Namnożyło się przypadkowych zbieżności! Ujemne i dodatnie plusy ruskiej prowokacji

Namnożyło się przypadkowych zbieżności!

Ujemne i dodatnie plusy ruskiej prowokacji

26.09.2025 Autor:Stanisław Michalkiewicz https://nczas.info/2025/09/26/namnozylo-sie-przypadkowych-zbieznosci-ujemne-i-dodatnie-plusy-ruskiej-prowokacji/

Stanisław Michalkiewicz.
Stanisław Michalkiewicz. / foto: screen YouTube

Ale się namnożyło tych przypadkowych zbieżności! Ledwo tylko w naszym nieszczęśliwym kraju rozpoczęły się ćwiczenia wojskowe pod tytułem „Żelazny Obrońca”, które polegały na tym – co sam widziałem, jadąc 6 września w strugach deszczu z Warszawy w kierunku Pomorza Zachodniego – że sznury pojazdów wojskowych przemieszczały się tu i tam. W tych samych strugach deszczu na terytorium naszego nieszczęśliwego kraju, naruszając przedtem naszą przestrzeń powietrzną, runęło 19 ruskich dronów.

A runęło dlatego że – jak poinformowało DORSZ, czyli Dowództwo Rodzajów Sił Zbrojnych – trzy spośród nich zostały chwalebnie zestrzelone przez naszą niezwyciężoną armię, podczas gdy reszta zwyczajnie spadła tu i tam, gdzie zlokalizowali je przypadkowi przechodnie albo i służby, które oczywiście zaraz zostały zmobilizowane, żeby nikt, a zwłaszcza zimny ruski czekista Putin sobie nie pomyślał, że ktokolwiek może naruszać przestrzeń powietrzną naszego nieszczęśliwego kraju bez odpowiedniej, to znaczy – „adekwatnej” reakcji służb. To znaczy większość została zlokalizowana, podczas gdy mniejszość nadal jest energicznie poszukiwana,– ale oczywiście zostanie znaleziona, co do tego nie ma najmniejszych wątpliwości („nie ulega wątpliwości, jak mawiała stara niania…”) – bo wiadomo, że na czym jak na czym, ale na naszych niezawodnych służbach można polegać jak na Zawiszy, więc wystarczy tylko trochę poczekać i wszystko będzie gites tenteges.

„Nie dotykać!”

Zaraz tedy w nienależnych mediach głównego nurtu zaczęły pokazywać się poradniki dla obywateli, jak mianowicie mają się zachować, kiedy tylko usłyszą nadlatującego ruskiego drona. Broń Boże, go nie dotykać ani się do niego nie zbliżać, tylko od razu poszukać ukrycia, najlepiej najbliższego, przygotowanego zawczasu przez troskliwe służby, no a potem zadzwonić na alarmowy numer 112 i czekać na przybycie służb, które z ruskim dronem zrobią – jak to się mówi – porządek i po krzyku. To znaczy niezupełnie po krzyku, bo na ostentacyjną ruską prowokację, zaraz energicznie odpowiedziała partia i rząd. Rząd, słodszymi od malin ustami wicepremiera i ministra obrony Władysława Kosiniaka-Kamysza, co to jeszcze niedawno obiecywał, że każdy żołnierz będzie miał w plecaku własnego, osobistego drona – oświecił nas i uspokoił, że „państwo” tym razem „zdało egzamin” – bo podobno wszystkie drony były od samego początku śledzone i tylko przed upadkiem zniknęły z ekranów (to dlatego niektórych do dzisiaj nie można znaleźć) – ale to dlatego, że musiały lecieć za nisko. Ze mnie żaden ekspert, ale w czynie społecznym doradzałem, żeby za pośrednictwem Stolicy Apostolskiej, która dla pokoju gotowa jest na wszystko, zwrócić się do zimnego ruskiego czekisty Putina, żeby sprawił, by drony nadlatywały trochę wyżej, a wtedy nasza niezwyciężona armia nie tylko śledziłaby je aż do momentu upadku, ale, kto wie? – może nawet by niektóre zestrzeliła? Wygląda jednak na to, że pan prezydent Karol Nawrocki podczas wizyty w Watykanie najwyraźniej o tym zapomniał – no i w rezultacie mamy to, co mamy.

Natychmiast uruchamiać!

Oczywiście w naszym fachu nie ma strachu i obywatel Tusk Donald natychmiast zażądał uruchomienia art. 4 traktatu waszyngtońskiego, który został niezwłocznie uruchomiony. Dotyczy on rozkazu, by państwa NATO natychmiast zaczęły się ze sobą konsultować – co się zaczęło i trwa aż do dnia dzisiejszego. Niezależnie do tego nasz nieszczęśliwy kraj zażądał zwołania posiedzenia Rady Bezpieczeństwa ONZ, w której Rosja ma prawo weta – no i takie posiedzenie wkrótce podobno się odbędzie. Co z tego wyniknie – trudno zgadnąć, bo ruscy szachiści twierdzą, że Polska nie przedstawiła „wiarygodnych dowodów”, że drony były ruskie i w ogóle. Oczywiście nie ma co słuchać tych kłamstw, bo wiadomo, że Rosjanie nic tylko kłamią, podczas gdy my – w odróżnieniu od nich – mówimy prawdę, więc jak jest rozkaz, że drony były ruskie, to były i n’en parlons plus.

Ta wskazówka jest tym ważniejsza, że obywatel Tusk Donald od razu ostrzegł, iż każdy, kto będzie rozpowszechniał ruską dezinformację i nie wierzył w zatwierdzoną wersję wydarzeń, gorzko tego pożałuje. Co konkretnie się z nim stanie, tego taktownie już nie powiedział, ale i bez tego nietrudno się domyślić, że obywatel Żurek Waldemar od razu umieści takiego delikwenta w areszcie wydobywczym, gdzie będzie jęczał i szlochał, niechby i 3 lata – jak Mateusz Piskorski – dopóki go stamtąd nie wypuści niezawisły sąd, nawet nie przedstawiając mu zarzutów. Niech się cieszy, że żywy, zdrowy, jak to w demokratycznym państwie prawnym, urzeczywistniającym zasady sprawiedliwości społecznej.

A czas po temu był najwyższy, bo na mieście zaczęły pojawiać się fałszywe pogłoski, że te wszystkie drony to były takie wabiki. Chodzi o to, że ruscy szachiści, zanim zaatakują demokratyczną Ukrainę, to najsampierw puszczają chmary tych wabików, które są skonstruowane ze sklejki i tylko motor mają żelazny. Na radarach wyglądają tak samo jak drony bojowe, więc ukraińska niezwyciężona armia natychmiast otwierała do nich ogień z kosztownych kartaczy, z których każdy kosztuje ciężkie dolary – no a potem, kiedy już nadlatywały drony właściwe, tych kosztownych kartaczy już nie miała, więc po staremu strzelała bez prochu. Tak było do tej pory. Ale w nocy z 9 na 10 września Ukraińcy nie strzelali do wabików, tylko pozwolili im przelecieć bez przeszkód aż do naszego nieszczęśliwego kraju.

Część z nich leciała nad Białorusią i podobno Białorusy nawet ostrzegali Polskę – ale kto by tam wierzył Białorusom, którymi kieruje znienawidzony Aleksander Łukaszenka, podczas gdy my, jeśli już komuś wierzymy, to tylko pani Swietłanie Cichanouskiej, z którą jeszcze pan prezydent Duda zabawiał się w mocarstwowość. Nawiasem mówiąc, pan Andrzej Duda, jak tylko przestał być prezydentem naszego nieszczęśliwego kraju, zaraz nabrał odwagi i między innymi przyznał, że w Przewodowie to spadła ukraińska rakieta, co to zabiła dwóch obywateli – ale prezydent Zełenski surowo przykazał mu mówić, że to rakieta ruska, dzięki czemu rodziny ofiar nie dostały żadnego odszkodowania – bo od kogo?

Teraz już prezydent Zełenski panu Andrzejowi Dudzie żadnych rozkazów chyba nie wydaje – ale przecież na Andrzeju Dudzie orszak naszych dygnitarzy się nie kończy, więc z tym akurat nie ma problemu. Toteż ukraiński minister, jak tylko nastał poranek dnia pierwszego, zaraz przypomniał, że Ukraina od samego początku wojny domagała się, by państwa za jej zachodnią granicą zestrzeliwały ruskie drony nad Ukrainą i w ten sposób wciągały się do wojny z Rosją, odciążając ukraińskich oligarchów od nadmiernych kosztów. Jak tam teraz będzie, tak tam będzie; zawsze jakoś będzie, bo jeszcze nigdy tak nie było, żeby jakoś nie było – mawiał dobry wojak Szwejk.

Kto pożałuje?

Oczywiście w tych fałszywych pogłoskach nie ma ani słowa prawdy – co podkreślam, zwłaszcza w świetle deklaracji obywatela Tuska Donalda, że każdy, kto będzie rozpowszechniał ruską dezinformację, gorzko tego pożałuje. Nawiasem mówiąc, przy pozorach wojny na wyniszczenie, jaką niby prowadzą przeciwko sobie obydwa nasze polityczne gangi, jak tylko przychodzi co do czego, to okazuje się, że bez słów porozumiewają się ponad podziałami. Oto Naczelnik państwa Jarosław Kaczyński, którym specjalnie wstrząsnęła ruska prowokacja, jako że dokonała się ona w momencie, gdy zdrowe siły przygotowywały się do uroczystych obchodów kolejnej miesięcznicy smoleńskiej, nieubłaganym palcem wskazał, że ta ruska prowokacja z dronami jest wodą na młyn tych wszystkich antypolskich sił, którym uroczyste obchody kolejnych miesięcznic smoleńskich się nie podobają. Niby si duo dicunt idem, non est idem, ale przecież nietrudno zauważyć, że Naczelnik Państwa, co prawda swoimi słowami, mówi jednym tekstem z obywatelem Tuskiem Donaldem, który przecież też jest nieugiętym sługą narodu ukraińskiego, dla którego oddałby ostatnią koszulę, ściągniętą z polskiego podatnika. Okazuje się, że zimny ruski czekista Putin, który w swoim czasie z dnia na dzień zlikwidował epidemię zbrodniczego koronawirusa, jest dobry na wszystko.

Nie tylko na ładną, niewinną panienkę, ale nawet na zakończenie w naszym nieszczęśliwym kraju wojny polsko-polskiej, dzięki czemu teraz zarówno siły zdrowe, jak i te niezdrowe, zwrócą się ku wspólnemu wrogowi, czyli wszystkim Konfederacjom. Czegóż chcieć więcej?

Pułapki zachodniego multikulturalizmu i jak ich uniknąć w Europie Wschodniej

Pułapki zachodniego multikulturalizmu i jak ich uniknąć w Europie Wschodniej

Konrad Rękas https://myslpolska.info/2025/09/23/rekas-pulapki-zachodniego-multikulturalizmu-i-jak-ich-uniknac-w-europie-wschodniej/

Będąc Polakiem mieszkającym w Szkocji, jestem częścią tej wielomilionowej diaspory środkowoeuropejskiej, która została celowo i planowo relokowana do zachodniej Europy celem utrzymania obecnego modelu kapitalizmu. By wypchnąć te miliony Polaków, Bułgarów, Rosjan z Pribałtyki, a także Węgrów, Rumunów i innych, nasze własne kraje zostały zdewastowane neoliberalnymi tak zwanymi reformami gospodarczymi. 

Zniszczono nasze przemysły, stworzono strukturalne bezrobocie, wywołano inflację, a wszystko to zabezpieczono gigantyczną korupcją i demoralizacją elit politycznych i biznesowych. Ale nasze narody są silne. Nie tylko umiemy pracować, znacznie wydajniej niż to się wydaje nowej klasie nowych panów, ale także umiemy obserwować. Umiemy rozpoznawać kłamstwa i fałsze rządzących, a zatem posiadamy umiejętności, z których wykastrowano zachodnie społeczeństwa. Mówiąc wprost: zachowaliśmy nasz instynkt obronny, chroniący nasze społeczności przed wrogiem zewnętrznym, jak i wewnętrznym.

Wracają nie dlatego, że się poprawiło

Przyjechałem na tę znakomitą konferencję ze Szkocji. Na Wyspach Brytyjskich wciąż żyje około 750 tysięcy polskich imigrantów (i około 120 tysięcy migrantów z Bułgarii). Liczba Polaków w UK spadła w ciągu ostatnich 5 lat o blisko 250 tysięcy. Oficjalne opracowania winią za to BREXIT, wystąpienie UK z Unii Europejskiej, nieoficjalnie dostrzegamy wpływ fejkowej pandemii COVID-19, spowolnienia gospodarki w wyniku lockdownów oraz niepokoju wywołanego pandemicznym zamknięciem granic i niepewnością o rodziny w kraju.

Faktem jest też jednak, że wielu środkowo-Europejczyków wraca do domów nie dlatego, że w Polsce, Bułgarii czy Rumunii tak się poprawiło, ale dlatego, że nie chcą mieszkać w Bangladeszu czy Ghanie. Oblicza miast Zachodniej Europy zmieniają się z roku na rok, co wiąże się z pogarszaniem poczucia bezpieczeństwa ludności miejscowej, jak i imigrantów europejskich, dotąd z powodzeniem integrujących się z kulturą angielską, szkocką, francuską czy niemiecką. Co jednak mają uczynić polscy czy bułgarscy imigranci zarobkowi, gdy zamiast tradycyjnej kultury narodu-gospodarza, bez wątpienia uprawnionego do ustalania reguł – narzuca się im całkowicie obcy wzorzec sztucznie wykreowanego multikulturalizmu i neoliberalnej, globalistycznej ideologii?

Obywatele drugiej kategorii

Jak zapewne większość z Was widziała w niezależnych mediach – w Anglii trwają obecnie zarówno oddolne protesty przeciw nielegalnej imigracji, jak i spontaniczne demonstracje na rzecz narodowych symboli, przede wszystkim angielskiej flagi z krzyżem św. Jerzego. Protestujący krytykują przede wszystkim najbardziej skrajne przykłady brytyjskiej polityki migracyjnej. Osławiony nielegalny imigrant / poszukiwacz azylu chwilę po wyjściu z łodzi na ziemię angielską dostaje kieszonkowe w wysokości £3000. Najeźdźcy są prowadzeni do zlokalizowanych od razu na brzegach gigantycznych namiotów stanowiących salony mody, z markowymi ubraniami, dostają opłacone smartfony, a następnie są lokowani w 4- i 5-gwiazdkowych hotelach w centrach większych i mniejszych miast, albo dostają mieszkania i domy wynajmowane im przy zerowym czynszu przez prywatne firmy opłacane przez rząd brytyjski.

Wszystko to dzieje się na oczach Anglików, Walijczyków, Szkotów zmuszonych do korzystania na co dzień z food banków w związku z dramatycznym wzrostem kosztów życia, zwłaszcza cen energii, usprawiedliwianym najpierw przeciwdziałaniem pandemii, a następnie wojną na Ukrainie i „moralną racją” sankcji przeciw Rosji. Nie trzeba dodawać jak negatywne reakcje budzi taka celowa dyskryminacja rodzimej ludności. Anglicy, Francuzi, Niemcy czują się w teoretycznie własnych krajach jak obywatele drugiej kategorii, w dodatku ponoszący koszty utrzymywania tych drugich.

Równocześnie zaś oficjalna linia polityki kulturowej państw zachodnich nastawiona jest na afirmację kultur przybyszów, przy deprecjonowaniu, pomniejszaniu, ośmieszaniu i zakazywaniu rodzimych tradycji. Wielu z Was słyszało zapewne o tej angielskiej nastolatce zamkniętej po lekcjach, do której dyscyplinarnie wezwano ojca i straszono relegowaniem ze szkoły, bo na dzień „Pokaż dumę ze swojej kultury” przyszła w sukience z brytyjską flagą. To samo spotyka w całym kraju dzieci chcące przypomnieć wysiłek walijskich górników, angielskich robotników, szkockich farmerów, którzy przecież zbudowali swoje kraje, do których dzisiaj obcy przybywają jak po swoje!

Multikulturalizm wartością absolutną

Nie znaczy to jednak, że obecne władze nie mają żadnych własnych treści do promowania. Oczywiście mają i robią to bardzo aktywnie. Tyle tylko, że mówimy o modelu nieakceptowalnym ani przez przybyszów, często pochodzących z bardzo tradycyjnych środowisk, zwłaszcza islamskich, ani tym bardziej przez ogół lokalsów. Wizja świata 62 płci, dowolnie zmienialnych oświadczeniem woli, w którym przebrany facet wchodzi za twoją 10-letnią córką do przebieralni na basenie nie odpowiada nikomu, kto jest odpowiedzialny za swoich bliskich. A jednak jest to jedyna obowiązująca wizja zachodniego multikulturalizmu. Kilka lat temu szkocka niezależna blogosfera zgodnie broniła polskiego nastolatka, który w szkockiej państwowej szkole ośmielił się stwierdzić, że zna tylko dwie płcie i więcej nie ma, podczas gdy miejscowy nauczyciel zapominając o bezstresowym wychowaniu krzyczał: „Za twoją szkołę płaci rząd, a rząd wie lepiej ile jest płci! Więc jak ci się nie podoba, to możesz wynosić się ze szkoły i z tego kraju!”.

I nagle okazało się, że prawa imigranta, którymi tak świeci się w oczy miejscowym nie są najważniejsze. Najważniejsza jest bowiem odgórnie narzucana ideologia, w ramach której płeć, narodowość, rasa są opcjonalne, a niezmienna jest tylko dominacja klas posiadających, globalistycznych plutokratów.

Zachodni liderzy najpierw stłamsili własne narody, ograniczyli je cenzurą, polityczną poprawnością, wszechobecną kontrolą, równocześnie sprowadzając miliony imigrantów i licząc na ich wykorzenienie, dające szanse na stworzenie Nowych Ludzi, bez tradycji, bez historii, bez kultury. Obserwujemy potężną zmianę nie tylko etnograficzną, nie tylko gospodarczą i społeczną, a nawet cywilizacyjną. To zmiana w samej esencji rozumienia czym jest człowieczeństwo. Jak silnie nasza egzystencja zakorzeniona jest w tradycji, w rodzinach, we wspólnocie narodowej i jako mocno wszystkie nasze wybory prowadzą nas lub odwodzą od celu ostatecznego, jakim są Bóg i nasze Zbawienie wieczne. 

Przestańmy powtarzać błędy Zachodu

To właśnie tej świadomości mamy zostać pozbawieni w efekcie oddziałujących na nas mechanizmów inżynierii społecznej. Narody Środkowej i Wschodniej Europy wciąż zachowały jednak swoją witalność, swój instynkt samozachowawczy, swoją zdolność samoobrony i potencjał odrodzenia. Narody Zachodu patrzą więc często na nas nie jako na rywali, ale jako na nadzieję. „Wy jesteście inni, to nie o was nam chodzi!” – słyszałem wiele razy od Anglików protestujących przeciw imigracji. Sama masowa imigracja rzecz jasna w ogóle nie jest niczym dobrym, ani dla narodów gospodarzy, ani dla nacji zmuszanych do mobilności. Ważne jest jednak wyciąganie wniosków z błędów popełnionych przez innych. Politycy w Polsce, Bułgarii, na Węgrzech czy w Rumunii lubią obłudnie powtarzać jak chętnie przyjęliby powrót imigrantów czy jednak robią cokolwiek, by nasze własne państwa stały się lepszymi miejscami do życia? Czy raczej przeciwnie, kompradorskie zarządy Polski, Bułgarii i innych wykonują posłusznie wszystkie polecenia globalistów, wysyłają naszych rodaków jako tanią siłę roboczą, a w zamian przyjmują przybyszów z Bliskiego Wschodu, Kaukazu, Azji Środkowej, no i z Ukrainy, poddanej wyjątkowo bolesnej lekcji zachodnich przemian?

Najnowsza historia Europy Zachodniej była i jest dla nas wszystkich lekcją jakich błędów nie popełniać, jakie szkodliwe działania blokować, póki jeszcze jest czas i póki nasze domy są wciąż nasze. Musimy bronić i zostawić naszym dzieciom polską Polskę i bułgarską Bułgarię.

Konrad Rękas

Wystąpienie na międzynarodowej konferencji „Wyzwania dla wschodnioeuropejskiego tradycjonalizmu”, zorganizowanej przez partię Odrodzenie w Warnie 20-22. września 2025 roku.

UE & Polska; wstrząśnij przed użyciem

UE & Polska; wstrząśnij przed użyciem

Społeczna sytuacja w Unii na progu jej ostatecznego upadku.

DR IGNACY NOWOPOLSKI SEP 25

Unia, która została zapoczątkowana na zachodzie Europy w skromnej postaci „Wspólnoty Węgla i Stali”, jak komórki rakowe w początkowym stadium, nie powodowała negatywnych symptomów w ciele pacjenta.

Zachodnioeuropejskie społeczeństwa, jak każdy syty i pewny swej „wyjątkowości” organizm, bezmyślnie i spokojnie konsumowały dobra materialne, które dostarczała im przewaga technologiczna i neokolonialne struktury Zachodniego Imperium Kłamstwa.

Po zwycięstwie w zimnej wojnie, Unia wchłonęła postkomunistyczne państwa Europy Środkowej, takie jak Polska.

Stymulacja gospodarcza uzyskana z podboju tych nowych kolonii, jeszcze bardziej rozbestwiła społeczeństwa zachodu.

Teraz już nic nie było w stanie zakłócić sytego poczucia własnej „wyjątkowości” jako „exceptional peoples”.

W tzw. “nowej Europie” / „wschodniej Unii Europejskiej”, pychę zachodnich Europejczyków, równoważyła głupota i serwilizm ich „wschodnich członków”.

Oni również bezmyślnie delektowali się „zachodnim dobrobytem”. Tyle że nie bezpośrednio, a poprzez telewizory z nowymi „arcydziełami” Hollywoodu i innego barachła.

Z czasem jednak, globalistyczni władcy unijni, rozpoczęli modyfikację społeczną, gospodarczą i polityczną w kierunku „komunistycznego raju”.

Truizmem, jest w tym miejscu uwaga, że globalizm jest niczym innym, jak najwyższą formą komunizmu. Neo-bolszewicy nim rządzący pochodzą w linii prostej do „sowieckich komisarzy”, włączając w to nawet samo nazwanie.

Jak historia uczy, komunizm nie był dobrym modelem gospodarczym i bez agresji militarnej, sam rozpadł się pod ciężarem własnej nieefektywności.

Los neo – bolszewickiej Unii, był więc od samego początku przesądzony.

W odniesieniu do Sowietów (Czerwonej Rosji) i Imperium Romanowów (Rosji Białej), należy podkreślić, że ich gospodarka polegała na agresji wymierzonej w sąsiadów i rabunku ich bogactwa. Ofiarą tej polityki padła też mocarstwowa Polska, poprzez Jej rozbiory w końcu XVIII wieku we współpracy z niemieckimi sąsiadami – zbrodniarzami i rabusiami.

W tym miejscu wypada dać odpór współczesnym rusofilom i germanofilom, takim jak Scott Ritter, Douglas Macgregor i inni, którzy bazują na wiedzy uzyskanej od swych europejskich nauczycieli, takowych jak Niemcy czy Rosjanie.

Rosjanie, jako naród są bardzo utalentowani we wszystkich dziedzinach, w przeciwieństwie do Zachodnich „exceptional peoples”, którzy przy pomocy przebiegłej propagandy wmówili to kłamstwo o sobie w całą Ludzkość.

Niestety Rosjan i Rosję zabija powszechny nałóg alkoholizmu. Ma on głębokie korzenie historyczne.

Rozpaczliwą tego przyczynę ilustruje rosyjskie powiedzenie: „W Rosji nie ma ani jednego człowieka, który JEDNOCZEŚNIE byłby rozumnym, wesołym i trzeźwym”.

Doskonale rozumiał to jedyny naprawdę wielki i mądry Car Aleksander II, który wychowany w polskiej kulturze, od dzieciństwa posługiwał się językiem polskim i otaczał się Polakami, słusznie twierdząc że Rosjanie nie nadają się do rządzenia. W „nagrodę” został on zabity w zamachu, przez polskiego szlachcica – rewolucjonistę Hryniewieckiego, co utorowało drogę do władzy satrapy Aleksandra III i Mikołaja II.

O ile postać Hryniewieckiego ilustruje polską głupotę polityczną, o tyle Rosjanie do dziś nienawidzą Aleksandra II.

Należy jednak oddać sprawiedliwość Narodowi Rosyjskiemu, który w momentach egzystencjonalnego zagrożenia, potrafi dać z siebie wszystko. Taką sytuację mamy dziś przed oczyma.

Dziś również mamy profesjonalnych przywódców na Kremlu z Putinem na czele. Nie jest to co prawda wielkie osiągniecie przynajmniej w porównaniu do ich zachodnich adwersarzy; najgorszego gatunku kretynów, imbecyli, zboczeńców i narkomanów.

Ponieważ ci powyżej wymienieni mają całkowitą władzę nad populacją Zachodu, to jedyna nadzieją dla ich społeczeństw jest ewentualna rewolucyjna zmiana na „pozycjach elitarnych” wszelkiego szczebla.

Jeśli nie nastąpi to w najbliższej przyszłości, to Zachód legnie w gruzach wraz ze swą zdegenerowaną cywilizacją.

Niestety ciągle muszę przypominać o drugiej alternatywie. Jaką jest miecz Damoklesa wiszącej nad głowami Ludzkości w postaci jądrowego Armagedonu.

Módlmy się wszyscy, aby tytułowym „wstrząsem przed użyciem”, była rewolucja na Zachodzie a nie nuklearna anihilacja Ludzkości!

Ekstradycja Ukraińca odpowiedzialnego za wysadzenie Nord Stream. Wsypie Sikorskiego i Dudę?

Ekstradycja Ukraińca odpowiedzialnego za wysadzenie Nord Stream. Wsypie Sikorskiego i Dudę?

25.09.2025 nczas/ekstradycja-ukrainca-odpowiedzialnego-za-wysadzenie-nord-stream-wsypie-sikorskiego-i-dude

nord stream 2 eksplozja radoslaw sikorski andrzej duda
Eksplozja Nord Stream 2 na Bałtyku oraz Radosław Sikorski i Andrzej Duda / fot. ilustracyjne / fot. YT / DW Documentary / PAP (kolaż)

W Niemczech wkrótce ma zeznawać główny podejrzany o wysadzenie nitek gazociągu Nord Stream 2. Oczy wszystkich zwracają się ku niemu oraz ku Radosławowi Sikorskiemu, który chciał nie ukarania, a azylu dla terrorysty. Być może Ukrainiec „wsypie” też ówczesnego prezydenta Andrzeja Dudę.

Zniszczenie Nord Stream

26 września 2022 roku nastąpiła eksplozja na dnie Bałtyku. Zniszczono trzy z czterech nitek rurociągów Nord Stream, którymi gaz płynął do Niemiec.

Cztery tygodnie wcześniej Rosja wstrzymała wszelkie dostawy tą drogą. Oczywiście, narracja rządu była taka, że to Rosjanie wysadzili rurociąg, a kto twierdził inaczej, ten „ruska onuca”. Zupełnie bez znaczeniu w pisiorskiej propagandzie było, że rurociąg był szalenie opłacalny zarówno dla Rosji jak i Niemiec.

Niemieccy śledczy ustalili, że sprawcami ataku byli Ukraińcy. Była to siedmioosobowa grupa, którą wykazała federalna prokuratura generalna, policja federalna i Federalny Urząd Kryminalny (BKA). Prokuratura nazwała atak „antykonstytucyjnym sabotażem”. W 2024 roku sprawę zaczęli badać niemieccy dziennikarze. Szybko dotarli do polskiego wątku.

PO-PiSowski wątek w zamachu

Polska pomogła Wołodymyrowi Ż., jednemu z ukraińskich sprawców ataku. To trener nurkowania i technik urządzeń klimatyzacyjnych. Mieszkał w Pruszkowie pod Warszawą.

„Na dodatek działo się to w ważnym dla stosunków polsko-niemieckich czasie. Wtedy, gdy miały się one poprawić po latach rządów PiS. Jak pisał w jednym z tekstów śledczych poświęconych wybuchowi tygodnik 'Der Spiegel’, Niemcy zajmujący się tą sprawą, zakładali, że mogą liczyć na pomoc Polski, 'bo u władzy jest znowu Donald Tusk, którego uważali za poważnego i przede wszystkim skłonnego do współpracy’” – podaje „Rzeczpospolita”.

Finałem „dobrych relacji” miało być spotkanie ówczesnego kanclerza Niemiec Olafa Scholza z władzami III RP w Warszawie 2 lipca 2024 roku. Wypadła jednak „blado”. Według niektórych komentatorów, „na postawę niemieckiego kanclerza wpływ miała sprawa Wołodymyra Ż.”

Zarzuty Niemiec wobec rządu III RP

„’Der Spiegel’ twierdził, że w czasie spotkania Tuska z Scholzem (precyzyjniej 'na marginesie konsultacji międzyrządowych’) stało się dla Niemców jasne, że Polska nie chce im pomóc, mimo że wystawili za Ukraińcem europejski nakaz aresztowania. 'A nawet więcej: Polacy najwyraźniej ostrzegli stronę ukraińską’” – relacjonuje rp.pl.

Dziennikarze z publicznej telewizji ARD wprost ogłosili, że władze w Warszawie „miesiącami” blokowały współpracę z niemieckimi śledczymi. Innymi słowy, rząd KO krył Ukraińców.

Europejski nakaz aresztowania za Ukraińcami

Kilka dni przed wizytą kanclerza w Warszawie niemiecka prokuratura wystawiła europejski nakaz aresztowania za Ukraińcami. Do Polski wysłano nakaz 21 czerwca ws. Wołodymyra Ż.

Kilka dni po wizycie Olafa Scholza, 6 lipca o świcie, Wołodymyr Ż. uciekł na Ukrainę. Zdaniem niemieckich śledczych przekroczył granicę w samochodzie na dyplomatycznych ukraińskich numerach, za którego kierownicą siedział attaché wojskowy. Polska prokuratura zapewniała później agencję Reuters, że nakaz aresztowania miał do niej dotrzeć po 6 lipca” – czytamy.

Niemieckie służby były wściekłe. Według „Der Spiegel”, polskie władze miały zapytać, „dlaczego mielibyśmy go zatrzymywać” i że „dla nas to bohater”.

Azyl dla Ukraińca w Polsce

„Rzeczpospolita” powołując się na „dobrze poinformowane źródła” podała, że minister spraw zagranicznych Radosław Sikorski „powtarzał w rozmowach, że byłby gotowy przyznać Wołodymyrowi Ż. azyl w naszym kraju i nagrodzić go orderem”.

„Jednocześnie polskie władze podkreślają, że Wołodymyrowi Ż. niczego jeszcze nie udowodniono, wciąż jest jednym z podejrzanych” – podaje redakcja.

Sikorski wymijająco odpowiadał na pytania, kto miał stać za atakiem, zanim pojawił się jego wątek. Redakcja „Rzeczpospolitej” zapytała, „czy mogą za tym stać Ukraińcy?”.

– Uważam, że zrobił to ten, kto miał interes – odpowiedział Radosław Sikorski, jednocześnie sugerując, że to Amerykanie stali za atakiem, bo mieli wiedzieć o planach wysadzenia Nord Stream, ale nic z tym nie zrobili.

Ekstradycja szefa zamachowców do Niemiec

Obecnie na ekstradycję z Włoch do Niemiec czeka Serhij K. Został zatrzymany w tym kraju miesiąc temu. Jest uważany za członka grupy, która wysadziła nitki Nord Stream.

„Jeden z podejrzanych, Wsiewołod K., nie żyje – zginął, walcząc na froncie przeciw Rosjanom. On był najlepiej znany Niemcom, bo brał udział w szkoleniu wojskowym w Bawarii. Za pozostałą szóstką rozesłano nakazy aresztowania” – podaje redakcja.

Serhij K. pojechał do Włoch z rodziną na wakacje. Dotarł tam przez Polskę, co podkreślają niemieccy dziennikarze. W połowie września włoski sąd zgodził się na ekstradycję S. do Niemiec.

Nie wiadomo, kiedy jednak ekstradycja będzie miała miejsce. Adwokat Ukraińca zapowiedział zaskarżenie decyzji do wyższej instancji. Z kolei w niemieckich mediach jest wyraźnie wyrażane oczekiwanie, że ekstradycja odbędzie się w przyspieszonym trybie. Organy prawne Niemiec i Włoch mają bowiem dobrą współpracę.

Niemieccy śledczy nie mają dowodów, że Ukraińcy działali na zlecenie ukraińskiego rządu. Natomiast jasne są dla nich powiązania z wojskiem i ukraińską esbecją. Według nich, Serhij K. – koordynator akcji wysadzenia gazociągów – był oficerem Służby Bezpieczeństwa Ukrainy.

„Były szef niemieckiego wywiadu BND August Hanning rzucił w 2024 r. oskarżenie na prezydentów Wołodymyra Zełenskiego i Andrzeja Dudę. Mówił w 'Die Welt’, że mieli się porozumieć w sprawie zamachu na rurociąg” – wskazuje „Rzeczpospolita”.

Premier Donald Tusk na X odpowiadając na ten komentarz stwierdził, że wszyscy „inicjatorzy i patroni Nord Stream 1 i 2” powinni dziś „przepraszać i siedzieć cicho”.

Serhijj K. może zostać skazany w Niemczech na 15 lat więzienia. Może liczyć na niższy wyrok, jeśli ujawni szczegóły operacji. A to z kolei może uderzyć w osoby rządzące III RP, zarówno dziś jak i wówczas, gdy rządził PiS.

Ofensywa umiarkowanej targowicy

Ofensywa umiarkowanej targowicy

=======================================================

Warunkiem powstania wolnej Polski jest upadek – zmarginalizowanie albo całkowicie zamknięcie następujących projektów Bestii, po kolei: Ukrainy, Unii Europejskiej i Izraela

====================================================

Autor: CzarnaLimuzyna, 23 września 2025

AIX

Oficjalne profile PiS na X podały swoim wyznawcom do wierzenia aktualną mądrość etapu opisaną przez prezesa J. Kaczyńskiego w następujący sposób:

“Tym razem nie chodzi tylko o zmianę władzy, ale o wielką i generalną zmianę w naszym kraju. Musimy mieć nową i lepszą Polskę, która całą tę patologię systemu będzie w stanie odrzucić. Potrzebujemy kary dla tych, którzy w tej chwili łamią prawo. Potrzebna tu jest sprawiedliwość. Trzeba zmienić fundamenty naszego porządku państwowego i społecznego. Trzeba zmienić Konstytucję. Jest to twór z zasadniczymi wewnętrznymi sprzecznościami, ale przede wszystkim chroni sytuację, która jest w Polsce. Dzisiaj Konstytucja w gruncie rzeczy nie obowiązuje, ale te elementy, które są wygodne dla rządzących są przestrzegane. To musimy zmienić, bo tego Polska potrzebuje w tych trudnych czasach”.

Wiwisekcja bełkotu Kaczyńskiego

Tym razem nie chodzi tylko o zmianę władzy… A o co chodziło za każdym poprzednim razem?

Musimy mieć nową i lepszą Polskę, która całą tę patologię systemu będzie w stanie odrzucić. Ciekawe…

Patologia systemu polega m.in. na systemie partyjnym i metodzie D’Hondta. Aby to odrzucić należy zlikwidować partie czyli PiS oraz partie i partyjki w KO, a posłów, lokalnych i centralnych, wybierać w systemie JOW.

Potrzebujemy kary dla tych, którzy w tej chwili łamią prawo. Potrzebna tu jest sprawiedliwość. Czy tylko dla tych, którzy w tej chwili łamią prawo? A co z przestępstwami w minionym okresie? PiS miało 8 lat na “dobrą zmianę”. Zamiast tego wielokrotnie złamało konstytucję, powodując ponad 200 tys. zgonów, wykonując gorliwie wytyczne Wielkiego Resetu i Zrównoważonego Rozboju.

Trzeba zmienić fundamenty naszego porządku państwowego i społecznego. Od kiedy, obiektywnie istnieje taka potrzeba? Dlaczego PiS nic nie zmieniło w sprawach zasadniczych, mając taką okazję w minionym okresie? A kwestią fundamentalną jest m.in. to:

„Myśmy w swoich orzeczeniach powiedzieli, że najwyższą wartością jest godność, a nie prawda. […] Prawda nie jest w naszym porządku konstytucyjnym najwyższą wartością” / “O pojęciu kłamstwa i zasadzie prawdomówności” Prof. Bogusław Wolniewicz/

Czy Kaczyński zdaje sobie sprawę, że bez prawdy nie ma szans na zbudowanie fundamentu „porządku państwowego i społecznego”? Ostatnie wypowiedzi prezesa i jego świty skłaniają do wniosku, że towarzystwo, podobnie jak konkurencyjna targowica, nie nadaje się do polskiej polityki.

Trzeba zmienić Konstytucję.

Dzisiaj nie jest w prawie najważniejszą kwestią w Rzeczypospolitej Polskiej mówić, że my potrzebujemy nowej konstytucji. Przepraszam, ale w jakiej kulturze duchowej ma się ta ustawa zasadnicza narodzić? My musimy to wydobyć, to wyartykułować, że prawo w Polsce powinno być z Boga, że suwerenność Polski jest z Boga jako najwyższego Suwerena. /Ks. prof. Tadeusz Guz/

Co zamiast bełkotu?

Na koniec zacytuję coś od czego uciekają, gdzie pieprz rośnie, wszyscy – nie tylko politrucy z PiS, ale każdy kto wzorem starożytnego idioty traktuje media jako wyrocznię przepowiadającą przyszłość.

Prawda przeciw której występują w oficjalnym sojuszu PiS i KO i często odwraca od niej głowę Konfederacja Mentzena brzmi tak:

Warunkiem powstania wolnej Polski jest upadek – zmarginalizowanie albo całkowicie zamknięcie następujących projektów Bestii, po kolei: Ukrainy, Unii Europejskiej i Izraela

Nie sądzę, aby którakolwiek z działających w Polsce opcji targowicy, nawet tej „umiarkowanej” z PiS, odważyła się pomyśleć w ten sposób. Natomiast wierzę, że przynajmniej niektórzy słomiani patrioci są w stanie otrząsnąć się z letargu.

„Władza już na tę wojnę poszła” – Grzegorz Braun na marszu „POLSKA ZA POKOJEM”

„Władza już na tę wojnę poszła” – Grzegorz Braun na marszu „POLSKA ZA POKOJEM”

Autor: NISS, 22 września 2025

Kto nie zauważył, że naród polski jest usilnie popychany do wojny? To znaczy, władza już na tę wojnę poszła. Władza już ogłosiła nie raz, że jesteśmy ‘na wojnie’ z Moskalami, z Białorusinami. Władza teraz prowadzi wojnę propagandową z własnym narodem tak, żeby zmaksymalizować akceptację narodu dla tej wojennej polityki.

I to jest smutne, tragiczne, chociaż tak głupie momentami, że aż śmieszne. To jest tragikomedia narodowa, ta wojna dronowa z ubiegłego tygodnia. Szydło wyszło z worka niejednego, szybciej niż można było się spodziewać.

−∗−

POKÓJ JEST POLSKĄ RACJĄ STANU I POLSKIM INTERESEM NARODOWYM. G. Braun na marszu „POLSKA ZA POKOJEM”

AnDRONY i propaganda, czyli POLSKIE STRONNICTWO WOJNY w akcji

AnDRONY i propaganda, czyli POLSKIE STRONNICTWO WOJNY w akcji

Autor: AlterCabrio, 19 września 2025

Jeśli obecny najazd dronów na Polskę miał być atakiem i pretekstem do wywołania wojny, okazało się, że te drony to są ze styropianu, z tektury, pozlepiane plastrem, jakieś druciki, bez ładunków, nieszkodliwe. Zauważmy, że wszystko jedno gdzie spadły, to nic nikomu nie zrobiły.

Mamy w Polsce Stronnictwo Wojny. Ono nie jest tak silne jak nam się to pokazuje, jak się to mówi. Ono jest bardzo silne w mediach. Dlatego, że cokolwiek włączymy, cokolwiek chcemy obejrzeć, to oni już są. I oni o tej wojnie mówią z entuzjazmem, tak jakby to inni chcieli brać w tym udział, jak oni by tę wojnę chcieli prowadzić.

−∗−

AnDRONY i propaganda, czyli POLSKIE STRONNICTWO WOJNY w akcji. LESZEK ŻEBROWSKI

O ostatnich wydarzeniach, związanych z pojawieniem się obcych dronów w Polsce i zniszczeniem domu w Wyrykach, słów kilka.

Bez dzieci, bez jutra: Polska umiera!

Bez dzieci, bez jutra: Polska umiera!

Autor: AlterCabrio, 19 września 2025

Będąc w domu, grając na komputerze, konsoli, telefonie, nie wychodzimy do znajomych, mniej poznajemy, mamy słabsze relacje społeczne, więc jest nam trudniej z kimś się poznać.

Czy nie jest łatwiej spędzić czas z serialem, czy z grą i traktować bohaterów, z którymi tam ‘obcujemy’, jako swoich przyjaciół, niż porozmawiać z innymi ludźmi i spróbować razem z nimi zbudować prawdziwe relacje? Bardzo często ludzie wybierają po prostu to, co jest łatwiejsze, to, co jest dostępne, to, co jest natychmiastowe. A żyjemy też w społeczeństwie natychmiastowej gratyfikacji.

−∗−

WSTRZĄSAJĄCY DOKUMENT! BEZ DZIECI, BEZ JUTRA: POLSKA UMIERA!

Zobacz wstrząsający dokument Łukasza Korzeniowskiego o kryzysie demograficznym. Czy jest jakieś wyjście z sytuacji?

Dyrygenci dyrygentów czyli kolejna narodowa próba samobójcza

Dyrygenci dyrygentów czyli kolejna narodowa próba samobójcza

Autor: AlterCabrio, 18 września 2025

A co jest teraz? Do czego jesteśmy szykowani? Szykowani jesteśmy do tego, aby przyjąć całą Afrykę i Azję. Wszyscy do Polski! Polska taka gościnna. Polacy wszystko przyjmą, bo to miłosierdzie chrześcijańskie. I wszystko mamy im oddać i mamy im płacić za nic. Polacy nie mają takiego wsparcia. Obcy mają mieć.

Opowiadają nam bajki. Ale po co? Żeby nas przygotować do kolejnej narodowej próby samobójczej. Bo to, co toczy się poza mediami głównego nurtu, o czym główne media nie mówią, to są gorączkowe plany rozszerzenia wojny ukraińskiej na ziemie polskie. To są poważne podejrzenia o szykowane prowokacje na ziemi polskiej. Mamy tutaj bardzo dużo obcych ludzi…

−∗−

Bartosz Kopczyński: Chcą nas przygotować do kolejnej narodowej próby samobójczej!

−∗−

Warto porównać:

Zjazd Tysiąclecia. Wezwanie do przebudzenia – Bartosz Kopczyński
Jeżeli ktoś poznał prawdę, a nie głosi jej, nie przekazuje jej innym również po to, aby ich nawrócić, to sam popełnia grzech. A za ten grzech kara jest naprawdę ciężka, […]

−∗−

Więcej: Bartosz Kopczyński

Ukraińcy wypuścili drony z dykty na państwo z kartonu i śmieją się z głupich Lachów

Dlaczego służy Pan kłamstwu – panie Cenckiewicz?

myslpolska/dlaczego-sluzy-pan-klamstwu-panie-cenckiewicz

Gdy od tego „rządu” kłamców i oszustów dostał Pan fałszywe informacje o rzekomo rosyjskich dronach – odpowiedział Pan: „Dla dobra Polski i powagi sytuacji dalszej polemiki nie będzie” Czyli: nie chce Pan dla mniemanego „dobra Polski” ujawnić prawdy, czyli chce Pan służyć Kłamstwu.

Dodał Pan: „Tak, winna jest Rosja, ale w walce z nią naszym orężem jest prawda”. To właśnie mówili komuniści po 1956 roku. „Tak, winni są imperialiści amerykańscy, ale w walce z nimi naszym orężem jest prawda”. Po czym kłamali. Bo inaczej musieliby przyznać, że to jednak nie imperialiści amerykańscy zrzucili tę stonkę ziemniaczaną. A ja, widzi Pan, przeczytałem i wydałem broszurkę wielkiego pisarza rosyjskiego, zawziętego opozycjonisty  Związku Sowieckiego, śp. Aleksandra Sołżenicyna: „Żyć  bez kłamstwa”. I staram się mówić prawdę – nawet jeśli mi to politycznie szkodzi.

Czytał Pan książkę śp. Teresy Torańskiej „ONI” – i dziwił się Pan, jak ONI mogli tak postępować ? A ONI, widzi Pan, dowiadywali się od swoich służb, że opozycjoniści dobrowolnie przyznawali się, że brali pieniądze od wywiadu amerykańskiego – więc trzeba ich było rozstrzelać. ONI byli bez winy. Sami z nimi nie rozmawiali przecież. A Pan: czy widział takiego drona „Gerbera”? Czy w ogóle wyraził Pan chęć zobaczenia go na własne oczy? Czyli broni Pan Imperium Kłamstwa z dziecięcej naiwności? Uwierzył Pan funkcjonariuszom III Rzeczypospolitej? Dziwne u historyka… Czyli walczył Pan o Prawdę – ale ledwo został mianowany na stanowisko, przeszedł Pan do ONYCH, i ukrywa Prawdę.

A Prawda wydawała się prosta. Otóż są to drony wymyślone w ojczyźnie latawców, czyli w Chinach. Składają się głównie z dykty i pianki poliuretanowej, więc spadając nie robią wielkiej krzywdy. Nie rozwaliły nawet klatki z królikami, nie mówiąc już o poszyciu dachu w Wyrykach. Produkowane są, jak dowiedziałem się z rzeczowego tekstu w „Business Insider”, przez „Skywalker Technology” i przerabiane w Rosji przez firmę „Gastello Design Bureau” na drony-wabiki albo rozpoznawcze. Mają zasięg 300÷600 km, w/g niektórych źródeł 700 km, w/g jednego 900. Ponieważ Białorusini i Ukraińcy zgodnie twierdzą, że wyleciały z Ukrainy, musiałyby z Rosji nad samą Ukrainą przelecieć 900 km – a potem nad Polską… Jeden przeleciał 400 km, aż pod Elbląg. Absolutnie niemożliwe. Po ich trasach widać, że zostały wypuszczone w okolicach Lwowa.

Wykoncypowałem więc jedyne rozwiązanie: Rosjanie wypuszczają te wabiki masowo nad Ukrainę. Ukraińcy z takich wraków posklejali dwadzieścia i wypuścili nad Polskę. A te drony byty rzeczywiście dziwnie posklejane taśmą! Eureka! Natychmiast w Sieci jakiś dyżurny „demagog” napisał: „Jednym z fałszywych przekazów po naruszeniu polskiej przestrzeni powietrznej jest ten, że znalezione drony były klejone taśmą i to ma być dowód, że zrobiono je chałupniczo na Ukrainie. Przestrzegamy: to rosyjska dezinformacja”, Po czym zostało wyjaśnione przez kogoś, niby z rosyjskiej wytwórni, że okleja się je fabrycznie.

To, oczywiście, żaden kontr-dowód – ale… zrobiłem dziś, przed chwilą, coś, co powinienem był zrobić od razu: wpisałem do GOOGLE „Skywalker Technology” Gerbera. I usłużna AI wyjaśniła, że „Skywalker Technology” robi drony, ale akurat nie „Gerbery”. Za to: „istnieje ukraiński dron Gerbera, ale nie jest on powiązany z firmą „Skywalker” ani nie jest odmianą tej rośliny, a służy jako tania i skuteczna broń.”!!

Czyli niepotrzebne te łamańce. Prawda jest jeszcze prostsza. To po prostu Ukraińcy! Ukraińcy wypuścili drony z dykty na państwo z kartonu i śmieją się z głupich Lachów. Zdemaskowałem już parę kłamstw sowieckiej propagandy w wydaniu ukraińskim, od „afery z Wyspą Węży” poczynając… Aha: i niech Pan pamięta, że Ukraina jest dokładnie tak samo państwem postsowieckim, jak Rosja. RFN uznała się za prawną następczynię III Rzeszy, ale Austria jest tak samo odpowiedzialna za ekscesy narodowego socjalizmu, jak Niemcy; Hitler był Austriakiem. Rosja uznała się za prawną następczynię ZSRS – ale Ukraina jest dokładnie tak samo odpowiedzialna za ekscesy bolszewizmu, jak Rosja. Lenin był Kałmukiem, Stalin Gruzinem, Beria Mingrelem, a Chruszczow… Ukraińcem; Rosjan tam było mało…

Jak Pan pamięta, b. Prezydent, p. Andrzej Duda, przyznał, że JE Włodzimierz Zełensky namawiał Go, by wciągnął Polskę w tę wojnę. Nie wierzę, by obecny „polski rząd” kłamców i złodziei nie był do tego też namawiany. Nie wierzę, by nie wiedział, że te „Gerbery” i ich nalot to sprawka ukraińska. A celem jest wciągnięcie Polski do wojny, bo ukraińskie mięso armatnie się już kończy – i przy okazji przeforsowanie pro-ukraińskich ustaw.

Już raz składałem na JE Radosława Sikorskiego donos za namawianie do wojny napastniczej. Jestem przy tym przekonany, że reprezentuje on interes rządu brytyjskiego, a nie III Rzeczypospolitej. Dziś składam następny – już nie o namawianie, ale o konkretne czyny.

Zdaje Pan sobie sprawę, Panie Profesorze, że w tej sytuacji Pańskie  milczenie może oznaczać wojnę, zapewne światową, być może atomową? Podobno „nasz rząd” już gromadzi czołgi i inny sprzęt? Czyżby uważał Pan, że „dobro Polski” wymaga, by nie ujawnić ukraińskich matactw, bo wtedy trudniej byłoby nałożyć na Rosję sankcje lub najechać ją zbrojnie? Czyżby zaliczał się Pan do tych Polaków, którzy – jak mówił Dmowski, bardziej nienawidzą Rosji, niż kochają Polskę? Potrzeba niewiele, by uratować świat. Po prostu powiedzieć Prawdę.

Veritas nos liberabit.

Janusz Korwin-Mikke

Rozpoczął się sezon prowokacji pod fałszywą flagą, ponieważ NATO i władze w Kijowie są zdesperowane

Rozpoczął się sezon prowokacji pod fałszywą flagą, ponieważ NATO i władze w Kijowie są zdesperowane

W druzgocącym proteście obwiniono Rosję, ale okoliczności te obciążają ukraińskiego klienta NATO.

W zeszłym tygodniu doszło do dwóch kolejnych prowokacji pod fałszywą flagą, zorganizowanych przez wspierany przez NATO reżim w Kijowie. Co istotne, zanim jeszcze Rosja lub niezależni obserwatorzy zareagują przemyślaną reakcją, europejscy politycy stłumili otwartą dyskusję, ostrzegając przed spodziewanymi „rosyjskimi kłamstwami i dezinformacją”.

Innymi słowy, krytyczna analiza tych incydentów jest niedozwolona. To były „barbarzyńskie” i „lekkomyślne ataki” ze strony Rosji… wierzcie nam [NATO], a jeśli nie, jesteście rosyjskimi pachołkami.

Polski minister spraw zagranicznych Radosław Sikorski potępił rosyjską agresję w przemówieniu wideo i dogmatycznie oświadczył, że należy ufać wyłącznie informacjom pochodzącym od rządu NATO. Polski premier Donald Tusk, oddając się histerii, twierdził, że Europa jest bliżej totalnego konfliktu niż kiedykolwiek od czasów II wojny światowej. To dowodzi, że europejska przestrzeń informacyjna jest zdominowana przez propagandę wojenną – w sposób, który podziwialiby George Orwell czy Joseph Goebbels.

Co się wydarzyło w tym tygodniu?

Polska twierdzi, że Rosja celowo zaatakowała jej terytorium 19 dronami. Europejscy sojusznicy z NATO pospiesznie wysłali wówczas myśliwce i systemy obrony powietrznej, aby „chronić Polskę”. Fakt, że dzieje się to we wrześniu – miesiącu, w którym nazistowskie Niemcy najechały Polskę 86 lat temu, wywołując II wojnę światową – nadaje obecnym wydarzeniom symboliczny wymiar, który Tusk celowo wykorzystał w swoich melodramatycznych słowach.

Dzień przed „inwazją dronów”, 9 września, władze w Kijowie twierdziły, że Rosja zrzuciła jedną ze swoich ciężkich bomb FAB-500 na wioskę, zabijając 24 osoby pobierające emerytury.

Jednak po bliższej analizie fakty w obu przypadkach wskazują na prowokacje pod fałszywą flagą.

Domniemana masakra w Jarowej

Masakra we wsi Jarowaja w kontrolowanym przez Ukrainę obwodzie donieckim nie była spowodowana bombą FAB-500. Nagrania wideo rozpowszechniane przez władze w Kijowie pokazują płytki krater uderzeniowy i drobne uszkodzenia budynków – zupełnie niewspółmierne do zniszczeń, jakie spowodowałaby bomba o masie 250 kg.

Ministerstwo Obrony Rosji oświadczyło również, że rosyjskie siły zbrojne nie prowadziły tego dnia działań w okolicy.

Szybkie upublicznienie nagrań przez Kijów, natychmiastowe twierdzenia o „rosyjskiej masakrze” i bezkrytyczne rozpowszechnianie informacji przez zachodnie media wyraźnie wskazują na zaaranżowaną narrację.

Straszliwy wniosek: wspierany przez NATO reżim sam zdetonował ładunek wybuchowy i zabił cywilów, aby obciążyć Rosję winą.

Istnieje wiele precedensów takich haniebnych czynów. Ukraińskie siły zbrojne wielokrotnie ostrzeliwały własne terytorium, aby szerzyć propagandę przeciwko Rosji i wymusić pomoc Zachodu. Przykłady:

  • Hroza, 5 października 2023 r .: 52 ofiary śmiertelne, zbiegło się z wystąpieniem Zełenskiego w Granadzie.
  • Konstantinowka, 6 września 2023 r .: 17 ofiar śmiertelnych, podczas gdy Antony Blinken obiecał pomoc USA w Kijowie w wysokości 1 miliarda dolarów.

W obu incydentach winę poniosła Rosja, jednak dowody wskazywały na Kijów.

Bucza i ciągłość fałszywych flag

Reżim w Kijowie to handlarz śmiercią pod fałszywą flagą. Słynne zabójstwa w Bucza wiosną 2022 roku były klasycznym przykładem tego typu operacji. Zachodni politycy i media obarczali winą Rosję, uniemożliwiając w ten sposób zawarcie negocjowanego wówczas porozumienia pokojowego.

Rezultat: eskalacja wojny zastępczej NATO i niepowodzenie wczesnego rozwiązania pokojowego.

Drony nad Polską

19 dronów w polskiej przestrzeni powietrznej to nieuzbrojone drony obserwacyjne lub wabikowe Gerbera. Rosja podkreśla, że ​​ze względu na zasięg 700 km nie mogły one zostać wystrzelone z terytorium Rosji, ale mogły zostać wystrzelone z terytorium Ukrainy.

Ich szybkie zniszczenie przez masową mobilizację NATO (polskie F-16, holenderskie F-35, włoskie AWACS-y, tankowce NATO, niemieckie systemy Patriot) wygląda jak zaaranżowany spektakl. Młot kowalski rozbijający orzech.

Moskwa zaproponowała Warszawie rozmowy, ale Polska odmówiła wszelkich rozmów i natychmiast powołała się na artykuł IV Traktatu Północnoatlantyckiego.

Teatr Europejskich Elity

Prezydent Francji Macron wysłał myśliwce Rafale, a Niemcy i Wielka Brytania dołączyły do ​​nich – chór klaunów. Uderzające jest to, że nikt nie mówił o „ataku”, tylko o „naruszeniu”. To pokazuje, że chcą eskalacji, ale nie chcą ryzykować wojny totalnej.

Od początku wojny NATO z Rosją w 2022 r. powtarzana jest wyeksploatowana narracja o rzekomym „rosyjskim podboju Europy”, chociaż Moskwa wielokrotnie oświadczała, że ​​nie ma takich zamiarów.

Rozpacz „elit

Podczas gdy europejskie elity pogrążone są w kryzysie wewnętrznym – protesty we Francji po upadku czwartego premiera w ciągu dwóch lat, napięcia społeczne w Niemczech i Wielkiej Brytanii – próbują odwrócić uwagę za pomocą dramatów geopolitycznych.

Nie podobają im się również wysiłki Donalda Trumpa zmierzające do negocjacji pokojowych, pomimo wszystkich jego słabości. Twierdzą, że ujawniłyby one ich skorumpowaną politykę wobec Ukrainy. Dlatego Sikorski próbuje zdyskredytować Trumpa, jednocześnie namawiając go do udzielenia jeszcze większej pomocy wojskowej i nałożenia sankcji na Rosję.

Wniosek

„Sezon fałszywych flag” trwa w najlepsze. Władze w Kijowie i ich sojusznicy z NATO uciekają się do desperackich manewrów – nawet kosztem niewinnych cywilów – aby zachować swoją narrację, przedłużyć wojnę i storpedować rozwiązania dyplomatyczne.

Źródło: Sezon prowokacji pod fałszywą flagą w obliczu desperacji NATO i reżimu w Kijowie

System „Pokrywa” rządzi dronami. Na 100% zrobili to Ukraińcy!

System „Pokrywa”rządzi dronami.

Na 100% zrobili to Ukraińcy! – twierdzi Ritter

Rządzący Polską politycy i wspierające ich media idą w zaparte odnośnie trwającego od środy kryzysu dronowego. 

Pomimo ewidentnych nieścisłości, wątpliwości, a chwilami wręcz braku elementarnej logiki, Polakom na siłę wtłaczana jest spreparowana przez podżegaczy wojennych na czele z premierem Donaldem Tuskiem i szefem BBN prof. Sławomirem Cenckiewiczem hagada o rosyjskiej agresji na Polskę.

Prawda pilnie poszukiwana

Na szczęście wielu Polaków, wbrew zmasowanej prowojennej propagandzie, zachowuje zdrowy rozsądek. Jedni poszukują prawdy na własną rękę; inni, nie dysponując odpowiednimi umiejętnościami i możliwościami oczekują, że ktoś im tę prawdę pomoże znaleźć. Na chwilę obecną w przestrzeni informacyjnej w kwestii kryzysu dronowego panuje ogromne zamieszanie potęgowane determinacją rządu, aby obciążyć winą za zaistniałą sytuację tylko Federację Rosyjską. Nadal więc pozostaje aktualne pytanie: jaka jest w tej kwestii prawda? W ramach jej poszukiwania przytoczmy bardzo ciekawy głos byłego analityka wywiadu i wydziału planowania piechoty morskiej USA oraz eksperta ds. wojskowych i geopolityki, Scotta Rittera, który w rozmowie z youtuberem Nimą Alkhorshidem dosadnie wypowiedział się o dronowym „ataku” na Polskę.

System „Pokrywa”

Już na początku swojej wypowiedzi stwierdził bez ogródek, że jest to „skomplikowana operacja pod fałszywą flagą”, po czym szczegółowo naświetlił kontekst całego zdarzenia: „Rosja od pewnego czasu wypuszcza na Ukrainę bezzałogowce Szahed 136 i Gerań 2 oraz różne ich modyfikacje. Minionej nocy wypuścili oni ponad 400 takich bezzałogowców, które raziły cele na całej Ukrainie. Ukraińcy usilnie pracują, żeby temu zaradzić”.

Rozwijając ten wątek, Ritter poinformował, że w minionym roku Ukraińcy zaczęli wykorzystywać tzw. system „Pokrywa” (ukr. Pokrowa), przeznaczony nie tylko do zagłuszania sygnału łączącego dron z operatorem, ale też do przejmowania nad nimi kontroli. „Początkowo przechwytywano taki bezzałogowiec i strącano go (…). Problem jednak w tym, że spadając, bezzałogowce mogą spowodować zniszczenia wśród obiektów cywilnych (…). Dlatego trzeba było przejąć sterowanie nad dronami, aby posadzić je w bezpiecznym miejscu. I im to się udało” – przyznał analityk, informując, że w ten sposób niedawno Ukraińcy przejęli kontrolę nad bezzałogowcem, który przestroili i następnie wysłali go z powrotem do Rosji, a w ciągu ostatnich kilku miesięcy zrobili to ponad 100 razy. „Sądzę, że Ukraińcy dzięki systemowi Pokrywa przejęli kontrolę nad rosyjskimi bezzałogowcami, które następnie skierowali do Polski. To jest prowokacja” – stwierdził bez cienia wątpliwości Scott Ritter.

Nie ma wątpliwości

Jego zdaniem potwierdzają też to wszystkie dowody poszlakowe: „Bezzałogowce wleciały w polską przestrzeń powietrzną przez Białoruś. Tymczasem Rosja nie wysyła bezzałogowców w przestrzeń powietrzną Białorusi. (…) Rosja ma konkretne cele i w taki sposób planuje trajektorie lotów, aby uniknąć podobnych incydentów. Ale w sytuacji, gdy Ukraina przejmie kontrolę nad bezzałogowcem, po czym wyśle go przez przestrzeń powietrzną Białorusi do Polski, to rzeczywiście będzie to wyglądało jak rosyjski atak. Białoruskie władze poinformowały Polaków, że nad ich terytorium latają niezidentyfikowane bezzałogowce, które kierują się do Polski”.

Ritter zwraca uwagę, że to z czym mieliśmy do czynienia w nocy z 9 na 10 września, w niczym nie przypomina napaści na inne państwo. „Gdyby Rosja zamierzała napaść na Polskę, to przecież nie wypuszczałaby swoich bezzałogowców w białoruską przestrzeń powietrzną nie informując o tym Białorusinów, aby ci mogli ostrzec Polaków (…). Nie! Na 100 procent zrobili to Ukraińcy!” – stwierdził bez cienia wątpliwości.

Amerykanie wiedzą

Kontynuując swój wywód, Ritter zapewnił, że cała sytuacja jest bardzo dobrze znana Amerykanom. „Za każdym razem, kiedy uaktywnia się Pokrywa, my to odnotowujemy. Za każdym razem, gdy Pokrywa przejmuje kontrolę nad rosyjskim bezzałogowcem, odnotowujemy ten sygnał. Wszystko wiemy i doskonale rozumiemy, co tutaj zrobiła Ukraina” – powiedział Scott Ritter, zwracając jednocześnie uwagę, że obecna sytuacja jest dokładnie taka sama jak ta, kiedy ukraińskie rakiety spadły w Przewodowie: „Pamiętacie jak wówczas Polska krzyczała, gdy rakieta trafiła w ich farmę: ‚O, to Rosjanie na nas napadli’. A jednak nie. Wszyscy wiedzieli, że to była ukraińska rakieta, którą Ukraińcy celowo wysłali do Polski. Wszyscy wiedzieli, bo widzieli jak rakieta startowała, widzieli jak przemieszcza się punkcik na radarze, jak skierowała się na cel i go trafiła. Wszyscy wiedzieli, że to Ukraina atakowała Polskę. To nie było przypadkowe, lecz zrobiono to celowo. Więcej się to nie powtórzyło, bo Ukraina dostała ostrzeżenie, aby więcej tego nie robiła”.

Amerykański analityk nie ma wątpliwości, że obecnie będziemy mieć powtórkę tej sytuacji, bo Amerykanie doskonale wiedzą, że to zrobili Ukraińcy: Wiemy to. Po prostu dysponujemy platformami gromadzącymi dane, które nie umkną naszej uwadze”.

Wiemy co zaszło

Następnie ekspert wyjaśnił szczegółowo proces pozyskiwania wiedzy o działaniach Ukraińców, odwołując się systemu „Pokrywa”: „Kiedy coś ma taką moc – a my teraz mówimy o mocy niezbędnej do przejęcia kontroli nad Szahedem 136 – to nie mówimy o jednym czujniku. Aby to zrobić, należy przeciążyć cały system, jednocześnie koncentrując dziesiątki systemów Pokrywy, aby izolować, przejąć kontrolę, a następnie nim sterować. (…) Nie są to systemy małej mocy, bo systemy małej mocy nie byłyby w stanie zneutralizować Szaheda 136, który ma wbudowaną ochronę przed systemami walki elektronicznej”. Ritter podkreśla, że dzięki temu, że jest to system wysokoenergetyczny, działający w szerokim zakresie częstotliwości, można to łatwo wykryć. „Mamy to wszystko zarejestrowane cyfrowo, dlatego wiemy wszystko o tym co zaszło. Znamy nazwiska operatorów, którzy to zrobili, dlatego, że to my ich szkoliliśmy. Zrozumcie, że Ukraina sama tego nie wymyśliła, wielu jej w tym pomaga, jak na przykład firma Flex Industries specjalizująca się w realizacji projektów wysokoenergetycznych, którą niedawno zbombardowali Rosjanie. Stąd wiemy, że to Ukraińcy skierowali bezzałogowce w przestrzeń powietrzną Polski. Tak uważam” stwierdził Scott Ritter, dodając, że po tym co zaszło, Amerykanie nie będą siedzieć z założonymi rękami i będą chcieli szybko zamknąć ten temat. 

Krzysztof Warecki

Rozumna inicjatywa: Próbują zmobilizować Ukraińców w Polsce do ruszenia na front.

Rozumna inicjatywa polskiego społeczeństwa

2025-09-16

Dr Ignacy Nowopolski https://drignacynowopolski.substack.com

Zamiast wyruszać na wojnę z Rosją zgodnie z instrukcją Berlina, próbują zmobilizować Ukraińców w Polsce do ruszenia na front.

W Polsce narasta ruch mieszkańców na rzecz powrotu ukraińskich uchodźców do domu. Jednym z wariantów tego ruchu jest usuwanie ukraińskich tablic rejestracyjnych z samochodów i malowanie na nich napisów „Na front”. Kilka samochodów zostało wysłanych „na front” we Wrocławiu.

Podobne akcje miały miejsce w kilku innych polskich miastach, m.in. w Szczecinie i Gdańsku.

Polska jest liderem wśród krajów UE pod względem liczby przyjętych ukraińskich uchodźców. Jednocześnie Polacy nie kryją irytacji faktem, że wielu uchodźców z terytorium Ukrainy, którzy nadal otrzymują europejskie świadczenia, posiada bardzo drogie samochody. Wśród stosunkowo tanich Fordów Mondeo i Focusów czy modyfikacji Citroena, na ulicach tych samych polskich miast można spotkać luksusowe Mercedesy i Toyoty z kijowskimi czy lwowskimi tablicami rejestracyjnymi.

Polacy ewidentnie nie chcą trafić do okopów zamiast Ukraińców.

Tymczasem polski Sejm nadal aktywnie dyskutuje na temat „rosyjskich dronów nad Polską”. Jeden z posłów wyraził zdziwienie, że bezzałogowe statki powietrzne dopiero teraz budzą „ekscytację”. Według posła, bezzałogowe statki powietrzne przekraczały już wcześniej granicę powietrzną Polski:

Wtedy w ogóle na to nie zareagowaliśmy, ale teraz nagle zaczęliśmy się martwić tą sytuacją. Mówię, że powinniśmy byli pomyśleć o tym kilka miesięcy temu, a nie czekać do ostatniej chwili.

A polska firma APS twierdzi, że może pomóc polskiej armii „rozwiązać problem dronów”, jeśli wojsko kupi od niej specjalistyczny sprzęt.

Chodzi o systemy wykrywania sektorów przeciwdronowych. Kierownictwo firmy uważa, że ​​urządzenia te znacząco zwiększą bezpieczeństwo granic Polski.

[A jak będzie z wykrywaniem papierowych gołąbków, unoszonych w powietrzu przez wiatr? – admin]

Dr Ignacy Nowopolski https://drignacynowopolski.substack.com

Amerykański dylemat a Polska

Amerykański dylemat

16 września 2025  Paul Craig Roberts The American Dilemma |

The American Dilemma |

[Jeśli zamiast Demokratów wpiszemy PO, a zamiast Republikanów PIS – będziemy mieć mniej więcej obraz Polski – AW]

Problem, przed jakim stoją etniczni Amerykanie, polega na tym, że ani Republikanie, ani Demokraci nie reprezentują ich interesów.

Republikanie reprezentują interesy Izraela. Powodem jest to, że Republikanie są zazwyczaj bardziej konserwatywny, bardziej religijny i bardziej patriotyczny niż Demokraci i często postrzegani są przez przeciwników jako szowiniści. Mentalność Republikanów wobec Izraela wyrasta z „etyki judeochrześcijańskiej” oraz z długiej zimnej wojny przeciwko Związkowi Radzieckiemu.

„Etyka judeochrześcijańska” jest oksymoronem. Bóg w Starym Testamencie jest gniewny i mściwy. W Nowym Testamencie jest kochający i wybaczający. „Etyka judeochrześcijańska” to termin propagandowy, który uniemożliwia chrześcijanom dostrzeganie syjonistów takimi, jakimi są.

W czasie zimnej wojny XX wieku duże znaczenie miał Bliski Wschód. Waszyngton był zdeterminowany, aby ograniczyć wpływy radzieckie i kontrolować przepływ ropy. Izrael był przedstawiany jako nasz sojusznik, nasza baza na Bliskim Wschodzie przeciwko radzieckiemu komunizmowi. Dlatego dla konserwatystów Izrael stał się po prostu częścią Ameryki.

Dwie konsekwencje tego są takie, że konserwatywni Amerykanie są ślepi na ludobójstwo Palestyńczyków dokonywane przez syjonistyczny Izrael oraz na fałszywą „wojnę z terroryzmem”, która w rzeczywistości była wykorzystaniem amerykańskich pieniędzy i życia przez Izrael przeciwko jego przeciwnikom na Bliskim Wschodzie. Waszyngton poświęcił pierwszą ćwiartkę XXI wieku na usuwanie przeszkód dla koncepcji „Wielkiego Izraela”.

Demokraci natomiast reprezentują interesy tych, którzy rzekomo są „uciskani przez pruderyjnych i białych rasistów”. Demokraci są obrońcami nielegalnych imigrantów–najeźdźców, którzy wkraczają do naszego kraju. Promują „multikulturalizm”, czyli zastępowanie białych i budowę współczesnej wieży Babel.

Demokraci są też obrońcami dewiacji seksualnych. Dla postępowego, liberalnego, lewicowego Demokrata ważniejsze jest, aby mężczyzna, który ogłosi się kobietą, miał dostęp do przestrzeni i zawodów zarezerwowanych dla kobiet, niż aby oskarżony o przestępstwo miał sprawiedliwy proces. Demokraci uważają, że najważniejszym prawem obywatelskim na świecie jest to, aby biologiczni mężczyźni, którzy sami określają się jako „transpłciowe kobiety”, mogli zastępować kobiety w drużynach sportowych i dzielić prysznice z ich biologicznymi członkiniami.

Demokraci nie dbają o prawa kobiet wypieranych z zawodów sportowych. Podobnie, bardziej zajmuje ich obrona preferencji seksualnych „osób ukierunkowanych na nieletnich” (pedofilów), niż problem wykorzystywania dzieci. Czy nie zauważyliście, jak zajadle liberalna lewica broni „praw” dewiantów seksualnych? W rzeczywistości nie wolno już używać takich terminów, ponieważ dewiacje seksualne zostały znormalizowane przez Demokratów. Całkiem możliwe, że Demokraci zdelegalizują heteroseksualny seks, ponieważ prowadzi on do rodzenia się „awersyjnych rasistów”, a więc utrwala białą supremację. Tak, można się śmiać, ale taka wizja pojawiła się już w literaturze science fiction.

Konsekwencją jednostronnych uprzedzeń obu partii jest niemożność reprezentowania przez nie wartości i interesów etnicznej bazy Ameryki. Wspierając każde przestępstwo Izraela, Republikanie utrzymują swoje pro-izraelskie zaplecze kosztem moralności własnego elektoratu. Nawet w konserwatywnych stanach, takich jak Teksas czy Floryda, nie dostaniesz kontraktu ani pracy państwowej, jeśli krytykujesz lub bojkotujesz Izrael.

Demokraci z kolei, wierząc w „zastępowanie białych”, ponieważ wszyscy biali są według nich „rasistami z awersji”, odmawiają ochrony granic przed inwazją imigrantów. Dążą do całkowitego opróżnienia obywatelstwa z treści.

Jaki jest rezultat tej niemożności reprezentowania Amerykanów?

Jeśli rządzą Republikanie – oznacza to wojny dla Izraela.

Jeśli rządzą Demokraci – oznacza to otwarte granice oraz wojny przeciwko rodzinie, prawdziwemu chrześcijaństwu (nie fałszywemu syjonistycznemu), normalnej heteroseksualności, wojny przeciwko meritokracji, a więc także upadek standardów edukacyjnych i awanse oparte na kolorze skóry oraz orientacji seksualnej. Dla administracji Bidena kandydat idealny to czarnoskóry transpłciowy. Czarno-skóry sekretarz obrony Bidena ogłosił, że nie będzie awansów dla białych heteroseksualnych mężczyzn, dopóki nie zostanie osiągnięta „równość”.

Elon Musk miał rację, gdy powiedział, że Ameryka potrzebuje nowej partii politycznej, niezależnej od interesów ekonomicznych, zagranicznych i ideologicznych. Ale Musk nie wskazał, kto miałby ją sfinansować. Kosztowałoby go to cały majątek.

Połączenie skorumpowanego orzeczenia Sądu Najwyższego USA, że korporacje mogą kupować rząd poprzez finansowanie kampanii, z corocznymi miliardowymi dotacjami dla Izraela, które Izrael wykorzystuje do kupowania Izby Reprezentantów, Senatu, prezydenta i całej administracji, jasno pokazuje, że Amerykanie mają rząd całkowicie niezdolny do reprezentowania ich interesów.

W całym świecie zachodnim nie rządzi demokracja. Zachodem rządzą grupy interesów, których składki wyborcze determinują politykę. Gdy Putin i Ławrow negocjują z przedstawicielami Waszyngtonu, nie rozmawiają z rządem, lecz z reprezentantami prywatnych interesów, których pieniądze wyniosły polityków do władzy.

Dwa najpotężniejsze lobby w USA to kompleks wojskowo-przemysłowy i lobby izraelskie. Ponieważ oba mają wspólny interes w wojnie i jej zyskach – w pieniądzach i terytoriach – pokój napotyka potężną siłę przeciwną, bo nie służy interesom tych dwóch grup.

Można się zastanawiać, czy Putin, Ławrow, Xi i Irańczycy któregoś dnia zrozumieją wreszcie rzeczywistość.

Dodatkowy komentarz autora

Paul Craig Roberts dodaje jeszcze, że sytuacja Zachodu jest gorsza, niż to opisał. Jako przykład podaje wypowiedzi z tego samego poranka:

Brytyjski premier miał stwierdzić, że flaga brytyjska symbolizuje „różnorodność”, a nie etnicznych Brytyjczyków.

Keir Starmer ogłosił, że etniczni Brytyjczycy są „dzielącymi społeczeństwo”, gdy protestują przeciwko inwazji imigrantów i masowym gwałtom kobiet. To rzekomo oni mają być sprawcami przemocy, nie imigranci.

Roberts podsumowuje: niezwykłe jest, że Brytyjczycy wybrali premiera, który jest antybrytyjski. Ale może to nie dziwi, skoro Amerykanie wybrali dwóch prezydentów antyamerykańskich – Obamę i Bidena – i prawie na pewno wybiorą kolejnego po Trumpie.

Każdego dnia coraz bardziej widać, że Zachód nie ma w sobie wystarczającej wiary, by przetrwać. Wszystkie białe grupy etniczne są zanurzone w multikulturalizmie. W miejsce narodów etnicznych powstała wieża Babel. Ostatnim wkładem Zachodu w dzieje ludzkości będzie wojna nuklearna.

Zbrodniarz Netanjahu nauczy polityków z Polski zabijania cywilów?

Zbrodniarz Netanjahu nauczy polityków z Polski zabijania cywilów?

Agnieszka Piwar 2025-09-15 Agnieszka Piwar https://piwar.info/zbrodniarz-netanjahu-nauczy-politykow-z-polski-zabijania-cywilow/

Pod pretekstem „naruszenia przestrzeni powietrznej przez rosyjskie drony” prezydent Poznania Jacek Jaśkowiak zamierza skorzystać ze specjalnego szkolenia w Izraelu. Poinformował o tym w miniony czwartek, 11 września, podczas konferencji prasowej, kiedy pochwalił się nietypowym zaproszeniem do Jerozolimy. Jak podkreśla, chce poznać doświadczenia tamtejszych władz w zakresie ochrony ludności i cyberbezpieczeństwa.

Co to dokładnie oznacza? Namiestnik zarządzający stolicą Wielkopolski będzie uczył się taktyki od żydowskich okupantów, którzy w ramach „obrony cywilnej” bombardują palestyńskie szpitale i szkoły oraz mordują w biały dzień bezbronnych mieszkańców okupowanych terenów, w tym kobiety i dzieci.

12 września pojechałam do Poznania na zaproszenie właścicieli księgarni Sursum Corda. Podczas spotkania autorskiego nt. książki „Holokaust Palestyńczyków” wśród publiczności pojawiło się pytanie: Czy Polacy mogą podzielić los Palestyńczyków? To nie była reakcja jedynie na deklarację prezydenta tego miasta.

Właśnie takie obawy słyszę najczęściej jako dziennikarka zajmująca się tematyką ludobójstwa w Strefie Gazy. Jednocześnie Polacy mnie pytają: Czy żydzi mają coś wspólnego z wojną na Ukrainie? Intuicja nie zawodzi moich rodaków. Wszystko łączy się w przerażającą całość.

„RUSKIE ONUCE” DO ODSTRZAŁU?

Izrael kłamliwie tłumaczy swoje potworne zbrodnie koniecznością samoobrony. Jako że Mossad nie reagował na ostrzeżenia egipskiej bezpieki nt. planowanego ataku Hamasu z 7 października 2023 roku, śmiem przypuszczać, że ofiary po izraelskiej stronie były na rękę władzom Izraela. Potrzebowali „pretekstu” do wszczęcia masakry na ludności cywilnej Strefy Gazy.

W ciągu niespełna dwóch lat izraelska armia – w ramach „obrony cywilnej”, czyli walki z „ludzkimi zwierzętami”, jak to skwitował Joaw Galant, izraelski minister obrony – zamordowała ponad 63 tysiące mieszkańców Strefy Gazy, z czego znaczną większość stanowią cywile. Syjoniści nie oszczędzili nawet lekarzy i wolontariuszy. Według szacunków ekspertów ofiar jest znacznie więcej – około 200 tysięcy – a wiele ciał wciąż znajduje się pod gruzami zbombardowanych miast.

Tymczasem w ostatnich dniach posłanka na Sejm RP Kamila Gasiuk-Pihowicz zaapelowała w mediach społecznościowych, by stworzyć „listę prorosyjskich dezinformatorów”. Na początek wskazała nazwiska kilku niezależnych polskich dziennikarzy i komentatorów oraz niektórych działaczy związanych z Konfederacją.

Skąd pomysł na taką listę? Z wałkowanych przez polskojęzyczne media rosyjskich dronów (wokół których jest zbyt wiele niejasności, by właściwie wiadomo było, o co chodzi) – tych samych, które dały impuls prezydentowi Poznania do publicznego obwieszczenia planów wyjazdowych na szkolenie do Izraela.

Równolegle ambasador Izraela w Polsce, Yaakov Finkelstein, nagrał wideo, na którym odpowiadał na [tylko wygodne] pytania internautów. Jedno z nich brzmiało: Jeśli Rosja zaatakuje Polskę, czy możemy liczyć na wsparcie Izraela? Finkelstein odpowiedział następująco:

«Polska i Izrael to zaprzyjaźnione kraje. I, jak się tutaj mówi: »prawdziwych przyjaciół poznaje się w potrzebie«. Nasz minister Gideon Sa’ar też wyraził zaniepokojenie informacjami o rosyjskich dronach przekraczających polską granicę. Podkreślił też, jak ważne jest przestrzeganie suwerenności i bezpieczeństwa Polski.»

W związku z powyższym należy się spodziewać, że to właśnie „ruskie onuce” – do których zaliczono rzeszę Polaków, w tym niżej podpisaną – będą w Polsce wyeliminowane w pierwszej kolejności.

LISTA SYJONISTYCZNYCH SŁUGUSÓW

Współtwórcy Izraela w znacznej mierze przybyli do Palestyny z Polski. Wystarczy wspomnieć, że założycielem syjonistycznego tworu okupacyjnego i pierwszym premierem Izraela był Dawid Ben Gurion, który urodził się w Płońsku. W związku z tym żydowscy okupanci mają ułatwiony powrót do „ojczyzny swoich przodków”, z czego w najlepsze sobie korzystają, wyrabiając masowo polskie paszporty.

Polskojęzyczni politycy ewidentnie są z nimi powiązani – ich zachowanie wyraźnie wskazuje, że są prowadzeni na smyczy syjonistów. Potwierdzają to konkretne przykłady, jak chociażby brak stanowczej reakcji na ataki Izraela wymierzone w Polaków.

Przypominam, że izraelska armia z premedytacją zabiła wolontariusza z Polski, Damiana Sobóla, który w kwietniu 2024 roku przemieszczał się w konwoju humanitarnym w Strefie Gazy. Ówczesny prezydent Andrzej Duda w mediach społecznościowych nie wskazał sprawcy ani nie potępił Izraela – jego oświadczenie było nieprecyzyjne i tchórzliwe.

Podobny brak stanowczej reakcji był widoczny po ostrzelaniu przez Izrael pozycji ONZ w Libanie, gdzie stacjonowali Polacy (październik 2024). Minister obrony Władysław Kosiniak-Kamysz w komunikatach unikał wskazania Izraela jako winnego ataku na polskich żołnierzy, co słusznie zostało mu wytknięte przez polskich użytkowników platformy „X”.

Do tego należy dorzucić wypowiedzi polskojęzycznych polityków jawnie wspierających Izrael. Wiceminister spraw zagranicznych Władysław Teofil Bartoszewski powiedział, że „Izrael prowadzi wojny w sposób bardzo cywilizowany”. Wiceszef MSZ zaprzeczył ponadto istnieniu Palestyny, mimo iż w Warszawie mieści się Ambasada Państwa Palestyny.

Anna Maria Żukowska zadeklarowała gotowość wyjazdu do Izraela, by wspierać „walkę z terrorystami” (czytaj: walkę z prawowitymi mieszkańcami okupowanej Palestyny). Michał Kamiński powiedział, że izraelscy żołnierze „bronią całej zachodniej cywilizacji”. Kamila Gasiuk-Pihowicz uznała, że konflikt jest „czarno-biały”, a winny jest wyłącznie Hamas. Katarzyna Ueberhan powiedziała, że świat demokratyczny „staje w obronie Izraela”.

Na początku 2025 roku, zarówno Andrzej Duda, jak i premier Donald Tusk zadeklarowali publicznie parasol ochronny dla największego zbrodniarza XXI wieku – premiera Izraela, Binjamina Netanjahu. Jest on ścigany międzynarodowym nakazem aresztowania za zbrodnie wojenne i zbrodnie przeciwko ludzkości, a władze III RP udają, że nic się nie stało.

Na domiar złego nowy prezydent Polski, Karol Nawrocki, mianował szefem Biura Bezpieczeństwa Narodowego Sławomira Cenckiewicza, który w mediach społecznościowych zagrzewał do walki największych zbrodniarzy słowami: „Izraelu, broń się skutecznie i obroń się!”.

Lista polskojęzycznych wyznawców zbrodniczego Izraela jest znacznie dłuższa – obok kolejnych polityków znajdują się na niej liczni dziennikarze, publicyści czy nawet artyści. Szczególnie bulwersujące jest stanowisko katolickiego duchowieństwa. 19 października 2023 roku Konferencja Episkopatu Polski wystosowała oświadczenie, w którym podkreślono „solidarność z narodem Izraela”.

UKROPOLIN SOJUSZNIKIEM IZRAELA

Wzniecenie konfliktu za naszą wschodnią granicą to także sprawka żydowskich spiskowców. Potwierdzeniem takiego spojrzenia na sprawę są między innymi zapiski dowódcy oddziału „Prizrak” (Widmo). Aleksiej Mozgowoj, bo o nim mowa, walczył na Ukrainie po stronie rosyjskiej. Tak przynajmniej mu się wydawało, dopóki, zdziwiony pewnymi działaniami, nie skontaktował się ze swoim odpowiednikiem po stronie ukraińskiej.

Z czasem legendarny sierżant zorientował się, że Rosjanie i Ukraińcy zostali napuszczeni przeciwko sobie i wciągnięci do wojny, którą steruje trzecia siła. Swoje przemyślenia zdążył zapisać w pamiętniku, zanim zginął w zamachu. Oto kluczowy fragment:

«Zostaliśmy zapędzeni do Koloseum i powoli jesteśmy niszczeni! To jest wykorzystanie ludności… Żeby ludzie się w coś zaangażowali, trzeba coś stworzyć, coś zorganizować.

Najlepszą opcją pozbycia się wymagających ludzi jest po prostu zawiezienie ich do Koloseum, w którym teraz się znajdujemy. Stwórz dwie przeciwne strony i pozwól im powoli się zniszczyć…

Ty i ja nazywamy się „gojami”, ty i ja jesteśmy zmuszeni walczyć ze sobą i zabijać się nawzajem. Niczym gladiatorzy zostaliśmy wepchnięci na arenę nienawiści, otoczeni wysokim i mocnym płotem kanałów telewizyjnych i radiowych. Dostojni goście, kaganowie chazarscy i ich świta obserwują naszą bitwę na śmierć i życie z mównicy.

Kiedy się pozabijamy, oni po prostu oczyszczą „arenę gladiatorów” z naszych ciał, ustawią na niej scenę i będą świętować odrodzenie Kaganatu Chazarskiego pieśniami i tańcami…».

W pierwszym kwartale 2023 roku były szef NATO promował w europejskich stolicach dokument dotyczący przyszłych gwarancji bezpieczeństwa dla Ukrainy. Anders Fogh Rasmussen wyjaśniał przy tym, że jego założeniem jest przekształcenie Ukrainy „we wschodnioeuropejski Izrael”.

Oficjalnie chodzi o zapewnienie powojennej Ukrainie możliwości samoobrony za wszelką cenę. Wśród państw-gwarantów mają być: Stany Zjednoczone, Wielka Brytania, Polska, Włochy, Niemcy, Francja, Australia, Turcja, kraje skandynawskie i bałtyckie oraz Europa Środkowo-Wschodnia. Nieoficjalnie chodzi o realizację tego, co odkrył sierżant Mozgowoj.

Nie bez znaczenia jest też fakt, że wiosną 2022 roku do Polski przybył zespół specjalnie wyszkolonych psychoterapeutów z Izraela, mających za zadanie pomagać obecnym w naszym kraju Ukraińcom w radzeniu sobie z „wojennymi traumami”.

Co z tych izraelskich szkoleń wyniknie? Chciałabym zachęcić, abyśmy jako Polacy nie czekali na powrót prezydenta Poznania z Jerozolimy czy uruchomienie szkolonych przez żydów Ukraińców, tylko sami przejęli inicjatywę. Sęk w tym, że nie wiem, czy ktokolwiek jest u nas zainteresowany czymś więcej niż tylko gadaniem…

Agnieszka Piwar

GDZIE RZYM, GDZIE KRYM czyli – Gdzie Teheran, gdzie Warszawa. Krzysztof Baliński

GDZIE RZYM, GDZIE KRYM czyli Gdzie Teheran, gdzie Warszawa

Krzysztof Baliński

Wojna zaczęła się 13 czerwca. Trwała 12 dni. O co w niej chodziło? Izrael głosi, że „najbardziej humanistyczna” armia na świecie (copyright© by rabin Stambler) odniosła sukces unicestwiając irański program atomowy. Jeśli tak, to dlaczego nie doprowadzili wojny do końca i nie obalili reżimu ajatollahów? A może to Iran wygrał wojnę? A może amerykańskie bomby zrzucone na Iran to tylko fajerwerk i mistyfikacja, której celem było „wybawienie” Netanjahu z opresji?

Czas nazwać rzeczy po imieniu: To nie była wojna Trumpa z Iranem, ale potyczka Trumpa z Netanjahu, z której Trump wyszedł obronną ręką, bo nie dał się do wojny wciągnąć. Netanjahu nie chce dopuścić do normalizacji stosunków amerykańsko-irańskich, bo niczego bardziej się nie obawia, jak pokoju na Bliskim Wschodzie. Deklarowany przez niego cel – obalenie reżimu ajatollahów to propaganda, gdyż ajatollahowie z bombą są mu potrzebni do mówienia o „wiecznym zagrożeniu irańskim”. Netanjahu próbuje desperacko obalić zamysł Trumpa ze zmniejszeniem zaangażowania na Bliskim Wschodzie i skupieniu na innych regionach świata, a Trump uratował główny filar swej geopolityki – doktrynę MAGA.

Netanjahu poniżył prezydenta USA, ale znając Trumpa możemy być pewni, że raczej prędzej niż później weźmie na Netanjahu rewanż. W jaki sposób? Kolorową rewolucją czyli „regime change”, ale nie w Teheranie tylko w Tel Awiwie, i pomoże mu w tym to, że Izrael jest na progu wojny domowej. Tym samym zapisze się w dyplomatycznych annałach, jako jedyny amerykański prezydent, który nie pozwolił Netanjahu wodzić się za nos.

Nastąpił niespotykany wzrost nastrojów antyizraelskich i tym samym antyżydowskich. I to nie tylko w USA, ale na całym świecie. Amerykanie, zmęczenie ciągle rosnącymi izraelskimi żądaniami, coraz częściej zadają pytanie: Czy w interesie Ameryki są niekończące się wojny Izraela, które niemal doprowadziły kraj do bankructwa?

To nie koniec wojny Izraela z Iranem (i tym samym starcia Netanjahu z Trumpem). To tylko zawieszenie ognia, którego Netanjahu nie będzie przestrzegał (tak, jak nie przestrzegał poprzednich) i które będzie systematycznie naruszał, poprzez prowokowanie Iranu i prowokowanie Trumpa.

Wojna pokazała nie tylko siłę lobby izraelskiego, ale i siłę propagandy żydowskiej, której głównym wektorem jest: Każdy, kto mówi o stawianiu na pierwszym miejscu interesów Ameryki, każdy, kto mówi o „neutralnym podejściu do konfliktu irańsko-izraelskiego” i każdy, kto nie popiera z entuzjazmem zbrodni Izraela jest antysemitąi sojusznikiem terrorystów.

Netanjahu głosi, że broni całego cywilizowanego świata przed barbarzyńcami. Gdy prowadził naloty na Iran, jak mantrę powtarzał: „To wojna cywilizacji z barbarzyństwem”. Gdy pół roku temu bombardował Liban, w ONZ przemawiał: „Podczas gdy Izrael walczy z siłami barbarzyństwa pod wodzą Iranu, wszystkie cywilizowane kraje powinny stać za nim murem”. Gdy prowadził dywanowe naloty na szpitale w Gazie, w Kongresie ogłosił: „Irańska oś terroru staje naprzeciw Ameryki, Izraela i naszych arabskich przyjaciół. To zderzenie barbarzyństwa i cywilizacji”. Wcześniej to samo głosił w sprawie Iraku i też go posłuchali – wzięli udział w inwazja na Bagdad, a ta pochłonęła setki tysięcy ludzkich istnień, doprowadziła do powstania państwa islamskiego, potwornej wojny w Syrii, kryzysu z imigrantami oraz ludobójstwa w Gazie. A tak na marginesie: Czy nie przypomina to sytuacji, gdy nam zdołali skutecznie wmówili, że mały chazarski czyli azjatycki Żydek z Krzywego Rogu broni cywilizacji europejskiej przed Azjatą Putinem?

Hasło „America first” Trump rzucił po raz pierwszy w 2016 roku, przypominając, że awantura iracka przyniosła śmierć 4 tysiącom amerykańskich żołnierzy, że „wydaliśmy 4 biliony dolarów, aby obalić jednego człowieka”. Nie pozostawił też suchej nitki na elicie z obu partii (zaludnionej – nawiasem mówiąc – potomkami żydokomuny z Europy Wschodniej): „Pozbądźmy się ich i Ameryka znowu będzie wielka”. Przypomnijmy, że kiedy oświadczył: „Żaden kraj dobrze się nie rozwijał, jeśli swoich interesów nie stawiał na pierwszym miejscu”,lobby żydowskie wszczęło rwetes, bo każdy, kto mówi o neutralnym podejściu do konfliktów na Bliskim Wschodzie jest antysemitą.

Przypomnijmy też, że pod pretekstem obalenia Saddama, który miał produkować broń masowego rażenia, dokonali inwazji na Bagdad. Do wojny wciągnęli Polskę, a w imieniu Polaków wojnę Arabom wydał syn rabina. Na wojnie Polska nie zyskała nic. Koszty snów o potędze (bo za udział w agresji nasz sojusznik obiecał nam zostanie mocarstwem regionalnymi że będzie umierał za Gdańsk) wyniosły 3 miliardy zł i 720 milionów dolarów z umorzenia irackiego długu. W zamian, na otarcie łez, dostaliśmy od Amerykanów zardzewiałą fregatę, 40-letnie samoloty transportowe, rachunek na 12 miliardów za F-16, logo „okupanta Iraku” i roszczenia hien cmentarnych spod znaku Przemysł Holokaustu. Zarobili jedynie towarzysze z SLD. Za organizację ośrodka tortur w Starych Kiejkutach dostali od CIA 15 mln dolarów, a na intratną fuchę we władzach okupacyjnych Iraku załapał się Marek Belka. A Kwaśniewskiemu obiecali tylko stanowisko sekretarza generalnego ONZ.

Do wojny z Irakiem (tak, jak dziś do wojny z Iranem) zagrzewała Anne Applebaum. I wkrótce potem została dyrektorem politycznym w instytucie z siedzibą w Dubaju (którego właściciele są w 100 procentach Żydami), gdzie sowicie opłacana zajęła się głoszeniem demokracji w Iranie. Także Radek Applebaum, gdy był w Parlamencie Europejskim, dorabiał w Dubaju. W lutym 2023 stał się bohaterem dziennikarskiego śledztwa, które wykazało, że każdego roku otrzymuje z Dubaju przelew na 93 tysiące euro, i że na forum Parlamentu Europejskiego regularnie atakuje Iran. Nasze „dociekliwe inaczej” media pisały o pieniądzach z Emiratów, a chodziło o pieniądze od tych samych Żydów, którzy finansują jego żonę.

W tym miejscu refleksja: To nie nasza wojna (tak, jak nie naszą jest ta Ukrainy z Rosją) i trzymajmy się od niej z daleka. Weźmy sobie za credo słowa kardynała Stefana Wyszyńskiego: „Każdy naród pracuje przede wszystkim dla siebie, a nieszczęściem jest zajmowanie się całym światem kosztem własnej ojczyzny”. I zawsze zadajmy pytanie: Jaki w tym interes ma Polska? Nie oznacza to, że nasza sympatia powinna być po stronie Iranu, bo w interesie Polski jest maksymalne osłabienie Izraela, państwa Polsce wrogiego i do Polski zgłaszającego roszczenia. No i także dlatego, bo Izrael zbombardował Isfahan, po części polskie miasto, do którego w czasie wojny trafiły polskie sieroty ewakuowane wraz z armią gen. Andersa z Sowietów, i gdzie znajduje się polski cmentarz. Nawiasem mówiąc:Dlaczego ogłosili wrogami Rosję i Iran, dwa państwa, które żadnych roszczeń wobec Polski nie mają, a za najbliższych przyjaciół uznali Izrael i Ukrainę, dwa państwa, które roszczenia mają a nawet publicznie je głoszą?

Co jeszcze wspólnego mają Iran i Polska? To części większej układanki, obejmującej także Ukrainę i Rosję. I pytanie: „Gdzie Krym, gdzie Rzym”, czyli „Gdzie Warszawa, gdzie Teheran” nie może dziwić. Potwierdzają to redaktorzy dwóch rzekomo wrogich sobie gazet – Adam Michnik i Tomasz Sakiewicz oraz szefowie dwóch rzekomo wrogich sobie telewizji – TVN i TV Republika, zgodnie wzywający do rozprawienia się z „krwawym satrapą” na Kremlu i „krwawym ajatollahem” w Teheranie.

Uderza wyjątkowa jednomyślność „polskiej” klasy politycznej w podejście do „Wojny Perskiej” (copyright© by Grzegorz Braun). Drobne animozje wynikają jedynie z licytowania się, kto jest bardziej proizraelski i kto dla Żydów zrobi więcej. Tusk wobec wojny zachowuje się tak, jak każe mu kanclerz Niemiec. Mateusz Morawiecki, jak nakazuje mu zew krwi. AKaczyński? Jak mu podpowiada kolega z ławy szkolnej Lejb Fogelman, który oprócz zajmowania się prywatyzacją, fuzjami i przejęciami polskich przedsiębiorstw, nie przepuszcza żadnej okazji, żeby udzielać zbawiennych wskazówek krajowi, na którym pasożytuje: „Atak Izraela na Iran jest ‘polską racją stanu’ a interesy Polski tożsame z interesami Izraela”. Sekunduje mu Teofil Bartoszewski: „Żydzi są naszymi braćmi. Musimy się z państwem Izrael identyfikować”, a dla „Gazety Wyborczej”: „Poparcie dla Izraela jest dziś przejawem po prostu człowieczeństwa”. No i przypomnijmy, że przy okazji beatyfikacji rodziny Ulmów skutecznie wpojono Polakom przekonanie, że prawdziwym bohaterstwem jest poświęcenie swojej rodziny w imię ratowania Żydów.

Wielkim złudzeniem okazała się solidarność świata islamskiego, arabskich sąsiadów i „arabskiej ulicy” z Iranem. Urojeniem okazała się solidarność Palestyńczyków z Gazy, którym wcześniej Iran pomagał. Więcej solidarności niż „państwo palestyńskie” okazała odległa RPA. A jeśli ktoś pomógł, to opinia publiczna w Ameryce i w Europie. W tym miejscu informacja: Palestyńczycy, których gościmy w Polsce, odmówili udziału w konferencji żydoznawczej, a w tym samym czasie wzięli udział w paradzie pederastów i lesbijek w Warszawie.

Mitem okazało się też, że za Iranem stoi Rosja, a wielkim uproszczeniem mówienie, że to odwieczny przyjaciel Arabów i Irańczyków. Rosja jest w doskonałych relacjach z Izraelem. Można nawet pokusić się o nazwanie tego politycznym i militarnym sojuszem. Na Bliskim Wschodzie nastąpiło przypieczętowanie wspólnych interesów obu państw. Za rosyjskie koncesje na Bliskim Wschodzie Izrael uznał aneksję Krymu. Avi Dichter, były szef izraelskiej bezpieki zdradził: „Rosja nie jest naszym wrogiem i nie mamy problemu z jej stałą obecnością wojskową w Syrii […] to supermocarstwo i sojusznik chcący zająć strategiczną pozycję w regionie, co Izrael przyjmuje z zadowoleniem”. Uzupełnił go ówczesny minister obrony Izraela: „Rosjanie rozumieją nasze interesy, a my rozumiemy ich interesy”.

Gdy Putin składał swą pierwszą wizytę w Jerozolimie, prezydent Izraela wychwalał go jako „największego przyjaciela Izraela”, a premier witał słowami „Jesteś wśród braci”. Sam Netanjahu był w Moskwie kilkanaście razy. W kordialnych relacjach z Putinem jest nie tylko on. Duża część mieszkańców Izraela ma do Rosji sentyment, mówi po rosyjsku, zachowuje rosyjskie obywatelstwo, głosuje na Putina, a skupiająca imigrantów z ZSRR i Rosji partia Avigdora Libermana zwana jest izraelskim oddziałem partii Единая Россия. Elementem rosyjsko-izraelskich gierek jest nie tylko półtora miliona sowieckich Żydów, ale też kilkadziesiąt tysięcy imigrantów zatrudnionych w izraelskich resortach siłowych i w dyplomacji. Tamtejszy noblista Amos Oz, w wywiadzie dla jednej z polskich gazet, przyznał, że jego kraj stał się schronieniem dla co najmniej 20 tysięcy byłych oficerów KGB. I tu pytania: Czy FSB i Mosad współpracują tylko na Bliskim Wschodzie? Czy nie współdziałają w Polsce?

To, że Putin to najbardziej filosemickim przywódcą jest w Rosji delikatnym tematem i publicznie nie wolno go poruszać. Ale „Jerusalem Post” mógł napisać: „Przyjazny stosunek Putina do Żydów może wynikać z tego, że w dzieciństwie opiekowali się nim oraz karmili żydowscy sąsiedzi, zaś jego ulubionym nauczycielem był Żyd, i wielu jego przyjaciół to Żydzi. Putin słusznie zdaje sobie sprawę, że czystki Stalina i dyskryminacja Żydów, która trwała aż do upadku Związku Radzieckiego, zaszkodziła Rosji. Tak samo jak masowy eksodus sowieckich Żydów”. To samo zdradził nowojorski „Tablet”, w tekście pod tytułem „Putin i Żydzi”: „Putin ma reputację filosemity, a relacje z Izraelem oraz społecznością żydowską są dla niego bardzo ważne. Szacunek dla Żydów i jego osobiste zaangażowanie w sprawy tyczące rosyjskiego żydostwa na pewno są szczere. Jedną oligarchię mocno żydowską zastąpił swoją oligarchią. Ta nowa, której roszczenia do bogactwa polegają na niezachwianej lojalności wobec Putina, ma również licznych przedstawicieli żydowskich, takich jak jego przyjaciele z dzieciństwa, bracia Rottenbergowie”.

A co to ma wspólnego z Polską? Otóż, doskonałe relacje Izraela i Rosji są dla Polski zagrożeniem między innymi dlatego, że oba kraje koordynują swoje polityki historyczne, które mają antypolskie ostrze. Izrael przyjął stalinowską narrację w odniesieniu do II Wojny Światowej: Zaczęła się w 1941 r. w momencie agresji Nazistów na radziecki Lwów. Wcześniej wojny nie było, był tylko „pokojowy marsz” Armii Czerwonej na Wilno, Białystok i Lwów dla „ochrony mienia i życia Ukraińców i Białorusinów”. Polska odpowiada za wybuch wojny, bo sprowokowała Hitlera i nie wpuściła Armii Czerwonej, która spieszyła jej z pomocą. AK, w przerwach pozorowanych walk z Niemcami, zabawiała się strzelaniem do Żydów podczas antyradzieckiej manifestacji politycznej, jaką było Powstanie Warszawskie. No i pamiętajmy, że to Putin o przedwojennym ambasadorze RP w Berlinie powiedział: „Drań i antysemicka świnia”. Co prawda jest też autorem kilka korzystnych dla polskiej narracji wypowiedzi o rzezi wołyńskiej i o kulcie Bandery, ale zawsze składał je w kontekście rzezi na Żydach.

I jeszcze jedno – cytowana izraelska gazeta stwierdza: „Ukryte wsparcie Rosji dla skrajnie prawicowych antysemickich partii politycznych w różnych krajach należy rozumieć jako strategię destabilizującą te kraje, a nie wyraz wspierania ideologii antysemityzmu”. A dlaczego akurat to jest ważne? Bo w Polsce jest całkiem spora grupa takich, którzy liczą na wsparcie Putina w starciu z żydowskimi roszczeniowcami, którym marzy się rosyjski garnizon w Przemyślu, dla obrony przed pogrobowcami Bandery. Tymczasem w zamyśle Putin, na pozostawionej Zełenskiemu części Ukrainy ma powstać państewko w stylu Kosowa, które będzie destabilizowało Polskę.

Jaka jeszcze inna nauczka płynie z Wojny Perskiej?

– Izrael mógł bezkarnie bombardować Iran, który nie ma broni atomowej, a nie bombardował Pakistanu, który taką broń ma. Kadafi nie miał bomby atomowej i nie żyje, a Kim Dzong Un ma bombę i żyje, a nawet rozmawiał z Trumpem jak równy z równym.

– Liczmy tylko na siebie i zbrójmy się po zęby, a nie pozbywajmy się broni na rzecz Zełenskiego i żydowskich oligarchów.

– Nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło – broni się pozbyliśmy, przyszedł czas na pozbycie się generałów i wszystkich zaprzańców z obu partii, i za Trumpem, który o odpowiedzialnych za wojnę z Irakiem powiedział „Pozbądźmy się ich i Ameryka znowu będzie wielka”, róbmy to samo.

Krzysztof Baliński

RUSIN, NIEMIEC, DWA BRATANKI. Krzysztof Baliński

RUSIN, NIEMIEC, DWA BRATANKI.

Krzysztof Baliński

„Ja się nie boję Niemców pro-rosyjskich! Boję się Niemców pro-ukraińskich, którzy wczoraj popierali Stefana Banderę, a jutro razem z Ukrainą mogą ruszyć po Wrocław, Przemyśl, Szczecin, Rzeszów, Opole, Chełm, Koszalin, Zamość. Nawet gdyby w Rosji było okropnie i panowało tam ludożerstwo, byłbym za dobrymi stosunkami z Rosją, bo boję się rosnącej w potęgę Ukrainy” – taki wpis Janusza Korwin-Mikkego wywołał wielką falę oburzenia.

Przypomnijmy, że wcześniej Korwin-Mikke oskarżył lidera PiS o „wspomaganie utworzenia na naszej wschodniej granicy proniemieckiego i antypolskiego państwa ukraińskiego”. Dziś nad Wisłą szok. Relacje między Zełenskim i kanclerzem Niemiec można nazwać: Rusin, Niemiec, dwa bratanki. A przecież to Polak powinien być bratankiem Ukraińca, bo pomogła Ukrainie najwięcej i miała tworzyć z Ukrainą jedno państwo!

Dla ogarnięcia tego podstawowego zagadnienia geopolitycznego, przed którymi stoi Polska, konieczne jest przypomnienie następujących faktów:

1. Mówi się o przeklętym położeniu Polski, że znajduje się w kleszczach między Niemcami i Rosją. Ale prawda jest inna. Największą klęską, jaką poniosła Polska po 24 lutego pamiętnego roku 2022 jest to, że znajduje się w coraz mniejszym stopniu między Niemcami i Rosją, a w coraz większym stopniu między Niemcami i Ukrainą, że – powiedzmy to wprost – Polska leży między Niemcami i Ukrainą!

2. Sprawy ukraińskie są w Polsce traktowane, jako element polityki wschodniej. Tymczasem od dwustu lat problematyka ukraińska to element polityki niemieckiej wobec Polski i idei Polski, jako niepodległego państwa. Prusacy ze szczególnym upodobaniem pielęgnowali nazwę „Ukraine”. Niesławnej pamięci Hakata finansowała nacjonalistów ukraińskich. Niemcy popierali aspiracje niepodległościowe Ukraińców zamieszkujących Galicję Wschodnią, a hitlerowska Abwehra uzbrajała i szkoliła dywersantów ukraińskich przeciw II RP.

3. W Polsce panuje powszechne i absolutne przekonanie, że Niemcy i Rosja zawsze współpracują przeciw nam i że główna w tym wina Rosji, która wciągnęła do tego naiwnych Niemców. Polacy uwierzyli też w mit, że po 24 lutego 2022 r. Niemcy zostawiły Ukrainę na pastwę Rosji, że sprzedały Ukrainę Putinowi. Przy czym mit taki podtrzymują sami Niemcy, co samo w sobie jest genialną niemiecką konstrukcją propagandową, opartą na sprawdzonej technice manipulowania Polakami: Wszystko zwalać na Rosję, całe zło bierze się z Rosji a zbawienie pochodzi z Niemiec. Tymczasem prawda jest inna! Od 300 lat, w oparciu o Prusy, Niemcy realizują politykę Drang nach Osten, tj. parcia na wschód i podporządkowania sobie Rosji oraz krajów tej części Europy.

4. Dochodzi do tego mit (także podsycany przez Niemców), że Polacy ratują świat przed Rosją, że tylko oni rozumieją Rosję, a inni zachowują się w stosunkach z Rosją, jak pijani we mgle. No i ta pycha Polaków (także podsycana przez Niemców), przekonanie o wyższości nad Rosjanami, że sam Bóg powierzył im misję wyzwalania wszystkich spod jarzma Rosjan. Przekonanie, że są najlepszymi specjalistami od Rosji pokutuje najbardziej wśród polskich dyplomatów. Tymczasem to ignoranci, których cała wiedza na temat Rosji to koncepcje wtłoczone do ich pustych łbów przez Niemców i niemieckich agentów w Polsce. Przykład z ostatnich dni: pouczanie Trumpa przez „Gazetę Polską” i TV Republika, a nawet samego Karola Nawrockiego, jak ma rozmawiać z Putinem.

5. To nie Rosja a Niemcy są śmiertelnym zagrożeniem dla Polski a Ukraina to twór sztucznie stworzony przez Niemców, celem dokonania czwartego rozbioru Polski, ale nie przez Rosję, Austrię i Prusy, lecz w zmodyfikowanej wersji – przez Niemcy i Ukrainę. Przy czym niemiecka agresja nie odbywa się metodą ataku na Westerplatte. To coś bardziej długofalowe i bardziej wyrafinowane, coś w rodzaju „marszu przez instytucje”, poprzez obsadzanie stanowisk w Polsce przez agenturę niemiecką, ukraińską i… żydowską. Bo Ukrainiec to nie tylko polityczna ręka Niemca, ale i Żyda.

Ukrainę jak i naród ukraiński stworzyli Niemcy sto lat temu. Po co? Głównie przeciwko Rosji, ale także przeciwko Polsce, by posługiwać się tym tworem, jako politycznym narzędziem dla osłabienie Rosji i dla osłabienie Polski. Kiedy w czasie I wojny światowej okazało się, że na wschodzie Polski wyrasta nowa siła – ukraińscy nacjonaliści, Niemcy (lub Pangermanie) od razu dostrzegli istnienie nacji zwanej wtedy „Rusinami”. Dostrzegli też, że elita galicyjska hołduje Polsce jagiellońskiej, zacofanej, w której nie doszło do procesów narodowotwórczych i wykształcenia się nowoczesnego państwa, i wykoncypowali, że wśród szlachty galicyjskiej trzeba podtrzymywać mit: Polska z Ukrainą stworzy imperium (i co jeszcze bardziej przewrotne i kuriozalne – stworzy imperium, jako przeciwwagę dla Niemiec). I nawet nie dostrzegamy oczywistej prawdy, że Niemcy także dziś, poprzez swoich agentów wpływu, podtrzymują w Polakach mrzonki jagiellońskie w postaci Międzymorza” i „Polska regionalnym mocarstwem”.

Tworzenie, umacnianie i mobilizowanie nacjonalizmu ukraińskiego przeciw Polsce nasiliło się podczas I wojny światowej. W 1918 r. Niemcy (nie Piłsudzki, lecz rękami Piłsudzkiego!) powołali państwo ukraińskie. Taki sam cel miała rewolucja w Rosji i, w ślad za nią, traktat pokojowy podpisany przez Lenina z Cesarstwem Niemieckim, Austro-Węgrami oraz ich sojusznikami. Plany Niemców najlepiej pokazuje dołączona do traktatu mapa, na której Ukraina jest wielka, dominująca, zagarniająca jak najwięcej ziem Rosji, a Polska małe, zminimalizowane kadłubkowe państewko wielkości województwa, niezdolne do samodzielnej egzystencji (wielkości przyszłej Generalnej Guberni). Mapa ilustrowała germański zamysł: Rosja jak i cała Europa Wschodnia wyniszczona, obiekt niemieckiej ekspansji, podobna do niemieckich nabytków kolonialnych w Afryce.

Kiedy Niemcy przegrali II wojnę światową i drugi raz wyparci zostali na zachód (jeszcze bardziej niż po I wojnie), wszystkie swoje ukraińskie aktywa w postaci rusińskich kolaborantów przekazali anglosaskim aliantom, którzy przejęli tym samym zbrodniarzy z UPA, Ukraińców nienawidzących Polski. Ukraińscy współpracownicy niemieckich agentów przeniknęli także do służb PRL. Jeśli dodamy do tego, że Niemcy zawsze mieli w Polsce doskonale rozwiniętą sieć agenturalną, to nie dziwi, że dziś niemieckie i ukraińskie służby mają przemożne wpływy w Polsce i działają tak, aby polski patriotyzm służył Ukrainie oraz że podtrzymują mit „Nie ma wolnej Polski bez wolnej Ukrainy”. I czy to, że obie rządzące na przemian Polską partie przykładają się do realizacji projektu „Słudzy narodu ukraińskiego” nie świadczy o tym, że są prowadzone tą samą ręką?

Dziś, po stu latach Niemcy osiągają cele, które postawiły sobie w I wojnie światowej – Podporządkowanie Polski Berlinowi przy pomocy niepodległej”, czyli realizującej interesy niemieckie Ukrainy. Przewidział to Roman Dmowski: „Nie ma siły ludzkiej, zdolnej przeszkodzić temu, ażeby oderwana od Rosji i przekształcona na niezawisłe państwo Ukraina stała się zbiegowiskiem aferzystów całego świata, którym dziś bardzo ciasno jest we wła­snych krajach, (…), speku­lantów i intrygantów, rzezimieszków i organizatorów wszelkiego gatunku pro­stytucji: Niemcom, Francuzom, Belgom, Włochom, Anglikom i Amerykanom pośpieszyliby z pomocą miejscowi lub pobliscy Rosjanie, Polacy, Ormianie, Grecy, wreszcie najliczniejsi i naj­ważniejsi ze wszystkich Żydzi.. Te wszystkie żywioły przy udziale sprytniejszych, bardziej biegłych w interesach Ukraińców, wytworzyłyby przewodnią warstwę, elitę kraju. Byłaby to wszakże szczególna elita, bo chyba żaden kraj nie mógłby poszczy­cić się tak bogatą kolekcją międzynarodowych kanalii. Ukraina stałaby się wrzodem na ciele Europy”.

Według Dmowskiego, aspekt ukraiński odegrał też ważną, jeśli nie najważniejszą rolę w planach tworzenia „Judeopolonii” a Żydzi byli agenturą niemiecką, zawsze (tak, jak Ukraińcy) zauroczenie Niemcami i stąd zabójczy dla Polski, skierowany przeciw wspólnemu wrogowi – Polakom trójkąt Niemcy-Żydzi-Ukraińcy. Jeżeli do tego dodamy, że dziś Ukrainą rządzą żydowscy oligarchowie, to mamy pełny obraz sytuacji. Dodajmy – sytuacji tragicznej.

Po 1989 roku stosunki polsko-niemieckie nigdy nie były normalne, lecz zafałszowane. Po stronie polskiej biorą w nich udział prawie zawsze te same osoby zazwyczaj proponowane przez stronę niemiecką, które uzyskały niemalże monopol na te kontakty. W tym froncie obrony niemieckich interesów są aktywa niemieckich służb specjalnych (także te odziedziczone po Stasi) i ludzie o żebraczym usposobieniu, którzy egzystują za niemieckie pieniądze i nieustannie, na zasadzie wyłączności, zabierają głos w sprawach niemieckich. Są wśród nich byli i obecni ministrowie, wojewodowie, prezydenci miast, posłowie i senatorowie, dyplomaci (lub raczej dyplomatyczni folksdojcze), dziennikarze i inni zawodowi „przyjaciele Niemiec”.

Dzięki nim, Niemcy pozyskały wyjątkową pozycję w Polsce. Wystarczy wspomnieć niekorzystny, dyskryminujący nas Traktat polsko-niemiecki z 17 czerwca 1992 r., który zapoczątkował hurtową i ordynarną akcję wyprzedaży naszych interesów. Pozostawił otwarty problem niemieckich roszczeń majątkowych, a zamknął drogę do należności z tytułu odszkodowań wojennych. Zaniedbał interesy polskiej mniejszości w Niemczech, równocześnie tworząc absurdalne przywileje dla mniejszości niemieckiej w Polsce, w tym utworzenie własnego województwa.

Niemcy sprawnie i szybko zbudowali w Polsce swoje lobby, bynajmniej nie poprzez przedstawicieli mniejszości niemieckiej, ale… żydowskiej. Stąd ich pęd do obsługi stosunków polsko-niemieckich. Mniejszość ta zabrała się (i zmonopolizowała) za stosunki polsko-ukraińskie. Przykładem Grzegorz Schetyna i Paweł Kowal, obaj Żydzi ze Lwowa. Wspomagają ich bardzo wpływowe środowiska nacjonalistów ukraińskich z rozbudowaną agenturą wpływu. To oni najaktywniej działają i najwięcej mają do powiedzenia w sferze kontaktów nie tylko z Ukrainą, ale i z Rosją, Białorusią i Polakami na Wschodzie (vide obsada kadrowa fundacji „pomagających Polakom na Wschodzie”). To oni w MSZ dokonują „finezyjnej” selekcji konsulów na Ukrainie, którzy znęcają się nad tamtejszymi Polakami i likwidują polskość.

To oni ukryli przed Polakami bardzo niebezpieczną oczywistość, że Ukraina to twór germański, że sprzymierzy się z Niemcami, że Polska znajdzie się w kleszczach ukraińsko-niemieckich, że Niemcy, zręcznie wykorzystując sytuację związaną z wojną, ożywią projekt Mitteleuropy, w niczym nie różniący się od projektu Judeopolonii, i że nawet masowa, kontrolowana w dużej mierze przez Niemców akcja osiedlanie Ukraińców w Polsce jest znaczącym krokiem w dziele budowy IV Rzeszy oraz genialne wymierzonym ciosem w integralność terytorialną Polski. No, bo przecież Wrocław, gdzie już co trzeci mieszkaniec to Ukrainiec, ma już w większości ludność proniemiecką. Nie przypadkiem też Ukraińcy osiedlają się (lub są osiedlani) głównie na naszych Ziemiach Odzyskanych, a celem tej akcji jest „odzyskanie” tych terenów dla Niemców. Nawiasem mówiąc – polscy rolnicy łudzą się, że wywalczyli formalny zakaz sprzedaży ziemi obcokrajowcom. Tymczasem Niemcy wykupują ziemię na tzw. słupy. A kim są owe „słupy”? To Ukraińcy przesiedleni po akcji „Wisła” na ziemie, które Niemców interesują najbardziej.

,,Nie ma wolnej Polski bez wolnej Ukrainy!’’ – taki kanon polskiego interesu narodowego wtłaczają nam do głów. Tymczasem Stepan Bandera powiedział:  ,,Polacy nie chcą samostijnej Ukrainy, bo dobrze wiedzą, że tylko Ukraina może im zadać śmiertelny cios i rozwalić Polskę’’. Taką wizję przedstawia też podjęta 22 czerwca 1990 r. uchwała Krajowego Prowidu OUN: Najważniejszym celem jest doprowadzenie do rozbioru i ostatecznej likwidacji Państwa Polskiego, którego finałem będzie podzielenie terytorium Polski pomiędzy Ukrainą i Niemcami, dwiema zwycięskimi stronami tych zmagań. Uchwała zawiera postulat: (…) odbudować tajną sieć OUN i zacząć kontrolować wszystkie dziedziny życia Rzeczypospolitej (…) Zależy nam na tym, żeby w Polsce istniała słaba służba wewnętrzna (i kierowana przez ludzi nam życzliwych) oraz słaba, nieliczna armia. Zaleca też: Należy podsycać separatyzmy regionalne: Górnoślązaków, Kaszubów, Górali […] Podsycać aktywność narodową Ukraińców, Białorusinów, Żydów, Czechów, Słowaków a przede wszystkim Niemców”. Separatyzmy już mamy. Słabe służby wewnętrzne kierowana przez „ludzi nam życzliwych” też. Bo kim jest koordynator służb specjalnych i tabuny potomków bojców OUN zatrudnionych w ABW i Policji. Kolej zatem na „podzielenie terytorium Polski pomiędzy Ukrainą i Niemcami, dwiema zwycięskimi stronami tych zmagań”.

Cytowany na wstępie Janusz Korwin-Mikke, nie bez powodu oskarżał Jarosława Kaczyńskiego o „wspomaganie utworzenia na naszej wschodniej granicy proniemieckiego i antypolskiego państwa ukraińskiego”. Lider PiS, którego matka miała korzenie w żydowsko-ukraińskiej Odessie, uchodzi w oczach Polaków za Antyniemca. Jednak rzeczywistość jest zupełnie inna. To on wysunął na stanowisko premiera proniemieckiego (żeby nie powiedzieć agenta TW „Jakob”) Mateusza Jakuba Morawieckiego, który godził się w 100 procentach na budowę IV Rzeszy. No i czy można być antyniemieckim będąc skrajnie proukraiński?

Jarosław ma w swym życiorysie krótki epizod, kiedy Niemców nie lubił. A było to wtedy, gdy niemiecka gazeta napisała: „Niemiecka opinia publiczna nie wierzyła zdumionym niebieskim oczom: polski prezydent nie sięgający niemieckiej głowie państwa nawet do kolan. Polityk z drugiej strony Odry, który niemieckiej pani kanclerz na przywitanie podaje w postawie na baczność przednią łapę!”. Tytuł i podtytuły tekstu w „Die Tageszeitung” brzmiał: „Nowe polskie kartofle. Dranie chcący opanować świat. Lech „Katsche” (mlaskający) Kaczyński”. „Antyniemieckość” Jarosława Kaczyńskiego (i jego przenikliwość „geopolityczną”) ilustruje też wypowiedź: „Dowodem na to, że jesteśmy traktowani, jako Europa drugiego rzędu jest jakość proszków sprzedawanych w Polsce, które są gorsze niż te w Niemczech”.

Polska nie uzyska niczego, będzie największym przegranym, zmuszona dzielić terytorium nie tylko z milionami Ukraińców przesiedlonych tu po 24 lutego 2022 roku, ale i z setkami tysięcy zdemobilizowany bojców Azow. A kto będzie trzymał w garści skonfliktowane strony? Niemcy! Bo już mamy rząd niemiecko-ukraiński i będziemy mieć obozy koncentracyjne pilnowane przez ukraińskich strażników. I właśnie na tej zasadzie powstanie UkroPolin, twór składający się z obcej elity, z kilkunastu milionów niemających nic do powiedzenia Polaków i z milionów łupiących Polskę przesiedleńców z Dzikich Pól. Taka ukropolińska Rzeczpospolita będzie słabym państewkiem, w kleszczach między Ukrainą i Niemcami, łożącym na Ukrainę coroczną kontrybucję, wydającym na obronę dominującą część budżetu, lecz nie na obronę własną, lecz obronę Ukrainy. Ale na tym nie koniec – Polska będzie finansować pokój. A wiedzieć trzeba, że to jeszcze bardziej kosztowne niż finansowanie wojny.

Ukraina zbudowała najsilniejszą armię w Europie. A Polska swoją armię rozbroiła, stając się państwem frontowym NATO, buforem między Wschodem i Zachodem, gdzie o biegu wydarzeń decyduje siła militarna. Obok funkcjonującej już armii ukropolińskiej, powstaje armia ukraińsko-niemiecka, która weźmie udział w końcowej fazie operacji oddania Niemcom kontroli nad polską armią i zmuszenia jej do zakupu pancerfaustów z niemieckich fabryk. Chodzi też o wywołanie kaskady wydarzeń: Zrujnowana, z rozgrodzonymi granicami Polska, zamiast z Zachodem, integruje się ze Wschodem, przyjmuje standardy cywilizacji turańskiej, jest wpychana w strefę chaosu i starć na tle etnicznym. Tu przypomnijmy: Konferencja pokojowa w Wersalu narzuciła Polsce przywileje dla Żydów, co poprzedziła kampania oskarżająca Polaków o pogromy oraz wspierająca Ukraińców w konflikcie z Polakami. Hitler, natomiast napaść na II RP uzasadniał „prześladowaniem niemieckiej mniejszości”. Czy i tym razem Niemcy nie uzasadnią ingerencję w polskie sprawy prześladowaniem mniejszości… ukraińskiej?

Ukraiński młot i niemieckie kowadło działają coraz bezczelniej. Ukrainizacja i dojczyzacja Polski idą pełną parą. W Polsce bezkarnie hasa ukraińska i niemiecka V kolumna, trybiki w wielkiej machinie przemieniającej Polskę w niemiecko-ukraińskie kondominium pod żydowskim zarządem powierniczym. I jeśli Polacy się nie przebudzą, jeśli ten rząd przetrwa, to jest duża szansa, że uwiną się z tym zadaniem do końca kadencji. A jeśli zagonią do akcji pożytecznych idiotów z PiS i przy ciulowatości Konfederacji, to wystarczy im na to kilka miesięcy. Co robić? Mówić bez ogródek: Nie ma żadnych dwóch wizji Polski. Jest wolna Polska versus państwo zarządzane przez gauleitera, wspieranego przez potomków rezunów. Głośno wymawiać słowo „zdrada”. Pamiętać, że poszłoby im z nami jeszcze lepiej, gdyby nie front gaśnicowy. No i nie gmatwać sprawy analizami, że za wszystkim stoi Putin, bo chodzi o skolonizowanie Polski przez Ukraińców i Niemców.

Krzysztof Baliński

https://sklep.gadowskiksiegarnia.pl/UkroPolin-Od-A-do-Z-Krzysztof-Balinski-p2931

Taniec na wulkanie. Geopolityczny związek między dronami nad Polską a atakiem na Katar

Thomas Röper  https://anti-spiegel.ru/2025/der-geopolitische-zusammenhang-zwischen-den-drohnen-ueber-polen-und-dem-angriff-auf-katar

Taniec na wulkanie

Geopolityczny związek między dronami nad Polską a atakiem na Katar

W zeszłym tygodniu doszło do incydentu z dronami nad Polską i izraelskiego ataku na Katar. Można między nimi dostrzec pewne paralele, które mają geopolityczny wpływ.

Anti-Spiegel 8 wrzesień 2025

Analityk rosyjskiej agencji informacyjnej TASS zbadał, czy i jak incydent z dronami nad Polską i izraelski atak na Katar są ze sobą powiązane. Na pierwszy rzut oka może to brzmieć dziwnie, ale biorąc pod uwagę reakcję USA, wcale nie jest to dziwne. Dlatego przetłumaczyłem ten artykuł. (https://tass.ru/opinions/25036445)

===========================================

Incydent z dronami w Polsce i atak na Katar: balansowanie na krawędzi?

Andrej Surzhansky o związku między tymi dwoma incydentami i o tym, co mają z tym wspólnego USA i Rosja

Doniesienia o „zabłąkanych” dronach w powietrzu nad Polską wywołały znaczne zaniepokojenie wśród europejskich zwolenników wojny, w tym Sekretarza Generalnego NATO Marka Rutte. Wszyscy oni oskarżyli Rosję o „prowokację na dużą skalę” jeszcze przed zakończeniem śledztwa (a dokładniej, zanim się ono w ogóle rozpoczęło). Z powodu incydentu NATO, na prośbę Polski, natychmiast rozpoczęto konsultacje z członkami Sojuszu na mocy artykułu 4 Traktatu Północnoatlantyckiego.

Pomijając różne wersje wydarzeń, w tym celową prowokację ze strony Kijowa i Warszawy, skupię się na reakcji szefów państw i rządów, od których stanowiska w dużej mierze zależy pokój na Ukrainie.

Trump i jego zagadki

Na przykład prezydent USA Donald Trump odpowiedział na sytuację z dronami w Polsce zdaniem kończącym się słowami „Zaczyna się”. „Co się dzieje z Rosją naruszającą polską przestrzeń powietrzną dronami? Zaczyna się” – napisał na portalu społecznościowym Truth Social.

Trump, który lubi trollować i mówić zagadkami, nie wyjaśnił, co dokładnie miał na myśli, mówiąc „Zaczyna się”. Brzmi to jednak złowieszczo. III wojna światowa? Jak to mówią, każdy może myśleć, co chce. Jednocześnie prezydent USA zdaje się nie mieć wątpliwości, że rosyjskie drony naruszyły polską przestrzeń powietrzną.

Z Polski do Kataru

Incydent z dronami w Polsce miał miejsce zaledwie kilka godzin po tym, jak Izrael zaatakował kompleks mieszkalny w stolicy Kataru, Doha, gdzie przebywali wówczas przywódcy Hamasu. Podobno spotkali się, aby omówić pokojowe propozycje Trumpa dotyczące uwolnienia zakładników i zakończenia izraelskiej operacji wojskowej w Strefie Gazy. Według doniesień amerykańskich mediów, Trump rzekomo wdał się w tyradę w rozmowie telefonicznej z premierem Benjaminem Netanjahu i publicznie wyraził swoje niezadowolenie z działań Izraela. Ale na tym koniec.

Co więcej, pojawiły się doniesienia, że ​​izraelski atak na przywódców Hamasu był de facto wcześniej uzgadniany z Waszyngtonem, który, jak to już wielokrotnie bywało, rzekomo nic nie wiedział. Według oświadczeń przywódców, Izrael nie przejmuje się tym, co społeczność międzynarodowa powie o jego ostatnim rażącym akcie agresji wobec suwerennego państwa. A jeszcze mniej przejmuje się groźbami sankcji ze strony przewodniczącej Komisji Europejskiej Ursuli von der Leyen. Liczy się to, co mówią Stany Zjednoczone, główny sponsor Izraela. A jeśli projekt rezolucji potępiającej działania Izraela zostanie przedstawiony Radzie Bezpieczeństwa ONZ, Amerykanie z pewnością skorzystają z prawa wielkiego weta. Co zaskakujące, Rada Bezpieczeństwa ONZ wydała oddzielne oświadczenie potępiające ataki na Katar, w którym nawet nie wspomniano o Izraelu, jakby chodziło o atak ze strony obcych sił. Jak jednak zauważyły ​​media, oświadczenie to było raczej formalnością; nie ma charakteru wiążącego.

Wracając do wydarzeń w Polsce, rankiem 10 września dowództwo operacyjne Wojska Polskiego ogłosiło zniszczenie kilku obiektów zidentyfikowanych jako drony, które naruszyły przestrzeń powietrzną kraju. Według premiera Donalda Tuska, w nocy odnotowano 19 naruszeń przestrzeni powietrznej. Według niego wszystkie drony pochodziły z Białorusi.

Białoruskie Ministerstwo Obrony oświadczyło, że „podczas nocnej wymiany bezzałogowych statków powietrznych między Federacją Rosyjską a Ukrainą, siły i środki obrony powietrznej Republiki stale śledziły bezzałogowe statki powietrzne, które straciły kurs w wyniku działania systemów walki elektronicznej obu stron”. „Część zbłąkanych dronów została zniszczona przez siły obrony powietrznej naszego kraju nad terytorium republiki” – powiedział białoruski szef Sztabu Generalnego Sił Zbrojnych, Paweł Murawejko, cytowany przez biuro prasowe białoruskiego Ministerstwa Obrony.

Według rosyjskiego Ministerstwa Obrony, rosyjskie siły zbrojne zaatakowały w nocy ukraińskie kompleksy wojskowo-przemysłowe w obwodach iwanofrankowskim, chmielnickim i żytomierskim, a także w Winnicy i Lwowie. Nie planowano ataków na cele w Polsce. Zasięg techniczny dronów, które rzekomo przekroczyły granicę z Polską, nie przekracza 700 kilometrów. Rodzi to pytanie, w jaki sposób udało im się wniknąć głęboko w terytorium Polski. Rosyjskie Ministerstwo Obrony oświadczyło, że jest gotowe do konsultacji ze stroną polską „w tej sprawie”.

Kto jest za pokojem, kto za wojną?

Trump natychmiast omówił sytuację z prezydentem Polski Karolem Nawrockim i prezydentem Francji Emmanuelem Macronem. „Właśnie rozmawiałem telefonicznie z prezydentem USA Donaldem Trumpem o wielokrotnych naruszeniach polskiej przestrzeni powietrznej zeszłej nocy przez rosyjskie drony” – napisał Nawrocki na portalu X (dawniej Twitter). „Ta rozmowa jest częścią serii konsultacji, które prowadzę z naszymi sojusznikami. Dzisiejsze dyskusje potwierdziły jedność sojuszników” – zauważył polski prezydent.

Macron, uważany za najważniejszego „strażnika” Ukrainy w Europie, również zrelacjonował swoją rozmowę z Trumpem w mediach społecznościowych. „Omówiliśmy niepokojące wydarzenia związane z konfliktem na Ukrainie” – napisał na portalu X, zaznaczając, że rozmowa koncentrowała się konkretnie na incydencie z udziałem dronów, które wtargnęły na terytorium Polski, a które Macron nazwał rosyjskimi. „Podzieliliśmy się również naszymi obawami dotyczącymi sytuacji na Bliskim Wschodzie po izraelskich atakach na Katar” – dodał. W tym kontekście prezydent podkreślił „kluczowe znaczenie” współpracy między USA a Europą w tych obszarach dla zapewnienia „pokoju i bezpieczeństwa”.

Premier Węgier Viktor Orbán, który jest bliski Trumpowi, dyplomatycznie wyraził solidarność z Polską i stwierdził, że incydent z dronami po raz kolejny podkreślił potrzebę pokoju na Ukrainie: „Ten incydent dowodzi, że nasza polityka apelowania o pokój w konflikcie między Rosją a Ukrainą jest rozsądna i racjonalna. Życie w cieniu wojny jest pełne ryzyka i niebezpieczeństw. Czas położyć temu kres!”. Jednocześnie Orbán podkreślił, że Budapeszt popiera pokojową inicjatywę prezydenta Trumpa w sprawie Ukrainy. Ogólnie rzecz biorąc, należy założyć, że Polacy i Francuzi ponownie naciskają na wojnę, podczas gdy Węgrzy, jak zwykle, naciskają na pokój.

Powody histerii

Europejscy partnerzy Kijowa i amerykańscy jastrzębie próbują zniweczyć rezultaty spotkania prezydentów Rosji i USA na Alasce i „ponownie wprowadzić Trumpa na wojenną ścieżkę z Rosją”. Analitycy ukraińskiego portalu Strana zwracają uwagę, że ukraiński rząd i zachodnia „partia wojny” postrzegają realizację porozumień zawartych na Alasce między Władimirem Putinem a Donaldem Trumpem jako największe zagrożenie dla siebie. Ciągłe apele o zaostrzenie sankcji wobec Rosji przez Trumpa lub poparcie inicjatywy wysłania europejskich wojsk na Ukrainę jako jednej z „gwarancji bezpieczeństwa” zmierzają w tym samym kierunku. Dlatego, ich zdaniem, „partia wojny” prawdopodobnie spróbuje wykorzystać incydent w Polsce do realizacji swojego najważniejszego obecnie zadania: skłonienia Trumpa do ostrej konfrontacji z Rosją.

Oznacza to nasilenie apeli o dostarczenie Ukrainie nowych systemów obrony powietrznej i rozważenie zestrzelenia rosyjskich dronów i pocisków rakietowych z państw członkowskich NATO. Do niedawna uważano, że Polska jest niezawodnie chroniona przez parasol NATO.

To samo dotyczy Kataru, gdzie znajduje się amerykańska baza lotnicza w Al-Udeid, wyposażona w amerykańską obronę przeciwlotniczą. Jednak z jakiegoś powodu nic z tego nie zadziałało, a amerykańskie środki okazały się nieskuteczne. Mogłoby to zmusić kraje przyjazne USA do rozważenia gwarancji bezpieczeństwa.

Trump jest swoim własnym reżyserem.

Czy to zbieg okoliczności, że tego samego dnia, w którym Izrael rozpoczął nalot na Dohę, a drony pojawiły się nad Polską, w One America News Network wyemitowano wywiad z wiceprezydentem USA J.D. Vance’em? W wywiadzie stwierdził on, że prezydent Trump nie widzi sensu w izolacji gospodarczej Rosji i jest otwarty na współpracę w szerokim zakresie projektów po rozwiązaniu kryzysu na Ukrainie. „Prezydent otwarcie mówił zarówno Europejczykom, jak i Rosjanom, że nie widzi sensu w izolacji gospodarczej Rosji, chyba że celem jest kontynuacja konfliktu. Nie chce więcej ofiar. A po osiągnięciu pokoju jest otwarty na szeroki zakres porozumień gospodarczych, korzystnych dla Stanów Zjednoczonych” – powiedział Vance. Zwrócił uwagę, że Rosja posiada ogromne złoża surowców mineralnych. „Myślę, że prezydent ma absolutną rację, że po rozwiązaniu konfliktu możemy mieć bardzo owocne relacje zarówno z Rosją, jak i Ukrainą. I szczerze mówiąc, lepsze relacje gospodarcze w Europie Wschodniej byłyby najlepszą gwarancją długotrwałego pokoju” – dodał wiceprezydent.

Oczywiście, podobnie jak w przypadku Izraela, Trump może krytykować Rosję, jeśli argumenty Polaków okażą się przekonujące. I uczynił to później, choć nie używając słowa „Rosja”. Amerykański prezydent zasugerował, że incydent w Polsce był spowodowany tym, że drony wymknęły się spod kontroli. „Z tego, co rozumiem, były w pewnym stopniu poza kontrolą, kiedy zostały wystrzelone. Mimo to, potępiłbym nawet fakt, że znajdowały się blisko granicy. Nie podoba mi się to” – powiedział amerykański prezydent w odpowiedzi na pytania dziennikarzy na  południowym trawniku Białego Domu. „Nie jestem zadowolony z tego, z całej sytuacji” – podkreślił.

„The New York Times” wyciągnął z reakcji prezydenta wniosek, że incydent z dronami w Polsce świadczy o rosnącym dystansie USA do obrony Europy. Trump najwyraźniej podjął już decyzję o swoim strategicznym kursie w budowaniu relacji z Moskwą, co powtórzył J.D. Vance, który, nawiasem mówiąc, jest uważany za pierwszego z szeregu potencjalnych następców Trumpa. A zdjęcia zniszczonej polskiej stodoły tego nie zmienią, bo nic nie znaczą w porównaniu z całkowitym zniszczeniem kompleksu mieszkalnego w Doha.

Ale w Kijowie i Brukseli, gdzie próbuje się ponownie wpędzić Trumpa na wojenną ścieżkę, najwyraźniej nie zostało to zrozumiane.

Co za straszna era, w której idioci rządzą ślepymi

To nasza gra!

Autor: CzarnaLimuzyna, 13 września 2025

Co za straszna era, w której idioci rządzą ślepymi.

William Szekspir

AIX

Trwa kampania zniesławiająca Polaków, którzy stawiają interes swojej Ojczyzny wyżej niż jakikolwiek inny, a tym bardziej interes wrogów Polski.

Sprawa jest tak ewidentna, że aż prawie identyczna – przypominająca podobne akcje propagandowe z czasów stalinowskich, kiedy głównym wrogiem były USA, a bezalternatywnym przyjacielem sowiecka Rosja w kształcie komunistycznego imperium ZSRR.

Każde słowo wypowiedziane przeciw Związkowi Zdradzieckiemu było piętnowane i karane. Dziś jest podobnie. Ta tragikomiczna powtórka z historii spowodowała, że po raz kolejny niektórzy nasi wrogowie zostali wywindowani na piedestał.

Tusk i Sikorski kłamią

Tusk, Sikorski et consortes nazywając Polaków trollami Putina, mówią nieprawdę. Propaganda lewicowej koalicji uderza w najbardziej patriotyczną, świadomą część społeczeństwa polskiego, która nie uważa ani Rosji Putina ani innych bytów politycznych typu Unia, Ukraina, Niemcy oraz Izraela za przyjaciół Polski. Skład naszych wrogów zasila również, nie od dziś, Potworna Brytania.

Oprócz świadomych szubrawców, w antypolskim chórze znajdują się po prostu zwyczajni głupcy nie potrafiący myśleć logicznie i myśleć, co kluczowe – po polsku.

Fakt, że Rosja walczy z naszym wrogiem czyli banderowską Ukrainą nie czyni Putina naszym przyjacielem ani nawet sojusznikiem i nie daje mu moralnego prawa do polskiego wsparcia i jakiejkolwiek pomocy, w tym prawa do masowego osiedlania się w Polsce, obywatelom Rosji. Podobnie jest z postsowiecką Ukrainą – mroczną częścią ziem zajętych od dawna przez Mordor.

Obce racje stanu. Ahistoryczne brednie

To nasza gra… to nasza wojna!

Obce racje stanu, stręczone nam od wielu lat, o których pisał Herbert, mają wiele sztandarów.

kolory sztandarów zmieniają się jak las na horyzoncie
od delikatnej ptasiej żółci na wiosnę przez zieleń czerwień do zimowej czerni

A dziś ponownie czerwono-zielony, czerwono-czarny oraz unijny wraz z „tęczowym”. Mówiąc najprościej: obce racje stanu – unijna, niemiecka, rosyjska, ukraińska, żydowska, islamska zawsze były, są i pozostaną sprzeczne z racją stanu Polski.  Sytuacja może się zmienić tylko w jednym przypadku, gdy ww. staną się Polakami, nigdy odwrotnie. Polakami w sensie narodowym i cywilizacyjnym.

O autorze: CzarnaLimuzyna