu z tym, co wciąż dostajemy od agencji rządowych, mediów głównego nurtu i wielu agencji zdrowotnych, nawet jeśli coraz więcej Amerykanów “umiera nagle”, czuje się dziwacznie, jakbyśmy żyli w odcinku “Strefy mroku”, z połową kraju wciąż nie widzącą rzeczywistości.

Jak wspomniano pokrótce powyżej, według tej historii z Gateway Pundit , dr Harriet Hall, emerytowany lekarz Sił Powietrznych Stanów Zjednoczonych i chirurg lotniczy, a także zagorzały krytyk „antyszczepionkowców” i ogólnie „ medycyny alternatywnej ”, właśnie odszeła we śnie. Wraz z dr Hall, która jest również zdeklarowaną zwolenniczką „ mandatu szczepień ”, która dobrze wyraziła swoją opinię, że ponownie jest Iwermektyną i wszelkimi „całkowicie naturalnymi lekami” na COVID, jej mąż Kirk właśnie napisał na Facebooku: „Z wielkim smutkiem muszę wam powiedzieć, że moja ukochana żona odeszła cicho i nieoczekiwanie zeszłej nocy we śnie. W tej chwili prawdopodobnie po prostu poprosiłaby was o dobre myśli, bycie dla siebie życzliwi i kontynuowanie aby wesprzeć jej wiarę w prawdę”.

Mimo że przyczyna śmierci dr Halla nie została podana, nie trzeba być lekarzem ani chirurgiem mózgu, aby zobaczyć wszystkie niepokojące zgony, które mają miejsce teraz w 2023 roku, ludzi umierających we śnie lub z powodu nagłej i nieoczekiwane ataki serca, a dr Hall nawet zapowiadała własną śmierć we wpisie z 24 maja 2021 r. na swoim blogu Skeptical Inquirer zatytułowanym „Odmawiający szczepionek nie są głupi”. Powtarzając w tym wpisie te same argumenty, które słyszeliśmy w kółko przez ostatnie kilka lat od dr Anthony’ego Fauci, „wielkiej mafii farmaceutycznej”, głównego nurtu mediów i medycznego establishmentu „bezpiecznych i skutecznych”, powtórzyła te same bzdury, o których teraz wiemy, że są kłamstwami, jednocześnie wydobywając kilka bardzo dobrych punktów z tej historii:

Autorytarny rząd może wymagać szczepień i karać każdego, kto nie zastosuje się do nich lub rozpowszechnia negatywne informacje na temat szczepionek . Ale żyjemy w demokratycznym społeczeństwie, które ceni wolność słowa i osobistą autonomię. „Nie pochwalam tego, co mówisz, ale do śmierci będę broniła twojego prawa do mówienia tego”. Jeśli po prostu scharakteryzujemy odmowę szczepienia jako „głupią”, nie mamy powodu, by wchodzić w interakcje z odmawiającymi. Kto chciałby zawracać sobie głowę słuchaniem ich głupich twierdzeń? Ale jeśli spróbujemy zrozumieć powody ich odmowy, być może uda nam się z nimi porozumieć i wpłynąć na niektórych z nich, aby zaakceptowali szczepienie.

Ale spójrz, jak blisko tego byliśmy! Z „ rządem ” używającym „ wielkiej technologii ” do cenzurowania różnych opinii na temat zabójczego strzału COVID, z lekarzami zakazanymi na Twitterze, Facebooku i tym podobnych za dzielenie się różnymi opiniami medycznymi, wyobraź sobie, gdzie bylibyśmy w tej chwili jako kraju, gdyby zebrali nas wszystkich i „ wstrzyknęli ” nam coś, o czym teraz wiemy na pewno, że zabija ludzi, i to w coraz większej liczbie każdego dnia! Jesteśmy na dobrej drodze do ludobójstwa na pełną skalę!

Całkowicie zgadzamy się więc z Mikiem O’Marą i jego jednym tweetem powyżej: „Ci, którzy zrobili to światu, zasługują na powieszenie”. Jednak dopóki naród amerykański i dobrzy ludzie na świecie nie pociągną tych morderczych diabłów do odpowiedzialności za ich masowe ludobójcze zbrodnie, wciąż nie jesteśmy na dobrej drodze.
Jak wskazano w doskonałym komentarzu jednego z komentatorów na jednym z tych wątków na Twitterze: To okropna sytuacja, w której się znaleźliśmy… Po prostu myślę tutaj na głos – ale to wszystko może być bardzo inteligentnym, wysoce zaplanowanym sposobem, w jaki Wielcy Resetujący w końcu wybiją kapitalizm i zachodnią demokrację i sprowadzą swój nowy typ autorytarnej / rządy totalitarne. Innymi słowy, rosnąca liczba zgonów i obrażeń spowodowanych przez szczepionki mogła być przez cały czas kluczową częścią planu mającego na celu zniszczenie obecnych systemów, gdy ludzie powstaną przeciwko niemu… rozwiązanie problemu . Tak, w jakim bałaganie jest Ameryka.

youtube.com/embed/NKzimpCeLiU

Victim Of Vax Genocide Tells His Story Before He Dies

Szczyt WEF w Davos – Sodoma i Gomora naszych czasów.

Za: Global Research, 19 stycznia 2023 r

https://www.globalresearch.ca/wef-davos-new-sodom-gomorrah/5805074
Redakcja tekstu: Jan Rybski

W 2023 roku Światowe Forum Ekonomiczne (WEF) osiągnęło nowy punkt kulminacyjny jako ośrodek luksusowej i drogiej prostytucji, o pardon, „usług towarzyskich”. Jak nigdy przedtem ilość specjalnych zamówień i standardy, tj. oczekiwania jego “gości”, nie były postawione tak wysoko. Jest to szeroko relacjonowane przez międzynarodowe media. Jednak z nielicznymi wyjątkami główne szwajcarskie media dziwnie o tym milczą. Niby dlaczego?…To, że zlot WEF był od zawsze “must to take part” nie jest niczym nowym dla luksusowych dziwek, które teraz, aby lepiej wtopić się w tło “regularnych” uczestników WEF, pojawiają się tam w eleganckich strojach biznesowych. Ale WEF 2023 osiągnął nowy poziom w zakresie popytu na ich usługi. 

Nadzwyczajny popyt na “High Level Escort” (z żądaniem między innymi, że luksusowe kurwy mają być niewyszczepione) oraz coraz bardziej dystopijne wymagania towarzyszące seksomanii magnatów nawiedzających Davos, mogą sygnalizować końcową, schyłkową fazę WEF. Casus Sodomy i Gomory się kłania…Podczas gdy globalna elita udaje, że zajmuje się największymi problemami świata – w tym nierównością płci – szczyt w Davos napędza gwałtowny wzrost obecnej tam prostytucji. Usługi towarzyskie i seksualne przeżywają podczas “szczytu w Davos” od lat rozkwit. I tym razem polityczni i finansowi “tytani” uczynili z Davos podczas 53. edycji WEF (od 16 do 21 stycznia 2023 r.) swoistą Mekkę dla luksusowych prostytutek z całego świata. To swoisty signum temporis tej imprezy…

Nie dość jednak płatnej prostytucji. Molestowanie seksualne ze strony bogatych mężczyzn jest podczas WEF „tak powszechne”, że, jak donosi austriacki EXPRESS, gościom “płci pięknej” odradza się samotne uczestnictwo w tamtejszych wydarzeniach. Według raportu brytyjskiego Timesa z 2020 r. kobiety – nawet jeśli są akredytowanymi uczestnikami WEF – są „ rutynowo nękane ” przez mężczyzn, dominujących na tym “konklawe”. W tym roku zaś zaczęto już wręcz ostrzegać kobiety, aby nie wychodziły samotnie po zmroku, „bo jeśli coś się stanie z jakimś “big bossem”, to komu uwierzy policja? Nękanej czy jemu?” Jak powiedziała jedna z luksusowych “escort lady”: „Uwierz mi, nie będziesz chciała iść z nimi na spór sądowy”. Po cichu ostrzega się także kobiecy personel WEF w Davos, aby nie reagował na zaczepki ze strony polityków i magnatów biznesowych. 

Dlaczego Szwajcaria gości chętnie co roku tą Sodomę i Gomorę naszych czasów, politycznie poprawnie nazywaną “chaosem w Davos”, podczas gdy sami mieszkańcy Davos coraz bardziej nie lubią tego “spotkania” WEF, które zakłóca nie tylko ich spokój, ale także przyjemność korzystania ze sportów zimowych przez ich gości, co szkodzi interesom i image. Turyści trzymają się bowiem w tym czasie od Davos z daleka. Nie chcą bowiem mieć do czynienia z pięcioma – i więcej – tysiącami policjantów i wojskowych, obecnych w tym czasie na ulicach alpejskiego, spokojnego, wręcz sennego zwykle Davos. 

Oczywiście, wszyscy ci funkcjonariusze są tutaj dla “zapewnienia bezpieczeństwa”. Jednak spoglądanie co krok w lufę pistoletu uzbrojonego po zęby żandarma lub żołnierza stojącego na każdym rogu ulicy nie należy do przyjemności. Szczególnie podczas urlopu. Sceneria ulic w Davos przypomina w tym czasie bardziej zlot gangsterów z mafii narkotykowej w jednym z krajów południowoamerykańskich niż szczyt “umiłowanych” przywódców i liderów świata, z tą jednak różnicą, że prywatną ochronę tych pierwszych zastępuje w Davos zmilitaryzowana ochrona na koszt podatnika szwajcarskiego, którego pilnowanie spokoju tych swoistych “elit” kosztuje ciężkie miliony franków. Rząd szwajcarski hojnie i bez zająknięcia wydaje je na wsparcie corocznych spotkań WEF oraz na policyjną i wojskową ochronę jego “gości”: udających “zbawicieli świata”, zamaskowanych w najlepsze garnitury gangsterów i zbrodniarzy oraz ich skorumpowanych pomocników, zwanych politykami, zlatujących się corocznie do Davos w ramach ochrony klimatu prywatnymi i rządowymi jetami na ten swój swoisty sabat. Na ulicach Davos widzimy zatem jak na dłoni z kim de facto mamy do czynienia i kogo trzeba chronić przed “dowodami uwielbienia ze strony miłującego tłumu”, tj. wg nomenklatury “czczonych” tam idoli – “useless people”, dla których chcą oni czynić samo dobro prowadzące do totalnego zniewolenia.  

W ciągu ostatnich dekad – od czasu neoliberalnego “wzlotu” ludzkości ku przepaści – celem wszelkich nieprzyjemności narzucanych ludziom na całym świecie i omawianych uprzednio podczas WEF jest oczywiście „ich własne bezpieczeństwo” i, co za tym idzie, „ich własne dobro” – o które ich beneficjenci nie są w ogóle pytani, czy się na nie zgadzają, czy też nie. Ta mantra “bezpieczeństwo ku dobru ludzkości” ucisza wszelkie krytyki tego satanistycznego zlotu. Mantra ta powtarzana jest tam i potem na całym świecie tak często, że także sami “beneficjenci” zaczynają w nią wierzyć, nie zauważając przy tym, jak pętla zniewolenia z roku na rok zaciska się coraz bardziej na ich szyi.

Świat byłby zdecydowanie lepszym miejscem do życia bez tego sabatu czarownic, bez tych wszystkich oligarchów i finansowych gigantów, którzy wspierają i obficie finansują WEF. Niepisane motto szczytu, jak co roku: “sehen und gesehen werden”, “widzieć i być widzianym”. Kogo nie ma na udostępnianej publicznie i nerwowo przeglądanej w poszukiwaniu własnego nazwiska liście zaproszonych, nie żyje lub co najmniej popadł w niełaskę wielkiego demiurga, Schwaba. Jego zaproszenie, samozwańczego capo de tutti  capi, nobilituje. To swoista przepustka dla satanistów do piekła pichconego w kuchni WEF dla świata. Co roku jest w nim goręcej. A każdy z zaproszonych ma nadzieją na zajęcie w nim pozycji palacza a nie spalanego w kotle “udoskonalającej” transhumanizacji według recepty opisanej przez szefa piekła, Klausa Schwaba, w jego “Czwartej rewolucji przemysłowej”. 

Schwaba i jego “gości” łączy też ze sobą siła rzeczy swoisty związek, “Hassliebe”, miłość z nienawiści. Obie strony tego związku wiedzą już bowiem, że sprawy zaszły za daleko, że są na siebie jakby do końca skazane. Połączone wspólną więzią satanizmu i zbrodni ludobójstwa. W roku 2023 jest to nawet dla tych najgłupszych z nich równie wiadomym jak to, że koniec ich jest bliski. Stąd też wyraz przerażenia na nieskażonym dobrem i intelektem obliczu przemawiającego na otwarciu zlotu demiurga – Schwaba. 

Klaus Schwab, równie wielki megaloman jak intelektualny karzeł, który wygląda jak zjawa z otchłani piekła i mówi jak potwór nienawidzący ludzkości, jest tak niepopularny na całym świecie, że wydaje się, że tylko on sam nie ma o tym pojęcia. Jego niepopularność chyba najlepiej odzwierciedla komentarz czytelnika po przemówieniu Schwaba na niedawnym spotkaniu G20/B20 na Bali:Chciałbym, żeby Klaus Schwab dostał wszystko to, czego życzą mu ludzie na całym świecie…”  Nic dodać, nic ująć. Te kilka słów mówi wszystko za siebie. 

Pytanie zatem, czy nie byłby to dla Schwaba odpowiedni moment, by z wiadomym dla niego wdziękiem i gracją ulotnić się i pozwolić WEF na bezgłośne zawalenie się – i zniknięcie raz na zawsze z powierzchni świata – pozostaje retoryczne. Rozpusta w Sodomie i Gomorze trwała do końca. Tak będzie i w przypadku WEF: podczas tych 52 lat i 53 spotkań w Davos wyrządzono na świecie wystarczająco dużo szkód, aby świat ten pozwolił na tego typu ciche ulotnienie się – dyskretnie, “po angielsku”. Bal satanistów musi zatem trwać do końca…

Daniel Turner@DanielTurnerPTF·FollowJohn Kerry at the World Economic Forum: A ‘select group of human beings’ have a plan for ‘saving the planet’ and it is almost ‘extra terrestrial.’

802Reply

Aż świat się o nich nie upomni i nie postawi przed Międzynarodowym Trybunałem ds. Globalnej Zbrodni wobec Ludzkości. Czy WEF będzie miało zatem zakończenie a la Sodoma i Gomora – na pewno tak. 

============================

A teraz o samym “szczycie”. Wbrew temu, co się dzieje na świecie i co powoduje panikę na twarzy Schwaba & Co. dyktatorskie i dystopijne podejście WEF do problemów świata osiągnęło w 2023 r. swoje nowe apogeum.  Chociaż słowa „demokracja” i „wolność” są tam zawsze na pierwszym planie i odmieniane przez wszystkie przypadki, rzadko są jednak stosowane w praktyce głoszonych tam herezji. Są jedynie aktem nieustannej propagandy – są bytem w niebycie. Ale jak mówił dr Joseph Goebbels, minister propagandy Hitlera, ponad 80 lat temu: „Kłamstwo powtarzane wystarczająco często staje się prawdą”. Ta fałszywa prawda wyprała mózg prawie każdemu mieszkańcowi Zachodu. Jesteśmy stopniowo zniewalani, wciąż wierząc, że żyjemy w demokracji, która de facto stało się patokracją: samoobsługującym się systemem zarządzanym przez skorumpowanych przez swych pryncypałów działających z tylnego siedzenia socjo- i psychopatów. WEF jest kuźnią tego systemu i źródłem stałego strumienia propagandy zalewającej cały świat. Jej dystopijnym “mistrzem ceremonii” obłędnie brodzącym w tym strumieniu jest Klaus Schwab, któremu od pewnego czasu towarzyszy w tym procesie gejowski pseudo intelektualny przydupas, satanista rodem z Izraela,  Yuval Noah HarariTen od “bezużytecznych zjadaczy chleba, dla których tylko narkotyki i gry komputerowe”… Zapomniał chyba biedak o swoim popleczniku, Bill’u Gates’ie i jego wychwalanych swego czasu jako depopulacyjnie najtańsze i najbardziej skuteczne, śmiercionośnych zastrzykach, które na całym świecie zbierają obecnie swe wielomilionowe żniwo – a to dopiero jego początek… Ciekawe nota bene, że Szwajcarzy, tak chlubiący się swą „demokracją”, nie wydalili jeszcze Schwaba i WEF wiele lat temu ze swego terytorium. Gdyby głoszoną przez siebie “demokrację” traktowali poważnie, powinni byli już dawno aresztować jego i całą tą zbrodniczą bandę za podżeganie i legitymowanie zbrodni przeciwko ludzkości. Ale jak widać i tu wart Pac pałaca…

“Ciekawym” wydarzeniem była też wizyta na “szczycie” WEF komika pełniącego rolę prezydenta Ukrainy, Żełeńskiego, który został zaproszony do Davos aby wygłosił swoje przemówienie. Ten żydowski, totalnie skorumpowany, ludobójczy w rzeczy samej aktorzyna-zbrodniarz wojenny, skazujący na rozkaz płynący z Waszyngtonu i Jeruzalem słowiańskich mieszkańców terytorium zwanego od 1991 roku Ukrainą na niechybną i masową śmierć (co jest jak gdyby prolongatą nie do końca “udanie” zrealizowanego ludobójczego planu sowieckiej żydobolszewickiej, zwanego “Gołodomor” z lat 1932-33), zamiast nawoływać o pokój błagał w Davos o więcej pieniędzy i broni, aby osiągnąć niemożliwe, tj. „pokonać” Rosję i zatknąć ukraińską flagę na Kremlu. Czynił to w dobrze pojętym własnym interesie. Nikt bowiem nie wie, ile z dziesiątków miliardów dolarów “pomocy dla Ukrainy” trafia na prywatne konta jego i jego popleczników w tej zbrodni.

Afera upadłej, trzeciej co do wielkości, giełdy kryptowalutowej FTX prowadzonej przez Żyda Samuela Bankmanna-Frieda odkryła tylko czubek góry lodowej procederu prania pieniędzy “pomocowych” via Ukraina. “NATO, proszę, pomóż nam i uczyń nas członkiem swojego wojennego klanu” – błagał w Davos ten clown wymachując plastikową szabelką w stronę Rosji, a zwłaszcza prezydenta Putina. Kłamstwo za kłamstwem, kłamstwem popędzane. Reżim Żełeńskiego popełnia bowiem zbrodnie wojenne w postaci masakry własnych obywateli na Donbasie i w innych miejscach (sławna prowokacja w Buczy) tylko po to, aby obwinić Rosjan o krwawe masakry na ludności cywilnej. Zaś dziennikarzom na miejscu, którzy widzieli, co tak naprawdę tam się dzieje, grożono, że albo się zamkną albo… Kilku z nich, którzy nie chcieli zamilknąć, „zniknęło” bez śladu… Jak każdy faszystowski reżim i ten nie toleruje tych, co zaglądają mu w garnki… Prawda na Ukrainie jest codziennie gwałcona i mordowana, ku ukontentowaniu Schwaba i jego kamaryli zebranej w Davos. W ich dystopijnym świecie tak ma bowiem być… 

“Demokratycznie” rzecz ujmując, jeśli Żełeńskiemu udostępniono mównicę w Davos, to i prezydent Putin powinien był być również zaproszony do przedstawienia swojej prawdy. Tak się jednak oczywiście nie stało. Jego obecność na WEF mogłoby stworzyć sposobność dla nawiązania rozmów pokojowych. Ale nie o pokój tutaj przecież chodzi, tylko o to, że ta wojna na depopulacyjne wybicie Ukraińców ma trwać. To, że WEF zgodnie ze swoją misją  „zaangażowania w poprawę stanu świata” mogłoby sponsorować negocjacje pokojowe, to tylko mrzonka. Zamiast tego Schwab i zaproszeni przez niego do Davos “czołowi politycy” ułatwiają wysłanie na Ukrainę jeszcze większej ilości jeszcze bardziej śmiercionośnej broni. Dystopijny faszystowski rząd komika-marionetki wspierany jest bowiem przez dystopijne przywództwo USA / UE, nie mające żadnej strategii zakończenia tego konfliktu i nadal udzielające najbardziej skorumpowanemu krajowi w Europie bezwarunkowej pomocy wojennej, wysyłając w nieskończoność kolejne armaty, czołgi i rakiety, wciąż zachęcając Żełeńskiego do “walki do końca”, czyli do ostatniego Ukraińca – czego ogłupiali od nazistowskiej propagandy lub totalnie zastraszeni przez swe faszystowskie władze Ukraińcy nie chcą lub nie mogą pojąć. Szacowana na dzisiaj na 600.000 liczba ofiar tego konfliktu (zabici, ranni, zaginieni) to dopiero początek zamierzanej redukcji zaludnienia tego jakże bogatego w resursy terytorium. Do docelowych 4-5 milionów droga jeszcze daleka. Schwab w roli pasera tych dostaw i wszyscy jego “goście”, dostawcy broni z UE / NATO / USA, stają się de facto mordercami tego pseudo narodu. Zatem czy nie powinno się ich natychmiast aresztować i postawić pod sąd?… Na dłuższą metę, a może już niebawem, WEF może stać się ciężarem dla Szwajcarii. Już teraz jest ciężarem dla świata. Szwajcarzy potrzebują widocznie więcej czasu, aby to dostrzec… Zanim jednak do tego dojdzie Sodoma i Gomora a la Schwab i WEF może upaść pod swym zbrodniczym ciężarem. Oby…

==============================

Teologia strategiczna, strategia teologiczna

Teologia strategiczna, strategia teologiczna

Stanisław Michalkiewicz „Goniec” (Toronto)  •  22 I 2023 http://michalkiewicz.pl/tekst.php?tekst=5324

To już nie nowa, a także wcale nie świecka tradycja. Mówię oczywiście o „Dniach Judaizmu”, które od 1997 roku celebrowane są w Kościele w Polsce 17 stycznia. Tym razem padło na Siedlce, gdzie przybyły z Jerozolimy rabin Boaz Pash oświecał kleryków z tamtejszego seminarium duchownego, księży i katechetów w kwestii interpretowania Starego Testamentu. Było też o holokauście, a na koniec JE abp Grzegorz Ryś w siedleckiej katedrze celebrował „międzyreligijną celebrację Słowa Bożego”. Metropolita łódzki przestrzegł, że „bez nieustannie pogłębianej świadomości żydowskich korzeni i zawsze aktualnego, żydowskiego wymiaru chrześcijańskiej wiary, sama tożsamość chrześcijaństwa i Kościoła ulega zagubieniu”.

To ważna przestroga, bo dotychczas wydawało się, że przyczyną „zagubienia tożsamości chrześcijaństwa i Kościoła” są zupełnie inne rzeczy, na przykład – parabumbizm i bzykanie, a tu proszę – okazuje się że – podobnie jak to było w przypadku Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej – cały czas chodzi o to samo, to znaczy – o zerwanie więzi partii z masami – w tym przypadku – żydowskimi. Skoro jednak ową „świadomość żydowskich korzeni” i „zawsze aktualnego, żydowskiego wymiaru chrześcijańskiej wiary” powinniśmy „nieustannie pogłębiać”, to w końcu musi to doprowadzić do identyfikacji chrześcijaństwa z judaizmem. Nie ma w tym oczywiście nic złego, bo w coś wierzyć trzeba; jak nie w jedno, to w drugie – chociaż mogą pojawić się pewne kłopoty z rewolucyjną teorią, bo judaizm zdecydowania odrzuca Jezusa Chrystusa, podobnie jak i koncepcję Trójcy Świętej, która z kolei stanowi istotę chrześcijaństwa. Ale nie martwmy się na zapas, bo pierwszorzędni fachowcy od ekumenizmu na pewno podadzą wtedy do wierzenia formułę o takim stopniu ogólności, że takie drobiazgi przestaną mieć jakiekolwiek znaczenie.

O ile jednak na odcinku religijnym wszystko wydaje się być w jak najlepszym porządku, o tyle na odcinku politycznym sprawy się komplikują. Wprawdzie 13 stycznia Sejm 198 głosami przeforsował nowelizację ustawy o Sądzie Najwyższym, na mocy której sprawy dyscyplinarne sędziów będą rozpatrywane przez Naczelny Sąd Administracyjny, a powszechną praktyką stanie się wzajemne „testowanie niezawisłości” sędziowskiej, którego konsekwencją musi być podważanie orzeczeń zapadłych choćby z udziałem sędziego „nielegalnego”, ale nie kończy to procesu legislacyjnego. Ustawa trafiła bowiem do Senatu, który teoretycznie mógłby ją rozpatrzyć już w lutym, ale potrzeby finansowe rządu wydają się tak palące, że chyba stanie się to wcześniej. Ta nowelizacja bowiem miała być warunkiem odblokowania oczekiwanych przez Polskę środków z funduszu odbudowy. Tak w każdym razie z miedzianym czołem zapewniał pan premier Morawiecki, ale jeszcze tego samego dnia okazało się, że to nieprawda, bo rzecznik Komisji Europejskiej oświadczył, że jest to „ważny krok” na słusznej drodze, dając do zrozumienia, że droga jest jeszcze daleka.

I rzeczywiście – zaraz okazało się, że kolejnym warunkiem odblokowania wspomnianych środków jest zakaz walki z wiatrakami – i tak dalej – bo „kamieni milowych”, od których spełnienia tak naprawdę wszystko zależy, jest aż 150. Toteż minister Ziobro, którego Solidarna Polska, razem z Konfederacją głosowała przeciwko nowelizacji ustawy o SN, napisał do pana prezydenta Dudy „list otwarty”, w którym sugeruje, by ustawy nie podpisywał, a w zamian zainicjował ogólnonarodową debatę. Chodziłoby w niej nie tylko o nakreślenie warunków ostatecznego przefrymarczenia suwerenności państwowej, ale również zwrócenie uwagi opinii publicznej, że ów „fundusz odbudowy”, to nie żadna darmocha, tylko pożyczka i to dosyć droga. Z pozoru tak nie jest, bo w ramach prawie 160 mld złotych z tego funduszu, dotacja stanowi 106 mld a pożyczka – resztę, ale warto zwrócić uwagę, że cały ów fundusz powstał w następstwie pożyczki, jaką Komisja Europejska zaciągnęła w Europejskim Banku Centralnym we Frankfurcie nad Menem w imieniu całej Unii Europejskiej. Tę pożyczkę wszystkie członkowskie bantustany będą musiały spłacić według rozdzielnika, więc wychodzi na to, że suwerenność państwową przefrymarczamy za darmo. Ładny interes! Co zrobi pan prezydent – tego nie wiemy – bo właśnie bawi na Forum Ekonomicznym w Davos, gdzie starsi i mądrzejsi, a w każdym razie – bogatsi – podpowiedzą mu, co ma zrobić. Może nie wszyscy na raz, ale Klaus Schwab, który zaprosił pana prezydenta na obiad, już tam go oszwabi, jak przystało na budowniczego IV Rzeszy.

Zresztą chyba nie jest on jedynym preceptorem pana prezydenta, który w swoim przemówieniu w Davos uchylił rąbka tajemnicy wojskowej, ujawniając, że czołgi, których ponad 200 Polska przekazała była Ukrainie, nie pochodziły bynajmniej z jakichś rezerw, bo tych Polska nie miała, tylko zwyczajnie – zostały zabrane z jednostek wojskowych. Wprawdzie pan prezydent 3 maja ubiegłego roku mówił o „unii” ukraińsko-polskiej, ale optymistycznie zakładam, że jego oddanie sprawie ukraińskiej nie idzie jeszcze tak daleko, by Polskę całkiem zlikwidować, a w związku z tym pomysł rozbrojenia państwa musiał podsunąć mu Nasz Najważniejszy Sojusznik, który w dymach bijących z wojny na Ukrainie wędzi sobie rozmaite swoje półgęski – jak to pięknie w roku 1967 ujął „sowizdrzał świętokrzyski”, czyli Józef Ozga-Michalski.

Z obfitości serca usta mówią, więc uchylone zostały też rąbki innych tajemnic wojskowych. Za panem generałem Romanem Polko, który przebąknął o tym pierwszy, również cywilny wiceminister zdradził, że w nowej strategii Polska odchodzi od koncepcji obrony na linii Wisły, ku znanej z 1939 roku doktrynie, że „nie oddamy ani guzika”. To oczywiście bardzo ładnie, chociaż z drugiej strony pojawia sie pytanie, w jaki sposób Polska ten cel osiągnie, skoro zamierza przekazać Ukrainie nie tylko kompanię (14 czołgów) Leopard, ale również te, które ma otrzymać z USA i kupić w Korei Południowej? Ale – jak mówił Sędzia Soplica w „Panu Tadeuszu” – „jakoś to będzie” – co też potwierdza i dobry wojak Szwejk, zwracając uwagę, że jak tam było tak tam było, zawsze jakoś było, bo jeszcze nigdy tak nie było, żeby jakoś nie było. Jak widzimy, nasza myśl strategiczna oparta jest na podstawach solidnych, jak mało które, więc i o ostateczne zwycięstwo powinniśmy być spokojni tym bardziej, że w ostatecznym razie do akcji włączy się Matka Boska .

Podobnie i na Ukrainie, gdzie ostateczne zwycięstwo od blisko roku jest już w zasięgu ręki, chociaż i tam tu i ówdzie trafiają się niedociągnięcia. Oto doradca prezydenta Zełeńskiego Ołeksij Arestowycz powiedział, że ruska rakieta, która zniszczyła blok mieszkalny w Dnieprze, została wcześniej trafiona przez ukraińską obronę przeciwlotniczą. Na takie dictum zawrzał gniewem mer Dniepru pan Borys Fiłatow i zażądał, by Arestowyczem zajęła się Służba Bezpieki Ukrainy. Ten nie czekał, aż to nastąpi, tylko zawczasu podał się do dymisji i złożył samokrytykę, chociaż nie wiadomo, czy to wystarczy, bo – jak twierdził w „Faraonie” arcykapłan Pentuer – „kto by zdradził tak wielką tajemnicę, umrze podwójnie – ciałem i duszą”.

Stały komentarz Stanisława Michalkiewicza ukazuje się w każdym numerze tygodnika „Goniec” (Toronto, Kanada).

Rząd Niemiec NIE spala setek milionów kowidowych maseczek !!! Teraz to „termiczne przetworzenie”. A posiada jeszcze 3,7 miliarda…

Rząd Niemiec NIE spala dziesiątków milionów kowidowych maseczek !!! Teraz to „termiczne przetworzenie”.

Rząd federalny planuje pozbyć się 790 milionów maseczek, których minął „termin ważności”. A posiada jeszcze 3,7 miliarda maseczek.

https://www.bibula.com/?p=138314

Niemieckie rządy związkowe i federalny zmuszone zostały do spalenia maseczek kowidowych, które zalegają magazyny.

Nawet w zakresie tak prozaicznej czynności jak zwykłe spalenie maseczek, polityczna poprawność wytworzyła nowotwór językowy i pozbycie się tych bezużytecznych rekwizytów zwie sie teraz „termicznym przetworzeniem” (niem. „Thermische Verwertungen“, ang. „thermal reprocessing”).

Poszczególne landy spaliły dotychczas dziesiątki milionów maseczek (np. Badenia-Wirtembergia zniszczyła 6,1 mln masek, Saksonia 5,5 mln, Nadrenia Północna-Westfalia 5 mln) i chciałyby pozbyć się ich jeszcze więcej, lecz w praktyce wiele z tych zasobów jest własnością federalną.

Na początku tzw. pandemii przywódcy niemal wszystkich krajów – ogłupieni przez media i sterroryzowani przez światowe siły zła – zamówili ogromne ilości maseczek mających „chronić przed koronawirusem”, pomimo tego, że wszystkie dotychczasowe dane medyczno -techniczno-epidemiologiczne jednoznacznie pokazywały, że nie nadają się one do tego celu. Jednak dążąc do rozniecenia paniki, media i „eksperci medyczni” doprowadzili do rewolty nauki i to co dotychczas było oczywiste, stało się nagle „dezinformacją”, a to co uważano za bzdurę stało się „wiedzą naukową”.

Wspierając się radami „medycznych autorytetów”, politycy dokonali zakupów maseczek, „przyłbic”, żeli, fartuszków i innych komediowych rekwizytów, ku uciesze głównie chińskich producentów. Według danych niemieckiego Ministerstwa Zdrowia, rząd federalny posiada jeszcze 3,7 miliarda maseczek, a landy niemal 200 milionów.

Jak na razie, rząd federalny planuje pozbyć się 790 milionów maseczek, których minął „termin ważności”.

Tak więc niemieckie rządy pozbywają się nowych, nieużywanych maseczek, spalając je w kontrolowanych warunkach w specjalnych procesach termicznego przekształcania odpadów, co rodzi pytanie: a jak zaplanowano i przeprowadzono pozbywanie się używanych maseczek, tych, które wszak realnie były siedliskiem bakterii, grzybów i wszelkich patogeów? Odpowiedź jest jedna: nikt nie planował i w żadnym państwie nie było procedur utylizacji tych odpadów medycznych. (Według MIT codziennie wyrzucano około 7 tysięcy ton maseczek; pomnóżmy to przez 2 lata i otrzymamy 5 milionów ton! Ileż to niepotrzebnie zużyto materiału, wody, pracy ludzkiej, pieniędzy…) Wyrzucano maseczki gdzie popadnie i potem walały się one po trawnikach, na wysypiskach śmieci, w lasach, jeziorach, morzach i oceanach. Oczywiście nie wpłynęło to w żaden sposób na ekosystem, o którym kretyni w rządach tak hałaśliwie gardłują.

A czy ktoś jeszcze przypomina sobie śmieszną hucpę w Polsce, kiedy to zaangażowano do celów propagandowych największy samolot świata – radziecki kolos An-225 Mrija, używany przez ukraińską firmę – aby przywieźć z Chin 96 ton bezużytecznego towaru („76 ton kombinezonów medycznych, 11 ton osłon na twarz i 9 ton masek ochronnych”)? Ach, jak potrzebne było to pisowskim politykom, a potem tę panikę sprzedano rozgorączkowanej gawiedzi, która chętnie kupiła jedno kłamstwo („koronawirus”, „maseczki chronią”), a potem jeszcze większe, szczepiąc się eksperymentalnymi produktami („bezpieczne i skuteczne”).

Pora na rozliczenie tej szumowiny politycznej, która teraz angażuje się w Davos szuflując społeczeństwom kolejne kłamstwa.

Oprac. www.bibula.com 2023-01-20 na podstawie Die Welt (20-01-2023), FAZ Wesprzyj naszą działalność [BIBUŁY md]

Profesjonalne kłamstwo – narzędziem samozniszczenia człowieka i ludzkości

BKP: Profesjonalne kłamstwo – narzędziem samozniszczenia człowieka i ludzkości

wideohttp://vkpatriarhat.org/pl/?p=20091  https://reakce.wistia.com/medias/kednu1xv6e

https://rumble.com/v24wmayprofesjonalneklamstwo.html  cos.tv/videos/play/41660410303123456

ugetube.com/watch/ieIHRKnAIpIzZzT  bitchute.com/video/Ei2kmIMZA14V/

Diabeł jest kłamcą i zabójcą” (J 8:44).

Nic dziwnego. Sam bowiem szatan podaje się za anioła światłości. Nic przeto wielkiego, że i jego słudzy podszywają się pod sprawiedliwość. Ale skończą według swoich uczynków!” (2 Kor. 11:14-15). Czeka ich piekło!

Na zewnątrz są psy, guślarze, rozpustnicy, zabójcy, bałwochwalcy ikażdy, kto kłamstwo kocha i nim żyje (Ap 22:15).

Komu służy internet, google, portale społecznościowe, środki masowego przekazu? Duchu prawdy czy duchu kłamstwa?

Twórcy mediów społecznościowych wypowiedzieli się, że publikowanie prawdy rzekomo jest dla ludzi nudne.  Ludzie chcą słyszeć kłamstwo. Publicznie przyznali , że stosunek prawdy do kłamstwa w tych środkach masowego przekazu wynosi 1:6. Ale ci, którzy przyjęli kłamstwo jako własne, uważają je za prawdę i nie chcą przyznać, że zostali oszukani. Co więcej, rozpowszechniają to kłamstwo dalej jako prawdę. Dzisiejsze media głównego nurtu, a zwłaszcza internet, są kontrolowane przez tych, którzy służą duchowi kłamstwa i śmierci. Na kłamstwie jest zbudowany cały obecny antychrystowy system. Pismo Święte ostrzega: „Pojawieniu się jego towarzyszyć będzie działanie szatana, z całą mocą… działanie z wszelkim zwodzeniem ku nieprawości tych, którzy giną, ponieważ nie przyjęli miłości prawdy, aby dostąpić zbawienia. Dlatego Bóg dopuszcza działanie na nich oszustwa, tak iż uwierzą kłamstwu” (2 Tes 2:9-11)

Ostrzeżenie to odnosi się również do obecnego Kościoła katolickiego [dużej części hierarchii. md] , który nie miłuje prawdę i nie służy jej. Wręcz przeciwnie, promuje i miłuje herezje i rażące kłamstwa, jak to widzimy na przykładzie współczesnego pseudo-papieża Franciszka i jego kłamliwych zwolenników wśród hierarchii, skoncentrowanych w Watykanie i Niemczech.

W człowieku działa szczególne prawo: nawet jeśli zostanie tysiąc razy oszukany, nadal będzie wierzył w kłamstwo. W prawdę będzie zawsze wątpił, a jeśli będzie zmuszony cierpieć za prawdę, z oburzeniem ją odrzuci. Czemu? Ponieważ troszczy się o własne ego, które jest źródłem zła. Wnętrze pierwszego człowieka zostało duchowo zakażone ojcem kłamstwa, piekielnym wężem (por. J 8:44) (Rdz 3:13). Osoba, znajdująca się pod wpływem ego, nie chce, aby wcielona Prawda uwolniła ją od kłamstw i obdarzyła życiem wiecznym. Nie chce nawet przyznać, że kłamstwo, z którym się połączyła, szkodzi nie tylko jej, ale i innym. Człowiek ma silną skłonność do kłamstwa i samooszukiwania się. Tego, kto go pochlebnie oszukuje, będzie bronił aż na śmierć, ale tego, kto powie mu prawdę, znienawidzi.

Jak to możliwe, że dzisiaj istnieją prawa, zgodnie z którymi można ukraść dzieci z jakiejkolwiek rodziny? Jeszcze w niedalekiej przeszłości, jeśli rodzicom zostało skradzione dziecko, ogłaszano ogólnoświatową obławę. Gdyby przestępca został znaleziony, otrzymałby najsurowszą karę. Co więcej, jak to możliwe, że z tekstów nowych ustaw nie można rozpoznać, że jest to zaprogramowane przestępstwo? Nawet najlepsi prawnicy nie są w stanie tego wykryć i szczerze powiedzą: „To prawo jest doskonałe”. W rzeczywistości jest w nim zaszyfrowany przestępczy program.

Były czeski prezydent Klaus nie chciał podpisać ustawy o manipulacyjnym tytule „O socjalnej i prawnej ochronie dzieci”, którą trzy lata narzucała mu ONZ. Wtedy środki masowego przekazu zrobiły z prezydenta cynika, który rzekomo nie dba o dzieci, a nawet o sieroty. On ale w rzeczywistości dzieci chronił. Doskonale wiedział, co naprawdę zawiera to podstępne prawo, dlatego ciągle je wetował. Jednak wobec medialnej kampanii był bezsilny. W końcu ustawę przepchnęli. Co to za system kłamstw?! Co więcej, gdy prawnik otwarcie wskazuje na nadużywanie prawa, ustawa jest dalej nadużywana, a prawnik jest narażony na prześladowania. Następnie zbrodniczą ustawę przyjmuje jedno państwo po drugim. Dlaczego prawdziwe ujawnienie przestępstwa nie ma mocy? W końcu kwestia kradzieży dzieci jest najbardziej delikatną sprawą.

Nowe międzynarodowe prawo ze swoimi konwencjami, rezolucjami i zaleceniami fanatycznie broni przywileje wszystkich możliwych seksualnych orientacji czyli perwersji. Należą do nich już nie tylko homoseksualiści, ale także pedofile, transseksualiści, zoofile, sadomasochiści i mordercy seksualni. Jeden z nich z tą tzw. wrodzoną seksualną orientacją podciął gardła ponad 50 kobietom. Ale mimo to osoby zboczone są uważane za niewinne i skrzywdzone ofiary. Ta fałszywa opinia publiczna została stworzona celowo. Ktokolwiek nazwie ich prawdziwym imieniem, zostanie ukarany jako przestępczy „fob”. Prawo bowiem zezwala na sądzenie osoby już za przypuszczenie, że myśli krytycznie o sodomicie, transseksualiście lub o kimś z Q-orientacją. Oskarżony zgodnie z tymi pseudoprawami już nie ma prawa do domniemanej niewinności. Może zostać ukarany jako homofob lub Q-fob i grozi mu do trzech lat więzienia.

W ustawodawstwie doszło do uprzywilejowania niemoralności i jednocześnie oficjalnej przestępczości wobec dzieci! A to legislacyjne kłamstwo jest realizowane pod pozytywnymi pojęciami „praw dziecka” lub „najlepszy interes dziecka”. W rzeczywistości jest to cyniczna niesprawiedliwość i najwyższy interes  likwidacji  dziecka! Na przykładzie tych pseudo-praw możemy zobaczyć, jak sugestywnie działają kłamstwa. To tak zwane międzynarodowe prawodawstwo nie jest zbudowane na prawdzie czy sprawiedliwości, ale na najokrutniejszych kłamstwach i propagowaniu przestępczości w celu eksterminacji ludzkości na tak zwany złoty miliard.

Dziś absurdalne i głupie kłamstwo zwane gender ideologią rozrosło się ponad miarę. W szkołach i przedszkolach dzieci są zmuszane do myślenia, że nie są chłopcem czy dziewczynką, ale że mogą wybrać, kim chcą być. Następnie zmuszają ich uwierzyć, że zdecydowanie nie są tym, kim są. Dziecko przeżywa psychiczną traumę i ciągłą tyranię na myśl, że czeka go proces okaleczenia, który kończy się operacją zmiany płci.

To szaleństwo popiera i pseudo-papież Franciszek. W Irlandii sugestywnie nakłaniał rodziców, że nie mogą swoim dzieciom mówić prawdy, iż ich w szkole okłamali. Jakie okrucieństwa są wtedy oficjalnie popełniane za pomocą tego zbrodniczego kłamstwa na nieletnich dzieciach! Np. 15-letnia dziewczyna przeszła tę operację wbrew woli rodziców. Zaraz po operacji duch kłamstwa jakby ustąpił, a ona zobaczyła, jakiej życiowej tragedii stała się ofiarą. Ta dziewczyna w końcu popełniła samobójstwo. W USA w tych dniach zostało wdrożone głupie i sadystyczne prawo w sprawie tzw prawa dzieci do zmiany płci od 12 roku życia! Jednocześnie w szkołach wprowadza się psychologiczny terror w celu promowania transseksualizmu. Owocem tego prawa będzie masowa zbrodnia na dzieciach i samobójstwo narodu. Rosyjski prezydent o architektach NWO, którzy promują to okrucieństwo, powiedział, że już zwariowali do reszty i że to jest zaprogramowany satanizm.

Poszczególne państwa są zmuszane do przyjęcia samobójczej gender ideologii pod presją ekonomicznych i innych sankcji. Pewien prezydent w Afryce oświadczył: „Wolelibyśmy jeść trawę, niż zaakceptować takie samobójcze warunki”. Niestety niewielu prezydentów ma tyle zdrowego rozsądku i tyle odwagi w obronie prawdy i życia, a aby nie podporządkować się międzynarodowej mafii. A jeśli ją mają, to środki masowego przekazu zaczną sugestywnymi kłamstwami prać ludziom mózgi, a oszukana większość społeczeństwa zwróci się wtedy przeciwko swemu wybawcy. Tak stało się np. z premierem Fico na Słowacji, kiedy otwarcie zadeklarował, że Słowacja nigdy nie zaakceptuje Konwencji Stambulskiej, która legalizuje ideologię gender i kradzież dzieci związaną z wprowadzeniem tzw. GREVIA. Przeciwko premierowi zorganizowali pucz, wybrali sakralną ofiarę i w dwa wieczory przy pomocy zorganizowanej i oszukanej młodzieży zmusili go do dymisji. Tak więc zwyciężyło kłamstwo, a ten, który chciał dla młodzieży dobra, został wygwizdany przez zmanipulowaną młodzież jako przestępca.

Kto szczególnie manipuluje młodszym pokoleniem? Media społecznościowe. Młodzież otrzymuje od nich fragmentaryczne informacje i nie jest już w stanie samodzielnie myśleć. Po prostu biernie wszystko akceptuje i staje się ofiarą systematycznie zaprogramowanego kłamstwa. Żyje bardziej w nierzeczywistości niż w rzeczywistości.

Niesamowitą kpiną z prawdy, sprawiedliwości i moralności jest tzw. Traktat lizboński. Prawdę zastąpiono kłamstwem, a prawo bezprawiem. Kiedy Irlandia w referendum Traktat lizboński odrzuciła, została zmuszona do przeprowadzenia drugiego referendum.

Każde słowo w ustawie musi być precyzyjnie zdefiniowane, aby uniknąć nadużycia. W międzynarodowym prawodawstwie zaczęto używać dwuznacznych terminów, co otworzyło drzwi profesjonalnym kłamstwom i przestępstwom. Były czeski prezydent Klaus powiedział: „Tylko w sądzie dowiecie się, o co tak naprawdę chodziło w tej czy innej ustawie”, czyli z samego brzmienia ustawy nie da się tego dowiedzieć.

Około 20 lat temu ponadnarodowe organizacje, takie jak ONZ, WHO, EU czy Rada Europy, zaczęły domagać się, aby prawodawstwo poszczególnych państw podlegało tzw. rezolucjom, zaleceniom i konwencjom. Do przepisów stanowych dodano preambułę, stwierdzającą, że pierwszeństwo ma międzynarodowe pseudo-prawodawstwo. W praktyce jest to kolosalne oszustwo i najokrutniejsze przestępstwa wymiaru sprawiedliwości.

Celowo te pseudo-ustawy są rozwlekłe, tak że duża ilość tekstu sprawia, że ustawa jest niejasna. Często posłowie przed głosowaniem nie mają nawet czasu na jej przeczytanie. Wtedy nikt nie wie, co tak naprawdę aprobuje. W rzeczywistości są to fatalne oszustwa. Ponadto posłowie zatwierdzają codziennie nawet dziesięć różnych poprawek do ustaw.

Następna forma fałszywej manipulacji miała miejsce np. w przypadku Traktatu Stambulskiego, gdzie pod zwodniczymi sformułowaniami o walce z tyranią kobiet, potajemnie uchwalają gender ideologię i mechanizm GREVIO dla kradzieży dzieci rodzicom. W dodatku, dali, przedstawicielom państw podpisać jej przyjęcie z pakietem ustaw o rybołówstwie, więc tego kłamstwa i manipulacji tutaj nikt nie przewidział.

Rocznie w Norwegii 60-100 dzieci ze skradzionych rodzin, popełnia samobójstwo. Niemniej przestępczy mechanizm nadal działa, a nagłaśnianie w mediach tych przestępstw przeciwko dzieciom jest pod groźbą kary zabronione. Kiedy w Finlandii policja dobywała się do domu, aby ukraść dzieci, ojciec z rozpaczy zabił dzieci i siebie, aby uniknąć tyranii wymiaru sprawiedliwości dla nieletnich.

Edukacja systematycznie promuje demoralizację młodzieży. W Anglii wiele szkół zostało poddanych zbrodniczemu eksperymentowi, w którym dzieciom intensywnie narzucali transseksualizm. Około 98% dzieci miało myśli samobójcze, a niektóre nawet próbowały popełnić samobójstwo.

Opieka zdrowotna została globalnie nadużyta do eksperymentalnych szczepień poprzez profesjonalne kłamstwo.

Dlaczego Bóg to wszystko dopuścił? Biblia daje odpowiedź: ludzie nie miłowali prawdy. Chcą być oszukani. Ale za kłamstwem stoi duch kłamstwa i śmierci, a jest nim szatan. Ludzie porzucili Boga, porzucili Boże prawa i wprowadzili genderowe pseudo-prawa. Pan przez proroka ogłasza:

Ziemia została splugawiona przez swoich mieszkańców, bo pogwałcili (Boże)  prawa, przestąpili (Boże) przykazania, złamali wieczyste przymierze. Dlatego ziemię pochłania przekleństwo, a jej mieszkańcy odpokutowują; dlatego się przerzedzają mieszkańcy ziemi i mało ludzi zostało” (Iz 24:5-6).

+ Eliasz

Patriarcha Bizantyjskiego Katolickiego Patriarchatu

+ Metodiusz OSBMr                + Tymoteusz OSBMr

biskupi-sekretarze

Bóg przez proroków wielokrotnie ostrzegał groźbą kary. Ale jeśli naród pokutował, kara została odwrócona. Dzisiaj ludzkość przygotowuje sobie samozniszczenie w wyniku porzucenia Boga i odrzucenia Jego praw. Do tego odnoszą się słowa Jezusa Chrystusa: „Jeśli się nie nawrócicie, wszyscy zginiecie!” (Łk 13:3). Dlatego niech każdy pokutuje za swoje osobiste życie. Podstawą jest samokrytyka i poświęcenie czasu na modlitwę. Chodzi o pionową komunikację z Bogiem. Bóg w prawdziwej modlitwie da swoim wojownikom światło i siłę. W przypadku bierności profesjonalne kłamstwo ludzkość zniszczy. Za kłamstwem stoi ojciec kłamstw – szatan – i jego słudzy, architekci NWO. Teraz jest najwyższy czas stanąć w obronie prawdy! Jak zacząć? Walką z samooszukiwaniem siebie samego ! Wtedy zdemaskujesz profesjonalne kłamstwo na świecie i pokonasz ducha kłamstwa i śmierci.

17. 12. 2022

Profesjonalne kłamstwo – narzędziem samozniszczenia człowieka i ludzkości

vkpatriarhat.org/en/?p=22560  /english/

vkpatriarhat.org/it/?p=9434  /italiano/

vkpatriarhat.org/fr/?p=16016  /français/

vkpatriarhat.org/es/?p=12671  /español/

vkpatriarhat.org/pg/mentiras-profissionais/  /português/

 ——————————————– 

Zapisz się do naszego newsletter  bit.ly/3PJRfYs

Bolesne podobieństwa między upadkiem Niemiec i Imperium Azteków.

Bolesne podobieństwa między upadkiem Niemiec i Imperium Azteków.

[pisał Niemiec. Możemy tu wstawić “EU“. md]

https://thesaker.is/painful-similarities-between-the-german-collapse-and-the-aztec-empire/

Imperium Azteków, znane również jako “Trójprzymierze” lub “Imperium Mexica”, było jednym z najpotężniejszych bloków politycznych w prekolumbijskiej Ameryce. W szczytowym okresie, Aztekowie kontrolowali znaczną część dzisiejszego Meksyku i część Ameryki Środkowej. W takim momencie, na początku XVI wieku, przybyło tam 11 statków z Europejczykami.

Pomimo ogromnej wiary Azteków w ich duchową, technologiczną i ekonomiczną przebiegłość, ich imperium składające się z 500 plemion – czyli 3,2 miliona ludzi –  upadło z powodu konfliktów politycznych, ingerencji zewnętrznych, imigracji młodych mężczyzn z Europy, a przede wszystkim absurdalnej i idiotycznej “Polityki Gościnności”, prowadzonej przez azteckiego władcę Montezumę II.



Wbrew powszechnemu przekonaniu, Aztekowie nie byli starożytną cywilizacją, porównywalną z Egipcjanami, Babilończykami, Grekami, Chińczykami Xia czy hinduskimi Guptami. Aztekowie pod rządami Montezumy II byli jeszcze stosunkowo młodym, niedawnym “Imperium”, które trwało 170 lat (około 1350 do 1521), porównywalnym, być może, do pierwszego zjednoczonego Cesarstwa Niemieckiego pod rządami Wilhelma I, które jednak przetrwało tylko 47 lat (1871-1918).

W większości współczesnych podręczników historii czytamy, że los Imperium Azteków został przesądzony, gdy hiszpański megaloman Hernán Cortéz przybył do Meksyku w 1519 roku. Czytamy opowieści, powtarzane przez klikę zachodnich uczonych, o tym, jak Aztekowie początkowo “witali Hiszpanów jako prawdopodobnych przedstawicieli boga Quetzalcoatla” – tak jakby Meksykanie byli aż tak wspaniałomyślni i zabawni. “Polityka gościnności” Montezumy i współpraca z pierwszą grupą seks-turystów tamtych czasów, “doprowadziła do fatalnego nieporozumienia”, jak się to nam wmawia. Nieporozumienie rzekomo polegało na tym, że najeźdźcy wcale nie chcieli ich ziemi, ich złota i ich kobiet.  



W końcu “Konkwistador Cortéz” [dosłownie: “Corti Zdobywca”] i jego 500 ludzi, siłą wyjaśnili nieporozumienie. Następnie pochwalił Montezumę II za “jego zaangażowanie w hiszpańską politykę ‘Inkluzywności, Różnorodności i Multikulturalizmu’, jak to ogłosił w Rzymie papież Klemens VII.” Hiszpańscy okupanci używali Montiego jako marionetkowego gubernatora, podobnie jak amerykańscy okupanci używali Tirarda do rządzenia niemiecką Nadrenią w 1918 roku.

Wszyscy wiemy, że Niemcy powstali przeciwko tej obcej okupacji. Skończyło się to dla Niemców źle, doprowadzając do największego rozlewu krwi jaki widział świat czyli II wojny światowej i spektakularnego upadku Niemiec.

Aztekowie zrobili dokładnie to samo, zaledwie 400 lat wcześniej. Również doprowadziło ich to do spektakularnego upadku. Tak się złożyło, że przeciwko hiszpańskiej okupacji również stanął dyktator. Był nim brat Montezumy, Cuitlahuac – ktoś, kogo dziś nazwalibyśmy faszystą. Ogłosił się przywódcą i powiedział, że “osuszy bagno” i “uczyni Azteków znowu wielkimi”. Wyrzucił zagranicznych lichwiarzy, podkręcił aztecką gospodarkę wojenną i ogłosił zupełnie nową 1000-letnią “Rzeszę Azteków”. Symbole również mają duże znaczenie. Cuitlahuac nie przyjął jednak za symbol kroczącej Swastyki, ponieważ Budda nie był jeszcze modny w tamtym czasie. Wybrał  ruchomego Ollina, a w zasadzie oko przebiegłego boga Ropuchy – Xolotla.



Niestety, 30-tysięczna armia aztecka była zbyt zblazowana, zbyt przyjacielska i nie mogła się równać z hiszpańskimi “uchodźcami”, którzy mieli, sponsorowane przez Europejczyków, 30 koni, 100 muszkietów i 3 nowoczesne  działa. Co gorsza, Hiszpanie nie byli już tylko Hiszpanami, ale także Portugalczykami, Włochami, murzyńskimi niewolnikami , innymi europejskimi najemnikami i meksykańskimi renegatami.

Upadek Imperium Azteków był imponujący. Jeśli ufać książkom historycznym (nie wolno tego robić!), szacuje się, że 95% wszystkich Azteków “zniknęło”. Europejczycy do dziś upierają się, że nie mordowali masowo, nie głodzili, ani nie prali Meksykanom mózgów w celu doprowadzenia do ich bezpłodności. Raczej, tak jak w przypadku wszystkich innych podbitych cywilizacji mezoamerykańskich, Europejczycy twierdzili, że Aztekowie po prostu “mieli zerową odporność na choroby przyniesione przez naszych nowoczesnych żeglarzy”. Przykro nam ! [Wrócimy do tego za chwilę].

II. Imponujące zwycięstwo

W czasach współczesnych można porównać los Azteków z sytuacją w Europie. Oczywiście Unia Europejska nie zaczęła się jako “Trójporozumienie”, ale jako “Sześcio-porozumienie”,  pomiędzy Berlinem, Brukselą, Paryżem, Rzymem, Luksemburgiem i Hagą,  pod okupacją USA-NATO. Sojusz rozrósł się na wschód do imponującej liczby 27 członków. Ci nowi członkowie, to nie rodzime plemiona germańskie i wcale nie są lojalni. To trochę tak, jakbyśmy dodali do Azteków także Olmeków, Inków, Majów i – w międzyczasie – Apaczów, Komanczów, Czirokezów, Seminoli i inne “rdzenne plemiona amerykańskie”, znane ogólnie jako “zaginieni Indianie”.

Europa jest oczywiście zjednoczona politycznie; trudno temu zaprzeczyć. Jednocześnie, Europa jest częściowo od 1918 roku, a całkowicie od 1945; militarnie, kulturowo i ekonomicznie okupowana przez amerykańskie imperium sankcji [i kłamstw]. Stany Zjednoczone zadbały o to, by wynagradzać proamerykańskich zdrajców, instalować proamerykańskie marionetkowe reżimy w Berlinie, Brukseli, Paryżu, Rzymie, Luksemburgu i Hadze, i karać wszelkie narodowo-wyzwoleńcze powstania (naziści! komuniści! terroryści! rasiści!…).

Współczesnym “Montezumą” Europy była Angela Merkel, kanclerz Niemiec w latach 2005-2021. Współpracowała z okupantami USA, międzynarodowymi lichwiarzami i różnymi innymi zagranicznymi grupami interesów, a w końcu w 2015 roku zainicjowała politykę “otwartych granic” dla Niemiec i całej Europy Środkowej i Północnej. Sama Syria wysłała 1,5 miliona “konkwistadorów”- mężczyzn w wieku poborowym. Po przybyciu na miejsce, ci  mężczyźni zostali poinstruowani, aby zachęcić swoje rodzeństwo, rodziców, wujków, a nawet liczne żony, o dołączenie do nich. Niemcy powiększały się o 1 milion muzułmanów  i Afrykanów rocznie, podczas gdy 500 000 rodowitych Niemców rocznie wyjeżdżało ze swojego kraju. Jeśli dziś odwiedzicie centra Berlina, Duisburga, Kolonii, Dortmundu, Essen, Bochum i setek innych miast, to zobaczycie orientalne i pozbawione tubylców ośrodki.



Najeźdźców z 2015 r. nazwano eufemistycznie “biednymi uchodźcami”, a kolejnej fali osadników z 2018 r. nadano patynę “wzbogacenia kulturowego”. Szybko podporządkowali sobie miejscowych i zdominowali podwórka szkolne, centra handlowe, baseny i imprezy noworoczne. Następnych pięć milionów zagranicznych najeźdźców, od 2020 roku – nazwano Facharbeiter: “fachowcami”. Gdy w każdym kraju świata, pozwolenia na pracę dla cudzoziemców są niezwykle trudne do zdobycia, Niemcy faktycznie płacą 5.000 euro miesięcznie najeźdźcom za to, aby nie pracowali. Po pewnym czasie, wyhodowane i wykarmione siły migrantów zażądają również więcej ziemi, lepszych mieszkań, łatwych kobiet, stanowisk, i jeszcze bardziej uprzywilejowanego traktowania.

Podobnie jak zwiedzeni przywódcy Azteków “witali Hiszpanów jako  przedstawicieli swoich bogów”, tak przymuleni przywódcy Niemiec przyjęli biednych uchodźców z otwartymi ramionami, jak gdyby ci zostali wysłani przez samego Jezusa Chrystusa. Niemcy oddali swoje mieszkania, szkoły, sale gimnastyczne, darmowy transport, darmową opiekę medyczną i budżety tym biednym cudzoziemcom.  Wspaniale było “dzielić się bogactwem” i “oddawać” je zupełnie obcym ludziom. W zamian, ci obcy ludzie odwdzięczali się swoimi ciemnymi włosami i karmelowo-czekoladową skórą, a jeśli Niemiec ich dotknął, stawał się od razu “lepszym człowiekiem”. Tak powiedział aztecki socjaldemokrata Martin Schulz z europejskiego El Dorado, w 2016 roku: “To, co przynoszą nam migranci, jest cenniejsze niż złoto!”.

Porównania są przezabawne. Rdzenni Niemcy płacą za zdradę swoich przywódców tak samo, jak robili to rdzenni Aztekowie. Już teraz prowadzą niewolniczą egzystencję i muszą rozstać się z 50% swoich dochodów na rzecz władców. Z reszty płacą czynsz, opłaty, arbitralne kary, transport do pracy. Płacą podatek dochodowy, podatek od nieruchomości, podatek konsumpcyjny, podatek solidarnościowy, podatek spadkowy, podatek od podatku. Rządzący zabierają te wszystkie nienależne im pieniądze, większość wysyłają do Ameryki i lichwiarzy, a resztę wrzucają do kieszeni “nowych Niemców”.

W efekcie, tradycyjne plemiona germańskie, “starzy Niemcy”; Teutoni, Frankowie, Sasi, Goci, Nordycy i tak dalej, są teraz ekonomicznie drenowani, wywłaszczani i pluje się na ich rasistowskie groby. Poza tym, wielu Niemców umiera teraz “nagle i niespodziewanie” z powodu “braku odporności na jakiś wirus pochodzący z zagranicy”, słyszeliście już to od “naszych naukowców”.

Mając nowych panów w mieście, nie można ich po prostu aresztować, prawda? Policja, sądy i partie polityczne otrzymały rozkaz, by chodzić wokół nich na palcach i przymykać oko na przestępstwa i wykroczenia nowych osadników, a rdzennych mieszkańców ścigać za to, że są “świadkiem i przeszkodą w tym najeździe obcych w procesie Wielkiej Wymiany”.

Oficjalna niemiecka narracja mówi, że najeźdźcy są tylko niewinnymi, straumatyzowanymi ofiarami, które znalazły zasłużony Eden w Europie, “gdzie wszyscy chcą” mieszkać,  ponieważ “my Europejczycy jesteśmy mili i tolerancyjni dla wszystkich”. [Co ciekawe, król Hiszpanii, Karol I, jeszcze w 1521 roku powiedział to samo o “najmilszym i najbardziej tolerancyjnym narodzie Mexica”].

Tak jak Montezuma kolaborował z wrogimi nachodźcami, tak Angela Merkel kolaborowała z historycznymi przeciwnikami Niemców, co doprowadziło do szeregu nieodwracalnych konsekwencji, w tym do powstania prawicowego populizmu (ruch oporu) i w coraz większych nastrojów anty-imigranckich. Te, oczywiście, zostałyby bezwzględnie zgniecione. To “torturowanie” rdzennych Niemców rozpoczęło się dużo wcześniej, w latach 60-tych, od kontroli urodzeń, niszczenia rodziny i polityki krzyżowania ras. Rok 2015 był jednak krytycznym punktem zwrotnym. Wtedy to, środek ciężkości przeniósł się poza to, co nieliczni pozostali Niemcy mogli wspierać jako “Vaterland” – ziemię ojców. Między 1977 a 2015 rokiem liczba urodzonych niemieckich dzieci zmniejszyła się dwukrotnie. Na dwóch kolegów, których miałem w dzieciństwie, jeden już się dzisiaj nie rodzi. Niemcy urodzeni w 2022 roku nie mają żadnych kolegów. Siedzą naprzeciwko jednego bliskowschodniego i drugiego azjatyckiego uzurpatora, którzy stają się coraz bardziej antagonistyczni.



Przykład 1. Diaspora turecka w samym tylko niemieckim pasie przemysłowym Nadrenii Północnej-Westfalii liczy obecnie 4,5 miliona osób. Ci “niemieccy Turcy” mają jeszcze swoją ojczyznę, Turcję, która liczy 85 milionów mieszkańców, czyli więcej niż Niemcy. Nie dajcie się nabrać na “oficjalne” statystyki niemieckiego reżimu, są one całkowicie fałszywe i zmanipulowane. Na przykład w jednym roku wymieniają tylko 1,2 mln Turków, podczas gdy w rzeczywistości kolejne 3,3 mln Turków w Nadrenii Północnej Westfalii to “uśpieni Turcy” z niemieckimi paszportami.

Gdyby amerykańskie Imperium Sankcji [i Kłamstw] pewnego dnia postanowiło ukarać Berlin za nieposłuszeństwo, na przykład nie przyłączenie się do wojny przeciwko Irakowi, Rosji, czy Chinom, to daleka Ankara, również satelita US-NATO, mogłaby zostać poproszona o zmobilizowanie 4,5 miliona Turków w Niemczech i rozbicie większości Zagłębia Ruhry, i obrócenie miast takich jak Hagen, Wuppertal, czy Hamm w całkowicie wrogie ośrodki. Nie wierzycie w to? ‘Kolorową rewolucję’ można łatwo sprowokować. Na przykład: “Niemieckie władze desperacko dyskryminują turecki język i kulturę!”. Nie słyszeliście o tym? 

Taka wiadomość może trafić na pierwsze strony gazet już jutro rano. To całkowicie wymknęło się spod kontroli niemieckich przywódców. Niemiecki marionetkowy reżim chce utrzymać Niemców-Turków z dala od władzy, co jest zrozumiałe, ale jak długo to może trwać, gdy syjoniści zasieją ziarno niezadowolenia? Turcy chcą tego co ich, nie ma znaczenia czy teraz czy za 10, 20 czy 40 lat. To co będzie miało znaczenie to szantaż! Już teraz Berlin liczy, że do 2040 roku w Niemczech Zachodnich trzeba będzie wybudować kolejne 2200 meczetów. Islam jest teraz wszędzie. A więc pozostaje tylko czekać i patrzeć.

Przykład 2. Ponad 60% dzieci urodzonych w 2020 roku w dużych niemieckich miastach, takich jak Berlin czy Frankfurt, ma obecnie tzw. pochodzenie migracyjne. Nie są one białe. Oczywiście nie-biali nazywają pozostałych białych Niemców “rasistami” i “szowinistami” oraz domagają się aby tzw. “kolorowi”,  zastąpili nienawistnych niemieckich tubylców w urzędach publicznych, w policji, w szpitalach, w żłobkach, w szkołach, w zarządach firm, ale także w telewizji oraz w reklamie i filmie. Niemieccy władcy muszą prześladować Niemców, aby uzyskać względy od najeźdźców… a najeźdźcy uzurpują sobie także prawo do rządzenia. To proste. Zapytajcie Montezumę II. Oddał ostatnią koszulę i ukochaną córkę Cortézowi.

W ciągu dwóch lub trzech pokoleń większość pozostałych niemieckich kobiet wybierze do prokreacji dominującego mężczyznę-imigranta, który będzie miał tyle a tyle przywilejów i status boga… LUB nie będzie miała żadnych dzieci z pokonanymi, wykastrowanymi i pozbawionymi wszelkich praw, rodzimymi mężczyznami.

Zapytajcie Hernána Cortéza. Wziął sobie 20 azteckich małżonek i zmusił tysiące bezdzietnych tubylców do niewolnictwa na swojej plantacji.

Część III. Rotacja

“Nie tak prędko” – powie niemiecki reżim. “Jest jedna wielka różnica między tymi dwoma sytuacjami”,  ekscytują się obrońcy integracji, różnorodności i wielokulturowości: “Aztekowie”, powiadają, “zostali przytłoczeni przez siłę militarną o wyższym poziomie technologicznym!”. I jeszcze jedno: “Unia Europejska jest rozwiniętym i zamożnym kontynentem!”. Zatem,  miliony migrantów z Afryki, Azji Południowo-Wschodniej i Bliskiego Wschodu są nieprzystosowane i stoją poniżej poziomu Europy.

Jest to jednak dość ryzykowne przekonanie, ponieważ traktuje ambicje, inteligencję i pomysłowość pół-białych, nieidealnych białych i białych renegatów jako podrzędne. Czy Irlandczycy w Ameryce nie byli kiedyś nieudacznikami i nie byli uważani za kretynów? Nawet gdyby Ghanijczycy, Afgańczycy czy Irakijczycy rzeczywiście byli umysłowo niedorozwinięci i bezbronni, to wystarczy jeden inteligentny przywódca, prawda? Co do broni, to Niemcy też nie noszą broni. Stany Zjednoczone rozbroiły Niemców, począwszy od roku 1948. Poza tym, czyż amerykańskie podręczniki do historii nie mówią nam właśnie, że 95% Azteków nie zginęło od strzału, ale od biegunki i hiszpańskiej odry?

Obrońcy całkowitego podporządkowania obcych argumentują, że obecne kraje europejskie są bardziej przygotowane do radzenia sobie z imigracją niż Aztekowie. Ale i ten argument jest stronniczy. Mówi on, używając rozmaitych określeń, że skoro to małpa, to mamy europejskie zasady, których małpy muszą przestrzegać. Jednym słowem, trzymamy małpę w klatce. Czyż nie tak, Pani Merkel?

 Czyż to “pakowanie” wszystkich stworzeń, rzeczy i myśli do klatki, nie jest właśnie imperialistyczną kwintesencją europejskiej kontroli – tej dehumanizującej biurokracji! Nawet nie używając słów “cudzoziemcy” czy “małpy”, większość z nas wie dokładnie, co pociąga za sobą “gospodarka migracyjna”. Gospodarka migracyjna” w Niemczech jest warta 100 miliardów euro, więcej niż kosztuje wojna na Ukrainie [która, nawiasem mówiąc, przyniosła nam kolejne 2 miliony uchodźców, tym razem Słowian]. Pociąga ona za sobą bezduszną hodowlę ludzi. Reżim właśnie awansował niewolników na fachowców czy jak im tam. 

Przyczyną takiego bagatelizowania [eufemizm] “bezradnych migrantów-ofiar” jest to, że Europejczycy w jakiś sposób wierzą, że inne rasy nie mogą ich podbić, ponieważ Europejczycy są bardzo dobrze zorganizowani, zaawansowani technologicznie i intelektualnie stoją na wyższym poziomie. Podobnie myśleli zorganizowani, zaawansowani i stojący na bardzo wysokim poziomie intelektualnym władcy Aten, którzy zostali rozjechani przez oberwanych i bosych Spartan, żyjących z perskich dotacji. Grecy odebrali wtedy ważną lekcję ukarania ὕβρις – pychy!

@#$%&!(w slangu internetowym bardzo brzydkie słowo – [nie wiem, jakie… MD]) był prawdopodobnie ostatnim mezoamerykańskim okrzykiem sprzeciwu; podobnie jak w przypadku poprzedzających go wyższych cywilizacji; chińskiej, hinduskiej i rzymskiej: “Poradzimy sobie z każdym zagranicznym barbarzyńcą” – przechwalała się kiedyś cesarzowa Dowager Cixi. “Jesteśmy tacy genialni! Jesteśmy El Kitai dla poszukiwaczy złota! Zobacz, przychodzą do nas, bo jesteśmy najbogatsi i najlepsi! To widać!” – przechwalała się. Następnie, trzy przesilenia letnie później, Chiny Qing rozpadły się na kawałki… @#$%&!

Więc co? Trzeba wytresować swój naród. Pozbawić ich dumy, patriotyzmu, honoru! Tak się dzieje w Niemczech, od kiedy się urodziłem i odkąd pamiętam. Wmawiają nam od dzieciństwa, że więzy krwi, rodowód i historia to tylko groteskowe “hitlerowskie” idee i pojęcia – bardzo antysemickie i niedemokratyczne! “Musicie się ich oduczyć!” Jeśli chodzi o  (bezdzietną) tyrankę Merkel, tutaj sprawa jest jasna: zapomnijcie o strasznych ideach ojczyzny i rodowodu. “Każdy, kto tu mieszka”, powiedziała przywódcom świata, “jest Narodem”. Jest to dokładnie to, co powiedział Montezuma, w tamtych czasach. Powiedział : “Aztecja to kraj imigrantów!”. Tak właśnie powiedział! [bo nie umiał pisać].

Przy takim przywódcy, kto potrzebuje zagranicznych najeźdźców z prymitywnymi dozownikami kul? Nowoczesnym migrantom wręcza się zaawansowaną broń; taką jak amerykańskie smartfony, zagraniczne grupy interesu kibicujące im, powiązania rodzinne, systemy wsparcia amerykańskiego wywiadu, globalistyczne media propagandowe i wojsko US-NATO, aby chronić ich interesy w zakresie praw człowieka. Co zwykli Niemcy mogą na to poradzić? Nic! To już koniec.



Merkel przeszła na emeryturę w 2021 roku, ale Niemcy są i tak już skończeni. Ona jest szanowana przez wszystkie obce mocarstwa na świecie, podobnie jak Montezuma został okrzyknięty “Bogiem tęczy” i “Tym, który trzymał nas wszystkich razem”. Był szanowany przez wszystkich tylko nie przez jego własny naród, który zdradził. Merkel zapowiedziała nawet, że 10 milionów cudzoziemców w Niemczech otrzyma wkrótce niemieckie paszporty, prawdopodobnie do 2024 roku! I czyż nie jest to dokładnie to, co Monti zrobił w Tenochtitlan? Kiedy jego doradcy powiedzieli: “Patrz, Hiszpanie zgwałcili córkę wodza Xhotla, a także zarazili ją grypą”, cesarz pacnął ich po głowach i zawołał: “Wy głupcy, nie ma tu żadnych Hiszpanów, wszyscy jesteśmy Tenochtitlanami!”.

Różnorodność jest naszą siłą, Inshallah! Jeśli miałbym nakreślić niesprawiedliwe porównanie, powiedziałbym, że 900 000 muzułmańskich “ekspertów i wykwalifikowanych pracowników” przemycanych do Bonn, Stuttgartu i Norymbergi każdego roku od 2018 r. jest o wiele bardziej skutecznych i lepiej wyposażonych do całkowitego przejęcia władzy niż 30 niepiśmiennych hiszpańskich konkwistadorów, którzy byli wtedy w Aztec City. Ludzie bez wyższego wykształcenia po prostu nie czytają podręczników. Nie mają pojęcia, ile osób jest potrzebnych do zrobienia tego czy tamtego. Przykład: 9 osób ustanowionych przez Cortéza dla sprawowania władzy, rządziło 140 000 mieszkańcami Tenochtitlan. Inny przykład. Cortéz ani razu nie został zaatakowany przez 3000 swoich nieszczęsnych niewolników. Po prostu wystarczy jeden, by rządzić wieloma. W każdej sytuacji, i za każdym razem.

Jeśli nadal nie jesteście pewni powagi niemieckiej transformacji, ponieważ Waszyngton, Bruksela, Berlin i medialna machina propagandowa US-NATO okłamują was non stop i mówią, że nie macie czego obawiać ze strony 60 milionów imigrantów gotowych do marszu do EU-Idiotstanu, rozważcie to. Mówią wam “60 milionów uchodźców nie ma gdzie się podziać z powodu zmian klimatycznych”. Przecież jest 1,4 miliarda ludzi, którzy tam zostali… pomimo zmian klimatycznych!

Jest jeden sprawdzony, pewny test, który pozwoli sprawdzić, jak “oburzeni są Grecy”. Jeśli w “najbardziej tolerancyjnej i zróżnicowanej Europie wszech czasów” nie możesz krytykować  niekończących się amerykańskich wojen, zmian reżimu i celowego ataku na naszą cywilizację, i jeśli to sprawiłoby, że natychmiast staniecie się prawicowymi ekstremistami,  azteckimi teoretykami spiskowymi, oznacza to, że 95% z was prawdopodobnie umrze w ciągu najbliższych 100 lat. Tylko przypominam.



 Prowadzi mnie to do ostatniego problemu czyli podręczników historii. Pomyślcie! Jeśli 95% Meksykanów NAPRAWDĘ zniknęło, to jakim cudem ich liczebność wzrosła z 3 milionów w 1519 roku, do 132 354 424 w 2023 roku?  Jest to oszustwo.

Pozwólcie mi wyjaśnić ten fenomen rzekomo „zaginionych ludzi” w historii świata. To, co tak naprawdę chciał zamaskować historyk propagandy 95%, to “rotacja”. Dawny lud aztecki w (prawie) całości został po prostu przekazany nowemu, hiszpańskiemu historykowi. 

Tak więc ten nowy historyk, mówiąc obrazowo, wymazuje 95% populacji Imperium Azteków, i dodaje je do Imperium Hiszpańskiego. Od tego czasu, każdy skorumpowany naukowiec po prostu powtarzał ten skandaliczny numer. Historia Europy, która tak naprawdę jest historią świata, jest  zbiorem heterogenicznych [zróżnicowanych] danych z ogromnymi ilościami spuścizny źródłowej, opisanej alfabetem łacińskim na sprasowanych włóknach celulozowych (książki). Historia Azteków, z drugiej strony, została ostentacyjnie spalona, nieobecna albo nigdy nie odnaleziona. To, co wam wydaje się, że wiecie o przed-europejskiej historii Mezoameryki, to w rzeczywistości postkolonialne przepisywanie. Nie wierzycie, że dworscy historycy wciskają nam kit, i to cały czas? Przekartkujcie podręczniki akademickie podające 95% azteckiego/mezoamerykańskiego “wymarcia”.

Podobnie, całkowicie “naukowym” stwierdzeniem jest to, że “Niemcy jako cywilizacja są skończeni”, a 95% z nich prawdopodobnie wymrze (jak to uczynił profesor Sieferle w swoim Finis Germania). Inny “resetowy historyk UE” tęskni za 100-milionowym Centerlandem. Nie ma tu żadnej sprzeczności, po prostu pojawia się przy tablicy nowy, “zaufany” nadworny historyk. Kto kilka tysięcy lat temu dokonał tego jako pierwszy? Czy był to Grek, Bramin, czy Mandaryn?  Pozwólcie, że zdradzę wam… mały sekret… o naszych skorumpowanych  “akademikach podręcznikowych”. Ci manipulanci regularnie żonglują danymi. [Nie wiedzieliście o tym, prawda?] Z ich punktu widzenia, jest całkowicie uprawnione naukowo, aby napisać że 3.000.000 Mezoamerykanów zostało zmasakrowanych w tamtych czasach i wskrzesić ich w innych czasach.



Każde wołanie tubylców o pomoc, każdy lament tubylczych kobiet, każda próba oporu wobec ciemnych hord ze Wschodu, jest teraz karana jako “niewybaczalny rasizm i podła zbrodnia nienawiści.” Nasi nadworni historycy uczynią z nich Proces Historyczny.

Podsumowanie

Dyskurs publiczny jest więc w tej sprawie zamknięty. Starzy historycy, którzy was chronili, poumierali. Dwoje psychopatów, Montezuma i Merkel, którzy bez wyrzutów sumienia niszczyli swoje kraje i swoich ludzi,  upodabniając się do siebie w doprowadzeniu do upadku swoich wspaniałych cywilizacji, oświadczyli po prostu, że “kryzys migracyjny i polityka radzenia sobie z nim są zbyt złożone i zbyt wielowymiarowe, by je omawiać, i […]  i tak nie ma jednoznacznego rozwiązania tego zagadnienia, a więc nie byłoby słuszne wyciąganie bezpośredniej paraleli między upadkiem imperium Azteków a obecnym upadkiem Europy.” I to by było na tyle. Dwór dostaje nowego historyka. Być może jest nim Yuval Noah Harari?



Sama nazwa “Deutschland” (kraj Niemców) jest nieintegracyjna, dyskryminująca i wręcz obraźliwa dla 25 milionów nie-Niemców, którzy obecnie tu mieszkają. Precz z “Deutschland”! Podobnie z określeniem “das Volk” (naród), ponieważ jest to dawna mowa nazistowska i wywołuje silny nacjonalizm. Precz z “das deutsche Volk”!

Hiszpańscy konkwistadorzy nigdy nie uznali azteckiego królestwa. Musiało ono zostać zdemontowane. Naród aztecki byłby naprawdę rasistowski i odrażający. Podobnie amerykańscy zdobywcy nie mogli pozwolić na istnienie suwerennego królestwa niemieckiego. Nie mówię, że to co nastąpi po tym nie będzie ważne. Po prostu mówię, że następuje rotacja, a bałagan będzie jeszcze większy. Niemcy, podobnie jak Europejczycy, już nie posiadają ani Niemiec, ani Europy.

Wystarczy tam pojechać i popatrzeć samemu. To jest przerażające.

Thorsten J. Pattberg tłum. Sławomir Soja

Przyznanie się – czy kontrolowane przecieki – czyli skąd ta nowa narracja. Dlaczego to? Dlaczego teraz?

Przyznanie się – czy kontrolowane przecieki – czyli skąd ta nowa narracja. Dlaczego to? Dlaczego teraz?

Przyznanie się czy kontrolowane przecieki czyli skąd ta nowa narracja

AlterCabrio

Przez prawie dwa lata ci z nas, którzy wyrażali zaniepokojenie możliwymi szkodami wyrządzanymi przez narzucanie nieprzetestowanych i niepotrzebnych terapii genowych miliardom ludzi, byli albo ignorowani przez hałaśliwą większość, albo przez nią oczerniani. Dotyczy to zarówno mediów mainstreamowych, jak i alternatywnych.

−∗−

Tłumaczenie artykułu z serwisu Off-Guardian na temat zaskakujących zmian w narracji dotyczącej powikłań poszczepiennych w przypadku covid 19 i jakie mogą być tego przyczyny. /AlterCabrio – ekspedyt.org/

_____________***_____________

Dlaczego W KOŃCU „przyznają”, że szczepionka przeciw Covid może być szkodliwa?

Piarowcy narracji głównego nurtu – począwszy od polityków, przez CDC, po media – zaczęli zgłaszać „możliwe szkody” spowodowane „szczepionkami” na Covid.

Jest to potencjalnie zasadnicza zmiana w narracji, ale jak zwykle musimy zadać odwieczne pytania –

Dlaczego to?

Dlaczego teraz?

Przez prawie dwa lata ci z nas, którzy wyrażali zaniepokojenie możliwymi szkodami wyrządzanymi przez narzucanie nieprzetestowanych i niepotrzebnych terapii genowych miliardom ludzi, byli albo ignorowani przez hałaśliwą większość, albo przez nią oczerniani. Dotyczy to zarówno mediów mainstreamowych, jak i alternatywnych.

W rzadkich przypadkach „antyszczepionkowiec” miał jakikolwiek posłuch, zwykle był to albo starannie dobrany dziwak, albo pomniejsza celebrytka argumentująca emocjami.

Rzeczywista nauka – i profesjonaliści przekazujący tę naukę – zostali wygnani z głównego nurtu. Wymazani z zasięgu wzroku i umysłu.

Szczepionki zostały oznaczone jako „bezpieczne i skuteczne” przez wszystkich na całym świecie.

Do teraz.

W zeszłym tygodniu brytyjska BBC News zaprosiła dr Aseema Malhotrę do omówienia zaleceń dotyczących statyn zapobiegających chorobom serca (tak – to kolejna kwestia, ale innym razem).

Podczas swojego siedmiominutowego wywiadu powiązał „szczepionki” mRNA na covid z potencjalną chorobą serca:

O ile mi wiadomo, jest to pierwszy raz, kiedy lekarzowi pozwolono ujawnić te fakty w mediach głównego nurtu.

Ale dlaczego tak się stało?

I dlaczego stało się to teraz?

„Oficjalna” wersja mówi, że był to moment konsternacji. Że w jakiś sposób dr Malhotra po prostu „prześlizgnął się przez sieć”, został zaproszony do dyskusji na temat statyn, a nie Covid, i po prostu sprytnie odwrócił scenariusz i będąc tymczasowo przy głosie wykorzystał to do rozpowszechniania prawdy.

Przeanalizujmy ten pomysł i zobaczmy, co mamy.

Pierwszą rzeczą, na którą należy zwrócić uwagę, jest to, że dr Malhotra w żadnym wypadku nie jest ukrytym sceptykiem wobec szczepionek.

Ma konto na Twitterze ze znaczną liczbą obserwujących, na którym regularnie kwestionuje szczepionki mRNA.

Wielokrotnie pojawiał się w GB News, kwestionując szczepionki.

Wydaje się wielce nieprawdopodobne, aby jakikolwiek researcher z BBC nie odkrył, jakie były jego opinie na temat szczepionki.

I nawet zakładając, że „prześlizgnął się przez sieć”, kiedy zaczął mówić o szczepionkach, dlaczego prezenterka pozwoliła mu kontynuować?

Widzieliśmy w przeszłości, jak główne media traktują ludzi, którzy zaczynają mówić rzeczy, których nie powinni mówić:


Gość odchodzi od tematu, a dziennikarka, jako prowadząca wywiad miałaby pełne prawo popchnąć go z powrotem w stronę pytania. Ale jeśli obejrzysz wywiad, zobaczysz, że praktycznie nawet nie próbuje tego zrobić. W rzeczywistości zamiast zmieniać temat, krytykować go za bycie „teoretykiem spiskowym antyszczepionkowców” lub po prostu odciąć mikrofon… prezenterka aktywnie podąża za tematem, zadając mu dalsze pytania, aby go ośmielić.

Dlaczego miałaby to robić, skoro „prześlizgnął się przez sieć”?

I tu zaskoczenie: tego samego dnia, w którym wydarzył się ten „wypadek”, Reuters poinformował, że amerykańskie CDC i FDA badają możliwy związek między zastrzykami i udarami firmy Pfizer, pod nagłówkiem:

„Amerykańskie FDA, CDC dostrzegają wczesne sygnały o możliwym związku biwalentnej szczepionki Pfizer na COVID z udarem”

To naprawdę powinno stanowić ostatni gwóźdź do trumny argumentu o „wypadku”. Przynajmniej dla każdego, kto rozumie, jak działa tworzenie narracji.

To, co możemy z tego wywnioskować, to to, że celowo trwa ruch mający na celu zmianę narracji i umożliwienie częściowej, ograniczonej dyskusji na temat szkód spowodowanych przez szczepionki.

Palącym pytaniem jest dlaczego.

Ufam, że każdy, kto to czyta, jest świadomy, że możemy wykluczyć wszelkie pomysły, iż BBC, CDC i inni nagle zdali sobie sprawę, że popełnili ogromny błąd.

Cały globalny establishment nie ignorował ryzyka związanego ze szczepionkami, ponieważ czegoś nie rozumieli. To nie była jakaś jedna wielka, ponadnarodowa, mózgowa bździna.

Oni kłamali, aktywnie i celowo, przez lata.

Po prostu z jakiegoś powodu przestali, zwięźle i w najprostszy możliwy sposób.

Po drugie, jakkolwiek uspokajająca może być taka myśl, nie zostali zmuszeni do przyznania się do prawdy samą wagą dowodów.

Nie tak działa psychopatyczny świat polityki i tworzenia narracji. Nic nie jest aż tak prawdziwe, aby główni rozgrywający i ich oswojone media były zmuszone o tym mówić. Wręcz przeciwnie, rutynowo zaprzeczają niezaprzeczalnej oczywistości każdego dnia, rok po roku, tak długo, jak to konieczne lub na ile mają chęć.

Prawda nie ma znaczenia w ich leksykonie, chyba że służy również innemu celowi. Opowiadają historie dla wygody, relacjonują tylko to, co służy tym opowieściom.

I nie zapominajmy – nie przyznali się do prawdy.

Nawet nie zaczęli tego robić i prawie na pewno nigdy tego nie zrobią.

Właśnie przestali aktywnie tłumić jedną część tłumionej rzeczywistości.

Jednak nawet to małe nano-ziarno uczciwości potencjalnie stanowi bezpośrednie zagrożenie dla głównego nurtu narracji, w taki sposób, w jaki pojedynczy kamyk staczający się ze wzgórza może potencjalnie wywołać osuwisko – i dobrze o tym wiedzą, ponieważ natychmiast otoczyli swoje „przyznanie się” odwołaniami i zastrzeżeniami – tak na wszelki wypadek.

W ciągu kilku godzin po pojawieniu się dr Malhotry’ego w wiadomościach, BBC zaprosiło „starszych lekarzy” do przeciwstawienia się jego twierdzeniom, a „Guardian” opublikował artykuł cytujący różnych „oburzonych” lekarzy krytykujących BBC za to, że go w ogóle wpuściła na antenę.

Niecałe 24 godziny po tym, jak CDC/FDA przyznały, że analizują możliwy związek szczepionki z udarami… ogłosili swoje wyniki i stwierdzili, że niczego nie znaleźli.

Cała ta operacja była wyraźnie dokładnie kontrolowana. Najmniejsza dopuszczalna zmiana narracji, pod bardzo surowymi warunkami.

W końcu śmiertelna dawka prawdy jest zaskakująco mała.

Wróćmy więc do naszego początkowego pytania: Dlaczego to? Dlaczego teraz?

Po co to w ogóle robić? Po co narażać dwa lata „bezpiecznego i skutecznego” prania mózgu na ryzyko? Co się tutaj dzieje za kulisami?

Oto kilka możliwych wyjaśnień:

  • Walka o władzę – wewnętrzna walka polityczna między zwolennikami Wielkiego Resetu a tymi bardziej tradycyjnymi frakcjami politycznymi, które chcą zdyskredytować „Nową Normalność”.
    .
  • „Wojny szczepionkowe” – wewnętrzne walki wielkich firm farmaceutycznych, nic tylko korporacyjna chciwość wygrywająca ze spójnością narracji (w końcu wszyscy oni wyraźnie kwestionują w tym momencie tylko szczepionki mRNA).
    .
  • Więcej strachu – jeśli celem gry jest przestraszenie ludzi, to powiedzenie 4 miliardom zaszczepionych osób, że mogli zostać otruci, na pewno jest potężnym posunięciem.
    .
  • „Nowe i ulepszone szczepionki” – być może jest to próba zebrania niezaszczepionych poprzez „przyznanie się” do (małego) problemu, a następnie „naprawienie go” poprzez kolejną zaktualizowaną wersję dawki przypominającej.

Oczywiście nie możemy całkowicie wykluczyć sabotażu. Możliwe, że niektórzy ludzie w establishmentu mają autentyczne wątpliwości co do przebiegu wydarzeń od 2020 roku i próbują ukradkiem ujawnić informacje. Chociaż skoordynowany charakter publikacji sprawia, że ​​jest to mało prawdopodobne, jednak nie niemożliwe.

Niezależnie od tego, nadal musimy mieć oczy szeroko otwarte. Może to być zwycięstwo, ale może to być też coś innego.

Stara mantra ma tu zastosowanie: zawsze bądź sceptyczny wobec mediów, nawet gdy – zwłaszcza wtedy – mówią ci to, co chcesz usłyszeć.

________________

Why are they FINALLY “admitting” the Covid Vax could be harmful?, Kit Knightly, Jan 19, 2023

−∗−

Powiązane tematycznie:

Oficjalne instytucje potwierdzają: to nie działa
Pojawiło się kilka badań naukowych, które podają w wątpliwość bezpieczeństwo i skuteczność szczepionek przeciw covid-19, uruchamiając dzwonki alarmowe dotyczące potencjalnych szkód, jakie mogą powodować, oraz ich zdolności do zapobiegania zakażeniom […]

________________

mRNA w domu i zagrodzie czyli to dopiero początek
Nie tylko nasze rządy i media nadal chwalą technologię mRNA, ale intencją jest, aby szczepionki mRNA leczyły również wiele innych chorób, przynosząc kolejne miliardy dolarów firmom farmaceutycznym oraz ekspertom i […]

________________

„To osłabia odporność każdego, kto wciąż żyje” – dr Chris Shoemaker (wywiad)
Jeśli masz znacznie uszkodzony układ odpornościowy, to bardziej prawdopodobne jest, że będziesz cierpieć z powodu dziwnych lub kłopotliwych lub zbyt częstych infekcji. Ale w rzeczywistości to całe społeczeństwo jest dotknięte, […]

Seria niewygodnych pytań do szefa Pfizera Bourli w Davos.

https://nczas.com/2023/01/19/seria-niewygodnych-pytan-tak-szef-pfizera

Podczas Światowego Forum Ekonomicznego w Davos szef Pfizera Albert usłyszał serię niewygodnych pytań od niezależnych dziennikarzy. Szef farmaceutycznego giganta i producenta szprycy wymownie uchylał się od odpowiedzi.

Dziennikarze na ulicach Davos spotkali Bourlę i zapytali go m.in. o to, kiedy dowiedział się, że szpryca nie zatrzymuje transmisji koronawirusa oraz jak długo ukrywał to przed opinią publiczną.

Na tak postawione pytania Bourla odparł: „Dziękuję bardzo”. Założyciel Rebel News Ezra Levant jednak nie dawał za wygraną i wciąż próbował uzyskać jakąkolwiek sensowną odpowiedź. Przypomniał szefowi Pfizera, że początkowo zachwalał swój produkt jako w 100 proc. skuteczny, później liczby te spadały do 90 proc., 80 proc., 70 proc., „ale teraz wiemy, że szczepionki nie zatrzymują transmisji”. Czemu trzymał to pan w tajemnicy? – pytał redaktor.

– Miłego dnia – odparł tym razem szef Pfizera. Nie będę miał dobrego dnia, dopóki nie poznam odpowiedzi – skwitował dziennikarz i ponowił pytanie.

Drugi z reporterów Avi Yemini zapytał zaś, czy to już czas, by przeprosić świat i oddać pieniądze państwom, które zainwestowały w preparaty, które nie działają. Dociekał również, czy Bourla nie wstydzi się za to, co robił przez ostatnie lata oraz czy jest dumny, że w ten sposób się dorobił. Odpowiedzi jednak nie było.

Levant pytał natomiast, o czym szef Pfizera myśli na swoim jachcie czy prywatnym odrzutowcu. Czy myśli o odpowiedzialności za szprycę, czy o zapaleniu mięśnia sercowego, którego doznają jego klienci.

Dziennikarze pytali także o nagłe zgony młodych ludzi, m.in. z powodu ataków serca.

– Jak pan myśli, ile boosterów potrzeba, żeby był pan wystarczająco zadowolony ze swoich zarobków? – zapytał Yemini.

======================

Rebel News USA@RebelNews_USA·ObserwujWE CAUGHT HIM! Watch what happened when @ezralevant & @OzraeliAvi spotted Albert Bourla, the CEO of Pfizer, on the street in Davos today. We finally asked him all the questions the mainstream media refuses to ask. Story: http://rebelne.ws/3IZvjbo SUPPORT: http://WEFreports.com

O dozbrajaniu Ukraińców: „Oddawanie za darmo to z całą pewnością jest przestępstwo”.

Michalkiewicz OSTRO o dozbrajaniu Ukraińców: „Oddawanie za darmo to z całą pewnością jest przestępstwo”.

https://nczas.com/2023/01/19/michalkiewicz-ostro-o-dozbrajaniu-ukraincow

W najnowszym cyklu pytań i odpowiedzi redaktor Stanisław Michalkiewicz odniósł się m.in. do kwestii przekazywania Ukrainie polskiego uzbrojenia. W jego ocenie jest to przestępstwo malwersacji.

– Dlaczego, pana zdaniem, żaden polski generał nie protestuje przeciwko rozbrajaniu armii polskiej przez PiS? Czy przekazywanie Ukrainie mienia narodowego, jakim jest sprzęt, uzbrojenie jest zgodne z polskim prawem? – pytał Stanisława Michalkiewicza jeden z widzów.

– Moim zdaniem sprzedaż by nie była sprzeczna z polskim prawem, natomiast oddawanie za darmo z całą pewnością to jest przestępstwo malwersacji, powiedziałbym. Bo rząd bierze podatki – a poza tym zadłuża państwo strasznie – za to m.in. kupuje uzbrojenie, które potem przekazuje Ukrainie za darmo – i broń i amunicję – więc z całą pewnością – odparł redaktor.

– A że generałowie nie protestują, to niestety takich mamy generałów – skwitował Michalkiewicz.

Polska oddała Ukrainie czołgi z jednostek

Przypomnijmy, że podczas dorocznego zlotu globalistów w Davos prezydent naszego biednego kraju Andrzej Duda przyznał, że Ukraina dostała od Polski czołgi nie z rezerw, tylko ze stacjonujących jednostek.

Duda przypomniał, że Polska przekazała już ponad 260 poradzieckich czołgów, co w praktyce było „początkiem tego ogromnego wsparcia militarnego dla Ukrainy”.

Zdradził też, że część z przekazanych czołgów to były te stacjonujące w jednostkach, a nie znajdujące się na wyposażeniu rezerwy. Wychodzi więc na to, że polskie jednostki były czasowo pozbawione czołgów.

– Z tego co pamiętam, było to pół roku temu, w lipcu. W tamtej chwili Ukraińcy pilnie potrzebowali tych czołgów. Dlatego też zdecydowaliśmy się, aby je wysłać. Wysłaliśmy ich bardzo dużo. Nie mieliśmy tych czołgów w naszych rezerwach. To były czołgi, które zabraliśmy de facto z naszych jednostek – mówił Duda.

Na drodze do nowej utopii. Założenia rewolucji centralnie planowanej.

Na drodze do nowej utopii. Założenia rewolucji centralnie planowanej.

Tomasz Teluk https://niezalezna.pl/471887-na-drodze-do-nowej-utopii

Podobnie jak rewolucja komunistyczna – Wielki Reset opiera się na „jedynej słusznej ideologii”, z którą się nie dyskutuje, ponieważ ma ona, według architektów tego projektu, niekwestionowaną wyższość moralną, podzielaną przez kreatorów zmian, do którego inni mają się po prostu dostosować.

Jeden wódz, jedna myśl

Nie jest to pierwsza próba „kanonizowania” ideologii lewicowo-liberalnej. Ponad 30 lat temu, gdy upadł ZSRS, amerykański politolog Francis Fukuyama ogłosił rozbudowany esej pt. „Koniec historii”, gdzie odwołując się do filozofii Hegla, Nietzschego i nauk przyrodniczych, udowadniał, że liberalna demokracja odniosła epokowe zwycięstwo i od tego czasu nie będzie dochodziło do konfliktów między wielkimi systemami politycznymi. W tym sensie Fukuyama ogłosił koniec historii, a my dzisiaj, spoglądając na wojnę na Ukrainie i dynamicznie rozwijające się zagrożenie ze strony komunistycznych Chin, możemy obserwować, jak bardzo się mylił.

Klaus Schwab, założyciel i prezes zarządu forum, rozumuje w podobny sposób. Nie podlega dla niego wątpliwości, że globalizacja nie może być procesem spontanicznym i ktoś musi nią sterować. Mają to robić „elity” związane z kręgami rządowymi, organizacjami międzynarodowymi i wielkimi korporacjami. To one decydują, co jest dobre, a co jest złe. Opierają się natomiast na jedynej słusznej ideologii lewicowo-liberalnej, której dogmatami są na poziomie politycznym odchodzenie od demokracji i stwarzanie przestrzeni wyłącznie dla partii i organizacji respektujących wartości lewicowe, odchodzenie od mechanizmów rynkowych, w szczególności od mechanizmu informacji cenowej, tworzenie rynków interesariuszy [to taki wciskany nowotwór językowy, znaczy np. : nabywca, konsument, petent, reflektant, kontrahent, kupujący] państwowych dotacji i wszechobecnego interwencjonizmu państwowego. Na poziomie obywatelskim jest to zmniejszenie zakresu wolności poprzez wywłaszczanie, opodatkowanie i rozmaite ograniczenia swobód obywatelskich, czego przekładem były np. paszporty covidowe.

Aby nie być gołosłownym, Klaus Schwab oraz Peter Vanham, dyrektor biura komunikacji Światowego Forum Ekonomicznego, w książce „Kapitalizm interesariuszy” ubolewają, że społeczeństwa stają się podzielone i nie wyznają już wspólnych wartości. Efektem przesunięcia sympatii politycznych z centrum są partie prawicowe określane jako populistyczne, stanowiące zagrożenie dla prezentowanych przez nich idei. W Europie jako partie potencjalnie niebezpieczne wymieniane są jednym ciągiem: obecny koalicjant rządowy we Włoszech Liga Północna, Prawo i Sprawiedliwość, węgierski Fidesz, Wolnościowa Partia Austrii, hiszpański Vox czy francuskie Zjednoczenie Narodowe.

Według Schwaba i jego akolitów partie konserwatywne i narodowe wzbudzają „niepokoje społeczne”, tworzą podziały i sprzeciwiają się radykalnym zmianom wprowadzanym przede wszystkim w kwestiach społecznych czy ekologicznych. Dlatego najlepiej, gdyby nie istniały, a jeśli istnieją, należy tak utrudniać im funkcjonowanie, aby tworzyć grupy wyborców, które zgadzałyby się nawzajem.

Założenia rewolucji centralnie planowanej

Inicjatywa Wielkiego Resetu jako projekt transformacji rzeczywistości gospodarczej świata zbiegła się z pandemią COVID-19. Światowe Forum Ekonomiczne przedstawiło założenia programu, które spotkały się ze zrozumieniem jego uczestników. Twarzą przedsięwzięcia, obok Klausa Schwaba, stał się ówczesny książę Walii Karol, dziś król Anglii Karol III, znany ze swoich „postępowych poglądów” na monarchię i organizację życia społecznego.

Środowisko WEF przedstawia trzy podstawowe warunki Wielkiego Resetu. Pierwszym jest stworzenie „gospodarki interesariuszy”, które dopuszcza do procesów władzy wielkie ponadnarodowe korporacje, których wielkość i wpływy są porównywalne obecnie do wielu państw. Gospodarka ma być budowana z wykorzystywaniem wskaźników środowiskowych, społecznych i zarządzania. Wreszcie mają ją napędzać innowacje czwartej rewolucji przemysłowej.

Kristina Georgieva, dyrektor zarządzająca Międzynarodowego Funduszu Walutowego (MFW), przedstawiła to jeszcze w sposób bardziej syntetyczny. Świat ma się stać bardziej ekologiczny, inteligentny i sprawiedliwy. Szczególnie podkreślany jest tutaj aspekt ekologiczny, rozumiany jako wdrażanie gospodarki niskoemisyjnej, także w wymiarze indywidualnym.

Potwierdził to król Karol III, stwierdzając, że motorem Wielkiego Resetu będzie sektor prywatny, natomiast rządy dostarczą mu odpowiednich narzędzi, takich jak regulacje cen emisji dwutlenku węgla czy zachęty inwestycyjne. Czwarta rewolucja przemysłowa ma być fuzją technologii, szczególnie z takich dziedzin jak sztuczna inteligencja, nanotechnologia czy biotechnologia. Duńska posłanka Ida Auken, w latach 2011–2014 minister środowiska, przedstawiła, jak wyobraża sobie taki idealny świat. Twierdzi ona, że nowe technologie wyeliminowałyby indywidualne koszty życia (stałyby się one kosztami publicznymi). Znikłyby także zmiany klimatyczne, choroby cywilizacyjne, kryzysy uchodźcze, bezrobocie i zanieczyszczenie środowiska naturalnego. „Nic nie posiadam, nie mam prywatności, a życie nigdy nie było lepsze” – stwierdziła Auken, postulując, by własność prywatna została zlikwidowana, a prywatność uspołeczniona. Byłaby to więc swego rodzaju komunistyczna utopia, w której władzę nad jednostkami dzierżyłyby firmy namaszczone przez państwo.

Powszechny „Truman show” – koniec epoki prywatności

Wiele dyskutowanych elementów doczekało się już wdrożeń. Świat bez własności czy prywatności realizuje się na naszych oczach. Systemy inwigilacji budowane są na wzór chiński, czyli regulacje poważnie ograniczające wolność indywidualną i gospodarczą na podstawie paszportów zdrowotnych z kodami QR, zostały w zasadzie zaaprobowane bez szemrań.

W zakresie konsumpcji postulowana jest kultura „dzielenia się” dobrami czy usługami. Mieszkanie można wynajmować w długim okresie, pozbywając się trudu związanego z inwestycją, często na całe życie. Podobne przeobrażenia widoczne są na rynku motoryzacyjnym. Auta elektryczne są tak drogie i tak nieefektywne, że proponuje się jako alternatywę: albo ich wynajem, albo przesiadkę do transportu publicznego. Kwestię dobrobytu chce się rozwiązać za pomocą wypłacania dochodu podstawowego, czyli pensji za nicnierobienie. Nie trzeba będzie posiadać wysokoemisyjnej kuchenki czy lodówki, skoro jedzenie można zamówić i dostarczone będzie ono wprost na stół. Wydawcy kart kredytowych – pilotażowo robi to nawet jeden z banków na rynku polskim, na razie wyłącznie w celach informacyjnych – mają już gotowe systemy kalkulacji indywidualnego śladu węglowego. Gdy limit konsumpcji zostanie wyczerpany, może być ona czasowo dezaktywowana.

Opisując to obrazowo, nasz świat ma być doskonale wyreżyserowany jak z filmu „Truman Show”. Zgodnie z filozofią Juwala Noaha Harariego elity będą mogły korzystać ze zdobyczy transhumanizmu. Ich dobrostan zdrowotny ma być monitorowany w czasie rzeczywistym, a zużyte organy wymieniane, aż do rozwiązania problemu cierpienia, starości i śmiertelności. Organizacja życia społecznego skończy także epokę prywatności. Już dziś wiemy, że to, co jemy, nie jest sferą prywatną, lecz publiczną. Dlatego wkrótce będziemy musieli się zgodzić na zmianę naszej diety. Zostanie z niej wyeliminowane wysokoemisyjne białko zwierzęce, które będzie zastąpione jego odpowiednikami, nie zawsze przyswajalnymi.

Człowieka uszczęśliwi także nowe życie społeczne. Dowolnie określana i kształtowana płeć, poli-amoria, narodziny wyłącznie z in vitro, po genetycznym wyeliminowaniu wad i zaprojektowaniu pożądanych cech dziecka. Czy to nie jest „Nowy Wspaniały Świat”?

Autor jest założycielem i dyrektorem Instytutu Globalizacji (www.globalizacja.org ).

Bezwarunkowy dochód podstawowy. Tak globaliści chcą zapobiegać buntom. Co łączy polityków, cybernetyków, futurystów i biedotę?

Bezwarunkowy dochód podstawowy. Tak globaliści chcą zapobiegać buntom.

Co łączy polityków, cybernetyków, futurystów i biedotę?

Agnieszka Stelmach https://pch24.pl/bezwarunkowy-dochod-podstawowy-jako-sposob-zapobiegania-buntom-spolecznym/

W lutym 2019 r. fiński rząd zakończył dwuletnie testy z bezwarunkowym dochodem podstawowym (BDP). Władze uznały, że nie popierają tego „socjalistycznego eksperymentu” – jak stwierdził ówczesny minister finansów Petteri Orpo. Doświadczenie po prostu się nie powiodło. Na świecie, również na terenie UE, podejmowane są starania, aby wprowadzić powszechne i bezwarunkowe, ale stosunkowo niskie wypłaty dla mieszkańców. Powodów jest wiele, podobnie jak i motywacji.

Jednym z głównych celów fińskiego eksperymentu było sprawdzenie, czy osoby bezrobotne będą bardziej zachęcane do poszukiwania pracy mając do dyspozycji bezwarunkowy dochód podstawowy, czyli otrzymując co miesiąc bez żadnych warunków pewną sumę pieniędzy, która miałaby wystarczyć na zapewnienie podstawowych potrzeb. Jak można było przypuszczać, wyniki były odwrotne od spodziewanych. Pobieranie dochodu, nawet niskiego (560 euro), nie motywowało ludzi do zawodowej aktywności.

Minister Orpo przyznał, że osobiście nigdy nie był zwolennikiem BDP, jednak przeprowadzenie doświadczenia było bardzo ważne dla partii tworzących rząd. Pierwsze wyniki pokazały, iż zatrudnienie nie wzrosło, a jedynie poprawiło się samopoczucie uczestników. – Dla mnie to nie było zaskakujące, ponieważ każdego miesiąca potrzeba było coraz mniej biurokracji, aby otrzymać pieniądze. Po wynikach wszystkie główne partie, czyli socjaldemokraci, partia premiera oraz moja są przeciwko bezwarunkowemu dochodowi podstawowemu. Chcemy warunkowości systemów zabezpieczenia społecznego. Dlatego uważam, że sprawa jest w Finlandii zamknięta – podsumował. W ocenie fińskiego ekonomisty i polityka, tego typu rozwiązanie nie powinno być stosowane także w innych krajach. Orpo zasugerował, by w obliczu cyfryzacji i automatyzacji, które mają pozbawić zatrudnienia około połowy Europejczyków, zreformowany został system zabezpieczenia społecznego. Chodzi o to, by mimo wszystko zachęcać ludzi do podejmowania nawet gorzej płatnej pracy, bo od tego zależy ich dobrobyt i prosperity całego kraju.

Eksperyment przeprowadzono w związku z zaleceniami Komisji Europejskiej, która zleciła sprawdzenie, czy właściwym byłoby wprowadzenie BDP w całej UE. Fiński minister twierdzi, że to zły pomysł.

Zwolennicy bezwarunkowego dochodu uważają, że w przypadku Finlandii doświadczenie nie powiodło się, ponieważ nie zlikwidowano istniejącego systemu zabezpieczenia społecznego, a jedynie dodano nową płatność. BDP miałby zastąpić systemy socjalne, którym grozi bankructwo.

Jak poradzić sobie z zadłużeniem państw, ubóstwem i utratą pracy z powodu automatyzacji?

Zgodnie z Agendą 2030 na rzecz Zrównoważonego Rozwoju, planowano uporać się z zadłużeniem państw poprzez wypłatę wszystkim takiej samej, minimalnej pensji – niezależnie od liczby przepracowanych lat. Kwota miałaby zaspokajać jedynie minimalne potrzeby, by zmobilizować starzejące się społeczeństwo do jak najdłuższej aktywności zawodowej. Neoliberalni zwolennicy tego rozwiązania postulują, by BDP zastąpił wszystkie inne świadczenia socjalne.

W analizie wyników fińskiego eksperymentu wskazano, że miał on pozytywny wpływ jedynie na samopoczucie osób go otrzymujących. Rozładowywał napięcie, złość i inne uczucia, które sprzyjały „populizmowi”. I to właśnie jeden z powodów, dla którego zarówno globaliści, jak i lewica chcieliby go wykorzystać w charakterze „narzędzia stabilizującego” życie polityczne i zapobiegającego gwałtownym konfliktom społecznym w związku z kumulującymi się negatywnymi skutkami globalizmu oraz Czwartej Rewolucji Przemysłowej (4IR).

Bezwarunkowy dochód podstawowy (Unconditional Basic Income) miałby z założenia służyć walce z ubóstwem i nierównościami, ograniczyć biurokrację i przyczynić się do oszczędzania środków budżetowych.

Finowie jednak uznali, że wolą brytyjskie rozwiązanie: uniwersalny system kredytowy, który polega na wypłacaniu w skrajnych przypadkach w sytuacji osób bezrobotnych jednego, niższego zasiłku socjalnego, zamiast kilku innych.  

2 sierpnia 2022 r. włoski producent popularnego wina musującego Prosecco żalił się, że nie może znaleźć 20 pracowników. Mówił, iż nikt nie zgłosił się na rozmowę rekrutacyjną, bo ludzie „wolą pobierać dochód podstawowy niż pracować”. Narzekał na tworzenie „nowej klasy próżniaczej”. – Kto może pracować, ale woli pobierać dochód obywatelski, ten jest złodziejem – powiedział kategorycznie cytowany przez włoskie media Sandro Bottega. Właściciel stuletniej winnicy i linii produkcyjnej Prosecco z okolic Treviso w Wenecji Euganejskiej, z powodu braków kadrowych musiał zrezygnować z realizacji części zamówień na ponad 10 mln euro.

Jak informował PAP, był to już „kolejny notowany w ostatnim czasie przypadek poważnych problemów z pracownikami we Włoszech. Brakuje ich też między innymi w hotelarstwie, turystyce, gastronomii oraz w rolnictwie. Przyczyna jest zawsze ta sama: przyznawany bezrobotnym i ubogim tzw. dochód obywatelski, czyli realizacja sztandarowego hasła Ruchu Pięciu Gwiazd (…)”. Chodzi o wypłatę około 500 euro miesięcznie dla osób gorzej sytuowanych.

Na drodze do hipersocjalizmu

W 2016 roku Szwajcarzy w powszechnym referendum zdecydowanie odrzucili propozycję wprowadzenia BDP. Przeciwko było ponad trzy czwarte Helwetów, którzy obawiali się upowszechnienia lenistwa i problemów finansów publicznych. Gdyby propozycja przeszła, gorzej zarabiający mieliby otrzymywać 2,5 tysiąca franków co miesiąc, bez żadnych warunków. Dzieci dostałyby jedną czwartą kwoty, a osoby zarabiające więcej – nic.

Zwolennicy „dochodu bezwarunkowego” przekonywali, że kwota ta pozwoliłaby ludziom na „bardziej twórczą” aktywność niż „żmudna praca”.

Referendum w Szwajcarii odbyło się w związku z unijnym projektem z 2013 r. W międzyczasie eksperymenty przeprowadzono np. w holenderskim Utrechcie czy hiszpańskiej Barcelonie. Ponadto pilotażowe programy wdrażane były w Iranie, w krajach ubogich, na przykład ośmiu wioskach Indii (2011 rok) lub nieco wcześniej w wiejskim rejonie Namibii – Otjivero – Omitara. A ostatnio prowadzi się tego rodzaju doświadczenia społeczne w Kenii, Niemczech, w północnej części Polski, w Walii, Brazylii itd. Już w 2013 r. promował je w naszym kraju między innymi Ryszard Kalisz. Testy przeprowadziły w latach 70. ubiegłego wieku USA oraz Kanada.

Co jakiś czas w UE pojawiają się projekty dotyczące BDP. Ostatni zgłoszony przez Klausa Sambora z Austrii i wsparty przez EBI Politische Teilhabe in Europa gemeinnützige UG, nie powiódł się. KE uruchomiła dwuletni proces zbierania deklaracji poparcia dla tej inicjatywy w 2020 r. W lipcu ubiegłego roku poinformowano o fiasku projektu wprowadzenia BDP w całej UE. Gwarantowany dochód miałby „zapewnić wszystkim podstawowe środki do życia oraz możliwość uczestniczenia w życiu społecznym”.

Inicjatorzy, powołując się na traktaty unijne, wskazywali, że BDP może służyć „realizacji celów określonych we wspólnym oświadczeniu Rady Europejskiej, Parlamentu Europejskiego i Komisji Europejskiej z 2017 roku. Zgodnie z dokumentem „UE i jej państwa członkowskie będą w walce z różnicami w traktowaniu również wspierać skuteczne, trwałe i sprawiedliwe systemy zabezpieczenia społecznego, aby zapewnić bezwarunkowy dochód podstawowy (…)”.

Jak się okazuje największymi entuzjastami projektu byli: Hiszpanie, Słoweńcy, Włosi i Niemcy, W dalszej kolejności: Łotysze, Grecy. Estończycy i Węgrzy. W Polsce inicjatywę poparło nieco ponad 6 procent. Najmniejszym entuzjazmem cieszyła się ona m.in. w Czechach, na Malcie czy w Luksemburgu.

Unijna inicjatywa przewidywała wprowadzenie BDP, który miałby być „raczej uzupełnieniem” systemu opiekuńczego, a nie go zastępować i miał „przesunąć punkt ciężkości z wypłaty rekompensat w kierunku emancypacji”.

Zdefiniowano BDP i zaznaczono, że prawo do otrzymywania tego dochodu uzyskałaby każda osoba, bez względu na wiek, pochodzenie, obywatelstwo, miejsce zamieszkania, zawód itd. Mechanizm miałby „zagwarantować prywatność oraz zapobiegać sprawowaniu kontroli przez niektóre osoby nad innymi”, a także umożliwić podejmowanie „własnych, niezależnych decyzji”.

Uznano nawet, że BDP jest „prawem człowieka” i musiałby być „wystarczająco wysoki”, by gwarantować „godny standard życia, odpowiadający społecznym i kulturowym standardom w danym kraju”. Powinien „zapobiegać deprywacji materialnej i zapewniać możliwość uczestnictwa w życiu społecznym. Oznacza to, że kwota netto BDP ma być wyższa od poziomu zagrożenia ubóstwem zgodnie ze standardami UE, co odpowiada 60 procent tzw. krajowej mediany ekwiwalentu dochodu netto”.

W krajach o niskich dochodach należałoby zastosować inny wskaźnik np. koszyk towarów i usług. BDP służyłby „osiągnięciu celów godności ludzkiej, wolności i równości, które są zapisane w podstawowych dokumentach Unii Europejskiej”, np. w Traktacie o Unii Europejskiej (TUE). Mimo teoretycznie tak korzystnego rozwiązania, chętnych na wdrożenie systemu nie było wielu.

Nowa umowa społeczna, „reforma kapitalizmu” i „innowacje społeczne”

Dlaczego pomimo to idea dochodu podstawowego jest testowana, promowana, a nawet forsowana przez władze, think tanki i szefów wielkich korporacji IT? To rozwiązanie ma być czymś w rodzaju nowej umowy społecznej, sposobem na zapobieżenie buntom społecznym i niestabilności politycznej w związku z drastyczną utratą miejsc pracy jako następstwami postępu Czwartej Rewolucji Przemysłowej (4IR), głównie cyfryzacji i automatyzacji. Miałby ułatwić przejście od „paradygmatu gospodarki kapitalistycznej do ekologicznej” (zrównoważony rozwój), a ostatecznie do powszechnego komunizmu.

W 2017 roku podczas spotkania w Davos globaliści zaproponowali reformę kapitalizmu. Amit Bajaj, szef jednej z największych indyjskich korporacji i dyrektor zarządzający Europe for Tata Consultancy Services, która doradza eurokratom, a także szefowa Europejskiej Organizacji Konsumenckiej Monique Goyens mówili o tym, że w UE trwają prace nad tzw. gwarantowanym dochodem podstawowym i uelastycznieniem cen energii elektrycznej, by zmienić nasze nawyki poprzez wyższe ceny usług.

Ekonomiści, politycy i bankowcy zgromadzeni w szwajcarskim centrum dorocznych mityngów WEF stwierdzili, że rosnące nierówności, polaryzacja społeczna i zmiany klimatyczne wymuszają reformę kapitalizmu. Przedstawiając raport Global Risks 2017 autorzy wezwali do ścisłej współpracy światowych przywódców, by uniknąć „dalszych trudności i niestabilności w nadchodzącym dziesięcioleciu”.

750 ekspertów, oceniając 30 globalnych zagrożeń zasugerowało, że decydenci powinni skupić się na sposobie podziału dochodów i bogactwa, które „stają się coraz bardziej politycznie destrukcyjne”, grożąc wybuchem wielkiej rewolty. Jednym ze sposobów przeciwdziałania buntom miało być wprowadzenie BDP.

Biuro Analiz Parlamentu Europejskiego zaproponowało ustanowienie tego mechanizmu w 2016 r. W związku z tym podjęto testy w Finlandii czy Holandii. Wcześniej tego typu rozwiązania sprawdzano na mniejszą skalę w USA, ZSRS, Namibii, Kenii, Kanadzie, Indiach, Niemczech. Ostatnio podobny program został wdrożony w Polsce w północnej części kraju (wypłata 1,3 tys. złotych przez kilka lat).

Warto zauważyć, że za BDP są przedstawiciele światowej lewicy i globaliści, w tym krezusi z Doliny Krzemowej, cybernetycy, futuryści. Ideę poparł papież Franciszek i szef ONZ Antonio Guterres.

Analitycy przewidują bowiem utratę pracy przez co najmniej jedną trzecią zatrudnionych w krajach zachodnich (w Kanadzie czy USA może to być niemal połowa), dlatego proponuje się wypłacanie minimalnej pensji każdemu.

Amit Bajaj tłumaczył w Davos, że „aby zarządzać zmianami i przekształcić gospodarkę, zamożne kraje muszą eksperymentować i szybko wdrożyć nowe modele, które pozwolą im rozwijać się w bardziej innowacyjny sposób”. Co miał na myśli? Marksistowskie innowacje społeczne i powrót do czasów, gdy notorycznie trzeba się zmagać z brakiem podstawowych dóbr.

Indyjski innowator przywołał wyniki raportu McKinseya z 2017 r., prognozującego średni wzrost PKB w Europie na poziomie około 2 procent. Tak niski poziom nie wystarczy, by Stary Kontynent poradził sobie z globalną konkurencją. Dlatego Bajaj wskazał na „innowacje społeczne”. – Trzeba będzie dużo eksperymentować. Na przykład uniwersalne dochody podstawowe mogą być jednym z narzędzi skłaniania ludzi do przemieszczania się w poszukiwaniu nowych miejsc pracy (…) oraz zachęcania pracowników by uczyli się przez całe życie – tłumaczył w Davos.

Inną innowacją jest powszechne wdrażanie koncepcji jugaad. Na czym to polega? Na improwizacji, zmuszaniu ludzi do radzenia sobie w trudnych sytuacjach, gdy pozbawi się ich np. dostaw prądu. Jugaad to indyjskie słowo oznaczające improwizację, rozwiązanie problemu małym nakładem środków, na bazie tego, co jest akurat do dyspozycji. Koncepcję tę określa się mianem „przełomowej strategii wzrostu”. Nacisk kładzie się na prostotę, improwizację, intuicyjność, empatię w sytuacji zmniejszenia się dostępności zasobów, na „powrót do korzeni”. Sześć podstawowych zasad charakteryzujących jugaad, pozwalających na skuteczne wdrażanie innowacji, głosi: poszukuj okazji w przeciwnościach losu, osiągaj więcej za mniej, zachowaj prostotę (zamiast produktów idealnych należy tworzyć wyroby gorszej jakości, „wystarczająco dobre”), włączaj tych, którzy są na marginesie, kieruj się sercem.

Indyjski doradca zaznaczył, że nadszedł czas, by Europejczycy przyzwyczajali się do mniejszego dobrobytu, wykazali się większą mobilnością w poszukiwaniu pracy (niekoniecznie dobrze płatnej) i byli gotowi do ciągłego uczenia się. BDP, który pozwoli przeżyć, ale nie funkcjonować na odpowiednim poziomie – jak wyjaśnia Bajaj – powinien zmusić Europejczyków do ciągłego przekwalifikowywania się i pozostawania na rynku pracy jak najdłużej.

Związane z tym „uelastycznienie” cen energii elektrycznej ma „pozwolić umiarkować naszą konsumpcję niemal w czasie rzeczywistym”.

W ostatnim czasie rządy w kilku krajach europejskich testują różne warianty BDP (płatności dla pewnych grup ludzi z ubogich dzielnic przez pewien okres). Z założenia dochód gwarantowany powinien być wypłacany w jednakowej wysokości – bez żadnych warunków – dla wszystkich obywateli, w tym dzieci. Nie miałaby to być wysoka suma – zresztą jej wysokość zależałaby od możliwości budżetowych poszczególnych krajów i kosztów życia. Teoretycznie – jak argumentują neoliberałowie – taka płatność powinna zastąpić wszystkie inne zasiłki wypłacane w ramach pomocy społecznej, także emerytury i renty. Tego typu środki generalnie mają chronić przed negatywnymi konsekwencjami zmiany modeli biznesowych wynikających z cyfryzacji i automatyzacji pracy.

Bank Światowy definiuje BDP w następujący sposób: „Program, który ma być dostarczany w gotówce, bezwarunkowo i dla wszystkich (…), i bez targetowania”. Bank dodał, że stanowi to wyzwanie dla obecnych praktyk w różnym stopniu i jedynie kilka krajów wypróbowało systemy BDP, ale żaden nie wdrożył go na dłuższą metę.

W amerykańskim stanie Alaska od 1982 r. istnieje forma dochodu gwarantowanego, gdzie każdy mieszkaniec otrzymuje coroczną wypłatę z Alaska Permanent Fund, czerpiącego dochody z dzierżawy pól naftowych i kopalni. Co roku wypłacana jest mieszkańcom suma uzależniona od cen ropy na świecie, ale zwykle wynosi od tysiąca do 2 tysięcy USD. Za 2021 r. wypłacono po 1 114 dolarów.

New Economic Foundation sugeruje, że „zamiast BDP lepszym rozwiązaniem byłaby reforma systemów opieki społecznej i budowa większej liczby usług publicznych o lepszej jakości”.

Zwolennicy BDP wskazują, że to „solidny fundament bezpieczeństwa ekonomicznego i pozytywnej wolności”, który wpływa na decyzje obywateli.

Faktem zaś jest to, że wskutek finansjalizacji gospodarki oraz globalizacji (pojawienie się nowych modeli biznesowych – „uberyzacja”) szybko rosną nierówności, spada siła nabywcza pracowników, topnieje klasa średnia i przybywa biedoty pracującej.

BDP – „obietnica równych szans”, „nowy początek”

BDP miałby być „obietnicą równych szans, a nie równych wyników”, „nową linią startową ustaloną powyżej granicy ubóstwa”. Miałby pozwolić na pełną lub częściową konsolidację innych programów socjalnych i ulg podatkowych, które zostałyby zlikwidowane.

Innym argumentem „za” jest fakt, że 70 procent pracowników nie jest zaangażowanych w pracę – nie satysfakcjonuje ich ona –  przez co spada produktywność. To zaś może się przekładać na utratę potencjalnie nawet około 500 miliardów dolarów rocznie w samych USA. Słabe zaangażowanie w pracę ma zniechęcać do wpłacania darowizn na różne cele, wolontariatu czy pomagania innym, co osłabia spójność społeczną.

Można spotkać takie argumenty, że gdyby zagwarantować powszechny BDP, to obecnie osoby, które wykonują niesatysfakcjonującą ich pracę, mogłyby starać się poszukać lepiej płatnej, a bezrobotni, którzy nie mogli uzyskać nawet najgorzej wynagradzanych zajęć, a chcieliby mimo to pracować, wejdą na rynek i zlikwiduje się strukturalne bezrobocie. Pracodawcy mogliby oferować –  w miejsce atrakcyjniejszej pensji –  krótszy tydzień pracy, co poniekąd ma już miejsce w amerykańskich korporacjach. Rozwiązano by problem nie tylko bezrobocia, ale także ograniczonej wydajności.

Optymiści sugerują, że BDP naprawi rynek zatrudnienia, czyniąc go opcjonalnym, bez płacy minimalnej i z elastycznymi godzinami pracy. Ludzie, którzy chcieliby więcej zarabiać, musieliby pozostawać na tym rynku i często przekwalifikowywać się.

Co więcej, możliwa byłaby szybsza automatyzacja zawodów, na które jest niski popyt. Bardziej opłacałoby się przedsiębiorcy zainwestować w maszyny. Jednocześnie pracownicy o niskich kwalifikacjach dzięki BDP nie pozostaliby bez środków do życia i mogliby skupić się na wolontariacie, opiece nad osobami starszymi czy schorowanymi, wyręczając państwowy system opieki społecznej. Ponadto miałoby to sprzyjać ograniczeniu przestępczości i poprawie zdrowia fizycznego oraz psychicznego, przez co zmniejszyłoby się obciążenie systemów opieki zdrowotnej.

BDP miałby być „bezpieczną bazą ekonomiczną – nowym fundamentem przekształcenia niepewnej teraźniejszości i budowania solidniejszej przyszłości”. Optymistycznie zakłada się, że BDP to „nowy, równy punkt wyjścia dla wszystkich”.

Przeciwnicy wskazują, iż tego typu rozwiązania będą sprzyjały mniejszej podaży pracy, lenistwu, szerzeniu patologii, spadku etosu pracy i drenażowi budżetu. Jednak zwolennicy uważają, że kosztowne rozwiązanie miałoby się i tak bardziej opłacać niż większy wzrost nierówności, napięć społecznych, które kosztowałyby rządy jeszcze więcej i zaburzyłyby działalność gospodarczą. Bo do buntów i tak dojdzie, o ile szybko nie spróbuje się rozwiązać problemu powiększających się nierówności i poziomu biedy prekariatu.

Propagatorzy tej idei mówią, że „nie powinno się pytać, czy można znaleźć środki na wdrożenie projektu, ale jak je znaleźć?”

Środki na program dzięki wyższym podatkom oraz konsolidacji zasiłków i ulg

Jedną z propozycji jest stworzenie globalnego „sprawiedliwego” systemu opodatkowania. Wymaga to ścisłej współpracy krajów i wymiany danych ponad granicami, aby powstrzymać ludzi i korporacje przed uchylaniem się od płacenia podatków („koniec z prywatyzacją zysków i uspołecznianiem strat”). Przy czym OECD, której członkami są kraje rozwinięte sugeruje, by ustalić „pewne akceptowalne podstawowe zasady, którymi będą kierować się rządy i biznes. Takie ramy mogą pomóc przedsiębiorstwom w przenoszeniu kapitału do miejsc, w których mogliby optymalizować swój zwrot, bez utrudniania realizacji celu rządów krajowych, jakim jest spełnienie uzasadnionych oczekiwań obywateli dotyczących sprawiedliwego udziału w korzyściach i kosztach globalizacji”. Inna propozycja przewiduje zaprzestanie subsydiowania paliw kopalnych.

Jak na razie BDP nie został wdrożony na dużą skalę i nie sprawdzono warunków wykonalności projektu.

Globalne zarządzanie poprzez miasta wdrażające BDP. Smart cities oraz wise cities

Za jego wprowadzeniem wydaje się, że w większym stopniu optują włodarze miast, którzy bezpośrednio muszą radzić sobie z ubóstwem i licznymi konsekwencjami globalizacji. Przynajmniej tak było w Holandii, gdzie władze centralne planowały obciąć wydatki socjalne, a rządzący w kilkudziesięciu miastach domagali się wdrożenia BDP.

Miasta stały się „laboratoriami” testowania rozwiązań ekonomii behawioralnej. Dziś oprócz smart cities czyli tzw. inteligentnych miast – gdzie testuje się rozwiązania technologiczne związane z automatyzacją i cyfryzacją, co sprzyja inwigilacji i prywatyzacji usług publicznych, przekłada się także na wysokość świadczonych usług oraz przejmowanie infrastruktury zbudowanej z funduszy publicznych i danych o obywatelach przez korporacje IT – mamy również wise cities czyli tak zwane mądre miasta. Proponują one eksperymenty społeczne, mające zapewnić większą odporność i spójność społeczną (np. idea 15-minutowego miasta), by zająć się większym ubóstwem i deprywacją.

Wise cities zarządzają projektowaniem i wdrażaniem zasad predystrybucji. Mają one na celu tworzenie wspólnego dobrobytu zgodnie z zasadami integracji, odporności i zrównoważonego rozwoju, bardziej bezpośrednio interweniując na rynku pracy właśnie poprzez BDP.

BDP jest „klasycznym przykładem polityki predystrybucji” i pomysłu pierwotnie wymyślonego –  w celu zwalczania przestępczości i eliminowania ubóstwa – przez Thomasa More’a w XVI wieku, a później spopularyzowanego przez Thomasa Paine’a w XVIII w. Pisał o tym także Mill czy Monteskiusz.

Dziś uznano, że ten stary pomysł sprawdzi się w systemie pokapitalistycznym, a poprzez „oddolne podejście do nowych form innowacji społecznych” w miastach będzie możliwe nowe globalne zarządzanie.

Ma to istotne znaczenie w dobie tworzenia nowej techno-gospodarki, wytwarzającej wartość bez jej dystrybucji. Tak zwana „gospodarka o zerowych kosztach krańcowych” (pisze o niej np. Jeremy Rifkin, doradca Merkel, Obamy i Sarkozy’ego. Uważa, że wyłania się nowy model ekonomii, w którym coraz więcej towarów i usług jest niemal za darmo) zastępuje neoklasyczne efekty ekonomiczne tworzenia miejsc pracy oraz polityki redystrybucji opartej na płacach i podatkach. Jej skutkiem są skrajne nierówności – 1 procent światowej populacji posiada tyle samo, co pozostałe 99 procent. I nic dziwnego, że propagatorami BDP są krezusi z Doliny Krzemowej, którzy obawiają się sprzeciwu wobec nowych modeli biznesowych. Stąd sami uruchomili testy z BDP np. w Kalifornii czy Afryce wschodniej. Musk i inni sugerują, że wkrótce to maszyny będą zarządzać produkcją i czynnościami tworzenia wartości wydajniej niż ludzie (technologia cyfrowych bliźniaków). Rzekomo nie będzie konieczne zarabianie na życie. Nie będą potrzebne pensje, a opodatkowanie zostanie przeniesione z pracy na technologię. Praca ma przestać być filarem społecznej organizacji życia. W nowym „postpracowniczym” i „postkapitalistycznym” świecie nie będzie stereotypów i konieczności istnienia partii. Ludzie jednak wciąż będą musieli mieć co zjeść, w coś się przyodziać i gdzieś mieszkać. Dlatego BDP ma pomóc zaspokoić te podstawowe potrzeby.

Profesor Alice O’Connor, dyrektor Blum Center on Global Poverty Alleviation and Sustainable Development na Uniwersytecie Kalifornijskim w Santa Barbara wskazuje, że BDP to „transformacyjna technologia społeczna sama w sobie obiecująca nieosiągalne stopnie indywidualnej wolności i samorealizacji”. Dodaje, że decydenci z Davos chcą „uwolnić ludzi od walki o dochód”, a popularyzacją tej idei zajmują się biznesmeni, inwestorzy technologiczni, krezusi Doliny Krzemowej czy były organizator kampanii Obamy i postępowy przedsiębiorca, analityk danych Jim Pugh. Jest współzałożycielem projektu Universal Basic Income Project z 2016 r.

Co łączy cybernetyków, futurystów i biedotę?

Chociaż ta utopijna idea jest stara, to ponad 50 lat temu grupa futurystycznych intelektualistów i aktywistów, znana jako Komitet Ad Hoc ds. Potrójnej Rewolucji, w 1964 roku wezwała administrację Lyndona B. Johnsona w USA do ustanowienia gwarantowanego dochodu dla wszystkich. Impulsem tej inicjatywy było zaniepokojenie perspektywą bezrobocia wywołanego przez cybernetykę. Wysuwano wówczas argumenty „o potrzebie zapewnienia wolności jednostki, sprawiedliwości społecznej i rasowej, wspólnym bogactwie i demokracji uczestniczącej”, proponując redystrybucyjny program robót publicznych i dóbr społecznych oraz edukację. Potem dołączyli do wspomnianej grupy działacze ruchów obywatelskich na rzecz praw socjalnych, różne międzywyznaniowe organizacje ruchu biedoty, domagające się prawa do dochodu umożliwiającego utrzymanie jako jednego z podstawowych warunków demokracji. Następnie włączyli się ekonomiści np. Milton Friedman, który liczył na likwidację systemu Social Security.

Od późnych lat 60. do 70. XX wieku rząd federalny USA sponsorował cztery zakrojone na szeroką skalę badania BDP w New Jersey, Pensylwanii, Indianie, Karolinie Północnej, Kolorado i stanie Waszyngton, starając się przetestować wpływ systemu na aktywność na rynku pracy, skutki zdrowotne, edukacyjne i społeczne. Odnowienie projektów nastąpiło dekadę temu w Dolinie Krzemowej (projekt Y-Generator).

BDP w postaci „Mincome” testował w latach 1974–1979 rząd prowincji Manitoba z czasów Pierre’a Trudeau w Kanadzie. Eksperymenty nie przyniosły satysfakcjonujących rezultatów i prowadziły nie tylko do porzucania pracy, ale także do rozpadu rodzin. Obecnie do idei przekonani są działacze Black Lives Matter. Propaguje ją Basic Income Earth Network (BIEN) powstała z Sieci Europejskiej ds. Dochodu Podstawowego utworzonej w 1986 r., czy nawet American Enterprise Institute, oczywiście mający inne motywacje niż ruchy biedoty.

Teoretyk i promotor BDP

Jeden z głównych teoretyków BDP, prof. Gay Standing przekonuje, że to rozwiązanie konieczne z powodu nieodwracalnego załamania się powojennego systemu dystrybucji dochodów na Zachodzie, który zasadniczo wiąże zarobki i świadczenia z zatrudnieniem.

Standing argumentuje, iż system ma być częściową rekompensatą za utratę dóbr wspólnych, przywłaszczonych przez uprzywilejowane elity i korporacje w celu generowania prywatnego bogactwa.

Ponadto ma to być gwarant wolności libertariańskiej (wolność od wszelkich ograniczeń); wolności liberalnej i wolności republikańskiej (wolność od dominacji nieodpowiedzialnej władzy, np. w patologicznych związkach).

BDP ma pozwolić uporać się z koniecznością zapewnienia opieki dzieciom, chorym i starzejącym się osobom, umożliwić przejście od kryzysu do trwałego dobrobytu, zwalczać ubóstwo i nierówności, zmiany klimatu i autorytarny populizm.

System BDP miałby skutki w skali makroekonomicznej, zwiększając siłę nabywczą gospodarstw domowych o niskich dochodach. Dzięki temu umożliwiałby większą konsumpcję podstawowych produktów, pobudzając ich podaż, co z kolei miałoby służyć tworzeniu większej liczby miejsc pracy i zwiększaniu zarobków. Miałoby to także zachęcać do przedsiębiorczości. Ludzie mogliby podejmować większe ryzyko, wiedząc, że mają na czym się oprzeć, jeśli ich przedsięwzięcie się nie powiedzie.

Wreszcie zmniejszyłoby się zagrożenie związane z oporem społecznym wobec automatyzacji. Również więcej ludzi zostałoby wciągniętych na rynek pracy, przy czym część osób mogłaby rozwiązać problem opieki nad starszymi i chorymi (wolontariat itp.).

Standing uważa, iż system dochodu podstawowego mógłby być ważną częścią skutecznych planów łagodzenia zmian klimatycznych. Dzięki większej liczbie podatków węglowych i innych „ekologicznych” opłat zmuszałoby się ludzi do ograniczenia konsumpcji, zwłaszcza towarów luksusowych. Szybciej następowałoby przejście do społeczeństwa ekologicznego. Ludzie oszczędzaliby zasoby i mogli skupić się na opiece nad potrzebującymi, pracy społecznej czy rzemiośle.

Konieczne byłoby nałożenie wysokich podatków od konsumpcji towarów – do produkcji których wykorzystuje się dużo zasobów – a także kontrola używania dóbr luksusowych.

BDP miałby sprzyjać bezpieczeństwu ekonomicznemu, altruizmowi, empatii i tolerancji. Dzięki uwolnieniu czasu na zaangażowanie społeczne i polityczne, osłabiono by „atrakcyjność wszelkich form populizmu”.

Standing twierdzi, że przeciwnicy BDP „zwykle koncentrują się na kosztach, uniwersalności lub negatywnych skutkach ubocznych” programu. Jego zdaniem koszty nie są tak wysokie, jak się sugeruje. Wystarczy „ustalenie poziomu, powiedzmy, 50–60 procent mediany dochodu, pomnożenie tego przez wielkość populacji i porównanie tego całkowitego kosztu z bieżącymi wydatkami socjalnymi”. Badacz argumentuje, że udałoby się zaoszczędzić na kosztach administracyjnych.

Ponadto środki można by było pozyskać z subsydiów na paliwa kopalne i likwidując ulgi podatkowe. Zachęcając do angażowania się w pracę opiekuńczą i wolontariat zmniejszyłyby się wydatki publiczne na usługi zdrowotne i społeczne.

Teoretyk BDP stara się odpierać zarzuty jakoby ten system sprzyjałby lenistwu. Jego zdaniem, to „pułapka ubóstwa wbudowana w zasiłek zależny od dochodów działa zniechęcająco do podejmowania nisko płatnej pracy, wymagając groźby sankcji w celu zmuszenia ludzi do jej podjęcia”. Standing jest przeciwny krytyce socjaldemokratów, którzy wskazują, że każda osoba powinna wnosić społecznie niezbędny czas pracy. Tłumaczy, że „popychanie ludzi do niskopłatnych lub bezpłatnych prac obniża zarobki”. Pyta, „co z całą społecznie niezbędną pracą, która jest nieopłacana?” Tymczasem BDP „lepiej umożliwia ludziom wykonywanie społecznie niezbędnych zajęć polegających na opiece nad dziećmi, osobami starszymi lub chorymi bliskimi”. Zaś „koszty wyeliminowania niewielkiej części potencjalnych symulantów, zadowolonych z życia ze skromnej pensji, znacznie przewyższyłyby oszczędności”.

Jednym z argumentów za BDP jest także to, że jest go łatwo zaprojektować. Bo płatności dostawaliby ci, którzy jednak nie osiągają pewnej wysokości dochodów. Osoby wykazujące dochody powyżej mediany nie otrzymywałyby żadnej korzyści netto. Im podniesiono by obciążenia podatkowe tak od dochodów, jak i majątku.

Na argument, że BDP sprzyjałby dalszej pauperyzacji z powodu obniżenia pensji i wysokiej inflacji, Standing odpowiada, że ludzie mieliby zapewnione minimum bezpieczeństwa i nawet wzmocniłoby to ich pozycję przetargową w negocjacjach z pracodawcą. Jeśli chodzi o napędzanie inflacji, Standing sugeruje, że firmy podnoszą ceny w odpowiedzi na większy popyt, ale z kolei dodatkowy popyt na podstawowe towary i usługi prawdopodobnie zwiększy również podaż i pobudzi tworzenie lokalnych sklepów, supermarketów, zmuszając je do obniżki cen.

BDP miałby zachęcać pracowników do wspierania związków zawodowych i innych organizacji kolektywnych w negocjacjach o wyższe płace. Ostatecznie miałby stać się szansą na „stopniowe przechodzenie od kapitalizmu rentierskiego do bardziej sprawiedliwej, etycznej i ekologicznej gospodarki”.

Prof. Guy Standing wykłada w School of Oriental and African Studies na Uniwersytecie Londyńskim. Jest współzałożycielem Basic Income Earth Network (BIEN) i autorem opracowania Plunder of the Commons: A Manifesto for Sharing Public Wealth („Grabież dobra wspólnego: manifest na rzecz dzielenia się majątkiem publicznym”).

Jednak BDP w gruncie rzeczy uzależnia obywateli od rządu i zniechęca do poprawy swojej sytuacji, do brania odpowiedzialności za swoje życie. W konsekwencji wpłynie na pogorszenie usług oferowanych przez państwo i wygeneruje jeszcze większy problem z systemem opieki społecznej.

Tak przynajmniej wydaje się na podstawie eksperymentów przeprowadzonych w latach 90. w Kanadzie, gdzie jeszcze w 1994 roku około jeden na ośmiu mieszkańców (12,2 procent) korzystał z pomocy społecznej. Świadczenia socjalne osiągnęły zaś poziom porównywalny z pracą w pełnym wymiarze czasu za minimalną stawkę.

Zmusiło to władze państwowe do reformy systemu opieki społecznej. Zmiany polegały na zaostrzeniu zasad kwalifikowalności, wprowadzeniu wymagań związanych z pracą (takich jak jej poszukiwanie) i zmniejszeniu transferów pieniężnych. W rezultacie do 2012 roku odsetek osób korzystających z opieki społecznej spadł z 12,2 proc. w 1994 r. do 6,3 procenta.

Stany Zjednoczone, w których przeprowadzono podobny zestaw reform, doświadczyły wyraźnego spadku dobrobytu. Warto zwrócić uwagę na różnice między ubóstwem przejściowym a długotrwałym lub stałym, powodowanym m.in. przez uzależnienia, a nie brak dochodów, problemy ze zdrowiem psychicznym, poważną niepełnosprawnością fizyczną, nieukończeniem szkoły średniej itp.

BDP raczej będzie zachęcać do większej liczby patologii i przyczyni się do zabetonowania ubóstwa niż do rzeczywistego rozwiązywania problemów wywołanych promowaniem określonych modeli biznesowych. Przybędzie jeszcze więcej biedoty. Będzie sprzyjać kastyzacji, bo omnipotentne państwo nie pozwoli zdecydowanej części społeczeństwa na bogacenie się, wyjście poza pewien próg, łupiąc je podatkami. Utrwali nie tylko obecne podziały, ale pogłębi monopolizację, przyczyni się do wzrostu sfer prekariatu i deprywacji, spychając na niższy szczebel drabiny społecznej nieco ambitniejsze osoby, pragnące wybić się ponad pewną przeciętność. Nawet w Namibii ludzie wskazywali, że woleliby mieć jednak jakąś pracę niż otrzymywać stałą, bezwarunkową pensję…

Prawda dla lekarza i naukowca to nie przywilej, tylko obowiązek

Prawda dla lekarza i naukowca to nie przywilej, tylko obowiązek

specjalnie dla www.wiedzainauka.pl https://wiedzainauka.pl/2023/01/16/prawda-dla-lekarza-i-naukowca-to-nie-przywilej-tylko-obowiazek/

rozmowa z prof. dr hab. Stefanem W. Hockertzem – immunologiem, farmakologiem i toksykologiem

Prof. dr hab. Stefan W. Hockertz, ur. w 1960 roku, jest immunologiem, farmakologiem i toksykologiem oraz partnerem zarządzającym TPI Consult AG w Szwajcarii (www.tpi-consult.ch). Jest uważany za jednego z czołowych konsultantów w dziedzinie toksykologii i technologii farmakologicznych w Europie. Pracował jako dyrektor i profesor Instytutu Toksykologii Eksperymentalnej i Klinicznej w Uniwersyteckim Centrum Medycznym Hamburg Eppendorf (od 1999 do końca 2004 roku).
Wcześniej, w latach 1995 – 2002 był członkiem zarządu ds. toksykologii i medycyny środowiskowej w Instytutu Fraunhofera w Hamburgu, a w latach 1986 – 2001 pracował jako naukowiec w Towarzystwie Fraunhofera w Hanowerze.
Profesor Stefan W. Hockertz jest członkiem EUROTOX – Europejskiej Federacji Toksykologicznej Europejskich Towarzystw Toksykologicznych. Posiada tytuł doktora habilitowanego z biologii na Uniwersytecie w Hanowerze, habilitację z medycyny w zakresie toksykologii i farmakologii, był profesorem immunotoksykologii molekularnej w Uniwersyteckim Centrum Medycznym Hamburg Eppendorf i jest profesorem Uniwersytetu w Hamburgu.
===========================================


Wiedza i Nauka: Jeszcze w 2020 roku nazwał pan odpowiedź polityczną na tzw. pandemię COVID-19 “nieproporcjonalną, autorytarną, opiniotwórczą i nieumiarkowaną”. Czy nadal podtrzymuje pan to stwierdzenie?

Prof. Stefan Hockertz: Bardzo wcześnie określiłem reakcje polityczne na choroby układu oddechowego jako opiniotwórcze, autorytarne i nieumiarkowane, wzywając jednocześnie rządzących do rozsądnego i wyważonego działania opartego na wiedzy naukowej.

To stwierdzenie i wezwanie jest bardziej aktualne, niż kiedykolwiek w przypadku wielu krajów, w tym Polski i Niemiec. Istniały i istnieją wyraźnie lepsze sposoby reagowania na tę chorobę, niż te zapewniane przez rządy, które nie wzięły pod uwagę wielu medycznie skuteczniejszych środków.

Jakie to byłyby np. środki medyczne?

– COVID-19 jest zwykle bardzo uleczalny. Lubię powoływać się na książkę Roberta Kennedy’ego: “Prawdziwy doktor Antoni Fauci”. Przetłumaczyliśmy tę przełomową książkę na język niemiecki. Niestety, nie ma tłumaczenia na język polski. W książce szczegółowo pokazano, że istnieje szereg bardzo skutecznych terapii, takich jak iwermektyna czy hydroksychlorochina, które jednak są dyskredytowane na rzecz bardziej lukratywnej eksperymentalnej terapii genowej. Z drugiej strony tzw. szczepienie przeciwko koronawirusowi jest przedstawiane jako nie mające alternatywy, choć od dawna wiemy, że zdrowa dieta uzupełniona o witaminę D, cynk i w razie potrzeby echinacynę, może całkiem dobrze chronić własne mechanizmy obronne naszego organizmu przed chorobami układu oddechowego.

Dlaczego tak mało jest naukowców i lekarzy krytycznie wypowiadających się na temat tej tzw. pandemii? W kryzysie ludzie często są zdominowani przez strach. Gdzie ludzie mogą w sposób możliwie obiektywny poinformować się o przyczynach i sposobach wyjścia z tej sytuacji oraz znaleźć rozwiązania?

– Zgodnie z art. 30 Konstytucji RP godność człowieka jest przyrodzona i niezbywalna. Jest ona źródłem wolności i praw człowieka i obywatela. Jest ona nienaruszalna, a jej przestrzeganie i ochrona jest obowiązkiem władzy publicznej. Jednocześnie w myśl art. 39 Konstytucji RP nikt nie może być poddany eksperymentom naukowym, w tym medycznym, bez dobrowolnie wyrażonej zgody. Podobnie Konstytucja RP stanowi w art. 54 ust. 1, iż Każdemu zapewnia się wolność wyrażania poglądów oraz pozyskiwania i rozpowszechniania informacji, zaś w myśl ust. 2,
Cenzura prewencyjna w środkach komunikacji społecznej jest zabroniona.
Od pewnego czasu widzimy jednak, że media głównego nurtu często tracą swoją dziennikarską niezależność. Kwestionowanie i podważanie działań koronawirusa było często zabronione, a czasem nawet karane. Widzimy, że sprawozdawczość oparta na nauce jest coraz bardziej cenzurowana, ponieważ to właśnie nauka – a nie dziennikarstwo – kwestionuje politykę i wymaga działań opartych na dowodach. Naukowiec musi mieć w sobie naprawdę dużo siły, determinacji i odporności, żeby znaleźć rzetelne wyjaśnienie i rozwiązanie danego problemu. Ta odporność to nie tylko odwaga mówienia prawdy ale także przestrzeganie etyki naukowej i niepodążanie za zyskiem finansowym.

Co pan rozumie przez odwagę w mówieniu prawdy?

Kiedy używam tego terminu, mam na myśli moją odpowiedzialność jako chrześcijanina, aby nie poddawać się fałszywemu świadectwu, ale stawać w obronie dobra i prawdy w chrześcijańskiej miłości i pojednaniu. Stanąć z ludźmi, którym rządy przyklejają etykietkę ludzi drugiej kategorii, bo nie są “zaszczepieni”, wskazać to palcem. Oczywiście, jestem gotów poddać moją opinię pod dyskusję i zająć publicznie stanowisko w tej sprawie. Ale właśnie ten dyskurs, którego tak pragnę, nie ma miejsca od 3 lat i jest aktywnie tłumiony. Odwaga dla prawdy to także zajrzenie do Słowa Bożego i przeczytanie w Biblii, jak powinniśmy postępować z ludźmi, którzy mają inne zdanie i którzy nie zachowują się jak ogół. Upominanie się o godność człowieka, odbieranie mu lęku i strachu, zgodnie z modelem chrześcijańskim (nie lękajcie się) w zasadzie jest nie tyle osiągnięciem odważnym, co powinno być w cywilizowanym społeczeństwie oczywistością.

Dlaczego poddaje pan krytyce terapię genową przeciwko koronawirusowi ?

– Sprzeciwiłem się wprowadzeniu obowiązkowych szczepień w odniesieniu do terapii genowych. Środki terapii genowej, popularnie błędnie nazywane “szczepieniami”, zostały niedostatecznie przebadane, zarówno przedklinicznie, jak i klinicznie. Podam przykład, który dziś odpowiedzialni za zaistniałą sytuację niechętnie przywołują, bo prawda już dawno ich dopadła: W pierwszym badaniu klinicznym zgłoszonym przez Pfizer/BioNTech randomizowano 43 548 uczestników, z których 43 448 otrzymało preparaty. Szczepionkę eksperymentalną (BNT162b2) podano 21 720 osobom, a 21 728 otrzymało placebo (tę grupę zresztą rozwiązano). W obu grupach odnotowano łącznie 170 przypadków COVID-19, z czego 162 wystąpiły w grupie placebo, natomiast 8 przypadków zaobserwowano w grupie BNT162b2. W oparciu o te liczby – 8/162 = 5 proc. – Pfizer twierdził, że skuteczność wynosi 95 proc. Oczywiście skuteczność ta jest tylko wartością względną – w wartościach bezwzględnych wynosi ona 0,75 proc. grupy placebo zachorowało na COVID-19, podczas gdy 0,036 proc. chorych to grupa “zaszczepionych”. Dziś widzimy, że tzw. szczepionki przeciwko COVID-19 nie wywołują odporności jałowej ani nie chronią przed chorobami i ich ciężkim przechodzeniem, jak również nie przerywają łańcuchów zakażeń. Wręcz przeciwnie, te terapie genowe wykazują skutki dla zdrowia ludzi, które przyprawiają nas o dreszcze, by wymienić tylko kilka: zapalenie mięśnia sercowego, zakrzepy, gonty, szybko rosnące guzy. Rozpoznałem to bardzo wcześnie i opublikowałem. Należy całkowicie wykluczyć terapię genową u dzieci, ponieważ dzieci prawie nigdy lub w ogóle nie chorują na tę infekcję i dlatego nie ma dla nich żadnych korzyści, a jedynie płynące z tych tzw. szczepień zagrożenia. Tak więc wszelkie szczepienia przeciwko COVID-19 u dzieci nie wytrzymują żadnej oceny ryzyka w odniesieniu do oczekiwanych korzyści.

Media twierdzą, że preparaty mRNA po dwóch, trzech lub czterech dawkach lepiej chroniłyby przed infekcją niż regeneracja immunologiczna. Czy opracowane w rekordowym czasie preparaty mRNA są naprawdę lepsze niż odporność zbudowana w organizmie poprzez jego własną skuteczną obronę?

– Naturalnie nabyta odporność, która notabene jest dożywotnia, jest z pewnością lepsza od jakiejkolwiek sztucznej odporności, zwłaszcza gdy – jak w przypadku SARS-CoV-2 – nie jest to choroba, którą można łatwo kontrolować i która jest śmiertelna tylko w nielicznych przypadkach, jak w przypadku dżumy, Eboli czy ospy. Preparaty mRNA nie chronią przed zakażeniem, co wykazały eksperymenty na ludziach w ostatnich latach.
Zastrzyk mRNA, który koduje tylko jeden antygen, z naukowego punktu widzenia nigdy nie może być tak skuteczny jak naturalna odporność. Dziś wszyscy musimy sobie boleśnie uświadomić, że nieistniejąca korzyść (zaszczepieni ciężko chorują na COVID-19) jest równoważona bardzo wysokim ryzykiem ogromnych skutków ubocznych. Dlatego, aby spełnić obowiązek minimalizacji szkód preparaty te muszą być natychmiast wycofane z rynku.

Czy pańscy koledzy tego nie wiedzą? Dlaczego w takim razie twarza się wrażenie, że nawet rekonwalescenci powinni się szczepić?

– Poziom kształcenia lekarzy w zakresie immunologii i immunotoksykologii był już wcześniej przeze mnie krytykowany w kontekście mojej uniwersyteckiej działalności dydaktycznej. Treść i głębokość szkolenia nie oddają jeszcze sprawiedliwości rosnącemu znaczeniu immunologii w klinice. Od dawna skarżą się na to odpowiednie towarzystwa zawodowe, także w Polsce. Ponadto PsychoneuroImmunologia (PNI) jest wciąż młodą nauką, która dzięki swojemu holistycznemu podejściu z trudem zdobyła trwałą pozycję wśród lekarzy. Nie dziwi więc fakt, że często brakuje pogłębionej wiedzy immunologicznej i że w związku z tym lekarze błędnie oceniają znaczenie “szczepień” z zastosoaniem terapii genowej i naturalnego powrotu do zdrowia.

– Co powinien zrobić ktoś, kto raz lub nawet kilka razy został potraktowany preparatem inżynierii genetycznej z mRNA? Czy istnieje jakieś lekarstwo? Jeśli tak, to co to jest i jak się to przyjmuje?

– Terapia genowa mRNA silnie atakuje trzy makrosystemy organizmu: psychikę, układ nerwowy i układ odpornościowy. Moim zdaniem nie da się usunąć z organizmu substancji czynnej, czyli białka kolcowego, co tak często jest pożądane przez osoby dotknięte chorobą. Dlatego naszym jedynym wyjściem jest wzmocnienie ciała, umysłu i duszy. W ubiegłym roku intensywnie zająłem się tym zagadnieniem i opracowałem w Szwajcarii produkt, który jest dostępny również w Polsce. Jest to suplement diety o nazwie Recovery Box PNI, gdzie PNI to skrót od PsychoNeuroImmunology (psychoneuroimmunologia). Dzięki tej doustnej aplikacji psychika, układ nerwowy i układ odpornościowy są jednocześnie wzmacniane i uzdatniane do przetrwania ataku implantowanego w komórkach mRNA i powstającego białka kolca. Recovery Box PNI dostępny jest również w wersji Kid dla dzieci.

Na pańskim kanale w aplikacji Telegram https://t.me/ProfHockertz jest obecnie ponad 37 tys. subskrybentów. Skąd wziął się u pana pomysł, by pracować dodatkowo jako publicysta, dziennikarz?


– Postrzegam siebie jako naukowca, który ma obowiązek udostępniać wyniki swoich badań naukowych szerokiej publiczności, zarówno w recenzowanych czasopismach, jak i osobom, które te badania finansowały. Postanowiłem więc udostępnić wszystkim ludziom wyniki badań naukowych na temat SARS – CoV-2 i COVID-19, w ramach edukacji opartej na wiedzy. Mainstreamowe media są zamknięte na publikowanie moich publikacji mającej rozjaśnić Czytelnikowi omawiane przez nas tutaj zagadnienia, nie mówiąc już o uczciwym angażowaniu się w nie, dlatego korzystne jest to, że wolność słowa wynikająca z ustawy zasadniczej wciąż jest w niektórych alternatywnych mediach realizowana. Miejmy nadzieję, że taka możliwość utrzyma się jeszcze długo i że cenzura nie doprowadzi do ograniczeń sprzecznych z konstytucją. Dlatego miło mi powitać na moim kanale w Telegramie jako czytelników ponad 37,5 tys. osób.

– Bardzo dziękuję panu profesorowi za rozmowę.

rozmawiał: Marek Skowroński

Komisja Europejska oceni polską ustawę o SN, …”gdy nowe prawo zostanie wdrożone”…

Komisja Europejska oceni polską ustawę o SN, …gdy nowe prawo zostanie wdrożone…

Przewodnicząca KE Ursula von der Leyen stwierdziła, że Komisja Europejska oceni, czy ostatnie zmiany w polskim sądownictwie mogą doprowadzić do wypłaty środków z Funduszu Odbudowy dopiero wtedy, gdy nowe prawo zostanie wdrożone.

===========================

Ursula von der Leyen przebywa w Szwecji w związku z inauguracją prezydencji, którą w UE ten kraj objął w styczniu. „Zmiany muszą zostać wprowadzone” – powiedziała von der Leyen na konferencji prasowej w Szwecji, zapytana o Polskę. „To wówczas doprowadziłoby do wypłaty środków z Funduszu Odbudowy” – dodała.

Sejm uchwalił dziś nowelizację ustawy o Sądzie Najwyższym. Przepisy mają wypełnić kluczowy „kamień milowy” dla odblokowania przez Komisję Europejską środków z Krajowego Planu Odbudowy. Jak twierdzi RMF, przyjęcie tej ustawy nie oznacza, że kasa z KPO popłynie do Polski, jako że kolejnym z „ważnych kamieni milowych”, których spełnienie jest konieczne do pierwszej wypłaty środków z KPO, ma być nowelizacja ustawy wiatrakowej.