Szef sztabu o wyniku Brauna: „Wygraliśmy walkę z fałszywymi sondażami i medialną propagandą”

Szef sztabu komentuje wynik Brauna:

„Wygraliśmy walkę z fałszywymi sondażami

i medialną propagandą”

19.5.2025 wynik-brauna-wygralismy-walke-z-falszywymi-sondazami-i-medialna-propaganda

Poseł Konfederacji Włodzimierz Skalik. Foto: Konfederacja
Poseł Włodzimierz Skalik. Foto: Konfederacja

Wygraliśmy walkę z fałszywymi sondażami i medialną propagandą – skomentował wynik wyborów prezydenckich szef sztabu Grzegorza Brauna, poseł Włodzimierz Skalik.

Braun jest jednym ze zwycięzców wyborów prezydenckich. Przemilczany przez mainstream, bez wielkich nakładów finansowych, zdobył 1 242 917 głosów, co przełożyło się na 6,34 proc. poparcia, i zajął czwarte miejsce.

Na sukces pracował nie tylko sam Braun, ale także jego sztab. Wyniki wyborów skomentował szef tego sztabu, czyli Skalik.

„6,34 proc. dla Grzegorza Brauna to ogromny sukces Konfederacji Korony Polskiej” – podkreślił.

Jako szef sztabu, podziękował wszystkim zaangażowanym w kampanię. „Nie ma słów, które opiszą uczucie nadziei jaka rośnie w sercach, na widok budzącej się Polski.
Już wiemy, że będzie tylko lepiej, ale nie możemy stracić czujności w walce o wolność” – przestrzegł.

„Wygraliśmy walkę z fałszywymi sondażami i medialną propagandą” – podsumował Skalik.

Sam Braun zaznaczył, że wybory prezydenckie były tylko preludium do kolejnej kampanii, w której celem będzie wprowadzić szerokie grono przedstawicieli Konfederacji Korony Polskiej do parlamentu

Sunday Strip: Beach Blood Sport.[obrazki, nie musisz umieć czytać !]

Sunday Strip: Beach Blood Sport

Permission requested?

ROBERT W MALONE MD, MS MAY 18
 
READ IN APP
 



86-47, ma być nawoływaniem do zamachu na Donalda Trumpa. W slangu bowiem, liczby „86” używa się jako synonimu pozbycia się czegoś. Głównie w gastronomii, gdy zdjęte z oferty danie obsługa mianuje numerem 86, albo gdy używa się „protokołu 86” wobec klientów, którym odmawia się obsługi . 86 może być synonimem „wyeliminowania” lub „zabicia”. „47” zaś odnosić się ma do Donalda Trumpa, który jest 47. prezydentem USA.






True Story:

Yes, fluoride, specifically in the form of fluorosilicic acid and other fluoride compounds, was historically a byproduct of industrial processes, particularly phosphate fertilizer production. In the early 20th century, the phosphate industry generated substantial amounts of fluoride-containing waste, which was initially released into the environment, resulting in pollution. 

Rather than disposing of it as hazardous waste, processes were developed to capture and repurpose these compounds, including their use in water fluoridation, which began in the 1940s. 

This practice disposed of an industrial byproduct, otherwise known as a toxic waste product, into the environment without incurring any disposal costs. 

[Dr. Jerzy Jaśkowski tłumaczył to, alarmował od ponad 30 lat. Za to go „izby lekarskie” tępiły. MD]








Malone News is a reader-supported publication. To receive new posts and support my work, consider becoming a free or paid subscriber.

Upgrade to paid


Thanks for reading Malone News! This post is public so feel free to share it.

Share


Give a gift subscription








Who knew?


Schnepf mordował w Małym Katyniu

Schnepf mordował w Małym Katyniu

Marucha w dniu 2025-05-19 marucha/schnepf-mordowal-w-malym-katyniu

Maksymilian Schnepf, ojciec Ryszarda – dyplomaty, byłego ambasadora RP w USA (teraz Ryszard chce być ambasadorem we Włoszech), teść Doroty Wysockiej-Schnepf, to pułkownik komunistycznej bezpieki wojskowej. Pacyfikował polskie podziemie niepodległościowe w ramach Obławy Augustowskiej.

Wspomniana obława to największy po II wojnie światowej mord dokonany na Polakach latem 1945 r., podczas którego oddziały Armii Czerwonej, NKWD i UB zatrzymały ok. 7 tys. osób, a prawie 600 polskich niepodległościowców, czy ludzi podejrzewanych o pomoc walczącym o wolność – w ramach odpowiedzialności zbiorowej – wywieziono i zamordowano w nieznanym do dziś miejscu.

Nieprzypadkowo zbrodnię tę nazywamy Małym Katyniem.

Maksymilian Schnepf brał udział w tej sowieckiej operacji jako dowódca w 1 Praskim Pułku Piechoty. Wcześniej, bo w 1940 r. wstąpił na ochotnika do Armii Czerwonej, w której służył – rzecz jasna Moskwie – do 1943 r.

Ale resortowa rodzina Schepfów nie kończy się na Maksymilianie. Jest jeszcze Alicja Szczepaniak, która za mąż za Maksymiliana wyszła 1947 r. (miała wówczas zresztą 17 lat). Zapewne za sprawą męża rozpoczęła pracę w bezpiece: Wojewódzkim Urzędzie Bezpieczeństwa Publicznego we Wrocławiu, a następnie w warszawskiej centrali: MBP, podlegając słynnej bestii: Julii „Lunie” Brystiger.

Alicja Schnepf aktywnie walczyła z „bandami reakcyjnego podziemia”, czyli Żołnierzami Wyklętymi. Jej mąż – za to samo – dostał Krzyż Zasługi. Ona z tytułu zwalczania polskich niepodległościowców dostała rentę, którą niepodległa RP zabrała jej po 1989 r. Nie straciła natomiast – według naszych informacji – uprawnień kombatanckich.

Syn Maksymiliana, Ryszard Schnepf, tak tłumaczył sytuację po wojnie:

Od 1944 r. w Polsce trwała właściwie wojna domowa. Ludzie różnie wybierali. Dziś historię tę opisuje się jednostronnie. Wyklętych pokazuje się wyłącznie jako patriotów, którzy do końca nie złożyli broni. […] Mój ojciec był żołnierzem. Pod Lenino nie walczył za Związek Radziecki, tylko za wolną Polskę. To jego oddział pierwszy przeszedł ze wschodniego na zachodni brzeg Wisły. Był dwukrotnie odznaczony orderem Virtuti Militari. Brał udział w zdobyciu Berlina. Nie mam powodu, by się tego wstydzić”.

Alicja Schnepf otrzymała także tytuł Sprawiedliwych wśród Narodów Świata. Od 1943 r. do wybuchu powstania warszawskiego wraz z matką ukrywała w swoim mieszkaniu na warszawskiej Pradze kilkoro Żydów. Potem podjęła działalność w Polskim Towarzystwie Sprawiedliwych wśród Narodów Świata.

Maksymilian Schnepf prócz kariery w komunistycznym kontrwywiadzie wojskowym pracował w dyrekcji Żydowskiego Instytutu Historycznego, oraz Związku Gmin Wyznaniowych Żydowskich w Warszawie. Zmarł w 2003 r. Leży na stołecznych Powązkach Wojskowych.

Z pierwszego małżeństwa Ryszard Schnepf ma córkę Zuzannę Schnepf-Kołacz, wicekonsul RP w Mediolanie. Pracowała także w Żydowskim Instytucie Historycznym, a obecnie w Muzeum Historii Żydów Polskich POLIN. Z drugiego związku, z Dorotą Wysocką-Schnepf, przyszła na świat córka Antonina i syn… Maksymilian.

=============================

Wracając do Obławy Augustowskiej, W zbrodni brał także udział Mirosław Milewski, który pracę w bezpiece rozpoczął jako 16-latek, w 1944 r. Prócz tego (a może przede wszystkim) współpracował z sowieckim kontrwywiadem „Smiersz”. W III RP został oskarżony z powództwa Czesława Burzyńskiego o to, że jako funkcjonariusz WUBP w Białymstoku w marcu 1947 r. bezprawnie aresztował tego żołnierza Armii Krajowej (żołnierze AK podlegali wówczas amnestii) i wydał go NKWD.

Sowieci sądzili Burzyńskiego za zdradę sowieckiego państwa i… nielegalne przekroczenie granicy; do Polski wrócił po 11 latach ciężkich robót w kopalni węgla w Workucie, przez co został inwalidą I grupy. Burzyński śledził błyskotliwą karierę Milewskiego, który dochrapał się stołka szefa komunistycznego MSW i stopnia generała dywizji SB, będąc jednym z najbardziej tajemniczych i zaufanych ludzi Moskwy.

Nazwisko Milewskiego pojawia się w kontekście zabójstwa ks. Jerzego Popiełuszki, Grzegorza Przemyka, wprowadzenia stanu wojennego (w tej sprawie zeznawał w III RP w charakterze świadka przed komisją odpowiedzialności konstytucyjnej) i afery „Żelazo” – dotyczyła zrabowania przez politycznych gangsterów (funkcjonariuszy MSW) i zawodowych gangsterów ze świata przestępczego dużych ilości złota i kamieni szlachetnych z „imperialistycznego” wówczas Zachodu.

Dokumenty w tej sprawie zostały jednak zniszczone (przez pogrobowców PRL), a śledztwo – z powodu przedawnienia – umorzone (przez prokuratora III RP). Również proces z wniosku Burzyńskiego – jak się łatwo domyślić – nie zakończył się nigdy. Milewski zmarł w 2008 r.

Tadeusz Płużański
https://prawy.pl/

Rafał „planeta płonie” Trzaskowski doigrał się. Eko-terroryści okupują siedzibę jego sztabu.

Ekoterroryści okupują siedzibę sztabu Trzaskowskiego.

Przedstawili żądania.

Opuszczą lokal pod jednym warunkiem …

19.05.2025 ekoterrorysci-okupuja-siedzibe-sztabu-trzask

Ostatnie Pokolenie okupuje siedzibę sztabu Rafała Trzaskowskiego
Ostatnie Pokolenie okupuje siedzibę sztabu Rafała Trzaskowskiego. / Foto: screen X (kolaż)

Ostatnie Pokolenie” okupuje siedzibę sztabu Rafała Trzaskowskiego. Ekoterroryści domagają się rozmowy z kandydatem na Prezydenta RP. Jak oświadczyli, opuszczą budynek jedynie pod warunkiem, że Trzaskowski spotka się z nimi jeszcze dziś.

Wygląda na to, że Rafał „planeta płonie” Trzaskowski doigrał się. Ekoterroryści chcą, by realizował zieloną agendę i są przerażeni wizją zagłady. Dlatego postanowili okupować siedzibę sztabu kandydata KO na prezydenta, znajdującą się przy ul. Wiejskiej w Warszawie. Nie wiadomo, jak sytuacja się rozwinie, bowiem już od rana Trzaskowski rozdawał drożdżówki w Kielcach – w ramach kampanii przed II turą wyborów.

„PILNE: Ostatnie Pokolenie okupuje sztab Trzaskowskiego dzień po pierwszej turze. Domagamy się rozmowy!” – oświadczyli ekoterroryści.

Ekoaktywiści zamieścili także nagranie z okupowanej siedziby sztabu Trzaskowskiego. Słychać na nim, jak skandują hasło: „Chcemy żyć”. Trzymają także kartki z napisem: „Trzaskowski nie bądź obojętny”, „Wieś czeka na transport” [?? do burdelu? czy dokąd? md], czy „Czeka nas klimatyczne piekło”.

– Zapaść klimatu to zapaść społeczeństwa. Jesteśmy tutaj, ponieważ protestujemy, wykonujemy nieposłuszeństwo obywatelskie od roku, od ponad roku. Każdy z nas, jak tu siedzimy, wychodzimy na drogę i mówimy do rządzących, że nie mają prawa zabierać nam przyszłości. To jest ich psi obowiązek, żeby nie napędzać emisji, które skazują nas na powodzie, które skazują ludzi na głód, na brak wody w bardzo niedalekiej przyszłości – mówiła jedna z ekoterrorystek.

Domagamy się od Trzaskowskiego poparcia transportowych postulatów Ostatniego Pokolenia i organizacji spotkania z Donaldem Tuskiem” – oświadczyli.

Wyniki głosowania zagranicą. Druga tura dla Mentzena i kilkanaście procent Brauna.

Wyniki głosowania zagranicą.

Kilkanaście procent Brauna

i druga tura dla Mentzena

19.05.2025 https://nczas.info/2025/05/19/wyniki-glosowania-zagranica-kilkanascie-procent-brauna-i-druga-tura-dla-mentzena/

Grzegorz Braun, Sławomir Mentzen, Rafał Trzaskowski. Foto: PAP/nczas/yt
Grzegorz Braun, Sławomir Mentzen, Rafał Trzaskowski. Foto: PAP/nczas/yt

Gdyby decydowali tylko wyborcy głosujący poza granicami Polski, to do drugiej tury wszedłby kandydat Koalicji Obywatelskiej Rafał Trzaskowski oraz reprezentujący Konfederację Sławomir Mentzen. Kilkanaście procent poparcia uzyskał zagranicą polski poseł do Parlamentu Europejskiego Grzegorz Braun.

========================

Znamy już oficjalne wyniki wyborów. W drugiej turze zmierzy się prezydent Warszawy Rafał Trzaskowski z szefem Instytutu Pamięci Narodowej Karolem Nawrockim. Trzecie miejsce z wysokim wynikiem zajął Sławomir Mentzen, a na czwartym miejscu znalazł się Grzegorz Braun.

Inaczej wyglądałaby sytuacja, gdyby o wynikach wyborów decydowali tylko wyborcy z zagranicy. Poza granicami Polski pierwsze miejsce przypadło Rafałowi Trzaskowskiemu, który zdobył 36,82 proc.

Na drugiej pozycji znalazł się natomiast Sławomir Mentzen z wynikiem 16,58 proc. Kandydat Konfederacji minimalnie wyprzedził Karola Nawrockiego, który uzyskał 16,07 proc. głosów.

Na kolejnym miejscu z wysokim wynikiem uplasował się Grzegorz Braun. Polskiego posła do Parlamentu Europejskiego poparło 11,07 proc. głosujących zagranicą.

Ponadto Adrian Zandberg uzyskał 6,47 proc., a Magdalena Biejat 6,11 proc. Kandydaci skrajnej lewicy wyprzedzili marszałka Sejmu Szymona Hołownię, na którego zagłosowało 3,43 proc.

Wyniki pozostałych kandydatów:

  • Joanna Senyszyn – 1,25 proc.;
  • Krzysztof Stanowski – 0,9 proc.;
  • Marek Jakubiak – 0,63 proc.;
  • Artur Bartoszewicz – 0,44 proc.;
  • Maciej Maciak – 0,20 proc.;
  • Marek Woch – 0,05 proc.

Świat stojący na głowie

Świat stojący na głowie

Izabela Brodacka 19 maja 2025

Wiele lat temu podczas wakacji spędzanych nad Jeziorakiem byłam świadkiem jak mała dziewczynka zabiła na przystani w Iławie pająka i potem strasznie płakała. Byłam pewna, że poniewczasie pożałowała tego pająka i płakała nad jego losem więc chciałam ją pocieszyć rozmową, ale ku memu zdumieniu okazało się, że dziewczynka płakała nad sobą. Szlochając opowiadała jakie to było obrzydliwe gdy rozgniotła pająka butem, że nigdy tego nie zapomni i będzie to ją prześladowało w snach. Zrezygnowałam z pocieszania jej, a jej potworny egocentryzm wytłumaczyłam sobie niedojrzałością związaną z bardzo młodym wiekiem. Osobiście nie zabijam pająków, nawet w domu. Stosuję sprawdzony sposób pozbycia się niepożądanego lokatora. Unieruchamiam go pod szklanką, podkładam pod szklankę tekturkę i w lecie wynoszę pająka na podwórko, a w zimie na klatkę schodową. Syn naśmiewa się z mego starczego sentymentalizmu i twierdzi, że pająki natychmiast po wyrzuceniu wracają całymi oddziałami do naszego mieszkania. Nie przechwalam się tym moim obyczajem, nie wiążę z nim żadnej ideologii, oszczędzam sobie po prostu traumy, która stała się udziałem małej żeglarki z Iławy.

A teraz poważnie – prawdziwy szok przeżyłam słuchając relacji świadków potwornego morderstwa na kampusie Uniwersytetu Warszawskiego. Większość świadków skupiała się na swoich przeżyciach, młodzi mężczyźni – jak ta dziewczynka z Iławy – opowiadali jakim strasznym dla nich przeżyciem było obserwowanie wydarzeń, jak to stracili poczucie bezpieczeństwa, jak to rozglądają się teraz w tramwaju czy w autobusie w obawie przed niespodziewanym atakiem i jak trudno będzie im sobie z tymi przeżyciami poradzić.

Nie stawiam im zarzutu, że nie pomogli kobiecie. Nie udzielanie pomocy w sytuacji zagrożenia własnego życia nie jest penalizowane i nie polega nawet ocenie moralnej czy obyczajowej. Co więcej – przedstawiciele policji i innych służb porządkowych zachęcają do bierności. W niebezpiecznej sytuacji radzą poddawać się rozkazom agresora, wykonywać jego polecenia i czekać na pomoc instytucjonalną. Nie ma się jednak czym chwalić. Młody mężczyzna nie ma powodu się przechwalać, że widząc okrutnie mordowaną kobietę ucieka do najbliższego budynku i starannie zamyka za sobą drzwi.

Jest to rezultat wychowywania młodzieży w „wyuczonej bezradności”, jak to nazwała minister oświaty rządu norweskiego po wydarzeniach na wyspie Utøya, gdzie jeden przestępca zamordował 77 osób skutecznie terroryzując blisko 10 razy więcej. Ludzie, którzy uciekali do namiotów i chowali głowy pod poduszki wystawiając na strzał plecy (ściśle rzecz biorąc – miejsce gdzie plecy nazwę swą szlachetną tracą) jeżeli przypadkiem uniknęli śmierci uczestniczyli potem w manifestacjach na ulicach Oslo, machali białymi tulipanami oraz wozili na wyspę Utøya różne lalki, misie i zajączki. W tym, że się bali nie ma nic złego ani nic dziwnego. Dlaczego jednak nie uciekali do lasu, a przede wszystkim dlaczego nie próbowali powstrzymać napastnika – pozostanie dla mnie fenomenem trudnym do zrozumienia. Natomiast machanie białymi tulipanami i układanie w miejscu kaźni zabawek odbieram jako obrzydliwy infantylizm. Godny pięcioletniej dziewczynki z Iławy.

Wszystko sprowadza się do nie zachowywania właściwych proporcji. Ktoś traci życie a ty się rozczulasz nad sobą. Dokładnie to samo dotyczy siostry Grzegorza Brauna, Moniki Braun. Cytuję fragment jej listu dosłownie, aby czytelnicy mogli sami ocenić głębię jej hipokryzji. Pani Monika rozpacza nad upadkiem moralnym swojego brata jakby to on kogoś zamordował. Natomiast głęboko współczuje lekarce z Oleśnicy, choć to ona przecież zamordowała i to w okrutny sposób niewinne dziecko. Oto fragment listu otwartego Moniki Braun.

Ostatnia napaść na Gizelę Jagielską, ginekolożkę z Oleśnicy przelała czarę. Zarówno sama dzikość tej napaści, kompletne lekceważenie norm prawnych i społecznych w poczuciu własnej nietykalności, jak i to, że ofiarą była lekarka wykonująca swoje obowiązki, kobieta identyfikująca się z innymi kobietami (tak jak ja) – sprawiają, że chcę wyrazić wzburzenie i smutek. Może nawet rozpacz. Nie po raz pierwszy mężczyzna chce zarządzać ciałem kobiety – tej i innych. Nie po raz pierwszy czuje się do tego w prawie. Tak poprzez fizyczny atak, jak i przez forsowanie regulacji mających dalej ograniczać ludzkie swobody. Po raz pierwszy jest to mój brat.”

Mamy do czynienia z całkowitym postawieniem sprawy na głowie. Dziecko nie żyje, śmierć przez wstrzyknięcie do serca chlorku potasu jest wyjątkowo bolesna. Zauważmy, że nawet usypianym psom podaje się najpierw znieczulenie.

Okazuje się, że w oczach Moniki Braun to lekarka jest ofiarą, a nie dziecko. Monika Braun powołuje się na fakt, że Jagielska wykonywała swe obowiązki. To zbanalizowany przez częste nadużywanie argument, lecz trudno z niego zrezygnować. Hitlerowcy oprawcy też działali w ramach obowiązującego wówczas zbrodniczego prawa. Monika w poczuciu dobrze spełnionego obowiązku donosi na swego brata i go potępia.

Trudno się oprzeć przed przypomnieniem że za donos na ojca niejaki Павка Морозов стал героем Советского Союза (został bohaterem Związku Radzieckiego). Nie wiem kim jest Monika Braun i co może zyskać na tym donosie. Być może tylko aprobatę swego środowiska. Nie zostanie – choć na to zasłużyła – героем Советского Союза, bo Союз już nie istnieje. Jednak mentalność charakterystyczna dla Союза jak widać pozostała. Jej przejawem było złożenie na ołtarzu ideologii ofiary z członka swojej rodziny.

Kolejnym przejawem zdziczenia współczesnych obyczajów jest fakt, że studenci prawa zamiast pomóc mordowanej kobiecie fotografowali i filmowali całe wydarzenie. Mieli prawo się bać, lecz chyba nie bali się aż tak bardzo jeżeli robili zdjęcia. A może jak pani Monika za naganne uważają „forsowanie regulacji mających dalej ograniczać ludzkie swobody”? W tym swobodę zabijania nienarodzonych dzieci oraz wyboru orientacji seksualnej. W takim razie to prawdziwi bohaterowie naszych czasów – истинные герои нашего времени.

Grzegorz Braun: Szeroki Front Gaśnicowy idzie do wyborów parlamentarnych

18 maja 2025

Grzegorz Braun:

Szeroki front gaśnicowy idzie

do następnych wyborów parlamentarnych

grzegorz-braun-szeroki-front-gasnicowy-do-wyborow-parlamentarnych

(fot. YT / Grzegorz Braun)

Nie tylko my, nie tylko nasza partia; szeroki front gaśnicowy musi wprowadzić do następnego parlamentu silną reprezentację polskiej prawicy – powiedział podczas powyborczego wystąpienia kandydat na prezydenta Grzegorz Braun. Lider Konfederacji Korony Polskiej zdobył według sondaży exit poll 6,2 proc. głosów.

To było mierzenie i ważenie przed walką, którą szeroki front gaśnicowy stoczy z sukcesem, idąc do najbliższych wyborów parlamentarnych przyznał Braun, zapowiadając dalsze kroki polityczne.

Szeroki front gaśnicowy, nie ja, szanowni państwo, Grzegorz Braun, nie mój sztab, nie działacze, członkowie mojej partii, którym nigdy nie odwdzięczę się za wysiłek, który włożyli w tę kampanię (…) nie tylko my, nie tylko nasza partia; szeroki front gaśnicowy musi wprowadzić do następnego parlamentu silną reprezentację polskiej prawicy zapowiedział lider Konfederacji Korony Polskiej.

Polityk zaznaczył, że jego formacja będzie „prawdziwie antysystemowa, a nie dryfująca ku centrum”. Zwracając się niebezpośrednio do byłych kolegów z Konfederacji, podkreślił, że nowa partia będzie „prawdziwie wolnościowa, a nie rozbierała na drobne kanonicznego zestawu postulatów wolności, ze szczególnym uwzględnieniem wolności gospodarczej”.

Tej prawicy, która jest prawdziwie narodowa, a nie euro-kołchozowa. Tej prawicy, która jest – tak – katolicka! Jeśli nie sercem, to rozumem. Jeśli nie z pobożności, to z ostrożności procesowej, mówiąc oczywiście w perspektywie sądu ostatecznego – wyjaśnił.

W ocenie polityka, niespodziewanie wysoki wynik wyborczy (sondaże oscylowały wokół 1 proc. głosów)  można uznać za moment narodzin nowego ruchu politycznego, nazwanego przez Brauna „szerokim frontem gaśnicowym”.

Wyszliśmy z lasu na pole – oby to było pole grunwaldzkie – dla nas, a dla przeciwnika, oby się tak skończyło jak pod Grunwaldem. To jest front, który idzie odzyskać niepodległość i to jest to kryterium, którego spełnienia oczekuję od siebie i od wszystkich, którzy zechcą z nami iść do następnego Sejmu i Senatu. Kto za niepodległością, a kto za niekończącym się negocjowaniem czy re-negocjonowaniem warunków podległości – ocenił.

Grzegorz Braun wyjaśnił, że idzie do parlamentu „po to żeby to była Polska, a nie land euro-kołchozowy”.

Nie żeby to była republika sowiecka, euro-sowiecka, nie bantustan, stan amerykański, nie ukro-polin. Niech to będzie Polska! – dodał.

– Jak mogło się to stać, że obecność i wyłączność – monopolistyczną wyłączność – barw biało-czerwonych na terytorium Rzeczpospolitej polskiej można było zrelatywizować? My po to idziemy do następnych wyborów: Sejmu, Senatu i nawet euro-kołchozu, jeżeli się wcześniej nie zawali, co bardzo mu życzymy. Będziemy robić wszystko żeby się zawalił, byle nie nam na głowę – zapowiedział

Polityk zapewnił, że to jego ostatnie wystąpienie w tej kampanii, bo „od jutra zaczynamy następną”.

Żydowskie zainteresowanie imigracją wieloetniczną i multikulturalizmem

Żydowskie zainteresowanie imigracją wieloetniczną i multikulturalizmem

PIERRE SIMON • 3 MAJA 2025 R. https://www.unz.com/article/the-jewish-interest-in-multiethnic-immigration-and-multiculturalism/

• 3200 SŁÓW • 200 COMMENTS

Ataki na białych przychodzą ze wszystkich stron, a imigracja zastępcza, multikulturalizm, feminizm, pornografia, promocja LGBT+, dyskryminacja białych w edukacji i na rynku pracy oraz prawa zakazujące mowy nienawiści to tylko niektóre aspekty niekończących się prześladowań rasy, która stworzyła największą cywilizację znaną człowiekowi.[1]

Pluralizm etniczny i religijny służy również zewnętrznym interesom żydowskim, ponieważ Żydzi stają się tylko jedną z wielu grup etnicznych. Powoduje to dyfuzję wpływów politycznych i kulturowych wśród różnych grup etnicznych i religijnych, a rozwijanie zjednoczonych, spójnych grup gojów zjednoczonych w sprzeciwie wobec judaizmu staje się trudne lub niemożliwe. Historycznie rzecz biorąc, główne ruchy antysemickie miały tendencję do wybuchania w społeczeństwach, które były, poza Żydami, religijnie lub etnicznie jednorodne (patrz Separation and Its Discontents). Z drugiej strony, jednym z powodów względnego braku antysemityzmu w Stanach Zjednoczonych w porównaniu z Europą było to, że „Żydzi nie wyróżniali się jako samotna grupa [religijnych] nonkonformistów” (Higham 1984, 156). Chociaż pluralizm etniczny i kulturowy z pewnością nie gwarantuje zaspokojenia interesów żydowskich, niemniej jednak jest tak, że społeczeństwa etnicznie i religijnie pluralistyczne były postrzegane przez Żydów jako bardziej prawdopodobne do zaspokojenia interesów żydowskich niż społeczeństwa charakteryzujące się etniczną i religijną jednorodnością wśród gojów.

Rzeczywiście, na podstawowym poziomie, motywacja całej żydowskiej aktywności intelektualnej i politycznej omawianej w tym tomie jest ściśle związana z obawami przed antysemityzmem. Svonkin (1997, 8ff) pokazuje, że poczucie „niepokoju” i niepewności przenikało amerykańskich Żydów w następstwie II wojny światowej, nawet w obliczu dowodów, że antysemityzm zmniejszył się do tego stopnia, że stał się zjawiskiem marginalnym. W bezpośrednim rezultacie „podstawowym celem żydowskich agencji ds. stosunków międzygrupowych [tj. AJCommittee, AJCongress i ADL] po 1945 r. było… zapobiegnięcie pojawieniu się antysemickiego reakcyjnego ruchu masowego w Stanach Zjednoczonych” (Svonkin 1997, 8).

Pisząc w latach 70., Isaacs (1974, 14ff) opisuje wszechobecną niepewność amerykańskich Żydów i ich nadwrażliwość na wszystko, co można by uznać za antysemickie. Przeprowadzając wywiady z „wybitnymi osobistościami publicznymi” na temat antysemityzmu na początku lat 70., Isaacs zapytał: „Czy uważasz, że mogłoby się to zdarzyć tutaj?” „Nigdy nie było konieczne definiowanie 'tego’. W prawie każdym przypadku odpowiedź była mniej więcej taka sama: 'Jeśli w ogóle znasz historię, musisz zakładać nie, że to mogłoby się zdarzyć, ale że prawdopodobnie się zdarzy’ lub 'To nie jest kwestia czy; to jest kwestia kiedy’” (s. 15).

Isaacs, moim zdaniem słusznie, przypisuje intensywność żydowskiego zaangażowania w politykę temu strachowi przed antysemityzmem. Aktywizm żydowski na rzecz imigracji jest tylko jednym aspektem wielotorowego ruchu mającego na celu zapobieganie rozwojowi masowego ruchu antysemityzmu w społeczeństwach zachodnich. Inne aspekty tego programu są krótko omówione poniżej.

Wyraźne stwierdzenia łączące politykę imigracyjną z żydowskim zainteresowaniem pluralizmem kulturowym można znaleźć wśród wybitnych żydowskich naukowców społecznych i aktywistów politycznych. W swojej recenzji książki Horace’a Kallena (1956) Cultural Pluralism and the American Idea, która ukazała się w Congress Weekly (wydawanym przez AJCongress), Joseph L. Blau (1958, 15) zauważył, że „pogląd Kallena jest potrzebny, aby służyć sprawie grup mniejszościowych i kultur mniejszościowych w tym kraju bez stałej większości” — co oznacza, że ideologia multikulturalizmu Kallena sprzeciwia się interesom jakiejkolwiek grupy etnicznej w dominacji nad Stanami Zjednoczonymi. Znany autor i wybitny syjonista Maurice Samuel (1924, 215), pisząc częściowo jako negatywną reakcję na ustawę imigracyjną z 1924 r., napisał: „Jeśli zatem walka między nami [tj. Żydami i poganami] ma kiedykolwiek wyjść poza sferę fizyczną, wasze demokracje będą musiały zmienić swoje żądania rasowej, duchowej i kulturowej jednorodności w obrębie państwa. Ale byłoby głupotą traktować to jako możliwość, ponieważ tendencja tej cywilizacji jest w przeciwnym kierunku. Istnieje stałe podejście do identyfikacji rządu z rasą, zamiast z państwem politycznym”.

Samuel potępił ustawodawstwo z 1924 r., twierdząc, że narusza ono jego koncepcję Stanów Zjednoczonych jako bytu czysto politycznego, bez żadnych implikacji etnicznych:

Właśnie byliśmy świadkami w Ameryce powtórzenia, w osobliwej formie dostosowanej do tego kraju, złowrogiej farsy, do której doświadczenie wielu stuleci jeszcze nas nie przyzwyczaiło. Jeśli Ameryka miała jakiekolwiek znaczenie, to leżało ono w osobliwej próbie wzniesienia się ponad trend naszej obecnej cywilizacji — utożsamianie rasy z państwem. . . . Ameryka była zatem Nowym Światem pod tym istotnym względem — że państwo było czystym ideałem, a narodowość była tożsama jedynie z akceptacją ideału. Ale teraz wydaje się, że cały punkt widzenia był błędny, że Ameryka nie była w stanie wznieść się ponad swoje korzenie, a pozór idealnego nacjonalizmu był jedynie etapem we właściwym rozwoju powszechnego ducha gojowskiego. . . . Dzisiaj, gdy rasa triumfuje nad ideałem, antysemityzm obnaża swoje kły, a do bezdusznej odmowy najbardziej podstawowego prawa człowieka, prawa do azylu, dodano tchórzliwą zniewagę. Nie tylko jesteśmy wykluczeni, ale w nieomylnym języku praw imigracyjnych mówi się nam, że jesteśmy „gorszym” narodem. Bez moralnej odwagi, by stawić czoło swoim złym instynktom, kraj przygotowywał się, za pośrednictwem swoich dziennikarzy, przez długi ciąg oczerniania Żyda, a gdy wystarczająco zainspirowany popularnymi i „naukowymi” miksturami, popełnił czyn. (str. 218–220)

Podobnego zdania jest wybitny żydowski socjolog i aktywista etniczny Earl Raab, który bardzo pozytywnie odniósł się do sukcesów amerykańskiej polityki imigracyjnej, jeśli chodzi o zmianę składu etnicznego Stanów Zjednoczonych od 1965 r.[2]Raab zauważa, że społeczność żydowska przejęła wiodącą rolę w zmianie północno-zachodnioeuropejskiego uprzedzenia amerykańskiej polityki imigracyjnej (1993a, 17) i utrzymuje również, że jednym z czynników hamujących antysemityzm we współczesnych Stanach Zjednoczonych jest to, że „rosnąca heterogeniczność etniczna, będąca wynikiem imigracji, jeszcze bardziej utrudniła rozwój partii politycznej lub masowego ruchu bigoterii” (1995, 91). Lub bardziej kolorowo:

Biuro Spisowe właśnie poinformowało, że wkrótce około połowa populacji amerykańskiej będzie niebiała lub nieeuropejska. I wszyscy będą obywatelami amerykańskimi. Przekroczyliśmy punkt, w którym partia nazistowsko-aryjska będzie mogła zwyciężyć w tym kraju.

My [Żydzi] pielęgnujemy amerykański klimat sprzeciwu wobec bigoterii od około pół wieku. Ten klimat nie został jeszcze doprowadzony do perfekcji, ale heterogeniczna natura naszej populacji sprawia, że staje się on nieodwracalny — i sprawia, że nasze konstytucyjne ograniczenia przeciwko bigoterii są bardziej praktyczne niż kiedykolwiek. (Raab 1993b, 23)

A pisarka Boston Globe, SI Rosenbaum, która w 2019 r. twierdziła, że główną lekcją „Holocaustu” jest to, że „biała supremacja może zwrócić się przeciwko nam w każdej chwili” i że strategia odwoływania się do białej większości „nigdy nie działała dla nas. Nie chroniła nas w Hiszpanii, Anglii, Francji ani Niemczech. Nie ma powodu, aby sądzić, że zadziała teraz”. Centralnym pytaniem żydowskiego zaangażowania politycznego w społeczeństwach zachodnich, jak nalegała, jest „jak przetrwamy jako populacja mniejszościowa”, gdzie jedną wielką zaletą, z której korzysta amerykańscy Żydzi, jest to, że „w przeciwieństwie do innych miejsc, w których rozkwitł etniczny nacjonalizm, USA szybko zbliżają się do pluralizmu mniejszości”. Przewodnictwo nad koalicją grup niebiałych, aby aktywnie sprzeciwiać się interesom białych, jest nowym żydowskim etniczno-politycznym nakazem: „Jeśli Żydzi mają przetrwać w przyszłości, będziemy musieli stanąć po stronie ludzi kolorowych dla naszego wzajemnego dobra”.[3]

Argument „różnorodność jako bezpieczeństwo” został przedstawiony przez Leonarda S. Glickmana, prezesa i dyrektora generalnego Hebrew Immigrant Aid Society, żydowskiej grupy, która od ponad wieku opowiada się za otwartą imigracją do Stanów Zjednoczonych. Glickman stwierdził: „Im bardziej zróżnicowane jest amerykańskie społeczeństwo, tym bezpieczniejsi są [Żydzi]”.[4]Obecnie HIAS jest mocno zaangażowany w rekrutację uchodźców z Afryki, którzy mają emigrować do USA.

Pozytywne nastawienie do różnorodności kulturowej pojawiło się również w innych wypowiedziach na temat imigracji żydowskich autorów i przywódców. Charles Silberman (1985, 350) zauważa: „Amerykańscy Żydzi są oddani tolerancji kulturowej ze względu na swoje przekonanie – mocno zakorzenione w historii – że Żydzi są bezpieczni tylko w społeczeństwie akceptującym szeroki zakres postaw i zachowań, a także różnorodność grup religijnych i etnicznych. To właśnie to przekonanie, na przykład, a nie aprobata homoseksualizmu, sprawia, że przytłaczająca większość amerykańskich Żydów popiera „prawa gejów” i zajmuje liberalne stanowisko w większości innych tak zwanych „społecznych” kwestii”.[5]

Podobnie, wymieniając pozytywne korzyści imigracji, dyrektor waszyngtońskiego biura akcji Council of Jewish Federations stwierdził, że imigracja „to kwestia różnorodności, wzbogacenia kulturowego i możliwości ekonomicznych dla imigrantów” (w Forward, 8 marca 1996, 5). A podsumowując zaangażowanie Żydów w ustawodawcze batalie o imigrację w 1996 r., w artykule w gazecie stwierdzono, że „grupy żydowskie nie zdołały zniszczyć szeregu przepisów, które odzwierciedlają rodzaj politycznej celowości, którą uważają za bezpośredni atak na amerykański pluralizm” (Detroit Jewish News, 10 maja 1996).

Ponieważ liberalna polityka imigracyjna jest żywotnym interesem żydowskim, nie dziwi fakt, że poparcie dla liberalnej polityki imigracyjnej obejmuje całe żydowskie spektrum polityczne. Sidney Hook, który wraz z innymi nowojorskimi intelektualistami może być postrzegany jako intelektualny prekursor neokonserwatyzmu, utożsamiał demokrację z równością różnic i maksymalizacją różnorodności kulturowej (patrz rozdz. 6). Neokonserwatyści byli silnymi zwolennikami liberalnej polityki imigracyjnej, a między przeważnie żydowskimi neokonserwatystami a przeważnie nieżydowskimi paleokonserwatystami doszło do konfliktu w kwestii imigracji z Trzeciego Świata do Stanów Zjednoczonych. Neokonserwatyści Norman Podhoretz i Richard John Neuhaus zareagowali bardzo negatywnie na artykuł paleokonserwatysty zaniepokojonego, że taka imigracja ostatecznie doprowadzi do zdominowania Stanów Zjednoczonych przez takich imigrantów (patrz Judis 1990, 33). Innymi przykładami są neokonserwatyści Julian Simon (1990) i Ben Wattenberg (1991), którzy obaj opowiadają się za bardzo wysokim poziomem imigracji ze wszystkich stron świata, tak aby Stany Zjednoczone stały się tym, co Wattenberg opisuje jako pierwszy na świecie „naród uniwersalny”. Na podstawie ostatnich danych Fetzer (1996) podaje, że Żydzi są nadal o wiele bardziej przychylni imigracji do Stanów Zjednoczonych niż jakakolwiek inna grupa etniczna lub religia.

Jak zauważył żydowski dziennikarz Charles E. Silberman, amerykańscy Żydzi angażują się w tego typu działania, „ze względu na ich historycznie ugruntowane przekonanie, że Żydzi są bezpieczni tylko w społeczeństwie, które akceptuje szeroki wachlarz postaw i zachowań, a także różnorodność grup religijnych i etnicznych”.[6]

Podobnie myśli żydowski felietonista New York Timesa i laureat Nagrody Pulitzera, neokonserwatysta Bret Stephens, jest przekonany, że

Żydzi mogą prosperować i być bezpieczni na świecie tylko wtedy, gdy dominującymi wartościami są wartości liberalne. Przez liberalne nie mam na myśli Kamali Harris i Elizabeth Warren, mam na myśli liberalne w klasycznym sensie, szacunek dla pluralizmu, nacisk na tolerancję, nacisk na wolności jednostki, te baldachimy wartości, które są DNA tego, co nazywamy liberalno-demokratycznym społeczeństwem. Administracja Trumpa reprezentuje znaczący i niebezpieczny regres od tych wartości. Uważam, że komentarze, postawa tej administracji wobec imigracji, imigracji meksykańskiej, imigracji latynoamerykańskiej, są skandalem. Bycie antyimigranckim wydaje mi się sprzeczne z etosem wartości liberalnych, które były tak korzystne dla nas, Żydów. To odwrócenie liberalizmu, nie tylko w odniesieniu do imigrantów, ale także w odniesieniu do stosunku do mediów, nieuprzejmości i ataków na podstawowe instytucje rządowe, jest, moim zdaniem, w dłuższej perspektywie niebezpieczne dla Żydów, ponieważ trudno mi sobie przypomnieć nieliberalne porządki w przeszłości, które nie zbuntowałyby się przeciwko Żydom, i trudno mi sobie wyobrazić populistyczne porządki w przeszłości, które nie zakończyły się buntem przeciwko Żydom […].[7]

Jako Żyd, George Soros, jeden z najwierniejszych propagatorów multikulturalizmu i różnorodności seksualnej, czuje się komfortowo i swobodnie, aby działać tak, jak chce, tylko w krajach wielorasowych, wieloetnicznych i pluralistycznych. W krajach podzielonych na kilka enklaw seksualnych, etnicznych i rasowych, gdzie mniejszości mogą żyć swobodnie zgodnie ze swoimi zwyczajami i gdzie dozwolone są najbardziej dekadenckie obyczaje, Żydzi w tym bałaganie czują się jak ryby w wodzie. „Mój ojciec”, wyjaśnia Alex Soros, „jest przekonany, że Żyd może czuć się bezpiecznie tylko w świecie, w którym wszystkie mniejszości są chronione. Walczysz o otwarte społeczeństwo, ponieważ jako Żyd możesz żyć tylko w takim społeczeństwie, chyba że zostaniesz nacjonalistą i będziesz walczył tylko o swoje prawa we własnym kraju”,[8]jak na przykład w Izraelu…

Jak zauważa francuski pisarz Hervé Ryssen w swojej książce Le fanatisme juif ( Fanatyzm żydowski ), Elie Wiesel wyraził tę ideę bardzo dobrze w swoich Wspomnieniach :

Spędziłem szabat z żydowską rodziną w Bombaju” – pisze. Poszedłem do synagogi. Żydzi z dumą opowiadali mi o swoim sukcesie. Sassoonowie i Kadouri to bogate rodziny, dynastie, ale nikomu nigdy nie przyszłoby do głowy, żeby ich nienawidzić z powodu ich pochodzenia lub żydowskich powiązań; w tym rozległym kraju jest tak wiele grup etnicznych, tak wiele języków, tak wiele kultur, tak wiele tradycji, że Żydzi nie wyróżniają się jako konkretna grupa.[9]

Tak należy interpretować oświadczenie Anthony’ego Blinkena na temat znaczenia promowania praw LGBTQ+ na całym świecie. Aby zwyciężyć i zrealizować swoje hegemoniczne cele, etniczność żydowska musi stworzyć przyjazny Żydom świat. W poniższym cytacie przedstawiliśmy w nawiasach prawdziwe znaczenie tego oświadczenia. To jest dwójmyślenie w najlepszym wydaniu. Żydzi tacy jak Charles E. Silberman, Bret Stephens, George Soros i Elie Wiesel cytowani powyżej, są jak ryby w wodzie w krajach opisanych poniżej, z moimi interpolacjami:

Obrona i promowanie praw LGBTQI+ na całym świecie to właściwa rzecz do zrobienia, ale poza tym jest to mądra i konieczna rzecz do zrobienia dla naszego kraju [dla Żydów], dla naszego bezpieczeństwa narodowego [bezpieczeństwa narodowego Żydów], dla naszego dobrobytu [dobrostanu Żydów]. I dlaczego tak jest? To dość podstawowe. Jeśli rozejrzysz się po świecie i spojrzysz na kraje, które szanują prawa społeczności LGBTQI+, są one bardziej stabilne [niestabilne], są zdrowsze [moralnie i fizycznie zepsute], są bardziej zamożne [zubożałe, zadłużone], są bardziej demokratyczne [są bardziej podatne, osłabione i w rezultacie bardziej filosemickie]. Ci, którzy tego nie robią, nie są [ci, którzy tego nie robią, są zbyt silni i antysemiccy]. I to jest dość fundamentalna rzecz, ponieważ świat stabilnych [niestabilnych], zdrowych [niezdrowych], zamożnych [zubożałych], demokratycznych krajów [bardziej podatnych, osłabionych i bardziej filosemickich] jest światem dobrym dla Stanów Zjednoczonych [Żydów]. Świat, który prezentuje przeciwieństwo [silny i moralnie zdrowy] nie jest [dobry dla Żydów]. I istnieje bezpośrednia korelacja — bezpośrednia korelacja — między krajami szanującymi te prawa a zdrowiem ich społeczeństw [zdrowiem społeczeństwa żydowskiego], jak widzimy każdego dnia.

Brytyjski arystokrata Anthony M. Ludovici,

[…] nie ma powodów, ani antropologicznych, ani historycznych, aby uważać Żydów za coś innego niż określony, wysoce wyspecjalizowany typ ludzkości. Od swoich przodków Beduinów odziedziczyli pewne cechy, z których niektóre zostały zachowane w znacznym stopniu niezmienione do dziś. Zachowaniu przez nich tych przodków sprzyjały częściowo okoliczności ich historii jako ludu, a częściowo pierwotny pęd, jaki posiadały same cechy. Wśród bardziej wyrazistych z tych cech: ukryta tendencja do demokratycznego i liberalnego poglądu na świat, która staje się aktywna i bojowa, gdy Żydzi stają przed problemem osiedlenia się wśród konserwatywnego ludu. Ta demokratyczna i liberalna tendencja ma dwa możliwe korzenie — nawyk indywidualnej wolności i nieobowiązywania nikogo w państwie koczowniczym; i uznanie przez Żydów, gdy mają do czynienia z narodem konserwatywnym lub zorganizowanym na wzór arystokratyczny, pożyteczności opowiadania się po stronie i wspierania wszystkich tych elementów w kraju, które podważają tradycje konserwatywne i arystokratyczne.[10]

Odniesienia

Higham, J. (1984). Wyślij to do mnie: imigranci w miejskiej Ameryce , wyd. poprawione. Baltimore: Johns Hopkins University Press.

Isaacs, SD (1974). Żydzi i polityka amerykańska . Garden City, NY: Doubleday.

Judis, J. (1990). Konserwatywny krach. The American Prospect (jesień): 30–42.

Kallen, HM (1915). Demokracja kontra tygiel. Nation 100 (18 i 25 lutego): 190–194, 217–220.

——— (1924). Kultura i demokracja w Stanach Zjednoczonych. Nowy Jork: Arno Press.

Raab, E. (1993a). Jewish Bulletin (23 lipca).

——— (1993b). Jewish Bulletin (19 lutego).

——— (1995). Czy antysemityzm może zniknąć? W: Antisemitism in America Today: Outspoken Experts Explode the Myths , red. JA Chanes. Nowy Jork: Birch Lane Press.

Samuel, M. (2022). You Gentiles ; przedmowa Kevina MacDonalda. Antelope Hill; oryg. wyd.: Harcourt, Brace, 1924.

Simon, J. (1990). Kwestie populacji: ludzie, zasoby, środowisko i imigracja. New Brunswick, NJ: Transaction Press.

Svonkin, S. (1997). Żydzi przeciwko uprzedzeniom: Amerykańscy Żydzi i walka o wolności obywatelskie. Nowy Jork: Columbia University Press.

Wattenberg, B. (1991). Pierwszy naród uniwersalny: główne wskaźniki i idee dotyczące wzrostu Ameryki w latach 90. XX wieku . Nowy Jork: Free Press.

Notatki

[1] Dr Ricardo Duchenes, Wielkość i ruina: autorefleksja i uniwersalizm w obrębie cywilizacji europejskiej , Antelope Hill, 2025.

[2] Raab był związany z ADL i jest emerytowanym dyrektorem wykonawczym Perlmutter Institute for Jewish Advocacy na Brandeis University. Jest również felietonistą w San Francisco Jewish Bulletin. Jest między innymi współautorem, wraz z Seymourem Martinem Lipsetem, The Politics of Unreason: Right-Wing Extremism in America, 1790–1970 (Lipset & Raab 1970), tomu z serii książek o antysemityzmie w Stanach Zjednoczonych sponsorowanej przez ADL i omawianej w rozdziale 6. Lipset jest uważany za członka New York Intellectuals omawianego w rozdziale 7.

[3] SI Rosenberg, „Szokująco duża liczba Żydów chętnie współpracowała z supremacją białych”, The Boston Globe (1 marca 2019).

https://www.bostonglobe.com/ideas/2019/03/01/ostatnia-temptation-michael-cohen/1d1163vl6NuUpSndJ7wOpO/story.html

[4] Cattan, N. (2002). „Społeczność kwestionuje „otwarte drzwi”: zażarta debata na temat imigracji”. Forward , 29 listopada.

[5] Co więcej, głęboką obawę, że etnicznie i kulturowo jednorodna Ameryka zagrozi interesom Żydów, można dostrzec w komentarzach Silbermana (1985, 347–348) na temat atrakcyjności Żydów dla „Partii Demokratycznej… z jej tradycyjną gościnnością wobec grup etnicznych niebędących WASP-ami… Wybitny ekonomista, który stanowczo nie zgadzał się z polityką ekonomiczną Mondale’a, mimo to na niego głosował. „Oglądałem konwencje w telewizji” — wyjaśnił — „i Republikanie nie wyglądali na ludzi, których lubię”. Ta sama reakcja sprawiła, że wielu Żydów głosowało na Cartera w 1980 roku, pomimo ich niechęci do niego; „Wolę żyć w kraju rządzonym przez twarze, które widziałem na konwencji Demokratów, niż przez te, które widziałem na konwencji Republikanów” — powiedział mi znany autor.

[6] Charles E. Silberman, A Certain People: American Jews and Their Lives Today , Simon and Schuster, 1985. Cytowane przez Scotta Howarda w The Transgender-Industrial Complex , Antelope Hill Publishing, s. 116.

[7] Bret Stephens, w World Values Network, „ Żydzi są bezpieczni tylko wtedy, gdy dominującymi wartościami są wartości liberalne ”, altCensored, 29 grudnia 2018.

[8] Michael Steinberger, „George Soros postawił wszystko na liberalną demokrację: teraz boi się, że przegrywa”, The New York Times Magazine , 17 lipca 2018 r.

[9] Elie Wiesel, Mémoires, tom I, Le Seuil, 1994, s. 20-30. 287.

[10] Anthony M. Ludovici, Żydzi i Żydzi w Anglii , Boswell Publishing Co. Ltd., 1938, s. 179.

USA wracają do paliw kopalnych: Trump kończy „zielony debilizm” lobbowany przez dewiantów z UE

USA wracają do paliw kopalnych:

Trump kończy „zielony debilizm”

lobbowany przez dewiantów z UE

Daniel Głogowski 17 maja 2025 https://legaartis.pl/blog/2025/05/17/usa-wracaja-do-paliw-kopalnych-trump-konczy-zielony-debilizm-lobbowany-przez-dewiantow-z-ue/

Administracja Donalda Trumpa podejmuje kolejne kroki, aby zakończyć faworyzowanie odnawialnych źródeł energii (OZE) kosztem stabilnych źródeł, takich jak ropa naftowa i gaz ziemny. Nowe przepisy mają na celu zwiększenie wydobycia surowców naturalnych, co ma wzmocnić amerykańską gospodarkę i obniżyć ceny energii.

„Drill, baby, drill” – Powrót do energetycznej niezależności

Donald Trump, jeszcze w trakcie kampanii prezydenckiej, obiecał zmianę kursu polityki energetycznej USA, krytykując administrację Joe Bidena za nadmierne skupienie się na ideologii klimatycznej. Jego zdaniem, restrykcyjne przepisy ograniczały rozwój przemysłu naftowego i gazowego, co negatywnie wpływało na konkurencyjność gospodarki.

„Uciążliwe i motywowane ideologicznie przepisy utrudniają rozwój tych zasobów” – argumentował Trump, podkreślając, że Stany Zjednoczone dysponują ogromnymi złożami surowców naturalnych.

Nowe przepisy: Koniec ulg dla OZE

Departament Spraw Wewnętrznych, pod kierownictwem sekretarza Douga Burguma, wprowadził zmiany mające na celu ułatwienie firmom energetycznym dostępu do gruntów publicznych pod wydobycie ropy i gazu.

W komunikacie departamentu czytamy:

„Zmiana ta wyeliminuje obniżki stawek, które faworyzowały rozwój energii odnawialnej kosztem innych źródeł energii.”

Burgum wyjaśnił, że decyzja ta wynika z rozporządzenia wykonawczego Trumpa, podpisanego zaraz po objęciu urzędu w styczniu.

Dlaczego wiatr i słońce nie wystarczą?

Sekretarz Burgum otwarcie skrytykował energetykę wiatrową i słoneczną, nazywając je „nieopłacalnymi i niepewnymi” źródłami energii. Jego zdaniem, nowe regulacje zniosą „nadmierne, jednostronne ograniczenia dotyczące tradycyjnych źródeł energii, takich jak ropa naftowa, gaz i minerały krytyczne”, co pozwoli w pełni wykorzystać potencjał amerykańskich zasobów.

Co dalej?

Proponowane zmiany muszą teraz przejść przegląd Biura Informacji i Spraw Regulacyjnych, a następnie zostaną poddane konsultacjom społecznym.

W kwietniu departament ogłosił również usprawnienie procesu wydawania pozwoleń na wydobycie, co ma zwiększyć produkcję ropy naftowej, szczególnie w Zatoce Meksykańskiej. Szacuje się, że wydobycie w tym regionie może wzrosnąć nawet o 10%.

Dodatkowo, Trump podpisał rozporządzenia mające na celu zwiększenie wykorzystania węgla, co jest kolejnym krokiem w kierunku uniezależnienia się od importu surowców.

Obłęd niszczenia energetyki węglowej i jego alternatywa

Wojciech Błasiak https://www.salon24.pl/u/wojciech-blasiak/1117374,weglowy-obled-i-jego-alternatywa

Węglowy obłęd i jego alternatywa

 Tezą wyjściową mojego artykułu jest twierdzenie, iż w latach 1989 – 2004 polskie górnictwo węgla kamiennego było celowo i w sposób zaplanowany systemowo niszczone ekonomicznie i technicznie, natomiast po 2004 roku trwa jego cicha samolikwidacja.

Ten proces samozniszczenia był fragmentem większej całości. Tą całością była szokowa transformacja polskiej gospodarki i jej destrukcyjna peryferyzacja w formule neokolonialnej.

 Aby te procesy samozniszczenia i drenażu ekonomicznego ostatecznie zatrzymać i odwrócić ich skutki, trzeba dokonać wszakże fundamentalnej zmiany całej polskiej polityki. Trzeba bowiem zatrzymać i odwrócić większą całość, od gospodarki i państwa poczynając. To jest teza wtórna.

Likwidacja eksportu polskiego węgla jako cel restrukturyzacji górnictwa

 Celowe niszczenie polskiego węgla, realizowane oficjalną polityką kolejnych rządów, dokonywało się w ramach polityki tzw. restrukturyzacji górnictwa węgla kamiennego. Publicznie deklarowanym celem tej „restrukturyzacji” miało być dostosowanie górnictwa do warunków gospodarki rynkowej. Rzeczywistym zaś jej celem było zniszczenie ekonomiczne i techniczne zdolności wydobywczych górnictwa, tak, aby

Polska z wielkiego światowego eksportera węgla, stała się jego importerem netto. Tym rzeczywistym bowiem, a ukrywanym celem było wyeliminowanie Polski, jako wielkiego eksportera węgla kamiennego, z rynków światowych, a nade wszystko z rynku europejskiego. Było to robione w interesie ówczesnych głównych konkurentów polskiego węgla na rynkach międzynarodowych, czyli przede wszystkim USA, Australii, Kanady i Republiki Południowej Afryki.

 Był to program restrukturyzacji opracowany i kontrolowany w jego realizacji przez Bank Światowy w Waszyngtonie. Bank zaś realizował tu politykę rządów Stanów Zjednoczonych, starających się stale kontrolować podaż światowych surowców energetycznych. Program tej niszczącej restrukturyzacji był realizowany przez kolejne polskie rządy w latach 1989 – 2004, zarówno postsolidarnościowe, jak i postkomunistyczne.

 Prawda o tej restrukturyzacji do tej pory była i jest bezwzględnie ukrywana przed polską opinią publiczną. Przez ponad 30 lat krajowy system medialny i polityczny bardzo skutecznie dezinformowały i manipulowały polską opinią publiczną w tej kwestii. Zamykanie kopalń węgla kamiennego, likwidacja wydobycia węgla i zwalnianie z pracy górników, było stale propagowanym celem w nieustannej i agresywnej przez te lata medialnej i politycznej kampanii propagandowej. To zamykanie, likwidacja i zwalnianie, było nieustannie uzasadnianie ekonomiczną nierentownością wydobycia węgla w Polsce. Ta nierentowność zaś miała wynikać ze strat finansowych kopalń i okresowo wręcz lawinowo narastającego zadłużenia tak całego górnictwa, jak i wyodrębnionych grup kopalń i poszczególnych kopalń węgla kamiennego. Przyczyny strat finansowych i długów nie podlegały wszakże jakiejkolwiek publicznej analizie i były utożsamiane z obiektywną ekonomicznie nierentownością kopalń. Co więcej, te przyczyny były świadomie ukrywane i zatajane przed opinia publiczną, a jako dezinformującego kłamstwa używano w kampanii propagandowej celowego określenia o „trwałej nierentowności kopalń”.

 Rzeczywistymi przyczynami strat finansowych kopalń było celowe sterowanie cenami zbytu węgla poniżej kosztów jego wydobycia. Gdy w 1990 roku uwolniono większość cen, ceny węgla była ustalone administracyjnie na poziome poniżej kosztów wydobycia, jako tzw. kotwica inflacji. I tak w całym 1990 roku średni koszt wydobycia 1 tony węgla wynosił według ówczesnego kursu dolara 20 USD, a średnia cena węgla eksportowanego z Polski 50 USD. Kopalnie zaś zostały zmuszone do sprzedawania węgla po ustalanej administracyjnie średniej cenie 12 USD. Po zniesieniu urzędowych cen administracyjnych, wprowadzono ceny kontrolowane przez Izby Skarbowe. Następnie zaś od lipca 1992 roku ceny zbytu węgla dla potrzeb zawodowej energetyki były określane przez faktyczny dyktat monopolistyczny państwowego sektora energetycznego, a faktycznie ustalane przez Ministerstwo Przemysłu i Handlu. Były to ceny celowo zaniżone nawet w porównaniu z ceną parytetową węgla, po jakiej

sprowadzano by go do Polski, gdyby zaprzestano krajowego wydobycia. Dla przykładu; w 1997 roku ustalono cenę 32 USD za tonę węgla energetycznego, mimo, iż węgiel importowany musiałby kosztować minimum 35 USD, a i tak w ciągu roku zmuszono spółki węglowe do sprzedaży węgla po 27 USD. A parytet importowy węgla energetycznego na rok 1997 wyliczony został trzema różnymi metodami na 48,28 USD/t, 45,72 USD/t i 43/97 USD/t. Równocześnie od 1990 roku stale ograniczano administracyjnie wysoce opłacalny eksport węgla.

 W 1990 roku uruchomiono proces spiralnego zadłużania kopalń, aż po stan katastrofy finansowej całego górnictwa od połowy lat 90. Polityka sterowania cenami zbytu węgla poniżej kosztów ich wydobycia doprowadziła do sytuacji, gdy obiektywnie wysoce rentowny ekonomicznie podsektor węgla kamiennego stał się formalnie nierentowny finansowo, stale powiększając wielkie zadłużenie. Ruszyła bowiem kula śnieżna zadłużenia górnictwa; od 450 mln zł (4,5 bln starych zł) w grudniu 1990 roku, po 13 mld nowych zł w 1998 i ponad 23 mld zł w 2002 roku.

Fizyczne niszczenie infrastruktury wydobywczej kopalń i jego konsekwencje

 Kluczowy dla niszczenia górnictwa okazał się tzw. plan Karbownika – Steinhoffa, z okresu postsolidarnościowego rządu premiera Jerzego Buzka w latach 1997-2011. W ramach tego planu zlikwidowano ostatecznie 24 kopalnie węgla i zmniejszono wydobycie o 32 mln ton. Z górnictwa odeszło łącznie blisko 100 tys. pracowników, w tym około 37 tys. zwolniło się w zamian za odprawy w wysokości 44 tys. zł w 1998 roku i 50 tys. zł w 1999 roku. Mimo tego, zadłużenie górnictwa wzrosło między 1997 a 2001 rokiem blisko dwukrotnie, osiągając na koniec 2000 roku 22,9 mld zł.

 Człowiekiem, który jako pierwszy publicznie sformułował twierdzenie i przez następne kilkanaście lat konsekwentnie je głosił, że rzeczywistym celem „reformy polskiego górnictwa” jest likwidacja jego zdolności wydobywczych, po to aby Polska przestała być światowym eksporterem węgla, był od 1989 roku doc. dr Gabriel Kraus, ówczesny pracownik naukowy Śląskiego Instytutu Naukowego w Katowicach. G. Kraus opracował przy tym kluczową argumentację naukową obalającą tezę o nierentowności polskich kopalń. Sformułował również pozytywny program alternatywny. Synteza jego analiz znalazła się w „Memoriale w sprawie uzdrowienia polskiego górnictwa węgla kamiennego”, przedstawionym w styczniu 1998 roku na Ogólnopolskim Forum Dyskusyjnym w Katowicach poświęconym przyszłości górnictwa, a zorganizowanym m.in. przez Polskie Lobby Przemysłowe.

 Zamykanie kopalń było fizycznym niszczeniem ich technicznej infrastruktury wydobywczej, w postaci niszczenia szybów wydobywczych, chodników i przekopów przez ich zamulanie i zasypywanie, aż po wysadzanie materiałami wybuchowymi szybów, jak w przypadku kopalni „Morcinek” w Kaczycach. Istotą tego „ograniczanie wydobycia” było bowiem fizyczne likwidowanie dostępu do udostępnionych złóż. Chodziło o uniemożliwienie powrotu do wydobycia w późniejszym okresie.

 To niszczenie było przy tym przedstawiane publicznie jako bezalternatywna oczywistość, bez dopuszczania do informowania opinii publicznej o istnieniu alternatywnej metody zamykania kopalń, w postaci ich okresowego „usypiania” wydobywczego, poprzez ich czasowe zatapianie. Tę metodę zastosowano przy zamykaniu kopalń brytyjskich w latach 80. i 90. XX wieku i w Polsce w latach 30. XX wieku, gdy w ten sposób okresowo zamknięto kopalnię „Mortimer” w Sosnowcu.

 Niespodziewanie dla całego procesu likwidacyjnej restrukturyzacji polskiego górnictwa, w przeciągu zaledwie kilku miesięcy od końca 2003 roku, doszło ostatecznie do olbrzymiego skoku światowych cen węgla. I to światowo trwałego. W okresie od sierpnia 2003 roku do kwietnia 2004 roku światowe ceny węgla energetycznego wzrosły o 63 proc. do poziomu przedziału 61 – 71 USD za tonę, zaś węgiel koksowy osiągał cenę 110 – 120 dolarów za tonę, odnotowując najwyższy poziom od lat 80. Ówczesny rząd rozpoczął powoli i dyskretnie wycofywać się w 2004 roku z planów likwidacji wydobycia i zamykania kopalń.

 W konsekwencji fizycznego niszczenia infrastruktury wydobywczej polskie

górnictwo nie było w stanie zwiększyć wydobycia i eksportu węgla od jesieni 2003 roku, gdy ceny światowe skokowo wzrosły rzędu nawet stu kilkudziesięciu procent, tracąc bezpowrotnie olbrzymie możliwości akumulacji ekonomicznej, idące w setki milionów dolarów rocznie.

Drenaż akumulacji ekonomicznej górnictwa i jego straty finansowe

 Bezpośredni drenaż akumulacji ekonomicznej górnictwa sięgnął do 2004 roku kwoty kilkudziesięciu miliardów złotych. Jak oszacowali eksperci Górniczej Izby Przemysłowo-Handlowej w Katowicach w latach 1990-1997 straty branży górniczej, tylko z powodu jednego czynnika w postaci ustalania cen węgla poniżej poziomu inflacji, przekroczyły 20 mld zł. Rząd wielkości zaś strat bezpośrednich i pośrednich należy szacować na kilkaset mld zł. Kwota kilkuset miliardów strat z tytułu likwidacyjnej restrukturyzacji nie jest kwotą przeszacowaną. W samej tylko jednej zlikwidowanej kopalni „Dębieńsko” pozostawiono udostępnione i możliwe do wydobycia 190 mln ton węgla koksującego. Przy cenie 300 zł i więcej za tonę tego węgla osiąganej w eksporcie od roku 2004, wartość pozostawionego w złożach tego węgla to kwota około 57 mld zł.

 W roku 2008 Polska stała się ostatecznie importerem węgla netto, sprowadzając go głównie z Rosji. Było to wynikiem stałego ograniczania mocy wydobywczych polskiego górnictwa i spadku wydobycia węgla. Polska stała się ostatecznie importerem węgla netto w 2008 roku, ponieważ likwidacyjna restrukturyzacja w latach 1989-2004 pozbawiła polskie górnictwo wystarczających mocy wydobywczych, aby zaspokoić popyt krajowy. Od 2013 roku zaś polski węgiel był wypychany z rynków eksportowych ze względu na swe wysokie ceny. W 2014 roku sprzedaż węgla na eksport spadła z tego powodu o 30 proc., przy równoczesnym dużym napływie do Polski droższego węgla z importu, głównie z Rosji. Sprowadzanie droższego węgla z zagranicy, przy okresowych brakach możliwości zbytu węgla polskiego, świadczy o głębokiej korupcji w całym sektorze paliwowo-energetycznym.

 Gdyby nie ten planowy proces niszczenia, górnictwo węglowe w Polsce okresu 1989 -2004 i lat następnych, byłoby wysoce rentowną i przynoszącą stałe zyski branżą, z kilkudziesięciomiliardową akumulacją finansową. Od roku zaś 2004, po skokowym wzroście cen światowych węgla, istniałaby realna szansa zasadniczego zwiększania wydobycia i eksportu oraz uzyskiwania zwielokrotnionych zysków eksportowych. Dysponując wielomiliardowymi rezerwami finansowymi rządu 40 – 50 mld zł, górnictwo byłoby też w latach następnych odporne na wahania koniunktury światowej oraz spadki światowych cen i popytu na węgiel.

 Likwidacyjna restrukturyzacja górnictwa węglowego w Polsce jest fenomenem na skalę światową. Ukazuje ona procesy sterowania światowymi procesami gospodarczymi przez światowe centra polityczne i kapitałowe na czele ze Stanami Zjednoczonymi, w relacjach z krajami speryferyzowanymi. Jest również fenomenem na skalę światową, gdyż odsłania ona możliwości ukrytego sterowania przez kompradorskie grupy władzy politycznej procesami społecznymi i ekonomicznymi w kraju takim jak Polska i to w perspektywie 30 lat. Odsłania skuteczność utrzymywaniem w nieświadomości co do celów tych procesów opinii publicznej i skuteczność publicznych kłamstw w długofalowym manipulowaniu opinią publiczną przez państwo i jego system medialny.

Zapowiedź całkowitej likwidacji wydobycia polskiego węgla

 Po roku 2004 proces likwidacji polskiego górnictwa toczył się już przy bierności kolejnych rządów samoczynnie. Wydrenowane z akumulacji ekonomicznej i wyniszczone technicznie górnictwo kontynuowało samoczynnie swój upadek, ograniczając corocznie wydobycie, przy stałym zwiększaniu importu węgla. Kolejne rządy nie były w stanie sformułować, a ni tym bardziej zrealizować programu odbudowy mocy wydobywczych polskiego górnictwa węglowego.

 We wrześniu zaś 2020 roku rząd polski niespodziewanie oficjalnie zapowiedział zaprzestanie wydobycia węgla i zamknięcie wszystkich polskich kopalń w perspektywie góra 30 lat. Rząd Mateusza Morawickiego ujawnił rzeczywiste, a skrzętnie ukrywane przez 5 lat cele i intencje swej polityki energetycznej. Jej długofalowym celem jest całkowita likwidacja polskiego górnictwa węglowego. Co przy tym istotne, decyzja ta spotkała się z milczącą akceptacją wszystkich parlamentarnych ugrupowań politycznych oraz środowisk naukowych i opiniotwórczych, tak na Śląsku, jak i w kraju.

 Rząd M. Morawieckiego zaakceptował bowiem w pełni politykę klimatyczną Unii Europejskiej, która zakłada całkowitą likwidację wydobycia polskiego węgla. Ta decyzja polskiego rządu jest rzeczą bez precedensu w historii gospodarczej świata, gdyż jest zamachem na bezpieczeństwo energetyczne Polski, ponieważ pozbawia ją własnych źródeł energii i niszczy jej samowystarczalność energetyczną. Podważa jej zasadnicze bezpieczeństwo energetyczne. To perspektywiczne bezpieczeństwo energetyczne jest równie ważne jak bezpieczeństwo militarne. Gwarantuje bowiem podstawy bezpieczeństwa ekonomicznego rodzimej produkcji przemysłowej i rolniczej. Jest gwarancją biologicznego bezpieczeństwa polskiego narodu.

 Z perspektywy zaś możliwości podziemnej gazyfikacji węgla i to w ciągu góra dwóch dekad, ta decyzja jest samobójcza wręcz historycznie, gdyż może przekreślić historyczne i cywilizacyjne szanse Polski i polskiego społeczeństwa narodowego na gigantyczny skok w ekonomicznym poziomie życia i pracy. A intensywne prace nad podziemnym zgazowaniem węgla na skalę przemysłową trwają w Australii, Chinach, Anglii i USA.

 Aby uświadomić sobie znaczenie obecne i przyszłe węgla kamiennego w polskiej gospodarce, trzeba nade wszystko wyciągnąć wnioski z podstawowych faktów. Te podstawowe fakty są bowiem celowo ukrywane w dyskursie publicznym o polskim górnictwie węglowym.

 Pierwszym faktem o fundamentalnym znaczeniu jest to, iż Polska ma 85% zasobów węgla kamiennego krajów Unii Europejskiej. Węgiel kamienny jest naszym najcenniejszym bogactwem mineralnym i posiadamy go w ilości zapewniającej nam, przy obecnej technologii, stabilne bezpieczeństwo energetyczne i konkurencyjność energetyczną przemysłu na co najmniej pół wieku.

 Drugim faktem o fundamentalnym znaczeniu jest to, iż energia elektryczna produkowana z węgla kamiennego (i brunatnego) jest najtańszą energią w skali światowej. I jest w swej taniości światowo bezkonkurencyjna, mimo administracyjnych i politycznych działań na rzecz jej podrożenia, a potanienia energii odnawialnej. Produkcja węgla na świecie wzrosła od lat 90. XX wieku z 4,7 mld do około 8 mld ton w 2018 roku. Stale rosła też do 2019 roku podaż energii elektrycznej produkowanej z węgla.

 Trzecim zaś faktem o fundamentalnym znaczeniu jest to, że polityka klimatyczna zmierzająca do likwidacji spalania węgla, jako źródła energii, jest oparta na globalnym kłamstwie o wpływie człowieka na ocieplenie klimatu dzięki emisji dwutlenku węgla. Z zasadniczą argumentacją naukową przeciw tezom propagujących globalne oszustwo klimatyczne kolejnych raportów IPCC, powstałego w 1986 roku organu ONZ, wystąpił w 2007 roku Pozarządowy Międzynarodowy Zespół ds. Zmiany Klimatu (NIPCC), z międzynarodowym składem naukowców pod kierunkiem jednego z najbardziej wybitnych naukowców w USA, profesora nauk środowiskowych dr. S. Freda Singera, który m.in. był w latach 80. wiceprzewodniczącym Narodowego Komitetu Doradczego ds. Oceanów i Atmosfery USA. Polskę reprezentował w nim zmarły już prof. Zbigniew Jaworowski. W 2008 roku NIPCC opublikował swój raport „Przyroda, a nie aktywność człowieka rządzi klimatem”. NIPCC zarzucił IPCC, iż jest zaprogramowane na celowe tworzenie raportów, by wspierać tezę o antropologicznym ociepleniu i kontroli gazów cieplarnianych. Główną zaś tezą raportu NIPCC jest natomiast opozycyjne twierdzenie, że to przyrodnicze przyczyny są najprawdopodobniej dominującą przyczyną współczesnego ocieplenia: „Nie mówimy, że antropogeniczne gazy cieplarniane (…) nie mogą wytwarzać jakiegoś ocieplenia. Nasza konkluzja brzmi, iż dowody wskazują, że nie grają one znaczącej roli.” Groteska zaś strategii neutralności klimatycznej UE tkwi choćby tylko w tym, że człowiek odpowiada zaledwie za emisję 4,7% CO2, zaś kraje UE łącznie za emisję 11% całej emisji człowieka, a więc w istocie chodzi o strategię ograniczenia emisji o pół procenta (0,517%) w skali świata. To nie może mieć jakiegokolwiek wpływu na światową emisję gazów cieplarnianych.

Odbudowa potencjału wydobywczego górnictwa i jego ekonomiczne perspektywy

 Program alternatywny dla polskiego górnictwa może być sformułowany wyłącznie tylko jako fragment narodowej alternatywy rozwoju Polski. Tak też został przeze mnie sformułowany. Jest zbudowany w perspektywie oddolnej: od założeń odbudowy potencjału wydobywczego górnictwa, przez założenia nowej narodowej polityki przemysłowej i zmianę gospodarczej roli państwa, poprzez przebudowę polskiego systemu finansowego ze zmianą funkcji banku centralnego, aż po budowę narodowego państwa obywatelskiej demokracji wraz z wymianą grup przywódczych w Polsce.

 Odbudowa potencjału wydobywczego polskiego górnictwa ma doprowadzić do stopniowej likwidacji importu węgla oraz rozbudowy jego eksportu. Rentowność wszakże górnictwa trzeba zbudować w skali całego podsektora. Nie da się stworzyć trwałej rentowności wydobycia węgla w skali poszczególnych kopalń, czy nawet grup kopalń. Kopalnie mają zróżnicowane cykle życia ekonomicznego i okresowo muszą być deficytowe, bo to wynika z logiki eksploatacji złóż węgla. Tak więc wyjściowym warunkiem jest maksymalna koncentracja własnościowa, kapitałowa i organizacyjna górnictwa węglowego. Koncentracja własnościowa to przywracanie w pełni polskiej własności państwowej w górnictwie.

  Należy równolegle skonsolidować procesy gospodarcze w górnictwie w jeden łańcuch; od finansowania, przez wydobycie, przeróbkę, dystrybucję, aż po handel węglem. W tym celu niezbędne jest powołanie Banku Górniczego, który będzie wyłącznie finansował górnictwo i przejmie jego zadłużenie.

 Niezbędna i pilna jest głęboka wymiana kadr zarządzających w górnictwie. Trzeba odsunąć od zarządzania wszystkich bez wyjątku menadżerów i naukowców, którzy brali udział w jego niszczeniu oraz obecnej samolikwidacji.

 Przywrócenie górnictwu trwałej rentowności musi zostać oparte na rachunku ekonomicznym w skali ekonomii państwa. Cena płacona za węgiel przez elektroenergetykę zawodową będzie średniookresową ceną stałą. Jej wysokość uwzględni średniookresową cenę parytetową, po jakiej węgiel byłby sprowadzany do Polski. Biorąc wszakże pod uwagę olbrzymie zadłużenie zagraniczne polskiego państwa i konieczność jego zmniejszania, w cenie węgla będzie również uwzględniona cena pożyczenia 1 dolara na zagranicznych rynkach finansowych liczona w procencie składanym.

 Ze względu na możliwe wprowadzenie, w ciągu dekady do dwóch, technologii podziemnego zgazowania węgla, prace nad tą technologią uzyskają bezwzględny priorytet badawczo-wdrożeniowy i finansowy w skali państwa.

Narodowa alternatywa rozwoju Polski

 Odbudowa potencjału wydobywczego górnictwa wymaga nowej roli gospodarczej polskiego państwa i realizacji narodowej polityki przemysłowej. Ta zmiana gospodarczej roli to powołanie sztabu generalnego polskiej gospodarki w postaci Ministerstwa Gospodarki, który będzie kreatorem polityki gospodarczej, a nade wszystko przemysłowej. Ta zmiana to równolegle koncentracja uprawnień właścicielskich w rękach Ministerstwa Skarbu, jako instytucjonalizacji Skarbu Państwa i realizatora polityki gospodarczej.

 Trzy główne cele polityki przemysłowej to (1) umacnianie i rozwijanie narodowej własności polskiego kapitału, tak prywatnego, jak i publicznego, (2) maksymalna finalizacja narodowej produkcji przemysłowej, dla ograniczenia jej poddostawczego i montażowego charakteru i (3) innowacyjna reindustrializacja. Ta reindustrializacja to selektywne wsparcie przez państwo tworzenia i rozwoju innowacyjnych przemysłów. Jej celem jest przełamanie strukturalnego zacofania polskiego przemysłu i jego peryferyjności. Chodzi o przełamanie nade wszystko głębokiego zacofania w czterech strategicznych dla przyszłości polskiej gospodarki przemysłach: komputerowego, elektronicznego, precyzyjnego i elektrotechnicznego. Równocześnie trzeba zbudować od podstaw przemysły, które zadecydują o sukcesie III rewolucji przemysłowej, opartej na cyfryzacji produkcji przemysłowej.

 Kluczowym instrumentem tej narodowej polityki przemysłowej muszą być polskie kapitały państwowe i państwowe inwestycje przemysłowe. Wymaga to wszakże likwidacji w dyskursie publicznym paraliżującej roli intelektualnego wirusa ideologii neoliberalizmu ekonomicznego. Jest to neokolonialna ideologia, której celem jest paraliż kapitałów państwowych i gospodarczych funkcji państwa.

 Warunkiem niezbywalnym dla narodowej alternatywy rozwoju jest odzyskanie przez polskie państwo wewnętrznej suwerenności walutowej. Oznacza to likwidację zakazu finansowania rządowych i publicznych wydatków przez Narodowy Bank Polski, czyli likwidacji art. 220 p.1 Konstytucji i zawieszenia wykonywania art. 123 Traktatu Lizbońskiego UE. Przywrócenie suwerenności walutowej państwa umożliwi państwową emisję pieniądza, dzięki monetyzacji co najmniej deficytów budżetowych rządu. Ta monetyzacja wydatków rządowych jest niezbędna dla pokrywania emisją nowego pieniądza przyrostów nowych wartości ekonomicznych mierzonych wzrostem PKB, bez zaciągania długów w prywatnych bankach i instytucjach. Zlikwiduje to finansową „pułapkę pułapki”, w postaci narastania rządowego długu publicznego w wyniku finansowania przez niego gospodarki i gospodarstw domowych corocznymi deficytami budżetowymi.

 Narodowa alternatywa rozwoju dla współczesnej Polski, wymaga wszakże tak instytucjonalnego, jak i społecznego podmiotu, zdolnych do realizacji tych narodowych wyzwań. Tym instytucjonalnym podmiotem jest silne państwo narodowe, a podmiotem społecznym patriotyczne i kompetentne grupy przywództwa narodowego.

Poziom bowiem ideowy, merytoryczny i etyczny obecnych politycznych grup przywódczych, podobnie jak grup sfery kultury, mediów i nauki, ogranicza istotnie ich narodową misyjność, narodową odpowiedzialność i narodową bezkompromisowość moralną. Grupy te, i to na przestrzeni 30 lat były i są znacząco kompradorskie i silnie zorientowane kosmopolicentrycznie, co istotnie ogranicza możliwości samoorientacji i samomotywacji narodowej.

 Warunkiem wyjściowym jest likwidacja obecnego ustroju partyjnej oligarchii wyborczej. W tym ustroju obywatelom odebrano bierne prawo wyborcze, gdyż nie mogą kandydować do Sejmu jako obywatele. Z czynnego zaś prawa wyborczego uczyniono demokratyczną fasadę, gdyż wyborcy głosują na kandydatów już wybranych przez partyjne oligarchie. Konieczne jest wprowadzenie większościowej ordynacji wyborczej w wyborach do Sejmu w 460 jednomandatowych okręgach wyborczych, z równą dla wszystkich uprawnionych obywateli swobodą kandydowania, gdzie posłem zostaje zdobywca największej liczby głosów w jednej turze wyborczej.

 Równa dla wszystkich swoboda kandydowania otworzy w pełni demokratyczny proces wyłaniania nowych grup politycznych. Otworzy to w pełni polską scenę polityczną na nowe środowiska i ugrupowania oraz grupy polityczne i rozpocznie proces pozytywnej selekcji nowych liderów i przywódców politycznych. Umożliwi zasadniczą wymianę grup władzy politycznej i otworzy możliwości stopniowej wymiany narodowych grup przywódczych w sferze kultury, nauki i mediów.

Nota o autorze: Wojciech Błasiak jest ekonomistą i socjologiem, dr. nauk społecznych. Jest niezależnym naukowcem i publicystą. Jest autorem i współautorem siedmiu monografii naukowych, autorskiego reportażu i zbioru esejów.

Tekst został pierwotnie opublikowany w miesięczniku społeczno-kulturalnym „Śląsk” nr 2 (305), luty 2021.

Mordują dalej dzieci, które niewyobrażalnie cierpią, ale aborterom jest lżej, bo nie widzą ich agonii…

RatujŻycie.pl

Szanowny Panie, Drogi Obrońco Życia Dzieci!

Przeczytałam najnowszy wywiad z Gizelą Jagielską w „Wysokich Obcasach” (pismo związane z „Gazetą Wyborczą”) i jestem głęboko wstrząśnięta.

Mamy kolejny skandal w Oleśnicy. 

Dziecko przeżyło aborcję – szpital zaprzecza, a Jagielska, która była przy tej aborcji, nie chce już oglądać takich rzeczy. Dlatego teraz przed przerwaniem ciąży zabija dzieci chlorkiem potasu. Co to oznacza? Że dzieci dalej niewyobrażalnie cierpią, ale aborterom jest lżej, bo nie widzą ich agonii

Czy można patrzeć na żywe dziecko, desperacko walczące o życie, pragnące pomocy, której nie otrzyma, bo zostało już wcześniej skazane na śmierć – i udawać, że nic się nie stało?

W szpitalu w Oleśnicy, najsłynniejszym ośrodku aborcyjnym w Polsce, krótko po wyroku TK o eugenice dziecko urodziło się żywe po aborcji w 26. tygodniu od poczęcia. Widok był przerażający. Tymczasem wszyscy wokół obserwowali biednego maluszka i… czekali aż umrze. Choć wokół był sprzęt do ratowania nawet bardzo maleńkich noworodków, choć byli fachowcy, którzy reanimują wcześniaki, to konkretne dziecko nie mogło z tego wszystkiego skorzystać, bo… miało nie żyć.

Tymczasem szpital w Oleśnicy zapewniał oficjalnie, że nie odnotowali żadnego podobnego przypadku. Fundacja Życie i Rodzina jest w posiadaniu dokumentów, w których dyrekcja szpitala pisze, że urodzenia żywe z aborcji nie miały w placówce miejsca.


Teraz okazuje się, że to była kłamliwa zasłona dymna.


Kto i dlaczego zataił prawdę o narodzinach żywego dziecka? Czy po urodzeniu żywym sfałszowano dokumentację i wpisano, że doszło do urodzenia martwego?

Są to pytania do Prokuratury, której przekażemy kopie dokumentów, które posiada Fundacja i złożymy zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa.

W wywiadzie dla „Wysokich Obcasów” Jagielska drwi z ludzi sumienia i mówi: „To nie jest państwo katotalibów i Kai Godek”. Z pewnością zgodzi się Pan ze mną, że aborterka z Oleśnicy głęboko się myli.

To jest nasze państwo – Pana i moje. I wielu innych ludzi, którzy nie stępili swojej wrażliwości na cierpienie najbardziej niewinnych i bezbronnych dzieci. I nie pozwolimy, aby prawda o aborcji została zamieciona pod dywan.

Przesyłam Panu nowy odcinek videobloga „Prolife bez cenzury”, gdzie przekazuję najnowsze wiadomości z Oleśnicy – to prawda, której boją się aborterzy.

Proszę, aby Pan nie milczał i nie zatrzymał prawdy tylko dla siebie – proszę koniecznie podać to nagranie dalej, aby zobaczyło je jak najwięcej osób.

===========================

Z wyrazami szacunku i pozdrowieniami,

Kaja Godek
Kaja GodekKaja GodekFundacja Życie i Rodzina

www.RatujZycie.pl

PS – Już dziś w Oleśnicy Publiczny Różaniec o zatrzymanie aborcji połączony z nabożeństwem majowym – w tej samej intencji.

Modlimy się i działamy – ora et labora – aby mordowanie dzieci się skończyło – w tym i w każdym innym szpitalu w naszej Ojczyźnie.

WSPIERAM

NUMER RACHUNKU BANKOWEGO: 47 1160 2202 0000 0004 7838 2230
NAZWA ODBIORCY: FUNDACJA ŻYCIE I RODZINA
TYTUŁEM: DAROWIZNA NA CELE STATUTOWE
DLA PRZELEWÓW Z ZAGRANICY:
IBAN:PL 47 1160 2202 0000 0004 7838 2230
KOD SWIFT: BIGBPLPW

MOŻNA TEŻ SKORZYSTAĆ Z SYSTEMÓW DO SZYBKICH PRZELEWÓW, BLIKA

LUB PŁATNOŚCI KARTAMI POD LINKIEM: https://ratujzycie.pl/wesprzyj/

RatujŻycie.pl

The Assault on Freedom in the UK and Europe 

The Assault on Freedom in the UK and Europe 

and a warning for the US

[M. Dakowski; Tekst ważny, może ktoś z mych cytelników przetłumaczy, z pomocą AI, oczywiście]

ROBERT W MALONE MD, MS MAY 17
 
READ IN APP
 

This essay is a derivative of a speech that Peter McIlvenna of the Hearts of Oak Podcast, from the UK, recently gave at an important conservative meeting that I attended. I was so taken with the speech that I asked Peter if we could publish a transcript of it. He kindly gave us permission. 

I believe that this speech is best listened to, so I have included an audio version as well. 

The Audio Version:

LISTEN NOW · 20:41

The Text:

The Assault on Freedom in the UK and Europe, and A Warning for the United States.

By Peter Mcilvenna

In the UK and throughout Europe, we face three huge threats to our ability to speak freely.

● Growing Censorship

● Intrusive Surveillance

● Militant Islam

I want to major on Censorship, which is on many of our radars, but Surveillance and Islam are also serious threats to our freedoms and yet they are not getting the attention they need to receive.

Censorship

Censorship is the enemy of Free speech and Privacy and seeks to control every area of our lives.

We find ourselves in a new era of totalitarianism, characterized by the words that can be uttered.

Hate Speech is a concept that has been forced on us under two guises:

● Diversity, Equity and Inclusion

● Multiculturalism

Cultural Marxism has taken hold of our institutions and removed truth as the standard and replaced it with subjective thought.

The right to offend is no longer a right but a threat to the new world order.

Dictates are to be followed and not questioned or discussed. 

Just look at the Covid Tyranny. Divide and Conquer was used to full effect. Them and us. The Vaxed and the Unvaxed. Fear is a very powerful motivator. And people are sheep-like. They want to be part of the crowd. To be popular. But I believe the rise of MAGA is giving new confidence and boldness to ordinary Americans, and in fact citizens across the world, to speak up and challenge the consensus.

We see how blind obedience is rewarded with ….well yes….a better social credit score. 

And this blends into surveillance. 

Frank Gaffney has been sounding the alarm on this for years. The threat we all face from the CCP (and more recently from the WHO). In China, diversity of views and privately owned media were eliminated in 1949 when the CCP took control of China, bringing freedom of thought to a complete end. Western governments have longed for this level of control of their citizens. And technology is giving governments and quasi governmental organisations the power to monitor and report like never before in society. The ability to set up a reporting group of people that feed the government information by spying on their neighbours and family (as happened in Eastern Europe behind the Iron Curtain) is no longer needed. Our phones now do this and they will be part of our downfall. While we continue to go through the motions of democracy, the dice is already set and the odds are not in our favour.

A headline just weeks ago in the Wall Street Journal was “Zuckerberg’s Grand Vision: Most of Your Friends Will Be AI. Meta’s CEO is promoting a future where artificial intelligence is increasingly intertwined with people’s lives”. Zuckerburg tells us that Meta will cure loneliness by providing AI chat bots as friends. 

I hope its not just me that is horrified by this future vision for humanity. Our new AI friends will not only keep an eye on us (surveillance) but I guarantee you they will also report back to Facebook if we say anything problematic (censorship). Just like we have seen with Alexa or OK Google. Everything is recorded. “For our Safety”

Newspeak is no longer a concept in a novel written 40 years ago but is now government policy.

In Britain we have seen this new clampdown on freedom of speech during the summer when my new far left government responded to an uprising against mass immigration that was swiftly put down in echoes of past totalitarian regimes.

Let me tell you what we have faced in the UK (not because it’s unique to the UK but because it’s been so blatant and it stands as a warning to all Americans). The clampdown and censorship and control that has been rolled out in the UK is being adapted across Europe and President Trump has a battle on his hands to hold back this tide of governments controlling what speech and thoughts are allowed to exist. Dr Robert Malone has been at the forefront of this. He was listed as one of the Disinformation Dozen by a quasi governmental organisation based out of the UK (Centre for Combating Digital Hate). Misinformation and disinformation are terms that have suddenly appeared to keep us all “safe” from “hate speech” and “wrong thinking”. The government has become the arbitrators of truth. Not the Bible but our governments. Before I explain the situation in the UK let me mention that censorship and Islam exist in the vacuum that has been created by our abandonment of truth.

In the Bible, John 18 describes Jesus’ trial with Pontus Pilate and includes one of the greatest questions for our age.

37 “You are a king, then!” said Pilate.

Jesus answered, “You say that I am a king. In fact, the reason I was born and came into the world is to testify to the truth. Everyone on the side of truth listens to me.”

38 “Truth. What is truth?” retorted Pilate.

———————————————————————————

I really believe this is the most important question of all time. What is Truth? Previous generations have been able to answer this. Jesus, who is Truth, has been the foundation for our societies and cultures. But now instead of knowing what truth, absolute truth, is , it has become subjective. Your truth may be different from my truth. This rejection of absolutes has opened the door to our governments now defining what is right or wrong (Censorship) and allowed a confident and aggressive ideology called Islam to flourish. In fact my Prime Minister ( two tier Keir as Elon Musk likes to call him) was confused what a woman was until the UK Supreme Court ruled a woman is someone who was born female and a man is someone who is born male. We did not need a Supreme Court ruling for that piece of truth. All we needed was Genesis 1 and 2.

In the UK we have had the long march through the institutions from back in the 60’s when the left sought to take control of our teaching unions. The education of our children was paramount to the far left (and largely ignored by conservatives) and they were extremely successful in capturing our institutions of learning. As these children grew up they began to roll out Diversity Equity and Inclusion policies. It’s because of this attack on education and our children that organisations like Moms for Liberty are an essential part of this fight for freedoms and it’s paramount that Conservatives reclaim teacher training colleges.

Speech started to be criminalised in the UK in the 90’s with legislation that made it an offence to cause alarm or distress in certain circumstances, including when using abusive or insulting words or behaviour.

A later amendment allowed prosecutors to apply for an uplift in sentence for those convicted of a hate crime.

Any crime can be prosecuted as a hate crime if the offender has either:

“demonstrated (or been motivated by) hostility based on race, religion, disability, sexual orientation or transgender identity”

In the UK not only do we have this new class of Hate Speech as Crimes but we have an even more sinister system. Non Crime Hate Incidents. And here I sidestep back over into surveillance.

In 2014, the UK’s College of Policing came up with the concept of the Non Crime Hate Incidents. This is any incident perceived by the victim or any bystanders to be motivated by hostility or prejudice to the victim based on a ‘protected’ characteristic (race or perceived race, religion or perceived religion, and so on).

“Perceived” is the operative word here, since as the guidance goes on to note: “The victim does not have to justify or provide evidence of their belief, and police officers or staff should not directly challenge this perception. Evidence of the hostility is not required.” So you no longer have to commit a crime. All you have to do is have a thought or desire or motivation that may lead to a crime in the future. Minority Report anyone?!!

The recording threshold for a Non Crime Hate Incident (NCHI) is that someone had taken a subjective offence to something perfectly lawful that someone else has said or posted online, whether it’s directed at them or not.

Its estimated that more than 250,000 NCHIs have been recorded by police forces in England and Wales. The public have no access to this database and are not informed if and when their name is included and for what. But this black mark against an individual categorises them as a hateful individual and could destroy any career opportunity. I am sure that the UK is not unique in having a hidden database with problem people that the government is targeting. The weaponization the institutions in America makes me believe that the same hidden database is in operation in America. The problem is that with conservatives, whether in the US or in the UK or any country, we are generally not as passionate about preserving than the left are as passionate about destroying. In Islam and the abortion industry a phrase which I have heard often is “we need to be more passionate about life than they are about death”. And so far conservatives have been naive and full of blind hope and wishful thinking. We have been lulled into a false sense of security. But I truly believe that a combination of the covid tyranny and Trump has woken people up.

This monitoring in the UK and Europe covers comments and statements online as well as in the real world.

The UK’s Online Safety Bill (OSB) A huge 300 page bill, 5 years in the making, criminalises speech online under the guise of protecting children from damaging content.

Europe has the Digital Services Act (DSA) that was introduced weeks after the UK’s OSB.

Under both of these a social media company can be fined up to 10% of their global annual turnover so its no wonder that Meta (Facebook, Instagram, Whats App), Wikipedia, Telegram and others have indicated they may have to pull out of the UK and Europe. And only last month the video platform Bitchute and social media company Gab blocked access to all UK users.

Paul Durov, (founder of Telegram) was arrested in France last year. We were told that President Macron arrested him without any pressure from the Biden/Obama Whitehouse. Macron only does what he is told by NATO or the US. So this arrest was not a French attack on freedom to communicate but a global war of speech.

Last year the Australian government pulled its misinformation bill but immediately introduced a new bill in parliament that aims to ban social media for children under 16 and proposed fines of up to A$49.5 million ($32 million) for social media platforms for systemic breaches. Australia plans to trial an age-verification system that may include biometrics or government identification to enforce a social media age cut-off, some of the toughest controls imposed by any country to date.

And what about Canada? Legislation to restrict free speech has failed to progress in the Canadian parliament but under Mark Carney it is expected to be reintroduced.

And in America the Kids Online Safety Act (KOSA) passed the Senate last year with a big majority and is now in the House. America?

In Germany the Alternative for Germany (AfD) are facing restriction and censorship. Earlier this month the German domestic intelligence agency classified the largest opposition party, the AfD, as „confirmed right-wing extremist.” This has intensified debates over whether or not to ban the party. The AfD are polling top. If an election were called today they would win!

And we have seen Romanian elections cancelled, political shenanigans in France to stop Marine Le Pen winning and the winning party in the Austrian elections, the freedom party, was not allowed to form a government.

The riots that the media showed from the UK in August were a backlash against mass immigration and were sparked off by the murder of 3 girls (6, 8 and 9) in the North West of England near Liverpool.

British authorities arrested more than 1,000 people following a week of riots sparked by anger over uncontrolled immigration. Of course any violence must be prosecuted. We cannot accept or tolerate or promote lawless behaviour. But many protests were peaceful and many people were arrested over facebook posts. In fact now in the UK we have 30 arrests a day for hurty words online.

And to make room for all these new prisoners the left wing UK government announced a prisoner release programme called Operation Early Dawn. Its just like Jesus and Barabbas! Up to 5000 prisoners are being released early to free up space for all these keyboard warriors.

In the UK we have seen sentencing of 3 years for Publishing online material “intended to stir racial hatred”.

And the speed of sentencing? In 48 hours!

I am involved with a legal case getting compensation for a Grooming Gang Survivor from her rapist. These are the Muslim family Rape Gangs that have terrorised white English girls all across England for 50 years with impunity. We now have over 450people who have been jailed for rape and sex trafficking from 80+ trials in 40 towns. A left wing MP, Sarah Champion, in an interview a few years ago said that up 1 million girls have been affected by this. One of the biggest stains in English history. The police and courts have actively collapsed cases and often arrested the girls for prostitution and arrested the fathers for public order offences when they complained. The police lost so much footage of video interviews with these girls. And yet the concern from successive governments was people exposing these heinous crimes. These individuals like Tommy Robinson were attacked and targeted by the state. Much easier to silence decent than to fix a problem like Muslim rape gangs operating in every major town in the UK.

For our legal case to get financial compensation from the already charged and sentenced rapist it has taken 4 years so far and we wait 5 or 6 months between court rulings.

Yet the British legal system has been able to lock up facebook and X users in 48 hours for unacceptable speech.

48 hours!

So it takes 5 years for compensation from a rapist for their victim but 2 days for hurty words online.

At long last we are now going to have a public inquiry into these rape gangs. Rupert Lowe MP raised half a million pounds in a few days for this and Elon Musk has been reposting it.

What have I learned from the unprecedented clampdown by this new far left British government over the last 6 weeks?

1. Those in power are terrified of people who speak the truth.

2. Those in power are terrified of the reach and lack of control on social media

3. Those in power will not tolerate views or comments that they have deemed incorrect. Only Newspeak will be accepted.

4. Elon Musk has been the main opposition to the British Government (Nigel Farage has now taken on some of this role with the spectacular rise of ReformUK political party).

5. Those arrested and charged have often received little or extremely poor legal advice. No jury. Just selected magistrates

6. This government is attempting to terrify and silence us through outrageous show trials and ridiculous punitive sentencing.

If we had time we could play a word game where I could give you a word and you could tell me the connected word that cannot be mentioned.

If I said Islam then you could not say death cult. You must say peace.

or Transgender + mental health. You must say normal

or abortion + murder. You must say health care

or vax + damage. Then, you must say safe and effective

We saw the thin end of the wedge during covid tyranny. We at Hearts of Oak had our first YouTube strike because a Swedish journalist discussed the importance of vitamin D and sunshine in relation to health and combatting covid back in 2020. That was medical misinformation!

With these new hate speech legislations its all to do with offence. Anything we say could cause offence to someone somewhere in the world. If one person in 8 billion is offended then it’s a hate crime. Or if someone believes that someone may be affected then it’s hate speech.

My question to you is who decides what words or concepts or ideas are accepted?

GLOBAL SURVEILLANCE – For your safety…

The first step was online advertising. Google Adds. 77% of Google’s revenue comes from ads. $230bn each year! You have become the advertising product. Data is key and very very lucrative.

Congestion zones/Road Tolls for cutting down emissions and congestion. Bu the cameras that police these don’t just record during the hours of the restrictions but run 24 hours a day and all this data is held by private companies. This is certainly true in London in the UK and I would be surprised if the same data collection was happening 24 hours a day in every city with these cameras.

Live Facial Recognition

Face Recognition in shops for crime prevention. We now have stickers on shop windows telling you that you will be recorded and your image will be run through a database held by a private company that is collating a list of criminal activity.

Police forces in the UK have used facial recognition in one form or another since 2015.

Some are using what’s called ‘live facial recognition’. This usually involves parking vans equipped with the tech on busy shopping streets or outside stadiums and train stations, scanning the hundreds of thousands of us who come within range of the police camera’s on the vehicles’ roofs, attempting to match our faces in real time to images on secretive watchlists. They set up these cameras at sporting events to harvest us as data.

Certain police forces in the UK have been trialling facial recognition technology on officers’ phones, enabling them to scan and potentially instantly identify anyone they come into contact with. This is known as ‘operator-initiated facial recognition’ and is expected to now spread to more police forces.

CBDC’s is a whole other area to monitor wrong spending of money but is too big to cover here.

Travel and Passports

Last month in the Guardian UK newspaper the headline was – “International travel becoming passport free”

Boarding passes and check-in could be scrapped in air travel shake-up

The International Civil Aviation Organization (ICAO), the UN body responsible for crafting airline policy, plans to dramatically shake up existing rules for airports and airlines through the introduction of a “digital travel credential”.

It went on to talk about passengers being able to travel through airports using their face for verification.

This is all a move towards digital ID’s and 15 min cities which, again, are to large of a subject to be covered here.

There are a number of questions we should all have around these new intrusions into our privacy:

● Who approved these mass surveillance tools?

● Who controls the data?

● How is this data used?

● Does the individual lose control of their own biometric data?

Islam

I want to touch on Islam or Militant Islam or Pure Islam or Islamism or just Islam. I will leave it for you to use whatever terminology you like.

But in the UK we now have 70 Sharia courts in operation. These are approved by the state and operate under the term Muslim Arbitration Tribunals. They make legal dictates separate from the British legal system. S

o yes we have a two tier legal system in the UK and I am sure this new form of religious and segregated justice will be coming to the US, also. I’ll leave it to you to wonder how women and non-Muslims will be treated under this Sharia legal system?!

And many high street in the UK are full of food shops that are Halal only. Many takeaways will have a halal sticker in the window which means they serve halal only food. So if you happen to be a non Muslim then tough luck. The food is only prepared for Muslims. This happens because the Muslim community tends to be much more vocal than Christians or Jews or Sikhs who are more willing to accept the status quo.

In fact in many parts of London or the midlands you feel like you are in Islamabad or Kabul or Mogadishu and not the UK. Large Mosques now dominate many areas. Women are often covered head to foot with many food shops being Halal only.

And the demographics! between 2005 and 2020, the general UK population grew by 10.7% while the Miuslim population grew by 107%. That’s 10 times. Extrapolate that out and Britain will be majority Muslim by 2065 I think. London is 12% Muslim. Paris 15%. Brussels 30%. Brussels the political capital of Europe! What a huge change

And I am glad that the plans for a Muslim City in Texas have come to light. Epic city. There is nothing epic about it. That is just the tip of the iceberg. Many of you might have thought that Islam is not a concern in the US. You probably thought that Islamisation has been seen as a demographic and cultural issue in Europe, and maybe Michigan. But it has now reared its ugly head on the outskirts of Dallas and suddenly it is a national news item and talking point. Which I think is very positive.

Final Thoughts

Let me leave you with one final thought.

Censorship, Surveillance and Islam thrive in the vacuum of the rejection of Truth. The way to restore freedoms is by putting God first. If the US and any nation in the world puts God first then there is no need to censor or control. Because Truth will reign. And Islam will disappear because it is false. 

So let’s commit to honouring God not only in America but wherever we find ourselves.


The views expressed in this essay are those of the writer, and may not reflect those of the Malone News.


The Author: Peter Mcilvenna

Peter is the co-founder and host of the Hearts of Oak podcast in the UK which was launched as a populist free speech alliance in 2020 and now has 3 shows a week with an audience of 120,000 per show. All their shows have also streamed on Steve Bannon’s WarRoom since 2023. Peter has also served as Chief of Staff to Lord Pearson of Rannoch (one of Margaret Thatcher’s last appointees) in the British House of Lords for over a decade. He also worked for UKIP (Nigel Farage’s party) as Senior Researcher and during the 2019 Local and European Parliamentary elections as National Campaign Manager. Prior to this Peter ran a church roadshow called “Can We Talk About Islam” for 2 years and also served on staff at Kensington Temple (the largest church in the UK at the time) for 9 years.

Peter is a regular contributor to Steve Bannon’s WarRoom, Tony Perkin’s FRC’s Washington Watch, Chanel Rion’s OAN Fine Point, Frank Gaffney’s Securing America and Alex Newman’s Sentinel Report and many UK programmes.

He has written for The Gateway Pundit and The Federalist. During 2022 he headed up GETTR’s UK team under Jason Miller. And while Steve Bannon was in jail Peter guest hosted WarRoom on two occasions.

You can connect with with Hearts of Oak at… 𝕏 http://x.com/HeartsofOakUK

GETTR https://gettr.com/user/heartsofoak

Parler https://app.parler.com/heartsofoak

Truth Social https://truthsocial.com/@heartsofoak

WarRoom Rumble https://rumble.com/playlists/GeiAaHFzet8

WEBSITE 

https://heartsofoak.org

PODCASTS 

https://heartsofoak.podbean.com


Malone News is a reader-supported publication. To receive new posts and support our work, consider becoming a free or paid subscriber. We are deeply grateful to the decentralized network of paid subscribers that enables us to continue doing what we do to support freedom.

Upgrade to paid


Thanks for reading Malone News! This post is public, so feel free to share or crosspost! 

Any help is appreciated.

Share

Szał wyborczy znowu krąży nad Polską.

Nieudany projekt „Polska”?

Napisał i przeczytał Jerzy Karwelis

dziennikzarazy/nieudany-projekt-polska

pol flag

17 maja, wpis nr 1355

Zapraszam do wsparcia mego bloga

Wersja audio

Promocja mojej książki. Zapraszam do lektury!

kod promocyjny: elity10

============================================================

Szał wyborczy znowu krąży nad Polską. Odbywa się kolejny spektakl „najważniejszych wyborów w III RP”, a jest tych „najważniejszych” tyle samo co kadencji, co dowodzi, że ta stransformowana Polska trafiła nam się tak mało stabilna, że co chwila ważą się, jak widać, jej losy. Nie ma na to innej rady, dopóki będziemy żyli w Polsce sztucznie plemiennej, gdzie widowiska wyborcze mają jedynie odciągnąć emocjami zglejowane mózgi suwereńskie od spraw naprawdę ważnych dla coraz bardziej degenerowanej wspólnoty.

Pokazała ten trend miałkość kampanii prezydenckiej, zwłaszcza w jej debatowym formacie. Mówiono o windach dla staruszków (tak, tak..), odbywano wyścigi deklaracji na pomaganie dzieciom i DPSy, kawalerki. Nikt (no, może Stańczyk debat, czyli Stanowski) nie wspomniał, że to nie są sprawy formatu prezydenckiego ani jego prerogatyw, ale jaki widać scenki dla ludu miały być krzepiące i kompletnie… nie merytoryczne. A jest o czym gadać, zwłaszcza o naszym – w tej fazie – coraz mniej korzystnym usytuowaniu geopolitycznym, skutkującym trwałym rozregulowaniem państwa i pognębianiem jego potencjału społeczno-gospodarczego. Kampanijnie było klasycznie – brało się utyskiwania Polaków z badań opinii publicznej, kwalifikowało się je na tematy do debaty i każdy w swoim sztabie wydłubywał z tego zestawu swoje konkurencyjne priorytety do narracji. A to są tylko właśnie zabiegi narracyjne, by – jak w talk show – mówić na tematy interesujące publikę, choć w swym pożądanym wymiarze państwowym – albo ideologicznie przyczynkarskie, albo nierealizowalne, choć do widowiskowego pogadania.

Sprzężenie zwrotne

Kłopot w tym, że badania umysłów odpytywanych suwerenów to nie zwierciadło ich oczekiwań, a bardziej ich recepcji propagandy, która tłucze im do coraz bardziej zdezorientowanych głów swój przekaz. I w badaniach w związku z tym nie dowiadujemy się co myślą Polacy, tylko jaki temat „wszedł” i stał się na tyle ważny, że jest potwierdzany, a właściwie internalizowany, czyli przyjęty jako swój. W związku z tym politycy, którzy układają swoją narrację pod potrzebę zaciekawienia widzów tematami dla nich ważnymi tak naprawdę jedynie powielają narrację propagandy w kwestiach, które weszły w umysły przyszłych wyborców, a nie w kwestiach, które są ważne dla państwa i obywateli.

Polski suweren już dawno utracił instynkt państwowy, to junctum pomiędzy własnym życiem a organizacją przestrzeni do realizacji aspiracji Polaków, jeśli te jeszcze istnieją lub są choćby tylko ambitne. W czasach zagrożeń bezpieczeństwa poziom dążeń do realizacji swych marzeń spada, stąd – także – siana panika wojenna. Ale troskę o państwo wśród ludu już od dawna zamieniono na postrzeganie jego wad nie w jego politycznej organizacji, ale wśród… samych obywateli. Tak, to znany numer elit – napuszcza się na siebie stymulowaną wrogością grupy już nie społeczne, ale emocjonalne, po to tylko, by doły warczały na siebie, nie zaś patrzyły do góry, bo by tam jeszcze mogły zobaczyć prawdziwą przyczynę swej niedoli.

Niestety instynkt państwowy utracili także politycy, a właściwie należałoby się zastanowić, czy klasa polityczna III RP taki instynkt w ogóle kiedykolwiek posiadała. Można zaryzykować tezę, że swym brakiem instynktu politycy wręcz zainfekowali obywateli. Ci ostatni i tak nie mieli go w zbyt rozwiniętej formie, gdyż jest to gen dziedziczony od pokoleń, kiedy państwowości nie mieliśmy. Zaś jak mieliśmy, to nie mogliśmy na tyle uzgodnić wspólnoty racji stanu, że wielu Polaków kontestowało w sumie podstawy naszej państwowości, zresztą czyni to w wielu przypadkach i dzisiaj. Polacy potrafili cierpliwie walczyć o swoje państwo, zaś z jego rozwojem, a więc i utrzymaniem, radzili sobie już gorzej. Ale tu jest kluczowa kwestia elity – ok, jako obywatel pobiłem się tu w pierś, ale już dość tego. A więc elity, a zwłaszcza politycy: to przecież oni są wyniesieni na wyżyny, obdarzani apanażami, i podwyższonym statusem społecznym (bo nie szacunkiem) właśnie za to, że codziennie mają myśleć o państwie, kiedy my tu pracujemy na „swoich odcinkach”. Suma naszych obywatelskich i rozproszonych starań oraz prac może dać rezultaty dobrego państwa, ale tylko w przypadku dobrej organizacji absorpcji sumy takiego potencjału: położenia geopolitycznego, zasobów, mentalności i zaradności narodu, czy wspólnotowej kultury. Zadanie takiej optymalizacji tego potencjału to misja polityków. Po to mamy ich wybierać. Ale czy wybieramy?

Polska kolonialna

No bo, wracając do tego sprzężenia zwrotnego – oni nam kit wciskają, potem się nas pytają co „weszło” i to nam z powrotem nawijają na uszy. To nie jest żadna droga do sublimacji państwa. Jest to droga do władzy coraz większych hien nad coraz głupszymi osłami (jak demokrację ocenia znany aforyzm). W ten sposób państwo odchodzi na bok, pozostają tylko zabiegi polityków o władzę samą dla siebie. A taka władza prowadzi bezpośrednio do traktowania polityki jako walki o dorwanie się do zasobów państwa. W ten sposób państwo nie staje się dobrem wspólnym do zabiegania pod wodzą polityków, ale staje się eksploatowanym łupem. Eksploatowanym, bo w perspektywie czteroletnich kadencji walczy się przecież bardziej o szybkie nachapanie się niż o inwestowanie w rozwój zasobów państwa, bo jego owoców, przy takiej rotacji politycznej, można już nie doczekać.

Sama walka o eksploatację zasobów jest upudrowana w wojnę polsko-polską. Gwałtowną, wszechobecną, ale w sumie odciągającą lud od rzeczy ważnych, gdyż nadzieje na polepszenie swego bytu przekierowuje na anihilację plemienia przeciwnego, zamiast na wspólną pracę nad poprawieniem organizacyjnych funkcji państwa. W związku z tym funkcje państwa zanikają, a wycierające sobie nim mordki polityków pogrążają mniemanie Polaków o własnym państwie do form depresyjnych. Można zaobserwować nawet coraz częściej przypadki podważania polskiej państwowości. Jeśli nie bezpośrednio, to pośrednio. Mamy nawet do czynienia wręcz z formacjami politycznymi, które kwestionują potrzebę istnienia państwa polskiego, jako projektu nieudanego. To są ci wszyscy polscy (?) zwolennicy rozpuszczenia się polskości w tyglu coraz bardziej federalizowanego organizmu Unii Europejskiej. Słychać przecież takie głosy, nawet widać kartki wyborcze wrzucane do urn za takimi rozwiązaniami.

Zanik suwerenności

W formach pośrednich mamy tego wszędzie jeszcze więcej. Nasza siła, a więc i spoistość jest szczególnie rozmontowywana za rządów zwolenników demokracji warczącej. Mamy być państwem słabym gospodarczo i chaotycznym systemowo. Nietrudno połączyć te dwie kropki – takim Niemcom na ten przykład zależy na osłabieniu Polski, zaś pośredni lokalny realizator takich idei nie może nie być emanacją zewnętrznych interesów, skoro realizuje taką agendę. Sama nasza obecność w Unii osmatycznie opiłowuje nas z gałęzi suwerenności. Zamykają nam kopalnie i elektrownie na mocy postanowień jednej paniusi z unijnego trybunału, a nasi niektórzy politycy to jeszcze podbijają, zaś niektórzy w wyborców – popierają. Polskie sądy zamykają projekty żeglugi na Odrze na podstawie wniosków niemieckich organizacji ekologicznych, które akurat tu troszczą się o faunę, zaś o tę na żeglownym w pełni, acz konkurencyjnym, Renie, to już tam nie patrzą. Przywożą nam nie tylko toksyczne śmieci i samochodowy szrot, ale i radiowozami „odpady” swojej samobójczej polityki migracyjnej. Tworzą unijne fundusze naszego zapożyczania się, by wydawać je na programy, które tę kasę przekierowują do siebie.

Jesteśmy kolonią z oczadziałymi kolonistami i własnymi kolonizatorami, wybieranymi wedle ich reguł, a które odtwarzają wciąż coraz bardziej patologiczny stan. Coraz bardziej patologiczny, gdyż tak (nie)rządzone państwo będzie stale popadać w rosnącą degradację, również zasobów do eksploatacji. A tu mamy dwa przeciwne trendy – niedowład państwa redukuje pożytki, ale jednocześnie mnoży armię eksploatatorów. A więc kołdra się skraca. Komu więc spod niej wystają na zimno nogi? Nam, bo przecież zdegenerowane i rosnące „elyty” swej renty nie odpuszczą, zaś mając do czynienia z bilansem o sumie zerowej – komuś trzeba zabrać. Zabiera się więc nam rosnącymi obciążeniami, na które obkładany nimi i okładany propagandą suweren się zgadza.

Ten mechanizm to jakieś przekleństwo, chyba nasze, polskie. Kiedyś to byliśmy „rebel nation”, narodem zadymnym, co to się okupantowi czy zaborcy na różne sposoby stawiał, a więc można było mieć nadzieję, że i postawi się władzy własnej, kiedy ta skrewi. Dziś już nawet tego nie mamy. Spsieliśmy. Daliśmy się spacyfikować, sprowadzić do roli kolonii, w której nikt już nie myśli o państwie, jak to w kolonii, tylko o tym, jak tu się najlepiej ustawić w tym klienckim układzie dojść, który stanowi realny system funkcjonujący, chciałoby się powiedzieć w państwie, ale trzeba powiedzieć jednak – w kolonii.

Polska silna, czyli jaka?

A czy kolonia jest w ogóle państwem? Jest tylko w takim sensie, w jakim pozwoli na to kolonizator, czego pilnują jego przedstawiciele lokalni, czyli kompradorzy. I od tego jest „nasza” klasa polityczna. Ta, którą wybieramy wedle suflowanych kryteriów spraw przyczynkarskich, a która w rzeczywistości zajmuje się zorganizowaną eksploatacją kraju, kosztem państwa, a zwłaszcza jego obywateli. A przecież mamy (mieliśmy?) potencjał na wielkość. Nie w celach realizacji jakichś imperialnych urojeń, ale dlatego, że w tej części świata „Polska będzie silna, albo jej nie będzie w ogóle”, jak powiedział Marszałek. Może więc nasza obecna bylejakość to jakiś stan pośredni między nieistnieniem a wielkością? Ale i możliwe, że to stan przejściowy. Pytanie tylko w którym kierunku: czy budowania własnej siły czy tylko potwierdzenia, że projekt Polska jest projektem sezonowym?

Zaś co do samej wielkości, tu nie chodzi o rozmiary czy ambicje ekspansji. Chodzi o silne państwo, co – jako się rzekło – w tej części świata, jako strefy zgniotu, jest projektem wysoce ambitnym, ale jak widać z historii i do realizacji, i do zaprzepaszczenia. I, co paradoksalne, polskie państwo, by było silne nie musi być wcale wielkie. Nawet nie może. Dziś mamy państwo wszędobylskie (eksploatacyjnie), ale słabe. Rozlane w swym zainfekowaniu po wszystkich sferach życia społeczno-gospodarczego, wścibskie, kontrolujące swe rosnące aspiracje eksploatacyjne. A powinno być to państwo znacznie mniejsze, dające przestrzeń do spontanicznej organizacji obywateli, ale tam gdzie już obecne – silne, poważne i sprawiedliwe. Bo takie rozlane jak teraz nie jest silne, tylko słabe (bo dysfunkcjonalne), jest niepoważne (bo pogardzane przez obywateli) oraz nie jest sprawiedliwe (bo surowe dla maluczkich a pobłażliwe dla ustawionych).

A możemy to porządnie ułożyć, byleby się Polakom chciało chcieć. Ale się nie chce – na początku rzuciliśmy się w wymarzoną, bo odwlekaną, za PRL-u konsumpcję. Zabrakło woli i czasu do zajęcia się spawami publicznymi. Porządni stronili od systemowo brudzonej polityki, nie chcieli się nią zajmować. Ale polityka wciąż zajmowała się nimi, choć ludowi wydawało się, że znowu – jak za komuny – zdoła się obronić w twierdzach prywatności przed opresyjnym państwem. Teraz ta polityka tak się zajęła ludem, że nam się znowu pogorszyło, a więc – znowu – zamiast walczyć o poprawę systemu, by obronić coraz częściej trudny do obronienia poziom życia – będziemy się chcieli w tym chorym systemie ustawić. Ten zaś z powodu swego dysfunkcyjnego charakteru znowu będzie nam obniżał poziom życia. I ta spirala sprzężenia zwrotnego przerodzi się w korkociąg, z którego większość samolotów nie wychodzi.

Znowu Wesele…

Żeby nam się tylko chciało chcieć. Ale to są cytaty z „Wesela”, które wiadomo jak się skończyło. Ale nie martwmy się – jesteśmy na razie w powtarzalnym kręgu wyborów „mniejszego zła”, którego apogeum zobaczymy w tych wyborach prezydenckich. Po kampanii i debatach person aspirujących do stanowiska pierwszej osoby w państwie. Słabo to wygląda. Ale to również nasza wina. Bo to fakt, że nam elity wycięli w wojnach i za komuny. Ale już jest czas, by po 1989 roku pojawiły się elity nowe. Ale się nie pojawiły. Nasi pożal się Boże starzy „pasterze” chronią nasze stadko przed wyimaginowanymi wilkami. Abyśmy zapomnieli, że to w końcu nie wilk, ale pasterz zjada owce.

Napisał i przeczytał Jerzy Karwelis

Wszystkie wpisy na moim blogu „Dziennik zarazy”.