Dopuszczone do nauki teksty są tak zmanipulowane, aby ich treści odpowiadały wytycznym partii komunistycznej o usuwaniu wszelkich odniesień religijnych. Dotyczy to zresztą nie tylko szkół podstawowych czy średnich, ale także uczelni wyższych.
W ramach walki z „wpływami religijnymi” na młode pokolenie a zarazem w nurcie tzw. „sinizacji” religii władze chińskie przystąpiły do usuwania wszelkich odniesień do Boga, Biblii i religii z książek dla dzieci i młodzieży. Dotyczy to utworów zarówno własnych autorów, jak i dzieł literatury światowej. Wszelkie wzmianki dotyczące wiary są zastępowane przez słowa i pojęcia bardziej ogólne lub zbliżone, ale bez wyraźnego odniesienia do Boga albo – jeśli jest to niemożliwe – takie tytuły nie będą wydawane. Na razie wytyczne te objęły cztery opowiadania autorów zagranicznych i szereg utworów klasyków chińskich.
Cenzura książek
Zmieniono na przykład jedną ze scen znanej baśni Hansa Christiana Andersena „Dziewczynka z zapałkami”, będącej lekturą szkolną dla uczniów V klasy. W oryginale gdy zziębnięta tytułowa bohaterka zapala, żeby się rozgrzać, kolejne zapałki, widzi w ich blasku spadające gwiazdy i mówi, że każda taka gwiazda to dusza unosząca się na spotkanie z Bogiem. W wersji ocenzurowanej przez władze mówi się o tym, że „gdy spada gwiazda, jakaś osoba opuszcza ten świat”.
Robinson Crusoe – słynny rozbitek, stworzony przez Daniela Defoe – nie uratował trzech egzemplarzy Biblii z resztek roztrzaskanego statku, jak pisze autor, ale zdołał tylko ocalić „kilka książek”, bez podawania szczegółów. W sztuce „Wujaszek Wania” Antona Czechowa nie ma już ani modlitwy w cerkwi, ani słowa „Chrystus”, które są w tekście oryginalnym.
A takie pozycje, których same tytuły wskazują jednoznacznie na związki z religią, i to konkretnie z chrześcijaństwem, jak „Katedra Notre-Dame” Victora Hugo, „Hrabia Monte Christo” Alexandre’a Dumasa czy „Zmartwychwstanie” Lwa Tołstoja, mają być konfiskowane przez nauczycieli.
Chińskie Ministerstwo Oświaty twierdzi wprawdzie, że książki mają proponować uczniom lepsze zrozumienie innych kultur, w praktyce jednak dopuszczone do nauki teksty są tak zmanipulowane, aby ich treści odpowiadały wytycznym partii komunistycznej o usuwaniu wszelkich odniesień religijnych. Dotyczy to zresztą nie tylko szkół podstawowych czy średnich, ale także uczelni wyższych.
Bez wiary w Boga
Działania te odbywają się pod hasłem „sinizacji” religii, czyli narzucanej przez władze komunistyczne polityki przystosowywania jej do kultury chińskiej, też zresztą „wymytej” maksymalnie z odniesień do wiary w Boga. Przedmiotem szczególnej krytyki jest chrześcijaństwo, przedstawiane przez propagandę komunistyczną jako religia obca rodzimej kulturze i tradycji.
Głównym „architektem” tej polityki jest obecny prezydent Chin Xi Jinping, który już w 2015 r. oświadczył, że jeśli religie w tym kraju chcą przetrwać, muszą się „schińszczyć”, przystosowując się do kultury chińskiej i podporządkować się partii komunistycznej. Towarzyszy temu nacjonalistyczny patriotyzm i pogarda dla religii „zagranicznych”, a więc głównie dla chrześcijaństwa.
Według wielu obserwatorów przyczyną obecnej kampanii antychrześcijańskiej jest lęk przed przewidywaniami niektórych socjologów (np. Fenggang Yanga), że Chiny do 2030 r. mogą się stać „najbardziej chrześcijańskim krajem świata”. Ale jednocześnie jest to też sposób chronienia się reżymu pekińskiego przez takimi ideami jak demokracja, prawa człowieka, sprawiedliwość czy państwo prawa.
“Spośród mieszkańców Domu Władzy to Żydzi byli największymi kosmopolitami i z nadejściem „owego dnia” wiązali największe nadzieje. Modernizacja Rosji, jaka dokonała się u schyłku epoki carskiej, zniszczyła tradycyjny żydowski monopol na szeroki zakres zawodów usługowych na zachodnich rubieżach imperium. Żydowska rewolucja przeciwko państwu carskiemu była nierozerwalnie związana z żydowskim buntem przeciwko tradycyjnemu żydowskiemu życiu. Mniejszość wybrała syjonizm; większość z tych, którzy wybrali kosmopolityzm, czyniła to z uporem i konsekwencją niespotykaną wśród socjalistów o tradycyjnym pochodzeniu narodowym.
Zamieszkujący Dom Władzy Polacy, Łotysze i Gruzini zdawali się zakładać, że proletariacki internacjonalizm przystaje do ich języków, pieśni i potraw. Żydzi utożsamiali socjalizm z „czystym sieroctwem” i celowo unikali mówienia w jidysz w domu czy przekazywania dzieciom czegokolwiek, co uważali za żydowskie. Ich dzieci miały przecież żyć w socjalizmie. Tymczasem oni w ankietach personalnych wciąż określali się jako „Żydzi z pochodzenia” i zdawali się akceptować siebie nawzajem jako członkowie jednego plemienia i synowie jednej rewolucji”. /Yuri Slezkine, „Dom Władzy. Opowieść o rosyjskiej rewolucji”/
Wiem, że niektórzy będą się zżymać na słowo powrót, wszak żydokomuna zawsze rządzi, zawsze radzi, oraz zawsze ciebie zdradzi, a to w ramach wielkiego żarcia (TKM) albo w trakcie intensywnej dbałości o linię programową (Rewolucja pożera swoje dzieci).
Właśnie nadeszły dni podczas których żydokomuna przeżywa swój największy rozkwit w historii. Na niwie międzynarodowej święci triumf Yuval Noah Harari dla wtajemniczonych „zwykły satanista” dla innych trans-humanista, sodomita i ideolog nowego totalitarnego porządku. Postać tyle odrażająca co przemijająca i już wkrótce pewnie ustąpi miejsca kolejnemu „ekspertowi”.
W Polsce, czyli jak mawia klasyk gatunku, „na najlepszej działce na globusie” żydokomuna podniosła swój łeb do obrazoburczej koronacji w nikczemnym rytuale wyróżnienia żydowskiego rasizmu jako przewodniej siły postępu i rozwoju, co na każdym kroku kłóci się z fundamentami naszej cywilizacji – prawdą, prawem i moralnością, których przejawy wraz ze zwykłą normalnością nazywane są „antysemityzmem” lub „mową nienawiści” /szkolenia z nienawiści/
Stara i nowa żydokomuna
(…) Jak na pewno wiecie, środowiskiem, z którego pochodzę, jest liberalna żydokomuna. To jest żydokomuna w sensie ścisłym, bo moi rodzice wywodzili się ze środowisk żydowskich i byli przed wojną komunistami. Być komunistą znaczyło wtedy coś więcej niż przynależność do partii to oznaczało przynależność do pewnego języka, do pewnej kultury, fobii, namiętności. /Adam Michnik, „Powściągliwość i Praca” (nr 6, 1988 r.)/
Aktualnym wyznaniem żydokomuny pozostał oczywiście komunizm ale nie ten rozumiany potocznie, lecz komunizm zmodyfikowany przez Szkołę Frankfurcką ze wszystkimi aktualnymi dopalaczami typu lgbt i czerwono-brunatnym ładem nazywanym dla zmylenia użytecznych idiotów – zielonym. Cele tej ideologii są niezmienne: zabór własności i wolności oraz budowa „zwierzęcego folwarku” wraz z nowoczesną rzeźnią dla mieszkańców, podzielonego na 15 minutowe strefy.
Pytanie jest prowokacją, ale nie jest bezsensowne. Prawidłowa odpowiedź brzmi: ludzie owładnięci ideologią satanistyczną. Ideologie lewicowe są z reguły satanistyczne w sensie odrzucenia Boga i negacji ludzkiej natury. Wśród kadry zarządzającej są sataniści, ale większość jest mięsem armatnim ze świadomością niewolników. Nierzadko, wśród fanatyków trafiają się ludzie chorzy psychicznie. Jednostką chorobową jest najczęściej paranoja indukowana. Najbardziej zaangażowane są osoby zdemoralizowane i ogłupione.
Kto jest wrogiem żydokomuny?
Każdy kto mówi prawdę, żyjąc według standardów cywilizacji łacińskiej. Nie bez powodu redaktor naczelny „Gazety Wyborczej” zwanej żydowską, Michnik notabene syn Ozjasza Szechtera, żydowskiego przestępcy, skazanego za próbę zmiany przemocą ustroju Państwa Polskiego przez działalność w Komunistycznej Partii Zachodniej Ukrainy, napisał swego czasu o trzech zagrożeniach – o trzech fundamentalizmach: narodowym, religijnym, moralistycznym. Redaktor „Wyborczej” stosującej w praktyce tolerancję represywną wielokrotnie wracał do swego tekstu próbując podtrzymywać tezę o rzekomym zagrożeniu normalnością, normalnością z polskiego punktu widzenia, puszczając do druku artykuły o tytułach „Patriotyzm jest jak rasizm” albo sam pisząc: “Dziś grozi nam już nie komunizm, ale populizm i ksenofobia“.
Dlaczego wspominam o Michniku? Dlatego, że to m.in. z jego udziałem odbyła się celebracja „powrotu”.
Adam Michnik w TVKO. Wywiad przeprowadza Dorota Wysocka-Schnepf, dziennikarka Gazety Wyborczej i żona syna pułkownika Maksymiliana Sznepfa
Siła przewodnia narodów “Rzeczpospolitej Przyjaciół” czyli Michnik et consortes z przystawkami zgodnie ze starym hasłem partia siłą przewodnią narodu nadaje ton w mediach i w polityce. Pisząc o narodach mam na myśli Olaków zwanych fajnopolakami, a także coraz liczniejszych Ukraińców oraz Żydów zmagających się z niezwykle groźnym, bo najczęściej niewidzialnym, antysemityzmem. To dopiero początki zmian, ale trzeba przyznać są one obiecujące: likwidacja polskiej historii i literatury ułatwi integracje wyżej wymienionym. Nie zaniedbując podmiotu lirycznego nadmienię w tym kontekście o stosunkowo młodym pokoleniu, które przebojem wdarło się na różowy salon polityki.
Wymienię dwie najbardziej zasłużone osoby, gorliwe w dziele pogłębiania leworządności oraz wdrażania odpowiedniej historii Polin. Są to Anna Maria Żukowska i pełniąca ministerialną funkcję Dziemianowicz-Bąk. Obydwie panie, mówiąc delikatnie, mają żydowskie pochodzenie. Na zdjęciu poniżej prezentują projekt ustawy ws. zakazu gloryfikacji niektórych Żołnierzy Niezłomnych.
O przypadku pani Dziemianowicz-Bąk wypowiedział się jej rodzony ojciec, Remigiusz Dziemianowicz deklarujący się jako polski patriota.
Tak wychowała ją moja żona (…) córeczka jest typową nazi-bolszewiczką, ale nie ja ją tak wychowywałem, a więc jedynie może mi być przykro.
Postawa pana Remigiusza, to co napisał, może skłonić nas do spiskowej teorii, że na terenie Polski mieszkają także inni Żydzi…. Zwracam uwagę na sformułowanie “nazi – bolszewiczka”. Dlaczego nazi? Otóż dlatego:
“Każdy kto zakazuje na terenie RP wydobycia węgla, (…) ogranicza hodowlę zwierząt, roślin, uprawę ziemi, każdy jest rodowodem spokrewniony z bestialskimi ideologiami III Rzeszy Niemieckiej” – ks. prof Tadeusz Guz
Postanowiłem nie wklejać innych zdjęć Żydów, w tym Mosze Turbowicza, aktualnie Mariana Turskiego członka sowieckiej ekspozytury w Polsce (PPR) założonej przez NKWD, popierającego stalinowski reżim, który miał ostatnio czelność nazwać posła Brauna “polskim faszystą”.
Some events mark history by the violence of their passion and the intensity of their hatred. Their activists make use of every artifice and symbolism to sear into the minds of the public the fact that a great betrayal has been perpetrated, resulting in a day that will live on in infamy.
March 4 was one such day. The world looked on in horror as French lawmakers approved a bill that enshrined abortion in the French Constitution, the world’s first country to make it specifically the supreme law of the land.
Three considerations come to mind while reflecting on the event.
An Act Designed to Cause an Impression
The first consideration is that the government wanted to do everything possible to make this a historical act. It was not an ordinary vote but a dramatic statement of intent.
To fit the 925 MPs and senators, the government called a special joint session of parliament at the Palace of Versailles. The measure had already overwhelmingly passed in both legislative chambers. A joint session was held at this most prestigious place because a three-fifths majority of all legislators must approve any constitutional amendments.
The Republican Guard, in full regalia and with sabers drawn, formed a guard of honor (where only dishonor reigned) and solemnly drummed in the National Assembly’s first female president, Yaël Braun-Pivet, who entered in total silence.
After speeches emphasizing the importance of the issue, a vote was taken. Around 7 p.m., the Assembly president announced the results: “780 votes in favor, 72 votes against.” The legislators applauded the vote with a wild and prolonged standing ovation that recalled raucous scenes from the French Revolution.
In addition, the vote was broadcast live on every French news channel while hundreds gathered around a giant screen at the Paris Trocadéro opposite the Eiffel Tower. Thus, scenes of a jubilant crowd provided the street theater to give the impression of the support of “the People.”
The French legislators knew what they were doing and supplied all the ceremonial trappings to highlight the importance of this grave offense. They were also aware of how France has a unique capacity to hold symbolic events and, therefore, enjoys worldwide influence.
Mathilde Panot, a Member of Parliament from the far-left party France Unbowed, understood this impact when she proposed the amendment. She told the chamber that the move was “a promise…for all women fighting [for abortion] everywhere in the world.”
An Act that Offended God
The most important consideration is how this first enshrining of abortion into a national constitution is an offense against God. What made this act more tragic was that it was France.
France is the first-born daughter of the Church. For centuries, she has given the Church saints, crusaders, Catholic kings and statesmen. France lies at the heart of Christendom and is the model of a Christian civilization.
Thus, enshrining abortion was more than a legislative act. It was a monumental rejection of God’s law, a denial of France’s Christian past, and the celebration and exaltation of a moral evil. This historic rupture cannot fail to weigh heavily upon the nation.
The constitutional amendment is a sin that will have consequences. Sin is not only something personal. Nations can collectively sin when they accept things against God’s law.
Indeed, Saint Augustine teaches that since nations per se have no existence in eternity (only individuals do), they are rewarded or punished here on earth for their collective good or evil actions. Those directing nations who want peace for their peoples should lead them toward virtue and away from sin.
The Wages of Collective Sin
Indeed, secular France has long officially abandoned the Faith. Today, she is enmeshed in misfortune and violence, which has shattered her unity. The country has the largest number of “no-go zones” in Europe, with some 751 designated Zones Urbaines Sensibles (called “sensitive urban zones”), where Muslim youth gangs and radical imams rule, and the police dare not uphold law and order. In addition, more than 120 knife stabbings take place in France every day. There is also the unchecked immigration crisis, crime and civil strife. All these things are destroying France and represent a chastisement upon the nation for veering from its virtuous past.
This latest dramatic act of defying God’s law can only make matters much worse.
A Purposeful Attack
The final consideration concerns how this move to enshrine abortion into the French Constitution was purposeful and deliberate.
However, it was seemingly done without purpose.
Many observers rightly note that from the point of view of existing abortion law, the dramatic measure was not needed. France already provided one of Europe’s most secure and protective umbrellas for the slaughter of the unborn.
Tragically, well over eighty percent of the population supports abortion. All of France’s major political parties represented in Parliament support procured abortion, including Marine Le Pen’s “far-right” National Rally party and other misnamed conservatives. Madame Le Pen, who voted in favor of the constitutional amendment, seemed to give the issue little importance by commenting that “there is no need to make this a historic day.”
Despite this massive support, the debate about the abortion amendment revolved around the threats of those who would ban the killing of the unborn in Europe.
The pro-life movement in Europe is growing. Even in France, tens of thousands march for life yearly. The left realizes how the defense of the unborn can spread. The speakers in Versailles spoke from a position of weakness and insecurity. They felt the need to throw the most difficult legal obstacle conceivable across the path of those fighting abortion.
However, as history has proven, such legal roadblocks can be overturned against all odds and even after decades of procured abortion being “settled law” on the books. Fearful French liberals felt they needed to take some action.
The shameful March 4 amendment targeted not only France but especially the United States. Indeed, the promoters of the amendment openly admitted that America’s reversal of Roe v. Wade was the reason for their action.
American pro-lifers dared to challenge the revolutionary myth that procured abortion was irreversible. The Dobbs decision struck terror in the cold and cruel hearts of feminists and liberals everywhere. They believe that if abortion could be overturned in America, then abortion worldwide is vulnerable. The French constitutional amendment was their fiendish answer.
„Miliardy bezużytecznych ludzi zostaną zabite i zastąpione awatarami i algorytmami”.
Biorąc pod uwagę pełną bezkarność tych szatańskich zbrodniarzy, a nawet ogólnospołeczne wsparcie, plan ten realnie może być wdrożony w tej perspektywie czasowej.
Przy tym zbrodniarzu osławiony dr Mengele to chłystek
Klaus Schwab oświadczył, że miliardy „bezużytecznych ludzi” wkrótce po ich śmierci zostaną zastąpione awatarami i algorytmami.
Schwab powiedział Global Shapers, że awatary ludzi będą nadal żyć po śmierci, a ich mózgi będą replikowane przez sztuczną inteligencję.
Raporty Expose-news.com: Powiedział to Global Shapers na kilka miesięcy przed uruchomieniem przez WEF swojej wersji metaświata.
Global Shapers Community została założona przez Schwaba i Światowe Forum Ekonomiczne („WEF”) w 2012 roku. Zrzesza osoby poniżej 30. roku życia, które zostały zidentyfikowane przez WEF jako potencjalni liderzy. [Czyli typowa pralnia mózgów młodym ludziom – admin]
Autor Ernst Wolff uważa, że jest to poligon doświadczalny, podczas którego wybiera się, sprawdza i przygotowuje przyszłych przywódców politycznych, zanim zostaną umieszczeni w światowym aparacie politycznym. Przypomina to program indoktrynacji WEF – Młodzi Globalni Liderzy WEF.
„Masz szansę oczekiwać 50-letniej kariery… Może dłużej, dostaniesz jakieś zastrzyki i tak dalej. Nie zapominaj, że Twój awatar będzie nadal żył, a Twój mózg będzie replikowany przez sztuczną inteligencję i algorytmy. Zatem nie wiemy, ale co najmniej 50 lat” – powiedział Schwab Global Shapers podczas prywatnej sesji WEF.
Klaus Schwab: “Billions of humans will be replaced with avatars and algorithms”
0:09 / 0:38 14,7 tys. Wyświetlenia
—————————————-
Nie jest jasne, dlaczego uczestnicy Global Shapers na widowni klaskali i śmiali się z pomysłu Schwaba dotyczącego przedłużenia życia za pomocą awatarów, algorytmów i zastrzyków. Jest to naprawdę dystopijny plan, jak wyjaśnimy w dalszej części tego artykułu. Gdyby wiedzieli, co szykuje im Schwab i jego współpracownicy, i mieli choć trochę zdrowego rozsądku i szacunku do samego siebie, zdecydowaliby się rzucić w niego zgniłymi jajkami.
Kilka miesięcy po pozornie zabawnej pogawędce z Global Shapers Schwab ponownie podłączał awatary z pomocą swoich partnerów, Accenture i Microsoft.
„Dla mnie [było to] pierwsze doświadczenie z użyciem awatara. Tak szybko się do tego przyzwyczaiłem, że jestem zafascynowany możliwościami, jakie mamy… Dla mnie to kolejny etap, kolejny duży etap rozwoju w wirtualnym świecie. I jesteśmy bardzo dumni, że wspólnie z naszymi partnerami możemy pracować nad stworzeniem pierwszego zastosowania tej technologii dla dobra publicznego.”
Metaverse to koncepcja technologiczna skupiona wokół rzeczywistości wirtualnej i rozszerzonej. Ma złowrogą zdolność stać się wylęgarnią cenzury, niepohamowanej inwigilacji i podstępnej formy cyfrowego zniewolenia, przewyższającej wszystko, z czym ludzkość kiedykolwiek się zetknęła. Światowe Forum Ekonomiczne podejmuje kroki, aby przejąć nad tym kontrolę.
Schwab zwięźle przekazał ambicje organizacji dotyczące metaświata podczas przemówienia, które odbyło się w lutym 2023 r. na odpowiednio zatytułowanym Szczycie Rządu Światowego. W swoim przemówieniu Schwab oznajmił, że ci, którzy opanują nowe technologie, w tym metaświata, będą mieli znaczący wpływ na sprawy świata.
„Jesteśmy na początku, jeśli spojrzeć na to, transformacja technologii zwykle odbywa się w formie krzywej S [? – admin]. Właśnie teraz wkraczamy w fazę wykładniczą. I zgadzam się, sztuczna inteligencja, ale nie tylko sztuczna inteligencja, ale także metaświat, nowe technologie kosmiczne i mógłbym tak wymieniać w nieskończoność, biologia syntetyczna. Nasze życie za 10 lat będzie zupełnie inne, bardzo dotknięte, a kto opanuje te technologie, w jakiś sposób będzie panem świata” – powiedział.
Gdyby wizja WEF zmaterializowała się – szeroko kontrolowany metaświat przenikający prawie każdy aspekt społeczeństwa – niewybrany WEF urzeczywistniłby wizję Schwaba: WEF w jakiś sposób sprawowałby władzę nad światem poprzez swoją rolę w zarządzaniu metaświatem.
Przez cały tydzień, w którym odbywało się coroczne spotkanie WEF w 2024 r., ponad 200 uczestników zaangażowało się w wirtualną wioskę Global Collaboration Village . To zaskakujące, że było ich tak dużo.
Ale z drugiej strony do społeczności Village Partners dołączyło 140 organizacji i być może pracodawcy zobowiązali ludzi do okazania pewnego zainteresowania. W takim przypadku Globalna Wioska Współpracy WEF wydaje się przynosić porażkę. Miejmy nadzieję, że Global Shapers zobaczą to w ten sam sposób.
Nursułtan (do niedawna znany jako Astana) jako nowa stolica powstała w XXI wieku uchodzi za prawdziwą rewolucję w architekturze społecznej. Jej surrealistyczna koncepcja, wznosząca się z jałowych stepów na północy Kazachstanu, stanowi inwestycję wartą miliardów petrodolarów i przedstawia najbardziej rewolucyjny projekt, jaki świat kiedykolwiek widział. Na całym świecie zwraca się jednak uwagę na bogatą okultystyczną symbolikę, która wydaje się tak głęboko zakorzeniona w estetyce miasta, że nazwano go stolicą Iluminatów…Pierwowzór imienia Szatan to Satana, więc wystarczy tylko zamienić jedną literę i mamy Astana.
Astana została zbudowana z niesamowitą prędkością, przekształcając północne miasto Akmoła („Biały Grobowiec”) w dziwną, oszałamiającą metropolię.
Nie oszczędzono wydatków na jego powstanie, przy projekcie zatrudniono światowej klasy architektów, których futurystyczne pomysły są warte miliardy dolarów.
Nic w tym dziwnego, jeśli budowa nowego miasta była finansowana przez Illuminati, którzy w ten sposób planują utworzyć przyszłą stolicę nadchodzącego „Nowego Porządku Świata”.
Świątynia masońska w Nursułtan
Na pierwszy rzut oka w nowej stolicy Kazachstanu dziwi wciąż małe zaludnienie.
Podczas gdy dzielnice centralna i biznesowa zostały mozolnie zaprojektowane przez jednych z najbardziej prestiżowych architektów na świecie, w mieście nadal brakuje stref mieszkaniowych.
Do dziś wielu urzędników państwowych dojeżdża do pracy, lecąc z dawnej stolicy Ałmaty.
Nic dziwnego, że czasami, a szczególnie w niektórych dzielnicach, może się wydawać, że dawna Astana jest miastem duchów.
Efekt ten wzmacnia architektura krajobrazu.
Centrum Nursułtan jest zaplanowane i zrealizowane w najdrobniejszym szczególe.
Brukowana promenada biegnie centralnym bulwarem Nurzhol, od nieziemskiego centrum handlowego Khan Shatyr na zachodzie, do pałacu prezydenckiego na wschodzie.
Pałac o nazwie „Ak Orda” jest oficjalną siedzibą prezydenta Kazachstanu, a po obu jego stronach stoją wysokie złote filary.
Układ ten przypomina podstawową formę świątyni masońskiej: ołtarz umieszczony pośrodku wraz z bliźniaczymi filarami („J” i „B”), a Wielki Mistrz siedzi na tronie.
Wiele rytuałów masońskich wymaga przejścia wtajemniczonych między te filary, więc umieszczenie złotych filarów po obu stronach centralnego bulwaru w dawnej Astanie pozwala na okultystyczne działania na wielką skalę.
Do tego dochodzi dekoracyjna Wieża Bayterek umieszczona w sercu centralnego placu Nursułtan.
Jej projekt miał zilustrować stary kazachski mit – historię Samruka, „magicznego ptaka szczęścia”.
Wieża Bayterek została zaprojektowana, aby symbolizować złote jajo ptaka ułożone między gałęziami drzewa życia.
Jednak niektórzy porównują ją do ołtarza słonecznego, tym bardziej że jej położenie wskazuje na miejsce [kierunek ] zachodzącego słońca.
Oko w piramidzie
Kolejnym iluminackim znakiem rozpoznawczym w stolicy Kazachstanu jest „Pałac Pokoju i Pojednania”.
Położona po drugiej stronie rzeki od Pałacu Ak Orda, na obrzeżach centrum miasta, duża piramida służy jako miejsce spotkań kongresu w Kazachstanie i przywódców religijnych.
Na dolnym poziomie znajduje się sala koncertowa bez dziennego oświetlenia, ale z ogromnym obrazem słońca, który zajmuje prawie cały sufit.
Na środkowym piętrze znajduje się sala z dużym, okrągłym stołem w kształcie słońca, wokół którego rozstrzygane są sprawy państwowe, „kongresy międzyreligijne” i konferencje masońskie.
Taras widokowy w swojej górnej części jest całkowicie przeszklony i zapewnia 360-stopniowy widok na miasto.
Na oknach znajdują się podobizny gołębi „reprezentujących pokój”, a na suficie solarne bóstwo „lśniące nad oświeconymi”.
Niektórzy sugerują, że motywy słońca i gołębicy, które zdobią wierzchołek kazachskiej piramidy, oznaczają odpowiednio szatana i powierzchowny spokój planety zjednoczonej pod Nowym Porządkiem Świata.
Jawne NWO?
Jednym bardzo dobrym pytaniem, które należy w tym miejscu zadać, jest pytanie, dlaczego tajna elita rządząca poświęca tyle czasu i pieniędzy na zaprojektowanie stolicy, która ujawnia swoje cele w tak spektakularnie jawny sposób?
Według brytyjskiej pisarki i teozofki Alice A. Bailey jest to proces eksternalizacji.
Otóż najprościej wyjaśniając – eksternalizacja – to proces, w którym masy są delikatnie przygotowywane na przyszłość, ponieważ ci, którzy kontrolują świat zza kulis, stopniowo ujawniają się za pomocą coraz bardziej wyraźnych znaków.
Nowa stolica Kazachstanu to metropolia zbudowana po to, by zaimponować światu i stać się przyszłym centrum władzy zgodnie z założeniami NWO.
Taniec w rytm muzyki lat 90-tych, przy nutach najsłynniejszych hitów Whitney Houston, Spice Girls, Backstreet Boys i Eminen, wśród naw najważniejszej chrześcijańskiej katedry w Anglii.
Wydarzyło się to w Londynie, gdzie w czwartek i piątek w katedrze Canterbury odbyły się dwa wyprzedane wieczory “silent disco” – tańca do muzyki przez słuchawki – podczas których setki ludzi tańczyło w sercu anglikańskiego kościoła.
Inicjatywa, która nie wszystkim przypadła do gustu, odniosła wyraźny sukces – przed historycznym budynkiem odbyły się protesty, a pod petycją przeciwko wydarzeniu zebrano – bezskutecznie – ponad 1700 podpisów.
Bilety na wydarzenie w Canterbury zostały wyprzedane w ciągu godziny od rozpoczęcia sprzedaży. W kościele założonym w 597 r. n.e. i będącym siedzibą arcybiskupa Canterbury, najwyższego autorytetu światowej wspólnoty anglikańskiej, setki osób skąpanych w kolorowych światłach, ze świecącymi pałeczkami i w słuchawkach odtwarzających melodie z lat 90. przetańczyło całą noc, spożywając również alkohol.
Władze katedry mówiły o “fantastycznej atmosferze”, a rzecznik powiedział CNN, że “przytłaczająca reakcja była pozytywna, a wiele osób mówiło, że cieszą się, że katedra jest gospodarzem tego rodzaju wydarzenia”. W przeddzień wydarzeń dziekan Canterbury, wielebny David Monteith, podkreślił, że nie jest to “rave in the nave”, impreza w nawie, ale wydarzenie “odpowiednie i pełne szacunku dla katedry”.
Słowa te nie przekonały niektórych wiernych, którzy w czwartek protestowali przed katedrą, domagając się odwołania imprezy. Petycja uruchomiona online wezwała arcybiskupa Justina Welby’ego, aby “nie bezcześcił świętego miejsca” dyskoteką. Kajetan Skowroński, twórca petycji, został zacytowany przez BBC, mówiąc, że takie inicjatywy “nie przybliżą młodych ludzi do Chrystusa”. Zupełnie innego zdania jest dziekan Monteith, według którego “katedry zawsze były częścią życia społecznego w znacznie szerszy sposób niż ich główny cel jako ośrodków chrześcijańskiego kultu i misji”.
“Schools must equip children to have sexual partners” – say the UN and WHO
This evidence report reveals how the World Health Organization and United Nations are sexualizing little children in primary education worldwide, for the purpose of normalizing pedophilia. This report consists of nothing but solid evidence, with many official documents, videos, books, archives, etc. All PDF documents may be downloaded from the references section at the end of this report.
“Little children are sexual beings who must have sexual partners and begin with sex as soon as possible. For this reason, kindergartens and elementary schools must teach children to develop lust and sexual desire, learn masturbation, build same-sex relationships, use online pornography, and learn different sexual techniques such as oral sex.”
The above is a paraphrased summary of the official guidelines issued by the World Health Organization and the United Nations to educational authorities worldwide. Meanwhile, judicial organizations are issuing statements that sex between little children and adults should be legalized, while media outlets and political parties are calling for the acceptance of pedophilia as a “normal sexual orientation”.
The World Health Organization and United Nations are now instructing educational authorities worldwide to make sure little children have sexual partners.
Equipping children to have sexual partners
The United Nations has issued the document “International Technical Guidance on Sexual Education”.1 It is the official guideline for elementary schools around the world. The goal of this document is described on page 16.
Intheir own words:
“It aims to equip children… to develop sexual relationships”.
On page 17, the United Nations explains that this guide is intended to help children build relationships with romantic or sexual partners.
In their own words:
“These skills can help children form relationships with… sexual partners.”
On page 71, educators are instructed to teach little kids from the age of 5 about kissing, hugging, touching and sexual behaviors. 9-year-old children are to be taught about masturbation, sexual attraction and sexual stimulation.
The United Nations has decreed that elementary schools must teach little kids about masturbation, sexual behaviors, sexual attraction and sexual stimulation, with the purpose of having sexual partners.
Teaching little kids to have sex
The agenda to ensure that little children have sexual parters is being further developed by the World Health Organization. Their document, “Standards for Sexuality Education in Europe”,2 contains the following instructions for kindergartens and elementary schools:
✔︎ Children between 0 and 4 years must learn about masturbation and develop an interest in their own and others’ bodies.
✔︎ Children between 4 and 6 years must learn about masturbation and be encouraged to express their sexual needs and wishes.
✔︎ Children between 6 and 9 years must learn about sexual intercourse, online pornography, having a secret love and self-stimulation.
✔︎ Children between 9 and 12 years should have their first sexual experience and learn to use online pornography.
The WHO instructs teachers worldwide to educate 9-year-old children about having sexual intercourse for the first time, how to experience sex using the internet and mobile phones, and learning different sexual techniques.
School video instructs kids to begin masturbating
The following video is part of a European school program that works closely with the World Health Organization and United Nations to implement their agenda in schools nationwide. It is a real-world example of the execution of these guidelines, in this case, in The Netherlands. The video shows how children are encouraged by teachers to begin masturbating. This video was distributed to many thousands of schools as part of the WHO “comprehensive sexuality education” program, whose objective is that children should start having sex as early as possible.
The publisher of this video, the Rutgers Foundation, operates in 27 nations, is a close partner of the WHO and UN, and is funded by Bill Gates and Planned Parenthood.6
The language spoken in the video is Dutch, but please be aware that this is a real-life example of the execution of an INTERNATIONAL agenda of the World Health Organization and the United Nations, therefore this will be coming to public schools in every nation of the world.
The logos on the United Nations “International Technical Guidance on Sexual Education” document show that this is part of the UN’s Agenda 2030 Sustainable Development Goals.
United Nations Agenda 2030 is a plan to transform every aspect of human existence on the earth by the year 2030. In their own words:3
We have adopted a historic decision on a comprehensive, far-reaching and people-centered set of universal and transformative goals and targets. We commit ourselves to working tirelessly for the full implementation of this Agenda by 2030.
They make it clear that the transformation of human life will reach every single person in the world:
As we embark on this collective journey, we pledge that no one will be left behind.
These are universal goals and targets which involve the entire world, developed and developing countries alike.
The official statements from the United Nations are clear: they want the entire world to be transformed. Making sure that little children have sexual relationships, learn how to masturbate and use online pornography is part of this agenda. In the United States, the Biden administration has released statements confirming plans to implement this agenda throughout the USA as soon as possible, and no later than 2030.4
We will demonstrate leadership and take collective actions to implement the 2030 Agenda for Sustainable Development and accelerate the achievement of the SDGs by 2030 and address developmental challenges by reinvigorating a more inclusive multilateralism and reform aimed at implementing the 2030 Agenda.
Please understand the graveness of this situation: the United Nations’ “International Technical Guidance on Sexual Education” is part of the UN Agenda 2030 Sustainable Development Goals. The Biden administration vows to accelerate implementation so the Agenda is achieved by 2030. The same goes for any other nation of the world that supports the UN Agenda 2030.
Rutgers: worldwide publisher of sex education
In this report, we will have a closer look at how this agenda is being implemented in, for example, The Netherlands, Europe. The Netherlands is at the heart of this worldwide agenda to sexualize little children.
What happens there will spread worldwide: in the USA, Canada, Australia, the UK, Africa, Asia, everywhere.
This nation is the headquarters of a worldwide publisher of this “comprehensive sexuality education”: the Rutgers Foundation.5 A staff member from Rutgers, Ineke van der Vlugt, was a contributor to the WHO “Standards for Sexuality Education in Europe”, showing how closely this foundation works with the World Health Organization. And as stated before, Rutgers is funded by Bill Gates, Planned Parenthood and the UN, and functions in 27 nations.
In the spring of 2023, Rutgers launched a nationwide curriculum in The Netherlands with the name “Spring Fever”.7 A school poster was put up in elementary schools nationwide. I’ve translated it to English for our worldwide audience and added highlights to reveal the message of this school poster. Two boys hold hands and say, “Yes, we both want it”. Two young girls find a “safe place” to have sex.
This school poster teaches young children of the same sex to “do it” with one another.
The curriculum “Spring Fever” aggressively pushes the theme of homosexuality onto unsuspecting and vulnerable children. Below are illustrations from this program for elementary schools.
It is one thing when a person struggles with sexual identity, but it is a whole different realm when sexual confusion is pushed into elementary schools to indoctrinate children into pursuing a homosexual lifestyle. Yet pushing little children towards homosexuality is directly instructed by the World Health Organization and the United Nations. On page 40 of the “Standards for Sexuality Education”, schools are instructed to teach four-year-olds about “same-sex relationships“. And on page 44, educators are instructed to teach nine-year-olds about “friendship and love towards people of the same sex”.
In the practical application of WHO’s partner, the Rutgers Foundation, we see that this is not just about informing children, but it’s all about actively encouraging them to go down the path of homosexuality – as early as possible.
The World Health Organization instructs schools to encourage little children to engage in homosexual relationships with their friends. A school poster shows two girls finding a safe place, and two boys agreeing to having sex.
Teaching 6-year-old children about oral sex
One of the children’s books recommended by Rutgers for use in elementary schools is called “What is sex?” by Channah Zwiep. Here is a page from this book, with an excerpt below it:
“Blowjob is sex with the mouth. That is why it is called oral sex.”
“Have you ever given yourself a kiss on a soft spot of your body? Try it.How does that feel?”
“The skin of a dick or vagina is also very sensitive. Because of this, people sometimes like to touch each other there with their mouths. When someone licks or suckles a dick, this is called sucking. Of course, the same is true for a woman. If someone licks a vagina, this is called pussy eating.”
Below is a screenshot of the Rutgers brochure for elementary schools that recommends this child pornography for six-year-old kids.8
Translation:
“What is sex? Questions of young children about physicality and sexuality” (Channah Zwiep)
Why would anyone want 4 to 8 year-old little children to know everything about oral sex?
Here is another page from this program for elementary schools.9 This is for 10-year-old kids:
“Examples of things you can do with sex are (tongue) kissing, caressing, petting (licking the vagina), piping (licking/sucking the penis), fingering, jerking off, dick-in-vagina sex (vaginal sex) and dick-in-anus sex (anal sex)”.
Another page is a practical guide on how to start masturbating:
“Touching your own body, vagina and clitoris to get a nice feeling is called masturbation. You can do it by, for example, putting a finger in your vagina (fingering) or rubbing your clitoris.”
‘Cute’ indoctrination
The following illustrations are part of this nationwide mandatory curriculum. An unsuspecting person would think, “oh, how cute!” But when you realize these images are in the context of instructing toddlers to masturbate, and making sure that all children will have sexual partners, then these cute drawings become very disturbing.
When we have a deeper look into the European school program “Spring Fever”, created for the UN and WHO by Rutgers, we see a clear definition of the objective of the lessons:10
“Little children should know all about lust, physical excitement, and being intimate. They should know that everyone has sexual feelings and they should not be ashamed.”
Being ashamed is a basic, natural feeling that all normal children have, which protects them from being violated and harmed through inappropriate and premature sexual experiences. Sexuality is probably the most sensitive and vulnerable part of our humanity, which can traumatize us for life if it is wrongly approached. Shame is an essential defense mechanism for keeping us safe. These school programs aim to remove this natural barrier, so little children will no longer listen to their natural instinct that tells them to protect their body. This makes them extremely vulnerable and an easy prey for sexual predators.
Why does the WHO insist on tearing down the healthy barrier of shame which naturally protects children?
Teaching sexual techniques to 7-year-olds
The following is an example of an official school curriculum in The Netherlands, published by the School Curriculum Education (School Leerplan Onderwijs), the official publisher of all school curriculums. We can see that it is a direct implementation of the WHO “Standards for Sexuality Education”, and UN “International Technical Guidance on Sexual Education”:11
✔︎ Toddlers in the age group of 0-4 must learn about falling in love, intimacy and sexual feelings.
✔︎ Little kids from the age of 5 should learn about sexual intercourse, online pornography and experiencing lust through touching their own body.
✔︎ From the age of 7 they should learn different sexual techniques.
TRANSLATION:
Ages 0-4
love and being in love
intimacy
sexual feelings
Ages 5-8
sex in the media (including the Internet)
pleasure and lust when touching own body
sexual intercourse
Ages 9-12
sexual acts and contact
sexual orientation, sexual behavior of young people (variability of sexual behavior)
pleasure, masturbation, orgasm
differences between sexual identity and biological sex
Kids must begin with sex as soon as possible
Rutgers has published a guide for training teachers how to indoctrinate little children about sex.12 In this guide, they make several references to the WHO guide, “Standards for Sexuality Education in Europe”, further confirming their close collaboration with the World Health Organization. I am re-emphasizing this because some readers may be inclined to dismiss it as being a localized incident in Europe, when it is an international program.
In this document, Rutgers makes a clear statement of the purpose of this type of education (see photo of document below):
“Sexual and relationship education gives children ideas that will help them to start with sex sooner.”
The whole idea of this type of sexuality education is not to assist children during their natural development towards a healthy and mature sexuality; instead, the goal is to indoctrinate them to start having sex as young as possible.
Rutgers states to educators that the goal of this sex education is to give children ideas so they will start with sex sooner.
===============================================
Przerywam tekst oryginalny mniej więcej w połowie.
We Włoszech też „pogięło”: Zamiast Jezusa dają dzieciom „kukułkę”. „Dlaczego zawsze musimy się poddawać?”
„Kukułka” zamiast „Jezus” w szkole w Agnie (Padwa), aby nie wywołać „niezadowolenia wśród dzieci” innych wyznań i złości rodziców. Uczniowie otrzymali książeczki muzyczne z poprawionymi i zmienionymi tekstami piosenek. Wśród rodziców są tacy, którzy wycofali swoje dziecko z bożonarodzeniowego przedstawienia w szkole „De Amicis”.
Jezus staje się „ kukułką ”. Stało się to z woli nauczycieli szkoły podstawowej „ Edmondo De Amicis ” w Agna , w prowincji Padwa . Rozdano uczniom książeczki muzyczne z poprawionymi i zmienionymi tekstami piosenek , np. zastępując słowo „Jezus” słowem „kukułka”, co wywołało gniew rodziców .
„W zeszły poniedziałek zupełnie przez przypadek odkryliśmy, że świąteczne teksty do śpiewania przez nasze dzieci zostały zmienione i zmodyfikowane ” – wyjaśnił Francesco, ojciec jednego z dzieci.
„Na początku nie mogłem w to uwierzyć, ale kiedy żona pokazała mi kartki ze zwrotami, które uczniowie mieli początkowo śpiewać, z podkreślonymi słowami, już nie mogłem tego zobaczyć . Nie jest możliwe, abyśmy osiągnęli ten poziom między innymi bez uświadomienia nam, rodzicom, pomysłów nauczycieli”.
=========================== „Kukułka” zamiast „Jezus” w szkole w Agnie (Padwa), aby nie wywołać niezadowolenia wśród dzieci innych wyznań i złości rodziców.
Ojciec powiedział, że skontaktował się także z burmistrzem Gianlucą Pivą i proboszczem Don Fabio Bettinem . Burmistrz napisał, że „bardzo mu przykro z powodu tej wiadomości i że byłby osobiście zainteresowany sprawdzeniem w szkole powodu tej decyzji”, ale po tej pierwszej wymianie zdań Francesco powiedział, że nie ma od niego dalszych wiadomości.
Ksiądz jednak „powiedział, że takie rzeczy mogą się zdarzyć , uciekając za utartymi frazesami związanymi z tym, że trzeba być gościnnym wobec innych”. Ojciec [„postępowy” tłumacz automatyczny z uporem pisze: „Rodzic” md]: „Moja córka dla zasady nie będzie brała udziału w zabawie” Wydaje się, że jedynym, który udzielił rodzicom wyjaśnień, był autor eseju, udostępniając także zaproponowane przez siebie teksty, zanim nauczyciele dokonali cięć i „poprawek”. „ Josè Angel Ramìrez Ragoitia z Piove di Sacco, nauczyciel muzyki w tej szkole, powiedział nam, że on również był zaskoczony tą inicjatywą szkoły” – dodał Francesco.
Dyskusję kontynuowano także na czacie dla matek, zwykle używanym do śledzenia na bieżąco wszystkich działań szkoły. Z wymiany wiadomości wynikało, że żaden z rodziców nie był świadomy decyzji podjętej przez nauczycieli i że dowiedzieli się o tym dopiero po zadaniu dzieciom pytań.
„Po rozmowie z żoną zdecydowaliśmy, że nasza córka nie weźmie udziału w tym przedstawieniu , zarówno ze względu na zasady, jak i dlatego, że zabrano nam to, w co wierzymy” – podkreślił inny rodzic. „W moim domu nie możesz dyktować prawa. Dlaczego zawsze musimy się poddawać?”.
Kanadyjski premier Justin Trudeau potępił „Marsze Miliona dla Dzieci”, które z inicjatywy rodziców we wrześniu br. w 77 miastach Kanady przeszły w sprzeciwie wobec indoktrynacji ich dzieci. Trudeau : „transfobia, homofobia i bifobia nie mają miejsca w tym kraju”. „Stanowczo potępiamy tę nienawiść i jej przejawy, i jesteśmy jednocześnie solidarni z osobami 2SLGBTQI+ w całym kraju – jesteście ważni i cenieni.”
Wspólnie flagi Kanady, LGBT i transgender
autor: Wikimedia Commons-Caitlin Bowen
Polska jest o te 15 lat „do tyłu”
====================================
“Uciekliśmy z Kanady przed ideologią gender”. Ten kraj, gdzie 20 proc. 13-latek zagubiło już swoją tożsamość, jest stracony
„Uciekliśmy widząc, w którym kierunku zmierza tan kraj. Słusznie przypuszczaliśmy, że Kanada będzie w coraz szybszym tempie pogrążała w ideologii gender. Widzieliśmy, jakie to powoduje zagrożenia szczególnie dla naszych dzieci. Uciekliśmy z myślą o ich przyszłości” – mówi w rozmowie z portalem wPolityce.pl małżeństwo, które po 30 latach życia w Kanadzie wróciło wraz z dziećmi do Polski.
wPolityce.pl: Jak znaleźliście się w Kanadzie?
Magdalena i Michał: Wyjechaliśmy z Polski ze swoimi rodzinami jako nastolatkowie pod koniec lat 80. XX w. (Michał najpierw przez kilka lat mieszkał w Nigerii, Magda przybyła bezpośrednio do Kanady). Chodziliśmy do kanadyjskich szkół, nawiązywaliśmy relacje jak każdy młody człowiek. Poznaliśmy się na studiach, pokochaliśmy, po studiach założyliśmy rodzinę i zamieszkaliśmy wspólnie na obrzeżach Toronto. Przeżyliśmy w Kanadzie ponad 30 lat, do roku 2020.
Co więc sprawiło, że szczęśliwa, spełniona życiowo i zawodowo rodzina z czwórką dzieci w wieku od 3 do 15 lat, żyjąca dostatnio w pięknym kraju, zdecydowała się – jak mówicie – uciekać z Kanady?
Uciekliśmy widząc, w którym kierunku zmierza tan kraj. Słusznie przypuszczaliśmy, że Kanada będzie w coraz szybkim tempie pogrążała w ideologii gender. Widzieliśmy, jakie to powoduje zagrożenia szczególnie dla naszych dzieci. Uciekliśmy z myślą o ich przyszłości.
Co Was niepokoiło?
Trzeba powiedzieć, że – ze względu na system edukacji, w którym na pewnym etapie już całkiem nachalnie i otwarcie zaczyna się edukacja seksualna i genderowe indoktrynowanie – granicznym naszym zdaniem momentem, kiedy w Kanadzie można jeszcze „uratować” dziecko, jest wiek 16 lat.
Można powiedzieć, że działaliśmy prewencyjnie. Szczęśliwie nasze dzieci doświadczyły tego jeszcze w stosunkowo niewielkim stopniu.
Widzieliśmy, co się dzieje w szkołach w całym kraju, jak z wolna, niemal niezauważalnie wprowadzane są tam zmiany w edukacji zmierzające do zakwestionowania u dzieci ich tożsamości płciowej i nie tylko. Nasze dziewczyny były już we wczesnych klasach szkoły podstawowej poddawane edukacji seksualnej, która w ich życie wchodziła z butami.
Już wtedy my i wiele innych rodzin braliśmy w związku z tym udział w protestach, reagowaliśmy, jednak to nie przynosiło większych efektów.
Konkretny przykład tego, jak „urabiano” dzieci?
W szkole jednej z naszych córek jakaś dziewczynka ogłosiła, że jest kotem, że trzeba się do niej zwracać tak, jak do kota, i traktować ją jak kota. Wzbudziło to śmiech klasy, jednak nauczycielka zamiast porozmawiać z „kotem”, pouczyła śmiejące się dzieci, że muszą respektować „kota” i przepraszać „go” pod groźbą kary za to, że się śmiały. Mieliśmy świadomość, że to tylko pozornie jest śmieszne. To ma gdzieś jakiś swój początek i do czegoś to dąży.
Uważamy, że my opuściliśmy Kanadę w ostatnim momencie. Tego typu zjawiska od 2020 roku niezwykle się nasiliły. Śledzimy to – można powiedzieć – na bieżąco, ponieważ mamy wciąż żywe kontakty z pozostałymi członkami rodzin, którzy pozostali w Kanadzie. Utrzymujemy relacje z kanadyjskimi przyjaciółmi przez media społecznościowe, nadal jeździmy tam od czasu do czasu na ferie czy wakacje. Powiedzielibyśmy, że opuszczaliśmy Kanadę w momencie, kiedy flaga trans była oficjalnie wciągana na maszt.
Jak więc ta sytuacja się zmienia?
Jesteśmy tym mocno zaniepokojeni. Ideologia gender, wielorakie działania na rzecz upowszechniania się praktycznego tej ideologii, mody na tzw. tranzycje, homoseksualizm, biseksualizm – ten walec wciąż przyspiesza. Podatne są na to w szczególności dziewczynki i według obserwacji naszych przyjaciół, w tym kanadyjskich nauczycieli, w niektórych szkołach dziś już ok. 20 proc. 13-latek nie wie, kim jest, nie umie określić jednoznacznie swojej płci, tożsamości, lub wręcz stwierdzą już w tym wieku, że są lesbijkami lub są niebinarne. To może nie są twarde statystyki, ale i potwierdzają je nasze dzieci, które wciąż mają wiele kontaktów poprzez media społecznościowe z rówieśnikami w Kanadzie.
Mówicie, że sytuacja z zalewem gender w Kanadzie ma swoje źródła.
Studiowałem socjologię i moim profesorem był zadeklarowany komunista, miał książeczkę Komunistycznej Partii Kanady. To w Kanadzie jest przyjmowane jako normalne. On się wręcz z tym obnosił. Wkładał do głów swoim studentom swoje komunistyczne ideały. Gdybym nie przeżył pierwszych lat życia w Polsce, nie wiedział, czym komunizm jest, pewnie i ja bym tym nasiąknął. I o to chodzi – te biedne dzieci i młodzież w Kanadzie nie mają żadnego punktu odniesienia. Nie wiedzą, czym jest komunizm, czym są te wszelkie lewicowe hasła i idee.
Nauczanie historii w Kanadzie ogranicza się do ostatnich 150 lat i dotyczy ona głównie uciskania miejscowych Indian przez osadników. Kanada jest zbieraniną ludzi z całego świata. Wiele osób ma korzenie chińskie, ale to jest już inny komunizm.
Już w czasach moich studiów widać było działalność w Kanadzie ruchów komunistycznych sprzężonych z ruchami LGBT, ruchami transgenderowymi, które trafiały na wyjałowiony – gdy chodzi o pochodzenie i wyniesione wartości – ideowo i tożsamościowo grunt. To wszystko operowało i było proponowane Kanadyjczykom jako jedna, zwarta całość – jako przedłużenie ideologii komunistycznej. Kiedy my chodziliśmy w Ottawie na marsze pro-life, te grupy wychodziły na ulice z flagami tęczowymi i flagami z sierpem i młotem. Ten ideologiczny walec przejechał bez większych oporów przez całe społeczeństwo kanadyjskie zmieniając je.
Zmieniła się na przestrzeni lat także polityka imigracyjna Kanady. My byliśmy generacją emigrantów lat 80. i 90. Później bramka na Europejczyków została zamknięta i byli wpuszczani niemal wyłącznie przybysze z Azji, bez korzeni chrześcijańskich. W rezultacie w miastach takich, jak Toronto, biali stali się mniejszością.
I kolejna sprawa: ja działam w mediach i dobrze widzę, jak działa ten aparat kontroli i kształtowania społeczeństwa. Od lat w Kanadzie mamy zmasowaną narrację pro-gender, pro-LGBTQ. Te ideologie zostały zaszczepione ludziom, którzy są dziś tak nakręceni pogonią za dobrami tego świata, że nie mają czasu na refleksję, więc po prostu konsumują to, co im się podkłada. W ten sposób narzucaną im opinię uznają jako własną. Nie dziwię się więc, kiedy widzę, jak wielka walka toczy się dziś o media także w Polsce.
Kanadyjczycy nie widzą, nie są świadomi tego, co się dzieje?
Takich ludzi, także wśród naszych znajomych, nie brakuje, ale wygodniej, łatwiej im jest się podporządkować.
Trzeba powiedzieć wprost, że ideologia gender stanowi dziś oficjalną cześć kanadyjskiego prawa. Ci, którzy chcą się temu przeciwstawiać, protestować, narażeni są na wielorakie trudności i szykany łącznie z popadaniem w konflikt z prawem. I widzimy, że Polska – to, co się teraz dzieje ze strony środowisk lewicowych – także zmierza w tym kierunku.
Wyjechaliście z Kanady głównie ze względu na dzieci. A czy Wy sami doświadczyliście nacisków związanych z koniecznością dostosowania się do genderowej rzeczywistości?
Wtedy jeszcze nie. Jak mówiliśmy – od 2020 r. walec ideologiczny znacznie się rozpędził. Kiedy odbywał się w Kanadzie miesiąc Pride, czyli miesiąc de facto „Pychy”, szef mojej siostry zasugerował jej wywieszenie tęczowej flagi przed siedzibą firmy. Odmówiła. Wtedy nie spotkały jej żadne konsekwencje, jednak dziś już może to być odbierane jako akt potencjalnej nienawiści. Dziś już, kiedy ktoś wymaga ode mnie, bym widział w nim „kota”, a ja odmówię – „kot” może zadzwonić na policję i policja ma obowiązek prawny mnie za to ukarać.
O tym, jak bardzo wyprane są mózgi elektoratu Kanady, świadczy choćby kolejna kadencja rządu Justina Trudeau. Mimo, że widać gołym okiem, do czego zmierza ten kraj, widać progresję ideologiczną. Wystarczy wspomnieć po kolei o zalegalizowaniu pięć lat temu marihuany, potem zalegalizowaniu eutanazji, o aborcji zalegalizowanej wiele lat wcześniej już nie mówiąc. Następnie było rozdawanie strzykawek i igieł do narkotyzowania się i sugestia, by państwo dawało narkomanom narkotyki ponieważ bez narkotyków się męczą, a przecież unikanie męczenia się jest prawem człowieka. I tak to idzie wg zasady: młodych uczymy rozwiązłości, uzależniamy ich od narkotyków, aborcja rozwiązuje problemy związane z rozwiązłością, a eutanazja wszystkie inne problemy. W rezultacie mamy cywilizację śmierci.
Wspomnieliście już dwa razy o sytuacji w Polsce. Jak sytuujecie nasz kraj w powyższym kontekście?
Wyjeżdżając szacowaliśmy, że Polska jest o te 15 lat „do tyłu”. Myśleliśmy: OK, to wystarczy, byśmy zdążyli wychować nasze dzieci, dać im korzeń wiary, by związały się z jakąś ze wspólnot w Kościele, miały dobre wzorce i środowisko. Jednak trzeba powiedzieć, że w Polsce zmiany, o którym mówimy, także bardzo przyspieszają. Swoje robią choćby media społecznościowe, poprzez które ruch transgenderowy stawia społeczeństwu po obu stronach oceanu dokładnie te same wymagania, narzuca te same standardy.
Dlaczego akurat Polska stała się Waszym nowym domem?
Niebagatelną rolę odegrał aspekt duchowy. Tu jest główny korzeń naszej wiary, stąd wyszliśmy i wróciliśmy tu jak do siebie. W Kanadzie mieliśmy bardzo dobre życie, znajomych, pracę, rodzinę, dzieci, zajęcia itd. Jednak to tu naprawdę czujemy się jak w domu, wreszcie na swoim miejscu, chociaż zaczynaliśmy zupełnie od początku – bez znajomych, bez pracy, miejsca, gdzie chcieliśmy zamieszkać.
W Kanadzie nie brakowało nam po ludzku niczego, jednak te wszystkie zmiany ideologiczne sprawiły, że tam wszystko było byle jakie, bez przeszłości i przyszłości. Kanadyjczycy są fajni, mili, w przeważającym stopniu stali się jednak ludźmi nijakimi, sformatowanymi właśnie pod wtłaczane im ideologie. Kanadyjska młodzież zagubiła się w rozwiązłości, bez stawiania sobie szlachetnych celów. Baliśmy się, że nasze dzieci nie będą miały skąd czerpać wzorców.
W Polsce pod tym względem jest jeszcze całkiem nieźle. Kiedy ostatnio byliśmy w Kanadzie, patrząc już z perspektywy życia w Polsce – pustka duchowa Kanadyjczykow, jakiej tam doświadczyliśmy, była wszechobecna i dominująca. Są enklawki ludzi, którzy są duchowo gorący, ale to wszystko. Jeśli jesteś letni – nie przetrwasz. Wchłonie cię obowiązująca, wszechobecna narracja lewicowo-liberalna. Żyjąc tam przedtem nie widzieliśmy tego dość wyraźnie, nie potrafiliśmy nazwać.
Jak oceniają zmianę Kanady na Polskę Wasze dzieci?
Paradoksalnie mają tu o wiele więcej swobody. Z jednej strony mogą bardziej o sobie samych decydować choćby ze względów komunikacyjnych. W Kanadzie wszystko jest od siebie bardzo oddalone. Albo masz samochód, albo cię trzeba wszędzie dowozić. Z drugiej strony mogą tu mówić i myśleć, co chcą, bez obawy, że ktoś będzie chciał je ukarać, gdy wyrażą swoje „nie takie, jak trzeba” zdanie na jakiś temat. Pod tymi względami czujemy się o nie o wiele spokojniejsi.
Znamy spośród naszych znajomych wiele przypadków, kiedy dzieci po studiach wracały do rodzinnych domów nie te same, zindoktrynowane, obce, obojętne. Przed tym także uciekliśmy do Polski.
Wiele mówi sam fakt, że nasze dzieci nie chcą już mieszkać w Kanadzie; wolą w Polsce. Odwiedzić Kanadę – OK, ale nie mieszkać na stałe. Uważamy, że Polska jest krajem bezpieczniejszym i – pomijając nasz system podatkowy – o wiele bardziej przyjaznym, co zresztą potwierdzają statystyki. Dodać trzeba, że jak w Kanadzie mieszkaliśmy na obrzeżach Toronto, tak obecnie mieszkamy na obrzeżach Warszawy. I komunikacja jest do centrum lepsza.
Poza tym w Polsce jest o wiele ciekawsze życie. Na początku, kiedy przyjechaliśmy, poznawaliśmy bardzo wiele nowych osób. I byłam zachwycona ich różnorodnością, barwnością, przebojowością, wielością zainteresowań, poglądów. Polacy nie są szablonowi, co w Kanadzie jest normą, kiedy większość nie wychodzi poza schemat: praca, dom, telewizor. Każdy Polak to oryginał! W Kanadzie najciekawsi są ci, którzy właśnie do Kanady przyjechali.
Kanadyjski premier Justin Trudeau potępił „Marsze Miliona dla Dzieci”, które z inicjatywy rodziców we wrześniu br. w 77 miastach Kanady przeszły w sprzeciwie wobec indoktrynacji ich dzieci. Trudeau na platformie X zamieścił komunikat, że „transfobia, homofobia i bifobia nie mają miejsca w tym kraju”. „Stanowczo potępiamy tę nienawiść i jej przejawy, i jesteśmy jednocześnie solidarni z osobami 2SLGBTQI+ w całym kraju – jesteście ważni i cenieni.” – napisał. Powiedzmy więcej o pro–genderowej polityce państwa.
Państwo umożliwia i finansuje zmianę płci metrykalnej „na życzenie”, i nie potrzeba do tego zgody rodzica, by dziecko w wieku szkolnym podjęło w tej sprawie decyzję. Wręcz przeciwnie – jeśli rodzic stoi na przeszkodzie, to dziecko może być rodzicowi odebrane. Rodzice mogą być pozbawieni w ogóle dostępu do dziecka, jeżeli nie wspierają jego „transseksualnej tożsamości”.
Dramatyczne jest to, że w wielu aspektach w Kanadzie prawa rodziców przedstawiane są jako przejaw łamania praw dziecka. Przeciwstawia się przez to dzieci rodzicom. Proceder dostępności zmiany płci jest zrównany z dostępem do aborcji.
„Czy Bóg istnieje? Powiedziałbym, że jeszcze nie” – miał stwierdzić czołowy inżynier Google’a, Raymond KurzweiI. Nieformalny prorok transhumanizmu jest przekonany, że i on wkrótce będzie świętować narodziny boga – owoc pracy rąk ludzkich. A kiedy technologia zaczyna mówić głosem metafizyki, robi się niebezpiecznie.
Nazbyt często popadamy w pułapkę neutralności rozwoju technologicznego. „Nożem można zabić, ale można też nim pokroić chleb dla swojej rodziny” – słyszymy w odniesieniu do nowoczesnych wynalazków. W wielu przypadkach jest to oczywiście prawda, wystarczy sięgnąć po pierwszy z brzegu przykład energii jądrowej[no oczywiście: błogosławieństwo Windscale, Czarnobyla, Fukushima itp. md] .
Są jednak technologie, które znacznie wykraczają poza kryterium nauki i produkcji, przechodząc w obszary zarezerwowane dla filozofii, sztuki a nawet religii.
Do takich technologii z pewnością należy sztuczna inteligencja. Nie mówimy tu jednak o algorytmach generatywnej sztucznej inteligencji, których działanie, często sprawiające wrażenie obcowania z systemem inteligentnym, opiera się wyłącznie o związki korelacyjne zachodzące na gigantycznych bazach danych.
Chodzi o Święty Graal doliny krzemowej, silną sztuczną inteligencję, AGI (artificial general intelligence) – system o potencjale zbliżonym do ludzkiego umysłu, potrafiący poszukiwać rozwiązań w równie elegancki i wydajny sposób, uczący się bez udziału człowieka i podejmujący samodzielne decyzje. I co najważniejsze, wykorzystujący zdobytą wiedzę do konstruowania coraz lepszych wersji samej siebie.
Jak przekonuje chociażby Ilya Sutskever, główny naukowiec OpenAI, budowa AGI stanowi imperatyw moralny branży technologicznej. Wspaniały sztuczny mózg wewnątrz komputera jego zdaniem znajdzie odpowiedzi na „wszystkie problemy, z którymi mierzymy się dzisiaj”; czy będzie to globalne ocieplenie, choroby zakaźne, ubóstwo czy nieuleczalne schorzenia. Samych ludzi zaś uczyni – jak przekonywał jego szef Sam Altman – superwspaniałymi.
Sutskever nie jest jednak w swoich wywodach wybitnie oryginalny. Odkąd polski matematyk Stanisław Ulam po raz pierwszy użył określenia Singularity (Jednolitość, Osobliwość), mając na myśli wszechobecną maszynę przewyższającą człowieka w inteligencji, całe pokolenia programistów oddały się poszukiwaniom współczesnej wersji kamienia filozoficznego. Temu celowi służą dzisiaj chociażby m.in. tak popularne generatory tekstu i grafik, które żeglując po oceanie informacji wyszukują w nich korelacji, związków przyczynowo-skutkowych i wzorców postępowania. Słowem, wszystkiego co służy mapowaniu wspólnego „mózgu ludzkości” i rządzących nim zasad.
Choć nad opracowaniem AGI pracują liczne zespoły na całym świecie (Rosja wcale nie ustępuje w tej dziedzinie Stanom Zjednoczonym) to właśnie ze środowiska kalifornijskiego start-upu wyszedł przeciek, jakoby w sekretnych laboratoriach OpenAI powstały zręby przełomowej technologii. Trzymanie w tajemnicy przed zarządem istnienia tzw. modelu Q*, miało kosztować Sama Altmana nawet posadę dyrektora generalnego.
Dzisiaj podobne rewelacje należy traktować jednak wyłącznie jako eksperymenty marketingowe. Ciężko aby obecne wielkie pożeracze danych, wyszukujące odpowiedzi na zasadzie korelacji i prawdopodobieństwa, w jakiś tajemniczy sposób upodobniły się do ludzkiego mózgu. Byłby to pierwszy przypadek, gdyby ilość przeszła w jakość, a herbata stała się słodka od samego mieszania. W przypadku OpenAI chodzi zapewne o podreperowanie zaufania inwestorów, zaniepokojonych wrogim przejęciem firmy przez potężny Microsoft.
Nie znaczy to jednak, że zespoły ds. sztucznej inteligencji od San Francisco po Władywostok nie wierzą w ziszczenie fantastycznej wizji. W zasadzie to już nie jest wiara; tam panuje przekonanie, że opracowanie AGI rozpocznie nową erę w historii świata.
Głos wołającego na pustyni
Kościół w swojej refleksji nad rozwojem technologicznym wielokrotnie przestrzegał przed próbami realizacji obietnic ostatecznych w wymiarze doczesnym. Benedykt XVI w encyklice Spe salvi wyjaśniał, że postęp uznany za synonim ziemsko-materialnego odkupienia; formę poszukiwania „utraconego raju” na miarę własnych sił, będzie jedynie „straszliwym postępem na drodze zła” i „zagrożeniem dla człowieka i świata”.
Jednak dzisiejsze marzenia o nadczłowieku rodzą się z tej samej linii, która rozpoczęła się wraz z przekonaniem o prymacie rozumu nad duchem, a z czasem przybrała formę rewolucji naukowo-technicznej i rewolucji proletariackiej. Jak przypominał Ratzinger, wszystkie zawierały w sobie elementy autosoteriologii, idei samozbawienia się człowieka własnym wysiłkiem. I wszystkie, na skutek błędów założycielskich bazujących na fałszywej wizji człowieka, doprowadziły do największych tragedii w dziejach.
Z rozwojem sztucznej inteligencji swoje nadzieje wiąże nie tylko drugie pokolenie dzieci Woodstocku, przewrażliwione na punkcie wszelkich nierówności i patriarchatu. Potężna technologia od dawna jest na celowniku dużo starszych wizjonerów, pragnących wykorzystać AGI nie tylko do wprowadzania gwarantowanego dochodu podstawowego. W połączeniu z osiągnięciami bioinżynierii i nanotechnologii, marzy im się powstrzymywane procesu starzenia, uzbrajanie mózgu w moc obliczeniową superkomputerów czy ostatecznie „wyzwalanie” go z ograniczeń ciała. Marzy im się „uzdrawianie” społeczeństwa już na etapie prenatalnym; hodowla ludzi wprost z antyutopii Huxley’a.
Na naszych oczach odradzają się połączone demony eugeniki i rewolucji proletariackiej, równoczesne marzenia o nadczłowieku a zarazem człowieku sowieckim, pozbawionym nie tylko własności i samodzielności myślenia, co sterowalnego na poziomie kory mózgowej. A wraz z rozwojem – jak pisał J. Elul – społeczeństwa technicznego, przy równoczesnej pogardzie dla ponadczasowej etyki i moralności, szykuje nam się obraz katastrofy znacznie przekraczającej rozmiary XX – wiecznego ludobójstwa.
Cena postępu
„Naukowcy byli oskarżanie o zabawę w Boga już od jakiegoś czasu. To nad czym obecnie pracujemy, nie przypomina niczego, co już udało się stworzyć” – przyznaje mózg stojący za sukcesem ChataGPT. Głoszenie technologicznej epifanii; prostowanie ścieżek nadchodzącemu techno-bóstwu, będzie miało nieprzewidziane konsekwencje. Jak wyjaśnia Sutskever, autonomiczne, dużo inteligentniejsze od nas byty cyfrowe znajdą się całkowicie poza naszą kontrolą. Co więcej, będą przeważać nad nami w taki sposób, jak dzisiaj człowiek panuje nad zwierzęciem.
„Przecież nie nienawidzimy zwierząt. Kochamy je. Ale nie pytamy mrówek o zdanie, kiedy musimy zbudować kolejny odcinek obwodnicy” – tłumaczy. Główny naukowiec OpenAI nie tylko przekonuje, że technologia zaczyna mieć pomysł na samą siebie, ale, że dla naszego dobra powinniśmy stać się jej pupilami. Ale co w sytuacji, gdy cybernetyczne bóstwo, zamiast zostać naszym przyjacielem, uzna ludzkość – wiedzione intuicją swoich lewicowych twórców – za nowotwór toczący planetę?
Ale wcale nie trzeba sięgać po scenariusze rodem z science-fiction. Sztuczna inteligencja wcale nie musi osiągać samoświadomości, aby utrwalać cyfrowe dyktatury rodem z powieści Orwella. Coraz doskonalsze algorytmy będą w stanie czytać nasze ciała i umysły, jeszcze bardziej zwiększając już i tak ogromną przewagę dystrybutorów wysokich technologii nad ich użytkownikami.
Jednocześnie dalszy imperatyw budowania AGI, zmuszający do wysysania kolejnych gigantycznych ilości informacji, pogłębi postępującą hiperindywidualizację. W konsekwencji doprowadzi do jeszcze większych problemów z tożsamością, zamieniając stworzenia społeczne w samotne, bezludne wyspy, wiedzione na pokuszenie marnymi błyskotkami, niezdolne do zbudowania trwałych relacji i podejmowania racjonalnych decyzji wobec swojego życia.
Rewolucja biotechnologiczno-cyfrowa, w swojej nieprawdopodobnej pysze jak nigdy wcześniej rzuca wyzwanie nadprzyrodzoności. Będąc przekonanym, że złamali kod życia – łańcuch DNA, inżynierowie pragną posiąść tajemnicę życia wiecznego.
W konsekwencji uzurpować sobie prawo do kształtowania zasad kierujących nie tylko ekosystemami, ale i naszym sumieniem. Opracowanie AGI, a właściwie – wystarczająco przekonującej iluzji AGI – stworzy przekonanie o ostatecznej śmierci ludzkiej duszy. Będzie niczym cięcie gilotyny, na zawsze oddzielające rzekomo zdrową, empiryczną i doświadczalną tkankę od chorej „rzeczywistości wyobrażeniowej”.
A wraz ze „śmiercią Boga”, ustąpić będą musiały również wszelkie ustanowione przez Niego prawa.
Wraz z odejściem wiary w przyrodzoną godność człowieka, nastąpi [-łaby… md] era dehumanizacji i depersonalizacji ludzi. Zredukowanych do roli homo ludens, ludzi „bawiących się”, postrzeganych wyłącznie jako narzędzie przepływu doświadczeń, mechanizmów do odczuwania, na zawsze uzależnionych od dostawców coraz intensywniejszych bodźców. A wszechwiedzące algorytmy już zadbają o to, by zamiast w Dobrej Nowinie, małpy człekokształtne homo sapiens uwolnienia od moralnej winy poszukiwały – jak stwierdził Harari – w „środkach psychotropowych i grach”. A nie mogąc jednak znaleźć skutecznej recepty na wszechogarniającą rozpacz, w końcu znalazł ukojenie w objęciach cichej, bezbolesnej śmierci.
Prorokowane przez Kurzweila nadejście Osobliwości, nie będzie narodzinami Boga, lecz dekarnacyjnym bluźnierstwem, parodią Tajemnicy Wcielenia i aktem zuchwałości dalece przekraczającym czyn budowniczych wieży Babel.
W 2008 r. papieżowi Benedyktowi XVI uniemożliwiono otwarcie roku akademickiego na rzymskim uniwersytecie La Sapienza. Najgłośniej protestowali wykładowcy biologii i fizyki. Jak widać, świat nauki i techniki, roszczący sobie prawo do wyłącznego kształtowania rzeczywistości, wciąż nie odrobił najważniejszej lekcji.
A jeśli głowy państw i urzędnicy rządowi świata zachodniego nie mają odwagi szepnąć nawet słowa protestu przeciwko masakrom ludności cywilnej w Strefie Gazy, uzasadnione jest założenie, iż jest to postawa mająca związek z obciążającymi ich aktami i filmami, które znajdują się w posiadaniu izraelskiego wywiadu.
Arcybiskup Viganò mówi o Pizzagate, Epsteinie, szantażu, Covid-19 i Ukrainie
W niedawnym filmie arcybiskup Viganò przedstawia przytłaczającą prawdę:
Wskazuje na medialnego „współpracownika” Hillary Clinton i Johna Podesty, który pracował nad tuszowaniem Pizzagate _
Mówi, że Epstein i Ghislaine Maxwell prowadzili operacje szantażu w imieniu Mossadu _
Mówi, że przywódcy świata zachodniego nie mówią o masakrach w Gazie, ponieważ izraelski wywiad szantażuje ich _
Covid jako fałszywy stan nadzwyczajny według WEF i ONZ _
Kryzys ukraiński to farsa
Poniżej krótki fragment niedawnego przemówienia arcybiskupa Carlo Marii Viganò, który był nuncjuszem apostolskim w Stanach Zjednoczonych w latach 2011–2016.
Transkrypcja
Kilka tygodni temu ważny współpracownik Hillary Clinton i Johna Podesty został aresztowany za pedofilię i pornografię dziecięcą. Mam na myśli Slade’a Sohmera, człowieka powiązanego ze światem Broadwayu i kina, który odegrał rolę w próbie obalenia niesławnej „afery Pizzagate”, czyli siatki obrzydliwego współudziału i straszliwych zbrodni wobec nieletnich, która kręci się wokół międzynarodowego Deep State.
Dowiedzieliśmy się, że Jeffrey Epstein i najprawdopodobniej Ghislaine Maxwell byli członkami izraelskiego Mossadu. To pozwala nam zrozumieć, że słynne wyjazdy wielu znanych osobistości na wyspę Epsteina służyły ich szantażowaniu poprzez zbieranie dowodów ich winy za ohydne zbrodnie rytualne wobec nieletnich.
A jeśli głowy państw i urzędnicy rządowi świata zachodniego nie mają odwagi szepnąć nawet słowa protestu przeciwko masakrom ludności cywilnej w Strefie Gazy, uzasadnione jest założenie, iż jest to postawa mająca związek z obciążającymi ich aktami i filmami, które znajdują się w posiadaniu izraelskiego wywiadu.
To samo musiało się stać z przygotowaniami do fałszywego kryzysu związanego z pandemią. Zostało to niewolniczo [slavishly] powielone we wszystkich państwach będących członkami Światowego Forum Ekonomicznego i Organizacji Narodów Zjednoczonych, a także w przypadku farsy kryzysu ukraińskiego.
Jeśli jednak ten szantaż ze strony możnych tego świata stanowi element jednoczący wywrotowy projekt globalizmu, nie można oprzeć się wrażeniu, że nieodzowna rola Kościoła Katolickiego została w jakiś sposób wymuszona nie tylko przez nominację Bergoglio, jako wroga Kościoła, umieszczonego na samym szczycie, ale przez skandale seksualne i finansowe, które wyszły na jaw jedynie częściowo z powodu wielu prałatów, którzy są agentami głębokiego Kościoła [Deep Church].
Jak możemy przypuszczać, że osoba taka jak Theodore McCarrick, który odwiedzał Biały Dom bez konieczności zapowiedzi i który w dalszym ciągu reprezentował interesy dyplomatyczne Watykanu w Chinach, nawet po oskarżeniu go o bycie seryjnym przestępcą seksualnym, nie cieszyła się poparciem tych wpływowych jednostek, które dzieliły z nim najohydniejsze występki i najohydniejsze zbrodnie?
Czy mamy myśleć, że partnerstwo między głębokim państwem [Deep State] a głębokim Kościołem [Deep Church] ograniczało się jedynie do współudziału w spekulacjach finansowych, podczas gdy pedofil taki jak Slade Sohmer współpracował z Clintonami i Barackiem Obamą, z których wszyscy byli zamieszani w Pizzagate? Albo że liczne loty Billa Gatesa na wyspę Epsteina, a także te z licznymi aktorami, przywódcami, bankierami i VIP-ami nie mają nic wspólnego ze współudziałem w siatce lawendowej mafii?
Z e-maili, które wyciekły w sprawie WikiLeaks, wiemy, że John Podesta działał w imieniu Hillary Clinton i Obamy – oraz ogólnie elity globalistycznej – aby promować „kolorową rewolucję” w Kościele, która miała pozbawić Benedykta XVI papiestwa, wybrać ultrapostępowego papieża i zasadniczo zmodyfikować Magisterium Katolickie, zmuszając je do przyjęcia wymagań Agendy 2030: a zatem równość płci, wprowadzenia ideologii gender i doktryny LGBTQ+, demokratyzacji w zarządzaniu Kościołem, współpracy w neomaltuzjańskim projekcie Wielkiego Resetu, współpracy w sprawie imigracji i kultury unieważniania [cancel culture].
Wydaje mi się oczywiste, że ten wywrotowy projekt znalazł doskonałą realizację w mianowaniu Bergoglio – i celowo używam słowa „mianowanie” – i że znajduje to potwierdzenie w jego konsekwentnym schemacie aktów zarządzania i nauczania magisterskiego, zarówno w sferze publicznych, jak i prywatnych działań, które w ciągu tej najbardziej niepomyślnej dekady faktycznie spełniło życzenia – dezyderaty – a raczej nakazy (mandata), rozkazy elity, punkt po punkcie i w tak precyzyjny sposób, aby pozostały jednoznaczne.
SEKCIARZ STAMBLER REWIZOREM IGNORANCJI polskiej inteligencji
dedykowane prof. A. Dudkowi, T. Terlikowskiemu i Marianowi Turskiemu
MOTTO
1. “Zadaniem Żydów jest przewodzenie ludzkości.
Wszystkie wartości innych narodów są złem aksjologicznym”.
[cytaty z dzieła założyciela sekty Chabad Lubawicz panoszącej się w sejmie RP od 17 lat]
2. – Jak długo będzie pan w Polsce?
– Dopóki nie przyjdzie Mesjasz. Nie planuję wyjazdu.
– A skąd się pan tu wziął?
– Nie mam korzeni polskich, urodziłem i wychowałem się w Kfar Chabad, osadzie w Izraelu.
[fragment wywiadu z p. Stamblerem]
Cz. 1
Tanya (hebr. תניא) to wczesne dzieło ideologii chasydzkiej autorstwa rabina Szneura Zalmana z Liadi, założyciela chasydyzmu Chabad, opublikowane po raz pierwszy w 1796 r.
Szneur (Szneurson; Sznejerson; Szneerson; Szneersohn) Zalman (Załmen) ben Baruch z Ladów ur. 1745 w Łoźnej, zm. 1812 w okolicy miasteczka Pena w Guberni kurskiej – założyciel i przywódca formacji kabalistycznej chasydzkiej na Białorusi, zwanej chabad (chabadyzm) lub lubawicz (od nazwy miejscowości Lubawicze (ros. Любавичи, Lubawiczi) – wieś w zachodniej Rosji na terenie obecnego rejonu rudniańskiego obwodu smoleńskiego.
Wraz ze zwycięstwem PIS-u w 2015 sekta Chabad Lubawicz weszła w swój okres renesansu polińskiego. Polski premier (MM) odbywał pielgrzymki do USA do chabadowskiego pseudorabina Boteacha i prowadzał się (nawet na posiedzenia rządu) z izraelskim infiltratorem Danielsem, odbywać się zaczęły głośne jarmułkowe kolacje polskiego rządu. I jako zwieńczenie tej infiltracji przez kryptosatanistyczne środowiska w 2018 r. poseł Jarosław Daniel Sellin, sekretarz stanu w Ministerstwie Kultury i Dziedzictwa Narodowego w latach 2005–2007, 2015–2021 i 2021–2023 wyszedł z propozycją utworzenia muzeum chasydyzmu w Polsce (czytaj: muzeum żydowskiej magii i kabały oraz antypolski ośrodek misyjny sekty Chabad Lubawicz).
W swej historii Chabad-Lubawicz miało siedmiu rebe wywodzących się z jednej dynastii. Kolejni pseudorabini z dynastii Szneura Zalmana:
2. Dovber Schneuri (1773–1827), 3. Menachem Mendel Schneersohn (1789–1866), 4. Shmuel Schneersohn (1834–1882), 5. Sholom Dovber Schneersohn (1860–1920), 6. Joseph Isaac Schneersohn (1880–1950) oraz 7. Menachem Mendel Schneerson (1902–1994).
Nazwa Chabad hebr. חב”ד (Ch-B-D = Chochma, Bina, Daat) jest akronimem trzech hebrajskich słów nazywających sefiry wchodzące w skład kabalistycznego Drzewa Życia.
Szneur (Szneersohn) Zalman z Ladów (1745-1812), autor rasistowskiej “biblii” ruchu Chabad Lubawicz – “Tanya” (תניא), założyciel dynastii lubawiczowskich “rabinów”.
Menachem Mendel Schneerson, siódmy “rabin” sekty Chabad-Lubawicz, kabalista. Data i miejsce urodzenia: 18 kwietnia 1902, Mikołajów, Ukraina, Data i miejsce śmierci: 12 czerwca 1994, Mount Sinai Beth Israel, Nowy Jork, Stany Zjednoczone, Rodzice: Levi Yitzchak Schneerson, Chana Schneerson, Żona: Chaya Mushka Schneerson (od 1928 do 1988). Książki: Igrot Kodesh, Torat Menachem Hitva’aduyot
Portret tego rasistowskiego fanatyka od 17 lat gości w naszym sejmie bez jakiejkolwiek reakcji naszych służb i prokuratury. Do jego wizerunku kierowane są modły i śpiewy pod okiem cielęco wpatrzonych i zasłuchanych polskich parlamentarzystów (“polskich”?).
“Schneerson był przywódcą na tyle wpływowym, że po jego śmierci w 1994 roku, wielu wyznawców oczekuje jego powrotu do życia, by tym samym udowodnić, że to właśnie on jest prawdziwym Mesjaszem, którego oczekują wszyscy Żydzi.” Chabad Lubawicz stara się przygotować świat na przyjście ich mesjasza. Po 7 rebbe ( Menachem Mendel Schneerson ) ma nadejść mesjasz żydowski. Dlatego Scheneerson nie wyznaczył swojego następcy. Obecnie Lubawicz nie posiada swojego rebbe, są w stanie oczekiwania na mesjasza. Ponieważ siódmy przywódca sekty nie żyje od 29 lat, to jego powtórne przyjście jako „mesjasza” ma się odbyć w ten sposób, że ma się on reinkarnować albo zmartwychwstać. Póki nie odbędzie się paruzja (zmartwychwstanie?) kabalistycznego rasisty nasi posłowie mogą się z nim jednoczyć wpatrując się w jego oblicze umiejscowione pod godłem polskim, po jego prawej stronie… Są też “teolodzy” chabadowscy, którzy twierdzą, że w siódmego pseudorabina, tego, do którego portretu odbywają się modlitwy w sejmie przy klezmerskiej muzyce (czyli Menachema Mendela Schneersona) wcielił się Bóg, albo, że był on Bogiem…
Fragment wywiadu z p. Stamblerem przeprowadzonego przez Tomasza Terlikowskiego.
Pseudorabin Szalom Dow Ber Stambler, obecny przewodniczący Chabad-Lubawicz w Polsce oczekujący na ponowne przyjście kabalisty Schneersona w przemienionym ciele (po lewej stronie fotogram rasisty Schneersona w ciele jeszcze nie przemienionym).
Cz. 2.
To, co polscy politycy, dziennikarze oraz postaci takie jak T. Terlikowski, prof. Antoni Dudek mówią na temat rasistowskiej sekty wpuszczonej do sejmu – przekracza granice kompromitacji i żenującej, wołającej o pomstę do nieba ignorancji.
Fundację propagującą kabałę i rasizm nazywa się przedstawicielami “judaizmu”. To tak jakby zielonoświątkowców albo niemiecką partię chadecką 🙂 nazywać katolikami.
Temu, co się wydarzyło nadaje się takie nazwy:
1. napad na uroczystości religijne
2. zakłócenie uroczystości religijnych
3. zakłócenie obrzędu religijnego.
Ad 1., 2., 3.
Sekta Chabad Lubawicz nie jest wśród zarejestrowanych Kościołów i związków wyznaniowych w Polsce. Jest to zwykła fundacja. Mówienie o obrzędach religijnych jest więc kpiną w żywe oczy.
Mówienie, że nie można przerywać magiczno-kabalistycznych zaklęć w sejmie RP ma taki sam sens jak mówienie, że nie można przerywać kultowej siesty indonezyjskich nekrofagów ucztujących na środku ulicy, blokujących ruch, gorszących dzieci i pożywiających się ciałami ofiar wypadku drogowego.
Mesjanistyczne brednie tyczące się siódmego rabina są pluciem w twarz doktrynie chrześcijańskiej. Cała ideologia sekty jest doktryną podziału ludzkości na żydowską “rasę panów” i podludzkich, zwierzęcych gojów.
Cały chasydyzm jest przesycony wszelaką magią, kabałą, szowinizmem i rasizmem. Święta Księga Chabad Lubawicz “Tanya” zawiera dziesiątki cytatów i myśli ze znanych talmudystów, kabalistów i magów (Chaim ben Josef Vital, Mojżesz ben Jakub Kordowero, Józef ben Efraim Karo, Izaak ben Szlomo Luria Aszkenazi).
Magia podlana szowinizmem i dualistycznym podziałem ludzkości na wybranych Żydów i demonicznych gojów równych zwierzętom zasługuje w pełni na miano satanizmu, bo jeśli nie jest satanizmem rzeczona ideologia, to co nim jest??
Prowodyrów i wykonawców magicznych aktów nazywa się “rabinami” nie wiedząc, że nazywanie się rabinami przez przywódców chasydzkich jest bezczelną uzurpacją (to coś w przybliżeniu takiego, jakby starszy miejskiego zboru Świadów Jehowy przyjmował miano biskupa i kazał się tak mianować). Pierwsi chasydzi sami ogłaszali zbędność rabinów dla umożliwiania kontaktu z Bogiem, polscy rabini kilkukrotnie obkładali przywódców chasydzkich klątwą. Wszyscy, którzy nazywają tych panów, tych biznesmenów i magików “rabinami” kompromitują się tak, jakby głowa państwa zwracała się słowami “Wasze Ekscelencje” do starszych zboru Świadków Jehowy oraz do przywódców Polskiego Kościóła Latającego Potwora Spaghetti.
Fragmenty z księgi “TANYA” (תניא) Likutei Amarim autorstwa Szneersohna Zalmana ben Barucha, “biblii” ruchu CHABAD-LUBAWICZ:
“Istnieją tylko dwa rodzaje dusz: dusza żydowska i dusza goja.
Żydzi różnią się kompletnie od innych ludzi. Każdy Żyd dziedziczy zdolności prorocze, pozwalające mu poznawać myśli i wolę Boga. Umysł Żyda jest częścią umysłu Boga.
Jeśli ktoś nawet przyłączy się do Żydów, to mu nic nie pomoże. I tak na zawsze będzie miał duszę niższego rzędu, bo brak mu duchowości rodowitego Żyda [czyli wg współczesnych “teologów” chabadowskich brak mu żydowskiego kodu genetycznego]. Nie-Żydom brak moralności i chęci wzniesienia się ponad zwykłą wegetację. Żydzi są po prostu odmienni gatunkowo od reszty ludzkości. Żaden inny naród – oprócz Żydów – nie ma i nie może mieć żadnej wiedzy o Bogu, bo jest ona własnością tylko Żydów. Mędrcy mogą pojawić się tylko w narodzie żydowskim, dlatego każda nieżydowska, gojowska mądrość jest zanieczyszczona i nic nie warta.
Nie-Żydzi należą do niższego świata sił demonicznych, mają duszę niższego rzędu niż Żyd.
Każdy nie-Żyd, goj to istota na pół ludzka, na pół szatańska.
Pomiędzy Żydami a resztą ludzkości zieje nieprzekraczalna przepaść.
Każdy Żyd, jak zły by nie był i tak jest lepszy od każdego nie-Żyda.
Każdy Żyd ma dwie dusze: boską i zwierzęcą. Dusza boska jest częścią Boga. Nie-Żyd ma tylko jedną duszę. Goj nie posiada w ogóle duszy boskiej. A jego dusza zwierzęca (jedyna dusza, jaką posiada) pochodzi z niższych regionów niż dusza zwierzęca Żyda, czyli pochodzi z najniższych regionów świata demonów.
Dusze nie-Żydów, gojów powstawały podobnie jak dusze zwierząt i są im najbliższe.
Żydzi są elitą ludzkości i decydują o rozwoju świata i ludzkości. Każdy naród ma swoje zadania.
Zadaniem Żydów jest przewodzenie ludzkości.
Wszystkie wartości innych narodów są złem aksjologicznym.
Wartości Żydów zawarte są w posiadanym przez nich „zmyśle duchowości” [“teologowie” chabadowscy interpretują tę gatunkową odmienność Żydów jako zdeterminowaną genetycznie] oddzielającym ich od reszty ludzkości i stawiającym ich o stopień wyżej od wszystkich narodów w celu przewodzenia ludzkości i kierowania rozwojem świata. ”
Red. G. Jankowski i Chabad Lubawicz, czyli o wiedzy
Bazyli1969, bloger Salon24
Chociaż wiedza stwarza problemy, to ignorancja ich nie rozwiąże.
Isaac Asimov
Siekło mnie jakieś choróbsko i mam trochę czasu. Klik! Jedna z telewizji komercyjnych i red. Grzegorz Jankowski. Temat dyskusji? A jak! Chanuka, Braun, gaśnica… Gospodarz odczytywał właśnie sms-y od widzów i swoim zwyczajem okraszał je komentarzami. Tym razem był wyjątkowo jednoznaczny. Autorów wiadomości pytających o przyczyny zapalania w polskim Sejmie chanukowych świec i braku wzajemności ze strony Izraela beształ bez litości. Ba! Zaznaczył, że każdego, kto przesyła doń tego rodzaju pytania będzie stanowczo i bez zwłoki blokował. Dodał również, że wszystkich „ignorantów” odsyła do pierwszego lepszego podręcznika historii Polski. Hmm… Lubię gościa. Jest ekspresyjny, raczej niesterowalny, fachowy, ale… Swego czasu był jednym z medialnych liderów maseczkowego wzmożenia, ale nawet wtedy nie wspinał się publicznie na wyżyny ekspresji. Cóż… Moim zdaniem wczoraj zachował się nieprzystojnie, bo jako zadeklarowany zwolennik swobodnej wymiany poglądów winien podzielić się z widzami (a tym samym jego pracodawcami) wiedzą na omawiany temat. Mam nadzieję, iż eksplozja uczuć pana Redaktora nie wynikała z potrzeby wpisania się w liczny chór oficjalnych narratorów ale po prostu z… niewiedzy. Dlatego – jako człek uczynny – postanowiłem krótko i bez egzaltacji wyręczyć G. Jankowskiego. Być może natrafi na tę notkę i zapozna się z jej zawartością, co na pewno będzie dla niego korzyścią. Zatem…
Zacznijmy od tego, że wiele spraw i rzeczy nie jest takimi na jakie wyglądają. Pamiętanie o tej prostej zasadzie pozwala unikać wielu rozczarowań i nieprzyjemnych zaskoczeń. Niby truizm, ale często o nim zapominamy. Użyłem czasu teraźniejszego bo dawniej z czujnością pojedynczych ludzi i całych społeczności bywało zdecydowanie lepiej. Dzisiejsi specjaliści od piramid finansowych i cudownych specyfików na błyskawiczne zrzucenie zbędnych kilogramów, przeniesieni wehikułem czasu kilkaset lat wstecz, od biedy zarobiliby na polewkę z kawałkiem wołowiny, ale w żadnym razie na pałac w Prowansji i rasowego araba w stajni. Współcześnie świat iluzji przeplata się z rzeczywistością. Właściwie sam się nie przeplata, lecz jest celowo mieszany. Działalnością tego rodzaju parają się nie tylko zwykli oszuści, amatorzy kwaśnych jabłek czy spece od marketingu. Czynią tak również marzyciele opętani ideą uszczęśliwiania ludzkości. Dlatego prawidłowe rozpoznanie intencji pukających do naszych drzwi nieznajomych jest obecnie jedną z najbardziej przydatnych umiejętności.
W ostatnim okresie w bramę z napisem “Polska” stuka sporo obcych. Wśród nich wyróżniają się reprezentanci słynnej już zbiorowości religijnej znanej jako Chabad Lubawicz. Warto wspomnieć, iż członkowie owej wspólnoty reprezentują odłam wyznawców judaizmu. Dla jasności dodam, że my, Polacy, na ogół nie orientujemy się w zawiłościach wewnętrznych podziałów świata żydowskiego. Żyd to Żyd. Zapewniam, że to błędne postrzeganie. Chasydyzm, ultra-ortodoksja, konserwatyzm, judaizm reformowany, mesjanistyczny i humanistyczny, to tylko niektóre z żydowskich frakcji religijnych. Wbrew pozorom jedną od drugiej dzieli wiele. Mniej więcej tyle ile prawosławnych mnichów zamieszkujących klasztory na górze Atos z protestanckim Kościołem Szwecji, kierowanym przez lesbijkę pozostającą w związku z kobietą i aprobującą aborcję.
Słowo „Chabad” to akronim hebrajskich słów nazywających trzy intelektualne cnoty: chachma – mądrość, bina – zrozumienie i da’at – wiedza. Ruch o takiej właśnie nazwie rozwijał się w XVIII w. w wielu regionach dawnych kresów Rzeczypospolitej, a nastepnie w carstwie Romanowów. Największą dynamiką wykazali się jednak chasydzi z niewielkiego miasteczka Lubawicze leżącego opodal Smoleńska. Mieli taka siłę przebicia, iż w stosunkowo krótkim czasie zdominowali całkowicie środowisko “chabadystów”. Kolejnymi przywódcami społeczności byli: Szneur Zalman z Ladów (1745–1812), Dovber Schneuri (1773–1827), Menachem Mendel Schneersohn (1789–1866), Shmuel Schneersohn (1834–1882), Sholom Dovber Schneersohn (1860–1920), Joseph Isaac Schneersohn (1880–1950) oraz Menachem Mendel Schneerson (1902–1994). Za przywództwa ostatniego z wymienionych Chabad Lubawicz rozwinął się niepomiernie. Dawne wpływy skoncentrowane w Europie i USA zostały rozszerzone na wszystkie kontynenty (oczywiście prócz Antarktydy, chociaż…).
Według oficjalnych enuncjacji celem Chabad Lubawicz jest “wzmacnianie żydowskiej tożsamości w duchu religijnym, a także dialog i regularna współpraca zarówno z niereligijnymi organizacjami żydowskimi, jak i przedstawicielami rządu oraz społeczeństwem polskim, wzbogacają życie żydowskie w Polsce i podkreślają jej wielokulturowe dziedzictwo.” Ponadto jego członkowie poświęcają mnóstwo czasu na odzyskiwanie dusz żydowskich. “Ponieważ judaizm dopuszcza reinkarnację, niektórzy rabini (głównie z Chabad Lubawicz) uważają, że osoby bez pewności co do posiadania żydowskich przodków, które jednak odczuwają nieracjonalną więź z judaizmem, mogą mieć żydowską duszę, czyli mogły być w poprzednich wcieleniach Żydami. Stąd brać się u takich osób może chęć konwersji na judaizm. Takie dusze miałyby się najczęściej reinkarnować u dalekich potomków osób, które porzuciły judaizm, lub u sąsiadów rodzin żydowskich”. I nie są to czcze gadki bo emisariusze społeczności wyprawiają się np. do Tajlandii, środkowej Afryki czy Indii i tam za pomocą sobie tylko znanych metod odkrywają żydowskie jednostki, których przodkowie mieli wyznawać judaizm np…. 300 lat temu! Może to wydawać się irracjonalne, ale przywódcy ruchu są przekonani, iż wszyscy Żydzi na świecie są policzeni przez Boga i zadaniem chabadystów jest ich przywracanie dla judaizmu. Jak Żydzi spod znaku Chabad Lubawicz podchodzą do tej idei można przekonać się z lektury stworzonych przez nich opracowań, jak również przyglądając się filmom w sieci. Podczas “kazań” zmarłego w roku 1994 ostatniego przywódcy ruchu, słuchacze go nie słuchają. Oni wprost spijają słowa z jego ust.
Można by zatem uznać, iż Chabad Lubawicz stanowi grupę pasjonatów poważnie traktujących swą żydowskość i pragnącą – wzorem swoich starożytnych przodków lecz wyłącznie pokojowo – pozyskiwać nowych wyznawców. No cóż, my też mamy swoich Świadków Jehowy… Problem w tym, że to powierzchowny ogląd. Gdy przyjrzymy się zagadnieniu nieco bliżej obraz momentalnie nabierze kolorów. Trzeba bowiem wiedzieć, że członkowie Chabad Lubawicz przez liczne odłamy judaistów są uznawani za heretyków. Z tego głównie powodu większość środowisk żydowskich w naszym kraju podniosło krzyk gdy w roku 2006 chabadyści pojawili się nad Wisłą. Wiedziały bowiem, iż Chabad Lubawicz zdobył silne pozycje u naszych sąsiadów. Na Słowacji, Białorusi, Litwie, w Czechach, Bułgarii, Rumunii, Rosji i na Ukrainie zdominował społeczności żydowskie. Jak twierdzi Eduard Hodos (zwierzchnik jednej z ukraińskich gmin konserwatywnych) “jej [tj. Chabad Lubawicz] istotą jest agresywny, wojowniczy ekstremizm na rzecz żydostwa oparty na podstawach talmudyzmu, co można nazwać szczególnym rodzajem geopolityki.”.
Dodatkowym obciążeniem dla Chabad Lubawicz jest fakt, że jego członkowie należą do ortodoksyjnych zwolenników Kabały. Ze względu na charakter notki nie czas wchodzić w szczegóły. Trzeba jednak skreślić kilka słów na jej temat. Kabałę (heb. קבלה – otrzymywanie, przyjmowanie) jako taką trudno sklasyfikować jako wiarę sensu stricte. Jest ona raczej systemem obserwacji i interpretacji, mających na celu odczytać relacje między Bogiem – Szatanem – człowiekiem i światem. Opiera się ona na mistycznej interpretacji pięciu ksiąg Biblii: Księgi Rodzaju, Wyjścia, Kapłańskiej, Liczb i Powtórzonego Prawa. Niektórzy kabaliści są zdania, że tylko dzięki znajomości tajemnej wiedzy można odszyfrować te starotestamentowe zapiski i tym sposobem poznać ukrytą naturę Stwórcy oraz przewidzieć jego przyszłe czyny. Ergo, stać się równym Bogu! Jednym z najważniejszych założeń tradycyjnej Kabały jest przeświadczenie o istnieniu związku między literami hebrajskiego alfabetu i przypisanej każdej z nich wartości liczbowej. Znając wartość litery kabalista podobno może obliczyć liczbową wartość wyrazu. Taka sama wartość liczbowa dwóch wyrazów świadczyć ma o ich głębokim, mistycznym związku. Jak wnioski kabalistów wyglądają w praktyce? Proszę:
“Weźmy na przykład kamień (po hebrajsku ewen-אבן). Ta nazwa wskazuje, że z powodu znanego jej stwórcy, pochodzi ona od innego, nieziemskiego imienia i równa jest liczbowo 52 z dodaną literą alef. Sama nazwa bet nun pochodzi z bardzo wysokich światów, jednakże poprzez wiele silnych skupień, stopniowo opuściła się mocno skondensowana siła-życia aż do jej zawarcia w kamieniu. To właśnie jest duszą rzeczy martwej, która ją ożywia i umożliwia jej istnienie z niczego w każdej chwili, jak to już zostało wyjaśnione poprzednio.”
“Wartość liczbowa hebrajskiego słowa “biedny” – “Ani” (עני) wynosi 130: (ע = 70, נ = 50, י = 10). Różnica między tymi słowami jest 450, co odpowiada wartości liczbowej hebrajskiego słowa “tan” (תן), oznacza “dać” (o wartości liczbowej również 450). Tak, że różnica liczbowa oraz znaczeniowa między “bogaty” a “biedny” kryje się w słowie „dać”. ”
Skomplikowane i dziwne, prawda? Jeszcze dziwniejszym jest to, że ta duchowa mistyczno-filozoficzna szkoła judaizmu, staje się powoli filozofią współczesnych elit. I to bez względu na szerokość geograficzną. Wśród zwolenników kabały można wymienić wiele osób ze świata show biznesu o tak znanych nazwiskach jak: Madonna, Britney Spears, Victoria Beckham, Ashton Kutcher, Elizabeth Taylor, Demi Moore, Naomi Campbell, Barbara Streisand, a u nas Maryla Rodowicz i Kayah. Ale to nie wszystko… Chabadowcy wierzą, iż nadejście Mesjasza jest bliskie i bardzo starają się stworzyć odpowiednie warunki do jego przyjścia. Stad też zabiegają o wsparcie przede wszystkim u możnych tego świata, posiadających olbrzymie wpływy w gospodarce, bankowości, wojsku, mass mediach oraz polityce. Z grona najbardziej znanych zwolennikami Chabad Lubawicz wymienić można np. Jareda Kushnera (zięć Trumpa), Igora Kołomojskiego (ukraiński oligarcha), Benjamina Netanjahu (premier Izraela) czy… Władimira Putina.
Czytając o tej ostatniej postaci w omawianym kontekście, można by pobłażliwie wzruszyć ramionami, ale… Według jednego z najsłynniejszych kabalistów, czyli amerykańskiego rabina Philipa Berga, “czerwona nitka jest używana jako narzędzie ochrony od wieków. Technologia jej uzyskiwania, która została opracowana przez mędrców polega na tym że nić tę owija się na około grobu wielkiej pramatki Racheli w Izraelu. Po czym nić tę tnie się na kawałki i nosi się wokół lewego nadgarstka”. Taką nić, chociaż na prawej ręce, nosi również rosyjski prezydent…
Jeśli uwzględnimy, że W. Putin bardzo często spotyka się z Berlem Lazarem, czyli przywódcą chabadystów w Rosji, to przypuszczenie o zainfekowaniu byłego pułkownika KGB kabałą nie wydaje się już tak nieprawdopodobnym. “Obecnie 4000 rodzin – pracujących na pełen etat emisariuszy ruchu wciela w życie 250-letnie zasady i filozofię i kieruje ponad 3300 instytucjami. Kierowany głęboką miłością do każdego Żyda i bezgranicznym optymizmem oraz samopoświęceniem, Rebe uruchomił olśniewającą liczbę programów i instytucji służących każdemu Żydowi.” Efekty tej pracy widać także w Polsce. W rozmowie R. Mazurka z warszawskim rabinem chabadowców, Szalomem Stamblerem, padły takie słowa:
“R.M.: To część szerszego zjawiska – przechodzenie prawicy na pozycje filosemickie.
Sz. S.: Niech pan spojrzy na europejską lewicę. Czy Żydzi mogą u nich liczyć na zrozumienie? Izrael ma w Europie bardzo niewielu przyjaciół. A w Polsce na każdą żydowską uroczystość przychodzą przedstawiciele władz państwowych, spotykałem się z prezydentem Kwaśniewskim i Kaczyńskim, bywają premierzy, prezydent Warszawy.”
Obecnie reprezentanci polskich władz mają bardzo intensywne kontakty z przedstawicielami Chabad Lubawicz. Wszystkich odcieni i kolorów. Pomijając okazje wynikające z określonych rytuałów i obchodów świąt społeczności żydowskiej, odbywają liczne spotkania “robocze” z przedstawicielami tego odłamu judaizmu. Niedawny premier naszego kraju podczas ważnych wyjazdów konwersował na przykład ze Szmulem Boteachem (liderem chabadystów w USA), a Jonny Daniels był się częstym gościem w ministerialnych gabinetach.
Dziś, gdy rdza laicyzmu przeżera bezlitośnie świat chrześcijański i proces ten znajduje mocne wsparcie wśród politycznych amatorów kwaśnych jabłek, powaga w traktowaniu wiary przez członków Chabad Lubawicz wydaje się dla wielu śmieszną i godną co najwyżej wzruszenia ramion. Zapewniam, że tego rodzaju pogląd świadczy jedynie o naszym duchowym wyjałowieniu. Zapominamy o naszych pryncypiach i przykazaniach. Nie przywiązujemy wagi do prawd zawartych w Ewangelii, gdyż widzimy w nich już tylko archaiczne przypowiastki lub – w najlepszym razie – zbiór zasad postępowania, z którego od czasu do czasu czerpiemy to co w danej chwili wydaje się nam potrzebne. Oni widzą to inaczej. Doskonały przykład na to z jaką rewerencją Żydzi (przynajmniej ci wierzący) podchodzą do przekazu swych świętych ksiąg, stanowi rozmowa R. Mazurka z rabinem Szalomem Ber Stamblerem (wysłannikiem Chabad Lubawicz na Polskę zapalającym kilka dni temu chanukiję). Dziennikarz zapytał:
“-I wierzy pan w Torę dosłownie?
-Zasadniczo tak.
-Bóg stworzył świat w sześć dni?
-Oczywiście, że tak.
-A Matuzalem żył 969 lat?
-Tak.
[…]
-Jak długo będzie pan w Polsce?
-Dopóki nie przyjdzie Mesjasz. Nie planuję wyjazdu.”
Taaa…
Być może według najtęższych umysłów zajmujących się kierowaniem nawą Rzeczypospolitej jest nam po drodze z Chabad Lubawicz, odrzucającym wymysły i propagandę wszelkiej maści progresywistów. Być może… Osobiście mam co do tego bardzo poważne wątpliwości, bo z równą gracją co prawica, miziają się z chabadowcami centryści, lewicowcy, lewacy oraz cała rzesza bezideowców. Czemu? Dobrze by zatem było, aby ludzie odpowiedzialni za treść medialnego przekazu dla Polaków wiedzieli o czym mówią i mówili jak jest. Redaktor Jankowski również.
Na tym filmie poprzednik obecnego przywódcy Chabad Lubawicz domaga się od B. Netanjahu, aby jako premier działał w celu… nadejścia Mesjasza.Na tym filmie poprzednik obecnego przywódcy Chabad Lubawicz domaga się od B. Netanjahu, aby jako premier działał w celu… nadejścia Mesjasza. https://www.youtube.com/embed/rHBiT6eJaQQ
“O symbolach, rytuałach oraz dominacji, czyli p. @misiu i obsikiwanie”
Niektórzy z pełnym przekonaniem twierdzą, że homo sapiens jest po prostu i w pełni gatunkiem ssaka naczelnego, a więc zwierzęciem. Mam w tym względzie odmienną opinię, lecz biorąc pod uwagę liczne fakty, nie mogę zaprzeczyć, iż jako ludzie mamy w repertuarze sporo zachowań podobnych czy nawet identycznych jak tzw. bracia mniejsi. O jednym z nich chciałbym w tym miejscu krótko opowiedzieć.
Nie tylko zoolodzy ale i zwykli śmiertelnicy wiedzą, że wiele stworzonek (jeśli nie wszystkie) prowadzi nieustanną walkę. O pokarm, o miejsce w hierarchii, o samice lub samców, o nisze ekologiczne, o bezpieczeństwo potomstwa, o pozycję własnego stada, o… Jednak w celu minimalizacji utraty energii na skutek zbędnych konfliktów lub potwierdzenia własnego zwycięstwa, zwierzęta wysyłają swym potencjalnym przeciwnikom, „poddanym” lub wrogom określone sygnały. Ot, choćby takie wilki, rysie lub lwy. Podbiegnie taki do granic swoich włości, powącha i… Siu, siu, siu… Każda kolejna bestyjka, która później będzie spacerować w pobliżu w trymiga zorientuje się, że musi liczyć się z konkurencją, być gotową do walki, poddać się lub… stać się ofiarą. Tak to funkcjonuje. Według dawnych podróżników, peregrynujących po trudno dostępnych regionach Afryki i Ameryki Południowej, podobny sposób (lecz, hmm…, nieco cięższy) stosowali sporadycznie tubylcy na obu kontynentach. Po natrafieniu na ekskrementy pozostawione celowo przez reprezentanta określonego plemienia, europejski odkrywca natychmiast orientował się, iż od tego miejsca zaczyna się albo do tego miejsca rozciąga się domena aborygenów. Sygnał prosty, jednoznaczny, zrozumiały. Ale, ale…
Jako że wyżej zaznaczyłem, iż ludzie to skomplikowane istoty, w naszym świecie znacznie częściej spotyka się bardziej wysublimowane symbole i rytuały oznaczające dominację. Mają one niekiedy znaczenie ukryte, tajemnicze, niemal transcendentne. Trudne do pojęcia bez zrozumienia kontekstu miejsca, czasu i specyfiki kulturowej.
O ile wiadomo z najstarszymi śladami alegorii wskazujących na dominację jednego ludu nad drugim spotykamy się w sztuce mezopotamskiej. Już bowiem w czasach sumeryjskich powstawały zabytki obrazujące tryumfy takiego a takiego miasta nad innym. Na przykład wizerunek „wielkiego króla” z ośrodka „X” trzymającego stopę na szyi lokalnego kacyka z miasta „Y”. W ciągu kolejnych tysiącleci i wieków metody podkreślania władzy tych nad onymi ulegały twórczemu rozwinięciu. Różne stele, napisy na skałach, daniny, znaki, obowiązkowe oracje, kontrybucje itd. itp. Z ośrodków położonych nad brzegami Eufratu i Tygrysu (a także nad Nilem) zwyczaje te rozprzestrzeniły się na cały Bliski Wschód; i nie tylko. Oczywiście także inne ludy (np. indoeuropejskie, chińskie czy turkijskie) praktykowały podobne obyczaje. Trudno przecież zapomnieć o takich przypadkach jak: miniaturowe łuki przekazywane przez Hunów lokalnym wodzom jako symbole władzy tych koczowników nad „lokalsami”, staromadziarski rytuał odbierania od przedstawicieli przeciwników garści ziemi i kępy trawy jako znak węgierskiego zwierzchnictwa, wstawianie do obcych świątyń wizerunków cesarzy rzymskich, zatykanie sztandarów Proroka nad zdobywanymi bizantyjskimi i perskimi miastami w najwcześniejszym okresie ekspansji mahometan, czy wreszcie sadowienie pogańskiego księcia Czechów na podłodze podczas uczty organizowanej przez chrześcijańskich Morawian.
I nasza historia nie jest wolna od takich przypadków. Przecież niejeden z pierwszych Piastów był zobowiązany nieść miecz przed niemieckim cesarzem, polscy patrioci zostali zmuszeni do akceptowania portretów, posągów i godeł zaborców na rynkach polskich miast i w budynkach użyteczności publicznej. Ba! Obywatele, czyli XVIII-XIX-wieczna szlachta, pod groźbą utraty statusu i/lub majątku musieli składać przysięgi każdemu nowemu carowi. To wreszcie dopiero całkiem niedawno rozebraliśmy, dominujący nad dachami Warszawy, sobór pw. Św. Aleksandra Newskiego. A tzw. Pałac Kultury i Nauki – będący swoistą pieczęcią Moskwy nad Wisłą – istnieje do dziś! Tak więc „obsikiwanie” podbitych terytoriów i uzależnionych wspólnot przybierało różne formy. Dziś na ogół zapomnieliśmy o tej sferze symboliki dominacji. Są jednak tacy, którzy wciąż pamiętają!
Nie da się zaprzeczyć, iż wybitną pamięcią historyczną charakteryzują się ludy bliskowschodnie. Tacy muzułmańscy Arabowie (do dziś!) reprezentantów świata Zachodu nierzadko określają mianem „krzyżowców”. Egipscy Koptowie z pietyzmem kultywują przesłanie Chrystusa przekazane im – podobno – przez św. Marka, a Samarytanie trzymają się kurczowo okolic góry Gerazim, na której prawie 2500 lat temu ich przodkowie wybudowali piękną świątynię. Nie inaczej rzecz się ma w przypadku Żydów. Znacząco pomaga im w tym religia, którą gwoli sprawiedliwości – jak to często bywa pod tymi szerokościami geograficznymi – należałoby nazwać religią polityczną. Czy jednak wspomniana pamięć wykorzystywana jest współcześnie na sposób praktyczny? Na to pytanie trzeba odpowiedzieć twierdząco.
Najstarsza wzmianka o menorze, czyli siedmioramiennym i w rozumieniu Żydów – uwaga! – świętym świeczniku, pojawia się w Księdze Wyjścia. Oznacza to, że artefakt ten stanowił niezwykle ważny element spajający na niwie ideologiczno-symbolicznej wspólnotę wyznawców mozaizmu już w samych pierwocinach jej powstawania. Z biegiem lat jej wizerunek stał się uznawanym powszechnie „logo” ludu Izraela (i pozostaje nim do dziś jako herb państwa). Nie powinno zatem dziwić, iż po zdobyciu Jerozolimy i zburzeniu świątyni przez wojska Tytusa (70 r. n.e.) Rzymianie uznali zaprezentowanie menory ludowi Rzymu za bardzo ważną demonstrację symbolizującą zwycięstwo nad Izraelitami. Z drugiej strony sami Żydzi utratę tego przedmiotu odebrali jako tragedię, krok ku anihilacji wspólnoty i utratę – sic! – podarunku od samego Boga. Opisaną sytuację da się porównać z poczynaniami Karola Wielkiego, który rozkazał ściąć – odbierający od Sasów wielką cześć – słup zwany Irminsulem (ok. 772 r. n.e.). Wydarzenie to fundamentalnie osłabiło opór plemion saskich, ponieważ mnóstwo ich członków uznało, iż bóg Franków jest bogiem silniejszym od ich własnych, a tym samym walka straciła sens. Takie też zapewne skojarzenia poczęły rodzić się w głowach przedstawicieli narodu żydowskiego. Co więcej, dla upokorzenia pokonanych cesarz Wespazjan nakazał wybijać monety z wizerunkiem człowieka i napisem Iudea capta (tzn. Judea zdobyta, pognębiona, złamana), a pokonanym Żydom tymi właśnie monetami płacić podatek na utrzymanie… świątyni Jowisza! Można zatem przypuszczać… Co tam! Trzeba być pewnym, że w/w upokorzenia wyznawcy mozaizmu (a potem judaizmu) zapamiętali doskonale.
Niesprzyjanie Rzymowi stało się od tej pory immanentną – w jej masie, bo przecież nie całej – cechą wspólnoty żydowskiej. I to zarówno Rzymowi pogańskiemu, jak i później chrześcijańskiemu. Więcej nawet! Wrogimi „Rzymianami” stali się następnie wszyscy ci, którzy uznali i uznawali na niwie religijnej zwierzchnictwo biskupów Wiecznego Miasta. To nie bez znaczenia, bo dla spójności każdego zrzeszenia sporą, a może nawet olbrzymią istotność ma posiadanie… przeciwnika. I to nie takiego ze świata sportu lub uniwersytetu, któremu po zwycięstwie w biegu lub przegranej podczas debaty podaje się rękę. O nie! Tu potrzebny jest prawdziwy wróg. Tym bardziej, że nie ma już Amalekitów, Filistynów, Moabitów… „Rzymianie” wciąż istnieją. Zatem na drodze do pełnego zjednoczenia i pełnego sukcesu trzeba z nimi walczyć. To nic strasznego. To konieczność. A w razie zwycięstwa lub uzależnienia dać temu inteligentny wyraz. Wzorem Sumerów, Asyryjczyków, Persów, Egipcjan, Rzymian… Tak by zrozumieli ci, którzy powinni.
Pamiętam, że po zapaleniu wszystkich świec ustawionych w „świątyni polskiej demokracji”, obaj obecni na powtórzonej uroczystości rabini, czyli Szalom Dow Ber Stambler oraz Michael Schudrich, zgodnie ze zwyczajem odśpiewali fragment hymnu. Być może znanego jako „Maoz Cur”, którego pierwsza zwrotka brzmi tak:
“Potężna Skało zbawienia mego! Radością jest Ciebie chwalić.
Odbuduj mój Dom Modlitwy (Świątynię), a przyniesiemy tam ofiarą dziękczynną.
Gdy nagotujesz miejsce rzezi dla bluźnierczego wroga,
wówczas zakończę śpiewem hymnu poświęcenie ołtarza”.
Skoro zatem Panie @misiu, pyta mnie Pan – „Jaki jest bilans (plusy i minusy) palenia tych świec?”, ja Panu odpowiadam: Zależy kto ten bilans przeprowadza. Nawet symbolicznie…
Nie tylko cieszący się przywilejami naród obrany za przewodni, ale również jego główna talmudyczna doktryna – doktryna żydowskiego rasizmu jest chroniona i wyróżniona w absurdalny i zbrodniczy sposób.Doktryna ta była i jest obecna w różnych odmianach, w następujących totalitarnych ideologiach Talmudyczny rasizm wywyższa Żydów ponad gojów Nazistowski rasizm wywyższał Niemców ponad Żydów i Słowian Komunizm wywyższał uprzywilejowaną klasę przewodnią ponad inne Neokomunizm wywyższa i nadaje przywileje nowemu proletariatowi: zboczeńcom, a także czarnej rasie.W neomarksizmie mechanizm ten służy destrukcji kultury
Rasizm tak, wypaczenia nie
Wypaczeniem jest każda próba wykorzenienia z życia społeczno-politycznego jedynego słusznego rasizmu. Każda taka próba nazywana jest: antysemityzmem, ksenofobią, mową nienawiści. Każdy moralny odruch, każda aktywność rozumu jest piętnowana w ten sposób.
Jakby ktoś tego nie wiedział, to były sługa Żydów i Ukraińców, Morawiecki został wybrany do tej funkcji właśnie przez Chabad…
Michael Cassidy to były pilot marynarki wojennej i kandydat do kongresu z Mississippi, który 14 grudnia zniszczył posąg diabła wystawiony na Kapitolu stanu Iowa. Stan Iowa jest zarządzany przez Partię Republikańską. Cassidy zrobił to, aby bronić chrześcijaństwo przed satanizmem sponsorowanym przez państwo. “W ostatnich dziesięcioleciach antychrześcijańskie wartości były coraz bardziej rozpowszechniane, a chrześcijanie w dużej mierze zachowywali się jak przysłowiowa żaba we wrzącej wodzie”, wyjaśnił swój gest. Cassidy oddał się policjantom na miejscu zdarzenia, którzy mogli być zadowoleni z usunięcia obrzydliwości. Tylko tak zwana Świątynia Szatana z Iowa planuje wnieść oskarżenie przeciwko Cassidy’emu.
Gościem Roberta Mazurka w RMF24 był przewodniczący Chabad-Lubawicz w Polsce rabin Szalom Dow Ber Stambler. Przedstawiciel społeczności żydowskiej twierdził, że armia izraelska jest najbardziej „humanistyczna” na świecie.
Mazurek podkreślał, że „jesteśmy bombardowani strasznymi obrazami z Gazy, gdzie giną niewinni Palestyńczycy również, gdzie giną dzieci palestyńskie, to są obrazy, które w normalnym człowieku wywołują przerażenie”.
– Na pewno, włącznie ze mną. Każdy człowiek, który tam cierpi nie sprawia nikomu żadnej pociechy, natomiast w krótki sposób to powiem: bardziej humanistycznego wojska i polityki, jak Izrael ma, nie ma na świecie – utrzymywał rabin.
– Tego Pan nie spotka nigdzie na świecie – dodał.
– To kontrowersyjna teza – stwierdził Mazurek.
– Bardzo prosto: nawet w szkole u dzieci, jak się kłócą, jeżeli ktoś wymyśla kogoś atakować, on nie informuje go, on po prostu to robi. Tam tyle procedur, żeby poinformować sąsiadów, żeby wyszli z budynku, żeby wyszli z dzielnicy, żeby poszli do drugiej strony, nic podobnego do tego – mówił Szalom Dow Ber Stambler.
Podkreślił też, żeby pamiętać, że „to, co było robione 7 października, to była zło dla zła”.
Mówił też, że „kiedy wpuszczają teraz wiele informacji, ile zła oni zrobili, ile oni robią zła dla swoich obywateli, przyjeżdżają dostawy jedzenia i lekarstwa, oni zabierają to pod ziemią dla siebie i obywatele ich nie interesują”.
– Trochę świat zaczyna otwierać swoje oczy i rozumie, z czym mamy tutaj do czynienia i też rozumie, że jeżeli nie pozwolimy Izraelowi robić tej roboty, to będzie temat bardzo bliski do domów wszystkich ludzi na całym świecie – dodał.
– Sama wojna jest taka, że nie ma ataków na bezbronnych ludzi, to jest nieprawda. To jest po prostu nieprawda. Błagają u nich, dają im kwitki i różne ogłoszenia: proszę wyjść, bo zaraz będziemy tam atakować. Nie ma wojska, które robi takie rzeczy, proszę zrozumieć – utrzymywał.
– Proszę zrozumieć, że dlatego że my jesteśmy tak delikatni, dlatego mamy tyle ofiar wśród naszego wojska. Wczoraj zginęło 10 bardzo ważnych i wysokich rangą oficerów, tylko dlatego że jesteśmy tak delikatni – powiedział.
==================================
mail:
Należy delikatnie wyjaśnić, że to hordy azjatyckiego plemienia – Chazarów – mordują i wyrzynają semitów – palestyńczyków..
Zwracam się do Państwa z prośbą i apelem o natychmiastowe działanie. W Parlamencie Europejskim toczy się dyskusja nad inicjatywą, która może radykalnie zmienić obowiązujące w całej Unii Europejskiej prawodawstwo dotyczące rodzicielstwa!
Propozycja Komisji Prawnej UE (JURI) zakłada wprowadzenie tzw. europejskiego certyfikatu rodzicielstwa, który mógłby wymusić na wszystkich państwach członkowskich UE akceptację rodzicielstwa osób tej samej płci oraz rodzicielstwa ustanowionego poprzez surogację.
Propozycja ta będzie rozpatrywana w Parlamencie Europejskim już od dziś, 14 grudnia.
To moment, w którym nasze wspólne działanie może zadecydować o przyszłości naszego społeczeństwa.
Musimy się przeciwstawić pomysłom Komisji Prawnej UE, by chronić polskie dzieci!
❗DZIECI NIE SĄ TOWAREM, A MACICA NIE JEST NA WYNAJEM❗
Poniżej wiadomość, którą wysłałam Państwu wcześniej:
Parlament Europejski rozpatruje inicjatywę, która mogłaby zobowiązać wszystkie państwa członkowskie UE do uznawania rodzicielstwa osób tej samej płci oraz rodzicielstwa ustanowionego poprzez surogację.
Za pomocą propozycji certyfikatu rodzicielstwa UE, będącego rodzajem unijnego aktu urodzenia, Unia Europejska chce obejść prawo różnych państw członkowskich w kwestii rodzicielstwa.
Zamiast o ojcu i matce podawać mielibyśmy informacje o “Rodzicu 1” i “Rodzicu 2”.PROSZĘ PODPISAĆ PETYCJĘ
Sz. P. Profesor Miroslaw Dakowski Dakowski,
Piszę do Państwo w bardzo pilnej i kontrowersyjnej sprawie. Parlament Europejski rozpatruje inicjatywę, która mogłaby zobowiązać wszystkie państwa członkowskie UE do uznawania rodzicielstwa osób tej samej płci oraz rodzicielstwa ustanowionego poprzez surogację, nawet jeżeli stoi to w sprzeczności z prawem krajowym.
Ta propozycja dotycząca tak zwanego europejskiego certyfikatu rodzicielstwa podważa naszą suwerenność narodową i próbuje przemycić rzeczy zakazane w Polsce i w większości innych krajów UE, zwłaszcza komercyjne macierzyństwo zastępcze.
Bogate osoby i przedstawiciele środowisk LGBT z całej UE mogłyby w ten sposób wykorzystywać kobiety z biednych krajów jako maszyny do rodzenia…
Za pomocą propozycji certyfikatu rodzicielstwa UE, będącego rodzajem unijnego aktu urodzenia, Unia Europejska chce obejść prawo różnych państw członkowskich w kwestii rodzicielstwa.
Zamiast o ojcu i matce podawać mielibyśmy informacje o “Rodzicu 1” i “Rodzicu 2”.
Przedmiotowy projekt sprawozdania Komisji Prawnej UE (JURI) nie tylko kwestionuje naszą suwerenność narodową, ale również usiłuje narzucić ideologiczne normy kulturowe, które są diametralnie odmienne od naszego chrześcijańskiego pojmowania rodziny.
W Polsce Konstytucja chroni instytucję małżeństwa jako związek mężczyzny i kobiety.
Nasze prawo narodowe definiuje rodzinę jako związek ojca, matki i dzieci. Koncepcja, że dziecko może mieć dwóch ojców lub dwie matki, jest ponadto sprzeczna z biologiczną rzeczywistością.
Ten kto próbuje przekonać nas do akceptacji takich antynaukowych twierdzeń, kieruje się ideologią LGBT.
Muszę podkreślić, że obecna propozycja usprawiedliwia surogację, a jest ona metodą kontrowersyjną i budzącą wiele zastrzeżeń. Praktyka ta dehumanizuje dzieci, traktując je jak towary, które można nabyć od ubogich kobiet np. w krajach Trzeciego Świata. Wynajmowanie macicy innej kobiety, która rodzi dziecko, a następnie oddaje je, odpłatnie, zamożnym rodzicom na Zachodzie, jest praktyką, którą musimy stanowczo potępić.
Mimo że kraje takie jak Francja, Niemcy, Włochy i Szwecja zakazują praktyk surogacyjnych, Parlament Europejski nalega na wzajemne uznawanie rodzicielstwa ustanowionego również poprzez surogację. Dlaczego? Ponieważ bez surogacji pary homoseksualne nie mogłyby mieć „własnych” dzieci, co wskazywałoby na ich odmienność od par heteroseksualnych, które naturalnie mogą mieć dzieci, zgodnie z biologią. Nie chodzi więc o praktyczne rozwiązania. Ostatecznym motywem jest tu ideologia LGBT.
Musimy powstrzymać tę propozycję. Nie możemy tego zrobić sami. Potrzebujemy Państwa wsparcia. Głosowanie już w czwartek 14 grudnia. Nasz apel jest bardzo pilny! Podpiszcie Państwo petycję i powiedzmy wspólnie posłom do PE, aby głosowali przeciwko sprawozdaniu PE w tej kwestii.
Zatrzymajmy handel dziećmi. Organizacje pro-life w PE przeciwko surogacji https://www.tvp.info/71137863/organizacje-pro-life-w-pe-przeciwko-surogacji-i-adopcji-dzieci-przez-pary-jednoplciowe
[Skandal !! Co za dyskryminacja! Dlaczego nie z 37-mej płci?!!?]
—————————————
Zieloni miewają lepsze pomysły desakralizacji Bożego Narodzenia niż Sowieci ze swoim „Dziadkiem Mrozem”. We francuskim Nantes jako miejska ozdoba bożonarodzeniowa pojawiła się np. feministyczna „Mikołajka”, czyli kobieta w czerwonym stroju, która – aby było jeszcze nowocześniej – uprawia jogging. Nic dziwnego, że wielu mieszkańców Nantes było oburzonych takimi dekoracjami bożonarodzeniowymi wystawionymi przez miejski ratusz. Jest też niemal „tęczowo”. Jeśli chodzi o kolory ozdób, te tradycyjnie bywały zwykle w czerwieni i zieleni; tym razem fasady 35 budynków miejskich są podświetlane od koloru różowego do barw tęczowych.
Miasto ujawniło cały program dekoracji miejskich na okres świąteczny pod nazwą „Le Voyage enhiver”. Zamiast św. Mikołaja, czyli Pere Noel, jest Mère Noël, dzieło Virginie Barré, która zdecydowała się „wyjść poza konwencje” i stworzyła wspomnianą rzeźbę przedstawiającą Mikołajkę. Ozdobiona lekkimi girlandami rzeźba stanie w dzielnicy Bouffay w centrum miasta. Zmiany czekają też bożonarodzeniowy koncert miejski. Chór z Nantes wykona jedynie dwa utwory związane jakoś z Bożym Narodzeniem, a „reszta będzie przyjemna i popowa”. Do tego na jarmarku świątecznym będzie… „kuchnia mongolska i afrykańska”.
Po zgłoszonych obiekcjach ze strony mieszkańców, merostwo wytłumaczyło im, że „w XXI wieku duch Świąt Bożego Narodzenia jest wielokulturowy. Nie jest już wyjątkowy, ale pozostawia miejsce dla wszystkich wyznań i niewierzących, aby te magiczne dni jednoczyły wszystkich pod tą samą flagą kreatywności”. W mieście rządzą Zieloni, ale niektórzy podejrzewają, że ta opcja polityczna powoli popada w delirium…
Tradycyjna choinka w odwrocie
Zieloni rządzą także w Bordeaux, gdzie zamiast choinki po raz kolejny staje instalacja z metalu i szkła. Zielony mer miasta Hurmic uznał w 2021 roku, że na środku miasta nie ma miejsca na „martwe drzewko” i za 130 tysięcy euro zamówił szklano-stalową rzeźbę, która zastąpiła tradycyjną choinkę. W tym roku ta instalacja ponownie staje przed ratuszem. Zielony Pierre Hurmic jest od 2020 r. merem Bordeaux. Przed jego kadencją na Place Pey Berland co roku pojawiało się zielone drzewko. Mer postanowił zastąpić je sztuczną instalacją, która jednak ma nadal „zachować magię świąt Bożego Narodzenia bez marnowania publicznych pieniędzy” i pozwoli „przemyśleć na nowo nasze praktyki, faworyzując żywych”.
Na mera posypały się gromy, ale po trzech latach mieszkańców Bordeaux przyzwyczajono do nowej, „świeckiej tradycji”. Ważny jest tu podobno argument ekonomiczny. Prawdziwe drzewo, instalowane dokładnie w tym samym miejscu, kosztowało miasto 60 000 euro rocznie (licząc transport, montaż i ochronę). „Szklano-metalowa instalacja” autorstwa Arnauda Lapierre’a ma być bardziej odporna na kaprysy pogody (w 2019 huragan wywrócił choinkę) i tańsza. W 2021 roku zapłacono jednorazowo za „sztuczną magię” 130 000 euro. Do tego dochodzą jednak co roku koszty magazynowania i instalacji tej corocznej „instalacji”. Rzeźba ze szkła i stali ma jedenaście metrów wysokości i pięć metrów średnicy. Zawiera 400 elementów, w tym 100 m² szkła i 176 luster w 22 różnych formatach. Zdaniem projektanta Francuza Arnauda Lapierre’a jego dzieło nadal „utrwala magiczny charakter świąt”. Za przykładem Bordeaux idą powoli inne miasta i ostatnio o zastąpieniu choinki instalacją informowało miasto La Rochelle. Choinka pójdzie do lamusa?
Zaostrza się walka z przemocą domową
Modnym tematem na lewicy stała się od lat walka z „przemocą wobec kobiet” i tzw. „przemocą domową”. Pionierem jest tu Francja, gdzie przyjęto masę nowych ustaw, powołano odpowiednie wydziały policji i telefony alarmowe. Wykorzystano do tego pandemię covida, kiedy to zamknięcie rodzin w domach miało wywołać eksplozję owej „przemocy”. Pandemii jednak dawno już nie ma, a tymczasem najnowsze dane mówią, że „przemoc domowa” we Francji znowu wzrosła w 2022 roku i to o 15 proc. Już Stalin mówił, że w czasie budowy komunizmu następuje „wzrost sprzeczności”, ale w przypadku lewicy wszystko, co „budują” takie sprzeczności, wyzwala, a czym bardziej z czymś walczą, tym bardziej to zjawisko się umacnia.
We Francji w 2022 r. policja i rozmaite służby doliczyły około 244 000 ofiar „przemocy domowej”. Większość to kobiety – podaje Ministerstwo Spraw Wewnętrznych. Oznacza to wzrost o 15 proc. w porównaniu z 2021 r. Rachunek zakłada, że tylko co czwarta ofiara złożyła skargę, więc bilans byłby znacznie większy. Od 2016 r. liczba tylko „zarejestrowanych ofiar” podwoiła się – twierdzą służby (Służba Statystyczna Bezpieczeństwa Wewnętrznego – SSMSI). 87 proc. ofiar to kobiety, a 89 proc. napastników to mężczyźni. Dwie trzecie zgłaszanych przypadków przemocy, to przemoc fizyczna, 30 proc. to przemoc werbalna lub psychiczna, a 5 proc. to przemoc seksualna. Podobnie jak w latach poprzednich, dominują departamenty zamorskie i „imigranckie” – Seine-Saint-Denis, Gujana, Pas-de-Calais, Nord i Reunion.
Język arabski drugim najczęściej używanym
Język arabski jest używany w mowie przez więcej osób niż wszystkie języki regionalne na terytorium Francji razem wzięte, a jest ich niemało. Zgodnie z Konstytucją obowiązującą od 1992 r. oficjalnym językiem Republiki jest francuski, ale są też języki „uznane”. Media zauważają coraz „bardziej zmieniający się krajobraz językowy, charakteryzujący się niezwykłą różnorodnością”.
W „Le Figaro” Xavier North, były delegat generalny ds. języka francuskiego i języków Francji wyjaśniał, że w kraju są w użyciu 72 języki regionalne, ale najczęściej używanym językiem na tym terytorium po francuskim jest język arabski dialektalny. Języki Francji składają się z języków regionalnych, ale także z siedmiu „języków nieterytorialnych”, którymi są dialektalny arabski, berberyjski, jidysz, romski, ormiański, judeo-hiszpański (idioma castellano – dialekt używany przez Sefardyjczyków), a także język migowy.
Język arabski praktykowany jest głównie w północnoafrykańskiej formie, na którą wpływ miała francuska obecność kolonialna w tym regionie. Jest uznawany za „język mniejszości”, którym „posługują się obywatele francuscy na terytorium Republiki przez wystarczająco długi czas, aby stanowić część narodowego dziedzictwa kulturowego” – wyjaśnia Ministerstwo Kultury. Natomiast języki powstałe w wyniku niedawnej imigracji nie są brane pod uwagę jako „dziedzictwo kultury”.
Dotyczy to polskiego, portugalskiego czy włoskiego, chociaż emigranci z tych krajów osiedlali się m.in. w zwartych grupach we Francji od ponad 100 lat. Polacy, Portugalczycy czy Włosi szybko się jednak zintegrowali. Tymczasem język arabski zyskuje z roku na rok na popularności. Liczba osób mówiących po arabsku we Francji pozostaje trudna do ustalenia. We Francji jest on praktykowany głównie właśnie w północnoafrykańskich dialektach.
Wybierasz się na IO? Trzymaj się za kieszeń!
Igrzyska olimpijskie Paryż 2024 będą podobno „eko”, ale też drogie. Kibice powinni się trzymać za kieszeń zarówno ze względu na ceny, jak i kieszonkowców. Może warto zrezygnować np. z metra? Właśnie podano, że podczas Igrzysk Olimpijskich cena biletu na ten środek transportu zostanie podwojona.
Koszt zwykłego biletu na metro zostanie podwojony w okresie od 20 lipca do 8 września 2024 r., czyli na czas igrzysk olimpijskich i następującej po nich paraolimpiady. Ma to sfinansować zwiększenie liczby kursujących w tym okresie składów pociągów. Firma Île-de-France Mobilités wprowadzi jednak karnet „Paryż 2024”, oferujący określone ceny na okres od 20 lipca do 8 września 2024 r. Bilet tygodniowy można będzie kupić za 70 euro, dzienny za 16 euro; dwudniowy za 30 euro, a na trzy dni za 42 euro. Karnet 10 biletów można będzie nabyć za 32 euro (16 euro bilety ulgowe). Jednak zwykły bilet jednorazowy będzie kosztował 4 euro. Obecnie jest to 2,10 euro. Ceny te zostały wprowadzone w związku z „znacznymi inwestycjami Île-de-France Mobilités”. Zarządca metra chce wygenerować 200 mln euro dodatkowych przychodów na sfinansowanie wzrostu usług transportowych o 15 proc. w okresie igrzysk olimpijskich.
Podwyższone zostaną także w tym okresie ceny biletów kolejowych i na RER (szybka kolej regionalna). W RER podróże do 3 i 4 strefy regionu paryskiego będą kosztowały 6 euro. W tym okresie nie będą dostępne karnety dzienne i tygodniowe Navigo, ale karnety miesięczne i roczne zachowają ważność.
Zrezygnować z metra będzie jednak trudno, bo na czas olimpiady region paryski zostanie podzielony na 4 strefy bezpieczeństwa i całe dzielnice będą miały ograniczony lub wstrzymany ruch samochodowy. Zwolnienia będą dotyczyć lokalnych mieszkańców i przedsiębiorców, ale nawet pojazdy ratownicze będą musiały „wcześniej zarejestrować się na platformie cyfrowej, okazując odpowiednią liczbę dokumentów potwierdzających adres”. Podróżujący metrem i wysiadający na niektórych stacjach będą rewidowani. Zamknięte zostaną na czas olimpiady stacje Concorde, Tuileries, Champs-Élysées Clemenceau i Trocadéro.
Chciałoby się zapytać – jak żyć będąc paryżaninem? W dodatku nawet dla uspokojenia nie będzie łatwo sięgnąć po papierosa, bo w imię walki z paleniem tytoniu ceny papierosów od 1 stycznia wzrosną we Francji do 12-13 euro, a „przestrzenie wolne od tytoniu” rozszerzają się na plaże, parki, a nawet otoczenie miejsc publicznych (np. szkół).
W niedzielę rozpoczął się Adwent. Jako chrześcijanie oczekujemy na narodziny Zbawiciela. Co w tym czasie robią aborcjoniści? Popularny magazyn skierowany do kobiet opublikował niedawno instrukcję jak dokonać „rytualnej aborcji” według wytycznych opracowanych przez „Świątynię Szatana”. To wszystko w opiniotwórczym piśmie mającym miliony czytelniczek na całym świecie. Ideolodzy satanizmu ściśle współpracują z aktywistami aborcyjnymi, aby jeszcze bardziej zdeformować sumienia i zło przedstawić jako dobro. Efektem jest coraz większe otępienie społeczeństwa i narastające w ogromnym tempie zagrożenia wynikające z zanegowania chrześcijaństwa. Przygotowaliśmy krótki tekst wyjaśniający na czym polega „rytuał aborcji” i jak doszło do tego, że satanizm przestał być powszechnie nieznaną niszą i jest promowany przez największe media.Wstrząsający poradnik został opublikowany w mediach społecznościowych prowadzonych przez Cosmopolitan – propagandowy magazyn skierowany do kobiet, oswajający z feminizmem, wulgarnością i rozwiązłością seksualną. Cosmopolitan informuje swoje czytelniczki o tym, że „Świątynia Szatana”, jedna z największych organizacji satanistycznych, która legalnie działa w USA jako formalny związek wyznaniowy, otworzyła w stanie Nowy Meksyk własny ośrodek aborcyjny. Grupy takie jak Świątynia Szatana zatrudniają profesjonalnych prawników, którzy w ich imieniu domagają się zniesienia zakazu aborcji obowiązującego w niektórych rejonach USA, powołując się przy tym na prawo do „wolności praktyk religijnych”. Dla satanistów zamordowanie nienarodzonego dziecka poprzez aborcję jest „sakramentem”, a zakaz aborcji uniemożliwia praktykowanie „religii” satanizmu poprzez dokonywanie aborcji. Teraz sataniści otworzyli własną „klinikę” aborcyjną i szeroko reklamują swoje „usługi” polegające m.in. na udostępnianiu kobietom pigułek poronnych w celu wykonywania „rytualnych” aborcji. Jak wygląda taka „ceremonia” opisuje swoim czytelniczkom Cosmopolitan: „Znajdź spokojne miejsce. Jeśli możesz, weź lustro. Przed zażyciem pigułki [poronnej]spójrz na swoje odbicie w lustrze i skup się na sobie, na swojej osobowości, na swoich intencjach oraz tym, że odpowiadasz tylko sama przed sobą. Weź kilka głębokich oddechów, a następnie wypowiedz na głos następujące słowa:<<Ciało jest nienaruszalne i podlega wyłącznie Twojej własnej woli.>>Połknij pigułki poronne, po czym natychmiast wyrecytuj na głos:<<Przekonania powinny być zgodne z naukowym rozumieniem świata. Nie wolno zniekształcać faktów naukowych, aby dopasować je do własnych przekonań.>>Potem, gdy proces aborcji dobiegnie końca, powróć do swoich przemyśleń. Skup się na swojej osobowości i tym, że Twoja wola i Twoja moc dokonała tej decyzji. Zakończ rytuał aborcji poprzez wyrecytowanie osobistej afirmacji:<<Przez moje ciało, moja krew; przez moją wolę, wykonało się.>>” Czytane przez miliony kobiet na całym świecie pismo, do spółki ze „Świątynią Szatana”, w przeddzień Adwentu zachęca czytelniczki do mordowania swoich dzieci i wykonywania przy tym satanistycznych rytuałów religijnych. Wydawać by się mogło, że to fragment jakiegoś horroru lub powieści science-fiction. To jednak rzeczywistość, która dzieje się na naszych oczach. „Rytualna” aborcja, przeprowadzona wedle wytycznych „Świątyni Szatana”, to bluźniercza ceremonia mająca na celu naśladować postawę Lucyfera, który wypowiedział posłuszeństwo Bogu. Słowa wypowiadane w trakcie „rytualnej aborcji” mają umocnić kobietę w postawie skrajnego egoizmu i samouwielbienia oraz wmówić jej przeświadczenie, że jej decyzja to owoc „wewnętrznej mocy”, jaką rzekomo posiada. Co więcej, sformułowania, do których wypowiadania w trakcie „rytuału” zachęcane są kobiety, nie są przypadkowe. Możemy je odnaleźć na oficjalnej stronie „Świątyni Szatana” w dziale dotyczącym „fundamentalnych dogmatów” satanizmu. W związku z tym, nawet jeżeli większość kobiet nie jest tego świadomych, to „rytualna aborcja” jest w praktyce inicjacją satanistyczną, która otwiera drogę do opętania. Zagrożenie jest tym większe, że to wszystko dokonuje się przecież w trakcie aborcji, czyli morderstwa niewinnego dziecka, które jest grzechem ciężkim pociągającym za sobą ekskomunikę mocą samego czynu. Trudno wyobrazić sobie większe zagrożenie duchowe prowadzące do zniewolenia. Natura nie znosi próżni. Jak pisał G.K. Chesterton: „Kiedy człowiek przestaje wierzyć w Boga, może uwierzyć we wszystko.”Próżnię powstałą po odrzuceniu Boga wypełniają coraz bardziej agresywne ideologie, w tym satanizm. Wielu ludzi wciąż w to niedowierza myśląc, że sataniści to niewielkie grupki ludzi o bardzo skrajnych poglądach, które nie mają żadnego wpływu społecznego. Tymczasem satanizm jest na Zachodzie, zwłaszcza w USA, promowany publicznie i na szeroką skalę przez największe media. Trzeba przy tym zwrócić uwagę, że aktywiści radykalnej lewicy wśród swoich najważniejszych żądań politycznych wymieniają zawsze „rozdział Kościoła od państwa” oraz konieczność budowania państwa „neutralnego światopoglądowo”. Ich zdaniem „neutralne światopoglądowo” mają być także szkoły oraz instytucje publiczne. Lewaccy aktywiści działają np. na rzecz usuwania krzyży z klas szkolnych powołując się przy tym na zasadę świeckości i laickości państwa. W tym samym czasie te same środowiska zakładają „świątynie Szatana”, które posiadają własne zasady wiary, własne „dogmaty” oraz własne „rytuały religijne”. Co więcej, wkraczają z tym wszystkim w przestrzeń publiczną, do instytucji i w życie innych ludzi. Na terenie USA sataniści budują nie tylko własne ośrodki aborcyjne i są aktywni na polu działań prawnych przeciwko obronie życia, ale wchodzą także do szkół. Z inicjatywy „Świątyni Szatana” w kolejnych miastach powstają „After School Satan Clubs” czyli „Pozalekcyjne Szkolne Kluby Szatana”, zakładane w szkołach podstawowych. Satanistom udało się już założyć takie kluby w co najmniej kilku szkołach, gdzie prowadzą zajęcia dla dzieci, na które werbuje się najmłodszych za pomocą gier, zabaw i przekąsek. Drugim po dzieciach celem satanistów są pro-liferzy. Promocja aborcji to jeden z filarów działalności satanistycznej, podobnie jak zwalczanie inicjatyw pro-life. W USA zasłynęli m.in. zakłócaniem akcji informacyjnych po ośrodkami aborcyjnymi. W Polsce sataniści zwalczali działania naszej Fundacji i promowali aborcję. Gdy w 2021 roku złożyliśmy do Sejmu obywatelski projekt ustawy „Stop aborcji”, którego celem było objęcie wszystkich dzieci w Polsce pełną ochroną prawną, sataniści stanęli po stronie aktywistów aborcyjnych i zaczęli zwalczać naszą inicjatywę. Na polskojęzycznym profilu satanistycznym w mediach społecznościowych pojawiło się oficjalne poparcie dla tzw. „czarnych marszów”. Sataniści reklamowali też kontakt do zorganizowanych grup przestępczych, które pośredniczą w nielegalnym handlu pigułkami aborcyjnymi. Działający w Polsce sataniści z międzynarodowej organizacji „Global Order of Satan” opublikowali nawet komunikat do polskich kobiet, chcących dokonać aborcji: „Szatan zawsze będzie Cię wspierał!” Warto też nadmienić, że członkowie „Global Order of Satan” oficjalnie wzięli udział w ubiegłorocznej „paradzie równości” LGBT, która przeszła ulicami Warszawy. Prezydent stolicy Rafał Trzaskowski zakazał wtedy naszej Fundacji organizacji pokutnej procesji różańcowej wynagradzającej za promocję deprawacji na ulicach miasta. W tym samym czasie aktywiści LGBT i sataniści swobodnie paradowali po Warszawie. Panie MirosĹ‚awie, celem satanistów i aborcjonistów jest praktyczne zanegowanie chrześcijaństwa i wynikającego z niego przykazania miłości bliźniego. Ma być ono zastąpione zasadą skrajnego egoizmu i koncentracji wyłącznie na sobie. Propagandowe działania to próba wygórowania normalności, współczucia i miłości z umysłów i serc ludzi.
Działania i prowokacje aborcjonistów szczególnie nasilają się w okresie przed Świętami Bożego Narodzenia. Widać to było w ubiegłych latach, coraz wyraźniej widzimy to też dzisiaj. W ubiegłym roku pisaliśmy o tym, że pewna samotna mama w ciąży poprosiła na jednej z grup dyskusyjnych o pomoc materialną w związku z nadchodzącymi Świętami. Zapytała czy ktoś mógłby dać jej trochę jedzenia oraz proszek do prania dla dziecka. W odpowiedzi, aktywistka aborcyjna doradziła jej… dokonanie na Święta aborcji za pomocą pigułek poronnych i zamiast jedzenia podała jej adres, pod którym można zamówić tabletki. Tego typu działania są częścią wielkiego procesu, który dokonuje się na naszych oczach: likwidacji resztek cywilizacji chrześcijańskiej. Nasza Fundacja daje temu opór poprzez organizację niezależnych kampanii informacyjnych ujawniających Polakom prawdę o aborcji oraz prowadzenie publicznych akcji różańcowych, w trakcie których modlimy się o powstrzymanie aborcji i nawrócenie ludzi uwikłanych w ten okrutny proceder. Modlitwy różańcowe odbywają się regularnie w wielu miastach Polski. Przeprowadzone są w ruchliwych miejscach takich jak starówki, wejścia do centrów handlowych i uniwersytetów czy deptaki w centrach miast.Gdy modlimy się w przestrzeni publicznej, nieustannie spotykamy się z atakami. W trakcie różańca pod szpitalem w Oleśnicy, największym w Polsce ośrodkiem aborcyjnym, agresywny mężczyzna napadł na jedną z naszych wolontariuszek i koordynatora akcji, który stanął w jej obronie. W Elblągu zamaskowany napastnik rzucił się na grupę modlących się na różańcu osób i zaatakował naszego wolontariusza. Do tego typu sytuacji dochodzi coraz częściej. Pod wpływem medialnej indoktrynacji kolejni ludzie reagują jak zaprogramowane roboty – automatycznie włącza im się agresja na widok krzyża, różańca i modlitwy oraz prawdy na temat aborcji. Atakują bez względu na obecność kamer, licznych świadków oraz możliwe konsekwencje prawne swoich działań. Często wydaje się, że są w jakimś amoku i nie kontrolują swoich zachowań. Promocja prowadzącego do opętania i zniewolenia satanizmu doprowadzi do jeszcze większej nienawiści, a w konsekwencji do upadku naszego społeczeństwa. Świadome tej sytuacji są kolejne osoby, które dołączają do naszej Fundacji i chcą organizować akcje informacyjne oraz publiczne różańce w swoich miejscach zamieszkania. Takich ludzi wspierają koordynatorzy naszej Fundacji, którzy jeżdżą od miasta do miasta i pomagają organizować akcje oraz szkolą nowych wolontariuszy. Zdarza się, że nasi działacze przejeżdżają kilkaset kilometrów jednego dnia, aby pomóc w organizacji kampanii w kolejnych miejscowościach. Paliwo, transport, naprawa samochodów, kupno nowych plakatów, megafonów i billboardów – to dla nas duże koszty. W najbliższym czasie potrzebujemy na te działania ok. 10 000 zł. ]Dlatego zwracam się do Pana z prośbą o przekazanie 35 zł, 70 zł, 140 zł, lub dowolnej innej kwoty, aby umożliwić organizację kolejnych akcji i zmianę świadomości Polaków w sprawie mordowania dzieci poprzez aborcję. Numer konta: 79 1050 1025 1000 0022 9191 4667 Fundacja Pro – Prawo do życia ul. J. I. Kraszewskiego 27/22, 05-800 Pruszków Dla przelewów zagranicznych – Kod BIC Swift: INGBPLPW W USA aborcja oficjalnie stała się satanistycznym rytuałem, który promują największe czasopisma i media społecznościowe. To wszystko jest możliwe m.in. z powodu braku świadomości społecznej. Dlatego musimy budzić sumienia Polaków i mobilizować nasz naród do modlitwy i działania przeciwko aborcji. Temu służą nasze kampanie, o wsparcie których bardzo Pana proszę. Serdecznie Pana pozdrawiam, Fundacja Pro – Prawo do życia ul. J. I. Kraszewskiego 27/22, 05-800 Pruszków stronazycia.pl
Ciebie – najpierw zaszczepią, a potem za to zapłacisz.
================================
Światowa Organizacja Zdrowia (WHO) łączona jest z ideologią globalistyczną, i słusznie. Zwykle wynika to z prostego skojarzenia: Klaus Schwab ogłosił globalistyczny Wielki Reset i przewodził światowej walce z tzw. pandemią Covid-19, a jest to zarazem czołowy ideolog globalizmu i przewodniczący Światowego Forum Ekonomicznego (WEF), skupiającego skrajnie bogatych ludzi, którzy chcą zjednoczyć świat pod własną kontrolą.
Jednakże poza tym skojarzeniem, należy wymienić kilka innych czynników łączących WHO z globalizmem. Z powodu ograniczonej ilości miejsca ograniczę się tutaj tylko do dwóch:
1/ Dogodny pretekst. Zjednoczenie świata pod jednym zarządem (ang. governance) musi mieć jakiś powód. Dlatego też globaliści uwielbiają znajdywanie problemów o których można rzec, że „nie mogą zostać rozwiązane na gruncie państw, ponieważ są globalne, a więc można je rozwiązać tylko na poziomie globalnym”. I chętnie wskazują na dwa takie problemy. Pierwszym jest walka z ociepleniem klimatu. Skoro wszystkie ludy i państwa produkują CO2, to jego produkcji nie sposób ograniczyć decyzjami poszczególnych państw, gdyż każde będzie chciało, aby najpierw zrobili to inni, a jego gospodarka w tym czasie zyska w stosunku do tych, które stały się niekonkurencyjnymi z powodu reform zielonego ładu. Dlatego musi powstać zarząd czy rząd światowy, który wprowadzi zieloną rewolucję w tym samym czasie i dla całego świata. Inaczej Ludzkość wymrze. Dalej podawane są daty Wielkiego Wymarcia, zresztą coraz to przesuwane w miarę ich zbliżania się (Greta Thunberg usunęła ze swoich mediów społecznościowych daty, które już są za nami, a końca świata złośliwie nie było). Pandemia Covid-19 spełniła tę samą rolę. Z oficjalnych dokumentów WEF wynika, że organizacja ta nie była zaskoczona pandemią, gdyż przygotowywała się do tego wydarzenia i planowała „globalną walkę” z pandemiami już kilka lat przed jej wybuchem w 2019 roku. Jestem daleki od teorii wielkiego spisku, że WEF sam wyprodukował covida, a Klaus Schwab nosił wirusy w butelce i rozpylał ją z okien. Sprawa wydaje się prostsza: w związku z globalizacją, szybkością i częstotliwością podróży było oczywiste, że także zarodki, bakterie i wirusy będą podróżować wraz z ludźmi i epidemie dotąd lokalne mają szansę przeistoczyć się w globalne. Media już od lat przygotowywały nas na takie wydarzenia, choćby robiąc szum wokół tzw. ptasiej grypy wiele lat temu. Schwab i inni wiedzieli, że w końca jakiś wirus opanuje świat na tyle, że będzie można ogłosił stan „pandemii światowej”. I czekali. Ptasia grypa zawiodła? To czekamy na następną. I akurat trafił się Covid-19, rzeczywiście rozprzestrzenił się na cały świat, a fakt, że objawy były bardzo podobne do grypy spowodował, że można było odgórnie nakręcić medialną histerię. Gdyby nie było Covid-19 w 2019 roku, to pojawiłby się jakiś wirus w 2025 roku. Dziś wielkie media dosłownie czekają a to na krakena, a to na innego wirusa. Czeka nań także WHO, gdyż jako agencja zdominowana przez globalistów służy do odbierania suwerenności państwom narodowym na rzecz centralnego globalnego zarządu, pod pretekstem ewentualnych przyszłych pandemii. Pamiętajmy, epidemię globalną może powstrzymać tylko globalna instytucja! Oczywiście, każdy myślący człowiek zada sobie pytanie: Jak? W jaki sposób? Za pomocą globalnych aktów prawnych WHO powstrzyma wirusy? Nieważne, to tylko pretekst dla budowy globalnego zarządu.
2/ Wielkie korporacje. Wyjąwszy rozmaite „małe Grety” i garść dzieciaków nikt oczywiście nie wierzy, że projekt globalistyczny jest realizowany przez elity intelektualne, polityczne i ekonomiczne, które przeczytały Wieczny pokój Immanuela Kanta i stały się zwolennikami budowy kosmopolitycznego państwa światowego. Globalny zarząd nad światem w dziedzinie zdrowia i walki z pandemiami to gigantyczne pieniądze. Żyjemy w świecie w którym przyśpieszyło zjawisko jeszcze w XIX wieku nazwane przez Karola Marksa mianem „koncentracji kapitału”, gdy drobne i średnie firmy upadają lub są przejmowane, aby ustąpić miejsca gigantom, które dziś określamy mianem „międzynarodowych korporacji”. Ze względu na gigantyczne koszty badań nad lekami przemysł farmaceutyczny jest wprost predestynowany do przejęcia go przez wielkie korporacje, współdziałające z globalistami. Mamy taki cykl zależności:
Oczekiwania korporacji →WEF szykuje się na epidemię →ogłoszenie epidemii →globalna walka z nią za pomocą szczepionek →zyski korporacji →wsparcie korporacji dla WEF.
W czasie pandemii wartość akcji koncernów farmaceutycznych wzrosła wielokrotnie, ponieważ wielokrotnie wzrosły zamówienia rządowe, szczególnie na towar zwany szczepionką. WHO, które jest faktycznym podwykonawcą WEF, walczy teraz o instytucjonalizację swojej pozycji jako centralnego zarządcy walki z przyszłymi epidemiami. Z jednej strony zapewni w ten sposób trwałe zyski korporacjom farmaceutycznym, a z drugiej, stanie się elementem agendy Schwaba, aby wprowadzać w rozmaitych dziedzinach „globalne zarządy”.
Na instytucjonalizacji WHO zyskują zatem wszyscy zaliczający się do ułamka procenta najbogatszych ludzi na świecie. Ciebie, zwykły Kowalski czy Nowaku – najpierw zaszczepią, a potem za to zapłacisz.
Nazistowski rasizm wywyższał Niemców ponad Żydów i Słowian
Komunizm wywyższał uprzywilejowaną klasę przewodnią ponad inne
Neokomunizm wywyższa i nadaje przywileje nowemu proletariatowi: zboczeńcom, a także czarnej rasie.W neomarksizmie mechanizm ten służy destrukcji kultury