Według oficjalnych danych opublikowanych przez brytyjską Agencję Bezpieczeństwa Zdrowia (link poniżej), potrójnie zaszczepiona populacja odpowiadała za zdecydowaną większość zakażeń, hospitalizacji i zgonów C19 na przełomie styczeń- luty.
Poniższy wykres przedstawia liczbę zakażeń C19 według stanu szczepień w Anglii w okresie od 10 stycznia do 6 lutego 2022. Dane zostały zebrane z tabeli 9 znajdującej się na stronie 34 Raportu z nadzoru szczepień UKHSA – tydzień 6 – 2022.
W sumie w styczniu/lutym odnotowano ogromną liczbę 2,15 miliona potwierdzonych przypadków C19, a 886.117 z nich należało do populacji potrójnie zaszczepionej, co oznacza, że grupa ta stanowiła 41% wszystkich przypadków. Jeśli natomiast zsumujemy wszytkie grupy szczepione (1 dawka, 2 dawki, 3 dawki itd), okazuje się, że zaszczepiona populacja faktycznie stanowiła 66% .
Poniższy wykres przedstawia liczbę hospitalizacji z powodu C19 według stanu szczepień w Anglii w okresie od 10 stycznia do 6 lutego 2022. Dane zostały zebrane z tabeli 10 znajdującej się na stronie 35 Raportu UKHSA z nadzoru szczepień – tydzień 6 – 2022.
W styczniu 2022 r. miało miejsce łącznie 5946 zgonów z powodu C19, a populacja potrójnie zaszczepiona stanowiła 3196 z nich. Oznacza to, że udział tej grupy stanowił 54% wszystkich zgonów z powodu C19 w okresie od 10 stycznia do 6 lutego. Po zsumowaniu wszystkich grup szczepionych (1 dawka, 2 dawki, 3 dawki itd.) widzimy, że zaszczepiona populacja jako całość stanowiła 85% wszystkich zgonów na C19 w styczniu.
Jak widać z powyższego wykresu, odsetek zgonów wśród osób zaszczepionych potrójnie i podwójnie znacznie przewyższa liczbę hospitalizacji, które im odpowiadają. To samo można powiedzieć o hospitalizacjach i zakażeniach. Tutaj widzimy prawdziwą “skuteczność” szpryc na C19.
Wokalista zespołu VOX Witold Paszt zmarł nagle w piątek wieczorem – poinformowała w sobotę rodzina piosenkarza na profilu społecznościowym grupy VOX. Czyżby stał się kolejną ofiarą cud preparatu, jaki był przez niego polecany.
—————–
Witold Paszt urodził się w 1953 roku w Zamościu. Miał 68 lat. W 1977 r. założył grupę Victoria Singers, która dała początek zespołowi VOX.
„Wczoraj późnym wieczorem, dzień po rocznicy śmierci swojej Ukochanej Żony, odszedł nasz Tata, Witold Paszt. Wspaniały, najlepszy człowiek, najukochańszy dziadek, Artysta w pełnym znaczeniu tego słowa” – przekazała w sobotę Natalia i Aleksandra Paszt z rodzinami w informacji opublikowanej na profilu społecznościowym Grupy VOX.
„Kiedy już wydawało się, że jest przemocny i niezniszczalny, bo pokonał swój trzeci COVID, nagle los się odwrócił i przyszły niespodziewane komplikacje, które znacznie przyspieszyły jego wytęsknione spotkanie z naszą Mamą. Bardzo się do Niej spieszył. Tata odszedł spokojnie w domu, w otoczeniu córek, wnucząt, zięciów, najukochańszych zwierząt. Wierzymy, że zawsze będzie z nami poprzez swoją muzykę i dobro, którym obdzielał każdego potrzebującego. Jesteśmy zrozpaczeni. Nasze serca są złamane” – napisała rodzina.
Obostrzenia z którymi zmagał się cały świat przez ostatnie 2 lata w ciągu ostatnich tygodni zostały prawie całkowicie zniesione. Czemu się tak stało?
—————————–
Co prawda u nas wszystko jeszcze opornie, jeszcze faszyzm Hoca, jeszcze bolszewizm Piechy, ale i tu coś świta. Można kłamać, ale nie da się kłamać cały czas i okłamywać wszystkich. Tym bardziej w dobie internetu.
Jeśli więc parę miesięcy temu teksty o maseczkach za 30 groszy ratujących życie innych robiły na kimś wrażenie, to obecnie coraz częściej nawet biedni ludzie w mundurkach beznamiętnie klepią swoje mandatowe formułki służąc już tylko złu i bezdennej głupocie, i w ten sposób zarabiając na kromkę „uczciwego” chleba.
Tylko bowiem ludzie zupełnie zaślepieni i niepotrafiący wyciągać żadnych wniosków nie widzą, że w krajach podwójnych masek FFP2 wirus robi co chce. Ale u nas – mandaty za „brak” symbolu strachu. Władzunia pokazuje, że może.
„Zaszczepieni przeciwko COVID-19 nie będą zarażali, bo nie będą zakażeni” powiedział 28 grudnia 2020 roku główny doradca premiera ds. Covid-19 prof. Andrzej Horban. Jak się okazało, były to kompletne brednie:
„Nie, z założenia osoby, które szczepimy nie zarażają, bo powinny być zdrowe. Ponieważ jednak nie sprawdzamy, czy człowiek jest z tym momencie nosicielem wirusa, czy nie (jest), to nie. Istotą szczepienia jest wytworzenie takiego poziomu odporności, żeby człowiek nie był zarażony. W związku z tym należy odpowiedzieć krótko i zwięźle: nie ? nie będą zarażali, bo nie będą zakażeni „ podkreślił.
Bardzo szybko okazało się, że to, co mówił „ekspert”, to stek bzdur. Jego słowa szybko zweryfikował czas. Teraz obowiązuje narracja, według której zaszczepieni co prawda roznoszą wirusa i również się zakażają, ale ponoć lżej przechodzą chorobę. Na przykład zdaniem prof. Włodzimierza Guta od początku ludziom obiecywano nierealne rzeczy. Szczepienia chronią bowiem ” według niego przed ciężkim przebiegiem choroby, a nie zakażeniem.
Nie znaczy to, że sporo osób przyspawanych do telewizora nadal w to nie wierzy. Wierzy, nosi i cierpi, gdy ktoś nie nosi – „może zabić innych!”, a przynajmniej sprawić im ból i podważyć wiarę w covidianizm swoim widokiem. To nawet gorsze.
Nie inaczej jest u ludzi z tytułami naukowymi. Oto tygodnik lemingów cytuje panią profesor: „Nie mogę pogodzić się z tym, że nasi pacjenci ciężko chorzy nie mogą być prawidłowo leczeni, bo łóżka zajmują osoby, które się nie zaszczepiły i zachorowały na COVID-19. Brak restrykcji, takich jak wprowadzenie obowiązkowych szczepień, osłabia nasz system opieki zdrowotnej”.
Co grzecznego można powiedzieć o takiej kobiecie? Można jak o zmarłych: dobrze, bo wcale, więc milcząc przejdźmy tylko do suchych danych. Tylko może bardziej wiarygodnych niż produkcja sprawozdawcza naszych felczerów, robiona pod premie covidowe.
Oto „The Jerusalem Post” z 1 lutego 2022 donosi: „Spośród (1084) osób obecnie hospitalizowanych w ciężkim stanie, 520 jest zaszczepionych, 117 zaszczepionych częściowo, 427 nieszczepionych. Większość poważnych przypadków zgłaszana jest u osób w wieku 60 lat i starszych. 642 137 osób zostało zaszczepionych czterokrotnie na COVID-19; 4 442 029 trzy razy; 6 093 060 dwukrotnie; a 6 691 151 otrzymało co najmniej jedną szczepionkę”.
Wróćmy do dostosowanego do faktów, profesorskiego wywodu: „Nie mogę pogodzić się z tym, że nasi pacjenci ciężko chorzy nie mogą być prawidłowo leczeni, bo łóżka zajmują osoby, które się zaszczepiły i zachorowały na COVID-19. Jest ich ponad 60%! Brak restrykcji, takich jak wprowadzenie obowiązkowych szczepień, osłabia nasz system opieki zdrowotnej”.
To znaczy chciałam powiedzieć, że „skoro 60% zajmują zaszczepieni to… jest to wina nieszczepionych, gdyż ich sceptycyzm sprawił, że nawet potrójne i poczwórne szczepienie w ciągu 12 miesięcy nie chce działać!” To wasza wina i macie krew na rękach, jak mówił inny profesor cytowany wczoraj z kolei przez portal najpatriotyczniejszych prorządowych patriotów, utrzymywany hojnie przez państwowe reklamy.
O tym zajmowaniu łóżek przekonał się jeden znajomy. Trzykroć kłuty żył w błogostanie zabezpieczenia aż do dnia, w którym wzięli go do szpitala „z innych przyczyn”, zrobili test, test pokazał „wirusa” i wylądował na „covidowym”. Tam ponoć pies z kulawą nogą nie zagląda do pokojów przez dzień cały prócz express-obchodu, zwłoki leżą godzinami na salach, a on wypisuje SMSy po znajomych, by go ktoś ratował. Zdaje się, sam za czasów innej piżamy życzył zarażonym nieszczepom, by nikt ich nie przyjmował do leczenia, ponieważ sami sobie winni… No i teraz widzi jak to jest płacić całe życie składki i mając test pozytywny, bezobjawowy trafić w łapska polskiej służby „zdrowia”, że ze względów procesowych tak nazwę tę rzeźnię.
A jak komuś mało szaleństwa, to jeden znany dziennikarz „katolickiego” tygodnika, zarzekający się na piśmie, że nie bierze covidowych łapówek on, ani jego redakcja, z uporem „dowodzi”, że wstrzyknięcie wszystkim eliksiru zakończy śmiertelne żniwo, gdyż teraz w Singapurze niemal nikt nie umiera z przyczyn covidowych.
I znów, co tu delikatnego można napisać, by tego sponiewieranego człowieka nie dobić? Może jedynie, że zalecałbym mu zimne okłady na rozpalone czoło, zwłaszcza, że w Singapurze jest lato i plus 30 stopni Celsjusza.
Poza więc sprawą organizacji opieki zdrowotnej i sposobami postępowania z pacjentem na oddziale u nas i w Singapurze, nieśmiało przypomnę komunikat Ministerstwa Zdrowia z czasów takiej samej pogody u nas. „Mamy 74 nowe i potwierdzone przypadki koronawirusa” – poinformowało 26.07.2021 r Ministerstwo Zdrowia. Jak dodał resort, nikt nie zmarł z powodu COVID-19 Tydzień temu odnotowaliśmy 67 nowych przypadków i jeden zgon.
Czy jednak nasi profesorowie, dziennikarze i 90 procent polityków chcą czy nie, odwilż covidowa nadchodzi z racji medycznego fiaska tej hucpy i powinni szybko coś sensownego wymyślić, by usprawiedliwić 200 000 ofiar swoich działań, choroby, samobójstwa, bankructwa itp.
W środę (16.02.2022) prezydencka żona, czyli Pierwsza Dama Agata Kornhauser-Duda, spotkała się z uczniami Zespołu Szkolno–Przedszkolnego w Limanowej. Spotkanie odbyło się w formie zdalnej, ponieważ jest straszna pandemia, a Pierwsza Dama zastosowała się do zasady „zostań w domu”.
I z tego domu, a raczej pałacu, Pierwsza Dama przeprowadziła rozmowę nie tylko z dziećmi, ale również z ich nauczycielami i dyrekcją szkoły. Oto fragment opisu tego wydarzenia zamieszczonego na stronie prezydent.pl:
O trudnych doświadczeniach czasu pandemii zarówno dla uczniów, ich rodziców, jak i nauczycieli, o budowaniu zaufania dzieci do dorosłych i patriotyzmie rozmawiała dzisiaj Pierwsza Dama ze społecznością Zespołu Szkolno–Przedszkolnego nr 4 w Limanowej w woj. małopolskim.
Zdalne spotkanie Agata Kornhauser–Duda rozpoczęła od dyskusji z dyrekcją szkoły oraz pedagogami. Mówiono o nauce zdalnej i jej konsekwencjach nie tylko w kontekście jakości nauczania, ale przede wszystkim samopoczucia najmłodszych odseparowanych od grupy rówieśniczej. Jak mówili nauczyciele, ze skutkami izolacji będziemy się borykać jeszcze długo po zakończeniu pandemii. W tym kontekście zauważono, że najmłodsi coraz chętniej zwracają się ze swoimi problemami do nauczycieli, co potwierdzają obserwacje pedagogów jak i specjalistów, w tym uczestniczących w akcji Usłyszeć Dzieci zainicjowanej przez Pierwszą Damę. (…)
Agata Kornhauser–Duda spotkała się z uczniami klasy 4B, która – jak z dumą podkreślił dyrektor szkoły – uzyskała najwyższą średnią na półrocze. Dzieci opowiedziały o szkole i nauce, zajęciach dodatkowych i pasjach. Pytały Pierwszą Damę o jej ulubione przedmioty szkolne z dzieciństwa, jej obecne obowiązki i podróże. Rozmawiano o książkach i ekranizacjach, twórczości Tolkiena i grach planszowych, a także o nauce języków obcych. Uczniowie mówili o swoich mocnych stronach i planach na dorosłe życie.
Jak widać na zdjęciu dokumentującym to spotkanie, dzieci były zamaskowane. Pierwsza Dama patrzyła na to z czarującym uśmiechem, a zwracając się do pedagogów stwierdziła, że jest „pod wrażeniem bardzo bogatej oferty dla uczniów”. Szczególnie zachwyciło ją „patriotyczne i historyczne wychowanie dzieci i młodzieży”.
To jest chyba najbardziej koszmarny obrazek z tego obłędu nazywanego walką z pandemią. Dzieci duszące się w maskach na twarzach i uśmiechnięta Pierwsza Dama klepiąca komunały w trybie online. Gdyby Agata Kornhauser-Duda miała choć trochę rozumu i godności człowieka, to albo odmówiłaby udziału w tej szopce, ale powiedziałaby dzieciom, żeby zdjęły te bezużyteczne szmaty, które nie tylko powodują niedotlenienie mózgu, ale również upośledzają zdolność do prawidłowego budowania interakcji społecznych. To nie jest mój wymysł, tylko wyniki badania przeprowadzonego przez naukowców z kanadyjskiego Uniwersytetu York w Toronto i izraelskiego Uniwersytetu Ben-Guriona w Beer Szewie.
Wyniki badania zostały opublikowane 7 lutego. Najwyraźniej Pierwsza Dama jeszcze nie zdążyła się z nimi zapoznać. Obawiam się, że nie zapozna się z nimi nigdy, bo przecież to nie należy do jej obowiązków. Natomiast niewątpliwie należy do nich odgrywanie roli matki narodu zaszczycającej go swoją obecnością.
Więc Pierwsza Dama odgrywa szopkę i uśmiecha się do zamaskowanych dzieci, którym politycy i „eksperci” zgotowali kowidowe piekło na ziemi.
Pierwsza Dama nie podnosi larum. Nie krzyczy, że tak nie można robić. Nie apeluje, żeby natychmiast zakończyć tę psychozę. Nie uderza pięścią w stół i nie żąda, żeby skończyć z nakazem maskowania. Nie! Tego Pierwsza Dama nie robi. Czy nie robi tego dlatego, że nadal nie przyswoiła informacji o bezużyteczności, a nawet szkodliwości masek? Czy też nie robi tego dlatego, bo z pełną premedytacja uczestniczy w podtrzymywaniu kowidowego terroru?
Bez względu na to, jakie są przyczyny postępowania Agaty Kornhauser-Dudy, to zdjęcie ze spotkania z zamaskowanymi uczniami obrazuje spektakularny upadek Pierwszej Damy. Gdzie jej kobieca empatia? Gdzie troska o dobro dzieci? Gdzie współczucie dla terroryzowanych uczniów? Przecież nie można być aż tak ślepym i głuchym po dwóch latach tego cyrku! Te cholerne maski nie zatrzymują wirusa i nie chronią przed zakażeniem. Ile razy trzeba to powtarzać, żeby dotarło do Pierwszej Damy? A jeśli dotarło, to co trzeba mieć w głowie, żeby z uśmiechem przyglądać się torturowaniu dzieci. Nie przesadzam. Nakaz maskowania to jest tortura. I Pierwsza Dama tę torturę akceptuje.
Zapewne zapytacie, po co w ogóle o tym piszę. Przecież Kornhauser-Duda już dwa lata uczestniczy w tej szopce z maskami i nic nie wskazuje na to, żeby miało się cokolwiek zmienić. Przecież to oczywiste, że ten felieton jest głosem wołającego na puszczy. Wyjaśniam więc, że napisałam go, bo patrząc na te zamaskowane dzieci, którym kowidowi idioci i kowidowi cwaniacy niszczą dzieciństwo, mam ochotę podejść do uśmiechniętej Pierwszej Damy i wytargać ją za kudły. Może taka terapia zadziałałby otrzeźwiająco. Ale ponieważ jest to niemożliwe, więc pozostaje mi tylko napisać, co sądzę o postępowaniu Pierwszej Damy, która robi to, co robi. Powtarzam, to jest upadek. I to w każdym wymiarze.
Kulesza o Niedzielskim: – Po pierwsze natychmiast znieść wszelkie obostrzenia i całkowicie przywrócić normalność, po drugie dymisja, po trzecie sąd. „Skazywanie ludzi na cierpienie lub śmierć, podżeganie do przestępstwa…”
————————–
Jakub Kulesza, szef koła Konfederacji, członek prezydium partii KORWiN i były prezes Stowarzyszenia KoLiber, umieścił na Twitterze ostry wpis dotyczący m.in. ministra zdrowia Adama Niedzielskiego.
– Współodpowiedzialność za miesiące bezprawnego lockdownu i dewastowania naszego życia społeczno-gospodarczego, odwoływanie zabiegów planowych i skazywanie ludzi na cierpienie lub śmierć, wprowadzanie i utrzymywanie absurdalnych restrykcji (na czele z zakazem jedzenia i picia w kinie), podżeganie przedsiębiorców do przestępstwa w postaci przymuszania ich do wprowadzania paszportów covidowych i segregacji sanitarnej. Totalny brak jakiejkolwiek wiarygodności w kwestiach związanych nie tylko z Covid-19, ale z całą ochroną zdrowia. Oto Adam Niedzielski – napisał na Twitterze korwinista.
– Po pierwsze natychmiast znieść wszelkie obostrzenia i całkowicie przywrócić normalność, po drugie dymisja, po trzecie sąd – wymienia Kulesza.
– Nasze zawiadomienia o popełnieniu przestępstwa przez niego oraz innych czołowych polityków rządu, jak Morawiecki, Dworczyk czy ex-minister Szumowski, są w prokuraturze i czekają. Prędzej czy później winni działań na szkodę polskiego społeczeństwa zostaną pociągnięci do odpowiedzialności – pisze dalej szef koła Konfederacji.
Rozkręca się ostatnio ruch pragnący pociągnąć do odpowiedzialności zarządzających pandemią. Wiadomo – w tamie kowidowej pojawiła się rysa i nagromadzone kłamstwem wody wywierają znaczne ciśnienie na osłabione miejsca. Tak mają działać prawa fizyki dziejowej sprawiedliwości, jeśli taka w ogóle istnieje.
Trzy aspekty: kłamców statystycznych, którzy kręcili przy danych, „ekspertów”, którzy to uwiarygadniali oraz media, które to wszystko nagłaśniały. To trójkąt straszny.
Ja mam do tego stosunek ambiwalentny. No, bo z jednej strony wydaje się to zbyt proste. Nie po to tak wielkie siły i interesy globalizmu ujawnione w co najmniej korzystaniu z okazji, jaką dał kowid (a niekiedy podejrzewane o rozkręcenie całego interesu), siliły się praktycznie po całym globie, żeby teraz z podkulonym ogonem zwinąć cały interes, bo parę rządów zniosło obostrzenia a paru foliarzy otworzyło szampana z okrzykiem „a nie mówiliśmy?!”. Wielcy świata (np. ostatnio Gates) zatrąbili może nie do odwrotu, ale co najmniej do przegrupowania kierunków.
Wszyscy spekulują co teraz „wejdzie”. Jaki temat? Obstawiają a to jakieś HIVy, a to nowe wirusy, może też wirusa zastąpić panika klimatyczna. Za dobrze poszło. Ludzkość pokazała, że jak się ją dobrze postraszy, to łyknie każdy absurd, jest bezwolna i godzi się na wszystko, byleby ocalić swoją (coraz bardziej sprowadzoną do materialności) egzystencję. A więc jest koncepcja, żeby nie triumfować, bo to jeszcze nie koniec zabawy, ale taka „pieredyszka”. A więc żadnych publicznych sądów nie będzie, rządzący są poza zasięgiem woli ludu, jeśli ten ma w ogóle takową. Jest też inna koncepcja. „Trzeba dać świadectwo”, nawet jak to ma się skończyć na geście bez praktycznego efektu.
Pamiętam kiedyś w stanie wojennym kolportowałem kasety z nagraniami Stefana Bratkowskiego. Miał on ciekawe wtedy prelekcje, które dawały szerszy kontekst bieżącej szarości. W jednej ze swoich audycji miał taki fragment, w którym mówił, że za wprowadzenie stanu wojennego należy się trybunał, bo komuniści przekroczyli nawet własne prawo, gdyż stan wojenny mógł być ogłoszony tylko przez sejm, jeśli się odbywa jego sesja. A wtedy była sesja sejmu, a więc Rada Państwa, która ogłosiła stan wojenny, dopuściła się czynu nielegalnego. I Bratkowski powiedział, że w wolnej Polsce trzeba będzie o tym pamiętać i pociągnąć winnych do odpowiedzialności. Nawet gdyby to się wydawało niedorzeczne, a właściwie właśnie dlatego.
Wtedy, w czarnej nocy stanu wojennego takie inwokacje do praworządności wydawały się jakąś fantasmagorią. Tu, panie, czołgi na ulicach, władze wszystko mogą, a tu jakiś inteligencik mówi o Trybunale Stanu. Gdzież tam. Kto ich tam pociągnie? Trzeba żyć swoim życiem i się nie wychylać, a nie trwać w jakiejś malignie. Teraz mamy to samo. Władcy sanitaryzmu wydają się bezkarni, przekroczono już wszystkie granice, łącznie z limitami logiki, ale w ramach – chwilowej? – odwilży warto wrócić się do prawnego kontekstu pandemii.
Mamy taką inicjatywę doktora Fuellmicha, który skupił grupę tysięcy prawników, sędziów, ekspertów i lekarzy, by stworzyć zbiorowy pozew w imieniu… ludzkości, za zbrodnie poczynione przeciwko niej w trakcie pandemii. Akt oskarżenia jest wciąż formułowany, bo skala śledztwa ma wymiar światowy i tropione są zbrodnie i przestępstwa z całego świata. Ja się temu przyglądam, skala jest porażająca, ale i wymiar globalny. Właśnie oddałem do druku swój materiał okładkowy do „Do Rzeczy” o tym kto kiedy podjął w polskim wydaniu pandemii jakie decyzje i jakie przyniosło to skutki. Ale skupiłem się w tym wypadku na rządzących, bo wydawało mi się, że jeden obszar muszę odpuścić: kłamców pandemii, bo nie ma na nich paragrafów, o których przekroczenie można by ich było oskarżyć.
A aspekt kłamstwa jest jednym, obok strachu, z filarów pandemii. A więc trzeba wrócić do narzędzi dystrybucji kłamstwa, które miało wywołać strach. I tu mamy właściwie trzy aspekty: kłamców statystycznych, którzy kręcili przy danych, „ekspertów”, którzy to uwiarygadniali oraz media, które to wszystko nagłaśniały. To trójkąt straszny.
Pierwszy jego wierzchołek – statystyka – to źródło kłamstwa.Od samego początku pisałem, że skończymy z takim oszustwem na tym, że nawet po latach nie będziemy wiedzieli – jak było. Istnieje takie pojęcie jak „roboty zanikające”. To są w budownictwie takie etapy prac, które jak przykryje się je następnymi, to nie wiadomo co jest w środku i czy jest dobrze zrobione. Tak jest ze statystyką kowidową. Paru grzebaluchów kasandrzy, że jest tu źle, ale kto by ich słuchał? Co z tego, że się od prawie dwóch lat bije na alarm, że „zgony” kowidowe zawierają w sobie gros ludzi z chorobami, na które tak naprawdę umarli? Nic. Tłucze się i tłucze, te same podrasowane dane, otwiera się każdą gazetę i rozpoczyna poranne wieści od ilości trupów kowidowych ewidentnie dętych, ale cóż – przyzwyczailiśmy się do tego i już. W normalnym świecie byłoby odwrotnie – władze by malowały trupa, zaniżałyby rzeczywiste dane, bo te świadczyłyby o ich nieudolności.
U nas nie – pompujemy gdzie się da, co oznacza, że władze mają inne priorytety niż polepszanie własnego wizerunku. Jest to bardzo dziwne i – w zaskakującej różnorodności międzynarodowych standardów raportowania kowidowego – stanowi dość niezwykły wyjątek wśród innych krajów, które (niektóre dopiero teraz ale jednak) biorą się za to kto i jak wcześniej ściemniał ze statystykami, stanowiącymi glebę do wzrostu medialnej paniki. Gdzieś tam pewnie siedzą jacyś mistrzowie excela, pochowani po jakichś ministerstwach cisi siewcy statystycznych rewelacji, podkręcacze fal oraz spadków i ciężko ich będzie znaleźć. Ale w nie bądźmy małostkowi – na końcu odpowiada za nich ten, co tym wypiekom dawał okrągłą pieczątkę z orłem w koronie.
Łatwiej będzie z ekspertami. To proste, by takich zidentyfikować, a naród polski pamiętliwy jest. Rola ekspertów była (była, bo już nie jest z powodu erozji ich autorytetu w trakcie pandemii) znacząca. Zwłaszcza na początku, kiedy większość z nas w ogóle nie wiedziała o co chodzi, to oddała się w zawierzenie tym wszystkich epidemiologom, zakaźnikom, których istnienie, dorobek i praca były dla nas niezauważalne. Ich coraz bardziej zaostrzające się stanowisko sanitarystyczne wykorzystywało pośrednio wcześniejsze zawierzenie społeczeństwa. Stąd też płynęły strumyczki strachu, które zlane w jedno przez media stawały się rzeką społecznej paniki. W dodatku kompletna bezkarność tego towarzystwa, plus ewidentny „ciąg na szkło” powodowały eskalację przekazu. Media z ochotą czekały na coraz bardziej sensacyjne wieści, zaś obrażanie foliarzy dodawało temu wszystkiemu smaczku emocjonalnego zaangażowania, w ulubionym medialnym sosie podziału na naszych i wrogów.
No i trzeci element – media. Ktoś temu wszystkiemu przystawiał medialne mikrofony do ust. A tu poszło wszędzie i po równo. Nawet ponad podziałami wojny polsko-polskiej. Ten cud według mnie to ostateczny dowód manipulacyjnego charakteru całego zjawiska. To jak to jest? Takie TVP i TVN to by się pozabijały, a o kowidzie śpiewają jedną piosenkę, a właściwie tańczą razem jak im ktoś zagra. To zjawisko niepojęte, bo przecież takie telewizje to nawet sobie robią chyba prognozę pogody na przekór, a tu taka jednomyślność. Dużo o tym pisałem, że to znak czasu upadku (ja je jeszcze pamiętam) wolnych mediów, degrengolady dziennikarstwa jako profesji społecznego zaufania i takie tam. Tak czy siak – to będzie piekło dla nich i chyba… żadnej kary w doczesności.
Nie wiem czy przedstawiciele tych trzech obszarów poniosą kiedyś za to odpowiedzialność. Ja wiem, wydaje się bezsilnie, że są bezkarni. Ale zająłem się w tym kontekście kwestią prawną. No, powiedzmy, że zbiera się taki trybunał pokowidowy, na ławie siedzą te wszystkie cwaniaki od statystyki, eksperci, wreszcie te medialne hieny sanitaryzmu, które codziennie od ponad siedmiuset dni straszyły naród podrasowanymi kadrami ze szpitali, wykresami z alarmistycznymi wzrostami krzywych. Te które tak straszyły ludzi, że ci się bali zadzwonić na pogotowie, a potem nabijały się z głupich chorych, że za późno dzwonią po kosmitów. Myślicie, że jesteśmy bezsilni? Nie. Proszę bardzo: art. 165 Kodeksu Karnego:
„ § 1. Kto sprowadza niebezpieczeństwo dla życia lub zdrowia wielu osób albo dla mienia w wielkich rozmiarach:
….
działając w inny sposób w okolicznościach szczególnie niebezpiecznych, podlega karze pozbawienia wolności od 6 miesięcy do lat 8.
§ 2. Jeżeli sprawca działa nieumyślnie, podlega karze pozbawienia wolności do lat 3.
§ 3. Jeżeli następstwem czynu określonego w § 1 jest śmierć człowieka lub ciężki uszczerbek na zdrowiu wielu osób, sprawca podlega karze pozbawienia wolności od lat 2 do 12.
§ 4. Jeżeli następstwem czynu określonego w § 2 jest śmierć człowieka lub ciężki uszczerbek na zdrowiu wielu osób, sprawca podlega karze pozbawienia wolności od 6 miesięcy do lat 8.”
A więc kiedyś można (trzeba?) będzie tak zrobić. Wracając do Bratkowskiego: nawet jak to się dziś wydaje niedorzeczne, a właściwie właśnie dlatego, że się to dziś takie wydaje.
Coraz więcej ludzi dostrzega kłamstwa antywolnościowej lewicy. Te kłamstwa to wszystko, co mają w walce z pragnieniem wolności. Mogą do woli nazywać zwykłych ludzi terrorystami, ale fakty mówią same za siebie, dlatego ich kłamstwa rozpadają się i coraz bardziej desperacko starają się kontrolować naszą wolność.
−∗−
W menu na dziś danie wolnościowe. O tym, że w całym zamieszaniu z c-19 wcale nie chodzi o choroby, ale o kontrolę. Oczywiście, twierdzenie to nie jest nowe, a wielu autorów poświęciło temu tematowi wiele artykułów. Tym razem jednak felieton ze szczególnym uwzględnieniem antywolnościowych działań lewicy.
COVID zawsze miał na celu kontrolę, nigdy nie chodziło o wirusa
Czy ktoś zauważył, że lewica antywolnościowa przegrała ten spisek? Prawie wszyscy wiedzą, że Omicron był naturalną szczepionką, której nie musieli wciskać nam na siłę, a mimo to zachowują się tak, jakby się to nigdy nie wydarzyło. Gdyby nie stanowiło to tak strasznego zagrożenia dla naszych wolności i swobód obywatelskich, ich zniszczenia i bałagan w całych Stanach i Wielkiej Białej Północy byłyby niesamowicie komiczne. Zwłaszcza, że są to ci sami ludzie, którzy wciąż raczą informować nas, jak mamy żyć.
Ci z nas, którzy stoją po stronie wolności, zapominają, że lewica antywolnościowa nigdy by nie przetrwała, gdyby była uczciwa i szczera w swoich intencjach. Można by powiedzieć, że nie obawiali się zagrożenia COVID, kiedy zrobili najgorszą możliwą rzecz w środku pandemii. Otwarcie granicy dla nielegalnej inwazji z całego świata było wystarczająco złe, a jeszcze gorsze było to, że potencjalni nosiciele zarazy zostali rozesłani po całym kraju.
„Zagrożenie dla demokracji” (czyli zagrożenie dla Demokratów) polegające na utracie przez nich władzy oznaczało, że musieli zaimportować nowych wyborców. Będąc bardzo ostrożnym, aby wykluczyć ludzi, którzy znają ich narodowo socjalistyczny program i nigdy na nich nie zagłosują. Innymi słowy, zniechęcili Kubańczyków do prób dotarcia do naszych wybrzeży i deportują Wenezuelczyków uciekających przed socjalizmem.
Powinniśmy również wiedzieć, że nie możemy polegać na korporacyjnych mediach, które nie powiedzą nam niczego innego poza codzienną propagandą. A jeszcze mniej poinformują nas o ważnych sprawach danego dnia. Bóg jeden wie, jak bardzo są zajęci ściganiem najnowszych historii o w większości pokojowym proteście sprzed ponad roku lub drążeniem bezsensownych plotek o pogłoskach, które sugerują jakiś dawny problem z prezydentem Trumpem.
W dzisiejszych czasach musisz spojrzeć ponad głowami stręczycieli propagandy na tych, którzy mają udokumentowane doświadczenie w cytowaniu głównych źródeł, takich jak dr John Campbell z 2,22 miliona subskrybentów na YouTube. Istnieją oczywiście inne źródła, ale on śledził wariant Omicron od jego odkrycia w listopadzie ubiegłego roku. Powoływał się na główne źródła w Wielkiej Brytanii i Stanach, pokazując, że liczba przypadków gwałtownie spada.
Dziwne jest to, że lewica antywolnościowa i poważne media unikają tej historii (proszę wybaczyć kalambur) jak zarazy. A od czasu, gdy w styczniu liczba przypadków zaczęła spadać w niektórych rejonach, mieli własną blokadę informacji [blackout] w mediach na to, co się działo.
Skrajnie lewicowi despoci w mediach i rządzie (a kto ich teraz odróżni?) funkcjonują na ‘autopilocie’ w swoim dziwacznym małym świecie, w którym nadal szaleje kryzys COVID. Alternatywny świat, w który weszli i gdzie wyeliminowali fazę naturalnej odporności, więc myślą, że nie ona istnieje. Są to rzekomo wykształceni dorośli, którzy zachowują się jak dzieci i z rękami na uszach krzyczą, aby nie słyszeć nic o prawdziwej nauce i prawdziwych danych.
Jednym z wyjaśnień ich dziwacznego zachowania może być szokujący raport z Projektu Veritas z dyrektorem wykonawczym FDA, Christopherem Cole’em:
Będziesz musiał przyjmować co roku zastrzyk [szczepionkę przeciw COVID]. To znaczy, nie zostało to jeszcze formalnie ogłoszone, bo wiadomo, nie chcą wszystkich wkurzyć.
…
Dla Pfizer’a i innych firm farmaceutycznych stworzono zachęty finansowe do promowania dodatkowych szczepień.
Będzie to powracająca fontanna dochodów. Na początku może nie aż tak duża, ale będzie się powtarzać – jeśli będą mogli – jeśli uda im się pozyskać każdą osobę z koniecznością przyjęcia corocznej szczepionki, to będzie to cykliczny zysk, który trafi do ich firm.
Kto nie lubi, gdy interesy biznesowe skrajnej lewicy są w zmowie z rządem, aby zmusić cię do zakupu ich produktu? Jak znakomicie ujął to kiedyś PJ O’Rourke (1947–2022, RIP):
Jeśli uważasz, że opieka zdrowotna jest teraz droga, to poczekaj, aż zobaczysz, ile kosztuje, gdy jest bezpłatna.
Nie dostaniesz tych boosterów [dawek przypominających] za darmo, będą one kosztować znacznie więcej niż zwykłe dolce, złote monety, srebro czy cyfrowe dolary (to zresztą kolejna rzecz, którą nasze ‘elity’ chciałyby nas uszczęśliwić). Laura Ingraham zauważyła to wczoraj wieczorem: mamy teraz ruch polityczny z samych trzewi narodu, który ma problem z wolnością.
Zawsze wiadomo kiedy skrajnie lewicowi autorytarni faszyści mają problem z ludźmi domagającymi się wolności i ich zdroworozsądkowych praw obywatelskich: zaczynają nazywać ludzi terrorystami lub używają innych negatywnych określeń. Nigdy nie odnoszą się do swoich prawdziwych pretensji, gdyż pokazałoby to, że lewica jest przeciwna wolności lub swobodom. Są podstępni do granic możliwości i nigdy nie narzekają, że pracują w nadgodzinach tworząc swoje kłamstwa, ponieważ dla nich cel zawsze uświęca środki.
Lewicowcy walczący z wolnością [anti-liberty leftists] uwielbiają używać kłamliwego języka i dlatego używamy dla nich tego terminu. To bezpośrednia odpowiedź na ich zwyczajowe wykorzystywanie tego pozytywnego terminu. Jego początki odnoszą się do Libertas, kobiecej personifikacji wolności i swobód osobistych w religii rzymskiej. Od lat robią z ludzi głupców – zwłaszcza tych, którzy są naprawdę liberalni. Jak na ironię, ich maski opadły i okazali się drobnymi tyranami. Jednocześnie projektują swoje niepohamowane faszystowskie intencje na prowolnościową prawicę.
Są to ludzie, przy których nawet sprzedawcy używanych samochodów wyglądają na uczciwych. Wystarczy spojrzeć na ich narodowo socjalistyczny program, a przekonać się, że mają… gdzieś rozwój, demokrację czy wolność. Potem zmienią oblicze i powiedzą ci z poważną miną, że są postępowymi, demokratycznymi liberałami. Między sobą używamy kilku barwnych metafor dla tego rodzaju BS – Biden Speak – ale większość nie nadaje się do zacytowania w grzecznym towarzystwie.
Dobrą wiadomością jest to, że coraz więcej ludzi dostrzega kłamstwa antywolnościowej lewicy. Te kłamstwa to wszystko, co mają w walce z pragnieniem wolności. Mogą do woli nazywać zwykłych ludzi terrorystami, ale fakty mówią same za siebie, dlatego ich kłamstwa rozpadają się i coraz bardziej desperacko starają się kontrolować naszą wolność.
Wolność od rozumu? Nowy ustrój świata: niewolnictwo [2021r.] W ostatnim czasie, w gwałtownie animowanym życiu społeczno-politycznym Polaków można zauważyć dwie silne tendencje. Pierwszą z nich jest obrona i promocja tzw. wolności bez rozumu – nieograniczonej swobody niemoralnego działania, sprzecznego z podstawowymi wartościami […]
______________
Obowiązek toczenia wojny [2021r.] …warto wspomnieć, że skoro wolno wymagać dla obrony Ojczyzny życia jej obywateli, tym bardziej wolno używać śmiercionośnej broni przeciw najeźdźcy, podobnie zresztą, jak używa się zgodnie z etyką chrześcijańską, miecza […]
______________
Ilekroć pojawia się kryzys… czyli jak zwiększyć kontrolę Ilekroć pojawia się kryzys – czy to kryzys militarny, polityczny, gospodarczy, finansowy czy społeczny – tłum domaga się silnych przywódców, by się nim zaopiekowali. To doskonale pasuje do osób, które […]
______________
Wściekłość lingwisty czyli socjalizm zawsze prowadzi do tyranii A jeśli uważacie, że możecie użyć nacisków, aby zmusić mnie do podporządkowania się, grożąc ubóstwem i śmiercią poprzez wykluczenie ekonomiczne, wtedy będę postrzegać wasze działania takimi, jakimi są – atakiem […]
______________
Nowa Normalność – to jeszcze nie koniec Tak, oficjalna narracja w końcu się rozpada, a kult Covidian zaczyna implodować, ale to nie znaczy, że ta walka się skończyła. GloboCap i ich marionetki w rządzie nie zamierzają anulować […]
W ramach taktycznego wycofywania się z narracji o „pandemii” i zacierania śladów dokonanej zbrodni na ludzkości przy pomocy lockdownów, restrykcji, zubożenia społeczeństw, pozbawienia podstawowej opieki zdrowotnej czy promowania genetycznych preparatów, rządowe agencje kontynuują oszukiwanie społeczeństw poprzez manipulację statystykami.
——————————
Przez całe dwa lata tzw. pandemii podawane dane o „przypadkach na Covid-19”, „zakażeniach” czy nawet „zgonach na Covid-19”, często były mieszane ze sobą tworząc medialny obraz przeraźliwego „wirusa”, który przetrzebia społeczeństwa niezliczoną wprost liczbą „ofiar”.
W rzeczywistości, w czasie rzekomo największej groźby „wirusa”, czyli w 2020 roku, śmiertelność była mniejsza niż w poprzednich latach [jednak nie w Polsce, tu blokada lecznic spowodowała nadmiarowa śmiertelność. MD] , co powinno zmusić do myślenia nawet największych koronamaniaków stawiając pierwsze i zasadnicze pytanie: czy przy spadku ogólnej śmiertelności mieliśmy rzeczywiście do czynienia z jakąkolwiek pandemią?
Manipulacje kanadyjskich tyranów
Według niedawno opublikowanych danych dotyczących „pandemii” w kanadyjskiej prowincji Kolumbia Brytyjska – danych wydartych lokalnemu rządowi w ramach prawa o jawności informacji (FOIPPA), gdyż rządy na jakimkolwiek szczeblu nie dzielą się dobrowolnie takimi informacjami – wynika, że w latach „pandemicznych” hospitalizowano mniej osób niż przed „pandemią”.
Np. gdy w latach 2017/2018 hospitalizowano 455 393 osoby (na oddziałach intensywnej terapii ICU: 39 656), w latach 2018/2019 – 459 088 (ICU: 40 032), w latach 2019/2020 – 461 022 (ICU: 40 536), to w latach 2020/2021 – 431 822 (ICU: 39 160).
Podobnie wyglądają statystyki w innych częściach Kanady oraz w wielu częściach świata: w roku „największej pandemii”, czyli w 2020, spadła liczba zgonów, zaś rok później, gdy rozpoczęto kampanię wyszczepiania ludzkości, nastąpił gwałtowny wzrost śmiertelności, i to właśnie wśród zaszczepionej populacji.
Opłacalne mnożenie „ofiar kowida”
Kolejnym pytaniem, które powinni stawiać sobie koronamaniacy wierzący w pandemię – bo tylko religijne podejście do tych zagadnień może usprawiedliwić ich dogmatyczne oddanie – brzmi: czy osoby zmarłe, które zaliczono jako „ofiary Covid-19” rzeczywiście zmarły na mitycznego kowida?
Odpowiedź jest więcej niż oczywista, gdyż dzisiaj nawet główne media zaczynają powątpiewać w astronomiczne liczby „ofiar pandemii”, w ślad za nowymi opowieściami kapłanów kowidowych, jak Antoniego Fauci, szefa NIAID, czy szefowej CDC, Wallensky, którzy po dwóch latach generowania liczb nagle zaczęli tworzyć rozróżnienie mówiąc, że były osoby „zmarłe na Covid” i „zmarłe z Covidem”. Jak jednak rozsądzić kto zmarł „na-” a kto „z kowidem” pozostaje talmudyczną zagadką nie do rozwiązania, bo przecież jedni i drudzy umierali nie „od/z”, ale w wyniku zaniedbań w procesie podstawowej prewencji, niewłaściwej diagnozy i samego „leczenia”. Ale celem zwiększania statystyk jednej i drugiej grupie przypisano w aktach zgonu kowida, choć zdarzało się również, że do statystyk kowidowych dodawano ludzi zmarłych bez żadnych testów.
Jeanne Stagg, tzw. sygalistka ujawniła niedawno informacje potwierdzające od dawna znane w niezależnych mediach fakty, że wiele z „ofiar kowida” to osoby zmarłe w wyniku całej gamy innych chorób czy incydentów. Stagg, pracująca dla stanowej agencji rozliczającej ubezpieczenie w ramach państwowej pomocy socjalnej Medicaid, przekazała te dane do Projektu Veritas. Ujawniła ona jak agencja w stanie Luisiana gdzie pracowała, przypisywała wszelkimi sposobami swoich pacjentów do tabelek, według których hojnie rozliczano „chorych na Covid” w ramach funduszów Medicaid. Ubezpieczenie państwowe Medicaid jest jedną wielką krową dojną dla firm ubezpieczeniowych, szpitali i lekarzy, z monstrualną kwotą rocznych wypłat w wysokości niemal 700 miliardów dolarów, i obok innego programu ubezpieczeń społecznych – Medicare (około biliona dolarów rocznie), stanowią podstawowe źródła dochodów wielu instytucji „służby zdrowia”.
Jak mówi Jeannie Stagg, wśród „zmarłych na Covid” nie brakowało i ofiar strzelaniny, i chorych na wszelkie dolegliwości. Stagg ujawniła, że „próbowaliśmy zwrócić uwagę kierownictwa na przypadki nadużyć, oszustwa i marnotrastwa, lecz nie było zainteresowania”.
I nie ma się co dziwić, wszak szpitale są z reguły jednostkami operującymi na zasadach biznesowych: im więcej klientów pierwszej klasy, tym lepiej, a mówienie o pacjentach jest już anachronizmem, gdyż szpitale stały się intratnymi jednostkami biznesowymi, z dobrze opłacanymi pracownikami najemnymi, zwanymi dla zmylenia lekarzami.
Jak pamiętamy, po ogłoszeniu „pandemii” i zasianiu strachu, ludzie rzucili się do szpitali z najmniejszymi przypadkami chorobowymi, które dotychczas były leczone w warunkach domowych: zwykła grypa zamiast przeleżenia trzy dni w sypialni, stała się teraz strasznym kowidem, wzmocnionym „pewnością” tzw. testu, magicznymi procedurami oraz nawałnicą medialnych doniesień. W szpitalu delikwenta poddawano serii trucizn (np. stosowaną również i w Polsce w „leczeniu Covid-19” trucizną o nazwie Remdesivir) i listą procedur ułatwiających zejście z tego świata. Szpitale szczególnie dbały o napływ nowych klientów. W Stanach Zjednoczonych szpitale zgarniały około 14 tysięcy dolarów od kowidowego pacjenta, a gdy podłączyli go do śmiertelnego wentylatora, stawka wzrastała o kolejne 30 tysięcy dolarów. Jak można odmówić sobie takiego interesu, który smakował administratorom szpitali lepiej niż przyłączenie się do mafii meksykańskiej? (A całe środowisko lekarskie nie jest wcale tak daleko od mafii narkotykowej, rozprowadzając wśród swoich klientów zalegalizowane narkotyki zwane lekami).
Szpitale do tego stopnia przyzwyczaiły się do łatwych pieniędzy, że traktują swoich klientów jako zakładników, nie zezwalając na wizyty rodzin, na zapewnienie prawidłowego odżywiania i zmuszają klientów do wyrażania zgody na „leczenie” wysoce szkodliwymi chemikaliami, pomimo wielokrotnych odmów pacjentów. Nie są to odosobnione przypadki i w ramach pomocy biuro prawnicze Jeff’a Childers z Gainsville na Florydzie wydało specjalny przewodnik dla rodzin jak zachować się w przypadku nękania pacjentów przez szpitale i lekarzy. „Najczęściej napływającym zażaleniem jest wywieranie nacisku na pacjentów aby wyrazili zgodę na przyjęcie Remdesiviru, bądź podawanie Remdesiviru nawet przy wyraźnej odmowie, jak również odmawianie przez szpitale alternatywnych metod leczenia, pomimo że są szeroko znane, nawet w przypadku gdy stan pacjenta jest krytyczny [..] Sam osobiście byłem świadkiem wydawania przez szpital dziesiątek tysięcy dolarów na prawników, aby zatrzymywać pacjentów w szpitalu.” – pisze Childers.
Ofiary wyszczepiania
Propagandziści kowidowi, spanikowani coraz trudniejszymi do ukrycia liczbami zgonów oraz czując budzące się niezadowolenie trzeźwiejących grup dostrzegających nagle, że byli oszukiwani co do „skuteczności i bezpieczeństwa” produktów, które przyjęli – zaczynają tworzyć nowe teorie mające tłumaczyć lawinę powikłań i zgonów.
Oto niby szanowane pismo naukowo-medyczne JAMA opublikowało artykuł pt „Przypadki myocarditis raportowane po zaszczepieniu szczepionką mRNA przeciwko Covid-19, w Stanach Zjednoczonych, od grudnia 2020 r do sierpnia 2021 r.” W artykule znajdujemy mieszaninę prawdy, pół-prawd oraz zwykłego szamaństwa, ale co można się spodziewać po autorach pracujących dla CDC, z Johnem Su, jednym z głównych architektów prania mózgów.
Najpierw czytamy, że system VAERS, na którym autorzy bazują swoje badania „jest systemem pasywnym, a zawarte dane mogą być zarówno przeszacowane, jak i niedoszacowane”. Jak można w ogóle mówić o przeszacowaniu (overreporting), jeśli historycznie VAERS był zawsze niedoszacowany (undereporting), a sama CDC zleciła niezależnej instytucji zbadanie tego problemu. Badania przeprowadzone przez Harvard Pilgrim, wykazały, że system VAERS rejestruje jedynie około 1% wszystkich występujących skutków ubocznych szczepionek. Działo się to na długo przed tym jak wymyślono przeprowadzenie zabiegu o nazwie „światowa pandemia”, a gdy nadeszły już cudowne preparaty genetyczne mające zwalczyć złowrogiego wirusa, VAERS stał się wyklętym narzędziem, którego używania wręcz zabraniano lekarzom, pod rygorem nawet zwolnienia z pracy.
Nawet sama agencja CDC, administrująca wespół z FDA systemem VAERS, stwierdza jasno, że
„Niedoszacowanie jest jednym z ograniczeń pasywnych systemów, włączając w to VAERS. Określenie „niedoszacowanie” odnosi się do faktu, że VAERS otrzymuje tylko mały ułamek rzeczywiście obserwowanych wydarzeń.”
Jak można zatem w ogóle wspominać w naukowym piśmie o „przeszacowaniu”, jest zupełnie niezrozumiałe, pod warunkiem, że założymy chęć świadomej manipulacji i zmiękczania faktów. Zatem, nawet samo wspominanie o przeszacowaniu jest jakąś złośliwością naukowców, którzy jednak reflektują się przyznając dalej, że „niedoszacowanie jest bardziej prawdopodobne”. Co więcej, w dalszej części zdania przyznają oni, że „rzeczywiste oszacowania myocarditis [zapalenie mięśnia sercowego] na milion przyjętych szczepionek, prawdopodobnie są wyższe niż szacowano.”
Naganiacze z CDC przyznają więc, że mamy problem i próbują go jakoś rozładować. Potem przytaczają wyniki VAERS, skupiając się na grupie młodzieńców w wieku 16-17 lat, gdzie wybiórczy VAERS notuje 106 przypadków zapalenia mięśnia sercowego na milion podanych dawek „szczepionki”. Wynikałoby z tych oficjalnych rozważań, że w nagrodę za przyjęcie genetycznego preparatu przeciwko chorobie, która w niczym nie zagrażała tej grupie wiekowej, jeden na 9433 chłopców w wieku 16-17 lat otrzyma zapalenie mięśnia sercowego. Oczywiście rzeczywistość jest o wiele brutalniejsza, choćby poprzez rozszerzenie grupy wiekowej, jak i pomnożenie przez współczynnik niedoszacowania URF. Niezależni naukowcy opierając się na tych samych metodach obliczeniowych, które stosuje sama CDC, już wcześniej obliczyli wskaźnik niedoszacowania systemu VAERS, wahający sią od 20 do 50, dla zgonów, a dla przypadków myocarditis dochodzący nawet do 100. Jeśli przyjąć, że URF=100, to co setny zaszczepiony chłopak otrzymał bombę zagarową, która doprowadza do ruiny cały organizm poprzez mniej wydolne serce. Co gorsza, napływające fakty od lekarzy autentycznie badających i leczących pacjentów w swoich gabinetach – w przeciwieństwie do tych, którzy od 30 lat nie widzieli pacjenta, jak np. Fauci, czy wpatrzonych w formułki i tabele lekarzy-naukowców – są tak częste, że przerażają nawet obeznanych z rzadkimi chorobami lekarzy.
Myocarditis – jedna z poszczepiennych pamiątek
Zapalenie mięśnia sercowego nie musi od razu oznaczać śmiertelne zejście, chociaż jesteśmy świadkami takich przypadków – ostrzegają lekarze przerażeni niespotykaną dotychczas częstością występowania myocarditis u młodych, zdrowych osób, szczególnie chłopców. Dużo częściej oznacza, że następuje powolny proces tworzenia się mikrozatorów, co powoduje niedotlenienie organizmu poprzez mniej wydolny układ krwionośny. Zaszczepiony młody osobnik nie wie dlaczego czuje się osłabiony, apatyczny, dlaczego szybko się męczy, dlaczego częściej choruje, pokasłuje miesiącami, ma jakiś płytki oddech, dlaczego częściej podłapuje jakieś przeziębienia, dlaczego puls jest zwiększony (serce zmuszone jest pompować szybciej poprzez zwężone naczynia), dlaczego zaczyna mieć problemy neurologiczne, itd. Sportowcy przerywają karierę, zmęczona młodzież aby zrekompensować niedostatki, sięga po różne używki, dopalacze. Niektórzy z takimi stanami serca trafiają na pogotowie, inni do przychodni, część cierpi, nawet nie zastanawiając się nad powiązaniem przyczyny ze skutkiem, tym bardziej, że media nie informują o niebezpieczeństwie, lekarze dalej recytują mantrę o „skuteczności i bezpieczeństwie”, a władze brną w zaprzeczanie posiłkując się „badaniami naukowymi” wyprodukowanymi przez posłusznych pseudo-naukowców. Większość jednak cały czas prowadzi dotychczasowe życie w przeświadczeniu spełnienia „obowiązku społecznego” poprzez przyjęcie nieprzebadanego preparatu, który w podstępnym tempie czyni spustoszenie.
Pamiętajmy, że powikłania po przyjęciu genetycznego preparatu reklamowego jako „szczepionka przeciwko Covid-19” bardzo często skupiają się na trzech głównych narządach: sercu i układu krążenia, układu rozrodczego oraz mózgu, nie omijając oczywiście innych narządów i organów, np. oczu, uszu (utrata słuchu), rąk czy nóg (które trzeba obcinać) oraz przyczyniają się do licznych chorób autoimmunologicznych.
Problem z mięśniem sercowym, bardzo często obserwowany właśnie u młodych mężczyzn, w tym tych aktywnych fizycznie, jest o tyle groźny, że jakiekolwiek uszkodzenie serca NIGDY nie goi się całkowicie i ZAWSZE pozostaje blizna, która będzie utrudniała normalne funkcjonowanie serca DO KOŃCA ŻYCIA.
Warto po raz kolejny to zaznaczyć i uświadomić, szczególnie lekarzom (którzy zaspali na pierwszych lekcjach studiów) i tzw. ekspertom telewizyjnym, którzy za pieniądze bądź chwilę sławy wyrecytują każdą zwrotkę z wiersza o „bezpieczeństwie i skuteczności”.
Natomiast znawcy tematu wiedzą co mówią, zresztą nie jest nauka tajemna lecz to co medycyna akademicka i kliniczna uczyła od lat, do czasu tzw. pandemii i tzw. szczepionek, które wywróciły pojęcia i definicje do góry nogami. Zacytujmy dr. Rogera Hodkinson, patologa:
“Zapalenie mięśnia sercowego nigdy nie jest łagodne, szczególnie u młodych zdrowych mężczyzn. Jest to stan zapalny mięśnia sercowego . . . I nie wiemy jaki procent z komórek mięśnia sercowego obumiera w wyniku każdego z ataków myocarditis. Najwięszym problemem w przypadku mięśnia sercowego i włókien mięśnia sercowego, jest to że one się nigdy nie regenerują . . . zatem zostajesz z tym niewiadomym procentem obumarłych mięśni . . . Jako że nie potrafimy ocenić stopnia uszkodzenia, to długoterminowe skutki są nieprzewidywalne. . . . Nie wiemy czy odezwie się to dziesięć lat później przedwczesnym zawałem serca, które w innym przypadku nie powinno mieć miejsca. Zatem jest to strasznie niepokojące, ta wiedza, że to może się wydarzyć w przyszłośći. … Nie jest to sprawa błaha.„
Wykrycie mikrozakrzepów u żyjącej osoby nie jest sprawą łatwą: nie można tego stwierdzić poprzez badania MRI czy rutynowe badania krwi. Zaszczepiona osoba cierpiąca na jakieś dolegliwości, np. na wielomiesięczne osłabienie, idzie więc do swojego lekarza rodzinnego, potem do specjalisty, robi serię badań, które często nie wykazują wielkich odchyleń. Gdy kiedyś wylosowała pozytywny test „na Covid”, ma wytłumaczenie: tak, to jest „long Covid”, na co uzyskuje potwierdzenie od lekarza. Dalej brnie w samozaprzeczanie, w kowidową narrację.
Jedynym sposobem na potwierdzenie podejrzeń jest zbadanie stężenia D-dimeru (fragmenty fibryny), mogącej wskazywać na choroby zakrzepowo-zatorowe. Takie badania sugeruje m.in. kanadyjski lekarz, dr Charles Hoffe, który opublikował dane ze swojej klinicznej praktyki pokazujące zjawiska, z którymi dotychczas nie miał nigdy do czynienia: z ogromną skalą pacjentów z wysokim wskaźnikiem D-dimer. Aż 62% jego pacjentów (zaszczepionych) miało podwyższone stężenie, wskazując na możliwość mikrozakrzepów. Dr Hoffe ostrzega, że zaprogramowanie organizmu – poprzez wstrzyknięte preparaty – na nieustanne produkowanie toksycznego kolca biała, skończy się tragicznie. „Zabije to większość ludzi właśnie poprzez uszkodzenie serca.” – jednoznacznie stwierdza dr Hoffe.
Balsamiści alarmują
Obserwacje kliniczne lekarzy potwierdzane są już pośmiertnie. Najbardziej wyraziste, dobitne i przerażające przykłady dostarczają ostatnio domy pogrzebowe, ich specjalistyczni pracownicy zajmujący się przygotowywaniem zwłok (balsamiści , ang. embalmer), oraz tzw. koronerzy i lekarze patolodzy. Jeden z takich specjalistów, Richard Hirschman, który prowadzi również od kilkudziesięciu lat dom pogrzebowy, ujawnił, że obserwuje zjawisko nieznane jemu w całej swojej praktyce: od stycznia 2021 roku – czyli dokładnie od rozpoczęcia wyszczepiania społeczeństwa amerykańskiego – widzi on u 40 do 80% zmarłych-zaszczepionych ogromne zakrzepy.
Balsamista Richard Hirschman pokazuje zdjęcia nieznanych wcześniej w takiej skali zakrzepów
Inna specjalistka, Anna Foster z 11-letnią praktyką balsamistyczną, w wywiadzie ze Stevem Kirsch ujawniła, że w 93% jej ostatnich przypadków to osoby z niewidzianymi dotychczas rozległymi zatorami. Specyficzne i dosyć hermetyczne środowisko balsamistów wymienia się między sobą informacjami i z całych Stanów Zjednoczonych dochodzą podobne obserwacje.
Wywiad Steve’a Kirsch z Anną Foster [w oryg. md]
Media, CDC, „eksperci” – wszyscy ignorują rzeczywistość, jednak z ich działań rzekomo łagodzących dotychczasowe restrykcje można dostrzec przerażenie: zastanawiają się co zrobić aby zatuszować swoje zbrodnie, co zrobić aby ludzie nie poznali prawdy, jak zmienić scenariusz aby kontynuować zamordyzm nie zwracając przy tym uwagi większości. Co więcej: aby ludzie dalej sami potulnie i z radością prowadzili się do samozniszczenia, jak w przypadku akcji wyszczepiania, ze szczęśliwymi zdjęciami zaszczepionych na facebookach.
Co jeszcze wymyślą manipulatorzy, można się domyślać, lecz chyba ich inwencja przekracza naszą wyobraźnię, wszak za nauczyciela mają bardzo inteligentnego lucefyrecznego doradcę.
Propaganda CDC: Zakrzepy to normalka
CDC wymyśliło więc sposób: należy stworzyć wrażenie, że zawały serca u zdrowych ludzi, a szczególnie młodzieży to zjawisko normalne, coś co wydarzało się zawsze i wszędzie, czego byliśmy świadkami niemal codziennie, grając w berka na podwórku, skacząc na skakance czy nudząc się na lekcjach plastyki. Było tak powszechne, że nawet tego nie dostrzegaliśmy. CDC chce abyśmy uwierzyli, że spotęgowana dzisiaj ilość zawałów serca, zakrzepów, udarów, to tylko nasza wyobraźnia, wzmożona czujność i oczywiście nieprzyzwoitość nieprzyjaznego środowiska „antyszczepów”, które wynajduje jednostkowe przypadki nagłaśniając je.
Podczas narodowego „święta” Super Bowl futbolu amerykańskiego, CDC wypuściło więc reklamę pod tytułem „Każdy, w każdym wieku może w każdej chwili mieć zator serca”. W ramach „prewencji” namnożyły się strony intrnetowe „edukujące” o zakrzepach serca, a „zapobieganie” według CDC polega na: 1) Skontaktuj się z lekarzem gdy zauważysz jakieś symptomy, jak opuchnięcia, ból czy zaczerwienienie skóry; 2) Zapytaj się lekarza o ryzyko zakrzepów; 3) Wstań i ruszaj się co 3-4 godziny.
CDC, kryminalna jednostka odpowiedzialna za uśmiercanie ludzi poprzez promowanie przez kilkadziesiąt lat chorobotwórczych lekarstw oraz śmiercinośnych preparatów zwanych szczepionkami, w tym tych najnowszych powodujących właśnie zakrzepy, staje się zatem również producentem spektaklów komicznych. [w oryg. md]
Zakrzepy serca to normalka. Propagandowy film reklamowany na stronie CDC.
Przygotujmy się zatem na zmasowaną kampanią „uświadamiającą”, że potężny wzrost chorób, szczególnie serca, że zakrzepy, zawały, to normalka, coś bardzo powszechnego. Nastąpił wzrost? Oczywiście, już trudno zaprzeczyć czy ukryć, lecz jako przyczynę wskaże się wszystko, z wyjątkiem tej najważniejszej.
mail: Montują nam serię propagandowych reklam (jak to już robi CDC), tworzą strony internetowe, mnożą się artykuły z krzykliwymi tytułami – wszystko to ma nam “uświadomić”, że wzrost przypadków zawałów, zakrzepów to taka nowa normalność.
To, że wiedzieliśmy przed “szczepionkami”, że istnieją takie zagrożenia, to już nie wystarcza, gdyż w czasie WZROSTU przypadków zakrzepów musimy nabrać przekonania, że to taka nasza nowa rzeczywistość.
Innymi słowy, że WZROST to nowa normalność, do której powinniśmy się przyzwyczaić (stąd ich nowe podstępne hasło: „Każdy, w każdym wieku może w każdej chwili mieć zator serca”.)
„Normalne” szprycowanie to za mało, czyli o szprycy prewencyjnej, a także podawanej w sprayu
Zamiast szprycy może spray do nosa? I jaką właściwie mają pełnić funkcję nowe preparaty, skoro stare spełniły ponoć swoją rolę? Będzie „szpryca prewencyjna”?
———————————
Czwartkowy „Dziennik Gazeta Prawna” wskazuje, że „zbliżający się koniec pandemii stawia przed światem naukowym pytanie: co dalej ze szczepionkami przeciw koronawirusom?”.
Covidianie, rzecz jasna, maja na ten temat swoje zdanie, które nie zawsze idzie w parze ze zdrowym rozsądkiem:
„Musimy sobie odpowiedzieć – czego właściwie od oczekujemy od szczepionek? Moim zdaniem potrzebujemy szczepionki, która będzie chroniła osoby z grup ryzyka głównie w sezonie jesienno-zimowym, bo nie oszukujmy się, SARS-CoV-2 dalej będzie zabijał” – mówi prof. Krzysztof Pyrć, wirusolog z Uniwersytetu Jagiellońskiego.
Jak napisano w DGP, „w praktyce oznaczałoby to preparat, który zapewniałby ochronę przed kilkoma wariantami wirusa (naukowcy mówią, że szczepionka byłaby +poliwalentna+) – podobnie, jak jest to dzisiaj ze szczepionkami przeciw grypie”. „Dla zapewnienia jak najsilniejszego efektu ochronnego preparat powinien uwzględniać warianty jak najbardziej odległe genetycznie, czyli w obecnej sytuacji np. +oryginalnego+ SARS-CoV-2, Deltę i Omikrona. W razie pojawienia się nowych kuzynów uwzględniałby również ich” – dodano.
Jak wskazuje jednak prof. Pyrć, dzięki współczesnej technologii nie musimy ograniczać się wyłącznie do wzorców wirusów zapewnianych przez naturę. „Teoretycznie moglibyśmy projektować szczepionki, które wyprzedzałyby istniejące warianty i uwzględniały pojawiające się pojedyncze mutacje. Taka szczepionka lepiej przygotowywałaby nasz układ odpornościowy na rozpoznawanie zmiennych elementów SARS-CoV-2” – wyjaśnił.
Jednym słowem w niektórych głowach już jawi się koncept, by szprycować zanim jeszcze (pytanie: czy w ogóle sie pojawi?) pojawi się powód szprycowania! Nadchodzi projekt „szpryca prewencyjna”?
Zaskoczonym wirusolog tłumaczy, że „to taki trochę +inteligentny projekt+, wychodzący poza reguły +starej szkoły+, zgodnie z którymi działamy tylko z tym, co podsunie nam natura”.
„Jeśli priorytetem w najbliższej przyszłości faktycznie okaże się ochrona osób z grup ryzyka, to rozwiązaniem może się okazać szczepionka wycelowana w dwóch przeciwników – koronawirusa i grypę. Nad takim preparatem pracuje producent jednego z obecnie stosowanych preparatów, czyli Moderna. Z zapowiedzi firmy wynika, że mógłby być gotowy w drugiej połowie przyszłego roku, czyli jeszcze przed sezonem jesienno-zimowym” – czytamy w „DGP”.
Gazeta przytacza też stanowisko innej grupy naukowców, którzy wychodzą z założenia, że skoro obecne szczepionki zapewniają nam ochronę przed ciężką postacią COVID-19 i zgonem, ale słabiej przeciwdziałają zakażeniu (co boleśnie obnażył Omikron), to wzmocnić powinniśmy ten drugi element.
„Tutaj pomysł jest prosty: zastąpić preparaty w zastrzyku preparatem w sprayu podawanym do nosa, czyli bezpośrednio do miejsca, w którym rozwija się wirus (np. Omikron zdaje się bardziej preferować górne drogi oddechowe). Prace nad produktem w sprayu trwają jednocześnie w kilku miejscach na świecie. Tego typu preparaty wykazały dużą skuteczność w badaniach na zwierzętach, stąd zainteresowanie ze strony naukowców i podmiotów komercyjnych. Jedną z firm, która ma nadzieję wprowadzić taki produkt na rynek, jest hinduska Bharat Biotech, ale badania kliniczne na różnym etapie prowadzone są także w Meksyku i Chinach” – podał „DGP”.
================
PolakWolny
Proponuję tym ,,naukowcom” oprócz zastrzyków nowe formy ,,szprycowania” : w pigułce, w aerozolu, w czopku, w inhalatorach, w żelach do higieny intymnej, w butlach tlenowych,w napojach, w jedzeniu, w słodyczach, w hostii, w kosmetykach, w instalacjach wodociągowych, a najlepiej w chmurach aby to dobrodziejstwo, bez którego nie można przeżyć, spływało na nas cały czas jak ta manna z nieba. Jeszcze jakieś pomysły? [toć chemtrails już mamy.. md]
Czy chce Pan wywołać paraliż służby zdrowia? Niezaszczepieni medycy zapowiadają odejście z pracy!
Poseł Anna Maria Siarkowska jest znana z odmiennego od wodza Jarosława i Naczelnika Niedzielskiego zdania w sprawie obostrzeń i cud preparatów.
Pani Poseł w mocnych słowach skomentowała zapowiedź rzecznika resortu zdrowia ws. obowiązku szczepień medyków.
————————-
„Niech Pan Rzecznik Ministerstwa Zdrowia nie straszy personelu medycznego, bo rozporządzenie jest zwyczajnie bezprawne. Brak mu podstawy ustawowej. Pracownicy medyczni wygrają ten spór w sądzie. Ta kuriozalna decyzja MZ nie tylko godzi w prawa obywatelskie, ale też urąga powadze państwa” – napisała na Twitterze należąca do klubu PiS parlamentarzystka.
Wg partaczy prawa istnieje obowiązek szczepień dla pracowników medycznych i pracowników około–medycznych oraz studentów medycyny
7 grudnia ubiegłego roku szef Ministerstwa Zdrowia Adam Niedzielski zapowiedział, że jego resort od 1 marca 2022 roku będzie chciał wprowadzić obowiązek szczepienia przeciwko COVID-19 dla medyków, nauczycieli i służb mundurowych. Jednak już 23 grudnia w Dzienniku Ustaw opublikowano rozporządzenie, zgodnie z którym tylko osoby wykonujące zawód medyczny, farmaceuci i studenci medycyny muszą zaszczepić się w pełni preparatem przeciw COVID-19.
– Do 1 marca każdy medyk musi się zaszczepić dwiema dawkami. W przeciwnym razie będzie kara finansowa. Takie osoby nie powinny być też dopuszczone do opieki nad pacjentami – oznajmił we wtorek na konferencji prasowej rzecznik resortu zdrowia Wojciech Andrusiewicz.
To właśnie te słowa wywołały oburzenie Anny Marii Siarkowskiej.
W tym miejscu warto zanegować wypowiedziane słowa przez rzecznika Ministerstwa Pandemii, ponieważ pochodzący z rozporządzenia „obowiązek” to prawna fikcja.
Wypowiedź Andrusiewicza krytykuje też poseł Solidarnej Polski Maria Kurowska: ” – zapowiada rzecznik MZ. Panie Ministrze Niedzielski, jaka jest podstawa prawna? Czy chce Pan wywołać paraliż służby zdrowia? Niezaszczepieni medycy zapowiadają odejście z pracy!”.
I dodaje: „Rzecznik MZ powiedział też, że to niedopuszczalna dyskryminacja, która nie ma prawnego ani naukowego uzasadnienia!”.
[WŁĄCZ WYKRYWACZ KŁAMSTW] Minister Zdrowia dawniej, a dziś… Kopacz vs Niedzielski. Firma, która oferuje produkt nie chce za niego wziąć odpowiedzialność… [Świńska grypa a świński minister md]
Nagranie z 2010r. dotyczące „pandemii” A/H1N1 (Świńska grypa).
Włącz swój prywatny wykrywacz kłamstw i sprawdź w sieci informacje na temat odszkodowań po tamtych szczepieniach np. w Norwegii, w Szwecji.
Minister Zdrowia Ewa Kopacz nie poddała się presji.
Warto obejrzeć powyższe nagranie z panią Kopacz, połączyć kropki i wydedukować swoje wnioski w odniesieniu do narracji i polityki masowego wyszczepiania prowadzonej przez dzisiejsze władze i „ekspertów” wespół w zespół administrujących „pandemią” covid19 w Polsce.
Ewa Kopacz: „Jestem przerażona tym co znajduje w umowie, którą proponuje firma. […] Ja wiem co niebezpiecznego jest w tej umowie. Jeśli firma, która dzisiaj oferuje produkt nie chce za niego wziąć odpowiedzialność, tzn. że nie jest pewna swojego produktu…„
„To wolny kraj. Pan Rzecznik może sobie mówić, co chce. A ja nie chcę komentować jego stanu zdrowia, bo nie jestem jego lekarzem – mówiła w Kontrwywiadzie RMF FM Ewa Kopacz. Minister zdrowia dodała, że dziś na pewno nie kupi szczepionek przeciwko nowej grypie. Dopóki szczepionki nie będą w wolnym obrocie, my ich nie kupimy. Musimy mieć pewność, że producent bierze za nie odpowiedzialność.”
Dr Norman Pieniążek:„To jest hit sezonu. Słuchajcie dokładnie a potem opowiadajcie to kowidianom. Nie ma Rady Medycznej, jakiś Pyrciów, Gutów, Simonów, Horbanów, jakichś półgłupków z Polskiej Akademii Nieuków biorących pieniądze na boku.” [MeWe]
Wczoraj na portalu Wirtualna Polska mogliśmy przeczytań artykuł o możliwości zniesienia obostrzeń w powiatach, gdzie jest najmniej zarażeń koronawirusem. Nie byłoby nic w tym nadzwyczajnego, gdyby nie mapka, która tam się ukazała:
W artykule możemy przeczytać: “To mógłby być pierwszy region bez obostrzeń. Ogromna zmiana w danych o epidemii Zaledwie co szósty test wychodzi pozytywnie, a przez cały tydzień w liczącym 68 tys. mieszkańców powiecie uzbierało się jedynie 63 zakażonych. To dane z powiatu tatrzańskiego, który ma najlepsze statystyki epidemiczne w kraju i spełnia kryteria tzw. strefy zielonej, gdzie obowiązywały minimalne obostrzenia. Nawet słynny lekarz z zakopiańskiego szpitala, który w sylwestra ostrzegał przed Omikronem, jest optymistą w sprawie końca epidemii.”
Pamiętam, jak jeszcze niedawno, gdy miał się odbyć słynny “Sylwester Marzeń” organizowany przez TVP, inne telewizje grzmiały, że będzie teraz wysyp zachorowań w Zakopanem. Przypomnę jeszcze, że powiat tatrzański jest słabo wyszczepiony, bo zaledwie 40% mieszkańców – źródło. Jeszcze gorzej jest w powiecie nowotarskim 38%, który też jest na zielono oznaczony – źródło .Powiat nowosądecki 42% – źródło Jak widzimy szczepienia mają wpływ na pandemię, ale odwrotny niż zakładany. Chyba nie jest tajemnicą, że obecnie chorują w większości zaszczepieni, a to ma wpływ na wygaszanie kolejnych fal.
[Zbóje i zbrodniarze, w tym patologiczni, byli zawsze. Ludzie, narody powołały – przed tysiącleciami już – władze, by przed nimi broniły. Jakich określeń – mocnych ale sprawiedliwych – użyć, gdy to „reprezentanci władzy”, przez nas „wybranej” [cudzysłów – bo od dziesięcioleci ukazujemy oszustwo wyborów „proporcjonalnych”] prowadzą do masowych medycznych morderstw – i są BEZKARNI? Skala pojęć potępiających jest przecież ograniczona. Mirosław Dakowski]
====================
Opublikowano autopsję. Ostra wymiana zdań doktora Witczaka ze „Szczepimy się”
Opublikowano autopsję histopatologiczną dwóch nastolatków zmarłych trzy i cztery dni po przyjęciu drugiej dawki szczepionki przeciwko covidowi firmy Pfizer. Wyniki budzą duże emocje w mediach społecznościowych. Na Twitterze „starli się” dr Piotr Witczak i rządowy profil „Szczepimy się”.
Dwaj nastoletni chłopcy zmarli trzy i cztery dni po przyjęciu drugiej dawki covidowej szczepionki. Znaleziono ich martwych w łóżku.
Jak czytamy w raporcie, jeden z chłopców skarżył się na ból głowy i rozstrój żołądka, ale trzeciego dnia po szczepieniu poczuł się lepiej. Niestety, czwartego dnia się już nie obudził.
Wskazano, że zmarły nie miał wcześniej problemów zdrowotnych. Wiadomo, że rok wcześniej wziął przepisaną na receptę dekstroamfetaminę z powodu zespołu nadpobudliwości psychoruchowej, ale ostatnio leku już nie przyjmował. Wymaz podczas sekcji zwłok (test RT-PCR) nie wykrył zakażenia wirusem SARS-COV-2.
Drugi chłopiec nie miał żadnych dolegliwości, żadnych wcześniejszych problemów zdrowotnych. Wymaz podczas sekcji zwłok (test RT-PCR) także nie wykrył zakażenia wirusem SARS-COV-2.
Stwierdzono, że obaj zmarli w wyniku zapalenia mięśnia sercowego. Najważniejszy z wniosków naukowców stanowi, że uszkodzenie mięśnia sercowego po szczepieniu Pfizerem u dwóch zmarłych nastoletnich chłopców różni się od typowego zapalenia mięśnia sercowego i ma obraz najbardziej przypominający kardiomiopatię stresową (toksyczną) za pośrednictwem katecholamin.
Wyniki autopsji zmarłych trzy i cztery dni po szczepieniu nastolatków udostępnił w mediach społecznościowych dr Piotr Witczak.
Doczekał się odpowiedzi ze strony „Szczepimy się”. Konkluzja rządowego profilu jest taka, że powyższa autopsja wciąż nie stwierdza jednoznacznie, że chłopcy zmarli przez szczepionki.
„Wskazana publikacja stanowi jedynie opis przypadku. Nie można tego jednak jednoznacznie interpretować jako związku ze szczepieniem. Wiemy, że po podaniu szczepionek mRNA mogą występować ciężkie zdarzenia niepożądane pod postacią zapalenia mięśnia sercowego, gdzie stwierdzono prawdopodobny związek. Takie przypadki występują jednak skrajnie rzadko. Publikacja nie mówi o niczym innym tylko wystąpieniu w krótkim czasie po szczepieniu zgonu, który nie podlega dotychczasowej definicji ciężkiego NOP pod postacią zapalenia mięśnia sercowego” – czytamy w odpowiedzi profilu „Szczepimy się”.
Dr Witczak nie wytrzymał i w ostrzejszych słowach odpowiedział rządowemu profilowi prowadzonemu przez marketingowców.
„Wasza groteskowa działalność ma odwrotny skutek… ludzie tracą zaufanie” – napisał najpierw dr Witczak.
Po czym dodał: „Dwóch zdrowych nastolatków bez wcześniejszych problemów z sercem umiera w łóżku kilka dni po szczepieniu. Autopsja wskazuje na indukowane szczepieniem uszkodzenie serca. Ale „Szczepimy się” wie lepiej. Czy ktoś za ten propagandowy bełkot kiedykolwiek odpowie?” – pyta dr Witczak.
Nieliczni, odważni, włoscy dziennikarze usiłują dowiedzieć się, dlaczego liczba osób zmarłych z powodu tzw. «Covida» jest w kraju – w dalszym ciągu – bardzo wysoka (od 300 do 400 zgonów dziennie).
—————————-
Jak wiadomo, jako zmarłego z powodu wirusa uznaje się każdego chorego mającego wynik pozytywny z wymazu (przed śmiercią, czy po niej), niezależnie od tego na co naprawdę ów człowiek umarł.
W tych dniach wychodzi jednakże na jaw, że we włoskich szpitalach, wobec chorych na «Covida», w dalszym ciągu stosuje się protokół sprzed półtora roku, przewidujący podpięcie do respiratora, czy zastosowanie tzw. kasku – bez żadnej przyczyny czy konieczności. Opowiadają o tym pacjenci, którzy odmawiają poddania się tymże zabójczym praktykom i którym w porę udaje się uciec ze szpitala w taki, czy inny sposób, jak również krewni chorych, których płuca – nie wytrzymując ciśnienia tlenu tłoczonego przez urządzenie – popękały, co stwierdzają autopsje.
By zarobić na terapiach intensywnych (szpital inkasuje prawie 10 000 euro dziennie za jednego chorego), lekarze forsują przenoszenie do tychże oddziałów chorych, którym w ogóle nie jest to potrzebne, a w przypadku sprzeciwu grożą im wezwaniem policji lub nasyłają na nich psychiatrę. Relacja VIDEO poniżej:
Na kolejnym video, syn chorego (NIE na Covid, 92 lata, który na własnych nogach wsiadł do karetki), opowiada o tym, że odmówiono mu wszelkiego kontaktu z ojcem przebywającym w szpitalu; także kontaktu przez telefon. Po 9 dniach z kilkunastogodzinnym opóźnieniem zawiadomiono go o śmierci ojca, bez udzielenia mu jakichkolwiek informacji na temat przyczyny zgonu. Opowiadający stwierdza, że sytuacje tego rodzaju są częste.
Wydaje się również, iż zabijanie Włochów odbywało się (i wygląda na to, że nadal odbywa się) nie tylko respiratorami, ale także propofolem i sukcynylocholiną.Obydwie te substancjeużywane były tak w przypadkach ogromniej ilości całkowicie niepotrzebnych i ekstremalnie niebezpiecznych intubacji, jak i BEZ INTUBACJI – po to, by «odciążyć oddziały szpitalne» – jak w przypadkuzdenuncjowanego Carla Mosca – ordynatora jednego ze szpitali we włoskiej prowincji Brescia, oskarżonego o zabicie co najmniej dwóch osób.
Na video zamieszczonym poniżej, Carlo Montaperto, przewodniczącego lombardzkiego oddziału Krajowego Stowarzyszenia Ordynatorów Szpitalnych, wypowiadający się rok temu w programie RTL 102.5 na temat aresztowania Carla Mosca, stwierdził, że:«Podawanie tych leków było (we Włoszech) praktyką powszechną» (8 minuta)
Niedawny raport z Wielkiej Brytanii dowodzi, że rząd wie, że szczepionki na COVID-19 uszkadzają układ odpornościowy.
Agencja Bezpieczeństwa Zdrowia, brytyjska agencja rządowa utworzona w odpowiedzi na pandemię COVID-19, publikuje cotygodniowe raporty dotyczące sytuacji zdrowia publicznego w kraju. Według raportu UKHSA opublikowanego 3 lutego, który zawiera dane na temat przypadków COVID-19 w Anglii od 3 do 30 stycznia i klasyfikuje przypadki według statusu szczepień, większość przypadków w tym miesiącu dotyczyła osób, które otrzymały trzy dawki „szczepionki” na COVID-19.
UKHSA odnotowała w tym okresie ponad 1,9 miliona infekcji COVID-19 w Wielkiej Brytanii. Spośród nich 1,018 mln jest w pełni „zaszczepionych” i otrzymało dawki przypominające „szczepionki” COVID-19. Prawie 600 000 przypadków jest w pełni „zaszczepionych” i nie otrzymało jeszcze dawek przypominających, 75 802 jest „zaszczepionych” częściowo, a 228 750 nie jest „zaszczepionych”.
Oznacza to, że prawie 88 procent wszystkich przypadków COVID-19 w Wielkiej Brytanii w styczniu to osoby, które otrzymały „szczepionkę”, a ponad 53 procent przypadków pochodzi od osób, które zostały w pełni „zaszczepione” i otrzymały dawki przypominające. Zaszczepienie się naraża więc Brytyjczyków na większe ryzyko zarażenia się i śmierci z powodu COVID-19.
Te dane pokazują, że wskaźniki zachorowań na COVID-19 stają się wyższe, im bardziej układ odpornościowy danej osoby jest narażony na „szczepionki” przeciw COVID-19. Udowadnia to również, że w pełni „zaszczepione” osoby dorosłe w Wielkiej Brytanii częściej zarażają się COVID-19, niż „nieszczepione” osoby dorosłe.
Co ważniejsze, dane pokazują, jak nieskuteczne są „szczepionki” przeciw COVID-19. Autorzy niezależnych brytyjskich mediów „Daily Expose” przeanalizowali dane i odkryli, że w pełni „zaszczepieni” dorośli w Wielkiej Brytanii mają o 65% niższą odpowiedź immunologiczną niż „nieszczepieni”.
„Dlatego przeciętna w pełni zaszczepiona osoba w Anglii ma ostatnie 35 procent swojego układu odpornościowego do walki z niektórymi klasami wirusów i niektórymi nowotworami” – napisało Daily Expose. „Więc teraz wiemy na pewno od rządu Wielkiej Brytanii, że zastrzyki na COVID-19 uszkadzają wrodzony układ odpornościowy do tego stopnia, że układ odpornościowy osoby nieszczepionej jest znacznie lepszy w zapobieganiu infekcji”.
Również dane UKHSA potwierdzają wniosek „Daily Expose”. Dla prawie każdej grupy wiekowej rzeczywista skuteczność „szczepionek” przeciwko COVID-19 jest ujemna. W przypadku grup wiekowych od 30 do 39 i od 50 do 59 lat skuteczność „szczepionek” wynosi od 7 do 18 procent, przy czym wskaźniki skuteczności drastycznie spadają w starszych grupach wiekowych. Nawet wśród dwóch grup wiekowych, w których rzeczywista skuteczność „szczepionki” przeciw COVID-19 nie jest ujemna – grupy wiekowe od 18 do 29 i od 40 do 49 – domniemana skuteczność „szczepionek” jest nadal znacznie niższa od tego, co twierdzą ich producenci. W grupie wiekowej od 40 do 49 lat skuteczność w świecie rzeczywistym wynosi tylko 18%, a w grupie wiekowej od 18 do 29 lat wynosi 40 procent. Należy jednak zauważyć, że te stosunkowo wysokie liczby prawdopodobnie oznaczają, że układ odpornościowy osób w tych grupach wiekowych utrzymuje się nieco dłużej i nie należy tego traktować jako znaku, że „szczepionki” przeciw COVID-19 rzeczywiście działają.
KOMENTARZ BIBUŁY: Oczywiście mówiąc o „skuteczności szczepionki” należy brać to określenie w podwóny cudzysłów, bo nie ma tu żadnej skuteczności, lecz jest ujemna skuteczność – czyli zaszczepiony jest bardziej narażony na wszelkie choroby, bo ma – wskutek zaszczepienia się eksperymentalnym genetycznym preparatem, którego składu producent do dnia dzisiejszego nie chce ujawnić – mniejszą odporność organizmu na wszelkie patogeny, infekcje. Stąd prosta droga do całej gamy chorób, w tym autoimmunologicznych, w tym raka. Można być pewnym, że ludobójcy, którzy zaaplikowali ludzkości „pandemię” i jej „rozwiązanie” w postaci „szczepionki”, będą tłumaczyli ten wysyp chorób jakimiś „uwarunkowaniami genetycznymi”. Co zaszczepiony lud chętnie kupi. Jedynym zaproponowanym panaceum będzie… łykanie więcj lekarstw, więcej i częściej aplikowanych „szczepionek” oraz inne wynalazki.
Tak samo należy pisać „szczepionka”, gdyz jej definicja była kilkakrotnie zmieniana by dopasować ją do nowych pomysłów ideologicznych.
Jedyna skuteczność „szczepionki” polega na zwiększonych profitach firm farmaceutycznych oraz skutecznego zadawania bólu, cierpienia, niepewności i, w wielu przypadkach, śmierci osobom które zgodziły się na przyjęcie tego preparatu.
„Wyniki rodzą duże wątpliwości i nie można ich uznać za wiążące”. Żałosnym jest, jakimi doradcami otacza się Rząd. Zamiast otrząsnąć się z pseudo doradców, dalej ich trzyma przy sobie.
W poniedziałek (14.02.2022) doktor Włodzimierz Bodnar z przemyskiej przychodni „Optima” opublikował oświadczenie, w którym odniósł się do wyników badań nad amantadyną w szpitalnym leczeniu Covid-19. Bodnar stwierdził, że wyniki tego badania rodzą duże wątpliwości, w związku z czym nie można ich uznać za wiążące.
– Była za mała grupa pacjentów z naukowego punktu widzenia, by wyciągnąć istotnie statystyczne wnioski. Nie bez powodu badanie zostało zaplanowane na 500 osób, co było poparte analizą matematyczną i aprobatą ekspertów ABM. Na małej populacji trudno udowodnić znamienne różnice statystyczne w badaniu klinicznym, aby było ono wiarygodne i zasadne w świecie naukowym – pisze lekarz.
Bodnar wskazuje też, że badanie zostało zakończone przed czasem oraz niezgodnie z protokołem. Podkreśla, że „ośrodki nie chciały rekrutować pacjentów, lekarze nie odbierali telefonów tygodniami, a ABM oczekiwał ogromnej ilości dokumentacji i planów naprawczych, samemu nie oferując żadnych narzędzi i pomocy, aby to badanie przyspieszyć”.
Zwracając się do prof. Adama Barczyka, który nadzorował badanie, Bodnar stwierdza: Prawdopodobnie skorzystał Pan z propozycji Ministerstwa, aby badanie zamknąć przy najbliższej okazji, bo i tak nie udałoby się go pewnie zakończyć w wyznaczonym terminie ABM, a tym samym uniknąć ewentualnych konsekwencji z tym związanych. (…) Cała wina miała być Pana, bo nie dotrzymałby Pan umowy.
Doktor Bodnar odnosi się też do decyzji Rzecznika Praw Pacjenta, Bartłomieja Chmielowca, który wydal decyzję zakazująca przychodni „Optima” leczenia amantadyną:
Zapewne nie jest też zaskoczeniem, że na konferencji zupełnym przypadkiem (?) pojawił się już z gotową decyzją Rzecznik Praw Pacjenta, Bartłomiej Chmielowiec – z decyzją o zakazie stosowania amantadyny przez Przychodnię Lekarską Optima w Przemyślu. Która przecież nie jest szpitalem, a przychodnią i leczy pacjentów ambulatoryjnie. Skąd znane były wyniki profesora Barczyka tak wcześnie?
I co z wynikiem profesora Rejdaka, którego jeszcze ich nie ma? Czyżby Rzecznik Praw Pacjenta miał wyniki także drugiego badania przed jego ogłoszeniem? Czy może wyniki już z góry są znane, zanim sam profesor Rejdak je pozna? Bo trudno uwierzyć, że po takiej „szopce”, raptem za 10 dni, Rzecznik Praw Pacjenta wycofa swoją decyzję, gdy poznamy np.: korzystne wyniki z Lublina.
Bodnar wskazuje na informacje dotyczące nieskuteczności bardzo drogiego remdesiviru, który podawany jest w leczeniu szpitalnym. Pisze też o leczeniu molnupiravirem, którego skuteczność wynosi 30%, a koszt 5-dniowej terapii to 3 tys. zł. – Nieco niższą cenę zapowiada inna firma za lek Paxlovid. Nieco ponad 2000 złotych, z którą zresztą w ostatnich dniach Ministerstwo Zdrowia podpisało umowę na jego dostawę. Bo kto by się tam leczył za 30 złotych starym lekiem na grypę jak amantadyna? – pyta Bodnar.
– Żałosnym jest, jakimi doradcami otacza się nasz Rząd, który idzie coraz bardziej na dno. Zamiast otrząsnąć się z pseudo doradców, dalej ich trzyma przy sobie. Eksperci ogłaszali, że czeka nas Armagedon w tej fali! Ilu z nich wręcz „krzyczało”, że jak nie zamkniemy kraju, to czekają nas miliony hospitalizacji? Nie spełniło się to „życzenie” i nie spełni kolejne straszenie społeczeństwa – bo już nikt wam w to nie uwierzy. A skąd taka złość i nienawiść do mnie i naszej przychodni za promowanie amantadyny? Niewiele osób ma wyobrażenie o kosztach leczenia. Niestety, tu już kończy się etyka, a zaczyna się wyłącznie biznes – pisze doktor Bodnar.
W trzy dni po zaszczepieniu preparatem reklamowanym jako „szczepionka przeciwko Covid-19”, 13-letni chłopiec zmarł w domu podczas snu. Zaraz po zaszczepieniu skarżył się na zmęczenie, ból brzucha, miał gorączkę. Po „wnikliwym dochodzeniu” władze medyczne wydały oświadczenie, że kondycja zdrowotna i w konsekwencji śmierć chłopca „nie ma związku ze szczepionką”.
—————————-
Jacob Clynick, dotychczas zdrowy 13-latek, przyjął drugą dawkę preparatu firmy Pfizer, po którym bezpośrednio wystąpiło nagłe pogorszenie się stanu zdrowia i w konsekwencji nastąpiła śmierć. Przyczyny zgonu były badane początkowo przez lokalne władze medyczne powiatu Saginaw w stanie Michigan, a potem dochodzenie przejęła federalna agencja CDC. Po przeprowadzeniu „kompletnej autopsji patologicznej i medycznej”, CDC wraz ze stanowymi biegłymi przyznali, że „nie ma dowodu na powiązanie pomiędzy zaaplikowaną szczepionką a śmiercią”. Niestety, nie podano żadnych innych przyczyn śmierci. Becky Naessens, dyrektor domu pogrzebowego powiedział, że w akcie zgonu nie została wpisana przyczyna śmierci, co najwyraźniej nie zmieniło się po ukończeniu „szczegółowego dochodzenia”.
Oficjalnie więc, federalna agencja „autorytatywnie ustaliła”, że 13-latek, który w trzy dni po zaszczepieniu zmarł śpiąc w swoim łóżku, zmarł z niewyjaśnionych powodów.
Relacjonując 3 lutego br. oświadczenie władz federalnych i stanowych, lokalna stacja telewizyjna WJRT podała, że rodzina „jest sceptyczna co do wyników dochodzenia”, a dziadek chłopca, Don Clynick sądzi wprost, że szczepionka przeciwko Covid-19 była powodem zgonu. Rodzina ujawniła, że sekcja zwłok wykazała podczas zgonu „powiększone serce i występowanie płynów wokół organu”.
Dziwnym zbiegiem okoliczności, w trzy dni po pogrzebie, 26 czerwca 2021 roku, CDC w końcu przyznało, że istnieje „możliwa korelacja” pomiędzy wystąpieniem ryzyka problemów z sercem – jak zapalenie mięśnia sercowego (myocarditis) oraz zapalenie osierdzia (pericarditis) – głównie u młodych mężczyzn i chłopców.
Dotychczas, pomimo lawiny zgłaszanych przypadków poszczepiennych, CDC milczało, a usłużne media i „eksperci medyczni” wręcz zaprzeczali takiemu związkowi. Po dziś dzień w zastraszonym środowisku lekarskim obowiązuje mantra, że „szczepionki są skuteczne i bezpieczne”. Jak już wielokrotnie wyjaśnialiśmy, w tym krótkim stwierdzeniu mieszczą się aż 3 kłamstwa: preparaty te nie są szczepionkami w klasycznym znaczeniu tego słowa, nie są skuteczne (i nigdy nie były skuteczne przeciwko tzw. Covid-19) i nie są bezpieczne (są niezwykle groźne). Ich prawdziwa skuteczność polega na wielkich profitach firm farmaceutycznych oraz wielkich liczbach ofiar.
Według oficjalnych danych, w rejestrze VAERS, gromadzącym skutki uboczne „szczepionek przeciwko Covid-19”, a prowadzonym przez CDC i FDA, potwierdzono na dzień 4 lutego 2022 roku 23615 zgonów, 127855 hospitalizacji, 118076 wizyt na pogotowiu, 171408 wizyt lekarskich, 9119 przypadków wstrząsu anafilaktycznego, 13784 przypadków Objawów Bella, 3991 poronień, 12069 zawałów serca, 32436 zapaleń mięśnia/osierdzia sercowego, itd., itp.
Cudowne działanie cudownych „szczepionek” – VAERS – stan na 4 lutego 2022 r.
Problem z danymi zawartymi w systemie VAERS polega na tym, że są one bardzo zaniżone. Badania porównawcze wskazują, że zaniżenie to (Underreport Factor – URF) sięga, od minimum 20, do około 50, z kilkoma obliczeniami umiejscawiającymi URF na poziomie 41. Oznacza to, że wyniki, np. ofiar śmiertelnych należy pomnożyć przez 41, co daje około 960 tysięcy zmarłych, albo lepiej: zabitych poprzez zastosowanie „szczepionek przeciwko Covid-19”.
Napisaliśmy w nim, że dane podawane na stronie Biura Analiz Systemowych i Wdrożeniowych ws. zgonów na COVID-19 wydają się być zdumiewające, ponieważ zarejestrowano w nich tysiące zmarłych “zdrowych” osób w niezwykle zaawansowanym wieku, niekiedy nawet mających ponad 100 lat.
MZ: Te dane wypełniają lekarze
W odpowiedzi na nasze zapytanie poinformowano nas, że MZ w żaden sposób “nie weryfikuje poprawności wprowadzania danych” agregowanych do resortu zdrowia z formularza ZLK-5, który wypełniają lekarze wypisujący kartę zgonu, zgodnie z ustawą “o przeciwdziałaniu i zwalczaniu chorób zakaźnych u ludzi”.
Przekazano nam również, że kwestia kodowania zgonów z powodu COVID-19 została opisana w wytycznych opracowanych przez Narodowy Instytut Zdrowia Publicznego, Polski Związek Higieny i Państwowy Instytut Badawczy.
Podany dokument wskazuje m.in., że “Kod wyjściowej przyczyny zgonu zostanie nadany przez lekarza – kodera (16 lekarzy na terenie naszego kraju). W przypadku wątpliwości dotyczących przyczyn przedstawionych na karcie zgonu, lekarz – koder kontaktuje się w celu wyjaśnienia lub uściślenia opisu przyczyn zgonu podanego przez lekarza stwierdzającego zgon poprzez bezpośredni kontakt z tym lekarzem, a także poprzez możliwość wglądu do dokumentacji medycznej pacjenta”.
Dziesiątki “zdrowych” 100-latków – zmarło na COVID-19…
Nasz artykuł pokazuje, że żadnych wątpliwości – w stosunku do dziesiątek zgonów wśród zupełnie “zdrowych” i ponad stuletnich osób oraz tysięcy im podobnych zmarłych na COVID-19 mających więcej niż 90 lat – powyżej opisywani urzędnicy służby zdrowia najprawdopodobniej nie mieli. Tak jest, pomimo że wspomniane zgony stanowią 31 proc. wszystkich zgonów z i na koronawirusa w grupie 100+ (28 z 94) i 27,3 proc. w przedziale wiekowym 90-100 (2338 z 8571)
Podobne dane zarejestrowano również dla przedziałów 85-89 i 80-84 – odpowiednio w 27,8 proc. (3139 z 11 258) i 26,8 proc. (3079 z 11 491) przypadków zgon na COVID-19 wystąpił w podanych grupach u osób bez innych chorób współistniejących.
Łącznie ze wszystkich 21 996 osób, które zmarły wyłącznie na sam COVID-19 w okresie od 2 stycznia 2021 roku do 31 stycznia 2022 roku, 10,7 procent zaraportowano w przedziale 90-100+, a 38,5 proc. miało powyżej 80 lat. Kolejne 29 proc. osób zmarłych wyłącznie na COVID-19 było w wieku od 70 do 79 lat.
Przeglądam mainstreamowe media i widzę, że takiej prezydencji jak Joe Bidena jeszcze nie było! Wszędzie oszałamiający wzrost, wszystkie wskaźniki idą wyraźnie do góry. Zdecydowanie wzrasta inflacja, ceny artykułów pierwszej potrzeby, wzrasta przestępczość, nawet nielegalne przekraczanie granicy, wzrastają ceny benzyny i gazu. Wzrasta nawet niezadowolenie wyborców i inflacja dodając zera, szybko oszczędności pożera. Jesteśmy ludziska na najlepszym kursie i na ścieżce do spełnienia wspaniałej wizji Klausa Schwaba, której esencją jest: “nic nie będziesz miał i będziesz szczęśliwy!”
Ojcowie Założyciele piszący Konstytucję w końcu XVIII w. byli genialni w zaprogramowaniu co 2 lata wyborów, aby stworzyć mechanizm korygujący i wygaszający gniew ludu, dzięki temu w USA nie ma większych “rewolucji”…
Jestem zdania, że przynajmniej w USA przeklętego wirusa zwycięsko przegonią z powrotem do laboratorium w Wuhan nie lekarze, ale politycy! To oni przecież najlepiej wiedzą po której stronie przysłowiowy chleb jest posmarowany, a tu niespodziewanie zbliżają się jesienne wybory. A jedyną pandemią jakiej obawiają się politycy to ta, której symptomem jest utrata władzy, ciepłych posad i życia na koszt podatników. Czy wyborcy zapomną wyrządzone im krzywdy? Dziś widać jak na dłoni, że dobre czasy prosperity degenerują demokrację…
Patrząc na rozwój sytuacji w kontekście protestu kanadyjskiego Konwoju Wolności widzimy, że ludzie powoli osiągają słynną zbiorową/stadną odporność, ale na propagandę mandatowej pandemii, obiecującej powrót do normalności za cenę kompletnej kontroli cyfrowego totalitaryzmu pozbawiającej obywateli ich fundamentalnych konstytucyjnych praw. Ludzie mają już tego wszystkiego dość!
Lekarze prowadzący zażarte walki odwrotowe z wściekłym chińskim wirusem i kierujące nimi organy służby zdrowia posługujący się załamującym się już programem szczepień (w Izraelu już 4-ta dawka i zwyżka zachorowań), lockdownami, kwarantanną i cudacznymi różnorakimi mandatami szukają białej flagi.
Kilka dni temu słynny Johns Hopkins University ogłosił swoje analizy pandemii z konkluzją, że lockdowny nie miały pozytywnego wpływu na przebieg pandemii i powinny zostać odrzucone. Oczywiście miały zabójczy wpływ na gospodarkę, życie rodzinne, edukację, życie zawodowe, religijne i społeczne. Naukowcy przyznają, że dla dzieci wirus C-19 jest mniej groźny od sezonowej grypy. Niezależni lekarze alarmują, że maski tak naprawdę szkodzą rozwojowi dzieci w wielu wymiarach (w tym depresje i samobójstwa, narkotyki). Kolejne państwa rezygnują z mandatów, maseczkowych i “paszportowych” obostrzeń. Cóż z wirusem trzeba nauczyć się żyć…
Bez konsultowania nieboszczyka Nostradamusa możemy już prognozować koniec z atakowaniem rodziców (w/g FBI to rodzimi terroryści!) za bunty przeciwko maseczkom dla zasmarkanych dzieci, koniec z mandatami w dostępie do miejsc publicznych. Maseczki pozostaną dla powstałego kultu wierzących w ich moc! Politycy teraz bardzo chcieliby reprezentować swoich zastraszonych, zagubionych wyborców, którzy stopniowo przebudzili się i żądają powrotu do normalności. To co napisałem wyżej dopiero się rozpoczyna. Politycy powoli przecierają oczy i z troską patrzą aby przez swoją głupotę i naiwność nie spaść z wygodnego stołka przy korycie.
Te dwa ostatnie lata zapisały niechlubną kartę w Historii i spowodowały zachwianie w układzie między społecznym zaufaniem do rządzących, a pandemią ich totalitarnych ciągot do zupełnej kontroli społeczeństw z których podatków przecież dobrze żyją. Segregacja i izolacja oraz dehumanizacja ludzi wbrew ich konstytucyjnym prawom jest zbrodnią popełnioną przez elity w imię totalnej kontroli.
W tej medialno-biologicznej wojnie nie tylko maksymalizujące strach i fake news media, ale i medycy stali się oficerami politycznymi, komisarzami globalistycznej armii. Gość stacji CNN (w ciągu 2-ch lat stracili 90% widzów!), urocza lewaczka zachęcała innych lewaków, aby przebijali w Ottawie opony trucków i spuszczali im paliwo! Biedny polakożerca Władimir Żyrinowski popełnił swoiste harakiri i po przyjęciu 7-u (!) dawek szczepionki jest w ciężkim stanie. Może straceniec przeżyje, ale za nadmiar głupoty i zaufania trzeba płacić.
Idealizowanie jakiejkolwiek grupy społecznej czy zawodowej jest idiotyczne, ok. 97% lekarzy niemieckich w III Rzeszy było członkami partii nazistowskiej, przecież Zawahiri (Al Kaida), Che (Kuba), Mengele (III Rzesza) byli lekarzami …
Wzrastają majątki czołowych polityków, Nancy Pelosi dobiła swoim młotkiem speakera już do $120 mln. Wychowanek Henry Kissingera, Klaus Schwab jest wart tylko $1,3 mln, premier W.Bryt. Boris Johnson $2 mln, , książę Karol $100 mln, premier Nowej Zelandii lewicowa Jacinda Ardern $25 mln, Bill Gates $137 mld, John Kerry $250 mln, Obama $70-100 mln, Al Gore $330 mln, Joe Biden $8 mln. Jednak zdarzają się też potknięcia, biedny Mark Zuckerberg w ciągu jednego dnia stracił $30 mld, a jego Facebook ok. $250 mld!
Tak więc ta sinusoida nie ma sumienia i grozi dalszymi wariacjami. 435 kongresmenów i 100 senatorów zarabia ponad $174,000 rocznie (plus dodatki), można dodać, że pod przykrywką szalejącej pandemii część z nich już drugi rok pracuje z domu.
Szkody poczynione w ekonomii może da się odrobić, jednak co oni uczynili nauce? Generowali strach i uczucie zagrożenia zapominając o konieczności wspomagania organizmów milcząc o witaminach D3, o cynku, o magnezie, wspomagającej organizm w pierwszym stadium antywirusowej iwermektynie. Zalecając paracetamol i przyjmując dopiero chorych kiedy wirus dokonał już zniszczeń organów, doprowadzili do zwiększenia ilości ofiar (Hipokrates przekręca się w grobie). Zakazali dyskusji między naukowcami i ustanowili sprawdzoną stalinowską wersję swojej prawdy absolutnej, bez możliwości poddania jej krytyce.
Przy pomocy hojnie dotowanych przez Big Pharma mediów wyciszają naukowców kwestionujących zasadność ich sposobów walki z wirusem. W dodatku nabyta po przechorowaniu naturalna odporność organizmu, wśród “naukowców” stała się słowem wyklętym. Tylko durne lockdowny, maseczki i szczepionki, najpierw jedna, później druga, dalej trzecia i czwarta. Wyraźnie widać, celem jest wyszczepienie populacji, tej choroby nie leczymy! Tak nakazali globalni znachorzy Schwab, Gates i Fauci i to jest nauka!
Według badań izraelskich (Israeli National News.com) ryzyko wystąpienia zapalenia mięśnia sercowego po przyjęciu szczepionek szczególnie wśród młodych mężczyzn jest 133 razy większe!
Swoimi decyzjami ograniczającymi prawa obywatelskie przy okazji chińskiej pandemii rządy wyśmiały i zakpiły sobie też z demokracji. Wiadomo, wszechwładne światowe korporacje i wszechwładne fundusze zbiorowe jak BlackRock (szef Larry Fink, ma korzenie w Białymstoku) kontrolują media, uczelnie, biznesy i banki. Ci z kolei według podyktowanych im wielce postępowych kryteriów kontrolują zwykłych obywateli.
Celem przy jakiejkolwiek nadarzającej się okazji jest powolne ograniczanie praw obywatelskich, doprowadzenie do zaniku państw narodowych na rzecz regionalnych tworów na wzór Unii Europejskiej. A przede wszystkim (jak to było za komuny) zlikwidowanie klasy średniej, zlikwidowanie przedsiębiorczości, przygotowanie ludzi do rządowej jałmużny (podstawowy dochód) i cel ostateczny wprowadzenie cyfrowej demokracji, czyli neofaszyzmu na wzór chiński. Czyli kaplica!
Premier Ontario wprowadził stan wyjątkowy grożąc strajkującym rokiem więzienia, $100,000 kary i pozbawieniem licencji kierowców trucków, a sędzia zarządził zamrożenie $8,5 mln pomocy zebranej przez ludzi dla strajkujących (przedtem zatrzymali ok. $9 mln pomocy dla strajkujących). Strajkujący w nawiązaniu do motywów biblijnych urządzili “Marsz Jerycho” kilka razy okrążając parlament. Ciągle możliwy jest scenariusz Jaruzelskiego. W Piątek Biden rozmawiał z Trudeau zachęcając go do zrobienia porządku ze strajkującymi. Strajkujący zablokowali truckami ważne przejścia graniczne między US i Kanadą, przypomnijmy, ze ⅔ kanadyjskiego eksportu trafia do US. Przez zablokowany Ambassador Bridge przechodzi ok. 25% wymiany handlowej, fabryki po stronie US przestają pracować z powodu braku kanadyjskich dostaw. Ok. 90% populacji Kanady mieszka godzinę jazdy od granicy z US. Z kolei użycie siły przeciwko kierowcom ciężarówek (którzy wraz z rodzinami stanowią ok. 20% populacji Kanady). Czas pokaże, czy globalistyczna lewica (Trudeau) jest w stanie rozpocząć negocjacje ze strajkującymi wyborcami, czego należałoby spodziewać się w demokracji.
Jednak w tej wojnie z narodami globaliści wcale nie muszą wygrać. Pandemia była dobrze przemyślanym blitzkriegiem, ale każdy plan wojny jest tylko dobry w momencie początkowym, zaskoczenia, później zwykle pojawiają się przeciwności. Ludzie nie zapomnieli o swojej godności i swoich prawach, dlatego m.in. mamy kanadyjski protest Rewolucja Truckersów. Drugą sprawą są lokalni politycy, łasi na dotacje i przekupni, jednak widzą perspektywę nadchodzących wyborów i muszą zadbać o swoje okrągłe cztery litery. Dlatego wkrótce zaczną zbliżać się do swoich wyborców, wysłuchiwać ich, aby ich ponownie reprezentować.
W tej możliwej wersji lokalni politycy byliby podobni do demokratów i elementów burżuazji z rosyjskiej rewolucji lutowej 1917 r. I może Wielki Reset globalistów, trzeba też (za przykładem Lenina) odłożyć na lepiej przygotowany któryś tam październik? Tak więc jest nadzieja, że to przygotowujący się do wyborów politycy, będą tą małpą, która w swoim interesie wrzuci francuski klucz w tryby Wielkiego Resetu. Tym bardziej powinniśmy skupić się na selekcji i poparciu polityków, którzy w nawet w jakimś stopniu reprezentowali by nasze niepokoje i pragnienia zabezpieczenia należnych nam praw.
Kontrowersyjny „rosyjski” polityk ma zaawansowane zapalenie płuc spowodowane przez koronawirusa SARS CoV-2. Twierdził, że przyjął osiem dawek szczepionki. „lider LDPR ruszył w prywatną podróż”.
Żyrinowski miał zostać przyjęty w trybie nagłym do Centralnego Szpitala Klinicznego (CKB) z obustronnym zapaleniem płuc. Według „Komsomolskiej Prawdy” 50-70 proc. płuc polityka zostało objęta chorobą COVID-19. Według gazety lekarze określili stan Żyrinowskiego jako „ciężki”.
Rosyjskie Ministerstwo Zdrowia potwierdziło, że przewodniczący Liberalno-Demokratycznej Partii Rosji trafił do CKB z powodu COVID-19. 75-letni polityk miał, według resortu, trafić do szpitala już 2 lutego. Jest zarażony wariantem Omikron. Służba prasowa Ministerstwa określiła stan Żyrinowskiego jako stabilny.
O poważnej chorobie Żyrinowskiego świadczyło to, że w piątek odwołał on swój cotygodniowy wywiad dla rozgłośni radiowej „Komsomolskiej Prawdy” czego, jak twierdzi portal tej gazety, „nie robił nigdy”.
Gazeta twierdzi, że informacja o stanie zdrowotnym polityka okazała się szokiem dla jego politycznych współpracowników, nie poinformowanych o przyczynie nie podjęcia przez niego zwyczajowych obowiązków. Przekazano im, że lider LDPR ruszył w prywatną podróż.
Jednak jak podkreśla „Komsomolska Prawda” Żyrinowski obawiał się zarażenia koronawirusem i po wybuchu pandemii ograniczył swoje podróże. W Dumie Państwowej nosił maskę i rękawiczki. Twierdził też, że przyjął aż osiem dawek szczepionki przeciwko COVID-19.
Urodzony w Ałmaty – niegdysiejszej stolicy Kazachskiej SRR Żyrinowski jest obecny w rosyjskiej polityce od ponad trzech dekad. Absolwent filologii tureckiej, który jako młody człowiek został w 1969 r. na krótko aresztowany w Turcji gdzie pracował jak tłumacz dla radzieckiej firmy konstrukcyjnej, w politykę zaangażował się w czasach rozkładu ZSRR. {Narodowość prawnicza..] [—-]