Nadchodzi Dziadek Mróz

No i jak tu nie przyznać racji Ojcu Narodów, Chorążemu Pokoju, Klasykowi Demokracji Józefowi Stalinowi, że w miarę rozwoju socjalizmu nasila się walka klasowa?

Socjalizm rozwija się w najlepsze, to znaczy – rewolucja komunistyczna w pełnym natarciu przewala się przez Amerykę Północną i Europę, a ściślej – tę część, w której chcieliśmy schronić się przed komunizmem. Właśnie w Niemczech, które – jak to  wreszcie zauważył nawet sam Naczelnik Państwa – pod zmyłkową nazwą “Unii Europejskiej”, budują IV Rzeszę, tamtejsze gangi polityczne dogadały się co do rządu. Socjaldemokraci, czyli Czerwoni, spiknęli się z Zielonymi. Połączenie czerwonego z zielonym daje kolor brunatny, co w Niemczech może wzbudzać rozmaite wzruszające rezonanse.  Ciekawe, czy kiedy w roku 2003 Naczelnik Państwa, który wtedy jeszcze Naczelnikiem Państwa nie był, wiedział, że stręcząc Polakom Anschluss, stręczy nam IV Rzeszę, czy jeszcze nie wiedział? Jeśli wiedział, no to niedobrze, bo to znaczy, że jego płomienny patriotyzm można włożyć między bajki, a jeśli nie wiedział, to też niedobrze, bo to znaczy, że był mało spostrzegawczy. Budowa IV Rzeszy bowiem została oficjalnie przesądzona w roku 1993, kiedy to wszedł w życie traktat z Maastricht, który zmienił funkcjonowanie wspólnot europejskich z formuły konfederacji, czyli związku państw, na formułę federacji, czyli europejskiego państwa związkowego, a więc IV Rzeszy – bo niby czego

Mniejsza jednak o Naczelnika Państwa, który – jak się okazuje – uczy się bardzo powoli, skoro zorientowanie się, że razem z Donaldem Tuskiem i innymi folksdojczami, wpakował Polskę do IV Rzeszy, zajęło mu prawie 20 lat. Mówi się: trudno, ale przecież nie chodzi o roztrząsanie przymiotów Naczelnika Państwa, tylko o rewolucję komunistyczną, która przewala się przez zachodnią część Europy, wykorzystując w tym celu instytucje “Unii Europejskiej”. Nawiasem mówiąc, Adolf Hitler też był socjalistą rewolucjonistą i za takiego się uważał, podobnie jak Ojciec Narodów Józef Stalin, którego w swoim czasie pod niebiosa wychwalali sowieccy kolaboranci, między innymi – antenaci pana red. Adama Michnika. Przypominam o tym nie po to, by komuś dokuczyć, bo wyobrażam sobie, jak pan red. Michnik musi cierpieć w skrytości, że jest potomkiem sowieckich kolaborantów i że ta okoliczność może utrudnić w przyszłości jego kanonizację. Jakieś starania zostały już chyba podjęte, bo  pan Bogdan Białek, przewodniczący stowarzyszeniu im. Jana Karskiego, właśnie odkrył, gdzie leży Prawda. Otóż Prawda leży tam, gdzie stoi pan red. Adam Michnik. Jak pan redaktor się przemieszcza, to i Prawda się przemieszcza i wskutek tego, raz leży tu, a innym razem – zupełnie gdzie indziej, zgodnie z nieubłaganymi prawami dialektyki marksistowskiej.  Jestem pewien, że  nasilające się ostatnio na łamach żydowskiej gazety dla Polaków oskarżenia narodu polskiego o kolaborację z Hitlerem są z tą obawą co do kanonizacji jakoś związane, bo jeśli Polacy kolaborowaliby z Hitlerem, to żaden z nich nie ośmieliłby się nieubłaganym palcem wytykać rodzinie pana red. Michnika kolaboracji ze Stalinem.

Wracając tedy do rewolucji to wypada podkreślić, że zarówno Adolf Hitler, jak i Józef Stalin, pragnęli lepszego świata, nie dla siebie oczywiście, tylko dla Ludzkości, z tym, że jeden wykombinował sobie, że świat zmieni się na lepszy, gdy usunie się z niego niewłaściwe rasy, podczas gdy drugi – że świat będzie lepszy, gdy usunie się z niego niewłaściwe klasy.  Jak się okazuje, aż tak wielkiej różnicy między nimi nie było, bo co zasady, to się przecież ze sobą zgadzali. Nie ma też wielkiej różnicy między likwidowaniem niewłaściwych ras i likwidowaniem niewłaściwych klas. I w jednym i w drugim przypadku trzeba używać dołów z wapnem, w których, zwłaszcza po pewnym czasie, jednych od drugich odróżnić niepodobna.

Okazało się jednak, że rewolucję komunistyczną można robić też innymi metodami, no i właśnie na obecnym etapie te metody są w powszechnym użyciu. Chodzi nie tylko o to, że rasa uważana wcześnie za niewłaściwą, okazała się tą najwłaściwszą, na którą nikomu nie wolno podnieść ręki, bo albo mu ta rękach uschnie, albo zostanie odrąbana. Chodzi również o to, żeby zapanowała Równość, żeby nikt nie czuł się wykluczony, ani stygmatyzowany. Kiedy zapanuje Równość, wszyscy będą szczęśliwi, a jak wszyscy będą szczęśliwi, to i świat stanie się lepszy, no bo jakże inaczej? Wprawdzie poeta powiada, że “by mogła zapanować Równość, trzeba wpierw wszystkich wdeptać w gówno”, ale – po pierwsze – nie ma takich ofiar, których nie można by poświęcić dla naprawienia świata, a po drugie – niekoniecznie “wszystkich”, bo tylko nienawistników. A kto jest nienawistnikiem? Odpowiedź jest prosta, jak budowa cepa: ten, kto się z nami nie zgadza. Toteż nienawistnicy są potencjalnie przeznaczeni do dołów z wapnem, ale na tym etapie jeszcze się ich tylko “potępia”, podobnie jak obywateli niezaszczepionych. Jeśli jednak epidemia jeszcze trochę potrwa, to pewnie się okaże, że ci niezaszczepieni nie tylko, zgodnie z uprzednimi ustaleniami, będą musieli posłusznie powymierać, ale w dodatku nie zostaną wpuszczeni do Królestwa Niebieskiego, gdzie też wprowadzone zostaną stosowne certyfikaty. Już na tym przykładzie widać, że walka klasowa jak najbardziej się nasila, a tylko ofiary się zmieniają.

Nie tylko zresztą ofiary. Każda rewolucja, a komunistyczna w szczególności, poza ofiarami ma też bohaterów. Z okazji epidemii, na bohaterów wyrastają także obywatele zaszczepieni, ale przecież nie są oni ani jedyni, ani nawet najważniejsi. Rewolucja bowiem – a komunistyczna pod tym względem nie różni się od wszystkich innych – wytwarza własną szlachtę. Narodowy socjalista Adolf Hitler upatrywał kandydatów na szlachtę w “nordykach”, a z kolei Józef Stalin – w człowiekach sowieckich, którzy spenetrowali nieubłagane prawa dziejowe i z tego tytułu powinni spełniać przewodnią rolę.

Na obecnym etapie rolę takiej awangardy przyznaje się “kobietom”, które chętnie się takim łechtaczkom poddają, ale przede wszystkim – sodomitom. Jak zapowiedział pretendujący do stanowiska amerykańskiego ambasadora w Warszawie pan Brzeziński, “gdy tylko w Polsce obejmę władzę”, będzie nieustanie naciskał na tubylczy rząd by przestał sprzeciwiać się sodomitom. Najwyraźniej sodomici, obok “kobiet” zostali na obecnym etapie upatrzeni na  awangardę – a potem oczywiście się zobaczy. Zaczyna się to rozmaicie przekładać na sprawy obyczajowe i doszło do tego, że pewna maltańska durnica, którą Nasza Złota Pani wystrugała z banana na komisarza UE, zaproponowała zaprzestanie nazywania nadchodzących świąt, świętami Bożego Narodzenia. Tak samo było w Sowietach, gdzie obchodziło się Dziadka Mroza. Czegóż chcieć więcej?

Stanisław Michalkiewicz https://www.magnapolonia.org/nadchodzi-dziadek-mroz/

UE: Atak „na karpia” => na płeć => na Boże Narodzenie => na imiona chrześcijańskie => na BOGA.

Pomiędzy absurdem a śmiertelnym zagrożeniem. Unijna taktyka „na karpia” w walce z Bożym Narodzeniem

Unii Europejskiej na Boże Narodzenie i imiona chrześcijańskie – może być symptomem już nadchodzącego zwycięstwa Rewolucji. Czy wyrugowanie terminologii chrześcijańskiej i języka wykluczającego „różne płcie” to tylko kosmetyka na trupie zachodniej cywilizacji? Czy może ta ostateczna ofensywa będzie bodźcem do szerszego oporu?

Ukazy „władzy” w Brukseli bywają tak absurdalne, że łatwo je zbagatelizować. Zapewne myślimy nieraz: To tylko fantazje jakichś fanatycznych antyklerykałów, oderwanych od rzeczywistości i ględzących coś od rzeczy za nasze pieniądze w Parlamencie Europejskim.

Spójrzmy jednak na to zjawisko jako na znak czasu – signum temporis – bo choć unijni biurokraci nie mają mocy demiurgów, to ich działania odzwierciedlają swoistą „gotowość” upadającej cywilizacji Zachodu do gruntownego przemeblowania systemu wartości i kodu kulturowego.

Chodzi o projekt tzw. „Unii równości”, w ramach którego używanie terminu „Boże Narodzenie” miałoby być zakazane, podobnie jak chrześcijańskie imiona. Propozycja wysunięta przez Komisję Europejską zakładała też nowe rozumienie parytetu płci, aby zapewnić reprezentację przedstawicielom „wszystkich płci” w unijnej debacie. I należy zauważyć, że fakt, iż ostatecznie eurokraci wycofali się z tego szalonego pomysłu, jest właściwie bez znaczenia. Symptomatyczne są bowiem te ich podchody, a ich ostateczny sukces – w przypadku braku powszechnego oporu – może być tylko kwestią czasu.

Krok w krok za utratą wiary i powszechną apostazją postępuje wykorzenienie kulturowe. Kończy się obecnie epoka, która trwała pod znakiem „wierzący, niepraktykujący” i w której coraz częstszym zjawiskiem, nawet w „katolickiej” Polsce, było choćby obchodzenie świąt Bożego Narodzenia bez najmniejszego odwołania do faktu narodzin Zbawiciela, a jedynie w ramach „świeckiej tradycji” gromadzenia się przy stole i jedzenia barszczu z uszkami.

Niestety, pomimo nawet najgłębiej zakorzenionego w zbiorowym sentymencie Europejczyków przywiązania do narodowych potraw świątecznych, na tym poziomie – ani na poziomie językowym – nie uda nam się obronić przed ofensywą unijnych neomarksistów. Banalizacja tego sporu, właśnie poprzez sprowadzenie go do kłótni o przysłowiowego bożonarodzeniowego karpia, również sprzyja uśpieniu uwagi…

Wojna toczy się o przetrwanie ludzkości w dotychczasowym wymiarze, gdyż negowane są już nie tylko prawa religii objawionej i cywilizacji, którą stworzył Kościół, ale porządek naturalny i podstawowe rozróżnienia antropologiczne, takie jak obiektywne istnienie „tylko” dwóch płci. Dlatego nieliczni przedstawiciele katolickiej hierarchii, którzy nie godzą się na kompromis ze światem, podkreślają głębszy charakter tych zmagań w kontekście odwiecznej walki dobra ze złem.

Dlatego wśród bieżących, coraz bardziej kuriozalnych, pomysłów na reorganizację rzeczywistości, nie dajmy się zwieść tej unijnej taktyce „na karpia” i zwracajmy oczy ku prawdziwym, duchowym źródłom, które niegdyś zapewniły żywotność naszej cywilizacji.

Filip Obara https://pch24.pl/pomiedzy-absurdem-a-smiertelnym-zagrozeniem-unijna-taktyka-na-karpia-w-walce-z-bozym-narodzeniem/

Wielka afera z udziałem sędziów TSUE i byłego szefa Komisji Europejskiej Jean Claude Junckera!

Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej nakłada na Polskę milionowe kary i prawi nam kazania o praworządności. Tymczasem jego sędziowie oraz inni czołowi urzędnicy Komisji Europejskiej, zamieszani są w aferę, która kompromituje całą tę instytucję.

Dziennik „Libération” donosi, że sędziowie TSUE handlowali wpływami. Zarzut dotyczy między innymi przewodniczącego Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej – sędziego Koena Lenaertsa. Z aferą związani są także były szef Komisji Europejskiej – Jean Claude Juncker oraz elitarni członkowie kierowanej przez Donalda Tuska Europejskiej Partii Ludowej.

W latach 2010-2018 wyżej wymienione osoby miały brać udział w spotkaniach, które nielegalnie opłacano z unijnych funduszy. Za organizację tych spotkań, mieli odpowiadać: były audytor w Europejskim Trybunale Obrachunkowym – Karel Pinxten – który niedawno usłyszał wyrok w sprawie oszustw finansowych oraz grupa lobbystów z Brukseli.

W nielegalnych spotkaniach brali udział: wspomniany Juncker, były wiceprzewodniczący Komisji Europejskiej – Jyrki Katainen i Johannes Hahn, który obecnie pełni funkcję komisarza do spraw budżetu i jest bliskim współpracownikiem obecnej przewodniczącej Komisji – Ursuli Von der Leyen.

Co więcej, władze Komisji Europejskiej oraz władze kilku państw, miały naciskać na Europejski Urząd ds. Zwalczania Nadużyć Finansowych, aby ten zrezygnował z prowadzenia śledztwa w tej sprawie. O skali politycznej korupcji świadczy także to, że działacze z Europejskiej Partii Ludowej (EPL) niedawno objęli w tym urzędzie kluczowe stanowiska.

Pod adresem EPL padają oskarżenia wystosowane przez redaktora naczelnego „Libération” , który uważa, że partia dowodzona przez Tuska zbudowała „państwo w państwie” w Unii Europejskiej.

To jest prawdziwy skandal, bo kiedy Polsce zarzuca się łamanie unijnych reguł prawnych, ci, którzy te reguły tworzyli i się do nich notorycznie odwoływali, sami je rażąco łamali.

Sprawa ta stawia Komisję Europejską w bardzo złym świetle, a Polsce daje olbrzymi argument w sporach toczonych z Brukselą. Podwójne standardy unijnych elit właśnie zostały brutalnie obnażone i kto wie czy nie jest to zaledwie wierzchołek góry lodowej.

Marcin Kozera https://zmianynaziemi.pl/wiadomosc/wielka-afera-z-udzialem-sedziow-tsue-i-bylego-szefa-komisji-europejskiej

UE jest gotowa oddać władzę WHO i europejskiej agencji “Zdrowia” i chce dać tym organom szerokie uprawnienia polityczne do zarządzania

UE jest gotowa oddać władzę WHO i europejskiej agencji w ramach Organizacji Zdrowia i chce dać tym organom szerokie uprawnienia polityczne do zarządzania światową polityką zdrowotną.

Stwierdzono w decyzji Rady Europejskiej z 21 października 2021 r.

Rezolucja stwierdza, że Rada Europejska „chce, aby WHO odgrywała silną i centralną rolę w przyszłości globalnego zarządzania zdrowiem i popiera cel podpisania międzynarodowego traktatu w sprawie pandemii”.

Miesiąc wcześniej, 15 września, prezydent UE Ursula von der Leyen zainicjowała powołanie Urzędu ds. Gotowości i Reagowania na Sytuacje Zdrowotne (HERA), który będzie koordynował postępowanie związku w przypadku przyszłych pandemii.

W takich sytuacjach HERA będzie zarządzała reakcją kryzysową krajów członkowskich, az decyzji Rady Europejskiej jasno wynika, że ponownie będzie to podlegać WHO.

Kiedy przyjrzymy się, w jaki sposób reakcja na COVID-19 obejmowała praktycznie wszystkie obszary polityki i ominęła wszystkie konstytucje, deklaracje praw człowieka oraz inne przepisy i umowy, staje się jasne, że jeśli WHO ma otrzymać oficjalną rolę, jaką europejska Rada chce , wtedy WHO zdecydowanie stanie się niewybieralnym „rządem światowym” o dalekosiężnych uprawnieniach.

Nigdzie nie rozwiązano tego w sposób demokratyczny, więc prawdopodobnie zostanie narzucone bez przejrzystości i irytujących wpływów wyborców.

WHO nie jest już organizacją międzynarodową, ale instrumentem dla przemysłu farmaceutycznego

Jest to szczególnie niepokojące, ponieważ WHO nie jest już normalną organizacją światową, ale narzędziem dla przemysłu farmaceutycznego i kapitału finansowego.

W wywiadzie, który magazyn Hemali zrobił z Astrid Stuckelberger  , zwraca uwagę między innymi na to, jak WHO została obalona przez Billa Gatesa i międzynarodowy przemysł farmaceutyczny. Stuckelberger przez większość swojej kariery pracowała z WHO i dla WHO , więc ma solidne podstawy do mówienia tego, co mówi.

WHO nie jest tą samą organizacją co wcześniej. KTO zmienił się odkąd tam byłem. Do tej pory tego nie widziałem, ale teraz, kiedy studiuję politycznie to, co się wydarzyło, widzę to.

W 2016 roku nastąpiła zmiana, wyjaśnia Astrid.
– To było wyjątkowe: Organizacje  NGO  – organizacja pozarządowa – jak  GAVI  – Global Alliance for Vaccine Immunization – kierowana przez Billa Gatesa – przybyli do WHO w 2006 roku z funduszem. Od tego czasu WHO rozwinęła się w nowy rodzaj organizacji międzynarodowej. GAVI zdobywał coraz większe wpływy i całkowitą immunitet, bardziej niż dyplomaci w ONZ. GAVI może robić dokładnie to, co chce, policja nie może nic zrobić.

– WHO przeszła audyt w 2014 roku. Potem WHO stała się bardziej firmą z krajem jako filią niż otwartą organizacją. Czy to prawda?
– Tak. Kiedy pracowałem ze stosunkami międzynarodowymi w WHO w 2013 roku, widziałem, że GAVI wchodził coraz częściej. W GAVI przedstawił globalny plan działania dotyczący szczepień na lata 2012-2020. To znaczy osiem lat, w których GAVI miał wszystko w swoich rękach. Bill Gates zajął się szczepieniem, przejął.

Jak niewola

– Jaką władzę ma WHO nad różnymi krajami?
– Oto jest pytanie. Wcześniej wszystkie kraje były wolne. Ale teraz, kiedy przeprowadzam wywiady na całym świecie, widzę, że każdy kraj jest częścią „firmy WHO”. WHO nie jest już demokratyczną organizacją członkowską, taką jak ONZ. Różne rządy tworzą podstawę „przedsiębiorstwa”. Logicznie zgadza się z tym, co się teraz dzieje, „firmy” chcą pieniędzy, biznesu i kontrolowania ludzi. To jak niewolnictwo. Podatki, które płacimy, trafiają do rządów, które podlegają „firmie”. W ramach międzynarodowych organizacji, takich jak GAVI.

GAVI, Bank Światowy i WHO zawarły umowę o nazwie IFFM:  International Facility Finance for Immunization.  Nasze kraje, nasi ludzie płacą WHO, Bankowi Światowemu i GAVI za realizację ich programów odpornościowych.

IFFM jest instrumentem inwestycyjnym i na swojej stronie internetowej obiecuje swoim inwestorom, że „za każdego dolara zainwestowanego w szczepienia otrzymają z powrotem 21 dolarów”.

Gdy będzie to zarządzane przez WHO z globalnym zarządzaniem ponadnarodowym, kraje członkowskie będą zobowiązane do wpłacania do tego funduszu i zostanie ustanowiony instrument, w którym kapitał finansowy będzie miał globalną władzę polityczną za pośrednictwem WHO i dostęp do wszystkich światowych skarbów jak chcą, a dokładniej: tyle WHO mówi, że przyszłe „pandemie” będą wymagać.

Lub jak to się nazywa własnymi słowami IFFM :

IFFIm zapewnia inteligentne rozwiązanie jednego z głównych ograniczeń wysiłków związanych ze szczepieniami: brak długoterminowego finansowania na dużą skalę, które jest stabilne, przewidywalne i skoordynowane. Rozszerzenie zasięgu szczepień na całym świecie wymaga długoterminowego planowania i finansowania projektów, takich jak szkolenie pracowników służby zdrowia i tworzenie przewidywalnych rynków szczepionek.

W ten sposób giganci farmaceutyczni i ich właściciele finansowi będą mieli „przewidywalne rynki” dla swoich szczepionek. Ryzyko podejmą kraje i narody świata. Gwarantowany zysk kończy się na zwykłych podejrzanych.

 Trzej najwięksi właściciele firmy Pfizer to Vanguard, BlackRock i State Street. To samo dotyczy Johnson & Johnson . Dla nich to jak „łapanie ryb w wiadrze”.