Dlaczego należy odrzucić personalizm chrześcijański?

Dlaczego należy odrzucić personalizm chrześcijański?

wprawo.pl/p-krzeminski-dlaczego-nalezy-odrzucic-personalizm-chrzescijansk

Papież z przedstawicielami różnych wyznań i religii przed Porcjunkulą w Katedrze Matki Boskiej Anielskiej w Asyżu

=============================

Personalizm chrześcijański to filozofia, która obecnie dominuje na katolickich uniwersytetach, a także została uznana przez papieży Jana Pawła II czy Benedykta XVI za ich własną. Dlaczego należy ją odrzucić? Ponieważ cała jej nowość polega na przyjęciu do chrześcijaństwa elementów niechrześcijańskich związanych z subiektywną filozofią Immanuela Kanta, a co gorsze z żydowską interpretacją teologii Martina Bubera czy Emmanuela Levinasa. Kabaliści jak dobrze wiemy uznają, że lud żydowski sam w sobie jest Mesjaszem, Mesjasz nie jest dla nich konkretną osobą fizyczną, ale każdy żyd z osobna, który tworzy wspólnotę, sam jest Mesjaszem.

Ta mentalność przeniknęła do myśli katolickiej za sprawą ks. Józefa Tischnera, który rozpowszechniał taką koncepcję, oczywiście pozbawioną rasistowskich naleciałości. W takim ujęciu wiara to nic innego, jak wspólne przeżywanie własnej wyjątkowości, która to objawia się przez dialog z drugim.

Jak doskonale zauważył biskup Bernard Tissier de Mallerais w „Portrecie filozoficznym Josepha Ratzingera” ( Warszawa 2018, przeł. Marcin Beściak):

„Jeśli idąc za filozofiami wywodzącymi się od Kanta przyjmiemy, że podmiot stanowi część przedmiotu. Wówczas okaże się, że wierzący stanowi część wiary. Jednocześnie formalny motyw wiary (autorytet objawiającego Boga) musi ustąpić miejsca ludzkiemu doświadczeniu, pozbawionemu autorytetu i rodzącemu złudzenia.”

Wiara przestaje być rozumowym przylgnięciem do prawd wiary, a staje się jakąś bliżej nieokreśloną relacją, dialogiem między Ja i Ty, synodalnością…

Tylko, że to w ogóle nie jest myśl, która zrodziła się w obrębie Kościoła, bliżej jej do kabały. Każdy kto zna elementarne podstawy mistyki katolickiej, wie że jej praktykowanie wiąże się z całkowitym ogołoceniem się z samego siebie i otworzeniem się na kontemplację wlaną, która nie podchodzi od nas i jest nam dana darmo od Ducha Świętego, który wieje tam gdzie chce. Mistyka katolicka opiera się na przyjęciu darów całkowicie zewnętrznych wobec nas samych. W personalizmie jest dokładnie na odwrót, to my sami mamy otworzyć się na siebie samych. Tak to brzmi idiotycznie, ale właśnie taki jest sens tej filozofii. A ponieważ człowiek jest stworzony na obraz Boga, taki ktoś, kto zamiast naśladować Boga, chce żeby to raczej Bóg naśladował jego uczucia religijne, całkowicie mija się z celem i powraca do herezji Picco della Mirandoli, który był pionierem takiego rozumienia człowieka.

O całej bezsensowności personalizmu boleśnie przekonałem się w Kościele podczas święta Św. Szczepana. Zamiast usłyszeć o męczeństwie tego świętego odczytano wiernym list rektora KUL ks. prof. Mirosława Kalinowskiego, który wprost powołując się na dialog z judaizmem i jakiegoś rabina próbował dokonać pojednania Ewangelii z kabałą.

Efekt był doprawdy śmieszny, a jednak także tragiczny. Ewangelia miała w tym liście ustąpić miejsca dialogowi między Ja-Ty, odkrywaniem samych siebie, a ojcem tego dialogu rzekomo był sam Jezus Chrystus. W takim ujęciu Jezus Chrystus to nie Bóg wcielony, to raczej nauczyciel, który niczym swoim przesłaniem nie różnił się od masońskich mistrzów głoszących dialog wielokulturowy. Biada tym, którzy nie głoszą i nie znają Ewangelii! Nie ma dla nich miejsca w owczarni Chrystusa.

Watykan. Deklaracja doktrynalna pozwala błogosławić pary “nieregularne”. “Całuśnik” kard. Victor Fernandez w akcji… doktrynalnej. Papabile…

Watykan. Deklaracja doktrynalna pozwala błogosławić pary “nieregularne”. “Całuśnik” kard. Victor Fernandez w akcji doktrynalnej.

Wraz z deklaracją doktrynalną “Fiducia supplicans” Dykasterii Nauki Wiary, zatwierdzoną przez papieża, możliwe będzie błogosławienie par “nieregularnych”.

Chodzi o pary tworzone przez osoby tej samej płci, ale poza jakimkolwiek rytuałem czy imitacją małżeństwa. Doktryna o małżeństwie się nie zmienia, błogosławienie nie oznacza akceptacji związku – wskazuje Vatican News.

W obliczu prośby dwóch osób, aby były pobłogosławione, nawet jeśli ich stan jako pary jest “nieregularny”, wyświęcony szafarz będzie mógł wyrazić zgodę, ale unikając, by ten gest zawierał elementy choćby w daleki sposób podobne do obrzędu małżeństwa. [to gnojki… MD]

Deklaracja “Fiducia supplicans”

O tym mówi deklaracja “Fiducia supplicans” na temat duszpasterskiego znaczenia błogosławieństw, opublikowana przez Dykasterię Nauki Wiary i zatwierdzona przez papieża. “Dokument, który zagłębia temat błogosławieństw, rozróżniając między błogosławieństwami z rytuału i liturgicznymi, a błogosławieństwami spontanicznymi, które są bardziej zbliżone do gestów pobożności ludowej: to właśnie w tej drugiej kategorii rozważa się teraz możliwość przyjęcia także tych, którzy nie żyją zgodnie z normami chrześcijańskiej doktryny moralnej, ale pokornie proszą o bycie pobłogosławieni” – podaje Vatican News.

Od sierpnia 23 roku dawne Święte Oficjum nie opublikowało deklaracji (ostatnia miała miejsce w 2000 roku “Dominus Iesus”), dokumentu o wysokim walorze doktrynalnym.

Dokument “Fiducia supplicans” rozpoczyna się wprowadzeniem prefekta, kard. Victora Fernandeza, który wyjaśnia, że oświadczenie pogłębia “duszpasterskie znaczenie błogosławieństw”, pozwalając “poszerzyć i wzbogacić ich klasyczne rozumienie” poprzez refleksję teologiczną “opartą na duszpasterskiej wizji Papieża Franciszka”.

[wykaz publikacji teologicznych Fernandeza. Lista jest długa, brakuje na niej jednej pozycji — książki “Uzdrów mnie swoimi ustami. Sztuka całowania” ]

Całuśnik” – “murzyn” encyklik…

Refleksja, która “implikuje prawdziwy rozwój w odniesieniu do tego, co zostało powiedziane o błogosławieństwach” do tej pory, obejmując możliwość “błogosławienia par w sytuacjach nieregularnych i par jednopłciowych, bez oficjalnego zatwierdzania ich statusu

==================

Por.: Pośpiech papieża Franciszka, nowi kardynałowie: Przygotowanie jego sukcesji? “Całuśnik” – “murzyn” encyklik ?

Przewidziany na „papabile”…

================================

„Istnieją prawdy, które są centralne, najpiękniejsze, a inne są drugorzędne” – przekonuje nowy prefekt Dykasterii Nauki Wiary abp Victor Manuel Fernández, pytany o krytykę podejścia Kościoła do moralności seksualnej.

Wyświęcanie kobiet i Liturgia Majów

BKP: Wyświęcanie kobiet i Liturgia Majów

+ Eliasz Patriarcha Bizantyjskiego Katolickiego Patriarchatu

Nurt liberalny w Kościele katolickim, czyli współcześni saduceusze, dąży do likwidacji sakramentu kapłaństwa, konsekwentnie także papiestwa. Promują opinię o potrzebie wyświęcania kobiet na kapłanki, rzekomo w celu odrodzenia Kościoła. O tym, że jest to rażące oszustwo, świadczy cała Tradycja Kościoła, zarówno Starego, jak i Nowego Testamentu.

Jednocześnie współcześni saduceusze wraz z fałszywymi prorokami, liberalnymi teologami propagują kościelną legalizację sodomii, lesbijstwa i wszelkich wypaczonych form pogaństwa, czczących fałszywych bogów, czyli demony.

Pseudopapież Bergoglio stworzył zgubny precedens dla całego Kościoła, z jednej strony poświęcając się szatanowi w Kanadzie podczas gwizdania czarodzieja na kości z dzikiego indyka, a z drugiej strony poprzez profanację bazyliki św. Piotra demonem Pachamamą. Już II Watykański Sobór w deklaracji „Nostra aetate” nakreślił samobójczy program szacunku dla innych religii, de facto dla ich demonów. Jest to wielki grzech przeciwko pierwszemu przykazaniu Dekalogu. Kierunek ten, niszczący relację z Bogiem, pociąga za sobą także legalizację niemoralności, czyli usunięcie Bożych praw i przykazań. Bergoglio otwarcie żąda pseudokonwersji biskupów, aby powitali LGBTQ-osoby w Kościele (styczeń 2023).

Niefortunna reforma Marcina Lutra, podczas której zniósł [w swojej sekcie] kapłaństwo i Mszę Świętą, była bezpośrednią reakcją na niemoralne życie i mamonizm kościelnych prałatów. Ich zły przykład nie pozwalał na prawdziwą pokutę i odrodzenie życia wiarą. W ciągu 20 lat przeszła na protestantyzm połowa katolickiej Europy. Ale wina za podział Kościoła nie leży tylko po stronie Lutra, główna wina leży po stronie kościelnych prałatów, którzy nie dopuścili do prawdziwego odrodzenia. Dopiero gdy nastąpiła reformacja Lutra, otworzyły się już w okrojonym Kościele katolickim drzwi do prawdziwej reformy wraz z pojawieniem się zakonów i ruchów odrodzeniowych. Krwawą zapłatą za rozdzielenie Kościoła, stały się wojny religijne, w tym wojna 30-letnia.

Jednak dziś wielu pastorów protestanckich w jedności z katolickimi prałatami promują małżeństwa homoseksualne i błogosławieństwo queer-par. W ten sposób pojawia się jedność, ale nie w Jezusie Chrystusie, ale w antychryście. Rezultatem jest satanizacja Europy. Karą Bożą jest islamizacja. Szczególnie gorliwie propagują ją biskupi niemieccy wraz z pseudopapieżem Bergoglio.

Z powodu herezji i „jedności z duchem świata” chrześcijaństwo w Europie prawie wyparowało. W tych czasach kryzysu wprowadzanie wyświęcania kobiet zamiast prawdziwej pokuty i twierdzenie, że to doprowadzi do odrodzenia chrześcijaństwa, jest dosłownie szaleństwem! Kapłanki, czyli sakralne prostytutki, kojarzone były wyłącznie z pogaństwem i składaniem ofiar demonom. W chrześcijaństwie kapłanki nie mają żadnego uzasadnienia. Jezus mianował na kapłanów mężczyzn, a nie kobiety. Kościół zawsze uważał to za prawo.

Obecne wysiłki na rzecz wyświęcania kobiet są bezpośrednio związane z propagowaniem pogaństwa przez Bergoglio i z destrukcyjną feminizacją na świecie. Pseudopapież czyni diakonise z amazońskich czarownic, które palą kadzidło nie Bogu, ale pogańskim demonom. Planuje także wyświęcać je na kapłanki.

W przeciwieństwie do tego początkiem prawdziwego przebudzenia jest nazwanie grzechu grzechem, herezji herezją, a niemoralności niemoralnością. Ponownie należy wskazać na śmiertelne owoce grzechu, którymi są nieszczęście na ziemi i wieczne potępienie. Dzisiejsi kościelni saduceusze unikają prawdziwej pokuty i naśladowania Chrystusa jak diabeł krzyża. Wzorem ich tzw. odrodzenia Kościoła przez synodalną LGBTQ-drogę jest legalizacja grzechów wzywających do nieba, które ściągają przekleństwo na Kościół i narody. W ten sposób wbijają gwoździe w trumnę Kościoła, któremu już wykopali grób.

Co powiedzieć o modelu Liturgii w rycie Majów z tzw. pryncypałem i okadzaczem, którymi w szczególności mają być kobiety? Ich kadzenie i tańce mają zostać zatwierdzone przez Synod jako oficjalna część Mszy. Jest to celowe wprowadzenie ducha pogaństwa i wypędzenie Ducha Świętego z Liturgii Świętej. Ta liturgia już nie będzie służbą prawdziwemu Bogu i nie będzie tu chodzić o uobecnianie ofiary Chrystusa, ale o bluźnierstwo.

Uświadommy sobie istotę Liturgii Świętej. Tu nie chodzi o symbol, ale rzeczywiste uobecnianie ofiary Chrystusa na Kalwarii. Stale chodzi o ofiarowanie Bogu nie krwi byków i baranków, ale Krwi Syna Bożego na przebaczenie naszych grzechów. Krwawe ofiary ze zwierząt w Starym Testamencie miały zapobiegać skłonności do pogańskich krwawych ofiar, nawet ludzkich. Ofiary pogańskie oznaczają poddanie się demonom i są połączone z niemoralnością i wypaczeniem. 

Pośród obecnego duchowego i moralnego brudu uświadommy sobie raz jeszcze, że Bogu należy składać czystą, nieskalaną ofiarę, a tą jest jedynie ofiara Chrystusa na krzyżu. 

Już przez proroka Malachiasza Pan przepowiedział: „Na każdym miejscu będzie składana imieniu Memu ofiara czysta” (Mal 1:11).

Dwóch z pierwszych czterech starotestamentowych kapłanów, synów Arona, zapłaciło życiem za to, że mieli w kadzielnicach inny ogień niż ten, który miał być używany do oddawania czci Panu. Napisano: „Nadab i Abihu, synowie Arona, wzięli każdy swoją kadzielnicę, nabrali do niej ognia, włożyli na niego kadzidło i ofiarowali przed Panem ogień inny, niż był im nakazany. Wtedy ogień wyszedł od Pana i pochłonął ich. Umarli przed Panem” (Kpł 10:1-2).

Kiedy Korach, Abiron i Datan zbuntowali się przeciwko Mojżeszowi, Mojżesz powiedział do Koracha: „Czyż nie dosyć wam, że Bóg wyróżnił was, byście się mogli zbliżać do Niego?… A wy jeszcze się domagacie godności kapłańskiej! … Złączyliście się przeciw Panu, ty i cała twoja zgraja”(Lb 16:8-11).

Dzisiejsi liberałowie pod przywództwem Bergoglio, podobnie jak Korach i jego zgraja, złączyli się przeciwko Panu. Promują sodomicką antyewangelię, w ten sposób ściągając na siebie Bożą anatemę – wykluczenie z Kościoła (Ga 1:8-9). Ponadto propagują likwidację sakramentu kapłaństwa, żądając święceń kobiet, de facto czarownic i lesbijek. W przypadku Koracha chodziło jedynie o kapłaństwo Starego Testamentu. Ofiarowali Bogu krew baranów i byków lub coś innego ze żniw.

Ale kapłaństwo Nowego Testamentu jest składaniem Najświętszej Ofiary. Chodzi o uobecnienie krwawej ofiary Chrystusa w sposób bezkrwawy na ołtarzu dla odpuszczenia grzechów. Chrystusowym kapłaństwem zanikło kapłaństwo Arona i ofiary ze zwierząt. Jezus ustanowił sakrament kapłaństwa podczas Ostatniej Wieczerzy. Wybrał do tego apostołów, czyli mężczyzn. Następnie podczas zesłania Ducha Świętego otrzymali namaszczenie na nowotestamentowych kapłanów. Namaszczenie to przechodzi poprzez sukcesję apostolską na następców apostołów, czyli na biskupów i ich pomocników, kapłanów.

Jaka jest istota nowotestamentowej ofiary? Jest to uobecnienie ofiary Chrystusa na krzyżu. Jak się to dzieje? Poprzez kapłana, który ma na sobie namaszczenie Duchem Świętym. Kapłan wypowiada słowa Jezusa, którymi Pan ustanowił swoją bezkrwawą ofiarę. W tym momencie interweniuje wszechmoc Boga. Bóg, który z niczego stworzył świat widzialny i niewidzialny, oraz niezliczne galaktyki teraz swoją wszechmocą zmienia istotę chleba i istotę wina w prawdziwe Ciało Chrystusa i w Jego prawdziwą Krew. Duch Święty to czyni przez namaszczenie kapłańskie.

Czy może ubiegać się o urząd kapłański osoba, którą Bóg przez swoje namaszczenie do tego nie ustanowił? Nie może. Czy może ubiegać się o kapłaństwo osoba, która buntuje się przeciwko Duchowi Świętemu i unieważnia Boże prawa i przykazania oraz propaguje perwersje seksualne i sodomicką antyewangelię? Nie może. Czy może zostać namaszczona Duchem Świętym do kapłaństwa kobieta? Nie może. To nie jest w Bożym porządku.

Pismo Święte wyjaśnia, że składanie ofiar w celu przebłagania Boga za grzechy ludu było związane z kapłaństwem Arona, które było tymczasowe. O Jezusie ale Pismo Święte mówi: „Ty jesteś kapłanem na wieki na wzór MelchizedekaJest to inny porządek niż dziedziczne kapłaństwo według porządku Arona. „Za zmianą bowiem kapłaństwa musi też nastąpić zmiana Prawa” (Hebr 7:12).

Wraz z przyjściem Jezusa Chrystusa Stary Testament został zastąpiony Nowym Testamentem.

Do czego prowadzą wysiłki mające na celu zmianę kapłaństwa poprzez wyświęcanie kobiet? Koniecznie do zniesienia Nowego Testamentu naszego Zbawiciela i wprowadzenia pseudoprawa antychrysta.

Jeśli dzisiaj sekta Bergoglio zmieni kapłaństwo, promując wyświęcanie kobiet na diakonki i kapłanki, również zaniknie sukcesja apostolska. Według Daniela tak zostanie zniesiona codzienna ofiara (Mt 24:15; Dan 9:27), a zamiast Ducha Świętego nastąpi namaszczenie od nieczystego, demonicznego ducha. Jaki duch obecnie promuje to pseudokapłaństwo kobiet jednocześnie z kościelną legalizacją sodomii i bałwochwalstwa? Nie jest to Duch Chrystusa, ale antychrysta.

Dlatego dzisiaj do Liturgii wprowadzane są także pogańskie elementy kultury Majów i innych kultów pogańskich, zakorzenione w szacunku do demonów i szatana. Za nimi jest ogień piekielny (Judy 7), a nie ogień Ducha Świętego (Łk 3:16). Dwaj synowie Arona przynieśli Bogu inny ogień i inne kadzidło, i zostali skazani na śmierć. Jaka bolesna duchowa śmierć zapanuje w Kościele katolickim z powodu tego antysakramentu!

Sekta Bergoglio wprowadza także antysakrament małżeństwa, błogosławiąc sodomitów, lesbijki i queer-pary. Tak zwana Droga synodalna prowadzi do wczesnej samozagłady i wiecznego potępienia.

Przeciwieństwem jest wąska droga naśladowania Chrystusa. On sam jest tą Drogą, Prawdą i Życiem.

Na rozdrożu, na którym chrześcijaństwo postawił arcy-heretyk Bergoglio, okupujący papiestwo, należy dziś podjąć decyzję. Albo wrócić do zdrowego nauczania ewangelii Chrystusa, które przynosi błogosławieństwo i życie wieczne, albo zaakceptować antyewangelię Bergoglia i jego sekty, która prowadzi do doczesnej i wiecznej samozagłady. Podobnie jak dawniej Izraelitów, tak i dzisiaj Bóg stawia katolików przed wyborem: „Kładę przed wami życie i śmierć, błogosławieństwo i przekleństwo. Wybierajcie życie” (Pwt 30:19).

+ Eliasz

Patriarcha Bizantyjskiego Katolickiego Patriarchatu

+ Metodiusz OSBMr           + Tymoteusz OSBMr

biskupi-sekretarze

4. 10. 2023

 Droga synodalna promuje kapłaństwo kobiet

vkpatriarhat.org/it/?p=10088  /italiano/

bcp-video.org/ordination-of-women/  /english/

bcp-video.org/fr/l-ordination-des-femmes/  /français/

vkpatriarhat.org/de/die-frauenordination/  /deutsche/

=======================

wideo: https://vkpatriarhat.org/pl/?p=20848  https://youtu.be/guXZoXGRPaQ

https://bcp-video.org/pl/wyswiecanie-kobiet/

rumble.com/v3qjy0dwywicaniekobiet.html  ugetube.com/watch/qNnCkwcVvwuXIMh

„Synodalne aggiornamento”. Synod o Synodalności na stabilnym kursie „w lewo”. Ale “tajnie”!!

„Synodalne aggiornamento”. Synod o Synodalności na stabilnym kursie „w lewo”

Paweł Chmielewski synodalne-aggiornamento

Rzymski Synod o Synodalności wkroczył w ostatnią fazę. Papież obłożył obrady tajemnicą, ale głosy docierające z obrad wskazują jasno: cała rewolucyjna agenda została położona na stole i jest przedmiotem dyskusji. Rzymski synod nie zakończy się przyjęciem twardych, konkluzywnych [po polsku: rozstrzygających] wniosków; końcowy dokument będzie jednak bez wątpienia zawierać tak dobrane słowa-klucze, żeby pozwolić na kontynuację “progresywnej pracy” i wyciąganie odpowiednich wniosków, zgodnych z liberalnym duchem czasu.

Relatorem generalnym Synodu o Synodalności jest przecież kard. Jean-Claude Hollerich, admirator niemieckiej Drogi Synodalnej. Uwagę przykuwają też sekretarze specjalni synodu, o. Giacomo Costa SJ, Włoch, który przygotowywał już syntezę etapu kontynentalnego Synodu o Synodalności oraz ks. Riccardo Battocchio, prezes Włoskiego Stowarzyszenia Teologicznego. W 2021 roku o. Costa poparł włoskie ustawodawstwo wymierzone w „dyskryminację” środowisk homoseksualnych, choć biskupi kraju stali na innym stanowisku. Ks. Battocchio brał w 2015 roku udział w prezentacji książki „Miłość homoseksualna” aspirującej do przedstawienia „nowej syntezy” psychoanalizy, teologii i duszpasterstwa w obszarze homoseksualizmu. Co ciekawe nie wiadomo, kto dokładnie napisze syntezę. Wprawdzie znane są nazwiska 13-osobowego komitetu ds. syntezy pracującego pod kierunkiem kard. Hollericha, ale właściwymi autorami tekstu mają być „eksperci”. Nie wiemy, kto to – Watykan utajnił ich nazwiska.

Same tematy podejmowane na rzymskim zgromadzeniu są znane, bo zostały opisane w Instrumentum laboris – dokumencie roboczym na synod opublikowanym przez Stolicę Apostolską w czerwcu tego roku. Na portalu PCh24.pl omawialiśmy ten tekst, wskazując na fakt, że zawiera bardzo wiele elementów typowych dla progresywnej narracji. To między innymi zniesienie obowiązku celibatu, święcenia diakonatu dla kobiet, zwiększenie udziału świeckich we władzy w Kościele, inkluzywność sakramentalna – dopuszczanie do Komunii świętej takich „wykluczonych” grup jak rozwodnicy w powtórnych związkach, homoseksualiści czy poligamiści (problem Afryki). W dokumencie wiele miejsca poświęcono też przełamywaniu władzy biskupów przez różnego rodzaju kolektywy synodalne, zwłaszcza kontynentalne. Z wypowiedzi uczestników trwającego synodu wiemy, że wszystkie te tematy – władza, rola kobiet, moralność seksualna – rzeczywiście były i są podejmowane, rodząc ożywioną dyskusję. Nie wiadomo jednak ani kto reprezentuje jakie stanowisko ani gdzie jest ewentualna większość. Rzymski etap Synodu o Synodalności jest bezprecedensowy pod względem tajemnicy przebiegu obrad. Wcześniejszym synodom Franciszka towarzyszyły media i prowadzone debaty były dość transparentne. Teraz jest inaczej i z woli papieża z synodu nie wypływają niemal żadne informacje. Tak naprawdę o wyniku prac synodalnych zostaniemy poinformowani dopiero na zakończenie zgromadzenia, kiedy zostanie przyjęty tekst finalny.

Strategiczny brak konkluzywności

Nie należy sądzić, że znajdą się w nim jakieś konkluzywne passusy dotyczące tak kluczowych dla Kościoła kwestii jak struktura sprawowania władzy, rola kobiet czy moralność seksualna. Tegoroczny synod jest dopiero pierwszym etapem; drugi nastąpi jesienią 2024 roku. Trzeba jednak spodziewać się, że środowisko progresywne zdoła zamieścić w dokumencie odpowiednie słowa-wytrychy, które pozwolą później na łatwiejsze procedowanie własnej agendy.

To właśnie te słowa-wytrychy są najważniejsze. Proces synodalny nie będzie wprowadzać żadnych konkretnych rozstrzygnięć. Mówił o tym litewski arcybiskup Gintaras Grusas, obecnie przewodniczący Rady Konferencji Episkopatów Europy (CCEE). Według Grusasa tematem Synodu o Synodalności jest sama synodalność; chociaż trwają dyskusje nad szczegółowymi kwestiami, nie będzie rozstrzygnięć „ani teraz, ani w fazie do roku 2024; nie jestem nawet pewien, czy [rozstrzygnięcia] będziemy mieć w 2024” – powiedział. – Jeżeli będziemy jako Kościół bardziej synodalni, to synod przyniesie swoje owoce – dodał enigmatycznie.

Ważniejsze od tego, co ustali synod, o wiele ważniejsze są decyzje podejmowane osobiście przez papieża Franciszka i jego prefekta Dykasterii Nauki Wiary, kard. Victora Manuela Fernándeza. W ostatnich tygodniach ukazały się najpierw odpowiedzi Franciszka na dubia pięciu kardynałów, a później odpowiedź Fernándeza na pytania kard. Duki. Z dokumentów wynika, że papież i prefekt pozwalają błogosławić związki homoseksualne oraz udzielać Komunii świętej rozwodnikom, wszystko na zasadzie „indywidualnych przypadków”. W pierwszym wypadku powinno temu towarzyszyć nieco „skryte” duszpasterstwo, papież sprzeciwił się wydawaniu jakichś wytycznych przez episkopaty; w drugim, wprost przeciwnie, wytyczne powinny się pojawiać – kard. Fernández wyraźnie do tego zachęcał. To właśnie te decyzje w o dalece większej mierze niż jakiekolwiek synody kształtują codzienność duszpasterską Kościoła. Franciszek i Fernández dali zielone światło środowiskom progresywnym, które mogą teraz bez obaw budować parafie inkluzywne wobec wszystkich „wykluczonych” ze względu na życie w obiektywnym grzechu.

Synodalne aggiornamento

Czemu zatem służy cała ta niekonkluzywność Synodu o Synodalności? Czy to naprawdę jedynie wielkie zgromadzenie, które debatuje o tym, jak debatować? Według oficjalnych deklaracji organizatorów – papieża, kard. Hollericha i innych – synodalność służy do tworzenia w Kościele nowej kultury dyskusji, opartej o wzajemne wysłuchiwanie się, otwartość na argumentację, na rezygnacji z apodyktycznego podawania ustalonej nauki. Temu służy przede wszystkim tak zwana metoda „rozmowy w Duchu Świętym”, nowatorska koncepcja rozmów w niewielkich grupach, polegająca na naprzemiennym wypowiadaniu się, refleksji i modlitwie.

Sądzę jednak, że w ostateczności konsekwencje procesu synodalnego mogą być równie głębokie, co konsekwencje II Soboru Watykańskiego, z założenia również przecież duszpasterskiego, a nie doktrynalnego. Sobór nie musiał wprost przekształcać żadnego elementu nauki Kościoła, żeby przygotować grunt pod głębokie zmiany. Wystarczyło stworzenie mglistego klimatu rewolucji, który pozwalał wpływowym środowiskom podpiąć się pod hasło „udzisiejszenia” (aggiornamento). Związek pomiędzy niemiecką Drogą Synodalną czy patologicznymi formami liturgii a Soborem jest wyraźny, ale po stronie Soborowej wychodzi nie tyle z samych dokumentów, co raczej z ich progresywnej interpretacji. Podobnie może być z Synodem o Synodalności. Zamieszczenie w dokumentach końcowych haseł o powszechnej inkluzji „dyskryminowanych i wyłączonych”, partycypacji świeckich, docenieniu roli kobiet, podmiotowości Ludu Bożego, „włączeniu” niekatolików w obszar „misji Kościoła” – to wszystko nie ma i nie będzie mieć znaczenia doktrynalnego per se. Będzie jednak tworzyć zasłonę dymną potrzebną rewolucjonistom. Odwołując się do kilku wybranych zdań z dokumentów synodalnych, włączanych w ogólny klimat „zmiany” i „inkluzji” – będą mogły z większą swobodą forsować upragnione zmiany duszpasterskie i doktrynalne.

Synod o Synodalności nie musi zadekretować błogosławienia par LGBT. Wystarczy, że w jego dokumentach zostaną zawarte długie wywody o „otwartości na wykluczonych”, żeby każdy chętny do tego biskup wprowadził w swojej diecezji rewolucyjne duszpasterstwo, powołując się jeszcze na „magisterium Franciszka”. To samo dotyczy rozwodników, poligamistów i wszystkich, którzy zostaną uznani za dyskryminowanych seksualnie.

Nie należy się też spodziewać, aby dokumenty synodalne wprost przewidywały diakonat czy kapłaństwo kobiet. Wystarczy, że będą pełne frazesów o „kobiecej twarzy” Kościoła. Na tej podstawie Franciszek powoła niejawną posynodalną komisję, która opracuje konkretne rozwiązania, a on ogłosi na tej podstawie motu proprio, wprowadzając albo żeński diakonat, albo nowe posługi i urzędy. Będzie mógł wskazać na „wyraźną wolę” zgromadzeń synodalnych, które pragnęły przejęcia przez kobiety „większej odpowiedzialności”.

To samo dotyczy sprawowania władzy. Rzymski synod nie musi wprost opowiadać się przeciwko biskupom; wystarczy, że – wskazując swój własny przykład – dokumenty będą mówić o „konieczności” partycypacji „całego Ludu Bożego” w sprawowaniu władzy. Papież korzystając ze swoich prerogatyw ustanowi konkretne gremia synodalne, które przejmą część kompetencji krajowych episkopatów, a poszczególnych biskupów zobowiąże do „synodalnego” sprawowania władzy, polegającego na konieczności „konsultowania” ciał synodalnych, bez których podjęcie jakiejś decyzji będzie możliwe tylko w teorii, ale nie w praktyce – bo stanowiłoby pogwałcenie „paradygmatu synodalnego”.

Kto zwycięży w bitwie o przyszłość Kościoła?

Póki co cieszyć się będą ci, co zawsze: progresiści z Europy, Stanów Zjednoczonych i Ameryki Łacińskiej. Współczesna „twarz” wewnątrzkościelnej Rewolucji bp Georg Bätzing nie kryje zresztą zadowolenia z dotychczasowego przebiegu Synodu o Synodalności. – Wszystkie ważne tematy forów naszej niemieckiej Drogi Synodalnej odgrywają w Rzymie rolę. Leżą na stole Kościoła powszechnego – powiedział hierarcha. Jak dodał, można mówić o „dużym kroku naprzód”.

Radość biskupa Bätzinga nie powinna oczywiście nikogo zaskakiwać. Wprawdzie w rzymskim synodzie uczestniczy wielu konserwatystów bardzo krytycznie patrzących na proces synodalny, ale papież skrupulatnie zadbał o to, by narzędzia realnej władzy kształtowania przebiegu całego procesu leżały w rękach jego zaufanych ludzi, bliskich ideowo niemieckim środowiskom. Na to nic nie da się już po ludzku poradzić. Jedyną nadzieją pozostaje czasowe rozciągnięcie całego procesu: nawet jeżeli to papież Franciszek zakończy w 2024 roku drugi rzymski etap Synodu o Synodalności, być może wdrażać synodalność w życie będzie już jego następca. Nie musi to bynajmniej oznaczać, że rewolucyjny kurs zostanie zatrzymany i odwrócony; a jednak tak może być.

Patrzmy w przyszłość powtarzając słowa modlitwy za synod ułożonej przez bp. Athanasiusa Schneidera: „Panie, z pokornym duchem i ze skruszonym sercem prosimy Cię, nie dopuść, aby wrogowie Kościoła mogli radować się ze zwycięstwa nad autentycznym Kościołem katolickim”.

Paweł Chmielewski

Dlaczego Synod o synodalności jest skazany na porażkę.

„Dlaczego Synod o synodalności jest skazany na porażkę?”

Synod-o-synodalnosci-jest-skazany-na-porazke

#synod #Synod Biskupów #synod o synodalności #synodalność

Dr Darrick Taylor w komentarzu przesłanym na stronę One Peter Five 21 września br. sugeruje, że Synod o synodalności jest skazany na porażkę. Dlaczego? Słusznie zauważa, że zgromadzenie, które rozpocznie się 4 października w Watykanie – zgodnie z zamiarem jego organizatorów – skupia się na władzy politycznej. Wierzą oni w instytucje i dlatego są tak bardzo zdeterminowani, by dokonać „zamachu stanu”, i wdrożyć postępowy projekt. Zapominają jednak, że władza to nie tylko instytucja polityczna. Na ten aspekt zwraca uwagę wielu krytyków synodu.

„Synod o synodalności i postępowy projekt katolicki, który ucieleśnia, jest skazany na porażkę. Nie jest to jedynie spełnienie moich życzeń ani wyraz nienawiści czy złej woli wobec osób zaangażowanych w Synod na temat synodalności. To jest fakt. To się nie uda, ponieważ organizatorzy tego niezdarnego zamachu stanu rozumieją jedynie władzę polityczną, jedynie władzę instytucji”- czytamy.

Dr Taylor, historyk skupiający się na trudnych okresach w dziejach Kościoła, przywołał konstatację pewnego „bardzo bystrego obserwatora”, który zauważył kiedyś, że „wszelka władza polityczna jest mechaniczna”. Chodziło mu o to, że „wszelki sukces polityczny jest wynikiem ludzkiego wysiłku (…). Władzę polityczną można zdobyć lub sprawować wyłącznie dzięki ludzkiemu wysiłkowi. Nie wspomniał jednak, że istnieją inne rodzaje władzy: poza oczywistą władzą natury, jest też moc Boża, która z pewnością nie jest mechaniczna. Można nawet powiedzieć, że wszelka władza czysto ludzka jest w rzeczywistości mechaniczna, jeśli chodzi o nią” – wyjaśnił.

Odnosząc się do wydarzeń z ostatnich tygodni, autor komentarza prognozuje, że „Synod o synodalności” będzie „kryzysem” w pierwotnym greckim znaczeniu tego słowa”. Wspomniał o zmianie szefa Kongregacji Nauki Wiary na Victora Fernándeza, o próbie zmuszenia bp Stricklanda z Teksasu do rezygnacji i ostrzeżeniach kard. Gerharda Müllera, który podkreślił, że żaden katolik nie może słuchać żadnego urzędnika kościelnego, który zezwala na błogosławienie par tej samej płci lub diakonat kobiet.
Taylor uważa, że gdyby doszło do faktycznej zmiany doktryny w sprawie udzielania błogosławieństwa związkom homoseksualnym lub diakonis, to byłoby „katastrofalne”. „Cierpienia, jakie musieliby znosić wierni katolicy, byłyby niewyobrażalne. Nikt nie powinien mieć złudzeń co do tego, jak szkodliwe byłoby dla Kościoła, gdyby Synod faktycznie to zrobił” – pisze.

Nawet gdyby tak się stało historyk uważa, że „Synod o synodalności” i „postępowy” projekt katolicki, który ucieleśnia, jest skazany na porażkę.
Wynika to między innymi z … „dynamiki pokoleniowej”. Organizatorzy synodu i jego „aktywiści” wywodzą się z pokolenia, które już „w dużej mierze” porzuciło wiarę katolicką, ale głęboko wierzy w Kościół jako „instytucję”, ponieważ „zapewnia fundusze, zasoby, prestiż i dostęp (tj. mechanizmy władzy politycznej) i wierzą, że można go ocalić, zmieniając wiarę tak, aby pasowała do etosu obecnej epoki”.

Tym osobom autor przeciwstawia ludzi głęboko wierzących, którzy nie zrozumieli, że „Kościół zawsze będzie w pewnym stopniu instytucją na tym świecie”. Pisze: „Wierni katolicy tego nie zrozumieli, bo nie zależy im na władzy politycznej i byli zajęci próbą sprostania twardym wymaganiom Ewangelii, podczas gdy postępowi działacze ją obalali”.

Postępowi „aktywiści” – według autora – „ani nie są wierni, ani dobrzy w rządzeniu, ale bardzo dobrze radzą sobie z obalaniem i/lub przejmowaniem instytucji”.
Zwolennicy synodu to jest także ostatnie pokolenie, które w taki sposób wierzy w „instytucje”. Wielu „wiernych katolików” kocha Kościół nie ze względu na jego prestiż czy siłę polityczną, ale głoszoną Prawdę.

Porównał nawet sytuację do tego, co się dzieje w świecie akademickim, gdzie przykładowo w jego miejscu pracy – SantaFe College w Gainesville na Florydzie – adiunkci zatrudnieni w niepełnym wymiarze godzin stanowią około 75% lub więcej kadry akademickiej. Zarabiają niewiele i nie otrzymują żadnych świadczeń. Łatwo ich można zwolnić w przeciwieństwie do wykładowców zatrudnionych na stałe. Większość to idealiści, których wykorzystują menadżerowie uczelni, dzięki którym mogą zapewnić sobie wysokie pensje, a zatrudnieni na stałe wykładowcy mogą uniknąć żmudnej pracy związanej z prowadzeniem zajęć dydaktycznych.

Podobnie ma się sytuacja z „Synodem o synodalności”. Jest grupa teologów-aktywistów i biurokratów liczących na fundusze kościelne, którzy „całym sercem wierzą, iż jeśli tylko uda im się zmienić podstawowe przekonania Kościoła, stanie się on w końcu religijną Organizacją Narodów Zjednoczonych, o jakiej zawsze marzyli”.
Odpowiadając na oczekiwania zdemoralizowanych młodych ludzi, odrzucających nauczanie Kościoła w sprawach „gorących”, autor ostrzega, że „nie poświęcą oni lat swojego życia Kościołowi w nadziei, że uzyskają od niego to, co z łatwością mogą uzyskać gdzie indziej. Innymi słowy, ci młodsi ochrzczeni katolicy po prostu opuszczą Kościół, tak jak to ma miejsce już od jakiegoś czasu”. Dlatego „Synod jest skazany na porażkę, nawet jeśli pozostawi po sobie wiele zniszczeń”

Uczony dodał, że „skłonność organizatorów Synodu do władzy politycznej jest odwrotnie proporcjonalna do ich ślepoty na moc Bożą. To, co ich skazuje na porażkę, to niezdolność dostrzeżenia, jak moc Boża może wpłynąć na odrodzenie Kościoła, mimo że zmuszony jest funkcjonować w technokratycznym społeczeństwie. Dostrzegają jedynie najbardziej widoczne aspekty historii i ignorują głębsze prądy, które w przyszłości spowodują odnowę Kościoła”. Wierzą w konformizm lub śmierć i gardzą swoimi „zacofanymi” współkatolikami do tego stopnia, że wolą, aby opuścili tenże Kościół.

Prof. Roberto de Mattei: synod to wydarzenie polityczne

Inny komentator prof. Roberto de Mattei odwołał się do metafory katolickiego kontrrewolucjonisty Juana Donoso Corteza, który wskazał, że w każdej kwestii politycznej zawarta jest kwestia religijna.

Zestawiając śmierć byłego prezydenta Włoch, komunisty-ateisty Giorgio Napolitano i wpływowego szefa mafii, również ateisty Matteo Messina Denaro we wpisie z 27/28 września 2023 r. wyjaśnia kwestię synodu również przez pryzmat pojmowania władzy.

„Wielki Juan Donoso Cortés (1809-1853) powiedział, że za każdym problemem politycznym kryje się problem teologiczny i metafizyczny. Czasami jednak za problemem teologicznym kryje się problem polityczny, który go wyjaśnia. O tym należy pamiętać, aby przewidzieć, co wydarzy się na następnym Synodzie: zgromadzeniu religijnym, pożądanym i zorganizowanym przez papieża, dla którego polityka przeważa nad doktryną teologiczną i moralną” – czytamy we wpisie zamieszczonym na stronie Rorate Caeli.

Autor zwrócił uwagę na śmierć dwóch wpływowych osób we Włoszech w ostatnich dniach. Pierwszą z nich był Giorgio Napolitano, czołowa postać włoskiego życia politycznego od wielu dziesięcioleci.

Napolitano był zagorzałym komunistą i masonem. Popierał sowiecką inwazję na Węgry w 1956 r. i jak ojciec Giovanni (1883-1895) – główna postać Wielkiej Loży Włoch – należał do masonerii. „10 maja 2006 roku, po wyborze Napolitano na prezydenta Republiki, prawnik Gustavo Raffi, Wielki Mistrz Wielkiej Loży, określił ten wybór jako jeden z najważniejszych momentów w życiu demokratycznego kraju, a w dniu śmierci byłego prezydenta Wielka Loża w ramach kondolencji wywiesiła flagi opuszczone do połowy masztu przed swoją siedzibą krajową na wzgórzu Janiculum”.

Giorgio – w przeciwieństwie do Enrico Berlinguera (1922-1984) z Włoskiej Partii Komunistycznej, który stał na czele skrzydła „kato-komunistów”, „starających się pogodzić monstrancję z sierpem i młotem”, był – po Giorgio Amendoli (1907-1980) – głównym przedstawicielem „ateo-komunistów”. Opowiadał się za połączeniem komunizmu z super-kapitalizmem, odrzucając transcendentny wymiar życia.

Poruszając ciekawe wątki z życia zmarłego prezydenta, jego związki z lożą londyńską, okoliczności spotkania z Henrym Kissingerem, de Mattei nawiązał do świeckiego pogrzebu i hołdu złożonemu przez papieża Franciszka politykowi, który służył nie „ojczyźnie”, ale interesom „silnych mocarstw”. Profesor nie rozumie „jak polityczny szacunek, jaki Franciszek okazuje potężnym, można pogodzić z wezwaniem do witania najmniejszych, które stanowi jeden z kamieni węgielnych jego pontyfikatu”.
Komentator zwrócił uwagę na inne polityczne zdarzenia, w tym wizytę papieża w Marsylii i wiec Rifondazione Comunista w Bolonii z udziałem kardynała Matteo Zuppi, a także na działania wspólnoty Sant’Egidio, która prowadzi równoległą dyplomację kościelną z pominięciem arcybiskupa Richarda Gallaghera, ministra spraw zagranicznych Stolicy Apostolskiej, co zostało zauważone i skrytykowane przez biskupów chińskich, ukraińskich i polskich, kwestionujących Ostpolitik papieża Franciszka.
„Na tym burzliwym tle – pisze de Mattei – odbędzie się synod o synodalności, wydarzenie polityczne, po którym nie należy spodziewać się żadnych nowinek teologicznych, a raczej przesłania duszpasterskiego, które wprowadzi innowacje, a raczej zrewolucjonizuje Kościół na poziomie praktyki”.

Wskazuje na to tematyka imigracji, pracy, środowiska, ubóstwa i inkluzji, która ma być częścią debaty synodalnej. Takie też było nauczanie Jana XXIII zawarte w przemówieniu Gaudet mater Ecclesia, które otworzyło Sobór Watykański II 11 października 1962 r.

Profesor podziela opinię innych krytyków synodu, zauważając, że rewolucja w Kościele dokonuje się poprzez praktykę polityczną i duszpasterską, rozbijającą starożytną doktrynę.

„Jednak Donoso Cortés nie mylił się, gdy mówił, że nawet będąc pogrążonym w dyskusjach politycznych nie można nigdy przestać wznosić oczu ku wymiarowi nadprzyrodzonemu, do którego wszystko ostatecznie zmierza, ponieważ ostateczny cel człowieka nie znajduje się na tej ziemi”.

24 września, dwa dni po śmierci Giorgio Napolitano, w więzieniu w L’Aquila zmarł Matteo Messina Denaro, szef Cosa Nostra, który podobnie jak Napolitano odmówił pogrzebu religijnego. „Żadnego pogrzebu ze strony Kościoła katolickiego” – powiedział. „Bóg będzie moją sprawiedliwością”.

„Gangster i ateista-komunista stanęli w tych dniach przed Bogiem, Najwyższym Sędzią każdego naszego słowa, czynu i zaniechania. Ich ziemskie życie było odmienne. Czy jednak ich wieczny los będzie inny?” – pyta retorycznie prof. Roberto de Mattei.

Life Site News o promocji przez organizatorów synodu „dzieł” skandalisty o. Rupnika i pilnej potrzebie zajęcia się reputacją Kościoła

Synod, który rozpocznie się w październiku jest krytykowany nie tylko za upolitycznienie i próby przejęcia władzy w celu czerpania korzyści osobistych. Wskazuje się, iż promuje między innymi prace słoweńskiego jezuity Marko Rupnika, winnego licznych nadużyć seksualnych, na co zwraca uwagę portal Life Site News. Człowieka, który miał „obsesję seksualną, głęboko połączoną z jego koncepcją sztuki i myśleniem teologicznym”.

Portal szczegółowo przypominając skandale homoseksualne z udziałem jezuity zauważył, że „po niedawnej sesji plenarnej Papieska Komisja ds. Ochrony Nieletnich wezwała uczestników Synodu na temat Synodalności, aby zajęli się problemem wykorzystywania seksualnego. W oświadczeniu opublikowanym tego samego dnia, w którym strona internetowa Synodu po cichu usunęła jedno ze zdjęć Rupnika, wezwano Synod do kompleksowego zajęcia się zagrożeniem, jakie stwarza kwestia wykorzystywania seksualnego, dla wiarygodności Kościoła w głoszeniu Ewangelii”.

„Catholic Herald”: synod wprowadza nowy porządek kulturowy do Kościoła

Z kolei „Catholic Herald” w artykule z 28 września 2023 r. autorstwa Gavina Ashendena wyeksponował problem ekumenizmu i spotkania międzyreligijnego. Synod poprzedza ekumeniczne czuwanie i rekolekcje z udziałem wyznawców islamu i buddyzmu, aby sprawdzić, czego katolicy mogą się od nich nauczyć.
„W naszej szybko rozwijającej się współczesnej kulturze zachodniej istnieją oczywiście dwa różne poglądy filozoficzne, a ekumenizm wygląda inaczej w zależności od tego, jaki światopogląd się przyjmie” – zauważa autor.

Wymienia on starszy pogląd, który „preferuje język obiektywnej prawdy”, co doprowadziło do zerwania z protestantami z powodu częściowego protestanckiego odrzucenia nadprzyrodzoności.

„Doświadczenie tego, co nadprzyrodzone, zawsze było cechą charakterystyczną Kościoła katolickiego. Napędzało dynamikę ewangelizacji, a także wiarę i praktykę Kościoła. Przynajmniej tak było, dopóki nie nadeszło Oświecenie z nowym pragmatycznym materializmem, który głęboko nie ufał cudom, wbił większy klin między materią a duchem i stworzył protestantyzm”. Nie udało się go przezwyciężyć.

„Nowszy pogląd, preferujący to, co subiektywne i względne, stara się rozwiązać ekumeniczny węzeł gordyjski, próbując rozpuścić go w balsamie uprzejmości”.
Jest jednak oczywiste, że droga kompromisu nie przyczyni się do „uzdrowienia ekumenicznego impasu”.

Autor zasugerował, że obawa wielu obserwatorów polega na tym, iż „dokument roboczy sceny kontynentalnej i Instrumentum laboris wskazuje na przedkładanie starej integralności spotkania nad ciężką pracę polegającą na rozeznaniu, które wartości są prawdziwie katolickie i chrześcijańskie, a które nie”.

Dodaje, że obecnie sytuacja jest nawet bardziej złożona, bo „znajdujemy się w szczególnym punkcie historii, w którym relatywizm zostaje zastąpiony nowym, odmiennym dogmatyzmem. To, co jest powszechnie określane jako przebudzenie, nie ma w sobie nic z pokory relatywizmu (…)” – zauważa.

Jego zdaniem synod proponuje nowy porządek kulturowy, „prawdę o różnorodności, włączeniu i równości”, tak jak zrobiły to wszystkie liberalne wyznania protestanckie, pragnące stworzyć niebo na ziemi poprzez „dążenie do globalnej sprawiedliwości, czystości ekologicznej i reedukacji dla wszystkich”.

Pyta, „czy w zamierzeniu nowy porządek kulturowy ma stanowić spoiwo zdolne do załatania starych podziałów historycznych i uzdrowienia wzajemnych nieporozumień z przeszłości? Czy powszechne oddanie religijne jednemu poglądowi marksistowskiemu ma zastąpić liczne, historycznie rozbieżne pociągi do różnych wersji Jezusa?”.
Wnioskuje, że prawdopodobnie od islamu mamy nauczyć się zamiłowania do mistycyzmu, a od buddyzmu inkluzywności i niechęci do dogmatyzmu.
I znowu kolejny komentator zwraca uwagę na kwestię władzy, autorytetu i epistemologii. „W cyklu wzajemnych spotkań przedstawicieli konserwatywnego katolicyzmu ze zwolennikami inkluzji seksualnej, między tymi, którzy cenią hierarchię i tymi, którzy chcą ją zniszczyć, między tymi, którzy cenią to, co nadprzyrodzone, a tymi, którzy czują się bardziej komfortowo w polityce, pomiędzy tymi, którzy są oddani Najświętszemu Sercu Jezusa, a tymi, których pociąga alternatywne bicie serca, który system wartości zwycięży?” – pyta.

„Kiedy tajemnica zostanie zniesiona – a włączone osoby zostaną przyjęte (ale nie zmienione), marginalizowani zostaną przesunięci do nowego centrum (marginalizując innych), a bezsilni zyskają pożądaną przyczepność (prawdopodobnie wyrzucając swoich poprzedników) – odkryjemy, czy katolicyzm przetrwał czy też nie przejście do hiperseksualnego utopizmu. Pozostaje pytanie, jak zawsze: kto kogo nawróci?”

Arcybiskup Gądecki: Kościół nie może „przygarniać grzechu”

Także arcybiskup Stanisław Gądecki w obszernym wywiadzie udzielonym agencji KAI, który ukazał się przed kilkoma dniami przyznał „ze zdumieniem” jak „różnorodny jest obraz Kościoła, który wyłonił się z dotychczasowych etapów pracy synodu”. – Dla jednych regionów świata problemem jest bieda, a nawet głód, wojny i olbrzymia skala niesprawiedliwości społecznych. Gdzie indziej propozycje kulturowe sprzeczne z tradycją chrześcijańską bądź kryzys rodziny i małżeństwa. Chyba najtrudniejszą sytuację mamy w Europie, gdzie Kościół jest mocno spolaryzowany i panują w nim głębokie napięcia. Obecne są tutaj postulaty reform, które budzą niepokój, bo nie pozostają w zgodzie z Tradycją i dotychczasowym nauczaniem Kościoła. W szczególny sposób zaznaczyło się to na kontynentalnym spotkaniu synodu w Pradze – mówił.

Hierarcha podkreślił, że w polskiej syntezie synodalnej nie domagano się zmian doktrynalnych, lecz zmian w relacji duchowieństwa do świeckich i odwrotnie.
Spośród kwestii, które go szczególnie zaniepokoiły wskazał na „wizję Kościoła zainteresowanego zbytnim dopasowaniem się do istniejących demokratycznych struktur, jakie istnieją w społeczeństwie, a znacznie mniej realizacją swojej misji, która powinna być znakiem sprzeciwu wobec tego, co zewnętrzny świat proponuje. – Do niedawna myśleliśmy, że tylko niemiecka Droga Synodalna budzi wątpliwości, i że to jest główny motor rozsadzania Kościoła od środka, ale teraz widzę, że jest to problem znacznie szerszy – konstatował ze smutkiem.

Dodał: – Jeśli chodzi o niemiecką Drogę Synodalną, to chodzi o stworzenie dwuwładzy w Kościele. Pada tam propozycja ustanowienia gremiów, które miałyby być ośrodkami podejmowania decyzji w Kościele, równolegle do władzy biskupów. Jest to sprzeczne z tradycją i z tym co postanowił Jezus, przekazując władzę apostołom wraz z Piotrem. Żadnych takich gremiów, o kompetencjach równoległych do władzy biskupiej, nie ma ani w Kościołach wschodnich, ani do tej pory w Kościele zachodnim. A druga rzecz, która mocno wybrzmiewa w niemieckiej Drodze Synodalnej to oczekiwania, aby Kościół wprowadził kapłaństwo kobiet. Jest to rozumowanie, które z pragnień niektórych kobiet chce uczynić wyznacznik teologii.

Arcybiskup zauważył, że „niemieckie postulaty są głośne i w naturalny sposób oddziałują na inne środowiska”, co było zauważalne w lutym tego roku w Pradze na europejskim, kontynentalnym zebraniu synodu o synodalności, gdzie mocno wybrzmiała kwestia diakonatu kobiet. Opowiadają się za nią także biskupi z Portugalii. Duchowny obawia się, że na razie będzie postulat diakonatu, a potem pojawią się i tak postulaty, by wyświęcać kobiety na kapłanów. To tylko kwestia czasu.
Nie podoba mu się również słowo „inkluzja”. – Jest to rodzaj wytrychu, bo w istocie pod słowo „inkluzja” kryją się całkiem odmienne treści. Choć słowo to pojawia się w dokumentach przygotowawczych do synodu, jak i w ustach samego Papieża Franciszka, to nikt go dokładnie nie zdefiniował. W pozytywnym znaczeniu pod pojęciem „inkluzji” można rozumieć postawę włączenia i przygarnięcia do wspólnoty Kościoła osób znajdujących się na marginesie, co jest wyrazem miłosierdzia. Taka była postawa Pana Jezusa.

Ale inkluzja może też znaczyć Komunię św. dla osób rozwiedzionych, żyjących w nowych związkach, czy też osób LGBT+, w duchu nowych, modnych ideologii lewicowo-liberalnych. Mówi się też np. o tym, że wykluczone czują się osoby żyjące w związkach poligamicznych. Tutaj nie padają jakieś jasne propozycje, zaznacza się, iż należałoby wszystkich włączać do Kościoła, żeby się nikt nie czuł wykluczony.

Trzeba jednak rozróżnić pomiędzy przygarnianiem człowieka, a akceptowaniem grzechu. Wierność nauczaniu Kościoła w niczym nie przekreśla szanowania godności osób homoseksualnych, w taki sposób jaki należy się każdemu człowiekowi. Natomiast „przygarnianie” grzechu nie może być tym, czym Kościół jest zainteresowany. A tym bardziej nie można dopuścić błogosławienia związków homoseksualnych, czego domagają się środowiska LGBT+. Potrzebne jest nawrócenie i łaska a nie afirmacja grzechu. Zamiast uspokajających sumienie słów o tak rozumianej „inkluzji”, lepiej byłoby studiować Słowo Boże, Objawienie i naukę Kościoła a także skorzystać z sakramentu pokuty. Nie możemy zgodzić się na tak daleko idącą redefinicję małżeństwa i rodziny. Małżeństwo istnieje wyłącznie między kobietą, a mężczyzną i nie ma innej możliwości – podkreślił hierarcha.

Zaznaczył, że „Kościół pełni swoją misję od 2000 lat i nie może się jej wyrzec. Istnieje jednak w różnych środowiskach taka moda, żeby słuchać tych, którzy do Kościoła nie chodzą i nie są związani z Kościołem, ale z jakiejś racji chcieliby Kościół zmieniać”.

Kościół jest hierarchiczny ze swej natury. Fakt, że Kościół ma strukturę hierarchiczną nie oznacza, że jedni stoją wyżej niż inni. Wszyscy, przez chrzest, są powołani do misji przybliżania ludzi i świata do Boga. Ta misja pochodzi bezpośrednio od Boga i nikt nie potrzebuje zgody drugiego człowieka na jej realizację. Jednakże, aby ją spełnić, potrzebna jest łaska, gdyż bez Chrystusa nic nie możemy uczynić (por. J 15,5). Dlatego konieczne jest, aby jedni – zwierzchnicy – uobecniali sakramentalnie Chrystusa innym, aby wszyscy mogli realizować misję ewangelizacyjną. Służba na rzecz misji wszystkich jest powodem istnienia funkcji hierarchicznej w Kościele. Relacja między wiernymi a hierarchią ma charakter misyjny i jest kontynuacją misji Syna w mocy Ducha Świętego. Z tego powodu hierarchia w Kościele nie jest owocem historycznych okoliczności, w których jedna grupa górowała nad drugą narzucając swoją wolę (Miguel de Salis) – tłumaczył.

Duchowny podkreślił znaczenie udziału świeckich we współodpowiedzialności za Kościół, co jest „czymś absolutnie niezbędnym”. Wspominają o tym wszystkie dokumenty Kościoła i to nie tylko te wyrosłe z ducha Soboru Watykańskiego II.

Chciałby ożywić różne kolegialne ciała skupiające świeckich, zwłaszcza rady duszpasterskie, co jednak nie jest łatwe.

Przyznał, że problemem jest sposób zarządzania w Kościele: – Nadmiar centralizmu paraliżuje aktywność diecezji, a jego niedomiar sprzyja temu, aby rodziły się odrębne Kościoły, na tyle odmienne, że jeden ma taką teologie a drugi inną. Tak nie może być w Kościele, który – jak wyznajemy – w istocie jest „jeden”, choć posługuje się różnymi rytami.

Wskazał również, że nawet w katolickich Kościołach wschodnich, gdzie eksponuje się synodalność, jest pewien element pozytywny, czyli niezwykła częstotliwości spotkań synodalnych. – Powtarzam jednak, że w synodach Kościołów wschodnich nie uczestniczą świeccy. Tak np. przed kilkoma dniami zakończyło się ogólnoświatowe spotkanie wszystkich biskupów Ukraińskiego Kościoła Greckokatolickiego. Na chrześcijańskim Wschodzie ograniczono właściwie rozumienie pojęcia „synod” jedynie do organu kolegialnego biskupów zgromadzonego pod przewodnictwem patriarchy lub niższej rangi zwierzchnika Kościoła autokefalicznego. Tego rodzaju idea synodalności z jednej strony podkreśla doniosłą rolę i znaczenie kolegialności biskupów wraz ze swoim patriarchą, arcybiskupem większym lub metropolitą „sui iuris”, z drugiej zaś traktuje biskupa Rzymu jako najwyższą instancję odwoławczą.

Tymczasem u nas – na październikowy synod o synodalności do Rzymu – zostali zaproszeni także ludzie świeccy w roli delegatów. To jest novum, wcześniej świeccy mogli być najwyżej konsultorami.

Arcybiskup mówił, że polski episkopat będzie chciał wnieść coś pozytywnego do październikowego spotkania, starając się odkryć dziedzictwo Soboru Watykańskiego II.

– Oznacza to wcielanie i rozwijanie nauczania soboru w taki sposób, by nie ulegało ono wynaturzeniom. Mam nadzieję, że owocem rozeznania będzie przyjęcie jako wniosków końcowych tylko tego, co jest jednomyślną opinią wszystkich. Ufam, że Papieżowi Franciszkowi chodzi o to samo.

Jednocześnie zauważył, że obecnie wielu świeckich zaangażowanych w działalność wspólnot chrześcijańskich tak naprawdę nie jest zainteresowanych i chętnych do podjęcia drogi wiary. – Osoby te rzadko i niechętnie uczestniczą w chwilach modlitwy i formacji, a jeśli to robią, to raczej po to, by zapłacić pewien „podatek”, który pozwala im pozostać w środowisku, w jakim czują się mile widziani. Marzę o tym, by wierni zaczęli bardziej kochać swój Kościół. By przejmowali za niego większą współodpowiedzialność – konkludował.

Źródło: onepeterfive.com, rorate-caeli.blogspot.com, catholicherald.co.uk, lifesite.com, KAI

AS

===============

Pope Francis’s Synodal Path Mimics the Anglicans’ Route to Self-Destruction.

Pope Francis’s Synodal Path Mimics the Anglicans’ Route to Self-Destruction.

by Edwin Benson franciss-synodal-path-mimics-the-anglicans-route-to-self-destruction

One of the most effective idioms in the English language is the simple phrase “the blind leading the blind.” Surely, no act could be more foolish.

The phrase has its basis in scripture. In Matthew 15:14, Our Lord tells us, “Let them alone: they are blind, and leaders of the blind. And if the blind lead the blind, both will fall into the pit.”

No idiom could better describe the danger along the way of the coming Synod of Synodality.

Synodality is not new. Others have tried it before and suffered from its “blind leading the blind” outcome. This scenario was especially played out before in the Anglican communion.

In the book The Synodal Process Is a Pandora’s Box, authors Jose Antonio Ureta and Julio Loredo de Izcue quote former Anglican bishop Gavin Ashenden, ex-chaplain to H.M. Queen Elizabeth II.

Now a Catholic convert, he points out that the Church of England embarked on its particular “Synodical Way” in the fifties. His testimony is noteworthy:

“Ex-Anglicans believe they can offer some help” because they have witnessed the “ploy” of synodality used in the Church of England “to such divisive and destructive effect.”

“The fact is that the ex-Anglicans have seen this trick played on the Church before. It is part of the spirituality of the progressives. Very simply put, they wrap up quasi-Marxist content in a spiritual comfort blanket and then talk a lot about the Holy Spirit.”

A Road Already Taken

Anglicanism is difficult to explain. In Great Britain, it is called the Church of England—the fruit of King Henry VIII’s apostasy. In the United States, it is known as the Episcopal Church. In the rest of the world, especially those places once part of the British Empire, the adjective more inclusive term Anglican is common.

In my youth, I was an Episcopalian. The parish to which I belonged was full of old wood, old stained glass, old words and old music. The liturgy and vestments appeared magnificent.

However, the antique surroundings concealed a radical spirit. The clergymen—and later clergywomen – who wore those vestments were often admitted socialists. They proclaimed the eternal verities through the liturgy but were quite willing to campaign in favor of abortion and the Equal Rights Amendment. Indeed, they thought these activities were quite virtuous.

In 1986, I could no longer stomach the Episcopalians’ failure to take a stand against abortion. (Later, they did—of course, on the other side.) I leaped over the Tiber and became a Catholic. I thank God for the Grace He gave me to make that decision. Many other Episcopalians did the same thing over other issues. There were plenty to choose from.

A Rapidly Dying Organization

Beliefnet crunched the numbers. From 1992 to 2002, the number of Episcopalians plunged 32%, from 3.4 to 2.3 million. That was not a fluke. As of 2021, the Episcopal Church claims 1.62 million members in the United States. What could account for the loss of over half of its membership in three decades?

To answer that question, Beliefnet turned to Charlotte Allen, a frequent contributor to many publications, including First Things, the Weekly Standard, and the Wall Street Journal.

“The accelerating fragmentation of the strife-torn Episcopal Church USA, in which large parishes and entire dioceses are opting out of the church, isn’t simply about gay bishops, the blessing of same-sex unions or the election of a woman as presiding bishop. It is about the meltdown of liberal Christianity…. [A]s all but a few die-hards now admit, the mainline churches that have blurred doctrine and softened moral precepts are declining and, in the case of the Episcopal Church, disintegrating.”

When People and Ideology Clashed, the People Lost… and Then Left

The article pointed to New Hampshire’s retired Anglican Bishop V. Gene Robinson. Before he took that office, Mr. Robinson had deserted his wife and children in favor of living openly in a homosexual relationship. Even the New York Times spoke of the resulting rift in 2006.

“Bishop Robinson’s consecration drew a virulent response from primates of fast-growing Anglican provinces in the developing world, where homosexuality is taboo. Many in Africa, Asia and Latin America have curtailed their interaction with the American church. A few traditionalist congregations in this country have placed themselves under the oversight of foreign bishops.”

The following year, the Times revisited the issue.

“Traditionalists at home and abroad assert that the Bible describes homosexuality as an abomination, and they consider the Episcopal Church’s ordination of Bishop Robinson as the latest and most galling proof of its rejection of biblical authority.”

Despite the controversy, Mr. Robinson continued in his office until retiring in 2013.

A Museum With Few Visitors

In many places, the beautiful outward shell remains, a relic in a liturgical museum. However, disconnected from the breath of life, it slowly disintegrates.

British conservative Melanie Phillips quotes a study of 1,200 Church of England Clergy. Fully three-quarters of them believe that Britain is no longer a Christian country. Celia Walden of The Telegraph quotes the same survey, saying that most clergy are quite willing to use their empty church buildings for yoga classes, exhibitions, concerts, cafés and post offices.

She continues, “It’s ironic that, as a secular society, we’ve thrown ourselves into the cult of self, precisely because we’re flailing, with no basic spiritual scaffold to keep us steady. The idea of being handed out nourishment in the form of the “blood and body of Christ” is ridiculed, but we’ll guzzle down our green juices and “superfoods” in the hope they’ll give us what our empty souls are lacking—and ensure an eternal, if spiritually devoid, life…. It’s all about wellness in the church of ‘me.’”

Vanishing by 2040

The Canadian situation is even worse. In 2020, the Anglican Journal carried an article that should have spread panic throughout the communion. In a report to the “House of Bishops,” Anglican clergyman Neil Eliot made a startling prediction based on statistical analysis. “We’ve got simple projections from our data that suggest that there will be no members, attenders or givers in the Anglican Church of Canada by approximately 2040.”

Canadian Anglican primate Linda Nicholls was nonplussed. “Anybody who’s been in the church in the pews, or as a priest, or as a deacon or a bishop has known that this decline has been happening. We see it every Sunday, we see it in lots of ways.”

Primate Nicholls is sanguine in the presence of a condition that should shake her to her bones. “At the end of the day, when we stand before the great judgment seat and have to answer for how we lived our lives as Christians, I think the question that will be asked is, ‘Were you faithful with what you were given?’”

Correcting Liberalism’s Errors with More Liberalism?

So, what is the liberal solution? Like the Marxist who refuses to acknowledge the failure of Communism, the answer never changes. Do more of the same; just do it better. They want more food banks, more social action, more criticism of the wealthy, more liberal activism, more, more, more.

That is the same direction that appears along the Synodol path. Progressives seem to see the Modern Church’s depopulation as a “growing pain” that more liberalism, more accompaniment and more acceptance will correct in good time. They think that they can convince the Catholic laity with their sweet words.

Indeed, the warning of Gavin Ashenden is prophetic. The Anglican “synodal way” led to self-destruction. Catholics should pay attention.

Blinded by their ideology, progressives claim that those who stand for eternal truths are the ideologues. They seem willing to sacrifice eternal truths for the evolving norms of modernist social justice.

This “path” must be rejected.

Ku ogólno-wojskowej religii humanizmu: Synod heretyków: metodystów i waldensów. Franciszek: “Niech będzie okazją do komunii”…

Ku ogólno-wojskowej religii humanizmu: Synod heretyków: metodystów i waldensów. Papież: Niech będzie okazją do komunii…

21.08.2023, .tvp.info-synod-metodystow-i-waldensow-papiez

Papież Franciszek wystosował telegram na synod metodystów i waldensów we Włoszech, życząc w nim, aby to zgromadzenie stało się okazją do „głębokiego doświadczenia Chrystusa”, który „prowadzi do pełni komunii z Nim i z braćmi”. W dniach 20–25 sierpnia w Torre Pellice koło Turynu obraduje synod z udziałem 180 delegatów, 30 gości zagranicznych oraz przedstawicieli innych Kościołów.

Telegram w imieniu papieża wysłał sekretarz stanu kard. Pietro Parolina. Franciszek zapewnił o modlitwie „uwielbienia Boga Ojca za dary otrzymane dzięki dialogowi ekumenicznemu, jak również za harmonijną współpracę między Kościołami”. Ojciec Święty życzył też, aby dni zgromadzenia były przeżywane jako „głębokie doświadczenie Chrystusa”, oraz aby „można wzrastać we wzajemnym poznaniu, żeby razem świadczyć o Ewangelii Jezusa”.

Synod na północy Włoch

Na corocznym spotkaniu metodystów i waldensów w Piemoncie zgromadziło się 180 delegatów z całych Włoszech i 30 gości zagranicznych i przedstawicieli ekumenicznych. Tematem tegorocznego synodu jest zaangażowanie kościoła w społeczeństwie, wiara i etyka.

Rocznica waldensów

W 2024 roku waldensi będą świętować 850. rocznicę powstania we francuskim mieście Lyon ruchu religijnego Piotra Waldo. Wśród waldensów w 1205 roku doszło do rozłamu; powstały wówczas dwa ruchy – Ubodzy z Lombardii i Ubodzy z Lyonu. W XIII w. arcybiskup Jan z Lyonu obłożył założyciela ruchu ekskomuniką, a następnie uczynił to też papież. W 1215 roku na soborze laterańskim IV uznano naukę waldensów za heretycką.

Ubodzy z Lyonu po śmierci Walda w większości wrócili do Kościoła katolickiego. Ruch Ubogich z Lombardii w 1532 roku za przyczyną protestantów ze Szwajcarii przyjął doktrynę kalwińską, po czym w XIX wieku stał się początkiem istniejącego obecnie Kościoła Ewangelickiego Waldensów.

Włoscy waldensi są obecnie częścią Unii Ewangelickich Zborów Waldensów i Metodystów we Włoszech, liczącej około 30 tys. wiernych. Waldensi należą do wyznania protestanckiego. 

Kard. Cupich [z religii Franciszkowej] w „Parlamencie Religii Świata” zachwalał agendę klimatyczną Franciszka. God Is Dead, Long Live the gods.

Kard. Cupich [z religii Franciszkowej md] w „Parlamencie Religii Świata” zachwalał agendę klimatyczną Franciszka. Ani słowem nie wspomniał o Chrystusie.

(fot. YouTube / CatholicChicago)

Liberalny metropolita Chicago, kard. Blaise Cupich wziął udział w kolejnym spotkaniu z cyklu „Parlament Religii Świata”, w którym partycypują przedstawiciele wielkich religii monoteistycznych i religii wschodu, wyznawcy rdzennych systemów wierzeń, a nawet zadeklarowani neopoganie.

W swojej prelekcji kardynał ani raz nie wymienił imienia Jezusa Chrystusa, wiele miejsca poświęcając za to klimatycznej agendzie papieża Franciszka.

Hierarcha przekonywał, że podstawą formacji duchowej jest wrażliwość sumienia, ale nie wobec nakazów i woli Boga, lecz „innych ludzi i całego stworzenia”.W jego opinii „uwrażliwione sumienie bierze pod uwagę to, co papież Franciszek napisał w Laudato si, [a mianowicie] że Matka Ziemia teraz woła do nas z powodu krzywdy, jaką wyrządziliśmy jej przez nasze nieodpowiedzialne używanie i nadużywanie dóbr, którymi obdarzył ją Bóg”.

Kard. Cupich zapewnił o poparciu dla Piątej Dyrektywy Parlamentu dotyczącej tak zwanej Globalnej Etyki, która nosi tytuł „Zaangażowanie w kulturę zrównoważonego rozwoju i troski o Ziemię”.„[Dyrektywa ta – red.] dobrze wyraża rolę, jaką nasze religie i tradycje odgrywają w słuchaniu i reagowaniu z najwyższą pilnością na troskę o nasz wspólny dom” – powiedział. Cupich wyraził wdzięczność za „rozwijanie misji tej szanowanej organizacji, jaką jest kultywowanie harmonii między światowymi religiami i wspólnotami duchowymi”.

„Katolicki” [??? md] hierarcha zapewnił również, że w inicjatywie obejmującej m.in. neopogan dostrzega „żywą iskrę Woli Bożej”. „Ta iskra informuje nas i angażuje moje sumienie oraz wzywa mnie do podwojenia mojego zaangażowania w obronę i wspieranie wolności wszystkich” – powiedział.
Pierwsze spotkanie z cyklu Parlamentu Religii Świata odbyło się w 1893 r.. Inicjatywę potępił wówczas papież Leon XIII, zakazując katolikom, a zwłaszcza hierarchom uczestnictwa w podobnych wydarzeniach, pisząc się, że sprawi to wrażenie, iż Kościół uważa inne religie za prawdziwe lub dobre same w sobie.

Inicjatywę reaktywowano sto lat później z inicjatywy buddyjskich mnichów. Od tej pory wydarzenie organizowane jest cyklicznie, a patronują mu najwyższe ośrodki globalistyczne. W tym roku podczas konferencji przemawiał m.in. Sekretarz Generalny ONZ, Antonio Guterres, domagająca się kontroli populacji zoolog Jane Godall, oraz proaborcyjna polityk Partii Demokratycznej, Nancy Pelosi.

Wśród ponad 6500 uczestników znaleźli się przedstawiciele Kościoła, Islamu, Judaizmu, większych protestanckich denominacji, Religii Wschodu a także pomniejszych tradycyjnych wierzeń, jak afrykański szamanizm czy religie rdzennych Indian. W wydarzeniu udział wzięli również kapłani neopogańskiej religii Wicca, jak Gus DiZerega, autor książki God Is Dead, Long Live the gods: A Case for Polytheism (Bóg umarł, niech żyją bogowie: argumenty za politeizmem).

Źródło: lifesitenews.com / parliamentofreligions.org PR

Papież na spotkaniu „ekumenicznym”. O „niebezpieczeństwie monologu i prozelityzmu” i dziękował za „dialog i braterstwo”.

Papież na spotkaniu „ekumenicznym”. O „niebezpieczeństwie monologu i prozelityzmu” i dziękował za „dialog i braterstwo”.

4 sierpnia 2023 papiez-o-niebezpieczenstwie-prozelityzmu-i-dziekowal-za-dialog

Papież przyjął w nuncjaturze apostolskiej w Lizbonie delegacje przywódców różnych religii, podkreślając „ekumeniczne i międzyreligijne zaangażowanie portugalskiego Kościoła” – poinformowało biuro prasowe Stolicy Apostolskiej. Franciszek mówił również o niebezpieczeństwie monologu i prozelityzmu.

Ojciec Święty podziękował obecnym za „przeżywane braterstwo, za wysiłki dialogu”, zalecając im troskę o młodych ludzi, którzy „są radośni, ale nie powierzchowni” i którym grozi „znieczulenie” przez otaczający ich świat.

Wcześniej papież przyjął wizytę delegacji Międzynarodowego Centrum Dialogu KAICIID, której towarzyszył kard. Miguel Ángel Ayuso, prefekt Dykasterii ds. Dialogu Międzyreligijnego.

„Pozdrawiając tę delegację, Ojciec Święty wyraził wdzięczność za wizytę i skierował do obecnych kilka słów na temat wartości braterstwa i dialogu oraz niebezpieczeństwa monologu i prozelityzmu” – czytamy w komunikacie.

Franciszek rozmawiał również z Rahimem Aga Khanem, synem przywódcy społeczności Centrum Ismaili, która ma swoją siedzibę w Lizbonie.

Ojciec Peter Stilwell, dyrektor Departamentu Relacji Ekumenicznych i Dialogu Międzyreligijnego Patriarchatu Lizbony, powiedział, że Światowe Dni Młodzieży w Lizbonie są pomyślane jako „spotkanie młodych ludzi z całego świata z papieżem”, dlatego starają się mieć w swoim programie działania promujące dialog międzyreligijny.

Wśród działań wyróżniają się: posadzenie drzew w Tropikalnym Ogrodzie Botanicznym, reprezentujących sześć wielkich rodzin religijnych, sesja dialogu międzyreligijnego w Centrum Ismaili i czas modlitwy prowadzonej przez Wspólnotę z Taizé.

Międzynarodowe Centrum Dialogu – KAICIID jest organizacją międzyrządową, która promuje pokój i zrozumienie poprzez dialog międzywyznaniowy i międzykulturowy, budując potencjał na poziomie lokalnym, krajowym i regionalnym poprzez edukację w zakresie praktyki dialogu.

Źródło: KAI

“Ekumeniczna” wspólnota w Taizé? A Kościół potępił „pan-chrześcijaństwo” jako zło

Ekumeniczna wspólnota w Taizé? A jednak Kościół potępił „panchrześcijaństwo” jako zło

taize-a-kosciol-potepil-panchrzescijanstwo-jako-zlo

#brat Alois #brat Mateusz #brat Roger #ekumenizm #Taizé #wspólnota Taizé

Nie każdy, który Mi mówi: „Panie, Panie!”, wejdzie do królestwa niebieskiego, lecz ten, kto spełnia wolę mojego Ojca, który jest w niebie. (Mt 7, 21).

Na ustach wszystkich jest znów wspólnota w Taizé. Jej dotychczasowy „przeor” Alois Löser odchodzi, zastąpiony przez anglikanina Andrewa Thorpe’a („brat Mateusz”). Wspólnota Taizé bywa wychwalana jako modelowy przykład ekumenizmu. Katolicy i protestanci żyją w niej razem, do wspólnoty pielgrzymują tysiące młodych z różnych „denominacji” chrześcijańskich. Do Taizé jeździ bardzo wielu Polaków, zabieranych tam entuzjastycznie przez proboszczów i biskupów.

Trzeba uczciwie przyznać, że wspólnota Taizé wykonuje gigantyczną pracę. Problem jednak w tym, że nie jest to praca na rzecz Kościoła katolickiego, tylko niekatolickiego „panchrześcijańskiego” pseudo-kościoła, potępianego przez papieży.

Wspólnotę założył Roger Schütz, szwajcarski protestant, ordynowany w 1944 roku na pastora w Neuenburg. Schütz wywołał skandal w 2005 roku, kiedy podczas Mszy pogrzebowej św. Jana Pawła II przyjął Komunię świętą. Udzielił mu jej sam kard. Józef Ratzinger. Schütz miał wówczas prawie 89 lat. Szwajcarskie media podały wówczas, że Schütz nie przeszedł na katolicyzm, ale Komunię świętą przyjmuje już od lat, bo „od dziesięcioleci bierze udział w celebracji Eucharystii” w Taizé; miałby też „wielokrotnie” otrzymywać Komunię świętą w Watykanie za pontyfikatu św. Jana Pawła II.

Jeżeli Schütz rozpoznawał prawdę w Kościele katolickim, to dlaczego do niego nie przystąpił? To ciekawy sposób świadczenia na rzecz Chrystusa: pozostawać świadomie i celowo poza Mistycznym Ciałem Chrystusa.

Ku czemu zmierza wspólnota w Taizé? Chce dawać wspólne chrześcijańskie świadectwo wiary w Chrystusa? Jeżeli tak, to pytanie, dlaczego od kilku lat zaprasza się do niej również muzułmanów – młodzi wyznawcy Allaha przyjeżdżają do Taizé razem ze swoim imamem i dyskutują o religii – w duchu „Dokumentu na rzecz powszechnego braterstwa” papieża Franciszka i imama Ahmada Al-Tayyeba z 2019 roku, gdzie padły słynne heretyckie słowa o różnorodności religii.

W istocie wspólnota w Taizé jest typowym wyrazicielem idei panchrześcijańskiej, którą wyraźnie jako zło (sic) potępił Pius XI w encyklice Mortalium animos z 1928 roku. Krytycy powiedzą: ale to przedsoborowe, a co za tym idzie – „przedekumeniczne” nauczanie. To prawda, jest przedsoborowe, a jednak Kościół nie narodził się wraz z Vaticanum II. Pius XI potępiał ruch panchrześcijański, bo ruch ten żyje fałszywym złudzeniem: że można budować jedność chrześcijan poza Rzymem, a co za tym idzie – poza prawdą. Dziś Taizé jest tylko jednym z elementów tego ruchu, który rozwija się przede wszystkim w niezliczonych grupach charyzmatycznych, które całkowicie odrzucają podziały na katolików i protestantów.

Te podziały są, owszem, tragiczne – wszyscy powinni znajdować się w jednym i tym samym Kościele. Jednak Kościół, który będzie oparty na panchrześcijańskim duchu Taizé, będzie Kościołem fałszu.

Wspólnota Taizé wśród uśmiechów i pozornie pięknej retoryki o braterstwie i jedności podkopuje rzymski fundament Kościoła, a ten fundament założył sam Chrystus. Jego wolą jest, aby wszyscy zostali zebrani w jednym świętym, powszechnym i apostolskim Kościele – a nie by wymawiali Jego imię, pozostając w heretyckich wspólnotach.

Prawda czasami boli, ale nie przestaje być prawdą. 

Paweł Chmielewski

Franciszek – heretyk: „Bóg chce różnorodności” religii. Papież powtarza heretyckie twierdzenia… التنوع الذي أراده الله.

Franciszek – heretyk: „Bóg chce różnorodności” religii. Papież powtarza heretyckie twierdzenia… التنوع الذي أراده الله,

3 lipca 2023 papiez-powtarza-heretyckie-slowa

Papież Franciszek udzielił wywiadu portalowi Al-Ittihad ze Zjednoczonych Emiratów Arabskich.

Według arabskiego tekstu, powtórzył w nim heretyckie twierdzenie, które zawarte zostało w Deklaracji z Abu Zabi z 2019 roku dotyczące różnorodności religijnej.

Zjednoczone Emiraty Arabskie od kilku lat są jednym z państw bliskich Stolicy Apostolskiej. Ich prezydentem jest Muhammad ibn Zajid Al Nahajjan, miliarder o globalnych interesach finansowych. W 2019 roku papież Franciszek odwiedził Zjednoczone Emiraty Arabskie; w ich stolicy, Abu Zabi, podpisał „Deklarację o ludzkim braterstwie” razem z Wielkim Imamem Uniwersytetu Al-Azhar w Kairze, Ahmadem Al-Tayebem. Podpisanie „Deklaracji” odbyło się pod egidą szejka Al-Nahhajana, wówczas niebędącego jeszcze prezydentem.

Jednym z owoców podpisanej Deklaracji było powołanie tak zwanego Wyższego Komitetu na rzecz Ludzkiego Braterstwa, w której skład wchodzą zarówno reprezentacji Stolicy Apostolskiej, jak i świata islamu (zwłaszcza z ZEA), judaizmu oraz świeckich organizacji międzynarodowych.

Wyższy Komitet zajął się między innymi budową Domu Rodziny Abrahamowej.

Chodzi o kompleks świątynny trzech religii: chrześcijaństwa, islamu oraz judaizmu. Dom Rodziny Abrahamowej został otwarty w marcu tego roku. W jego skład wchodzi kościół pw. św. Franciszka z Asyżu, meczet im. Ahmeda Al-Tayeba oraz synagoga im. Majmonidesa. 

Projekt ma w oczywisty sposób relatywistyczny wydźwięk: sugeruje, że wszystkie te trzy religie są równoprawnymi drogami do Boga. Tę wymowę podkreśla architektura: trzy świątynie są do siebie zewnętrznie bardzo podobne, nawet wewnątrz utrzymane są w podobnym stylu.

W Deklaracji z Abu Zabi z 2019 roku papież Franciszek i Wielki Imam z Al-Azhar stwierdzili między innymi: „Pluralizm i różnorodność religii, koloru skóry, płci, rasy i języka są wyrazem mądrej woli Bożej, z jaką Bóg stworzył istoty ludzkie”.

Dosłownie tekst ten jest herezją: oznaczałby, że Bóg chce, aby istniała taka religia, jak islam czy judaizm po Chrystusie lub jeszcze inne religie.

Papież został skonfrontowany z tym problemem jeszcze w 2019 roku: o wyjaśnienie poprosił go podczas osobistej audiencji JE bp Athanasius Schneider. Franciszek powiedział mu, że należy to inaczej rozumieć: o ile Bóg pozytywnie chce różnorodności koloru skóry, płci, rasy i języka, to różnorodność religii jedynie dopuszcza. Takie tłumaczenie jest oczywiście nielogiczne na gruncie samego tekstu, ale gdyby je przyjąć, herezja nie miałaby miejsca.

Problem w tym, że tekst nie został nigdy zmieniony. „Deklaracja” była i jest kolportowana w jej oryginalnym kształcie. W wywiadzie dla „Al-Ittihad” Franciszek wypowiadał się o „Deklaracji” w samych superlatywach, nie zastrzegając, że wymaga jakiejś korekty. Co więcej budowa Domu Rodziny Abrahamowej sugerowałaby, że to dosłowna interpretacja „Deklaracji” z Abu Zabi jest prawdziwa.

W wywiadzie dla portalu Al-Ittihad papież powtórzył heretycką wersję myśli zawartej w „Deklaracji”.

„Jeśli chodzi o Dom Abrahama, uważam go za miejsce szacunku dla różnorodności, której Bóg chciał” – stwierdził cytowany po arabsku przez portal Al-Ittihad.

W arabskim oryginale kluczowe słowa brzmią:التنوع الذي أراده الله, „różnorodność, której chciał Bóg”. Portal Al-Ittihad nie udostępnił nagrania z wywiadu, nie mamy więc pewności, czy oryginalne wyrażenie papieża w jednym z języków, którymi się posługuje, odpowiadało treści tekstu arabskiego.

Jeżeli jednak portal Al-Ittihad oddałby wiernie słowa Franciszka, byłaby to oczywiście herezja: ponownie wynikałoby z tego, że Bóg chciał, aby istniały różne religie. Próby tłumaczenia tych słów poprzez odwoływanie się do przyzwalającej woli Bożej byłyby absurdalne, bo celem takiej wypowiedzi jest ewidentnie co innego.

Byłaby to raczej kontynuacja myśli masońskiej zrodzonej w początkach XVIII stulecia, zgodnie z którą różne tradycje religijne są tak samo prawdziwe i zarazem tak samo fałszywe, mówią bowiem o rzeczywistości w sumie niepoznawalnej. Dlatego właściwą odpowiedzią rozumu powinien być indyferentyzm religijny – błąd, który papieże wyraźnie potępiali jako heretycki, a który z tej wypowiedzi papieża – o ile arabski tekst jest wierny wypowiedzianym rzeczywiście słowom.

Czy Stolica Apostolska sprostuje wypowiedź Franciszka? Albo czy i tym razem znajdzie się biskup, który zapyta papieża o właściwy sens jego słów? 

Nawet jeżeli tak by się stało, Dom Rodziny Abrahamowej – kompleks świątynny trzech religii – funkcjonuje już od kilku miesięcy. I cieszy się ewidentnym wsparciem papieża. Tak wielka budowla jest, przyznajmy, bardziej wymownym świadectwem indyferentyzmu niż jakakolwiek „Deklaracja” czy wywiad. 

Źródła: alittihad.ae, PCh24.pl Pach

=======================

Por.:

Siedziba „Chrislamu” w Abu Dhabi jest już prawie ukończona. Kościół Franciszka [chyba nie z Asyżu??], meczet Imama Al-Tayeba i synagoga Mojżesza Ben Majmona.

Nasz Pan Jezus Chrystus nie głosił tego samego przesłania co Budda czy Mahomet. Ani Talmud Babiloński.

Nasz Pan Jezus Chrystus nie głosił tego samego przesłania co Budda czy Mahomet. Ani Talmud Babiloński.

Tradition-in-action Artykuł napisany w roku 2011

Nasz Pan Jezus Chrystus nie głosił tego samego przesłania co Budda czy Mahomet. Różnica jest jeszcze wyraźniejsza między Ewangelią Chrystusa a nauką żydów, którzy odrzucili Jezusa i  popełnili Bogobójstwo. Co wiecej, wraz ze swoim Talmudem Babilońskim weszli w satanizm i tym samym wypełnili proroctwo Apokalipsy (2:9, 3:9).

Te różnice pokazują wagę spotkania w Asyżu, gdzie Jan Paweł II – jako najwyższy przedstawiciel modernizmu SW II – próbował zatrzeć te różnice, mieszając herezje z Ewangelią i przedstawiając fałszywe religie jako równoważną konkurencję dla Kościoła w oddawaniu czci Bogu.

Cechą prawdziwego Kościoła katolickiego jest podkreślanie Jego różnic w odniesieniu do fałszywych religii i dystansowanie się od nich jako jedynej religii oddającej cześć Chrystusowi. Kościół definiował i potępiał heretyków. Promował misje, aby nawrócić te zagubione owce.

Zamiast tego, Nowy Kościół, motywowany szacunkiem do człowieka, promował ekumenizm. Zminimalizował wszystkie różnice i nawiązał dialog z heretykami. Kończy się to jednym wspólnym mianownikiem dla wszystkich czyli religią człowieka.

Dawny Kościół katolicki był wyjątkowy i niepowtarzalny, ponieważ Chrystus, nasz Mistrz i Pan, jest jeden i niepowtarzalny. Jeśli Kościół porzuca swoją tożsamość i nie należy już do Jedynego Prawdziwego Boga, traci swoją rację bytu.

Jak to więc możliwe, że biskupi nie odróżniają Kościoła katolickiego, który wywyższa Chrystusa ponad wszystkich i ponad wszystko, od Kościoła posoborowego, który tą samą godnością obdarza wyznawców Buddy, Mahometa i Talmudu, stawiając się na równi z najskuteczniejszymi wrogami katolickiego dogmatu i Mszy Świętej?

W trzech swoich encyklikach – Redemptor Hominis, Dives in Misericordia i Dominum et Vivificantem, trafnie przeanalizowanych przez ks. Johannesa Dörmanna w serii trzech książek o Asyżu – Jan Paweł II nie wspomina nawet o Czyśćcu czy Piekle. Czyniąc to, zaprzecza Bogu jako Sędziemu Sprawiedliwemu, który karze i wynagradza. To samo czyni w odniesieniu do trzech wrogów duszy – świata, ciała i diabła. W sposób dorozumiany zaprzeczył diabłu, gdy zaprzeczył Piekłu; co do ciała, zamiast pokazać je jako wroga duszy, afirmował ludzkie ciało; co do trzeciego wroga, świata, jego jedyną troską było wychwalanie ONZ jako rozwiązania światowych problemów.

Wbrew temu, czego należałoby się spodziewać po Wikariuszu Chrystusa, Jan Paweł II stwierdził: “Wszystkie drogi Kościoła prowadzą do człowieka”. “Człowiek jest drogą Kościoła (…) Każdy człowiek, bez wyjątku, został odkupiony przez Chrystusa, ponieważ każdy w jakiś sposób już zjednoczył się z Chrystusem, nawet wtedy, gdy nie jest tego świadomy”.

Tym samym papież zaprzeczył, że Bóg jest celem i drogą dla Kościoła; zamiast tego wskazuje na człowieka jako jedyną drogę dla Kościoła. Czyniąc tak, zastępuje Boga człowiekiem.

Takie postawienie sprawy ujawnia niemożliwe do pogodzenia różnice między Kościołem katolickim a Kościołem Antychrysta, który teraz postawił się w miejscu Kościoła Chrystusowego, jak przepowiedziała to Najświętsza Panienka w La Salette.

Mając to wszystko na uwadze, beatyfikacja Jana Pawła II staje się najbardziej palącym problemem w Historii. Jest nim ogłoszenie świętym papieża, który nazwał Chrystusa kłamcą, gdy zaprzeczył Piekłu, gdy nauczał doktryny powszechnego zbawienia, gdy we wspomnianych encyklikach zaprzeczył roli Trzech Osób Trójcy Świętej, gdy wystąpił przeciwko Jedynemu Prawdziwemu Bogu i zbuntował się przeciwko Bogu jako Sędziemu i sprowadził Go do poziomu człowieka, aby służyć “religii człowieka”.

Kto inny może rościć sobie prawo do zniżenia Boga do poziomu człowieka, jak nie ten, kto twierdzi, że jest więcej niż Bogiem? Tak właśnie stało się w trzech wspomnianych encyklikach.

Św. Paweł tak prorokował: “Niech was nikt nie zwodzi żadnym sposobem. Dzień ten bowiem nie nadejdzie, jeśli nie nastąpi najpierw apostazja [powszechna] i nie objawi się człowiek grzechu, syn zatracenia, nieprzyjaciel, który wywyższa się ponad wszystko, co nazywa się Bogiem lub jest czczone, tak że jako bóg zasiada w świątyni Boga, stawiając się za Boga” (2 Tes 2, 3-4).

Luis de Guerrero Osio y Rivas

tłum. Sławomir Soja

ABRAHAMIC FAMILY HOUSE: A church designed for different Christian denominations. A mosque honoring tradition & A synagogue championing the virtues.

ABRAHAMIC FAMILY HOUSE

A church designed for different Christian denominations to worship. +A mosque honoring tradition & A synagogue championing the virtues

Communal ceremony and togetherness are given priority, with a water element existing outside the church’s entrance and manifesting as a ritual of crossing over, as opposed to the sequence of descent occurring in the mosque and synagogue.

Throughout the day, the entirety of the interior is constantly in luminous flux, reminding visitors of their proximity with that which is transcendent and divine.

Skandal stał się faktem… „Dom Rodziny Abrahamowej” w Abu Zabi został ukończony i… „poświęcony”. KOMU??

Skandal stał się faktem… „Dom Rodziny Abrahamowej” w Abu Zabi został ukończony i… „poświęcony”. KOMU??

19 lutego 2023 https://pch24.pl/skandal-stal-sie-faktem-dom-rodziny-abrahamowej-w-abu-zabi-zostal-ukonczony/

W Abu Zabi w Zjednoczonych Emiratach Arabskich zakończono prace nad „Domem Rodziny Abrahamowej”. To kościół, synagoga i meczet, które tworzą wspólny „monoteistyczny kompleks”, mający promować dialog międzyreligijny oraz współpracę wyznawców tak zwanych „religii Abrahamowych” dla dobra światowego pokoju. Inicjatywa jest pokłosiem podpisania przez papieża Franciszka „Dokument o ludzkim braterstwie” w 2019 roku razem z wielkim imamem Uniwersytetu Al-Azhar w Kairze, Ahmedem al-Tayyebem.

—————————-

Idee globalnej współpracy wyrażaną przez „Dom Rodziny Abrahamowej” papież promował również w encyklice Fratelli tutti z 2020 roku, która była adresowana nie do katolików, ale w ogóle do wszystkich „ludzi dobrej woli”.

Kościół, synagoga i meczet są trzema oddzielnymi budowlami. Kościół został już poświęcony; odbyły się też ceremonie inicjacyjne w synagodze oraz w meczecie. Dla odwiedzających całość zostanie otwarta w dniu 1 marca. Podczas odprawianych ceremonii inicjacyjnych przemówienie wygłosił prezydent Zjednoczonych Emiratów Arabskich, gdzie leży Abu Zabi, szejk Mohammed bin Sajid al-Nahjan. Mówił o wzajemnym poszanowaniu oraz różnorodności jako sile gwarantującej postęp. Szejk podkreślał, że ZEA chętnie współpracują z podmiotami z innych kultur; jako przykład podał podpisanie umowy pokojowej z Izraelem w 2020 roku.

Na miejscu obecny był również kardynał kurialny Miguel Angel Ayuso, który podobnie jak szejk jest członkiem Wysokiego Komitetu na rzecz Ludzkiego Braterstwa, inicjatywy mającej promować „Dokument o ludzkim braterstwie” z 2019 roku. Kardynał, który na co dzień pracuje w Watykanie na polu dialogu międzyreligijnego, powiedział, że projekt Domu Rodziny Abrahamowej jest „konkretnym przykładem nawrócenia ku miłości bliźniego ludzi różnych religii, kultur, tradycji i kierunków wiary”.

Od strony architektonicznej za projekt odpowiada sir David Adjaye z Wielkiej Brytanii. Trzy świątynie są do siebie zewnętrznie bardzo podobne. Centrum miejsca stanowi ogród, gdzie znajduje się również muzeum oraz centrum edukacyjne.

W „Dokumencie…” z Abu Zabi z 2019 roku padły słowa, zgodnie z którymi Bóg życzy sobie różnorodności religijnej. Według „Dokumentu…” Bóg miałby pozytywnie chcieć istnienia różnych religii, tak, jak chce istnienia różnych płci, ras czy języków.

Papieżowi Franciszkowi na heterodoksję tego sformułowania zwrócił uwagę jeszcze w 2019 roku bp Athanasius Schneider. Franciszek miał wówczas podczas prywatnej audiencji przyznać, że rzecz można rozumieć heretycko, ale zapewnił, że nie taka była jego intencja. Treści „Dokumentu…” jednak nigdy nie zmieniono.

Z drugiej strony na VII Kongresie Przywódców Światowych i Tradycyjnych Religii w Astanie, gdzie obecni byli zarówno papież jak i wielki imam z Kairu, przyjęto deklarację, która ma podobne brzmienie do tej z Abu Zabi, ale pozbawiona jest sformułowania o heretyckim wydźwięku.

Pozostaje bez odpowiedzi jak można taką inicjatywę jak „Dom Rodziny Abrahamowej” uzgodnić z niezmiennym nauczaniem Kościoła katolickiego. Choć świątynie pozostają odrębne, u postronnego obserwatora siłą rzeczy powstaje wrażenie, jakoby chrześcijaństwo, judaizm oraz islam były trzema równoprawnymi „drogami do Boga”.

Takie przekonanie jest z kolei jednoznacznie heretyckie i było wielokrotnie potępiane przez Kościół, ze szczególną siłą od wieku XVIII, kiedy w świecie Zachodu zaczęto rozpowszechniać oświeceniowe „racjonalistyczne” krytyki religii. Przekonanie o równoprawności różnych religii jest też charakterystyczne dla błędów modernistycznych potępianych w XIX i XX wieku.

Nie da się zaprzeczyć, że „Dom Rodziny Abrahamowej” skutecznie prowadzi do przyjmowania najpoważniejszych błędów. Jeszcze w 2000 roku Kongregacja Nauki Wiary pod kierunkiem kard. Józefa Ratzingera wydała Deklarację Dominus Iesus, w której przestrzegła przed jakimikolwiek działaniami mogącymi choćby «rzucić cień» na naukę Kościoła o jedyności zbawczej Jezusa Chrystusa i Kościoła katolickiego. 

Źródła: PCh24.pl, Katholisch.de, jpost.com Pach

===================================

A poniższe, dla przypomnienia, w ASTANA:

“Dom Rodziny Abrahama” – centrum humanistycznej religii synkretyzmu – „Ludzkiego Braterstwa”. [Robaków też ?]. Międzyreligijny kompleks Franciszka zainaugurowany.

“Dom Rodziny Abrahama” – centrum humanistycznej religii synkretyzmu – „Ludzkiego Braterstwa”.

MD

Międzyreligijny kompleks Franciszka zainaugurowany

https://gloria.tv/post/2jUqEay3uo1QD8U3uoY8nEWMz

Kompleks noszący wdzięczną nazwę “Dom Rodziny Abrahama”, który obejmuje kościół, meczet i synagogę został zainaugurowany 16 lutego w Abu Zabi.


Placówka będzie dostępna od 1 marca. Odwiedzający będą musieli dokonywać rezerwacji wstępu, ale raczej nikt nie spodziewa się tłumów.
Trzy identyczne świątynie – fałszywie symbolizujące “równość” wszystkich religii, które, jakby nie patrzeć, stoją ze sobą w sprzeczności – zostały nazwane kolejno: Meczet Imam Al Tayeb, Kościół pw. Św. Franciszka oraz Synagoga Mojżesza i Bena Maimona.
Za ideą przyświecającą budowie kompleksu stoi heretycki Dokument z Abu Zabi poświęcony Ludzkiemu Braterstwu [który przy okazji wyklucza katolików]. Dokument został podpisany przez Franciszka w 2019.


—————————

Z internetu:

Kompleks międzywyznaniowy w Zjednoczonych Emiratach Arabskich, w którym mieści się nowa synagoga, zostanie otwarty w czwartek [23 II. 2023] po południu podczas ceremonii rozpoczynającej serię wydarzeń w weekend.

Dom Abrahamowy, położony na wyspie Saadiyat w Abu Zabi, zawiera synagogę,  meczet i kościół. Pierwotnie miał zostać otwarty w 2022 roku. Po ceremonii otwarcia w piątek rano odbędzie się konferencja poświęcona stosunkom między wyznaniami.

W synagodze miejscowa społeczność żydowska odprawi szabatowe modlitwy pod przewodnictwem naczelnego rabina Jehudy Sarny. W wyniku deklaracji utworzono radę międzywyznaniową do nadzorowania projektów promujących tolerancję i nazwaną Wyższym Komitetem Braterstwa Ludzkiego. Dom Rodzinny Abrahama był jej pierwszą inicjatywą.

„To ważna okazja dla wszystkich, którzy wierzą w moc wiary i człowieczeństwa. Pomoże budować mosty między przywódcami religijnymi i społecznościami, a także wspierać pokój i harmonię w czasach, które zbyt często definiowane są przez różnice” – powiedział rabin M. Bruce Lustig, starszy rabin waszyngtońskiej kongregacji hebrajskiej i żydowski przedstawiciel komitetu .

ZEA znormalizowały stosunki z Izraelem w 2020 r. w ramach Porozumień Abrahamowych, w których pośredniczyła administracja byłego prezydenta USA Donalda Trumpa. Projekt Domu Rodziny Abrahamów, autorstwa znanego architekta Davida Adjaye, został zaprezentowany podczas drugiego spotkania komisji w Nowym Jorku w 2019 roku.

Zjednoczone Emiraty Arabskie są już domem dla synagogi w Dubaju, utworzonej w 2008 roku. Nowa, usankcjonowana przez państwo synagoga oznaczałaby znaczący krok naprzód w publicznym kulcie judaizmu w państwie Zatoki Perskiej.

=============================================

mail:

Mail:

W tych wszystkich, jakże przyjacielskich między sobą, wierzeniach, mówi się z respektem o Szatanie. Może dodać i jego świątynię? Przecież mądre przysłowie głosi „Panu Bogu świeczkę, a diabłu ogarek”

Co sieje czy leje Franek [Franciszek] w Bahrajnie? Potop sloganów na rzecz religii ogólno – ludzkiej. Postępy synkretyzmu.

Co sieje czy leje Franek w Bahrajnie? Potop sloganów na rzecz religii ogólno – ludzkiej. Postępy synkretyzmu. [Wyjaśniam: piszę czasem “Franek”, bo tak On woli.. MD]

Papież Franciszek w Bahrajnie. „Przybywam jako siewca pokoju”

https://pch24.pl/papiez-franciszek-w-bahrajnie-przybywam-jako-siewca-pokoju/

Papież Franciszek rozpoczął dziś czterodniową podróż apostolską do Bahrajnu. Jej głównym celem jest udział w Bahrajńskim Forum Dialogu pod hasłem „Wschód i Zachód na rzecz ludzkiego współistnienia”. Mottem papieskiej podróży są słowa: „Pokój na ziemi ludziom dobrej woli”, zaczerpnięte z Ewangelii według św. Łukasza. Jest to 39. podróż zagraniczna obecnego papieża.

W budynku bazy lotniczej Sachir koło Awali powitał go król Hamad. Papież i monarcha przeszli przed frontem kompanii reprezentacyjnej. W Sali Królewskiej odbyła się pierwsza rozmowa Franciszka i Hamada w obecności przedstawicieli władz i osób towarzyszących papieżowi w podróży.

Z lotniska papież odjechał do pałacu królewskiego Sachir, położonego na pustyni koło Awali. Przy wjeździe do rezydencji monarchy grupa Arabów śpiewała powitalną pieśń na cześć Franciszka. Następnie papieski samochód eskortował kawaleria, a przed pałacem pozdrawiały go okrzykami dzieci. W pałacu papieża powitał król. W Sali Zielonej odbyła się ich rozmowa prywatna, zakończona wymianą prezentów.

Następnie na dziedzińcu pałacu miała miejsce oficjalna ceremonia powitania Franciszka. Wysłuchano hymnów Watykanu i Bahrajnu, kompania reprezentacyjna oddała honory wojskowe, na cześć papieża oddano również 21 wystrzałów armatnich.

Na dziedzińcu obecni byli przedstawiciele władz, społeczeństwa obywatelskiego oraz korpusu dyplomatycznego, do których przemówili kolejno król i papież.

Witając Ojca Świętego monarcha podkreślił bogate tradycje tolerancji, współistnienia i pokoju, którym szczyci się jego państwo. Przypomniał, że Franciszek jest osobistością darzoną powszechnym szacunkiem. Wskazał na konieczność umacnianie wartości sprawiedliwości, miłości, tolerancji i wzajemnego szacunku, aby szerzyć pokój na całym świecie. Przytoczył słowa papieża, że pokój jest naszą jedyną drogą do nadziei na bezpieczną przyszłość, gdzie panuje przyjaźń i stabilność.

Król przypomniał, że jego ojczyzna od czasów starożytnych zawsze była miejscem spotkań wielu światowych cywilizacji, łącząc Wschód z Zachodem, a jej otwarty i tolerancyjny klimat obejmował różne kultury i religie. Wyraził pragnienie, aby Ojciec Święty mógł doświadczyć, że Bahrajn jest krajem współistnienia wyznawców różnych religii, gdzie wszyscy oni cieszą się, wolnością wyznawania swoich przekonań i budowania miejsc kultu, w atmosferze przyjaźni, harmonii i wzajemnego uznania. Wskazał na znaczenie wydanej przed kilku laty „Deklaracji Królestwa Bahrajnu” – dokumentu wzywającego do różnorodności i odrzucającego dyskryminację religijną oraz potępiającego przemoc i podżeganie do przemocy.

Przywódca Bahrajnu podkreślił wysiłki tego kraju ma rzecz światowego partnerstwa opartego na dialogu dyplomatycznym i środkach pokojowych mogących przyczynić się do zakończenia wojen i konfliktów. „W szczególności wzywamy do zakończenia wojny rosyjsko-ukraińskiej i do poważnych negocjacji między stronami, a Królestwo Bahrajnu jest gotowe odegrać w tej dziedzinie każdą rolę” – stwierdził król Hamad.

Wyraził przekonanie, że takie skuteczne partnerstwo międzynarodowe bez wątpienia przyczyni się do skłonienia supermocarstw do zrewidowania i odnowienia swoich zobowiązań w zakresie ochrony bezpieczeństwa i pokoju na świecie oraz unikania eskalacji i konfrontacji, a także do przekierowania wysiłków międzynarodowych poprzez stawienie czoła ideologiom ekstremistycznym i wspólną pracę nad rozwiązywaniem wszelkich kwestii politycznych, gospodarczych, społecznych z perspektywy humanitarnej i integracyjnej, która uwzględniała by zabezpieczenie interesów światowych, dobro ludzkości i stabilność ludzkości.

„Wszystko to wymaga odnowienia i udoskonalenia porządku światowego, aby stał się on bardziej sprawiedliwy, równy, wyważony wobec wszystkich narodów i wszystkich ludów” – podkreślił władca.

Zapewnił o modlitwach swoich i wszystkich mieszkańców Bahrajnu w intencji posługi, którą papież Franciszek pełni w świecie. „Dostojny Gościu, życzę Tobie miłego pobytu wśród nas. Bardzo się cieszymy z wizyty Waszej Świątobliwości i przyjęcia naszego zaproszenia” – zapewnił Hamad.

W swoim przemówieniu papież podkreślił wyjątkowe cech przyrody a także bogatą przeszłość Królestwa Bahrajnu, którego mieszkańcy tworzą oryginalną mozaikę życia, będąc miejscem spotkań różnych grup ludności. Świadczy to o tym, że można i trzeba współistnieć w naszym świecie.

Ojciec Święty wyraził uznanie dla wkładu tego małego kraju w dialog ludzi różnych kultur, narodowości i religii apelując: „pracujmy razem, pracujmy na rzecz wspólnoty, na rzecz nadziei!”.

„Jestem tutaj, w krainie drzewa życia, jako siewca pokoju, aby przeżyć dni spotkania, aby uczestniczyć w Forum dialogu między Wschodem a Zachodem na rzecz pokojowego współistnienia ludzi” – podkreślił Franciszek. Zwrócił uwagę, że to to właśnie wkład tak wielu osób pochodzących z różnych narodów umożliwił w tym kraju niezwykły rozwój produkcji. Stało się to możliwe dzięki imigracji, której wskaźnik w Królestwie Bahrajnu jest jednym z najwyższych na świecie i około połowa mieszkańców to obcokrajowcy.

Papież przywołał konstytucję Bahrajnu, która stanowi, że „nie może być żadnej dyskryminacji ze względu na płeć, pochodzenie, język, religię lub przekonania”, że „wolność sumienia jest wartością absolutną” oraz że „państwo chroni nietykalność religii”.

„Są to przede wszystkim zobowiązania, które należy stale przekładać na praktykę, aby wolność religijna stała się pełna i nie ograniczała się do wolności kultu; aby równa godność i równe szanse były konkretnie przyznawane każdej grupie i każdej osobie; aby nie było dyskryminacji, a podstawowe prawa człowieka nie były gwałcone, lecz promowane; myślę przede wszystkim o prawie do życia, o konieczności zagwarantowania go zawsze, także wobec osób, które zostały ukarane, których egzystencja nie może być wyeliminowana” – wskazał Franciszek.

Papież przypomniał o zagrożeniu światowym kryzysem pracy. Często bowiem brakuje pracy, tak cennej jak chleb; często jest to chleb zatruty, bo zniewala. „Niech będą wszędzie zapewnione bezpieczne i godne człowieka warunki pracy, które nie utrudniałyby, lecz sprzyjały życiu kulturalnemu i duchowemu; które krzewiłyby spójność społeczną, z korzyścią dla wspólnego życia i samego rozwoju krajów” – zaapelował Ojciec Święty.

Franciszek podkreślił osiągnięcia Bahrajnu w dziedzinie równouprawnienia kobiet czy troski o osoby znajdujące się na marginesie społeczeństwa. Zaapelował o ochronę środowiska naturalnego człowieka, przeciwstawienie się rosnącym napięciom i wichrom wojny oraz budowanie pokoju.

„Przybywam tu jako wierzący, jako chrześcijanin, jako człowiek i pielgrzym pokoju, ponieważ dziś, jak nigdy dotąd, jesteśmy wszędzie wzywani do poważnego zaangażowania na rzecz pokoju” – powiedział papież na zakończenie swego przemówienia.

Gdy Franciszek opuszczał dziedziniec w towarzystwie króla, dziewczynki sypały przed nimi płatki róż. Następnie samochodem odjechał do swej rezydencji na terenie kompleksu pałacu królewskiego Sachir.

Źródło: KAI

Franciszek Bergoglio i czołowi przedstawiciele życia politycznego ogłosili program globalizacyjnej religii New Age 

Franciszek Bergoglio i czołowi przedstawiciele życia politycznego ogłosili 15.09.2022  w 35 punktach program globalizacyjnej religii New Age 

Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!

W nowym wideoliście BKP analizuje końcowy dokument Międzyreligijnego Kongresu w Kazachstanie, który jest 35-punktowym programem globalizacyjnej religii New Age. Jakie owoce przynosi ten program? Można dowiedzieć się o tym z następującego wideo: 

Wideo: https://bcp-video.org/pl/w-35-punktach-program/

Biskupi-sekretarze Bizantyjskiego Katolickiego Patriarchatu 

byzcathpatriarchate@gmail.com

——————————————————————-

Franciszek Bergoglio i czołowi przedstawiciele życia politycznego ogłosili 15.09.2022 

w 35 punktach program globalizacyjnej religii New Age 

wideo: http://vkpatriarhat.org/pl/?p=19781  https://program.wistia.com/medias/ose6w3frfs

https://rumble.com/v1lcym1-franciszek.html  cos.tv/videos/play/39189520049017856

ugetube.com/watch/vWru8Wys9luVsWk  bitchute.com/video/0brPwOWrOgfd/

Końcowy dokument Kongresu w Kazachstanie z 35 punktami jest jakimś rodzajem karty praw światowej religii New Age. Dokument ogłoszony został przez Franciszka Bergoglio wraz z licznymi obecnymi członkami światowego masońskiego bractwa. 

Cytat: „My, uczestnicy VII Kongresu duchowych przywódców światowych i tradycyjnych religii,  politycy, szefowie międzynarodowych organizacji… kierowanych pragnieniem prosperity świata…”.

Do tej globalistycznej religii przyłączyli się także politycy i szefowie międzynarodowych organizacji, czyli dzisiejsi masoni. Ci przywódcy nie kierują się pragnieniem zbawienia nieśmiertelnych dusz, ale ponoć prosperity świata. W rzeczywistości nie chodzi nawet o prosperity, bo w najbliższych dniach możemy spodziewać się już z góry zaplanowanego „wielkiego resetu”, czyli przeciwieństwa prosperity. Również i inne wyrażenia końcowego dokumentu zawierają wiele oszukańczych manipulacji, które prowadzą do tragicznego końca jednostki i ludzkości.

Już pierwszego dnia Bergoglio, między wieloma zdaniami, wyjawił: „Świat potrzebuje jednego przywódcy…”. Kto powinien być tym jedynym politycznym i jednocześnie religijnym przywódcą świata? Polityczna i rządząca struktura jest już gotowa. Czy powinien to być Franciszek? Lub Franciszek nr 2, nr 3, czy ktoś inny? Biblia ostrzega przed przyjściem syna zatracenia – antychrysta.

Pseudopapież w swoich przemówieniach w Kazachstanie, gdy mówił o duchowości, transcendencji itp., ani raz nie wspomniał o naszym Zbawicielu Jezusie Chrystusie. Nie wspomniał też o obiektywnych moralnych zasadach oraz o sprawiedliwych Bożych prawach i przykazaniach. W tej nowej religii nie ma już dla nich miejsca, chociaż o nich będą wypowiadać wzniosłe frazesy.

Bóg, którego Bergoglio przedstawił na spotkaniu, nie jest Stwórcą wszechświata i człowieka. Franciszek w Kanadzie poświęcił się diabłu pod przewodnictwem szamana. On w Watykanie intronizował wraz z czarodziejami i czarownicami z Amazonii demona Pachamamę. Franciszkowy pseudo-bóg nie jest naszym Ojcem i Ojcem naszego Pana Jezusa Chrystusa, który dla nas i dla naszego zbawienia stał się człowiekiem, umarł za nas i zmartwychwstał.

Pseudo-bóg i pseudo-duchowość z Nur-Sułtanu służy globalizacji i jest unieważnieniem pierwszego przykazania Dekalogu: „Nie będziesz miał innego boga oprócz Mnie…” (Pwt 5:7)

Nowa religia promuje gender, gdzie mężczyzna nie jest już mężczyzną, a kobieta kobietą, ale obłudnie wspominano o konieczności rodziny. Ten pseudo-bóg i pseudo-religia legalizuje i uprzywilejowuje niemoralność i przestępczość oraz karze niewinnych jako foby. Ta to New Age religia głosi kowidową i ekologiczną antyewangelię, promowaną przez Franciszka, która sprowadza na ziemię Bożą klątwę (Gal. 1:8-9). W tej religii, jak stwierdził, seks jest już bez rygoru, czyli bez żadnych ograniczeń.

Ta religia New Age dąży do wdrążenia piekła na ziemi i piekła po śmierci. Fundamentem jest kłamstwo, bo bóg tej religii – diabeł – jest ojcem kłamstwa (J 8:44). Za odrzucenie prawdziwego Boga i jedynego danego przez Niego Odkupiciela oraz za odrzucenie skruchy na każdego po śmierci czeka wieczne piekło. Bergoglio nie ostrzega przed nim, a ponadto promuje do niego drogę. Ta religia New Age została zaplanowana przez globalistycznych architektów, promujących jeden rząd, jedną walutę i jedną religię.

To, czego najbardziej potrzebuje każdy człowiek, to wiedzieć, co zrobić, aby ocalić swoją nieśmiertelną duszę. Na to daje jasną odpowiedź Ewangelia Chrystusa. Zbawienie jest nierozerwalnie związane z naszym Odkupicielem Jezusem Chrystusem. On wziął na siebie korzeń zła zepsutej ludzkiej natury i nasze grzechy i jako prawdziwy Bóg i prawdziwy człowiek dokonał sprawiedliwego zadośćuczynienia. Z naszej strony warunkiem zbawienia jest:

1) wyznać przed sobą i przed Bogiem swój grzech,

2) uwierzyć, że Jezus jest Synem Bożym i jedynym Zbawicielem, który mnie odkupił i uwolnił od moich grzechów.

Nasza wiara przejawia się również we wzywaniu Bożego imienia. Pismo świadczy: „Kto wzywa imienia Bożego (Jehoszua), będzie zbawiony” (Rz 10:13). Ta podstawowa prawda o naszym zbawieniu już w religii New Age nie ma miejsca.

To tyle krótko o wygłoszeniu 35 punktów, które stanowią fundament globalistycznej pseudoreligii. Ona ma zjednoczyć odstępczych chrześcijan, żydów i muzułmanów. Hindusi, buddyści, animiści i inni poganie nie będą mieli problemu z utworzeniem jedności z tą religią czczącą diabła i demony. Jaki jest ale koniec tej drogi odrzucenia prawdy, odrzucenia prawdziwego Boga i odrzucenia pokuty? Koniec jest tragiczny – jezioro ognia na zawsze.

+ Eliasz

Patriarcha Bizantyjskiego Katolickiego Patriarchatu

+ Metodiusz OSBMr                      + Tymoteusz OSBMr

biskupi-sekretarze

16.09.2022

Globalizacyjna religia New Age

vkpatriarhat.org/en/?p=22274  /english/

vkpatriarhat.org/it/?p=9099  /italiano/

vkpatriarhat.org/fr/?p=15639  /français/

vkpatriarhat.org/es/?p=12332  /español/

vkpatriarhat.org/cz/?p=48807  /čeština/

vkpatriarhat.org/de/35-punkte-erklarung/  /deutsche/

vkpatriarhat.org/hu/new-age-vallasprogram/  /magyar/

St. Krajski: Kto tworzy światową religię – Kazachstan 2022. Rola Bergoglio. 22 minuty.

St. Krajski: Kto tworzy światową religię – Kazachstan 2022. Rola Bergoglio.

Kazachstan jest obecnie kolebką sufizmu – i kabały. Władze tam tę doktrynę reprezentują.

https://www.youtube.com/watch?v=5LbW0T93hz4

22 minuty

Bergoglio otworzył Kongres…

Bergoglio przyjął w Kazachstanie “religię światową”.

Mormoni są „za” !!

Podsumowania dokonał prezydent Kazachstanu.

Dwie wersję „Deklaracji”…

=============

Kom. Zbigniew Lachowicz :

Bergoglio jest wolny i może przyjmować jaką chce religię, jako Bergoglio ! Naszą religię założył Sam Syn Boży Jezus Chrystus ! I nikt tego zmienić nie może ! Pan Bóg znajdzie rozwiązanie właściwe do zaistniałej sytuacji i Bergoglio trafi tam, gdzie jego miejsce !!!

Papież Franciszek pielgrzymuje na Kongres Zwierzchników Światowych i Tradycyjnych Religii do stolicy szatana – Astana.

8 września 2022 https://www.ekai.pl/papiez-franciszek-pielgrzymuje-do-kazachstanu/

Pod hasłem „Posłańcy pokoju i jedności” Franciszek złoży 13-15 września wizytę apostolską w Kazachstanie. Będzie to jego 38. podróż zagraniczna i ograniczy się tylko do stolicy kraju – Nur-Sułtanu [dot. nazwa – Astana. MD] . Ojciec Święty weźmie udział w VII Kongresie Zwierzchników Światowych i Tradycyjnych Religii, na który ma przybyć niemal sto delegacji z 60 państw. [—]

Program

Po wylądowaniu w stolicy we wtorek 13 września papież złoży wizytę kurtuazyjną prezydentowi kraju Kasymowi-Żomartowi Tokajewowi oraz wygłosi przemówienie na spotkaniu z władzami, społeczeństwem obywatelskim i korpusem dyplomatycznym. Nazajutrz podczas chwili cichej modlitwy spotka się z przywódcami religijnymi [sic!! md] , po czym przemówi do nich na otwarciu Kongresu i sesji plenarnej. Odbędzie potem kilka spotkań prywatnych z przywódcami religijnymi. Po południu odprawi Mszę św. w święto Podwyższenia Krzyża Świętego w intencji kazachskich katolików.

W czwartek 15 bm. papież spotka się z jezuitami posługującymi w tym kraju, a następnie przemówi do biskupów, księży, osób zakonnych, duszpasterzy i seminarzystów podczas spotkania w stołecznej katedrze Matki Bożej Nieustającej Pomocy. Poświęci tam m. in. ikonę-tryptyk, przedstawiający Matkę Bożą o twarzy Kazaszki z Dzieciątkiem podobnym do Matki. Jest to ikona Matki Wielkiego Stepu, przeznaczona dla sanktuarium narodowego w Oziornoje, gdzie jest Ona czczona jako Królowa Pokoju.

Potem Franciszek wygłosi kolejne przemówienie na zakończenie Kongresu, podczas którego zostanie odczytana deklaracja końcowa wydarzenia. Po południu tegoż dnia odleci do Rzymu.

Logo papieskiej pielgrzymki ukazuje gołębia z gałązką oliwną. Jego skrzydła tworzą dwie złączone dłonie, które mają symbolizować ręce posłańców pokoju i jedności. Serce, wewnątrz skrzydeł symbolizuje miłość – owoc wzajemnego zrozumienia, współpracy i dialogu. Stylizowana gałązka oliwna utrzymana jest w ornamentyce typowej dla Kazachstanu. W tle znajduje się szanyrak – element konstrukcyjny górnej części jurty, na którym opiera się jej część odpowiadająca dachowi, a wewnątrz umieszczono żółty krzyż.

Użyte kolory: jasnoniebieski i żółty są takie same jak na kazachskiej fladze, a żółty i biały to barwy flagi Watykanu. Zieleń gałązki symbolizuje nadzieję. Hasło podróży „Posłańcy pokoju i jedności” jest napisane u góry po kazachsku i na dole po rosyjsku.

Na spotkanie z papieżem wybierają się katolicy z Uzbekistanu, Kirgistanu, Turkmenistanu, Tadżykistanu i innych sąsiednich krajów. Przybędzie delegacja episkopatu białoruskiego z jego przewodniczącym bp. Olegiem Butkiewiczem na czele oraz liczna grupa pielgrzymów z Rosji.

Kongres w cieniu wojny [—- bla.bla.]

Buddyzm: Religia bez boga, w Astana, stolicy szatana.

BKP: Uczestnicy VII Kongresu Religijnego w Kazachstanie, rękę na sercu! 

Сzęść 2: Buddyzm

wideohttps://vkpatriarhat.org/pl/?p=19741  https://the-essence.wistia.com/medias/owor6303q6

https://rumble.com/v1jbz0w-uczestnicy-vii-kongresu.html  cos.tv/videos/play/38844304486863872

ugetube.com/watch/J8wmIvlbwn9F2sN  bitchute.com/video/NDukGA8nZjUt/

W pierwszej części rozmawialiśmy o istocie chrześcijaństwa, teraz krótko o buddyzmie.

Sami buddyści zgadzają się z charakterystyką buddyzmu, która mówi, że buddyzm jest religią bez Boga, ale czci mnóstwo bóstw.

Buddyzm radykalnie odrzuca Boga, Stwórcę świata. Ideałem buddyzmu jest całkowite zniszczenie świata, a przede wszystkim zniszczenie osobistej egzystencji – samozniszczenie. Właśnie do tego dziś zmierza masowe chipowanie.

Kobieta, jako nosicielka nowego życia, w buddyzmie, który dąży do zniszczenia życia, jest znienawidzona. Żadna religia nie traktuje kobiet tak wrogo i pogardliwie jak buddyzm. W całej masie swoich licznych legend buddyzm nie przestaje przedstawiać jej jako coś obrzydliwego.

Również do rolnictwa buddyzm ma całkowicie negatywny stosunek, ponieważ rzekomo „nic tak nie niszczy owadów jak rolnictwo”.

Buddyzm czci ponad 30 milionów bóstw. Tylko jednego Boga, Stwórcy i Zbawiciela, buddyści nie akceptują. Buddyści są zarówno ateistami, jak i czcicielami demonów. Największym paradoksem są tzw. międzyreligijne spotkania, podczas których liberalni chrześcijanie sugestywnie twierdzą, że podobno mamy jednego Boga. To jest manipulacja. Tak, jest jeden Bóg, który wszystko stworzył, ale buddyści Go zaprzeczają.

W Asyżu 1986r. papież Jan Paweł II modlił się z buddystami, a także był obecny Dalajlama, którego czczą jako wcielonego boga.

Były zwolennik Dalajlamy S. M. złożył szokujące świadectwo o tybetańskim buddyzmie:

„Byłem buddystą. Buddysta, powtarzając mantrę, przywołuje do siebie demony i diabły. Najbardziej znana praktyka tybetańskiego buddyzmu, tzw. gchod, odbywa się na cmentarzyskach, które w rzeczywistości są doliną ludzkich zwłok  ciał, rzuconych sępom. To samo robi w swojej wyobraźni medytujący, ale zamiast sępom rzuca kawałki mięsa ze swojego ciała demonom i buddyjskim bóstwom. Ja również w dżogczenu wykonywałem tę medytację. Sam tekst brzmi: „Oferuję wam moje ciało, mięso, ciasto z krwi, serce i mózg, odcinam sobie czaszkę i rzucam to wszystko wam”.

 Tybetański buddyzm  to jedno wielkie kłamstwo szatana. Dalajlama, podobnie jak panczenlama czy karmapa, są lamami, którzy od dzieciństwa są mediami złych duchów. Nirwana jest wielkim zwiedzeniem demona – anioła światła (por. 2 Kor 11:14).

Buddyzm i tak zwany chrześcijański zen

Zen buddyzm powstał w VII wieku. Sztuki walki, takie jak judo, aikido i inne, wywodzą się z zenu. Na początku intensywnej medytacji uczniów zenu czekają absurdalne zagadki – koany. Celem zenu jest wyeliminowanie normalnego i zdrowego myślenia oraz ludzkiego sumienia – Bożego głosu w nas. Cały system jest oparty na demonicznej pysze i kłamstwach, które nadużywają zepsutą ludzką naturę i rozwijają w nas korzeń zła – pierworodny grzech. Z tą wężową mocą – grzechem w nas – dusza poprzez medytację jednoczy się – czyli jednoczy się z duchem kłamstwa i śmierci – diabłem (J 6:11).

Buddyzm i chrześcijaństwo dzielą różnice nie do pogodzenia: chrześcijaństwo wierzy w jednego Boga Stwórcę, który jest osobistym Bogiem. Chrześcijaństwo postrzega człowieka jako istotę potrzebującą zbawienia i niezdolną do samozbawienia. Buddyzm, w przeciwieństwie do tego, nie wierzy i nie uznaje Boga jako Stwórcę, ani jako osobistego Boga. Dalej twierdzi, że człowiek może zostać zbawiony własnymi wysiłkami. Widzi to zbawienie w tzw. nirwanie. Ale to wszystko jest wielkim kłamstwem.

„Odkupienie – jest podobno poznaniem, że wszystko jest nieistotne!” To może narodzić się tylko w głowach tych, którzy utracili zdrowy zmysł rozróżniania rzeczywistości, czyli dobra i zła. Taka filozofia prowadzi do całkowitego rozkładu człowieka i społeczeństwa, do utraty zdrowego rozsądku, do wprowadzenia prawa dżungli i piekła na ziemi.

Piekło jest miejscem dla tych, którzy odrzucili Miłość i Prawdę i uwierzyli w fundamentalne kłamstwo, że wszystko jest nieistotne. Aż się im tam otworzą oczy, będzie za późno.

Co oznacza odkupienie dla chrześcijanina? „Bóg wybawił nas z mocy ciemności i przeniósł nas do królestwa swego umiłowanego Syna. W Nim mamy odkupienie i przebaczenie grzechów” (Kol 1:13-14). Tak więc Bóg nas wyzwolił – odkupił, a nie fałszywa ścieżka zen-buddyjskich medytacji. W Nim – to znaczy w Chrystusie – mamy odkupienie i przebaczenie grzechów i w nikim i niczym innym! Nirwana – to demoniczne oszustwo. Za fałszywym oświeceniem w buddyzmie stoi anioł światła – Lucyfer ,diabeł!!!

Buddyzm nie uznaje Boga Stwórcy i odrzuca Jezusa jako Odkupiciela. Bajkami o karmie, reinkarnacji i nirwanie uwalnia człowieka od moralnej odpowiedzialności i daje mu fałszywą nadzieję na inne formy życia (zwierząt, ptaków, gadów, owadów). Jednak po śmierci człowiek otrzymuje albo wieczną nagrodę, albo wieczną karę. Reinkarnacja zaprzecza podstawowym prawdom chrześcijaństwa: osobisty Bóg, nieśmiertelna dusza, grzech, Jezus Odkupiciel, niebio i piekło.

Sztuki walki: Obecnie prowadzona jest najpotężniejsza misja buddyzmu na terenie byłego  chrześcijańskiego świata. Nie ma już ani jednego miasta, w którym nie są promowane sztuki walki, które wcale nie są zwykłym sportem. Wiążą się z buddyjskimi medytacjami, które prowadzą chrześcijan do odstępstwa od Chrystusa. Masowa popularyzacja rozpoczęła się już 50 lat temu poprzez filmy, literaturę i pokazy.

Okultystyczne praktyki: wróżbiarstwo i magia. Jest to na przykład wróżenie przez tzw. I-Ching, potem to są chińskie horoskopy z ich znakami zodiaku itp.

Magiczne uzdrawianie: Akupunktura, akupresura i chińskie masaże wywodzą się z nauk o tzw. pozytywnych i negatywnych energii, o yin-yang, i tzw. meridianów.

Bonsai – to okultystyczna dekoracja ogrodu. W bonsai rzekomo żyją duchy zmarłych przodków.

 Sztuka chińska – chińskie smoki, symbole demonów na gobelinach, porcelanie, tatuaże smoków i okultystyczna symbolika na ciele, figurki Buddy, kadzidełka, dzwonki tybetańskie, feng shui – tzw. dekoracja mieszkania żabami, żółwiami, słoniami…, którym przypisuje się magiczną moc. Wszystko to ma okultystyczne korzenie i dziś staje się częścią życia niedoinformowanych chrześcijan.

Herbaciarnie: Są już prawie w każdym mieście. Wiele herbat ma charakter narkotyczny i powoduje uzależnienie. Picie herbaty wiąże się z pewnym okultystycznym rytuałem, a często z medytacjami.

Katoliccy teologowie kłamliwymi sformułowaniami usypiają sumienia chrześcijan. Wielu katolickich mnichów, zamiast wypełniać prawdziwe misje, wypełniają antymisje – otwierając drzwi do Kościoła buddyzmu (np. ksawerynie we Włoszech, benedyktyni, jezuici…).

W 1998 roku zmarł jeden buddyjski mnich, należący do birmańskiej większości etnicznej w Birmie. Setki jego braci mnichów i jego krewnych zgromadziły się, aby wziąć udział w rytuale. Zanim jego zwłoki zostały poddane kremacji, mnich nagle usiadł i zaczął krzyczeć: „Wszystko jest kłamstwem! Widziałem tam Buddę i wszystkich buddyjskich nauczycieli. Wszyscy byli w jeziorze ognia!”

Mnich zaczął nalegać: „Musicie słuchać chrześcijan! Chrześcijanie są jedynymi, którzy znają Prawdę!” To wydarzenie wstrząsnęło całą okolicą. Ponad 300 buddyjskich mnichów zostało chrześcijanami i zaczęło  akceptować nauki chrześcijańskie. Zmartwychwstały człowiek nadal zachęcał wszystkich aby uwierzyli w Jezusa Chrystusa, ponieważ On jest jedynym prawdziwym Bogiem. Niedługo potem mnich zniknął bez śladu.

7 przeciwieństw chrześcijaństwa i buddyzmu – patrz załączony plik

Fałszywe nauki buddyzmu utrzymują w ciemności miliony dusz i ciągną je na doczesną i wieczną zagładę. Za całym zwodniczym systemem nie stoi Duch prawdy i życia, ale duch kłamstwa i śmierci. Miliony dusz tęsknią za prawdą i zbawieniem. Ale II Watykański Sobór deklaracją Nostra aetate de facto zlikwidował misję i otworzył drzwi do samobójczej antymisji, zwanej międzyreligijnym dialogiem. Dlatego kościelni prałaci muszą pokutować i nazwać II Watykański Sobór tym, czym naprawdę był i czym jest, to znaczy heretyckim. Duchowni muszą wyrzec się herezji modernizmu, który historyczno-krytyczną metodą zatruł Kościół. Tylko wtedy mogą przywrócić prawdziwą relację z Bogiem i rozpocząć wewnętrzną ponowną ewangelizację. Następnie, poprzez głoszenie Ewangelii Chrystusa w mocy Ducha Świętego, mogą rozpocząć zbawczą misję całych terytoriów, znajdujących się pod rządami buddyzmu i hinduizmu. Ci, którzy przyjmą Jezusa Chrystusa, jedynego Zbawiciela, otrzymają przebaczenie grzechów i życie wieczne.

+ Eliasz

Patriarcha Bizantyjskiego Katolickiego Patriarchatu

+ Metodiusz OSBMr                 + Tymoteusz OSBMr

biskupi-sekretarze

04.09.2022

Uczestnicy VII Kongresu Religijnego w Kazachstanie, rękę na sercu! Сzęść 2: Buddyzm

vkpatriarhat.org/en/?p=22209  /english/

vkpatriarhat.org/fr/?p=15587  /français/

vkpatriarhat.org/es/?p=12290  /español/

vkpatriarhat.org/cz/?p=48748  /čeština/

Zapisz się do naszego newsletter  bit.ly/3PJRfYs