O kompetencjach polityków – orędowników energetyki jądrowej | prof. Mirosław Dakowski. 20 minut.

O kompetencjach orędowników energetyki jądrowej | prof. Mirosław Dakowski

21 minut

Czy w Polsce zostanie kiedykolwiek wybudowana elektrownia atomowa?

Czy w Polsce zostanie kiedykolwiek wybudowana elektrownia atomowa?

9.05.2024 Autor: Miroslaw Gajer czy-w-polsce-zostanie-kiedykolwiek-wybudowana-elektrownia-atomowa

Elektrownia atomowa.
Elektrownia atomowa. Zdjęcie ilustracyjne. / foto: Pixabay

W przeprowadzonym niedawno wywiadzie wybitny autorytet w dziedzinie elektroenergetyki, reprezentujący Politechnikę Łódzką profesor Władysław Mielczarski, wylał dosłownie kubeł zimnej wody na rozpalone do czerwoności głowy entuzjastów budowy w Polsce elektrowni atomowych.

Sprawa sprowadza się głównie do tego, że zarówno w Stanach Zjednoczonych, jak i w Europie, energetyka jądrowa jest już zdecydowanie technologią schyłkową.

W Stanach Zjednoczonych nowych elektrowni atomowych nie buduje się w zasadzie już od ponad 30 lat, co dobitnie pokazuje rysunek 1, gdzie kolorem czerwonym zaznaczono skasowane projekty budowy nowych tego typu obiektów.

Rys. 1. W ciągu ostatnich trzydziestu lat w USA oddano do użytku tylko trzy nowe reaktory jądrowe (źródło: https://wysokienapiecie.pl/34750-w-nadchodzacym-roku-polska-wybierze-atomowego-partnera-przynajmniej-tak-twierdzi-rzad/)

Tymczasem w kwestii budowy pierwszej polskiej elektrowni atomowej postawiliśmy właśnie na Amerykanów i na opracowaną przez ich firmę Westinghouse technologię reaktorów typu APD-1000. Tylko, żeby wszystko było jasne, Westinghouse tej pierwszej polskiej elektrowni jądrowej w Lubiatowie-Kopalinie w żadnym wypadku nie wybuduje, ponieważ firma ta realizacją tego rodzaju obiektów po prostu się nie zajmuje.

Od Westinghouse zakupiliśmy tylko dokumentację techniczną, czyli de facto mamy na razie jedynie kilka ton zadrukowanego papieru. Dopiero na podstawie rozważanej dokumentacji technicznej, czyli zakupionej od firmy Westinghouse technologii, tę elektrownię atomową trzeba będzie kiedyś wybudować – według optymistycznych wariantów ma to nastąpić do roku 2036.

I właśnie w tym momencie zaczynają się przysłowiowe „schody”, jak swego czasu zwykł był mawiać generał Bolesław Wieniawa-Długoszowski, zapewne uprzednio sporo wypiwszy.

Problem polega na tym, że żadna z działających na terenie naszego kraju firm nie ma większego doświadczenia w kwestiach związanych z budową tego typu obiektów. W zasadzie nie posiadamy również odpowiednio wyszkolonych w tym celu kadr, ponieważ te, które były tworzone w latach osiemdziesiątych ubiegłego wieku pod kątem budowy elektrowni atomowej w Żarnowcu, dawno już przeszły na emeryturę albo wręcz przeniosły się już do wieczności.

Tymczasem w mediach głównego nurtu sprawa budowy pierwszej polskiej elektrowni jądrowej przedstawiana jest w taki sposób, jakby miała to być budowa jakiegoś zwykłego bloku mieszkalnego, szkoły bądź co najwyżej powiatowego szpitala, a w istocie jest to bardzo złożony proces, wymagający pospinania licznych łańcuchów dostaw i odpowiedniego harmonogramowania prac. [Potrafią zbudować kładkę przez Wisłę, to co im tam “atomy”. MD]

Inne potencjalne kierunki

Skoro nie Amerykanie, to może ktoś inny? Tymczasem w Europie sytuacja nie wygląda o wiele lepiej, co można zobaczyć na rysunku 2. Obecnie elektrownie atomowe w Europie są w stanie wybudować jedynie Francja i Rosja. Oczywiście w naszym przypadku, w obecnej sytuacji politycznej współpraca w tym zakresie z drugim krajem nie wchodzi w ogóle w rachubę. Jednocześnie warto pamiętać, że to właśnie Rosjanie mają już w najbliższej przyszłości przystąpić do rozbudowy istniejącej od dawna w miejscowości Paks węgierskiej elektrowni jądrowej o dwa nowe bloki energetyczne o mocy 1200 MW każdy. Aktualnie Rosja buduje także elektrownię atomową w Turcji. Od Rosji paliwo jądrowe zakupuje ponadto wiele innych krajów europejskich, a także i same Stany Zjednoczone (sic!), co dla wielu czytelników może wydawać się informacją wręcz szokującą.

Potencjalnie elektrownię atomową mogliby nam wybudować Francuzi, którzy posiadają bardzo nowoczesną technologię w postaci produkowanych przez nich reaktorów typu EPR-1600. Jest tylko jeden problem związany przede wszystkim z potencjalnym czasem realizacji tego rodzaju ogromnego przedsięwzięcia. Mianowicie, budowa oddanej przez Francuzów elektrowni atomowej w Finlandii w 2023 roku rozpoczęła się jeszcze w roku 2005, czyli trwała ponad 18 lat – o wiele dłużej niż pierwotnie zakładano. Gdybyśmy zapisali się u Francuzów do kolejki na realizację elektowi atomowej w naszym kraju, to z pewnością by nam ją wybudowali, ale prawdopodobnie dopiero gdzieś w okolicach roku 2045. Jest doprawdy wielką naiwnością sądzić, że w przypadku naszego kraju proces budowy takiej elektrowni przebiegałby szybciej, niż miało to swego czasu miejsce w znacznie bardziej zaawansowanej technologicznie od nas Finlandii.

Rys. 2. Stan rozwoju energetyki jądrowej w Europie (źródło: https://wysokienapiecie.pl/78578-klimat-dla-atomu-w-europie/)

W mediach mówi się także o innej możliwości, gdyż potencjalnie chętni do wybudowania nam elektrowni atomowej we własnej technologii byliby również Koreańczycy. Jednak opcja taka wydaje się obecnie całkowicie nierealna, głównie z tego względu, że technologie koreańskie różnią się diametralnie od technologii stosowanych w Europie, to po prostu jest inna „bajka”. Uzyskanie zgody na wybudowanie na terytorium Unii Europejskiej elektrowni atomowej w technologii koreańskiej wymagałoby zdobycia wręcz niezliczonej ilości różnego rodzaju certyfikatów i pozwoleń ze strony europejskich agencji atomistycznych, a proces ten ciągnąłby się zapewne latami.

Gonienie „króliczka”

Jak wynika z zamieszczonych powyżej rozważań, nie jest rzeczą bynajmniej definitywnie już przesądzoną, że jakakolwiek elektrownia atomowa w naszym kraju w ogóle powstanie. Zresztą historia budowy elektrowni atomowej w Polsce przypomina przysłowiową pogoń za „króliczkiem”. Ale, być może, w tym całym szaleństwie jest jednak jakaś metoda, bo prawdopodobnie nie chodzi tutaj o to, aby tego „króliczka” kiedyś wreszcie złapać, ale właśnie by gonić go… A swoją drogą, ile to już miliardów złotych na to „gonienie króliczka” w Polsce wydano? Ile ktoś na tym zarobił… I co z tego w sumie mamy? Wszak na to ostatnie pytanie można odpowiedzieć zaledwie jednym rzeczownikiem…

W tym miejscu należałoby przede wszystkim postawić pytanie, po co właściwie potrzebna nam jest ta elektrownia atomowa i dlaczego koniecznie chcemy ją w naszym kraju wybudować? I właśnie tutaj dochodzimy do sedna sprawy.

Otóż przyczyną tego całego „zamieszania” i po prostu „zawracania sobie głowy” niedostępnymi dla nas obecnie technologiami jądrowymi jest podjęcie swego czasu fundamentalnej decyzji, dotyczącej całkowitego porzucenia w polskiej energetyce paliw kopalnych – w pierwszym rzędzie węgla, a następnie docelowo również i gazu ziemnego, ponieważ w zamyśle „utopistów”, którzy podpisali tego rodzaju zobowiązania, wszystko ostatecznie w Polsce ma być „zielone”, a najlepiej byłoby, gdyby już w roku 2040 emisja dwutlenku węgla została zredukowana aż o 90 proc.

Wiara w to, że taka redukcja emisji dwutlenku węgla jest w ogóle możliwa, to po prostu całkowite ignorowanie obowiązujących powszechnie w świecie, w którym żyjemy, praw fizyki. To wszystko są mrzonki i jakieś fantasmagorie, to jest po prostu niewykonalne, no chyba, że mamy cofnąć się cywilizacyjnie wręcz do epoki przedprzemysłowej, gdy antropogeniczna emisja dwutlenku węgla była jedynie śladowa.

Skoro uprzednio ktoś podpisał w imieniu narodu polskiego tego rodzaju zobowiązania, to teraz mamy przysłowiową „żabę”, którą musimy już w najbliższej przyszłości w jakiś sposób zjeść, a że w zasadzie w ogóle nie wiemy, jak ją ugryźć, próbujemy zatem dosłownie wszystkiego (choćby i energetyki jądrowej) – wszak „tonący nawet brzytwy się chwyta”.

Aby zrozumieć, w czym rzecz, wystarczy spojrzeć na rysunek 3, na którym pokazano wykres, przedstawiający, jak wyglądał polski miks energetyczny w 2023 roku.

Rys. 3. Polski miks energetyczny w 2023 roku (źródło: https://energy.instrat.pl/weglowe-podsumowanie-2024-02-22/)

Jak widać, ze spalania węgla (kamiennego i brunatnego) pochodzi łącznie aż 61 proc. wytworzonej w Polsce energii elektrycznej. Kolejne jej 10 proc. pochodziło ze spalania gazu ziemnego, a prawie 5 proc. ze spalania biomasy. Tymczasem tzw. “bezemisyjne” źródła energii (w rzeczywistości coś takiego nie istnieje, bo co przykładowo choćby z węglem spalonym w celu wytopienia stali i wypalenia cementu na fundamenty wiatraków i budowę zapory elektrowni wodnej?) wyprodukowały zaledwie 22 proc. zużywanej w kraju energii elektrycznej.

Do ukazanych na rys. 3 bezemisyjnych źródeł energii elektrycznej zaliczane są wyłącznie elektrownie wodne, wiatrowe i fotowoltaika. Co ciekawe, nie zalicza się tam już z jakichś powodów biomasy, być może dlatego, że jest to de facto „młodsza siostra” węgla.

Pułapka bezemisyjnych źródeł energii

Udział energetyki wodnej w polskim miksie energetycznym jest znikomy (zaledwie 1,5 proc.) i nie ma żadnych możliwości istotnego zwiększenia jego udziału w przyszłości, gdyż po prostu jesteśmy krajem raczej ubogim w zasoby wodne. Z kolei fotowoltaika odpowiedzialna jest za 6,9 procent produkcji energii elektrycznej w Polsce, przy czym łączna moc zainstalowana w panelach przekroczyła już wartość 17 GW (dla porównania największa polska elektrownia w Bełchatowie ma nieco ponad 5 GW). Ktoś może naiwnie rozumować, że gdyby podwoić całkowitą moc zainstalowaną w polskich panelach fotowoltaicznych, czyli zwiększyć ją do wartości 34 GW, to automatycznie udział fotowoltaiki w polskim miksie energetycznym również ulegnie podwojeniu i osiągnie w związku z tym wartość 13,8 proc.

Nic bardziej mylnego! To tak po prostu nie działa. W przypadku fotowoltaiki stoimy obecnie już właściwie pod ścianą, o czym najlepiej świadczy fakt, że w marcu, czyli w okresie, gdy okres wzmożonej generacji mocy w instalacjach fotowoltaicznych właściwie na dobre nawet się jeszcze nie zaczął, Polskie Sieci Elektroenergetyczne S. A. (PSE) musiały aż w sześciu dniach tego miesiąca wydać specjalny komunikat o tzw. nierynkowym redysponowaniu mocy ze źródeł fotowoltaicznych, co po prostu sprowadza się do nakazu natychmiastowego odłączenia od sieci przesyłowych wybranych farm fotowoltaicznych. Tego rodzaju komunikat został wydany także w dniu 1 kwietnia 2024 roku i nie był to z całą pewnością prima aprilis. Z jego treścią czytelnik może zapoznać się na rysunku 4.

Rys. 4. Przykładowy komunikat PSE o nierynkowym redysponowaniu jednostek wytwórczych w KSE (źródło: https://www.pse.pl/home)

Analogiczny komunikat wydano zresztą w dniu 7 kwietnia 2024 roku, gdy na rynku pojawiły się przez trzy kolejne godziny ujemne ceny energii elektrycznej, co pokazano na rysunku 5. Taki stan rzeczy stanie się już prawdopodobnie żelazną regułą także i w kolejne weekendy, zapewne aż gdzieś do końca września.

Rys. 5. Ujemne ceny energii elektrycznej w godzinach okołopołudniowych w dniu 7 kwietnia 2024 (źródło: https://www.pse.pl/home)

Za tego rodzaju przymusowe odłączenie farm fotowoltaicznych od sieci przesyłowych ich właścicielom wypłacane jest przez PSE stosowne odszkodowanie. Takie postępowanie jest jednak absolutną koniecznością, ponieważ w przeciwnym wypadku nadmiar wprowadzonej do systemu elektroenergetycznego mocy spowodowałby dosłownie jego „eksplozję”, co skończyłoby się ostatecznie blackoutem na terenie całego kraju.

Podobnie sytuacja wygląda w przypadku elektrowni wiatrowych. W najbliższych latach postawienie kolejnych wiatraków lądowych oraz zainstalowanie ponad 7 GW w wiatrowych farmach morskich spowoduje, że w okresie przechodzenia frontów atmosferycznych kilka gigawatów generowanych przez wiatraki będzie musiało zostać przymusowo odłączonych od sieci z tego samego powodu, co wspomniana uprzednio fotowoltaika.

W związku z tym w naszym kraju nie ma już większych możliwości zwiększenia udziału w miksie energetycznym wymienionych źródeł „bezemisyjnych” – być może uda się ostatecznie uzyskać z nich łącznie około 30 proc. W ostatnim czasie różnej maści „eksperci” (najczęściej po jakichś studiach humanistycznych) głoszą powszechnie tezę, jakoby „cudownym” rozwiązaniem, pozwalającym w sposób istotny zwiększyć udział OZE w miksie energetycznym, było upowszechnienie tzw. „wielkoskalowych” magazynów energii. Osoby głoszące tego typu poglądy prawdopodobnie w ogóle nie odróżnią mocy od energii, a ponadto nie znają jednostek wielkości fizycznych i nie mają przede wszystkim pojęcia o rzędach wielkości, którymi operuje się w elektroenergetyce.

Dobowe zapotrzebowanie na energię elektryczną w Polsce przekracza wartość 500 GWh, a zdolność do magazynowania energii elektrycznej przez średniej wielkości elektrownię szczytowo-pompową Porąbka-Żar wynosi tylko 2 GWh. Gdyby jedynie 20 proc. dobowego zapotrzebowania na energię elektryczną w naszym kraju miało być pokrywane z magazynów energii (ponad 100 GWh), to takich elektrowni szczytowo-pompowych jak Porąbka-Żar potrzebowalibyśmy przynajmniej 50. Jest to ilość wręcz niewyobrażalna! W całym kraju trudno byłoby wskazać nawet tyle potencjalnych lokalizacji pod budowę takich potężnych obiektów hydrotechnicznych, a o wysiedleniu tysięcy ich mieszkańców nawet nie wspominając. Ponadto, uwzględniając fakt, że budowa elektrowni Porąbka-Żar trwała około 10 lat, to nawet gdyby budować w Polsce równolegle pięć tego typu magazynów energii, co i tak byłoby niebywałym wręcz wyczynem, to potrzebne ostatecznie 50 elektrowni szczytowo-pompowych mielibyśmy ukończone dopiero po 100 latach!

[Dodaję, bo prof. Mielczarski zawsze o tym zapomina, że są znane technologie magazynowania energii [elektrownie szczytowo – pompowe na wahania dobowe, wodór [też w magazynach podziemnych, jak metan] , metody chemiczne. Nie porównuj, Kolego, z całkowitym zapotrzebowaniem, lecz z jego wahaniami, tak dobowymi, jak sezonowymi !! MD]

Namawiam do nich “rządzących” bałwanów od 35 lat. Mirosław Dakowski].

Gaz zamiast węgla?

Jeśli mamy docelowo całkowicie zrezygnować z węgla, z którego pozyskujemy 61 proc. wytwarzanej w naszym kraju energii elektrycznej, to w pierwszym rzędzie należy odpowiedzieć sobie na pytanie, czym właściwie mamy go zastąpić? Teoretycznie mógłby być to gaz ziemny, z którego pozyskujemy obecnie 10 proc. konsumowanej w Polsce energii elektrycznej. Jednak nasze krajowe zasoby tego surowca energetycznego są niewielkie i związku z tym skazani jesteśmy na jego import. Taki stan rzeczy grozi tym, że w pewnym momencie możemy znaleźć się w takiej sytuacji, jak niegdyś Władysław Gomółka, który podobno ubolewał, że „gdybyśmy mieli więcej blachy, to produkowalibyśmy więcej konserw, ino mięsa nie mamy…”. My z kolei prawdopodobnie nie mielibyśmy dodatkowych kilkunastu miliardów metrów sześciennych gazu ziemnego dla nowo wybudowanych bloków elektrowni gazowych.

Wnioski końcowe

Obecnie wydajemy w kraju miliardy złotych na modernizację armii, co należy uznać ze wszech miar za słusznie, ponieważ bezpieczeństwo militarne kraju jest bardzo ważne. Niestety, prawdopodobnie niewiele osób zdaje sobie sprawę, że równie ważne jest bezpieczeństwo energetyczne kraju. Zresztą oba rodzaje bezpieczeństwa są ze sobą ściśle powiązane, bo jeśli chroniczne niedostatki podaży energii elektrycznej doprowadzą finalnie do wystąpienia potężnego kryzysu i w jego efekcie upadku gospodarki całego kraju, to fakt ten wpłynie w oczywisty sposób również na zdolności obronne całego państwa. Gwałtowny spadek PKB spowoduje, że po prostu nie będzie już pieniędzy na konieczne zakupy sprzętu dla armii i utrzymanie jej odpowiednio wysokiego stanu liczebnego. Załamie się także produkcja krajowego przemysłu zbrojeniowego.

Co zatem w zaistniałej sytuacji należy zrobić? Przede wszystkim trzeba raz na zawsze porzucić mrzonki związane z utopijną wizją możliwości całkowitego odejścia w polskiej elektroenergetyce od węgla. W kroku kolejnym należy wyrzucić ostatecznie do kosza plany likwidacji największej polskiej elektrowni cieplnej w Bełchatowie. Wręcz przeciwnie, wszystkie 11 bloków tej elektrowni o mocy 360 MW powinno zostać wymienione na nowoczesne bloki nadkrytyczne o półtora razy większej sprawności, niż mają te pracujące obecnie. Po takiej wymianie całkowita moc rozważanej elektrowni powinna zostać podniesiona do przynajmniej 8 GW. W ten sposób, spalając w Bełchatowie mniej więcej tę samą ilość węgla co obecnie, otrzymalibyśmy prawie 3 GW dodatkowej mocy elektrycznej, a jest to w zasadzie tyle samo, ile wynosi moc planowanej w Lubiatowie-Kopalinie elektrowni atomowej. Czyli po wymianie bloków elektrowni w Bełchatowie na nowoczesne bloki nadkrytyczne o odpowiednio większej mocy, 3 GW dodatkowej mocy elektrycznej mielibyśmy właściwie za darmo i żadna kontrowersyjna budowa elektrowni atomowej nie byłaby w naszym kraju w ogóle potrzebna.

Na rysunku 6 przedstawiono przewidywania PSE odnośnie przyszłego deficytu mocy dyspozycyjnej w polskim systemie elektroenergetycznym, który wywołany będzie likwidacją elektrowni węglowych. Jak widać, w roku 2040 spodziewany jest deficyt w wysokości ponad 13 GW. Zatem, aby przywrócić bilans mocy w krajowym systemie elektroenergetycznym, trzeba będzie w tym celu wyłączyć dosłownie połowę Polski. To wywoła wręcz niewyobrażalną katastrofę!


Rys. 6. Przewidywane braki mocy dyspozycyjnej w nadchodzących latach (źródło: https://businessinsider.com.pl/gospodarka/energii-w-polskiej-sieci-moze-zabraknac-operator-policzyl/57yv41h)

Nawet gdyby w roku 2040 zaczęły z pełną mocą pracować wszystkie trzy bloki elektrowni atomowej w Lubiatowie-Kopalinie o łącznej mocy 3 GW, to i tak deficyt mocy dyspozycyjnej przekraczałby 10 GW – wielkość wręcz niewyobrażalna.

Warto na koniec porównać jeszcze koszty budowy elektrowni węglowych z elektrownią atomową. Otóż budowa bloku węglowego o mocy 1 GW kosztuje obecnie około 8 miliardów złotych, a koszt budowy bloku jądrowego o tej samej mocy przekracza grubo 40 miliardów.

Ponadto warto jest wiedzieć, że na rynku wydobycia uranu w nadchodzących latach spodziewany jest potężny deficyt, co można zobaczyć na rysunku 7.

Rys. 7. Przewidywany deficyt na rynku wydobycia uranu w nadchodzących latach (źródło: https://independenttrader.pl/top10-wydarzen-2023-roku-z-perspektywy-inwestora-cz-1.html)

W związku ze spodziewanym deficytem uranu cena tego surowca energetycznego może już w niedalekiej przyszłości mocno wystrzelić w górę, ponieważ elektrownie będą skłonne zapłacić za niego dosłownie każdą cenę, bo jeśli wybudowało się już blok jądrowy za ponad 40 miliardów złotoch, to nie zrobiono to w tym celu, aby stał teraz bezużytecznie.

Zatem nasze nadzieje na tanią energię elektryczną pochodzącą z “pierwszej polskiej elektrowni atomowej” najprawdopodobniej już niedługo pękną jak bańka mydlana.

O odpadach radioaktywnych z ew. reaktorów w Polsce. To tykająca bomba jądrowa, której zapalnik został starannie schowany.

Gdzie są “bezpieczne mogilniki”?

O odpadach radioaktywnych w Polsce. Decyzje łobuzów i dyletantów. A pewnie też łapowników. To tykająca bomba jądrowa, której zapalnik został przed nami starannie schowany.

Mirosław Dakowski. 22. XII. 2022.

Od kilku dziesięcioleci w Polsce nie tyle decyzje w sprawach energetyki jądrowej, co propaganda na ten temat, zlecana jest niefachowcom. Decyzje istotne podejmowane są chyba daleko i przekazywane „do wykonania”.

Przez jakiś czas w drugim dziesięcioleciu XXI wieku próbą wykonywania formalnie zajmowali się geodeci z zawodu – Aleksander Grad z małżonką. Cytuję z tamtych czasów, już po kompromitacji: „Aleksander Grad złożył dymisję z funkcji prezesa spółki PGE EJ 1, Grad zostanie członkiem Rady Nadzorczej Tauron Polska Energia”. Potem, bezkarnie, bez śledztwa o wyjaśnienie, co zbudowano za użyte nasze 200 [ponad] milionów złotych – przeszli do biznesów prywatnych. Pozatem: Żona niejakiego GRADA [byłego ministra] ma zgarniać kokosy przez 30 lat!

Powtórzę, bo to charakterystyczne dla tematu: W tym czasie na propagandę pro-jądrową wydano i zwinięto ponad 200 000 000 zł, bez żadnych decyzji pozytywnych, merytorycznych.

W tym mniej więcej czasie również pewna pańcia, mówię o pani Trojanowskiej, która nie miała żadnych publikacji z energetyki jądrowej, była „szefową od spraw energetyki jądrowej”, a pieniądze i ułatwienia wystąpień w telewizjach i na konferencjach na propagowanie otrzymywał podszywający się pod profesurę propagandzista [od lat 60-tych zeszłego wieku !! ] Andrzej Strupczewski, który niestrudzenie kłamał – i dalej kłamie. Pisaliśmy o tym wielokrotnie. Skąd się wzięła Hanna Trojanowska? Przed dziesięcioleciem pisałem : Polowanie na profesurę profesora – a poszukiwanie prawdy .

Również w poprzednich dziesięcioleciach za biznes kupowania energetyki jądrowej wziął się niejaki Jacek M, zbieżność nazwisk z kanclerzem Niemiec jest zapewne przypadkowa, więc ją pominę. Otóż ten człowiek wziął ogromne prowizje, komuś obiecując, że przez swoje możliwości w rządzie przepchnie zakup przez Polskę jakiś reaktorów energetycznych. Gdy zaś się okazało się, że we władzach państwa jest skompromitowany jako agent [nieistotne już jakich mocarstw], żalił się swoim [i naszym] znajomym, skąd weźmie pieniądze na oddanie tej prowizji, które już przepuścił [przy wódeczce mówił kumplom, że to 5% od wartości kontraktu…]. No, ale życzliwi opiekunowie z zagranicy uczynili go, pewnie w nagrodę, prezesem jakiegoś banku, chyba się nazywał Solidarność- Rothschild ?

Obecnie w Polsce również jest dużo propagandy, pojawiają się artykuły żurnalistów, którzy najróżniejsze bajeczki podają do wierzenia jako „niewątpliwą prawdę”. Któryś z nich, nie pamiętam czy to był pan Wątróbka, czy Wiech, mówił o tym, że nie powinniśmy się obawiać o pozostające po pracy reaktorów odpady radioaktywne, bo tym zajmą się Panowie z zagranicy.

Ostatnio, w grudniu 2022 roku ujawniono, że narzucany przez bankruta jądrowego z Ameryki, Westinghouse kontrakt na budowę paru elektrowni jądrowych, nie zawiera jednak klauzuli zwrotu i ewentualnie utylizacji wypalonego paliwa przez Amerykanów.

Jednym z kłamstw szerzonych przez propagandystów jest to, że mówią: przecież można w zakładach utylizacji wypalonego paliwa odzyskać znajdujące się w paliwie pierwiastki rozszczepialne jak uran i wszystkie izotopy plutonu, „co rozwiązuje kwestię”.

Jest w tym totalna nieznajomość rzeczy i jednocześnie próba bezczelnego kłamstwa. Mianowicie, po pierwsze w zakładach tego typu jak la Hague we Francji odzyskiwano rzeczywiście pierwiastki rozszczepialne, ale były z tym związane ogromne koszty, oraz wiele spowodowanych przez radioaktywność, śmierci pracowników. To również generuje ogromne koszty. Zakład miał być zamknięty z tych powodów. Podobny zakład istniał też w Japonii, ale również okazał się tak niebezpiecznym, jak i niezwykle drogim w użytkowaniu.

Natomiast najważniejsze w tym jest to że to były zakłady tylko do wydzielenia, odzyskania części pierwiastków rozszczepialnych, właśnie jak uran i pluton.

[The non-recyclable part of the radioactive waste is eventually sent back to the user nation.]

Natomiast pozostaje cała masa fragmentów rozszczepienia [ponad 90% rozpadów w zużytym paliwie], która z powodu swojej radioaktywności będzie wydzielała ciepło, a również jeszcze groźniejsze promieniowania alfa i gamma, trwające niektóre przez dziesiątki lat, inne przez dziesiątki tysięcy lat [jak pluton-239, czas połowicznego rozpadu to 24 tysiące lat].

Otóż nigdzie na świecie nie ma składowisk, w których wysoko promieniotwórcze izotopy mogłoby być bezpiecznie składowane przez najbliższe 10 lat czy 50 000 lat !! Przeczytałem teraz, szukając materiałów do tego artykułu, informacje w jakiejś prasie pseudo-naukowej w Polsce, że – jakżeż – w Stanach Zjednoczonych jest Waste Isolation Pilot Plant, we wnętrzu skał granitowych miejsce składowania „odpadów radioaktywnych bezpieczne, do którego przywożą w beczkach odpady radioaktywne, są tam starannnie sprawdzane i składowane” – właśnie we wnętrzu masywu granitowego. Byłem poruszony.

Dopiero na koniec tego pochwalnego artykułów zauważyłem, że dotyczy to bardzo nisko aktywnych czyli nisko skażonych elementów jak jakieś rękawiczki, szpitalne tampony, fartuchy osób, które mogły otrzeć się o promieniotwórcze izotopy i podobne elementy. Są to elementy nie wymagające chłodzenia czyli bardzo nisko aktywne. Pozostałości po paliwie jądrowym są miliony a może nawet miliardy razy bardziej aktywne i one wymagają stałego chłodzenia przez najbliższe tysiące lat.

=================================

A sowieci wiedzieli lepiej, oni niczego się nie boją:

Potworną katastrofą składowiska odpadów radioaktywnych, ukrywaną nawet przed rosyjskimi fizykami jądrowymi, był wybuch [termiczny, nie jądrowy !!], w Kisztym w kombinacie Majak [na Uralu]. 29 września 1957 r. wybuchły zbiorniki z radioaktywnymi odpadami. Siła wybuchu odpowiadała 70-100 tonom trotylu. Chmura radioaktywna objęła Czelabińsk, obwód swierdłowski i tiumeński. Promieniowanie osiadło na powierzchnia 20 tys km2, 5000 ludzi dostało dawkę powyżej 100 rentgenów. [To dane sowieckie, znacznie zaniżone].

[Parę lat później był tam następny “chemiczny” wybuch – równie groźny, równie utajniony]

=========================

Koncern Westinghouse, który stara się nam w Polsce wepchnąć swoje reaktory, których nikt na świecie praktycznie nie kupuje, ma jednak orędowniczkę w postaci takiej pani Żorżety, która po zwinięciu majątku trzech kolejnych mężów stała się na starość damą i dyplomatką. Parę lat temu była ambasadorem Stanów Zjednoczonych w Polsce, i z wielką nieudolnością i bezczelnością narzucała premierowi, rządowi między innymi konieczność zakupienia od jej kolegów z Westinghouse reaktorów jądrowych.

Okazuje się że gadania takiej pańci – w dziedzinie nauk ścisłych i logiki – totalnej idiotki, zostały przez władze w Polsce poważnie wzięte pod uwagę! Ostatnio podobno już został parafowany czy nawet podpisany kontrakt. Jednak, jak dowiedzieliśmy się z przerażeniem, nie ma tam klauzul o odbiorze wypalonego paliwa przez kontrahenta amerykańskiego.

Wskazuje to, że po stronie polskiej tą sprawą zajmują się tylko dyletanci, socjologowie, politycy i podobne nieuctwo. Głosy i wskazania uczonych są ignorowane.

Powtarzam więc z uporem;

Na świecie w roku 2022 nie ma [jeszcze??] ani jednego składowiska na elementy wysokoaktywne, czyli na wypalone paliwo z reaktorów, które by zapewniało bezpieczeństwo na lat kilkadziesiąt, nie mówiąc już o bezpieczeństwie i zapewnieniu energii do chłodzenia tych elementów na przestrzeni lat kilkuset. Czy warto wspominać, podkreślać, przypominać, że konieczne byłoby zapewnienie takiego bezpieczeństwa co najmniej na parę tysięcy lat? Dziś znalazłem następujące zdanie: „Finlandia jest pierwszym i jedynym krajem na świecie, który rozpoczął budowę stałego składowiska odpadów radioaktywnych na swoim terenie”. https://biznesalert.pl/finlandia-biznes-magazynowanie-odpadow-radioaktywnych/

Czy więc Polska skazana jest na naśladowanie tylu nieszczęsnych krajów, które nie wiedzą, co zrobić z piekielnie promieniującym wypalonym paliwem? Przecież w Fukushima jednym z najtrudniejszych problemów po katastrofie z 11 marca 2011 było i dalej jest – stopienie się [meltdown] zużytych prętów paliwowych MOX, składowanych „tymczasowo” na piętrze budynku reaktora nr 4.

Co chcecie zrobić, idioci, z gorącym kartoflem, tfu, gorącym tak termicznie, jak i jądrowo, rdzeniem?? Rdzeniami !!??!!

Jakoś to będzie” ???

================

Przed 11 laty pisałem: Gdzie, jak i za ile będzie składowane paliwo?

            O tym, gdzie, jak i za ile będzie składowane wypalone paliwo, ile realnie kosztować będzie zabezpieczenie na wieczne czasy zużytego reaktora, zwolennicy koncepcji jądrowej nie wspominają. Nieznany mi jest sposób uwzględniania kosztów śmierci dziesiątków tysięcy górników rud uranowych i pracowników zakładów wzbogacania uranu i oczyszczania plutonu. A koszty chorób? W analizie takiej muszą pozatem być jawnie uwzględniane tak koszty inwestycyjne, eksploatacyjne, jak i realne koszty paliwa.

Tylko takie ‘uogólnione koszty’ można i należy porównywać z kosztami produkcji energii z różnych źródeł kopalnych, z energii odnawialnych, czy też z kosztami zwiększenia potencjału energetycznego poprzez poszanowanie energii.

==================

Dotąd nie wyciągnięto żądnych wniosków… Potwierdzam 26 kwietnia 2024, w 38-mą rocznicę wybuchu jądrowego w Czarnobylu, którego tragiczne skutki ciągle obciążają Białorusinów i Ukraińców.

Niedoszłe energetyczne El Dorado

Wokół kosztów Energetyki Jądrowej

Mirosław Dakowski, maj 2011

Wieloznaczność pojęcia KOSZTY

Gdy kupujemy jaja czy jabłka na targu, wybieramy: towar powinien wyglądać jak świeży, kobiecie sprzedającej powinno dobrze patrzeć z oczu, najlepiej – powinna nam być znana choć od miesięcy. Wtedy wybieramy towar tańszy i płacimy od razu. Uczenie nazywa się to OVN (OVer Night).

Ja mam zwyczaj dodawać przekornie: Kupiłem taniej i lepszy produkt. Często jest to prawdą. Tak naturalne reguły stosują się jednak tylko do prostych zakupów.

            Gdy młodzi (lub względnie młodzi) chcą kupić dom – w obecnych czasach zwykle muszą rozejrzeć się za kredytem. Czyli – kupić najpierw pieniądze, za przyszłe zobowiązania. Tu już powyższe kryteria są trudne do spełnienia. Sprzedawca pieniędzy to zwykle anonimowy BANK, warunki, jakie stawia, są zwykle dla normalnego człowieka mało zrozumiałe, część z nich (najważniejsza!) jest ukryta w postaci t.zw. fine print (drobny druczkiem). Raty, zmienne stopy, stopy wymiany, czy jakieś spekulacje na giełdzie określają ostateczny koszt zakupu naszego domu. Jest on zwykle znacznie, często wielokrotnie wyższy, niż przy zakupie za gotówkę. A kupujemy od rekino-podobnego, anonimowego banku, lub „od państwa”, cokolwiek by to ostatecznie znaczyło.

„Nietrafione inwestycje”

            Gdy w swojej bezgranicznej bezczelności „tamci” (zwani eufemistycznie „finansistami”) się przeliczą, to padają nie tylko wielkie sieci przedsiębiorstw pożyczkowych  (np. Fannie Mae and Freddie Mac), lecz i miliony kredytobiorców, czyli ludzi:

Wynagrodzenie rabusia: 400 mln dol. : „…Podczas zeznań przed komisją Kongresu, jeden z większych złodziei – szef upadłego banku inwestycyjnego Lehman Brothers, Richard Fuld Jr, przyznał, że otrzymał z firmy w ramach wynagrodzenia za pracę 400 mln dol. I pieniądze te może zachować dla siebie, mimo że doprowadził do bankructwa bank, a do ruiny miliony ludzi!…”

Padają też setki banków realizując przy tym zyski prezesów i rad nadzorczych. A mózgi tego rabunku np. Alan Greenspan (ponoć z Bełżca) i później Ben Shalom Bernanke – inkasują swoje potwornej wysokości prowizje i „przepraszają za nieudane inwestycje”. Miliony ludzi tracą dorobek życia.

Pojęcie „ceny” czegokolwiek traci w tej sytuacji sens.

Dochodzimy do transakcji zawieranych między konsorcjami banków, a np. rządami państw. Są jeszcze bardziej niejasne i zagmatwane. Przypomnę w charakterze ilustracji, że na początku lat 90-tych dług po PRL-u, po epoce Gierka, który jednak kazano nam spłacać, wynosił 23 miliardy dolarów. Niedługo narósł do 42 miliardów ówczesnych dolarów. O absurdach, których my, zwykli płatnicy, nie rozumieliśmy i nie rozumiemy, świadczą m.inn. następujące fakty: Papiery dłużne po-PRL-owskie chodziły na światowych rynkach wtórnych w cenie 11-16 % ich wartości nominalnej (por. FOZZ). Komuś się ten handel opłacił. Potem wielomiliardowe pakiety długów „skonsolidowano” (używano były też inne słowa-wytrychy), obniżono dwukrotnie (czyli do połowy!!), a banki i państwa, które „Gierkowi” pożyczały i tak miały ogromne zyski.

            Podobnie jest teraz z „bankructwem” Islandii, Hiszpanii czy Grecji w UE.

            Dla przykładu z dziedziny EJ: w USA dla ożywienia zamówień na elektrownie jądrowe rząd dawał gwarancje kredytowe (przejmował więc ryzyko – ale na barki obywateli). Pozwolił również, by urzędy regulujące ceny zgodziły się na nakładanie zwiększonych opłat na konsumentów. Powstał paradoks: „tańsza energetyka jądrowa –wyższe ceny energii elektrycznej”.

Olkiluoto i Flamanville

[Poniższe, zaznaczone italikiem analizy i rozumowania wzięte są z pracy: Steve Thomas Ekonomika energetyki jądrowej, odnośnik na dole artykułu *)  ]

Te dwie elektrownie są szczególnie istotne, ponieważ stanowią jedyne obiekty generacji III+, które pozwoliły na zebranie już pewnych do­świadczeń – chociaż jest to doświadczenie jedy­nie w zakresie budowy, a nie eksploatacji.

Olkiluoto

Fińskie zamówienie na Olkiluoto 3 przemysł jądrowy postrzegał jako szczególnie ważne, po­nieważ zdawało się przeczyć znanej prawdzie, że liberalizacji rynków nie da się pogodzić z za­mówieniami na siłownie atomowe. Złożone 3 grudnia 2003 roku zlecenie na budowę reaktora Olkiluoto 3 było pierwszym zamówieniem w Eu­ropie Zachodniej i Ameryce Północnej od czasu realizacji obiektu Civaux 2 we Francji (1993) oraz pierwszym zamówieniem na reaktor generacji III/III+ pochodzącym spoza regionu Pacyfiku. Od 1992 roku fiński sektor jądrowy starał się uzyskać zgodę parlamentu na piątą instalację w kraju. Pro­jekt uzyskał ostatecznie akceptację w 2002 roku i bardzo ożywił całą branżę, a zwłaszcza koncern Areva NP. Przedstawiciele sektora zakładali, że obiekt ten będzie po ukończeniu instalacją poka­zową i źródłem referencji dla potencjalnych przy­szłych nabywców reaktorów EPR.

Finlandia jest częścią nordyckiego rynku energetycznego, obejmującego także Norwegię, Szwecję i Danię. Region ten uważa się powszech­nie za najbardziej konkurencyjny rynek energii na świecie. Finlandia cieszy się także dobrą opi­nią jako kraj eksploatujący już na swoim teryto­rium cztery reaktory, więc pojawiły się wielkie na­dzieje znalezienia odpowiedzi na liczne pytania związane z “renesansem energetyki jądrowej”. Jeżeli jednak przyjrzymy się tej transakcji bliżej, okaże się, że zawiera ona kilka elementów, które dowodzą, że nie została zawarta na warunkach reprezentatywnych dla pozostałych rynków.

Podana w 2004 roku cena kontraktowa Olkiluoto 3 wynosiła 3 mld EUR za elektrownię o mocy 1 600 MW. Następnie w publikacjach pojawiały się kwo­ty 3,2 mld oraz 3,3 mld EUR, Fiński organ dozoru jądrowego STIJK zatwierdził plany bezpieczeństwa obiektu w marcu 2005 roku, a w sierpniu 2005 roz­poczęto pierwsze istotne prace budowlane. W cza­sie gdy podpisywano kontrakt, jego cena stanowiła równowartość ok. 3,6-4 mld USD (w zależności od przyjętej wartości kontraktu), albo w przeliczeniu ok. 2250-2475 USD/kW (przy kursie 1 EUR= 1,2 USD). Koszt ten obejmował finansowanie projektu oraz dwa rdzenie reaktora; bez uwzględnienia odsetek kapitałowych i uwarunkowanych inflacją wzrostów cen (mówi się również o cenie “Overnight”) koszty za kilowatogodzinę byłyby zatem trochę niższe, chociaż koszty finansowe – o czym poniżej – przy bardzo ni­skim oprocentowaniu kredytu (2,6%) były niskie.

Chociaż opublikowane koszty znacznie prze­wyższały docelową wartość dla branży, podawaną jeszcze kilka lat wcześniej (1 000 USD/kW), krytycy i tak postrzegali je jako próbę przyciągnięcia klien­tów atrakcyjną ceną. Areva NP próbowała namówić EDF oraz przedsiębiorstwa niemieckie od końca lat 90. XX wieku do złożenia zamówienia na EPR i istniały obawy, że w przypadku nieotrzymania w miarę szybko żadnego zlecenia zacznie tracić kluczowych pracowników, a sama konstrukcja stanie się przestarzała. Areva NP potrzebowała także swoistego “okna wystawowego” dla technolo­gii EPR, a Olkiluoto 3 mogłoby posłużyć jako źródło referencji przy kolejnych zamówieniach. Dodat­kową zachętą było to, że na życzenie klienta Areva zaoferowała projekt “pod klucz”, z gwarancją stałej ceny końcowej, a także wzięła na siebie odpowie­dzialność za zarządzanie budową oraz za obiekty towarzyszące, czyli znacznie większy zakres prac niż tylko dostarczenie “części jądrowej” obiektu. Były to zadania, w których realizacji Areva nie miała wprawy. W przypadku 58 reaktorów PWR dostar­czonych przez poprzednika Arevy NP (Framatome) do Francji oraz na rynki zagraniczne (m.in. do Chin i RPA) tymi pracami i usługami zajmował się EDF.

Jak wynika z innych źródeł, projekt Olkilu­oto borykał się z poważnymi trudnościami od rozpoczęcia budowy [por. Nabici w REAKTOR (Finowie) ]. W marcu 2009 roku przy­znano, że ma on co najmniej trzy lata opóźnienia i przekroczył planowane koszty o 1,7 mld EUR. W sierpniu 2009 roku Areva NP ujawniła, że sza­cunkowe koszty osiągnęły poziom 5,3 mld EUR, co przy kursie wymiany 1 EUR=l,35 USD ozna­czałoby w przeliczeniu 4 500 USD/kW.

Kontrakt stał się także przedmiotem zażartego sporu mię­dzy Arevą NP i fińskim klientem, Teollisuuden Voitna Oy. Areva NP domaga się odszkodowania w wysokości ok. 1 mld EUR za rzekome błędy TVO, które z kolei – w kontr-pozwie z 29 stycznia 2009 roku – żąda od Arevy 2,4 mld EUR za opóź­nienia w realizacji projektu.

Nie wydaje się prawdopodobne, żeby udało się rozwiązać wszystkie problemy, które doprowadzi­ły do opóźnień i przekroczenia budżetu. Ostatecz­ny koszt projektu będzie znacznie wyższy niż pla­nowano. Rezultatem pozwu i kontr-pozwu Arevy i TVO będzie ustalenie – w ramach arbitrażu – jaka część nadwyżki kosztów przypadnie na daną fir­mę. Niezależnie od tego jest jednak jasne, że oba­wy inwestora co do kosztów i perspektyw ukończe­nia obiektu są w dalszym ciągu uzasadnione.

Flamanville

EDF zamówił ostatecznie reaktor EPR w stycz­niu 2007 roku. Ustalono, że nowy obiekt zostanie umieszczony w wykorzystywanej już przez EDF lokalizacji – Flamanville. Moc reaktora zwiększo­no do 1 630 MW, a prace rozpoczęto w grudniu 2007 roku. W maju 2006 EDF ocenił koszt pro­jektu na 3,3 mld EUR. Według ówczesnego kur­su (1 EUR=1,28 USD) stanowiło to równowartość 2590 USD/kW. Koszt ten nie obejmował jednak pierwszego załadunku paliwa, więc łączne koszty OVN były trochę wyższe. Kalkulacja nie obejmo­wała także kosztów finansowych.

EDF nie zdecydował się na projekt “pod klucz” obejmujący obiekty towarzyszące i postanowił sam zarządzać podwykonawcami – np. w zakresie dostawy turbogeneratora. Nie wiadomo, w jakim stopniu wpłynęły na tę decyzję złe doświadczenia z Olkiluoto, a w jakim potrzeba podtrzymywania własnego potencjału i umiejętności.

W maju 2008 roku francuski urząd dozoru jądrowego zarządził tymczasowe wstrzymanie prac z powodu problemów z jakością wylewa­nej betonowej płyty fundamentowej obudo­wy bezpieczeństwa. W związku z tym Areva skorygowała swoje prognozy i stwierdziła, że obiekt zostanie ukończony w 2013 roku (czyli z rocznym opóźnieniem). Jednak w listopa­dzie 2008 roku EDF oświadczył, że opóźnienie jest do nadrobienia, a budowa zostanie ukoń­czona w pierwotnym terminie (2012). EDF przyznał także, że prognozowany koszt budowy Flamanville wzrósł z 3,3 do 4 mld EUR. Suma ta stanowiła wtedy w przeliczeniu (po kursie l EUR= 1,33 USD) równowartość 3 265 USD/kW, czyli zdecydowanie więcej niż w przypadku ceny kontraktowej na Olkiluoto (wg. pewnej wersji oficjalnych danych), ale znacznie poniżej poziomu cen w Stanach Zjednoczo­nych oraz rzeczywistych kosztów fińskiego obiektu. Ponadto związki zawodowe pracow­ników zatrudnionych w projekcie twierdziły, że budowa Flamanville ma co najmniej dwuletnie opóźnienie. Przedstawiciel Arevy sugerował, że koszt instalacji EPR wyniesie przynajmniej 4,5 mld EUR, chociaż nie wspomniał, czy cho­dzi o koszty OVN.

Stany Zjednoczone

Dużo najnowszych prognoz kosztorysowych przed­siębiorstw nadeszło ze Stanów Zjednoczonych. Szacun­ki te mogą okazać się bardziej wiarygodne niż szacunki z innych krajów, ponieważ przedsiębiorstwa w USA muszą przedłożyć wiarygodne wyliczenia, aby uzyskać gwarancje kredytowe. Powinny także udokumentować  koszty (które będą ponosić) stanowym urzędom regu­lacji. Do szacunków amerykańskich można już także dodać dane z trzech rozstrzygniętych przetargów oraz doświadczenia z Olkiluoto i Flamanville.

Tabela : Koszty budowy elektrowni jądrowych w USA

ObiektTechnologia Szacunkowy koszt (w mld USD) Szacunkowy koszt w USD/kW
Bellefonte 3, 4AP 10005/6-10/4*2 500-4 600
Lee l, 2AP 100011*4900
Vogtle 3/ 4AP 10009,94190
Summer 2/ 3AP 1000H/54900
Levy l/ 2AP 1000145900
Turkey Point 6, 7AP 100015-183100-4500
South Texas 3, 4ABWR176500
Grand GulfESBWR10+6 600+
River BendESBWR10+6600+
Bell BendEPR13-158 100-10 000
FermiESBWR106600+

*) te szacunki to „koszty OVN”, czyli over night, czyli tak, jakbyśmy wyjęli portmonetkę i zapłacili. Pozostałe zawierają koszty odsetek

————

W tabeli zestawiono najnowsze szacunki kosz­tów budowy elektrowni jądrowych w USA. Z tabeli tej wynika kilka spostrzeżeń. Pierwsze jest takie, że większość szacunków – zwłaszcza tych najlepiej do­pracowanych – dotyczy konstrukcji AP 1000. Razem z ABWR są to jedyne dwie konstrukcje, które mają za sobą procedurę dopuszczeniową NRC (chociaż obie są teraz ponownie oceniane) – i łatwiej jest oszacować koszty budowy, ponieważ konstrukcja jest zbliżona do ostatecznej. Trudno jednak wyciągnąć jednoznaczne wnioski na podstawie tej tabeli – poza takim, że obecne szacunki okazują się co najmniej cztery razy wyższe niż koszty podawane przez branżę jądrową (1000 USD/ kW) jeszcze pod koniec lat 90. ubiegłego wieku oraz że pod koniec 2009 roku koszty nie przestawały rosnąć. Podstawa podanych kosztów jest zróżnicowana: nie­które obejmują finansowanie, a inne koszty przesyłu, bezpośrednie porównania nie są więc wiarygodne.

Podsumowanie

Jest oczywiste, że w ciągu ostatnich dziesięciu lat koszty budowy nowych elektrowni jądrowych wzrosły kilkukrotnie – prawdopodobnie ponad pięciokrotnie – i nie widać żadnych oznak spowol­nienia tempa tego wzrostu. Doświadczenia z przeszło­ści dowodzą, że wszędzie tam, gdzie ustalono rze­czywiste koszty budowy, okazywały się one znacznie wyższe niż ich szacunki. Natomiast większą trudność sprawia określenie, czy bieżące szacunki są faktycznie znacząco wyższe od kosztów rzeczywistych, a jak tak, to dlaczego szacowane koszty wzrosły aż w takim stopniu.

Najnowsza brytyjska elektrownia jądrowa, Sizewell B, która nie przeżywała istotnych trudności podczas budowy, kosztowała ok. 3 mld. GBP, co pokrywało się z ówczesnymi szacunkami i odpowiadało także kosztom elektrowni amerykańskich, ukończonych w latach 90. Być może konstruktorzy zakładali, że nowe elektrownie – pozbawione “bagażu”, którego zastosowanie stało się konieczne w reaktorach, aby sprostać wymogom bezpieczeństwa po awariach w Three Mile Island i w Czarnobylu – będą mogły spełnić te wymogi dzięki znacznie prostszym kon­strukcjom (tańszym i sku­teczniejszym). Możliwe, że takie postrzeganie proble­mu okazało się iluzją, a kon­strukcje nie stały się wcale mniej skomplikowane. Wydaje się, że konieczność zapewnienia ochrony przed skutkami uderzenia sa­molotu również okazała się bardziej uciążliwa, niż przewidywała branża jądrowa.

Koszt l 000 USD/kW także nie był prawdopo­dobnie wynikiem procesu “oddolnego” (przyjmu­jącego za podstawę opracowania projektowe ), lecz “odgórnego” (czyli rozważań, że takiego właśnie kosztu potrzeba, żeby zapewnić energetyce jądro­wej konkurencyjność). Krótko mówiąc, cena l 000 USD/kW była narzuconym z góry celem, pozba­wionym podstaw technicznych.

Realistyczna ocena kosztów dla ewentualnej EJ w Polsce

            Obecnie reaktory mają moce rzędu 1 600 MW. Do szacunkowych porównań kosztów przyjmę koszt w przeliczeniu na 1 kW mocy elektrycznej z EJ.

W materiałach propagandowych lobbystów EJ jeszcze niedawno pisało się (i „udowadniało” na naukawych, propagandowych  konferencjach), że koszt 1 kW do się ograniczyć do 1 tys. $. Gdy jednak przystąpiono do trochę poważniejszych rozmów, mówiono o 1.2 tys. $/kW.

            Przed Fukushima propagandyści w Polsce przekonywali „rząd” że elektrownia z czterech reaktorów po 1600 MW może kosztować 32 miliardy złotych, tj. ok. 10 mld $. Dałoby to koszt znormalizowany do 1 kW: ok. 1600 $/kW.

            Z tej „najnowszej” generacji reaktorów (zaprojektowanych  jednak przed dwoma dziesięcioleciami) zwanej zachęcająco  „3+”  w Europie budowane są jedynie dwa reaktory: Flamanville we Francji (zamówienie z 2007 roku) i  Olkiluoto w Finlandii. W maju 2006 EDF (Electricité do France) ocenił koszt uruchomienia projektu na 3.3 mld. EUR. Stanowiło to wtedy równowartość 2 600 USD/kW. Jednak jak zwykle przy budowie EJ, koszt wzrósł . W 2008 EDF szacowało go na ok. 4 mld. EUR, co wynosiło równowartość 3265 USD/kW (odnośniki i przeliczniki w dobrej, powyżej cytowanej źródłowej pracy „Ekonomika energetyki jądrowej . Aktualizacja” Steve Thomasa).

Koszty EJ w USA podane są w powyższej Tabeli. Są one bardziej wiarygodne, niż podawane w innych częściach świata, bo w USA przedsiębiorstwa muszą przedstawiać wiarygodne wyliczenia, aby uzyskać gwarancje kredytowe.

Rozrzuty kosztów są ogromne: od jednego do dziesięciu.

Nie uwzględniają kosztów składowania wypalonego paliwa z prostej przyczyny: NIGDZIE na świecie nie ma składowisk ostatecznych. Są więc one niewyobrażalnie drogie. Jedyny wyjątek, to składowisko w Finlandii, ale jest ono małe i jego bezawaryjne użytkowanie przez najbliższe 100 tysięcy lat budzi duże, coraz większe wątpliwości.

Co można odpowiedzieć na argument, że ”może inwestycja jest droga, ale .. prąd potem będzie tani..”. Jak widać z powyższych analiz, koszty kredytów, ryzyka, składowisk przyszłościowych, przeróbki paliwa i usuwania starych, silnie radioaktywnych elektrowni nie są jawnie uwzględniane w ocenach kosztów. Więc przerzucane są w ceny „prądu”, czyli na użytkowników. Obecnych i przyszłych. Nie widać żadnych przesłanek, by przy tak ustanowionych wkładach kapitałowych ceny energii elektrycznej dla użytkownika były niewielkie.

Konkluzje proste

Koszty EJ przez ostatnie pół wieku systematycznie i znacznie rosną.

Nie ma w EJ „efektu skali”, czyli zmniejszania kosztów jednostek ze wzrostem urządzeń.

Koszty najdroższej dotąd odmiany energetyki odnawialnej – słonecznej fotowoltaiki (PV) obniżają się tak szybko, że nawet one stały się już  porównywalne z kosztami EJ.

Nowe zabezpieczenia i uwarunkowania EJ po FUKUSHIMA  koleiny raz podniosą koszty EJ o 30-40 %.

CODA

Największe przedsiębiorstwa energetyczne w Polsce mają zdolności kredytowe ok. 16-17 miliardów zł (ok. 5 mld $) (wg. prof. Władysława Mielczarskiego, np. Zielone Wiadomości, kwiecień 2011 Program energetyki jądrowej to ślepa uliczka dla polskiej gospodarki ).

Budowa elektrowni jądrowych, wspomnianych przez związanych z rządem propagatorów EJ, ma objąć cztery elektrownie po cztery reaktory po 1 600 MW każdy. Razem (docelowo??) 16 reaktorów.  Czyli 25 GW mocy podstawowej, nie nadającej się do regulacji. Byłaby to więc katastrofa energetyki od strony podażowej.

Prof. Mielczarski, za informacjami płynącymi z ministerstwa gospodarki, ocenia koszt pierwszej elektrowni na 40 mld złotych, t.j. na poniżej 1 600 $/kW. Jak wykazaliśmy powyżej, jest to koszt co najmniej dwukrotnie niedoszacowany.

Nawet taki kosztorys w sposób oczywisty jest nierealizowalny z pieniędzy i kredytów dostępnych dla polskich firm energetycznych, polskiej gospodarki.

Zobaczmy jednak, jedynie jako ćwiczenie wyobraźni i umysłu, dalsze konsekwencje finansowania „najtańszej energetyki” dla Polski.

Jeśli za realną miarę kosztów weźmiemy stan finansowy reaktorów EPR (tych „na trzy plus”…) w Europie w budowie, to koszty te mieszczą się w widełkach między 3.3 k$/kW a 4.5 k$/kW. [Pamiętajmy, że w USA dochodzą jednak do 10 k$/kW ].

Przeliczmy to, dla uzmysłowienia sobie skali i wagi sprawy, na jedną elektrownię oraz na projektowane cztery.

Jedna: co najmniej      6.4 GW * 3.3 k$/kW = 21 Mld $ = 60 Mld zł

A góra widełek:           6.4 GW * 4.5 k$/kW =  29 Mld $ = 90 Mld zł

Pomnóżmy to przez cztery, bo jak wspominał nasz UKOCHANY PRZYWÓDCA, w planach ma 4 elektrownie:

Jest to między 240 miliardów złotych  a 360 miliardów złotych 

Jeśli uwzględnimy spodziewane podwyżki „po FUKUSHIMA” rzędu 40%, to zapłacić mamy:

Od 336 miliardów złotych, a góra widełek  to 500 miliardów złotych.

Są to liczby niewyobrażalne nie tylko dla laika (mgr. historii, socjologii itp.) ale i dla inżynierów, fizyków , matematyków. Przy tak astronomicznych sumach niezbędne są gwarancje rządowe, co ewidentnie sprawi, że owe koszty poniesiemy my, nasze wnuki i prawnuki.

Czy mają może Państwo w portmonetce taką sumę, by zapłacić na warunkach OVN, czyli jak tej „babie z jajami” z początku artykułu?

Profesor Mielczarski i inni rozsądni energetycy wnioskują z takich i podobnych zestawień liczb, że Polska sobie EJ nie sprawi. Jest Pan optymistą, Profesorze. Miałby Pan rację, gdyby o losie gospodarki decydowali Polacy.

Dlatego na początku artykułu umieściłem rozdział „Nietrafione inwestycje”, jakby czego innego dotyczący.

Otóż komiwojażerowie EJ z USA i Francji mogą użyć „argumentu nie do odrzucenia”: [dodaję w 2021: Była taka, Żorżeta.. ]

My u was będziemy budować elektrownie jądrowe. Jeśli zbudujemy, będziemy mogli eksportować energię elektryczną na przykład  do Niemiec, Francji czy Danii. Z zyskiem dla nas. A czy zbudujemy czy nie, inwestować będziemy (t.j. znajdziemy banki kredytujące) np. w zamian za przekazanie nam własności złóż gazu łupkowego oraz złóż węgla kamiennego. Nie potraficie przecież tego gazu wydobyć. Kopalnie zostały co prawda zniszczone w ostatnich 20-tu latach, więc dla was nie są wiele warte. A my już sobie z nimi jakoś poradzimy.

A jeśli technologia „na trzy plus” okaże się równie zawodna, jak dotychczasowe technologie EJ na przestrzeni pół wieku? A, to już wasz, tubylców, problem. Od Niemiec jest wystarczająco daleko, a i wiatry są tu zwykle zachodnie. To samo dotyczy składowisk wypalonego paliwa i starych, promieniujących reaktorów. Może spróbujecie upchać gdzieś za Uralem?

No, dawajcie sobie, dzielni Polacy, radę! Jeśli potrafiliście szarżować z lancami na czołgi, to i teraz dacie se radę!

No, NAPRZÓD do Postępu i Zwycięstwa!

Vive la Pologne!!

*) Steve Thomas, Ekonomika energetyki jądrowej, marzec 2010,

Polecam też inne publikacje Fundacji im. Heinricha Bőlla:

– Gerd Rosenkranz, „Mity energetyki jądrowej: Jak oszukuje nas lobby energetyczne”, oraz

– Antony Froggatt i Mycle Schneider, „Systemy na rzecz zmian: Energia jądrowa kontra efektywność energetyczna i źródła odnawialne”.
Prace te analizują głównie osiągnięcia Europy zachodniej ,w szczególności Niemiec. Przypominam analizę sprzed 10 lat. Jest ciągle aktualna. Oczywiście – koszty w tym czasie wzrosły, a bezpieczeństwo ZMALAŁO. 4 grudzień 2021

Dodam jeszcze uwagę z 2013 roku, ciągle aktualną:

=====================geodetów spod Kłaja Gradów…

Oi ! Ostatni reaktor energetyczny w Japonii wyłączony. W ciągu ćwierćwiecza ilość reaktorów jądrowych energetycznych zmalała z ok. 440-tu do poniżej 400-tu. Koszt jednostkowy (za 1 MWe) wzrósł w tym czasie dwa do trzech razy, gdy w innych działach energetyki koszty szybko malały.

U nas – żywimy z EJ geodetę wioskowego Grada i jego rodzinę (też są to „eksperci”), a sprawdzeni, starzy oficerowie, jeszcze GRU i Informacji Wojskowej też testują swą wieczną niezbędność. I okupują prezesury, rabują profesury, dyrektury czy inne synekury.  Co, Haniu, trzymamy się? [Taka była, zdaje się, Trojanowska?? Osiadła na swoim, jak rodzinka geodetów spod Kłaja, Gradów.]

M. Dakowski

Dziś rocznica: Poprawna ocena ofiar Czarnobyla: półtora miliona (jak dotąd)

Poprawna ocena ofiar Czarnobyla: półtora miliona (jak dotąd)

AJ: Ogólna liczba ofiar w ciągu 25 lat od katastrofy na całym świecie przewyższyła milion. Nie wli­czam w to poronień i narodzin martwych dzieci (a to będzie jesz­cze kilkaset tysięcy)

[Z : Zielone Wiadomości, kwiecień/maj 2011, www.zielonewiadomosci.pl   MD]

W tym roku mija 25 rocznica ka­tastrofy czarnobylskiej, tymczasem opinia publiczna jest nadal karmiona mitami o “nieznacz­nych skutkach ekologicznych i zdrowotnych” tej katastrofy, Kłamstwom i przemilczeniom od­powiedzialnych instytucji prze­ciwstawiają się od lat niezależni naukowcy. Z ,,Zielonymi Wiadomościami” rozmawia wybitny ro­syjski biolog i ekolog, profesor ALEKSIEJ W. JABŁOKOW

REDAKCJA “ZW”: Panie pro­fesorze: skąd u Pana – biologa i ekologa – zainteresowanie dzie­dziną energetyki jądrowej?

Prof. ALEKSIEJ JABŁOKOW: Moje zainteresowanie problemami energetyki jądrowej zaczęło się w 1988 roku. Byłem wtedy członkiem pań­stwowej komisji ekspertów do spraw Południowo-ukraińskiej Elek­trowni Atomowej i mogłem szcze­gółowo zapoznać się z budową i działaniem elektrowni jądrowych. Potem, już jako wiceprzewodni­czący Komitetu d.s. Ekologii Rady Najwyższej ZSRR, miałem dostęp do wielu materiałów; zrozumiałem wtedy, że skażenie promieniotwórcze jest jednym z najboleśniejszych problemów Związku Radzieckiego. Jako doradca Prezydenta do spraw. ekologii i ochrony zdrowia miałem możliwość odwiedzić wszystkie ważniejsze zakłady atomowe w Rosji. Na początku lat dziewięćdziesiątych byłem przewodniczącym komisji rządowej, zajmującej się skutkami usuwania odpadów ra­dioaktywnych do rosyjskich mórz, przewodniczyłem również komisji Rady Bezpieczeństwa Federacji Rosyjskiej do spraw awa­rii jądrowej w Tomsku-7. Jako przewodniczący państwowej komisji do spraw bezpieczeństwa ekologicznego przy Radzie Bezpieczeństwa Fe­deracji Rosyjskiej zajmowałem się wieloma problemami związanymi z energetyką jądrową, w tym także skutkami katastrofy w Czarnobylu.

W toku tej działalności poznałem wielu zwolenników energii atomo­wej. Często się z nimi spierałem. W końcu napisałem długi arty­kuł w miesięczniku “Nowyj Mir” (“Nowy Świat”), który zatytułowa­łem: Mitologia atomowa. To było chy­ba w 1993 roku. Ten artykuł prze­drukował potem niemiecki “Der Spiegel”. Wówczas Aleksander Jan­szyn, wiceprzewodniczący Rosyj­skiej Akademii Nauk zaproponował mi, żebym dokładniej przedstawił moje podejście do problemu ener­getyki jądrowej. Na początku były to prace komisji Rosyjskiej Akade­mii Nauk, zajmującej się dziedzic­twem Władimira Wiernadskiego, po dwóch latach w Moskwie, w wy­dawnictwie Nauka, została wydana książka Mitologia atomowa (1997).

Centrum Polityki Ekologicznej Ro­sji, którego byłem wtedy preze­sem, wydało jeden z rozdziałów tej książki w rozszerzonej wersji jako Mit o niewielkim znaczeniu skutków katastrofy w Czarnobylu (Moskwa, 2001). Jeszcze wcześniej, na dziesię­ciolecie katastrofy, byłem pomysło­dawcą i redaktorem dwóch tomów Konsekwencje katastrofy w Czarnobylu („Zdrowie środowiska i Zdrowie człowie­ka” Moskwa, 1996). Dwa razy prze­mawiałem w Kongresie USA na te­maty jądrowe. W latach 2002 – 2003 byłem jednym z założycieli Euro­pejskiego Komitetu do spraw Ryzy­ka Radiacyjnego.

RED: Niedawno w Nowym Jor­ku ukazała się książka pańskie­go współautorstwa: Czarnobyl. Skutki katastrofy dla ludzi i śro­dowiska. Jak doszło do napisa­nia tej książki?

AJ: Bezpośrednią przyczyną na­szej książki była wcześniejsza pu­blikacja IAEA i WHO (“Forum Czarnobylskie”, 2005),. w której prawdę o katastrofie wypaczo­no do takiego stopnia, że wraz z profesorem Wasilijem Nesterenko z Mińska, byłym dyrektorem In­stytutu Energetyki Jądrowej, który po katastrofie w Czarnobylu w całości poświęcił się ratowaniu biało­ruskich dzieci, postanowiliśmy ze­brać w jednej publikacji naukowe dowody mówiące o prawdziwych skutkach katastrofy. Podstawą książki była analiza około pięciu tysięcy publikacji, wydawanych przede wszystkim w językach sło­wiańskich, mało lub w ogóle nie­znanych na Zachodzie.

RED: Czy książka Czarnobyl. Skutki katastrofy dla ludzi i śro­dowiska była publikowana w kra­jach najbardziej dotkniętych: na Białorusi, Ukrainie, w Rosji?

AJ: Początkowo książka zosta­ła wydana w Sankt Petersburgu w wydawnictwie Nauka. Jest sze­roko dostępna, można ją ściągnąć z różnych stron internetowych. 26 kwietnia w Kijowie wyjdzie trzecie, poszerzone wydanie.

RED: Jak ocenia Pan skutki zdro­wotne katastrofy w Czarnobylu. Na czym one polegają i jakie to są schorzenia?

AJ: Łatwiej jest mi powiedzieć, ja­kie choroby nie są związane z katastrofą.

W wyniku Czarnobyla znacznie wzrosły zachorowania na choroby układu krążenia, układu nerwowego, pokarmowego i od­dechowego, a także na choroby układu moczowego. Częstsze sta­ły się choroby endokrynologiczne i onkologiczne, zaburzenia układu odpornościowego, i rzecz jasna ­zaburzenia genetyczne. Dynami­ka zachorowań na poszczególne choroby jest różna. Niektóre z tych chorób były szczególnie widoczne w ciągu pierwszych 10 -15 lat, potem liczba zachorowań zmalała; liczba. zachorowań .na inne scho­rzenia wciąż rośnie.

RED: Jakie będą skutki zdrowot­ne napromieniowania dla następ­nych pokoleń? Jak to się odbiło na zdrowiu reprodukcyjnym?

AJ: Na razie możemy mówić tylko o pierwszych, początkowych skut­kach, ponieważ radionuklidy (cez, stront, pluton i ameryk) jeszcze znajdują się w ekosystemach. Ge­netyczne konsekwencje pierwsze­go wybuchu w 1986 roku (wtedy napromieniowane radionuklida­mi z Czarnobyla w Europie było tysiąc razy większe) będą widocz­ne w ciągu kilku pokoleń. Oczywi­ście liczba ofiar będzie zmniejszać się wraz z upływem czasu.

RED: Dane dotyczące liczby ofiar śmiertelnych katastrofy są bardzo rozbieżne w zależności od źródeł. Według dostępnych w Polsce ofi­cjalnych danych zginęło tylko ok. 100 osób. Jaka jest rzeczywista liczba ofiar według pana badań?

AJ: Ogólna liczba ofiar w ciągu 25 lat od katastrofy na całym świecie przewyższyła milion. Nie wli­czam w to poronień i narodzin martwych dzieci (a to będzie jesz­cze kilkaset tysięcy- jak uważa nie­miecki badacz H. Scherb).

RED: Sto osób a milion, to szoku­jąca rozbieżność: 10 tysięcy razy! Na czym polega różnica pomię­dzy metodologią stosowaną przez Pana do oceny skutków zdrowot­nych Czarnobyla, a np. metodo­logią autorów raportu Chernobyl Legacy (WHO, IAEA)? Chcieli­byśmy, aby nasi czytelnicy mogli wyrobić sobie zdanie co do wia­rygodności obu metod.

AJ: Oficjalna metodologia osza­cowania liczby ofiar opiera się na dosyć umownej, indywidualnej dawce promieniowania. (która jest wyliczana na podstawie ogrom­nej liczby założeń, np. ile człowiek mógł wypić skażonego mleka, ile czasu znajdował się poza pomiesz­czeniem itp.). Poza tym współczynniki, które wykorzystuje się do wylicze­nia ryzyka napromieniowania są bardzo niepewne (bazują na mało wiarygodnych danych o skutkach Hiroszimy i Nagasaki).

My wybraliśmy inne podejście ba­dawcze. Porównaliśmy zachorowa­nia i śmiertelność na silnie i słabo skażonych terenach, które według wszystkich innych wskaźników; z wyjątkiem stopnia skażenia pro­mieniowaniem, są do siebie podob­ne. Takie wyliczenia są dostępne dla Rosji, Białorusi, Ukrainy, a tak­że dla Szwecji i Norwegii. Okazało się, że w ciągu pierwszych 15 – 20 lat po katastrofie poziom śmiertel­ności na silnie skażonych terenach jest większy o około 4%. Opierając się na tych wynikach, można oszacować przybliżoną liczbę ofiar.

RED: Jak ocenia Pan skutki zdro­wotne Czarnobyla w Polsce?

AJ: Według różnych wyliczeń do Polski dotarło około 1% szkodli­wych substancji z Czarnobyla (jeśli wziąć pod uwagę cez-137). W niewielkim stopniu był skażony cały kraj, największe skażenie objęło około 3 – 4 tys. kilometrów kwadra­towych. Skażenie to ma charakter plamisty i jakieś plamy obejmujące dziesiątki kilometrów kwadrato­wych mogły być nie wykryte. Jestem pewien, że jeśli przeanalizowaliby­śmy statystyki dotyczące martwych urodzeń, poronień, zespołu Downa, śmiertelności noworodków – ślad po Czarnobylu będzie widoczny również w Polsce. Na niektórych terenach w znacznym stopniu wzro­sła liczba problemów z tarczycą.

A’ propos, nie znalazłem map ska­żenia Polski innymi radionukli­dami, oprócz cezu-137. A takie skażenie, krótko żyjącymi radionu­klidami: jodem-131, tellurem-132, cezem-l34 i innymi było. Według prognoz M. Malko ogólna liczba zachorowań na raka tarczycy w Polsce w wyniku katastrofy wy­niesie więcej niż 3200 przypadków (w tym około 900 śmiertelnych), białaczki – około 170 (w tym 120 śmiertelnych), innych typów raka – ponad 1700 (około 1000 śmiertel­nych). A trzeba wiedzieć, że rak nie jest główną przyczyną zwiększenia się “poczarnobylskiej” śmiertelno­ści. O stopniu skażenia radioaktywnego w Polsce znacząco i obrazowo mówi pewne zdarzenie: w czerw­cu 1987 roku Bangladesz zwrócił Polsce 1600 ton mleka w proszku ze względu na jego niebezpieczną radioaktywność.

RED: Jakie były społeczne skut­ki katastrofy, co obecnie dzieje się z ewakuowana ludnością, czy mają pracę lub inne środki do ży­cia, czy pomoc medyczna jest za­bezpieczona?

AJ: Nie będę mówił o problemach społecznych, jestem biologiem i ekologiem. Przypomnę tylko, że koszty poniesione przez kraje do­tknięte katastrofą w celu minima­lizacji jej skutków są ogromne. Bia­łoruś w niektórych latach traciła do 25% całego budżetu “na Czar­nobyl”, Ukraina – do 5%, Rosja­ do 1%. W sumie, “czarnobylskie” wydatki tylko tych krajów wynio­sły ponad 550 miliardów dolarów w ciągu 25 lat. A przecież Niemcy, Szwecja, Norwegia, Wielka Bryta­nia i inne kraje do dzisiaj jeszcze wydają ogromne sumy.

RED: Co sądzi Pan na temat pro­pozycji autorów raportu Chermo­byl  Legacy, aby odebrać ludziom zasiłki i przeznaczyć je na inwe­stycje we wspieranie. lokalnej przedsiębiorczości i biznesu?

AJ : Uważają oni, że “czarnobyl­skie” choroby są skutkiem radio­fobii i strachu, a nie promieniowania. Jednak poziom radiofobii na skażonych terenach spada, a licz­ba zachorowań rośnie. I jaka może być radiofobia u myszy i żab, u których spotykamy takie same choroby jak u ludzi, żyjących na skażonych terenach?

RED: Co sadzi Pan na temat skut­ków zdrowotnych obecnej kata­strofy w Fukushimie?

AJ: Katastrofa w Fukushimie jeszcze się nie skończyła, cały czas następuje tam wyciek radionuklidów. W gor­szym wypadku skutki tej katastrofy mogą być cięższe niż w Czarnobylu. Wyliczenia prof. Ouisa Busby we­dług stanu sprzed dwóch tygodni informują o możliwości pojawienia się w ciągu następnych 50 lat do 420 tysięcy dodatkowych zachorowań na raka (połowa z nich w pierwszym dziesięcioleciu).

RED: A jak ocenia pan skutki tej katastrofy dla rolnictwa?

AJ: Na kilku tysiącach kilometrów kwadratowych nie można będzie, jak dawniej, zajmować się rolnic­twem – trzeba będzie zmieniać ży­cie milionów ludzi. Będzie znisz­czone lokalne rybołówstwo (do stu kilometrów od Fukushimy).

Czy skażenie morza będzie postę­powało dalej – na razie nie wiado­mo. Jednak może rozszerzyć się i do tysiąca kilometrów (bez wzglę­du na zmniejszenie się koncentracji dalej od źródła, może mieć miejsce bio-koncentracja i bio-akumulacja radionuklidów, w związku z którą w organizmach żywych koncentra­cja radionuklidów może być więk­sza dziesiątki tysięcy razy).

RED: Czy na skażonych terenach istnieje monitoring dzikiej przy­rody? Czy mógłby pan coś na ten temat powiedzieć?  [około Czarnobyla md]

AJ: Zamknięcie tych terenów (trzydziestokilometrowa strefa) przyciąga wiele zwierząt, ponie­waż nie ma tam presji antropoge­nicznej. Jednak badania pokazują w strefie wysoki poziom mutacji; możemy też obserwować inne negatywne skutki silnego napro­mieniowania. Z zewnątrz wszyst­ko wygląda w porządku, jednak w rzeczywistości strefa – to “czar­na dziura”, mieląca pule genowe. Mikro-ewolucyjne skutki katastro­fy jeszcze czekają na wyjaśnienie.

RED: Był Pan kilka dni temu go­ściem kongresu w Berlinie na te­mat 25-lecia katastrofy w Czarno­bylu. Czy może się Pan podzielić z naszymi czytelnikami wraże­niami z tej konferencji?

To była inicjatywa ruchu “Leka­rze przeciw wojnie nuklearnej” (IPPNW), którzy w swoim czasie otrzymali Pokojową Nagrodę No­bla. W Berlinie w zasadzie odbyły się dwie konferencje – jedna oficjal­na, na której wygłoszono rozmaite wykłady, i druga – publiczna, infor­macyjno-emocjonalna. Obie były na swój sposób ważne~ 26 kwiet­nia w Kijowie będą miały miejsce również dwie konferencje. Jedna ­oficjalna i druga – publiczna. Kon­flikt prawdy z półprawdami nadal będzie aktualny. Przypomnę, że już czwarty rok w Genewie, która jest siedzibą Światowej Organiza­cji Zdrowia ma miejsce beztermi­nowy’ protest: codziennie. od rana do wieczora dwoje, troje ludzi z plakatami: “Powiedzcie prawdę o Czarnobylu!”, “Przypomnijcie so­bie przysięgę Hipokratesa!”, “Ko­niec niegodnemu porozumieniu z IAEA z 1959 r.”

RED: W jaką energię radzi Pan zainwestować polskiemu rządo­wi i dlaczego? Czy ma pan rady dla polskiego rządu?

AJ: Nawet część środków, które Polska planuje wydać na budowę pierwszej elektrowni atomowej (3-4 miliardy euro) starczyłaby na przekształcenie nie ekologicznych elektrowni węglowych w bardziej czyste. W Polsce (tak jak w każ­dym kraju świata)niekończą­ce się źródła niskotemperaturowej energii geotermalnej – w dowol­nym miejscu można wywiercić dziurę w ziemi i na głębokości 1-2 kilometrów otrzymać wodę o tem­peraturze około 100 stopni. To zu­pełnie wystarczy dla dzisiejszych sposobów otrzymania energii elektrycznej. W Polsce są ogromne rezerwy gazu łupkowego. Energia atomowa w Polsce sprawi wiele kłopotów – ekologicznych, ekono­micznych i politycznych.

Ciągła zależność od dostaw pa­liwa jądrowego, nierozwiązane nigdzie na świecie ogromne pro­blemy z przechowywaniem od­padów radioaktywnych i, oczywi­ście, nieunikniony wpływ nawet najmniejszych wycieków z elek­trowni atomowej na zdrowie lu­dzi, nie mówiąc już o ryzyku no­wego Czarnobyla czy Fukushimy – ponieważ nie ma bezpiecznych reaktorów atomowych, co by nie mówili na ten temat zwolennicy energii atomowej. Taniość energii jądrowej to jeszcze jedno wielkie kłamstwo jej protagonistów.

RED: Dziękujemy serdecznie!

Trzy podstawowe aspekty budowy elektrowni jądrowej

Trzy podstawowe aspekty budowy elektrowni jądrowej

Władysław Mielczarski 30 stycznia 2024, biznesalert.pl/budowa-elektrownia-jadrowa

– Głównymi przeszkodami dla rozwoju polskich elektrowni jądrowych jest niewłaściwe zarządzanie, w szczególności oddzielenie projektowania od wykonawstwa, co może doprowadzić do wyboru różnych technologii w projekcie i przetargu. Projekt może również zostać opóźniony na skutek niejednoznacznej oceny środowiskowej wskazującej trzy opcje technologii chłodzenia, w tym dwie z chłodniami kominowymi oraz dwie lokalizacje elektrowni: w Choczewie i Żarnowcu – pisze prof. Władysław Mielczarski w BiznesAlert.pl.

Elektrownia jądrowa. Fot. Freepik

Elektrownia jądrowa. Fot. Freepik

  • Program Polskiej Energetyki Jądrowej powstał w styczniu 2009 roku. Po 14 latach, w roku 2023 nastąpiło zawarcie dwóch umów w sprawie elektrowni jądrowej w Polsce. W dniu 22 lutego 2023 roku Polskie Elektrownie Jądrowe (PEJ) podpisały z Westinghouse Electric Company umowę rozpoczynającą wspólne działania.
  • Firmy budujące elektrownię i dostarczające wyposażenie zostaną określone po wyborze wykonawcy, które odbędzie się najprawdopodobniej w formie przetargu. Ponieważ nie zastosowano systemu „zaprojektuj i zbuduj”, to preferowana w projekcie technologia może być inna niż technologia wybrana w wyniku przetargu.
  • Od początku programu energetyki jądrowej dyskutuje się o „modelu finansowania”. Jednak realną opcją dla Polski jest finansowanie budowy elektrowni tylko poprzez kontrakty różnicowe.
  • Istotnym elementem jaki może wpływać na środowisko jest rozpływ wody zrzutowej oraz szkodliwych substancji, jakie mogą występować w wodach zrzutowych elektrowni.

Po opublikowaniu w Biznes Alert w dniu 22 stycznia 2024 roku artykułu „Atomowy kamuflaż rzeczywistych problemów energetyki” na temat kluczowej dla polskiej energetyki inwestycji otrzymałem sporo zapytań. Myślę, że projekt ten wymaga przekazania więcej informacji dotyczących trzech podstawowych aspektów: (a) technologii, (b) sposobu finansowania oraz (c) wpływu na środowisko.

Technologia elektrowni jądrowej

Program Polskiej Energetyki Jądrowej powstał w styczniu 2009 roku. Po 14 latach, w roku 2023 nastąpiło zawarcie dwóch umów w sprawie elektrowni jądrowej w Polsce. W dniu 22 lutego 2023 roku Polskie Elektrownie Jądrowe (PEJ) podpisały z Westinghouse Electric Company umowę rozpoczynającą wspólne działania. Podpisana umowa (ang. Bridge Contract) zakłada przygotowanie założeń projektu.

Następnie w dniu 27 września 2023 roku, PEJ i konsorcjum Westinghouse – Bechtel podpisały umowę na zaprojektowanie elektrowni jądrowej w Polsce (ang. Engineering Services Contract), w ramach 18-miesięcznego kontraktu. W zakresie tej umowy znajdują się główne komponenty elektrowni, tj. wyspa jądrowa, wyspa turbinowa oraz towarzyszące jej instalacje i urządzenia pomocnicze, a także budynki administracyjne, czy też infrastruktura związana z bezpieczeństwem obiektu .
Należy wziąć pod uwagę, że zarówno pierwszy kontrakt (Bridge Contract), jak i drugi (Engineering Services Contract) nie są kontraktami na budowę elektrowni i dostawę wyposażenia.

Firmy budujące elektrownię i dostarczające wyposażenie zostaną określone po wyborze wykonawcy, które odbędzie się najprawdopodobniej w formie przetargu. Ponieważ nie zastosowano systemu „zaprojektuj i zbuduj”, to preferowana w projekcie technologia może być inna niż technologia wybrana w wyniku przetargu. Ta różnica może spowodować konieczność powtórzenia części prac projektowych.

Biorąc pod uwagę czas budowy innych elektrowni jądrowych: Oikuluoto_3 – 18 lat (2005-2023), Vogle_3- 15 lat (2009-2024) czy Flamanville – 16 lat (2007-2023) oraz czas niezbędny na uzgodnienie „modelu finansowania”, ogłoszenie i rozstrzygnięcie przetargu, podpisanie wszystkich umów, co zajmie minimum 4-5 lat, to można spodziewać się, że uruchomienia pierwszego bloku elektrowni jądrowej w Polsce byłoby możliwe po roku 2040, a realnie raczej po 2045 roku.
Konieczne jest wbudowanie do 2035 roku prawie 12000MW nowych, dyspozycyjnych mocy wytwórczych , niezbędnych dla zapewnienie bezpieczeństwa energetycznego, jednak elektrownia jądrowa jaka powstałaby po 2040 roku nie rozwiąże problemów bezpieczeństwa energetycznego, a może tylko te problemy pogłębić poprzez skierowania większości zasobów na budowę tylko jednej elektrowni.

Modele finansowania – konieczny przetarg

Dostępne informacje wskazują , że koszty dwóch reaktorów w elektrowni Vogle w stanie Georgia, o mocy około 1200MW każdy, w podobnej technologii, jaka ewentualnie miałaby być w Polsce, kosztują ponad US$ 30 miliardów. Również informacje z budowy reaktorów w Hinkley Point wskazują na znaczne opóźnienia w realizacji i rosnące koszty, które osiągnęły już 33 miliardy funtów . To znaczyłoby, że planowana w Polsce pierwsza elektrownia to koszt ponad 135 miliardów zł (US$ 15 miliardów na jeden blok), a cena energii z takiej elektrowni jądrowej wynosiłby ponad 1000zł/MWh (1zł/kWh).

Od początku programu energetyki jądrowej dyskutuje się o „modelu finansowania”. Jednak realną opcją dla Polski jest finansowanie budowy elektrowni tylko poprzez kontrakty różnicowe, które są pomocą publiczną i z którą wiąże się szereg ograniczeń dotyczących uzyskiwania zgody na taką pomoc i sposobu organizowania przetargów.

Dla praktyki zamówień publicznych największe znaczenie mają obowiązki notyfikacyjne, mające obligatoryjne zastosowanie do wszelkich konkurencyjnych trybów postępowań o udzielenie zamówień o wartości co najmniej 250 milionów euro. Komisja Europejska jest jednak uprawniona do rozszerzenia tego obowiązku, jeżeli uzna, że dane oferty wymagałyby przeglądu ex ante ze względu na podejrzenie, że wykonawcy mogli skorzystać z subsydiów zagranicznych w ciągu trzech lat poprzedzających złożenie oferty. Regulacją w tej sprawie jest Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2022/2560 z dnia 14 grudnia 2022 roku w sprawie subsydiów zagranicznych zakłócających rynek wewnętrzny, powszechnie nazywane FSR (akronim od terminu z języka angielskiego: „Foreign Subsidies Regulation”.

Aspekty środowiskowe

Lokalizacja

Raport oddziaływania na środowisko wykonany przez Główną Dyrekcję Ochrony Środowiska (GDOŚ) dotyczy następujących wariantów lokalizacji elektrowni jądrowej:

1. Lubiatowo- Kopalino (Choczewo), w trzech podwariantach dotyczących chłodzenia elektrowni:
a. Otwarty układ chłodzenia z użyciem wody morskiej
b. Zamknięty układ chłodzenie (chłodnie kominowe) z użyciem wody morskiej
c. Zamknięty układ chłodzenie (chłodnie kominowe) z użyciem odsalanej wody morskiej
2. Żarnowiec, w dwóch podwariantach chłodzenia elektrowni:
a. Zamknięty układ chłodzenie (chłodnie kominowe) z użyciem wody morskiej
b. Zamknięty układ chłodzenie (chłodnie kominowe) z użyciem odsalanej wody morskiej

Należy zwrócić uwagę, że z pięciu analizowanych opcji cztery przewidują chłodzenie w układzie zamkniętym z użyciem chłodni kominowych. Przeprowadzone przez GDOŚ analizy zakładają budowę reaktorów w technologii AP1000 o mocach brutto 1250MW. W przypadku wyboru innej technologii w przetargu na wykonawcę elektrowni może zachodzić konieczność aktualizacji części analiz środowiskowych.

Wody zrzutowe

Preferowanym układem chłodzenia wskazanym w analizach jest otwarty układ chłodzenia z użyciem wody morskiej co wiąże się z zrzucaniem ciepłej wody, po schłodzeniu reaktorów, do morza. W raporcie wpływu na środowisko określono temperaturę wody zrzutowej na około 10oC większą od temperatury wody morskiej.

Istotnym elementem jaki może wpływać na środowisko jest rozpływ wody zrzutowej oraz szkodliwych substancji, jakie mogą występować w wodach zrzutowych elektrowni. Badanie wpływu na środowisko wskazuje, że wpływ działania elektrowni jądrowej w układzie otwartym w lokalizacji Choczewo może sięgać ponad 12km, a wzrost temperatury w miejscu zrzutu wody chłodzącej może wynieść +3oC – Rys. 2.

Rys. 2. Przykłady wzrostu temperatury wody i stężenia chloru. Tom IV Raport oddziaływania na środowisko, str. 1091 oraz str. 1087, GDOŚ, 2023. Cytat.
Szczegółowe badania dotyczące wpływu wody zrzutowej z elektrowni pracujących w układzie otwartym na środowisko wskazują, że już wzrost temperatury wody o 2oC może mieć istotny negatywny wpływ na środowisko . Pomimo, że jak w przypadku przekazywania wody zrzutowej do rzek, wielkość wody zrzutowej w stosunku do całego przepływu wynosi około 12 procent, a stały przepływ wody w rzekach zapewnia mieszanie się ciepłej wody z chłodniejszą wodą z góry rzeki, to występuje negatywne oddziaływanie systemu chłodzenia na środowisko. W przypadku zrzucania wody z elektrowni do morza nie występuje stały przepływ wody chłodzącej, jak w przypadku rzek, a zatem nie występuje podobny efekt chłodzenia. Innym problemem jest występowanie prądów morskich mogących przemieszczać ciepłą wodę na płytsze obszary, gdzie jej oddziaływanie jest silniejsze.

Zrzuty wody chłodzącej powodują występowanie efektu „pióropusza termicznego”, co widać również na Rys. 2 zaczerpniętym z Raportu badania wpływu na środowisko dla elektrowni zlokalizowanej w gminie Choczewo. Jednak rozpływ ciepłej wody zrzutowej pokazany na Rys. 2 jest tylko wynikiem symulacji komputerowej. Rzeczywisty wpływ wody ciepłej wody zrzutowej może być znacznie większy.

Przykład rzeczywistego „pióropusza termicznego”, jaki tworzą ciepłe wody zrzutowe na rzece Wiśle, dla elektrowni o mocy o 50 procent mniejszej niż planowana elektrownia jądrowa jest pokazany jako zdjęcie z kamery termowizyjnej – Rys. 3.

Trzeba również brać pod uwagę, że elektrownia jądrowa, o wielkości 3*1250MW będzie zrzucała ponad 500 tys. ton (pół miliona ton na godzinę) ciepłej wody na godzinę o temperaturze większej od wody otoczenia o około 10oC. Jest to ponad 2,5x więcej od elektrowni Kozienice i ponad 4x więcej od elektrowni Połaniec, gdzie pomimo ciągłego napływu chłodnej wody z góry rzeki występują problemy z zrzutem ciepłej wody, a podniesienie temperatury wód rzeki wpływa negatywnie na florę i faunę.

Wydaje się, że konieczna jest dalsza dyskusja dotycząca wpływu planowanej elektrowni jądrowej w gminie Choczewo, pracującej w układzie otwartym na środowisko i weryfikacja zalecanej lokalizacji.

Podsumowanie

Dotychczasowe działania wskazują, że nawet przy bardzo optymistycznych założeniach pierwsza elektrownia jądrowa w Polsce może powstać nie wcześniej niż w latach 2040-2045. Do tego czasu, jak sygnalizuje Ministerstwo Klimatu i Środowiska w Polsce zabraknie energii elektrycznej, co może skutkować kryzysem gospodarki i degradacją poziomu życia społeczeństwa.

Wybrane miejsce na elektrownię jądrową nad brzegiem Bałtyku nie tylko wpłynie negatywnie na środowisko, ale jest również jedną z najgorszych lokalizacji ze względu na transport energii elektrycznej. Na północy Polski nie ma dużych odbiorców energii, tak że zachodzi konieczność przesyłu znacznych ilości energii elektrycznej na południe kraju, do linii geograficznej: Kraków-Katowice-Wrocław, gdzie znajdują się największe odbiory. Wymaga to budowy kilku linii najwyższych napięć (400kV) o długości 500-600km.

Francuzom zardzewiały elektrownie jądrowe. Tak te sprzed 40-tu lat, jak i parę “najnowszych”, sprzed 20-tu. Jak w syrence: “Stan idealny”.

Francuzom zardzewiała elektrownia atomowa

9.03.2024 nczas/francuzom-zardzewiala-atomowa

Media francuskie podają, że w reaktorze elektrowni jądrowej Blayais w Żyrondzie, wykryto korozję. Elektrownia znajduje się w Braud-et-Saint-Louis. Operator państwowy, firma EDF pociesza jednak konsumentów, że korozja, która już ubiegłej zimy unieruchomiła część potencjału elektrowni atomowych, nie wpłynie znacząco na prognozy produkcji energii na 2024 rok.

[To reaktory PWR, oddane do użytku przed czterdziestu paru laty, to-to jeszcze się turla?

Wszystkie reaktory we Francji pochodzą sprzed 40 paru lat, cztery wyjątki -“nowe” – sprzed 24 lat. Szczegóły umieszczam na dole, pod tą notką. Mirosław Dakowski]

Korozję wykryto na spoinach czterech reaktorów. Od czasu kryzysu w latach 2022–2023 zaplanowano „program szczególnych kontroli” podczas przestojów reaktorów, w celu ich konserwacji. Spoiny zostaną zabezpieczone.

Według rzecznika EDF, „jedno wyłączenie na trzy reaktory prawdopodobnie będzie trwało średnio około 30 dni” celem usunięcia problemu korozji.Zakłóceń dostaw prądu nie będzie.

Uszkodzone części zostaną wkrótce wymienione. „Kryzys korozyjny” miał już miejsce wcześniej. Dotyczył jednak awaryjnych rur wodociągów przeznaczonych do chłodzenia reaktora. Do początku 2022 roku spowodował wyłączenie „wielu” reaktorów z 56, które są zainstalowane we Francji.

Za najbardziej „wrażliwe” na problem uznano 16 najnowszych i najpotężniejszych reaktorów (po 1300 i 1450 MW). Według EDF piętnaście z nich zostało naprawionych, a szesnasty – Cattenom 4, jest obecnie sprawdzany w ramach dziesięcioletniego przeglądu.

========================

Skąd ta liczba 16 najnowszych i najpotężniejszych i najpotężniejszych??

Na poniższej liście oficjalnej jest tych 16 najnowszych i najpotężniejszych -sprzed dwudziestu lat ledwie cztery…

MDakowski

=================================

Pozostałe, starsze o mocy 900 MW i starsze, do których zalicza się Blayais, są uważane za mniej narażone na ten problem. W 2022 r. produkcja energii jądrowej EDF spadła do 279 TWh, najniższego poziomu od 30 lat, co zmusiło Francję do importu energii elektrycznej, po raz pierwszy od 42 lat. W 2023 r. przywrócono częściowo moce i produkcja wzrosła o 15% w porównaniu z 2022 r., osiągając 320,4 TWh.

=================================

MD: W wiki jakoś nie zauważono “nowego” reaktora we Flamanville, projektowanego przed dwudziestu laty, zmienianego wielokrotnie, którego cena wzrosła w czasie budowy czterokrotnie – a oddano [chyba??] do użytku w… Nie, jeszcze się kłębią!! Piszę wg. danych francuskich 9 marca 2024

Z wiki: wikipedia/Lista_reaktorow-jadrowych

 Francja

Reaktory energetyczne

W eksploatacji

  • Elektrownia jądrowa Belleville
    • Belleville-1, o mocy 1310 MWe, typu PWR, model P4 REP 1300, uruchomiony 1 czerwca 1988,
    • Belleville-2, o mocy 1310 MWe, typu PWR, model P4 REP 1300, uruchomiony 1 stycznia 1989.
  • Elektrownia jądrowa Blayais
    • Blayais-1, o mocy 910 MWe, typu PWR, model CP1, uruchomiony 1 grudnia 1981,
    • Blayais-2, o mocy 910 MWe, typu PWR, model CP1, uruchomiony 1 lutego 1983,
    • Blayais-3, o mocy 910 MWe, typu PWR, model CP1, uruchomiony 14 listopada 1983,
    • Blayais-4, o mocy 910 MWe, typu PWR, model CP1, uruchomiony 1 października 1983.
  • Elektrownia jądrowa Bugey
    • (Wyłączony) Bugey-1, o mocy 540 MWe, typu GCR, model UNGG, uruchomiony 1 lipca 1972, wyłączony 27 maja 1994,
    • Bugey-2, o mocy 910 MWe, typu PWR, model CP0, uruchomiony 1 marca 1979,
    • Bugey-3, o mocy 910 MWe, typu PWR, model CP0, uruchomiony 1 marca 1979,
    • Bugey-4, o mocy 910 MWe, typu PWR, model CP0, uruchomiony 1 lipca 1979,
    • Bugey-5, o mocy 910 MWe, typu PWR, model CP0, uruchomiony 3 stycznia 1980.
  • Elektrownia jądrowa Cattenom
    • Cattenom-1, o mocy 1300 MWe, typu PWR, model P4 REP 1300, uruchomiony 1 kwietnia 1987,
    • Cattenom-2, o mocy 1300 MWe, typu PWR, model P4 REP 1300, uruchomiony 1 lutego 1988,
    • Cattenom-3, o mocy 1300 MWe, typu PWR, model P4 REP 1300, uruchomiony 1 lutego 1991,
    • Cattenom-4, o mocy 1300 MWe, typu PWR, model P4 REP 1300, uruchomiony 1 stycznia 1992.
  • Elektrownia jądrowa Chinon
    • (Wyłączony) Chinon-A-1, o mocy 70 MWe, typu GCR, model UNGG, uruchomiony 1 lutego 1964, wyłączony 16 kwietnia 1973,
    • (Wyłączony) Chinon-A-2, o mocy 180 MWe, typu GCR, model UNGG, uruchomiony 24 lutego 1964, wyłączony 14 czerwca 1985,
    • (Wyłączony) Chinon-A-3, o mocy 360 MWe, typu GCR, model UNGG, uruchomiony 4 sierpnia 1966, wyłączony 15 czerwca 1990,
    • Chinon-B-1, o mocy 905 MWe, typu PWR, model CP0, uruchomiony 1 lutego 1984,
    • Chinon-B-2, o mocy 905 MWe, typu PWR, model CP0, uruchomiony 1 sierpnia 1984,
    • Chinon-B-3, o mocy 905 MWe, typu PWR, model CP0, uruchomiony 4 marca 1987,
    • Chinon-B-4, o mocy 905 MWe, typu PWR, model CP0, uruchomiony 1 kwietnia 1988.
  • Elektrownia jądrowa Chooz
    • (Wyłączony) Chooz-A-1, o mocy 305 MWe, typu PWR, model CHOOZ-A, uruchomiony 15 kwietnia 1967, wyłączony 30 października 1991,
    • Chooz-B-1, o mocy 1500 MWe, typu PWR, model N4 REP 1450, uruchomiony 15 maja 2000,
    • Chooz-B-2, o mocy 1500 MWe, typu PWR, model N4 REP 1450, uruchomiony 15 maja 2000.
  • Elektrownia jądrowa Civaux
    • Civaux-1, o mocy 1495 MWe, typu PWR, model N4 REP 1450, uruchomiony 29 stycznia 2000,
    • Civaux-2, o mocy 1495 MWe, typu PWR, model N4 REP 1450, uruchomiony 23 kwietnia 2002.
  • Elektrownia jądrowa Cruas
    • Cruas-1, o mocy 915 MWe, typu PWR, model CP2, uruchomiony 2 kwietnia 1984,
    • Cruas-2, o mocy 915 MWe, typu PWR, model CP2, uruchomiony 1 kwietnia 1985,
    • Cruas-3, o mocy 915 MWe, typu PWR, model CP2, uruchomiony 10 września 1984,
    • Cruas-4, o mocy 915 MWe, typu PWR, model CP2, uruchomiony 11 lutego 1985.
  • Elektrownia jądrowa Dampierre
    • Dampierre-1, o mocy 890 MWe, typu PWR, model CP1, uruchomiony 10 września 1980,
    • Dampierre-2, o mocy 890 MWe, typu PWR, model CP1, uruchomiony 16 lutego 1981,
    • Dampierre-3, o mocy 890 MWe, typu PWR, model CP1, uruchomiony 27 maja 1981,
    • Dampierre-4, o mocy 890 MWe, typu PWR, model CP1, uruchomiony 20 listopada 1981.
  • Elektrownia jądrowa Flamanville
    • Flamanville-1, o mocy 1330 MWe, typu PWR, model P4 REP 1300, uruchomiony 1 grudnia 1986,
    • Flamanville-2, o mocy 1330 MWe, typu PWR, model P4 REP 1300, uruchomiony 9 marca 1987
    • (W budowie) Flamanville-3, o mocy 1600 MWe, typu PWR, model EPR, którego budowę rozpoczęto 3 grudnia 2007, a uruchomienie jest planowane na 2023.
  • Elektrownia jądrowa Golfech
    • Golfech-1, o mocy 1310 MWe, typu PWR, model P4 REP 1300, uruchomiony 1 lutego 1991,
    • Golfech-2, o mocy 1310 MWe, typu PWR, model P4 REP 1300, uruchomiony 4 marca 1994.
  • Elektrownia jądrowa Gravelines
    • Gravelines-1, o mocy 910 MWe, typu PWR, model CP1, uruchomiony 25 listopada 1980,
    • Gravelines-2, o mocy 910 MWe, typu PWR, model CP1, uruchomiony 1 grudnia 1980,
    • Gravelines-3, o mocy 910 MWe, typu PWR, model CP1, uruchomiony 1 lipca 1981,
    • Gravelines-4, o mocy 910 MWe, typu PWR, model CP1, uruchomiony 1 października 1981,
    • Gravelines-5, o mocy 910 MWe, typu PWR, model CP1, uruchomiony 15 stycznia 1985,
    • Gravelines-6, o mocy 910 MWe, typu PWR, model CP1, uruchomiony 25 października 1985.
  • Elektrownia jądrowa Nogent
    • Nogent-1, o mocy 1310 MWe, typu PWR, model P4 REP 1300, uruchomiony 24 lutego 1988,
    • Nogent-2, o mocy 1310 MWe, typu PWR, model P4 REP 1300, uruchomiony 1 maja 1989.
  • Elektrownia jądrowa Paluel
    • Paluel-1, o mocy 1330 MWe, typu PWR, model P4 REP 1300, uruchomiony 1 grudnia 1985,
    • Paluel-2, o mocy 1330 MWe, typu PWR, model P4 REP 1300, uruchomiony 1 grudnia 1985,
    • Paluel-3, o mocy 1330 MWe, typu PWR, model P4 REP 1300, uruchomiony 1 lutego 1986,
    • Paluel-4, o mocy 1330 MWe, typu PWR, model P4 REP 1300, uruchomiony 1 lipca 1986.
  • Elektrownia jądrowa Penly
    • Penly-1, o mocy 1330 MWe, typu PWR, model P4 REP 1300, uruchomiony 1 grudnia 1990,
    • Penly-2, o mocy 1330 MWe, typu PWR, model P4 REP 1300, uruchomiony 1 listopada 1992.
  • Elektrownia jądrowa Saint-Alban
    • Saint-Alban-1, o mocy 1335 MWe, typu PWR, model P4 REP 1300, uruchomiony 1 maja 1986,
    • Saint-Alban-2, o mocy 1330 MWe, typu PWR, model P4 REP 1300, uruchomiony 1 marca 1987.
  • Elektrownia jądrowa Saint Laurent
    • (Wyłączony) Saint Laurent-A-1, o mocy 390 MWe, typu GCR, model UNGG, uruchomiony 1 czerwca 1969, wyłączony 18 kwietnia 1990,
    • (Wyłączony) Saint Laurent-A-2, o mocy 465 MWe, typu GCR, model UNGG, uruchomiony 1 listopada 1971, wyłączony 27 maja 1992,
    • Saint Laurent-B-1, o mocy 915 MWe, typu PWR, model CP2, uruchomiony 1 sierpnia 1983,
    • Saint Laurent-B-2, o mocy 915 MWe, typu PWR, model CP2, uruchomiony 1 sierpnia 1983.
  • Elektrownia jądrowa Tricastin
    • Tricastin-1, o mocy 915 MWe, typu PWR, model CP1, uruchomiony 1 grudnia 1980,
    • Tricastin-2, o mocy 915 MWe, typu PWR, model CP1, uruchomiony 1 grudnia 1980,
    • Tricastin-3, o mocy 915 MWe, typu PWR, model CP1, uruchomiony 11 maja 1981,
    • Tricastin-4, o mocy 915 MWe, typu PWR, model CP1, uruchomiony 1 listopada 1981.

Zamknięte / Wyłączone

  • Elektrownia jądrowa Brennilis / Monts d’Arrée
    • Brennilis-1, o mocy 70 MWe, typu HWGCR, model EL-4, uruchomiony 1 czerwca 1968, wyłączony 31 lipca 1985.
  • Elektrownia jądrowa Creys-Malville
    • Creys-Malville-1, o mocy 1200 MWe, typu SFR, model NA 1200 Superphénix, uruchomiony 1 grudnia 1986, wyłączony 31 grudnia 1998.
  • Elektrownia jądrowa Fessenheim
    • Fessenheim-1, o mocy 880 MWe, typu PWR, model CP0, uruchomiony 1 stycznia 1978, wyłączony 22 lutego 2020,
    • Fessenheim-2, o mocy 880 MWe, typu PWR, model CP0, uruchomiony 1 kwietnia 1978, wyłączony 30 czerwca 2020.
  • Marcoule
    • G1, o mocy 46 MWe, typu GCR (chłodzony powietrzem pod ciśnieniem atmosferycznym), model uruchomiony 7 stycznia 1956, wyłączony 15 października 1968,
    • G2, o mocy 36 MWe, typu GCR, model UNGG (chłodzony dwutlenkiem węgla), uruchomiony 21 lipca 1958, wyłączony w 1980,
    • G3, o mocy 36 MWe, typu GCR, model EL2 UNGG, uruchomiony 8 czerwca 1959, wyłączony w 1984.
  • Elektrownia jądrowa Phénix
    • Phénix-1, o mocy 130 MWe, typu SFR, model PH-250, uruchomiony 14 lipca 1974, wyłączony 1 lutego 2010.

Anulowane

  • Elektrownia jądrowa Le Carnet
  • Elektrownia jądrowa Plogoff
  • ==============================================
  • Mail od jądrowca:
  • Od czasu „Raportu Tanguy” , czyli 40 lat, Francuzi wiedzą, że prawdopodobieństwo wybuchu któregoś z ich reaktorów mocy jest spore. Raport ten był długo zatajniony.
  • A zbiorników ciśnieniowych nie można naprawić np. dwuskładnikowym klejem epoksydowym. Wymiany kosztują kosmicznie. Z napromieniowanym starym zbiornikiem czy rurą zaś nie ma co zrobić, nie ma gdzie umieścić.

W USA nie buduje się nowych elektrowni jądrowych, a stare kończą egzystencję.

W USA nie buduje się nowych elektrowni jądrowych, a wiele starych będzie kończyć egzystencję gornictwo/w-usa-nie-buduje-sie-nowych-elektrowni-jadrowych

Na straży amerykańskiego bezpieczeństwa energetycznego stoi niezawodna energia węglowa działająca całą dobę przez 7 dni w tygodniu

fot: Katarzyna Zaremba-Majcher

W USA nadal jednak piąta energii elektrycznej produkowana jest z węgla. Wygląda na to, że kraj ten nieprędko wyzbędzie się tego surowca z miksu energetycznego.

W USA zaostrza się debata na temat tego, czy kraj jest w stanie wygenerować wystarczającą ilość energii elektrycznej do obsługi centrów danych i nadążania za szybko rosnącymi potrzebami energetycznymi gospodarki cyfrowej.REKLAMA

W październiku 2023 r. eksperci odpowiedzialni za nadzorowanie niezawodności dostaw energii elektrycznej w kraju ostrzegli, że ​​dostawy energii elektrycznej mogą nie wystarczyć do zaspokojenia rosnącego zapotrzebowania na prąd. North American Electric Reliability Corp. w długoterminowej ocenie stwierdziła, że ​​tej zimy duże części kraju zagrożone są niedoborami energii. Gdyby tak się stało, przerwy w dostawie prądu mogłyby spowodować zamknięcie centrów danych stanowiących podstawę gospodarki cyfrowej.

Jednocześnie Agencja Ochrony Środowiska paradoksalnie domaga się wyłączenie elektrowni węglowych. Tymczasem szacuje się, że zapotrzebowanie na energię będzie w nadchodzących latach nadal gwałtownie rosło, nie tylko ze względu na rosnące zapotrzebowanie centrów danych, ale także w związku z przejściem na pojazdy elektryczne, zwiększonym zużyciem energii w gospodarstwach domowych i instalacjach komercyjnych, oraz zwiększenie elektryfikacji przemysłu.REKLAMA

Według Wall Street Journal zapotrzebowanie na energię elektryczną w centrach danych może się podwoić do 2030 r., co będzie miało dalekosiężny wpływ na miejsca pracy, rozwój gospodarczy i produkcję energii.

Amazona, Google i dziesiątki innych gigantów technologicznych zarządza obecnie ponad 275 centrami danych, więcej niż gdziekolwiek indziej na świecie. Dominion Power spodziewa się, że zapotrzebowanie na energię elektryczną w samej tylko Wirginii wzrośnie o 85 proc.w ciągu najbliższych 15 lat wraz z eksplozją technologii informacyjno-komunikacyjnych. Wirginia nie jest pod tym względem odosobniona.REKLAMA

W Kalifornii, kolebce Doliny Krzemowej, spółka Pacific Gas and Electric spodziewa się wzrostu zapotrzebowania na energię elektryczną o 70 proc. w ciągu najbliższych 20 lat. Służba publiczna stanu Arizona poinformowała organy regulacyjne, że w ciągu najbliższych 15 lat będzie potrzebować 19 000 megawatów nowej energii, aby zaspokoić zapotrzebowanie na energię elektryczną.

Według Międzynarodowej Agencji Energetycznej światowy system cyfrowy zużywa do 340 terawatogodzin energii elektrycznej rocznie. Stanowi to około 10 proc. światowego zużycia energii elektrycznej – tyle samo, co łączna produkcja energii elektrycznej w Niemczech i Japonii.

W rzeczywistości na zwiększenie wydajności systemu wydaje się więcej pieniędzy, niż wszystkie światowe przedsiębiorstwa energetyczne wydają rocznie na wytwarzanie i dystrybucję energii elektrycznej.

Prezydent Biden nalega, aby kraj był zasilany energią odnawialną o zerowej emisji. Mimo to koszty niedoborów energii elektrycznej, które mogą wynikać z przejścia na niestabilną energię wiatrową i słoneczną, są zbyt wysokie. Pomimo hojnych dotacji rządowych, energia wiatrowa i słoneczna dostarczają łącznie mniej niż 15 proc. energii elektrycznej w kraju.

W USA nie buduje się żadnych nowych elektrowni jądrowych, a wiele istniejących elektrowni jądrowych kończy swą egzystencję. Niektóre regiony kraju, które w dużym stopniu opierają się na gazie ziemnym do wytwarzania energii elektrycznej są zagrożone przestojami elektrowni ze względu na brak przepustowości rurociągów.

Na straży stoi niezawodna energia węglowa działająca całą dobę przez 7 dni w tygodniu. Dla wielu amerykańskich stanów węgiel jest zbyt cennym towarem, aby go stracić. Chociaż w ostatnich latach zamknięto dziesiątki elektrowni węglowych ze względów środowiskowych, nadal działa 225 wytwarzających prawie 20 proc. energii elektrycznej.

Sukcesy UE w Estonii, a EJ w Finlandii. Cena energii wzrosła dwukrotnie w ciągu jednego dnia. A “jutro” może być czterokrotnie wyższa, bo przecież zima…

Sukcesy UE w Estonii, a EJ w Finlandii. Cena energii wzrosła dwukrotnie w ciągu jednego dnia.

pch24/w-estonii-cena-energii-wzrosla-dwukrotnie-w-ciagu-jednego-dnia

[MD: to w hurcie, a nie dla ludzi…]

Średnia cena energii elektrycznej wyniesie we wtorek w Estonii prawie 150 euro za megawatogodzinę, co oznacza wzrost o 50 proc. w porównaniu z dniem poprzednim – wynika z danych giełdy energii Nord Pool.

Średnia cena energii elektrycznej wynosiła w kraju w weekend 75 euro/MWh.

Jednym z powodów wtorkowej podwyżki jest awaria jednego z reaktorów elektrowni jądrowej Loviisa w Finlandii, która spowodowała zmniejszenie jego mocy [głupku, on został WYŁĄCZONY, tj. moc=0. Ściślej – trzeba go chłodzić mocą na poziomie 10% jego mocy nominalnej. md].

Dodatkowo w północnej i zachodniej Finlandii prognozuje się temperatury rzędu 20 stopni poniżej zera.

We wtorek cena elektryczności będzie wynosić tyle samo w Finlandii, Estonii, Łotwie i na Litwie.

W Estonii prąd będzie najdroższy w godzinach od 9 do 10 rano (275,59 euro/MWh), a najtańszy w godzinach od 5 do 6 rano (77,59 euro/MWh). Ceny te nie zawierają podatku VAT.

Fiński nadawca publiczny Yle poinformował, że w środę rano energia może kosztować nawet 500 euro za MWh, kiedy skutki awarii w Loviisa zostaną spotęgowane przez słabnący wiatr, powodujący spadek wydajności farm wiatrowych.

Źródło: PAP / Jakub Bawołek, Tallin

Andrzej Duda złożył deklarację w Dubaju. „Atom jest przyszłością”. DUREŃ, marionetka. Ale gada, bo go nakręcili.

[ DUREŃ, marionetka.. To już ode mnie, fizyka rozszczepienia. MD]

Andrzej Duda złożył deklarację. „Atom jest przyszłością”

pch24.pl/andrzej-duda-atom-jest-przyszloscia

(PAP/Radek Pietruszka)

Atom jest przyszłością. W centrum polityki klimatycznej musi stać człowiek – jego bezpieczeństwo, zdrowie, jakość życia. Temu ma służyć racjonalny proces przechodzenia na wydajne i niskoemisyjne źródła energii. Dokładnie takie jak atom – powiedział prezydent Andrzej Duda w Dubaju. Polityk przyjął deklarację o potrojeniu mocy wytwórczej energii jądrowej w skali globalnej do 2050 r.

Polski prezydent, który bierze udział w konferencji klimatycznej COP28 w Dubaju, podkreślił, że atom jest przyszłością czystej, bezpiecznej i stabilnej energii i przyszłością sprawiedliwej transformacji energetycznej.

„Bez energii jądrowej nie uda się zrealizować ambitnych planów klimatycznych, które wszyscy sobie stawiamy. Ochronić naszej planety” – powiedział Andrzej Duda.

Dlatego – jak zaznaczył – tak ważna jest przyjęta w sobotę deklaracja. „Potrojenie mocy wytwórczej energii jądrowej do 2050 roku, zwiększenie i ułatwienie finansowania budowy elektrowni jądrowej, promowanie energii nuklearnej jako czystej energii – to ważne zobowiązania, pod którymi jako prezydent Polski z pełnym przekonaniem się podpisuję” – oświadczył.

Deklarację przyjęło ponad 20 państw; oprócz Polski są to m.in. Francja, Stany Zjednoczone, Rumunia, Finlandia, Zjednoczone Emiraty Arabskie, Kanada, Szwecja, Bułgaria.

Sygnatariusze zobowiązali się do współpracy na rzecz realizacji globalnego celu potrojenia mocy energii jądrowej do 2050 r., podejmowania działań wewnętrznych w celu zapewnienia, że elektrownie jądrowe są eksploatowane w sposób odpowiedzialny, zgodnie z najwyższymi standardami bezpieczeństwa, zrównoważonego rozwoju, zabezpieczeń i nieproliferacji oraz do odpowiedzialnego, długoterminowego gospodarowania zużytym paliwem, a także do mobilizowania inwestycji w energię jądrową, w tym również innowacyjnych mechanizmów finansowych.

Duda zaznaczył, że Polska, choć nie posiada jeszcze swoich elektrowni jądrowych, intensyfikuje od kilku lat Program polskiej energetyki jądrowej. Wskazał, że trwają już zaawansowane prace nad budową naszej pierwszej elektrowni, która ma powstać do 2033 roku, a którą wybuduje należąca do państwa firma Polskie Elektrownie Jądrowe we współpracy z amerykańskimi koncernami Westinghouse i Bechtel.

„Polska prowadzi proces wyboru lokalizacji i technologii pod budowę drugiej elektrowni jądrowej w naszym kraju. Pragnę podkreślić naszą otwartość na rozmowy o współpracy ze wszystkimi państwami reprezentującymi podobne podejście do kwestii rozwoju energetyki jądrowej” – dodał.

„Ruszyły także prace nad rozpoczęciem budowy kolejnej elektrowni jądrowej w oparciu o silną, sformalizowaną współpracę polskich podmiotów: pozostającej w rękach skarbu państwa PGE S.A. oraz prywatnej ZE PAK, a także koreańskiego koncernu KHNP. W ostatnich dniach polskie ministerstwo klimatu wydało decyzję zasadniczą, która pozwala przejść do kolejnego etapu uzyskiwania decyzji i pozwoleń. Będziemy te ważne inwestycje wspierać” – mówił polski prezydent.

Podkreślił, że uzupełnieniem pełnoskalowych elektrowni jądrowych mogą być reaktory mniejsze i przyznał, że nasz kraj ma ambicje być europejskim liderem w budowie małych reaktorów jądrowych – SMR.

[To wyjątkowo głupie oświadczenie. Chce, byśmy byli królikami doświadczalnymi nie sprawdzonej prze4z projektantów, ale na pewno droższej technologii. . MD

„W COP28 uczestniczy polska firma ORLEN Synthos Green Energy, która zamierza zbudować reaktory w technologii SMR. Współpracuje przy tym projekcie z firmami ze Stanów Zjednoczonych i Kanady. Jestem zadowolony, że rozpoczyna współpracę także z firmą ze Zjednoczonych Emiratów Arabskich – Emirates Nuclear Energy Corporation. ZEA, czyli gospodarze naszego szczytu klimatycznego, właśnie ukończyły budowę swojej pierwszej, wielkiej elektrowni jądrowej. To pokazuje najlepiej, że energetyka jądrowa ma przyszłość na całym świecie” – ocenił prezydent. Docenił też działania Stanów Zjednoczonych na rzecz rozwoju wielko- i małoskalowej technologii jądrowej.

„Atom jest przyszłością. Pokazaliśmy to także na forum Unii Europejskiej, skutecznie zabiegając o włączenie energii jądrowej do Net-Zero Industry Act. Zaledwie dwa tygodnie temu Parlament Europejski uwzględnił w niej także atom. Zabiegaliśmy o to jako Polska bardzo mocno. To sukces wielu państw członkowskich z panem prezydentem (Francji) Emmanuelem Macronem na czele” – oświadczył.

[“Atom” ma też przeszłość, dyletancie. MD]

W ocenie prezydenta Dudy potrzebne są kolejne zdecydowane kroki w kwestii wsparcia energetyki jądrowej w ramach Unii Europejskiej. Zapowiedział, że jednym z priorytetów polskiej prezydencji w UE w pierwszym półroczu 2025 roku będzie sprawiedliwa transformacja energetyczna ze szczególnym uwzględnieniem energii jądrowej.

„Sprawiedliwa transformacja [a cóż to za nowotwór językowy, marionetko?? Mirosław Dakowski] jest niezwykle istotna. Zgodziliśmy się co do tego podczas COP24, który miał miejsce w Polsce, w Katowicach. W centrum polityki klimatycznej musi stać człowiek – jego bezpieczeństwo, zdrowie, jakość życia. Temu ma służyć racjonalny proces przechodzenia na wydajne i niskoemisyjne źródła energii. Dokładnie takie jak atom” – powiedział Duda.

„Jeśli chcemy zrealizować ambitne cele klimatyczne, to musimy działać w kwestii rozwoju energii atomowej jeszcze odważniej, szybciej i skuteczniej! Pamiętajmy, że nie robimy tego dla siebie! Robimy to dla przyszłych pokoleń, dla naszych dzieci, dla naszych wnuków. Nie mamy czasu, musimy działać teraz” – podkreślił prezydent.

Źródło: PAP/Aleksandra Rebelińska 

====================

Mail:

Jak pan może, panie profesorze, tak niesprawiedliwie pisać o naszym kochanym Panu Prezydencie!

Wyjaśniam i informuję:

Jeśli ktoś zdobył wykształcenie co najmniej na poziomie szkoły podstawowej, ale dla osób z nieuszkodzonym mózgiem [w odróżnieniu od tych, którzy zdobywali wiedzę w szkołach specjalnych], to rozumie argumenty przedstawiane przez specjalistów danej dziedziny i uczciwych popularyzatorów. A Duda, jak się wydaje, ich nie rozumie, może nie czyta? Określenie DUREŃ jest więc chyba właściwe?

Jeśli jednak odczytuje napisane dla niego dużymi literami zdania nieprawdziwe czy kłamliwe, to jest marionetką. Uprzejmie nie sugeruję, czyją. MD

Szczyt klimatyczny COP28 w Dubaju. APOSTOŁ – Duda – prezydent kraju bez EJ, skutecznie od pół wieku walczącego PRZECIW, ambitnie pouczy „świat” o jej roli i znaczeniu w przyrodzie.

Szczyt klimatyczny COP28 w Dubaju. APOSTOŁ: Prezydent kraju bez EJ, skutecznie od pół wieku walczącego PRZECIW, ambitnie pouczy „świat” o jej znaczeniu w przyrodzie.

[Był kiedyś filmik dla dzieci, gdzie Miś wygłaszał referat „O miodzie i jego roli i znaczeniu w Przyrodzie”. Tamten chociaż wiedział, o czym mówi… md]

Szczyt klimatyczny COP28 w Dubaju. Prezydent Duda podkreśli znaczenie energii jądrowej

polskieradio,szczyt-klimatyczny-cop28-w-dubaju-prezydent-duda-podkresli-znaczenie-energii-jadrowej

Prezydent Andrzej Duda w czwartek udaje się do Zjednoczonych Emiratów Arabskich; w Dubaju weźmie udział w konferencji klimatycznej COP28. Jak zapowiedział prezydencki minister Mieszko Pawlak, podczas tegorocznego szczytu Andrzej Duda będzie przede wszystkim podkreślał znaczenie energii jądrowej.

Polska ma w planach budowę kilku elektrowni atomowych.Foto: Shutterstock/hrui

W czwartek w Dubaju rozpocznie się coroczna konferencja sygnatariuszy Ramowej konwencji Narodów Zjednoczonych w sprawie zmian klimatu – COP28. Najpierw obradować będą przywódcy państw, następnie zaplanowano fazę negocjacji, które potrwają do 12 grudnia.

Realizacja celu z porozumienia paryskiego z 2015 roku

Na tegorocznej konferencji ma zostać dokonana ocena postępów krajów w ograniczaniu wzrostu temperatury na świecie do 1,5 st. Celsjusza – czyli realizacji celu z porozumienia paryskiego z 2015 roku. Możliwe jest także porozumienie w sprawie specjalnego funduszu do rekompensowania szkód i strat wywoływanych przez zmiany klimatyczne. Podczas COP27 w 2022 r. uczestnicy zgodzili się na powstanie funduszu, teraz doprecyzowane mają zostać szczegóły jego funkcjonowania.

Zobacz również:

Wokół COP28 narosło sporo kontrowersji, przede wszystkim związanych z faktem, że odbędzie się ona w kraju będącym jednym z największych na świecie producentów ropy, zaś szczytowi przewodniczył będzie Sułtan Ahmed Al Jaber, dyrektor generalny Abu Dhabi National Oil Company (ADNOC), państwowej spółki paliwowej.

Polskę na szczycie reprezentował będzie prezydent Andrzej Duda. Wizyta polskiego prezydenta w Zjednoczonych Emiratach Arabskich rozpocznie się w czwartek i potrwa do soboty.

Znaczenie energii jądrowej

Szef prezydenckiego Biura Polityki Międzynarodowej Mieszko Pawlak zapowiedział, że podczas tegorocznego COP prezydent będzie przede wszystkim podkreślał znaczenie energii jądrowej, która musi stanowić podstawę polskiej transformacji energetycznej.

– Dlatego też prezydent weźmie udział w bardzo ważnym wydarzeniu odbywającym się w ramach COP, czyli Net Zero Nuclear, którego uczestnicy – w tym Polska – podejmą zobowiązanie do potrojenia produkcji energii jądrowej w skali globalnej do roku 2050 (Declaration to Triple Nuclear Energy). Przyjęcie podczas tegorocznego szczytu tej niezwykle ważnej deklaracji to znaczący krok, który w mojej ocenie zaważy o sukcesie tego wydarzenia – uważa Pawlak.

[MD: 0*3 = 0 , panowie eksperci.. ]



Prezydent będzie przekonywał, jak wartościowym instrumentem polityki proklimatycznej jest energia jądrowa. Przekazał, że rozwój projektu atomowego w Polsce i współpraca z partnerami zagranicznymi na tym polu będzie także jednym z tematów spotkań bilateralnych prezydenta na marginesie szczytu.

Transformacja energetyczna

Zapowiedział, że podczas tegorocznego szczytu prezydent będzie mówił też o konieczności sprawiedliwej transformacji energetycznej, współpracy międzynarodowej w wypracowywaniu ambitnych rozwiązań proklimatycznych, ale i mających na uwadze godność i jakość życia naszych społeczeństw. Jak podkreślił, to będą główne tematy wystąpienia podczas sesji plenarnej.

Prezydent zabierze również głos w panelu poświęconemu sprawiedliwej transformacji, a także panelu żywnościowym. – Prezydent będzie przypominał m.in. założenia zrównoważonej produkcji rolno-spożywczej i polskim rosnącym wkładzie w globalne bezpieczeństwo żywnościowe – dodał.

Premier Morawiecki w malignie: “Energetyka jądrowa jedynym czystym i sprawdzonym źródłem energii”.

Premier Morawiecki w malignie: Energetyka jądrowa jedynym czystym i sprawdzonym źródłem energii.

premier-morawiecki-w-malignie

Polska nie może ryzykować stabilności systemu energetycznego, stabilności gospodarki w oparciu o niestabilne źródła energii; jedynym czystym, sprawdzonym źródłem jest energetyka jądrowa – podkreślił w środę premier Mateusz Morawiecki.

Szef rządu uczestniczył w Warszawie w uroczystości podpisania umowy projektowej pierwszej elektrowni jądrowej w Polsce.

Morawiecki podkreślił, że pierwsza elektrownia jądrowa w Polsce będzie budowana z najlepszymi amerykańskimi firmami, które w tej dziedzinie mają ogromne doświadczenie.[Westinghouse w EJ jest od dawna bankrutem. Chcą upychać w bantu-stanach, jak Polska. Mirosław Dakowski]

„Tak jak wiek XX należał do węgla i ropy, tak wiek XXI należy do atomu” – zaznaczył. [G… prawda: W 1990 było 436 reaktorów energetycznych, w 2023 jest ich 414 . Bo okazało się, że nie ma ich bezpieczeństwa, ani opłacalności. MD]

Premier dodał, że Polska „nie może ryzykować stabilności systemu energetycznego, stabilności całej naszej gospodarki w oparciu o niestabilne źródła energii”. „Jedynym czystym stabilnym źródłem energii, które jest sprawdzone technologicznie i zweryfikowane co do bezpieczeństwa, jest właśnie energetyka jądrowa, która ma dziś swój wielki dzień” – dodał. [Kłaniają się zza grobów ofiary Czarnobyla oraz Fukushima.. MD]

Szef rządu zwrócił uwagę, że w czasach zawirowań geopolitycznych współpraca z amerykanami przy zbudowaniu pierwszej elektrowni jądrowej w Polsce ma znaczenie fundamentalne. [dla Ameryki – na pewno. A małe, eksperymentalne, też gdzieś poza Kanadą należy testować . To o wiele taniej niż u siebie. MD]

[O konieczności pierwszeństwa magazynów energii nikt Mateuszkowi nie powiedział.

Niszczenie polskiego górnictwa węgla już bliskie zakończenia. MD]

PAP

Mój Boże, Sławoborze! Krajowe Składowisko Odpadów Promieniotwórczych w Sławoborzu – interes życia, ale – DLA KOGO ???

Mój Boże, Sławoborze!

Krajowe Składowisko Odpadów Promieniotwórczych w Sławoborzu - interes życia, ale dla kogo????

Sylwia Stolarczyk, Katarzyna Ciupak

Na początek parę słów o odpadach promieniotwórczych. Odpady promieniotwórcze są produktem ubocznym wielu procesów przemysłowych. Źródła odpadów promieniotwórczych to między innymi medycyna nuklearna, energetyka jądrowa, instytuty badawcze, budownictwo, wydobycie węgla i metali ziem rzadkich, utylizacja broni jądrowej. Pierwiastki promieniotwórcze emitują niebezpieczne promieniowanie, które może dosłownie wybić elektrony z atomów w naszych komórkach, zaburzając lub uszkadzając ich funkcjonowanie, a nawet powodując mutacje. Każdy element promieniotwórczy ma swój czas połowicznego rozkładu, inaczej zwany też okresem półtrwania - tyle potrzeba, aby połowa jego atomów uległa rozkładowi. Wartości te wynoszą od ułamka sekundy do miliardów lat, na przykład 4,5 mld dla uranu 238. Im dłuższy czas półtrwania, tym mniej intensywne promieniowanie. 

Sławoborze, gmina leżąca w województwie zachodniopomorskim, w powiecie świdwińskim w linii prostej ok. 25 km od Uzdrowiska Kołobrzeg, ok 30 km od Uzdrowiska Połczyn-Zdrój. Sławoborze nabiera charakteru małomiasteczkowego. 

Skąd pomysł na lokalizację składowiska odpadów promieniotwórczych w Sławoborzu?

Lokalizacja składowiska odpadów promieniotwórczych jest procesem wieloetapowym a proces poszukiwań odpowiedniego miejsca powinien być oparty na zasadach:

1. Transparentności, w każdy etap procesu powinna być włączona opinia lokalnej społeczności. Czy miało to miejsce w przypadku gminy Sławoborze?? 
Zacznijmy od początku: Trzy lata temu, czyli w 2020 r. Wójt Gminy Sławoborze w swoim gabinecie gościł mieszkańca, rolnika, delegata Izb Rolniczych powiatu świdwińskiego i powiedział mu o wspaniałym pomyśle, jakim jest Krajowe Składowisko Odpadów Promieniotwórczych. Stwierdził, że nie jest to temat,który dobrze się sprzedaje i poszukuje osób, które pomogą mu przekonać w tym mieszkańców. Oczywiście informacja ta, nie miała być skierowana do ogółu,lecz do wybranych osób. W 2020 roku miała się odbyć delegacja do Gminy Różan, gdzie obecnie znajduje się takie składowisko, jednak ze względu na pandemię wyjazd się nie odbył. 
W maju 2023r. miała miejsce delegacja Radnych, Sołtysów, pracowników gminy oraz wybranych mieszkańców przychylnych Wójtowi do Warszawy, gdzie m. in. zwiedzali składowisko odpadów promieniotwórczych w Różanie. Sam Wójt powiedział, że wizyta ta miała na celu pokazanie, czy gmina będzie chciała podjąć rozmowy na temat wybudowania składowiska, szkoda, że informacja o wyjeździe nie była ogólnodostępna. Przypadek?? 
Niezależnie Ministerstwo Klimatu i Środowiska prowadzi skuteczną kampanię edukacyjną refundując uczniom klas ósmych, 5-dniową wycieczkę do Warszawy, gdzie jednym z punktów programu jest zwiedzanie Badawczego Reaktora Jądrowego w Świerku. Koszt wycieczki na jednego ucznia wynosił 3500 zł z czego 50 zł dopłacał rodzic. Pojechało ok. 50 osób, co daje łączną kwotę ok. 175 000 zł. Czy naprawdę nie ma ciekawszych miejsc i dziedzin  do pokazania dzieciom z zakresu klimatu i środowiska np. Park Narodowy, Muzeum Wody? 
Z nieoficjalnych informacji wiemy, że poszukuje się lokalizacji na ok. 100 ha, gdzie dla porównania w Gminie Różan składowisko zajmuje obszar 3,5 ha. Niepokojącym faktem jest to, że prowadzone były odwierty geologiczne w miejscowościach: Lepino, gdzie obecnie znajduje się kopalnia [xxxxx] pana Józefa N.[xxxx] oraz Słowenkowo - grunty orne pana Tomasza Stokłosy. Powstają pytania,na czyj wniosek i  w jakim celu zostały one zlecone. 
============================
26 lipca po południu dostałem maila od jakiegoś pana, który się podpisuje Łukasz Mackiewicz radca prawny - mam nadzieję że nie naruszę tym jego dóbr osobistych - z prośbą czy żądaniem, bym usunął nazwisko jakiegoś pana JN, ponieważ jak twierdzi: „poprzez absolutne nieuprawnione połączenie zagadnienia odpadów promieniotwórczych z imieniem nazwiskiem i zakładem prowadzonym przez jego [czyli pana Łukasza Mackiewicza] mocodawcę”. Pisze dalej pan radca, że narusza to jego, czyli pana JN, dobra osobiste. W związku z tym, nie znając obu tych panów usuwam z tekstu nazwisko [aha i imię Józef również trzeba by? Przecież Józefów jest kupa...]  usuwam nazwisko tego pana. Mirosław Dakowski.
===================================

Podsumowując powyższe działania, niektórym mieszkańcom gminy zapaliła się czerwona lampka i nie wierzą w przypadkowość zdarzeń. Mieszkańcy podjęli działania polegające na zbieraniu podpisów pod petycją przeciwko tej inwestycji, informowaniu mieszkańców Gminy Sławoborze i gmin sąsiadujących poprzez rozwieszanie banerów i plakatów, bo choć trudno w to uwierzyć, to nawet kiedy powstaje ten artykuł, nie wszyscy są świadomi, że istnieje możliwość powstania takiego składowiska na terenie naszej Gminy, a część dowiedziała się przypadkiem.
Zadziwiające jest to, że podpisów pod petycją nie złożyli: Radni, Sołtysi, pracownicy Gminy oraz Samorządu, ich rodziny i osoby z bliskiego otoczenia. 

Na Radzie Gminy Sławoborze w dniu 31.05.2023 r. Wójt wraz z Przewodniczącym Rady Gminy odnieśli się do działań mieszkańców. Wójt oświadczył, że rozmowy i tworzenie grup formalnych czy też nieformalnych jest zbędne i sieje niepotrzebny chaos wśród mieszkańców. Przewodniczący podkreślił, że zgoda na lokalizację składowiska odpadów promieniotwórczych wymaga dyskusji całego społeczeństwa i bez tego społeczeństwa nie podejmuje się decyzji. Pytanie, dlaczego społeczeństwo nie miało wiedzy o tym, że trzy lata wcześniej wraz z Wójtem Gminy otrzymali zaproszenie do Ministerstwa Klimatu? Poinformował, że toczyły się rozmowy i rozważany był teren w Gminie Sławoborze oraz teren całego pasa od Torunia w wzwyż ze względu na sytuację i położenie (do czego odniesiemy się w dalszej części artykułu). W kontekście powstania składowiska Przewodniczący przypominał, że nad Gminą Sławoborze cały czas wisi wzrost taryfy na wodę i ścieki i zwrócił się z pytaniem, kto dopłaci do śmieci i innych rzeczy.
Czy naprawdę władze uważają, że składowisko odpadów radioaktywnych to jedyna szansa na rozwój i pozyskanie pieniędzy? Nadmienił, że należy rozważyć sytuację, w której znajduje się gmina,czy powstanie zakładu jest potrzebne i dlaczego jest potrzebne, oznajmił, że w przyszłości może być to tak, że nie tylko na terenie gminy Sławoborze, ale w każdej innej gminie - może być prowadzone postępowanie na zasadzie budowy drogi, że zostanie wskazane miejsce i koniec.
Z nieoficjalnych informacji wynika, że nasza Gmina mogłaby otrzymać rekompensatę za społeczną akceptację w wysokości ok. 25 milionów złotych oraz 10,5 miliona złotych z tytułu podatku. W lipcu Ministerstwo Klimatu i Środowiska ogłosiło nabór wniosków chętnych gmin na lokalizację Krajowego Składowiska Odpadów Promieniotwórczych. Czy wszystkie działania miały na celu uciszenie lub zastraszenie lokalnej społeczności, kiedy i na jakim etapie dowiemy się, czy lokalne władze złożyły dany akces gminy? 
 
2. Prymatu kryteriów naukowych - warunki geologiczne i sejsmiczne

Kluczowym kryterium oceny ma być struktura geologiczna terenu. Odpady promieniotwórcze trzeba koniecznie bezpiecznie izolować od środowiska przez milion lat. Potrzebne będzie wybudowanie pomieszczenia o pojemności minimum 27 tys. m3 w skale o grubości przynajmniej 100 metrów, na głębokości nie mniejszej niż 300 metrów. Wśród rodzajów formacji geologicznych branych pod uwagę znajdują się skały krystaliczne (zwłaszcza granitu), gliny i soli. Ponadto teren składowiska musi być m. in. asejsmiczny, niezatapialny i stabilny geologicznie w ciągu ostatnich 30 milionów lat.
Z jakimi warunkami glebowymi mamy do czynienia w Gminie Sławoborze? Grunty w naszej gminie to przeważnie piaski, a wody gruntowe pojawiają się najczęściej do głębokości ok 10 m. Z map GDOŚ wynika, że w obszarze mamy głównie do czynienia Torfowiskami, Mszarami i Bagnami, teren nie można zaliczyć ani do niezatapialnego i ani do stabilnego geologicznie.
Ponadto istnieją dowody i badania potwierdzające, iż tereny te, są aktywne sejsmicznie. Jedynie z pozoru Polska leży na stabilnych strukturach geologicznych. Teoretycznie a-sejsmiczny obszar północnej Polski już kilkakrotnie był nawiedzany średniej wielkości trzęsieniami ziemi. Nawet niegroźne wstrząsy mogą spowodować poważne uszkodzenia. To właśnie ze względu na zagrożenie tektoniczne wstrzymano budowę elektrowni atomowej w Żarnowcu.
 Najbardziej niszczycielskie tsunami w historii wystąpiło w 1497 r. w Darłowie po wybuchu metanu na dnie Bałtyku, które zalało Darłowo. Fala osiągnęła wówczas 20 m wysokości. Przyczyną tsunami w Darłowie było oddalone 500 km na północ trzęsienie ziemi w rejonie jeziora Wener w Szwecji. Siła trzęsienia była nieduża, ale wywołała eksplozję metanu uwięzionego w warstwach tworzących dno morza Bałtyckiego. Ślady po tsunami odnaleziono również w Mrzeżynie i Kołobrzegu w 1757 i w Łebie i Trzebiatowie w 1779r.[por. : Seebaer czyli morski niedźwiedź: Tsunami na Bałtyku 1497, 1757, 1779… md]

Największe od ponad tysiąca lat trzęsienie ziemi na terenie Polski miało miejsce 21 września 2004r. Serie wstrząsów odczuły miejscowości na Pomorzu, Warmii, Mazurach, Suwalszczyźnie, Kujawach oraz Podlasiu, a także niektórych Państw ościennych : Obwód Kaliningradzki, Litwa, Białoruś i Czechy. Najprawdopodobniejszą przyczyną tego trzęsienia ziemi był uskok tektoniczny w rejonie Kaliningradu, przebiegający dość płytko pod powierzchnią litosfery, ciągnąc się wzdłuż linii Kaliningrad -Suwałki, niestety na terenie rosyjskiej enklawy. Dr Andrzej Piotrowski pracownik Pomorskiego Oddziału Instytutu Geologicznego w Szczecinie tłumaczy iż w/w uskok mógł zostać uaktywniony przez proces podnoszenia się Skandynawii.
Warto dodać, że w tym regionie trzęsienia Ziemi pojawiały się co 100 lat: w Białymstoku w 1803, w Gołdapi w 1908 i w 2004.
 W obliczu faktów historycznych wynika, że nasze tereny nie nadają się na lokalizację składowisk odpadów jak i elektrowni atomowych. 
W związku z powyższym należy zadać pytanie, dlaczego rozważany jest teren ze względu na sytuację i położenie, czyżby chodziło o bliskie położenie względem Niemiec? Czyżby w życie wchodził plan stworzenia jednego dużego składowiska dla kilku Państw, w celu „cięcia kosztów”? 

Budowa składowiska odpadów radioaktywnych jest kwestią delikatną, poprzedzoną wieloletnimi badaniami i konsultacjami społecznymi, a dopiero kiedy pojawią się Samorządy zachęcone możliwością rozwoju gospodarczego - uwarunkowania geologiczne, sejsmiczne, hydrologiczne i akceptacja społeczna schodzą na drugi plan. Gmina, która zgodzi się przyjąć odpady radioaktywne otrzyma wielomilionowe kwoty. Sytuacja odgórnego narzucenia lokalizacji stałego składowiska odpadów radioaktywnych miała miejsce w miejscowości Gorleben w Niemczech, w kopalni soli. Ostatecznie odrzucono pomysł budowy składowiska w tej miejscowości, ze względu na niespełnienie wymogów geologicznych oraz wieloletnie protesty lokalnej społeczności. Nowy proces poszukiwań został zaprojektowany tak, aby nie powtórzyć błędów popełnionych przed laty, kiedy decyzję podjęto w sposób nieprzejrzysty i bez udziału opinii publicznej. 
============================
Mirosław Dakowski:
Nie ma na razie na planecie "stałego składowiska". Jedyne, bardzo małe, mają, czy budują Finowie.
Chodzi o perspektywę czasową rzędu dziesięciu tysięcy lat bezawaryjnej pracy. 

Stąd pytania: 
Kto planuje Wielkie Stałe Składowisko na polskim Wybrzeżu?

Dla kogo? Dla przyszłych elektrowni w Polsce, czy dla Niemiec?

Jakim prawem?
Kto zapłaci?
Kto będzie ratować i płacić w razie KATASTROFY?

Seebaer czyli morski niedźwiedź: Tsunami na Bałtyku 1497, 1757, 1779…

Seebaer czyli morski niedźwiedź: Tsunami na Bałtyku 1497, 1757, 1779…

Sejsmiczny Bałtyk.

[Przypominam, bo niedawno jakiś głupek umieszczony na stanowisku prezydenta zapewniał, że wybrzeże Bałtyku to „całkowicie bezpieczny tektonicznie obszar”.

A w 2023 inne głupki, też politycy, szukają na środkowym wybrzeżu miejsca [tj. frajerów – przekupnych wójtów] na … składowisko odpadów radioaktywnych… md]

Zofia Florczak dakowski.pl/archiwum 9.05.2011.

Położenie Polski na starych, stabilnych strukturach geologicznych powoduje brak w naszym kraju silnie odczuwalnych i tragicznych w skutkach naturalnych zjawisk sejsmicznych. Ten fakt podkreślam, mówiąc o budowie geologicznej Polski na lekcjach geografii. Dlatego też niemałe zainteresowanie wywołały wstrząsy, które odczuliśmy na północy Polski we wrześniu 2004 roku. Uznałam, że to rzadkie na naszych terenach zjawisko należy młodzieży dokładnie wyjaśnić. W tym celu sięgnęłam do źródeł dokumentujących zarówno ten incydent jak i przypominających podobne w przeszłości geologicznej Bałtyku.

SEJSMICZNY BAŁTYK

Teoretycznie asejsmiczny obszar północnej Polski już kilkakrotnie był nawiedzany średniej wielkości trzęsieniami ziemi. Za większość odpowiadają ruchu izostatyczne (tu: glacjostazja) Skandynawii po ustąpieniu lodowca o grubości trzech do trzech i pół kilometra. Mimo, że niegroźne – wstrząsy mogą spowodować niekiedy poważne uszkodzenia.

Między innymi, to właśnie ze względu na zagrożenie tektoniczne wstrzymano budowę elektrowni atomowej w Żarnowcu.

WILK MORSKI

Z trzęsieniami ziemi na naszych terenach związany jest wątek nordycki – przypowieść o Wilku z Bagien ( Fenris Wolf ). Według mitologii – był to wielki potwór, uwięziony przez boga Thora na łańcuchu, wewnątrz góry . Wierzono, że to właśnie jego przerażające wycie powoduje trzęsienia ziemi, od czasu do czasu nękające Skandynawię. Tuż po ustąpieniu lodowca (11-9 tys. lat temu) odczuwalne na naszych terenach wstrząsy osiągały tam szacowaną magnitudę 7.0, a grunt podnosił się ok. 1.44 mm na dobę. Centrum dzisiejszych ruchów, związanych z glacjostazją, znajduje się w zachodniej partii zatoki Botnickiej, w miejscowości Skuleberget, gdzie szybkość wypiętrzania się wynosi nawet 14 mm na rok. Dziś podnoszenie się półwyspu obejmuje obszar północnej Danii i Bornholm, sięgając aż do granicy Kaliningrad –Smołdzino – Łeba. Niekiedy trzęsienia ziemi są u nas jedynie echem potężnych katastrof z odległych części Europy albo ich przyczyna tkwi w lokalnych ruchach soli (halo-tektonika) czy w zjawiskach krasowych.

LEGENDY I TAJEMNICZE ZJAWISKA

Z dawnymi zjawiskami sejsmicznymi związanych jest wiele legend i cudów. W 1194 roku nastąpił cud św. Ottona, podczas którego niedaleko miasta Wolin teren wypiętrzył się i częściowo osuszył. Dzięki temu możliwe stało się rozpoczęcie budowy kościoła. Już wcześniej – bo w XI wieku – podniosło się dno Dziwny, co uratowało społeczność Wolina przed najazdem Wikingów i pomogło w odpieraniu wrogów. Rzeka Dziwna bowiem – podobne, jak i Wolin – położone są na spotkaniu uskoków ponadregionalnych: Świnoujścia-Drawska, a także Kamienia Pomorskiego. W Kozielicach – 40 km na południowy wschód od Szczecina – w 1625 roku wody przybrały czerwoną barwę, a z nią wygląd „siarkowatej” substancji o nieprzyjemnym zapachu.

NIEDŹWIEDŹ MORSKI

W 1779 roku, L. W. Brueggemann opisał kolejne tajemnicze i niewyjaśnione wówczas zjawisko: „Bałtyk posiada także często swoją własną pogodę, która z pogodą lądowa nie ma związku; czasami jednakże tylko rzadko, występuje podwodna burza w tymże (Bałtyku), o czym można wnioskować z tego, że przy czystym i spokojnym niebie, daje się słyszeć wzdłuż pomorskich brzegów morskich toczący się grzmot, a na ląd wyrzucane są nieżywe lub na wpół żywe ryby morskie i przybrzeżne. Tak było np. 3 kwietnia 1757 r. około południa przy spokojnej i jasnej pogodzie, brzeg Bałtyku koło Trzebiatowa nad Regą stał się nagle tak wzburzony, że wysokie fale zerwały duży prom zacumowany w porcie i przeniosły daleko na ląd. Poczym kiedy to (falowanie) się trzykrotnie powtórzyło morze stało się znowu spokojne. Żeglujący mieszkańcy wybrzeża nazywają to znane im zjawisko „Niedźwiedź Morski” (Seebaer).”

T. Noack pisze w ten sposób: „…niezwykle gwałtowne, ale relatywnie rzadko występujące, pozornie od kierunku wiatru niezależne i nie przez sztormy wywołane falowanie Bałtyku (…). Mieszkańcy wybrzeża wywodzą sobie nazwę „Niedźwiedź Morski” od osobliwego, poprzedzającego to zjawisko huku bądź grzmotu z morza.”

Podobny przypadek miał miejsce 1 marca 1779 roku, gdy podtopiona dość wysoką falą została część Łeby, a zacumowany przy brzegu statek odnaleziono w miejskich ogrodach! Trzy godziny później – w Kołobrzegu – nastąpił nagły odpływ wód, odsłaniając dno morza. Fenomenowi towarzyszyło podziemne dudnienie, a świadkowie opisywali podejrzane zachowanie zwierząt w polu. Popularnie zwane – od legendy – zjawisko „Niedźwiedzia Morskiego” pozostaje niewyjaśnione po dziś dzień, czasem występując także przy silnych bałtyckich sztormach i huraganach.

TSUNAMI NA BAŁTYKU

Według badań istnieje możliwość powstania fal tsunami na Bałtyku. Wydarzenia takie już miały miejsce, czego dowodem są zapisy w kronikach, a w większości przypadków – „zapisy” geologiczne. Najbardziej niszczycielskie tsunami w historii wystąpiło w 1497 roku – w Darłowie. Dr. Andrzej Piotrowski z Pomorskiego Oddziału Państwowego Instytutu Geologicznego w Szczecinie przypomina: „ Trzeba podkreślić, że mówimy jedynie o liczbie faktów udokumentowanych geologicznie. (…) Darłówko, położone na brzegu morza, zostało rozmyte. W Darłowie i okolicy zostały uszkodzone budowle i zginęli ludzie. Fala wdarła się daleko w głąb lądu, wynosząc cztery statki morskie.”

Dodał: „Wysokość fali spiętrzonej na skłonie wysoczyzny po wschodniej stronie Darłowa osiągnęła 20 m. Możemy tak stwierdzić, gdyż na takiej wysokości został osadzony jeden ze statków. Przyczyną tsunami w Darłowie było oddalone 500 km na północ trzęsienie ziemi w rejonie jeziora Wener w Szwecji. Siła trzęsienia ziemi była tam nieduża (…). Było ono zbyt słabe, aby bezpośrednio spowodować tsunami. Należy przyjąć, że to słabe trzęsienie wywołało eksplozję metanu uwięzionego w warstwach tworzących dno morza Bałtyckiego.

[ najpewniej było to lawinowe uwolnienie hydratów metanu z dna. M. Dakowski].

Gwałtowne osiadanie dna wywołało tsunami – stosunkowo niewysoką falę, która spiętrzyła się w strefie brzegowej. Eksplozji metanu towarzyszył grzmot, huk, “pomruk niedźwiedzia morskiego” – tak dawniej określano efekty dźwiękowe poprzedzające nadejście fali tsunami .” Zabudowania w Darłówku znikły całkowicie – podobnie, jak okoliczne wsie wokół Darłowa, gdzie fala uszkodziła wiele kamienic i część umocnień Wieprzy. Statki zostały pchnięte przez żywioł aż po kaplicę Św. Gertrudy i drogi na Koszalin.

Katastrofę przedstawia dziś zbiór płaskorzeźb, jakimi udekorowano ambonę w tamtejszym kościele [św. Barbary – należy obejrzeć MD], a także ścienna rzeźba na rynku darłowskim. Potężne trzęsienia ziemi, jakie miały miejsce po ustąpieniu lodowca, pozostawiały ślady w północnej Polsce i Niemczech. W ciągu ostatnich dwunastu tysięcy lat wydarzyło się wiele takich wstrząsów, z których kilka na pewno skutkowało wysoką falą tsunami. Dziś – takie wibracje, jak z września 2004 roku są zbyt słabe, by wywołać eksplozję złóż metanu na dnie Bałtyku. A trzeba powiedzieć, że kratery po wybuchach liczą kilka hektarów! „Takie gwałtowne zjawisko geodynamiczne, jakim jest eksplozja metanu, stwarza niekorzystne warunku geologiczno-inżynierskie dla rurociągu gazowego z Rosji do Niemiec. Problem wymaga jednak szczegółowego rozpoznania na trasie przebiegu gazociągu” – stwierdził uczony.

NAJWIĘKSZE OD CZASÓW ŚW. WOJCIECHA

Największe od ponad tysiąca lat trzęsienie ziemi na terenie Polski wydarzyło się we wtorek, 21 września 2004 roku. Serie wstrząsów odczuły miejscowości na Pomorzu, Warmii, Mazurach, Suwalszczyźnie, Kujawach oraz Podlasiu, a także niektóre z państw ościennych: Obwód Kaliningradzki, Litwa, Białoruś i Czechy.

O 13.06 sejsmografy we wszystkich sześciu polskich obserwatoriach zanotowały pierwszy, kilkusekundowy wstrząs. Ponad dwie godziny później – o 15.35 – pojawiły się jeszcze silniejsze wibracje, następne – trzy minuty później. Wszystkich polskich sejsmologów zaskoczyła niebywała – jak na tą część Europy – siła trzęsienia ziemi. W toku szczegółowych analiz ustalono, iż hipocentra niespotykanych wcześniej zjawisk znajdowały się 25 km pod powierzchnią Ziemi, w okolicach Półwyspu Sambia (Obw. Kaliningradzki), a ich magnituda wynosiła: 5.0 oraz 5.3. Rosyjscy uczeni twierdzili na początku, że przyczyną owych trzęsień mogło być wypłukanie podmorskich pokładów solnych, co owocowało pustkami skalnymi, które w końcu uległy zawaleniu. Nastąpiło przesunięcie skał i w praktyce – wstrząsy. Choć w mediach pojawiły się początkowo spekulacje o sztucznym wywołaniu fal sejsmicznych, to analiza sejsmogramów wykluczyła tą możliwość [?? Bądźmy ostrożniejsi: broń geofizyczna jest testowana i znana. MD].  Powstało prawdopodobieństwo, że owe fale w rzeczywistości oznaczały fazy większego zjawiska i w ciągu kolejnych godzin mogą się powtórzyć. Rzeczywiście – o 17.39 ziemia poruszyła się znów (magnituda-4.0) – tym razem nieodczuwalnie na terenie Polski.

USKOK?

Wkrótce pojawiła się niezwykła wiadomość – ukryty uskok. Dr. Paweł Wiejacz z Zakładu Sejsmologii Instytutu Geofizyki PAN komentuje to w następujący sposób: „Prawdopodobnie przyczyną tego trzęsienia jest aktywny uskok tektoniczny gdzieś w rejonie Kaliningradu. Ta hipoteza wymaga jednak jeszcze sprawdzenia, ale wszystkie dotychczasowe poszlaki wskazują na istnienie dotychczas nieznanego uskoku.” Dodał: „Dysponujemy szczegółowymi danymi z 30 europejskich stacji sejsmicznych, a także z polskich obserwatoriów – w tym stacji w Suwałkach, która była najbliżej miejsca wydarzeń. Ustalono epicentra poszczególnych wstrząsów, które znajdowały się na Półwyspie Sambia. Na podstawie tych danych można wstępnie zlokalizować niewielki fragment tajemniczego uskoku. Potrzebne będą jeszcze dalsze długoletnie badania geologiczne i sejsmiczne tego rejonu.” Tajemniczy – na razie teoretyczny uskok – przebiega dość płytko pod powierzchnią litosfery, ciągnąc się wzdłuż linii Kaliningrad-Suwałki. Niestety – na terenie rosyjskiej enklawy (a nie na Litwie) nie

znajduje się żadna stacja sejsmologiczna, a prowadzenie dotychczasowych badań okazywało się niemożliwe ze względu na strefę zamkniętą, jaką w czasie Z.S.R.R. był Kaliningrad. Jednakże z profilu sejsmicznego na linii Toruń-Suwałki wynikało, że na północ od Suwałk istnieją zaburzenia, mogące  świadczyć o hipotetycznym uskoku tektonicznym. Dr. Andrzej Piotrowski – pracownik Pomorskiego Oddziału Instytutu Geologicznego w Szczecinie – tłumaczy, iż ów uskok mógł zostać uaktywniony przez proces podnoszenia się Skandynawii. Warto tu dodać, że w tym regionie trzęsienia ziemi wydarzały się co sto lat: w Białymstoku – w 1803 roku, w Gołdapi – w 1908 i teraz – w 2004.

Kiedy kolejne ?

====================================

mail:

Darłowo w 1497 roku dopadła fala tsunami. Morska fala wdarła się w głąb lądu. Rokrocznie w Darłowie dla upamiętnienia tego wydarzenia ulicami tego miasta przechodzi procesja błagalno-pokutna. Najtragiczniejszy sztorm w dziejach Darłowa jest uwieczniony na zabytkowej ambonie znajdującej się w tutejszym Kościele Mariackim.

=============================

kroniki spisane przez darłowskich mnichów:

„Sztorm zerwał się w piątek, ósmego dnia po narodzinach Maryi 1497 roku i trwał do późnego wieczora, wywołując powódź. W Darłówku zostało zniszczone całe nabrzeże portowe. Woda wyrzuciła na ląd 4 zacumowane w porcie statki. Prawie wszystkie domy zostały rozmyte i potonęło wszystko bydło. Ucierpiało również Darłowo: w spichlerzach było pełno wody i wiele towarów się zmarnowało, w kościele parafialnym spadła część dachu z wieży, runęło przedbramie bramy Wieprzańskiej, woda przewróciła wiatrak we wsi Krupy. W klasztorze woda stała do wysokości ołtarzy, sad mnichów został zniszczony, a ich piwo i wino było tak zepsute, że ich nie chciał nikt pić”

==================================

Ślady po tsunami odnaleziono w okolicach Darłowa i Darłówka (1497), w Mrzeżynie i Kołobrzegu (1757) oraz w Łebie i Trzebiatowie (1779)

=======================

mail: Krajobraz po tsunami w Indonezji w 2004 r.

Euro w terminie i reaktor w każdej gminie

Euro w terminie i reaktor w każdej gminie

Wojciech Pańszczyca

Pamiętam z czasów rządów PO hasło: „euro w terminie i boisko w każdej gminie”. Wtedy chodziło o mistrzostwa w piłce kopanej i boiska ze sztuczną trawą o wstrętnym zapachu, które Tusk ufundował na swoją pamiątkę ludowi pracującemu miast i wsi. Były to więc – jak mówili złośliwi -piramidy Tuska. Takie piramidy – jaki faraon.

Piramidy Tuska były śmieszne i kosztowne. Kosztowne dla podatnika, bo przecież nie dla Tuska. Piramidy rządu dobrej zmiany mogą natomiast okazać się naprawdę niebezpieczne. „Euro w terminie” oznaczałoby wprowadzenie w Polsce waluty euro. Zwolennikom tego rozwiązania nie życzę, żeby na własnej skórze poznali jego skutki. Zobowiązanie do wprowadzenia euro w Polsce  zostało podpisane już dawno. Nie określono dokładnie terminu tego rozwiązania, ale wisi nad nami jak miecz Damoklesa.  

„Reaktor w każdej gminie” to plan budowy małych reaktorów jądrowych, które miałyby zdaniem autorów tej koncepcji zabezpieczyć nasz kraj przed brakiem energii.

W Polsce w sprawach energetyki jądrowej wiążące decyzje podejmują politycy, którzy są z wykształcenia psychologami, socjologami czy historykami, a nie fizykami czy inżynierami. Zupełnie nie rozumieją i nie mogą zrozumieć zagrożeń tej technologii. Cieszyć się z zastąpienia jednego reaktora licznymi małymi reaktorami to tak jakby cieszyć się z faktu, że groźny zlokalizowany nowotwór rozsiał się po całym organizmie.

Politycy twierdzą, że podejmują swoje decyzje myśląc o losach kraju i losach wielu następnych pokoleń. Obawiam się jednak, że ich myślenie można opisać powiedzeniem przypisywanym Madame de Pompadour, kochance Ludwika XV:„après nous, le déluge”. Po nas choćby potop. W tym przypadku – po wyborach choćby potop. Rozumienie zagrożeń wynikających z zainstalowania w kraju drogiej, niebezpiecznej i wbrew obiegowym opiniom bardzo brudnej technologii całkowicie przekracza  możliwości humanistów. Oczywiste jest, że każda władza ma swoich doradców. Ronald Reagan, średniej klasy aktor wygrał jak pamiętamy „gwiezdne wojny”, bo miał dobrych doradców.

Firmę Westinghouse, którą wybraliśmy bez przetargu poleciła podobno naszym rządzącym słynna Żorżeta. Znana  z tego, że podczas rozmów z dziennikarkami drążyła temat ich sztucznych rzęs. Żorżeta na pewno nie rozumie praw rozpadu i nie widziała nawet z daleka żadnego reaktora. Ale śmiało doradzała naszym władzom nie w kwestii zainstalowania w Polsce amerykańskich fabryk lakieru do paznokci, lecz w kwestii zainstalowania reaktorów jądrowych. Jaka jest Żorżeta każdy widzi. Dlaczego jednak traktowali ją poważnie politycy? Dlaczego w kwestiach energetyki jądrowej nadal najczęściej wypowiadają się entuzjastycznie aktorzy i dziennikarze?  Dlaczego w sprawach pandemii decydował w Polsce ekonomista, który powinien w najlepszym przypadku zarządzać  spółdzielnią pracy chronionej „Zbędny Trud”?

 Fakt, że rządzą nami profesjonalni humaniści to znak czasów.  Я и не знал, что мы были в лапах у гуманистов” (Nie wiedziałem, że trafiliśmy w łapy humanistów) powiedział kiedyś Osip Mandelsztam.  A tak naprawdę rządzą nami humaniści, którzy zostali profesjonalistami w zupełnie obcych im dziedzinach i to tylko de nomine. Absolwent SGH Adam Niedzielski ma być specjalistą w wąskiej dziedzinie wirusologii, a ekonomistka po socjologii na KUL  Anna Moskwa specjalistką od energetyki jądrowej?

Z takimi  specjalistami wygrywa zdrowy rozsądek szarego człowieka. Na współczesne szaleństwo reakcją może być tylko dowcip. Rosjanie mawiają –„Kовчег построен любителем – профессионалы построили Tитаник” (Arkę zbudował amator – profesjonaliści zbudowali Titanic). A oto dowcip rodzimy. Wykładowca uniwersytetu rozmawia z hydraulikiem na temat zarobków. „Jak to możliwe że pan za stukanie młotkiem zarabia więcej niż ja profesor, z doktoratem, z habilitacją, po wyższych studiach?”- mówi wykładowca. „Bo ja, w przeciwieństwie do pana, wiem gdzie trzeba stuknąć”- odpowiada hydraulik. Teraz autentyczna historia. Facet tłumaczy się w kościelnym sądzie metropolitalnym władnym unieważnić jego małżeństwo: „żona zarzuca mi, że jestem humanistą. To nieprawda, przysięgam, ja nie jestem żadnym humanistą, ja jestem zupełnie normalny, ja lubię baby”. 

Tak, być humanistą to nie grzech. Niestety w Polsce i nie tylko w Polsce została naruszona stara dobra zasada: „pilnuj szewcze kopyta”. Pani Żorżeta powinna zapewne być kosmetyczką, a nie politykiem. Mój ulubiony dziennikarz, Rafał Ziemkiewicz dowcipny, inteligentny, wszechstronny, powinien wydawać kolejne znakomite książki. Nie powinien jednak nigdy wypowiadać się na temat energetyki jądrowej.

Energetyka jądrowa to nie jedyny gorący temat.

Od 13 marca trwał protest pracowników stadniny arabów w Janowie Podlaskim występujących przeciwko objęciu funkcji prezesa przez Hannę Sztukę. Sztuka wcześniej była głównym hodowcą w stadninie w Michałowie, gdzie zasłynęła konfliktami z pracownikami.  Z Michałowa została zwolniona dyscyplinarnie, lecz wygrała potem w sądzie pracy. Dotychczasowy prezes Lucjan Cichosz, były senator i poseł PiS, z wykształcenia weterynarz, kierował stadniną od 2020 roku. Zdecydował się odejść z tej funkcji z powodu wieku. Janowska stadnina istnieje od 1817 roku. W PRL kierował nią Andrzej Krzyształowicz, od 2000 roku zaś jego wychowanek Marek Trela zwolniony w lutym 2016 roku. Jego następcą został Marek Skomorowski, który zasłynął stwierdzeniem, że choć nie miał styczności z końmi, jest przekonany że je polubi. Sztuka próbowała objąć funkcję w Janowie siłowo ale przegrała i wraca do Białki. Zamiast niej jako bodajże piątego z kolei prezesa zatrudniono Marcina Oszczapińskiego. Oszczapiński dotychczas związany był ze Stacją Unasieniania Krów w Bydgoszczy. 

Prawdziwych znawców hodowli koni czystej krwi w Polsce nie brakuje. Podobnie jak znawców fizyki jądrowej. Byłoby kogo zapytać o radę. Do kierowania hodowlą arabów jak i energetyką jądrową nie wystarczą jednak właściwe poglądy polityczne i przeświadczenie, że się tę dziedzinę kiedyś pozna, a może nawet i polubi.

W Finlandii ożywiono dinozaura ! W dodatku – Jądrowego!! To jest Dinozaur na skalę naszych możliwości !!!

W Finlandii ożywiono dinozaura ! W dodatku – Jądrowego!! To jest Dinozaur na skalę naszych możliwości !!!

Ten reaktor w Finlandii jest CZTERY RAZY droższy, nic planowano, ruszył kilkanaście lat po planowanym terminie…

Złożone 3 grudnia 2003 roku zlecenie na budowę reaktora Olkiluoto 3 -już wykonano !!!

Poniżej – fakty na ten temat.

Niedoszłe energetyczne El Dorado

W Finlandii ruszają reaktor EPR zaprojektowany przed dwoma dziesięcioleciami. Koszty w stosunku do planowanych wzrosły czterokrotnie. Dinozaur.

O odpadach radioaktywnych z reaktorów w Polsce. To tykająca bomba jądrowa, której zapalnik został starannie schowany.

Przerażająca prawda o odpadach radioaktywnych ! USA siedzi na bombie. Niemożność zbudowania stałego zbiornika. Jeszcze tylko 25 tysięcy lat…

Elektrownia atomowa czy energia odnawialna? Kłamstwa UE. 50 minut. KOSZTY !

“Last Energy” !!! Amerykańska firma podpisała umowy w W. Brytanii i Polsce na 34 małe reaktory jądrowe… Brak licencji, ale oj-tam, oj-tam. Propaganda – i do przodu…

=======================

A poniżej – PROPAGANDA NA DWANAŚCIE FAJEREK, w wykonaniu dyżurnych pismaków:

————————-

Ruszył potężny reaktor atomowy. Gigant na europejską skalę

https://www.tvp.info/69212710/finlandia-uruchomila-potezny-reaktor-atomowy-to-gigant-na-europejska-skale-niemcy-wygasili-gasza-elektrownie-jadrowe

Niemcy zrezygnowały z energii atomowej i wygasiły swoje reaktory. Tymczasem Finlandia uruchomiła najpotężniejszy w Europie reaktor jądrowy, którego konstrukcję opracowały firmy z Niemiec i Francji. Reaktor Olkiluoto 3, który rozpoczął dziś regularną pracę dysponuje mocą 1600 megawatów i pokryje zapotrzebowanie na energię elektryczną w 14 procentach w skali całego kraju.

Budowę gigantycznego reaktora Finlandia rozpoczęła w 2005 roku. Wraz z pozostałymi dwoma reaktorami – o mocy 880 MW elektrownia Olkiluoto, pokryje 30 procent zapotrzebowania całego kraju na energię elektryczną. Oddanie jej do użytku było przez kilkanaście lat wielokrotnie odkładane. Koszty budowy przewyższyły kilkukrotnie pierwotne szacunk i wyniosły około 13 miliardów euro.

Europejski gigant atomowy

Europejski Reaktor Ciśnieniowy trzeciej generacji, w skrócie EPR (ang. European Pressurized Reactor) został zaprojektowany przez koncerny francuskie EDF i Framatome oraz niemiecki Siemens. Na świecie do tej pory takimi reaktorami dysponowały wyłącznie Chiny. Tymczasem Niemcy jako pierwszy kraj na kontynencie całkowicie rezygnowały a energii atomowej i całkowicie zamknęły swoje elektrownie jądrowe. Zamierzają także radykalnie ograniczyć wszelkie wydatki związane z baniami nad technologią nuklearną. Decyzje Berlina są mocno krytykowane w kraju gdzie podkreśla się, że ta decyzja, podjęta w dobie narastającego kryzysu energetyczne, podyktowana jest wyłącznie względami ideologicznymi. Może narazić Niemców na niedostatek energii elektrycznej w sytuacji gdy istnieją technologie bezemisyjnych reaktorów jądrowych.

Polska elektrownia atomowa

Prace nad budową elektrowni atomowej w Polsce posuwają się energicznie. Polska Grupa Energetyczna i ZE PAK ogłosiły powołanie spółki o nazwie PGE PAK Energia Jądrowa, która zajmie się, wraz z partnerem koreańskim, budową elektrowni jądrowej w Pątnowie. Strony planują, że spółka celowa przeprowadzi kolejny etap współpracy, jakim będzie: studium wykonalności, badania terenu oraz oceny oddziaływania na środowisko na potrzeby planowanej budowy elektrowni jądrowej. reaktorów SMR, o czym mówił w rozmowie z portalem tvp.info wiceprezes Orlen Synthos Green Energy (OSGE) Dawid Jackiewicz. Te reaktory mają powstać w kooperacji z USA. W Polsce powstanie sześć małych reaktorów atomowych amerykańskiej firmy NuPower. W Waszyngtonie podpisana została już przez koncern KGHM stosowna umowa w tej sprawie umowę. Reaktory mają mieć łączną moc ponad 400 megawatów.

===================

MAIL: Obajtek – prorok bezpieczeństwa. On wie z góry:

…Co najmniej jeden nowoczesny i w pełni bezpieczny SMR – mówi Daniel Obajtek

The controversial plan to release Fukushima nuclear plant’s waste water

The controversial plan to release Fukushima nuclear plant’s waste water

japan.times//nuclear-waste-sea-release

Okuma, Fukushima Pref.

– Twelve years after a nuclear catastrophe triggered by a massive earthquake and tsunami, workers at the Fukushima No. 1 nuclear power plant in northeast Japan are preparing to release treated wastewater into the sea.

Operator Tokyo Electric Power Company Holdings (Tepco) says the water has been filtered to remove most radioactive elements, and calls the release both safe and necessary, but there has been domestic and international opposition.

Why does the water need to be released?

The site produces 100,000 liters of contaminated water daily. It is a combination of groundwater, rainwater that seeps into the area, and water used for cooling.

The water is filtered to remove most radionuclides, and more than 1.32 million tons of treated water was being stored at the site as of February. That accounts for 96% of storage capacity, so Tepco is keen to start releasing the water soon.

Under a plan approved by the central government, the process is expected to begin this spring or summer.

Is it safe?

Tepco says several filtering systems, including in its ALPS facility, remove most of the 62 radioactive elements in the water, including caesium and strontium, but tritium remains.

Experts say tritium is only harmful to humans in large doses, and Tepco plans to dilute the water to reduce radioactivity levels to 1,500 becquerels per liter, far below the national safety standard of 60,000 becquerels per liter.

The International Atomic Energy Agency (IAEA) has said the release meets international standards and “will not cause any harm to the environment.”

Neighboring countries, including China and South Korea, along with activist groups such as Greenpeace and some local residents are strongly opposed to the release.

Local fishermen fear the release would once again make consumers wary of buying their catch.

“We have suffered reputational damage since the disaster, and we will go through that all over again, starting from zero,” fisherman Masahiro Ishibashi, 43, said.

How will the water be released?

The operator is constructing more filtering facilities on the shore and a kilometer-long underwater pipe to release treated water over several decades.

“We don’t plan to release the water all in one go, it will be a maximum of 500 tons a day of the total 1.37 million tons of ALPS-treated water,” Tepco official Kenichi Takahara said.

“It will take 30 to 40 years, the time required for decommissioning the plant.”

The operator will cap the amount of radioactivity from tritium discharged at 22 trillion becquerels per year, which was the national annual standard for wastewater releases before the accident.

What has the reaction been?

Japanese diplomats have been briefing nearby countries on the plan, and Tepco is meeting local residents in a bid to win support.

Their latest project involves keeping fish in the treated water.

“Fish kept in the ALPS-treated water … do ingest tritium, to some extent. But once the animal is transferred to normal seawater, the level of tritium in the fish quickly lowers,” said Kazuo Yamanaka, who is in charge of the trials.

He keeps hundreds of flatfish and other sea creatures in several tanks at the plant — half with ordinary seawater and the other in treated wastewater, diluted to around the same level as the liquid that will be discharged.

He runs a live stream of the fish on YouTube, and plans to expand the trials to seaweed.

“When we spoke with local residents, they said they wanted to see fish living healthily in the ALPS-treated water,” he said.

“They said they would feel more reassured when they saw it, rather than just seeing data and numbers.”

It remains unclear whether Tepco’s efforts can win over fishing communities that are still struggling to recover from the disaster.

“I don’t think the fisheries of Fukushima will truly recover until the day the nuclear plant shuts down,” Ishibashi said.

Morawiecki: Rezygnacja z polityki klimatycznej jednoznaczna z wyjściem z UE. I slogany niefachowca o EJ. Polska w kleszczach.

Morawiecki: Rezygnacja z polityki klimatycznej jednoznaczna z wyjściem z UE. I slogany niefachowca o EJ.

Adam Zygiel 15 marca rezygnacja-z-polityki-klimatycznej

Gdybyśmy chcieli zrezygnować z polityki klimatycznej UE, byłoby to jednoznaczne z wyjściem z Unii Europejskiej – ocenił premier Mateusz Morawiecki. Stwierdził, że nie da się “wepchnąć w narracje Poleksitu”.

===========================

W podkaście Jakuba Wiecha “Elektryfikacja” premier Mateusz Morawiecki był pytany, dlaczego w Polsce brakowało węgla.

Ponieważ od wielu lat byliśmy zmuszani do tego, aby zamykać kopalnie węgla. Przypominam sobie różne przemowy naszych szanownych oponentów w Sejmie, którzy apelowali, żeby zamykać kopalnie węgla kamiennego jeszcze szybciej, żeby dostosować się do tych mód współczesności jeszcze szybciej – wskazał premier, dodając, że “to dopiero wielki kryzys energetyczny końcówki roku 2021 i całego 2022 r. doprowadził do tego, że szereg elektrowni węglowych zostało na powrót uruchomionych w Europie Zachodniej i energetyka węglowa na krótko odzyskała swoją rentowność”.

Zdaniem szefa rządu “brutalna polityka” klimatyczna Unii Europejskiej, prowadzi do tego, że koszty uprawnień do emisji 1 tony CO2 znowu oscylują wokół 100 euro, a to spowoduje, że energetyka węglowa nie będzie opłacalna.

Ponieważ polityka klimatyczna UE jest rdzeniem polityki gospodarczej całej UE i wszyscy, którzy znają się na UE, wiedzą, że gdybyśmy sobie chcieli wyjść z polityki klimatycznej, tak po prostu zrezygnować z polityki klimatycznej UE, byłoby to jednoznaczne z wyjściem z Unii Europejskiej de facto – stwierdził Morawiecki. Zwrócił uwagę, że ci, którzy tak mówią, “radykałowie, z jednej czy drugiej strony, albo świadomie, albo nie świadomie chcą nas wepchnąć w narracje Poleksitu”.

[Wychodź, synku, wychodź co prędzej, nim ten idiotyzm się zawali z hukiem!! MD]

Ja nie dam się wepchnąć w narrację Poleksitu i wolę manewrować między tymi skałami, czasami ostrymi wystającymi skałami ponad wody. I co nam się do tej pory całkiem nieźle udaje, niż dać się wpuścić w taką pułapkę – podkreślił Morawieckie

Premier, pytany był też o to czy to oznacza, że nie popiera “narracji zniesienia ustawą dyrektywy ETS”, odpowiedział: To nie jest możliwe w planie europejskim. To proponują ci, którzy albo nie mają wiedzy, albo mają po prostu złą wolę w tej kwestii.

Ile powstanie elektrowni jądrowych w Polsce?

Premier powiedział także, że bardzo wierzy w projekt polskiej elektrowni jądrowej. Dlatego ruszyliśmy “z kopyta” z tym projektem i nie tylko w jednej odsłonie, ale w trzech, a wkrótce może nawet w czwartej – powiedział.

Przypomniał, że pierwszy projekt, państwowy, będzie realizowany razem z amerykańskim Westinghouse i “prawdopodobnie Bechtel, który jest w kooperacji z Westinghouse”. Drugi projekt będzie realizowany przez partnera koreańskiego z podmiotami prywatnymi: ZE PAK oraz PGE. Trzeci – wymienił premier – to projekt SMRów, czyli małych reaktorów jądrowych, rozwijany przez GE Hitachi i Orlen Synthos Green Energy.

Jest pełne wsparcie regulacyjne ze strony państwa polskiego w realizacji tych projektów – zapewnił premier.

Pytany, dlaczego jest tak wielu partnerów przy polskim programie energetyki jądrowej, premier odpowiedział: “czasami dzieje się tak dlatego, że inicjatywa poszczególnych partnerów jest tak wiarygodna i jednoznaczna, że ona uprawdopodabnia powstanie tych projektów w kilku obszarach”.

Premier zwrócił też uwagę, że stopień zaawansowania poszczególnych projektów jest różny. Np. partnerzy francuscy też rozwijają SMRy, ale nie są tak zaawansowani jak GE Hitachi, który ma technologię 3+. Ten projekt nie jest tylko projektem na deskach kreślarskich, ale projektem, który w 2029 r. ma szansę ujrzeć światło dzienne, już pierwszy reaktor ma szansę powstać na świecie, a wkrótce potem będą powstały takie reaktory w Polsce. Potrzebujemy takich reaktorów kilkadziesiąt – wskazał szef rządu.

Podobnie jest z partnerem koreańskim, który w Zjednoczonych Emiratach Arabskich wybudował elektrownie jądrowe, o czasie, w budżecie przyzwoitym, podczas gdy – niech się nie gniewają na mnie partnerzy francuscy – (…) elektrownia francuska w Olkiluoto w Finlandii czy Flamanville w Normandii była budowana o wiele dłużej niż założenia pierwotne i budżet był wielokrotnie przekroczony. I wreszcie partner amerykański, Westinghouse – to przecież jeden z największych dostawców rozwiązań dla energetyki jądrowej na świecie, bardzo wiarygodny partner, z którym rozmawialiśmy od 6 lat – powiedział premier.

Dopytywany, czy uwagi o partnerze francuskim należy traktować jako deklaracje, że nie będzie zaangażowany do trzeciej elektrowni, premier zapewnił, że tak nie jest i ta sprawa jest otwarta. Nie wykluczamy zaangażowania partnerów francuskich, ale nie wykluczamy również zaangażowania partnerów amerykańskich dla trzeciej lokalizacji elektrowni jądrowej. Ta kwestia jest cały czas jeszcze przedmiotem analiz technicznych, biznesowych, energetycznych, ale z drugiej strony – powiem bardzo jednoznacznie – jest również związana z przemyśleniami politycznymi – stwierdził Morawiecki.

ATOMOWA CENZURA, CZYLI JAK POLAKOM ODBIERA SIĘ PRAWO GŁOSU. 18 minut

ATOMOWA CENZURA, CZYLI JAK POLAKOM ODBIERA SIĘ PRAWO GŁOSU.

18 minut

St. Krajski

=======================

Posłałem red. Krajskiemu następujące pozycje – nie z lat 90-tych, lecz z drugiej i trzeciej dekady XXI wieku:

O odpadach radioaktywnych z reaktorów w Polsce. To tykająca bomba jądrowa, której zapalnik został starannie schowany.

Niedoszłe energetyczne El Dorado

Poprawna ocena ofiar Czarnobyla: półtora miliona (jak dotąd)

Może jednak uwzględni??

Mirosław Dakowski

Drag queens, pedały – to odpady jądrowe…

Polska w «świetnych», «sojuszniczych» rękach: Drag queen – «opiekun szczeniaków» odpowiedzialny za odpady jądrowe…

BEVERLY HILLS, CALIFORNIA – NOVEMBER 17: Sam Brinton during The Trevor Project’s TrevorLIVE LA 2019 at The Beverly Hilton Hotel on November 17, 2019 in Beverly Hills, California. (Photo by Tasia Wells/Getty Images for The Trevor Project)

Ostatnio, na wysokim stanowisku w Biurze Energii Nuklearnej amerykańskiego Departamentu Energii zatrudniona została drag queen – aktywista LGBTQ+, który między innymi “wykładał” tematykę tzw. kink [to perwersja md] na kampusach uniwersyteckich oraz udzielał wywiadów na temat “fetyszystycznego odgrywania ról”. W jednym z wywiadów Sam Brinton – dziś wysoki rangą funkcjonariusz Biden’a – omawia także uprawianie seksu ze zwierzętami.

Przechodząc do szczegółów, Brinton – który sprzeciwia się “terapii konwersyjnej dla gejów” – został niedawno mianowany zastępcą asystenta sekretarza ds. usuwania zużytego paliwa i odpadów w Biurze Energii Nuklearnej Departamentu Energii. Posługuje się również pseudonimem “Sister Ray Dee O’Active” – czyli swoim alter ego jako drag queen.

Brinton jest aktywnym członkiem waszyngtońskiego oddziału stowarzyszenia drag queen znanego jako “Sisters of Perpetual Indulgence”, które wymienia go jako główny kontakt na swoich formularzach podatkowych z 2016 i 2018 roku. Podczas “Lawendowej Mszy 2021” zorganizowanej przez stowarzyszenie – Brintona można zobaczyć, jak zwraca się do Anthony’ego Fauci, który został uznany za “świętego”, używając określenia “Tatuś Fauci”. https://www.gonzaga.edu/news-events/stories/2021/10/19/lavender-mass-2021

Nowy urzędnik ds. nuklearnych w administracji Biden-Harris jest zaangażowany w aktywizm LGBTQ+ od czasów studiów; w wywiadzie dla Metro Weekly na temat tejże grupy podkreślił, że jest osobą “puszczalską”.

W innym wywiadzie Brinton wyjaśnia, w jaki sposób odgrywa rolę opiekuna tzw. “szczeniaka”. “Właściwie mam problem, kiedy przechodzimy od zabawy w szczeniaka do seksu”, wyjaśnia Brinton. “Na przykład, ‘Nie, nie mogę pozwolić ci skomleć w ten sposób, kiedy uprawiamy seks’, ponieważ nie chcę mieszać tego świata. To ciekawe, bo on nie musi wychodzić z trybu ucznia, żebym go pieprzył. To ja osobiście muszę go wyprowadzić z percepcji szczeniaka dla mnie. Ale wtedy nadal traktuję go jako uległego wobec mnie”.

https://web.archive.org/web/20170708031332/http://www.metroweekly.com/2016/01/puppy-love-mid-atlantic-leather-2016/

[reszta – zdjęcia, filmiki, w oryginale. Mój komputer odmówił umieszczania takich świństw. Mirosław Dakowski]