Ciemnoskórzy „studenci” oldboye z Ukrainy, nie znający ukraińskiego ani angielskiego, ubogacają Polskę.

Nielegalni imigranci wmieszani w tłum uchodźców z Ukrainy. Konfederacja alarmuje ws. sytuacji na granicy. [WIDEO]

1, marzec 2022 https://youtu.be/SHIkCciLSMY

————-

We wtorek (1.03.2022) posłowie Konfederacji przedstawili niepokojące informacje o sytuacji na granicy polsko-ukraińskiej. Wśród tłumu uchodźców znajdują się mężczyźni, którzy nie wyglądają na Ukraińców i przedstawiają się jako „studenci” z ukraińskich uniwersytetów, co wydaje się mocno wątpliwe. Istnieje uzasadnione podejrzenie, że są to nielegalni imigranci, którzy wcześniej szturmowali granicę polsko-białoruską.

– Okazuje się mnóstwo ludzi to mężczyźni spoza Europy. I nie są to mężczyźni w wieku studenckim oraz nie posługują się nawet w szczątkowym zakresie językiem angielskim, nie mówiąc już o ukraińskim – powiedział poseł Konrad Berkowicz, który odwiedził przejście graniczne w Medyce. – Na ile jest kontrolowany przepływ na granicy? Czy ludzie bez dokumentów potwierdzających ich obecność na Ukrainie w ramach np. jakichś studiów, są sprawdzani? – zapytał.

Berkowicz poinformował też, że dochodzą do niego sygnały o problemach Polaków, którzy próbują wydostać się z Ukrainy. – Często są traktowani gorzej niż inni, którzy chcą się przedostać do Polskipodkreślił.

Poseł Krzysztof Tuduj również wybrał się na przejście graniczne w Medyce, gdzie zaobserwował wiele osób, które nie wyglądają na Ukraińców. Jeden z takich mężczyzn miał uderzyć funkcjonariuszkę Straży Granicznej. – Według informacji, które uzyskałem, konieczne było oddanie strzału ostrzegawczego, żeby uspokoić sytuację – poinformował Tuduj. – Będziemy dopytywać Straż Graniczną o potwierdzenie tych informacji – dodał zaznaczając, ze źródło, z którego uzyskał informację o tym incydencie, jest wiarygodne.

– Mam też informacje od wolontariuszy na miejscu, że te osoby wpychają się do autobusów, potrafią odepchnąć kobiety z dziećmi, żeby sobie zaklepać miejsce jako pierwsi. Mamy do czynienia z trudna sytuacją, gdzie migracja ekonomiczna, która napiera na Europę, łączy się w tym momencie z migracją prawdziwych uchodźców z Ukrainy – podkreślił Tuduj.

OPERACJA UKRAINIZACJI POLSKI

Z pewnością jeszcze zbyt wcześnie na wyciąganie daleko idących wniosków, jednak od początku rosyjskiej inwazji na Ukrainę dzieją się dziwne rzeczy. Tak samo dziwne jak na początku operacji COVID-19.

Łukasz Grysiak http://pressmania.pl/operacja-ukrainizacji-polski/

—————————

Okazuje się, że z taką samą zajadłością Polska chce przyjąć ukraińskich uchodźców, z jaką buduje mur na granicy z Białorusią, przed innymi uchodźcami. Wojna trwa ledwie od czterech dni a już mamy w Polsce szeroki front „wolontariuszy”, którzy gotowi są jechać z Gdańska do Lwowa po ludzi – NIEODPŁATNIE.

Szukają autokarów i ogłaszają akcje na Facebooku. Tworzą nawet specjalną grupę transportową, która w dwa dni zbiera 13 tysięcy ludzi i ciągle rośnie.

Czaicie?

Chłop, któremu zmiękło serce chce ZA DARMO jechać 1000 kilometrów po Ukraińców, za własne pieniądze zatankować autokar za kilkaset złotych, płacić za autostrady, poświęcać swój czas i stać w gigantycznej kolejce na granicy w Korczowej! Cóż za ogromne poświęcenie!

Wygląda, że ktoś nad tym wszystkim trzyma łapę i werbuje „wolontariuszy” do zalewania Polski Ukraińcami. Oczywiście idą w tę narrację jak w masło pożyteczni kretyni z flagami UA na profilowych, którzy nie są w stanie wskazać palcem na mapie gdzie leży Donbas. Ci sami zresztą, którzy dwa miesiące temu mieli na profilach logo TVNu i bronili „wolnych mediów” z rodowodem FOZZu.

Biorąc pod uwagę pogłębiający się stan społecznej pustoty, sterowanie tymi milionami analfabetów jest dziecinnie proste. Wczoraj ZOSTAŃ W DOMU, przedwczoraj SZCZEPIMY SIĘ a dziś WSPIERAM UKRAINĘ!

Jak barana zaprogramujesz, tak będzie beczał – na własną zgubę. Problem w tym, że gdyby baran zdał sobie sprawę, że jest głupi, to by z automatu zaczął mądrzeć.

Mamy więc oto „spontaniczną” akcję zalewania Polski Ukraińcami, przyklaskujących jej pożytecznych idiotów, których się powinno zawrócić do wieczorowej podstawówki oraz całkowitą „bezradność” Zachodu wobec putinowskiej agresji na Kijów. Nie bez powodu bezradność piszę w cudzysłowiu bo na takich poziomach polityki nie ma przypadków.

Dzisiejsza Ukraina zostaje poświęcona na ołtarzu szerszego planu, „oburzeni” zachodni politycy zaraz się z Putinem dogadają pod stolem – już dziś dziesiątki ich siedzi w rosyjskich spółkach strategicznych – naftowych i gazowych – a Moskwa płaci im setki tysięcy dolarów miesięcznie za doradztwo i konsultacje. Kto by zrezygnował z takiego szmalu w imię jakichś ideałów przegranej sprawy?

Te same skorumpowane męty, które palcem nie kiwną w sprawie militarnej obrony Ukrainy, jeszcze wczoraj brały łapówki od Pfizera za masowe wyszczepianie ludności całej Unii Europejskiej.

Warto byście sobie zdali sprawę pożyteczni kretyni z flagami UA, że drzecie swoje papy w sprawach o których macie zerowe pojęcie.

Przepraszam za ostry wydźwięk tekstu ale skala zidiocenia tego społeczeństwa dziś właśnie przekracza Rubikon. W komentarzach wrzucam screeny ze „spontanicznej” akcji ukrainizacji Polski.

Czas da nam odpowiedzi kto nad tym trzyma łapę.

Pożyteczni idioci zastanowili się nad długofalowymi konsekwencjami tego procesu?

Może zabawmy się w zgaduj zgadula: jeśli ściagniemy tu cztery miliony Ukraińców to ilu wśród nich znajdzie się zdeklarowanych banderowców? Po dwóch latach paranoicznego straszenia zabójczą grypą i propagowania masowych szczepień nagle weźmiemy tu parę milionów potencjalnych roznosicieli tej samej zabójczej grypy. Bez testów, bez izolacji i bez paszportów covidowych.

Lemingi właśnie zostały przeprogramowane na inną mądrość etapu. Cudnie!

Polska “w ciemno” popiera Ukrainę, oraz bierze ją sobie na “kroplówkę finansową”.Kto tu właściwie jest celem agresji?

Polska “w ciemno” popiera Ukrainę, oraz bierze ją sobie na “kroplówkę finansową”.Czy “na pewno” Amerykanie nie wciągnęli na listy “swych sukinsynów” także polskich Ukraińców?” -[bo że wciągnęli tych “radzieckich”, to wiadomo i nikt tego obecnie nie ukrywa].

Kto tu właściwie jest celem agresji?

Szanowny Panie Profesorze,
z zainteresowaniem odsłuchałem dziś nagranie pt. “KONFEDERACJA Grzegorz Braun: “Polska i Podkarpacie wobec zagrożeń wojennych” ( youtube.com/watch?v=Rt1P0kyd1CM ) gdzie PP. Grzegorz Braun i Andrzej Zapałowski omawiają problemy związane z aktualną sytuacją na Ukrainie.
Chciałbym spytać Pana, co Pan sądzi o innym wyjaśnieniu “dziwnej wojny” tamże prowadzonej przez Putina.

Spróbujmy “połączyć te kropki” zaczynając od początku. Wiadomo, że w okresie “zimnej wojny” służby USA wciągnęły na listę swoich agentów m.in. zbrodniarzy z OUN/UPA, bądź osoby powiązane z tymi organizacjami, co dzisiaj nie jest żadną tajemnicą, przykładowo:
 https://books.google.pl/books?id=R3qdAwAAQBAJ&pg=PT111#v=onepage&q&f=false
 https://www.jstor.org/stable/48609660

 (takich przykładów można przytoczyć znacznie więcej)
Otóż zasadniczo mówi się o agentach pozyskanych do “pracy operacyjnej” na terenie b. ZSRR, ale przecież OUN/UPA miała swoich ludzi nie tylko tam.
Czemu więc zakładać, że “na pewno” Amerykanie nie wciągnęli na listy “swych sukinsynów” także Ukraińców — członków bądź sympatyków UPA — którzy po wojnie pozostali w PRL?
Do czego zmierzam: otóż Ukraińcy w Polsce robią autentyczne kariery po 1989 r. — kariery, do których musieli przecież być przygotowywani.
Onyszkiewicz, Siemoniak, Bodnar i in. przecież nawet nie ukrywają, że są Ukraińcami. Np. Siemoniak jest aktywnym działaczem Związku Ukraińców w Polsce.
I co się dzieje: przez szereg lat Polska “w ciemno” popiera Ukrainę, oraz bierze ją sobie na “kroplówkę finansową”, nie za bardzo wiadomo, na jakiej właściwie zasadzie. Zawierane są skrajnie niekorzystne dla Polski umowy (np. ta emerytalna). Znosi się kolejne nietakty — a wręcz prowokacje – strony ukraińskiej. Oczywiście można na ten temat jeszcze długo — a i Pan tę tematykę zna — więc przejdźmy od razu do wydarzeń bieżących.
W nagraniu, które mnie zainspirowało do napisania niniejszej wiadomości, p. Zapałowski mówi, że do akcji na Ukrainie skierowano raptem 50 tys. żołnierzy rosyjskich. Czyż nie wygląda to zastanawiająco: 50 tys. ludzi do
uchwycenia obszaru o powierzchni nawet dwukrotnie większej, niż Polska? Nie za mało trochę? Jednocześnie jak ta wojna jest niesamowicie “humanitarnie” prowadzona (według doniesień medialnych): precyzyjne, wręcz “chirurgiczne” uderzenia na cele wyłącznie wojskowe, straty pośród ludności cywilnej jeśli w ogóle jakiekolwiek, to wyłącznie chyba wskutek omyłek czy awarii użytego sprzętu — takich “eleganckich” wojen historia wojskowości chyba dotąd nie znała!
Przyjrzyjmy się jednak bliżej, co my właściwie o tej wojnie wiemy? Właściwie tylko to, co nam telewizja pokaże. Okazuje się, że jako “wieści z frontu” pokazywane są jakieś stare, wyjęte z archiwów nagrania, albo nawet fragment gry komputerowej pokazano jako “moment zestrzelenia rosyjskiego myśliwca”.
Jednocześnie zwróćmy uwagę, iż obecnie mamy dostępne kamery Internetowe dostępne “na żywo” 24h/dobę; dość wpisać w wyszukiwarce Google frazę np.
“Kyiv live cam” — i wybrać którąś z dostępnych kamer — aby przekonać się, że Kijów jakoś nie chce przypominać miasta obleganego przez krwiożerczych napastników i na obrazie przekazywanym z tych kamer wygląda na to, że…
życie toczy się tam raczej normalnie. W każdym razie normalniej, niż toczyło się w Polsce w marcu 2020 r., gdy urządzono nam pierwszy “lockdown”. Więc okazuje się, że w Kijowie w trakcie wojny(?) ludzie żyją o wiele normalniej.
Wygląda zatem na to, że Ukraina wcale jakoś nie ma takiego znowu wielkiego problemu z domniemaną “agresją”. Wydaje się, że o wiele większy problem ma… Polska, zalewana przez nieprzerwany strumień “uchodźców”. Wpuszczanych w ogóle bez żadnej kontroli, bo “bylibyśmy chyba bez serca” itd. Nagle — jakby się spora grupa krajowych polityków, a i wielu samorządowców zmówiła — wszędzie wprowadza się niesłychane przywileje dla Ukraińców.
Deklaruje się np. możliwość przeprowadzenia (poza kolejnością) tysięcy operacji w czasie, gdy dla Polaków — którzy płacą za to wszystko – dostępne są jedynie “teleporady”. Nie będę wymieniał teraz tego wszystkiego, bo to są sprawy znane.


To wszystko każe zadać sobie pytanie, kto tu właściwie jest celem agresji?
Czy faktycznie celem agresji jest Ukraina — czy też może jednak celem agresji Rosji I SPRZYMIERZONEJ Z NIĄ UKRAINY nie jest czasem Polska, z którą toczy się niewypowiedzianą “wojnę hybrydową”?
Pod koniec ub.r. w porozumieniu z Łukaszenką przeprowadzono na granicy białoruskiej “próbę generalną”, która ujawniła, że Polacy — co tu owijać w bawełnę — są safandułami i pierdołami niezdolnymi do zatrzymania
przestępców nielegalnie przekraczających polską granicę ostrzeżeniem: “stój, bo strzelam!” — i strzałem, w przypadku nieusłuchania takiego wezwania.
Zatem po upewnieniu się, że “biedni uchodźcy” są całkowicie bezpieczni, obecnie zastosowano tego rodzaju atak na skalę masową.
Innymi słowy: właśnie dokonuje się chyba “ostatni etap” przejmowania polskiego państwa przez obcych, metodą potęgowania chaosu w społeczeństwie oraz powodowania katastrofy finansowo-gospodarczej.
Co Pan o tym sądzi?
Uszanowanie,

ZB

=====================

Umieszczam. Co Czytelnik o tym sądzi?

MD

===========================

mail:

Ruch banderowski  doszczętnie po wojnie zlikwidowany w granicach ZSRR, zachował się na Zachodzie.  

Nagłe zmartwychwstanie tego ruchu na terenie Republiki Ukraińskiej nie mogło się odbyć  inaczej, jak wskutek  poparcia przez KGB. 

Tak więc Rosja oficjalnie walcząc z banderyzmem, po cichu go popiera i uniemożliwia w ten sposób powstanie naturalnego porozumienia między  ludnością polską i ukraińską. 

Trudno by władze polskie nie zdawały sobie sprawy z tego, że popierając banderowców, nie tylko bezczeszczą pamięć ich ofiar, ale działają na korzyść Putina. 

RW

Tak wyglądają „uchodźcy z Ukrainy”. Tłumy murzynów na dworcu w Przemyślu.

Polska przyjmuje uchodźców z objętej wojną Ukrainy. Jednak to, co dzieje się na przejściach granicznych i w punktach recepcyjnych jest co najmniej niepokojące. Wśród uchodźców „z Ukrainy” pojawiło się wielu czarnoskórych.

W tłumie Ukraińców, którzy szukają schronienia przed wojną, pojawiło się wiele czarnoskórych postaci. Doskonale widać to w punktach recepcyjnych – zwłaszcza na dworcu PKP w Przemyślu.

https://nczas.com/2022/03/01/tak-wygladaja-uchodzcy-z-ukrainy-tlumy-murzynow-na-dworcu-w-przemyslu-foto/

—————————-

„Dworzec PKP Przemyśl….czy ktoś to jeszcze kontroluje ? Gdzie maseczki ? Polska Policja Straż Graniczna czy leci z Nami pilot ?” – pisał na Facebooku Słabek Sławicki, załączając zdjęcia.

Słabek Sławicki W niedzielę

Dworzec PKP Przemyśl….czy ktoś to jeszcze kontroluje ? Gdzie maseczki ? Polska Policja Straż Graniczna czy leci z Nami pilot ?

Może być zdjęciem przedstawiającym 2 osoby
Może być zdjęciem przedstawiającym 5 osób i ludzie stoją
Może być zdjęciem przedstawiającym 3 osoby, ludzie siedzą, obuwie i w budynku
Może być zdjęciem przedstawiającym 2 osoby, broda i ludzie stoją

Owi „młodzi imigranci ukraińscy”, to przybysze z Afryki i Bliskiego Wschodu. Jeszcze niedawno takie grupy usiłowały się przedrzeć do Polski z Białorusi, szturmując granicę.

Brutalni nachodźcy z granicy z Białorusią wjeżdżają serdecznie witani jako uchodźcy z Ukrainy.

Cały nasz europejski dorobek przed wami, dla was.. Władze w naszym imieniu składają ręce w uwielbieniu, a rozkładają nogi z radością.

Bob Gedron 💯 🇵🇱@Bob_GedronKrótka relacja reporterki @tvp_info z Przemyśla po przyjeździe pociągu z Ukrainy ujawnia brutalną prawdę. Przywieziono właśnie mnóstwo osób z krajów trzeciego świata. Kamera TVP próbowała wypatrywać dzieci ale w tle ciągle ludzie o ciemnym kolorze skóry. Jak pilnujecie granic 🇵🇱?

https://twitter.com/Bob_Gedron/status/1498236348683198464?ref_src=twsrc%5Etfw%7Ctwcamp%5Etweetembed%7Ctwterm%5E1498329180932653061%7Ctwgr%5E%7Ctwcon%5Es3_&ref_url=https%3A%2F%2Fnczas.com%2F2022%2F02%2F28%2Fsytuacje-na-ukrainie-wykorzystuja-migranci-od-lukaszenki-foto%2F

Grafika z gry video oraz defilada wojskowa z 2020 jako «rosyjskie bombardowanie Kijowa»

Dzienniki telewizyjne włoskiej telewizji państwowej RAI (ale także rozmaite serwisy kanałów sieci Mediaset) wyemitowały grafikę z gry video «War Thunder», oraz zdjęcia ze starej defilady wojskowej [„Parada zwycięstwa” z 2020r] , przedstawiając je jako rosyjskie bombardowania w Kijowie; także nagranie z eksplozji w Chinach z roku 2015 zostało przedstawione jako wynik ataku Rosjan na Ukrainę. Fałszerstwa, o których mowa odkrył dziennikarz Simone Fontana.

Polska: Wielka Migracja Ukraińców. Co dalej?

Od 5 lat na polskim rynku widoczny jest pewien trend: w rankingu nabywców mieszkań w Polsce prym wiodą obywatele Ukrainy. Według danych agencji mieszkaniowych, liczba nieruchomości wykupionych przez cudzoziemców wzrosła o ponad 56%, głównie za sprawą Ukraińców. Nasi wschodni sąsiedzi wyprzedzili w tym rankingu obywateli Niemiec i Wielkiej Brytanii, którzy historycznie zajmowali w nim najwyższą pozycję. Suma mieszkań wykupionych przez Ukraińców idzie w dziesiątki tysięcy, zaś najczęściej wybieranymi przez nich miastami są Warszawa i Kraków.

———————–

W 2017 roku, czyli gdy zaczęła się „Wielka Migracja Ukraińców”, według Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Administracji, obywatele innych krajów nabyli w Polsce 6385 nieruchomości. Ukraińcy stanowili wówczas czwartą część nabywców. 

O ile wcześniej często kupowano mieszkania, by potem wynajmować je swoim rodakom, którzy przyjeżdżają do Polski do pracy, tak dziś ten trend się zmienił. Coraz więcej Ukraińców kupuje nieruchomości dla siebie i swoich rodzin. Powód jest oczywisty: pogorszenie sytuacji na granicy ukraińsko-rosyjskiej. Obecnie każdy obywatel Ukrainy ma prawo do zakupu mieszkania w Polsce. W ukraińskojęzycznym segmencie internetu funkcjonują dziesiątki serwisów z nagłówkiem „Nabywanie mieszkań w Polsce”, specjalizujących się w pomocy prawnej przy zakupie domu w Polsce.

Według Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Administracji w 2021 r. Ukraińcy kupili w Polsce 3,2 tys. mieszkań, natomiast aż 55% ukraińskich migrantów zamierza dokonać takiego zakupu w przyszłości. W tym kontekście przypominamy niedawne oświadczenie wiceministra spraw wewnętrznych RP Macieja Wąsika. Na kanale Republika TV urzędnik powiedział: „Jeśli na Ukrainie jest wojna, musimy liczyć się z napływem uchodźców. Ludzie uciekający przed ogniem, ludzie uciekający przed śmiercią, uciekający przed okrucieństwem wojny. Będziemy gotowi na tę falę liczącą nawet milion osób”. Biorąc pod uwagę, że liczbę Ukraińców już mieszkających w Polsce szacuje się na około 1,3 mln osób, skala tego przesiedlenia jest, delikatnie mówiąc, imponująca.

Można więc przewidywać, że w wyniku inwazji Rosji na Ukrainę nastąpi efekt uboczny w postaci potężnego napływu uchodźców, z których połowa nie będzie się już widziała na „Ukrainie okupowanej przez Rosję”, lub w kraju zniszczonym przez wojnę i będzie zdeterminowana aby pozostać w Unii Europejskiej, kupując mieszkanie, na przykład pod Wrocławiem. Notabene Wrocław w ukraińskich mediach społecznościowych nazywa się już „małym Kijowem w Polsce”. Według analityków, istnieje również duży popyt na nieruchomości w kurortach nadbałtyckich, jako alternatywa dla porzuconych daczy nad Morzem Czarnym…

Czy decyzja o „ukrainizacji” Polski okaże się strategicznie korzystna, czas pokaże. Jak na razie jedno jest jasne: w latach 2000., kiedy Polacy zaczęli masowo opuszczać kraj z przyczyn ekonomicznych i emigrować do krajów Europy Zachodniej (Niemcy, Wielka Brytania), w samej Polsce utworzyła się próżnia. Teraz ukraińscy migranci aktywnie aktywnie ją wypełniają, a wszyscy znamy prawo o przejściu od ilości do jakości. Wczoraj byli ubezwłasnowolnionymi „parobkami”, a dziś są szanowanymi właścicielami nieruchomości.

Pomimo podobieństwa języków, a także podobieństwa mentalności słowiańskiej, między Ukraińcami a Polakami występują także istotne czynniki negatywne – związane przede wszystkim z oceną wydarzeń historycznych pierwszej połowy XX wieku: rzezi wołyńskiej, gloryfikacji Bandery itd. Jest oczywiste, że ukraińscy migranci przeprowadzający się do Polski i kupujący tu mieszkania, tak właśnie widzą swój polski sen – „żyć w UE”. Czy Polacy potrzebują ich w równym stopniu jak oni nas?

Za: xPortal.pl (


Minister Niedzielski zapewnia, że każdy uchodźca z Ukrainy otrzyma pomoc medyczną. Szkoda, że Polacy nie mogą liczyć na to samo

W czwartek (24.02.2022) minister zdrowia Adam Niedzielski zapowiedział, że Polska udzieli pomocy medycznej uchodźcom z Ukrainy. – Każdy obywatel Ukrainy, który w obawie o swoje zdrowie i życie przybędzie do Polski, może liczyć na dostęp do opieki medycznej. Pomożemy również rannym, którym nie będzie mogła pomoc strona ukraińska. W tych trudnych chwilach Polska będzie stała przy Ukrainie i jej obywatelach – napisał Niedzielski na Twitterze.

W piątek (25.02.2022) minister Niedzielski i wiceminister Kraska przeprowadzili wizytację w pociągu ratunkowym przeznaczonym dla 150 rannych, których ma transportować z granicy z Ukrainą.

W wywiadzie dla „Wirtualnej Polski” Minister Niedzielski powiedział, że rozważana jest opcja przekształcenia kowidowych szpitali tymczasowych w szpitale dla rannych Ukraińców. Poinformował też, że ministerstwo ma już listę 120 szpitali na terenie całego kraju, do których mogą trafiać poszkodowani. – W sumie szacujemy na ten moment, że możliwe byłoby przyjęcie kilku tysięcy pacjentów rannych w wyniku działań militarnych, w tym również ciężko rannych – powiedział Niedzielski.

Minister powiedział też, że „musimy być gotowi, by tym osobom udzielić najzwyklejszej pomocy medycznej, czy to z tak prozaicznych powodów jak choroby, czy wypadki”. – Każdemu musimy zapewnić choćby dostęp do lekarza – podkreślił.

Chorym i rannym należy zapewnić opiekę medyczną i nikt tego nie neguje. Ale szkoda, że Polacy nie mogą liczyć na taką samą troskę ze strony ministra Niedzielskiego. Sparaliżowanie służby zdrowia to jego „zasługa”, a efektem jest prawie 200 tysięcy nadmiarowych zgonów. Tymczasem Niedzielski lansuje się w pociągu ratunkowym i zapewnia, że każdy uchodźca z Ukrainy będzie miał zapewniony dostęp do lekarza. Polacy muszą leczyć się sami.

Źródło informacji i cytatów: Twitter, wp.pl

Za: wPrawo.pl (lt. 25, 2022) 


 

Ekonomiści: polski rynek może zatrudnić do 700 tys. cudzoziemców

Polski rynek może dać zatrudnienie 200 tys. cudzoziemcom w krótkim terminie, a w dłuższym – nawet 700 tys. Trzeba jednak uprościć procedury, w tym te dotyczące uznawania kwalifikacji – pisze piątkowa „Rzeczpospolita” posiłkując się analizami ekspertów.[…]

Całość: PoloniaChristiana – pch24.pl (26-02-2022)


Granicę polską przekroczyło do tej pory 100 tys. uchodźców z Ukrainy

Od rozpoczęcia działań wojennych na Ukrainie do soboty 100 tys. osób przekroczyło granicę z Ukrainy do Polski – poinformował wiceszef MSWiA Paweł Szefernaker podczas briefingu prasowego na przejściu granicznym w Medyce w woj. podkarpackim.[…]

Całość: deon.pl (26-02-2022)

Sojusze dzielą się na realne i egzotyczne. Wśród serdecznych przyjaciół…

Stanisław Michalkiewicz Artykuł  •  tygodnik „Najwyższy Czas!”  •  23 lutego 2022

Nikt nam nie zrobi nic, nikt nam nie zrobi nic, bo z nami jest, bo z nami jest Marszałek Śmigły-Rydz” – zapewniały obywateli słowa patriotycznej piosenki. Zresztą – kto by tam zechciał nam coś zrobić, skoro mieliśmy potężnych sojuszników w postaci Wielkiej Brytanii i Francji? Co prawda malkontenci rozsiewali fałszywe pogłoski, jakoby Polsce została przeznaczona rola państwa, które poświęca wszystko, z własnym istnieniem włącznie, dla ratowania mocarstwowej pozycji Wielkiej Brytanii i Francji, jako gwarantek porządku wersalskiego, któremu śmiertelny cios zadało porozumienie niemiecko-sowieckie z 23 sierpnia 1939 roku, zwane „paktem Ribbentrop-Mołotow” – ale kto by tam słuchał jakichś malkontentów, kiedy większości szalenie imponowało, że Wielka Brytania zaproponowała Polsce sojusz? Tak oto już w 1939 roku zostaliśmy sojusznikiem Wielkiej Brytanii i byliśmy nim również w roku 1945, kiedy to w lutym, podczas konferencji jałtańskiej, Polska została odstąpiona Stalinowi.

Wspominam o tym, bo właśnie Wielka Brytania znowu zaproponowała Polsce i Ukrainie sojusz – a historia ma to do siebie, że lubi się powtarzać.

Warto w tym miejscu przypomnieć, że sojusze dzielą się na realne i egzotyczne. Sojusz realny charakteryzuje się tym, że jeśli jeden z sojuszników traci niepodległość, to taki sam los czeka sojusznika drugiego. Sojusz egzotyczny natomiast charakteryzuje się tym, że jeśli jeden sojusznik utraci niepodległość, to drugi może tego nawet nie zauważyć. Przypominam o tym, bo w tej chwili Naszym Najważniejszym Sojusznikiem są Stany Zjednoczone, no a teraz może nim zostać również Wielka Brytania. Sojusz polsko-amerykański, podobnie, jak i polsko-brytyjski ma wszelkie znamiona sojuszu egzotycznego. Tej egzotyki Polska wyeliminować nie może, bo wynika ona z przyczyn obiektywnych, chociaż Polska mogłaby tę egzotykę zmniejszać – gdyby oczywiście nasi Umiłowani Przywódcy umieli kierować się interesami własnego państwa, a nie iluzjami, w następstwie których chętnie bawią się w mocarstwowość.

Jeszcze jedno warto przypomnieć. Otóż w pierwszej połowie lat 60-tych, ówczesny sekretarz obrony w administracji prezydenta Kennedy’ego, a potem – Johnsona, Robert McNamara, sformułował amerykańską doktrynę wojenną, zwaną „doktryną elastycznego reagowania”. W pewnym uproszczeniu sprowadza się ona do tego, by z nieprzyjacielem haratać się – ale na przedpolach, taktownie oszczędzając wzajemnie własne terytoria. Toteż poczynając od lat 60-tych wszystkie wojny, a potem – wszystkie operacje pokojowe, misje stabilizacyjne i walki o demokrację, toczyły się o przedpola; kto będzie miał ich więcej i jak daleko od własnego terytorium, a jak blisko terytorium nieprzyjaciela.

Kiedy 20 listopada 2010 roku, po 25 latach od rozpoczęcia negocjacji, na szczycie NATO w Lizbonie, ustanowiono nowy porządek polityczny w Europie, który miał zastąpić nieaktualny już porządek jałtański, wydawało się, że klamka zapadła na kilkadziesiąt, może nawet na 100 lat. Najważniejszym postanowieniem tego porządku było oczywiście proklamowane wtedy strategiczne partnerstwo NATO-Rosja, którego najtwardszym jądrem było strategiczne partnerstwo niemiecko-rosyjskie, a jego kamieniem węgielnym – podział Europy na strefę wpływów niemieckich i strefę wpływów rosyjskich, prawie dokładnie wzdłuż linii Ribbentrop-Mołotow. Zgodnie z tym porządkiem Ukraina pozostawała w rosyjskiej strefie wpływów, podobnie jak Polska – w niemieckiej. Ale pod koniec roku 2013 prezydent Obama wysadził i strategiczne partnerstwo NATO-Rosja i cały lizboński porządek w powietrze, próbując przy pomocy operacji „Majdan” wyłuskać Ukrainę z rosyjskiej strefy. Skończyło się to, jak dotąd, częściowym rozbiorem Ukrainy, która w ten sposób została nieprzyjacielem Rosji. Stany Zjednoczone natychmiast zaoferowały Ukrainie przyjaźń w nadziei, że na terenie tego państwa będą mogły, w razie potrzeby, prowadzić wojnę z Rosją do ostatniego ukraińskiego żołnierza. Teraz z identyczną oliwną gałązką stręczy się Ukrainie i Polsce Wielka Brytania.

Ukraina pręży muskuły, zapewniając wszystkich dookoła, a przede wszystkim – siebie samą – że jest „silna, zwarta i gotowa”, między innymi dzięki mobilizacji czegoś w rodzaju Volksturmu – co przypomina taniec wojenny Masajów, którzy w ten sposób dodają sobie odwagi przed polowaniem na lwa. Żeby jednak nikogo nie ogarnęły wątpliwości, to Amerykanie i Anglicy, a także Polska, która nie przepuszcza żadnej okazji by prowadzić politykę mocarstwową, wysyłają na Ukrainę broń i amunicję „defensywną” – w tym również strzelecką. Wprawdzie o „defensywnej” amunicji strzeleckiej słyszę pierwszy raz w życiu, ale może być to taki sam wynalazek semantyczny, podobny do „obowiązku”, który nie ma nic wspólnego z „przymusem”. Ale nie to jest ważne, bo ważniejsza jest odpowiedź na pytanie, czy Ukraina za te dostawy broni i amunicji płaci, czy nie. Podobnie, jak odpowiedź na pytanie, czy „wzmacnianie” wschodniej flanki NATO, m. in. na terenie Polski, odbywa się na koszt państw wzmacniających, czy też Polska musi zapłacić za „wzmocnienie” w takiej części, jaka na nią przypada? Stawiam to pytanie również dlatego, że na przestrzeni ostatnich 30 lat ukraińscy politycy, niezależnie od „orientacji politycznej” opanowali do perfekcji sztukę obcinania kuponów od prezentowania na terenie międzynarodowym Ukrainy, jako państwa specjalnej troski. Odczuwamy to przede wszystkim w Polsce, która za radą, albo – co jest bardziej prawdopodobne – kierując się poleceniem Naszego Najważniejszego Sojusznika, nie ośmiela się sprzeciwić Ukrainie w żadnej sprawie, nawet w sytuacji, gdy państwo to na swoim terytorium blokuje kolejowy tranzyt do Polski. Gdyby nasi Umiłowani Przywódcy kierowali się interesem własnego państwa, a nie poleceniami Naszego Najważniejszego Sojusznika, to – po pierwsze – wykorzystaliby intencję „wzmocnienia wschodniej flanki NATO” do wzmocnienia kosztem wszystkich państw członkowskich Sojuszu własnej siły militarnej, wysuwając argument, że „lasem polskich dzid narody zasłaniane od podboju, wynuciły pieśń swobody, pieśń miłości, pieśń pokoju” – jak pisał generał Franciszek Morawski – a po drugie – powiązać dostawy „amunicji defensywnej” na Ukrainę od likwidacji blokady polskiego tranzytu kolejowego.

Warto wreszcie wspomnieć, że – jak pisałem uprzednio – napięcie na ukraińsko-rosyjskiej granicy, jest elementem negocjowania przyszłego porządku politycznego w Europie, na miejsce wysadzonego w powietrze porządku lizbońskiego. Rosjanie , wykorzystując okoliczność, że to prezydent Biden wystąpił z taką inicjatywą w czerwcu ub. roku – licytują w górę, nie tylko domagając się gwarancji, że Ukraina nie zostanie przyjęta do NATO, ale również – i to jest ta licytacja w górę – żeby w Środkowej Europie sytuacja wróciła do stanu z roku 1997, kiedy NATO jeszcze nie zostało na Europę Środkową rozszerzone. Ale negocjacje rosyjsko-amerykańskie to jedna sprawa – bo inne państwa europejskie, jak Niemcy i Francja – nie chcą dać się wymiksować z rozmów o politycznym porządkowaniu Europy. Toteż na spotkanie z rosyjskim prezydentem w celu namówienia do „deeskalacji” wybierze się francuski prezydent Macron, a Niemcy na każdym kroku pokazują, że strategiczne partnerstwo niemiecko-rosyjskie funkcjonuje, jak w zegarku.

Wreszcie, zaraz po madryckim spotkaniu, podczas którego premier Morawiecki bez powodzenia próbował namówić Marynę Le Pen i węgierskiego premiera, Maryna uchyliła się od deklaracji, chroniąc się za murami lojalności wobec prezydenta swojego kraju, zaś Wiktor Orban pojechał do Moskwy, gdzie załatwił dla Węgier nie tylko zwiększenie dostaw rosyjskiego gazu po wcześniejszych, niższych cenach. Okazuje się, że przynależność do NATO, z którego Wiktor Orban nie zamierza bynajmniej Węgier wyprowadzać, wcale nie przeszkadza w prowadzeniu polityki elastycznej, jeśli nawet nie tak bardzo elastycznej, jak w przypadku tureckiego prezydenta Erdogana, to niemniej jednak. Czy nasi Umiłowani Przywódcy, którzy dotychczas wasalizowali Polskę, jak nie wobec jednego, to wobec drugiego kuratora, kiedykolwiek się tej sztuki nauczą?

To nie jest nasza wojna

Jestem Polakiem więc obowiązki mam polskie – nie ukraińskie, nie rosyjskie, nie amerykańskie czy niemieckie. Karku nie będę nadstawiał w imię wojny, w której ostatecznymi zwycięzcami będą Amerykanie czy Chińczycy.

Arkadiusz Miksa

——————

Żal i smutek tylko, że Słowianie jak to często w historii bywało wykorzystywani są do realizacji interesów, tych którzy Słowian mieli i mają za podludzi. Solidaryzującym się z Ukrainą Polakom proponuję pamiętać jak Ukraińcy solidaryzują się z pomordowanymi Polakami, kobietami i małymi dziećmi, którzy bez godnego pochówku i identyfikacji leżą na Wołyniu, Podolu i w Małopolsce Wschodniej pomordowani w bestialski sposób.

Tak, ci którzy ich mordowali w zdecydowanej większości już nie żyją, ale ich dzieci i wnuki poczynania swoich dziadków usprawiedliwiają i robią z nich bohaterów. My dla Ukrainy zrobiliśmy więcej niż jakikolwiek inny kraj, oddaliśmy jej znaczną część własnego terytorium z majątkiem bez rekompensaty. W ukraińskich muzeach wiszą obrazy Matejki i Kossaka, to przecież nie byli ukraińscy malarze.

W ukraińskich domach w codziennym użytku są skradzione przedmioty z polskich domostw, których gospodarzy torturowano, gwałcono, wymordowano, ich własność skradziono a domy albo zajęto albo spalono. Nie zamierzam o tym zapominać dopóki na Ukrainie będą budowane pomniki rzeźnikom a Ukraińcy będą opowiadać bajki, że byliby potęgą światową, ale przez całe wieki wykorzystywali ich albo Moskale albo Lachy.

Uzyskali niepodległość 30 lat temu, co z tą niepodległością zrobili? Ano roztrwonili. W kraju panował bezład i anarchia, pijaństwo, złodziejstwo i narkomania. Magazyny z bronią i amunicją otrzymaną w spadku po sowieckiej nieboszczce topniały w oczach, broń sprzedawano do Afryki i na Bliski Wschód. Żal wam dziś Ukraińców? Oni nie mieli sumienia sprzedając broń do afrykańskim watażkom, którzy wykorzystywali ją do plemiennych rzezi. Dziś skamlą o broń i amunicję. Pieniądze za ich własną przytuliły tzw. ukraińskie elity.

Zacząłem Dmowskim i Dmowskim skończę, który pisał, że Ukraina była jest będzie zawsze siedliskiem niepokojów międzynarodowych i problemów. Współcześni analitycy dorobią do tego naukowy warsztat i za Zbigniewem Brzezińskim powiedzą, że Ukraina pełni rolę geopolitycznego sworznia i jest konieczne aby znalazła się w rękach amerykańskich dla zapewnienia przez USA kontroli nad światem. Nie mam ochoty brać udziału w amerykańskich cynicznych gierkach zmierzających do podporządkowania sobie jak największej części świata.

To nie jest nasza wojna, a pomoc dla Ukrainy uzależniona powinna być od zmiany postawy władz ukraińskich względem Polski. W świecie nie ma Świętych Mikołajów i nikt niczego nikomu nie daje za darmo. Pora tę zasadę zrozumieć. Wszystkim zainteresowanym genezą tego konfliktu polecam książkę „Ukraińska Szachownica. Kto i po co wywołał wojnę na Ukrainie” wydaną przez Wydawnictwo Wektory w 2018 roku.

Za: Myśl Polska (24-02-2022) | https://myslpolska.info/2022/02/24/to-nie-jest-nasza-wojna/

Wojna, jedna z poważniejszych spraw, można by rzec śmiertelnie poważna, została sprowadzona do popkulturowej i medialnej paćki.

Wytrzymajmy jeszcze dwa tygodnie – ukraińskie deja vu

Choćby nie wiem jak się starć i dystansować, to się nie uda, bo nie ma prawa się udać. Sposób prowadzenia „wojny” na Ukrainie jako żywo przypomina „wypłaszczanie krzywej”. Codziennie jesteśmy testowani, analizami przypadków, wykresami, slajdami i filmikami grozy z umierającego miasta.

Matka Kurka https://www.kontrowersje.net/wytrzymajmy-jeszcze-dwa-tygodnie-ukrainskie-deja-vu/

————

Modus operandi skopiowany jeden do jednego, te same narzędzia, te same sztucznie napędzane emocje pod granice histerii, ale jedna istotna różnica też się znajdzie. Bezpośrednie zagrożenie nie dotyczy każdego mieszkańca Ziemi, tylko prowincji, którą nikt dotąd nie zawracał sobie głowy.

Dlatego też akcja idzie kulawo, nie zajmuje pierwszych stron gazet, nie generuje aktywności użytkowników Internetu, po prostu kiepsko się sprzedaje.

Wojna, jedna z poważniejszych spraw, można by rzec śmiertelnie poważna, została sprowadzona do popkulturowej i medialnej paćki. Trywializacja jest powszechnym zjawiskiem we współczesnym świecie, ale oswajanie ludzi z tym, że wojna to parę obrazków w telewizji albo na portalu internetowym jednak robi wrażenie. Przypomina to tandetną grę komputerową i przede wszystkim jest kompletną katastrofą w wymiarze politycznym.

Dziś polityki się praktycznie nie uprawia i neologizm “mediokracja” doskonale oddaje istotę upadku. Teoretycznie profesjonalni politycy i to „najwyżej rangi”, komentują jakieś drugorzędne informacje typu gromadzenie krwi przez Rosjan, czy też budowę mostu pontonowego. Naturalnie wywiady i kontrwywiady od lat takie sygnały z obozu wroga gromadziły, ale nie po to, żeby o tym pisać w gazecie.

O co w takim razie w tym wszystkim chodzi? O to co zawsze, sianie propagandy odwracające uwagę od prawdziwych celów i zadań. Trudno oprzeć się wrażeniu, że USA nie szukają załagodzenia napięcia, ale napięcie podsycają i wręcz prowokują Putina, patrz wystąpienie Bidena. Powody takiego zachowania mogą być dwojakie.

Jako pierwszy powód wskazałbym działania prewencyjne i naprawdę chcę w to głęboko wierzyć, chociaż fakty stoją trochę obok. Amerykanie wrzucają kolejne informacje, które demaskują plany Rosji i tym samym oddalają widmo konfliktu zbrojnego. Tak by to miało w skrócie wyglądać, jednak jeśli to rzeczywiste zamiary USA, to mają się nijak do beznadziejnego wystąpienia Bidena, który otwartym tekstem prowokował i niemal upokarzał Putina.

Drugi powód to autentyczny zamiar sprowokowania Rosji, co pozwoli Amerykanom uporządkować kilka spraw naraz, poczynając od uziemienia Niemców i Francji, jako głównych rozgrywających w Europie.

W tej drugiej wersji nie mielibyśmy powodów do zmartwień, ale pamiętajmy, że to nie jest Trump i republikanie, tylko Biden i demokraci w wersji „Ruch Palikota”. Skoro nic tu od początku do końca nie pasuje, to może czas poszukać ukrytego dna, na przykład tego, gdzie leżą wszystkie taśmy i kwity zarówno republikanów, jak i demokratów. A gdzie leżą? Spora cześć na biurku Putina i sprawy zaszły tak daleko, że to Moskwa rozgrywa obie partie amerykańskie, a nie one siebie wzajemnie. Naturalnie nie chcę przez to powiedzieć, że USA odpaliły koronkową akcję i zmusiły Putina do urządzenia spektaklu wokół Ukrainy, natomiast wykorzystały nadarzającą się okazję do prawdziwego resetu relacji.

Putin liczył, że uda mu się podzielić sztuczną jedność Zachodu i tak samo sztuczny twór NATO. Początkowo odnosił na tym polu same sukcesy, Francja była po jego stronie, Niemcy wręcz złożyły hołd.

I nagle wszystko się posypało, u Niemców i we Francji nastąpił zwrot w stronę stanowiska USA, a to daje zupełnie nowe możliwości. Dodatkowo Chiny pogroziły palcem i Putin został sam, nie licząc Łukaszenki. W takiej sytuacji USA poczuły krew i próbują dobić Putina, który w swoich sejfach ma pełne i prawdziwe CV najważniejszych polityków USA i przeholował z szantażem.

O ile moja „teoria spiskowa” ma swoje wady, to obowiązująca bajeczka w stylu „wypłaszczania krzywej” jest farsą. Żaden żołnierz USA, tym bardziej Niemiec, czy Francji nie będzie za Ukrainę umierał, co oznacza, że celem nie jest prawdziwa wojna, tylko zabawa w wojnę, która ma odwrócić uwagę od celów politycznych USA w odniesieniu do Europy i własnych problemów nie tyle z Rosją, co Putinem.

Hunter [Biden] nadal pod gazem?[i to – na Ukrainie…]

Stanisław Michalkiewicz http://michalkiewicz.pl/tekst.php?tekst=5122

Felieton  •  tygodnik „Najwyższy Czas!”  •  15 lutego 2022

25 lipca 2019 roku amerykański prezydent Donald Trump miał zwrócić się do ukraińskiego prezydenta Władymira Zełeńskiego, żeby w zamian za 400 mld dolarów pomocy dla Ukrainy, prezydent Zełeński pomógł w „prześwietleniu” interesów Huntera Bidena, syna Józia Bidena, który na Ukrainie wydobywa gaz. Prezydent Trump oficjalnie zaprzeczył, by wysuwał pod adresem prezydenta Zełeńskiego takie propozycje, jednak z zapisu 30-minutowej rozmowy, przygotowanego na podstawie notatek urzędników wynika, że wątek Huntera Bidena i jego ukraińskich biznesów był poruszany.

Nawiasem mówiąc, Hunter Biden prowadził interesy nie tylko na Ukrainie, ale również w Chinach. Tak w każdym razie pisał „New York Post” w roku 2020 – że prowadził on „lukratywne transakcje” z największą prywatną chińską firmą energetyczną.

Podobno Zuckerbergi próbowały zablokować rozprzestrzenianie tej informacji w mediach społecznościowych, co skrytykował Donald Trump. Z publikacji tej wynikało też, że Józio Biden, jako wiceprezydent USA, wymusił na ukraińskich dygnitarzach zwolnienie prokuratora Wiktora Szokina, który prowadził dochodzenie w sprawie biznesów Huntera Bidena w firmie „Burisma Holding. Prawnik Huntera Bidena uznał te rewelacje za „teorie spiskowe”, wymyślone i kolportowane przez Rudi Giulianiego. Ale z twardego dysku odczytanego w Delaware z komputera należącego do Bidenów wynikało, że wiceprezydent Józio Biden młotował prezydenta Poroszenkę, by usunął on Szokina ze stanowiska prokuratora generalnego, bo jak nie, to Ukraina nie dostanie miliarda dolarów. Po takiej poważnej zastawce Szokin został usunięty, więc miliard trafił do prezydenta Poroszenki, który już tam z pewnością wiedział, jaki z niego zrobić użytek.

Nawiasem mówiąc, związki z firmą „Burisma” miał też Aleksander Kwaśniewski, który Hunterowi Bidenowi wystawił prawdziwą laurkę, że jest „kompetentny”. „Zbierał informacje. Był użyteczny, bo wiedział coś, czego my nie wiedzieliśmy”. Skąd „wiedział”? Aaaa, to tajemnica. Taka recenzja wystawiona przez Aleksandra Kwaśniewskiego, w którego biznesowe kompetencje nikt przecież nie ośmieliłby się wątpić sprawia, że niepodobna nie lubić Huntera Bidena, mimo jego skłonności do prochów i wódeczki, co zresztą z talentem opisał – m.in. jak bzykał szwagierkę i jakąś striptizerkę. Podobno w roku 2020 GRU przeprowadziło cyberatak na firmę „Burisma Holding”, a skoro Hunter Biden dostarczał tam zbierane wcześniej informacje, to GRU też pewnie chciało z nich skorzystać. Dodajmy, że „Burisma” to firma gazowa, należąca do oligarchy nazwiskiem Mykoła Złoczewski. Płacił on Hunterowi Bidenowi 50 tys. dolarów miesięcznie plus prowizje, dzięki czemu przez 16 miesięcy od kwietnia 2016 roku trafiło na jego konta ponad 3 mln dolarów. Zresztą od innych np. rosyjskiej bizneswoman Heleny Baturiny, też brał i to całkiem sporo. Daj Boże każdemu, ale problem w tym, że nie każdy po ojcu może nazywać się Biden, podobnie jak nie każdy ojciec jest wiceprezydentem USA i z ramienia tamtejszego rządu nadzoruje suwerenną Ukrainę.

Wspominam o tym wszystkim, by pokazać, że związki prezydenta Józia Bidena z Ukrainą nie datują się od niedawna, podobnie, jak związki z tamtejszymi oligarchami. Zresztą Ukraina jest swoistą federacją oligarchów, którzy mają swoje partie i swoich parlamentarzystów. Nie tylko zresztą parlamentarzystów, bo i prezydentów. Na przykład obecny prezydent Wołodymir Zełeński, jest wynalazkiem oligarchy z pierwszorzędnymi korzeniami Igora Kołomojskiego, obywatela Ukrainy, Izraela i Cypru, więc „Gazeta Wyborcza” nie może się go nachwalić.

Kontroluje on bowiem wiele mediów dla Ukraińców, dzięki czemu – podobnie jak żydowska gazeta dla Polaków – może informować światową opinie publiczną o takich faktach prasowych, jakie są akurat potrzebne. Dobrze jest o tym wszystkim pamiętać, byśmy wiedzieli, o co walczymy i za co zginiemy – jak to mówili partyjniacy za pierwszej komuny. Bo wiadomo; za Ukrainę bić się trzeba – o czym wie każde patriotyczne dziecko, a także wszyscy patrioci dorośli.

Zagraża jej bowiem zimny ruski czekista Putin, któremu najwyraźniej mało tego, co już sobie uzbierał i chciałby uzbierać sobie jeszcze więcej, na przykład – oskubać trochę Igora Kołomojskiego. Ale prezydent Józio Biden (nawiasem mówiąc, ciekawe, czy Hunter Biden nadal robi na Ukrainie interesy, czy też posłuchał ojca i ewakuował się w miejsce bezpieczne?) pokazuje zimnemu ruskiemu czekiście Putinowi gest Kozakiewicza i powiada: tu się zgina dziób pingwina – dlatego pingwina, że okazało się iż wśród pingwinów są sodomczykowie, więc Jego Ekscelencja Mark Brzeziński, amerykański ambasador w Warszawie, będzie miał „z natury” argument nie do zbicia, by skutecznie wytresować tubylców w kierunku nieubłaganego postępu.

Mniejsza jednak o pingwiny, bo ważniejsze, że prezydent Józio Biden wysyła na Ukrainę broń, podobnie jak Wielka Brytania, która nawet zaproponowała Ukrainie i Polsce sojusz, podobnie jak w roku 1939 i 1945. Naszym Umiłowanym Przywódcom oczywiście – podobnie jak i wtedy – szalenie to imponuje, więc w podskokach wysyłają na Ukrainę amunicję, chyba w dodatku za darmo, bo – po pierwsze – tak nam przykazał Nasz Najważniejszy Sojusznik, a po drugie – bo ukraińscy oligarchowie opanowali do perfekcji sztukę obcinania kuponów od prezentowania Ukrainy, jako państwa specjalnej troski – coś na podobieństwo upośledzonego umysłowo dziecka, któremu lepiej się nie sprzeciwiać, bo albo sobie zrobi krzywdę, albo podpali dom, albo popodrzyna wszystkim gardła.

Nie na wszystkich to działa, ale na naszych Umiłowanych Przywódców – jak najbardziej, zwłaszcza, że tak nam przykazał prezydent Józio Biden, który nawet przysłał nam 2 tysiące żołnierzy, żeby obronili nas przed złym ruskim czekistą Putinem. To się nazywa wzmacnianiem wschodniej flanki NATO – ale broni za darmo już nam nie daje, podobnie jak Wielka Brytania w 1939 roku. Ale bo też Hunter Biden nie robił żadnych interesów w Polsce, podczas gdy na Ukrainie – jak najbardziej.

Tymczasem zimny ruski czekista Putin nic, tylko knuje przeciwko Ukrainie spiski, których plany, jeden po drugim, mu „wyciekają” i zaraz wywiad amerykański podaje je do publicznej wiadomości, podobnie jak kiedyś rewelacje o broni masowej zagłady, którą miał posiadać straszliwy Saddam Husajn.

Na pewno to wszystko prawda, więc nie ma rady; si vis pacem para bellum, bo wiadomo, że nie ma wojny, która nie toczyłaby się o pokój. O wojnach o wojnę nikt przecież nie słyszał.

Zatem – jak powiada Wieszcz – „dzieło zniszczenia w dobrej sprawie jest święte, jak dzieło tworzenia” – a czyż jest coś lepszego niż męczeństwo „za wolność waszą i naszą”?

Stały komentarz Stanisława Michalkiewicza ukazuje się w każdym numerze tygodnika „Najwyższy Czas!”

Amerykańscy żołnierze w Polsce. ,„Wall Street Journal” ’: Mają pomóc w ewakuacji obywateli USA…

„Wall Street Journal” donosi, że przysłani do Polski dodatkowi żołnierze ze Stanów Zjednoczonych mają pomóc w ewakuacji Amerykanów w przypadku inwazji na Ukrainę. Według doniesień dziennika w Polsce mają powstać tymczasowe obozy dla opuszczających Ukrainę obywateli USA.

https://www.fronda.pl/a/amerykanscy-zolnierze-w-polsce-wsj-maja-pomoc-w-ewakuacji-obywateli-usa,173443.html

——————————

Na początku miesiąca, w związku z napiętą sytuacją wokół Ukrainy, prezydent Stanów Zjednoczonych Joe Biden zatwierdził wysłanie dodatkowych żołnierzy do Polski.

Jakie zadania przygotowano dla żołnierzy 82. Dywizji Powietrznodesantowej?

„Wall Street Journal” donosi, że w najbliższych dniach mają oni rozpocząć stawianie „punktów kontrolnych, obozów namiotowych i innych tymczasowych instalacji” przy granicy z Ukrainą. Obozy te mają służyć Amerykanom uciekającym z Ukrainy w przypadku ewentualnej inwazji. Później żołnierze USA mają koordynować ewakuację Amerykanów z Polski.

Gazeta wskazuje, że w przygotowania do misji ewakuacyjnej zaangażowani są dowódcy odpowiedzialni za ewakuację z Afganistanu. W niej również uczestniczyli żołnierze 82. Dywizji Powietrznodesantowej.

Obecnie na Ukrainie ma przebywać około 30 tys. obywateli USA. [Sami „nasi”? To nie wszyscy by odlecieli swymi prywatnymi odrzutowcami??MD] kak/PAP, Polsatnews.pl

To Chiny powstrzymały Putina od ataku na Ukrainę

Dotychczasowymi rezultatami pomachiwań wirtualną szabelką przez UE, USA i NATO i mnożenia pogróżek o przewidywanych rzekomo strasznych sankcjach było zwiększanie ilości ruskich żołnierzy w pobliżu granic Ukrainy i stanowcze noty dyplomatyczne Kremla skierowane do NATO, USA i UE

https://www.prokapitalizm.pl/chiny-powstrzymaly-putina-od-ataku-na-ukraine/ Rajmund Pollak

———————

Od dwóch miesięcy media całej Europy trąbią o nadchodzącej ponoć nieuchronnie inwazji Moskwy na Ukrainę. Telewizje wszystkich nacji przepełnione są obrazkami ruskich czołgów, dział i rakiet zbliżających się do granic naszego wschodniego sąsiada.

Emitowane są filmiki o potężnych manewrach armii rosyjskiej z użyciem broni ciężkiej i koncentracji już ponad 120 tysięcy sołdatów nowego cara, zasiadającego obecnie na Kremlu.

Nasi politycy od posłów na Sejm po Premiera Rządu RP, machają wirtualnymi szabelkami grożąc Putinowi „poważnymi konsekwencjami” w przypadku ataku na Ukrainę.

Większość decydentów Unii Europejskiej prześciga się oświadczeniami o „solidarności z narodem ukraińskim”.

Organizowane są nawet międzynarodowe konferencje, które obfitują nie tylko sutymi posiłkami, okraszanymi syberyjskim kawiorem i wnoszeniem toastów za zdrowie prezydenta Zełenskiego z Kijowa, ale przede wszystkim wysyłaniem w świat rezolucji ostrzegawczych jakie to straszne larum podniesie cała Unia Europejska w przypadku, gdyby armia Moskali zaatakowała Ukrainę.

Do chóru euro-krzykaczy dołączył Premier Wielkiej Brytanii, który spektakularnie pogroził Putinowi palcem wskazującym swojej prawej ręki.

Z kolei Prezydent USA Biden zamiast zająć stanowcze stanowisko w tej samej sprawie, to wyraźnie się wygłupił, bo zaczął bredzić na temat małej agresji dokonanej ewentualnie na małym narodzie i chociaż stwierdził, że Ameryka odpowie na ewentualną agresję poważnymi restrykcja, to zaraz potem odwołał jakiekolwiek sankcje wobec firm niemieckich, które wspierają kładzenie drugiego już rosyjskiego rurociągu pod Bałtykiem.

Dotychczasowymi rezultatami tych pomachiwań wirtualną szabelką i mnożenia pogróżek o przewidywanych rzekomo strasznych sankcjach było zwiększanie ilości ruskich żołnierzy w pobliżu granic Ukrainy i stanowcze noty dyplomatyczne Kremla skierowane do NATO, USA i UE.

Nie wiadomo jak mogłaby się zakończyć ta wymiana pogróżek, gdyby nie wkroczyło do akcji Państwo Środka. Prezydent Chin przywołał do porządku Władimira Putina w sposób znany z nauk Konfucjusza. Nie zagroził Rosji żadnymi sankcjami, ale wysłał tak stanowczą notę dyplomatyczną, że nowy car na Krymie raczej nie odważy się zaryzykować prawdziwego konfliktu z póltoramiliardowym narodem.

Prezydent ChRL napisał, że nie życzy sobie żadnych działań wojennych aż do zakończenia Olimpiady w Pekinie i przypomina Putinowi starogrecką zasadę, że gdy trwa święto sportu, to ustają wszelkie walki zbrojne i agresje.

Nie mam żadnych wątpliwości, że do końca olimpiady Putin nie uderzy na Ukrainę, ale nasze telewizje od TVP1, TVP Info, poprzez TVN, Polsat, Cyfra+ itp. nie przestaną nas straszyć wojną możliwą już od jutra, bo medialne pogróżki podwyższają przecież oglądalność!