Pielgrzymka do Fatimy 2022. Cywilni policjanci pilnujący, żeby Komunia Św. była udzielana tylko na rękę

Ewa Kiczko

W pierwszej połowie lipca wzięłam udział w pielgrzymce do Portugalii, głównym celem była Fatima i przypadająca 13 lipca 105 rocznica objawień fatimskich.

Warto przypomnieć obietnicę NMB dotyczącą Portugalii, gdyż ona, a właściwie uwarunkowania wypełnienia jej pokazują jak możemy dostać wiele lub zniszczyć wszystko.

Obietnica dotycząca Portugalii : W Portugalii na zawsze zachowany zostanie dogmat Wiary.

Ta obietnica Matki Bożej nie oznacza, że Portugalczycy z góry są chronieni przed wszelkim złem, że mogą robić, co im się podoba i że wszystko będzie się pomyślnie układać…

Święta Łucja pozostawiła nam ważne stwierdzenie, owoc osobistych przemyśleń:

Jeśli Portugalia nie zatwierdzi aborcji, będzie uratowana; jeśli jednak ją zatwierdzi, będzie musiała wiele wycierpieć. Za grzech jednostki płaci osoba odpowiedzialna za jego popełnienie, lecz za grzech Narodu płaci cały Lud. Przecież rządzący, którzy ustanawiają niecne prawa, robią to w imię Narodu, który ich wybrał ( ja: może w 1917 roku sprawa wyborów była prostsza i uczciwsza, gdyż ludzie nie byli oszołomieni (zahipnotyzowani) telewizyjną i internetową propagandą i mieli wybór, dzisiejsze wybory np. w Polsce to wybór między dżumą i cholerą).

Dzisiaj na Portugalii ciążą trzy społeczne grzechy, które domagają się zadośćuczynienia i nawrócenia: rozwód, aborcja i cywilne śluby osób tej samej płci. To wielki kryzys moralny jest przyczyną wszystkich innych kryzysów. W ciele toczonym przez gangrenę, niezależnie od wielości zastosowanych kuracji, dopóki źródło zła nie zostanie usunięte, nie pojawi się polepszenie stanu zdrowia i śmierć będzie jego kresem. Tak samo dzieje się w tkance społecznej – dopóki amoralność będzie grasować niczym śmiercionośna plaga, dopóty cały naród będzie jęczeć i cierpieć katusze.

Jednak obietnica się wypełni, gdyż zawsze pozostanie reszta uboga i pokorna, która będzie niczym zaczyn w cieście. Dobro zawsze zwycięża zło i wyłącznie do Boga należy zwycięstwo”.

 Ostatnie słowa Hiacynty wypowiedziane w czasie choroby w Lizbonie (1920 r.):

„Biedna Matka Boża! Ach, jak mi smutno z powodu Matki Bożej, tak bardzo się martwię!

Jeśli ludzie wiedzieliby, czym jest wieczność, zrobiliby wszystko, żeby zmienić swoje życie!

Lekarze nie mają światła, aby wyleczyć chorych, ponieważ nie mają miłości Bożej.

Jeśli rząd dałby spokój Kościołowi i zostawiłby wolność religii, byłby błogosławiony przez Boga”.

==============

Ostatni raz byłam w Fatimie w 2017 roku na stulecie Objawień Fatimskich.

Tłumy ludzi, wielogodzinne Msze Św., przejazd papieża, komunia święta udzielana nawet przez siostry zakonne i choć to wszystko było może i mało podniosłe to tłum był rozmodlony, a uchybienia (komunia święta rozdawana nawet przez kobiety) łatwo można było wytłumaczyć. [Czym ??? Księży tam zawsze pełno. MD]

Rok 2022 po „operacji Covid 19

 Wielu Portugalczyków mimo upałów i chwilowego „odwołania pandemii” nosi maseczki, w samolotach są obowiązkowe.

W portugalskich kościołach, które jeszcze nie są muzeami (płatny wstęp, bez uwzględnienia tych którzy chcą się tylko pomodlić) nie ma wody święconej.

W Porto nie ma już kościołów są tylko muzea.

A w Fatimie wokół księży odprawiających Mszę Św. krążą cywilni policjanci pilnujący, żeby Komunia Św. była udzielana tylko na rękę (klękanie do Komunii naturalnie wyparowało).

Polski ksiądz odprawiający Mszę, po podaniu Komunii do ust kilku osobom został odepchnięty (lekko) przez policjanta z ZAKAZEM udzielania sakramentu!!! Pozostali dawali Komunię na rękę pod bacznym okiem nadzorcy.

Nie było ani papieża, ani nikogo z ważniejszych hierarchów na obchodach 105 rocznicy objawień fatimskich.

Międzynarodowy różaniec i pochód światła za figurką Matki Boskiej Fatimskiej ze śpiewem i refrenem „Ave Maryja” zachował jeszcze swoją podniosłość i łączył ludzi, nawet odczuwało się coś w rodzaju międzynarodowej wspólnoty choćby przez przekazywanie światła tym, którzy go nie mieli. Można powiedzieć, że ta wspólnota nieco łagodziła brzydotę wyposażenia kaplic, kościoła i ustawionego krzyża, ale pogwałcenie zasad odprawiania Mszy Świętej był dla mnie szokiem, a ranek odkrywał to co wieczorne światła zakrywały.

Minęło 5 lat a degradacja kościelnych obrzędów dokonała się w niewiarygodnym tempie. Profanacja sacrum we wszystkich wymiarach.”

Szczęść Boże

Ewa Kiczko

Cud Słońca [w Fatimie] – według metody naukowej.

Cud Słońca według metody naukowej.

Krystian Zawistowski

  • ©Krystian Zawistowski (2022)
  • Email: krystian.zawistowski@zoho.com

https://stuff.kzaw.pl/entry2.pdf
https://stuff.kzaw.pl/entry2.html

(Zalecam format PDF, o ile to możliwe, ze względu na zgodność z wersją papierową).

cena 18.50 zł + wysyłka od 6.5 zł (list polecony ekonomiczny pocztą, ewentualnie inna dostawa po uzgodnieniu).

Zamówienia: krystian.zawistowski@zoho.com .

=========================================

Spis treści

1 Wstęp 2

2 Wydarzenia z Fatimy 4

2.1 Od maja do października 1917 4

2.2 Cud z 13 października 1917 5

2.3 Wyjaśnienia przez halucynacje wzrokowe 6

2.4 Wyjaśnienia przez efekty meteorologiczne. 8

3 Nieprawdopodobna predykcja 9

3.1 Metodologia predykcji. 9

3.2 Predykcja Cudu w Fatimie 11

3.2.1 Wyjątkowość przepowiedni 11

3.2.2 Znaczenie słowa “cud”. 12

3.2.3 Potwierdzenie objawień przez cud 12

3.2.4 Powtarzalność – regularne objawienia i cuda. 14

3.2.5 Proces nienaukowy ze strony sceptyków 15

4 Inne uwagi i dygresje 15

4.1 Różne pojęcia metafizyki i ataki na nią 16

4.1.1 Pozytywizm 16

4.1.2 Atak Carnapa na metafizykę 17

4.1.3 Problem metafizyki irracjonalistycznej 18

4.2 Cuda, a przewaga teologii katolickiej nad innymi religiami i systemami metafizyki 19

4.3 Dygresja – falsyfikacjonizm 21

4.3.1 Falsyfikacjonizm według Poppera 21

4.3.2 Lakatos i Falsyfikacjonizm wyrafinowany 22

4.4 Błędne ataki falsyfikacjonistyczne 24

5 Sceptycy 26

5.1 Sceptycy krótko po Cudzie Słońca. 26

5.2 Nickell, Radford i inni 28

5.3 McClure, Schwebel, Rahner 31

5.4 Czy dało się sfotografować cud 32

5.5 Ci którzy nie widzieli cudu 33

5.6 Podsumowanie 34

5.7 Argument Hume’a, Richard Dawkins 35

5.8 O metodzie naukowej niektórych ateistów 38

5.8.1 Dennett, znowu Dawkins i ewolucja 38

5.8.2 Sam Harris i moralność naukowa 41

5.9 “Zgniećcie Bezecną!” 42

6 Załącznik. 44

7 Bibliografia 47

1 Wstęp

Cud “srebrnego słońca”, czy zwyczajowo Cud Słońca z Fatimy – to jedno z najważniejszych cudownych zjawisk jakie widziano we współczesności, a może nawet kiedykolwiek. Widzący objawienie przewidzieli czas i miejsce cudu – 13 października 1917 roku, w południe, na pewnym polu koło Fatimy w Portugalii. Tłum liczący dziesiątki tysięcy zobaczył świetlisty srebrny dysk, wykonujący rotacyjne ruchy i szereg innych nadzwyczajnych efektów.

Cud według świadectwa wizjonerów z Fatimy miał być dowodem na prawdziwość ich objawień, mówiących o potrzebie pokuty i nawrócenia, złym stanie moralnym ludzkości, istnieniu piekła, grzechach nieczystości, nabożeństwie do Matki Bożej itd.

Tezy tej pracy są następujące:

  1. Z wyprzedzeniem i publicznie przewidziano cud 13 października 1917 w południe, na polu obok Fatimy. W ustalonym czasie i miejscu tysiące ludzi widziały ruchome “srebrne słońce” i inne cudowne zjawiska (zob. 2).
  1. Sprawdzona przepowiednia jest twardym empirycznym dowodem nadprzyrodzonego pochodzenia. Przedstawione wyjaśnienia naturalne są nienaukowe i wadliwe (zob. 3.2).
  2. Ten i inne cuda katolickie dowodzą empirycznie, że wiara katolicka jest nadprzyrodzonego pochodzenia i stoi nieporównywalnie wyżej niż inne religie, ideologie, świeckie systemy metafizyczne itd (zob. 4.2).

Jest dla mnie ważne, by mówić w sensie relatywnym, pozostający w odniesieniu do jakiegoś wzorca. I tak nieprawdopodobne predykcje w nauce są czymś, co zapewnia obiektywny poziom uzasadnienia hipotez – na tyle na ile w ogóle coś takiego istnieje w filozofii nauki.

Jeśli mamy ten cud, publicznie przewidziany i widziany przez tysiące świadków – możemy rozsądnie wierzyć w jego prawdziwość, tak jak możemy wierzyć w dobrze uzasadnione fakty naukowe. Ponadto, mając ten i wiele innych cudów w religii katolickiej od wieków można dowieść, że ta religia jest lepiej uzasadniona niż inne religie.

Po przeczytaniu wielu różnych opinii, myślę że istnieje w tej sprawie duży pojęciowy bałagan. Po obydwu stronach zdarza się, że ktoś powie, że jest to zjawisko naturalne lub nie z takich czy innych powodów i jedne powody nie są w oczywisty sposób lepsze od drugich: “Nie ma zdjęcia srebrnego słońca”, “nie ma wyjaśnienia naturalnego”, “obserwatoria nic nie zarejestrowały”, “dlaczego cały świat tego nie widział” itd. Niektóre z tych stwierdzeń mogą występować zarówno na poparcie hipotezy naturalnej jak i nadprzyrodzonej: Frederico Oom kilka dni po wydarzeniu mówił, że między innymi dlatego, że obserwatoria na świecie nie zarejestrowały żadnych anomalii, to jest to fenomen kompletnie obcy nauce, którą praktykuje. Dla Dawkinsa podobna obserwacja wyraźnie sugeruje, że zjawisko było naturalne. Niektóre powody mogą być nawet prawdziwe, lub nie w zależności od przyjętego znaczenia – czy wyjaśnienie naturalne zakłada znane nauce fenomena, czy dopuszcza wymyślanie nowych? Czy świadkowie stojący w różnych miejscach o różnej elewacji mają widzieć to samo?

Istnieją więc różne niespójne ze sobą stwierdzenia postaci “Ponieważ X, to zjawisko było cudem”, albo “ponieważ X to zjawisko nie było cudem”, podane bez odpowiedzi na pytanie “dlaczego X ma w tej sprawie rozstrzygające znaczenie”. Lekarstwem na ten bałagan jest właśnie ocena w sposób relatywny, w odniesieniu do względnie uniwersalnych standardów poznawczych. Ponieważ mamy do czynienia z trafioną nieprawdopodobną predykcją, uważam że zjawisko było cudem. Taka ocena wynika z podstawowych przesłanek metody naukowej.

Pobocznym kontekstem tej pracy jest sprawa empiryzmu, pozytywizmu i krytyki religii np Davida Hume’a. Po pierwsze ta krytyka opiera się o przesłanki, których nie udało się uzasadnić. Po drugie, zwolennikom takiej filozofii można odpowiedzieć argumentami opartymi na nowoczesnym empiryzmie – zawartymi w tej właśnie pracy. Stary argument przeciwko cudom Hume’a może być wykorzystany jako standard, by uznać świadectwo o cudzie (Cud Słońca spełnia te warunki, a religia katolicka jest w stanie się przed nim dobrze obronić ) (zob. 5.7). Pozytywistyczny atak Carnapa przeciw metafizyce zaś może być wykorzystany, by pokazać, że katolicka metafizyka wyżej stoi od innych szkół (zob. 4.1)1.

W rozdziale 5 odpowiemy jeszcze różnym innym sceptykom piszącym na temat Fatimy, pokazując, że nie jest zgodna ta argumentacja z faktami i metodą naukową. W 5.7, 5.8 i 5.9 przyjrzymy się trochę dzisiejszej literaturze wolnomyślicielskiej i damy ogólną odpowiedź na nią.

2 Wydarzenia z Fatimy

2.1 Od maja do października 1917

Opiszę tu krótko przebieg wydarzeń, na podstawie ówczesnych artykułów prasowych i różnych książek: “God and the Sun in Fatima” Stanleya Jakiego [slj], “Fatima: the Full Story” Johna De Marchi [DM2] “Fatima in the Light of History” Idalino Costa Brochado [CB]. Część wniosków pochodzi też z artykułu Dalleura [Dl] i dyskusji Amorina u Jakiego która omawia i uzupełnia jego wnioski od strony 288 do 300.

Trzej młodzi pastuszkowie mieli wizję Matki Bożej każdego 13 dnia miesiąca począwszy od maja, w południe, na polu koło Fatimy ([slj], s.16). Podczas kolejnych objawień towarzyszył im coraz większy tłum ludzi, w czerwcu około 70, w lipcu około 2000. O ile postronni nie mieli wizji, to widzieli różne niecodzienne zjawiska. 13 czerwca i 13 lipca widziano w momencie objawiona błysk i grzmot, nagłą bryzę i małą chmurkę pojawiającą się nad dębem ostrolistnym w miejscu gdzie wizjonerzy widzieli Matkę Bożą. 13 lipca widziano po raz pierwszy świetlistą kulę szybującą w powietrzu. Łucja, jeden z wizjonerów ogłosiła 13 lipca (powtórzyła 19 sierpnia i 13 września), że 13 października w tym samym miejscu i czasie, co objawienia będzie cud ([slj], s. 15). Wydarzenia z 13 lipca, a zwłaszcza duży tłum gapiów, przykuły uwagę rządu Portugalii, który prześladując zaciekle Kościół i chcąc wymazać religię ze wszystkich dziedzin życia oburzył się bardzo na te religijne zbiegowisko. Prorządowe gazety, m.i. “O Seculo” i “O Mundo” napisały parę pogardliwych artykułów, a lokalny burmistrz Arturo Santos, zwolennik tegoż rządu przed kolejnymi objawieniami 13 sierpnia uwięził dzieci i usiłował je zmusić do przyznania, że całą sprawę zmyśliły. Tłum zebrał się na miejscu bez dzieci i zobaczył podobne efekty jak wcześniej, a także parę nowych ([slj], s. 18) (widziano różnokolorowe światło oświetlające cały krajobraz, a liście drzew wydawały się być kwiatami). Po tym przedstawieniu tłum poszedł do Santosa, dając mu do zrozumienia że ma wypuścić pastuszków, co ten zrobił dwa dni później. Późniejsze artykuły z “O Mundo” o tytułach “Szarlatani!” i “Oszukańcze Cuda” (18 i 19 sierpnia) głosiły, że jakieś dzieci przyciągały tłumy podstępnie wytwarzając “cuda”. 13 września zebrały się dziesiątki tysięcy ludzi, widziano m.i. świetlistą kulę szybującą ze wschodu na zachód, podobnie jak 13 lipca. Świadectwo o tym u De Marchiego pochodzi od ([DM2], 111) pewnego księdza, monsignora Quaresmy, który nadmienia, że nie wszyscy widzieli to widowisko. Jaki (s. 20) twierdzi, że kampania prasowa “wolnomyślicieli” zakończyła się wyraźnym fiaskiem, więc we wrześniu przestali oni pisać na ten temat. Dopiero rankiem 13 października “O Seculo” opublikowało ironiczny artykuł Avelino de Almeidy o tytule “W Pełni Nadprzyrodzone! Objawienia z Fatimy” ([slj], s 21 – pisze on m.i. że cuda dzieją się około południa), a sam Almeida udał się tego dnia na miejsce objawień z fotografem Judą Ruah. Potem napisał on dwa artykuły, [bla] których fragmenty cytuję w załączniku 1.

2.2 Cud z 13 października 1917

13 października na polu Cova da Ira zebrał się wielki tłum od 40 do 70 tysięcy ludzi. Od rana padał gęsty deszcz i były grube chmury, (Almeida pisze np o ludziach wyglądających jakby wyszli z wanny [bla], podobnie jak “A Beira Baxa” w załączniku – “deszcz lał się strumieniami”).

Sam cud opiszę na podstawie kilku świadectw, które fragmenty dałem w załączniku. Pochodzą one z gazet wydanych w 1917 roku, oprócz parę lat późniejszej broszury “Os Episodios Maravilhosos de Fatima” ([DCF], s. 565) w wypadku Jose Almeidy Garretta i listu Goncalo Xaviera Almeidy Garretta (obydwa napisane w grudniu 1917) – który był jednym z pierwszych naukowców zajmujących się tą sprawą. Świadectwa te spisano bezpośrednio po wydarzeniu (a nie np wiele lat po) i łatwo stwierdzić ich autentyczność, bo gazety rozprowadzono w dużej liczbie kopii. Ten zarys wydarzeń jest zgodny jak sądzę z resztą materiału (parę wyjątkowych przypadków wybrałem do omówienia w ostatnim rozdziale).

Około słonecznego południa (część świadectw używa strefy czasowej przesuniętej o 45 minut według Amorina, [slj] s. 290) przestało padać. Trzej widzący zaczęli widzieć objawienie Matki Bożej, które nie było widoczne dla innych osób (choć Almeida wspomina o niektórych, co widzieli “twarz Świętej Panny”).

Wiemy, że Łucja krzyknęła “O, tu jest, spójrzcie na słońce” ([DM2], s. 135), ale nie była słyszana przez większość tłumu – świadkowie o tym raczej nie wspominają. Jose Almeida Garrett “spojrzał w kierunku, który przyciągał wszystkie spojrzenia”, a “Correio de Beira” wskazuje, że spojrzenia instynktownie skierowały się tam, gdzie się rozpogodziło.

Równocześnie w przerwie między chmurami, które się rozstąpiły, ukazało się “srebrne słońce”, “srebrny dysk” itd. Okrągły obiekt uznany za Słońce przez świadków, jednak taki na który można było skupić wzrok bez dyskomfortu. Określano go jako “dysk” w kolorze macierzy perłowej, srebra, jak księżyc w pełni, zaćmienie Słońca itd. Jose Almeida Garrett, który (wg Stanleya Jakiego) wcześniej oglądał całkowite zaćmienie Słońca na żywo wskazuje na większą jasność niż przy zaćmieniu i dużo większe odczuwalne ciepło – podkreśla też błyszczącą fakturę i wyraźny brzeg dysku.

Wiele jest świadectw które wymieniają jedynie część efektów, ale nie ma tu sprzeczności – ktoś będąc ograniczony wielkością artykułu prasowego, albo własną pamięcią, czy zdolnością opisania pewnych zjawisk – mógł napisać mniej. Dłuższe materiały w [slj], [CB], [DM2] poruszają różne inne kwestie niż samo srebrne słońce.

Zjawisko trwało 8 do 10 minut i miało kilka etapów. Kilka razy srebrne słońce drżało i wirowało, otoczone jakby czerwonym płomieniem, rzucając iskry jak fajerwerk i mieniąc się różnymi kolorami. Czasami srebrne słońce “jakby” urwało się z nieba i opadało w kierunku ziemi, dając wyraźnie odczuć ciepło (por J.M. Almeida Garrett). Kiedy indziej oświetlało ono okolicę na różne kolory zmieniające się sukcesywnie – jednak nie każdy podaje takie same. Najczęściej wspomina się żółty i fioletowy, niektórzy wspominają inne. Zbiorcza analiza Diogo Amorina (cytowane u [slj], s. 295) – wskazuje, że były trzy podobne fazy – w każdej był zarówno “taniec”, spadanie “słońca” w stronę ziemi, a kolor światła w kolejnych fazach był czerwony, żółty i “niebieskawy” (nie ma jednak co do tego zgodności).

Niebo było zachmurzone z niewielkimi przejaśnieniami. Po 10 minutach niebo przejaśniło się i ukazało się “prawdziwe” Słońce w zenicie, świecąc tak jak zwykle, tak że nie dało się na nim skupić wzroku (G. X. Almeida Garrett).

Niewielka liczba osób widziała zjawisko poza tłumem, w odległości do 40 km, część twierdzi przy tym, że nie pamiętała o tym, że ma być jakiś cud czy objawienie. Na ten temat w szczegółach pisze Dalleur [Dl] – “srebrne słońce” z daleka widziano zawieszone nad Fatimą, nie zaś od strony południowej.

Jest to ważna obserwacja – bo zarówno świadkowie jak i interpretatorzy zakładali łatwo, że efekt miał coś wspólnego ze Słońcem, z dodatkiem jakichś naturalnych lub nie efektów atmosferycznych. Tymczasem srebrne słońce wydaje się być zjawiskiem podobnej natury jak to z 13 września i wcześniejszych objawień – “szybujący świetlisty glob”. Wskazuje na to nie tylko analiza Dalleura, ale wiele innych szczegółów w zeznaniach. Jose Maria pisze, że część chmur zdawała się przechodzić za “słońcem”, a część przed “słońcem”. Wielu świadków potwierdza efekt “urwania się z nieboskłonu” i pęd w kierunku Ziemi. Czytamy też, że “słońce” “strzelało iskry” tak jak to robią ” fajerwerki”, to znaczy – prawdopodobnie, że świecący obiekt wyrzucał z siebie świecące fragmenty jakiejś materii (w wypadku Słońca byłoby to niewytłumaczalne).

2.3 Wyjaśnienia przez halucynacje wzrokowe

Halucynacje spowodowane patrzeniem na słońce są przykładem wyjaśnienia, które tłumaczy czynnik przyczynowy – ale ma inne braki, jak się okazuje. Często cytowany w kontekście Fatimy artykuł prof. Auguste Meessen’a [ms] z 2005 roku opisuje 12 domniemanych cudów słońca, w tym także i cud w Fatimie.

Jego zdaniem łączy te wszystkie cuda słońca następujący obrót wypadków:

  • Szary dysk wydaje się być umieszczony między słońcem, a obserwatorem, ale świetlisty brzeg jest nadal widoczny.
  • Piękne kolory ukazują się po paru minutach na całej powierzchni dysku.
  • Słońce “tańczy”, rotując wokół środka z jednorodną prędkością (1 obrót/s).
  • Nagle słońce wydaje się jakby urywać z nieboskłonu i zbliżać do tłumu, czasem wykonując też ruchy w płaszczyźnie poziomej.
  • Po około 10 czy 15 minutach – słońce powraca do swojej normalnej jasności.

Pisze on następnie, że patrząc wprost na słońce udało mu się dostrzec szary dysk ze świetlistym brzegiem, co jest wynikiem głównie retinopatii i wybielenia fotoreceptorów, spowodowanych wpatrywaniem się w oślepiające światło słońca. Pozornego ruchu słońca prof. Meessen nie widział. Jego zdaniem dlatego, że nie patrzył na słońce wystarczająco długo, albo, że jego mózg wiedział już zbyt dużo – ale dowodów na to brak. Nie widział też, aby słońce urwało się z nieboskłonu, ani całego szeregu bardziej subtelnych zjawisk.

Nawet z takim częściowym wyjaśnieniem problemy zaczynają się już wcześniej. Przyjmuje się bez uzasadnienia, że cud z Fatimy to to samo co kilkanaście innych rzekomo podobnych cudów, bez analizy dowodów. Po pierwsze, gdyby tak akurat było, to Meessen powinien to uzasadnić. Po drugie, zdecydowanie nie wygląda aby tak było. Podstawowa przesłanka Meessen’a jest taka że ludzie patrzyli na oślepiające światło, mogąc uzyskać ww halucynacje – zakłada on konkretnie patrzenie na słońce. W Fatimie jednak można było patrzeć na “srebrne słońce” bez dyskomfortu – świeciło ono, nie oślepiając. Łatwo to odróżnić od tego co proponuje nam Meessen – zerkając kątem oka na Słońce zobaczylibyśmy jasną plamę światła – i dopiero wymuszone wpatrzenie się w nią mogłoby wyprodukować efekt który on proponuje (i ewentualnie uszkodzenie wzroku).

Nie tak sprawy miały się w Fatimie. Niżej dwa fragmenty z załącznika.

Jose Maria Almeida Garrett:

Zwróciłem się w kierunku magnesu który przyciągał wszystkie spojrzenia i zobaczyłem je jako dysk z jasno widoczną krawędzią, świetlisty i błyszczący – ale taki który nie ranił oczu. Nie zgadzam się z porównaniem które słyszałem w Fatimie – że to matowy srebrny dysk. Był to raczej czystszy, bogatszy, jaśniejszy kolor – coś jak połysk perły. Nie przypominał księżyca w pogodną noc – bo patrzenie nań sprawiało wrażenie, że to żyjący organizm. Nie był sferyczny jak księżyc i nie miał podobnej barwy, odcienia czy zacienienia. Wyglądał jak oszklone koło z macierzy perłowej. Nie mógł być pomylony ze słońcem widzianym przez mgłę (nie było wtedy mgły, z resztą), bo obraz nie był zamglony, ciemny i rozproszony. W Fatimie to (dysk – K.Z.) dawało światło i ciepło i widać je było wyraźnie – z łatwo widoczną krawędzią.”

” (…) Nadzwyczajne było to, że można było skupić wzrok na tym kotle światła i ciepła bez oślepienia źrenic ani bólu oczu.”

” Bojąc się, że mam wybielenie źrenic – nieprawdopodobne wytłumaczenie bo wtedy nie widziałbym nic na purpurowo, odwróciłem się, zamknąłem i zakryłem oczy. Gdy je znowu otworzyłem – krajobraz nadal był purpurowy.”

Avelino Almeida:

Widzimy jak ogromny tłum odwraca głowy w kierunku słońca które wygląda zza chmur w pełnym zenicie. Słońce przypomina matowy srebrny talerz i można na nie patrzeć bez najmniejszego wysiłku – nie pali i nie oślepia.”

Co ciekawe, Almeida Garrett (Załącznik) też próbował eksperymentu z patrzeniem na słońce, ale szło mu raczej o żółte światło które widział. Innych typowych dla Meessen’a obserwacji nie zapisał2.

Parę dni później spojrzałem wprost na słońce, przez kilka chwil. Odwracając wzrok widziałem nierówne, żółte plamki. Nie widziałem wszystkiego w tym samym kolorze, jakby ktoś ulotnił żółty topaz w powietrzu, ale kropki czy plamki, które podążały za ruchem oka.”

Nawet gdyby istniała możliwość, aby anomalia nie raziła wzroku i zarazem powodowała zwidy podobne do patrzenia na słońce, to sprzeczności jest więcej. Zjawisko zaczęło się natychmiast i równocześnie, przerwało się po 10 minutach. Niektórzy widzieli je niezależnie, w odległości wielu kilometrów od Fatimy, nie od strony Słońca.

2.4 Wyjaśnienia przez efekty meteorologiczne.

Tego dnia Słońce pośrodku Układu Słonecznego nie wykazało żadnych interesujących anomalii. Gdyby było inaczej widziano by to na całej Ziemi, a nie tylko w okolicy Fatimy. Wiemy jednak, że promienie światła mogą ulegać odbiciu i załamaniu przechodząc przez materię. Znamy wiele takich efektów w atmosferze: tęcza, rozpraszanie Rayleigha, halo, korona, chmury. Część badaczy szukało więc wyjaśnienia tego zjawiska właśnie w zaburzeniach meteorologicznych.

W wypadku fatimskiego cudu miałoby to działać tak, że światło słońca przeszło przez jakiś niewidzialny ośrodek oddziałujący na światło – na przykład powietrze o zmiennej gęstości, czy temperaturze – i to właśnie wyprodukowało opisane “blade słońce”. To znaczy, świadkowie widzieli słońce przez ten ośrodek – przez co obraz pozorny był w innym miejscu, miał inny kolor. Zaburzenia ośrodka wyprodukowały ruch obrazu pozornego, kolory czy nawet efekt opadania w kierunku ziemi.

Wśród zjawisk meteorologicznych należy najpierw rozważyć zjawiska zbadane i występujące regularnie. Przykłady potencjalnie podobnych to: parhelion, korona, halo, chmury pyłu czy lodu. Do tego, co zaobserwowano one jednak nie pasują. Parhelion może pojawić się jedynie w ściśle ustalonych pozycjach względem tarczy słonecznej. Zjawiska halo i pokrewne powstają wskutek odbicia i załamania światła na wielu kryształkach lodu unoszących się w powietrzu. Geometria obrazu jest ustalona geometrią kryształków i ich położeniem – i nie opisano ruchomych zjawisk tego rodzaju podobnych do “srebrnego słońca”. Stwierdzenie, że w Fatimie to mógł być parhelion można znaleźć u Joe Nickella [JN] (więcej na ten temat w 5.2).

Stanley Jaki [slj] i Diogo Pacheco Amorin ([slj] s. 290-300) wskazują na możliwość meteorologicznego wyjaśnienia – ale przy założeniu, że mowa o zjawisku niezmiernie rzadkim, którego do tej pory nauka nie była w stanie zbadać. Amorin pisze zarówno o rozproszeniu na kryształkach lodu, jak i o soczewce powietrznej (odpowiedzialnej za efekt opadania Słońca w kierunku ziemi), która powstała we wznoszącej masie gorącego powietrza znad Atlantyku – zaznaczając, że bardzo trudno dopasować wyjaśnienie i bardzo mało prawdopodobne by coś takiego wystąpiło w naturze. Jaki dodaje parę szczegółów o których nie wspomniał Amorin np to, że świadkowie widzieli zjawisko w odległości kilkunastu km od pola – co wyjaśnienie naturalne utrudnia. Podsumowuje swoją hipotezę soczewki powietrznej następująco (s. 348):

Nic z tego nie powinno być brane za dowód, że istnieje bezpośrednie wytłumaczenie ‘cudu’ słońca. Na początek, właśnie to że fakt nie może być wyjaśniony – stawia nas w obecności cudu. Nawet jeśli nazwa ‘cud słońca’ będzie znaczyła tylko, że przewidziano czas i miejsce wydarzenia (…) to powinno się pamiętać o trzech rzeczach: Po pierwsze: ta ewentualność jest czysto hipotetyczna. Po drugie, nic takiego nie zaobserwowano przed 13 października 1917. (…) Po trzecie: powyższe rozważania, nie są wyjaśnieniem cudu słońca w ścisłym sensie. Są one hipotezą i niczym więcej.”

Inne, podobne, wyjaśnienie zaproponował A. Wirowski [wir]. Zjawiska halo powstają na ogół dla kryształków w losowym położeniu, lub układających się względem osi symetrii dzięki ruchom powietrza lub sile grawitacji. By kryształki mogły wyprodukować ruchomy i spójny obraz jakiegoś obiektu musiałby istnieć mechanizm poruszający nimi w synchronizowany sposób. Wirowski stawia hipotezę, że naładowana elektrycznie chmura kryształków lodu mogłaby tak oscylować, według pewnego modelu teoretycznego. Te ostatnie wyjaśnienia są z tego co mi wiadomo, najbardziej spójnymi wyjaśnieniami Cudu Słońca jakie można znaleźć (to czy są one jeszcze wyjaśnieniami naturalnymi, czy nie jest dyskusyjne, np Jaki twierdzi inaczej, wskazując na cudowność przepowiedni).

Tak postawionym wyjaśnieniom można wytknąć sprzeczności tak jak robi to Dalleur [Dl] – wskazując na azymut “srebrnego słońca” dla odległych świadków, czy inne efekty które wymieniłem na wstępie opisując wydarzenia z 13 października – które wskazują na fizyczny obiekt, nie pozorny obraz Słońca.

Gdyby jednak ktoś chciał mimo to obstawać przy tych nieprawdopodobnych wyjaśnieniach meteorologicznych, albo nawet wymyślić inne nieprawdopodobne wyjaśnienie – jest to kompatybilne z moimi dalszymi argumentami, takie wyjaśnienie pozostaje nadal poza granicą znanych zjawisk naturalnych.

3 Nieprawdopodobna predykcja

3.1 Metodologia predykcji.

Bardzo istotną częścią powyższej historii jest to, że cud publicznie przewidziano, podając dokładnie czas i miejsce. Jest to mocny dowód, wedle powszechnie uznawanych sposobów rozumowania, każdy może to łatwo stwierdzić. Rozdział ten jest poświęcony uzasadnieniu, że jest to kluczowy dowód według standardów naukowych. Osoby zainteresowane tylko bardziej humanistyczną częścią tej pracy (np. suchymi faktami bez ich interpretacji) mogą tu przejść do rozdziału piątego.

Teorie fizyki czy chemii działają w sposób pewny i efektywny, bo trafnie przewidują rzeczy których nie moglibyśmy wcześniej wiedzieć w inny sposób. Wiarę w naukę można łatwo uzasadnić odnosząc się do wartości predykcyjnej. Obecne teorie fizyki zapewne będą nadal rozwijane i zmieniane, nie są więc całkowicie pewną prawdą – ale po ich imponujących predykcjach możemy ocenić, że są blisko. Bertrand Russell powiedział (cytowane w [ASo]):

Nauka nigdy nie jest zupełnie prawdziwa (”quite right“), ale rzadko jest zupełnie w błędzie i z reguły ma większą szansę mieć rację, niż teorie nienaukowe. Jest więc racjonalnym przyjąć ją, hipotetycznie.”

Głównym autorem opartej na predykcjach filozofii nauki był Karl Popper, W jego filozofii dobrą naukę wyróżnia stawianie i testowanie śmiałych predykcji (takich, które są nieprawdopodobne jeśli dana hipoteza jest nieprawdziwa) i rygorystycznie poprawianie hipotez w oparciu o negatywne dowody. Nosi ta filozofia nazwę ‘falsyfikacjonizm’3.

Jeśli jesteśmy w stanie dostać trafne predykcje otrzymujemy dowody hipotezy (jednak nie pewność, że jest prawdziwa) – tym lepsze, im bardziej nieprawdopodobne predykcje. Proces badawczy jest procesem testowania hipotezy i rozwoju. Jeśli zmieniamy hipotezę pod wpływem błędnego wyniku, to ta zmiana musi nam dostarczyć nowych trafionych predykcji – wtedy proces jest naukowy.

Jeśli hipoteza “wyjaśnia” jakieś zjawiska nic istotnego przy tym nie przewidując, to znaczy, że jest nienaukowa. Popper [PPop] wskazywał marksizm i psychoanalizę jako przykłady takich teorii. Marksizm, powiada Popper, był naukowy na początku, gdy stawiał jakieś konkretne predykcje, ale stał się pseudo-naukowym dogmatem, gdy po obaleniu tychże predykcji zaczęto dodawać hipotezy pomocnicze, by uzgodnić go ze znanymi faktami a posteriori. Imre Lakatos krytykował podobnie darwinizm4. Dziś z gruntu falsyfikacjonizmu Peter Woit krytykuję [pw] teorię superstrun, a za niezbyt dobrze udowodnione uważa się modele klimatyczne [CC]. W praktyce nie zawsze to, co robią naukowcy spełnia założenia tej metody – mogą istnieć inne przyjęte praktyki, jednak bez równie dobrego racjonalnego uzasadnienia, wtedy też dana teoria jest gorzej potwierdzone.

Z punktu widzenia argumentów apologetycznych, jeśli chcemy mówić o czymś, że jest naukowe mówiąc o stopniu wartości, czy prawdziwości (tak się używa na ogół słowa ’naukowe’) musi to być sprowadzone do racjonalnych przesłanek – metody. A ten, kto chce twierdzić, że nauka ma racjonalną metodę, musi prawdopodobnie przyjąć falsyfikacjonizm. Popper ([Lak2] s. 158) wspominał, że możemy albo wybrać falsyfikacjonizm, albo przyznać, że nauka jest nieracjonalna. Problem widziano przed Popperem – Russell w 1912 (ponad 20 lat przed falsyfikacjonizmem, [Rus], p. 107) podaje paradoks, że indukcja nie jest racjonalnie uzasadniona, ale bez zasady indukcji podstawowe zasady nauki nie są dowiedzione i nie muszą obowiązywać w przyszłości5.

Jeśli podważymy metodę, nie ma sensu pytać o naukowość. Można sprowadzić ją do opinii jakiejś społeczności “naukowej”, która nie musi mieć wcale niczego wspólnego z prawdą. Równie dobrze może istnieć inne gremium, które w tej samej sprawie twierdzi co innego. Argumenty w rodzaju “nauka jest sprzeczna z religią” mają wartość jedynie wtedy, gdy mówimy o empirycznie potwierdzonej nauce. Na przykład jeśli Dawkins i Dennett (zob. 5.8) chcą taki argument postawić, to będzie on tak mocny, jak umocowanie neodarwinizmu w metodzie naukowej6.

Metodą nauki postanowił się posłużyć w powyższym celu fizyk cząstek i propagator ateizmu Victor Stenger. Uznaje on nieprawdopodobne predykcje implicite za kluczowe kryterium naukowości i jednocześnie kryterium nieprawdziwości religii (“Bóg: Błędna Hipoteza” w rozdziale 6). Argumentuje on, że jeśli Bóg chrześcijan komunikuje się z ludzkością, to powinien dostarczyć jakichś dowodów istnienia – ryzykownych, potwierdzonych predykcji – a że tak się nie stało to prawdopodobnie znaczy, że Go nie ma. W obliczu tych zarzutów Stengera można by pewnie odpowiedzieć na parę sposobów:

  1. Niefalsyfikowalność jest też dobrym argumentem przeciwko teorii superstrun, makroekonomii, neodarwinizmowi i modelom klimatycznym.
  2. Konkurencją dla religii nie jest falsyfikowalna nauka jak fizyka czy chemia, a różne religie dla siebie nawzajem wraz z innymi nie mniej niefalsyfikowalnymi dziedzinami, które chcą ustalać wartości moralne, albo orzekać o tematach takich jak dusza, świadomość, czy życie po śmierci.

Ja jednak nie będę tego szerzej poruszał. Raczej zamierzam stwierdzić, że takie predykcje istnieją.

3.2 Predykcja Cudu w Fatimie

Twierdzę, że Wizjonerzy przewidzieli cud w ustalonym czasie i miejscu. Cud istotnie wystąpił. Wobec nieprawdopodobnej predykcji, która okazała się prawdziwa i braku adekwatnego wyjaśnienia naturalnego (ponad takie które jest hipotetyczne i nieprawdopodobne) należy uznać, że zjawisko było nadprzyrodzone.

3.2.1 Wyjątkowość przepowiedni

  1. Przepowiednia była wyjątkowa, inna niż spotykane w historii fałszywe proroctwa.

Co mogło skłonić tłumy ludzi, które przyszły oglądać “cud”, 13 października 1917 roku? Zapewne cuda które były tam 13 września, 13 sierpnia i wcześniej, o czym poinformowała szeroko prasa w rodzaju “O Mundo” (zarzucając oszustwo). Wielu ludzi widziało uzdrowienia, szybujący “świetlisty glob”, deszcz znikających kwiatów, czy gwiazdy w południe, a tłum rósł coraz bardziej z każdym miesiącem. Fakt, że cuda powtarzały się 13 każdego miesiąca przemawiał za przepowiednią o kolejnym cudzie w następnym miesiącu. To, czy ktoś wierzył w te cuda, czy nie, ma mniejsze znaczenie. Ci co nie wierzyli, jak ci z “O Mundo” czy “O Seculo” dobrze wiedzieli, że to co się dzieje, nie może być porównane do byle kaczki dziennikarskiej, choćby po wymykających się spod kontroli konsekwencjach. Czym innym jest więc obiecać cud, a czym innym pokazać cud i obiecać kolejny (i tak parę razy). Nawet jeśli nieprawdopodobne przypadki się zdarzają, to dużo rzadziej kilka razy z rzędu.

Tutaj więc zarzut, że to jedynie jedno z wielu znanych w historii proroctw się sprawdziło za którymś razem – wymagałby pokazania, że naprawdę było wiele porównywalnych, a nie sprawdzonych przepowiedni – a to moim zdaniem nie jest możliwe.

3.2.2 Znaczenie słowa “cud”.

  1. Słowo “cud” odnosi się do tego co widziano.

Cud to złamanie dobrze ustalonej regularności w naturze (np Hume w [Hum] Ch. X), naruszenie porządku natury itd. Cud również to nadzwyczajna interwencja Boga czy innego bytu niewidzialnego – takie znaczenie jest jednak problematyczne, bo bytu niewidzialnego nie widać, a czynnika przyczynowości tym bardziej. Osoba wierząca w takie byty może uznać coś za cud, a osoba niewierząca niekoniecznie. Jest koniecznym założyć pierwszą definicję, by móc sformułować stwierdzenie o rzeczywistości. Dla przykładu rozważmy stwierdzenie “cudów nie ma”. Przy pierwszym znaczeniu znaczy to “nie występują złamania regularności w naturze” – przy drugim znaczeniu znaczy to “nie występują boskie interwencje”. To pierwsze jest stwierdzeniem o rzeczywistości czy stanie faktów, to drugie stwierdzeniem metafizycznym. Sceptyk w nurcie pozytywizmu nie może zrozumieć tego jako drugie, bo to będzie jego zdaniem bezsensowne. Czy zakładamy w naszej komunikacji, że ktoś wypowiedział się w sposób bezsensowny, mając do wyboru sensowne rozumienie jego wypowiedzi? Spodziewałbym się, że jest to bardzo rzadkie i widziane jako błąd. Falsyfikacjonista (inny sceptyk z resztą) zaś nie jest zainteresowany tym, że stwierdzenie ma zawartość obserwowalną i nieobserwowalną (obserwacje naukowe mają nagminnie stopnie swobody) – tu demarkatorem jest, czy jest ono “nieprawdopodobne” – na przykład stwierdzenie może być na tyle niejasne, że zarazem nie jest nieprawdopodobnie – w tej sprawie patrz punkt wyżej. Sceptyk powinien więc rozumieć cud jako złamanie regularności w naturze (lub równoważnie). Po przykład można sięgnąć do ironicznego artykułu Avelino de Almeidy z porannego wydania “O Seculo” z ranka 13 października ([slj], s. 21) np fragment, że “nie wiadomo mu o żadnych uzdrowionych ślepcach i paralitykach” wskazuje przykłady tego, co uznaje się za cuda. Złamanie regularności w naturze 13 października nastąpiło – obrót wypadków był jak najbardziej nieprawdopodobny i wyjątkowy.

Na marginesie: po dziś dzień istnieją też inne inspiracje sceptycyzmu. Ślady takich poglądów można znaleźć w pisemkach “wolnomyślicieli” w sprawie Fatimy np pamflet z 1923 u [DM2] s. 247 i [DCF] s. 287, argumentuje, że “nic nie może przekroczyć praw Natury”, co pozwala odrzucać cuda a priori, niezależnie od obserwacji. Już w 1917 był taki pogląd mocno niespójny7.

3.2.3 Potwierdzenie objawień przez cud

  1. Treść objawień jest potwierdzona cudem i sprawa jest z naukowego punktu widzenia bardzo prosta.

W metodzie naukowej pracujemy nad hipotezą wyrażoną przez opis językowy, logiczny i matematyczny – ta hipoteza jest używana, by uzyskać predykcję, na ogół przez dodanie treści teoretycznej. Objawienie różni się od hipotezy – jest ono przekazem słownym i zmysłowym – hipoteza naukowa zaś jest abstrakcyjnym opisem rzeczywistości, który trzeba jakoś połączyć ze zmysłową obserwacją. Po drugie, hipoteza może być naukowa lub nie dopiero jako proces (zob. 4.3.2). Na ogół będą jakieś nietrafione predykcje i zmiany hipotezy pod ich wpływem, prawie każda hipoteza na początku jest obalona lub niefalsyfikowalna i dopasowywana do znanych obserwacji w procesie “odkrycia”. Dopiero testując warianty hipotezy, widzimy falsyfikowalność, lub jej brak, (ewentualnie widzimy niefalsyfikowalność natychmiast, jeśli nie ma predykcji).

Pod tym względem objawienie jest czymś bardzo prostym: “jakiś byt przekazał jakąś wiadomość słowną czy wizję” – nie wygląda ono tak jak hipoteza, bo nie ma złożoności związanej z opisem rzeczywistości naturalnej. W wypadku Fatimy częścią wiadomości była nawet predykcja o cudzie – więc pozostaje tylko sprawdzić predykcję, co można było zrobić, przy pomocy zmysłów. Jeśli jest ona prawdziwa, to objawienie musiał wytworzyć byt o możliwościach przekraczających znacznie możliwości naturalne i ludzkie. Oczywistość i prostota nie jest wadą.

Przetestowanie hipotezy naukowej jest często trudniejsze i obarczone większą niepewnością. Współczesne eksperymenty z fizyki cząstek zawierają aparaturę badawczą obsługiwaną przez tysiące osób. Może się ona składać z akceleratorów cząstek, zestawu czujników obsługiwanych przez elektronikę i farmy obliczeniowej do analizy danych. To wszystko pozwala odsiać niewielką część przypadków zawierające interesujące zjawiska i wykonać analizę. Wszystko to opiera się na różnych założeniach – detektory wykorzystują do pomiarów pewne procesy fizyczne, a analiza zakłada, że ustalona część produktów pochodzi z innych, wcześniej zbadanych procesów. Zakładamy, że aparatura i programy działają (po podjęciu rozsądnego wysiłku, by je przetestować). Jak widzimy, uzyskanie wyniku jest bardzo skomplikowane i opiera się na założeniach. W ogólności fizyka od dawna jest na tyle skomplikowana, że bardzo rzadko da się przetestować jakąkolwiek hipotezę w całkowitej izolacji, a przez to trudno coś w praktyce obalić przez doświadczenie – nazywamy to problemem Duhema-Quine. W jednym z tych cząstkowych eksperymentów zwanym OPERA zaobserwowano nadświetlne neutrina8 – i fizycy, zamiast wziąć wynik za dobrą monetę, zaczęli szukać problemu z aparaturą.

Po drugie, hipotezy naukowe istnieją wyłącznie jako mniej lub bardziej ’obalone’9 – przewidują i opisują jedne zjawiska i wielkości, a z innymi są sprzeczne. Przed mechaniką kwantową istniały dwa opisy światła: jako strumień cząstek, lub jako fala – za jednym i drugim były mocne empiryczne argumenty i nikt nie potrafił jednego z drugim połączyć. Zapomnianą w XIXw. teorię cząstkową Newtona wskrzesił Planck, by rozwiązać jeszcze inny paradoks teorii falowej, znany jako katastrofa w nadfiolecie. Dopiero szereg odkryć w latach 20. (hipoteza de Broglie, zasada nieoznaczoności) i sformułowanie mechaniki kwantowej pokazało istnienie nieobserwowalnych stanów które w makroskali mogą wytwarzać efekty falowe lub cząsteczkowe. Kilkaset lat wcześniej niezrozumienie natury światła zaważyło na tym, że uczeni nie byli w stanie dać wiary heliocentryzmowi Kopernika i Galileusza10. Teleskopowe obserwacje Galileusza były niezgodne z tym, co każdy dostrzeże gołym okiem, a on sam nie mógł tego wyjaśnić. Nie dało się wtedy wyjaśnić np okresowych zmian wielkości obrazu Wenus, niespójnych zarówno z teorią Kopernika, jak i Ptolemeusza – nie było wiadomo czym “Wenus” jest, choć dało się dokładnie przewidzieć, gdzie Wenus będzie za tydzień. Gdyby więc ktoś zgłaszał obiekcję, że przewidziano czas i miejsce cudu w Fatimie, ale nie podano dokładnego opisu, czym cud jest, albo że nie da się go rozpoznać bez odwołania się do szeregu istniejących praw naukowych – łatwo można tu dać odpowiedź. Teorie naukowe też ani nie przewidują wszystkich zjawisk, ani wszystkiego nie tłumaczą. Co więcej, rozpatrywane w ścisłej osobności (bez szeregu innych teorii) w ogóle mało co przewidują.

Operując na bezpośrednim doświadczeniu zmysłowym wielu ludzi jednocześnie – mamy do czynienia z bardzo prostą i dobrze uzasadnioną sytuacją. Ujęciem tych zagadnień jest definicja zdania obserwacyjnego z falsyfikacjonizmu typu “Popper1” u [Lak2]. Predykcja z Fatimy jest stwierdzeniem o wystąpieniu czegoś (s.2.), ograniczona w czasie i przestrzeni – ustalone miejsce, ustalony czas (z dokładnością do 1km, 1h możemy powiedzieć z dużym zapasem). Istnieje konieczny aparat empiryczny (bezpośrednia obserwacja zmysłowa wielu osób) i logiczny (predykcja wyrażona bezpośrednio w treści objawienia).

3.2.4 Powtarzalność – regularne objawienia i cuda.

  1. Cud z 13 października zarówno jako element regularności, jak też sam w sobie jest mocnym dowodem.

Wspomnieliśmy, że nauka ma pewną trudność zajmowania się pojedynczymi anomaliami – hipotezy naukowcy tworzą w oparciu o obserwacje widziane wcześniej, drogą spekulacji, prób i błędów. By hipotezę przetestować, najlepiej by efekt wystąpił ponownie. Oczywiście poza tym naukowcy formułują hipotezy o pojedynczych, dawnych (prehistorycznych) wydarzeniach (parę przykładów: endosymbioza, powstanie Wszechświata, powstanie Ziemi, abiogeneza) i badają je pośrednio.

Zobaczymy, że dowód z fatimskiego cudu jest lepszy niż te przypadki. Po pierwsze, mamy prostą hipotezę (tj nie musimy jej tworzyć od zera), która jest w stanie natychmiast coś bardzo dokładnie przewidzieć – to właśnie wydarzyło się w Fatimie i nie dzieje się zarazem w nauce. Cud z 13 października jest więc z naukowego punktu widzenia dowodem nawet gdyby rozpatrzeć go zupełnie osobno. Polegać na tym nie musimy, bo oto wspominaliśmy w 1., że objawienia Fatimskie i związane z nimi cuda działy się od kilku miesięcy z dużą regularnością. To samo miejsce, ten sam czas11 co miesiąc. Z łatwością można, słysząc o kilku objawieniach, wymyślić hipotezę, że za miesiąc też będą cuda i następnie ją przetestować na własne oczy – we wrześniu i wreszcie w październiku, zgodnie z daną otwarcie obietnicą. To co wizjonerzy mówili obiecując cud 13 października, było ściśle powiązane z tym, co każdy mógł rozstrzygnąć rozum. Cudów w Fatimie było oczywiście więcej, np te Hiacynty przed śmiercią [DM2] ( s. 200).

Częstym błędnym kontrargumentem, jest nadużycie następującego rozumowania: cud łamie pewną regularność w naturze, więc jest bardzo nieprawdopodobny. Trzeba więc bardzo mocnego dowodu, by ustalić cud, tak by wykluczyć fałsz, czy błąd12. To owszem, jeśli cud jest istotnie jedną anomalią przeciwko regularności. Ale czy może być złamanie regularności, jeśli jest ich wiele? Nawet jeśli nawet założymy małe prawdopodobieństwo, że cud jest prawdziwy, to i tak kilka z tych cudów jest pewnie prawdziwe. Jakie jest prawdopodobieństwo wybrać z talii króla pik? Ledwie 2%, 1 do 52. Jeśli jednak powtórzysz eksperyment 200 razy, prawie na pewno znajdziesz jakiegoś króla pik. Oto i dlaczego cuda fatimskie i inne katolickie są odporne na takie osądy – bo jest ich wiele13.

3.2.5 Proces nienaukowy ze strony sceptyków

  1. Istniejące wyjaśnienia sceptyków są przykładami nienaukowych, zdegenerowanych zmian hipotezy

Prostemu i pewnemu procesowi ze strony wierzących jest przeciwstawiony zgoła inny proces ze strony przeciwnej. Sceptycy – skonfrontowani z niewygodnymi dla siebie faktami, stosują zmiany zdegenerowane według falsyfikacjonizmu Lakatosa (4.3.2) – dodają złożoność i zmieniają hipotezę, nie dbając o empiryczne jej uzasadnienie. Hipoteza wierzących jest więc dużo lepiej uzasadniona z naukowego punktu widzenia.

Prześledźmy tenże proces myślowy strony przeciwnej na tle historii objawień. Pogląd, że cała sprawa objawień Fatimskich jest oszustwem pojawił się już latem 1917, od razu gdy sprawą zajęły się media. Wynikało z niego nieuchronnie, że prostaczkowie zostali w jakiś sposób wyprowadzeni w pole i dowiedzenie tego jest kwestią jedynie większej wnikliwości. Wspominaliśmy, że nic podobnego jednak się nie udało, ani burmistrzowi Santosowi, ani postępowym dziennikarzom. Obietnica cudu 13 października była dla nich pewnie kolejną okazją, by “zdemaskować” jakąś manipulację czy błąd – jednak obietnica się sprawdziła w nader dosadny sposób i to na oczach tysięcy ludzi. Państwo ci zaczęli wówczas wymyślać ’masowe sugestie’ itd14. Późniejsi sceptycy (rozwiniemy to w 5) dołożyli do tego halucynacje, słońca podwójne i inne efekty. Albo nawet nie dbając o to, by choć pobieżnie uzgodnić te teorie ze źródłami, albo komplikując je w duży sposób, bo system teoretyczny może wyjaśnić prawie cokolwiek, jeśli tylko się go dostatecznie skomplikuje. Nie widać jednak tu predykcji ani możliwości by odkryć jakąś wiedzę – na przykład zaproponować proces naturalny zjawiska i następnie pokazać, że inne kawałki układanki do niego pasują. Nie, piętrzy się zbiegi okoliczności, albo zakłada rzadkie i nieprawdopodobne zjawiska niewiele różne od samych cudów. Tyczy się to nawet lepszych tego rodzaju prób, które opisaliśmy w 2.3 i 2.4.

4 Inne uwagi i dygresje

Rozdział ten zawiera dygresje i treści nieco bardziej technicznie skomplikowane – nie są one niezbędne by uargumentować prawdziwość fatimskiego cudu. Najbardziej istotnym argumentem jest 4.2, będący argumentem za religią katolicką w oparciu o cuda i falsyfikacjonizm. Podrozdział 4.1 jest dość odległą dygresją. Odpiera popularne pozytywistyczne ataki i używa ich by wskazać koncepcyjną wyższość metafizyki katolickiej. Dalsze dwa podrozdziały dyskutują szerzej falsyfikacjonizm.

Czytelnik niekoniecznie tym zainteresowany może zostawić to sobie na później i przejść do kolejnego rozdziału 5, albo też przeczytać jedną z części oddzielnie.

4.1 Różne pojęcia metafizyki i ataki na nią

4.1.1 Pozytywizm

Na boku można się jeszcze zastanowić czy takie argument może świadczyć o pojęciach religijnych takich jak: Bóg, dusza, niebo, piekło itd. Często ataki na poglądy metafizyczne sprowadzają i sprowadzały się na ogół do pomysłów by uznać za dopuszczalną wiedzę o rzeczywistości tylko to co obserwowalne w sposób zmysłowy i wiedzę logiczną – co nazwiemy zbiorczo pozytywizmem. Pierwszy wpadł na pomysł David Hume ([Hum], Ch. 12) w XVIII wieku:

Jeśli weźmiemy do ręki jakąś księgę z teologii, czy metafizyki, na przykład, zapytajmy: Czy zawiera on jakieś rozumowanie abstrakcyjne o liczbach i wielkościach? Nie. Czy zawiera jakieś rozumowanie doświadczalne o faktach i istnieniu? Nie. Wrzućmy więc ją w ogień, nie może bowiem zawierać nic prócz iluzji i sofisterii.

Już na przełomie XIX i XX wieku nie dało się pogodzić tych poglądów z typowymi poglądami na temat nauki. Podczas sporu o teorię atomową fizyk-filozof Mach (pozytywista) obstawał, że nie można stwierdzić istnienia atomów bez bezpośredniego zaobserwowania, podczas gdy poparta obserwacjami teoria Boltzmanna wskazywała, że istnieją. Poglądy Macha nie zestarzały się dobrze. Rozwiązaniem zagadki dualizmu cząstkowo-falowego był abstrakcyjny obiekt, który dało się obserwować jedynie pośrednio (stan kwantowy.) W XX wieku już mamy prawdziwy wysyp teorii, które postulują różne abstrakcyjne obiekty obserwowane jedynie pośrednio i opisane skomplikowaną matematyką – np cząstki elementarne, horyzonty zdarzeń itd. Inny protoplasta pozytywizmu Comte utrzymywał, że nigdy się nie dowiemy, z czego zrobione są gwiazdy, ale jednak się dowiedzieliśmy.15

Dochodzi do tego brak spójnego systemu powiązania stwierdzeń o faktach ze stanami rzeczywistości, który by odpowiednio uwzględniał teorie naukowe. Jedną taką współczesną pozytywistyczną teorię znaczenia stworzył podobno Wittgenstein, albo raczej Koło Wiedeńskie na jego podstawie16 i wynika z niej, że na przykład ([Pop] p.4 s.40) teorie naukowe też są bezsensowne – nie jest więc przydatna jako kryterium sensowności17.

Jeszcze innym problemem jest problem indukcji, uzasadnienia twierdzeń uniwersalnych na podstawie obserwacji poszczególnych przypadków – indukcja nie ma ani dobrego racjonalnego uzasadnienia, ani też dowodów, by naprawdę miała większe znaczenie dla dociekań naukowych (Popper o tym pisze na początku [POP]).

Te problemy grzebią równie skutecznie nie tylko logiczny pozytywizm XXw., ale cały szereg jego poprzedników, którzy zostawili je do późniejszego rozwiązania. Tyczy się to zwłaszcza Hume’a i jego ataków na religię z punktu widzenia jego empiryzmu (na jego argument o cudach odpowiemy osobno w 5.7).

4.1.2 Atak Carnapa na metafizykę

Mimo ogólnej porażki logicznego pozytywizmu, warto tu przypomnieć kogo w pierwszej kolejności chcieli oni ugryźć i dlaczego. Rudolf Carnap w 1932 opublikował artykuł [Carn] pt. “Eliminacja metafizyki przez logiczną analizę języka”.

Celem ataku jest w pierwszej kolejności Heidegger18, a także Hegel, Fichte i inni z niemieckiej, czy kontynentalnej szkoły świeckiej metafizyki (a w dalszej kolejności inni filozofowie). Heidegger zdaniem Carnapa, wygaduje bezsensowne zlepki słów. Używa słowa “Nic” albo tak jak się to normalnie robi (kwantyfikator, słowo odnoszące się do braku czy też zera elementów – “nic tu nie ma”), albo jako rzeczownika (“a co z tym niczym?”) – co z kolei jest bez znaczenia. Podważa też standardowe pojęcie logiki- można się częściowo zgodzić z Carnapem przynajmniej w tym, że odcyfrowanie o co temu Heideggerowi chodzi jest bardzo trudne.

Dopisana w 1957 notatka mówi, że termin “metafizyka” odnosi się do “rzekomej wiedzy o esencji rzeczy, która przekracza świat empirycznie ugruntowanej indukcyjnej nauki. Metafizyka w tym sensie zawiera systemy takie jak te Fichtego, Schellinga, Hegla, Bergsona, Heideggera. Ale nie zalicza się do niej wysiłków by zsyntezować i uogólnić wyniki różnych nauk.”19

Dalej zabiera się on za wskazanie innych rzekomych nadużyć języka, na przykład czasownika “być”, o którym on twierdzi, że standardowo jest częścią jakiegoś predykatu20, a metafizycy go nadużywają mówiąc: “Ja jestem”, “Istnienie”, “Bycie” itd.

Nie wiem, czy ten atak jest skuteczny. Można sobie wyobrazić jakiś problem metafizyki: czy obiekty w świecie istnieją, tak jak je widzimy, czy raczej wszystko to symulacja (tzw “demon Kartezjusza”). Nie da się tego zbadać żadnym doświadczeniem, ale to nie znaczy, że używamy języka w sposób bezsensowny. Inna sprawa co z metafizycznej dyskusji wychodzi21.

Dalej pokażemy, że krytyka podobna do tej Carnapa może być użyta przeciw metafizyce irracjonalistycznej, nie zaś racjonalistycznej, co znowu może być wykorzystane przez katolicyzm.

4.1.3 Problem metafizyki irracjonalistycznej

Czy atak Carnapa może się tyczyć metafizyki katolickiej, której od koncepcji bytu i istnienia oderwać nie sposób? Trudno porównać Św. Tomasza do Heideggera. Bogusław Wolniewicz22 zaprezentował kiedyś diagram klasyfikacji filozofii. Ma dwie osie, z których jedną jest użycie logiki, a drugą naturalizm lub transcendentalizm. Naturalizm traktuje człowieka, jako część przyrody, transcendentalizm głosi, że człowiek wykracza poza przyrodę. Tomizm jest filozofią transcendentalną racjonalistyczną (i najważniejszym reprezentantem tego nurtu) – Heideggeryzm transcendentalną irracjonalistyczną. Jeden opiera się na wnioskowaniu logicznym, drugi zaś nie. Jest to dość kluczowa sprawa, na którą powołuje się Carnap atakując Heideggera – Heidegger otwarcie podważa logikę. Chcąc odszyfrować, co Heidegger myśli nie mamy do tego narzędzi. Chcąc zrozumieć, co myśli Tomasz, mamy logikę. Chcąc zrozumieć jakieś pojęcie możemy postawić hipotezę, co ono znaczy i sprawdzić, czy ta hipoteza jest zgodna z użyciem pojęcia. Załóżmy, że dane dzieło opisuje jakąś logiczną strukturę wnioskowania (teorię) – jeśli tak, to będziemy ją w stanie znaleźć przy pomocy logiki23.

“Irracjonalistyczny” zatem oznacza też, że nie ma teorii. Wolniewicz daje przykład późnego Wittgensteina “Dociekań Filozoficznych” jako programowego irracjonalisty – on mówi jawnie, że nie ma teorii i nie będzie, to co ma do zaprezentowania w “Dociekaniach” to zbiór uwag, pewna krytyka. Heidegger odrzuca logikę – więc nie ma teorii, ale w sposób zakamuflowany, ma wszak być jakieś wyższe poznanie “istnienia”. Atak podobny do tego u Carnapa może być skuteczny przeciw pewnego rodzaju zakamuflowanej metafizyce irracjonalistycznej. Mówi ona zagadkami, co do których nie można znaleźć rozwiązania. Na stwierdzenie, że ono musi jakieś być, można odpowiedzieć: dobrze, ale jak poznać to rozwiązanie? Nie ma podstawowych narzędzi. Metafizyka tomistyczna stoi wyżej od tychże szkół dzięki swojej “tendencji ku jasności”24.

W tym podziale transcendentalizm i naturalizm nie mają automatycznie lepszych, czy gorszych pretensji do rzeczywistości. Wskazuje nam ta klasyfikacja błąd, czy też wykręt logicznych pozytywistów – naturalizm nie wynika z żadnego kryterium logicznego, czy obserwacji. Usiłowano takie kryterium stworzyć, ale nie jest to rozwiązany problem, wbrew Carnapowemu stwierdzeniu, że “rozwój współczesnej logiki pozwolił dać nową i ostrzejszą odpowiedź na pytanie o poprawność i uzasadnienie metafizyki”. “Naturalizm jako sensowność”, czy jako “naukowość” w ideach Koła Wiedeńskiego demaskuje skutecznie Karl Popper: [POP] (s. 29).

Pozytywiści interpretują zazwyczaj problem demarkacji w sposób naturalistyczny, ujmują go tak, jakby należał do nauk przyrodniczych, (…) wierzą, że muszą dążyć do wykrycia pewnej różnicy (…) między naukami empirycznymi z jednej, a metafizyką z drugiej. Nieodmiennie starają się dowieść, że metafizyka jest jedynie czczą, nonsensowną gadaniną. (…) Gdybyśmy chcieli żeby wyraz “nonsensowny” (…) na mocy definicji oznaczał tyle co “nienależący do nauki empirycznej”, wówczas charakterystyka metafizyki jako nonsensu (…) byłaby trywialna, metafizykę bowiem zwykle definiuje się jako nieempiryczną.

Weźmiemy dalej ten pozytywistyczny pomysł, że to co naukowe to dobre, czy też sensowne i użyjemy do demarkacji tego systemu Poppera – to z kolei będzie miało bardzo zaskakujące konsekwencje. To, co tradycyjnie uznaje się za metafizykę, nie musi być wcale nieempiryczne (Mamy przecież to, co jest głównym tematem tej książki.)

4.2 Cuda, a przewaga teologii katolickiej nad innymi religiami i systemami metafizyki

Przyjmijmy więc metodę falsyfikacjonizmu jako kryterium podziału nauki i metafizyki. Cóż się wtedy stanie? Część rzeczy uważanych za nauki wyleci za burtę, albo chociaż będzie miała mniejsze pretensje do rzeczywistości, niż nauki “pierwszego chóru”. Neodarwinowska synteza, nauka o globalnym ociepleniu, psychiatria, neoklasyczna ekonomia, czy teoria superstrun w jej obecnym stanie to takie właśnie przykłady wątpliwych dziedzin.

Czy istnienie Boga w katolicyzmie jest sprawdzalną i potwierdzoną hipotezą? Myślę, że istotnie można to pokazać. Narzuca się najpierw problem (zob. 4.3.1), wspomniany przez Poppera, że stwierdzenia o istnieniu są co do zasady niefalsyfikowalne. Jednak wiemy, że (Popper podaje przykład pierwiastka hafnu): a) nauka polega na takich twierdzeniach o istnieniu b) istnienie czegoś można sfalsyfikować jeśli z własności tego czegoś wynikają konkretne efekty c) istnienie czegoś może wynikać z hipotezy, która jest falsyfikowalna.

“Istnieje Bóg” więc jest zdaniem niefalsyfikowalnym. “Istnieje Bóg, niewidzialny Byt o ogromnej (jak na ludzkie zdolności postrzegania) mocy – który komunikuje się z ludzkością przy pomocy objawień i cudów – zjawisk przekraczających ludzkie i naturalne możliwości i jest ich wiele w każdym wieku” to hipoteza. Hipoteza ta jest równoważna do postawionej przez Augustyna [Ag] w starożytności – on mówi, że cuda “nie przestały się dziać” i na potwierdzenie opisuje te mu współczesne – gdyby nagle 100 lat później cuda jednak przestały się dziać, to byłaby obalona.

Ta hipoteza jest bardzo dobrze przetestowana i opisuje pewien niezmienny element rzeczywistości. Cuda dzieją się wielokrotnie jak się działy w każdym pokoleniu. Wśród nich zaś są takie, jak ten z Fatimy, gdzie predykcja i inne wymienione okoliczności dają nam dużą pewność, że są istotnie cudami.

Gdyby cudów nie widziano przez dłuższy czas, to trzeba by wymyślić zmianę hipotezy i ta zmiana powinna być możliwa do przetestowania. Jeśli Augustyn może wyliczyć kilkanaście współczesnych cudów i twierdzi, że mógłby ich podać wiele więcej, a myśmy nie byli w stanie zrobić tego samego w XXI wieku, to by oznaczało, że coś się zmieniło. Ale nic takiego nie zachodzi – oto w samej Polsce 2008 mieliśmy cud eucharystyczny w Sokółce, a w 2013 Legnicy. Z uzdrowień Kościół liczy dziś tylko te najbardziej pewne i potwierdzone, wedle reguł ustalonych przez Benedykta XIV, lub podobnych.

W innych religiach można trafić na takie degeneratywne ’zmiany hipotezy’ – wobec cudów które miały być dawno temu, a nie ma ich dziś. Roy Schoemann, profesor Harwardu i konwertyta na katolicyzm zapytał kiedyś rabina: dlaczego żydowski Bóg nie przemawia od 2400 lat. Odpowiedź brzmiała bo Bóg nie znalazł nikogo, kto byłby tego wart – to jest właśnie przykład zmiany niemożliwej do przetestowania. Podobnie i Kalwin, nie mając cudów na poparcie swojej doktryny, musiał wymyślić, że cuda przestały się pojawiać w chrześcijaństwie po czasach apostolskich.

W takiej empirycznej definicji Boga nie ma nic o wieczności, wszechmocy i tak dalej – te rzeczy są z resztą możliwe do pojęcia jedynie częściowo. Musimy tu wprowadzić rozróżnienie między tym, co ustalić możemy naukowo (istnieje Bóg), a tym co Bóg objawił jako religię. Dociekanie naukowe, jako konieczną przesłankę potrzebuje tego, by wierzyć innym uczonym. Religia potrzebuje zaś uwierzyć świadectwu Boga, tj objawieniu, jest więc czymś innym. Stwierdzenia tego drugiego rodzaju nazywać można artykułami wiary – odkrycie ich przez interpretację objawienia jest przedmiotem teologii. Nie są one dokładnie tym samym, czym nauka25, ale różnica nie jest wcale wielka. Z racjonalnego punktu widzenia katolickie prawdy wiary stoją znacznie wyżej, niż dowolna ideologia czy hipoteza, która by chciała rozstrzygać o tych samych sprawach, nie odniósłszy adekwatnie się do istnienia Boga i wyżej wymienionych dowodów. Jeśli np Stenger żąda (rozsądnie) dowodu przez istotne predykcje i jedna religia może je podać, a inne nie – to znaczy przynajmniej tyle, że obiektywnie przetestowano nadprzyrodzone pochodzenie tejże religii. Jest więc Bóg i założył tą jedną religię. Niechże więc teraz, kto chciałby założyć inaczej, okaże taki sam albo lepszy dowód – by jedne dowody przeciwstawić drugim.

Nie mogą ich pokazać materialiści, neodarwiniści26, reformatorzy moralności pokroju Kinseya i Freuda27 albo i zwolennicy i założyciele różnych innych religii, niż katolicyzm. Nikt z nich (ani ich następców) tego zrobić nie może, o ile mi wiadomo.

To “kryterium Stengera” może poczynić ogromne spustoszenie zarówno w sporach religijnych, jak i szerszej dyskusji światopoglądowej. Gdyby je przyjąć, to nie tylko inne religie całkowicie tracą znaczenie, ale katolicyzm miałby potężny argument w każdym niemal sporze moralnym czy społecznym. Dodać do tego wystarczy kalkulacje ryzyka podobne jak np w sprawie globalnego ocieplenia28, a okaże się, że ignorowanie Fatimy i katolicyzmu to najbardziej tragiczna nierozsądność w dziejach ludzkości.

4.3 Dygresja – falsyfikacjonizm

Niżej przedstawimy w większych nieco szczegółach rozwój metody falsyfikacjonizmu, testowania i rozwoju teorii naukowych przez predykcje – co pozwoli przyjrzeć się pewnym bardziej zaawansowanym problemom.

4.3.1 Falsyfikacjonizm według Poppera

Wymienimy najpierw parę ważniejszych punktów z “Logiki Odkrycia Naukowego” Poppera [POP].

Zaczyna on od dyskusji problemu logiki indukcji (p. 1) tj uzasadnienia praw ogólnych z dużej liczby obserwacji – odpowiadając, że istniejące problemy z tą logiką są nierozwiązane, a zapewne niemożliwe do przezwyciężenia.

Następnie (p. 2) wprowadza on rozróżnienie procesu “rodzenia się nowego pomysłu” i procesu “jego logicznej analizy”. Tylko to drugie, argumentuje, jest istotne. Logika wiedzy sprowadza się do systematycznego sprawdzianu, jakiemu koncepcja powinna być poddana, by “poważnie ją wziąć pod uwagę”. To znaczy, powinno się jakoś ocenić, czy są dowody, a to czy inspiracją teorii była filozofia, sen, czy baśń o krasnoludkach jest prawie bez znaczenia.

Następnie opisuje on sposób dedukcyjnego sprawdzenia hipotez (p. 3). Mając hipotezę, należy wywieść jakieś nieprawdopodobne nieznane wyniki tejże hipotezy, to znaczy predykcje, których inaczej byśmy się nie spodziewali. Potem należy sprawdzić te wyniki przez doświadczenie, czy obserwację. Jeśli są one błędne to hipoteza powinna być obalona, jeśli prawdziwe to otrzymujemy dowód na potwierdzenie hipotezy.

Dalej (p. 4 – p. 8) porusza problem demarkacji, to jest oddzielenia zdań naukowych od nienaukowych, naukowych od metafizycznych, obiektywnych od subiektywnych itd. Pozytywiści usiłowali wówczas pozbyć się metafizyki, jako systemu bezsensownych pseudozdań, co zdaniem Poppera, sprowadza się niezmiennie do prób użycia do tego celu logiki indukcyjnej i wreszcie problemu indukcji. Zamiast tego, Popper proponuje podział na hipotezy przetestowane empirycznie i obiektywnie lub nie, według jego metody testowania hipotez. Zauważa też, że przyjmowanie przez pozytywistów kryterium sensowności zdań – jako redukowalnych do zdań atomowych, opisów czy obrazów świata, grzebie dodatkowo logikę indukcyjną, bo zdania uniwersalne tak zredukowane być nie mogą.

Szerzej dyskutuje on sprawę teorii naukowych, czyli (oględnie mówiąc) systemów zdań uniwersalnych, praw które obowiązują zawsze i wszędzie (oczywiście, nauka w praktyce nie ogranicza się do takich stwierdzeń, chce też rozstrzygać o jednostkowych wydarzeniach). W paragrafie 20. wspomina on pokrótce o tym, że można wprowadzać hipotezy pomocnicze, co należy traktować jako próbę skonstruowania nowego systemu i należy zadbać o to, by stopień falsyfikowalności teorii ciągle rósł (wykluczał i przewidywał więcej niż przedtem) i rósł nasz stan wiedzy o świecie. Jest to, jak zobaczymy, konieczne dla możliwości stworzenia zgodnej z naukową praktyką wersji falsyfikacjonizmu29.

Ważną obserwacją jest, że każde stwierdzenie egzystencjalne jest przeciwne jakiemuś stwierdzeniu uniwersalnemu: “istnieje jakiś biały kruk”, “nie ma białych kruków”. Popper stwierdza, że w jego systemie zdania egzystencjalne są niefalsyfikowalne tzn nieempiryczne – i jest to zasadniczy problem, bo na takich zdaniach nauka zdaje się polegać. “Nie możemy przeszukać całego świata” by sprawdzić, czy biały kruk istnieje, czy nie. Stwierdza on, że “potrzeba czegoś więcej”, by zdanie egzystencjalne mogło być przetestowane. Podaje przykład: naukowcy nieskutecznie szukali pierwiastka o liczbie atomowej 72 (hafn), dopóki Bohr nie przewidział paru własności tego pierwiastka. To znaczy, trzeba czegoś jeszcze, teorii, by zawęzić nasze pole poszukiwań. Robi on też rozróżnienie między “zajściami” i “zdarzeniami” (p. 23) rozróżniając pojedyncze zdarzenia od klas zdarzeń. Wskazuje, że pojedyncze zdarzenia są bez znaczenia dla nauki, nie wyjaśnia jednak z jakiego powodu.

Popper wprowadza dalej stopnie sprawdzalności (Rozdział VI, p. 31), przy użyciu pojęcia prawdopodobieństwa logicznego (bez związku z pojęciem szansy czy losowości). Chodzi o porównanie, jak wiele możliwych obrotów wydarzeń zabrania dane stwierdzenie. Tautologie (oczywistości, jak “2+2=4”) możemy przypisać logiczne prawdopodobieństwo 1 bo są zawsze prawdziwe (niezależnie od faktów ze świata), sprzeczności zaś (2+2=5) logiczne prawdopodobieństwo 0 – bo są zawsze fałszywe.

Wszystkie zdania empiryczne są gdzieś pomiędzy 1 a 0, i na ogół można porównać zdania relatywnie, ze sobą, jako mniej, lub bardziej prawdopodobne. “Gdzieś jutro będzie deszcz” jest bardziej prawdopodobnym zdaniem, niż ’Gdzieś w Berlinie będzie jutro deszcz’. A ’W Berlinie w dzielnicy Kopenick od 10 do 12 jutro będzie deszcz’ jest jeszcze mniej prawdopodobne. Falsyfikowalne, wysoce specyficzne zdania są jednocześnie mało prawdopodobne30. W rozdziale VII Popper zabiera się za problem prostoty, wskazując, że używający go (w jego czasach) nagminnie badacze epistemologii ani nie mówią w sposób spójny czym ona jest, ani tym bardziej, dlaczego ona miałaby być czymś pożądanym w hipotezie naukowej. Wskazuje następnie, że wprowadzona przez niego falsyfikowalność jest w stanie dobrze temu zaradzić, jeśli prostotę utożsamimy właśnie z nią. Geometria Euklidesowa, powiada Popper, jest prostsza od krzywoliniowej, bo łatwiej sfalsyfikować hipotezę, że opisuje ona np promienie światła. Możemy obmierzyć kąty trójkąta jaki tworzą trzy promienie świetlne (np przy użyciu luster i laserów) i spodziewać się, że suma powinna wynieść dokładnie 180 stopni. Jeśli to samo będziemy chcieli zrobić dla geometrii krzywoliniowej potrzeba będzie więcej pomiarów.

4.3.2 Lakatos i Falsyfikacjonizm wyrafinowany

Wokół teorii Poppera przez pierwsze dekady narosło trochę kontrowersji i niejasności. Część wynika z jego własnych poglądów i niemożliwości ich uzgodnienia z rzeczywistością – rewolucyjne pomysły rzadko rodzą się idealne. Część z ataków, które wykrzywiały jego poglądy.

Jednym z ważniejszych krytyków Poppera był Thomas Kuhn, historyk nauki i proponent naukowego relatywizmu. Wątpił on, że falsyfikacje teorii w ogóle istnieją w nauce – owszem istnieją anomalie, ale ich znaczenie jest inne. Myślę, że zadowalającą syntezę tematu, wraz z dopracowaną wersją falsyfikacjonizmu przedstawił w 1968 Imre Lakatos, na którego artykule z 1968 roku chciałbym się oprzeć. Wyjaśnijmy teraz trzy poglądy, które Lakatos nazywa w swoim znanym artykule Popper0, Popper1, Popper2 [Lak2] – gdzie prawdziwe poglądy Poppera leżą gdzieś pomiędzy Popperem1 a Popperem2. Popper0 zakłada, że nauka może z całkowitą pewnością odrzucić teorię na podstawie nieprawdopodobnych predykcji i obserwacji wyników tychże predykcji. Popperysta-0 uważa więc, że fizyka Newtona jest obalona jako fałszywa przez apsydalną precesję Merkurego (obserwacja podana na poparcie Ogólnej Teorii Względności Einsteina). Autor zaznacza, że Popper0 nie ma nic wspólnego z prawdziwym Karlem Popperem i jest błędną wulgaryzacją poglądów Poppera. Filozofia Poppera-1 opiera się na śmiałych i twardo odrzucanych hipotezach. Do tego potrzebuje “zdań obserwacyjnych” – to jest [Lak2] (s.153) “czasoprzestrzennie jednostkowych stwierdzeń o istnieniu czegoś” np ‘Jutro między 22:00 a 23:00 na danych współrzędnych +/- 1% zobaczymy kometę’. Co więcej musi istnieć doświadczalna metoda, by stwierdzić prawdę lub fałsz zdania i musi istnieć silny logiczny argument konsystencji lub nie wyniku obserwacji z hipotezą. Jeśli taka śmiała predykcja może być obalona (ponad rozsądną wątpliwość), to teoria musi być odrzucona. Jest poważny problem z Popperem-1 (wskazanie go Lakatos przypisuje Kuhnowi). Otóż Popper1 nadal głosi wyidealizowany model rzadko możliwy do zastosowania praktyce. Kuhn argumentował m.i. że kilka błędów nie może obalić obowiązującej w społeczności podstawowej teorii (dopiero duża kumulacja problemów, tj kryzys zmusza naukowców do szukania alternatyw). Inny problem jest taki, że wszystkie teorie od swojego początku są obalone wedle tej definicji (s. 163) – więc obalenia nie mogą “odgrywać dramatycznej roli w nauce”. Wymieńmy parę przykładów: katastrofa w nadfiolecie dla falowej teorii światła, problem eteru dla równań Maxwella, problem promieniowania elektronu w atomie, rozmiar obserwowalnych obrazów gwiazd (będących w istocie obrazem dyfrakcyjnym) dla teorii Kopernika i Ptolemeusza, obecny problem ciemnej materii. Wszystkie te wyniki falsyfikowały wiodące w danym momencie teorie, ale porzucenie tychże teorii z tego powodu byłoby skrajnie niepraktyczne.

Można wskazać inny problem – mamy wiodącą teorię taką jak Model Standardowy. Jesteśmy co do niej przekonani, że działa bardzo dobrze i wyczerpaliśmy jak na razie empiryczne możliwości testowania jej. Jak możemy tą teorię sfalsyfikować? Czy możemy podać eksperyment który może sfalsyfikować Model Standardowy? Nie może być to nic przetestowanego do tej pory (co do tych jesteśmy przekonani, że działają dobrze), a możliwości dalszego testowania się na razie wyczerpały. Wydawałoby się więc, że falsyfikowalność jest tym niższa, im lepiej przetestowana jest teoria – co jest bez sensu. Można by więc przyjąć, że teoria po przetestowaniu przez predykcje jest uznawana za falsyfikowalną, pomimo braku możliwości dalszego testowania.

Popper2 koncentruje się na rozwoju teorii, która jest testowana, lub zmieniana. Zmiany mogą być progresywne i degeneratywne. Teorii nie da się na ogół sfalsyfikować jednym wynikiem, ani jej całkowicie odrzucić – ale ważne jest co uczeni robią z problematycznym wynikiem. Jeśli zmiana w teorii generuje nowe predykcje, które mogą być testowane, albo jeśli np wyjaśniamy błąd eksperymentu będąc w stanie eksperyment naprawić i zademonstrować jego działanie – to jest to zmiana progresywna. Przy zmianach progresywnych przewidujemy i testujemy nowe informacje. Jeśli zmiana niczego nie przewiduje ale ‘tłumaczy’ przeszłe zjawiska, albo dostosowuje się do jednych błędnych predykcji, by dodać do tego inne też błędne, to jest zmiana degeneratywna. Nie jesteśmy w stanie przewidzieć nowych informacji, reinterpretujemy znane fakty – jako rzekomo efekt czegoś. Taka teoria jest nienaukowa, czy też bezużyteczna, bo nic nie przewiduje.

Obalenie i zastąpienie jednej kluczowej dla danej dziedziny teorii przez drugą trafia się rzadko, trwa dłuższy czas i zachodzi dopiero wtedy, gdy jest dostępna lepsza teoria. Jak zaznacza Lakatos (s. 163): “Nie może być obalenia (teorii) bez zaakceptowania lepszej teorii”.

4.4 Błędne ataki falsyfikacjonistyczne

Dodajmy małą dygresję do Poppera0, Poppera1 i Poppera2 z [Lak2]. Można spotkać dziś popularne, ale błędne zarzuty przeciwko religii, które wykorzystam do zarysowania lepiej pewnych kwestii.

Oto przykłady: “wiara w Boga jest niefalsyfikowalna, w innych słowach nie może być przetestowana, żeby zobaczyć, czy jest fałszywa.” [RSim], transsubstancjacja31 nie jest falsyfikowalna, bo nie można wykryć aby Hostia się zmieniła po przeistoczeniu (film na youtube [ff]).

Poglądy te mieszają zwulgaryzowany falsyfikacjonizm z obalonym pomysłem redukcji wiedzy do obserwacji zmysłowych. Popper0 jest w stanie oddzielić teorię naukową i obserwowalne predykcję tejże teorii. Na przykład nie widzimy Bozonu Higgsa32, ale mamy taką strukturę wnioskowania (opisaną językiem naturalnym i matematyką), której jest on częścią i jeśli założymy, że ona jest prawdziwa, to powinno być widać pewne obserwacje. Nie możemy sobie wziąć Bozonu Higgsa jako oddzielnego obiektu, której istnienie da się wykryć empirycznie bez odwołania się do treści teoretycznej.

Transsubstancjacja wynika z chrześcijańskiego Objawienia: jeśli jest ono prawdziwe, to transsubstancjacja też jest prawdziwa. Jeśli ktoś by chciał badać chrześcijaństwo przy użyciu falsyfikacjonizmu “Popper0”, to dopiero może się zastanowić czy ma ono jakieś predykcje i czy one się sprawdziły, a wyrywanie pojedynczych stwierdzeń bez zbadania, jak są logicznie uzasadniane, to błędny zarzut typu “strach na wróble”33.

Ta książka dyskutuje właśnie przykład nieprawdopodobnej predykcji cudu z objawienia prywatnego (w kontekście kilku innych regularnie powtarzających się, przewidzianych objawień). Są też inne cuda i inne dziedziny zjawiska nie będące stricte cudami. Na przykład, współpraca z łaską wedle podręczników katolickiej teologii mistycznej to proces z określonymi skutkami dla stanu ludzkiego ducha, które mogą być osiągnięte, jeśli człowiek ten proces przepracuje. Jest to predykcja którą można powtarzalnie zweryfikować i powiedzieć, czy działa, czy nie. Część takich efektów nie może być wyjaśniona w sposób naturalny – zwróćmy uwagę na przykład wielu Świętych i Męczenników, ich cuda, nadprzyrodzone cnoty, nadzwyczajną śmierć, nierozkładalne ciała po śmierci itd.

Drugi pseudoproblem polega na tym, że mówiąc o twardej falsyfikacji bez uwzględnienia założeń Poppera-1 i praktyki metody naukowej dostajemy argument tak dobry jak falsyfikacjonizm “Popper0” – czyli coś zarazem nierealnego do zastosowania i nieuzasadnionego logicznie. Jest to zawarte w wymaganiu by dało się sprawdzić, czy coś jest fałszywe. Popartą dowodami teorię niełatwo “spróbować obalić” – to jest prawie niemożliwe i bardzo rzadko występuje w rzeczywistości. Gorsza hipoteza czy teoria może być zastąpiona przez lepszą (według Poppera2) – co z definicji oznacza odtworzenie tych samych wyników plus dodanie lepszych – musi nastąpić zmiana hipotezy, a wpierw musi nastąpić powód tej zmiany.

Nie sposób zaatakować tak Kościoła, który niezmiennie przyznaje rozumowo (nie w sensie artykułów wiary) to samo: że jest Bóg i religia objawiona i daje coraz to nowe tego dowody w cudach i znakach. Dopiero proces zmian hipotezy może być nienaukowy – ale gdzież te zmiany34?

Po drugie: obalanie teorii nie dzieje się w próżni (Popper2), jedna teoria zastępuje drugą jeśli jedne dowody przeważą nad drugimi. Tu zaś fałszywie chce się “obalić” religię objawioną i niby zostawić próżnię, ale zarazem wślizgnąć do tej próżni jakąś swoją ideologię bez równego dowodu. Muszą oni uciec przed postawieniem jednej hipotezy przeciwko drugiej, bo ani równych dowodów katolickim dać nie mogą, ani katolickich dowodów podważyć uczciwie nie potrafią (por. 3.2.5).

Efektem jest “koncert życzeń”, w którym zawsze standard można w razie potrzeby podnieść, zażądać więcej, niż okazano itd – zaś sam krytyk będzie wierzył w to co chce, bez możliwości równorzędnej krytyki35.

Na marginesie zupełnie można by się zastanowić, co by się stało, gdyby nic nadzwyczajnego nie wydarzyło się 13 października. Pewnie większość ludzi nie porzuciłaby z tego powodu swojej wiary, natomiast ferwor by znacznie osłabł i byłby to niewątpliwie argument przeciwników religii katolickiej, bo tłum dorosłych okazałby się zwiedziony przez trójkę małych wizjonerów. Religia o nazwie Towarzystwo Strażnica (“Świadkowie” itd) słynie z nietrafionych predykcji końca świata – po takiej predykcji notowano wyraźny odpływ wyznawców, a władze kultu musiały pod naporem krytyki zwalać winę na “nadgorliwych głosicieli”. Gdyby ktoś pytał, czy można sprawdzić “czy religia chrześcijańska jest fałszywa”, można odpowiedzieć, że była taka okazja w Fatimie 13 października 1917 i wyszło, że nie jest fałszywa.

5 Sceptycy

Ten rozdział poświęcony jest polemice z opiniami różnych sceptyków, to znaczy niewierzących w nadprzyrodzone pochodzenie zjawiska z 13 października – czy to dopatrując się jego naturalnego wyjaśnienia czy też, rzadziej, stwierdzając, że nie sposób ustalić, co tam się stało. Nieliczne z nich, napisane od razu po wydarzeniu, zawierają różne cenne informacje do których warto się odnieść – mówię tu o F. Oomie i D. Pinto Coehlo. Warto przyjrzeć się też prasie antyklerykalnej, która o wydarzeniach z 13 października napisała niewiele, bardziej próbowała zdyskredytować ten cud i religijne rozruchy (2 miesiące później postępowy rząd został obalony w puczu Paisa).

Reszta pochodzi z lat 70., 80. lub późniejszego okresu. Większość tych prac, jak zobaczymy, nietrudno obalić, często nawet nie sięgając do lepszych źródeł. Chciałbym zaznaczyć, że takich samopodważających się prac sceptyków nie należy traktować jako dowodu na cudowność zjawiska, ani zwolnienie ze zdrowego krytycyzmu względem wiary w jakiekolwiek cuda i objawienia. Natomiast stało się tak, że takie rzeczy są szeroko rozpowszechnione i, że z tego, co mi wiadomo wielu ludzi bierze je za dobrą monetę. Ważne jest więc, by wyprostować te sprawy i dać katolikom lepsze podstawy do dyskusji z osobami, które takie rzeczy rozpowszechniają.

5.1 Sceptycy krótko po Cudzie Słońca.

Trudno powiedzieć, czy nasz pierwszy bohater jest sceptykiem, ale jest to niewątpliwie bardzo wartościowe świadectwo. Frederico Oom, dyrektor obserwatorium i profesor nauk przyrodniczych był zacytowany w “O Seculo” z 18 października w rozmowie z dziennikarzem. Stwierdził, że zjawisko “było kompletnie obce dziedzinie nauk którą on praktykuje”, a zapytany przez dziennikarza, czy mógł być to efekt psychologiczny dodał, że być może. Jako “wybitnego astronoma” zapytano go konkretnie co myśli ([slj] s. 42) o “zjawisku kosmicznym w Fatimie, o którym świadczą tysiące osób” – mówi “gdyby to było zjawisko kosmiczne to obserwatoria meteorologiczne i astronomiczne by je dostrzegły. I o to właśnie chodzi – one zawsze rejestrują każde zaburzenie w światowym systemie nieważnie jak małe. Więc widzicie sami…”. Dziennikarz następnie przerwał i zapytał: “Czy był to efekt psychologiczny?”, na co Oom odrzekł “Czemu nie? Może był to dziwny efekt psychologicznej sugestii. Tak czy inaczej, był on kompletnie obcy dziedzinie nauki którą uprawiam”.

Oom, specjalista od fizyki atmosfery i astronomii, stwierdza, że było to obce jego dziedzinie nauki – to znaczy nie był to efekt meteorologiczny, ani astronomiczny. Wiemy, że nie łatwiej jest też z “sugestią”, która sugeruje dziennikarz.

Domingos Pinto Coelho prawnik i aktywista monarchistyczny i katolicki pisze tak na łamach “A Ordem”([slj], s.55, [CB], s.157) w parę dni po wydarzeniu:

Deszcz zelżał, a do 13:45 przestał padać kompletnie. Słońce, do tej pory ukryte ukazało się pośród chmur, które poruszały się dość szybko. Przez zmienną gęstość okrywały Słońce przezroczystym całunem. Razem z tłumem, spojrzeliśmy z uwagą na Słońce przez chmury i widzieliśmy je w nowej postaci, nowej dla nas, podkreślamy. Raz otoczone czerwonawymi płomieniami, raz z pierścieniem żółci lub jasnego fioletu, raz wydawało się ożywione bardzo szybkim ruchem obrotowym, raz nawet pozornie urywając się z nieba, zbliżając się do Ziemi i dając mocne ciepło. Nie zaprzeczamy, te zjawiska, których wcześniej nie widzieliśmy wywarły na nas wielkie wrażenie.”

Dalej zaś:

Czy to co widzieliśmy ze Słońcem było nadzwyczajną rzeczą? Czy mogła być ona wyprodukowana w analogicznych okolicznościach? Właśnie analogiczne okoliczności spotkały nas wczoraj (niedziela, 14 października). Widzieliśmy takie same ruchy obrotowe, taką samą sukcesję kolorów. Nawiasem mówiąc nie polecamy czytelnikom powtarzać eksperymentu (patrzenia na słońce? K.Z. ), lekarz powiedział nam, że to niebezpieczne wystawiać źrenice na działanie silnego światła, takiego jak słoneczne. Mogą one skurczyć się tak mocno, że nigdy więcej się nie rozszerzą.”

Dalej zakłada on, że cud nie jest prawdziwy, ale nie komentuje na temat naturalnego wyjaśnienia. To co on widział 14 października wydaje się ważne. Napisał jednak niewiele i nie dał się dalej “pociągnąć za język” swoim adwersarzom na łamach “A Ordem”. Nie wiadomo np czy widział słońce urywające się z nieba i zbliżające do ziemi.

Sam rotacyjny ruch i kolory, które widział są bardzo rzadkim zjawiskiem w naturze, wiemy to od Amorina i innych naukowców. Jednak, jakimś sposobem widział je już następnego dnia. Czy mógł widzieć “drugi” Cud Słońca, bez trójki wizjonerów i tłumu? Warto wymienić tu parę szczegółów.

  1. Napisał, żeby nie powtarzać “tego” eksperymentu, bo lekarz powiedział mu, że “patrzenie na silne światło słoneczne” jest bardzo niebezpieczne – więc za drugim razem musiał on patrzeć na Słońce – i to na silne światło.
  2. Nie napisał on tego, co “O Seculo”, obydwaj Almeida Garretowie, “O Dia” i wiele innych źródeł uznaje za najważniejszy szczegół: na “słońce” można było patrzeć bez żadnego dyskomfortu bo wyglądało ono jak Księżyc, czy srebrny talerz.
  3. Pisze on coś niespodziewanego – “słońce” z 13 października nie oświetlało wszystkiego na kolorowo jak u innych, ale miało “pierścień”. Jest to niespotykane – ale pojawia się w innym miejscu – to jest u Meessen’a ([ms], s. 5), który opisuje, co widział, gdy sam wpatrywał się w słońce, chcąc zbadać hipotezę.

Pinto Coelho mógł więc wpatrywać się w słońce za drugim razem, zobaczyć to, co widział Meessen i nieświadomie dopasować do tego swoją wizję fenomenu z 13 października. Tłumaczy to dobrze jego lakoniczny opis tego drugiego zjawiska – jak pokazaliśmy Meessen, patrząc na Słońce, nie widział większości tego, co widziano w Fatimie. Meessen i Pinto Coelho zgodnie pokazują, że patrzenie na słońce w połączeniu z tym, by chcieć widzieć “cud słońca”, może wyprodukować jakieś umiarkowanie podobne efekty.

Sceptycyzm był rozpowszechniony w prasie przychylnej tamtejszej antyklerykalnej władzy, ale raczej wzbraniała się ona by twardo zaprzeczyć temu, co widziano 13 października. “A Republica” z 20 października (organ partii Ewolucjonistów) ([CB], s. 163) pisze “W pełni cudownie. Kolejny cud. Nasza Pani zamierza się objawić w Lizbonie” – chodziło tu, o to, żeby zdyskredytować widzących z Fatimy porównując ich do kogoś innego kto twierdzi, że ma objawienia. 28 października z kolei pisze artykuł pod tytułem “W pełni cudownie. Mamy piśmienne medium i uzdrowiciela od Jezusa. Misja Galilejczyka jest kontynuowana na ziemi”. Chyba ten nagłówek wystarczy za komentarz.

Podobne inne tego rodzaju media ([CB], s.163) – “A Lucta” z 18 października naśmiewała się trochę z tłumów śpiewających religijne hymny. “O Mundo”, dziennik najbardziej zainteresowany objawieniami już w sierpniu (to jest rzekomą naiwnością gapiów i rozruchami na tle religijnym) dołączyło się dopiero 20 października (wcześniej miało bunt pracowników). W krótkim artykule nazwało całą sprawę oszustwem uknutym przez jakichś hochsztaplerów, by zwieść prostaczków. Dostało się też byłemu już kompanowi de Almeidzie z “O Seculo”, zwanym tam “byłym seminarzystą”. O cudzie “słońca” nic nie napisało. “O Portugal” należący do stronnictwa premiera Costy napisało krótko, że widziano srebrne tańczące słońce, dodając trochę poetyckiego języka i ironii ([CB], s. 153), sugerując czytelnikom, że nie sądzi aby warto było przejmować się takimi rzeczami na poważnie.

5.2 Nickell, Radford i inni

Joe Nickell w książce “Looking for a Miracle” [Jn], rozdział ‘ “Miracle” at Fatima’ usiłuje stwierdzić sprzeczność w zeznaniach świadków cudu. Pisze, (s. 2236) że jedni świadkowie widzieli jak słońce kręciło się jak fajerwerk, inni, że “tańczyło” (co jest równoważnym określeniem), a jeszcze inni, że słońce spadało na tłum (ze świadectw wiemy, że te zjawiska następowały na przemian na przestrzeni 8-10 minut). Do tego twierdzi, że niektórzy widzieli kulę światła szybującą ze wschodu na zachód i deszcz białych kwiatków które znikały. A to ciekawe. Skąd wziął to ostatnie? Przypisy zdradzają, że przepisał z książki “Miracles” Scotta Rogo, [SR] s. 227 gdzie jest świadectwo monsignore’a Johna Quaremana (przekręcone, w [DM2] nazywa się on “Quaresma”). Jest jednak jeden szkopuł – to świadectwo jest z cudu z 13 września, a nie 13 października, co z resztą Rogo napisał. Nickell wymieszał zaś zeznania z 13 października, z tymi z 13 września i głosi, że zeznania są sprzeczne.

Cytuje on w tym ustępie jeszcze dwóch ludzi oprócz Scotta Rogo i to też jest ciekawe. Jeden, Gerard Larne nie odnosi się do oryginalnych materiałów nt Cudu Słońca, pisze tylko, że szło o “srebrne tańczące słońce” itd i podsumowuje, że skoro obserwatoria słoneczne na ziemi nie widziały żadnych anomalii na słońcu, to musiała to być masowa halucynacja. Szybko zmienia temat na zapiski Łucji która uważała, że zorze polarne z 1938 roku zwiastują karę Bożą, co jest widać znakiem ciemnoty, bo przecież zorza polarna to fenomen naturalny. Szkoda, że nie napisał, że ta zorza z 1938 to była widziana w basenie Morza Śródziemnego, a normalnie zorze widać tylko na dalekiej północy. O tym jaki to ma związek z cudem z 13 października, albo o tym, że chodziło tu nie o zorzę, a o drugą wojnę światową też wspomnieć nie raczy36. Drugi, Arvey na s. 70-71 również cytuje świadectwa ze Scotta Rogo – okazuje się, że to on jest autorem błędu zmieszania świadectw z września i października tj pisze o szybującej, świetlistej kuli. Poprawnie za to wskazuje, że deszcz białych kwiatków był we wrześniu – tą część więc Nickell wyprodukował samodzielnie.

Chcąc wytłumaczyć zjawisko Nickell cytuje parę słów z fragmentu świadectwa Jose Maria Almeidy Garret u Rogo [SR], s.230-231 (Rogo myli go z jego ojcem Goncalo Xavierem, profesorem, za Williamem Walshem) i Ignatiusa Pereiry i sugeruje, że skoro tłum ludzi patrzył na słońce wprost, to pewnie miały miejsce halucynacje wynikające z uszkodzenia wzroku w połączeniu z masową sugestią. Tylko, że: w sąsiednim zdaniu Jose Maria pisze, że widział “blade słońce” które nie oślepiało, a Rogo pisze, że Ignatius Pereira nie był w tłumie wokół Cova da Ira, a 9 mil od Fatimy, w szkole i widział zjawisko niezależnie od wizjonerów, tłumu i ich predykcji. O tym dlaczego nie uważam, żeby ten cud był skutkiem patrzenia na oślepiające światło albo sugestii pisałem wcześniej – to inna sprawa. Oddzielnie jednak trzeba wskazać, co Joe Nickell robi ze swoimi hipotezami mając dowody przeciwko nim przed swoim nosem.

Dodaje do swojego wytłumaczenia on jeszcze parhelion to jest słońce podwójne – statyczne zjawisko świetlne wynikające z rozproszenia światła na kryształkach lodu w powietrzu. O tym, że tańczące “blade słońce” wygląda inaczej niż parhelion się nie rozpisuje, natomiast dodaje, że w latach 80 w Los Angeles pojawił się parhelion no i niektórzy Katolicy myśleli, że to cud, wiec w Fatimie zapewne było tak samo. Pisze on tak (s. 2236) (tłumaczenie moje).

Kościół (…) zadeklarował, że te wydarzenia są wiarygodnym cudem. Sceptycy odpowiedzieli, że ludzie gdzie indziej na świecie patrzyli na to samo słońce i nie widzieli obrotów, a obserwatoria astronomiczne nie zaobserwowały odchyleń od normy. Więc lokalne zjawiska takie jak masowa histeria i słońce podwójne (parhelion) są bardziej rozsądnym wyjaśnieniem. Ta ostatnia możliwość zyskuje wiarygodność wobec stwierdzeń, że srebrny dysk miał zły azymut i elewację by być słońcem. Podobny fenomen wydarzył się w 1988 roku na katolickiej mszy na świeżym powietrzu w Los Angeles.”

Każde z tych zdań to błąd, albo sugerowanie czegoś co nim jest.

  1. Kościół uznał cud – sceptycy odpowiedzieli, że to nie cud bo blade słońce to nie gwiazda układu słonecznego. Ukryte założenie, że cud wymaga by słońce się poruszyło względem Ziemi, albo, że wierzący tak zakładają (wcale nie).
  2. Lokalne zjawiska TAKIE JAK “masowa histeria czy parhelion” – to znaczy lokalne zjawiska są lepszym wytłumaczeniem, parhelion jest lokalnym zjawiskiem – ale to nie znaczy, że parhelion jest lepszym wytłumaczeniem (wobec sprzeczności).
  3. Parhelion nie jest srebrnym dyskiem i jeśli ma inny azymut niż słońce to musi mieć jednocześnie zbliżoną elewację (parhelion poboczny). (Azymut też jest błędny, parheliony widać w okolicach kręgu halo o ustalonej odległości kątowej względem słońca, tymczasem “blade słońce” z oddali widziano pod różnymi azymutami, ale zawsze od strony Fatimy [Dl]).
  4. “Podobny fenomen wydarzył się w Los Angeles” – “podobny” bo ktoś uznał go za cud, nie podobny fenomen jak parhelion.

Jeszcze innym przedmiotem zainteresowania Joe Nickella jest ustalenie że Łucja dos Santos (jedna z trójki wizjonerów) nie jest wiarygodna, mówiąc delikatnie. Trudno zrozumieć, o co mu chodzi, pewnie ma być to jakiś argument, że Cud Słońca nie jest cudem. Cóż, wieści o tym, że 13 października ma się stać cud rozniosły się po całej Portugalii z wyprzedzeniem – to jest niepodważalne. Jedni pewnie je powtarzali w świątobliwym nastroju, a inni uważając za żart i bzdury, czy nawet argument przeciwko religii. A 13 października tłum ludzi widział w ustalonym miejscu i czasie tańczące “słońce”. To, że Łucja miała lepsza czy gorszą opinię w swojej wiosce, nie zmienia w tej sprawie nic.

Drugi sceptyk Benjamin Radtford, jest wyraźnie związany z Nickellem, bo głównie jego cytuje w swoich artykułach na temat Fatimy. Jeden z nich mówi o świadectwach, że ubrania świadków wyschły w cudowny sposób podczas cudu [BR]. Radtford usiłuje się z tym rozprawić następująco: skoro było widać Cud Słońca, to chmury nie mogły być gęste, z resztą w Portugalii o tej porze roku niewiele pada, a na zdjęciach ludzie mają złożone parasole Oznacza to, że pewnie nie padało mocno i ubrania nie były aż tak bardzo mokre, więc nie było żadnego cudu. To, że ludzie twierdzą inaczej jest jego zdaniem efektem sugestii.

Cóż, de Almeida, reporter z “O Seculo” [bla] pisze w swoich dwóch artykułach, że gęsty deszcz padał od 10 rano aż do objawienia, ludzie wyglądają jakby się dopiero co wykąpali, mają na sobie przyklejone mokre ubrania, a drogi zamieniły się w głębokie błoto. Radtford czytać niczego nie musi, oprócz Nickella z którego akurat słusznie wyczytał, że padał deszcz, a resztę historyjki ułożył sobie sam (o tym czy na zdjęciach widać ślady tego schnięcia ubrań pisze Dalleur [Dl], analizując cienie podczerwieni).

W drugim artykule [BR2], oprócz hipotezy z parhelionem wziętej od Nickella, Radford pisze tak: “Tak naprawdę, Fatima jest tylko jednym z setek objawień uważanych za objawienia Maryi Panny przez wieki”. Ciekawe, co to zdaniem tegoż Radforda są te objawienia, bo Kościół Katolicki aż tyle z pewnością nie naliczył. Są to mianowicie jego zdaniem: kupka wosku i sęk w płocie, a do tego Pan Jezus w Tortilli i bułka Matka Teresa z Kalkuty. To znaczy, rzeczona bułka przypomina twarz starej osoby w habicie i to tenże Radford porównuje do Cudu Słońca.

To co wielu ludzi wie o Cudzie Słońca pochodzi właśnie od Nickella i Radforda, których na przykład angielska Wikipedia, (popularne medium edytowane przez anonimowe osoby) cytuje jako szacownych badaczy. Wtórują temu różne inne strony i podcasty. Jeden z nich, polski podcast o nazwie “Stacja Ateizm” (Bogumił van den Broeck i Konrad Chrzan), cytuje Radforda i Nickella w [ST] (19:45), ale już z jeszcze innymi nowymi rewelacjami, których nie udało mi się nigdzie znaleźć. Radford i Nickell mianowicie ich zdaniem zajęli się “tropieniem oryginalnych raportów na temat tego co wydarzyło się w Fatimie” (no właśnie nie) i znaleźli “masę totalnie skonfliktowanych ze sobą zeznań” (nie masę a parę urywków, a konflikty wyprodukował Nickell z kimś drugim mieszając różne raporty). Dzieci widziały zaś rzekomo jak “Matka Boska miała skarpetki, była obwieszona biżuterią i miała całkowicie czarne oczy”.

Widać tu dobrze ogólny mechanizm. Na podstawie książki Rogo [SR], która cytuje kilka świadectw wziętych z [WW] powstało parę innych, okropnie stronniczych i coraz bardziej przekręcających to, co tam było napisane. Zmieszano świadectwa z cudu z września i cudu z października, dodano do tego różne dziwne hipotezy, masowe sugestie itd, nie dbając o to by je skonfrontować z oryginalnymi źródłami. Kolejni zaś cytowali się wzajemnie tworząc fikcję wiarygodności. Wreszcie do widzów choćby tego podcastu docierają bajki o tym, jak to Nickell z Radfordem tropili oryginalne źródła, podczas gdy w rzeczywistości ani ich na oczy nie widzieli, ani nie chcieli widzieć, ani nawet nie opracowali dobrze tych małych urywków które znaleźli u Rogo. Do tego ta dziwna historia z czarnymi oczami, biżuterią i skarpetkami – nie wiem skąd B. van der Broeck ją wziął, ale ja jej nie znalazłem ani u Nickella, ani u Radforda, ani w innych źródłach o Fatimie.

Błąd redukcjonizmu jak to ujmuje Dalleur ([Dl], s. 1), nie pojawił się od razu. Po objawieniach portugalski Kościół ogłosił swoje, Portugalię opanował prokatolicki rząd Salazara, a w innych środowiskach za granicą sprawa była nieznana. Po wojnie w USA wydano tłumaczenie książki Costa Brochado i książki De Marchiego i Walscha – a większość “sceptycznych” prac które cytuję wydano dużo później. Te prace stawiają coraz dziwniejsze hipotezy, które łatwo mogą być odrzucone po zbadaniu źródeł – trudno byłoby je stawiać krótko po wydarzeniu, gdy wiele osób jeszcze wiedziało, co tam się stało. W latach 90 w USA, gdy pisał np Joe Nickell sytuacja jest inna – jedni o tym w ogóle nie słyszeli, dla drugich to mit, a inni uwierzą w pierwsze z brzegu wytłumaczenie, o ile zgadza się z ich ideologicznymi przekonaniami. Nie ma przecież na pierwszy rzut oka powodów, by nie wierzyć jakiemuś Bogumiłowi, że naprawdę jakiś Nickell zbierał oryginalne dowody i natrafił na “masę sprzeczności”.

5.3 McClure, Schwebel, Rahner

Inna popularna książka to „Evidence for Visions of Virgin Mary” Kevina McClure [Mcc]. O cudzie z Fatimy pisze on w oparciu o kilka świadectw wziętych z De Marchiego (w tym “O Seculo”, “O Dia” i Jose Almeidy Garrett). Na s. 78 pisze, że nie da się zaprzeczyć, że coś całkowicie niezwykłego miało miejsce, natomiast inne czynniki powstrzymują go przed przyjęciem prostego wniosku, że to był cud. Te czynniki to: – Mimo obecności fotografów nie ma autentycznego zdjęcia fenomenu. – Tylko część tłumu (“być może mniej niż połowa”) widziała cud, jego zdaniem. – “Świadectwa nie są spójne, co rodzi wątpliwości co do obiektywności wydarzenia”

Niestety drugi i trzeci zarzut nie został poparty źródłami. Sam szukałem świadectw ludzi, którzy nic nie widzieli i znalazłem jedno bardziej wiarygodne – list markizy Isabel de Melo (np w [slj] s. 272) i parę krótszych wzmianek, z których część jest pewnie odniesieniami do tej samej osoby. Wiadomo, że Isabel de Melo była głęboko religijną osobą, 13 października stała niedaleko wizjonerów. Zanotowała, że ludzie w jej bezpośrednim sąsiedztwie widzieli cud i byli przerażeni. Ona zaś “mogła skupić wzrok na słońcu”, ale nie widziała poza tym nic nadzwyczajnego. Nie znalazłem śladów tego, by “połowa tłumu” nie widziała cudu. [MST] (od s. 372) wspomina też o Isabel de Melo. Angielska Wikipedia (przed 4 października 2021) wskazuje na Jakiego s. 170 i 232 – co jest błędem, s. 170 jest na temat innego wydarzenia z lat 20, a s. 232 opisuje przypadek pewnej Angielki, która widziała cud.

Nie ma niestety konkretów co do niespójności świadectw. McClure załącza kilka z nich bez większego komentarza, więc nie da się stwierdzić o co mu chodzi. Jeśli o te świadectwa chodzi, to artykuł z “O Dia” ([Mcc] s.80) opisuje niebieskie światło, podczas gdy np Almeida Garret wskazuje w analogicznym miejscu kolor fioletowy – to może wskazywać, że autorzy widzieli co innego w tym samym czasie. McClure może stawiać tu więc zarzut, że zjawisko nie było “obiektywne”, gdyż różni ludzie widzieli co innego. Różni ludzie oglądając srebrne słońce z różnych miejsc mogli widzieć trochę co innego – na przykład jedni mogli widzieć ametystowy a inni niebieski kolor . Amorin (u Jakiego [slj], s 294) twierdzi, że to możliwe przy meteorologicznym wyjaśnieniu, dla porównania cytuje artykuł meteorologiczny w którym “Słońce wydawało zielone ze środkowego pokładu statku, ale nie z niższego, lub wyższego”.

McClure ostatecznie nie daje prostej odpowiedzi na pytanie “cud, czy nie”. Przyznaje on, że fenomen jest unikalny i nie może być łatwo porównany z żadnym historycznym wydarzeniem. Wskazuje też na częściowe podobieństwo do wydarzeń typu UFO. Polecam uwadze czytelnika ten fakt, że dodanie do wniosków McClure’a moich rozważań o istotności nieprawdopodobnej predykcji przechyla szalę na stronę cudu, i że McClure zgadza się z moimi podstawowymi przesłankami.

McClure podobnie jak Rogo bywa wyrywany z kontekstu przez innych sceptyków. Np Lisa Schwebel ([Sch] s. 39) pisze tak

„Badając sprawę bliżej jest wiele problemów z cudem słońca. Nie tylko nie wszyscy widzieli fenomen ale są poważne nieścisłości co do tego co widzieli świadkowie. Rahner notuje że niektórzy widzieli jasnożółty wir a inni „cienki srebrny dysk”, jeszcze inni „coś jak macierz perłowa”. Co ciekawe, mimo obecności wielu reporterów i fotografów, McClure odkrył że „nie ma ani jednego zdjęcia które jest jakkolwiek autentyczne, a to które się na ogół pokazuje to tak naprawdę zaćmienie słońca gdzie indziej przed 1917”. Nie zapisano żadnej nietypowej anomalii meteorologicznej tego dnia. W odniesieniu do Cudu Słońca McClure pisze „Nigdy nie widziałem takiego zbioru wykluczających się zeznań przez 10 lat mojej pracy.”

Ten ostatni cytat pojawia się na stronie 71, u McClure – ale dotyczy objawień fatimskich, a nie samego Cudu Słońca. Pisze on o wymieszaniu materiału ze wspomnieniami Siostry Łucji i tym, że to jedyne dowody objawień. “Fotografów” z kolei Schwebel przerobiła na “wielu fotografów”.

Karl Rahner to teolog katolicki z nurtu Nouvelle Theologie. Cytat jest ciekawy – odnośnika nie ma, jest komentarz, że wszystkie cytaty z Rahnera są z “Vision and Prophecies” [Rah]. Jak wspominałem, “srebrny” dysk i “macierz perłowa” znaczy to samo w tym kontekście, a zjawisko miało różne etapy. Nie znalazłem tego cytatu w [Rah], choć trudno powiedzieć czy na pewno go tam nie ma – jest tam parę innych negatywnych wzmianek o Fatimie, więc mogłoby to być spójne. O cudzie słońca znalazłem to: (s. 82) “Te cuda (cuda potwierdzające wizje – K.Z.) nie mogą jednak sprawiać problemów, jak cud słońca, który nie był widziany przez wszystkich obecnych(…)” po czym następuje znany cytat Isabel de Melo. Rahner więc rozumie to tak, że jedna osoba która nic nie widziała wystarczy by opisać swoim czytelnikom cud słońca, a fakt jej obecności sprawia, że nie ma co się dalej przejmować cudem z którym są “problemy”, i w związku z tym także objawieniami fatimskimi.

5.4 Czy dało się sfotografować cud

Kevin McClure, Lisa Schwebel i inni ludzie cytujący McClure’a zarzucają, że Cudu Słońca z Fatimy nie dało się sfotografować, i, że jest to podejrzane. Moim zdaniem jest to spodziewane, jeśli uwzględnimy problemy ówczesnej fotografii. Zakładanie, że gdyby fenomen był obiektywny, to istniałaby jego fotografia uważam za nieuzasadnione.

Dalleur [Dl] podaje, że wszystkie dostępne fotografie z Fatimy z 13 Października 1917 to tak zwane “suche płyty” – jest to proces technologiczny używany do fotografii około 1880-1920 roku. Jak to zwykle w analogowej fotografii płytkę trzymano zasłoniętą od jakiegokolwiek światła, po to by na krótką chwilę naświetlić ją w aparacie fotograficznym. Potem w ciemni utrwalano obraz przez zanurzenie w chemikaliach – i dopiero wtedy było widać, czy zdjęcie wyszło czy nie. Jakość zdjęcia zależało więc mocno od umiejętności fotografa. Obraz utrwalano na płytach szklanych pokrytych emulsją związków srebra. W zależności od koncentracji emulsji płyta miała określoną czułość na światło (tzn mniej światła trzeba było by zaciemnić negatyw i wyprodukować obraz) i fotograf, mając na uwadze warunki oświetleniowe musiał obliczyć czas naświetlania i ustawienie przysłony. C. Lord [cl] omawia różne typy metod tego liczenia stosowanych w pierwszej połowie XX wieku. Jego zdaniem najpopularniejsze wtedy były różnego rodzaju tabele i kartonowe suwaki – zaś istniejące urządzenia pozwalały mierzyć jedynie oświetlenie otoczenia czy też światło rozproszone (aktynometry, mierniki ekstynkcyjne). Punktowy pomiar natężenia światła był możliwy dopiero w latach 30. Fotografowanie ruchomego, jasnego obiektu o nieznanej jasności byłoby więc nie lada wyczynem. Co więcej takie zdjęcie nie pokazywałoby detali otoczenia pozwalających na identyfikację tego, skąd ono pochodzi.

Jedyne zdjęcia z 13 października z Fatimy, o których wiem (te które analizuje Dalleur) zostały wykonane przez Judę Ruah, towarzysza Avelino Almeidy z “O Seculo”. Był on inżynierem z rodziny świeckich Żydów, a 13 października zastępował innego słynnego fotoreportera. Zdjęcia, które zrobił pokazują wyraźnie tłum wpatrzony w jakiś punkt na niebie (co samo w sobie jest jakimś dowodem), zaś niebo nad nimi jest na nich białą plamą bez szczegółów. Gdyby zamierzał sfotografować dynamicznie zmieniające się “blade słońce” jego szanse powodzenia byłyby niewielkie. Dalleur [Dl] (s. 21) wymienia inne możliwe problemy techniczne – ciężkie i wrażliwe na uszkodzenie urządzenia, konieczność posiadania dodatkowych przyrządów do fotografii astronomicznej, wilgoć i deszcz.

5.5 Ci którzy nie widzieli cudu

Jak pisałem, oprócz świadectwa Isabel Brandao de Melo nie ma innych podpisanych źródeł od osób które by nie widziały zjawiska. Może istnieć więcej tego rodzaju doniesień z drugiej ręki. Jaki pisze [slj] (s. 356) o tuzinie około, ale nie podaje więcej detali. Michael de la Sante Trinite [MST] od s. 372 pisze o paru niejasnych plotkach, które uważa za odnoszące się do Isabel de Melo albo też różnych przeinaczeń. W internecie można znaleźć inne tego rodzaju pogłoski, ale bez oryginalnego źródła.

Niektórzy piszą, że połowa niczego nie widziała (czyli ponad 20 tys osób), ale nie potrafią tego niczym sposób udokumentować: zaliczają się do nich McClure, Nickell i Radtford. Cytowanie się nawzajem daje pozory wiarygodności.

Mamy więc oprócz tego jednego świadectwa do kilkunastu innych osób które mogły niczego nie widzieć (ale nie wiadomo, czy istniały naprawdę). W [MST] (s. 377) wspomniano parę osób które rozmawiały ze świadkami i nie spotkały nikogo, kto nie widziałby cudu: De Marchiego, Hafferta i Richarda. Cytuje się też kanonika Lourenco który był świadkiem i jest przekonany, że wszyscy widzieli cud. Podobne wzmianki można znaleźć w świadectwie Avelino de Almeidy w Ilustracao Portugesa – więc to, co przytrafiło się de Melo było rzadkie. [MST] (s. 375) sugeruje, że de Melo mogła dostać jakiegoś szoku, sama przyznaje, że była “bardzo wstrząśnięta”, a jej doświadczenie jest mocno surrealistyczne (widziała zupełnie co innego, niż ludzie wokół niej). Myślę, że to dobra obserwacja.

Odkryłem, że psychologia zna takie przypadki (flashbulb memories37), gdzie osoba, po szokującym wydarzeniu jest pewna, że pamięta, co się stało, podczas gdy naprawdę stało się coś zupełnie innego. Na przykład pani R. T. miała tak, gdy usłyszała o eksplozji Challengera [RT] – jej świadectwo z dnia po eksplozji, jest sprzeczne z tym co napisała dwa i pół roku później (wbrew jej przekonaniu o pewności). Artykuł wspomina też intrygujące odkrycia E. Prince, która badała tego rodzaju świadectwa (np z katastrofy Challengera, lub zamachu na WTC). Stwierdziła, że w emocjonalnych wspomnieniach najważniejsze fakty są zapamiętane bardziej trafnie, drugorzędne detale zaś mniej i to wbrew pozornej pewności, że je pamiętamy.

Ile osób około widziało cud? Zgromadzonych było 40 do 70 tysięcy osób – ale spisanych świadectw jest oczywiście mniej. Może rozumowano, że nie ma potrzeby by było ich więcej, co można łatwo wykazać. Każdy negatywny punkt widzenia mógł być wypowiedziany – zwłaszcza gdyby ktoś nie widział ruchomego srebrnego słońca na miejscu zdarzenia – mógł się udać do “O Mundo” i “O Portugal” i napisać im znacznie lepszy artykuł niż oni sami – ale to się nie stało. Nikt nie podważał faktów, najwyżej interpretację faktów. To, co napisano w pierwszych miesiącach po wydarzeniu wyglądało więc na wystarczające.

Ci wszyscy badacze, którzy przepytywali świadków na miejscu zdarzenia lub później i stwierdzili, że “wszyscy widzieli cud” mogli się dowiedzieć o próbie rzędu 1000 osób, lub więcej. Jeśli jest to reprezentatywna próba, to cud widziało co najmniej 99% świadków. Czy może być niereprezentatywna w sposób istotny dla naszego osądu? Możemy sobie wyobrazić, że przepytywano na ogół świadków stojących w jakichś miejscach na polu, ale nie w innych. Czy takie osoby mogły nie widzieć cudu? Nie ma po tym śladów. Należy więc uznać, że prawie wszyscy widzieli cud słońca.

5.6 Podsumowanie

Wyliczyłem w tym rozdziale trochę obiekcji czy teorii sceptyków wraz ze swoimi odpowiedziami (można tu zaliczyć też Dawkinsa z kolejnego podrozdziału). Pogrzebanie ich z punktu widzenia pierwszej części pracy jest proste. Stawia się tu przeciwko potwierdzonej istotnej predykcji cudu różnego rodzaju wybrakowane wyjaśnienia, nie przejmując się niespójnościami z resztą materiału.

Jako dygresję38 spróbujemy też ocenić tą sprawę wychodząc z innych przesłanek. I tak świecka filozofia pod wpływem głównie Hume’a i Kanta utrzymuje, że raczej nie możemy poznać faktów o rzeczywistości z pewnością – możemy je jedynie poznać ponad rozsądną wątpliwość. Np biorąc jakiś fakt na przykład z matematyki 2+2=4 – nie możemy sobie wyobrazić, że jest inaczej (2+2=5?) – bo trafiamy na logiczną sprzeczność wynikającą ze znaczenia elementów zdania. Biorąc fakt o rzeczywistości: na przykład “Jan wczoraj jadł owsiankę” – możemy sobie wyobrazić, że wcale tak nie było – na przykład to nie była owsianka, a podobny w smaku substytut owsianki, albo na przykład pamięć, lub zmysły smaku i zapachu u Jana były w błędzie. Czy jest to wszystko niemożliwe? Raczej nie jest. Jak bardzo jest to prawdopodobne? Nie wiemy – matematyczne prawdopodobieństwo to szansa wystąpienia jakiegoś zdarzenia w granicy wielu równoważnych prób losowych. Możemy takie prawdopodobieństwo obliczyć tylko w sposób zbliżony i niedoskonały.

Prawie każdemu faktowi o rzeczywistości można zarzucić, że nie udowodniono go w sposób pewny i naprawdę mogło być inaczej, z nieznanym prawdopodobieństwem, tak jak ktoś sobie to akurat wyobraża. Filozof który chciałby tak twierdzić natrafia jednak na problem – nie może stosować tego zarzutu konsekwentnie, bo na przykład jedząc obiad musi jakoś trafić widelcem w kotleta i potem jeszcze do ust – inaczej umarłby z głodu (pożyczyłem to porównanie od Feynmana). Dopuszcza się więc udowodnione ponad rozsądną wątpliwość osądy o faktach, na podstawie doświadczenia i używamy ich, by kierować naszymi działaniami (na przykład w sądzie, w nauce, w codziennym życiu). Nie dopuszczamy obiekcji opartych na wyobraźni przeciwko faktom, bez uzasadnienia w oparciu o fakty. (Są sporadyczne wyjątki – ale atakowanie wybranych faktów ‘ad hoc’ do nich nie należy). Widzimy, że jest to konwencja powstała przez idealizację relacji idei (że znamy takie relacje z całkowitą pewnością) i przyjęcie, że to, co można pomyśleć jest możliwe, porównanie typowych osądów o świecie do tychże relacji, stwierdzenie, że w takim razie nie istnieją pewne osądy o świecie. To z kolei prowadzi do stwierdzenia, że konwencja ta jest mało przydatna dla naszych osądów o świecie, bo według niej nie wiemy prawie niczego. Zrozumienie jej pozwala nam jednak łatwo zdemaskować pewien gatunek wykrętów.

Reprezentują go Nickell i Radtford i tym podobni wyobrażając sobie, że w Fatimie wydarzyło coś zgoła innego, niż wiemy. Podobnie i Schwebel gdy twierdzi, że są “poważne wątpliwości”, bo nie ma np zdjęcia – znaczy to tak naprawdę, że Schwebel wyobraża sobie, jak to było z robieniem zdjęć w 1917 roku, zamiast poszukać informacji, jak było naprawdę.

Czymś trochę innym jest sprawa de Melo. Biorąc pod uwagę, że takich osób było bardzo niewiele (a prędzej jedna), mogę ją wyjaśnić w oparciu o znany efekt psychologiczny, flashbulb memories. Oczywiście to tylko wyjaśnienie, ale to nie szkodzi bo nie ma istotnie różnego alternatywnego wyjaśnienia. Ktoś mógłby ukuć argument psychologiczny w przeciwną stronę i mówić że to świadectwo Melo jest prawdziwe, a inni są w kuriozalnym błędzie, tak zwana “masowa sugestia” czy raczej masowa sugestia na odległość. Tylko, że musiałby to poprzeć faktami, że bywa tak, że tłum ponad tysiąca osób i, dodatkowo, takich w znacznej odległości od siebie może jednocześnie widzieć coś, czego nie ma. Bez tego “masowa sugestia” to tylko wytwór wyobraźni, (motywowanej ideologicznymi przekonaniami) postawiony przeciwko bardzo dobrze ustalonej prawidłowości, że nasze zmysły działają na ogół trafnie. Można też zrobić jak Rahner, uczepić się jednego szczegółu i sprawiać wrażenie, że ten szczegół miałby być rozstrzygający, a wszystko inne się nie liczy. “Sugestia” i “problemy” Rahnera to też przykłady nieprecyzyjnego użycia języka.

Wszystkie te obiekcje uważam więc za nieuzasadnione wobec faktu ustalonego ponad rozsądną wątpliwość – i raczej za efekt wyobraźni i wybiórczego traktowania materiałów źródłowych (przy okazji – dobrym rozwiązaniem problemu głodnego filozofa jest falsyfikacjonizm, może on metodą prób i błędów odkryć działającą teorię spożywania kotleta).

5.7 Argument Hume’a, Richard Dawkins

Na ostatku zostawię książkę “Bóg Urojony”, sprzedany w milionach egzemplarzy bestseller biologa Richarda Dawkinsa, jednego z popularniejszych trubadurów ateizmu na świecie. Na stronie 116 [RD], pisze on tak:

Pozornie, masowe wizje, tak jak doniesienia o 70 000 pielgrzymów w Fatimie w Portugalii w 1917 roku widziało „słońce które urwało się z nieba i opadało na ziemię” są trudniejsze do podważenia. Nie jest łatwo wyjaśnić jak tyle ludzi mogło mieć tą samą halucynację. Jeszcze trudniej jednak zaakceptować, że to się naprawdę wydarzyło bez zauważenia przez resztę świata – i to nie tylko zauważenia ale odczucia katastrofalnego zniszczenia układu słonecznego, wliczając w to siły bezwładności wyrzucające wszystkich w kosmos. Test na cud Davida Hume’a przychodzi na myśl „Żadne świadectwo nie wystarczy by uznać cud, chyba że jego fałsz byłby bardziej cudowny niż same świadectwo.”

Może się wydawać nieprawdopodobne, że 70 tysięcy osób mogło być jednocześnie zwiedzonych, albo ustalić masowe kłamstwo. Albo, że historia myli się twierdząc, że 70 tysięcy osób widziały tańczące słońce. Albo że jednocześnie widzieli miraż (kazano im patrzeć na słońce, co pewnie nie pomogło dla ich wzroku). Ale każde z tych pozornych nieprawdopodobieństw nie jest tak nieprawdopodobne, niż alternatywa: że Ziemia trzęsła się na swojej orbicie a Układ Słoneczny został zniszczony, czego nikt poza Fatimą nie widział.”

O ile nie uważam tego za specjalnie wartościową literaturę, to ta książka jest mi dość bliska. Można powiedzieć, że przebudziłem się, czytając. Po pierwsze nie wiedziałem wtedy wiele o cudach. O Fatimie wiedziałem niewiele, a o Cudzie Słońca chyba nic. Miałem przed sobą dowód na to, że niektórzy materialiści i darwiniści chętnie uwierzyliby w cokolwiek, jesliby tylko zgadzało się to z ich poglądami, wbrew “metodzie naukowej” którą podobno stosują. Jeśli obserwacja tysięcy osób nie wystarczy by coś ustalić, to czego możemy być pewni? Chyba nie ewolucji, jak pisze fizyk Thorsten Renk [tr] – liczba paleontologów którzy się zajmują wykopaliskami jest pewnie mniejsza – wszystko może być tak samo wielką mistyfikacją i kłamstwem (“zamiast wykopywać skamieliny z ziemi, składają je gdzie indziej”) (Dawkins pewnie by się nie zgodził, mawia, że jeśli ktoś w XXI wieku twierdzi, że nie wierzy w teorię ewolucji to kłamie albo jest niespełna rozumu). Jak w ogóle może istnieć nauka wobec tego, myślałem?

Ciekawe też jest, jakie argumenty Dawkins przedstawia. Argument Hume’a rozumie jako a priori (“cudów nie ma z definicji”) to nie jest dobre ujęcie tego argumentu (por. np z [Plat]). Taki argument jest słaby, czy nawet trywialny – jest on równoważny błędom potwierdzenia, gdzie ktoś odrzuca jakieś dowody, bo nie odpowiadają jego przekonaniom. Jak wspomniałem, cokolwiek można w ten sposób podważyć, także ewolucję. Czasami takie rozumienie przyjmują protestanccy apologeci (np William Lane Craig [LC]) gdy usiłują obronić (przed Humem) historyczność Zmartwychwstania Chrystusa.

Argument Hume’a przeciwko świadectwu o cudach – wyłożony w całym tekście “Enquiry Concernign Human Understanding”, “Chapter X: Of Miracles, Part I & Part II” []Hum[] składa się z dwóch części. Pisze on, że cud jest przekroczeniem praw natury, to jest dobrze ustalonej regularności w naturze – na podstawie poznania zmysłowego. Zauważa następnie, że możemy porównać ze sobą stopień wiary w świadectwo do stopnia tego jak nieprawdopodobne są fakty o których ono świadczy. Według Hume’a w świadectwa wierzymy dlatego – że są na ogół wiarygodne na podstawie naszego doświadczenia. Gdy więc świadectwo przeczy jakimś regularnościom które znamy z doświadczenia – możemy się spodziewać, że to raczej świadectwo jest nieprawdziwe. Na tej podstawie:

(Teza 1.) Żadne świadectwo o cudzie nie jest wiarygodne, no chyba że jego fałsz byłby bardziej cudowny niż sam cud.

To znaczy wiarygodne świadectwo o czymś nadzwyczajnym powinno być nadzwyczajnej jakości – tak by nie dało się łatwo zarzucić błędu czy fałszu. Zręczniejsza interpretacja A. Hajeka ([Plat]) brzmi tak – świadectwo jest wiarygodne jeśli to o czym świadczy jest bardziej prawdopodobne niż jego fałsz.
Nie odrzucamy cudów a priori jak Dawkins – Hume to podkreśla w pierwszych zdaniach części II. Wtedy dopiero stwierdza:

(Teza 2. ) Nigdy nie było żadnego wiarygodnego świadectwa o cudzie.

Na jego poparcie wskazuje 4 argumenty.

  1. Nie ma w historii cudu poświadczonego przez a) wystarczającą liczbę ludzi b) posiadających zdrowy rozsądek, dobre wychowanie i wykształcenie, c) praworządnych i o nieposzlakowanej reputacji. b) Nie ma ludzi świadczących się o faktach dokonanych w sposób jawny i w znanej części świata, by wykluczyć fałsz.
  2. Ludzka natura skłania się ku marzeniom o fantastycznych stworach i przygodach, a w połączeniu z duchem religijnym przekreśla zdrowy rozsądek. Człowiek religijny może konfabulować poddając się własnym marzeniom, czy też wiedzony pychą i zuchwalstwem, albo chęcią przysłużenia się świętej sprawie.
  3. W opowiadania o nadprzyrodzonych zjawiskach obfitują ludy “ciemne i barbarzyńskie” – a jeśli poddaje im się naród cywilizowany to na ogół dlatego, że przejął je od “ciemnych” przodków z powagą należną tradycji. Oszustwa i zabobon, pada u nich na podatny grunt, co jest potwierdzone zdaniem Hume’a przez obserwacje, że nic takiego nie dzieje się w czasach mu współczesnych.
  4. O cudach donoszą różne religie które nie mogą być jednocześnie prawdziwe.

O ile samym jego definicjom cudu i praw natury można trochę zarzucić, to nie będę tego rozwijał – w myśl przywileju wątpliwości zastąpiłem jedynie stwierdzenie “prawo natury”, “dobrze potwierdzoną regularnością”, tak jak to robi badacz Hume’a Alexander George (zob. streszczenie [EC]). Zarówno punkt 3. jak i przesłanki Tezy 1. odróżniają religię, która miała jeden cud, lub krótki okres cudów dawno temu, od religii, która miała cuda od dawna, w każdym wieku, aż po współczesność. By stawiać “regularność” przeciwko złamaniu tej “regularności” trzeba mieć do czynienia z wyjątkiem, sam Hume pisze, że “niewzruszone doświadczenie” ją ustaliło. Dla takiej religii doświadczenie już nie jest “niewzruszone”, więc może się ona takim zarzutom oprzeć. Nauka raczej ignoruje pojedyńcze anomalie39, ale zarazem zna przypadki dobrze opisanych rzadkich, niekontrolowanych zdarzeń – np supernowe, meteoryty, fale grawitacyjne – absurdem jest twierdzić, że przeczą one jakiemuś niewzruszonemu doświadczeniu. Tym sposobem religia katolicka kładąc na szali kilkaset co lepszych cudów może nieźle skorzystać na pomysłach Hume’a, gdyż sama się im może łatwo oprzeć, a konkurencja nie.

Wracając do cudu z Fatimy, która wydarzył się długo po śmierci Hume’a, jest to dobry przykład czegoś co dobrze odpowiada na wszystkie zarzuty z Tezy II.

Ad. 1, 2. Istnieje wiele spisanych świadectw – część z nich pochodzi od profesorów, arystokracji, a także niewierzących. Cud przewidziano publicznie, podając jego czas i miejsce, każdy mógł przyjść i sprawdzić sam, co dziesiątki tysięcy osób zrobiło. Niewierzący bez uprzedzeń natury religijnej dali świadectwo o “srebrnym słońcu”.

Ad 3. Cud wydarzył się we współczesności w Europie Zachodniej – nie w dawniejszych wiekach.

Ad 4. Różne religie donoszą o cudach, ale nie wszystkie dostarczają takich samych dowodów, nie wszystkie cuda są w stanie spełnić powyższe zarzuty. Religia która to może zrobić nie może być tu zrównana z tymi które nie mogą.

Jest to więc istotnie bardzo “cudowne” świadectwo. Możemy je uznać za prawdziwe ponad rozsądną wątpliwość.

Drugi zarzut Dawkinsa to przykład fałszywej alternatywy: albo kłamstwo/przywidzenia/błąd albo “układ słoneczny zniszczony/ziemia zatrzęsła się na orbicie”. Notabene, wierzący nie twierdzą ani jednego, ani drugiego.

5.8 O metodzie naukowej niektórych ateistów

Przy okazji Dawkinsa, zróbmy skromną dygresję. Pomoże nam to lepiej nakreślić rozpowszechnione nieporozumienia wokół metody naukowej, byc może odpowiedzialne za to, że rzadko rozumuje się w debacie publicznej z podstawowych przesłanek tejże metody. Dawkins jest przykładem nowego rodzaju “naukowych” ateistów z początku XXI wieku. Wśród innych można wymienić Daniela Dennetta (jest to naukowiec lub filozof materialista zajmujący się umysłem), nieżyjącego już dziennikarza Christophera Hitchensa i Sama Harrisa (zajmuje się badaniem świadomości, buddyjskimi praktykami duchowymi i środkami psychoaktywnymi). Ci czterej pewnego razu nazwali się “Czterema Jeźdzcami Apokalipsy” i nawet wydali wspólnie książkę.

Wszystkich ich dotyczy jeden problem, o którym pisałem szerzej w rozdziale o predykcjach. Nie będę rozsądzać między falsyfikacjonizmem, resztką logicznego pozytywizmu, a relatywizmem (na przykład), ale jaką filozofię byśmy nie wybrali, z tych względnie spójnych jak na dzisiejsze czasy, to pozycja tychże panów i tak będzie absurdem. Myślę, że mają liczne nienaukowe poglądy, jednak uważają je za naukowe, jednocześnie atakując religię jako nienaukową i rzadko mówiąc, co precyzyjnie mają na myśli. Dennettowi np [AG] zarzuca pseudonaukową retorykę i brak argumentów w jego popularnej książce na temat świadomości (“mimo wnikliwych i wartościowych detali, materialistyczny opis świadomości Dennetta jest poparty głównie retorycznym kuglarstwem”). Innym przykładem są niefalsyfikowalne ewolucyjne i socjobiologiczne poglądy Dawkinsa ([DD] s. 110, [tr]).

5.8.1 Dennett, znowu Dawkins i ewolucja

Skupmy się na chwilę na samej ewolucji. To co Renk Dawkinsowi wytyka jako błędne i obalone40, tzw silny adaptacjonizm, było przedmiotem ostrej krytyki w samej biologii ewolucyjnej już w latach 70. Można ten pogląd streścić tak: zakłada się bez dowodu, że wszystkie cechy organizmów powstały wskutek pędzonego doborem naturalnym przystosowania do środowiska41, następnie mając jakąć cechę układa się historyjkę jak ta cecha wyewoluowała, a następnie jest to przedstawiane jako dowód ewolucji42. Pogląd ten jest nienaukowy, zarówno z punktu widzenia falsyfikacjonizmu jak i indukcji logicznych pozytywistów. Wszelkie możliwe negatywne przypadki (tj gdzie to nie działa), można zamieść pod dywan dodając złożoności do hipotezy, a hipotezy alternatywne nie są stosownie zbadane. Gould i Lewontin [Gd] w głośnym artykule z 1979 przyrównują to do dr. Panglossa43, który wszelkie nieszczęścia tłumaczył pokrętnymi historyjkami44. Krytyka Goulda i Lewontina45 miała niemały wpływ na biologów, ale niektórzy, w tym także Dawkins z Dennettem, postanowili się do niej nie stosować (np. [RD] s. 167). Jeden i drugi argumentuje nadal na rzecz jakiejś tajemniczej potężności “adaptacjonistycznego myślenia” w oderwaniu od osądu, czy te wyjaśnienia są prawdziwe, albo uzasadnione z racjonalnego punktu widzenia. Dennett poświęcił temu podrozdział 9.1 w [DDn]:

Rozumowanie adaptacjonistyczne nie jest opcjonalne, jest sercem i duszą ewolucyjnej biologii. Choć może być uzupełniane i poprawiane, to myśleć o usunięciu jej z centralnej pozycji w biologii, to wyobrazić sobie nie tylko upadek darwinizmu, ale rozpad całej współczesnej biochemii i wszystkich nauk o życiu i medycyny.

Być może ma on rację, że porzucenie adaptacjonizmu to koniec darwinizmu. Wspominałem, że nowa synteza ewolucyjna tj nowa teoria ewolucji ani nie przypomina tego, co się powszechnie rozumie przez ewolucję46, ani nie da się łatwo wykorzystać do snucia materialistycznych hipotez. Przeciw wszystkiemu innemu muszę stanowczo zaprotestować. Nauki empiryczne mają określone racjonalne metody i nie sposób nagle udawać, że porzucenie jednej obalonej hipotezy ma na nie jakiś istotny wpływ. To, że medycyna, biochemia, czy genetyka upadnie bez darwinizmu to szalona spekulacja. Każda z tych dziedzin ma jakiś swój zestaw udowodnionych empirycznie (przez predykcje i doświadczenia) teorii, dla których prawdziwość darwinizmu nie ma żadnego znaczenia.47. Widzimy, że zamiast empirycznej, racjonalnej metody nauki usiłuje się nam tu przemycić zupełnie inną. darwinizm jest ’naukowy’ sam przez się i całkowicie niezbędny dla nauk o życiu, a jak coś się sprzeciwia darwinizmowi to sprzeciwia się samej ’nauce’. Dawkins ([RD])idzie nawet dalej. Wiara w potężność darwinizmu rozwiązuje wszelkie problemy, zarówno z samym darwinizmem i na zewnątrz jego (emfazy poniżej moje).

(s. 140). “Odkrycie, przez Darwina, działającego procesu, który robi bardzo nieintuicyjną rzecz, jest tym co sprawia, że jego wkład do ludzkiej myśli jest tak rewolucyjny i tak naładowany mocą by podnieść świadomość.

(s. 141-142) “Zaskakujące jak potrzebne jest takie podniesienie świadomości. Fred Hoyle był świetnym fizykiem i kosmologiem ale (tu Dawkins wymienia jego poglądy o biologi jako fałszywe, bez dalszego dowodu) sugerują, że potrzebował podniesienia świadomości przez dobrą ekspozycję na teorię doboru naturalnego. Na poziomie intelektualnym myślę że on rozumiał dobór naturalny. Ale potrzebujesz przesiąknąć doborem naturalnym, zanurzyć się w nim, popływać w nim by naprawdę dostrzec jego potęgę. “

(s. 188 ) “Najbardziej pomysłowym i potężnym dźwigiem odkrytym do tej pory jest Darwinowska ewolucja przez dobór naturalny. (…) Nie mamy równoważnego dźwigu dla fizyki. Jakiś rodzaj teorii Multiverse mógłby co do zasady zrobić taką samą wyjaśniającą robotę jak Darwinizm robi dla biologii. Ten rodzaj wyjaśnienia jest powierzchownie mniej satysfakcjonujący niż biologiczna wersja Darwinizmu, ponieważ ma większe zapotrzebowanie na szczęście. Ale zasada antropiczna pozwala nam postulować znacznie więcej szczęścia, niż ilość z jaką nasza ograniczona ludzka intuicja jest komfortowa. Nie powinniśmy tracić nadziei, że lepszy dźwig wyrośnie w fizyce, coś tak potężnego jak Darwinizm w biologii. “

Wybrano te fragmenty z Dawkinsowego argumentu, że Bóg “prawie na pewno” nie istnieje. Parę komentarzy słowem wyjaśnienia. “Dźwig” (o którym pisze i Dennett) to koncepcja powyższej filozofii, zgodnie z którą naukodarwinista powinien wyjaśniać świat tak, żeby go coraz bardziej rugować z niego kreacjonizm i Stwórcę. Cokolwiek, co mogłoby przywodzić na myśl Stwórcę jest zabronione i nazywa się “powietrznym hakiem” (ang. skyhook). Teoria jest na tyle potężna na ile może dostarczyć takich wyjaśnień. I tak na przykład argument fine tuning (biorący się z kosmologii argument na istnienie Boga) usiłuje się tu wyjaśnić przez teorię wielu wszechświatów (Multiverse) – inną nienaukową (zob. [pw]) hipotezę. ’Zasada antropiczna’ u Dawkinsa znaczy tyle, że różne nadzwyczajne nieprawdopodobieństwa mogły się zadziać biorąc pod uwagę, że jesteśmy na jednej z wielu planet zdolnych do zamieszkania. Na przykład jeśli (pisze Dawkins) prawdopodobieństwo powstania życia jest jak jeden do miliarda, to mogło się to zadziać na jednej z miliardów planet. Problem w tym, że też nie – to są znacznie, znacznie mniejsze szanse48.

Z racjonalnymi metodami nauki nic to wspólnego nie ma. Pojęcia takie jak “poziom świadomości” czy “nadzieja” są całkowicie poza ich zasięgiem – nie da się ich opisać obiektywnymi wielkościami, ani sprowadzić do racjonalnych przesłanek, ani nawet podać uniwersalnych definicji. Multiverse to najwyżej nietestowalna spekulacja, silny adaptacjonizm też (w praktyce). Argument z ’zasadą atropiczną’ się nie zgadza matematycznie. Wszystko to można opisać słowem ’metafizyka’. Można ją dalej sklasyfikować jako pseudonaukę: bo udaje ona naukę, nie mając ku temu podstaw i dalej jako irracjonalny naturalizm (przez porzucenie świadomego operowania przesłankami na rzecz nieświadomych władz umysłu).

Rachunek ’złożoności’ Dennetta i Dawkinsa z dźwigami i hakami ma, moim zdaniem, ten problem, że oni muszą jakoś odnieść złożoność hipotezy (np danego procesu adaptacyjnego) do złożoności tego, co ona usiłuje opisać (jakaś cecha organizmu). Do tego trzeba by ścisłej definicji złożoności, a nie widziałem, by jakąś podali. Naprawić się chyba tego nie da. Jeden wybór definicji, jakim jest złożoność Kołmogorowa (długość najkrótszego programu komputerowego, który mógłby wyprodukować jakieś obserwacje) jest dla nich dość bezużyteczny. Po pierwsze, nie mówi ta złożoność nic na temat bytów nieredukowalnych do algorytmów, jak człowiek albo Bóg, więc musi zrezygnować z ich badania a priori. Po drugie wtedy problem ewolucji byłby postaci “Czy da się wytwarzać złożoność algorytmiczną przy pomocy losowej optymalizacji”, co wygląda na trudną przeszkodę do pokonania. Alternatywnej definicji dostarczył Popper ([POP], r. VII), wskazując, że małą złożoność można zdefiniować przez dużą falsyfikowalność – tutaj notabene też oni nie poszaleją, bo trzeba by mieć moc predykcyjną i wyrzucać hipotezy, które nie działają. Widzimy tu przykład problemu z filozofią irracjonalistyczną o którym wspominaliśmy w 4.1.3. Co to jest “złożoność”? Nie wiadomo, choć czujemy, że to oczywiste. Ciekawe, czym jest “nauka” – powyżej wymknęło mu się, że teoria Multiverse to “wersja darwinizmu” (czyżby wznoszenie się ku darwinizmowi kosmicznemu49?) i jest to jedynie “powierzchownie” mniej satysfakcjonujące bo “ma większe zapotrzebowanie na szczęście”. Zgadzam się z tym, że neodarwiniści mają duże zapotrzebowanie na szczęście, dużo większe, niż im się wydaje.

5.8.2 Sam Harris i moralność naukowa

Sam Harris odkrył zaś, że “nauka” może ustalić wartości moralne W eseju “Clarifying the Lanscape” [SHa] tłumaczy, co on rozumie przez metodę naukową. Esej ten jest karkołomną próbą zrównania różnych niezbyt precyzyjnych metodologicznie dziedzin nauki (z jego własną “nauką” na czele) z fizyką.

Bronię zasadniczo jedności wiedzy, że granice między dyscyplinami są jedynie konwencjami”

Czasami jedność wiedzy jest bardzo łatwa to zobaczenia: czy jest naprawdę granica między prawdami fizyki i tymi biologii – nie.”

Łatwo stwierdzić, że fizyka (dobrze przetestowane teorie uczone w szkole i na studiach) jest czymś sympatycznym, bo pozwala nam przewidzieć z ogromną dokładnością to, czego w inny sposób byśmy wiedzieć nie mogli – inaczej rzecz się ma z biologią, i zupełnie inaczej z parapsychologią. Harris musi to zamaskować, gadając o jakichś losowych rzeczach bez znaczenia dla istoty problemu np:

Jestem zdziwiony, że niektórzy myślą o nauce w sensie tytułów naukowych, budżetów i architektury, a nie logicznych i empirycznych intuicji które pozwalają formułować uzasadnione sądy o świecie”

“Niektórzy” myślą o nauce w sensie jej metody, głównie zbioru przesłanek rozumowania naukowego. A intuicja to właśnie przekonania pojawiające się bezpośrednio, bez świadomego operowania przesłankami przy pomocy rozumu. Czyżby Harris miał takie pozarozumowe poznanie tego, co jest naukowe lub nie? Na to wygląda. Patrz, to jest “łatwe do zobaczenia”, że nie ma “granicy” między “prawdami” fizyki i biologii, po prostu on tak myśli i tak musi być.

Zauważmy, że “nauka” tu nie tylko definiuje wartości. Nauka Harrisa nawet ma wartości, oto więc epistemologia i aksjologia stały się jednym. Co to są te “wartości” nie wiadomo, ale Harris twierdzi, że jeśli światowej sławy genetyk Collins mówi, że Bóg obdarzył człowieka duszą nieśmiertelną, wolną wolą i moralnością, on te wartości “podważa każdym słowem”.

Część pozycji Harrisa i Dawkinsa byłaby do obronienia na gruncie twardego relatywizmu, zwłaszcza maksymy “wszystko się nada” Paula Feyerabenda. Problem w tym, że u Harrisa wcale nie “wszystko się nada” – na przykład różni religianci podważają wartości nauki. To jest gwóźdź programu – fizyk Stenger może usiłować wyrzucić za burtę religię – biorąc za metodę falsyfikacjonizm, ale wyfrunie za nią również i Harris i mu podobni. Harris takiego luksusu nie ma – zaś efekty tego konundrum widać wyżej.

5.9 “Zgniećcie Bezecną!”

Trudno się oprzeć wrażeniu, czytając kilku powyższych autorów z 5.8, że wybrałem akurat takich, którzy pasują do mojej hipotezy i sam popełniam błąd indukcyjny, który co rusz komuś zarzucam. Po pierwsze jednak, nie ja tu samodzielnie wybierałem. Richard Dawkins to profesor Oksfordu (obecnie profesor emeryt), członek Royal Society i laureat wielu nagród: naukowych, popularyzatorskich i “wolnomyślicielskich”50. Pochwalają jego prace nawet laureaci nagrody Nobla. Gdyby ci wszyscy ludzie mogli wynieść do tychże honorów kogoś znaczniejszego, bardziej sposobnego chorążego postępu, niewątpliwie by to zrobili. Nie robią tego. Jest wielu ateistycznych uczonych i filozofów których ja osobiście cenię wyżej niż Dawkinsa, tylko że oni piszą rzeczy, które dostarczają mi argumentów, jak widzieliśmy – nikogo takiego ze strategicznego punktu widzenia nie opłaca się promować. Podobnie twarzą ateizmu wynikającego z biologii ewolucyjnej nie może zostać Koonin, bo nagle wszyscy by przeczytali, że z życiem na ziemi to wcale nie jest taka prosta sprawa, jak dotychczas Dawkins twierdzi. Inni z wielkich mędrców tego świata zaś często nie są zainteresowani w ogóle sprawą religii (Feynman), przyznają się do ateizmu a priori (Lewontin), albo w inny sposób niespecjalnie pomagają51. Inteligencja i niewiara nie tworzy dobrego koryfeusza tej niewiary – potrzebna jest jeszcze specyficzna bezwzględność, w myśl wolteriańskiego credo “Écrasez l’infâme!” – “Zgniećcie bezecną”52.

Podobny obraz rozciąga się i w przeszłość – wspomnieliśmy w tej pracy trochę takich co uchodzą za mądrych, jeśli chodzi o filozofię. Na przykład Hume – którego argumenty katolicka religia obrócić na swoją korzyść. A co zaś z dziełami “filozofii popularnej”, literatury i dziennikarstwa? Weźmy na przykład “Słownik Filozoficzny” Voltaire (np “Wiara”, “Religia”, “Cnota”), czy “Wielkiego Inkwizytora” Dostojewskiego. Czy tam są jakieś rozumowania oparte na faktach, czy logice? Nie zauważyłem, najwyżej takie które można z łatwością obalić. Zostaje jedynie paszkwil. Ani jeden ani drugi nie osądził dobrze rozumem własnych poglądów. Taki oto atak im wystarczy, by osądzić najdonioślejszą tajemnicę istnienia – a przez to i siebie. Wielu innych atakuje od strony “historycznej”, w czym najwięcej udziału mają moderniści wyrośli z protestantyzmu53. Dowodzi się “historycznie”, że Ewangelia i doktryna Kościoła została w jakiś sposób sfałszowana. Zwłaszcza mówi się, że nie ma dowodów na dawne cuda Chrystusa, przemilczając przy tym większe nawet cuda współczesne jak Fatima. Inni oskarżają Kościół o odpowiedzialność za różne podłości, oszukując przy tym, albo rozdmuchując znacznie jakieś rzadkie sprawy. Ks. Ruotolo54 porównał całą tą grupę ludzi do tłumu krzyczącego “Na krzyż z nim” w Wielki Piątek. Z kim tak naprawdę? Z rozumem na krzyż – bo wszak Chrystus to Logos55 – Mądrość Przedwieczna. Cóż może człowiek potrzebniejszego sobie uczynić, niż rozstrzygnąć rozumem sprawy swojego istnienia, przyszłości i przeznaczenia? Albo cóż gorszego może sobie zrobić, niż wysilić ten rozum, by siebie zwieść i okłamać. Oto więc na krzyż, z rozumem i prawdą. Wiele wysiłku włożyli oni wszyscy by “Zgnieść bezecną”, ale nie szukali pilnie odpowiedzi, dlaczego to robią. Czy gdy się otrząśnie fałsz zostaje jakaś odpowiedź?

6 Załącznik.

Poniższe świadectwa są w źródłach w języku angielskim i zostały przeze mnie przetłumaczone na język polski, chyba by sprecyzowano inaczej. Pochodzą z książek Stanleya Jakiego [slj], Johna de Marchi [DM2], Idalino Costa Brochado [CB] i innych źródeł.

Świadectwo Jose Maria Almeidy Garret: ([DM2] s. 139, [CB] s. 175, [slj]), (oryginał po portugalsku w [DCF] s. 149 i w “Os Episodios…”, [DCF] s. 577)

Musiało być to około drugiej czasu urzędowego i około południa słonecznego. Słońce przebiło się przez gęste chmury i świeciło jasno i intensywnie. Zwróciłem się w kierunku magnesu który przyciągał wszystkie spojrzenia i zobaczyłem je jako dysk z jasno widoczną krawędzią, świetlisty i błyszczący – ale taki który nie ranił oczu. Nie zgadzam się z porównaniem które słyszałem w Fatimie – że to matowy srebrny dysk. Był to raczej czystszy, bogatszy, jaśniejszy kolor – coś jak połysk perły. Nie przypominał księżyca w pogodną noc – bo patrzenie nań sprawiało wrażenie, że to żyjący organizm. Nie był sferyczny jak księżyc i nie miał podobnej barwy, odcienia czy zacienienia. Wyglądał jak oszklone koło z macierzy perłowej. Nie mógł być pomylony ze słońcem widzianym przez mgłę (nie było wtedy mgły, z resztą), bo obraz nie był zamglony, ciemny i rozproszony. W Fatimie to (dysk – K.Z.) dawało światło i ciepło i widać je było wyraźnie – z łatwo widoczną krawędzią.”

Niebo było usiane lekkimi chmurami. Chmury przechodziły ze wschodu na zachód i nie przesłaniały światła słońca – dając wrażenie przechodzenia za nim – choć czasem białe cętki przybierały różową i niebieską barwę przechodząc przed słońcem. Nadzwyczajne było to, że można było skupić wzrok na tym piecu światła i ciepła bez bólu ani oślepienia źrenic. Fenomen, z wyjątkiem dwóch przerw gdy słońce wydawało się wypuścić promienie błyszczącego gorąca, które zmusiły nas by odwrócić wzrok, musiał trwać około 10 minut.”

Słońce nie było nieruchome i nie było to iskrzenie ciała niebieskiego – kręciło się wokół siebie. Nagle usłyszałem wrzawę, okrzyk przerażenia całego tłumu. Słońce wirując dziko jakby uwolniło się z firmamentu i ruszyło w stronę ziemi groźnie, jakby chcąc ją zmiażdżyć swoją wielką, ognistą masą. Okropne uczucie to było”

Podczas fenomenu, który właśnie opisałem były zmiany kolorów powietrza. Patrząc na słońce zauważyłem, jak wszystko ciemnieje. Patrzyłem na najbliższe obiekty, a potem aż po horyzont. Widziałem wszystko w kolorze ametystu. Obiekty wokół mnie, niebo i atmosfera, były w tym samym kolorze. Dąb nieopodal rzucał cień w tym kolorze na ziemię.

Obawiając się, że cierpię na uszkodzenie źrenic, nieprawdopodobne wyjaśnienie, bo wtedy nie widziałbym na purpurowo – odwróciłem się i zamknąłem oczy, zakrywając je rękami, by odciąć dostęp światła. Nadal będąc odwrócony, otworzyłem oczy i zobaczyłem tak samo purpurowy krajobraz.

Wrażenia nie przypominały zaćmienia i patrząc na słońce dostrzegłem, że atmosfera się oczyściła. Niedługo później usłyszałem wieśniaka nieopodal wołającego z zaskoczeniem: “Proszę spojrzeć, ta pani jest cała żółta”. I tak naprawdę wszystko, blisko i daleko, zmieniło się przybierając kolor żółtego adamaszku. Ludzie wyglądali jakby mieli żółtaczkę, (…) moja własna ręka była tego koloru.

Artykuły Avelino de Almeidy z “O Seculo” i “Ilustracao Portugesa” [bla], [DM2] s. 137

O Seculo” – 16 października 1917

Widzimy jak ogromny tłum odwraca głowy w kierunku słońca które wygląda zza chmur w pełnym zenicie. Słońce przypomina matowy srebrny talerz i można na nie patrzeć bez najmniejszego wysiłku – nie pali i nie oślepia. Można by powiedzieć, że trwa jakieś zaćmienie. Ale nagle wielka wrzawa się podnosi i najbliżsi widzowie krzyczą “Cud, cud”. Przed zdumionymi oczyma tych ludzi, których postawa przenosi nas do czasów biblijnych, którzy bladzi ze strachu patrzyli w niebo z odkrytymi głowami, słońce dygotało i wykonywało niewidziane nigdy wcześniej gwałtowne ruchy. “Tańczyło” wedle typowych określeń chłopów”

Ludzie wtedy zaczęli się dopytywać kto, co widział. Wielka większość widziała drżenie i taniec Słońca, inni potwierdzili, że widzieli twarz Świętej Panny, jeszcze inni przysięgali, że słońce wirowało jak fajerwerk i że zbliżyło się do Ziemi jakby chciało spalić ją swoimi promieniami. Niektórzy widzieli sukcesywne zmiany kolorów.”

Ilustracao Portugesa” – 29 października 1917

Widziałem, że deszcz przestał padać o przewidzianej porze. Gęsta masa chmur rozstąpiła się i słońce – dysk z matowego srebra pokazało się w zenicie i rozpoczęło swój konwulsyjny taniec, który wielka liczba osób porównała z tańcem serpentynowym, tak piękne i wspaniałe były kolory kolejno zdobiące tarczę słoneczną.”

Nie wystarczy to by zaspokoić twoje życzenie, ale moje oczy i uszy z pewnością nie widziały ani nie słyszały różnych rzeczy, a niewielu było takich których nie wzruszyła wielkość tego spektaklu, wyjątkowego i nade wszystko wartego badań i przemyśleń.”

prof. Goncalo Almeida Garret – 3 grudnia 1917 ([slj], [Dl], s.11, oryginał portugalski [DCF] s. 146)

” 1. Zjawisko trwało 8 do 10 minut 2. Słońce straciło oślepiającą jasność, przybierając niby ksieżycowy połysk, tak, że łatwo było je oglądać. 3. Trzy razy słońce wydawało się wirować na obrzeżach, strzelając iskry, jak znane fajerwerki. 4. Ten ruch, pojawiający się i przerywany trzy razy, był szybki. 5. Słońce stało się fioletowe a następnie żółte, rozpościerając ten kolor na ziemię, (potem – K.Z.) odzyskało swój blask i jasność, sprawiając, że nie można było na nie już patrzeć. 6. To wszystko stało się krótko po południu, w okolicach zenitu (co jest bardzo ważne). Nie uważam tego zjawiska za astronomiczne, ale atmosferyczne na tle słońca, z efektami blasku księżyca i rotacyjnego ruchu. Takie efekty są jednak nieprawdopodobne w zenicie, gdy wpływy meteorologiczne są słabe. “

Maria de Martel Patricio”, ” O Dia” z 19 października 2017 ([DM2] s.136, także [CB] i u innych)

Słońce wyglądało jakby okryte całunem, tak że można było na nie patrzeć. Odcień nieba, macierz perłowa, zmienił się w coś w rodzaju jaśniejącej srebrnej płachty, która rozerwała się, gdy chmury się rozstąpiły, a srebrne Słońce, spowite szarą jasnością welonu wydawało się kręcić i wirować, otoczone kręgiem cofniętych chmur. Wzbił się wtedy krzyk z każdego gardła, padliśmy na rozmokniętą ziemię, my tysiące i tysiące stworzeń Bożych, które wiara wzniosła ku niebu. Światło stało się niebieskawe w wybornym odcieniu, jakby z witraży wielkiej katedry rozlewając się na wielką gotycką nawę. (…) Niebieski powoli znikł i światło wyglądało jakby z żółtego witraża. Żółte plamy były na twarzach, białych chustkach i ciemnych, szarych spódnicach świadków. Pojawiły się wszędzie w dębowym zagajniku na skałach, na ziemi. Wszyscy płakali, modlili się ze zdjętymi czapkami, przejęci wspaniałym cudem na który liczono. Sekundy i minuty wydawały się godzinami, tak malownicze to było. Chmury płynęły z góry, w mglistym szarym świetle które okryło słońce. (…)”

A Beira Baixa”, z 20 października ([slj], 73)

Tysiące osób potwierdziło, że widziało to zjawisko. Deszcz lał się strumieniami. Przestał o przewidzianym czasie objawienia, jakby posłuszny głosowi”widzących” którzy powiedzieli, że nie będzie trzeba już trzymać parasoli otwartych.”

Słońce się pojawia, świeci dziwnym światłem, widziane jak gdyby było księżycem w pełni. Jego światło przechodzi stopniowe przemiany, raz czasem jakby dysk słoneczny był otoczony pierścieniem ognia, czasem jak srebrna metalowa miska. Wydaje się kręcić wokół swojej osi szybko i sprawia wrażenie urwania się z orbity i rzucenia się na Ziemię, produkując gwałtowne ciepło. Nikt w dobrej wierze niczemu z tego nie zaprzecza. Słyszeliśmy to od tych co to widzieli i listy przesłane z Fatimy to potwierdzają. Czy było to zjawisko naturalne, które powtórzyłoby się w identycznych warunkach atmosferycznych? Zjawisko elektryczne,jak niektórzy próbują twierdzić? Nie wiemy, ani nie myślimy, że do nas należy się wypowiedzieć na tak delikatny temat”

Diario de Noticias” ([CB], s. 153) z 15 października 1917:

Masowa sugestia natychmiast złapała te tysiące wierzących i ciekawskich. Wielka liczba osób otworzyła parasole – a dzieci nakazały je zamknąć; wówczas wedle świadectwa tysięcy osób – wydarzyła się dziwna rzecz. Słońce – wyglądające na dysk matowego srebra – poruszało się w okręgu – jakby napędzane elektrycznością – wedle świadectwa wybitnych ludzi którzy oglądali to wydarzenie”. I tysiące poddanych sugestii (kto wie czy nie zwiodło ich światło słońca, które pierwszy raz widzieli tego dnia) padło na ziemię, płacząc i trzymając się za ręce.”

Maria de Lemos Queiros, list do redakcji “Correio da Beira”, 11 listopada 1917 ([DCF], s.127 po portugalsku i [slj] s.107)

Minuty później (po tym jak Łucja powiedziała, że widzi objawienie, K.Z.), po przyjściu pastuszków, dokładnie w przewidzianym czasie (o godzinie pierwszej) przestało padać, a niebo do tej pory ciemne, rozpogodziło się trochę naprzeciwko obiecanego miejsca objawień, co instynktownie skierowało wszystkie spojrzenia w tamtym kierunku. Naprawdę była to chwytająca za serce scena, widziana przez 40 do 50 tysięcy ludzi. (…) Nie widzieliśmy Naszej Pani i nie uważamy się za tego godnych. Ale widzieliśmy potwierdzenie, nadprzyrodzone zjawisko słoneczne! (…) Jak mówiłam, o pierwszej, w miejscu gdzie chmury się rozstąpiły, ze zdumieniem ujrzeliśmy srebrny glob, kręcący się trochę i przykrywany tu i ówdzie przez chmury. To się powtórzyło 3 razy w odstępie 3-4 minut. (…) Po tym preludium, król nieba (Słońce – K. Z.), jakby przesłonięty przez chmury, ale nie całkowicie, ukazał się nagle w pełnym splendorze, bardzo różny od swojego zwykłego wyglądu, okryty czerwoną chmurą albo płomieniem. Po paru chwilach glob nerwowo drżał, jakby poruszany elektrycznością. Wydawał się rosnąć, próbując jakby przyspieszać i spadać na ziemię, wywołując moment strachu i radości.”

Joao Maria Lucio Serra, list opublikowany w “A Ordem”, 21 listopada, ([slj])

oglądali słońce na tle błękitnego nieba, bez uszkodzenia źrenic intensywnym blaskiem ani żadnych problemów ze wzrokiem, podczas gdy ono pojawiało się w różnych kolorach, kręcąc się szybko, a czasami wydawało się urywać z nieba i zbliżać do Ziemi.”

7 Bibliografia

[slj] Stanley, Jaki – God and Sun in Fatima, 1999, RealViewBooks

[CB] Idalino Costa Brochado, “Fatima in The Light of History”, 1955, Bruce

[pw] Why String theory is still not even wrong, wywiad z P. Woitem, J. Horgan, 2017 https://blogs.scientificamerican.com/cross-check/why-string-theory-is-still-not-even-wrong/

[DCF] Documentação Crítica de Fátima Seleção de documentos 1917-1930 https://www.fatima.pt/en/documentacao/f001-documentacao-critica-de-fatima-selecao-de-documentos-1917-1930

[JH] John Haffert, “Meet the witnesses of Miracle of The Sun” 1961

[DM2] John de Marchi “Fatima: The Full Story”, 1986

[WW] William Walsch “Our Lady of Fatima”, 1954

[bla] “O Seculo” i “Ilustracao Portugesa” o Fatimie, w przekładzie na angielski, John Nahrgang https://www.bluearmy.com/wp-content/uploads/2016/11/Episode-8_Newspaper-reports-from-Fatima-1917.pdf

[KP] Karl Popper, Stanford Encyclopaedia of Philosophy https://plato.stanford.edu/entries/popper/

[CC] Can we trust climate models?, J. C. Hargreaves and J. D. Annan, WIREs Clim Change 2014, 5:435–440. doi: 10.1002/wcc.288

[SM] Ellis, G., Silk, J. Scientific method: Defend the integrity of physics. Nature 516, 321–323 (2014). https://doi.org/10.1038/516321a

[Lad] J. Ladyman, ‘Understanding Philosophy of Science’, 2002, Routledge

[Mcc] „Evidence for Visions of Virgin Mary” Kevin McClure

[cl] PHOTOGRAPHIC EXPOSURE CALCULATION – A HISTORY, Chris Lord, dostęp 8.06.2022, https://www.brayebrookobservatory.org/BrayObsWebSite/HOMEPAGE/PHOTO_EXP_CALC_HIST.html

[Jn] “Looking for a Miracle”, Joe Nickell, wersja Kindle

[SR] “Miracles”, Scott Rogo, s. 227-232 ISBN 9780809255962

[GL] “Supernatural, Occult and the Bible”, Gerard Larne, 196

[AR] “Miracles, Opposing Points”, Arvey, s. 70-71

[Dl] “Fatima pictures and testimonials: in-depth analysis”, Philippe Dalleur, Scientia et Fides, Vol. 9 No. 1 (2021), https://apcz.umk.pl/SetF/article/view/SetF.2021.001

[BR] “Fatima Miracle Claims All Wet” Benjamin Radtford https://skepticalinquirer.org/2019/05/fatima-miracle-claims-all-wet/

[BR2] “The Lady of Fatima and Miracle of The Sun”, B. Radtford, 2013 https://www.livescience.com/29290-fatima-miracle.html [POP] “Logika Odkrycia Naukowego”, Karl R. Popper, Aletheia, 2002

[ST] Stacja Ateizm, “Cuda – Bóg”, dostęp 8.06.2022, https://youtu.be/PCMvkx-NYiw?t=1166

[Sch] Lisa Schwebel, “Apparitions, Healings, and Weeping Madonnas: Christianity and the Paranormal”, 2004

[Rah] Visions and prophecies, Karl Rahner, 1963

[MST] “The whole truth about Fatima : Volume 1 Science and the Facts” Michel de la Sainte Trinité, 1989, Buffalo NY

[MST2] “The whole truth about Fatima : Volume 2” Michel de la Sainte Trinité, 1990

[ms] Auguste Meessen, Apparitions and Miracles of the Sun, International Forum in Porto “Science, Religion and Conscience” October 23-25, 2003

[Plat] T. McGrew, Stanford Encylopaedia of Philosophy, “Miracles”, 2019, https://plato.stanford.edu/entries/miracles/#ImpHumMir

[PPop] S. Thornton, Stanford Encylopaedia of Philosophy, “Karl Popper”, 2021 https://plato.stanford.edu/entries/popper/

[LC] “The Problem of Miracles: A Historical and Philosophical Perspective”, William Lane Craig, dostęp 09.06.2022 https://www.reasonablefaith.org/writings/scholarly-writings/historical-jesus/the-problem-of-miracles-a-historical-and-philosophical-perspective

[SHa] Sam Harris, “Clarifying the Landscape”, 2014 https://www.samharris.org/blog/clarifying-the-landscape

[ff] “Falsyfikacja”, dostęp 8.06.2022, https://www.youtube.com/watch?v=kdErI6QKKDo

[DD] “Dawkins Delusion”, Harry Calahan, 2007, ISBN 9781847530950

[AG] ‘Dennett’s Rhetorical Strategies in “Consciousness Explained” ’, Anthony A. Derksen, Journal for General Philosophy of Science / Zeitschrift für allgemeine Wissenschaftstheorie Vol. 36, No. 1 (2005),

[Lak2] “Criticism and the Methodology of Scientific Research Programmes”, Imre Lakatos, Proceedings of the Aristotelian Society, New Series, Vol. 69 (1968 – 1969),

[RSim] “An Atheist in the Choir Loft”, Robert Simpson, s. 68

[RT] “You Have No Idea What Happened”, Maria Konnikova, dostęp 8.06.2022, https://www.newyorker.com/science/maria-konnikova/idea-happened-memory-recollection

[EC] “The Everlasting Check”, John Danaher, dostęp 8.06.2022, https://philosophicaldisquisitions.blogspot.com/2017/07/the-everlasting-check-understanding.html

[Lak3] 34–35, The Methodology of Scientific Research Programmes, 1978, Imre Lakatos, za artykułem “Imre Lakatos” na en.wikipedia.org.

[ASo] “Beyond the Hoax – Science as a practice”, A. Sokal, s. 178

[tr] “The miracle of the sun – a case study”, “Science and God”, Thorsten Renk, dostęp 8.06.2022, https://webhome.phy.duke.edu/~trenk/various/science_and_god.html

[Ag] Św Augustyn, “Miasto Boże”, 22:18 – O cudach.

[Rus] Bertrand Russel, s. 107. “Problems of Philosophy”, 1912.

[EML] “Elimination of Methaphysical Thought through Logical Analysis of Language”, Rudolf Carnap, translated by Arthur Pap, in “Logical Positivism”, edited by A. J. Ayer 1959, Free Press, NY

[RD] Richard Dawkins, “God Delusion”, Wyd. angielskie Kindle.

[DDn] Daniel Dennett, “Darwin’s Dangerous Idea”,

[Bon] Bonevac, D. John Calvin’s Multiplicity Thesis. Religions 2021, 12, 399. https://doi.org/10.3390/rel12060399

[Hum] David Hume, “Enquiry Concerning Human Understanding” https://courses.lumenlearning.com/modernphilosophy/chapter/david-humes-1711-1776-enquiry-concerning-human-understanding/

[Gd] S.J. Gould, R. Lewontin “Spandrels of St. Marco and the Panglossian paradigm”.

[Gd2] “Punctuated Equilibria: The Tempo and Mode of Evolution Reconsidered”, S. J. Gould, N. Eldredge, Paleobiology, Vol. 3, No. 2 (Spring, 1977),

[DNob] The Illusions of the Modern Synthesis, Denis Noble, Biosemiotics volume 14, pages 5–24 (2021) https://link.springer.com/article/10.1007/s12304-021-09405-3

[Yen] “Seeing is Believing: Constructing the Higgs Boson” Ch. Yen.

[KMro] “Przeszłość to Dziś I klasa cz. 2”, K. Mrowcewicz, STENTOR, 2005, Warszawa

[Fey] Paul Feyerabend, “Przeciw Metodzie”, Aletheia

[Carn] R. Carnap “Elimination of Metaphysics through Logical Analysis of Language”, Erkenntnis:60-81 (1932)

[Cob] W. Cobbett, “Historya Reformy Protestanckiej w Angliji i Irlandyji”, 1874, nakładem L. Rzepeckiego

[Den] H. Denifle, “Luter i Luteranizm: z oryginalnych źródeł”, 1917, Torch press (wyd. angielskie)

[Sny] T. Snyder “Black Earth”, s. 1-9. NYC 2015

[Aue] “The Authority of Obscurity: Fludd, Hamann, Heidegger, Kripke” D. Auerbach.

[Wol] “Dociekania Filozoficzne” L. Wittgenstein, PWN, przedmowa tłumacza B. Wolniewicza.

[Wol2] “Filozofia i Wartości t. 2”, “O sytuacji w filozofii współczesnej”, B. Wolniewicz, 2018, WUW

1 Podrozdział 4.1 i część punktów podrozdziału 3.2 są nieco bardziej techniczne i poświęcone uzasadnieniu tez i odrzuceniu obiekcji. Można zostawić je na później przy czytaniu.

2 ten fragment pochodzi z książki Jakiego, nie ma go w [DM2]

3 Falsyfikacjonizm wyrafinowany (zob. 4.3).

4 Lakatos stwierdził, że “nikt do tej pory nie znalazł żadnego kryterium demarkacji (tj podziału nauki i nienauki), wedle którego Darwin może być określony jako naukowy”.

5 Indukcja jest to rozumowanie, które z obserwacji jakiejś zależności wyprowadza ogólną zasadę. Np. “Widzę same białe łabędzie (obserwacje), więc wszystkie łabędzie są białe (zasada).” Do połowy XXw. widziano w indukcji głównego kandydata na metodę naukową, mimo braku racjonalnych podstaw (tzw problem indukcji). .

6 Neodarwinowska synteza, jest to jedna z teorii ewolucji opracowana do lat 60 – słowo ’synteza’ odnosi się do połączenia darwinizmu i genetyki Mendla – jednego z postulatów tejże teorii. Tzn niewielkie zmiany organizmów miałyby się akumulować do coraz większych zmian i wreszcie wytworzenia się gatunków. Podważono to jednak (np przez zapis kopalny [Gd2]), podobnie też część innych jej postulatów [DNob], ([Kn] s. 399). Biologowie proponują obecnie znacznie zmienioną teorię ewolucji. Ateistyczni aktywiści obstają czasem przy starszej wersji, może dlatego, że nowa spycha coraz większą część historii życia do rzadkich, prehistorycznych wydarzeń. Trudno wtedy podważać dowody cudów tu i teraz, zarazem utrzymując, że wie się, co zaszło milion lat temu.

7 Wobec masy wyników sprzecznych z dobrze ustalonymi teoriami naukowymi.

8 poruszające się szybciej niż światło, co jest niezgodne m.i. ze szczególną teorią względności

9 obserwacje Kuhna i Lakatosa zob. 4.3.2,

10 Zob. [Fey], indeks analityczny.

11 Wyjątek był w sierpniu, nie było objawienia 13 sierpnia bo Santos zamknął wizjonerów celem śledztwa. Zgromadzony tłum widział jednak cudowne zjawiska w ustalonym czasie i miejscu również bez wizjonerów.

12 Równoważne części I argumentu Hume’a (zob. 5.7).

13 Sceptyk dalej może założyć a priori, że cud jest jeszcze większą niemożliwością i że żadne świadectwo z doświadczenia nie wystarczy – ale jak on może to wiedzieć, skoro prawa naukowe zna z doświadczenia i jednocześnie chce to samo doświadczenie podważać.

14 O cudownych zjawiskach z Lourdes np pisał o. Kolbe w 1926: “Puszczano w ruch sugestię, hipotezę itd., ale i te środki nie wytrzymały krytyki, boć i jak że rozłupanej kości nakazać, aby się zaraz zrosła, albo dokonać, by miliardy mikrobów wedle życzenia (…) strawione płuca z powrotem wypluły…”- Rycerz Niepokalanej 5 (1926) 27. Jest to szeroko stosowana strategia. Św. Maksymilian Maria Kolbe, męczennik – zabity w 1941

15 Twórcą teorii gwiezdnej nukleosyntezy był wybitny astrofizyk Fred Hoyle, więcej o nim w 5.8.

16 Nie jest jasne, czy ona w ogóle była pozytywistyczna u Wittgensteina. Znawca Wittgensteina Wolniewicz wspomina zarówno o fundamentalnym niezrozumieniu Traktatu przez Carnapa i innych pozytywistów, jak i krótkim okresie quasi-pozytywistycznym u Wittgensteina pod koniec lat 20.

17 Wittgenstein w opublikowanych pośmiertnie “Dociekaniach Filozoficznych” postawił między innymi tezę, że nie może istnieć teoria odwzorowania zdań języka w stany rzeczywistości.

18 Martin Heidegger, zm. 1976, wpływowy filozof niemiecki

19 Widać w tej uwadze, że kocioł przygania garnkowi. Najpierw mówi o “empirycznie ugruntowanej indukcyjnej nauce” zakładając nadal że coś takiego w ogóle istnieje, a potem poprawia definicję ad hoc, pod to co mu pasuje.

20 “Jestem głodny”, “Jestem strażakiem”, “Jestem w domu” – po angielsku ma to więcej sensu, np w Continuous Tense

21 Często wychodzi niewiele. Hegel pisał zawiłe prace, z których część nie niesie znaczenia bardziej niż poezja, np Naturphilosophie. (zob. [AAM]). Heidegger polega na teologicznej i mistycznej retoryce, stwierdzeniach przypisujących mu sekretne bezpośrednie poznanie tajemnic “Istnienia” [Aue]. Więcej o tym za chwilę.

22 W przedmowie do polskiego wydania “Dociekań Filozoficznych” [Wol].

23 A przykład zdemaskowania “pozornie teoretycznego” tekstu współczesnej filozofii postmodernistycznej można znaleźć w [Wol2].

24 Od Tertuliana pochodzi metafora o “Dwóch Księgach”, Księdze Objawienia i księdze natury. Później powtarzali ją często protestanci. Warto zaproponować inną dwoistość: racjonalistyczne badanie natury – to znaczy nauki ścisłe i racjonalistyczne badanie Objawienia to znaczy tomizm. Ta analogia okazuje się trafna wobec naleciałości filozofii hermeneutycznej w innych wyznaniach chrześcijańskich np ([Bon] r. 6).

25 Przykład: słynny XIII-wieczny spór Św. Tomasza, Św. Bonawentury i Awerroistów o początek wszechświata dotyczył także tego, czy ten początek jest prawdą wiary, czy też może być dowiedziony rozumem.

26 zob. 5.8

27 O pseudonaukowości Freuda pisał Popper [PPop], mimo to jest to dziś jeden z najwięcej cytowanych autorów w psychologii (h-index 283). Kinsey zaś rozmyślnie fałszował wyniki na poparcie swoich “teorii”.

28 Sami klimatologowie przyznają, że na obowiązującą teorię o istotnej roli dwutlenku węgla nie udało się dostać dowodu w postaci istotnych predykcji [CC]. Niemniej, mając jako-takie potwierdzenie i wobec grożącego ryzyka wydaje się setki miliardów dolarów na kontrolę tego zjawiska. Polecałbym podobną zapobiegliwość też w innych sprawach.

29 fakt, że ten fragment jest dość krótki i niejasny (nierozróżnienie hipotezy od serii zmieniających się hipotez) spowodował, jak sądzę, kontrowersje

30 Obserwacja ta zdaniem Poppera (p. 72) grzebie indukcjonistyczne teorie by stworzyć jakieś ’prawdopodobieństwo’ hipotezy – bardziej ’prawdopodobne’ hipotezy są zarazem bardziej niefalsyfikowalne.

31 katolicki dogmat o realnej obecności Chrystusa w Eucharystii.

32 Jedyne co widzimy to produkty rozpadu, żyje ta cząstka bardzo krótko. Nie reaguje ona z fotonami, więc dla światła widzialnego jest przezroczysta. Wizualizacje, które pokazują fizycy są na ogół schematami trajektorii produktów rozpadu zob. [Yen]

33 Ciekawostka: o transsubstancjacji podobnie pisze Hume we wstępie do Ch. X [Hum], obracając protestancki argument o tym przeciwko samym protestantom

34 Można by tu podnieść znaną historię, że zmianą był heliocentryzm, natomiast ja się z tym nie zgadzam. Zob. “Przeciw Metodzie”a [Fey] (s. 234-238) Kościół nie wyciągnął ptolemeizmu z Biblii i Tradycji, a interpretował Objawienie w oparciu o obowiązującą teorię naukową, w którą na przełomie XVI i XVII wieku wierzyli prawie wszyscy eksperci (np Brahe i Magini). Nie jest to zmiana Objawienia.

35 My krytykować jednak będziemy, z ciekawymi skutkami np w 5.8.

36 Objawienia przewidziały dokładnie wojnę, choć proroctwa nie opublikowano drukiem przed jej wybuchem. Wiemy jednak, że Łucja w 1939 usiłowała interweniować w tej sprawie, wiedząc, że za chwilę będzie wojna zob [MST2], r. 2.10.

37 dosłownie: “wspomnienia-żarówki błyskowe”

38 Podrozdział 5.6 jest dygresją i można go pominąć.

39 robi to na ogół, ale nie zawsze, zob. 3.2.4

40 [tr], “Musings on evolution”

41 R. Lewontin [tr]: “podejście do studiów ewolucyjnych, które zakłada, bez dalszego dowodu, że wszystkie cechy morfologiczne, fizjologiczne i behawioralne organizmu są adaptacyjnymi, optymalnymi rozwiązaniami”

42 Przykład z [Gd]: “Harner (1977) proponuje, że ofiary z ludzi u Azteków, były adaptacją ewolucyjną spowodowaną ciągłymi brakami mięsa”. “Wilson (1978) używa tego jako głównej ilustracji adaptacyjnej, genetycznej predyspozycji do mięsożerności u ludzi.”

43 Bohater “Kandyda”, noweli-pamfletu Voltaire’a

44 Pangloss wierzy w leibnitzowską zasadę, że żyjemy w najlepszym z możliwych światów i jest w stanie zbyć wszelkie dowody przeciw temu przy pomocy skomplikowanych historyjek. Śmierć kompana Pangloss tłumaczy tak, że zatoka koło Lizbony istnieje właśnie po to, by mógł się on w niej utopić. Syfilis, którym się zaraził, tłumaczy jako konieczny skutek wyprawy Kolumba, dzięki której sprowadzono kakao i koszenilę.

45 S. J. Gould i R. Lewontin, profesorowie biologii na Harvard University, obydwaj ateiści i marksiści.

46 Listę darwinistycznych poglądów, które uległy znacznej rewizji można znaleźć u Koonina [Kn] (s.399). Autor ten jest wpływowym ekspertem biologii obliczeniowej i ewolucyjnej.

47 Raczej zachodzi zależność odwrotna: neodarwininiści bardzo chcieli uczepić się dużo bardziej wyrafinowanej metodologicznie genetyki, stąd “synteza”.

48 Fred Hoyle (którego Dawkins wspomina) obliczył nieprawdopodobieństwo na poziomie a Eugene Koonin . Żeby zapisać tą drugą liczbę w postaci ogólnej trzeba napisać ponad 1000 zer. Hoyle mawiał, że powstanie życia jest tak nieprawdopodobne jak to, że tornado na złomowisku poskłada działający samolot. Miliard (), albo kwintylion () to o wiele mniejsza liczba.

49 Dziwne, że Dennett i Dawkins zdają się nie lubić Teilharda de Chardin, który przypisuje jakiejś wersji ewolucji podobnie cudowne własności. Był to jezuita, który pisał o ewolucji całego Wszechświata i ludzkości w stronę tzw punktu Omega, który to jest jakimś wyższym kolektywnym stanem świadomości, a zarazem technologiczną osobliwością – punktem ogromnego postępu technologicznego i naukowego. Związane z tym roszczenia teologiczne ściągnęły na niego gromy z Rzymu.

50 Choć ostatnio zabrano mu jedną taką nagrodę pod zarzutem poniżania transgenderystów.

51 Wybitny fizyk S. Weinberg w 1999 wspominał jednego z murzyńskich niewolników, którego los znacznie się pogorszył, od kiedy właściciel przekonał się do jednej z sekt protestanckich popierających niewolnictwo. Konkluduje on, że religia to ’obraza ludzkiej godności’ i trzeba religii by ’dobrzy ludzie robili złe rzeczy’. Albo ktoś to weźmie na poważnie, bo przecież noblista musi być mądry. Albo zapali mu się lampka ostrzegawcza, bo nawet noblista żadnego lepszego argumentu nie wymyślił. Nie wie też, że np jezuici w XVII-XVIIIw. położyli wielkie zasługi w poprawie bytu Indian w Ameryce Płd.

52 oryginalnie „Wyznanie chrześcijańskie jest religią haniebną, podłą hydrą, która musi być zniszczona” (Voltaire, cytat w B. Wildstein, „Bunt i afirmacja”, 2020), albo „zburzyć to, co dwunastu łajdaków i błaznów zbudowało” (list Voltaire’a do d’Alemberta z 24 czerwca 1760 r.) Ciekawe, że się Voltaire’a i jego poglądy reklamuje bardzo w polskich podręcznikach szkolnych np. [KMro] s. 192. np: “Według Woltera nie istnieją żadne cuda, nie ma też świata nadprzyrodzonego, wszystko to jest bowiem sprzeczne z rozumem”

53 Który to historii wszak innej mieć nie może delikatnie mówiąc niechlubna. Jak to zakładanie protestantyzmu wyglądało zob. W. Cobbetta [Cob] o reformie w Anglii, i Deniflego [Den] o Lutrze. W tej pierwszej książce oberwało się znacznie i Davidowi Hume, który wszak wypłynął w Anglii na salony jako historyk. Okazuje się, że nieuczciwy i ogromnie zawzięty na katolicyzm.

54 Ks. Dolindo Ruotolo, Sługa Boży, mistyk, zm. 1970.

55 “światłość prawdziwa, która oświeca każdego człowieka”, zob. “Pierwsza Apologia” Św. Justyna, p. 22

We Dried the Tears of Our Lady. [Dużo pięknych zdjęć]

Jun 25, 2022 / Written by: America Needs Fatima https://americaneedsfatima.org/news/we-dried-the-tears-of-our-lady

On June 25, feast of the Immaculate Heart of Mary, approximately 80 participants of the TFP Louisiana Call to Chivalry camp poured into the French Quarter in New Orleans, Louisiana. They commemorated the fifty-year anniversary of the miraculous weeping of the International Pilgrim Virgin of Our Lady of Fatima.

In remembrance of the request of Our Lady’s Fatima request to console Her Immaculate Heart, make reparation and pray for the conversion of sinners, the boys of the camp publicly processed through the French Quarter praying the rosary and singing hymns.

Procession

“It is so sad to see how Our Lady’s message has been so ignored,” affirmed participant Joshua Dudzik. Pius Vanderputten was impressed at the reaction of the public. “So many people joined in praying the rosary as we passed by. There was curiosity and sympathy on many faces.”

The procession circled the Saint Louis Cathedral. A woman dressed in black came out the back and caught the end of the procession and asked, “Who are you guys?” After a brief explanation she smiled and nodded. “The archbishop wants to know who you are.” When asked if she had heard of Fatima she said, “Of course I know about Our Lady of Fatima. I have Portuguese ancestry and my grandmother was present at the miracle of the sun.”

The boys of the camp also traveled to some of the churches the Pilgrim Virgin visited on Her 1972 tour in New Orleans. One was Holy Rosary and another was Saint Stephen.

Church Interior

The day finished with a rally in front of Planned Parenthood. The boys were enthusiastic after the reversal of Roe v Wade. The rosary, bagpipes and drums, signs and banners were impossible to miss. People honked or waved their support or screamed and gesticulated their vulgar opposition. One angry man threw eggs at the TFP prayer warriors. Thankfully, “He was a very bad aim,” said TFP Louisiana director Thomas Drake. “I shouted to our cameraman to get his license plate as the man sped off as quickly as he could.”

Planned Parenthood

An angry abortionist began to vociferate her wrath to any who would listen. “I thought I would never have to worry about my right to choose ever being taken away from me!” she shouted.

A mother brought her two daughters to Planned Parenthood. It was closed. She began to angrily yell at the participants. “How dare you be against my right to choose. None of you have a uterus. You don’t have a say.” In the discussion that followed, it appeared as though both daughters were not on the side of their mother.

Since when is that a valid argument? But then again, we never expected to hear logical debates, facts and the application of faith from those who advocate killing children in the womb!

“I have taught my children to think for themselves,” shouted the mother. Suddenly the elder daughter affirmed in a loud voice, “I am prolife. I disagree with my mom. I’m not ok with abortion.” They then began to argue amongst themselves. The discussion ended with the elder daughter calling her father, “dad, come pick me up now. I am PROLIFE!”

Seeing just one repercussion like this makes the entire effort everyone made, worth it! It is an additional consolation to know that so many of our dear friends made huge sacrifices so everyone could make this trip and console Our Lady. One person mentioned that “If I could see that we dried just one tear from Our Lady, my life would be complete!”

https://youtu.be/bEfqSvLzF6A

Thank You!

Thank you to all those who donated to make this pilgrimage possible! And thank you to everyone who submitted intentions to Our Lady of Tears; you and your intentions were remembered in our prayers along the way!

Group of Pilgrims and the bus they traveled on
Collage 2
Group close up
Group

New Orleans 1972 – 2022 | Fifty Years of Tears and Warning!


Note: The Pilgrim Virgin Statue of Our Lady of Fatima is under the custodianship of the World Apostolate of Fatima.

O jakich „Błędach Rosji” mówiła Maryja w Fatimie

Stanisław Krajski. Masoneria polska 2022 [w kleszczach], str. 80 inn.

Rozdział V Doktryna i plany masonerii rosyjskiej

Po zapoznaniu się z informacjami zaprezentowanymi w poprzednim rozdziale musimy dojść do wniosku, że Aleksandr Dugin wiedział co mówił, gdy opisywał prawosławie. Jego charakterystyka prawosławia trafia w samo sedno. Przypomnijmy najważniejsze jej elementy: „Prawosławie, które nie jest religią, lecz tradycją, jest o wiele bliższe temu, co nazywamy pogaństwem. Ono obejmuje i włącza w siebie pogaństwo. Nauka ojców kapadockich czy palamitów nie wchodzi w totalny konflikt z normami pogańskimi, a jedynie transformuje przedchrześcijańskie archetypy W prawosławnych kontekstach”.

=======================

1. Prawosławie, masoneria, komunizm i Fatima

Zobaczmy, że doktryna prawosławia i doktryna masonerii zazębiają się i myśliciele prawosławni i masoni często mówią jednym głosem. Stąd masoneria rytu francuskiego, gdy dotarła do Rosji błyskawicznie zaczęła przyjmować rys specyficznie rosyjski czerpiąc całymi garściami z prawosławia.

Nastąpił też odwrotny proces – rosyjska myśl prawosławna korzystała z dorobku masonerii. W to wszystko wpasował się komunizm, który daleko nie odbiegał w wielu porządkach, ale tylko tych związanych z „tym światem”, i od prawosławia i od masonerii.

Objawienia w Fatimie miały miejsce w Portugalii, państwie opanowanym całkowicie przez masonów, państwie, które realizowało program masonerii rytu francuskiego, w tym również ten jego element, który odnosił się do Kościoła katolickiego i katolicyzmu jako takiego. W 1908 r. „nieznani sprawcy” zamordowali króla portugalskiego i jednego z jego synów. Drugi z jego synów objął rządy. W 1910 r. masoni skupieni w wojsku dokonali przewrotu. Król opuścił kraj i powstała republika, w której rządzie byli sami masoni. Udział masonów W tej rewolucji był tak jawny, że nawet w „Wikipedii” możemy przeczytać, że była ona „wywołana i kierowana przez Portugalska Partię Republikańską i masonerię”.

Można dodać, że większość liderów tej partii to również byli masoni. Jeden z nich, który stanął na czele rządu, Afonso Augusto da Costa miał przydomek „Zabójca Zakonników”. To on, jako głowa państwa, triumfalnie oświadczył po uchwaleniu nowych praw: „Dzięki temu prawu za dwa pokolenia Portugalia zdoła całkowicie wyeliminować katolicyzm”.

Jak czytamy w Wikipedii: „Natomiast z całą mocą zaatakowano Kościół tylko w pierwszych dniach republiki zdemolowano 20 świątyń, a obrabowano dalszych 100, podobnie przed końcem roku około 100 księży pobito, a zamordowano 15. Choć ogłoszono wolność wszystkich wyznań, nowe władze uderzyły w Kościół katolicki. Wszystkie zakony wydalono z granic Portugalii. Zamknięto też domy modlitwy, szkoły i ośrodki dobroczynne, przejmując je na rzecz państwa. Zakazano nauki religii w szkołach, znacjonalizowano cały majątek kościelny, w tym świątynie i kaplice, , które potem wypożyczano kapłanom do odprawiania nabożeństw. Księżom zabroniono noszenia szat duchownych poza kościołami i organizowania procesji. Episkopat protestował w liście pasterskim przeciw zniesieniu świąt i wszystkim powyższym zakazom. Rząd zakazał jednak odczytywania go. Wielu księży nie posłuchało, w efekcie czego usunięto z urzędu biskupa Porto, uznanego winnym podburzania do nielojalności. Oskarżano biskupów o podburzanie księży do strajku. W dalszej kolejności banicją z ich okręgów diecezjalnych ukarano patriarchę Lizbony, arcybiskupa Guardy i administratora diecezji Porto, a w rok później dołączyli do nich biskupi Algarve, Bragi, Porto Alegre, Lamego i Bragancy, arcybiskup Evory i administrator Coimbry. Biskup Beja zmuszony był opuścić kraj. W rezultacie tych posunięć W 1912 roku żaden portugalski biskup nie urzędował w swej diecezji. Ostatecznie zerwano stosunki dyplomatyczne ze Stolicą Apostolską. Portugalski, masoński Wielki Mistrz Magalhaes Lima powiedział na zjeździe masońskim w Rzymie w 1911 r.: „Przez 10 miesięcy naszych rządów uczyniliśmy to czego inni nie mogli dokonać przez wiele lat: wypędziliśmy jezuitów, zlikwidowaliśmy zgromadzenia religijne, Wprowadziliśmy prawo rozwodów i oddzieliliśmy państwo od Kościoła”.

Z książki pt. „Reportaż z Fatimy” dowiadujemy się, że zaczęto realizować szeroko zakrojony plan indoktrynacji i ateizacji dzieci. I tak np. już uczniowie szkół podstawowych byli zmuszani przez nauczycieli do chodzenia po ulicach z transparentami, na których był napis: „Ani Boga, ani religii”.

Dlaczego Matka Boża nie mówiła w Fatimie o błędach Portugalii, lecz o błędach Rosji, co najczęściej kojarzono wyłącznie z komunizmem?

Ktoś powie, ze gdyby w Portugalii Matka Boża zaczęła mówić o zagrożeniu masońskim to objawienie i bezpośrednia reakcja na nie setek tysięcy ludzi szybko by się skończyły, bo masoneria w Portugalii doprowadziłaby przemocą i zbrodnią do jego uciszenia.

Nie o to jednak, wyraźnie, chodziło.

Matka Boża wskazywała na to co najważniejsze, kluczowe, co legło u podstaw wszelkich zbrodniczych, szatańskich ideologii, planów, działań, rewolucji i przewrotów. Wskazała na efekty przyjmowania i realizacji w różnych wariantach doktryny Plotyna. To z niej, jako z dojrzałej teologicznie i ideologicznie doktryny orfickiej, wyłoniło się wszelkie zło tego świata.

Przypomnijmy, że orfizm była to tajna religia Greków, pogaństwo u szczytu swojego rozwoju, w świetle którego wybrani ludzie uznawali siebie (jak to podszeptywał Szatan) za „prawdziwych ” bogów i planowali świat, w którym o wszystkim decydowałyby zasady określone przez Szatana, świat rządzony przez niego za pośrednictwem, jak nazwał ich Kościół katolicki, „pomocników Szatana na Ziemi”. Z doktryny Plotyna, przypomnijmy, najpierw wyrosła żydowska kabała, a z niej doktryna różokrzyżowców (alchemia) i doktryna masonerii.

Odpowiednio i „profesjonalni” zaadaptowana doktryna Platona przybrała postać doktryny Hegla, a z niej z kolei wyrosła doktryna komunistyczna. Doktryna Plotyna była też fundamentem dla doktryny liberalnej, a jeszcze wyraźniej dla doktryny libertariańskiej. Doktryna Plotyna wyznaczyła cywilizację bizantyjską, kierunki jej rozwoju i jej cele (o tym więcej w następnym rozdziale).

Wszystkie te zatrute owoce doktryny Plotyna objawiły się w prawosławiu i kulturze rosyjskiej, w rosyjskiej, specyficznie rosyjskiej, masonerii rytu francuskiego i w rosyjskim komunizmie.

To były właśnie te błędy Rosji.

Warto w tym miejscu przytoczyć ten oto fragment Drugiej Tajemnicy Fatimskiej: „Kiedy ujrzycie noc oświetloną przez nieznane światło, Wiedzcie, że to jest wielki znak, który wam Bóg daje, że ukarze świat za jego zbrodnie przez wojnę, głód i prześladowania Kościoła i Ojca Świętego. Żeby temu zapobiec, przyjdę, by żądać poświęcenia Rosji memu Niepokalanemu Sercu i ofiarowania Komunii św. w pierwsze soboty na zadośćuczynienie. Jeżeli ludzie me życzenia spełnią, Rosja nawróci się i zapanuje pokój, jeżeli nie, Rosja rozszerzy swoje błędne nauki po świecie, wywołując wojny i prześladowania Kościoła. Dobrzy będą męczeni, Ojciec Święty będzie bardzo cierpieć, wiele narodów zostanie zniszczonych, na koniec zatriumfuje moje Niepokalane Serce”.

]Interesują nas tu przede wszystkim te słowa: „Rosja rozszerzy swoje błędne nauki po świecie, wywołując wojny i prześladowania Kościoła. To rozszerzenie przez Rosję błędnej nauki po świecie opisałem krótko w rozdziale III tej książki (bardziej szczegółowo ująłem ten problem w innych swoich książkach o masonerii, przede wszystkim w książce pt. „Masoneria polska 2014”).

Pokazałem tam jak komunistyczna rosyjska machina została użyta do realizacji masońskich celów, jak po całej Europie i po USA szaleli wprost agenci sowieccy wszelkiej maści, w tym agenci wpływu, promując, bardzo skutecznie, lewicowe ideologie (zbudowane na zrębach masońskiej doktryny) i demoralizację (przejmując część środków masowego przekazu lub zyskując w nich znaczne wpływy), jak presja rosyjskiej propagandy spowodowała, że Zachód w coraz większym stopniu wdrażał różne socjalistyczne pomysły (bezpłatne szkolnictwo, bezpłatną opiekę zdrowotną i wszechstronną opiekę socjalną oraz tzw. prawa pracownicze), co powodowało w coraz większym stopniu rozleniwienie i utratę samodzielności przez ludzi Zachodu i zwiększającą się ich zależność od państwa.

Zaważmy tak przy okazji, że wykreowana na liberalnego guru Ayn Rand, której książki stały się obowiązkowa lekturą elit USA (ale iw znacznej mierze Europy), i która ponadto (oczywiście nie wprost) głosiła apoteozę masonów i tworzonego przez nich ustroju zdominowanego przez wielkie koncerny oraz prezentowała masoński plan Wielkiego Krachu, była rosyjską Żydówką (nazywała się naprawdę Alissa Rosenbaum), której rosyjski komuniści łaskawie pozwolili w 1926 roku wyemigrować do USA (poinformowała ich, że zamierza odwiedzić rodzinę w Nowym Jorku). ]ej losy i oddziaływanie opisałem szczegółowo w książce pt. „Masoneria polska 2014”.

Jan Paweł I i Fatima. „Korona Chrystusa i dni Chrystusa”

https://dakowski.pl/index.php?option=com_content&task=view&id=1109&Itemid=46

26-go sierpnia 1978 r. kardynał Luciani został papieżem i przyjął imię Jana Pawła I. Wiadomo, że Monsigniore Luciani, patriarcha Wenecji, widział się z siostrą Łucją z Fatimy. W książce „El diario secreto de Juan Pablo I” (wyd. Planeta,1990) autor, Ricardo de la Cieva y de Hoces, relacjonuje następujące fakty:

            W swym tajnym dzienniku papież napisał dn. 21 września 1978 r. , osiem dni przed swym męczeństwem: „11 lipca 1977, don Diego Lorenzi towarzyszył mi w koncelebracji w kościele karmelitów w Coimbra. Siostra ?ucja, która przebywała w tym klasztorze, chciała się ze mną zobaczyć. Zgodziłem się z pewnymi oporami. Takie sprawy wywołują u mnie pewne zaniepokojenie.

Łucja była zakonnicą, żywą i komunikatywną. Wciągnęła mnie w rozmowę na dwie długie godziny, gdy uprzednio przewidziałem parę minut, by ja pobłogosławić i sobie odejść. Te godziny minęły mi jak jedna chwila. Nie mówiła ani o Objawieniach, ani o sławnej Tajemnicy (trzeciej – md), ale o trosce, która dręczy jej duszę, spowodowanej obniżeniem wartości kapłanów oraz wiary wiernych. Potem znieruchomiała na moment w skupieniu; tak przeszło kilka chwil w milczeniu.

            Przedtem mówiła do mnie z oczami spuszczonymi, gdy teraz przez parę sekund zwróciła na mnie wzrok: „Co do Was, Monsigniore, powiedziała słowami, które ewidentnie nie były jej – korona Chrystusa i dni Chrystusa.”

Zamilkła, i ja milczałem bardzo wzruszony. Od tego czasu nie przestaję myśleć o tym każdej nocy. „Korona Chrystusa” – coś mówi w mym wnętrzu – jest być może tym, co nazywam „opresją”; „dni Chrystusa” – czy to będą me dni, tygodnie, czy lata… nie wiem. Dziś jest 25-ty dzień mego pontyfikatu. Nie wiem!”

Tygodnik „Genta Veneta” z 23 lipca 1977 oraz Biuletyn CRC (Contre Revolution Catholique au XXI siecle), nr 325, wrzesień 1996, w którym opublikowano artykuł o spotkaniu kardynała Luciani z siostrą Łucją, nic nie wspomina o poufności tej sprawy. W każdym razie, jeśli wierzyć Ricardo de la Cieva y de Hoces, w tym spotkaniu Siostra ?ucja przewidziała dla kardynała Luciani „koronę Chrystusa”, to jest koronę męczeńską, a „dni Chrystusa” to były te 33 dni jego krótkiego pontyfikatu.

Korona Chrystusa i dni Chrystusa – to zdanie nie przestało nawiedzać myśli Monsigniore Luciani, szczególnie po 26 sierpnia 1978 r., gdy został wybrany Papieżem. Zwierzył się wtedy przyjacielowi teologowi don Germano Pattaro: „To, co powiedziała mi siostra Łucja w lipcu 1977 r. , ciąży mi na sercu. Ta myśl była zbyt uciążliwa, zbyt sprzeczna z całą mą istotą. To było nie do wiary, a jednak przewidywanie siostry Łucji się sprawdziło. Jestem papieżem. Jeśli będę żył, powrócę do Fatimy, by poświęcić świat, a szczególnie ludy Rosji,  Świętej Dziewicy według wskazań , które Ona dała siostrze Łucji”.

            Jego bardzo krótki pontyfikat trzydziestu trzech dni nie pozwolił mu na ujawnienie światu autentycznego ostatniego przesłania Matki Bożej Fatimskiej, ale pewne zwierzenia ludzi dobrze umiejscowionych pozwalają nam myśleć, że miał ten zamiar. Czy chciał on ponadto wygonić prałatów – masonów z Watykanu? Wszystko odnowić w Chrystusie? Nie wiemy tego na pewno, lecz jak się wydaje, dla uniknięcia tego został zamordowany przez otrucie.

Tłumaczenie z miesięcznika „Lumière, Amour et Verité”, numero speciale 2007 (90o Anniversaire des Apparitions).

Dwie części Trzeciej Tajemnicy Fatimskiej

https://dakowski.pl//index.php?option=com_content&task=view&id=7783&Itemid=46

The Devil’s Final Battle
o. Paul Kramer i Stowarzyszenie Misjonarzy (2002)
http://www.devilsfinalbattle.com/content2.htm
Tłumaczenie Ola Gordon

ROZDZIAŁ 4 – TRZECIA TAJEMNICA

Dokładnie tak jak przepowiedziała Panna Najświętsza, II wojna światowa wybuchła za panowania Piusa XI. Do roku 1943 Józef Stalin nabrał już wprawy w likwidowaniu katolików i eksporcie światowego komunizmu z sowieckiej Rosji. W czerwcu tego roku, s. Łucja, mając 36 lat, zachorowała na zapalenie opłucnej. To bardzo zaalarmowało b-ap da Silva z Leiria -Fatima i kanonika Galamba, jego bliskiego przyjaciela i doradcę. Obaj obawiali się, że s. Łucja mogłaby umrzeć nie spisując Trzeciej Tajemnicy.

Tak przerażająca, że nie była w stanie jej zapisać

We wrześniu 1943 roku bp da Silva zasugerował jej by zapisała Tajemnicę, lecz odmówiła, gdyż nie chciała wziąć odpowiedzialności za taką inicjatywę z własnej woli. S. Łucja była bardzo zaniepokojona tym, że bez formalnego nakazu od jej biskupa, nie miała jeszcze pozwolenia od naszego Pana, żeby ujawnić Trzecią Tajemnicę. Powiedziała, że zrobi to jeśli dostanie nakaz od bp da Silva.

W połowie października 1943 roku, w czasie jej wizyty w klasztorze w Tuy, Hiszpania (około 250 mil od Fatimy i blisko granicy z Portugalią), bp da Silva wydał formalny nakaz spisania Tajemnicy s. Łucji . Wtedy s. Łucja spróbowała wykonać nakaz biskupa, ale nie była w stanie tego zrobić przez kolejne dwa i pół miesiąca.

Matka Boża nakazuje s. Łucji ujawnienie Tajemnicy
W końcu 2 stycznia 1944 roku Matka Boża pokazała się Łucji ponownie, żeby ją wzmocnić i potwierdzić, że faktycznie wolą Boga jest, by ujawniła ostatnią część Tajemnicy. Dopiero wtedy s. Łucja była w stanie pokonać lęk i spisać Trzecią Tajemnicę Fatimską [1]. Ale mimo to, nie wcześniej niż 9 stycznia 1944 roku s. Łucja napisała następującą wiadomość do biskupa da Silva, informując go o tym, że Tajemnica w końcu została spisana:

Napisałam to o co mnie prosiłeś; Bóg chciał mnie trochę wypróbować, ale w końcu taka była faktycznie Jego wola: (tekst) jest w zaklejonej kopercie, a [zaklejona koperta] jest w dziennikach. . .” [2]

Pojedyncza kartka papieru

W ten sposób stało się natychmiast oczywiste, że Tajemnica składała się z dwóch dokumentów: jeden w zaklejonej kopercie, a drugi w dziennikach s. Łucji. (Z jakiego innego powodu miałaby przekazać dziennik, jak również zaklejoną kopertę?) Teraz skupimy się na tym, co było zaklejone w kopercie.

Łucja była nadal tak ogarnięta lękiem z powodu treści Tajemnicy, że chciała przekazać ją w zaklejonej kopercie (razem z dziennikiem) i tylko biskupowi, żeby ten dostarczył ją bp da Silva. 17 czerwca 1943 roku s. Łucja opuściła Tuy, przekroczyła rzekę Minho i przybyła do Asilo Fonseca, gdzie abp-owi Manuelowi Maria Ferreira da Silva (arybiskup Gurza) przekazała dziennik, w który włożyła kopertę zawierającą Tajemnicę.

Tego samego dnia abp da Silva dostarczył Tajemnicę bp-owi José Alves Correia da Silva (biskup Leiria) w jego wiejskim domu niedaleko Braga. Następnie biskup Leiria zabrał Tajemnicę do Pałacu Biskupiego w Leiria. Te szczegóły będą bardzo ważne ze względu na to, co przedstawiono w watykańskim komentarzu na temat Trzeciej Tajemnicy, ostatecznie opublikowanym 26 czerwca 2000 roku.

Od początku jednomyślnym świadectwem było, że Trzecia Tajemnica napisana jest w formie listu na jednej kartce papieru. Ojciec Joaquin Alonso (oficjalny archiwista dokumentów nt objawień fatimskich) mówi, że obydwoje, s. Łucja i kard. Ottaviani oświadczyli, że Tajemnica była spisana na pojedynczej kartce papieru.

Łucja mówi, że spisała ją na kartce papieru. Kard. Ottaviani, który ją przeczytał, mówi to samo: “Napisała to na kartce papieru. . .” [3]

Kard. Ottaviani, jako prefekt Kongregacji ds. Doktryny Kościoła i Wiary w roku 1967, powiedział, że przeczytał Trzecią Tajemnicę i że napisana była na pojedynczej kartce papieru. Zeznał to 11 lutego 1967 roku, na konferencji prasowej podczas spotkania Papieskiej Akademii Maryjnej w Rzymie.

Kard. Ottaviani stwierdził:

I wtedy co ona [Łucja] zrobiła by spełnić wolę Panny Najświętszej? Napisała na kartce papieru, po portugalsku, to o co poprosiła ją Święta Dziewica. . .” [4]

Kard. Ottaviani jest świadkiem tego faktu. Na tej samej konferencji prasowej oświadcza:

Ja, który miałem łaskę i dar przeczytania tekstu Tajemnicy – chociaż również uznaję zachowanie tajemnicy, ponieważ jestem zobowiązany do zachowania Tajemnicy. . .” [5]

Mamy także zeznanie bp Venciano, który wtedy był biskupem pomocniczym Leiria-Fatima, że w połowie marca 1957 roku dostał nakaz od bp da Silva przyniesienia kopii wszystkich pism s. Łucji – łącznie z oryginałem Trzeciej Tajemnicy – do nuncjusza apostolskiego w Lizbonie w celu przeniesienia ich do Rzymu. Przed przyniesieniem pism Łucji nuncjuszowi, bp Venencio spojrzał na kopertę zawierającą Trzecią Tajemnicę trzymając ją pod światło i zobaczył, że Tajemnica była “napisana na małej kartce papieru” [6]. Ojciec Michel najpierw określa charakter tego świadectwa:

Ale dzięki ujawnieniom biskupa Venencio, ówczesnego biskupa pomocniczego Leiria i blisko związanego z tymi wydarzeniami, teraz mamy wiele wiarygodnych faktów, których postaramy się nie zaniedbywać. Sam otrzymałem je z ust biskupa Venencio 13 lutego 1984 roku w Fatimie. Były biskup Fatimy powtórzył mi, niemal słowo w słowo, to co już powiedział wcześniej o. Caillon, który zdał bardzo szczegółową relację o tym na swoich konferencjach [7].

Poniżej świadectwo biskupa Venancio, według ojca Michela:

Bp Venancio zrelacjonował, że kiedy był sam, wziął wielką kopertę z Tajemnicą i próbował przez nią zobaczyć jej zawartość. W dużej kopercie biskupa zauważył mniejszą kopertę, tę od Łucji, i wewnątrz tej koperty ‘zwykłą kartkę papieru’ z marginesami po obu stronach szerokości 3 /4 centymetra. Zadał sobie trud zapamiętania wymiarów wszystkiego. A zatem finałowa treść Tajemnicy Fatimskiej napisana była na małej kartce papieru [8].

To świadectwo dalej mówi, że ta pojedyncza kartka papieru składała się z około 20-25 linijek tekstu. W tym punkcie świadectwa s. Łucji, kard. Ottaviani, bpa Venencio, o. Alonso, o. Michela i o. François, wszystkie się zgadzają:

. . . jesteśmy tylko tak pewni, że 20 lub 25 linijek trzeciej Tajemnicy. . . [9]

Ostateczna Tajemnica Fatimska, napisana na małej kartce papieru, zatem nie jest bardzo długa. Prawdopodobnie 20 do 25 linijek. . .[10]

Bp Venancio spojrzał na kopertę [zawierającą Trzecią Tajemnicę] trzymając ją pod światło. Wewnątrz zobaczył małą kartkę którą dokładnie zmierzył. A zatem wiemy, że Trzecia Tajemnica nie jest bardzo długa, prawdopodobnie 20 do 25 linijek. . .” [11]

Napisana w formie listu

Równie jasne jest to, że Trzecia Tajemnica była napisana w formie listu do bpa da Silva. Sama s. Łucja mówi, że Trzecia Tajemnica napisana była jako list. O tym mamy spisane świadectwo o. Jongena, który 3-4 lutego 1946 roku przesłuchiwał s. Łucję w następujący sposób:

‘Już ujawniłaś dwie części Tajemnicy. Kiedy będzie czas na trzecią część?” Już przekazałam trzecią część w liście do biskupa Leira’ odpowiedziała [12].

Następnie mamy stanowcze słowa kanonika Galamba:

Kiedy biskup odmówił otwarcia listu, Łucja wymogła na nim obietnicę, że zostanie on na pewno otwarty i przeczytany światu albo po jej śmierci, albo w roku 1960, zależnie od tego co nastąpi wcześniej [13].

Do ujawnienia światu w roku 1960

Dlaczego rok 1960? Kard. Ottaviani zapytał ją dlaczego nie można otworzyć go przed 1960. Powiedziała mu “ponieważ wtedy będzie wydawał się bardziej zrozumiały (mais claro)”.

S. Łucja wymogła na biskupie Leiria -Fatimy obietnicę, że Tajemnica zostanie odczytana światu po jej śmierci, ale nie wcześniej niż w roku 1960, “ponieważ tak życzy sobie Matka Boża” [14]. I od kanonika Barthasa:

Ponadto, to [Trzecia Tajemnica] wkrótce będzie znane, bo s. Łucja potwierdza, że wolą Matki Bożej jest, że można ją opublikować na początku 1960 roku”.

To świadectwo wprowadza trzeci istotny fakt dotyczący Tajemnicy: że ma być ujawniony w roku 1960. Faktycznie, w lutym 1960 roku patriarcha Lizbony deklaruje:

Bp da Silva włożył (kopertę zaklejoną przez Łucję) do innej koperty, na której napisał, że list ma być otwarty przez niego, bpa José Correia da Silva, jeśli będzie żył, a jeśli nie, przez kardynała patriarchę Lizbony w roku 1960 [15].

Ojciec Alonso mówi:

Inni biskupi również mówili – i z autorytetem – o roku 1960 jako dacie wskazanej dla otwarcia słynnego listu. A zatem, kiedy ówczesny tytularny biskup Taiva i biskup pomocniczy Lizbony zapytał Łucję kiedy miała być otworzona Tajemnica, zawsze otrzymywał taką sama odpowiedź: w roku 1960 [16].

I w roku 1959 biskup Venancio, nowy biskup Leiria oświadczył:

Uważam, że list nie zostanie otwarty przed 1960. S. Łucja poprosiła, że nie powinien być otwarty przed jej śmiercią, ani przed rokiem 1960. Teraz mamy 1959 i s. Łucja jest w dobrym zdrowiu [17].

W końcu mamy informację z Watykanu z 8 lutego 1960 (wydaną w komunikacie przez portugalską agencję informacyjną ANI), odnośnie decyzji ukrycia Tajemnicy – dokument do którego wrócimy w Rozdziale 6. Informacja Watykanu mówi:

. . . jest najbardziej prawdopodobne, że nigdy nie zostanie otwarty list, w którym s. Łucja spisała słowa przekazane przez Matkę Bożą jako tajemnicę trojgu pastuszkom z Cova da Iria [18].

Do tej pory wszystkie dowody pokazują, co następuje: tajemnica spisana w formie listu na pojedynczej kartce papieru, składająca się z 20-25 linijek rękopisu, z 3 /4 cm marginesami po obu stronach; tajemnica ma być ujawniona nie później niż w roku 1960, a w tym roku szczególnie, ponieważ wtedy “będzie dużo bardziej zrozumiała (mais claro)”.

To ten dokument biskup Venancio przekazał nuncjuszowi papieskiemu, który następnie przekazał go do Świętego Oficjum (teraz znanego jako Kongregacja ds. Doktryny Wiary) w 1957 roku:

Przybywając do Watykanu 16 kwietnia 1957 roku, Tajemnica zapewne została umieszczona przez papieża Piusa XII w jego biurku, w małym drewnianym pudełku, z napisem Secretum Sancti Officii (Tajemnica Świętego Oficjum) [19].

Warto zauważyć, że papież był szefem Świętego Oficjum, zanim Paweł VI zreorganizował Watykan w 1967 roku. Dlatego właściwe papież zatrzymał Trzecią Tajemnicę u siebie w pudełku z napisem “Tajemnica Świętego Oficjum”. Ponieważ papież był szefem Świętego Oficjum, pudełko to stanowiło część archiwum Świętego Oficjum. Zapamiętajmy te kluczowe fakty do późniejszego ich rozważenia.

Przepowiednia apostazji w Kościele

Co z treścią Tajemnicy? Wracamy teraz do wymownego wyrażenia “W Portugalii zawsze zostanie zachowany dogmat wiary itd.”, które, jak napisaliśmy w poprzednim rozdziale, pokazuje się na końcu integralnego tekstu pierwszych dwu części Wielkiej Tajemnicy w Czwartym Dzienniku Łucji.

W tym miejscu musimy rozważyć istotne świadectwo o. Josepha Schweigla, któremu papież Pius XII powierzył tajną misję przesłuchania s. Łucji w kwestii Trzeciej Tajemnicy. Zrobił to 2 września 1952 roku w Klasztorze Karmelickim w Coimbra. Po powrocie do Rzymu, o. Schweigl udał się do swojej rezydencji w Russicum i następnego dnia powiedział koledze:

Nie mogę nic ujawnić z tego co się dowiedziałem w Fatimie na temat Trzeciej Tajemnicy, ale mogę powiedzieć, że składa się z dwóch części: jedna dotyczy papieża; druga logicznie (choć nie mogę nic powiedzieć) musi być kontynuacją słów: “W Portugalii zawsze zostanie zachowany dogmat wiary itd.” [20]

W ten sposób mamy potwierdzenie wniosku, że jedna część Tajemnicy faktycznie jest kontynuacją wyrażenia, którego zakończenia Watykan jeszcze nie ujawnił: “W Portugalii zawsze zostanie zachowany dogmat wiary itd.”

To zakończenie potwierdza wielu innych świadków, łącznie z tym poniżej:

Ojciec Fuentes

26 grudnia 1957 roku o. Fuentes przeprowadził wywiad z s. Łucją. Opublikowano go z imprimatur arcybiskupa Sancheza z Veracruz, Meksyk. Wtedy s. Łucja powiedziała o. Fuentesowi między innymi:

Ojcze, Panna Najświętsza jest bardzo smutna, bo nikt nie zwrócił uwagi na Jej przekaz, ani nikt dobry, ani zły. Dobrzy nadal żyją na swój sposób, nie przywiązując żadnego znaczenia do Jej przekazu. Źli, nie dostrzegając spadającej na nich kary Boga, nadal prowadzą grzeszne życie, nawet nie myśląc o tym przekazie. Ale wierz mi, ojcze, Bóg ukarze świat i to w straszny sposób. Kara z nieba jest nieuchronna.

Ojcze, ile zostało czasu do roku 1960? Będzie to bardzo przykre dla każdego, ani jeden człowiek nie będzie się cieszył, jeśli wcześniej świat nie będzie się modlił i nie odprawi pokuty. Nie mogę ujawnić żadnych innych szczegółów, gdyż nadal jest to tajemnica. . .
To jest Trzecia część Orędzia Matki Bożej, która pozostanie tajemnicą do roku 1960.
Powiedz im, ojcze, że wiele razy, Matka Najświętsza mówiła moim kuzynom Franciszkowi i Hiacyncie, a także mnie, że wiele narodów zniknie z powierzchni ziemi. Powiedziała, że Rosja stanie się narzędziem kary wybranym przez niebo, żeby ukarać świat, jeśli wcześniej nie zdobędziemy nawrócenia dla tego nieszczęsnego narodu.

Ojcze, szatan ma ochotę zaangażować się w decydującą bitwę z Panną Najświętszą. I on wie co najbardziej ubliża Bogu, i co w krótkim czasie przysporzy mu największej liczby dusz. Dlatego szatan robi wszystko by zdobyć poświęcone Bogu dusze, bo w ten sposób odniesie sukces, poprzez opuszczenie dusz przez ich przywódców, żeby łatwiej było mu je zdobyć.

Tym co trapi Niepokalane Serce Maryi i Serce Jezusa to odchodzenie religijnych i konsekrowanych dusz. Szatan wie o tym, że religijni i księża, którzy odchodzą z pięknego powołania, wciągają wiele dusz do piekła. . . Szatan chce przejąć konsekrowane dusze. Próbuje korumpować je żeby uśpić dusze świeckich i przez to doprowadzić je do ostatecznej zatwardziałości [21].

Ojciec Alonso

Przed śmiercią w roku 1981, o. Joaquin Alonso, który przez 16 lat był oficjalnym archiwistą Fatimy, zeznał co następuje:

Dlatego jest całkowicie prawdopodobne, że tekst w sposób konkretny odnosi się do kryzysu wiary w Kościele i do zaniedbywania przez samych pasterzy [i] walk wewnętrznych we wnętrzu Kościoła i niebezpiecznego pastoralnego zaniedbywania przez wyższą hierarchię [22].

W okresie poprzedzającym wielki triumf Niepokalanego Serca Maryi, wydarzą się straszne rzeczy. To one stanowią treść trzeciej części Tajemnicy. Co to za rzeczy? Jeśli ‘w Portugalii dogmat wiary zawsze zostanie zachowany,’. . . to z tego można wywnioskować, że w innych częściach Kościoła dogmaty te mają być ukrywane albo nawet w ogóle zgubione [23].

Czy nieopublikowany tekst mówi o konkretnych sytuacjach? Bardzo możliwe, że mówi nie tylko o prawdziwym kryzysie wiary w Kościele w tym przejściowym okresie, ale tak jak na przykład tajemnica La Salette, jest więcej odniesień do wewnętrznych walk katolików, czy odchodzeniu księży i osób religijnych. Być może to odnosi się do słabości wyższej hierarchii Kościoła. W tym przypadku nic z tego nie jest dziwne w porównaniu z innymi przekazami jakie miała w tej sprawie s. Łucja [24].

Kardynał Ratzinger

11 listopada 1984 roku, kard. Ratzinger, szef Kongregacji Doktryny Wiary, udzielił wywiadu czasopismu Jesus, wydawanemu przez Siostry Paulinki [Pauline Sisters]. Wywiad zatytułowany jest “Here is Why the Faith is in Crisis” [Oto dlaczego ma miejsce kryzys wiary], i został opublikowany z wyraźnym pozwoleniem kardynała. Kardynał przyznaje w nim, że kryzys wiary wpływa na Kościół na całym świecie. W tym kontekście ujawnia, że przeczytał Trzecią Tajemnicę, i że Tajemnica mówi o “niebezpieczeństwie zagrażającym wierze i życiu chrześcijanina, a tym samym (życiu) świata”.

W ten sposób kardynał potwierdza tezę o. Fuentesa, że Tajemnica dotyczy powszechnej apostazji w Kościele. Kardynał mówi w tym samym wywiadzie, że Tajemnica również odnosi się do “znaczenia Novissimi [czasy ostateczne / ostatnie rzeczy]“, oraz że “Jeśli to nie jest publikowane, przynajmniej teraz, to w celu uniknięcia pomylenia proroctwa religijnego z sensacjonalizmem. . .” Dalej kardynał ujawnia, że “sprawy zawarte w ‘Trzeciej Tajemnicy’ zgadzają się z tym co ogłoszono w Piśmie Świętym i wielokrotnie mówiono w wielu objawieniach maryjnych, a przede wszystkim w Fatimie. . .” [25]

Biskup Amaral

Z kard. Ratzingerem zupełnie zgadza się bp Amaral – trzeci biskup z Fatimy. W przemówieniu wygłoszonym w Wiedniu, Austria, 10 września 1984 roku, powiedział co następuje:

Jej treść odnosi się tylko do naszej wiary. Utożsamianie [Trzeciej] Tajemnicy z katastroficznymi zapowiedziami czy holokaustem nuklearnym, to zniekształcanie znaczenia Orędzia. Utrata wiary na kontynencie jest gorsza niż unicestwienie narodu; i prawdą jest, że w Europie wiara ciągle zanika [26].

Kardynał Oddi

17 marca 1990 roku kard. Oddi przedstawił następujące świadectwo włoskiemu dziennkarzowi Lucio Brunelli z czasopisma Il Sabato:

To [Trzecia Tajemnica] nie ma nic wspólnego z Gorbaczowem. Panna Najświętsza ostrzegała nas przed apostazją w Kościele.

Kardynał Ciappi

Do tych świadków należy dodać świadectwo kard. Mario Luigi Ciappi, który był nikim innym jak osobistym teologiem papieża Jana Pawła II. W osobistej korespondencji z prof. Baumgartnerem z Salzburga, kard. Ciappi ujawnił:

W Trzeciej Tajemnicy jest przepowiedziane, między innymi, że wielka apostazja w Kościele rozpocznie się od samej góry [27].

Wszystkie te świadectwa są zgodne z powtarzanymi wypowiedziami samej s. Łucji – nie tylko do o. Fuentesa, co wykazaliśmy powyżej, ale do wielu innych wiarygodnych świadków.

Chociaż zobowiązana do zachowania tajemnicy w kwestii dokładnej treści Trzeciej Tajemnicy, jej wypowiedzi do wiarygodnych świadków są pełne odniesień do duchownych “ogłupianych fałszywą doktryną”; do “diabiolicznej dezorientacji” dotykającej “tak wielu osób zajmujących odpowiedzialne stanowiska” w Kościele; do “księży i dusz konsekrowanych”, które “są tak oszukiwane i sprowadzane na manowce”, ponieważ szatanowi udało się przemycić zło pod przykrywką dobra. . . prowadząc do błędu i oszukiwania dusz przez osoby mające dużą odpowiedzialność ze względu na zajmowane przez nie stanowiska. . . One są ślepcami prowadzącymi innych ślepców”  itd. [28]

Pius XII potwierdza przepowiednię apostazji w Tajemnicy

Ale być może najbardziej niezwykłe świadectwo ze wszystkich w tej kwestii, chociaż o pośrednim znaczeniu, należy do kard. Eugenio Pacelli, zanim został papieżem Piusem XII i kiedy nadal był watykańskim sekretarzem stanu w czasie panowania papieża Piusa XI.

Wypowiadając się nawet zanim s. Łucja spisała Trzecią Tajemnicę, przyszły Pius XII wypowiedział zdumiewające proroctwo o nadchodzącym przewrocie w Kościele:

Niepokoją mnie przekazy Matki Bożej do Łucji z Fatimy. Ta uporczywość Maryi [mówiącej] o niebezpieczeństwach zagrażających Kościołowi jest boskim ostrzeżeniem przed samobójstwem zmiany w jego wierze, liturgii, teologii i duszy. . . Wokół mnie słyszę innowatorów chcących rozebrać Świętą Kaplicę, zniszczyć uniwersalny płomień Kościoła, odrzucić jego ornamenty i uczynić go winnym za jego przeszłość historyczną.

Biograf Piusa XII, kard. Roche, napisał, że w tym momencie rozmowy, jak mówi książę Galeazzi, “spojrzenie papieża, widziane przez szkła jego okularów, stało się nadnaturalne, i z tego wysokiego i szczupłego ciała emanowała nieodparta siła mistyczna”. I wtedy Pius XII powiedział (w odpowiedzi na sprzeciw ze strony kardynała z kurii):

Nadejdzie dzień kiedy cywilizowany świat wyprze się swojego Boga, kiedy Kościół zwątpi tak jak zwątpił Piotr. Kościół będzie kuszony by uwierzył, że człowiek stał się Bogiem. W naszych kościołach, chrześcijanie na próżno będą szukać czerwonego światełka gdzie oczekuje na nich Bóg. Tak jak Maria Magdalena, płacząc przed pustym grobem, będą pytać “Dokąd Go zabrali?” [29] [I dokładnie tak się stało – przeważnie na próżno szukamy w bóżnicach, zwanych szyderczo kościołami, czerwonego światełka… choć jeszcze widać je tu i ówdzie, zepchnięte gdzieś na bok – admin]

Dosyć niezwykłe jest to, żeby przyszły papież nawiązywał tą pozornie nadprzyrodzoną intuicją nadchodzącego zniszczenia Kościoła szczególnie do “przekazów Matki Bożej dla s. Łucji” i “tej uporczywości Maryi w kwestii niebezpieczeństw zagrażających Kościołowi”. Przepowiednia byłaby całkowicie niepotrzebna gdyby opierała się na pierwszych dwu częściach Wielkiej Tajemnicy, które nie wspominają o takich rzeczach jak “samobójstwo zmiany wiary, liturgii, teologii i duszy Kościoła” czy “innowatorach chcących rozebrać Świętą Kaplicę, zniszczyć uniwersalny płomień Kościoła, odrzucić jego ornamenty i uczynić go winnym za jego przeszłość historyczną”. W pierwszych dwu częściach nie ma też żadnej wskazówki o tym, że “w naszych kościołach chrześcijanie na próżno będą szukać czerwonego światełka, gdzie oczekuje na nich Bóg”.

Skąd przyszły papież Pius XII mógłby wiedzieć te rzeczy? Jeśli nie z nadprzyrodzonej intuicji, to z bezpośredniej wiedzy, że pewna nieujawniona część “przekazów Najświętszej Panny dla s. Łucji z Fatimy” ujawniała te przyszłe wydarzenia w Kościele.

Mówiąc krótko, każde świadectwo odnoszące się do treści Trzeciej Tajemnicy, od roku 1944 do co najmniej 1984 (daty wywiadu Ratzingera), potwierdza to, że wskazuje ona na katastroficzną utratę wiary i dyscypliny w Kościele, reprezentując przełom dla sił zjednoczonych od dawna przeciwko niemu – “innowatorów”, których przyszły papież Pius XII słyszał “wokół siebie”, wołających o rozbiór Świętej Kaplicy i zmiany w katolickiej liturgii i teologii.

Papież Pius XII ujawnił, że w Orędziu Fatimskim Matka Boża ostrzegła Kościół przed “samobójstwem zmiany wiary, liturgii, teologii i duszy Kościoła”. Wyjaśniamy to w dalszej części książki.

Jak wykażemy później, ten przełom rozpoczął się w roku 1960, dokładnie w roku, kiedy (jak nalegała s. Łucja) powinna zostać ujawniona trzecia część Tajemnicy. Ale zanim powrócimy do tego proroczego roku, kiedy miała początek wielka zbrodnia o której mówimy, należy najpierw omówić motyw poprzedzający tę zbrodnię. Podejmiemy się to zrobić.

________________________________________
Przypisy

1. “Cała prawda o Fatimie – t.III: Trzecia Tajemnica” (ang. przekład, Immaculate Heart Publications, Buffalo, NJ, 1990) s. 47.
2. Ibid.
3. o. Joaquin Alonso, “La Verdad sobre el Secreto de Fatima” [Prawda o Tajemnicy Fatimskiej], (Centro Mariano, Madryt, Hiszpania, 1976) s. 60. Zob. także o. Michel, “Cała prawda o Fatimie – t. III, s. 651.
4. “Cała prawda o Fatimie” – t.III, s. 725.
5. Ibid., s. 727.
6. o. François de Marie des Anges, “Fatima: Tragedy and Triumph” [Fatima: tragedia i triumf], (Immaculate Heart Publications, Buffalo, Nowy Jork, USA, 1994) s. 45.
7. “Cała prawda o Fatimie” – t. III, s. 480.
8. Ibid ., s. 481.
9. Ibid., s. 626.
10. “Fatima: tragedia i triumf”, s. 45.
11. Brat Michael ze Świetej Trójcy, “The Secret of Fatima … Revealed” [Tajemnica fatimska. . . ujawniona], (Immaculate Heart Publications, Buffalo, Nowy Jork, USA.) s. 7.
12. “Revue Mediatrice et Reine”, październik 1946, s. 110-112. Zob. także “Cała prawda o Fatimie” –t. III, s. 470.
13. o. Alonso, “Prawda o Tajemnicy Fatimskiej”, s. 46-47. Zob. także “Cała prawda o Fatimei” – t. III, s. 470.
14. Barthas, “Fatima, merveille du XXe siècle” [Fatima, cud XX wieku], s. 83. Fatima-editions, 1952. Należy zauważyć, że kanonik Barthas opublikował te relację po zdobyciu przywileju spotkania znowu z s. Łucją, 15 października 1950 roku, w towarzystwie kard. Bryanta, OMMI, wikariusza apostolskiego Athabasca-Mackenzie. Zob. “Cała prawda o Fatimie” – t. III, s. 472.
15. Novidades, 24.02.1960, cyt. przez La Documentation Catholique, 19.06.1960, kol. 751. Zob. także “Cała prawda o Fatimie” – t. III, s. 475.
16. o. Alonso, “Prawda o Tajemnicy Fatimskiej”, s. 46. Zob. także “Cała prawda o Fatimie” – t. III, s. 475.
17. Ibid., s. 45. Zob. także “Cała prawda o Fatiimie” – t. III, s. 478
18. “Cała prawda o Fatimie” – t. III, s. 578-579.
19. “Fatima, tragedia i triumf”, s. 45.
20. “Cała prawda o Fatimie” – t. III, s. 710.
21. Angielski przekład wywiadu s. Łucji z o. Fuentesem z książki o. Michela “Cała prawda o Fatimie” – t.III, s. 503-508. O. Michel wyjaśnia, że tekst pochodzi z książki badacza Fatimy o. Joaquina Alonso “Prawda o Tajemnicy Fatimskiej” (s. 103-106). Ten wywiad o. Fuentesa z s. Łucją opublikowano z imprimatur abpa Sancheza z Veracruz, Meksyk.
22. “Cała prawda o Fatimie” – t. III, s. 704.
23. Ibid., s. 687.
24. Ibid., s. 705-706.
25. o. Michel ze Świętej Trójcy, “Cała prawda o Fatimie” – t. III, s. 822-823. Zob. także czasopismo Jesus, 11.11.1984, s. 79. Zob. także The Fatima Crusader, Nr 37, lato 1991, s. 7.
26. Fatima, tragedia i triumf, s. 243-244. Zob. także o. Michel ze Świętej Trójcy, Cała prawda o Fatimie – t. III, s. 676.
27. Zob. o. Gerard Mura, The Third Secret of Fatima: Has It Been Completely Revealed? [Trzecia Tajemnica Fatimska: czy ujawnono ją w całosci?], czasopismo Catholic, (Transalpine Redemptorists, Orkady, Szkocja, W Brytania), marzec 2002.
28. Te cytaty pochodzą z różnych listów s. Łucji napisanych na początku lat 1970 do dwojga swoich bratanków-księży, i innych znanych jej osób religijnych. Zob. Cała prawda o Fatimei – t. III, s. 754-758.
29. Roche, Pie XII Devant L’Histoire, . 52-53.

Trzecia Tajemnica ujawniona w całości ?

Trzecia Tajemnica ujawniona w całości ? – O. Paul Kramer

The Devil’s Final Battle        Ostatnia bitwa Szatana


O. Paul Kramer i Stowarzyszenie Misjonarzy (2002)
http://www.devilsfinalbattle.com/content2.htm
Tłumaczenie Ola Gordon

ROZDZIAŁ  13

Trzecia Tajemnica ujawniona w całości

Kard. Oddi uważa, że Trzecia Tajemnica Fatimska “ostrzegała przed apostazją w Kościele”. Kard. Ciappi uważa, że w Trzeciej Tajemnicy “Jest przepowiednia, między innymi, że wielka apostazja w Kościele rozpocznie się od góry”. Inaczej mówiąc, apostazja będzie szerzona z Watykanu do innych części Kościoła.

Papież Jan Paweł II uważa, iż przekaz fatimski ostrzega przed osłabieniem wiary katolickiej od środka Kościoła, oraz nas byśmy mieli się na baczności przed odstępczymi “gwiazdami na niebie” (Ap 12:4) w naszych czasach. Jan Paweł II ostrzega nas także przed apostazją we współczesnym Kościele.

Bp Joao Venancio, drugi biskup Leiria-Fatima jest świadkiem tego, że tekst Trzeciej Tajemnicy mieści się na jednej kartce papieru z marginesami ¾ cm po obu stronach i około 25 linijkami tekstu. Jest to oczywiście nie to co ujawnili kard. Ratzinger i abp Bertone 26 czerwca 2000 roku, gdyż ich tekst liczył 62 linijki na 4 kartkach papieru bez marginesów.

 Jeśli, co wydaje się w tym przypadku – i jak twierdzą miliony odpowiedzialnych katolików – jest więcej w Trzeciej Tajemnicy niż niejasna wizja “biskupa w bieli”, bez żadnego wyjaśnienia Matki Bożej Fatimskiej jak należy ją interpretować, to gdzie mogła być brakująca część Tajemnicy? Już zaproponowaliśmy odpowiedź. W tym rozdziale przedstawimy ją bardziej szczegółowo.

 Każdy świadek się zgadza

Świadectwo każdego świadka, który wypowiadał się o tej sprawie wskazuje na tylko jeden wniosek: brakująca część Trzeciej Tajemnicy Fatimskiej przepowiada katastrofalną utratę wiary i dyscypliny w ludzkich elementach Kościoła – czyli w skrócie, wielką apostazję. Przypomnijmy ich zeznania, przedstawione w Rozdz. 4:

 Papież Pius XII

Niepokoją mnie przekazy Najświętszej Dziewicy do Łucji z Fatimy. Ta uporczywość Maryi o niebezpieczeństwach zagrażających Kościołowi jest boskim ostrzeżeniem przeciwko samobójstwu zmiany wiary, jego liturgii, jego teologii i jego duszy. . .

 Ojciec Joseph Schweigl

Nie mogę ujawnić nic, co wiem o Trzeciej Tajemnicy Fatimskiej, ale mogę powiedzieć, że składa się z dwóch części: jedna dotyczy papieża; druga logicznie, (chociaż nie mogę nic powiedzieć) musi być kontynuacją słów: ‘W Portugalii dogmat wiary zawsze zostanie zachowany’.

 Ojciec Fuentes

26 czerwca 1957 roku, z imprimatur i za zgodą biskupa Fatimy, o. Fuentes opublikował następujące rewelacje s. Łucji dotyczące Trzeciej Tajemnicy:

Ojcze, Matka Boża jest bardzo smutna, gdyż nikt nie zwrócił uwagi na Jej przekaz, ani dobry, ani zły. Dobrzy podążają swoją drogą, ale nie nadają żadnego znaczenia Jej przekazowi. Źli, nie widząc spadającej na nich kary Bożej, nadal prowadzą grzeszne życie, nie dbając nawet o ten przekaz. Ale wierz mi, ojcze, Bóg ześle karę na świat, i to straszną. Kara niebios jest nieunikniona.

Ojcze, ile czasu zostało do 1960 roku? Będzie bardzo przykre dla każdego, nikt nie będzie się cieszył, jeśli wcześniej świat nie będzie się modlił i pokutował. Nie mogę przekazać żadnych innych szczegółów, bo to jest jeszcze tajemnicą. . .

I to jest trzecia część Orędzia Matki Bożej, która pozostanie tajemnicą do 1960 roku.

Ojcze, powiedz im, że Matka Boża wiele razy mówiła moim kuzynom, Franciszkowi i Hiacyncie, jak również mnie, że wiele narodów zniknie z powierzchni ziemi. Powiedziała, że Rosja będzie narzędziem kary wybranej przez niebiosa żeby ukarać świat, jeśli wcześniej nie uzyskamy nawrócenia tego nieszczęsnego narodu.

Ojcze, szatan ma ochotę zaangażować się w decydującą bitwę z Najświętszą Dziewicą. A szatan wie, co najbardziej ubliża Bogu i co w krótkim czasie przysporzy mu największej liczby dusz. Dlatego szatan robi wszystko żeby opętać dusze poświęcone Bogu, bo w ten sposób uda mu się pozostawić dusze wiernych opuszczone przez ich przywódców, w ten sposób łatwiej będzie je przejąć.

To, co trapi Niepokalane Serce Maryi i Serce Jezusa jest upadek dusz religijnych i kapłańskich. Szatan wie, że religijni i księża, którzy odchodzą od pięknego powołania ciągną za sobą dusze do piekła. . . Szatan chce przejąć poświęcone dusze. Próbuje je przekupić żeby uśpić dusze świeckich, i tym sposobem doprowadzić je do ostatecznej zatwardziałości.

Ojciec Alonso

Przed śmiercią w roku 1981, o. Joaquin Alonso, który przez 16 lat był oficjalnym archiwistą Fatimy, oświadczył co następuje:

Dlatego jest całkowicie prawdopodobne, że tekst ściśle dotyczy kryzysu wiary w Kościele i zaniedbań samych księży [i] walk wewnętrznych w łonie Kościoła i duszpasterskich zaniedbań ze strony wysokiego szczebla hierarchów [1].

W okresie przed wielkim triumfem Niepokalanego Srca Maryi, mają wydarzyć się straszne rzeczy. One stanowią treść trzeciej części Tajemnicy. Jakie one są? Jeśli ‘w Portugalii dogmat wiary zawsze zostanie zachowany, . . .’ to z tego można wyraźnie wywnioskować, że w innych częściach Kościoła te dogmaty będą zaciemnione albo nawet całkowicie stracone [2].

Czy nieopublikowany tekst mówi o konkretnych sytuacjach? Bardzo możliwe, że mówi nie tylko o prawdziwym kryzysie wiary w Kościele podczas tego okresu przejściowego, ale tak jak tajemnica z La Salette, na przykład, jest w nim więcej konkretnych odniesień do walk wewnętrznych katolików, albo odchodzenia księży i osób religijnych. Być może to nawet dotyczy zaniechań wysokiej hierarchii Kościoła. W tej sprawie, nic z tego nie różni się od innych przekazów otrzymanych przez s. Łucję w tej kwestii [3].

 Kardynał Ratzinger

Zgodnie z orzeczeniem papieży, to niczego nie dodaje do tego, co z objawień musi wiedzieć chrześcijanin: radykalne wzywanie do nawrócenia, absolutna powaga historii, niebezpieczeństwa grożące wierze i życiu chrześcijanina, a zatem światu. A także znaczenie ostatnich czasów. . . Jeśli nie zostanie opublikowana – przynajmniej teraz – to dlatego, żeby uniknąć pomylenia proroctwa religijnego z sensacją. Ale rzeczy zawarte w tej Trzeciej Tajemnicy zgadzają się z tym co jest w Piśmie Świętym i są potwierdzone przez liczne objawienia maryjne, począwszy od samych objawień fatimskich w znanej ich treści [4]. (11.11.1984)

 Biskup Amaral

Jej treść dotyczy tylko naszej wiary. Utożsamianie Tajemnicy z katastroficznymi ogłoszeniami lub z holokaustem nuklearnym jest zniekształcaniem znaczenia przekazu. Utrata wiary na kontynencie jest gorsza niż unicestwienie narodu; i prawdą jest to, że wiara stale zanika w Europie [5].

Warto zauważyć, elementem ogólnej próby ukrycia i tłumienia prawdy o Fatimie, były naciski na bpa Amarala by wycofał się z uwag wkrótce po ich wypowiedzeniu. Ale wtedy, 10 lat później, a teraz na spokojnej emeryturze, biskup mimochodem potwierdził swoje świadectwo w publicznym wywiadzie w 1995 roku, dodając istotny element dowodu: “Zanim potwierdziłem w Wiedniu (w 1984 roku), że Trzecia Tajemnica dotyczyła jedynie naszej wiary i jej utraty, skonsultowałem s. Łucję i najpierw otrzymałem jej zgodę” [6]. A zatem s. Łucja sama pośrednio potwierdziła, jeszcze raz, że prawdziwa i całkowita Trzecia Tajemnica prognozuje apostazję w Kościele.

 Kardynał Oddi

Ona [Trzecia Tajemnica] nie ma nic wspólnego z Gorbaczowem. Matka Najświętsza ostrzegała nas przed apostazją w Kościele.

 Kardynał Ciappi

Do tych świadków musimy dodać świadectwa dwu kolejnych. Pierwszym jest kard. Mario Luigi Ciappi, który był osobistym teologiem papieża Jana Pawła II. W osobistej korespondencji z prof. Baumgartnerem z Salzburga, kard. Ciappi ujawnił że:

Trzecia Tajemnica przepowiada, między innymi, że wielka apostazja w Kościele rozpocznie się od samej góry [7].

 Ojciec Valinho

Jest też o. Jose dos Santos Valinho, siostrzeniec s. Łucji. W książce Renzo i Roberta Allegri Reportage su Fatima [Reportaż o Fatimie, Mediolan 2000],  opublikowanej  – dosyć opatrznościowo – tuż przed ujawnieniem wizji Trzeciej Tajemnicy i publikacją w TMF Ratzingera / Bertone, o. Valinho  wyraził pogląd, że Trzecia Tajemnica przepowiada apostazję w Kościele [8].

 W skrócie, każdy świadek w tej sprawie – nawet kard. Ratzinger w 1984 roku – zeznał to samo; treść Trzeciej Tajemnicy Fatimskiej odnosi się do kryzysu wiary w Kościele Katolickim, apostazji, z ogromnymi konsekwencjami dla całego świata. Nawet jeden świadek nigdy nie zanegował tego, że o tym mówi Trzecia Tajemnica. Ani s. Łucja nigdy nie skorygowała żadnego z tych świadectw, mimo że w ciągu życia nie wahała się poprawiać tych, którzy błędnie interpretowali treść Orędzia Fatimskiego.

 Papież Jan Paweł II dwukrotnie ujawnia sedno Tajemnicy

 Jakby tego było mało, przy dwu okazjach, w homiliach w Fatimie, Jan Paweł II potwierdził istotną treść Trzeciej Tajemnicy. Jest oczywiste, że Jan Paweł II powiedział nam o istotnych elementach Trzeciej Tajemnicy w homilii w Fatimie 13 maja 1982 roku, jak również w homilii podczas beatyfikacji bł. Hiacynty Marto i bł. Franciszka Marto w Fatimie 13 maja 2000 roku.

 Przy pierwszej okazji papież zapytał w swojej homilii: “Czy Matka, która całą miłością, jaką budzi w Niej Duch Święty, i pragnie zbawienia każdego, może milczeć w obliczu podważania samej podstawy ich zbawienia?” I sam odpowiada:  “Nie, nie może milczeć”. Tutaj papież mówi nam, że Orędzie Fatimskie dotyczy ostrzeżenia Matki Bożej o tym, że podważane są same podstawy naszego zbawienia. Zauważmy uderzające podobieństwo tego świadectwa z tym papieża Piusa XII, który powiedział o samobójstwie zmiany wiary w liturgii, teologii i samej duszy Kościoła.

 Następnie, 13 maja 2000 roku, w homilii podczas beatyfikacji, papież ostrzegł wiernych następującymi słowami:

“I inny znak się ukazał na niebie: ujrzycie wielkiego smoka” (Ap 12:3). Te słowa z pierwszego czytania mszalnego przywodzą nam na myśl wielki bój, jaki toczy się między dobrem a złem, a jednocześnie uświadamiają, że spychając Boga na ubocze, człowiek nie może osiągnąć szczęścia, ale przeciwnie — zmierza do samozniszczenia. . .

Orędzie Fatimskie wzywa do nawrócenia, ostrzega ludzkość, aby nie stawała po stronie “smoka”, który “ogonem zmiata trzecią część gwiazd niebieskich i rzuca je na ziemię” (Ap 12:4).

Ostatecznym celem człowieka jest niebo, jego prawdziwy dom, gdzie Ojciec niebieski oczekuje wszystkich z miłosierną miłością. Bóg nie chce, aby ktokolwiek się zagubił; dlatego dwa tysiące lat temu posłał na ziemię swojego Syna, aby “szukał i zbawił to, co zginęło” (Łk 19:10). . .

Powodowana macierzyńską troską, Najświętsza Panna przybyła tutaj, do Fatimy, ażeby zażądać od ludzi, by “nie znieważali więcej Boga, naszego Pana, który dosyć już został znieważony”. Przemawia, bo jako Matka boleje, kiedy zagrożony jest los Jej dzieci. Dlatego wzywa pastuszków: “Módlcie się, wiele się módlcie i umartwiajcie się w intencji grzeszników; wiele dusz idzie do piekła, bo nikt nie modli się za nie ani nie umartwia”.

 Widzimy, że Jego Świątobliwość przywołał Rozdz. 12 wersety 3 – 4 Księgi Apokalipsy, i że te wersety powszechnie interpretuje się i oznacza, iż jedna trzecia katolickich duchownych zostaje zmieciona z ich wywyższonego stanu poprzez utratę wiary lub zepsucie moralne – i obecnie widzimy to wśród katolickich księży. Zauważmy precyzyjną zgodność homilii papieża z ostrzeżeniem s. Łucji przekazanym o. Fuentesowi, o tym jak “szatan wie, że osoby religijne i księża, którzy odchodzą od swojego pięknego powołania ciągną ze sobą liczne dusze do piekła”.

 Dlatego też wydaje się całkowicie jasne, że papież Jan Paweł II próbował powiedzieć nam, że Trzecia Tajemnica odnosi się do wielkiej apostazji przepowiedzianej w Piśmie Świętym. Dlaczego papież nie powiedział tych rzeczy bezpośrednio i wyraźnie, a raczej w sposób ukryty, językiem zrozumiałym tylko dla bardziej uczonych? Wydaje się prawdopodobne, że wysyłał sygnał do bardziej przebiegłych o tym, co uważał miało zostać ujawnione bardzo niedługo – a mianowicie cała Trzecia Tajemnica.

Jak się okazało, oczywiście, otrzymaliśmy tylko wizję “biskupa w bieli” i tzw. “komentarz” w TMF. Być może papież zauważył siłę oporu reprezentowaną przez kard. Sodano i jego kolaborantów, i miał nadzieję, że w swojej homilii przynajmniej będzie mógł ujawnić istotę Tajemnicy uważając, że wcześniej czy później cała prawda wyjdzie na jaw. Być może papież nie czuje, że może mówić swobodnie, dlatego iż pozwolił sobie na to, by otaczali go duchowni, religijni, biskupi i kardynałowie, którzy okazali się być niegodni zaufania, ale których, jak czuje, nie może zastąpić, którzy są nadal w watykańskich urzędach i którzy podważają wiarę, którzy są częścią jednej trzeciej poświęconych dusz wymiatanych z ich wysokich stanowisk przez szatana. Być może papież albo nie wie kim są, albo wie i nie uważa, iż może wypowiadać się publicznie i żyć dalej. (Przypominamy tutaj nagłą śmierć papieża Jana Pawła I.) niezależnie od powodu, papież nie mówi bardzo swobodnie – ale wystarczająco jasno, by można było doszukać się znaczenia jego słów. Jak Jezus powiedział swoim uczniom: “Kto ma uszy do słuchania niech słucha”.

 A zatem, nie tylko każdy świadek, od przyszłego papieża Piusa XII w latach 1930, przez siostrzeńca s. Łucji w roku 2000, jest zgodny w tej kwestii, ale i panujący papież dodaje własny głos do ich głosów: Trzecia Tajemnica przepowiada szeroko zakrojoną utratę wiary i łaski wśród katolickiego kleru na różnych szczeblach.

Dwie pierwsze części Tajemnicy Fatimskiej absolutnie nic nie mówią o apostazji w Kościele. Podobnie jak wizyjna część Trzeciej Tajemnicy, dotycząca “biskupa w bieli” nic nie mówi o apostazji. Skoro każdy świadek uważa, że Trzecia Tajemnica mówi o apostazji w Kościele, a te ujawnione do dzisiaj części Orędzia Fatimskiego, łącznie z wizją “biskupa w bieli”, o niej nic nie mówią, nieunikniony wniosek jest taki, że część Trzeciej Tajemnicy została ukryta. O czym faktycznie mówi ta część?

 Logicznym miejscem, od którego rozpoczniemy, jest to wiele mówiące zdanie, które aparat watykański w wielkich bólach chciał pomniejszyć i przysłonić, jakby był to jedynie przypis do Orędzia Fatimskiego: “W Portugalii dogmat wiary zawsze zostanie zachowany itd.” Zdanie to jest jedynym dowodem na nadchodzącą apostazję w opublikowanych częściach Orędzia (chcemy tu szybko dodać, że nawet bez tego zdania, byłoby jasne ze wszystkich zeznań, że Trzecia Tajemnica odnosi się do apostazji w Kościele). Tutaj, i tylko tutaj, ujawniona część integralnego Orędzia Fatimskiego dotyka kwestii dogmatów wiary, i jak zostaną one zachowane w Portugalii.

 Jaki byłby cel, żeby Matka Boża wspominała o zachowaniu dogmatu w Portugalii, jeśli nie po to by nas ostrzec, że dogmat nie będzie zachowany w innych miejscach Kościoła? I jak zasugerowaliśmy wcześniej, “inne miejsca” to niewątpliwie słowa użyte przez s. Łucję jako “itd.”

 Biorąc pod uwagę to, że wizja opublikowana 26 czerwca 2000 roku nie zawiera dalszych słów Matki Bożej, można tylko wywnioskować, że brakujące słowa Matki Bożej znajdują się w “zapisie dźwięku” Trzeciej Tajemnicy, w którym Matka Boża wyjaśnia tę wizję. Wizja, wydawałoby się, jest końcowym rezultatem tej katastrofalnej utraty wiary: papież i pozostali hierarchowie są ścigani i zabijani poza na wpół zrujnowanym miastem Rzym, być może (możemy jedynie spekulować, gdyż brakuje słów Matki Bożej) po holokauście nuklearnym.

 To rzeczywiście idealnie zgadza się z przyznaniem kard. Ratzingera w 1984 roku, że Trzecia Tajemnica odnosi się do “niebezpieczeństw wobec wiary i życia chrześcijan, a zatem i świata“. Mówiąc obrazowo, ciała otaczające papieża idącego niepewnie w kierunku wzgórza, gdzie zostaje zabity przez żołnierzy, przedstawiałyby ofiary apostazji, a na wpół zrujnowane miasto sytuację w Kościele w okresie tej apostazji.

 Największe zagrożenie ze wszystkich: utrata katolickiego dogmatu

 Kiedy matka Angelica oświadczyła w telewizji ogólnokrajowej 16 maja 2001 roku, iż uważa, że “nie poznaliśmy całości” [tzn. całej Trzeciej Tajemnicy], gdyż “według mnie jest straszna”, to na pewno miała rację. Ne ma nic straszniejszego niż niebezpieczeństwo szeroko zakrojonej utraty wiary w Kościele, zwłaszcza jeśli niebezpieczeństwo to wychodzi “z samej góry”, jak powiedział kard. Ciappi, osobisty teolog papieża, odnośnie Trzeciej Tajemnicy. Wynikiem tego niebezpieczeństwa, jeśli mu się nie zapobiegnie, będzie wieczne potępienie milionów dusz. A kto wie ile z nich już stracono z powodu nie przekazania zbawiennych ostrzeżeń i rady Trzeciej Tajemnicy?

 Ale wizja opublikowana 26 czerwca po prostu nie wyraża czegoś tak strasznego. Faktycznie wizja nie wyraża nic tak strasznego, co Watykan trzymałby zamknięty przez 40 lat. Faktycznie kard. Ratzinger chciałby byśmy wierzyli, że Trzecia Tajemnica, przedstawiona tylko przez wizję, nie zawiera “żadnych wielkich niespodzianek”. Jest tak, dlatego, że niespodzianki występują po nadal ukrywanym zakończeniu zdania “W Portugalii dogmat wiary zawsze zostanie zachowany itd.” – znowu, zdanie, które “komentarz” kard. Ratzingera usunął z integralnego tekstu słów Matki Bożej w Czwartym Dzienniku s. Łucji.

 Kiedy papież mówił o “podważanych podstawach naszego zbawienia” w homilii fatimskiej w 1982 roku, z pewnością miał na myśli podważanie wiary katolickiej. Wiemy to ze stałych nauk Kościoła Katolickiego. Na przykład Kredo Atanazyjskie mówi: “Każdy, kto chce być zbawiony musi przede wszystkim zachować wiarę katolicką. Musi zachować tę wiarę całą i nietkniętą; w przeciwnym wypadku na pewno zginie na zawsze”. Podstawą naszego zbawienia jest przynależność do Kościoła Katolickiego i trzymanie się naszej wiary katolickiej całej i nietkniętej. Utrata tej podstawy musi być tym, czego dotyczy Trzecia Tajemnica. Tak mówi każdy świadek, tak mówi papież Jan Paweł II, i tak mówi również zdanie “W Portugalii dogmat wiary zawsze zostanie zachowany itd.”

Jak ostrzegł nas Chrystus: “Cóż bowiem za korzyść stanowi dla człowieka zyskać świat cały, a swoją duszę utracić?” Jeśli człowiek utraci duszę dla nowej orientacji Kościoła, nowego porządku świata, jednej religii światowej, albo obietnicy pokoju  dobrobytu na świecie, nie ma z tego korzyści, bo będzie się smażył w piekle przez całą wieczność. Tylko z tego powodu, Trzecia Tajemnica jest dla nas żywotnie ważna. Nie może być ważniejsza, gdyż dotyczy zbawienia naszych dusz. Dotyczy również zbawienia duszy papieża, kardynałów, biskupów, księży, faktycznie każdego żyjącego człowieka. A zatem, Trzecia Tajemnica dotyczy każdego mężczyzny, kobiety i dziecka na powierzchni ziemi, a zwłaszcza katolików.

 Przypominamy ponownie, że w 1984 roku kard. Ratzinger przyznał, iż jeśli Tajemnicy nie opublikowano “przynajmniej na razie”, to żeby “uniknąć pomylenia religijnego proroctwa z sensacją” – daleko od jego obecnego twierdzenia, że zgodnie z linią partyjną Sodano, punktem kulminacyjnym Trzeciej Tajemnicy był nieudany zamach w 1981 roku. Dalej, Trzecia Tajemnica jest proroctwem, którego realizacja rozpoczęła się w 1960 roku, o którym s. Łucja powiedziała, że był to rok, w którym proroctwo będzie “dużo jaśniejsze” (mais claro). Jak zauważa o. Michel, proroctwo które zaczyna się realizować, oczywiście staje się dużo  jaśniejsze. A zatem realizacja proroctwa rozpoczęła się co najmniej w roku 1960. Dlatego jest proroctwem mówiącym o naszych czasach. Jest ostrzeżeniem Matki Bożej z miłości, a także radą jak zareagować na wyraźne i obecne niebezpieczeństwo w Kościele.

 Przyjrzyjmy się teraz istocie Trzeciej Tajemnicy. Jak przyznał kard. Ratzinger 18 lat temu – znowu, zanim kard. Sodano wyjawił swoją linię partyjną o Fatimie – Trzecia Tajemnica dotyczy, przede wszystkim niebezpieczeństw wobec wiary. Św. Jan mówi, czym jest to co przezwycięża świat: mówi, że jest to nasza wiara. Dlatego żeby świat przezwyciężył Kościół, najpierw musi przezwyciężyć naszą wiarę katolicką.

 Więc istota Trzeciej Tajemnicy dotyczy próby świata pokonania naszej wiary katolickiej. Jak wykazaliśmy w poprzednich rozdziałach, od roku 1960 siły świata przeprowadzały znaczący atak na wiarę katolicką. Po prostu nie ma tu żadnych wątpliwości, jeśli weźmiemy pod uwagę przedstawione przez nas przytłaczające dowody.

 Co jeszcze istotniejsze, Tajemnica dotyczy dogmatu wiary. Matka Boża Fatimska powiedziała o dogmacie wiary zawsze zachowanej w Portugalii, nie tylko o “wierze”. Dlaczego Matka Boża skupiła się na katolickim dogmacie? Jest jasne, że zrobiła to gdyż Tajemnica jest proroctwem o tym, że dogmat katolicki, specyficznie, będzie na celowniku tych, którzy będą atakować Kościół od wewnątrz i od zewnątrz. Jak nasz Pan ostrzegł nas w Piśmie Świętym: “Powstaną bowiem fałszywi mesjasze i fałszywi prorocy i czynić będą znaki i cuda, żeby wprowadzić w błąd, jeśli to możliwe wybranych” (Mk 13:22). Jak pokazuje kryzys ariański, do tych fałszywych proroków mogą należeć nawet księża i biskupi. Możemy tu zacytować słynny opis kard. Newmana tego okresu w historii Kościoła: “Stosunkowo nielicznych, którzy pozostali wierni, dyskredytowano, a nawet zmuszano do uchodźstwa; reszta była albo oszustami albo oszukiwanymi“. W takich czasach kryzysu, katolicy muszą zachować dogmat wiary.

 Co to jest dogmat?

Dogmatem jest to, co zostało nieomylnie zdefiniowane przez Kościół. Dogmatem jest to, w co katolicy muszą wierzyć żeby być katolikami. Dogmatem wiary jest to, co wchodzi w skład poważnych, nieomylnych definicji Magisterium – a mianowicie to co sam papież, wypowiadając się w sposób który wyraźnie zobowiązuje Kościół Powszechny by wierzył w to co on mówi, albo synod ekumeniczny wszystkich biskupów katolickich pod przewodnictwem papieża, wydający takie obowiązujące oświadczenia, lub rzeczy nauczane przez Zwykłe i Powszechne Magisterium Kościoła.

 Co oznacza nieomylna definicja dogmatu? Wyraz nieomylny oznacza “niezawodny“. A zatem definicje wiary, uroczyście zdefiniowane przez Kościół, są niezawodne. Wiemy, czym jest wiara, czym są dogmaty wiary, za pomocą nieomylnych definicji. Jeśli wierzymy i mocno trzymamy się tych nieomylnych definicji, to nie damy się oszukiwać w kwestiach tak zdefiniowanych.

 Skąd wiemy, że kwestia została zdefiniowana nieomylnie, tak jak artykuł katolickiej wiary? Wiemy to ze sposobu, w jaki przedstawia się nauczanie.

 Cztery źródła nieomylnej nauki

 Istnieją cztery główne sposoby, jakimi nauka Kościoła przedstawiana jest nieomylnie:

Pierwszy, poprzez szerzenie credo przez papieży i synody ekumeniczne, dające podsumowanie tego, w co katolicy muszą wierzyć po to, by być katolikami.

Drugi, metoda uroczystych definicji zawierających takie wyrażenia jak “Deklarujemy, ogłaszamy i definiujemy”, albo podobnej formuły wskazującej na to, że papież lub papież razem z synodem ekumenicznym wyraźnie zamierza zobowiązać Kościół do wierzenia w naukę. Takim definicjom zwykle towarzyszą anathemas (potępienia) tych, którzy w jakiś sposób negują zdefiniowaną naukę.

Trzeci, definicje Zwykłego i Powszechnego Magisterium, oznaczające stałe nauki Kościoła w “zwykły” sposób, zawsze i wszędzie, nawet jeśli nauka nigdy nie jest zdefiniowana takimi słowami jak ”Deklarujemy, ogłaszamy i definiujemy. . .” (Jednym tego przykładem jest stała nauka Kościoła, na przestrzeni jego historii, że antykoncepcja i aborcja są głęboko niemoralne).

Czwarty, są ostateczne wyroki papieża, zwykle potępionych propozycji, są to propozycje w które wierzenie przez katolików jest zakazane. Kiedy papież, lub papież i synod razem, uroczyście potępiają daną propozycję, wiemy nieomylnie, że jest to sprzeczne z wiarą katolicką.

 Przykładem credo jest Wyznanie Wiary ogłoszone przez Sobór Trydencki. Poniżej prezentujemy je, wygodnie zorganizowane w formie punktów, w niezmienionym języku:

 1. Ja N. wierzę mocno i wyznaję każdą prawdę z osobna i razem wszystkie prawdy, jakie się zawierają w Składzie Wiary, którego używa święty Kościół Rzymski, to jest:

2. Wierzę w jednego Boga, Ojca wszechmogącego, Stworzyciela nieba i ziemi, wszystkich rzeczy widzialnych i niewidzialnych.

3. Wierzę w Pana Jezusa Chrystusa, jedynego Syna Bożego, który zrodzon jest z Ojca przed wszystkimi wieki, Bóg z Boga, Światłość ze Światłości, Bóg prawdziwy z Boga prawdziwego; zrodzony, nie zaś stworzony, współistotny Ojcu, i przez niego wszystko się stało.

4. Który dla nas ludzi i dla naszego zbawienia z nieba zstąpił i przyjął ciało za sprawą Ducha Świętego z Maryi Panny, i stał się człowiekiem.

5. Który ukrzyżowany został dla nas pod Ponckim Piłatem, umęczony i pogrzebany

6. I trzeciego dnia zmartwychwstał według Pisma, wstąpił na niebiosa,

7. Siedzi na prawicy Ojcowskiej, i powtórnie przyjdzie sądzić żywych i umarłych, a królowanie jego końca mieć nie będzie.

8. Wierzę w Ducha Świętego, Pana i Dawcę łask, który od Ojca i Syna pochodzi, który z Ojcem i Synem jedną cześć i uwielbienie odbiera, który mówił przez proroków.

9. Wierzę w Jeden, Święty, Katolicki i Apostolski Kościół.

10. Wyznaję jeden Chrzest na odpuszczenie grzechów; oczekuję wskrzeszenia zmarłych i żywota w wieku przyszłym. Amen.

11. Ochotnie i ze czcią przyjmuję to, co Apostołowie i Kościół do wierzenia podają, oraz wszystkie tegoż Kościoła zwyczaje i ustawy.

12. Przyjmuję również Pismo święte w tym rozumieniu, jakiego się trzymał i trzyma Kościół święty, matka nasza, do którego należy sąd wydawać o prawdziwym znaczeniu i wykładzie Pisma świętego, i zawsze tylko według jednozgodnego rozumienia Ojców rozumieć je i wykładać będę.

13. Wyznaję również, że prawdziwie siedem jest istotnych Sakramentów Nowego Zakonu przez Jezusa Chrystusa Pana naszego ustanowionych, że są one potrzebne do zbawienia ludzkiego, choć nie każdy z nich człowiekowi każdemu.

14. Tymi zaś Sakramentami są: Chrzest, Bierzmowanie, Eucharystia, Pokuta, Ostatnie Namaszczenie, Kapłaństwo i Małżeństwo. Wyznaję, że one udzielają łaski, i że z nich Chrztu, Bierzmowania i Kapłaństwa bez świętokradztwa ponownie przyjmować się nie godzi.

15. Przyznaję też i uznaję zwyczajem uświęcone i zatwierdzone obrzędy Kościoła Katolickiego, używane przy uroczystym sprawowaniu wszystkich wyżej wymienionych Sakramentów.

16. Wszystko w ogóle i w szczególności, co o grzechu pierworodnym i o usprawiedliwieniu na świętym Soborze Trydenckim określono i wyjaśniono, bez zastrzeżeń przyjmuję.

17. Wyznaję także, iż we Mszy świętej ofiaruje się Bogu prawdziwą, istotną, błagalną Ofiarę za żywych i umarłych, i że w Najświętszym Sakramencie Eucharystii jest prawdziwie, rzeczywiście i istotnie Ciało i Krew razem z Duszą i Bóstwem Pana naszego Jezusa Chrystusa; i że się tam przemienia cała istota chleba w Ciało i cała istota wina w Krew, którą to przemianę Kościół Katolicki nazywa przeistoczeniem.

1)Wyznaję też, iż nawet pod jedną tylko postacią przyjmujemy prawdziwie całego Chrystusa i rzeczywisty Sakrament.

18. Wierzę niezachwianie, że jest Czyściec, i że duszom tam zatrzymanym pomagać może wstawiennictwo wiernych.

19. Wierzę również, iż Świętych w niebie czcić i wzywać należy, że oni modlitwy za nas Bogu zanoszą, że Relikwie ich należy szanować.

20. Uznaję, iż obrazy Chrystusa Pana, najświętszej Panny, Matki Bożej, i innych Świętych mieć i zachowywać trzeba, oraz oddawać im należną cześć i poszanowanie.

21. Uznaję też, że Chrystus Pan udzielił Kościołowi władzy nadawania Odpustów, i że korzystanie z nich jest bardzo zbawienne dla wiernych.

22. Uznaję Święty, Katolicki i Apostolski Kościół Rzymski za matkę i mistrzynię wszystkich Kościołów,

23. Biskupowi Rzymskiemu, następcy świętego Piotra, Księcia Apostołów, jako Namiestnikowi Jezusa Chrystusa, ślubuję i przyrzekam prawdziwe posłuszeństwo.

24. Wszystko również, co przez święte kanony i sobory powszechne, a zwłaszcza przez święty Sobór Trydencki i Sobór Watykański zostało podane, określone i wyjaśnione, a w szczególności o najwyższym zwierzchnictwie Biskupa Rzymskiego i o nieomylnym jego nauczycielstwie,

25. Bez zastrzeżeń przyjmuję i wyznaję; żadnych natomiast przeciwnych twierdzeń i kacerstw, przez Kościół nieuznanych, odrzuconych i potępionych, ja także nie uznaję, odrzucając je i potępiając.

Ja N. obiecuję, przyrzekam i zaręczam, że tę prawdziwą wiarę katolicką, poza którą nikt zbawionym być nie może, a którą ja teraz dobrowolnie wyznaję i prawdziwie w sercu swoim żywię, całkowicie i nieskażenie aż do ostatniego tchu życia, przy pomocy Bożej, stale chować i wyznawać będę; nadto wedle sił swoich starać się będę, aby moi podwładni i ci, o których piecza do mnie z obowiązku ma należeć, tę wiarę zachowywali, głosili i jej nauczali.

Tak niech mi pomoże Bóg i ta święta jego Ewangelia.

[źródło: http://www.ultramontes.pl/wyznanie_wiary.htm]

 Jeśli chodzi o uroczyste i nieomylne definicje dogmatów katolickich, niedawnym ich przykładem jest List Apostolski papieża Piusa IX, Ineffabilis Deus (1854), nieomylnie definiujący dogmat o Niepokalanym Poczęciu Maryi:

Oświadczamy, stanowimy i wyrokujemy, że od Boga jest objawiona, a przeto przez wszystkich wiernych mocno i stale ma być wiarą wyznawana nauka, według której Najświętsza Dziewica Maryja w pierwszej chwili swego Poczęcia za szczególniejszą łaską i przywilejem Boga Wszechmogącego, przez wzgląd na przyszłe zasługi Jezusa Chrystusa Zbawiciela rodzaju ludzkiego zachowana była wolną od wszelkiej zmazy pierworodnej winy.

Z tego powodu jeśliby ktoś inaczej, Boże uchowaj, miał sądzić, niż My o tym zawyrokowaliśmy, niechże pozna i na przyszłość o tym wie, że sam na siebie wydał wyrok potępienia, że stał się rozbitkiem w sprawach wiary i odpadł od jedności z Kościołem, a nadto przez sam ten fakt ściągnął na siebie kary prawem przewidziane, jeżeli błędną swoją myśl przekazuje innym w słowie, piśmie albo jakimś innym sposobem to uzewnętrznia.

[źródło: http://sanctus.pl/index.php?grupa=89&podgrupa=425&doc=376]

 W tym miejscu przypomnijmy, że w TMF kard. Ratzinger rażąco podważył ten dogmat – i Orędzie Fatimskie – ośmielając się stwierdzić, że “Zgodnie z Mateuszem 5:8, “niepokalane serce to serce które, z łaski Bożej, osiągnęło idealną wewnętrzną jedność i dlatego ‘ogląda Boga’”. Nie, nie, nie! Niepokalane Serce nie jest “jakimś” sercem, ale tym sercem – jedynym – Najświętszej Maryi Dziewicy, która jest jedyną istotą ludzką, poczętą bez grzechu pierworodnego, i która nigdy nie popełniła nawet najmniejszego grzechu w czasie Jej wspaniałego życia na tej ziemi.

I na koniec istnieje propozycja potępiona. Najlepszym jej przykładem jest “Program błędów” bł. papieża Piusa IX, w którym ten wielki papież wyliczył błędy liberalizmu w formie propozycji, które uroczyście, definitywnie i nieomylnie potępił, jako błędy przeciwko wierze [1], łącznie z propozycją nr 80 (wspomniana wcześniej): “Papież Rzymu może i powinien pogodzić się z postępem, liberalizmem i nowoczesną cywilizacją”.

Jak wykazaliśmy, tutaj także kard. Ratzinger chciał podważyć wcześniejszą naukę Kościoła, mówiąc, iż nauka II Soboru była “antyprogramem”, który był “próbą oficjalnego pogodzenia się z nową erą zapoczątkowaną w roku 1789″ i próbą korekty tego co ośmielił się nazwać “jednostronnością stanowiska przyjętego przez Kościół za panowania bł. Piusa IX i św. Piusa X, w reakcji na sytuację stworzoną przez nowy etap historii zapoczątkowany przez rewolucję francuską. . .” [11] Żeby swoje odrzucenie uroczystej, nieomylnej nauki bł. Piusa IX uczynić wyraźniejszą, kard. Ratzinger deklaruje, że na II Soborze “postawa krytycznego zastrzeżenia wobec sił, które pozostawiły ślad na nowoczesnym świecie ma być zastąpiona pogodzeniem się z ich ruchem” [12]. Ta opinia kard. Ratzingera kategorycznie zaprzecza naukom bł. papieża Piusa IX, że Kościołowi nie wolno “godzić się” na “postęp, liberalizm i nowoczesną cywilizację”.

Oburzające naruszenie dogmatu o Niepokalanym Poczęciu kard. Ratzingera i jego aroganckie odrzucenie “programu” jako “jednostronnego”, pokazuje samo sedno posoborowego kryzysu w Kościele: atak na nieomylne definicje Magisterium.

W większości atak ten był raczej pośredni. Nieomylna definicja zwykle nie jest negowana bezpośrednio, a raczej podważana poprzez krytykę lub “rewizję”. Innowatorzy w Kościele nie są tak głupi żeby tylko zadeklarować, że nieomylna nauka Kościoła jest błędna. I będąc rzekomo “oświeconymi”, ci innowatorzy mogą faktycznie uważać, że “pogłębiają” lub “rozwijają” naukę katolicką dla dobra Kościoła – znowu, nie osądzamy ich subiektywnych motywacji. Ale skutek tego co robią jest oczywisty: podważanie nieomylności zdefiniowanych nauk Magisterium.

Kolejnym przykładem tego podważania jest atak na dogmat, że poza Kościołem Katolickim nie ma zbawienia. Zacytowane powyżej całe Kredo Trydenckie twierdzi: “Będę stale zachowywał i wyznawał tę prawdziwą wiarę katolicką, poza którą nikt nie może zostać zbawiony. . .”  W Rozdz. 6 pokazaliśmy, jak wielokrotnie Magisterium uroczyście definiowało dogmat, że nie ma zbawienia poza Kościołem Katolickim. Ale teraz, ten dogmat jest negowany i podważany przez “ekumenizm”, który deklaruje, iż żaden protestancki heretyk, ani prawosławny schizmatyk, nie potrzebuje wracać do Kościoła Katolickiego, gdyż jest to “przestarzała eklezjologia” [13]. I w wielu miejscach obecnie, dogmat ten jest bezpośrednio negowany, a w innych nie negowany bezpośrednio, ale w praktyce upada w wyniku podstępnego, wielokrotnego, pośredniego ataku,  i w wyniku tego, już nie wierzy się weń i nie przestrzega w tych miejscach.

Niezaprzeczalne jest to, że od II Soboru, w Kościele uchwalono wiele nowych pojęć jako “rozwój” doktryny katolickiej, mimo że te nowinki co najmniej domyślnie (a czasami wyraźnie) przeczą i podważają nieomylne definicje. Idea, na przykład, że dokument soborowy Gaudium et Spes jest “antyprogramem”, który sprzeciwia się potępieniom przez bł. papieża Piusa IX [14] podważa całą integralność nieomylnego Magisterium. Takie mówienie jest atakiem na wiarygodność nauki urzędu Kościoła, i dlatego ostatecznie atakiem na sam katolicki dogmat.

Nie może być “nowego zrozumienia” katolickiego dogmatu

Tego posoborowego ataku  na dogmat przez podważanie i niejawną sprzeczność nie można usprawiedliwiać “rozwojem” czy “nowym spojrzeniem” na dogmat. Jak uroczyście nauczał I Sobór Watykański: “Duch Święty został, bowiem obiecany następcom św. Piotra nie dlatego, aby z pomocą Jego objawienia ogłaszali nową naukę, ale by z Jego pomocą święcie strzegli i wiernie wyjaśniali Objawienie przekazane przez apostołów, czyli depozyt wiary” [15]

[źródło: http://soborowa.strefa.pl/code-22/]

 Jak nauczał I Sobór, nie może być żadnego “nowego zrozumienia” tego, co Kościół już nieomylnie zdefiniował:

Dlatego należy nieprzerwanie zachowywać takie znaczenie świętych dogmatów, jakie już raz określiła święta Matka Kościół, a od tego znaczenia nigdy nie można odejść pod pozorem lub w imię lepszego zrozumienia [16].

[źródło: http://soborowa.strefa.pl/code-22/]

Tak więc sprawą wiary katolickiej jest to, że wierzymy, iż Pan Bóg nie ujawnił żadnej nowej doktryny od śmierci ostatniego apostoła, św. Jana, i że nie powstało żadne nowe zrozumienie doktryny w wyniku II Soboru Watykańskiego, ani w żaden inny sposób.

 W związku z tym, ta “nowa” doktryna czy “anty” doktryna, o której tak dużo słyszeliśmy od II Soboru, może być jedynie pseudodoktryną. Ta pseudodoktryna naucza w bardzo subtelny sposób. Kiedy pseudodoktryna przeciwstawia się doktrynom nieomylnie zdefiniowanym, to katolicy muszą się trzymać nieomylnych doktryn i odrzucać “nowe” doktryny.

 Doktryna wiary nie może zawieść, a nowinki mogą. Ludzie mogą zawieść; świeccy mogą zawieść; księża mogą zawieść; biskupi mogą zawieść; kardynałowie mogą zawieść; a nawet papież może zawieść w sprawach, które nie wymagają jego charyzmatu nieomylności, jak pokazała historia, kiedy więcej niż jeden papież nauczał lub wydawał się nauczać jakichś nowinek.

 Na przykład papież Honoriusz został pośmiertnie potępiony przez III Sobór Konstantynopolitański w 680 AD za pomoc i podżeganie do herezji [17], i to potępienie aprobował Leon II i powtórzyli późniejsi papieże. Jak pokazuje inny przykład, papież Jan XXII w XIV wieku (1333 AD) wygłaszał homilie (ale nie uroczyste definicje), w których podkreślał, że zmarli błogosławieni nie cieszą się wizją uszczęśliwiającą aż do Dnia Sądu Ostatecznego. Za to został skrytykowany i skorygowany przez teologów, i w końcu na łożu śmierci odwołał swoje heretyckie poglądy.

 W przypadku Jana XXII, mający wiedzę katolicy (tu teolodzy) wiedzieli, że był w błędzie nauczając o Szczególnym Sądzie. Wiedzieli, że było coś złego z nauczaniem Jana XXII, gdyż było sprzeczne z tym w co Kościół zawsze wierzył, nawet jeśli nie było żadnej nieomylnej definicji. Katolicy, którzy znali swoją wiarę w XIV wieku nie powiedzieli po prostu: “Och, papież wygłosił homilię, dlatego musimy zmienić to, w co wierzymy”. Patrząc na stałe nauczanie Kościoła, że zmarli błogosławieni cieszą się wizją uszczęśliwiającą tuż po czyśćcu, teolodzy wiedzieli, że Jan XXII był w błędzie i to mu powiedzieli.

 Jak się okazało, bezpośredniość wizji uszczęśliwiającej była uroczyście i nieomylnie zdefiniowana przez następcę Jana XXII w roku 1336. To postawiło sprawę poza wszelką dalszą dyskusją – co jest dokładnie powodem potrzeby nieomylnej definicji. To samo jest prawdą w kwestii każdej innej sprawy nieomylnie zdefiniowanej przez Kościół. Możemy i musimy polegać na tych nieomylnych definicjach z absolutną pewnością, odrzucając wszystkie opinie przeciwne – nawet gdyby przeciwne opinie pochodziły od kardynała czy nawet papieża.

 Są inne przykłady słabości papieży. Nawet pierwszy papież, św. Piotr, popełnił błąd, jak pokazuje Pismo Święte – nie dlatego, że coś powiedział, ale przykładem jaki dał. Św. Piotr odmówił siedzenia przy stole z pogańskimi konwertytami w Antiochii około 50 AD. Unikając tych konwertytów dał fałszywe wrażenie, że Pierwszy Synod w Jerozolimie był w błędzie nauczając, że ceremonialne prawo Mojżesza, łącznie z zakazem dla żydów spożywania z “nieczystymi” poganami, nie obowiązywał w Kościele Katolickim. Był to incydent, za który św. Paweł publicznie zganił św. Piotra (Ga 2:11).

 Kolejnym przykładem jest papież Liberiusz w 357 AD (około), który nie podpisał zaproponowanego mu przez arian credo, nie wspominającego o Synu współistotnym Ojcu. Zrobił to po dwu latach pobytu na wygnaniu i pod groźbą śmierci. I również zawiódł (pod presją przebywania na wygnaniu) błędnie potępiając i ekskomunikując św. Atanazego, który w tej sprawie bronił wiary. Papież Liberiusz, pierwszy papież nieogłoszony przez Kościół świętym, był w błędzie, gdyż Atanazy nauczał katolickiej doktryny – prawdziwej doktryny, nieomylnej doktryny – nauczanej nieomylnie przez Sobór Nicejski w 325 AD. To była ta nieomylna definicja, a nie wadliwe nauczanie papieża Liberiusza, którego należało przestrzegać w tamtym czasie.

 Z tych przykładów w historii Kościoła dowiadujemy się, że wszystko proponowane nam do uwierzenia musi być osądzone przez te definicje. A zatem, jeśli kardynał, biskup, osoba świecka, a nawet papież naucza jakichś nowinek sprzecznych z każdą definicją wiary, możemy wiedzieć, iż ta nauka jest błędna, i że musimy ją odrzucić dla zbawienia naszych nieśmiertelnych dusz. Tak, nawet papież może popełniać błędy, a tak jest, jeśli wyraża opinię sprzeczną z uroczystą i nieomylną definicją Kościoła Katolickiego. Nie oznacza to, że Kościół popełnia błędy, kiedy tak się dzieje, a że tylko papież popełnił błąd bez narzucania go na cały Kościół. I oczywiście, jeśli nawet papież może popełnić błąd w nauczaniu pewnych nowinek, to z pewnością kardynałowie, biskupi i księża mogą popełniać błędy w nauczaniu i opiniach.

 I dlatego, kiedy Matka Boża mówi o “dogmacie wiary”, wskazuje nam niebezpieczeństwo wobec wiary – i wobec “życia chrześcijanina i dlatego (życia) świata”, przypominając twierdzenie kard. Ratzingera – pojawi się ono, kiedy uroczyste definicje dogmatyczne o wierze katolickiej są sprzeczne lub podważane; bo to te definicje są fundamentem wiary katolickiej, i dlatego podstawą naszego zbawienia, zgodnie z homilią papieża w Fatimie w roku 1982.

 Na zarzut, że sami księża, albo sami świeccy, nie mogą się nie zgadzać z duchownymi wysokiego szczebla, jak kard. Ratzingerem, czy nawet (w przypadku nadzwyczajnej sprawy, przykłady, której pokazaliśmy powyżej) papieżem, należy odpowiedzieć: To dlatego Kościół ma nieomylne definicje. Porównując każde nauczanie z uroczystymi i nieomylnymi definicjami, można rozpoznać czy nauka jest prawdziwa czy fałszywa – nie przez stanowisko zajmowane przez człowieka wśród duchowieństwa. Jak nauczał św. Paweł: “Ale gdybyśmy nawet my lub anioł z nieba głosił wam Ewangelię różną od tej, którą wam głosiliśmy – niech będzie przeklęty!” (Ga 1:8) Wierni mają uważać nawet apostoła za przeklętego, odciętego od Kościoła, zasługującego na ogień piekielny – jeśli przeciwstawia się nieomylnej nauce Kościoła. To, dlatego teolodzy mogli korygować błędne nauczanie z pulpitu papieża Jana XXII; i to dlatego katolicy dzisiaj mogą odróżnić dobre nauczanie od złego, nawet jeśli stoją na niższym szczeblu niż prałat popełniający błąd.

 Wybornym tego przykładem jest sprawa prawnika o imieniu Euzebiusz, który wykazał, że Nestoriusz, wysokiego szczebla arcybiskup w Konstantynopolu, najwyższy rangą dostojnik po papieżu, nie miał racji, kiedy negował to, że Maryja jest Matką Boga. Euzebiusz podniósł się w swojej ławie podczas Mszy w Boże Narodzenie, i skrytykował Nestoriusza za głoszenie herezji. Ale wszyscy “wysocy” księża i biskupi milczeli wobec herezji Nestoriusza. Dlatego świecka osoba miała rację, a pozostali byli w błędzie. W celu wysłuchania tej sprawy zwołano Sobór w Efezie, i uroczyście i nieomylnie określono, iż Maryja jest Matką Boga. A ponieważ Nestoriusz nie chciał się wycofać, został zwolniony i ogłoszony heretykiem. Nestoriusz został ekskomunikowany!

 Podsumowując, prawda to nie sprawa liczby czy szczebla; prawda to sprawa tego co Chrystus i Pan Bóg ujawnili w Piśmie Świętym i Tradycji, co zostało uroczyście zdefiniowane przez Kościół Katolicki, i czego Kościół Katolicki zawsze uczył – zawsze, a nie od roku 1965!

 Katastrofalne skutki majstrowania przy nieomylnych definicjach

 Podobnie historia daje nam znamienne przykłady tego co może się wydarzyć Kościołowi kiedy chociaż jeden dogmat jest przeciwstawiany na szeroką skalę. Ariańska herezja wywołała katastrofalną konfuzję nawet w Kościele w latach 336-381 AD. W 325 arianizm potępiono; ale w 335 AD powstał ponownie. Począwszy od roku 336 herezja wchłonęła około 90% biskupów zanim ją pokonano 50 lat później. W wywołanej konfuzji i stracie wiary, nawet wielki św. Atanazy został “ekskomunikowany” przez papieża w roku 357. W 381 arianizm został pokonany przez I Sobór Konstantynopolitański. Ale nadal kwitł przez jakiś czas w latach 360-380. Jego skutki były całkowicie niszczycielskie dla Kościoła.

 Kryzys ariański daje nam dobrą lekcję o prawdopodobnej treści brakującego tekstu Trzeciej Tajemnicy. Powodem tego, że wtedy arianom się udało, było to, że “z sukcesem” zaatakowali dogmat, który był uroczyście i nieomylnie zdefiniowany na Soborze Nicejskim w roku 325 – że Chrystus to Bóg z Boga, Światłość ze Światłości, Bóg prawdziwy z Boga prawdziwego, zrodzony, a nie stworzony, współistotny Ojcu.  Ta uroczysta i nieomylna definicja jest zawarta w Kredo Soboru Nicejskiego, które odmawiamy podczas niedzielnej Mszy św.

 Arianie wywrócili definicję zmuszając wielu “wiernych” do spierania się o zastąpienie jej fałszywą definicją, która nie była nieomylna. W 336 roku grecki wyraz Homoousion zastąpili innym wyrazem Homoiousion. Pierwszy wyraz oznacza “współistotny” Ojcu. Bo żeby Bóg Syn był współistotny Ojcu, Syn musi nie tylko być Bogiem, ale tym samym Bogiem jak Ojciec, tak że istota Ojca jest istotą Syna, mimo, że osoba Ojca nie jest Osobą Syna. W ten sposób są trzy Osoby w jednym Bogu. Jest to tajemnica Trójcy. Ale nowy wyraz Homoiousion oznacza “podobną istotę” do Ojca. A zatem krytyczne wyrażenie w dogmacie – “współistotny Ojcu” – została zmieniona na “podobną istotę z Ojcem” lub “jak Ojciec”.

 Tym sposobem arianie doprowadzili do masowej konfuzji w Kościele, dodając jedną literę w wyrazie Homoousion, żeby stworzyć nowy wyraz o nowym znaczeniu: Homoousion. Zaatakowali uroczystą definicję, twierdząc, że ich nowa definicja będzie lepsza niż uroczysta definicja. Ale, oczywiście, nowa definicja nie mogła być lepsza od uroczystej, gdyż uroczysta, zapoczątkowana na Soborze Nicejskim, była nieomylna.

 Przez dodanie jednej litery w jednym wyrazie, arianie pozbyli się nieomylnej definicji. To otworzyło im i pół-arianom drogę do walki. Ludzie stawali się męczennikami, prześladowanymi, zmuszanymi do opuszczenia kraju z powodu tej jednej zmiany w jednym nieomylnym dogmacie. Sobór Egipski zmusił św. Atanazego do pięciokrotnej ucieczki z kraju (w wyniku czego co najmniej 17 ostatnich lat spędził na uchodźstwie). Ale to on miał rację, a heretyccy biskupi na tym synodzie jej nie mieli.

 Nieomylne definicje są ważniejsze od wiedzy i rangi w Kościele

 Skąd Atanazy wiedział, że ma rację? Bo trzymał się nieomylnej definicji, niezależnie od tego co mówili inni. Żadna wiedza na świecie, ani ranga urzędowa, nie może zastąpić prawdy jednego nieomylnego nauczania katolickiego. Nawet najzwyklejszy wierzący, trzymając się nieomylnej definicji, wie więcej niż najbardziej “wykształcony” teolog, który neguje lub podważa definicję. Taki jest cel nieomylnie zdefiniowanej nauki Kościoła – żeby uczynić nas niezależnymi od opinii ludzi, bez względu na ich wykształcenie i rangę.

 W 325 roku uroczysta definicja Soboru Nicejskiego była nieomylna, ale wielu ludzi wtedy nie zdawało sobie w pełni sprawy z tego, że nieomylne definicje wiary były nieomylne. To znaczy w tamtym czasie w historii Kościoła, Kościół nie wydał jeszcze uroczystej definicji uczącej, że definicje wiary są nieomylne. Ale w roku 1879, I Sobór Watykański uroczyście i nieomylnie zdefiniował nieomylność uroczystych definicji Kościoła. Teraz wiemy, w sposób nieomylny, że uroczyste definicje są nieomylne. Jeszcze raz: one nie mogą zawieść – nigdy.

 W naszych czasach atakuje się nieomylne definicje

 Dlatego w naszych czasach nie ma usprawiedliwienia dla przyjmowania herezji i rezygnacji z obrony uroczystych definicji. I to jest dokładnie tym, co ma miejsce współcześnie, tak jak w czasach Ariusza. Duchowni wyrokują w świetle II Soboru Watykańskiego zamiast osądzania II Soboru w świetle nieomylnych definicji. Zapomnieli o tym, że to nieomylne definicje, a nie II Sobór, stanowią niezmienny standard, którym mierzy się każdą doktrynę, tak jak 36-calowa linia jest niezmiennym wzorcem mierzenia ‘yard’a (3 stopy = 90 cm). nie można nagle zdecydować, że nowym standardem mierzenia ‘yard’a jest 35-calowa linia. I podobnie Kościół nie może nagle zdecydować, że II Sobór stanowi nowe kryterium wiary.

 I znowu dochodzimy, po bardziej szczegółowym badaniu, do sedna Trzeciej Tajemnicy. To dlatego rozpoczyna się ona odniesieniem Matki Bożej do dogmatu wiary. To, dlatego s. Łucja powiedziała, że Trzecia Tajemnica będzie “bardziej zrozumiała” po roku 1960. I w tym miejscu należy zauważyć, że już żyjemy w okresie nieszczęścia przepowiedzianego w Trzeciej Tajemnicy. Skąd to wiemy? Bo Dziewica powiedziała nam, że Tajemnica “będzie jaśniejsza” po roku 1960, oraz powiedziała także, że w końcu Jej Niepokalane Serce zatriumfuje. Skoro jeszcze nie ma triumfu Niepokalanego Serca, musimy żyć w okresie przejściowym od 1960 do tego końcowego triumfu – czyli okresie objętym proroctwem Trzeciej Tajemnicy.

 To co widzieliśmy od II Soboru, to znowu jest atakiem – bardzo subtelnym, pośrednim atakiem – na uroczyste definicje Kościoła. Mieliśmy tzw. pastoralny / duszpasterski sobór, który nie chciał mówić uroczystymi definicjami i – według niektórych – faktycznie sprzeciwiał się pewnym uroczystym definicjom. Ale sobór, jak widzieliśmy, życzył sobie być “pastoralnym”, żeby uniknąć uroczystych definicji, uniknąć potępienia błędu, jak w przemówieniu inauguracyjnym powiedział papież Jan XXIII.

 Cóż, co w tym złego? Złe jest to, że poprzez subtelny błąd odmowy dokonania uroczystych definicji, otworzyły się drzwi soborowe dla używania języka, który mógł podważyć istniejące uroczyste definicje – dokładnie taka sama sztuczka, jakiej użyli arianie w IV wieku żeby wywołać konfuzję w Kościele. I niemal udało im się pokonać cały Kościół.

 Ten sam proces toczy się od otwarcia II Soboru. Ale wierni mają lekarstwo na ten problem. II Sobór nie jest autorytatywny do tego stopnia, że nie wypowiedział swojego najwyższego Magisterium, swojej władzy do zdefiniowania doktryny, i swojej władzy do wyklęcia błędu. Ponieważ nie skorzystał ze swojego autorytetu, wszystko nauczane przez II Sobór, co nie było nauczane nieomylnie przed II Soborem, musi zostać zbadane w świetle nieomylnych definicji dogmatycznych i nauk Kościoła Katolickiego.

 Ale obecnie nie robi się tego. Teraz ludzie redefiniują “wiarę” w świetle II Soboru. Na pewno jest to proces, o którym mówi Matka Boża Fatimska, kiedy przechodząc prosto do sedna sprawy, mówi, że dogmat wiary zostanie zawsze zachowany w Portugalii – ale utracony w innych miejscach – mówiąc s. Łucji, że to ostrzeżenie musi zostać ujawnione w roku 1960, kiedy sobór już został ogłoszony.

 Ten wniosek potwierdził papież w homilii w Fatimie w latach 1982 i 2000.  W 1982 roku papież powiedział, że podważane są podstawy naszego zbawienia. I w roku 2000, w homilii podczas beatyfikacji bł. Hiacynty i bł. Franciszka, papież Jan Paweł II ostrzegł nas przed niebezpieczeństwami dla naszego zbawienia dzisiaj, mówiąc, że “Orędzie Fatimskie jest wezwaniem do nawrócenia, zaalarmowania ludzkości, by nie miała nic wspólnego ze ‘smokiem’, którego  ’ogon zmiótł trzecią część gwiazd nieba i rzucił je na ziemię’ (Ap 12:4). I znowu, gdzie znajdziemy to w ujawnionych częściach Orędzia Fatimskiego? Nigdzie. Dlatego to musi stanowić Trzecią Tajemnicę. Papież mówi, że Trzecia Tajemnica dotyczy niebezpieczeństw wobec wiary, i że ma w tym udział jedna trzecia katolickiego kleru.

 Atak pochodzi ze środka Kościoła

Teraz skupimy się na jeszcze innym szczególe istoty Trzeciej Tajemnicy. Papież wskazał również, że atak na wiarę katolicką pochodzi od środka. W 1982 roku powiedział: “Czy Matka, która całą miłością, jaką budzi w Niej Duch Święty, pragnie zbawienia każdego, może milczeć w obliczu kwestionowania samej podstawy ich zbawienia?” Wyraz kwestionowanie implikuje osłabianie podstawy naszego zbawienia od środka. Zewnętrzny wróg Kościoła atakuje z zewnątrz, infiltrator od środka. I w drugim przypadku atak jest niespodziewany, nie ma strażników, a napastnik jest postrzegany, jako “przyjaciel”.

 Tak więc Jan Paweł II mówi, że wiara katolicka jest podważana od środka (13.05.1982: “same podstawy zbawienia Jej dzieci są kwestionowane”) przez katolicki kler (13.05.2000: “jedna trzecia gwiazd nieba”).

 Tę sprawę zakończymy wykazując, że istnieje inne źródło, z którego można zaczerpnąć ten aspekt Trzeciej Tajemnicy. W 1963 roku niemiecki Neues Europa ujawnił to co ma rzekomo stanowić część Trzeciej Tajemnicy: że kardynał sprzeciwi się kardynałowi, biskup biskupowi. Wiemy, że kiedy zapytany czy należy opublikować artykuł  Neues Europa, kard Ottaviani, który również przeczytał Trzecią Tajemnicę – który miał bardzo oschłą osobowość i był obojętny na większość objawień –  wykrzyknął bardzo zdecydowanie: “Publikujcie 10.000 egzemplarzy! Publikujcie 20.000 egzemplarzy! Publikujcie 30.000 egzemplarzy!” [18]

 Mamy też świadectwo nieżyjącego już o. Malachi Martina, że przekaz z Garabandal zawiera Trzecią Tajemnicę lub jej części. O. Martin, który znał Trzecią Tajemnicę, bo ją przeczytał, i który przeczytał również przekaz z Garabandal, powiedział, że skoro Watykan postanowił nie ujawniać Trzeciej Tajemnicy w 1960 roku, Matka Boża objawiła się w Garabandal w roku 1961, by ujawnić Trzecią Tajemnicę. Co jest w przekazie z Garabandal? Przekaz ten mówi, między innymi: wielu kardynałów, biskupów i księży jest na drodze do piekła i ‘ciągną’ za sobą wiele dusz”. Zauważmy jeszcze raz pojęcie ciągnięcia dusz do piekła. To samo określenie występuje w wypowiedzi s. Łucji do o. Fuentesa, że “szatan wie, że osoby konsekrowane i księża, którzy odchodzą od pięknego powołania ciągną za sobą liczne dusze do piekła” [19], i w homilii papieża z 13 maja 2000 roku, który nawiązuje do sceny w Księdze Apokalipsy, w której ogon smoka zmiata z nieba jedną trzecią gwiazd (dusz konsekrowanych).

 Ponieważ objawienia w Garabandal nie są uznane formalnie, biskup sprawujący jurysdykcję nad Garabandal – czyli biskup Santander – powiedział, że w przekazie nie ma nic sprzecznego z wiarą katolicką.

 Atak obejmuje złe praktyki, a także złą doktrynę

 Tu należy zaznaczyć, że to czy członek kleru (czy świeckich) jest dobry lub zły, nie określa jedynie to czy słowem zachowuje czy nie zachowuje wiary. Oprócz porównywania nauk (tzn. słów) księdza, biskupa, kardynała lub papieża z nieomylną nauką Magisterium, trzeba przyjrzeć się czy człowiek zachowuje również pobożne praktyki Kościoła słowem (pisanym i mówionym), swoim działaniem i chrześcijańskim zachowaniem w życiu. Musimy wiedzieć czy człowiek (ksiądz, biskup, kardynał lub papież) angażuje się w heteropraxis – praktyki sprzeczne z wiarą – takie jak brak szacunku dla Najświętszego Sakramentu.

 Atak na wiarę można prowadzić działaniami dokonywanymi albo w sposób widoczny, albo subtelny. Nasze działania muszą być zgodne z naszymi słowami. Zachowujemy wiarę zachowując doktryny w naszych myślach, słowach i pisaniu, a także zachowując pobożne praktyki Kościoła wspierające nasze przywiązanie do wiary. Wprowadzając nowe praktyki w lokalnych parafiach (albo diecezji, czy lokalnej prowincji kościelnej, a nawet w Kościele Powszechnym, co jest możliwe, o czym pisali doktorzy Kościoła), które sprawiają wrażenie, że nie trzeba wierzyć w zdefiniowaną wiarę, poprzez heteropraxis skandalizuje się maluczkich, a nawet uczone dusze.

 Na przykład na podstawie uroczystych definicji Soboru Trydenckiego wiemy, że Pan Bóg gwarantuje, iż poświęcona Hostia faktycznie jest Jego Prawdziwą Obecnością – tzn. Ciałem i Krwią naszego Pana Jezusa Chrystusa, razem z Jego Duszą i Boskością. Protestanccy buntownicy chcieli zanegować ten artykuł wiary, i chcieli wpływać na innych by zrobili to samo. Dlatego wprowadzili praktykę Komunii św. na rękę (oryginalnie wprowadzili to, jako szeroką praktykę ariańscy heretycy w IV wieku, by zanegować, to, że Jezus jest Bogiem). Poprzez tę symboliczną akcję, ich negacja była jasna dla wszystkich.

 Heteropraxis stosują obecnie wrogowie Kościoła żeby wywołać skandal wśród katolików, by tracili wiarę w Prawdziwą Obecność. To, dlatego przyjmowanie Komunii na rękę było zakazane przez prawo powszechne Kościoła przez wiele stuleci, i jest zakazane prawem Kościoła do chwili obecnej. Ostatni indult (pozwolenie) działania wbrew literze prawa  pozwolony jest jedynie jeśli ta praktyka nie prowadzi do pomniejszenia wiary w Prawdziwą Obecność, i nie prowadzi do zmniejszenia szacunku do Prawdziwej Obecności. Ale to zawsze ma taki skutek, jak widać z codziennego doświadczenia z tą formą heteropraxis [2].

 Natomiast praktyki zachowujące ortodoksyjną doktrynę nazywane są orthopraxis (pobożne praktyki katolickie). Należą do nich: klękanie przed Najświętszym Sakramentem, rozdawanie / otrzymywanie Komunii św. na język, utrzymywanie tabernakulum z Najświętszym Sakramentem jako główny punkt uwagi (i czczenia) w centrum kościoła, poważne zachowanie kleru na terenie kościoła, okazywanie należnej czci Obecności Boga w Najświętszym Sakramencie. Te przykłady orthopraxis (pobożne działania zachowujące wiarę) świadczą o prawdzie dogmatu, że Najświętszy Sakrament jest Prawdziwą Obecnością Boga – Ciała, Krwi, Duszy i Boskości naszego Pana Jezusa Chrystusa pod postacią chleba – jak również odpowiedniego szacunku człowieka wobec Pana Boga.

 Przykłady heteropraxis przeciwko dogmatowi Prawdziwej Obecności obejmują Komunię św. do ręki. Ta forma heteropraxis wysyła błędny przekaz do wiernych, że Najświętszy Sakrament nie jest tak ważny, że To tylko chleb, i promuje herezję, że To nie jest Prawdziwa Obecność Boga – Ciała, Krwi, Duszy i Boskości naszego Pana Jezusa Chrystusa pod postacią chleba. Innym przykładem heteropraxis w tym zakresie jest permanentne usuwanie tabernaculum z Najświętszym Sakramentem z sanktuarium na boczne miejsce albo do pomieszczenia dla sprzątaczek, żeby głównym miejscem uwagi (i czci) w kościele stało się krzesło “celebranta” czy “prezydującego” “zgromadzeniu”. Daje się i otrzymuje subtelny przekaz, że człowiek siedzący na krześle jest ważniejszy od Najświętszego Sakramentu. A skoro “prezydujący” (lub przewodniczący “zgromadzenia”) reprezentuje ludzi, to wysyła się subtelny przekaz, że Pan Bóg jest mniej ważny niż ludzie.

 Te przykłady jeszcze raz przypominają słowa papieża Piusa XII cytowane wcześniej:

Załóżmy, drogi przyjacielu, że komunizm [jeden z “błędów Rosji” wymienionych w Orędziu Fatimskim]  był najbardziej niebezpiecznym z instrumentów dywersji wykorzystywanej przeciwko Kościołowi i tradycji Boskiego Objawienia. . . Jestem zaniepokojony tym, co wyznała Dziewica Maryja Łucji w Fatimie. Ta uporczywość Maryi o niebezpieczeństwach grożących Kościołowi jest boskim ostrzeżeniem przed samobójstwem zmian w wierze, w jego liturgii, jego teologii i duszy Kościoła. . . Nadejdzie dzień, kiedy cywilizowany świat zaneguje Boga, kiedy Kościół zwątpi tak jak zwątpił Piotr. Kościół będzie kuszony żeby uwierzył, że człowiek stał się Bogiem. . . W naszych kościołach, chrześcijanie na próżno będą szukać czerwonego światełka gdzie oczekuje na nich Bóg, tak jak Maria Magdalena płakała przed pustym grobem, i będą pytać “dokąd Go zabrali”? [21]

 Ze słów Piusa XII wydaje się, że te wyżej wymienione formy heteropraxis przeciwko Najświętszemu Sakramentowi były wyraźnie wymienione w Trzeciej Tajemnicy Fatimskiej, bo podczas gdy Pius XII odnosi je do Orędzia Fatimskiego, to nie są one wymienione w żadnej części Orędzia, które opublikowano. To dlatego one muszą być wymienione w Trzeciej Tajemnicy – czyli w tej części, której jeszcze nie opublikowano. Papież Pius XII wyraźnie mówi, że to Matka Boża Fatimska ostrzega nas przed “samobójstwem zmiany wiary w jego liturgii, jego teologii jego duszy“. A zatem Trzecia Tajemnica ostrzega nas zarówno przed fałszywą doktryną i heteropraxis, jak i atakami na “dogmat wiary”.

Atak obejmuje zepsucie moralne kleru którego jesteśmy świadkami

Jak widzimy dzisiaj, z wybuchu ogromnego, na światową skalę skandalu występkami seksualnymi członków duchowieństwa, ma miejsce atak z trzeciego szeregu na Kościół w czasie wielkiego kryzysu: zepsucie moralne wielu konsekrowanych dusz. Ogon smoka zmiata dusze z nieba – od stanu konsekrowanych – nie tylko poprzez heterodoksję i heteropraxis, ale również poprzez niemoralność.

 Przypomnijmy wypowiedzi s. Łucji dla o. Fuentesa:

Szatan chce przejąć konsekrowane dusze. Próbuje je skorumpować żeby uśpić dusze świeckich, i w ten sposób doprowadzić je do ostatecznej zatwardziałości.

Tym, co dotyka Niepokalane Serce Maryi i Serce Jezusa jest odchodzenie religijnych i kapłańskich dusz. Szatan wie, że religijni i księża, którzy odchodzą od ich pięknego powołania ciągną za sobą liczne dusze do piekła.

 Obecnie widzimy szeroko zakrojone zepsucie wśród katolickiego kleru, które teraz pokazuje się w formie skandali seksualnych o niewyobrażalnym charakterze w diecezjach w Ameryce Północnej, Europie i Afryce. Ogon smoka ściągnął wielu członków duchowieństwa do najgorszych form niemoralności.

W wyniku tego, wiarygodność wielu księży, którzy nie szanują swoich ślubów i wiary, jest niszczona, razem z wiarygodnością Kościoła, jako instytucji. Nawet, jeśli jest dobra doktryna i dobra praktyka, korzyści z nich są często negowane, kiedy zepsucie moralne podważa wiarygodność Kościoła.

 Kto za to odpowiada?

 Teraz nasuwa się pytanie: ale kto jest utożsamiany w Trzeciej Tajemnicy jako odpowiedzialny za podważanie wiary poprzez heterodoksję, heteropraxis i zepsucie moralne i upadek konsekrowanych dusz? Przede wszystkim członkowie samego aparatu watykańskiego. Przywołajmy ponownie ujawnienie kard. Ciappi, oficjalnego teologa papieża Jana Pawła II, że “w Trzeciej Tajemnicy jest przepowiedziane, między innymi, że wielka apostazja w Kościele rozpocznie się od samej góry“. Dlatego odpowiedzialność spoczywa przede wszystkim na ludziach Watykanu. W tym widzimy spełnienie nie tylko Trzeciej Tajemnicy, ale także ostrzeżenia papieża Piusa X w encyklicePascendi z roku 1907, w której pisze: “zwolennicy błędów nie znajdują się już wśród otwartych jedynie nieprzyjaciół, ale. . .  kryją się w łonie i wnętrzu Kościoła i o tyle są niebezpieczniejsi, o ile trudniej ich rozpoznać”.  Tymi wrogami są osoby świeckie i księża “całkowicie przesiąknięci zapatrywaniami głoszonymi przez przeciwników Kościoła”, i którzy przedstawiają się “jako reformatorzy Kościoła” [22].

 Św. Pius X twierdzi:

“Kościół nie ma żadnych większych wrogów. Przemyśliwają bowiem o zgubie Kościoła nie z zewnątrz, ale w jego łonie i stąd tkwi niebezpieczeństwo w samych niemal żyłach i wnętrznościach Kościoła, a cios mu zadany tym groźniejszy, im dokładniej owi nieprzyjaciele Kościół znają, a cios mu zadany tym groźniejszy, im dokładniej owi nieprzyjaciele Kościół znają” [23].

“Oni przejmują profesury w seminariach i na uniwersytetach, i stopniowo robią z nich siedzibę zarazy” [24].

“Stąd musimy zedrzeć maskę tym ludziom i okazać ich całemu Kościołowi w ich prawdziwej postaci” [25].

 Ale wtedy zapytamy: “Skąd mamy wiedzieć, którzy z księży są częścią jednej trzeciej gwiazd, do których nawiązał papież Jan Paweł II; skąd mamy wiedzieć kim są ci zwolennicy błędów” Odpowiedź znowu znajduje się w tym co zostało nieomylnie zdefiniowane. Ci którzy zachowują wiarę, którzy mocno trzymają się doktryny Jezusa, są przyjaciółmi (Ap 12:17). Ci którzy tego nie robią są wrogami. Jak powiedział nasz Pan: “Poznacie ich po owocach” (Mt 7:16). Można powiedzieć, komu wierzyć przez to czy zachowują wiarę katolicką zdefiniowaną przez uroczyste definicje. Innym znakiem jest to czy żyją zgodnie z wiarą katolicką.

 Na zakończenie, kiedy papież Paweł VI lamentował w 1967 roku, że “dym szatana przedostał się do Kościoła” i w roku 1973, że “otwarcie się na świat stało się prawdziwą inwazją na Kościół przez światowy sposób myślenia”, tylko potwierdził treść Trzeciej Tajemnicy; tak było z papieżem Janem Pawłem II w jego bardziej zawoalowanych wypowiedziach w latach 1982 i 2000. Pierwsze dwie części Wielkiej Tajemnicy Fatimskiej ostrzegają o szerzących się na całym świecie błędach Rosji. Trzecia Tajemnica, jej pełna treść, na pewno jest ostrzeżeniem, że te błędy przedostaną się do samego Kościoła, a szczególnie zagnieżdżą się przez “otwarcie się na świat” na II Soborze. Infiltracja Kościoła Katolickiego przez elementy masońskie, komunistyczne, neomodernistyczne i homoseksualne, postrzegana jest poprzez rujnujące rezultaty ich działalności i utratę wiary wśród katolików w ławach kościołów.

 Tym, którzy szydzą z twierdzenia, że takie nieszczęście spadło na Kościół w naszych czasach, możemy powiedzieć tylko, że są ślepi, i zignorowali historię Kościoła, która pokazuje, że coś bardzo podobnego wydarzyło się wcześniej. Nawiązaliśmy tu do opinii kard. Newmana na temat stanu Kościoła w czasach herezji ariańskiej. Więcej cytatów tej opinii, znalezionych w jego książce On Consulting the Faithful in Matters of Doctrine [O konsultacjach z wiernymi w sprawach doktryny], wystarczy by udowodnić, że stan spraw w Kościele dzisiaj nie jest bez precedensu:

Gremium biskupów zawiodło w ich wyznaniu wiary. . . Oni wypowiadali się różnie, jeden przeciwko drugiemu; po Nicei nie było nic z mocnych, niezmiennych, stałych świadectw, przez prawie 60 lat. Były niewiarygodne synody, niewierni biskupi; była słabość, strach przed konsekwencjami, błądzenie, fikcja, halucynacje, ciągłe, beznadziejne, sięgające niemal każdego zakątka Kościoła Katolickiego. Stosunkowo nielicznych, którzy pozostali wiernymi dyskredytowano i zmuszano do uchodźstwa; pozostali byli albo oszustami albo oszukanymi [26].

 Sensem książki kard. Newmana było to, że to świeccy, trzymając się zdefiniowanego dogmatu wiary razem z kilku dobrymi biskupami takimi jak św. Atanazy, zachowywali wiarę żywą w czasach kryzysu ariańskiego. To samo ma miejsce obecnie.

 Ale jedną z wielkich różnic między kryzysem ariańskim i obecnym kryzysem w Kościele jest to, że Maryja Dziewica nie tylko dała nam ostrzeżenie wiele lat przed wystąpieniem obecnego kryzysu, ale także sposoby na uniknięcie go poprzez spełnienie Jej fatimskich próśb. Pozbawienie Kościoła ostrzeżenia zawartego w Trzeciej Tajemnicy, ukrywanie proroctwa apostazji, które implikuje osoby, które nałożyły rujnującą nową orientację na Kościół i pozwolenie na to, by był atakowany przez wrogów, a tym samym uniemożliwienie wiernym zrozumienie przyczyny tego wszystkiego i uzbrojenia się przeciwko nim, jest kolejnym kluczowym elementem omawianej tu wielkiej i strasznej zbrodni.

 Ale to ukrywanie nie powiodło się. Orędzia Fatimskiego nie zakopano; niewiara w całość rzekomego ujawnienia Trzeciej Tajemnicy jest szeroka i wzrasta. Ustaliwszy to, zidentyfikowani przez nas członkowie aparatu watykańskiego próbowali kolejny raz zakopać je 17 listopada 2001 roku, pogarszając w ten sposób swoją zbrodnię przeciwko Kościołowi i światu. Teraz zajmiemy się tą sytuacją.

 Przypisy

[1] o. Michel de la Sainte Trinité, Cała prawda o Fatimie – t. III, s. 704.

[2] Ibid., s. 687.

[3] Ibid., s. 705-706.

[4] Ibid, t. III, s. 822-823. Zob. czasopismo Jesus, 11.11.1984, s. 79. Zob. The Fatima Crusader, Nr 37, lato 1991, s. 7.

[5] Cała prawda o Fatimie – t. III, s. 676.

[6] Contre-Réforme Catholique , grudzień 1997.

[7] Zob. o. Gerard Mura, “The Third Secret of Fatima: Has It Been Completely Revealed?” [Trzecia Tajemnica Fatimska: czy ujawniono ją w całości?], czaspismo Catholic, (Transalpine Redemptorists, Orkney Isles, Szkocja, W Brytania) marzec 2002.

[8] Ibid.

[9] Wyrazy w nawiasach są teraz umieszczone w Trydenckim Wyznaniu Wiary z nakazu bł. papieża Piusa IX w dekrecie wyd. przez Swięte Oficjum, 20.01.1877. (Acta Sanctae Sedis, X [1877], 71 ff.)

[10] W akapicie 6 encykliki Quanta Cura, wydanej z Syllabus [Program] 8.12.1864, bł. papież Pius IX oświadczył uroczyście: “Dlatego wśród tak wielkiej przewrotności zdeprawowanych poglądów, dobrze pamiętając nasz apostolski urząd, i bardzo mocno zatroskani o naszą najświętszą religię, dla mocnej doktryny i zbawienia dusz, które jest nam powierzone przez Boga, i (zatroskani także) o dobro samej społeczności ludzkiej, uważamy, że mamy prawo zabrania naszego apostolskiego głosu. Dlatego, na mocy naszej apostolskiej władzy, potępiamy, zakazujemy i pietnujemy wszelkie osobliwe i złe opinie i doktryny solidarnie wymienione w niniejszym piśmie, i nakazujemy, by były one uważane przez wszystkie dzieci Kościoła Katolickiego jako potępione, zakazane i napiętnowane“. The Popes Against Modern Errors [Papieże przeciwko nowoczesnym błędom] (TAN Books and Publishers, Rockford, Illinois, 1999) s. 21.

[11] Kard. Joseph Ratzinger, Zasady teologii katolickiej, (Ignatius Press, San Francisco, 1987) s. 381-382.

[12] Ibid., s. 380.

[13] The Balamand Statement, Nr 30, 23.06.1993.

[14] Zob. przypis 10 tego rozdziału.

[15] Vatican Council I – 1870 AD, zob. Denzinger (Dz.) 1836.

[16] Vatican Council I, zob Dz. 1800.

[17] W wyniku swoich zaniedbań, papież Honoriusz był głównie odpowiedzialny za szerzenie się herezji Monothelite twierdząc, że jest tylko jedna wola w Chrystusie, boska wola – błąd który wyraźnie zaprzecza iż Chrystus jest prawdziwym Bogiem i prawdziwym człowiekiem – chociaż rozumiał to w sensie katolickim, a mianowici, że nie ma konfliktu między boską wolą i ludzką wolą Chrystusa. Ale jego formuła pozwoliła heretykom Monothelite twierdzić, że była jedynie wola w Chrystusie, i że papież z nimi się zgadzał.

[18] Osobiste świadectwo emerytowanego prałata Corrado Balducci dla o. Nicholaa Grunera, Christophera Ferrara i innych świadków. Fakt ten potwierdza także Marco Tosatti w książce Il Segreto Non Svelato [Nieujawniona Tajemnica], (Edizioni Piemme Spa, Casale Monferrato, Włochy, maj 2002), s. 86.

Marco Tosatti pisze: “O. Mastrocola, dyrektor biuletynu religijnego ‘Santa Rita’, poprosił kard. Ottaviani o pozwolenie na reprodukcję proroctw opublikowanych w ‘Neues Europa’. Odpowiedź była zachęcająca, ale w świetle ‘ujawnienia’ tajemnicy 26.06.2000, żenująca. ‘Zróbcie to, zróbcie to’ – odpowiedział kardynał kustosz Trzeciej Tajemncy – ‘opublikujcie w tylu egzemplarzach ile chcecie, bo Madonna chciała by opublikowano ją już w roku 1960′. I o tym tekście Radio Watykan mówiło w 1977 roku z okazji 10 rocznicy wizyty papieża Pawła VI do Fatimy. Tekst z ‘Neues Europa’ opublikowano w ogromnym nakładzie i ponownie nawet w niedzielnym wydaniu L’Osservatore Romano 15.10.1978”.

Oryginalny tekst w języku włoskim: “Padre Mastrocola, direttore di un foglio religioso, «Santa Rita», chiese al cardinale Ottaviani il permesso di riprendere l’anticipazione fatta da «Neues Europa». La risposta fu incoraggiante, ma alla luce dello «svelamento» del segreto del 26 giugno 2000, imbarazzante. «Fatelo, fatelo pure—rispose il porporato custode del terzo segreto—pubblicatene quante copie vi pare, perché la Madonna voleva che fosse reso noto già nel 1960». E di quel testo parlò anche la Radio Vaticana nel 1977, nel decennale del viaggio di Paolo VI a Fatima. Il testo di «Neues Europa» conobbe grande fortuna, e venne ripreso persino il 15 ottobre 1978 dall’ «Osservatore della Domenica»”.

[19] Zob. Francis Alban, Fatima Priest [Ksiądz fatimski] wyd. I (Good Counsel Publications, Pound Ridge, Nowy Jork, 1997) Appendix III, “A Prophetic Interview with Sister Lucy of Fatima” [Proroczy wywiad z s. Łucją z Fatimy], s. 312. Zob. Cała prawda o Fatimie – t. III, s. 503-510 razem z wyjaśnieniami o. Michela.

[20] Zob. Ksiądz fatimski, wyd. 1 i 2,  Appendix V, “Regarding Communion in the Hand” [O Komunii na rękę], zob. The Fatima Crusader, Nr 28, czerwiec-lipiec 1989, s. 33ff, 34ff, 36ff; The Fatima Crusader, Nr 29, wrzesień-listopad 1989, s. 16; i The Fatima Crusader, Nr 7, wiosna 1981, s. 11.

[21] Papież Pius XII, cyt.w książce Pius XII Devant L’Histoire, s. 52-53.

[22] Papież św. Pius X, Pascendi Dominici Gregis, akapit 2.

[23] Ibid., nr 3.

[24] Ibid., nr 61.

[25] Ibid., nr 3.

[26] John Henry Newman, On Consulting the Faithful in Matters of Doctrine, (Kansas City, Sheed and Ward, 1961) s. 77.

FATIMA, Rosja, świat: Na litość boską, wysłuchajmy świadka  

https://dakowski.pl//index.php?option=com_content&task=view&id=7849&Itemid=46
Prawie po 40 latach od początku “wiosny” II Soboru, nadal nie dokonano poświęcenia Rosji – nie świata, nie “młodych szukających sensu życia”, nie “bezrobotnych” – ale Rosji.   The Devil’s Final Battle Ostatnia bitwa Szatana . Paul Kramer (2002)
http://www.devilsfinalbattle.com/content2.htm

http://gazetawarszawska.com/2012/12/01/ostatnia-bitwa-szatana-rozdzial-14/ Ostatnia bitwa Szatana. Pan Jezus powiedział: “Powiedz moim pasterzom, biorąc pod uwagę to, że idąc przykładem króla Francji w opóźnianiu wykonania mojego nakazu, tak jak on podzielą jego nieszczęście”. “Oni się skruszą i to zrobią, ale będzie za późno”. ROZDZIAŁ  14 Na litość boską, wysłuchajmy świadka   Niewiele rewelacji było tak nieprzekonujących jak watykańska wersja Trzeciej Tajemnicy Fatimskiej. Ci którzy uważali, albo mieli nadzieję, że ujawnienie w czerwcu 2000 roku broszury CDF The Message of Fatima [Orędzie Fatimskie – TMF] zakończy sprawę, są prawdopodobnie zaskoczeni ostatnim zgiełkiem o Fatimie w prasie. Nie powinno to nikogo zaskoczyć. Przez ponad 40 lat wykorzystywano niemal każdą taktykę – milczenie, nękanie, złą teologia, dezinformacja – żeby zakopać prawdziwe Orędzie Fatimskie. Ale oliwa zawsze na wierzch wypływa. Ataki terrorystyczne 11 września 2001 roku wywołały reakcję łańcuchową w opowieściach o Fatimie. W prasie i w Internecie szumiało od informacji, że ataki były częścią Trzeciej Tajemnicy Fatimskiej, której jeszcze w pełni nie ujawniono. Jak irytujące dla autorów TMF, którzy upierają się, iż cała tajemnica fatimska mieści się między okładkami ich broszury. Im się nie wierzy, po części dlatego, że nie są wiarygodni, ale także z powodu pewnej świadomości zbiorowej, powszechnego poczucia nadchodzącego fatum. W głębi duszy wiemy, że “cywilizacja miłości” to utopijny nonsens. Nigdy nie istniała. Prawdziwe Orędzie Fatimskie wyraźnie to potwierdza: piekło istnieje i idzie do niego wiele dusz, bo nie ma nikogo, kto by się za nie modlił i poświęcał. Niebiańskim remedium nie są szeroko publikowane modlitewne spotkania między-religijne, a poświęcenie i nawrócenie Rosji, nabożeństwo do Niepokalanego Serca Maryi i Różaniec. Prawdziwe Orędzie Fatimskie nie jest prośbą o dalsze papieskie apologie. Jest nim błaganie do Jezusa “przebacz nam nasze grzechy”, “zachowaj nas od ognia piekielnego”. Nie przeżywamy nowego pojawienia się ludzkości. Znajdujemy się na Titanicu płynącym w ciemność, a świat wyczuwa nieuchronne fatum, nawet, kiedy nadal ściąga na siebie wyrok. Ale nawet wydarzenia z 11 września 2001 nie powstrzymały watykańskiego aparatu przed narzucaniem linii partyjnej Sodano, że Fatima “należy do przeszłości”. Wręcz przeciwnie, wysiłki narzucenia na Kościół interpretacji Sodano o Fatimie tylko się zwiększyły, jakby kard. Sodano, et al, uznali, że 11 września mógłby faktycznie potrząsnąć katolikami i dowiedzieli się – chwileczkę! – iż to nie jest koniec Fatimy, gdyż oczywiście nie widzimy nic takiego jak triumf Niepokalanego Serca i obiecanego okresu pokoju. Żeby na nowo utwierdzić linię partyjną, potrzebny był pewien rodzaj odważnego działania 12 września 2001 roku, zaraz po zawaleniu się Twin Towers, watykańskie Biuro Prasowe opublikowało biuletyn dnia: “Deklarację” Kongregacji ds. Księży dotyczącą nie ataków terrorystycznych, nie strasznych skandali wybuchających niemal codziennie w szeregach duchownych, nie licznych herezji i nieposłuszeństwa wśród księży w ciągu ostatnich 40 lat, ale o. Nicholasa Grunera, “fatimskiego księdza”. W deklaracji napisano, że wydaje się ją “z mandatu wyższej władzy” – watykański żargon dla sekretarza stanu, kard. Sodano, nie papieża (który jest władzą najwyższą). Deklaracja ostrzegała cały katolicki świat przed poważnym zagrożeniem dobra Kościoła; zagrożeniem tak ogromnym, że Kongregacja ds. Księży nie mogła nawet czekać aż opadnie kurz na nieistniejące już Bliźniacze Wieże. Zagrożenie stanowiła konferencja nt. pokoju na świecie i Fatimy w Rzymie, sponsorowana przez apostolat o. Grunera. Tak, priorytetem Watykanu w kilka godzin po najgorszym ataku terrorystycznym w historii świata było to, żeby nakazać każdemu ignorowanie konferencji nt. pokoju na świecie i Fatimy. Dlaczego? Bo, deklaracja mówiła, “konferencja” nie ma aprobaty legalnej władzy kościelnej”. Oczywiście, autor tej deklaracji dobrze wiedział, że według prawa kościelnego nie jest konieczna “aprobata” na organizowanie konferencji duchownych i świeckich. Kodeks Prawa Kanonicznego opublikowany przez papieża Jana Pawła II (Kanony 212, 215, 278, 299) uznaje naturalne prawo wiernych do spotkań i dyskusji o sprawach dotyczących obecnego Kościoła, bez żadnej “aprobaty”. Faktycznie, Watykan nie publikuje żadnych informacji o braku “aprobaty” dla niezliczonych konferencji prowadzonych przez orędowników ordynacji kobiet i licznych innych herezji, mimo że uczestnicy tych konferencji naruszają prawo naturalne i krzywdzą Kościół. Można także powiedzieć, że rzymska konferencja apostolatu nie dostała aprobaty od Amerykańskiego Stowarzyszenia Medycznego. I co z tego? Ale nie to było najgorsze. Deklaracja stwierdziła również, że o. Gruner został “zawieszony” przez biskupa Avellino. Zawieszony za co? Widocznie za nic, bo nie podano żadnych podstaw. Przyczyna tego kuriozalnego pominięcia była jasna dla każdego znającego kanoniczne procedury o. Grunera: “podstawy” były tak niezdarne, że publiczne ich ujawnienie wywołałoby śmiech. Jak już napisaliśmy, jedynym pretekstem w ogóle podanym o “zawieszeniu” było to, że o. Gruner musi powrócić do Avellino, Włochy (gdzie został wyświęcony w roku 1976), albo zostać zawieszonym. Dlaczego? Bo “nie udało mu się” znaleźć innego biskupa by go inkardynował. Ale “Deklaracja” nie wspomniała o tym, że trzech przyjaznych biskupów zaproponowało inkardynację o. Grunera z wyraźnym pozwoleniem na kontynuację jego apostolatu, i że te trzy inkardynacje zablokowano (albo uznano za “nieistniejące”) przez tych samych watykańskich biurokratów, którzy teraz ogłosili wynikające z tego “zawieszenie”. Oznacza to, że o. Gruner został “zawieszony” za to, że okazał “nieposłuszeństwo” wobec rozkazu samych oskarżycieli, którzy uniemożliwili mu to posłuszeństwo. (Nie wspominając o tym, że biskup Avellino do 12 września 2001 roku nie miał absolutnie żadnej władzy nad o. Grunerem – gdyż ten był już inkardynowany w innej diecezji.) Prawie po 40 latach od początku “wiosny” II Soboru, nadal nie dokonano poświęcenia Rosji – nie świata, nie “młodych szukających sensu życia”, nie “bezrobotnych” – ale Rosji. Światem trzęsą regionalne wojny, muzułmański terroryzm i holokaust aborcji, kiedy staje się wyraźniejsze z godziny na godzinę, że idziemy do apokalipsy. Islamscy fundamentaliści, których watykańscy dyplomaci teraz lubią nazywać “naszymi muzułmańskimi braćmi”, nienawidzą nas i chcą nas ujarzmić czy zabić, zgodnie z nakazami ich Koranu. Po 40 latach całkowicie bezużytecznego “dialogu ekumenicznego”, sekty protestanckie są nawet bardziej zniedołężniałe niż na początku, a prawosławni bardziej nieugięci w odmowie poddania się Wikariuszowi Rzymu. Kościół doznaje ciężkich ran poprzez herezje i skandale w diecezjach na całym świecie, gdzie stracił wszelką wiarygodność z powodu zepsucia jego członków. Nowa orientacja II Soboru jest całkowitą klęską; rujnującym fiaskiem. Ale pośród całej tej śmierci, chaosu, herezji, skandalu i apostazji, każde z nich teraz osiąga swoje apogeum, Watykan uznał za konieczne – właśnie teraz! – by zaalarmować świat o “niebezpieczeństwie” ze strony o. Nicholasa Grunera. Tak więc jeden dzień po 11 września 2001 roku, o. Gruner, który nie popełnił żadnego przestępstwa przeciwko wierze i moralności, który zachowywał swoje śluby przez 25 lat kapłaństwa, który nie molestował ani jednego ministranta czy kobiety, który nie ukradł żadnych pieniędzy i nie głosił żadnej herezji, został publicznie potępiony przed całym Kościołem w deklaracji, która nie przedstawiła żadnych podstaw tego potępienia, która przywołała “mandat” anonimowej “wyższej władzy”, która nawet nie miała odwagi się nazwać. W historii Kościoła nigdy nie wydarzyło się coś takiego wobec wiernego katolickiego księdza. Obsesja sekretarza stanu w zniszczeniu o. Grunera – symbolu oporu wobec linii partyjnej – osiągnęła poziom nieprzyzwoitości. Dlaczego? Mogła to być tylko głęboko zakorzeniona niechęć do Orędzia Fatimskiego i wszystkiego co ono znaczy dla nowej orientacji Kościoła, którą tak niezachwianie narzucają kard. Sodano (przyjaciel Gorbaczowa) i jego kolaboranci. Wydaje się, że Fatima niepokoi ich bardziej niż obecny stan Kościoła i świata. A jeszcze stan Kościoła i świata z pewnością mógłby zmienić się na lepszy, gdyby tylko prześladowcy o. Grunera po prostu zrobili to o co prosiła Matka Boża Fatimska: “Jeśli moje prośby zostaną spełnione, uratuje się wiele dusz i nastanie pokój”. Ale kard. Sodano na pewno się przeliczył. Wydanie tego bezpodstawnego potępienia “fatimskiego księdza” w kilka godzin po 11 września, wywołało taki fetor, że wiele osób, które byłyby skłonne uznać “deklarację” za dobrą monetę, zaczęli się zastanawiać, o jej groteskowo nieodpowiednim czasie. W podważanym i zhańbionym przez duchownych zdrajców w każdym kraju Kościele, dlaczego watykański aparat tak niepokoił się z powodu jednego księdza, któremu nie zarzucono nawet jednego złego czynu? Zrobienie z o. Grunera kozła ofiarnego nie było by bardziej skuteczne od innych anty-fatimskich matactw. Przeciwnie do tego, na co wydają się mieć nadzieję pewni watykańscy dostojnicy. Kontrowersji fatimskiej nie da się zredukować do statusu jednego księdza. W tygodniach po “deklaracji” o o. Grunerze, inni prominentni katolicy zaczęli wyrażać poważne wątpliwości o linii partyjnej kard. Sodano w sprawie Trzeciej Tajemnicy. Nie tylko matka Angelica uważała, że “nie dostaliśmy całości”. 26 października 2001 roku “wybuchła”, jak mówią reporterzy, historia o tym jak agencja informacyjna Inside the Vatican (wraz z innymi dziennikami włoskimi) opublikował artykuł: “The Secret of Fatima: More to Come?” [Tajemnica Fatimska: pokaże się więcej?]. W artykule napisano: “Właśnie otrzymaliśmy informację, że s. Łucja dos Santos, ostatnia żyjąca wizjonerka fatimska, kilka tygodni temu wysłała list do Jana Pawła II, rzekomo ostrzegający go o tym, że jego życie jest w niebezpieczeństwie. Jak podają źródła  watykańskie, list mówiący o tym, że wydarzenia o których mówi ‘Trzecia Tajemnica’ Fatimska, jeszcze nie miały miejsca, dostarczył Janowi Pawłowi emerytowany biskup Fatimy, Alberto Cosme do Amaral, jakiś czas po 11 września”. Zapytany o ten list, biskup Fatimy, Serafim Ferreira de Sousa, “nie zaprzeczył temu, iż s. Łucja wysłała do papieża list, ale powiedział [z jezuicką godnością), że ‘nie ma żadnych listów wizjonerki wyrażających obawę o życie papieża'”. Artykuł Inside the Vatican dalej ujawnił, że “źródła zasugerowały także, że list s. Łucji zachęca papieża do ujawnienia Trzeciej Tajemnicy w całości”, i że jej list do papieża “ma zawierać to ostrzeżenie: ‘Wkrótce nastąpi wielkie wrzenie i kara'”. Artykuł mówi o jeszcze innym tajnym spotkaniu z s. Łucją za murami klasztoru – tylko ono nie jest zgodne z linią Bertone / Ratzingera. Włoski ksiądz diecezjalny, o. Luigi Bianchi, “twierdzi, iż spotkał się z s. Łucją dos Santos w ubiegłym tygodniu w zamkniętym klasztorze karmelickim w Coimbra, Portugalia”. Powtarzając podejrzenia matki Angeliki, o. Bianchi “spekulował o możliwości, że Watykan nie ujawnił w całości tajemnicy, żeby uniknąć paniki i niepokoju wśród ludności; by jej nie wystraszyć”. Odnośnie śmiesznej “interpretacji” Tajemnicy przez Bertone / Ratzingera o zamachu na życie Jana Pawła II w roku 1981, o. Bianchi powiedział, że “orędzie nie mówi tylko o zamachu na papieża, ale o ‘biskupie w bieli’, który przechodzi pośród ruin i ciał zamordowanych mężczyzn i kobiet. . . Oznacza to, iż papież będzie musiał wiele wycierpieć, że niektóre narody znikną, że wielu ludzi zginie, że musimy bronić Zachodu przed islamizacją. I to dzieje się obecnie”. Inside the Vatican był ostrożny by podkreślić, tak jak The Fatima Crusader, że s. Łucja “nie ma pozwolenia na rozmowy z nikim, kto nie uzyskał wcześniejszej zgody Watykanu. . .” W związku z tym, Inside the Vatican zabezpieczył się twierdząc, że “nie jest od razu jasne, czy Bianchi otrzymał tę zgodę, ominął tę konieczność, czy faktycznie nie spotkał s. Łucji jak utrzymuje”. Ale nikt, łącznie z samą s. Łucją, nigdy nie zanegował tego, że spotkanie z o. Bianchi miało miejsce. To, że chociaż niektóre źródła Inside the Vatican pochodzą z samej kurii, zasugerowała odpowiedź kard. Ratzingera na te wydarzenia. Zacytował go jakby miał powiedzieć, że “ostatnie plotki o liście są tylko kontynuacją ‘starej polemiki wywoływanej przez pewne osoby o wątpliwej wiarygodności’, w celu ‘destabilizacji równowagi wewnętrznej Kurii Rzymskiej i niepokojenia ludzi Boga'”. Ale zauważmy, że kard. Ratzinger faktycznie nie zaprzecza istnienia listu s. Łucji do papieża. Uwaga kard. Ratzingera wiele mówi. Jak mogą osoby o “wątpliwej wiarygodności” destabilizować “równowagę wewnętrzną Rzymskiej Kurii”? Jeśli ich wiarygodność jest wątpliwa, to Kurii Rzymskiej nie zdestabilizowałoby to, co one mówią. A właściwie, kim są te osoby o “wątpliwej wiarygodności”? Artykuł w  Inside the Vatican sugerował, że kard. Ratzinger mógł odnosić się do o. Grunera. Ale co z matką Angeliką? Co z o.Bianchi? Co z samym Inside the Vatican, którego naczelny, Robert Moynihan, jest tylko pod kuratelą watykańskiego aparatu, co sugeruje tytuł tego czasopisma? Co z milionami innych katolików, którzy żywią uzasadnione podejrzenia, że Bertone i Ratzinger nie są całkowicie szczerzy twierdząc, że proroctwa Orędzia Fatimskiego, łącznie z Trzecią Tajemnicą, “należą do przeszłości”, i że to ostrzeżenie o wielkiej karze Kościoła i świata już nas nie dotyczy? Faktycznie, który poważny katolik naprawdę w to wierzy, biorąc pod uwagę niebezpieczną sytuację w obecnym świecie? Pomimo zdecydowanych wysiłków nałożenia linii partyjnej Sodano (wysiłku, który teraz objął deklarację w sowieckim stylu, że o. Grunera należy uważać za “nikogo” w Kościele), katolicy na całym świecie nadal zastanawiają się co stało się ze słowami występującymi po istotnym zdaniu “W Portugalii dogmat wiary zawsze zostanie zachowany itd.” Dlaczego TMF uciekł od tego zdania usuwając je z Orędzia Fatimskiego i umieścił je w przypisie? Co stało się z brakującymi słowami Maryi Dziewicy? Gdzie jest obiecane nawrócenie Rosji? Dlaczego nie było okresu pokoju na świecie, jaki obiecała Matka Boża?  W obliczu tych nie chcących zniknąć pytań, aparat watykański podjął jeszcze jedną próbę zakrycia wzrastającej spekulacji o zatajaniu, zanim nie będzie za późno. Rzeczywiście oświadczenie kard. Ratzingera o destabilizacji w kurii wskazywałoby na to, że linia partyjna o Fatimie napotykała na opór wewnątrz samej kurii, być może z powodu wzrastającej destabilizacji na świecie, co nie zgadza się z opinią Ratzinger / Bertone / Sodano, że Fatima odnosi się do przeszłości. Tym razem podstępem miał być kolejny tajny wywiad z s. Łucją w klasztorze w Coimbra. Wywiad ten przeprowadził 17 listopada 2001 roku abp Bertone, ale z jakiegoś powodu jego rezultatu nie ujawniono przez ponad miesiąc. Dopiero 21 grudnia 2001 roku L’Osservatore Romano (włoskie wydanie) opublikował krótki komunikat abpa Bertone na temat wywiadu, zatytułowany “Meeting of His Excellency Mons. Tarcisio Bertone with Sister Maria Lucia of Jesus and the Immaculate Heart” [Spotkanie JE Tarcisio Bertone z s. Marią Łucją o Jezusie i Niepokalanym Sercu]. Angielski przekład opublikowano w angielskim wydaniu z 9 stycznia 2002 roku. Treścią komunikatu było to, jak mówi Bertone, że s. Łucja mówi, iż poświęcenie świata w roku 1984 wystarczyło za poświęcenie Rosji, i że “wszystko zostało opublikowane; nie ma więcej tajemnic”. Jak wykazaliśmy w Rozdz. 6, wcześniejsze oświadczenie zaprzecza wszystkiemu, co mówiła s. Łucja przez większość 70 lat. Ostatnie oświadczenie przedstawia się jako odpowiedź s. Łucji na pytanie o Trzeciej Tajemnicy – ale pytania tego, dosyć dziwnie, nie zadaje się. Kiedy gazeta lub czasopismo publikuje wywiad ze znaną osobą, czytelnik słusznie oczekuje serii całych pytań z całymi odpowiedziami, żeby mógł sam zobaczyć – w pełnym kontekście – co pytana osoba miała do powiedzenia własnymi słowami. Ale nie w tym przypadku. Chociaż informuje się nas, że Bertone i s. Łucja rozmawiali przez “ponad dwie godziny”, Bertone podał jedynie swoje podsumowanie tej rozmowy, okraszonej kilku słowami przypisywanymi samej s. Łucji. Nie dokonano żadnej transkrypcji, nagrania dźwiękowego czy filmowego z 2-godzinnej sesji. W rzeczywistości, mniej niż 10 procent tego co przypisuje się s. Łucji miało cokolwiek wspólnego z przekazanym celem wywiadu, a mianowicie, omówienie wątpliwości tkwiących w umysłach milionów katolików o poświęceniu Rosji i całego ujawnienia przez Watykan Trzeciej Tajemnicy. Może powinniśmy przyzwyczaić się do podejrzanych nieprawidłowości w sposobie w jaki aparat watykański traktuje s. Łucję, i ten poniewczasie ujawniony, eliptyczny “wywiad” nie był wyjątkiem. Komunikat Bertone pokazuje, że s. Łucja nadal traktowana jest jakby była członkiem federalnego Programu Ochrony Świadka. Tak, oczywiście, ona jest w zamkniętym klasztorze. Ale wywiad to wywiad, a 2-godzinna rozmowa to 2-godzinna rozmowa. Gdzie jest wywiad, i co stało się z 2-godzinną rozmową? Jak można pogodzić ten kuriozalny substytut prawdziwego wywiadu z twierdzeniem, że s. Łucja powiedziała wszystko to, co powinniśmy wiedzieć o Orędziu Fatimskim? Jeśli powiedziała wszystko to, co wie, to nie ma nic do ukrycia. Jeśli nie ma nic do ukrycia, to, dlaczego nie opublikować wszystkiego tego, o co ją pytano, i wszystkiego, co odpowiedziała w czasie tych 2 godzin? Faktycznie, dlaczego po prostu nie pozwolić s. Łucji samej przemówić do świata, i dać sobie spokój? Ale pomimo publikacji TMF, rzekomego ostatniego słowa o Fatimie, ujawniającego wszystko co jeszcze jest do poznania, s. Łucję nadal trzymano daleko od mikrofonów i neutralnych świadków. Była totalnie niewidoczna podczas procesu “ujawniania” Trzeciej Tajemnicy w maju-czerwcu 2000 roku, i taka pozostaje nadal, mimo że – jak mówi linia partyjna – Fatima “odnosi się do przeszłości”. Przed analizą szczegółów “wywiadu” w listopadzie 2001 roku – łącznie z całkowitą liczbą 44 słów przypisanych samej s. Łucji w czasie rzekomej 2-godzinnej rozmowy o kontrowersyjnych sprawach – należy zauważyć, że komunikat Bertone podważa jego własną wiarygodność natychmiast po następującym twierdzeniu: “Zamierzając przedyskutować problem trzeciej części tajemnicy fatimskiej, ona [s. Łucja] mówi, że słuchała uważnie i współpracowała w broszurze opublikowanej przez Kongregację Doktryny Wiary [tzn. The Message of Fatima – Orędzie Fatimskie (TMF)], i potwierdza wszystko o czym pisze“. To nie mogło być niczym innym jak tylko oszustwem. Przede wszystkim Bertone prosi wiernych by uwierzyli we wszystko to, co następuje: 1. S. Łucja “potwierdza” twierdzenie TMF, że objawienie zawarte w Trzeciej Tajemnicy obejmuje obrazy, które s. Łucja “mogła widzieć w książkach religijnych” i własnych “odczuciach wiary”. Inaczej mówiąc, s. Łucja “potwierdza”, że ona to wymyśliła [1]. 2.S. Łucja “potwierdza” pochwałę modernistycznego jezuity Edouarda Dhanisa przez kard. Ratzingera jako “wybitnego badacza” Fatimy, mimo że Dhanis odrzucił jako “nieświadomą fabrykację” każdy proroczy aspekt Orędzia Fatimskiego – od wizji piekła, do przepowiedni II wojny światowej, do poświęcenia i nawrócenia Rosji. (To przedyskutujemy szczegółowo dalej.) 3. S. Łucja “potwierdza”, w istocie, że może równie dobrze być szczerym i pobożnym fałszerzem, która tylko wyobrażała sobie to, że Maryja Dziewica wzywała do poświęcenia i nawrócenia Rosji, żeby TMF miała rację w ignorowaniu tych kluczowych elementów Orędzia Fatimskiego, traktując je jakby nie istniały. Trzeba być tu rozsądnym. Kiedy funkcjonariusz watykański, bez względu na jego stanowisko, wychodzi z zamkniętego klasztoru i oświadcza, że 94-letnia zakonnica “potwierdza wszystko” co on napisał w 44-stronicowym dokumencie, to rozsądne umysły oczekują na nieco więcej niż potwierdzenie. Tym bardziej, kiedy 44-stronicowy dokument uprzejmie sugeruje, że zakonnica wymyśliła nabożną bajkę, która utrzymywała Kościół w zawieszeniu, niepotrzebnie, przez ponad 80 lat. Tylko na tej podstawie należy wywnioskować, że najnowszy potajemny wywiad z s. Łucją jest kolejną próbą manipulowania i wykorzystania trzymanego na uwięzi świadka, któremu jeszcze nie pozwolono wystąpić i przemówić do wiernych własnymi nieocenzurowanymi słowami. Ostatnia żyjąca wizjonerka z Fatimy nadal poddawana jest zamkniętym wywiadom, podczas których otoczona jest przez nadzorców, którzy później donoszą w drobnych porcjach o jej “świadectwie” – odpowiedzi bez pytania, pytaniu bez odpowiedzi. A teraz wiernych prosi się by przełknęli bezczelne kłamstwo, że s. Łucja, bosko wybrana wizjonerka fatimska, zgadza się ze “wszystkim” w 40-stronicowym neomodernistycznym “komentarzu”, który, co dostrzegł nawet Los Angeles Times, “delikatnie obala kult Fatimy”. Skoro tylko z tych powodów jest jasne, że “wywiad” z 17 listopada 2001 roku jest wysoko podejrzany, to mamy obowiązek wykazania tego dla dobra historii. Zacznijmy od tego, że wywiad Bertone wyraźnie przeprowadzono po to, by wyciszyć narastające wśród wiernych wątpliwości o krzykliwej kampanii złożenia Orędzia Fatimskiego na śmietnik historii. Jak przyznaje komunikat Bertone: W ostatnich miesiącach, przede wszystkim po smutnym wydarzeniu ataku terrorystycznego 11 września ubiegłego roku, w zagranicznych i włoskich dziennikach pojawiły się artykuły odnoszące się do nowych rewelacji s. Łucji, informacje o listach ostrzegawczych do papieża, apokaliptyczne reinterpretacje Orędzia Fatimskiego. Ponadto podkreśla się podejrzenia, że Stolica Apostolska nie opublikowała integralnego tekstu trzeciej części ‘tajemnicy’, a niektóre ruchy ‘fatimskie’ powtarzały oskarżenia, że Ojciec Święty nie poświęcił jeszcze Rosji Niepokalanemu Sercu Maryi. Z tego powodu. . . uznaliśmy za konieczne zorganizowanie spotkania z s. Łucją. Przypominamy tutaj, że Orędzie Fatimskie zawiera obie obietnice, jeśli życzenia Maryi Dziewicy zostaną spełnione, i ostrzeżenia o konsekwencjach ich niespełnienia: Obietnice: Jeśli Rosja zostanie poświęcona Niepokalanemu Sercu – 4. Niepokalane Serce zatriumfuje 5. Rosja się nawróci 6. Wiele dusz uratuje się od piekła (trójce wizjonerów pokazano je w przerażającej wizji) 7. I okres pokoju będzie dany ludzkości. Ostrzeżenia: Jeśli Rosja nie zostanie poświęcona Niepokalanemu Sercu – 8.Rosja będzie szerzyć swoje błędy na cały świat 9.Będą wybuchać wojny i prześladowania Kościoła 10. Dobrzy staną się męczennikami 11.Ojciec Święty będzie dużo cierpiał 12. Różne narody zostaną unicestwione.   Natomiast ewentualne spełnienie proroctw fatimskich jest nieuchronne – “W końcu moje Niepokalane Serce zatriumfuje. Ojciec Święty poświęci mi Rosję, która się nawróci, i okres pokoju będzie dany ludzkości” – pytaniem dla nas teraz jest, czy świat najpierw będzie musiał cierpieć przewidziane kary w całości, łącznie z unicestwieniem narodów, wydarzenie wyraźnie zasugerowane wpół zrujnowanym miastem, poza którym zabity jest papież w wizji Trzeciej Tajemnicy. Przypominamy ostrzeżenie s. Łucji do papieża (rok po zamachu na Placu św. Piotra) w rzekomym liście z 12.05.1982, opublikowanym w TMF: A skoro jeszcze nie widzieliśmy całkowitego spełnienia ostatecznej części tej przepowiedni, to podążamy w jego kierunku wielkimi krokami [2]. Jeśli nie odrzucimy drogi grzechu, nienawiści, zemsty, niesprawiedliwości, naruszania praw człowieka, niemoralności i przemocy itd. I nie mówmy, że to Bóg karze nas w ten sposób; wręcz przeciwnie, to ludzie sami przygotowują własną karę. Ale wywiadowi Bertone nie udało się rozwiązać ciągłego niepokoju opinii publicznej w Kościele dotyczącego ostrzeżeń fatimskich. Wręcz przeciwnie, swoje stanowisko, i faktycznie los świata, Bertone położył na linii partyjnej, którą wiernie zachowywał w swoim niedorzecznym twierdzeniu w TMF (jego własny komentarz), że “decyzja Jego Świątobliwości papieża Jana Pawła II upublicznienia trzeciej części ‘tajemnicy’ fatimskiej doprowadza do końca okres historii zaznaczony tragiczną pogonią człowieka za władzą i złem. . .” A zatem wywiad Bertone ma jeden cel: przekonać świat do tego, że pokój jest w zasięgu ręki, że saga o Fatimie się skończyła, i teraz można ją uważać za część historii. Zbadajmy okoliczności wywiadu w odniesieniu do norm wiarygodności, wymaganych nawet przez bezbożne trybunały cywilne, by zaakceptowały zeznania ważnego świadka. Nie sugerujemy, że s. Łucja powinna być poddana poniżającemu procesowi cywilnemu, a tylko to, że zwolennicy najnowszego “zeznania s. Łucji” powinni zachować te minimalne standardy w proszeniu nas, byśmy w nie uwierzyli. Podejrzana okoliczność 1:  Chociaż s. Łucja dostępna jest by zeznawała osobiście, strona kontrolująca dostęp do niej, a mianowicie kard. Joseph Ratzinger, nigdy jej nie pokazał. Komunikat Bertone ujawnia, że s. Łucja nie mogła nawet rozmawiać z abpem Bertone bez pozwolenia kard. Ratzingera. To potwierdza to, o czym od lat pisał The Fatima Crusader, i o czym napisał wcześniej wymieniony artykuł w Inside the Vatican: nikt nie może rozmawiać z s. Łucją bez pozwolenia kardynała. Jest to bardzo kuriozalne ograniczenie wolności świadka, który, jak się nam mówi, nie ma nic do dodania do tego, co już powiedział. Zgodnie z minimalnymi standardami wiarygodności w procesach cywilnych, świadek ma zeznawać osobiście, jeśli może, żeby strony procesu, których prawa mogą zostać naruszone przez zeznania, miały okazję zadawania świadkowi pytań. Jeśli jedna strona kontroluje świadka, ale nie udaje jej się go / jej pokazać, sędziowie cywilni pouczają jurorów, że mogą wywnioskować, iż zeznanie świadka byłoby niekorzystne dla tej strony. To tylko zdrowy rozsądek: strona zrobi wszystko by pokazać korzystnego świadka, ale prawdopodobnie nie pokaże niekorzystnego. S. Łucja jest dostępna by “zasiąść na ławie świadków” przed sądem historii w sprawie Fatimy. Nie jest przykuta do łóżka, nie jest kaleką czy w inny sposób niezdolna do stawienia się. Wręcz przeciwnie, komunikat Bertone twierdzi, że w dniu potajemnego wywiadu s. Łucja wyglądała w dobrej formie, “świadoma i energiczna”. Dlaczego tego świadomego i energicznego świadka, dostępnego dla zeznań, nigdy nie pokazała strona kontrolująca wszelki do niego dostęp? Dlaczego jej najnowsze “zeznanie” uzyskano za zamkniętymi drzwiami i przedstawiono z drugiej ręki w komunikacie abpa Bertone? Co by się stało w sprawie cywilnej, gdyby jedna ze stron przedstawiła częściowy raport z zeznania kluczowego świadka, kiedy sam świadek mógł zeznawać osobiście? Jurorzy mogliby słusznie wywnioskować, że coś było ukrywane. W przypadku Fatimy można i powinno się wnioskować, że s. Łucję trzymano “poza ławą” ponieważ jej żywe, niekontrolowane zeznanie zaprzeczałoby linii partyjnej Sodano. Jeśli na s. Łucję można było liczyć, że się dostosuje do linii partyjnej, to powinno się ją pokazać dawno temu by zeznawała osobiście, i długo, przed Kościołem i światem. Zamiast tego, to abp Bertone, a nie świadek, składa zeznania. Ale nawet, jeśli założymy, że s. Łucja była przykuta do łóżka, czy w inny sposób niedostępna dla zeznań, pozostałe okoliczności rzekomego wywiadu musiałyby wywołać podejrzenia w umyśle każdego rozsądnego człowieka. Idźmy dalej. Podejrzana okoliczność 2:  Wywiad tej 92-letniej zakonnicy przeprowadzony był potajemnie przez abpa Bertone, człowieka władzy o wyraźnym motywie manipulowania świadkiem. W kontekście prawa cywilnego, za bezprawny uważa się nacisk, kiedy ktoś z pozycji władzy lub dominacji nad bardzo starszą osobą wyciąga od niej oświadczenie, takie jak testament lub upoważnienie. W tym przypadku abp Bertone jest wyraźnie dominującą stroną o narzucającym władzę watykańskim tytule, podczas gdy s. Łucja jest nie tylko starszą osobą, ale ślubowała posłuszeństwo wobec próśb jej zwierzchników, przez których była otoczona w czasie 2-godzinnej sesji. Ponadto, abp Bertone wyraźnie zamierzał wykorzystać “wywiad” w celu obrony własnej wiarygodności przed narastającym sceptycyzmem opinii publicznej wobec linii partyjnej, że jest to koniec Fatimy. Biorąc pod uwagę ostatnie wydarzenia na świecie, Bertone oczywiście cierpiał na ogromną utratę twarzy z powodu swojego całkowicie nie dającego się obronić oświadczenia w TMF, że decyzja opublikowania wizji Trzeciej Tajemnicy “prowadzi do końca okresu historii zaznaczonego tragiczną pogonią człowieka za władzą i złem. . .” Bertone, będąc tylko człowiekiem, miałby każdy motyw żeby zmusić s. Łucję do potwierdzenia jego śmiesznego twierdzenia o pokoju na świecie wywołanym wielkim “spełnieniem” Trzeciej Tajemnicy w 1981 roku, kiedy papież przeżył próbę zamachu. (Nawet komentator świeckiego radia, Paul Harvey, był otwarcie pogardliwy wobec “interpretacji” Trzeciej Tajemnicy Ratzingera /  Bertone.) W tych okolicznościach, przeprowadzający “wywiad”, a później donoszący o jego rezultacie Bertone, był jak oskarżyciel przesłuchujący kluczowego świadka, a potem zeznający za niego, a który przebywa poza salą sądową. Obiektywnie rzecz biorąc, Bertone był ostatnim człowiekiem, który nadawał się do przeprowadzenia tego wywiadu. Kościół i świat mają prawo bezpośredniego wysłuchania tego istotnego świadka, a nie otrzymywania raportu od stronniczego śledczego mającego w tym bezpośredni interes. Podejrzana okoliczność 3: Komunikat Bertone jest niezwykle krótki, zajmuje tylko jedną czwartą strony w L’Osservatore Romano. Ale komunikat ten twierdzi, że wywiad trwał “ponad 2 godziny”. O czym dyskutowali Bertone i s. Łucja przez ponad 2 godziny, wiedząc, że cały komunikat można przeczytać w mniej niż 2 minuty? Dla porównania, 1-godzinna wypowiedź wygłoszona z normalną szybkością zajęłaby około 14 stron maszynopisu; 2-godzinna około 28 stron, lub około 14.000 wyrazów. Ale komunikat Bertone dotyczący rzekomego 2-godzinnego wywiadu składa się jedynie z 463 wyrazów [3], rzekomo wychodzących z ust samej s. Łucji. Te 463 wyrazy można podzielić następująco: 13. 165 wyrazów: dosłowny cytat opinii kard. Ratzingera w TMF (26.06.2000 komentarz Ratzinger / Bertone), że wyrażenie “moje Niepokalane Serce zatriumfuje” (z którego, jak powiedzieliśmy, kardynał podejrzanie usuwa frazę “w końcu”) nie odnosi się do przyszłych wydarzeń, ale do fiat Maryi, zgody na bycie Matką Boga 2.000 lat temu.  Tu znowu prosi się nas byśmy uwierzyli, że s. Łucja teraz “potwierdza” to, że kiedy Matka Boża prorokowała cztery przyszłe wydarzenia – “W końcu moje Niepokalane Serce zatriumfuje. Ojciec Święty poświęci mi Rosję, która się nawróci, i światu będzie dany okres pokoju” – Ona nawiązywała do Zwiastowania w I wieku przed Chrystusem! Łucja Bertone widocznie również “potwierdza” usunięcie z proroctwa Matki Bożej przez kard. Ratzingera kluczowych słów “w końcu”. Zauważmy, że dosłowny cytat (165 wyrazów) z TMF zawiera umieszczony przez kard. Ratzingera w nawiasach werset św. Jana 16:33. Albo s. Łucja w wieku 94 lat rozwinęła w sobie pamięć fotograficzną, albo ktoś dodał do jej “odpowiedzi” cały cytat  – razem z umieszczonym w nawiasach wersetem z Pisma Świętego. (Albo, być może, TMF położono przed s. Łucją do głośnego przeczytania, zgodnie z “posłuszeństwem” wobec jej zwierzchników.) 14. 100 wyrazów: znaczenie serca widzianego przez s. Łucję w lewej dłoni Maryi Dziewicy podczas objawień fatimskich. Komunikat Bertone informuje, że jest to “nieopublikowany szczegół”, który s. Łucja dodała do Orędzia Fatimskiego. Jest to bardzo interesujące, ale co to ma wspólnego z tematem wywiadu, po który tak spiesznie Bertone podróżował do Portugalii? Zauważmy także, iż komunikat Bertone podaje ten nowy szczegół z wielką ekscytacją – aż pochyłym drukiem. Nagle s. Łucja znowu staje się wiarygodną wizjonerką, przeciwnie do opinii kard. Ratzingera, wrażliwe dziecko, które wymyśla z tego co przeczytała w religijnych książkach. Oczywiście ten szczegół miał odwrócić uwagę od głównej sprawy. 15. 69 wyrazów: s. Łucja zaprzecza informacjom prasowym, że “bardzo się martwi ostatnimi wydarzeniami” i że “już nie może spać i modli się w dzień i w nocy”. I znowu to nie jest na temat. W każdym wypadku Łucja abpa Bertone udziela raczej nonszalanckiej odpowiedzi: “Jak mogłam modlić się w ciągu dnia, skoro nie odpoczęłam w nocy?” Oczywiście nikt nie twierdził, że ona  w ogóle nie śpi. Kolejne odwracanie uwagi. Mówi się, że s. Łucja dodała: “Jak wiele rzeczy wkładają mi w usta! Do jak wielu rzeczy, jak się wydaje, zmuszają mnie bym zrobiła!” Tak, ale kim jest człowiek, który fałszywie wkłada słowa w usta s. Łucji i przypisuje jej rzeczy, których nigdy nie zrobiła? Bezstronni świadkowie, których cytowaliśmy wcześniej, którzy otwarcie rozmawiali z s. Łucją w chwilach, kiedy jej nie obserwowano, albo osoby z władz otaczające s. Łucję w czasie tajnego 2-godzinnego przesłuchania prowadzonego przez Bertone? Czytelnik może zauważyć, że Łucja Bertone nigdy nie zaprzecza temu, iż bardzo się martwi ostatnimi wydarzeniami. Kto przy zdrowych zmysłach nie robiłby tego? Najbardziej wymowne jest to, że nigdy nie zapytano jej o jej pilny list do papieża (zaznaczamy to jako ‘rażące pominięcie 1′ w wywiadzie), czy o spotkanie twarzą w twarz z o. Bianchi, kiedy to, jak mówi Bianchi, wyraziła wątpliwości wobec interpretacji Bertone / Ratzingera Trzeciej Tajemnicy (‘rażące pominięcie 2′). 16. 39 wyrazów: wpływ objawień fatimskich na życie s. Łucji. Co te reminiscencje mają wspólnego z podanym celem pilnego potajemnego wywiadu w klasztorze? S. Łucja szczegółowo opisała ten temat w swoich wielotomowych dziennikach. I po to watykański funkcjonariusz podróżował do Portugalii na 2-godzinne spotkanie? 17. 34 wyrazy: s. Łucja zaprzecza by otrzymała jakieś nowe objawienia. Bardzo dziwne, że chociaż Łucja Bertone zaprzecza dalszym objawieniom niebiańskim, to w tym samym komunikacie oświadcza – odwrotnie do wszystkich wcześniejszych zeznań – że poświęcenie świata w 1984 roku “nie zostało przyjęte przez niebiosa”. (Zob. jej rzekome słowa dotyczące tego na kolejnej stronie tego rozdziału pt. “21 words on the Consecration of Russia” – 21 wyrazów o poświęceniu Rosji) Skąd miałaby to wiedzieć, jeśli nie było żadnych nowych objawień? 18.  12 wyrazów: s. Łucja mówi, że społeczność karmelicka zanegowała to, że formularze petycji w sprawie poświęcenia Rosji apostolatu o. Grunera są w obiegu. I co z tego? Co z poświęceniem Rosji? Dokonano go czy nie? Do tej pory dokonaliśmy analizy 419 z 463 wyrazów przypisanych s. Łucji w rzekomo dosłownych cytatach w komunikacie. Pozostają tylko 44 wyrazy, którymi się zajmiemy z powodu pytań stawianych przez miliony katolików. Niezwykle ważne jest to, że szeroko głoszony komunikat Bertone zawiera jedynie 44 wyrazy “s. Łucji” dotyczące tych spraw – poświęcenia Rosji i ujawnienie Trzeciej Tajemnicy – które rzekomo zmusiły Bertone do odbycia podróży aż do klasztoru w Coimbra z pilnych powodów. Poniżej analizujemy owe 44 wyrazy: 19. 9 wyrazów odnoszących się do (jak nam się mówi) Trzeciej Tajemnicy: “Wszystko zostało opublikowane; nie ma już żadnych tajemnic“. Nie znamy pytania, na które otrzymano taką odpowiedź. Zamiast tego, komunikat Bertone oświadcza: “Dla każdego kto wyobraża sobie, że pewna część tajemnicy była ukrywana, odpowiedziała:. . .” – po tym następuje 9 cytowanych wyrazów. Odpowiedziała na co? Co dokładnie zapytano s. Łucję o ujawnieniu przez Watykan  Trzeciej Tajemnicy? Jaki był pełny kontekst pytania i odpowiedzi? I dlaczego nie postawiono s. Łucji jednego pytania zadawanego przez miliony ludzi na całym świecie: Gdzie są słowa Matki Bożej występujące po zdaniu “W Portugalii doktryna wiary zawsze zostanie zachowana itd.”? Jest to ‘rażące pominięcie 3′. Zauważmy również, że tutaj, w istocie sprawy, nie pokazuje się nam, żeby s. Łucji postawiono chociaż jedno dokładne pytanie, takie jak: 20. Jakie są słowa Matki Bożej tuż po “W Portugalii doktryna wiary zawsze zostanie zachowana itd.’? 21. Czy były jakieś słowa wypowiedziane przez Matkę Bożą wyjaśniające wizję “biskupa w bieli”, widzianej w Trzeciej Tajemnicy? 22. Czy Trzecia Tajemnica zawiera oddzielny tekst wyjaśniający wizję “biskupa w bieli”? 23. Co mówi s. Łucja o świadectwach licznych świadków (łącznie z biskupem Fatimy i kard. Ottaviani), że Trzecia Tajemnica spisana była na pojedyńczej kartce papieru, w przeciwieństwie do 4 stron, na których zapisana jest wizja “biskupa w bieli”? Wszystkie takie szczegóły są starannie usunięte. Nie podaje się nam nawet słów jednego postawionego pytania. Jest to ‘rażące pominięcie 4′. 24. 14 wyrazów w interpretacji Trzeciej Tajemnicy Bertone / Ratzingera: “To nie jest prawdą. Całkowicie potwierdzam interpretację [Trzeciej Tajemnicy] dokonanej w Roku Jubileuszowym”. Tutaj s. Łucja rzekomo zaprzecza raportom prasowym, że wyrażała wątpliwości przy o. Luigi Bianchi i o. Jose Santos Vallinho o interpretacji Trzeciej Tajemnicy w TMF. Ale Bertone nigdy nie zapytał s. Łucji o jej list do papieża, o czym mówił o. Bianchi, ani nie zaprzecza tego, że spotkała się z o. Bianchi twarzą w twarz w klasztorze w Coimbra, i że dyskutowali o interpretacji Trzeciej Tajemnicy Sodano. A zatem mamy wierzyć, że Łucja zgadza się z tym, że Trzecia Tajemnica została spełniona nieudanym zamachem na papieża Jana Pawła II 13 maja 1981 roku, mimo że jej list do papieża z 12 maja 1982 roku – rok później – nic nie mówi o zamachu, a raczej obala linię partyjną ostrzeżeniem, że “jeszcze nie widzieliśmy całkowitego spełnienia ostatniej części tego proroctwa”. I ponownie, w tym samym liście s. Łucja w ogóle nie wiąże próby zamachu z Trzecią Tajemnicą. 25. 21 wyrazów o poświęceniu Rosji:Już powiedziałam, że poświęcenia wymaganego przez Matkę Bożą dokonano w 1984 roku, i zostało ono zaakceptowane przez niebiosa”. Te słowa rzekomo wypowiedziała s. Łucja w odpowiedzi na pytanie: Co powiesz o ciągłych twierdzeniach o. Grunera, który zbiera podpisy po to, żeby papież w końcu poświęcił Rosję Niepokalanemu Sercu Maryi, czego jeszcze nie wykonano?” Przede wszystkim, to, że sekretarz CDF podróżuje do Coimbra żeby zdobyć komentarze o o. Grunerze do publikowania w całym Kościele, jest dramatycznym pokazem tego, że apostolat o. Grunera aparat watykański postrzega jako prime locus opozycji wobec linii partyjnej. Ponadto, co ma na myśli “s. Łucja” kuriozalnie potwierdzając, że poświęcenie świata zostało “akceptowane” przez niebiosa, jako poświęcenie Rosji? Czy poważne twierdzenie “s. Łucji”, że niebiosa “zaakceptowały” kompromis nałożony przez watykańskich dyplomatów? Od kiedy niebiosa akceptują ludzki substytut precyzyjnego aktu nakazanego przez Pana Boga? Dalej, skąd “s. Łucja” wiedziała to, co “zaakceptowały” niebiosa, jeśli, jak mówi Bertone, powiedziała również, że nie miała żadnych nowych objawień? Może być tak, że Pan Bóg “akceptuje” naszą odmowę wykonania Jego woli w takim sensie, że On pozwoli nam na swobodę okazywania Mu posłuszeństwa w tym życiu. Ale to nie oznacza, że to, co Bóg “zaakceptował” jest dla Niego przyjemne. Co więcej, mówiąc, iż poświęcenie świata w roku 1984 było “zaakceptowane”, czy s. Łucja nie mówi nic więcej, tylko to, iż było to “zaakceptowane” w takim sensie jak poświęcenie dokonane przez Piusa XII w roku 1942, które skróciło II wojnę światową, mimo że nie spełniało prośby Matki Bożej Fatimskiej? Czy s. Łucja próbowała odpowiedzieć na pytanie w sposób satysfakcjonujący pytającego, Bertone, a jeszcze sygnalizując, że skoro to, co było “zaakceptowane”, mogło przynieść jakieś korzyści światu, to nie byłby to okres pokoju obiecany przez Dziewicę Maryję w Fatimie, jeśli Jej dokładna prośba zostanie spełniona? To, że tego jeszcze nie widzieliśmy, pokazuje, że nawet gdyby niebiosa “zaakceptowały” ceremonię z 1984 roku, to nie uznałyby tej ceremonii za spełnienie specyficznej prośby Matki Bożej. Niezależnie od władzy Bertone i jego watykańskich kolaborantów, nie mogą oni po prostu oświadczyć istnienia czegoś, co nasze odczucia mówią nam, że to nie istnieje: nawrócenie Rosji i światowa epoka pokoju, które miały mieć miejsce po odpowiednim poświęceniu tego narodu Niepokalanemu Sercu Maryi. W każdym razie już obszernie wykazaliśmy, że s. Łucja zeznawała wielokrotnie, w szeroko publikowanych oświadczeniach, że uroczystości poświęcenia z lat 1982 i 1984 nie spełniały prośby Matki Bożej, gdyż w żadnej z nich nie wymieniono Rosji, ani nie uczestniczył w nich episkopat z całego świata. Ale zgodnie z wywiadem Bertone, świadek unieważniła swoje zeznanie, i teraz mówi, że poświęcenie w 1984 roku “zostało zaakceptowane przez niebiosa”. Można tylko zgadywać, co oznacza “zaakceptowane przez niebiosa”. Czy niebiosa postanowiły “zaakceptować” coś mniejszego niż to, o co prosiła Matka Boża Fatimska po negocjacjach między niebem a kard. Sodano? W każdym razie, zauważmy, iż s. Łucji nie zapytano o jej liczne wcześniejsze oświadczenia o przeciwnej treści, i nie zapytano jej o wyjaśnienie jej rzekomej zmiany oświadczenia. Jest to ‘rażące pominięcie 5′. Widocznie mamy sądzić, że nic, co kiedykolwiek powiedziała s. Łucja ma jakieś znaczenie, i że tylko, kiedy potajemnie rozmawia z Bertone mówi prawdę o tej sprawie. Dosyć istotne jest to, że Łucja Bertone nie mówi, kiedy, gdzie, ani komu “już powiedziała”, że poświęcenie w roku 1984, wcześniej uznane za nie do zaakceptowania, teraz jest do przyjęcia. Skąd taka niejasność, skoro Bertone miał wszelkie możliwości zakończenia tej sprawy przez wymuszenie specyficznego zeznania? Dlaczego nie poprosił jej, na przykład, o potwierdzenie któregoś z napisanych na komputerze listów, które w tajemniczy sposób zaczęły pojawiać się nad jej rzekomym podpisem w 1989 roku, listów potwierdzających, iż poświęcenie odbyło się w 1984 roku? I to jest najbardziej podejrzane: jak wykazaliśmy, TMF opiera się całkowicie na jednym z tych wątpliwych listów, z 8 listopada 1989 roku, jako dowód na to, że poświęcenie zostało dokonane. Wykazaliśmy także, że wiarygodność tego listu została obalona przez fałszywe twierdzenie, że papież Paweł VI poświęcił świat Niepokalanemu Sercu podczas jego krótkiej wizyty do Fatimy w roku 1967 – poświęcenie, które nigdy nie miało miejsca. Dlaczego Bertone nie postarał się by s. Łucja potwierdziła ten bardzo wątpliwy list, skoro był to jedyny dowód cytowany przez TMF? Najbardziej wymowne w tym jest to, że apostolat fatimski o. Grunera opublikował dowód na to, że list (którego adresat, Walter Noelker, nie jest nawet ujawniony w TMF) jest oczywistą podróbką. Ten dowód opublikował w Nr 64 The Fatima Crusader, którego 450.000 egzemplarzy krążyły z datą wywiadu Bertone  w listopadzie 2001 roku. Teraz Bertone na pewno wiedział, że The Fatima Crusader zdemaskował fałszywy list z 1989 roku, ale nie poprosił s. Łucji o potwierdzenie listu, a tym samym nie podważył wiarygodności apostolatu o. Grunera. To zaniechanie nie mogło być przeoczeniem, gdyż próba obalenia stanowiska o. Grunera i jego apostolatu była głównym powodem przeprowadzenia wywiadu z s. Łucją. Dlaczego Bertone miałby przepuścić złotą okazję wykorzystania s. Łucji, swojego “głównego świadka”, do obalenia zarzutu o. Grunera, że list ten był fałszywką? Oczywiście, bo Bertone musiał wiedzieć, że to fałszywka, i dlatego nie ośmieliłby się poprosić s. Łucji o potwierdzenie jego prawdziwości w czasie wywiadu. Musi to być ‘rażące pominięcie 6′. Więc to jest liczba całkowita – 44 wyrazy – które wypowiedziała s. Łucja podczas 2-godzinnego wywiadu o jednej z największych kontrowersji w historii Kościoła. Każe nam się przyjąć te 44 wyrazy przebywającego w zamknięciu świadka, jako koniec opowieści o Fatimie. Wyrazy te mają rozwiać wszystkie wątpliwości, pytania i obawy milionów wiernych, – mimo, że Rosji jawnie nie udało się nawrócić, a zbierające się siły przemocy i buntu wobec Pana Boga i Jego prawa rosną z dnia na dzień. Podejrzana okoliczność 4 : Niedostępne są nagrania dźwiękowe ani transkrypcji wywiadu. Dlaczego nie zrobiono transkrypcji, taśmy dźwiękowej czy filmowej, ani żadnego niezależnego zapisu wywiadu, żeby pokazać dokładne pytania Bertone i pełne odpowiedzi s. Łucji, kolejność pytań i odpowiedzi, ani żadnych komentarzy lub sugestii, jakie Bertone i inni mogli wypowiadać do s. Łucji w czasie “ponad 2 godzin” kiedy przebywali razem w jednym pomieszczeniu? Gdzie jest kompromis, jaki zawsze się widzi w publikowanych wywiadach? Dalej, dlaczego Bertone potrzebował ponad 2 godzin by wyciągnąć 44 słowa od s. Łucji na temat tej sprawy? Zakładając, że s. Łucji zabrało pełną minutę by wypowiedziała te 44 słowa, to co powiedziała, i dlaczego Bertone, o. Kondor i matka przełożona mówili w czasie pozostałych 119 minut spotkania? Czy s. Łucji przypomniano o obowiązku “posłuszeństwa”? Czy powiedziano, że cały Kościół zależał od tego czy udzieli odpowiedzi kończących tę dzielącą kontrowersję? Czy zasugerowano jej, że lojalność wobec “Ojca Świętego” wymagała by zaakceptowała linię partyjną, mimo że jej własny rzekomy list do papieża z 1982 roku jej zaprzecza? Czy powiedziano jej jak ważne było dla Kościoła by zapewniła każdego, iż Rosja została poświęcona, pomimo wszystkiego tego, co w ciągu życia mówiła przeciwnie? Czy sprawiono wrażenie, że mówienie czegoś innego byłoby sprzeciwem wobec samego papieża? Czy może s. Łucja udzieliła wiele odpowiedzi niesatysfakcjonujących pytającego, i wielokrotnie zadawano jej te same pytania, ale w inny sposób, dotąd aż dała “dobrą” odpowiedź? Jakiemu subtelnemu, albo niesubtelnemu nagabywaniu poddawano świadka podczas 2 godzin, otoczonemu narzucającymi się osobami władzy w zamkniętym pokoju? Z pewnością, gdyby Bertone nie miał nic do ukrycia, zrobiłby wszystko, żeby taki istotny wywiad w jedynym żyjącym świadkiem objawień fatimskich, wtedy w wieku 94 lat, został nagrany na taśmie audio czy video, albo, co najmniej był spisany dosłownie przez stenografa, by zachować świadectwo świadka na wypadek jej śmierci – która biorąc pod uwagę jej wiek, jest bardzo bliska. Ale założymy się, że nie ma żadnego zapisu, żadnej transkrypcji, żadnego niezależnego nagrania wywiadu Bertone. Bo wydaje się, iż panuje przerażający strach przed pozwoleniem temu świadkowi wypowiedzieć się swobodnie, własnymi słowami, w odpowiedzi na serie prostych i bezpośrednich pytań. Każde z 44 słów “s. Łucji” zamieszczonych w komunikacie Bertone jest starannie odmierzone, jak kroplomierzem. Niewątpliwie ryzyko stworzenia takiego nagrania było zbyt wielkie. Co by było gdyby s. Łucja konsekwentnie udzielała “złych” odpowiedzi? Co by było gdyby udzielane przez nią odpowiedzi musiały być ekstrahowane naprowadzającymi pytaniami, albo subtelną perswazją przez pytającego lub obecnych wtedy osób? Co można by zrobić z zapisem ujawniającym takie rzeczy? Jak można by ukrywać go przed opinią publiczną, albo ujawnić tylko częściowo? Jak można by go ukryć albo zniszczyć zaraz po jego stworzeniu? Chcielibyśmy nie mieć w tym racji. Być może istnieje taśma lub transkrypcja całej 2-godzinnej sesji. Ale jeśli istnieje, to będzie najbardziej wymowne jeśli Watykan nigdy ich nie pokaże. Podejrzana okoliczność 5: Włoski komunikat jest rzekomo podpisany przez Bertone i s. Łucję, ale pod wersją angielską nie ma jej “podpisu”. Przede wszystkim, dlaczego s. Łucja podpisuje oświadczenie Bertone w języku włoskim, o tym, co mu rzekomo powiedziała po portugalsku? Dlaczego s. Łucja nie sporządziła i nie podpisała własnego oświadczenia po portugalsku? Jeśli s. Łucja naprawdę rozmawiała z Bertone przez ponad 2 godziny, to, dlaczego nie przygotowała wiernej transkrypcji własnych słów po portugalsku, a następnie podpisała to, zamiast własnego komunikatu Bertone? Dalej, dlaczego pominięto “podpis” s. Łucji pod angielskim tłumaczeniem komunikatu? A w ogóle, to, na który dokument nalepiono jej “podpis” – na włoski komunikat, czy też oryginału tego samego dokumentu po portugalsku jeszcze nie spreparowano? Jaką wartość ma “podpis” s. Łucji na dokumencie napisanym w języku, którego nie znała, a który cytuje jej zeznanie, i tylko na włoskim tłumaczeniu (s. Łucja nie znała włoskiego), i bez podania zadawanych jej pytań w całości, czy pełnych udzielanych przez nią odpowiedzi? Nieunikniony wniosek jest taki: Bertone i aparat watykański nie zamierzają w ogóle pozwolić s. Łucji na pełną wypowiedź, własnymi słowami, o istotnych sprawach dotyczących Orędzia Fatimskiego. To znajduje potwierdzenie w następnej podejrzanej okoliczności. Podejrzana okoliczność 6: Właśnie opublikowana 303-stronicowa książka s. Łucji o Orędziu Fatimskim całkowicie unika tematów rzekomo omówionych w tajnym wywiadzie z Bertone. W październiku 2001 roku wydawnictwo Watykańskiej Biblioteki opublikowało książkę s. Łucji zatytułowaną The Appeals of the Message of Fatima [Apele Orędzia Fatimskiego]. Wprowadzenie do tej książki, które zostało zrecenzowane i zaaprobowane przez Kongregację Doktryny Wiary, twierdzi, że zamierza być “odpowiedzią i wyjaśnieniem wątpliwości i kierowanych do mnie pytań“. Wstęp autorstwa obecnego biskupa Leiria-Fatimy, podobnie uważa, że s. Łucja poprosiła Stolicę Apostolską o pozwolenie napisania książki o Fatimie w celu udzielenia “odpowiedzi na wiele pytań w sposób globalny, nie mogąc odpowiedzieć na nie każdej osobie indywidualnie”. Ale pomimo oświadczenia o celu tej książki, na 303 stronach nie ma żadnych dominujących “wątpliwości i pytań” o Orędziu Fatimskim. Nie ma w niej nic o błędach Rosji, triumfie Niepokalanego Serca Maryi, poświęceniu i nawróceniu Rosji, ani o okresie pokoju obiecanym przez Maryję Dziewicę, jako owocu tego poświęcenia, a o Trzeciej Tajemnicy nawet nie wspomina. Nie wspomina też o wizji piekła w dyskusji s. Łucji o życiu wiecznym i szukaniu przebaczenia Pana Boga. Krótko mówiąc, książka przedstawia dokładnie okrojone Orędzie Fatimskie, pozbawione wszystkich elementów proroczych i ostrzegawczych – co jest dokładnie zgodne z linią partyjną. Wersja Fatimy przedstawiona w tej książce nie wymagała potwierdzenia jej cudem słońca. Bardzo kuriozalne jest to: s. Łucji pozwolono napisać 303-stronicową książkę zajmującą się “wątpliwościami i pytaniami” dotyczącymi Orędzia Fatimskiego, a nic w niej nie ma o wątpliwościach i pytaniach milionów ludzi. Dopiero, kiedy potajemny wywiad prowadzi z nią egoistyczny człowiek władzy, “s. Łucji” pozwala się poruszać te wątpliwości i pytania. Ale nawet jej odpowiedzi są fragmentaryczne i nie pochodzą bezpośrednio od niej, w jej własnym języku. Zamiast tego, są przekazywane abpowi Bertone, który podaje nam 44 ważne wyrazy z całej 2-godzinnej rozmowy z tym więzionym świadkiem. Podsumujmy te podejrzane okoliczności dotyczące traktowania kluczowego świadka w sprawie Fatimy: 26. Nikt nie może rozmawiać ze świadkiem bez pozwolenia jednej strony w sprawie, która kontroluje wszelki dostęp do niej, mimo że mówi się, że nie ma już nic do powiedzenia. 27. Kiedy powstają wątpliwości o oficjalnych wersjach zeznania świadka, poddana zostaje potajemnemu wywiadowi w wieku 94 lat, przeprowadzonemu przez narzucającego się człowieka władzy, który później przedstawia jej fragmentaryczne odpowiedzi na jego pytania w komunikacie, na który nakleja się jej podpis, mimo że komunikat ten nie jest w jej własnym języku. 28. Jedna wersja komunikatu ma zawierać rzekomy podpis świadka poniżej podpisu osoby ją przesłuchującej, ale usunięty jest z komunikatu z innej jego wersji, na którym widać tylko podpis przesłuchującego. 29. Komunikat nie podaje pełnej treści zadawanych pytań i udzielanych przez świadka odpowiedzi w pełnym kontekście. 30. Spośród 463 słów przypisanych świadkowi w komunikacie, tylko 44 odnoszą się do spraw kontrowersyjnych – z 2-godzinnej rozmowy! 31.Nie ma żadnej transkrypcji czy innego niezależnego zapisu zeznań świadka. 32.Potajemnie wyduszone, fragmentaryczne zeznanie, jest sprzeczne z wielu wcześniejszymi zeznaniami tego świadka. 33.Ani świadek, ani nikt inny, nie podejmują prób wyjaśnienia jej wcześniejszych, sprzecznych oświadczeń. 34.Podczas wywiadu ze świadkiem, nie ma żadnej próby potwierdzenia przypisywanych jej “listów”, których prawdziwość jest wyraźnie wątpliwa, ani nie ma prób uwierzytelnienia tego “listu”, na którym sam przesłuchujący umieścił swoje potwierdzenie, jako dowód dokonania przez świadka rzekomej zmiany w zeznaniu [odnośnie poświęcenia Rosji] 35.Potajemne przesłuchanie świadka pomija wszelkie specyficzne pytania na temat powszechnie znanych rozbieżności w sprawie, o której świadek ma szczególną wiedzę – łącznie ze wspomnianymi tu sześcioma rażącymi pominięciami. 36.Kiedy świadek dostaje pozwolenie na opublikowanie całej książki w celu wyjaśnienia “wątpliwości i pytań” otrzymanych przez nią na temat Orędzia Fatimskiego, w książce nie ma nic o żadnych wątpliwościach i pytaniach, które faktycznie niepokoją miliony ludzi, a wątpliwościami i pytaniami zajmuje się tylko w potajemnym wywiadzie, do którego nie ma żadnej transkrypcji, ani żadnego innego niezależnego zapisu. Abp Bertone i kard. Ratzinger są osobami zajmującymi wysokie stanowiska w Kościele. Ale z zachowaniem wszelkiego szacunku do ich urzędu, nic nie może przezwyciężyć uzasadnionych podejrzeń, które te okoliczności i rażące pominięcia wywołują w zdrowych umysłach. Żaden sąd na świecie nie przyjąłby zeznania świadka obarczonego tak wielu oznakami niewiarygodności. Na pewno od Kościoła można się spodziewać, co najmniej otwartości i ujawnienia, wymaganych przez cywilnego sędziego. Wysłuchajmy świadka, na litość boską! Trzeba szczerze przedstawić wniosek oczywisty dla każdego neutralnego obserwatora tajemniczego traktowania s. Łucji od Jezusa i Niepokalanego Serca: istnieje każdy powód by uważać, że dokonano oszustwa; że manipuluje się kluczowym świadkiem, ostatnim żyjącym świadkiem. Ta oszukańcza manipulacja świadkiem jest kolejnym elementem omawianej zbrodni. Ale dlaczego? Oprócz przedstawionego już przez nas motywu, postępu za każdą cenę w nowej orientacji Kościoła, która koliduje z Orędziem Fatimskim, uważamy, że istnieje inny motyw, przynajmniej w przypadku kard. Ratzingera. Ten wniosek opieramy na tym, co omówiliśmy w Rozdz. 8: wyraźna aprobata przez kard. Ratzingera w TMF poglądów jezuity Edouarda Dhanisa – neomodernistycznego “obalacza” Fatimy. Poprzez jego poparcie Dhanisa jako “wybitnego badacza” Fatimy, kard. Ratzinger pokazał bardzo wyraźnie, że on, razem z Dhanisem, uważa, iż prorocze elementy Orędzia Fatimskiego dotyczące Rosji itd. znowu, co Dhanis zredukował do “Fatima II”, są tylko fabrykacjami prostej i mającej dobre zamiary, ale poważnie zagubionej osoby. Jak wykazaliśmy wcześniej, kard. Ratzinger poparł poglądy Dhanisa oświadczając w TMF (komentarz Ratzingera / Bertone), że Trzecia Tajemnica w dużym stopniu może być sfabrykowana: “Końcowa część ‘tajemnicy’ wykorzystuje obrazy, które Łucja mogła widzieć w religijnych książkach, i które są inspirowane przez wieloletnie wyczucie wiary”. Gdyby to była prawda o Trzeciej Tajemnicy, to byłoby również prawdą w odniesieniu do całego Orędzia Fatimskiego. Jaki inny wniosek zamierzałby sugerować kard. Ratzinger? Przypominamy również, że kard. Ratzinger sam zredukował kulminację Orędzia Fatimskiego – triumf Niepokalanego Serca – zaledwie do fiat Maryi Dziewicy sprzed 2.000 lat. W podobny sposób kardynał zdekonstruował proroctwo Maryi o tym, że “żeby uratować je [dusze z piekła], Pan Bóg chce ustanowienia na świecie nabożeństwa do mojego Niepokalanego Serca”. Według interpretacji kardynała (która na pewno raduje Dhanisa), nabożeństwo do Niepokalanego Serca oznacza nic innego niż otrzymanie – i tutaj znowu mamy bluźnierstwo – własnego ‘niepokalanego serca”. Cytat z IMF: “Jak mówi św. Mateusz 5:8, ‘niepokalane serce’ to takie, które, z Bożej łaski osiągnęło idealną jedność wewnętrzną, a zatem ‘ogląda Boga’. Być ‘oddanym’ Niepokalanemu Sercu Maryi oznacza, więc przyjęcie tej postawy serca, która czyni fiat – ‘bądź wola twoja’ – zdecydowanym centrum życia człowieka”. To kard. Ratzinger usuwa duże litery z “Niepokalanego Serca”, by zredukować je do ‘niepokalanego serca’, które może mieć każdy, tylko dostosowując się do woli Bożej. Tym zastosowaniem tego wyraźnie umyślnego redukcjonizmu, kardynał zakończył systematyczne usuwanie każdego elementu Orędzia Fatimskiego o wyraźnie katolickiej i proroczej treści. Tu dochodzimy do dodatkowego motywu w sprawie kardynała: biorąc pod uwagę jego ewidentną niewiarę w autentyczne proroctwa Orędzia Fatimskiego – niewiarę, jaką dzieli z Dhanisem, jedynym cytowanym przez kardynała “autorytetem” – wydaje się, iż kardynał nie uważa, że to, co robi jest w ogóle oszustwem. Może równie dobrze uważać, że tłumienie pełnego i nieskrępowanego zeznania s. Łucji faktycznie służy Kościołowi. Mamy tu na myśli to, że kard. Ratzinger naprawdę nie wierzy w prorocze elementy Orędzia Fatimskiego dotyczące potrzeby poświęcenia i nawrócenia Rosji i triumfu Niepokalanego Serca w naszych czasach, ani w katastrofalne konsekwencje dla Kościoła, jeśli nie spełni się tych elementów proroctwa. Dlatego kardynał mógł uważać za uzasadnione tłumienie tych elementów, jako niebezpiecznych fałszów “niepokojących” wiernych, niezależnie od tego jak bardzo s. Łucja uważa je za prawdziwe. Ze wszystkiego, co powiedział kardynał jest jasne, że prefekt Kongregacji Doktryny Wiary, jak Dhanis, mało albo w ogóle nie wierzy w świadectwo s. Łucji, że Maryja Dziewica poprosiła o poświęcenie i nawrócenie Rosji żeby wywołać triumf Niepokalanego Serca Maryi na świecie. Kardynał ewidentnie nie wierzy w to, ż cud słońca potwierdził to świadectwo poza wszelką wątpliwość. Jaki inny wniosek można wyciągnąć z widocznego uznania przez kardynała “teologa”, który usiłował obalić całe proroctwo fatimskie? I tu jest kolejny motyw tego wszystkiego: według kardynała, on chroni Kościół przed zbyt długo trwającymi zakłóceniami spowodowanymi “prywatnym objawieniem”, któremu on, w zgodzie z Dhanisem,  nie przypisuje wielkiego znaczenia. A zatem, rewizja czy tłumienie świadectwa s. Łucji o tych sprawach, według kardynała, nie jest niczym złym. Wręcz przeciwnie, kardynał może uważać to za swój obowiązek. Ale on winien jest Kościołowi i ludzkości, żeby być szczerym o swoich zamiarach. Wydaje się, że kardynał może podzielać opinie innych “oświeconych” watykańskich wtajemniczonych, którzy uważają, że “prości wierzący” są zbyt głupi by docenić to, co jest dla nich najlepsze. To może tłumaczyć, dlaczego kardynał nie zadaje sobie trudu ujawnienia swoich uprzedzeń “nieoświeconym”, a raczej oczekuje, że każdy zaufa jego “dobremu” osądowi. Podsumowując, niemożliwe wydaje się uniknięcie wniosku, że Orędzie Fatimskie znajduje się teraz pod nadzorem tych, którzy po prostu w nie wierzą, i którzy chcą skończyć z nim raz na zawsze, podczas gdy działają na rzecz nowej polityki ekumenizmu Watykanu, “dialogu międzywyznaniowego”, światowego braterstwa religii i “cywilizacji miłości”, pod przewodnictwem Organizacji Narodów Zjednoczonych. Ale kiedy świat coraz szybciej pogrąża się w przemocy i deprawacji moralnej, tak dowody na nie nawrócenie się Rosji stają się coraz bardziej widoczne dla Pana Boga. W tej sytuacji, wierzący katoliccy świeccy, a także księża i biskupi, muszą nadal stawiać proste pytania i działać i modlić się o dzień, kiedy osoby kontrolujące dźwignie władzy w Watykanie w końcu pozwolą papieżowi zrobić to, o co prosiła Matka Boża 73 lata temu. Niech Pan Bóg wyzwoli Kościół spod ich złego zarządzania nim, i to szybko! Żeby przyspieszyć ten dzień, my wierni mamy dane przez Boga prawo składania petycji do papieża o usunięcie od władzy oskarżonych i ich kolaborantów – remedium, którym się zajmiemy w ostatnim rozdziale. W dziennikach s. Łucja napisała, że w Rianjo, Hiszpania, w sierpniu 1931 roku, Nasz Pan, mówiąc o przedłużającej się niechęci Jego pasterzy do poświęcenia Rosji, powiedział jej: “Powiedz moim pasterzom, biorąc pod uwagę to, że idąc przykładem króla Francji w opóźnianiu wykonania mojego nakazu, tak jak on podzielą jego nieszczęście”. Pan Jezus powiedział również: “Oni się skruszą i to zrobią, ale będzie za późno”. Jak późno to będzie, ile więcej świat i Kościół będzie musiał cierpieć, zależy od tych, pod kuratelą, których znajduje się Orędzie Fatimskie, i którzy kontrolują wszelki dostęp do ostatniego żyjącego świadka niebiańskiego Orędzia. A do pewnego stopnia zależy to od każdego z nas, byśmy zrobili naszą część, ujawniali i sprzeciwiali się narzucanemu na świat oszustwu, narażaniu milionów dusz i zagrażaniu pokojowi i bezpieczeństwu całych narodów.  I to, dlatego napisaliśmy tę książkę. Przypisy [1] Wręcz przeciwnie, jak wykazuje o. Alonso, s. Łucja potwierdziła, iż “wszystko co wiąże się z objawieniami Matki Bożej nie było już postrzegane jako proste wspomnienie, ale jako obecność odciśnięta na jej duszy jakby przez ogień. Sama pokazuje, że te rzeczy są dalej odciśnięte na jej duszy w taki sposób, żeby nie mogła o nich zapomnieć. Dlatego te wspomnienia s. Łucji są jak ponowne odczytywanie napisów, które są tak na zawsze wygrawerowane w najgłębszych zakamarkach duszy ich autorki. Wydaje się raczej ‘widzieć’ niż ‘pamiętać’. Łatwość jej ‘pamiętania’ jest faktycznie tak wielka, że ona musi tylko ‘odczytać’ swoją duszę. O. Joaquin Alonso, “Introduction”, Fatima in Lucia’s Own Words Wstęp – Fatima słowami Łucji], s. 13. [2] Zob. przypis 48 Rozdz. 8. [3] Niekiedy odnosząc się do lub cytując komunikat Bertone, ten rozdział wykorzystuje angielski przekład z grudnia 2001 roku Watykańskiego Biura Informacji. Innym razem angielski przekład z 9.01.2002   L’Osservatore Romano. Bardzo rzadko wykorzystujemy własny przekład z włoskiego.   « poprzedni artykuł   następny artykuł » WSTECZ
 

Ostatnie dwa środki zaradcze przeciwko złu. Słowa Łucji.

Ostatnie dwa środki zaradcze prze­ciwko złu

https://dakowski.pl//index.php?option=com_content&task=view&id=7951&Itemid=46

Słowa Łucji wypowiedziane do ojca Fuentesa:

“Ona powiedziała do moich kuzynów i do mnie, że Bóg postanowił dać światu ostatnie dwa środki zaradcze prze­ciwko złu, to znaczy święty Różaniec i nabożeństwo do Niepokalanego Serca Maryi. Są to ostatnie dwa możliwe środki zaradcze, co oznacza, że nie będzie innych (…).

Kiedy Bóg zmuszony jest ukarać świat, przed uczynieniem tego stara się poprawić go wszystkimi możliwymi środka­mi. Teraz, kiedy widzi, że świat nie zważa na Jego apele,z pewną obawą” ofiaruje nam ostatnią możliwość ocale­nia przez interwencję Swojej Najświętszej Matki. Czyni to z “pewną obawą” ponieważ, jeżeli te ostatnie środki nie poskutkują, nie będziemy już mogli mieć nadziei na żaden rodzaj przebaczenia Nieba, ponieważ będziemy splamieni tym, co Ewangelia nazywa grzechem przeciwko Duchowi Świętemu (…).

Widzisz Ojcze, na końcu czasów, w któ­rych obecnie żyjemy, Najświętsza Panna chciała nadać nową skuteczność modlitwie Różańcem świętym. Ona tak bardzo wzmocniła jego skuteczność, że nie ma takiego problemu, choćby był bardzo trudny, natury materialnej, a przede wszystkim duchowej, w życiu prywatnym każ­dego z nas, w życiu naszych rodzin czy też w życiu lu­dów i narodów, który nie mógłby wstać rozwiązany przez modlitwę Różańcem świętym

(…).

A wreszcie nabożeń­stwo do Niepokalanego Serca Maryi, naszej Najświętszej Matki, polega na uznawaniu Jej za stolicę łaskawości, do­broci i przebaczenia oraz za bezpieczną bramę, przez którą wejdziemy do Raju.”

ORĘDZIE i CUD w Fatimie [O. Kramer]

Z : „Ostatnia bitwa Szatana” (3) https://dakowski.pl//index.php?option=com_content&task=view&id=8058&Itemid=46

The Devil’s Final Battle  O. Paul Kramer i Stowarzyszenie Misjonarzy (2002)
http://www.devilsfinalbattle.com/content2.htm   Tłumaczenie Ola Gordon

ROZDZIAŁ  I – ORĘDZIE  I  CUD

Bóg nie trwoni cudów. W całej historii zbawienia – od Jozuego do Mojżesza, do dwunastu apostołów, do świętych Kościoła Katolickiego – Bóg dokonywał cudów w jednym nadrzędnym celu: by służyły jako boskie poświadczenie dla świadka, który powoływał się na cud w Jego Imię. Kiedy Bóg wybiera świadka, a następnie kojarzy autentyczny cud ze świadectwem tego świadka, to możemy wiedzieć na pewno, że świadek zasługuje na wiarę. Bóg nie dokonuje cudów by ręczyć za niewiarygodnych świadków, Bóg nie wybiera niewiarygodnych świadków.

[Na e zdjęciu: Pierwsza kaplica Matki Bożej Fatimskiej zbudowana dokładnie w miejscu pojawienia się Matki Bożej. 6 marca 1922 roku została wysadzona w powietrze przez antykatolickie siły w Portugalii. Zdjęcie pokazuje dziurę w dachu spowodowaną wybuchem. Dzięki opatrzności, oryginalnej figury Matki Bożej pokazanej na s. xxiv, nie było wtedy w kaplicy. MD]

The first chapel of Our Lady of Fatima built on the exact spot where Our Lady appeared. It was dynamited by anti-Catholic forces in Portugal on March 6, 1922. The photograph above shows the hole in the roof from the explosion. Providentially, the original statue of Our Lady of Fatima, pictured on page xxiv, was not in the chapel at the time.

Nie, Bóg nie trwoni cudów. A na pewno nie w przypadku cudu widzianego przez 70.000 ludzi, wierzących jak i niewierzących, jaki miał miejsce dokładnie w momencie przepowiedzianym trzy miesiące wcześniej przez trójkę świadków, w których świadectwo wątpiono: Lucy dos Santos (znana światu jako Łucja) i jej kuzynów, Franciszka i Hiacyntę Marto [1]

Jest 13 października 1917 roku. Na niepokaźnym polu znanym jako Cova da Iria w Fatimie zgromadziło się około 70.000 ludzi w oczekiwaniu na cud. Nigdy wcześniej w historii zbawienia wizjoner nie przepowiedział trzy miesiące wcześniej, że wydarzy się cud o dokładnie podanej godzinie i w dokładnie określonym miejscu.

Dlaczego tego dnia? Bo Łucji dos Santos i jej kuzynom Franciszkowi i Hiacyncie od maja tego roku, co miesiąc 13-go pokazywała się “Pani”. Pani pokazywała im się ponad dębem w Cova, i z każdym objawieniem powiększały się tłumy. Ale wzrastały także wątpliwości, co do prawdomówności wizjonerów, jak również szyderstwa i prześladowanie ich i ich rodzin, w czasie kiedy Portugalią rządził ateistyczny rząd masoński.

I wtedy, 13 lipca 1917 roku, Pani pokazała im coś, co ich przestraszyło i zmieniło na zawsze, czyniąc z nich świętych, którzy spędzili życie (w przypadku Franciszka i Hiacynty bardzo krótkie życie) na modlitwach i ofiarach za grzeszników. Jak wspomina Łucja, a co Kościół Katolicki uznał za prawdę, Pani pokazała im piekło:

Otworzyła dłonie jeszcze raz, jak robiła to w poprzednich dwu miesiącach. Promienie światła wydawały się penetrować ziemię, i zobaczyliśmy coś, co było jakby morzem ognia. W tym ogniu były demony i dusze [potępionych] w ludzkiej formie, jak przezroczyste palące się niedopałki, wszystkie czarne lub przyczernione jak brąz, pływające w tych płomieniach, teraz podniesione przez te wychodzące z nich samych, razem z wielkimi chmurami dymu, teraz spadały na każdą stronę jak iskry w ogromnym ogniu, bez masy ani równowagi, pośród wrzasków i jęków bólu i rozpaczy, co przeraziło nas i sprawiło, że trzęśliśmy się ze strachu. (Musiał to być ten widok, który spowodował, że zaczęłam krzyczeć, bo ludzie mówią, że mnie słyszeli). Demony można było odróżnić [od dusz potępionych] ich przerażającym i odstraszającym podobieństwem do strasznych i nieznanych zwierząt, czarne i przezroczyste jak palące się węgle [2]. Wizja ta trwała tylko chwilę. Jak możemy kiedykolwiek się odwdzięczyć naszej dobrej niebiańskiej Matce, która już wcześniej przygotowała nas, obiecując, w pierwszym objawieniu, że zabierze nas do nieba. W przeciwnym razie, myślę, że umarlibyśmy ze strachu i terroru [3].

Po pokazaniu dzieciom losu potępionych, co uważa się za pierwszą część Wielkiej Tajemnicy Fatimskiej, Pani przekazała im drugą część. Każdy, łącznie z członkami watykańskiego aparatu, którzy są sednem tej prezentacji, zgadza się, że druga część Tajemnicy, jak mówią dzienniki s. Łucji, jest następująca:

Widzieliście piekło, dokąd idą dusze nieszczęsnych potępionych. Żeby je ocalić, Bóg chce ustanowienia na świecie nabożeństwa do mojego Niepokalanego Serca. Jeśli dokona się tego co wam mówię, uratuje się wiele dusz i zapanuje pokój. Wojna się skończy; ale jeśli ludzie nie przestaną obrażać Boga, za panowania Piusa XI wybuchnie jeszcze gorsza wojna. Kiedy zobaczycie noc oświetloną nieznanym światłem, wiedzcie, że jest to wielki znak dany wam przez Boga, że zamierza ukarać świat za jego zbrodnie, wojnami, głodem i prześladowaniami Kościoła i Ojca Świętego.

Żeby temu zapobiec, przyjdę i poproszę o poświęcenie Rosji mojemu Niepokalanemu Sercu, i o komunię wynagradzającą w pierwszych sześć sobót. Jeśli spełni się moje prośby, Rosja się nawróci i zapanuje pokój; jeśli nie, ona będzie szerzyć swoje błędy na cały świat, wywołując wojny i prześladowanie Kościoła. Dobrzy staną się męczennikami, Ojciec Święty będzie dużo cierpiał, różne narody zostaną unicestwione. W końcu moje Niepokalane Serce zwycięży. Ojciec Święty poświęci mi Rosję, i ona się nawróci, i światu będzie dany okres pokoju. W Portugalii dogmaty wiary zawsze będą zachowane itd. Nie mówcie o tym nikomu. Franciszek, tak, możesz mu to powiedzieć [4].

Podstawowe elementy tego zdumiewającego Orędzia są następujące:

  • Wiele dusz idzie do piekła z powodu popełnionych przez nie grzechów.
  • Żeby je uratować, Bóg chce ustanowić na całym świecie unikalnie katolickie nabożeństwo do Niepokalanego Serca Maryi.
  • To zostanie dokonane przez poświęcenie Rosji Niepokalanemu Sercu Maryi (w połączeniu z wynagradzającą komunią w pierwszą sobotę każdego miesiąca), w wyniku czego Rosja nawróci się na wiarę katolicką.
  • Jeśli to zostanie dokonane, uratuje się wiele dusz i nastanie pokój.
  • Jeśli to nie zostanie dokonane, Rosja będzie szerzyć swoje błędy na cały świat. Będą wojny, głód, prześladowanie Kościoła i męczeństwo dobrych. Ojciec Święty będzie dużo cierpiał. A jeśli nie spełni się próśb naszej Pani, zostaną unicestwione różne narody.
  • Niemniej jednak, “W końcu moje Niepokalane Serce zwycięży. Ojciec Święty poświęci mi Rosję, która się nawróci, i ludzkość będzie miała okres pokoju”.

Do tych rzeczy Matka Boża dodała pilną prośbę, żeby katolicy odmawiając Różaniec, po zakończeniu każdego dziesiątka, odmawiali następującą modlitwę: “O mój Jezu, przebacz nam nasze grzechy, zachowaj nas od ognia piekielnego, zaprowadź wszystkie dusze do nieba, i dopomóż szczególnie tym, którzy najbardziej potrzebują Twojego miłosierdzia”. Posłuszny wobec prośby Matki Bożej, i jako potwierdzenie prawdziwości Jej objawień w Fatimie, Kościół włączył tę modlitwę do Różańca, i dzisiaj katolicy ją odmawiają.

Kościół przyjął także nabożeństwo pierwszych sobót komunii wynagradzającej, co Matka Boża wyjaśniła następująco:

Obiecuję pomóc w godzinie śmierci, wszystkimi łaskami potrzebnymi do zbawienia, tym którzy w pierwsze soboty pierwszych kolejnych miesięcy: dokonają spowiedzi i przyjmą Komunię świętą, odmówią pięć dziesiątków Różańca, i dotrzymają mi towarzystwa przez 15 minut medytując o 15 tajemnicach Różańca, w intencji wynagrodzenia mi”.

Zatrzymajmy się tutaj by zauważyć mimochodem (dalszej dyskusja później) ciekawy zwrot na końcu pierwszych dwu części Tajemnicy: “W Portugalii dogmaty wiary zawsze będą zachowane itd.”

Niekompletne wyrażenie kończące się “itd.” pokazuje się w czwartym dzienniku objawień s. Łucji. Jasno obejmuje niebiańską przepowiednię, zawierającą dalsze niezapisane słowa Matki Bożej, o stanie przestrzegania katolickich dogmatów w Kościele jako całości, w odróżnieniu od Portugalii w szczególności, gdzie dogmaty wiary zawsze będą zachowane.

Rozważana osobno, uwaga o przestrzeganiu dogmatów katolickich w Portugalii wydaje się nieuzasadniona i dość bezsensowna, bo wyrażenie to w ogóle nie wynika logicznie z dwóch pierwszych części Tajemnicy. Każdy szanowany badacz Fatimy wywnioskował z tego, że fraza przedstawia początek trzeciej części Tajemnicy – znanej jako Trzecia Tajemnica Fatimska. Jak zobaczymy dalej, Łucja był tak przerażona jej treścią, że nawet kiedy nakazano jej spisać Trzecią Tajemnicę Fatimską w październiku 1943 roku, nie była w stanie tego zrobić aż do kolejnego objawienia 2 stycznia 1944 roku, kiedy Matka Boża zapewniła ją, że powinna to zrobić.

Ale do dnia dzisiejszego Watykan nigdy nie ujawnił słów Matki Bożej, które wyraźnie następują po “W Portugalii dogmaty wiary zawsze będą zachowane itd.” To “itd..” pozostaje tajemnicą. To kontynuowane ukrywanie jest kluczowym elementem zbrodni, która jest przedmiotem tej książki.

Po otrzymaniu z samego nieba wiadomości o ogromnym znaczeniu dla Kościoła I ludzkości, Łucja wiedziała, że razem z kuzynami potrzebowała boskiego potwierdzenia, jeśli miano im uwierzyć. Podczas objawienia 13 lipca Łucja poprosiła Panią “powiedz nam, kim jesteś, i pokaż cud, żeby każdy uwierzył w to, że to Ty nam się pokazujesz”. I Pani odpowiedziała: “Przychodźcie tutaj, co miesiąc. W październiku powiem wam, kim jestem i czego chcę, i pokażę cud żeby wszyscy go zobaczyli i uwierzyli” [5]. Pani powtórzyła tę obietnicę w następnych objawieniach Łucji i pozostałym wizjonerom 19 sierpnia, i ponownie w Cova 13 września.

I dlatego ludzie zgromadzili się w ogromnym tłumie w Cova 13 października. I dokładnie o godzinie przepowiedzianej w lipcu – o 12:00 czasu słonecznego, i o 13:10 czasu w Portugalii – cud się zaczyna.

Łucja nagle nakazuje ludziom stojącym w tłumie zamknięcie parasoli w ulewnym deszczu, który zamienił pole w Cova w błoto. Następnie przechodzi w stan ekstazy, a Pani, pokazując się znowu, najpierw mówi Łucji kim jest i czego chce, tak jak obiecała: “Chcę by wybudowano tu kaplicę ku mojej czci. Jestem Matką Bożą Różańcową”. Pani jest Matką Bożą, Maryją Dziewicą, która od tej pory będzie również znana z tytułem Matka Boża Fatimska, jednym z wielu nadanych Najświętszej Dziewicy przez Kościół.

Kaplicę oczywiście zbudowano, potem odbudowano po wysadzeniu jej w powietrze w 6 marca 1922 roku przez umieszczenie w niej bomby przez przyjaciół Tinsmitha, pseudonim masońskiego burmistrza Ourem [6].

I wtedy rozpoczął się cud. Cytujemy tu świadectwo dziennikarza, którego nie można oskarżać o stronniczość w tej sprawie, i z dobrego powodu! Mówimy tu o Avelino de Almeida, naczelnym redaktorze Seculo, dużej “liberalnej” antyklerykalnej i masońskiej gazety w Lizbonie. Pisze:

Od strony drogi, gdzie stłoczone były razem powozy, i gdzie stały setki osób nie mających na tyle odwagi, by przejść przez błotnistą ziemię, zobaczyliśmy ogromny tłum odwracający się w kierunku słońca, które pokazało się w zenicie, beż żadnych chmur. Przypominało ono krążek srebra, i można było patrzeć na nie beż żadnego dyskomfortu. Nie parzyło oczu. Nie oślepiało. Mozna powiedzieć, że stworzyło zaćmienie. Wtedy usłyszeliśmy ogromny krzyk, i najbliższy nam tłum krzyczał: “Cud! Cud!. . . Cudo!. . . Cudo!” Na oświetlonych oczach ludzi, których postawa przeniosła nas do czasów biblijnych, i którzy osłupieni, z odkrytymi głowami, podziwiali błękit nieba, słońce zadrżało, poruszało się dziwnie i raptownie, poza wszelkimi kosmicznymi prawami, “słońce tańczyło”, zgodnie z typowym wyrażeniem wieśniaków. . . [7]

Mocno zaatakowany przez całą antyklerykalną prasę, Avelino de Alemeida ponowił swoje świadectwo, piętnaście dni później, w swojej recenzji w Ilustração Portuguesa. Tym razem dodał dziesiątki zdjęć ogromnego ekstatycznego tłumu, i powtarzał refren w swoim artykule: “Widziałem. . .widziałem. . . widziałem”. I zakończył szczęśliwy: “Cud, kiedy ludzie krzyczeli? Naturalne zjawisko, jak mówią eksperci? W tej chwili, to mnie nie dotyczy, tylko mówię o tym co widziałem. . . Reszta to sprawa nauki i Kościoła” [8]

Sobota, 13 października, rozpoczyna się dla pielgrzymów, jako spacer pokutny, ponieważ padało całą poprzednią noc. Teraz jest “niemal nagła zmiana pogody, z zakurzonymi drogami przekształconymi przez ulewny deszcz w grzęzawisko, powodując zastąpienie nagle, na jeden dzień, słodyczy jesieni na dokuczliwą srogość zimy, nie udało jej się ich nakłonić, by zrezygnowali lub rozpaczali” [9]

Porównując liczne świadectwa naocznych świadków, można oddzielić różne aspekty i wynik zdumiewającego zjawiska widzianego przez wszystkich. Na każde zjawisko można by ustawić 10 stron świadków, co samo stworzyłoby imponującą książkę.

Poniżej pierwszy cudowny fakt opisany przez dr Alameida Garretta:

Musiała być 13:30, kiedy dokładnie w miejscu gdzie były dzieci pokazał się słup dymu, cienkiego i niebieskawego, sięgający do może 2 m ponad ich głowy, i na tej wysokości się ulatniał. To zjawisko, idealnie widoczne gołym okiem, trwało przez kilka sekund. Nie zapisując jak długo to trwało, nie mogę powiedzieć czy było to dłużej czy krócej niż minuta. Dym rozproszył się nagle i po jakimś czasie powrócił drugi raz, potem trzeci. . .[10]

Podczas gdy “niskie i ciężkie niebo miało ciemny kolor, wypełnione wilgocią, [która] uwolniła ogromny i długotrwały deszcz”, to w czasie objawienia deszcz całkowicie ustał. Niebo nagle się rozjaśniło: “Słońce zwycięsko przebiło się przez ukrywające je do tej pory grube chmury, i intensywnie zaświeciło” (dr Almeida Garrett). Ta nagła zmiana pogody zaskoczyła wszystkich oglądających: “Był dzień ulewnego i ciągłego deszczu. Ale na kilka minut przed cudem przestał padać” (Alfredo da Silva Santos).

I to świadectwo lekarza, człowieka nauki, dotyczące niewytłumaczalnej srebrzystości słońca, pozwalającego na siebie patrzeć bez uszkodzenia oczu:

Nagle usłyszałem wrzawę tysięcy głosów, i zobaczyłem cały tłum zgromadzony na ogromnej przestrzeni u moich stóp. . . odwracający się w kierunku miejsca gdzie przed chwilą, cała ich koncentracja skupiona, i patrzą na słońce z drugiej strony. . . odwróciłem się również, w kierunku punktu gdzie patrzyli oni, i zobaczyłem słońce, jak bardzo wyraźną tarczę, o ostrych brzegach, która świeciła nie szkodząc oczom. . . Nie można było pomylić tego ze słońcem oglądanym przez mgłę (wtedy nie było żadnej mgły), bo nie było ani przysłonięte, ani przyćmione. W Fatimie zachowało swoją jasność i ciepło, i wydać je było wyraźnie na niebie, o ostrych brzegach, jak wielki karciany stół. Najbardziej zdumiewające było to, że można było patrzeć na słoneczną tarczę przez długi czas, przepięknie jasną i ciepłą, bezbolesną dla oczu, czy bez żadnego uszczerbku dla siatkówki oka” (dr Almeida Garrett) [11].

W tym samym tonie to świadectwo głównego redaktora “O Seculo”:

I wtedy zobaczyliśmy unikalny spektakl, nieprawdopodobny spektakl, niewiarygodny jeśli go nie widziałeś. Z ponad drogi. . . widzimy ogromny tłum obracający się do słońca, które pokazało się w zenicie, bez żadnych chmur. Wyglądało jak talerz pełen matowego srebra, i można było na nie patrzeć bez najmniejszego dyskomfortu. Nie piekło w oczy. Nie oślepiało. Można by powiedzieć, że wydarzyło się zaćmienie” (Artykuł z 15.19.1917).

I podobnie: “Ludzie mogli patrzeć na słońce jak patrzymy na księżyc” (Maria do Carmo) [12].

Można by mnożyć bez końca świadectwa o tym zjawisku słonecznym, widzianym nawet przez niewierzącego naczelnego antyklerykalnego dziennika. Zauważmy te:

Drżało i się trzęsło; wyglądało jak koło ognia” (Maria de Capelinha) [13].

Słońce było jak koło ognia, przybierało wszystkie kolory tęczy” (Maria do Carmo) [14].

Wyglądało jak obracająca się kula śniegu” (o. Lourenço) [15].

Podobna do perłowej tarcza trzepotała się. To nie było jak mruganie gwiazdy w swojej doskonałości. Obracała się z zawrotną prędkością” (dr Almeida Garrett) [16].

W pewnej chwili słońce się zatrzymało i znowu zaczęło tańczyć, obracać się; zatrzymało się znowu, i znowu zaczęło tańczyć” (Ti Marto) [17].

Słońce przybierało wszystkie kolory tęczy. Wszystko przybierało te same kolory: nasze twarze, ubrania, sama ziemia” (Maria do Carmo) [18].

Światło, którego kolory zmieniały się z jednej chwili na drugą, odbijało się na ludziach i rzeczach” (dr Pereira Gens) [19].

Co wydarzyło się potem stanowi najbardziej przerażający aspekt cudu, i o wielkich implikacjach dla naszych czasów, w których człowiek doprowadził do perfekcji niszczenie całego świata ogniem z nieba: słońce wydawało się odczepić od nieba i spadać w kierunku ziemi.

Nagle usłyszeliśmy krzyk, jak krzyk bólu całego tłumu. Faktycznie słońce zachowując szybki ruch obrotowy, wydawało się uwolnić od firmamentu i krwisto czerwone spadać w kierunku ziemi, grożąc zmiażdżeniem nas swoją ognistą masą. Były to przerażające sekundy” (dr Almeida Garrett) [20].

Zobaczyłem obracające się słońce i wydawało się zniżać. Wyglądało jak koło rowerowe” (John Carreira) [21].

Słońce zaczęło tańczyć, i w pewnej chwili, wydawało się odrywać od firmamentu i biec w naszym kierunku, jak koło ognia” (Alfredo da Silva Santos) [22]

Widziałem je schodzące jakby miało uderzyć w ziemię. Wydawało się jakby było oderwane od nieba i biegło w naszym kierunku. Utrzymywało się niedaleko nad naszymi głowami; ale ten atak trwał bardzo krótko.. . Wydawało się być bardzo blisko ludzi i obracało się w przeciwnym kierunku” (Maria do Carmo) [23].

Nagle słońce pokazało się z dobrze zaznaczonym obwodem. Zeszło jakby do wysokości chmur i zaczęło wirować trzpiotowato wokół siebie jak kula ognia. Z pewnymi przerwami, trwało to około 8 minut” (o. Pereira da Silva) [24].

Nagle wydawało się schodzić zygzakiem, zagrażając ziemi” (o. Lourenço) [25].

Widząc słońce spadające na nas. . .” (o. John Gomes) [26].

W końcu słońce się zatrzymało i każdy odetchnął z ulgą. . .” (Maria de Capelinha) [27].

Z tych tysięcy ust usłyszałem okrzyki radości i miłości do Najświętszej Dziewicy. I wtedy uwierzyłem. Miałem pewność, że nie padłem ofiarą sugestii. Widziałem takie słońce, jakiego nigdy nie zobaczę” (Mario Godinho, technik) [28].

Koleiny zdumiewający fakt: ci wszyscy ludzie, którzy byli przemoczeni niemal do nitki, potwierdzili z radością i zdumieniem, że ich ubranie wyschło. Fakt ten potwierdzony jest w procesie kanonizacyjnym Hiacynty i Franciszka, ostatecznie beatyfikowanych 13 maja 2000 roku.

W najmniej spodziewanym momencie nasze ubrania były całkowicie suche” (Maria do Carmo) [29].

Mój garnitur wysechł w jednym momencie” (John Carreira) [30].

Akademik Marques da Cruz zeznał, co następuje:

Ten ogromny tłum był przesiąknięty, bo deszcz lał od rana. Ale – choć to może się wydawać niewiarygodne – po wielkim cudzie każdy poczuł się komfortowo i ubrania były suche, przedmiot ogólnego podziwu. . . Prawdziwość tego faktu z największą szczerością potwierdzały dziesiątki osób o absolutnej wiarygodności, których dobrze znałem od dzieciństwa, i którzy nadal żyją (1937), a także przez osoby z różnych regionów kraju, które były świadkami” [31].

I w końcu, miały także miejsce cuda moralne nawrócenia wielu osób. W książce “Meet the Witness” [Spotkanie świadka] John Haffert pisze:

Kapitan pułku żołnierzy, tego dnia na górze – mając rozkaz uniemożliwienia gromadzenia się tłumu – nawrócił się natychmiast. Najwyraźniej były setki innych niewierzących, co pokazują ich świadectwa” [32].

Był tam inny niewierzący, który ten ranek spędzał na szydzeniu z “prostaków”, którzy udali się do Fatimy tylko po to by zobaczyć zwykłą dziewczynę. Teraz wyglądał na skamieniałego, ze wzrokiem wrytym w słońce. Zaczął się trząść od stóp do głów, i wznosząc do góry ręce, upadł na kolana w błoto, wołając Boga” (Father Lourenço) [33].

Mieszkam 18 mil [ok. 27 km] od Fatimy. W maju 1917 roku powiedziano nam o nadzwyczajnych objawieniach, ale wiadomość ta dotarła do nas pomieszana z ludzką fantazją.  Oczywiście nie wierzyłem w nie. Szczerze uważałem, że to tylko wymyślona przez kogoś fantazja. . . Na prośbę matki poszedłem jeszcze raz do Cova da Iria w sierpniu w czas objawień. Jeszcze raz wróciłem zniechęcony i zawiedziony. Ale tym razem wydarzyło się coś nadzwyczajnego. Matka, która od wielu lat miała duży guz w oku, została uzdrowiona. Zajmujący się nią lekarze powiedzieli, że nie są w stanie wyjaśnić tego uzdrowienia. Nadal nie wierzyłem w objawienia. W końcu, i znowu na prośbę matki, udałem się do Cova da Iria jeszcze raz 13 października. . . Pomimo tego co wydarzyło się matce, byłem rozczarowany i nie wierzyłem w objawienia. Więc siedziałem w aucie. Wtedy nagle zauważyłem, że wszyscy na raz patrzyli w niebo. Naturalna ciekawość przyciągnęła moją uwagę, wyszedłem z auta i również spojrzałem na niebo. . . Z ust tych tysięcy ludzi słyszałem słowa wiary i miłości do Najświętszej Dziewicy. I wtedy uwierzyłem” (Mario Godinho, technik) [34].

Udokumentowane są inne przypadki uzdrowień i nawróceń między innymi w książkach “Documentação Crítica de Fátima” [Krytyczna dokumentacja o Fatimie] i “Fatima from the Beginning” [Fatima od początku] [35].

Dla tych, którzy powiedzą, że cud był wytworem lokalnej “masowej histerii”, sam Bóg zaaranżował gotową odpowiedź: fenomen ten można było podziwiać poza Fatimą. Idealnie wiarygodni świadkowie, którzy byli bardzo daleko od Cova da Iria, opowiadali, że widzieli bezprecedensowy spektakl tańczącego słońca, dokładnie tak samo jak 70.000 pielgrzymów zgromadzonych wokół dębu gdzie pojawiła się Maryja Dziewica [36].

W małej wiosce Alburitel, położonej około 10 mil [15 km] od Fatimy, wszyscy mogli cieszyć się widokiem słonecznego cudu. Częstym cytowanym świadectwem jest to o. Inacio Lourenço, gdyż jest najbardziej szczegółowe. Ale co opowiada, że widział, potwierdzają dokładnie tak samo wszyscy pytani wieśniacy.

Świadków rzeczywiście było mnóstwo, ich świadectwa zgadzają się i jesteśmy zalani zostawionymi nam przez nich dokumentami [37].

Najpierw niezliczone relacje pokazały się natychmiast w portugalskiej prasie. Warto zauważyć, że pierwszymi publikującymi świadectwa byli dziennikarze antyklerykalni. Trzy artykuły Avelino de Almeida – tego o 13 października, tuż przed wydarzeniem; następny 15 października, opublikowany w Vila Nova de Ourem wieczorem 13-go; i trzeci 20 października – zasługują na szczególną uwagę. Pomimo szyderczego tonu i wolteriańskiej ironii inspirujących częściowo pierwszy artykuł, pomimo spodziewanych antyklerykalnych tonów, które nadal pojawiają się w artykule z 15-go, te teksty utalentowanego dziennikarza, uczciwego i sumiennego, są dokumentami historycznymi największego znaczenia [38]. Ale on nie był jedynym relacjonującym fakty, bo inni dziennikarze byli także obecni w Cova da Iria.

Potem były oficjalne dochodzenia. W listopadzie 1917 roku, na prośbę biskupa de Lima Vidal, który wtedy zarządzał diecezją Lizbony, ksiądz parafialny prowadził śledztwo i pytał kilku świadków z parafii. Niestety, zapisał jedynie cztery zeznania!

Śledztwa historyków na szczęście wynagrodziły zaniedbania oficjalnych śledczych. Relacja o. Formigao zdobyta od dr José Maria de Almeida Garretta, profesora na Wydziale Nauk w Coimbra, bardzo szczegółowa, jest najbardziej naukowym raportem jaki posiadamy [39]. Ponadto mamy raporty o. de Fonseca (których celem była weryfikacja punktów kwestionowanych przez o. Dhanisa [40], który odmówił zbadania dowodów), o. Marchi, kanonika Barthasa, o. Diasa Coelho i o. Richarda.

W 1977 roku, w celu upamiętnienia 60 rocznicy ostatniego objawienia, w Fatimie można było zgromadzić ponad 30 osób, które były obecne podczas cudu słońca i mogły opowiedzieć swoje wspomnienia. Dzięki tym licznym świadectwom, możliwa jest dokładna rekonstrukcja wydarzenia, pozwalająca na ponowne przeżycie, godzina po godzinie, minuta po minucie, tego przełomowego dnia, z pewnością najważniejszego w dziejach świata. Faktycznie dowody na cud słońca 13 października 1917 roku były tak przytłaczające, że w 1952 roku nawet Hollywood uznał ich prawdziwość, robiąc klasyczny film (z gwiazdą Gilbertem Rolandem) zatytułowany “The Miracle of Our Lady of Fatima” [Cud Matki Bożej Fatimskiej], który nadal sprzedaje się na taśmie video.

Dlaczego ten dzień był tak ważny? Bo był to dzień, w którym Orędzie Matki Bożej zostało potwierdzone poza wszelką wątpliwość; przekaz, który ponad 84 lata później jest powodem niebezpiecznej sytuacji Kościoła i świata w tej chwili w dziejach ludzkości, proponujący nam rozwiązanie.

Przypisy

1. Ten rozdział w większości pochodzi dosłownie z pracy o. François de Marie des Anges, “Fatima: Intimate Joy World Event” [Fatima: światowe wydarzenie intymnej radości], księga I, “The Astonishing Truth” [Zadziwiająca prawda], (wyd. angielskie, Immaculate Heart Publications, Buffalo, Nowy Jork, 1993) Rozdział III, s. 163-198.

2. Angielskie tłumaczenie tekstu s. Łucji, “Fourth Memoir” [Dziennik czwarty], “Fatima in Lucia’s Own Words” [Fatima słowami Łucji], (Postulation Centre, Fatima, Portugalia, 1976) s. 162. Zob. także o. Michel de la Sainte Trinité, “The Whole Truth About Fatima — Volume I: Science and the Facts” [Cała prawda o Fatimie – t. I: Nauka i fakty], (Immaculate Heart Publications, Buffalo, Nowy Jork, USA, 1989) s. 181-182.

3. Angielskie tłumaczenie tekstu s. Łucji, “Third Memoir” [Dziennik Trzeci], “Fatima słowami Łucji” s. 104. Zobacz także   ”Cała prawda o Fatimie – t. I, s. 182.

4. Angielskie tłumaczenie “Dziennik Czwarty”, “Fatima słowami Łucji” (Postulation Centre, Fatima, Portugalia, 1976) s. 162. Zobacz także s. Łucja “Memorias e Cartas da Irma Lucia” [Wspomnnienia i listy s. Łucji], (Porto, Portugalia, 1973, pod red.  o. Antonio Maria Martins) s. 340-341; w rękopisie s. Łucji nie ma wzmianki o zaćmieniu po “itd.” Zob. także o. Michel de la Sainte Trinité, “Cała prawda o Fatimie – t. I: Nauka i fakty”, s. 182.

5. o. Michel de la Sainte Trinité, “Cała prawda o Fatimie” – t. I, s. 180-181.

6. o. Michel de la Sainte Trinité, “The Whole Truth About Fatima — Volume II: The Secret and the Church” [Cała prawda o Fatimie – t. II: Tajemnica i Kościół], (wyd. angielskie, Immaculate Heart Publications, Buffalo, Nowy Jork, U.S.A., 1989) s. 357-358.

7. “O Seculo” 15.10.1917.

8. Artykuł z 29.10.1917. Zob. także o. François de Marie des Anges, “Fatima: The Astonishing Truth” [Fatima: zdumiewająca prawda], s. 164.

9. “Ilustração Portuguesa”, 29.10.1917.

10. o. François de Marie des Anges, “Fatima: zdumiewająca prawda”, s. 171-172.

11. Ibid., s. 172-173.

12. Ibid., s. 173.

13. o. Michel de la Sainte Trinité, “Cała prawda o Fatimie” –t. I, s. 337.

14. o. François de Marie des Anges, “Fatima: zdumiewająca prawda”, s. 178.

15. Ibid.

16. Ibid.

17. Ibid.

18. Ibid.

19. Ibid.

20. Ibid.

21. Ibid.

22. Ibid., s. 178-179.

23. Ibid., s. 179.

24. o. Michel de la Sainte Trinité, “Cała prawda o Fatimie” – t.I, s. 337.

25. Ibid., s. 339.

26. Ibid., s. 340.

27. Ibid.

28. o. François de Marie des Anges, “Fatima: zdumiewająca prawda”, s. 179.

29. Ibid.

30. Ibid.

31. o. Michel de la Sainte Trinité, “Cała prawda o Fatimie” – t. I, s. 340. Zob. także o. John de Marchi, IMC, “Fatima od początku” (Missoes Consolata, Fatima, Portugalia, 1981, wyd. III, pierwsza publikacja 1950), s. 141; i Joseph A Pelletier, AA, “The Sun Danced at Fatima” [W Fatimie tańczyło słońce], (Doubleday, Nowy Jork, 1983) s. 129-130.

32. John M. Haffert, “Meet the Witnesses” [Spotkania ze świadkami], (AMI International Press, Fatima, Portugalia, 1961) s. 62. Książka opublikowana z Imprimatur biskupa Leiria, Portugalia, przekazuje wiarygodne świadectwa licznych świadków cudu słońca.

33. Ibid., s. 65.

34. Ibid., s. 86-89.

35. “Documentaçáo Crítica de Fátima” [Dokumenty krytyczne o Fatimie], t. II, (Santuário de Fátima, 1999) udokumentowanie 17 przypadków na s. 277-372; I o. John de Marchi, IMC, “Fatima od początku”.

 36. o. John de Marchi, IMC, “Fatima od początku”, s. 136. Zob. także “Dokumenty krytyczne o Fatimie” t. I (Santuário de Fátima, 1992) s. 408. Zob. Także o. Michel de la Sainte Trinité, “Cała prawda o Fatimie” – t. I, s. 330-331.

37. Wśród wielu prac na ten temat zob. o. Michel de la Sainte Trinité, “Cała prawda o Fatimie – t. I: Nauka i fakty”; John M. Haffert, “Spatkania ze świadkami”; o. John de Marchi, IMC, “Fatima od początku”, s. 135-142.

38. Reprodukcja tych trzech artykułów w “Fatima” Nr 50 z 13.10.1967, s. 6-10; 14-15.

39. “Novos Documentos de Fatima” [Nowe dokumenty o Fatimie], wyd. Loyola, Sao Paulo, 1984, s. 60-63.

40. Modernistyczny ksiądz jezuicki, o. Dhanis, który raczej próbowałby “obalić” wizję piekła i prorocze elementy Orędzia, łacznie z ostatecznym nawróćeniem Rosji. O. Dhanis odmówił zaproszenia samej s. Łucji by przybył do Fatimy i zbadał fatimskie archiwa. O. Dhanis w końcu będzie cytowany przez członków watykańskiego aparatu w ich wysiłkach dokonania rewizji Orędzia Fatimskiego, zgodnie z “komentarzem” opublikowanym 26 czerwca 2000 roku.

CDN

Fatima i wielka kara

[Będę umieszczał artykuły sprzed 10 lat – z Archiwum mego – bo CZAS nadszedł .https://web.archive.org/web/20131024115722/https://dakowski.pl/index.php?option=com_content&task=view&id=7604&Itemid=46 MD]

Zawsze wierni nr 9/2008 (112)   http://www.piusx.org.pl/zawsze_wierni/artykul/1221

Wierz mi jednak, Ojcze, Bóg ukarze świat, i to w straszliwy sposób. Kara z nieba jest już bliska – s. Łucja do ks. Fuentesa

 Jean Vennari

W minionym roku [2007 md] wspominaliśmy rocznice trzech ważnych wydarzeń, które dokonały się w XX wieku:

  • 100. rocznicę ogłoszenia niezwykle ważnych dokumentów wymierzonych w modernizm, czyli Syllabusa błędów modernistów, ogłoszonego 4 lipca 1907 r. – oraz antymodernistycznej encykliki Pascendi, ogłoszonej 8 września tego samego roku.
  • 90. rocznicę objawień Matki Bożej w Fatimie w roku 1917.
  • 50. rocznicę słynnego wywiadu udzielonego przez s. Łucję ks. Fuentesowi.

W trakcie niniejszego wykładu zajmować się będziemy wszystkimi wspomnianymi wydarzeniami, a rozpoczniemy od wywiadu, który ks. Fuentes przeprowadził z s. Łucją w klasztorze w Coimbrze 26 grudnia 1957 r. S. Łucja powiedziała wówczas:

Ojcze, Najświętsza Dziewica jest bardzo smutna, gdyż nikt nie przywiązuje żadnego znaczenia do Jej przesłania, ani dobrzy, ani źli. Dobrzy nadal kroczą swą drogą, nie przywiązując jednak do niego znaczenia. Źli, nie widząc kary Bożej, która właśnie na nich spada, nadal prowadzą życie w grzechu, nie przejmując się nim wcale. Wierz mi jednak Ojcze, Bóg ukarze świat i to w straszliwy sposób. Kara z nieba jest już bliska.

Zatrzymajmy się na chwilę nad ową „karą z nieba”, straszną karą, o której mówi s. Łucja. Kara, o której wspomina, wydaje się wykraczać poza to, o czym mówiła Matka Boża podczas objawienia w Fatimie 13 lipca 1917 r. Tego dnia Najświętsza Maryja Panna ostrzegła trójkę dzieci – Hiacyntę, Franciszka i Łucję – że jeśli ludzie nie przestaną obrażać Boga, ukarze On świat „poprzez wojnę, głód i prześladowanie Kościoła oraz Ojca Świętego”. Narzędziem, którym Bóg miał się posłużyć przy wymierzaniu tej kary, miała być Rosja.

Matka Boża powiedziała: „Aby temu zapobiec, przyjdę prosić o poświęcenie Rosji memu Niepokalanemu Sercu”. Obiecała, że jeśli ów akt zostanie dokonany, Rosja nawróci się, a światu zostanie dany okres pokoju. Niepokalana ostrzegła również, że jeśli Jej prośba nie zostanie spełniona,

Rosja rozszerzy swe błędy na cały świat, wzbudzając wojny i prześladowania Kościoła. Dobrzy będą ponosić męczeństwo, Ojciec Święty będzie musiał wiele wycierpieć, a niektóre narody zostaną unicestwione.

Widzimy więc, że na karę, o której mówiła Matka Boża 13 lipca, miały się składać:

  • wojna;
  • głód;
  • prześladowanie Ojca Świętego;
  • unicestwienie całych narodów.

A propos unicestwienia całych narodów: podczas wywiadu udzielonego ks. Fuentesowi s. Łucja stwierdziła, że Matka Boża powiedziała jej, Hiacyncie i Franciszkowi „wielokrotnie (…) że wiele narodów zniknie z powierzchni ziemi”. Znamy tylko jedną wzmiankę o tym – z lipca 1917 r., a jednak s. Łucja twierdzi, że Matka Boża mówiła o unicestwieniu wielu narodów „wielokrotnie”!

Ale nie na tym aspekcie kary pragniemy się dziś skupić. (…)

W 1957 r., zaledwie kilka lat przed II Soborem Watykańskim i kryzysem wiary, jaki po nim nastąpił, przed wydarzeniami lat 60., których konsekwencje odczuwamy do dziś, s. Łucja powiedziała:

Ojcze, diabeł zamierza wypowiedzieć decydującą bitwę Najświętszej Dziewicy, ponieważ wie, co obraża Boga najbardziej – i w krótkim czasie zdobędzie wielką liczbę dusz. Diabeł stara się ze wszystkich sił zwyciężyć dusze poświęcone Bogu, ponieważ w ten sposób wierni zostaną opuszczeni przez swych pasterzy, przez co łatwiej będzie mu ich pochwycić.

W latach 50. niewiele wskazywało na rychły kryzys wśród duchowieństwa. Mało wskazywało na to, że będziemy pozbawieni dobrego, solidnego, katolickiego przywództwa, czego rezultatem mogłyby być chaos i apostazja wielkiej liczby katolików. Wydaje się jednak, że s. Łucja w tajemniczy sposób dokładnie przewidziała rozwój wypadków: diabeł zdobył dusze poświęcone Bogu, skutkiem było opuszczenie wiernych przez ich pasterzy, co z kolei uczyniło z nich łatwy łup dla diabła.

Kara

Czy jednak Bóg mógłby ukarać ludzkość w taki sposób? Czy pozwoliłby, aby „zwodniczy wpływ” zdobył dusze Mu poświęcone? – Odpowiedź brzmi: tak. Wiemy o tym z licznych źródeł.

Po pierwsze, mamy świadectwo św. Jana Eudesa, jednego z licznych propagatorów nabożeństwa do Najświętszego Serca Pana Jezusa oraz „godnego podziwu” – jak je określał – Serca Maryi. Św. Jan Eudes powiedział, że kiedy Bóg gniewa się na swój lud, zsyła mu – jako karę – złych kapłanów. Oto, co napisał w książce Kapłan, jego godność i obowiązki:

Najbardziej widoczną oznaką Bożego gniewu i zarazem najstraszliwszą karą, jaką może On wymierzyć światu, jest sytuacja, kiedy pozwala On, by jego lud wpadł w ręce ludzi, którzy są duchownymi bardziej z nazwy niż z uczynków, kapłanów okrutnych jak wilki drapieżne, ludzi, którym brak miłości i oddania powierzonej im owczarni (…). Gdy Bóg zezwala na takie rzeczy, jest to bardzo konkretna oznaka, że gniewa się On na swój lud (…). Dlatego właśnie woła On nieustannie do chrześcijan: „Powróćcie, o zbuntowane dzieci (…) a dam wam pasterzy wedle serca mojego» (Jer 3, 14–15). Tak więc nieprawości w życiu kapłanów są chłostą wymierzoną ludowi w konsekwencji jego grzechów.

Św. Jan Eudes ostrzega nas, że jako karę za grzechy ludzi Bóg ześle nam kapłanów, którzy nie są ukształtowani według Jego serca, mających ducha obcego Najświętszemu Sercu Zbawiciela i Niepokalanemu Sercu Maryi.

Innym przykładem tego, jak Bóg karze swój lud, jest zniszczenie kościołów i świętych miejsc. W pięknej broszurze poświęconej obrazowi Matki Bożej Nieustającej Pomocy redemptorysta o. Benedykt D’Orazio wyjaśnia:

Kiedy Bóg pragnie okazać swe niezadowolenie nieposłusznemu ludowi, zwykle odrzuca święte dary, jakie Mu on zanosi, a niekiedy nawet zezwala, by zabrano lub zniszczono ołtarze i święte obrazy.

O. D’Orazio pisał te słowa w kontekście odrzucenia przez prawosławnych ustanowionej przez Boga instytucji papiestwa. W rezultacie prawosławni utracili cudami słynący obraz Matki Bożej Zwycięskiej. Został on wywieziony ze Wschodu przez Wenecjan i umieszczony w bazylice Św. Marka w Wenecji.

Jak wyjaśnia o. D’Orazio, w podobny sposób:

  • Domek Loretański został cudownie przeniesiony do Loreto (w środkowych Włoszech – przyp. red. Zawsze wierni).
  • Kościół na Zachodzie wszedł w posiadanie obrazu Matki Bożej Dobrej Rady (czczony w kościele w Genazzano koło Rzymu – przyp. red. Zawsze wierni) oraz ikony Matki Bożej Nieustającej Pomocy (obecnie w kościele pw. Św. Alfonsa Liguoriego w Rzymie – przyp. red. Zawsze wierni).

Jak pisze o. D’Orazio, kara ta spadła na „ludzi, którzy byli zaślepieni i zatwardziałego serca przez stałe nadużywanie łask, jakimi Bóg obdarzał ich w obfitości”.

Na podstawie pism św. Jana Eudesa i o. Benedykta D’Orazio widzimy więc, że Bóg niekiedy karze swój lud, pozwalając nawet, by przedmioty i miejsca kultu uległy zniszczeniu. Bóg zezwala niekiedy, „by zabrano lub zniszczono ołtarze i święte obrazy” i karze swój lud, posyłając im złych pasterzy – kapłanów nie według Jego serca, ale mających w sobie ducha tego świata, czyli ducha Antychrysta.

Nie sądzę, by wykazanie, że znamiona tego rodzaju kary Bożej można odnaleźć w Kościele po Vaticanum II, wymagało wielu przykładów. Praktycznie w każdym kościele zniszczono ołtarz albo przynajmniej zastąpiono go protestanckim w stylu stołem. Praktycznie każdy kościół doświadczył, w takiej czy innej formie, tego, co możemy nazwać dewastacją jego wnętrza – w każdym widzimy dziś współczesne brzydkie sprzęty liturgiczne i obrazy, które nie ilustrują już prawd wiary.

Częstokroć kościoły zostały dosłownie ogołocone. Tak było w przypadku kościoła pw. Św. Leona, mojego kościoła parafialnego w północno-wschodniej Filadelfii, gdzie dorastałem. Miał on niegdyś przepiękne wnętrze, strzelisty wysoki ołtarz z wieloma małymi elementami, jak np. złożone dłonie skierowane ku niebu, dwa ołtarze boczne, piękne rzeźby, imponujące balaski, mozaikową posadzkę, piękny ośmiokątny pulpit z rzeźbionymi postaciami oraz głowami cherubinów.

Gdzieś w środku lat 60. mianowano proboszczem niejakiego ks. Quinna. (…) Pozostał tam przez około pięć lat – i całkowicie „odnowił”, czyli zdewastował wnętrze kościoła tak, że obecnie przypomina on surową, protestancką salę konferencyjną. Wspaniały pulpit zniknął, znikły wszystkie posągi za wyjątkiem dwóch, usunięto wysoki ołtarz i zastąpiono go stołem wyglądającym jak drewniana deska do prasowania.

Ten rodzaj kataklizmu dotykał jedną parafię po drugiej, a miało to miejsce niespełna 10 lat po tym, jak s. Łucja zapowiedziała: „Bóg ukarze świat, i to w straszliwy sposób. Kara z nieba jest już bliska”.

Jesteśmy też świadkami upadku dusz poświęconych Bogu. Nie mówię tu o tych, którzy po soborze porzucili kapłaństwo i powrócili do życia świeckiego w liczbie dotychczas niespotykanej. Mam na myśli tych, którzy pozostali i przyjęli nową, zmodernizowaną wersję „katolicyzmu”, rodzaj „niekatolickiego katolicyzmu”, „katolicyzmu liberalnego”, potępianego przez wszystkich papieży przed 1958 r. Duchowni ci przyjęli sami, a następnie narzucili wiernym bardzo liberalną koncepcję katolicyzmu, odnośnie do której Pius IX ostrzegał, że może „nas ona zniszczyć”, może doprowadzić „religię do ruiny” i „pozbawić nas możliwości wysługiwania sobie łask u Boga”.

Ten ogólnoświatowy proces niszczenia wiary, wywołany liberalnym katolicyzmem, rozpoczął się zaledwie kilka lat po tym, jak s. Łucja powiedziała: „Kara z nieba jest już bliska”. Jesteśmy świadkami wielkiej kary – dokonuje się ona na naszych oczach. Trwa już 40 lat i z czysto ludzkiego punktu widzenia nic nie wskazuje na jej rychły koniec.

„Działanie błędu”

Jednak to nie wszystko. Nie tylko nasze „ołtarze i święte obrazy zabrano lub zniszczono”. To, co utraciliśmy, jest daleko cenniejsze, ważniejsze i ma bardziej fundamentalne znaczenie. Chcę powiedzieć wam o tym, co uważam za samą naturę kary, jakiej jesteśmy obecnie świadkami. Z niej wynikają wszystkie materialne kary, przed którymi ostrzegała Matka Boża w Fatimie.

Tym, co utraciliśmy, co utraciła olbrzymia większość katolickiego duchowieństwa, jest przekonanie o niezmienności obiektywnej prawdy. Świadomość prawdziwej wartości świętych obrazów i szacunek wobec ołtarzy są bowiem wynikiem uznania niezmienności prawdy – niezmienności wiary katolickiej. Jestem przekonany, że właśnie owa utrata wiary w niezmienność obiektywnej prawdy jest „zwodniczym wpływem” naszych czasów i że ten zwodniczy wpływ jest karą zesłaną na świat przez Boga.

W jaki sposób Pismo św. ostrzega nas przed nadejściem Antychrysta, a w domyśle przed nadejściem ducha anty-Chrystusowego, pojawiającego się w każdym czasie? „Dlatego, że z miłością prawdy nie przyjęli, aby byli zbawieni. Dlatego podda ich Bóg działaniu błędu, aby uwierzyli kłamstwu” (2 Tes 2, 10). Jestem więc przekonany, że zwodniczym wpływem naszych czasów, „działaniem błędu”, jest utrata wiary w niezmienność obiektywnej prawdy.

W jaki sposób się to przejawia? W takich na przykład twierdzeniach:

  • Kościół zawsze nauczał, że jest jedynym prawdziwym Kościołem, poza którym nie ma zbawienia, obecnie jednak wierzymy, że można osiągnąć zbawienie w każdej religii.
  • Kościół zawsze nauczał, że Pismo św. nie zawiera błędów, obecnie jednak wierzymy, że Biblia zawiera błędy historyczne, naukowe i rzeczowe, pomimo że nadal traktujemy ją jako świętą księgę.
  • Papieże zawsze nauczali, że filozofia św. Tomasza z Akwinu jest wieczystą filozofią Kościoła i że jego metafizyka nie zawiera błędów oraz że metodę, doktrynę i zasady św. Tomasza należy traktować z pietyzmem i dawać im prymat przed innymi systemami, obecnie jednak uważamy, że tomizm jest „ograniczony i skostniały”, że musimy porzucić św. Tomasza na rzecz współczesnych systemów filozoficznych, aby uczynić katolicyzm bardziej „odpowiednim” dla współczesnego człowieka.
  • Kościół zawsze nauczał, że Msza św. jest nade wszystko ofiarą – bezkrwawym odnowieniem Kalwarii, z kapłanem działającym w osobie Chrystusa. Obecnie jednak uważamy, że Msza jest jedynie wspomnieniem Ostatniej Wieczerzy, świętym posiłkiem celebrowanym na pamiątkę Chrystusa; potrzebujemy więc Mszy opartej na protestanckim wzorcu kultu.

Temu wymogowi odpowiada nowa Msza, jak to wykazali w sposób przekonujący kardynałowie Ottaviani i Bacci w 1969 r. Abp Bugnini, architekt nowej Mszy, otwarcie wyjawiał zasady, na których budował swoją nową liturgię. Jak powiedział:

Musimy usunąć z naszych katolickich modlitw oraz z katolickiej liturgii wszystko, co mogłoby stanowić cień nawet przeszkody dla naszych braci odłączonych, czyli protestantów.

Tak więc, z uwagi na nową, ekumeniczną koncepcję liturgii, zmodyfikowano Mszę ze względu na tych, którzy nie wierzą w ofiarnicze kapłaństwo, którzy nie wierzą, że Chrystus jest obecny w Najświętszym Sakramencie.

Aggiornamento! Oto nowy imperatyw od czasu soboru: zmiany, zmiany, zmiany…

Owa niezdolność do uznania niezmienności obiektywnej prawdy znajduje wyraz w herezji modernizmu – przekonaniu, że jakaś część katolickich dogmatów może z czasem ulec zmianie, że religia musi zmieniać się z czasem, że to, czego Kościół nauczał 100 lat, temu musi zostać zapomniane, inaczej przedstawione czy też zaktualizowane.

Sloganem ostatniego soboru było aggiornamento – ‘uwspółcześnienie’.

Papieskie ostrzeżenia

Stwierdziwszy, że dzisiejsze duchowieństwo utraciło właściwe rozumienie prawdy, chciałbym wyjaśnić, że nie jest to mój własny wymysł. Przez minionych 100 lat wielcy papieże – zwłaszcza św. Pius X, Pius XI i Pius XII – przyznawali, że owa niechęć do uznania niezmienności obiektywnej prawdy stawała się stopniowo coraz poważniejszym problemem. Niepokojące symptomy występowały u znacznej części duchowieństwa i katolickich „intelektualistów”.

Co napisał o modernistach św. Pius X, kiedy potępiał modernizm we wspaniałej encyklice Pascendi? Napisał, że „wypaczają oni wieczną koncepcję prawdy”. W Syllabusie błędów modernistów, w którym potępił 65 ich głównych tez, święty papież napiętnował m.in. twierdzenie: „*Prawda nie jest bardziej niezmienna, niż sam człowiek, ponieważ ewoluuje ona razem z nim, w nim i przez niego”. Dlaczego św. Pius X musiał to potępić? Ponieważ w konsekwencji przyjęcia tego twierdzenia modernistyczni kapłani, biskupi i teologowie zaczęli negować fakt, że prawda jest niezmienna. Św. Pius X musiał więc ogłosić Syllabusa oraz napisać encyklikę o tym najbardziej fundamentalnym błędzie. Jednak nawet to nie wystarczyło. Trzy lata później św. Pius X zaprowadził obowiązek składania przysięgi antymodernistycznej, ponieważ był świadom, że moderniści nie porzucili swych błędów – stworzyli tajne przymierze i nadal wypaczali katolicką doktrynę.

Jednak niebezpieczeństwa nie udało się całkowicie zażegnać. Kwestionowanie niezmienności prawdy nie zakończyło się wraz ze śmiercią Piusa X. Nadal było wielu kapłanów, biskupów, zakonników i teologów, zarażonych tym „działaniem błędu”. Już 14 lat po wprowadzeniu przez św. Piusa X przysięgi antymodernistycznej jego następca Pius XI kazał Świętemu Oficjum potępić 12 fałszywych tez filozoficznych, zyskujących wpływ wśród kapłanów i teologów. Miało to miejsce 1 grudnia 1924 r.

Jedną z tych tez była nowa definicja prawdy, która – mówiąc w skrócie – negowała to, że prawda jest zgodnością intelektu z zewnętrzną rzeczywistością. Wedle tej nowej koncepcji prawda jest po prostu zgodnością naszego intelektu z życiem i jego stale zmieniającymi się okolicznościami, tak, że wszystko podlega ciągłym zmianom i postępowi. Prawda nieustannie „staje się”. Jak widać, papież nadal musiał korygować fałszywą, rozpowszechnioną wśród wielu kapłanów i teologów koncepcję, wedle której nie istnieje niezmienna, obiektywna prawda.

W latach 30. i 40. problem ten wciąż istniał i sytuacja stawała się coraz gorsza. Skutkiem katastrofy II wojny światowej było osłabienie czujności nawet dobrych biskupów wobec wzrostu wpływów modernistycznych. W tym czasie błąd, wedle którego prawda znajduje się w stanie nieustannej zmiany, zaczęto w coraz większym stopniu odnosić do religii. Jezuita ks. Henryk Boulliard, propagujący coś, co nazywał „nową teologią”, stwierdził nawet: „Teologia, która nie jest aktualna (tj. nie podlega nieustannej zmianie), będzie teologią fałszywą”.

W obliczu propagowania tej fałszywej koncepcji prawdy głos zabrał również Pius XII. W 1946 r. pisał: „Wiele się mówi (jednak bez niezbędnej jasności) o «nowej teologii», która musi się znajdować w stanie stałego przeobrażenia, tak jak wszystkie inne rzeczy tego świata, znajdujące się w ciągłym procesie zmiany i ruchu, nie osiągając nigdy swego kresu. Gdybyśmy mieli przyjąć taką opinię, co stałoby się z niezmiennymi dogmatami wiary katolickiej, co stałoby się z jednością i trwałością tej wiary?”.

Jest to oczywiście pytanie retoryczne: dla Piusa XII odpowiedź jest oczywista – jedność i trwałość wiary, niezmienność dogmatów zostałyby w systemie „nowej teologii” zniszczone (…)

Dlatego właśnie o. Garrigou-Lagrange OP, jeden z najwybitniejszych tomistów XX wieku, zwalczał „nową teologię”. W artykule z 1946 r., zatytułowanym: Dokąd prowadzi nas nowa teologia?, słusznie ostrzegał, że jej konsekwencją jest modernizm.

Głównymi propagatorami „nowej teologii” byli: o. Dominik Chenu, ks. Karol Rahner, o. Iwo Congar i ks. Henryk de Lubac. Wszyscy głosili koncepcje, które za pontyfikatu Piusa XII potępiło Św. Oficjum albo uznało je za podejrzane.

W wielkim skrócie: na krótko przed i w trakcie Vaticanum II – będącego soborem jedynie pastoralnym (…) – ci sami ludzie zostali zaproszeni przez Jana XXIII jako eksperci teologiczni, jako doradcy liberalnych biskupów (…). Ludzie ci nigdy nie wycofali się ze swoich heterodoksyjnych poglądów ani ich nie odwołali, i to właśnie oni sporządzili szkice dokumentów soborowych! Na soborze tryumf odniosła więc właśnie lansowana przez nich teologia – liberalna i modernistyczna.

O. Henrici, zwolennik „nowej teologii”, przechwalał się, że jej lyońska mutacja (Lyon był ojczyzną teologii de Lubaca) „stała się oficjalną teologią II Soboru Watykańskiego”.

Marceli Prelot, liberalny senator z regionu Dobbs we Francji, pisał: „Przez półtora wieku walczyliśmy, by nasze opinie zwyciężyły w Kościele – i nie odnieśliśmy sukcesu. W końcu nadszedł II Sobór Watykański i odnieśliśmy tryumf. Od tego czasu tezy i zasady liberalnego katolicyzmu zostały definitywnie i oficjalnie zaakceptowane przez Stolicę Apostolską”.

Pamiętajmy, przed czym ostrzegał Pius IX. Ten liberalny katolicyzm – jak mówił – zniszczyłby nas, doprowadziłby do ruiny religię, uniemożliwiłby nam wysługiwanie łask Bożych. Taka jest właśnie prawdziwa natura tego, do czego doprowadził II Sobór Watykański.

Wszystko to bierze się z owego błędu (…) polegającego na odmowie uznania niezmienności obiektywnej prawdy. Uważam, że jest to główna duchowa kara, jaką Bóg na nas zsyła i że właśnie to wypaczanie prawdy niszczy prawdziwą wiarę i ściągnie na nas kary materialne, przed którymi ostrzegała nas Matka Boża w Fatimie.

Nowa interpretacja

Podam krótki przykład tej fałszywej koncepcji prawdy, przytaczając pewne stwierdzenia poczynione niedawno przez kogoś, kto, wedle określenia s. Łucji, „zajmuje w Kościele odpowiedzialne stanowisko”.

12 maja 2007 r., podczas konferencji zorganizowanej w Moskwie z okazji 90. rocznicy objawień Matki Bożej w Fatimie, abp Tadeusz Kondrusiewicz, ówczesny katolicki metropolita Moskwy, publicznie stwierdził, że nawrócenie Rosji zapowiedziane przez Matkę Bożą nie oznacza nawrócenia rosyjskich prawosławnych na katolicyzm. Jak powiedział:

Twierdzenie, że to, co Najświętsza Dziewica mówiła o nawróceniu Rosji, odnosi się do jej nawrócenia na katolicyzm, jest absolutnie fałszywe. (…) Rosja jest krajem nade wszystko prawosławnym i to przede wszystkim Rosyjska Cerkiew Prawosławna jest odpowiedzialna za nawracanie ludzi na chrześcijaństwo.

Również 13 dni później – 25 maja 2007 r. – hierarcha powiedział:

Matka Boża Fatimska mówiła o nawróceniu Rosji do Boga, ale nie powiedziała, że musi być ona wyłącznie katolicka. Jako Kościół katolicki pomagamy naszym prawosławnym braciom i pracujemy wspólnie nad kontynuacją i rozwojem dialogu pomiędzy nami.

To samo powtórzył kard. Poupard w czerwcu ubiegłego roku. W ekumenicznej euforii wyrwało mu się nawet stwierdzenie (będące historycznym błędem), jakoby „Watykan nigdy nie chciał uczynić z Rosji narodu katolickiego”.

Jest to sprzeczne nie tylko z orędziem fatimskim, zapowiadającym nawrócenie Rosji, ale również z samą wiarą katolicką.

Sobór Florencki i Pius X

Jest oczywistym faktem, że członkowie wspólnoty wyznaniowej, którą nazywamy Rosyjską Cerkwią Prawosławną, są schizmatykami. Określenie to nie powinno być traktowane jako obelżywe; oddaje ono jedynie sytuację, w jakiej znajdują się członkowie tej grupy religijnej. W XI wieku odłączyła się ona od Kościoła katolickiego, a schizma ta nie została dotąd uleczona.

Sobór Florencki nauczał w sposób nieomylny, że schizmatycy pozostają poza Kościołem i nie mogą być zbawieni, jeśli się nie nawrócą do jedynego prawdziwego Kościoła Chrystusowego. Prawdę tę powtórzył najwybitniejszy papież XX wieku – św. Pius X. Pisał on jednoznacznie o konieczności powrotu schizmatyckich wyznawców prawosławia do Kościoła katolickiego. W mało znanej encyklice z 1910 r. Ex quo stwierdził, że wszelkie wysiłki podejmowane na rzecz zjednoczenia z prawosławnymi

będą daremne, jeśli najpierw i nade wszystko nie będą oni [prawosławni] wyznawać prawdziwej i całej katolickiej wiary, która została uświęcona i przekazana przez Pismo św., Tradycję Ojców, zgodę Kościoła, sobory powszechne i dekrety papieskie.

Na zakończenie Pius X wyraził pragnienie, by Bóg „przyśpieszył dzień, w którym narody Wschodu powrócą do katolickiej jedności i zjednoczone ze Stolicą Apostolską, po odrzuceniu swych błędów, dotrą do portu wiecznego zbawienia”.

Święty papież powtarza więc, że prawosławni:

  • wyznają heretyckie doktryny, które muszą porzucić;
  • z powodu schizmy nie pozostają w jedności z Kościołem Chrystusowym;
  • nie dotrą do portu zbawienia, o ile nie porzucą swych błędów i nie przyłączą się do jedynego prawdziwego Kościoła Chrystusowego przez podporządkowanie się prawowitej władzy apostolskiej Następców św. Piotra.

Wbrew ekumenicznej ideologii, wyznawanej obecnie przez większość przywódców Kościoła i obecnej w nauczaniu abpa Kondrusiewicza oraz kard. Pouparda, nawrócenie może mieć tylko jedno znaczenie: powrót schizmatyków, heretyków i dysydentów do prawdziwego Kościoła ustanowionego przez Jezusa Chrystusa – Kościoła katolickiego.

Termin ten został obecnie zawłaszczony przez modernistów i jest przez nich używany w nowym, niekatolickim sensie. Pogodzenie się z jego nowym znaczeniem oznaczałoby de facto kapitulację wobec modernizmu.

Należy stawiać opór modernizmowi

Jak wspomnieliśmy, modernizm polega zasadniczo na wierze w możliwość pewnych modyfikacji w obrębie odwiecznej nauki dogmatycznej Kościoła. Zgodnie z tym poglądem katolicka prawda dnia wczorajszego musi ulec transformacji i zostać zastąpiona (albo inaczej przedstawiona), aby utorować drogę dla nowych katolickich „prawd” jutra. Zasady religijne muszą się więc zmieniać ze względu na zmiany w otaczającym nas świecie. Sto lat temu św. Pius X potępił tę herezję w Syllabusie błędów modernistów (4 lipca 1907), w encyklice Pascendi (8 września 1907) oraz poprzez zaprowadzenie obowiązku składania przysięgi antymodernistycznej (1 września 1910).

Wypowiadając słowa przysięgi antymodernistycznej, składa się wobec Boga m.in. taką uroczystą obietnicę: „Szczerze przyjmuję naukę wiary, którą Apostołowie przekazali nam przez Ojców prawowiernych w tym samym sensie i w tym samym zawsze rozumieniu; przeto jako herezję całkowicie odrzucam zmyśloną teorię o ewolucji dogmatów, według której dogmaty zmieniają jedno znaczenie na drugie i do tego odmienne od rozumienia, uprzednio istniejącego w Kościele”.

Ktoś mógłby powiedzieć, że wiąże to jedynie tych, którzy składali przysięgę antymodernistyczną. W rzeczywistości jednak Pius X posłużył się w jej formułowaniu tekstem ogłoszonym przez I Sobór Watykański, nauczającym nieomylnie w konstytucji Dei Filius: „Niech zatem wzrasta (…) a wielorako rozwija się rozumienie, wiedza i mądrość tak poszczególnych ludzi, jak i wszystkich razem, tak pojedynczych osób, jak i całego Kościoła, wszystkich pokoleń i wieków, ale w swoim tylko rodzaju, tj. w tej samej nauce, w tym samym znaczeniu i w tej samej myśli”.

Wszyscy katolicy mają obowiązek wierzyć, że dogmaty się nie zmieniają, że musimy wierzyć w katolicką prawdę „w tej samej nauce, w tym samym znaczeniu i w tej samej myśli”, jaka zawsze była nauczana. Tragedia polega na tym, że znajdujemy się w wyjątkowym punkcie historii, gdy większość ludzi zajmujących odpowiedzialne stanowiska w Kościele stała się ofiarami błędu modernizmu – wiary w to, że pewne aspekty doktryny katolickiej mogą się z czasem zmieniać. (…)

Możemy teraz lepiej zrozumieć, dlaczego kard. Ciappi, teolog papieski służący pięciu kolejnym biskupom Rzymu, powiedział: „W trzeciej tajemnicy fatimskiej czytamy między innymi, że wielka apostazja w Kościele rozpocznie się od jego szczytów”. Możemy też lepiej zrozumieć słowa s. Łucji wypowiedziane do ks. Fuentesa w 1957 r., wedle których Bóg zamierza ukarać świat, a „diabeł czyni wszystko, by zwyciężyć dusze poświęcone Bogu, ponieważ w ten sposób może pozbawić dusze wiernych ich pasterzy, przez co łatwiej będzie mógł ich pochwycić”.

Proroctwo to spełnia się na naszych oczach: doświadczamy Bożej kary w postaci tych, którzy – zajmując odpowiedzialne stanowiska w Kościele – nie uznają już niezmienności obiektywnej prawdy i na różne sposoby nauczają nowej doktryny, sprzecznej z tym, co Kościół zawsze przekazywał. Zostaliśmy opuszczeni przez naszych pasterzy, ponieważ nie możemy już od nich oczekiwać, że będą stać na straży katolickiej wiary i dyscypliny. Nie możemy oczekiwać, że będą nas nauczali integralnej wiary katolickiej, „całej i nienaruszonej”, jak to nakazuje wyznanie wiary św. Atanazego. Wyraźnym na to dowodem jest choćby fakt, że tysiące katolickich rodziców muszą brać na siebie obowiązek nauczania swych dzieci w domach z powodu gorszącego programu nauczania w szkołach diecezjalnych.

Apostoł Paweł ostrzegał św. Tymoteusza: „Przyjdzie bowiem czas, gdy zdrowej nauki nie ścierpią, ale według swoich pożądliwości zgromadzą sobie nauczycieli – mając uszy chciwe na pochlebstwa i od prawdy słuch z pewnością odwrócą, a obrócą się ku baśniom” (2 Tm 4, 3–4). Ponieważ oczywiste jest, że żyjemy w czasie powszechnego „odwrócenia się” od prawdy, naszym obowiązkiem jest czynić co w naszej mocy na rzecz powrotu do niej.

Musimy:

  • Przyjmować jako pewnik niezmienność katolickiej prawdy.
  • Akceptować to, że wiara katolicka się nie zmienia, i trzymać się katolickiej doktryny w takiej postaci, w jakiej zawsze jej nauczano, „w tym samym znaczeniu i w tym samym wyjaśnieniu”.
  • Modlić się za zarażonych współczesnymi błędami i publicznie się im sprzeciwiać.
  • Żyć orędziem fatimskim, odmawiać codziennie różaniec, praktykować nabożeństwo pięciu pierwszych sobót, ofiarować codzienne obowiązki Bogu jako akt zadośćuczynienia.

W walce tej, w której ostatecznym zwycięzcą będzie – jak wiemy – Najświętsza Maryja Panna, powinniśmy czerpać inspirację ze słów s. Łucji do ks. Fuentesa:

Dlatego właśnie jest konieczne, żebyśmy wszyscy zaczęli zmieniać się duchowo. Każdy z nas musi nie tylko ratować swoją własną duszę, ale również pomóc tym wszystkim, których Bóg postawi na naszej drodze.

Za „Catholic Family News” tłumaczył Tomasz Maszczyk.

POŚWIĘCENIE ROSJI? Biskup Ryszard Williamson.

Komentarz Eleison nr DCCLXVIII (768)

2 kwietnia 2022 Komentarze Eleison Jego Ekscelencji Księdza Biskupa Ryszarda Williamsona

———————————

Ludzie nie rozumieją, jak bardzo obrażają Boga,
Nadchodząca kara wstrząśnie naszymi rozumami!

Odkąd na początku XX wieku Matka Boża kilkakrotnie objawiła się trojgu portugalskim dzieciom, w tym Siostrze Łucji, aby obiecać Kościołowi i światu okres pokoju, jeśli papież i biskupi katoliccy poświęcą Rosję Jej Niepokalanemu Sercu, katolicy z utęsknieniem wyczekują tego poświęcenia.

Kilku papieży próbowało tego dokonać, aby spełnić prośbę Matki Bożej: Pius XII w 1942 roku, gdy szalała II wojna światowa; Paweł VI pod koniec Soboru Watykańskiego II; Jan Paweł II aż trzy razy, w 1981, 1982 i 1984 roku, gdy podstawiony sobowtór Siostry Łucji oświadczył[-a], że poświęcenie zostało wreszcie ważnie dokonane. Jednak któż mógłby powiedzieć, że po 1984 roku nastąpił okres pokoju? Dlatego też otwarta wojna z Rosją na Ukrainie skłoniła Franciszka do dokonania kilka dni temu kolejnej próby poświęcenia Rosji. Czy tym razem poświęcenie było ważne?

Przynajmniej dwa ważne argumenty przemawiają za tym, że to, co uczynił Franciszek w dniu 25 marca 2022 roku, nie odpowiadało w większym stopniu prośbom Matki Bożej z Fatimy niż to, czego dokonał któryś z jego trzech poprzedników. Nie musimy przy tym twierdzić, że te sześć poświęceń było całkowicie bezwartościowych, bowiem jak uczy stare przysłowie „lepiej mieć pół bochenka, niż w ogóle nie mieć chleba”. Matka Boża znalazła sposób, aby nagrodzić, przynajmniej za dobrą wolę, papieży, którzy próbowali poświęcić Rosję.

Na przykład poświęcenie dokonane przez Piusa XII w 1942 roku wprawdzie nie doprowadziło do natychmiastowego zakończenia II wojny światowej, jednak dzięki bitwom pod El Alamein i Stalingradem nastąpił wojenny przełom i zwrot w kierunku „pokoju” zimnej wojny. To, czego świat teraz najbardziej potrzebuje, to papież, który ma prawdziwą wiarę i zaufanie do Matki Bożej, aby uczynić dokładnie to, o co Ona prosi, i pozostawić Jej rozwiązanie wszelkich problemów politycznych.

Tymczasem w swoich aktach poświęceń, wszyscy wystrzegają się wymienienia Rosji z nazwy, bo boją się politycznej nagonki.

Dlatego tekst Franciszka na Święto Zwiastowania Pańskiego był skierowany przede wszystkim do całej ludzkości, a dopiero w dalszej kolejności do Rosji i Ukrainy. Ale nie o to prosiła Matka Boża. Należy pamiętać, że to Rosja oddała się w ręce demonów komunizmu i to ona w latach czterdziestych XX wieku szerzyła jego błędy na całym świecie. Teraz, w 2022 roku, może wydawać się, że Rosja nie jest już krajem komunistycznym oraz że w odpowiedzi na komunizm nastąpiło tam odrodzenie religijne – wystarczyły 72 lata (1917-1989)! Jednak według wielu obserwatorów jest to pod wieloma względami cały czas kraj pogański, więc nadal wymaga szczególnego poświęcenia, zwłaszcza jeśli ma do odegrania szczególną rolę w zbliżającym się dziele odbudowy chrześcijańskiej cywilizacji, jak sądzą inni obserwatorzy.

Krótko mówiąc, kiedy Matka Boża prosiła o poświęcenie „Rosji”, wiedziała, co ma na myśli, i nie chodziło jej o poświęcenie „ludzkości”.

Drugim zasadniczym powodem, dla którego Franciszkowy akt poświęcenia był bezskuteczny, jest fakt, że pochodzi on od herszta skoncentrowanego na człowieku Neo-Kościoła, który niczym kukułka buszuje w gnieździe prawdziwego Kościoła, ukierunkowanego ku Bogu. Należy podkreślić, że prawdziwe poświęcenie winno być skupione na Panu Bogu, na tym, jak bardzo Go obraziliśmy, jak tego żałujemy i jak mocno postanawiamy wynagradzać Mu za to, że zgrzeszyliśmy. Spójrzcie na przykład takiej modlitwy, w której centrum jest Pan Bóg, w Piśmie Świętym, a mianowicie na wspaniałą modlitwę proroka Daniela (Dn 9, 3- 19).

Następnie zaś porównajcie te modlitwę z jakże lekkim tonem tekstu Franciszka, w którym kładzie się główny nacisk na cierpienia ludzi, tak jakby pokój był dobrem absolutnym, a wojna złem najwyższym. Takie spojrzenie na sytuację ludzkości jest dziś powszechne, „poprawne politycznie”, typowe dla współczesnego człowieka, ale zdecydowanie nieodpowiednie, ponieważ w swej istocie nie stawia Boga na pierwszym miejscu. Franciszkowi nie można wprawdzie zarzucić, że nie odwołał się do Matki Bożej, ale to jego odwołanie jest głęboko humanistyczne.

Niewątpliwie Matka Najświętsza jest dla wszystkich wyrozumiała, ale jak bardzo musi być rozczarowana. Ona doskonale wie, jakie nieszczęścia wiszą nad ludzkością i jak łatwo można byłoby ich uniknąć, gdyby na przestrzeni ostatnich 90 lat Jej prośba została właściwie spełniona. Od dziesięcioleci Jej obrazy i posągi płaczą łzami z wody i krwi.

Dlatego dalej będziemy się modlić o poświęcenie Rosji Niepokalanemu Sercu Najświętszej Maryi Panny.

Kyrie eleison.

Poświęcenie Rosji Niepokalanemu Sercu Maryi wg aktu dokonanego przez abp. Marcelego Lefebvre’a w Fatimie 22 sierpnia 1987 r.

file:///tmp/mozilla_md0/poswiecenie-Rosji-Niepokalanemu-Sercu-Maryi.pdf

Padając na kolana przez Twym tronem łaski, o Królowo Różańca Świętego, pragniemy w miarę naszych możliwości spełnić prośby, które przekazałaś, kiedy objawiłaś się w Fatimie.

Odrażające grzechy świata, prześladowania wymierzone w Kościół Jezusa Chrystusa, apostazja narodów oraz dusz chrześcijańskich, a także zapominanie przez większość ludzi o Twym macierzyństwie łaski ranią Twoje Bolesne i Niepokalane Serce, ściśle zjednoczone z cierpieniami Najświętszego Serca Twojego boskiego Syna.

Chcąc dać nam możliwość zadośćuczynienia za tak liczne występki, prosiłaś o zaprowadzenie nabożeństwa wynagradzającego do Twojego Niepokalanego Serca. Pragnąc powstrzymać zapowiadane przez siebie kary Boże, stałaś się posłanniczką Najwyższego, prosząc, aby wikariusz Jezusa Chrystusa, wraz ze wszystkimi biskupami świata, poświęcił Rosję Twojemu Niepokalanemu Sercu. Niestety, orędzie Twoje nie zostało jak dotąd wysłuchane.

Dlatego też, w oczekiwaniu na szczęśliwy dzień, w którym Ojciec Święty spełni ostatecznie żądania Twojego boskiego Syna, nie przypisując sobie władzy, której nie posiadamy, przejęci troską o losy Kościoła powszechnego i zjednoczeni ze wszystkimi prawowiernymi biskupami, kapłanami i wiernymi, postanawiamy odpowiedzieć ze swej strony na żądanie Nieba, kierując pokorne błagania do Twojego Niepokalanego Serca.

Zechciej więc, o Matko Boża, przyjąć najpierw uroczysty akt zadośćuczynienia, ofiarowany przez nas Twojemu Niepokalanemu Sercu za wszystkie zniewagi, którymi ranią Je – oraz Najświętsze Serce Jezusowe – występki grzeszników i ludzi bezbożnych.

Po wtóre, na ile jest to w naszej mocy, oddajemy i poświęcamy Rosję Twojemu Niepokalanemu Sercu. Błagamy Cię, abyś w swym macierzyńskim miłosierdziu wzięła ten kraj pod Twoją przemożną opiekę, abyś uczyniła go Twoim lennem i królestwem, zmieniając ziemię prześladowań w ziemię wybraną i błogosławioną. Podporządkuj sobie ten kraj tak całkowicie, aby wyzwolony z urzędowej bezbożności stał się nowym królestwem naszego Pana Jezusa Chrystusa, nowym lennem poddanym Jego słodkiemu panowaniu. Spraw, aby porzuciwszy dawną schizmę, powrócił do jednej owczarni wiecznego Pasterza i – podporządkowując się wikariuszowi Twojego boskiego Syna – stał się gorliwym apostołem społecznego panowania Jezusa Chrystusa nad wszystkimi narodami ziemi.

Prosimy Cię też, o Matko Miłosierdzia, abyś poprzez ten najwspanialszy cud Twojego wszechpotężnego orędownictwa objawiła całemu światu prawdę o swej roli Pośredniczki Wszelkich Łask. Racz wreszcie, o Maryjo, Królowo Pokoju, uprosić ziemi pokój, którego świat dać nie może, pokój oręża i pokój dusz, pokój Chrystusowy w królestwie Chrystusowym, a królestwo Chrystusowe poprzez panowanie Twojego Niepokalanego Serca. Amen.

Bp Athanasius Schneider mówi o swoich nadziejach związanych z aktem poświęcenia Rosji i Ukrainy Niepokalanemu Sercu Maryi. A Franciszek kręci

https://pch24.pl/bp-athanasius-schneider-mowi-o-swoich-nadziejach-zwiazanych-z-aktem-poswiecenia-rosji-i-ukrainy-niepokalanemu-sercu-maryi/

Poświęcenie Rosji Niepokalanemu Sercu Matki Bożej nie zostało w przeszłości dokonane tak, jak życzyła sobie tego Maryja. Dlatego trzeba ten akt ponowić, mówi bp Athanasius Schneider. Nie można spodziewać się też żadnych natychmiastowych konsekwencji. Naszym zadaniem jest zrobić to, co powiedziała nam nasza Pani, a reszta leży w rękach Opatrzności Bożej.

Bp Athanasius Schneider mówił o planowanym przez papieża Franciszka poświęceniu Rosji i Ukrainy Niepokalanemu Sercu Maryi. Jak wskazał w rozmowie z Diane Montagną, która ukazała się na portalu OnePeterFive.com, istnieje ewidentna konieczność poświęcenia Rosji Niepokalanemu Sercu Matki Bożej, bo poprzedni papieże nie wykonali tego tak, jak oczekiwała Maryja.

Nie zostało to przeprowadzone w sposób, jakiego żądała Nasza Matka. W mojej ocenie, konsekracji należy dokonać bardziej dokładnie, a to oznacza bezpośrednie wymienienie Rosji, razem z innymi warunkami, które wyszczególniła Matka Boża – powiedział.

Hierarcha wskazał, że wymienienie Ukrainy razem z Rosją jest jak najbardziej zasadne.

Biorąc pod uwagę obecną bolesną wojnę na Ukrainie, jest całkowicie zrozumiałe, że papież Franciszek wymieni również Ukrainę. Trzeba też wziąć pod uwagę, że w lipcu 1917 roku, kiedy Matka Boża pierwszy raz mówiła o konsekracji Rosji, duża część terytorium obecnej Ukrainy należała do Imperium Rosyjskiego, które określało niektóre regiony tego terytorium mianem Małej Rosji oraz Rosji Południowej. Gdyby papież wymienił dziś jedynie Rosję, duża część tego terytorium (czyli większość obecnej Ukrainy), które Matka Boża miała przed oczami w lipcu 1917, zostałaby wykluczona z konsekracji – powiedział.

Biskup wskazał też, jakie są, jego zdaniem, fundamentalne elementy żądania Matki Bożej z Fatimy. Po pierwsze, jest to poświęcenie Niepokalanemu Sercu Maryi, a nie jedynie Matce Bożej czy Dziewicy Maryi. Po drugie, konieczne jest bezpośrednie wymienienie Rosji, przy czym można wymienić również inne narody bliskie Rosji lub też narody całego świata, bo kluczowe jest, aby była wśród nich wprost wspomniana Rosja. Po trzecie, konieczna jest jedność z biskupami; nie musi to oznaczać stuprocentowej jedności, ale jedność w sensie moralnym. Według biskupa nie ma przy tym znaczenia, w jaki sposób papież wezwie biskupów do tej jedności: czy uczyni to poprzez formalne zaproszenie czy też poprzez nakaz.

Hierarcha pytany o znaczenie praktyki pierwszych sobót miesiąca wskazał, że papież mógłby na przykład za pośrednictwem Penitencjarii Apostolskiej wydać dekret, który aprobowałby tę praktykę pobożności wśród wiernych.

Efekt aktu poświęcenia Rosji Niepokalanemu Sercu Maryi, nawet jeżeli zostałby przeprowadzony w idealnej zgodności z oczekiwaniami Matki Bożej, nie powinien być rozumiany tak, jakby był sakramentem, którego skutek zależny jest od ważnej celebracji (ex opere operato). Akt poświęcenia, mówiąc językiem teologii, jest sakramentalium (sacramentale), a jego efekt zależy przede wszystkim od modlitwy błagalnej Kościoła (ex opere operantis ecclesiae). Teologia katolicka wskazuje, że sakramentalia nie rodzą łaski, ale przygotowują do niej. Akt poświęcenia nie ma automatycznego, natychmiastowego i spektakularnego albo sensacyjnego efektu. Bóg, w swojej suwerennej, mądrej i tajemniczej Opatrzności, zastrzega dla Siebie prawo do określenia czasu i sposobu realizacji efektów konsekracji. […] Naszym zadaniem jest zrobić to, co powiedziała Matka Boża: reszta jest w rękach Opatrzności – powiedział.

Hierarcha mówił też, jakie nadzieje wiąże z zaplanowanym przez papieża Franciszka aktem.

Trzeba mieć nadzieję, że poświęcenie Rosji przyspieszy jej nawrócenie, co w konieczny sposób wiąże się ze zjednoczeniem Rosyjskiego Kościoła Prawosławnego ze Stolicą Apostolską i staniem się prawdziwe katolickim. Tylko wówczas dojdzie w oczach Bożych do prawdziwego nawrócenia, bo nawrócenie nie może być połowiczne – wskazał.

Musimy mieć również nadzieję, że poświęcenie Rosji przyspieszy triumf Niepokalanego Serca Maryi, co znajdzie swój wyraz w autentycznej odnowie życia Kościoła katolickiego, to znaczy w nowej chwale czystości wiary katolickiej, świętość liturgii, świętości życia chrześcijańskiego – dodał.

Wreszcie musimy mieć nadzieję, że poświęcenie Rosji przyspieszy epokę pokoju dla ludzkości. Przy tym prawdziwy i trwały pokój w społeczeństwie zostanie ustanowiony dopiero wówczas, gdy Chrystus będzie panował nad społeczeństwem ludzkim – powiedział, powołując się na nauczanie papieża Piusa XI.

Hierarcha wyraził też radość z tego, że do aktu poświęcenia przyłączy się były papież Benedykt XVI, który, jak powiedział biskup Schneider, jest jednym z najbardziej wybitnych członków światowego episkopatu naszych czasów.

Źródło: onepeterfive.com

—————————–

[Jak widzimy z już opublikowanego tekstu Franciszka Duchowni całego świata otrzymali papieskie zaproszenie do poświęcenia Rosji. Przedstawiamy jego pełny tekst

– znów będzie kręcił, kłamał i odwracał Prawdę na nice… Módlmy się o odważnego Papieża – katolika. Mirosław Dakowski]

Rosja Putina czy Maryi? Roberto de Mattei: Putin to fałszywa alternatywa. Prawdziwą jest Fatima

Roberto de Mattei: Putin to fałszywa alternatywa. Prawdziwą jest Fatima

Przesłanie z Fatimy jest kluczem do interpretacji dramatycznych wydarzeń z ostatnich dwóch lat. W szczególności zaś tego, co dzieje się obecnie na Ukrainie.

Zrozumiałe, że to doświadczenie powinno być obce współczesnemu człowiekowi zanurzonemu w relatywizmie. Najbardziej jednak uderza ślepota tak wielu katolików niezdolnych, by wznieść się na poziom, który pozwala pojąć te wydarzenia mające miejsce w dramatycznych godzinach historii. A po pandemii Covid doświadczamy dramatycznej godziny wojny.

Fakty są następujące: 21 lutego 2022 roku Władimir Putin w przemówieniu do narodu ogłosił uznanie niepodległości separatystycznych republik Doniecka i Ługańska, a następnie zlecił, by oddziały weszły w do rejonu Donbasu w celu zapewnienia pokoju. 24 lutego Putin ogłosił w kolejnym przemówieniu, że autoryzował specjalną operację militarną nie tylko w Donbasie, ale także na wschodniej Ukrainie. Rosyjska inwazja na Ukrainę wkrótce okazała się dużo większa i bardziej tragiczna niż tego oczekiwano, wywołując na całym świecie atmosferę głębokiego lęku.

Jak zareagowały Włochy i Zachód w obliczu rosyjskiej agresji wymierzonej w Ukrainę? Z jednej strony był to wybuch uczuć oburzenia i solidarności z narodem ukraińskim. Jednakże z drugiej strony pojawiło się poczucie sympatii do inicjatywy Putina, co spowodowało powstanie frontu, który nazwę kolaboranckim. Określenie kolaboracjonizm wskazuje w języku politycznym na ideologiczne wsparcie dla obcego państwa, które dokonuje inwazji. Termin ten został ukuty w czasie II wojny światowej, by określić współpracę z hitlerowcami na okupowanych przez nich terytoriach.

Kolaboracjonizm nie jest jedynie aktem kolaboracji, lecz ideologią – jednoznacznie lub w pewien sposób domniemaną. To zjawisko wskazuje, że inwazja Rosji na Ukrainę zasługuje na analizę pod względem trzech różnych ekspresji, jakie przybrała do tej pory.

Pierwsze stanowisko należy do tych, którzy mówią lub myślą, że Putin całkowicie nie ma racji, ale że wygrywa i że stawianie mu oporu doprowadzi Europę i Ukrainę do większego zła niż zło inwazji. Na przykład według włoskiego dziennikarza Vittoria Feltriego, Zełeński jest gorszy od Putina, któremu wydał na rzeź swój nieprzygotowany naród. Cytuję: „Ukraiński lider powinien był się poddać i nie stawiać oporu. W rzeczywistości lepiej być pokonanym niż martwym”. Otóż „lepiej być pokonanym niż martwym” to slogan, który zawiera filozofię życia tych, którzy stawiają swój partykularny interes ponad wszelkie inne względy wyższego porządku. Nie ma wartości czy dóbr jakkolwiek wysokich, dla których warto się poświęcić i umrzeć.

Jeśliby preferować rosyjską inwazję nad oporem, to oznacza, że życie – życie materialne – tak spokojne i długie, jak to możliwe, jest najwyższym i podstawowym dobrem. Jest to filozofia życia pacyfisty, który w latach 90. XX wieku, kiedy sowieci instalowali swoje pociski SS przeciwko Europie, sprzeciwiał się pociskom NATO sloganem: „Lepiej być czerwonym niż martwym”. To filozofia życia tych, którzy w 1939 roku zastanawiali się, czy słuszne było umierać za Gdańsk, według sloganu zainicjowanego przez socjalistycznego deputowanego Marcela Déata. Argumentowano, że nie było warto ryzykować wojny dla obrony miasta Gdańska, którego podbiciem ambicja Hitlera prawdopodobnie byłaby zaspokojona. A socjalista Déat będzie znany z założenia partii z inspiracji narodowo-socjalistycznych reprezentując typowy przykład kolaboracjonizmu.

Jeśli jest to stanowisko, które zająć trzeba w obliczu agresora, to żądania Putina należy zaspokoić, by uniknąć śmierci i cierpienia ludzi. Nawet jeśli po Ukrainie miałby najechać kraje bałtyckie, a stosując szantaż nuklearny również Europę Zachodnią. Taka jest ta logika. Ukraińscy mężczyźni, którzy nie opuszczają swojego kraju albo wracają, by walczyć po zapewnieniu bezpieczeństwa swoich rodzin na Zachodzie – porzuceni przez relatywistyczną i bezwzględną Europę – wyrażają swoim wyborem przeciwną filozofię życia. To filozofia ludzi gotowych by poświęcić własne życie dla swojej wiary, z miłości do wolności i niepodległości swojej ojczyzny, z miłości do honoru i osobistej godności. Prawdziwy postęp, prawdziwy rozwój życia narodów jest silnie związany z tym duchem poświęcenia. To tutaj rodzą się uosobienia świętości i heroizmu.

Drugie stanowisko kolaboracjonizmu można sformułować następująco: Putin nie ma racji, ale nie dotyczy to tylko jego. Albo – co sprowadza się do tego samego – Putin także ma swoje powody. Jakie są te powody? Na przykład fakt, że po upadku Muru Berlińskiego Zachód rzekomo upokorzył Rosję otaczając jej terytorium oddziałami NATO. Wydaje się to być rozsądny argument. Jednak, jeśli chcemy być całkowicie rozsądni, musimy pamiętać, że NATO zrodziło się jako system obrony przeciwko wojskom Paktu Warszawskiego; że Rosja nie wygrała, ale przegrała zimną wojnę i że zimna wojna pomiędzy dwiema superpotęgami wynikła z niefortunnego pokojowego Traktatu Jałtańskiego z lutego 1945 roku. Wówczas za zgodą zachodnich rządów Europę podzielono na dwie strefy wpływów. A komunizm sowiecki stał się absolutnym panem Europy Wschodniej.

Pokój jałtański, który redefiniował granice Europy po II wojnie światowej, był z kolei owocem Traktatu Wersalskiego, który obarczył Niemcy całkowitą odpowiedzialnością za I wojnę światową. Narzucił też ciężkie sankcje na Niemcy i przekazał Polsce korytarz gdański. Czy powinniśmy powiedzieć, że Hitler miał swoje powody najechać Polskę, ponieważ miasto Gdańsk nie było mniej niemieckie niż Donbas rosyjski? Jakiekolwiek były jego powody, Hitler miał plan, który był równie ekspansyjny, jak plan Putina. A dzisiejszy historyk, tak jak wczorajszy polityk, nie zgadza się z Nevillem Chamberlainem, który 30 września 1938 r. wrócił triumfalnie z Monachium z kruchym pokojem w ręku. Ale zgadzamy się z Winstonem Churchillem, który powiedział: Otrzymaliście wybór pomiędzy wojną a hańbą, my wybraliśmy hańbę a i tak będziemy mieli wojnę.

Być może po to, by uniknąć tego łatwego zastrzeżenia, kolaboracjonizm popada w trzecią formułę, bardziej spójną, ale jednocześnie bardziej zaskakującą niż pierwsze dwie. Przedstawiając prosto: wojna Putina jest wojną sprawiedliwą, a jeśli jest to wojna sprawiedliwa, opór ukraińskiego narodu jest niesprawiedliwy, a zachodnie sankcje na Rosję są niesprawiedliwe, ponieważ sankcje stosuje się wobec tych, którzy nie mają racji. A nie wobec tych, którzy mają rację.

A dlaczego Putin miałby mieć rację, dlaczego jego wojna miałaby być sprawiedliwa? Nie tylko dlatego, że broni interesów narodowych swojego kraju zawstydzonego przez Zachód, jak mówią, ale ponieważ jego wojna ma wymiar etyczny. Jak Cerkiew prawosławna nas zapewnia słowami moskiewskiego patriarchy Cyryla, Putin walczy przeciwko zdeprawowanemu Zachodowi, który autoryzuje parady dumy gejowskiej. Ponadto sam Putin często przedstawia się jako obrońca rodziny i wartości tradycyjnych porzuconych przez Zachód.

Jednakże w przemówieniu dla Klubu Wałdajskiego 22 października 2021 roku, w którym Putin zaatakował teorię gender i cancel culture, przyznał, że Rosja doświadczyła na długo przed Zachodem moralnej degradacji, którą on teraz potępia. 7 grudnia 1917 roku, kilka tygodni po przejęciu władzy przez bolszewików wprowadzono rozwody w Rosji. A aborcję zalegalizowano w roku 1920. I był to pierwszy raz na świecie, że zrobiono to bez żadnych ograniczeń. I to w Rosji wprowadzono przejście od rewolucji politycznej do rewolucji seksualnej, z np. eksperymentalnym przedszkolem Very Schmidt.

Był to eksperyment stworzony w 1921 r. w centrum Moskwy, gdzie dzieci wprowadzano w przedwczesną seksualność. Hamulce dla aborcji i rewolucji seksualnej wprowadził jednak nie Putin, ale Stalin w 1936 roku. Uświadomił sobie bowiem, że jego polityka siły będzie podminowana przez upadek moralności w Rosji. I Putin kontynuuje w podobnym duchu. Rosja jest dzisiaj krajem charakteryzującym się aborcjami i rozwodami, mając największy wskaźnik rozwodów na świecie. Nawet jeśli zakazuje parad gejowskich.

A jakie są tradycyjne wartości, z których Putin czerpie swą inspirację? Są to wartości moskiewskiego patriarchatu, który dzisiaj polega na Putinie, tak jak wczoraj polegał na Stalinie. Putin z kolei, podobnie jak Stalin, polega na patriarchacie moskiewskim. Patriarchat moskiewski wykorzystuje władzę polityczną, by bronić prymatu prawosławia. A państwo korzysta z Cerkwi, by skonsolidować poczucie tożsamości i patriotyzmu rosyjskiego narodu.

Rosyjska misja imperialna nie koresponduje jedynie z geopolitycznymi ambicjami Putina, ale także z wymogami patriarchy Cyryla, który powierzył Putinowi misję stworzenia euroazjatyckiego III Rzymu na ruinach II katolickiego Rzymu, którego przeznaczeniem jest zniknąć, jak całego Zachodu. Jednak czy katolik może zaakceptować tę perspektywę? To ogromnie godne pożałowania, że katolicki arcybiskup taki jak Carlo Maria Viganò przedstawia wojnę Putina jako wojnę sprawiedliwą w celu pokonania Zachodu.

Otóż Zachód jest pierworodnym synem Kościoła, dzisiaj coraz bardziej oszpeconym przez rewolucję, ale wciąż pierworodnym. Europejczyk, który się tego wypiera pod pretekstem walki z Nowym Ładem Światowym jest jak syn, który wypiera się swojej matki. Ponadto Nowy Ład Światowy jest starą utopią, która została zastąpiona nowym światowym nieładem. Władimir Putin jest jak George Soros agentem światowego nieładu. Putin, jak zauważa międzynarodowy ekspert Bruno Maçães, jest przekonany, że chaos jest fundamentalną energią władzy i że z dobrego powodu może on być uważany za Yaldabaotha, gnostyckiego demiurga, syna chaosu i lidera duchów świata podziemnego. A nowy nieporządek światowy przypomina nam o nieporządku doświadczonym przez zachodnie cesarstwo rzymskie pod wpływem inwazji barbarzyńców. 

Wśród dat, które przeszły do historii, zapisał się 31 grudnia 406 r., kiedy masy ludów germańskich przekroczyły skuty lodem Ren i wtargnęły w granice imperium. Jeden z tych ludów, Wandalowie, wtargnęli do Galii, przeszli Pireneje, przekroczyli Cieśninę Gibraltarską, podzielili prowincje rzymskiej Afryki. Imperium rzymskie było pogrążone w relatywizmie i hedonizmie, tak jak Zachód jest dzisiaj. Jednym z wiodących centrów zepsucia była Kartagina. Stolica rzymskiej Afryki cieszyła się reputacją raju dla homoseksualistów.

Ówczesny chrześcijański autor Salwian z Marsylii pisze, że barbarzyńskie armie potykały się wokół murów Kartaginy, kiedy chrześcijańscy wierni z miasta bawili się w cyrkach i szli do teatrów. Niektórym z nich podcinano gardła poza murami, gdy inni wciąż cudzołożyli w murach – pisze Salwian. Wandalowie zamiast tego, jak ludy germańskie opisane przez Tacyta, żyli w ascezie, niezepsuci przez pokusę publicznych widowisk, nie pobudzani bankietami. Ponieważ, jak pisze Tacyt, nie sprzyjają przywarom, a bycie zepsutym nie jest nazywane modą.

Co powinni byli zrobić chrześcijanie? Otworzyć bramy Wandalom? Kilka kilometrów od Kartaginy w mieście Hippona, gdzie był biskupem, św. Augustyn medytował właśnie nad inwazją barbarzyńców, gdy skomponował swoje arcydzieło „Państwo Boże”. Prefektem rzymskiej Afryki był Bonifacjusz, wierny przyjaciel św. Augustyna, którego Prokopiusz z Cezarei, wraz z Flawiuszem Aecjuszem, nazwał „ostatnim prawdziwym Rzymianinem”.

Biskup Hippony, św. Augustyn, nie wzywał do poddania, ale do stawiania oporu barbarzyńcom. I napisał do Bonifacjusza: „Pokoju nie szuka się, by wywołać wojnę, ale wojnę prowadzi się, by uzyskać pokój. A zatem pielęgnuj ducha pokoju, aby w zwycięstwie móc poprowadzić do dobra pokoju tych, których pokonasz”.

Bonifacjusz zawarował się w Hipponie, oblegany przez Wandalów. A podczas oblężenia, które trwało 14 miesięcy, św. Augustyn zmarł w sierpniu 430 r. w wieku 76 lat. Dopiero, kiedy zamilkł jego głos, Wandalowie zdobyli miasto. Opór Bonifacjusza pozwolił wschodnim wojskom wylądować w Afryce i połączyć swoje siły z siłami Bonifacjusza.

W ciągu tych samych lat inni biskupi zachęcali do oporu przeciwko barbarzyńcom. Św. Nikazy udał się na śmierć w katedrze w Reims. Św. Eksuperiusz, biskup Tuluzy, stawiał opór Wandalom, aż do swojej deportacji. Święty Lupus bronił Troyes, którego był biskupem. Święty Anian, biskup Orleanu, zorganizował obronę swojego miasta przeciwko Hunom, pozwalając rzymskim legionom dopaść Attylę i pokonać go. Katoliccy biskupi nie powiedzieli: Lepsi barbarzyńcy niż śmierć.

Jeśli chcemy pozbyć się wojny, musimy pozbyć się przyczyn wojny. A prawdziwą i głęboką przyczyną wojny, pandemii i kryzysu gospodarczego, który nabiera kształtu na horyzoncie, są grzechy ludzkości, która odwróciła się plecami do Boga i Jego prawa.

Podczas objawień fatimskich w 1917 roku Matka Boża powiedziała, że odejście narodów Europy od Boga prowadzi do Bożej kary w postaci wojny.

Cytuję: „Bóg (…) ukarze świat za jego zbrodnie poprzez wojnę, głód i prześladowania Kościoła i Ojca Świętego. Żeby temu zapobiec, przyjdę, by żądać poświęcenia Rosji mojemu Niepokalanemu Sercu i ofiarowania Komunii świętej w pierwsze soboty na zadośćuczynienie. Jeżeli ludzie me życzenia spełnią, Rosja nawróci się i zapanuje pokój, jeżeli nie, Rosja rozszerzy swoje błędne nauki po świecie, wywołując wojny i prześladowania Kościoła. Sprawiedliwi będą męczeni, Ojciec Święty będzie bardzo cierpieć, wiele narodów zostanie zniszczonych, na koniec zatriumfuje moje Niepokalane Serce zatriumfuje. Ojciec Święty poświęci mi Rosję, która się nawróci, a dla świata nastanie okres pokoju”.

Przesłanie z Fatimy nie jest ogólnym zaproszeniem do modlitwy i pokuty. Jest to ponad wszystko obwieszczenie kary i ostatecznego triumfu Bożego miłosierdzia w historii. Są tacy, którzy myślą, że poświęcenia Rosji już dokonał Jan Paweł II. Kiedy w 25 marca 1984 na Placu św. Piotra poświęcił świat Niepokalanemu Sercu Maryi w odniesieniu do narodów, „których poświęcenia i powierzenia przez nas oczekujecie”.

Siostra Łucja początkowo powiedziała, że była niezadowolona z tej konsekracji, w której Rosja nie była wprost wspomniana. Ale później „zmieniła zdanie”, uważając akt Jana Pawła II za ważny [podobno zmuszona do tego „nakazem posłuszeństwa”.. MD] . Opinia siostry Łucji z pewnością jest autorytatywna, ale jest ona w sprzeczności z bardziej autorytatywnymi słowami Matki Bożej, które ta sama siostra Łucja nam przekazuje. 29 sierpnia 1931 r. w rzeczywistości siostra Łucja wysłała biskupowi Leirii straszne proroctwo naszego Pana. Otrzymała bezpośredni przekaz, według którego: „Oni nie chcą usłuchać mojej prośby. Jak król Francji, będą żałować i zrobią to, ale będzie to późno. Rosja już rozszerzy swoje błędne nauki po świecie, wywołując wojny i prześladowania przeciwko Kościołowi, Ojciec Święty wiele wycierpi”.

Cóż, upłynęło 38 lat od 25 marca 1984 roku. Spektakularne rozwiązanie sowieckiego reżymu bez powstania czy wojen w roku 1991 wydaje się być i być może było częściowym wynikiem tego poświęcenia. Jednakże Rosja się nie nawróciła, a komunizm nie umarł. Władimir Putin jest narodowym komunistą, który nie wyparł się błędów komunizmu. A Chiny to oficjalnie kraj komunistyczny, który w marcu 2022 ogłosił, że jego przyjaźń z Rosją jest solidna jak skała. Jednak nawet wśród katolików są ci, którzy uważają Putina za przeszkodę do realizacji Nowego Ładu Światowego, tarczę przeciwko Antychrystowi, którym jest Zachód, którym jest Rzym Piotra.

Mówi się, że wojna jest przedłużeniem stanu pogotowia pandemicznego i to nie może być zbieg okoliczności. Odpowiadamy: To prawda, przyjście wojny tuż po pandemii z jej skutkiem w postaci reżimu sanitarnego nie może być zbiegiem okoliczności. Ponieważ nie ma czegoś takiego, jak zbieg okoliczności. Ale Ten, który trzyma w dłoniach wątki wszechświata, nie jest Wielkim Bratem Orwella, jakimś bogiem wszechwiedzącym i wszechpotężnym, jak zły bóg gnostyków.

To, co rządzi wszechświatem i prowadzi wszystko ku chwale Boga to Boża Opatrzność.

Stąd wynikają kary, które chłoszczą nieskruszoną ludzkość dzisiaj. Epidemie, wojny, a jutro być może globalny kryzys gospodarczy, to wszystko nie jest przygotowaniem na przyjście Antychrysta, ale jest realizacją zlekceważonego proroctwa z Fatimy. Ukraińscy biskupi poprosili papieża Franciszka o poświęcenie Rosji Niepokalanemu Sercu Maryi. Gorliwie przyłączamy się do tego apelu, który nadchodzi z Kijowa. Z bombardowanego Kijowa.

Z Moskwy nie przychodzi światło nadziei. Czy światło mogłoby przyjść z Kijowa? W Fatimie Matka Boża prorokowała nawrócenie Rosji. Ale nawrócenie oznacza powrót do źródeł, a źródła Rosji sięgają wstecz do nawrócenia świętego Włodzimierza, księcia Kijowa [to był zdobywca, wiking. MD] .

Ruś kijowska była jednym z pierwszych narodów, które weszły w świat średniowiecznego chrześcijaństwa przed popadnięciem pod dominację Mongołów, a potem książąt Moskwy, którzy przejęli antyrzymskie dziedzictwo Bizancjum. Część narodu ukraińskiego zachowała katolicką wiarę i wówczas Sobór Florencki w roku 1439, a następnie Unia Brzeska w 1595 r. odnalazły dla nich drogą do Rzymu. Encyklika Orientales omnes ecclesias z 23 grudnia 1945 zachęca Ukraińców do trwania w ich wierności Rzymowi. I stwierdza tutaj: „Wyjawiajcie przebiegłe drogi tych, co obiecują ludziom ziemskie korzyści i większe szczęście w tym życiu, ale niszczą ich dusze. Bo kto chce zachować swoje życie, straci je, a kto straci swoje życie z mego powodu, znajdzie je”.

W V wieku Goci, Wandale i Hunowie najechali imperium rzymskie, by podzielić się jego łupami. Dzisiaj Rosja, Chiny, Turcja, świat arabski chcą przejąć bogate dziedzictwo Zachodu, który uważają, jak powiedziano, za śmiertelnie chory.

Ktoś może powiedzieć: Gdzie jesteś Bonifacjuszu, który broniłeś Afrykę przed Wandalami? Gdzie jesteś Aecjuszu, który pokonałeś Hunów? Gdzie jesteście chrześcijańscy wojownicy, którzy chwyciliście za broń, by bronić świata, który umierał?

Odpowiadamy, że przeciwko atakującym wrogom mamy potężne bronie. Przeciwko bombie nuklearnej grzechu Matka Boża włożyła w ręce papieża poświęcenie Rosji Niepokalanemu Sercu Maryi. I włożyła w nasze ręce Różaniec oraz nabożeństwo pierwszych sobót miesiąca. Ale nade wszystko włożyła w nasze serca pragnienie triumfu Niepokalanego Serca nad ruinami reżymu Putina, reżymu chińskiego komunizmu, reżymu islamu i reżymów zepsutego Zachodu. Tylko Ona może tego dokonać. Nas poprosiła o niewzruszoną ufność, że tak się stanie, ponieważ nieomylnie to obiecała. To dlatego nasz opór trwa.

Roberto de Mattei

Tłum. Jan J. Franczak

Artykuł stanowi tłumaczenie spisanego materiału video „Russia’s War and the Message of Fatima” zamieszczonego przez Fondazione Lepanto na platformie YouTube.

Bp. Schneider asks world’s bishops to unite with Pope in consecration of Russia on March 25


We hope, that even in the absence of a formal invitation from the Pope, many bishops will unite themselves to this act of consecration.

[Publikuję bo NASZE MODLITWY, teraz, mogą w dobrą stronę nagiąć wolę Głównych Aktorów tej sprawy. Mirosław Dakowski]

Dr. Maike Hickson https://www.lifesitenews.com/blogs/bp-schneider-asks-worlds-bishops-to-unite-with-pope-in-consecration-of-russia-on-march-25/

——————————-

(LifeSiteNews) – Today, Bishop Athanasius Schneider issued a statement calling upon the world’s bishops to join Pope Francis when he consecrates Russia and Ukraine to the Immaculate Heart of Mary on March 25, the Feast of the Annunciation.

LifeSite reached out to him yesterday, asking whether he could issue such a statement, after LifeSite’s founders John-Henry Westen and Steve Jalsevac issued a similar call, imploring readers to contact their bishops and ask them to join the March 25 consecration. They stated that “in all of our 25-year history, we have never put out a more urgent request than the one we are about to lay out to you now.”

The consecration of Russia is one key message of Our Lady of Fatima, who appeared numerous times to poor children in Fatima, Portugal, in 1917, with added requests given to one of the seers, Sister Lucia. Our Lady of Fatima requested this consecration in order to bring about peace to the world and the conversion of Russia.

In light of the Vatican’s announcement of the upcoming consecration of Russia and Ukraine, Bishop Schneider wrote in the statement as sent to LifeSite (see full text below) that this “ought to fill all Catholics with deep joy, consolation and encouragement, and we hope that it will also bring joy and solace to our dear Orthodox brothers and sisters in Russia and Ukraine.”

He then reminded us that, according to what Our Lady told Sister Lucia, “the Pope should invite all bishops to unite themselves with him in making this consecration.”

We hope, that even in the absence of a formal invitation from the Pope, many bishops will unite themselves to this act of consecration,” he added.

In the face of the “unprecedented spiritual crisis” that Church and state are currently undergoing, “the common collegial act of consecration to the Immaculate Heart, made by the Pope in union with the world’s bishops, will be a powerful instrument for Divine Providence to pour out those special graces which the Church and the world so urgently need,” Bishop Schneider concluded.

On February 24, a long-coming Russia-Ukraine war began. There are now millions of refugees and much suffering, so much so that at the beginning of March, the Ukrainian bishops had called upon Pope Francis to consecrate Russia to the Immaculate Heart of Mary. LifeSite reported today that they now also call upon all the bishops of the world to unite with Pope Francis and his consecration.

The Latin American bishops have already announced that they will join Pope Francis in his consecration of Russia and Ukraine.

Bishop Schneider also sent LifeSite a prayer for the consecration of Russia that he wrote earlier and that he now proposes as a novena in preparation for the March 25 consecration of Russia and Ukraine:

Preparatory Novena prayer for the Consecration of Russia and Ukraine to the Immaculate Heart of Mary

O Immaculate Heart of Mary, Holy Mother of God and our most tender Mother. Look down upon the distress in which the Church and all humanity finds itself due to the spread of godlessness, materialism and the persecution of the Catholic Faith, errors of which you warned in Fatima.

You are the Mediatrix of all graces. Obtain for us the grace that all the bishops of the world, in union with the Pope, may consecrate Russia and Ukraine to Your Immaculate Heart on March 25, 2022. By this consecration we hope – as you told us in Fatima – that, at a time appointed by God, Russia will be converted, and mankind will be granted an era of peace. We hope that by this consecration, the triumph of Your Immaculate Heart will soon draw near and the Church will be authentically renewed in the splendor of the purity of the Catholic Faith, the sacredness of the liturgy and the holiness of the Christian life.

O Queen of the Holy Rosary and our most tender Mother, turn Your merciful eyes toward the Pope, the bishops and each of us, and graciously hear our fervent and trusting prayer. Amen.

Full statement by Bishop Athanasius Schneider:

The Holy See has announced that Pope Francis will consecrate Russia and Ukraine to the Immaculate Heart of Mary on Friday, March 25, the Feast of the Annunciation, during a 5pm penance service in St. Peters’s Basilica. This news ought to fill all Catholics with deep joy, consolation and encouragement, and we hope that it will also bring joy and solace to our dear Orthodox brothers and sisters in Russia and Ukraine. As we know from Our Lady’s request to Sister Lucia, the Pope should invite all bishops to unite themselves with him in making this consecration.

We hope, that even in the absence of a formal invitation from the Pope, many bishops will unite themselves to this act of consecration. At a time when the Church and the world are passing through an unprecedented spiritual crisis, the common collegial act of consecration to the Immaculate Heart, made by the Pope in union with the world’s bishops, will be a powerful instrument for Divine Providence to pour out those special graces which the Church and the world so urgently need.

=============================

Dr. Maike Hickson was born and raised in Germany. She holds a PhD from the University of Hannover, Germany, after having written in Switzerland her doctoral dissertation on the history of Swiss intellectuals before and during World War II. She now lives in the U.S. and is married to Dr. Robert Hickson, and they have been blessed with two beautiful children. She is a happy housewife who likes to write articles when time permits.

Dr. Hickson published in 2014 a Festschrift, a collection of some thirty essays written by thoughtful authors in honor of her husband upon his 70th birthday, which is entitled A Catholic Witness in Our Time.

Hickson has closely followed the papacy of Pope Francis and the developments in the Catholic Church in Germany, and she has been writing articles on religion and politics for U.S. and European publications and websites such as LifeSiteNews, OnePeterFive, The Wanderer, Rorate Caeli, Catholicism.org, Catholic Family News, Christian Order, Notizie Pro-Vita, Corrispondenza Romana, Katholisches.info, Der Dreizehnte,  Zeit-Fragen, and Westfalen-Blatt.

Fatima, rozlewające się „błędy Rosji” i Ukraina.

Robert Morrison https://www.bibula.com/?p=132106

W miarę jak świat pogrąża się coraz bardziej w chaosie i tragedii, większość z nas staje przed trudnym zadaniem ułożenia sobie racjonalnego wyjaśnienia tych istotnych wydarzeń w Kościele i na świecie, szczególnie w oparciu o informacje podawane nam przez znanych kłamców. Zdajemy sobie sprawę, że nasi politycy i media okłamywali nas przez dwa lata w sprawie Covid (między innymi), po to, aby radykalnie zmienić kształt nie tylko Stanów Zjednoczonych ale i wielu innych państw. Wiemy też, że planują dla nas jeszcze bardziej radykalne zmiany, które będą wymagały jeszcze bardziej spektakularnych kłamstw i przymusu. Gdzie zatem możemy szukać prawdy?

Większość wiernych katolików jest przekonanych, że orędzia Matki Bożej Fatimskiej są obecnie bardziej aktualne niż kiedykolwiek. W swojej książce „Matka Boża Fatimska”, dr William Thomas Walsh zamieścił wywiad z 1946 r. z najstarszym z „fatimskich dzieci”, siostrą Łucją:

Siostra Łucja: „Matka Boża chce, aby papież i wszyscy biskupi na świecie, w jednym szczególnym dniu, poświęcili Rosję Jej Niepokalanemu Sercu. Jeśli tak się stanie, nawróci Ona Rosję i zapanuje pokój. Jeśli to się nie stanie, błędy Rosji rozprzestrzenią się na wszystkie kraje świata”.

Dr Walsh: „Czy to oznacza, że  zdaniem Siostry, każdy kraj, bez wyjątku, zostanie opanowany przez komunizm?”.

Siostra Łucja „Tak

Nigdy wcześniej, tak jak obecnie, nie było bardziej oczywiste, że „błędy Rosji” rozprzestrzeniły się na cały świat. Jeśli przestudiujemy encyklikę papieża Piusa XI z 1937 roku Divini Redemptoris, poświęconą ateistycznemu komunizmowi, możemy dostrzec, w jakim stopniu „błędy Rosji” zakorzeniły się w kulturze zachodniej, nawet w państwach, które zachowały pozory demokratycznych wyborów i  gospodarki kapitalistycznej:

Śmiertelna plaga komunizmu.

„Jeden z Naszych poprzedników, nieśmiertelny Leon XIII, w encyklice Quod Apostolici Muneris, określił komunizm jako ‘śmiertelną zarazę, która wdziera się do samego szpiku ludzkiego społeczeństwa tylko po to, by doprowadzić je do ruiny’”.

Fałszywa idea mesjanistyczna. „Dzisiejszy komunizm, bardziej zdecydowanie niż podobne ruchy w przeszłości, kryje w sobie fałszywą ideę mesjanistyczną. Pseudo-ideały sprawiedliwości, równości i braterstwa  pracy nasycają całą jego doktrynę i działalność zwodniczym mistycyzmem, którą następnie przekazuje zwiedzionym tłumom i budzi w nich gorliwy i zaraźliwy entuzjazm.”

Nie będziesz nic posiadał i będziesz szczęśliwy.

„Komunizm pozbawia człowieka wolności, odbiera ludzkiej osobowości całą jej godność i usuwa wszelkie ograniczenia moralne, które powstrzymują wybuchy ślepych impulsów. Nie uznaje się żadnych praw jednostki w jej stosunkach ze zbiorowością; nie przyznaje się żadnych praw naturalnych ludzkiej osobowości, która w systemie komunistycznym jest jedynie trybikiem w maszynie. . . . Nie uznaje się też  żadnych praw jednostki do własności, do dóbr materialnych czy środków produkcji, gdyż są one źródłem  bogactwa, ich posiadanie dawałoby jednemu człowiekowi władzę nad drugim. Właśnie z tego powodu wszelkie formy własności prywatnej muszą zostać zlikwidowane, gdyż są one źródłem wszelkiego zniewolenia ekonomicznego.”

Komunizm jest ze swej natury antyreligijny.

„Po raz pierwszy w historii jesteśmyświadkami zimnokrwistej, zaplanowanej w najdrobniejszych szczegółach walki między człowiekiem a ‘wszystkim, co nazywa się Bogiem’. Komunizm jest ze swej natury antyreligijny. Uważa religię za „opium dla ludu”, ponieważ zasady religii, które mówią o życiu pozagrobowym, odwodzą proletariat od marzeń o raju sowieckim, który jest z tego świata.

Destrukcja rodziny.

„Odmawiając życiu ludzkiemu wszelkiego charakteru sakralnego i duchowego, doktryna taka w logiczny sposób czyni z małżeństwa i rodziny instytucję czysto sztuczną i cywilną, będącą wynikiem określonego systemu ekonomicznego. Nie istnieje żadna więź małżeńska o charakterze prawno-moralnym, która nie podlegałaby kaprysom jednostki lub zbiorowości. Naturalnie więc pojęcie nierozerwalnej więzi małżeńskiej jest odrzucane. Komunizm charakteryzuje się przede wszystkim odrzuceniem wszelkich więzów łączących kobietę z rodziną i domem, a jej emancypacja jest głoszona jako podstawowa zasada. Zostaje ona odsunięta od rodziny i opieki nad dziećmi, a zamiast tego wepchnięta w życie publiczne i gospodarkę kolektywną na tych samych warunkach co mężczyzna. Opieka nad domem i dziećmi spoczywa więc na wspólnocie. W konsekwencji odmawia się rodzicom prawa do wychowania, ponieważ jest ono pomyślane jako wyłączna prerogatywa wspólnoty, w której imieniu i z której mandatu rodzice mogą korzystać z tego prawa”.

Błędy i sofizmaty.

„Taka jest, Czcigodni Bracia, nowa ewangelia, którą bolszewicki i ateistyczny komunizm oferuje światu jako radosną nowinę o wyzwoleniu i zbawieniu! Jest to system pełen błędów i sofizmatów. Stoi w sprzeczności zarówno z rozumem, jak i z Bożym Objawieniem. Obala on porządek społeczny, ponieważ oznacza zniszczenie jego fundamentów; ponieważ ignoruje prawdziwe pochodzenie i cel państwa; ponieważ neguje prawa, godność i wolność ludzkiej osobowości.”

Rozpowszechnianie przez oszustwo.

„Jak to możliwe, że taki system, już dawno temu obalony naukowo, a jak widzimy w praktyce – błędny, mógł tak szybko rozprzestrzenić się we wszystkich częściach świata? Wyjaśnienie leży w fakcie, że zbyt mało osób było w stanie pojąć naturę komunizmu. Większość natomiast uległa jego oszustwu, umiejętnie ukrytemu pod najbardziej ekstrawaganckimi obietnicami. Udając, że pragnie jedynie poprawy warunków życia klas pracujących, nawołując do usunięcia rzeczywistych nadużyć, jakie można przypisać liberalnemu porządkowi gospodarczemu, oraz domagając się bardziej sprawiedliwego podziału dóbr tego świata (cele całkowicie i niewątpliwie słuszne), komunizm wykorzystuje obecny światowy kryzys gospodarczy, by wciągnąć w sferę swych wpływów nawet te grupy społeczne, które z zasady odrzucają wszelkie formy materializmu i terroryzmu… Apostołami tego ruchu staje się młoda inteligencja, która jest jeszcze zbyt niedojrzała, by dostrzec wewnętrzne błędy systemu”.

Wykorzystywanie podziałów rasowych i politycznych.

„Głosiciele komunizmu potrafią także umiejętnie wykorzystywać antagonizmy rasowe, podziały i spory polityczne. Wykorzystują oni brak orientacji charakterystyczny dla współczesnej agnostycyzmu naukowego, aby przedostać się na uniwersytety, gdzie podpierają zasady swojej doktryny pseudonaukowymi argumentami.”

Diaboliczna Propaganda.

„Istnieje inne wyjaśnienie szybkiego rozprzestrzeniania się idei komunistycznych, które przenikają obecnie do każdego narodu, wielkiego i małego, rozwiniętego i zacofanego, tak że żaden zakątek ziemi nie jest od nich wolny. Wyjaśnienia tego należy szukać w propagandzie tak prawdziwie diabolicznej, że świat chyba nigdy wcześniej nie był świadkiem podobnej. Jest ona kierowana z jednego wspólnego centrum. Jest sprytnie dostosowana do zróżnicowanych warunków życia różnych narodów. Dysponuje wielkimi środkami finansowymi, gigantycznymi organizacjami, międzynarodowymi kongresami i niezliczoną liczbą wyszkolonych pracowników. Korzysta z broszur i recenzji, kina, teatru i radia, szkół, a nawet uniwersytetów. Stopniowo przenika do wszystkich klas społecznych i dociera nawet do rozsądnie myślących grup społecznych, tak że niewielu z nich zdaje sobie sprawę z trucizny, która coraz bardziej przenika ich umysły i serca.

Rozprzestrzenianie się tych „błędów Rosji” dokonało się bez żadnego większego militarnego podboju narodów niegdyś chrześcijańskich, które przecież zbudowały swoje armie, aby przeciwstawić się komunizmowi. Rzut oka na obecną sytuację w Stanach Zjednoczonych – które, jak wielu sądziło, będą jednym z ostatnich państw, które przyjmą „błędy Rosji” – powinien wystarczyć, aby przekonać nas, że poważne ostrzeżenie Siostry Łucji zostało zrealizowane:

Media mogą bezkarnie rozpowszechniać swoje kłamstwa, bezwstydnie ogłaszając oczywiste fakty za kłamstwa, a oczywiste bzdury za prawdę.

Podobnie ci, którzy przez dziesięciolecia domagali się wolności słowa, aby obalać tradycyjne wartości, teraz nalegają na cenzurę i inwigilację, by chronić swoje ciężko wywalczone zwycięstwo, i starają się demonizować (lub usuwać) każdego, kto zaczyna kwestionować zalety ich tyrańskich inicjatyw.

Agenci Nowego Porządku Świata mogą promować brutalne zamieszki ANTIFY i BLM w całych Stanach Zjednoczonych bez obawy przed odpowiedzialnością, ponieważ są to „pokojowe protesty”.

Z kolei ci, którzy po prostu kwestionują oczywiste nieprawidłowości wyborcze, które zapewniły Bidenowi/Harris prezydenturę, są nazywani potencjalnymi domorosłymi terrorystami.

Ci, którzy kwestionowali zarzuty, jakoby Trump „zmówił się z Rosją”, aby zdobyć prezydenturę, zostali nazwani rasistowskimi nazistami, ale teraz, gdy udowodniono, że były to pomówienia, sprawców nie spotykają żadne reperkusje.

Przez prawie dwa lata rządy i korporacje terroryzowały obywateli, zmuszając ich do noszenia masek, utraty środków do życia i poddawania się eksperymentalnym „szczepionkom” w oparciu o „argumenty naukowe”, które od początku były wątpliwe, ale teraz, gdy argumenty ta zostały obnażone jako całkowicie fałszywe, szarlatani nie ponoszą żadnych konsekwencji za szkody, które spowodowali.

Nasi przywódcy państwowi i religijni pokazali swoje prawdziwe intencje, zamykając kościoły w czasie „pandemii”, ponieważ oddawanie czci Bogu nie jest dla Zachodu niezbędne.

Specjaliści od inżynierii społecznej wykorzystują podziały rasowe ze szkodą dla wszystkich, którzy szczerze pragną mieć ze sobą braterskie relacje bez względu na kolor skóry.

Chociaż niektóre „zacofane” stany USA próbowały narzucić ograniczenia aborcji, nasi wysoko wykształceni i wyrafinowani przywódcy naciskają na większy dostęp do aborcji na każdym etapie ciąży, łącznie z aborcją w czwartym trymestrze.

W ramach stale rozwijającego się ruchu LGBTQ, w wielu instytucjach, tematem tabu stało się sugerowanie, że mężczyźni i kobiety nie mogą zmienić płci – żyjemy obecnie w społeczeństwie, w którym „nauka” mówi, że mężczyźni mogą zajść w ciążę.

Jak mogłoby do tego dojść, gdybyśmy nie zostali podbici w jakimś ukrytym, a nie realnym sensie? Być może powinniśmy być wdzięczni, że podbój ten odbył się bez bombardowania naszych miast przez obce wojsko, ale wiele narodów poniosło druzgocące klęski militarne, jednocześnie nie doświadczając niczego zbliżonego do rozmiaru tych zniszczeń.

Chociaż wszyscy – niezależnie od tego, czy wierzą w Boga, czy nie – ponoszą konsekwencje „błędów Rosji”, to jednak w gruncie rzeczy jest to problem religijny. Jak pisał papież Pius XI, komunizm jest możliwy tylko tam, gdzie społeczeństwa porzuciły Chrystusa:

Nie byłoby dziś ani socjalizmu, ani komunizmu, gdyby władcy państw nie wzgardzili nauką i matczynymi ostrzeżeniami Kościoła. Na fundamencie liberalizmu i laicyzmu pragnęli oni wznieść inne budowle społeczne, które, choć z początku wydawały się potężne i okazałe, zbyt szybko ujawniły słabość swych fundamentów i dziś rozpadają się jedna po drugiej na naszych oczach, jak musi się rozpadać wszystko, co nie jest oparte na jedynym kamieniu węgielnym, którym jest Chrystus Jezus.”

Biorąc pod uwagę, że komunizm jest problemem religijnym, możemy teraz zrozumieć, dlaczego prorocze orędzia Matki Bożej Fatimskiej koncentrują się wokół rozprzestrzeniania się „błędów Rosji”. Błędy te, raz przyjęte, niezmiennie oddzielają człowieka od Boga i mogą być przezwyciężone jedynie poprzez proces powrotu człowieka do Boga.

Musimy również stwierdzić, że zaniedbania katolickich papieży i biskupów poważnie pogorszyły sytuację spowodowaną rozprzestrzenianiem się „błędów Rosji”. Jeśli, jak wierzy wielu katolików, Trzecia Tajemnica Fatimska ostrzega przed apostazją w Kościele, katolicy mogliby z większym zapałem zwrócić się do Boga, aby przeciwstawić się „błędom Rosji”, gdyby poznali jej treść. Jednak, wbrew wyraźnym wskazówkom Matki Bożej Fatimskiej, Trzecia Tajemnica Fatimska nie została opublikowana do 1960 roku. Zamiast tego Jan XXIII postanowił wyciszyć jej orędzie i przystąpić do realizacji SW II. Nie można uznać za zwykły zbieg okoliczności tego, że Sobór Watykański II nie potępił jednego z największych problemów ówczesnego świata – komunizmu.

Arcybiskup Marcel Lefebvre, komentując Divini Redemptoris w tekście Przeciw herezjom, napisał o tym wielkim zaniedbaniu obowiązku przez Sobór Watykański II:

Papież Pius XI nie waha się ostrzegać nie tylko wiernych, ale i cały świat przed przewrotnością komunizmu i „śmiertelną trucizną”, którą on sączy. A jednak stało się tak, jakby on nigdy się na ten temat nie wypowiedział. Wręcz przeciwnie, ponieważ w wyniku drugiej wojny światowej Związek Radziecki rozszerzył swoją dominację na wszystkie kraje Europy Wschodniej, na Soborze Watykańskim II temat ten stał się tabu. Nikt już nie chciał mówić o komunizmie, a tym bardziej ponawiać potępienia, które zostało wyrażone w uroczystych aktach magisterium„.

Jak wspominał Arcybiskup, on i wielu innych biskupów nalegało na to, aby Sobór potępił komunizm:

W towarzystwie biskupa Sigauda, arcybiskupa Diamantiny, zaniosłem do biskupa Feliciego, sekretarza soboru, dokument z podpisami 450 ojców, z ogólnej liczby 2350 obecnych biskupów, z żądaniem, aby sobór oficjalnie potępił komunizm. Nie tylko tego nie uczyniono, ale nawet nie wspomniano o tym żądaniu! Kiedy zapytałem biskupa Feliciego, aby dowiedzieć się, dlaczego tak się stało, odpowiedział, że ten dokument podpisany przez 450 biskupów został w szufladzie przez zapomnienie!„.

Nawet gdyby nie było innych problemów związanych z Soborem Watykańskim II, to wystarczyłoby aby go uznać za tragicznie wadliwy.

W tym kontekście wyłania się stosunkowo jasny i prosty obraz. Jak ostrzegała Matka Boża w Fatimie, błędy Rosji rozprzestrzenią się, jeśli papieże nie poświęcą Rosji Jej Niepokalanemu Sercu. Papieże zaniedbali wypełnienie próśb Matki Bożej, przynajmniej częściowo z powodu braku wiary i odwagi, choć z pewnością możliwe są bardziej nikczemne motywy. Co gorsza, Sobór Watykański II nie potępił komunizmu i w istocie przyczynił się do rozprzestrzenienia błędów Rosji, osłabiając zdolność Kościoła do ich zwalczania. Teraz wygląda na to, że błędy Rosji, rozpowszechnione dzięki Wielkiemu Resetowi, zniewolą nas wszystkich, o ile Bóg nie zainterweniuje.

Jest to więc najpoważniejszy i najbardziej palący problem, przed którym stoi dziś nasz świat: ciągłe rozprzestrzenianie się błędów Rosji. Jak na ironię, wydaje się, że Władimir Putin jest jednym z niewielu światowych przywódców, którzy dostrzegają problem „błędów Rosji”, ponieważ jest on zdecydowanym krytykiem wielu (a może nawet większości) inicjatyw Wielkiego Resetu, które są podyktowane tymi błędami

Być może to zbieg okoliczności, że niektórzy światowi przywódcy popierający Wielki Reset postanowili niedawno stworzyć kolejny problem dla Putina, przyspieszając dyskusję na temat przystąpienia Ukrainy do NATO. Z perspektywy czasu powinno być teraz boleśnie oczywiste – zwłaszcza dla biednych ludzi na Ukrainie – że ci światowi przywódcy wiedzieli, iż ich działania wywołają reakcje, które widzimy dziś ze strony Putina. 

Putin może być jednym z największych złoczyńców na świecie, ale jest kilku przywódców państw, którzy w sposób bardziej oczywisty roszczą sobie prawo do tego wątpliwego zaszczytu. Możemy ubolewać nad obecną sytuacją na Ukrainie i modlić się o jej pokojowe rozwiązanie, ale zrzucanie winy na szczutego niedźwiedzia, każe zadać pytanie czy ci którzy wypuścili go z klatki, są tak cnotliwi, za jakich się podają?

Niezależnie od naszych opinii na temat Putina, wierni katolicy wiedzą, co należy zrobić w tym momencie. Koniecznym jest, aby papież i biskupi całego świata poświęcili Rosję Niepokalanemu Sercu Maryi. Jeśli chcemy to przyspieszyć – a następnie nawrócić Rosję i zaprowadzić pokój – musimy wysłuchać innych próśb Matki Bożej Fatimskiej: módlcie się (zwłaszcza na Różańcu), czyńcie pokutę, praktykujcie nabożeństwa pierwszych sobót i porzućcie grzech.

Jak pisał papież Pius XI, kiedy błędy Rosji były o wiele mniej szkodliwe i rozpowszechnione, „zło, które dziś dręczy ludzkość, może być pokonane jedynie przez ogólnoświatową krucjatę modlitwy i pokuty”:

Lecz ‘jeśli Pan nie strzeże miasta, na próżno czuwa ten, który go strzeże’. Jako ostateczny i najskuteczniejszy środek zaradczy zalecamy więc, Czcigodni Bracia, abyście w waszych diecezjach używali jak najbardziej praktycznych środków w celu rozwijania i intensyfikowania ducha modlitwy połączonej z chrześcijańską pokutą. Kiedy Apostołowie pytali Zbawiciela, dlaczego nie udało im się wypędzić złego ducha z opętanego, nasz Pan odpowiedział: „Takiego ducha nie wypędza się inaczej, jak tylko przez modlitwę i post”.

Również zło, które dziś dręczy ludzkość, może być pokonane jedynie przez ogólnoświatową krucjatę modlitwy i pokuty. Prosimy zwłaszcza zakony kontemplacyjne, mężczyzn i kobiety, aby podwoili swoje modlitwy i ofiary w celu uzyskania z nieba skutecznej pomocy dla Kościoła w obecnej walce. Niech błagają także o potężne wstawiennictwo Niepokalanej Dziewicy, która zmiażdżywszy głowę węża, pozostaje pewną opiekunką i niezwyciężoną „Wspomożycielką chrześcijan”.”

Na tym kiedyś polegał zdrowy rozsądek katolików. Jeśli chcemy pomóc naszemu Kościołowi, naszym narodom, narodowi ukraińskiemu, musimy zwrócić się do Boga, modląc się i działając tak, jakby wszystko zależało od naszej współpracy z łaskami Bożymi, aby być prawdziwymi chrześcijanami.

Dopóki tego nie uczynimy, możemy być pewni, że Bóg nie będzie interweniował, aby uchronić nas przed tą śmiertelną plagą. Niepokalane Serce Maryi, módl się za nami! 

Robert Morrison

Tłum. Sławomir Soja Źródło: The Remnant (March 7, 2022) – „Fatima, the “Errors of Russia,” and Ukraine”

Czemu tylu rzeźbiarzy, architektów i urbanistów promuje satanizm i bluźnierstwa masońskie?

Byłem, i dalej jestem poruszony tym jak wiele dzieł nazywanych dziełami sztuki z dziedziny rzeźby czy architektury czy nawet urbanizmu są jawnie inspirowane ideologią złego, ideologią szatana. Powinno nas też zadziwiać dlaczego ludzie kultury, katolicy, profesorowie teologii, biskupi, w tym przyszły papież, nie reagują na ewidentną agresję satanizmu wewnątrz Kościoła katolickiego.

Do tych krótkich rozważań, jako laika, skłoniła mnie rzeźba, jawnie bluźniercza, w kościele Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego, na którą się zgadzali przez pół wieku wszyscy wielcy katolicy czy katolikami się mieniący. Wykonał tę rzeźbę znany socjalistyczny rzeźbiarz Jarnuszkiewicz, który równolegle do działalności promującej wielkie ideały i biusty Stalina, Minca, Bieruta i podobnych, zabrał się za tworzenie najpierw dzieł religijnych, z których bardzo szybko stoczył się do prostego satanizm.

Przed kilkunastu laty inny bardzo znany rzeźbiarz prof. Czesław Dźwigaj zrobił na zlecenie biskupa Pieronka zespół monumentalnych rzeźb, który nazywa się Golgota Beskidów, a jest to ewidentnie masońska szydercza droga krzyżowa.

Bardzo dużo o tym pisała pani Maria Kominek, są również filmy nakręcone z inicjatywy księdza Tadeusza Kiersztyna. Pani Kominek niestety szybko i niespodziewanie zmarła 23 września 2013 r.,[ s. Maria Katarzyna Kominek Ops, warto przeczytać: https://www.bibula.com/?p=70479 ].

Ksiądz Kiersztyn został zamordowany przez specjalnego tira, 22 sierpnia 2012 roku. W tym czasie że tak powiem modne było w Polsce mordowanie niewygodnych ludzi przy pomocy wzmocnionych samochodów ciężarowych, tirów. Takim przykładem było zamordowanie wtedy europosła Filipa Adwenta z rodziną a przy okazji ten kierowca jadącego z naprzeciwka tira [wzmocnionego i to był TIR jak zwykle potrzebny przy zderzeniach czołowych, z kierownicą z prawej strony]. Ten tir zamordował przy okazji parę osób jadących szosą przypadkiem za posłem i jego rodziną. A potem tenże kierowca żył sobie spokojnie w Górze Puławskiej nad Wisłą, wskazywano mi jego dom…

Artykuły z archiwum na temat Golgoty

https://www.dakowski.pl/archiwum/pliki/index.1297_46.php

https://www.dakowski.pl/archiwum/pliki/index.1626_46.php

https://www.dakowski.pl/archiwum/pliki/index.1730_46.php

https://www.dakowski.pl/archiwum/pliki/index.1771_80.php

===============

Innym ewidentnie satanistycznym rzeźbiarzem był Igor Mitoraj, który między innymi zaprojektował czy wykonał masońskie tak zwane „drzwi anielskie” w kościele jezuitów na Starym Mieście w Warszawie. Są to sprawy ujawnione, ale żadnej reakcji episkopatu Polski, biskupów nie znam.

Igor Mitoraj

Masońskie drzwi anielskie

Drzwi „anielskie”:

http://www.krajski.com.pl/718mkdrzwi.html

Są tu obrazki – bluźniercze, ale i estetycznie obrzydliwe.

Gdzie protesty?

================

A Jarosław Kaczyński i szyderstwa z Ofiar Zbrodni Smoleńskiej w postaci „schodów donikąd”?

Zadziwiające jest promowanie czy wybranie przez Jarosława Kaczyńskiego jakiegoś rzeźbiarza, nie chce mi się nawet szukać jego nazwiska, który przeniósł do postaci kamiennej rzeźby, pomnika, rysunek Papcia Chmiela, który w jednym z komiksów ukazał szympansa Tytusa, który naśmiewa się z rzeźby w postaci Schodów Donikąd. Wchodzą na nie kolejne ludziki i spadają a przepaść po drugiej stronie… Dokładnie ten projekt wykonał zaangażowany przez Jarosława Kaczyńskiego rzeźbiarz. Mogą go sobie państwo zobaczyć na byłym Hitler-Platzu, a teraz zdaje mi się Placu Zwycięstwa w Warszawie naprzeciw hotelu Forum.

Czy Papcio Chmiel dostał honorarium od p. Jarosława??

“Schody do NIKĄD” – Papcio Chmiel oskarżony o PLAGIAT? Pomysł i realizacja całości – TYTUS.

Schody donikąd

==================

Przed kilkunastu laty opisałem agresję masońskiego satanizmu w Fatimie, na miejscu objawień maryjnych. Szczegóły mogą państwo znaleźć w poniższym artykule, ale to, co tam się wyprawia przez przez następne lat kilkanaście przekracza daleko skandaliczne fakty, które widziałem i opisałem w tym artykule.

“… a ty zmiażdżysz mu piętę”. Ataki satanizmu w Fatimie.

Symboli masońsko- satanistycznych pełno w sanktuarium w Łagiewnikach – jedynie o tym wspominam.

==============

San Giovanni Rotondo czyli miasteczko, w którym żył, cierpiał i pracował święty obecnie padre Pio. Ku jego [jakby czci??] wystawiono tam kościół w kształcie olbrzymiego Ślimaka który jest ewidentnie dziełem satanistyczno- masońskim. Przed paru laty w wydawnictwie ANTYK Marcina Dybowskiego można było kupić album wskazujący najróżniejsze setki masońskich symboli w tej świątyni która formalnie została nazwana „ku czci Ojca Pio”.

San Giovanni Rotondo –

San Giovanni Rotondo – a gwałt masońskiego PAJĄKA i ŚLIMAKA

Dlaczego “kościół” w kształcie Spirali? “Zasada Stwórcza”, G.A.D.U.

============

Ledwo wspomnę o Auguście Rodin, którego wielkie satanistyczne dzieło, powielone zresztą i wystawiane w wielu miastach równocześnie, pod tytułem Brama Piekieł teraz oglądać można w Rzymie w Kwirynale czyli dawnej rezydencji papieży.

Brama Piekieł w Kwirynale, dawnej rezydencji papieży.

To Auguste Rodin, zaprzyjaźniony z satanistą Aleisterem Crowleyem.

=============

Urbaniści zaprojektowali i zbudowali Stolicę Szatana – Astana. Pamiętajmy, że poza miastem Astana jest wiele miast wybudowanych dla illuminati. Zdjęcia i filmy obrazujące świątynię szatana, jego masońskie pomniki, jednoznacznie czczące Wielkiego Budownika czyli właśnie diabła, jego ulicę czy Aleję mogą państwo zobaczyć w internecie.

====================

Jestem laikiem, nie teologiem. Ważne jest, byśmy się jednak dowiedzieli, jakie przyczyny skłaniają tak ogromny procent, czy też tak ogromną ilość rzeźbiarzy i architektów oraz urbanistów do wysługiwania się Złemu, szatanowi – ja tego nie wiem, nie rozumiem.

Zapewne jedną z podstawowych przyczyn jest to, że ktoś kto może wykonywać bez obrzydzenia ogromne ilości popiersi Bieruta, Minca czy Stalina, może również wykonywać kolejne różne figury, na przykład Ojca Świętego Jana Pawła II. Mówił mi człowiek, który pracował w warsztacie tego rzeźbiarza, że kiedyś do nich, młodych rzeźbiarzy przyszedł przedsiębiorca czyli zleceniodawca czyli Główny Rzeźbiarz i powiedział: Panowie, kończyć palenie, koniec przerwy. Przyszły dwa zamówienia na lolków. Mają być na stojąco. Do roboty chłopaki.

Więc jedną z przyczyn, dla której jest pęd do takiego działania, to chęć Wielkiego Wzbogacenia się. Inaczej nazywa się to Kult Mamona.

Jest jeszcze oczywiście coś ważniejszego, mianowicie na przykład w przypadku Igora Mitoraja możemy zobaczyć w internecie jego Tron Szatana z głową kozła, na którym Tronie sam chętnie siadywał i pozował. Jest to już zachłyśnięcie się samą ideologią szatana.

Czy ktoś z prawdziwych rzeźbiarzy, architektów i urbanistów mógłby skomentować moje powyższe laickie rozważania, dodając swoje doświadczenia tj. ludzi, którzy na pewno nie będą mieli możności zaprojektowania za honorarium czy to monumentalnej rzeźby [lub ich setki] czy też monumentalnego miasta.

Oczywiście proszę o artykuł pod pseudonimem, bo inaczej nie dostaniesz nawet zamówienia na projekt szaletu miejskiego.

Mirosław Dakowski