

















| DR IGNACY NOWOPOLSKI MAY 14 |
Coraz chaotyczniejsza szarpanina „przywódców” ZIK (zachodniego imperium kłamstwa), odsłania nie tylko słabości, ale i mocne strony systemu NWO (nowego porządku światowego).
Błyskawiczna reakcja na filmik pokazujący trzech ćpunów, Macrona, Merza i Starmera, raczących się kokainą w pociągu do Kijowa, była dla mnie zaskakująca. Po pierwotnym obejrzeniu tego materiału, przeszedłem do redagowania krótkiego artykułu na ten temat.
Po skończeniu, postanowiłem ponownie obejrzeć to wideo i ze zdumieniem ujrzałem, że wszystkie jego elementy dokumentujące fakt narkomanii przywódców, zniknęły bez śladu.
Natomiast długość filmiku 1 minuta, pozostała niezmieniona, powtarzając w koło „neutralne” momenty tej biesiady.
Wykazuje to dobitnie jaki propagandowy monolit „obsługuje” ZIK i tumani obywateli.
Bez wszelkiej wątpliwości udowadnia też charakter struktur władzy NWO, który opisałem jakiś czas temu w artykule, zamieszczonym na końcu niniejszego pt. „Pieszczochy globalizmu”.
Okazuje się, że „nasi władcy”, bez wyjątku, oprócz cech opisanych we wspomnianej publikacji muszą jeszcze być narkomanami.
Przyczyna jest trywialnie prosta.
Pomimo, że są to zboczeńcy, przestępcy, psychopaci, co gwarantuje globalnej oligarchii finansowej ich niekompatybilność ze społeczeństwem, przy pełnej możliwości szantażu na wypadek nieposłuszeństwa i braku potomstwa, o które mogliby oni się martwić w perspektywie przyszłych pokoleń, to ciągle jeszcze mogłoby im się zechcieć pożyć długo w luksusie i blasku sławy. W takim przypadku mogliby oni spowalniać degenerację społeczną, wojny i kolejne planowane „PLANDEMIE”, dla swych własnych potrzeb.
Tylko ćpunowi, na dostatecznie dalekim stopniu uzależnienia, nie zależy na niczym oprócz zaspokojenia swego głodu narkotycznego. A taka sytuacja daje gwarancję całkowitej nad nim kontroli.
Reasumując:
1. Na tronie księcia świata zasiada sam szatan.
2. Jego ziemskimi apostołami są członkowie globalnej oligarchii finansowej.
3. Z kolei, jej wysługują się globalistyczne „elity”, o których jest mowa powyżej i w poniżej zacytowanym artykule.
4. Bazę fundamentu systemu stanowią: propagandyści medialni, zorganizowane grupy przestępcze, funkcjonujące pod państwowym parasolem, jako tzw. „służby specjalne”, inne tzw. „struktury siłowe” i aparat „wymiaru niesprawiedliwości”.
5. Patronat „moralny” nad całym przedsięwzięciem sprawują „kongregacje wyznaniowe”, których hierarchowie dbają o to by naiwnym wiernym wydawało się, że służą Bogu, a nie szatanowi.
Oczywiście powyższy schemat jest, ze zrozumiałych względów, bardzo uproszczony. Jego twórca, szatan, jest istotą wysoce inteligentną i gdzie nawet najmądrzejszemu człowiekowi, do jego sprytu?
Tak więc pozostaje tylko obserwować dynamikę sytuacji i modlić się do Boga Wszechmogącego, by ulitował się nad „mniejszością Sprawiedliwych”, chroniąc ją przed szponami złego!
| DR IGNACY NOWOPOLSKI MAY 14 |
Ustawa SB 56 stanowi, że uwolnienie do atmosfery jakiejkolwiek substancji w celu zmiany warunków atmosferycznych, zablokowania światła słonecznego lub manipulowania temperaturą na terenie stanu Floryda jest zbrodnią trzeciego stopnia .
Przepisy prawa definiują takie działania jako formy „wojny pogodowej i chemicznej” i mają na celu zakazanie niezatwierdzonych praktyk modyfikacji środowiska na terenie jurysdykcji Florydy.
Chociaż temat geo-inżynierii wciąż budzi kontrowersje, coraz większa liczba grup zajmujących się ochroną środowiska oraz niezależnych badaczy wyraża obawy dotyczące potencjalnych skutków ekologicznych i zdrowotnych celowych zmian pogody, zwłaszcza przeprowadzanych bez wiedzy i zgody społeczeństwa.
| MARIUSZ JAGÓRA MAY 14 |

“Waszyngton nie może dłużej ignorować represji politycznych stosowanych przez rząd Donalda Tuska w Polsce, ani cenzury UE, która zagraża wolności słowa zarówno w Polsce, jak i w Stanach Zjednoczonych” – czytamy w komunikacje na stronach Komisji Sprawiedliwości Izby Reprezentantów Stanów Zjednoczonych.
Jim Jordan, przewodniczący Komisji Sprawiedliwości, wraz z czterema innymi kongresmenami, wysłał list do Michaela McGratha, komisarza UE ds. sprawiedliwości i praworządności, potępiający te praktyki i domagający się podjęcia pilnych działań przez Brukselę.
W liście czytamy:
“Szanowny Panie Komisarzu McGrath!
Komisja Sądownictwa Izby Reprezentantów Stanów Zjednoczonych bada, w jaki sposób i w jakim zakresie zagraniczne przepisy, regulacje i orzeczenia sądowe zmuszają lub nakłaniają przedsiębiorstwa do cenzurowania wypowiedzi w Stanach Zjednoczonych. Niniejszym wyrażamy zaniepokojenie ostatnimi doniesieniami, zgodnie z którymi rząd premiera Donalda Tuska wykorzystuje polski wymiar sprawiedliwości do ataków na przeciwników politycznych i cenzurowania ich wypowiedzi. Badając wpływ tych zarzutów na potencjalne oddziaływanie europejskiego systemu cenzury na wolność słowa w Stanach Zjednoczonych, zwracamy się z uprzejmą prośbą o udzielenie informacji na temat tego, czy i w jaki sposób Unia Europejska (UE) zamierza zająć się tymi działaniami.
Od momentu objęcia urzędu w grudniu 2023 r. premier Tusk prowadzi działania prawne przeciwko opozycji politycznej swojego rządu, partii Prawo i Sprawiedliwość (PiS), w tym przeciwko przywódcom partii, byłym urzędnikom i zwolennikom, które wydają się mieć na celu uciszenie i osłabienie opozycji politycznej przed wyborami prezydenckimi w Polsce w 2025 r. Na przykład w marcu 2025 r. polski parlament, kontrolowany przez partię premiera Tuska, pozbawił przywódcę PiS Jarosława Kaczyńskiego immunitetu parlamentarnego, aby mógł on stanąć przed sądem w sprawie o zniesławienie wniesionej przez polityka z koalicji rządzącej. Ponadto w trakcie odrębnego śledztwa dotyczącego lidera PiS pojawiły się doniesienia, że śledczy brutalnie potraktowali współpracowników PiS, w tym byłą wysoką rangą współpracowniczkę, która zmarła na zawał serca zaledwie kilka dni po tym, jak odmówiono jej dostępu do adwokata podczas przesłuchania. Wcześniej, w marcu 2024 r., Polska Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego (ABW) aresztowała księdza Michała Olszewskiego, katolickiego księdza, który według doniesień był zaprzyjaźniony z ministrem sprawiedliwości w rządzie PiS, pod zarzutami, które według doniesień nie były poparte faktami ani dokumentacją. Doniesienia wskazują również, że ABW potraktowała księdza Olszewskiego w sposób nieludzki, stosując nadmierne środki przymusu fizycznego i pozbawiając go podstawowych środków niezbędnych do życia.
Oprócz PiS, doniesienia sugerują również, że rząd premiera Tuska wziął na celownik konserwatywne polskie media. Wicepremier Krzysztof Gawkowski zasugerował cofnięcie koncesji nadawczej stacji Telewizja Republika, która krytycznie odnosi się do rządu Tuska. Wszystkie te działania budzą obawy, czy rząd Tuska przestrzega demokratycznych wartości UE i czy będzie dalej próbował uciszać swoich politycznych rywali, wykorzystując antydemokratyczne przepisy, takie jak unijna ustawa o usługach cyfrowych (DSA), do cenzurowania wypowiedzi krytycznych wobec rządu Tuska.
DSA wymaga od platform mediów społecznościowych posiadania systemowych procesów cenzurowania „treści wprowadzających w błąd lub oszukańczych”, w tym tzw. „dezinformacji”. Ponieważ wiele platform mediów społecznościowych stosuje zazwyczaj jeden zestaw zasad moderowania treści, które obowiązują na całym świecie, restrykcyjne przepisy rządowe dotyczące cenzury, takie jak DSA, mogą ustanowić de facto globalne standardy cenzury, a tym samym ograniczyć wolność wypowiedzi Amerykanów w Internecie. W ten sposób przepisy takie jak DSA naruszają podstawowe zasady wyznawane przez liberalne demokracje, takie jak Stany Zjednoczone i kraje członkowskie UE.
Dokumenty uzyskane dotychczas w ramach nadzoru Komisji Sprawiedliwości ujawniły, że rząd Tuska jest gotów podjąć próbę cenzurowania treści internetowych, z którymi się nie zgadza. Na przykład w listopadzie 2024 r. Narodowy Instytut Badań przy Ministerstwie Cyfryzacji zwrócił się do TikTok Inc. (TikTok) o usunięcie treści sugerujących, że „samochody elektryczne nie są ani ekologicznym, ani ekonomicznym rozwiązaniem”. Narodowy Instytut Badań podlega nadzorowi wicepremiera Krzysztofa Gawkowskiego, który jest odpowiedzialny za wdrożenie propozycji przewodniczącej Komisji Europejskiej Ursuli von der Leyen dotyczącej „wykrywania, śledzenia i usuwania [rzekomo] wprowadzających w błąd treści internetowych we współpracy z agencjami krajowymi”. Chociaż TikTok jak dotąd opiera się staraniom rządu Tuska o usunięcie tych treści, gotowość rządu Tuska do dążenia do ich usunięcia, w połączeniu z działaniami rządu przeciwko przeciwnikom politycznym, budzi głębokie zaniepokojenie. Starania obcego rządu o usunięcie rzekomo niepożądanych treści mogą bezpośrednio i pośrednio wpłynąć na globalną wolność słowa w Internecie, w tym na wolność słowa w Stanach Zjednoczonych.
Na mocy Traktatu o Unii Europejskiej UE jest zobowiązana do zapewnienia przestrzegania zasad praworządności przez państwa członkowskie, w tym Polskę. Jednak w przeciwieństwie do krytyki Polski ze strony UE za rządów PiS, w tym głosowania Parlamentu Europejskiego za pozbawieniem immunitetu konserwatywnych polskich posłów za samo wyrażenie poparcia dla filmu wyborczego PiS, Komisja Europejska nie wydaje się tak chętnie krytykować rządu Tuska za jego wątpliwe działania. Ta wyraźna podwójna moralność budzi obawy o bezstronność UE i jej zaangażowanie w ochronę praw podstawowych we wszystkich państwach członkowskich. Milczenie UE może ośmielić rząd Tuska do dalszych działań cenzorskich, co może skłonić rząd polski do dążenia do globalnego usunięcia wypowiedzi, z którymi się nie zgadza, co ostatecznie może doprowadzić do cenzury wypowiedzi amerykańskich.
W związku z tym uprzejmie prosimy o przedstawienie stanowiska UE i działań podejmowanych w związku z tymi niepokojącymi wydarzeniami. Prosimy o jak najszybsze zorganizowanie spotkania informacyjnego, podczas którego przedstawiciele UE wyjaśnią, w jaki sposób UE zapewnia przestrzeganie przez rząd premiera Tuska zasad rzetelnego procesu sądowego, wolności wypowiedzi i praworządności zapisanych w traktatach UE; kroków podjętych przez Komisję Europejską w celu zbadania zarzutów dotyczących prześladowań na tle politycznym i naruszeń praworządności w Polsce od grudnia 2023 r.; oraz planów UE dotyczących wdrożenia nowej europejskiej tarczy demokracji, która będzie przeciwdziałać tzw. „dezinformacji” w sposób nieograniczający prawa Amerykanów do wolności słowa.”
Pod listem widnieją podpisy przewodniczącego komisji Jima Jordana oraz Darrell Issa, Przewodniczącego Podkomisji ds. Sądów, Własności Intelektualnej, Sztucznej Inteligencji i Internetu Komisji Sądownictwa oraz kongresmanów Chrisa Smitha, Andy’ego Harrisa i Warrena Davidsona.
============================================================
„Panie Mariuszu – jak można Pana wesprzeć?” – zadał mi pytanie jeden z moich subskrybentów. Blog na Substacku jest to hobby czasochłonne, ale nie planowałem tej działalności, jako źródła dodatkowego dochodu (do tej pory mam jednego płatnego subskrybenta ochotnika). Ale jeśli ktokolwiek uważa, że warto udzielić mi wsparcie finansowe – to poniższa zrzutka daje taką możliwość. Za każdą wpłatę – serdecznie dziękuję 🙂
Źródło:
Mentzen pokazał wideo z groźbami. „Dostałem je od Ukraińców”
„Gdy 66 letnia emerytka groziła w Internecie Owsiakowi, po trzech dniach nad ranem zatrzymała ją policja”. „Gdy Ukraińcy grożą posłowi i kandydatowi na prezydenta, nic się nie dzieje. Państwo z kartonu łączonego na trytytki ma to kompletnie gdzieś”
dorzeczy/ukraincy-groza-mentzenowi-polityk-pokazal-wideo

Dostałem kolejne groźby od tych ludzi, tym razem w formie nagrania – mówi Sławomir Mentzen. Polityk pokazał wideo, które jak twierdzi, przesłali mu Ukraińcy.
Na finiszu kampanii wyborczej, kandydat na prezydenta z ramienia Konfederacji poinformował o otrzymywanych groźbach. „Mam coraz bardziej dosyć naszego kartonowego państwa. Po mojej wizycie we Lwowie dostałem maila z groźbami od Ukraińców. Od razu to zgłosiłem odpowiednim służbom” – napisał Mentzen w serwisie X.
Polityk wskazuje, że choć od tego czasu minęły już prawie trzy miesiące, to sprawców nie udało się znaleźć.
„Teraz dostałem kolejne groźby od tych samych ludzi, tym razem w formie nagrania. Machają tym samym przerobionym zdjęciem mojej rodziny, której wtedy wysłali mi mailem” – poinformował.
Na nagraniu stoi grupka zamaskowanych mężczyzn. Mówią po ukraińsku.
Mam coraz bardziej dosyć naszego kartonowego państwa. Po mojej wizycie we Lwowie dostałem maila z groźbami od Ukraińców. Od razu to zgłosiłem odpowiednim służbom.
— Sławomir Mentzen (@SlawomirMentzen) May 14, 2025
Od tego czasu minęły już prawie trzy miesiące i sprawców oczywiście nie udało się znaleźć. Teraz dostałem kolejne… pic.twitter.com/1YNxZTJmj2
Kończą: Слава Україні! Героям слава!
Dalej kandydat na prezydenta przypomina sytuację, „gdy 66 letnia emerytka groziła w Internecie Owsiakowi, po trzech dniach nad ranem zatrzymała ją policja”. „Gdy Ukraińcy grożą posłowi i kandydatowi na prezydenta, nic się nie dzieje. Państwo z kartonu łączonego na trytytki ma to kompletnie gdzieś” – zauważa.
==========================
Na koniec Sławomir Mentzen zwrócił się do grożących mu osób, ale także, jak się wydaje, do ogółu Ukraińców: „A do autorów gróźb mam jasny komunikat. Zamiast grozić dzieciom, wyjazd na front. Chyba, że na to wam odwagi już nie starcza. Każdą taką akcją tylko mnie przekonujecie, że banderyzm jest u was dalej żywy. Jeśli będę miał na to wpływ, to nigdy nie wejdziecie do NATO, nie będzie u was naszych żołnierzy, a w Polsce przestaniecie dostawać jakikolwiek socjal”.
„Nie jesteście u siebie, macie się dostosować do naszej kultury, naszego prawa i polskiego języka. A jak nie potraficie, to szerokiej drogi na front, nikt was tu zatrzymywać nie będzie” – podsumował parlamentarzysta.
![]() |
| Szanowni Państwo, wracając z jednego ze spotkań z rodzicami i wychowawcami, przypomniałem sobie „Nowe szaty króla”. Chyba wszyscy znamy tę baśń Andersena, która, obok krytyki próżności i głupoty, tak barwnie ośmiesza społeczny konformizm. Wszyscy doskonale widzą nagość swojego władcy, ale prawdę wypowiada dopiero nieuwikłane w żadne społeczne konwenanse dziecko. Przypomniałem sobie tę opowieść, bynajmniej nie ze śmiechem. Bo podczas wspomnianego spotkania wraz z obecnymi tam rodzicami doszliśmy do smutnego wniosku: większość rodziców wie, jak szkodliwe jest nadużywanie smartfonów, ale jak przychodzi co do czego – wycofuje się, pozostawiając dziecko w szponach technologii. Kiedy opowiedziałem jednemu z biskupów o naszej kampanii zachęcającej do wprowadzenia ograniczenia użytkowania smartfonów w szkole, odpowiedział swoją historię. Odwiedzał pewną starą znajomą, u której akurat przebywał wnuczek. Dziecko – jak to dziecko – domagało się uwagi babci: biegało, rozrabiało, przeszkadzało w rozmowie. Ale babcia doskonale wiedziała, co zrobić: dała wnuczkowi swój smartfon. I jak powiedział mi duchowny: „dzieciak zniknął na 2 godziny”. Nasuwa się zatem odpowiedź równie oczywista, co ponura: tak po prostu jest łatwiej… Kiedy opowiedziałem tę historię na spotkaniu, zgromadzeni rodzice przyznali mi rację. Jednocześnie podziękowali i sami wskazywali, że musimy z naszymi „antysmartfonowymi” treściami docierać wspólnie do kolejnych osób! WSPIERAM CENTRUM ŻYCIA I RODZINYPisałem to już Państwu kilkakrotnie: Polska jest w europejskim ogonie, jeśli chodzi o walkę z nadużywaniem smartfonów przez dzieci. Bo obecnie rządzący, poza „gadaniem” – nic z tym problemem nie robią. Niektórzy co najwyżej bezczelnie próbują wykorzystać niepokojące statystyki w swojej kampanii prezydenckiej, tylko po to, aby podbić sobie słupki popularności. Piotr Mieczkowski z Digital Europe opublikował na jednym z portali społecznościowych dosadny raport, z którego jasno wynika, że Polska jest w mniejszości, jeśli chodzi o smartfonowe restrykcje w szkołach. W 15 krajach Unii Europejskiej został wprowadzony pełny zakaz smartfonów w szkołach. W 5 krajach trwają procesy legislacyjne na poziomie rządu. W 8 – w tym w Polsce – szkoły mają autonomię w zakresie zakazów. W całym świecie pod koniec 2023 roku w 30% systemów edukacyjnych istniał zakaz smartfonów w szkołach. Rok później urosło było to już 40%. Otrzeźwienie postępuje. Szkoda, że nie w Polsce. Gdy rząd tylko „gada” i „obiecuje”, my – działamy. Od kilku lat spotykamy się z rodzicami z całej Polski, aby zwrócić ich uwagę na problemy i zagrożenia wynikające z nadużywania elektroniki przez dzieci i młodzież. Nie można było nie mówić o smartfonach podczas kampanii „Stop narkotykowi pornografii!”, której skutkiem było złożenie w Sejmie ponad 200 000 podpisów pod projektem chroniącym małoletnich przed dostępem do takich treści. Tylko w ostatnim miesiącu uczestniczyłem w konferencji w Trzebnicy, pt.: „Smartfonizacja – szansa czy zagrożenie dla edukacji?”. Ale staramy się dotrzeć z tym przekazem także do młodych. Pisałem Państwu jakiś czas temu, że już kilkakrotnie miałem przyjemność rozmawiać na ten temat z uczniami w szkole. Już niedługo – o czym jeszcze Państwu napiszę – będziemy mieli okazję opowiedzieć o tym problemie przed jeszcze większym młodym audytorium. WSPIERAM CENTRUM ŻYCIA I RODZINY Ale jeździmy po Polsce, nie tylko, aby przestrzegać przed wirtualnym nałogiem. Od kilku miesięcy uświadamiamy rodziców na temat zagrożeń związanych z przedmiotem edukacja zdrowotna, który ma się on pojawić w szkołach już od września tego roku. Przypomnę, że dzięki skutecznemu oporowi koordynowanemu przez Koalicję na Rzecz Ocalenia Polskiej Szkoły, którą współtworzymy, przedmiot ten będzie – póki co – funkcjonował w formie nieobowiązkowej. Ale nie łudźmy się – docelowo ma objąć wszystkich uczniów. Często tak właśnie zaczyna się dyktat wprowadzany po cichu. Najpierw w niewielkim zakresie – tylko po to, by potem eskalować ze zdwojoną siłą. W przypadku edukacji zdrowotnej sytuacja jest nieco inna niż w przypadku nadużywania smartfonów. Wielu rodziców wciąż pozostaje w głębokiej nieświadomości co do szkodliwych treści, które znajdują się w podstawie programowej tego przedmiotu. Rząd mami rodziców, przekonując, że ich dzieci będą dzięki tym lekcjom bardziej świadome w kwestii swojego zdrowia, lepiej się odżywiać i… mniej korzystać ze smartfonów (sic!). Tymczasem manipulacja nowego programu polega na tym, że patologiczne zachowania seksualne przedstawiane są jako norma. Na forum całej klasy poruszane będą zagadnienia intymne, związane z prywatną i wstydliwą sferą. Wystarczy spojrzeć w statystyki z zachodnich państw, gdzie podobne treści nauczane są już od lat. Obserwujemy wzrost przemocy seksualnej wśród dzieci, wzrost liczby nastoletnich ciąż, a w związku z tym – aborcji. Młodzi ludzie coraz częściej mają problemy psychiczne i zaburzenia tożsamości. W skrajnych przypadkach mogą być to nawet dążenie do zmiany płci i próby samobójcze. Taka edukacja nie będzie skutkować rozwojem społeczeństwa, ale jego degeneracją i zagładą! Dlatego nie spoczniemy w walce o usunięcie tego przedmiotu ze szkół nawet w jego dobrowolnej formie! Kontynuujemy nasze wyjazdy, aby zaznajamiać Polaków – a szczególnie rodziców – z opłakanymi skutkami polityki edukacyjnej obecnego rządu. Ale także zachęcać, aby składali oświadczenia o rezygnacji z udziału ich dzieci w zajęciach. Tylko w ostatnim miesiącu przejechaliśmy kilka tysięcy kilometrów i spędziliśmy godziny w trasie. Byliśmy w Nasielsku, Poznaniu, Krakowie, Łowiczu, Pomiechówku, Trzebnicy, Jaśle. Przed nami spotkania w Zakroczymiu, Leoncinie, Nowym Dworze Mazowieckim, Wrocławiu, Wieliczce i Wschowej. O nich wszystkich możecie Państwo dowiedzieć się z naszych mediów społecznościowych. Ale to także praca „na miejscu”: udało się nam wspólnie w ramach Koalicji na Rzecz Ocalenia Polskiej Szkoły przygotować specjalną stronę internetową, na której rodzice znajdą wszelkie informacje o na temat szkodliwości edukacji seksualnej, jak wypisać z niej dziecko i jak zaangażować się, aby przekonać do tego samego innych rodziców. Te działania nie byłby możliwe, gdyby nie Państwa zaangażowanie i wsparcie finansowe. Koszty transportowe, a także koszty pracy grafików i informatyków przygotowujących plakaty na spotkania czy wspomnianą stronę – nie są małe. Efekty są naprawdę dobre, ale będą takie w przyszłości, jeśli wsparcie z Państwa strony będzie nadal kontynuowane. Dlatego bardzo Państwa proszę o pomoc w ochronie dzieci przed demoralizującymi treściami i wsparcie naszych działań datkiem 50 zł, 100 zł, 200 zł lub nawet większym. Dzięki temu wsparciu dotrzemy do jeszcze większej liczby nieświadomych zagrożenia rodziców! CHCĘ WSPOMÓC SPOTKANIA DLA RODZICÓW! Jeśli sami jesteście Państwo zainteresowani zaproszeniem nas na konferencję, spotkanie, wykład, prosimy o informację. Z pewnością niejedno środowisko potrzebuje jeszcze tego typu wydarzeń, by lepiej zrozumieć wagę problemu i nadchodzących zmian. Będąc zaś poinformowanym, można w efektywniejszy sposób przeciwdziałać negatywnym skutkom. A skutki są już takie, że przez brak poczucia własnej tożsamości oraz przez sprzeczny przekaz przekazywany przez szkołę, dzieci nie potrafią odnaleźć się w świecie, w życiu rodzinnym i społecznym. Wierzę, że uda się nam wspólnie wygrać walkę o polską młodzież Serdecznie pozdrawiam PS. Historia już niejednokrotnie pokazała, że wspólna działalność na rzecz wolności i prawdy może zmienić bieg wydarzeń. Solidarna batalia o los młodzieży to coś, co musimy kontynuować. Razem jesteśmy w stanie odwrócić szkodliwe trendy i uratować naszą młodzież przed deprawacją! Warto podjąć ten trud, ponieważ wiele jest do wygrania, bo aż przyszłość naszego narodu. PS2. Adres strony internetowej, o której pisałem, to TakDlaEdukacji.pl WSPIERAM DZIAŁANIA CENTRUM ŻYCIA I RODZINY! Dane do przelewu:Centrum Życia i Rodziny Skrytka pocztowa 99, 00-963 Warszawa 81 Nr konta: 32 1240 4432 1111 0011 0433 7056, Bank Pekao SA Z dopiskiem: „Darowizna na działalność statutową Centrum Życia i Rodziny” SWIFT: PKOPPLPW IBAN: PL32 1240 4432 1111 0011 0433 7056 Centrum Życia i Rodziny Skrytka Pocztowa 99, 00-963 Warszawa tel. +48 22 629 11 76 |

Rafał Topolski | 14/05/2025
W dniach 10 i 11 maja 2025 roku Warszawa stała się miejscem modlitwy, pokuty i duchowego świadectwa. W sobotę, w przypadającą Uroczystość Matki Bożej Łaskawej – Patronki Warszawy i Strażniczki Polski, odbyła się Pokutna Procesja Różańcowa za Polskę, a w niedzielę publiczny różaniec w intencji odnowy moralnej narodu polskiego.
Modlitwa i świadectwo w sercu stolicy
Procesja rozpoczęła się o godzinie 16:30 przy Narodowym Sanktuarium św. Andrzeja Boboli. Nasi wolontariusze wraz z wiernymi z różańcem w dłoniach przeszli przez główne ulice stolicy: Aleję Niepodległości, Aleje Jerozolimskie, Rondo Dmowskiego, Nowy Świat, Krakowskie Przedmieście, aż do Sanktuarium Matki Bożej Łaskawej.
Na Placu Zamkowym dokonano aktu zawierzenia Polski Matce Bożej.

To wydarzenie było modlitewną odpowiedzią ludzi wiary na kryzys duchowy i moralny, który dotyka naszą Ojczyznę. Wspólnie błagaliśmy Boga o miłosierdzie i odnowę serc, prosząc Maryję o wstawiennictwo i ochronę.
Dziękujemy za obecność i wsparcie
Dzięki hojności naszych darczyńców i zaangażowaniu wolontariuszy możliwe było sfinansowanie profesjonalnego nagłośnienia – samochód z nagłośnieniem towarzyszył nam przez całą trasę, umożliwiając wspólne modlitwy i śpiew, który niósł się przez Warszawę.

Niedzielny różaniec – kontynuacja obecności w przestrzeni publicznej
W niedzielę, 11 maja, około czterdzieści osób zgromadziło się na publicznym różańcu przy figurze Matki Bożej Passawskiej na Krakowskim Przedmieściu. Obecność nowych uczestników, którzy z zainteresowaniem pytali o naszą kampanię i znaczenie inicjatywy, pokazuje, że świadectwo wiary przynosi owoce. Mimo drobnych prób zakłócenia modlitwy – wytrwaliśmy z pokojem i mocą.

Polska Katolicka – nie laicka
Jako kampania „Polska Katolicka – nie laicka” wspieramy wydarzenia, które przywracają Boga do przestrzeni publicznej. Nie możemy pozwolić, by przestrzeń ta była zawłaszczana przez ideologie sprzeczne z Ewangelią. Jeżeli Bóg nie będzie obecny w centrum naszego życia narodowego – ktoś inny zajmie to miejsce.

Nie przestajemy modlić się za Polskę!
Już dziś zapraszamy na kolejny publiczny różaniec – 15 czerwca 2025 r., wyjątkowo w trzecią niedzielę miesiąca o godz. 17-tej pod figurą Matki Bożej Passawskiej przy Krakowskim Przedmieściu w Warszawie.
Autor: AlterCabrio , 14 maja 2025
Uratował Wielki Leon cywilizację najbardziej przyjazną człowiekowi. I możemy powiedzieć, że te trzy rysy obowiązują również i w tym pontyfikacie rozpoczynającym się Leona XIV. Prymat Świętego Piotra, nieskażona Wiara przez Niego zachowywana i obrona, dzisiaj znowu zagrożonej, cywilizacji chrześcijańskiej. (…) Czy się uratuje? Pytanie. Czy namiestnik Chrystusowy na ziemi podoła temu zadaniu? Czy Święty Leon Wielki będzie go wspierał? Na pewno tak.
◊
Kazanie wygłoszone 11.05.25r.
14.05.2025 braun-przed-muzeum-polin-dosyc-tego-nigdy-wiecej

Polski poseł do Parlamentu Europejskiego, kandydat na prezydenta Polski Grzegorz Braun wystąpił z konferencją prasową przed muzeum POLIN. Polityk zapowiedział, że nie przeznaczy ani złotówki z kieszeni polskiego podatnika na antypolską propagandę, a także zakończy celebrowanie chanuki w Sejmie oraz Pałacu Prezydenckim.
– Tu jest Polska, nie Polin, nie Ukropol.
Tu jest Polska, Polska przede wszystkim dla Polaków. Polska otwarta, ale nie na przestrzał. Jako kandydat na prezydenta RP deklaruję, jeśli taka będzie Wasza wola Polacy, rodacy, Wy, którzy chcecie pozostać Polakami, a nie euro-kołchoźnikami, chcecie wychować swoje dzieci na Polaków, bezpiecznie u siebie, na swoim, jeśli taka będzie Wasza wola, za mojej kadencji ani złotówki więcej na antypolską propagandę – powiedział Braun.
– Ani złotówki z kieszeni polskich podatników, z budżetu państwa polskiego na antypolską propagandę, której jednym z centralnych ośrodków, ośrodków manipulacji i kłamstwa, jest ośrodek POLIN w Warszawie – podkreślił kandydat na prezydenta Polski.
– Deklaruję, za mojej kadencji nie będzie ani złotówki więcej na tworzenie w Polsce stref de facto eksterytorialnych, takich jak ośrodek POLIN, którego pilnują tutaj dzisiaj funkcjonariusze nie tylko polskiej policji i nie tylko państwa polskiego i to woła nie tylko o pomstę do nieba, ale dopomina się też zdecydowanych działań ze strony państwa polskiego – dodał Braun.
Lider KKP wskazał, że aby do tego doszło, „państwo polskie musi wrócić w całym swoim majestacie i z całą swoją siłą”. – Nie będzie ani złotówki więcej na jakieś międzynarodowe rady, które zarządzałyby polskim terytorium, np. terenem muzeum Auschwitz-Birkenau, niemieckiego, nazistowskiego obozu koncentracyjnego, obozu zagłady – powiedział.
Braun zapowiedział doprowadzenie jako prezydent do „skutecznego wyeliminowania tych aberracji”. – Za mojej kadencji skutecznie wyplenimy aberrację, takie jak celebrowanie rasistowskiego, dzikiego, plemiennego, talmudycznego kultu w centralnych ośrodkach władzy państwowej w Polsce, Sejm, Pałac Prezydencki – podkreślił.
– Dosyć tego, nigdy więcej propagandy antypolonizmu, nigdy więcej celebrowania talmudycznego rasizmu w Polsce, tam gdzie polska władza ma swoją jurysdykcję – zaznaczył Braun.
𝐓𝐮 𝐣𝐞𝐬𝐭 𝐏𝐨𝐥𝐬𝐤𝐚, 𝐚 𝐧𝐢𝐞 𝐏𝐨𝐥𝐢𝐧❗️
— Grzegorz Braun (@GrzegorzBraun_) May 14, 2025
Konferencja prasowa Konfederacji @KoronyPolskiej i Kandydata na Prezydenta RP 🇵🇱 pod Muzeum Historii Żydów Polskich POLIN w Warszawie. Głos przede mną zabrali także @MartaAnnaCzech i @JanKrysiak1.#TuJestPolskaANiePolin… pic.twitter.com/7OVDLbYM4V

A kluczyk za Urszulą Wodęleje jednak udało się schować…



==========================


14/05/2025przez antyk2013

POZNAŃ – początek o godz. 12.30 Msza Święta za Ojczyznę w Sanktuarium Bożego Ciała przy ul. Krakowskiej. Po Mszy Świętej Pokutny Marsz Różańcowy poprowadzi Ojciec Jerzy Garda. Zakończenie u Ojców Franciszkanów w Sanktuarium Matki Boskiej w Cudy Wielmożnej na Wzgórzu Przemysła.


ZAMOŚĆ – o godz. 15.00 Koronka do Miłosierdzia Bożego, po modlitwie wyruszy spod kościoła św. Katarzyny Pokutny Marsz Różańcowy.
Msza Święta za Ojczyznę w Kościele Rektoralnym Świętej Katarzyny, ul. Kolegiacka 3 o godz. 17.00

|
Szanowny Panie Mirosławie!
W ostatnim czasie nasi wolontariusze byli obiektem kolejnych napaści ze strony agresywnych osobników. W minionych latach najczęściej byli to żule, albo ludzie o zaburzonej psychice. Dzisiaj na ulicach polskich miast jesteśmy atakowani przez ludzi wyglądających normalnie, którzy zachowują się jak żule i mają poczucie całkowitej bezkarności. Poczucie bezkarności zapewnia im… policja, która często zachowuje się biernie, a czasami wręcz wspiera napastników. Tak właśnie było na warszawskim Ursynowie, gdzie nasi koledzy zostali napadnięci przez sympatyków „uśmiechniętej koalicji”, którą jeden z publicystów trafnie nazwał „koalicją chlorku potasu”.
Ich nienawiść zarejestrowała się na naszej kamerze.
Wybory już w niedzielę. Sprawa zabójstwa Felka w 9-tym miesiącu ciąży oraz mordercza działalność Gizeli Jagielskiej, prowadzona przy wsparciu i ochronie rządu Tuska, wstrząsnęła wieloma osobami.
W obecnej sytuacji publiczna modlitwa oraz głoszenie prawdy o aborcji może mieć bezpośredni wpływ na decyzje wyborcze Polaków. Dlatego na finiszu kampanii wyborczej służby usiłują „przykryć” ( czasami dosłownie) poparcie Trzaskowskiego dla zabijania dzieci w łonach matek. My kontynuujemy nasze akcje informacyjne z użyciem furgonetek, billboardów i bannerów, które ujawniają aborcyjny aktywizm Trzaskowskiego i całej formacji, która go popiera. Proszę o wsparcie tych działań.
Politycy stojący za Trzaskowskim zorientowali się, że Polacy nie popierają mordowania dzieci w łonach matek, a sprawa Felka zabitego zastrzykiem chlorku potasu w serce, tuż przed porodem, może pogrzebać szanse ich kandydata na prezydenta. Dlatego Trzaskowski przestał publicznie popierać mordowanie dzieci w łonach matek, a policja, która jeszcze niedawno rozbijała nasze zgromadzenia we Wrocławiu, Oleśnicy, Toruniu zaprzestała agresywnych działań.
Nie miejmy jednak złudzeń: to cisza przedwyborcza. Jeśli kandydat „demokracji walczącej” wygra wybory prezydenckie, możemy być pewni wzmożenia prześladowań i wprowadzenia ustaw zakazujących mówienia i pokazywania prawdy o aborcji, pod pretekstem walki z „mową nienawiści”. Naszym obowiązkiem jest wykorzystanie tego czasu, aby powstrzymać zdobycie pełni władzy przez „koalicję chlorku potasu”. Poniżej kilka przykładów naszych akcji, które spotkały się kontrakcją władzy lub popierających ją frustratów, którzy nie mogą patrzeć na zdjęcia ofiar aborcji.
W Warszawie trwa mobilna akcja z użyciem furgonetki, na zabudowie której umieściliśmy zdjęcie Trzaskowskiego, zdjęcie dziecka zabitego w wyniku aborcji oraz informację, że Trzaskowski popiera aborcję na życzenie. Furgonetkę zaparkowaliśmy tuż pod głównym wejściem do Urzędu Miasta Warszawy, w bardzo ruchliwym miejscu przy Placu Bankowym. Legalną i pokojową akcję usiłowała uniemożliwić nam policja.

Funkcjonariusze tak ustawili swój duży radiowóz, aby zasłonił on zdjęcie Trzaskowskiego na naszej furgonetce. Zablokowali tym samym nasz pojazd, nie zostawiając od niego ani metra odstępu! Funkcjonariusze tłumaczyli, że radiowóz został zaparkowany w ten sposób „dla naszego bezpieczeństwa”. W kolejnych dniach nasi wolontariusze zgłosili zamiar organizacji następnych akcji w tym samym miejscu. Gdy przyjechali okazało się, że parkowania naszej furgonetki nie blokują już radiowozy, tylko… wielkie donice z kwiatami, które urzędnicy specjalnie postawili na chodniku i na ulicy dokładnie w tym miejscu, w którym zgłoszona została nasza kampania. Wszystko po to, aby nasza furgonetka nie mogła pokazywać prawdy o poparciu Trzaskowskiego dla aborcji.
Warto w tym momencie przypomnieć, że tydzień temu doszło do ataku na naszych wolontariuszy w Nysie. Powodem napaści był trzymany przez naszych działaczy baner ze zdjęciem Rafała Trzaskowskiego, dziecka-ofiary aborcji i napisem: „Trzaskowski popiera zabijanie poczętych dzieci. Powstrzymaj go!”.
W pewnym momencie obok naszej akcji zatrzymał się samochód należący do jednej z lokalnych firm budowlanych. Wysiadło z niego dwóch mężczyzn. Jeden z nich, wykorzystując zaskoczenie, zaatakował od tyłu prowadzącego akcję Adama, uderzając naszego wolontariusza pięścią. Następnie napastnik zaatakował jedną z wolontariuszek. Przez cały czas obaj mężczyźni krzyczeli wulgarne wyzwiska i przekleństwa.
Głównym motywem naszych działań nie są jednak kwestie wyborcze. Chodzi nam przede wszystkim o powstrzymanie rzezi polskich dzieci, która trwa od wielu lat. W szpitalach w całym kraju dokonuje się coraz większej liczby aborcji. Dziesiątki tysięcy dzieci są mordowane w domach za pomocą aborcyjnych pigułek śmierci.
Naszym celem jest trwała zmiana nastawienia Polaków wobec aborcji i odzwierciedlenie tego w prawie.

W sobotę 10 maja przeszliśmy ulicami Oleśnicy w nabożeństwie Drogi Krzyżowej. Ulicami miasta, które w ostatnich latach patrzyło na śmierć setek dzieci, ale udawało, że tego nie widzi. Byliśmy tam, aby prosić o przebaczenie nie tylko za zbrodnie dokonane w tym mieście, ale w całej Polsce.
Odpowiadają za nie przede wszystkim aborterzy, politycy ustalający mordercze prawa, zwolennicy „kompromisu” i podżegacze aborcyjni.
Mord, dokonany na Felku, był możliwy dlatego, że polskie prawo pozwala na zabicie każdego dziecka praktycznie do końca ciąży. W najbliższych dniach przedstawimy projekt, który usuwa wszelkie luki, które takie bestialstwo umożliwiają. Równolegle, kontynuujemy kampanie społeczne, których celem jest przebudzenie sumień Polaków, w tym polityków stanowiących prawo:
– uliczne akcje informacyjne,
– publiczne różańce (harmonogram na naszej stronie),
– kampanie billboardowe,
– akcje furgonetkowe,
– wystawy,
– aktywność w internecie.
Działania te to dla nas duże wyzwanie organizacyjne i finansowe. W najbliższym czasie potrzebujemy na nie ok. 18 000 zł.
Dlatego proszę Pana o przekazanie 50 zł, 100 zł, 200 zł, lub dowolnej innej kwoty, jaka jest w obecnej sytuacji dla Pana możliwa, aby umożliwić nam dotarcie do Polaków z prawdą i przebudzenie sumień społeczeństwa w sprawie mordowania dzieci w łonach matek.
Numer konta: 79 1050 1025 1000 0022 9191 4667
Fundacja Pro – Prawo do życia
ul. J. I. Kraszewskiego 27/22, 05-800 Pruszków
Dla przelewów zagranicznych – Kod BIC Swift: INGBPLPW
Z wyrazami szacunku

| Fundacja Pro – Prawo do życia ul. J. I. Kraszewskiego 27/22, 05-800 Pruszków stronazycia.pl |
14.05.2025 Grzegorz Braun czas/braun-to-jest-wspolczesne-niewolnictwo-mam-nadzieje-ze-polska-wroci

Poniżej publikujemy obszerne fragmenty prelekcji Grzegorza Brauna wygłoszonej w Gnieźnie i poświęconej 1000. rocznicy koronacji Bolesława Chrobrego.
Trwa kampania wyborcza, prezydencka. Obchodzimy także tysiąclecie podniesienia Korony Królestwa Polskiego. Orzeł Biały sprzed 100 lat, którego nasi pradziadkowie przyjęli za godło Rzeczypospolitej Polskiej, tak wyglądał w pierwszej połowie lat 20.

Potem pojawiły się podejrzane gwiazdki na bardziej już rozczapierzonych skrzydłach orła.
Ale z Bożą i ludzką pomocą i do tego orła wrócimy i ten orzeł wróci na swoje miejsce. Ten orzeł, który towarzyszy mi w kampanii prezydenckiej (czy raczej ja jemu towarzyszę), pomagał mi wytłumaczyć to, co jest oczywiste.
Szczególnie pomaga mi niewielki krzyżyk wieńczący koronę orła.
Prędzej czy później bowiem w rozmowach politycznych o Polsce, o świecie, o narodzie, o państwie, docieramy do sedna sprawy. Dochodzimy do tego, co niektórych bardzo boli i uwiera – ten krzyż. Krzyż zdejmowany ze ścian w urzędach, w sądach już dawno tego krzyża nie ma i już tam nie wrócił. Jak dobrze poskrobać i porozmawiać z poczciwym Polakiem (który chce być Polakiem, a nie euro-kołchoźnikiem), to bardzo często ten krzyżyk go również uwiera. W moim publicznym działaniu stykam się z krytyczną recenzją nawet ze strony osób najbardziej mi życzliwych, takich które mnie komplementują. Mówią, że na przykład w realu jestem większy niż w telewizorze (na co odpowiadam: sami Państwo widzą, jak telewizja kłamie); nawet życzliwi ludzie od czasu do czasu otwarcie mi mówią: całkiem do sensu pan gada, gdyby nie ten krzyżyk… To znaczy – mówią – to „katolstwo”, to chrześcijaństwo, pozdrowienie w Imię Boże: Laudetur Jesus Christus.
Pokazując ten krzyżyk, mogę zwrócić uwagę, że w naszym godle i w naszym państwie ten krzyż jest nie tylko wyrazem orientacji religijnej czy aktem pobożności. Ba! Dla niektórych to w ogóle nie jest akt pobożności, ponieważ niektórzy mają do Kościoła dalej niż bliżej. Ale kto Polak rozumny, ten zrozumie, że krzyż jest też znakiem standardu prawnoustrojowego, że jest znakiem standardu cywilizacyjnego, że ten krzyż to jest – czego oczywiście każdemu życzę – pacierz nauczony w domu (a nie na starość; choć lepiej późno niż wcale). To jest tradycja, to jest pobożność polska, ale to jest też standard prawnoustrojowy.
W godle państwowym, kiedy orzeł awansuje do rangi znaku, logotypu, który jest prawnie potwierdzony, o to właśnie chodzi. Bez względu na to, jak dawno i czy w ogóle słuchał ktoś ostatniego kazania własnego księdza proboszcza czy biskupa i czy je ocenił krytycznie, czy przyjął bezkrytycznie, na poziomie politycznym powinniśmy się zgadzać, że krzyż jest dobrem narodowym, właśnie dlatego że znamionuje standardy.
Jakie standardy? Dobre dla wszystkich – wierzących i niewierzących. Standard podstawowy – równość wobec prawa. Jesteśmy tak oswojeni z tym konceptem, że nam się zdaje, że jest tak zawsze i wszędzie. Nie! Nie zawsze i nie wszędzie. Uwaga! Tylko w dziejach ludzkości tam, gdzie znak krzyża został podniesiony, uszanowany i przyjęty przez rządzących (jak nie z pobożności, to z ostrożności), tylko tam koncept równości wobec prawa został awansowany do rangi zasady prawnoustrojowej.
Nie ma równości wobec prawa pod świecznikiem chanukowym. Tam są ludzie i podludzie. Są Żydzi i goje – bydło, mierzwa historii. Nie tylko w historii, gdzieś w mrokach Talmudu, ale dziś żydowskie ludobójstwo na Palestyńczykach w Gazie jest otwarcie definiowane jako akt sprawiedliwy, ponieważ Palestyńczycy to nie ludzie. Ministrowie, generałowie i rabini państwa położonego w Palestynie mówią, że Palestyńczycy to nie ludzie! Tak mówił rabin Mazuz czy rabin Owadia Josef kilkanaście lat temu spopularyzowany przez media (a nawet szerzej) właśnie dlatego, że mówił to, co przez pokolenia mówią mędrcy tego narodu, przekazując swoim dzieciom, że goje jak zwierzęta są od tego, żeby służyć Żydom i tylko w ten sposób – wg ich nauki – mogą usprawiedliwić niejako swoją bydlęcą egzystencję. Jeśli służą Żydom. Widzimy zatem, że nie wszędzie panuje równość wobec prawa. Pod znakiem dżihadu też nie ma równości wobec prawa.
Od kiedy zwyciężyła demokracja w Syrii (celowo odwołuję się do świeżych przypadków, nie z głębi dziejów), trwają polowania na chrześcijan. Nie ma równości wobec prawa. Każdy, kto ceni, a każdy powinien cenić równość wobec prawa, niechże zrozumie, że „tylko pod krzyżem, tylko pod tym znakiem” mamy te fajne rzeczy. Mamy też rozdzielenie władzy duchownej i świeckiej. Precz z cezaropapizmem. Ważne, że cesarz nie jest papieżem, że biskup nie jest królem w naszych dziejach. Bardzo wcześnie, chwała Bogu, to napięcie się ujawniło w sposób szczytowy, kiedy nasz król Bolesław Śmiały vel Szczodry kazał lub też nawet osobiście się zaangażował w posiekanie świętego biskupa Stanisława na kawałki. To właśnie było to napięcie, czyje będzie górą.
W naszej cywilizacji niczyje nie jest górą. Górą mają być zasady. Jedna władza nie wchodzi drugiej na głowę. Przelana krew świętego biskupa Stanisława przypieczętowała ten zdrowy podział i ten balans i bilans wpływów władz świeckiej i duchownej. Jakże współcześnie cierpimy na tym, że ten balans jest zakłócony przez abdykację władzy duchowej, która wszedłszy na garnuszek czy nawet garniec władzy świeckiej (dotacje europejskie, pensje dla katechetów), abdykowała ze swojej funkcji krytycznego recenzenta władzy świeckiej. Władza duchowna, zwłaszcza w ostatnich latach, dekadach, sukcesywnie stała się bezkrytycznym żyrantem samowoli władzy świeckiej.
Samowoli i totalitaryzmu, zamordyzmu eurokonchozowego, pandemicznego, podżegania do wojny, wreszcie marginalizacji Polaków we własnym kraju poprzez ukrainizację, banderyzację, poprzez zaangażowanie Caritasu w budowę Centrum Integracji Cudzoziemców, czyli w zalew migrantów, uchodźców, nachodźców, subsaharyjskich inżynierów z nożami w zębach. Jeżeli nasze państwo doznaje tragicznego przechyłu, to właśnie na skutek absencji, nieobecności, braku głosu biskupa Stanisława i jego prawych dziedziców.
Mówię to jako polityk świecki, grzesznik rzecz jasna. Dopominam się o to, żeby nasi biskupi wyjęli głowę z piasku i wypluli wodę z ust, żeby się odezwali. Nawet jeśli dla mnie osobiście będzie to miało takie przejawy, jak hiperkrytyczny wobec mnie, a nawet potępiający głos eminencji Rysia w owczej skórze. Bardzo proszę o to, żeby nikt nie zakłócał działania naszej konstrukcji prawnoustrojowej poprzez współistnienie tych władz, nie zaś masoński rozdział kościoła od państwa. To jest frazes, który do dziś bardzo skutecznie służy rugowaniu głosu władzy duchownej z naszego życia publicznego.
Ten krzyż to coś więcej niż ornament, to coś więcej niż tylko akt konfesyjny, pobożnościowy. To jest standard prawnoustrojowy, standard cywilizacyjny. Kto ten standard ustalił i komu my go zawdzięczamy? Piękna rocznica, więc od razu przyspieszają się procesy myślowe. Wielkopolska, jesteśmy w Gnieźnie, przyjechaliśmy z moimi towarzyszami walki i pracy z Poznania, gdzie dzisiaj jest piękny korowód, piękna rocznica.
Bolesław Chrobry nie był władcą, na wieść o którym wszyscy wpadali w entuzjazm i rozanielenie. To był twardy, nieprzyjemny człowiek, ale opatrznościowo zostawił nam nie tylko państwo, ale też zręby władzy duchownej. Być może przeinwestował na czerwony chodnik dla cesarza Ottona, bo impreza trwała non stop, póki Otton nie wyjechał z Gniezna. Utrzymanie Bolesławowej drużyny to była kosztowna rzecz. Stałe wojsko oznacza stałe koszta. A pretensje wojów, którzy nie chodzą na wojnę i nie przechodzą naturalnej selekcji, rosną. Rosną oczekiwania rewaloryzacji ich drużynniczych pensji. Więc Bolesław Twardziel przeinwestował. Państwo po inwestycjach, które pozaciągał Bolesław, miało tyle do popłacenia, że Mieszko [Lambert, syn.md] nie wytrzymał. I od razu wszyscy rzucili na to Królestwo. Nastąpiły napaści z zewnątrz oraz – ciągle sporna między historykami – wewnętrzna zawierucha. Starszy brat, wykluczony w pierwszym rozdaniu – Bezprym – zafunkcjonował zaledwie przez parę miesięcy na początku lat trzydziestych XI wieku i sprawa się rypła. Insygnia Królewskie, korony (dyskusyjne, czy jedna, czy dwie: druga być może była koroną królowej małżonki) zostały odesłane czy też osobiście odwiezione przez królową, która tymczasem wzięła rozwód ze swoim małżonkiem Mieszkiem II. Insygnia zostały oddane cesarzowi, ale… zostały biskupstwa.
Zostały filary suwerennego, niepodległego państwa, nawet kiedy to państwo na jakiś czas zanikło i nie było koronacji królewskich, a książęta uznawali nad sobą zwierzchnictwo cesarza, stając się na powrót jednymi z grafów, panków, peryferyjnych książąt na skale Wielkiego Cesarstwa. Ale biskupstwa zostały: Poznań, Kołobrzeg, Kraków, Wrocław, Kamień Pomorski. Dzięki temu że zostały, już nie zanikła dynamika niepodległościowa. Kazimierz Odnowiciel odnawia na licencji niemieckiej już nie królestwo, lecz księstwo, marchię wschodnią.
Ale idea, myśl, koncepcja Korony Królestwa Polskiego przeżyje i za dwa, trzy stulecia ta myśl już będzie bardzo intensywnie wracać, będzie obecna na rynku politycznym między wzmocnionymi książętami udzielnymi, w okresie tak zwanego rozbicia dzielnicowego. Trzy stulecia później znowu skutecznie sięgnie po tę koronę mały Łokietek. Łokietek – bo był krótki, nieduży. Łokietek nie sięgnął po koronę sam z siebie, bo by nie udźwignął, nie dosięgnąłby jej. To był konsensus. Ogromną, decydującą rolę odegrali tu biskupi.
Na zjeździe w Sulejowie dogadali się świeccy, duchowni i rycerstwo ziem polskich, że chcą się zrzucić na Koronę, że konieczna jest ściepa, jeśli chcemy mieć własne państwo, bo brak własnego państwa doskwiera. Wprawdzie hulaj dusza, piekła nie ma, ale jednak są takie zagrożenia i wyzwania, że warto być u siebie na swoim. Żeby mieć Koronę, trzeba się zrzucić. Panowie zgodzili się zatem na płacenie skokowo wyższego świętopietrza i biskup Gerward z Sulejowa pogalopował do Awinionu. Papież wprawdzie nie wydał wprost licencji na reaktywację Korony Królestwa Polskiego, tylko wymijająco, dyplomatycznie (żeby się cesarz na niego za bardzo nie gniewał) nie sprzeciwił się. Tymczasem biskup Gerward wrócił, nastąpiła koronacja w katedrze wawelskiej i Korona wróciła. Potem cudownie się rozmnożyła, ponieważ ten standard cywilizacyjny, czyli nie samowładztwo, caryzm czy rewolucja protestancka (która de facto kasuje władzę duchowną i zostawia samowolę władzy świeckiej), ale zdrowy balans i bilans. Jak są dwie władze. Między Scyllą a Charybdą, choćby w wydaniu ludzkim to byli nawet najokropniejsi ludzie, nam, poddanym łatwiej jest się prześlizgnąć i nie zostać startym na pył przez monolit władzy, jeżeli te centra wzajemnie się mitygują.
Okazało się, że nie siłą podboju, lecz siłą atrakcji rozszerzamy franczyzę. I ludzie pchają się drzwiami i oknami. Pchają się bojarzy ruscy, litewscy do Unii Horodelskiej, nawet jeżeli jeszcze kilkadziesiąt lat wcześniej nas najeżdżali. To jest paradoks: unia w Krewie była dogadana, a tu ciągle trwały jeszcze wyprawy łupieżcze, jak u Mickiewicza z „Trzech Budrysów”. Nawet Moskwa na początku XVII wieku poszła na urok tej franczyzy cywilizacyjnej. To był piękny projekt, żeby jeśli nie Zygmunt III, to jego syn Władysław IV obrany przez większość miast Rosji carem zaprowadzał tę franczyzę. Ale już wtedy nam nie starczyło tchu. Nie starczyło pary Polakom, ponieważ wielu z nich zdążyło się zbisurmanić, poszło na rewolucję protestancką i straciliśmy charyzmat naszego Władcy Pierścieni zdolnego do związywania wszystkich innych pierścieni władz doczesnych. Straciliśmy to.
Władztwo Zygmunta III zostało stracone przez elity Rzeczpospolitej Polskiej. Ale wcześniej, przez pierwszą połowę dziejów Korony Królestwa Polskiego trwał bezprecedensowy sukces zawarty w sformułowaniu: „nie siłą podboju, a siłą atrakcji cywilizacyjnej”. Wszyscy chcieli być dopuszczeni do herbu szlachty polskiej. Dlaczego? Dlatego że to była fajna rzecz, nie być zdanym na łaskę i niełaskę samodzierżawia. Jan Długosz zapisał, że kiedyś dwóch Litwinów splądrowało kościółek na terenie państwa krzyżackiego. To były straty wizerunkowe nie do odrobienia. W związku z tym książę Witold kazał im się powiesić. Idąc na szafot, podobno jeden ponaglał drugiego: „Wieszajmy się szybciej, bo jak nie, to kniaź się naprawdę rozgniewa”.
To był istotny wybór cywilizacyjny. Nie abstrakcyjna niepodległość, suwerenność, rzewne pieśni, wewnętrzny kod patriotyczny, narodowy. To były konkretne wybory: czy wolimy więcej wolności, czy mniej wolności. Czy wolimy bardziej bezpiecznie się dorabiać, zarabiać, rozwijać. Tutaj też władza duchowna odegrała kluczową rolę.
Na Synodzie Łęczyckim w 1180 roku szala dziejowa przechyliła się na korzyść cywilizowanego prawa, cywilizacji łacińskiej właśnie z tym standardem. W jakiej dziedzinie? W dziedzinie poszanowania praw jednostki do decydowania o majątku. „Poezji nikt nie zji”, liczy natomiast się to, kto czym dysponuje, jaką majętnością. We wcześniejszych wiekach w poprzedniej fazie naszego istnienia narodowego mieliśmy do czynienia z reliktami prawa rodowego, klanowego. Żeby na przykład zbyć albo nabyć nieruchomość, włości, posiadłość, nie wystarczała decyzja właściciela głowy rodziny. Potrzebna była rada familijna, klanowa. Żeby kupić, sprzedać, muszę zapytać wujków, stryjków, czy mi wypada i czy to się opłaci. Na Synodzie Łęczyckim panowie, a zwłaszcza duchowieństwo (którego wtedy było znacznie mniej, za to działało efektywniej) wyjednało zobowiązanie władzy świeckiej, że książę będzie egzekwował prywatne zapisy testamentalne. O co chodziło? Zdarzało się, że ktoś coś zapisał na klasztor proboszczowi czy biskupowi. Zapisał, umarł a tu zajazd, jak w Panu Tadeuszu, rada familijna konno i zbrojno mówi: nieboszczyk najwyraźniej majaczył, nie wiedział, co robi, nie zgadzamy się na to, żeby przeor czy biskup władał naszym, bo sprawiedliwość musi być po naszej stronie.
Najwyraźniej nierespektowanie prywatnych zapisów testamentalnych było poważnym problemem, skoro na synodzie (czyli takim protosejmiku, protosejmie ziem polskich) władcy świeccy zobowiązali się, że będą egzekwować takie zapisy. Może ktoś powiedzieć: biskupi po prostu upomnieli się o swoje. Na tym jednak polega ów opatrznościowo piękny mechanizm, że bez względu na to, jakie motywacje kierowały biskupami, którzy zjechali do Łęczycy w 1180 roku, to oni utorowali drogę do standardu, który gwarantuje większą mobilność kapitału. A większa mobilność kapitału jest dobra dla wszystkich. Interes się kręci, rynek pracuje. Tylko Kościół mógł o tym przesądzić. Bywają takie momenty w dziejach, że tylko jeden biskup Stanisław albo biskup Becket w Anglii postawi się władcy świeckiemu. Czasem może to przypłacić własną głową, ale tą głową toruje drogę i zabezpiecza wolność także dla nas, świeckich, dla ogółu, dla narodu.
(…)
Opowiadam o tym po to, żeby na koniec spuentować: Misja państwa polskiego, cel i sens niepodległej państwowości po 1000 lat pozostaje niezmieniona, pozostaje ta sama. Po to nam Najjaśniejsza Rzeczpospolita, po to nam jest potrzebne, niezbędne niepodległe państwo, żeby miał kto nas bronić przed handlarzami niewolników. Nie powinno nikogo zmylić, że dzisiaj formy niewolnictwa ewoluowały, że są rzeczy, o których nikomu nawet się nie śniło w najczarniejszych snach. Ani Świętemu Wojciechowi, ani jego adwersarzom.
Mamy dzisiaj polskie dzieci sprzedawane w lichwiarską niewolę, zanim się jeszcze urodzą; mamy polskie dzieci sprzedawane na części, na tuziny; mamy handel niewolnikami na całego, który idzie przez polskie ziemie. Mamy Oleśnicki wierzchołek góry lodowej z panią doktor Gizelą Mengele, której zaplecze dopiero pozostaje do odsłonięcia. Mam nadzieję, że Polska wróci i to ustali. To jest współczesne niewolnictwo.
Tysiąc lat temu nasi pradziadowie, praszczurowie, niezbędnie potrzebowali tej samoorganizacji i Korony Królestwa Polskiego, żeby nimi nie handlowali łowcy niewolników. Tak samo dziś potrzebujemy Najjaśniejszej Rzeczypospolitej, żeby nas nie sprzedawano na raty, na części, żeby nie traktowano nas jak bydła roboczego, które o tyle tylko ma prawo istnieć, o ile służy starszym i mądrzejszym. Do tego potrzebujemy państwa polskiego. Z tego właśnie powodu staję do wyborów prezydenckich i jestem do państwa dyspozycji 18 maja.
Kanibal, satanista, student trzeciego roku prawa
na Uniwersytecie Warszawskim
a Służby Ochrony Państwa.
Mirosław Dakowski 8 maj 2025
Potworna zbrodnia, jaka dokonano w środę 7 maja na Uniwersytecie Warszawskim, została dokładnie udokumentowana. Mamy straszny filmik, którego oczywiście państwu nie pokażę. Mamy też zdjęcia tego „mieszka” [MMR] – na wypadek ew. podmiany.
Morderca, 22-letni biały chłopak urodzony w Gdyni, zarąbał toporkiem pięćdziesięcio-paro-letnią portierkę zamykającą drzwi do Audytorium Maksimum Uniwersytetu.
Zadziwiające jest to, że w tym czasie na Uniwersytecie był minister Adam Bodnar. Strzegły go oddziały Służby Ochrony Państwa. Ta formacja z całą pewnością jest uzbrojona w ostrą amunicję i starannie przeszkolona do działania w podobnych wypadkach. Płk Bogusław Piórkowski, rzecznik Służby Ochrony Państwa przekazał w TVN24, że w momencie zdarzenia funkcjonariusze SOP „prowadzili działania ochrony na terenie Uniwersytetu”.
Organizatorzy zbrodni tego MMR z pewnością wiedzieli, że o tej porze będzie tam Bodnar i strzegące go oddziały Służby Ochrony Państwa. Czemu nie przełożyli swej „imprezy”?
Przecież celem SOP jest – i szkoleni są do tego – by unieszkodliwić lub zastrzelić potencjalnego zbrodniarza przed zbrodnią.
Powinni mu na początek przestrzelić ręce, by nie mógł dalej wykonywać swego „zadania”, a zaraz po tym – obie nogi, by nie uciekł.
Czemu SOP była stroną bierną?
Tu odpowiedź koniecznie musi się znaleźć.
Więc jak to się stało, że ten morderca mógł nie tylko zarąbać toporem kobietę, ale zjeść kawałek jej ciała, czy chłeptać cieknącą z tułowia krew, ale również jeszcze zaatakować bezbronnego i bezsilnego ochroniarza? Są – i zachowają się – filmowe dowody na to przerażające zdarzenie. Cóż to za „ochrona”, którą porąbać może byle ćpun czy ”wariat”?
Przecież ochroniarz powinien mieć choć kamizelkę kuloodporną i pistolet, na ostre naboje, oczywiście !!
Dziwię się, że komentujący tę nieprawdopodobną zbrodnię politycy nie zauważyli jedynego racjonalnego, logicznego wyjaśnienia:
Oczywiście nie wystarczy – przypuszczalnie to przyszła diagnoza „eksperta” psychiatry – że to był wariat.
Tak, to był wariat, ale kierowało nim zło. Człowiek ma wolną wolę. Ten- dopuścił do tego, by posiadł go Zły. To Zło go posiadło. Takie Zło, które wchodzi w ciało człowieka, zresztą jedynie wtedy, gdy on daje na to przyzwolenie, nazywa się w cywilizacji łacińskiej Szatanem.
Widać więc jednoznacznie, że morderca – satanista – musiał być członkiem jakiejś sekty satanistycznej, która go do tego potwornego czynu – zarąbania i kanibalizmu – skłoniła, zmusiła.
Nie sądzę, by ta interpretacja w jakichkolwiek mediach oficjalnych się znalazła.
z Panem Bogiem
Mirosław Dakowski
ps.
Żadnych zdjęć, czy filmików z „akcji” nie puszczę. A jest ich kilka!!
=========================
PS:
Na pewno jego „szef” nakaże mu teraz popełnić samobójstwo – też na „jego” cześć. Ciekawe, czy MMR zgodziłby się na egzorcyzmy?
Przewiduję: Odwiedzi go „guru” z ich „kręgu duchowego” – i przekaże polecenie Szefa, ew. wsunie pigułkę, gdyby MMR „zapomniał”. Jakiś dziekan? profesor? Na 80% to mężczyzna. Ochrona na pewno w tym momencie będzie patrzyła w okno.
========================================
mail od studenta:

============================
Po paru dniach: Zanim doszło do bestialskiego ataku, jak ustaliła wp.pl, 22-latek miał próbować zaatakować ekspedienta w sklepie. Ostatecznie tego jednak nie zrobił. Słowa, które miał wyznać śledczym, przerażają. Miał powiedzieć, że „coś kazało mu zrezygnować z tego zamiaru i szukać innej ofiary” – podał serwis wp.pl.
====================================
No właśnie:
Areszt: Podejrzany będzie go odbywał w zakładzie psychiatrycznym w Radomiu.
Ślepi i głusi, ci „eksperci”.
Zależy im na utrąceniu, zasypaniu wątku satanistycznego, który tu jest tak jawny.
============================================
mail:
Zdumiewające, że zbrodni nie próbowali zapobiec studenci prawa, ograniczyli się tylko do tego, by ją sfilmować.
Czy to było zaprojektowane widowisko?
Może tak studenci prawa mają się uczyć swojej bezkarności?
————————
Niektóre komentarze [usuwam ksywy, bo zaciemniają md]
,,Najprawdopodobniej mężczyzna zadawał ciosy” są dowody w postaci filmów z monitoringu, z telefonów ludzi, złapano go na miejscu zbrodni, z narzędziem zbrodni. Sprawa jest jasna: WINNY. Dlaczego prokuratura tak przedłuża sprawę? Wynik badań krwi można uzyskać w 5 min, przesłuchanie powinno być od razu. Czy ktoś rozmawiał z członkami jego rodziny i znajomymi – to jest pominięte. Mam wrażenie, że przestępca jest chroniony i broniony. Co z wami ludzie??? To potwór bestia, która zagraża społeczeństwu…
… a ludzie zamiast skupić się na samym problemie to będą się dalej obrzucać gównem. że chłop był za stroną A czy za stroną B. JAKIE TO MA ZNACZENIE, ZWYROL TO ZWYROL
3.
Niezależnie od tego czy to psychol czy też nie, uważam, że najwyższa kara ( ks) to jedyne rozsądnie rozwiązanie, które zdecydowanie przyczyni się do ograniczenia takich bestialstw. Ps. Dopóki ta kara nie będzie przywrócona, musimy się liczyć z podobnymi tragediami . Nie rozumiem też, dlaczego dane personalne, twarze bandytów, morderców , złodziei, zwyrodnialców czy gwałcicieli są przed społeczeństwem w naszym co raz bardziej „dziwnym” kraju ukrywane?
4.
Czyli gościu zdrowy ? Nie leczył się i był ok, a teraz będzie robić z siebie chorego, aby uniknąć więzienia?
5.
Chłop gada przez 40 minut to samo w kółko i w sumie nic nowego co by można powiedzieć w 3 minuty nie powiedział
6.
Są świadkowie, jest narzędzie zbrodni jest morderca a pełnomocnik śmie twierdzić, że klient nie przyznaje się do winy. To mataczenie.
Pogrzeb sprawcy powinien odbyć się przed pogrzebem ofiary.
7.
Ojciec jest prawnikiem… [Morderca] trafi na 1,5roku do zakładu psychiatrycznego. I Tak działa Polsce prawo . Zamknięty krąg .
8.
Czy studenci prawa nie udzielający i nie wzywający pomocy a jedynie nagrywający filmiki podczas morderstwa zostaną wydaleni z uczelni?
9.
Jaki „podejrzany” , [jednoznaczny] sprawca najgorszego morderstwa
==========================
mali:
Przypominam:
3 lutego 2016 roku 27-letni Kajetan Poznański umówił się na lekcję języka włoskiego z 33-letnią korepetytorką Katarzyną J. Poznański najpierw zabił Katarzynę J., a potem odciął jej głowę. Poznański zeznał, że „odebranie człowiekowi życia pomoże mu [mordercy md] stać się lepszym i uwolni go od słabości”.
==========================================
„Jak kogoś zabiję, stanę się drapieżnikiem” – miał powiedzieć MMR w prokuraturze.
Zaprogramowani przez ciemność:
Duchowe opętanie i tajne eksperymenty
AS

W dzisiejszych czasach coraz częściej słyszymy o brutalnych zbrodniach, aktach przemocy i ludzkich tragediach, które nie mieszczą się w granicach logicznego rozumowania. Takie wydarzenia nie dzieją się wyłącznie na drugim końcu świata – mają miejsce także w Polsce. Kiedy okazuje się, że sprawca nie kierował się żadnym jawnym motywem, odpowiedzią staje się najczęściej choroba psychiczna.
Czy jednak jest to jedyne możliwe wyjaśnienie? Wśród licznych prób zrozumienia natury zła, jedną z najrzadziej przywoływanych, a zarazem najstarszych koncepcji, pozostaje opętanie.
Według nauki Kościoła katolickiego, Szatan to realna, osobowa istota – anioł, który zbuntował się przeciwko Bogu. Posiada on nadludzką inteligencję, wolną wolę oraz zdolność wpływania na ludzi, również poprzez opętanie. Choć brzmi to dla wielu jak archaiczny mit, współcześni egzorcyści z całego świata opisują przypadki, które ich zdaniem nie mieszczą się w granicach medycyny ani psychologii. Opętanie to nie tylko forma duchowego zniewolenia – to realna ingerencja złego ducha w ciało i psychikę człowieka. Tego typu wpływ, choć dopuszczony przez Boga, nigdy nie jest ostateczny – i zawsze możliwe jest wyzwolenie. Kościół pozostawił ludziom broń w postaci modlitwy, sakramentów oraz egzorcyzmów, które mają moc wypędzania złych duchów. Egzorcyzmy zarezerwowane są zazwyczaj dla duchownych, jednak w szczególnych przypadkach mogą być odmawiane także przez świeckich chrześcijan o odpowiednim przygotowaniu duchowym.
Według świadectw egzorcystów oraz wielowiekowej tradycji Kościoła, do opętania może dojść na różne sposoby. Czasem Bóg dopuszcza opętanie w celach oczyszczających, jako próbę dla osoby szczególnie umiłowanej – dotyczy to zwłaszcza tych, którzy później stają się świętymi. Częściej jednak opętanie wynika z dobrowolnej zgody człowieka na działanie zła. Może to przybrać formę jawnego paktu z diabłem, trwania w grzechu ciężkim, oddania się władzy ciemności poprzez czyny niemoralne, okultyzm lub świętokradztwo. Wreszcie – do opętania może dojść w sposób niezamierzony, na skutek duchowej lekkomyślności. Korzystanie z usług wróżbitów, praktykowanie magii, uczestnictwo w seansach spirytystycznych, a nawet noszenie lub przechowywanie przeklętych przedmiotów może otworzyć drogę dla złych duchów. Co więcej, niektórzy egzorcystów wskazują, że do zniewolenia duchowego może dojść także na skutek przekleństw rzuconych przez innych ludzi – również rodziców wobec własnych dzieci.
Objawy opętania bywają mylące. Często przypominają zaburzenia psychiczne, co sprawia, że trudno je jednoznacznie rozpoznać. Mimo to Kościół wskazuje pewne znaki, które – występując łącznie – mogą świadczyć o pełnym opętaniu. Do najczęstszych należą: rozumienie i mówienie językami, których osoba nigdy się nie uczyła, nadludzka siła fizyczna oraz ujawnianie wiedzy ukrytej lub niedostępnej w naturalny sposób. Często pojawia się też niechęć lub agresja wobec rzeczy świętych, bluźnierstwa, skrajna wulgarność i nienawiść do Boga. Jednak o wiele powszechniejszą, choć trudniejszą do rozpoznania formą działania złych duchów, jest obsesja diabelska. W tym stanie demon nie wnika w ciało, lecz stale towarzyszy osobie, sprowadzając na nią liczne nieszczęścia, choroby, kryzysy emocjonalne i duchowe oddalenie. Taki stan może trwać latami i być źródłem ogromnego cierpienia, którego nie potrafią wyjaśnić ani lekarze, ani psychoterapeuci. Wiele osób w takim położeniu nie zdaje sobie sprawy, że ich problemy mogą mieć wymiar duchowy.
W historii znane są przypadki, które dla Kościoła stanowiły potwierdzenie istnienia zła osobowego. Święty Ojciec Pio, święty Jan Vianney oraz wielu mistyków opisywało swoje zmagania z demonami – nie tylko duchowe, ale też fizyczne. W czasach współczesnych również pojawiają się świadectwa, które trudno zignorować. W 1992 roku w jednym z polskich miast, w S., odnotowano przypadek chłopca, u którego nagle pojawiały się rany i ślady pobicia, choć nie było żadnych dowodów na to, by doznał ich od ludzi. Lekarze nie potrafili tego wytłumaczyć. Do dziś ten przypadek pozostaje nierozwiązany, a dla wielu stanowi przykład możliwego działania sił demonicznych.
Kościół nie pozostawia wiernych bez wskazówek, jak chronić się przed złem. Najskuteczniejszymi środkami są częsta spowiedź, uczestnictwo we Mszy świętrej, codzienna modlitwa, post oraz korzystanie z sakramentaliów, takich jak medaliki, krzyże, woda święcona czy relikwie. Ważne jest także poświęcenie domów i miejsc pracy – nie tylko z tradycji, ale jako akt zawierzenia Bogu i duchowego oczyszczenia przestrzeni. Grzech, szczególnie ciężki, może zanieczyścić nawet poświęcone miejsce lub przedmiot – dlatego tak ważne jest trwanie w stanie łaski i unikanie rzeczy, które mogą stanowić duchowe zagrożenie.
W świecie, który coraz częściej tłumaczy ludzkie zło wyłącznie przez pryzmat psychologii lub środowiska, warto na nowo zadać sobie pytanie o duchowy wymiar cierpienia i przemocy. Czy wszystko da się wyjaśnić racjonalnie? Czy nie warto czasem spojrzeć na rzeczywistość głębiej – także przez pryzmat wiary i wielowiekowego doświadczenia Kościoła? Być może właśnie tam kryje się odpowiedź na to, co w człowieku najbardziej niezrozumiałe.
Obok zjawiska opętania, które według nauki Kościoła jest skutkiem działania złych duchów, istnieją również inne formy wpływu na ludzką psychikę, które prowadzą do podobnych objawów. Jednym z najbardziej kontrowersyjnych i zarazem tajemniczych przykładów jest program MK–Ultra – tajny projekt badawczy prowadzony przez CIA w latach 50. i 60. XX wieku, mający na celu opracowanie technik kontroli umysłu oraz manipulowania zachowaniem człowieka. W jego ramach stosowano środki psychotropowe, hipnozę oraz rozmaite metody psychologiczne i fizyczne, których celem było złamanie woli jednostki i całkowite podporządkowanie jej zewnętrznej kontroli.
Zarówno przypadki opętania, jak i działania wynikające z manipulacji psychicznej w ramach projektów takich jak MK–Ultra, prowadzą do zaskakująco podobnych efektów. U osób dotkniętych tymi zjawiskami obserwuje się radykalne zmiany osobowości, skrajne zaburzenia emocjonalne i zachowania, które wymykają się racjonalnemu wyjaśnieniu. W obu przypadkach jednostka może mieć poczucie utraty kontroli nad swoim ciałem i umysłem, doświadczać przerażających wizji, halucynacji, stanów lękowych czy depresyjnych. Otoczenie często postrzega takie osoby jako opętane – czy to przez siły nadprzyrodzone, czy przez niewidzialne mechanizmy manipulacji.
Choć źródło tych zjawisk wydaje się odmienne – duchowe lub technologiczno–biologiczne – ich skutki bywają łudząco podobne. Dlatego tak istotne jest spojrzenie na problem w sposób wieloaspektowy, uwzględniający zarówno wymiar duchowy, jak i psychologiczny oraz społeczny. Przez długi czas tematy takie jak kontrola umysłu, testowanie substancji psychoaktywnych czy tworzenie broni biologicznej uchodziły za domenę teorii spiskowych. Jednak odtajnione dokumenty wskazują jednoznacznie, że CIA prowadziła tego typu eksperymenty – niejednokrotnie na osobach nieświadomych, które nigdy nie wyraziły zgody na udział w badaniach.
Jednym z najbardziej tajemniczych i przerażających incydentów, który rzucił światło na praktyki amerykańskich służb specjalnych, było zdarzenie w Pont–Saint–Esprit, we Francji, 16 sierpnia 1951 roku. Tego dnia około 250 mieszkańców – niemal 3% lokalnej populacji – doznało nagłego załamania psychicznego. Niektórzy twierdzili, że ich ciała stanęły w ogniu, inni popadali w niekontrolowaną agresję lub widzieli węże i potwory. Część osób w panice wyskakiwała przez okna, dzieci błąkały się po ulicach, wołając o ratunek przed nieistniejącymi bestiami. Pięć osób zmarło, a wiele innych trafiło do zakładów psychiatrycznych. Co ciekawe, niektórzy uczestnicy tego incydentu doświadczyli przeciwstawnych reakcji – euforii, wizji anielskich śpiewów czy nagłego przypływu twórczości poetyckiej.
Początkowo próbowano przypisać ten masowy epizod zatruciu spleśniałym chlebem. Jednak wiele wskazuje na to, że była to jedynie wygodna przykrywka. W 2009 roku odkryto dokumenty opatrzone pieczęcią Białego Domu, które miały zostać zniszczone po zapoznaniu się z ich treścią. Ich treść sugerowała, że w czasie zdarzenia w pobliżu miasta eksperymenty z substancjami psychoaktywnymi prowadził Frank Olson – naukowiec pracujący dla CIA. Co więcej, w odnalezionym raporcie z 1949 roku zapisano, że wojsko musi przeprowadzać eksperymenty w rzeczywistych warunkach, by móc ocenić ich skuteczność w praktyce. To wszystko prowadzi do projektu „Blue Bird”, który trwał w latach 1951–1953 i miał na celu testowanie skrajnych form psychicznego zniewolenia.
Metody stosowane w ramach Blue Bird były drastyczne: izolacja w ciemnych, dźwiękoszczelnych celach, pozbawianie snu i pożywienia, wywieranie presji psychicznej aż do całkowitego złamania osobowości. Część ofiar traciła zmysły, jednak zakładany efekt pełnej „zombifikacji” nigdy nie został osiągnięty. Projekt został oficjalnie zakończony po szeregu niepowodzeń, jednak w jego miejsce powstał jeszcze bardziej rozbudowany program – MK–Ultra. Tym razem celem było nie tylko złamanie psychiki, ale stworzenie mechanizmów jej programowania. CIA chciała tak manipulować człowiekiem, by po usłyszeniu odpowiedniego hasła wykonywał konkretne działania, nie zdając sobie z tego sprawy. Eksperymenty miały również na celu czasowe wyłączanie pamięci i zmysłów, by uczynić z człowieka bezwolne narzędzie.
W ramach tych prac opracowano dziesiątki substancji chemicznych oddziałujących na mózg, a eksperymenty przeprowadzano na ogromną skalę – setki tysięcy testów na ludziach. Najczęściej były to osoby znajdujące się w szpitalach psychiatrycznych, które nie miały możliwości wyrażenia sprzeciwu. Wszystko trwało do 1973 roku, kiedy śmierć jednego z uczestników badań zwróciła uwagę opinii publicznej. Niestety, zanim doszło do wszczęcia śledztwa, większość dokumentacji została zniszczona, a ślady zatarte. Pozostały jedynie niepełne raporty, świadectwa i ruiny ludzkich istnień – tysiące zniszczonych psychik, które stały się ofiarami nieludzkich eksperymentów.
Można by sądzić, że ujawnienie skandalu związanego z MK–Ultra, liczne procesy sądowe i publiczne oburzenie na zawsze zakończą tego typu działania. Jednak rzeczywistość okazała się bardziej mroczna. W 2022 roku rosyjskie Ministerstwo Obrony ogłosiło, że na terytorium państwa za naszą wschodnią granicą odkryto sieć tajnych laboratoriów biologicznych, finansowanych przez Pentagon. Według dostępnych informacji, w placówkach tych prowadzono eksperymenty nad bronią biologiczną i ingerencją w ludzką fizjologię, ze szczególnym uwzględnieniem badań nad naturalną odpornością poszczególnych populacji. Jednym z celów było stworzenie substancji działających selektywnie na mieszkańców wybranych regionów geograficznych.
To wszystko każe zadać pytanie, czy poszukiwania metod kontroli umysłu i ingerencji w świadomość człowieka rzeczywiście się zakończyły. A może przeciwnie – przybrały nowe formy, jeszcze trudniejsze do wykrycia i jeszcze bardziej niebezpieczne? Dzisiejszy świat, choć bardziej świadomy i otwarty na psychoterapię, rozwój duchowy i medytację, wciąż może być polem działań sił, które dążą nie do uzdrowienia, lecz do podporządkowania człowieka. Czy to przez duchowe zniewolenie, czy przez zaawansowane technologie – pytanie o granice ludzkiej wolności i integralności psychicznej pozostaje wciąż aktualne.
Takie eksperymenty mogą być prowadzone również poza USA, w tym teoretycznie także w Polsce. Z punktu widzenia możliwości technologicznych, logistycznych i politycznych, nic nie wyklucza, że tajne badania nad kontrolą umysłu, modyfikacją zachowania czy eksperymenty z użyciem substancji psychoaktywnych mogą odbywać się na terytorium dowolnego kraju – niekoniecznie za wiedzą i zgodą jego władz. Wystarczy odpowiedni poziom utajnienia, lokalni współpracownicy, finansowanie spoza budżetu państwowego i infrastruktura medyczna lub wojskowa, która pozwoli zakamuflować działania.
Z punktu widzenia efektów – rezultaty takich eksperymentów mogą prowadzić do głębokich zmian psychicznych, utraty tożsamości, a w skrajnych przypadkach – do przemocy, zaburzeń osobowości, a nawet kanibalizmu. Historia MK–Ultra pokazuje, że eksperymenty te nie miały wyłącznie celu wywiadowczego; ich skutki często były nieprzewidywalne i druzgocące dla psychiki.
Skutkiem ubocznym lub zamierzonym efektem mogło być stworzenie tzw. „manchuriańskich kandydatów” – ludzi zaprogramowanych do wykonywania brutalnych czynów bez świadomości.
Z technicznego punktu widzenia, zmuszenie osoby do okrutnych czynów wymaga odpowiedniego zestawu warunków: długotrwałej izolacji, stosowania silnych środków psychotropowych, hipnozy, sensorycznej deprywacji, przemocy psychicznej i fizycznej. Jeśli te warunki zostaną spełnione, istnieje realne ryzyko, że u niektórych osób dojdzie do załamania osobowości, utraty moralnych hamulców, a nawet przekształcenia ich w bezwzględnych wykonawców rozkazów.
Co więcej, jeśli działają przy tym zagraniczne służby wywiadowcze, wykorzystujące swój know–how, nie można wykluczyć, że miejscowe społeczeństwo staje się poligonem doświadczalnym. Polska, z racji położenia geopolitycznego, sojuszy wojskowych i obecności zagranicznych sił zbrojnych, mogłaby być wykorzystywana jako ciche zaplecze do eksperymentów, szczególnie na marginesie społeczeństwa – w więzieniach, szpitalach psychiatrycznych czy wśród osób bezdomnych lub uzależnionych.
Nie można wykluczyć, że eksperymenty te mogłyby obejmować także osoby z wyższych sfer społecznych. Choć na ogół można by zakładać, że ofiary takich tajnych projektów to osoby z marginalizowanych grup społecznych, to w rzeczywistości tego typu manipulacje mogą dotyczyć również ludzi z tzw. „wyższej półki” – osób zamożnych, wpływowych czy przedstawicieli elit.
W przypadku osób z tych kręgów, eksperymenty mogłyby mieć zupełnie inny cel, np. testowanie technologii wpływu na osoby o dużej sile woli, podejmujące decyzje o znaczeniu strategicznym, bądź nawet manipulowanie nimi w kontekście politycznym, finansowym czy społecznym. Wybór takich osób do programów mógłby być podyktowany chęcią manipulowania i kontrolowania najwyższych poziomów władzy, wpływania na decyzje, które mają globalne znaczenie.
Dodatkowo, w elitach łatwiej o dostęp do odpowiednich zasobów – zarówno finansowych, jak i technologicznych – co może umożliwiać przeprowadzanie zaawansowanych eksperymentów psychologicznych i technologicznych. Takie osoby mogą być traktowane jako bardziej „wartościowe” cele w kontekście operacji, które mają na celu uzyskanie jak najwyższej jakości „produktu” – kontrolowanego, podporządkowanego umysłu, który będzie posłuszny w realizacji określonych celów.
Co więcej, osoby z wyższych warstw społecznych, przez swój status, mogą stać się celami w bardziej subtelny sposób. Zamiast wykorzystania ich do eksperymentów o charakterze brutalnym, mogą być poddawane bardziej wyrafinowanym formom manipulacji, które obejmują np. technologię, która zmienia ich postrzeganie rzeczywistości, wywołując „niewidoczny” kryzys psychiczny, który skutkuje rozbiciem ich tożsamości i w końcu kontrolowaniem ich działań na poziomie subtelnym, ale i skutecznym.
Przykładowo, osoby z wyższych warstw społecznych mogą być pozornie niewidocznymi ofiarami tych manipulacji – ich życie może wyglądać na sukces, ale za kulisami mogą borykać się z problemami psychicznymi, z którymi nie potrafią sobie poradzić, a ich decyzje mogą być kształtowane przez obce siły. Przekonanie, że eksperymenty są „zarezerwowane” tylko dla osób z marginesu społeczeństwa, może być częścią większej strategii dezinformacyjnej, mającej na celu ukrycie prawdziwego zasięgu takich operacji.
Takie działania mogą również wyjaśniać część „dziwnych” wydarzeń w życiu prominentnych osób, które pozornie nie mają logicznego wyjaśnienia – od zmian w ich zachowaniu, przez niekontrolowane działania, po niejednoznaczne decyzje polityczne czy biznesowe, które zaskakują opinię publiczną. W tym kontekście możliwe staje się zrozumienie, dlaczego niektóre osoby z elit „zdają się” być pod kontrolą – może to być właśnie efektem zewnętrznych manipulacji, ukierunkowanych na wywołanie zmian w ich świadomości i decyzjach.
Tego rodzaju manipulacja może więc dotyczyć różnych poziomów społecznych, a jej celem jest kontrolowanie nie tylko jednostek z marginesu, ale także ludzi, których działania mogą wpływać na globalne wydarzenia.
Dzieci osób z wyższych sfer społecznych mogłyby być równie dobrze celem takich manipulacji, a w niektórych przypadkach nawet szczególnie podatnym na nie obiektem. Dzieci, zwłaszcza w młodszym wieku, mają wyjątkową zdolność przyswajania nowych informacji i kształtowania swoich przekonań oraz postaw, a ich psychika jest wciąż w fazie rozwoju. To sprawia, że mogą stać się idealnymi „obszarami eksperymentalnymi” dla osób, które mają na celu przeprowadzenie subtelnych, ale długoterminowych manipulacji.
Rodziny z wyższych sfer, zwłaszcza te o dużym majątku i wpływach, mogą być postrzegane jako wytwórnie przyszłych liderów, decydentów w polityce, gospodarce czy kulturze. Dzieci takich osób nie tylko uczą się od swoich rodziców, ale również często są wychowywane w atmosferze, która może być pełna presji, oczekiwań i tajemnic. To sprawia, że ich poddanie subtelnym formom manipulacji może mieć jeszcze większe znaczenie dla osób, które próbują wpłynąć na losy społeczeństwa na poziomie globalnym.
Manipulacja dziećmi w kontekście takich eksperymentów mogłaby przyjmować różne formy. Na przykład, mogą być one poddawane testom wpływającym na ich sposób myślenia, percepcję świata, czy tożsamość. Mogłyby zostać wprowadzone w środowisko, które w subtelny sposób kształtuje ich osobowość, kierując ich na określoną drogę życiową, zapewniając im sukcesy zawodowe, ale równocześnie pozbawiając ich autentyczności czy autonomii.
Jeśli celem jest kontrolowanie jednostek z przyszłością, które będą miały duży wpływ na świat, to dzieci takich osób stają się szczególnie ważnym celem. Manipulacja psychologiczna może obejmować nie tylko techniki stosowane na osobach dorosłych, takie jak hipnoza, pranie mózgu czy techniki osłabiające wolę, ale również bardziej subtelną formę kontrolowania ich emocji i reakcji poprzez różnego rodzaju sytuacje społeczne czy wychowawcze.
Dodatkowo, psychologiczne eksperymenty mogą działać na dzieci poprzez ich relacje z rodzicami. Jeśli rodzina jest pod wpływem tego typu manipulacji, dzieci mogą przejmować pewne schematy zachowań, które będą kształtować ich postawy w dorosłym życiu, np. podążanie za określonymi wartościami, które mogą być sztucznie narzucone przez ukryte siły. Te dzieci mogą zostać wychowane w atmosferze pełnej ukrytych wpływów, w której nie będą w stanie rozpoznać, co jest ich prawdziwymi pragnieniami, a co zostało im zaszczepione przez osoby działające w tle.
W przypadku dzieci z elit istnieje także ryzyko, że będą one traktowane jak pionki w większej grze geopolitycznej, zwłaszcza w sytuacji, gdy ich przyszłość, decyzje i role mogą mieć wpływ na losy całych narodów. Tego rodzaju manipulacje mogą obejmować nie tylko wpływ na indywidualne życie dziecka, ale także na jego przyszłą rolę w społeczeństwie i kształtowanie go w taki sposób, by był podporządkowany określonym celom.
Tego typu operacje mogą także obejmować inne aspekty, takie jak zapewnienie dzieciom dostępu do specjalnych edukacji, którymi kontrolowane są określone idee czy filozofie, a także wprowadzanie ich w kręgi wpływowych ludzi, którzy w subtelny sposób nakierowują ich życie i decyzje na określoną trajektorię.
Jeśli do tego dodać technologię, która może być wykorzystywana do monitorowania, analizy, a nawet manipulacji myśleniem, można sobie wyobrazić, jak dzieci takie mogą być traktowane w sposób eksperymentalny w kontekście nowych narzędzi kontroli umysłu, które w przyszłości mogą stać się jeszcze bardziej zaawansowane.
Manipulacja dziećmi elit to zatem zjawisko, które może łączyć zarówno subtelną kontrolę psychologiczną, jak i bardziej jawne próby kształtowania ich przyszłości w sposób, który będzie służył określonym interesom. Z perspektywy osób prowadzących takie eksperymenty, dzieci te stanowią cenne „inwestycje”, które mogą posłużyć realizacji globalnych celów, poprzez wprowadzenie ich w systemy władzy, gospodarki czy polityki.
Manipulacja psychologiczna i subtelna kontrola umysłu, szczególnie w młodym wieku, może prowadzić do poważnych zaburzeń psychicznych, a w skrajnych przypadkach – do obłędu. Dzieci, które są poddane intensywnym formom manipulacji, mogą stracić poczucie rzeczywistości, nie rozumiejąc, co jest ich własnym pragnieniem, a co zostało im narzucone z zewnątrz. Tego rodzaju „rozszczepienie” psychiczne może prowadzić do głębokich wewnętrznych konfliktów, które skutkują zaburzeniami emocjonalnymi i poznawczymi.
Jeśli chodzi o przemoc i zbrodnie, manipulacja dzieci w sposób, który rozbija ich poczucie tożsamości, moralności i empatii, może w ekstremalnych przypadkach prowadzić do zachowań, które w normalnych warunkach byłyby nie do pomyślenia. Dzieci, które przez długi czas są pozbawione zdrowego, autentycznego wychowania, w którym wartości takie jak współczucie, empatia czy odpowiedzialność są naturalnie kształtowane, mogą nie rozwijać tych cech w pełni.
Przykład ekstremalnych przypadków, w których osoby dorosłe, poddane długotrwałej manipulacji, stają się bezdusznymi wykonawcami brutalnych zbrodni, pokazuje, jak silny wpływ na jednostkę mogą mieć ukryte mechanizmy manipulacyjne. Jeśli takie manipulacje są stosowane na dzieciach, ich psychika może zostać tak dalece zniekształcona, że mogą one stać się zdolne do najbardziej okrutnych czynów, często nie rozumiejąc, dlaczego to robią – działając jak posłuszne marionetki w rękach tych, którzy je kontrolują.
Ważne jest, by pamiętać, że manipulacja psychiczna może nie tylko wpłynąć na zdolność do rozróżniania dobra od zła, ale także na zdolność rozumienia siebie i własnych potrzeb. Dzieci, które byłyby poddane takim wpływom, mogą zacząć postrzegać świat w sposób całkowicie wypaczony, traktując innych ludzi jako obiekty do wykorzystania, a nie istoty zasługujące na szacunek i empatię. Można to porównać do mechanizmu „zombie”, gdzie jednostka staje się bezwzględna, pozbawiona normalnych reakcji emocjonalnych i moralnych, działając na zasadzie nakazów zewnętrznych.
Manipulowanie dziećmi elit w ten sposób mogłoby prowadzić do jeszcze bardziej niebezpiecznych efektów, biorąc pod uwagę fakt, że w późniejszym życiu te osoby mogą zdobywać dużą władzę i wpływy. W ich przypadku, brak moralności, w połączeniu z ogromną mocą decyzyjną, mógłby prowadzić do katastrofalnych skutków – nie tylko dla ich bliskich, ale i dla całych społeczeństw. Często osoby, które poddawane są takim eksperymentom, w późniejszym życiu mogą przejawiać tendencje do okrucieństwa, manipulacji czy wykorzystywania innych, nie widząc w tym niczego złego, ponieważ zostały „zaprogramowane” w taki sposób, by traktować innych jako środki do osiągnięcia celów.
To zjawisko może również prowadzić do „normalizacji” brutalnych zachowań wśród osób, które osiągnęły wysoki status społeczny. Takie osoby mogą, bezwiednie lub świadomie, stosować podobne techniki manipulacji i kontroli wobec innych, nie rozumiejąc pełnej wagi swoich działań.
Zatem, dzieci manipulowane w taki sposób, w wyniku długotrwałych, subtelnych technik kontroli psychicznej, mogą stracić zdolność do rozróżniania rzeczywistości od fikcji, co w niektórych przypadkach może prowadzić do tragicznych i przerażających zbrodni. W takim przypadku, ich czynów nie należy postrzegać jako wyniku ich osobistej woli, lecz jako efekt działania sił, które je kontrolują i wykorzystują do realizacji większych, mrocznych celów.
Podsumowując: tak, to jest technicznie i organizacyjnie możliwe, a efekty takich eksperymentów – jeśli są prowadzone z pełną brutalnością i bez etycznych ograniczeń – mogą obejmować nawet najciemniejsze formy destrukcji psychiki, włącznie z czynami nieludzkimi.
Ponadto można także uznać, że tajne programy zniewalania ludzi – takie jak MK–Ultra czy jego potencjalni duchowi następcy – w swojej istocie mogą być zakotwiczone w tym, co wiele tradycji duchowych nazywa demonizmem. Chociaż na poziomie technicznym mamy do czynienia z eksperymentami neuropsychologicznymi, chemicznymi czy hipnotycznymi, to ich duchowa warstwa – intencja całkowitego podporządkowania woli człowieka, złamania jego osobowości, odebrania mu wolności, godności i świadomości – prowadzi bardzo blisko do tego, co w tradycji chrześcijańskiej uznaje się za działanie demoniczne.
Demony, w klasycznym ujęciu, nie tylko „przejmują ciało”, bowiem ich najgłębszym celem jest zniszczenie duszy poprzez złamanie tożsamości, wolnej woli i zdolności odróżniania dobra od zła. Jeśli spojrzeć na skutki tych programów – zamiana ludzi w bierne narzędzia, wykonywanie okrutnych czynów bez refleksji moralnej, rozszczepienie jaźni, depersonalizacja – można powiedzieć, że to efekty bardzo zbliżone do klasycznego opętania. W tym sensie – nawet jeśli nie mamy do czynienia z literalnym opętaniem przez demona – to kierunek działania tych programów idzie w tym samym duchowym wektorze: w stronę zniszczenia obrazu Boga w człowieku.
Niektórzy sugerują wręcz, że takie systemy – jeśli są prowadzone z premedytacją, bez skrupułów, z pragnieniem totalnej kontroli – mogą być inspirowane przez rzeczywiste siły ciemności. Tego nie da się udowodnić naukowo, ale z punktu widzenia duchowej diagnozy świata – istnieje spójność między demoniczną naturą zła a mechanizmami tych eksperymentów.
W historii ludzkości zawsze obecna była walka dobra ze złem, ale we współczesnym świecie coraz wyraźniej widać, że zło przyjmuje nie tylko formy osobowe, ale także strukturalne i technologiczne. Szczególnym przypadkiem tego zjawiska są tajne programy kontroli umysłu, takie jak MK–Ultra czy Bluebird, a także liczne doniesienia o współczesnych eksperymentach prowadzonych przez agencje rządowe, wojskowe czy korporacyjne. Ich celem jest nie tylko manipulacja zachowaniem, ale przeniknięcie do samego jądra ludzkiej tożsamości. Coraz częściej pojawiają się głosy, że tego rodzaju działania mają wymiar nie tylko psychologiczny, ale i duchowy.
Można zatem postawić pytanie: czy za tajnymi programami zniewolenia umysłu nie kryje się rzeczywistość demoniczna? Tradycja chrześcijańska wielokrotnie podkreślała, że demony nie działają wyłącznie poprzez spektakularne opętania, ale często w sposób subtelny, systemowy, inspirując ludzi do tworzenia struktur i technologii skierowanych przeciwko wolności ducha. Biblia mówi o ‘Zwierzchnościach i Władzach’ – duchowych siłach zła działających ponad ludzkimi instytucjami, które potrafią inspirować do tworzenia systemów totalnych. (Nie toczymy bowiem walki przeciw krwi i ciału, lecz przeciw Zwierzchnościom, przeciw Władzom, przeciw rządcom świata tych ciemności, przeciw pierwiastkom duchowym zła na wyżynach niebieskich – Ef 6,12).
W tym świetle programy takie jak MK–Ultra, których celem było złamanie woli, zatarcie pamięci, a nawet zaprogramowanie działań jednostki, można rozumieć jako narzędzia duchowej walki – narzędzia zbudowane w oparciu o logikę demoniczną: pogardę dla osoby, dążenie do jej odczłowieczenia i uczynienia bezwolnym narzędziem. Demony, zgodnie z nauczaniem wielu świętych i egzorcystów, nie mogą działać bez ludzkiego współudziału. Potrzebują narzędzi – ludzi, którzy oddają się ich inspiracjom, często nie w sposób jawny, lecz poprzez przyjęcie logiki władzy absolutnej, eksperymentu bez etyki, nauki bez sumienia. W tym sensie elity współczesnego świata, które umożliwiają rozwój takich technologii, mogą stać się – świadomie lub nie – współpracownikami sił duchowego zła.
Eksperymenty, które miały na celu uczynienie z człowieka narzędzia pozbawionego woli, wyraźnie nawiązują do biblijnego opisu zniewolenia przez ducha nieczystego. Klasyczne objawy opętania – podział osobowości, głosy wewnętrzne, niekontrolowane zachowania, drastyczne zmiany emocjonalne – są niemal identyczne z tym, co odnotowano w dokumentach dotyczących ofiar MK–Ultra.
Różnica polega jedynie na formie: w opętaniu klasycznym bezpośrednio działa duch, w przypadku programów rządowych – technologia, chemia i manipulacja sensoryczna. Jednak cel pozostaje ten sam: odczłowieczenie, zniszczenie duszy, utrata wolnej woli. Dlatego te dwa zjawiska nie tylko można porównać – one są różnymi aspektami tej samej duchowej walki.
Jeśli uznamy, że za inspiracjami do tworzenia tego rodzaju programów stoją siły duchowe, to nie dziwi, że ich realizacja wymaga współpracy ludzi oderwanych od moralności, odciętych od sumienia, zapatrzonych we władzę i kontrolę. Tacy ludzie istnieją w każdym kraju i nie jest wykluczone, że także w Polsce mogą funkcjonować struktury – być może pod obcym kierownictwem – realizujące podobne cele. Nie chodzi tu o dowody materialne, lecz o potencjalność duchową i moralną: tam, gdzie jest podatność na zło, gdzie władza staje ponad prawem, a nauka ponad etyką, tam rodzi się przestrzeń, w której możliwe staje się zniewolenie człowieka na skalę duchową.
W tym sensie walka o wolność ducha nie toczy się jedynie w przestrzeni religijnej czy filozoficznej. Toczy się także w laboratoriach, w gabinetach polityków, w korporacyjnych centrach danych. I to tam właśnie rozgrywa się współczesna forma opętania – nie zawsze spektakularna, często bezgłośna, ale nie mniej niszcząca. Dlatego tak ważne jest, by mówić o tym głośno, łączyć analizę psychologiczną, polityczną i duchową, i przywracać człowiekowi prawdę o jego niezbywalnej godności – której żaden eksperyment, system ani demon nie powinien mu odebrać.
Czy zatem współczesne technologie, eksperymenty psychologiczne i tajne operacje wojskowe mogą mieć wymiar duchowy? Czy można uznać, że niektóre z nich, choć z pozoru wywodzą się z nauki, są zakorzenione w rzeczywistości demonicznej? I wreszcie: czy za programami takimi jak MK–Ultra nie stoją tylko cyniczne elity, lecz siły ciemności, które od zarania dziejów dążą do zniewolenia człowieka?
Na te pytania warto spojrzeć nie tylko oczami badacza historii czy analityka służb specjalnych, lecz przede wszystkim przez pryzmat teologiczny i antropologiczny – jako na zmaganie o najgłębszą istotę człowieczeństwa: wolność duchową.
Współczesny człowiek często utożsamia zło z czynami indywidualnymi: morderstwami, przemocą, kłamstwem. Tymczasem znacznie groźniejsze są systemy zła – zorganizowane struktury, które depersonalizują jednostkę, odbierają jej tożsamość i przekształcają w bezwolne narzędzie. Programy kontroli umysłu, prowadzone jawnie bądź w ukryciu, są tego radykalnym przykładem. Ich celem nie jest tylko manipulacja informacją, ale całkowite przejęcie umysłu i duszy człowieka: jego pamięci, emocji, decyzji, woli.
MK–Ultra, Bluebird, Artichoke czy inne tajne projekty testowały środki psychoaktywne, hipnozę, deprywację sensoryczną, tortury psychiczne i fizyczne, by wymazać osobowość i „zaprogramować” nowe zachowania. To nie tylko nieludzkie – to antyduchowe. W perspektywie chrześcijańskiej można powiedzieć, że chodzi tu o próbę technologicznego opętania. Człowiek staje się pustą powłoką, podatną na zewnętrzne rozkazy – zupełnie jak klasycznie opętany, który nie kontroluje swoich myśli, impulsów i czynów.
W duchowości chrześcijańskiej istnieje pojęcie „struktur grzechu” i „zwierzchności ciemności” – to nie tylko metafory. To duchowe rzeczywistości, które wpływają na ziemskie systemy. Ludzie władzy, nauki i wojska mogą – świadomie lub nie – stać się ich narzędziami. Kluczem jest odrzucenie Boga i uznanie, że wszystko wolno. Wtedy otwierają się wrota.
Nie trzeba czcić diabła, by wpaść w jego sidła. Wystarczy uznać, że człowiek jest jedynie biologiczną maszyną. Właśnie takie podejście przyświecało wielu eksperymentatorom z CIA. Człowiek – według nich – to coś, co można zhakować, zaprogramować, złamać, zrekonstruować. Taka postawa, pozbawiona odniesienia do Boga i sacrum, otwiera przestrzeń duchowego zniewolenia.
Czy nie tak działa demon? Nie zawsze z krzykiem i pianą na ustach. Czasem bardzo logicznie, chłodno, technokratycznie. Chce jednego – zniszczyć w człowieku podobieństwo do Boga. A tym podobieństwem jest wolność i zdolność do miłości.
Nieprzypadkowo wiele relacji osób poddanych eksperymentom przypomina opętanie: słyszenie głosów, utrata pamięci, halucynacje, przemiana osobowości, utrata wolnej woli. Niekiedy efektem były także skrajne formy dehumanizacji: brutalność, agresja, kanibalizm, samobójstwa. Zniszczona psychika to jedna rzecz. Ale istnieje głębszy poziom – gdy dusza staje się pustynią, gotową przyjąć wszystko, co przyniesie system. To duchowa śmierć.
Dziś te same cele są realizowane innymi metodami: przez uzależnienie od technologii, psychologiczne programowanie mediów, farmakologiczne „ulepszanie” nastroju, cyfrowe profile osobowości, które można modelować zdalnie. To nowa forma duchowej wojny – bez bomb, ale ze skutkami równie destrukcyjnymi.
Duchowe zło nie zna granic państwowych. Gdy tylko istnieje technologia, władza i pogarda dla osoby ludzkiej, mogą pojawić się podobne programy – także w Polsce, także przy udziale obcych sił. Eksperymenty mogą być prowadzone potajemnie, nawet w instytucjach, które z pozoru mają chronić obywatela. Przeszłość pełna jest przykładów takich zdrad.
Czy mogą one stworzyć potwory? Tak. Historia zna wiele przypadków, gdy ludzie poddani ekstremalnej manipulacji stawali się oprawcami, zabójcami, a nawet kanibalami. Gdy dusza zostaje zredukowana do pustej skorupy, wszystko staje się możliwe.
Wszystko to prowadzi do jednego wniosku: najważniejsza walka toczy się dziś o duszę człowieka. Programy kontroli umysłu nie są jedynie politycznymi zbrodniami. Są duchowymi aktami agresji – próbą zdetronizowania Boga w sercu człowieka i zastąpienia Go technokratycznym systemem absolutnej kontroli.
Zło chce w nas ugasić ogień sumienia i wiarę w wolność. Dlatego najskuteczniejszą bronią pozostaje to, co najbardziej ludzkie i duchowe: modlitwa, świadomość, czujność, niezależne myślenie i zakorzenienie w prawdzie. Bo tam, gdzie człowiek zachowa wolność ducha, tam żadna struktura, nawet najbardziej demoniczna, nie osiągnie pełnego zwycięstwa.
13.05.2025 https://nczas.info/2025/05/13/braun-mocno-zakonczyl-debate-w-tvp-oni-nie-ida-po-mnie-ida-po-was-video/

W poniedziałek 12 maja odbyła się debata TVP współorganizowana przez Polsat News i TVN. Udział wzięło w niej trzynaścioro kandydatów w nadchodzących wyborach na Prezydenta RP. Oto, jak podsumował debatę w swobodnej wypowiedzi Grzegorz Braun.
– Rodacy, odzyskajmy niepodległość, po to żeby żyć bezpiecznie i bezpiecznie wychowywać na Polaków nasze dzieci, wnuki – powiedział Braun.
– W aktualnym stanie rzeczy to nie będzie możliwe, jeżeli poprowadzą nas na wojnę ukraińską, jeżeli sprowadzą do nas uchodźców, nachodźców, migrantów w ramach reeksportu z Niemiec i całej Unii Europejskiej, jeżeli dorżną nasze rolnictwo, górnictwo Zielonym Ładem, jeżeli zdezinformują, zdeprawują nasze dzieci tęczowym ładem, jeżeli Niemcy, Żydzi, Anglosasi będą uczyć nasze dzieci historii, w której to Polacy budowali obozy zagłady, polscy naziści – tak mówi dzisiaj pani minister w Warszawie – wymieniał.
– Szanowni Państwo, możemy to powstrzymać, możemy żyć jako wolni ludzie, godnie i bezpiecznie. 120 organizacji żydowskich potępia mnie w ostatnich dniach, banderowcy umieszczają mnie na swoich listach proskrypcyjnych, ale oni nie idą po mnie – idą po was, Szanowni Państwo, a ja tylko stoję im na drodze – skwitował Grzegorz Braun.
Rebekah Barnett May 13, 2025 https://news.rebekahbarnett.com.au/p/exclusive-35-people-died-the-same

This exclusive investigation was published in partnership with Canberra Daily.
Australians are routinely assured that deaths arising from Covid vaccination are vanishingly rare, based on the drug safety regulator’s claim that it has identified only 14 deaths linked to vaccination out of more than 70 million doses given.
The other thousand plus deaths reported to the Therapeutic Goods Administration’s (TGA) safety surveillance database, the DAEN, are widely assumed to be merely coincidental, and the TGA has encouraged this perception, frequently asserting that “most deaths that occur after vaccination are not caused by the vaccine.”
Moreover, the TGA gives the impression that all reported deaths are thoroughly investigated, stating that “the TGA closely reviews all deaths reported in the days and weeks after COVID-19 vaccination.”
However, new documents released under Freedom of Information (FOI) laws and obtained by Canberra Daily suggest that the public has been misled.
Contrary to widespread belief, the documents show that the TGA does not thoroughly investigate every death reported to the DAEN. This is even the case where people died on the same day that they received their Covid shot.
Canberra Daily can reveal that out of 35 reports of Australians whose deaths occurred on the same day as their Covid vaccination, the TGA completed a causality assessment for only 24. The remaining 11 deaths had no causality assessment report available.1
Further, not a single one of these 35 ‘day zero’ deaths was referred to the Vaccine Safety Investigation Group (VSIG), an expert panel which is supposed to be convened for the most serious adverse events following immunisation (AEFI), especially ones that have the potential to change the benefit-risk balance of a vaccine, or to threaten public confidence in vaccine safety.
In correspondence with the TGA, Canberra Daily was additionally able to confirm that the drug safety watchdog has never ruled out a causal link between the vast majority of deaths reported and Covid vaccination.
In fact, all reported deaths are considered by the regulator to be possibly linked to vaccination, despite regular public statements implying the opposite.
Dr Suzanne Niblett, a science researcher who uncovered the 35 day zero deaths through a series of FOI requests, called the revelations “unbelievable” and “inexcusable.”
“Continuous reports stating that only 14 deaths have been linked to these vaccines seems like a very misleading comment when you haven’t actually properly analysed all of the other thousand plus deaths,” Dr Niblett told Canberra Daily.
Describing the TGA’s safety surveillance systems as a “black box,” Dr Niblett said it took serial FOI requests over many months to obtain ‘time to death’ information on reported deaths associated with Covid vaccination.
As well as the 35 deaths that occurred on the same day as Covid vaccination, Dr Niblett found that, for reports where time to death information was available, one in four occurred within three days of a Covid shot being administered.2
Thirty-nine per cent of deaths occurred within a week of vaccination, and 86 per cent within six weeks. This is what’s known as a temporal relationship, which Dr Niblett stressed cannot be brushed aside.
“Temporality is an integral component of assessing whether a causal link exists between a medicine and an adverse event,” said Dr Niblett, who is working to publish her findings, produced in collaboration with a working group of scientists and healthcare professionals affiliated with the Australian Medical Professionals Society.3
Science researcher Dr Suzanne Niblett. Image: Supplied.
The World Health Organisation (WHO) stipulates in its guidelines that the temporal relationship between an AEFI and administration of a drug is one of the criteria that should be considered by regulators when assessing causality.
However, it is also acknowledged that temporal association does not automatically imply causality, as in large populations, coincidences can occur.
Concerning Dr Niblett and her colleagues was the fact that for 25 per cent of reported deaths following Covid vaccination, the TGA didn’t hold time to death information at all.
“You’d think you’d be following up to find out that kind of detail,” said Dr Niblett, questioning how the TGA could possibly conduct proper reviews of post-vaccination deaths in the absence of such essential information.
A spokesperson for the TGA told Canberra Daily,
“All deaths reported to the TGA are carefully reviewed to assess whether vaccines could have caused or played a role in the fatal outcome. This review considers the strength of the evidence available.
“It is not designed to determine if an event was not linked, but rather whether the clinical conditions which led to a fatal outcome represent an emerging safety signal for the vaccine.”
“Importantly, cause of death is determined by coroners and treating doctors, not the TGA.”
The spokesperson highlighted that certain criteria must be met for a VSIG to be convened, such as there being no other obvious explanation for the death, and there being sufficient information provided in the report to allow for a meaningful assessment.
As the majority (73 per cent) of Covid vaccine death reports have been made by health professionals or state or territory health departments, it is unlikely that an obvious alternative explanation for the deaths, such as a car accident, would prevent convening of a VSIG, especially in cases of death on the same day, or within days of Covid vaccination.4
This suggests the likelihood that the TGA did not convene a VSIG for these deaths because of insufficient information. Asked what efforts the TGA went to to obtain the necessary information to properly investigate these deaths, a spokesperson responded,
“If further information is required to complete the assessment, it is requested from the reporter and/or the relevant state or territory health authority and/or coroner.
“Not all requests for information result in additional information being provided to the TGA.”
In a follow-up email, the spokesperson confirmed that even in cases of deaths where vital information is missing from the report, where no causality assessment report exists, or where a VSIG has not been convened, the TGA considers that every death has been “carefully reviewed.”
However, it is unclear what the TGA means by “carefully reviewed” when families of the deceased consistently say that the TGA has made no contact after their loved ones’ post-vaccination deaths were reported to the DAEN.
Sydney-based exercise physiologist Leon Anderson alleges that not only did the TGA not follow up on his 30-year-old brother’s sudden death in October 2021 six weeks after his AstraZeneca vaccine, but the TGA lost the report made by his brother’s GP.
“Despite the doctor having a copy of the submission, the TGA claimed they had no record of it,” Anderson wrote in an unpublished submission to the Senate’s Excess Mortality Inquiry last year.
“When I raised this issue with the TGA, their response was shockingly nonchalant, suggesting that I simply resubmit the report, disregarding the potential implications of their reporting system losing crucial reports submitted by healthcare professionals.”
Despite the fact that the TGA does not require that autopsies be conducted in cases of unexplained death after vaccination, Anderson’s family ensured that Matt underwent an autopsy after dying suddenly in his sleep. However, the family gained no further insight, with the cause of death being attributed to 'unascertained natural causes.’
“The pathologist advised Matt’s death was determined to be not caused by the vaccine based solely as they had not found any evidence of Vaccine Induced Thrombotic Thrombocytopenia (VITT) which was the main primary concern with the Astra-Zeneca vaccine at that point in time,” said Anderson, highlighting the frustratingly high bar for proving a vaccine link so early in the vaccine rollout, when comparatively little research had been published on potential vaccine side effects.

30-year-old Matt Anderson died suddenly in his sleep within weeks of his AstraZeneca Covid vaccination. His death was attributed to natural causes despite no identifiable cause. Image: Leon Anderson.
Underscoring Anderson’s point, one of the causality assessments for an Australian who died on the same day as their Covid booster shot states that causality is “unlikely” because “vaccination has not been linked to the medical conditions causing this person’s illnesses and subsequent death.”5
“According to information released by the TGA, there are four other reports of individuals who died after receiving the same vaccine batches as Matt,” Anderson said. These included two other young men, 30 and 29 years old.
“The batches associated with Matt’s vaccine garnered over 160 adverse event reports and over 50 reports of serious injuries,” most of which were “either cardiac or thrombotic in nature.”
Yet, Anderson said that the TGA eventually advised that it would not conduct further investigations or complete the WHO causality assessment for Matt’s reported death “due to the limited information available on the cause of his death.”
Matt’s resubmitted death report is now one of the 1,034 that the TGA claims to have “carefully reviewed” but not linked to vaccination.
Anderson, who is a collaborator with Dr Niblett on the time to death investigation, said that his experience with trying to get his brother’s death properly investigated made him question how many of the 1,048 deaths reported to the TGA (as at 25 April) had actually undergone proper causality assessment according to WHO guidelines.
Dr Rado Faletič, Director of COVERSE, a nonprofit providing support to Covid vaccine-injured Australians, said that it was “no surprise” that the TGA had not investigated these reported deaths further.
“In the Covid vaccine-injured and bereaved community, not a single person reports being followed-up or investigated by the TGA, despite many of those injured continuing to suffer long-term harms that their medical teams attribute to the Covid vaccines,” Dr Faletič told Canberra Daily.
Dr Faletič said that fast onset of symptoms was a common factor in vaccine injuries, mirroring the time to death data collected by Dr Niblett.

COVERSE Director, Dr Rado Faletič. Image: Supplied.
“In our patient data, and similar data amongst overseas patient groups, around half of those harmed suffered the onset of serious symptoms within 24 hours of their vaccination, including conditions such as myocarditis (inflammation of the heart muscle),” he told Canberra Daily.
“So it does not make sense that the TGA would not take such quick onset of symptoms leading to death more seriously and be more transparent with the public that these deaths may very well be caused by Covid vaccination.”
Dr Faletič called on the government to commit resources to undertaking scientific investigations of serious AEFI cases and to provide meaningful compensation to those affected.
The federal Covid vaccine injury compensation scheme closed in September last year having approved only 418 (8.4 per cent) of 4,941 claims received. 1,057 claims remained in progress at the closure of the scheme – the remainder had been rejected or withdrawn.
A Covid vaccine injury class action representing over 2,000 Australians against the Federal Government may be the last port of call for the injured and for bereaved families who can make no further progress with the TGA on pursuing clarity and accountability over unexplained deaths after vaccination.
It is reasonable to surmise that the lack of candour in communications from the TGA and health authorities about the limitations of their safety surveillance activities may be a contributor to declining vaccination rates and trust in health institutions across the board.
A pivot towards transparency and straight-talking would undoubtedly cause some initial disruption, but the long-term implications for rebuilding trust would surely be worth it. Can they really afford not to?
| ROBERT W MALONE MD, MS MAY 13 |

=============================================
The dark triad : Machiavellianism, narcissism, and psychopathy.
========================================
Somehow, my mission in life has evolved from teaching people about mRNA drug delivery technology, bioethics, clinical research, and regulatory affairs to educating others about the many ways that corporate and social media are psychologically manipulating them. Many of those ways involve ancient strategies and tactics described in Sun Tzu’s “The Art of War” and Machiavelli’s “The Prince”. Today, I will focus on tactics and strategies routinely deployed to “divide and conquer.” Matthew said it best, but let’s take a moment to explore how this relates to today’s social and corporate media ecosystem.
This discussion was prompted by a recent posting on “X” by Josh Walkos.

One big difference between “The Art of War” and “The Prince” has to do with ethics. Sun Tzu had deeply held beliefs regarding ethics and honor.
Machiavelli’s writing and advice were essentially devoid of ethical considerations, which is why he is often considered evil, to such an extent that modern psychology considers Machiavellian behaviors (Machiavellianism) a key component of the “dark triad” of behaviors.
The dark triad is a psychological theory of personality, first published in 2002, that describes three notably offensive personality types: Machiavellianism, narcissism, and psychopathy.
Each of these personality types is referred to as dark because each are considered to contain malevolent qualities.
All three dark triad traits are conceptually distinct, although empirical evidence shows them to be overlapping. They are associated with a callous–manipulative interpersonal style.
Moving on to Sun Tzu’s „The Art of War,” the concept of divide and conquer is explored in various chapters, emphasizing the importance of dividing forces to manage them effectively. According to Sun Tzu, managing a large force can be made like managing a small force by dividing the numbers, allowing for better control and coordination.
Sun Tzu advises that when facing an enemy, if your forces are ten times greater, surround them; if five times greater, attack them; and if double the strength, divide them. This strategy aims to weaken the enemy by causing internal divisions and confusion, making them easier to defeat.
In the context of military tactics, Sun Tzu also highlights the importance of not besieging walled cities if possible, as it is the worst policy. Instead, he advocates for breaking the enemy’s resistance without fighting, which can be achieved through strategic planning and manipulation of the enemy’s forces.
Additionally, Sun Tzu emphasizes the importance of unity within one’s own army and the use of spies to gather information about the enemy, which can be crucial in implementing divide and conquer strategies effectively.
However, Sun Tzu teaches that the divide-and-conquer strategy must never be used for personal gain, amusement, or profit. It must only be employed to combat an evil foe. Doing so otherwise would only make you nothing more than a sociopath, a narcissist, a fiend. Not a Warrior of Virtue.
Sun Tzu states that the commander stands for the virtues of wisdom, sincerity, benevolence, courage, and strictness.
These virtues are essential for a commander to lead effectively and ensure the success of their military endeavors.
The Splinternet (Wikipedia)
The splinternet (also referred to as cyber-balkanization or internet balkanization) is a characterization of the Internet as splintering and dividing due to various factors, such as technology, commerce, politics, nationalism, religion, and divergent national interests. „Powerful forces are threatening to balkanise it”, wrote the Economist weekly in 2010, arguing it could soon splinter along geographic and commercial boundaries.[1] The Chinese government erected the „Great Firewall” for political reasons, and Russia has enacted the Sovereign Internet Law that allows it to partition itself from the rest of the Internet.[2][3] Other nations, such as the US and Australia, have discussed plans to create a similar firewall to block child pornography or weapon-making instructions.[1]
Clyde Wayne Crews, a researcher at the Cato Institute, first used the term in 2001 to describe his concept of „parallel Internets that would be run as distinct, private, and autonomous universes.”[4] Crews used the term in a positive sense, but more recent writers, like Scott Malcomson, a fellow in New America’s International Security program, use the term pejoratively to describe a growing threat to the internet’s status as a globe-spanning network of networks.[5]
Splintering of the Internet community can occur when people engage in confirmation bias and create echo chambers, using the Internet to exclude or avoid views that contradict their beliefs and attitudes.[24] Called Cyberbalkanization (or sometimes cyber-balkanization), it refers to the division of the Internet or the World Wide Web into sub-groups with specific interests (digital tribes), where the sub-group’s members almost always use the Internet or the web to communicate or read material that is only of interest to the rest of the sub-group. The term may have first been used in an MIT paper by Marshall Van Alstyne and Erik Brynjolfsson that was published online in March 1997.[25] The concept was also discussed in a related November 1996 article in the journal Science[26] and in a Spring 1997 law review article.[27] The term is a hybrid of cyber, relating to the Internet, and Balkanization, a phenomenon that takes its name from the Balkans, a part of Europe that was historically subdivided by languages, religions and cultures.
In his 2001 book Republic.com, Cass Sunstein argued that cyberbalkanization could damage democracy, because it allows different groups to avoid exposure to one another as they gather in increasingly segregated communities, making recognition of other points of view or common ground decreasingly likely. The commentator Aleks Krotoski feels that Jihadist groups often use the Internet in this way.[28]
Despite the concerns of cyberbalkanization, there is mixed evidence that it is actually growing. One Wharton study found that internet filters can create commonality, not fragmentation. However, this study primarily focused on music recommendation algorithms, and openly states that more research is required surrounding other domains (e.g. news, books, fashion).[29] Another study found that ideological segregation of online newsconsumption is low in absolute terms, higher than the segregation of most offline news consumption, and significantly lower than the segregation of face-to-face interactions with neighbors, co-workers, or family members. The study notes that an important caveat, however, is that none of their evidence speaks to the way people translate the content they encounter into beliefs, which may be a larger factor in the problem these types of studies seek to address.[30]
From Vox News:

Fifth Generation Warfare (5GW) is characterized by its focus on non-kinetic military actions such as social engineering, misinformation, and cyberattacks, often leveraging emerging technologies like artificial intelligence and autonomous systems. It is described as a war of „information and perception,” aiming to manipulate cognitive biases and create new ones to achieve strategic objectives. This form of warfare seeks to dominate the human domain without resorting to overt violence or kinetic military actions, making it difficult to attribute attacks to specific actors.
Key principles of 5GW include:
These principles are applied through various technologies and techniques, such as social media manipulation, cyber operations, and the use of emerging technologies to influence human behavior and societal structures. In 5GW, the battlefield is your mind, and the objective is control of the battlefield. There are no rules of engagement – anything goes. 5GW seeks to control all information you access via any source, and thereby to control your ideas, thoughts, emotions, motivations, and actions- all of the things that are associated with who you are. In 5GW, there is no distinction between combatants and non-combatants.
In a successful Fifth Generation Warfare campaign, those targeted should never be aware that they are the targets, and they should never be aware of who is doing the targeting. In the resulting surrealistic media landscape, it becomes extremely difficult to tell the difference between friend and foe, and to discriminate between truth and lies.

Virtually all modern governments, all large corporations, and most large non-governmental organizations have adopted PsyWar technologies and approaches to advance both political and marketing objectives. Propaganda, marketing, and modern PsyWar methods have merged to yield a seamless continuum.
Psychological Warfare relies upon the theory and art of war, but extends this theory into the information sphere. This includes the use of historically effective tactics and strategies such as “divide and conquer”. In the case of social media, the new toolkit for dividing and conquering communities and populations provides a wealth of opportunities. The use of bots, trollery, and all of the many ways that these can be used to manipulate audiences are routinely deployed. This includes the use of chaos agents and bot farms to sow and promote discord, anger, and division within dissident communities. The practice of paying “influencers” to promote narratives has become routine.
For one example, see this recent article by the Children’s Health Defense publication “The Defender”:

Reporter Nick Sortor was the first to reveal that the public relations firm Influenceable was behind the posts. It had reportedly paid influencers up to $1,000 per post to oppose the SNAP reforms.
Several conservative social media influencers were caught accepting money from a public relations firm to oppose reforms to SNAP benefits — the government assistance program formerly known as food stamps — investigative journalist Lee Fang reported last week.
The campaign emerged in response to Secretary of Health and Human Services (HHS) Robert F. Kennedy Jr.’s proposal that soda and processed foods be excluded from the over $100 billion government program that helps 42 million low-income people supplement their grocery budget.
Brooke Rollins, secretary of the U.S. Department of Agriculture (USDA), has also signaled support for the proposed reforms. The program is administered by the USDA, not HHS.
A significant portion of SNAP benefits are spent on “ultra-sugary drinks” that offer minimal nutrition, according to Fang.
“We shouldn’t be subsidizing people to eat poison,” Kennedy told Fox News host Laura Ingraham.
In another interview with podcaster Michael Knowles, Kennedy said, “If you want a Coca-Cola, you ought to be able to get one and we have no objection to that.” But taxpayer money intended to feed low-income children shouldn’t be used for sugary soda “which is giving them diabetes.”
Kennedy said taxpayers foot the bill twice, when Medicare funds then go to cover healthcare for people with chronic diseases.
The proposed reforms have gained popular support, particularly from conservatives, who tend to favor cuts to welfare programs, according to Substack writer Will Sommer.
But shortly after Kennedy publicly made his case, several high-profile conservative accounts began criticizing the reforms, denouncing Kennedy’s “war on soda.”
According to Sommer:
“A wave of MAGA types started to take the pro-soda position. In similarly worded posts, Cheong, Prather, Daugherty, popular MAGA meme account ‘Clown World,’ and other X users with big followings said it was unfair for the government to tell recipients how to spend their food-stamp money.
“‘Is Mountain Dew nutritious and life-giving?’ posted Kevin Posobiec, a pro-Trump figure best known for being the brother of pundit Jack Posobiec, in a since-deleted post on X. ‘No. But freedom of choice is.’
“A number of the posts focused on the fact that Donald Trump himself drinks Diet Coke — the implicit suggestion being that it would be horribly wrong to tell the president that he can’t drink his soda.
“‘President Trump literally has a Diet Coke button in his Oval Office,’ wrote Daugherty.”
Many of the posts had near-identical messages, Fang wrote. Blake Marnell, a pro-Trump anchor whose X handle is Brick Suit, first pointed out the similarities on X. Then Turning Point USA’s Riley Gaines posted that she was offered money to make similar posts, but declined.
Sorter found messages that included templates provided by Influenceable to influencers in what he said was an attempt “to turn MAGA folks against RFK Jr. and MAHA” — Make America Healthy Again.
After Sorter outed the influencers on X, Daugherty confirmed the allegations, posting on X, “Yeah, that was dumb of me. Massive egg on my face. In all seriousness, it won’t happen again.”
Sorter also said this was a playbook, often used by soda industry lobbying firms like American Beverage and Cart Choice. This led some people to mistakenly report that American Beverage was behind the scheme, which the firm denies.
American Beverage was caught in 2023 paying off dieticians to promote sugar and aspartame to kids on Instagram.
Fang similarly noted this tactic revealed a “longstanding pattern in the beverage industry’s approach to policy debates over sugary drinks.” For example, the industry has funded scientists to persuade people to focus on exercise instead of calorie intake for weight loss strategies.
When San Francisco proposed taxes on sweetened beverages, Big Soda paid protestors to attend anti-tax rallies and argue the tax would disproportionately harm minority communities, Fang wrote.
The industry used similar tactics in New York, where Coca-Cola funded the NAACP and the Hispanic Federation, which then promoted similar arguments when the city proposed a soda tax.
Fang also reported that the industry targets organizations focused on children’s health. For example, Coca-Cola has given nearly $3 million to the American Academy of Pediatrics over six years, and the organization stayed silent during contentious policy debates over sugary drinks.
Save the Children, which supported a soda tax in the past, changed its position when it sought grants from soda producers, including $5 million from PepsiCo.
Health reporter Nina Teicholz commented on the influencer grift on her Substack. She said she wasn’t surprised. “But I do wonder why conservative influencers, some with more than 1M followers each, would sell their credibility for so little cash. Only $1,000 to sell your soul?”
Please do not be naive. Big food, Big Pharma, Big Ag, the Democrat party, and a multitude of leftist organizations and NGOs are actively deploying Fifth Generation Warfare tactics to divide and conquer the Make America Healthy Again movement, and specifically to delegitimize and neutralize both Secretary Kennedy and President Trump’s HHS appointees. Let’s resolve to all try not to help them achieve their objectives?
I beg you. When online, please be sure to act like a mature adult. No matter how pissed off you may be at someone. Don’t let your passion or anger get the better of you. When you interact on social media, this is often done to influence others. Avoid witch hunts, no matter how important the cause. Remember that you are acting as both a role model and an ambassador for your cause. Be like Sun Tzu’s Commander and not like Machiavelli’s Prince. Choose your words wisely. Others are watching and are judging your cause by your actions and words.
Washington DC is functionally the Imperial Capital of the world, and DC politics are the big league. If you are going to gird your loins and enter the big league PsyWar battlefield, remember that you may think you are a player, but more likely than not you are going to get played. So get smart, and maintain professionalism, balance, humility and decorum. You are an idea ambassador, so act the part.
And if you can’t run with the Big Dogs, then stay on the porch.

Autor: CzarnaLimuzyna , 13 maja 2025
Synowa ubeka prowadzi debatę, a na urząd prezydenta Rzeczypospolitej kandyduje syn sbeckiej kapusty. Mamy rok 2025. Coś poszło nam bardzo nie tak. Kawior/X
Wczorajsza debata prezydencka w TVP okazała się podwójnym skandalem. Pierwszym powodem był skład prowadzących debatę złożony z propagandowych wyrobników na czele z panią Schnepf.
Drugim, o wiele poważniejszym powodem były kłamstwa i brednie kandydatów „Koalicji Chlorku Potasu”.
Mimo braku specjalnej sympatii z mojej strony dla panów: Maciaka, Mentzena, Stanowskiego, Bartoszewicza, Nawrockiego oraz dodając do tego grona z większą dozą akceptacji: Jakubiaka, Wocha oraz Brauna, cała ta grupa, w kontraście do zakłamanej grupy lewaków, zasłużyła na miano osób „normalnych”.

Mieliście skończyć z koryciarstwem! Partia Trzaskowskiego obsadza tysiącami aparatczyków Spółki Skarbu Państwa – stwierdził kandydat Zandberg i były to nieliczne chwile prawdy po lewej stronie.
Cała narracja Trzaskowskiego i Hołowni et consortes opierała się na fałszach, kłamstwach i manipulacjach.
Senyszyn skłamała, że do polityki przystąpiła w wieku 47 lat. Jest to nieprawda, bo uczyniła to jako „młoda kołchoźnica” w wieku 26 lat wstępując do PZPR- komunistycznej partii wysługującej się Moskwie.
Trzaskowski kłamał w sprawie pozwu o eksmisję 6 latka. Pozew o wyrzucenie z domu 6-latka złożyło rządzone przez niego miasto stołeczne.
Kandydat Hołownia kłamał w sprawie zdjęcia znaku Polski Walczącej ze ściany Ministerstwa. Dodatkowo skłamał, że “nie ma kwestii migrantów”.
Trzaskowski skłamał, że “nie ma już zielonego ładu”.
Można było odnieść wrażenie, że najważniejszą sprawą, głównym punktem programu lewicy jest aborcja. Trzaskowskiemu bezpieczeństwo Polski skojarzyło się z pigułką „po”. Z jego wywodów potępiających „średniowieczne prawo” wynika, że Hitler i Stalin byli nowocześni, bo pozwalali na aborcje. Aborcyjnym demokratą okazał się również Zandberg optując za „prawem do wyboru”. Hołownia wyraził pogląd, że o zabijaniu w formie „aborcji” powinno rozstrzygnąć referendum.
Temat zabijania w formie” aborcji” rozkręciła pani Schnepf stawiając tezę w pytaniu, że niski poziom urodzeń w Polsce jest związany z brakiem swobody w zabijaniu dzieci.
Zabicie człowieka czyli aborcja do 12 tyg. prawem – postulowała Senyszyn. Poglądy kandydatki Biejat również można spuentować: ”Klapsy to przemoc, a aborcja prawem”
Parafrazując pewnego złośliwego Litwina “Zaiste, lewak na swobodzie największą klęską jest w przyrodzie.”
Jedynym kandydatem, który odważył się powiedzieć wprost o braku niepodległości i chęci jej odzyskania był Grzegorz Braun.
| DR IGNACY NOWOPOLSKI MAY 13 |
Premier Donald Tusk i prezydent Francji Emmanuel Macron podpisali w piątek w Nancy traktat polsko-francuski. Dokument zawiera klauzulę wzajemnego wsparcia w przypadku ataku na któreś z naszych państw. Po jego podpisaniu nastąpiło podpisanie drugiego dokumentu, dotyczącego współpracy w zakresie cywilnej energetyki jądrowej.
Drugie dno traktatu. Chodzi o „ochronę klimatu” wprowadzaną tylną furtką.
Łukasz Warzecha zwrócił uwagę, że traktat zawiera zapisy dotyczące ochrony środowiska i klimatu. W artykule 7 dokumentu czytamy, że obie strony będą dążyć do wspierania i wdrażania wielostronnych instrumentów dotyczących zrównoważonego rozwoju, takich jak Agenda 2030 na rzecz zrównoważonego rozwoju ONZ oraz Porozumienie paryskie.
„Strony współpracują na rzecz szybkiej globalnej transformacji w kierunku neutralnych klimatycznie gospodarek i społeczeństw (…), Strony zobowiązują się do przyczynienia się do osiągnięcia europejskich celów klimatycznych, w tym celu na 2030 rok i neutralności klimatycznej UE do 2050 roku, w sposób zapewniający i zwiększający konkurencyjność europejskiego przemysłu przy jednoczesnym osiągnięciu transformacji społecznej i przemysłowej” – głosi traktat.
Umowa wojskowa z Francją to tylko przykrywka. Rząd Tuska znowu kłamie – mówi, że Zielony Ład zostanie dostosowany do Polski, a tymczasem robi wszystko, co każe Bruksela. „Klimatyczna mafia” nie interesuje się losem zwykłych ludzi, a Tusk i Trzaskowski mają wprowadzić unijne cele Pokaż więcej
A wiedzieli Państwo, że i takie rzeczy są w traktacie polsko-francuskim? Ciekaw jestem, jak to się ma do oficjalnie wyrażanego przez również obecnie rządzących sceptycyzmu wobec polityki klimatycznej UE.
Jak w każdym dziele, którego tyka się Tusk i jego zausznicy, kryje się zdrada, oszustwo i kłamstwo, które są tak oczywiste, że nie wymagają nawet wyjaśnień. Zbrodnicza agenda globalistów została zaakceptowania przez III RP via ten “francuski traktat”!
Ciekawa metoda wprowadzania do Polski międzynarodowych umów organizacji pozarządowych!