For those that aren’t on X, Peanut was a squirrel rescued as a baby seven years ago, and raised in captivity by Mark Longo. Peanut (and Mark) became an Instagram sensation with over a half million followers. Peanut lived with another rescued pet named Fred, who was a raccoon.
Mark runs a non-profit animal rescue and sanctuary. Someone decided to report Mark to NY State authorities for this.
The New York State police raided Mark’s home this week:
A total of 10 officers raided his house
He and his wife were not allowed to use bathroom alone
He was not allowed to feed his other rescue animals
They interrogated his wife about her immigration status
There were search warrants from 4 bureaucratic departments, including FISA.
This week, despite massive public outcry – both Peanut and Fred were murdered by the New York State Environmental police. Their crime was living in captivity.
To be clear: “Based on the search results, it is extremely rare for squirrels to contract rabies. The data suggests that squirrels are not considered vectors of rabies and have never been known to transmit the disease to humans.”
In the end, this is not about a squirrel. It is all about government overreach, illegal and overbearing search and seizure, arbitrary and capricious bureaucracies.
Has our republic really been reduced to murdering pet squirrels?
God save America
Get out and vote for Peanut…
Ah, yes, the Federal Reserve. A future Substack topic, to be sure.
Somehow, I missed this, Remy – It is close enough to Halloween to still be funny, though!
Powrót Trumpa oznaczałby śmierć porządku globalnego– obwieścił Juwal Noach Harari. Jego rozpaczliwy krzyk nie wziął się znikąd. Minione dwa lata zadały znaczące ciosy globalistom – na ostatnim Forum w Davos obrady zdominowały obawy o „deglobalizację”, a oficjalne motto sabatu czarownic głosiło: „Potrzeba odbudowy zaufania”. U nas, równie rozpaczliwy okrzyk wzniósł gen. Waldemar Skrzypczak. Komentując propozycję kandydata na wiceprezydenta, która miałaby „zakończyć wojnę kosztem ukraińskich terytoriów”, przestrzega: Nie warto kombinować z Donaldem Trumpem. W moim przekonaniu ci, którzy są jego zwolennikami, są wrogami Polski. Przypomnijmy, że ten generalski cymbał zapowiada, że wraz z Zełenskim, odbierze defiladę zwycięstwa w Moskwie.
Prawdziwą zapamiętliwość w oskarżeniach wobec Trumpa, przekraczających granice zawziętości, obsesji i nienawiści przejawiaAnne Applebaum. Na łamach skrajnie lewicowego „The Atlantic” porównała Trumpa do największych zbrodniarzy w dziejach ludzkości. Według małżonki ministra spraw zagranicznych Rzeczypospolitej, Trump posługuje się taką samą retoryką jak Hitler, Stalin, Mussolini, Mao i Pol Pot, ma takie same intencje jak oni i może urządzić „krwawą łaźnię”. W tym miejscu nie sposób wstrzymać się z refleksją: Już widzimy jej minę (skądinąd demoniczną), gdy 5 listopada ogłoszą zwycięstwo Trumpa. Amerykańskim gazetom wyborczym sekunduje A. Kwaśniewski: „Politycznych poglądów Trumpa trzeba się bać”. Ostrzega i wylicza: będzie reset USA z Rosją, zapłaci za niego Ukraina. Każe nam też bać się muru na granicy z Meksykiem.
W swoim przemówieniu w Detroit, Trump skrytykował pomoc dla Ukrainy, o którą prośby „nie ustają”. „Zełenski jest prawdopodobnie najlepszym komiwojażerem ze wszystkich polityków, jaki kiedykolwiek żył. Za każdym razem, gdy przyjeżdża do naszego kraju, wyjeżdża z 60 miliardami dolarów. Wraca do domu i ogłasza, że potrzebuje kolejnych 60 miliardów. I to nigdy się nie kończy, nigdy się nie kończy. Jako prezydent, rozwiążę tę kwestię”. Na swoich wiecach wyborczych Trump podkreśla: Jesteśmy na granicy wybuchu III wojny światowej. Chcę, by wojna w Ukrainie się skończyła. Miliony ludzi giną bez sensu.
J.D. Vance, który przewodził w Senacie batalii o zablokowanie pomocy wojskowej dla Ukrainy, napisał: „Muszę być z wami szczery – tak naprawdę nie obchodzi mnie, co stanie się z Ukrainą w ten czy inny sposób”. Podkreśla, że czasami trzeba porozumiewać się ze złymi ludźmi: „Przecież w II wojnie światowej sprzymierzyliśmy się z Józefem Stalinem”. Według kandydata na wiceprezydenta, wojnę na Ukrainie mogłoby zakończyć porozumienie. „Wyglądałoby ono mniej więcej tak: Obecna linia demarkacyjna między Rosją a Ukrainą staje się strefą zdemilitaryzowaną. Jest mocno ufortyfikowana, aby Rosjanie nie dokonali kolejnej inwazji. Ukraina zachowuje suwerenność. Rosja otrzymuje od Ukrainy gwarancje neutralności – nie dołącza do NATO. Sfinansowaniem odbudowy Ukrainy zajęłyby się Niemcy”.
I tu pytanie: Czy zakończenie wojny nie leży w interesie Polski?
Czym podejście Trumpa różni się od podejścia tych, którzy sprzeciwiają się wciąganiu Polski do wojny? Czy hipoteza, że Trump jest za „białorusinizacją” Ukrainy, nie jest korzystna dla Polski, bo wtedy Ukraina byłaby państwem buforowym, a nie drugim Izraelem w Europie? Czy polski patriota nie powinniśmy powtarzać za Trumpem: Dlaczego wydawać miliardy na obronę granicy Ukrainy, a nie na obronę granicy przed nielegalnymi imigrantami? Zatem, nikt myślący w kategoriach interesu swego kraju nie powinien być zmartwiony powrotem Trumpa, a już z pewnością nie powinni to być Polacy.
Czy pomysły pokojowe Trumpa są niebezpieczne dla Polski? Czy pokój w proponowanej formule, nie ośmieli Putina do testowania kolejnych krajów? Może tak się stać. Bo konfliktu na Wschodzie nie wykorzystaliśmy dla umocnienia Polski, ale dla zdewastowania finansów państwa. Tuż po wybuchu wojny wydali 40 miliardów, a później w kolejnych transzach 100 miliardów na pomoc Ukrainie. Marnowali czas, bo uznali, że od pilnowania polskich interesów ważniejsza jest walka z polskim antysemityzmem i z „ruskimi onucami” oraz uczenie segregowania śmieci i miłości do pederastów. Inwestowali w wiatraki i nowe plastikowe nakrętki do butelek, prawie ćwierć miliarda złotych poszło na walkę z sezonowymi przeziębieniami, których śmiertelność wynosiła 0,23 procenta.
Ale to nie wszystko – to zapowiedź kolejnych klęsk. Na wszelkie pytania mają tylko jedną odpowiedź: Bij Moskala.Popełniają wciąż te same błędy. 11 lat temu poparli Majdan, czyli swego rodzaju ukraińską Magdalenkę i dorwanie się do władzy oligarchów. Nie widzieli, że Majdan finansował George Soros. Ten sam, który razem z Geremkiem i Michnikiem „wykombinowali” transformację Polski i… Balcerowicza. I ten sam, który założył i utrzymuje Fundację Batorego, zaplecze naszych rodzimych trockistów, którzy kiedyś przywędrowali w taborach dywizji NKWD, zmienili nazwiska i wprowadzili w Polsce komunizm.
Trump będzie prowadził nieprzewidywalną politykę zagraniczną. Będzie zagrożeniem dla stabilności i bezpieczeństwa na świecie – takie oskarżenia lansują żydowskie gazety dla Amerykanów i żydowskie gazety dla Polaków. Tymczasem, gdy spojrzymy wstecz, to widzimy, że za prezydentury Trumpa Ameryka żadnej wojny nie rozpoczęła, a toczące się wygaszała. Chiny nie zagrażały Tajwanowi, Rosja nie najechała na Ukrainę, Korea Północna przestała wysyłać rakiety nad Japonię i zniszczono Państwo Islamskie. To pod rządami Obamy doszło do zamętu w praktycznie każdym zakątku świata. Chiny zajęły Hongkong, a wojska amerykańskie tak wycofały się z Iraku, że powstał islamski kalifat. Co więcej, mieliśmy do czynienia z tzw. „arabską wiosną”, która skończyła się przejęciem władzy przez islamistów w kilku krajach arabskich. Taka sama jest administracja Bidena, która wojuje z całym światem. Nic więc dziwnego, że podpalona Europa z niecierpliwością czeka na strażaka zza oceanu.
W tym kontekście powinniśmy pamiętać, że stosunki z USA są kluczowe dla naszego bezpieczeństwa, że w interesie Polski jest wiarygodny, stabilny i silny sojusz z USA, że wbrew urojeniom euroentuzjastów nikt Ameryki w tym nie zastąpi. Jest gnębiona ogromnymi problemami i podzielona brutalnym konfliktem, ale innej Ameryki nie ma. I szkodliwe, a nawet sabotażem wobec państwa polskiego jest zaangażowanie pary Applebaum-Sikorski po jednej strony sporu w USA, bo zapowiada szalenie groźny i politycznie niebezpieczny scenariusz, w którym folksdojcz Tusk wyprawia dyplomatyczne harce w interesie Berlina, zainteresowanego wypchnięciem Ameryki z Europy. Pamiętajmy jednak przy tym, że Trump nic dla Polski nie zrobi, jeśli nie będzie to w interesie USA.
Wybory prezydenckie w Stanach Zjednoczonych tuż tuż, bo już 5 listopada. Większość Polaków nie zdaje sobie sprawy, ile od nich zależy. Zwycięstwo Donalda Trumpa może storpedować niemiecki zamysł budowy Ukropol i żydowski zamysł budowy Ukropolin. Anuluje też przyzwolenie Joe Bidena dla Berlina, aby, w zamian za sojusz strategiczny Berlin -Tel Awiw, w miejsce sojuszu z Putinem Niemcy urządziły sobie Europę po swojemu, co oznacza dla nas, Polaków państwo pozbawione suwerenności, które nie będzie mogło decydować o własnej polityce zagranicznej, gospodarczej, obronnej, a nawet o podatkach. I w tym miejscu trzeba powiedzieć Polakom: Coś jest w powietrzu, coś się czai, coś się święci.
„Donald Trump to ‘przyjaciel Izraela’. Wystarczy wspomnieć, że będąc prezydentem wielokrotnie wysługiwał się syjonistom, wydał rozkaz zrzucenia bomb na Syrię, kazał przenieść ambasadę USA z Tel Awiwu do Jerozolimy, uznał izraelską władzę nad Wzgórzami Golan, zlecił zabicie irańskiego generała Ghasema Solejmaniego – biadoli jedna z tych, która „nie dała się nabrać na Trumpa”. Tymczasem, po wyborczym zwycięstwie w 2016 r., Trump powiedział: „Wojna w Iraku była bardzo wielką pomyłką. Nigdy nie powinniśmy się tam znaleźć”. Potem oświadczył: „Wydaliśmy 4 biliony dolarów, aby obalić jednego człowieka (…) gdybyśmy przeznaczyli te pieniądze na budowę dróg i mostów, żyłoby nam się o wiele lepiej”. Kiedy zaczął mówić o neutralnym podejściu do konfliktu palestyńsko-izraelskiego, szybko przetestowali go – już następnego dnia pojawiły się karykatury hajlującego Trumpa z hitlerowskim wąsikiem. Bo wiedzieć trzeba, że nic tak nie jednoczy lobby żydowskie, jak zagrożenie pokojem na Bliskim Wschodzie oraz mówienie o „stawianiu na pierwszym miejscu interesów Ameryce”.
Przypomnijmy – pod pretekstem obalenia terrorysty, który miał popierać Ben Ladena i manipulować przy broni masowego rażenia, USA dokonały inwazji na Bagdad (w imieniu Polaków wojnę Arabom wydał Bronisław Geremek, a zagrzewała do niej Anne Applebaum). Na wojnie Polska nie zyskała nic. Koszty wyniosły 3 miliardy zł plus 720 milionów dolarów z umorzenia irackiego długu. W zamian, na otarcie łez, dostaliśmy zardzewiałą fregatę, fakturę na 12 miliardów za F-16, logo „okupanta Iraku” i wsparcie dla roszczeń hien cmentarnych spod znaku „Przemysł Holokaustu”. Dziś, w zamian za bezwarunkowe poparcie dla Netanjahu, też dostajemy faktury do opłacenia: zagrożenia terrorystyczne, ceny gazu i ropy, odciąganie uwagi USA od bezpieczeństwa Polski i „uchodźców. Podobnie postąpili, kiedy popierali Majdan, aby obalić jednego człowieka – Janukowycza, a dziś wydają miliardy, aby utrzymać przy władzy jeden człowiek – Zełenskiego.
Dziś jesteśmy wciągani w wojnę z Iranem, pod pretekstem obalenia krwawego ajatollaha, który popiera Hamas i manipuluje przy rakietach Hezbollah, u boku – jak zakomunikował rabin Szalom Dow Ber Stambler z Chabad-Lubawicz – „najbardziej humanistycznego na świecie wojska”. Izrael, który ma w zwyczaju walczyć gojami, co pokazała inwazja na Bagdad, powtarza jak mantrę, że „broni całego cywilizowanego świata” (a Polski w szczególności). Do wojny z Teheranem zachęca też „Gazeta Wyborcza”: Jesteśmy świadkami największej od czasów Holokaustu masakry Żydów. Poparcie dla Izraela jest dziś więc przejawem człowieczeństwa”.Przypomnijmy, że przy okazji beatyfikacji rodziny Ulmów rozpętano akcję wpajania Polakom przekonanie, że prawdziwym bohaterstwem jest poświęcenie swojej rodziny w imię ratowania Żydów.
A co na to wszystko „polski patriota, który nabrał się na Trumpa”? Po pierwsze – „prożydowskie gesty” Trump adresuje do protestantów-ewangelików, którzy stanowią główną bazę wyborczą Republikanów, i do amerykańskich katolików (których jest 52 miliony). I trudno wymagać, aby równocześnie zabiegał o muzułmanów czy hinduistów. Jeden z żydowsko-amerykańskich geostrategów wygadał się: „Jeśli zwycięży Trump, to źle dla Ukrainy, a dobrze dla Izraela. Jeśli Harris, to dobrze dla Ukrainy, a źle dla Izraela”. Którą zatem opcję powinniśmy wybrać? Czy nie pierwszą, bo Ukraina ma bezpośredni związek z polskimi interesami, a Izrael nie (a jeśli już, to tylko pośrednio, i polega na tym, że im bardziej Żydowie będą dostawać w dupę od Palestyńczyków, tym mniej będą nalegać na zwrot mienia. Dlatego, gdy słyszymy głosy: Trump nie jest przyjacielem Polski, bo jest przyjacielem Izrael i nie lubi Hamasu, to powinniśmy ripostować: „Co ma piernik do wiatraka!”. Polaków w pierwszym rzędzie martwić powinna nie izraelska suwerenność nad Wzgórzami Golan, ale żydowska suwerenność nad obozem w Auschwitz (i nad Jedwabnem). Niepokoić powinno nie przeniesienie stolicy Izraela do Jerozolimy, ale przenoszenie stolicy Polski do Kijowa.
Zmartwieniem Polaków nie powinno być to, kto wydał rozkaz zabicia gen. Solejmaniego, ale kto wydał polecenie uciszenia posła Brauna, i kto uśmiercił polskiego wolontariusza w Gazie. Nie ważne, czy Trump lubi Hamas, ale ważne, czy lubi Polaków. Nie uznawać krytycznych wobec Hezbollah wystąpień Trumpa za wymierzone w Polaków, bo nie zawsze to, co antyarabskie i antyislamskie jest antypolskie. Inny przykład to arabska i islamska imigracja do Polski. W tej kwestii różnimy się diametralnie. I tu pytanie do palestyńskich przyjaciół: Czy powrót Żydów z Palestyny do Polski postrzegają, jako naprawienie historycznej krzywdy? Czy cieszą się z napływu swoich ziomków do Polski?
Niejako uprzedzając złośliwe komentarze, podsumujmy: Oburzamy się poglądami Applebaum i naśmiewamy z gen. Skrzypczaka, a tymczasem w Polsce funkcjonuje silna (kto wie, czy nie najsilniejsza) formacja polityczna „Partia Kononowicza”. Przypomnijmy: w 2006 r. Krzysztof Kononowicz kandydował na urząd prezydenta Białegostoku, pod hasłem „Żeby nie było niczego”. Jeszcze inni, porażeni syndromem „najmądrzejszych we wsi”, wypowiadają się na każdy temat. A jeszcze innych (lub raczej „inne”) można podejrzewać, że swe poglądy kształtują upodobaniem do nie-białych mężczyzn.
A tak w ogóle – Nie zajmujmy się dobrostanem Żydów, Palestyńczyków, Ukraińców, ale troszczmy się o Polaków. Zawsze pytajmy: Gdzie tu Polska? Gdzie tu Polak? Gdzie Polski Interes Narodowy? Nie kierujmy się emocjami, bo to nie nasza wojna tak, jak nie naszą jest wojna Rosja-Ukraina. Nie przejmujmy się losem Palestyńczyków, bo oni sobie całkiem dobrze radzą. Zajmijmy się Polakami, którzy są w jeszcze gorszej sytuacji. Nie oznacza to, że z tego, co się dzieje w Palestynie nie można wyciągnąć pożytecznych konkluzji. Poza wyrazami współczucia oraz potępienia izraelskiego ludobójstwa i barbarzyństwa, pogratulujmy Palestyńczykom zwycięstwa nad „niezwyciężoną i jedną z najsprawniejszych armii świata”. Przez 75 godzin osiągnęli więcej niż wszystkie armie arabskie przez 75 lat. Pokazali, że izraelski żołnierz jest bohaterem, ale tylko w kokpicie samolotu F-16 zrzucającego bomby na kobiety i dzieci. Skompromitowali uważane dotychczas za perfekcyjne izraelskie służby specjalne (w których ręce oddaliśmy bezpieczeństwo państwa polskiego!). Okazał się, że Mosad jest sprawny tylko tam, gdzie może liczyć na V kolumnę. Pokazali, że Stalowa Kopuła (lub raczej Stalowa Mycka, bo tak ją nazywają sami Izraelczycy) jest dziurawa jak durszlak (a my ją właśnie zakupiliśmy!).
Izrael poniósł wielką klęskę polityczną. Runął mit żydowskiej wszechpotęgi. Okazało się, że Żydzi to brutalny okupant, który głodzi i morduje palestyńskie dzieci („bo to przyszli terroryści”), że to rasiści, którzy nie-Żydów nazywają „ludzkimi zwierzętami” i z Gazy zrobili „getto” (nawiasem mówiąc, czy nie zasadne jest skojarzenie Gazy z gettem warszawskim i z tłumieniem „powstania w getcie”?).
I rzecz najważniejsza – zbrodnicze poczynania Izraela stały się wiodącym tematem w kampanii wyborczej w USA. Oprócz wzrostu nastrojów antyżydowskich, pokazały zmęczenie Amerykanów uległością Bidena i Kongresu wobec ciągle rosnących izraelskich żądań. Amerykanie coraz częściej pytają: Czy nasz interes narodowy ma związek z bezpieczeństwem Izraela? Czy w naszym interesie są niekończące się wojny, które wykrwawiły i doprowadziły kraj do bankructwa?
Na koniec – życząc z całego serca Palestyńczykom wolnej Palestyny, życzę im … Wolnej Polski, wolnej od żydowskich i ukraińskich okupantów. A Polakom, zamiast „Chwała Palestynie” lub „Chwała Ukrainie” zalecam wznoszenie zawołania „Jeszcze Polska nie zginęła” lub bardziej aktualnego: „Co nam obca przemoc wzięła, szablą odbierzemy”.
“Rok po atakach z 7 października Netanjahu jest na fali zwycięstw”. Tak brzmi tytuł niedawnego artykułu opublikowanego na portalu Axios opisującego izraelskiego premiera jadącego na niepokonanej fali triumfów. Te oszałamiające „sukcesy” wojskowe, jak zauważa autor artykułu Barak Ravid, obejmują bombardowanie Jemenu, zabójstwa szefa Hamasu Ismaila Haniyeha i przywódcy Hezbollahu Hassana Nasrallaha oraz atak pagerowy na Liban.
Jednostka 8200 to największa i być może najbardziej kontrowersyjna izraelska organizacja szpiegowska. Była ona odpowiedzialna za wiele głośnych operacji szpiegowskich i terrorystycznych, w tym niedawny atak z użyciem pagerów, w wyniku którego rannych zostało tysiące libańskich cywilów. Jak pokaże niniejsze śledztwo, Ravid nie jest jedynym izraelskim byłym szpiegiem pracującym w czołowych amerykańskich mediach, ciężko pracującym nad wytworzeniem zachodniego poparcia dla działań swojego kraju.
Osoba wtajemniczona w sprawy Białego Domu
Ravid szybko stał się jedną z najbardziej wpływowych osób w korpusie prasowym Kapitolu. W kwietniu zdobył prestiżową nagrodę korespondentów prasowych Białego Domu „za ogólną doskonałość w relacjach z Białego Domu”– jedną z najwyższych nagród w amerykańskim dziennikarstwie. Sędziowie byli pod wrażeniem tego, co opisali jako jego „głęboki, niemal intymny poziom pozyskiwania informacji w USA i za granicą” i wybrali sześć artykułów jako wzorowe kawałki dziennikarstwa.
Większość z tych artykułów polegała po prostu na wydrukowaniu anonimowych źródeł Białego Domu lub izraelskiego rządu, dzięki czemu wyglądały one dobrze i dystansowały prezydenta Bidena od okropności izraelskiego ataku na Palestynę. W związku z tym nie było funkcjonalnej różnicy między nimi a komunikatami prasowymi Białego Domu. Na przykład, jedna z historii, którą wybrali sędziowie, nosiła tytuł „Scoop: Biden mówi Bibiemu, że 3-dniowa przerwa w walkach może pomóc w uwolnieniu niektórych zakładników” i przedstawiała 46° prezydenta Stanów Zjednoczonych jako oddanego humanitarystę, którego celem jest zmniejszenie cierpienia. Inny opisywał, jak „sfrustrowany” stawał się Biden w stosunku do Netanjahu i izraelskiego rządu.
Protestujący wzywali reporterów do opuszczenia imprezy w geście solidarności z ich poległymi kolegami w Strefie Gazy (w chwili pisania tego tekstu liczba ta wynosi co najmniej 128 dziennikarzy). Nie tylko nie doszło do bojkotu wydarzenia, ale organizatorzy przyznali najwyższą nagrodę izraelskiemu urzędnikowi wywiadu, który zyskał reputację być może najbardziej sumiennego stenografa władzy w Waszyngtonie.
Ravidowi nagrodę wręczył osobiście prezydent Biden, który uściskał go jak brata. To, że znany (były) izraelski szpieg mógł uściskać Bidena w taki sposób, mówi wiele nie tylko o intymnych relacjach między Stanami Zjednoczonymi a Izraelem, ale także o stopniu, w jakim establishmentowe media rozliczają władzę.
«To był wzruszający i wyjątkowy wieczór, którego nie wyobrażałem sobie nawet w najśmielszych snach. Nie byłoby to możliwe bez moich redaktorów w @axios, którzy sprawili, że moje historie były lepsze, bez moich źródeł, które mi zaufały, bez mojej rodziny, która przyjechała ze mną do Waszyngtonu i bez was, czytelników. Dziękuję.»
Ravid zyskał sławę dzięki bezkrytycznemu drukowaniu pochlebnych informacji przekazanych mu przez rząd USA lub Izraela i podawaniu ich jako doniesień. W kwietniu napisał, że „prezydent Biden postawił ultimatum izraelskiemu premierowi Benjaminowi Netanjahu w czwartkowej rozmowie telefonicznej: Jeśli Izrael nie zmieni kursu w Strefie Gazy, ‘nie będziemy w stanie cię wesprzeć’” i że »najsilniej naciskał na zakończenie walk w Strefie Gazy w ciągu sześciu miesięcy wojny i po raz pierwszy ostrzegł, że polityka USA w sprawie wojny będzie zależeć od przestrzegania przez Izrael jego żądań«, które obejmowały »natychmiastowe zawieszenie broni«. W lipcu powtórzył anonimowe źródła, które powiedziały mu, że Netanjahu i Izrael dążą do „dyplomatycznego rozwiązania” – kolejne wysoce wątpliwe twierdzenie.
Inne artykuły Ravida oparte na tym samym schemacie obejmują:
To nieustanne wybielanie administracji Bidena wywołało powszechne kpiny w sieci.
„AXIOS EXCLUSIVE: Po sprzedaży Netanjahu broni wartej miliony dolarów, Biden puścił – głośno – „Bad Blood” Taylor Swift. „Wszyscy mogli to usłyszeć„ – mówi źródło bliskie Bidenowi” – napisał na Twitterze użytkownik X David Grossman. „Nadal przekazuję duże stosy gotówki i broni, ale kręcę głową, aby wszyscy wiedzieli, że się z tym nie zgadzam” –zażartował komik Hussein Kesvani w odpowiedzi na najnowszy artykuł Ravida sugerujący, że Biden stał się »coraz bardziej nieufny« wobec izraelskiego rządu.
Podczas tego rzekomego rozłamu między USA a Izraelem, administracja Bidena nadal wyrażała entuzjastyczne poparcie dla izraelskich ofensyw, blokowała rezolucje o zawieszeniu broni i państwowości palestyńskiej na forum ONZ, a w ciągu ostatnich 12 miesięcy wysłała do Izraela broń o wartości 18 miliardów dolarów.
Tak więc, bez względu na to, jak wątpliwe są te raporty Axios, pełnią one istotną rolę dla Waszyngtonu, pozwalając administracji Bidena zdystansować się od tego, co organy międzynarodowe nazwały ludobójstwem. Zadaniem Ravida było wytworzenie przyzwolenia dla rządu wśród elitarnych liberalnych odbiorców, którzy czytają Axios, pozwalając im nadal wierzyć, że Stany Zjednoczone są uczciwym pośrednikiem na rzecz pokoju w Azji Zachodniej, a nie kluczowym pomocnikiem Izraela.
Ravid nie ukrywa swojej otwartej pogardy dla Palestyńczyków. We wrześniu retweetował post, w którym stwierdził:
To jest sposób PaliNazi… wyłudzają ustępstwa, nie dając nic w zamian, a następnie wykorzystują te ustępstwa jako podstawę do następnej rundy negocjacji. PaliNaziści nie umieją mówić prawdy”.
Niecały tydzień później promował bardzo wątpliwe twierdzenie ministra obrony Izraela Yoava Gallanta, że izraelskie siły obronne znalazły zdjęcie dzieci przywódcy Brygad Al-Kassam Mohammeda Sinwara świętujących przed ogromnym zdjęciem samolotów uderzających w World Trade Center. Gallant stwierdził, że znaleźli to zdjęcie – wyraźnie próbując fałszywie powiązać Palestyńczyków z 9/11 – w tunelu, „gdzie bracia Sinwar ukrywali się jak szczury”.
Niesławna agencja szpiegowska
Założona w 1952 roku Jednostka 8200 jest największym i najbardziej kontrowersyjnym oddziałem izraelskiego wojska.
Odpowiedzialna za tajne operacje, szpiegostwo, inwigilację i cyberwojnę, od 7 października 2023 r. grupa znajduje się w centrum uwagi świata. Jest powszechnie identyfikowana jako organizacja stojąca za niesławnym atakiem pagerowym na Liban, w wyniku którego zginęło co najmniej dziewięć osób, a około 3000 zostało rannych. Podczas gdy wielu w Izraelu (i sam Ravid) okrzyknęło tę operację sukcesem, została ona potępiona na całym świecie jako rażący akt terroryzmu, w tym przez byłego dyrektora CIA Leona Panettę.
Jednostka 8200 stworzyła również opartą na sztucznej inteligencji listę zabójstw dla Strefy Gazy, sugerując dziesiątki tysięcy osób (w tym kobiet i dzieci) do zabicia. Oprogramowanie to było głównym mechanizmem celowania wykorzystywanym przez IDF w pierwszych miesiącach ataku na gęsto zaludniony pas. https://www.mintpressnews.com/peter-thiel-gaza-ai-war-white-house/288372/
Opisywana jako izraelski Harvard, Jednostka 8200 jest jedną z najbardziej prestiżowych instytucji w kraju. Proces selekcji jest wysoce konkurencyjny; rodzice wydają fortuny na zajęcia z nauk ścisłych i matematyki dla swoich dzieci, mając nadzieję, że zostaną tam wybrane do służby, otwierając lukratywną karierę w rozwijającym się izraelskim sektorze hi-tech.
Służy również jako centralny element futurystycznego represyjnego aparatu państwowego Izraela. Wykorzystując gigantyczne ilości danych zebranych na temat Palestyńczyków poprzez śledzenie każdego ich ruchu za pomocą kamer rozpoznających twarze, monitorujących ich połączenia, wiadomości, e-maile i dane osobowe, Jednostka 8200 stworzyła dystopijną sieć, której używa do inwigilacji, nękania i represjonowania Palestyńczyków.
Jednostka 8200 gromadzi akta dotyczące każdego Palestyńczyka, w tym jego historię medyczną, życie seksualne i historię wyszukiwania, aby informacje te mogły być później wykorzystane do wymuszeń lub szantażu. Jeśli, na przykład, dana osoba zdradza swojego małżonka, desperacko potrzebuje operacji medycznej lub jest potajemnie homoseksualistą, może to zostać wykorzystane jako dźwignia do przekształcenia cywilów w informatorów i szpiegów dla Izraela. Jeden z byłych agentów Jednostki 8200 powiedział, że w ramach szkolenia został przydzielony do zapamiętania różnych arabskich słów oznaczających “gej”, aby mógł je usłyszeć w rozmowach. https://www.ft.com/content/69f150da-25b8-11e5-bd83-71cb60e8f08c
Pracownicy Jednostki 8200 stworzyli jedne z najczęściej pobieranych aplikacji na świecie i wiele z najbardziej niesławnych programów szpiegowskich, w tym Pegasus. Pegasus był wykorzystywany do inwigilacji dziesiątek przywódców politycznych na całym świecie, w tym francuskiego Emmanuela Macrona, południowoafrykańskiego Cyrila Ramaphosy i pakistańskiego Imrana Khana.
Izraelski rząd autoryzował sprzedaż Pegasusa Centralnej Agencji Wywiadowczej, a także niektórym z najbardziej autorytarnych rządów na świecie. Należała do nich Arabia Saudyjska, która wykorzystała oprogramowanie do inwigilacji dziennikarza Washington Post, Jamala Khashoggiego, zanim został on zamordowany przez saudyjskich agentów w Turcji.
Niedawne dochodzenie MintPress News wykazało, że duża część światowego rynku VPN jest własnością i jest obsługiwana przez izraelską firmę kierowaną i współzałożoną przez absolwenta Unit 8200.
W 2014 roku, 43 rezerwistów Jednostki 8200 wystosowało wspólne oświadczenie, w którym zadeklarowali, że nie chcą dłużej służyć w tej jednostce ze względu na jej nieetyczne praktyki, w tym brak rozróżnienia między zwykłymi obywatelami Palestyny a terrorystami. W liście zauważono również, że ich dane wywiadowcze były przekazywane wpływowym lokalnym politykom, którzy wykorzystywali je według własnego uznania. https://www.middleeasteye.net/news/unit-8200-refuseniks-face-sharp-action-army-wave-anger-politicians
Owo publiczne oświadczenie sprawiło, że Ravid zawrzał gniewem na swoich współpracowników. W następstwie skandalu Ravid udał się do izraelskiego radia wojskowego, aby zaatakować demaskatorów. Ravid powiedział, że sprzeciw wobec okupacji Palestyny oznacza sprzeciw wobec samego Izraela, ponieważ okupacja jest fundamentalną “częścią” Izraela. “Jeśli problemem jest naprawdę okupacja”, powiedział, “to twoje podatki są również problemem – finansują żołnierza na punkcie kontrolnym, system edukacji… a 8200 to wielki spin”. https://forward.com/opinion/205716/meet-the-good-kids-who-refuse-to-spy-for-israel/
Pomijając komentarze Ravida, nasuwa się pytanie: czy jest naprawdę akceptowalne, że członkowie grupy zaprojektowanej do infiltracji, inwigilacji i namierzania obcych populacji, która wyprodukowała wiele z najbardziej niebezpiecznych i inwazyjnych technologii szpiegowskich na świecie i powszechnie uważa się, że stoi za wysoce zaawansowanymi międzynarodowymi atakami terrorystycznymi, piszą dla Amerykanów wiadomości o Izraelu i Palestynie? – Jaka byłaby reakcja, gdyby wysokie rangą osobistości w amerykańskich mediach zostały ujawnione jako oficerowie wywiadu Hezbollahu, Hamasu lub rosyjskiego F.S.B.?
Wiadomości na temat Izraela dostarcza wam Izrael
Ravid nie jest jednak jedynym wpływowym dziennikarzem w Ameryce, który ma głębokie powiązania z państwem izraelskim. Shachar Peled spędziła trzy lata jako oficer w Jednostce 8200, kierując zespołem analityków zajmujących się inwigilacją, wywiadem i cyberwojną. Służyła również jako analityk technologiczny w izraelskiej służbie wywiadowczej Szin Bet. W roku 2017 została zatrudniona jako producentka i scenarzystka przez CNN i spędziła trzy lata tworząc segmenty dla programów Fareeda Zakarii i Christiane Amanpour. Później Google zatrudnił ją na stanowisko starszego specjalisty ds. mediów.
Innym agentem Jednostki 8200, który pracował dla CNN jest Tal Heinrich. Heinrich spędziła trzy lata jako agentka Jednostki 8200. W latach 2014-2017 była producentem terenowym i informacyjnym w notorycznie proizraelskim biurze CNN w Jerozolimie, gdzie była jednym z głównych dziennikarzy kształtujących amerykańskie zrozumienie operacji Protective Edge, izraelskiego bombardowania Strefy Gazy, w wyniku którego zginęło ponad 2000 osób, a setki tysięcy zostało wysiedlonych. Heinrich później opuściła CNN i obecnie jest oficjalnym rzecznikiem premiera Benjamina Netanjahu. https://en.wikipedia.org/wiki/Tal_Heinrich
Zamiłowanie CNN do zatrudniania izraelskich polityków trwa do dziś. Na przykład Tamar Michaelis pracuje obecnie dla sieci, produkując większość treści dotyczących Izraela i Palestyny. Dzieje się tak pomimo tego, że wcześniej służyła jako oficjalny rzecznik IDF w Siłach Obronnych Izraela. https://theintercept.com/2024/01/04/cnn-israel-gaza-idf-reporting/
Wielu pracowników New York Timesa, w tym główny felietonista David Brooks, ma dzieci służące w IDF; nawet gdy relacjonują lub przedstawiają opinie na temat regionu, Times nigdy nie ujawnił czytelnikom tych rażących konfliktów interesów. Nie ujawnił również, że kupił dom w Jerozolimie dla swojego szefa biura, który w roku 1948 został skradziony rodzinie palestyńskiej intelektualistki Ghady Karmi. https://mondoweiss.net/2014/10/another-reporters-israeli/
Również firmy zajmujące się mediami społecznościowymi są wypełnione byłymi agentami Jednostki 8200. Raport MintPress z 2022 roku wykazał, że w Google pracuje aż 99 byłych agentów Jednostki 8200.
Także Facebook zatrudnia dziesiątki byłych szpiegów z kontrowersyjnej jednostki. Obejmuje to Emi Palmor https://en.wikipedia.org/wiki/Emi_Palmor, która zasiada w radzie nadzorczej Meta.
Ten 21-osobowy panel ostatecznie decyduje o kierunku Facebooka, Instagrama i innych ofert Meta, decydując o tym, jakie treści należy dopuszczać, promować, a jakie tłumić. Meta została formalnie potępiona za systematyczne tłumienie palestyńskich głosów na swoich platformach przez Human Rights Watch, która udokumentowała ponad 1000 przypadków jawnej cenzury antypalestyńskiej tylko w październiku i listopadzie 2023 roku. Miarą tej stronniczości jest fakt, że w pewnym momencie Instagram automatycznie wstawiał słowo “terrorysta” do profili użytkowników, którzy nazywali siebie Palestyńczykami.
Pomimo powszechnych twierdzeń amerykańskich polityków, że jest to siedlisko antyizraelskiego i antysemickiego rasizmu, również TikTok zatrudnia wielu byłych agentów Jednostki 8200 na kluczowych stanowiskach w swojej organizacji. Na przykład w roku 2021 zatrudnił Asafa Hochmana jako globalnego szefa strategii produktowej i operacji. Przed dołączeniem do TikTok, Hochman spędził ponad pięć lat jako izraelski szpieg. Obecnie pracuje dla Meta. https://www.yu.edu/faculty/pages/hochman-asaf
Odgórna pro-izraelska cenzura
Jeśli chodzi o izraelski atak na swoich sąsiadów, korporacyjne media konsekwentnie wykazują proizraelską stronniczość. New York Times, na przykład, regularnie powstrzymuje się od identyfikacji sprawcy przemocy, gdy jest nim izraelskie wojsko i opisuje ludobójstwo około 750 000 Palestyńczyków w 1948 roku jako zwykłą “migrację”. Analiza doniesień gazety wykazała, że słowa takie jak “rzeź”, “masakra” i “przerażające” pojawiają się 22 razy częściej, gdy mowa o śmierci Izraelczyków niż Palestyńczyków, pomimo gigantycznej różnicy w liczbie zabitych po obu stronach.
W artykule o tym, jak izraelscy żołnierze wystrzelili 335 pocisków w samochód, w którym znajdowało się palestyńskie dziecko, a następnie zastrzelili ratowników, którzy przybyli je uratować, CNN wydrukowało nagłówek “Pięcioletnia palestyńska dziewczynka znaleziona martwa po tym, jak została uwięziona w samochodzie z martwymi krewnymi” – tytuł, który można zinterpretować jako tragiczny wypadek.
Tego rodzaju raporty nie są dziełem przypadku. Wszystko przychodzi z góry. Wyciekła notatka New York Timesa z listopada ujawniła, że kierownictwo firmy wyraźnie poinstruowało swoich reporterów, aby nie używali słów takich jak “ludobójstwo”, “rzeź” i “czystki etniczne” podczas omawiania działań Izraela https://theintercept.com/2024/04/15/nyt-israel-gaza-genocide-palestine-coverage/. Pracownicy Timesa muszą powstrzymywać się od używania słów takich jak “obóz dla uchodźców”, “terytorium okupowane”, a nawet “Palestyna” w swoich raportach, co prawie uniemożliwia przekazanie odbiorcom niektórych z najbardziej podstawowych faktów.
Pod podobną presją znajdują się pracownicy CNN. W październiku ubiegłego roku nowy dyrektor generalny Mark Thompson wysłał notatkę do wszystkich pracowników, instruując ich, aby upewnili się, że Hamas (a nie Izrael) jest przedstawiany jako odpowiedzialny za przemoc; by używali zawsze określenia “kontrolowane przez Hamas” podczas debat o Ministerstwie Zdrowia w Strefie Gazy i liczbach ofiar śmiertelnych wśród ludności cywilnej, a także zabraniając im zgłaszania punktu widzenia Hamasu, który zdaniem starszego dyrektora ds. standardów i praktyk informacyjnych “nie jest warty publikacji” i sprowadza się do “podżegającej retoryki i propagandy”. https://www.theguardian.com/media/2024/feb/04/cnn-staff-pro-israel-bias
Duże organizacje, takie jak Axios, CNN i New York Times, oczywiście wiedzą, kogo zatrudniają. Są to jedne z najbardziej poszukiwanych miejsc pracy w dziennikarstwie, a setki kandydatów prawdopodobnie ubiegają się o każde stanowisko. Fakt, że organizacje te wybierają izraelskich szpiegów ponad wszystkich innych, rodzi poważne pytania o ich dziennikarską wiarygodność i cele.
Zatrudnianie agentów z Jednostki 8200 do tworzenia amerykańskich wiadomości powinno być tak samo nie do pomyślenia, jak zatrudnianie bojowników Hamasu lub Hezbollahu jako reporterów. Jednak byłym izraelskim szpiegom powierzono informowanie amerykańskiej opinii publicznej o trwających ofensywach ich kraju przeciwko Palestynie, Libanowi, Jemenowi, Iranowi i Syrii. Jak to świadczy o wiarygodności i tendencyjności naszych mass mediów?
Ponieważ Izrael nie mógłby kontynuować tej wojny bez amerykańskiej pomocy, bitwa o amerykańskie umysły jest równie ważna jak działania w terenie. W miarę trwania wojny propagandowej granice między dziennikarzem a bojownikiem zacierają się.
Fakt, że wielu czołowych dziennikarzy dostarczających nam wiadomości o Izraelu/Palestynie jest w dosłownym tego słowa znaczeniu byłymi agentami izraelskiego wywiadu, tylko to podkreśla.
Former CBS News staffers are demanding an independent investigation into “60 Minutes” over the brewing Kamala Harris interview scandal — even as the network digs in its heels and refuses to release the full, unedited transcript, The Post has learned.
The long-running news show has come under fire after allegedly cleaning up the Democratic presidential candidate’s answer to a question from “60 Minutes” correspondent Bill Whitaker about Israel that aired during a special episode on Monday.
Her reply was starkly different from the “word salad” the vice president served up in a clip to promote the interview shown by “Face the Nation” the day before.
“I think there should be an outside investigation,” one former CBS News journalist told The Post on Thursday. “Obviously, there’s a problem here. If they care about journalistic integrity, they would conduct an investigation or release the full transcript.”
I watched this video with trepidation. Howver, it has 6.4 million views in a week – so, I thought, “maybe something is here?”
Yep! A Saturday Night Live skit that is actually hilarious!
(With U.S. debt now at $35.3 trillion, the cost of the interest bill alone on all that borrowing is about $3 billion a day. A quick calculation: the USA is paying out over a trillion in interest this year. This is our money folks.)
Europoseł Konfederacji Grzegorz Braun skomentował wpis ambasadora USA Marka Brzezińskiego, który z kolei odnosił się do wizyty specjalnej wysłanniczki zboków w Polsce. „Kompletny upadek i degrengolada imperium” – napisał Braun.
Amerykańska ambasada w Polsce poinformowała o wizycie w naszym kraju Jessici Stern, czyli „Specjalnej Wysłanniczki USA ds. promowania praw człowieka osób LGBTQI+”. Jak przekazano doszło do spotkania Stern z „przedstawicielami społeczeństwa obywatelskiego LGBTQI+”.
„Wśród omawianych tematów znalazła się perspektywa USA i zobowiązanie do zapewnienia, że każdy człowiek traktowany jest z równym szacunkiem i godnością, kluczowe wyzwania stojące przed społecznością LGBTQI+ w Polsce oraz rola społeczeństwa obywatelskiego w tym obszarze” – poinformowano.
W jakim celu wysłanniczka USA rozmawiała o „wyzwaniach” dla ruchu LGBTUSA w Polsce? Zapewne nie przyleciała po to, aby uciąć sobie miłą pogawędkę. Można więc domniemywać, że Stany Zjednoczone będą starały się przeforsować w naszym kraju tęczową agendę. Podobny wniosek można wysnuć z wpisu, jaki zamieścił amerykański ambasador Brzeziński.
„Prawa osób LGBTQI+ to prawa człowieka. Nasz rząd ma obowiązek ich bronić, zarówno w Stanach Zjednoczonych, jak i na całym świecie, i będziemy nadal walczyć o równe prawa dla wszystkich, we współpracy z lokalnymi aktywistami i społecznościami” – napisał Brzeziński.
Jak dodał, „prawa człowieka są niepodzielne”. „Kiedy jedna grupa ludzi jest celem ataków, wszystkie grupy narażone na zagrożenia stają się mniej bezpieczne. Z kolei kiedy prawa jednej grupy są chronione, społeczeństwa jako całość stają się prawdziwie wolne, lepiej prosperujące i bardziej bezpieczne” – podkreślił Brzeziński.
Jakich to praw LGBTUSA nie mają w Polsce, które mają inni obywatele Brzeziński jednak nie wskazał. Trudno też odgadnąć w jaki sposób owa społeczność miałaby być „celem ataków”. Do bajań amerykańskiego ambasadora odniósł się w mocnych słowach europoseł Braun.
„Zaiste: nie ma transatlantyzmu bez transgenderyzmu; najwyraźniej nie ma wasalizacji bez sodomizacji” – napisał polityk. „Propaganda dewiacji jako „demokratycznego standardu” jest odrażająca i żałosna; kompletny upadek i degrengolada imperium” – dodał. Zdaniem Brauna amerykański ambasador Brzeziński powinien zostać w Polsce persona non grata.
Żeby łatwiej trzymać pod butem skolonizowane tereny – a tym właśnie jest Polska dla Stanów Zjednoczonych – najlepiej zdeprawować podbite społeczeństwo, aby dodatkowo je osłabić. Słabe społeczeństwo nie będzie potrafiło stawiać oporu okupantowi. Proste, prawda?
Taką zasadę wyznaje najwyraźniej Mark Brzezinski ambasador USA w Polsce. Pewnie właśnie dlatego wspiera wszelkiej maści zboczenia i dewiacje, których zadaniem jest doszczętne zdemoralizowanie Polaków.
Art. 51. Kodeksu karnego, w paragrafie pierwszym wskazuje m.in., że kto zakłóca spokój, porządek publiczny, albo wywołuje zgorszenie w miejscu publicznym, podlega karze aresztu, ograniczenia wolności albo grzywny.
Tymczasem osoby wywołujące zgorszenie w miejscu publicznym w Polsce – bo tym właśnie zajmują się organizatorzy parad zboczeńców po ulicach polskich miast – są pod specjalną ochroną kolejnego już amerykańskiego ambasadora.
ZAKŁAMANY DYPLOMATA
W celu dobicia wśród Polaków normalności, z wizytą do Polski przybyła właśnie Jessica Stern, Specjalna Wysłanniczka USA ds. promowania praw człowieka osób LGBTQI+. Amerykanka spotkała się w Warszawie z przedstawicielami LGBTQI+ w Polsce, z którymi omówiła dalsze strategie działania.
Mark Brzezinski ugościł delegację dewiantów w swojej rezydencji, a na platformie X skomentował wydarzenie następującymi słowami:
«Prawa osób LGBTQI+ to prawa człowieka. Nasz rząd ma obowiązek ich bronić, zarówno w Stanach Zjednoczonych, jak i na całym świecie, i będziemy nadal walczyć o równe prawa dla wszystkich, we współpracy z lokalnymi aktywistami i społecznościami. Prawa człowieka są niepodzielne. Kiedy jedna grupa ludzi jest celem ataków, wszystkie grupy narażone na zagrożenia stają się mniej bezpieczne. Z kolei kiedy prawa jednej grupy są chronione, społeczeństwa jako całość stają się prawdziwie wolne, lepiej prosperujące i bardziej bezpieczne.»
Sęk w tym, że ambasador Brzezinski bezczelnie kłamie, bo de facto broni tylko wybrańców, a nie autentycznie zagrożone grupy. Czy Brzezinski lub jakikolwiek inny ambasador USA, stanął kiedykolwiek w obronie grupy ludzi nieustannie będących celem ataków w Strefie Gazy? Nie przypominam sobie.
Należę do grupy osób rasy białej, heteroseksualnych, wyznających tradycyjne wartości i jestem chrześcijanką. Moja grupa również jest obecnie celem ataków, bo w miejscach publicznych depcze się nasze wartości i naraża na molestowanie seksualne.
Fakty są takie, że z powodu promocji w przestrzeni publicznej zboczeń spod znaku LGBTQI+ (parady na ulicach polskich miast, obrzydliwe reklamy, etc.), wiele osób – w tym ja – czuje się molestowanych seksualnie. Nikt z nas nie chce oglądać paradujących roznegliżowanych dewiantów, ani obrzydliwych treści wyskakujących na każdym kroku z reklam promujących zboczoną ideologię.
Tymczasem nam się to narzuca. Na takie deprawujące widoki narażone są także polskie dzieci. W związku z powyższym tradycyjne środowiska nie czują się bezpiecznie. Nasze społeczeństwo nie jest chronione, a ambasador USA dodatkowo sprowadza na nas niebezpieczeństwo w postaci delegacji LGBTQI+ zza Oceanu.
CHOROBY LECZY SIĘ
Mało tego, ideologia gender dla jej wyznawców jest śmiertelnie niebezpieczna. Świadczą o tym liczne samobójstwa i depresje wśród tych osób. Czy w imię tolerowania czyichś upodobań, ludzie świadomi potwornego zagrożenia mają pozostać biernymi? Absolutnie nie!
Na widok chorego człowieka należy posyłać go do lekarza, a nie utwierdzać w przekonaniu, że ma prawo do swojej choroby. Reagowanie jest naszym moralnym obowiązkiem. Przecież chodzi tutaj o ratowanie ludzkiego życia, a więc stan wyższej konieczności.
Proszę sobie wyobrazić nastoletnią dziewczynę, która pod wpływem mody narzucanej przez rówieśników i kolorowe czasopisma postanowiła zacząć się odchudzać. Dostała na tym punkcie takiej obsesji, że wpędziła się w groźną chorobę – anoreksję. Charakterystyczne dla osób z anoreksją jest to, że wydaje im się, iż wciąż są grube i jeszcze muszą schudnąć.
Każdy świadomy człowiek wie, że nieleczona anoreksja prowadzi do śmierci. Każdy ukształtowany moralnie człowiek zareaguje, gdy zobaczy, że komuś grozi śmierć. A oto co proponuje ideologia gender. – Czujesz się źle w swojej skórze? To jest twój wybór! Jak nie chcesz jeść, to nie jedz. Najwyżej umrzesz, ale przynajmniej pozostaniesz sobą, bo masz prawo czuć się sobą.
Brzmi nieprawdopodobnie, prawda? Tymczasem właśnie na tym polega ta zbrodnicza ideologia, która przedarła się do społeczeństwa pod płaszczykiem pseudotolerancji.
Wyobraźmy sobie chłopca, który na naszych oczach chce skoczyć z dachu wieżowca. Nie, nie chce się zabić. Po prostu jest zaburzony, pogubiony i być może olany przez rodziców. Durni koledzy z podwórka czy Internetu wkręcili go, że jest superbohaterem i ma nadprzyrodzoną moc, dzięki której może latać jak ptak. No i chłopak chce skoczyć z tego dachu, bo uwierzył, że jest tym, kim nie jest!
Uwierzył, że ma skrzydła i może unosić się w powietrzu. Czy mamy prawo pozwolić skoczyć temu chłopakowi tylko dlatego, że czuje się on superbohaterem i uważa, że może latać? Nie! Powinniśmy spróbować go uratować i przekonać, że nie ma on skrzydeł, więc jak skoczy z dachu, to straci swoje życie.
Zaskoczeni porównaniami? Przecież ideologia LGBT+ to nie jest „tylko” tolerowanie faceta, który poczuł się kobietą i każe do siebie mówić „per pani” (czy na odwrót). Ideologia ta niszczy tożsamość człowieka w każdym jego wymiarze, a kwestia podważania płciowości, to dopiero początek pokrętnej drogi prowadzącej w przepaść.
„Czy nie poświęci Polskę na rzecz przemysłu holokaustu, czy nie sprzeda nas Ruskim? Trump to najbardziej pro-izraelski prezydent od czasów Trumana. To cynik prowadzony na sznurku przez lobby żydowskie, a podpisem pod ustawą 447 przekreślił wszystko, co powiedział pod pomnikiem Powstania Warszawskiego” – dywagują. Przy czym podszepty takie dyskretnie powiela nie tylko żydowska gazeta dla Polaków, ale i organ prasowy stronnictwa amerykańsko-żydowskiego, które za gwaranta utrzymania się przy władzy uznawało nowojorskie lobby żydowskie.
Kiedy latem 2020 r. bojówkarze palili i plądrowali Minneapolis i Seattle, na prawicowych portalach w Polsce sekundowały im chorobliwie antyamerykańskie typy, widzące w komunistycznej rebelii początek końca „Imperium Zła”, rzucające hasło „Śmierć Ameryce!”. Ale i kilka dni temu portal ze słowem „myśl” w tytule rzucił myśl: „Życzę Ameryce szybkiego i bolesnego upadku”. Do tego dochodzą podpowiedzi z Łubianki, że przed Amerykanami musimy uciekać pod opiekę Rosji, bo okupacja żydowska będzie jeszcze gorsza niż sowiecka.
O takich, jak autor tych słów, napisała: „Polski patriota, który nabrał się na Trumpa. Judeo-masońscy spece od pijaru doskonale wstrzelili się w jego gusta. Wypatruje rycerza na białym koniu, który ma uratować świat. Wszystko jest cyniczną grą. Bez względu na ‘wynik’ wyborów i tak rządzi ta sama, bezwzględna klika. Dla uśpienia czujności, należy dać ludziom ułudę. Trzeba podsunąć im ‘bohaterów’ wykreowanych na przeciwników złego systemu. Trump sam jest na usługach bandytów, którzy trzymają ludzkość w niewoli”. Jeszcze inny wtóruje: „Czasami łapię się na tym, że odczuwam jakąś sympatię dla Trumpa, jednak życzę zwycięstwa amerykańskiej komunistce. Dlaczego? Bo nie życzę dobrze Ameryce. A dlaczego Ameryka ma upaść? Bo opanowało ją plemię żmijowe, które ma jedyny cel – niszczenie i destrukcja, tak jak pasożyt zżera swego gospodarza”.
Jeszcze inny, który „nie dał się nabrać na Trumpa”, głosi „memento dla szabesgojów”: Trumpowi nie pomógł prożydowski serwilizm. Ale ten medal ma także drugą, ciemniejszą stronę. Jest nią jego oczywiste rozgoryczenie jako osoby, która zrobiła dla żydostwa więcej niż którykolwiek z poprzednich przywódców światowego mocarstwa. […] rysuje się nam obraz nadgorliwego szabesgoja, zaangażowanego w realizację żydowskich planów jak mało kto. Wydawało się, że szabesgoj z talmudycznym zapleczem w osobach zięcia i córki ma wystarczające „papiery” na lojalnego i zaufanego pachołka żydokomuny. Okazało się jednak, że poszedł w swoim serwilizmie jeszcze dalej. […] postanowił stać się żydem pełną gębą. Cztery lata temu, w głębokiej tajemnicy przed opinią publiczną, przeszedł na judaizm. Niestety, nawet tak karkołomna przewrotka nie pomogła. Tępiony jest przez swoich współbraci bardziej niż niejeden „antysemita”. Dzisiaj Trump to trup. Na razie trup tylko polityczny, lecz mimo to nadal włóczony przez amerykańską żydokomunę z iście szatańską perfidią.
Mitem jest, że był najbardziej prożydowskim prezydentem w historii USA. Mitem jest, że został prezydentem dzięki Żydom. Został nim wbrew Żydom. Że tak było, świadczy poparcie lobby żydowskiego dla Hillary Clinton w wyborach ‘2016 i dla Joe Bidena w wyborach ‘2020 oraz że wśród najbardziej jadowitych krytyków Trumpa są wyłącznie żydowskie nazwiska. Mitem natomiast nie jest, że był ofiarą „żydowskiego spisku”, że za jego obaleniem kryła się żydokomunistyczna rewolta i że chodziło w niej o to, aby stetryczały Biden przekazał władzę Kamali Harris, która zrealizuje agendę swego żydowskiego męża. Przypomnijmy też sekwencję wydarzeń: Poparcie republikańskiego establishmentu uzyskał dopiero wtedy, gdy zagroził, że wystartuje jako kandydat niezależny; Był „odszczepieńcem”, bo odrzucił „głębokie państwo”, które – według niego – opętało Partię Republikańską.
Że nie był najbardziej prożydowskim prezydentem w historii USA, świadczy to, że (nieliczni) Żydzi, którzy kręcili się w Białym Domu, zdradzili go (w tym zięć) i zdradził go Benjamin Netanyahu. „Pierwszą osobą, która pogratulowała Bidenowi to Bibi Netanyahu, człowiek, dla którego zrobiłem więcej niż dla kogokolwiek. Popełnił ogromny błąd. Nie rozmawiałem z nim od tamtego czasu. Jebać go” – to słowa byłego prezydenta na temat izraelskiego premiera, który z przyjaźnią z Trumpem obnosił się demonstracyjnie.
To prawda, że mając poważne kłopoty, próbował zneutralizować żydowskie lobby. To prawda, że ostentacyjnie obnosił się z filosemityzmem i ustępował Żydom w niektórych sprawach. Ale czy nie wychodził ze słusznego założenia, że nie można walczyć ze wszystkimi? Znienawidzony przez cały amerykański establishment, musiał przestrzegać kanonu, że prożydowskość jest ciągle podstawowym wymogiem politycznej poprawności, i nie sposób, w opozycji do tego lobby, wygrać.
Nie tylko nie uznawali go za filosemitę, ale oskarżali go o „antysemityzm”. No bo skąd wziął się w „Haaretz” tytuł „Ataki Trumpa na Antifę są atakami na Żydów”, i zawarta w tekście instrukcja: „Amerykańscy Żydzi nie powinni popierać Trumpa w wojnie z Antifą, ponieważ wybór antyfaszystów jako kozła ofiarnego jest z natury antysemityzmem”? Antysemityzmem było oskarżanie Sorosa o finansowanie sprawców zamieszek: […] skrajnie lewicowe ruchy antyfaszystowskie były obroną dla Żydów. Dlatego każdy Żyd w Ameryce powinien sprzeciwić się atakom Trumpa na antyfaszyzm. Spiskowa teoria o aktywistach Antify opłaconych przez Sorosa opiera się na rasistowskim wyobrażeniu, że czarni nigdy nie mogliby się zorganizować sami bez marionetkowego mistrza, a za sznurki pociąga międzynarodowe żydostwo”.
O antysemityzmie byłego prezydenta mają świadczyć słowa: „Żydzi myślą tylko o swoich interesach […] trzymają się zawsze w kupie”. Na swój sposób Trumpa „zdemaskował” Louis Farrakhan, radykalny murzyński lider Nation of Islam – gdy szef Ligi Antydefamacyjnej zarzucił Trumpowi, że nie wyrzekł się poparcia Farrakhana, ten ogłosił: „Trump jest jedynym liderem, który stanął przed społecznością żydowską i powiedział – nie chcę waszych pieniędzy”. Przypadkiem nie jest też, że wyspecjalizowana w tropieniu antysemitów ADL przodowała w krytyce Trumpa. A po jego odejściu triumfowała, bo firmowana przez Bidena administracja okazała się żydokomunistyczną rekonkwistą. W nowej bolszewickiej republice pojawiła się sprawa Polski – w osobie Trumpa utraciliśmy sojusznika, a władzę przejęli ci, w których oparcie znajdują roszczenia do pożydowskiego mienia. W Warszawie pojawił się też nowy ambasador USA (i zatęskniliśmy za Mosbacher).
„Nawet Żydzi przecierali oczy ze zdumienia – prawie wszyscy członkowie administracji to Żydzi […] Gdy Joe Biden ogłosił skład gabinetu, po żydowskim twitterze zaczął krążyć dowcip – w Białym Domu będzie minjan” (kworum modlitewne w judaizmie wynoszące 10 mężczyzn) – pisał żydowski „Forward”. Szefem personelu został Ronald Klain. Żydami są: sekretarz stanu Antony Blinken (i Victoria Nuland), sekretarz departamentu bezpieczeństwa wewnętrznego Alejandro Mayorkas, prokurator generalny Merrick Garland, szefowa Narodowej Agencji Bezpieczeństwa Anne Neuberger, koordynator służb wywiadowczych Avril Haines, zastępca dyrektora CIA David Cohen, sekretarz zdrowia Rachel Levine, dyrektor tamtejszego Sanepidu Rochelle Walensky i sekretarz skarbu Janet Yellen. Wszystkie urzędy, poza dwoma obsadzonymi przez Indiankę i Murzyna, objęli przedstawiciele tej mniejszości. Z tym że czarnoskóry sekretarz obrony urzędowanie rozpoczął od oświadczenia, że będzie pilnował praw mniejszości seksualnych. Prezydenckim doradcą ds. bezpieczeństwa został goj J.J. Sullivan, ale wkrótce okazało się, że to mąż Margaret Goodlander, dyrektorki biura planowania politycznego w Departamencie Stanu, głównej macherki od kolorowych rewolucji.
A jak było z gabinetem Trumpa? To był ewenement – w jego skład wszedł tylko jeden żyd. Według cytowanej wcześniej gazety, na 24 członków administracji Trumpa tylko trzech było nie-białych. Żydowska gazeta dla Amerykanów zastosowała jednak „specyficzne” kryterium rasowe – nie podała, że u Trumpa sekretarzem ds. zdrowia został Alex Azari, a sekretarzem obrony Mark Esper, obaj potomkowie maronickich (czyli katolickich) imigrantów z Libanu. Dowodem na to, że Trump to nie Ku Klux Klan, byli Murzyn i Chinka w jego gabinecie oraz to, że głosowało za nim wyjątkowo dużo Czarnych.
Joe Biden to „katolik”, ale nieźle zblatowany z Żydami. Jego synowie Beau i Hunter oraz córka Ashley weszli w związki małżeńskie z członkami, jak określają się sami Żydzi, „Plemienia”. Żona Beau urodziła Bidenowi dwóch wnuków. Hunter poślubił południowoafrykańską Żydówką i tuż przed ceremonią ślubną wytatuował sobie na bicepsie hebrajski napis identyczny z tatuażem narzeczonej – „Shalom”. Gdy córka Bidena przypieczętowała swój związek katolicko-żydowską ceremonią, prezydent USA odtańczył żydowski taniec hora. „Jestem jedynym irlandzkim katolikiem, którego marzenie się spełniło, ponieważ moja córka wyszła za mąż za żydowskiego lekarza” – wyraźnie zadowolony dowcipkował. A co do Trumpa – gdy go zapytano o córkę, wyraźnie zasmucony powiedział: „Tak, jedna z moich córek jest żydówką. To nie było planowane, po prostu tak się stało”.
Katolik Biden otoczył się Żydami, a protestant Trump otoczył się katolikami (a kandydat na wiceprezydenta przeszedł na katolicyzm). Trump i Biden zabiegali o głosy katolickich wyborców, ale na różne sposoby. Pierwszy odwołuje się do katolickiego wychowania, chodzi do kościoła z różańcem w ręku i przejawia troskę wobec imigrantów. Drugi broni życia nienarodzonych i skupia się na krytyce Bidena za jego podejście do aborcji. Wielu wyższych urzędników jego administracji to konserwatywni katolicy. No i żona Trumpa jest katoliczką.
„Czy nie poświęci Polski na rzecz przemysłu holokaustu?To przyjaciel Izraela i Żydów! Wystarczy wspomnieć, że za czasów jego prezydentury, doszło do uchwalenia ustawy 447, a Trump ją podpisał” – biadolą. A jak było naprawdę? Trump, podpisując ustawę, nie mógł wiedzieć, że chodzi o nas, bo w jej tekście nie pada słowo „Polska” – jest tylko mowa o krajach Europy Środkowej. Polska ambasada nie zrobił nic, żeby zapobiec jej procedowaniu w Senacie, nie miała żadnych wyprzedzających informacji o intrydze lobby żydowskiego, nie utrzymywała żadnych kontaktów z administracją Trumpa, nie współpracowała z Polonią. Miała za to ambasadora Schnepfa vel Sznepfa. Mało tego – gdy przedstawiciele Polonii podjęli próbę zapobieżenia uchwaleniu ustawy, Kaczyński wydelegował do Waszyngtonu ministra Marka Magierowskiego, tylko po to, by Polonię spacyfikować i jej starania storpedować.
Sprawę dodatkowo gmatwało to, że Trump, skupiony na wewnętrznych przepychankach z „głębokim państwem”, zaniedbywał resztę świat, z Polską włącznie. A także to, że z amerykańską żydokomuną walczył, a Kaczyński z tą hołotą układał się, Morawiecki chciał z nią tworzyć „biało-czerwoną drużynę”, i obaj byli gorącymi orędownikami przeflancowania stosunków Polski z Ameryką na stosunki polsko-żydowskie a w kontaktach z USA korzystali z usług żydokomunistycznych pośredników. Innymi słowy – mieli relacje z nowojorskimi Żydami a nie z Donaldem Trumpem.
Zapytany, dlaczego nie poruszył tego tematu podczas spotkania z Trumpem, Andrzej Duda odpowiedział: „bo strona amerykańska tego nie zaproponowała”. I tu kilka uwag: To nie prezydent USA, ale prezydent RP ma obowiązek zabiegać o interes Polski; Trump, gdy wróci do Białego Domu, nie będzie prezydentem Polski, lecz prezydentem USA i nie na nim będzie spoczywał obowiązek troszczenia się o polskie interesy; Trump nic nie zrobi dla Polski, jeśli nie będzie to w interesie USA; W obronie Polski nie kiwnie palcem, jeśli nie będzie to obrona Ameryki. Najlepszą tego ilustracją jest jego wpis na platformie X: „Amerykanie będą walczyli tylko tam, gdzie to służy interesom ich kraju, i tylko po to, by wygrać”. Także i z naszej strony w stosunkach z przyszłym prezydentem unikać trzeba będzie „murzyńskości” i „robienia laski”, a twardo negocjować – wypominając, że czasami mówi jednym głosem z naszymi oponentami. Z Trumpem można będzie zrobić interes, pod warunkiem, że po naszej stronie do rozmów z nim zasiądą obrońcy interesu narodowego Polski, a nie Ukrainy czy Izraela.
Kto zostanie nowym prezydentem USA, to ważne dlatego, że wybory w USA są inne niż wszystkie poprzednie, że konfrontacja polityczna staje się wojną cywilizacyjną, a nie tylko konkurencją programów politycznych dwóch partii, wojną totalną różnych światów, gdzie gra idzie o wszystko i nie będzie brania jeńców. Toczące się starcie to nie tylko wojna z Trumpem, ale także z nami, bo, kto popiera, a kto zwalcza Trumpa to nasza narodowa sprawa, bo linie podziałów politycznych w obu krajach są podobne, bo tu i tam, jak w soczewce widać, kto patriota, a kto zaprzaniec.
Jeśli Trump wygra, to rządząca Polską koalicja znajdzie się w położeniu nie do pozazdroszczenia, i będzie chciało się oglądać miny tych wszystkich, którzy trzymali kciuki za wiktorię Kamali. I czy nie jest to argument przemawiający za tym, aby kibicować Trumpowi? Jeśli cię to nie przekonuje, to może przekona to, że na Trumpa zagięli parol nie tylko amerykańscy Żydzi, ale i warszawski Judenrat z Michnikiem na czele. I tu prosta rada: Jeśli nie wiesz, co o danej sprawie sądzić, wystarczy zorientować się, co pisze „Gazeta Wyborcza”. Jeśli bardzo dobrze, to na pewno nie jest to w interesie Polski. Jeżeli bardzo źle to na 100 procent sprawa jest słuszna.
Trumpa powinniśmy lubić także dlatego, że za Kamalą jest von der Leyen oraz że dla kanclerza Niemiec, Trump to największe zagrożenie dla światowego ładu. Za takie uznał Trumpa niemiecka sondażownia YouGov – Trump „wygrał” z ajatollahem Iranu, prezydentem Chin i Putinem. No i jeszcze dlatego, że przeciw Trumpowi jest papież Franciszek, a za Kamalą jest Anne Applebaum, która kandydata połowy Ameryki nazwała „debilem i obłąkańcem”. A może do Trumpa przekona cię to, że dziadek męża Kamali (podobnie jak dziadkowie żony Radka Sikorskiego) urodził się w żydowskim sztetlu pod Gorlicami?
Wyobraźmy sobie sytuację: Chcemy wydalić z Polski tych, którzy wdarli się przez granicę z Ukrainą (tak, jak wdarli się do USA przez granicę z Meksykiem), a przy władzy jest Kamala. Jaki klangor wzniósłby się za Oceanem? A jak zareagowałby Donald, który zapowiada deportację milionów nachodźców i którego platforma wyborcza mówi o „odwróceniu destruktywnej polityki otwartych granic prowadzącej do tego, że nielegalni imigranci z całego świata krążą po USA”? No, bo, kto w Polsce stoi za imigrantami? Czy nie ci sami, którzy Trumpa znienawidzili za oskarżanie obozu Biden-Harris o sprowadzanie imigrantów „dla wymazania chrześcijańskiego oblicze Ameryki”, zarzucający Trumpowi, że „w szeregach swych zwolenników ma białych nacjonalistów, obawiających się, aby ich wnukowie nie stali się we własnym kraju znienawidzoną mniejszością”?
Czy za Trumpem nie przemawia to, że bezwzględnie ściga go żydokomuna za to, że nie mają nad nim kontroli i że powiedział: „Dla prezydenta najważniejszy powinien być interes własnego narodu”? Czy nie przemawia za nim zerwanie porozumień klimatycznych, rewolta przeciwko marksizmowi kulturowemu i tyranii politycznej poprawności, a także to, że stanął w obronie dzieci nienarodzonych, i „piekło zawyło” albo – jak pisał poeta – „zatrząsły się portki pętakom”? Czy Trump nie zyskuje w naszych oczach za to, że jak czerwona płachta na byka działa na sodomitów i na całe to antypolskie tałatajstwo, które z wytęsknieniem wyczekuje chwili, kiedy Kamala przejmie Biały Dom i będą mogli dalej ratować, zamiast Polski, klimat i uchodźców? Czy Trumpa nie powinniśmy lubić za to, że oskarżają go o szerzenie teorii spiskowych o Sorosie o o nazywanie oponentów „globalistami”? Czy za Trumpem nie przemawia to, że Republikanie to partia nacjonalistyczna, a Demokraci to partia internacjonałów i lewackich wariatów, popierających imigrację i mieszanie ras?
Polubmy Trumpa za słowa sprzed Pomnika Powstańców Warszawskich, które globalistyczny think tank opisał: „Swoim przemówieniem odrzucił ‘neokonserwatywny internacjonalizm Busha’, jak i ‘liberalny internacjonalizm Obamy’, a zainicjował ‘nacjonalistyczny internacjonalizm’ oraz przyrzekł, iż współpracować będzie ze swymi sojusznikami w obronie zachodniej cywilizacji”. Dla „The Atlantic”: „Wstrząsające było przywołanie pojęć takich jak ‘Zachód’ i ‘wartości Zachodu’, a przemówienie pełne było rasowej i religijnej paranoi”. To, co Trump powiedział było dla Polski przełomowe. Pierwszy raz od dekad zabrzmiał z Ameryki głos inny niż pedagogiki wstydu. Jego wizyta dała więcej niż wszystkie wizyty prezydentów Izraela i zrobiła dla Polski więcej niż wszyscy prezydenci III RP razem wzięci. W jego 7-minutowym przemówieniu było wszystko, czego Polska potrzebowała. Wystarczyło, by pokazać światu, że powstanie warszawskie to nie „powstanie” w getcie. Ujawniły to żydowskie media: „Podczas swej wizyty dał przyzwolenie na polski nacjonalizm […] Trump poparł prawicową narrację, według której Polacy byli ofiarami nazistów i nie odgrywali czynnej roli w mordowaniu Żydów […] jako pierwszy prezydent USA od kilkudziesięciu lat nie pojawił się przy pomniku Bohaterów Getta”.
Jest jeszcze inny powód, żeby Trumpa lubić – „trump” to po angielsku „zuch, chwat”, a „tusk” to po kaszubsku „kundel”. Co znaczy „tusk” w amerykańskim slangu więziennym też wiemy – to synonim agresywnego pederasty. I jeszcze jedno –Amerykanom można pozazdrościć Trumpa za stosowanie taktyki: Jeśli zostaniesz zaatakowany, to jedną trzecią sił przeznacz na obronę, a dwie trzecie rzuć do kontrataku. Nigdy nie przechodź do defensywy, zawsze szukaj słabych punktów przeciwnika i wygrywaj. A poza tym podobać nam się powinna rodzina Trumpa – małżonka o pięknej słowiańskiej urodzie.
Czy wygra wyścig z czasem? Czy zatrzyma pochód lewackiej zarazy? Czy stłumi żydokomunistyczną rabację? Czy tak, jak cztery lata temu wygra, bo zdoła przemówić do mieszkańców „głębokiej” Ameryki, którzy czują, że kraj jest w wielkim niebezpieczeństwie? A może dewiza „Make America Great Again” zainspiruje Polaków do hasła: „Aby Polska była polska”? I może spełnią się słowa Trumpa rzucone pod pomnikiem Powstańców Warszawy: Polska zwyciężyła. Polska zawsze zwycięży!
Democrats: the failure the Biden Administration to initiate a proportional rescue effort in the wake of Hurricane Helene means Kamala Harris is unfit for high office. Voting for her is indefensible. Americans are in desperate need of help THAT WE HAVE ALREADY PAID FOR. Withholding it is diabolical. -Bret Weinstein
I want to open this article by asking people to pray for those impacted by the hurricane. While FEMA and Harris may be leaving these people behind, God will not.
The situation in the North Carolina area impacted by the Hurricane is dire. There are numerous credible reports of death counts likely exceeding a thousand people and almost the final tallies will almost certainly exceed those of Hurricane Katrina of New Orleans fame. The difference between Helene and Katrina couldn’t be more stark. Both were devastating but Bush was sending aid immediately and being excoriated by the media (I’m no fan of Bush but facts are facts) while Harris/Biden are on the beach or having parties while FEMA is reportedly BLOCKING aid and the mainstream is ignoring it. I wanted to share some facts and other info on this national tragedy.
First of all, let’s be clear about what is happening with FEMA. First they claimed there was no money for hurricane season. Once the American public literally hit the roof over the fact that FEMA is absolutely funding illegals but doesn’t have money for Americans the fact checkers got moving.
Now – regarding Mayorkas – FEMA is absolutely helping fund illegal immigrants. As you can see below the Shelter and Services program is a FEMA program done in partnership with Border Patrol.
This funding was allocated and ultimately, regardless of how it was allocated, it was money spent out of the pockets of the American taxpayer that is funding people here illegally instead of American citizens. No amount of fact checking can change that.
That’s right, at present the average amount approved per individual/household is $894. That’s it. Compare that to Ukraine. Ukraine has a total population of 38 million and we’ve allocated $175 billion to them for about $4605 per person – not per household. Why is it that we are spending roughly 5 times more on Ukrainians than Americans? You can see my tweet here to get a good view of the pics: https://x.com/renztom/status/1842355205653873036?s=61&t=chcz9dPKlqWymEZk8PFPug.
This might be a good time to remind everyone of my previous article published right here on Substack about the last Ukraine funding bill. In that article I broke down the last Ukraine funding bill and showed that just under $500 million was budgeted without restriction for “refugee resettlement.” The unrestricted part means it could also be used to fund illegals from anywhere and probably is being used for just that. You can find that article here and a relevant excerpt below:
You may be asking about the legality of all this. Well, it’s questionable but basically the law is a bit ambiguous as to the DHS’s authority to do this and the spending bills are written so poorly by Congress that there are loopholes. The loopholes can be demonstrated the fact that Biden and Harris have promoted executive order after executive order requiring that all federal agencies, including FEMA, focus their efforts on social justice programs.
Above is an excerpt from a FEMA report required under a Presidential Executive Order from the Biden/Harris Administration. The full document can be found here: https://www.fema.gov/sites/default/files/documents/fema_equity-action-plan.pdf. This is just one of many documents that constitute the Harris/Biden push to ensure federal agencies like FEMA are more worried about equity than results.
The level of corruption, incompetence and damage that this administration is doing to America is staggering but they are not doing it alone. I would be remiss to end this article without sharing a bit about the money that is being spent on illegals is going. You can find a link to the program and look for yourself here – https://www.fema.gov/grants/preparedness/shelter-services-program/fy24-awards/ssp-a – but there are few important details.
First when you look at the grants to resettle immigrants (presumably to steal the election) there is a ton of money going to places where illegals being registered to vote would have a big impact. Top on the list is Maricopa County, AZ (yes that county) and Texas in general. Texas seems to be a MAJOR target for Biden/Harris to turn blue with election fraud and there’s a ton of money going there to get it done
The second thing I saw is the number of NGOs and a TON of Catholic Charities branches. The Catholic Church (I’m Catholic) seems to be hell bent on bringing in as many illegals as possible without any respect for our laws. This is not new but easy to see here and shocking nonetheless.
Ultimately the inexorable conclusion is that Harris is simply far more concerned with stealing an election than she is with helping Americans. She seems to have made peace with the fact that she is incredibly unlikable, totally devoid of any coherent thought, and that there is no one else to give her a Willie Brown boost to the next level. Instead, she apparently has made peace with the fact that if she wants to win this election she’ll have to do it the Democratic way – by cheating.
Kamala’s detailed plan for America: kill the filibuster:
This is not a fake video – it is from August, 2021. “A vital part of preparing for hurricane season is to get vaccinated now”. The truth is that Biden has always been a moron.
Emails document that the director of HHS, Francis Collins, must have known that the virus was most likely man-made. Yet, he lied to the American public.
Despite that, Dr. Francis Collins peacefully played guitar and sang a soothing song about quarantining, wearing a mask, and getting vaccinated, all while promoting lies about pangolins spreading COVID-19, a seafood market travesty, and zoonotic transmission—which, as he must have known and as he revealed in Congress earlier this year, were all untruths.
Does this behavior qualify for accessary to hide a catastrophic, man-made, mass murder event?
Yet still he persists: Collins is now indoctrinating new Doctors at their 2024 Yale graduation ceremony. Listen to the clapping and cheering for the forced gene therapy product injected into billions of arms worldwide at the end of the video!
It is well past time that America has a team that can actually fix this broken system.
Being in Japan and seeing so many healthy food options, I feel compelled to include a little pictorial food essay today.
Blah, blah, blah.
It is so easy to dismiss the above meme as more hyperbole – until one does a search for ‘artificial food dyes” in the scientific literature…
Folks – the USA has no excuse for not removing these toxins from our foods.
Below is a recent review of the dangers of artificial food coloring in foods in America (remember most countries ban these toxins).
Conclusions
The harms of synthetic dyes in children, both with and without comorbidities, are worrying and require a careful and proactive approach. The studies presented in this review demonstrate an association between the consumption of these additives and a variety of adverse health effects, ranging from hyperactivity and behavioral disorders to allergic reactions and more serious health problems. For children with comorbidities such as Autism Spectrum Disorder and Attention Deficit Hyperactivity Disorder, exposure to synthetic dyes can worsen existing symptoms and complicate management of the condition. Furthermore, even in children without comorbidities, synthetic dyes can pose a health risk by affecting their cognitive, behavioral, metabolic and nutritional development. Given these facts, educational approaches for parents, caregivers and health professionals are essential so that they are aware of the potential risks associated with the consumption of synthetic dyes and adopt measures to reduce children’s exposure to these additives. Raising awareness through campaigns and better food labeling informing about the types of dyes present in each specific product, as well as the formulation of stricter policies to control the recommended quantity, are ways of mitigating the possible toxicity levels of these additives. Another way is to promote a more natural and balanced diet and search for dyes from completely natural sources.
No matter what your age, let a colorful food palate on your plate come from natural sources, not from artificial food dyes!
A friendly reminder – shop on the outside grocery store aisles to eat healthy.
Oats may be a whole food – but please avoid non-organic. The commercial oats in the USA often test very high for glyphosate!
Have fun, eat healthy and rain or shine, I hope to see many of you at the rally in DC this Sunday!
National debt explosion: The Fiscal Time Bomb and its Implications
US national debt has reached $35trn. Interest payments now exceed military spending and other secret service budgets combined. What are the implications?
Zürich, 24 September 2024. National debt [US md] has reached a new all-time high of $35 trillion, and counting. If you read this note a few weeks after I wrote it, the chances are the US will already have reached $ 36 trillion in national debt. Just check the debt clock. But make sure you sit down before you open this link, or else you might get dizzy – or weak in the knees.
Of course it is the largest absolute amount of national debt in the world, and in world history in real terms.
The exponential accumulation debt in recent years becomes especially obvious when we consider the long-term historical perspective as shown in this graph:
Since this US debt mostly takes the form of Treasury bonds issued with fixed promises to pay interest, the annual servicing cost of this national debt has now also reached historic proportions.
Interest payments on debt now exceed $ 1 trillion, ahead of military spending
According to the September 2024 US Treasury Bulletin, the U.S. government has spent over $1 trillion on interest payments for its nearly $35 trillion national debt so for this fiscal year, according to the Treasury Department. This is a new historical record.
Looking at the breakdown provided the September Bulletin published by the Treasury, which actually refer to the figures as at the end of June 2024, the gross interest on Treasury debt securities rose to $868 billion. We need to add interest payments on other obligations of $177 billion, giving us the world record high in interest payments of $1.045 trillion.
Given total fiscal expenditure of $5,027 billion, and total revenues from taxes, social security contributions and other sources amounting to only $3,754 billion, the deficit in the fiscal year to date by the end of June amounted to $1,273 billion. So gross interest payments of $1.045 trillion constitute 21%, more than one fifth of the total US government expenditure so far this year. At the same time, the interest payments amount to 82% of the US government budget deficit so far this year. This marks a 33% increase of gross interest payments by the government, compared to the same time in the previous year.
Since we have to add the significant budget deficits of July and August to these June data, with the August budget deficit alone surging to $380 billion, it seems highly likely that the 2024 US government budget deficit will exceed $2 trillion. The government’s official estimate of June 2024 that the deficit will come in at $1.9 trillion is likely to be overtaken by events, just as its debt forecast that national debt would only reach $35 trillion by the end of 2024 already has.
So where is all the US government expenditure going? Subtracting government investment earnings, we obtain net interest payments, which still amount to more than $800 billion, ranking just below Social Security and Medicare, and ahead of the spending by the Department of Defense, which used $608.6 billion. Even adding up the Deep State/military-complex departments of “Defense”, “Homeland Security”, “State Department”, “NASA” and “Independent Agencies” (including several of the 17 secret service agencies), the total comes in at $ 794.6 billion, still behind the government spending on interest payments.
Interest payments have jumped by 30 per cent over the same period last year. 2024 is indeed the first year in the history of the United States of America that payments to receivers of coupons on the government debt have exceeded expenditure on the military (US military spending being by far the largest in world, ca. nine times larger than Russian military spending).
A publication by the Federal Reserve Bank of St. Louis knows how to present the massive military spending by the United States: The chart of the international comparison simply gives the US a different scale, alone among all countries whose expenditure is shown. This hides the fact that the US has by a long distance the largest military spending in the whole world.
Spot the presentation trick
Servicing the national debt via interest payments is well on track to soon becoming the single most dominant share of Washington’s budget. Governments often like to hide the interest payments when they present their spending, by restricting the displayed information to “non-discretionary spending”, which conveniently excludes interest payments. Remember, we are no dealing with governments that believe merely “explaining” things properly to us, ideally using behavioural psychology (i.e. mind manipulation) and propaganda, in order to feed us the one and only truth, while any critics by definition utter “misinformation” or “disinformation” that is rapidly being outlawed in Europe, Australia and perhaps even the US.
Elon Musk: America is going bankrupt extremely quickly (9 September 2024)
On 9 September, Elon Musk expressed deep concern about the acceleration in the accumulation of national debt in the US and the fact that interest payments alone now exceed military spending. He also noticed that it now only takes ca. 3 months to add another one trillion dollars to national debt.
“America is going bankrupt extremely quickly. …Interest payments on national debt just exceeded the Defense Department budget, but they’re over a trillion dollars a year. Just in interest. And rising. We’re adding a trillion dollars to our debt, which our kids and grandkids will have to repay somehow, every three months. And then soon it’s going to be two months, and then every month… And then the only thing we will be able to pay is interest… This is not a good ending.”
Already in January this year Elon Musk had stated: “I am alarmed by the US debt”. It stood at $ 34 trn then. On 3 May this year he stated:
“We need to do something about our national debt or the dollar will be worth nothing.”
This national debt is as large as 90.3% of annual GDP. By international comparison, as percentage of GDP, US national debt is therefore significantly larger than that of Liechtenstein (0%), Russia (19.6%), Saudi Arabia (34.6%), Indonesia (46.2%), Turkey (48.3%), Switzerland (48.6%), Norway (50.1%), South Korea (57.8%), the Netherlands (60.3%), Poland (62.1%), Ireland (63.5%), Mexico (66.5%), Australia (67.4%), Germany (80.3%), or China (82.5%).
It is of similar size as the national debt of Argentina (93.5%), and not very far behind the national debt of the United Kingdom of Great Britain and Northern Ireland (110.1%).
The good news is that US national debt as percentage of GDP is still smaller than this debt metric for Canada (130.3%), Spain (136.2%), Portugal (146.6%), Greece (230.2%) or Japan (302.3%), so some commentators feel the US can continue to max out on debt. Of course this ratio hides the fact that the US is a much larger economy than the others and the figures in absolute terms are unrivalled.
Moreover, one can argue that the number of countries with worse metrics than the US is smaller, since Spain, Portugal and Greece, as eurozone members, are seen by many in the markets as essentially being underwritten by German tax payers. This leaves Canada and Japan as the only major debtors with a larger national debt as percentage of GDP. Canada is a much smaller economy and hence not a good comparison.
Why large national debt is often said not to matter
Many economists claim we need not worry about national debt. For instance, when national debt in many countries surged in 2020, due to massive increases in government spending, this was not thought to be cause for concern.
Paul Krugman, for instance, honoured by the Swedish central bankers’ prize in memory of Alfred Nobel, was sure that it wasn’t anything to worry about.
Japan owes its debt mainly to domestic borrowers, and hence is not exposed to the risk of a debt boycott by foreign investors or a speculative attack by foreign investors. In the US case, foreign investors have long been very important as buyers of US Treasuries. But unlike almost all other nations borrowing from international investors, the United States debt is denominated in its own currency. This also ensures that, in dollar terms, the US will technically always be able to service and repay its debts: If pressed, the Federal Reserve, the US banks or the US government could always simply create $35 trillion in US dollar credit and by printing the money avoid a default.
Why national debt does matter
There are several reason why national debt does matter. Here is one: Almost a century ago, John Maynard Keynes looked ahead and made predictions a century into the future. He predicted that productivity growth would generate national income output of such proportions that people would no longer have to work. His ultimate prediction that we would not have to work was obviously wrong. But his calculation was correct: productivity rose as much as he predicted. National income expanded by the upper end of the range he forecast. So why do we still need to work? Not even Keynes could have predicted that the fruits of this higher productivity and labour would be so unequally distributed that the majority of the population would still have to work. While a small minority has not been working for a long time – they simply receive coupon payments on their government bonds – most people still have to dedicate their time to earning a living.
Keynes did not see this coming, because the aggregate measures, such as national income, GNP or per capita income, hide the extent of inequality. Even if all the benefits of economic growth accrue to only one person and all the others get no benefit, per capita GDP would show the same rise.
The mechanism for the increased inequality and the accelerating trend of transferring wealth from the many to the few is the financial system, via interest. It is mainly the interest on the national debt. This has increased dramatically since the creation of central banks. Before the creation of central banks governments could issue national currency and therefore fund fiscal spending without having to pay interest. When the Federal Reserve was created in 1914 (decided in December 1913), the deal was that instead the government would now borrow at interest. That is why the Federal income tax was introduced for the first time in the US when the privately-owned Federal Reserve banks were established. It was the same when the Bank of England was founded in 1694. In fact, the act that established the privately-owned central bank did not mention the “Bank of England” by name, but had a lot to say about the introduction of new taxes.
When government leaders challenge this system of transferring money from the many (tax payers) to the few (bankers and bond holders), namely by issuing state money again, drastic measures are usually taken to stop this, as I explained in my Deep State substack article.
Of course, the rentiers living off bond coupons love to hire economists to say that national debt doesn’t matter. They may even sponsor entire schools of thought saying this. This simply supports the racket to loot the majority at the expense of a minority.
When interest payments become the largest spending item of the annual budget, then we have reached the late stage in this process of redistributing wealth from the many to the few. It does mean that an increasing number of stop-gap measures will be used to extend the lifetime of the system and delay the ultimate collapse.
The US dollar as the ultimate measure of debt sustainability
The ability of the US to always create money and hence avoid a technical default on its massive national debt is exactly why the sustainability of the US debt is ultimately measured by the strength of the US dollar: If too many dollars are being created, for instance to service or repay the debt, its value and credibility will decline.
The US dollar exchange rate, like all FX, is a relative price: It depends also on the relative value of other currencies. Key historical rivals are the euro and the Japanese yen, as well as, to a lesser extent, the British pound and the Swiss franc. Furthermore, an alternative to the dollar could emerge from the BRICS economies, although China has recently proven to be susceptible to US pressure (TikTok closed down the Russian news channels RT and Sputnik, showing a Chinese preference to appease the US rather than stand up for military ally Russia). After all, the Chinese yuan is pegged to the US dollar, and so is the Hong Kong dollar. This is to remind us that even the Saudi Arabian currency remains firmly pegged to the US dollar. Thus so far the US dollar remains well entrenched.
Furthermore, as I have documented, the US has kept the dollar strong by its policy to cannibalise occupied vassal countries Germany and Japan. The yen, in particular, has been used as a vehicle for currency debauchment to strengthen the relative value of the dollar. While currency intervention by the Ministry of Finance has stopped the extraordinary decline of the yen at Y162/$, followed by a rally of the yen to Y139/$. The yen has in recent days however given way again, weakening to as low as Y144.5/$ on 22 September 2024. In other words, the game of yen carry trades that weakens the yen and supports the US dollar has commenced again, despite announcements by the Japanese Finance Ministry that it will be ‘vigilant’ against re-emergence of the carry trade. It has already re-emerged.
The weakness of the yen and, to some extent, also the euro have supported the dollar. I have discussed the yen weakness in another substack article. The euro has also been kept weak, though less dramatically so, by the extraordinary implosion of the Germany economy engineered by the German government and the well-timed pricking of the ECB-created property bubble in Germany in October 2022, followed by the ongoing collapse of the real estate market and coming collapse of the German banking system – which will take another 2 to 3 years to become public knowledge. The dollar has also been supported by the ongoing presence of US troops in Saudi Arabia that have ensured the continuation of the Saudi dollar peg. Please read my earlier substack article on the Petro Dollar.
Dollar strength only relative – the true measure of dollar value is the gold price
Thanks to the skilful manipulations of monetary and oil policies, the dollar has nominally been strong since 2020, especially against the yen and euro. But this is a replay of the post-1971 tricks, as the inflation we have since experienced testifies. We can also see the underlying weakness in the strength of the Swiss Franc. But most of all we can see it in the price of gold: One could say that it is not the gold price that has been rising to new all-time-highs in US dollar-terms this month, but it is the dollar that is falling, while gold has stayed unchanged in value.
The rising US national debt is likely to support the gold price further. As I have written in greater detail before (see my gold substack), I expect the gold price to continue its rise. It has been artificially suppressed for quite some time, especially blatantly in 2020. I continue to believe that a gold price even of $10,000 per ounce would not appear unusual in the coming years. As a side-effect, cryptocurrencies are also likely to benefit similarly, although investors need to be aware that these do not constitute “digital gold”, as they are often marketed as. The essence of gold is analogue and includes physical possession as a core feature.
Why has fiscal policy been so ineffective – thus boosting debt-to-GDP ratios?
Such measures as debauching the yen and using US control over Saudi Arabia are stop-gaps, especially in the current geo-political environment. They are able to extend the rule of the US dollar – perhaps for longer than many expect. But what is the end-game?
Before we come to that, let us resolve an underlying puzzle that is closely connected to the recent surge in national debt in the US and other major economies, including Canada, France, Germany and indeed Japan: One reason why national debt has shot up so rapidly and debt-to-GDP ratios have escalated is because substantial and partly unprecedented government spending programmes – some launched under the pretence of some declared health emergency – have not resulted in the kind of economic expansion that many economists had expected.
Remember that just before the March 2020 unprecedented restrictions of individual freedoms in Europe and North America, as well as other regions, based on nonsensical and largely evidence-free justifications, the consensus among economists had been that expanded fiscal spending was a good way to stimulate the economy. This had recently become a consensus that even fiscal hawks would agree with in the short-term and under emergency conditions. That is of course how the 2020 fiscal spending splurge was explained.
There is a new marketing front for Keynesianism that has been deployed to further bolster the claim of fiscal policy effectiveness: Even the previously fiscally conservative Financial Times has in recent years been busily propagating the theories by so-called “MMT economists” who proclaimed that there was little down-side to expanded government spending. MMT economists and supporters are, of course, Keynesians who had re-branded themselves, as apparently Keynesianism was considered with suspicion in many quarters in the US.
A key idea of this MMT-Keynesianism has been that one need not worry about fiscal deficits. This is repeated daily by an army of online warriors with “MMT” in their profile, and many without it. An example from Twitter/X just now:
Proponents of MMT assert that fiscal deficits are not a bad thing and national debt is nothing to worry about. Instead, they have been demanding ever greater fiscal spending – a message happily received by politicians in many countries. They have been advising anyone who would listen that government spending should be increased, as this would stimulate economic growth and result in prosperity. Expanded fiscal expenditure has been touted as the magic bullet to solve all sorts of problems.
Well, the MMT-fans got what they had been passionately demanding: massive expansions in fiscal spending, and the consequent surge in national debt. But MMT-fans and most macroeconomists in general have been surprised by how small the positive effect of the largely unprecedented fiscal spending has been on economic growth.
MMT analysis ignores role of supply-determined credit creation
Given that Japan has been ahead of the curve in terms of excessive government spending and spiralling national debt, a brief review of the debates here is useful. Sadly, the MMT-fans had failed to look into this Japanese experience, which had forewarned us of the dangers, costs and missed opportunities of massive fiscal expansion.
In Japan, the biggest MMT-fan is an analyst called Richard Koo, who already in the 1990s demanded greater fiscal spending in Japan and has since kept up his call for fiscal expansion that he has been rattling like a mantra. In fact, he has been demanding greater fiscal spending also in other countries, including the US and today demands that China step up its government spending.
So let’s go back to the debates about macroeconomic policy of the 1990s, when Richard Koo first presented his arguments to a larger audience. Essentially, he repeated the argument by the Bank of Japan that interest rate reductions, as were already happening from 1991 onwards, were going to be helpful, but that they needed to be backed by significant expansion in government spending.
Sadly, the government listened to him. In the 1990s, Japan’s government embarked on what was then the world’s largest peace-time government stimulation programme, lasting many years. It didn’t work. The economy failed to recover. Koo’s response: the fiscal spending has not been big enough! We need more fiscal expenditure! With the ratio of national debt to GDP in Japan in excess of 300% nobody can argue that fiscal policy has not been attempted. But the extraordinary fiscal expansion failed to trigger the economic recover that had been predicted.
Despite a lost twenty years of close to zero growth, to a large extent due to such bad policy advice, Koo has single-mindedly kept up his failed recommendations. The quip often attributed to Einstein comes to mind that doing the same thing over and over and expecting a different result is insanity. The Bank of Japan certainly suffered from this problem: Having lowered interest rates, and as this failed to stimulate the economy, the central bankers lowered them some more. Then, when this failed to work, the central planners came up with a new plan, which was to lower interest rates. Then, when this failed to stimulate the economy, they tried something else, namely to lower interest rates. After that, they lowered rates some more. After a dozen interest rate reductions in the 1990s alone, at least some discussions about the need for alternative approaches began to be heard by the central planners.
By contrast, the Keynesians have not contemplated alternatives. When ever larger fiscal stimulus packages failed to stimulate the economy, the government planners dreamed up further stimulus packages.
When one studies economics, it is one of the highlights of first year economics courses that Keynes is said to have shown that government spending operates with a “multiplier”. In other words, the impact on economic growth any given government spending package is larger than that original spending package. The effect is “multiplied”.
However, over the past three decades any such “fiscal multipliers” have been falling. For the last 15 years, they have been less than 1. This means that there no longer is any multiplication effect. To the contrary: empirical research shows that the positive impact on economic growth of any given amount of fiscal spending is significantly less than the fiscal spending. What is more, I demonstrated already in the 1990s that Japanese fiscal spending resulted in an equally-sized shrinkage of private sector spending so that total GDP growth remained unchanged: government spending was fully crowding out private demand. See also here and here.
As I have explained in my publications, fiscal policy took away limited resources from the private sector, forcing private demand to shrink. I also solved the puzzle of the ineffectiveness of interest rate policy and the ineffectiveness of government spending policy: The proponents of fiscal spending and interest rate reduction policies did not describe the functioning of the economy correctly. Economic growth is not actually driven by interest rates, nor does pure fiscal policy cause economic growth. Instead, economic growth is driven by bank credit creation for the real economy.
In Japan, banks had sharply lowered bank credit growth since the early 1990s, because they had created too much credit for asset purchases in the 1980s, and that had caused an asset bubble, mainly in real estate, which collapsed not long after such bank credit creation slowed in 1989. We then had to expect ever increasing non-performing loans in the banking system, which would reduce bank credit creation and worsen the asset deflation, cause a property price collapse and a decline in economic growth, a rise in unemployment and end up in a general slump – until the root cause of the problem is addressed, which I had pointed out in the early 1990s and during my time as chief economist of a British investment firm in Tokyo, was a lack of bank credit for the real economy.
I argued that interest rate reductions, even to zero, would not work, and neither would expand government spending. The latter would merely boost national debt and thus cause long-term burdens and problems.
Instead, between 1994 and 1998, I proposed a new monetary policy to kick-start bank credit creation for the real economy, which I called “Quantitative Easing”. An early publication that received much attention was my article on 2 September 1995 in the Nikkei (Japan’s leading financial newspaper, with the Nikkei group now also owning the Financial Times). It was noted by many economists, including Richard Koo, but also Ben Bernanke who had joined the debate in the Nikkei.
Richard Koo was quick to call it “nonsense” in his Nikkei response. He denied that banks are special and that a banking crisis was likely or could depress growth for a long time. Koo stated emphatically that I was wrong and that in Japan the problem was not a lack of bank credit. Instead, he argued, Japan’s government merely needed to increase government spending.
By contrast, I had explained that the recession would continue as long as bank credit creation was zero or negative, and no amount of fiscal stimulation or interest rate reductions would do the job. In the event, the Bank of Japan famously lowered interest rates, from an initial high of 7% in 1990, to 0.001% by the early 2000s. All to no avail: Since bank credit creation continued to shrink, the economy failed to recover, just as I had explained.
While the fiscal spending thus did not succeed in stimulating the economy, it caused a massive build-up of national debt.
It should be noted that the MMT crowd are also wrong on other matters. For instance, they claim that the central bank is part and parcel of the government and thus refuse to analyse central banks and their decision-makers or owners, separately. This is astonishing when in the US, a stronghold of this fake economics, the central bank is 100% privately-owned!
Next, despite MMT people being aware of my work, they refuse to disaggregate credit and thus reject the accurate disaggregated quantity equation, which is the General Quantity Equation that I have presented since 1992 and empirically tested in many countries. They still prefer the failed conventional quantity equation, which I have demonstrated more than 30 years ago is merely a special case that has not worked well since the 1960s, as it wrongly assumes all money is spent on GDP transactions. In actual fact since then non-GDP transactions have expanded significantly. For more on this, see my work on this here, here and here.
There is always demand for credit
Finally, MMT people and many post-Keynesian economists advance empirically disproven fallacies, such as the idea that the money supply or credit supply is demand-determined. Such commentators argue in all earnestness that banks and also the central bank cannot increase the money supply or create more credit on demand, since the demand for money is limited and indeed is the limiting factor. This is quite a ludicrous idea, given that 99% of companies are small and medium-sized enterprises that are known to be credit-rationed, given their small size. It is also laughable, when we see the sheer insatiable demand for money by governments that surely are the preferred option for the providers of credit and money, given that governments can impose new taxes to service and repay any loans. Further, it is a simple fact due to the aggregation of individual demand (and supply) functions to obtain “the market demand”: Since my demand for money and credit is very large, just short of infinite, this means that the aggregate demand for money is also very large, even though I grant that others may possibly have a far lower demand for money. (I demand such money for philanthropic projects and to establish a network of local community banks, by the way!).
Finally, Stiglitz and Weiss (1981) have long demonstrated that due to the legal construct of limited liability of directors there will always be demand for money that, in fact, is not fully met, since the lenders do not know who is a reliable borrower who will do all they can to service and repay the loans and who has no such intensions. As a result, the demand for credit and money is so large that there cannot be equilibrium, Stiglitz and Weiss (1981) explained: Prices move to ensure equilibrium, but given such a high demand for money and credit, the equilibrium interest rate would have to be very high indeed. That, however, is something banks or other lenders would intentionally avoid: If interest rates are high, the conservative, honest borrowers will drop out and lenders are left with the high-risk or disingenuous borrowers who are more likely to result in non-performing loans. Consequently, banks keep the loan interest rate low (below a theoretical equilibrium level) and instead ration credit. In rationing, the short-side principle applies, which means that quantity of demand or supply that is smaller determines the outcome. Indeed, the short side has power – the power to pick and choose with who to trade (a power often abused, when you consider markets with extreme rationing, such as the market for very highly paid, but quite easy jobs, such as being a Hollywood actor or actress; the employers or producers are the short side and extract their pound of flesh from those willing to throw it into the deal so the short-side allocators decide in their favour).
In the case of the market for credit or money the short side is the supply. Hence banks, and their regulators, the central bank, have overarching power in the economy. This makes it crucial what the structure of the banking sector looks like and what sort of central bank a country has.
I have also disproven the MMT claim that central banks cannot increase the money supply if there is no demand for money. One such proof was the formulation of my QE proposals, which I originally designed for Japan, but which have since been implemented and elsewhere, mainly by the Federal Reserve.
Crash course on QE
To recap, I used my General Theory of Credit (aka the Quantity Theory of Disaggregated Credit) to warn in late 1991 that Japan, which then enjoyed circa 7% GDP growth, and whose top 10 banks were also the largest 10 banks in the world, was likely to experience a banking crisis, an economic depression and large-scale unemployment, if the right policies to counter this were not taken (see my Oxford University Institute of Economics and Statistics Discussion paper no. 129: Richard A. Werner, The Great Yen Illusion: Japanese foreign investment and the role of land related credit creation. October 1991).
This analysis was written up positively by Clive Crook, then deputy economics editor at The Economist, who produced a well-written Economics Focus article about it.
It took until 1997 for more economists to be willing to entertain my dire predictions about Japan (even though some, as explained above, argued that government spending was the solution – but then, these people had not even predicted the downturn, so why listen to their policy recommendations?).
I had already been convinced by 1994 that things would get really dire, if the central bank did not take the right policies to avert this. So I formulated those necessary policies. The shortest version is my two-step QE program:
QE1, my recommendation for the central bank to purchase non-performing assets from banks at face value.
This immediately takes care of the root cause of the problem: The excessive bank credit creation of the 1980s, namely when banks created unprecedented amounts of money for borrowers to purchase real estate and land, thus driving up land prices and creating an unsustainable asset bubble. Such bubbles, always driven by bank credit for asset purchases, last while and as long as bank credit creation for asset purchases continues to expand. As soon as the tap is closed and the music stops, the most recent late-coming speculators will get in trouble: Asset prices will not rise further. As non-performing loans start to accumulate, banks reduce such bank credit, so that asset prices actually fall. Having been pushed up by several hundred percent, they only need to fall by ca. 15% for the banking system to be bust, since non-performing loans have to be replaced by bank equity, which was less than 10% of bank balance sheets.
However, given the scale of the problem I concluded that even this measure would not be enough to kick-start bank credit again, as loan officers would personally still be shell-shocked and likely be far too conservative. Hence I proposed
QE2, my recommendation for the central bank to purchase performing assets from non-banks.
This is the simplest way for a central bank to expand credit creation and the money supply, even without the need for active cooperation from the banks (normally the main or even only creator of the money supply). I suggested in 1995 that, given the looming collapse of the real estate sector and the fact that Tokyo remained very built-up and without enough parks or green areas, the Bank of Japan should simply purchase land in central Tokyo and turn it over into “BoJ parks” open to the public. As the sellers of the land usually would not be banks, when the central bank gives instruction to pay them, their bankers would receive transfers of reserves and the instruction to credit the deposit accounts of these former land owners. Hence this QE2 directly boosts the money supply by creating new deposits, and banks or even those who “demand money” in the eyes of the post-Keynesians are irrelevant in this process.
Of course, as my readers will know from my book Princes of the Yen (available only at www.quantumpublishers.com), the Japanese central bank refused to take my advice of QE1 and QE2. The twenty-year recession could have been entirely avoided. Already in 1995 the incipient banking crisis and looming recession could have been averted so that there would not have been any downturn at all in Japan.
Why have central banks chosen to create large crises and business cycles?
Some readers not familiar with history might ask: But can we really expect central banks to purchase non-performing assets from banks at face value? And can we really expect central banks to implement such a dramatic policy as my QE2 policy of directly forcing money into the economy via the banking system without needing cooperation from the banks?
The answers are yes and yes. Concerning QE1, this had already been pioneered by the Bank of England: After the United Kingdom of Great Britain and Ireland had declared war on Imperial Germany, the Austro-Hungarian Empire and the Ottoman Empire in August 1914, it turned out that since many of the bills of exchange and other debt securities issued within these large economic areas were being traded via financial centre London, many a London banker was bankrupted by the British declaration of war: this rendered these papers enemy paper considered in default since foreclosure could no longer be enforced. To avoid the collapse of the UK banking system in August 1914, which would not have been a propitious moment, the Bank of England bought the paper at face value (and also ensured that the Treasury did the same, even allowing the government temporarily to issue government paper money, a point I shall return to below; the latter was a measure to limit Bank of England paper issuance and with it potential criticism of BoE policy).
In the last report on the Deep State I included a discussion of the alternative system, whereby the state would not issue government bonds, and instead issue state money (like the US Notes issued by JFK in 1963, or by Italian government leader Aldo Moro in later in the 1960s), which do not include any promise to pay interest.
But of course the idea of having a privately-owned central bank that has some kind of monopoly over the issuance of paper money is that in such a system the government gives up its powers to issue state money and delegates this to the private entrepreneurs, who then can charge interest to the government. Such sovereign lending is more comfortable business than the most productive and effective way of bank lending, namely bank loans to small firms for productive business investment. Instead of having to check the loan applications of thousands of small companies, the central bankers merely deal with one client, the state, and they don’t have to worry as much about the possibility of default, because unlike private companies, the state can impose new taxes on the population and thus ensure they will pay the bond holders their pound of flesh. This is why the introduction of central banks usually coincided with the imposition of new taxes.
Therefore the national debt is the desired result of a system put in place with the creation of the privately-owned Federal Reserve banks (dominated by the Federal Reserve Bank of New York) 110 years ago. The system is one of extraction of purchasing power and wealth from the rest of the economy for the benefit of a miniscule minority. One extraction mechanism is the direct transfer of interest payments. Others include the power to create cycles, booms, recessions and crises, and using this to engineer other changes, ranging from further wealth transfers from the many to the few.
Secondly, it is true that the monopoly bankers (the controllers or founders of the central banks and their heirs) usually do not want to overdo their extraction of pounds of flesh from the economy or society. They do not want to kill the cow that is being milked. As a result, a system has been put in place to impose always the highest level of interest that would not cause a debt trap. This is an interest rate that follows nominal GDP growth – which explains the empirical finding that interest rates follow nominal GDP growth, positively, and are roughly equally large.
Enhanced Debt Management: How to make fiscal policy effective
The issuance of state money is a method to make fiscal policy effective: There cannot be any crowding out of private investment if government spending is not funded by the issuance of bonds that are bought by the non-bank public, but instead by the money creator. Ideally the state itself. But those politicians who dared to issue state money have not done well – in the case of large economies (JFK in 1963 and Aldo Moro a few years later).
However, there is a low-profile method to achieve almost the same, namely boost the effectiveness of fiscal policy in stimulating economic growth, so that the deficit-to-GDP ratio and also the national debt-to-GDP ratio improve significantly: The government stops the issuance of government bonds and instead funds the public sector borrowing requirement by borrowing from domestic banks via non-tradable loan contracts. More on this here.
In other words, it is quite possible, in fact not difficult, to render fiscal policy highly effective and thus reduce the deficit/GDP and debt/GDP ratios. But the principle of Revealed Preference tells us that the central planners do not wish to do this. Instead, they have chosen to boost national debt in the US and other countries by record amounts. This is likely part and parcel of the plan to dethrone the US dollar, in order to introduce a global central bank digital currency system – a dystopian nightmare of total full-spectrum control over our lives, as we would be forced into a ubiquitous digital prison (see my substack here).
The risk of global war is high as Deep State seeks to evade the dollar conundrum
As the debt spiral continues, Germany and Japan are cannibalised further to sustain dollar strength in the face of an unsustainable debt build-up. Where is this scenario heading? What is the plan?
The Deep State appears to prefer external crisis in the form of a global war as the excuse to collapse the debt Ponzi scheme. In the past, war was a frequent such exit strategy, even though the war first accelerates the debt spiral further. After the war it may well be followed by the catharsis of hyper-inflation.
The second assassination attempt on Donald Trump underlines our analysis in the Substack Deep State report.
The Deep State apparently seeks to escalate current wars into a global world war, by having ally Israel step up bombing of neighbouring countries (ongoing bombing of Gaza, Syria, Lebanon, Iran etc.) and getting the UK to permit the use of the Storm Shadow rockets by Ukraine (which means UK entry into war against Russia, as Ukrainians cannot program, steer or fire these rockets, it has to be done by British or NATO experts).
Now Rep. Nancy Pelosi claims Horrid Harris won the Democrat nomination in an “open primary.” Which of course, is just more lying and a rather absurd untruth.
Could Orwell ever have believed that doublespeak could be so bold? Or that anyone would actually fall for such propaganda? But one can hear her lies and listen to the audience clapping enthusiastically in response!
This is probably why none of the major MSM outlets except Fox, choose to cover the story. They know this kind of outright lyin isn’t going to work for the persuadable middle and they are all in -in helping Horrid Harris win.
Pelosi is working the “D” base in the video above to get them excited about a candidate with all the appeal of a glass of water. This is all about turn-out on November 5th and before.
“This glass of water with a “D” would win in those districts.”
-Rep. Nancy Pelosi
Pelosi is speaking to the true believers in that clip above, those who lives revolve around TDS. The third of this country who are so brain-washed, they no longer think for themselves.
“We Had An Open Primary And Kamala Harris Won It, It’s Just Nobody Got In Because She Had A Running Start”
-Rep. Nancy Pelosi
You honestly can’t make this stuff up.
As censorship becomes normalized, parady becomes outlawed…at least in California.
It has no affiliation to the Nobel Prizes and the IG Nobel group “celebrate the unusual, honor the imaginative – and spur people’s interest in science, medicine, and technology” by making “people laugh, then think.”
This year, a Japanese research team won for discovering that mammals can breathe through their anuses. The study authors believe this may offer an alternative way of getting oxygen into critically ill patients if ventilator and artificial lung supplies run low (they all seem a little far-fetched to me, but then what do I know?).
Here is an image of their peer-reviewed paper…
This is from the abstract page:
Over-ventilation killed more people than ventilators saved during the COVIDcrisis. But forget about that inconvenient factoid for a moment.
Because these scientists have a solution to the ventilation issue for those patients requiring respiratory support.
Basically, the “context and significance” section of this paper suggests that if ventilators happen to be in short supply again during a pandemic, then this technology will enable physicians to inject a liquid form of oxygen up people’s arseholes… in the middle of a pandemic.
Zamilczana u nas prawie całkowicie sprawa przekazania poparcia Trumpowi przez RFK Jr. Gdy zapoznamy się z treścią tego przemówienia zrozumiemy dlaczego polskie TV-CIA (TVP, TVN i POLSAT) nie powiedziało ani zdania na jego temat. Bo jest to powiedzenie całej prawdy o Ameryce przechwyconej przez neokonów oraz kompleks militarno-przemysłowy i odgrywającej cyrkową rolę”wzorca demokracji” wobec naiwnego świata. Wbrew pozorom bardzo ciekawy jest obszerny wątek tego, jak własny rząd niszczy własny naród za pomocą ŻYWNOŚCI i LEKÓW. W niewiele mniejszej skali mamy to samo już w Polsce. Zachęcam do spokojnej lektury transkrypcji całości przemówienia RFK Juniora. Jako aneks zamieszczam ważny artykuł prof. J. Bartyzela ” Judeochrześcijański koń trojański u bram zachodniej cywilizacji”. Obydwa teksty są obszerne proponuję więc podzielić sobie lekturę mojej notki na dwa etapy.
[tekst Bartyzela daję oddzielnie. MD]
Przepraszam, że kazałem wszystkim czekać. 16 miesięcy temu, w kwietniu 2023 r., rozpocząłem kampanię na prezydenta Stanów Zjednoczonych. Rozpocząłem tę podróż jako demokrata, z partii mojego ojca, mojego stryja, partii, której przysiągłem wierność na długo przed osiągnięciem wieku, w którym mogłem głosować.
Uczestniczyłem w swojej pierwszej konwencji Demokratów w wieku sześciu lat w 1960 roku. Wtedy Demokraci byli obrońcami Konstytucji i praw obywatelskich. Demokraci sprzeciwiali się autorytaryzmowi, cenzurze, kolonializmowi, imperializmowi i niesprawiedliwym wojnom. Byliśmy partią pracy, klasy robotniczej. Demokraci byli partią przejrzystości rządu i obrońcą środowiska. Nasza partia była bastionem przeciwko interesom wielkich pieniędzy i władzy korporacji. Wierna swojej nazwie, była partią demokracji.
Dlatego opuściłem tę partię w październiku, ponieważ tak dramatycznie odeszła od podstawowych wartości, z którymi dorastałem. Stała się partią wojny, cenzury, korupcji, Big Pharmy, Big Tech, Big Ag i Big Money.
Kiedy porzucono demokrację, odwołując prawybory, aby ukryć upadek funkcji poznawczych urzędującego prezydenta, opuściłem partię, aby kandydować jako kandydat niezależny. Główny nurt amerykańskiej polityki i dziennikarstwa wyśmiał moją decyzję. Konwencjonalna mądrość głosiła, że nawet wejście na listę kandydatów niezależnych będzie niemożliwe, ponieważ każdy stan stwarza nieprzezwyciężalny gąszcz arbitralnych zasad zbierania podpisów. Potrzebowałbym ponad miliona podpisów, czego żaden kandydat na prezydenta w historii nigdy nie osiągnął. A potem potrzebowałbym zespołu prawników i milionów dolarów, aby poradzić sobie ze wszystkimi wyzwaniami prawnymi ze strony DNC. Malkontenci mówili nam, że wspinamy się na szklaną wersję Góry Niemożliwej!
Więc pierwszą rzeczą, którą chcę wam powiedzieć, jest to, że udowodniliśmy im, że się mylą! Zrobiliśmy to, ponieważ pod radarem głównych organów medialnych zainspirowaliśmy ogromny niezależny ruch polityczny. Ponad 100 000 wolontariuszy rzuciło się do akcji, mając nadzieję, że uda im się odwrócić upadek naszego narodu. Wielu pracowało po dziesięć godzin dziennie, czasami w zamieciach i palącym upale. Poświęcali czas dla rodziny, zobowiązania osobiste i sen. Miesiące po miesiącach, naładowani wspólną wizją narodu uzdrowionego z podziałów.
Rozstawiali stoły w kościołach i na targach rolniczych. Chodzili od drzwi do drzwi. W Utah i New Hampshire wolontariusze zbierali podpisy podczas śnieżyc, przekonując każdego zwolennika, by zatrzymał się w mroźnym zimnie, zdjął rękawiczki i podpisał się czytelnie. Podczas fali upałów w Nevadzie spotkałem wysokiego, wysportowanego wolontariusza, który radośnie powiedział mi, że schudł 25 funtów, zbierając podpisy w nienośnym upale.
Aby sfinansować ten wysiłek, młodzi Amerykanie przekazali pieniądze na lunch, a seniorzy zrezygnowali ze swojej pomocy społecznej, swoich czeków Social Security. Nasza organizacja 50 stanów zebrała te miliony podpisów i więcej. Żadna kampania prezydencka w historii amerykańskiej polityki nigdy tego nie zrobiła.
Chcę więc podziękować wszystkim tym oddanym wolontariuszom i pogratulować personelowi kampanii, który koordynował to ogromne przedsięwzięcie logistyczne. Wasze osiągnięcia uznano za niemożliwe! Wnieśliście mnie na tę szklaną górę. Dokonaliście cudu. Dokonaliście tego, co wszyscy eksperci twierdzili, że nigdy nie będzie możliwe. Jestes wam najgłębiej wdzięczny! I nigdy tego nie zapomnę. Nie tylko za to, co zrobiliście dla mojej kampanii, ale za poświęcenia, których dokonaliście, ponieważ kochacie nasz kraj.
Pokazaliście wszystkim, że demokracja jest tu nadal możliwa. Nadal przetrwała w prasie i w idealistycznych działaniach ludzkich, które wciąż kwitną pod płótnem zaniedbania i oficjalnej i instytucjonalnej korupcji.
Dzisiaj jestem tutaj, aby powiedzieć wam, że nie pozwolę, aby wasze wysiłki poszły na marne. Jestem tutaj, aby powiedzieć wam, że wykorzystam wasze ogromne osiągnięcia, aby służyć ideałom, które dzielimy, ideałom pokoju, dobrobytu, wolności, zdrowia. Wszystkim ideałom, które motywowały moją kampanię.
Jestem tu dzisiaj, aby opisać drogę, którą otwarliście dzięki swojemu zaangażowaniu i ciężkiej pracy.
Teraz, w uczciwym systemie, wierzę, że wygrałbym wybory. W systemie, w którym mój ojciec i mój stryj dobrze się czuli, jest to system z otwartymi debatami, uczciwymi prawyborami, regularnie zaplanowanymi debatami, uczciwymi prawyborami i prawdziwie niezależnymi mediami, nieskażonymi rządową propagandą i cenzurą, w systemie bezpartyjnych sądów i komisji wyborczych wszystko byłoby inaczej.
W końcu sondaże stale pokazywały, że pokonuję wszystkich pozostałych kandydatów, zarówno w rankingu popularności, jak i w bezpośrednich pojedynkach.
Niestety, muszę powiedzieć, że choć demokracja wciąż żyje u podstaw, stała się już niewiele więcej niż sloganem naszych instytucji politycznych, naszych mediów, naszego rządu i, co najsmutniejsze, dla mnie, Partii Demokratycznej.
W imię ratowania demokracji Partia Demokratyczna przystąpiła do jej demontażu. Nie mając pewności co do swojego kandydata, że mógłby wygrać w uczciwych wyborach w lokalu wyborczym, DNC prowadziła nieustanną wojnę prawną zarówno z prezydentem Trumpem, jak i ze mną.
Za każdym razem, gdy nasi wolontariusze oddawali te ogromne pudła podpisów potrzebnych do umieszczenia na karcie do głosowania, DNC wciągało nas do sądu, stan po stanie, próbując wymazać ich pracę i podważyć wolę wyborców, którzy złożyli podpisy. Wysyłało sędziów popierających DNC, aby wyrzucić mnie i innych kandydatów z karty do głosowania i wsadzić prezydenta Trumpa do więzienia.
Przeprowadzili pozorowane prawybory, które zostały ustawione, aby zapobiec poważnemu wyzwaniu dla prezydenta Bidena. Następnie, gdy przewidywalnie nieudolny występ w debacie przyspieszył zamach stanu przeciwko prezydentowi Bidenowi, ci sami tajemniczy agenci DNC wyznaczyli jego następcę, również bez wyborów. Zainstalowali kandydatkę, która była tak niepopularna wśród wyborców, że wycofała się w 2020 r., nie zdobywając ani jednego delegata.
Mój stryj i mój ojciec obaj uwielbiali debaty. Byli dumni ze swojej zdolności do stawienia czoła każdemu przeciwnikowi w walce o idee. Byliby zdumieni, gdyby dowiedzieli się o kandydacie Partii Demokratycznej na prezydenta, który, podobnie jak wiceprezydent Harris, nie pojawił się w ani jednym wywiadzie ani nie wziął udziału w spotkaniu z wyborcami przez 35 dni. To jest głęboko niedemokratyczne! Jak ludzie mają wybierać, skoro nie wiedzą, kogo wybierają? I jak to może wyglądać w oczach reszty świata?
Mój ojciec i mój stryj zawsze byli świadomi wizerunku Ameryki za granicą ze względu na rolę naszego narodu jako szablonu demokracji, wzoru do naśladowania dla procesów demokratycznych i przywódcy wolnego świata. Zamiast pokazać nam jej istotę i charakter, DNC i jego medialne organy wykreowały wzrost popularności wiceprezydent Harris na podstawie niczego! Żadnego programu, żadnych wywiadów, żadnych debat. Tylko dym, lustra i balony w chicagowskim cyrku. Tam, w Chicago, szereg demokratycznych mówców wspomniało Donalda Trumpa 147 razy tylko pierwszego dnia. Kto potrzebuje polityki, kiedy masz Trumpa do znienawidzenia?
Natomiast na konwencji RNC prezydent Biden został wymieniony tylko dwa razy w ciągu czterech dni. Przeprowadzam wywiady każdego dnia. Wielu z was przeprowadziło ze mną wywiad. Każdy, kto poprosi, może przeprowadzić ze mną wywiad. Są dni, kiedy udzielam nawet dziesięciu wywiadów.
Prezydent Trump, który faktycznie został nominowany i wygrał wybory, również udziela wywiadów codziennie. Jak Partia Demokratyczna wybrała kandydata, który nigdy nie udzielił wywiadu ani nie debatował przez cały cykl wyborczy? Znamy odpowiedzi. Zrobili to, wykorzystując agencje rządowe jako broń. Zrobili to, porzucając demokrację. Zrobili to, pozywając opozycję i pozbawiając praw wyborczych amerykańskich wyborców.
Najbardziej niepokoi mnie nie to, jak Partia Demokratyczna prowadzi swoje sprawy wewnętrzne lub jak prowadzi swoich kandydatów. Niepokoi mnie uciekanie się do cenzury i kontroli mediów oraz uzbrajanie agencji federalnych. Kiedy prezydent USA współpracuje lub wręcz zmusza firmy medialne do cenzurowania wypowiedzi politycznych, jest to atak na nasze najświętsze prawo do wolności słowa. I to jest właśnie prawo, na którym opierają się wszystkie nasze prawa konstytucyjne.
Prezydent Biden wyśmiał 88-procentowe zwycięstwo Władimira Putina w wyborach w Rosji, zauważając, że Putin i jego partia kontrolują rosyjską prasę i że Putin uniemożliwia poważnym przeciwnikom pojawienie się na kartach do głosowania.
Ale tutaj w Ameryce, DNC również uniemożliwiło przeciwnikom pojawienie się na karcie do głosowania. A nasze sieci telewizyjne ujawniły się jako organy Partii Demokratycznej w ciągu ponad roku kampanii, w której moje wyniki w sondażach sięgały czasami wysokich dwudziestek, a główne sieci medialne sprzymierzone z DNC utrzymują niemal idealne embargo na wywiady ze mną.
Podczas swojej dziesięciomiesięcznej kampanii prezydenckiej w 1992 r. Ross Perot udzielił 34 wywiadów w głównych sieciach. Natomiast w ciągu 16 miesięcy od czasu, gdy oświadczyłem, że ABC, NBC, CBS, MSNBC i CNN razem wzięte przeprowadziły tylko dwa wywiadów na żywo ze mną, te sieci zamiast tego wyemitowały nieprzerwany potop materiałów z niedokładnymi, często obrzydliwymi, pejoratywnymi i zniesławiającymi oszczerstwami. Niektóre z tych samych sieci zmówiły się z DNC, aby trzymać mnie z dala od sceny debaty.
Przedstawiciele tych sieci są teraz w tym pokoju, więc chciałbym poświęcić chwilę, by poprosić was o zastanowienie się nad licznymi sposobami, w jakie wasze instytucje zrzekły się tej naprawdę świętej odpowiedzialności, obowiązku wolnej prasy, jakim jest ochrona demokracji i nieustanne kwestionowanie partii sprawującej władzę.
Zamiast utrzymywać postawę zaciekłego sceptycyzmu wobec władzy, wasze instytucje stały się tubami rządowymi i stenografami organów władzy. Nie tylko wy spowodowaliście decentralizację amerykańskiej demokracji, ale mogliście jej zapobiec. Cenzura mediów społecznościowych przez Partię Demokratyczną była jeszcze bardziej nagim wykonywaniem władzy wykonawczej.
W tym tygodniu sędzia federalny Terry Doughty podtrzymał mój nakaz sądowy przeciwko prezydentowi Bidenowi, nazywając projekt cenzury Białego Domu cytatem:
„Najbardziej rażące naruszenie Pierwszej Poprawki w historii Stanów Zjednoczonych Ameryki!”
Poprzednia 155-stronicowa decyzja Doughty’ego szczegółowo opisuje, jak zaledwie 37 godzin po złożeniu przysięgi urzędowej, w której przysięgał przestrzegać Konstytucji, prezydent Biden i Biały Dom otworzyli portal i zaprosili CIA, FBI, FISA, która jest agencją cenzury – jest w centrum przemysłowego kompleksu cenzury – DHS, IRS i inne agencje do cenzurowania mnie i innych dysydentów politycznych w mediach społecznościowych.
Nawet dziś użytkownicy, którzy próbują publikować moje filmy kampanijne na Facebooku lub YouTube, otrzymują wiadomości, że ta treść narusza standardy społeczności. Dwa dni po tym, jak sędzia Doughty wydał decyzję w tym tygodniu, Facebook nadal dołączał etykiety ostrzegawcze do petycji online wzywającej ABC do uwzględnienia mnie w nadchodzącej debacie. Powiedzieli, że narusza to standardy społeczności.
Media głównego nurtu były kiedyś strażnikiem Pierwszej Poprawki i zasad demokratycznych i dołączyły do tego systemowego ataku na demokrację. Media również uzasadniają swoją cenzurę walką z dezinformacją. Ale rządy i ciemiężyciele nie cenzurują kłamstw. Oni się nie boją kłamstw. Oni boją się prawdy! I to właśnie cenzurują.
I nie chcę, żeby cokolwiek z tego zabrzmiało jak osobista skarga, ponieważ dla mnie nią nie jest, to wszystko jest częścią podróży, a to podróż, na którą się zapisałem. Ale muszę poczynić te obserwacje, ponieważ myślę, że są one kluczowe dla nas, aby robić to, co musimy zrobić jako obywatele demokracji, aby ocenić, gdzie jesteśmy w tym kraju i jak nadal wygląda nasza demokracja, a także założenia dotyczące naszego przywództwa na całym świecie. I czy żyjemy, czy naprawdę nadal jesteśmy w kraju będącym wzorem demokracji? Czy też uczyniliśmy z demokracji rodzaj żartu?
[15:58]
Oto dobra wiadomość. Podczas gdy główne media odmówiły mi krytycznej platformy, nie zamknęły moich pomysłów, które szczególnie rozkwitły wśród młodych wyborców i wyborców niezależnych, dzięki alternatywnym mediom. Wiele miesięcy temu obiecałem Amerykanom, że wycofam się z wyścigu, jeśli stanę się „spoilerem ”. Spoiler to ktoś, kto zmieni wynik wyborów, ale nie ma szans na wygraną. W głębi serca nie wierzę już, że mam realne szanse na zwycięstwo wyborcze w obliczu tej nieustępliwej, systematycznej cenzury i kontroli mediów.
Dlatego nie mogę w dobrej wierze prosić moich pracowników i wolontariuszy, aby nadal pracowali po godzinach, ani prosić moich darczyńców, aby nadal przekazywali darowizny, skoro nie mogę im szczerze powiedzieć, że mam realną drogę do Białego Domu.
Co więcej, nasze sondaże konsekwentnie wykazywały, że gdybym pozostał na liście kandydatów w stanach kluczowych, prawdopodobnie oddałbym wybory Demokratom, z którymi nie zgadzam się w najbardziej egzystencjalnych kwestiach: cenzurze, wojnie i przewlekłych chorobach.
Chcę, żeby wszyscy wiedzieli, że nie kończę swojej kampanii. Po prostu ją zawieszam. A nie kończę. Moje nazwisko pozostanie na karcie do głosowania w większości stanów. Jeśli mieszkasz w stanie niebieskim, możesz na mnie głosować, nie szkodząc ani nie pomagając prezydentowi Trumpowi lub wiceprezydent Harris. W stanach czerwonych będzie to samo. Zachęcam was do głosowania na mnie. A jeśli wystarczająco dużo z was na mnie zagłosuje, to żaden z głównych kandydatów partii nie zdobędzie 270 głosów, co jest całkiem możliwe. W rzeczywistości nasze dzisiejsze sondaże pokazują remis 269 do 269. I prawdopodobnie nadal mógłbym trafić do Białego Domu w wyborach warunkowych.
Ale w około dziesięciu stanach, w których moja obecność byłaby spoilerem, zamierzam usunąć swoje nazwisko i już rozpocząłem ten proces i namawiałem wyborców, aby na mnie nie głosowali. Z poczuciem zwycięstwa, a nie porażki, zawieszam swoją działalność kampanijną. Nie tylko dokonaliśmy niemożliwego, zbierając milion podpisów, ale zmieniliśmy na zawsze krajową dyskusję polityczną.
Przewlekła choroba, zniszczenie wolnośi słowa, korupcja rządowa, zerwanie z naszym uzależnieniem od wojny znalazły się w centrum polityki, w centrum uwagi. Mogę powiedzieć wszystkim, którzy tak ciężko pracowali przez ostatnie półtora roku, dziękuję za dobrze wykonaną pracę! Trzy wielkie sprawy skłoniły mnie do wzięcia udziału w tym wyścigu przede wszystkim, i to są główne przyczyny, które przekonały mnie do opuszczenia Partii Demokratycznej i kandydowania jako kandydat niezależny. A teraz, do wyrazżenia swego poparcia prezydentowi Trumpowi.
Przyczynami były wolność słowa, wojna na Ukrainie i wojna z naszymi dziećmi.
Opisałem już niektóre moje osobiste doświadczenia i zmagania z kompleksem przemysłowym i cenzurą rządową.
Chcę powiedzieć słowo o wojnie na Ukrainie.
Kompleks militarno-przemysłowy dostarczył nam znanego komiksowego uzasadnienia, jak to robią w przypadku każdej wojny, że ta jest szlachetnym wysiłkiem, aby powstrzymać superzłoczyńcę,
Władimira Putina, przed inwazją na Ukrainę, a następnie udaremnić jego marsz w stylu Hitlera przez Europę.
W rzeczywistości maleńka Ukraina jest pełnomocnikiem w geopolitycznej walce zainicjowanej przez ambicje USA (((neocons))), lub amerykańskiej globalnej hegemonii. Nie usprawiedliwiam Putina za inwazję na Ukrainę. Miał inne opcje. Wojna jest przewidywalną odpowiedzią Rosji na lekkomyślny (((neocon))) projekt rozszerzenia NATO w celu otoczenia Rosji. Wrogi akt!
Łatwowierne media rzadko tłumaczyły Amerykanom, że jednostronnie odstąpiliśmy od dwóch traktatów o broni jądrowej z Rosją, a następnie umieściliśmy systemy rakietowe Aegis w Rumunii i Polsce. To wrogi akt! I że Biały Dom Bidena wielokrotnie odrzucał ofertę Rosji, aby pokojowo zakończyć tę wojnę. Wojna na Ukrainie rozpoczęła się w 2014 r., kiedy amerykańskie agencje obaliły demokratycznie wybrany rząd Ukrainy i zainstalowały starannie wybrany prozachodni rząd, który rozpoczął śmiertelną wojnę domową przeciwko etnicznym Rosjanom na Ukrainie.
W 2019 roku Ameryka wycofała się z traktatu pokojowego, Porozumienia Mińskiego, wynegocjowanego między Rosją a Ukrainą przez państwa europejskie.
A potem w kwietniu 2022 roku chcieliśmy wojny. W kwietniu 2022 roku prezydent Biden wysłał Borisa Johnsona na Ukrainę, aby zmusić prezydenta Zełenskiego do zerwania porozumienia pokojowego, które on i Rosjanie już podpisali, a Rosjanie wycofywali wojska z Donbasu i Ługańska. A to porozumienie pokojowe przyniosłoby pokój w regionie i pozwoliłoby Donbasowi i Ługańskowi pozostać częścią Ukrainy. Prezydent Biden oświadczył w tym miesiącu, że:
„Jego celem w wojnie była zmiana reżimu w Rosji”.
Jego sekretarz obrony, Lloyd Austin, jednocześnie wyjaśnił:
„Celem Ameryki w wojnie było wyczerpanie armii rosyjskiej i osłabienie jej zdolności do walki w każdym innym miejscu na świecie”.
Te cele, oczywiście, nie mają nic wspólnego z tym, co mówili Amerykanom o ochronie suwerenności Ukrainy. Ukraina jest ofiarą w tej wojnie i jest ofiarą Zachodu.
Od tego czasu rozrywamy tę umowę, zmuszając Zełenskiego do zerwania umowy. Zmarnowaliśmy kwiat ukraińskiej młodzieży. Aż 600 000 ukraińskich dzieci i ponad 100 000 rosyjskich zginęło. A infrastruktura Ukrainy jest zniszczona.
Wojna była katastrofą również dla naszego kraju. Roztrwoniliśmy już prawie 200 miliardów dolarów, a są to bardzo potrzebne dolary w naszych społecznościach, cierpiących społecznościach w całym kraju.
Sabotaż gazociągu Nord Stream i sankcje zniszczyły europejską bazę przemysłową, która stanowiła bastion bezpieczeństwa narodowego USA. Silne Niemcy z silnym przemysłem są o wiele, wiele silniejszym środkiem odstraszającym Rosję niż Niemcy zdeindustrializowane i przekształcone w przedłużenie amerykańskiej bazy wojskowej.
[23:41]
Wpychamy Rosję w katastrofalny sojusz z Chinami i Iranem. Jesteśmy bliżej krawędzi wymiany nuklearnej niż kiedykolwiek od 1962 r. A (((neocons))) i Biały Dom wcale się tym nie przejmuje!
Nasz autorytet moralny i gospodarka są w rozsypce. A wojna dała początek BRICS, które teraz zagrażają zastąpieniem dolara jako globalnej waluty rezerwowej. To katastrofa pierwszej klasy dla naszego kraju!
Sądząc po jej wojowniczym, agresywnym przemówieniu wygłoszonym wczoraj wieczorem w Chicago, możemy założyć, że prezydent Harris będzie entuzjastyczną zwolenniczką tej i innych (((neokonserwatywnych))) awantur militarnych.
A prezydent Trump mówi, że wznowi negocjacje z prezydentem Putinem i zakończy wojnę z dnia na dzień, jak tylko zostanie prezydentem. Już samo to uzasadniałoby moje poparcie dla jego kampanii.
Latem ubiegłego roku wyglądało na to, że żaden z kandydatów nie będzie skłonny do negocjacji mających na celu szybkie zakończenie wojny na Ukrainie, opanowanie epidemii chorób przewlekłych, ochronę wolności słowa i naszych swobód konstytucyjnych, oczyszczenie naszego rządu z wpływów korporacji ani do przeciwstawienia się (((neokonserwatystom))) i ich planom niekończących się awantur militarnych.
Ale teraz jeden z dwóch kandydatów przyjął te kwestie jako swoje własne, do tego stopnia, że poprosił o włączenie mnie do swojej administracji. Mówię oczywiście o Donaldzie Trumpie. Mniej niż 2 godziny po tym, jak prezydent Trump cudem uniknął zamachu, Calley Means zadzwonił do mnie na komórkę. Byłem wtedy w Las Vegas. Calley jest prawdopodobnie głównym orędownikiem bezpieczeństwa żywności, regeneracji gleby i zakończenia epidemii chorób przewlekłych, która niszczy zdrowie Ameryki i rujnuje naszą gospodarkę.
Calley ujawnił podstępną korupcję w FDA, NIH, HHS i USDA, która spowodowała epidemię korupcji. Calley pracował w mojej kampanii, doradzając mi w tych kwestiach od samego początku, a te kwestie były moim głównym celem przez ostatnie 20 lat. Byłem zachwycony, gdy Calley powiedział mi tego dnia, że doradzał również prezydentowi Trumpowi.
Powiedział mi, że prezydent Trump chętnie porozmawia ze mną o przewlekłych chorobach i innych tematach, a także zbada możliwości współpracy. Zapytał, czy odbiorę telefon od prezydenta. Prezydent Trump zadzwonił do mnie kilka minut później i spotkałem się z nim następnego dnia.
Kilka tygodni później spotkałem się ponownie z prezydentem Trumpem, członkami jego rodziny i bliskimi doradcami na Florydzie. Podczas serii długich, intensywnych dyskusji byłem zaskoczony, odkrywając, że jesteśmy zgodni w wielu kluczowych kwestiach. Podczas tych spotkań zasugerował, abyśmy połączyli siły jako partia jedności. Rozmawialiśmy o zespole rywali Abrahama Lincolna. Taki układ pozwoliłby nam nie zgadzać się publicznie i prywatnie, a jeśli zajdzie taka potrzeba, zaciekle w kwestiach, w których się różnimy, jednocześnie pracując razem nad kwestiami egzystencjalnymi, co do których jesteśmy zgodni.
Byłem zaciekłym krytykiem wielu polityk jego pierwszej administracji i nadal istnieją kwestie i podejścia, co do których nadal mamy bardzo poważne różnice zdań.
Ale jesteśmy zgodni w innych kluczowych kwestiach, takich jak zakończenie niekończących się wojen, położenie kresu epidemii chorób dziecięcych, zabezpieczenie granic, ochrona wolności słowa, ujawnienie korporacyjnego przejęcia naszych agencji regulacyjnych, odsunięcie amerykańskich agencji wywiadowczych od propagandy, cenzurowania i inwigilowania Amerykanów, a także ingerowania w nasze wybory.
Po mojej pierwszej rozmowie z prezydentem Trumpem bezskutecznie próbowałem rozpocząć podobne dyskusje z wiceprezydent Harris. Wiceprezydent Harris odmówiła spotkania się ze mną, a nawet rozmowy ze mną.
Zawieszenie mojej kandydatury jest dla mnie decyzją rozdzierającą serce i jestem przekonany, że jest to najlepsza nadzieja na zakończenie wojny na Ukrainie i zakończenie epidemii chorób przewlekłych, które niszczą witalność naszego narodu od środka. I wreszcie na ochronę wolności słowa.
Czuję moralny obowiązek wykorzystania tej okazji, aby uratować miliony amerykańskich dzieci ponad wszystko. W przypadku, gdyby niektórzy z was nie zdawali sobie sprawy, jak poważny jest stan zdrowia naszych dzieci i przewlekłych chorób w ogóle, chciałbym was zachęcić do obejrzenia niedawnego wywiadu doktora Carlsona z Calley Means i jego siostrą, doktor Casey Means, która jest najlepszą absolwentką swojej klasy w Stanford Medical School. Jest to problem, który dotyczy nas wszystkich o wiele bardziej bezpośrednio i pilnie niż jakikolwiek problem wojny kulturowej i wszystkie inne problemy, którymi się przejmujemy i które rozdzierają nasz kraj. To jest najważniejszy problem!
Dlatego ma potencjał, żeby nas zjednoczyć.
Więc pozwólcie, że podzielę się z wami kilkoma informacjami, dlaczego uważam, że jest to tak pilne. Dzisiaj wydajemy na opiekę zdrowotną więcej niż jakikolwiek inny kraj na świecie, dwa razy więcej niż w Europie.
A jednak mamy najgorsze wyniki zdrowotne ze wszystkich narodów na świecie. Jesteśmy na 79. miejscu pod względem wyników zdrowotnych za Kostaryką, Nikaraguą, Mongolią i innymi krajami. Nikt nie ma takiego obciążenia chorobami przewlekłymi jak my.
A podczas epidemii Covid mieliśmy najwyższą liczbę zgonów ze wszystkich krajów na świecie. Mieliśmy 16% zgonów z powodu Covid. I mamy tylko 4,2% światowej populacji. A CDC mówi, że to dlatego, że jesteśmy najbardziej chorymi ludźmi na Ziemi. Mamy najwyższy wskaźnik chorób przewlekłych na Ziemi. A przeciętny Amerykanin, który zmarł z powodu Covid, miał 3,8 chorób przewlekłych.
Więc to byli ludzie, którzy mieli załamanie układu odpornościowego, którzy mieli dysfunkcję mitochondriów. I żaden inny kraj nie ma czegoś takiego.W Ameryce 74% Amerykanów ma
Dwie trzecie dorosłych i dzieci w Ameryce cierpi na przewlekłe problemy zdrowotne. 50 lat temu liczba ta wynosiła mniej niż 1%. Przeszliśmy z 1% do 66%. W Ameryce 74% Amerykanów ma teraz nadwagę lub jest otyłych i 50% naszych dzieci. 120 lat temu, gdy ktoś był otyły, wysyłano go do cyrku. Dosłownie, sporządzano raporty przypadków na jego temat. Otyłość była prawie nieznana.
[31:06]
W Japonii wskaźnik otyłości wśród dzieci wynosi 3% w porównaniu do 50% rocznie. Połowa Amerykanów ma stan przedcukrzycowy lub cukrzycę typu 2. Kiedy mój stryj był prezydentem, byłem chłopcem. Cukrzyca młodzieńcza praktycznie nie istniała. Typowy pediatra widziałby jeden przypadek cukrzycy w ciągu całej swojej kariery, 40- lub 50-letniej kariery. Obecnie jedno na troje dzieci, które przekracza próg jego gabinetu, jest cukrzykiem lub ma stan przedcukrzycowy. A zaburzenia mitochondrialne spowodowały cukrzycę, powodując również chorobę Alzheimera, która jest obecnie klasyfikowana jako cukrzyca. I kosztuje to ten kraj więcej niż nasz budżet wojskowy każdego roku.
Nastąpiła eksplozja chorób neurologicznych, których nigdy nie widziałem jako dziecko. ADD, ADHD, opóźnienie mowy, opóźnienie języka, zespół Tourette’a, narkolepsja, ASD, zespół Aspergera, autyzm.
W roku 2000 wskaźnik autyzmu wynosił jeden na 1500. Obecnie wskaźniki autyzmu u dzieci wynoszą jeden na 36, według CDC, w skali kraju. Nikt o tym nie mówi. Jedno na 22 dzieci w Kalifornii ma autyzm. I to jest kryzys, że 77% naszych dzieci jest zbyt niepełnosprawnych, aby służyć w armii Stanów Zjednoczonych.
Co dzieje się z naszym krajem? I dlaczego nie jest to na pierwszych stronach gazet każdego dnia? Nikt inny na świecie tego nie doświadcza. To dzieje się tylko w Ameryce!Co dzieje się z naszym krajem? I dlaczego nie jest to na
Około 18%, a swoją drogą, wiesz, nie było żadnej zmiany w diagnozie, co branża czasami lubi mówić. Nie było żadnej zmiany w badaniach przesiewowych. To jest zmiana w zapadalności. W moim pokoleniu, 70-letnich mężczyznach, szanse i wskaźniki wynoszą około jeden na 10 000. A w pokoleniu moich dzieci, jeden na 34. Powtórzę w Kalifornii, jeden na 22!
Dlaczego pozwalamy, aby to się działo? Dlaczego pozwalamy, aby to przytrafiało się naszym dzieciom? To są najcenniejsze aktywa, jakie mamy w tym kraju. Jak możemy pozwolić, aby to się im przytrafiło?
Około 18% amerykańskich nastolatków ma teraz stłuszczenie wątroby. To około jeden na pięciu. Ta choroba, gdy byłem dzieckiem, dotykała tylko alkoholików w późnym stadium, którzy byli starsi.
Zachorowalność na raka gwałtownie rośnie wśród młodych i starych. Zachorowalność na raka wśród młodych dorosłych wzrosła o 79%. Jedna na cztery Amerykanki przyjmuje leki przeciwdepresyjne. 40% nastolatków ma zdiagnozowane problemy ze zdrowiem psychicznym. A 15% uczniów szkół średnich przyjmuje Adderall. A pół miliona dzieci przyjmuje SSRI.
Co więc powoduje to cierpienie? Wymienię dwóch winowajców.
Pierwszym i najgorszym jest żywność ultra-przetworzona. Około 70% diety amerykańskich dzieci jest ultra-przetworzona. Oznacza to, że jest produkowana przemysłowo, w fabryce. Ta żywność składa się głównie z przetworzonego cukru, ultra-przetworzonych ziaren i olejów z nasion.
Naukowcy laboratoryjni, z których wielu pracowało wcześniej dla przemysłu tytoniowego, który w latach 70. i 80. wykupił wszystkie duże firmy spożywcze, wysłali tysiące naukowców, aby odkryli substancje chemiczne, nowe substancje chemiczne, które uczynią żywność bardziej uzależniającą. A te składniki nie istniały 100 lat temu.
Hej, ludzie nie są biologicznie przystosowani do tego, co jedzą. Setki tych chemikaliów są teraz zakazane w Europie, ale wszechobecne w amerykańskiej przetworzonej żywności.
Drugim winowajcą są toksyczne substancje chemiczne w naszym jedzeniu, lekach i środowisku.Pestycydy, dodatki do żywności, leki farmaceutyczne i toksyczne odpady przenikają każdą komórkę naszego ciała. Ten atak na komórki i hormony naszych dzieci jest nieustępliwy! Aby wymienić tylko jeden problem. Wiele z tych substancji chemicznych zwiększa poziom estrogenu. Ponieważ małe dzieci przyjmują tak wiele z tych substancji zaburzających gospodarkę hormonalną, wskaźnik dojrzewania w Ameryce występuje obecnie w wieku od dziesięciu do trzynastu lat, co jest sześć lat wcześniej niż dziewczęta osiągały dojrzałość w 1900 roku. Nasz kraj ma najwcześniejsze wskaźniki dojrzewania na każdym kontynencie na Ziemi. I nie, nie jest to spowodowane lepszym odżywianiem. To nie jest normalne!
Rak piersi jest również napędzany estrogenem i obecnie dotyka jedną na osiem kobiet. Masowo zatruwamy wszystkie nasze dzieci i dorosłych!
Biorąc pod uwagę tragiczną ludzką przyczynę tej tragicznej epidemii chorób przewlekłych, wydaje się niemal niegrzeczne wspominać o szkodach, jakie wyrządza naszej gospodarce. Ale powiem, że paraliżuje finanse kraju. Kiedy mój stryj był prezydentem naszego kraju, nie wydał ani jednego dolara na choroby przewlekłe. Obecnie rządowe wydatki na opiekę zdrowotną są niemal w całości przeznaczane na choroby przewlekłe. I jest to dwukrotność budżetu wojskowego, a także najszybciej rosnąca pozycja budżetowa w budżecie federalnym.
Przewlekłe choroby kosztują więcej dla gospodarki jako całości, kosztują co najmniej 4 biliony dolarów. Pięć razy więcej niż nasz budżet wojskowy. I to stanowi 20% obciążenia dla wszystkiego, co robimy i do czego dążymy. Więcej cierpią społeczności mniejszościowe. Ludzie, którzy martwią się o DEI [Różnorodność, Równość i Włączenie] lub o jakąkolwiek nietolerancję, przyćmiewają wszystko! Zatruwamy biednych! Systematycznie zatruwamy mniejszości w całym kraju!
Lobbyści branżowi zadbali o to, aby większość programu obiadów w ramach bonów żywnościowych, około 70% bonów żywnościowych i 70 lub 77% szkolnych obiadów to przetworzona żywność. Nie ma żadnych warzyw, nie ma niczego, co chciałbyś zjeść. Po prostu zatruwamy biednych obywateli. I dlatego mają najwyższy ciężar przewlekłych chorób ze wszystkich, jakiejkolwiek grupy demograficznej w naszym kraju i najwyższy na świecie.
Ten sam przemysł spożywczy lobbował, aby upewnić się, że niemal wszystkie dotacje rolnicze trafiają do upraw towarowych, które są surowcem dla przemysłu przetwórstwa spożywczego. Te polityki niszczą małe gospodarstwa i niszczą nasze gleby.
Wydajemy, jak sądzę, około osiem razy więcej dotacji na tytoń niż na owoce i warzywa. To nie ma sensu, jeśli chcemy zdrowego kraju.
Dobra wiadomość jest taka, że możemy to wszystko zmienić! Możemy to zmienić bardzo, bardzo szybko. Ameryka może znów stać się zdrowa. Aby to zrobić, musimy zrobić trzy rzeczy.
Po pierwsze, musimy wykorzenić korupcję w naszych instytucjach ochrony zdrowia.
Po drugie, musimy zmienić bodźce w naszym systemie opieki zdrowotnej.
Po trzecie, musimy zainspirować Amerykanów, by znów zaczęli dbać o swoje zdrowie.
80% dotacji NIH trafia do osób, które mają konflikt interesów. To są ludzie, praktycznie każdy, kto siedzi, … Joe Biden właśnie mianował nowy panel NIH, który będzie decydował o zaleceniach żywieniowych. I wszyscy oni są ludźmi z branży! Wszyscy oni są ludźmi z firm przetwórstwa żywności. Decydują, co Amerykanie tutaj są zdrowi. A zalecenia dotyczące piramidy żywieniowej i tego, co trafia do naszych programów szkolnych obiadów, które trafiają do programu [niejasne słowo] , programów kuponów żywnościowych, to wszystko skorumpowane i skonfliktowane osoby.
Te agencje, FDA, USDA i CDC, wszystkie są kontrolowane przez gigantyczne korporacje nastawione na zysk! 75% funduszy FDA nie pochodzi od podatników, pochodzi od Pharma. A dyrektorzy, konsultanci i lobbyści Pharma cyklicznie wchodzą i wychodzą z tych agencji.
Dzięki wsparciu prezydenta Trumpa zamierzam to zmienić. Zatrudnimy w tych agencjach uczciwych naukowców i lekarzy, którzy nie będą finansowani przez przemysł. Zadbamy o to, aby decyzje konsumentów, lekarzy i pacjentów były podejmowane na podstawie bezstronnej nauki.
Chore dziecko to najlepsza rzecz dla przemysłu farmaceutycznego. Kiedy amerykańskie dzieci lub dorośli zachorują na przewlekłą chorobę, przepisuje się im leki na całe życie. Wyobraź sobie, co się stanie, gdy Medicare zacznie płacić za Ozempic, który kosztuje 1500 dolarów miesięcznie i jest zalecany dla dzieci w wieku od sześciu lat, a wszystko to na otyłość, która jest całkowicie możliwa do uniknięcia i ledwo istniała 100 lat temu!
Ponieważ 74% Amerykanów cierpi na otyłość, koszt, gdyby wszyscy przyjmowali receptę na Ozempic, wynosiłby 3 biliony dolarów rocznie! To lek produkowany przez Novo Nordisk, największą firmę w Europie. To duńska firma, a duński rząd jej nie zaleca. Zaleca zmianę diety w celu leczenia otyłości i ćwiczenia.
A w naszym kraju zaleca się teraz Ozempic dzieciom w wieku sześciu lat. Novo Nordisk jest największą firmą w Europie, a praktycznie cała jej wartość opiera się na prognozach dotyczących tego, co zamierza sprzedać z Ozempic, zamierza sprzedać w Ameryce.
I mamy lobbystów żywności. Mamy dziś przed Kongresem projekt ustawy, który jest wspierany przez Biały Dom, wspierany przez wiceprezydent Harris i prezydenta Bidena, aby to umożliwić. Ten koszt 3 bilionów dolarów doprowadzi nasz kraj do bankructwa. Za ułamek tej kwoty moglibyśmy kupić żywność organiczną dla każdej amerprzeykańskiej rodziny, trzy posiłki dziennie i całkowicie wyeliminować cukrzycę.
Przywrócimy zdrową żywność do szkolnych lunchów. Przestaniemy dotować najgorsze produkty spożywcze naszymi dotacjami rolniczymi. Wyeliminujemy toksyczne chemikalia z naszego jedzenia.
Zamierzamy zreformować cały system żywnościowy. A do tego potrzebujemy nowego przywództwa w Waszyngtonie, ponieważ niestety zarówno Demokraci, jak i Partia Republikańska są w zmowie z dużymi producentami żywności, Big Pharma i Big Ag, które są jednymi z głównych darczyńców DNC. Wiceprezydent Harris nie wyraziła zainteresowania zajęciem się tą kwestią.
Kolejne cztery lata rządów Demokratów dopełnią konsolidacji władzy korporacji i ((neokonserwatystów)), a najbardziej ucierpią na tym nasze dzieci.
Zaangażowałem się w walkę z przewlekłymi chorobami 20 lat temu, nie dlatego, że wybrałem lub chciałem. Zostało mi to w zasadzie narzucone. To był problem, który powinien być centralnym punktem ruchu ekologicznego. Byłem wówczas głównym liderem, ale został on powszechnie zignorowany przez wszystkie instytucje, w tym organizacje pozarządowe, które powinny chronić nasze dzieci przed toksynami. To był osierocony problem, a ja miałem słabość do sierot. Widziałem, jak pokolenia dzieci chorowały coraz bardziej. Miałem jedenaścioro rodzeństwa i sam miałem siedmioro dzieci. Byłem świadomy tego, co działo się w ich klasach i z ich przyjaciółmi. I patrzyłem na te chore dzieci, te skrzywdzone dzieci z tego pokolenia, prawie wszystkie z nich są skrzywdzone. I nikt u władzy nie wydawał się tym przejmować ani nawet tego zauważać.
Przez 19 lat modliłem się każdego ranka, aby Bóg postawił mnie w sytuacji, w której mógłbym zakończyć tę katastrofę. Kryzys chorób przewlekłych był jednym z głównych powodów, dla których kandydowałem na prezydenta, obok zakończenia cenzury i wojny na Ukrainie. To powód, dla którego podjąłem rozdzierającą serce decyzję o zawieszeniu kampanii i poparciu prezydenta Trumpa.
Ta decyzja jest dla mnie bolesna z powodu trudności, jakie sprawia mojej żonie, moim dzieciom i moim przyjaciołom. Ale mam pewność, że to jest to, co mam robić. I ta pewność daje mi wewnętrzny spokój, nawet w czasie burz.
Jeśli dostanę szansę na naprawienie kryzysu chorób przewlekłych i zreformowanie naszej produkcji żywności, obiecuję, że w ciągu dwóch lat zobaczymy, jak ciężar chorób przewlekłych dramatycznie zmaleje. Sprawimy, że Amerykanie znów będą zdrowi. W ciągu czterech lat Ameryka będzie zdrowym krajem. Będziemy silniejsi, bardziej odporni, bardziej optymistyczni i szczęśliwsi. Nie zawiodę w tym.
Ostatecznie przyszłość, jakkolwiek się potoczy, jest w rękach Boga, w rękach amerykańskich wyborców i prezydenta Trumpa. Jeśli prezydent Trump zostanie wybrany i dotrzyma słowa, ogromny ciężar chorób przewlekłych, który obecnie demoralizuje i doprowadza kraj do bankructwa, zniknie.
To dla mnie duchowa podróż. Podjąłem decyzję poprzez głęboką modlitwę, poprzez twardą logikę i zadałem sobie pytanie:
„Jakie decyzje muszę podjąć, aby zmaksymalizować swoje szanse na uratowanie amerykańskich dzieci i przywrócenie zdrowia narodu?”
Poczułem, że jeśli odrzucę tę szansę, nie będę mógł spojrzeć sobie w lustro, wiedząc, że mogłem uratować życie niezliczonej liczbie dzieci i powstrzymać epidemię przewlekłych chorób w tym kraju.
Mam 70 lat. Mogę mieć dekadę, aby być skutecznym. Nie wyobrażam sobie, aby prezydent Harris, prezydent Harris, pozwoliła mi lub komukolwiek rozwiązać te poważne problemy. Po ośmiu latach prezydentury Harris, każda okazja, abym naprawił problem, będzie poza moim zasięgiem na zawsze.
Prezydent Trump powiedział mi, że chce, aby to było jego spuścizną. Wolę wierzyć, że tym razem to zrobi. Jego syn, jego najwięksi darczyńcy, jego najbliżsi przyjaciele, wszyscy popierają ten cel.
Moje przyłączenie się do kampanii Trumpa będzie trudną ofiarą dla mojej żony i dzieci, ale wartą zachodu, jeśli istnieje choćby mała szansa na uratowanie tych dzieci. Ostatecznie jedyną rzeczą, która uratuje nasz kraj i nasze dzieci, jest to, że zdecydujemy się kochać nasze dzieci bardziej niż nienawidzić siebie nawzajem. Dlatego rozpocząłem moją kampanię, aby zjednoczyć Amerykę.
Mój tata i stryj odcisnęli tak trwały ślad na charakterze naszego narodu, nie tyle z powodu jakiejś konkretnej polityki, którą promowali, ale dlatego, że potrafili zainspirować głęboką miłość do naszego kraju i wzmocnić nasze poczucie siebie jako wspólnoty narodowej. Trzymani razem przez ideały, potrafili włożyć swoją miłość w intencje i serca zwykłych Amerykanów i zjednoczyć narodowy ruch Amerykanów, czarnych i białych, Latynosów, Amerykanów z miast i wsi, zainspirowali uczucie i miłość, wielkie nadzieje i kulturę życzliwości, która nadal promieniowała wśród Amerykanów z ich pamięci.
To jest duch, w którym prowadziłem swoją kampanię i który zamierzam wnieść do kampanii prezydenta Trumpa. Zamiast jadu i polaryzacji, odwołam się do wartości, które nas jednoczą, do celów, które moglibyśmy osiągnąć, gdybyśmy tylko nie skakali sobie do gardeł.
Najbardziej jednoczącym tematem dla wszystkich Amerykanów jest to, że wszyscy kochamy nasze dzieci. Jeśli zjednoczymy się teraz wokół tej kwestii, możemy w końcu dać im ochronę, zdrowie i przyszłość, na jaką zasługują.