Kiedy cały świat, odpowiadając na płomienny apel pana prezydenta Andrzeja Dudy, uwija się, by dostarczyć Ukrainie jak najwięcej czołgów marki „Leopard”, Niemcy jak zwykle sypią piasek w szprychy rozpędzonego parowozu dziejów, za co spotka ich słuszna kara. Tak w każdy razie uważa pan doktor Witold Sokała, specjalizujący się w polityce międzynarodowej, przewodniczący Rady i ekspert zrzeszającej byłych razwiedczyków Fundacji Po.Int. Twierdzi on na łamach poświęconego portalu „Fronda”, że „Amerykanie wybiją Niemcom z głowy ich fochy”. „Fochy” zaś polegają na tym, że ani niemiecki kanclerz, ani minister obrony Pistorius nie chce słuchać się pana prezydenta Andrzeja Dudy, który nie może się doczekać, kiedy stanie na czele międzynarodowej koalicji sług narodu ukraińskiego.
Jak już dawno oświecił nas bowiem pan Łukasz Jasina, rzecznik Ministerstwa Spraw Zagranicznych, „Polska jest sługą narodu ukraińskiego”, więc nie ulega wątpliwości („nie ulega wątpliwości, jak mawiała stara niania, lepiej…” – no mniejsza z tym), że międzynarodowa koalicja pod przewodnictwem pana prezydenta Andrzeja Dudy też służyłaby, a nawet więcej – wysługiwałaby się narodowi ukraińskiemu, będącemu dzisiaj natchnieniem wszystkich narodów. Kiedyś takim natchnieniem wszystkich narodów była Polska, w każdym razie tak zapewniał nas angielski premier Winston Churchill („chciwość sępa, odwaga lwa”), dopóki Niemcy nie zaatakowali miłującego pokój Związku Radzieckiego. Wtedy Polska przestała być natchnieniem narodów, a stała się coraz bardziej kłopotliwym balastem, którego alianci z ulgą się pozbyli, nie tylko cofając uznanie polskiemu rządowi, ale nawet nie dopuszczając polskich żołnierzy do defilady zwycięstwa, żeby nie drażnić Ojca Narodów Józefa Stalina.
Zanim jednak to nastąpi, dzisiaj natchnieniem narodów jest Ukraina a zwłaszcza jej prezydent Włodzimierz Zełeński, któremu z tej okazji Kongres Stanów Zjednoczonych urządził owację na stojąco, jak kiedyś Kukuńkowi, a później – izraelskiemu premierowi Beniaminowi Netanjahu. Jeśli tedy pan dr Witold Sokała ma rację, to by znaczyło, że Stany Zjednoczone też są, jeśli jeszcze nie sługami narodu ukraińskiego, to w każdym razie pragną nimi zostać i na początek będą wybijali Niemcom z głów ich „fochy”. Bo Niemcy posunęli swoją butę do tego stopnia, że nie tylko udzielili odpowiedzi odmownej na suplikacje pana wiceministra spraw zagranicznych Arkadiusza Mularczyka w sprawie reparacji, ale w dodatku na apel o przekazanie Ukrainie „Leopardów” ośmielili się zaproponować, by Amerykanie przekazali Ukrainie swoje czołgi marki „Abrams”. Na takie poświęcenie dla Ukrainy Ameryka nie jest jeszcze gotowa, bo wolałaby, żeby to jednak Niemcy nie tylko przekazali jej swoje „Leopardy”, ale w dodatku pozwolili potencjalnym uczestnikom międzynarodowej koalicji pod przewodnictwem pana prezydenta Andrzeja Dudy na przekazanie swoich „Leopardów”.
To by rozwiązało wiele problemów; po pierwsze, USA mogłyby oświadczyć – zresztą już to słodszymi od malin ustami rzeczniczki Białego Domu zrobiły – że to jest „suwerenna decyzja”, z którą USA nie mają nic wspólnego. Po drugie – że wskutek tej suwerennej decyzji uczyniony zostałby kolejny krok w kierunku rozbrojenia europejskich członków NATO, którym roi się utworzenie niezależnych od NATO europejskich sił zbrojnych, no i dalszej demolki europejskiej gospodarki i wreszcie – po trzecie – rozwiązałoby to problem znalezienia dla pana prezydenta Andrzeja Dudy prestiżowej posady, kiedy już zakończy mu się okres dobrego fartu na stanowisku polskiego prezydenta. Co z tego mają, czy mieliby emerytowani oficerowie razwiedki – tajemnica to wielka – ale niewątpliwie coś musieliby z tego mieć, skoro pan dr Witold Sokała tak napręża amerykańskie muskuły.
Warto tedy przypomnieć, że za samo stanie na świecy w Starych Kiejkutach, kiedy to amerykańscy pierwszorzędni fachowcy w tamtejszym tajnym więzieniu CIA oprawiali „terrorystów”, dowożonych tam samolotami z bazy w Guantanamo, razwiedczykowie dostali od Amerykanów 15 milionów dolarów i to w gotówce. Na ile mogliby liczyć w razie gdyby trzeba by Niemcom wybijać z głów ich „fochy” – nawet nie śmiem się domyślać – bo jestem prawie pewien, że Amerykanie również w tej operacji posłużyliby się askarisami. W końcu po to przecież ma się takich sojuszników, nieprawdaż? Jeśli Polacy już nie mogą wytrzymać, to niech wojują na dwa fronty; w Rosją i Niemcami jednocześnie. W takim starciu ostateczne zwycięstwo Polski byłoby jeszcze pewniejsze, niż Ukrainy w wojnie z jedną tylko Rosją, które – jak wiadomo – od początku zostało zatwierdzone aż do odwołania.
Jak widzimy, wszystko „gra i koliduje” – jak mawiają gitowcy – chociaż pojawiły się znane nam jeszcze z okresu pierwszej komuny tak zwane „przejściowe trudności”. Zza oceanu dobiegają bowiem skrzydlate wieści, że poziom zadłużenia Stanów Zjednoczonych osiągnął właśnie przewidziany prawem limit 31,381 bilionów dolarów, ustanowiony w roku 2021 kiedy to Kongres kontrolowali Demokraci. Teraz pani Żaneta Yellen (Jeleń), z pierwszorzędnymi korzeniami suwalskimi, która zawiaduje amerykańskimi finansami alarmuje, że musi uruchomić „nadzwyczajne środki”, żeby przynajmniej do czerwca odsunąć od Ameryki widmo bankructwa. Chodzi o wstrzymanie inwestycji funduszu emerytalnego pracowników instytucji federalnych oraz ogłoszenie „zawieszenia wydawania nowego długu” przynajmniej do 5 czerwca. Zwróciła się też do Kongresu, by ten niezwłocznie zwiększył dopuszczalny limit zadłużenia.
Problem polega jednak na tym, że od stycznia większość w Izbie Reprezentantów Kongresu mają Republikanie, którzy – owszem – nie mówią: „nie” – ale w zamian domagają się „cięć budżetowych”. W związku z tym tamtejsze Goldmany-Sachsy uznały, że bankructwo USA jest „prawdopodobne”, a w każdym razie obecna sytuacja jest najpoważniejsza od 2011 roku, kiedy to powstał BRICS, dążący do detronizacji dolara z funkcji waluty światowej. Co by się wtedy działo – trudno przewidzieć – bo nie tylko – jak śpiewał Wojciech Młynarski – skręcałoby się „pół uzdrowiska”, tylko znacznie większy kawał świata, być może nawet z Ukrainą, która w związku z tym musiałaby zadowolić się niemieckimi „Leopardami”, a tymczasem tamtejszy kanclerz i minister obrony Pistorius, prezentują „fochy”, które tak irytują pana doktora Witolda Sokala. „Owóż nieprzewidziany wypadek” – jak głosi słynne proroctwo świętej Brygidy. I co teraz będzie?
Orbán: kraje, które wysyłają Ukrainie broń, stają się uczestnikami konfliktu
Węgry prowadzą mądrą i ostrożną politykę, próbując w miarę możliwości zdystansować się od konfliktu na Ukrainie i ochronić swój kraj przed nadciągającymi katastrofalnymi skutkami wikłania się w konflikt o obce interesy.
W odpowiedzi na wypowiedź niemieckiej minister spraw zagranicznych, Annaleny Burbock, która mówiła, że kraje europejskie „prowadzą wojnę z Rosją”, a jednocześnie z niemieckiego MSZ wyszło zaprzeczające oświadczenie mówiące, że poparcie Ukrainy nie czyni Niemiec jedną ze stron konfliktu, głos zabrał węgierski przywódca.
„Kraje, które wysyłają broń na Ukrainę, stają się stronami konfliktu, bez względu na to, co mówią ich politycy” – powiedział premier Viktor Orbán.
„Kto z kim jest w stanie wojny, nie jest kwestią oświadczeń. Jeśli wysyłasz broń, jeśli finansujesz roczny budżet jednej z walczących stron, w perspektywie wysyłasz nową, jeszcze nowocześniejszą broń, to możesz mówić, co chcesz, ale bierzesz udział w wojnie” – powiedział Orbán na antenie radia Kossuth.
Prowadząc mądrą, stabilizującą i pokojową politykę, Węgry równocześnie stwierdziły, że zawetują unijne sankcje przeciwko rosyjskiej energetyce atomowej.
„Nie pozwolimy na realizację planu objęcia sankcjami energetyki jądrowej. To nie wchodzi w grę” – powiedział węgierski premier.
Według doniesień, dwa najbardziej podburzające do rozszerzenia się konfliktu zbrojnego państwa – Polska i Litwa, chciałyby nałożenia przez Unię Europejską sankcji na rosyjski sektor nuklearny.
Trzeźwo patrząc na globalne przyczyny konfliktu na Ukrainie, premier Orbán powiedział również w radiu Kossuth, że na konflikcie na Ukrainie zdecydowanie skorzystały Stany Zjednoczone, natomiast Europejczycy są głównymi przegranymi w sensie ekonomicznym.
„Ofiarami złej polityki sankcji i wojny są Europejczycy. Ameryka zdecydowanie wygrywa wojnę, Europa zdecydowanie ją przegrywa. Dla Rosji wciąż jest dyskusyjne, czy teraz wygrywają, czy przegrywają, ale jeśli chodzi o pieniądze, to nie tracą aż tak wiele… W ogóle, w sensie ekonomicznym, można śmiało powiedzieć, że jedynym, a raczej największym przegranym w tym całym konflikcie, który się toczy, jest Europa.” – powiedział Orbán.
Poszerzając wypowiedź premiera Orbána o przegrywającej Europie, należy z wielkim bólem, lecz w pełni obiektywnie dodać, że największym przegranym w przegrywającej Europie jest Polska, której kierownictwo – oraz niemal całe zdezorientowane propagandą społeczeństwo – dąży do samozagłady w imię obcych interesów.
Oprac. www.bibula.com 2023-01-27 na podstawie 1, 2, 3
Ukraina “fabryką dzieci na zamówienie”. Ukraińskie surogatki rodzą dzieci ludziom ze wszystkich stron świata
Koronawirus niespodziewanie ujawnił, że Ukraina jest “fabryką dzieci” dla całego świata. W tamtejszych klinikach reprodukcji czeka ok. 100 niemowlaków urodzonych przez surogatki, których rodzice nie mogą odebrać przez zamknięte granice.
Nie wszystkie dzieci pochodzą z legalnych klinik, o czym opowiada Sergij Antonow z ukraińskiego Centrum Prawa Medycznego i Reprodukcyjnego.
1. Pokonali setki kilometrów, bo marzyli o dziecku. Gdyby nie epidemia, już byli by rodzicami
Pandemia koronawirusa zniszczyła marzenia wielu przyszłych rodziców z całego świata, którzy oczekiwali na narodziny swojego dziecka na Ukrainie. Jednocześnie to dzięki epidemii dowiedzieliśmy się, że w tym państwie kwitnie handel dziećmi.
Flavia Lavorino i Jose Perez są parą od 15 lat. Przeszli wiele bardzo bolesnych i skomplikowanych zabiegów. Próbowali wszystkiego, ale Flavia tylko raz zaszła w ciąże i wkrótce poroniła. Ostatnią szansą na stworzenie rodziny było znalezienie surogatki – kobiety, która donosi i urodzi ich dziecko.
Ktoś z rodziny polecił im sprawdzić taką możliwość na Ukrainie. I tak małżeństwo z Buenos Aires wylądowało na drugim końcu świata – w Kijowie. (arch.prywatne)
Wiele par z Azji, Ameryki i Europy przyjeżdża na Ukrainę w tym samym celu. Od kiedy w 2015 roku w całej Azji zaczęto zamykać kliniki oferujące “wspomagane macierzyństwo”, biznes przeniósł się właśnie tutaj. Ukraina jest jednym z niewielu krajów na świecie, gdzie komercyjne surogatowe macierzyństwo jest legalne, a w dodatku znacznie tańsze niż na przykład w USA. Średnia wartość takiej usługi to ok. 30-50 tys. USD.
Jak mówi w rozmowie z WP abcZdrowie Sergij Antonow, dyrektor i założyciel organizacji Centrum Prawa Medycznego i Reprodukcyjnego, które od 10 lat monitoruje sytuację surogatek na Ukrainie, co roku w tym kraju rodzi się ok. 4 tys. dzieci “na zamówienie”.
(biotex)
– W tej chwili rynek można podzielić na trzy części. Pierwsza to kliniki, które trzymają się standardów wyznaczonych przez USA. Są to duże, legalnie pracujące firmy. Druga to pośrednicy, którzy oferują usługi przez internet. Głównie są to izraelskie firmy, które nawet nie mają biura na Ukrainie, działają przez pośredników, którzy szukają na miejscu kobiet chętnych do zostania surogatkami. Trzecia to kobiety, które w sieci na własną rękę szukają kontaktu z potencjalnymi rodzicami – opowiada Antonow.
2. Ciąża surogatki
Flavia Lavorino i Jose Perez skorzystali z usług jednej z oficjalnie działających klinik na Ukrainie. Jak przyznaje małżeństwo, żeby sfinansować wyjazd, musieli zapożyczyć się u całej rodziny i jeszcze dodatkowo zaciągnąć kredyt.
W ich przypadku zapłodnienie odbyło się metodą in-vitro. Najpierw komórkę jajową Flavii zapłodniono plemnikiem Jose’go, a następnie embrion umieszczono w macicy surogatki.
Przez cały ten czas nie mieli żadnego kontaktu z kobietą, która nosiła ich dziecko. Klinika tylko przesyłała wyniki kontrolnych badań.
(Biotex)
Przyszli rodzice wszystko starannie zaplanowali, mieli przylecieć do Kijowa na kilka tygodni przed spodziewanymi narodzinami dziecka. Chłopiec jednak przyszedł na świat wcześniej. Jak wspominają, 30 marca jechali samochodem, kiedy dostali wiadomość z Kijowa.
Małżeństwo cieszyło się chwilą krótko, bo szybko się okazało, że przez koronawirusa wszystko się skomplikowało. Granice zamknięto, loty odwołano.
Teraz ich synek Manuel ma 7 tygodni. Najdłużej wiedzieli go, kiedy skończył pierwszy miesiąc, wtedy pielęgniarki trzymały go przed kamerą tak długo, jak tego chcieli rodzice.
3. Dzieci utknęły na Ukrainie
Oprócz małego Manuela, w tej samej kijowskiej klinice utknęło jeszcze prawie 50 niemowlaków. Wiadomo, że są to mali obywatele Chin, Włoch, Hiszpanii, Szwecji, Wielkiej Brytanii i Argentyny.
(Biotex)
– Problemem jest to, że w świetle prawa te dzieci nie są ukraińskie. Rząd, mimo apeli klinik o pomoc, początkowo nie chciał nic z tym robić – opowiada Antonow.
Klinika, z której usług skorzystali Flavia i Jose, postanowiła upiec dwie pieczenie na jednym ogniu. Nagrali i upublicznili film, gdzie pokazują wszystkie 50 dzieci czekające na swoich rodziców i płaczące wniebogłosy.
– W ten sposób wywarli presję na rządzących, żeby umożliwili rodzicom przyjazd na Ukrainę po swoje dzieci. A klinika zareklamowała się na cały świat – mówi Antonow.
Zadziałało, bo po medialnej burzy, która się rozpętała, rząd Ukrainy zaczął prowadzić dyplomatyczne negocjacje z ambasadorami krajów, z których pochodzą rodzice. Części już udało się dotrzeć do Kijowa. Wiadomo o szwedzkiej parze, która przyleciała po swoje dziecko prywatnym samolotem.
4. Fikcyjne śluby z Ukrainkami
Sergij Antonow szacuje, że w całym kraju jest obecnie co najmniej 100 dzieci czekających, aż odbiorą je rodzice. Powoli zaczyna się tworzyć “korek”, bo nowych dzieci wciąż przybywa, a nie każda agencja jest w stanie zaopiekować się nimi odpowiednio. Kilka tygodni temu ukraińska policja opublikowała relację z kontroli w jednej z nielegalnych klinik. Mieściła się w malutkim mieszkaniu, w którym przebywało 5 niemowlaków, a do opieki nad nimi była tylko jedna kobieta.
(Mat. policyjne)
Rodzicami tych dzieci są Chińczycy. Według ukraińskiego prawa, z usługi surogatki mogą skorzystać tylko małżeństwa, u których klinicznie stwierdzono bezpłodność. Jak podała policja, część z tych rodziców była singlami, więc agencja pomagała im w zawarciu fikcyjnych ślubów z miejscowymi kobietami.
– Dlatego te dzieci najprawdopodobniej trafią do domu dziecka. Zwłaszcza że pieniądze, które rodzice przesłali agencji na utrzymanie dzieci, zostały skonfiskowane – opowiada Antonow.
5. Jakie są wymagania, by zostać surogatką?
Jak mówią właściciele klinik, z roku na rok popyt na usługi surogatek rośnie. Nie brakuje też chętnych kobiet. Za urodzenie dziecka można dostać nawet 15-20 tys. dolarów. Oprócz tego kobiety dostają dietę ok. 400-600 USD miesięcznie. To na ukraińskie realia spora kwota.
Zgodnie z prawem kandydatka na surogatkę nie może mieć więcej niż 36 lat i być matką co najmniej jednego dziecka. Uważa się, że posiadanie własnych dzieci ułatwi kobiecie odstawienie dziecka tuż po porodzie.
– Dobra agencja bierze pod uwagę również psychologiczne aspekty. Ważne jest, aby kobieta chciała pomóc parze, która sama nie może mieć dzieci – opowiada Antonow.
Anna, podobnie jak większość, zdecydowała się zostać surogatką, bo chciała zapewnić swojemu dziecku lepsze warunki życia. Pracując w Kamieńcu Podolskim i zarabiając ok. 200 USD miesięcznie, nie stać jej było na zbyt wiele.
Już dwukrotnie była surogatką, co też jest dosyć często spotykane. Ona akurat miała wsparcie rodziny i nie musiała chować się z brzuszkiem. Wiele kobiet musi jednak ukrywać ciążę, wymyślając różne historie, np. opowiadają, że wyjeżdżają do Kijowa lub za granicę. Wówczas agencje wynajmują surogatkom mieszkania, gdzie kobiety mieszkają aż do porodu. Często jeszcze tego samego dnia po rozwiązaniu wracają do domu.
Kobiety przyznają, że oddawanie dziecka jest bardzo trudne. Ale wielu rodziców podchodzi do tego ze zrozumieniem i starają się utrzymywać kontakt z surogatkami, przesyłają im filmy i zdjęcia.
– Kiedy rodzice płaczą i dziękują, odczuwasz, jak wiele dla nich zrobiłaś – opowiada Anna.
6. Dziecko od surogatki. Problemy prawne
Po medialnej burzy, jaka rozpętała się wokół dzieci surogatek, ukraińska Rada Najwyższa zajmie się nową ustawą, która bardziej doprecyzuje prawa kobiet i obowiązki agencji.
– Nie wiadomo, ile w tej chwili jest takich klinik, ponieważ nie ma żadnego rejestru. Dopiero teraz, kiedy pandemia spowodowała zawieszenie lotów, zaczęliśmy o tym rozmawiać. Ale pokazuje to również skalę problemu, dzieci są po prostu sprzedawane zagranicznym parom – powiedział ostatnio Mykola Kuleba, komisarz prezydenta ds. praw dziecka.
Antonow uważa, że nazywanie surogatowego macierzyństwa “handlem dziećmi” jest nie na miejscu, ale prawo musi zostać doprecyzowane.
Dowodzi tego historia Lee Wei’a i Dai Qisu, małżeństwa z Chin. W ich przypadku komórka jajowa pochodziła od ukraińskiej dawczyni, a plemniki od Lee. Surogatką została jeszcze inna kobieta. Cała operacja kosztowała ok. 200 tys. USD.
Ciąża rozwijała się prawidłowo, a Lee i Dai byli szczęśliwi. Kupili mieszkanie w Kijowie i postanowili, że dopóki córeczka nie pójdzie do szkoły, będą tu mieszkać i prowadzić biznes.
Dziecko przyszło na świat w czerwcu, ale nie było podobne do swoich rodziców. Jednak małżeństwo nie przyjmowało się tym, chcieli jak najszybciej pojechać do Chin, żeby pokazać noworodka rodzinie. Ale żeby Chiny uznały urodzone przez surogatkę dziecko, rodzice muszą udowodnić pokrewieństwo, wykonując test DNA.
“Zrobiliśmy test i okazało się, że to nie jest nasze dziecko” – opowiada Lee.
Po kolejnych testach DNA stwierdzono, że biologiczną matką dziewczynki jest surogatka, a z ojcem ma 0 proc. pokrewieństwa genetycznego. Jak się później okazało, kobieta naruszyła warunki umowy, które przewidują, że nie może odbywać stosunków płciowych aż do porodu.
Surogatka odmówiła odebrania dziecka. A małżeństwo Wei zostało z dziewczynką, która prawnie może być ich córką tylko na Ukrainie, ale już nie w Chinach, gdzie adopcja dzieci z zagranicy jest zabroniona.
Według Antonowa takie przypadki nie są odosobnione. Tylko w ubiegłym roku było nawet kilkanaście sytuacji, w których DNA dziecka i biologicznych rodziców nie pasowały do siebie.
Швейцарское издание раскрыло экономические причины отказа Германии поставлять танки Украине
Решение властей Германии отказать с передачей Украине танков немецкого производства Leopard 2 объясняется наличием целого ряда причин, среди которых едва ли не ключевую роль играют соображения экономического характера. Об этом пишет швейцарское издание Neue Zürcher Zeitung, анализируя перспективы поставок танков Украине.
В Берлине опасаются, что если дать «добро» другим европейским странам поставлять танки Leopard Украине, то впоследствии их могут заменить на американские танки Abrams. Тем самым, Германия потеряет свои рынки сбыта военной техники, которыми она обладает в настоящее время. Представители немецкого оборонно-промышленного комплекса утверждают, что американские компании ждут, как заменить стоящие на вооружении европейских государств Leopard собственными танками.
В свое время Польша, ухудшившая отношения с Германией, решила обратиться к США в качестве производителя танков. В июле 2021 года, еще до начала специальной военной операции российских войск, министр обороны Польши Мариуш Блащак заявил, что Варшава купит у США 250 новых и 116 подержанных основных боевых танков M1 Abrams на общую сумму 8,85 млрд евро. Затем Польша заявила о намерении купить 1000 танков южнокорейского производства.
В Германии считают, что поставка танков Leopard на Украину лишь ускорит процесс замещения вооружений немецкого производства в европейских армиях продукцией американского военно-промышленного комплекса. Уже сейчас США предлагают странам, поставляющим танки на Украину, пополнять их запасы бронетехники продукцией американской промышленности. В итоге канцлер ФРГ Олаф Шольц оказался в сложной ситуации: с одной стороны, отказ поставок танков может ухудшить положение киевского режима, с другой стороны, их поставка способна привести к удару по военной промышленности Германии.
Швейцарское издание также напоминает, что поставки танков США в европейские страны сделают последние еще более зависимыми от Вашингтона в военном плане. В первую очередь, речь идет о Польше, странах Прибалтики и Скандинавии. Их связи с Германией ослабнут, что негативно скажется на экономике страны.
To już nie nowa, a także wcale nie świecka tradycja. Mówię oczywiście o „Dniach Judaizmu”, które od 1997 roku celebrowane są w Kościele w Polsce 17 stycznia. Tym razem padło na Siedlce, gdzie przybyły z Jerozolimy rabin Boaz Pash oświecał kleryków z tamtejszego seminarium duchownego, księży i katechetów w kwestii interpretowania Starego Testamentu. Było też o holokauście, a na koniec JE abp Grzegorz Ryś w siedleckiej katedrze celebrował „międzyreligijną celebrację Słowa Bożego”. Metropolita łódzki przestrzegł, że „bez nieustannie pogłębianej świadomości żydowskich korzeni i zawsze aktualnego, żydowskiego wymiaru chrześcijańskiej wiary, sama tożsamość chrześcijaństwa i Kościoła ulega zagubieniu”.
To ważna przestroga, bo dotychczas wydawało się, że przyczyną „zagubienia tożsamości chrześcijaństwa i Kościoła” są zupełnie inne rzeczy, na przykład – parabumbizm i bzykanie, a tu proszę – okazuje się że – podobnie jak to było w przypadku Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej – cały czas chodzi o to samo, to znaczy – o zerwanie więzi partii z masami – w tym przypadku – żydowskimi. Skoro jednak ową „świadomość żydowskich korzeni” i „zawsze aktualnego, żydowskiego wymiaru chrześcijańskiej wiary” powinniśmy „nieustannie pogłębiać”, to w końcu musi to doprowadzić do identyfikacji chrześcijaństwa z judaizmem. Nie ma w tym oczywiście nic złego, bo w coś wierzyć trzeba; jak nie w jedno, to w drugie – chociaż mogą pojawić się pewne kłopoty z rewolucyjną teorią, bo judaizm zdecydowania odrzuca Jezusa Chrystusa, podobnie jak i koncepcję Trójcy Świętej, która z kolei stanowi istotę chrześcijaństwa. Ale nie martwmy się na zapas, bo pierwszorzędni fachowcy od ekumenizmu na pewno podadzą wtedy do wierzenia formułę o takim stopniu ogólności, że takie drobiazgi przestaną mieć jakiekolwiek znaczenie.
O ile jednak na odcinku religijnym wszystko wydaje się być w jak najlepszym porządku, o tyle na odcinku politycznym sprawy się komplikują. Wprawdzie 13 stycznia Sejm 198 głosami przeforsował nowelizację ustawy o Sądzie Najwyższym, na mocy której sprawy dyscyplinarne sędziów będą rozpatrywane przez Naczelny Sąd Administracyjny, a powszechną praktyką stanie się wzajemne „testowanie niezawisłości” sędziowskiej, którego konsekwencją musi być podważanie orzeczeń zapadłych choćby z udziałem sędziego „nielegalnego”, ale nie kończy to procesu legislacyjnego. Ustawa trafiła bowiem do Senatu, który teoretycznie mógłby ją rozpatrzyć już w lutym, ale potrzeby finansowe rządu wydają się tak palące, że chyba stanie się to wcześniej. Ta nowelizacja bowiem miała być warunkiem odblokowania oczekiwanych przez Polskę środków z funduszu odbudowy. Tak w każdym razie z miedzianym czołem zapewniał pan premier Morawiecki, ale jeszcze tego samego dnia okazało się, że to nieprawda, bo rzecznik Komisji Europejskiej oświadczył, że jest to „ważny krok” na słusznej drodze, dając do zrozumienia, że droga jest jeszcze daleka.
I rzeczywiście – zaraz okazało się, że kolejnym warunkiem odblokowania wspomnianych środków jest zakaz walki z wiatrakami – i tak dalej – bo „kamieni milowych”, od których spełnienia tak naprawdę wszystko zależy, jest aż 150. Toteż minister Ziobro, którego Solidarna Polska, razem z Konfederacją głosowała przeciwko nowelizacji ustawy o SN, napisał do pana prezydenta Dudy „list otwarty”, w którym sugeruje, by ustawy nie podpisywał, a w zamian zainicjował ogólnonarodową debatę. Chodziłoby w niej nie tylko o nakreślenie warunków ostatecznego przefrymarczenia suwerenności państwowej, ale również zwrócenie uwagi opinii publicznej, że ów „fundusz odbudowy”, to nie żadna darmocha, tylko pożyczka i to dosyć droga. Z pozoru tak nie jest, bo w ramach prawie 160 mld złotych z tego funduszu, dotacja stanowi 106 mld a pożyczka – resztę, ale warto zwrócić uwagę, że cały ów fundusz powstał w następstwie pożyczki, jaką Komisja Europejska zaciągnęła w Europejskim Banku Centralnym we Frankfurcie nad Menem w imieniu całej Unii Europejskiej. Tę pożyczkę wszystkie członkowskie bantustany będą musiały spłacić według rozdzielnika, więc wychodzi na to, że suwerenność państwową przefrymarczamy za darmo. Ładny interes! Co zrobi pan prezydent – tego nie wiemy – bo właśnie bawi na Forum Ekonomicznym w Davos, gdzie starsi i mądrzejsi, a w każdym razie – bogatsi – podpowiedzą mu, co ma zrobić. Może nie wszyscy na raz, ale Klaus Schwab, który zaprosił pana prezydenta na obiad, już tam go oszwabi, jak przystało na budowniczego IV Rzeszy.
Zresztą chyba nie jest on jedynym preceptorem pana prezydenta, który w swoim przemówieniu w Davos uchylił rąbka tajemnicy wojskowej, ujawniając, że czołgi, których ponad 200 Polska przekazała była Ukrainie, nie pochodziły bynajmniej z jakichś rezerw, bo tych Polska nie miała, tylko zwyczajnie – zostały zabrane z jednostek wojskowych. Wprawdzie pan prezydent 3 maja ubiegłego roku mówił o „unii” ukraińsko-polskiej, ale optymistycznie zakładam, że jego oddanie sprawie ukraińskiej nie idzie jeszcze tak daleko, by Polskę całkiem zlikwidować, a w związku z tym pomysł rozbrojenia państwa musiał podsunąć mu Nasz Najważniejszy Sojusznik, który w dymach bijących z wojny na Ukrainie wędzi sobie rozmaite swoje półgęski – jak to pięknie w roku 1967 ujął „sowizdrzał świętokrzyski”, czyli Józef Ozga-Michalski.
Z obfitości serca usta mówią, więc uchylone zostały też rąbki innych tajemnic wojskowych. Za panem generałem Romanem Polko, który przebąknął o tym pierwszy, również cywilny wiceminister zdradził, że w nowej strategii Polska odchodzi od koncepcji obrony na linii Wisły, ku znanej z 1939 roku doktrynie, że „nie oddamy ani guzika”. To oczywiście bardzo ładnie, chociaż z drugiej strony pojawia sie pytanie, w jaki sposób Polska ten cel osiągnie, skoro zamierza przekazać Ukrainie nie tylko kompanię (14 czołgów) Leopard, ale również te, które ma otrzymać z USA i kupić w Korei Południowej? Ale – jak mówił Sędzia Soplica w „Panu Tadeuszu” – „jakoś to będzie” – co też potwierdza i dobry wojak Szwejk, zwracając uwagę, że jak tam było tak tam było, zawsze jakoś było, bo jeszcze nigdy tak nie było, żeby jakoś nie było. Jak widzimy, nasza myśl strategiczna oparta jest na podstawach solidnych, jak mało które, więc i o ostateczne zwycięstwo powinniśmy być spokojni tym bardziej, że w ostatecznym razie do akcji włączy się Matka Boska .
Podobnie i na Ukrainie, gdzie ostateczne zwycięstwo od blisko roku jest już w zasięgu ręki, chociaż i tam tu i ówdzie trafiają się niedociągnięcia. Oto doradca prezydenta Zełeńskiego Ołeksij Arestowycz powiedział, że ruska rakieta, która zniszczyła blok mieszkalny w Dnieprze, została wcześniej trafiona przez ukraińską obronę przeciwlotniczą. Na takie dictum zawrzał gniewem mer Dniepru pan Borys Fiłatow i zażądał, by Arestowyczem zajęła się Służba Bezpieki Ukrainy. Ten nie czekał, aż to nastąpi, tylko zawczasu podał się do dymisji i złożył samokrytykę, chociaż nie wiadomo, czy to wystarczy, bo – jak twierdził w „Faraonie” arcykapłan Pentuer – „kto by zdradził tak wielką tajemnicę, umrze podwójnie – ciałem i duszą”.
Stały komentarz Stanisława Michalkiewicza ukazuje się w każdym numerze tygodnika „Goniec” (Toronto, Kanada).
„W oknie Pałacu Prezydenckiego zapłonęła świeca jako znak pamięci o cierpieniu i tragedii milionów ofiar Wielkiego Głodu w Ukrainie. Pamiętamy o ofiarach sowieckiego ludobójstwa!” – poinformowała kancelaria prezydenta. „Wieczna pamięć pomordowanym. Krzyczymy głośno: Nie dla nienawiści, nie dla antysemityzmu, nie dla antyukrainizmu. Nigdy więcej wojny, nigdy więcej Holokaustu”- takie podniosłe słowa wykrzyczał Duda w Auschwitz. Ze słów, które padły później wiemy, że nie miał na myśli polskich ofiar obozu, ani Polaków pomordowanych przez Ukraińców. Gdy ukraińska rakieta zabiła dwóch Polaków i gdy zamiast ubolewania i przeprosin doczekaliśmy się krętactw niegodnych sojusznika, Duda rzekł: „Rosja jest odpowiedzialna za tę wojnę i Rosja jest odpowiedzialna za wszystkie nieszczęścia, które z tej wojny wynikają”. A więc nie tylko Rzeź Wołyńska to „nasza wspólna tragedia”, bo jak Ukraina wali rakietą, to też „nasza wspólna tragedia”.
Gdy Sejm przyjął uchwałę w sprawie rocznicy Wielkiego Głodu, przeciw głosował tylko Grzegorz Braun, za co stratowało go ogłupiałe pędzące w ukrainofilskim amoku stado sejmowych baranów. Gdy 8 lat temu Sejm przyjął uchwałę oddającą hołd „ofiarom ludobójstwa dokonanego przez nacjonalistów ukraińskich na obywatelach II RP” – Wierchowna Rada uznała ją za „przejaw upolitycznienia tragicznych stronic ukraińsko-polskiej historii, antyukraińskiej histerii i podważenie dyplomatycznego dorobku na rzecz wzajemnego przebaczenia i upamiętnienia niewinnych ofiar konfliktu, wśród których są Ukraińcy i Polacy”.
Inny, wymowny incydent: Ukrainizacja języka polskiego, poprzez nakaz stosowanie nowotworów językowych „w Ukrainie”, „do Ukrainy”, narzucony Polakom przez Radę Języka Polskiego PAN. Przy czym zmiany w języku (o który Rada statutowo troszczy się) nakazała deputowana Wierchownej Rady (jedna z 423) z ramienia partii, która w wyborach otrzymała 5,84% głosów. A więc chmara nadzwyczajnych i zwyczajnych profesorów, areopag uczonych renomowanych polskich uniwersytetów nie zachowali się, jak „sługa narodu ukraińskiego, ale jak sługa jednej Ukrainki, która w liście do Sejmu zażądała takich zmian, bo „kiedy po polsku pisze się lub mówi ‘na Ukrainę’ my, Ukraińcy, słyszymy narracje Stalina i Putina”. W liście mamy też inne cudaczne słowa: „Wierzymy, że dobra, demokratyczna, europejska Polska zrozumie swojego sąsiada i będzie mogła zdecydować się na zmianę słowników języka polskiego. Doprowadzi do eliminacji form ‘na Ukrainie’ z użytkowania na poziomie komunikacji urzędowej, pracy z dokumentami urzędowymi, a także z języka każdego Polaka”. Jest też deklaracja gotowość do przeprowadzenia w Polsce „misji edukacyjnej”.
Szanujmy nasz język. Nie pozwólmy, żeby obcoplemieńcy zmieniali go w lingwistyczny śmietnik tak, jak było z Jidysz i tak, jak jest z Chachłackim, bo tak nazywa się twór językowy używany na Ukrainie, w tym przez inkryminowaną deputowaną, gotową do przeprowadzenia w Polsce „misji edukacyjnej”.
W najbliższym czasie zagrożenie rosyjskimi tankami jest mało realne. Ale realnym jest agresywnie forsowana przez Kijów antypolska polityka historyczna. Przy czym ukraińscy dyplomaci są bardzo asertywni, by nie powiedzieć – agresywni. W dodatku wzmocnił ich były ambasador w Berlinie. Przypomnijmy – gdy Andrij Melnyk, na zarzut, że Ukraińcy „dokonywali masakr na Polakach” odpowiedział: „podobne masakry dokonywane były przez Polaków na Ukraińcach, dziesiątki tysięcy, a Ukraińcy byli uciskani przez Polaków w tak okrutny sposób, że trudno to sobie wyobrazić” (i gdy zrównał Polskę z hitlerowskimi Niemcami i Związkiem Sowieckim), odezwał się Zbigniew Rau: Odbyłem rozmowę z moim przyjacielem Dmytro Kuleba. Podziękowałem mu za szybką publiczną interwencję w tej sprawie. A na czym owa „szybka interwencja” polegała? Na wpisie jakiegoś urzędniczyny, w którym nie było słowa ‘przepraszam’ i który wybrzmiał jak kpina: „Słowa ambasadora są jego osobistym zdaniem”. Rau w ogóle nie zareagował, gdy jego „przyjaciel Dmytro Kuleba” pokazał Blinkenowi mapę z Przemyślem w granicach Ukrainy.
Z kieszeni polskiego podatnika rokrocznie wyciekają 2 miliony dla „Naszego Słowa”, które zamieszcza banderowską symbolikę i zaprzecza ludobójstwu na Polakach. Ale do takiej roboty nie potrzeba ukraińskiej gadzinówki, bo są inne gazety ukraińskie dla Polaków, też futrowane z kasy państwowej, też wpisujące się w hasło „sława Ukrainie, a Polsce na pohybel”. Samuel Pereira, główny kreator polityki informacyjnej TVP, wygłosił komentarz: „Jeśli wiceminister ukraińskiej dyplomacji Andrij Melnyk chce poprawić sobie wizerunek wśród Polaków, to wchodzenie w interakcje z antyukraińskimi szurami (a tym samym uwiarygodnianie ich) nie jest najlepszym pomysłem”. Tomasz Terlikowski, po uderzeniu ukraińskiej rakiety w Przewodowo napisał: „Dla ofiar państwowy pogrzeb, dla ich rodzin pomoc psychologiczna. Ukrainie zaś jeszcze więcej pomocy, solidarności, broni i wsparcia. Rozum i serce po stronie Ukrainy”. Ten sam wcześniej ogłosił na łamach gazety mającej w tytule „Polska”: „Polska nie jest państwem narodowym, Polska jest rzeczpospolitą, rzeczą wspólną Polaków i Ukraińców, Polaków i Żydów, Polaków i Ormian, Niemców i Litwinów. Tych, którzy się tu urodzili, i tych, którzy chcą tu zostać. To jest w Polsce piękne, a nie endeckie mrzonki”.
Przerzucanie odpowiedzialności z UPA na Rosjan zapoczątkował Bronisław Komorowski, w wywiadzie „Za Wołyń odpowiadają Sowieci”. Zainspirował go do tego ukraiński aktywista Mirosław Czech, który w „Wyborczej” stwierdził: „Sowieci poszczuli Niemców na ukraińskich policjantów, w ich miejsce przyszli Polacy. Spirala mordów się nakręciła. Rosyjscy agenci działali według precyzyjnie ułożonego planu”. Kropkę nad „i” postawił Antoni Macierewicz, mówiąc w TVP Info: „Prawdziwym wrogiem, który rozpoczął, i który użył ukraińskich sił nacjonalistycznych do tej straszliwej zbrodni ludobójstwa jest Rosja. To tam jest źródło tego straszliwego nieszczęścia”.
Gdy gościliśmy w Warszawie konferencję antyirańską, świat dowiedział się od sekretarza stanu, że bohaterem narodów amerykańskiego i polskiego nie są Kościuszko i Puławski, lecz Frank Blajchman, funkcjonariusz UB, nadzorca stalinowskich łagrów i herszt bandy rabunkowej. Dziś inny „strategiczny sojusznik” każe nam uznać, że bohaterem Obojga Narodów jest Zełenski i Bandera. Bo jak widzimy, kogo zrobili wiceszefem MSZ, to nic innego na myśl nie przychodzi. Żeby chociaż zadekretowali bohaterstwo Zełenskiego zamiast Bandery. Żeby chociaż zamiast pomników żydożercy stawiali pomniki Żyda. Ale gdzie tam – pomniki Zełenskiego będą stać obok pomników Bandery. Przy czym ustalmy – wytłumaczeniem nie jest to, że Naczelnik lubi małych ludzi i lubi koty, bo – w odróżnieniu od małych ludzi – koty liżą dupę tylko sobie. I jeszcze jedno – Zełenski rozpoczął karierę polityczną jak komik, a kończy jak prezydent z hasłem: „Jak zakończymy wojnę to cała Ukraina będzie wyglądała jak wielki Izrael”. A Duda? Rozpoczął jak prezydent, a kończy jak komik z hasłem: „Tu jest Polin”.
Gdy ukraiński IPN ogłosił, że „Siły Zbrojne Ukrainy kontynuują tę samą walkę, jaką prowadziła UPA”, gdy ukraiński Sąd Najwyższy uznał, że symbol dywizji SS-Galizien nie jest nazistowski”, gdy doradca prezydenta Zełenskiego ujawnił, że „Polacy zgodzili się zapomnieć Rzeź Wołyńską”, nie było dementi polskiego MSZ. A Duda? Głosił, że „trudna historia obu narodów straciła znaczenie w obliczu konieczności zjednoczenia”. Wygłosił też na Placu Zamkowym w Warszawie: „Stało się coś, o czym powiedział ostatnio prezydent Ukrainy, że wobec tego, co zrobili Polacy cała historia jest nieważna”, co w praktyce oznaczało, że Zełenski wybaczył nam zbrodnię na Banderze i że będziemy mieć pomniki UPA w Polsce i przepraszanie Ukraińców za „polski kolonializm”. A sojuszników znajdą w noblistce Tokarczuk, w posłach w Sejmie, ekspertach rozmaitych klubów jagiellońskich, w kardynale Nyczu, redaktorach „Gazety Polskiej”, a nawet w działaczach prawicy narodowej, jak ten, który rzucił Polakom w twarz, „kto dziś wymachuje Wołyniem jest skurwysynem”. [sprawdziłem: To Robert Winnicki. md] No i w polskich dyplomatach, którzy wprost wyręczają ambasadę Ukrainy w wyciszaniu wszelkich głosów domagających się stawiania polskich interesów wobec Kijowa.
11 Listopada, Festiwal Niepodległej, na scenę muzyczną na dziedzińcu Uniwersytetu Warszawskiego zawitali artyści członkowie kapeli ENEJ i odegrali prymitywną, kaleczącą uszy podróbkę cygańskich rytmów. Ale nie w tym rzecz – okazuje się, że zespół nazwę przyjął na cześć ukraińskiego zbrodniarza, który własnoręcznie odrąbywał Polakom głowy. „Enej” to pseudonim Petro Olijnyka, pułkownika UPA, który kierował masowymi mordami na Polakach. Jeszcze gorsze wrażenie robiły teksty piosenek, rojące się od skojarzeń związanych z mordami na Wołyniu. No i ten ukraiński haft na łachach artystów, nawiązujący do czerwono-czarnych barw UPA. Musieli mieć niezły ubaw, spoglądając ze sceny na tłum podrygujących Polaków (i na prezydent Warszawy, który zespół zamówił i opłacił). Myśleli sobie: dziś potańczysz, a jutro odrąbię ci łeb. Z okazji dnia niepodległości Ukrainy, Trzaskowski zorganizował fetę na Placu Zamkowym, podczas której wygłosił podniosłą mowę w języku ukraińskim. Bo jak się okazuje, potrafi obchodzić godnie święta narodowe. Pod jednym wszakże warunkiem, że nie są to święta polskie. A Enej jak Polakom śpiewał, tak śpiewa.
Do promocji Polski w świecie powołane zostały instytuty kultury polskiej. Dyrektorem takiego instytutu w Kijowie został Robert Czyżewski, chwalący się ukraińskimi korzeniami apologeta banderowców, autor słów: „Strona polska również nie jest bez winy (…) nie chcemy dostrzec, że reakcja, odpowiedź polska w latach 1944/45 była brutalna i również naznaczona akcjami o charakterze zbrodni wojennych”. Przywołajmy też słowa Piotra Skwiecińskiego, dyrektora instytutu w Moskwie: „Dla Polski lepiej jest, żeby w Kijowie rządzili nie tylko banderowcy, ale nawet sam Bandera, niż odbudowa imperium”. Przypomnijmy jeszcze, że mająca w tytule słowo „Polska” ukraińska gazeta dla Polaków pisał: „Lepsza jest Ukraina banderowska, niż Ukraina sowiecka”, a jeden z pracujących dla niej ekspertów pisał: „Idea jagiellońska to idea Polski wielkiej, wielonarodowej, swymi granicami sięgającej niemal po mury Kremla i po stepy Zaporoża, której obywatele wznosili modły w kościołach, cerkwiach, zborach, meczetach i synagogach. Rzeczpospolita, jako związek Polaków, Białorusinów, Ukraińców i Żydów powinna wrócić na polityczną mapę świata”.
Słudzy narodu ukraińskiego w MSZ zalecili polskim placówkom dyplomatycznym aktywne służenie polityce historycznej Ukrainy. I tak – Adrian Kubicki zwołał w siedzibie polskiego konsulatu w Nowym Jorku panel dyskusyjny „Kryzys emigracyjny na Ukrainie”. To ten sam, który u zarania swej misji ogłosił: „Diasporę żydowską w nowojorskim okręgu konsularnym należy włączyć w definicję Polonii”. I wszystko poszło jak z płatka – całą swą konsularną aktywność nakierował nie na amerykańskich Polaków i umacnianie ich tożsamości narodowej, ale na obcą grupę etniczną, wrogo nastawioną do Polski. I czy dziś nie czas na apel: Diasporę ukraińską włączyć w szeroką definicję Polonii? Konsul generalny RP w Chicago Paweł Zyzak wraz z konsulem Ukrainy otwarli wystawę „Mamo, ja nie chcę wojny”. To zestawienie przechowywanych w polskich zasobach historyczne rysunków polskich dzieci z roku 1946, będących zapisem ich przeżyć z czasu wojny i okupacji niemieckiej, oraz współczesnych rysunków dzieci ukraińskich, związanych z wojną toczącą się obecnie na Ukrainie. A było to w dzień po tym, gdy na terenie wsi Przewodów zginęło dwóch Polaków po eksplozji ukraińskiej rakiety.
Kiedy kilka tygodni temu pojawiła się informacja: nasz „strategiczny partner” wykonał wiekopomny gest – zezwolił na poszukiwania, ekshumację i upamiętnienia polskich ofiar, szybko okazało się, że zgoda dotyczy tylko dawnej wsi Puźnik koło Buczacza i otrzymał ją nie IPN, czyli instytucja do tego powołana, ale Fundacja Wolność i Demokracja, i że jak nie było, tak nie ma zgody na ekshumację dziesiątków tysięcy Polaków z tysięcy dołów śmierci i chrześcijański pochówek ofiar UPA. Okazało się też, że nie chodzi o ekshumację, bo groby pomordowanych w Puźniku są od dawna znane. Wyszło też na jaw, że w tym wszystkim chodziło jedynie o propagandowe ocieplenie wizerunku Ukrainy i wypromowanie szefostwa Fundacji. Założona przez obecnego ministra Michała Dworczyka, w stu procentach finansowana przez Kancelarię Premiera oraz spółki skarbu państwa (64 miliony w latach 2017-21) – chociaż ma w statucie: Pomoc Polakom na Wschodzie; kultywowanie pamięci o polskim dziedzictwie kulturowym i polskiej historii Kresów; wspieranie rozwoju oświaty polskiej – zajmuje się wyłącznie pomocą dla Ukraińców i szczyci się: wyekspediowaniem na Ukrainę blisko 100 „TIR-ów” z pomocą humanitarną; ewakuacją 7,2 tys. ukraińskich rodzin z kompleksowym wsparciem rzeczowym i finansowym; pomocą dla kilkunastu szpitali wojskowych.
Ambasador Ukrainy w Polsce, występując z okazji święta niepodległości Ukrainy na tle pomnika Powstania Warszawskiego, porównał Ukraińców walczących z rosyjską armią do powstańców warszawskich: „Jak powstańcy warszawscy, dziś żołnierze ukraińscy stanęli do nierównej walki z brutalnym wrogiem. Jak powstańcy warszawscy, dziś potrzebujemy jak najwięcej broni. I jak powstańcom warszawskim, dziś nam, Ukraińcom i Ukrainkom, nie brakuje odwagi i determinacji w walce o wolność i niepodległość”. Ambasador ujawnił, że jego przełożony, odwiedzając Muzeum Powstania Warszawskiego był bardzo wzruszony, widząc Warszawę zniszczoną w czasie II Wojny” i porównał obraz Warszawy z powstania do tego, co dzieje się w Mariupolu. Inne medialne świństwo – wiceminister Paweł Jabłoński, komentując doniesienia o odkryciu grobów w ukraińskimIzjum, wydurnił się na Twitterze: „Przerażające. I nie da się nie porównać tego do Katynia”. A żeby było jeszcze straszniej, portal „wPolityce” ocenił: „Mocny wpis Jabłońskiego”.
Jakim trzeba być głupkiem, żeby stawiać znak równości między Izjum a Katyniem! Jaką trzeba być kanalią, żeby przyrównać zniszczenia Warszawy do zniszczenia kilka chałup w Mariupolu lub tak, jak „Gazeta Polska”, zorganizować Marsz Żołnierzy Wyklętych w barwach ukraińskich! Przypomnijmy: Ukraińcy mordowali powstańców i ludność cywilną Warszawy, a Rosjanie przeprosili za Katyń, odtajnili dokumenty, wybudowali mauzoleum, sfinansowali budowę cmentarza, na którym Putin złożył wieniec. A co do Izjum, to po jego „wyzwoleniu” natychmiast przystąpili do „derusyfikacji ulic” i już tam mamy aleję Bandery i ulicę Szuchewycza.
Impuls partaninie dał Duda, reklamując wystawę zestawiającą zburzoną Warszawę z kilkoma chałupami w Mariupolu. Nic też dziwnego, że prezes Reduty Dobrego Imienia poczuł się uprawniony do wpisu: „Ukraińcy mają teraz swoje Powstanie Warszawskie”. Podłączył się też pod inne świństwo –przerzucania na Rosjanodpowiedzialności za mordy rezunów. Portal „wPolityce” informował: „Maciej Świrski, twierdzi, że za ludobójstwo Polaków na Wołyniu i w Małopolsce Wschodniej odpowiedzialni mogą być sowieci. Naturalną konsekwencją takiej tezy byłoby zniesienie albo przynajmniej umniejszenie odpowiedzialności Ukraińców za wybitnie bestialskie zbrodnie nawet jak na warunki II wojny”. „Są poszlaki o inspiracji NKWD. Jesteśmy na tropie” – tak inkryminowany opisał to na TT. Świrski to nie byle kto. To b. prezes utworzonej przez 17 spółek Skarbu Państwa, z zadaniem promowania wizerunku Polski za granicą Polskiej Fundacji Narodowej, która tylko w latach 2016–19 wydatkowała 254 mln zł, ale nie potrafiła przeprowadzić ani jednej porządnej akcji broniącej dobrego imienia Polski za granicą. To ona zmarnowała wspaniałą okazję – 100-lecie Niepodległości, bo obchodom nie nadano żadnego wymiaru międzynarodowego. Chyba że za takowe uznać wprowadzenie do obiegu znaczka z izraelską flagą i napisem „wspólne dziedzictwo” i wysłanie w rejs dookoła świata zdezelowanego jachtu, z napisem na burcie „Polska 100”. Świrski to także przewodniczący Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji i członek Rady Dyplomacji Historycznej.
Gdy Zełenski przyrównał ofiary Mariupola do Holokaustu, izraelskie media nie zostawiły na nim suchej nitki – „to „balansowanie na granicy negowania Holokaustu”. Żydzi nie dopuszczają do zrównywania innych ofiar z Holokaustem. My, a raczej „Nasi”, robimy dokładnie odwrotnie. Nie tylko godzimy się na wykorzystywanie polskiej martyrologii przez propagandę innych państw, ale sami podsuwamy pomysły. Powstanie Warszawskie w służbie Ukrainy to działalność antypolska, to plucie Polakom w twarz, to demolowanie polskiej polityce historycznej. Przypominanie zbrodni na Polakach to nasz główny oręż w zwalczaniu obowiązującego paradygmatu: Ofiarami wojny byli wyłącznie Żydzi, a prześladowcami Naziści oraz Polacy, i ci ostatni muszą za to zapłacić.
Wypowiedź ukraińskiego prezydenta o „Ukraińcach ratujących Żydów podczas II wojny” to nie tylko niesmaczny żart byłego komika. Tu chodzi o wysłanie w świat przesłania: To nie Ukraińcy, ale Polacy tworzyli formacje pomocnicze w niemieckich obozach zagłady; To nie UPA, ale Polacy, uciskając Ukraińców „w tak okrutny sposób, że trudno to sobie wyobrazić” przećwiczyli mordowanie Żydów. I jeszcze jedno – Melnyk pokajał się wobec Żydów, Polaków nie przeprosił. I czy to nie jest kopiowanie żydowskiego modus operandi. Ale nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło. Niechcący przyznał rację narracji rosyjskiej o potrzebie denazyfikacji Ukrainy – i niech Ruscy robią z nim, co chcą. No i piszmy „Rzeź Wołyńska” z dużych liter tak, jak Żydzi piszą „Holokaust”!
Dbanie o wizerunek własnego kraju za granicą to rzecz niezwykle istotna. Odpowiedzialne za to w Polsce instytucje i służby państwowe nie wypełniają swej roli, kupczą pamięcią o ofiarach zbrodni na Polakach, uczestniczą w przedsięwzięciach jawnie antypolskich. Hańba domowa – tak Jacek Trznadel nazwał kolaborację bierutowskich elit ze Stalinem w negowaniu zbrodni katyńskiej i przypisywaniu jej sprawstwa Niemcom. Dzisiaj hańbą domową jest kolaboracja elit III RP z potomkami Bandery.
Trzeba przyznać, że jest jeden z nielicznych dobrych aspektów spędów globalistów knujących jak się pozbyć zbędnych ludzi. W trakcie spotkań można wysłuchać szczerych wypowiedzi pacynek globalistów spowodowanych stresem i chęcią przypodobania się.
Prezydent Andrzej Duda przyznał w Davos, że świadomie rozbroił Wojsko Polskie ze sprzętu, który był w użyciu, mimo, że na horyzoncie jawi się ryzyko wojny z Rosją. Duda przyznał, że uczynił Polskę słabszą, a współuczestnicy panelu głośno śmiali się z niego, a on śmiał się z nimi, zapewne nie zdając sobie sprawy, że to publiczne przyznanie się do działania wbrew obronności Polski w obliczu rzekomo realnego zagrożenia.
Prezydent Andrzej Duda w Davos łamanym angielskim potwierdził to co wiedziano od dawna nieoficjalnie. Wcale nie oddaliśmy polskich czołgów z rezerw tylko rozbroiliśmy własną armię wysyłając na Ukrainę wozy bojowe z jednostek wojskowych. Duda publicznie pochwalił się zatem czymś, za co chyba powinien stanąć przed Trybunałem Stanu.
Wymienia nawet rodzaje broni, których Polska z tego powodu praktycznie już nie ma. Rozmówcy Dudy śmiali się z tego jak Andrzej Duda opowiadał, że Polacy oddali wszystko Ukraińcom, a on zaczął im przytakiwać i też sie zabawił dodając, że oddaliśmy Ukrainie też wszystkie nasze ręczne zestawy przeciwlotnicze jakie mieliśmy w tym typu Stinger i Piorun.
W sumie po co mają to ustalać rosyjscy agenci, skoro prezydent Duda może sam publicznie ogłosić takie informacje. I pomyśleć, że kiedyś śmialiśmy się z prezydenta Bronisława Komorowskiego.
Można dodać, że tłumacz, który dokonywał przekładu z łamanego angielskiego Dudy na polski, zdał sobie sprawę co tu się opowiada i złagodził przekaz do Polaków, bo zrozumiał, że Duda się wysypał mówiąc, że pomogliśmy “more than we afford” – tłumacząc to na “bardzo dużo” a tymczasem prezydent powiedzial ze “dalismy wiecej niz moglismy sobie na to pozwolić”. Radosny Duda obwieścił, że rozbrojenie Wojska Polskiego jeszcze się nie zakończyło i dodał, że ma nadzieje, że Niemcy wyrażą zgodę na oddanie Ukraińcom resztek polskich czołgów w tym nowoczesne Leopardy 2, które potem pójdą na przemiał na front tak jak polskie armatohaubice Krab.
W tym samym czasie kiedy w Davos wysypał się Andrzej Duda, do Berlina poleciał premier Mateusz Morawiecki, który zamiast zabiegać o reparacje dla Polski za II wojnę światową, albo żądać odblokowania pieniędzy z KPO, zaczął błagać Niemców o zgodę na oddanie Ukraińcom wspomnianych polskich czołgów Leopard 2. Niemcy jako producent zastrzegli sobie taką akceptację i gdyby nie to zapewne już byśmy tych czołgów nie mieli.
Michalkiewicz OSTRO o dozbrajaniu Ukraińców: „Oddawanie za darmo to z całą pewnością jest przestępstwo”.
W najnowszym cyklu pytań i odpowiedzi redaktor Stanisław Michalkiewicz odniósł się m.in. do kwestii przekazywania Ukrainie polskiego uzbrojenia. W jego ocenie jest to przestępstwo malwersacji.
– Dlaczego, pana zdaniem, żaden polski generał nie protestuje przeciwko rozbrajaniu armii polskiej przez PiS? Czy przekazywanie Ukrainie mienia narodowego, jakim jest sprzęt, uzbrojenie jest zgodne z polskim prawem? – pytał Stanisława Michalkiewicza jeden z widzów.
– Moim zdaniem sprzedaż by nie była sprzeczna z polskim prawem, natomiast oddawanie za darmo z całą pewnością to jest przestępstwo malwersacji, powiedziałbym. Bo rząd bierze podatki – a poza tym zadłuża państwo strasznie – za to m.in. kupuje uzbrojenie, które potem przekazuje Ukrainie za darmo – i broń i amunicję – więc z całą pewnością – odparł redaktor.
– A że generałowie nie protestują, to niestety takich mamy generałów – skwitował Michalkiewicz.
Polska oddała Ukrainie czołgi z jednostek
Przypomnijmy, że podczas dorocznego zlotu globalistów w Davos prezydent naszego biednego kraju Andrzej Duda przyznał, że Ukraina dostała od Polski czołgi nie z rezerw, tylko ze stacjonujących jednostek.
Duda przypomniał, że Polska przekazała już ponad 260 poradzieckich czołgów, co w praktyce było „początkiem tego ogromnego wsparcia militarnego dla Ukrainy”.
Zdradził też, że część z przekazanych czołgów to były te stacjonujące w jednostkach, a nie znajdujące się na wyposażeniu rezerwy. Wychodzi więc na to, że polskie jednostki były czasowo pozbawione czołgów.
– Z tego co pamiętam, było to pół roku temu, w lipcu. W tamtej chwili Ukraińcy pilnie potrzebowali tych czołgów. Dlatego też zdecydowaliśmy się, aby je wysłać. Wysłaliśmy ich bardzo dużo. Nie mieliśmy tych czołgów w naszych rezerwach. To były czołgi, które zabraliśmy de facto z naszych jednostek – mówił Duda.
Dzięki uprzejmości Pani profesor Lucyny Kulińskiej, która udostępniła mi pełen tekst swojego wykładu, wygłoszonego podczas Konferencji i Debaty Geopolitycznej “Czy Grozi Nam Niebezpieczeństwo?”, zorganizowanej przez Watahy Głosu Obywatelskiego w Krakowie 14 stycznia 2023 roku. Zapraszam do lektury. (J.B.)
Część 1
JĄDRONACJONALIZMU UKRAIŃSKIEGO TO BEZWZGLĘDNOŚĆ, OKRUCIEŃSTWO, RASIZM, ANTYPOLONIZM.
Ideologia ukraińskiego szowinizmu ma długą i mroczną tradycję. Wystarczy zajrzeć do dzieł literatury ukraińskiej, odwołującej się do etosu kozaczyzny. Nie mamy tu jednak miejsca na ich analizowanie, a chętnych odsyłam do książki „Hajdamacy” w moim opracowaniu, gdzie we wstępie starałam się problem ten zwięźle omówić w ujęciu historycznym. Przejdźmy więc do okresu II Rzeczypospolitej czyli do lat 1918-1939. Znaczącą rolę w propagowaniu nienawiści wobec Polaków odegrał wówczas, zafascynowany faszyzmem ideolog nacjonalizmu ukraińskiego Dmytro Doncow. Ogłoszona w roku 1926 w pracy pt. „Nacionalizm” doktryna wywarła potężny wpływ na kształtowanie się postaw młodych Ukraińców1: […] Bądźcie napastnikami i zdobywcami, zanim będziecie mogli stać się włodarzami i posiadaczami […] wrogość jest nieunikniona…”2. Jeden z rozdziałów tej pracy nosi tytuł: Twórcza przemoc oraz mniejszość inicjatywna, jako siły porządkujące…. Realizacją owej koncepcji było w czasie II wojny światowej powołanie w OUN Bandery Służby Bespeky – terrorystyczno-policyjnego organu „lepszych ludzi” stosującego przemoc wobec słabszych, jak choćby chłopskiej ludności Wołynia i Małopolski Wschodniej. W rozwinięciu swych idei Doncow pisał: Bez przemocy i żelaznej bezwzględności niczego w historii nie stworzono […] przemoc, żelazna dyscyplina i wojna – oto metody, przy pomocy których wybrane narody szły drogą postępu […]3. Siłą motoryczną tak sformułowanej idei nacjonalizmu miała być ekspansja terytorialna: pragnąć świetności swego kraju, oznacza pragnąć nieszczęścia swoich sąsiadów […] ekspansji swojego kraju wyrzeka się tylko ten, u kogo całkowicie obumarło poczucie patriotyzmu […] bowiem gdy historia jest walką o panowanie i władzę, o wzięcie w posiadanie – to twórcza przemoc musi odgrywać dużą rolę w tym procesie, albowiem zawłaszczanie, to przede wszystkim pragnienie pokonania4.
Te właśnie tezy stały się podstawą ideologii ukraińskiego nacjonalizmu, będącego specyficzną odmianą nazizmu, jeszcze brutalniejszą od oryginału. Obok wątków rasistowskich nie brakuje tu fanatyzmu i nietolerancji. Najbezwzględniejsi przywódcy nacjonalizmu ukraińskiego, dzisiaj bohaterowie Ukrainy: Stepan Bandera i Roman Szuchewycz, wychowali się na ideach Dmytro Doncowa.
Jeszcze przed I Kongresem Ukraińskich Nacjonalistów w roku 1929, został opracowany „Dekalog ukraińskiego nacjonalisty”, autorstwa Stepana Łenkawśkiego. „Dekalogu” tego uczyła się na wyrywki ukraińska młodzież nacjonalistyczna:
Zdobędziesz państwo ukraińskie, albo zginiesz w walce o nie
Nie zawahasz się wykonać największego przestępstwa, jeśli tego wymagać będzie dobro sprawy
Nienawiścią i podstępem będziesz przyjmować wroga twojej nacji
Będziesz dążyć do poszerzenia siły, chwały, bogactwa i przestrzeni państwa ukraińskiego, nawet w drodze zniewolenia obcoplemieńców5.
Najbardziej spektakularnym środkiem „propagandy” był terror i anarchizowanie państwa. Setki zamachów, napadów, podpaleń, służyły szerzeniu agresywnych postaw, wywoływały strach, podważały wiarę w siłę i stabilność Rzeczypospolitej. Ukraińskie organizacje nacjonalistyczne pełniły rolę V kolumny. Dostarczały polskie dokumenty państwowe i wojskowe nie tylko Niemcom, ale także Sowietom i Litwie. Ich pozyskiwanie było nagminne, bo Ukraińcy służyli w polskim wojsku na wszelkich szczeblach, pracowali w policji, sądownictwie, a nade wszystko stanowili liczną grupę pracowników kolei, którzy kradli, niezbyt przezornie wysyłane tą drogą materiały. Handel ten stanowił podstawowy sposób utrzymania komórki UWO-OUN rezydującej w Berlinie.
W latach trzydziestych do tradycyjnych form wywiadu i dywersji doszła współpraca z Oddziałem I berlińskiej centrali Abwehry. Niemcy potrzebowały ukraińskich agentów do akcji przeciwko Polsce. W tym celu przygotowywali nacjonalistów analogicznie do dzisiejszego szkolenia komandosów służb specjalnych. Tą drogą podążać będą także podczas II wojny światowej, szkoląc grupy Ukraińców na bezwzględnych morderców (siekierników, dusicieli).
W przededniu wojny OUN podjęła przygotowania do zorganizowania antypolskiego powstania, skoordynowanego z napadem sąsiednich krajów na Polskę. Gdyby nie odwołanie rozkazu wystąpienia przez Niemców, a potem powstrzymanie mordowania Polaków przez Rosjan, to do masowego ludobójstwa polskiej ludności cywilnej Kresów doszłoby już jesienią roku 1939.
Wspomniany “Dekalog Ukraińskiego Nacjonalisty” nie pozostał w sferze teorii. “Przykazania” dotyczące postępowania z “obcoplemieńcami”, czyli głównie z Polakami, wprowadzono w czyn, gdy tylko nadarzyła się okazja! Chodziło o zniszczenie ludności polskiej terenach uznawanych przez Ukraińców za ukraińskie6. Idea brutalnej czystki etnicznej na tych ziemiach stanowiła wręcz istotę nacjonalizmu ukraińskiego7.
Ukraińcy zrealizowali ten plan przy ścisłej współpracy z wrogami Polski i z pomocą ich aparatu państwowo-represyjnego 8. Obiecano ukraińskim chłopom, że ziemia i własność zostanie Polakom i innym czużyńcom odebrana bez jakiegokolwiek wykupu czy odszkodowania. Aby usprawiedliwić takie łamanie prawa odwoływano się do koronnego argumentu „historycznej krzywdy ukraińskiej”.
Część 2
Nacjonalizm ukraiński miał zawsze charakter silnie antypolski. Tak było przed II wojną światową, w jej trakcie (kiedy przybrał bestialski, ludobójczy wymiar), tak jest i dzisiaj. Tezy Doncowa prezentowane są ogółowi społeczeństwa, a kult OUN i UPA czy SS Galizien stał się na Ukrainie oficjalną „religią” państwową. Niepotępione zbrodnie doprowadziły nie tylko do zafałszowania historii, ale i do odrodzenia się tego ruchu. Wracają faszystowskie reminiscencje, pochwalanie i propagowanie barbarzyńskich metod walki. Nie zmieni tego faktu deklarowana przez rządzących Polską bezwarunkowa miłość wobec Ukrainy. Zdaniem autorki jest to miłość bez wzajemności, maskowana jedynie – i to rzadko – przez stronę ukraińską fałszywą, koniunkturalną retoryką. Prawdziwym celem jest chęć wszechstronnego materialnego wykorzystania dorobku Polaków i wciągnięcie nas do wojny z Rosją.
Dowodów jest aż nadto. Mimo stałej pomocy finansowej i politycznego wsparcia na arenie międzynarodowej, Ukraina zachowuje się wobec Polski lekceważąco. Nie brakuje też przejawów niechęci, a nawet nienawiści. Znajdziemy je zarówno w deklaracjach ideowych samych nacjonalistów (np. Prawego Sektora, Swobody), które z czasem stały oficjalną wykładnią państwową, jak i we wrogich, agresywnych wypowiedziach polityków czy duchownych greckokatolickich. W efekcie mamy konkretne, szkodzące Polsce działania ekonomiczne i polityczne. Doszło do tego, że Ukraina prowadzi z nami wojnę gospodarczą, transportową i celną. Podczas gdy rynek polski stoi przed towarami ukraińskimi otwarty na oścież , na polski eksport nakłada się drastyczne cła lub wręcz utrudnia przepływ towarów, czego uwieńczeniem było zablokowanie – i to tuż przed wybuchem kolejnej fazy wojny z Rosją na początku roku 2022 – transportów kolejowych z Chin. Naraziło to nasz kraj na poważne straty.
W ramach wymuszania kolejnych koncesji na wjazdy ukraińskich aut do UE napadani są polscy kierowcy tirów nawet ci, którzy wiozą pomoc dla ofiar wojny.
Już wcześniej dochodziło na zachodniej Ukrainie do drastycznych incydentów antypolskich. Organizowano ataki, nawet z użyciem granatnika, na polską ambasadę i placówki konsularne. W trakcie tych prowokacji bezczeszczono i niszczono polskie symbole, darto i deptano flagi, a pod adresem naszego kraju wykrzykiwano i wypisywano obelgi. Znieważano oficjalnych przedstawicieli państwa, w tym kolejnych prezydentów. Okradano biznesmenów, którzy ośmielili się inwestować na Ukrainie, napadano na naukowców. Dochodziło nawet do zabójstw (np. dr Robert Kuwałek we Lwowie 2014 r). Jednocześnie bezprecedensowe, totalitarne prawodawstwo dopuszcza prześladowanie naukowców za podejmowanie badań o zbrodniach OUN-UPA i SS Galizien, czy o haniebnych postępkach Bandery, Szuchewycza, Kłyma Sawura itp. Opisywane incydenty trzyma się w tajemnicy przed polską opinia publiczną.
Ukraińskie władze wbrew konwencjom, wbrew tradycji, wbrew zwykłej ludzkiej przyzwoitości, nie pozwalają na ekshumacje polskich ofiar II wojny światowej, szczególnie tych, pomordowanych przez OUN-UPA i SS Galizien9. Całe lata nacjonaliści bezkarnie dopuszczali się niszczenia i bezczeszczenia nielicznych upamiętnień ofiar ukraińskiego ludobójstwa (Huta Pieniacka, Bykownia, Podkamień, pomnik pomordowanych profesorów lwowskich na Wzgórzach Wóleckich itp.). Na niszczonych pomnikach sprawcy wypisują obelgi wobec ofiar, swastyki, wilcze haki, symbole SS. Osoby pielgrzymujące do tych miejsc w kolejne rocznice zbrodni są napadane, zastraszane i znieważane przez liczne grupy z banderowskim flagami. Działo się to nawet w obecności wysokich przedstawicieli polskich władz, w tym prezydenta Lecha Kaczyńskiego. Śledztwa prowadzono opieszale, by nie wykryć sprawców.
Nierozliczenie zbrodni na Polakach i innych nacjach oraz niepiętnowanie haniebnej kolaboracji z Niemcami doprowadziło do odrodzenia się nazizmu na Ukrainie. Co gorsza, w poczuciu pełnego rozgrzeszenia sprawców, Ukraińcy uznali okrutne czyny banderowców, melnykowców oraz ukraińskich ss-manów i policjantów za powód do dumy. Żyjącym daje się „odszkodowania” i bonusy. Mordercom stawia się pomniki, tworzy się dla nich panteony. Nie ma nic bardziej demoralizującego naród!!!
Tu należy szukać odpowiedzi na pytanie, dlaczego Ukraińcy nie poczuwają się do przeproszenia i zadośćuczynienia Polakom. Nie tylko za ludobójstwo, ale i dzisiaj, na przykład atak rakietowy w Przewodowie w którym zginęli obywatele polscy, albo za podłożenie uzbrojonego granatnika, grożącego eksplozją i licznymi ofiarami… Wiedzą, widać, że nie muszą się tłumaczyć z niczego. Że mogą nas lekceważyć. KTO SIĘ NIE SZANUJE TEGO NIE SZANUJĄ.
Analizując to głębiej należy stwierdzić, że za takim postępowaniem stoi ideologia etnicznej nienawiści i zaboru. Rozszerzanie się nacjonalizmu ukraińskiego nieuchronnie prowadzi do konfliktów z sąsiadami. To państwa graniczące z Ukrainą będą ponosić konsekwencje głoszonych przez szowinistów haseł budowania „Wielkiej Ukrainy”, poprzez włączenie do tego państwa wszystkich „historycznych ukraińskich ziem etnicznych”, nie wykluczając także m.in. części obecnej Polski. W wypadku Polski oznacza to sięgnięcie po kilkanaście powiatów wschodnich. Już teraz rejony pogranicza wypełniają się milionami niechcianych przybyszów, których w osiedlaniu i nabywaniu nieruchomości wspierają przedstawiciele dobrze usadowionej w lokalnych władzach mniejszości ukraińskiej i, niestety, władze “w Polsce”. Trzeba liczyć się z tym, że Ukraina może podjąć próbę zrekompensowania sobie utraty obszarów wschodnich podnoszeniem pretensji terytorialnych do naszego państwa. Jakimi metodami mogłoby to być realizowane – wiemy aż za dobrze! Jest to wielce prawdopodobne, a znając historię, Niemcy odbiorą tę napaść z satysfakcją – i do rozbiorów Polski ochoczo dołączą …
PODSUMOWANIE.
Jak widać zagrożenia istnieją i potęgują się z każdym miesiącem. Spowodowało je wpuszczenie w nasze granice bez kontroli 9 milionów Ukraińców i obciążenie nas kosztami ich utrzymania. Są wśród nich są osoby o poglądach banderowskich, wrogich Polakom, które mogą liczyć na współpracę szowinistycznych środowisk ukraińskich żyjących w Polsce i za granicą. Do naszego kraju przenika bardzo dużo broni i przestępców. Poza pospolitą przestępczością, rozbojami, kradzieżami, wypadkami drogowymi, prostytucją, korupcją, pijaństwem, chorobami, wyłudzeniami świadczeń
itp. narażeni jesteśmy na bojówkarstwo, terroryzm i szpiegostwo. Destabilizacja państwa postępuje. Podobnie, jak przed II wojną światową
Władze wikłają Polskę w wewnętrzne sprawy Ukrainy. Narażając nas na konflikt z Rosją, stawiają naród wobec faktów dokonanych.
Informacje o kolejnych prowokacjach wobec Polski (budowa pomników mordercom Polaków, uznanie formacji SS za godną gloryfikacji, rewizjonistyczne i zakłamujące historię wypowiedzi ukraińskich notabli, jak Melnyk, Wiatrowycz a nawet sam Zełeński ) docierają rzadko. Są przemilczane przez rządzących i przez media. Środowiska i osoby protestujące przeciw takim działaniom, są etykietowane jako agenci Putina. Szerzy się w tej kwestii swoisty terror intelektualny, który ma wyeliminować z przestrzeni publicznej i medialnej środowiska niewpisujące się w wojnę propagandowo – agitacyjną toczoną z Rosją przez Zachód. Wojna wypowiedziana dysydentom w mediach i na forach internetowych jest bezwzględna i zaangażowano w nią tysiące Ukraińców. To oni za pieniądze Polaków, prześladują ich we własnym kraju.
Wydaje się że, według znanej metody, kryzys ukraiński został aż tak wyeksponowany w mediach, by ukryć dramatyczny stan naszego państwa. Ma to odwrócić uwagę od stanu polskiej gospodarki, zadłużenia, masowej emigracji młodzieży itd.
Obrana droga wydaje się szkodliwa, niebezpieczna, i głęboko upokarzająca. Niegodne i służalcze zachowanie polskich polityków, budzi zażenowanie. Brakuje reakcji władz i MSZ na antypolskie wypowiedzi i zachowania polityków ukraińskich typu Melnyka, Deszczycy, Załużnego, Podolaka itp. Koresponduje z tym skandaliczna i bezkarna wypowiedź rzecznika rządu pana dr. Łukasza Jasiny (Ukraińca, absolwenta KUL, wyszlifowanego w kanadyjskich banderowskich szkołach), który bezkarnie pozwolił sobie nazwać Polaków sługami Ukrainy. Przypomina to obrzydliwą, prześmiewczą karykaturę polskiego hymnu propagowaną przez banderowców: Jeszcze Polska nie umarła, ale umrzeć musi, jeszcze Polak Ukraińcom buty czyścić musi. Pan dr. Jasina nie stracił stanowiska po swojej skandalicznej wypowiedzi. Władze – powtarzam to! – bezkarnie narażają Polaków na niewyobrażalne straty i ryzyko wplatania nas w wojnę z Rosją po stronie wiarołomnych Ukraińców! Moim zdaniem Ukraina powinna zostać, jak Niemcy po wojnie, objęta programem bezwzględnej DENAZYFIKACJI.
===================================
Wszystkim tym, którzy w to wątpią i nie protestują gdy w nasze granice wpuszczane są setki tysięcy ludzi zarażonych bakcylem banderyzmu, warto przypomnieć pieśni do dziś popularne na Ukrainie :
3 Doncow D., op. cit., passim. To co zatrważające, człowiek głoszący takie hasła, w czasie ostatniej wojny wcielone w czyn, nie został nigdy osądzony, potępiony, ani nawet otoczony ostracyzmem, pozostając do dziś guru skrajnych nacjonalistów ukraińskich.
5 Za: L. Kulińska, Działalność terrorystyczna i sabotażowa nacjonalistycznych organizacji ukraińskich w Polsce w latach 1922-1939, Kraków 2009, s. 56-57. Tekst ten cytowany jest w pełnym brzmieniu w oryginalnym opracowaniu II Oddziału Sztabu Generalnego z lat 30: Geneza i rozwój ukraińskiego ruchu wywrotowego U.W.O.-O.U.N., CA MSWiA, zesp. Organizacja Ukraińskich Nacjonalistów, sygn. R I/138 (dziś w BU IPN). Jego zniekształconą formę rozpowszechnił R. Drozd w publikacji pt. Ukrajińska Powstańcza Armia, Warszawa 1998. Szerzej na ten temat też w: K. Łada, Pomiędzy wypędzeniem a eksterminacją. Nacjonaliści ukraińscy wobec Polaków na Kresach [w:] Cz. Partacz, K. Łada, Polska wobec ukraińskich dążeń niepodległościowych w czasie II wojny światowej, Toruń 2003, s. 69–95 oraz w pracach W. Poliszczuka, w tym głównie Źródła zbrodni OUN i UPA, tom I, Zasady ideologiczne nacjonalizmu ukraińskiego i Ukraiński ruch nacjonalistyczny: struktura organizacyjna i założenia programowe, Toronto 2003; Nacjonalizm ukraiński w dokumentach cz. 1 i 2 Toronto 2002.
6 Powstała w 1929 r. OUN, uważająca się za reprezentanta ludności wszystkich ziem, które zamieszkiwali Ukraińcy, oparła w całej rozciągłości swą przyszłą działalność na myśli D. Doncowa i jego prekursorów, uznając narody żyjące na terytorium “etnicznie ukraińskim” za zagrożenie na drodze ku niepodległości oraz za przeszkodę w rozwoju “jednoplemiennego” narodu.
7 Tadeusz Piotrowski niezwykle trafnie zauważa, że czystka etniczna była integralnym komponentem przygotowywanej przez OUN rewolucji. Autor, używając gry słów, ocenił intencje i charakter ideologii OUN: Tak jak Sowieci, mobilizowali oni chłopów ukraińskich w celu „rewolucji socjalnej” z jej integralnym komponentem: czystką etniczną (być może na tym polega prawdziwe znaczenie pojęcia „nacjonalizm integralny”). Za: T. Piotrowski, Poland`s Holocaust. Ethnic Strife, Collaboration with Occupying Forces and Genocide in the Second Republic, 1918- 1947, Jefferson, NC: McFarland 1998, s. 204.
8 Warto zapoznać się z pracami przybliżającymi zagadnienia nacjonalizmu ukraińskiego z nieco innych pozycji. Patrz: T. Stryjek, Ukraińska idea narodowa okresu międzywojennego. Analiza wybranych koncepcji, Wrocław 2000; A. Wróbel, Polska i Polacy w koncepcjach współczesnych ukraińskich partii nacjonalistycznych, Warszawa 2003.
9 Jak na ironię , „na odczepkę” w roku 2022 udzielono zgody na ekshumacje na fragmencie cmentarza w miejscowości Puźniki, w dawnym województwie tarnopolskim, które to pochówki są znane i zewidencjonowane.
10 O. Iwach, Bojowa surma Ukrainy, Winnipeg 1931, s.1-2. Poezje zawierające tego typy „poezje” banderowskie opracowane zostały po wojnie w postaci książeczki pt. „ Słuchaj mój bracie” i wielokrotnie wznawiane min. w Łucku w roku 1992 przez wydawnictwo „Wimpex”.
3 komentarze:
Tadeusz16 stycznia 2023 Dr. Kulińska od lat stara się przypomnieć o wcześniejszych zbrodniach Rusinów na Polakach. Jeszcze podczas trwania I wojny światowej i w krótkim okresie istnienia ZURL trwał genocyd Polaków. Przy Sejmie II RP działała Sejmowa Komisja Śledcza kierowana przez posła Ziemi Tarnopolskiej prezesa Związku Ludowo-Narodowego w Małopolsce pana Jana Zamorskiego. W dniu 9 lipca 1919 r wygłosił on mowę sejmową “O okrucieństwach hajdamackich” (dostępna w internecie) gdzie szczegółowo omawia zbrodnie i okrucieństwa na Polakach w Galicji Wschodniej. Hańbiono kościoły katolickie, mordowano księży i gwałcono mniszki. Kradzieże mienia Polaków to najmniejsze z przestępstw. Mordowano zdemobilizowanych żołnierzy z byłej armii CK Austrii i Rosji wracających do stron rodzinnych. Tworzono obozy dla osób cywilnych np. we Lwowie, Tarnopolu, Mikulińcach, Jazłowiec. Słynny dowódca legionowy płk. Lis Kula zginął nad Styrem przeprowadzając żołnierzy do Polski. \strzelano do dzieci na ulicach miast za mówienie po polsku. I co? A nic. Imć Piłsudski zakazał prowadzenia dochodzeń w tych sprawach. Mało tego w prasie zaczęła obowiązywać swoista cenzura (tak jak w tym czasie) mówienia prawdy o zbrodniach Rusinów. KotMorski16 stycznia 2023 Ten [—] Piłsudski przedsięwziął „wyprawę kijowską”, która była Polsce na nic, a której jedynym celem było skutecznie sprowokować Sowdepię. Cel ten został osiągnięty: napaść Bolszewii na nas w r. 1920, która – mimo iż sowietyzm był antytezą Rosji – jako żywo przypomina współczesny konflikt na Ukrainie. Jest taką samą brednią obecnie, że – Das Perfide Russland po trupie Ukrainy pójdzie dalej na „Polskę i Europę” (cudzysłów, bo co to-to ma jeszcze z Polską i Europą wspólnego ?) – jak wówczas było brednią, że po trupie „jaśniepańskiej Polski” Sowdepia zamierza uderzyć na Zachód, i jeśli tylko Szatan pozwoli – dojść aż do Gibraltaru. Zamierzał to, owszem, jeden Trocki i jego frakcja, ale zostali szybko przywołani do porządku najpierw przez Lenina a potem przez Stalina. [—-] Interwencja FR na Ukrainie jest odpowiedzią na „interwencję kijowsko-majdańską” Szatanów Zjednoczonych, bo – mimo iż Rosja i Bolszewia to jak woda i ogień – geopolityka jest wieczna i niezmienna.
Tadeusz16 stycznia 2023 07:01 Przed wojną bolszewicko -polską trwała wojna ukraińsko -polska o przyszłe granice Polski. Strzelcy siczowi podlegli armii CK Austrii przejęli Lwów od gubernatora austriackiego i rozpoczęli eksterminacje Polaków i Żydów w mieście, za przykładem Lwowa oddziały Rusinów zaczęły genocyd Polaków w Tarnopolu ( późniejsza kolebka banderyzmu) , Jazłowcu, Łucku i innych miasteczkach Galicji Wschodniej. To na Galicji Wschodniej kultywowano nienawiść do Polaków, za cichym przyzwoleniem władz austriackich. Pamiętać należy przy tym, że to hr. Stadion “wymyślił” naród ukraiński w XIX wieku.
Prezydent [Czy namiestnik? Czyj ??] na Cmentarzu Orląt: Obrońcy Lwowa bronili go przede wszystkim przed sowietami.
Prezydent Andrzej Duda po powrocie ze Lwowa oświadczył, że na Cmentarzu Orląt Lwowskich pogrzebani są „obrońcy Rzeczypospolitej” i „obrońcy Lwowa”, którzy bronili miasta „przede wszystkim przed sowiecką agresją”.
W ubiegły czwartek, podczas konferencji prasowej prezydent Andrzej Duda relacjonował swoją kolejną wizytę na Ukrainie. Przypomnijmy, że prezydent spotkał się wówczas we Lwowie z prezydentami Ukrainy i Litwy, Wołodymyrem Zełenskim i Gitanasem Nausedą, w ramach tzw. Trójkąta Lubelskiego.
Podczas wizyty we Lwowie, prezydenci Polski i Ukrainy wspólnie złożyli wizytę na Cmentarzu Orląt Lwowskich. Podczas konferencji Andrzej Duda zwrócił na to szczególną uwagę, gdyż był to istotny element o charakterze
– [Była to – red.] nasza, moja i prezydenta Ukrainy Wołodymyra Zełenskiego wizyta na lwowskim cmentarzu, Polskim Cmentarzu Wojennym. Na cmentarzu, gdzie pogrzebani są obrońcy Rzeczypospolitej, obrońcy Lwowa, przede wszystkim przed sowiecką agresją, Orlęta Lwowskie, i tam razem oddaliśmy hołd poległym. Oddaliśmy hołd poległym polskim żołnierzom, a także poległym żołnierzom ukraińskim, tym, którzy zginęli w obronie Ukrainy od 2014 roku, kiedy stają przeciwko rosyjskiej agresji i tym, którzy także i wcześniej ramię w ramię z polskimi żołnierzami bronili Rzeczypospolitej – powiedział prezydent Polski.
Należy zaznaczyć, że Andrzej Duda w swojej wypowiedzi nie mówił o obronie Polski, lecz ogólnikowo, o „obrońcach Rzeczypospolitej”. Z kolei mówiąc o „obrońcach Lwowa” oświadczył, że chodzi mu przede wszystkim o tych, którzy bronili miasta „przed sowiecką agresją”.
Z dalszej części wypowiedzi wynika, że miał na myśli zarówno żołnierzy polskich, jak i ukraińskich. Nie wspomniał nic o walkach z Ukraińcami o Lwów w latach 1918-1919. Wymienił co prawda Orlęta Lwowskie, ale z kontekstu wypowiedzi nie wynikało, że chodzi o młodych Polaków, którzy polegli w obronie polskiego Lwowa w walkach z Ukraińcami. Wspomnienie o nich w dalszej kolejności, po „obrońcach Lwowa przed sowiecką agresją” mogło wręcz wywołać u niezorientowanych odbiorców wrażenie, iż Orlęta Lwowskie walczyły wyłącznie z sowietami w 1920 roku.
Na te kwestie zwróciła uwagę część komentatorów w mediach społecznościowych. Wśród nich jest ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski.
„Przez 8 lat Andrzej Duda bał się odwiedzić Cmentarz Obrońców Lwowa #OrlętaLwowskie. Jak już pojechał, to zaczął fałszować historię, mówiąc, że to obrońcy „przede wszystkim przed sowiecką agresją”. O tym, że walczyli z Ukrainą nawet się nie zająkną” – napisał ks. Isakowicz-Zaleski.
Jak pisaliśmy, według ustaleń portalu Interia.pl, podczas wspólnej wizyty prezydentów Polski i Ukrainy, Andrzeja Dudy i Wołodymyra Zełensiego na Cmentarz Orląt Lwowskich, „z nekropolii zniknęły czerwono-czarne flagi”. Charakterystyczna symbolika OUN-UPA jest na nim od dłuższego czasu eksponowana, szczególnie tam, gdzie spoczywają również Ukraińcy polegli w ostatnich latach podczas walk z Rosją. Znajdują się tam także liczne groby członków OUN i UPA. Na cmentarzu tym łącznie spoczywa już ponad 300 upa-owców.
PiS przyznaje: banderowskie flagi w pobliżu Andrzeja Dudy były „niepożądane”.
W odpowiedzi na interpelację posła Roberta Winnickiego z Ruchu Narodowego Jan Dziedziczak (PiS), wiceminister spraw zagranicznych, przyznał, że kwestia obecności czerwono-czarnej flagi OUN w obecności prezydenta Dudy w Kijowie wymaga zbadania.
W interpelacji numer 238 Winnicki pytał:
„Kto personalnie odpowiada za dopuszczenie do sytuacji, podczas której prezydent Andrzej Duda składał hołd ofiarom zamieszek na Majdanie w towarzystwie czerwono-czarnej flagi Organizacji Ukraińskich Nacjonalistów (dalej: OUN) i czy resort spraw zagranicznych będzie się zwracał o wyciągnięcie z tego faktu konsekwencji służbowych do Kancelarii Prezydenta?”– czytamy na stronach sejmowych. „Czy stronie ukraińskiej zgłaszano, iż polska strona uważa za gest wysoce nieprzyjazny obecność flag OUN w bezpośrednim otoczeniu polskiej delegacji z Prezydentem RP na czele?”– pytał również prezes Ruchu Narodowego.
Odpowiedź ze strony resortu spraw zagranicznych przyszła ze strony wiceministra Jana Dziedziczaka, odpowiedzialnego za kontakty z Polonią i Polakami za granicą:
„Odnosząc się do pytań Pana Posła R. Winnickiego, pozostających w kompetencji MSZ (pytania nr 7 i 8), w szczególności w odniesieniu do kwestii oddania przez Prezydenta RP, Pana Andrzeja Dudę hołdu poległym na Majdanie Bohaterom Niebiańskiej Sotni w bliskości czerwono-czarnej flagi OUN-UPA, pragnę zapewnić, że Ministerstwo Spraw Zagranicznych w porozumieniu z Kancelarią Prezydenta RP, przedstawiciele której uczestniczyli w przygotowaniu i realizacji rzeczonej wizyty, zbada okoliczności zaistniałej sytuacji i podejmie odpowiednie działania dyplomatyczne wobec strony ukraińskiej”– czytamy na stronach Sejmu RP.
KOMENTARZ BIBUŁY: Czy potrzeba więcej przykładów ukazujących poważne przypadki choroby umysłowej zwanej ukrainofilią?… Co gorsza, ta ostatnia informacja – z usunięciem flag banderowskich podczas wizyty pana Dudy – pochodzi z 2016 roku, a więc sprzedawanie Polski i przeinaczanie historii jest integralną, długofalową częścią elit pisowskich.
Szokujące wyznanie Dudy w Davos. Polska oddała Ukrainie czołgi z jednostek. „Wysłaliśmy ich bardzo dużo”.
My – przekazujemy, potem KUPUJEMY.
Podczas Światowego Forum Ekonomicznego w Davos prezydent Andrzej Duda ujawnił, że Polska przekazała Ukrainie czołgi. Nie z rezerw, tylko ze stacjonujących jednostek.
Czy w ten sposób nastąpiło świadome rozbrojenie Polski?
Podczas zjazdu globalistów w Davos często poruszany będzie temat wojny na Ukrainie. Pierwsze aktywności prezydenta Dudy na WEF dotyczą właśnie tej kwestii.
Duda rozpoczął swój udział w forum od panelu dyskusyjnego pt. „In Defence of Europe”. Następnie wziął udział w otwarciu wystawy nt. rosyjskich zbrodni wojennych na Ukrainie.
Państwa zachodnie wciąż debatują czy i ile czołgów przekazać Ukrainie. Duda pytany o to, czy udało się przełamać impas w tej kwestii stwierdził, że ma nadzieję, iż decyzja Polski o chęci przekazania Ukrainie jednej kompanii, czyli ok. 14 czołgów typu Leopard „rozpocznie nowy rozdział pomocy wojskowej”.
– Mamy nadzieję, że producent niemieckich czołgów również będzie uczestniczył w tym, moim zdaniem, bardzo dobrym pomyśle – podkreślił polski prezydent.
Przywołał swoje rozmowy z prezydentem Ukrainy Wołodymyrem Zełenskim, który twierdzi, że jedyne, co aktualnie może pomóc Ukrainie, to dostarczenie nowoczesnych czołgów, broni innego typu oraz amunicji do nich.
Jednocześnie Duda przypomniał, że Polska przekazała już ponad 260 poradzieckich czołgów, co w praktyce było „początkiem tego ogromnego wsparcia militarnego dla Ukrainy”.
Zdradził też, że część z przekazanych czołgów to były te stacjonujące w jednostkach, a nie znajdujące się na wyposażeniu rezerwy. Wychodzi więc na to, że polskie jednostki były czasowo pozbawione czołgów.
– Z tego co pamiętam, było to pół roku temu, w lipcu. W tamtej chwili Ukraińcy pilnie potrzebowali tych czołgów. Dlatego też zdecydowaliśmy się, aby je wysłać. Wysłaliśmy ich bardzo dużo. Nie mieliśmy tych czołgów w naszych rezerwach. To były czołgi, które zabraliśmy de facto z naszych jednostek – mówił szczerze Duda.
O tym, że Polska finalnie odda wszystkie Leopardy Ukrainie, otwarcie mówią od pewnego czasu eksperci. Zaznaczają jednak, że nastąpi to dopiero, gdy nasz kraj kupi czołgi amerykańskie i koreańskie. W przypadku, o którym mówił na Światowym Forum Ekonomicznym Duda, wychodzi na to, że Polska oddała czołgi, choć w tamtym momencie nie miała nic w zamian…
Скандал на Украине: В Киеве проговорились, что на самом деле случилось в Днепре
15.01.2023 “Oбещайте все, вешать будем потом“…
Летевшую над Днепропетровском ракету сбили. Она взорвалась, когда упала на подъезд.
Трагедия в Днепропетровске произошла по вине сил ПВО ВСУ, атаковавших цель прямо в жилом квартале. Это только что признал Алексей Арестович в эфире у Марка Фейгина.
Напомним, при страшном взрыве в Днепропетровске разрушен жилой дом, погибли люди. Видео опубликовано в закрытом телеграмм канале “ШТОРМ Новости”.
Как мы сразу писали — это результат работы ПВО ВСУ. Теперь это то-ли специально, то-ли по глупости официально признал Арестович, чем вызывал настоящий скандал.
“ПРОСТО ВЗЯЛ И ВСЁ ОБНУЛИЛ”
Украинские паблики уже откровенно признают, что Арестович сорвал им психологическую спецоперацию в виде плясок на костях погибших жителей Днепра и обвинений России.
Мэр Днепра, кровавый рейдер Боря Филатов (“обещайте все, вешать будем потом“) тоже возмущен внезапным срывом психологической спецоперации по дискредитации России. Он призвал СБУ и контрразведку отреагировать на заявление Арестовича. Вот так вот. Кто-то старался, устраивал шоу на ходу, но впопыхах не успел со всеми согласовать. Это фиаско братан. Кстати, скандальное видео заявления Арестовича, а также мощный взрывы в Днепре уже опубликованы и детально разобраны в закрытом телеграмм канале “ШТОРМ Новости”
==================
mail:
Nawet sam Arestowicz (rzecznik Zełenskiego) wygadał się, że uderzenie rosyjskiej rakiety w blok mieszkalny to błąd ich obrony plot. – chyba ukamienują go za zepsucie propagandowej zabawy na bazie tej tragedii. Natomiast “ranna dziewczyna z bloku” to kolejna ustawka – to “aktorka” Nastia Szwec, zatwardziała nazistka, banderówka. Jej liczne popisy odnaleziono w soc-sieciach.
На неделе польский президент Анджей Дуда посещал Львов, где встречался со своим украинским коллегой Володимиром Зеленским. Визит получился крайне примечательным.
Но примечателен был не сам факт встречи президентов, а то, как именно встречали Анджея Дуду во Львове местные жители. Огромная толпа львовян, встречавшая Дуду, буквально молилась, крестилась, некоторые говорят даже вставали на колени.
Настрой местных жителей можно описать фразой “пан президент, забери нас скорей”.
Настроение Львова и возможно даже всей Галиции чем-то напоминает настроения крымчан в 2014 году. Только хотят не в Россию, а в Польшу. Но суть желаний та же – вернуться в родную гавань.
Оно и понятно – Польша обещает наладить бесперебойное электро и водоснабжение. И что еще более важно в текущей ситуации – граждане Польши не подлежат принудительной мобилизации и отправке на фронт. Во всяком случае пока. И экономика Польши, хоть и испытывает определенные проблемы, но всё-таки находится в куда лучшем состоянии, чем украинская. И в отличие от украинской, у нее есть хотя бы какие-то перспективы.
А главное – Польша является членом Евросоюза, ради чего собственно украинцы и пустились во все тяжкие еще в 2014 году. И даже раньше – в 1991-м. Ведь именно ради этого отделялись от Советского Союза – чтобы попасть в европейский.
Примут ли когда-нибудь Украину в состав ЕС, учитывая ее нынешнее состояние, большой вопрос. Да и выживет ли Украина вообще как государство в свете откровенных намерений Запада воевать с Россией “до последнего украинца”. Бабушка Урсула надвое сказала. А Польша уже в Евросоюзе.
Поэтому в сложившейся ситуации львовяне и галичане вполне конкретно настроены как можно скорее спрыгнуть с тонущего украинского баркаса и запрыгнуть на польский кораблик, чтобы в составе большого европейского флота плыть в фарватере США куда угодно, лишь бы не на дно и не в Россию. И не на войну.
И это желание вполне взаимно.
Польша хочет того же самого. И не просто хочет – спит и видит свои “Кресы всходни” – исторические территории Львова и Галиции, которые когда-то входили в состав Речи Посполитой.
Польша “от можа до можа” – от Балтики до Черного моря, великопольская идея, которой в последнее время одержима значительная часть польского руководства.
Именно поэтому Варшава так активно помогает Киеву в войне с Россией, занимая твердое третье место по объему оказанной помощи после Вашингтона и Лондона. По количеству поставленной военной техники даже второе, сразу после США.
А своих солдат под видом наемников, отпускников и сотрудников ЧВК Польша предоставила Украине и вовсе больше всех остальных стран вместе взятых. Счет идет уже на тысячи. И хоронят погибших поляков, что характерно, с воинскими почестями, что означает лишь одно – никакие это не добровольцы, а кадровые военные.
Ради чего всё это делается?
Ясное дело не ради дружбы с Зеленским.
Всё это делается ради территорий. Ради того самого Львова и Галиции, ради “Кресов всходних” и идеи Великой Польши “от можа до можа”.
Правда отхватить территории до самого Черного моря Польше будет сложновато, но две или три области Западной Украины – вполне реально. Они уже почти в кармане.
И дело не только в теплом приеме во Львове. Еще полгода назад в Киеве был принят закон, согласно которому поляки на территории Украины наделены практически всеми правами ее граждан. А в Варшаву была передана значительная часть золотовалютных резервов Киева “для сохранности”. И еще в Варшаву переданы все данные украинской налоговой службы, данные по всем налогоплательщикам, по всем физическим и юридическим лицам.
Дело за малым – дождаться, когда Киев потерпит военное поражение, Зеленский сбежит или вообще сгинет в хаосе, наступит кризис, а то и вовсе утрата украинской государственности, разрыв легитимности и можно будет ввести на Западную Украину войска под благовидным предлогом защиты от России и установить протекторат.
А дальше видимо будет задействована схема, отработанная российской стороной – референдум и поминай как звали.
Как на референдуме будут голосовать жители Львова, уже понятно.
А как же Украина, спросит кто-нибудь?
Западэнцы – они же образцовые украинцы, щирые, свидомые, националисты, неужели они готовы вот так запросто отказаться от Украины только ради того, чтобы избежать мобилизации, получить свет и воду в домах и оказаться в составе Евросоюза?
Ну, в общем да.
Украинство – это же на самом деле не про незалежность. Это про то, как бы отделиться и дистанцироваться от России и найти себе нового хозяина в виде США, Евросоюза или Польши.
Украинская самостийность – это про выбор себе наилучшего хозяина, более сильного и перспективного, а вовсе не про самостоятельное развитие.
Конечно, среди националистов есть определенный процент тех, кто действительно верит в идеи независимости и построения собственного украинского государства. Но таких меньшинство.
Абсолютному большинству просто хочется быть европейцами. И неважно, с каким флагом. Хоть с украинским, хоть с польским, хоть с каким-нибудь еще.
А Львов вообще особый случай, потому что там всегда были сильны польские настроения и польское влияние.
И поляки во Львове тоже имеют особые интересы.
У некоторых поляков даже сохранились документы на недвижимость во Львове, которой их когда-то лишили. И закон о реституции дает вполне серьезную надежду на возвращение. А недвижимость во Львове очень приличная, хороших денег стоит. И когда Львов окажется в составе Польши, а значит и в составе Евросоюза, когда там включат свет и наладят водоснабжение – недвижимость будет стоить еще больше, чем сейчас.
Поэтому Польша тоже хочет принять участие в определении будущего Украины. То есть в разделе и распределении территорий.
И на Западной Украине это желание вполне взаимное.
И чем дольше идет война, чем больше на Западной Украине хоронят погибших бойцов и чем больше мобилизуют – тем сильнее желание Западной Украины отказаться от идей украинства и войти в состав Польши.
Это к вопросу о том, почему Варшава так поддерживает Киев в этой войне.
Просто Польша хочет себе Западную Украину. И это взаимно.
Для России такое взаимное желание Польши и Львова к воссоединению в иных обстоятельствах могло быть даже выгодно. Раздел Украины на две неравные части – польскую и российскую позволил бы решить украинскую проблему и закончить войну. Все равно именно к этому идет.
Освобождать всю Украину до самых западных границ и воевать с бандеровцами в западных областях – задача долгая и очень тяжелая. Советский Союз когда-то потратил на борьбу с бандеровцами на Западной Украине больше десяти лет, потерял тысячи сотрудников госбезопасности, да так и не закончил. Бросил. Что и стало одной из причин нынешней войны.
Поэтому Россия вполне заинтересована в том, чтобы Польша взяла себе две-три области Западной Украины, а с ними и проблему бандеровского движения на данных территориях.
Одновременно с этим, Польша, а за ней и другие страны Запада, могли бы признать за Россией Крым, Донбасс и вообще всю Новороссию. На том же основании, на котором будет признано вхождение в состав Польши территорий Галиции.
Но всё это было бы возможно и выгодно для России лишь в том случае, если бы Польша и страны Запада, включая США, хотели закончить войну, договориться и разойтись миром.
Однако США не собираются заканчивать эту войну так быстро, не решив своих принципиальных задач, не сломав или по крайней мере не ослабив Россию, насколько это возможно. И Европе, оказавшейся в политическом и экономическом подчинении, тоже не дадут закончить эту войну банальным разделом Украины.
Поэтому война на Украине будет продолжаться до последнего украинца и до тех пор, пока Россия и Польша не встретятся где-то на правом берегу Днепра. И на этом тоже вряд ли закончится.
Собственно российские и польские войска уже встретились на территории Донбасса, где на стороне ВСУ/ВФУ воюют целые подразделения, укомплектованные польскими военными. И польская техника тоже давно встречается в зоне СВО. Только эти встречи пока носят неофициальный характер.
Надо полагать, США рассчитывают на “полный контакт” с прямым и непосредственным участием Польши в войне.
И Польша отправляет на Украину так много техники и своих военных совсем не ради помощи Киеву и не для того, чтобы Зеленский передал Львов. Мнение Зеленского в этом вопросе вообще никого не интересует. Все делается в интересах Лондона и Вашингтона, чтобы они потом признали за Польшей право на территории Галиции. Сперва в виде протектората, а затем видимо и в виде провинции.
И для России это, к сожалению, означает не то, что Польша поможет бороться с бандеровцами, а то, что после Украины на правом берегу Днепра придется воевать с Польшей.
Видимо это и будет тем “расширением масштаба задач СВО”, ради которого была создана Ставка.
Starzy Żydzi „uratowani” z Ukrainy… przybyli do Polski. W Izraelu już nie było miejsca? Chabad Lubawicz w akcji.
W zeszłym tygodniu, grupa mieszkających na Ukrainie Żydów została przetransportowana do Polski. Osoby te, jak ujmuje to Israel National News, „zostały uratowane przez gminę żydowską JCC Chabad w Kijowie i przeniesione do Łodzi w Polsce.”
Działo się to pomimo tego, że – jak na wstępie pisze autor przytaczając losy 83-letniej Leia i 70-letniej Emy – pomimo chorób „w swojej skomplikowanej sytuacji Leia decyduje się nie opuszczać swojego domu w Kijowie, mimo wojny i bombardowań. Również Ema, 70-latka wolała zostać w Kijowie mimo niebezpieczeństwa.”
Ale Gmina Żydowska „uratowała” Emę i Leię, które „wraz z dziesiątkami innych starszych osób zostały uratowane z mroźnego i ciemnego Kijowa”.
„Około dwóch tygodni temu uratowano pierwszą grupę, w tym kilkadziesiąt starszych osób”, a w kolejce do transportu do Polski czeka „około 400 starszych i chorych osób”.
„Akcja ratunkowa” została podjęta we współpracy z gminą żydowską w South Hampstead w Londynie oraz gminą żydowską w Polsce kierowaną przez rabina Michaela Shudricha.
Nie dziwimy się – a wręcz podziwiamy – dbałość środowisk żydowskich o los swoich, tylko przy okazji chcielibyśmy zapytać jak wyglądają statystyki przesiedleńcze Polaków mieszkających na Wschodzie? Panie Duda i inni gawędziarze ogłupiający Polaków, może jakieś konkretne dane, którymi można byłoby się pochwalić? Nie ma, tak?… Bo nie ma czym się pochwalić.
Kiedyś generał Karol de Gaulle, jako prezydent Francji, składał wizytę w Związku Sowieckim. Sowieci chcieli go wykorzystać w swoim konflikcie z Chinami. Zorganizowali przelot de Gaulle’a nad pograniczem sowiecko – chińskim. W czasie przelotu okazało się, że de Gaulle ma listę miejsc, co do których pretensje zgłaszali Chińczycy i stanowczo nie zgodził się, by nad nimi przelecieć. Ten epizod pokazuje na czym polega dojrzała i wytrawna dyplomacja. Dlaczego o tym piszę? Chcę na tym przykładzie pokazać na czym polega nieuctwo i głupota w relacjach polsko – ukraińskich na poziomie powiatu stalowowolskiego. Otóż na Ukrainę pojechała delegacja ze starostwa stalowowolskiego z hojnymi darami. Pojechali do regionu od dawna przesyconego banderyzmem. Ale wojna, ale bieda i trudno w tych okolicznościach rozróżniać kto banderowiec, a kto normalny Ukrainiec. Trudno. Pojechali również wesprzeć mieszkających tam Polaków. To się ze wszech miar chwali. Wszystko byłoby chwalebnie i pięknie gdyby nie jeden epizod, który zabrzmiał niczym przejechanie gwoździem po szkle.
Otóż stalowowolska delegacja z wicestarostą na czele, zrobiła sobie zdjęcie w gabinecie, chyba szefa tamtejszej administracji. Otóż ten szef, to według moich informacji banderowiec. W gabinecie, oprócz ukraińskiej flagi państwowej, ma zatkniętą czerwono – czarną flagę. Ta flaga, to symbol OUN – UPA. To tak, jakby ktoś w urzędzie administracji lokalnej w Niemczech, obok flagi państwowej, miał hitlerowską flagę ze swastyką. Ta sytuacja nie zmazała uśmiechu z ust przedstawicieli stalowowolskiej delegacji. I to jest to nieuctwo i głupota w relacjach polsko – ukraińskich. Na czym polegała wielkość polityczna de Gaulle’a podczas wspomnianej wizyty w Związku Sowieckim? Skupiała się na trzech elementach. Pierwszy był taki, że de Gaulle dobrze przygotował się do tej wizyty, dokładnie zapoznając się z historią i współczesnym stanem stosunków sowiecko – chińskich. Drugi był taki, że de Gaulle świetnie rozumiał czym w tym kontekście jest francuski interes narodowy. Trzeci sprowadzał się do tego, że potrafił sprzeciwić się sowietom, gdy próbowali wmanewrować go w sytuację narażającą francuskie interesy w relacjach z Chinami.
Zachowania delegacji starostwa stalowowolskiego w żaden sposób nie da się porównać z zachowaniem de Gaulle’a, a szkoda. W niczym nie usprawiedliwia tej delegacji fakt, że podobnym nieuctwem i głupotą w relacjach polsko – ukraińskich odznacza się zarówno prezydent, jak i rząd obecnej formy polskiej państwowości. Zatem jak w sytuacji delegacji z powiatu stalowowolskiego zachowałby się Karol de Gaulle? Po pierwsze pewnie dowiedziałby się czy na tym terenie banderowcy mordowali Polaków. Po drugie zrozumiałby, że nie może być normalnych relacji polsko – ukraińskich jeśli sprawa ludobójstwa na Polakach nie zostanie wyjaśniona do końca. Przy czym Ukraińcy muszą zrozumieć, że nie będzie akceptacji ze strony polskiej jakiegokolwiek odwoływania się do ludobójczej ideologii OUN – UPA, w tym do symboliki tej ideologii, umieszczanej w instytucjach władzy centralnej i lokalnej. Po trzecie nie miałby żadnych oporów, żeby o tym wszystkim powiedzieć Ukraińcom i zażądać respektowania swoich interesów narodowych. Jakoś można zrozumieć, gdy takim nieuctwem i głupotą wykazują się tak zwani zwykli Polacy. No cóż, poziom ogłupienia spowodowany przez media związane z największymi siłami politycznymi przytłacza, a nawet miażdży. Niby czego oczekiwać od wicestarosty powiatu stalowowolskiego, rządzonego przez PiS, skoro na czele policji pisowski nominat to idiota, skoro szef największego państwowego koncernu – ulubieniec wodza PiS-u – to idiota i wśród odpowiedzialnych za politykę zagraniczną idiotów zatrzęsienie. Pan wicestarosta mógłby się skutecznie schować w tym tłumie pisowskich idiotów u władzy na wszelkich jej szczeblach. Dowcip w tym, że znam wicestarostę i za idiotę żadną miarą uznać go nie mogę, więc co? Nie pozostaje nic innego, jak nieuctwo czy też analfabetyzm polityczny. Domyślam się, że Ukraińcy mając do czynienia z kimś takim mogą się czuć pewnie i bezkarnie. Mówiąc slangiem w polityce frajerów się doi. I tak nie tylko po wicestaroście stalowowolskim widać, że strona polska jest i będzie dojona. Mogłem nie słyszeć, ale czy Ukraińcy przeprosili za rakietowy atak i zabicie dwóch Polaków? Mer Lwowa, nie ukrywający swoich banderowskich sympatii, przy różnych okazjach obściskuje się z polskimi parlamentarzystami, również z tymi z PO z województwa podkarpackiego.
Przykłady polskiego frajerstwa można długo mnożyć. Osobiście czuję się upokorzony, że do tego frajerstwa dołączyło starostwo stalowowolskie. Zapewne już lecą w moją stronę ciężkie zarzuty, że jestem małostkowy i ruska onuca. Tam wojna, ludzie giną, ciemno i zimno, a siepacze Putina sieją spustoszenie, a ja tu z jakimiś historycznymi pretensjami, które burzą relacje z Ukrainą i nijak się mają do ofiarnej pomocy świadczonej choćby przez powiat stalowowolski. To taki rodzaj świętego oburzenia, wynikający z politycznej głupoty. Sądzę, że Karol de Gaulle jest pozytywnie kojarzony w polskiej historii. Prawda historyczna przekonuje, iż jest to pogląd całkowicie uzasadniony. Otóż tenże de Gaulle rzeczywiście przychylny Polsce, jak chyba żaden zachodni mąż stanu w XX i XXI wieku, nigdy nie był nam przychylny w stopniu, który narażałby interesy Francji. Jakże bym chciał, żeby w starostwie stalowowolskim zrozumiano, iż nie zwracanie uwagi na banderowską symbolikę, eksponowaną przez lokalne władze na Ukrainie, jest właśnie zaprzaństwem, czyli w kontekście historycznym, politycznym i moralnym jest niedopuszczalnym narażaniem polskich interesów. Dostarczanie pomocy Ukraińcom dotkniętym przez wojnę nie jest tu żadnym wytłumaczeniem ani tym bardziej usprawiedliwieniem. Do nie tylko respektowania, ale wprost do dbania o polskie interesy w relacjach z innymi państwami zobowiązane są również polskie władze samorządowe.
Jeśli władze na szczeblu prezydenta kraju i rządu tego nie robią, to świadczy to niestety o skali upadku Polski. Dobrze by było, żeby władze powiatu stalowowolskiego się do tego nie dokładały. A Państwo widzicie czym jest polskie frajerstwo w relacjach z Ukrainą?
Andrzej Szlęzak
za: FB
=====================
mail:
Nie wiem jak można porównywać powiatowych politykierów z mężem stanu, jakim był de Gaulle. Ten powiatowy lider bierze tylko przykład z polskich władz państwowych, a te nie są żadnymi frajerami, tylko wykonują plecenia ambasady amerykańskiej. Byliby frajerami, gdyby ich nie wykonywali.
Oczywiście, nie ma to nic wspólnego z polska racją stanu.
Jeszcze kilka miesięcy temu “fajnopolactwo” próbowało przekonywać, że oto w dobie wojny rosyjsko-ukraińskiej kult UPA i Bandery za Bugiem upadnie na dobre, a w miejsce ludobójców wskoczą “heroje” z wyspy węży i Azowstalu. W tym celu miały pomóc umizgi ze strony polskiego rządu, zamiatanie prawdy o ludobójstwie pod dywan, darmowe bilety kolejowe i autobusowe, usługi medyczne, mieszkania, pożywienie i dodatki socjalne.
Konsekwentnie tłumaczyliśmy, że są to złudne oczekiwania, a kult UPA i Bandery zamiast maleć, będzie konsekwentnie wzrastać. I mieliśmy rację, czego dowodem są noworoczne uroczystości i wpisy Ukraińców z okazji 114. urodzin Stepana Bandery oraz regularne nadawanie imion Szuchewycza i Bandery kolejnym ulicom na Ukrainie.
W dyskusji na temat upamiętnienia Bandery przez Ukraińców (PRZECZYTAJ), głos w sprawie zabrał Jakub Kumoch, szef prezydenckiego Biura Polityki Międzynarodowej.
W rozmowie z RMF FM został zapytany o to, czy prezydentowi Dudzie nie przeszkadza kult ukraińskiego nacjonalisty Stepana Bandery, przywódcy organizacji OUN odpowiedzialnej za ludobójstwo Polaków.
1 stycznia, z okazji 114. rocznicy urodzin, Banderę upamiętniły m.in. ukraiński parlament czy władze Lwowa, a na oficjalnym Facebookowym profilu Rady Najwyższej Ukrainy pojawiło się zdjęcie głównodowodzącego sił zbrojnych Ukrainy gen. Załużnego na tle portretu Bandery.
– Oczywiście, że kult Stepana Bandery nie jest czymś, na co reagujemy entuzjastycznie czy co uważamy za rzecz pozytywną. Natomiast o tym, w jaki sposób prezydent rozmawiał na ten temat w ostatnich rozmowach z Wołodymyrem Zełeńskim, nie wiem – powiedział Kumoch.
Przyznał jednak, że sprawy historyczne polsko-ukraińskie powinny być oparte na prawdzie. Nie możemy zamiatać spraw pod dywan i jestem przekonany, że zamiatać nie będziemy – zapewnił minister.
Kumoch dodał, że nie można oczekiwać od Ukraińców potępienia Bandery oraz innych liderów UPA, którzy dla naszych wschodnich sąsiadów są narodowymi bohaterami. Realistycznie patrząc, trudno jest sobie wyobrazić, aby Ukraina była w stanie zrezygnować ze swojego punktu widzenia na walkę o niepodległe państwo. Trudno oczekiwać, żeby UPA jako coś, co jest kojarzone przede wszystkim z walką przeciwko Rosjanom i Niemcom, została w jakiś sposób z ukraińskiej historii wymazana – przekonywał. [My żądamy nie „wymazania”, lecz stanięcia w Prawdzie. MD]
Kumoch przyznał także, że na pewno dla Polaków “nie jest przyjemne” nawiązywanie przez Ukrainę do tradycji UPA.
Natomiast nie zgodzę się do końca z przesłaniem, że Ukraina buduje na tym swoją tożsamość, uważam że przeciwnie, to budowanie będzie bardzo mocno ograniczone w najbliższych dziesięcioleciach, bo pojawiają się bohaterowie tej wojny wyzwoleńczej i oni przyćmią UPA – powiedział.
Zamiast zdecydowanych deklaracji potępiających kult ludobójców na Ukrainie mamy jedynie ministerialny bełkot potwierdzający, że polska władza nie ma zamiaru nic zrobić z gloryfikacją tych, którzy są odpowiedzialni za bestialskie wymordowanie nawet 150 tysięcy Polaków na Wołyniu, Zamojszczyźnie, Podkarpaciu i w Małopolsce Wschodniej, a my to mamy akceptować.
Firma BlackRock jest opłacana przez amerykańskich podatników, za pośrednictwem ukraińskiego rządu, za opracowanie planu, który zapewni sukces ich przyszłym inwestycjom na Ukrainie, dokonanych za pieniądze zarobione na nieosiągalnych cenach amerykańskich mieszkań.
==============================
Ukraina ma nowego zachodniego pożyczkodawcę. Nie jest ani państwem narodowym, ani wykonawcą wojskowym. To firma finansowa BlackRock.
Prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski odbył wideokonferencję z dyrektorem generalnym BlackRock Larrym Finkiem, poinformowała Ukraina w środę. Najwyraźniej obaj zgodzili się koordynować swoje inwestycje w celu odbudowy zniszczonego wojną kraju.
Relacja ze spotkania na stronie internetowej prezydenta Ukrainy pochwaliła zaangażowanie BlackRock, nazywając firmę „jednym z wiodących światowych menedżerów inwestycyjnych” i zauważając, że „zarządza aktywami klientów o wartości około 8 bilionów dolarów”.
„Zełenski i Larry Fink zgodzili się skupić w najbliższej przyszłości na koordynowaniu wysiłków wszystkich potencjalnych inwestorów i uczestników odbudowy naszego kraju oraz kierowaniu inwestycji do najważniejszych i najbardziej efektywnych sektorów ukraińskiej gospodarki” – czytamy w oświadczeniu.
W zawiadomieniu stwierdza się również, że niektórzy dyrektorzy BlackRock odwiedzą Ukrainę w 2023 r., aby pełnić swoje obowiązki doradcze. „Zgodnie ze wstępnymi porozumieniami zawartymi między głową państwa a Larrym Finkiem na początku tego roku, zespół BlackRock od kilku miesięcy pracuje nad projektem doradzania ukraińskiemu rządowi w sprawie strukturyzowania funduszy odbudowy kraju” – napisano w oświadczeniu ukraińskiego rządu. .
Jedną z takich wstępnych umów między BlackRock a Ukrainą było Memorandum of Understanding podpisane 10 listopada 2022 r. przez Ministerstwo Gospodarki Ukrainy i BlackRock Financial Markets Advisory w Waszyngtonie.
Umowa przewiduje, że BlackRock FMA będzie doradzać ukraińskiemu rządowi, a konkretnie Ministerstwu Gospodarki, w sprawie planu inwestycyjnego mającego na celu odbudowę ukraińskiej gospodarki.
Komunikat prasowy BlackRock w notatce z 10 listopada jest pełen pustej korporacyjnej gadaniny. Zgodnie z komunikatem, BlackRock będzie współpracować z Ukrainą „w celu opracowania planu realizacji ram inwestycyjnych, w tym opcji projektowych dla planowanego projektu, struktury, mandatu i zarządzania”.
Wcześniejsze spotkanie Zełenskiego i Finka we wrześniu, najwyraźniej zaaranżowane przez Andrew Forresta z Fortescue Metals Group, położyło podwaliny pod rosnącą współpracę ukraińskiego rządu z BlackRock. Prezydent Ukrainy i dyrektor generalny BlackRock podobno rozmawiali o tym, jak przyciągnąć inwestycje publiczne i prywatne na Ukrainę.
Po powrocie do USA nowojorska firma inwestycyjna trafiła na pierwsze strony gazet. Raport opublikowany tego lata w Wall Street Journal twierdził, że BlackRock była jedną z kilku dużych firm inwestycyjnych odpowiedzialnych za zakłócenie rynku mieszkaniowego. Raport szczegółowo opisuje, w jaki sposób BlackRock i podobne firmy wykorzystują swój ogromny kapitał do kupowania domów jednorodzinnych, podnosząc ceny.
Wspomniane podwyżki cen mają dwa bezpośrednie skutki gospodarcze. Po pierwsze, wyższe koszty mieszkaniowe są korzystne dla nieruchomości, które BlackRock już posiada, szczególnie w obszarach, w których firma dużo zainwestowała. Drugi efekt polega na tym, że sztucznie zawyżone ceny wypierają pracujące rodziny, pozostawiając bogatych lub firmy inwestycyjne z ogromnymi kwotami kapitału jako jedynych graczy na rynku. Na przykład w Houston miliarder Fink jest podobno odpowiedzialny za jedną czwartą ostatnich zakupów domów. Po prostu wykupuje całe dzielnice i używa ich jako nieruchomości na wynajem. BlackRock pomaga stworzyć klasę stałych najemców, chociaż od dawna wiadomo, że posiadanie domu jest jednym z kluczowych elementów budowania bogactwa i utrzymania amerykańskiej klasy średniej.
To wszystko jest dość irytujące: można być prawie pewnym, że BlackRock otrzyma hojną zapłatę od ukraińskiego rządu za doradztwo w sprawie tego „programu naprawczego”. A skąd ukraiński rząd obecnie czerpie fundusze, kiedy jego gospodarka jest w strzępach, a wojna jest kosztownym przedsięwzięciem? Oczywiście przez rząd Stanów Zjednoczonych. Do końca roku kalendarzowego Stany Zjednoczone przekażą rządowi Ukrainy bezpośrednie wsparcie budżetowe w wysokości 13 miliardów dolarów, aby uniknąć deficytu i całkowitego bankructwa, a prezydent Joe Biden zobowiązał się wspierać Ukrainę tak długo, jak będzie to konieczne.
Tak więc firma BlackRock jest opłacana przez amerykańskich podatników, za pośrednictwem ukraińskiego rządu, za opracowanie planu, który zapewni sukces ich przyszłym inwestycjom na Ukrainie, dokonanych za pieniądze zarobione na nieosiągalnych cenach amerykańskich mieszkań. Dlaczego przy takiej umowie nasza finansowa i polityczna elita miałaby chcieć pokoju?
Bradley Devlin
Tłumaczył Paweł Jakubas, proszę o jedno Zdrowaś Maryjo za moją pracę.
Piekło uciekających przed wojną Ukrainek w Izraelu. „Times of Israel” ujawnia. SZOKUJĄCE !! Brutalny rasizm.
Ukrainki szukające schronienia przed rosyjską inwazją w Izraelu są gwałcone, maltretowane, wykorzystywane, a wiele nadużyć umyka uwadze władz, bądź jest celowo ignorowanych, podczas gdy sprawcy mogą dalej popełniać przestępstwa – ocenił dziennik „Times of Israel” w opublikowanym w środę reportażu, w którym zebrano świadectwa skrzywdzonych ukraińskich uchodźczyń.
Do Izraela od początku inwazji Rosji przybyło ponad 47 tys. Ukraińców, głównie kobiet. Spośród nich pozostało tam około 15 tys., reszta zdecydowała się wyjechać.
„Ani jeden Ukrainiec uciekający przed wojną nie otrzymał w Izraelu statusu uchodźcy” – podkreślił dziennik.
==============================
Śledztwo „Times of Israel” udokumentowało przypadki gwałtu, molestowania seksualnego, wykorzystywania w miejscu pracy i innych nadużyć, z jakimi spotkały się uciekające przed wojną Ukrainki w Izraelu.
Jednym z przypadków opisanych przez izraelski dziennik jest gwałt na Swietłanie, która uciekła z Ukrainy w marcu wraz ze swoim 6-letnim dzieckiem. Kilka miesięcy później wykorzystał ją mężczyzna, który zaprosił ją wcześniej do Izraela, obiecując pomoc. Olha Udowiczenko, wolontariuszka w centrum pomocy uchodźcom w Hajfie przekazała, że Swietłana cierpiała zarówno z powodu traumy wojennej, jak i gwałtu, jednak w Izraelu nie miała niemal żadnej pomocy ze strony władz. – Zamiast tego napotkała biurokratyczny labirynt – skomentowała Udowiczenko.
– Uchodźcy powiedzieli nam, że nawet jeśli kontaktują się z policją, funkcjonariusze mówią tylko po hebrajsku. To samo dotyczy opieki społecznej – to zamknięte koło – opisała wolontariuszka.
Policja uznała przedstawione przez Swietłanę dowody gwałtu za niewystarczające. Ukrainka uznała, że nie ma siły, aby dalej walczyć. Jej domniemany gwałciciel jest na wolności, a Swietłana opuściła Izrael i udała się do „kraju, który przyjmuje uchodźców”, jak stwierdziła Udowiczenko. Sprawa Swietłany nie jest odosobniona – podkreślił „Times of Israel”.
– Władze w Izraelu pokazują brak zrozumienia dla trudnego położenia ukraińskich kobiet i traktują ich twierdzenia z dużą podejrzliwością. Nawet jeśli istnieją jasne dowody ich deklaracji, rzeczywistość pokazuje, że brakuje chęci, aby obracać kołami sprawiedliwości i „marnować” środki publiczne na cudzoziemki – skomentowała Liora Turlevsky, prawnik, która zajmuje się nieodpłatnie wieloma sprawami dotyczącymi kobiet z zagranicy.
Latem 2022 roku jedna z Ukrainek, które uciekły przed wojną do Izraela popełniła samobójstwo – przekazał „Times of Israel”. Wedle osób zaznajomionych ze sprawą, cierpiała z powodu zespołu stresu pourazowego i niepewności ekonomicznej w Izraelu i dręczyło ją wcześniej istniejące schorzenie. Wiele razy rozmawiała z psychologiem z rządowego numeru zaufania. Izraelskie ministerstwo opieki społecznej przekazało, że nie może komentować tej konkretnej sprawy.
Statystyki dotyczące przestępstw wobec ukraińskich uchodźców są trudne do zdobycia – ocenił dziennik.
Chociaż zjawisko wyzysku nie jest nowe, „prawdziwym problemem jest polityka” – oceniła prawnik Anat Ben-Dor z Uniwersytetu Tel-awiwskiego. Wykorzystywaniu sprzyjają też trudne warunki finansowe i nikłe wsparcie ze strony izraelskiego rządu w zakresie prawa do pracy.
Nie-Żydzi uciekający przed wojną na Ukrainie otrzymują status turysty w Izraelu – wyjaśnił dziennik. Jest to kategoria wizowa, która zwykle nie pozwala na pracę. W maju 2022 roku Izrael dostosował swoją politykę, pozwalając na pracę Ukraińcom, z pewnymi obostrzeniami.
„W lipcu Izrael wprowadził kolejną przeszkodę dla zarabiania na życie dla osób z Ukrainy – ograniczenie geograficzne dotyczące tego, gdzie mogą pracować. Jeśli nie pracują w budownictwie, rolnictwie, pielęgniarstwie lub hotelarstwie, nie mogą pracować w 17 miastach, w tym najważniejszych centrach takich jak Tel Awiw i Jerozolima” – opisał „Times of Israel”. – To poważny problem – skomentowała Ben-Dor.
– Uważam to za bardzo krzywdzące. Przypomina to dwustronną politykę – tak, możesz pracować, ale jednocześnie (rząd) robi, co może, aby cię do tego zniechęcić. Myślę, że wina za narażanie tych ludzi spada przede wszystkim na ministerstwo spraw wewnętrznych – dodała prawnik.
Była minister spraw wewnętrznych Ajelet Szaked ogłosiła we wrześniu 2022 r., że od 1 stycznia 2023 r. Ukraińcy, którzy przybyli do Izraela w październiku 2022 roku i później nie będą mieli w ogóle zagwarantowanego prawa do pracy.
2011 – Rok Kłyma Sawura w Tarnopolu, partnerskim mieście Elbląga
Dziś przypomnimy wam o inicjatorze Rzezi Wołyńskiej, mordercy… Pułkownik Ukraińskiej Powstańczej Armii, Dmytro Klaczkiwski… Był to także dowódca UPA-Północ, członek Prowydu OUN, czyli Organizacji Ukraińskich Nacjonalistów… zbrodniarz wojenny.
Co ciekawe w latach 1939–1940 pełnił funkcję przewodniczącego Junactwa OUN, które zostało reaktywowane na Ukrainie po 1989 roku. (Tzw. Junacy UPA, to byli młodzi zwyrodniali zbrodniarze w wieku od 8 do 18 lat z tzw. Samoobronnych Kuszczowych Widdiłów, którzy będąc częścią ukraińskiej czerni, wchodzili do polskich miejscowości, które wcześniej spacyfikowały bandy UPA, a Junacy UPA, kończyli akt zbrodni, dobijając swoje polskie ofiary w sposób czasem wielokrotnie przewyższający zwyrodnialstwo starych, zaprawionych w rzeziach rezunów UPA, a następnie ograbiając do cna wymordowane przez siebie polskie ofiary banderowskiego ludobójstwa.)
Podczas III Konferencji OUN, która miała miejsce w dniach 17–23 lutego 1943, należał do działaczy wskazujących, jako największych wrogów Polaków.
W czerwcu 1943 roku wydał tajną dyrektywę dowództwa UPA-„Piwnicz” w sprawie przeprowadzenia wielkiej akcji wymordowania polskiej ludności męskiej w wieku od 16 do 60 lat.
“(…) powinniśmy przeprowadzić wielką akcję likwidacji polskiego elementu. Przy odejściu wojsk niemieckich należy wykorzystać ten dogodny moment dla zlikwidowania całej ludności męskiej w wieku od 16 do 60 lat (…) Tej walki nie możemy przegrać, i za każdą cenę trzeba osłabić polskie siły. Leśne wsie oraz wioski położone obok leśnych masywów powinny zniknąć z powierzchni ziemi. “
Tak więc słowa rozkazu o wymordowaniu Polaków od 16 do 60 roku życia, które kilka lat temu prezydent Czech Milos Zeman przypisał Stepanowi Banderze, w rzeczywistości wypowiedział inny zwyrodnialec, a mianowicie Dmytro Kłaczkiwskij – Kłym Sawur
A tak dodatkowo… to ma on swój pomnik w mieście Równe… którego miastem partnerskim jest Piotrków Trybunalski, Radomski i Zabrze… natomiast drugi pomnik znajduje się w Zbarażu, który współpracuje z miastami takimi jak Bolesławiec, Głubczyce czy Miedźna. Wstyd…
Pomnik zwyrodniałego, ukraińskiego ludobójcy Dmytro Kłaczkiwskiego, pierwszego dowódcy UPA, w Zbarażu
Zapomniałbym! Tarnopolska Rada Obwodowa poświęciła rok 2011 Dmytrowi Klaczkiwskiemu!
15 Kwietnia 2011 r. Już wtedy partnerskie miasto Elbląga, Tarnopol ogłosił Rok 2011, rokiem Jewhena Konowalca, pierwszego szefa OUN i Dmytro Klaczkiwskiego, dowódcy UPA Północ, który wraz z Romanem Szuchewyczem wydał rozkaz rzezi polskiej ludności Wołynia i Małopolski Wschodniej.
Rok 2011 był rokiem Jewhena Konowalca, pułkownika armii Ukraińskiej Republiki Ludowej, szefa Organizacji Ukraińskich Nacjonalistów.
Ponadto przez cały rok odbywać się będą liczne imprezy ku czci pierwszego dowódcy Ukraińskiej Powstańczej Armii Kłyma Sawura. Takie decyzje podjęli deputowani Tarnopolskiej Rady Obwodowej 14 kwietnia. Właściwie rok Jewhena Konowalca został ogłoszony z okazji 120 rocznicy jego urodzin. – Rada regionalna zaleca administracji regionalnej opracowanie i przedstawienie do zatwierdzenia listy działań mających na celu uczczenie roku bohatera i zapewnienie ich finansowania w ciągu dwóch tygodni – powiedział szef rady regionalnej Ołeksij Kajda.
Za tą decyzją opowiedziało się 66 posłów na 68 obecnych. Poparli go także regionaliści. Witalij Szafranski z frakcji Ukraińskiej Partii Ludowej podkreślił znaczenie upamiętnienia w regionie 100 rocznicy urodzin rodowitego Zbarażanina Dmytra Klaczkiwskiego, lepiej znanego pod pseudonimem Klym Sawur. – Był pierwszym dowódcą UPA – mówi zastępca. – Po nim dowództwo nad ukraińskimi rebeliantami objął Roman Szuchewycz.
Decyzję tę poparło również 66 posłów. Zamiast tego lokalni wybrani przedstawiciele nie poparli inicjatywy libertarian, by zakazać umieszczania sowieckich symboli na instytucjach państwowych regionu.
Pomniki Klaczkiwskiego to wstyd i hańba! Wołyń pamiętamy! i przypominamy że oprócz Polaków ginęli także Ukraińcy, Rosjanie, Ormianie, czy Żydzi, albo nawet Czesi z rąk szowinistów z pod znaku UPA!
Taką samą hańbą było również ogłoszenie przez władze Tarnopola roku pamięci tego zwyrodniałego rzeźnika naszych rodaków z Wołynia i Małopolski Wschodniej. A jeszcze większą hańbą, a nawet zdradą stanu jest utrzymywanie jakichkolwiek relacji z banderowskimi władzami Tarnopola i niesienie im jakiejkolwiek pomocy, w momencie, gdy raz po raz rzucają pod naszym adresem kolejne zniewagi w postaci, kolejnych uchwał, gloryfikujących i wynoszonych przez nie na piedestał chwały, największych morderców naszych rodaków, takich jak Dmytro Kłaczkiwśkij, Konowalec, Bandera, Szuchewycz i wielu innych bez żadnej refleksji, zastanowienia i choćby minimalnego poczucia zażenowania wobec nas, którego nie mają wcale.
I można by to wszystko skwitować uśmiechem politowania, gdyby półgłówki z elbląskiego ratusza, wodzone za nos, jak dzieci w ciemnym lesie, przez zimnych, cynicznych nazistów z Tarnopola, robiły to co robią na własny koszt i we własnym imieniu. Wiemy jednak dobrze, że tak nie jest, albowiem wszystko co czynią w swoich kundlich stosunkach z banderowskimi władzami Tarnopola, robią wyłącznie na Nasz koszt i w naszym imieniu, nie pytając nas ani o zdanie w tej kwestii, ani też nie posiadając na to żadnych plenipotencji od kogokolwiek, wierząc naiwnie, że prowadzenie takiej polityki, przyniesie im i nam wszystkim na dłuższą metę coś dobrego. Mylą się, bo tak nie będzie nigdy. Śmiertelną iluzję, w jakiej żyją, biorąc za rzeczywistość, z którą nie ma ona nic wspólnego.
Za przestrogę tym politycznym naiwniakom bez żadnej wyobraźni, niech posłużą słowa mera Lwowa, ulubieńca bezrozumnych polskojęzycznych yelit Andrija Sadowego, wypowiedziane 1 stycznia tego roku w czasie uroczystości ku czci ukraińskiego zbrodniarza wojennego Stepana Bandery, który stwierdził, iż całe obecne pokolenie Ukraińców wyrosło na kulcie tego bohatera samostijnej.
Mer Sadowy – niestety dla nas – się nie mylił. Na kulcie ukraińskich ludobójców wyrosło bowiem całe nowe pokolenie neobanderowców, gotowych iść w ślady rezunów ćwiartujących kobiety w ciąży, czy nabijających na widły niemowlęta. Cywilizowany świat ogniem i mieczem powinien wyplenić ideologię morderców z Ukrainy, na co czekają ,,polskie” władze? Na kolejny Wołyń? Ostatnie czerwone lampki alarmu palą się już ognistą barwą ostatniego ostrzeżenia! Ani grosza wsparcia dla banderowskiej Ukrainy. Jeśli ma być banderowska, niech jej nie będzie wcale, gdyż jeśli banderowska Ukraina się ostoi, nie będzie nas Polaków, jak stwierdził to jasno i bez ogródek we wrześniu 1939 roku sam prowydnyk Stepan Bandera, mówiąc:
Polacy nie chcą samostijności
Ukrainy, bo wiedzą, że tylko
Ukraina może im zadać
śmiertelny cios i rozwalić Polskę.
Ale polskojęzyczne pseudo elity zarządzające nad Wisłą krajem przemarszu z woli amerykańskiego hegemona, nienawykłe do samodzielnego myślenia, jak widać nie potrafią do dziś pojąć swoimi ptasimi móżdżkami, tych jakże prawdziwych słów przywódcy OUN – UPA, które jak widać przerastają ich wyobrażenia i zdolności pojmowania, które mają bardzo, ale to bardzo ograniczone. I kolejne nie tyle już nawet zniewagi, czy splunięcia im przez banderowców w twarz, co jawne już kolejne defekacje robione prosto na ich głowy, biorą dalej za gesty przyjaźni i dobrej woli ze strony pogrobowców UPA, oblizując się przy tym z uśmiechem na twarzach, jak po degustacji czekoladek Lindta. Biedny jest naród i kraj, skazany na zagładę, mający takich sterników. Polska A.D. 2023, idąca na dno jak Titanic, którego ,,pasażerowie” robią sobie jeszcze pamiątkowe selfie, ginąc wraz z nim.
Prowadzenie tego bloga to moja pasja ale także wielogodzinna praca. Jeśli uważasz, że to co robię ma sens to możesz wesprzeć mnie w tym co robię, za co serca już teraz dziękuję.
PKO BP SA Numer konta: 44 1020 1752 0000 0402 0095 7431