Gigantyczny sukces stanu Tennessee: Zbrodnia dzieciobójstwa została wyeliminowana!

Gigantyczny sukces stanu Tennessee: Zbrodnia dzieciobójstwa została faktycznie wyeliminowana!

pch/gigantyczny-sukces-amerykanskiego-stanu-zbrodnia-dzieciobojstwa-zostala-wyeliminowana

(Fot. GSz/PCh24.pl)

Mieszkańcy konserwatywnego stanu Tennessee świętują wiekopomny sukces w walce o poszanowanie ludzkiego życia.

Od momentu wprowadzenia trzy lata temu pełnej ochrony ludzkiego życia liczba zabójstw na dzieciach nienarodzonych wyniosła: 0 (słownie: zero).

Tennessee jest jednym z tych stanów, które po unieważnieniu zbrodniczego precedensu Roe vs. Wade (głównie dzięki nominowanym przez Donalda Trumpa katolickim sędziom Sądu Najwyższego) przywróciła pełny zakaz zabijania dzieci w drodze tzw. „aborcji”, bez tzw. „wyjątków”. Prawo weszło w życie w sierpniu 2022 roku.

Przed przywróceniem praworządności w kwestii ochrony ludzkiego życia trwało tam ludobójstwo na niewiarygodną skalę. Popełniano miesięcznie około 1000 morderstw na dzieciach nienarodzonych.

Radosną rocznicę komentuje Stacy Dunn, prezes organizacji Tennessee Right to Life. – Przed uchwaleniem Ustawy o Ochronie Życia Ludzkiego (Human Life Protection Act) w Tennessee co miesiąc dokonywano aborcji ponad 1000 dzieci.

Od 25 sierpnia 2022 roku sytuacja się zmieniła. Nie dokonuje się już aborcji dziesiątek tysięcy dzieci rocznie. Kobiety nie są już wykorzystywane dla zysku. A przemysł aborcyjny nie zarabia już na śmierci dzieci w naszym stanie. To powód do świętowania – podkreśla działaczka.

Tennessee ma jedno z najsilniejszych praw pro-life w kraju. Dzięki ustawie o ochronie życia ludzkiego dzieci mogą żyć i jesteśmy wdzięczni naszym prawodawcom, którzy pracowali nad utrzymaniem tej sytuacji – dodaje Dunn.

Więcej szczegółów przekazał Will Brewer z tej samej organizacji. – Tennessee pozostaje wzorem wartości pro-life dla innych stanów w całym kraju. Od 2022 roku skutecznie odpieraliśmy próby obalenia Ustawy o Ochronie Życia Ludzkiego, zakazaliśmy nadużyć na dzieciach w celu dokonania aborcji bez zgody rodziców, a także zakazaliśmy samorządom wydawania pieniędzy z podatków na inicjatywy aborcyjne. Wreszcie, Tennessee w sposób namacalny wspiera matki i dzieci poprzez program Strong Families, który przeznacza 20 milionów dolarów rocznie na centra wsparcia dla kobiet w ciąży i zapewnia bezpłatne pieluchy przez okres do dwóch lat za pośrednictwem Tenncare – mówi.

Konserwatywne stany w USA stoją na czele cywilizowanego świata, przywracając przestrzeganie prawa naturalnego w kwestii ochrony ludzkiego życia. Jak podkreśla m.in. Kristi Noem (była gubernator Dakoty Południowej, a obecnie sekretarz bezpieczeństwa wewnętrznego w administracji Trumpa), celem obrońców życia jest, aby „aborcja stała się nie tylko zakazana, ale i nie do pomyślenia”.

Niektóre z praworządnych stanów podjęły już prace nad doprecyzowaniem przepisów tak, by tzw. aborcja była ścigana tak jak każde inne zabójstwo z premedytacją. Liderem pod tym względem jest rządzony przez katolickiego gubernatora Grega Abbotta Teksas, w którym za zamordowanie dziecka w łonie matki można otrzymać nawet karę śmierci. 

Źródło: lifenews.com / PCh24.pl

Amerykanie i Anglicy zabezpieczyli swoje interesy. Polska jak zwykle została [—-]

Amerykanie i Anglicy zabezpieczyli swoje interesy. Polska jak zwykle została pominięta

26.08.2025 Stanisław Michalkiewicz

Prezydent Rosji Władimir Putin i prezydent Stanów Zjednoczonych Ameryki Donald Trump podczas spotkania w Anchorage na Alasce.
Prezydent Rosji Władimir Putin i prezydent Stanów Zjednoczonych Ameryki Donald Trump podczas spotkania w Anchorage na Alasce. / foto: Wikimedia, kremlin.ru, CC BY 4.0

Świat wstrzymał oddech, gdy do Anchorage na Alasce przyleciał najpierw prezydent USA Donald Trump, a wkrótce potem – rosyjski prezydent Włodzimierz Putin. Prezydent Trump oczekiwał go na rozścielonym uprzednio czerwonym dywanie, a kiedy prezydent Putin, maszerując po dywanie dotarł do prezydenta Trumpa, ten uścisnął mu dłoń, po czym zaprowadził do limuzyny, którą podjechali do gmachu, gdzie miały odbyć się rozmowy.

To zachowanie prezydenta Trumpa spotkało się z pryncypialną krytyką środowisk miłujących pokój. Wiadomo bowiem, że zamiast uściskać dłoń Putina, prezydent Trump powinien udusić go własnymi rękami, albo od razu na czerwonym dywanie, albo – jeszcze lepiej – w limuzynie, żeby ani dzieci, ani osoby wrażliwe nie widziały w telewizji tych drastycznych scen. Stało się jednak inaczej i rozmowy się rozpoczęły.

Jak tam było, tak tam było – bo toczyły się one za zamkniętymi drzwiami – ale o tym, o czym rozmawiano i co uzgodniono, możemy dedukować z wypowiedzi obydwu prezydentów na konferencji prasowej. Pierwszy zaczął prezydent Putin, który swoje wystąpienie odczytał z kartki, podczas gdy prezydent Trump mówił bez żadnych notatek. Z wystąpienia prezydenta Putina można wyciągnąć wniosek, że obydwaj prezydenci odrzucili pomysł ukraiński, by rozmowy pokojowe zostały poprzedzone bezwarunkowym zawieszeniem broni. Przeciwnie – zarówno prezydent Putin, jak i prezydent Trump zgodnie opowiedzieli się za kompleksowym uregulowaniem pokojowym, które siłą rzeczy musiałoby obejmować szerokie spektrum spraw.

Dodatkowo prezydent Putin na tej konferencji powtórzył to, co wielokrotnie mówił wcześniej, a potem jeszcze raz powtórzył to w wystąpieniu po powrocie do Moskwy – że muszą zostać usunięte „pierwotne przyczyny tej wojny”. Co to za przyczyny?

20 listopada 2010 roku, na szczycie NATO w Lizbonie, proklamowane zostało strategiczne partnerstwo NATO-Rosja. Był to efekt zarówno „resetu”, jaki 17 września 2009 roku przeprowadził w stosunkach amerykańsko-rosyjskich prezydent Obama, jak i 25-letnich starań o ustanowienie w Europie nowego porządku politycznego, który ostatecznie zastąpiłby nieaktualny już porządek jałtański. Najważniejszym postanowieniem było oczywiście strategiczne partnerstwo NATO–Rosja – bo ze śmiertelnych wrogów przez całą „zimną wojnę”, obydwaj stali się strategicznymi partnerami. Wcześniejszy „reset” prezydenta Obamy sprawił, że najtwardszym jądrem tego partnerstwa było strategiczne partnerstwo niemiecko-rosyjskie, a jego kamieniem węgielnym był podział Europy na strefę niemiecką i strefę rosyjską – prawie dokładnie wzdłuż linii Ribbentrop-Mołotow.

Prawie – bo republiki bałtyckie, które wraz z innymi państwami Europy Środkowej zostały w 1999 roku przyjęte do NATO, znalazły się po zachodniej, a nie – jak było w 1939 roku – po wschodniej stronie kordonu. I kiedy wydawało się, że klamka zapadła na 50, a może nawet na 100 lat, na przełomie roku 2013 i 2014 prezydent Obama wysadził ten „porządek lizboński” w powietrze. USA wyłożyły 5 mld dolarów na zorganizowanie na Ukrainie „Majdanu” ze strzelaniną i wszelkimi atrakcjami, którego nieukrywanym celem było wyłuskanie Ukrainy z rosyjskiej strefy. Od tego wszystko się zaczęło, to znaczy – Rosja bez wystrzału zajęła Krym, a we wschodnich obwodach, przede wszystkim donieckim i ługańskim, wybuchły niesnaski, których pretekstem były zarządzenia językowe Kijowa. Jeśli zatem od tego wszystko się zaczęło, to „usunięcie pierwotnych przyczyn” wojny może oznaczać jakiś kolejny „reset” w stosunkach amerykańsko-rosyjskich – bo o strategicznym partnerstwie z NATO na razie chyba nie może być mowy.

Jak pamiętamy, później prezydent Piotr Poroszenko podpisał porozumienia mińskie, które – zwłaszcza w porównaniu z obecną sytuacją – wydawały się dla Ukrainy stosunkowo łagodne. Przewidywały one nieznaczną modyfikację ukraińskiej konstytucji, by w obwodach ługańskim i donieckim można było ustanowić autonomię – przede wszystkim językową, ale obydwa one miały oczywiście pozostać w granicach Ukrainy.

Jednak w międzyczasie nastąpiła zmiana na stanowisku prezydenta Ukrainy; miejsce oligarchy Piotra Poroszenki zajął komik Włodzimierz Zełenski, wynalazek żydowskiego oligarchy z trzema obywatelstwami: ukraińskim, cypryjskim i izraelskim – Igora Kołomojskiego, zaś w USA nowym prezydentem został Józio Biden. Józio Biden musiał naobiecywać prezydentowi Zełenskiemu jakieś gruszki na wierzbie, w rodzaju członkostwa w NATO i w ogóle – bo ten zerwał porozumienia mińskie, a – jak się potem okazało – CIA zainstalowała na Ukrainie 12 tajnych baz.

W tej sytuacji Rosja zareagowała podobnie do reakcji prezydenta Kennedy’ego na rozmieszczenie na Kubie w roku 1962 sowieckich rakiet z głowicami jądrowymi. Kuba była suwerenna, więc mogła przyjaźnić się, z kim chciała oraz na swoim terytorium mogła instalować taką broń, jaką po nieudanej inwazji w Zatoce Świń uznała za stosowne – ale prezydent Kennedy nakazał blokadę morską Kuby, co postawiło świat na krawędzi wojny jądrowej.

Jednak wywiad rosyjski nie docenił uzbrojenia po zęby i wyszkolenia ukraińskiego wojska, w związku z czym nadzieje na powtórkę roku 2014 spaliły na panewce i blitzkrieg się nie udał. W tej sytuacji Rosja niemal z dnia na dzień zmieniła cele wojenne, koncentrując się na wyrąbaniu sobie lądowego połączenia z Krymem – co udało się w stu procentach, łącznie z inkorporowaniem czterech zajętych ukraińskich obwodów do Federacji Rosyjskiej. I teraz – chociaż prezydent Zełenski twierdził, że oddanie Rosji tych obwodów, a co najmniej – donieckiego i ługańskiego – jest „niemożliwe” i że nie nastąpi to „nigdy”, to widocznie prezydent Trump dał mu do zrozumienia, że jak będzie grymasił, to niech sobie dalej wojuje z Rosją – ale już bez Ameryki – bo zrobił się cichy i pokornego serca, zgodził się na rozmowy trójstronne bez wcześniejszego zawieszenia broni i skupił się na „gwarancjach bezpieczeństwa”.

Reichsführerin Urszula Wodęleje wyjaśniła na spotkaniu w szerszym gronie – że chodzi o gwarancje „podobne” do art. 5 traktatu waszyngtońskiego. „Podobne” – a więc jeszcze słabsze niż art. 5, który przecież nie wprowadza ani żadnego automatyzmu reakcji, ani jej wojskowego charakteru. Najwyraźniej „koalicja chętnych” nie ma najmniejszego zamiaru niczego konkretnego Ukrainie gwarantować, zwłaszcza nie mając narzędzi wpływania na postępowanie tego kraju, a jeśli markuje żywe zatroskanie, to dlatego, żeby nie przegapić eksploatacyjnego podziału Ukrainy, gdzie Amerykanie i Anglicy zabezpieczyli swoje udziały wcześniej.

Polska w tym wyścigu jak zwykle została pominięta – ale to nic dziwnego, skoro takie mamy kadry.

Friday Funnies: Hands off our criminals!

Friday Funnies: La-La land Crazy

and other true stories

ROBERT W MALONE MD, MS AUG 22


“The most valuable math you can learn is how to calculate the future cost of your current decisions.”

“Teach your children well”…









MS Now – Stands for “My Source News Opinion World”

Well, at least MS Now is admitting the elephant in the room, so to speak. What MSNBC and now, MS News do is spew their biased opinions of the news, not the news itself.


Going, going… gone.

The “new” rebrand of the Cracker Barrel restaurant is topped off with an interior featuring white walls and the removal of what has been labeled as “kitsch.” Which the CEO believes will give them a “fresh look.” 

But don’t worry, folks- they are adamant that they still intend to sell rocking chairs…

The end result of the media blitz: Cracker Barrel’s stock plummeted $94 million on Thursday. 

Cracker Barrel CEO Julie Felss Masino, who by appearance is another liberal white female CEO – recently gave a devastatingly honest assessment of the restaurant:

“We’re just not as relevant as we once were.”

Something tells me this “rebranding” ain’t going to help!


OK- this one is pretty funny (and true).


Over in La-La land…













Malone News is a reader-supported publication. To receive new posts and support my work, consider becoming a free or paid subscriber.

Upgrade to paid


Thanks for reading Malone News! This post is public, so feel free to crosspost, share on notes or social media and forward via email.

Share



One more video:

This video raises a serious question… as to why bathroom scales no longer weigh ounces? Why did manufacturers change from ounces to tenths of a pound? What marketing genius decided that tenths was better than ounces (1/16 of a pound)? And why did we not notice or care?

Enquiring minds want to know, why did we all just accept this major change in our measurements without question and yet completely reject the metric system for common usage?


Have a great day folks!

Czy tylko w USA? “Palantir” wykorzystywał sztuczną inteligencję do sortowania obywateli, chorych według pochodzenia etnicznego i posłuszeństwa

Wywiad z Corbettem szokuje: Palantir wykorzystał sztuczną inteligencję do sortowania obywateli według pochodzenia etnicznego i posłuszeństwa

Video in English with Polish overview. 

DR IGNACY NOWOPOLSKI AUG 21

Palantir, pandemia i nadzór – jak HHS Protect stał się bronią cyfrową

Wywiad o wybuchowej mocy z osobą kompetentną

Zowe Smith, były koder medyczny i sygnalista, ujawnił głębsze mechanizmy stojące za tajnym programem HHS Protect w USA, który został uruchomiony podczas operacji Warp Speed ​​– rzekomo w celu zwalczania pandemii – w wywiadzie udzielonym Jamesowi Corbettowi w programie Rumble 17 czerwca 2025 roku. Wypowiedzi Smitha wskazują jednak na znacznie dalej idący system nadzoru i kontroli, nad którym prace trwały ponad dekadę.

Sercem systemu jest system „Tiberius” opracowany przez firmę Palantir. Służył on do przypisywania każdemu obywatelowi tzw. punktacji ryzyka zagrożenia .

Punktacja ta opierała się nie tylko na danych zdrowotnych, ale także na szeregu kryteriów: statusie szczepień, noszeniu maseczki, przestrzeganiu zasad dystansu społecznego, a nawet lokalizacji na poziomie kodu pocztowego.

Szczególnie kontrowersyjne: Według Smitha, w ocenie uwzględniono również cechy etniczne. Whitney Webb, znana dziennikarka śledcza, potwierdziła to w artykule o HHS Protect i udokumentowała celową dyskryminację grup etnicznych. Film w języku angielskim dostępny tutaj .

Gotham: Łańcuch zabójstw sztucznej inteligencji stojący za systemem

Według Smitha jednak Tiberius był dopiero pierwszym krokiem. Ocena ryzyka została przekazana bezpośrednio do Gotham – systemu decyzyjnego opartego na sztucznej inteligencji firmy Palantir, który wykorzystywał logikę „łańcucha śmierci” w stylu wojskowym do automatycznego inicjowania medycznych środków zaradczych: remdesiviru, respiratorów i szczepionek. Gotham decydował , kto i kiedy otrzyma leki, na podstawie algorytmów .

Jednolita kontrola poprzez jednolite oprogramowanie

Według Smitha, infrastruktura, na której się opiera, jest rozwijana od dawna. Programy takie jak Epic i 3M, używane w szpitalach w całych Stanach Zjednoczonych, są kompatybilne z systemami Palantir. Chociaż lokalnie noszą różne nazwy, opierają się na tym samym fundamencie funkcjonalnym – cyfrowym systemie cienia z centralną kontrolą nad danymi medycznymi.

Centralny monitoring zamiast zdecentralizowanej opieki zdrowotnej

To, co zaczęło się jako reakcja na pandemię, teraz przypomina projekt pilotażowy dla przyszłej dyktatury zdrowotnej: Według Smitha, indywidualne leczenie zostało zastąpione algorytmiczną oceną ryzyka – zautomatyzowaną, anonimową i scentralizowaną. Każdy, kto się do tego nie stosował, był uważany za zagrożenie.

Wnioski: Od ochrony do dostępu

Zgodnie z tą narracją, program HHS Protect to znacznie więcej niż narzędzie logistyczne do dystrybucji szczepionek. To okno na technokratyczną przyszłość, w której sztuczna inteligencja, big data i prywatne korporacje, takie jak Palantir, podejmują decyzje dotyczące zdrowia i leczenia pacjentów. Wypowiedzi Zowe’a Smitha to sygnał ostrzegawczy – wzywający do przejrzystości, nadzoru i odzyskania autonomii medycznej.

Cały wywiad jest w języku angielskim. 

USA: Pedofil z Izraela wypuszczony po [—-] interwencji?! A Netanjahu kłamie, broni i wybiela

Pedofil z Izraela wypuszczony po amerykańskiej interwencji?! „To fakty, może nigdy nie zostać oskarżony”

20.08.2025 https://nczas.info/2025/08/20/afera-pedofil-z-izraela-wypuszczony-po-amerykanskiej-interwencji-to-fakty-moze-nigdy-nie-zostac-oskarzony/

Donald Trump oraz Benjamin Netanjahu
Donald Trump oraz Benjamin Netanjahu. / foto: domena publiczna

„Administracja Trumpa miała na wniosek rządu Benjamina Netanjahu odesłać na terytorium Izraela urzędnika ds. cyberwojny, oskarżonego o zwabienie dziecka do udziału w czynnościach seksualnych w Las Vegas” – poinformował serwis lifesitenews.com. Eksperci ostrzegają, że na terenie zbrodniczego państwa najpewniej nie usłyszy żadnych zarzutów.

W środę w Las Vegas aresztowano kilka osób oskarżonych o próbę zwabienia przez Internet nieletnich „do udziału w czynnościach seksualnych”. O sprawie poinformował „The Jerusalem Post”.

Wśród zatrzymanych był izraelski urzędnik Krajowego Dyrektoriatu ds. Cyberbezpieczeństwa Tom Artiomow Aleksandrowicz. Władze w Tel Awiwie nie podjęły żadnych kroków w celu postawienia mu jakichkolwiek zarzutów. Komentatorzy wątpią, by to nastąpiło po sprowadzeniu go do Izraela.

Aresztowanie nastąpiło w wyniku tajnego śledztwa FBI, Departamentu Bezpieczeństwa Wewnętrznego i policji stanu Newada.

„North Star” ustaliło u amerykańskich urzędników zaangażowanych w operację, że administracja Donalda Trumpa interweniowała w celu deportacji seksualnego drapieżcy do Palestyny okupowanej przez Izrael. Stało się to na wniosek Aleksandrowicza.

Za urzędnika wpłacono kaucję 10 tys. dolarów.

„Pomimo autoryzacji operacji przez samą administrację Trumpa – własny zespół Trumpa wkroczył do akcji i zniweczył ich działania. Przyspieszyli jego uwolnienie i powrót. Drapieżnik został złapany. A następnie, aby chronić Netanjahu, został uwolniony” – podało „North Star”.

„To nie są spekulacje. To nie są plotki. To fakty. A jednak Izrael deportował go z powrotem do Tel Awiwu, jakby nic się nie stało” – podkreślono w raporcie NS.

Redakcja ustaliła, że Ośrodek Detencyjny Henderson potwierdził aresztowanie i oskarżenie. Zarzuty karne są w toku.

Tymczasem biuro premiera Izraela Benjamina Netanjahu zaprzeczyło aresztowaniu. Opublikowano oświadczenie, w którym podano, iż „pracownik państwowy, który udał się do USA w sprawach służbowych, został przesłuchany przez amerykańskie władze podczas pobytu” i „pracownik nie został aresztowany i wrócił zgodnie z planem”. Izraelski portal „Yney” także twierdził, że Aleksandrowicz nie został aresztowany, tylko „krótko przesłuchany” przed powrotem do hotelu, a potem do Palestyny.

Strona izraelska stwierdzi, że „do tej pory nie otrzymała dodatkowych informacji autoryzowanymi kanałami” w sprawie próby nakłonienia nieletniego do czynności seksualnych. W związku z tym może nigdy nie zostać oskarżony w Izraelu.

„W przypadku otrzymania takich informacji, dyrekcja podejmie odpowiednie działania. Na tym etapie, w drodze wspólnej decyzji, pracownik udał się na urlop, aby zająć się sprawą do czasu wyjaśnienia sytuacji” – dodała dyrekcja Krajowego Dyrektoriatu ds. Cyberbezpieczeństwa.

Departament Stanu USA zaprzeczył interwencji w celu uwolnienia Aleksandrowicza.

„Aleksandrowicz przebywał w Las Vegas na początku tego miesiąca, aby wziąć udział w Black Hat, międzynarodowej dorocznej konferencji poświęconej cyberbezpieczeństwu. Według „Mediaite”, opublikował na swoim profilu na LinkedIn wpis, który później został usunięty.

„Dwóch rzeczy nie da się uniknąć na Black Hat 2025: Nieustannego szumu generatywnej (sztucznej inteligencji) i brzmienia hebrajskiego w każdym korytarzu” – napisał Aleksandrowicz.

„Kluczowy wniosek? Przyszłość cyberbezpieczeństwa jest pisana w kodzie, a wydaje się, że znaczna jej część powstaje w #TelAwiwie i jest wspierana przez LLM (modele dużych języków). To ekscytujący czas dla tej dziedziny” – dodał.

Aleksandrowicz jest założycielem organizacji Cyber Dome. Ma wykorzystywać SI do wykrywania i neutralizowania „prawdziwych” cyberzagrożeń, „zanim dotrą one do systemów krytycznych”. Doradzał również różnym organizacjom rządowym w zakresie cyberbezpieczeństwa i otrzymał Nagrodę Obrony Izraela.

„Raport CBS z 2020 roku zwrócił uwagę na problem żydowskich pedofilów w USA, którzy uciekają do Izraela, aby uniknąć oskarżenia, korzystając z izraelskiego prawa powrotu, które pozwala Żydom na przeprowadzkę do Izraela w celu automatycznego uzyskania obywatelstwa. Problem pogłębia brak rejestru przestępców seksualnych w Izraelu” – wskazuje lifesitenews.com.

Stowarzyszenie Matzof szacuje, że każdego roku dziesiątki tysięcy przestępców seksualnych wobec dzieci w Izraelu dopuszcza się wykorzystywania seksualnego nieletnich.

Odtajnione: Tajny plan CIA dotyczący inwazji na Ukrainę

Odtajnione: Tajny plan CIA dotyczący inwazji na Ukrainę

Przez Kit Klarenberg Źródło: Odtajnione: Tajny plan inwazji CIA na Ukrainę

7 sierpnia amerykański gigant sondażowy Gallup opublikował niezwykłe wyniki sondażu przeprowadzonego wśród Ukraińców. Poparcie społeczne dla „walki o zwycięstwo” Kijowa spadło do rekordowo niskiego poziomu „we wszystkich grupach społecznych”, „niezależnie od regionu czy grupy demograficznej”. W „niemal całkowitym odwróceniu nastrojów społecznych w porównaniu z 2022 rokiem”, 69% obywateli popiera „jak najszybsze zakończenie wojny poprzez negocjacje”. Tylko 24% chce kontynuować walkę. Jednak niewielu wierzy, że wojna zastępcza wkrótce się zakończy.

Przyczyny pesymizmu Ukraińców w tej kwestii nie zostały podane, ale oczywistym wytłumaczeniem jest nieustępliwość prezydenta Wołodymyra Zełenskiego, wspieranego przez swoich zagranicznych sponsorów – zwłaszcza Wielką Brytanię. Marzenie Londynu o podziale Rosji na łatwe do wykorzystania części sięga wieków i zostało dodatkowo podsycone po zamachu stanu na Majdanie w lutym 2014 roku. W lipcu tego roku Instytut Sztuk Politycznych, filia NATO/MI6, założona przez weterana brytyjskiego wywiadu wojskowego Chrisa Donnellego, opublikował szczegółowy plan trwającej wojny zastępczej.

W odpowiedzi na wojnę domową w Donbasie, Statecraft opowiadał się za zwalczaniem Moskwy za pomocą szeregu „środków anty-wywrotowych”. Obejmowały one „bojkot ekonomiczny, zerwanie stosunków dyplomatycznych”, a także „propagandę i kontrpropagandę, naciski na państwa neutralne”. Celem było sprowokowanie „starego konfliktu zbrojnego” z Rosją, który „Wielka Brytania i Zachód mogłyby wygrać”. Chociaż obecnie jesteśmy świadkami brutalnego rozpadu potwornego planu Donnelly’ego, anglo-amerykańskie plany wykorzystania Ukrainy jako przyczółka do wojny totalnej z Moskwą sięgają daleko w przeszłość.

W sierpniu 1957 roku CIA potajemnie opracowała szczegółowe plany inwazji amerykańskich sił specjalnych na Ukrainę. Liczyła na to, że sąsiedzi agitatorzy antykomunistyczni zostaną zmobilizowani jako żołnierze piechoty do wsparcia tego przedsięwzięcia. Szczegółowy, 200-stronicowy raport zatytułowany „Czynniki oporu i obszary działania sił specjalnych” przedstawiał czynniki demograficzne, ekonomiczne, geograficzne, historyczne i polityczne w ówczesnej SRR, które mogłyby ułatwić lub utrudnić Waszyngtonowi wzniecenie lokalnego powstania i tym samym doprowadzić do ostatecznego upadku ZSRR.

Przewidywano, że misja będzie delikatnym i trudnym balansowaniem, ponieważ znaczna część ludności ukraińskiej żywiła „niewielkie zastrzeżenia” wobec Rosjan lub rządów komunistycznych, co mogło zostać wykorzystane do wzniecenia zbrojnego powstania. Równie problematyczny był fakt, że „długa historia unii między Rosją a Ukrainą, trwająca niemal nieprzerwanie od 1654 roku do dnia dzisiejszego”, doprowadziła do tego, że „wielu Ukraińców” przyjęło „rosyjski styl życia”. To z kolei sprawiało, że problematyczny był niewielki „opór wobec władzy sowieckiej” wśród ludności.

„Ogromny wpływ” kultury rosyjskiej na Ukraińców, „wiele wpływowych stanowisk” w administracji lokalnej zajmowanych przez „Rosjan lub Ukraińców sympatyzujących z [komunistycznymi] rządami” oraz „względne podobieństwo” ich „języków, zwyczajów i pochodzenia” sprawiły, że „między Ukraińcami a Rosjanami było mniej punktów spornych” niż w krajach Układu Warszawskiego. We wszystkich tych państwach satelickich CIA zrekrutowała już, z różnym skutkiem, tajne siatki „bojowników o wolność” jako antykomunistyczne piąte kolumny. Niemniej jednak CIA nadal była zainteresowana identyfikacją potencjalnych „aktorów ruchu oporu” na Ukrainie:

„Niektórzy Ukraińcy zdają się nie dostrzegać różnic, które odróżniają ich od Rosjan, i odczuwają niewielki antagonizm narodowy. Niemniej jednak istnieją istotne pretensje, a wśród innych Ukraińców występuje opór wobec władzy sowieckiej, często o charakterze nacjonalistycznym. W sprzyjających okolicznościach można się spodziewać, że osoby te wesprą amerykańskie siły specjalne w walce z reżimem”.

„Działania nacjonalistyczne”

Mapa CIA podzieliła Ukrainę na dwanaście oddzielnych stref, uszeregowanych według „potencjału oporu” i „pozytywnego nastawienia ludności do reżimu sowieckiego”. Regiony południowe i wschodnie, zwłaszcza Krym i Donbas, otrzymały słabe oceny. Ich ludność została uznana za „silnie lojalną” wobec Moskwy, „nigdy nie przejawiającą nacjonalistycznych nastrojów ani wrogości wobec reżimu” i uważającą się za „rosyjską wyspę na Morzu Ukraińskim”. W badaniu zauważono, że w trakcie i po I wojnie światowej, kiedy Niemcy utworzyły na Ukrainie faszystowskie państwo marionetkowe,

Mieszkańcy Donbasu zaciekle stawiali opór ukraińskim nacjonalistom i tymczasowo utworzyli własną republikę, niezależną od reszty Ukrainy. W kolejnych latach bronili władzy sowieckiej i interesów Rosji, często atakując ukraińskich nacjonalistów z większym zapałem niż sami rosyjscy przywódcy. Podczas niemieckiej okupacji w czasie II wojny światowej nie odnotowano ani jednego udokumentowanego przypadku poparcia dla ukraińskich nacjonalistów ani Niemców.

Niemniej jednak inwazję i okupację Krymu uznano za niezwykle ważne. Oprócz strategicznego znaczenia, krajobraz półwyspu uznano za idealny do prowadzenia działań partyzanckich. Teren oferował „doskonałe możliwości kamuflażu i ucieczki”, jak stwierdzono w raporcie CIA. Chociaż „wojska działające na tych terenach musiałyby być specjalnie wyszkolone i wyposażone”, zakładano, że miejscowa ludność tatarska, która „tak zaciekle” walczyła z Sowietami podczas II wojny światowej, „prawdopodobnie byłaby skłonna” udzielić pomocy najeźdźcom amerykańskim.

Obszary zachodniej Ukrainy, w tym dawne polskie obwody, takie jak Lwów, Równe, Zakarpacie i Wołyń, które podczas II wojny światowej były pod silną kontrolą „ukraińskich powstańców” – zwolenników wspieranego przez MI6 Stepana Bandery – były uważane za najbardziej urodzajne siedliska „oporu”. Tam „działalność nacjonalistyczna była szeroko rozpowszechniona podczas II wojny światowej”, a uzbrojone milicje stawiały opór „prosowieckim partyzantom z pewnym powodzeniem”. Co ciekawe, masowa eksterminacja Żydów, Polaków i Rosjan przez banderowców sprawiła, że w tych regionach praktycznie nie było ludności nieukraińskiej.

Co więcej, w okresie powojennym „opór wobec władzy sowieckiej” na Ukrainie Zachodniej „przejawił się na szeroką skalę”. Pomimo „rozległych deportacji”, we Lwowie i okolicach mieszkało „wielu nacjonalistów”, a „komórki nacjonalistyczne” utworzone przez „oddziały specjalne” Bandery były rozproszone po całej republice. Na przykład, w Karpatach osiedliły się antykomunistyczne „grupy partyzanckie”. W raporcie stwierdzono, że „amerykańskie siły specjalne w tym regionie mogły liczyć na znaczące wsparcie ze strony miejscowej ludności ukraińskiej, w tym na aktywny udział w działaniach przeciwko reżimowi sowieckiemu”.

Zauważono również, że „ukraińskie nacjonalistyczne, antyradzieckie nastroje” w Kijowie były „najwyraźniej umiarkowanie silne” i że „można było oczekiwać aktywnego wsparcia dla sił specjalnych ze strony części ludności”. „Duża populacja ukraińska” stolicy była „w niewielkim stopniu pod wpływem Rosji” i podczas rewolucji rosyjskiej „wspierała ukraińskie nacjonalistyczne, antyradzieckie siły silniej niż jakikolwiek inny region”. W rezultacie „niepewność co do postawy miejscowej ludności” skłoniła Moskwę do uznania Charkowa za stolicę Ukraińskiej SRR, którą pozostał do 1934 roku.

Dokument CIA zawierał również niezwykle szczegółowe oceny terytorium Ukrainy pod kątem jego przydatności do prowadzenia działań wojennych. Na przykład Polesie – położone niedaleko Białorusi – zostało opisane jako „generalnie niedostępne”, ponieważ wiosną było „prawie niemożliwe” do przekroczenia. Zimą natomiast obszar ten był „najbardziej sprzyjający przemieszczaniu się, w zależności od głębokości przymrozków”. Ogólnie rzecz biorąc, region ten „sprawdził się w przeszłości jako doskonały obszar odwrotu i ucieczki, wspierając zakrojone na szeroką skalę działania partyzanckie”. Szczególnie interesujące były również „bagniste doliny Dniepru i Desny”.

„Północno-zachodnia część obszaru jest gęsto zalesiona i oferuje doskonałe możliwości kamuflażu i manewrowania… Rozległe bagna przeplatają się z terenami leśnymi, które stanowią również dobre kryjówki dla sił specjalnych. Warunki na Wyżynie Wołyńsko-Podolskiej są mniej sprzyjające, chociaż niewielkie grupy mogą znaleźć tymczasowe schronienie w rzadkich lasach”.

„Zdecydowanie antynacjonalistyczny”

Plan inwazji CIA nigdy nie został oficjalnie wdrożony. Jednak te same obszary Ukrainy, które według CIA były najbardziej skłonne do przyjęcia amerykańskich sił specjalnych, to te, gdzie poparcie dla zamachu stanu na Majdanie było najsilniejsze. Co więcej, w mało znanym rozdziale sagi Majdanu, faszystowscy bojownicy Prawego Sektora zostali masowo sprowadzeni na Krym przed podbojem półwyspu przez Moskwę. Gdyby udało im się opanować ten obszar, Prawy Sektor zrealizowałby cel CIA, opisany w dokumencie „Czynniki oporu i obszary działania sił specjalnych”.

Barykada obrony cywilnej wzniesiona w celu uniemożliwienia Prawemu Sektorowi wejścia na Krym, luty 2014 r.

Biorąc pod uwagę wydarzenia, które rozegrały się w innych częściach Ukrainy po lutym 2014 roku, inne fragmenty raportu CIA nabierają wyraźnie złowrogiego charakteru. Na przykład CIA ostrzegała przed wzniecaniem antyradzieckiego powstania w Odessie, pomimo jej strategicznego położenia nad Morzem Czarnym. Agencja zauważyła, że miasto to jest „najbardziej kosmopolitycznym regionem Ukrainy, z różnorodną populacją, która obejmuje, oprócz Rosjan i Żydów, licznych Greków, Mołdawian i Bułgarów”. Dlatego:

„Odessa… rozwinęła mniej nacjonalistyczny charakter. Historycznie uważano ją za terytorium rosyjskie, a nie ukraińskie. Podczas II wojny światowej niewiele było tu śladów nastrojów nacjonalistycznych czy antyrosyjskich, a miasto… było faktycznie kontrolowane przez silnie antynacjonalistyczną administrację lokalną [w trakcie konfliktu]”.

Od wybuchu protestów w listopadzie 2013 roku Odessa stała się kluczowym miejscem starć między zwolennikami a przeciwnikami Majdanu. W marcu następnego roku rosyjskojęzyczni Ukraińcy zajęli historyczny plac Kułykowe Pole, domagając się referendum w sprawie utworzenia „Autonomicznej Republiki Odessy”. Napięcia osiągnęły punkt kulminacyjny 2 maja, kiedy faszystowscy kibice futbolu – którzy później utworzyli Batalion Azow – wkroczyli do Odessy, zmusili dziesiątki aktywistów antymajdanu do wejścia do budynku związków zawodowych i podpalili go.

W sumie zginęły 42 osoby, a setki zostały ranne, a ruch antymajdanowy w Odessie został całkowicie zneutralizowany. W marcu tego roku Europejski Trybunał Praw Człowieka wydał druzgocący wyrok przeciwko Kijowowi w związku z masakrą. Stwierdził, że lokalna policja i straż pożarna „umyślnie” nie zareagowały odpowiednio na katastrofę, a władze chroniły winnych urzędników i sprawców przed oskarżeniem pomimo niezbitych dowodów. Fatalne „zaniedbanie” funkcjonariuszy tego dnia i później znacznie „wykroczyło poza błąd w ocenie sytuacji lub zaniedbanie”.

ETPC najwyraźniej nie chciał uznać spalenia aktywistów anty-majdanu za celowe i zaplanowane masowe morderstwo, zaplanowane i zlecone przez zainstalowany przez USA faszystowski rząd w Kijowie. Jednak ustalenia ukraińskiej komisji parlamentarnej nieubłaganie wskazują na ten wniosek. To, czy masakra w Odessie miała na celu sprowokowanie rosyjskiej interwencji na Ukrainie, a tym samym doprowadzenie do „starego konfliktu zbrojnego” z Moskwą, który „Wielka Brytania i Zachód mogłyby wygrać”, jest spekulacją – chociaż Instytut Sztuki Politycznej działał wówczas w tym kraju.

Źródło: Odtajnione: Tajny plan inwazji CIA na Ukrainę

Żałosny stan tak zwanych “elit” – obrazek

Żałosny stan tak zwanych elit – obrazek

Zorard 18 sierpnia, 2025 https://zorard.wordpress.com/2025/08/18/zalosny-stan-tak-zwanych-elit-obrazek/

Po szczycie Trump-Putin na Alasce, podczas którego obaj panowie zachowywali się publicznie jak starzy kumple, nasze „elity” wpadły w stan kompletnego szoku. Poniżej kliniczny przykład.

Zastanówmy się przez chwilę: pani Bonikowska, doktor nauk humanistycznych, „Od maja 2013 prezes Centrum Stosunków Międzynarodowych – think tanku specjalizującego się w polityce zagranicznej. Wykłada w Centrum Europejskim Uniwersytetu Warszawskiego, w Akademii Finansów i Biznesu Vistula i na uczelni im. Korczaka. Jest współzałożycielką i prezeską ośrodka dialogu i analiz THINKTANK.” (Wikipedia), to jak widać tępa idiotka, której „trudno pojąć” tą sytuację. Rozumiecie, ona nie dość, że jest głupia i nic nie rozumie z geopolityki i tego jak świat działa – ona tą swoją ignorancję przekazuje innym, uchodzi za znawcę, traktowana jest poważnie! To problem systemowy, ktoś tej głupiej babie dał ten doktorat, ktoś ją promuje jako „ekspertkę”. A przecież podobnych do niej „ekspertów” i „analityków” mamy dziesiątki.

Dla każdego kto choć minimalnie kuma coś z historii było oczywiste, że w sytuacji, w której nie udało się pokonać Rosji militarnie przygotowaną uprzednio na to Ukrainą, nie udało się jej złamać gospodarczo (sankcje, wysadzenie Nord Stream), nie udało się doprowadzić do wewnętrznego przewrotu (społeczeństwo popiera Putina, Nawalny i Prigożyn w grobie itp.) ani rozpadu po liniach narodowościowych to USA nie mają innego wyjścia niż jakoś się z Rosją dogadać. Inaczej blok Rosja-Chiny jeszcze bardziej się umocni i nie będzie można nawet marzyć o konkurencji z nim, że nie wspomnę o pokonaniu go.

A tymczasem dla dziesiątków „politologów” pokroju tej tępej idiotki i naszych „analityków” jest to „niepojęte”. Podobnie jak niepojęte jest, że Trump rozmawia z Łukaszenką i najpewniej odwiedzi Mińsk.

Jak mamy funkcjonować jako naród, jako lud (niem. volk) jeżeli nie tylko nie mamy państwa, ale nie mamy nawet elit orientujących się w sytuacji? Porównajmy nasze położenie z położeniem niedalekich sąsiadów – Słowacji czy Węgier. Owszem, mają wrogów, owszem, tam też chcą pozbyć się Orbana i na jego miejsce wsadzić jakieś żałosne szuje podobne do Trzaskowskiego i Tuska, ale póki co Węgry wychodzą z tej zawieruchy obronną ręką – bez milionów nachodźców z Ukrainy, bez rozbrojonej armii, bez ogromnych wydatków na zbrojenie Ukrainy, bez zrujnowanych stosunków z Rosją (i Białorusią), ze świetną relacją z Chinami – i z obecną administracją USA.

Serio, ręce opadają…

Oczywiście ja nie komentuję samego szczytu Trump-Putin. Dlaczego? Bo podobnie jak wszyscy analitycy i komentatorzy nic nie wiem na temat tego o czym tam rozmawiano oraz co ustalono (lub raczej jakie ustalenia „dopięto” bo takie szczyty zwykle przygotowują różni wysłannicy zawczasu). No i nie jestem zawodowym komentatorem czy felietonistą – oni muszą coś napisać i to od razu, bo za to im płacą.

Ja mogę poczekać. I tak wiem, że prawdziwa zawartość i znaczenie tego szczytu będzie znane dopiero za jakieś 50 lat kiedy wypłyną na jaw dokumenty i ukażą się spisane na emeryturach wspomnienia uczestników. Jedno jest pewne – los Polski z pewnością nie był tam szczególnie istotnym elementem a przy tym traktowany był ściśle transakcyjnie i instrumentalnie.

Stanowisko rosyjskie: Waszyngton zadecydował sam, bez UE, Ukraina traci nie tylko terytorium

Waszyngton zadecydował sam, bez UE, Ukraina traci nie tylko terytorium

Wideo w języku rosyjskim z szerokim omówieniem w języku polskim.

DR IGNACY NOWOPOLSKI AUG 19

Trump proponuje Ukrainie pokój w zamian za terytorium. Nie jest to spontaniczny odruch, ale poufnie uzgodnione z Putinem zarysy traktatu pokojowego.

Z ust Trumpa wyszło też oświadczenie, że Ukraina nigdy nie stanie się członkiem NATO.

Na otarcie łez, ofiaruje Ukrainie coś w rodzaju artykułu 5 Traktatu Północnoatlantyckiego. Ale nie od NATO, ale poszczególnych państw, które chciałyby na to się zgodzić.

Uwaga Edytora: Z jakiś zadziwiających powodów, nikt z „wybitnych przywódców NATO i UE, nie pofatygował się przeczytać artykułu 5 w całości, a to już ponad 75 lat od jego napisania. Dlatego zacytuję go tu:

„Artykuł 5

Strony zgadzają się, że zbrojna napaść na jedną lub więcej z nich w Europie lub Ameryce Północnej będzie uznana za napaść przeciwko nim wszystkim i dlatego zgadzają się, że jeżeli taka zbrojna napaść nastąpi, to każda z nich, w ramach wykonywania prawa do indywidualnej lub zbiorowej samoobrony, uznanego na mocy artykułu 51 Karty Narodów Zjednoczonych, udzieli pomocy Stronie lub Stronom napadniętym, podejmując niezwłocznie, samodzielnie jak i w porozumieniu z innymi Stronami, działania, jakie uzna za konieczne, łącznie z użyciem siły zbrojnej, w celu przywrócenia i utrzymania bezpieczeństwa obszaru północnoatlantyckiego.

O każdej takiej zbrojnej napaści i o wszystkich podjętych w jej wyniku środkach zostanie bezzwłocznie powiadomiona Rada Bezpieczeństwa. Środki takie zostaną zaniechane, gdy tylko Rada Bezpieczeństwa podejmie działania konieczne do przywrócenia i utrzymania międzynarodowego pokoju i bezpieczeństwa.”

Article 5

The Parties agree that an armed attack against one or more of them in Europe or North America shall be considered an attack against them all and consequently they agree that, if such an armed attack occurs, each of them, in exercise of the right of individual or collective self-defence recognised by Article 51 of the Charter of the United Nations, will assist the Party or Parties so attacked by taking forthwith, individually and in concert with the other Parties, such action as it deems necessary, including the use of armed force, to restore and maintain the security of the North Atlantic area.

Any such armed attack and all measures taken as a result thereof shall immediately be reported to the Security Council. Such measures shall be terminated when the Security Council has taken the measures necessary to restore and maintain international peace and security .

Nie trzeba być wytrawnym prawnikiem, żeby poprawnie zinterpretować: „działania, jakie uzna za konieczne, łącznie z użyciem siły zbrojnej”. Strona może ograniczyć się do modlitwy za napadniętego i wypełnić w ten sposób wymogi tego sławetnego artykułu!

https://www.nato.int/cps/en/natohq/official_texts_17120.htm

Z drugiej strony, Ursula Ursula von der Leyen oferuje ewentualne członkostwo w UE, jeśli Ukraina pójdzie na ustępstwa terytorialne.

Na konferencji prasowej Zełenski znów twardy: żadnych ustępstw terytorialnych, bo konstytucja nie pozwala! Ale zaraz dodaje: ale możemy „zamrozić” granicę na obecnej linii frontu, co w pełni zadowala UE i USA.

Na wypadek gdyby Zełenski jednak się upierał, Trump ma plan B, podpisanie traktatu wspólnie z UE, bez udziału Ukrainy.

„Liderzy unijni” mają zbyt wiele wewnętrznych problemów, by dodatkowo wspierać Ukrainę wbrew woli Waszyngtonu. A kręgosłupów nigdy nie posiadali, gnąc się tam gdzie trzeba, choć do tej pory retoryka było dokładnie odwrotna.

Z punktu widzenia Ukrainy, to jest zdrada Unii. Ale kiedy to Zachód wypełniał swe zobowiązania i deklaracje, które stają się dlań szkodliwe? NIGDY!

Wynika stąd pytanie: z kim pozostanie Ukraina? Wygląda na to, że sama.

Jeśli traktat zostanie podpisany bez udziału Ukrainy, to z punktu widzenia prawa międzynarodowego stanie się ona przedmiotem, a nie podmiotem.

I to nie teoria, to fakty. W Brukseli jeszcze dyskutują o słowach, podczas gdy w Waszyngtonie już piszą traktat.

Trump stwierdza na swym blogu wprost: „Ukraina musi pójść na ustępstwa terytorialne, w przeciwnym przypadku, straci więcej!”

Jak widać, zaproszenie „unijnych przywódców” wraz z Zełenskim na rozmowy w Waszyngtonie, to był eufemizm mający ukryć konieczność ich zastosowania się do woli Białego Domu!

Pogłoski z Waszyngtonu mówią, że USA i Rosja dogadały się nie tylko o granicach, ale też o tym kto ma zostać kolejnym „prezydentem niepodległej Ukrainy”.

Geopolityka się zmienia, o sprawach globalnych decydują teraz Waszyngton i Moskwa.

Dla Trumpa, to nie tylko zwycięstwo, ale również główna rola w spektaklu, w którym jest on też reżyserem i scenarzystą. Chce aby w podręcznikach historii jego imię kojarzyło się z zakończeniem wojny, nową architekturą bezpieczeństwa i nową formą Ukrainy.

To co teraz się tworzy, to nie negocjacje, ale poszukiwanie najbardziej wygodnej twarzy dla totalnej klęski.

„Europejscy przywódcy”, jak na znak dyrygenta zmienili piosenkę. Teraz już nie śpiewają, „za sprawiedliwość do ostatniego Ukraińca!”, ale „my wszyscy chcemy pokoju!”.

Trump prowadzi tą sprawę nie w formie politycznej, ale biznesowej. Tak jak połączenie korporacji (USA & RF).

Dla UE lepszy jest kompromis ze stabilnymi wschodnimi rubieżami niż niejasna turbulentna przyszłość.

Jeśli historia potoczy się tak jak zaplanowano, to trzyletnia krwawa wojna nie będzie będzie zatytułowana „triumf dobra nad złem”, ale „układ pomiędzy dwoma mocarstwami”.

Słowo „kapitulacja” nie jest użyte, ale jeśli usunie się dyplomatyczną narracje, to pozostaje tylko ono.

USA planują w przyszłym roku przyjąć 40 tysięcy uchodźców. W tym 30 tysięcy białych Afrykanerów z RPA

USA planują w przyszłym roku przyjąć 40 tysięcy uchodźców. W tym 30 tysięcy białych Afrykanerów z RPA

https://pch24.pl/usa-planuja-w-przyszlym-roku-przyjac-40-tysiecy-uchodzcow-w-tym-30-tysiecy-bialych-afrykanerow-z-rpa

(fot. Riaan Versfeld / Flickr)

Administracja prezydenta USA Donalda Trumpa rozważa przyjęcie w przyszłym roku 40 tys. uchodźców, z czego 30 tys. miejsc przypadłoby Afrykanerom, białej mniejszości z Republiki Południowej Afryki, która jest obecnie dyskryminowana przez murzyński rząd i prześladowana przez murzyńskie grupy przestępcze.

Według agencji Reutera o takim 40-tys. limicie Angie Salazar, główna urzędniczka ds. programu dla uchodźców w Departamencie Zdrowia i Opieki Społecznej USA (HHS), rozmawiała ze swoimi współpracownikami.

Dwóch urzędników poinformowało agencję, że z tej liczby około 30 tys. miejsc będzie przeznaczonych dla Afrykanerów, którzy, jak zauważył prezydent USA, są narażeni na „dyskryminację rasową i przemoc”. Inne źródło powiedziało agencji Reutera, że brano pod uwagę również limit na poziomie 12 tys.

Oprócz Afrykanerów, Biały Dom rozważa ograniczone przesiedlenia Afgańczyków, którzy pomagali siłom zbrojnym USA w konfliktach na Bliskim Wschodzie, a potencjalnie także Ukraińców, pozostawiając jedynie niewielką liczbę miejsc dla innych narodowości.

W ostatnim roku urzędowania poprzedniego prezydenta, Joe Bidena, Stany Zjednoczone przyjęły 100 tys. uchodźców, z czego najwięcej pochodziło z Demokratycznej Republiki Konga (18 145).

Proponowany limit jest nadal wyższy, niż rekordowo niski pułap 15 tys. ustalony przez Trumpa podczas jego pierwszej kadencji prezydenckiej w ostatnich dniach urzędowania w Białym Domu.

Na początku obecnej kadencji prezydent Trump zaprosił do USA Afrykanerów, przyznając im status uchodźców i twierdząc, że grupa ta spotyka się z dyskryminacją rasową. Jego ówczesny doradca, urodzony w RPA Elon Musk dodał, że w RPA Afrykanom grozi ludobójstwo ze strony czarnoskórej większości. W maju z azylu skorzystało pierwszych 59 Afrykanerów.

Wcześniej administracja Trumpa wstrzymała przyjmowanie wszystkich innych uchodźców, w tym pochodzących ze stref objętych wojną, zawieszając rozpatrywanie około 600 tys. wniosków.

Źródło: PAP

Kościół Chrystusowy czy charytatywna organizacja pozarządowa?

Grzegorz Górny: Kościół Chrystusowy czy charytatywna organizacja pozarządowa?

18 sierpnia 2025 https://pch24.pl/grzegorz-gorny-kosciol-chrystusowy-czy-charytatywna-organizacja-pozarzadowa

(Il. A. Bednarski /Polonia Christian)

Większość wyznawców katolicyzmu w USA nie zgadza się z Magisterium w wielu ważnych kwestiach (…) ogromna rzesza tamtejszych katolików nie uznaje nie tylko nauczania moralnego, lecz także doktrynalnego Kościoła, np. nie wierzy w realną obecność Chrystusa w Eucharystii, zmartwychwstanie ciała, istnienie piekła czy inne prawdy zbawcze. Podobne zjawisko dotyczy zresztą wielu krajów cywilizacji zachodniej – stwierdza Grzegorz Górny, analizując amerykańskie badania opinii publicznej.

Powołując się na niedawne wyniki badania Pew Reserach Center w USA, publicysta wPolityce.pl stwierdza smutno, że większość katolików w Ameryce nie zgadza się z tym, co głosi nauka Kościoła. „Aż 84 proc. opowiada się za stosowaniem antykoncepcji, 83 proc. za zapłodnieniem in vitro, 63 proc. za zniesieniem celibatu księży, a 59 proc. za święceniami kapłańskimi dla kobiet” – wynika z badań. Aż 59 proc. katolików jest za legalizacją aborcji, w tym 25 proc. we wszystkich przypadkach.

Analogicznie, większość katolików w USA jest również na bakier z doktryną Kościoła, np. nie wierzy w realną obecność Chrystusa w Eucharystii, zmartwychwstanie ciała, istnienie piekła czy inne prawdy zbawcze. Podobne zjawisko dotyczy zresztą wielu krajów cywilizacji zachodniej. 

W ocenie Górnego, badania socjologiczne w USA dowodzą, że kategoria obiektywnej prawdy przestaje mieć zastosowanie w życiu religijnym współczesnego człowieka. Wiara zostaje sprowadzona do użyteczności, konsensusu czy osobistych emocji. „Ludzkie widzimisię staje się w sprawach nadprzyrodzonych najwyższym autorytetem, przy którym wielka tradycja, gromadząca przez wieki doświadczenie duchowe licznych pokoleń, przestaje cokolwiek znaczyć. O wszystkim rozstrzyga ja” – tłumaczy. 

Ekspert programu „Ja, katolik. EXTRA” na PCh24TV zauważa, że w tej optyce Kościół przeobraża się w jedną z wielu instytucji społecznych, zmieniających swoje normy, prawa i zasady w pogoni za pozyskaniem kolejnych fanów, konsumentów czy wyborców.

„Sami katolicy redukują swoją wspólnotę do (…) organizacji pozarządowej, która powinna przekazywać dobre życzenia, pomoc charytatywną i szerokie uśmiechy, lecz nie może – broń Boże – zadawać niepokojących pytań o prawdę, mówić o grzechu, budzić poczucia winy” – konkluduje Górny zaznaczając, że misją Kościoła nie jest budowanie komfortu psychicznego, ale prowadzenie ludzi do zbawienia poprzez głoszenie niezmiennych prawd wiary.

Źródło: wpolityce.pl PR

Rosja NIE najechała Ukrainy

Rosja NIE najechała Ukrainy

Paul Craig Roberts, 18 sierpnia 2025

Całkowicie przejrzyste i rażące kłamstwo zostało zamienione w prawdę w całym zachodnim świecie. Kłamstwo polega na tym, że Rosja najechała Ukrainę.

Przedstawię faktyczną historię, którą łatwo zweryfikować.

Kiedy Waszyngton obalił rząd ukraiński w 2014 roku i zainstalował marionetkę, oparł się na banderowcach, aby popchnąć rząd do wrogości wobec rosyjsko zasiedlonych obszarów Ukrainy, takich jak Krym i Donbas, które pierwotnie były częścią Rosji. Niezależnie od tego, czy banderowcy – zwolennicy Stepana Bandery – są neonazistami, na pewno są wrodzy wobec Rosjan.

Konflikt na Ukrainie rozpoczął się w 2014 roku od napaści ulicznych na Rosjan w Donbasie i prób rządu zakazania używania języka rosyjskiego oraz innych ograniczeń nakładanych na rosyjskie regiony. Te napaści uliczne szybko przerodziły się w ostrzały artyleryjskie miast Donbasu i okupację jego terytorium przez ukraińskie milicje noszące nazistowskie symbole. Aby się bronić, Donbas przekształcił się w dwie niepodległe republiki – Ługańską i Doniecką – i utworzył oddziały paramilitarne w celu samoobrony.

W 2014 roku Donieck i Ługańsk w przytłaczającej większości głosowały za ponownym przyłączeniem do Rosji, podobnie jak Krym, ale Putin odmówił. Zamiast tego oparł się na porozumieniach mińskich, które podpisała Ukraina i republiki, a których Niemcy i Francja miały strzec. Porozumienie, którego sponsorem była Rosja, utrzymywało Donbas w granicach Ukrainy, ale przewidywało pewną autonomię, np. niezależną policję i sądy w celu ochrony praw ludności rosyjskiej. Putin naiwnie ufał porozumieniu mińskiemu, które – jak później powiedzieli kanclerz Niemiec i prezydent Francji – posłużyło do oszukania Putina, podczas gdy USA budowały i wyposażały dużą armię ukraińską.

Pod koniec 2021 roku armia ta była gotowa do inwazji na Donbas, którego znaczna część była już pod ukraińską okupacją, i do siłowego włączenia go z powrotem do Ukrainy bez żadnej autonomii. W obliczu nadużyć i możliwej rzezi ludności rosyjskiej, Putin i jego minister spraw zagranicznych Ławrow próbowali w okresie grudzień 2021 – luty 2022 uzyskać porozumienie o wspólnym bezpieczeństwie z Zachodem, które wykluczyłoby członkostwo Ukrainy w NATO i sprzyjałoby normalizacji stosunków. Reżim Bidena, NATO i UE stanowczo odmówiły. Konflikt wybuchł po tej odmowie.

Widząc, że nie da się tego uniknąć, Rosja udzieliła oficjalnego uznania republikom Donbasu. Dzięki temu Donieck i Ługańsk mogły zwrócić się do Rosji o pomoc, co Putin uczynił w ostatniej chwili – osiem lat za późno. Ponieważ Rosja została zaproszona do Donbasu, nie dokonała nawet inwazji na Donbas, a tym bardziej na Ukrainę.

Putin określił rosyjską interwencję jako „specjalną operację wojskową” ograniczoną do oczyszczenia rosyjskich terenów z wojsk ukraińskich. Siedem miesięcy po rozpoczęciu interwencji, 30 września 2022 roku, Rosja ponownie włączyła do swojego terytorium rosyjskie obszary Doniecka, Ługańska, Zaporoża i Chersonia. Walki lądowe były ograniczone do wypierania wojsk ukraińskich z terytoriów, które ponownie stały się częścią Rosji.

Zapytajcie samych siebie: jak i dlaczego prawda została zastąpiona kłamstwem? Odpowiedź brzmi: ci, którzy czerpią zyski z wojny, dostarczają propagandę wojenną.

Dlaczego ma to znaczenie? Ponieważ propaganda jest barierą dla zrozumienia i dla pokojowego rozwiązania dyplomatycznego konfliktu, który łatwo może wymknąć się spod kontroli i przerodzić w szerszą wojnę.

Propaganda, według której rzekomy „zły-dyktator-zbrodniarz-wojenny” Putin rozpoczyna odbudowę imperium sowieckiego, nakłada ograniczenia na Trumpa i Putina w próbach stworzenia mniej niebezpiecznych relacji Wschód–Zachód. Już teraz zachodnie „prostytutki medialne” krzyczą, że Trump zdradza Ukrainę, że zdradza Europę, że jest gliną w rękach Putina.

Takie i inne hasła będą używane przez syjonistycznych neokonserwatystów i amerykański kompleks wojskowo-przemysłowy, by wbijać kliny między Trumpa a jego zwolenników. Amerykanie od 75 lat są indoktrynowani, by uważać Rosję za wroga. To przekonanie zostało zinstytucjonalizowane.

Postęp w kierunku pokojowych stosunków wymaga prawdziwego przekazu i korekty fałszywych przekonań. Czy jest to możliwe, skoro wpływowi neokonserwatyści, obrońcy hegemonii USA, bronią swoich interesów, a kompleks wojskowo-bezpieczeństwa dąży do utrzymania swojej władzy i zysków? Trump może spodziewać się niewielkiej pomocy ze strony mediów. Naiwni Rosjanie nie powinni dać się ponieść nadziejom na porozumienie z Zachodem. Potężne bariery stoją na drodze rosyjskich nadziei, a Rosjanie nie mają środków, by je usunąć. Wątpliwe, by miał je Trump.

Zapytajcie siebie raz jeszcze: dlaczego to PCR przedstawia argumenty na rzecz zdrowego rozsądku i prawdy? Dlaczego nie robi tego amerykańska wspólnota ds. polityki zagranicznej, Kreml, Chiny, rosyjskie media, media zachodnie, rząd Niemiec, rząd Wielkiej Brytanii, rząd Indii? Dlaczego zwolennicy Trumpa nie przedstawiają takich argumentów?

Jestem tylko jednym głosem, którego łatwo zakrzyczeć jako „agenta/łatwowiernego Putina” przez Washington Post, CNN, Fox News, NPR, BBC, MSNBC, New York Times, Wall Street Journal, The Guardian i resztę medialnych prostytutek oraz mnóstwo stron internetowych sponsorowanych przez podżegaczy wojennych. Normalizacja stosunków między Zachodem a Rosją wymaga wielu głosów. Gdzie one są?

Uwaga:

Prostytuci i prostytutki z BBC i reszty mediów dezinformacyjnych błędnie podają, że przywrócenie Krymu, Donbasu, Zaporoża i Chersonia obywatelstwu rosyjskiemu jest nielegalne. Przywrócenie obywatelstwa rosyjskiego jest całkowicie legalne w świetle międzynarodowych zasad samostanowienia. Nie ma żadnych prób ze strony Krymu, Donbasu, Zaporoża i Chersonia, by powrócić do Ukrainy.

Szczyt Putin – Trump. Sukces! Odnośnie którego nikt dokładnie nie wie, na czym polega

Thomas Röper źródło  https://anti-spiegel.ru/2025/der-erfolg-von-dem-keiner-so-genau-weiss-worin-er-besteht 16 sierpnia 2025,

Szczyt Putin – Trump

Sukces, odnośnie którego nikt dokładnie nie wie, na czym polega

Spotkanie prezydentów Putina i Trumpa na Alasce zostało przez obie strony ocenione jako sukces. Nie ujawniono jednak, co dokładnie uzgodniono. Są jednak pierwsze sygnały – i to one są koszmarem Europejczyków.

Szczyt prezydentów Putina i Trumpa na Alasce był z niecierpliwością oczekiwany na całym świecie, a przynajmniej w Europie i Kijowie ludzie prawdopodobnie wstrzymywali oddech, ponieważ doniesienia wskazywały, że szefowie państw i rządów UE oraz Ukrainy śledzili wieści z Alaski do późnych godzin nocnych. Przyjazne powitanie i fakt, że Putin wsiadł do samochodu Trumpa na lotnisku, musiały wywołać krople potu w Europie.

Po tym, jak prezydenci Trump i Putin najpierw usiedli razem w małym kręgu, w gronie jedynie swoich najważniejszych doradców, a następnie spotkali się w większym gronie, prezydenci zorganizowali wspólną konferencję prasową, zapowiedzianą przed spotkaniem. I, bądźmy szczerzy, była ona zupełnie bez znaczenia. W swoim ośmiominutowym przemówieniu Putin podkreślił podobieństwa między Rosją a USA z przeszłości. Trump przemawiał przez cztery minuty i również podkreślał wspólne stanowisko. Obaj chwalili się nawzajem i mówili o dobrych i produktywnych dyskusjach, mówiąc, że osiągnęli porozumienie w niektórych kwestiach, ale w innych jeszcze nie.

Nie powiedzieli, o czym rozmawiali i co uzgodnili. W zasadzie brzmiało to trochę jak „zgodziliśmy się kontynuować negocjacje”.

I bądźmy szczerzy: kto spodziewał się czegoś więcej po tym pierwszym spotkaniu? Przed spotkaniem żadna ze stron nie wyraziła nadziei na przełom i osiągnięcie ostatecznego porozumienia na Alasce. Przed spotkaniem Trump powiedział, że chcą się poznać i jeśli wszystko pójdzie dobrze, wkrótce odbędzie się kolejne spotkanie. Rosjanie również stwierdzili, że na Alasce jest wiele kwestii do rozstrzygnięcia i nie wyrazili nadziei na osiągnięcie tam porozumienia.

Dlatego spotkanie należy uznać za sukces, nawet jeśli opinia publiczna nie wie jeszcze dokładnie, co zostało osiągnięte. Fakt, że obie strony pochwaliły rozmowy i wzajemną gotowość do osiągnięcia porozumienia, to maksimum, czego można realistycznie oczekiwać od spotkania.

Znaki

Są jednak oznaki tego, co było przedmiotem rozmów i co mogło zostać osiągnięte. Fakt, że ministrowie finansów obu krajów uczestniczyli w spotkaniu, wskazuje, że w programie znalazły się również kwestie współpracy gospodarczej między USA a Rosją, a prawdopodobnie także złagodzenia sankcji. Potwierdza to również fakt, że obaj prezydenci w swoich oświadczeniach wyraźnie odnieśli się do perspektyw gospodarczych między USA a Rosją.

Potwierdza to również to, co strona rosyjska powtarza od miesięcy: spotkania przedstawicieli Rosji i USA dotyczą przede wszystkim wzajemnych relacji, ponieważ najpierw trzeba odbudować zaufanie, zanim uda się osiągnąć porozumienie w kwestiach drażliwych. Zniszczone zaufanie można odbudować jedynie poprzez zawarcie porozumień i pokazanie przez obie strony, że będą ich przestrzegać w praktyce. Nie było to bynajmniej normą w ostatnich dekadach.

Oczywiście, poruszano również kwestię Ukrainy. Nie wiadomo jednak, o czym tam rozmawiano. Jednak wstępne reakcje Europy i Ukrainy z pewnością pozwalają na wyciągnięcie wniosków.

Kijów i Europejczycy wciąż żyją w świecie marzeń, że Rosję można pokonać sankcjami i dostawami broni, mimo że ostatnie trzy i pół roku pokazało, że to nie działa. Ale w starym świecie ludzie zdają się żyć w równoległym wszechświecie, ignorując wszelkie realia. Dlatego Europa nadal polega na receptach, które nie sprawdziły się od trzech i pół roku.

Złe wieści dla “Europejczyków

Z tego powodu Europejczycy byli wręcz spanikowani, gdy ogłoszono spotkanie Putina z Trumpem. Komisja Europejska już przed spotkaniem zdecydowała, że UE pod żadnym pozorem nie złagodzi sankcji wobec Rosji, ale pracuje już nad kolejnym pakietem sankcji przeciwko Rosji. UE podtrzymuje zatem swoją konfrontacyjną postawę wobec Rosji i zamierza ją jeszcze bardziej zaostrzyć. Jednak negocjacje z Rosją są nadal wykluczane w Europie, pozornie bez zrozumienia tego faktu, i dlatego UE obiera kurs konfrontacyjny z rządem USA.

Po spotkaniu z Putinem Trump powiedział w wywiadzie dla Fox News, że spotkanie z Putinem przebiegło pomyślnie i że w związku z tym nie rozważa nowych sankcji wobec Rosji. Dla Europejczyków, którzy domagają się od Trumpa nałożenia surowych sankcji na rosyjski sektor naftowo-gazowy, mógł to być pierwszy cios.

W tym samym wywiadzie Trump powiedział również, że kraje europejskie muszą teraz dołożyć swoją cegiełkę do osiągnięcia porozumienia na Ukrainie. Stwierdził, że jego zdaniem porozumienie jest możliwe i że zakończenie konfliktu zależy teraz od Zełenskiego. To dokładne przeciwieństwo tego, co twierdzą Europejczycy, ponieważ zawsze powtarzają, że to Putin musi zakończyć wojnę. Trump zdaje się postrzegać to inaczej.

W sobotę rano doniesiono, że Trump poinformował szefów państw i rządów europejskich, przewodniczącego Komisji Europejskiej, sekretarza generalnego NATO i przywódcę Ukrainy Zełenskiego podczas półtoragodzinnej rozmowy telefonicznej o wynikach spotkania z Putinem. Według Axios, rozmowa nie była łatwa. Zełenski oświadczył następnie, że w poniedziałek uda się do Waszyngtonu, aby omówić wyniki z Trumpem.

Trump chce porozumienia pokojowego, a nie zawieszenia broni

Kolejnym ciosem dla Europejczyków będzie prawdopodobnie wpis Trumpa na TruthSocial:

„Wspaniały i bardzo udany dzień na Alasce! Spotkanie z prezydentem Rosji Władimirem Putinem było bardzo udane, podobnie jak nocna rozmowa telefoniczna z prezydentem Ukrainy Zełenskim i różnymi europejskimi przywódcami, w tym z szanowanym sekretarzem generalnym NATO. Wszyscy zgodzili się, że najlepszym sposobem na zakończenie straszliwej wojny między Rosją a Ukrainą jest porozumienie pokojowe, które zakończyłoby wojnę, a nie zwykłe porozumienie o zawieszeniu broni, które często zawodzi. Prezydent Zełenski będzie w Gabinecie Owalnym w Waszyngtonie w poniedziałek po południu. Jeśli wszystko pójdzie dobrze, umówimy się na spotkanie z prezydentem Putinem. Potencjalnie można by uratować miliony istnień ludzkich. Dziękuję za uwagę!”

Właśnie tego domaga się Rosja. Od początku eskalacji Rosja twierdziła, że do rozwiązania konfliktu na Ukrainie potrzebne jest kompleksowe rozwiązanie pokojowe, a Rosja zawsze sprzeciwiała się samomu zawieszeniu broni, które albo zostałoby naruszone, albo trwale zamroziło konflikt, zamiast go definitywnie rozwiązać.

Europejczycy natomiast wielokrotnie wzywali ostatnio do bezwarunkowego zawieszenia broni, ale odrzucali negocjacje z Rosją. Celem Europejczyków jest kontynuacja wojny z Rosją, a w przeciwnym razie – zamrożenie konfliktu w celu trwałego utrwalenia problemu, a nie jego rozwiązania.

Fakt, że Trump de facto podąża teraz linią Rosji, prawdopodobnie będzie kolejnym szokiem dla Europejczyków.

Oświadczenie europejskie

Po rozmowie telefonicznej z Trumpem prezydenci Finlandii i Francji, kanclerz Merz, premierzy Włoch, Polski i Wielkiej Brytanii, a także przewodniczący Komisji Europejskiej i przewodniczący Rady Europejskiej przeprowadzili rozmowy z Zełenskim, a następnie wydali wspólne oświadczenie, które ledwie ukrywało różnice zdań z Trumpem. Choć sumiennie rozpoczęli od napisania, że z zadowoleniem przyjmują „wysiłki prezydenta Trumpa zmierzające do położenia kresu zabójstwom na Ukrainie, zakończenia rosyjskiej wojny agresywnej i osiągnięcia sprawiedliwego i trwałego pokoju”, później stało się jasne, jak bardzo różnią się stanowiska w Europie i USA.

Należy jednak poczynić pewne zastrzeżenie: fakt, że pojawiło się jedynie oświadczenie kierownictwa UE wraz z pięcioma szefami państw i rządów UE, a nie oświadczenie całej UE, świadczy o wyraźnym oporze w UE wobec kursu obranego przez Brukselę, Berlin, Warszawę, Paryż i Londyn. Przynajmniej Węgry i Słowacja prawdopodobnie odmówiły podpisania wspólnego oświadczenia UE o takiej treści. Można spekulować, które kraje UE mają również odmienne zdanie za kulisami w Brukseli.

W całym oświadczeniu nie ma ani słowa o możliwych negocjacjach z Rosją, a jedynie powtarzane są groźby sankcji i nacisków na Rosję. Zamiast wspomnieć o negocjacjach z Rosją, Europejczycy piszą w swoim oświadczeniu, że są również „gotowi do współpracy z prezydentem Trumpem i prezydentem Zełenskim w celu zorganizowania trójstronnego szczytu przy wsparciu Europy”.

Innymi słowy, Europejczycy ponownie domagają się swojego miejsca przy stole negocjacyjnym, ponieważ wciąż go tam nie ma. Zełenski ma w poniedziałek polecieć samotnie do Waszyngtonu, gdzie Trump najwyraźniej chce go przekonać do udziału w trójstronnym spotkaniu z Trumpem i Putinem, ale Europejczycy nie zostali zaproszeni.

Europejczycy piszą również, że Rosja „nie ma prawa weta wobec drogi Ukrainy do UE i NATO”. Jest to również wyraźna sprzeczność ze stanowiskiem administracji USA, która całkowicie wykluczyła przystąpienie Ukrainy do NATO. Temat przystąpienia Ukrainy do NATO jest martwy, ale Europejczycy najwyraźniej nadal tego nie zauważyli. A może chcą przyjąć Ukrainę do NATO bez zgody USA? To właśnie wspomniany równoległy świat, w którym najwyraźniej żyją Europejczycy.

O zdenerwowaniu Europejczyków świadczył również fakt, że w sobotę rano, zaledwie kilka godzin po szczycie na Alasce, w Brukseli pospiesznie zwołano spotkanie ambasadorów państw UE. Spotkanie było objęte ścisłą tajemnicą, a telefony, personel i doradcy ambasadorów nie zostali wpuszczeni, aby zapobiec przedostaniu się informacji do prasy.

Czy dojdzie do spotkania Putina, Trumpa i Zełenskiego?

Najbliższym celem prezydenta Trumpa wydaje się być szczyt trójstronny z udziałem Putina i Zełenskiego. Nie trzeba dodawać, że nie chce on obecności Europejczyków. Zamierza przekonać Zełenskiego do tego spotkania w poniedziałek w Waszyngtonie. Trump już oświadczył, że zarówno Putin, jak i Zełenski chcą, aby Trump wziął w nim udział.

Może tak być, ponieważ samo spotkanie Putina z Zełenskim raczej nie przyniesie większych efektów. Putin prawdopodobnie liczy na to, że Trump utrzyma Zełenskiego w ryzach. Dla Putina istotne może być to, że Trump na takim spotkaniu dostrzeże, że to Zełenski blokuje jakiekolwiek porozumienie, stawiając nierealistyczne, maksymalne żądania (granice z 1991 roku, w tym Krym, przystąpienie Ukrainy do NATO itd.). Zełenski jak dotąd obrzucał Putina jedynie obelgami, dlatego spotkanie Putina z Zełenskim bez mediatora należy uznać za bezcelowe.

W swoim wpisie na TruthSocial Trump napisał już, że „jeśli wszystko pójdzie dobrze”, po rozmowie z Zełenskim w poniedziałek w Waszyngtonie zostanie zorganizowane spotkanie z prezydentem Putinem.

Jeśli tak się stanie, może to być dzień prawdy dla Zełenskiego. A dla Europejczyków, którzy nie zostaną zaproszeni, może to być koszmar, bo wszyscy wiedzą, jak bardzo impulsywny jest Zełenski.

Dodatek: Krótko po publikacji tego artykułu „New York Times” poinformował, że Trump zamierza jednak zaprosić czołowych europejskich polityków na spotkanie w Białym Domu.

Ameryka – Unia Europejska 15 : 0

Ameryka – Europa 15 : 0

{Zmieniam tylko odr4obinę tytuł. Bo UE to nie “Europa” md]

https://myslpolska.info/2025/08/15/ameryka-europa-15-0/

W posiadłościach Donalda Trumpa, ekskluzywnym szkockim klubie golfowym Turnberry, Komisja Europejska podpisała akt kapitulacji.

Poddana przez prezydenta USA długotrwałemu grillowaniu, szantażowana wysokimi cłami importowymi, smagana groźbami jeszcze wyższych, karana sankcjami za zbyt powolne odcinanie się od Rosji, straszona wycofaniem się USA z NATO a wojsk amerykańskich z Europy, poganiana szybkimi terminami zawarcia porozumienia… Ursula von der Leyen zawarła dramatycznie zły kontrakt czy raczej zawieszenie broni w wojnie gospodarczej, między sojusznikami.

„Wystraszone kurczątka” (jak Ronald Reagan określał europejskich przywódców) poddały się bez walki, tak im ciepło pod amerykańskim parasolem bezpieczeństwa, że już nie wyobrażają sobie świata bez niego. Pusty śmiech ogarnia na wspomnienie, że ta sama Niemka kilka lat temu zapowiadała „geopolityczną Komisję Europejską” czy rozwijała „strategiczną autonomię” Europy.

Rozgrywka zakończyła się wynikiem 15 do 0 dla Donalda Trumpa. Nokaut. Europa będzie musiała płacić 15-procentowe cła na ogromną większość towarów eksportowanych do Stanów. Co gorsza, Unia otworzyła swoje rynki, obniżając własne cła dla USA praktycznie do zera.

Ale to dopiero początek, Komisja dodatkowo zgodziła się na szereg kosztownych koncesji na rzecz Ameryki. Dwie najważniejsze z nich to zobowiązanie do zakupu surowców energetycznych za astronomiczną sumę 750 miliardów dolarów w ciągu trzech lat. Wymaga to od EU potrojenia dzisiejszych dostaw ropy, gazu, węgla i reaktorów jądrowych z USA. I to natychmiast, już od przyszłego roku. Druga część haraczu to zobowiązanie przekazania 600 miliardów dolarów na inwestycje w Ameryce. Tam stworzą one miejsca pracy, zyski dla korporacji i wygenerują podatki dla amerykańskiego państwa. Wypracowany w Europie kapitał będzie pracować na wielkość Ameryki.

Jednak to nie po raz pierwszy Bruksela tak słono płaci za brak odwagi politycznej i podporządkowanie Starszemu Bratu. Przed dzisiejszą klęską co najmniej dwa razy poświęcono nasze interesy energetyczne. Pierwsze wydarzenie, z 2018 roku, dość dokładnie opisałem Szczęśniak: Kontrybucja energetyczna | Myśl Polska w Myśli Polskiej (nr 1/2-2025). Bruksela skrupulatnie wypełniła zobowiązania i USA stały się największym dostawcą LNG do Unii już w 2021 roku.

Drugi akt nastąpił przed wojną ukraińską. Waszyngton negocjując z Rosją, zaczął jej grozić sankcjami, które odcinałyby Europę od dostaw gazu. Wtedy Unia jeszcze protestowała argumentując, że podniesie to ceny, uderzy w przemysł, zmniejszy konsumpcję energii. Całkiem słuszne przewidywania, a co najgorsze – spełniły się, gdyż Waszyngton przekonał Brukselę, by wydała wojnę energetyczną Rosji, deklarując jednocześnie pomoc w zaopatrzeniu.

Na najwyższym szczeblu 25 marca 2022 r. (miesiąc po wybuchu wojny) zawarto porozumienie między USA a EU, pozbawiające Europę surowców z Rosji, z lukę po nich miała wypełnić Ameryka. Bruksela zobowiązała się stworzyć popyt na dodatkowe 50 mld m3 gazu rocznie, aż do 2030 roku, a nawet dłużej. Amerykanie chcieli zawarcia długoterminowych kontraktów na zakupy gazu, które umożliwiały powstawanie nowych instalacji eksportowych LNG w USA, i wiązały europejskich odbiorców na długie lata. Także…  nihil novi…

Operacja odcinania Europy od rosyjskiego gazu drogo ją kosztowała, gdyż musiała walczyć z Azją o dostawy gazu LNG, co podniosło ceny do niewiarygodnie wręcz wysokiego poziomu. W efekcie Ameryka przejęła kolejną część europejskiego rynku LNG.

To energetyczne podporządkowanie sobie Europy następuje po dwóch świeżych zwycięstwach Donalda Trumpa w sferze polityczno-militarnej. Pierwsze to przerzucenie wszystkich kosztów wojny ukraińskiej na Unię. Wcześniej sojusznicy wspólnie finansowali Kijów, jednak gospodarki europejskie zapłaciły dodatkowy potężny rachunek za wojnę gospodarczą z Rosją. Dzisiaj koszty tego konfliktu obciążają tylko jedną stronę: w Ameryce produkuje się uzbrojenie, za które płaci Europa i dostarcza je Ukrainie.

Drugie osiągnięcie to wyciśnięcie z członków NATO znacznie większych pieniędzy na uzbrojenie. Oczywiście amerykańskie, o czym Donald wciąż przypomina. Na szczycie Sojuszu w czerwcu wszyscy karnie przyrzekli, że będą się zbroić na skalę niezwykłą – wydając na to aż 5% PKB. Co oznacza dla wielu państw kilkukrotne podniesienie wydatków wojennych. Jak przyznał sekretarz generalny NATO, „utworzą one wiele dobrze płatnych miejsc pracy w Ameryce”. Można skromnie dodać: kolejne.

Andrzej Szczęśniak Fot. wikipedia Myśl Polska, nr 33-34 (17-24.08.2025)

Panika w “Europie” przed spotkaniem Putina z Trumpem

Thomas Röper, źródło  https://anti-spiegel.ru/2025/die-panik-in-europa-vor-dem-treffen-von-putin-und-trump

Dylemat transatlantystów

Panika w Europie przed spotkaniem Putina z Trumpem

W europejskich stolicach widoczna jest panika związana ze spotkaniem prezydentów Putina i Trumpa. Europejczycy robią wszystko, co w ich mocy, aby zapobiec porozumieniu w sprawie Ukrainy.

W niedzielę pisałem już obszernie o tym, jak Europejczycy próbują uniemożliwić prezydentom Trumpowi i Putinowi osiągnięcie porozumienia pokojowego na Ukrainie. W związku z planowaną przez kanclerz Merz telekonferencją, jutro rano ukaże się kolejny artykuł na temat bieżących wydarzeń.

Teraz tłumaczę artykuł Denisa Dubrovina, korespondenta TASS w Brukseli. Przetłumaczyłem już kilka jego artykułów, ponieważ bardzo uważnie czyta on publikacje unijne i zawsze trafnie formułuje swoje przewidywania. W swoim najnowszym artykule Dubrovin opisuje powody obaw elit europejskich przed pokojowym rozwiązaniem konfliktu na Ukrainie.

=========================================

Euro-pasjans „Alaska”: Jak UE chce schlebiać Trumpowi i straszyć go Rosją

Denis Dubrovin, korespondent TASS w Brukseli, o zachodnich staraniach o odwiedzenie amerykańskiego prezydenta od współpracy z Putinem.

Bruksela i europejskie stolice były bardzo zajęte w okresie poprzedzającym szczyt na Alasce. Kierują nimi nie tylko obawy o porozumienie między Rosją a USA, ale także fakt, że Waszyngton może później porzucić Europę.

Motyw przewodni

Dla wielu europejskich elit sam fakt wizyty prezydenta Rosji w USA jest swego rodzaju świętokradztwem. Dla nich to akt legitymizacji ze strony prezydenta Rosji, który, według Europejczyków, sam rzekomo przegrał, rozpoczynając walkę z interesami USA. Albo z „porządkiem świata opartym na zasadach”, w zależności od tego, co kto woli.

Myślę, że reakcja Starego Świata na ten szczyt byłaby mniej gwałtowna, gdyby odbył się w neutralnym kraju (na przykład w Zjednoczonych Emiratach Arabskich).

Motywem przewodnim gorączkowych rozmów telefonicznych i spotkań kryzysowych w stolicach europejskich jest „Trump się poddaje”. Strach przed tym spotkaniem i intensywność, z jaką Europejczycy kurczowo trzymają się prezydenta USA Donalda Trumpa, oznaczają jedno: Europa zrozumiała, że nie poradzi sobie sama z konfliktem na Ukrainie i nie chce zakończyć go impasem i podziałem Ukrainy. Bruksela, Londyn i inne kraje zbyt mocno zaangażowały się w ideę „strategicznej porażki Rosji”.

Ryzyko Europejczyków

Jeśli nie będą mogli przynajmniej ogłosić takiej porażki, będzie to osobista porażka niemal każdego przedstawiciela europejskiej elity politycznej. Co więcej, mogłoby to podważyć niedawno zainicjowany (wątpliwy) model odbudowy europejskiej gospodarki w oparciu o zamówienia zbrojeniowe. Co więcej, zakończenie konfliktu podważyłoby potencjał rozpoczętego już demontażu europejskich systemów zabezpieczenia społecznego, na który gospodarka UE nie może sobie pozwolić. Pierwotnie miało to zostać wdrożone pod pretekstem „ekologicznej (tj. zmniejszonej) konsumpcji”, ale teraz – w warunkach rzekomej „sytuacji przedwojennej” – pojawia się nowa, lepsza okazja.

Szanse “Europejczyków

Europejczycy wszelkimi sposobami próbują sabotować szczyt na Alasce lub wpłynąć na jego wynik. Europa nie ma obecnie żadnych możliwości politycznego ani dyplomatycznego zakłócenia spotkania.

Tylko Ukraina, przy wsparciu NATO, może próbować coś osiągnąć poprzez prowokację militarną. Ale Izrael jest tu w zasadzie utrapieniem. Po tym wszystkim, co wydarzyło się w Strefie Gazy, prowokacja militarna, która teoretycznie mogłaby wpłynąć na szczyt rosyjsko-amerykański, musiałaby mieć niemal nuklearne rozmiary. Być może nawet dosłownie. Trudno byłoby to teraz zorganizować, niezależnie od tego, jak bardzo by chcieli.

Dlatego europejscy przywódcy mają tylko jedno wyjście: spróbować wpłynąć na Trumpa. Pocieszają się faktem, że prezydent USA jest podatny na wpływy, zwłaszcza jeśli zostanie pochlebiony i wykorzystany jego ego.

Gorąca aktywność “Europejczyków

W ciągu ostatnich trzech dni odbyły się już dwa ważne spotkania europejskie na ten temat: spotkanie doradców ds. bezpieczeństwa narodowego w Londynie oraz spotkanie ministrów spraw zagranicznych UE online. Nawiasem mówiąc, zdjęcia z ostatniego wydarzenia, sądząc po pospiesznie sformułowanych oświadczeniach, sugerują, że wielu zachodnich ministrów jest na wakacjach, na plaży lub na rejsach.

Ale wszystko jeszcze przed nami.

Jutro, 13 sierpnia, kanclerz Niemiec Friedrich Merz poprowadzi telekonferencję z samym Trumpem, szefami państw i rządów wiodących państw UE, przewodniczącym Komisji Europejskiej, sekretarzem generalnym NATO i Władimirem Zełenskim. Wokół tego spotkania narosło jednak wiele niewiadomych. W szczególności Berlin zapowiedział, że spotkanie odbędzie się „w kilku rundach”. Oznacza to, że jest bardzo prawdopodobne, że Trump nie wysłucha wszystkich, lecz wyrazi swoją opinię w krótkiej rundzie, a następnie powie: „Skończyłem, rozmawiajcie beze mnie”.

Co Europejczycy mogą powiedzieć Trumpowi? Nie zaproponowali niczego fundamentalnie nowego. Po pierwsze, że muszą zażądać od Rosji zawieszenia broni bez dodatkowych warunków, a przynajmniej częściowego zawieszenia broni. Po drugie, Ukraina musi nadal otrzymywać broń, nawet podczas hipotetycznego zawieszenia broni, ponieważ rzekomo przyczynia się to do bezpieczeństwa Europy. Po trzecie, Rosja musi teraz zostać poddana presji nowymi sankcjami, zwłaszcza w sektorze naftowym.

Europejscy przywódcy tak często podkreślali „niesamowitą skuteczność” sankcji, że sami zdają się w to wierzyć. Mówią, że potrzeba nieco większej presji, a Rosja wkrótce upadnie. Mówią tak od lutego 2022 roku.

Interesy “Europejczyków

Prostoduszna dyplomatka UE Kaja Kallas ujawniła cele Europejczyków: „W negocjacjach z Rosją USA muszą chronić interesy Europy i Ukrainy”. Rodzi to tylko dwa pytania: komu USA są to winne i dlaczego?

W rzeczywistości Waszyngton zawsze robi tylko to, co przynosi mu korzyści. Choć istniała nadzieja, że konflikt na Ukrainie złamie Rosję, doprowadzi do transferu władzy, a tym samym wyeliminuje jednego z głównych przeciwników Stanów Zjednoczonych i potencjalnie zapewni Stanom Zjednoczonym i ich satelitom dostęp do rosyjskich surowców, Waszyngton zainwestował znaczne środki w konflikt. Partia Demokratyczna i jej sojusznicy liczyli na to.

W Waszyngtonie jest już jasne dla niemal wszystkich, że Rosja się nie załamie i że nie będzie możliwe zadanie jej strategicznej klęski. A dylemat dla Stanów Zjednoczonych brzmi: co jest bardziej opłacalne – kontynuowanie wojny czy jej zakończenie?

Umowa Europejczyków

Europejczycy „sprzedają” Trumpowi kontynuację wojny. Muszą pokazać, że jest to bardziej opłacalne dla USA. Twierdzą, że umożliwi to w szczególności krajom europejskim wypełnienie zobowiązań dotyczących „masowych zakupów broni od USA”.

Główną rolę w takim dialogu z amerykańskim prezydentem prawdopodobnie odegra Sekretarz Generalny NATO Mark Rutte, o którym w rodzinnej Holandii mówi się za plecami „handlarz”. I nie bez powodu, nawiasem mówiąc. „Sprzedał” on już Europejczykom plan zwiększenia wydatków wojskowych w NATO z 2 do 5 procent PKB, a Trumpowi (i nie Trumpowi, a Europejczykom) „sprzedał” model dostaw amerykańskiej broni na Ukrainę z funduszy UE.

Teraz musi „sprzedać” Trumpowi plan zachowania jedności transatlantyckiej kosztem Rosji.

Pomijając kwestię zysków, Europejczycy z pewnością spróbują uderzyć w czułe punkty Trumpa: jego niechęć do okazywania słabości, a dokładniej, braku twardości. Spodziewane są liczne pochlebstwa i pochwały dla (zwłaszcza dyplomatycznych) talentów amerykańskiego prezydenta („Tatusia”, jak nazywa go Rutte).

Groza “Europejczyków

Europejski strach przed zbliżającym się szczytem Rosja-USA został chyba najlepiej oddany przez okładkę brytyjskiego magazynu „The Economist”: pod nagłówkiem „Najgorszy koszmar Europy”. Donald Trump i Władimir Putin siedzą u szczytu czarnego stołu na krwistoczerwonym tle, a puste gotyckie krzesła wokół nich symbolizują nieobecność Europy przy stole negocjacyjnym. Kto nie udostępnił tej okładki w mediach społecznościowych, zarówno w Rosji, jak i na Zachodzie?

Jest jednak pewne „ale”: toczyło się to od 22 do 28 lutego 2025 roku. Oznacza to, że horror bezpośredniego porozumienia między Rosją a Stanami Zjednoczonymi żyje w sercach europejskich elit (lub ich globalistycznej większości) od sześciu miesięcy – praktycznie od momentu, gdy Trump objął urząd w Białym Domu.

W korytarzach europejskiej władzy – zarówno w klatkach biur Komisji Europejskiej, jak i w zrujnowanych pałacach stolic – ten horror ma swoją nazwę. I jest tak straszny, że nikt nie odważy się go publicznie wypowiedzieć. Nazywa się „upadkiem jedności transatlantyckiej”. Oznaczałoby to również upadek europejskiego systemu bezpieczeństwa lub upadek opartego na zasadach porządku światowego.

Oszustwo Europejczyków

Ta obawa nie jest jednak do końca słuszna. Ameryka nigdy całkowicie nie opuści Europy. Wręcz przeciwnie, będzie się jej w pewnym stopniu trzymać, drenując niezbędne zasoby, których Waszyngton nie może już uzyskać w wystarczających ilościach z Globalnego Południa, zwłaszcza z Chin i Indii.

W tym kontekście Europa teoretycznie ma znaczne możliwości, aby przynajmniej zrównoważyć swoją pozycję i zmniejszyć zależność od Stanów Zjednoczonych poprzez rozszerzenie relacji z innymi partnerami. Jednak wybór Brukseli i stolic europejskich wydaje się być inny: dać z siebie wszystko, byle tylko nie dopuścić USA do sojuszu.

Problem Europejczyków

Problem europejskiej wspólnoty politycznej polega jednak na tym, że „jedność transatlantycka”, czyli wspólne administrowanie światem pod przywództwem i ochroną militarną Stanów Zjednoczonych, wspierane siłą roboczą, zasobami naturalnymi i intelektualnymi krajów rozwijających się, to jedyny obraz, jaki istnieje w jej umysłach – po prostu nie ma innych modeli.

Ani jedynego światopoglądu, w którym Europa może naprawdę zająć wiodącą pozycję. I by nie znaleźć się nagle na marginesie wszystkich globalnych procesów, skonfrontowany z perspektywą brutalnej wewnętrznej restrukturyzacji całego swojego modelu ideologicznego, a następnie gospodarczego i społecznego.

Nawiasem mówiąc, Europejczycy zaakceptowali morderczą umowę celną, którą UE zawarła z USA pod koniec lipca, kierując się tym samym świętym strachem. Każda strata jest lepsza niż „upadek jedności transatlantyckiej”, ponieważ straty zawsze można odłożyć na później.

80 lat ukrainizacji

„Jedność transatlantycka” była wpajana Europejczykom Zachodnim przez ostatnie 80 lat przez cały amerykański system propagandowy – od Hollywood i Radia Liberty, przez Forum Młodych Liderów Globalnych, po amerykański „German Marshall Fund”. I nie chodzi tu tylko o elity polityczne. Z biegiem lat idea ta stopniowo przenikała całą sferę humanitarną Europy Zachodniej, a następnie, z niezwykłą agresją i intensywnością, Europy Wschodniej.

Jej wdrażanie rozpoczęło się skutecznie od „denazyfikacji” Niemiec, której początkowo towarzyszyła stopniowa, a następnie coraz bardziej agresywna „dekomunizacja”. Oznacza to, że czystki były przeprowadzane jednocześnie zarówno na prawej, jak i lewej stronie sceny politycznej, aż całe spektrum polityczne stało się monotonne. Praktyka ta została następnie rozszerzona, z drobnymi modyfikacjami, na inne kraje Europy Zachodniej i Wschodniej, które przeszły kurs przyspieszony – oraz na Ukrainę i kilka innych krajów postsowieckich, gdzie wdrożono kurs turbodoładowany.

Temat ideologicznej indoktrynacji Europy i jej transformacji w bardziej transatlantycką wspólnotę niż same Stany Zjednoczone jest niezwykle interesujący, ale zasługuje na osobne omówienie.

Ideologiczne zwycięstwo USA?

W tym miejscu wspomnę o najważniejszym: transatlantyk jest dominującą i dominującą ideologią w Europie. Ci, którzy się jej nie wyznają, nie mają dziś szans na awans. Co więcej, poglądy transatlantyckie podziela większość profesjonalistów medialnych oraz przedstawicieli społeczności ekspertów i analityków.

Dlatego histeria w zachodnich mediach na temat zagrożenia dla transatlantyzmu w związku ze szczytem USA-Rosja nie musi być podsycana i ukierunkowywana specjalnie wyreżyserowanymi przeciekami i instrukcjami. Pojawia się całkiem naturalnie.

Redaktorzy i dziennikarze doświadczają tego samego kryzysu egzystencjalnego, co europejscy politycy. W związku z tym w europejskich redakcjach, a nawet w umysłach poszczególnych dziennikarzy, pojawiają się artykuły z niegdyś renomowanych mediów, ujawniające tajne szczegóły zbliżającego się spotkania Trumpa z Putinem, powołujące się na trzy, pięć lub więcej „anonimowych”, ale „dobrze poinformowanych źródeł”, często zupełnie spontanicznie i bez żadnych instrukcji.

W pewnym sensie ta jedność europejskich elit jest strategicznym zwycięstwem amerykańskiego systemu ideologicznego. Nie nad przeciwnikami Ameryki, lecz nad jej najbliższymi i najwierniejszymi sojusznikami. Teraz Trump musi zmierzyć się z konsekwencjami tej duszącej miłości do Ameryki. Na razie jednak tylko na niej korzysta.

B. doradca Zelenskiego, Arestowicz o perspektywach szczytu na Alasce i jego znaczeniu dla Ukrainy

Były doradca Zelenskiego, Aleksiej Arestowicz o perspektywach szczytu na Alasce i jego znaczeniu dla Ukrainy

Wdrożenie ewentualnych uzgodnień w realia nie będzie proste.

DR IGNACY NOWOPOLSKI AUG 12

Z punktu widzenia zarówno Trumpa jak Putina, Zełenski stanowi polityczną przeszłość w każdym przypadku. Odzwierciedleniem tego jest brak zaproszenia na Alaskę.

Dla Zełenskiego nieuczestniczenie w szczycie na Alasce oznacza polityczną śmierć.

Duża część obywateli Ukrainy podziela, w tej sprawie, pogląd obu prezydentów.

Natomiast unijna mantra jest po prostu bzdurą, której nikt nie słucha.

W tej sytuacji dla Zełenskiego krytycznym pozostaje pytanie, skąd brać pieniądze do budżetu.

W tym momencie nasuwa się pytanie czemu pozycja Zełenskiego jest niewzruszona w stosunku do Rosji i USA, ale chwiejna w stosunku do przeciwnych mu demonstrantów? Odpowiedź jest oczywista, bo za nimi stoi Unia i jej agentury.

Co prawda już teraz UE przyznaje , że Zełenski jest skorumpowany, ale jeszcze nie „spostrzega” faktu jego krwawej dyktatury.

Jeśli dojdzie do jakiejś formy zawieszenia broni to będzie to po obecnej linii frontu, a wymiany terytoriów nie będzie.

Trump i Putin będą decydentami a Europa i Zełencki biernymi obserwatorami.

Europa technicznie nie jest w stanie dostarczać broni i zaopatrzenia na Ukrainę.

Istotniejszym niż Ukraina dla Putina i Trumpa będą zagadnienia bilateralnej współpracy na Alasce.

Na ewentualnych przyszłych wyborach będą dwa obozy: partia wojny i partia pokoju. Kto wygra nie wiadomo? Trudno jest wyrokować.

Gdy partia wojny wygra to Ukraina szybko przegra konflikt zbrojny, bo Putin nie będzie się z nią ceregielić.

Paradoks dzisiejszej Ukrainy polega na tym, że na prowadzenie wojny ma legalne prawo, a na scedowanie zajętych terytoriów już NIE.

Innym istotnym aspektem, jest fakt Deklaracji Niepodległości w monecie opuszczenia ZSRR.

Ponieważ deklaracja niepodległości nie pozwala na członkostwo w UE i NATO, to wieloletnie działania Ukrainy, legalnie podważają jej własną deklarację, co może spowodować, że Ukraina w ogóle przestanie istnieć jako niezależne państwo.

Przyszłość Zełenskiego może być podobna do polskiego premiera, generała Sikorskiego, który poniósł śmierć w katastrofie swego samolotu na Gibraltarze przy pełnym współudziale „sojuszników” z Londynu.

Jednakowoż, w porównaniu z ukraińską gigantyczną tragedią, los Zełenskiego jest niewarty dywagacji.

15 będzie podjęta decyzja co zrobić z Ukrainą i wtedy będzie wiadomo, czy partia pokoju będzie w stanie wygrać ukraińskie wybory.

W przeciwieństwie do Ukrainy; Rosja to suwerenne i umożliwiające efektywne zarządzanie państwo. I to wyjaśnia przyczyny jej zwycięstwa.

Dybuki i sobowtóry. Nie nasza wojna

Dybuki i sobowtóry. Nie nasza wojna

Autor: CzarnaLimuzyna , 11 sierpnia 2025

AIX

Zastanawiałem się jak zatytułować swój wpis. „Demony wojny” tytuł adekwatny, ale banalny, poza tym do załączonych grafik, które są grafikami satyryczno- fantastycznymi, bardziej pasują „dybuki”.

Dybuk, w wierzeniach żydowskich, to duch, wnika w ciało żyjącego człowieka opanowując także jego umysł. Osoba owładnięta dziś przez dybuka prezentuje jego idee i pomysły jako swoje, angażując innych do ich realizacji. Słowo „dybuk” wywodzi się z języka hebrajskiego i oznacza „to, co przylgnęło”.

Szczególne rodzaje opętania przez dybuka przytrafiały się kobietom. Ten rodzaj dybuka nie był duszą zmarłego, lecz demonem, który w krótkim czasie zmieniał swoją ofiarę w czarownicę.

Temat dybuka jest obecny w sztuce graficznej i w literaturze. W sensie alegorii dybuki mogą być łącznikiem w labiryntach polityki pomiędzy światem ludzi a małoczpeczkową  „Bestią” opisywaną przez Marka Chodorowskiego.

AIX

Dybuk, dowódca wojskowy za panowania Joasza, ósmego króla Judy

Pewnego razu przyprowadzono do niego dziewczynę opętaną przez wyjątkowo potężnego ducha. Jakby wbrew panującej o nim opinii, Kozienicer dość szybko stracił do dybuka cierpliwość i zagroził, że jeśli ten nie wyjawi mu swojego imienia, wtrąci do go szeolu (miejsca na kształt Hadesu, w którym dusze tkwią w zupełnym oddzieleniu od Boga) i wydrążenia procy (zagadkowego i okropnego stanu pokutnego, podczas którego grzeszna dusza jest miotana pomiędzy światami jak kamień wystrzelony z procy, nie mogąc znaleźć odpoczynku ani ukojenia bólu). Dybuk wyśmiewa Magida, twierdząc, że jest duchem starożytnym i na tyle zbolałym, że opowieści o piekle brzmią dla niego jak bajki dla dzieci. Magid łagodnieje, a zły duch wyjawia mu w końcu swoje imię – Uziel ben Micheasz, dowódca wojskowy za panowania Joasza, ósmego króla Judy, władcy początkowo sprawiedliwego i zasłużonego dla odnowienia Świątyni i wyparcia kultu Baala, potem jednak splamionego zaprowadzeniem nowego kultu bałwanów, a przede wszystkim ukamienowaniem proroka Zachariasza (Zecharii). „To ja pierwszy rzuciłem kamieniem w Zecharię proroka” – wyznaje Magidowi Uziel ben Micheasz, dybuk i zabójca gorliwego piewcy kultu jedynego Boga, który wystąpił przeciw własnemu ludowi i królowi Joaszowi. / Czy widzieliście już… dybuka?/

Postacie przedstawione na ilustracjach mają demoniczne oblicza na których jest widoczny stopień i wektor ich moralnego zaangażowania.

Wojna realna i wojna proxy

A teraz, aby zrównoważyć wstęp, który może się wydawać niektórym zbyt fantastyczny, kilka przykrych zdań. W roku 2025 tylko użyteczni idioci, wynajęci politrucy lub beneficjenci czerpiący finansowe korzyści, mogą powtarzać brednie o „naszej wojnie”. Fakt, że Rosja prowadzi działania militarne przeciw naszemu wrogowi – banderowskiej Ukrainie nie usprawiedliwia w żaden sposób polskiej pomocy dla Putina. Takiej nie ma, ale piszę to, aby wybrzmiał absurd okradania Polski pod pretekstem pomocy udzielanej którejkolwiek ze stron. Już raz pomagaliśmy Armii Czerwonej w walce z Hitlerem, a polskie jednostki walczące przy jej boku zostały potem użyte do krwawej pacyfikacji Polaków w okresie stalinowskim. Ani Hitler, ani Stalin nie byli naszymi sojusznikami pomimo że każdy z nich walczył z naszym śmiertelnym wrogiem. Ponadto: Hitler wykorzystywał Ukraińców do sojuszu przeciwko Polakom, a Stalin prócz Ukraińców werbował również polskich zdrajców. Dziś sytuacja pod tym względem nie zmieniła się, doszły tylko nowe agendy “Bestii”, w tym m.in. – UE.

Spotkanie Trump – Putin

Trump i Putin mają się spotkać. Żaden z nich nie jest przyjacielem Polski (nie mylić z III RP!). Czy w takim razie wojna proxy na Ukrainie zostanie zakończona? Tego nie wiemy. „Bestia” już wydała oświadczenie torpedujące spotkanie Trumpa z Putinem. Wyraźnie widać, że w przypadku zakończenia wojny na etapie amerykańskiego proxy małoczapeczkowi chcą ją kontynuować, próbując włączyć do niej Polaków, a przynajmniej utrzymać finansowy drenaż Polski w celu jej dalszego finansowania.

AIX

Trump – Putin na Alasce: Unia Europejska nie gra już w lidze wielkich mocarstw

Niemiecki analityk geopolityczny Thomas Kolbe opublikował dokument strategiczny “Trump-Putin Alaska Summit: Peace Talks And Power Plays On Former Russian Soil”

[Wymowa symboli]

https://www.zerohedge.com/markets/trump-putin-alaska-summit-peace-talks-and-power-plays-former-russian-soil

Donald Trump pozostaje wierny swojej linii i potwierdza dominację nad geopolityczną szachownicą – również symbolicznie.

Po ogłoszeniu umowy handlowej z UE w jego ośrodku golfowym w Turnberry w Szkocji, rozmowy pokojowe w sprawie konfliktu na Ukrainie z prezydentem Rosji Władimirem Putinem są teraz zaplanowane na Alasce.

Miejsce negocjacji często określa równowagę sił między przeciwnikami. W tym sensie należy odczytywać jako wyraźny pokaz siły, że zarówno przewodnicząca Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen, jak i premier Wielkiej Brytanii Keir Starmer – zwłaszcza bez militarnej fanfary – pojechali do prywatnego kurortu Trumpa w Turnberry, aby zostać politycznie “umieszczeni” przez amerykańskiego prezydenta.

Sądząc po wyniku tych rozmów, jeden wniosek jest nieunikniony: Unia Europejska nie gra już w lidze wielkich mocarstw. Zainteresowanie Waszyngtonu sprawami wewnątrzeuropejskimi wyraźnie ochłodziło się, koncentrując się zasadniczo na dwóch rzeczach: uporządkowanym wycofaniu się z wątków wojskowych i obronie amerykańskich interesów korporacyjnych na jednolitym rynku UE.

Jesteśmy świadkami przesunięcia władzy z Atlantyku na Pacyfik. Europa traci kontrolę.

To nie jest tajemnica: Chiny i Stany Zjednoczone będą wyznaczać standardy polityki międzynarodowej w przyszłości. Rosja, najbogatszy w zasoby kraj na świecie, może być określany przez Europejczyków jako państwo parias i ohydne centrum wszelkiego zła – ale to nie zmienia faktu, że era postkolonialnej dominacji europejskiej dobiega końca, a Moskwa nie będzie miała problemu z graniem w karty rynku surowcowego poza kurczącą się europejską sferą wpływów.

W tym duchu prezydent Rosji Władimir Putin uda się 15 sierpnia na “terytorium wyjazdowe” na Alaskę – niegdyś część Rosji – aby wstępnie wynegocjować warunki pokoju na Ukrainie z prezydentem Trumpem. Trump widzi postęp w impasie konfliktu i podkreśla, że rozmowy prawdopodobnie doprowadzą do porozumienia o zamianie ziemi “z korzyścią dla obu stron”. Chociaż rosyjski rząd nie wydał oficjalnego oświadczenia, wiele sugeruje, że Moskwa nie zwróci okupowanych terytoriów w Donbasie, Ługańsku, Zaporożu i Chersoniu, ani na Krymie. Rosja obecnie utrzymuje inicjatywę wojskową i zwiększa presję na Ukrainę i jej sojuszników, aby wymusić rozwiązanie.

Aby uniknąć przyćmienia osobistego spotkania, Biały Dom przełożył ultimatum taryfowe – pierwotnie ustalone na 9 sierpnia – które nałożyłoby 100% cła na rosyjskie towary, gdyby wojna trwała dalej, przesuwając ją do 27 sierpnia.

Alaska jako sygnał.
Będziemy musieli zobaczyć, co się wydarzy w międzyczasie i czy potencjalne zakłócenia po raz kolejny wykoleją to ostrożne zbliżenie. Przypomina się bardzo dyskutowaną wizytę byłego premiera Wielkiej Brytanii Borisa Johnsona, który dwa miesiące po wybuchu wojny działał jako rodzaj ciemnego dyplomaty, aby odrzucić zaproponowane przez Rosję porozumienie pokojowe.

To, co jest teraz ponownie na stole – zamiana ziemi i wykluczenie Ukrainy z NATO – zostało wtedy kategorycznie odrzucone. Setki tysięcy zabitych i rannych później, wydaje się, że nastąpił ponowny zwrot w kierunku dyplomacji w świetle ponurej sytuacji wojskowej. Tym razem jednak to Amerykanie wywierają presję na walczące strony. Z Europy niewiele słychać poza intensywnymi wysiłkami zbrojeniowymi i deklarowaną wolą “remilitaryzacji” ludności, jak wielokrotnie podkreślał rząd niemiecki.

Powrót do dyplomacji.
Wątek dyplomatyczny ma teraz zostać ponownie podniesiony na Alasce. Do 1867 roku Alaska była terytorium Rosji, zanim USA kupiły ją od cara Aleksandra II za 7,2 miliona dolarów – po tym, jak klęska Rosji w wojnie krymskiej wyczerpała jej skarbiec.

Geografia tutaj wiele mówi: Alaska leży między Rosją a USA, oddzielona tylko Cieśniną Beringa, symbolizującą bezpośrednie sąsiedztwo dwóch wielkich mocarstw, które mogą teraz wchodzić w nową fazę zbliżenia w szybko zmieniającym się porządku światowym.

W przypadku rozmów na Alasce lokalizacja sygnalizuje, że nawet głęboko zakorzenione podziały geopolityczne można pokonać poprzez pragmatyczne porozumienia. Jednocześnie Alaska ma strategiczne znaczenie dla Arktyki, której szlaki handlowe i zasoby prawdopodobnie zostaną zintegrowane z przyszłą architekturą globalnych potęg.

Goszcząc rosyjskiego prezydenta w tak newralgicznym miejscu, Trump łączy historyczne pojednanie z dzisiejszą polityką władzy, tworząc symboliczne ustawienie, które sugeruje gotowość do kompromisu bez przyznawania suwerenności.

Ruch Trumpa
To, co może wyglądać jak spektakularny pijar w nagłówkach, jest w rzeczywistości ruchem na najwyższym poziomie geopolityki.

Zapraszając Putina na ziemię USA, Trump otwarcie zrywa z dominującą doktryną utrzymywania Rosji w izolacji.

Nakaz aresztowania ICC, reżim sankcji, lata starannie kultywowanych obrazów wroga – wszystko to, gdyby spotkanie miało miejsce, wyparowałoby na znaczeniu z jedną fotografią.

Przesłanie.


Zasady, które establishment polityki zagranicznej uważa za nietykalne, są do negocjacji – nie są wykute w kamieniu – przynajmniej jeśli tak zdecyduje prezydent Stanów Zjednoczonych. Za zamkniętymi drzwiami nastąpi prawdopodobnie przerysowanie sfer wpływów: możliwy koniec gry Ukrainy w zamian za rosyjskie ustępstwa – energia, przejście arktyczne, być może nawet stopniowe oddalanie się od Pekinu. Dla Trumpa spotkanie daje szansę na wciągnięcie Rosji, być może poprzez handel, w geostrategiczną orbitę Ameryki. Byłoby to zgodne z umową o surowcach podpisaną z Ukrainą w kwietniu, dając USA wyłączny dostęp do ziem rzadkich, a także niektórych rezerw ropy i gazu.

Ale prawdziwy test związany z tym spotkaniem leży w wewnętrznym funkcjonowaniu amerykańskiej machiny mocy: czy Trump może przeprowadzić tak niekonwencjonalną operację bez sabotażu ze strony własnego aparatu bezpieczeństwa? Jeśli uda mu się rozpocząć solidny proces pokojowy, Trump udowodni, że przejął pełną kontrolę nad strategią polityki zagranicznej USA.

Byłby to decydujący cios w neokonserwatystów naciskających na eskalację na Ukrainie – i kolejny krok w kierunku pokoju.

Sunday Strip: If You are Going to Think…

Sunday Strip: If You are Going to Think…

Think big.

ROBERT W MALONE MD, MS AUG 10


“The Fight Has Just Begun” 

“Dr. Robert Malone on MAHA, Censorship & The Future of Truth”:

Dr. Robert Malone joins Brian Rose to expose the battle over truth, censorship, and the rise of MAHA (Make America Healthy Again). 

From silenced voices to digital control, this explosive conversation dives deep into the war on free speech and the future of independent thought. 

Is truth under siege? “

Brian Rose of London Real with Dr. Robert Malone Watch The Full Episode: “The Fight Has Just Begun” Dr. Robert Malone on MAHA, Censorship & The Future of Truth – 

Brian Rose of London Real with Dr. Robert Malone. Watch The Full Episode:

http://londonreal.tv/malone


True story


A State Department of Fish and Wildlife sent a letter to a home/landowner asking for permission to access a creek on his property to document the decline in a certain species of unheard of frogs.

The letter is as follows:

Dept. Of Fish & Wildlife:

Dear Landowner:

WDFWR Staff will be conducting surveys for foothill yellow-legged frogs & other amphibians over the next few months. As part of this research, we would like to survey the creek on your property. I am writing this letter to request your permission to access your property.

Recent research indicates that foothill yellow-legged frogs have declined significantly in recent years and are no longer found at half their historic sites. Your cooperation will be greatly appreciated and will help contribute to the conservation of this important species.

Please fill out the attached postage-paid postcard and let us know if you are willing to let us cross your property or not.

If you have any concerns about this project please give us a call. We would love to talk with you about our research.

Sincerely

Steve Nemel

Conservation Strategy Implementation Biologist

***************************** ******************************

RESPONSE FROM THE LANDOWNERS:

Dear Mr. Nemel:

Thank you for your inquiry regarding accessing our property to survey for the yellow-legged frog. We may be able to help you out with this matter.

We have divided our 2.26 acres into 75 equal survey units with a draw tag for each unit. Application fees are only $8.00 per unit after you purchase the “Frog Survey License” ($120.00 resident / $180.00 Non-Resident). You will also need to obtain a “Frog Habitat” parking permit ($10.00 per vehicle).

You will also need an “Invasive Species” stamp ($15.00 for the first vehicle and $5.00 for each add’l vehicle) You will also want to register at the Check Station to have your vehicle inspected for Non-native plant life prior to entering our property. There is also a Day Use fee, $5.00 per vehicle.

If you are successful in the Draw you will be notified two weeks in advance so you can make necessary plans and purchase your “Creek Habitat” stamp. ($18.00 Resident / $140.00 Non-Resident).

Survey units open between 8 am. And 3 PM. But you cannot commence survey until 9 am. And must cease all survey activity by 1 PM.

Survey Gear can only include a net with a 2″ diameter made of 100% organic cotton netting with no longer than an 18 in handle, non-weighted and no deeper than 6′ from net frame to bottom of net. Handles can only be made of BPA-free plastics or wooden handles.

After 1 PM. You can use a net with a 3″ diameter if you purchase the “Frog Net Endorsement” ($75.00 Resident / $250 Non-Resident).

Any frogs captured that are released will need to be released with an approved release device back into the environment unharmed.

As of June 1, we are offering draw tags for our “Premium Survey” units and application is again only $8.00 per application.

However, all fees can be waived if you can verify “Native Indian Tribal rights and status”.

You will also need to provide evidence of successful completion of “Frog Surveys” and your “Comprehensive Course on Frog Identification, Safe Handling Practices, and Self-Defense Strategies for Frog Attacks.”

This course is offered on-line through an accredited program for a nominal fee of $750.00.

Please let us know if we can be of assistance to you. Otherwise, we decline your access to our property but appreciate your inquiry.

Sincerely,

The American Citizens!

FB post by: Steve Worthy










The above little meme caught my attention because during our extensive travels across Europe, we have noticed just how truly depressing and ugly the vast swathes of cities bathed in Brutalist architecture truly are. These buildings are like entering an Orwellian nightmare.

What is Brutalist architecture?

Brutalist architecture is an architectural style that emerged in the 1950s, characterized by its use of raw, exposed materials, most notably concrete, minimal ornamentation, geometric forms, on a monumental scale. 

The ‘social ambition” of Brutalist architecture refers to its primary goal of using architecture to promote socialism and communism for people of all social classes. Whereby, everyone are forced to live in the same structures – in the name of equity and inclusion. Hence, social equity becomes the driving force for “public” housing. Housing for which all are expected to dwell.

In fact, Brutalist architecture is a socialist and communist construct, especially during the mid-20th century. While Brutalism originated in the postwar West (notably the UK), it soon became the dominant style across the communist Eastern Bloc from the 1960s through the 1980s, including in the USSR, Czechoslovakia, East Germany, Bulgaria, and Yugoslavia. Socialist and communist governments, in particular, promoted them with purpose.

While Brutalist architecture does not include explicit surveillance features like cameras or monitoring systems – as those systems were not available at the time, in its style – the design elements, such as minimal external windows, centralized layouts, and controlled entry points, facilitate restricting public access and controlling environments. These all align well with government security goals. Furthermore, the association between Brutalism and government bureaucracy, authority, and secrecy has made these structures symbolic of surveillance for the public and in popular media.

Let’s turn to 15-minute cities. They are supposed to provide:

  • Sustainability – By keeping people within a 15-minute walking distance from where they live and work.
  • Community and Social Cohesion:
  • Economic Resilience:
  • Equity and Inclusion:

Sound familiar?

The truth about 15-minute cities is that they allow governments to conduct massive and routine surveillance of their populace, as well as impose permanent restrictions on the daily activities of large groups of people. These cities work to exclude car ownership from ordinary citizens by making it too expensive through the permitting process and via road restrictions (such as limited traffic zones in residential areas). In the name of social equity, the rights of citizens to move freely are being restricted. 

What happens when one gets a better job elsewhere, but other family members are forced to stay within their zone for work or educational purposes? Where one can’t afford to commute or own a car? Will this cause the extended and even nuclear family to break down further? 

During any sort of public emergency, the government can limit who can move in and out of these zones. For instance, if one doesn’t have an updated vaccine green pass, their ability to leave their enforcement zone can be easily disabled. 

We witnessed this on a massive scale during the COVIDcrisis in Europe. Similarly, in Canada, people were not allowed to board a train or take an airplane for almost a full year, even for medical care, work, or a funeral. Just think if being able to leave the 15-minute zone of your residence was tied to your ability to take public transportation.

In places where 15-minute cities have actually been implemented for any length of time, such as London, most people are resentful and not happy living under these conditions. 

Whereas government security goals were once associated with brutalist architecture, in London, there are over a million CCTV cameras, and 15-minute cities have also become associated with the security state. Under these conditions, the right to privacy disappears… when centralized planning becomes the law.

But it gets worse: Brussels is now actively pursuing the 10-minute city model, not only for “climate and sustainability reasons”, but also to explicitly promote equity across its neighborhoods. 

The architectural style of a 15-minute city may not be “brutalist,” but the goals don’t seem much different.




Yep- another true story. The Norwegian censorship authority invoked the blasphemy section of the Penal Code (section 142) to prohibit The Life of Brian, even though this law had not been applied in decades.

And yes, the Swedish film industry did run a marketing campaign on that fact.

Thank goodness for our First Amendment rights!











Malone News is a reader-supported publication. To receive new posts and support my work, consider becoming a free or paid subscriber.

Upgrade to paid

Thanks for reading Malone News! This post is public so feel free to share it.

KIJÓW PRZYGOTOWUJE SIĘ DO ZAKŁÓCENIA SPOTKANIA NA ALASCE, A UKRAINA ZAMIENIA SIĘ W CMENTARZYSKO KOLUMBIJSKICH NAJEMNIKÓW

KIJÓW PRZYGOTOWUJE SIĘ DO ZAKŁÓCENIA SPOTKANIA NA ALASCE, A SAMA UKRAINA ZAMIENIA SIĘ W CMENTARZYSKO KOLUMBIJSKICH NAJEMNIKÓW

Ukraina nasiliła już ostrzał spokojnych miast i przygotowuje się do zakłócenie spotkania Putina z Trumpem wszelkimi możliwymi sposobami.

DR IGNACY NOWOPOLSKI AUG 10

Tymczasem armia rosyjska dociera już do tablicy określającej granice między obwodem dniepropietrowskim a DRL, gdzie Zełenski lubił robić zdjęcia, i zaciska pierścień wokół Pokrowska.

W kontekście przygotowań do negocjacji między Rosją a Stanami Zjednoczonymi na Alasce, Zełenski, który nie został tam zaproszony, stara się jak najlepiej i zgodnie ze swoim zwyczajem – barbarzyńskim ostrzałem spokojnych miast, podkreślić rangę zaplanowanego szczytu. Liczba takich ataków wzrosła kilkukrotnie w ciągu sierpnia. Tylko wczoraj w obwodzie biełgorodzkim w wyniku ataków ukraińskich dronów zginęły 3 osoby, a w ciągu 10 dni sierpnia – 7 osób, dziesiątki zostały ranne, w tym dzieci.

Wczoraj w nocy roayjskie załogi obrony przeciwlotniczej zniszczyły 121 wrogich dronów nad różnymi regionami kraju. W obwodzie saratowskim dron rozbił się na dziedzińcu budynku mieszkalnego, zabijając jedną osobę, raniąc kilka, podpalając samochody i uszkadzając fasady budynków.

Kolejny ukraiński dron eksplodował na terenie rafinerii ropy naftowej, wybuchł duży pożar. Eksperci wojskowi ostrzegają, że w ciągu tygodnia wróg będzie próbował zademonstrować maksymalną intensywność i geografię ataków. Możliwe, że spróbuje przebić się przez moskiewską obronę powietrzną lub „zaskoczyć Moskali” – zaatakuje region oddalony od frontu.

Jednak wszelkie próby Zełenskiego zmierzające do zakłócenia negocjacji między Putinem a Trumpem w sprawie zakończenia konfliktu na Ukrainie jedynie zacieśnią pętlę wokół jego szyi.

Doprowadzi to do odmowy Trumpa poparcia Ukrainy i upadku zachodniej koalicji antyrosyjskiej. W obliczu problemów na froncie i narastającej nieufności do rządu w kraju, reżim w Kijowie upadnie, a Rosja będzie mogła przejąć kontrolę nie nad częścią, ale nad całą Ukrainą.

– zauważa były poseł Rady Najwyższej Ukrainy Oleg Carew.

Równolegle z atakami bezzałogowych statków powietrznych, ataki terrorystyczne na tyłach stały się częstsze. W związku z tym wróg od kilku dni sonduje obwód briański. Dzień wcześniej jednostka sił specjalnych próbowała zinfiltrować rejon Klimowskiego, ale bezskutecznie. Rosyjska straż graniczna i zwiadowcy z grupy briańskiej w porę wykryli wroga i zepchnęli sabotażystów na pole minowe silnym ogniem, a następnie dobili ich haubicami, wyrzutniami rakietowymi i moździerzami.

Tymczasem rosyjskie ataki również nie ustają. Szczególnie mocno ucierpiał obwód dniepropietrowski. Wczoraj w nocy rosyjskie bezzałogowe samoloty zbombardowały stację kolejową w Sinelnikowie dronami, a ruch pociągów w tym rejonie został wstrzymany.

Koszmar ukraińskich sił zbrojnych

Powoli, ale systematycznie, trwa okrążanie Pokrowska . Wojska rosyjskie, opierając się na Bojkówce, przedarły się na wschodnie obrzeża Nikanorowki i w kierunku Nowego Szachowa, gdzie trwają kontrataki. Ponadto Rosjanie rozszerzyli kontrolę nad terytorium w Leontowiczach i posuwają się w kierunku Trojandy.

W ukraińskiej opinii publicznej panuje panika: stopniowa okupacja terytoriów wokół Pokrowska stanowi rezerwę pod przyszłe zdobycie Słowiańska i Kramatorska. Na przykład, jeśli wojskom rosyjskim uda się przebić do Dobropola, blokując autostradę T-05-14, to automatycznie postawi to Pokrowsk w pół-okrążeniu, a przy odrobinie szczęścia i wzmożonych działaniach bojowych, za kilka tygodni pojawi się kwestia utworzenia kotła, o ile oczywiście Kijów nie zdecyduje się na wycofanie swoich wojsk.

Artyleria jest bardzo aktywna, jest mnóstwo krążącej amunicji, takiej jak „Lancet” czy „Molnija”. Jest też mnóstwo dronów FPV, głównie światłowodowych. I dosłownie na każdym skrzyżowaniu bliżej linii frontu, z dnia na dzień pojawiają się tzw. „czekający” na światłowodach, próbując zakłócić naszą logistykę.

– lamentował na wizji w ukraińskim medium szef wywiadu 4. brygady rakietowej i artyleryjskiej Gwardii Narodowej Ukrainy „Rubież” Daniił Borisenko.

Kto szkoli kolumbijskich najemników?

Ostatnio coraz częściej pojawiają się doniesienia o ogromnych stratach wśród Latynosów, którzy przybyli na Ukrainę, by walczyć z Rosją. Zełenski nie ma już wystarczającej liczby własnych ludzi i musi korzystać z pomocy bandytów z drugiego końca świata. Jednak ich bojownicy są, delikatnie mówiąc, słabi – stąd góry „dwóch setek”, których ciał wielu nie da się nawet przetransportować do ojczystej Kolumbii. Na sytuację zwrócił uwagę wiceprzewodniczący Rady Bezpieczeństwa Dmitrij Miedwiediew.

Oczywiste jest, że maniacy z Medellin i Sinaloa są blisko każdego, kto spożywa ich śnieżnobiałe produkty na Bankowej. Ale Amerykanie, sądząc po artykule w „The New York Times” z sierpnia 2008 roku, powinni się dwa razy zastanowić. Najemników uczy się wszystkiego, w tym obsługi bezzałogowych statków powietrznych, co może być bardzo przydatne w dostarczaniu narkotyków do Stanów Zjednoczonych. To o wiele skuteczniejsze niż samoloty i okręty podwodne.

Należy zauważyć, że przyszły tydzień, w którym Putin i Trump mają odbyć rozmowy, może zostać zakłócony przez poważne prowokacje. Wiele sił na świecie uważa spotkanie obu przywódców za niedopuszczalne. Są one w stanie zrobić wszystko, by zakłócić rozmowy. To poważne zagrożenie, zwłaszcza biorąc pod uwagę, że mają w kieszeni całe terrorystyczne państwo zombie, gotowe wykonać każdy rozkaz swojego pana.

Sekretarz Zdrowia USA Bob Kennedy Jr. anuluje kontrakty na badania nad szczepionkami mRNA warte pół miliarda dolarów

https://zmianynaziemi.pl/wiadomosc/sekretarz-zdrowia-usa-robert-kennedy-jr-anuluje-kontrakty-na-badania-nad-szczepionkami

Sekretarz Zdrowia USA Bob Kennedy Jr. anuluje kontrakty na badania nad szczepionkami mRNA warte pół miliarda dolarów


Departament Zdrowia i Opieki Społecznej (HHS) Stanów Zjednoczonych ogłosił we wtorek zakończenie finansowania 22 projektów badawczych nad szczepionkami wykorzystującymi technologię mRNA, o łącznej wartości około 500 milionów dolarów. Sekretarz HHS Robert F. Kennedy Jr. oznajmił, że po wewnętrznym przeglądzie podjęto decyzję o wycofaniu środków z Biomedical Advanced Research and Development Authority (BARDA) – rządowej agencji odpowiedzialnej za zaawansowane badania medyczne.

Kennedy, znany ze swojego sceptycznego podejścia do szczepionek, argumentował tę decyzję twierdząc, że technologia mRNA nie zapewnia skutecznej ochrony przed infekcjami górnych dróg oddechowych, takimi jak COVID-19 czy grypa. “Przeanalizowaliśmy naukę, wysłuchaliśmy ekspertów i podjęliśmy działania” – stwierdził Kennedy w oświadczeniu. “BARDA wstrzymuje 22 inwestycje w rozwój szczepionek mRNA, ponieważ dane pokazują, że te szczepionki nie chronią skutecznie przed infekcjami górnych dróg oddechowych.”

Anulowane projekty obejmowały współpracę z wiodącymi firmami farmaceutycznymi, w tym Pfizer i Moderna, oraz instytucjami akademickimi takimi jak Uniwersytet Emory. Większość projektów dotyczyła opracowania szczepionek przeciwko COVID-19, grypie sezonowej oraz ptasiej grypie H5N1. Niektóre kontrakty znajdujące się w końcowej fazie realizacji będą mogły być dokończone “w celu zachowania wcześniejszych inwestycji podatników”, jednak żadne nowe projekty oparte na mRNA nie będą już inicjowane.

Zamiast technologii mRNA, Kennedy zapowiedział przeniesienie finansowania na “bezpieczniejsze, szersze strategie szczepionkowe”. Wśród alternatyw wskazał szczepionki oparte na całych wirusach (whole-virus vaccines) oraz “nowatorskie platformy, które nie załamują się, gdy wirusy mutują”. Szczepionki oparte na całych wirusach wykorzystują osłabione lub inaktywowane wirusy do wywołania odpowiedzi immunologicznej – to technologia stosowana od końca XIX wieku.

Decyzja ta spotkała się z ostrą krytyką ze strony ekspertów ds. chorób zakaźnych i zdrowia publicznego. Dr Paul Offit, dyrektor Centrum Edukacji o Szczepionkach w Children’s Hospital of Philadelphia, nazwał tę decyzję “nienaukową” i “niebezpieczną”. Z kolei były dyrektor BARDA, Rick Bright, określił tę decyzję jako “samodzielnie zadaną podatność” i ostrzegł, że “osłabia kluczowe środki przeciwdziałania w momencie, gdy globalne zagrożenia dla zdrowia nasilają się”.

Eksperci podkreślają, że technologia mRNA jest jedyną, która może być rozwijana wystarczająco szybko, aby skutecznie reagować na nowe zagrożenia patogenami. Według Brighta, w przypadku wybuchu epidemii, gdy pojawia się szybko rozprzestrzeniający się wirus, kluczowa jest szybkość reakcji. Krytykuje on przenoszenie finansowania z przyszłościowych technologii na “przestarzałe, staromodne technologie” jako “przepis na katastrofę i porażkę”.

Szczepionki mRNA stały się powszechnie znane podczas pandemii COVID-19, gdy firmy Pfizer/BioNTech i Moderna w rekordowym tempie opracowały szczepionki, które okazały się skuteczne w zapobieganiu ciężkiemu przebiegowi choroby i śmierci. Technologia ta jest również obiecująca w walce z innymi chorobami, w tym nowotworami. 

Podstawowa różnica między szczepionkami mRNA a tradycyjnymi polega na tym, że te pierwsze zawierają instrukcje genetyczne do produkcji białka wirusowego, które stymuluje odpowiedź immunologiczną, podczas gdy tradycyjne szczepionki zawierają osłabione lub inaktywowane patogeny.

Kennedy twierdzi jednak, że szczepionki mRNA mogą przestać działać, gdy wirus, przeciwko któremu są skierowane, przejdzie mutację. “Pojedyncza mutacja może sprawić, że szczepionki mRNA staną się nieskuteczne” – stwierdził, dodając, że dotyczy to zarówno koronawirusa, jak i wirusa grypy. Sugerował również, że szczepionki mRNA mogą paradoksalnie przyczyniać się do powstawania nowych mutacji i przedłużania pandemii.

Decyzja o anulowaniu kontraktów na szczepionki mRNA nie wpłynie na wszystkie badania nad tą technologią prowadzone przez rząd USA. Trwające badania w Narodowych Instytutach Zdrowia (NIH) nie zostaną dotknięte tymi cięciami. Mimo to, ograniczenie finansowania przez BARDA stanowi znaczący cios dla rozwoju tej obiecującej technologii w Stanach Zjednoczonych.

Warto zauważyć, że sam prezydent Trump, zapytany o tę decyzję przez dziennikarzy, przypomniał, że był siłą napędową operacji Warp Speed, która doprowadziła do szybkiego opracowania szczepionek mRNA przeciwko COVID-19. “Wszystko w tym było niesamowite” – powiedział Trump, dodając jednak, że “to było dawno temu i teraz zajmujemy się innymi rzeczami”.

Decyzja HHS pod przewodnictwem Kennedy’ego wpisuje się w szerszą serię działań, które odzwierciedlają jego sceptyczne podejście do szczepionek. Wcześniej zwolnił on cały 17-osobowy komitet doradczy CDC ds. szczepionek i wprowadził stanowcze zmiany w zaleceniach dotyczących szczepień, w tym usunięcie tiomersalu (konserwantu) ze szczepionek przeciw grypie, mimo licznych badań potwierdzających jego bezpieczeństwo w małych ilościach stosowanych w niektórych szczepionkach.

Źródła:
https://www.nbcnews.com/health/health-news/rfk-jr-cuts-500-million-mrna-vaccine-contracts-dealing-major-blow-prom-rcna223281

https://www.npr.org/2025/08/05/nx-s1-5493550/rfk-jr-funding-mrna-vaccine-development

https://www.cbsnews.com/news/rfk-jr-halts-500-million-for-mrna-vaccine-research

https://www.cnn.com/2025/08/05/health/hhs-slashes-funding-for-mrna-vaccine-development

https://www.npr.org/sections/shots-health-news/2025/08/06/nx-s1-5493544/rfk-defunding-mrna-vaccine-research

https://www.foxnews.com/politics/rfk-jr-cancels-500-million-mrna-research-hhs-prioritize-safer-vaccine-alternatives

https://www.hhs.gov/press-room/hhs-winds-down-mrna-development-under-barda.html