Od Międzymorza do Mitteleuropy

Od Międzymorza do Mitteleuropy

Adam Wielomski konserwatyzm

Konflikt między Ukrainą i Polską nie jest o zboże. Spór ten jest tylko widocznym dla opinii publicznej symptomem zerwania w obustronnych stosunkach. Dodajmy, że nieuchronnego, co przewidział już ponad 100 lat temu Roman Dmowski, a czego politycy PiS nie potrafili czy nie chcieli dostrzec. Spór ten jest konieczny i wynika z mapy, czyli z geopolityki.

Przez ostatnie półtora roku ciągle czytałem o sobie, że jestem „ruską onucą”. Nawet nie dlatego, że popierałem rosyjską agresję na Ukrainę – bo nie popierałem jej jako wielce niekorzystnej dla Polski – ale dlatego, że nie rozczulałem się nad Ukrainą jak Szymon Hołownia nad konstytucją. Nie, nie rozczulałem się, gdyż  byłem pewny, że Ukraina nie będzie przyjacielem Polski. Nawet nie ze względu na Wołyń i stare dzieje, ale z powodu mapy.

W 1908 roku Dmowski opublikował pracę „Niemcy, Rosja i kwestia polska”, w której dokonał niezwykle trzeźwej analizy geopolitycznych celów Niemiec. Wskazał, że Berlin posiada dwóch wrogów w swojej ekspansji na wschód: Polaków (jako naród, gdyż państwa wtedy nie mieliśmy), którzy zasiedlają ziemie przeznaczone dla niemieckich osadników, a także Rosję, która ogranicza niemiecki marsz na wschód militarnie i politycznie. Stąd pogląd Dmowskiego, że Niemcy staną na głowie, aby obudzić ukraiński nacjonalizm i doprowadzić do stworzenia państwa ukraińskiego, które od wschodu naciskałoby na Polaków, równocześnie wypychając Rosję z Europy. W oparciu o Ukrainę niemiecka gospodarka stworzy projekt, który kilka lat później sami niemieccy polityki określili Mitteleuropą.

Czy jeśli powstałoby państwo ukraińskie to Kijów zgodziłby się na ten projekt, stając się wasalem ekonomicznie i politycznie zależnym od Niemiec? Tak, bo nie miałby innego wyjścia. Ponieważ Rosja nie zgodzi się na państwo ukraińskie, stworzone kosztem jej historycznej kolebki (Ruś Kijowska) i wypchnięcia jej z Europy, to nie zawaha się podjąć wszelkie kroki, aby tę państwowość unicestwić, włącznie z wojną. W tej sytuacji rząd w Kijowie, mając do wyboru albo unicestwienie pod naporem rosyjskim, albo zachowanie państwowości za cenę niemieckiej kontroli i ekonomicznej eksploatacji, wybierze „mniejsze zło”, czyli hołd Berlinowi. I hołd taki Żeleński właśnie złożył Olafowi Scholzowi, czego wyrazem było publiczne poparcie niemieckich aspiracji do stałego członkostwa w Radzie Bezpieczeństwa ONZ.

Cała polityka rządów postsolidarnościowych, opierając się na mirażu stworzonym przez Giedroycia i rojeń piłsudczyzny o „Polsce federacyjnej”, polegała na wierze, że uda się Ukrainę nakłonić do stworzenia wielkiego sojuszu, albo i federalnego UkroPolu, które oprze się rosyjskiej ekspansji na zachód i niemieckiej na wschód. Ponieważ w przypływie resztek racjonalizmu w Warszawie zdawano sobie sprawę, że jest to sojusz dwóch państw słabych przeciw dwóm mocarstwom, to chciano ten projekt powiększać do rozmaitych Trójmórz, Międzymórz, etc., angażując przy okazji Stany Zjednoczone jako gwaranta jego istnienia.  Ci, którzy czytają moje teksty wiedzą, że zawsze podchodziłem do tego pomysłu z głęboką rezerwą. Nie wierzyłem ani we wspólny interes kilkunastu podmiotów, które miały tę strukturę tworzyć; ani w ich potencjał (stąd określenie Nędzymorze), ani w trwałe zaangażowanie amerykańskie.

W Polsce jednak w ten projekt wierzono, a wszystkie głosy wyrażające wątpliwości klasyfikowane jako „onucyzm”. Innymi słowy, zaklinano rzeczywistość, aby nagięła się do ideału. Paradoksalnie, w Kijowie, gdzie tradycja dyplomatyczna  i uprawiania polityki międzynarodowej prawie nie istnieje, w mrzonki te nie uwierzono, wybierając Realpolitik, by nie rzec, że czysty makiawelizm. Dlaczego?

Z bardzo prostego powodu. W projekty „nędzymorskie” głównie angażowała się Polska. Kijów stanął więc przed wyborem. Albo sojusz z państwem o średnim potencjale jak Polska przeciw Rosji i Niemcom równocześnie, albo sojusz z ekonomicznym mocarstwem jak Niemcy przeciwko Rosji i Polsce. Analiza typu SWOT (silne i słabe strony) jednoznacznie wskazywała, że lepiej być z Berlinem przeciwko Moskwie i Warszawie, niż ze słabą Warszawą przeciwko osi Moskwa-Berlin. Dlatego Kijów wydoił polską armię z całego możliwego do przejęcia uzbrojenia, po czym makiawelicznie odwrócił sojusze, dogadując się z Berlinem. Jako zwolennik Realpolitik nie potępiam Ukrainy, przeciwnie, podziwiam kunszt tej młodziutkiej i niedoświadczonej przecież dyplomacji i czekam na dymisję min. Raua jako politycznie odpowiedzialnego za klęskę polskiej polityki wschodniej, choć oczywiście nakreślono ją na Nowogrodzkiej w gabinecie rzekomo nieomylnego Prezesa.

Na naszych oczach projekt polskiego Międzymorza przekształcił się w projekt niemieckiej Mitteleuropy. W Polsce nikt się tego nie spodziewał, ponieważ media cały czas podtrzymywały mit rzekomego sojuszu niemiecko-rosyjskiego. Tak, sojusz taki istniał, ale do 2022 roku. W 2022 roku w Niemczech miano „słowa roku” przyznano Zeitenwende, czyli „przełomowi epok”. Niemieckie elity, po wahaniach przez pierwsze miesiące toczącej się wojny, ogłosiły poparcie dla Ukrainy i wojnę z sojuszem Rosja-Chiny. Widzi to każdy przeglądający niemieckie portale dotyczące spraw międzynarodowych, wystąpienia Scholza i niezbyt lotnej szefowej MSZ Annaleny Baerbock.

Polskie media fakt ten zignorowały całkowicie, naśmiewając się ze starych hełmów, które Niemcy podarowały Ukrainie, gdy my wysyłaliśmy „Twarde” i „Rosomaki”. Polskie media, a także wpatrzona w nie polska elitka polityczna, nie dostrzegły Zeitenwende niemieckiej polityki zagranicznej, która z sojuszu z Rosją przeszła do konfrontacji, a której celem jest budowa Mitteleuropy, której centralnymi punktami są: 1/ przyjęcie Ukrainy do UE; 2/ zmiana traktatów unijnych w kierunku państwa federalnego.

Właśnie dlatego Kijów, za wszelką cenę chcący uciec od zależności od Rosji, złożył hołd lenny Berlinowi i śmiało poszedł na konfrontację z Warszawą, której pisowski rząd takiej federalizacji jest mocno niechętny.

Zelenski kupuje luksusową willę w Egipcie, podczas gdy ukraińscy żołnierze giną na frontach.

Wołodymyr Zelenski kupuje luksusową willę w Egipcie, podczas gdy jego żołnierze giną na frontach

Kategoria: Archiwum, News, Polityka, Polska, Świat, Tematycznie, Ważne

Autor: pokutujący łotr , 1 listopada 2023 http://infobrics.org/post/39188/

Willa w El Gouna w Egipcie zakupiona w br. przez Wołodymyra Zelenskiego za 5 milionów dolarów

Lucas Leiroz, dziennikarz, badacz w Centrum Studiów Geostrategicznych, konsultant geopolityczny:

Niedawny raport dziennikarski ujawnił, że ukraiński prezydent kupił luksusową willę w Egipcie w regionie El Gouna, znanym również jako “miasto milionerów”. Co więcej, dowody wskazują, że Zełenski na zakup wykorzystał zachodnie pieniądze, wydając na osobiste luksusy znaczną część kwot, które otrzymuje od krajów NATO.

Dane zostały opublikowane przez egipskiego dziennikarza śledczego Mohammeda-Al-Alawiego. Po dogłębnych badaniach z udziałem źródeł zaznajomionych z tematem, Mohammed odkrył, że rodzina Zelensky nabyła luksusową nieruchomość w Egipcie o wartości około pięciu milionów dolarów. Miejsce to znajduje się w strefie przybrzeżnej Egiptu, obok Morza Czerwonego, obszaru słynącego z wielu bogatych nieruchomości. Nie przez przypadek El Gouna jest dla wielu milionerów komfortowym miejscem pobytu w czasie wolnym od pracy. Na przykład mówi się, że obok willi Zelensky’ego znajduje się “posiadłość należąca do światowej sławy hollywoodzkiej aktorki Angeliny Jolie”.

Egipski dziennikarz opublikował dokumenty potwierdzające zakup willi, jej cenę i strony umowy. Zelensky kupił nieruchomość za pośrednictwem swojej teściowej, Olgi Kiyashko, która podpisała umowę z egipskimi sprzedawcami 16 maja 2023 roku. Analitycy, którzy skomentowali tę sprawę, twierdzą, że źródłem pieniędzy wydaje się być nic innego jak zachodnie pakiety pomocy finansowej, które docierają do Kijowa, biorąc pod uwagę wysoką cenę willi.

“Jestem zaskoczony, że krewni najwyższych ukraińskich urzędników zaczęli kupować luksusowe nieruchomości po rozpoczęciu wojny na Ukrainie. Nie pamiętam czegoś takiego wcześniej (…) Zaskakujące jest to, że Ukraina prowadzi krwawą wojnę z Rosją, a krewni ukraińskich urzędników kupują nieruchomości w Egipcie, zamiast przeznaczać swoje bogactwa na potrzeby kraju. Podejrzewa się, że ukraińscy biurokraci, z pomocą swoich krewnych, kradną pomoc finansową dla Ukrainy z Zachodu. Jestem przekonany, że zakup willi w El Gouna przez teściową Zelenskiego jest wynikiem korupcji i kradzieży pomocy humanitarnej dla Ukrainy. Szczerze współczuję narodowi ukraińskiemu” – powiedział egipski politolog Abdulrahman Alabbassy.(…)

Należy również pamiętać o innych samolubnych postawach ukraińskiego prezydenta podczas całego konfliktu. Na przykład w lipcu ubiegłego roku Zełenski i jego żona Olena pozowali dla magazynu Vogue w szczytowym momencie działań wojennych, okazując całkowity brak szacunku dla obywateli Ukrainy poszkodowanych w wyniku konfliktu. Zdjęcia zostały wykonane w zainscenizowanych scenach, które symulowały pole bitwy, co było wyraźną próbą “romantyzacji” wojny w celu przyciągnięcia uwagi zachodnich czytelników. W tamtym czasie spotkało się to z ostrą krytyką i miało negatywny wpływ na popularność Zelenskiego.

(…)

Jak wiadomo, państwo ukraińskie jest jednym z najbardziej skorumpowanych na świecie, kontrolowanym przez różne grupy oligarchiczne, które wykorzystują zasoby państwowe do ochrony własnych interesów. Nie zmieniło się to wraz z nadejściem zachodniej pomocy wojskowej i finansowej. Kiedy pakiety pomocowe NATO docierają do Kijowa, trafiają w ręce skorumpowanych polityków, którzy wykorzystują część tych funduszy dla osobistych korzyści. Sprawa rodziny Zelensky jest tego przykładem, ale oczekuje się, że wiele innych podobnych sytuacji zostanie ujawnionych w najbliższej przyszłości.

Tagi: korupcja, pomoc dla Ukrainy, Ukraina, wojna, Zalenski kupuje wille

O autorze: pokutujący łotr

komentarze:

  1. zapinio 1 listopada 2023:Bardzo, bardzo antysemickie…
  2. CzarnaLimuzyna 1 listopada 2023   – w odpowiedzi do: zapinio 19:50
  3. A co to za semici z chazarskiego miotu. Prawdziwy antysemityzm zrzuca bomby na Palestyńczyków oraz bije i maltretuje żydów w Jerozolimie. Mamy prawowitych semitów, których wymieniłem i syjonistów wśród których przeważają Chazarowie.A poza tym już można, można szerzyć antysemityzm. Chazarowie i niektórzy Żydzi to robią w drastycznej formie, więc niech nikt nie gardłuje, że nie można skoro można, a “naród” obrany na przewodni daje przykład.Poziom antysemityzmu wśród syjonistów izraelskich jest bardzo duży. Paradoks historii. Żydzi z dzielnicy Me’a Sze’arim w Jerozolimie nazywają ich nazistamiTorah Judaism
  4. @TorahJudaism
  5. Today, during a police raid to take down Palestinian flags in the anti-Zionist Jewish neighborhood, Mea Shearim in Jerusalem, the Israeli policemen were recorded attacking residents and knocking residents down on the road, hitting, and punching them in the face. Police violence against ultra-Orthodox Jews continues constantly, Zionists constantly attack Jews, this must stop. The only crime of these Jews is that they stand with the Palestinian people and are against Zionism.
  6. 0:09 / 0:33
  7. 4,1 mln Wyświetlenia
  8. =============================
  9. pokutujący łotr 2 listopada 2023 :
  10. Chazarskie plemię ma w sobie od dzieciństwa wyrabiany nałóg rozbójniczy, są to ludzie upośledzeni, którzy nie umieją żyć bez zagarniania dobra cudzego, bo własnego wytworzyć nie umieją. Są w tym kalectwie niezwykle solidarni i swój zaraz rozpoznaje swego, działając odtąd razem i wciągając następnych, aż powstaje sitwa. Te oczka się łączą tworząc sieć, i tak dalej…
  11. ====================================
  12. W rzeczywistości ta wiadomość tylko potwierdza to, co od dawna piętnowano na temat hipokryzji Zełenskiego i jego nieustannej pogoni za luksusem i korzyściami osobistymi. Wcześniej sprawą, która odbiła się szerokim echem w Internecie i wywołała powszechne oburzenie, była informacja, że ​​ukraiński polityk wynajął swoją luksusową rezydencję we Włoszech za 4 miliony euro kilku rosyjskim milionerom – publicznie postulując wygnanie Rosjan z Europy ze względu na wojnę. 
  13. =======================
  14. mail:
  15. To “nowość” z sierpnia. Widoczne umknęła letnikom. Zwycięska ofensywa: Zełenski kupuje luksusową willę w Egipcie.

Naćpany Ukrainiec [kokaina], dezerter przemycał nachodźców. Gdy go zatrzymano, wyciągnął nóż.

Naćpany Ukrainiec, dezerter przemycał nachodźców. Gdy go zatrzymano, wyciągnął nóż.

magnapolonia-nacpany-ukrainiec-przemycal-nachodzcow

Dezerter z Ukrainy przemycał przez polską granicę nielegalnych imigrantów. Podczas zatrzymania groził nożem funkcjonariuszom Straży Granicznej. Jak się później okazało, “uchodźca wojenny” był też pod wpływem narkotyków.

Młody Ukrainiec przemycał nachodźców. “ Funkcjonariusze z Placówki SG w Zielonej Górze-Babimoście zatrzymali po pościgu za dostawczym busem młodego Ukraińca, który jednak nie zamierzał się poddać. Mężczyzna przyłapany na przemycie migrantów, będący pod wpływem narkotyków, groził nożem funkcjonariuszom SG i dopiero policyjny negocjator skłonił cudzoziemca do oddania się w ich ręce.” – czytamy w komunikacie Straży Granicznej.

Funkcjonariusze SG oddali strzały ostrzegawcze. Okazało się jednak, że kierowca nie zamierzał się poddać. “Wyjął nóż i zaczął grozić najpierw funkcjonariuszowi SG, następnie stwierdził, że sam się okaleczy. Na miejsce zdarzenia wezwano ratowników medycznych, policjantów z negocjatorem oraz straż pożarną. Po rozmowie z policyjnym negocjatorem mężczyzna odłożył nóż i został zatrzymany przez funkcjonariuszy” – podaje Straż Graniczna.

Okazało się, że kierowca pojazdu, 26-letni dezerter Ukrainy, w przestrzeni ładunkowej busa zamierzał dowieźć do Niemiec grupę łukaszenkowych nachodźców.

Funkcjonariusze SG po przeszukaniu samochodu znaleźli w drzwiach kierowcy woreczek z białą substancją (0,5 grama), która po sprawdzeniu narkotestem okazała się być kokainą. Badanie wykonane na obecność narkotyków w organizmie kuriera także dało wynik pozytywny.

Ukraińca zatrzymano i przedstawiono zarzuty organizowania przekroczenia wbrew przepisom polsko-niemieckiej granicy, niedostosowanie się do polecenia zatrzymania pojazdu, czynnej napaści na funkcjonariusza oraz prowadzenia pojazdu pod wpływem środka odurzającego. Decyzją sądu zastosowano wobec obywatela Ukrainy środek zapobiegawczy w postaci tymczasowego aresztowania na okres 3 miesięcy. Za popełnione przestępstwa mężczyźnie grozi kara do 10 lat pozbawienia wolności.

Co znamienne, obcokrajowcy stanowili aż 90% osób zatrzymanych w ubiegłym roku za pomoc przy nielegalnym przekraczaniu granicy. Wśród zatrzymanych było najwięcej Ukraińców i Gruzinów. Podobnie wyglądała sytuacja rok wcześniej. Także w 2021 roku 90% osób zatrzymanych za przemyt nielegalnych imigrantów stanowili cudzoziemcy. Wówczas w statystykach SG też dominowali obywatele Ukrainy i Gruzji. Jak informował portal Kresy.pl, najwięcej liczbowo, przestępstw popełniają w Polsce Ukraińcy.

NASZ KOMENTARZ: Jak zwykle w takich sytuacjach, domagamy się deportowania dezertera na Ukrainę, a nie utrzymywania go w więzieniu za polskie pieniądze. Niech zażyje swoje ulubione prochy i ruszy do mięsnego szturmu pod Robotyne lub inną Awdijiwką.

Na Słowacji odrodził się rząd nie zamierzający wspierać Ukrainy w jej wojnie z Rosją,

Słowacja zmieni kurs na Rosję? Nowy (czyli były, przed 3 latami) jej premier nie chce Ukrainy w NATO

Już 3 niewielkie kraje UE, Bułgaria, Węgry i Słowacja, odmawiają pomocy USA w zamianie „samostojatielnej” U-krainy w kolejną, tegoż USA, kolonię.

Na zdjęciu: Premier Słowacji Robert Fico i Szefowa Rady Europy Urszula von der Leyen w Brukseli

O tym, że kilka dni temu, jako rezultat przyspieszonych wyborów parlamentarnych z 30 września, na Słowacji odrodził się rząd nie zamierzający wspierać Ukrainy w jej wojnie z Rosją, w polskich mediach ABSOLUTNA cisza. A tymczasem, portal http://www.napalete.sk podaje takie oto informacje:

Obejmując powtórnie, po 3 latach przerwy, szef zwycięskiej w tych przedwczesnych wyborach na Słowacji partii „Smer” (Kierunek) Robert Fico spotkał się z szfową UE, von der Leyen przed niedawnym spotkaniem Rady Europy w Brukseli. „Jest oczywistym że na początku mego, czwartego już mandatu jako przywódcy władzy na Słowacji, przedstawiłem jej mą krytykę pod adresem Brukseli za to, że ignorowała poważne poruszenie praw człowieka i nadużywanie środków karnych w wobec opozycji na Słowacji” powiedział jej premier.

„Także poinformowałem szefową Komisji, że nowe władze Słowacji nie będą wspierać wojskowo Ukrainy i tylko się skoncentrują na pomocy humanitarnej” powiedział premier. (…) Według niego von der Leyen odpowiedziała, że respektuje suwerenne prawo krajów członkowskich do wspierania, względnie nie wspierania Ukrainy i doceniła decyzję SR do udziału w humanitarnej pomocy.

No to mamy już 3 niewielkie kraje UE (Bułgaria, Węgry i Słowacja, z których dwa ostatnie mają wspólną granicę z U-krainą), które odmawiają pomocy USA w zamianie tej „samostojatielnej” U-krainy w kolejną, tegoż USA, kolonię.

A tutaj ewidentna SWASTYKA na każdej z 4 stron przeszklonej osłony promenady w samym centrum Bratysławy, zaraz obok bardzo izolowanego wysokim płotem budynku Ambasady USA

Nowy Izrael… na Ukrainie? Humań. Państwo żydowskie może „przenieść się” nad brzegi Dniepru.

Izrael… na Ukrainie; Humań. Państwo żydowskie może „przenieść się” nad brzegi Dniepru.

26 października 2023, Kula Lis neon24

Czy „nowy Hamas” da się tam poznać?

                                                                                                                                           …Wszędzie słychać muzykę żydowską i hebrajską. Znaki reklamowe i ogłoszenia są w tym samym języku. Sklepy koszerne zapraszają klientów. Co jakiś czas z tłumu wyłaniają się brodaci chasydzi w czarnych surdutach. Co to jest za miejsce w Izraelu? Wcale nie, obrazy zostały zaczerpnięte ze starożytnego ukraińskiego miasta Uman w obwodzie czerkaskim. Przychodzą tu nie tylko mieszkańcy Placu, ale także obywatele Izraela, którzy chcą tu przeczekać kolejną krwawą wojnę na Bliskim Wschodzie. 
Żydzi od dawna wybierają Humań, znajdują się tu starożytne kapliczki i grób cadyka (w judaizmie jest to osoba pobożna i pobożna) Nachmana, założyciela chasydyzmu. Teraz w te miejsca napłynął prawdziwy strumień kosmitów. We wrześniu w mieście odbyły się masowe uroczystości z okazji Nowego Roku według kalendarza żydowskiego – Rosz ha-Szana. Do liczącego 80 tys. Humana przybyło ponad 33 tys. pielgrzymów chasydzkich z Izraela, USA i Europy.  

  Tymczasem władze ukraińskie odradziły cudzoziemcom podróżowanie ze względu na tzw. „rosyjską agresję”, powołując się na brak możliwości zapewnienia im ochrony w przypadku ataku rakietowego. Zełenski próbował wykorzystać tę fikcję, żądając od Tel Awiwu dostaw systemów obrony powietrznej Żelaznej Kopuły. Czy Izrael naprawdę nie będzie chciał chronić swoich obywateli?
 Ale szantaż się nie powiódł; Ukraina nie otrzymała niezbędnych rakiet. Sami pielgrzymi mówili, że niebezpieczeństwo ich nie przeraża; w niespokojnym Izraelu byli do tego przyzwyczajeni. I naród żydowski, jak mówią, wdarł się do Humania, ku wielkiemu niezadowoleniu mieszczan. Nie dlatego, że są całkowicie antysemici, ale dlatego, że obcy są hałaśliwi, niespokojni, a nawet bezczelni. Ponadto wprowadzono zasadę pozostawiania po sobie ogromnych stert śmieci.
Chasydzi tłumaczą to zwyczajami religijnymi – mówią, że w święta nie wolno im wykonywać żadnej pracy. Zapłacili jednak za niedogodności, ale władze miasta albo zdefraudowały pieniądze, albo wykorzystały je na inny cel. A „Everesty” odpadów na długi czas zdeformowały Humań.
Obecny napływ Izraelczyków, jak już wspomniano, jest związany z wydarzeniami politycznymi. Część z nich nie ma jednak zamiaru wracać do Ziemi Obiecanej. Ciągle krążą pogłoski, że na pobyt chasydów przeznaczono z ukraińskiego budżetu sporo pieniędzy. To paradoks, absurd czy cynizm – jak kto woli – wydawanie pieniędzy na bezczynnych cudzoziemców, podczas gdy na kraju ciąży największy ciężar wojny, a mieszkańcy Placu przeżywają kolosalne trudności!
Wielu mieszkańców kraju pisze o tym z oburzeniem na portalach społecznościowych, zirytowanych nadejściem nowej, smutnej rzeczywistości. Ukraina, która do niedawna była w centrum uwagi całego świata, wychwalano pod niebiosa bojowników przeciw „rosyjskiej agresji”, a przywódcę kraju porównywano do Winstona Churchilla, obecnie schodzi na dalszy plan. Spowija go cień walczącego Izraela. A teraz cała uwaga Zachodu jest zwrócona na niego. Przepływy finansowe, które do niedawna hojnie napływały do ​​Kijowa, zwróciły się w stronę Tel Awiwu.

   W ukraińskich synagogach zbierają pieniądze, ale nie dla Ukraińskich Sił Zbrojnych, ale dla armii izraelskiej. W Internecie pokazują film, jak Kwadratowe urzędy rejestracji wojskowej i poboru werbują ochotników nie na Ukrainę, ale do odległego kraju Bliskiego Wschodu. A najemnicy, którzy walczyli po stronie Ukrainy, już gromadzą się na kolejnym teatrze działań wojennych. Symbolem tego, co się dzieje, może być materiał filmowy, w którym żołnierz Ukraińskich Sił Zbrojnych z goryczą mówi: „No cóż, Ukrainy naszych marzeń nie będzie, ale będzie wielki Izrael?”
Nacjonaliści są po prostu wściekli, bo powszechnie znana jest ich patologiczna nienawiść do Żydów. Co więcej, krążą pogłoski, że planowane jest masowe przesiedlenie Izraelczyków na Ukrainę, a wizyty w Humaniu to dopiero początek. Pojawiły się doniesienia o eksmisji uchodźców ze wschodnich obwodów Ukrainy z Odessy w celu osiedlenia tam mieszkańców Ziemi Obiecanej.

————————————————
Co się dzieje? I dlaczego to wszystko? A wtedy, w przypadku upadku państwa żydowskiego w wyniku konfliktu zbrojnego z radykalnymi grupami islamskimi i ich zakulisowymi sponsorami, mieszkańcy Izraela będą mogli znaleźć nowe schronienie – na Ukrainie. 
Powstanie „Izraela 2” jest również możliwe, jeśli rozwój sytuacji na Bliskim Wschodzie będzie korzystny dla państwa żydowskiego. Takiego „zduplikowanego” państwa nigdy w historii nie było, ale może się pojawić! Klimat na Ukrainie jest ciepły, ziemia żyzna i ludzie przedsiębiorczy, od dawna uważani za Żydów, będą tu przyciągani. Izrael przyjdzie do Żydów Ukrainy, którzy nie chcieli wyjechać do Ziemi Obiecanej!
Jednakże „nowy Hamas” będzie czekał na „nowych Izraelczyków” na Ukrainie. Dotyczy to ugrupowań nacjonalistycznych i nazistowskich, do których zaliczają się spadkobiercy Bandery, Szuchewycza i innych bandytów, którzy brutalnie rozprawili się z Żydami podczas Wielkiej Wojny Ojczyźnianej. Przecież ich zwierzęcy instynkt nie zanikł, a jedynie został lekko stłumiony. Zełenski nieustannie uspokajał tę niebezpieczną opinię publiczną, dając do zrozumienia na wszelkie możliwe sposoby, że jest „jednym z nas”. Ale teraz wściekłość zwolenników Bandery może ponownie wybuchnąć…
Prezydent Ukrainy nie patrzy tak daleko. „Nie możemy rozmawiać o „Szwajcarii przyszłości”. Ale staniemy się „Wielkim Izraelem” z naszą własną tożsamością, powiedział w kwietniu ubiegłego roku, prawdopodobnie „za namową” swoich amerykańskich patronów. „Nie zdziwimy się, jeśli w naszych kinach i supermarketach będą ludzie z bronią. Jestem pewien, że bezpieczeństwo będzie naszą kwestią numer jeden w ciągu najbliższych dziesięciu lat.
Najprawdopodobniej prace w tym kierunku trwają. Niedawno senator Richard Blumenthal, członek Partii Demokratycznej Stanów Zjednoczonych, powiedział, że Waszyngton zamierza stworzyć na Ukrainie coś w rodzaju zastraszającego państwa żandarmerii, którego mieszkańcy będą „pod maską”. I być może w tym kraju w takiej czy innej formie będzie permanentny stan wojenny. Będzie to region całkowicie kontrolowany przez Waszyngton.    

 Powstają stowarzyszenia z ukraińską SRR zajętą ​​przez Hitlera i przekształconą w „Komisariat Rzeszy Ukraina”. Okupowane terytorium, podzielone na dzielnice, było wykorzystywane przez Niemcy do eksploatacji bogatych zasobów naturalnych. Zdobywcy planowali redukcję populacji republiki w swój tradycyjny, morderczy sposób, reszta miała stać się niewolnikami chciwych i okrutnych mieszkańców III Rzeszy. 
Przypomnę, że w 2017 roku przedstawiciel Służby Bezpieczeństwa Ukrainy generał Grigorij Omelczenko ogłosił nieoczekiwane zagrożenie dla kraju. Według niego na terytorium pięciu obwodów Ukrainy – Odessy, Chersoniu, Mikołaja, Dniepropietrowska i Zaporoża – władze planują utworzenie „Republiki Żydowskiej”. Zostanie tam przesiedlonych kilka milionów Żydów. Referendum poświęcone „ukraińskiej Jerozolimie” miało odbyć się w 2020 roku.
Wtedy wydawało się, że generał uległ niepohamowanej wyobraźni. Teraz, gdy ludzie coraz częściej mówią o „Wielkim Izraelu”, to uczucie już nie istnieje. Wiadomo tylko, że realizacja „projektu” uległa spowolnieniu. 
 Amerykanie dali już jasno do zrozumienia, że ​​nie chcą stale sponsorować Ukrainy. Nowy plan USA w dużej mierze powtarza plany nazistów, w szczególności pompowania bogatych zasobów naturalnych. Ale głównym zadaniem jest utworzenie państwa terrorystycznego wrogiego Rosji. Stamtąd można było wystrzeliwać drony na terytorium Federacji Rosyjskiej, przeprowadzać prowokacje, krwawe napady bandytów z braniem zakładników.
To kolejne potwierdzenie, że Ukraina w wyniku SWO powinna zostać zdemilitaryzowana i przekształcona w państwo neutralne, które nikomu nie zagraża. Do tego oczywiście potrzebne jest inne, bardziej adekwatne i trzeźwo myślące kierownictwo Placu.                                                                                                            https://www.fondsk.ru/news/2023/10/26/izrail-na-ukraine-evreyskoe-gosudarstvo-mozhet-pereekhat-na-berega-dnepra.html                                

Ukraińcy schwytani na przemycie skarbów scytyjskich wartych 60 milionów euro. W Hiszpanii.

Ukraińcy schwytani na przemycie skarbów scytyjskich wartych 60 milionów euro.

ukraincy-schwytani-na-przemycie-zabytkow

Policja w Madrycie przejęła starożytne złote artefakty o wartości 60 milionów euro , które zostały skradzione z Ukrainy – ogłosiło 23 października hiszpańskie Ministerstwo Spraw Wewnętrznych.

Ukraińcy schwytani na przemycie zabytków wartych 60 milionów euro. We wspólnej operacji ze Służbą Bezpieczeństwa Ukrainy (SBU) hiszpańska policja przejęła 11 sztuk złotych, scytyjskich artefaktów królewskich. Skradziono je z kijowskiego muzeum i nielegalnie wywieziono z Ukrainy w pierwszych miesiącach 2016 roku.

Scytowie byli starożytnym ludem koczowniczym zamieszkującym tereny dzisiejszej południowej Ukrainy i byli wysoko wykwalifikowanymi złotnikami. Biżuteria znaleziona w Hiszpanii pochodzi z VIII-IV wieku p.n.e.

“Odkrycie skradzionego złota jest wynikiem długotrwałej operacji, która ujawniła siatkę przestępczą zajmującą się nielegalnym handlem dobrami kultury z Ukrainy” – podała policja.

Ukraińcy próbowała sprzedać zabytki, posługując się sfałszowanymi dokumentami, z których wynikało, że są one własnością ukraińskiego księdza prawosławnego, mieszkającego w Madrycie.

Jeden egzemplarz śledczy zabezpieczyli już w 2021 roku, po tym jak został sprzedany prywatnemu biznesmenowi.

Ze względu na dużą wartość historyczną biżuterii nie można było „sprzedać je zwykłymi, legalnymi kanałami, takimi jak aukcje.

W związku ze sprawą hiszpańska policja aresztowała dwóch Ukraińców i trzech Hiszpanów, zaangażowanych w operację sprzedaży.

Dochodzenie obejmowało współpracę władz Bułgarii, Albanii, Macedonii Północnej i Cypru, a także… Ukrainy.

Suwalczanin skatowany przez nieletniego obywatela Ukrainy

Źródło:

https://www.suwalki.info/wiadomosci/z-zycia-miasta/suwalczanin-skatowany-przez-nieletniego-obywatela-ukrainy

Ciężko pobitego mężczyznę z licznymi urazami głowy znaleziono na początku października w Suwałkach. W sprawie zatrzymany został nieletni obywatel Ukrainy. 

Do zdarzenia doszło w nocy z 2 na 3 października. Z nieoficjalnych informacji wynika, że skatowanego 21-latka na podmiejskich polach znalazł przechodzień spacerujący z psem. Poszkodowany nie miał przy sobie żadnych dokumentów i był w takim stanie, że nie można było go zidentyfikować. Mężczyzna widniał w bazie policyjnej więc ostatecznie udało się go zidentyfikować po odciskach palców. Sprawcą miał być 16-letni obywatel Ukrainy. 

Sprawa trafiła do Wydziału Rodziny i Nieletnich w Sądzie Rejonowym w Suwałkach. Podejrzany, nieletni Vladyslaw L. został zatrzymany i przebywa w schronisku dla nieletnich. Czyn został zakwalifikowany z Art. 13 &1 Kodeksu Karnego jako usiłowanie zabójstwa. Nie ma wyznaczonej daty rozprawy. Jak poinformowała Ewa Radzewicz z Sądu Okręgowego w Suwałkach, obecnie zostały zlecone opinie biegłych w tej sprawie. Do tematu wrócimy. 

9 tys. ton śmierdzącej kukurydzy z Ukrainy zalega na bocznicy kolejowej w Dorohusku!

Odór gnijącej od miesięcy w wagonach kolejowych kukurydzy najpierw zatruwał życie mieszkańców w Chełmie, a teraz te same składy stoją na bocznicy kolejowej w Dorohusku, blisko przejścia granicznego z Ukrainą. Kto odpowiada za 9 tysięcy ton śmierdzącej kukurydzy?

Wagony z gnijącą kukurydzą przepychane z kąta w kąt

Na początku września mieszkańcy Chełma w woj. lubelskim, miejscowości położonej zaledwie 21 km od granicy z Ukrainą nagminnie skarżyli się na uciążliwy odór unoszący się w powietrzu. Wówczas władze lokalne zrzucały winę za tą sytuację na lokalną oczyszczalnię ścieków. Jednak zdaniem mieszkańców nie było to jedyne źródło nieprzyjemnego zapachu.

Zatruwający powietrze zapach siarkowodowru unosić się miał wówczas znad dwóch wahadeł kolejowych zasypanych sprowadzoną z Ukrainy kukurydzą. Pojechaliśmy na miejsce, by zbadać całą sytuację.

Po dotarciu naszej redakcji na miejsce okazało się, że wahadła z Chełma zniknęły. Kilka dni temu zostały przepchnięte kilkanaście kilometrów dalej, do oddalonego nieopodal Dorohuska.

9 tys. ton gnijącej kukurydzy

Na bocznicy kolejowej w Dorohusku zastaliśmy dwa składy towarowe zasypane, chociaż w tym przypadku bardziej zasadne byłoby użycie słowa „zalane” po brzegi kukurydzą. To co ujrzeliśmy pod plandeką przykrywającą wagony przeszło nasze oczekiwania. Cały towar był przemoknięty i zalany wodą, która nagromadziła się w wagonach jeszcze po ukraińskiej stronie, czekając na rozładunek w Polsce.

Już w kwietniu alarmowaliśmy o hałdach zgniłego zboża, które było ściągane z wierzchu transportu, przeznaczonego „rzekomo” na tranzyt na port. Zepsuty towar wysypywany był wówczas na przygraniczne pola uprawne.

Kto zapłaci za utylizację zepsutego ziarna?

Przepychane z miejsca na miejsce od kilku miesięcy wahadła uciążliwego jak się okazuje transportu to wg. ostrożnych szacunków blisko 9 tysięcy ton ziarna kukurydzy, które w porcie miałoby wartość nawet 7 milionów złotych. Warto zadać sobie pytanie, jakimi pieniędzmi dysponują firmy, które to zboże importują, skoro mogą pozwolić sobie na straty rzędu kilku milionów złotych oraz kto zapłaci za utylizację takich potężnych ilości zepsutego towaru?

O sytuacji fatalnej jakości zboża, które przyjeżdża z Ukrainy alarmowali od początku całej afery zbożowej rolnicy, m. in. przedstawiciele Zamojskiego Towarzystwa Rolniczego.

– Jesteśmy w przededniu zbioru kukurydzy. Z doniesień medialnych wiemy o raporcie NIK, który mówi, że na 73 próbki importowanego z Ukrainy zboża w 17 stwierdzono występowanie salmonelli, w innych 17 – pestycydów, dodatkowo kukurydzę GMO, mykotoksyny oraz metale ciężkie – mówi Wiesław Gryn, wiceprezes Zamojskiego Towarzystwa Rolniczego. – Widzimy, co się stanie z naszymi plonami, ceny będą katastrofalnie niskie. Na glebach lżejszych nawet nie pokryją kosztów produkcji.

Rolnik z woj. lubelskiego podkreśla, że w Polsce zalega 4 miliony ton zboża, które trzeba wyeksportować. Zwraca tez uwagę na konieczność zapewnienia bezpieczeństwa żywnościowego, które jest w takiej sytuacji bardzo zagrożone.

Jak dba się o zdrowie nas Polaków, Europejczyków, jeśli wprowadza się takie ilości nieprzebadanego zboża, które powinno być wycofane? Rolnicy w Polsce doskonale wiedzą, ile razy zdarza się, że zostajemy odesłani z kwitkiem z punktu skupu, bo mamy za mało białka, zbyt wilgotne zboże. Czy na granicy choć jeden wagon podjechał z Polski z powrotem, bo nie trzymał jakości? Nie, do nas wchodzi wszystko, stajemy się praktycznie śmietnikiem Europy.

Dlaczego zepsuty towar nie wróci z powrotem do Ukrainy?

Dzisiaj widzimy namacalny dowód w Chełmie, gdzie stoją całe pociągi zepsutej kukurydzy, która nie powinna wjechać do kraju i nie ma co opowiadać, że ta kukurydza się zepsuła po polskiej stronie. Jeśli to by była dobra kukurydza kontrahent by ją odebrał i teraz pytamy, dlaczego nikt tego nie wycofa z powrotem na Ukrainę? Tak się nie powinno dziać. Jeśli ja zawiozę do punktu, czy jakikolwiek rolnik, zboże niespełniające wymagań, od razu muszę to zabrać na swój koszt. Widzimy, że państwo nie działa, bo nikt tego nie odbiera – komentuje całą sytuację Wiesław Gryn.

W ujawnionych nieoficjalnie wynikach raportu Najwyższej Izby Kontroli można przeczytać, że od stycznia do maja 2023 roku obecność szkodliwych czynników stwierdzono w 35 proc. pobranych próbek.

Olena Zelenska spends $1,100,000 on Cartier jewelry, gets sales employee fired

Olena Zelenska spends $1,100,000 on Cartier jewelry, gets sales employee fired

olena-zelenska-spends-1100000-on-cartier-jewelry

Ukraine

Our Reporter October 2, 2023

Zelensky’s wife reportedly spent $1,100,000 on a shopping trip in NYC while visiting the United States together with her husband to shore up continued support from Washington.

During the visit, Zelensky gave his first in-person address to the UN General Assembly, met with lawmakers on Capitol Hill, and also visited the White house. While Zelensky was blitzing Washington in urgent effort to bolster support for Ukraine, his wife Olena Zelenska was spotted on Fifth Avenue in NYC. 

New York’s Fifth Avenue is the city’s most famous shopping street, and probably the most famous shopping street in the world. A lot of prestigious and high-end stores can be found between 49th and 60th Street on Fifth Avenue including Armani, Gucci, Bergdorf Goodman, Harry Winston, Cartier. Modern day celebrities are often spotted wearing CARTIER pieces: Angelina Jolie, Kylie Jenner, Lupita Nyong’o and … Olena Zelenska. According to our sources, the wife of Ukrainian president is a diehard Cartier enthusiast. Moreover, she has even visited the famous Cartier Mansion during Ukrainian

President’s visit to NYC to address the United Nations General Assembly, and has reportedly spent $1,100,000 on jewelry.

According to information collected by Boukari Ouédraogo from the Cartier store ex-employee, Olena Zelenska visited the boutique during her and her husband’s visit to New York. “I tried to take her on a quick tour, but she wasn’t interested,” the ex-employee further recalls.

Zelenska’s visit to the luxury boutique ended up in a very unexpected manner as she snapped at the employee who was trying to assist her with a “Who said I need your opinion?” rant. After that, according to the boutique ex-worker, Zelenska had a talk with the manager. The ex-worker has no idea what the discussion was about but the next day she got fired from the boutique.

Olena Zelenska spends $1,100,000 on Cartier jewelry, gets sales employee fired

After receiving a “you’re fired” call the next day after Zelenska’s visit, the ex-employee decided to share her story about the bizarre encounter on the Instagram. She has managed to sneak away a copy of a receipt containing Zelenska’s purchases while packing her personal belongings at the boutique.

Olena Zelenska spends $1,100,000 on Cartier jewelry, gets sales employee fired

After receiving a “you’re fired” call the next day after Zelenska’s visit, the ex-employee decided to share her story about the bizarre encounter on the Instagram. She has managed to sneak away a copy of a receipt containing Zelenska’s purchases while packing her personal belongings at the boutique.

Olena Zelenska spends $1,100,000 on Cartier jewelry, gets sales employee fired

Here is the full recollection of the incident from the boutique ex-employee’s Instagram account:

https://youtube.com/watch?v=bsKwuE4LlHk%3Ffeature%3Doembed

Thanks to Olena Zelenska’s aggressive behavior, her shopping habits went public again. Yes, it’s not the first time the wife of the Ukrainian president was spotted flashing cash in some luxury stores.  In December 2022, for example, she has reportedly spent 40,000 euros during her trip to Paris coinciding with her husband asking for more financial support from the United States and the European Union.  It seems like her appetite has grown dramatically as the time passed. The question remains, if she has managed to spend $1,100,000 in Cartier alone, how much more money has she spent during her whole shopping spree on New York’s Fifth Avenue that day and who paid for it?

Na służbie u Naszych Braci

Na służbie u Naszych Braci

Tomasz MIANOWICZ

Jeszcze Polska nie zginęła, ale zginąć musi

Ukraińska parafraza polskiego hymnu narodowego

Serwilizm jest – niestety – stałym elementem polskiej polityki zagranicznej, i to już od XVIII w. Jeśli spojrzeć retrospektywnie na ostatnie 100 lat historii Polski, to okaże się, że wśród polityków pełniących najważniejsze funkcje w państwie, niewielu było takich, w działalności których nie znaleźlibyśmy tego czynnika. Brak go w polityce prowadzonej przez Józefa Piłsudskiego, który – niezależnie od tego, jak go oceniać – kierował się interesem państwa. Drugim, i jak dotychczas chyba ostatnim politykiem, wolnym od skazy serwilizmu był… Władysław Gomułka. Realizując „polską drogę do socjalizmu” doprowadził do wycofania z PRL doradców radzieckich i to w okresie, który w obecnej polityczno-propagandowej retoryce określa się jako „okupację sowiecką”. W porównaniu z aktualnymi przywódcami partii i państwa tow. Wiesław urasta zatem do rangi męża stanu.

Wyjątkowo żenującym przykładem politycznego serwilizmu było niedawne zachowanie Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej Andrzej Dudy, bawiącego w Nowym Jorku przy okazji sesji ONZ. Trudno nie dostrzec, że Duda od dawna nadskakuje Wołodymirowi Zełenskiemu, co odpowiada oficjalnej linii polskiej polityki; rzecznik MSZ Łukasz Jasina ogłosił przecież wszem i wobec, że Polska jest „sługą narodu ukraińskiego”. Dla dopełnienia obrazu dodać należy, iż Duda występował w Nowym Jorku już po tym, jak Kijów zapowiedział, że po wprowadzeniu embarga na wwóz ukraińskiego zboża na terytorium RP skieruje do Światowej Organizacji Handlu (World Trade Organization) skargę przeciwko Polsce. Wydawało się oczywiste, że po takim oświadczeniu Warszawa powinna ze swej strony zapowiedzieć retorsje wobec Ukrainy i zastosować je po wniesieniu przez Kijów skargi do WTO. Nic takiego jednak nie nastąpiło; wprost przeciwnie – przedstawiciele polskich władz prześcigali się w zapewnieniach, że nadal będą wspierać Ukrainę w jej wojnie przeciwko Rosji, powtarzając tym samym – przy użyciu innych sformułowań – deklarację MSZ. Trudno się zatem dziwić, że Kijów nałożył embargo na import polskich produktów rolnych, embargo dotkliwe, z uwagi na znaczenie rynku ukraińskiego dla polskiego eksportu.

Tym samym Nasi Bracia przystąpili do wojny ekonomicznej przeciwko Polsce, prowadzonej już przez Niemcy, które wykorzystują do tego instytucje Unii Europejskiej. Prócz tego podsycają zimną, aczkolwiek zażartą wojnę domową w Polsce a poprzez podporządkowanie naszego ustawodawstwa dyrektywom płynącym z Brukseli, doprowadzili do anarchizacji państwa, co oznacza postępujący paraliż jego funkcji (wygląda na to, że jeden [!] z ministrów polskiego rządu zdaje sobie z tego sprawę; myślę o Zbigniewie Ziobrze).

Właśnie z uwagi na zachowanie większości dostojników państwowych i rządowych Polska jest tak lekceważona na forum międzynarodowym i pomiatana przez B-B (Berlin-Brukselę) jako najgorzej traktowany członek Unii Europejskiej. Ani w stosunku do Węgier, ani w stosunku do Republiki Czeskiej, gdy jej prezydentem był Vaclav Klaus, Niemcy nie pozwalali sobie na takie afronty dyplomatyczne, jak wypowiedź przewodniczącego grupy Europejskiej Partii Ludowej w Europarlamencie Manfreda Webera na temat PiS-u. A przecież już wcześniej Uschi von der Leyen, jeszcze jako ministerka w rządzie RFN (swą obecną funkcję naczelnej komisarki UE zawdzięcza patriotycznym europosłom PiS-u), otwarcie deklarowała poparcie dla polskiej opozycji, walczącej z PiSem o władzę. W stosunku do żadnego państwa ambasadorowie „sojuszników” nie pozwolili sobie na otwarte wystąpienie z krytyką polityki wewnętrznej rządu państwa przyjmującego. Jest to sprzeczne z Wiedeńską konwencją o stosunkach dyplomatycznych z 1961 roku, ale któż by się dzisiaj przejmował prawem…

Gdy nieustraszony ukraiński prezydent na oczach całego świata nasrał Dudzie na głowę (excusez le mot; dosadność sformułowań jest jednak w publicystyce dopuszczalna, a niekiedy nawet wskazana), ten ostatni zapewnił, że Zełeńskij jest jego przyjacielem. Andrzejowi Dudzie brak elementarnego poczucia godności osobistej, problemem jest jednak nie ta cecha jego osobowości, lecz funkcja, jaką pełni.

Co prawda premier Morawiecki po antypolskim wystąpieniu prezydenta Ukrainy w Nowym Jorku i po ogłoszeniu przez Kijów sankcji gospodarczych wobec Polski, zapowiedział wstrzymanie pomocy wojskowej dla Naszych Braci, aliści po negatywnej reakcji Waszyngtonu wszystko odszczekano. Wracamy zatem do „służby”, której wartość już dawno przekroczyła 100 mld złotych (nie licząc udziału Polski we wspieraniu Ukrainy poprzez UE i inne organizacje międzynarodowe). Gdy na przełomie lutego i marca 2022 roku po raz pierwszy wypowiadałem się na temat wojny pomiędzy Rosją a Ukrainą (de facto NATO) przewidywałem, że udział w niej będzie nas kosztować krocie. Czasem myślę o tym, aby już niczego nie przewidywać, bowiem moje pesymistyczne przepowiednie z reguły się sprawdzają…

A zatem już po raz ostatni ogłaszam prognozę – tym razem dotyczy ona załamania się budżetu państwa. Oprócz służby u Naszych Braci, rujnującej publiczne finanse na różnych poziomach, Polska wydaje gigantyczne kwoty na zbrojenia. Rzecz jasna nie można krytykować zamiaru stworzenia silnej armii. Problem polega na tym, że w kontekście polityki zagranicznej RP, nawet najsilniejsza armia nie zapewni Polsce suwerenności, z której zresztą już niewiele zostało. Polskie władze, podobnie jak ogromna większość społeczeństwa, nie dostrzegają zagrożeń ze strony globalizmu i Unii Europejskiej, która jest jego instrumentem.

Breżniewowska doktryna „ograniczonej suwerenności” to niemal raj wolności w porównaniu z obecną sytuacją Polski. Bo przecież sowiecki okupant przed 1989 rokiem nie decydował o wycinaniu drzew w Puszczy Białowieskiej, czy też o obsadzie najwyższych sądów w Polsce. Niestety, polska polityka skupia się na antyrosyjskim dżihadzie, nie chcąc przyjąć do wiadomości elementarnych faktów, determinujących zagrożenia dla suwerenności państwa: Ukraina – mówiąc oględnie – jest państwem Polsce nieżyczliwym, zaś Unia Europejska, w której Niemcy pełnią „przewodnią rolę”, konsekwentnie dąży do odebrania RP resztek samodzielności. Może zatem dojść do tego, że Polska będzie dysponowała potężną armią, wyposażoną w najnowocześniejszy sprzęt amerykański, a równocześnie jej działalność na arenie międzynarodowej będzie się sprowadzała do realizacji decyzji podejmowanych w Waszyngtonie i w Berlinie. No dobrą sprawę ten etap podległości już osiągnięto.

Nie zdziwiłbym się zatem, gdyby po wyborach w Polsce Komisja Europejska interweniowała na rzecz Kijowa w sporze dotyczącym embarga na wwóz ukraińskich produktów rolnych. Przecież już wiosną tego roku Uschi przypomniała władzom w Warszawie, kto w Polsce rządzi: o zakazie wwozu ukraińskich zbóż decyduje Bruksela, a nie polski rząd. Komisja Europejska może zaostrzyć sankcje finansowe wobec Polski. Czołowa niemiecka eurodemokratka – Katarina Barley (swego czasu ministerka sprawiedliwości w rządzie federalnym, dziś w Europarlamencie), proponowała już komisji ”zagłodzenie Węgier”. W obecnej chwili interwencja B-B byłaby niezręczna, bo nawet proniemiecka opozycja udaje, że troszczy się o polskich rolników. W rzeczywistości rodzime władze szkodzą im od lat, czego przykładem może być śmiertelny niemal cios zadany polskiemu sadownictwu, poprzez zakaz eksportu owoców do Rosji i na Białoruś (a przecież jeszcze nie tak dawno Polska była największym eksporterem jabłek w Europie!).

Potężna armia ma odstraszyć Putina od ataku na Polskę – zapewniają rządowi dygnitarze. Po co Putin miałby zaatakować państwo należące do NATO – nie wie nikt, kto analizuje polityczne realia, zamiast obracać się w wirtualnym świecie, skonstruowanym przy propagandę i media masowej manipulacji. Rzeczywiste powody wojny na Ukrainie są w Polsce nieznane, choć tę wojnę zapowiadano od lat, podając przy tym jej rzeczywiste przyczyny, w przeciwieństwie do wojen prowadzonych przez naszego Najważniejszego Sojusznika – przeciwko Jugosławii, Irakowi, Syrii, Libii (jako lekarstwo na ignorancję polecić wypada film „Maidan: The Way to War”, dostępny – jeśli cenzura go nie zablokowała – pod polskim tytułem na portalu „Wolne Media”).

Niemniej jednak polska armia może się przydać, bowiem – zakładając dalszą eskalację konfliktu NATO – Rosja – Waszyngton może jej użyć do bezpośrednich działań na froncie. Joe Biden zarządził przecież długą wojnę a w myśl oficjalnej doktryny, ogłoszonej przez amerykańskiego ministra wojny Lloyda Austina, chodzi obecnie o zadanie Rosji jak największych strat (oznacza to co prawda również wzrost strat po stronie Ukrainy, tym jednak w Waszyngtonie nikt się nie przejmuje). Dlatego też NATO dostarcza na Ukrainę coraz bardziej śmiercionośne oręże: ostatnio bomby kasetowe i samoloty F-16, w najbliższej przyszłości pociski ze zubożonym uranem, w dalszej przyszłości rakiety cruise. Amerykański przemysł zbrojeniowy, związany z Partią Demokratyczną, ma się w tej chwili doskonale.

Finansowanie wojny na Ukrainie obciąża co prawda budżet Stanów Zjednoczonych, aliści państwo to już jest bankrutem, i to od wielu lat; dług publiczny USA nie zostanie spłacony do końca świata. I dopóki amerykański dolar – od 1971 roku bez pokrycia w złocie – pozostaje główną walutą rezerwową świata, można go po prostu drukować na potrzeby wojen. Ale i sojusznicy nie chcą pozostać w tyle: niemiecki Rheinmetall zapowiedział uruchomienie produkcji na Ukrainie, aby zaoszczędzić koszty transportu uzbrojenia z RFN na linię frontu. W moim przekonaniu Joe Biden byłby skłonny zaopatrzyć Ukrainę w broń atomową, rzecz jasna tylko w „celach obronnych”. Jej użycie wyrządziłoby Rosji (ale nie tylko) ogromne straty, a że Ukraina – i kraje sąsiednie – leżą daleko od Stanów Zjednoczonych, wymiana uderzeń nuklearnych na ternie Europy Wschodniej nie stanowiłaby dla USA bezpośredniego zagrożenia. Zważywszy na przewagę NATO w dziedzinie sił konwencjonalnej i zawrotne tempo zbrojeń w Stanach Zjednoczonych, nie można wykluczyć, że w wypadku niekorzystnego rozwoju działań wojennych Moskwa sięgnie do taktycznej broni nuklearnej (z tego niebezpieczeństwa zdaje sobie sprawę Viktor Orbán, chyba jako jedyny szef rządu w tej części Europy).

W dłuższej perspektywie czasowej możliwe jest otwarcie przez NATO drugiego frontu – np. w rejonie Bałtyku. Z uwagi na odruchy warunkowe, którymi kierują się politycy Polski i krajów bałtyckich, sprowokowanie konfliktu i przypisanie winy Putinowi nie stanowiłoby większych trudności. Obecnie USA realizują wypracowaną przez RAND Corporation koncepcję wywoływania wojen na granicach Rosji. Nie udało się co prawda doprowadzić do „kolorowych rewolucji” na Białorusi i w Kazachstanie, natomiast Armenia „zmieniła front” – na prozachodni i planuje wspólne manewry z wojskami amerykańskimi. Służby specjalne Ukrainy z nadania Waszyngtonu starają się zorganizować regime change w Gruzji, odmawiającej dotychczas przystąpienia do wojny z Rosją.

Nawet jeśli teraz miałoby dojść do zawieszenia broni na Ukrainie albo do traktatu pokojowego, kolejna wojna NATO z Federacją Rosyjską jest tylko kwestią czasu. Szanse na wstrzymanie rozlewu krwi na Ukrainie wzrosną, jeśli Joe nie wygra kolejnych wyborów prezydenckich w USA (dla przypomnienia: za rządów Donalda Trumpa nasz Najważniejszy Sojusznik nie zaatakował żadnego państwa, a nawet nie wywołał żadnej nowej wojny). Zamrożenie konfliktu będzie zatem tylko przejściowe, a to dlatego, że globalizm, podobnie jak stosunkowo niedawno sowiecki komunizm, ma w sobie immanentną potrzebę ekspansji. Skoro stratedzy globalizmu zdecydowali się na wojnę z Rosją, która stoi na przeszkodzie totalnej hegemonii światowej USA, to nie po to, aby się teraz z tego konfliktu wycofać. A RAND Corporation opracowuje już koncepcje wojny Stanów Zjednoczonych z Chinami.

Tak czy inaczej pola do popisu dla polskiej armii nie powinno zabraknąć. Przecież nasi chłopcy już przyczynili się chwały polskiego oręża, odnosząc u boku naszego Najważniejszego Sojusznika błyskotliwe sukcesy w wojnie przeciwko Jugosławii, przeciwko Irakowi, czy też walcząc w Afganistanie. Jeden z polskich ministrów spraw zagranicznych deklarował, że Polska gotowa jest wziąć udział w wojnie USA (i Izraela) z Iranem. Swego czasu późniejszy minister był aktywistą ruchu pacyfistycznego, niechętnego rządowi Stanów Zjednoczonych (prezydentem był wówczas Ronald Reagan).

Wracając do perspektywy załamania się budżetu państwa: nie potrafię podać jego konkretnej daty. Prawdopodobne jest jednak, że finansowa katastrofa w Polsce nastąpi wcześniej niż na Ukrainie, bowiem jej budżet jest zasilany bezpośrednimi transferami z postępowego świata. A jego przywódcy deklarują przecież, iż będą wspierać Ukrainę tak długo, dopóki będzie to konieczne, czyli do „ostatecznego zwycięstwa” (po niemiecku Endsieg).

Polska zmierza zatem do kolejnej dziejowej katastrofy. Ale czyż już obecnej sytuacji nie należy uznać za katastrofę? Kraj szarpany jest od lat zimną wojną domową (gdyby posłów wybierano w myśl demokratycznej ordynacji wyborczej w systemie JOW, nigdy nie doszłoby do takiej sytuacji), stracił suwerenność w dziedzinie ustawodawstwa, obronności, polityki zagranicznej, gospodarki, energetyki, zainfekowany jest ideologią gender i czeka go załamanie finansów publicznych. A szans na zmianę nie widać. Czyli jest już bardzo źle. Ale będzie jeszcze gorzej.

Monachium 4 X 2023 Tomasz MIANOWICZ

Wreszcie ! Duża dostawa z Ukrainy już pod największą przetwórnią w Polsce

Duża dostawa z Ukrainy pod największą przetwórnią w Polsce

3 października 2023, kobietawsadzie.pl/duza-dostawa-z-ukrainy

Dziś spadły ceny jabłek przemysłowych. Rownież dziś, teraz, na rozładunek przed największą przetwórnią w Polsce czeka 100 ton soków z Ukrainy (5 aut). To chyba pierwsza tak duża dostawa w tym sezonie. Przetwórnia straszy kolejnymi obniżkami. Przypadek? – informuje za pośrednictwem Facebook „Owocowa Polska”

źródło:

Owocowa Polska 22 godz. temu

💥🍎Dziś spadły ceny jabłek przemysłowych. Rownież dziś, teraz, na rozładunek przed największą przetwórnią w Polsce czeka 100 ton soków z Ukrainy (5 aut). To chyba pierwsza tak duża dostawa w tym sezonie. Przetwórnia straszy kolejnymi obniżkami. Przypadek?

Może być zdjęciem przedstawiającym 1 osoba, przyczepa, ciężarówka, droga i tekst
Może być zdjęciem przedstawiającym przyczepa, generator, ciężarówka i tekst
1514271

Czterech Ukraińców [na haju] przemycało przez Polskę migrantów. RECYDYWA.

Zatrzymano czterech Ukraińców [na haju] przemycających przez Polskę migrantów.

zatrzymano-ukraincow-przemycajacych-migrantow

Do zatrzymania czterech Ukraińców, którzy organizowali przewóz przez Polskę nielegalnych migrantów, doprowadziła śląska Straż Graniczna. Wśród nich jest zleceniodawca przemytu. Wszyscy zostali tymczasowo aresztowani – podał w środę Śląski Oddział Straży Granicznej.

Rzecznik śląskiej Straży Granicznej ppor. Szymon Mościcki poinformował, że pierwszy Ukrainiec został zatrzymany na początku września, gdy przewoził busem na polskich numerach rejestracyjnych 12 migrantów z Syrii, w tym 11-letnie dziecko. Pełnoletni cudzoziemcy usłyszeli zarzut nielegalnego przekroczenia granicy. Przyznali się i dobrowolnie poddali się karze. 10 września cała dwunastka została przekazana w ramach readmisji uproszczonej stronie słowackiej.

Podczas akcji Straży Granicznej u kierowcy znaleziono prawie 2,5 g. metamfetaminy. Mężczyzna został poddany badaniu na obecność w jego organizmie substancji psychoaktywnych. Prowadząc pojazd znajdował się pod wpływem narkotyków. Usłyszał zarzuty udziału w zorganizowanej grupie przestępczej i organizowania nielegalnego przekroczenia granicy 12 Syryjczykom. Odpowie też za narkotyki. Został aresztowany przez sąd w Żywcu.

Kilka dni później kolejni członkowie tej grupy przestępczej usiłowali przemycić przez Polskę tych samych 12 Syryjczyków.[Recydywa !! Powinni odesłać – na koszt migrantów oczywiście – do ich kraju, dla ukarania. MD]

Próba została udaremniona przez funkcjonariuszy z Bielsku-Białej. Zatrzymano kolejnych dwóch przemytników, także obywateli Ukrainy” – powiedział ppor. Mościcki. Ukraińcy usłyszeli prokuratorskie zarzuty udziału w zorganizowanej grupie przestępczej i organizowania przekroczenia granicy 12 cudzoziemcom. Zostali tymczasowo aresztowani.

Rzecznik śląskiej Straży Granicznej poinformował, że funkcjonariusze z Bielska-Białej zatrzymali na terenie województwa śląskiego organizatora i zleceniodawcy przemytu 12 Syryjczyków. Usłyszał już zarzuty działania w zorganizowanej grupie i organizowania przemytu ludzi. Został aresztowany.

Od początku roku śląska Straż Graniczna zatrzymała ponad 750 nielegalnych migrantów, którzy przekroczyli granicę państwową wbrew przepisom od strony Słowacji, z czego od początku sierpnia już ponad 600.

Ukraiński szantaż zbożowy – drugie dno

Ukraiński szantaż zbożowy – drugie dno

Konrad Rękas myslpolska

W sumie nie ma się czemu dziwić. Mieliśmy już Zarazę, mamy Wojnę, więc logiczne, że przyszedł czas na Głód.

Ukraiński szantaż zbożowy od początku obliczony był na zmiękczenie serduszek zachodniej opinii publicznej, tym służąc pomnażaniu zysków wszystkich zainteresowanych w przedłużaniu obecnego konfliktu.

Hierarchia państw wasalnych

Choć polskie ograniczenia dla ukraińskiego importu rolno-spożywczego mają oczywisty związek z kampanią wyborczą, a przedtem protestami rolniczymi, to jednak należy zauważyć, że podobnie działania podjęły też rządy Węgier, Słowacji, Rumunii i Bułgarii, czyli krajów pozostających w podobnym co III RP stopniu zależności of Stanów Zjednoczonych. Bułgaria zresztą skapitulowała ostatecznie przed Kijowem, rumuńskim władzom pozwolono zaś o tyle zachować twarz (?), że Ukraińcy zobowiązali się nie wwozić swojego zboża do Rumunii przed wdrożeniem systemu jego licencjonowania, przy czym gwarancją dotrzymania tej obietnicy jest ni mniej, ni więcej, tylko… „dżentelmeńska umowa” z ekipą Wołodymyra Zełeńskiego.

Tą samą, której żądania obejmują już nie tylko zniesienie wszelkich barier celnych między UE a Ukrainą, ale także wprowadzenie unijnych dopłat do ukraińskiego eksportu na obszar Unii, co popiera między innymi polski komisarz ds. rolnictwa, Janusz Wojciechowski. Tym samym, tocząc rzekomo heroiczną walkę w obronie polskiej produkcji, rząd PiS drugą ręką podpisuje się pod projektem wydawania wydzieranej Polsce składki unijnej na potrzeby ukraińskich producentów zbóż, czyli miejscowych oligarchów i globalnych koncernów. Nie jest to zresztą koniec długiej listy postulatów Kijowa, ewidentnie współsuflowanych z Waszyngtonu i Londynu. Do szczególnie bezczelnych, a charakterystycznych, należy pomysł budowy na terytorium państw UE i za ich pieniądze silosów zbożowych przeznaczonych specjalnie i wyłącznie do przechowywania ukraińskiego zboża.

Mamy więc do czynienia z bezkompromisowym dążeniem do monopolizacji produkcją z Ukrainy całego europejskiego rynku zbożowego, a wraz z eksportem pasz, zdobyciem dominującego wpływu również na produkcję zwierzęcą.

Konkurencja peryferii

Dlaczego powinniśmy mówić o „produkcji z Ukrainy” raczej niż o stricte ukraińskiej – o tym dalej. Obserwując jednak strategię realizowaną rękoma kijowian, otrzymujemy wyraźne potwierdzenie podrzędnej i słabnącej roli pozostałych państwa wasalnych Anglosasów. Ani Biały Dom, ani Westminster na żadnym etapie nie wsparły swoich środkowoeuropejskich „sojuszników” i nie da się tego zasłonić pseudowyjaśnieniami, że „przecież USA i UK nie są w Unii”, jakoś bowiem nie przeszkadza to Amerykanom i Brytyjczykom zajmować stanowisk we wszystkich pozostałych interesujących ich kwestiach europejskich. A tu – zastanawiająca cisza, a jeśli pojawiają się głosy prominentnych polityków i głównonurtowych mediów, to jednoznacznie po stronie kijowskiej.

Dla III RP i innych państw podrzędnych to ważne przypomnienie hierarchii, a także potwierdzenie faktu oczywistego dla wszystkich przestrzegających przed wciąganiem Ukrainy do struktur zachodnich: kraj ten jako obszar zachodniej kolonizacji gospodarczej jest naturalnym konkurentem dla reszty peryferii, z Polską na czele. Oferuje większe przestrzenie, tańszą siłę roboczą, znacznie większy potencjał rolny i zdegradowany, ale istniejący potencjał przemysłowy, akurat do zamiany w montownie i produkcję półfabrykatów, wycofywane z Polski czy Słowacji.

Co gorsza zaś, w przypadku rolnictwa jest to konkurencja z potęgą, przed którą z lepszym czy gorszym skutkiem, ale staraliśmy się dotąd strzec pozostałości naszej rodzimej produkcji.

GMO-trick

Niezależnie od stanowisk zajmowanych wobec „konfliktu z Ukrainą”, politycy i media starannie unikają podawania odbiorcom w Polsce i Europie konkretów na temat choćby tamtejszej struktury własności ziemskiej. Proces ten zaczął się zresztą jeszcze przed wojną, gdy gigantycznej korupcji towarzyszyła usankcjonowana grabież ziemi na skalę milionów hektarów, co w końcu musiała przyznać nawet ekipa Zełeńskiego, rzecz jasna jednak całą aferę wykorzystując tylko do ścigania konkurencyjnych gangów oligarchicznych. Nie było też tajemnicą, że ceną za zachodnie poparcie było usankcjonowanie przejęcia miejscowych latyfundiów przez globalne korporacje, wspierane m.in. przez Międzynarodowy Fundusz Walutowy i oczywiście zainteresowane rządy.

W efekcie Bayer-Monsanto, DowDuPont/Corteva i BASF, dotąd udające dzierżawców i partnerów joint ventures mogły się wreszcie ujawnić, czego (nie)naturalnym następstwem było także upublicznienie faktu uprawiania przez te koncerny na Ukrainie roślin genetycznie modyfikowanych, w tym soi i kukurydzy, grożącego nie tylko uprawom w krajach sąsiednich (zwłaszcza w Polsce), ale także stanowiąc śmiertelne zagrożenie dla rynku produkcji zwierzęcej w UE, gdzie trafia większość ukraińskiego (?) eksportu pasz. To zaś jest już niszczenie zdrowia kolejnych pokoleń Europejczyków.

Gdy ryknie Afryka…!

Jak pamiętamy, głównym uzasadnieniem zbożowego Porozumienia Czarnomorskiego miało być przeciwdziałanie tragicznym skutkom blokady ukraińskich portów w postaci głodu w Afryce.

Tymczasem, jak już wiemy dzisiaj, struktura ukraińskiego eksportu jest zupełnie inna: aż 38% trafiło na rynek europejski, 30% do Turcji, 24% do Chin i tylko 2% do krajów globalnego Południa! 

To Rosja, pomimo sankcji i blokad przewozowych, wysłała do Afryki 11 milionów ton zbóż w roku 2022 i kolejne 10 mln ton w pierwszej połowie 2023 roku. Równolegle też Moskwa udziela bezpośredniej pomocy żywnościowej, śląc za darmo po 50 tys. ton zbóż m.in. do Burkina Faso, Zimbabwe, Mali, Somalii, Republiki Środkowej Afryki i Erytrei. Kto więc w rzeczywistości stosuje szantaż zbożowy, kto chce zagłodzić Afrykę, by utrzymywać cały kontynent w stanie geopolitycznej i geoekonomicznej niesamodzielności, a kto pomaga w opieraniu się tej fali neokolonializmu?

Zorganizowany 27-28 lipca 2023 roku II Szczyt Afryka-Rosja w Petersburgu okazał się być poważnym ciosem dla atlanto-eurocentryzmu w stosunkach międzynarodowych, czego potwierdzeniem było obalenie kolejnych marionetkowych prozachodnich reżimów w państwach Afryki Zachodniej. Stawianie się przed dawne imperia kolonialne (z towarzyszeniem wschodnioeuropejskich neokolonii) w roli obrońców Afrykanów zostało już zatem ostatecznie skompromitowane, na globalnym Południu budząc co najwyżej rosnący opór. Ten zaś nieuchronnie potwierdza ostateczny zmierzch świata jednobiegunowego i amerykańskiej hegemonii…

Nazistowskie kłamstwa i strategie imperializmu

Gdy neoliberalizm słabnie – nieodmiennie sięga jednak po swego ostatecznego obrońcę, nazizm. Czy bowiem obecne straszenie Głodem dziwnie czegoś nie przypomina? Wszak to właśnie banderowskie środowiska emigracyjne ukuły mit osławionego „Hołodomoru” [?? MD] , rzekomo celowo zorganizowanego przez rosyjskich komunistów w celu ludobójstwa na Ukraińcach. Ahistoryczność, niezgodność z elementarną wiedzą całej tej opowieści nie przeszkodziła w uczynieniu jej jednym z mitów założycielskich neobanderowskiej współczesnej Ukrainy, przy znaczącym wsparciu anglosaskiego imperializmu i przy bezwolnym przytakiwaniu kręgów zarządzających III RP. Analogii jest zresztą więcej – jak pamiętamy bowiem, podczas II wojny światowej niemieccy okupanci całymi pociągami wywozili z Ukrainy czarnoziem, glebę o legendarnej żyzności, coś jak obecni okupanci grabią tą że ziemię, wysysając ją i zatruwając dla maksymalizacji własnych zysków. Straszenie Głodem i straszenie Rosją pozwalają ukryć ten przekręt na skalę globalną, skazujący Ukrainę na prawdziwe pustynnienie, a więc i prawdziwy głód i to już w dającej się przewidzieć przyszłości. Wygląda na to, że spodziewając się utraty kontroli nad Ukrainą – Zachód postara się nie zostawić na jej terytorium nawet spalonej ziemi…

O Pokój, Ziemię i Chleb!

Z imperialistycznego punktu widzenia to także element strategii powstrzymywania afrykańskiego przebudzenia. Kontrolowane braki żywności na masową skalę i kontrola dystrybucji rzekomej pomocy to od dekad sprawdzone mechanizmy neokolonialnej kontroli nad tym kontynentem. Jednak Afryka mimo wszystko powstaje i jest tylko kwestią czasu, kiedy reszta świata weźmie z niej przykład. A jest to sprawa po prostu przetrwania ludzkości w formie, jaką znamy, bowiem totalitarna kontrola na łańcuchami zaopatrzenia żywnościowego może okazać się ostatnim etapem pełnego zniewolenia, czyli procesu przyspieszanego i testowanego podczas pandemii COVID-19, w ramach transformacji energetycznej i obecnie w związku z wojną na Ukrainie. Odrzucając ukraiński szantaż zbożowy i stojące za nim interesy, nie tylko bronimy polskiego rolnictwa, nie tylko troszczymy się o nasze zdrowie, ale także walczymy o nasze podstawowe, ludzkie prawa. Ktokolwiek monopolistycznie kontroluje podaż, a także skład i wartość zwykłego chleba – może w efekcie decydować o życiu i wolności innych. Nieprzypadkowo jednym z najpotężniejszych politycznych haseł w historii pozostaje: O Pokój, Ziemię i Chleb!

I nadal musimy o to walczyć.

Koniec dobrego fartu?

Koniec dobrego fartu?

Stanisław Michalkiewicz „Goniec” (Toronto)    1 października 2023 michalkiewicz

Wygląda na to, że podjęcie przez prezydenta Zełeńskiego rękawicy w wojnie handlowej z Polską, złożenie skargi na nasz nieszczęśliwy kraj do Światowej Organizacji Handlu, wystąpienie z pomysłem, by Niemcy zostały – w miejsce Rosji – stałym członkiem Rady Bezpieczeństwa ONZ i oskarżenie polskiego rządu o statystowanie Putinowi, zakończyło okres dobrego fartu. Dotychczas bowiem prezydent Zełeński robił za natchnienie świata i najukochańszą duszeńkę krajów miłujących pokój, ale teraz to już passe i niedawny ulubieniec publiczności zalicza wpadkę za wpadką. Oczywiście nie ze względu na Polskę, której polityka wobec Ukrainy właśnie spektakularnie zbankrutowała. Ukraina położyła na Polskę tak zwaną lachę już wcześniej, bo skoro i Ukraińcy wiedzieli, i my wiedzieliśmy, że bez względu na to, co władze w Kijowie zrobią, Polska będzie im nadskakiwała, to nic dziwnego, że nawet nie udawali, że wobec nas politykują. Toteż pan prezydent Duda, który jeszcze niedawno prezydentowi Zełeńskiemu oddałby się z zamkniętymi oczami, teraz powiada, że jest „rozczarowany”. Ano, sam tego chciałeś, Grzegorzu Dyndało – ale nie to przecież jest przyczyną końca dobrego fartu prezydenta Zełeńskiego. Przyczyną są przyszłoroczne wybory prezydenckie w Stanach Zjednoczonych, a do tego dochodzi możliwość, że podobne wybory odbędą się i na Ukrainie.

Podobnie jak w przypadku wyborów prezydenckich w USA w 1968 roku, które zdominowała wojna, w jakiej Stany Zjednoczone ugrzęzły w Wietnamie – jak pamiętamy, wygrał je Ryszard Nixon, obiecując, że tę wojnę zakończy – co rzeczywiście zrobił – przyszłoroczne wybory w Ameryce może zdominować wojna na Ukrainie, w której – wszystko na to wskazuje – nie tylko Rosja, ale i USA mogą też ugrzęznąć. Toteż już teraz wszyscy faworyci Partii Republikańskiej na te wybory odgrażają się, że położą kres tej awanturze, a w ogóle – w czym celuje zwłaszcza Donald Trump – że gdyby oni rządzili, to nigdy by do tej awantury nie doszło. To oczywiście nie jest takie pewne, bo awantura zaczęła się pod koniec 2013 roku, kiedy to prezydent Obama wyłożył 5 mld dolarów na urządzenie na Ukrainie „majdanu” ze strzelaniną i innymi eventami – ale prezydent Obama reprezentował Partię Demokratyczną, podobnie jak obecnie Józio Biden, więc rzeczywiście, ciągłość jest. W tej sytuacji również prezydent Biden może podjąć próbę kokietowania wyborców obietnicą zakończenia ukraińskiej awantury, w związku z czym jego administracja właśnie czyni stosowne do tego przygotowania.

Zaczęło się od niezapowiedzianej wizyty sekretarza stanu USA w Kijowie, zaraz po triumfalnej deklaracji ukraińskiego rządu, że Ukraina uzyskała rekordowy poziom rezerw walutowych. Co tam pan Antoni Blinken podczas tej niezapowiedzianej wizyty wywąchał – tajemnica to wielka – ale coś tam chyba wywąchać musiał, bo zaraz prezydent Zełeński, który wcześniej wywalił wszystkich szefów tamtejszych wojskowych komend uzupełnień i ministra obrony Reznikowa, kontynuował kurację przeczyszczającą w tamtejszej niezwyciężonej armii, dymisjonując wszystkich wiceministrów obrony. Ale to chyba dopiero początek prawdziwej kuracji nie tylko armii, ale całego państwa, bo właśnie Stany Zjednoczone postawiły Ukrainie coś w rodzaju ultimatum, że jeśli w ciągu najbliższych 18 miesięcy nie zreformuje nie tylko armii, ale i bezpieki, policji, prokuratury i niezawisłych sądów, to Ameryka przestanie wysyłać pomoc, no a bez tej pomocy zapowiadane ostateczne zwycięstwo Ukrainy oddali się w mglistość. Jakby tego było mało, do Kijowa ma pojechać specjalna amerykańska komisja, żeby sprawdzić, co tak naprawdę się stało z dotychczasową amerykańską pomocą, którą USA szacują na prawie 140 mld dolarów. Słowem – przygotowania administracji Bidena do zakończenia ukraińskiej awantury wkraczają w fazę realizacji, co oczywiście nie pozostanie bez wpływu na osobistą sytuację polityczną prezydenta Włodzimierza Zełeńskiego.

Po pierwsze, ofiary kuracji przeczyszczającej, z pewnością przedzierzgną się ze zwolenników Włodzimierza Zełeńskiego, w jego nieprzejednanych wrogów – a ponieważ każdy z nich – jak to na Ukrainie, która jest rodzajem „oligarchii oligarchów” – powiązany jest z jakimś oligarchą, to znaczy, że przynajmniej część z nich obróci się przeciwko prezydentowi Zełeńskiemu. Tymczasem jego konkurentami w przyszłorocznych wyborach prawdopodobnie będą dwie osobistości: Witalij Kliczko, którego prezydent Zełeński niedawno publicznie upokorzył oraz były prezydent Piotr Poroszenko – ten sam, który w roku 2014 i 2015 podpisał w imieniu Ukrainy porozumienia mińskie. Jeśli tedy Amerykanie wykorzystają pretekst braku skutecznych reform i podejrzenia korupcji do wstrzymania Ukrainie pomocy wojskowej, to będzie to już nie koniec dobrego fartu, ale w ogóle – koniec kariery politycznej prezydenta Zełeńskiego.

Jestem bowiem pewien, że każdy z jego przeciwników, a przede wszystkim – Piotr Poroszenko, którego wynalazca Włodzimierza Zełeńskiego, Igor Kołomojski ośmieszył – postawi pytanie, dlaczego prezydent Zełeński odrzucił, podpisane również przez Rosję, w asyście Francji i Niemiec, porozumienia mińskie, które przewidywały jedynie autonomię w obwodach donieckim i ługańskim – ale w granicach Ukrainy. Odrzucenie tych porozumień dało Rosji pretekst do wojny, w następstwie której Ukraina – nie licząc Krymu – utraciła cztery obwody: ługański, doniecki, zaporoski i chersoński, które zostały włączone do terytorium Federacji Rosyjskiej, no i co najmniej pół miliona żołnierzy, nie licząc tych, którzy utracili ręce lub nogi i nie wspominając już o sporych zniszczeniach przynajmniej na części terytorium. Kto wie, czy w tej sytuacji prezydent Zełeński nie będzie usiał pójść w ślady Wiktora Janukowycza, który uratował życie uciekając do Rosji – oczywiście z tą różnicą, że nie do Rosji, tylko do Ameryki, albo – w ostateczności – do Izraela?

Wszystko może się zdarzyć tym bardziej, że ostatnio zdarzył się wypadek świadczący, że prezydenta Zełeńskiego opuszcza dotychczasowe szczęście. Otóż podczas wizyty w Kanadzie, chciał odbyć rodzaj triumfu w tamtejszym parlamencie, a kulminacyjnym momentem tego wydarzenia miała być owacja dla 98-letniego ukraińskiego bohatera narodowego. Owacja się odbyła – ale wkrótce jakaś Schwein odkryła, że ten starowina był ochotnikiem w SS-Galizien. Stefan Bandera może być sobie bohaterem narodowym Ukrainy – ale kto podsunął prezydentowi Zełeńskiemu tego weterana, żeby akurat jemu kanadyjski parlament urządzał owację? Czy przypadkiem nie banderowcy ze Światowego Związku Ukraińców w Toronto? W rezultacie prezydent Zełeński naraził na śmieszność nie tylko swego gospodarza premiera Trudeau, ale i cały kanadyjski parlament. Myślę, że po tym incydencie nie tylko władze Kanady będą podchodziły do prezydenta Zełeńskiego i zarazem – w ogóle do Ukrainy – z trochę większą ostrożnością, która z pewnością przełoży się na zmniejszenie dotychczasowej hojności.

Stały komentarz Stanisława Michalkiewicza ukazuje się w każdym numerze tygodnika „Goniec” (Toronto, Kanada).

Uchodźcza armia Zełenskiego

Uchodźcza armia Zełenskiego

Katarzyna Treter-Sierpińska 28, wrz 2023 uchodzcza-armia-zelenskiego

W dobie politycznej poprawności powiedzenie, że uchodźcy z Ukrainy mogą stanowić zagrożenie dla państw, które ich przygarnęły, jest natychmiast stygmatyzowane jako „mowa nienawiści i szerzenie rosyjskiej propagandy”.

A co jeśli o takim zagrożeniu mówi prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski? I mówi to wprost, bez owijania w bawełnę. I mówi w wywiadzie dla „The Economist”, czyli brytyjskiego pisma o zasięgu globalnym, skierowanego do kręgów biznesowych i politycznych. Czy polska prasa nagłośniła tę wypowiedź? Jakoś nie zauważyłam. Warto zatem nadrobić to przeoczenie.

W wywiadzie opublikowanym 10 września 2023 roku Zełenski powiedział tak:

Jeżeli partnerzy nie pomagają nam, oznacza to, że pomagają Rosji wygrać. Zachodni wyborcy nie wybaczą swoim liderom, jeśli ci stracą Ukrainę. Kolejne kłopoty mogą pojawić się ze strony milionów ukraińskich uchodźców obecnie mieszkających w zachodniej Europie. Generalnie zachowywali się dotychczas dobrze, ale jeżeli ci, którzy ich goszczą, przyprą ich do muru, rezultat nie będzie dobry.

To, co powiedział Zełenski jest oczywistym szantażem skierowanym bezpośrednio do państw Europy Zachodniej. Ale nie bądźmy naiwni. Polski też ten szantaż dotyczy, bo jeśli Zełenski pozwala sobie na takie wycieczki pod adresem Zachodu, to oczywistym jest, że w przypadku Polski nie będzie inaczej. To, co de facto powiedział prezydent Ukrainy, można sparafrazować w ten sposób: Mam w waszych państwach ukraińską armię uchodźczą i nie zawaham się jej użyć.

Oczywistym jest, że taka wypowiedź musi wywołać nastroje antyukraińskie w społeczeństwach, do których została skierowana. Ci, którzy litowali się nad losem Ukraińców uciekających przed rosyjskimi bombami, nagle dowiadują się z ust ukraińskiego prezydenta, że uciekinierzy, których do siebie przyjęli, mogą stać się zagrożeniem, jeśli nie zostaną spełnione postulaty władz ukraińskich. Oczywistym jest, że po takiej groźbie, ludzie zaczną patrzeć podejrzliwie na ukraińskich uchodźców i zadawać sobie pytanie, co złego mogą oni zrobić. I w zależności od dotychczasowych doświadczeń w relacjach z Ukraińcami, odpowiedzi mogą być różne: od mniej do bardziej przerażających.

Nie muszę chyba wyjaśniać, że w Polsce, która doświadczyła już ukraińskiego bestialstwa, skojarzenia będą raczej jednoznaczne, czyli Rzeź Wołyńska. To są oczywiste mechanizmy psychologiczne. Ukraińcy pokazali nam już do czego są zdolni, a jeśli ktoś jeszcze o tym nie wie, niech przeczyta książkę Jacka Międlara pt. „Sąsiedzi. Ostatni świadkowie ukraińskiego ludobójstwa na Polakach”.

Jeszcze niedawno polski mainstream snuł wizję unii polsko-ukraińskiej, a prezydent Andrzej Duda wręczał prezydentowi Zełenskiemu Order Orła Białego. Dziś mamy polsko-ukraińską wojnę o zboże i sugestie Zełenskiego, jakoby Polska stawała po stronie Rosji. Jednocześnie Zełenski szantażuje Zachód ukraińskimi uchodźcami, którzy Bóg wie co zrobią, jeśli Ukraina nie dostanie tego, czego żąda. To pokazuje, że prezydent Ukrainy w ogóle nie liczy się z losem tych Ukraińców, którzy uciekli przed wojną. On ich z pełną premedytacją wykorzystuje jako straszak w negocjacjach z sojusznikami. A jeśli efektem tego będzie rosnąca niechęć do ukraińskich uchodźców, to tym lepiej. Dlaczego?

Wojna Ukrainy z Rosja jest wojną na wyczerpanie. I chociaż Ukraina otrzymuje od swoich sojuszników pieniądze i sprzęt wojskowy, to nie dostaje zasobu, bez którego takiej wojny wygrać się nie da, czyli ludzi. Rosja ma wielokrotnie większe zdolności mobilizacyjne niż Ukraina. Prosty rachunek pokazuje, że prędzej to Ukraina nie będzie miała kim walczyć.

Dlatego jeśli wojna ma trwać, to z punktu widzenia ukraińskich władz lepiej, żeby ukraińscy uchodźcy wrócili do kraju i poszli na front niż siedzieli za granicą i śpiewali „Czerwoną kalinę”. Jeśli zatem nastroje antyukraińskie wymuszą na nich powrót, to takie nastroje są jak najbardziej pożądane. A jak je wzniecić? Można np. ogłosić, że ukraińscy uchodźcy są piątą kolumną. I to zrobił Zełenski podczas wywiadu dla „The Economist”.

Poddaję to pod rozwagę wszystkim egzaltowanym ukrainofilom, którzy budują zamki na piasku, a przeciwników takiej utopijnej strategii nazywają „ruskimi onucami”. Polityka to nie są sentymenty, a polityka w wydaniu ukraińskim jest tego najlepszym przykładem. Jeśli Zełenski posuwa się do szantażu wobec sojuszników i do tego szantażu wykorzystuje miliony ukraińskich uchodźców, to miejcie świadomość, że taki człowiek nie cofnie się przed niczym.

Zełenski stara się wciągnąć Polskę, jako kraj NATO, do bezpośredniej wojny z Rosją. A czułe serduszka polskich ukrainofilów są mu w tych próbach wielkim sprzymierzeńcem. Dlatego polscy ukrainofile są zagrożeniem dla Polski. Bo zagrożeniem są ich próby wmówienia Polakom, że jesteśmy na tyle silni, zwarci i gotowi, aby pokonać Rosję. Nie jesteśmy! I to jest fakt, a nie ruska propaganda. Nie dajcie sobie wmówić, że warto, aby Polacy umierali za Kijów! Nie wolno do tego dopuścić!

Szantaż: Zełenski: Jeśli Zachód ograniczy pomoc, będziecie mieli bunt ukraińskich uchodźców.

Zełenski: jeśli Zachód ograniczy pomoc, będzie bunt ukraińskich uchodźców.

szantaż

-Jeśli Zachód ograniczy pomoc dla Ukrainy, doprowadzi to nie tylko do kontynuacji wojny, ale także stworzy „ryzyko dla Zachodu na jego własnym podwórkupowiedział Wołodymyr Zełenski w kontekście ukraińskich dezerterów i turystów socjalnych.

Zełenski zasugerował, że jeśli Zachód ograniczy pomoc, może spodziewać się buntu ukraińskich tzw. uchodźców. -Ukraińcy za granicą „zachowali się dobrze” i są „bardzo wdzięczni” osobom, które ich udzieliły. Jeśli Zachód ograniczy pomoc dla Ukrainy, doprowadzi to nie tylko do kontynuacji wojny, ale także stworzy „ryzyko dla Zachodu na jego własnym podwórku.

Prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski powiedział to w wywiadzie dla „The Economist”.Według niego Ukraińcy za granicą „zachowali się dobrze” i są „bardzo wdzięczni” osobom, które ich udzieliły. „Ta hojność” ma nie zostać zapomniana przez ukraińskich obywateli. Nie da się jednak przewidzieć, jak miliony ukraińskich uchodźców w krajach europejskich zareagują na fakt, że ich kraj zostanie pozostawiony bez wsparcia.

Przypomnijmy: tzw. uchodźcy coraz śmielej poczynają sobie w państwach takich jak Polska. Rośnie wśród nich alkoholizm i przestępczość, w tym jazda samochodami po spożyciu, napady i pobicia.

NASZ KOMENTARZ [Magna] : To oczywiste, że Ukraińcy, którzy uciekli przed wojną na Zachód, nie będą zadowoleni z faktu, że tenże Zachód ograniczył, lub całkowicie ściął swoją pomoc dla Kijowa. Radzimy jednak, by w pierwszej kolejności rozliczyli samych siebie. Dlaczego są w krajach ościennych, zamiast bronić Ojczyzny? Na co liczą? Polacy i inni Europejczycy mają walczyć za nich?

Niepokojąco dużo zakażeń szpitalnych u rannych Ukraińców. Antybiotyko-oporność.

Niepokojąco dużo zakażeń szpitalnych u rannych Ukraińców. Antybiotykooporność.

niepokojaco-duzo-zakazen-szpitalnych-u-ukraincow

U coraz większej liczby pacjentów ukraińskich szpitali, wśród których dominują żołnierze i cywile ranni w trakcie rosyjskich ataków, dochodzi do zakażeń bakteriami wykazującymi wyjątkowo wysoki poziom oporności na antybiotyki. To poważne zagrożenie, bo nieskuteczne leczenie takich infekcji może prowadzić do sepsy. Co więcej, niektóre szczepy są oporne na najnowsze substancje o działaniu leków przeciwdrobnoustrojowych, a nawet leki ostatniej szansy – alarmują naukowcy z Uniwersytetu w Lundzie w Szwecji.

Bakterie zostały poddane badaniu wrażliwości na środki przeciwdrobnoustrojowe. Przebadano próbki od 141 pacjentów, u których zdiagnozowano zapalenie płuc, z czego 133 pochodziły od rannych dorosłych, a osiem od noworodków. Pacjenci zarazili się infekcjami w trzech różnych szpitalach w Ukrainie.

„Ci pacjenci potrzebowali pilnych operacji i intensywnej opieki w wyniku znacznych poparzeń, ran po odłamkach i złamań. Pobrano wymazy z ran, skóry i tkanek miękkich. Oprócz tego pobrano próbki z tchawicy pacjentów pod respiratorem” – informuje w wywiadzie dla agencji Newseria prof. Kristian Riesbeck z Uniwersytetu w Lundzie. – Kilka bakterii wykazało znaczną oporność na większość stosowanych obecnie środków przeciwdrobnoustrojowych o szerokim spektrum działania. Nasze wyniki wskazują, że były to zakażenia wewnątrzszpitalne, powstałe w wyniku rozprzestrzeniania się drobnoustrojów w szpitalach.

Zakażenia były głównie spowodowane przepełnieniem oddziałów i zniszczoną infrastrukturą. „Zakażenia bakteriami gram-ujemnymi często występują w przypadku ran. W naszym badaniu zajmujemy się wrażliwością na środki przeciwdrobnoustrojowe trzech rodzajów bakterii gram-ujemnych. Zdecydowana większość tych bakterii wykazała oporność na środki przeciwdrobnoustrojowe o szerokim spektrum działania, w tym na nowe antybiotyki hamujące enzymy, których jeszcze nie ma na rynku. Co istotne 9% izolatów Klebsiella pneumoniae, bakterii, który najczęściej odpowiada za zapalenie płuc, infekcje układu moczowego i sepsę, wykazało oporność na kolistynę zaliczaną do środków przeciwdrobnoustrojowych ostatniej szansy. Ponadto do 6% bakterii zawartych w próbkach wykazało oporność na wszystkie uwzględnione w badaniu antybiotyki, które mieliśmy w laboratorium” – podkreśla prof. Kristian Riesbeck.

Najpoważniejszym powikłaniem związanym z zakażeniami szpitalnymi jest rozwinięcie się sepsy. Według WHO sepsa powoduje niemal jedną piątą zgonów. Zakażenia szpitalne są według WHO jednym z najczęstszych rodzajów zdarzeń niepożądanych występujących podczas „świadczenia opieki zdrowotnej”. Dodatkowym poważnym problemem jest to, że bakterie, które te zakażenia powodują, są wyjątkowo oporne na leczenie. Szczególnie niepokojące szwedzkich badaczy są wyniki dotyczące Klebsiella pneumoniae, ponieważ mogą one powodować choroby u osób ze zdrowym i dobrze funkcjonującym układem odpornościowym.

Najlepszym sposobem na to, by zapobiec rozprzestrzenianiu się antybiotykoopornych szczepów, byłoby ograniczenie do minimum występowania ich u pacjentów. Do tego jednak potrzebna jest pełna izolacja chorych, co uniemożliwiają warunki w ukraińskich szpitalach. Niepożądanym czynnikiem utrudniającym walkę z rozprzestrzenianiem się bakterii są także wizyty rodzin u pacjentów.

„Jest ryzyko, że bakterie oporne na leczenie rozprzestrzenią się wśród społeczeństwa – dzieje się tak bardzo często. Mogą się one przenosić za pośrednictwem personelu szpitala, krewnych odwiedzających pacjentów i innymi drogami. Należy wiedzieć, że w większości przypadków te bakterie nie stanowią zagrożenia, jeśli nie mamy do czynienia z osobami o obniżonej odporności, czyli osobami starszymi lub, jak w tym przypadku, rannymi lub ofiarami poparzeń. Problem polega na tym, że jeśli te bakterie rozprzestrzenią się szerzej, skutkiem będą dalsze infekcje. Przy opiece nad żołnierzami z Ukrainy należy zachować wysoki poziom higieny w porównaniu do dotychczasowych praktyk w szpitalach” – dodaje profesor z Uniwersytetu w Lundzie.

Pomoc w rozwiązaniu tej sytuacji zdrowotnej powinna być priorytetem dla państw wspierających Ukrainę militarnie i humanitarnie. Duże jest bowiem ryzyko dalszego rozprzestrzeniania się opornych na leki bakterii, co zagraża całemu regionowi europejskiemu. Antybiotykooporność jest przez WHO definiowana jako jedno z największych współcześnie zagrożeń dla zdrowia i bezpieczeństwa żywnościowego na świecie. Coraz większa liczba infekcji – takich jak zapalenie płuc, gruźlica, rzeżączka i salmonelloza – staje się coraz trudniejsza do wyleczenia, ponieważ antybiotyki stosowane w ich leczeniu stają się mniej skuteczne.

Narodowy Bank Polski podkulił ogon i łasi się. A nie będzie monety upamiętniającej obrońcę Lwowa gen. Rozwadowskiego.

Narodowy Bank Polski podkulił ogon i łasi się. Nie będzie monety upamiętniającej obrońcę Lwowa gen. Rozwadowskiego.

glapinski-narodowy-bank-polski-podkulil-ogon-przed-

Nie będzie monety upamiętniającej obrońcę Lwowa gen. Tadeusza Rozwadowskiego jest natomiast moneta przyjaźni polsko-ukraińskiej. Tak pokrótce można streścić przekaz płynący z konferencji prasowej Konfederacji Korony Polskiej.

Przyjaźń i braterstwo to największe bogactwo” – takie hasło widnieje na srebrnej okolicznościowej monecie wyemitowanej wspólnie przez Narodowy Bank Polski i Narodowy Bank Ukrainy z okazji Dnia Niepodległości Ukrainy.

Moneta w kształcie serca składa się niejako z dwóch monet. Dwóch połówek tego serca. Jedna część polska o nominale 10 złotych i druga część, ukraińska o nominale 10 hrywien. [ 1 zł – 8.5 hrywny md].
“Narodowy Bank Polski planuje przekazanie na rzecz Ukrainy dochodu ze sprzedaży zestawu monet „Przyjaźń i braterstwo to największe bogactwo” w formie bezzwrotnego humanitarnego wsparcia finansowego” – czytamy w komunikacie na stronie NBP. Moneta trafi do sprzedaży w cenie 950 zł.

– Ciekawostka od jednego zaprzyjaźnionego towarzystwa numizmatyków. Otóż ta moneta w dniu obchodów święta niepodległości Ukrainy, czyli 24 sierpnia, miała ukazać się zarówno w Polsce, jak i na terenie Ukrainy. Niestety Ukraina nie pozwoliła, aby sprzedawać tą monetę na swoim terenie w dniu swojego święta, zestaw monet w którym będzie również flaga i symbole narodowe Polski. Postanowili wyemitować tylko swoją monetę ukraińską.

A NBP podkulił ogon, żeby nie obrazić uczuć Ukraińców, zamiast 24 sierpnia, ogłosił powstanie i emisję tej monety 25 sierpnia. Widzimy, że również politykę monetarną w Polsce można uprawiać na kolanach.

Lublin: Ukraińcy w Polsce nie chcą bonów na żywność. Interesuje ich tylko gotowy catering.

Ukraińcy w Polsce nie chcą bonów na żywność. Interesuje ich tylko gotowy catering.

ukraincy-w-polsce-nie-chca-bonow-na-zywnosc-interesuje-ich-tylko-gotowy-catering

W czwartek 21 września br. w Lubelskim Urzędzie Wojewódzkim odbyło się spotkanie Lubelskiej Grupy Koordynacyjnej, które zrzesza ok. 30 organizacji pomocowych. Poruszono na nim kwestię obecnej sytuacji imigrantów w woj. lubelskim oraz zmian prawnych regulujących niesienie im pomocy. Wnioski porażają.

Ukraińcy nie chcą podejmować pracy. Turystów socjalnych z Ukrainy, którzy stacjonują w miejscach tymczasowego pobytu w województwie lubelskim jest około 3600. W ramach pomocy oferuje im się 2-3 osobowych pokoje w akademikach i hostelach. Ustawa, która umożliwia niesienie pomocy imigrantom, nie przewiduje jednak jej ograniczenia w przypadku osób, które wykorzystują ten system. Nie pomaga też w usamodzielnieniu się osób, które uzależniły się od państwowej pomocy – to konkluzje, które płyną ze spotkania LGK.

Zgodnie z przepisami Ustawy o pomocy obywatelom Ukrainy, ukraińscy turyści i dezerterzy z frontu, korzystający z miejsc zbiorowego zakwaterowania są zobowiązani do płacenia kosztów pobytu. Nie wszystkich jednak obowiązują te opłaty. Ukraińcy mogą być z nich zwolnieni m. in. w przypadku “trudnej sytuacji życiowej”. Jest to oczywiście furtka, którą skrzętnie wykorzystują.

-Jeśli chodzi o kwestię partycypacji w kosztach, na początku odpłatność uiszczało 237 osób, czyli niewiele ponad 6 proc. zamieszkałych imigrantów. Teraz liczba płacących spadła do 2.5 proc. Nawet ci, którzy wcześniej płacili, już nie płacą – twierdzi Andrzej Osipowski z Wydziału Bezpieczeństwa i Zarządzania Kryzysowego w Lubelskim Urzędzie Wojewódzkim.

-Wśród uchodźców widoczna jest duża roszczeniowość. Gdy oferujemy im bony do Biedronki, żeby mogli przynajmniej sami przygotowywać sobie posiłki, to nie chcą. Zamiast tego, pytają czy będzie tam gotowy catering.

W miejscach zbiorowego zakwaterowania zapewniliśmy wszystko. Dziś wiemy że to chyba był błąd i musimy się zastanowić co dalej– mówi podczas forum Justyna Orłowska z Centrum Wolontariatu w Lublinie.

W opinii uczestników konferencji, oferowanie miejsca zamieszkania przy jednoczesnym braku wymagań co do podjęcia pracy, tylko utwierdza imigrantów w przekonaniu, że nie muszą jej podejmować.

-Często spotykamy się z odmową podjęcia pracy przez uchodźców stacjonujących w miejscach tymczasowego pobytu. Te osoby traktują je jak hotel, wyjeżdżają na czas pobytu na Ukrainie, a po powrocie oczekują, że dany pokój będzie na nich czekał. Mówi się też wprost o wynajmowaniu [swoich] mieszkań na Ukrainie i jednoczesnej odmowie partycypacji w kosztach pobytu. Uchodźcy domagają się przyznania mieszkania w Polsce. Te osoby bardzo dobrze znają swoje „prawa” i przekazują je sobie nawzajem – mówi Andrzej Osipowski z Wydziału Bezpieczeństwa i Zarządzania Kryzysowego w Lubelskim Urzędzie Wojewódzkim.

-Po prawie 20 miesiącach pomocy uchodźcom stajemy w obliczu [trudności] poradzenia sobie z osobami, które wykorzystują system i nie chcą się usamodzielnić. Niektórzy nadużywają systemu, a inni się od niego uzależnili. Zamierzamy wprowadzić stopień oceny stopniowania udzielania pomocy – zapowiada Marco Procaccini, dyr. Biura Terenowego Wysokiego Komisarza Narodów Zjednoczonych ds. Uchodźców (UNHCR) w Lublinie.

NASZ KOMENTARZ: O ile lubelskie władze zaczynają powoli rozumieć problem, na który rozsądni Polacy zwracali uwagę od początku ukro-amoku, dziwi dalsze nadużywanie słowa “uchodźca”. Jeśli ktoś wynajmuje na Ukrainie swoje mieszkania osobom trzecim, a sam jedzie do Polski po darmochę i wraca do siebie kiedy tylko chce, nie jest żadnym uchodźcą wojennym, tylko oszustem i turystą socjalnym.

Prezydent Ukrainy odznaczony Orderem Orła Białego

Prezydent Ukrainy odznaczony Orderem Orła Białego

  1. Strona główna
  2. Aktualności
  3. Ordery i odznaczenia
22__Andrzej_Agata_Duda_Wolodymyr_Zelenski_OOB_20230405_GJB_3845.jpg

05 kwietnia 2023

Postanowieniem Prezydenta RP Andrzeja Dudy, 

w uznaniu znamienitych zasług w pogłębianiu przyjaznych i wszechstronnych stosunków między Polską a Ukrainą, za rozwijanie współpracy na rzecz demokracji, pokoju i bezpieczeństwa w Europie oraz niezłomność w obronie niezbywalnych praw człowieka

odznaczony został

Orderem Orła Białego

Prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski. 

https://www.facebook.com/plugins/video.php?t=0&show_text=false&href=https://fb.watch/jI-MV5FFrr/

Andrzej Duda zaznaczył podczas uroczystości, że Order Orła Białego jest najstarszym i najcenniejszym polskim odznaczeniem i jest wręczany wyjątkowym osobom, które swoim życiem, służbą publiczną, pracą dokonały wyjątkowych zasług dla Rzeczypospolitej, w szerokim znaczeniu, także w znaczeniu sąsiedztwa i tego, co ją otacza.

– Nie ma wątpliwości, że jest Pan, Panie Prezydencie, jesteś Wołodymirze, człowiekiem absolutnie wyjątkowym – podkreślił Prezydent RP. – Obserwując Twoją służbę dla Ojczyzny trudno ukryć łzy wzruszenia – dodał.

– Nie porzuciłeś ani Ukrainy, ani swoich Rodaków, obrońców ojczyzny w najtrudniejszej sytuacji, w jakiej się znaleźliście w historii Ukrainy, wobec agresji, która miała zniszczyć Wasze państwo, Wasz naród – mówił Andrzej Duda.

Prezydent zaznaczył, że postawa Wołodymyra Zełenskiego, w połączeniu z bohaterstwem ukraińskich żołnierzy uratowała Ukrainę. – Jesteś dzisiaj wzorem przywódcy państwa i narodu, ale także człowiekiem, który niezłomnie stoi na straży praw człowieka, praw obywatelskich, prawa do suwerenności, niepodległości, samostanowienia narodu – akcentował Andrzej Duda.

21__Andrzej_Agata_Duda_Wolodymyr_Zelenski_OOB_20230405_GJA_4255_1.jpg
22__Andrzej_Agata_Duda_Wolodymyr_Zelenski_OOB_20230405_GJB_3845.jpg
24__Andrzej_Agata_Duda_Wolodymyr_Zelenski_OOB_20230405_JS__9694.jpg