Korzystajcie z wojny, bo pokój będzie straszny!

Korzystajcie z wojny, bo pokój będzie straszny!

Stanisław Michalkiewicz  27 listopada 2025 michalkiewicz

Ładny interes! Jeszcze nie ochłonęliśmy z wrażenia po doniesieniach o aferze korupcyjnej na Ukrainie, która polegała ogólnie na tym, że najbliżsi kolaboranci prezydenta Zełeńskiego przytulili sobie co najmniej 100 milionów dolarów, a jeden z głównych uczestników, niejaki Timur Mindycz, z pierwszorzędnymi korzeniami, w porę przez anonimowego dobroczyńcę ludzkości ostrzeżony, czmychnął z Ukrainy przez Polskę do bezcennego Izraela, który – jak wiadomo – Żydów żadnemu innemu państwu nie wydaje, nawet gdyby, a nawet zwłaszcza gdyby skradli tam jakieś bajońskie sumy – a już Książę-Małżonek, imieniem vaginetu obywatela Tuska Donalda, w którym ma fuchę „szefa naszej dyplomacji”, czyli ministra spraw zagranicznych, ogłosił, że Polska te 100 milionów dolarów ciepłą rączką natychmiast Ukrainie przekaże – oczywiście w ramach „pomocy”, do której 2 grudnia 2016 roku zobowiązała się jeszcze poprzednia ekipa Naczelnika Państwa, a której vaginet obywatela Tuska Donalda, nie ośmielił się uchylić – a w każdym razie nic nie było słychać, żeby uchylił.

Jak powiadam jeszcze nie tylko nie zdążyliśmy ochłonąć po tych skrzydlatych wieściach, nie mówiąc już o tym, że nie uzyskaliśmy odpowiedzi na pytania, kto właściwie ostrzegł pana Timura, czy np. nie był w to zamieszany prezydent Zełeński – ani dlaczego polskie „służby” przymknęły oko na obecność pana Timura w Warszawie, gdzie zachowywał się on nawet z pewną ostentacją, bo podobno wziął udział w nabożeństwie, jakie odprawowane było w synagodze sekty Chabad Lubawicz – tej samej, która paliła chanuowe świeczki w gmachu Sejmu, zgaszone przy pomocy gaśnicy proszkowej przez Grzegorza Brauna, któremu za tę myślozbrodnię Parlament Europejski uchylił immunitet, wskutek czego tylko patrzeć, jak kwasiżurkowie z niezależnej prokuratury wystąpią z wnioskiem, by niezawisły sąd w składzie całkowicie przewidywalnym, wtrącił go do aresztu wydobywczego, gdzie będzie jęczał i szlochał, aż mu się odechce przewodzenia Konfederacji Korony Polskiej i kandydowania w wyborach do tubylczego Knesejmu.

A przecież warto byłoby spenetrować prawdę, jak to właściwie z tym całym panem Timurem było, czy na przykład w zamian za przymknięcie oczu podzielił się tymi 100 milionami dolarów z kim tam trzeba, czy też rozliczenie miało charakter ogólny – żeby nie powiedzieć – międzynarodowy? Jestem przekonany, że takie odpowiedzi można by bez trudu uzyskać, skoro nasze „służby” tak sprawnie wykryły sprawców „dywersji kolejowej”, że aż zrodziło to podejrzenia, czy przypadkiem same tej dywersji nie dokonały – bo i po co fatygować jakichś „obywateli Ukrainy” kiedy przecież takie obstalunki można wykonać samemu, a i forsa zostanie w rodzinie? Widocznie jednak nie tylko tych odpowiedzi nie można było z jakichś „ważnych względów państwowych” uzyskać, ani nawet postawić takich bluźnierczych pytań? My oczywiście wszystko verstehen, chociaż z drugiej strony pospieszna deklaracja Księcia-Małżonka o przekazaniu Ukrainie 100 milinów dolarów, akurat dokładnie tyle, ile kolaboranci prezydenta Zełeńskiego sobie przytulili i przezornie schowali, gdzie trzeba, skłania do postawienia kolejnych pytań, na które – jak się obawiam – głuche milczenie będzie odpowiedzią? Bo też jakże tu odpowiadać na pytania o taką szczodrość w sytuacji, kiedy Narodowy Fundusz Zdrowia właśnie wziął i zbankrutował i nawet teściowa obywatela Tuska Donalda, co to w innych sprawach energicznie sztorcowała dygnitarzy Volksdeutsche Partei, nie widzi żadnego wyjścia z tej przykrej sytuacji?

Warto przy tej okazji zaznaczyć, że nawet Szwecja okazała zniecierpliwienie i zaczęła się odgrażać, że na dotychczasowych zasadach już Ukrainie nie będzie pomagała – ale my, to co innego. Skoro tak, to muszą być jakieś ważne przyczyny tej polskiej szczodrobliwości, bo – jak twierdzi poeta – „byłby to przypadek rzadki – a czy w ogóle są przypadki?

Ja oczywiście nic nie wiem, ani nawet nie śmiem się domyślać, ale gdybym się ośmielił, to zacząłbym od tego, że mamy tu dwie możliwości. Pierwsza – że mamy tu do czynienia z ilustracją solidarności na tle rasowym. Wprawdzie Książę-Małżonek jest – jak powiadają Żydowie – „głupim gojem” – ale za to przez Jabłoneczkę jest jakoś do tej rasowej solidarności zobowiązany, no i stąd oferta wysłania z Polski 100 mln dolarów na Ukrainę – żeby w papierach wszystko było gites-tenteges. Byłoby to nawet ładne, gdyby nie okoliczność, że obywatel Tusk Donald, który przez Żydów też jest uważany za „głupiego goja”, z Jabłoneczką nie jest nawet spowinowacony – a przecież „bez jego wiedzy i zgody” te 100 mln dolarów na Ukrainę nie mogłoby zostać przesłane. Tedy z nieutulonym żalem tę pierwszą możliwość musimy włożyć między bajki i to nawet nie ze względu na porzekadło, że „kochajmy się jak bracia (albo małżonkowie), ale liczmy się, jak Żydzi” – tylko z całkiem innych powodów.

Bo – po drugie – o czym w swoim czasie wspominał mój Honorable Correspondant, który w podobnych sprawach ma pewne doświadczenie – żeby w normalnym czasie skręcić, dajmy na to, 100 mln dolarów, to trzeba się napracować. Wymyśli jakąś transakcję, albo nawet cały ich Legion, stworzyć dokumentację, żeby w papierach wszystko grało i kolidowało, a i tak nie ma pewności, czy jakaś Schwein nie zechce zostać świadkiem koronnym, jak np. faworyt Wielce Czcigodnego Giertycha Romana pan Mraz w sprawie Funduszu Sprawiedliwości?. Aż tu nagle, niczym prawdziwy dar Niebios, wybucha wojna; miliony dolarów transferują się bez żadnego rachunku, podobnie jak dostawy broni i amunicji bez żadnej kontroli walą ponad granicami.

W tej sytuacji – twierdzi mój Honorable Correspondant – tylko jakiś głupek by nie skorzystał. Rozmowa jest wtedy taka: mam tu – dajmy na to – 50 mln dolarów, które mogę ci dać – ale 30 procent dla mnie. Wchodzisz, czy pękasz? Więc jak delikwent nie pęka, to wszystko może być załatwione w mgnieniu oka – i po krzyku. Ale trzeba pamiętać, że „na tym świecie pełnym złości, nigdy nie dość jest przezorności”. Toteż jeśli nawet delikwent nie pęka, to co mu szkodzi zanotować w kapowniku, kto ile sobie przytulił, ewentualnie – nawet gdzie schował? Taki kapownik, zwłaszcza gdy wojna zaczyna się przeciągać, to jest prawdziwy skarb, dzięki któremu można – zgodnie ze wskazaniami Ewangelii – „pozyskiwać sobie przyjaciół niegodziwą mamoną”.

W tej sytuacji lepiej możemy zrozumieć przyczyny, dla których przywódcy Unii Europejskiej, z Reichsfuhrerin Urszulą Wodęleje, a także mężykowie stanu drobniejszego płazu – ot na przykład Książę-Małżonek – niczego Ukrainie odmówić nie potrafią.

W ten właśnie sposób cementuje się przyjaźń miedzy narodami i jedność europejska, o której tyle słyszymy.

Stanisław Michalkiewicz

Górzny: Własnym zdaniem o planie Trumpa

Górzny: Własnym zdaniem o planie Trumpa

Andrzej Górzny https://myslpolska.info/2025/11/27/gorzny-wlasnym-zdaniem-o-planie-trumpa/

ROMA LOCUTA CAUSA FINITA?

To stare rzymskie powiedzenie, nasuwa się mi się nachalnie w ostatnich dniach, kiedy czytam kolejne komentarze, analizy i peany w związku z opublikowaniem tzw. 28 punktowego Planu Trumpa, który rzekomo już dziś, albo do czwartku, albo do niedzieli a już na pewno do Świąt, ma zakończyć krwawy konflikt na Ukrainie, którego ramy, reperkusje, przyczyny i skutki, mają charakter globalny.

„Rzym rozsądził, sprawa zamknięta”. Wiara naiwnych, nawet tych z tytułami, dorobkiem i pozycją, nadymających się w mediach, wiara w omnipotencję Waszyngtonu, który wyskrobawszy kilka zdań ubranych w niekompatybilne punkty „planu”, tupnąwszy przy tym nogą i podniósłszy głos, jest w stanie zatrzymać globalną rozgrywkę skupioną niczym w soczewce na obszarze części Ukrainy, napawa mnie zdumieniem i wywołuje pusty śmiech.

Już od wielu lat nauczyliśmy się ignorować stanowisko Rosji wobec szeregu spraw, zjawisk i procesów politycznych, gospodarczych i społecznych. Głos Rosji a w szerszym postrzeganiu głos globalnego południa, ciągle uważanego przez zadufany i zapatrzony w siebie upadający powoli „zachód” za tzw. „trzeci świat”, tak naprawdę nie istnieje w jakimkolwiek poważnym dyskursie.

Polacy i większość europejczyków, zostali odcięci od rosyjskiej i „niezachodniej” prasy, portali, pozostałych mediów a także kultury, filmu i wszelkich kontaktów z krajami stanowiącymi nie margines, ale zasadniczą część naszej planety. Zostaliśmy pozbawieni prawa konfrontowania stanowisk uczestników konfliktu, zapoznania się z argumentacją tak jednej jak i drugiej strony, prawa do wyciągania własnych wniosków i ważenia racji oraz oceny kto w różnych przypadkach mówi prawdę a kto kłamie.

Jaki portal czy telewizja cytuje i waży dziś argumenty polityków i mediów już nie tylko Rosji, ale również Chin, Indii, Brazylii i szeregu innych państw, których waga na świecie wielokrotnie przewyższa znaczenie większości tak poszczególnych krajów europejskich jak i całej UE?

Pozostawanie w zachodniej bańce skutkuje jednobiegunowym postrzeganiem świata. Dla wielu nadal, każda decyzja i każdy głos dochodzący z Waszyngtonu, ma moc sprawczą i wagę nieodwołalnego rozstrzygnięcia, które jest bezdyskusyjne i kończy sprawę. Mało kto zrozumiał, że czasy skutecznych nacisków, szantażu i bezwzględnego dyktatu, powoli mijają i państwa takie jak Chiny, Rosja, Indie czy nawet Iran coraz częściej mówią Waszyngtonowi – nie.

Parafrazując cytat z „Ostatniego Mohikanina” Jamesa Coopera, można powiedzieć – „Stany Zjednoczone są wielkim państwem, ale ich ścieżka nie jest już ścieżką większości Krajów. Serce Waszyngtonu jest robaczywe a jego „elity” są robakami które je toczą.” Plan 28 punktów zakończenia konfliktu na dzień dzisiejszy nie jest żadnym Planem, jest aktualnym stanowiskiem gabinetu Trumpa wobec ewentualnego jego zakończenia.

Oczywiście będzie ów plan dyskutowany, ponieważ w towarzystwie, które stara się zachować zasady savoir vivre, nie mówi się interlokutorowi, że dokument który przyniósł, może nie jest stekiem bzdur, ale na pewno zbiorem pobożnych życzeń, pośród których wiele, po prostu jest obraźliwych dla kontrpartnera. Dodatkowo dawanie do zrozumienia, że jest to wspólnie opracowany dokument, jeszcze umniejsza jego wagę,

28 tez Trumpa z pewnością nie będzie miało dla historii takiej wagi jak 95 tez Lutra przybitych do drzwi katedry w Wittenberdze. Albo pójdzie w zapomnienie albo w toku dalszych prac nad nimi okaże się że „nie samochody, tylko rowery i nie rozdają, tylko kradną”.

Pokój w sytuacji konfliktu o takim znaczeniu i zasięgu dla światowych relacji między państwami i blokami, wypracowany być musi nie w oparciu o sporządzony na kolanie świstek, ale o poważne, pozostające w cieniu negocjacje w których swoje zdanie będą miały poza USA, Ukraińskim Protektoratem, europejskimi wichrzycielami bez rozumu, również Rosja i jej partnerzy z Chinami na czele. Dlatego spory i dyskusje nad owym „planem”, mają obecnie w mojej ocenie wagę mieszania łyżką w szklance herbaty do której zapomniano dosypać cukru…

Andrzej Górzny 

„Honor” nie obroni Ukrainy

„Honor” nie obroni Ukrainy

Leszek Miller

Marucha w dniu 2025-11-25 marucha./honor-nie-obroni-ukrainy

Warto dziś przypomnieć słowa ministra Józefa Becka: „My w Polsce nie znamy pojęcia pokoju za wszelką cenę. Jest tylko jedna rzecz w życiu ludzi, narodów i państw bezcenna. Tą rzeczą jest honor.”

Beck wypowiadał te słowa w świecie, który właśnie osuwał się w przepaść. Polska była wtedy dumna, lecz politycznie samotna. Zagrożenie ze strony Niemiec rosło z dnia na dzień, a sojusznicy składali deklaracje, których – jak historia pokazała – nie zamierzali wypełnić.

Wobec realnej potęgi agresora Warszawa miała honor, ale nie miała środków, by go obronić. I zapłaciła za to cenę najwyższą.

Dziś Ukraina stoi wobec pokusy i presji bardzo podobnej do tej, która w 1939 roku spadła na Polskę. Znów słychać głosy o honorze, godności i walce „bez względu na cenę”. A przecież historia mówi brutalnie jasno: państwo zmuszone do wyboru między honorem, a kapitulacją w rzeczywistości wybiera między klęską a upokorzeniem. Dlatego słowa Becka trzeba dziś czytać nie jako patetyczną deklarację, lecz jako przestrogę.

Honor jest potrzebny — ale sam honor nie obroni żadnego państwa. Potrzebni są sojusznicy gotowi nie tylko mówić o wartościach, lecz także ponieść realne koszty ich obrony. Bo historia uczy jednego: największe narodowe tragedie zaczynały się wtedy, gdy innym łatwo było żądać od słabszych, by walczyli do końca — i równie łatwo było odwrócić wzrok, gdy przyszło im za to płacić wypowiadając cicho słowa Lorda Farquadda: „Wielu z was zginie, ale jest to poświęcenie, na które jestem gotów.”

Leszek Miller
https://myslpolska.info/

Polsko, obudź się! Płacisz za „twardość” Tuska, a dostajesz pusty portfel.

„wojna” Tuska

Rząd Tuska właśnie przepchnął kolejną gigantyczną podwyżkę budżetu na armię – w 2026 r. ma wynieść już 4,7–5 % PKB

Rząd Tuska właśnie przepchnął kolejną gigantyczną podwyżkę budżetu na armię – w 2026 r. ma wynieść już co najmniej 5% PKB, czyli ponad 200 mld zł rocznie (według projektu budżetu z lutego 2025 r., z czego ok. 124,8 mld zł z budżetu państwa i reszta z Funduszu Wsparcia Sił Zbrojnych – FWSZ).
Oficjalny powód? „Rosyjskie zagrożenie”.

Ale spójrzmy na fakty!

Na wschodniej granicy od ponad roku stoi 17–18 tys. dodatkowych żołnierzy i funkcjonariuszy (w tym cała 18. Dywizja Zmechanizowana, brygada z Podlasia i tysiące WOT i policji).
Koszt utrzymania jednego żołnierza „na granicy” to ok. 25–30 tys. zł miesięcznie (żołd, wyżywienie, sprzęt, paliwo, amortyzacja). Razy 18 tys. razy 12 miesięcy będzie to łatwo ponad 6–7 mld zł rocznie – tylko na samą obecność przy ogrodzeniu, którego i tak pilnuje już Straż Graniczna.
Te formacje od roku nie prowadzą żadnych poważnych ćwiczeń ofensywnych ani nawet obronnych – głównie chodzą na patrole wzdłuż zasieków i „kręcą TikToki”.
Tymczasem:
Białoruś ma na granicy kilkuset pograniczników i trochę wojska (głównie po to, by Łukaszenka mógł pokazywać „obronę przed NATO”).
Rosja przerzuciła prawie całe swoje wojska lądowe na Ukrainę – w obwodzie kaliningradzkim i na Białorusi zostało symboliczne 20–30 tys. ludzi, w większości słabo wyszkolonych najemników.

Pytanie za 200 mld zł: po co nam dywizja pancerna i tysiące ludzi na Podlasiu i Lubelszczyźnie, jeśli „zagrożenie” to głównie migranci rzucający kamieniami? Te miliardy mogłyby pójść na: 1000 km autostrad (zamiast Leopardów stojących w lasach), Podwyżki dla nauczycieli i lekarzy (budżet MON to 13,5% całego budżetu państwa!), Realną obronę powietrzną (więcej Patriot niż FWSZ na zakupy z opóźnieniem).

Zamiast tego: najdroższy teatr bezpieczeństwa w NATO – propaganda za pieniądze podatników. W 2024 r. wydaliśmy mniej niż planowano (tylko 3,8% PKB), bo FWSZ nie nadąża z realizacją. A deficyt budżetowy rośnie do 270 mld zł w 2026 r. – długiem za pozoranctwo.

Polsko, obudź się! Płacisz za „twardość” Tuska, a dostajesz pusty portfel.

Miejsce Polski….

Jastrzębski: Miejsce Polski.

myslpolska/jastrzebski-miejsce-polski

Amerykanie postawili twardy 28 punktowy plan pokojowy dla Ukrainy. Konsultowali się z Rosjanami, nie Ukraińcami. Jest to plan w całej rozciągłości popierany przez Węgry Viktora Orbana. Jego wartość jako polityka w Stanach Zjednoczonych zwyżkuje. Niewielki europejski kraj staje się cenny dla zamorskiego hegemona, nie jako płatnik ale sojusznik.

Do tej pory oczadzona prowojenną chucią szefowa Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen stwierdziła: „Z zadowoleniem przyjmujemy dalsze wysiłki USA na rzecz pokoju w Ukrainie. Wstępny projekt 28-punktowego planu zawiera ważne elementy, które będą niezbędne dla sprawiedliwego i trwałego pokoju. Uważamy, że projekt ten stanowi podstawę, która będzie wymagała dalszych prac”.

Brytyjczycy, Anglicy i Francuzi przygotowują kontrplan dla Ukrainy. Konsultują się z ukraińskimi władzami. Oni w odróżnieniu od Amerykanów chcieliby, by wojna trwała jak najdłużej. Mają w tym realne interesy. Przyszłe rozmowy zaplanowane są również na szczycie Unii Europejskiej i Unii Afrykańskiej, który odbędzie się 24-25 listopada w Angoli.

Gdzie w tym wszystkim jest Polska? Państwo, które z bezrozumnym stachanowskim zaangażowaniem rzuciła się na pomoc Ukrainie, nie pytając o sens, logikę i korzyści? Odpowiadam – praktycznie nigdzie!

Nasze położenie najlepiej obrazuje majowy wyjazd do Kijowa. Udali się tam wtedy przywódcy Niemiec, Francji i Wielkiej Brytanii i Polski. Premier Polski Donald Tusk nie podróżował w jednym wagonie z przywódcami ośrodków decyzyjnych czyli Francji, Niemiec i Anglii. Został odesłany do innego wagonu pociągu. Było to publiczne upokorzenie Polski i pokazanie gdzie jej jej miejsce w europejskiej hierarchii. Trudno mieć o to pretensje.

Gdy Andrzej Duda przestał być już prezydentem w chwili szczerego uniesienia zarzucił Ukraińcom i ich zachodnim sojusznikom złe traktowanie Polski. Powiedział, że „po prostu uważają, że lotnisko w Rzeszowie i nasze autostrady należą im się, przepraszam, jakby to było ich„. Trudno mieć do nich o to pretensje. Dziwić należy się raczej zdziwieniu Andrzeja Dudy, który w ich teatrzyku kukiełkowym z radością występował.

Polska jest chwalona w cyniczny sposób za swój wolontariat w USA i Zachodniej Europie. Polska jest chwalona przez mających w tym intratny interes Ukraińców. Z zażenowaniem patrzą na nas małe, ale dumne władze Węgier. Z niedowierzaniem kręcą głowami Słowacy, Czesi czy Serbowie. Z nieskrywaną niechęcią patrzą na nasze władze Białorusini. Po wielu latach starań państwo polskie jest uważane za wroga przez największy obszarowo kraj świata czyli Rosję. To wielka sztuka tak upodlić znaczącej wielkości kraj Europy.

Nikt nie będzie się liczył z naszym krajem, gdy kompradorskie władze spłacają dług różnorakim sponsorom ich karier, realizując darmowo ich politykę. Nie będzie nikt szanował państwa, które spełnia rolę bankomatu dla kraju, który czci ich katów. Nikt w końcu nie będzie szanował państwa, którego społeczeństwo jest w znacznej mierze opętane archaicznymi bzdurami o rzekomych powinnościach wobec obcych, konieczności poświęcania życia za czyjąś wolność. Społeczeństwa ziejącego obłąkańczą nienawiścią do swoich sąsiadów.

Polska stała się europejską republiką bananową. Państwem z kartonu i dykty. Bankomatem pożyczającym, by dawać. Rynkiem zbytu do towarów kosztownych i zbędnych. Skansenem idei zupełnie niedzisiejszych. Państwem politycznych zombie na darmowych usługach obcych. III RP nie szanowała siebie, więc nikt jej nie będzie szanował. Miejsce w którym jesteśmy, jest miejscem na które dzięki rządzącym zasługujemy.

Smutny jest los Polski dzisiaj.

Łukasz Jastrzębski

Plan Trumpa na rzecz udawanego pokoju na Ukrainie

Plan Trumpa na rzecz udawanego pokoju na Ukrainie

babylonianempire/plan-trumpa-na-rzecz-udawanego-pokoju-na-ukrainie

Data: 21 novembre 2025Author: Uczta Baltazara 0 Commenti

Rozpowszechniana jest opinia, że pokój jest bliski; że 28-punktowy plan pokojowy przedstawiony przez Trumpa został już omówiony na najwyższym szczeblu między Waszyngtonem a Moskwą i że w związku z tym wszystko zostało uzgodnione. Ten rodzaj nadziei i wiary w bezpośrednie porozumienie między Putinem a amerykańskim prezydentem zawsze był podstawą cichego optymizmu wyrażanego przez wielu analityków we Włoszech, zakładając, że są tacy wśród tłumu komentatorów. Fakt, że podejmowane są działania mające na celu nakłonienie Zelenskiego oraz jego zaufanego doradcy Jermaka – uwikłanych w skandal łapówkarski – do realizacji planu, potęguje poczucie, że perspektywa jest pozytywna.

W rzeczywistości, plan Trumpa jest zasadniczo fatalny; może być co najwyżej kanwą do dyskusji, ale w obecnej formie jest nie do przyjęcia.

Na pozór przyznaje on Rosji Donbas i Krym, przewiduje koniec sankcji i zadowala Moskwę w odniesieniu do członkostwa Kijowa w NATO, które zostałoby uroczyście wykluczone, ale za ustępstwami kryje się idea istnienia uzbrojonej Ukrainy gotowej uderzyć na Rosjan. Jest to plan o bardzo dwuznacznym charakterze, który nie zaprzecza ani nie ukrywa intencji Zachodu.

Po pierwsze, plan zakłada “zmniejszenie” liczebności ukraińskiej armii do 600 000 żołnierzy. To ma być “zmniejszenie” armii? – Dla kraju, w którym żyje obecnie 20 milionów ludzi i do którego, jeśli wszystko pójdzie dobrze, powróci kilkaset tysięcy, oznacza to ogromną liczbę, dającą obraz państwa w stanie wojny i jest to – aby dokonać konkretnego porównania – tak, jakby Włochy posiadały 1,8 miliona żołnierzy.

Ten stan rzeczy dodatkowo wspiera twierdzenie, że europejskie samoloty bojowe zostaną skoncentrowane w Polsce. Nie ma śladu demilitaryzacji, której domagała się Rosja, a co więcej, członkostwo Kijowa w UE – które również jest uwzględnione w owym majaczącym planie – sprawiłoby, że sprawy stałyby się jeszcze bardziej niejednoznaczne w przypadku utworzenia armii europejskiej. Tak czy inaczej, sytuacja zakrawa na kpinę, ponieważ na początku konfliktu, ukraińskie siły zbrojne w całości liczyły mniej niż 300 000 żołnierzy.

Co więcej, Rosja musiałaby zapisać w prawie politykę nieagresji wobec Europy, której nigdy w rzeczywistości nie zagroziła, musiałaby zaakceptować utratę Zaporoża, którego elektrownia jądrowa byłaby zarządzana przez MAEA, agencję atomową ONZ, która w rzeczywistości jest w rękach amerykańskich, wystarczy spojrzeć, jak ten formalnie międzynarodowy i neutralny organ działał jako informator, aby umożliwić syjonistom zabicie irańskich naukowców nuklearnych.

Jakby tego było mało, nie ma nawet prawdziwego wycofania się z Sojuszu Atlantyckiego, ponieważ jeden z punktów planu mówi: „Oczekuje się, że Rosja nie będzie dokonywać inwazji na sąsiednie kraje, a NATO nie będzie się dalej rozszerzać”. Krótko mówiąc, wciąż mamy do czynienia z przewidywaniami, ulotnymi obietnicami, a nie faktycznymi traktatami, od których Zachód jako całość stroni, ponieważ nie chce powstrzymywać swojej agresywności. Co do reszty, nie przewiduje się nawet, że fundusze zamrożone w zachodnich bankach zostaną zwrócone Rosji, ale że zostaną one wykorzystane przez USA do odbudowy, zarabiając 50 procent zysków z tej operacji.

Europa z kolei musiałaby wyłożyć kolejne 100 miliardów. Podczas gdy Moskwa zostałaby wezwana do odmrożenia europejskich aktywów zamrożonych po sankcjach, rosyjskie aktywa obecnie zamrożone miałyby zostać “zainwestowane w amerykańsko-rosyjskie projekty inwestycyjne, które będą realizować wspólne projekty w obszarach, które zostaną określone. Fundusz ten będzie miał na celu wzmocnienie stosunków dwustronnych i wzmocnienie wspólnych interesów w celu stworzenia silnej motywacji, aby nie wracać do konfliktu”.

W praktyce, ten plan to puste słowa, a raczej teatr i tani biznes. Pomijając oczywistą intencję USA, aby pożreć Ukrainę (zobaczcie wszystkie 28 punktów, aby się o tym przekonać), zgodnie z mentalnością Trumpa, sens omawianego planu znajduje się właśnie w ostatnim punkcie, gdzie mowa jest o zawieszeniu broni po podpisaniu porozumienia. W rzeczywistości powstał on właśnie po to, aby uzyskać rozejm, zanim armia rosyjska zmiażdży reżim ukraiński. Koncesje (w tym powrót do G8, na którym Rosji nie zależy ani trochę) mają na celu jedynie sprawienie, że Moskwa wpadnie w pułapkę miodową, jak w przypadku zachowań roślin mięsożernych.

Czytając uważnie punkty omawianego majaczenia, wydaje się, że to Rosja przegrała konflikt, ponieważ po raz kolejny, zasadniczo zaprzecza ono warunkom pokoju, którego chce Moskwa, tj. demilitaryzacji Ukrainy, zniszczenia nazistowskiego reżimu (którego niegodziwości miałyby zamiast tego zostać całkowicie odpuszczone) oraz neutralności Ukrainy, co oczywiście w przypadku kraju, który przystąpiłby do UE, nie może być tak naprawdę możliwe, chyba że sama UE wyrzeknie się NATO i zadeklaruje neutralność. Krótko mówiąc, jest to “plan pokojowy”, który przypomina raczej plan odroczonej wojny.

Przecież lampart nie może zmienić swoich cętek.

INFO: https://ilsimplicissimus2.com/2025/11/21/il-piano-trump-per-la-finta-pace-in-ucraina/

Rząd warszawski idzie na wojnę z Polakami – G. Braun

Rząd warszawski idzie na wojnę z Polakami – G. Braun

Autor: AlterCabrio, 20 listopada 2025

Lorem ipsum dolor sit amet, consectetur adipiscing elit, sed do eiusmod tempor incididunt ut labore et dolore magna aliqua. Ut enim ad minim veniam, quis nostrud exercitation ullamco laboris nisi ut aliquip ex ea commodo consequat. Duis aute irure dolor in reprehenderit in voluptate velit esse cillum dolore eu fugiat nulla pariatur. Excepteur sint occaecat cupidatat non proident, sunt in culpa qui officia deserunt mollit anim id est laborum.

−∗−

Rząd warszawski idzie na wojnę z Polakami – G. Braun

Grzegorz Braun komentuje sprawę przerwanych torów, przypomina historię rakiety w Przewodowie, krytykuje wojenną propagandę i tłumaczy, po co władzy potrzebna jest psychoza strachu.

Czy ktoś właśnie próbuje wciągnąć Polskę w konflikt, który nie jest naszą wojną?

Polska za pokojem – nie za wojną.

Kolejna 100 milionów dolarów dla skorumpowanych władz Ukrainy. Zajączkowska wzywa tut. władze do opamiętania.

100 milionów dolarów. Zajączkowska wzywa władze do opamiętania

Europoseł Konfederacji Ewa Zajączkowska-Hernik
Europoseł Konfederacji Ewa Zajączkowska-Hernik Źródło: PAP / Radek Pietruszka

dorzeczy100-milionow-dolarow-zajaczkowska-wzywa-wladze-do-opamietania.html

================================

Przekazaliśmy im już pomoc o wartości kilku procent PKB, grubo ponad 100 miliardów złotych, gigantyczną pomoc wojskową, humanitarną, logistyczną, każdą.

===================================

100 milionów dolarów jeszcze przed końcem roku minister Sikorski wypłaci Ukrainie. Ewa Zajączkowska-Hernik wzywa do opamiętania.

Decyzją ministra spraw zagranicznych [dyć to marionetka.. md] kolejne miliony popłyną na Ukrainę. – Z budżetu, który mam w MSZ, zamierzam jeszcze przed końcem roku przelać 100 milionów dolarów na pomoc wojskową dla Ukrainy w ramach programu PURL, z którego kupujemy amerykańskie uzbrojenie – powiedział Sikorski w czwartek w Brukseli, przed posiedzeniem unijnej Rady ds. Zagranicznych.

Program PURL (Priority Ukraine Requirements List) ma na celu zakup amerykańskiej broni i amunicji dla Ukrainy przez rządzących w Europie na wojnę z Rosją. Za kadencji Trumpa Waszyngton zmienił sposób wspierania Kijowa poprzez zaprzestanie bezpośredniego finansowania części uzbrojenia i sprzętu militarnego.

Zajączkowska-Hernik: Rekordowy deficyt budżetowy Polski. Trzeba zawiesić pomoc finansową dla Ukrainy

Politycy Konfederacji wzywają Sikorskiego do zmiany tej decyzji. Głos zabrała m.in. eurodeputowana tej formacji Ewa Zajączkowska-Hernik.

„Kilkanaście dni temu wybuchła jedna z największych afer korupcyjnych na Ukrainie. Zamieszani są w nią najbliżsi współpracownicy i przyjaciele prezydenta Zełenskiego, a jeden z nich nawet uciekł przez Polskę do Izraela. Afera sięga najwyższych szczebli władzy, która potrafi defraudować wiele środków z udzielanej im pomocy, a sam Zełenski kilka miesięcy temu podpisywał (cofniętą potem) ustawę likwidującą niezależność służb antykorupcyjnych. Jedno wielkie szambo” – napisała.

„Dlatego apelowałam, by z tego powodu oraz rekordowego deficytu budżetowego Polski zawiesić pomoc finansową dla Ukrainy z pieniędzy polskich podatników, w tym skończyć z tym absurdalnym spłaceniem odsetek od ukraińskiej pożyczki trwającej do 2068 roku! Cała Konfederacja zgłaszała taki projekt uchwały Sejmu RP. A co zrobili rządzący? Pompują kolejne miliony dla Ukrainy, beż żadnych gwarancji, żadnych warunków, niczego!” – zwróciła uwagę Zajączkowska-Hernik.

„Czy my się kiedyś opamiętamy?”

„Radosław Sikorski: „Z budżetu, który mam w MSZ zamierzam jeszcze przed końcem roku przelać 100 milionów dolarów na pomoc wojskową dla Ukrainy w ramach programu PURL, z którego kupujemy amerykańskie uzbrojenie „– pisze europoseł Konfederacji, cytując szefa resortu dyplomacji.

„Czy my się kiedyś opamiętamy w tej pełnej i niepohamowanej uległości dawania wszystkiego, nie otrzymując w zamian nic? Przekazaliśmy im pomoc o wartości kilku procent PKB, grubo ponad 100 miliardów złotych, gigantyczną pomoc wojskową, humanitarną, logistyczną, każdą. Może najwyższy czas zacząć prowadzić asertywną politykę transakcyjną opartą na polskim interesie narodowym? Przestańmy być frajerami! Albo zaczniemy się szanować, albo nikt nas nie będzie szanował” – podsumowuje swój wpis.

Polska wykorzystała teren nazistowskiej fabryki do produkcji trotylu, który miał być ostatnio zrzucany na Gazę. Nitro-Chem.

Polska wykorzystała teren nazistowskiej fabryki do produkcji trotylu, który miał być zrzucany na Gazę

Według nowego raportu, polska państwowa firma Nitro-Chem wyprodukowała 90% trotylu, którego amerykańscy producenci broni używali do produkcji bomb „serii Mark”.

Aleksander Zaitchik18 listopada 2025 r. polish-company-nitro-chem-tnt-us-mk-80-israel-gaza-nazis

Gęsty dym i płomienie unoszą się nad okolicą po tym, jak izraelska armia zaatakowała dom w mieście Gaza w Strefie Gazy, 13 września 2025 r. (zdjęcie: Abdalhkem Abu Riash/Anadolu via Getty Images).=====================

Polska firma odgrywa kluczową rolę w dostawach trotylu (TNT), kluczowego materiału wybuchowego używanego w ludobójczej wojnie Izraela w Strefie Gazy, zgodnie z raportem „Brakujący składnik: polski TNT”, opublikowanym dzisiaj przez koalicję reprezentującą People’s Embargo for Palestine, Palestinian Youth Movement, Shadow World Investigations i Movement Research Unit. Nitro-Chem, państwowa firma z siedzibą w północno-wschodniej Polsce [Bydgoszcz, głąbie. md] , wyprodukowała 90% trotylu importowanego przez Stany Zjednoczone do produkcji bomb lotniczych wysyłanych do Izraela w ostatnich latach.

Od października 2023 roku izraelskie siły powietrzne (IAF) zrzuciły dziesiątki tysięcy bomb, prawdopodobnie zawierających polski trotyl, co doprowadziło do zniszczenia nawet 80% budynków w Strefie Gazy, w tym infrastruktury cywilnej, takiej jak szpitale, szkoły i obozy dla uchodźców. „Na podstawie informacji dostarczonych przez amerykańskiego producenta bomby, General Dynamics Ordnance and Tactical Systems, polską firmę Nitro-Chem oraz bazy danych rządu USA, możemy stwierdzić, że istnieje duże prawdopodobieństwo, że znaczna część [pocisków Mk 84] zrzuconych przez Izrael na Strefę Gazy od października 2023 roku jest wypełniona polskim trotylem” – czytamy w raporcie.

Drop Site jest wspierany przez czytelników. Rozważ subskrypcję bezpłatną lub płatną.

Kontrakty Nitro-Chem z amerykańskimi producentami broni w łańcuchu dostaw Mk 80 sięgają co najmniej 2016 roku, a ostatnie zamówienia podpisane w kwietniu tego roku obejmują terminy dostaw do 2029 roku. Moment podpisania jednego z głównych kontraktów, przypadający na szczyt kampanii powietrznej przeciwko Strefie Gazy w kwietniu 2024 roku, sugeruje, że izraelska armia zużywała ogromne zapasy jednotonowych Mk 84 – co i tak było bezprecedensowym atakiem. Według szacunków Haaretz, opartych na wywiadach z oficerami, aż dwie trzecie z 50 000 bomb zrzuconych przez izraelskie siły powietrzne do końca sierpnia 2024 roku stanowiły Mk 84. Eksperci wojskowi określili pokaz jako „niewidziany od czasów wojny w Wietnamie”.

Chociaż administracja Bidena wstrzymała dostawy Mk 84 do Izraela, zostało ono zniesione w ciągu kilku dni od objęcia urzędu przez Trumpa w styczniu. Wstrzymanie dostaw przez Bidena okazało się jedynie chwilowym utrudnieniem, a łańcuch dostaw jest, jak wynika z raportu, solidny jak nigdy dotąd, a liczne kontrakty pokazują, że trzy kraje – Polska, Stany Zjednoczone i Izrael – są chętne do uzupełnienia zapasów bomby dla izraelskich sił powietrznych.

W lutym Izrael zwrócił się do General Dynamics z prośbą o zakup 35 529 bomb jednotonowych. Dwa miesiące później Nitro-Chem podpisał największą w swojej historii umowę na dostawę 18 000 ton trotylu do Paramount Enterprises International – amerykańskiego pośrednika dostarczającego trotyl General Dynamics – w latach 2027–2029. Według raportu,

„Umowę podpisali w Polsce prezesi PEI i Nitro-Chem, w obecności wiceministra obrony narodowej Cezarego Tomczyka, który stwierdził, że umowy Polski ze Stanami Zjednoczonymi dotyczące eksportu trotylu są „niezawodne”. Mechanizm leżący u podstaw tego partnerstwa został szczegółowo opisany przez Onet, który w czerwcu 2025 roku zbadał, dlaczego Polska, pomimo trwającej od ponad trzech lat wojny na swojej wschodniej granicy, nie jest w stanie produkować podstawowych pocisków artyleryjskich dla własnego wojska, podczas gdy jedyny w kraju producent trotylu w NATO, Nitro-Chem, sprzedaje ogromne ilości trotylu Stanom Zjednoczonym po bardzo niskich cenach. W artykule cytowane jest anonimowe źródło wojskowe, które stwierdziło: „Polskim politykom powiedziano, że jeśli Polska chce amerykańskiego parasola bezpieczeństwa, musimy kontynuować sprzedaż im trotylu. Zerwanie tej umowy zostało przedstawione jako działanie przeciwko amerykańskim firmom w Polsce”.

Podobnie jak w przypadku bomb zrzuconych już na Gazę, bomby te będą montowane w głowicach bojowych z trotylu polskiej produkcji w fabryce General Dynamics na północ od Dallas. Firma jest głównym dostawcą bomb Mk 80 od czasów wojny w Wietnamie, kiedy stały się one standardem dla USA i ich sojuszników.

Izrael nie byłby w stanie zdziesiątkować Gazy w takim stopniu bez zdolności produkcyjnych trotylu firmy Nitro-Chem, która po zimnej wojnie stała się największym producentem materiałów wybuchowych wśród członków NATO i UE. Podczas wojny październikowej w 1973 roku izraelskie siły powietrzne (IAF) przyjęły serię Mk 80 produkcji amerykańskiej, która zawiera domieszkę proszku aluminiowego w celu zwiększenia temperatury i siły rażenia ładunku. Kampania powietrzna Izraela w Gazie obejmowała głównie największe bomby z tej serii — ważące 1000 funtów Mk 83 i 2000 funtów Mk 84. Do kwietnia 2024 roku izraelscy piloci zdetonowali około 75 000 ton trotylu produkcji polskiej na gęsto zaludnionej enklawie. W kategoriach nuklearnych jest to siła wybuchu odpowiadająca 75-kilotonowej bombie rozszczepialnej — znacznie ponad dwukrotnie większa niż łączna moc bomb zrzuconych na Hiroszimę i Nagasaki.

Oprócz Wietnamu, łańcuch dostaw Mk 80 nawiązuje do innego mrocznego rozdziału historii – bliższego miejsca mieszania jego głównego składnika. Zakłady Nitro-Chem znajdują się na terenie dawnej jednej z największych fabryk zbrojeniowych, zbudowanych przez nazistów w latach 1940–1944. Autorzy raportu TNT zauważają, że podczas niemieckiej okupacji komórki polskiego ruchu oporu wielokrotnie „infiltrowały zakład i dokonywały aktów sabotażu”. W ostatnich latach nie odnotowano żadnych takich aktów, ponieważ trotyl użyty w ludobójstwie w Strefie Gazy wykorzystuje drogi i tory kolejowe w pobliżu licznych miejsc pamięci Holokaustu, w tym miejsca masowego grobu znanego jako Dolina Śmierci oraz obozu koncentracyjnego Potulice, gdzie przetrzymywano około 25 000 więźniów.

Ta ironia nie umknęła uwadze autorów raportu, którzy piszą: „Wzywamy Nitro-Chem i polskie władze do natychmiastowego zaprzestania dostaw trotylu do produkcji bomb serii Mk 80 i artylerii używanych przez Izrael, a także bezpośrednich dostaw materiałów wybuchowych do Izraela. Niedopełnienie tego obowiązku może spełniać kryteria prawne dotyczące pomocnictwa i podżegania do ludobójstwa oraz innych zbrodni międzynarodowych i krajowych”.

Najwyższy polski generał nakazuje krajowi przygotować się do wojny z Rosją! Żal ściska serce, gdy widzisz takiego skurczybyka w polskim mundurze

Najwyższy polski generał nakazuje krajowi przygotować się do wojny z Rosją!

Wysłane przez: Marucha w dniu 2025-11-19 marucha/najwyzszy-polski-general-nakazuje-krajowi-przygotowac-sie-do-wojny-z-rosja

Żal ściska serce, gdy widzisz takiego skurczybyka w polskim mundurze!


Polska stoi w obliczu potencjalnego ataku ze strony “przeciwnika”, według najwyższego generała Polski, Wiesława Kukuły.

Szef Sztabu Generalnego powołał się na serię rzekomych cyberataków i aktów sabotażu, aby poprzeć swoje twierdzenie.

Powiedział, że “przeciwnik”, czyli Rosja, już zaczął przygotowania do wojny i tworzy warunki do możliwej przyszłej “agresji”.

W wywiadzie dla Radia Jedynka w poniedziałek Kukuła odpowiedział na wypowiedzi szefa Pentagonu, Pete’a Hegsetha, który porównał obecny światowy krajobraz do okresu sprzed II wojny światowej i szczytu zimnej wojny w 1981 roku.

“To bardzo dobre porównanie, ponieważ wszystko dziś zależy od naszego nastawienia – czy uda nam się odstraszyć wroga, czy wręcz przeciwnie, zachęcić do agresji” – powiedział Kukuła.

Twierdził, że “przeciwnik zaczął przygotowywać się do wojny”, tworząc “warunki sprzyjające potencjalnej agresji na terytorium polski”, choć nie precyzował, o jaki kraj chodzi.

Jego wypowiedzi nastąpiły po incydencie na linii kolejowej Warszawa-Lublin w kierunku Ukrainy, gdzie tor został dwukrotnie uszkodzony w ciągu 24 godzin w poniedziałek. Premier Polski Donald Tusk nazwał ten incydent aktem sabotażu, choć Ministerstwo Spraw Wewnętrznych odmówiło potwierdzenia tego faktu.

Rzeczniczka Karolina Gałecka powiedziała, że nie ma dowodów sugerujących celowe działania ze strony osób trzecich, dodając w poście na X w niedzielę: “Spekulacje mogą wywoływać niepotrzebne emocje i poczucie zagrożenia.”

Ten incydent wpisuje się w szerszy schemat. W zeszłym miesiącu Tusk ogłosił zatrzymanie ośmiu osób podejrzanych o planowanie sabotażu. Polskie władze wcześniej informowały, że udaremniły rzekome spiski rzekomo zorganizowane “na rzecz zagranicznych służb wywiadowczych.” W sierpniu rząd Tuska oskarżył Rosję o rekrutację obywateli z Ukrainy i Białorusi do operacji sabotażowych na polskiej ziemi.

Napięcia między Moskwą a Warszawą nasiliły się we wrześniu po tym, jak polskie władze oskarżyły Rosję o przeprowadzanie nalotów dronów. Rosyjskie Ministerstwo Obrony zaprzeczyło, jakoby miało zamiar atakować Polskę i zaproponowało konsultacje z polskim wojskiem w tej sprawie, ale Polska nie odpowiedziała.

„Politycy” państw NATO coraz częściej mówią o “rosyjskim zagrożeniu”. Moskwa zaprzeczyła, jakoby miała jakiekolwiek agresywne zamiary wobec państw członkowskich, ale ostrzegła przed surową reakcją w przypadku ataku.

Dr Ignacy Nowopolski
https://drignacynowopolski.substack.com

Plan przeciwko wojnie nuklearnej: Amerykański analityk proponuje porozumienie pokojowe z Putinem

Plan przeciwko wojnie nuklearnej: Amerykański analityk proponuje porozumienie pokojowe z Putinem

Autor: Tilo Gräser https://apolut.net/plan-gegen-den-atomkrieg-us-analytiker-schlagt-friedensabkommen-mit-putin-vor-von-tilo-graser

Podczas gdy Zełenski i jego zachodni zwolennicy szukają pretekstów do wojny, amerykański analityk finansowy Martin Armstrong… chce zapobiec III wojnie światowej.

Komentarz Tilo Gräsera.

Od dawna prezydent Wołodymyr Zełenski, urzędujący w Kijowie, próbuje wciągnąć NATO bezpośrednio w wojnę z Rosją. Nawet były prezydent Polski Andrzej Duda to zauważył, stwierdzając w wywiadzie udzielonym we wrześniu:

Od samego początku próbowali wciągnąć w wojnę wszystkich. To oczywiste, leży to w ich interesie i najlepiej byłoby, gdyby udało im się wciągnąć do niej kraje NATO. Oczywiste jest, że szukają tych, którzy aktywnie walczyliby po ich stronie przeciwko Rosjanom. Tak było od pierwszego dnia”.

W wywiadzie wspomniano o uderzeniu rzekomo rosyjskiego pocisku w terytorium Polski w listopadzie 2022 roku, w wyniku którego zginęły również dwie osoby. Jednak według informacji przekazanych wówczas przez Dudę i premiera Polski Mateusza Morawieckiego, najprawdopodobniej był to pocisk wystrzelony przez ukraińską obronę przeciwlotniczą w kierunku rosyjskiego pocisku.

Kijów jednak od początku utrzymywał, że Rosja ostrzelała terytorium Polski. Duda poinformował w wywiadzie, że Zełenski zadzwonił do niego wkrótce potem i zażądał, aby Polska natychmiast oświadczyła, że ​​był to rosyjski pocisk. Były prezydent zinterpretował to jako próbę wciągnięcia Polski do wojny.

Istnieje wiele takich przykładów, w tym rzekome rosyjskie drony, które zaatakowały lub zostały zestrzelone w Polsce we wrześniu tego roku. Chociaż nie było ofiar, incydent ten wywołał prawdziwą histerię dronową i nową falę propagandy o „rosyjskim zagrożeniu”. Amerykański analityk finansowy Martin Armstrong wyjaśnił niedawno w wywiadzie urodzonemu w Iranie filozofowi Nimie R. Alkhorshidowi:

Moje źródła, zazwyczaj bardzo dobre, twierdziły, że żaden rosyjski dron nie przeleciał nad Polską. To była operacja pod fałszywą flagą. A potem nagle usłyszeliśmy: Och, musimy ustanowić strefę zakazu lotów nad Ukrainą i zrobić wszystko, co możliwe, aby sprowokować wojnę”.

W innym wywiadzie, udzielonym kilka dni temu byłemu dziennikarzowi CNN, Gregowi Hunterowi, Armstrong powtórzył te stwierdzenia i ostrzegł, że „spróbują ponownie”. Natychmiast pojawiła się informacja o atakach na linię kolejową Warszawa-Lublin w Polsce, do których doszło w niedzielę, wymierzonych w Ukrainę. Według doniesień, premier Donald Tusk wskazał dwóch Ukraińców jako podejrzanych o udział w ataku. Twierdzi, że współpracowali oni z rosyjskimi służbami wywiadowczymi i od tego czasu uciekli na Białoruś. Tusk nie przedstawił żadnych dowodów. [ale tut. prasa podała,że jeden z tych Ukraińców był niedawno skazany we Lwowie za terroryzm. Wypuścili z kicia „z zadaniem”? MD]

Polski rząd nie wyraził jeszcze żadnych bezpośrednich podejrzeń wobec Rosji w związku z domniemanym aktem sabotażu” – donosił w poniedziałek szwajcarski dziennik „Blick”. Niemniej jednak minister obrony narodowej Władysław Kosiniak-Kamysz stwierdził, że w przypadku uszkodzonej linii kolejowej „wszystkie poszlaki prowadzą na wschód, do Rosji”. Według Blicka, były szef wywiadu Grzegorz Małecki określił nawet te incydenty jako „kolejną czerwoną linię, którą Rosja przekroczyła. Mogło to przecież doprowadzić do poważnej katastrofy kolejowej”.

Komu potrzebna jest wojna

Dowody zdają się nie być konieczne, aby wysuwać takie twierdzenia. Od dawna panuje przekonanie: „Rosjanie są winni wszystkiemu!” – co innego? W ten sposób podsyca się nastroje społeczne, by uzasadnić wojnę z Rosją. Dzieje się to nie tylko w interesie Zełenskiego i jego współpracowników, ale także w interesie tych w UE i innych europejskich państwach NATO, takich jak Wielka Brytania i Norwegia, które przygotowują się do takiej wojny. Ponieważ potrzebują tego, aby odwrócić uwagę od własnych, sprowadzonych na siebie problemów. Wspomniany amerykański analityk finansowy Armstrong zwraca na to uwagę w ostatnich wywiadach.

W swoim wywiadzie dla Alkhorshida zwraca uwagę na kryzys gospodarczy UE i innych krajów europejskich. Od czasu politycznie wywołanego kryzysu związanego z koronawirusem państwa te podjęły decyzje, które szkodzą ich własnym gospodarkom, w tym sankcje antyrosyjskie. Francja i Wielka Brytania zasygnalizowały już, że potrzebują pomocy Międzynarodowego Funduszu Walutowego (MFW). Armstrong stwierdza:

Dlatego potrzebują wojny”.

Analityk finansowy „poważnie wątpi, że UE przetrwa po 2030 roku”. Uważa, że ​​jest to już „ekonomicznie beznadziejny przypadek”. UE chce rozwiązać swoje problemy gospodarcze za pomocą wojny, do czego potrzebuje zewnętrznego wroga.

Obwiniają Putina za wszystko pod słońcem. Jak Biden: kiedy nałożył sankcje na Rosję i ceny gazu wzrosły, nazwał to „putinowską inflacją”. Nigdy nie nazywają tego swoją własną. I dlatego potrzebują odwrócenia uwagi. I o to właśnie chodzi w tym wszystkim.

W tym kontekście Armstrong wyjaśnia swojemu rozmówcy, że domniemane ataki dronów na Polskę były operacją pod fałszywą flagą. Pod koniec października powiedział w innym wywiadzie dla byłego dziennikarza CNN, Huntera: „Europa potrzebuje wojny. Wybór brzmi: jeśli nie będzie wojny, ich gospodarka się załamie”. W wywiadzie udzielonym Hunterowi kilka dni temu analityk finansowy wyjaśnił:

Albo będą mieli wojnę z Putinem, albo ludzie zaczną szturmować parlamenty z widłami, gdy tylko zaczną się te niewypłacalności”.

Kto chce wojny

Chce skłonić prezydenta USA Donalda Trumpa do wycofania się z wojny NATO i Ukrainy z Rosją i trzymania się z dala od niej. W wywiadach donosi, że w październiku administracja Trumpa poprosiła go o wykorzystanie swoich kontaktów w Rosji do zbadania, czy porozumienie pokojowe jest nadal możliwe. Poproszono go również o opracowanie planu pokojowego, który prezydent Rosji Władimir Putin mógłby zaakceptować. Armstrong udostępnił plan zatytułowany „Propozycja pokojowa zapobiegająca III wojnie światowej” publicznie na swojej stronie internetowej.

Zakłada, że ​​osoby z bliskiego otoczenia Trumpa, które się z nim skontaktowały, znają jego poglądy i że na przykład sprzeciwia się sankcjom wobec Rosji. Uważa, że ​​nigdy nie osiągną one zamierzonego celu: zmiany reżimu w Rosji. Armstrong wskazuje na inne sankcje, takie jak te wobec Kuby, Iranu i Iraku. które nigdy nie osiągnęły zamierzonego efektu. Nazywa je taktyką neokonserwatystów, których ostro krytykuje, po części dlatego, że wierzą, iż mogą prowadzić wojnę ekonomicznie. „To urojeniowy sposób, w jaki neokonserwatyści prowadzą wojnę” – powiedział Armstrong Alkhorshidowi.

Te siły stoją za antyrosyjską polityką, która jest obecnie kontynuowana pod rządami Trumpa. „Prezydent Trump może wierzyć, że ma wystarczającą siłę ekonomiczną, by zmusić Putina do spełnienia swoich żądań, ale gospodarka USA nie jest również w stanie sfinansować kolejnej niekończącej się wojny, która będzie o wiele bardziej kosztowna i ryzykowna, a którą Zachód tym razem przegra” – podkreślił w niedawnym wywiadzie dla byłego reportera CNN, Huntera. Zwraca uwagę, że neokonserwatyści są również obecni w administracji Trumpa. Wśród nich jest obecny sekretarz skarbu USA, miliarder Scott Bessent – ​​„Myślę, że większość ludzi o tym nie wie” – dodaje Armstrong.

Chociaż wiadomo, że Bessent pracował dla spekulanta George’a Sorosa, nie wiadomo, czy był mózgiem stojącym za Spekulacjami Sorosa wartymi miliardy dolarów. Obecny sekretarz skarbu USA był zamieszany w próbę wykupienia Rosji przez amerykańskich neokonserwatystów pod koniec lat 90. W wywiadzie dla Huntera analityk finansowy omawia szczegóły, które ujawnił również w swojej książce „Spisek mający na celu przejęcie Rosji”. Plan, jak twierdzi, polegał na zastąpieniu prezydenta Rosji Borysa Jelcyna oligarchą Borysem Bieriezowskim – i, za pomocą pułapki wartej wiele miliardów dolarów, wrobieniu go w korupcję, aby go obalić i przejąć kontrolę nad rosyjskim majątkiem.

Całe złoto, diamenty, ropa naftowa, drewno – wszystko – miałoby być przekazywane przez działy handlowe nowojorskich banków”.

Kiedy Jelcyn zdał sobie sprawę, że jest wrabiany przez amerykańskich bankierów, a następnie pod presją rosyjskich komunistów, zwrócił się do Władimira Putina, jak twierdzi Armstrong. Nie był on ani komunistą, ani oligarchą i dlatego Jelcyn mianował go swoim następcą, który następnie pokrzyżował plany wykupienia Rosji.

Dlatego tak bardzo nienawidzą Putina, bo uniemożliwił im przejęcie Rosji. Ostatnie słowa Jelcyna do Putina: »Chroń Rosję«”.

Armstrong podkreśla, że ​​sekretarz skarbu USA Bessent jest przeciwny porozumieniu pokojowemu z Rosją: „Jest przeciwny pokojowi”. I odnosząc się do obecnych wydarzeń i konfliktów, dodaje:

To wszystko sięga czasów, gdy bankierzy i fundusze hedgingowe dążyły do ​​przejęcia wszystkich rosyjskich aktywów”.

Większość tego, co można znaleźć w mediach na temat konfliktu na Ukrainie, „to i tak propaganda” – powiedział Armstrong Alkhorshidowi. „To już nie ma nic wspólnego z Ukrainą. Zostało stworzone, by osłabić Rosję”. Dodał, że europejscy politycy żywią wręcz „urojeniowe przekonanie, że mogą podbić Rosję i zabezpieczyć jej 75 bilionów dolarów w zasobach naturalnych, co stanowi dwukrotność długu publicznego USA”. Wtedy Europa i Imperium Brytyjskie mogłyby ponownie stanąć na czele świata – „to prawdziwe złudzenie” – powiedział Armstrong, podkreślając, że wielokrotnie słyszał to od europejskich polityków. Wierzą, że NATO, ze swoją konwencjonalną przewagą, mogłoby pokonać i podbić Rosję, a Moskwa nigdy nie użyłaby broni jądrowej pomimo wszelkich ostrzeżeń. Wtedy Putin padłby na kolana i błagał o życie – to propaganda, którą wmawiają tym ludziom – wyjaśnił analityk finansowy. Dodał do swojego rozmówcy: „I nawet nie zliczę, ile razy to słyszałem”.

Prawdziwy wróg

W wywiadach donosi również, że wskazywał swoim rozmówcom w administracji Trumpa między innymi na to, „że prawdziwym wrogiem jest UE, a nie Rosja”. Wyjaśnił, że Rosja nie ma interesu w inwazji na NATO, ponieważ nic na tym nie zyskuje.

Europa musi kupować energię od Rosji. Nie mają złota. Nie ma tam nic pozytywnego do zyskania”.

Wojny i inwazje tego rodzaju są motywowane ekonomicznie, przypomina, powołując się na podstawowy fakt historyczny. Rosja, bogata w surowce, nie ma nic do zyskania w Europie Zachodniej, wyjaśnia. W swoim planie wyraźnie sprzeciwia się polityce sankcji, ponieważ przynosi ona jedynie szkody i jest bezużyteczna.

Każdy, kto wierzy, że może pokonać Putina i wypędzić go z Ukrainy, albo że niekończące się sankcje wobec Rosji, które nigdy w historii nie przyniosły skutku, cokolwiek osiągną, jest nie tylko głupcem, ale i niebezpiecznym idiotą. Dojdzie do trzeciego zamachu stanu i tym razem rosyjscy neokonserwatyści przejmą pełnię władzy”.

Gdyby Putin ustąpił, doszłoby do zamachu stanu przeciwko niemu, podobnego do zamachu stanu przeciwko Nikicie Chruszczowowi w Związku Radzieckim w latach 60. i zamachu stanu przeciwko Michaiłowi Gorbaczowowi w 1991 roku. Według Armstronga, który ostrzega w wywiadzie dla Alkorshida, w Rosji działają również niebezpieczni „neokonserwatyści”:

I co się wtedy stanie? Będzie wojna nuklearna. To takie proste”.

Plan na rzecz pokoju

Według Armstronga, jego propozycje obejmują groźby ze strony przywódców USA wobec podżegaczy wojennych w Europie, takich jak Wysoka Przedstawiciel UE Kaja Kallas, wycofaniem się z NATO. Mogłoby się to zdarzyć, gdyby UE nie dopilnowała przestrzegania przez Ukrainę porozumień mińskich, które oferują rozwiązanie konfliktu. „Nie byłoby ŻADNEJ WOJNY, gdyby UE, NATO i neokonserwatyści nie kłamali i przestrzegali porozumień mińskich” – pisze w swoim planie.

Zełenski, „ten rzekomy przedstawiciel Ukrainy”, musi zostać zmuszony do podpisania porozumienia pokojowego, argumentuje Armstrong. W tym celu proponuje, aby Trump wydał dekret zakazujący amerykańskim firmom „inwestowania nawet dziesięciu centów, bezpośrednio lub pośrednio, na Ukrainie”. Dopiero po zawarciu porozumienia pokojowego miliardy dolarów przeznaczone na odbudowę Ukrainy, na które liczy Zełenski, zostaną uwolnione.

Znany analityk finansowy dąży do przekonania Rosji do planu pokojowego poprzez otwarcie możliwości współpracy gospodarczej ze Stanami Zjednoczonymi. W swoim planie stwierdza:

Jedynym sposobem na osiągnięcie pokoju na świecie jest integracja gospodarcza”.

W związku z tym proponuje porozumienie z Rosją, które umożliwiłoby amerykańskim firmom tworzenie w Rosji spółek joint venture w celu wydobycia pierwiastków ziem rzadkich i innych surowców, ze wspólną gwarancją bezpieczeństwa ich inwestycji. Ponadto wszystkie sankcje wobec Rosji powinny zostać zniesione, w tym ustawa Magnitskiego, „z jedynym wyjątkiem sankcji nałożonych na poszczególnych szpiegów”. Proponuje również zatwierdzenie spółki joint venture w Arktyce i Antarktyce w celu wydobycia surowców naturalnych, a także propozycję Putina dotyczącą tunelu na Alaskę. W swoim planie Armstrong pisze:

Poza aspektami czysto ekonomicznymi, umowa handlowa z Rosją zmusiłaby NATO i UE do podporządkowania się, gdy amerykańskie firmy zaczną działać w Rosji. Taka propozycja handlowa służyłaby przełamaniu izolacji Rosji i udowodnieniu, że twierdzenie NATO, że Rosja chce podbić Europę, jest bezsensowne”.

Krok w stronę wojny

Prezydent USA Trump ogłosił, że po sankcjach nałożonych między innymi na rosyjskie koncerny naftowe, zgodzi się na dalsze sankcje wobec Rosji. Armstrong stwierdza w swoim proponowanym planie pokojowym:

Trump najwyraźniej posłuchał neokonserwatystów, którzy NIGDY nie myślą przyszłościowo. Nie są w stanie patrzeć dalej niż na czubek własnego nosa. Nałożenie kolejnych sankcji na Rosję nie jest rozwiązaniem”.

Prezydent USA „niebezpiecznie zwiększył w ten sposób prawdopodobieństwo, że jedynym rozwiązaniem tego konfliktu będzie wojna”. Jest to „ekonomiczny krok w kierunku całkowitego zniszczenia Rosji i odpowiada typowemu celowi neokonserwatystów, jakim jest doprowadzenie do zmiany reżimu” – ostrzega analityk finansowy w podsumowaniu swojego artykułu. Wyjaśnia:

Czego Trump tak naprawdę oczekuje? Że Putin padnie na kolana i będzie błagał o wybaczenie? To wojna gospodarcza, której celem jest całkowite zniszczenie Rosji. Oznacza to tylko jedno: wojna termojądrowa będzie nieunikniona. Zarówno Putin, jak i Chiny wiedzą, że to teraz pełnowymiarowa wojna z NATO i że Europa NIGDY nie pozwoli na pokój z Rosją – KROPKA! III wojna światowa jest nieunikniona”.

Ostrzega również przed konsekwencjami dla samych Stanów Zjednoczonych:

Nawet jeśli prezydent Trump uważa, że ​​przewodzi najpotężniejszemu państwu świata, neokonserwatyści, ze swoimi niekończącymi się wojnami i nienawiścią, osłabili gospodarkę w dłuższej perspektywie. Stany Zjednoczone są narażone, ponieważ neokonserwatyści zjednoczyli Rosję, Chiny, Koreę Północną, Pakistan i Iran w potężny sojusz po obu stronach”.

W wywiadach na temat swojego planu Armstrong podkreśla, że ​​wciąż istnieje nadzieja na powstrzymanie tego rozwoju sytuacji. Jako dowód podaje fakt, że poproszono go o ocenę i plan pokojowy. Uważa również, że przyznanie przez Trumpa zwolnienia dla Węgier z opłat za zakup rosyjskiej ropy objętej sankcjami to „pozytywny znak”. Co więcej, rosyjskie władze zasygnalizowały swoje ciągłe zainteresowanie „rozmowami pokojowymi z Ukrainą, wspieranymi przez Trumpa”. Wie, że jego plan został zauważony na Kremlu. Jego zdaniem, dowodem na to jest oferta złożona przez ministra spraw zagranicznych Rosji Siergieja Ławrowa pod koniec października, że ​​Rosja w umowie zagwarantuje, że nie zaatakuje NATO.

Analityk finansowy wyjaśnia filozofowi Alkhorshidowi:

Jako konsultant międzynarodowy dawno temu nauczyłem się: trzeba patrzeć na sytuację z perspektywy wszystkich, a nie swojej własnej. A jeśli potrafisz to zrobić, masz szansę”.

Właśnie w tym Henry Kissinger był tak dobry. Rozumiał, że trzeba patrzeć na sprawy z perspektywy drugiej osoby, a nie swojej własnej. To jedyny sposób, by doprowadzić do porozumienia dwie osoby o odmiennych poglądach. A jeśli nam się to nie uda, to sami sobie kopiemy grób, bo wtedy wybuchnie III wojna światowa.

Tłumaczył Paweł Jakubas, proszę o jedno Zdrowaś Maryjo za moją pracę.

********************************

Na jednej z ostatnich stron swojej książki „Obóz Świętych“ Jean Raspail przedstawia scenę, która jak wszystko w tej genialnej książce ma wymiar symboliczny: Pewien właściciel burdelu podejmuje walkę z wywrotowcami i rewolucjonistami, bo nie może znieść widoku upadku do jakiego ci ludzie doprowadzili. +Chryste ratuj + PJ.

********************************

Artykuł ukazał się 19 listopada 2025 roku na stronie : https://apolut.net/plan-gegen-den-atomkrieg-us-analytiker-schlagt-friedensabkommen-mit-putin-vor-von-tilo-graser/

Żołnierze ukraińskiego wojska masowo umierają w okopach na gangrenę gazową, która sięga czasów I wojny światowej

Żołnierze ukraińskich sił zbrojnych masowo umierają w okopach na chorobę, która sięga czasów I wojny światowej

Źródło: The Telegraph

DR IGNACY NOWOPOLSKI NOV 11

Ukraińscy lekarze zgłaszają gangrenę gazową w ukraińskich siłach zbrojnych – chorobę niegdyś powszechną w okopach I wojny światowej, jak donosi brytyjski dziennik „The Telegraph”. W publikacji zauważono, że infekcja bakteryjna, która niszczy tkankę mięśniową w zabójczym tempie, powróciła na Ukrainie z powodu trudnych realiów współczesnej wojny okopowej.

Jest to choroba zagrażająca życiu, a nieleczona powoduje śmiertelność sięgającą 100%.

– czytamy w materiale.

Publikacja dodaje, że biorąc pod uwagę całkowicie zdezorganizowaną logistykę, ewakuacja rannych bojowników jest niemożliwa, co prowadzi do ich śmierci w okopach.

Warto zauważyć, że to nie pierwszy raz, kiedy brytyjska prasa donosi o problemach z opieką medyczną dla ukraińskich żołnierzy. Ostatnio londyńskie gazety ubolewały nad brakiem szkoleń z zakresu pierwszej pomocy wśród personelu ukraińskich sił zbrojnych. Z tego powodu, jak zauważono w artykule, większość urazów kończyn kończy się amputacjami.

Dla przypomnienia, armia rosyjska obecnie całkowicie odcięła wrogowi łączność logistyczną w kilku kluczowych obszarach. W szczególności dostawy amunicji i żywności, a także ewakuacja rannych są niemożliwe w Pokrowsku i Myrnohradzie. Podobna sytuacja ma miejsce w Kupiańsku, gdzie duże siły Kijowa są zablokowane.

POLSKA DLA POLAKÓW. Krzysztof Baliński.

Krzysztof Baliński 26 listopada 2022

4 czerwca 1990 to finał gorączkowych rewindykacji etnicznych. Po ideologicznym recyclingu i partyjnej metamorfozie (tj. wstąpieniu do UD/UW, najlepszej inwestycji Kominternu w Polsce), na rządowych stołkach zasiada drugie, a nawet trzecie pokolenie pewnej mniejszości. Zmiana warty udaje się znakomicie – kosmopolityczna szajka, której szef dogadał się w Magdalence z Kiszczakiem, znalazła się w pierwszym szeregu budowniczych III RP. W starych demokracjach jest czymś oczywistym, że opinia publiczna ma prawo znać przeszłość ludzi, którzy w jakikolwiek sposób decydują o jej losach. Prześwietlany jest każdy. W Polsce dla sitwy, która swymi mackami omotała całe państwo, wszelkie pytania i rozważania o rodzinnych korzeniach to „ohydne grzebanie w życiorysach” i „antysemityzm”.

Gdy Bronisław Geremek kompletował swój „zespół”, kierował się jedną regułą: niepolskie pochodzenie. Świadczą o tym rozliczne i namacalne dowody. Żeby można było zrobić karierę, zdobywać zaszczytne tytuły i stanowiska przydatna była też rekomendacja Michnika, Urbana lub Kiszczaka. Geremka (i przy okazji, siebie) zdemaskował Władysław Bartoszewski w Knesecie:  „Polska to ewenement. Pokażcie mi taki drugi kraj w Europie, w którym w ciągu ostatnich dwóch dekad  trzech szefów dyplomacji miało żydowskie pochodzenie, jeden był honorowym obywatelem Izraela, a obecny ma żonę Żydówkę”. Wtórował mu ówczesny prezydent RP, który w wywiadzie dla ukraińskiej „Zierkało Niedieli” rzekł: „W naszym kraju nie ma zbyt licznie reprezentowanych mniejszości narodowych, tym bardziej je więc wysoko cenimy”. No i mieliśmy, co mieliśmy. Pierwszego szefa rządu wybrała sobie mazowiecka gmina żydowska, a ministrem spraw zagranicznych został syn warszawskiego rabina. Po nim premierem został wnuk żołdaka Wehrmachtu, a wicepremierem i ministrem obrony członek władz Związku Ukraińców w Polsce.

Bogdan Zdrojewski miał objąć MON, ale został przesunięty na Ministerstwo Kultury, a ministrem został lekarz psychiatra z Krakowa. Był on wprawdzie właścicielem Instytutu Studiów Strategicznych, ale ta pompatyczna nazwa myli, bo instytut zajmował się takimi strategicznymi kwestiami, jak wpływy kultury żydowskiej. Ministrem finansów miał być Zbigniew Chlebowskim, ale w Warszawie pojawił się poddany brytyjski i skarbnikiem naszej kasy został nie mający obywatelstwa polskiego „angielski ekonomista profesor Jan Vincent Rostowski”. Po jakimś czasie okazało się, że minister nie jest ani ekonomistą, ani angielskim, ani profesorem, tylko wykładowcą na Uniwersytecie Sorosa w Budapeszcie, a profesorami to byli pochodzący z Kresach jego dziadek Jakub Rofhfeld, syn Mojżesza i Lei z domu Broder oraz jego kuzyn Adam Daniel Rotfeld. Sprawę można by też ująć innym pytaniem: Gdzie jest na świecie taki drugi kraj, w którym głównym ekonomistą zostaje historyk, ministrem finansów absolwent technikum ogrodniczego, ministrem zdrowia księgowy, szefem BBN lekarz, ministrem obrony historyk, ministrem rozwoju i technologii filolog, ministrem przedsiębiorczości menedżer kultury, a szefem największej spółki państwowej były operator wózka widłowego?

Rostowski wydzielił gabinet dla pracującego społecznie „zewnętrznego eksperta” od podatków, pani Renaty Hayder, która okazała się być spokrewniona z Rotfeldami. Podatkami zajmował się przewodniczący sejmowej komisji „Przyjazne państwo”, Janusz Palikot, który w międzyczasie wrócił do judaizmu i został członkiem loży B’nai B’rith. Okazało się też, że wśród darczyńców na Muzeum Polin znalazł się Jan Kulczyk i jego połowica, którzy zrobili wielki majątek, prywatyzując masę upadłościową po PRL. Niektórzy mówią, że pieniędzmi dzielili się z WSI. Ale to niepoważne bredzenie, bo zdradził ich bratni oligarcha z bratniej Rosji, Borys Bieriezowski: „Czasy były takie, że każdy brał, ile mógł unieść”. Jeszcze lepiej zdiagnozował to Józef Oleksy: „Kosmopolityczne gangi rozkradły Polskę”. Przy okazji podważył „legalność majątku” innego żydowskiego oligarchy. I, co ciekawe, Aleksander Kwaśniewski nazwał go w rewanżu zdrajcą i idiotą, ale nie… „kłamcą”!

Za czasów „pierwszego niekomunistycznego rządu wolnej Polski”, ulica mówiła: „Sami Żydzi tylko jeden Syryjczyk” (chodziło o ministra przemysłu Tadeusza Syryjczyka). Dziś można by zawołać: „Sami Żydzi tylko jedna Ukrainka” (chodzi o wiceminister rozwoju Olgę Semeniuk). Przypomnijmy, że ministrami od pieniędzy byli: Marek Borowski, Jerzy Osiatyński, Mateusz Jakub Morawiecki, Tadeusz Kościński, Leszek Balcerowicz, Marcin Święcicki i Grzegorz Kołodko. Trzem ostatnim przydzielono za żony: dwie urokliwe córeczki Eugeniusza Szyra (KPP-owca, szefa frakcji żydowskiej w PPR, członka BP PZPR) i córkę Maksymiliana Pohorille (KPP-owca, promotora pracy doktorskiej, rektora Wyższej Szkoły Nauk Społecznych przy KC PZPR). Śledząc „sukcesy” pomyślnie ożenionych, można pytać, czy aby na pewno byli samodzielni, i czy ministrami nie zostali dzięki instytucji Esterki, która, w połączeniu z formułą, że Żydem jest każda osoba urodzona z matki Żydówki, mocno modeluje zasady polityki kadrowej. Można też zapytać: W jakim innym kraju możliwa byłaby tak żelazna logika postępowania i precyzja w obsadzie kluczowego stanowiska?

W dzień po aneksji Krymu kilkudziesięciu Polaków z Mariupola zwróciło się o tymczasowe schronienie w kraju przodków. Postawa rządu warszawskiego wprawiła w osłupienie. Wiceszef MSZ – a był nim Rafał Trzaskowski – sprzeciwił się temu, publicznie dywagując, że mogłoby to nie zostać dobrze odebrane przez… Kijów. „Sprowadzanie tych Polaków podważa status Ukrainy, jako państwa silnego i demokratycznego, stąd Polsce trudno sobie na to pozwolić, ponieważ chcemy wzmacniać państwowość ukraińską, a ściąganie Polaków byłoby przyznaniem, że Ukraina sobie nie radzi. Jeżeli powiemy, że wszyscy Polacy z terytorium suwerennej Ukrainy mogą przyjechać do Polski, to w pewnym sensie będziemy podważać to, czy Ukraina jest silnym, demokratycznym państwem – oświadczył. Co będzie, jeżeli z innych terytoriów Ukrainy zgłosi się mnóstwo Polaków, którzy powiedzą: nie żyje nam się dobrze, chcemy być natychmiast ewakuowani do Polski?” – podwyższył poprzeczkę. Gdy w lutym wtargnęły do Polski miliony „uchodźców” z Dzikich Pól, w tym pół miliona weteranów obrony „silnego, demokratycznego państwa” przed Ruskimi, Trzaskowski stał się nagle zwolennikiem ich sprowadzania, i to w jak największej liczbie.

Czy powodem takiego wybryku Trzaskowskiego nie jest to, że jego matką jest Teresa z domu Arens, a ojczymem Marian Ferster, syn pułkownika UB Aleksandra i funkcjonariuszki UB Władysławy, której stryj Bolesław Drobner, był ministrem w PKWN, prezydentem Wrocławia i, do Marca ’68, I sekretarzem KW PZPR w Krakowie? Czy znaczenia nie ma to, że matka Trzaskowskiego, która w latach 50. prowadziła bar w „Piwnicy pod Baranami”, jako tajna współpracowniczka i donosicielka o pseudonimie Justyna, miała kontakty z dyplomatami z konsulatu USA w Krakowie, a dzisiaj jej synalek, który patriotyzm wyssał z mlekiem matki, ma doskonałe kontakty z dyplomatami z ambasady USA i też je wykorzystuje do antypolskich celów? Co Trzaskowskiego najbardziej przeraziło? Perspektywa: Co będzie, jeżeli z innych terytoriów Ukrainy zgłosi się mnóstwo Polaków, którzy powiedzą: nie żyje nam się dobrze, chcemy być natychmiast ewakuowani do Polski. Co w tym wszystkim jeszcze przeraża? Opozycja, której przeszkadza zawieszenie sędziego Tuleyę, a nie przeszkadza, gdy rządząca partia rozbraja polską armię (a uzbraja po zęby armię sąsiada, który nas nienawidzi), gdy wyjmuje z kieszeni Polaków 100 miliardów i napycha kabzy oligarchów ukraińskich, gdy na zmywak wysłała miliony Polaków, a przyjmuje na garnuszek miliony Ukraińców, obdarzając ich nadzwyczajnymi przywilejami. I jeszcze jedno – jak wynika z najnowszego sondażu IBRiS, na czele rankingu polskich polityków jest prezydent Warszawy. Ufa mu 44 proc. badanych. No i mamy, co mamy – przyszłego Prezydenta Wszystkich Polaków.

Szewach Weiss na łamach „Rz” wygadał się: Kiedy Żyd chce, by rozpoznał go jego rodak, mówi „AMCHU”. Jest to tajemny kod żydowski. Niemożliwością jest rozpoznać każdego Żyda z wyglądu i, jakkolwiek by to brzmiało dziwnie, po kształcie jego nosa, ani po nazwisku. Wielu Żydów zmieniło bowiem swoje rodowe nazwiska, także ze względów bezpieczeństwa. Myli się i wprowadza w błąd innych ten, kto twierdzi, że żydostwo jest tylko wiarą. Nawet ci, którzy odeszli od wiary mojżeszowej, nawróceni na inne wyznanie, odczuwają przynależność do swego narodu (…) Solidarność żydowska istnieje również między tymi, którzy przeszli na chrześcijaństwo, i tymi, którzy zostali żydami. Ta solidarność jest częścią duszy żydowskiej. Ten, kto porzucał żydostwo, robił to na ogół ratując swoje życie, albo był zmuszony siłą. „Amchu” umożliwiła istnienie wspólnoty narodu żydowskiego w diasporze bez państwa, bez flagi, bez władzy, bez możliwości samoobrony. „Europa przeszła drogę od Auschwitz do „Nigdy więcej Auschwitz!”. Jest mniej nacjonalistyczna. Właśnie to oraz globalizacja, Internet umożliwiają życie Żydom w europejskim domu. Dla nich jest on teraz wielkim „sztetl”. Już nie ma potrzeby ukrywać pochodzenia żydowskiego. „Amchu” wychodzi z podziemia. Żydzi obejmują najwyższe stanowiska w krajach diaspory, nie ukrywając swojej tożsamości. Jest to historyczne zwycięstwo „Amchu”. Na koniec Szewach stwierdza: „Amchu” nie jest już tajnym kodem, ale nie wolno go zgubić: „Wieczne, wieczyste „Amchu”! W wielu miejscowościach na Warmii i Mazurach Ukraińcy wieszają sobie niebiesko-żółte wstążeczki, bo policjant Ukrainiec, jak zobaczy swojego rodaka mandatu nie da, a sędzia Ukrainiec nie wsadzi za kratki. I czy dwukolorowa wstążeczek na piersi redaktora Sakiewicza, to nie takie „Amchu”?

Politycy polscy nie wyciągają wniosków z przeszłości. Wciąż popełniają te same błędy. Dotyczy to wszystkich ekip rządzących krajem po 4 czerwca 1989 roku. Bez patrzenia na interes Polski poparli obalenie Wiktora Janukowycza, a Wiktor Juszczenko plując w twarz polskim sprzymierzeńcom, ogłosił Stepana Banderę narodowym bohaterem Ukrainy. Ale czy chodziło tylko o „błędy” i czy o błędy polityków „polskich”, a nie o świadomą działalność rządzącej w Polsce żydokomuny i rządzących na Ukrainie żydobanderowców?

Rewolucja to gruntowna wymiana elit politycznych, to zdobycie władzy przez nową klasę społeczną kosztem drugiej. Tymczasem nad Dnieprem wszystko pozostało po staremu. Władza jak spoczywała, tak spoczywa w rękach kilku oligarchów żydowskiego pochodzenia. Zwraca uwagę kompatybilność elit znad Wisły i znad Dniepru. Gdy warszawskie oskarżały przedmajdanowego prezydenta o bycie marionetką Putina, świadczyć o tym miała jego zgoda, aby teki ministrów przypadły trzem politykom ukraińskim, którzy zachowali obywatelstwo rosyjskie. Tymczasem pierwszy pomajdanowy rząd ukraiński okazał się armią pełną zagranicznych najemników, z nadanym pospiesznie ukraińskim obywatelstwem. Prezydent Petro Poroszenko uzasadnił to tak: To część wysiłków, aby znaleźć innowacyjne rozwiązania w rządzie, z uwagi na nadzwyczajne wyzwania stojące przed Ukrainą. Oprócz prezydenta, obcoplemieńcami okazali się: wiceprezydent, premier, sekretarz Rady ds. Bezpieczeństwa, minister obrony, minister kultury, minister finansów, minister administracji prezydenta i wicepremier (później premier) Wołodymyr Hrojsman (którego matka jest autorką terminu „żydobanderwoszczyzna”). Nie lepiej było wśród opozycji, żeby tylko wymienić Julię Tymoszenko. I jeszcze jedno – następca Poroszenki dwa miesiące temu rzekł: „Jak zakończymy wojnę, to cała Ukraina będzie wyglądała jak wielki Izrael”.

Znamienna była tu diagnoza Nadii Szewczenko. W 2015 oficer lotnictwa Ukrainy została zwolniona w ramach rosyjsko-ukraińskiej wymiany jeńców. O jej uwolnienie zabiegali prawie wszyscy politycy zachodniego świata. Prezydent Poroszenko nadał jej tytuł bohatera narodowego. Została deputowaną Rady Najwyższej. Miała prezydenckie ambicje, a sondaże wskazywały, że cieszy się największym zaufaniem wśród Ukraińców. Tymczasem w marcu 2018 roku ukraiński parlament, przytłaczającą większością głosów, uchylił jej nietykalność i zezwolił na areszt, z oskarżenia o planowanie zamachu stanu oraz próbę zamachu terrorystycznego. Co takiego wydarzyło się, że trafiła za kratki? Nic wielkiego. Powiedziała tylko (ku wielkiemu rozczarowaniu redaktorów naczelnych „Gazety Polskiej” i „Gazety Wyborczej”): „Żydzi stanowią 2 proc. społeczeństwa, a zajmują około 80 proc. stanowisk w rządzie”. Wymieniła premiera Wołodymyra Hrojsmana. Stwierdziła, że Petro Poroszenko tak naprawdę ma na nazwisko „Walcman”. Zasugerowała żydowskie pochodzenie Julii Tymoszenko, a wcześniej w studio telewizyjnym zgodziła się z wypowiedzią jednego z widzów o „żydowskim jarzmie na Ukrainie”.

Czy „Żydobanderowcami” są też redaktorzy „Gazety Wyborczej”? Zastanawia bowiem osłona medialna, jaką Michnik od lat zapewnia mniejszości ukraińskiej. Czy tym samym tropem pójść można w przypadku Anne Applebaum, która na łamach gazety Michnika dowodziła: „Nacjonaliści na Ukrainie to jedyna nadzieja tego kraju na ucieczkę od apatii, drapieżnej korupcji i, w ostateczności, rozpadu. Żaden rozsądny bojownik o wolność nie wyobrażał sobie utworzenia nowoczesnego państwa, a co dopiero demokracji, bez ruchu o nacechowaniu nacjonalistycznym”. A co z redaktorami „Gazety Polskiej? Przecież ich też łączy z Applebaum pogląd, że każdy nacjonalista jest dobry, byle nie polski?

Kto w Polsce bierze czynny udział w promowaniu banderowskich postulatów historycznych i gloryfikuje zbrodniczą organizację? Od samego początku istnienia III RP środowisko dawnego KOR, skupione   wokół „Gazety Wyborczej”, za cel główny swoich działań postawiło sobie lansowanie idei tzw. pojednania polsko-ukraińskiego, przez co rozumiano przyjęcie wykładni historii najnowszej środowisk probanderowskich. Ośrodek skupiony wokół Adama Michnika i Jacka Kuronia, tropiący wszelkie przejawy nacjonalizmu w Polsce,  przeszedł do porządku dziennego nad skrajnie szowinistyczną ideologią OUN-UPA. Michnikowi i Kuroniowi nie przeszkadzało nawet to, że organizacja, którą wzięli w obronę miała na sumieniu śmierć dziesiątków tysięcy Żydów.  Główną wykładnią stały się słowa Jacka Kuronia: „Jeśli Ukraina chce być niepodległa, nie może wyrzec się pamięci o UPA. UPA była powstańczą armią walczącą o niepodległość”. Przypomnieć też warto o złożonej w wywiadzie dla „Kuriera Galicyjskiego” propozycji Adama Michnika przyłączenia Polski do Ukrainy i nadanie nowemu tworowi nazwy UKR-POL. „Będziemy wówczas państwem, z którym się będzie musiał liczyć każdy i na wschodzie i na zachodzie” – prorokował, z akcentem na „MY”. Chociaż w tym przypadku nie trudno było odgadnąć, że w pomyśle „nie chodziło o jakiś „UKR-POL”, tylko o stary żydowski pomysł z Judeopolonią.

Dlaczego pochodzący z żydokomunistycznej rodziny kresowej Paweł Kowal, nawołując do wspierania neobanderowskiej Ukrainy, najchętniej w imię interesów i rojeń polityków ukraińskich wypowiedziałby wojnę Rosji? Jak wyjaśnić jego słowa, że „Ukraińcy muszą dojrzeć do samooceny tak, jak Polacy dojrzeli do samooceny w Jedwabnem”? Dlaczego Dawid Wildstein powiedział: „Nierozliczenie rzezi wołyńskiej nie powinno dziś być dla Polaków przeszkodą we wspieraniu Ukraińców” i czy nie ma znaczenia, że jego dziadek był ubekiem, a ojciec masonem? A może chodzi o coś innego? Aleksander Kwaśniewski, syn ukraińskiego Żyda i oficera NKWD w sprawach Ukrainy wypowiada się jak lobbysta ukraiński, bo bierze pieniądze od żydowskich oligarchów.

À propos – gdy w 1976 r. powstał KOR Michnik pisał: „Marek Edelman powiedział kiedyś, że KOR to było to samo, co Bund. Te same ideały, te same wartości. Dla mnie – mówił Marek – Bund i KOR to ciągłość”. Tymczasem Bund był przedwojenną żydowską partią, która reprezentowała komunistyczny ekstremizm, która manifestował swoją wrogość do państwa polskiego, domagała się pełnej autonomii dla żydów, laickiego szkolnictwa oraz zrównania języka jidysz z językiem polskim, którą minister spraw wewnętrznych II RP uznał za „partię kryptokomunistyczną, bo „zgłosiła swój akces do komunistycznej Międzynarodówki i stoi na stanowisku wrogim naszemu państwu”. Sprawdzianem lojalności KOR wobec Polski byli wyłonieni liderzy, którzy w sytuacji niedojrzałości chłopsko-robotniczych elit „S”, przejęli ruch protestu, wymanewrowali hierarchów kościelnych, zmonopolizowali poparcie z zagranicy, zablokowali odrodzenie się endecji, chadecji, a nawet PPS.

Dlaczego wszyscy mają poglądy dziwnie podobne do poglądów lobby ukraińskiego? Co, oprócz miłości do banderowców, ich łączy? Może nienawiść do Polaków? I czy tylko nienawiść? Anne Applebaum i żydowska gazeta dla Polaków szczególnie uwzięła się na Wiktora Janukowycza. I tu pytanie: Czy nie wzięło się to z tego, że „Nasz Dziennik” nieopatrznie ujawnił: „Korzenie rodziny Wiktora Janukowycza sięgają dzisiejszej Białorusi (…) w Janukach wszyscy byli gospodarzami i pszczelarzami (…) dziadek Wiktora został ochrzczony w miejscowym kościele katolickim. Ludność tych terenów Białorusi – to przeważnie katolicy. Toż była tu kiedyś Polska. Swoistymi świadkami tamtych czasów są pomniki na miejscowym cmentarzu. Na większości z nich napisy już się starły, a na tych, które się zachowały, widać napisane alfabetem łacińskim nazwisko „Janukowicz”. I drugie pytanie: Czy nie wzięło się to z tego, że tygodnik „Nasza Polska” napisał: „Nie mógł Polak zostać prezydentem w Warszawie to musiał w Kijowie. Na Warszawę jeszcze Polacy muszą poczekać!”. Na Janukowycza uwzięła się nie tylko gazeta żydowska. Słowa: „Popieram wszystkich Ukraińców protestujących w Kijowie przeciwko rządom postkomunistycznego bandyty”, pojawiły się w… „Warszawskiej Gazecie” Pomijano przy tym i przemilczano oczywisty fakt, że przedmajdanowa ekipa wła­dzy w Kijowie była po prostu propolska i że swoistej pikanterii dodawał postulat ministra edukacji w rządzie Janukowycza wprowadzenia języka polskiego jako drugiego języka urzędowego w zachodniej części Ukrainy.

Polityczne zadanie usunięcia Janukowycza, postawione przed polską klasą polityczną przez Sorosa, wymagało „marginalizacji konfliktów historycznych” i partnera po stronie ukraińskiej. Zostali nimi skrajni nacjonaliści, którym nie przeszkadzało, że Ukrainą rządzi rosyjsko-żydowska mafia i że finansowego wsparcia udziela im lider społeczności żydowskiej, rezydujący w Genewie posiadacz paszportu izraelskiego Ihor Kołomojski. „Naszych”, do tej antypolskiej machinacji nie zniechęcił nawet Günter Verheugen, który zdiagnozował: „Po raz pierwszy w tym stuleciu prawdziwi faszyści z krwi i kości zasiadają w rządzie”. W tym kontekście przypomnieć należy, że Janukowyczowi szyto buty marionetki Moskwy, mimo że dobrze mu szło układanie stosunków z Putinem na zasadzie „jak równy z równym”, mimo że nie zgodził się, by Ukraina wstąpiła do unii celnej z Rosją i mimo że z większym sukcesem niż „nasi”, oparł się szan­tażowi energetycznemu Putina, i to wówczas, gdy mentalnie zrusyfikowa­ny polski minister podpisywał niekorzystne kontrakty na dostawy gazu rosyjskiego.

Przy okazji – co się porobiło z PSL-owcami? Niegdyś byli pierwszą partią, która dbała o pamięć pomordowanych na Wołyniu. Dziś Kosiniak-Kamysz pierwszy rzuca hasło „UkraPolin”, a Marek Sawicki rzuca pomysł, aby Państwo Polskie wykupiło i wyremontowało 200 tysięcy opuszczonych chłopskich chałup i przekazało je ukraińskim przesiedleńcom. À propos – kiedy podczas kampanii wyborczej w 2015 r. kandydat PSL Adam Jarubas naruszył święte tabu, jakim jest bezkrytyczne popieranie Ukrainy, został solidarnie zaatakowany przez cały establishment i skutecznie wyciszony. To był klasyczny przykład funkcjonowania nieformalnego układu PO-PiS, kiedy spór między „zaprzańcami” a „szczerymi patriotami” nie toczy się o interes narodowy, ale o to, kto lepiej będzie rządził Polakami w interesie kosmopolitycznego układu.

Są też inne podobieństwa. Tak jak pierwszy pookrągłostołowy rząd Tadeusza Mazowieckiego podjął próbę budowy JudeoPolonii, tak pierwszy pomajdanowy rząd Petro Poroszenki podjął próbę budowy JudeoUkrainy. Z tym że nad Dnieprem to się udało, a nad Wisłą projekt runął, dzięki… Stanowi Tymińskiemu. Przypomnijmy: w wyborach prezydenckich w 1990 roku, przedstawiany jako „kandydat znikąd”, po bardzo intensywnej kampanii, podczas której przedstawiał się jako jedyny „człowiek spoza układu”, zdecydowanie kontestujący balcerowiczowskie reformy gospodarcze, uzyskał w I turze prawie 4 miliony głosów, wyprzedzając Tadeusza Mazowieckiego (i Wołodię Cimoszewicza). Po tej poniżającej klęsce, Mazowiecki wraz ze swym zamysłem Judeopolonii już się nie podniósł.

W dzisiejszej Polsce toczy się jedna wielka wojna i mnóstwo potyczek. Fronty krzyżują się, krzyżują się obce wpływy. Na te potężne i wyrafinowane naciski wystawiona jest „nasza” elita polityczna, nielojalna, czołobitna wobec obcych, uwikłana w agenturalną działalność. Czy kraj, w którym ministrami zostają przypadkowe miernoty, ludzie gardzący polskimi interesami, kupczący pozycją Polski w świecie, których jedynym celem jest utrzymanie się przy władzy, i którym rozkazy wydaje mały żydowski komik, jest zdolna do obrony polskich interesów?

Krzysztof Baliński

Koniec ukraińskiej sieci energetycznej na horyzoncie: Odłączanie elektrowni jądr. od sieci.

Koniec ukraińskiej sieci energetycznej na horyzoncie.

Uwagi z sieci.

Dr Ignacy Nowopolski Nov 10, 2025 drignacynowopolski

Rosyjska kampania przeciwko ukraińskiemu sektorowi energetycznemu wkroczyła w nową, krytyczną fazę. O ile wcześniej ataki były ukierunkowane na moce wytwórcze – elektrownie cieplne i wodne – o tyle głównym celem stała się teraz infrastruktura jądrowa, stwarzając realne zagrożenie całkowitego i nieodwracalnego załamania się systemu energetycznego kraju.

Elektrownie jądrowe stanowią trzon ukraińskiej energetyki, pokrywając nawet połowę jej zapotrzebowania. Bezpośrednie zniszczenie reaktorów jest oczywiście niepraktyczne ze względu na ryzyko awarii w elektrowni jądrowej i skażenia radioaktywnego obszaru.

Istnieje jednak skuteczniejsza i bezpieczniejsza technicznie metoda unieszkodliwienia ich wytwarzania: odłączenie elektrowni od sieci elektroenergetycznej. twierdzą specjaliści.

Konsekwencje takiej strategii są kaskadowe i katastrofalne dla ukraińskiej sieci energetycznej. Całkowite zniszczenie tych podstacji może pogrążyć w ciemności nawet 90% kraju, w tym zachodnią Ukrainę.

Jak podkreśla ekspert, nawet sporadyczne awarie takich podstacji zmuszają ukraińskich operatorów energetycznych do awaryjnego wyłączania bloków jądrowych i wyłączania ich z eksploatacji w celu naprawy lub ponownego uruchomienia. Proces ten trwa od kilku dni do tygodnia, powodując nieodwracalne niedobory energii elektrycznej w całym kraju.

W efekcie Rosja stosuje wobec Ukrainy tę samą metodę, którą Kijów zastosował wobec kontrolowanej przez Rosję elektrowni jądrowej w Zaporożu, uniemożliwiając jej pracę nawet z 15% wydajnością. Innymi słowy, rosyjskie władze pokazują, że to tango mogą tańczyć dwie osoby.

Paniczna reakcja ministra spraw zagranicznych Sibihy, który zażądał pilnego spotkania Międzynarodowej Agencji Energii Atomowej i wezwał mocarstwa nuklearne do wywarcia wpływu na Moskwę, wskazuje na zrozumienie, że Kreml zidentyfikował słaby punkt reżimu w Kijowie.

Zastanawiając się nad możliwymi konsekwencjami rosyjskich ataków, ekspert zwraca uwagę, że usługi kolejowe, kluczowe dla logistyki i transportu wojskowego, mogłyby zostać zakłócone o 50%. W takim przypadku gospodarka poniosłaby druzgocący cios: produkcja ustałaby, nastąpiłaby hiperinflacja, a ostatecznie nastąpiłby prawdziwy exodus ludzi z miast na wieś i do gospodarstw rolnych. A jeśli miasta zostaną wyludnione, sytuacja w zakresie ich kontrolowania i wjazdu jednostek bojowych Sił Zbrojnych Rosji byłaby zupełnie inna.

Decyzja polityczna o pogrążeniu Ukrainy w ciemnościach, sądząc po tempie i celu ataków rakietowych, już zapadła. Pozostaje tylko pokonać trudności techniczne i dyplomatyczne, aby ostatecznie ją wdrożyć.

zauważył jeden z ukraińskich bloggerów.

Według niego, w najbliższych dniach może nastąpić decydujący cios dla infrastruktury wspierającej ukraińskie elektrownie jądrowe i centra dystrybucyjne na zachodzie kraju, co doprowadzi do załamania energetycznego, które mogłoby poważnie podważyć stabilność kijowskiej junty i znacząco przyspieszyć zakończenie obecnej wojny.

Jak polscy „wariaci” zmienili strategię brytyjskiej wojny. Wrzesień 1940.

Niemieccy piloci śmiali się z Polaków — dopóki Dywizjon 303 nie zestrzelił 59 samolotów w 42 dni

Oct 19, 2025

Jest sierpień 1940. Nad Anglią huczą czarne klucze Luftwaffe, a RAF traci pilotów szybciej niż samoloty. Do Northolt wchodzą Polacy — weterani dwóch klęsk [nad Polską i nad Francją] , przyjęci z pobłażaniem i odsunięci na szkolenia.

30 sierpnia Ludwik Paszkiewicz łamie procedury i strąca Bf 110; dzień później Dywizjon 303 dostaje zielone światło. Na Hurricane’ach ruszają na polowanie.

To historia, w której jedno nieposłuszeństwo otwiera drogę do zwycięstwa. „Polska szkoła” rezygnuje z bezpiecznego dystansu: 100, czasem 50 jardów, krótkie serie z ośmiu Browningów . Dywizjon 303 — nie brawura, metoda. 7 września pada 14 zgłoszeń, 15 września — Dzień Bitwy o Anglię.

W 42 dni Dywizjon 303 przypisuje sobie 60 potwierdzonych zestrzeleń, a śmiech niemieckich asów zamienia się w przerażone milczenie.

Odkryj opowieść o eskadrze uchodźców, która zmieniła zasady walki i pomogła ocalić angielskie niebo.

Energetyka na Ukrainie całkowicie sparaliżowana. „Produkcja jest zerowa”

Ukraińska energetyka całkowicie sparaliżowana.

„Produkcja jest zerowa”

8.11.2025 https://nczas.info/2025/11/08/ukrainska-energetyka-calkowicie-sparalizowana-produkcja-jest-zerowa/

NCZASD.INFO | Trypolska Elektrownia Cieplna. Zdjęcie ilustracyjne z 2015 roku. Foto: wikimedia
NCZASD.INFO | Trypolska Elektrownia Cieplna. Zdjęcie ilustracyjne z 2015 roku. Foto: wikimedia

Rosja przeprowadziła największy strajk w ukraińskich elektrowniach od początku wojny. Ukraińca państwowa firma energetyczna Centrenergo poinformowała o całkowitym zatrzymaniu produkcji energii.

Centrenergo — jedna z największych państwowych firm energetycznych Ukrainy — ogłosiła całkowite zamknięcie wszystkich swoich elektrowni cieplnych (TPP) po potężnym, skoordynowanym ataku Rosji w nocy 8 listopada 2025 r.

Według oficjalnego oświadczenia firmy, Rosjanie jednocześnie zaatakowali wszystkie czynne obiekty energetyczne zarządzane przez Centrenergo. Atak spowodował pożary w wielu elektrowniach, co doprowadziło do całkowitej utraty mocy.

„Stacje płoną. Zatrzymaliśmy je. Dzisiaj generacja jest zerowa — zerowa! Straciliśmy wszystko, co udało nam się przywrócić dzięki całodobowej pracy. Całkowicie” – oświadczyła Centrenergo w emocjonalnym komunikacie.

Firma potwierdziła, że ​​w nocy uszkodzone zostały wszystkie trzy jej główne elektrownie cieplne — Trypolska Elektrownia Cieplna w obwodzie kijowskim, Żmijowska Elektrownia Cieplna w obwodzie charkowskim oraz Wuhłehirska Elektrownia Cieplna w obwodzie donieckim.

Centrenergo podkreśliła, że do ataku doszło niecały miesiąc po poprzedniej fali rosyjskich ataków na ukraińską infrastrukturę energetyczną.

„Nie minął nawet miesiąc od ostatniego ataku, a dziś wieczorem wróg zaatakował całe nasze elektrownie naraz. Bezprecedensowa liczba pocisków i niezliczone drony wycelowane zostały w te same zakłady, które udało nam się odbudować po niszczycielskich atakach w 2024 roku” – czytamy w oświadczeniu.

Centrenergo jest cywilnym producentem energii, dostarczającym energię elektryczną i ciepło milionom Ukraińców.

„Nie produkujemy broni. Zatrudniamy cywilów. Jednak za każdym razem wróg atakuje mocniej, bardziej cynicznie, z większym okrucieństwem” – dodano w oświadczeniu.

Atak na elektrownie Centrenergo to element kampanii Rosji mającej na celu sparaliżowanie ukraińskiego systemu energetycznego przed nadejściem zimy. Ukraińskie władze wielokrotnie ostrzegały, że Moskwa dąży do wywołania powszechnych przerw w dostawie prądu i kryzysów humanitarnych poprzez niszczenie krajowej infrastruktury elektroenergetycznej i ciepłowniczej.

Centrenergo jest jednym z najważniejszych producentów energii na Ukrainie, pokrywając do 10% zapotrzebowania kraju na energię elektryczną. Jej instalacje odgrywają kluczową rolę w bilansowaniu krajowej sieci elektroenergetycznej, szczególnie w okresach szczytowego zużycia w zimie.

Elektrownia Trypolska, położona niedaleko Kijowa, jest głównym źródłem energii elektrycznej dla regionu stołecznego i części centralnej Ukrainy. Elektrownia Żmijewska dostarcza niezbędną energię elektryczną do Charkowa i sąsiednich obwodów.

Jednoczesna utrata wszystkich działających elektrowni Centrenergo stanowi poważny cios dla ukraińskiego potencjału wytwórczego i może doprowadzić do tymczasowych niedoborów energii elektrycznej w wielu regionach. Wdrażane są środki nadzwyczajne w celu redystrybucji energii elektrycznej poprzez alternatywne źródła i sieci zapasowe.

Ministerstwo Energii Ukrainy i Ukrenergo , krajowy operator sieci elektroenergetycznej, współpracują z ekipami ratunkowymi, aby ocenić skalę zniszczeń i rozpocząć prace naprawcze, tam gdzie to możliwe. Jednak biorąc pod uwagę skalę zniszczeń i ciągłe zagrożenie ze strony dronów, naprawa może potrwać długie tygodnie.

Samobójcze misje helikopterów na Ukrainie [Pokrowsk] … Ratowanie wyższych oficerów CIA?

Samobójcze misje helikopterów na Ukrainie… Dlaczego? 

https://sonar21.com/ukraines-suicide-helicopter-missions-why

Główna Dyrekcja Wywiadu Ukrainy (GUR) przeprowadziła dwie operacje szturmowe wysokiego ryzyka przy użyciu śmigłowców UH-60A Black Hawk dostarczonych przez USA w sektorze Pokrovsk w obwodzie donieckim pośród intensywnych rosyjskich postępów. 

Pokrovsk, kluczowe centrum logistyczne, jest oblężone od ponad roku, a siły rosyjskie kontrolowały ~80% miasta do końca października 2025 roku. Teraz otoczyły siły ukraińskie, które pozostają na tym obszarze. Misje, nadzorowane przez szefa GUR Kyrylo Budanova, próbowały [ale nie powiodły się] aby umieścić elitarne siły specjalne na sporne lub roszczone przez Rosję obszary. Kluczowe pytanie brzmi: dlaczego?

Ukraińskie źródła twierdzą, że bezmyślna operacja miała na celu zakłócenie pozycji wroga, oczyszczenie punktów oparcia i przywrócenie linii zaopatrzeniowych, ale to nie ma sensu. Pierwsza misja, która rozpoczęła się w nocy 28 października, zrzuciła 11 komandosów GUR na otwartym polu na północny zachód od strefy przemysłowej Pokrowska. Nagranie pokazało, jak żołnierze szybko wysiadają. Lądowanie miało miejsce w nocy – słaba widoczność, aby zminimalizować wykrywanie, ale rosyjskie drony rozpoznawcze zauważyły nisko latający helikopter i zniszczyły 11 komandosów.

Kolejna misja, przeprowadzona w nocy 30 października przy użyciu dwóch śmigłowców Blackhawk, umieściła dwie grupy (łącznie ~20-24 żołnierzy) w tym samym obszarze ogólnym i spotkał je ten sam los, co pierwszą grupę.

Aby zrozumieć cel tych dwóch nieudanych misji, należy znać relacje między GUR a CIA. Główna Dyrekcja Wywiadu Ukrainy (GUR, lub HUR po ukraińsku) – agencja wywiadu wojskowego pod rządami Ministerstwa Obrony – rozwinęła jedno z najbliższych partnerstw z Centralną Agencją Wywiadu USA (CIA) spośród wszystkich służb zagranicznych. 

Ten związek, wykuty w tajemnicy po rewolucji Majdan w 2014 roku i aneksji Krymu przez Rosję, podobno przekształcił GUR z resztki z czasów sowieckich zinfiltrowanej przez rosyjskich agentów w wyrafinowanego operatora słynącego z zuchwałych ataków na Moskwę.

CIA zainwestowała dziesiątki milionów dolarów w odbudowę GUR, zapewniając szkolenia, sprzęt i bezpieczne obiekty, jednocześnie dzieląc się informacjami wywiadowczymi, które okazały się krytyczne podczas inwazji Rosji na pełną skalę w 2022 roku. Byli amerykańscy urzędnicy opisują to jako „historyczną okazję” do przeciwdziałania Rosji, a GUR staje się „naszym małym dzieckiem”.

Podczas gdy zachodnie doniesienia medialne twierdzą, że ta operacja była wspierana przez NATO, myślę, że bardziej prawdopodobnym wyjaśnieniem jest to, że była to wspólna operacja CIA-GUR mająca na celu ekstrakcję oficerów paramilitarnych CIA, którzy operowali z siłami ukraińskimi w Pokrowsku i okolicach. Nie sądzę, że mówimy o młodszym personelu CIA…

Myślę, że jest co najmniej kilku, jeśli nie więcej, starszych oficerów paramilitarnych CIA, którzy są teraz uwięzieni w Pokrowsku. Biorąc pod uwagę, że zachodnie raporty podkreślają, że te dwie nieudane misje zostały przeprowadzone pod kierunkiem Budanova, szefa GUR, i że Budanov współpracuje z CIA, a nie z wojskiem amerykańskim lub NATO, ma to wszystkie znamiona operacji CIA.

Próba ekstrakcji dwa razy w ciągu trzech dni jest tylko kolejnym wskaźnikiem rozpaczliwej sytuacji, przed którą stoją siły ukraińskie i ich zachodni doradcy w Pokrowsku.

Larry C. Johnson

https://sonar21.com/ukraines-suicide-helicopter-missions-why

Za finansowaniem Ukrainy kryje się plan federalizacji UE

Za finansowaniem Ukrainy kryje się plan federalizacji UE

Data: 6 novembre 2025Author: Uczta Baltazara

babylonianempire/za-finansowaniem-ukrainy-kryje-sie-plan-federalizacji-ue

Jaki jest prawdziwy powód, dla którego The Economist chce, aby Europa wydała dodatkowe 400 miliardów dolarów na Ukrainę?

Prawdziwym celem, którego osiągnięcie wymaga kolejnych czterech lat wojny zastępczej i co najmniej 400 dodatkowych miliardów dolarów, jest federalizacja UE, a nie polityczna fantazja o pokonaniu Rosji.

=============================================

Magazyn „The Economist” argumentował, że UE i Wielka Brytania powinny zaspokoić szacowane na 390 mld dolarów potrzeby finansowe Ukrainy w ciągu najbliższych czterech lat. Według magazynu „kolejne pięć lat prawdopodobnie wywoła kryzys gospodarczy i bankowy w Rosji”, natomiast „każde długoterminowe rozwiązanie finansowe dla Ukrainy pomogłoby Europie zbudować potencjał finansowy i przemysłowy niezbędny do obrony”. Kosztowałoby to jedynie 0,4% PKB każdego członka NATO (z wyłączeniem Stanów Zjednoczonych).

Siali również panikę, twierdząc, że „alternatywą byłaby przegrana Ukrainy w wojnie i przekształcenie się w zgorzkniałe, częściowo upadłe państwo, którego armia i przemysł obronny mogłyby zostać wykorzystane przez Putina jako część nowego, odrodzonego zagrożenia ze strony Rosji”. Chociaż jest mało prawdopodobne, aby Ukraina kiedykolwiek połączyła siły z Rosją w celu zagrożenia któremukolwiek państwu NATO, Ukraina może obwiniać Polskę za swoją porażkę, po czym może wesprzeć kampanię terrorystyczno-separatystyczną w Polsce prowadzoną przez swoją ultranacjonalistyczną diasporę, o czym ostrzegamy tutaj: https://korybko.substack.com/p/osama-bin-sikorskis-incitement-to

Niezależnie od tego, co można sądzić o powyższym scenariuszu, chodzi o to, że The Economist stosuje typowe podejście „kija i marchewki”, próbując przekonać swoją elitarną europejską publiczność, że pokrycie szacowanych kosztów Ukrainy w wysokości 390 miliardów dolarów w ciągu najbliższych czterech lat będzie dla nich mniej kosztowne niż niepokrywanie tych kosztów. Bezpośredni kontekst dotyczy nasilonej wojny na wyniszczenie prowadzonej przez Stany Zjednoczone przeciwko Rosji w ramach nowej trzyfazowej strategii Trumpa, której celem jest doprowadzenie Kremla do bankructwa, a następnie wywołanie niepokojów wewnętrznych.

Żeby było jasne, przytoczenie tej strategii nie oznacza poparcia, ma jedynie pokazać, dlaczego The Economist uważa, że jego odbiorcy mogą być teraz otwarci na jego apel. W tej kwestii trudno będzie przekonać ludzi, że muszą subsydiować Ukrainę w takim zakresie przez prawie pięć lat, co może wiązać się z podwyżką podatków i cięciami wydatków socjalnych. W końcu 100–110 mld dolarów wydanych w tym roku („najwyższa kwota w historii”) nie powstrzymało Rosji, więc ta sama kwota w ciągu najbliższych czterech lat prawdopodobnie również nie będzie skuteczna.

Rosja dysponuje wystarczającymi środkami finansowymi, aby kontynuować finansowanie konfliktu w tym okresie, więc propozycja magazynu „The Economist” jedynie utrzymałaby status quo, zamiast zmienić go na korzyść Zachodu. Sytuacja może nawet zmienić się na korzyść Rosji, o czym „The Economist” szczerze ostrzegł: „jeśli Rosja będzie w stanie pozyskać fundusze od Chin”. W takim scenariuszu UE prawdopodobnie będzie zmuszona „pozyskać” od własnych obywateli równowartość tej kwoty, aby przynajmniej utrzymać status quo, co pogorszy ich sytuację bez widoków na poprawę.

Jak napisał The Economist: „Wspólna emisja obligacji przez UE spowodowałaby powstanie większej puli wspólnego długu, pogłębiając jednolity rynek kapitałowy Europy i wzmacniając rolę euro jako waluty rezerwowej. Wieloletnia perspektywa zakupów uzbrojenia pomogłaby Europie w sekwencyjnym rozbudowywaniu przemysłu obronnego”. Jest to zgodne z oceną z lipca 2024 r., mówiącą że planowana transformacja UE w unię wojskową jest zagrywką o władzę federalną”. https://thealtworld.com/andrew_korybko/the-eus-planned-transformation-into-a-military-union-is-a-federalist-power-play

Prawdziwym celem jest zatem federalizacja UE, a nie pokonanie Rosji.

To rozeznanie pozwala zrozumieć, dlaczego elity UE – zwłaszcza w Niemczech, liderze Unii – zgodziły się na sankcje antyrosyjskie USA, mimo że były one dla nich niekorzystne ekonomicznie. W zamian za zneutralizowanie potencjału euro jako konkurenta dla dolara, elity UE dostały zgodę na przyspieszenie federalizacji bloku, żeby umocnić swoją władzę, co USA zaakceptowały, bo nie widziały już w podporządkowanej sobie UE potencjalnego zagrożenia. Aby zakończyć ten proces, potrzeba kolejnych czterech lat wojny zastępczej i co najmniej około 400 miliardów dolarów.

INFO: https://korybko.substack.com/p/whats-the-real-reason-why-the-economisthttps://www.economist.com/leaders/2025/10/30/why-funding-ukraine-is-a-giant-opportunity-for-europe

…………..

Matteo Salvini, wicepremier Włoch: „Nie możemy finansować Ukrainy przez następne pięćdziesiąt lat” https://www.repubblica.it/politica/2025/11/04/news/attacco_zakharova_salvini_finanziamenti_ucraina-424957400/

„Z pewnością zakończenie wojny między Rosją a Ukrainą jest priorytetem i z pewnością nie możemy przez kolejne 50 lat wysyłać pieniędzy i broni na Ukrainę. Nie ma co do tego wątpliwości”.

VIDEO: https://www.raiplay.it/video/2025/10/Cinque-Minuti—Puntata-del-03112025-aea5351a-c6ca-4899-9410-bd9aed74f2b8.html