Święty Józef i jego zapomniana rola w doniosłym „Cudzie słońca”

Święty Józef i jego zapomniana rola w doniosłym „Cudzie słońca”

pch24.pl/swiety-jozef

Figura św. Józefa autorstwa braci Duthoit,

19 marca Kościół wspomina świętego Józefa. Ale mało kto pamięta, że Opiekun Najświętszej Rodziny miał również swój udział w fatimskim cudzie słońca. Wydarzenia związane z ostatnim objawieniem w Fatimie są kluczowe dla zrozumienia stanu dzisiejszego świata, a więc tym bardziej istotna jest w nich rola świętego Józefa.

Po Cudzie słońca i punkcie kulminacyjnym objawienia się Najświętszej Panny, św. Józef także pojawił się trzem młodym jasnowidzom. Ksiądz John de Marchi w swojej książce Prawdziwa historia Fatimy opisuje to w ten sposób:

„Po lewej stronie słońca pojawił się św. Józef, trzymając na lewej ręce Dzieciątko Jezus. Św. Józef wyłaniał się z jasnego obłoku tylko na wysokości klatki piersiowej na tyle wystarczająco, by unieść dłoń i trzy razy uczynić, razem z Dzieciątkiem Jezus, znak krzyża nad światem. Gdy św. Józef robił znak krzyża, Najświętsza Panna stała w blasku po prawej stronie od słońca, ubrana w błękitne i białe szaty Matki Boskiej Różańcowej. Tymczasem Franciszek i Hiacynta byli skąpani we wspaniałych barwach i znakach słońca, a Łucja miała przywilej wpatrywania się w naszego Pana przybranego w czerwień jako Bożego Odkupiciela, gdy błogosławił świat, jak przepowiedziała Matka Boża. Podobnie jak święty Józef, był widziany jedynie od klatki piersiowej w górę. Obok Niego stała Najświętsza Panna, ubrana teraz w fioletowe szaty Matki Bożej Boleściwej, ale bez miecza. W końcu Najświętsza Panna objawiła się ponownie Łucji w całym swym eterycznym blasku, ubrana w proste, brązowe szaty z Góry Karmel”.

To ostatnie objawienie w Fatimie wskazuje na trzy konkretne formy nabożeństwa do Matki Bożej, do których praktykowania wzywa się nas w czasie „ostatecznej bitwy” przeciwko szatanowi. Są to nabożeństwa do Pełnego Boleści i Niepokalanego Serca Maryi, Różańca świętego oraz Brązowego Szkaplerza.

Jednakże przeogromne znaczenie ma także zwrócenie uwagi na to, że ostatnie objawienie w Fatimie kieruje nas także ku wstawiennictwu św. Józefa, którego nasz Pan skojarzył blisko z samym sobą w swoim błogosławieństwie udzielonym światu.

Ksiądz de Marchi zauważył:

„Nasz Pan, już tak bardzo obrażony grzechami ludzkości, a w szczególności znęcaniem się nad dziećmi przez urzędników rejonu, mógłby z łatwością tamtego bogatego w wydarzenia dnia zniszczyć świat. Jednakże nasz Pan nie przyszedł, by zniszczyć, ale zbawić. Zbawił świat tamtego dnia poprzez błogosławieństwo dobrego świętego Józefa oraz miłość Niepokalanego Serca Maryi do Jej dzieci na ziemi. Nasz Pan zatrzymałby wielką wojnę światową, która wówczas szalała i dał światu pokój poprzez świętego Józefa – oświadczyła później Hiacynta – gdyby dzieci nie zostały aresztowane i zabrane do Ourém”.

W święto Niepokalanego Poczęcia, 8 grudnia 1870 roku, bł. papież Pius IX, w następstwie próśb otrzymanych od biskupów z całego świata, ogłosił św. Józefa patronem Kościoła powszechnego „w tym szczególnie bolesnym czasie”, kiedy „sam Kościół jest osaczony przez wrogów z każdej strony i ciemiężony ciężkimi nieszczęściami tak, że bezbożni ludzie wyobrażają sobie, że bramy piekła wreszcie nad nim przeważają”.

Papież Leon XIII – któremu zostało objawione w roku 1884, że szatanowi będzie udzielona przez jakiś czas większa moc działania w celu zniszczenia Kościoła – ustanowił nowe nabożeństwo do św. Józefa w swojej encyklice Quamquam pluries, ogłoszonej w święto Wniebowzięcia Najświętszej Panny 15 sierpnia 1889 roku. Papież pisał:

„W okresach napięcia i próby – zwłaszcza, gdy wydaje się, że moce ciemności mają zezwolenie na każdy akt bezprawia – Kościół ma w zwyczaju błagać ze szczególnym zapałem i wytrwałością Boga, swojego Stwórcę i opiekuna, z odwołaniem się do wstawiennictwa świętych – a przede wszystkim Najświętszej Dziewicy, Matki Boga – której protekcja zawsze była najskuteczniejsza”.

Dalej wyjaśniał:

„Widzimy, że wiara, korzeń wszystkich cnót chrześcijańskich, zmniejsza się w wielu duszach; widzimy, jak zanika miłosierdzie; młode pokolenie dorasta codziennie w deprawacji moralności i poglądów; Kościół Jezusa Chrystusa jest atakowany ze wszystkich stron przez jawne siły lub przez przebiegłość; jest prowadzona nieustająca wojna toczona przeciwko Następcy Pierwszego Papieża; a same fundamenty religii są podważane ze śmiałością, która codziennie coraz bardziej nabiera na sile. W rzeczywistości sprawy te są tak dobrze znane, że nie ma potrzeby rozwodzić się nad głębokościami, na które spadło społeczeństwo w tych dniach, lub wzorcami, które teraz pochłaniają umysły ludzi. W okolicznościach tak nieszczęśliwych i niespokojnych ludzkie środki są niewystarczające i staje się konieczne, jako jedyny środek, błaganie o wsparcie ze strony Bożej mocy”.

Ponad stulecie później od ogłoszenia tej encykliki, zła wskazane przez papieża Leona XIII nasiliły się w stopniu, który był niewyobrażalny dla większości ludzi w roku 1889. Każdego dnia morduje się tysiące niewinnych dzieci z aprobatą rządów, które powinny je bronić, świętość małżeństwa jest bezczeszczona rozwodami, cudzołóstwem i antykoncepcją, a więzi pomiędzy rodzicami a ich dziećmi stają się rozmyślnie celem przeznaczonym na zniszczenie przez najpotężniejsze państwa i instytucje na świecie.

A najgorsze ze wszystkiego jest to, że sam papież jest odpowiedzialny za szerzenie się herezji, które odwodzą stado od Chrystusa ku wiecznemu potępieniu.

Papież Leon XIII zachęcał wiernych, tak jak Najświętsza Panna uczyni to dwadzieścia osiem lat później w Fatimie, by zwalczali te zła poprzez modlitwę Różańca świętego:

„Biorąc pod uwagę zbliżający się miesiąc październik, który już poświęciliśmy Maryi Dziewicy, pod tytułem Matki Bożej Różańcowej, szczerze zachęcamy wiernych do wykonywania ćwiczeń duchowych tego miesiąca, jeśli to możliwe, z jeszcze większą pobożnością i stałością niż dotychczas. Wiemy, że istnieje pewna pomoc w matczynej dobroci Dziewicy, i jesteśmy bardzo pewni, że nie na próżno pokładamy w Niej naszą ufność. Jeżeli podczas niezliczonych okazji, pokazała Ona swoją moc niosąc pomoc chrześcijanom na całym świecie, dlaczego mielibyśmy wątpić w to, że teraz odnowi swoją pomoc w postaci mocy i łaski, jeśli będziemy ofiarować Jej pokorne i nieustanne modlitwy ze wszystkich stron? Nie, wolimy wierzyć, że Jej interwencja będzie tym bardziej cudowna, ponieważ pozwoliła nam modlić się do Niej przez tak długi czas przez specjalne wezwania”.

Ale wówczas, raz jeszcze antycypując Fatimę, skierował wiernych także ku świętemu Józefowi:

„Ale My podejmujemy inny cel, do którego, w zależności od zwyczaju, Czcigodni Bracia, będzie można przejść z zapałem. Aby Bóg bardziej łaskawie wysłuchał Naszych modlitw, i aby okazał dobroć i gotowość pomocy swojemu Kościołowi, uważamy za niezwykle użyteczne dla ludu chrześcijańskiego, stale odwoływać się z wielką pobożnością i ufnością, razem z Dziewicą – Matką Boga, do Jej cnotliwego Małżonka, Błogosławionego Józefa; i traktujemy to jako najpewniejsze, że będzie to najprzyjemniejsze dla samej Dziewicy”.

Dalej papież wyjaśnia:

„Dom Boga, którym rządził Józef dzięki władzy ojca, zawarł w swoich granicach urodzony w niedostatku Kościół. Z tego samego faktu, że Najświętsza Dziewica jest Matką Jezusa Chrystusa jest Ona Matką wszystkich Chrześcijan, których urodziła na Górze Kalwarii wśród największych boleści Odkupienia; w ten sposób Jezus Chrystus jest pierworodnym wśród chrześcijan, którzy przez adopcję i Odkupienie są Jego braćmi. I z tych powodów Błogosławiony Patriarcha troszczy się o rzesze chrześcijan, którzy tworzą Kościół, jako o zawierzonych specjalnie jego powiernictwu – tę nieograniczoną rodzinę rozprzestrzenioną po całej ziemi, nad którą, ponieważ jest małżonkiem Maryi i Ojcem Jezusa Chrystusa, posiada, tak jak posiadał kiedyś, ojcowską władzę. Jest więc naturalne i godne, że Błogosławiony Józef, który zaspokajał wszystkie potrzeby Rodziny w Nazarecie i otaczał ją swoją ochroną, powinien teraz okryć płaszczem swojej niebiańskiej opieki i bronić Kościół Jezusa Chrystusa”.

W związku z tym Ojciec Święty ustanowił nową modlitwę do odmawiania po Różańcu świętym przez miesiąc październik. W jego zamierzeniu modlitwa ta miała być odmawiana nie tylko w październiku 1889 roku, ale w październiku każdego roku. Gdy przygotowujemy się do stulecia Cudu słońca, skorzystajmy z lekcji objawienia się św. Józefa w Fatimie i skierujmy do niego po pomoc i opiekę.

Święty Józefie, postrachu demonów, módl się za nami!

Matthew McCusker Źródło: LifeSiteNews Tłum. Jan J. Franczak 

***

Modlitwa do Świętego Józefa – napisana przez Papieża Leona XIII

Do Ciebie, święty Józefie, uciekamy się w naszej niedoli. Wezwawszy pomocy Twej Najświętszej Oblubienicy z ufnością również błagamy o Twoją opiekę. Przez miłość, która Cię łączyła z Niepokalaną Dziewicą Bogurodzicą i przez ojcowską Twą troskliwość, którą otaczałeś Dziecię Jezus, pokornie błagamy: wejrzyj łaskawie na dziedzictwo, które Jezus Chrystus nabył Krwią swoją i swoim potężnym wstawiennictwem dopomóż nam w naszych potrzebach. Opatrznościowy Stróżu Bożej Rodziny, czuwaj nad wybranym potomstwem Jezusa Chrystusa. Oddal od nas, ukochany Ojcze, wszelką zarazę błędów i zepsucia. Potężny nasz Wybawco, przybądź nam łaskawie z niebiańską pomocą w tej walce z mocami ciemności. A jak niegdyś uratowałeś Dziecię Jezus z niebezpieczeństwa, które groziło Jego życiu, tak teraz broń świętego Kościoła Bożego od wrogich zasadzek i od wszelkich przeciwności. Otaczaj każdego z nas nieustanną opieką, abyśmy za Twoim przykładem i Twoją pomocą wsparci mogli żyć świątobliwie, umrzeć pobożnie i osiągnąć wieczną szczęśliwość w niebie. Amen.

Litania do św. Józefa

Kyrie eleison,
Chryste eleison,
Kyrie eleison.
Chryste, usłysz nas.
Chryste, wysłuchaj nas.
Ojcze z nieba, Boże, zmiłuj się nad nami.
Synu Odkupicielu świata, Boże,
Duchu Święty, Boże,
Święta Trójco, jedyny Boże,
Święta Maryjo, módl się za nami.
Święty Józefie,
Przesławny Potomku Dawida,
Światło Patriarchów,
Oblubieńcze Bogurodzicy,
Przeczysty Stróżu Dziewicy,
Żywicielu Syna Bożego,
Troskliwy Obrońco Chrystusa,
Głowo Najświętszej Rodziny,
Józefie najsprawiedliwszy,
Józefie najczystszy,
Józefie najroztropniejszy,
Józefie najmężniejszy,
Józefie najposłuszniejszy,
Józefie najwierniejszy,
Zwierciadło cierpliwości,
Miłośniku ubóstwa,
Wzorze pracujących,
Ozdobo życia rodzinnego,
Opiekunie dziewic,
Podporo rodzin,
Pociecho nieszczęśliwych,
Nadziejo chorych,
Patronie umierających,
Postrachu duchów piekielnych,
Opiekunie Kościoła Świętego,
Baranku Boży, który gładzisz grzechy świata, przepuść nam, Panie.
Baranku Boży, który gładzisz grzechy świata, wysłuchaj nas, Panie.
Baranku Boży, który gładzisz grzechy świata, zmiłuj się nad nami.

P: Ustanowił go panem domu swego.
W: I zarządcą wszystkich posiadłości swoich.

Módlmy się:
Boże, Ty w niewysłowionej Opatrzności wybrałeś świętego Józefa na Oblubieńca Najświętszej Rodzicielki Twojego Syna, spraw, abyśmy oddając Mu na ziemi cześć jako Opiekunowi, zasłużyli na jego orędownictwo w niebie. Przez Chrystusa, Pana naszego. Amen.

«Kiedy ujrzycie noc rozświetloną nieznanym światłem…». Hitler to widział. I zdecydował…

«Kiedy ujrzycie noc rozświetloną nieznanym światłem…»

Date: 10 novembre 2023Author: Uczta Baltazara babylonianempire-noc-rozswietlona

FOTO: Zorza polarna w Porto Garibaldi (prowincja Ferrara, Włochy)

25 stycznia 1938 roku, wieczorne niebo w całej Europie było wyjątkowo rozświetlone: pojawiła się wielka zorza polarna –  niezwykłe wydarzenie na południowych szerokościach geograficznych Europy; we Włoszech była widoczna w szczególności w regionie Piemont, ale również w Neapolu. Włoska prasa rozpisywała się o tymże zjawisku przez kilka dni.

Właśnie wieczorem 25 stycznia Hitler przyjął barona Wernera Fritscha, generała i głównodowodzącego Reichwehry, który był bardzo krytyczny wobec przystąpienia do wojny, zwalniając go z urzędu w ministerstwie wojny z powodu skandalu. Było to wydarzenie poprzedzające wojnę. (A. Spinosa, Hitler, Mondadori, Milano, 1991, p. 240-241)

Należy również pamiętać, że także wieczorem 23 sierpnia 1939 roku, w niektórych regionach Niemiec odnotowano owo bardzo rzadkie zjawisko świetlne i to właśnie tej nocy doszło do zawarcia paktu von Ribbentrop-Mołotow. Wtedy to “zrodziła się” II wojna światowa.

Potwierdza to nazistowski hierarcha – Albert Speer w swoich «Wspomnieniach o Trzeciej Rzeszy»: Tamtej nocy przebywaliśmy z Hitlerem na tarasie Berghofu, aby podziwiać rzadkie zjawisko niebieskie: przez około godzinę, intensywna zorza polarna rozświetlała czerwonym światłem legendarny Untersberg znajdujący się przed nami, podczas gdy sklepienie nieba było paletą wszystkich kolorów tęczy […]. Spektakl ten wywołał w naszych umysłach głęboki niepokój. Nagle, zwracając się do jednego ze swoich doradców wojskowych, Hitler powiedział: “To przywodzi na myśl dużo krwi. Tym razem nie obejdzie się bez użycia siły”.  Inny nazistowski hierarcha obecny na miejscu – Nicolaus von Below, wspomina, że był przestraszony owym światłem i powiedział Hitlerowi, że być może była to zapowiedź nadciągającej krwawej wojny. “Jeśli tak musi być, to niech to będzie tak szybko, jak to możliwe” – odpowiedział Hitler”. (citato in T.W. Ryback, La biblioteca di Hitler, Mondadori, Milano, 2008, p. 148-149)

INFO: https://www.uccronline.it/2012/04/16/fatima-il-grande-segno-nel-cielo-prima-della-guerra-fu-una-vera-profezia/

Świecki teolog: Nie żyjemy już w czasach napomnień z Nieba, lecz realizowania się przepowiedni

13 października 2023 pch24.pl/swiecki-teolog-nie-zyjemy-juz-w-czasach-napomnien-z-nieba

Świecki teolog: nie żyjemy już w czasach napomnień z Nieba, lecz realizowania się przepowiedni

Niebo wymaga i prosi wiernych… Przede wszystkim o postawę opanowania, o modlitwę całym sercem, o ile to możliwe, o spowiedź pierwszosobotnią każdego miesiąca, przystępowanie do Komunii Świętej wierząc całym sercem, że nie jest to zaledwie symbol czy upamiętnienie Ostatniej Wieczerzy, ale prawdziwe Ciało i Krew, Dusza i Bóstwo naszego Pana Jezusa Chrystusa – powiedział w kontekście trwających konfliktów zbrojnych teolog Xavier Ayral w rozmowie z redaktorem Life Site News Johnem-Henrym Westenem.

Gość redaktora Westena skomentował kontekst wojny w Ziemi Świętej. Przypomniał między innymi, że terroryści islamscy traktują poniesienie śmierci za swoje przekonania jako rzecz zaszczytną. Wynika to z dawanej im przez duchowych przywódców obietnicy, że osiągną raj.

Według Ayrala, zarówno Hamas, jak i jego libański odpowiednik Hezbollah są finansowane przez islamskie władze w Teheranie. – Ponieważ ludzie na całym świecie są słusznie wściekli z powodu ohydnych zbrodni Hamasu, rząd Izraela może wykorzystać to jako pretekst do rozpoczęcia ataku nie tylko na Gazę, ale także na „mózg” napaści: Iran – ocenił.

Iran przez ostatnie 20 lat wzbogacał duże ilości zubożonego uranu tylko w jednym celu: rozwinięcia arsenału nuklearnego, dzięki czemu zapowiadał „wykorzenienie państwa Izrael” – dodał komentator.

Z kolei cios militarny Izraela w Iran „bez wątpienia zjednoczyłby każdy naród i organizację muzułmańską w celu wykonania kontrataku w ten czy inny sposób” – przewidywał.

Obydwaj rozmówcy zgodzili się, iż trwająca obecnie ze szczególnym nasileniem wojna nie jest „czarno-białym” przypadkiem wystąpienia dobrych ludzi przeciwko złym, ale bardzo złożonym konfliktem, w którym obie strony są zdolne do uśmiercania ludności cywilnej.

W dyskusji pojawił się wątek proroctw dotyczących czasów ostatecznych. – Nie żyjemy już w czasach napomnień. Ten okres już za nami – podkreślił Xavier Ayral.

Teraz będziemy dosłownie żyć wydarzeniami z proroctw. I z przykrością muszę stwierdzić, że to, co nas czeka, jest najbardziej niepokojące – dodał.

Według gościa Life Site News, wojna izraelsko-palestyńska, konflikt na Ukrainie oraz potencjalna chińska inwazja na Tajwan są powiązane geopolitycznie, a ich efektem może być wybuch trzeciej wojny światowej.

„Według teologa wojna rosyjsko-ukraińska nie jest po prostu sporem terytorialnym pomiędzy Ukrainą a Rosją, ale raczej wojną zastępczą, która doprowadziła do starcia dwóch sojuszy: NATO oraz sojuszu zawiązanego wyraźnie przez Iran, Rosję, Koreę Północną i Chiny” – czytamy na stronie LSN.

Jeśli dojdzie do gwałtownych starć lub brutalnego ataku na Iran, nie może to pozostać bez reakcji – podkreślił. – I jest to pułapka zastawiona od przedednia ataku Hamasu na Izrael. To była pułapka, która miała skłonić Izrael do tak brutalnej odpowiedzi – dodał Ayral.

Rozmówca Johna-Henry’ego Westena wskazał, że katolicy nie są bezradni wobec dziejowych wydarzeń, które mogą doprowadzić świat do katastrofy.

Niebo wymaga i prosi wiernych… Przede wszystkim o postawę opanowania, o modlitwę całym sercem, o ile to możliwe, o spowiedź pierwszosobotnią każdego miesiąca, przystępowanie do Komunii Świętej wierząc całym sercem, że nie jest to zaledwie symbol czy upamiętnienie Ostatniej Wieczerzy, ale prawdziwe Ciało i Krew, Dusza i Bóstwo naszego Pana Jezusa Chrystusa – powiedział Ayral.

Teolog wezwał katolików do czytania Pisma Świętego i Katechizmu, odmawiania Różańca oraz postu.

To są środki zbawienia i środki zmiany biegu historii – przypomniał Ayral.

Jeśli [obecne wydarzenia] będą nadal podążać dotychczasową ścieżką, nastąpi poważny międzynarodowy kataklizm. Musimy się więc modlić, bo jest to jedyna broń, o którą Niebo nas prosi – abyśmy unikali nienawiści i uczuć odwetu wobec tych, którzy nie są natchnieni przez Pana Boga, ale przez Jego przeciwnika – powiedział rozmówca red. Westena.

Źródło: Life Site News RoM

Medjugorie antytezą Fatimy

Zawsze Wierni nr 1/1999 (26)

Tomasz Kubiak

Medjugorie antytezą Fatimy

Na całej kuli ziemskiej, tu słabiej, tam bardziej zaciekle toczy się walka przeciwko Kościołowi i szczęściu dusz. Wróg ukazuje się w rozmaitej szacie i pod różnymi nazwami. Patrząc na rozlewające się zło, nieraz przygnębienie przyciska duszę. Do czego to dojdzie… Co będzie za lat kilka? Chciałoby się przeniknąć wzrokiem przyszłości, czy zabłyśnie tam jeszcze światło?

św. Maksymilian Maria Kolbe

Fenomen Medjugorie

Medjugorie to mała wioska położona w Chorwacji*. Za sprawą „objawień Gospy”, które trwają od 1981 r., Medjugorie jest znane na całym świecie. W dniu 24 czerwca 1981 r. na wzgórzu koło Medjugorie, trzy dziewczynki – Ivanka (ur. 1966 r.), Mirjana (ur. 1965 r.) oraz Vicka (ur. 1964) miały ujrzeć zjawę, którą nazwały Matką Bożą. Później do trójki dziewczynek dołączyli jeszcze Ivan (ur. 1965 r.), Maria (ur. 1965 r.) i Jakov (ur. 1971 r.); oni także mieli widzieć zjawę. Od tej pory, codziennie do dnia dzisiejszego, cała szóstka widzi „Matkę Bożą”; „otrzymują oni orędzia, aby przekazać je całemu światu oraz 10 tajemnic, z których większość dotyczy przyszłości świata i Kościoła”1. Jak twierdzą niektórzy, geneza zjawisk medjugorskich sięga jednak maja 1981 r., kiedy to na kongresie charyzmatyków, w którym uczestniczył późniejszy opiekun „wizjonerów z Medjugorie” o. Tomislav Vlasić, charyzmatycy o światowej sławie – siostra McKenna i o. Tardiff – przewidzieli „objawienia” w Medjugorie. Siostra McKenna twierdzi, że miała wtedy widzenie o. Vlasića siedzącego na tronie pośród rzeszy wiernych. Obecny na kongresie o. Tardiff powiedział o. Vlasićowi: „nie bój się, wysyłam ci Matkę”2.

Pseudoorędzia z Medjugorie propagowane są na całym świecie, w Polsce zajmują się tym pisma zwolenników „medjugorskich objawień” – „Znak Pokoju”, którego redaktorem jest ks. Stanisław Kania SchP, oraz „Echo Maryi Królowej Pokoju” wydawane przez osobę prywatną. Jednak największymi propagatorami Medjugorie w Polsce są Radio Maryja z dyrektorem o. Tadeuszem Rydzykiem na czele (był on jednym z pierwszych propagatorów Medjugorie w Polsce) i charyzmatyczny miesięcznik „List”. Do tego miejsca pielgrzymują rzesze wiernych z całego świata. W latach 1981–1998 przybyło tam ponad 20 milionów pielgrzymów, w tym 45 tysięcy kapłanów, ponad 200 biskupów oraz 10 kardynałów3.

Treść „objawień”

Jednym z pierwszych, a zarazem podstawowych zarzutów wobec „objawień” w Medjugorie jest niesubordynacja „wizjonerów” i opiekujących się nimi franciszkanów wobec ordynariusza miejsca. Konflikt franciszkanów z biskupem Mostaru sięga jeszcze lat dwudziestych naszego stulecia. Podczas tureckiej okupacji tych terenów usunięto duchowieństwo diecezjalne, a rolę duszpasterzy parafialnych przejęli franciszkanie. W latach dwudziestych Stolica Apostolska postanowiła odbudować strukturę parafialną diecezji, zniszczoną wcześniej przez Turków. Franciszkanów poproszono o rezygnację z kierowania wieloma parafiami, jednak nie chcieli oni uznać decyzji Stolicy Apostolskiej, co zakończyło się nawet zasuspendowaniem oraz wydaleniem z zakonu dwóch franciszkanów – o. Prusiny i o. Vego. Ukaranych zakonników poparła później „Gospa”, nazywając ich „prawdziwymi świętymi”, a biskupa wezwała do „nawrócenia”. Poprzedni ordynariusz diecezji Mostaru, bp Zanić, uznał, iż jest to jeden z głównych dowodów na to, że „objawienia” w Medjugorie nie pochodzą od Boga, bo przecież Matka Boża nie mogłaby zachęcać do buntu przeciwko prawowitej hierarchii kościelnej4. Nawet życzliwy wobec Medjugorie kardynał Franjo Franić przyznał, że jest to „wielki błąd”, bowiem franciszkanie, powołując się na „Matkę Bożą”, zbagatelizowali decyzję biskupa i sprawują dalej sakramenty5.

Stałym motywem „objawień” są treści niezgodne z wiarą katolicką. Już w samookreśleniu się zjawy widać niezgodność z nauką Kościoła. „Gospa” mówi: „Wiatr jest moim znakiem. Przychodzę w wietrze. Kiedy wieje wiatr, wiedzcie, że jestem z wami. (…) Jestem z wami w wietrze”6. Innym razem, w orędziu z 1 października 1981 r., „Gospa” daje nam popis swojego ekumenizmu; czytamy m.in.: „Wszystkie religie są równe i można osiągnąć zbawienie w każdej religii. To ludzie stworzyli podziały religijne, gdy Bóg panuje nad nimi wszystkimi. Należy szanować wyznanie każdego i respektować jego sumienie. Duch Boży działa we wszystkich wspólnotach, nawet jeśli nie wszędzie z taką samą mocą”. W dniu 24 lipca 1982 r. „Gospa” zaprzecza zmartwychwstaniu ciał, mówi, że „po śmierci ciało wzięte z ziemi ulega rozkładowi i nigdy nie odżyje. Człowiek otrzymuje ciało przemienione”. Innym razem (22 sierpnia 1981 r.) mówi ona o tym, że „Jezus był prze śladowany za swą wiarę” co może sugerować, iż Pan Jezus nie był Bogiem, bowiem Chrystus Pan poniósł męczeństwo dla naszego zbawienia, nie zaś jako ofiara prześladowań religijnych7. W dzień drugiego „objawienia” (25 czerwca 1981 r.) „Gospa” domagała się ustanowienia w dniu 25 czerwca święta Królowej Pokoju. Jeszcze nigdy w historii Ko ścioła nie zdarzyło się, by Matka Boża występowała z żądaniem ustanowienia własnego święta. W dniu 24 czerwca 1986 r. zjawa przekazała każdemu z obecnych w Medjugorie „specjalne błogosławieństwo”. Każdy pielgrzym może go udzielać innym, a ci następnym itd. „Błogosławieństwo” to polega na nakładaniu rąk na głowę lub nakreśleniu krzyżyka na czole z wypowiedzeniem formuły (jedynie w myślach): „Przekazuję tobie specjalne błogosławieństwo Matki Bożej Królowej Pokoju z Medjugorie, a ty przekaż je innym. Otrzymujesz w tym momencie łaskę macierzyńską Maryi, siłę nawrócenia, uzdrowienia wewnętrznego i fizycznego. Od dziś żyj głównym przesłaniem i orędziami…”8. Wygląda to jak parodia święceń kapłańskich albo jakiś „supersakrament”. O. Vlasić twierdzi, że to „błogosławieństwo jest największym darem danym Medjugorie przez Gospę, większym niż orędzia”9. Zadziwiające jest tu podobieństwo do „naszej” polskiej Oławy, gdzie „wizjoner” udziela podobnego „błogosławieństwa”.

Ponadto „objawienia” te cechują liczne sprzeczności; towarzyszą im nawet śmieszności. Na początku „wizjonerzy” twierdzili, że „Matka Boża” powróci do nich jeszcze trzy razy, mija już jednak prawie 18 lat od pierwszego ukazania się „Gospy”, a końca tych „objawień” nie widać. Jej „objawienia” mają trwać do końca życia „wizjonerów”, z których najstarszy ma dziś zaledwie 35 lat! Zacytujmy ponownie kard. Franića: „Trzeba zająć się poważnie i krytycznie badaniem treści i formy orędzia. Młodzi świadkowie «objawień» nie zawsze referują dosłownie orędzie Matki Bożej, czasem podają swoje myśli, nieraz powtarzają orędzia otrzymane przed rokiem czy trzema laty w sposób nieco odmienny”10. „Wizjonerzy” zadają też „Gospie” liczne pytania. Często „objawienie” polega na rozmowie z „Gospą”. Mamy tu doczynienia z karykaturą Matki Bożej – w miejsce pokornej Niepokalanej, którą znamy z Pisma Świętego czy z prawdziwych objawień w Lourdes czy Fatimie, pojawia się gadająca „Gospa”. Odpowiada ona na absurdalne pytania w stylu „Kto zdobędzie mistrzostwo Jugosławii w piłce nożnej?” czy też „Gdzie jest mój zgubiony pierścionek?”11. Wzbudzała u „wizjonerów” uczucie strachu i przerażenia. Znany nam ks. Józef Warszawski SI, który poza Garabandalem zajmował się także sprawą Medjugorie, opowiadał kiedyś, jak podczas jednego z medjugorskich „objawień” „Gospa”, ku przerażeniu „wizjonerów”, ukazała dzieciom wizerunek szatana przybierając jego postać!12.

Antyteza Fatimy

Zwolennicy Medjugorie zapytani o to, czy Medjugorie nie stanowi zagrożenia dla Fatimy odpowiadają, że objawienia w „Lourdes były rano, w Fatimie były w południe, a Medjugorie wieczorem”. Ma to dowodzić ich wzajemnego uzupełniania się. Zdaniem o. Slavko Barbarića, „Matka Boża” z Medjugorie przychodzi z tym samym celem co w Fatimie, ale „w pewnym zmienionym rytmie, który jest przystosowany do naszego współczesnego rytmu”13. Według niego, nie ma sensu jeździć „gdzieś daleko”, w „odległe miejsca” (do Fatimy i Lourdes – przyp. T.K.), kiedy ma się sanktuaria Matki Bożej u siebie (chodzi zapewne o Medjugorie – przyp. T.K.).

Ks. Jan Wójtowicz w swojej książce pt. Problem: Medjugorie, będącą chyba jedyną tego typu pozycją w Polsce, analizuje medjugorskie „objawienia” posługując się kryteriami teologicznymi. Autor dochodzi do wniosku, że pochodzą one od złego ducha. Ks. Wójtowicz pisze, że bezpośrednim celem medjugorskich objawień

jest zdominowanie, usunięcie w cień i pomniejszenie znaczenia Fatimy i Lourdes przede wszystkim przez ciągłe, aktualne trwanie objawień, [które] wzbudzają ustawicznie sensację, grającą na ciekawości ludzkiej zwłaszcza do rzeczy nadzwyczajnych, i organizowaną coraz szerzej aktywną propagandę – oto skutek i cel: osiągnąć strumień pielgrzymów od Lourdes i Fatimy – gdzie „nic ciekawego” się nie dzieje – skierować ich do Medjugorie i uczynić z nich ślepo oddanych „wyznawców” i propagatorów pysznego medjugorskiego „Wiatru”. Jest to więc „tajemny plan” pychy żądnej hołdu, „plan, którego nie odgadniecie”, o którym Zjawa tak często wspomina14.

Rzeczywiście przez fakt, iż „objawienia” w Medjugorie trwają już tak długo, swoją sensacyjnością przyciągają rzesze pielgrzymów. W tym aspekcie widać sprzeczność pomiędzy Medjugorie a Lourdes, La Salette czy Fatimą, gdzie objawienia trwały krótko, a treść orędzi była jasna i konkretna. Nieporównywalne jest także życie wizjonerów. Życie św. Bernadetty cechowała wielka dyskrecja, Hiacynta i Franciszek z Fatimy są dla nas wzorem do naśladowania, siostra Łucja pokorna i ukryta w klasztorze. A „wizjonerzy” z Medjugorie – jakie prowadzą życie? Żadne z nich nie wybrało życia zakonnego czy kapłańskiego. Znane są kłamstwa „wizjonerów” z Medjugorie, wygłupy Jakova podczas Mszy św.; Ivanka wyszła za mąż i robi interesy w barze dla pielgrzymów itd. Ich opiekunowie, ojcowie Vlasić i Vego także nie zasługują na miano „prawdziwych świętych”, jak mówi „Gospa”. O. Vlasić jest ojcem dziecka zakonnicy, zaś o. Vego porzucił kapłaństwo i żyje z byłą siostrą zakonną w konkubinacie15. „Objawienia” w Medjugorie charakteryzuje ponadto fakt, iż wszystko zaczęło się od grzechu. Najpierw „wizjonerki” zeszły się na potajemnym paleniu papierosów, natomiast chłopiec ukradł jabłka sąsiadowi. Niemal identycznie było w Garabandal, gdzie wszystko zaczęło się także od kradzieży jabłek16.

Badanie kanoniczne i wyrok Kościoła

Bp Pavao Zanić zarządził przeprowadzenie badania kanonicznego w Medjugorie. Pierwsze badanie, przeprowadzone przez komisję diecezjalną, miało miejsce w latach 1983–1984. Pierwsze rezultaty badań przedstawiono 24 marca 1984 r.; czytamy tam m. in.:

  1. Unikać oświadczeń i publikacji niekrytycznych i pochwalnych na temat „objawień”.
  2. Nie powinno się organizować pielgrzymek do Medjugorie.
  3. Nie wyróżniać w jakiś sposób świadków „objawień” i nie pozwalać, by występowali w kościołach, zanim nie ukaże się oficjalne orzeczenie.
  4. Powstrzymać się od udzielania wyjaśnień prasie17.

Od 18 stycznia 1987 r. do 10 marca 1991 r. tym problemem zajmowała się także Komisja Episkopatu Jugosławii, która uznała, że nie można stwierdzić, aby w Medjugorie miały miejsce zjawiska i objawienia pochodzenia nadprzyrodzonego.

23 marca 1996 r. zabrała głos Kongregacja Nauki Wiary, która przypomniała stanowisko Episkopatu Jugosławii z 1991 r. W liście Kongregacji czytamy:

Z tego, co tu powiedziano, wynika, że nie należy organizować oficjalnych, tak parafialnych, jak diecezjalnych pielgrzymek do Medjugorie, rozumianego jako miejsce autentycznych objawień maryjnych, bo byłoby to niezgodne z tym, co stwierdzili poprzednio biskupi byłej Jugosławii w oświadczeniu, któreśmy tu zacytowali18.

2 października 1997 r. ordynariusz Mostaru, biskup Radko Perić odpowiedział na zapytanie redaktora naczelnego pisma „Famille Chretienne” w sprawie Medjugorie19:

Jeśli chodzi o poruszoną sprawę dotyczącą stanowiska wyżej wymienionej Kurii Diecezjalnej w odniesieniu do tak zwanych zjawień czy objawień w Medjugorie, a w szczególności co do zasady: Non constat de supernaturalitate (‘Nie jest pewne, że to jest nadprzyrodzone’) czy Constat de non supernaturalitate (‘Jest pewne, że to nie jest nadprzyrodzone’), mogę orzec co następuje:

  1. Druga Komisja diecezjalna, która pracowała od 1984 do 1986, wyraźnie przegłosowała zdecydowaną większością 2 maja 1986 na rzecz Non constat de supernaturalitate (11 głosów negatywnych, 2 pozytywne, 1 nieważny, 1 wstrzymujący się).
  2. Deklaracja Konferencji Episkopatu z 1991 mówi: „Na podstawie dotychczasowych badań nie jest możliwe stwierdzienie, że chodzi o zjawienia lub objawienia nadprzyrodzone”.
  3. Kongregacja ds. Nauki Wiary, cytując w całości Deklarację Biskupów byłej Jugosławii w dwu jednakowych listach przesłanych do Biskupów francuskich…, mówi: „Z tego co tu powiedziano wynika, że nie należy organizować oficjalnych, tak parafialnych, jak diecezjalnych pielgrzymek do Medjugorie, rozumianego jako miejsca autentycznych objawień maryjnych, bo byłoby to niezgodne z tym co stwierdzili poprzednio Biskupi b. Jugosławii w oświadczeniu, któreśmy tu zacytowali”.
  4. Na podstawie poważnych studiów dotyczących tej sprawy prowadzonych przez 30 naszych uczonych (trzech Komisji), w oparciu o moje pięcioletnie doświadczenie w Diecezji, biorąc pod uwagę gorszące nieposłuszeństwa związane z tą sprawą, kłamstwa pojawiające się od czasu do czasu w ustach „Madonny”, niezwykłe powtórzenia „orędzi” od ponad 16 lat, dziwny sposób, w jaki „kierownicy duchowi” tak zwanych „widzących” prowadzą ich przez świat, czyniąc im propagandę, oraz praktykę, że „Madonna” zjawia się na fiat („niech przybędzie!”) „widzących” – moje przekonanie i stanowisko nie jest tylko: Non constat de supernaturalitate, lecz: Constat de non supernaturalitate (zjawień i objawień w Medjugorie).
  5. Jestem jednak otwarty na badania, które chciałaby podjąć Stolica Święta jako najwyższa Instancja Kościoła katolickiego, aby wydać najwyższy i ostateczny osąd sprawy, przede wszystkim ze względu na dobro dusz oraz ze względu na cześć Kościoła i cześć dla Matki Bożej.

+ Radko Perić

Znana jest także wypowiedź Kongregacji Nauki Wiary dla polskich biskupów przebywających z wizytą ad limina w Rzymie w kwietniu 1998 r.20:

  1. Nadal obowiązuje, że niczego nadprzyrodzonego nie można się w tych objawieniach dopatrywać.
  2. Należy informować wiernych, że Medjugorje jest miejscem modlitwy, ale nie objawień.
  3. Nadal obowiązuje zakaz urządzania oficjalnych pielgrzymek.
  4. To, co mówi istota objawiająca się – „Gospa” – zawiera sprzeczności, jest więc niepoważne, podobnie postawa i wypowiedzi „widzących”.
  5. Aktualny ordynariusz Mostaru zajmuje stanowisko negatywne.
  6. Wobec rozpowszechnionej szeroko propagandy i popularnych pielgrzymek sprawa jest poważna i delikatna, i wymaga roztropnego postępowania.

Reakcje

Biskup Pavao Zanić w liście do ojca Hugha z 17 sierpnia 1987 r. pisał:

Są jednakże tacy, którzy się pośpieszyli, uprzedzając osąd Kościoła. Ogłosili „cuda i zjawiska nadprzyrodzone”, a z ołtarza głosili prywatne objawienia, co jest zakazane aż do czasu, gdy Kościół uzna te objawienia za autentyczne. Z tego też względu wiele środowisk wstrzymało się z organizowaniem pielgrzymek, czekając na osąd Kościoła. Najpierw Komisja ds. Medjugorie 24 marca 1984 r. wysłała ostrzeżenie. Bez rezultatu. Potem Konferencja Biskupów, w październiku tego samego roku, zakazała organizowania oficjalnych pielgrzymek do Medjugorie („oficjalnie” oznacza organizowanie wspólne i zbieranie osób). Bez skutku. Następnie, w Rzymie, Kongregacja Doktryny Wiary 23 maja 1985 r. wysłała do Konferencji Biskupów Włoskich list z prośbą o podejmowanie wysiłków w celu ograniczenia pielgrzymek organizowanych z Włoch do Medjugorie…, a także wszelkiego rodzaju propagandy. Również bezskutecznie. Wreszcie, J.E. kard. Franjo Kuharić i ja osobiście, w imieniu Konferencji Biskupów Jugosławii, 9 stycznia 1987 r. ogłosiliśmy publicznie deklarację: „Nie jest dozwolone organizowanie pielgrzymek i innych manifestacji motywowanych nadprzyrodzonym charakterem, który mógłby być przypisywany wydarzeniom w Medjugorie”. Jest to deklaracja najwyższej wagi kościelnej i winna być respektowana21.

Niestety, opis sytuacji zaprezentowany w liście bpa Zanića nie zmienił się nawet teraz, kiedy to jego następca bp Perić orzekł, iż „objawienia” w Medjugorie nie są nadprzyrodzone. Wciąż do Medjugorie podążają pielgrzymki z całego świata, w tym także z Polski. Na murach jednego z krakowskich kościołów możemy co kilka dni przeczytać nowe „orędzia” z Medjugorie. Polskie parafie organizują pielgrzymki, to samo czyni Radio Maryja. W propagowanie Medjugorie włączył się nawet ks. prałat Szymborski, duszpasterz grupy indultowej z Warszawy. Także liczni hierarchowie Kościoła ignorują stanowisko ordynariusza i Stolicy Świętej. Przykładem może być m.in. arcybiskup wiedeński, kardynał Christopher Schönborn, który w swej książce Danke Maria opublikował szesnaście świadectw ludzi, którzy wybrali życie kapłańskie lub zakonne dzięki wizycie w Medjugorie. Ma to jego zdaniem dowodzić prawdziwości tych „objawień”22. Propagatorzy Medjugorie skrzętnie odnotowują każdy gest poparcia ze strony hierarchii, ich uwadze nie uszły także pozytywne wypowiedzi polskich hierarchów – kardynała Józefa Glempa czy bpa Zbigniewa Kraszewskiego.

Cała „afera” wokół Medjugorie jest jeszcze jednym sprawdzianem prawdziwej jedności Kościoła katolickiego. Poszczególne episkopaty powinny odpowiedzieć na wezwania Stolicy Świętej i zakazać pielgrzymek do Medjugorie. W interesie Kościoła i zbawienia dusz leży też to, aby Stolica Apostolska odpowiedziała na apel bp. Perića i jak najszybciej definitywnie potępiła Medjugorie. Ω

Na temat rzekomego objawienia w Medziugorie polecamy opracowanie ks. Jana Wójtowicza, dostępne na stronie Antyku. Zestaw ciekawych informacji i dokumentów w jęz. angielskim można znaleźć na tej stronie. Warto zajrzeć również na strony Unity Publishing, amerykańskiej organizacji zajmującej się m.in. zwalczaniem „konspiracji Medziugorie”.

Medziugorie leży na terenie chorwackiego obszaru etnograficznego (ponad 99% mieszkańców stanowili i stanowią Chorwaci), ale po rozpadzie Jugosławii w 1991 r. znalazło się na terytorium Bośni-Hercegowiny.

Medjugorie antytezą Fatimy, youtube:

Dla analfabetów, niewidomych oraz zajętych bezmyślną pracą:

23 minuty

==================================

Przypisy

  1. Ks. P. Zorza, Drogie dzieci, dziękuję że odpowiedzieliście na moje wezwanie, Kraków 1998, s. 8. Poza wymienioną szóstką młodych ludzi, trochę później „widzenia” miało jeszcze sześcioro innych dzieci. Zob. Ks. R. Pindel, Sprawa Medjugorie, „W drodze”, nr 1 (305), 1999, s. 40.
  2. A. Gwiazda, Medzjugorie, „Myśl Polska”, nr 11, 29 maja 1994, s. 4.
  3. Ks. R. Pindel, op. cit., s. 40.
  4. A. Gwiazda, op. cit., s. 4-5.
  5. Ks. R. Pindel, op. cit., s. 41.
  6. Ks. J. Wójtowicz, Problem: Medjugorie. Fragmenty książki, „W drodze”, nr 6 (298), 1998, s. 28.
  7. A. Gwiazda, op. cit., s. 5.
  8. Ks. J. Wójtowicz, op. cit., s. 31.
  9. Tamże, s. 31.
  10. A. Strus, Czy Medjugorie jest znakiem Boga dla współczesnego świata, „Tygodnik Powszechny”, nr 24, 16 czerwca 1985, cyt. za R. Pindel, op. cit., s. 42.
  11. A. Gwiazda, op. cit., s. 5.
  12. Opinię tę ks. Józef Warszawski SI wyraził w jednym ze swych prywatnych listów.
  13. Módlcie się, a zobaczycie. Rozmowa z ojcem Slavko Barbarićem, „W drodze”, nr 6 (298), 1998, s. 18.
  14. Ks. J. Wójtowicz, op. cit., s. 29.
  15. A. Gwiazda, op. cit., s. 5; ks. K. Stehlin, Ruch charyzmatyczny. Czy to jest katolickie?, Warszawa 1997, s. 32.
  16. O. W. Giertych, Kubeł zimnej wody, „W drodze”, nr 6 (298), 1998, s. 23; zob. także: ks. Józef Warszawski SI, Garabandal – objawienie Boże czy mamienie szatańskie?, Rzym 1970.
  17. A. Strus, op. cit.
  18. Ks. R. Pindel, op. cit., s. 43.
  19. List biskupa Mostaru Radko Petrića, „W drodze”, nr 6 (298), 1998, s. 33.
  20. „Biuletyn KAI”, 7 kwietnia 1998.
  21. Ks. K. Stehlin, op. cit., s. 32–33.
  22. Módlcie się, a zobaczycie. Rozmowa z ojcem Slavko Barbarićem…, s.

Muzułmanie, Fatima, Maryja.

Muzułmanie, Fatima, Maryja.

Arcybiskup Fulton J. Sheen Źródło: „The World’s First Love”, 1952r.

Islam jest jedyną wielką postchrześcijańską religią świata. Ponieważ jego początki przypadają na siódmy wiek, za życia Mahometa, było możliwe zaadaptowanie przezeń pewnych elementów Chrześcijaństwa i Judaizmu.

Islam przyjął doktrynę jedności Boga, Jego Majestatu i Jego Siły Stwórczej i wykorzystał ją jako podstawę dla nieuznawania Chrystusa, Syna Bożego.

Fałszywie interpretując pojęcie Świętej Trójcy, Mahomet uczynił Chrystusa zaledwie prorokiem.
Kościół Katolicki w całej Afryce Północnej został praktycznie zniszczony przez hordy muzułmańskie i obecnie (ok. 1950r.) muzułmanie zaczynają na nowo szykować się do walki.
Jeśli Islam jest herezją, jak twierdzi Hilaire Belloc, jest to jedyna herezja, która nigdy nie podupadła, zarówno w sferze liczebności, jak i co do religijności jej wyznawców.
Misjonarskie wysiłki Kościoła wobec tej grupy zawsze, przynajmniej pobieżnie rzecz ujmując, kończyły się niepowodzeniem, ponieważ muzułmanie zwykle nie są podatni na nawrócenie. Powodem jest to, że dla wyznawcy Mahometa stać się chrześcijaninem jest tym, czym dla chrześcijanina byłoby stać się żydem. Muzułmanie wierzą, że są w posiadaniu ostatniego, definitywnego objawienia Boga dla świata i że Chrystus był tylko prorokiem głoszącym przyjście Mahometa, ostatniego z prawdziwych proroków Boga.
Dzisiaj (1950r.) nienawiść krajów muzułmańskich wobec Zachodu staje się nienawiścią wobec samego chrześcijaństwa. Mimo iż rządzący państwami wciąż nie biorą tego pod uwagę, istnieje olbrzymie niebezpieczeństwo, że doczesna siła islamu może powrócić, a wraz z nią groźba tego, że zmiecie on Zachód, który przestał być chrześcijański i że islam utwierdzi się jako wielkie antychrześcijańskie mocarstwo światowe
Jestem święcie przekonany, że obawy, jakie wiele osób żywi wobec islamu, nie znajdą potwierdzenia i że islam nawróci się w końcu na chrześcijaństwo – stanie się to w sposób, którego nie przewidują nawet niektórzy z naszych misjonarzy.
Jestem przekonany, że stanie się to nie poprzez bezpośrednie głoszenie chrześcijańskiej nauki, lecz poprzez wezwanie muzułmanów do oddawania czci Matce Boga.
Oto moja linia argumentacji:
Koran, który jest biblią muzułmanów, zawiera wiele ustępów dotyczących Najświętszej Dziewicy. Po pierwsze Koran wierzy w Jej Niepokalane Poczęcie i w Jej Dziewicze Narodzenie. Trzecia sura Koranu lokuje historię rodziny Maryi w genealogii, która wywodzi się od Abrahama, Noego i Adama. Gdy porówna się koraniczny opis narodzin Maryi z apokryficzną ewangelią o Jej narodzinach, można się pokusić o stwierdzenie, że Mahomet w dużej mierze korzystał z tej ostatniej.
Obie księgi opisują podeszły wiek i ostateczną niepłodność Anny, matki Maryi. Jednakże gdy Anna poczęła, matka Maryi mówi według Koranu: „O Panie, zawierzam i poświęcam Ci to, co już jest we mnie. Przyjmij to ode mnie”.

Po przyjściu na świat Maryi, jej matka Anna mówi: “I poświęcam Ją z całym Jej potomstwem pod Twoją opiekę, o Panie przeciwko Szatanowi!”
W Koranie znajdujemy też wersy o Zwiastowaniu, Nawiedzeniu i Narodzeniu. Aniołowie przedstawieni są gdy towarzyszą Najświętszej Matce i mówią: „O Maryjo, Bóg wybrał Cię i oczyścił i wyniósł Cię ponad wszystkie kobiety na ziemi.”
W dziewiętnastej surze Koranu znajdujemy czterdzieści jeden wersetów o Jezusie i Maryi. Znajduje się tam tak silna obrona dziewictwa Maryi, że Koran w czwartej księdze przypisuje potępienie Żydów ich potwornym oszczerstwom przeciw Maryi Dziewicy.
Maryja jest zatem dla muzułmanów prawdziwą ‚Sayyida, czyli Panią. Jej jedyną ewentualną poważną rywalką w ich wyznaniu wiary mogłaby być Fatima, córka samego Mahometa. Jednakże po śmierci Fatimy Mahomet napisał: “Będziesz najbardziej błogosłowioną spośród kobiet w Raju, po Maryi.”
W jednym z wartiantów tekstu, w usta Fatimy wkłada się słowa: “Przewyższę wszystkie kobiety, z wyjątkiem Maryi.”

Prowadzi nas to do drugiego punktu mojej argumentacji, mianowicie do wyjaśnienia, dlaczego Najświętsza Matka w XX wieku wybrała na miejsce Swojego objawienia małą, nieistotną wioskę Fatima, aby odtąd przyszłe pokolenia znały ją jako “Matkę Boską z Fatimy”.

Cokolwiek dzieje się ze zrządzenia Nieba, dba ono o to, aby wszystkie szczegóły zostały dopracowane z najwyższą finezją. Wierzę, że Najświętsza Dziewica wybrała sobie miano „Matki Boskiej z Fatimy” jako obietnicę i znak nadziei dla ludów muzułmańskich i jako zapewnienie, że ci, którzy okazują jej tak wiele szacunku, pewnego dnia przyjmą również Jej Boskiego Syna.
Dowód na potwierdzenie tej tezy znaleźć można w historycznym fakcie wielowiekowej okupacji Portugalii przez muzułmanów. Gdy zostali wreszcie z niej wyparci, muzułmanami dowodził ostatni wódz, który miał piękną córkę o imieniu Fatima.

Zakochał się w niej katolicki chłopak, ona odwzajemniła jego miłość i nie tylko pozostała w Portugalii, gdy muzułmanie odeszli, lecz przyjęła również wiarę katolicką. Jej młody mąż był w niej tak zakochany, że przemianował miasto w którym mieszkali; odtąd nosiło ono nazwę Fatima. Tak więc miejsce, w którym Najświętsza Matka objawiła się w 1917r., historycznie wiąże się z Fatimą, córką Mahometa.

Ostatecznym dowodem na związki Fatimy z muzułmanami jest entuzjastyczne przyjęcie pielgrzymującej statuy Matki Boskiej Fatimskiej przez muzułmanów w Afryce i w Indiach. Muzułmanie uczestniczyli w katolickich nabożeństwach ku czci Matki Boskiej, brali udział w procesjach, a nawet w modlitwach przed ich własnymi meczetami; a w Mozambiku muzułmanie przyjęli chrześcijaństwo, gdy tylko została tam postawiona figura Matki Bożej Fatimskiej.
W przyszłości misjonarze przekonają się, że ich apostolat wśród muzułmanów odniesie sukces w takim stopniu, w jakim będą oni nauczać o Matce Boskiej z Fatimy. Ponieważ muzułmanie mają nabożeństwo do Maryi, nasi misjonarze powinni zadowolić się rozszerzaniem i rozwijaniem tego nabożeństwa, zdając sobie w pełni sprawę z tego, że Najświętsza Maryja Panna osobiście doprowadzi muzułmanów do Jej Boskiego Syna.
Podobnie jak ci, którzy tracą nabożeństwo do Niej, tracą wiarę w Boskość Chrystusa, tak ci, którzy pogłębiają to nabożeństwo, stopniowo zdobywają tę wiarę.

Nowy wspaniały świat – to „udoskonalona” wersja błędów Rosji zapowiedzianych w Fatimie

Nowy wspaniały świat – to „udoskonalona” wersja błędów Rosji zapowiedzianych w Fatimie!

Piotr Relich udoskonalona-wersja-bledow-rosji

Przesłanie Matki Bożej o „błędach Rosji”, często utożsamiane jest z ekspansją ideologii komunistycznej, zarówno w jej politycznym jak i kulturowym wymiarze. Tymczasem w obliczu rodzącego się na naszych oczach, nowego technokratycznego totalitaryzmu o globalnej skali, część z nas wskazuje, że jego ośrodki już nie leżą w Moskwie, lecz Davos, Nowym Jorku czy Waszyngtonie. Ale to właśnie z Moskwy się tam przeniosły.

Bolszewicka rewolucja seksualna

Po 1917 r., zgodnie z orędziem przekazanym pastuszkom w Fatimie, komunizm w postaci systemu politycznego rozlał się na cały świat. Jednak już od dawna badacze objawień fatimskich przestrzegali, by „błędów Rosji” nie redukować wyłącznie do wymiaru politycznego. Wszak naczelne idee komunizmu; chęć budowy materialistycznego „raju na Ziemi”, usunięcia religii z życia publicznego i politycznego czy potrzeba wychowania „nowego człowieka” bez rodziny i własności, nie zniknęły wraz z upadkiem Związku Sowieckiego.

Nie ma większej potrzeby szerzej wyjaśniać, że to, co dzisiaj utożsamiamy z zepsuciem moralnym Zachodu, stanowi dalekosiężne skutki eksperymentu przeprowadzonego pierwszy raz pod bagnetami bolszewików. Zanim w USA powstały pierwsze hippisowskie komuny, pół wieku wcześniej w Rosji kwitła komsomolska „wolna miłość”, seks traktowano jak „szklankę wody”, rozwód można było kupić za 3 ruble, a aborcja służyła jako główny „środek antykoncepcyjny”.

Po latach przeznaczonych na odbudowę gospodarki po wojnie „skrzydlaty Eros” Aleksandry Kołłątaj w końcu wylądował na Amerykańskiej ziemi. Zatruty owoc rewolucji seksualnej, trafiając na żyzną glebę liberalizmu (libertynizmu), podlewany reakcją na protestancki purytanizm, mógł rozrastać się znacznie swobodniej niż w surowych stalinowskich warunkach.

Postępującą seksualizację wzmacniał również dziki i bezwzględny kapitalizm, upatrujący w libido dominandi szans na stworzenie konsumenta doskonałego – niewolnika swoich namiętności. Straszliwe skutki tego procesu; plaga pornografii, aborcyjna hekatomba, zerwane więzi międzyludzkie, zaburzenia własnej tożsamości czy w końcu – trwałe okaleczanie nieletnich w imię zwodniczej i nieprawdziwej antropologii, to wciąż twórcze rozwinięcie systemowego błędu dokonanego po raz pierwszy przez bolszewicką Rosję. Choć komunizm w sensie politycznym poniósł porażkę, wciąż żyją idee stojące za jego powstaniem. 

Nowe zagrożenia?

Jak zdołaliśmy się niedawno przekonać, naszej suwerenności, już nie tylko politycznej – ale przede wszystkim osobistej – zagraża nowy totalitaryzm spod znaku zrównoważonego rozwoju i IV rewolucji przemysłowej. Świetlaną przyszłość chce nam zapewnić, bez pytania nas o zdanie, sojusz organizacji międzynarodowych i wielkiego kapitału, reprezentowanego przez banki oraz instytucje finansowe.

Nad wszystkim czuwają niezmienne gremia eksperckie i ciała doradcze, a poszczególne rządy traktowane są zaledwie jako ostatnie ogniwo; lokalną „władzę wykonawczą” dalekosiężnych i kompleksowych planów. Globalny proces, choć teoretycznie obejmuje cały świat, najsilniej wspierają czołowe demokracje, a najskuteczniej wdraża cudowne dziecko systemu kapitalistycznego – międzynarodowa korporacja. Gdzie tu zatem mowa o „błędach Rosji”, zwłaszcza, gdy od 2022 środowiska globalistyczne odcinają się od Kremla jak od zarazy?

Żeby lepiej zrozumieć naturę zachodzących procesów, należy pominąć atrakcyjną fasadę i wsłuchać się w słowa orędowników globalizmu. Dzięki temu zrozumiemy, że pod szlachetnie brzmiącymi hasłami o zrównoważonym rozwoju, powszechnym zdrowiu i ekologicznych technologiach, kryje się zwyczajny materializm historyczno-dialektyczny, wykraczający daleko poza poszukiwania sposobu na kontrolę środków produkcji.

„Zmiany klimatu”; motor napędowy globalistycznych „pięciolatek” (w przypadku ONZ – piętnastolatek) mniej niż faktycznemu ograniczaniu śladu węglowego, służy głównie likwidacji kapitalizmu dzięki systemowej rewolucji społeczno-środowiskowej. O potrzebie jego „przebudowy” mówią bowiem już nie tylko czołowi lewicowi myśliciele, ale i przedstawiciele naczelnych instytucji finansowych świata, do niedawna stojący na straży systemu kojarzonego z wolnym rynkiem i przedsiębiorczością. Transformację podyktowaną koniecznością zmniejszenia wpływu człowieka na środowisko naturalne, mają zapewnić nie tylko odpowiednie reformy polityczne, ale przede wszystkim narzędzia dostarczone przez cyfrową rewolucję.

Otóż współczesne technologie informacyjne takie jak sztuczna inteligencja, cyfrowy pieniądz czy wszelkie systemy zdalnego nadzoru mają już wkrótce rozwiązać wadę fabryczną planowania centralnego; niezdolności uzyskiwania i przetwarzania wystarczającej ilości danych. Dzięki ciągłemu podpięciu do sieci, system będzie o nas wiedział wszystko i na bieżąco tę wiedzę wykorzystywał. Dlatego, jak przekonuje Aaron Bastani, po raz pierwszy w historii otwiera się realna szansa na stworzenie rzeczywistego komunizmu, który nie będzie skutkował głodem, powszechną biedą i obozami pracy.

Co więcej, rozwój współczesnych technologii, w jego opinii, umożliwi funkcjonowanie w oderwaniu od eksploatacji środowiska naturalnego. Energia będzie wytwarzana w sposób czysty, nauczymy się produkować tanią laboratoryjną żywność, a powszechne trapie genowe zapewnią faktyczną równość z uwagi na możliwość modyfikacji kodu DNA na etapie prenatalnym. Wreszcie stworzymy idealny system społeczno-ekonomiczny, pozbawiony wszelkich elementów wyzysku i niesprawiedliwości, z własnością prywatną na czele.

To właśnie dlatego współczesne korporacje, zwłaszcza technologiczne coraz bardziej przypominają komunistyczne molochy, tłamszące w zarodku konkurencję i wymagające od swoich pracowników bezwzględnej jednomyślności światopoglądowej. Wspierając obyczajową rewolucję liczą na uznanie giełdowych weryfikatorów, oceniających ich działalność na podstawie zaangażowania społeczno-środowiskowego. Uczciwe konkurowanie i zabieganie o klienta zastępują monopolizacją, państwowymi subsydiami oraz wsparciem potęgi funduszy inwestycyjnych. Wynikające z tego obawy związane z promocją dewzrostu (degrowth) balansują, rozpalając wiarę we wszechmoc postępu.

Właśnie to na myśli ma Sam Altman, „Bill Gates” sztucznej inteligencji, mówiąc, że AI uczyni ludzi super great. Nic dziwnego zatem, że pracując nad rozwojem swojej technologii marzy o „likwidacji kapitalizmu” i zapewnieniu ludziom gwarantowanego dochodu podstawowego.

Wynurzenia Altmana to jednak nic w porównaniu z wizją Wielkiego Resetu, promowanego przez szefa WEF Klausa Schwaba, czy filozofią naczelnego orędownika globalizmu Yuvala Noaha Harari’ego, marzącego o społeczeństwie bez Boga, narodu, własności, tradycyjnej rodziny, prywatności a nawet wolnej woli.

W ich myśli globalizm; ostateczna forma wszystkich systemów społeczno-politycznych, nie ma stanowić przeciwieństwa ZSRR, ale jego udoskonalone wcielenie.

Ukrywanie Trzeciej Tajemnicy Fatimskiej





Ukrywanie Trzeciej Tajemnicy Fatimskiej.
Chris Ferrara : the Third Fatima Secret cover-up (Ukrywanie Trzeciej Tajemnicy Fatimskiej) 
[przypominam.. md]  https://www.bitchute.com/video/hXGN6THGWw9p/

Dziękuję John, wielebni księża, Wasze Ekscelencje. Dziękuję za przywilej ponownego zwrócenia się do was. Ten temat będzie raczej kontrowersyjny, nawet bardziej niż to o czym mówiłem wczoraj. Być może niektórzy z was odbiorą to o czym zamierzam mówić jako poważne oskarżenie. Chciałbym odnieść się do tego oskarżenia bezpośrednio, na końcu tej prezentacji. Mam nadzieję, że będę w stanie je przedstawić w sposób, który pozwoli nam podejść do tego bez wrogości albo urazy, w stosunku do osób, stojących na czele Kościoła, ale raczej ze zrozumieniem tego, w jaki sposób rozwinął się problem, o którym dzisiaj będę mówić.
Tematem mojego wystąpienia jest Trzecia Tajemnica Fatimska i kontrowersje, związane z najnowszymi odkryciami wokół niej. Te kontrowersje to oczywiście kwestia, czy władza kościelna, faktycznie upubliczniła pełną treść Trzeciej Tajemnicy Fatimskiej.
Istnieje pewna grupa w Kościele. Ta grupa, na przestrzeni lat, wskazywała na rzeczy, o których zdecydowana większość członków Kościoła nie wie, którymi się nie interesuje lub też do których podchodzi ze sceptycyzmem. Jedną ze spraw, o których mówiła ta niewielka grupa na przestrzeni ostatnich 30 lat, jest to, że Paweł VI nigdy nie zabronił odprawiania tradycyjnej mszy łacińskiej i że każdy kapłan w Kościele, ma prawo odprawiać tradycyjną mszę łacińską.
I oczywiście papież Benedykt XVI potwierdził, że tak w istocie jest. W swoim liście apostolskim "Motu Proprio", powiedział, że tradycyjna msza łacińska nigdy nie została zniesiona a w swoim liście wyjaśniającym, stwierdził, że nigdy nie została zabroniona. I że nigdy nie była potrzebna zgoda, by odprawiać tę mszę.
Było coś jeszcze, o czym ta mała grupa mówiła przez lata - że podczas konsekracji Rosji, trzeba wymienić nazwę "Rosja". Że nie można konsekrować narodu, jeśli się go nie wymieni [z nazwy].
Na podstawie tych dwóch przykładów, można powiedzieć, że ta grupa ma skłonność do wskazywania rzeczy oczywistych. Niektórzy określają tę grupę różnymi obraźliwymi nazwami. Ta grupa nazywana jest "tradycjonalistami" lub "fatimistami" lub "ekstremalnymi tradycjonalistami" lub "fatimitami" lub inną obraźliwą nazwą. Osobliwą cechą tej grupy jest to, że to o czym mówi, okazuje się prawdą, jak w przypadku tradycyjnej mszy, która nie została zabroniona, Rosji, która nie została konsekrowana. Zwyczajne stwierdzenie oczywistości.
Ta grupa, "tradycjonaliści" lub "fatimici", jakkolwiek byś jej nie nazwał, do której też się zaliczam, od lat mówiła, że czegoś brakuje w tym, co Watykan upublicznił w czerwcu roku 2000 [jako Trzecią Tajemnicę Fatimską]. Że muszą istnieć jeszcze słowa, wypowiedziane przez Matkę Bożą do widzących dzieci, które wyjaśniają wizję biskupa w bieli, zabitego na wzgórzu, na obrzeżach zrujnowanego miasta, którą Watykan opublikował w czerwcu roku 2000 i o której powiedział, że to całość Trzeciej Tajemnicy.
Nie - stwierdziła ta grupa. Czegoś tu brakuje. Matka Boża z pewnością musiała wyjaśnić co ta wizja oznacza. Co doprowadziło do tego, że papież został zabity na obrzeżach na wpół zrujnowanego miasta. Dlaczego miasto jest pełne ciał. Dlaczego miasto jest zrujnowane. Jakie to miasto. Kto zabił tych wszystkich ludzi. I kto zabił papieża na obrzeżach miasta, na szczycie wzgórza. Czegoś tu brakuje. 
Okazuje się, że tak, jak ta grupa miała rację, w kwestii mszy łacińskiej, która nie została zakazana, Rosji, która nie została konsekrowana, tak samo ma rację w tym przypadku [Trzeciej Tajemnicy]. Zagadka [ujawnienia] została rozwiązana. Mamy naocznego świadka, arcybiskupa Capovilla, Loris F. Capovilla, osobistego sekretarza Jana XXIII, który ujawnił jednemu spośród mówców, uczestniczących w tej konferencji, Solideo Paolini, że w rzeczywistości istnieją dwie różne koperty, zawierające Trzecią Tajemnicę Fatimską i dwa różne teksty, składające się na Trzecią Tajemnicę Fatimską.
Pierwsza koperta zawiera wizję, która została ujawniona 26 czerwca roku 2000, a druga koperta, zawiera tekst, którego treści jeszcze nie ujawniono. Ale arcybiskup Capovilla potwierdził a Watykan nie zaprzeczył, że istnieją dwie koperty. Pierwsza koperta, mówi arcybiskup, zawsze znajdowała się w apartamencie papieskim, w biurku do pisania Jana XXIII, w zabytkowym biurku. W tak ważnym zabytku, że biurku nadano nazwę. Nazwano je "Barbarigo".
 Arcybiskup powiedział, że w [pierwszej] kopercie jest tekst, który znajduje się w biurku "Barbarigo" i Watykan nie zaprzeczył temu. 
A więc zagadka jest rozwiązana. Wiemy, że istnieje brakujący tekst [Trzeciej Tajemnicy]. Teraz pytaniem jest, co zawiera ten tekst. Co się w nim znajduje. Mała grupa "tradycjonalistów", "fatimitów" i "ekstremistów", jak zwykle, "dodaje dwa do dwóch i otrzymuje cztery". To do czego doszli to kolejne stwierdzenie oczywistości, co ten brakujący tekst musi zawierać. Jak oni do tego doszli? Po prostu spojrzeli na istniejące dowody, ponieważ wiele osób mówiło o tym, co jest w pierwszej kopercie, znajdującej się w biurku "Barbarigo". I wiele osób ujawniło, w taki czy inny sposób, zawartość tego tekstu. 
Pierwszą z nich, był papież Pius XII. W 1931 roku, kiedy jako Monsignor Pacelli, był Sekretarzem Stanu Papieża Piusa XI, przyszły papież Pius XII, wypowiedział następujące słowa na temat przesłania Fatimy. Chcę, byście zapamiętali ten cytat, gdyż jest jednym z najważniejszych dowodów, ponieważ jest to absolutnie zadziwiające, że papież wygłosił to w 1931 roku.
Oto, co powiedział: "jestem zmartwiony, słowami Matki Bożej, skierowanymi do małej Łucji z Fatimy. Ta konsekwencja z jaką Maryja, odnosi się do zagrożeń, które czyhają na Kościół, jest bożym ostrzeżeniem, przed SAMOBÓJSTWEM, które grozi, w przypadku zmiany wiary, liturgii, teologii i duszy [Kościoła]".
Następnie przyszły papież mówi: "słyszę wszędzie wokół mnie, innowatorów, którzy chcą zdemontować 'Świętą Kaplicę', zgasić płomień powszechności Kościoła, odrzucić jego ozdoby i sprawić, by poczuł wyrzuty sumienia z powodu swojej historycznej przeszłości". 
Potem [przyszły] papież ostrzega, przed tym, co nadciąga nad Kościół. Mówi: "nadejdzie dzień, kiedy cywilizowany świat zaprze się swojego Boga, kiedy Kościół zwątpi, jak zwątpił Piotr. Kościół będzie kuszony, by uwierzyć, że człowiek stał się Bogiem. W kościołach, chrześcijanie na próżno będą szukać wiecznej lampki, wskazującej miejsce, gdzie Bóg na nich czeka. Będą pytać, jak Maria Magdalena, płacząca nad pustym grobem: 'gdzie Go zabrano?' ".
Tak o przyszłości Kościoła mówił [przyszły] Pius XII, na 31 lat przed Soborem Watykańskim II. Mówił to w odniesieniu do przesłania, które siostra Łucja, otrzymała od Matki Bożej. Mówił o tym, w odniesieniu do przesłania Fatimy. Mówił, że przesłanie Fatimy, dotyczy kryzysu w Kościele, spowodowanego samobójstwem zmiany liturgii, teologii i duszy Kościoła.
Przeczytałem oryginalny francuski tekst, oświadczenia papieża. Posiadam biografię papieża, autorstwa Monsignor’a Roche, który spisał tę rozmowę, w której papież złożył to oświadczenie. Nie ma wątpliwości, że [papież] złożył to oświadczenie! 
Dzięki temu oświadczeniu z 1931 roku, wiemy, że w tekście przesłania fatimskiego, jest coś na temat zmian w liturgii, zmian w teologii, zmian w duszy Kościoła, na temat czasów, w których w kościele parafialnym, ludzie nie znajdą wiecznej lampki. Jeśli chodzi o Amerykę, mogę potwierdzić, że istnieje wiele kościołów, z czasów po Soborze Watykańskim II, w których nie znajdziecie wiecznej lampki i w których będziecie mogli zapytać, podobnie jak Pius XII: 'gdzie Go zabrano?', gdzie jest Bóg w Postaci Eucharystycznej? To niezwykłe proroctwo, wypełniło się a przyszły papież, powiązał to z przesłaniem Fatimy. 
Tak więc wiemy, że Trzecia Tajemnica musi zawierać odniesienie do zmian w liturgii, teologii i duszy Kościoła, ponieważ pierwsze dwie tajemnice, które były znane już od lat dwudziestych XX wieku, w ogóle o tym nie mówiły! Tak więc to o czym papież Pius XII mówił [w 1931 roku], musi stanowić część Trzeciej Tajemnicy, nie znanej światu w 1931 roku. To oczywisty wniosek, gdy weźmiemy pod uwagę dostępne dzisiaj dowody.

Siostra Łucja. Ostatni wywiad z 1957. Przesłanie Matki Bożej jest ostatecznym ostrzeżeniem.

Ostatni wywiad z 1957. Siostra Łucja. Przesłanie Matki Bożej jest ostatecznym ostrzeżeniem.

[przypominam, bo ciągle jeszcze aktualne. MD]
---------------------
W wywiadzie ks. Fuentesa, przeprowadzonym 26 grudnia 1957 roku, zostało zaprezentowane ostateczne przesłanie Matki Bożej dla świata, powierzone posłańcowi Matki Bożej oraz ostatniemu żyjącemu świadkowi objawień w Fatimie [Siostrze Łucji].

Przesłanie Matki Bożej było ostrzeżeniem. Bóg ukarze świat, jeśli ludzie nie zwrócą uwagi na przesłanie Matki Bożej, powierzone Łucji oraz jej kuzynom Hiacyncie i Franciszkowi. W momencie przeprowadzania wywiadu, 40 lat po objawieniach w Fatimie i Cudzie Słońca, mało osób zwróciło uwagę na przesłanie.

Ponieważ zarówno dobrzy, jak i źli zignorowali doniosłość objawienia Fatimy, Bóg ukarze świat po 1960 roku. Siostra Łucja przewidywała ciągłe postępy komunizmu, bliską karę ze strony Rosji oraz rewolucję modernistyczną w Kościele Katolickim, która zmieni go nie do poznania.

Siostra Łucja przekazała, jakie środki duchowe będą potrzebne by przetrwać w tych złowrogich czasach.  Potrzebna jest postawa osobistej odpowiedzialności, duchowej samodzielności, oddanie się Niepokalanemu Sercu Matki Bożej oraz ciągłe uciekanie się do Boga i Matki Bożej poprzez modlitwę różańcową.

Śledztwo organizacji 'Prawda o Siostrze Łucji' ('Sister Lucy Truth'), prowadzone na podstawie analiz naukowych, jasno wskazało, że należy zignorować KAŻDE SŁOWO "Siostry Łucji", które pojawiło się po wywiadzie z ks. Fuentesem [uzasadnienie we wcześniejszych materiałach wydanych przez organizację – tłum].
Ceńmy słowa prawdziwej Siostry Łucji jako wskazówki by osiągnąć wieczne błogosławieństwo.

Ostatni wywiad.

Siostra Łucja, która udzieliła wywiadu w ostatnich dniach roku 1957, była pełnym smutku posłańcem Matki Bożej, roniącej łzy nad ludzkością, z powodu kary, która nadciąga po roku 1960.
Wywiad z 26 grudnia 1957 roku.
Rozmawiając z Siostrami Misjonarkami Najświętszego Serca Pana Jezusa, 22 maja 1958 w Meksyku, ks. Fuentes powiedział : "Chciałbym opowiedzieć o ostatniej rozmowie z Siostrą Łucją jaką miałem 26 grudnia ubiegłego roku. Była bardzo smutna, blada i wycieńczona". 
Ks. Fuentes odczytał słowa jakie Siostra Łucja wypowiedziała podczas wywiadu : "Księże, Matka Boża jest bardzo smutna, gdyż nikt nie zwraca uwagi na Jej przesłanie. Ani dobrzy, ani źli. Dobrzy, pozostają na drodze ku dobremu, nie zważając na przesłanie. Źli, ze względu na swoje grzechy, nie widzą kary bożej, która już ich dotknęła. Oni pozostają na drodze ku złemu, ignorując przesłanie."
"Księże, musisz mi uwierzyć, że Bóg ma zamiar ukarać świat w straszny sposób. Kara z Nieba jest blisko, poniesiemy konsekwencje za rok 1960. Co wtedy nastąpi? To co nastąpi będzie bardzo smutne i nieszczęsne dla całej ludzkości, jeśli wcześniej świat nie będzie się modlić i czynić pokuty. Nie mogę podać więcej szczegółów, ponieważ to wciąż tajemnica [Trzecia Tajemnica Fatimska w roku 1957]. Z woli Matki Bożej, tylko Ojciec Święty i biskup Fatimy, mogą zapoznać się z tajemnicą [przed rokiem 1960 - tłum.]. Obaj jednak zdecydowali się jej nie otwierać, by ona na nich nie wpłynęła. Trzecia część przesłania Matki Bożej, pozostanie tajemnicą do roku 1960."

"Powiedz im księże, że Matka Boża wiele razy powtarzała moim kuzynom Franciszkowi i Hiacyncie, jak również mi, że wiele narodów zniknie z powierzchni ziemi, że z woli Nieba, Rosja będzie narzędziem kary dla całego świata, jeśli nawrócenie tego biednego narodu, nie zostanie uzyskane wcześniej."
Siostra Łucja powiedziała także : "Księże, diabeł wydał ostateczną bitwę Matce Bożej.
Jak wiesz, to co najbardziej obraża Boga i to co zapewnia diabłu największą liczbę dusz w najkrótszym czasie, to pozyskanie dusz osób poświęconych Bogu. To pozostawia świeckich bez ochrony i diabeł może łatwiej przejąć ich dusze. Księże, powiedz im też, że moi kuzyni Franciszek i Hiacynta, widząc wciąż zasmuconą Matkę Bożą, czynili ofiary [za grzeszników]. Matka Boża nigdy się nie uśmiechała. Cierpienie, które u Niej widzieliśmy, spowodowane obrażaniem Boga i karą, która grozi grzesznikom, przenikało nasze dusze. Będąc dziećmi, nie wiedzieliśmy co więcej możemy czynić, niż to by modlić się i czynić ofiary."

Odnośnie wizji piekła, które Matka Boża pokazała Łucji, Franciszkowi i Hiacyncie, Siostra Łucja powiedziała : "Z tego powodu, moją misją jest nie tylko mówić o materialnych karach, które z pewnością nadejdą na świat, jeśli nie będzie się on modlić i czynić pokuty. Moją misją jest, by ostrzec wszystkich o nadciągającym niebezpieczeństwie utraty duszy na całą wieczność, jeśli zdecydujemy się trwać w grzechu.
Księże, nie powinniśmy czekać na wezwanie Ojca Świętego z Rzymu, by czynić pokutę, ani na wezwanie biskupów naszych diecezji w tym względzie, ani na wezwanie z kongregacji religijnych. Bóg już wielokrotnie używał tych środków, ale świat nie zważał na nie. Dlatego każdy z nas musi sam zacząć nawracać się duchowo. Każdy z nas musi ratować nie tylko własną duszę, ale też wszystkie dusze, które Bóg postawił na naszej drodze."
"Księże, Matka Boża nie powiedziała mi, że jesteśmy w czasach ostatecznych, ale zrozumiałam, że tak jest z trzech powodów. 
Po pierwsze, Matka Boża powiedziała, że diabeł wydał Jej ostateczną bitwę. To bitwa, po której jedna strona będzie zwycięska, druga przegrana. Od teraz jesteśmy albo po stronie Boga albo po stronie diabła, nie ma innych opcji.
 Po drugie, Matka Boża powiedziała mi i moim kuzynom, że Bóg daje światu dwa ostatnie środki ratunku : modlitwę różańcową i oddanie się Niepokalanemu Sercu Matki Bożej. Oznacza to, że innych środków już nie będzie. 
Po trzecie, Bóg zawsze karze świat dopiero wtedy, gdy wyczerpie wszystkie inne środki ratunku.
Gdy Bóg widzi, że nikt nie zwraca na nie uwagi, posyła jako ostatnią szansę zbawienia, Swoją Błogosławioną Matkę. Jeśli wzgardzimy tymi ostatnimi środkami ratunku i odrzucimy je, Niebo już nam nie przebaczy, ponieważ popełnimy grzech, który Ewangelia nazywa grzechem przeciw Duchowi Świętemu. Ten grzech oznacza jawne odrzucenie - za pełną wiedzą i wolą - zbawienia, którego wybór znajduje się w naszych rękach.
Ponieważ Jezus, jest bardzo dobrym Synem, On nie pozwoli obrażać i pogardzać Swoją Błogosławioną Matką. W historii jest wiele świadectw z różnych wieków, jak On zawsze bronił honoru Swojej Błogosławionej Matki."
"Modlitwa i ofiara to dwa środki by uratować świat. W tych czasach ostatecznych, w których żyjemy, Błogosławiona Dziewica, nadała nową skuteczność modlitwie różańcowej. W taki sposób, że nie ma problemu, który nie mógłby być rozwiązany poprzez modlitwę różańcową. Niezależnie jak trudny by nie był, czy to doczesny czy przede wszystkim duchowy, czy w życiu duchowym każdego z nas, czy naszych rodzin, czy rodzin na świecie, czy wspólnot religijnych, czy nawet w życiu ludów lub całych narodów. Powtarzam, nie istnieje problem, jakkolwiek trudny mógłby być, który nie mógłby być rozwiązany w tych czasach poprzez modlitwę różańcową. Poprzez modlitwę różańcową uratujemy nas samych, uświęcimy się, pocieszymy Jezusa oraz wyprosimy zbawienie wielu dusz."
"Drugim środkiem jest oddanie się Niepokalanemu Sercu Matki Bożej, naszej Najświętszej Matki, w którym znajduje się litość, dobroć, przebaczenie, które jest pewną drogą by osiągnąć Niebo."
"To jest pierwsza część przesłania, odnosząca się do Matki Bożej z Fatimy, druga część, która jest krótsza ale nie mniej ważna, odnosi się do Ojca Świętego."

Masońskie mordy chrześcijańskich monarchów na pocz. XX wieku.Fatima.

Masońskie mordy chrześcijańskich monarchów na pocz. XX wieku.Fatima.

Portugalia i Salazar „dyktator z łapanki”. – Królobójcy; seria morderstw królów, ale tylko katolickich i prawosławnego cara.

Pink panther [z mego Archiwum. MD] 12 maja 2017

Jutro 13 maja 2017 minie 100 lat od ukazania się Matki Boskiej trojgu portugalskim pastuszkom owiec gdzieś na wzgórzach koło wioski Fatima, czyli od największego wydarzenia w świecie katolickim (i nie tylko) w XX w., a tymczasem w serwisach in­formacyjnych telewizji, radia i w Internecie – zero info.  

Okazuje się, że „ze spraw katolickich” najważniejsza jest kwestia „korytarza humanitarnego”, co to jest na gwałt, sorry, pilnie  potrzebny „przez Polskę”. „Korytarze przez Polskę” kojarzą mi się jak najgorzej, no ale.  Podróże lotnicze też nie są tanie a szpitale w Kuwejcie czy Arabii Saudyjskiej podobno są wręcz luksusowe i znakomicie bliżej. Powtórzę: no ale.

Oczywiście Kościół Katolicki w Polsce i na świecie uroczyście obchodzi setną rocznicę objawień w najróżniejszej formie i religijny aspekt tych objawień jest katolikom polskim powszechnie znany, choćby z uwagi na osobiste zaangażowanie św. Jana Pawła II  w beatyfikację Hiacynty i Franciszka Marto, dwojga Małych Świadków.

Natomiast wymiar ludzki czyli historyczny tych wydarzeń w Polsce jest słabo popularyzowany. Dziesięć lat temu, w 90 rocz­nicę objawień w dwóch numerach miesięcznika katolickiego „Miłujcie się”  zamieszczono obszerny artykuł Pana Grze­gorza Kucharczyka pt.: ”Portugalia -masoneria -Fatima. W 90-lecie objawień Matki Bożej w Fatimie” a potem już w zasadzie nic.

O historii Portugalii z przełomu XIX i XX w. nie wiem praktycznie nic, więc rewelacje zawarte w artykule dr Kuchar­czyka zaostrzyły mi apetyt i w  celu „zarysowania szerokiego tła historycznego objawień w Fatimie” robię sobie dla uczczenia setnej rocznicy „jednoosobową konferencję para-naukową” na temat wydarzeń politycznych w Portugalii, które poprze­dziły „wy­darzenia Fatimskie” i które po nich – nastąpiły. Której jestem prelegentem i słuchaczem w jednej osobie. Jeśli ktoś chce się dołączyć, to serdecznie zapraszam.

Zapewne wiele osób zadaje sobie pytanie, dlaczego Matka Boska wybrała Portugalię i troje maluchów w wieku lat 10, 8 i 7 na przekazanie całemu światu strasznych ostrzeżeń i zdecydowanych nakazów dla katolików w imieniu Jej Syna. I właśnie wtedy. Tego się zapewne tu nie dowiemy, ale wątek aresztowania nieletnich wiejskich dzieci w dniu 13 sierpnia 1917 r. przez miejscowego wójta i uwiezienia ich w niedalekim miasteczku Ouerem daje jakieś pojęcie o „scenerii historycznej”.  Na pod­stawie jakich paragrafów nieletnie dzieci aresztuje jakiś wójt, a nie np. policja.

Co tam się w tej Portugalii działo???

Działo się naprawdę wiele i aż dziw, że te informacje są skrzętnie pomijane w nauczaniu historii Portugalii nawet bez na­wiązywania do religijnych objawień katolickim dzieciom w 1917 r.

Okazuje się, że w 1908 r. Portugalia przeżyła największy wstrząs polityczny od 1000 lat.  W dniu 1 lutego 1908 r. dwóch za­machowców: Alfredo Luisa da Costa (dziennikarza, publicysty, członka masońskiej Lizbońskiej Loży Górskiej) i Manuel Bu­íça (byłego sierżanta kawalerii i nauczyciela)  członków 20-osobowej grupy nielegalnej organizacji tzw. karbona­riuszy i– do­konało zbrodni: zastrzeliło na ulicy Lizbony króla Portugalii Karola I i jego  starszego syna i następcę tronu księ­cia Luisa Filipa de Braganza oraz raniło młodszego syna Manuela. Zamach ten był poprzedzony spiskiem i próbą zamachu w dniu 28 stycznia 1908 r. (tzw. zamachowcy zostali aresztowani w słynnej windzie do Biblioteki Miejskiej w Lizbonie) , po­pieranego po cichu przez bardzo agresywną w tym czasie Partię Republikańską – główną partię opozycyjną oraz jej bojówki tzw. Formadas Brancas (Białe Mrówki).

Celem zamachu była cała rodzina królewska i premier, jadący w odkrytym lando do pałacu, w tym król, jego żona Amelia (z domu księżniczka Orleańska, córka Hrabiego Paryża) oraz dwaj jedyni synowie.  Król został zastrzelony z Win­chestera z 8 metrów przez Manuela Buíça a Alfredo Costa wskoczył na stopień landa i oddał strzały z rewolweru do króla (już martwego), jego starszego syna (zginął na miejscu) i syna młodszego. Tego prawdopodobnie uratowała matka, która rzuciła się z jakimś bukietem na zamachowca, czym go wytrąciła „z rytmu”.  Zamachowcy zostali zabici na miejscu przez policjan­tów, kiedy już ci ochłonęli  z szoku. Oficer ochrony królewskiej dobił Alfredo Costa.

W ten sposób zakończyła się prawie 1000-letnia Monarchia Portugalska, albowiem co prawda młodszy syn Manuel ur. 1889 r. został wyświęcony na króla Manuela II ale nie był on zupełnie przygotowany do sprawowania władzy w obliczu totalnej i agresywnej opozycji.

Portugalia była w zupełnym szoku, ale warto w tym miejscu zauważyć, że ten gwałtowny zamach na CAŁĄ rodzinę królew­ską katolickiej monarchii –  był jednym z serii zamachów przeciwko katolickim monarchiom europejskim na prze­łomie XIX i XX w. 


Jeśli pominie się nagłą śmierć następcy tronu Austro-Węgier arcyksięcia Rudolfa, która jakoby miała być samobój­stwem, to i tak można powiedzieć, że „w temacie królobójstwa” działo się w okresie 20 lat całkiem sporo.

Na początek w dniu 9 września 1898 r. zostaje zamordowana w Genewie cesarzowa Elżbieta z domu bawarskiego Wi­telsbachów – żona cesarza Franciszka Józefa Habsburga – przez „włoskiego anarchistę” Luigi Lucheni. Dostał dożywocie ale za­czął pisać pamiętniki w więzieniu, więc zaraz dostał depresji „i się powiesił”.

W dniu 29 lipca 1900 r. został zastrzelony przez „anarchistę amerykańsko-włoskiego” Gaetano Bresci Król Włoch Umberto I  syn Wiktora Emanuela II „ojca ojczyzny” –pierwszego króla Zjednoczonych Włoch.

Król Umberto był mocno zaprzyjaź­niony z Austro-Węgrami i Cesarstwem Niemieckim oraz planował jakieś „podboje Afryki” a nawet rozpoczął podbój Etiopii.
Król Umberto I był wujem zamordowanego Króla Portugalii i Algarve Karola I poprzez jego matkę – Marię Pię de Sa­voia, córkę Króla Włoch Wiktora Emanuela II. Maria Pia de Savoia była córką chrzestną Papieża Piusa IX.

Po zamordowaniu Króla Portugalii minęło zaledwie 6 lat i dochodzi w dniu 28 czerwca 1914 r.w Sarajewie  do zamor­dowania następcy tronu Austro- Węgier Arcyksięcia Franciszka  Ferdynanda Habsburga i jego Małżonki Zofii. Tu też działał „sa­motny terrorysta nacjonalista” Gavrilo Princip [Żyd md] oraz jego dwaj koledzy, którzy z uwagi na młody wiek nie zostali skazani na śmierć. Princip zmarł w więzieniu z powodu gruźlicy kości 18 kwietnia 1918 r.

Jako epilog może zostać uznany zamach na Kanclerza Austrii żarliwego katolika Eneglnberta Dollfussa, dokonany przez au­striackich wielbicieli pana Hitlera – w dniu 25 lipca 1934 r. Nie tolerował biedak komunistów i nazistów i zdelegalizował „wszystkich” a co gorsza wdrażał politykę wg encyklik papieskich.

A teraz „drugie płuco chrześcijaństwa”: pod naciskiem „demokracji rosyjskiej” car Mikołaj II Romanow abdykuje 15 marca 1917 r. w imieniu swoim i syna na rzecz brata Michała Romanowa ale to było „za mało” i niewątpliwie „zainspirowani” osią­gnięciami swoich zachodnich kolegów „rosyjscy rewolucjoniści” zamordowali w nocy 16/17 lipca 1918 r. ex-cara, jego żonę , cztery córki , syna lat 12 oraz w ramach likwidacji świadków: służbę domową. Brat carski arcyksiążę Michał został zamor­dowany wcześniej bo 13 czerwca w nieznanym miejscu w okolicy Permu przez Czeka.
Król Jugosławii  Aleksander I Karadziordziewić został zamordowany w zamachu w Marsylii w dniu 9 października  1934 r.  przez „terrorystę z Wewnętrznej Rewolucyjnej Organizacji Macedońskiej” Włada Czernozemskiego, który miał być Bułga­rem a miał czeskie papiery i strzelał z mauzera ukrytego w bukiecie kwiatów wskoczywszy na stopień limuzyny.

Przy okazji wymiany ognia  z policją francuską zginął francuski minister spraw zagranicznych Louis Barthou.

Tak więc w 1918 r. było pozamiatane w Europie po monarchiach katolickich i prawosławnych a w 1934  r. po wszystkich katolickich i prawosławnych głowach państw w Europie. Została Belgia, ale ona się pojawiła dopiero po Kongre­sie Wiedeń­skim i nie prowadziła samodzielnej polityki.

Sorry, została jeden katolik na czele państwa europejskiego, był nim premier Portugalii w latach 1928-1968 (a przelotnie w 1951 r. nawet prezydent) pan Antonio Oliveira Salazar, zwany przez niechętnych „dyktatorem”. Na niego oczywiście też był przeprowadzony zamach. Niejaki Emidio Santana „anarchosyndykalista” i założyciel związku metalowców podłożył bombę 4 lipca 1937 r. w okolicy samochodu premiera,  kiedy Antonio Salazar uczestniczył w Mszy św. w prywatnej kaplicy swoje­go przyjaciela w Lizbonie. Bomba wybuchła w metalowej kasecie kiedy premier Portugalii był ok. 3 metrów od niej, ale nie wyrządziła mu żadnych szkód, ranny został jego kierowca.  Santana dostał 16 lat więzienia a Salazar pancerny samochód.  

Tak więc mamy „komplet” jeśli chodzi o zamachy na szefów katolickich i prawosławnych państw.

Tymczasem nie można się doszukać żadnych info o próbach zamachów w tym okresie na monarchów protestanckich. Jakoś rewolucjoniści, anarcho­syndykaliści, terroryści i karbonariusze nie uznawali monarchów i premierów prote­stanckich za swoich wrogów.

Przypadek taki.

No ale wróćmy do roku 1908 r. i upadku Monarchii Portugalskiej.

Młody Manuel II , który oglądał śmierć swojego ojca i brata (ten zmarł w 20 minut po ojcu) miał w chwili wstąpienia na tron lat 19 i nie był przygotowany do pełnienia obowiązków królewskich w tak niesprzyjających warunkach. 

W ciągu 24 miesięcy jego władzy królewskiej zmieniło się w Portugalii aż 7 rządów a Partia Republikańska , stojąca za zama­chem ostrzyła sobie zęby na władzę. Wybory parlamentarne odbyły się 28 sierpnia 1910 r. i strona rządowa otrzymała 58%, opozycja umiarkowana 33% a Partia Republikańska tylko 9%.

Więc zostawał tylko zamach stanu i doszło do niego  w dniach 3-5 października 1910 r. w ten sposób, że koszary woj­skowe i pałac królewski zostały zaatakowane przez bojówki Carbonaria,  anarchistów, zrewoltowaną część wojska oraz tzw. element uliczny.  A dodatkowo pałac został zbombardowa­ny. Zaatakowane zostały też niektóre więzienia , podpalone zostały urzędy w niektórych miastach oraz kościoły.  

W ogólnym zamieszaniu, kiedy wszystko można było uratować zdecydowanym działaniem, Manuel II przeniósł się do pa­łacu matki i babki a w tym czasie organizatorzy rewolty ogłosili powstanie republiki a doradcy króla uznali, że powi­nien on opuścić kraj, co też uczynił z całą rodziną.
Ogłoszono powstanie tzw. I Republiki, której Rząd Tymczasowy został natychmiast ogłoszony.  Co ciekawe, już miesiąc po tym, Rewolucja 5 Października i Rząd Tymczasowy zostały zaakceptowane przez m.in. rząd brytyjski, francuski, włoski.

Kierunek rewolucji był zdecydowanie antyklerykalny [ściślej i szerzej – antykatolicki md]. W pierwszych dniach rewo­lucji zostało kompletnie zdemolowanych 20 kościołów, ok. 100 obrabowano, pobito ok. 100 księży a do grudnia 1910 r. za­mordowano 15.
Rząd Tymczasowy w tym względzie miał się na kim oprzeć: był to pan Alfonso Costa,minister sprawiedliwości, który niemal natychmiast za zgodą rządu wprowadził następujące postanowienia:

1)     Wszystkie zakony (31) z Towarzystwem Jezusowym na czele – wydalono z granic Portugalii- łącznie 164 domy,

2)     zamknięto domy modlitwy, szkoły i ośrodki dobroczynne , które zostały skonfiskowane na rzecz państwa,

3)     Majątek kościelny został w całości znacjonalizowany, świątynie i kaplice mogły być „bezpłatnie wypożyczane do odpra­wiania nabożeństw”,

4)     Księżom zabroniono noszenia szat duchownych poza kościołowi, zabroniono wiernym urządzania procesji,

5)     Edukacja szkolna została całkowicie „upaństwowiona” czyli zlikwidowane zostały wszystkie szkoły katolickie (czyli prawie cała edukacja portugalska na poziomie podstawowym i średnim.

6)     Zaatakowane zostały i zniszczone redakcje czasopism katolickich,

7)     Wszystkie symbole katolickie w miejscach publicznych zostały usunięte.

8)     Listy pasterskie Episkopaty Portugalii – zostały objęte ZAKAZEM ODCZYTANIA; wielu księży nie zastoso­wało się do tego zakazu, w efekcie usunięty został z urzędu biskup Porto, jak „winny podburzania do nielojalności”.

9)     Banicją nowe władze objęły w dalszej kolejności: patriarchę Lizbony, arcybiskupa Guardy, biskupów Algarve, Bragi, Por­to, Alegre, Lamego, Branagca, administratora Coimbry. Do roku 1912 żaden z biskupów nie miał prawa urzędo­wania w swo­jej diecezji a co najmniej czterech zostało wypędzonych z kraju. Zerwano też stosunki dyplomatyczne ze Stolicą Apostolską

10)  Dni świąt kościelnych zostały skasowane i stały się dniami pracy, zostawiono wolne od pracy – niedziele,

11)  Wprowadzono rozwody, małżeństwa cywilne.

Niezależnie od wdrażanego błyskawicznie nowego prawa, ujawniły się bojówki antyklerykalne tzw. „białe mrówki”, o których pisze pan dr Kucharczyk w roku 2007 [ jest tu: Fatima: “Białe mrówki” w akcji, masoneria wojuje. I RZĄDZI. I obok II.cz.], które za wiedzą rządu urządziły w 1914 r. ataki na ob­chody Świąt Wielkanocnych w kościołach. Aktywiści tej organizacji napadali nie tylko na księży ale i na cywilnych wiernych, w efekcie w latach 1915-1917 łączna liczba zamor­dowanych księży i wiernych świeckich dwukrotnie przewyższyła liczbę żołnierzy portugalskiego korpusu ekspedy­cyjnego, który walczył na frontach I WW od roku 1916.  Żołnierzy zginęło 1935.

Osobną historią była sprawa prześladowań Małych Pastuszków przez władze reprezentowane na poziomie gminnym przez wójta Fatimy Arturo Santosa,  aktywnego członka loży masońskiej w miejscowości Leira i organizatora loży masoń­skiej w niedalekim Ourem, z zawodu rzeźnika zresztą.

Aresztował troje małych Dzieci bez wiedzy rodziców, przesłuchiwał Je i zastraszał. Inni aktywiści nie byli gorsi. Po cu­dzie słońca 13 października 1917 r. dostali takiego amoku, że specjalna bojówka masońska przyjechała aż prowincji San­tarem aby ściąć drzewo, w którego konarach objawiła się Dzieciom Matka Boska.

Owszem, ścięli, ale sąsiednie. Za to ukradli ołtarzyk pro­wizoryczny sporządzony przez pielgrzymów na miejscu obja­wień i urządzili coś na kształt „parady równości” .

W innych dziedzinach I Republika Portugalska miała mniej sukcesów. Bo jakkolwiek niektóre rządy uznały stosunkowo szybko rządy republikańskie, to próby uzyskania pożyczki stabilizującej upadającą gospodarkę i finanse państwa – poprzez Ligę Narodów po I WW od Banku Baringsa – spełzły na niczym. Państwo się rozpadało pod każdym względem.

W okresie trwania I Republiki czyli w latach 1910 – 1926  Portugalczycy oglądali: 9 prezydentów, 25 powstań, 3 dykta­tury, 325 zamachów bombowych plus zamordowanie dyktatora wojskowego Sidonio Pais w 1918 r. Kraj był w takim stanie, że kiedy I WW się zakończyła, Republika Portugalska jako jedyny kraj nie miała sił i środków aby przywieźć do kraju swój kor­pus ekspedycyjny z Francji.

W tych okolicznościach przyrody wyższa kadra oficerska jakkolwiek masoni, postanowiła wziąć sprawy w swoje ręce i za­prowadzić jaki taki porządek.

Generał Oscar Carmona republikanin i mason, w 1923 r. minister wojny w 1926 r. przyłączył się do wojskowego za­machu stanu i 28 maja 1926 r. a od 29 listopada 1926 r. został ustanowiony 51 Prezydentem Portugalii i sprawował tę funkcję do 1951 r.

Roztropny ten generał zaczął się rozglądać za mocnym księgowym-finansistą, który zdoła ogarnąć totalny bałagan w finansach państwa. Jego wzrok padł na błyskotliwego młodego asystenta pewnego profesora na Uniwersy­tecie Coimbra, który w swoim czasie stał się słynny z powodu osiągnięcia 19 punktów na możliwe 20 na egzaminach pań­stwowych, co mia­ło być wynikiem absolutnie niespotykanym, wręcz historycznym.

Młodym naukowcem okazał się doktor w zakresie nauk ekonomicznych specjalizacja finanse plus absolwent prawa a wcze­śniej długoletni „student” niższego seminarium duchownego – Antonio de Oliveira Salazar, prywatnie znany jako zagorzały katolik i działacz studenckiej organizacji katolickiej PO roku 1910. Bowiem problem młodego Antonio Salazara polegał na tym, że on naprawdę chciał zostać księdzem, ale skończył seminarium duchowne w roku 1908, kiedy  zamordowano Króla Karola I i jego Następcę i rozpoczęła się demolka republikańska.

Jego protektor, bogaty ziemianin, który zatrudniał jego ojca w charakterze rządcy, wręcz zniechęcił do stanu kapłańskie­go, sugerując, że z jego zdolnościami jest państwu potrzeby w in­nych dziedzinach. I opłacił mu studia ekonomiczne i prawne na ekskluzywnym i drogim uniwersytecie Coimbra, gdzie poznał wielu ciekawych ludzi, np. przyszłego arcybiskupa Lizbony.

No więc kiedy zdeterminowane wojsko szukało bystrego technokraty, generał Carmona wynalazł przebrzydłego młode­go ka­tolika o urodzie amanta kina niemego i zaproponował mu posadę ministra finansów. Antonio Salazar nie był łasy na ła­twą ka­rierę, był już wybrany do parlamentu, ale podobno po 4 dniach słuchania debat stwierdził, że nie będzie marnował swojego czasu i wrócił na uczelnię. 

Ofertę Carmony przyjął, ale obłożył ją taką ilością warunków dotyczących specjalnych uprawnień dla ministra finansów w zakresie –zarządzania wydatkami w innych resortach z posadą prezydenta  włącznie, że był ministrem finansów zaledwie dni 16: od 3 czerwca do 17 czerwca 1926 r.

Ale kiedy deficyt państwa rósł w oczach a wspomniany Bank Baringsa odmówił pożyczki na ratowanie państwa w 1927r. – Antonio Salazar został zaszczycony wizytą kilku panów generałów, z którymi odbył męską rozmowę , w wyniku której w dniu 28 kwietnia 1928 r. został ministrem finansów.

Na swoich warunkach. Nie warunkach płacowych ale otrzymał wolną rękę w zakresie stawiania veto wydatkom we wszyst­kich resortach.
No i ten młody technokrata, jawny katolik w ciągu jednego roku dokonał paru cudów w dosłownym tego słowa zna­czeniu: w ciągu zaledwie jednego roku ustabilizował budżet  tzn. osiągnął NADWYŻKĘ BUDŻETOWĄ, czego w Portugalii najstarsi ludzie nie pamiętali a był to , jak mówią historycy : pierwszy z wielu budżetów z nadwyżką. Ustabilizował walutę.

W 1929 r. doszło do pierwszego ciekawego kryzysu: minister sprawiedliwości w rządzie pan Mario de Figueiredo, wy­myślił sobie, że wprowadzi przepis ułatwiający uwaga, uwaga, PUBLICZNE PROCESJE. Premier powiedział swoje sta­nowcze NIE.

Na to Salazar poradził koledze, aby podał się do dymisji a sam go poprze. Akurat wtedy leżał sobie ze złama­ną nogą w  szpitalu. Nie minęło 2 dni, kiedy do szpitala pofatygował się pan prezydent Carmona i po miłej rozmowie: proce­sje mogły wyjść na ulice a premier rządu podał się do dymisji. Finanse były najważniejsze dla wojska.

Antonio Salazar był ministrem finansów Portugalii do roku 1944. Od 1936 r. do 1939 był ministrem marynar­ki, jednocześnie w latach 1932-1944 był ministrem wojny a tak na początek, kiedy wojskowi zobaczyli, jakie cuda chłopak robi z finansami „i ze wszystkim” – w 1932 r. dali mu posadę premiera i na tej posadzie pozostał do roku 1968.

Swoje działania jako premier zaczął od tego, że opracował projekt nowej konstytucji Portugalii wg swojej koncepcji opierają­cej się w dużej mierze na dwóch encyklikach papieskich: Rerum Novarum (Leon XIII) i Quadrogesimo Anno (Pius XI). Jak rasowy dyktator ogłosił tekst projektu konstytucji do publicznej wiadomości i dał wszystkim Portugalczykom cały rok na przysyłanie swoich uwag i poprawek – PRZED ZAPOWIEDZIANYM REFERENDUM w sprawie autorskie­go projektu.

No i referendum zostało przeprowadzone 19 marca 1933 r. a Konstytucja przeszła ilością 99,5% głosów.  Jak to mó­wią, peł­na dyktatura.

Przeciwnicy Antonio Salazara wygłaszają wiele komunałów na temat jego rządów, zaczynając od nazywania go dyktato­rem i faszystą.

Tymczasem był to po prostu wybitny administrator państwowy, uczciwy człowiek i patriota portugalski.  Nie kombinow­ał a władza nie była jego narkotykiem.

Kiedy marynarze komuniści podnieśli bunt na kilku okrętach bo chcieli porwać je „na pomoc walczącej Hiszpanii” – kazał je ostrzelać skutecznie a następnego DNIA zarządził aby wszyscy urzędnicy państwowi złożyli PRZYSIĘGĘ ANTYKOMUNI­STYCZNĄ.

W czasie II WW przyjął w Portugalii około jednego miliona uchodźców , w tym Żydów, z których wielu marzyło o emigracji do USA. Ale pozostali w biednej Portugalii bo bogate USA miało akurat małe kwoty wizowe dla Żydów.
Kiedy odszedł z urzędu w roku 1968 z powodu choroby okazało się, że za cały majątek zebrany „w służbie państwo­wej” miał dwa rozpadające się domki wiejskie oraz oszczędności w wysokości ok. 3000 USD.

Prymas Tysiąclecia Kardynał Stefan Wyszyński stawiał Antonio Oliveirę Salazara za wzór – naszym bohaterom i auto­rytetom moralnym  w 1981 r. Żeby naśladowali.

Generał KGB Traktor [to imię] Gałkin alias Jego Świątobliwość Metropolita Ilja o Fatimie.

Generał KGB Traktor [to imię] Gałkin alias Jego Świątobliwość Metropolita Ilja o Fatimie.

Vladimir Volkoff, „Gość Papieża”.Wyd. Dębogóra 2005

[rok 1978, początek września. Pierwsze dni pontyfikatu Papieża Jana Pawła I. md]

=========================

[Raport dla Jego Świątobliwości Ilji od podwładnego, kapłana, kapitana KGB]:

Prace budowlane bazyliki w Fatimie rozpoczęto w roku 1928. 13 października 1930 roku Kościół katolicki ustami biskupa Leirii uznał objawienia Matki Bożej. 13 października 1942 papież Pius XII ukoronował „Najświętszą Marię Pannę z Fatimy” królową Portugalii i świata.  Oddawanie czci Najświętszej Marii Pannie z Fatimy było odtąd oficjalne i spowodowało liczne pielgrzymki, dochodzące czasami do liczby dwóch milionów osób rocznie.

Są to inne pielgrzymki niż te do Lourdes, mniej ważny bowiem jest w nich aspekt „uzdrawiania chorych”, stąd  młode małżeństwa udają się często do Fatimy, aby tam prosić o błogosławieństwo dla swojego szczęścia.  W odróżnieniu od Lourdes przesłanie z Fatimy nie zawiera żadnych udziwnień teologicznych. Matka Boża prosi przede wszystkim o modlitwy – głównie w formie różańca, bardzo rozpowszechnionego u rzymskich katolików – a osobiste poświęcenia mają na celu zbawienie  grzeszników.

Arcybiskup podrapał się w czubek nosa.

  ,,Udziwnienia teologiczne?” Wiem, co ten Jurij chce przez to powiedzieć. Nie było mowy o Niepokalanym Poczęciu. Tak, ta Matka Boża zachowuje się w sposób doskonale prawosławny.  Różaniec? Oni mają różaniec, my modlitwę Jezusową. Technika  zaś jest ta sama”.  Anioł z wizji początkowych miał podobno nauczyć dzieci modlitwy, która szła w tym samym kierunku. „Proszę o łaskę dla tych, którzy  nie wierzą, którzy nie wielbią, którzy nie mają nadziei i nie kochają”. . .  ,,Cóż, komunia świętych. U nich to dogmat z odwracalnością  zasług, u nas to wiara. Czyli podobnie”. 

I podał im komunię pod dwiema postaciami…  „A to. .. to naprawdę zaskakujące. Dlaczego pod dwiema postaciami? Wiem, że robią to czasami od drugiego Soboru Watykańskiego i że robili to zawsze w rytach wschodnich, ale żeby wtedy, w środku Portugalii, schodził anioł z nieba, aby ustanowić nie dyskryminującą nikogo komunię… Tylko księża przyjmowali wtedy komunię pod dwiema postaciami. Może anioł też był prawosławny?”.

Przesłania fatimskie mają trzy części, tak zwane „tajemnice”, gdyż ich wyjawienie nie było równoczesne. 

Pierwsza tajemnica. Chodzi o wizję piekła, podobną do „oceanu ognia“. Pastuszkowie podobno widzieli „zanurzone w tym ogniu demony i dusze, jakby głownie, przejrzyste i czarne, albo brązowe o ludzkich kształtach. Płynęły w ogniu, podtrzymywane przez płomienie, które unosiły się same wraz z chmurami dymu, opadając na wszystkie strony, podobne do iskier w czasie wielkich pożarów, jakby nieważkie. Krzyczały i jęczały z boleści i beznadziei, które to krzyki przerażały, powodowały drżenie i strach… Demony miały straszne, odpychające postacie nieznanych zwierząt i były jak rozpalone czarne węgle.

Temat nie był dobry do śmiechu, ale arcybiskup uśmiechnął się mimo wszystko.  „Nie wiem, co myśleć o tej wizji, ale rozpoznaję tu rękę mojego Jurija, nie oszczędził mi ani jednej iskry, ani jednego jęku. Na pewno zainspiruje go to do niedzielnego kazania”. 

Druga tajemnica. Poza proroctwami na temat końca pierwszej wojny światowej i początku drugiej (o ile nie nastąpi zbiorowa skrucha). .. 

Proroctwa zrealizowane”. 

…Najświętsza Maria Panna z Fatimy chce poświęcenia Rosji jej przeczystemu sercu (kult rzymskokatolicki pochodzący z XVII wieku i wprowadzony przez świętego Jana Eudesa).

Jeżeli moje prośby zostaną wysłuchane – powiedziała Matka Boża 13 lipca l9l7 roku –  Rosja się nawróci i nastanie pokój. Jeżeli nie, rozniesie swoje błędy na cały świat”.

Ilja wstał podekscytowany.  ,,Rosja?”.  Poczuł gryzące wyrzuty sumienia.  ,,Zapomniałem, że Najświętsza Maria Panna zajmowała się Rosją -jak mogłem !”.  Odwrócił się w stronę małej przedziurawionej ikony przedstawiającej Marię. To była naiwna litografia bez żadnej wartości artystycznej. Odbarwione tło było żółtawe, Maria miała koronę bardzo zdobioną, żółtą, a pod koroną czerwony welon opadał na suknię  tego samego koloru. Twarz miała miłą z maleńkimi usteczkami i poważnym spojrzeniem. Na lewym ręku trzymała Dziecię, które w rękach dzierżyło papirus. Prawą ręką nieśmiało wskazywała swojego syna. Kolano dziecka, a w konsekwencji i pierś Marii, do której przyciskała Dziecię, przedziurawione było jakimś gwoździem wbitym w ikonę jakieś pięćdziesiąt lat wcześniej. i  „Biedni ludzie! – pomyślał llja po raz kolejny – Nadal  krzyżują Naszego Pana”. 

Potem wrócił do tekstu. Najświętsza Maria Panna zajęła się Rosją i to zajęła się nią w najtragiczniejszym momencie jej historii. Czymże były jarzmo tatarskie i okres niepokojów w porównaniu z rewolucją? Zajęła się Rosją w momencie, kiedy kraj miał się pogrążyć w piekle szatańskich prześladowań ze wszystkimi pokusami, jakie tego typu prześladowania ze sobą niosą.

„Rzeczywiście, to piekło, które widzieli pastuszkowie, czy to  nie nasze przyszłe męczeństwo? Ale dlaczego dowiedzieli się o tym mali Portugalczycy, dzieci, które z pewnością nigdy nawet nie słyszały o Rosji? A jeżeli naprawdę była to Matka Boża, dlaczego przemówiła do Portugalczyków? Czy nie lepiej było do Rosjan? Tak, pewnie wiara trochę u nas osłabła. Może staliśmy się zbyt światowi, rytualistyczni, racjonalni, może nazbyt zatopieni byliśmy w wirach rewolucji, by usłyszeć takie przesłanie, podczas gdy trójka pastuszków, analfabetów….  Ale jednak to  dziwne. l9l7 rok, brzeg Atlantyku, trójka pastuszków, a Matka Boska mówi im o Rosji! I mówi im, że Rosja ‹‹rozniesie swoje grzechy po świecie››.

Zastanówmy się”.  Chodził dookoła celi.  Załóżmy, że pastuszków zbytnio oczarował rzymski Kościół katolicki, albo nawet załóżmy, że to katolicy mają rację, a my, prawosławni, po prostu się mylimy. Czy w jednym albo drugim przypadku istnieje jakiekolwiek prawdopodobieństwo, że Maria,  wspominając rosyjskie „błędy”, miała na myśli schizmę? Schizmę, w którą weszliśmy, idąc za Grekami, schizmę, którą nie przejmowała się przez tysiąc lat, i w „rozprzestrzenianiu” po świecie nie braliśmy żadnego udziału.

I nagle miałaby powiedzieć: ‹‹Trzeba, żeby Rosja poddała się papieżowi, bo jeśli nie,  to. . .?››. Wiem, że tak właśnie wierzy ten angielski student, które-  go Wiera teraz oprawia, ale to absurd. Jedyne błędy, które Rosja rzeczywiście próbowała „roznieść na cały świat”, to błędy polityczne, których powodem był ateizm, a w który wpadła dlatego,  że zafascynowała się zachodnimi myślicielami: Rousseau, Babeufem, Heglem, Marksem. . . I prawdą jest, że wystarczyłoby, by wróciła do chrześcijaństwa, aby pokój, choćby czasowo, został zaprowadzony. I to trójka pastuszków z Portugalii dostaje misję, by o tym powiadomić świat?”.

Należy dodać, że ta prośba jest potwierdzona inną wizją, wizją z 1929 roku, w trakcie której Matka Boska objawiła się Łucji, najstarszej z trójki pastuszków, która została karmelitanką w Tuy w Hiszpanii, i miała jej powiedzieć: „Nadszedł moment, w którym Bóg prosi Ojca Świętego, aby w połączeniu z wszystkimi biskupami świata poświęcił  Rosję mojemu niepokalanemu sercu, obiecując ją uratować”.  

Poświęcenia tego nigdy nie dokonano. 13 października 1942 roku, w 25 rocznicę ostatniego objawienia, papież poprosił tylko, by Najświętsza Maria Panna obdarowała pokojem ,,ludy podzielone przez błędy i niezgodę” i aby sprowadziła je „do jedynej owczarni Chrystusa, do jedynego i prawdziwego pasterza”. Nie wymienił Rosji.

7 lipca 1952 roku  papież poszedł o krok dalej. Napisał „do ludów Rosji” list apostolski, w którym mówi: ,,Poświęcamy, w szczególny sposób, wszystkie narody Rosji niepokalanemu sercu Dziewicy Maryi”.

Wyraźnie jednak mowa jest o narodach Rosji, a nie o samej Rosji i że „wszyscy biskupi świata” wcale nie biorą w tym udziału i że to zdarzenie nie jest nawet uroczyste.  Do dzisiaj to formalne poświęcenie, o które prosiła (według słów siostry Łucji) Matka Boska papieża, nadal nie miało miejsca.

Jego Wielebność usiadł i jeszcze raz odczytał ten ustęp.  Że poświęcenie nie miało jeszcze miejsca, dziwne nie było. Od pewnego czasu Watykan targował się ze Związkiem Radzieckim. Sam Ilja uczestniczył w tajnych negocjacjach, które zaprowadziły prawosławnych obserwatorów na Sobór Watykański II, w zamian za zaniechanie ponownego potępienia komunizmu.

Pomiędzy Dziewicą Maryja, która mogła poczekać, a Ostpolítik, która była sprawą aktualną, Stolica Apostolska, wraz z jej zobowiązaniami na  świecie, zdecydowała się zająć tym, co pilniejsze. Prawdę powiedziawszy, generał-arcybiskup nie był człowiekiem na odpowiednim miejscu, by oburzać się, że niebo ma układy z ziemią.

Wyrażenie „narody Rosji” mogło być wybiegiem. Chcieli poświęcić narody, ale nie świętą Rosję z jej własnym przeznaczeniem. Może też chodziło o oddzielenie tych „poświęconych” narodów od Rosji, która poświęcona nie była, i aby sprowadzić je powoli „do jedynej owczarni Chrystusa, do jedynego i prawdziwego pasterza”, co byłoby trudniejsze, niż gdyby Rosja biorąca swoją istotę z prawosławia znajdowała się już pod ochronnym płaszczem Serca Maryi.

Ilji wydawało się jednak, że najważniejsza formuła, najwięcej mówiąca, która łatwo mogła ujść niezauważona, była taka: „W połączeniu z wszystkimi biskupami świata. .. Ojciec Święty  w połączeniu z wszystkimi biskupami świata.., W połączeniu.  Wszyscy biskupi świata. Wszyscy biskupi..”      

Ilja spuścił oczy na wielobarwną ikonę, oznakę władzy, wiszącą na jego szerokiej piersi.  Znów zabrał się do czytania.

Trzecia tajemnica. Trzecia tajemnica nie została jeszcze wyjawiona.  Była zapisana na kartce papieru z zeszytu szkolnego, na której Łucja zapisała tekst 9 stycznia 1944 roku swoim regularnym pismem, pełnym prawdopodobnie błędów ortograficznych. Kartka ta znajduje się w kopercie, którą w rękach miał Wielebny da Silva, biskup Leirii, który to później włożył ją w drugą, zalakowaną kopertę. Po jego śmierci kopertę tę przekazano kardynałowi Lizbony. Jego Wielebność Venancio, zastępca da Silvy, miał okazję zobaczyć przez prześwit, że wiadomość zapisana była na kartce o marginesach trzy czwarte centymetra.  Siostra Łucja prosiła, aby sekret został wyjawiony światu albo po jej śmierci albo w roku 1960 (data podana bez wyjaśnienia przez Matkę Bożą, kiedy przemawiała do Łucji).

Watykan zabrał kopertę w roku  1957. Papież Pius XII, nie otwierając jej, prawdopodobnie schował ją w sejfie. Papież Jan XXIII dowiedział się o niej, dołączył do niej notę, która została włożona do jednej z dwóch kopert i zdecydował się, by minął rok 1960 bez wyjawiania sekretu.

Takie podał powody: l. Siostra  Łucja żyje nadal. 2. Watykan zna już zawartość pisma. 3. Mimo że Kościół uznaje objawienia fatimskie, nie chce brać odpowiedzialności za  prawdziwość słów, które, jak mówią pastuszkowie, miała wypowiedzieć Matka Boska.

W tych okolicznościach jest prawdopodobne, że trzecia tajemnica fatimska pozostanie sekretem na zawsze.

Z tego, co wiadomo, siostra Łucja żyje nadal. Obecny papież Paweł VI złożył jej nawet wizytę.  Ilja powoli złożył kartki.  Wynikało z nich coś, o czym miał ochotę napisać.  Jako że w celi nie miał nic do pisania (nie dowierzał temu, co  mnisi nazywają „myślami”, a co ich oddala od Boga) poszedł do  swojego biura. Całkowity kontrast. Bogate meble z brzozy karelskiej. Brokatowe zasłony i firany. Ikony na złotych blachach, a nad nimi czerwone lampki.  Usiadł przy biurku i zaczął pisać:

1. Święta dziewica z Fatimy:

– Nie mówi o niepokalanym poczęciu. 

– Daje komunię pod dwiema postaciami.

– Uznaje komunie świętych.

– Niepokoi się o Rosję w momencie najstraszniejszym w historii  tego kraju. 

– Chce uczestnictwa wszystkich biskupów w poświęceniu Rosji jej Sercu – a ani Kościół prawosławny, ani katolicki nigdy nie podawały w wątpliwość swoich święceń biskupich. 

2. Papiestwo:

Nie wykonuje woli Świętej Dziewicy wyrażonej w drugiej tajemnicy

– Odmawia wyjawienia trzeciej.

3. Dlaczego?

Wrócił do swojej celi, ukląkł, długo się modlił, w końcu wstał i powiedział głośno

– Muszę pojechać do Fatimy.       

Jak „błędy Rosji” rosną lawinowo w UE: „Prawa Natury” i Europejska Karta Praw Podstawowych Natury. Zamach na Boga, zamach na człowieka.

Agnieszka Stelmach https://pch24.pl/prawa-natury-i-europejska-karta-praw-podstawowych-natury-zamach-na-boga-zamach-na-czlowieka/

Parlament Europejski i Komisja Europejska prowadzą badania nad możliwością uznania w europejskim systemie prawnym „praw Natury”, przy czym „Natura” celowo jest pisana z dużej litery i rozumiana szeroko jako „Pachamama”, „Matka Ziemia”, „Gaja”. Nowe regulacje mają oznaczać coś więcej niż obronę „praw Natury”. Chodzi o bardziej fundamentalną zmianę: postawienie natury i jej potrzeb przed ludzkimi potrzebami, które mogłyby być zaspokajane jedynie w takim zakresie, na jakie pozwalają „granice planetarne”. Rewolucyjne uznanie „praw Natury” przyniesie degradację praw należnych człowiekowi.

Zgodnie z koncepcją „praw Natury”, każdy ekosystem, rzeka czy drzewo będą mogły – jako podmioty prawa – „występować” przed sądem, „domagając się” naprawy szkód. Chociaż brzmi to absurdalnie, by drzewo „występowało” przed sądem, prawnicy mają na to rozwiązania, które wciąż dopracowują. Ulepszają system regulacji w miarę jak pojawiają się kolejne wyroki w ramach „orzecznictwa ziemskiego”. Obiekty środowiska w niektórych państwach są z powodzeniem reprezentowane przez opiekunów prawnych, np. organizacje ekologiczne.

„Ekobójstwo” – nowa zbrodnia

Dwa lata temu niemiecki kanał ARD wyemitował film pt. Ökozid („Ekobójstwo”), odmalowujący ponurą wizję pozwania niemieckiego państwa przez 31 krajów globalnego Południa do Międzynarodowego Trybunału Karnego za zbrodnię „ekobójstwa”. Skarżący domagali się odszkodowania z powodu nieodpowiedniej reakcji władz w Berlinie na „zmiany klimatyczne”. Twierdzili, że naruszono „prawa Natury do integralności”. W rezultacie nastąpiło ocieplenie klimatu i pojawiło się więcej gwałtownych zjawisk pogodowych w innych państwach, doprowadzając do licznych szkód, w tym śmierci ludzi oraz zwierząt.

Chociaż w obecnej chwili wszczęcie tego typu procedury nie jest możliwe, jednak wszystko wskazuje na to, że rządzący w wielu krajach ekosocjaliści zmierzają do urzeczywistnienia takiego scenariusza.

Niemcy, Włosi, Francuzi, Finowie, Portugalczycy i Szwedzi chcą wprowadzić do konstytucji stosowne zmiany. We Włoszech odbyła się już debata w parlamencie. W Portugalii petycja o uznanie „praw Natury” w ustawie zasadniczej jak na razie nie zyskała dużego poparcia. Podobnie, wysiłki ekologistów i propozycje Partii Zielonych w Szwecji, na razie nie zakończyły się powodzeniem. Jednak podejmowane działania mają zwiększać świadomość na temat „praw Natury” wśród Europejczyków i doprowadzić do rewolucji.

Europejski Komitet Ekonomiczno-Społeczny, organ doradczy i opiniodawczy UE pod koniec 2019 roku przygotował studium na temat Europejskiej Karty Praw Podstawowych Natury pt.: Towards an EU Charter of Fundamental Rights of Nature. Dokument zawierający ramy prawne dla wdrożenia tego typu praw w UE opracowali uczeni z uniwersytetów Salento, Siena i think tanku Nature Rights. Brytyjski NGO przygotował projekt dyrektywy w celu uznania „praw Natury” w UE.

Zmiana paradygmatu z antropocenu na ekocen. Przejście do gospodarki postwzrostowej

Rewolucja, jaka dokonuje się na świecie, w szczególności w Ameryce Południowej, ale i powoli także w USA, Kanadzie, Europie, niektórych krajach afrykańskich i azjatyckich, ma doprowadzić do zmiany paradygmatu z antropocenu na ekocen i do bardziej elastycznego stanowienia prawa, by umożliwić przejście do gospodarki postwzrostowej. Ma pomóc w rozprawieniu się z kolonializmem, patriarchatem, „seksizmem”, z wszelkimi nierównościami – w szczególności z prawem własności – i doprowadzić do urzeczywistnienia komunaryzmu, systemu w rodzaju socjalizmu samorządnego, jaki promował na początku lat 80. ubiegłego wieku francuski prezydent François Mitterrand. Tyle, że obecnie w jeszcze bardziej radykalnej formie.

Nadanie „Naturze” osobowości prawnej i przyznanie opiekunów do obrony jej praw w sądzie. zmienia ramy zarządzania ekologicznego. „Prawa Natury” obejmują prawo do rozkwitu, regeneracji/odtworzenia, prawo do naturalnych procesów, do funkcjonowania ekosystemu bez ingerencji z zewnątrz itp.

Pomysł nadania praw naturze zrodził się na początku lat 70. minionego wieku w Stanach Zjednoczonych. W orzeczeniu Sądu Najwyższego z 1972 roku w sprawie Sierra Club przeciwko Morton – chodziło o zablokowanie pozwolenia dla Disney Enterprises na budowę kompleksu obiektów rekreacyjno-noclegowych w Mineral King Valley na terenach kalifornijskiego pasma górskiego Sierra Nevada. Jeden z sędziów, William O. Douglas wydał opinię odrębną. Powołał się na artykuł zatytułowany Should Trees Have Standing? – Towards Legal. Rights for Natural Objects, autorstwa prof. Christophera Stone’a, wykładowcy University of California School of Law. Profesor argumentował, że obszary naturalne i obiekty środowiska powinny mieć prawo do obrony swojej integralności ekologicznej.

W latach 80. podjęto działania na rzecz rozszerzenia podmiotowości prawa, skupiając się w pierwszej kolejności na tzw. prawach zwierząt. Jednak dopiero konstytucja Ekwadoru z 2008 roku jako pierwsza na świecie – uznała, że „Natura, czyli Pachamama, gdzie życie się odtwarza i występuje, ma prawo do integralnego poszanowania swojej egzystencji oraz utrzymania i regeneracji swoich cykli życiowych, struktury, funkcji i procesów ewolucyjnych”.

Konstytucja, co prawda zobowiązuje władze do zapobiegania lub ograniczania działań prowadzących do wyginięcia gatunków, niszczenia ekosystemów i trwałej zmiany cykli naturalnych, ale jednocześnie zawiera przepisy, które „prawa Natury” osłabiają, dopuszczając eksploatację zasobów naturalnych, o ile podyktowana jest koniecznością zapewnienia rozwoju kraju. Stąd ekolodzy zabiegają, by „lepiej edukować” sędziów i by w drodze orzecznictwa wymusić uznanie bardziej rygorystycznej definicji „praw Natury”.

W 2010 r. Boliwia uchwaliła kompleksową ustawę o prawach Natury, a także zorganizowała międzynarodowy szczyt z udziałem organizacji pozarządowych (NGO) z całego świata. Powstał Globalny Sojusz na rzecz Praw Natury, który skupia polityków, ekspertów rządowych, prawników, uczonych i aktywistów z różnych krajów zabiegających o zmiany na poziomie lokalnym i międzynarodowym. W Nowej Zelandii udało im się – dzięki połączeniu zachodnich koncepcji prawnych i tradycji maoryskich – przyznać w 2012 r. osobowość prawną rzece Whanganui, której opiekunami prawnymi są wspólnie przedstawiciele Maorysów i rządu.

W Rumunii od 2014 r. parlament debatuje nad możliwością przyznania osobowości prawnej delfinom. W 2019 r. we Francji grupa prawników opracowała deklarację o prawach zwierząt i wydała „Kartę praw życia”. W lutym 2022 r. odbyło się referendum w sprawie praw naczelnych żyjących w szwajcarskim mieście Bazylea. Chociaż propozycję odrzucono, prawnicy i aktywiści podkreślają, że chodzi o ogólny wzrost świadomości dotyczącej możliwości przyznawania osobowości prawnej obiektom przyrody ożywionej i nieożywionej.

Zdaniem ekologów, bardzo im pomógł papież Franciszek, prezentując encyklikę środowiskową Laudato Si’, odróżniając prawa środowiska od prawa do środowiska, odnoszącego się do ludzi.

Inicjatywy uznania „praw Natury”                 

Od 2016 r. w Europie przybyło inicjatyw na rzecz uznania „praw Natury”. O ile rok po ukazaniu się encykliki papieża były trzy tego typu propozycje, to już w 2019 roku pojawiło się ich co najmniej trzynaście.

Z inicjatywami występują zarówno politycy, partie polityczne głównie „Zieloni” jak i organizacje pozarządowe, w tym kolektywy artystyczne, takie jak holenderska Ambasada Morza Północnego, a także grupy religijne. W Szwecji przedstawiciele Kościoła katolickiego wykorzystują dokument końcowy Synodu Amazońskiego z 2019 r. i inicjatywę Światowej Rady Kościołów dla uzasadnienia konieczności uznania „praw Natury”. Szwedzki parlament poparł Deklarację o Prawach Matki Ziemi z Boliwii.

We Francji zabiega się o to, by osobowość prawną zyskała m.in. rzeka Loara, w Holandii – Moza, w Szwajcarii – Rodan i w Wielkiej Brytanii rzeki Froome oraz Dart. W Szwecji osobowość prawną miałoby zyskać jezioro Vättern, w Hiszpanii Mar Menor Laguna, a w Wielkiej Brytanii Rodden Meadow. W Belgii wszczęto pozwy w obronie m.in. 82 drzew.

Dotychczas uznano „prawa Natury” w niektórych konstytucjach, ustawach czy orzeczeniach sądowych – między innymi w Ekwadorze, Boliwii, Nowej Zelandii, Kolumbii, Argentynie, Indiach, Ugandzie, Pakistanie, Bangladeszu, Kanadzie i USA.

Nawet Porozumienie Paryskie w sprawie klimatu z 2015 roku akcentuje kwestię „zapewnienia integralności wszystkich ekosystemów (…) uznawanych przez niektóre kultury za Matkę Ziemię”.

Uznanie obiektów przyrody np. lasów, gór, rzek, mokradeł, drzew, lodowców za podmioty prawa ma poważne konsekwencje. Dokonuje się rewolucja, w wyniku której człowiek jest spychany do poziomu obiektów przyrody i ma mniej praw niż Ziemia.

To, co można zaobserwować już w wielu państwach na świecie, jest urzeczywistnieniem przejścia od paradygmatu antropocentryzmu prawnego do ekocentrycznego, niemożliwego do pogodzenia z nauką Kościoła katolickiego.

Coraz częściej w różnych deklaracjach i umowach przemyca się zapisy, mające torować drogę do orzecznictwa na rzecz uznania „praw natury” pod pretekstem konieczności walki ze zmianami klimatu i ochrony bioróżnorodności. Na forum międzynarodowym zainicjowano proces wprowadzania do katalogu przestępstw przeciwko ludzkości tak zwane ekobójstwo.

Nowe regulacje lansuje się w celu drastycznego ograniczenia produkcji przemysłowej i konsumpcji, a także uniemożliwienia niektórym krajom dynamicznego rozwoju, zabraniając eksploatacji zasobów naturalnych ze względu na domniemane znaczenie danego ekosystemu dla klimatu.

Obrońcy „praw Natury” twierdzą nawet, że wydobywanie surowców jest moralnym złem, które należy powstrzymać. Chętnie odwołują się do tzw. grzechu ekologicznego koncepcji, o której wspomina papież Franciszek w swojej encyklice środowiskowej.

„Prawa Natury” wywodzi się z teorii praw interesu. Argumentuje się, że już samo istnienie, siedlisko i pełnienie ról ekologicznych jest wystarczające do przyznania elementom nieożywionym praw. Inne argumenty wywodzone są z duchowości plemiennej, z kosmologii ludów tubylczych, z szeroko pojmowanych zwyczajów odnoszących się do tzw. dobrego życia (filozofia sumak kawsay – opozycja do „modernizacji, rozwoju i wzrostu gospodarczego”; buen vivir – obejmuje walkę z kolonializmem, seksizmem, rasizmem, antropocentryzmem, z cywilizacją, kulturą; „kosmologiczne granice wzrostu”).

Laudato si’ potępiając „tyrański antropocentryzm” i wzywając do stworzenia nowych ram prawnych dla ochrony ekosystemów, de facto wsparła prawa ekocentryczne, co chętnie wykorzystują zwolennicy redukcjonistycznej koncepcji „praw Natury”.

Trwa szukanie najlepszej definicji „Matki Ziemi” jako żywego organizmu – nawiązanie do wizji Gaji Jamesa Lovelocka. Wspomina się o prawie własności, np. gatunków do ich siedlisk, prawie do istnienia i rozwoju lub prawie do regeneracji i adaptacji różnych obiektów przyrody.

Przekonuje się, że trwała zmiana wzorców życia i konsumpcji, zgodnie z zamierzeniami Agendy 2030 na rzecz zrównoważonego rozwoju, nie nastąpi dopóki „prawa Natury” nie zostaną uznane za ważniejsze niż wszystkie prawa człowieka.

Światowa Konferencja Ludowa na temat Zmian Klimatu i Praw Matki Ziemi z 2010 r., która odbyła się w Boliwii zaowocowała przyjęciem Powszechnej Deklaracji Praw Matki Ziemi. Dokument miał pomóc w kształtowaniu prawa międzynarodowego całkowicie poza międzynarodowym systemem sprawiedliwości lub rządami jakiegokolwiek państwa. Ogromną rolę mają do odegrania sędziowie, którzy np. w Nepalu kilka lat temu zakazali eksploatacji kamieniołomu marmuru. Z kolei 51 procent terytorium Bhutanu zostało „zabezpieczone przed rozwojem”, czyli wykorzystaniem przez człowieka. Konstytucja tego państwa wymaga również, aby 60 procent lasów w kraju było chronionych dożywotnio. Królestwo chce zastąpienia PKB – podobnie jak propagatorzy ideologii zrównoważonego rozwoju – nowym wskaźnikiem mierzącym poziom szczęścia narodowego brutto. Bhutan jest chwalony przez działaczy na rzecz walki ze zmianami klimatu za scentralizowane zarządzanie zasobami naturalnymi oraz zaangażowanie w wypełnianie międzynarodowych zobowiązań.

Odrzucona we wrześniu 2022 r. konstytucja Chile – niezwykle rewolucyjna – także wprowadzała „prawa Natury” obok aborcji na życzenie i eutanazji.

Prawnicy związani z tzw. orzecznictwem ziemskim wskazują, że celowo mówi się o zmianie paradygmatu, a nie wprowadzeniu nowego, ponieważ prawa do przyrody są od wieków częścią prawa zwyczajowego wielu rdzennych populacji na całym świecie. Nie przyniosło to jednak należytej ochrony środowiska z powodu tworzenia prawa w oparciu o paradygmat antropocentryczny. Dlatego Porozumienie Paryskie i podjęte ostatnio wysiłki globalne mają doprowadzić do „zmiany paradygmatu” na skoncentrowany na Ziemi, w którym ludzie są częścią układu planetarnego i których prawa będą się liczyć o tyle, o ile nie zaszkodzą „Naturze”. Ma to pomóc w szybszej transformacji świata.

Europejska „Karta Praw Podstawowych Natury”. Rewolucja w prawie

W analizie jednego z komitetów Komisji Europejskiej wskazuje się na potrzebę stworzenia Karty Praw Podstawowych Natury ze względu na bezprecedensowy „kryzys środowiskowy i klimatyczny”. Zostało nam „mało czasu” i aby „przetrwać” trzeba ustanowić nowy rodzaj praw, które pozwolą lepiej chronić środowisko.

„Jesteśmy Naturą częścią współzależnej sieci życia. Kiedy Natura kwitnie, my kwitniemy. Kiedy Natura umiera, umieramy”. „Nigdy wcześniej nie było jasne, że jeśli mamy przetrwać i mieć przyszłe pokolenia, które będą się rozwijać, to potrzebujemy nowej drogi naprzód – nie opartej na separacji i chciwości – ale na cyklu regeneracyjnym opartym na wzajemnym szacunku i zrozumieniu naszej więzi, i współzależności z całym życiem” – czytamy w dokumencie przygotowanym dla KE. Proponuje się w nim zupełną zmianę perspektywy tworzenia przepisów.

„Prawo kieruje sposobem działania naszych systemów jeśli zakodujemy nowy paradygmat w prawie, zaczniemy obracać koło w drugą stronę, programując nasze systemy społeczne na regenerację. Cykl regeneracyjny jest podstawą nawrócenia ekologicznego, które będzie wymagało nowego paradygmatu i nowych zestawów zachowania, dostosowujących działalność człowieka do systemów ekologicznych, rządzących i podtrzymujących wszelkie życie, przynosząc bardziej pożądane rezultaty dla społeczeństwa i reszty Natury” czytamy.

Autorzy dodali, że chociaż UE zobowiązała się do wdrożenia Europejskiego Zielonego Ładu, to „poczyniliśmy dotychczas niewielkie postępy w tym kierunku” i żeby przyspieszyć wdrażanie „ogromnej zmiany systemowej”, trzeba już teraz „przekształcić system”, wprowadzić Kartę Praw Podstawowych Natury w UE. Od tego zależy sukces „Zielonego Ładu”.

Kluczem ma być „integracja kwestii środowiskowych we wszystkich obszarach polityki oraz integracja praw przyrody we wszystkich sektorach społecznych”, „uznanie Praw Natury na wszystkich poziomach i odejście od czysto antropocentrycznego światopoglądu na rzecz bardziej ekocentrycznego”.

Proponuje się rewolucję prawną polegającą na: „1) wprowadzeniu materialnych praw Natury; 2) wskazaniu nowych zasad i sposobów interpretacji oraz stosowania ustaw; 3) wprowadzeniu obowiązku uwzględniania praw Natury w polityce wszystkich krajów UE, a nie tylko w orzeczeniach sądów”.

„Pięć zasad/filarów” tych praw to: „1) zasada nieregresji; 2) zasada odporności; 3) reguła in dubio pro natura et clima; 4) zasada zrównoważonych metod demokratycznych; 5) zasada pięciu odpowiedzialności wobec Natury, z odwróceniem ciężaru dowodu”.

Ma to przynieść: „1) Stałą poprawę ochrony przyrody w UE i państwach członkowskich; 2) Zapobiegać praktykom krajowym polegającym na obchodzeniu prawa UE, np. „krojenie salami”; 3) Wyznaczać kierunek interpretacji w sądach krajowych zgodnie z prawem UE; 4) Promować harmonizację ustawodawstw państw członkowskich; 5) Zapobiegać konfliktom interpretacyjnym między sędziami państw członkowskich a sędziami UE oraz między prawami Natury i innymi uznanymi przepisami; 6) Promować dialog z Europejskim Trybunałem Praw Człowieka w kwestiach środowiskowych, zgodnie z art. 6 TUE; 7) Wzmacniać i konsolidować prawo w sprawie środowiska już chronione na poziomie krajowym i Europejskiego Trybunału Praw Człowieka”.

Karta miałaby być „instrumentem przewodnim ekologicznej interpretacji istniejących przepisów”. Dodano, że całe systemy prawne w państwach zostałyby dostosowane do nowych ram ekologicznych poprzez np. precedensy prawne i praktyki administracyjne. Przyjęcie „Karty Praw Podstawowych Natury” pozwoliłoby na „ekologiczne przekształcenie prawa”, powodując zarówno polityczne, jak i społeczne skutki. Pozwoliłoby wreszcie budować nową „cywilizację ekologiczną opartą na wzajemnym szacunku i uznaniu współzależności oraz nieodłącznej wartości całego życia”.

Trzeba przyznać, że propozycja KE odnosi się do dekonstrukcji prawa naturalnego i usankcjonowania redukcjonistycznego prawa natury, które przedstawiane są jako „uniwersalne prawa, rządzące całym życiem”. Sugeruje się, że jeśli się je wdroży, zapanuje „pokój, harmonia i dobrobyt dla całego życia”.

Co to są prawa Natury? Autorzy wyjaśniają, że to coś więcej niż prawa przyrody. „Formuła Praw Natury nie podkreśla samej ochrony praw przyrodniczych podmiotów różniących się od ludzi, takich jak zwierzęta i rośliny”, ponieważ w tej kwestii istnieją już liczne regulacje np. „Powszechna Deklaracja Praw Zwierząt” UNESCO, prawodawstwo dotyczące dobrostanu zwierząt czy unijne prawo dotyczące zdrowia roślin. „Formuła Praw Natury oznacza radykalną transformację obowiązującego prawa poprzez nowy paradygmat relacji między ludźmi a resztą Natury, a więc między prawami człowieka i prawami Natury. Zmianę tę dobrze wyrażają następujące sformułowania: orzecznictwo ziemskie oraz mandat ekologiczny. Pierwsze dotyczy ram teoretycznych zmiany relacji między Prawem a Naturą; drugie określa nowe regulacje prawne, które sprzyjają zmianom w oparciu o wiedzę naukową na temat systemu Ziemi (Earth System Science) i praw Natury”.

Tak więc „Prawa Natury to szereg zasad i reguł, które dostosowują prawo do struktur, procesów, funkcji i usług systemów naturalnych. Innymi słowy, jest to prawny zbiór rozwiązań opartych na Naturze”. Konstytucja Ekwadoru z 2008 r. była punktem zwrotnym w konstrukcji tego zestawu prawnego: w rzeczywistości była to pierwsza na świecie konstytucja regulująca mandat ekologiczny. Od tego momentu debata na temat praw Natury i „rozwiązań opartych na Naturze” zyskała na znaczeniu, wpłynęła na treść celów Agendy 2030.

W dokumencie pojawiają się określenia dot. „kapitału ekosystemu” i „usług ekosystemowych”, np. zapylanie kwiatów przez pszczoły, które chce się opodatkować. Autorzy zaznaczyli, że chociaż na razie nie koncentrują się na usługach ekosystemowych, to istotne jest uznanie prawne kapitału naturalnego za „niezastąpiony” i ograniczenie dostępu do zasobów Ziemi.

Proponuje się regulacje, które pomogą podważyć suwerenność państw nad zasobami naturalnymi m.in. przez nowy pakt międzynarodowy i prawo do dóbr wspólnych czy nowe porozumienie o zrównoważonym rozwoju oraz Prawach Natury. Proponuje się także, by tę rewolucję wprowadzać poprzez precedensowe wyroki dotyczące praw człowieka.

W raporcie sporo mówi się o „ekologicznym nawróceniu” i wyjaśnia, w jaki sposób uznanie „Praw Natury” „pomoże zmienić paradygmat, odwracając strukturę prawa, które traktuje Naturę jako przedmiot odrębny od nas – co jest źródłem problemu – poprzez uznanie Natury za podmiot posiadający prawa, podmiot prawa równy ludziom i korporacjom. To przełomowy krok, który sprawi, że Natura znajdzie się w naszym systemie zarządzania jako główny interesariusz i ułatwi transformację całego systemu”. Nowe ramy prawne, swoista „umowa między Ziemią a ludzkością” na poziomie praktycznym ma się przełożyć na „pozytywne zmiany w naszym systemie prawnym”. Zmiany te obejmują: „1) Przezwyciężenie obecnego fragmentarycznego podejścia poprzez zapewnienie nadrzędnego kontekstu dla naszego istnienia jako części Ziemi traktowanej jako jeden zbiór; 2) Uznanie, że gospodarka to podsystem społeczeństwa ludzkiego, które z kolei jest podsystemem Ziemi. Aby to osiągnąć, musimy przeformułować samo pojęcie praw, ustanawiając hierarchię praw zgodnie z naturalną hierarchią systemów; 3) Umożliwienie ludziom aktywnego odrzucania działań rządowych, które pozwalają na niechciany i szkodliwy rozwój, umożliwiając dochodzenie praw tych ekosystemów, które w przeciwnym razie zostałyby zniszczone; 4) Zmianę systemu gospodarczego poprzez samoistne wzmocnienie Natury. Prawa własności nie byłyby już absolutne; byłyby kwalifikowane na podstawie praw ekosystemów i gatunków w nich żyjących; 5) Ustanowienie ludzkiego obowiązku troski o Naturę, w tym obowiązku naprawienia szkód; 6) Stworzenie odpowiedniego narzędzia prawnego do przeciwdziałania nierównowadze sił (np. ludność tubylcza, kobiety, dzieci) poprzez prawne uznanie Praw Natury. Obecnie występuje brak równowagi między korporacjami, instytucjami finansowymi i wszystkimi innymi. Uznanie Praw Natury w systemie prawnym UE może stanowić skuteczną przeciwwagę dla polityk, które mają tendencję do koncentracji władzy korporacyjnej, jak w umowach handlowych zawieranych w ostatnich latach, takich jak CETA (Kompleksowa Umowa Gospodarczo-Handlowa), a także jak w przypadku komercjalizacji Natury; 7) Wzmocnienie koordynacji między Prawami Natury a ochroną praw człowieka oraz stworzenie stabilnej podstawy prawa człowieka do życia, ponieważ bez ochrony przyrody i integralności ekosystemów ludzie nie mogą istnieć i rozwijać się; 8) Korzyści z podejścia ekologicznego”.

Uznanie Praw Natury wymaga holistycznego i ekologicznego podejścia do prawa, które opiera się na kluczowych zasadach orzecznictwa ziemskiego: „1) Całość: Ziemia jest żywą istotą, pojedynczą społecznością połączoną siecią współzależnych relacji, co implikuje ograniczenie korzystania z prawa własności. Dobrobyt każdego członka Ziemi zależy od dobrobytu Ziemi jako całości; 2) Praworządność: Ziemia jest częścią złożonego systemu, który jest uporządkowany i działa zgodnie z własnymi prawami – rządzącymi całym życiem – łącznie z istotami ludzkimi. Musimy zrozumieć prawa Natury i przestrzegać ich dla naszego własnego dobra i dla dobra całości; 3) Obowiązek dbałości, zapobiegania i ochrony: prawodawstwo dotyczące Ziemi jest żywym prawem; drogą życia, wymagającą odpowiedzialności moralnej. Mamy obowiązek dbać o wszystkich obecnych i przyszłych członków Ziemi, aby przyczyniać się do jej integralności i dobrego samopoczucia. Jeśli tworzymy nierównowagę, powodujemy nieporządek w dynamicznej równowadze Ziemi, którą mamy obowiązek przywrócić; 4) Prawa Natury: Ziemia i cała Społeczność Ziemi mają trzy nieodłączne prawa: prawo do istnienia, prawo do zamieszkiwania i prawo do pełnienia swojej roli w ciągle odnawiających się procesach życiowych; 5) Wzajemne wzmacnianie: Relacje w ekosystemie Ziemi są wzajemne; cykl dawania i odbierania. Naszą rolą jest uczestnictwo i przyczynianie się do zdrowia oraz odporności ekosystemu Ziemi. To, co nie wzbogaca całości, ostatecznie nie sprzyja też nam; 6) Odporność: Wszystkie zdrowe systemy życia mają zdolność do wzrostu, ewolucji i adaptacji do zmian oraz zakłóceń, bez utraty wewnętrznej spójności. Przestrzegając przepisów, które utrzymują zdrowe życie i witalność wzmacniamy odporność ekosystemu Ziemi, jak również naszą własną. Aby uczyć się od Natury i zrozumieć jej zasady musimy stać się eko-piśmienni i zaangażować się w inne sposoby poznania: odczuwania i intuicji. Praktykowanie takiego podejścia do prawa wymaga od nas podejmowania decyzji, które stawiają na pierwszym miejscu długofalowe kwestie ekologicznych interesów całości i przyszłych pokoleń nad krótkoterminowe zyski”.

Karta Praw Podstawowych Natury nie tylko podważy prawo do własności, ale także szereg praw człowieka, w tym prawo do życia od poczęcia do naturalnej śmierci. Wynikałoby to z innej hierarchii prawa, jaką się proponuje: najwyższe byłoby prawo Natury, potem prawa ludzi, stanowiących podsystem systemu Ziemi, a następnie prawa ekonomiczne. Natura z przedmiotu prawa stałaby się podmiotem prawa.

Autorzy opracowania wskazali, że w celu pomyślnego wdrożenia nowego paradygmatu ważne jest zapewnienie nadrzędności prawa UE nad konstytucjami państw członkowskich i ustanowienie jednolitych ram interpretacyjnych, aby poradzić sobie z wszystkimi wyzwaniami nękającymi UE. Tego nie uda się wprowadzić bez zmiany sposobu myślenia i bez nowej etyki.

Bruksela musi zmienić naszą świadomość, bo „prawo jest wehikułem, który koduje ludzką świadomość (…), ustanawiając zasady regulujące sposób prowadzenia naszego życia”. Komisja Europejska chce pozbyć się „paradygmatu mechanistycznego” zakodowanego w prawie poprzez konstrukcję Natury będącej „przedmiotem” prawa odrębnego od człowieka na paradygmat, zgodnie z którym Natura będzie podmiotem prawa jak ludzie i korporacje. Bruksela chce podważyć prawo własności, ponieważ „obwinia” je za przyczynę niezrównoważenia w dzisiejszym świecie (przekształcenie obfitych dóbr wspólnych w dobra na własność, a potem w kapitał i jego kumulacja oraz implikacje w postaci nierówności; dążenie do posiadania własności wpłynęło na eksploatację Natury, przez co grozi nam „katastrofa ekologiczna”, „klimatyczna”, „wymieranie” itp.). Przez „odłączenie od Natury” mamy wiele niepokojów społecznych na dużą skalę. By przerwać ten „cykl” prowadzący do unicestwienia proponuje się rewolucję prawną, która ma umożliwić „cykl regeneracyjny” w społeczeństwie i „prowadzić do pozytywnego wyjścia”. Bez radykalnych zmian sposobu myślenia, paradygmatów myśli, nie będzie trwałej przemiany. Dlatego Natura ma być „reprezentowana w systemie prawa UE jako pełnoprawny interesariusz, mający osobowość prawną i prawa na poziomie konstytucyjnym wraz z ramami wykonawczymi określonymi w kluczowych aktach prawnych. Będzie to działać jako potężna przeciwwaga dla praw korporacyjnych i praw własności. Ma także pomóc w przywróceniu części kapitału generowanego w społeczeństwie do domeny dóbr wspólnych dostępnych dla Natury i ludzi jako części Natury, bez konieczności uprzedniego niszczenia Natury”.

Opracowanie pt. „W kierunku Karty Praw Podstawowych Natury UE” wskazuje konkretne scenariusze realizacji rewolucji prawnej w UE. Wraz z nią równolegle ma odbywać się rewolucja w nauce, kładąc nacisk na naukę o systemie Ziemi stosunkowo młodą dziedzinę, integrującą wiedzę z różnych obszarów nauk przyrodniczych i społecznych – której muszą być podporządkowane inne dyscypliny.

Karta Praw Podstawowych Natury wprowadziłaby konstytucyjny obowiązek ochrony przyrody, ekosystemów itp. Oznaczałaby zmianę paradygmatu z obecnego neoklasycznego modelu ekonomicznego i przejście do modelu holistycznego, zgodnie z którym Natura jest podmiotem praw chronionym i szanowanym ze względu na swoją wewnętrzną (nieekonomiczną) wartość jako synonim źródła życia. Karta miałaby taki sam status prawny jak Karta Praw Podstawowych UE a w konsekwencji również jak traktaty UE i wszystkie akty unijne musiałyby być z nią zgodne. Instytucje unijne miałyby obowiązek działać „odpowiednio”. „Ponadto Karta Praw Podstawowych” Natury stanowiłaby źródło prawa dla Europejskiego Trybunału Sprawiedliwości, co miałoby rozwiązać aktualny problem prawny występowania przed sądami UE i zapewnienia odpowiedniego dostępu do wymiaru sprawiedliwości oraz kontroli sądowej w zakresie ochrony środowiska, umożliwiając wdrażanie trzeciego filaru konwencji z Aarhus. Zmieniłaby hierarchię praw, zatem skuteczniejszej egzekucji podlegałoby wdrażanie wszystkich celów oraz zadań zrównoważonego rozwoju zapisanych w Agendzie 2030. Bardziej efektywnie egzekwowano by także zobowiązania wynikające z przekraczania „granic planetarnych”.

Warto pamiętać, że byłaby to także prawnie usankcjonowana rewolucja w dziedzinie moralności.

ONZ: inicjatywa „Harmony with Nature”

W celu uregulowania Praw Natury na poziomie międzynarodowym ONZ już w 2009 r. zainicjowała projekt Harmony with Nature. Jego zasadniczym celem jest przekonanie do opinio juris, czyli do uznania, że istnieje zwyczaj międzynarodowy odnośnie respektowania „Matki Ziemi”, przedstawianej jako żywy organizm i w związku z tym mającej prawa przynależne osobom (tzw. miękkie prawo międzynarodowe).

W 2009 roku Zgromadzenie Ogólne ONZ ogłosiło 22 kwietnia Międzynarodowym Dniem Matki Ziemi. Był to wyraz uznania, że „Ziemia i jej ekosystemy są naszym wspólnym domem”, zaś państwa członkowskie „wyraziły przekonanie, iż konieczne jest promowanie harmonii z naturą w celu osiągnięcia sprawiedliwej równowagi między ekonomicznymi, społecznymi i środowiskowymi potrzebami obecnego i przyszłych pokoleń”.

ONZ podaje, że „wymyślenie nowego świata będzie wymagało nowego związku z Ziemią i z własną egzystencją ludzkości”.

Globalna etyka i New Age. Odrodzenie gnozy

W dokumencie z 2003 roku pt. „Jezus Chrystus dawcą wody żywej. Chrześcijańska refleksja na temat New Age”, autorstwa Papieskiej Rady Kultury oraz Papieskiej Rady ds. Dialogu Międzyreligijnego, Kościół trafnie zauważył, że odradza się gnoza. Bardzo dobre opracowanie z wyprzedzeniem rozprawiło się ze zmianą paradygmatu w prawie, ekologizmem, holizmem, nową duchowością, „sakralizacją psychologii” i „psychologizacją religii”, z hipotezą Gaji, resakralizacją Ziemi czy globalnym zarządem. Wyraźnie wskazano tu na inspiracje okultystyczne, kabałę, gnostycyzm wczesnochrześcijański, sufizm, buddyzm Zen, jogę i wiele innych.

„Ludzie mogą być wprowadzeni w misterium kosmosu, Boga i ja za pomocą duchowej drogi ku przemianie. Ostatecznym jej celem jest gnosis, najwyższa forma wiedzy, odpowiednik zbawienia. Wiąże się ona z poszukiwaniem najstarszej i najwznioślejszej tradycji w filozofii (mylnie zwanej philosophia perennis) i religii (pierwotnej teologii), tajemnej (ezoterycznej) doktryny, będącej kluczem do wszystkich ezoterycznych tradycji, które są dostępne dla każdego (…) Alchemia, magia, astrologia i inne elementy tradycyjnego ezoteryzmu zostały dogłębnie zintegrowane z aspektami współczesnej kultury, zasilając poszukiwanie praw przyczynowości, ewolucjonizm, psychologię i religioznawstwo porównawcze. Osiągnął on swoją najczystszą formę w ideach Rosjanki, Heleny Blavatsky, będącej medium, która z Henry Olcottem założyła w Nowym Jorku w 1875 Towarzystwo Teozoficzne. Towarzystwo to miało za zadanie połączenie elementów tradycji Wschodu i Zachodu w ewolucyjny typ spirytualizmu. Miało ono trzy główne cele: 1. Stworzenie zaczątku Uniwersalnego Braterstwa Ludzkości bez względu na rasę, wyznanie, kastę lub kolor skóry. 2. Zachęcanie do religioznawstwa porównawczego, filozofii i nauki. 3. Zbadanie niewyjaśnionych praw Natury i mocy ukrytych w człowieku – czytamy w dokumencie.

„Silny nacisk radykalnych ekologów kładziony na biocentryzm zaprzecza antropologicznej wizji zawartej w Piśmie Świętym, według której ludzie znajdują się w centrum świata, ponieważ są uważani za jakościowo lepszych od innych form naturalnych (…). Ten sam ezoteryczny model kulturowy można odnaleźć w ideologicznej teorii, tkwiącej u podstaw polityki kontroli urodzeń i eksperymentów inżynierii genetycznej, które wydają się spełniać ludzkie marzenie o stwarzaniu siebie na nowo. W jaki sposób ludzie chcą to osiągnąć? Poprzez odcyfrowywanie kodu genetycznego, zmieniając naturalne zasady seksualności oraz przeciwstawiając się granicom śmierci” – ostrzegały papieskie rady.

„Najbardziej zgubne konsekwencje każdej filozofii egoizmu, która zostaje przyjęta przez instytucje lub przez znaczną liczbę osób, zostały nazwane przez kardynała Josepha Ratzingera zestawem strategii pozwalających na zmniejszenie liczby osób, które będą jadły przy stole ludzkości. Jest to podstawowa miara, za pomocą której można oceniać wpływ każdej filozofii czy teorii – wskazali autorzy „Chrześcijańskiej refleksji na temat New Age”.

„Nowa Era, która nadchodzi, będzie zamieszkana przez idealne, androgyniczne istoty, które będą całkowicie podporządkowane kosmicznym prawom natury. W tym scenariuszu chrześcijaństwo musi zostać wyeliminowane i ustąpić miejsca globalnej religii, i porządkowi nowego świata” – trafnie ocenił intencje zielonych ideologów dokument watykański z 2003 roku.

=================================

mail, RW:

Czego jak czego, ale o takich błędach ani Rosja carska, ani stalinowska 
nigdy nawet nie  myślała.

Pamiętam wiersz Broniewskiego:

Czy nowa wojna,
czy wał Turgajski stłuc jak łupinę orzecha?
Rewolucjo, nowe twórz bajki,
wstecz niech popłynie rzeka.

Znaczenie Fatimy; S.L. Jaki i Św. Pius X

Krystian Zawistowski

1 Teza Jakiego-Duhema

Jakiś czas temu rozpowszechniałem tu krótką książkę “Cud Słońca według Metody Naukowej” [Cs]. Jej myśl przewodnia była taka, że skoro główną metodą nauki jest testowanie hipotez przez istotne predykcje, to znaczy, że cud słońca z Fatimy z 1917 jest mocnym dowodem na nadprzyrodzone pochodzenie objawień fatimskich. Wolnomyśliciele różnej maści, tłumacząc to jako masowe halucynacje i omamy, postępują w sposób pseudonaukowy.

Pominąłem tam jednak wtedy bardzo istotny wątek. Mianowicie, jeśli się nie mylimy, jako katolicy wierzący w Fatimę, to nic w tej historii nie powinno być przypadkowe, także odniesienie do nauki i empiryzmu. Powinien być za tym Boży plan, dlaczego ten jeden z największych cudów w historii wydarzył się akurat tam, akurat wtedy, akurat w takich okolicznościach.

Dziś mam nadzieję zaproponować odpowiedź, do czego będzie mi potrzebny jeden z najważniejszych katolickich uczonych XX wieku, o. Stanley L. Jaki OSB i dzieło zwane tezą Jakiego-Duhema. Według tej tezy nauki przyrodnicze zaczęły się w późnym średniowieczu, dzięki katolickiej teologii. Z Objawienia odczytano, że racjonalny Stwórca, Bóg, stworzył wysoce uporządkowany świat, wydzielając przyrodę ożywioną i nieożywioną. Ta ostatnia zaś rządzi się ustalonymi prawami, które można porównać do mechanizmu, albo formuły matematycznej. Stąd też wzięło się, jak mówi Whitehead “niewymazywalne przekonanie, że każde zajście może być idealnie skorelowane z bezpośrednimi przyczynami, by stworzyć ogólną regułę”, co jest niezbędną podstawą rozumowania naukowego. Nowa nauka prędko wydała owoce, uczeni tacy jak bp Oresme, Buridan, bp Robert z Lincoln, Roger Bacon, Św. Albert Wielki wytworzyli istotne postępy w dynamice, optyce, kosmologii i metodologii nauk ([SL2], s. 220-242).

Jaki (w “Science and Creation” i “The Relevance of Physics”), pokazuje, że wszystkie cywilizacje pogańskie rozumowały o świecie zupełnie inaczej i sposób ten dusił wszelkie naukowe starania w zarodku. Typowa tendencja pogańska to uosobienie i ubóstwienie sił przyrody, zgodnie z jakąś politeistyczną mitologią, co dalej na ogół prowadzi do emanacyjnego panteizmu. W fizyce narzuca to z kolei organiczny, werbalny i odrzucający doświadczenie opis świata. By to zilustrować rozważmy przykład: obecnie słyszy się, że Grecy odkryli kulistość Ziemi w oparciu o np obserwację faz Księżyca przez Arystotelesa. Naprawdę jednak było nieco inaczej, wierzyli oni w kulistość Ziemi w oparciu o aprioryczny dogmat i to przy okazji pozwoliło im przyjmować empiryczne dowody, jeśli jakieś się trafiły i były zgodne z ich przekonaniami. Jeśli zaś fakty przeczyły teorii to “tym gorzej dla faktów” (jak powie godny następca tychże pogańskich mędrców Hegel) – nawet najmądrzejsi z nich wierzyli w różne rażąco błędne wyniki. Arystoteles uważał, że strzała z łuku jest ciągle popychana przez powietrze uderzane cięciwą, podczas gdy w rzeczywistości opór powietrza spowalnia strzałę. Uważał też, że woda ochładza się szybciej, jeśli ją podgrzejemy, podczas gdy jest odwrotnie. Ziemia miewała wzdęcia i dreszcze, a planety (dawniej gwiazdy wędrujące) były poruszane przez rodzaj boskich intelektów. Dla poganina to “boskie” niebiosa były uporządkowane i przewidywalne, otaczający świat był dużo bardziej chaotyczny. Stąd dalej prosta droga do wróżbiarstwa z gwiazd, cieszącego się w antyku wielką estymą i teorii wiecznych cykli, że cała historia świata i ludzkości powtarza się co kilkadziesiąt tysięcy lat, gdy tylko gwiazdy powracają do tej samej pozycji.

Przypomnijmy tu logikę nauki Lakatosa i Poppera [CM], gdzie hipoteza jest potwierdzona, lub nie jeśli są na jej poparcie sprawdzone, istotne predykcje. A program badawczy jest naukowy, jeśli gromadzi dowody z doświadczenia w dużych ilościach i tworzy nowe możliwości testowania. Albo jest nienaukowy, jeśli zmienia hipotezy nie dając sprawdzonych predykcji, albo zbywając werbalnie fakty których nie może przewidzieć.

Mając to na uwadze ponownie rozważmy całe współczesne badanie naukowe w fizyce, chemii, czy naukach stosowanych opiera się, na tym “niewymazywalnym przekonaniu” o przyczynowej logicznej strukturze praw natury, i z pewnością mamy to przekonanie ze średniowiecznej teologii o Stwórcy. Należy więc stwierdzić, że istnienie Boga zostało dowiedzione w sposób naukowy, jako najważniejszy program badawczy w historii ludzkości. Oczywiście jest to pośrednia obserwacja, ale tak normalnie się robi w naukach takich jak fizyka, czy chemia.

Z drugiej zaś strony starożytny panteizm to kopalnia pseudonauki, obdarzonej możliwościami obrony przed doświadczalną weryfikacją. Wszak panteiści wcale nie wymarli po rewolucji naukowej, mimo, że podstawowe przesłanki ich obrazu świata, zostały obalone. Jaki wskazuje na renesansowych neoplatoników, Goethego, Hegla, Schellinga, Engelsa, czy Nietzschego. Do tych pierwszych zalicza się słynny dzisiejszy “męczennik nauki”, hermetyczny okultysta Giordano Bruno. Interesującym przypadkiem jest też sprawa Galileusza, o której pisał w szczegółach postmodernistyczny filozof Paul Feyerabend [PM]. Zbadanie oryginalnych źródeł każe sądzić, że to Kościół stosował się w tej sprawie do wskazań naukowej logiki, podczas gdy Galileusz rozpowszechniał niepotwierdzoną i półobaloną hipotezę jako fundamentalną prawdę. Mnie tu zdumiewa, że potrydencki kościół był zaskakująco nowoczesny, jeśli chodzi o metodę empiryczną. Nie sposób tam mówić już o “arystoteleikach”.

Pojawiały się też inne opisy naukowego świata i nieuchronnie kończyły jako nienaukowe i niemożliwe do pogodzenia z rzeczywistością. Można tu zaliczyć pozytywizm, logiczny pozytywizm, filozofię mechaniczną.

2 Św. Pius X i motu proprio z 1910

Niezmiennie Duch Święty przemawia ustami Kościoła w sprawach wiary, przez co dokumenty Magisterium są dobrym miejscem by szukać odpowiedzi. Ja jej nie szukałem zbyt skrupulatnie, zostawiam to tym, którzy znają się na tym lepiej, chciałbym jednak polecić pewien szczególny przypadek. Papież, Św. Pius X, ogłosił w 1910 motu proprio Sacrorum Antistitum, 7 lat (!) przed Fatimą i niecałe 4 lata przed wybuchem Wielkiej Wojny. Jest to dokument szczególny, ze względu na formę, zwłaszcza zaś fragment, przysięgę, do składania której Pius X zmusił wszelkie osoby dzierżące intelektualny autorytet w Kościele, dołączoną do uroczystego wyznania wiary. Niektórzy teologowie utrzymywali, że motu proprio to powinno być przyjęte jako nauczanie nieomylne, np u nas bp Sokołowski w publikacji z 1916 [Pm].

Pozwolę sobie zacytować trzy ustępy, z których pierwszy tyczy się poznania Boga rozumem, drugi cudów i nadprzyrodzonego pochodzenia chrześcijaństwa, a trzeci założenia Kościoła Katolickiego przez Chrystusa i ustanowienia przez Niego papiestwa.

Najpierw wyznaję, że Boga, początek i koniec wszechrzeczy, można poznać w sposób pewny, a zatem i dowieść Jego istnienia, naturalnym światłem rozumu w oparciu o świat stworzony, to jest z widzialnych dzieł stworzenia, jako przyczynę przez skutki.

Po drugie: zewnętrzne dowody Objawienia, to jest fakty Boże, przede wszystkim zaś cuda i proroctwa, przyjmuję i uznaję za całkiem pewne oznaki Boskiego pochodzenia religii chrześcijańskiej i uważam je za najzupełniej odpowiednie dla umysłowości wszystkich czasów i ludzi, nie wyłączając ludzi współczesnych.

Po trzecie: mocno też wierzę że Kościół, stróż i nauczyciel słowa objawionego, został wprost i bezpośrednio założony przez samego prawdziwego i historycznego Chrystusa, kiedy pośród nas przebywał, i że tenże Kościół zbudowany jest na Piotrze, głowie hierarchii apostolskiej, i na jego następcach po wszystkie czasy.

2.1 Poznanie Boga ze świata stworzonego.

Pierwsza część, “Boga można poznać w sposób pewny”, “w oparciu o świat stworzony, z widzialnych dzieł stworzenia”, jest niezmiernie istotna. Mamy poznać Boga rozumem nie w oparciu o argument ontologiczny, czy argument metafizyczny (np Ente de Essentia Św. Tomasza), czy na drodze pozaracjonalnego poznania (“basic belief”, uczucie religijne itd), ale “światłem rozumu”, jako przyczynę przez skutki, ze świata stworzonego.

Jeden tego rodzaju dowód to argument z projektu.

Świat biologiczny i naturalny pełen jest wyglądającej na zaplanowaną złożoności, skomplikowanych “maszyn” i ciągów przyczynowo skutkowych które nie mogły powstać przez przypadek. Wyczerpujące wyjaśnienie per analogiam, można znaleźć w starej “Apologetyce” ks. Bartynowskiego (w 1.3-1.4 [Ap], link w bibliografii).

Ja skupię się na wypisaniu szczegółów, co do tego, co wiadomo na ten temat współcześnie i zarazem jest przedmiotem zainteresowania uczonych.

– Niemożliwe jest by życie, w postaci pierwszych żyjących komórek powstało przez przypadek (problem abiogenezy).

– Wszechświat ma parametry fizyczne precyzyjnie dostrojone, do tego, by mogło istnieć życie.

– Nie istnieje naturalne wyjaśnienie biologicznej złożoności, a szczególnie ludzkiego rozumnego umysłu.

Drugi problem nazywa się precyzyjnym dostrojeniem i jest powszechnie znany w fizyce. Pierwszy problem można znaleźć w “Logic of Chance” (s. 386) E. Koonina [LC], znanego amerykańskiego biologa i genetyka (ateisty z resztą) a trzeci w artykule tegoż autora “Physical foundations of Biological Complexity” [PF]. W podobnym ujęciu problem abiogenezy podnosił o wiele wcześniej wybitny astrofizyk Fred Hoyle.

Notabene, bardziej wyrafinowani ateiści muszą w tych sprawach wierzyć w jakieś odpowiedzi. Wszystko to, co wskazuje na działanie Stwórcy jest zarazem praktycznie niemożliwe bez niego. Ściśle chodzi tu o rozbiegające wykładniczo nieprawdopodobieństwo. Jak to powiedział Hoyle, prędzej trąba powietrzna na złomowisku poskłada działający samolot, niż życie miałoby się zacząć przypadkiem. Jedno proponowane rozwiązania tego problemu (sam Hoyle był jednym ze współautorów) to założenie nieskończonego wszechświata, w czasie, lub przestrzeni. Wtedy dowolnie wielkie niemożliwości mogłyby się zadziać, na jednej z nieskończenie wielu planet. Niemniej, od kiedy wymyślona przez ks. Lemaitre teoria Wielkiego Wybuchu zebrała więcej dowodów, doktryna ta nie jest zbyt wiele warta, bo wedle naszej obecnej wiedzy wszechświat nieskończony nie jest. Co więcej, nie jest ona sobie w stanie poradzić z problemem fine tuningu, bo wieczny wszechświat ma tylko jeden zestaw parametrów.

Obecnie więc popularniejszy jest inny sposób, wynikły z hipotez zwanych teoriami superstrun. Przez 40 lat wśród tych hipotez niestrudzenie szukano jednej teorii wszystkich oddziaływać fundamentalnych, tzw. teorii wszystkiego, ale z punktu widzenia fizyki nie wskórano nic wartego uwagi. Dla argumentu z projektu teorie superstrun mają znaczenie ze zgoła innego powodu – badacze tychże teorii utrzymują, że musi istnieć wielka liczba różnych wszechświatów, co nazywa się Multiwersum (ang. Multiverse), a my, żyjemy w jednym, o dość przypadkowych własnościach.

Doktryna ta jest mocno atakowana za nienaukowość do kwadratu, bo Multiwersum wyjaśnia, dlaczego teoria strun nie ma żadnych predykcji, a z drugiej strony Multiwersum też nie da się przetestować, bo innych wszechświatów nie widać. Niemniej, pomimo tych problemów, doktryna ta jest przytaczana przez Koonina, Stengera (“God: Failed Hypothesis”), czy Dawkinsa (“God Delusion”) jako odpowiedź na argumenty z projektu. Chodzi tu o to, że jeśli istnieje wielka liczba wszechświatów, to dowolne niemożliwości mogły się zadziać w niektórych z nich. Równocześnie ludzie od teorii strun utrzymują, że może być ona uznana bez dowodów z doświadczenia. Oto dwa przykłady argumentów za tym (podał je R. Dawid, [Rd]):

– Nie ma innych alternatywnych teorii wszystkiego, mimo wytężonych poszukiwań.

– Podobne teorie fizyki cząstek elementarnych były skuteczne w przeszłości.

2.2 Teza Jakiego-Duhema jako argument teleologiczny.

Dodajmy teraz do tego nasza nową cegiełkę, jaką jest argument z projektu wynikający z tezy Jakiego-Duhema.

W oparciu o średniowieczny obraz Boga Stwórcy stworzono obraz świata zawierający matematyczne, przyczynowe, ustalone prawa natury. Obraz ten okazał się potwierdzony istotną predykcją i wielką liczbą wyników doświadczalnych, jako że znaleziono dużo takich praw i przetestowano je z wielką dokładnością, co doprowadziło do powstania nauki. Oto więc wiemy z doświadczenia, że Bóg katolicki istnieje.

Jest on trochę związany z argumentem z nieskończonego regresu Św. Tomasza. Anthony Flew [AF] odniósł go do praw natury, wskazując, że jeśli znajdziemy jakiś naturalny powód istnienia praw natury, to ten powód też będzie potrzebował wyjaśnienia. Oto nasz argument:

Wymieńmy parę obserwacji, które sprawiają, że przedstawiony argument jest bardzo istotny, i tworzy spójną całość z innymi argumentami z projektu.

Po pierwsze: nawet gdyby istniało inne wyjaśnienie tej sprawy, to dużo słabszy dowód nie może przeważyć dużo silniejszego. Ponieważ nasz dowód jest ustalony przez predykcję leżącą u podstaw większości znanych faktów naukowych, to druga strona musi dostarczyć równie dobrych, wielokrotnie powtórzonych istotnych predykcji. A to jest prawie na pewno niemożliwe.

Po drugie: ponieważ dowodem na istnienie Stwórcy jest przewidziana i potwierdzona postać praw natury, przyjęcie Multiwersum nic nie zmienia, Multiwersum nie jest żadnym rozwiązaniem tej kwestii dla ateistów. Podobnie z innymi tego rodzaju zabiegami jak wieczny wszechświat, czy nieskończony wszechświat – te dotyczą tylko niemożliwych zajść zlokalizowanych w czasie i przestrzeni, nie struktury wszechświata.

Po trzecie: Odpowiedź ateistów na inne argumenty teleologiczne opiera się na Multiwersum, i dalej na możliwości uzasadnienia istnienia Multiwersum. To z kolei Dawid opiera (m.i.) na fakcie, że nie ma innych alternatywnych kandydatów na teorię wszystkiego i na sukcesach podobnych teorii. Przyjmuje on tu następujące (ukryte) założenia. Że w ogóle powinna być jakaś teoria wszystkiego. Że istnieje rodzaj jednorodności praw natury. Że matematyczno-przyczynowy opis świata, co do zasady działa. Tak oto przyjął on wnioski z mojego argumentu, nie potrafiąc ich zapewne w żaden inny sposób udowodnić

W efekcie ateista by mieć odpowiedzi na tradycyjne argumenty z projektu, musi się odwołać do Multiwersum, albo czegoś podobnego. Jednocześnie próby uzasadnienia Multiwersum muszą przyznać rację argumentowi z tezy Jakiego-Duhema, więc tak uzupełniony argument z projektu jest nie do obalenia. Podobnie też można odpowiedzieć Kooninowi w [PF], który złożonośc biologiczną usiłuje tłumaczyć przez dość odległe analogie do zasady holograficznej i tuneli czasoprzestrzennych (inne hipotezy z fizyki matematycznej).

Na marginesie warto dodać, że Koonin poczynił tu dobrą obserwację, wskazując, że istotna złożoność biologiczna to tak naprawdę złożoność algorytmiczna (Kołmogorowa). Definicją jest tu najmniejsza długość programu komputerowego potrzebna, by wykonać daną czynność. Za przykład czegoś złożonego można założyć program robota, który musi przy użyciu zestawu narzędzi złożyć samochód.

Z drugiej strony zdolność tworzenia systemów złożonych w sensie Kołmogorowa bywa dziś uznawana za definicję inteligencji w środowiskach sztucznej inteligencji [JH]. Pytanie czy złożoność biologiczna jest przedmiotem inteligentnego projektu może wkrótce za tautologię ( oczywiście warto nad tą kwestią dokładniej pochylić przed wypowiedzeniem osądu.) Uważam więc, że można dowieść istnienia Boga w sposób pewny, rozumem, ze świata stworzonego.

“Gdy widzisz zegar słoneczny, albo klepsydrę wodną, widzisz, że wskazuje czas przez projekt, a nie przez przypadek. Jak więc możesz wyobrażać sobie, że we Wszechświecie nie ma celu i inteligencji, gdy zawiera on wszystko, wliczając w to te przyrządy i ich twórców?”

(Cyceron, De Natura Deorum)

2.3 Cuda i historia

Kolejne dwa punkty Papieża dotyczą cudów i historycznych początków Kościoła. Połączyłem je w jedno, bo skupię się głównie na cudach. Przysięga ta nazywa się przysięgą antymodernistyczną, od doktryny którą to tenże Pius X nazwał “sumą wszystkich herezji”. Nie będę jej tu przytaczał w całości, skupię się na modernistach jako “historykach” i skąd się moim zdaniem wzięli.

Musimy się cofnąć o 400 lat do momentu, gdy miało miejsce założenie protestantyzmu. Wszyscy reformatorowie natrafili na szereg problemów z zakresu teologii fundamentalnej swojej nowej wiary. Katolicy, jak Św. Franciszek Salezy [Lc], czy Sługa Boży Piotr Skarga wytykali im brak potwierdzenia wiary cudami, niemoralność, niezgodę w kwestii teologii, odwoływanie się do “niewidzialnego Kościoła” itd:

Skarga pisał w Żywocie Św. Ludgera:

“Niechże czytają, jaka wiara i od jakich ludzi od 600 lat do saskiej ziemi przyniesiona jest, a tą, którą niedawno (…) Luter przyniósł, a nie tylko jej cudami nie potwierdził, ale ją sprośnym żywotem pomazał, niech się słusznie brzydzą, bo nie jest to wiara Chrystusowa,”

Salezy w swojej polemice napisał [Lc]:

“Nikt nie powinien przypisywać sobie nadzwyczajnej misji, bez potwierdzenia jej cudami, bo, Boże uchowaj, gdzie byśmy byli, gdyby ten pretekst (…) był przyjęty bez dowodu? (…) Ariusz, Marcjon, Montanus, Messaliusz – czy nie mogliby być przyjęci do godności reformatorów (…).”

Reformatorowie nie wymyślili zadowalającej odpowiedzi. Kalwin w prefacji do swoich “Statutów Religii Chrześcijańskiej” pisze:

“Postępują nieuczciwie wymagając od nas cudów. Bo nie tworzymy nowej Ewangelii, tylko przechowujemy tą samą Ewangelię, której prawda jest potwierdzona cudami Jezusa Chrystusa i jego uczniów. Ale oni (katolicy) w porównaniu z nami mają dziwną moc, po dziś dzień nawet potwierdzają swoją wiarę ciągłymi cudami.”

Następcy przyjęli tą doktrynę bez większego komentarza, utrzymując, że cuda działy się za czasów Jezusa, ale nie później. Słaby punkt jej jest taki, że skoro coś nadzwyczajnego działo się dawno, a teraz się już nie dzieje, to łatwo sobie wyobrazić, że to jakiś fałsz czy błąd. Protestantyzm nie mógł zaadaptować katolickich cudów jako własne dowody, bo jednocześnie te dowody wskazują, że to katolicyzm jest prawdziwy. Musiał więc te dowody usunąć z widoku.

Myśl ta trafiła na podatny grunt po tragedii wojny 30-letniej. Jednym z najbardziej wyrafinowanych jej współautorów był Szkot, David Hume, jeden z najważniejszych przedstawicieli tak zwanego oświecenia. Napisał on argument przeciwko wierze w cuda. Według tego argumentu ([Cs] 5.8), możemy porównać ze sobą stopień wiary w świadectwo, do nieprawdopodobieństwa faktów, o których ono świadczy. Cud więc, z definicji wielki wyjątek w naturze, może być przyjęty tylko w oparciu o wyjątkowo dobre świadectwo. Wymienia on dalej kryteria takiego świadectwa, konkludując, że wiara w cuda wymaga iście cudownej głupoty: twierdzi, że ludzie z natury gonią za sensacją, że nigdy nie było dobrze potwierdzonego świadectwa wielu osób o cudzie, że w cuda obfitują głównie barbarzyńskie narody, albo też ciemni przodkowie narodów cywilizowanych itd.

W dość oczywisty sposób pisze on do protestantów, pokazując im współczesne cuda katolików w które oni nie wierzą, by podważyć starożytne cuda Apostołów. O tym, co z tego wynika dla katolików pisałem w szczegółach w ([Cs] 5.8) – to znaczy nic nie wynika. Jest duża różnica między wieloma cudami w każdym wieku, wliczając w to czasy obecne, a cudami tysiące lat temu (co więcej, Cud z Fatimy jak wskazałem, jest w stanie dobrze spełnić wszystkie jego kryteria).

Argument Hume’a tymczasem stał się logiczną podstawą studiów Pisma Św. (czy też innych pism chrześcijańskich) odrzucających a priori wszelki nadprzyrodzony ich charakter i lekką ręką podważających historie o cudach i zjawiskach nadnaturalnych jako fałszywe. Luki w narracji mogą być następnie zastępowane własnymi wymysłami. To właśnie jest jedną z najwazniejszych ideologicznych podstaw modernizmu.

Zauważmy tu jedną rzecz – Św. Pius X wymienia w takiej, a innej, kolejności po pierwsze argument na istnienie Boga z projektu, po drugie argument na nadprzyrodzone pochodzenie wiary z cudów, po trzecie historię Kościoła i papiestwa. Sądzę, że nie przez przypadek. Pierwszy punkt wzmacnia drugi bo bez obalenia go nie sposób założyć, że Boże interwencje są tak wyjątkowo nieprawdopodobne, by je odrzucać przeciwko dobrze potwierdzonemu świadectwu. A mając dwa pierwsze punkty ustalone, wiemy też z pewnością, że Zmartwychwstanie jest prawdziwe i założenie Kościoła przez Chrystusa jest prawdą. W świetle dwóch pierwszych punktów świadectwa Ewangelii nie świadczą o czymś nadzwyczajnym, tylko o tym, czego powinniśmy się spodziewać. Mamy z resztą na to i inne dowody, jak całun turyński. Moderniści jednak pominęli dwa pierwsze punkty, by zabrać się wyłącznie za historię, i to na ogół w sposób pełny pychy i zuchwalstwa, bo czcze spekulacje o tym, że 2500 lat temu było tak a tak, są przedstawiane szerszej publice jako “naukowe”.

Co się tyczy Fatimy, sądzę, że Cud Słońca wskazuje w osobliwy sposób właśnie na metodę naukową i przez to na powyższe rozumowanie. Właśnie logikę empiryczną musi poszarpać druga strona by utrzymywać po fakcie i przeciwko istotnej predykcji, że dziesiątki tysięcy osób naraz uległo sugestii. Moderniści nie mogą tu udawać, że argument Hume’a podważa ten cud, scjentyści, że nauka podważa religię, a protestanci, że cudów nie ma we współczesności. Ponadto, moim zdaniem, celem tej wskazówki jest wszystko to, co przedstawiliśmy wyżej. Prawdziwa nauka z jednej strony opiera się na uzasadnieniu przez istotne predykcje, a z drugiej jej początkiem jest katolicka teologia. Jedno i drugie wskazuje na Boga i tą drogą, wytyczoną w zarysie przez Piusa X, możemy dojść do poznania Go.

Drugą ważną sprawą w Fatimie są dwie wojny światowe, drugą miało zapowiedzieć “nieznane światło”, wielka burza magnetyczna z 25 stycznia 1938. Chcę zwrócić uwagę, że dla wojny również Teza Jakiego-Duhema ma wielkie znaczenie, bo tych samych myślicieli, których można zaliczyć do zwolenników dawno obalonego organicznego obrazu świata, można też znaleźć pośród inspiratorów Hitlera i bolszewików. Zalicza się tu Hegel, Engels, Nietzsche, zwykłe pogaństwo i okultyzm, od którego Hitler miał cały krąg specjalistów ([Rs] s. 244) i oparł o nie nową nazistowską religię, a także darwinizm w zastosowaniu do społeczeństwa ([Sny], s. 1-9). Być może warto by kiedyś porozmawiać o odpowiedzialności promotorów tego wszystkiego, gdy okazało się, że ideologie “podobnie jak komety mają ogony”.

Ciąg dalszy nastąpi.

K. Zawistowski

[SL1] Stanley L. Jaki “Relevance of Physics”, 1992, Scottish Academic Press

[SL2] Stanley L. Jaki “Science and Creation”, 1986, Scottish Academic Press

[LC] Eugene Koonin, “Logic of Chance”, 2012, FT Press.

[Ap] S. Bartynowski “Apologetyka Podręczna” (1.4 i 1.3), wg. wydania z 1948.

[Pm] Cz. Sokołowski, “Przysięga Antymodernistyczna. Studyum krytyczne” (s. 25), Warszawa 1916.

[PF] https://www.pnas.org/doi/full/10.1073/pnas.1807890115

[Rd] “The Significance of Non-Empirical Confirmation in Fundamental Physics” Richard Dawid, Why Trust a Theory? Epistemology of ModernPhysics. Cambridge University Press. pp. 99-119 (2019)

[Rus] Bertrand Russel, “Problems of Philosophy”, 1912, London,

[JH] “A Formal Definition of Intelligence Based on an Intensional Variant of Algorithmic Complexity” JOSE HERNANDEZ-ORALLO

[Lc] Francis de Sales, “Catholic Controversy”, s. 19, 1909, London

[PM] Paul Feyerabend, “Przeciw Metodzie”, Aletheia

[CM] “Criticism and the Methodology of Scientific Research Programmes”, Imre Lakatos, Proceedings of the Aristotelian Society

[AF] Roy Varghese, Anthony Flew, “There is a God” , 2007

[Cs] K. Zawistowski “Cud Słońca według metody naukowej.” https://stuff.kzaw.pl/entry2.pdf

[Rs] Roy Schoemann, “Zbawienie Pochodzi od Żydów”, 2003, Warszawa, wyd. ss. Loretanek

[Sny] T. Snyder “Black Earth”, NYC 2015

Jeszcze raz: Co się stało z prawdziwą s. Łucją? Co z ukrytą częścią Trzeciej Tajemnicy Fatimskiej? Czemu??? 50 minut.

Jeszcze raz: Co się stało z prawdziwą s. Łucją? Co z ukrytą częścią Trzeciej Tajemnicy Fatimskiej? Czemu podmieniono Kościół?

50 minut

Pielgrzymka do Fatimy 2022. Cywilni policjanci pilnujący, żeby Komunia Św. była udzielana tylko na rękę

Ewa Kiczko

W pierwszej połowie lipca wzięłam udział w pielgrzymce do Portugalii, głównym celem była Fatima i przypadająca 13 lipca 105 rocznica objawień fatimskich.

Warto przypomnieć obietnicę NMB dotyczącą Portugalii, gdyż ona, a właściwie uwarunkowania wypełnienia jej pokazują jak możemy dostać wiele lub zniszczyć wszystko.

Obietnica dotycząca Portugalii : W Portugalii na zawsze zachowany zostanie dogmat Wiary.

Ta obietnica Matki Bożej nie oznacza, że Portugalczycy z góry są chronieni przed wszelkim złem, że mogą robić, co im się podoba i że wszystko będzie się pomyślnie układać…

Święta Łucja pozostawiła nam ważne stwierdzenie, owoc osobistych przemyśleń:

Jeśli Portugalia nie zatwierdzi aborcji, będzie uratowana; jeśli jednak ją zatwierdzi, będzie musiała wiele wycierpieć. Za grzech jednostki płaci osoba odpowiedzialna za jego popełnienie, lecz za grzech Narodu płaci cały Lud. Przecież rządzący, którzy ustanawiają niecne prawa, robią to w imię Narodu, który ich wybrał ( ja: może w 1917 roku sprawa wyborów była prostsza i uczciwsza, gdyż ludzie nie byli oszołomieni (zahipnotyzowani) telewizyjną i internetową propagandą i mieli wybór, dzisiejsze wybory np. w Polsce to wybór między dżumą i cholerą).

Dzisiaj na Portugalii ciążą trzy społeczne grzechy, które domagają się zadośćuczynienia i nawrócenia: rozwód, aborcja i cywilne śluby osób tej samej płci. To wielki kryzys moralny jest przyczyną wszystkich innych kryzysów. W ciele toczonym przez gangrenę, niezależnie od wielości zastosowanych kuracji, dopóki źródło zła nie zostanie usunięte, nie pojawi się polepszenie stanu zdrowia i śmierć będzie jego kresem. Tak samo dzieje się w tkance społecznej – dopóki amoralność będzie grasować niczym śmiercionośna plaga, dopóty cały naród będzie jęczeć i cierpieć katusze.

Jednak obietnica się wypełni, gdyż zawsze pozostanie reszta uboga i pokorna, która będzie niczym zaczyn w cieście. Dobro zawsze zwycięża zło i wyłącznie do Boga należy zwycięstwo”.

 Ostatnie słowa Hiacynty wypowiedziane w czasie choroby w Lizbonie (1920 r.):

„Biedna Matka Boża! Ach, jak mi smutno z powodu Matki Bożej, tak bardzo się martwię!

Jeśli ludzie wiedzieliby, czym jest wieczność, zrobiliby wszystko, żeby zmienić swoje życie!

Lekarze nie mają światła, aby wyleczyć chorych, ponieważ nie mają miłości Bożej.

Jeśli rząd dałby spokój Kościołowi i zostawiłby wolność religii, byłby błogosławiony przez Boga”.

==============

Ostatni raz byłam w Fatimie w 2017 roku na stulecie Objawień Fatimskich.

Tłumy ludzi, wielogodzinne Msze Św., przejazd papieża, komunia święta udzielana nawet przez siostry zakonne i choć to wszystko było może i mało podniosłe to tłum był rozmodlony, a uchybienia (komunia święta rozdawana nawet przez kobiety) łatwo można było wytłumaczyć. [Czym ??? Księży tam zawsze pełno. MD]

Rok 2022 po „operacji Covid 19

 Wielu Portugalczyków mimo upałów i chwilowego „odwołania pandemii” nosi maseczki, w samolotach są obowiązkowe.

W portugalskich kościołach, które jeszcze nie są muzeami (płatny wstęp, bez uwzględnienia tych którzy chcą się tylko pomodlić) nie ma wody święconej.

W Porto nie ma już kościołów są tylko muzea.

A w Fatimie wokół księży odprawiających Mszę Św. krążą cywilni policjanci pilnujący, żeby Komunia Św. była udzielana tylko na rękę (klękanie do Komunii naturalnie wyparowało).

Polski ksiądz odprawiający Mszę, po podaniu Komunii do ust kilku osobom został odepchnięty (lekko) przez policjanta z ZAKAZEM udzielania sakramentu!!! Pozostali dawali Komunię na rękę pod bacznym okiem nadzorcy.

Nie było ani papieża, ani nikogo z ważniejszych hierarchów na obchodach 105 rocznicy objawień fatimskich.

Międzynarodowy różaniec i pochód światła za figurką Matki Boskiej Fatimskiej ze śpiewem i refrenem „Ave Maryja” zachował jeszcze swoją podniosłość i łączył ludzi, nawet odczuwało się coś w rodzaju międzynarodowej wspólnoty choćby przez przekazywanie światła tym, którzy go nie mieli. Można powiedzieć, że ta wspólnota nieco łagodziła brzydotę wyposażenia kaplic, kościoła i ustawionego krzyża, ale pogwałcenie zasad odprawiania Mszy Świętej był dla mnie szokiem, a ranek odkrywał to co wieczorne światła zakrywały.

Minęło 5 lat a degradacja kościelnych obrzędów dokonała się w niewiarygodnym tempie. Profanacja sacrum we wszystkich wymiarach.”

Szczęść Boże

Ewa Kiczko

Cud Słońca [w Fatimie] – według metody naukowej.

Cud Słońca według metody naukowej.

Krystian Zawistowski

  • ©Krystian Zawistowski (2022)
  • Email: krystian.zawistowski@zoho.com

https://stuff.kzaw.pl/entry2.pdf
https://stuff.kzaw.pl/entry2.html

(Zalecam format PDF, o ile to możliwe, ze względu na zgodność z wersją papierową).

cena 18.50 zł + wysyłka od 6.5 zł (list polecony ekonomiczny pocztą, ewentualnie inna dostawa po uzgodnieniu).

Zamówienia: krystian.zawistowski@zoho.com .

=========================================

Spis treści

1 Wstęp 2

2 Wydarzenia z Fatimy 4

2.1 Od maja do października 1917 4

2.2 Cud z 13 października 1917 5

2.3 Wyjaśnienia przez halucynacje wzrokowe 6

2.4 Wyjaśnienia przez efekty meteorologiczne. 8

3 Nieprawdopodobna predykcja 9

3.1 Metodologia predykcji. 9

3.2 Predykcja Cudu w Fatimie 11

3.2.1 Wyjątkowość przepowiedni 11

3.2.2 Znaczenie słowa “cud”. 12

3.2.3 Potwierdzenie objawień przez cud 12

3.2.4 Powtarzalność – regularne objawienia i cuda. 14

3.2.5 Proces nienaukowy ze strony sceptyków 15

4 Inne uwagi i dygresje 15

4.1 Różne pojęcia metafizyki i ataki na nią 16

4.1.1 Pozytywizm 16

4.1.2 Atak Carnapa na metafizykę 17

4.1.3 Problem metafizyki irracjonalistycznej 18

4.2 Cuda, a przewaga teologii katolickiej nad innymi religiami i systemami metafizyki 19

4.3 Dygresja – falsyfikacjonizm 21

4.3.1 Falsyfikacjonizm według Poppera 21

4.3.2 Lakatos i Falsyfikacjonizm wyrafinowany 22

4.4 Błędne ataki falsyfikacjonistyczne 24

5 Sceptycy 26

5.1 Sceptycy krótko po Cudzie Słońca. 26

5.2 Nickell, Radford i inni 28

5.3 McClure, Schwebel, Rahner 31

5.4 Czy dało się sfotografować cud 32

5.5 Ci którzy nie widzieli cudu 33

5.6 Podsumowanie 34

5.7 Argument Hume’a, Richard Dawkins 35

5.8 O metodzie naukowej niektórych ateistów 38

5.8.1 Dennett, znowu Dawkins i ewolucja 38

5.8.2 Sam Harris i moralność naukowa 41

5.9 “Zgniećcie Bezecną!” 42

6 Załącznik. 44

7 Bibliografia 47

1 Wstęp

Cud “srebrnego słońca”, czy zwyczajowo Cud Słońca z Fatimy – to jedno z najważniejszych cudownych zjawisk jakie widziano we współczesności, a może nawet kiedykolwiek. Widzący objawienie przewidzieli czas i miejsce cudu – 13 października 1917 roku, w południe, na pewnym polu koło Fatimy w Portugalii. Tłum liczący dziesiątki tysięcy zobaczył świetlisty srebrny dysk, wykonujący rotacyjne ruchy i szereg innych nadzwyczajnych efektów.

Cud według świadectwa wizjonerów z Fatimy miał być dowodem na prawdziwość ich objawień, mówiących o potrzebie pokuty i nawrócenia, złym stanie moralnym ludzkości, istnieniu piekła, grzechach nieczystości, nabożeństwie do Matki Bożej itd.

Tezy tej pracy są następujące:

  1. Z wyprzedzeniem i publicznie przewidziano cud 13 października 1917 w południe, na polu obok Fatimy. W ustalonym czasie i miejscu tysiące ludzi widziały ruchome “srebrne słońce” i inne cudowne zjawiska (zob. 2).
  1. Sprawdzona przepowiednia jest twardym empirycznym dowodem nadprzyrodzonego pochodzenia. Przedstawione wyjaśnienia naturalne są nienaukowe i wadliwe (zob. 3.2).
  2. Ten i inne cuda katolickie dowodzą empirycznie, że wiara katolicka jest nadprzyrodzonego pochodzenia i stoi nieporównywalnie wyżej niż inne religie, ideologie, świeckie systemy metafizyczne itd (zob. 4.2).

Jest dla mnie ważne, by mówić w sensie relatywnym, pozostający w odniesieniu do jakiegoś wzorca. I tak nieprawdopodobne predykcje w nauce są czymś, co zapewnia obiektywny poziom uzasadnienia hipotez – na tyle na ile w ogóle coś takiego istnieje w filozofii nauki.

Jeśli mamy ten cud, publicznie przewidziany i widziany przez tysiące świadków – możemy rozsądnie wierzyć w jego prawdziwość, tak jak możemy wierzyć w dobrze uzasadnione fakty naukowe. Ponadto, mając ten i wiele innych cudów w religii katolickiej od wieków można dowieść, że ta religia jest lepiej uzasadniona niż inne religie.

Po przeczytaniu wielu różnych opinii, myślę że istnieje w tej sprawie duży pojęciowy bałagan. Po obydwu stronach zdarza się, że ktoś powie, że jest to zjawisko naturalne lub nie z takich czy innych powodów i jedne powody nie są w oczywisty sposób lepsze od drugich: “Nie ma zdjęcia srebrnego słońca”, “nie ma wyjaśnienia naturalnego”, “obserwatoria nic nie zarejestrowały”, “dlaczego cały świat tego nie widział” itd. Niektóre z tych stwierdzeń mogą występować zarówno na poparcie hipotezy naturalnej jak i nadprzyrodzonej: Frederico Oom kilka dni po wydarzeniu mówił, że między innymi dlatego, że obserwatoria na świecie nie zarejestrowały żadnych anomalii, to jest to fenomen kompletnie obcy nauce, którą praktykuje. Dla Dawkinsa podobna obserwacja wyraźnie sugeruje, że zjawisko było naturalne. Niektóre powody mogą być nawet prawdziwe, lub nie w zależności od przyjętego znaczenia – czy wyjaśnienie naturalne zakłada znane nauce fenomena, czy dopuszcza wymyślanie nowych? Czy świadkowie stojący w różnych miejscach o różnej elewacji mają widzieć to samo?

Istnieją więc różne niespójne ze sobą stwierdzenia postaci “Ponieważ X, to zjawisko było cudem”, albo “ponieważ X to zjawisko nie było cudem”, podane bez odpowiedzi na pytanie “dlaczego X ma w tej sprawie rozstrzygające znaczenie”. Lekarstwem na ten bałagan jest właśnie ocena w sposób relatywny, w odniesieniu do względnie uniwersalnych standardów poznawczych. Ponieważ mamy do czynienia z trafioną nieprawdopodobną predykcją, uważam że zjawisko było cudem. Taka ocena wynika z podstawowych przesłanek metody naukowej.

Pobocznym kontekstem tej pracy jest sprawa empiryzmu, pozytywizmu i krytyki religii np Davida Hume’a. Po pierwsze ta krytyka opiera się o przesłanki, których nie udało się uzasadnić. Po drugie, zwolennikom takiej filozofii można odpowiedzieć argumentami opartymi na nowoczesnym empiryzmie – zawartymi w tej właśnie pracy. Stary argument przeciwko cudom Hume’a może być wykorzystany jako standard, by uznać świadectwo o cudzie (Cud Słońca spełnia te warunki, a religia katolicka jest w stanie się przed nim dobrze obronić ) (zob. 5.7). Pozytywistyczny atak Carnapa przeciw metafizyce zaś może być wykorzystany, by pokazać, że katolicka metafizyka wyżej stoi od innych szkół (zob. 4.1)1.

W rozdziale 5 odpowiemy jeszcze różnym innym sceptykom piszącym na temat Fatimy, pokazując, że nie jest zgodna ta argumentacja z faktami i metodą naukową. W 5.7, 5.8 i 5.9 przyjrzymy się trochę dzisiejszej literaturze wolnomyślicielskiej i damy ogólną odpowiedź na nią.

2 Wydarzenia z Fatimy

2.1 Od maja do października 1917

Opiszę tu krótko przebieg wydarzeń, na podstawie ówczesnych artykułów prasowych i różnych książek: “God and the Sun in Fatima” Stanleya Jakiego [slj], “Fatima: the Full Story” Johna De Marchi [DM2] “Fatima in the Light of History” Idalino Costa Brochado [CB]. Część wniosków pochodzi też z artykułu Dalleura [Dl] i dyskusji Amorina u Jakiego która omawia i uzupełnia jego wnioski od strony 288 do 300.

Trzej młodzi pastuszkowie mieli wizję Matki Bożej każdego 13 dnia miesiąca począwszy od maja, w południe, na polu koło Fatimy ([slj], s.16). Podczas kolejnych objawień towarzyszył im coraz większy tłum ludzi, w czerwcu około 70, w lipcu około 2000. O ile postronni nie mieli wizji, to widzieli różne niecodzienne zjawiska. 13 czerwca i 13 lipca widziano w momencie objawiona błysk i grzmot, nagłą bryzę i małą chmurkę pojawiającą się nad dębem ostrolistnym w miejscu gdzie wizjonerzy widzieli Matkę Bożą. 13 lipca widziano po raz pierwszy świetlistą kulę szybującą w powietrzu. Łucja, jeden z wizjonerów ogłosiła 13 lipca (powtórzyła 19 sierpnia i 13 września), że 13 października w tym samym miejscu i czasie, co objawienia będzie cud ([slj], s. 15). Wydarzenia z 13 lipca, a zwłaszcza duży tłum gapiów, przykuły uwagę rządu Portugalii, który prześladując zaciekle Kościół i chcąc wymazać religię ze wszystkich dziedzin życia oburzył się bardzo na te religijne zbiegowisko. Prorządowe gazety, m.i. “O Seculo” i “O Mundo” napisały parę pogardliwych artykułów, a lokalny burmistrz Arturo Santos, zwolennik tegoż rządu przed kolejnymi objawieniami 13 sierpnia uwięził dzieci i usiłował je zmusić do przyznania, że całą sprawę zmyśliły. Tłum zebrał się na miejscu bez dzieci i zobaczył podobne efekty jak wcześniej, a także parę nowych ([slj], s. 18) (widziano różnokolorowe światło oświetlające cały krajobraz, a liście drzew wydawały się być kwiatami). Po tym przedstawieniu tłum poszedł do Santosa, dając mu do zrozumienia że ma wypuścić pastuszków, co ten zrobił dwa dni później. Późniejsze artykuły z “O Mundo” o tytułach “Szarlatani!” i “Oszukańcze Cuda” (18 i 19 sierpnia) głosiły, że jakieś dzieci przyciągały tłumy podstępnie wytwarzając “cuda”. 13 września zebrały się dziesiątki tysięcy ludzi, widziano m.i. świetlistą kulę szybującą ze wschodu na zachód, podobnie jak 13 lipca. Świadectwo o tym u De Marchiego pochodzi od ([DM2], 111) pewnego księdza, monsignora Quaresmy, który nadmienia, że nie wszyscy widzieli to widowisko. Jaki (s. 20) twierdzi, że kampania prasowa “wolnomyślicieli” zakończyła się wyraźnym fiaskiem, więc we wrześniu przestali oni pisać na ten temat. Dopiero rankiem 13 października “O Seculo” opublikowało ironiczny artykuł Avelino de Almeidy o tytule “W Pełni Nadprzyrodzone! Objawienia z Fatimy” ([slj], s 21 – pisze on m.i. że cuda dzieją się około południa), a sam Almeida udał się tego dnia na miejsce objawień z fotografem Judą Ruah. Potem napisał on dwa artykuły, [bla] których fragmenty cytuję w załączniku 1.

2.2 Cud z 13 października 1917

13 października na polu Cova da Ira zebrał się wielki tłum od 40 do 70 tysięcy ludzi. Od rana padał gęsty deszcz i były grube chmury, (Almeida pisze np o ludziach wyglądających jakby wyszli z wanny [bla], podobnie jak “A Beira Baxa” w załączniku – “deszcz lał się strumieniami”).

Sam cud opiszę na podstawie kilku świadectw, które fragmenty dałem w załączniku. Pochodzą one z gazet wydanych w 1917 roku, oprócz parę lat późniejszej broszury “Os Episodios Maravilhosos de Fatima” ([DCF], s. 565) w wypadku Jose Almeidy Garretta i listu Goncalo Xaviera Almeidy Garretta (obydwa napisane w grudniu 1917) – który był jednym z pierwszych naukowców zajmujących się tą sprawą. Świadectwa te spisano bezpośrednio po wydarzeniu (a nie np wiele lat po) i łatwo stwierdzić ich autentyczność, bo gazety rozprowadzono w dużej liczbie kopii. Ten zarys wydarzeń jest zgodny jak sądzę z resztą materiału (parę wyjątkowych przypadków wybrałem do omówienia w ostatnim rozdziale).

Około słonecznego południa (część świadectw używa strefy czasowej przesuniętej o 45 minut według Amorina, [slj] s. 290) przestało padać. Trzej widzący zaczęli widzieć objawienie Matki Bożej, które nie było widoczne dla innych osób (choć Almeida wspomina o niektórych, co widzieli “twarz Świętej Panny”).

Wiemy, że Łucja krzyknęła “O, tu jest, spójrzcie na słońce” ([DM2], s. 135), ale nie była słyszana przez większość tłumu – świadkowie o tym raczej nie wspominają. Jose Almeida Garrett “spojrzał w kierunku, który przyciągał wszystkie spojrzenia”, a “Correio de Beira” wskazuje, że spojrzenia instynktownie skierowały się tam, gdzie się rozpogodziło.

Równocześnie w przerwie między chmurami, które się rozstąpiły, ukazało się “srebrne słońce”, “srebrny dysk” itd. Okrągły obiekt uznany za Słońce przez świadków, jednak taki na który można było skupić wzrok bez dyskomfortu. Określano go jako “dysk” w kolorze macierzy perłowej, srebra, jak księżyc w pełni, zaćmienie Słońca itd. Jose Almeida Garrett, który (wg Stanleya Jakiego) wcześniej oglądał całkowite zaćmienie Słońca na żywo wskazuje na większą jasność niż przy zaćmieniu i dużo większe odczuwalne ciepło – podkreśla też błyszczącą fakturę i wyraźny brzeg dysku.

Wiele jest świadectw które wymieniają jedynie część efektów, ale nie ma tu sprzeczności – ktoś będąc ograniczony wielkością artykułu prasowego, albo własną pamięcią, czy zdolnością opisania pewnych zjawisk – mógł napisać mniej. Dłuższe materiały w [slj], [CB], [DM2] poruszają różne inne kwestie niż samo srebrne słońce.

Zjawisko trwało 8 do 10 minut i miało kilka etapów. Kilka razy srebrne słońce drżało i wirowało, otoczone jakby czerwonym płomieniem, rzucając iskry jak fajerwerk i mieniąc się różnymi kolorami. Czasami srebrne słońce “jakby” urwało się z nieba i opadało w kierunku ziemi, dając wyraźnie odczuć ciepło (por J.M. Almeida Garrett). Kiedy indziej oświetlało ono okolicę na różne kolory zmieniające się sukcesywnie – jednak nie każdy podaje takie same. Najczęściej wspomina się żółty i fioletowy, niektórzy wspominają inne. Zbiorcza analiza Diogo Amorina (cytowane u [slj], s. 295) – wskazuje, że były trzy podobne fazy – w każdej był zarówno “taniec”, spadanie “słońca” w stronę ziemi, a kolor światła w kolejnych fazach był czerwony, żółty i “niebieskawy” (nie ma jednak co do tego zgodności).

Niebo było zachmurzone z niewielkimi przejaśnieniami. Po 10 minutach niebo przejaśniło się i ukazało się “prawdziwe” Słońce w zenicie, świecąc tak jak zwykle, tak że nie dało się na nim skupić wzroku (G. X. Almeida Garrett).

Niewielka liczba osób widziała zjawisko poza tłumem, w odległości do 40 km, część twierdzi przy tym, że nie pamiętała o tym, że ma być jakiś cud czy objawienie. Na ten temat w szczegółach pisze Dalleur [Dl] – “srebrne słońce” z daleka widziano zawieszone nad Fatimą, nie zaś od strony południowej.

Jest to ważna obserwacja – bo zarówno świadkowie jak i interpretatorzy zakładali łatwo, że efekt miał coś wspólnego ze Słońcem, z dodatkiem jakichś naturalnych lub nie efektów atmosferycznych. Tymczasem srebrne słońce wydaje się być zjawiskiem podobnej natury jak to z 13 września i wcześniejszych objawień – “szybujący świetlisty glob”. Wskazuje na to nie tylko analiza Dalleura, ale wiele innych szczegółów w zeznaniach. Jose Maria pisze, że część chmur zdawała się przechodzić za “słońcem”, a część przed “słońcem”. Wielu świadków potwierdza efekt “urwania się z nieboskłonu” i pęd w kierunku Ziemi. Czytamy też, że “słońce” “strzelało iskry” tak jak to robią ” fajerwerki”, to znaczy – prawdopodobnie, że świecący obiekt wyrzucał z siebie świecące fragmenty jakiejś materii (w wypadku Słońca byłoby to niewytłumaczalne).

2.3 Wyjaśnienia przez halucynacje wzrokowe

Halucynacje spowodowane patrzeniem na słońce są przykładem wyjaśnienia, które tłumaczy czynnik przyczynowy – ale ma inne braki, jak się okazuje. Często cytowany w kontekście Fatimy artykuł prof. Auguste Meessen’a [ms] z 2005 roku opisuje 12 domniemanych cudów słońca, w tym także i cud w Fatimie.

Jego zdaniem łączy te wszystkie cuda słońca następujący obrót wypadków:

  • Szary dysk wydaje się być umieszczony między słońcem, a obserwatorem, ale świetlisty brzeg jest nadal widoczny.
  • Piękne kolory ukazują się po paru minutach na całej powierzchni dysku.
  • Słońce “tańczy”, rotując wokół środka z jednorodną prędkością (1 obrót/s).
  • Nagle słońce wydaje się jakby urywać z nieboskłonu i zbliżać do tłumu, czasem wykonując też ruchy w płaszczyźnie poziomej.
  • Po około 10 czy 15 minutach – słońce powraca do swojej normalnej jasności.

Pisze on następnie, że patrząc wprost na słońce udało mu się dostrzec szary dysk ze świetlistym brzegiem, co jest wynikiem głównie retinopatii i wybielenia fotoreceptorów, spowodowanych wpatrywaniem się w oślepiające światło słońca. Pozornego ruchu słońca prof. Meessen nie widział. Jego zdaniem dlatego, że nie patrzył na słońce wystarczająco długo, albo, że jego mózg wiedział już zbyt dużo – ale dowodów na to brak. Nie widział też, aby słońce urwało się z nieboskłonu, ani całego szeregu bardziej subtelnych zjawisk.

Nawet z takim częściowym wyjaśnieniem problemy zaczynają się już wcześniej. Przyjmuje się bez uzasadnienia, że cud z Fatimy to to samo co kilkanaście innych rzekomo podobnych cudów, bez analizy dowodów. Po pierwsze, gdyby tak akurat było, to Meessen powinien to uzasadnić. Po drugie, zdecydowanie nie wygląda aby tak było. Podstawowa przesłanka Meessen’a jest taka że ludzie patrzyli na oślepiające światło, mogąc uzyskać ww halucynacje – zakłada on konkretnie patrzenie na słońce. W Fatimie jednak można było patrzeć na “srebrne słońce” bez dyskomfortu – świeciło ono, nie oślepiając. Łatwo to odróżnić od tego co proponuje nam Meessen – zerkając kątem oka na Słońce zobaczylibyśmy jasną plamę światła – i dopiero wymuszone wpatrzenie się w nią mogłoby wyprodukować efekt który on proponuje (i ewentualnie uszkodzenie wzroku).

Nie tak sprawy miały się w Fatimie. Niżej dwa fragmenty z załącznika.

Jose Maria Almeida Garrett:

Zwróciłem się w kierunku magnesu który przyciągał wszystkie spojrzenia i zobaczyłem je jako dysk z jasno widoczną krawędzią, świetlisty i błyszczący – ale taki który nie ranił oczu. Nie zgadzam się z porównaniem które słyszałem w Fatimie – że to matowy srebrny dysk. Był to raczej czystszy, bogatszy, jaśniejszy kolor – coś jak połysk perły. Nie przypominał księżyca w pogodną noc – bo patrzenie nań sprawiało wrażenie, że to żyjący organizm. Nie był sferyczny jak księżyc i nie miał podobnej barwy, odcienia czy zacienienia. Wyglądał jak oszklone koło z macierzy perłowej. Nie mógł być pomylony ze słońcem widzianym przez mgłę (nie było wtedy mgły, z resztą), bo obraz nie był zamglony, ciemny i rozproszony. W Fatimie to (dysk – K.Z.) dawało światło i ciepło i widać je było wyraźnie – z łatwo widoczną krawędzią.”

” (…) Nadzwyczajne było to, że można było skupić wzrok na tym kotle światła i ciepła bez oślepienia źrenic ani bólu oczu.”

” Bojąc się, że mam wybielenie źrenic – nieprawdopodobne wytłumaczenie bo wtedy nie widziałbym nic na purpurowo, odwróciłem się, zamknąłem i zakryłem oczy. Gdy je znowu otworzyłem – krajobraz nadal był purpurowy.”

Avelino Almeida:

Widzimy jak ogromny tłum odwraca głowy w kierunku słońca które wygląda zza chmur w pełnym zenicie. Słońce przypomina matowy srebrny talerz i można na nie patrzeć bez najmniejszego wysiłku – nie pali i nie oślepia.”

Co ciekawe, Almeida Garrett (Załącznik) też próbował eksperymentu z patrzeniem na słońce, ale szło mu raczej o żółte światło które widział. Innych typowych dla Meessen’a obserwacji nie zapisał2.

Parę dni później spojrzałem wprost na słońce, przez kilka chwil. Odwracając wzrok widziałem nierówne, żółte plamki. Nie widziałem wszystkiego w tym samym kolorze, jakby ktoś ulotnił żółty topaz w powietrzu, ale kropki czy plamki, które podążały za ruchem oka.”

Nawet gdyby istniała możliwość, aby anomalia nie raziła wzroku i zarazem powodowała zwidy podobne do patrzenia na słońce, to sprzeczności jest więcej. Zjawisko zaczęło się natychmiast i równocześnie, przerwało się po 10 minutach. Niektórzy widzieli je niezależnie, w odległości wielu kilometrów od Fatimy, nie od strony Słońca.

2.4 Wyjaśnienia przez efekty meteorologiczne.

Tego dnia Słońce pośrodku Układu Słonecznego nie wykazało żadnych interesujących anomalii. Gdyby było inaczej widziano by to na całej Ziemi, a nie tylko w okolicy Fatimy. Wiemy jednak, że promienie światła mogą ulegać odbiciu i załamaniu przechodząc przez materię. Znamy wiele takich efektów w atmosferze: tęcza, rozpraszanie Rayleigha, halo, korona, chmury. Część badaczy szukało więc wyjaśnienia tego zjawiska właśnie w zaburzeniach meteorologicznych.

W wypadku fatimskiego cudu miałoby to działać tak, że światło słońca przeszło przez jakiś niewidzialny ośrodek oddziałujący na światło – na przykład powietrze o zmiennej gęstości, czy temperaturze – i to właśnie wyprodukowało opisane “blade słońce”. To znaczy, świadkowie widzieli słońce przez ten ośrodek – przez co obraz pozorny był w innym miejscu, miał inny kolor. Zaburzenia ośrodka wyprodukowały ruch obrazu pozornego, kolory czy nawet efekt opadania w kierunku ziemi.

Wśród zjawisk meteorologicznych należy najpierw rozważyć zjawiska zbadane i występujące regularnie. Przykłady potencjalnie podobnych to: parhelion, korona, halo, chmury pyłu czy lodu. Do tego, co zaobserwowano one jednak nie pasują. Parhelion może pojawić się jedynie w ściśle ustalonych pozycjach względem tarczy słonecznej. Zjawiska halo i pokrewne powstają wskutek odbicia i załamania światła na wielu kryształkach lodu unoszących się w powietrzu. Geometria obrazu jest ustalona geometrią kryształków i ich położeniem – i nie opisano ruchomych zjawisk tego rodzaju podobnych do “srebrnego słońca”. Stwierdzenie, że w Fatimie to mógł być parhelion można znaleźć u Joe Nickella [JN] (więcej na ten temat w 5.2).

Stanley Jaki [slj] i Diogo Pacheco Amorin ([slj] s. 290-300) wskazują na możliwość meteorologicznego wyjaśnienia – ale przy założeniu, że mowa o zjawisku niezmiernie rzadkim, którego do tej pory nauka nie była w stanie zbadać. Amorin pisze zarówno o rozproszeniu na kryształkach lodu, jak i o soczewce powietrznej (odpowiedzialnej za efekt opadania Słońca w kierunku ziemi), która powstała we wznoszącej masie gorącego powietrza znad Atlantyku – zaznaczając, że bardzo trudno dopasować wyjaśnienie i bardzo mało prawdopodobne by coś takiego wystąpiło w naturze. Jaki dodaje parę szczegółów o których nie wspomniał Amorin np to, że świadkowie widzieli zjawisko w odległości kilkunastu km od pola – co wyjaśnienie naturalne utrudnia. Podsumowuje swoją hipotezę soczewki powietrznej następująco (s. 348):

Nic z tego nie powinno być brane za dowód, że istnieje bezpośrednie wytłumaczenie ‘cudu’ słońca. Na początek, właśnie to że fakt nie może być wyjaśniony – stawia nas w obecności cudu. Nawet jeśli nazwa ‘cud słońca’ będzie znaczyła tylko, że przewidziano czas i miejsce wydarzenia (…) to powinno się pamiętać o trzech rzeczach: Po pierwsze: ta ewentualność jest czysto hipotetyczna. Po drugie, nic takiego nie zaobserwowano przed 13 października 1917. (…) Po trzecie: powyższe rozważania, nie są wyjaśnieniem cudu słońca w ścisłym sensie. Są one hipotezą i niczym więcej.”

Inne, podobne, wyjaśnienie zaproponował A. Wirowski [wir]. Zjawiska halo powstają na ogół dla kryształków w losowym położeniu, lub układających się względem osi symetrii dzięki ruchom powietrza lub sile grawitacji. By kryształki mogły wyprodukować ruchomy i spójny obraz jakiegoś obiektu musiałby istnieć mechanizm poruszający nimi w synchronizowany sposób. Wirowski stawia hipotezę, że naładowana elektrycznie chmura kryształków lodu mogłaby tak oscylować, według pewnego modelu teoretycznego. Te ostatnie wyjaśnienia są z tego co mi wiadomo, najbardziej spójnymi wyjaśnieniami Cudu Słońca jakie można znaleźć (to czy są one jeszcze wyjaśnieniami naturalnymi, czy nie jest dyskusyjne, np Jaki twierdzi inaczej, wskazując na cudowność przepowiedni).

Tak postawionym wyjaśnieniom można wytknąć sprzeczności tak jak robi to Dalleur [Dl] – wskazując na azymut “srebrnego słońca” dla odległych świadków, czy inne efekty które wymieniłem na wstępie opisując wydarzenia z 13 października – które wskazują na fizyczny obiekt, nie pozorny obraz Słońca.

Gdyby jednak ktoś chciał mimo to obstawać przy tych nieprawdopodobnych wyjaśnieniach meteorologicznych, albo nawet wymyślić inne nieprawdopodobne wyjaśnienie – jest to kompatybilne z moimi dalszymi argumentami, takie wyjaśnienie pozostaje nadal poza granicą znanych zjawisk naturalnych.

3 Nieprawdopodobna predykcja

3.1 Metodologia predykcji.

Bardzo istotną częścią powyższej historii jest to, że cud publicznie przewidziano, podając dokładnie czas i miejsce. Jest to mocny dowód, wedle powszechnie uznawanych sposobów rozumowania, każdy może to łatwo stwierdzić. Rozdział ten jest poświęcony uzasadnieniu, że jest to kluczowy dowód według standardów naukowych. Osoby zainteresowane tylko bardziej humanistyczną częścią tej pracy (np. suchymi faktami bez ich interpretacji) mogą tu przejść do rozdziału piątego.

Teorie fizyki czy chemii działają w sposób pewny i efektywny, bo trafnie przewidują rzeczy których nie moglibyśmy wcześniej wiedzieć w inny sposób. Wiarę w naukę można łatwo uzasadnić odnosząc się do wartości predykcyjnej. Obecne teorie fizyki zapewne będą nadal rozwijane i zmieniane, nie są więc całkowicie pewną prawdą – ale po ich imponujących predykcjach możemy ocenić, że są blisko. Bertrand Russell powiedział (cytowane w [ASo]):

Nauka nigdy nie jest zupełnie prawdziwa (”quite right“), ale rzadko jest zupełnie w błędzie i z reguły ma większą szansę mieć rację, niż teorie nienaukowe. Jest więc racjonalnym przyjąć ją, hipotetycznie.”

Głównym autorem opartej na predykcjach filozofii nauki był Karl Popper, W jego filozofii dobrą naukę wyróżnia stawianie i testowanie śmiałych predykcji (takich, które są nieprawdopodobne jeśli dana hipoteza jest nieprawdziwa) i rygorystycznie poprawianie hipotez w oparciu o negatywne dowody. Nosi ta filozofia nazwę ‘falsyfikacjonizm’3.

Jeśli jesteśmy w stanie dostać trafne predykcje otrzymujemy dowody hipotezy (jednak nie pewność, że jest prawdziwa) – tym lepsze, im bardziej nieprawdopodobne predykcje. Proces badawczy jest procesem testowania hipotezy i rozwoju. Jeśli zmieniamy hipotezę pod wpływem błędnego wyniku, to ta zmiana musi nam dostarczyć nowych trafionych predykcji – wtedy proces jest naukowy.

Jeśli hipoteza “wyjaśnia” jakieś zjawiska nic istotnego przy tym nie przewidując, to znaczy, że jest nienaukowa. Popper [PPop] wskazywał marksizm i psychoanalizę jako przykłady takich teorii. Marksizm, powiada Popper, był naukowy na początku, gdy stawiał jakieś konkretne predykcje, ale stał się pseudo-naukowym dogmatem, gdy po obaleniu tychże predykcji zaczęto dodawać hipotezy pomocnicze, by uzgodnić go ze znanymi faktami a posteriori. Imre Lakatos krytykował podobnie darwinizm4. Dziś z gruntu falsyfikacjonizmu Peter Woit krytykuję [pw] teorię superstrun, a za niezbyt dobrze udowodnione uważa się modele klimatyczne [CC]. W praktyce nie zawsze to, co robią naukowcy spełnia założenia tej metody – mogą istnieć inne przyjęte praktyki, jednak bez równie dobrego racjonalnego uzasadnienia, wtedy też dana teoria jest gorzej potwierdzone.

Z punktu widzenia argumentów apologetycznych, jeśli chcemy mówić o czymś, że jest naukowe mówiąc o stopniu wartości, czy prawdziwości (tak się używa na ogół słowa ’naukowe’) musi to być sprowadzone do racjonalnych przesłanek – metody. A ten, kto chce twierdzić, że nauka ma racjonalną metodę, musi prawdopodobnie przyjąć falsyfikacjonizm. Popper ([Lak2] s. 158) wspominał, że możemy albo wybrać falsyfikacjonizm, albo przyznać, że nauka jest nieracjonalna. Problem widziano przed Popperem – Russell w 1912 (ponad 20 lat przed falsyfikacjonizmem, [Rus], p. 107) podaje paradoks, że indukcja nie jest racjonalnie uzasadniona, ale bez zasady indukcji podstawowe zasady nauki nie są dowiedzione i nie muszą obowiązywać w przyszłości5.

Jeśli podważymy metodę, nie ma sensu pytać o naukowość. Można sprowadzić ją do opinii jakiejś społeczności “naukowej”, która nie musi mieć wcale niczego wspólnego z prawdą. Równie dobrze może istnieć inne gremium, które w tej samej sprawie twierdzi co innego. Argumenty w rodzaju “nauka jest sprzeczna z religią” mają wartość jedynie wtedy, gdy mówimy o empirycznie potwierdzonej nauce. Na przykład jeśli Dawkins i Dennett (zob. 5.8) chcą taki argument postawić, to będzie on tak mocny, jak umocowanie neodarwinizmu w metodzie naukowej6.

Metodą nauki postanowił się posłużyć w powyższym celu fizyk cząstek i propagator ateizmu Victor Stenger. Uznaje on nieprawdopodobne predykcje implicite za kluczowe kryterium naukowości i jednocześnie kryterium nieprawdziwości religii (“Bóg: Błędna Hipoteza” w rozdziale 6). Argumentuje on, że jeśli Bóg chrześcijan komunikuje się z ludzkością, to powinien dostarczyć jakichś dowodów istnienia – ryzykownych, potwierdzonych predykcji – a że tak się nie stało to prawdopodobnie znaczy, że Go nie ma. W obliczu tych zarzutów Stengera można by pewnie odpowiedzieć na parę sposobów:

  1. Niefalsyfikowalność jest też dobrym argumentem przeciwko teorii superstrun, makroekonomii, neodarwinizmowi i modelom klimatycznym.
  2. Konkurencją dla religii nie jest falsyfikowalna nauka jak fizyka czy chemia, a różne religie dla siebie nawzajem wraz z innymi nie mniej niefalsyfikowalnymi dziedzinami, które chcą ustalać wartości moralne, albo orzekać o tematach takich jak dusza, świadomość, czy życie po śmierci.

Ja jednak nie będę tego szerzej poruszał. Raczej zamierzam stwierdzić, że takie predykcje istnieją.

3.2 Predykcja Cudu w Fatimie

Twierdzę, że Wizjonerzy przewidzieli cud w ustalonym czasie i miejscu. Cud istotnie wystąpił. Wobec nieprawdopodobnej predykcji, która okazała się prawdziwa i braku adekwatnego wyjaśnienia naturalnego (ponad takie które jest hipotetyczne i nieprawdopodobne) należy uznać, że zjawisko było nadprzyrodzone.

3.2.1 Wyjątkowość przepowiedni

  1. Przepowiednia była wyjątkowa, inna niż spotykane w historii fałszywe proroctwa.

Co mogło skłonić tłumy ludzi, które przyszły oglądać “cud”, 13 października 1917 roku? Zapewne cuda które były tam 13 września, 13 sierpnia i wcześniej, o czym poinformowała szeroko prasa w rodzaju “O Mundo” (zarzucając oszustwo). Wielu ludzi widziało uzdrowienia, szybujący “świetlisty glob”, deszcz znikających kwiatów, czy gwiazdy w południe, a tłum rósł coraz bardziej z każdym miesiącem. Fakt, że cuda powtarzały się 13 każdego miesiąca przemawiał za przepowiednią o kolejnym cudzie w następnym miesiącu. To, czy ktoś wierzył w te cuda, czy nie, ma mniejsze znaczenie. Ci co nie wierzyli, jak ci z “O Mundo” czy “O Seculo” dobrze wiedzieli, że to co się dzieje, nie może być porównane do byle kaczki dziennikarskiej, choćby po wymykających się spod kontroli konsekwencjach. Czym innym jest więc obiecać cud, a czym innym pokazać cud i obiecać kolejny (i tak parę razy). Nawet jeśli nieprawdopodobne przypadki się zdarzają, to dużo rzadziej kilka razy z rzędu.

Tutaj więc zarzut, że to jedynie jedno z wielu znanych w historii proroctw się sprawdziło za którymś razem – wymagałby pokazania, że naprawdę było wiele porównywalnych, a nie sprawdzonych przepowiedni – a to moim zdaniem nie jest możliwe.

3.2.2 Znaczenie słowa “cud”.

  1. Słowo “cud” odnosi się do tego co widziano.

Cud to złamanie dobrze ustalonej regularności w naturze (np Hume w [Hum] Ch. X), naruszenie porządku natury itd. Cud również to nadzwyczajna interwencja Boga czy innego bytu niewidzialnego – takie znaczenie jest jednak problematyczne, bo bytu niewidzialnego nie widać, a czynnika przyczynowości tym bardziej. Osoba wierząca w takie byty może uznać coś za cud, a osoba niewierząca niekoniecznie. Jest koniecznym założyć pierwszą definicję, by móc sformułować stwierdzenie o rzeczywistości. Dla przykładu rozważmy stwierdzenie “cudów nie ma”. Przy pierwszym znaczeniu znaczy to “nie występują złamania regularności w naturze” – przy drugim znaczeniu znaczy to “nie występują boskie interwencje”. To pierwsze jest stwierdzeniem o rzeczywistości czy stanie faktów, to drugie stwierdzeniem metafizycznym. Sceptyk w nurcie pozytywizmu nie może zrozumieć tego jako drugie, bo to będzie jego zdaniem bezsensowne. Czy zakładamy w naszej komunikacji, że ktoś wypowiedział się w sposób bezsensowny, mając do wyboru sensowne rozumienie jego wypowiedzi? Spodziewałbym się, że jest to bardzo rzadkie i widziane jako błąd. Falsyfikacjonista (inny sceptyk z resztą) zaś nie jest zainteresowany tym, że stwierdzenie ma zawartość obserwowalną i nieobserwowalną (obserwacje naukowe mają nagminnie stopnie swobody) – tu demarkatorem jest, czy jest ono “nieprawdopodobne” – na przykład stwierdzenie może być na tyle niejasne, że zarazem nie jest nieprawdopodobnie – w tej sprawie patrz punkt wyżej. Sceptyk powinien więc rozumieć cud jako złamanie regularności w naturze (lub równoważnie). Po przykład można sięgnąć do ironicznego artykułu Avelino de Almeidy z porannego wydania “O Seculo” z ranka 13 października ([slj], s. 21) np fragment, że “nie wiadomo mu o żadnych uzdrowionych ślepcach i paralitykach” wskazuje przykłady tego, co uznaje się za cuda. Złamanie regularności w naturze 13 października nastąpiło – obrót wypadków był jak najbardziej nieprawdopodobny i wyjątkowy.

Na marginesie: po dziś dzień istnieją też inne inspiracje sceptycyzmu. Ślady takich poglądów można znaleźć w pisemkach “wolnomyślicieli” w sprawie Fatimy np pamflet z 1923 u [DM2] s. 247 i [DCF] s. 287, argumentuje, że “nic nie może przekroczyć praw Natury”, co pozwala odrzucać cuda a priori, niezależnie od obserwacji. Już w 1917 był taki pogląd mocno niespójny7.

3.2.3 Potwierdzenie objawień przez cud

  1. Treść objawień jest potwierdzona cudem i sprawa jest z naukowego punktu widzenia bardzo prosta.

W metodzie naukowej pracujemy nad hipotezą wyrażoną przez opis językowy, logiczny i matematyczny – ta hipoteza jest używana, by uzyskać predykcję, na ogół przez dodanie treści teoretycznej. Objawienie różni się od hipotezy – jest ono przekazem słownym i zmysłowym – hipoteza naukowa zaś jest abstrakcyjnym opisem rzeczywistości, który trzeba jakoś połączyć ze zmysłową obserwacją. Po drugie, hipoteza może być naukowa lub nie dopiero jako proces (zob. 4.3.2). Na ogół będą jakieś nietrafione predykcje i zmiany hipotezy pod ich wpływem, prawie każda hipoteza na początku jest obalona lub niefalsyfikowalna i dopasowywana do znanych obserwacji w procesie “odkrycia”. Dopiero testując warianty hipotezy, widzimy falsyfikowalność, lub jej brak, (ewentualnie widzimy niefalsyfikowalność natychmiast, jeśli nie ma predykcji).

Pod tym względem objawienie jest czymś bardzo prostym: “jakiś byt przekazał jakąś wiadomość słowną czy wizję” – nie wygląda ono tak jak hipoteza, bo nie ma złożoności związanej z opisem rzeczywistości naturalnej. W wypadku Fatimy częścią wiadomości była nawet predykcja o cudzie – więc pozostaje tylko sprawdzić predykcję, co można było zrobić, przy pomocy zmysłów. Jeśli jest ona prawdziwa, to objawienie musiał wytworzyć byt o możliwościach przekraczających znacznie możliwości naturalne i ludzkie. Oczywistość i prostota nie jest wadą.

Przetestowanie hipotezy naukowej jest często trudniejsze i obarczone większą niepewnością. Współczesne eksperymenty z fizyki cząstek zawierają aparaturę badawczą obsługiwaną przez tysiące osób. Może się ona składać z akceleratorów cząstek, zestawu czujników obsługiwanych przez elektronikę i farmy obliczeniowej do analizy danych. To wszystko pozwala odsiać niewielką część przypadków zawierające interesujące zjawiska i wykonać analizę. Wszystko to opiera się na różnych założeniach – detektory wykorzystują do pomiarów pewne procesy fizyczne, a analiza zakłada, że ustalona część produktów pochodzi z innych, wcześniej zbadanych procesów. Zakładamy, że aparatura i programy działają (po podjęciu rozsądnego wysiłku, by je przetestować). Jak widzimy, uzyskanie wyniku jest bardzo skomplikowane i opiera się na założeniach. W ogólności fizyka od dawna jest na tyle skomplikowana, że bardzo rzadko da się przetestować jakąkolwiek hipotezę w całkowitej izolacji, a przez to trudno coś w praktyce obalić przez doświadczenie – nazywamy to problemem Duhema-Quine. W jednym z tych cząstkowych eksperymentów zwanym OPERA zaobserwowano nadświetlne neutrina8 – i fizycy, zamiast wziąć wynik za dobrą monetę, zaczęli szukać problemu z aparaturą.

Po drugie, hipotezy naukowe istnieją wyłącznie jako mniej lub bardziej ’obalone’9 – przewidują i opisują jedne zjawiska i wielkości, a z innymi są sprzeczne. Przed mechaniką kwantową istniały dwa opisy światła: jako strumień cząstek, lub jako fala – za jednym i drugim były mocne empiryczne argumenty i nikt nie potrafił jednego z drugim połączyć. Zapomnianą w XIXw. teorię cząstkową Newtona wskrzesił Planck, by rozwiązać jeszcze inny paradoks teorii falowej, znany jako katastrofa w nadfiolecie. Dopiero szereg odkryć w latach 20. (hipoteza de Broglie, zasada nieoznaczoności) i sformułowanie mechaniki kwantowej pokazało istnienie nieobserwowalnych stanów które w makroskali mogą wytwarzać efekty falowe lub cząsteczkowe. Kilkaset lat wcześniej niezrozumienie natury światła zaważyło na tym, że uczeni nie byli w stanie dać wiary heliocentryzmowi Kopernika i Galileusza10. Teleskopowe obserwacje Galileusza były niezgodne z tym, co każdy dostrzeże gołym okiem, a on sam nie mógł tego wyjaśnić. Nie dało się wtedy wyjaśnić np okresowych zmian wielkości obrazu Wenus, niespójnych zarówno z teorią Kopernika, jak i Ptolemeusza – nie było wiadomo czym “Wenus” jest, choć dało się dokładnie przewidzieć, gdzie Wenus będzie za tydzień. Gdyby więc ktoś zgłaszał obiekcję, że przewidziano czas i miejsce cudu w Fatimie, ale nie podano dokładnego opisu, czym cud jest, albo że nie da się go rozpoznać bez odwołania się do szeregu istniejących praw naukowych – łatwo można tu dać odpowiedź. Teorie naukowe też ani nie przewidują wszystkich zjawisk, ani wszystkiego nie tłumaczą. Co więcej, rozpatrywane w ścisłej osobności (bez szeregu innych teorii) w ogóle mało co przewidują.

Operując na bezpośrednim doświadczeniu zmysłowym wielu ludzi jednocześnie – mamy do czynienia z bardzo prostą i dobrze uzasadnioną sytuacją. Ujęciem tych zagadnień jest definicja zdania obserwacyjnego z falsyfikacjonizmu typu “Popper1” u [Lak2]. Predykcja z Fatimy jest stwierdzeniem o wystąpieniu czegoś (s.2.), ograniczona w czasie i przestrzeni – ustalone miejsce, ustalony czas (z dokładnością do 1km, 1h możemy powiedzieć z dużym zapasem). Istnieje konieczny aparat empiryczny (bezpośrednia obserwacja zmysłowa wielu osób) i logiczny (predykcja wyrażona bezpośrednio w treści objawienia).

3.2.4 Powtarzalność – regularne objawienia i cuda.

  1. Cud z 13 października zarówno jako element regularności, jak też sam w sobie jest mocnym dowodem.

Wspomnieliśmy, że nauka ma pewną trudność zajmowania się pojedynczymi anomaliami – hipotezy naukowcy tworzą w oparciu o obserwacje widziane wcześniej, drogą spekulacji, prób i błędów. By hipotezę przetestować, najlepiej by efekt wystąpił ponownie. Oczywiście poza tym naukowcy formułują hipotezy o pojedynczych, dawnych (prehistorycznych) wydarzeniach (parę przykładów: endosymbioza, powstanie Wszechświata, powstanie Ziemi, abiogeneza) i badają je pośrednio.

Zobaczymy, że dowód z fatimskiego cudu jest lepszy niż te przypadki. Po pierwsze, mamy prostą hipotezę (tj nie musimy jej tworzyć od zera), która jest w stanie natychmiast coś bardzo dokładnie przewidzieć – to właśnie wydarzyło się w Fatimie i nie dzieje się zarazem w nauce. Cud z 13 października jest więc z naukowego punktu widzenia dowodem nawet gdyby rozpatrzeć go zupełnie osobno. Polegać na tym nie musimy, bo oto wspominaliśmy w 1., że objawienia Fatimskie i związane z nimi cuda działy się od kilku miesięcy z dużą regularnością. To samo miejsce, ten sam czas11 co miesiąc. Z łatwością można, słysząc o kilku objawieniach, wymyślić hipotezę, że za miesiąc też będą cuda i następnie ją przetestować na własne oczy – we wrześniu i wreszcie w październiku, zgodnie z daną otwarcie obietnicą. To co wizjonerzy mówili obiecując cud 13 października, było ściśle powiązane z tym, co każdy mógł rozstrzygnąć rozum. Cudów w Fatimie było oczywiście więcej, np te Hiacynty przed śmiercią [DM2] ( s. 200).

Częstym błędnym kontrargumentem, jest nadużycie następującego rozumowania: cud łamie pewną regularność w naturze, więc jest bardzo nieprawdopodobny. Trzeba więc bardzo mocnego dowodu, by ustalić cud, tak by wykluczyć fałsz, czy błąd12. To owszem, jeśli cud jest istotnie jedną anomalią przeciwko regularności. Ale czy może być złamanie regularności, jeśli jest ich wiele? Nawet jeśli nawet założymy małe prawdopodobieństwo, że cud jest prawdziwy, to i tak kilka z tych cudów jest pewnie prawdziwe. Jakie jest prawdopodobieństwo wybrać z talii króla pik? Ledwie 2%, 1 do 52. Jeśli jednak powtórzysz eksperyment 200 razy, prawie na pewno znajdziesz jakiegoś króla pik. Oto i dlaczego cuda fatimskie i inne katolickie są odporne na takie osądy – bo jest ich wiele13.

3.2.5 Proces nienaukowy ze strony sceptyków

  1. Istniejące wyjaśnienia sceptyków są przykładami nienaukowych, zdegenerowanych zmian hipotezy

Prostemu i pewnemu procesowi ze strony wierzących jest przeciwstawiony zgoła inny proces ze strony przeciwnej. Sceptycy – skonfrontowani z niewygodnymi dla siebie faktami, stosują zmiany zdegenerowane według falsyfikacjonizmu Lakatosa (4.3.2) – dodają złożoność i zmieniają hipotezę, nie dbając o empiryczne jej uzasadnienie. Hipoteza wierzących jest więc dużo lepiej uzasadniona z naukowego punktu widzenia.

Prześledźmy tenże proces myślowy strony przeciwnej na tle historii objawień. Pogląd, że cała sprawa objawień Fatimskich jest oszustwem pojawił się już latem 1917, od razu gdy sprawą zajęły się media. Wynikało z niego nieuchronnie, że prostaczkowie zostali w jakiś sposób wyprowadzeni w pole i dowiedzenie tego jest kwestią jedynie większej wnikliwości. Wspominaliśmy, że nic podobnego jednak się nie udało, ani burmistrzowi Santosowi, ani postępowym dziennikarzom. Obietnica cudu 13 października była dla nich pewnie kolejną okazją, by “zdemaskować” jakąś manipulację czy błąd – jednak obietnica się sprawdziła w nader dosadny sposób i to na oczach tysięcy ludzi. Państwo ci zaczęli wówczas wymyślać ’masowe sugestie’ itd14. Późniejsi sceptycy (rozwiniemy to w 5) dołożyli do tego halucynacje, słońca podwójne i inne efekty. Albo nawet nie dbając o to, by choć pobieżnie uzgodnić te teorie ze źródłami, albo komplikując je w duży sposób, bo system teoretyczny może wyjaśnić prawie cokolwiek, jeśli tylko się go dostatecznie skomplikuje. Nie widać jednak tu predykcji ani możliwości by odkryć jakąś wiedzę – na przykład zaproponować proces naturalny zjawiska i następnie pokazać, że inne kawałki układanki do niego pasują. Nie, piętrzy się zbiegi okoliczności, albo zakłada rzadkie i nieprawdopodobne zjawiska niewiele różne od samych cudów. Tyczy się to nawet lepszych tego rodzaju prób, które opisaliśmy w 2.3 i 2.4.

4 Inne uwagi i dygresje

Rozdział ten zawiera dygresje i treści nieco bardziej technicznie skomplikowane – nie są one niezbędne by uargumentować prawdziwość fatimskiego cudu. Najbardziej istotnym argumentem jest 4.2, będący argumentem za religią katolicką w oparciu o cuda i falsyfikacjonizm. Podrozdział 4.1 jest dość odległą dygresją. Odpiera popularne pozytywistyczne ataki i używa ich by wskazać koncepcyjną wyższość metafizyki katolickiej. Dalsze dwa podrozdziały dyskutują szerzej falsyfikacjonizm.

Czytelnik niekoniecznie tym zainteresowany może zostawić to sobie na później i przejść do kolejnego rozdziału 5, albo też przeczytać jedną z części oddzielnie.

4.1 Różne pojęcia metafizyki i ataki na nią

4.1.1 Pozytywizm

Na boku można się jeszcze zastanowić czy takie argument może świadczyć o pojęciach religijnych takich jak: Bóg, dusza, niebo, piekło itd. Często ataki na poglądy metafizyczne sprowadzają i sprowadzały się na ogół do pomysłów by uznać za dopuszczalną wiedzę o rzeczywistości tylko to co obserwowalne w sposób zmysłowy i wiedzę logiczną – co nazwiemy zbiorczo pozytywizmem. Pierwszy wpadł na pomysł David Hume ([Hum], Ch. 12) w XVIII wieku:

Jeśli weźmiemy do ręki jakąś księgę z teologii, czy metafizyki, na przykład, zapytajmy: Czy zawiera on jakieś rozumowanie abstrakcyjne o liczbach i wielkościach? Nie. Czy zawiera jakieś rozumowanie doświadczalne o faktach i istnieniu? Nie. Wrzućmy więc ją w ogień, nie może bowiem zawierać nic prócz iluzji i sofisterii.

Już na przełomie XIX i XX wieku nie dało się pogodzić tych poglądów z typowymi poglądami na temat nauki. Podczas sporu o teorię atomową fizyk-filozof Mach (pozytywista) obstawał, że nie można stwierdzić istnienia atomów bez bezpośredniego zaobserwowania, podczas gdy poparta obserwacjami teoria Boltzmanna wskazywała, że istnieją. Poglądy Macha nie zestarzały się dobrze. Rozwiązaniem zagadki dualizmu cząstkowo-falowego był abstrakcyjny obiekt, który dało się obserwować jedynie pośrednio (stan kwantowy.) W XX wieku już mamy prawdziwy wysyp teorii, które postulują różne abstrakcyjne obiekty obserwowane jedynie pośrednio i opisane skomplikowaną matematyką – np cząstki elementarne, horyzonty zdarzeń itd. Inny protoplasta pozytywizmu Comte utrzymywał, że nigdy się nie dowiemy, z czego zrobione są gwiazdy, ale jednak się dowiedzieliśmy.15

Dochodzi do tego brak spójnego systemu powiązania stwierdzeń o faktach ze stanami rzeczywistości, który by odpowiednio uwzględniał teorie naukowe. Jedną taką współczesną pozytywistyczną teorię znaczenia stworzył podobno Wittgenstein, albo raczej Koło Wiedeńskie na jego podstawie16 i wynika z niej, że na przykład ([Pop] p.4 s.40) teorie naukowe też są bezsensowne – nie jest więc przydatna jako kryterium sensowności17.

Jeszcze innym problemem jest problem indukcji, uzasadnienia twierdzeń uniwersalnych na podstawie obserwacji poszczególnych przypadków – indukcja nie ma ani dobrego racjonalnego uzasadnienia, ani też dowodów, by naprawdę miała większe znaczenie dla dociekań naukowych (Popper o tym pisze na początku [POP]).

Te problemy grzebią równie skutecznie nie tylko logiczny pozytywizm XXw., ale cały szereg jego poprzedników, którzy zostawili je do późniejszego rozwiązania. Tyczy się to zwłaszcza Hume’a i jego ataków na religię z punktu widzenia jego empiryzmu (na jego argument o cudach odpowiemy osobno w 5.7).

4.1.2 Atak Carnapa na metafizykę

Mimo ogólnej porażki logicznego pozytywizmu, warto tu przypomnieć kogo w pierwszej kolejności chcieli oni ugryźć i dlaczego. Rudolf Carnap w 1932 opublikował artykuł [Carn] pt. “Eliminacja metafizyki przez logiczną analizę języka”.

Celem ataku jest w pierwszej kolejności Heidegger18, a także Hegel, Fichte i inni z niemieckiej, czy kontynentalnej szkoły świeckiej metafizyki (a w dalszej kolejności inni filozofowie). Heidegger zdaniem Carnapa, wygaduje bezsensowne zlepki słów. Używa słowa “Nic” albo tak jak się to normalnie robi (kwantyfikator, słowo odnoszące się do braku czy też zera elementów – “nic tu nie ma”), albo jako rzeczownika (“a co z tym niczym?”) – co z kolei jest bez znaczenia. Podważa też standardowe pojęcie logiki- można się częściowo zgodzić z Carnapem przynajmniej w tym, że odcyfrowanie o co temu Heideggerowi chodzi jest bardzo trudne.

Dopisana w 1957 notatka mówi, że termin “metafizyka” odnosi się do “rzekomej wiedzy o esencji rzeczy, która przekracza świat empirycznie ugruntowanej indukcyjnej nauki. Metafizyka w tym sensie zawiera systemy takie jak te Fichtego, Schellinga, Hegla, Bergsona, Heideggera. Ale nie zalicza się do niej wysiłków by zsyntezować i uogólnić wyniki różnych nauk.”19

Dalej zabiera się on za wskazanie innych rzekomych nadużyć języka, na przykład czasownika “być”, o którym on twierdzi, że standardowo jest częścią jakiegoś predykatu20, a metafizycy go nadużywają mówiąc: “Ja jestem”, “Istnienie”, “Bycie” itd.

Nie wiem, czy ten atak jest skuteczny. Można sobie wyobrazić jakiś problem metafizyki: czy obiekty w świecie istnieją, tak jak je widzimy, czy raczej wszystko to symulacja (tzw “demon Kartezjusza”). Nie da się tego zbadać żadnym doświadczeniem, ale to nie znaczy, że używamy języka w sposób bezsensowny. Inna sprawa co z metafizycznej dyskusji wychodzi21.

Dalej pokażemy, że krytyka podobna do tej Carnapa może być użyta przeciw metafizyce irracjonalistycznej, nie zaś racjonalistycznej, co znowu może być wykorzystane przez katolicyzm.

4.1.3 Problem metafizyki irracjonalistycznej

Czy atak Carnapa może się tyczyć metafizyki katolickiej, której od koncepcji bytu i istnienia oderwać nie sposób? Trudno porównać Św. Tomasza do Heideggera. Bogusław Wolniewicz22 zaprezentował kiedyś diagram klasyfikacji filozofii. Ma dwie osie, z których jedną jest użycie logiki, a drugą naturalizm lub transcendentalizm. Naturalizm traktuje człowieka, jako część przyrody, transcendentalizm głosi, że człowiek wykracza poza przyrodę. Tomizm jest filozofią transcendentalną racjonalistyczną (i najważniejszym reprezentantem tego nurtu) – Heideggeryzm transcendentalną irracjonalistyczną. Jeden opiera się na wnioskowaniu logicznym, drugi zaś nie. Jest to dość kluczowa sprawa, na którą powołuje się Carnap atakując Heideggera – Heidegger otwarcie podważa logikę. Chcąc odszyfrować, co Heidegger myśli nie mamy do tego narzędzi. Chcąc zrozumieć, co myśli Tomasz, mamy logikę. Chcąc zrozumieć jakieś pojęcie możemy postawić hipotezę, co ono znaczy i sprawdzić, czy ta hipoteza jest zgodna z użyciem pojęcia. Załóżmy, że dane dzieło opisuje jakąś logiczną strukturę wnioskowania (teorię) – jeśli tak, to będziemy ją w stanie znaleźć przy pomocy logiki23.

“Irracjonalistyczny” zatem oznacza też, że nie ma teorii. Wolniewicz daje przykład późnego Wittgensteina “Dociekań Filozoficznych” jako programowego irracjonalisty – on mówi jawnie, że nie ma teorii i nie będzie, to co ma do zaprezentowania w “Dociekaniach” to zbiór uwag, pewna krytyka. Heidegger odrzuca logikę – więc nie ma teorii, ale w sposób zakamuflowany, ma wszak być jakieś wyższe poznanie “istnienia”. Atak podobny do tego u Carnapa może być skuteczny przeciw pewnego rodzaju zakamuflowanej metafizyce irracjonalistycznej. Mówi ona zagadkami, co do których nie można znaleźć rozwiązania. Na stwierdzenie, że ono musi jakieś być, można odpowiedzieć: dobrze, ale jak poznać to rozwiązanie? Nie ma podstawowych narzędzi. Metafizyka tomistyczna stoi wyżej od tychże szkół dzięki swojej “tendencji ku jasności”24.

W tym podziale transcendentalizm i naturalizm nie mają automatycznie lepszych, czy gorszych pretensji do rzeczywistości. Wskazuje nam ta klasyfikacja błąd, czy też wykręt logicznych pozytywistów – naturalizm nie wynika z żadnego kryterium logicznego, czy obserwacji. Usiłowano takie kryterium stworzyć, ale nie jest to rozwiązany problem, wbrew Carnapowemu stwierdzeniu, że “rozwój współczesnej logiki pozwolił dać nową i ostrzejszą odpowiedź na pytanie o poprawność i uzasadnienie metafizyki”. “Naturalizm jako sensowność”, czy jako “naukowość” w ideach Koła Wiedeńskiego demaskuje skutecznie Karl Popper: [POP] (s. 29).

Pozytywiści interpretują zazwyczaj problem demarkacji w sposób naturalistyczny, ujmują go tak, jakby należał do nauk przyrodniczych, (…) wierzą, że muszą dążyć do wykrycia pewnej różnicy (…) między naukami empirycznymi z jednej, a metafizyką z drugiej. Nieodmiennie starają się dowieść, że metafizyka jest jedynie czczą, nonsensowną gadaniną. (…) Gdybyśmy chcieli żeby wyraz “nonsensowny” (…) na mocy definicji oznaczał tyle co “nienależący do nauki empirycznej”, wówczas charakterystyka metafizyki jako nonsensu (…) byłaby trywialna, metafizykę bowiem zwykle definiuje się jako nieempiryczną.

Weźmiemy dalej ten pozytywistyczny pomysł, że to co naukowe to dobre, czy też sensowne i użyjemy do demarkacji tego systemu Poppera – to z kolei będzie miało bardzo zaskakujące konsekwencje. To, co tradycyjnie uznaje się za metafizykę, nie musi być wcale nieempiryczne (Mamy przecież to, co jest głównym tematem tej książki.)

4.2 Cuda, a przewaga teologii katolickiej nad innymi religiami i systemami metafizyki

Przyjmijmy więc metodę falsyfikacjonizmu jako kryterium podziału nauki i metafizyki. Cóż się wtedy stanie? Część rzeczy uważanych za nauki wyleci za burtę, albo chociaż będzie miała mniejsze pretensje do rzeczywistości, niż nauki “pierwszego chóru”. Neodarwinowska synteza, nauka o globalnym ociepleniu, psychiatria, neoklasyczna ekonomia, czy teoria superstrun w jej obecnym stanie to takie właśnie przykłady wątpliwych dziedzin.

Czy istnienie Boga w katolicyzmie jest sprawdzalną i potwierdzoną hipotezą? Myślę, że istotnie można to pokazać. Narzuca się najpierw problem (zob. 4.3.1), wspomniany przez Poppera, że stwierdzenia o istnieniu są co do zasady niefalsyfikowalne. Jednak wiemy, że (Popper podaje przykład pierwiastka hafnu): a) nauka polega na takich twierdzeniach o istnieniu b) istnienie czegoś można sfalsyfikować jeśli z własności tego czegoś wynikają konkretne efekty c) istnienie czegoś może wynikać z hipotezy, która jest falsyfikowalna.

“Istnieje Bóg” więc jest zdaniem niefalsyfikowalnym. “Istnieje Bóg, niewidzialny Byt o ogromnej (jak na ludzkie zdolności postrzegania) mocy – który komunikuje się z ludzkością przy pomocy objawień i cudów – zjawisk przekraczających ludzkie i naturalne możliwości i jest ich wiele w każdym wieku” to hipoteza. Hipoteza ta jest równoważna do postawionej przez Augustyna [Ag] w starożytności – on mówi, że cuda “nie przestały się dziać” i na potwierdzenie opisuje te mu współczesne – gdyby nagle 100 lat później cuda jednak przestały się dziać, to byłaby obalona.

Ta hipoteza jest bardzo dobrze przetestowana i opisuje pewien niezmienny element rzeczywistości. Cuda dzieją się wielokrotnie jak się działy w każdym pokoleniu. Wśród nich zaś są takie, jak ten z Fatimy, gdzie predykcja i inne wymienione okoliczności dają nam dużą pewność, że są istotnie cudami.

Gdyby cudów nie widziano przez dłuższy czas, to trzeba by wymyślić zmianę hipotezy i ta zmiana powinna być możliwa do przetestowania. Jeśli Augustyn może wyliczyć kilkanaście współczesnych cudów i twierdzi, że mógłby ich podać wiele więcej, a myśmy nie byli w stanie zrobić tego samego w XXI wieku, to by oznaczało, że coś się zmieniło. Ale nic takiego nie zachodzi – oto w samej Polsce 2008 mieliśmy cud eucharystyczny w Sokółce, a w 2013 Legnicy. Z uzdrowień Kościół liczy dziś tylko te najbardziej pewne i potwierdzone, wedle reguł ustalonych przez Benedykta XIV, lub podobnych.

W innych religiach można trafić na takie degeneratywne ’zmiany hipotezy’ – wobec cudów które miały być dawno temu, a nie ma ich dziś. Roy Schoemann, profesor Harwardu i konwertyta na katolicyzm zapytał kiedyś rabina: dlaczego żydowski Bóg nie przemawia od 2400 lat. Odpowiedź brzmiała bo Bóg nie znalazł nikogo, kto byłby tego wart – to jest właśnie przykład zmiany niemożliwej do przetestowania. Podobnie i Kalwin, nie mając cudów na poparcie swojej doktryny, musiał wymyślić, że cuda przestały się pojawiać w chrześcijaństwie po czasach apostolskich.

W takiej empirycznej definicji Boga nie ma nic o wieczności, wszechmocy i tak dalej – te rzeczy są z resztą możliwe do pojęcia jedynie częściowo. Musimy tu wprowadzić rozróżnienie między tym, co ustalić możemy naukowo (istnieje Bóg), a tym co Bóg objawił jako religię. Dociekanie naukowe, jako konieczną przesłankę potrzebuje tego, by wierzyć innym uczonym. Religia potrzebuje zaś uwierzyć świadectwu Boga, tj objawieniu, jest więc czymś innym. Stwierdzenia tego drugiego rodzaju nazywać można artykułami wiary – odkrycie ich przez interpretację objawienia jest przedmiotem teologii. Nie są one dokładnie tym samym, czym nauka25, ale różnica nie jest wcale wielka. Z racjonalnego punktu widzenia katolickie prawdy wiary stoją znacznie wyżej, niż dowolna ideologia czy hipoteza, która by chciała rozstrzygać o tych samych sprawach, nie odniósłszy adekwatnie się do istnienia Boga i wyżej wymienionych dowodów. Jeśli np Stenger żąda (rozsądnie) dowodu przez istotne predykcje i jedna religia może je podać, a inne nie – to znaczy przynajmniej tyle, że obiektywnie przetestowano nadprzyrodzone pochodzenie tejże religii. Jest więc Bóg i założył tą jedną religię. Niechże więc teraz, kto chciałby założyć inaczej, okaże taki sam albo lepszy dowód – by jedne dowody przeciwstawić drugim.

Nie mogą ich pokazać materialiści, neodarwiniści26, reformatorzy moralności pokroju Kinseya i Freuda27 albo i zwolennicy i założyciele różnych innych religii, niż katolicyzm. Nikt z nich (ani ich następców) tego zrobić nie może, o ile mi wiadomo.

To “kryterium Stengera” może poczynić ogromne spustoszenie zarówno w sporach religijnych, jak i szerszej dyskusji światopoglądowej. Gdyby je przyjąć, to nie tylko inne religie całkowicie tracą znaczenie, ale katolicyzm miałby potężny argument w każdym niemal sporze moralnym czy społecznym. Dodać do tego wystarczy kalkulacje ryzyka podobne jak np w sprawie globalnego ocieplenia28, a okaże się, że ignorowanie Fatimy i katolicyzmu to najbardziej tragiczna nierozsądność w dziejach ludzkości.

4.3 Dygresja – falsyfikacjonizm

Niżej przedstawimy w większych nieco szczegółach rozwój metody falsyfikacjonizmu, testowania i rozwoju teorii naukowych przez predykcje – co pozwoli przyjrzeć się pewnym bardziej zaawansowanym problemom.

4.3.1 Falsyfikacjonizm według Poppera

Wymienimy najpierw parę ważniejszych punktów z “Logiki Odkrycia Naukowego” Poppera [POP].

Zaczyna on od dyskusji problemu logiki indukcji (p. 1) tj uzasadnienia praw ogólnych z dużej liczby obserwacji – odpowiadając, że istniejące problemy z tą logiką są nierozwiązane, a zapewne niemożliwe do przezwyciężenia.

Następnie (p. 2) wprowadza on rozróżnienie procesu “rodzenia się nowego pomysłu” i procesu “jego logicznej analizy”. Tylko to drugie, argumentuje, jest istotne. Logika wiedzy sprowadza się do systematycznego sprawdzianu, jakiemu koncepcja powinna być poddana, by “poważnie ją wziąć pod uwagę”. To znaczy, powinno się jakoś ocenić, czy są dowody, a to czy inspiracją teorii była filozofia, sen, czy baśń o krasnoludkach jest prawie bez znaczenia.

Następnie opisuje on sposób dedukcyjnego sprawdzenia hipotez (p. 3). Mając hipotezę, należy wywieść jakieś nieprawdopodobne nieznane wyniki tejże hipotezy, to znaczy predykcje, których inaczej byśmy się nie spodziewali. Potem należy sprawdzić te wyniki przez doświadczenie, czy obserwację. Jeśli są one błędne to hipoteza powinna być obalona, jeśli prawdziwe to otrzymujemy dowód na potwierdzenie hipotezy.

Dalej (p. 4 – p. 8) porusza problem demarkacji, to jest oddzielenia zdań naukowych od nienaukowych, naukowych od metafizycznych, obiektywnych od subiektywnych itd. Pozytywiści usiłowali wówczas pozbyć się metafizyki, jako systemu bezsensownych pseudozdań, co zdaniem Poppera, sprowadza się niezmiennie do prób użycia do tego celu logiki indukcyjnej i wreszcie problemu indukcji. Zamiast tego, Popper proponuje podział na hipotezy przetestowane empirycznie i obiektywnie lub nie, według jego metody testowania hipotez. Zauważa też, że przyjmowanie przez pozytywistów kryterium sensowności zdań – jako redukowalnych do zdań atomowych, opisów czy obrazów świata, grzebie dodatkowo logikę indukcyjną, bo zdania uniwersalne tak zredukowane być nie mogą.

Szerzej dyskutuje on sprawę teorii naukowych, czyli (oględnie mówiąc) systemów zdań uniwersalnych, praw które obowiązują zawsze i wszędzie (oczywiście, nauka w praktyce nie ogranicza się do takich stwierdzeń, chce też rozstrzygać o jednostkowych wydarzeniach). W paragrafie 20. wspomina on pokrótce o tym, że można wprowadzać hipotezy pomocnicze, co należy traktować jako próbę skonstruowania nowego systemu i należy zadbać o to, by stopień falsyfikowalności teorii ciągle rósł (wykluczał i przewidywał więcej niż przedtem) i rósł nasz stan wiedzy o świecie. Jest to, jak zobaczymy, konieczne dla możliwości stworzenia zgodnej z naukową praktyką wersji falsyfikacjonizmu29.

Ważną obserwacją jest, że każde stwierdzenie egzystencjalne jest przeciwne jakiemuś stwierdzeniu uniwersalnemu: “istnieje jakiś biały kruk”, “nie ma białych kruków”. Popper stwierdza, że w jego systemie zdania egzystencjalne są niefalsyfikowalne tzn nieempiryczne – i jest to zasadniczy problem, bo na takich zdaniach nauka zdaje się polegać. “Nie możemy przeszukać całego świata” by sprawdzić, czy biały kruk istnieje, czy nie. Stwierdza on, że “potrzeba czegoś więcej”, by zdanie egzystencjalne mogło być przetestowane. Podaje przykład: naukowcy nieskutecznie szukali pierwiastka o liczbie atomowej 72 (hafn), dopóki Bohr nie przewidział paru własności tego pierwiastka. To znaczy, trzeba czegoś jeszcze, teorii, by zawęzić nasze pole poszukiwań. Robi on też rozróżnienie między “zajściami” i “zdarzeniami” (p. 23) rozróżniając pojedyncze zdarzenia od klas zdarzeń. Wskazuje, że pojedyncze zdarzenia są bez znaczenia dla nauki, nie wyjaśnia jednak z jakiego powodu.

Popper wprowadza dalej stopnie sprawdzalności (Rozdział VI, p. 31), przy użyciu pojęcia prawdopodobieństwa logicznego (bez związku z pojęciem szansy czy losowości). Chodzi o porównanie, jak wiele możliwych obrotów wydarzeń zabrania dane stwierdzenie. Tautologie (oczywistości, jak “2+2=4”) możemy przypisać logiczne prawdopodobieństwo 1 bo są zawsze prawdziwe (niezależnie od faktów ze świata), sprzeczności zaś (2+2=5) logiczne prawdopodobieństwo 0 – bo są zawsze fałszywe.

Wszystkie zdania empiryczne są gdzieś pomiędzy 1 a 0, i na ogół można porównać zdania relatywnie, ze sobą, jako mniej, lub bardziej prawdopodobne. “Gdzieś jutro będzie deszcz” jest bardziej prawdopodobnym zdaniem, niż ’Gdzieś w Berlinie będzie jutro deszcz’. A ’W Berlinie w dzielnicy Kopenick od 10 do 12 jutro będzie deszcz’ jest jeszcze mniej prawdopodobne. Falsyfikowalne, wysoce specyficzne zdania są jednocześnie mało prawdopodobne30. W rozdziale VII Popper zabiera się za problem prostoty, wskazując, że używający go (w jego czasach) nagminnie badacze epistemologii ani nie mówią w sposób spójny czym ona jest, ani tym bardziej, dlaczego ona miałaby być czymś pożądanym w hipotezie naukowej. Wskazuje następnie, że wprowadzona przez niego falsyfikowalność jest w stanie dobrze temu zaradzić, jeśli prostotę utożsamimy właśnie z nią. Geometria Euklidesowa, powiada Popper, jest prostsza od krzywoliniowej, bo łatwiej sfalsyfikować hipotezę, że opisuje ona np promienie światła. Możemy obmierzyć kąty trójkąta jaki tworzą trzy promienie świetlne (np przy użyciu luster i laserów) i spodziewać się, że suma powinna wynieść dokładnie 180 stopni. Jeśli to samo będziemy chcieli zrobić dla geometrii krzywoliniowej potrzeba będzie więcej pomiarów.

4.3.2 Lakatos i Falsyfikacjonizm wyrafinowany

Wokół teorii Poppera przez pierwsze dekady narosło trochę kontrowersji i niejasności. Część wynika z jego własnych poglądów i niemożliwości ich uzgodnienia z rzeczywistością – rewolucyjne pomysły rzadko rodzą się idealne. Część z ataków, które wykrzywiały jego poglądy.

Jednym z ważniejszych krytyków Poppera był Thomas Kuhn, historyk nauki i proponent naukowego relatywizmu. Wątpił on, że falsyfikacje teorii w ogóle istnieją w nauce – owszem istnieją anomalie, ale ich znaczenie jest inne. Myślę, że zadowalającą syntezę tematu, wraz z dopracowaną wersją falsyfikacjonizmu przedstawił w 1968 Imre Lakatos, na którego artykule z 1968 roku chciałbym się oprzeć. Wyjaśnijmy teraz trzy poglądy, które Lakatos nazywa w swoim znanym artykule Popper0, Popper1, Popper2 [Lak2] – gdzie prawdziwe poglądy Poppera leżą gdzieś pomiędzy Popperem1 a Popperem2. Popper0 zakłada, że nauka może z całkowitą pewnością odrzucić teorię na podstawie nieprawdopodobnych predykcji i obserwacji wyników tychże predykcji. Popperysta-0 uważa więc, że fizyka Newtona jest obalona jako fałszywa przez apsydalną precesję Merkurego (obserwacja podana na poparcie Ogólnej Teorii Względności Einsteina). Autor zaznacza, że Popper0 nie ma nic wspólnego z prawdziwym Karlem Popperem i jest błędną wulgaryzacją poglądów Poppera. Filozofia Poppera-1 opiera się na śmiałych i twardo odrzucanych hipotezach. Do tego potrzebuje “zdań obserwacyjnych” – to jest [Lak2] (s.153) “czasoprzestrzennie jednostkowych stwierdzeń o istnieniu czegoś” np ‘Jutro między 22:00 a 23:00 na danych współrzędnych +/- 1% zobaczymy kometę’. Co więcej musi istnieć doświadczalna metoda, by stwierdzić prawdę lub fałsz zdania i musi istnieć silny logiczny argument konsystencji lub nie wyniku obserwacji z hipotezą. Jeśli taka śmiała predykcja może być obalona (ponad rozsądną wątpliwość), to teoria musi być odrzucona. Jest poważny problem z Popperem-1 (wskazanie go Lakatos przypisuje Kuhnowi). Otóż Popper1 nadal głosi wyidealizowany model rzadko możliwy do zastosowania praktyce. Kuhn argumentował m.i. że kilka błędów nie może obalić obowiązującej w społeczności podstawowej teorii (dopiero duża kumulacja problemów, tj kryzys zmusza naukowców do szukania alternatyw). Inny problem jest taki, że wszystkie teorie od swojego początku są obalone wedle tej definicji (s. 163) – więc obalenia nie mogą “odgrywać dramatycznej roli w nauce”. Wymieńmy parę przykładów: katastrofa w nadfiolecie dla falowej teorii światła, problem eteru dla równań Maxwella, problem promieniowania elektronu w atomie, rozmiar obserwowalnych obrazów gwiazd (będących w istocie obrazem dyfrakcyjnym) dla teorii Kopernika i Ptolemeusza, obecny problem ciemnej materii. Wszystkie te wyniki falsyfikowały wiodące w danym momencie teorie, ale porzucenie tychże teorii z tego powodu byłoby skrajnie niepraktyczne.

Można wskazać inny problem – mamy wiodącą teorię taką jak Model Standardowy. Jesteśmy co do niej przekonani, że działa bardzo dobrze i wyczerpaliśmy jak na razie empiryczne możliwości testowania jej. Jak możemy tą teorię sfalsyfikować? Czy możemy podać eksperyment który może sfalsyfikować Model Standardowy? Nie może być to nic przetestowanego do tej pory (co do tych jesteśmy przekonani, że działają dobrze), a możliwości dalszego testowania się na razie wyczerpały. Wydawałoby się więc, że falsyfikowalność jest tym niższa, im lepiej przetestowana jest teoria – co jest bez sensu. Można by więc przyjąć, że teoria po przetestowaniu przez predykcje jest uznawana za falsyfikowalną, pomimo braku możliwości dalszego testowania.

Popper2 koncentruje się na rozwoju teorii, która jest testowana, lub zmieniana. Zmiany mogą być progresywne i degeneratywne. Teorii nie da się na ogół sfalsyfikować jednym wynikiem, ani jej całkowicie odrzucić – ale ważne jest co uczeni robią z problematycznym wynikiem. Jeśli zmiana w teorii generuje nowe predykcje, które mogą być testowane, albo jeśli np wyjaśniamy błąd eksperymentu będąc w stanie eksperyment naprawić i zademonstrować jego działanie – to jest to zmiana progresywna. Przy zmianach progresywnych przewidujemy i testujemy nowe informacje. Jeśli zmiana niczego nie przewiduje ale ‘tłumaczy’ przeszłe zjawiska, albo dostosowuje się do jednych błędnych predykcji, by dodać do tego inne też błędne, to jest zmiana degeneratywna. Nie jesteśmy w stanie przewidzieć nowych informacji, reinterpretujemy znane fakty – jako rzekomo efekt czegoś. Taka teoria jest nienaukowa, czy też bezużyteczna, bo nic nie przewiduje.

Obalenie i zastąpienie jednej kluczowej dla danej dziedziny teorii przez drugą trafia się rzadko, trwa dłuższy czas i zachodzi dopiero wtedy, gdy jest dostępna lepsza teoria. Jak zaznacza Lakatos (s. 163): “Nie może być obalenia (teorii) bez zaakceptowania lepszej teorii”.

4.4 Błędne ataki falsyfikacjonistyczne

Dodajmy małą dygresję do Poppera0, Poppera1 i Poppera2 z [Lak2]. Można spotkać dziś popularne, ale błędne zarzuty przeciwko religii, które wykorzystam do zarysowania lepiej pewnych kwestii.

Oto przykłady: “wiara w Boga jest niefalsyfikowalna, w innych słowach nie może być przetestowana, żeby zobaczyć, czy jest fałszywa.” [RSim], transsubstancjacja31 nie jest falsyfikowalna, bo nie można wykryć aby Hostia się zmieniła po przeistoczeniu (film na youtube [ff]).

Poglądy te mieszają zwulgaryzowany falsyfikacjonizm z obalonym pomysłem redukcji wiedzy do obserwacji zmysłowych. Popper0 jest w stanie oddzielić teorię naukową i obserwowalne predykcję tejże teorii. Na przykład nie widzimy Bozonu Higgsa32, ale mamy taką strukturę wnioskowania (opisaną językiem naturalnym i matematyką), której jest on częścią i jeśli założymy, że ona jest prawdziwa, to powinno być widać pewne obserwacje. Nie możemy sobie wziąć Bozonu Higgsa jako oddzielnego obiektu, której istnienie da się wykryć empirycznie bez odwołania się do treści teoretycznej.

Transsubstancjacja wynika z chrześcijańskiego Objawienia: jeśli jest ono prawdziwe, to transsubstancjacja też jest prawdziwa. Jeśli ktoś by chciał badać chrześcijaństwo przy użyciu falsyfikacjonizmu “Popper0”, to dopiero może się zastanowić czy ma ono jakieś predykcje i czy one się sprawdziły, a wyrywanie pojedynczych stwierdzeń bez zbadania, jak są logicznie uzasadniane, to błędny zarzut typu “strach na wróble”33.

Ta książka dyskutuje właśnie przykład nieprawdopodobnej predykcji cudu z objawienia prywatnego (w kontekście kilku innych regularnie powtarzających się, przewidzianych objawień). Są też inne cuda i inne dziedziny zjawiska nie będące stricte cudami. Na przykład, współpraca z łaską wedle podręczników katolickiej teologii mistycznej to proces z określonymi skutkami dla stanu ludzkiego ducha, które mogą być osiągnięte, jeśli człowiek ten proces przepracuje. Jest to predykcja którą można powtarzalnie zweryfikować i powiedzieć, czy działa, czy nie. Część takich efektów nie może być wyjaśniona w sposób naturalny – zwróćmy uwagę na przykład wielu Świętych i Męczenników, ich cuda, nadprzyrodzone cnoty, nadzwyczajną śmierć, nierozkładalne ciała po śmierci itd.

Drugi pseudoproblem polega na tym, że mówiąc o twardej falsyfikacji bez uwzględnienia założeń Poppera-1 i praktyki metody naukowej dostajemy argument tak dobry jak falsyfikacjonizm “Popper0” – czyli coś zarazem nierealnego do zastosowania i nieuzasadnionego logicznie. Jest to zawarte w wymaganiu by dało się sprawdzić, czy coś jest fałszywe. Popartą dowodami teorię niełatwo “spróbować obalić” – to jest prawie niemożliwe i bardzo rzadko występuje w rzeczywistości. Gorsza hipoteza czy teoria może być zastąpiona przez lepszą (według Poppera2) – co z definicji oznacza odtworzenie tych samych wyników plus dodanie lepszych – musi nastąpić zmiana hipotezy, a wpierw musi nastąpić powód tej zmiany.

Nie sposób zaatakować tak Kościoła, który niezmiennie przyznaje rozumowo (nie w sensie artykułów wiary) to samo: że jest Bóg i religia objawiona i daje coraz to nowe tego dowody w cudach i znakach. Dopiero proces zmian hipotezy może być nienaukowy – ale gdzież te zmiany34?

Po drugie: obalanie teorii nie dzieje się w próżni (Popper2), jedna teoria zastępuje drugą jeśli jedne dowody przeważą nad drugimi. Tu zaś fałszywie chce się “obalić” religię objawioną i niby zostawić próżnię, ale zarazem wślizgnąć do tej próżni jakąś swoją ideologię bez równego dowodu. Muszą oni uciec przed postawieniem jednej hipotezy przeciwko drugiej, bo ani równych dowodów katolickim dać nie mogą, ani katolickich dowodów podważyć uczciwie nie potrafią (por. 3.2.5).

Efektem jest “koncert życzeń”, w którym zawsze standard można w razie potrzeby podnieść, zażądać więcej, niż okazano itd – zaś sam krytyk będzie wierzył w to co chce, bez możliwości równorzędnej krytyki35.

Na marginesie zupełnie można by się zastanowić, co by się stało, gdyby nic nadzwyczajnego nie wydarzyło się 13 października. Pewnie większość ludzi nie porzuciłaby z tego powodu swojej wiary, natomiast ferwor by znacznie osłabł i byłby to niewątpliwie argument przeciwników religii katolickiej, bo tłum dorosłych okazałby się zwiedziony przez trójkę małych wizjonerów. Religia o nazwie Towarzystwo Strażnica (“Świadkowie” itd) słynie z nietrafionych predykcji końca świata – po takiej predykcji notowano wyraźny odpływ wyznawców, a władze kultu musiały pod naporem krytyki zwalać winę na “nadgorliwych głosicieli”. Gdyby ktoś pytał, czy można sprawdzić “czy religia chrześcijańska jest fałszywa”, można odpowiedzieć, że była taka okazja w Fatimie 13 października 1917 i wyszło, że nie jest fałszywa.

5 Sceptycy

Ten rozdział poświęcony jest polemice z opiniami różnych sceptyków, to znaczy niewierzących w nadprzyrodzone pochodzenie zjawiska z 13 października – czy to dopatrując się jego naturalnego wyjaśnienia czy też, rzadziej, stwierdzając, że nie sposób ustalić, co tam się stało. Nieliczne z nich, napisane od razu po wydarzeniu, zawierają różne cenne informacje do których warto się odnieść – mówię tu o F. Oomie i D. Pinto Coehlo. Warto przyjrzeć się też prasie antyklerykalnej, która o wydarzeniach z 13 października napisała niewiele, bardziej próbowała zdyskredytować ten cud i religijne rozruchy (2 miesiące później postępowy rząd został obalony w puczu Paisa).

Reszta pochodzi z lat 70., 80. lub późniejszego okresu. Większość tych prac, jak zobaczymy, nietrudno obalić, często nawet nie sięgając do lepszych źródeł. Chciałbym zaznaczyć, że takich samopodważających się prac sceptyków nie należy traktować jako dowodu na cudowność zjawiska, ani zwolnienie ze zdrowego krytycyzmu względem wiary w jakiekolwiek cuda i objawienia. Natomiast stało się tak, że takie rzeczy są szeroko rozpowszechnione i, że z tego, co mi wiadomo wielu ludzi bierze je za dobrą monetę. Ważne jest więc, by wyprostować te sprawy i dać katolikom lepsze podstawy do dyskusji z osobami, które takie rzeczy rozpowszechniają.

5.1 Sceptycy krótko po Cudzie Słońca.

Trudno powiedzieć, czy nasz pierwszy bohater jest sceptykiem, ale jest to niewątpliwie bardzo wartościowe świadectwo. Frederico Oom, dyrektor obserwatorium i profesor nauk przyrodniczych był zacytowany w “O Seculo” z 18 października w rozmowie z dziennikarzem. Stwierdził, że zjawisko “było kompletnie obce dziedzinie nauk którą on praktykuje”, a zapytany przez dziennikarza, czy mógł być to efekt psychologiczny dodał, że być może. Jako “wybitnego astronoma” zapytano go konkretnie co myśli ([slj] s. 42) o “zjawisku kosmicznym w Fatimie, o którym świadczą tysiące osób” – mówi “gdyby to było zjawisko kosmiczne to obserwatoria meteorologiczne i astronomiczne by je dostrzegły. I o to właśnie chodzi – one zawsze rejestrują każde zaburzenie w światowym systemie nieważnie jak małe. Więc widzicie sami…”. Dziennikarz następnie przerwał i zapytał: “Czy był to efekt psychologiczny?”, na co Oom odrzekł “Czemu nie? Może był to dziwny efekt psychologicznej sugestii. Tak czy inaczej, był on kompletnie obcy dziedzinie nauki którą uprawiam”.

Oom, specjalista od fizyki atmosfery i astronomii, stwierdza, że było to obce jego dziedzinie nauki – to znaczy nie był to efekt meteorologiczny, ani astronomiczny. Wiemy, że nie łatwiej jest też z “sugestią”, która sugeruje dziennikarz.

Domingos Pinto Coelho prawnik i aktywista monarchistyczny i katolicki pisze tak na łamach “A Ordem”([slj], s.55, [CB], s.157) w parę dni po wydarzeniu:

Deszcz zelżał, a do 13:45 przestał padać kompletnie. Słońce, do tej pory ukryte ukazało się pośród chmur, które poruszały się dość szybko. Przez zmienną gęstość okrywały Słońce przezroczystym całunem. Razem z tłumem, spojrzeliśmy z uwagą na Słońce przez chmury i widzieliśmy je w nowej postaci, nowej dla nas, podkreślamy. Raz otoczone czerwonawymi płomieniami, raz z pierścieniem żółci lub jasnego fioletu, raz wydawało się ożywione bardzo szybkim ruchem obrotowym, raz nawet pozornie urywając się z nieba, zbliżając się do Ziemi i dając mocne ciepło. Nie zaprzeczamy, te zjawiska, których wcześniej nie widzieliśmy wywarły na nas wielkie wrażenie.”

Dalej zaś:

Czy to co widzieliśmy ze Słońcem było nadzwyczajną rzeczą? Czy mogła być ona wyprodukowana w analogicznych okolicznościach? Właśnie analogiczne okoliczności spotkały nas wczoraj (niedziela, 14 października). Widzieliśmy takie same ruchy obrotowe, taką samą sukcesję kolorów. Nawiasem mówiąc nie polecamy czytelnikom powtarzać eksperymentu (patrzenia na słońce? K.Z. ), lekarz powiedział nam, że to niebezpieczne wystawiać źrenice na działanie silnego światła, takiego jak słoneczne. Mogą one skurczyć się tak mocno, że nigdy więcej się nie rozszerzą.”

Dalej zakłada on, że cud nie jest prawdziwy, ale nie komentuje na temat naturalnego wyjaśnienia. To co on widział 14 października wydaje się ważne. Napisał jednak niewiele i nie dał się dalej “pociągnąć za język” swoim adwersarzom na łamach “A Ordem”. Nie wiadomo np czy widział słońce urywające się z nieba i zbliżające do ziemi.

Sam rotacyjny ruch i kolory, które widział są bardzo rzadkim zjawiskiem w naturze, wiemy to od Amorina i innych naukowców. Jednak, jakimś sposobem widział je już następnego dnia. Czy mógł widzieć “drugi” Cud Słońca, bez trójki wizjonerów i tłumu? Warto wymienić tu parę szczegółów.

  1. Napisał, żeby nie powtarzać “tego” eksperymentu, bo lekarz powiedział mu, że “patrzenie na silne światło słoneczne” jest bardzo niebezpieczne – więc za drugim razem musiał on patrzeć na Słońce – i to na silne światło.
  2. Nie napisał on tego, co “O Seculo”, obydwaj Almeida Garretowie, “O Dia” i wiele innych źródeł uznaje za najważniejszy szczegół: na “słońce” można było patrzeć bez żadnego dyskomfortu bo wyglądało ono jak Księżyc, czy srebrny talerz.
  3. Pisze on coś niespodziewanego – “słońce” z 13 października nie oświetlało wszystkiego na kolorowo jak u innych, ale miało “pierścień”. Jest to niespotykane – ale pojawia się w innym miejscu – to jest u Meessen’a ([ms], s. 5), który opisuje, co widział, gdy sam wpatrywał się w słońce, chcąc zbadać hipotezę.

Pinto Coelho mógł więc wpatrywać się w słońce za drugim razem, zobaczyć to, co widział Meessen i nieświadomie dopasować do tego swoją wizję fenomenu z 13 października. Tłumaczy to dobrze jego lakoniczny opis tego drugiego zjawiska – jak pokazaliśmy Meessen, patrząc na Słońce, nie widział większości tego, co widziano w Fatimie. Meessen i Pinto Coelho zgodnie pokazują, że patrzenie na słońce w połączeniu z tym, by chcieć widzieć “cud słońca”, może wyprodukować jakieś umiarkowanie podobne efekty.

Sceptycyzm był rozpowszechniony w prasie przychylnej tamtejszej antyklerykalnej władzy, ale raczej wzbraniała się ona by twardo zaprzeczyć temu, co widziano 13 października. “A Republica” z 20 października (organ partii Ewolucjonistów) ([CB], s. 163) pisze “W pełni cudownie. Kolejny cud. Nasza Pani zamierza się objawić w Lizbonie” – chodziło tu, o to, żeby zdyskredytować widzących z Fatimy porównując ich do kogoś innego kto twierdzi, że ma objawienia. 28 października z kolei pisze artykuł pod tytułem “W pełni cudownie. Mamy piśmienne medium i uzdrowiciela od Jezusa. Misja Galilejczyka jest kontynuowana na ziemi”. Chyba ten nagłówek wystarczy za komentarz.

Podobne inne tego rodzaju media ([CB], s.163) – “A Lucta” z 18 października naśmiewała się trochę z tłumów śpiewających religijne hymny. “O Mundo”, dziennik najbardziej zainteresowany objawieniami już w sierpniu (to jest rzekomą naiwnością gapiów i rozruchami na tle religijnym) dołączyło się dopiero 20 października (wcześniej miało bunt pracowników). W krótkim artykule nazwało całą sprawę oszustwem uknutym przez jakichś hochsztaplerów, by zwieść prostaczków. Dostało się też byłemu już kompanowi de Almeidzie z “O Seculo”, zwanym tam “byłym seminarzystą”. O cudzie “słońca” nic nie napisało. “O Portugal” należący do stronnictwa premiera Costy napisało krótko, że widziano srebrne tańczące słońce, dodając trochę poetyckiego języka i ironii ([CB], s. 153), sugerując czytelnikom, że nie sądzi aby warto było przejmować się takimi rzeczami na poważnie.

5.2 Nickell, Radford i inni

Joe Nickell w książce “Looking for a Miracle” [Jn], rozdział ‘ “Miracle” at Fatima’ usiłuje stwierdzić sprzeczność w zeznaniach świadków cudu. Pisze, (s. 2236) że jedni świadkowie widzieli jak słońce kręciło się jak fajerwerk, inni, że “tańczyło” (co jest równoważnym określeniem), a jeszcze inni, że słońce spadało na tłum (ze świadectw wiemy, że te zjawiska następowały na przemian na przestrzeni 8-10 minut). Do tego twierdzi, że niektórzy widzieli kulę światła szybującą ze wschodu na zachód i deszcz białych kwiatków które znikały. A to ciekawe. Skąd wziął to ostatnie? Przypisy zdradzają, że przepisał z książki “Miracles” Scotta Rogo, [SR] s. 227 gdzie jest świadectwo monsignore’a Johna Quaremana (przekręcone, w [DM2] nazywa się on “Quaresma”). Jest jednak jeden szkopuł – to świadectwo jest z cudu z 13 września, a nie 13 października, co z resztą Rogo napisał. Nickell wymieszał zaś zeznania z 13 października, z tymi z 13 września i głosi, że zeznania są sprzeczne.

Cytuje on w tym ustępie jeszcze dwóch ludzi oprócz Scotta Rogo i to też jest ciekawe. Jeden, Gerard Larne nie odnosi się do oryginalnych materiałów nt Cudu Słońca, pisze tylko, że szło o “srebrne tańczące słońce” itd i podsumowuje, że skoro obserwatoria słoneczne na ziemi nie widziały żadnych anomalii na słońcu, to musiała to być masowa halucynacja. Szybko zmienia temat na zapiski Łucji która uważała, że zorze polarne z 1938 roku zwiastują karę Bożą, co jest widać znakiem ciemnoty, bo przecież zorza polarna to fenomen naturalny. Szkoda, że nie napisał, że ta zorza z 1938 to była widziana w basenie Morza Śródziemnego, a normalnie zorze widać tylko na dalekiej północy. O tym jaki to ma związek z cudem z 13 października, albo o tym, że chodziło tu nie o zorzę, a o drugą wojnę światową też wspomnieć nie raczy36. Drugi, Arvey na s. 70-71 również cytuje świadectwa ze Scotta Rogo – okazuje się, że to on jest autorem błędu zmieszania świadectw z września i października tj pisze o szybującej, świetlistej kuli. Poprawnie za to wskazuje, że deszcz białych kwiatków był we wrześniu – tą część więc Nickell wyprodukował samodzielnie.

Chcąc wytłumaczyć zjawisko Nickell cytuje parę słów z fragmentu świadectwa Jose Maria Almeidy Garret u Rogo [SR], s.230-231 (Rogo myli go z jego ojcem Goncalo Xavierem, profesorem, za Williamem Walshem) i Ignatiusa Pereiry i sugeruje, że skoro tłum ludzi patrzył na słońce wprost, to pewnie miały miejsce halucynacje wynikające z uszkodzenia wzroku w połączeniu z masową sugestią. Tylko, że: w sąsiednim zdaniu Jose Maria pisze, że widział “blade słońce” które nie oślepiało, a Rogo pisze, że Ignatius Pereira nie był w tłumie wokół Cova da Ira, a 9 mil od Fatimy, w szkole i widział zjawisko niezależnie od wizjonerów, tłumu i ich predykcji. O tym dlaczego nie uważam, żeby ten cud był skutkiem patrzenia na oślepiające światło albo sugestii pisałem wcześniej – to inna sprawa. Oddzielnie jednak trzeba wskazać, co Joe Nickell robi ze swoimi hipotezami mając dowody przeciwko nim przed swoim nosem.

Dodaje do swojego wytłumaczenia on jeszcze parhelion to jest słońce podwójne – statyczne zjawisko świetlne wynikające z rozproszenia światła na kryształkach lodu w powietrzu. O tym, że tańczące “blade słońce” wygląda inaczej niż parhelion się nie rozpisuje, natomiast dodaje, że w latach 80 w Los Angeles pojawił się parhelion no i niektórzy Katolicy myśleli, że to cud, wiec w Fatimie zapewne było tak samo. Pisze on tak (s. 2236) (tłumaczenie moje).

Kościół (…) zadeklarował, że te wydarzenia są wiarygodnym cudem. Sceptycy odpowiedzieli, że ludzie gdzie indziej na świecie patrzyli na to samo słońce i nie widzieli obrotów, a obserwatoria astronomiczne nie zaobserwowały odchyleń od normy. Więc lokalne zjawiska takie jak masowa histeria i słońce podwójne (parhelion) są bardziej rozsądnym wyjaśnieniem. Ta ostatnia możliwość zyskuje wiarygodność wobec stwierdzeń, że srebrny dysk miał zły azymut i elewację by być słońcem. Podobny fenomen wydarzył się w 1988 roku na katolickiej mszy na świeżym powietrzu w Los Angeles.”

Każde z tych zdań to błąd, albo sugerowanie czegoś co nim jest.

  1. Kościół uznał cud – sceptycy odpowiedzieli, że to nie cud bo blade słońce to nie gwiazda układu słonecznego. Ukryte założenie, że cud wymaga by słońce się poruszyło względem Ziemi, albo, że wierzący tak zakładają (wcale nie).
  2. Lokalne zjawiska TAKIE JAK “masowa histeria czy parhelion” – to znaczy lokalne zjawiska są lepszym wytłumaczeniem, parhelion jest lokalnym zjawiskiem – ale to nie znaczy, że parhelion jest lepszym wytłumaczeniem (wobec sprzeczności).
  3. Parhelion nie jest srebrnym dyskiem i jeśli ma inny azymut niż słońce to musi mieć jednocześnie zbliżoną elewację (parhelion poboczny). (Azymut też jest błędny, parheliony widać w okolicach kręgu halo o ustalonej odległości kątowej względem słońca, tymczasem “blade słońce” z oddali widziano pod różnymi azymutami, ale zawsze od strony Fatimy [Dl]).
  4. “Podobny fenomen wydarzył się w Los Angeles” – “podobny” bo ktoś uznał go za cud, nie podobny fenomen jak parhelion.

Jeszcze innym przedmiotem zainteresowania Joe Nickella jest ustalenie że Łucja dos Santos (jedna z trójki wizjonerów) nie jest wiarygodna, mówiąc delikatnie. Trudno zrozumieć, o co mu chodzi, pewnie ma być to jakiś argument, że Cud Słońca nie jest cudem. Cóż, wieści o tym, że 13 października ma się stać cud rozniosły się po całej Portugalii z wyprzedzeniem – to jest niepodważalne. Jedni pewnie je powtarzali w świątobliwym nastroju, a inni uważając za żart i bzdury, czy nawet argument przeciwko religii. A 13 października tłum ludzi widział w ustalonym miejscu i czasie tańczące “słońce”. To, że Łucja miała lepsza czy gorszą opinię w swojej wiosce, nie zmienia w tej sprawie nic.

Drugi sceptyk Benjamin Radtford, jest wyraźnie związany z Nickellem, bo głównie jego cytuje w swoich artykułach na temat Fatimy. Jeden z nich mówi o świadectwach, że ubrania świadków wyschły w cudowny sposób podczas cudu [BR]. Radtford usiłuje się z tym rozprawić następująco: skoro było widać Cud Słońca, to chmury nie mogły być gęste, z resztą w Portugalii o tej porze roku niewiele pada, a na zdjęciach ludzie mają złożone parasole Oznacza to, że pewnie nie padało mocno i ubrania nie były aż tak bardzo mokre, więc nie było żadnego cudu. To, że ludzie twierdzą inaczej jest jego zdaniem efektem sugestii.

Cóż, de Almeida, reporter z “O Seculo” [bla] pisze w swoich dwóch artykułach, że gęsty deszcz padał od 10 rano aż do objawienia, ludzie wyglądają jakby się dopiero co wykąpali, mają na sobie przyklejone mokre ubrania, a drogi zamieniły się w głębokie błoto. Radtford czytać niczego nie musi, oprócz Nickella z którego akurat słusznie wyczytał, że padał deszcz, a resztę historyjki ułożył sobie sam (o tym czy na zdjęciach widać ślady tego schnięcia ubrań pisze Dalleur [Dl], analizując cienie podczerwieni).

W drugim artykule [BR2], oprócz hipotezy z parhelionem wziętej od Nickella, Radford pisze tak: “Tak naprawdę, Fatima jest tylko jednym z setek objawień uważanych za objawienia Maryi Panny przez wieki”. Ciekawe, co to zdaniem tegoż Radforda są te objawienia, bo Kościół Katolicki aż tyle z pewnością nie naliczył. Są to mianowicie jego zdaniem: kupka wosku i sęk w płocie, a do tego Pan Jezus w Tortilli i bułka Matka Teresa z Kalkuty. To znaczy, rzeczona bułka przypomina twarz starej osoby w habicie i to tenże Radford porównuje do Cudu Słońca.

To co wielu ludzi wie o Cudzie Słońca pochodzi właśnie od Nickella i Radforda, których na przykład angielska Wikipedia, (popularne medium edytowane przez anonimowe osoby) cytuje jako szacownych badaczy. Wtórują temu różne inne strony i podcasty. Jeden z nich, polski podcast o nazwie “Stacja Ateizm” (Bogumił van den Broeck i Konrad Chrzan), cytuje Radforda i Nickella w [ST] (19:45), ale już z jeszcze innymi nowymi rewelacjami, których nie udało mi się nigdzie znaleźć. Radford i Nickell mianowicie ich zdaniem zajęli się “tropieniem oryginalnych raportów na temat tego co wydarzyło się w Fatimie” (no właśnie nie) i znaleźli “masę totalnie skonfliktowanych ze sobą zeznań” (nie masę a parę urywków, a konflikty wyprodukował Nickell z kimś drugim mieszając różne raporty). Dzieci widziały zaś rzekomo jak “Matka Boska miała skarpetki, była obwieszona biżuterią i miała całkowicie czarne oczy”.

Widać tu dobrze ogólny mechanizm. Na podstawie książki Rogo [SR], która cytuje kilka świadectw wziętych z [WW] powstało parę innych, okropnie stronniczych i coraz bardziej przekręcających to, co tam było napisane. Zmieszano świadectwa z cudu z września i cudu z października, dodano do tego różne dziwne hipotezy, masowe sugestie itd, nie dbając o to by je skonfrontować z oryginalnymi źródłami. Kolejni zaś cytowali się wzajemnie tworząc fikcję wiarygodności. Wreszcie do widzów choćby tego podcastu docierają bajki o tym, jak to Nickell z Radfordem tropili oryginalne źródła, podczas gdy w rzeczywistości ani ich na oczy nie widzieli, ani nie chcieli widzieć, ani nawet nie opracowali dobrze tych małych urywków które znaleźli u Rogo. Do tego ta dziwna historia z czarnymi oczami, biżuterią i skarpetkami – nie wiem skąd B. van der Broeck ją wziął, ale ja jej nie znalazłem ani u Nickella, ani u Radforda, ani w innych źródłach o Fatimie.

Błąd redukcjonizmu jak to ujmuje Dalleur ([Dl], s. 1), nie pojawił się od razu. Po objawieniach portugalski Kościół ogłosił swoje, Portugalię opanował prokatolicki rząd Salazara, a w innych środowiskach za granicą sprawa była nieznana. Po wojnie w USA wydano tłumaczenie książki Costa Brochado i książki De Marchiego i Walscha – a większość “sceptycznych” prac które cytuję wydano dużo później. Te prace stawiają coraz dziwniejsze hipotezy, które łatwo mogą być odrzucone po zbadaniu źródeł – trudno byłoby je stawiać krótko po wydarzeniu, gdy wiele osób jeszcze wiedziało, co tam się stało. W latach 90 w USA, gdy pisał np Joe Nickell sytuacja jest inna – jedni o tym w ogóle nie słyszeli, dla drugich to mit, a inni uwierzą w pierwsze z brzegu wytłumaczenie, o ile zgadza się z ich ideologicznymi przekonaniami. Nie ma przecież na pierwszy rzut oka powodów, by nie wierzyć jakiemuś Bogumiłowi, że naprawdę jakiś Nickell zbierał oryginalne dowody i natrafił na “masę sprzeczności”.

5.3 McClure, Schwebel, Rahner

Inna popularna książka to „Evidence for Visions of Virgin Mary” Kevina McClure [Mcc]. O cudzie z Fatimy pisze on w oparciu o kilka świadectw wziętych z De Marchiego (w tym “O Seculo”, “O Dia” i Jose Almeidy Garrett). Na s. 78 pisze, że nie da się zaprzeczyć, że coś całkowicie niezwykłego miało miejsce, natomiast inne czynniki powstrzymują go przed przyjęciem prostego wniosku, że to był cud. Te czynniki to: – Mimo obecności fotografów nie ma autentycznego zdjęcia fenomenu. – Tylko część tłumu (“być może mniej niż połowa”) widziała cud, jego zdaniem. – “Świadectwa nie są spójne, co rodzi wątpliwości co do obiektywności wydarzenia”

Niestety drugi i trzeci zarzut nie został poparty źródłami. Sam szukałem świadectw ludzi, którzy nic nie widzieli i znalazłem jedno bardziej wiarygodne – list markizy Isabel de Melo (np w [slj] s. 272) i parę krótszych wzmianek, z których część jest pewnie odniesieniami do tej samej osoby. Wiadomo, że Isabel de Melo była głęboko religijną osobą, 13 października stała niedaleko wizjonerów. Zanotowała, że ludzie w jej bezpośrednim sąsiedztwie widzieli cud i byli przerażeni. Ona zaś “mogła skupić wzrok na słońcu”, ale nie widziała poza tym nic nadzwyczajnego. Nie znalazłem śladów tego, by “połowa tłumu” nie widziała cudu. [MST] (od s. 372) wspomina też o Isabel de Melo. Angielska Wikipedia (przed 4 października 2021) wskazuje na Jakiego s. 170 i 232 – co jest błędem, s. 170 jest na temat innego wydarzenia z lat 20, a s. 232 opisuje przypadek pewnej Angielki, która widziała cud.

Nie ma niestety konkretów co do niespójności świadectw. McClure załącza kilka z nich bez większego komentarza, więc nie da się stwierdzić o co mu chodzi. Jeśli o te świadectwa chodzi, to artykuł z “O Dia” ([Mcc] s.80) opisuje niebieskie światło, podczas gdy np Almeida Garret wskazuje w analogicznym miejscu kolor fioletowy – to może wskazywać, że autorzy widzieli co innego w tym samym czasie. McClure może stawiać tu więc zarzut, że zjawisko nie było “obiektywne”, gdyż różni ludzie widzieli co innego. Różni ludzie oglądając srebrne słońce z różnych miejsc mogli widzieć trochę co innego – na przykład jedni mogli widzieć ametystowy a inni niebieski kolor . Amorin (u Jakiego [slj], s 294) twierdzi, że to możliwe przy meteorologicznym wyjaśnieniu, dla porównania cytuje artykuł meteorologiczny w którym “Słońce wydawało zielone ze środkowego pokładu statku, ale nie z niższego, lub wyższego”.

McClure ostatecznie nie daje prostej odpowiedzi na pytanie “cud, czy nie”. Przyznaje on, że fenomen jest unikalny i nie może być łatwo porównany z żadnym historycznym wydarzeniem. Wskazuje też na częściowe podobieństwo do wydarzeń typu UFO. Polecam uwadze czytelnika ten fakt, że dodanie do wniosków McClure’a moich rozważań o istotności nieprawdopodobnej predykcji przechyla szalę na stronę cudu, i że McClure zgadza się z moimi podstawowymi przesłankami.

McClure podobnie jak Rogo bywa wyrywany z kontekstu przez innych sceptyków. Np Lisa Schwebel ([Sch] s. 39) pisze tak

„Badając sprawę bliżej jest wiele problemów z cudem słońca. Nie tylko nie wszyscy widzieli fenomen ale są poważne nieścisłości co do tego co widzieli świadkowie. Rahner notuje że niektórzy widzieli jasnożółty wir a inni „cienki srebrny dysk”, jeszcze inni „coś jak macierz perłowa”. Co ciekawe, mimo obecności wielu reporterów i fotografów, McClure odkrył że „nie ma ani jednego zdjęcia które jest jakkolwiek autentyczne, a to które się na ogół pokazuje to tak naprawdę zaćmienie słońca gdzie indziej przed 1917”. Nie zapisano żadnej nietypowej anomalii meteorologicznej tego dnia. W odniesieniu do Cudu Słońca McClure pisze „Nigdy nie widziałem takiego zbioru wykluczających się zeznań przez 10 lat mojej pracy.”

Ten ostatni cytat pojawia się na stronie 71, u McClure – ale dotyczy objawień fatimskich, a nie samego Cudu Słońca. Pisze on o wymieszaniu materiału ze wspomnieniami Siostry Łucji i tym, że to jedyne dowody objawień. “Fotografów” z kolei Schwebel przerobiła na “wielu fotografów”.

Karl Rahner to teolog katolicki z nurtu Nouvelle Theologie. Cytat jest ciekawy – odnośnika nie ma, jest komentarz, że wszystkie cytaty z Rahnera są z “Vision and Prophecies” [Rah]. Jak wspominałem, “srebrny” dysk i “macierz perłowa” znaczy to samo w tym kontekście, a zjawisko miało różne etapy. Nie znalazłem tego cytatu w [Rah], choć trudno powiedzieć czy na pewno go tam nie ma – jest tam parę innych negatywnych wzmianek o Fatimie, więc mogłoby to być spójne. O cudzie słońca znalazłem to: (s. 82) “Te cuda (cuda potwierdzające wizje – K.Z.) nie mogą jednak sprawiać problemów, jak cud słońca, który nie był widziany przez wszystkich obecnych(…)” po czym następuje znany cytat Isabel de Melo. Rahner więc rozumie to tak, że jedna osoba która nic nie widziała wystarczy by opisać swoim czytelnikom cud słońca, a fakt jej obecności sprawia, że nie ma co się dalej przejmować cudem z którym są “problemy”, i w związku z tym także objawieniami fatimskimi.

5.4 Czy dało się sfotografować cud

Kevin McClure, Lisa Schwebel i inni ludzie cytujący McClure’a zarzucają, że Cudu Słońca z Fatimy nie dało się sfotografować, i, że jest to podejrzane. Moim zdaniem jest to spodziewane, jeśli uwzględnimy problemy ówczesnej fotografii. Zakładanie, że gdyby fenomen był obiektywny, to istniałaby jego fotografia uważam za nieuzasadnione.

Dalleur [Dl] podaje, że wszystkie dostępne fotografie z Fatimy z 13 Października 1917 to tak zwane “suche płyty” – jest to proces technologiczny używany do fotografii około 1880-1920 roku. Jak to zwykle w analogowej fotografii płytkę trzymano zasłoniętą od jakiegokolwiek światła, po to by na krótką chwilę naświetlić ją w aparacie fotograficznym. Potem w ciemni utrwalano obraz przez zanurzenie w chemikaliach – i dopiero wtedy było widać, czy zdjęcie wyszło czy nie. Jakość zdjęcia zależało więc mocno od umiejętności fotografa. Obraz utrwalano na płytach szklanych pokrytych emulsją związków srebra. W zależności od koncentracji emulsji płyta miała określoną czułość na światło (tzn mniej światła trzeba było by zaciemnić negatyw i wyprodukować obraz) i fotograf, mając na uwadze warunki oświetleniowe musiał obliczyć czas naświetlania i ustawienie przysłony. C. Lord [cl] omawia różne typy metod tego liczenia stosowanych w pierwszej połowie XX wieku. Jego zdaniem najpopularniejsze wtedy były różnego rodzaju tabele i kartonowe suwaki – zaś istniejące urządzenia pozwalały mierzyć jedynie oświetlenie otoczenia czy też światło rozproszone (aktynometry, mierniki ekstynkcyjne). Punktowy pomiar natężenia światła był możliwy dopiero w latach 30. Fotografowanie ruchomego, jasnego obiektu o nieznanej jasności byłoby więc nie lada wyczynem. Co więcej takie zdjęcie nie pokazywałoby detali otoczenia pozwalających na identyfikację tego, skąd ono pochodzi.

Jedyne zdjęcia z 13 października z Fatimy, o których wiem (te które analizuje Dalleur) zostały wykonane przez Judę Ruah, towarzysza Avelino Almeidy z “O Seculo”. Był on inżynierem z rodziny świeckich Żydów, a 13 października zastępował innego słynnego fotoreportera. Zdjęcia, które zrobił pokazują wyraźnie tłum wpatrzony w jakiś punkt na niebie (co samo w sobie jest jakimś dowodem), zaś niebo nad nimi jest na nich białą plamą bez szczegółów. Gdyby zamierzał sfotografować dynamicznie zmieniające się “blade słońce” jego szanse powodzenia byłyby niewielkie. Dalleur [Dl] (s. 21) wymienia inne możliwe problemy techniczne – ciężkie i wrażliwe na uszkodzenie urządzenia, konieczność posiadania dodatkowych przyrządów do fotografii astronomicznej, wilgoć i deszcz.

5.5 Ci którzy nie widzieli cudu

Jak pisałem, oprócz świadectwa Isabel Brandao de Melo nie ma innych podpisanych źródeł od osób które by nie widziały zjawiska. Może istnieć więcej tego rodzaju doniesień z drugiej ręki. Jaki pisze [slj] (s. 356) o tuzinie około, ale nie podaje więcej detali. Michael de la Sante Trinite [MST] od s. 372 pisze o paru niejasnych plotkach, które uważa za odnoszące się do Isabel de Melo albo też różnych przeinaczeń. W internecie można znaleźć inne tego rodzaju pogłoski, ale bez oryginalnego źródła.

Niektórzy piszą, że połowa niczego nie widziała (czyli ponad 20 tys osób), ale nie potrafią tego niczym sposób udokumentować: zaliczają się do nich McClure, Nickell i Radtford. Cytowanie się nawzajem daje pozory wiarygodności.

Mamy więc oprócz tego jednego świadectwa do kilkunastu innych osób które mogły niczego nie widzieć (ale nie wiadomo, czy istniały naprawdę). W [MST] (s. 377) wspomniano parę osób które rozmawiały ze świadkami i nie spotkały nikogo, kto nie widziałby cudu: De Marchiego, Hafferta i Richarda. Cytuje się też kanonika Lourenco który był świadkiem i jest przekonany, że wszyscy widzieli cud. Podobne wzmianki można znaleźć w świadectwie Avelino de Almeidy w Ilustracao Portugesa – więc to, co przytrafiło się de Melo było rzadkie. [MST] (s. 375) sugeruje, że de Melo mogła dostać jakiegoś szoku, sama przyznaje, że była “bardzo wstrząśnięta”, a jej doświadczenie jest mocno surrealistyczne (widziała zupełnie co innego, niż ludzie wokół niej). Myślę, że to dobra obserwacja.

Odkryłem, że psychologia zna takie przypadki (flashbulb memories37), gdzie osoba, po szokującym wydarzeniu jest pewna, że pamięta, co się stało, podczas gdy naprawdę stało się coś zupełnie innego. Na przykład pani R. T. miała tak, gdy usłyszała o eksplozji Challengera [RT] – jej świadectwo z dnia po eksplozji, jest sprzeczne z tym co napisała dwa i pół roku później (wbrew jej przekonaniu o pewności). Artykuł wspomina też intrygujące odkrycia E. Prince, która badała tego rodzaju świadectwa (np z katastrofy Challengera, lub zamachu na WTC). Stwierdziła, że w emocjonalnych wspomnieniach najważniejsze fakty są zapamiętane bardziej trafnie, drugorzędne detale zaś mniej i to wbrew pozornej pewności, że je pamiętamy.

Ile osób około widziało cud? Zgromadzonych było 40 do 70 tysięcy osób – ale spisanych świadectw jest oczywiście mniej. Może rozumowano, że nie ma potrzeby by było ich więcej, co można łatwo wykazać. Każdy negatywny punkt widzenia mógł być wypowiedziany – zwłaszcza gdyby ktoś nie widział ruchomego srebrnego słońca na miejscu zdarzenia – mógł się udać do “O Mundo” i “O Portugal” i napisać im znacznie lepszy artykuł niż oni sami – ale to się nie stało. Nikt nie podważał faktów, najwyżej interpretację faktów. To, co napisano w pierwszych miesiącach po wydarzeniu wyglądało więc na wystarczające.

Ci wszyscy badacze, którzy przepytywali świadków na miejscu zdarzenia lub później i stwierdzili, że “wszyscy widzieli cud” mogli się dowiedzieć o próbie rzędu 1000 osób, lub więcej. Jeśli jest to reprezentatywna próba, to cud widziało co najmniej 99% świadków. Czy może być niereprezentatywna w sposób istotny dla naszego osądu? Możemy sobie wyobrazić, że przepytywano na ogół świadków stojących w jakichś miejscach na polu, ale nie w innych. Czy takie osoby mogły nie widzieć cudu? Nie ma po tym śladów. Należy więc uznać, że prawie wszyscy widzieli cud słońca.

5.6 Podsumowanie

Wyliczyłem w tym rozdziale trochę obiekcji czy teorii sceptyków wraz ze swoimi odpowiedziami (można tu zaliczyć też Dawkinsa z kolejnego podrozdziału). Pogrzebanie ich z punktu widzenia pierwszej części pracy jest proste. Stawia się tu przeciwko potwierdzonej istotnej predykcji cudu różnego rodzaju wybrakowane wyjaśnienia, nie przejmując się niespójnościami z resztą materiału.

Jako dygresję38 spróbujemy też ocenić tą sprawę wychodząc z innych przesłanek. I tak świecka filozofia pod wpływem głównie Hume’a i Kanta utrzymuje, że raczej nie możemy poznać faktów o rzeczywistości z pewnością – możemy je jedynie poznać ponad rozsądną wątpliwość. Np biorąc jakiś fakt na przykład z matematyki 2+2=4 – nie możemy sobie wyobrazić, że jest inaczej (2+2=5?) – bo trafiamy na logiczną sprzeczność wynikającą ze znaczenia elementów zdania. Biorąc fakt o rzeczywistości: na przykład “Jan wczoraj jadł owsiankę” – możemy sobie wyobrazić, że wcale tak nie było – na przykład to nie była owsianka, a podobny w smaku substytut owsianki, albo na przykład pamięć, lub zmysły smaku i zapachu u Jana były w błędzie. Czy jest to wszystko niemożliwe? Raczej nie jest. Jak bardzo jest to prawdopodobne? Nie wiemy – matematyczne prawdopodobieństwo to szansa wystąpienia jakiegoś zdarzenia w granicy wielu równoważnych prób losowych. Możemy takie prawdopodobieństwo obliczyć tylko w sposób zbliżony i niedoskonały.

Prawie każdemu faktowi o rzeczywistości można zarzucić, że nie udowodniono go w sposób pewny i naprawdę mogło być inaczej, z nieznanym prawdopodobieństwem, tak jak ktoś sobie to akurat wyobraża. Filozof który chciałby tak twierdzić natrafia jednak na problem – nie może stosować tego zarzutu konsekwentnie, bo na przykład jedząc obiad musi jakoś trafić widelcem w kotleta i potem jeszcze do ust – inaczej umarłby z głodu (pożyczyłem to porównanie od Feynmana). Dopuszcza się więc udowodnione ponad rozsądną wątpliwość osądy o faktach, na podstawie doświadczenia i używamy ich, by kierować naszymi działaniami (na przykład w sądzie, w nauce, w codziennym życiu). Nie dopuszczamy obiekcji opartych na wyobraźni przeciwko faktom, bez uzasadnienia w oparciu o fakty. (Są sporadyczne wyjątki – ale atakowanie wybranych faktów ‘ad hoc’ do nich nie należy). Widzimy, że jest to konwencja powstała przez idealizację relacji idei (że znamy takie relacje z całkowitą pewnością) i przyjęcie, że to, co można pomyśleć jest możliwe, porównanie typowych osądów o świecie do tychże relacji, stwierdzenie, że w takim razie nie istnieją pewne osądy o świecie. To z kolei prowadzi do stwierdzenia, że konwencja ta jest mało przydatna dla naszych osądów o świecie, bo według niej nie wiemy prawie niczego. Zrozumienie jej pozwala nam jednak łatwo zdemaskować pewien gatunek wykrętów.

Reprezentują go Nickell i Radtford i tym podobni wyobrażając sobie, że w Fatimie wydarzyło coś zgoła innego, niż wiemy. Podobnie i Schwebel gdy twierdzi, że są “poważne wątpliwości”, bo nie ma np zdjęcia – znaczy to tak naprawdę, że Schwebel wyobraża sobie, jak to było z robieniem zdjęć w 1917 roku, zamiast poszukać informacji, jak było naprawdę.

Czymś trochę innym jest sprawa de Melo. Biorąc pod uwagę, że takich osób było bardzo niewiele (a prędzej jedna), mogę ją wyjaśnić w oparciu o znany efekt psychologiczny, flashbulb memories. Oczywiście to tylko wyjaśnienie, ale to nie szkodzi bo nie ma istotnie różnego alternatywnego wyjaśnienia. Ktoś mógłby ukuć argument psychologiczny w przeciwną stronę i mówić że to świadectwo Melo jest prawdziwe, a inni są w kuriozalnym błędzie, tak zwana “masowa sugestia” czy raczej masowa sugestia na odległość. Tylko, że musiałby to poprzeć faktami, że bywa tak, że tłum ponad tysiąca osób i, dodatkowo, takich w znacznej odległości od siebie może jednocześnie widzieć coś, czego nie ma. Bez tego “masowa sugestia” to tylko wytwór wyobraźni, (motywowanej ideologicznymi przekonaniami) postawiony przeciwko bardzo dobrze ustalonej prawidłowości, że nasze zmysły działają na ogół trafnie. Można też zrobić jak Rahner, uczepić się jednego szczegółu i sprawiać wrażenie, że ten szczegół miałby być rozstrzygający, a wszystko inne się nie liczy. “Sugestia” i “problemy” Rahnera to też przykłady nieprecyzyjnego użycia języka.

Wszystkie te obiekcje uważam więc za nieuzasadnione wobec faktu ustalonego ponad rozsądną wątpliwość – i raczej za efekt wyobraźni i wybiórczego traktowania materiałów źródłowych (przy okazji – dobrym rozwiązaniem problemu głodnego filozofa jest falsyfikacjonizm, może on metodą prób i błędów odkryć działającą teorię spożywania kotleta).

5.7 Argument Hume’a, Richard Dawkins

Na ostatku zostawię książkę “Bóg Urojony”, sprzedany w milionach egzemplarzy bestseller biologa Richarda Dawkinsa, jednego z popularniejszych trubadurów ateizmu na świecie. Na stronie 116 [RD], pisze on tak:

Pozornie, masowe wizje, tak jak doniesienia o 70 000 pielgrzymów w Fatimie w Portugalii w 1917 roku widziało „słońce które urwało się z nieba i opadało na ziemię” są trudniejsze do podważenia. Nie jest łatwo wyjaśnić jak tyle ludzi mogło mieć tą samą halucynację. Jeszcze trudniej jednak zaakceptować, że to się naprawdę wydarzyło bez zauważenia przez resztę świata – i to nie tylko zauważenia ale odczucia katastrofalnego zniszczenia układu słonecznego, wliczając w to siły bezwładności wyrzucające wszystkich w kosmos. Test na cud Davida Hume’a przychodzi na myśl „Żadne świadectwo nie wystarczy by uznać cud, chyba że jego fałsz byłby bardziej cudowny niż same świadectwo.”

Może się wydawać nieprawdopodobne, że 70 tysięcy osób mogło być jednocześnie zwiedzonych, albo ustalić masowe kłamstwo. Albo, że historia myli się twierdząc, że 70 tysięcy osób widziały tańczące słońce. Albo że jednocześnie widzieli miraż (kazano im patrzeć na słońce, co pewnie nie pomogło dla ich wzroku). Ale każde z tych pozornych nieprawdopodobieństw nie jest tak nieprawdopodobne, niż alternatywa: że Ziemia trzęsła się na swojej orbicie a Układ Słoneczny został zniszczony, czego nikt poza Fatimą nie widział.”

O ile nie uważam tego za specjalnie wartościową literaturę, to ta książka jest mi dość bliska. Można powiedzieć, że przebudziłem się, czytając. Po pierwsze nie wiedziałem wtedy wiele o cudach. O Fatimie wiedziałem niewiele, a o Cudzie Słońca chyba nic. Miałem przed sobą dowód na to, że niektórzy materialiści i darwiniści chętnie uwierzyliby w cokolwiek, jesliby tylko zgadzało się to z ich poglądami, wbrew “metodzie naukowej” którą podobno stosują. Jeśli obserwacja tysięcy osób nie wystarczy by coś ustalić, to czego możemy być pewni? Chyba nie ewolucji, jak pisze fizyk Thorsten Renk [tr] – liczba paleontologów którzy się zajmują wykopaliskami jest pewnie mniejsza – wszystko może być tak samo wielką mistyfikacją i kłamstwem (“zamiast wykopywać skamieliny z ziemi, składają je gdzie indziej”) (Dawkins pewnie by się nie zgodził, mawia, że jeśli ktoś w XXI wieku twierdzi, że nie wierzy w teorię ewolucji to kłamie albo jest niespełna rozumu). Jak w ogóle może istnieć nauka wobec tego, myślałem?

Ciekawe też jest, jakie argumenty Dawkins przedstawia. Argument Hume’a rozumie jako a priori (“cudów nie ma z definicji”) to nie jest dobre ujęcie tego argumentu (por. np z [Plat]). Taki argument jest słaby, czy nawet trywialny – jest on równoważny błędom potwierdzenia, gdzie ktoś odrzuca jakieś dowody, bo nie odpowiadają jego przekonaniom. Jak wspomniałem, cokolwiek można w ten sposób podważyć, także ewolucję. Czasami takie rozumienie przyjmują protestanccy apologeci (np William Lane Craig [LC]) gdy usiłują obronić (przed Humem) historyczność Zmartwychwstania Chrystusa.

Argument Hume’a przeciwko świadectwu o cudach – wyłożony w całym tekście “Enquiry Concernign Human Understanding”, “Chapter X: Of Miracles, Part I & Part II” []Hum[] składa się z dwóch części. Pisze on, że cud jest przekroczeniem praw natury, to jest dobrze ustalonej regularności w naturze – na podstawie poznania zmysłowego. Zauważa następnie, że możemy porównać ze sobą stopień wiary w świadectwo do stopnia tego jak nieprawdopodobne są fakty o których ono świadczy. Według Hume’a w świadectwa wierzymy dlatego – że są na ogół wiarygodne na podstawie naszego doświadczenia. Gdy więc świadectwo przeczy jakimś regularnościom które znamy z doświadczenia – możemy się spodziewać, że to raczej świadectwo jest nieprawdziwe. Na tej podstawie:

(Teza 1.) Żadne świadectwo o cudzie nie jest wiarygodne, no chyba że jego fałsz byłby bardziej cudowny niż sam cud.

To znaczy wiarygodne świadectwo o czymś nadzwyczajnym powinno być nadzwyczajnej jakości – tak by nie dało się łatwo zarzucić błędu czy fałszu. Zręczniejsza interpretacja A. Hajeka ([Plat]) brzmi tak – świadectwo jest wiarygodne jeśli to o czym świadczy jest bardziej prawdopodobne niż jego fałsz.
Nie odrzucamy cudów a priori jak Dawkins – Hume to podkreśla w pierwszych zdaniach części II. Wtedy dopiero stwierdza:

(Teza 2. ) Nigdy nie było żadnego wiarygodnego świadectwa o cudzie.

Na jego poparcie wskazuje 4 argumenty.

  1. Nie ma w historii cudu poświadczonego przez a) wystarczającą liczbę ludzi b) posiadających zdrowy rozsądek, dobre wychowanie i wykształcenie, c) praworządnych i o nieposzlakowanej reputacji. b) Nie ma ludzi świadczących się o faktach dokonanych w sposób jawny i w znanej części świata, by wykluczyć fałsz.
  2. Ludzka natura skłania się ku marzeniom o fantastycznych stworach i przygodach, a w połączeniu z duchem religijnym przekreśla zdrowy rozsądek. Człowiek religijny może konfabulować poddając się własnym marzeniom, czy też wiedzony pychą i zuchwalstwem, albo chęcią przysłużenia się świętej sprawie.
  3. W opowiadania o nadprzyrodzonych zjawiskach obfitują ludy “ciemne i barbarzyńskie” – a jeśli poddaje im się naród cywilizowany to na ogół dlatego, że przejął je od “ciemnych” przodków z powagą należną tradycji. Oszustwa i zabobon, pada u nich na podatny grunt, co jest potwierdzone zdaniem Hume’a przez obserwacje, że nic takiego nie dzieje się w czasach mu współczesnych.
  4. O cudach donoszą różne religie które nie mogą być jednocześnie prawdziwe.

O ile samym jego definicjom cudu i praw natury można trochę zarzucić, to nie będę tego rozwijał – w myśl przywileju wątpliwości zastąpiłem jedynie stwierdzenie “prawo natury”, “dobrze potwierdzoną regularnością”, tak jak to robi badacz Hume’a Alexander George (zob. streszczenie [EC]). Zarówno punkt 3. jak i przesłanki Tezy 1. odróżniają religię, która miała jeden cud, lub krótki okres cudów dawno temu, od religii, która miała cuda od dawna, w każdym wieku, aż po współczesność. By stawiać “regularność” przeciwko złamaniu tej “regularności” trzeba mieć do czynienia z wyjątkiem, sam Hume pisze, że “niewzruszone doświadczenie” ją ustaliło. Dla takiej religii doświadczenie już nie jest “niewzruszone”, więc może się ona takim zarzutom oprzeć. Nauka raczej ignoruje pojedyńcze anomalie39, ale zarazem zna przypadki dobrze opisanych rzadkich, niekontrolowanych zdarzeń – np supernowe, meteoryty, fale grawitacyjne – absurdem jest twierdzić, że przeczą one jakiemuś niewzruszonemu doświadczeniu. Tym sposobem religia katolicka kładąc na szali kilkaset co lepszych cudów może nieźle skorzystać na pomysłach Hume’a, gdyż sama się im może łatwo oprzeć, a konkurencja nie.

Wracając do cudu z Fatimy, która wydarzył się długo po śmierci Hume’a, jest to dobry przykład czegoś co dobrze odpowiada na wszystkie zarzuty z Tezy II.

Ad. 1, 2. Istnieje wiele spisanych świadectw – część z nich pochodzi od profesorów, arystokracji, a także niewierzących. Cud przewidziano publicznie, podając jego czas i miejsce, każdy mógł przyjść i sprawdzić sam, co dziesiątki tysięcy osób zrobiło. Niewierzący bez uprzedzeń natury religijnej dali świadectwo o “srebrnym słońcu”.

Ad 3. Cud wydarzył się we współczesności w Europie Zachodniej – nie w dawniejszych wiekach.

Ad 4. Różne religie donoszą o cudach, ale nie wszystkie dostarczają takich samych dowodów, nie wszystkie cuda są w stanie spełnić powyższe zarzuty. Religia która to może zrobić nie może być tu zrównana z tymi które nie mogą.

Jest to więc istotnie bardzo “cudowne” świadectwo. Możemy je uznać za prawdziwe ponad rozsądną wątpliwość.

Drugi zarzut Dawkinsa to przykład fałszywej alternatywy: albo kłamstwo/przywidzenia/błąd albo “układ słoneczny zniszczony/ziemia zatrzęsła się na orbicie”. Notabene, wierzący nie twierdzą ani jednego, ani drugiego.

5.8 O metodzie naukowej niektórych ateistów

Przy okazji Dawkinsa, zróbmy skromną dygresję. Pomoże nam to lepiej nakreślić rozpowszechnione nieporozumienia wokół metody naukowej, byc może odpowiedzialne za to, że rzadko rozumuje się w debacie publicznej z podstawowych przesłanek tejże metody. Dawkins jest przykładem nowego rodzaju “naukowych” ateistów z początku XXI wieku. Wśród innych można wymienić Daniela Dennetta (jest to naukowiec lub filozof materialista zajmujący się umysłem), nieżyjącego już dziennikarza Christophera Hitchensa i Sama Harrisa (zajmuje się badaniem świadomości, buddyjskimi praktykami duchowymi i środkami psychoaktywnymi). Ci czterej pewnego razu nazwali się “Czterema Jeźdzcami Apokalipsy” i nawet wydali wspólnie książkę.

Wszystkich ich dotyczy jeden problem, o którym pisałem szerzej w rozdziale o predykcjach. Nie będę rozsądzać między falsyfikacjonizmem, resztką logicznego pozytywizmu, a relatywizmem (na przykład), ale jaką filozofię byśmy nie wybrali, z tych względnie spójnych jak na dzisiejsze czasy, to pozycja tychże panów i tak będzie absurdem. Myślę, że mają liczne nienaukowe poglądy, jednak uważają je za naukowe, jednocześnie atakując religię jako nienaukową i rzadko mówiąc, co precyzyjnie mają na myśli. Dennettowi np [AG] zarzuca pseudonaukową retorykę i brak argumentów w jego popularnej książce na temat świadomości (“mimo wnikliwych i wartościowych detali, materialistyczny opis świadomości Dennetta jest poparty głównie retorycznym kuglarstwem”). Innym przykładem są niefalsyfikowalne ewolucyjne i socjobiologiczne poglądy Dawkinsa ([DD] s. 110, [tr]).

5.8.1 Dennett, znowu Dawkins i ewolucja

Skupmy się na chwilę na samej ewolucji. To co Renk Dawkinsowi wytyka jako błędne i obalone40, tzw silny adaptacjonizm, było przedmiotem ostrej krytyki w samej biologii ewolucyjnej już w latach 70. Można ten pogląd streścić tak: zakłada się bez dowodu, że wszystkie cechy organizmów powstały wskutek pędzonego doborem naturalnym przystosowania do środowiska41, następnie mając jakąć cechę układa się historyjkę jak ta cecha wyewoluowała, a następnie jest to przedstawiane jako dowód ewolucji42. Pogląd ten jest nienaukowy, zarówno z punktu widzenia falsyfikacjonizmu jak i indukcji logicznych pozytywistów. Wszelkie możliwe negatywne przypadki (tj gdzie to nie działa), można zamieść pod dywan dodając złożoności do hipotezy, a hipotezy alternatywne nie są stosownie zbadane. Gould i Lewontin [Gd] w głośnym artykule z 1979 przyrównują to do dr. Panglossa43, który wszelkie nieszczęścia tłumaczył pokrętnymi historyjkami44. Krytyka Goulda i Lewontina45 miała niemały wpływ na biologów, ale niektórzy, w tym także Dawkins z Dennettem, postanowili się do niej nie stosować (np. [RD] s. 167). Jeden i drugi argumentuje nadal na rzecz jakiejś tajemniczej potężności “adaptacjonistycznego myślenia” w oderwaniu od osądu, czy te wyjaśnienia są prawdziwe, albo uzasadnione z racjonalnego punktu widzenia. Dennett poświęcił temu podrozdział 9.1 w [DDn]:

Rozumowanie adaptacjonistyczne nie jest opcjonalne, jest sercem i duszą ewolucyjnej biologii. Choć może być uzupełniane i poprawiane, to myśleć o usunięciu jej z centralnej pozycji w biologii, to wyobrazić sobie nie tylko upadek darwinizmu, ale rozpad całej współczesnej biochemii i wszystkich nauk o życiu i medycyny.

Być może ma on rację, że porzucenie adaptacjonizmu to koniec darwinizmu. Wspominałem, że nowa synteza ewolucyjna tj nowa teoria ewolucji ani nie przypomina tego, co się powszechnie rozumie przez ewolucję46, ani nie da się łatwo wykorzystać do snucia materialistycznych hipotez. Przeciw wszystkiemu innemu muszę stanowczo zaprotestować. Nauki empiryczne mają określone racjonalne metody i nie sposób nagle udawać, że porzucenie jednej obalonej hipotezy ma na nie jakiś istotny wpływ. To, że medycyna, biochemia, czy genetyka upadnie bez darwinizmu to szalona spekulacja. Każda z tych dziedzin ma jakiś swój zestaw udowodnionych empirycznie (przez predykcje i doświadczenia) teorii, dla których prawdziwość darwinizmu nie ma żadnego znaczenia.47. Widzimy, że zamiast empirycznej, racjonalnej metody nauki usiłuje się nam tu przemycić zupełnie inną. darwinizm jest ’naukowy’ sam przez się i całkowicie niezbędny dla nauk o życiu, a jak coś się sprzeciwia darwinizmowi to sprzeciwia się samej ’nauce’. Dawkins ([RD])idzie nawet dalej. Wiara w potężność darwinizmu rozwiązuje wszelkie problemy, zarówno z samym darwinizmem i na zewnątrz jego (emfazy poniżej moje).

(s. 140). “Odkrycie, przez Darwina, działającego procesu, który robi bardzo nieintuicyjną rzecz, jest tym co sprawia, że jego wkład do ludzkiej myśli jest tak rewolucyjny i tak naładowany mocą by podnieść świadomość.

(s. 141-142) “Zaskakujące jak potrzebne jest takie podniesienie świadomości. Fred Hoyle był świetnym fizykiem i kosmologiem ale (tu Dawkins wymienia jego poglądy o biologi jako fałszywe, bez dalszego dowodu) sugerują, że potrzebował podniesienia świadomości przez dobrą ekspozycję na teorię doboru naturalnego. Na poziomie intelektualnym myślę że on rozumiał dobór naturalny. Ale potrzebujesz przesiąknąć doborem naturalnym, zanurzyć się w nim, popływać w nim by naprawdę dostrzec jego potęgę. “

(s. 188 ) “Najbardziej pomysłowym i potężnym dźwigiem odkrytym do tej pory jest Darwinowska ewolucja przez dobór naturalny. (…) Nie mamy równoważnego dźwigu dla fizyki. Jakiś rodzaj teorii Multiverse mógłby co do zasady zrobić taką samą wyjaśniającą robotę jak Darwinizm robi dla biologii. Ten rodzaj wyjaśnienia jest powierzchownie mniej satysfakcjonujący niż biologiczna wersja Darwinizmu, ponieważ ma większe zapotrzebowanie na szczęście. Ale zasada antropiczna pozwala nam postulować znacznie więcej szczęścia, niż ilość z jaką nasza ograniczona ludzka intuicja jest komfortowa. Nie powinniśmy tracić nadziei, że lepszy dźwig wyrośnie w fizyce, coś tak potężnego jak Darwinizm w biologii. “

Wybrano te fragmenty z Dawkinsowego argumentu, że Bóg “prawie na pewno” nie istnieje. Parę komentarzy słowem wyjaśnienia. “Dźwig” (o którym pisze i Dennett) to koncepcja powyższej filozofii, zgodnie z którą naukodarwinista powinien wyjaśniać świat tak, żeby go coraz bardziej rugować z niego kreacjonizm i Stwórcę. Cokolwiek, co mogłoby przywodzić na myśl Stwórcę jest zabronione i nazywa się “powietrznym hakiem” (ang. skyhook). Teoria jest na tyle potężna na ile może dostarczyć takich wyjaśnień. I tak na przykład argument fine tuning (biorący się z kosmologii argument na istnienie Boga) usiłuje się tu wyjaśnić przez teorię wielu wszechświatów (Multiverse) – inną nienaukową (zob. [pw]) hipotezę. ’Zasada antropiczna’ u Dawkinsa znaczy tyle, że różne nadzwyczajne nieprawdopodobieństwa mogły się zadziać biorąc pod uwagę, że jesteśmy na jednej z wielu planet zdolnych do zamieszkania. Na przykład jeśli (pisze Dawkins) prawdopodobieństwo powstania życia jest jak jeden do miliarda, to mogło się to zadziać na jednej z miliardów planet. Problem w tym, że też nie – to są znacznie, znacznie mniejsze szanse48.

Z racjonalnymi metodami nauki nic to wspólnego nie ma. Pojęcia takie jak “poziom świadomości” czy “nadzieja” są całkowicie poza ich zasięgiem – nie da się ich opisać obiektywnymi wielkościami, ani sprowadzić do racjonalnych przesłanek, ani nawet podać uniwersalnych definicji. Multiverse to najwyżej nietestowalna spekulacja, silny adaptacjonizm też (w praktyce). Argument z ’zasadą atropiczną’ się nie zgadza matematycznie. Wszystko to można opisać słowem ’metafizyka’. Można ją dalej sklasyfikować jako pseudonaukę: bo udaje ona naukę, nie mając ku temu podstaw i dalej jako irracjonalny naturalizm (przez porzucenie świadomego operowania przesłankami na rzecz nieświadomych władz umysłu).

Rachunek ’złożoności’ Dennetta i Dawkinsa z dźwigami i hakami ma, moim zdaniem, ten problem, że oni muszą jakoś odnieść złożoność hipotezy (np danego procesu adaptacyjnego) do złożoności tego, co ona usiłuje opisać (jakaś cecha organizmu). Do tego trzeba by ścisłej definicji złożoności, a nie widziałem, by jakąś podali. Naprawić się chyba tego nie da. Jeden wybór definicji, jakim jest złożoność Kołmogorowa (długość najkrótszego programu komputerowego, który mógłby wyprodukować jakieś obserwacje) jest dla nich dość bezużyteczny. Po pierwsze, nie mówi ta złożoność nic na temat bytów nieredukowalnych do algorytmów, jak człowiek albo Bóg, więc musi zrezygnować z ich badania a priori. Po drugie wtedy problem ewolucji byłby postaci “Czy da się wytwarzać złożoność algorytmiczną przy pomocy losowej optymalizacji”, co wygląda na trudną przeszkodę do pokonania. Alternatywnej definicji dostarczył Popper ([POP], r. VII), wskazując, że małą złożoność można zdefiniować przez dużą falsyfikowalność – tutaj notabene też oni nie poszaleją, bo trzeba by mieć moc predykcyjną i wyrzucać hipotezy, które nie działają. Widzimy tu przykład problemu z filozofią irracjonalistyczną o którym wspominaliśmy w 4.1.3. Co to jest “złożoność”? Nie wiadomo, choć czujemy, że to oczywiste. Ciekawe, czym jest “nauka” – powyżej wymknęło mu się, że teoria Multiverse to “wersja darwinizmu” (czyżby wznoszenie się ku darwinizmowi kosmicznemu49?) i jest to jedynie “powierzchownie” mniej satysfakcjonujące bo “ma większe zapotrzebowanie na szczęście”. Zgadzam się z tym, że neodarwiniści mają duże zapotrzebowanie na szczęście, dużo większe, niż im się wydaje.

5.8.2 Sam Harris i moralność naukowa

Sam Harris odkrył zaś, że “nauka” może ustalić wartości moralne W eseju “Clarifying the Lanscape” [SHa] tłumaczy, co on rozumie przez metodę naukową. Esej ten jest karkołomną próbą zrównania różnych niezbyt precyzyjnych metodologicznie dziedzin nauki (z jego własną “nauką” na czele) z fizyką.

Bronię zasadniczo jedności wiedzy, że granice między dyscyplinami są jedynie konwencjami”

Czasami jedność wiedzy jest bardzo łatwa to zobaczenia: czy jest naprawdę granica między prawdami fizyki i tymi biologii – nie.”

Łatwo stwierdzić, że fizyka (dobrze przetestowane teorie uczone w szkole i na studiach) jest czymś sympatycznym, bo pozwala nam przewidzieć z ogromną dokładnością to, czego w inny sposób byśmy wiedzieć nie mogli – inaczej rzecz się ma z biologią, i zupełnie inaczej z parapsychologią. Harris musi to zamaskować, gadając o jakichś losowych rzeczach bez znaczenia dla istoty problemu np:

Jestem zdziwiony, że niektórzy myślą o nauce w sensie tytułów naukowych, budżetów i architektury, a nie logicznych i empirycznych intuicji które pozwalają formułować uzasadnione sądy o świecie”

“Niektórzy” myślą o nauce w sensie jej metody, głównie zbioru przesłanek rozumowania naukowego. A intuicja to właśnie przekonania pojawiające się bezpośrednio, bez świadomego operowania przesłankami przy pomocy rozumu. Czyżby Harris miał takie pozarozumowe poznanie tego, co jest naukowe lub nie? Na to wygląda. Patrz, to jest “łatwe do zobaczenia”, że nie ma “granicy” między “prawdami” fizyki i biologii, po prostu on tak myśli i tak musi być.

Zauważmy, że “nauka” tu nie tylko definiuje wartości. Nauka Harrisa nawet ma wartości, oto więc epistemologia i aksjologia stały się jednym. Co to są te “wartości” nie wiadomo, ale Harris twierdzi, że jeśli światowej sławy genetyk Collins mówi, że Bóg obdarzył człowieka duszą nieśmiertelną, wolną wolą i moralnością, on te wartości “podważa każdym słowem”.

Część pozycji Harrisa i Dawkinsa byłaby do obronienia na gruncie twardego relatywizmu, zwłaszcza maksymy “wszystko się nada” Paula Feyerabenda. Problem w tym, że u Harrisa wcale nie “wszystko się nada” – na przykład różni religianci podważają wartości nauki. To jest gwóźdź programu – fizyk Stenger może usiłować wyrzucić za burtę religię – biorąc za metodę falsyfikacjonizm, ale wyfrunie za nią również i Harris i mu podobni. Harris takiego luksusu nie ma – zaś efekty tego konundrum widać wyżej.

5.9 “Zgniećcie Bezecną!”

Trudno się oprzeć wrażeniu, czytając kilku powyższych autorów z 5.8, że wybrałem akurat takich, którzy pasują do mojej hipotezy i sam popełniam błąd indukcyjny, który co rusz komuś zarzucam. Po pierwsze jednak, nie ja tu samodzielnie wybierałem. Richard Dawkins to profesor Oksfordu (obecnie profesor emeryt), członek Royal Society i laureat wielu nagród: naukowych, popularyzatorskich i “wolnomyślicielskich”50. Pochwalają jego prace nawet laureaci nagrody Nobla. Gdyby ci wszyscy ludzie mogli wynieść do tychże honorów kogoś znaczniejszego, bardziej sposobnego chorążego postępu, niewątpliwie by to zrobili. Nie robią tego. Jest wielu ateistycznych uczonych i filozofów których ja osobiście cenię wyżej niż Dawkinsa, tylko że oni piszą rzeczy, które dostarczają mi argumentów, jak widzieliśmy – nikogo takiego ze strategicznego punktu widzenia nie opłaca się promować. Podobnie twarzą ateizmu wynikającego z biologii ewolucyjnej nie może zostać Koonin, bo nagle wszyscy by przeczytali, że z życiem na ziemi to wcale nie jest taka prosta sprawa, jak dotychczas Dawkins twierdzi. Inni z wielkich mędrców tego świata zaś często nie są zainteresowani w ogóle sprawą religii (Feynman), przyznają się do ateizmu a priori (Lewontin), albo w inny sposób niespecjalnie pomagają51. Inteligencja i niewiara nie tworzy dobrego koryfeusza tej niewiary – potrzebna jest jeszcze specyficzna bezwzględność, w myśl wolteriańskiego credo “Écrasez l’infâme!” – “Zgniećcie bezecną”52.

Podobny obraz rozciąga się i w przeszłość – wspomnieliśmy w tej pracy trochę takich co uchodzą za mądrych, jeśli chodzi o filozofię. Na przykład Hume – którego argumenty katolicka religia obrócić na swoją korzyść. A co zaś z dziełami “filozofii popularnej”, literatury i dziennikarstwa? Weźmy na przykład “Słownik Filozoficzny” Voltaire (np “Wiara”, “Religia”, “Cnota”), czy “Wielkiego Inkwizytora” Dostojewskiego. Czy tam są jakieś rozumowania oparte na faktach, czy logice? Nie zauważyłem, najwyżej takie które można z łatwością obalić. Zostaje jedynie paszkwil. Ani jeden ani drugi nie osądził dobrze rozumem własnych poglądów. Taki oto atak im wystarczy, by osądzić najdonioślejszą tajemnicę istnienia – a przez to i siebie. Wielu innych atakuje od strony “historycznej”, w czym najwięcej udziału mają moderniści wyrośli z protestantyzmu53. Dowodzi się “historycznie”, że Ewangelia i doktryna Kościoła została w jakiś sposób sfałszowana. Zwłaszcza mówi się, że nie ma dowodów na dawne cuda Chrystusa, przemilczając przy tym większe nawet cuda współczesne jak Fatima. Inni oskarżają Kościół o odpowiedzialność za różne podłości, oszukując przy tym, albo rozdmuchując znacznie jakieś rzadkie sprawy. Ks. Ruotolo54 porównał całą tą grupę ludzi do tłumu krzyczącego “Na krzyż z nim” w Wielki Piątek. Z kim tak naprawdę? Z rozumem na krzyż – bo wszak Chrystus to Logos55 – Mądrość Przedwieczna. Cóż może człowiek potrzebniejszego sobie uczynić, niż rozstrzygnąć rozumem sprawy swojego istnienia, przyszłości i przeznaczenia? Albo cóż gorszego może sobie zrobić, niż wysilić ten rozum, by siebie zwieść i okłamać. Oto więc na krzyż, z rozumem i prawdą. Wiele wysiłku włożyli oni wszyscy by “Zgnieść bezecną”, ale nie szukali pilnie odpowiedzi, dlaczego to robią. Czy gdy się otrząśnie fałsz zostaje jakaś odpowiedź?

6 Załącznik.

Poniższe świadectwa są w źródłach w języku angielskim i zostały przeze mnie przetłumaczone na język polski, chyba by sprecyzowano inaczej. Pochodzą z książek Stanleya Jakiego [slj], Johna de Marchi [DM2], Idalino Costa Brochado [CB] i innych źródeł.

Świadectwo Jose Maria Almeidy Garret: ([DM2] s. 139, [CB] s. 175, [slj]), (oryginał po portugalsku w [DCF] s. 149 i w “Os Episodios…”, [DCF] s. 577)

Musiało być to około drugiej czasu urzędowego i około południa słonecznego. Słońce przebiło się przez gęste chmury i świeciło jasno i intensywnie. Zwróciłem się w kierunku magnesu który przyciągał wszystkie spojrzenia i zobaczyłem je jako dysk z jasno widoczną krawędzią, świetlisty i błyszczący – ale taki który nie ranił oczu. Nie zgadzam się z porównaniem które słyszałem w Fatimie – że to matowy srebrny dysk. Był to raczej czystszy, bogatszy, jaśniejszy kolor – coś jak połysk perły. Nie przypominał księżyca w pogodną noc – bo patrzenie nań sprawiało wrażenie, że to żyjący organizm. Nie był sferyczny jak księżyc i nie miał podobnej barwy, odcienia czy zacienienia. Wyglądał jak oszklone koło z macierzy perłowej. Nie mógł być pomylony ze słońcem widzianym przez mgłę (nie było wtedy mgły, z resztą), bo obraz nie był zamglony, ciemny i rozproszony. W Fatimie to (dysk – K.Z.) dawało światło i ciepło i widać je było wyraźnie – z łatwo widoczną krawędzią.”

Niebo było usiane lekkimi chmurami. Chmury przechodziły ze wschodu na zachód i nie przesłaniały światła słońca – dając wrażenie przechodzenia za nim – choć czasem białe cętki przybierały różową i niebieską barwę przechodząc przed słońcem. Nadzwyczajne było to, że można było skupić wzrok na tym piecu światła i ciepła bez bólu ani oślepienia źrenic. Fenomen, z wyjątkiem dwóch przerw gdy słońce wydawało się wypuścić promienie błyszczącego gorąca, które zmusiły nas by odwrócić wzrok, musiał trwać około 10 minut.”

Słońce nie było nieruchome i nie było to iskrzenie ciała niebieskiego – kręciło się wokół siebie. Nagle usłyszałem wrzawę, okrzyk przerażenia całego tłumu. Słońce wirując dziko jakby uwolniło się z firmamentu i ruszyło w stronę ziemi groźnie, jakby chcąc ją zmiażdżyć swoją wielką, ognistą masą. Okropne uczucie to było”

Podczas fenomenu, który właśnie opisałem były zmiany kolorów powietrza. Patrząc na słońce zauważyłem, jak wszystko ciemnieje. Patrzyłem na najbliższe obiekty, a potem aż po horyzont. Widziałem wszystko w kolorze ametystu. Obiekty wokół mnie, niebo i atmosfera, były w tym samym kolorze. Dąb nieopodal rzucał cień w tym kolorze na ziemię.

Obawiając się, że cierpię na uszkodzenie źrenic, nieprawdopodobne wyjaśnienie, bo wtedy nie widziałbym na purpurowo – odwróciłem się i zamknąłem oczy, zakrywając je rękami, by odciąć dostęp światła. Nadal będąc odwrócony, otworzyłem oczy i zobaczyłem tak samo purpurowy krajobraz.

Wrażenia nie przypominały zaćmienia i patrząc na słońce dostrzegłem, że atmosfera się oczyściła. Niedługo później usłyszałem wieśniaka nieopodal wołającego z zaskoczeniem: “Proszę spojrzeć, ta pani jest cała żółta”. I tak naprawdę wszystko, blisko i daleko, zmieniło się przybierając kolor żółtego adamaszku. Ludzie wyglądali jakby mieli żółtaczkę, (…) moja własna ręka była tego koloru.

Artykuły Avelino de Almeidy z “O Seculo” i “Ilustracao Portugesa” [bla], [DM2] s. 137

O Seculo” – 16 października 1917

Widzimy jak ogromny tłum odwraca głowy w kierunku słońca które wygląda zza chmur w pełnym zenicie. Słońce przypomina matowy srebrny talerz i można na nie patrzeć bez najmniejszego wysiłku – nie pali i nie oślepia. Można by powiedzieć, że trwa jakieś zaćmienie. Ale nagle wielka wrzawa się podnosi i najbliżsi widzowie krzyczą “Cud, cud”. Przed zdumionymi oczyma tych ludzi, których postawa przenosi nas do czasów biblijnych, którzy bladzi ze strachu patrzyli w niebo z odkrytymi głowami, słońce dygotało i wykonywało niewidziane nigdy wcześniej gwałtowne ruchy. “Tańczyło” wedle typowych określeń chłopów”

Ludzie wtedy zaczęli się dopytywać kto, co widział. Wielka większość widziała drżenie i taniec Słońca, inni potwierdzili, że widzieli twarz Świętej Panny, jeszcze inni przysięgali, że słońce wirowało jak fajerwerk i że zbliżyło się do Ziemi jakby chciało spalić ją swoimi promieniami. Niektórzy widzieli sukcesywne zmiany kolorów.”

Ilustracao Portugesa” – 29 października 1917

Widziałem, że deszcz przestał padać o przewidzianej porze. Gęsta masa chmur rozstąpiła się i słońce – dysk z matowego srebra pokazało się w zenicie i rozpoczęło swój konwulsyjny taniec, który wielka liczba osób porównała z tańcem serpentynowym, tak piękne i wspaniałe były kolory kolejno zdobiące tarczę słoneczną.”

Nie wystarczy to by zaspokoić twoje życzenie, ale moje oczy i uszy z pewnością nie widziały ani nie słyszały różnych rzeczy, a niewielu było takich których nie wzruszyła wielkość tego spektaklu, wyjątkowego i nade wszystko wartego badań i przemyśleń.”

prof. Goncalo Almeida Garret – 3 grudnia 1917 ([slj], [Dl], s.11, oryginał portugalski [DCF] s. 146)

” 1. Zjawisko trwało 8 do 10 minut 2. Słońce straciło oślepiającą jasność, przybierając niby ksieżycowy połysk, tak, że łatwo było je oglądać. 3. Trzy razy słońce wydawało się wirować na obrzeżach, strzelając iskry, jak znane fajerwerki. 4. Ten ruch, pojawiający się i przerywany trzy razy, był szybki. 5. Słońce stało się fioletowe a następnie żółte, rozpościerając ten kolor na ziemię, (potem – K.Z.) odzyskało swój blask i jasność, sprawiając, że nie można było na nie już patrzeć. 6. To wszystko stało się krótko po południu, w okolicach zenitu (co jest bardzo ważne). Nie uważam tego zjawiska za astronomiczne, ale atmosferyczne na tle słońca, z efektami blasku księżyca i rotacyjnego ruchu. Takie efekty są jednak nieprawdopodobne w zenicie, gdy wpływy meteorologiczne są słabe. “

Maria de Martel Patricio”, ” O Dia” z 19 października 2017 ([DM2] s.136, także [CB] i u innych)

Słońce wyglądało jakby okryte całunem, tak że można było na nie patrzeć. Odcień nieba, macierz perłowa, zmienił się w coś w rodzaju jaśniejącej srebrnej płachty, która rozerwała się, gdy chmury się rozstąpiły, a srebrne Słońce, spowite szarą jasnością welonu wydawało się kręcić i wirować, otoczone kręgiem cofniętych chmur. Wzbił się wtedy krzyk z każdego gardła, padliśmy na rozmokniętą ziemię, my tysiące i tysiące stworzeń Bożych, które wiara wzniosła ku niebu. Światło stało się niebieskawe w wybornym odcieniu, jakby z witraży wielkiej katedry rozlewając się na wielką gotycką nawę. (…) Niebieski powoli znikł i światło wyglądało jakby z żółtego witraża. Żółte plamy były na twarzach, białych chustkach i ciemnych, szarych spódnicach świadków. Pojawiły się wszędzie w dębowym zagajniku na skałach, na ziemi. Wszyscy płakali, modlili się ze zdjętymi czapkami, przejęci wspaniałym cudem na który liczono. Sekundy i minuty wydawały się godzinami, tak malownicze to było. Chmury płynęły z góry, w mglistym szarym świetle które okryło słońce. (…)”

A Beira Baixa”, z 20 października ([slj], 73)

Tysiące osób potwierdziło, że widziało to zjawisko. Deszcz lał się strumieniami. Przestał o przewidzianym czasie objawienia, jakby posłuszny głosowi”widzących” którzy powiedzieli, że nie będzie trzeba już trzymać parasoli otwartych.”

Słońce się pojawia, świeci dziwnym światłem, widziane jak gdyby było księżycem w pełni. Jego światło przechodzi stopniowe przemiany, raz czasem jakby dysk słoneczny był otoczony pierścieniem ognia, czasem jak srebrna metalowa miska. Wydaje się kręcić wokół swojej osi szybko i sprawia wrażenie urwania się z orbity i rzucenia się na Ziemię, produkując gwałtowne ciepło. Nikt w dobrej wierze niczemu z tego nie zaprzecza. Słyszeliśmy to od tych co to widzieli i listy przesłane z Fatimy to potwierdzają. Czy było to zjawisko naturalne, które powtórzyłoby się w identycznych warunkach atmosferycznych? Zjawisko elektryczne,jak niektórzy próbują twierdzić? Nie wiemy, ani nie myślimy, że do nas należy się wypowiedzieć na tak delikatny temat”

Diario de Noticias” ([CB], s. 153) z 15 października 1917:

Masowa sugestia natychmiast złapała te tysiące wierzących i ciekawskich. Wielka liczba osób otworzyła parasole – a dzieci nakazały je zamknąć; wówczas wedle świadectwa tysięcy osób – wydarzyła się dziwna rzecz. Słońce – wyglądające na dysk matowego srebra – poruszało się w okręgu – jakby napędzane elektrycznością – wedle świadectwa wybitnych ludzi którzy oglądali to wydarzenie”. I tysiące poddanych sugestii (kto wie czy nie zwiodło ich światło słońca, które pierwszy raz widzieli tego dnia) padło na ziemię, płacząc i trzymając się za ręce.”

Maria de Lemos Queiros, list do redakcji “Correio da Beira”, 11 listopada 1917 ([DCF], s.127 po portugalsku i [slj] s.107)

Minuty później (po tym jak Łucja powiedziała, że widzi objawienie, K.Z.), po przyjściu pastuszków, dokładnie w przewidzianym czasie (o godzinie pierwszej) przestało padać, a niebo do tej pory ciemne, rozpogodziło się trochę naprzeciwko obiecanego miejsca objawień, co instynktownie skierowało wszystkie spojrzenia w tamtym kierunku. Naprawdę była to chwytająca za serce scena, widziana przez 40 do 50 tysięcy ludzi. (…) Nie widzieliśmy Naszej Pani i nie uważamy się za tego godnych. Ale widzieliśmy potwierdzenie, nadprzyrodzone zjawisko słoneczne! (…) Jak mówiłam, o pierwszej, w miejscu gdzie chmury się rozstąpiły, ze zdumieniem ujrzeliśmy srebrny glob, kręcący się trochę i przykrywany tu i ówdzie przez chmury. To się powtórzyło 3 razy w odstępie 3-4 minut. (…) Po tym preludium, król nieba (Słońce – K. Z.), jakby przesłonięty przez chmury, ale nie całkowicie, ukazał się nagle w pełnym splendorze, bardzo różny od swojego zwykłego wyglądu, okryty czerwoną chmurą albo płomieniem. Po paru chwilach glob nerwowo drżał, jakby poruszany elektrycznością. Wydawał się rosnąć, próbując jakby przyspieszać i spadać na ziemię, wywołując moment strachu i radości.”

Joao Maria Lucio Serra, list opublikowany w “A Ordem”, 21 listopada, ([slj])

oglądali słońce na tle błękitnego nieba, bez uszkodzenia źrenic intensywnym blaskiem ani żadnych problemów ze wzrokiem, podczas gdy ono pojawiało się w różnych kolorach, kręcąc się szybko, a czasami wydawało się urywać z nieba i zbliżać do Ziemi.”

7 Bibliografia

[slj] Stanley, Jaki – God and Sun in Fatima, 1999, RealViewBooks

[CB] Idalino Costa Brochado, “Fatima in The Light of History”, 1955, Bruce

[pw] Why String theory is still not even wrong, wywiad z P. Woitem, J. Horgan, 2017 https://blogs.scientificamerican.com/cross-check/why-string-theory-is-still-not-even-wrong/

[DCF] Documentação Crítica de Fátima Seleção de documentos 1917-1930 https://www.fatima.pt/en/documentacao/f001-documentacao-critica-de-fatima-selecao-de-documentos-1917-1930

[JH] John Haffert, “Meet the witnesses of Miracle of The Sun” 1961

[DM2] John de Marchi “Fatima: The Full Story”, 1986

[WW] William Walsch “Our Lady of Fatima”, 1954

[bla] “O Seculo” i “Ilustracao Portugesa” o Fatimie, w przekładzie na angielski, John Nahrgang https://www.bluearmy.com/wp-content/uploads/2016/11/Episode-8_Newspaper-reports-from-Fatima-1917.pdf

[KP] Karl Popper, Stanford Encyclopaedia of Philosophy https://plato.stanford.edu/entries/popper/

[CC] Can we trust climate models?, J. C. Hargreaves and J. D. Annan, WIREs Clim Change 2014, 5:435–440. doi: 10.1002/wcc.288

[SM] Ellis, G., Silk, J. Scientific method: Defend the integrity of physics. Nature 516, 321–323 (2014). https://doi.org/10.1038/516321a

[Lad] J. Ladyman, ‘Understanding Philosophy of Science’, 2002, Routledge

[Mcc] „Evidence for Visions of Virgin Mary” Kevin McClure

[cl] PHOTOGRAPHIC EXPOSURE CALCULATION – A HISTORY, Chris Lord, dostęp 8.06.2022, https://www.brayebrookobservatory.org/BrayObsWebSite/HOMEPAGE/PHOTO_EXP_CALC_HIST.html

[Jn] “Looking for a Miracle”, Joe Nickell, wersja Kindle

[SR] “Miracles”, Scott Rogo, s. 227-232 ISBN 9780809255962

[GL] “Supernatural, Occult and the Bible”, Gerard Larne, 196

[AR] “Miracles, Opposing Points”, Arvey, s. 70-71

[Dl] “Fatima pictures and testimonials: in-depth analysis”, Philippe Dalleur, Scientia et Fides, Vol. 9 No. 1 (2021), https://apcz.umk.pl/SetF/article/view/SetF.2021.001

[BR] “Fatima Miracle Claims All Wet” Benjamin Radtford https://skepticalinquirer.org/2019/05/fatima-miracle-claims-all-wet/

[BR2] “The Lady of Fatima and Miracle of The Sun”, B. Radtford, 2013 https://www.livescience.com/29290-fatima-miracle.html [POP] “Logika Odkrycia Naukowego”, Karl R. Popper, Aletheia, 2002

[ST] Stacja Ateizm, “Cuda – Bóg”, dostęp 8.06.2022, https://youtu.be/PCMvkx-NYiw?t=1166

[Sch] Lisa Schwebel, “Apparitions, Healings, and Weeping Madonnas: Christianity and the Paranormal”, 2004

[Rah] Visions and prophecies, Karl Rahner, 1963

[MST] “The whole truth about Fatima : Volume 1 Science and the Facts” Michel de la Sainte Trinité, 1989, Buffalo NY

[MST2] “The whole truth about Fatima : Volume 2” Michel de la Sainte Trinité, 1990

[ms] Auguste Meessen, Apparitions and Miracles of the Sun, International Forum in Porto “Science, Religion and Conscience” October 23-25, 2003

[Plat] T. McGrew, Stanford Encylopaedia of Philosophy, “Miracles”, 2019, https://plato.stanford.edu/entries/miracles/#ImpHumMir

[PPop] S. Thornton, Stanford Encylopaedia of Philosophy, “Karl Popper”, 2021 https://plato.stanford.edu/entries/popper/

[LC] “The Problem of Miracles: A Historical and Philosophical Perspective”, William Lane Craig, dostęp 09.06.2022 https://www.reasonablefaith.org/writings/scholarly-writings/historical-jesus/the-problem-of-miracles-a-historical-and-philosophical-perspective

[SHa] Sam Harris, “Clarifying the Landscape”, 2014 https://www.samharris.org/blog/clarifying-the-landscape

[ff] “Falsyfikacja”, dostęp 8.06.2022, https://www.youtube.com/watch?v=kdErI6QKKDo

[DD] “Dawkins Delusion”, Harry Calahan, 2007, ISBN 9781847530950

[AG] ‘Dennett’s Rhetorical Strategies in “Consciousness Explained” ’, Anthony A. Derksen, Journal for General Philosophy of Science / Zeitschrift für allgemeine Wissenschaftstheorie Vol. 36, No. 1 (2005),

[Lak2] “Criticism and the Methodology of Scientific Research Programmes”, Imre Lakatos, Proceedings of the Aristotelian Society, New Series, Vol. 69 (1968 – 1969),

[RSim] “An Atheist in the Choir Loft”, Robert Simpson, s. 68

[RT] “You Have No Idea What Happened”, Maria Konnikova, dostęp 8.06.2022, https://www.newyorker.com/science/maria-konnikova/idea-happened-memory-recollection

[EC] “The Everlasting Check”, John Danaher, dostęp 8.06.2022, https://philosophicaldisquisitions.blogspot.com/2017/07/the-everlasting-check-understanding.html

[Lak3] 34–35, The Methodology of Scientific Research Programmes, 1978, Imre Lakatos, za artykułem “Imre Lakatos” na en.wikipedia.org.

[ASo] “Beyond the Hoax – Science as a practice”, A. Sokal, s. 178

[tr] “The miracle of the sun – a case study”, “Science and God”, Thorsten Renk, dostęp 8.06.2022, https://webhome.phy.duke.edu/~trenk/various/science_and_god.html

[Ag] Św Augustyn, “Miasto Boże”, 22:18 – O cudach.

[Rus] Bertrand Russel, s. 107. “Problems of Philosophy”, 1912.

[EML] “Elimination of Methaphysical Thought through Logical Analysis of Language”, Rudolf Carnap, translated by Arthur Pap, in “Logical Positivism”, edited by A. J. Ayer 1959, Free Press, NY

[RD] Richard Dawkins, “God Delusion”, Wyd. angielskie Kindle.

[DDn] Daniel Dennett, “Darwin’s Dangerous Idea”,

[Bon] Bonevac, D. John Calvin’s Multiplicity Thesis. Religions 2021, 12, 399. https://doi.org/10.3390/rel12060399

[Hum] David Hume, “Enquiry Concerning Human Understanding” https://courses.lumenlearning.com/modernphilosophy/chapter/david-humes-1711-1776-enquiry-concerning-human-understanding/

[Gd] S.J. Gould, R. Lewontin “Spandrels of St. Marco and the Panglossian paradigm”.

[Gd2] “Punctuated Equilibria: The Tempo and Mode of Evolution Reconsidered”, S. J. Gould, N. Eldredge, Paleobiology, Vol. 3, No. 2 (Spring, 1977),

[DNob] The Illusions of the Modern Synthesis, Denis Noble, Biosemiotics volume 14, pages 5–24 (2021) https://link.springer.com/article/10.1007/s12304-021-09405-3

[Yen] “Seeing is Believing: Constructing the Higgs Boson” Ch. Yen.

[KMro] “Przeszłość to Dziś I klasa cz. 2”, K. Mrowcewicz, STENTOR, 2005, Warszawa

[Fey] Paul Feyerabend, “Przeciw Metodzie”, Aletheia

[Carn] R. Carnap “Elimination of Metaphysics through Logical Analysis of Language”, Erkenntnis:60-81 (1932)

[Cob] W. Cobbett, “Historya Reformy Protestanckiej w Angliji i Irlandyji”, 1874, nakładem L. Rzepeckiego

[Den] H. Denifle, “Luter i Luteranizm: z oryginalnych źródeł”, 1917, Torch press (wyd. angielskie)

[Sny] T. Snyder “Black Earth”, s. 1-9. NYC 2015

[Aue] “The Authority of Obscurity: Fludd, Hamann, Heidegger, Kripke” D. Auerbach.

[Wol] “Dociekania Filozoficzne” L. Wittgenstein, PWN, przedmowa tłumacza B. Wolniewicza.

[Wol2] “Filozofia i Wartości t. 2”, “O sytuacji w filozofii współczesnej”, B. Wolniewicz, 2018, WUW

1 Podrozdział 4.1 i część punktów podrozdziału 3.2 są nieco bardziej techniczne i poświęcone uzasadnieniu tez i odrzuceniu obiekcji. Można zostawić je na później przy czytaniu.

2 ten fragment pochodzi z książki Jakiego, nie ma go w [DM2]

3 Falsyfikacjonizm wyrafinowany (zob. 4.3).

4 Lakatos stwierdził, że “nikt do tej pory nie znalazł żadnego kryterium demarkacji (tj podziału nauki i nienauki), wedle którego Darwin może być określony jako naukowy”.

5 Indukcja jest to rozumowanie, które z obserwacji jakiejś zależności wyprowadza ogólną zasadę. Np. “Widzę same białe łabędzie (obserwacje), więc wszystkie łabędzie są białe (zasada).” Do połowy XXw. widziano w indukcji głównego kandydata na metodę naukową, mimo braku racjonalnych podstaw (tzw problem indukcji). .

6 Neodarwinowska synteza, jest to jedna z teorii ewolucji opracowana do lat 60 – słowo ’synteza’ odnosi się do połączenia darwinizmu i genetyki Mendla – jednego z postulatów tejże teorii. Tzn niewielkie zmiany organizmów miałyby się akumulować do coraz większych zmian i wreszcie wytworzenia się gatunków. Podważono to jednak (np przez zapis kopalny [Gd2]), podobnie też część innych jej postulatów [DNob], ([Kn] s. 399). Biologowie proponują obecnie znacznie zmienioną teorię ewolucji. Ateistyczni aktywiści obstają czasem przy starszej wersji, może dlatego, że nowa spycha coraz większą część historii życia do rzadkich, prehistorycznych wydarzeń. Trudno wtedy podważać dowody cudów tu i teraz, zarazem utrzymując, że wie się, co zaszło milion lat temu.

7 Wobec masy wyników sprzecznych z dobrze ustalonymi teoriami naukowymi.

8 poruszające się szybciej niż światło, co jest niezgodne m.i. ze szczególną teorią względności

9 obserwacje Kuhna i Lakatosa zob. 4.3.2,

10 Zob. [Fey], indeks analityczny.

11 Wyjątek był w sierpniu, nie było objawienia 13 sierpnia bo Santos zamknął wizjonerów celem śledztwa. Zgromadzony tłum widział jednak cudowne zjawiska w ustalonym czasie i miejscu również bez wizjonerów.

12 Równoważne części I argumentu Hume’a (zob. 5.7).

13 Sceptyk dalej może założyć a priori, że cud jest jeszcze większą niemożliwością i że żadne świadectwo z doświadczenia nie wystarczy – ale jak on może to wiedzieć, skoro prawa naukowe zna z doświadczenia i jednocześnie chce to samo doświadczenie podważać.

14 O cudownych zjawiskach z Lourdes np pisał o. Kolbe w 1926: “Puszczano w ruch sugestię, hipotezę itd., ale i te środki nie wytrzymały krytyki, boć i jak że rozłupanej kości nakazać, aby się zaraz zrosła, albo dokonać, by miliardy mikrobów wedle życzenia (…) strawione płuca z powrotem wypluły…”- Rycerz Niepokalanej 5 (1926) 27. Jest to szeroko stosowana strategia. Św. Maksymilian Maria Kolbe, męczennik – zabity w 1941

15 Twórcą teorii gwiezdnej nukleosyntezy był wybitny astrofizyk Fred Hoyle, więcej o nim w 5.8.

16 Nie jest jasne, czy ona w ogóle była pozytywistyczna u Wittgensteina. Znawca Wittgensteina Wolniewicz wspomina zarówno o fundamentalnym niezrozumieniu Traktatu przez Carnapa i innych pozytywistów, jak i krótkim okresie quasi-pozytywistycznym u Wittgensteina pod koniec lat 20.

17 Wittgenstein w opublikowanych pośmiertnie “Dociekaniach Filozoficznych” postawił między innymi tezę, że nie może istnieć teoria odwzorowania zdań języka w stany rzeczywistości.

18 Martin Heidegger, zm. 1976, wpływowy filozof niemiecki

19 Widać w tej uwadze, że kocioł przygania garnkowi. Najpierw mówi o “empirycznie ugruntowanej indukcyjnej nauce” zakładając nadal że coś takiego w ogóle istnieje, a potem poprawia definicję ad hoc, pod to co mu pasuje.

20 “Jestem głodny”, “Jestem strażakiem”, “Jestem w domu” – po angielsku ma to więcej sensu, np w Continuous Tense

21 Często wychodzi niewiele. Hegel pisał zawiłe prace, z których część nie niesie znaczenia bardziej niż poezja, np Naturphilosophie. (zob. [AAM]). Heidegger polega na teologicznej i mistycznej retoryce, stwierdzeniach przypisujących mu sekretne bezpośrednie poznanie tajemnic “Istnienia” [Aue]. Więcej o tym za chwilę.

22 W przedmowie do polskiego wydania “Dociekań Filozoficznych” [Wol].

23 A przykład zdemaskowania “pozornie teoretycznego” tekstu współczesnej filozofii postmodernistycznej można znaleźć w [Wol2].

24 Od Tertuliana pochodzi metafora o “Dwóch Księgach”, Księdze Objawienia i księdze natury. Później powtarzali ją często protestanci. Warto zaproponować inną dwoistość: racjonalistyczne badanie natury – to znaczy nauki ścisłe i racjonalistyczne badanie Objawienia to znaczy tomizm. Ta analogia okazuje się trafna wobec naleciałości filozofii hermeneutycznej w innych wyznaniach chrześcijańskich np ([Bon] r. 6).

25 Przykład: słynny XIII-wieczny spór Św. Tomasza, Św. Bonawentury i Awerroistów o początek wszechświata dotyczył także tego, czy ten początek jest prawdą wiary, czy też może być dowiedziony rozumem.

26 zob. 5.8

27 O pseudonaukowości Freuda pisał Popper [PPop], mimo to jest to dziś jeden z najwięcej cytowanych autorów w psychologii (h-index 283). Kinsey zaś rozmyślnie fałszował wyniki na poparcie swoich “teorii”.

28 Sami klimatologowie przyznają, że na obowiązującą teorię o istotnej roli dwutlenku węgla nie udało się dostać dowodu w postaci istotnych predykcji [CC]. Niemniej, mając jako-takie potwierdzenie i wobec grożącego ryzyka wydaje się setki miliardów dolarów na kontrolę tego zjawiska. Polecałbym podobną zapobiegliwość też w innych sprawach.

29 fakt, że ten fragment jest dość krótki i niejasny (nierozróżnienie hipotezy od serii zmieniających się hipotez) spowodował, jak sądzę, kontrowersje

30 Obserwacja ta zdaniem Poppera (p. 72) grzebie indukcjonistyczne teorie by stworzyć jakieś ’prawdopodobieństwo’ hipotezy – bardziej ’prawdopodobne’ hipotezy są zarazem bardziej niefalsyfikowalne.

31 katolicki dogmat o realnej obecności Chrystusa w Eucharystii.

32 Jedyne co widzimy to produkty rozpadu, żyje ta cząstka bardzo krótko. Nie reaguje ona z fotonami, więc dla światła widzialnego jest przezroczysta. Wizualizacje, które pokazują fizycy są na ogół schematami trajektorii produktów rozpadu zob. [Yen]

33 Ciekawostka: o transsubstancjacji podobnie pisze Hume we wstępie do Ch. X [Hum], obracając protestancki argument o tym przeciwko samym protestantom

34 Można by tu podnieść znaną historię, że zmianą był heliocentryzm, natomiast ja się z tym nie zgadzam. Zob. “Przeciw Metodzie”a [Fey] (s. 234-238) Kościół nie wyciągnął ptolemeizmu z Biblii i Tradycji, a interpretował Objawienie w oparciu o obowiązującą teorię naukową, w którą na przełomie XVI i XVII wieku wierzyli prawie wszyscy eksperci (np Brahe i Magini). Nie jest to zmiana Objawienia.

35 My krytykować jednak będziemy, z ciekawymi skutkami np w 5.8.

36 Objawienia przewidziały dokładnie wojnę, choć proroctwa nie opublikowano drukiem przed jej wybuchem. Wiemy jednak, że Łucja w 1939 usiłowała interweniować w tej sprawie, wiedząc, że za chwilę będzie wojna zob [MST2], r. 2.10.

37 dosłownie: “wspomnienia-żarówki błyskowe”

38 Podrozdział 5.6 jest dygresją i można go pominąć.

39 robi to na ogół, ale nie zawsze, zob. 3.2.4

40 [tr], “Musings on evolution”

41 R. Lewontin [tr]: “podejście do studiów ewolucyjnych, które zakłada, bez dalszego dowodu, że wszystkie cechy morfologiczne, fizjologiczne i behawioralne organizmu są adaptacyjnymi, optymalnymi rozwiązaniami”

42 Przykład z [Gd]: “Harner (1977) proponuje, że ofiary z ludzi u Azteków, były adaptacją ewolucyjną spowodowaną ciągłymi brakami mięsa”. “Wilson (1978) używa tego jako głównej ilustracji adaptacyjnej, genetycznej predyspozycji do mięsożerności u ludzi.”

43 Bohater “Kandyda”, noweli-pamfletu Voltaire’a

44 Pangloss wierzy w leibnitzowską zasadę, że żyjemy w najlepszym z możliwych światów i jest w stanie zbyć wszelkie dowody przeciw temu przy pomocy skomplikowanych historyjek. Śmierć kompana Pangloss tłumaczy tak, że zatoka koło Lizbony istnieje właśnie po to, by mógł się on w niej utopić. Syfilis, którym się zaraził, tłumaczy jako konieczny skutek wyprawy Kolumba, dzięki której sprowadzono kakao i koszenilę.

45 S. J. Gould i R. Lewontin, profesorowie biologii na Harvard University, obydwaj ateiści i marksiści.

46 Listę darwinistycznych poglądów, które uległy znacznej rewizji można znaleźć u Koonina [Kn] (s.399). Autor ten jest wpływowym ekspertem biologii obliczeniowej i ewolucyjnej.

47 Raczej zachodzi zależność odwrotna: neodarwininiści bardzo chcieli uczepić się dużo bardziej wyrafinowanej metodologicznie genetyki, stąd “synteza”.

48 Fred Hoyle (którego Dawkins wspomina) obliczył nieprawdopodobieństwo na poziomie a Eugene Koonin . Żeby zapisać tą drugą liczbę w postaci ogólnej trzeba napisać ponad 1000 zer. Hoyle mawiał, że powstanie życia jest tak nieprawdopodobne jak to, że tornado na złomowisku poskłada działający samolot. Miliard (), albo kwintylion () to o wiele mniejsza liczba.

49 Dziwne, że Dennett i Dawkins zdają się nie lubić Teilharda de Chardin, który przypisuje jakiejś wersji ewolucji podobnie cudowne własności. Był to jezuita, który pisał o ewolucji całego Wszechświata i ludzkości w stronę tzw punktu Omega, który to jest jakimś wyższym kolektywnym stanem świadomości, a zarazem technologiczną osobliwością – punktem ogromnego postępu technologicznego i naukowego. Związane z tym roszczenia teologiczne ściągnęły na niego gromy z Rzymu.

50 Choć ostatnio zabrano mu jedną taką nagrodę pod zarzutem poniżania transgenderystów.

51 Wybitny fizyk S. Weinberg w 1999 wspominał jednego z murzyńskich niewolników, którego los znacznie się pogorszył, od kiedy właściciel przekonał się do jednej z sekt protestanckich popierających niewolnictwo. Konkluduje on, że religia to ’obraza ludzkiej godności’ i trzeba religii by ’dobrzy ludzie robili złe rzeczy’. Albo ktoś to weźmie na poważnie, bo przecież noblista musi być mądry. Albo zapali mu się lampka ostrzegawcza, bo nawet noblista żadnego lepszego argumentu nie wymyślił. Nie wie też, że np jezuici w XVII-XVIIIw. położyli wielkie zasługi w poprawie bytu Indian w Ameryce Płd.

52 oryginalnie „Wyznanie chrześcijańskie jest religią haniebną, podłą hydrą, która musi być zniszczona” (Voltaire, cytat w B. Wildstein, „Bunt i afirmacja”, 2020), albo „zburzyć to, co dwunastu łajdaków i błaznów zbudowało” (list Voltaire’a do d’Alemberta z 24 czerwca 1760 r.) Ciekawe, że się Voltaire’a i jego poglądy reklamuje bardzo w polskich podręcznikach szkolnych np. [KMro] s. 192. np: “Według Woltera nie istnieją żadne cuda, nie ma też świata nadprzyrodzonego, wszystko to jest bowiem sprzeczne z rozumem”

53 Który to historii wszak innej mieć nie może delikatnie mówiąc niechlubna. Jak to zakładanie protestantyzmu wyglądało zob. W. Cobbetta [Cob] o reformie w Anglii, i Deniflego [Den] o Lutrze. W tej pierwszej książce oberwało się znacznie i Davidowi Hume, który wszak wypłynął w Anglii na salony jako historyk. Okazuje się, że nieuczciwy i ogromnie zawzięty na katolicyzm.

54 Ks. Dolindo Ruotolo, Sługa Boży, mistyk, zm. 1970.

55 “światłość prawdziwa, która oświeca każdego człowieka”, zob. “Pierwsza Apologia” Św. Justyna, p. 22

We Dried the Tears of Our Lady. [Dużo pięknych zdjęć]

Jun 25, 2022 / Written by: America Needs Fatima https://americaneedsfatima.org/news/we-dried-the-tears-of-our-lady

On June 25, feast of the Immaculate Heart of Mary, approximately 80 participants of the TFP Louisiana Call to Chivalry camp poured into the French Quarter in New Orleans, Louisiana. They commemorated the fifty-year anniversary of the miraculous weeping of the International Pilgrim Virgin of Our Lady of Fatima.

In remembrance of the request of Our Lady’s Fatima request to console Her Immaculate Heart, make reparation and pray for the conversion of sinners, the boys of the camp publicly processed through the French Quarter praying the rosary and singing hymns.

Procession

“It is so sad to see how Our Lady’s message has been so ignored,” affirmed participant Joshua Dudzik. Pius Vanderputten was impressed at the reaction of the public. “So many people joined in praying the rosary as we passed by. There was curiosity and sympathy on many faces.”

The procession circled the Saint Louis Cathedral. A woman dressed in black came out the back and caught the end of the procession and asked, “Who are you guys?” After a brief explanation she smiled and nodded. “The archbishop wants to know who you are.” When asked if she had heard of Fatima she said, “Of course I know about Our Lady of Fatima. I have Portuguese ancestry and my grandmother was present at the miracle of the sun.”

The boys of the camp also traveled to some of the churches the Pilgrim Virgin visited on Her 1972 tour in New Orleans. One was Holy Rosary and another was Saint Stephen.

Church Interior

The day finished with a rally in front of Planned Parenthood. The boys were enthusiastic after the reversal of Roe v Wade. The rosary, bagpipes and drums, signs and banners were impossible to miss. People honked or waved their support or screamed and gesticulated their vulgar opposition. One angry man threw eggs at the TFP prayer warriors. Thankfully, “He was a very bad aim,” said TFP Louisiana director Thomas Drake. “I shouted to our cameraman to get his license plate as the man sped off as quickly as he could.”

Planned Parenthood

An angry abortionist began to vociferate her wrath to any who would listen. “I thought I would never have to worry about my right to choose ever being taken away from me!” she shouted.

A mother brought her two daughters to Planned Parenthood. It was closed. She began to angrily yell at the participants. “How dare you be against my right to choose. None of you have a uterus. You don’t have a say.” In the discussion that followed, it appeared as though both daughters were not on the side of their mother.

Since when is that a valid argument? But then again, we never expected to hear logical debates, facts and the application of faith from those who advocate killing children in the womb!

“I have taught my children to think for themselves,” shouted the mother. Suddenly the elder daughter affirmed in a loud voice, “I am prolife. I disagree with my mom. I’m not ok with abortion.” They then began to argue amongst themselves. The discussion ended with the elder daughter calling her father, “dad, come pick me up now. I am PROLIFE!”

Seeing just one repercussion like this makes the entire effort everyone made, worth it! It is an additional consolation to know that so many of our dear friends made huge sacrifices so everyone could make this trip and console Our Lady. One person mentioned that “If I could see that we dried just one tear from Our Lady, my life would be complete!”

Thank You!

Thank you to all those who donated to make this pilgrimage possible! And thank you to everyone who submitted intentions to Our Lady of Tears; you and your intentions were remembered in our prayers along the way!

Group of Pilgrims and the bus they traveled on
Collage 2
Group close up
Group

New Orleans 1972 – 2022 | Fifty Years of Tears and Warning!


Note: The Pilgrim Virgin Statue of Our Lady of Fatima is under the custodianship of the World Apostolate of Fatima.

O jakich „Błędach Rosji” mówiła Maryja w Fatimie

Stanisław Krajski. Masoneria polska 2022 [w kleszczach], str. 80 inn.

Rozdział V Doktryna i plany masonerii rosyjskiej

Po zapoznaniu się z informacjami zaprezentowanymi w poprzednim rozdziale musimy dojść do wniosku, że Aleksandr Dugin wiedział co mówił, gdy opisywał prawosławie. Jego charakterystyka prawosławia trafia w samo sedno. Przypomnijmy najważniejsze jej elementy: „Prawosławie, które nie jest religią, lecz tradycją, jest o wiele bliższe temu, co nazywamy pogaństwem. Ono obejmuje i włącza w siebie pogaństwo. Nauka ojców kapadockich czy palamitów nie wchodzi w totalny konflikt z normami pogańskimi, a jedynie transformuje przedchrześcijańskie archetypy W prawosławnych kontekstach”.

=======================

1. Prawosławie, masoneria, komunizm i Fatima

Zobaczmy, że doktryna prawosławia i doktryna masonerii zazębiają się i myśliciele prawosławni i masoni często mówią jednym głosem. Stąd masoneria rytu francuskiego, gdy dotarła do Rosji błyskawicznie zaczęła przyjmować rys specyficznie rosyjski czerpiąc całymi garściami z prawosławia.

Nastąpił też odwrotny proces – rosyjska myśl prawosławna korzystała z dorobku masonerii. W to wszystko wpasował się komunizm, który daleko nie odbiegał w wielu porządkach, ale tylko tych związanych z „tym światem”, i od prawosławia i od masonerii.

Objawienia w Fatimie miały miejsce w Portugalii, państwie opanowanym całkowicie przez masonów, państwie, które realizowało program masonerii rytu francuskiego, w tym również ten jego element, który odnosił się do Kościoła katolickiego i katolicyzmu jako takiego. W 1908 r. „nieznani sprawcy” zamordowali króla portugalskiego i jednego z jego synów. Drugi z jego synów objął rządy. W 1910 r. masoni skupieni w wojsku dokonali przewrotu. Król opuścił kraj i powstała republika, w której rządzie byli sami masoni. Udział masonów W tej rewolucji był tak jawny, że nawet w „Wikipedii” możemy przeczytać, że była ona „wywołana i kierowana przez Portugalska Partię Republikańską i masonerię”.

Można dodać, że większość liderów tej partii to również byli masoni. Jeden z nich, który stanął na czele rządu, Afonso Augusto da Costa miał przydomek „Zabójca Zakonników”. To on, jako głowa państwa, triumfalnie oświadczył po uchwaleniu nowych praw: „Dzięki temu prawu za dwa pokolenia Portugalia zdoła całkowicie wyeliminować katolicyzm”.

Jak czytamy w Wikipedii: „Natomiast z całą mocą zaatakowano Kościół tylko w pierwszych dniach republiki zdemolowano 20 świątyń, a obrabowano dalszych 100, podobnie przed końcem roku około 100 księży pobito, a zamordowano 15. Choć ogłoszono wolność wszystkich wyznań, nowe władze uderzyły w Kościół katolicki. Wszystkie zakony wydalono z granic Portugalii. Zamknięto też domy modlitwy, szkoły i ośrodki dobroczynne, przejmując je na rzecz państwa. Zakazano nauki religii w szkołach, znacjonalizowano cały majątek kościelny, w tym świątynie i kaplice, , które potem wypożyczano kapłanom do odprawiania nabożeństw. Księżom zabroniono noszenia szat duchownych poza kościołami i organizowania procesji. Episkopat protestował w liście pasterskim przeciw zniesieniu świąt i wszystkim powyższym zakazom. Rząd zakazał jednak odczytywania go. Wielu księży nie posłuchało, w efekcie czego usunięto z urzędu biskupa Porto, uznanego winnym podburzania do nielojalności. Oskarżano biskupów o podburzanie księży do strajku. W dalszej kolejności banicją z ich okręgów diecezjalnych ukarano patriarchę Lizbony, arcybiskupa Guardy i administratora diecezji Porto, a w rok później dołączyli do nich biskupi Algarve, Bragi, Porto Alegre, Lamego i Bragancy, arcybiskup Evory i administrator Coimbry. Biskup Beja zmuszony był opuścić kraj. W rezultacie tych posunięć W 1912 roku żaden portugalski biskup nie urzędował w swej diecezji. Ostatecznie zerwano stosunki dyplomatyczne ze Stolicą Apostolską. Portugalski, masoński Wielki Mistrz Magalhaes Lima powiedział na zjeździe masońskim w Rzymie w 1911 r.: „Przez 10 miesięcy naszych rządów uczyniliśmy to czego inni nie mogli dokonać przez wiele lat: wypędziliśmy jezuitów, zlikwidowaliśmy zgromadzenia religijne, Wprowadziliśmy prawo rozwodów i oddzieliliśmy państwo od Kościoła”.

Z książki pt. „Reportaż z Fatimy” dowiadujemy się, że zaczęto realizować szeroko zakrojony plan indoktrynacji i ateizacji dzieci. I tak np. już uczniowie szkół podstawowych byli zmuszani przez nauczycieli do chodzenia po ulicach z transparentami, na których był napis: „Ani Boga, ani religii”.

Dlaczego Matka Boża nie mówiła w Fatimie o błędach Portugalii, lecz o błędach Rosji, co najczęściej kojarzono wyłącznie z komunizmem?

Ktoś powie, ze gdyby w Portugalii Matka Boża zaczęła mówić o zagrożeniu masońskim to objawienie i bezpośrednia reakcja na nie setek tysięcy ludzi szybko by się skończyły, bo masoneria w Portugalii doprowadziłaby przemocą i zbrodnią do jego uciszenia.

Nie o to jednak, wyraźnie, chodziło.

Matka Boża wskazywała na to co najważniejsze, kluczowe, co legło u podstaw wszelkich zbrodniczych, szatańskich ideologii, planów, działań, rewolucji i przewrotów. Wskazała na efekty przyjmowania i realizacji w różnych wariantach doktryny Plotyna. To z niej, jako z dojrzałej teologicznie i ideologicznie doktryny orfickiej, wyłoniło się wszelkie zło tego świata.

Przypomnijmy, że orfizm była to tajna religia Greków, pogaństwo u szczytu swojego rozwoju, w świetle którego wybrani ludzie uznawali siebie (jak to podszeptywał Szatan) za „prawdziwych ” bogów i planowali świat, w którym o wszystkim decydowałyby zasady określone przez Szatana, świat rządzony przez niego za pośrednictwem, jak nazwał ich Kościół katolicki, „pomocników Szatana na Ziemi”. Z doktryny Plotyna, przypomnijmy, najpierw wyrosła żydowska kabała, a z niej doktryna różokrzyżowców (alchemia) i doktryna masonerii.

Odpowiednio i „profesjonalni” zaadaptowana doktryna Platona przybrała postać doktryny Hegla, a z niej z kolei wyrosła doktryna komunistyczna. Doktryna Plotyna była też fundamentem dla doktryny liberalnej, a jeszcze wyraźniej dla doktryny libertariańskiej. Doktryna Plotyna wyznaczyła cywilizację bizantyjską, kierunki jej rozwoju i jej cele (o tym więcej w następnym rozdziale).

Wszystkie te zatrute owoce doktryny Plotyna objawiły się w prawosławiu i kulturze rosyjskiej, w rosyjskiej, specyficznie rosyjskiej, masonerii rytu francuskiego i w rosyjskim komunizmie.

To były właśnie te błędy Rosji.

Warto w tym miejscu przytoczyć ten oto fragment Drugiej Tajemnicy Fatimskiej: „Kiedy ujrzycie noc oświetloną przez nieznane światło, Wiedzcie, że to jest wielki znak, który wam Bóg daje, że ukarze świat za jego zbrodnie przez wojnę, głód i prześladowania Kościoła i Ojca Świętego. Żeby temu zapobiec, przyjdę, by żądać poświęcenia Rosji memu Niepokalanemu Sercu i ofiarowania Komunii św. w pierwsze soboty na zadośćuczynienie. Jeżeli ludzie me życzenia spełnią, Rosja nawróci się i zapanuje pokój, jeżeli nie, Rosja rozszerzy swoje błędne nauki po świecie, wywołując wojny i prześladowania Kościoła. Dobrzy będą męczeni, Ojciec Święty będzie bardzo cierpieć, wiele narodów zostanie zniszczonych, na koniec zatriumfuje moje Niepokalane Serce”.

]Interesują nas tu przede wszystkim te słowa: „Rosja rozszerzy swoje błędne nauki po świecie, wywołując wojny i prześladowania Kościoła. To rozszerzenie przez Rosję błędnej nauki po świecie opisałem krótko w rozdziale III tej książki (bardziej szczegółowo ująłem ten problem w innych swoich książkach o masonerii, przede wszystkim w książce pt. „Masoneria polska 2014”).

Pokazałem tam jak komunistyczna rosyjska machina została użyta do realizacji masońskich celów, jak po całej Europie i po USA szaleli wprost agenci sowieccy wszelkiej maści, w tym agenci wpływu, promując, bardzo skutecznie, lewicowe ideologie (zbudowane na zrębach masońskiej doktryny) i demoralizację (przejmując część środków masowego przekazu lub zyskując w nich znaczne wpływy), jak presja rosyjskiej propagandy spowodowała, że Zachód w coraz większym stopniu wdrażał różne socjalistyczne pomysły (bezpłatne szkolnictwo, bezpłatną opiekę zdrowotną i wszechstronną opiekę socjalną oraz tzw. prawa pracownicze), co powodowało w coraz większym stopniu rozleniwienie i utratę samodzielności przez ludzi Zachodu i zwiększającą się ich zależność od państwa.

Zaważmy tak przy okazji, że wykreowana na liberalnego guru Ayn Rand, której książki stały się obowiązkowa lekturą elit USA (ale iw znacznej mierze Europy), i która ponadto (oczywiście nie wprost) głosiła apoteozę masonów i tworzonego przez nich ustroju zdominowanego przez wielkie koncerny oraz prezentowała masoński plan Wielkiego Krachu, była rosyjską Żydówką (nazywała się naprawdę Alissa Rosenbaum), której rosyjski komuniści łaskawie pozwolili w 1926 roku wyemigrować do USA (poinformowała ich, że zamierza odwiedzić rodzinę w Nowym Jorku). ]ej losy i oddziaływanie opisałem szczegółowo w książce pt. „Masoneria polska 2014”.

Jan Paweł I i Fatima. „Korona Chrystusa i dni Chrystusa”

https://dakowski.pl/index.php?option=com_content&task=view&id=1109&Itemid=46

26-go sierpnia 1978 r. kardynał Luciani został papieżem i przyjął imię Jana Pawła I. Wiadomo, że Monsigniore Luciani, patriarcha Wenecji, widział się z siostrą Łucją z Fatimy. W książce „El diario secreto de Juan Pablo I” (wyd. Planeta,1990) autor, Ricardo de la Cieva y de Hoces, relacjonuje następujące fakty:

            W swym tajnym dzienniku papież napisał dn. 21 września 1978 r. , osiem dni przed swym męczeństwem: „11 lipca 1977, don Diego Lorenzi towarzyszył mi w koncelebracji w kościele karmelitów w Coimbra. Siostra ?ucja, która przebywała w tym klasztorze, chciała się ze mną zobaczyć. Zgodziłem się z pewnymi oporami. Takie sprawy wywołują u mnie pewne zaniepokojenie.

Łucja była zakonnicą, żywą i komunikatywną. Wciągnęła mnie w rozmowę na dwie długie godziny, gdy uprzednio przewidziałem parę minut, by ja pobłogosławić i sobie odejść. Te godziny minęły mi jak jedna chwila. Nie mówiła ani o Objawieniach, ani o sławnej Tajemnicy (trzeciej – md), ale o trosce, która dręczy jej duszę, spowodowanej obniżeniem wartości kapłanów oraz wiary wiernych. Potem znieruchomiała na moment w skupieniu; tak przeszło kilka chwil w milczeniu.

            Przedtem mówiła do mnie z oczami spuszczonymi, gdy teraz przez parę sekund zwróciła na mnie wzrok: „Co do Was, Monsigniore, powiedziała słowami, które ewidentnie nie były jej – korona Chrystusa i dni Chrystusa.”

Zamilkła, i ja milczałem bardzo wzruszony. Od tego czasu nie przestaję myśleć o tym każdej nocy. „Korona Chrystusa” – coś mówi w mym wnętrzu – jest być może tym, co nazywam „opresją”; „dni Chrystusa” – czy to będą me dni, tygodnie, czy lata… nie wiem. Dziś jest 25-ty dzień mego pontyfikatu. Nie wiem!”

Tygodnik „Genta Veneta” z 23 lipca 1977 oraz Biuletyn CRC (Contre Revolution Catholique au XXI siecle), nr 325, wrzesień 1996, w którym opublikowano artykuł o spotkaniu kardynała Luciani z siostrą Łucją, nic nie wspomina o poufności tej sprawy. W każdym razie, jeśli wierzyć Ricardo de la Cieva y de Hoces, w tym spotkaniu Siostra ?ucja przewidziała dla kardynała Luciani „koronę Chrystusa”, to jest koronę męczeńską, a „dni Chrystusa” to były te 33 dni jego krótkiego pontyfikatu.

Korona Chrystusa i dni Chrystusa – to zdanie nie przestało nawiedzać myśli Monsigniore Luciani, szczególnie po 26 sierpnia 1978 r., gdy został wybrany Papieżem. Zwierzył się wtedy przyjacielowi teologowi don Germano Pattaro: „To, co powiedziała mi siostra Łucja w lipcu 1977 r. , ciąży mi na sercu. Ta myśl była zbyt uciążliwa, zbyt sprzeczna z całą mą istotą. To było nie do wiary, a jednak przewidywanie siostry Łucji się sprawdziło. Jestem papieżem. Jeśli będę żył, powrócę do Fatimy, by poświęcić świat, a szczególnie ludy Rosji,  Świętej Dziewicy według wskazań , które Ona dała siostrze Łucji”.

            Jego bardzo krótki pontyfikat trzydziestu trzech dni nie pozwolił mu na ujawnienie światu autentycznego ostatniego przesłania Matki Bożej Fatimskiej, ale pewne zwierzenia ludzi dobrze umiejscowionych pozwalają nam myśleć, że miał ten zamiar. Czy chciał on ponadto wygonić prałatów – masonów z Watykanu? Wszystko odnowić w Chrystusie? Nie wiemy tego na pewno, lecz jak się wydaje, dla uniknięcia tego został zamordowany przez otrucie.

Tłumaczenie z miesięcznika „Lumière, Amour et Verité”, numero speciale 2007 (90o Anniversaire des Apparitions).

Dwie części Trzeciej Tajemnicy Fatimskiej

https://dakowski.pl//index.php?option=com_content&task=view&id=7783&Itemid=46

The Devil’s Final Battle
o. Paul Kramer i Stowarzyszenie Misjonarzy (2002)
http://www.devilsfinalbattle.com/content2.htm
Tłumaczenie Ola Gordon

ROZDZIAŁ 4 – TRZECIA TAJEMNICA

Dokładnie tak jak przepowiedziała Panna Najświętsza, II wojna światowa wybuchła za panowania Piusa XI. Do roku 1943 Józef Stalin nabrał już wprawy w likwidowaniu katolików i eksporcie światowego komunizmu z sowieckiej Rosji. W czerwcu tego roku, s. Łucja, mając 36 lat, zachorowała na zapalenie opłucnej. To bardzo zaalarmowało b-ap da Silva z Leiria -Fatima i kanonika Galamba, jego bliskiego przyjaciela i doradcę. Obaj obawiali się, że s. Łucja mogłaby umrzeć nie spisując Trzeciej Tajemnicy.

Tak przerażająca, że nie była w stanie jej zapisać

We wrześniu 1943 roku bp da Silva zasugerował jej by zapisała Tajemnicę, lecz odmówiła, gdyż nie chciała wziąć odpowiedzialności za taką inicjatywę z własnej woli. S. Łucja była bardzo zaniepokojona tym, że bez formalnego nakazu od jej biskupa, nie miała jeszcze pozwolenia od naszego Pana, żeby ujawnić Trzecią Tajemnicę. Powiedziała, że zrobi to jeśli dostanie nakaz od bp da Silva.

W połowie października 1943 roku, w czasie jej wizyty w klasztorze w Tuy, Hiszpania (około 250 mil od Fatimy i blisko granicy z Portugalią), bp da Silva wydał formalny nakaz spisania Tajemnicy s. Łucji . Wtedy s. Łucja spróbowała wykonać nakaz biskupa, ale nie była w stanie tego zrobić przez kolejne dwa i pół miesiąca.

Matka Boża nakazuje s. Łucji ujawnienie Tajemnicy
W końcu 2 stycznia 1944 roku Matka Boża pokazała się Łucji ponownie, żeby ją wzmocnić i potwierdzić, że faktycznie wolą Boga jest, by ujawniła ostatnią część Tajemnicy. Dopiero wtedy s. Łucja była w stanie pokonać lęk i spisać Trzecią Tajemnicę Fatimską [1]. Ale mimo to, nie wcześniej niż 9 stycznia 1944 roku s. Łucja napisała następującą wiadomość do biskupa da Silva, informując go o tym, że Tajemnica w końcu została spisana:

Napisałam to o co mnie prosiłeś; Bóg chciał mnie trochę wypróbować, ale w końcu taka była faktycznie Jego wola: (tekst) jest w zaklejonej kopercie, a [zaklejona koperta] jest w dziennikach. . .” [2]

Pojedyncza kartka papieru

W ten sposób stało się natychmiast oczywiste, że Tajemnica składała się z dwóch dokumentów: jeden w zaklejonej kopercie, a drugi w dziennikach s. Łucji. (Z jakiego innego powodu miałaby przekazać dziennik, jak również zaklejoną kopertę?) Teraz skupimy się na tym, co było zaklejone w kopercie.

Łucja była nadal tak ogarnięta lękiem z powodu treści Tajemnicy, że chciała przekazać ją w zaklejonej kopercie (razem z dziennikiem) i tylko biskupowi, żeby ten dostarczył ją bp da Silva. 17 czerwca 1943 roku s. Łucja opuściła Tuy, przekroczyła rzekę Minho i przybyła do Asilo Fonseca, gdzie abp-owi Manuelowi Maria Ferreira da Silva (arybiskup Gurza) przekazała dziennik, w który włożyła kopertę zawierającą Tajemnicę.

Tego samego dnia abp da Silva dostarczył Tajemnicę bp-owi José Alves Correia da Silva (biskup Leiria) w jego wiejskim domu niedaleko Braga. Następnie biskup Leiria zabrał Tajemnicę do Pałacu Biskupiego w Leiria. Te szczegóły będą bardzo ważne ze względu na to, co przedstawiono w watykańskim komentarzu na temat Trzeciej Tajemnicy, ostatecznie opublikowanym 26 czerwca 2000 roku.

Od początku jednomyślnym świadectwem było, że Trzecia Tajemnica napisana jest w formie listu na jednej kartce papieru. Ojciec Joaquin Alonso (oficjalny archiwista dokumentów nt objawień fatimskich) mówi, że obydwoje, s. Łucja i kard. Ottaviani oświadczyli, że Tajemnica była spisana na pojedynczej kartce papieru.

Łucja mówi, że spisała ją na kartce papieru. Kard. Ottaviani, który ją przeczytał, mówi to samo: “Napisała to na kartce papieru. . .” [3]

Kard. Ottaviani, jako prefekt Kongregacji ds. Doktryny Kościoła i Wiary w roku 1967, powiedział, że przeczytał Trzecią Tajemnicę i że napisana była na pojedynczej kartce papieru. Zeznał to 11 lutego 1967 roku, na konferencji prasowej podczas spotkania Papieskiej Akademii Maryjnej w Rzymie.

Kard. Ottaviani stwierdził:

I wtedy co ona [Łucja] zrobiła by spełnić wolę Panny Najświętszej? Napisała na kartce papieru, po portugalsku, to o co poprosiła ją Święta Dziewica. . .” [4]

Kard. Ottaviani jest świadkiem tego faktu. Na tej samej konferencji prasowej oświadcza:

Ja, który miałem łaskę i dar przeczytania tekstu Tajemnicy – chociaż również uznaję zachowanie tajemnicy, ponieważ jestem zobowiązany do zachowania Tajemnicy. . .” [5]

Mamy także zeznanie bp Venciano, który wtedy był biskupem pomocniczym Leiria-Fatima, że w połowie marca 1957 roku dostał nakaz od bp da Silva przyniesienia kopii wszystkich pism s. Łucji – łącznie z oryginałem Trzeciej Tajemnicy – do nuncjusza apostolskiego w Lizbonie w celu przeniesienia ich do Rzymu. Przed przyniesieniem pism Łucji nuncjuszowi, bp Venencio spojrzał na kopertę zawierającą Trzecią Tajemnicę trzymając ją pod światło i zobaczył, że Tajemnica była “napisana na małej kartce papieru” [6]. Ojciec Michel najpierw określa charakter tego świadectwa:

Ale dzięki ujawnieniom biskupa Venencio, ówczesnego biskupa pomocniczego Leiria i blisko związanego z tymi wydarzeniami, teraz mamy wiele wiarygodnych faktów, których postaramy się nie zaniedbywać. Sam otrzymałem je z ust biskupa Venencio 13 lutego 1984 roku w Fatimie. Były biskup Fatimy powtórzył mi, niemal słowo w słowo, to co już powiedział wcześniej o. Caillon, który zdał bardzo szczegółową relację o tym na swoich konferencjach [7].

Poniżej świadectwo biskupa Venancio, według ojca Michela:

Bp Venancio zrelacjonował, że kiedy był sam, wziął wielką kopertę z Tajemnicą i próbował przez nią zobaczyć jej zawartość. W dużej kopercie biskupa zauważył mniejszą kopertę, tę od Łucji, i wewnątrz tej koperty ‘zwykłą kartkę papieru’ z marginesami po obu stronach szerokości 3 /4 centymetra. Zadał sobie trud zapamiętania wymiarów wszystkiego. A zatem finałowa treść Tajemnicy Fatimskiej napisana była na małej kartce papieru [8].

To świadectwo dalej mówi, że ta pojedyncza kartka papieru składała się z około 20-25 linijek tekstu. W tym punkcie świadectwa s. Łucji, kard. Ottaviani, bpa Venencio, o. Alonso, o. Michela i o. François, wszystkie się zgadzają:

. . . jesteśmy tylko tak pewni, że 20 lub 25 linijek trzeciej Tajemnicy. . . [9]

Ostateczna Tajemnica Fatimska, napisana na małej kartce papieru, zatem nie jest bardzo długa. Prawdopodobnie 20 do 25 linijek. . .[10]

Bp Venancio spojrzał na kopertę [zawierającą Trzecią Tajemnicę] trzymając ją pod światło. Wewnątrz zobaczył małą kartkę którą dokładnie zmierzył. A zatem wiemy, że Trzecia Tajemnica nie jest bardzo długa, prawdopodobnie 20 do 25 linijek. . .” [11]

Napisana w formie listu

Równie jasne jest to, że Trzecia Tajemnica była napisana w formie listu do bpa da Silva. Sama s. Łucja mówi, że Trzecia Tajemnica napisana była jako list. O tym mamy spisane świadectwo o. Jongena, który 3-4 lutego 1946 roku przesłuchiwał s. Łucję w następujący sposób:

‘Już ujawniłaś dwie części Tajemnicy. Kiedy będzie czas na trzecią część?” Już przekazałam trzecią część w liście do biskupa Leira’ odpowiedziała [12].

Następnie mamy stanowcze słowa kanonika Galamba:

Kiedy biskup odmówił otwarcia listu, Łucja wymogła na nim obietnicę, że zostanie on na pewno otwarty i przeczytany światu albo po jej śmierci, albo w roku 1960, zależnie od tego co nastąpi wcześniej [13].

Do ujawnienia światu w roku 1960

Dlaczego rok 1960? Kard. Ottaviani zapytał ją dlaczego nie można otworzyć go przed 1960. Powiedziała mu “ponieważ wtedy będzie wydawał się bardziej zrozumiały (mais claro)”.

S. Łucja wymogła na biskupie Leiria -Fatimy obietnicę, że Tajemnica zostanie odczytana światu po jej śmierci, ale nie wcześniej niż w roku 1960, “ponieważ tak życzy sobie Matka Boża” [14]. I od kanonika Barthasa:

Ponadto, to [Trzecia Tajemnica] wkrótce będzie znane, bo s. Łucja potwierdza, że wolą Matki Bożej jest, że można ją opublikować na początku 1960 roku”.

To świadectwo wprowadza trzeci istotny fakt dotyczący Tajemnicy: że ma być ujawniony w roku 1960. Faktycznie, w lutym 1960 roku patriarcha Lizbony deklaruje:

Bp da Silva włożył (kopertę zaklejoną przez Łucję) do innej koperty, na której napisał, że list ma być otwarty przez niego, bpa José Correia da Silva, jeśli będzie żył, a jeśli nie, przez kardynała patriarchę Lizbony w roku 1960 [15].

Ojciec Alonso mówi:

Inni biskupi również mówili – i z autorytetem – o roku 1960 jako dacie wskazanej dla otwarcia słynnego listu. A zatem, kiedy ówczesny tytularny biskup Taiva i biskup pomocniczy Lizbony zapytał Łucję kiedy miała być otworzona Tajemnica, zawsze otrzymywał taką sama odpowiedź: w roku 1960 [16].

I w roku 1959 biskup Venancio, nowy biskup Leiria oświadczył:

Uważam, że list nie zostanie otwarty przed 1960. S. Łucja poprosiła, że nie powinien być otwarty przed jej śmiercią, ani przed rokiem 1960. Teraz mamy 1959 i s. Łucja jest w dobrym zdrowiu [17].

W końcu mamy informację z Watykanu z 8 lutego 1960 (wydaną w komunikacie przez portugalską agencję informacyjną ANI), odnośnie decyzji ukrycia Tajemnicy – dokument do którego wrócimy w Rozdziale 6. Informacja Watykanu mówi:

. . . jest najbardziej prawdopodobne, że nigdy nie zostanie otwarty list, w którym s. Łucja spisała słowa przekazane przez Matkę Bożą jako tajemnicę trojgu pastuszkom z Cova da Iria [18].

Do tej pory wszystkie dowody pokazują, co następuje: tajemnica spisana w formie listu na pojedynczej kartce papieru, składająca się z 20-25 linijek rękopisu, z 3 /4 cm marginesami po obu stronach; tajemnica ma być ujawniona nie później niż w roku 1960, a w tym roku szczególnie, ponieważ wtedy “będzie dużo bardziej zrozumiała (mais claro)”.

To ten dokument biskup Venancio przekazał nuncjuszowi papieskiemu, który następnie przekazał go do Świętego Oficjum (teraz znanego jako Kongregacja ds. Doktryny Wiary) w 1957 roku:

Przybywając do Watykanu 16 kwietnia 1957 roku, Tajemnica zapewne została umieszczona przez papieża Piusa XII w jego biurku, w małym drewnianym pudełku, z napisem Secretum Sancti Officii (Tajemnica Świętego Oficjum) [19].

Warto zauważyć, że papież był szefem Świętego Oficjum, zanim Paweł VI zreorganizował Watykan w 1967 roku. Dlatego właściwe papież zatrzymał Trzecią Tajemnicę u siebie w pudełku z napisem “Tajemnica Świętego Oficjum”. Ponieważ papież był szefem Świętego Oficjum, pudełko to stanowiło część archiwum Świętego Oficjum. Zapamiętajmy te kluczowe fakty do późniejszego ich rozważenia.

Przepowiednia apostazji w Kościele

Co z treścią Tajemnicy? Wracamy teraz do wymownego wyrażenia “W Portugalii zawsze zostanie zachowany dogmat wiary itd.”, które, jak napisaliśmy w poprzednim rozdziale, pokazuje się na końcu integralnego tekstu pierwszych dwu części Wielkiej Tajemnicy w Czwartym Dzienniku Łucji.

W tym miejscu musimy rozważyć istotne świadectwo o. Josepha Schweigla, któremu papież Pius XII powierzył tajną misję przesłuchania s. Łucji w kwestii Trzeciej Tajemnicy. Zrobił to 2 września 1952 roku w Klasztorze Karmelickim w Coimbra. Po powrocie do Rzymu, o. Schweigl udał się do swojej rezydencji w Russicum i następnego dnia powiedział koledze:

Nie mogę nic ujawnić z tego co się dowiedziałem w Fatimie na temat Trzeciej Tajemnicy, ale mogę powiedzieć, że składa się z dwóch części: jedna dotyczy papieża; druga logicznie (choć nie mogę nic powiedzieć) musi być kontynuacją słów: “W Portugalii zawsze zostanie zachowany dogmat wiary itd.” [20]

W ten sposób mamy potwierdzenie wniosku, że jedna część Tajemnicy faktycznie jest kontynuacją wyrażenia, którego zakończenia Watykan jeszcze nie ujawnił: “W Portugalii zawsze zostanie zachowany dogmat wiary itd.”

To zakończenie potwierdza wielu innych świadków, łącznie z tym poniżej:

Ojciec Fuentes

26 grudnia 1957 roku o. Fuentes przeprowadził wywiad z s. Łucją. Opublikowano go z imprimatur arcybiskupa Sancheza z Veracruz, Meksyk. Wtedy s. Łucja powiedziała o. Fuentesowi między innymi:

Ojcze, Panna Najświętsza jest bardzo smutna, bo nikt nie zwrócił uwagi na Jej przekaz, ani nikt dobry, ani zły. Dobrzy nadal żyją na swój sposób, nie przywiązując żadnego znaczenia do Jej przekazu. Źli, nie dostrzegając spadającej na nich kary Boga, nadal prowadzą grzeszne życie, nawet nie myśląc o tym przekazie. Ale wierz mi, ojcze, Bóg ukarze świat i to w straszny sposób. Kara z nieba jest nieuchronna.

Ojcze, ile zostało czasu do roku 1960? Będzie to bardzo przykre dla każdego, ani jeden człowiek nie będzie się cieszył, jeśli wcześniej świat nie będzie się modlił i nie odprawi pokuty. Nie mogę ujawnić żadnych innych szczegółów, gdyż nadal jest to tajemnica. . .
To jest Trzecia część Orędzia Matki Bożej, która pozostanie tajemnicą do roku 1960.
Powiedz im, ojcze, że wiele razy, Matka Najświętsza mówiła moim kuzynom Franciszkowi i Hiacyncie, a także mnie, że wiele narodów zniknie z powierzchni ziemi. Powiedziała, że Rosja stanie się narzędziem kary wybranym przez niebo, żeby ukarać świat, jeśli wcześniej nie zdobędziemy nawrócenia dla tego nieszczęsnego narodu.

Ojcze, szatan ma ochotę zaangażować się w decydującą bitwę z Panną Najświętszą. I on wie co najbardziej ubliża Bogu, i co w krótkim czasie przysporzy mu największej liczby dusz. Dlatego szatan robi wszystko by zdobyć poświęcone Bogu dusze, bo w ten sposób odniesie sukces, poprzez opuszczenie dusz przez ich przywódców, żeby łatwiej było mu je zdobyć.

Tym co trapi Niepokalane Serce Maryi i Serce Jezusa to odchodzenie religijnych i konsekrowanych dusz. Szatan wie o tym, że religijni i księża, którzy odchodzą z pięknego powołania, wciągają wiele dusz do piekła. . . Szatan chce przejąć konsekrowane dusze. Próbuje korumpować je żeby uśpić dusze świeckich i przez to doprowadzić je do ostatecznej zatwardziałości [21].

Ojciec Alonso

Przed śmiercią w roku 1981, o. Joaquin Alonso, który przez 16 lat był oficjalnym archiwistą Fatimy, zeznał co następuje:

Dlatego jest całkowicie prawdopodobne, że tekst w sposób konkretny odnosi się do kryzysu wiary w Kościele i do zaniedbywania przez samych pasterzy [i] walk wewnętrznych we wnętrzu Kościoła i niebezpiecznego pastoralnego zaniedbywania przez wyższą hierarchię [22].

W okresie poprzedzającym wielki triumf Niepokalanego Serca Maryi, wydarzą się straszne rzeczy. To one stanowią treść trzeciej części Tajemnicy. Co to za rzeczy? Jeśli ‘w Portugalii dogmat wiary zawsze zostanie zachowany,’. . . to z tego można wywnioskować, że w innych częściach Kościoła dogmaty te mają być ukrywane albo nawet w ogóle zgubione [23].

Czy nieopublikowany tekst mówi o konkretnych sytuacjach? Bardzo możliwe, że mówi nie tylko o prawdziwym kryzysie wiary w Kościele w tym przejściowym okresie, ale tak jak na przykład tajemnica La Salette, jest więcej odniesień do wewnętrznych walk katolików, czy odchodzeniu księży i osób religijnych. Być może to odnosi się do słabości wyższej hierarchii Kościoła. W tym przypadku nic z tego nie jest dziwne w porównaniu z innymi przekazami jakie miała w tej sprawie s. Łucja [24].

Kardynał Ratzinger

11 listopada 1984 roku, kard. Ratzinger, szef Kongregacji Doktryny Wiary, udzielił wywiadu czasopismu Jesus, wydawanemu przez Siostry Paulinki [Pauline Sisters]. Wywiad zatytułowany jest “Here is Why the Faith is in Crisis” [Oto dlaczego ma miejsce kryzys wiary], i został opublikowany z wyraźnym pozwoleniem kardynała. Kardynał przyznaje w nim, że kryzys wiary wpływa na Kościół na całym świecie. W tym kontekście ujawnia, że przeczytał Trzecią Tajemnicę, i że Tajemnica mówi o “niebezpieczeństwie zagrażającym wierze i życiu chrześcijanina, a tym samym (życiu) świata”.

W ten sposób kardynał potwierdza tezę o. Fuentesa, że Tajemnica dotyczy powszechnej apostazji w Kościele. Kardynał mówi w tym samym wywiadzie, że Tajemnica również odnosi się do “znaczenia Novissimi [czasy ostateczne / ostatnie rzeczy]“, oraz że “Jeśli to nie jest publikowane, przynajmniej teraz, to w celu uniknięcia pomylenia proroctwa religijnego z sensacjonalizmem. . .” Dalej kardynał ujawnia, że “sprawy zawarte w ‘Trzeciej Tajemnicy’ zgadzają się z tym co ogłoszono w Piśmie Świętym i wielokrotnie mówiono w wielu objawieniach maryjnych, a przede wszystkim w Fatimie. . .” [25]

Biskup Amaral

Z kard. Ratzingerem zupełnie zgadza się bp Amaral – trzeci biskup z Fatimy. W przemówieniu wygłoszonym w Wiedniu, Austria, 10 września 1984 roku, powiedział co następuje:

Jej treść odnosi się tylko do naszej wiary. Utożsamianie [Trzeciej] Tajemnicy z katastroficznymi zapowiedziami czy holokaustem nuklearnym, to zniekształcanie znaczenia Orędzia. Utrata wiary na kontynencie jest gorsza niż unicestwienie narodu; i prawdą jest, że w Europie wiara ciągle zanika [26].

Kardynał Oddi

17 marca 1990 roku kard. Oddi przedstawił następujące świadectwo włoskiemu dziennkarzowi Lucio Brunelli z czasopisma Il Sabato:

To [Trzecia Tajemnica] nie ma nic wspólnego z Gorbaczowem. Panna Najświętsza ostrzegała nas przed apostazją w Kościele.

Kardynał Ciappi

Do tych świadków należy dodać świadectwo kard. Mario Luigi Ciappi, który był nikim innym jak osobistym teologiem papieża Jana Pawła II. W osobistej korespondencji z prof. Baumgartnerem z Salzburga, kard. Ciappi ujawnił:

W Trzeciej Tajemnicy jest przepowiedziane, między innymi, że wielka apostazja w Kościele rozpocznie się od samej góry [27].

Wszystkie te świadectwa są zgodne z powtarzanymi wypowiedziami samej s. Łucji – nie tylko do o. Fuentesa, co wykazaliśmy powyżej, ale do wielu innych wiarygodnych świadków.

Chociaż zobowiązana do zachowania tajemnicy w kwestii dokładnej treści Trzeciej Tajemnicy, jej wypowiedzi do wiarygodnych świadków są pełne odniesień do duchownych “ogłupianych fałszywą doktryną”; do “diabiolicznej dezorientacji” dotykającej “tak wielu osób zajmujących odpowiedzialne stanowiska” w Kościele; do “księży i dusz konsekrowanych”, które “są tak oszukiwane i sprowadzane na manowce”, ponieważ szatanowi udało się przemycić zło pod przykrywką dobra. . . prowadząc do błędu i oszukiwania dusz przez osoby mające dużą odpowiedzialność ze względu na zajmowane przez nie stanowiska. . . One są ślepcami prowadzącymi innych ślepców”  itd. [28]

Pius XII potwierdza przepowiednię apostazji w Tajemnicy

Ale być może najbardziej niezwykłe świadectwo ze wszystkich w tej kwestii, chociaż o pośrednim znaczeniu, należy do kard. Eugenio Pacelli, zanim został papieżem Piusem XII i kiedy nadal był watykańskim sekretarzem stanu w czasie panowania papieża Piusa XI.

Wypowiadając się nawet zanim s. Łucja spisała Trzecią Tajemnicę, przyszły Pius XII wypowiedział zdumiewające proroctwo o nadchodzącym przewrocie w Kościele:

Niepokoją mnie przekazy Matki Bożej do Łucji z Fatimy. Ta uporczywość Maryi [mówiącej] o niebezpieczeństwach zagrażających Kościołowi jest boskim ostrzeżeniem przed samobójstwem zmiany w jego wierze, liturgii, teologii i duszy. . . Wokół mnie słyszę innowatorów chcących rozebrać Świętą Kaplicę, zniszczyć uniwersalny płomień Kościoła, odrzucić jego ornamenty i uczynić go winnym za jego przeszłość historyczną.

Biograf Piusa XII, kard. Roche, napisał, że w tym momencie rozmowy, jak mówi książę Galeazzi, “spojrzenie papieża, widziane przez szkła jego okularów, stało się nadnaturalne, i z tego wysokiego i szczupłego ciała emanowała nieodparta siła mistyczna”. I wtedy Pius XII powiedział (w odpowiedzi na sprzeciw ze strony kardynała z kurii):

Nadejdzie dzień kiedy cywilizowany świat wyprze się swojego Boga, kiedy Kościół zwątpi tak jak zwątpił Piotr. Kościół będzie kuszony by uwierzył, że człowiek stał się Bogiem. W naszych kościołach, chrześcijanie na próżno będą szukać czerwonego światełka gdzie oczekuje na nich Bóg. Tak jak Maria Magdalena, płacząc przed pustym grobem, będą pytać “Dokąd Go zabrali?” [29] [I dokładnie tak się stało – przeważnie na próżno szukamy w bóżnicach, zwanych szyderczo kościołami, czerwonego światełka… choć jeszcze widać je tu i ówdzie, zepchnięte gdzieś na bok – admin]

Dosyć niezwykłe jest to, żeby przyszły papież nawiązywał tą pozornie nadprzyrodzoną intuicją nadchodzącego zniszczenia Kościoła szczególnie do “przekazów Matki Bożej dla s. Łucji” i “tej uporczywości Maryi w kwestii niebezpieczeństw zagrażających Kościołowi”. Przepowiednia byłaby całkowicie niepotrzebna gdyby opierała się na pierwszych dwu częściach Wielkiej Tajemnicy, które nie wspominają o takich rzeczach jak “samobójstwo zmiany wiary, liturgii, teologii i duszy Kościoła” czy “innowatorach chcących rozebrać Świętą Kaplicę, zniszczyć uniwersalny płomień Kościoła, odrzucić jego ornamenty i uczynić go winnym za jego przeszłość historyczną”. W pierwszych dwu częściach nie ma też żadnej wskazówki o tym, że “w naszych kościołach chrześcijanie na próżno będą szukać czerwonego światełka, gdzie oczekuje na nich Bóg”.

Skąd przyszły papież Pius XII mógłby wiedzieć te rzeczy? Jeśli nie z nadprzyrodzonej intuicji, to z bezpośredniej wiedzy, że pewna nieujawniona część “przekazów Najświętszej Panny dla s. Łucji z Fatimy” ujawniała te przyszłe wydarzenia w Kościele.

Mówiąc krótko, każde świadectwo odnoszące się do treści Trzeciej Tajemnicy, od roku 1944 do co najmniej 1984 (daty wywiadu Ratzingera), potwierdza to, że wskazuje ona na katastroficzną utratę wiary i dyscypliny w Kościele, reprezentując przełom dla sił zjednoczonych od dawna przeciwko niemu – “innowatorów”, których przyszły papież Pius XII słyszał “wokół siebie”, wołających o rozbiór Świętej Kaplicy i zmiany w katolickiej liturgii i teologii.

Papież Pius XII ujawnił, że w Orędziu Fatimskim Matka Boża ostrzegła Kościół przed “samobójstwem zmiany wiary, liturgii, teologii i duszy Kościoła”. Wyjaśniamy to w dalszej części książki.

Jak wykażemy później, ten przełom rozpoczął się w roku 1960, dokładnie w roku, kiedy (jak nalegała s. Łucja) powinna zostać ujawniona trzecia część Tajemnicy. Ale zanim powrócimy do tego proroczego roku, kiedy miała początek wielka zbrodnia o której mówimy, należy najpierw omówić motyw poprzedzający tę zbrodnię. Podejmiemy się to zrobić.

________________________________________
Przypisy

1. “Cała prawda o Fatimie – t.III: Trzecia Tajemnica” (ang. przekład, Immaculate Heart Publications, Buffalo, NJ, 1990) s. 47.
2. Ibid.
3. o. Joaquin Alonso, “La Verdad sobre el Secreto de Fatima” [Prawda o Tajemnicy Fatimskiej], (Centro Mariano, Madryt, Hiszpania, 1976) s. 60. Zob. także o. Michel, “Cała prawda o Fatimie – t. III, s. 651.
4. “Cała prawda o Fatimie” – t.III, s. 725.
5. Ibid., s. 727.
6. o. François de Marie des Anges, “Fatima: Tragedy and Triumph” [Fatima: tragedia i triumf], (Immaculate Heart Publications, Buffalo, Nowy Jork, USA, 1994) s. 45.
7. “Cała prawda o Fatimie” – t. III, s. 480.
8. Ibid ., s. 481.
9. Ibid., s. 626.
10. “Fatima: tragedia i triumf”, s. 45.
11. Brat Michael ze Świetej Trójcy, “The Secret of Fatima … Revealed” [Tajemnica fatimska. . . ujawniona], (Immaculate Heart Publications, Buffalo, Nowy Jork, USA.) s. 7.
12. “Revue Mediatrice et Reine”, październik 1946, s. 110-112. Zob. także “Cała prawda o Fatimie” –t. III, s. 470.
13. o. Alonso, “Prawda o Tajemnicy Fatimskiej”, s. 46-47. Zob. także “Cała prawda o Fatimei” – t. III, s. 470.
14. Barthas, “Fatima, merveille du XXe siècle” [Fatima, cud XX wieku], s. 83. Fatima-editions, 1952. Należy zauważyć, że kanonik Barthas opublikował te relację po zdobyciu przywileju spotkania znowu z s. Łucją, 15 października 1950 roku, w towarzystwie kard. Bryanta, OMMI, wikariusza apostolskiego Athabasca-Mackenzie. Zob. “Cała prawda o Fatimie” – t. III, s. 472.
15. Novidades, 24.02.1960, cyt. przez La Documentation Catholique, 19.06.1960, kol. 751. Zob. także “Cała prawda o Fatimie” – t. III, s. 475.
16. o. Alonso, “Prawda o Tajemnicy Fatimskiej”, s. 46. Zob. także “Cała prawda o Fatimie” – t. III, s. 475.
17. Ibid., s. 45. Zob. także “Cała prawda o Fatiimie” – t. III, s. 478
18. “Cała prawda o Fatimie” – t. III, s. 578-579.
19. “Fatima, tragedia i triumf”, s. 45.
20. “Cała prawda o Fatimie” – t. III, s. 710.
21. Angielski przekład wywiadu s. Łucji z o. Fuentesem z książki o. Michela “Cała prawda o Fatimie” – t.III, s. 503-508. O. Michel wyjaśnia, że tekst pochodzi z książki badacza Fatimy o. Joaquina Alonso “Prawda o Tajemnicy Fatimskiej” (s. 103-106). Ten wywiad o. Fuentesa z s. Łucją opublikowano z imprimatur abpa Sancheza z Veracruz, Meksyk.
22. “Cała prawda o Fatimie” – t. III, s. 704.
23. Ibid., s. 687.
24. Ibid., s. 705-706.
25. o. Michel ze Świętej Trójcy, “Cała prawda o Fatimie” – t. III, s. 822-823. Zob. także czasopismo Jesus, 11.11.1984, s. 79. Zob. także The Fatima Crusader, Nr 37, lato 1991, s. 7.
26. Fatima, tragedia i triumf, s. 243-244. Zob. także o. Michel ze Świętej Trójcy, Cała prawda o Fatimie – t. III, s. 676.
27. Zob. o. Gerard Mura, The Third Secret of Fatima: Has It Been Completely Revealed? [Trzecia Tajemnica Fatimska: czy ujawnono ją w całosci?], czasopismo Catholic, (Transalpine Redemptorists, Orkady, Szkocja, W Brytania), marzec 2002.
28. Te cytaty pochodzą z różnych listów s. Łucji napisanych na początku lat 1970 do dwojga swoich bratanków-księży, i innych znanych jej osób religijnych. Zob. Cała prawda o Fatimei – t. III, s. 754-758.
29. Roche, Pie XII Devant L’Histoire, . 52-53.

Motywy ukrywania Trzeciej Tajemnicy z Fatimy (I)

Ostatnia bitwa Szatana (7)

Orędzie Fatimskie, rozumiane w tradycyjnym katolickim sensie, nie da się pogodzić z podejmowanymi od II Soboru Watykańskiego decyzjami, które zmieniają całą orientację Kościoła.

[Dzielę ten wielki materiał na dwie części . Poniżej- pierwsza. MD]

https://dakowski.pl//index.php?option=com_content&task=view&id=7810&Itemid=46

The Devil’s Final Battleo. Paul Kramer i Stowarzyszenie Misjonarzy (2002)
http://www.devilsfinalbattle.com/content2.htm
Tłumaczenie Ola Gordon

Ojciec Joaquin Alonso, posiadacz doktoratów z teologii i filozofii Uniwersytetu Gregoriańskiego w Rzymie, profesor teologii w Rzymie, Madrycie i Lizbonie, był oficjalnym archiwistą Fatimy przez 16 lat, wyznaczony przez biskupa Fatimy do przygotowania krytycznego i definitywnego studium na temat zdarzeń, jakie miały tam miejsce.
Jest on prawdopodobnie najwybitniejszym ekspertem ds Fatimy w naszych czasach.
A jednak to nie on, lecz o. Eduard Dhanis, współautor “Holenderskiego Katechizmu”, który zrobił karierę na podważaniu objawień, był jedynym “ekspertem” wymienionym przez kard. Ratzingera w dokumencie z 26 czerwca 2006 zatytułowanym “Przesłanie z Fatimy”. 

O. Alonso wielokrotnie rozmawiał z s. Łucją, ostatnim żyjącym z trojga dzieci fatimskich. Twierdzi on, iż według s. Łucji “Nawrócenie Rosji nie ograniczy się do odrzucenia sowieckiego marksistowskiego ateizmu i powrotu narodu rosyjskiego do chrześcijaństwa prawosławnego, lecz oznaczać będzie po prostu całkowitą konwersję Rosji na wiarę jedynego prawdziwego Kościoła Chrystusowego – Kościoła Katolickiego.”

ROZDZIAŁ  5  – POJAWIENIE SIĘ MOTYWU

Jak napisaliśmy we Wprowadzeniu, zbrodnia przeciwko Kościołowi i światu, którą zamierzamy wykazać w tej książce, obejmuje “systematyczne próby, od roku 1960, ukrywania, przekręcania i negowania autentyczności tego przekazu – Orędzia Fatimskiego – nawet jeśli jego alarmujące proroctwa spełniają się na naszych oczach”.

Ale dlaczego osoby na najwyższych stanowiskach władzy w Kościele popełniają taką zbrodnię? Jak zauważył Arystoteles, żeby zrozumieć działanie, należy przyjrzeć się motywowi. I to zrobimy w tym rozdziale.

Oczywiście wykazanie motywu jest zawsze trudną sprawą, bo nie można czytać w cudzych myślach, a tym bardziej osądzać stan duszy innego człowieka. W podjęciu decyzji, co do motywu, jak czyni każde jury w procesie cywilnym, można oprzeć swoją decyzję na zewnętrznych działaniach oskarżonego, w świetle występujących okoliczności. Kiedy jury uzna, że człowiek zamordował żonę z powodu na przykład chęci uzyskania pieniędzy z ubezpieczenia, opiera swój osąd na rozsądnych wnioskach wyciągniętych z kontekstu tego czynu. Rzadko zabójca  otwarcie przyzna się: “zabiłem ją dla ubezpieczenia”. Zamiast tego motyw można wywnioskować z takich rzeczy,  jak niedawny zakup przez męża dużej polisy ubezpieczeniowej dla żony. Nikt nie może oskarżyć jury o “pochopny osąd”, jeśli wnioskuje z okoliczności, że mąż w naszej hipotetycznej sprawie miał zamiar zabić żonę dla pieniędzy.

W przypadku Fatimy motywy można również wywnioskować z okoliczności; to nie jest ”pochopny osąd”, jeśli dochodzimy do pewnych konkluzji w oparciu o to, co sami oskarżeni powiedzieli i co uczynili. Co więcej, jak wykażemy, mamy do czynienia z ekwiwalentem przyznania się do motywów zbrodni [tłumienia przesłania z Fatimy] – oskarżeni nie kryli się z tym, co aprobują i jakie mają zamiary w tej sprawie.

Nowa i rujnująca orientacja Kościoła

Jak zarzuciliśmy we Wprowadzeniu, motyw w tej sprawie powstaje ze zdania sobie przez oskarżonych sprawy, iż Orędzie Fatimskie, rozumiane w tradycyjnym katolickim sensie, nie da się pogodzić z podejmowanymi przez nich od II Soboru Watykańskiego decyzjami, które zmieniają całą orientację Kościoła Katolickiego.

Oznacza to, że Orędzie stanowi przeszkodę  w ich wysiłkach czynienia dokładnie tego, co przewidział papież Pius XII w momencie ponad naturalnej jasności: przekształcenia Kościoła na instytucję zorientowaną w kierunku świata.

Szalejące obecnie wśród duchowieństwa katolickiego skandale są tylko jednym z symptomów zabójczych wysiłków “unowocześniania” Kościoła Katolickiego. Inaczej – można powiedzieć, że obecna sytuacja Kościoła Katolickiego jest wynikiem bezprecedensowego ataku na Kościół przez liberalizm.

Przypominamy ponownie te prorocze słowa kard. Pacelli (przyszłego papieża Piusa XII) wypowiedziane w świetle Orędzia Fatimskiego:

Niepokoją mnie przekazy Matki Bożej do Łucji z Fatimy. Ta uporczywość Maryi, z którą ostrzega nas przed niebezpieczeństwami zagrażającymi Kościołowi jest bożym ostrzeżeniem przed samobójstwem zmian w jego wierze, liturgii, teologii i duszy. . . Wokół mnie słyszę innowatorów chcących rozebrać Świętą Kaplicę, zniszczyć uniwersalny płomień Kościoła, odrzucić jego ornamenty i uczynić go winnym za jego przeszłość historyczną.

Nadejdzie dzień, kiedy cywilizowany świat wyprze się swojego Boga, kiedy Kościół zwątpi tak, jak zwątpił Piotr. Kościół będzie kuszony by uwierzyć, że człowiek stał się Bogiem. W naszych kościołach  chrześcijanie na próżno będą szukać czerwonego światełka gdzie oczekuje na nich Bóg. Tak jak Maria Magdalena, płacząc przed pustym grobem, będą pytać “Dokąd Go zabrali?”  

We Wprowadzeniu napisaliśmy także, że ta wielka zmiana orientacji w Kościele – w “jego liturgii, teologii, duszy”, jak ujął to przyszły papież Pius XII – była od dawna oczekiwanym celem zorganizowanych sił, od wieków spiskujących przeciwko Kościołowi; tych samych sił, które działały w Portugalii w roku 1917, lecz odepchniętych przez poświęcenie tego narodu Niepokalanemu Sercu Maryi w 1931 roku. Odparcie tych sił na całym świecie było powodem, iż z samego Nieba zesłano do Fatimy Matkę Bożą w raz z lekiem – zaleceniem poświęcenia Rosji. Siły te wkrótce stały się główną bronią szatana w długiej wojnie z Kościołem. Naprawdę, rezultat wojny Szatana z Kościołem zależy od bitwy o wypełnienie Orędzia Fatimskiego.

Nasze przedstawienie dowodów świadczących, jakie były motywy tłumienia Orędzia z Fatimy– a mianowicie chęć nadania Kościołowi nowej orientacji z wykluczeniem Orędzia – wymaga przedstawienia pewnego tła historycznego. Zainteresuje ono nie tylko katolików, ale także niekatolików, którzy chcą zrozumieć, co wydarzyło się w Kościele Katolickim od II Soboru Watykańskiego.

Cel zorganizowanej masonerii: neutralizacja i “instrumentalizacja” Kościoła Katolickiego

Jak widzieliśmy na przykładzie Portugalii w roku 1917, siły masonerii (i jej komunistycznych towarzyszy podróży) spiskowały, by uniemożliwić spełnienie Orędzia Fatimskiego w Portugalii. Orędzie nazywano oszustwem albo dziecinnym urojeniem; wizjonerów prześladowano, a nawet grożono im śmiercią. Taka była nienawiść owych sił wobec Kościoła Katolickiego i Matki Bożej.

Siły te nic się nie zmieniły w naszych czasach. Nie potrzeba wchodzić w bagna teorii spiskowych, by sprawdzić, że przed rokiem 1960 papieże wydali więcej potępień i ostrzeżeń o spiskach masońskich i komunistycznych przeciwko Kościołowi, niż na każdy inny temat w historii Kościoła.

W tym miejscu nie można nie rozważyć niesławnej Permanent Instruction of the Alta Vendita [Stała instrukcja Alta Vendita], masońskiego dokumentu zawierającego cały plan infiltracji i korupcji Kościoła Katolickiego w XX wieku [1].

Podczas gdy od II Soboru stały się modne kpiny z istnienia takiego spisku, to trzeba zauważyć, że tajne dokumenty Alta Vendita (włoskie tajne stowarzyszenie), łącznie ze “Stałą instrukcją”, wpadły w ręce papieża Grzegorza XVI. “Stałą instrukcję” na prośbę błogosławionego papieża Piusa IX opublikował kard. Cretineau-Joly w pracy The Roman Church and Revolution [Kościół Katolicki i rewolucja ] [2]. Listem aprobującym z 5 lutego 1861 (zaadresowanym do autora) papież Pius IX gwarantował autentyczność “Stałej instrukcji” i innych masońskich dokumentów, ale nie pozwolił nikomu ujawnić prawdziwych nazwisk członków Alta Vendita występujących w tym dokumencie.

Papież Leon XIII także poprosił o ich publikację. Obaj papieże niewątpliwie działali w celu zapobieżenia takiej tragedii. Ci wielcy papieże wiedzieli, że takie nieszczęście nie było niemożliwe. (Papież Pius XII także o tym wiedział, co możemy zobaczyć w jego proroczych wypowiedziach, kiedy był jeszcze watykańskim sekretarzem stanu.)

Pełny tekst Stałej instrukcji jest także w książce bpa George’a E Dillona Grand Orient Freemasonry Unmasked  [Zdemaskowanie masonerii wielkiego wschodu] [3]. Kiedy papieżowi Leonowi XIII sprezentowano egzemplarz książki Dillona, był tak zachwycony, że nakazał na własny koszt wykonanie i publikację jej włoskiej wersji [4].

Alta Venditabyła najwyższą lożą karbonariuszy, włoskiego tajnego stowarzyszenia o związkach z masonerią, która, razem z masonerią, została potępiona przez Kościół Katolicki [5]. Szanowany włoski historyk, o. E Cahill, SJ, który na pewno nie jest “maniakiem spiskowym”, twierdzi w swoim dziele Freemasonry and the Anti-Christian Movement [Masoneria i ruch antychrześcijański], że Alta Vendita “miała rzekomo być w tym czasie ośrodkiem rządzącym europejskiej masonerii” [6]. Karbonariusze byli najbardziej aktywni we Włoszech i we Francji.

W książce Athanasius and the Church of Our Time [Atanazy i współczesny Kościół] (1974), bp Rudolph Graber, kolejny obiektywny autorytet piszący po II Soborze, zacytował prominentnego masona, który oświadczył, że celem (masonerii) już nie jest zniszczenie Kościoła, lecz wykorzystanie go poprzez infiltrację [7].

Inaczej mówiąc, skoro masoneria nie może całkowicie wymazać Kościoła Chrystusowego, to planuje nie tylko wykorzenić wpływ katolicyzmu na społeczeństwo, ale wykorzystać strukturę Kościoła, jako narzędzie “odnowienia”, “postępu” i “oświecenia” – tzn. jako środka do realizacji własnych zasad i celów.

Omawiając masońską wizję społeczeństwa i świata, bp Graber wprowadza pojęcie synarchii:

Mamy tu do czynienia ze zsumowaną liczbą różnych tajnych sił we wszystkich ‘zakonach’ i szkołach, które połączyły się razem, by ustanowić niewidzialny rząd światowy. W sensie politycznym celem synarchii jest integracja wszystkich sił finansowych i społecznych, która ma wspierać i promować rząd światowy, oczywiście pod przywództwem socjalistycznym. Katolicyzm, jak wszystkie religie, w rezultacie zostałby wchłonięty w uniwersalny synkretyzm. Bardziej niż stłumiony, zostanie zintegrowany w procesie, który już jest ukierunkowywany zasadą wspólnoty między duchownymi (różnych religii)”.

Strategia rozwinięta w “Stałej instrukcji” do osiągnięcia tego celu jest zaskakująca w swojej zuchwałości i sprycie. Od początku dokument opowiada o procesie, którego realizacja będzie trwała dekady. Ci, którzy sporządzili ten dokument wiedzieli, że nie doczekają się jego realizacji. Rozpoczęli pracę, która będzie prowadzona przez kolejne pokolenia wtajemniczonych. “Stała instrukcja” mówi: W naszych szeregach żołnierz umiera, a bitwa toczy się dalej“.

Instrukcja” wzywała do upowszechniania liberalnych idei i aksjomatów w społeczeństwie w instytucjach Kościoła Katolickiego, żeby świeccy, seminarzyści, księża i biskupi, z biegiem czasu, stopniowo byli przesiąknięci postępowymi zasadami. Z czasem, ta nowa mentalność stanie się tak rozpowszechniona, że księża będą wyświęcani, biskupi konsekrowani i kardynałowie nominowani – ale tacy, których myślenie było zgodne z nowoczesną myślą zakorzenioną w “Principles of 1789” [Zasady z 1789] (czyli zasadami masońskimi, które zainspirowały rewolucję francuską) – a mianowicie pluralizm, równość wszystkich religii, oddzielenie Kościoła od państwa, nieokiełznana wolność wypowiedzi itp.

W końcu spośród tych szeregów zostanie wybrany papież, który wprowadzi Kościół na ścieżkę “oświecenia i odnowy”.

Należy tu podkreślić, że ich celem nie było umieszczenie masona na tronie Piotra. Ich celem było zdobycie wpływu na otoczenie i doprowadzenie do wyboru takiego papieża i powstanie takiej hierarchii, którzy przekonani będą do idei katolicyzmu liberalnego – lecz cały czas uważających się za wiernych katolików.

Wówczas zliberalizowani przywódcy katoliccy nie będą się już sprzeciwiać nowoczesnym ideom rewolucji (co było powszechną praktyką papieży od 1789 do 1958, jednogłośnie potępiających zasady liberalne), lecz będą  owe idea włączać, “chrzcić” je dla Kościoła. Rezultatem tego będzie katolicki kler i świeccy, maszerujący pod sztandarem “oświecenia’, ale cały czas myślący, że maszerują pod sztandarem kluczy apostolskich.

Nie ulega wątpliwości, że mając na myśli “Stałą instrukcję“, papież Leon XIII w Humanum Genus wzywał przywódców katolickich do “zdarcia maski z masonerii i pokazania wszystkim jaka jest naprawdę” [8]. Publikacja dokumentów Alta Vendita była sposobem “zdzierania maski”.

Żeby nie było żadnych oskarżeń, że źle scharakteryzowaliśmy “Stała instrukcję“, poniżej obszerny z niej cytat. To nie jest cała “Instrukcja“, ale fragment najbardziej istotny dla naszego dowodu. W dokumencie czytamy:

Papież, kimkolwiek by nie był, nigdy nie stanie się członkiem tajnych stowarzyszeń, bo to właśnie ich zadaniem jest zrobienie pierwszego kroku w kierunku Kościoła, aby zawładnąć nim i papieżem.

Zadanie, którego się podejmujemy, to praca nie na dzień, miesiąc czy rok; to może trwać kilka lat, może nawet całe stulecie; ale w naszych szeregach żołnierz umiera, a bitwa toczy się dalej.

Nie jest naszym zamiarem pozyskiwanie papieży dla naszej sprawy, uczynienie z nich wyznawców naszych zasad, czy propagatorów naszych idei. To byłoby absurdalnym marzeniem – i gdyby nawet stało się tak w jakimś stopniu, jeśli by np. kardynałowie lub prałaci, przykładowo, z własnej woli lub niespodziewanie, posiedli część naszych sekretów, nie może być to zachętą dla pragnienia wyniesienia ich na Stolicę Piotrową. Takie wyniesienie by nas zrujnowało. Sama ambicja doprowadziłaby ich do apostazji, a wymagania władzy zmusiłyby ich do poświęcenia nas. To, o co musimy zabiegać, czego powinniśmy szukać i czego oczekiwać, tak jak Żydzi oczekują Mesjasza, to papieża odpowiedniego do naszych potrzeb…

Będziemy mogli wtedy o wiele pewniej maszerować do ataku na Kościół, niż dzierżąc jedynie broszury naszych francuskich braci, czy nawet posiadając złoto Anglii. Chcecie wiedzieć dlaczego? Chodzi o to, że aby roztrzaskać skałę, na której Bóg zbudował swój Kościół, nie potrzebujemy ani octu Hanibala, ani prochu, ani nawet naszych wojsk. Wystarczy, aby tylko któryś z następców Piotra zamoczył w spisku choćby swój mały palec; a ten mały palec będzie dla naszej krucjaty tak dobry, jak wszyscy ci Urbanowie II i wszyscy ci święci Bernardowie chrześcijaństwa.

Nie mamy żadnych wątpliwości, że dojdziemy kiedyś do tego wzniosłego celu naszych wysiłków. Ale kiedy? Ale jak? Te niewiadome pozostają wciąż niewyjawione. Tym niemniej, tak jak nic nie powinno nas odwieść od nakreślonego planu, a wręcz przeciwnie, wszystko powinno dążyć do jego spełnienia, tak jak gdyby już jutro sukces miał ukoronować dzieło dopiero co naszkicowane – pragniemy, poprzez tę instrukcję, która pozostanie tajemnicą dla większości nowicjuszy, dać urzędnikom w służbie naszej najwyższej sektyVente pewne rady, które powinni wpajać wszystkim braciom, w formie instrukcji lub też memorandum…

I tak, aby zapewnić sobie papieża wymaganej miary, należy wpierw ukształtować dla niego, dla tego papieża, generację, wartą królestwa, o którym marzymy.  Zostawmy na boku starców i ludzi dojrzałych; idźmy do młodych  i, jeśli to możliwe, nawet do dzieci… Stworzycie sobie  niskim kosztem [dobrą] reputację jako dobrzy katolicy i prawdziwi patrioci.

Reputacja ta z kolei sprawi, że doktryny nasze dotrą zarówno do młodych kleryków, jak i głęboko do klasztorów. Po kilku latach, siłą rzeczy, ci młodzi księża przejmą wszystkie funkcje [w hierarchi]; będą rządzić, administrować, sądzić, zorganizują najwyższe zgromadzenie, zostaną powołani, aby wybrać papieża, który będzie rządzić. A papież ten, jak wielu mu współczesnych, będzie z konieczności mniej lub bardziej nasiąknięty włoskimi i humanitarnymi zasadami, które właśnie zamierzamy puścić w obieg. To jest maleńkie ziarenko gorczycy, które powierzamy ziemi; ale słońce sprawiedliwości rozwinie z niego najpotężniejszą władzę, aż pewnego dnia zobaczycie, jak wielkie żniwo to małe ziarenko da.

Na drodze, którą przygotowujemy naszym braciom, piętrzą się wielkie przeszkody do zdobycia, trudności nie jednego rodzaju, z którymi musimy się borykać. Ale oni je pokonają, dzięki swojemu doświadczeniu i wnikliwości; cel nasz jest bowiem tak wspaniały, że trzeba postawić wszystkie żagle na wiatr, aby go osiągnąć.

Jeśli chcecie zrewolucjonizować Włochy, szukajcie papieża, którego portret właśnie naszkicowaliśmy. Jeśli chcecie ustanowić rządy wybranych na tronie nierządnicy Babilonu, pozwólcie, aby księża maszerowali pod waszym sztandarem, zawsze wierząc, że maszerują pod sztandarem apostolskich kluczy. Jeśli pragniecie, aby zniknęły ostatnie ślady tyranów i ciemiężycieli, zastawcie swoje pułapki, jak Simon Barjone; zastawcie je raczej w zakrystiach, seminariach i zakonach, niż na dnie morza: a jeżeli nie będziecie się spieszyć, obiecuję wam połów bardziej cudowny, niż Jego. Rybak łowiący ryby stanie się rybakiem ludzi; zgromadzicie swych przyjaciół wokół Tronu Apostolskiego. Będziecie głosić rewolucję tiary i kapy, maszerującą z krzyżem i sztandarem, rewolucję, którą trzeba będzie tylko lekko wzniecić, aby wywołała pożar na wszystkich czterech krańcach świata [9].

[źródło http://www.piusx.org.pl/kryzys/oni-Jego-zdetronizowali/21]

Powstanie katolicyzmu liberalnego

Jak wykazaliśmy, celem masonerii nie było zniszczenie Kościoła, co masoni wiedzieli, że było niemożliwe, ale zneutralizowanie i zinstrumentalizowanie Kościoła – czyli z ludzkiego elementu Kościoła zrobienie narzędzia do realizacji masońskich celów, poprzez skłonienie członków Kościoła do przyjęcia idei liberalnych.

Zliberalizowana hierarchia chętnie będzie pracować nad ustanowieniem masońskiego ideału nowego porządku świata (novus ordo seclorum) – fałszywego wszech-religijnego “braterstwa”, w którym Kościół porzuci swoje twierdzenie bycia jedyną arką zbawienia i skończy sprzeciwiać się siłom światowym. Pierwszy etap tego procesu pokazano w XIX wieku, kiedy społeczeństwo stało się bardziej przesycone liberalnymi zasadami rewolucji francuskiej. Nawet w połowie lat 1800 ten program już wywoływał wielki uszczerbek dla wiary katolickiej i katolickiego państwa. Rzekomo “milsze i delikatniejsze” pojęcia pluralizmu, religijnego indyferentyzmu, demokracji, która uważa, że wszelka władza pochodzi od ludu, fałszywe pojęcia wolności, zgromadzeń międzywyznaniowych, oddzielenia Kościoła od państwa i inne nowości pochłaniały umysły po-oświeceniowej Europy, skażające zarówno mężów stanu jak i duchownych.

[Dzielę ten wielki materiał na dwie części . Powyżej- pierwsza. md]