SŁOWO O BŁOGOSŁAWIONYM SADOKU – PRZEORZE i CZTERDZIESTU OŚMIU DOMINIKAŃSKIEJ BRACI w SANDOMIERZU PRZEZ TATARÓW OKRUTNIE POMORDOWANYCH

Dziś, 2 czerwca, Błogosławionych Męczenników Sandomierskich, warto o nich przypomnieć. To święto jakby dubeltowe, bo zarówno bł. Sadoka i Męczenników Dominikańskich, jak i bł. Męczenników Sandomierskich, mieszkańców miasta. 

Dziś to wszystko poszło w zapomnienie, jak i lwia część naszej ojczystej tradycji… przykre… smutne

======================================

Andrzej Sarwa

SŁOWO O BŁOGOSŁAWIONYM SADOKU-PRZEORZE I CZTERDZIESTU OŚMIU DOMINIKAŃSKIEJ BRACI W SANDOMIERZU PRZEZ TATARÓW OKRUTNIE POMORDOWANYCH
Dzień wstał mroźny i rześki. Poza oknem celi przeora Sadoka, na tle białosiwego nieba, oświetlonego od wschodu szkarłatnozłocistą poświatą, rysowały się konary rozłożystej lipy, oprószonej świeżo spadłym śniegiem.

Do uszu zakonnika dobiegł głos sygnaturki zwołującej mieszkańców świętojakubskiego klasztoru na poranną mszę.

— Ech, inaczej było przed laty! — pomyślał przeor, przywołując w pamięci dni młodości. — Inaczej, gdym jako nieopierzony młodzik udał się był, anno Domini 1221, na kapitułę do Bolonii. Ileż zapału i ileż radości, ileż wdzięczności, gdy Ojciec Dominik posłał mnie i brata Pawła szczepić Zakon Kaznodziejski w ziemi węgierskiej i nieść światłość Panachrystusowej Ewangelii, Prawdy nie znającym Kumanom.

Spojrzał w okno napełniające się coraz większym blaskiem. Dzień się zaczął na dobre i całkiem widno się już zrobiło, mimo iż niebo jęły zasnuwać na nowo ciężkie śniegowe chmury, z których rychło poczęły bezszelestnie osypywać się grube i ciężkie płatki śniegowe, sfruwając przez niczym nie osłonięty otwór i osiadając na posadzce ułożonej z czerwonej cegły, kładzionej na sztorc ściśle jedna obok drugiej.

Przeor podszedł ku oknu i założył je szczelnie sosnową ramą obciągniętą błonami ze świńskich pęcherzy. Wstrząsnął nim dreszcz, bowiem ziąb ciągnący z dworu przejął niemłode już ciało, wnikając — zda się — aż do samych trzewi. Opuściwszy celę, wędrując niespiesznie tonącym w półmroku klasztornym korytarzem, kierował się ku kościołowi, jednocześnie rozmyślając o minionych dniach, miesiącach, latach…

Oto w umyśle pojawiły się obrazy przeszłości.

Znów był złotoustym kaznodzieją, przyciągającym tłumy pogan, znów polewał wodą nisko pochylone głowy nowo nawróconych, wymawiając sakramentalne słowa formuły chrzcielnej.

Wspominał dzień największego swojego triumfu, gdy do owczarni Jezusowej przywiódł, i obmył z grzechów, książąt tamtej ziemi: Bruchusa i Bembrocha z rodzinami i dworem.

Ale oto napłynęło wspomnienie inne, wspomnienie rzezi, jaką Kumanom urządzili Tatarzy… Przed oczyma stawały mu ciała porżniętych dominikanów: Pawła i współbraci, leżące w kałużach parującej na chłodzie krwi, której ciemnopąsowa powierzchnia ścinała się, marszcząc przy tym lekko.

Jego Pan Chrystus ocalił… Jego ocalił… Czemuż? Czyż nie prosił wówczas, o koronę męczeńską także i dla siebie? Czyż nie pragnął ofiarować życia na ołtarzu Pana? Dla Pana i za Pana?

Trzeba było potem opuścić ziemię Kumanów, bo nie miał już komu głosić Królestwa Bożego. Wrócił do ojczyzny, osiadł w sandomierskim, świętojakubskim klasztorze, wiodąc żywot cichy i skromny, budując Państwo Najwyższego inaczej zgoła niż tam, w odległej krainie, budując je codzienną mrówczą pracą, budując słowem głoszonym z kazalnicy, budując przykładem świątobliwego żywota, ale bez tak ciężkiej walki o dusze, które wcześniej przemocą wydzierać musiał ze szponów Szatana.

Sadok przyzwyczajony był do bojowania przez te długie lata, więc skoro przyszło zamieszkać w Sandomierzu, czuł, że powoli gnuśnieje. Mniej tu było sposobności, iżby wykorzystać całe bogactwo, całą siłę charakteru.

Tak, miał poczucie, iż gnuśnieje i bolał nad owym srodze. Jednocześnie zaś tęskniąc za minionym, choć minione to także był trud i udręczenie, i sen na twardej ziemi, i chłód, i niejednokrotnie pusty brzuch…

Nie buntował się przecież. Wiedział, iż taka jest wola Jezusowa, że skoro go tu przysłał, że sprawił, iż został przeorem, taki a nie inny zamysł miał wobec swego sługi, zatem sługa wolę Bożą musi wypełniać z pokorą…

* * *

Wciąż daleki myślami od sandomierskiej powszedniości nakładał w zakrystii humerał, albę, stułę — oznakę kapłaństwa, ornat i manipularz.

Szczupły, wysoki, o żółtawej niezdrowej cerze, kleryk Medardus ukląkł na stopniach ołtarza, podczas gdy Sadok uniósłszy w górę rozłożone ręce szeptał modlitwy mszalne…

Dzień zimowy, pochmurny dzień, niczym nie różnił się od tylu innych. jakie w cichej, acz wytrwałej, wytężonej pracy w upływał w sandomierskim, świętojakubskim klasztorze.

Śnieg bez ustanku grubymi płatkami bezszelestnie osypywał się z obłoków na ziemię, wszystko wokół szczelnie okrywając niepokalaną białością. Przed wieczorem wypogodziło się i nawet na widnokręgu pojawiło się nieco słonecznego poblasku, który zresztą zaraz umknął przed gęstym mrokiem. Sadok posłyszawszy, iż w grodzie uczynił się jakiś wielki ruch, wszedłszy do klasztornego ogrodu rozlokowanego na łagodnym skłonie Świętojakubskiego Wzgórza, spoglądał na sąsiednie — Zamkowe. Widział tak rycerzy, jak i pachołków, przebiegających spiesznie wąskie grodowe uliczki.

“ — I cóż to się wydarzyło, że gród przypomina mrowisko, które niebaczny przechodzień roztrącił stopą?” — pomyślał zakonnik.

Postał jeszcze chwilę, a potem udał się — jak to miał we zwyczaju — do kościoła, by adorować i cześć oddawać Panu Jezusowi ukrytemu w Eucharystycznym Chlebie. Nikły, żółtawy poblask kaganka ledwie oświetlał tabernakulum i niewielki krąg posadzki tuż u stopni ołtarzowych.

Ukląkł przeor, a skrzyżowawszy ręce na piersiach i nisko pochyliwszy głowę, pełnym żarliwości szeptem wypowiadał słowa modlitw.

Długo musiał tak tkwić nieporuszony, skoro w kolanach i plecach zgiętych w pałąk — mimo iż przecież nawykłych do nabożnych ćwiczeń — poczuł ból i zmęczenie. I oto naraz posłyszał odgłos kroków odbijających się echem od nagich ceglanych ścian korytarza prowadzącego do kościoła ku celom klasztornym.

Podniósł głowę i bacznie wpatrywał się w mrok, skąd po kilku chwilach wysunęła się postać ojca Piotra, furtiana, dzierżącego w wyciągniętej przed siebie i uniesionej dłoni, długą smolną szczypę płonącego łuczywa. Za furtianem szedł jeszcze ktoś, ciężko stawiając stopy. Przeor natężył wzrok. Był to Piotr z Krępy, kasztelan sandomierski. Podźwignął się tedy z kolan leciwy przeor Sadok, a zbliżywszy, się do przybysza, zapytał:

— I cóż to cię sprowadza do mnie, o tak późnej porze, panie kasztelanie?

— Dzisiaj przed wieczorem, świątobliwy ojcze, doszły nas wieści, iż Tatarzy, idą na Sandomierz… A miasto prawie bezbronne. Nie masz zbrojnych, prócz garstki rycerzy, bo reszta przy księciu panu, w Krakowie… — A zatem?… — zapytał przeor Sadok.

— Cóż… Będziemy bronić grodu. Bez walki go nie poddamy… Wezmą go Tatarzy siłą, wola boska, ale nikt nie powie, żeśmy nie próbowali…

— A miasto? — znów zapytał przeor, spoglądając Krępie prosto w oczy. Ten opuścił głowę na piersi i wyszeptał:

— Miasta bronić nie będziemy długo… Bo i kim? Kim, skoro ludzi niedosyt…

Krępa uniósł głowę i patrząc przeorowi prosto w oczy, dodał:

— Wiesz ojcze, co owo oznacza… Klasztoru także bronić nie będziemy…

* * *

Sadok klęczał przed Ukrzyżowanym. Zaczerwienionymi z bezsenności oczyma wpatrywał się w Twarz Cierpiącego. Złocisto—szkarłatne refleksy płonącego łuczywa igrały po surowych murach, po owej Twarzy, sprawiając pozór życia w wyrzezanym z ciemnego drewna Zbawicielu.

Poza oknem był mrok. I w kątach celi też czaił się mrok. A wpośród mroku słychać było oddech Kusiciela:

— Uchodź, uchodź czym prędzej… Oddech układał się w słowa.

— Uchodź, uchodź czym prędzej… Czy warto tak głupio skończyć? Oddech potężniał, niczym fala wiosennej powodzi uderzająca o ściany domostw wzniesionych na wiślanym brzegu.

— I jakiż sens dać gardło? Jaki sens? Ileż jeszcze — żywy — mógłbyś zdziałać w świecie? Umrzeć nietrudno… Głupio umrzeć łatwo… Umrzeć z sensem, to sztuka nie lada!…

A Chrystus Pan na Krzyżu w nieustającej męce Golgoty zakrył oczy powiekami. Twarz zastygła w boleści konania… Chciał Sadok odczytać radę z owej Twarzy, przecież daleka mu była teraz… Jakże daleka… Jak jeszcze nigdy w życiu…

— Nie zostawiaj mnie, Panie, w rozterce! — Sadok uniósł ręce w błagalnym geście — Nic zostawiaj samemu sobie! czemuż wydajesz mnie na pokuszenie? Czemuż nie chronisz, czemu nie osłaniasz?

Ale Jezus uparcie milczał. Tylko twarz wykrzywiła się w skurczu niesłychanej boleści. Jego udręka i pohańbienie sięgały krawędzi piekieł — na odkupienie wszystkich bez wyjątku przewin. Na obmycie wszelkiego brudu, na starcie każdego występku…

— Zbierz braci. Skoro świt nadejdzie… zbierz braci. Uchodźcie póki jeszcze można. Komuż pomoże to, iż dacie głowy? Komu?

Jezus na Krzyżu już nie cierpiał. Twarz wygładziła się. Wpółotwarte usta zastygły w bezruchu. Skonał.

* * *

Przeor odwrócił się od ołtarza. Jeszcze tylko jedno zdanie miał wyrzec: “— Ite missa est” — “Idźcie, msza skończona”, a bracia poczną wychodzić z kościoła.

Zawahał się. Poruszył wargami raz i drugi, ale nie wydobył z nich głosu. Aż wreszcie się przemógł, by rzec:

— Wiecie bracia, że za dzień — dwa przybędą Tatarzy. Wiecie, że nie ma rycerstwa w Sandomierzu… Ot, garstka… Tyle tylko, by obsadzić grodowe wały… Miasta nikt nie będzie bronił… A jak miasta, to i klasztoru… Któż z was chce, może odejść… Poszukać bezpiecznego schowu… Nie mam prawa przymuszać nikogo, iżby pozostał… Nie wolno mi cudzym szafować żywotem…

Bracia stojąc w dwuszeregu w pośrodku świątyni milczeli, nisko pochylając głowy. Ale oto ciszę przerwał głośny szept jednego z kleryków:

— A ty, ojcze?… A ty co uczynisz?…

— Ja?…

— Sadok zawahał się przez moment, Jeszcze skądś — nie wiedzieć skąd — wnikając wprost do mózgu doszedł go głos Kusiciela:

“— Uchodź!”

— Ja?… — powtórzył — Zostaję… Zostaję, bom nie po to stawał się Panachrstusowym żołnierzem, by stchórzyć, gdy nadejdzie czas próby… Bo nie godzi się pasterzowi owiec, porzucać je, lecz do końca trwać przy nich, nawet gdy wie, iż nie będzie mógł ich ochronić przed stadem wilków… Bo nie godzi się umykać tym, którzy są tu postawieni na straży chrześcijaństwa!… Przecież… Przecież wiedziałem… Zawsze to wiedziałem, iż kiedyś przecie nadejdzie taki dzień, w którym Pan zażąda mojego życia…

I nikt już nie wyrzekł ni jednego słowa. Mnisi jęli się rozchodzić, każdy do, swoich zajęć.

* * *

Następny dzień wstał pogodny i rześki. Słońce powoli wspinało się po nieboskłonie, niezbyt ostry mróz delikatnie szczypał w policzki i płatki uszu świątobliwego przeora Sadoka, który, skoro świt udał się do ogrodu i błądząc jego alejkami, zapatrzony w cud rodzącego się dnia, odmawiał pacierze, w oczekiwaniu na głos sygnaturki, która — jak zwykle — miała oto za czas jakiś wezwać na wspólne modły wszystkich braci do kościoła.

Śnieg chrzęścił pod stopami zakonnika, a gawrony, które licznym stadem obsiadły jabłoniowe i morelowe drzewa rosnące po obydwu stronach alejki, spoglądały nań ciekawie, przekrzywiając głowy, nie podrywając się do lotu, nawet gdy mnich zbliżał się do nich. Widać czuły, czarniawe ptaszyska, iż nic im nie zagraża ze strony owego człowieka.

Naraz — wrzask przeciągły i dziki wydobywający się z tysiąca piersi, uderzył w niebo. Gawrony wylęknione wzbiły się do góry i jęły krążyć ponad miastem, kracząc doniośle i przeciągle.

Oto Tatarzy — przeprawiwszy się nocą po lodzie przez zamarzniętą Wisłę — podeszli już pod same obwałowania i teraz wrzaskiem próbowali przestraszyć obrońców. A zaraz potem przypuścili atak. Najpierw jeden, potem drugi, dziesiąty… Każdy z nich odbijał się od wałów, niczym fala morska od stromizny wyniosłego brzegu. Oto bowiem, tak rycerstwo, jak też i sami łyczkowie dzielnie bronili miasta przed pogańską szarańczą.

Gdy zmrok spłynął na ziemię. walka ustała, aby zarówno wojownicy tatarscy, jak i obrońcy Sandomierza mogli odpocząć, opatrzyć rany, pogrzebać zabitych. Noc przyniosła też sny — jednym miłe i kojące, innym przerażające koszmary…

Pogoda, jak na zamówienie najeźdźców, utrzymywała się od chwili rozpoczęcia oblężenia wspaniała. Słońce nisko wiszące ponad widnokręgiem, przegnało precz śniegowe chmury. Leciutki mrozik utwardził ścieżki.

2 lutego 1260 roku, gdy Mongołowie, skoro świt, przypuścili następny atak, wiadomym było, iż miasto dłużej nie będzie mogło się opierać. Dominikanie, nie mniej uznojeni od walczących, którym przez wszystkie te dnie i noce opatrywali rany, przyrządzali gorące posiłki, dysponowali na śmierć i kopali mogiły, prawie przestali myśleć, co się stanie, skoro poganie sforsują wały i wedrą się do środka. Ot, po prostu, nazbyt wiele ciężkiej prać nie pozostawiało czasu na rozpamiętywanie tego, co miało już rychło nadejść.

Tymczasem — tak jak każdego ranka — rozdzwoniła się sygnaturka, wzywająca mnichów na poranną mszę. Jęli tedy zewsząd — z klasztoru i z wałów — schodzić się do kościoła, a skoro już każdy zajął swoje miejsce, wyszedł z zakrystii, przyodziany w szaty liturgiczne, w asyście dwu diakonów — Stefana i Mojżesza — leciwy przeor Sadok.

Nim zbliżył się do ołtarzowych stopni, podszedł wpierw ku ciężkiemu pulpitowi, wyrobionemu z jednego kloca dębu, a wyrzezanemu zmyślnie w kształt ludzkiej postaci. Na pulpicie spoczywała księga Martyrologium. Otwarł ją i odszukawszy odpowiednią stronicę, pochylił się, aby — jak zwyczaj kazał — odczytać, któregoż to z męczenników Pańskich czci Kościół Święty tego właśnie dnia. Spojrzał na kartkę i osłupiał: oto na pergaminie jarzyły się pozłocistym blaskiem kunsztowne — nieziemską ręką wymalowane — litery układające się w zdanie.

Bezskutecznie próbował wydobyć głos z zaciśniętego bolesnym skurczem gardła. Bezgłośnie tedy poruszał ustami. Zaniepokojeni mnisi spoglądali to na niego, to na siebie nawzajem, nie rozumiejąc, cóż wydarzyć się mogło.

Wreszcie przeor skinął na diakona Stefana, a gdy młodzieniec się zbliżył, odsunąwszy się od pulpitu, wychrypiał:

— Ty czytaj…

Spojrzał Stefan w rozwartą księgę i zdumienie pomieszane z lękiem odmalowało się na jego twarzy. Mimo jednak, iż drżeć począł na całym ciele, a pot perlisty zrosił mu czoło, zebrał się w sobie i głosem niepewnym, lecz wystarczająco donośnym, aby wszyscy posłyszeć go mogli, przeczytał:

“— Dziś błogosławionego Sadoka, przeora, i czterdziestu ośmiu dominikańskich braci, w Sandomierzu przez Tatarów okrutnie pomordowanych.”

Gdy Stefan skończył czytać zgroza ogarnęła mnichów. Spoglądali na siebie przerażonymi oczyma. Oto bowiem żaden z nich ani przypuszczał, iż w tym kościele, od tego pulpitu paść mogą słowa dotyczące jego samego. Takie słowa… A przecież padły…

Sadok, uniósłszy dłonie ku górze, rzekł:

— Ach, bracia, nie lękać, lecz cieszyć się nam trzeba. Bo wielka to łaska korona męczeńska — i nie każdy może na nią zasłużyć. Myśmy przecie zasłużyli. Bowiem żaden z nas nic stchórzył… Żaden nie uciekł z Sandomierza, opuszczając Panachrystusową owczarnię…

I nie powiedziawszy już nic więcej, zbliżył się do stopni ołtarza, by rozpocząć sprawowanie Najświętszej Liturgii.

— In nomine Patris, et Filii, et Spiritus Sancti. Amen. W imię Ojca i Syna i Ducha Świętego. Amen.

— Introibo ad altare dei. — Przystąpię do ołtarza bożego — rzekł.

— Ad Deum qui letificat iuventutem meam — Do Boga, który uweselił młodść moją — odpowiedział nowicjusz, który mu ministrantował.

I odprawiała się ta msza, jak tyle innych przed nią, jakby nic się nic wydarzyło, jakby poza drzwiami nie szalała bitwa, jakby Pan nie dał cudownego znaku… Skoro przeor uniósł patenę z hostią i kielich z winem na ofiarowanie, rumor straszny uczynił się przed świątynią, a Tatarzy jęli rąbać solidne drzwi dębowe, nabijane brązowymi ćwiekami, prowadzące do kościoła Świętego Apostoła Jakuba.

A gdy Sadok wyrzekł słowa przeistoczenia: Hoc est enim Corpus meum — To jest bowiem Ciało moje. — Hic est enim calix Sanguinis mei… — To jest bowiem kielich Krwi mojej… — a białą hostię uniósł wysoko ponad głowę, gdy ministrant zadzwonił na podniesienie, z trzaskiem pękła jedna zawiasa.

Tuż po komunii zaś, pękła druga, a rozwścieczeni, ochlapani krwią pomordowanych mieszczan żołdacy tatarscy wpadli do świątyni.

A stało się to tuż po tym, jak celebrans, odwróciwszy się od ołtarza, wyrzekł: — Ite missa est! — Idźcie, msza skończona.

Dominikanie stali w dwuszeregu w pośrodku świątyni. Przez małe, wąskie okienka wpadały pozłociste smugi światła, pachniało kadzidlanym dymem. Dostojnie było i uroczyście. Toteż Tatarzy miast od razu uderzyć na mnichów, zatrzymali się w pobliżu drzwi, zbici w gromadkę, zaskoczeni ich przedziwnym spokojem.

Pewnie inaczej by było, gdyby dominikanie poczęli uciekać, krzyczeć, żebrać litości. Ale oni stali z twarzami wzniesionymi ku górze, jakby wypatrując nadejścia kogoś ze sfery gwiazd.

I oto naraz subdiakon Mojżesz, asystujący przeorowi Sadokowi, skrzyżowawszy ręce na piersi, zaintonował pieśń za umarłych:

— Salve Regina… Witaj Królowo, Matko Miłosierdzia…

Natychmiast pozostali podjęli pieśń, która z mocą wybuchła z wszystkich piersi, odbijając się pogłosem od belkowanego świątynnego stropu i surowych czewonych, ceglanych ścian.

A wówczas — jakby czar spadł z Tatarów. Oto jeden z wojowników zdjął giętki łuk z pleców, nałożył na cięciwę pierzastą strzałę i wypuścił ją ze świstem w pierś najbliżej stojącego mnicha. Ów pochylił się gwałtownie do przodu, by zaraz paść na kolana, a wreszcie osunąć się na szare, piaskowcowe pyty posadzki. Wokół leżącego jęła się zbierać krew wypływająca z piersi. Parująca na zimnie rozlewała się w coraz większą i większą ciemnopąsową kałużę.

Karol de Prevot, Męczeństwo sandomierskich dominikanów

źródło ilustracji:http://www.swietyjakub.republika.pl/meczennicy.htm

Wyciągnęli wojownicy zakrzywione szable i z okrzykiem bojowym, z wyciem, rzucili się ku śpiewającym. I siekli ich dotąd, aż ostatni upadł, aż śpiew zamilkł, aż nastała cisza…

A jeden z mnichów, który jeszcze podczas sprawowania Świętej Liturgii chyłkiem opuścił szereg i skrył się na chórze, albowiem przeląkł się śmierci, skoro zobaczył współbraci swoich okrutnie pomordowanych, zawstydził się swego tchórzostwa, zszedł z chóru i uklęknąwszy przy zwłokach, jął za zabitych odmawiać pacierze.

Gdy dostrzegli go Tatarzy, przepełnieni wściekłością, rozsiekli go szablami. I nie ocalał nikt spośród sandomierskich dominikanów…

A gdy Tatarzy objuczeni łupami opuścili kościół i klasztor, oto aniołowie niebiescy przybyli z gałęźmi palmowymi, aby dusze pomordowanych zaprowadzić przed oblicze Pańskie, iżby za wierność mogli odebrać wiekuistą nagrodę w Raju.

A imiona owych Męczenników były te:

Błogosławiony Sadok, przeor. Błogosławiony Paweł, wikary. Błogosławiony Malachiasz, kaznodzieja. Błogosławiony Piotr, furtian. Błogosławiony Jędrzej, jałmużnik. Błogosławiony Jakub, mistrz nuwicjatu. Błogosławiony Abel, syndyk. Błogosławiony Szymon, penitencjarz. Błogosławiony Klemens. Błogosławiony Barnabasz. Błogosławiony Eliasz. Błogosławiony Bartłomiej. Błogosławiony Łukasz. Błogosławiony Mateusz. Błogosławiony Jan. Błogosławiony Barnabasz II. Błogosławiony Filip. Błogosławiony Joachim, diakon. Błogosławiony Józef, diakon. Błogosławiony Stefan, diakon. Błogosławiony Tadeusz, subdiakon. Błogosławiony Mojżesz. subdiakon. Błogosławiony Abraham, subdiakon. Błogosławiony Bazyli, subdiakon. Błogosławiony Dawid, kleryk. Błogosławiony Aaron, kleryk. Błogosławiony Benedykt, kleryk. Błogosławiony Onufry, kleryk, Błogosławiony Dominik, kleryk. Błogosławiony Michał, kleryk. Błogosławiony Maciej, kleryk. Błogosławiony Maurus, kleryk. Błogosławiony Tymoteusz, kleryk. Błogosławiony Gordian, kleryk. Błogosławiony Felicjan, kleryk. Błogosławiony Marek, kleryk. Błogosławiony Jan, kleryk. Błogosławiony Gerwazy, kleryk. Błogosławiony Krzysztof. kleryk. Błogosławiony Donatus, kleryk. Błogosławiony Medardus, kleryk. Błogosławiony Walenty, kleryk. Błogosławiony Dawid, nowicjusz. Błogosławiony Makary, nowicjusz. Błogosławiony Rafał, nowicjusz. Błogosławiony Izajasz, nowicjusz. Błogosławiony Cyryl, laiczek. Błogosławiony Hieronim, laiczek. Błogosławiony Tomasz, organista.

Te oto imiona w swoim dziele MATKA ŚWIĘTYCH POLSKA, w Krakowie roku Pańskiego 1767 tłoczonym, podał O. Floryan Jaroszewicz, kapłan zakonu Ś.O. Franciszka. reformat, z sandomierskiego konwentu Ś. Józefa. Kościół Rzymski Katolicki męczenników owych wyniósł na ołtarze, a ich święto wyznaczył na dzień 2. czerwca.

Andrzej Sarwa

———–

P.S. Dziś na dachu sandomierskiego kościoła św. Jakuba rosną brzozy, ściany prezbiterium popękane, wnętrze… brak słów… można więc już bezpiecznie chwalić Czyngis-chana i jego spadkobierców, bo o tamtych wydarzeniach jakoś nie chce się już pamiętać...

==============================

mail:

Duch z Abu Zabi, Fratelli tutti i wygodne życie

9 października 2020 Paweł Chmielewski https://pch24.pl/duch-z-abu-zabi-fratelli-tutti-i-wygodne-zycie/

Duch z Abu Zabi, Fratelli tutti i wygodne życie

(Fotograf: POOL/Archiwum: Reuters/FORUM)

Encyklice Fratelli tutti towarzyszy duch Deklaracji z Abu Zabi, duch wolności, równości i braterstwa, duch powszechnego pokoju i ziemskiego dobrobytu. Ten sam duch zainspirował Globalny Pakt Edukacyjny, który pomóc ma w budowie lepszego świata wyzutego z przemocy. To zaskakujące nowe magisterium mówi wiele o doczesności, ale milczy na temat perspektywy życia wiecznego.

Świecki, laicki humanizm ukazał się wreszcie w swej potwornej postaci i w pewnym sensie postawił wyzwanie Soborowi. Religia Boga, który stał się człowiekiem, spotkała się z religią […] człowieka, który siebie czyni Bogiem. Cóż nastąpiło? Wstrząs, walka, anatema? To mogło nastąpić, ale tak się nie stało. Stara opowieść o dobrym Samarytaninie okazała się regułą soborowej duchowości. […] Współcześni humaniści, którzy odrzucacie  transcendentną wartość rzeczy wyższych, zdobądźcie się przynajmniej na to i uznajcie nasz nowy humanizm: my także, bardziej niż ktokolwiek inny, my jesteśmy miłośnikami człowieka (Paweł VI, przemówienie na zakończenie Soboru Watykańskiego II, 7 grudnia 1965; wytłuszczenia od redakcji).

Globalny Pakt Edukacyjny papieża Franciszka

Włoska agencja informacyjna SIR 8 października tego roku opublikowała następującej treści komunikat: W najbliższy czwartek, 15 października o godzinie 14:30, papież Franciszek powróci do tematu edukacji, a uczyni to poprzez przesłanie wideo, które odtworzone zostanie w trakcie wydarzenia na Papieskim Uniwersytecie Laterańskim, promowanym przez Kongregację Edukacji Katolickiej, a dedykowanym szczególnie światu akademickiemu. Wydarzenie – jak informują jego organizatorzy – będzie można śledzić on-line […]. W swoim przesłaniu papież Franciszek zaproponuje wszystkim osobom dobrej woli przyłączenie się do „Global Compact on Education”, paktu mającego „wytworzyć zmianę na skalę planetarną, żeby edukacja wytwarzała braterstwo, pokój i sprawiedliwość. To tym bardziej potrzebne i palące w obecnym czasie naznaczonym pandemią”.

Jak dodawała włoska agencja, komentarz do przesłania Franciszka zaprezentuje dyrektor generalna UNESCO, marokańska Żydówka z Francji, Audrey Azoulay. Ze strony katolickiej przedsięwzięciu patronować będą kardynał Giuseppe Versaldi, prefekt Kongregacji Nauki Katolickiej, a także abp Angelo Vincenzo Zani, sekretarz tejże Kongregacji. Obecni będą też przedstawiciele innych włoskich uczelni oraz studenci.

Nowy humanizm, czyli człowiek w centrum

Czym jest Global Compact on Education, czyli, po polsku, Globalny Pakt Edukacyjny? To inicjatywa, którą papież Franciszek zaprezentował po raz pierwszy 12 września 2019 roku. Ojciec Święty opublikował wówczas list, w którym zapraszał „wszystkich ludzi dobrej woli” do przyłączenia się do Paktu. Rzecz miała zostać podpisana 14 maja roku 2020 w Watykanie, ale uniemożliwiła to epidemia koronawirusa.

Pierwotnie w Wiecznym Mieście zjawić się mieli przedstawiciele Kościoła katolickiego oraz wielu wyznań chrześcijańskich i pogańskich, a także ludzie kultury, sportu, sztuki, wreszcie urzędnicy organizacji międzynarodowych, choćby UNESCO i ONZ. W swoim wrześniowym liście Ojciec Święty wskazywał, że „światowa gleba” została „skażona dyskryminacją” i trzeba oczyścić ją „wprowadzając braterstwo”. Papież chciał budować „globalną wioskę edukacyjną”, która pozwoli na takie kształcenie młodych ludzi, by w przyszłości możliwe stało się urzeczywistnienie ideałów „powszechnej solidarności” i „bardziej gościnnego społeczeństwa”. Pakt miał stać się zaczynem „przymierza mieszkańców Ziemi”, którzy budować będą „pokój, sprawiedliwość i akceptację między wszystkimi narodami rodziny ludzkiej, a także dialog między religiami”. Franciszek stwierdził wreszcie, że czas na „stworzenie nowego humanizmu”. Chciał, by w ramach Paktu dokonało się „postawienie w centrum osoby” ludzkiej, a to wszystko „na drodze ekologii integralnej”. Jak zadeklarował, umożliwić ma to rozpoczęcie „budowy lepszego świata”.

Podpisaniu Paktu miało towarzyszyć szczególne wydarzenie; sygnatariusze mieli zebrać się w Kaplicy Sykstyńskiej i dokonać „nowego odczytania” fresku „Stworzenie Adama” Michała Anioła, tak, by pokazać, że Pan Bóg dał człowiekowi życie – i pozostawił go samego w wolności. Opowiadający o tym zamyśle abp Vincenzo Zani dodawał, że sfinansować całość miały między innymi ONZ, UNESCO, Islamski Bank Rozwoju oraz Fundacja Gatesów, a więc struktury, z których część angażuje ogromne środki na promocję między innymi mordowania dzieci nienarodzonych, sterylizacji, antykoncepcji czy teorii gender.

Bóg Chrystusa i bóg ludzkości

W papieskim przesłaniu z września 12 roku imię „Jezus” pojawia się tylko jeden raz; Pan zostaje przywołany w kontekście obmycia stóp Apostołom. Nigdzie, ani w przesłaniu, ani w żadnym innym oficjalnym tekście związanym z Paktem nie stwierdzono, że Jezus jest Chrystusem, Mesjaszem, Panem i Zbawicielem; więcej nawet, nigdzie nie pojawia się nawet cień perspektywy eschatologicznej. Wszystko przygotowane zostało tylko i wyłącznie pod kątem budowania doczesnego dobrobytu i ziemskiej szczęśliwości, tak, jakby nasze istnienie miało skończyć się wraz ze śmiercią. Bóg jest tu przywoływany tylko jako istota wyższa wspierająca ludzkie wysiłki na rzecz budowy nowego, lepszego świata; Chrystus jest przywołany jedynie jako swoisty „bohater” przeszłości, który poświęcał się na rzecz innych.

W przesłaniu z września 2019 roku Franciszek przyznał, że inicjatywie Paktu przyświecają ideały wyrażone w budzącej kontrowersje Deklaracji z Abu Zabi, którą w lutym tamtego roku podpisał wraz z Wielkim Imamem Uniwersytetu Al-Azhar, Ahmedem al-Tajebem. Jedną z pierwszych konsekwencji podpisania tej deklaracji było powołanie nowej, międzyreligijnej struktury: Wysokiego Komitetu na rzecz Ludzkiego Braterstwa. W skład tego gremium weszli przedstawiciele Kościoła katolickiego, świata islamu, judaizmu oraz rosyjska ateistka związana z organizacjami międzynarodowymi. To właśnie ten Komitet kreatywnie zapełnił pustkę powstałą 14 maja 2020 roku, kiedy miało dojść do podpisania Paktu; tamtego dnia zaproponowano „wyznawcom Boga, Stwórcy wszystkiego, braciom i siostrom w ludzkości” modlitwę o ustanie pandemii.

Ku lepszemu życiu na tej ziemi

Duch Deklaracji z Abu Zabi, ten sam, który towarzyszy Paktowi Wychowawczemu, „natchnął” też najnowszą encyklikę papieża Franciszka, Fratelli tutti. Także w jej treści próżno byłoby szukać jasnej nauki o tym, że Chrystus jest Zbawcą. Zbawiciel pojawia się na kartach tego dokumentu wielokrotnie; liczne są cytaty z Pisma Świętego, obecna jest Matka Boża; znowu jednak dzieje się to raczej w kontekście pewnego wzorca postępowania względem drugiego człowieka. Także perspektywa eschatologiczna zdaje się być drugorzędna, marginalna; cały dokument skupia się na tym samym, co Pakt – na przedstawieniu planu budowy lepszego świata, w którym chrześcijanie żyć będą obok wyznawców religii pogańskich i ateistów, nie próbując nikomu mówić, że to właśnie w Chrystusie zawarte są Prawda i Życie.

Na dogłębną analizę papieskiej encykliki przyjdzie jeszcze czas, ale już dziś katoliccy komentatorzy – ci przynajmniej, którzy potrafią spojrzeć na obecny pontyfikat z dystansem – jednogłośnie wskazują na zeświecczenie tego dokumentu. Braterstwo, tolerancja, solidarność, ekologia, edukacja, pokój – to cele, do których prowadzi czytelnika papież Franciszek. Fratelli tutti, encyklika adresowana do całego świata, chrześcijańskiego i niechrześcijańskiego, świadomie rezygnuje z troski o zbawienie, zadowala się i poprzestaje na tym świecie. Tak samo jak Globalny Pakt Edukacyjny, jak Deklaracja z Abu Zabi, jak Wysoki Komitet na rzecz Ludzkiego Braterstwa. Już nie Krzyż Chrystusa, nie napięcie między zbawieniem a potępieniem wiecznym, ale rewolucyjne „wartości” – wolność, równość, braterstwo – stanowią punkty odniesienia tego zaskakującego magisterium. Czy tak realizuje się nowy humanizm, o którym z radością mówił św. Paweł VI, nowy humanizm, który stawia człowieka w samym centrum?

Paweł Chmielewski

„Głęboko rezonował z zasadami wolnomularstwa”. Włoscy masoni żegnają Franciszka

„Głęboko rezonował z zasadami wolnomularstwa”.

Włoscy masoni żegnają Franciszka

https://pch24.pl/gleboko-rezonowal-z-zasadami-wolnomularstwa-wloscy-masoni-wychwalaja-franciszka

(PCh24TV)

Wielka Loża Włoch złożyła kondolencje po śmierci papieża Franciszka. Masoni podkreślili, że społeczna nauka wyrażona w jego encyklice Fratelii Tutti „głęboko rezonuje z zasadami wolnomularstwa”.

„Wielka Loża Włoch (…) przyłącza się do powszechnej żałoby z powodu śmierci papieża Franciszka, duszpasterza, który poprzez swoje nauczanie i życie ucieleśniał wartości braterstwa, pokory i dążenia do uniwersalnego humanizmu” – napisał Luciano Romoli, Wielki Mistrz Wielkiej Loży Włoch ALAM (Antichi Liberi e Accettati Muratori) w oświadczeniu opublikowanym we wtorek.

W ocenie Romoliego, pochodzący z „końca świata” Jorge Mario Bergoglio był w stanie zmienić Kościół, „przywracając rewolucyjne nauki św. Franciszka z Asyżu współczesności”. Romoli pochwalił „pracę” Franciszka jako „głęboko rezonującą z zasadami masonerii”. W tym kontekście wymienił służbę w imieniu „podstawowych idei wolnomularstwa” takich jak: wolność, równość i braterstwo.

Takie zasady wyrażać ma, w ocenie masona, encyklika Franciszka Fratelli Tutti poświęcona kwestii braterstwa i porozumienia między narodami i religiami świata. Włoscy masoni zapewnili, że również oni są wierni zasadom wyrażonym w dokumencie. „Przezwyciężanie podziałów, ideologii i myślenia grupowego w celu uznania bogactwa różnic i budowania ludzkości zjednoczonej w różnorodności: to było żarliwe pragnienie Franciszka i ten sam cel przyświeca Wielkiej Loży Włoch” – kontynuował Romoli.

Stwierdził ponadto, że Franciszek przyjął „wiarę zdolną do kwestionowania samej siebie, przyjmowania wątpliwości i dialogu, którą odnajdujemy również w masońskiej metodzie inicjacyjnej, opartej na ścieżce wolnej od dogmatów, popartej nieustannym poszukiwaniem prawdy”.

„W tych czasach poważnego kryzysu Wielka Loża Włoch powtarza wezwanie papieża Franciszka do „planetarnego sumienia”, które uznaje ludzkość za wspólnotę przeznaczenia. Czcimy jego pamięć, kontynuując pracę na rzecz etyki granic, szacunku dla innych i budowy Świątyni opartej na solidarności, wolności myśli i powszechnym braterstwie” – podsumował Romoli.

Włoscy wolnomularze powitali Franciszka od samego początku. Jego wybór został natychmiast pochwalony przez Wielkiego Mistrza Gustavo Raffiego z Loży Wielkiego Wschodu Włoch. „Braterstwo i dialog to jego pierwsze konkretne słowa: być może nic w Kościele nie będzie takie jak wcześniej” – mówił wówczas Wielki Mistrz.

Kościół katolicki wielokrotnie w swojej historii krytykował działalność masonerii, podkreślając jej antychrześcijański i antykatolicki charakter. Wolnomularstwo neguje możliwość obiektywnego poznania prawdy i odrzuca wiarę w dogmaty Kościoła. W 1738 roku papież Klemens XII zakazał katolikom przynależności do masonerii ze względu na tajny charakter jej działalności, który Kościół uznał za niebezpieczny dla wiary i porządku społecznego. Masoneria promuje relatywizm oraz elementy gnostycyzmu i okultyzmu.

Kościół katolicki jednoznacznie naucza, że przynależność do masonerii jest sprzeczna z wiarą katolicką i pozostaje zakazana. Katolikom nie wolno wstępować do masonerii, a ci, którzy należą do tego stowarzyszenia, znajdują się w stanie grzechu ciężkiego i nie mogą przystępować do Komunii Świętej. Prawdę tę potwierdziła ponownie w 2023 r. Dykasteria Nauki Wiary.

Źródło: lifesitenews.com PR

Moim zamiarem było upomnienie papieża. Bp Schneider o ostatnim spotkaniu z Franciszkiem

Moim zamiarem było upomnienie papieża!

Bp Schneider dla PCh24

o ostatnim spotkaniu z Franciszkiem

pch/moim-zamiarem-bylo-upomnienie-papieza

(Fot: © Vatican Media)

„Ojcze Święty, proszę, ogłoś całemu światu prawdę o wyjątkowości Jezusa Chrystusa jako Zbawiciela, o boskim porządku seksualności i o tym, że sakrament święceń jest przeznaczony wyłącznie dla mężczyzn. Proszę, znieś Fiducia Supplicans i Traditionis Custodes”.

Napisałem to w liście. A potem napisałem: „Kiedy to zrobisz?”tak biskup Athanasius Schneider relacjonował w rozmowie z Krystianem Kratiukiem przebieg swojego styczniowego spotkania z Franciszkiem.

„Ojcze Święty, proszę, zrób to. Jeśli to zrobisz, nie masz nic do stracenia. Jeśli tego nie zrobisz, stracisz wszystko”. Tak w skrócie brzmiał mój list do niego. Miałem nadzieję, że go przeczyta. Miałem nadzieję, że przed śmiercią okaże skruchę i w głębi duszy poprosi Boga o przebaczenie za te czyny i słowa, którymi wprowadził w błąd wiernych. Mam nadzieję, życzę mu, aby umarł w skrusze. Dlatego modlimy się za jego duszę, oczywiście za wieczny odpoczynek powiedział hierarcha.

=======================================

Biskup Schneider pytany o jego audiencję u Franciszka podkreślił, że to on poprosił papieża o spotkanie, a ten się zgodził. Spotkanie trwało około pół godziny i przebiegało w serdecznej atmosferze, choć – co zaznaczył hierarcha – poruszane były na nim bardzo ważne i trudne tematy. – Moim zamiarem było upomnienie go (papieża – red.) jako biskup, w formie aktu prawdziwej braterskiej miłości, zanim opuści to życie. Nie sądziłem, że umrze tak szybko, ale było dla mnie oczywiste, że ze względu na swój wiek i chorobę zbliża się koniec jego pontyfikatu – mówił.

Poprosiłem go: „Ojcze Święty, proszę, utwierdź, umocnij cały Kościół w wierze, zanim opuścisz to życie”. Tak mu powiedziałem. A on zapytał mnie: „W czym? W jakich sprawach?”. Odpowiedziałem mu: „Powiem ci”. Wtedy wziął kartkę, aby zapisać to, co mu powiem. Odpowiedziałem mu: „Ojcze Święty, nie musisz tego zapisywać. Przesłałem Ci list, w którym szczegółowo opisałem, o co będę Cię prosił”. On odpowiedział: „Proszę mi przynajmniej przedstawić główne tematy” – relacjonował biskup.

Odpowiedziałem mu, że po pierwsze powinien wyraźnie umocnić Kościół w prawdzie, że Jezus Chrystus jest jedynym Zbawicielem. Nie ma innej drogi do zbawienia. Po drugie, może wzmocnić Kościół poprzez nauczanie całej jasnej nauki o boskim porządku ludzkiej seksualności, porządku ustanowionym przez Boga. Mówiłem także o sakramencie święceń kapłańskich z powodu infiltracji feminizmu. Powiedziałem mu więc: „Proszę przeczytać to w liście”. Położyłem mu list na stole, a on powiedział: „Przeczytam”. Mam nadzieję, że to zrobił. Nie wiem, czy przeczytał. Mam taką nadzieję. Było to 20 stycznia, zanim trafił do szpitala – dodał.

Bp Schneider umieścił na kopercie mały obrazek Matki Bożej rozwiązującej węzły. Wizerunek bardzo się spodobał Franciszkowi. – Następnie podarowałem mu małą figurkę Dzieciątka Jezus ubranego w szaty i powiedziałem: „Ojcze Święty, to jest Dzieciątko Jezus dla Ciebie. Być może będzie dla Ciebie wielką pociechą w chwili śmierci” – mówił. Papież był bardzo wzruszony tym gestem.

Biskup opowiedział też Franciszkowi, że leci do Afryki, by odwiedzić tamtejszą wspólnotę i „odprawić tradycyjną Mszę łacińską”. – Podkreśliłem tę tradycyjną Mszę łacińską, ponieważ wiemy, że niestety Franciszek ograniczył jej celebrację swoim motu proprio Traditionis Custodes. Dlatego dla jasności podkreśliłem to i powiedziałem mu: „Jutro pojadę tam z tradycyjną Mszą łacińską” i dodałem: „To bardzo dynamiczna afrykańska wspólnota misyjna” – relacjonował. Papieża zainteresował ów wyjazd i przekazał dla wiernych z Czarnego Lądu podarunek – były to dwa pudełka z różańcami.

Uklęknąłem przed nim, a on pobłogosławił mnie, kładąc rękę na mojej głowie. Zadał mi też kilka osobistych pytań, był zainteresowany. Zauważyłem, że przez cały czas zachowywał się wobec mnie bardzo przyjaźnie, bardzo ojcowsko, mimo że kierowałem do niego tak poważne słowa. W liście, który mam nadzieję przeczytał, napisałem do niego: „Ojcze Święty, proszę, ogłoś całemu światu prawdę o wyjątkowości Jezusa Chrystusa jako Zbawiciela, o boskim porządku seksualności i o tym, że sakrament święceń jest przeznaczony wyłącznie dla mężczyzn. Proszę, znieś Fiducia Supplicans i Traditionis Custodes”. Napisałem to w liście. A potem napisałem: „Kiedy to zrobisz?” – relacjonował biskup.

Jak dodał, w liście do papieża podkreślił, że jeśli dokona on tych aktów umacniających wiarę, wywoła to radość w niebie. – Napisałem więc: „Ojcze Święty, proszę, zrób to. Jeśli to zrobisz, nie masz nic do stracenia. Jeśli tego nie zrobisz, stracisz wszystko”. Tak w skrócie brzmiał mój list do niego. Miałem nadzieję, że go przeczyta. Miałem nadzieję, że przed śmiercią okaże skruchę i w głębi duszy poprosi Boga o przebaczenie za te czyny i słowa, którymi wprowadził w błąd wiernych. Mam nadzieję, życzę mu, aby umarł w skrusze. Dlatego modlimy się za jego duszę, oczywiście za wieczny odpoczynek – mówił bp Schneider.

Niestety, Franciszek nie dokonał publicznie takiego aktu. Hierarcha wyraził jednak przekonanie, że przyszły papież odpowie pozytywnie na to braterskie wezwanie. – Nie wiem, który następca, czy ten najbliższy, czy jeszcze następny. Ale na pewno zrobi to papież, bez wątpienia, ponieważ papiestwo jest boskie. Jest w rękach Chrystusa. I nawet jeśli w naszych czasach papiestwo znajduje się częściowo pod okupacją, jest zakładnikiem niechrześcijańskich sił i mocy, Pan przyjdzie i uwolni Stolicę Apostolską, papiestwo, od tych łańcuchów, duchowych łańcuchów, i w tej intencji musimy się modlić, umartwiać. Módlmy się więc teraz również o to – dodał.

Mówiąc zaś o cechach następcy świętego Piotra podkreślał, że musi być on stanowczy w wyznaniu wiary i bezkompromisowy. – Musi unikać wszelkich kompromisów w kwestii wiary, czystości wiary; jakichkolwiek kompromisów. A także wraz z czystością i  świętością Eucharystii musi również bronić samego Chrystusa. Jest głównym, jak to powiedzieć… szafarzem, jest głównym strażnikiem, obrońcą wszystkich skarbów Chrystusa, którymi są: wiara, sam Chrystus żyjący w Eucharystii, Jego święte sakramenty i życie w dyscyplinie Kościoła, mające na celu wyłącznie świętość, a więc zbawienie dusz. A papież jest Skałą, jest namiestnikiem Chrystusa. Myślę, że jedną z głównych cech, które musi posiadać papież – a gdy jej nie ma, ma o nią prosić Boga – to być całkowicie nieustraszonym, bez strachu. On jest pasterzem. Musi bronić swojej owczarni przed wilkami – mówił.

Jak wskazał biskup, zaprzeczałoby misji, powołaniu pasterza, gdyby zaczął bać się on wilków. – Musi być odpowiedzialnym ojcem swojej rodziny. Jakim ojcem? Co robi dobry ojciec w rodzinie, mający dzieci i kochającą żonę, a jego dom zostaje zaatakowany? Dobry człowiek, ojciec, nie ucieknie. Będzie bronił swoich dzieci, nawet oddając za nie życie. To naturalne dla ojca rodziny. Tak postąpimy. O ileż bardziej powinien tak postąpić papież, który jest Ojcem Świętym, ojcem całej owczarni Chrystusa? Nie powinien bać się możnych tego świata. Nie, w żadnym wypadku nie powinien bać się mediów, opinii publicznej, innych potężnych elit światowych. Nie, musi być nieustraszony. To bardzo ważne – wskazał.

Biskup zaznaczył przy tym, że papież ma być także roztropny i musi umieć sprawować władzę oraz nie dawać kierować sobą swojemu otoczeniu. Jego rządy zaś muszą być odpowiedzialne. – Oczywiście musi słuchać rad. To ważne, aby słuchać, ale wyłącznie dobrych doradców, a potem działać odpowiedzialnie. I oczywiście, najważniejsze i najbardziej podstawowe jest to, że musi to być człowiek Boży, człowiek modlitwy – podkreślił hierarcha.

Desperacki atak Bergoglia na katolicyzm, czyli próba fuzji Kościoła z masonerią

Najnowszy, desperacki atak Bergoglia na katolicyzm,

czyli próba fuzji Kościoła z masonerią

Data: 21 febbraio 2024 Author: Uczta Baltazara

babylonianempire/desperacki-atak-bergoglia-na-katolicyzm-czyli-proba-fuzji-kosciola-z-masoneria

FOTO: Biskup Antonio Stagliano witający Stefano Bisi, wielkiego mistrza loży masońskiej Grand Orient, w siedzibie Fundacji Kulturalnej Ambrosianum w Mediolanie, 16 lutego 2024 r. (zdjęcie: Riccardo Cascioli / La Nuova Bussola Quotidiana)

Niedawne seminarium odbyte w Mediolanie (16 luty 2024), bardzo pożądane przez arcybiskupa Mediolanu, Monsignor Mario Delpiniego, wraz z kardynałem Francesco Coccopalmerio, skoncentrowało się na próbie dialogu z tym, co przez ponad trzy wieki było zaciekłym wrogiem Kościoła katolickiego, a mianowicie masonerią. https://www.grandeoriente.it/chiesa-e-massoneria-il-gran-maestro-bisi-al-seminario-di-milano-partiamo-dalle-cose-che-uniscono/

Nazwisko Coccopalmerio prawdopodobnie nie jest nowością dla czytelników, ponieważ w przeszłości był on kojarzony przez niektóre media katolickie z udziałem w orgii homoseksualnej jaka miała ponoć odbyć się w pałacach Watykanu.

…………………………

https://web.archive.org/web/20180303025534/http://ram.neon24.pl/post/139109,koka-i-homo-czyli-wesole-zycie-watykanskich-sfer

Afera Capozzi
W czerwcu 2017 r.[23] pojawiły się informacje, że w pewnym momencie tego miesiąca[24] bp Luigi Capozzi, prywatny sekretarz kardynała Francesco Coccopalmerio, został aresztowany przez żandarmerię watykańską po nielegalnym zażyciu kokainy na imprezie orgii gejowskiej w jego (Capozziego) mieszkaniu w Watykanie[23][24].23][24] Następnie został hospitalizowany w rzymskiej klinice Piusa XI, aby mógł przejść detoks.[24][23] Następnie odbył krótki okres rekolekcji w pobliskim klasztorze, a następnie spędził czas w szpitalu Gemelli w Rzymie[24][23].[Pomimo faktu, że Capozzi mieszkał w mieszkaniu, mieszkanie było własnością Coccopalmerio.[25] Przed aresztowaniem Coccopalmerio zalecił również mianowanie Capozziego na biskupa.[26] Artykuł z 24 lipca 2019 r. w The Jerusalem Post ujawnił, że po aresztowaniu Capozzi otrzymał nakaz poddania się terapii odwykowej i nie przebywał już w Watykanie, ale raczej w duchowym odosobnieniu gdzieś we Włoszech.[27].

Afera Inzoli
W wydaniu z października 2018 r. niemieckiego czasopisma katolickiego Herder Korrespondenz, Benjamin Leven, niemiecki teolog i redaktor wspomnianego czasopisma poinformował, że według jego własnych źródeł, to kardynał Coccopalmerio zwrócił się do papieża w sprawie krzywdziciela dzieci Don Mauro Inzoli, aby częściowo przywrócić go do stanu kapłańskiego. Leven twierdził również, że Coccopalmerio jest znany w Rzymie z tego, że generalnie sprzeciwia się usuwaniu winnych księży ze stanu kapłańskiego, co jest dla niego równoznaczne z “karą śmierci”[28].

Dialog z masonerią

16 lutego 2024 r. w siedzibie fundacji kulturalnej Ambrosianeum w Mediolanie wziął udział jako prelegent (wraz z Mario Delpinim i Antonio Staglianò) w konferencji na temat historii stosunków między Kościołem katolickim a masonerią, zorganizowanej przez trzy większe włoskie obediencje masońskie. Coccopalmerio był pierwszym kardynałem, który zaproponował utworzenie stałego stołu dialogu między Kościołem a masonerią[29]. https://en.wikipedia.org/wiki/Francesco_Coccopalmerio https://it.wikipedia.org/wiki/Francesco_Coccopalmerio

Kardynał Coccopalmerio nawołuje do powstania “stałego stołu dialogu” z Wielkim Orientem Włoch:

https://ewtn.co.uk/article-report-cardinal-calls-for-permanent-dialogue-with-freemasons/embed/#?secret=r0iWPyNSW3#?secret=NiLUtuwNk4

Gran Logia de Espana popiera propozycję kardynała Coccopalmerio złożoną podczas seminarium w Mediolanie – dotyczącej utworzenia stałego, okrągłego stołu dialogu między Kościołem i masonerią. https://www.grandeoriente.it/massoneria-e-chiesa-la-gran-logia-de-espana-rilancia-la-notizia-della-proposta-lanciata-dal-fronte-cattolico-al-seminario-di-milano-di-un-tavolo-permanente-di-dialogo/

…………………….

Nie powinno to niestety dziwić, ponieważ Kościół jest chory od dawna, a to niedawne seminarium jest tylko najnowszym objawem przerzutów, które dotykają Kościół Chrystusowy od wielu dziesięcioleci.

Kościół katolicki przez wieki był prawdziwym bastionem powstrzymującym lucyferiański projekt, na którym opiera się masoneria.

Od samego początku swojego istnienia i od czasu pojawienia się filozofii oświecenia spłodzonej przez francuskich filozofów, takich jak Voltaire i Rousseau (obaj zwolennicy wolnomularstwa i z zadeklarowanym zamiarem dechrystianizacji Europy), masoneria zawsze wiedziała, że aby umocnić swoją duchową i polityczną tyranię, będzie musiała skorumpować Kościół katolicki.

Wolter żywił tak wielką nienawiść do cywilizacji katolickiej i chrześcijańskiej, że napisał w swoim “Traktacie o tolerancji” takie słowa na ten temat.

“Religia chrześcijańska jest haniebną religią, obrzydliwą ideą, potworem, który musi zostać zniszczony przez sto niewidzialnych rąk … Konieczne jest, aby filozofowie przemierzali szlaki, aby ją zniszczyć, tak jak misjonarze podróżują po ziemi i morzach, aby ją propagować. Muszą odważyć się na wszystko, zaryzykować wszystko, choćby nawet spłonąć, by ją zniszczyć. Zmiażdżyć, zmiażdżyć hańbę!”.

Założyciele i filozofowie tej organizacji są, jak widzimy, przesiąknięci rewolucyjnym i antychrześcijańskim duchem francuskiego 1789 roku i od tego właśnie momentu Europa weszła w stan permanentnego chaosu, gdy rozpoczęło się przewrotne przejście od świata chrześcijańskiego do liberalno-progresywnego.

Liberalizm, poprzez swoją obłudną fasadę “neutralności” wobec wszystkich religii, w rzeczywistości zdołał zakazać chrześcijaństwa i promować inne kulty, zwłaszcza żydowski, któremu liberalny świat jest całkowicie podporządkowany.

Kościół katolicki jest obiektem zaciekłej walki ze strony liberałów i masonów, ponieważ stanowi przeszkodę lub bastion powstrzymujący manifestację Antychrysta.

Kościół został wybrany jako katechon, o którym mówił św. Paweł.

Masoneria ma Kościół katolicki za swojego wroga, ponieważ doskonale zdaje sobie sprawę, że jedynym prawdziwym Kościołem, który strzeże objawionej prawdy, jest ten i żaden inny.

Z pewnością to nie protestantyzm jest wrogiem masonerii, ponieważ ze swoją fałszywą teologią luterańską, która w rzeczywistości zwalnia człowieka z wszelkiej odpowiedzialności i daje mu licencję na popełnienie każdego grzechu – Pecca fortiter, sed crede fortius – doskonale pasuje do gnostyckiej i relatywistycznej filozofii masonów.

Kardynał Caro y Rodriguez, arcybiskup Santiago de Chile w latach dwudziestych XX wieku, ostro zauważył w swojej pracy “Masoneria zdemaskowana”, że bycie protestantem jest w rzeczywistości byciem pół-masonem, ponieważ w tej fałszywej religii jest bardzo mało chrześcijaństwa.

Katolicyzm jest potężną przeszkodą uniemożliwiającą masonerii manifestację jej lucyferiańskiego społeczeństwa, w którym chrześcijanie, a zwłaszcza katolicy, są najbardziej prześladowani.

Wojna masonerii z Kościołem rozpoczęła się wieki temu

Dlatego masoneria od samego początku swojego istnienia robiła wszystko, co w jej mocy, aby spróbować unicestwić Kościół i zredukować go do niemocy.

W pismach opublikowanych w 1859 roku i zatytułowanych “Istruzioni permanenti dell’Alta Vendita” jasno wyjaśniono, jak masoni byli niezwykle aktywni w swoim planie zniszczenia Kościoła. https://en.wikipedia.org/wiki/Alta_Vendita https://it.wikipedia.org/wiki/War_of_Anti-Christ_with_the_Church_and_Christian_Civilization

Alta Vendita było tajnym stowarzyszeniem, które niektórzy, w tym francuski prałat, Monsignor Henry Delassus, uważają za bezpośredniego spadkobiercę bawarskich Iluminatów założonych przez byłego ucznia jezuitów, Adama Weishaupta.

Alta Vendita składała się z zaledwie 40 członków, wśród których był James Rothschild, znany członek aszkenazyjskiej rodziny bankowej, który uważany był za najwyższą głowę tego co było rodzajem super-masonerii.

W rzeczywistości masoneria nie składa się jedynie z 33 zwykłych stopni bardziej popularnego Rytu Szkockiego, ale ma też jeszcze wyższe tajne stopnie, na których znajdują się prawdziwi przywódcy i mistrzowie tej tajnej sekty, którzy rządzą nią z ukrycia.

Mason znajdujący się na najniższym szczeblu nie wie komu tak naprawdę służy i często jest jedynie pionkiem łatwym do poświęcenia przez tych, którzy naprawdę są absolutnymi władcami tego stowarzyszenia.

Historia masonerii to nic innego jak historia satanistycznego kultu, do którego prawdziwie wtajemniczani są jedynie “wybrańcy”, wybrani przez najwyższe szczeble masonerii.

Wielu byłych masonów, w tym Domenico Margiotta, były Wielki Mistrz 33 stopnia, już w XIX wieku wyjaśniło, że prawdziwą religią masonów jest nic innego jak lucyferianizm.

Również w nowszych czasach inni skruszeni byli masoni, tacy jak Serge Gallardo, ujawnili, że kultem, na którym opiera się ta sekta, jest satanizm.

Aby wolnomularstwo mogło zatriumfować, musi doprowadzić do unicestwienia Kościoła katolickiego, ponieważ żaden kult lucyferiański nie będzie w stanie ugruntować swojej pozycji na świecie, dopóki instytucja założona przez Nazarejczyka będzie żyła.

To wyjaśnia, dlaczego w swoich pismach masoni z Alta Vendita obmyślali plany infiltracji i osadzenia na tronie Piotrowym człowieka, który pewnego dnia będzie w pełni służył ich celom.

To, co widzimy obecnie w postaci “dialogu” między Kościołem a masonerią, nie jest wynikiem pracy, która dopiero się rozpoczęła.

Jest to wynik nieustannej i wytrwałej wojny, jaką wrogowie Chrystusa wypowiedzieli Jego Kościołowi, aby go zinfiltrować i lepiej podporządkować swym celom.

Infiltracja w rzeczywistości rozpoczęła się już w latach, gdy masoni Mazzini i Garibaldi, wspierani przez zawsze nieogarnioną koronę brytyjską, pracowali nad położeniem kresu doczesnemu panowaniu Kościoła i ustanowieniem liberalnego państwa włoskiego, które nie miało nic wspólnego z wielowiekowymi tradycjami chrześcijańskimi i grecko-rzymskimi tego jednego kraju.

Francuski eseista i historyk Claudio Jannet, który żył w tamtych latach i zmarł w 1894 roku, wspomina, jak owa infiltracja była już wówczas w toku:

“Kiedy przegląda się listy lóż w drugiej połowie XVIII wieku, zdumiewa stosunkowo znaczna liczba duchownych i zakonników, którzy do nich należeli.

Leon XIII i św. Pius X, papieże, którzy żyli pod koniec XIX i na początku XX wieku, byli bardzo zaniepokojeni, ponieważ fałszywe ideologie liberalizmu i kantyzmu rozprzestrzeniały się w seminariach, a duchowieństwo zaczynało być skażone duchem nowoczesności.

Apostazja Kościoła, o której mowa, została zapowiedziana właśnie Leonowi XIII, który miał słynną wizję tego, jak Kościół katolicki zostanie zaatakowany przez dym herezji, aż stanie się megafonem swoich wrogów.

Sobór Watykański II z początku lat sześćdziesiątych XX wieku był zatem niczym innym jak naturalnym procesem abjuracji [wypierania się md] dla Kościoła, który na swoim papieskim tronie ujrzał tych, którzy zamiast strzec objawionej Prawdy, poświęcili się bezlitosnemu szerzeniu apostazji i kłamstw liberalizmu.

Uważa się, że człowiek, który zainaugurował sezon soborowy, Jan XXIII, urodzony jako Angelo Roncalli, był członkiem francuskiego Grand Orient, podobnie jak jego następca, Paweł VI, Giovanni Montini, był, według ojca Luigi Villa, wybrany przez samego Ojca Pio do obrony Kościoła przed agresją masońską, kolejnym wtajemniczonym wolnomularzem.

Sobór jest spełnieniem tego, o czym marzyła Alta Vendita. Kościół wyrzeka się samego siebie. W miejsce Tradycji i Prawdy Pisma Świętego pojawia się ekumenizm, zgodnie z którym każda religia może dotrzeć do Boga.

Konsekwencje tego wyrzeczenia się katolicyzmu można zobaczyć podczas wizyty Jana Pawła II w synagodze żydowskiej w roku 1986, kiedy to nazwał on “starszymi braćmi” wyznawców tej religii, która odrzuciła Chrystusa jako ich Mesjasza.

To, co obserwujemy w ostatnich latach za sprawą Bergoglio, jest niczym innym jak nowym rozdziałem w długiej świeckiej walce, która chce osiągnąć swój ostateczny cel, a mianowicie rozpuszczenie Kościoła w masonerii.

Czy czas apostazji zbliża się ku końcowi?

Owo najnowsze seminarium Kościoła Bergoglia należy rozumieć jako zdeklarowaną próbę wrogów Chrystusa, którzy zasiadają dziś na tronie Piotrowym, jako ostatni desperacki atak masonów na instytucję, której tak bardzo nienawidzą.

Masoneria łudzi się, że może wygrać bitwę, której wygrać się nie da, ponieważ Kościół nie jest instytucją ziemską, lecz boską.

Może być on okupowany przez pederastów i masonów w obecnej epoce, ale zapominają oni, że Opatrzność zawsze sprawuje kontrolę i nikt inny.

Naszym zdaniem, znaczenie tego okresu można znaleźć właśnie w wizji Leona XIII, w której papież widział, jak szatan rzuca wyzwanie Bogu i prosi o czas 100 lat, aby móc wciągnąć Kościół i świat w piekielny chaos, który szaleje zwłaszcza od XX wieku.

Inne proroctwa, w których Matka Boża dała do zrozumienia, że Jej Niepokalane Serce zatriumfuje, takie jak te z Fatimy i Akita, sugerują, że czas pozostający do dyspozycji wrogów Kościoła nie jest zbyt długi i kończy się.

Z każdym swoim publicznym wystąpieniem Bergoglio wydaje się coraz słabszy i coraz bardziej stępiały terapią antyrakową, której zdaje się być poddawany przez ostatnie dwa lata.

Pontyfikat Bergoglio wydaje się być summą tej apostazji, po której, jeśli dobrze interpretujemy proroctwa maryjne, może nastąpić jedynie późniejsza odbudowa i triumf Kościoła wolnego wreszcie od wrogów, którzy go przeniknęli.

Pierwszym, który zdaje się być świadomy, że nie pozostało już wiele czasu, wydaje się być były biskup Buenos Aires, który w ciągu ostatnich sześciu miesięcy zwiększył intensywność swoich ataków na Kościół katolicki poprzez błogosławienie par homoseksualnych, msze wspólne z protestanckimi heretykami, aż po seminarium z masonerią mające na celu fuzję katolicyzmu z tajemną i gnostyczną religią masonów.

Wydaje się jednak, że ataki te przyniosły skutek odwrotny do zamierzonego, ponieważ nawet kardynałowie, którzy wcześniej milczeli przed Franciszkiem, teraz zaczynają podnosić głos przeciwko tego rodzaju herezjom.

Wydaje się, że masoński i jezuicki krąg Domu Świętej Marty chce spróbować wszystkiego, mając świadomość, że czas, który został im dany, właśnie się kończy.

Jeśli podążamy ścieżką wytyczoną przez objawienia Dziewicy, przekonanie to umacnia się.

Apostazja, którą tak długo widzieliśmy na naszych oczach, osiągnęła swoje granice i nie może być dłużej kontynuowana.

Nowy Porządek Świata poniósł już porażkę odnośnie wszystkich swoich celów politycznych, począwszy od Wielkiego Resetu, który miał zainaugurować okres tyranii rządu światowego.

Wraz z końcem globalizacji i powrotem władzy narodów rozpoczęła się faza odwrotna.

Teraz czekamy już tylko na wyzwolenie najważniejszego elementu w tejże wojnie między siłami światła i ciemności.

Jest nim wyzwolenie Kościoła Katolickiego.

INFO: https://www.lacrunadellago.net/lultimo-disperato-assalto-di-bergoglio-alla-chiesa-il-tentativo-di-fusione-con-la-massoneria/

Niespodziewanie niska frekwencja kardynałów na dziewięciu dniach żałoby po Franciszku

Niespodziewanie niska frekwencja kardynałów na Novemdiales

Większość kardynałów zdecydowała się nie uczestniczyć w dziewięciu dniach żałoby (novemdiales) po Franciszku w poniedziałek i wtorek.

28 kwietnia w Bazylice Świętego Piotra ustawiono około 220 krzeseł, ale pozostały one w dużej mierze puste (zdjęcie powyżej).

29 kwietnia pozostało tylko 140 krzeseł, ale nawet one były w dużej mierze puste (zdjęcie poniżej).

“Wolę modlić się przy grobie św. Katarzyny”, skomentował bez ogródek po obiedzie jeden z zagranicznych kardynałów, według SilereNonPossum.it.

Inni mówili, że chcieliby spotkać się z kardynałami twarzą w twarz i porozmawiać po bratersku, zamiast tracić czas na słuchanie homilii w Bazylice Świętego Piotra.

Roger Stone rozpętał miażdżący atak na nieżyjącego papieża Franciszka

Roger Stone: „Papież Franciszek płonie w piekle”

Roger Stone, katolik od urodzenia, rozpętał miażdżący atak na nieżyjącego papieża Franciszka, ogłaszając na X, że papież „smaży się w piekle” za swoje czyny. 

DR IGNACY NOWOPOLSKI APR 28

[Umieszczam, choć z ich tytułową, główną konkluzją Autorów zdecydowanie się nie zgadzam:

Tylko Pan Bóg był jego sędzią, a niezbadane są Wyroki Boskie. Jaki był stan jego [F.] duszy przed konaniem – nie wiemy. i nie dowiemy się na tym świecie.

Tak samo, jak błędne i głupie są westchnienia neo-katolików o kimś, że “poszedł do Domu Ojca” . Ja od lat modlę się codziennie za dusze sześciu osób mi bliskich, które popełniły samobójstwo. Bo przecież Czas Boga jest inny niż nasz, więc teraz mogę prosić np. o Apolinarego, który wyskoczył z trzeciego piętra w 1912 roku. Może te modlitwy wyproszą, że w locie pożałował [wg. znów naszego czasu]. i jęknął o Zmiłowanie.

Reszta poniższej analizy – czyli właściwie jej całość – jest poprawna.

Ale musiałem zajrzeć do wiki, by się dowiedzieć, kto to Roger Stone… Poza tym – tylko katolik może usiłować “sądzić” papieża. Inni – pewnie nie wiedzą, o co chodzi.

Mirosław Dakowski]

===============================================

Oburzenie Stone’a koncentruje się na złym traktowaniu przez Franciszka emerytowanego kardynała Josepha Zena i jego ustępstwach wobec Komunistycznej Partii Chin (KPCh).

Stone potępił papieża Franciszka za przyznanie Komunistycznej Partii Chin wpływu na mianowanie biskupów katolickich w Chinach, co nazwał grzesznym porozumieniem ze złem. Potępił również traktowanie kardynała Zena przez papieża jako „skandaliczne”, twierdząc, że sąd boski potępił Franciszka za te wykroczenia. [pfuj, jeszcze raz muszę wyrazić swój niesmak za tę – ludzką przecież, więc nieuzasadnioną diagnozę. md]

===========================

Roger Stone@RogerJStoneJr
Pope Francis essentially gave the CCP veto power over who the bishops of the Catholic Church could be in China. The Pope’s abuse of Cardinal Joseph Zen was outrageous and sinful. Because God’s judgment is perfect Pope Francis burns in hell for his accommodation with evil.

Diane Montagna@dianemontagna
EXCLUSIVE: Cardinal Joseph Zen of Hong Kong is challenging the decision—communicated to the Cardinals in a letter earlier today—to hold the first meeting of the General Congregations of the College of Cardinals tomorrow morning (Tuesday, April 22) at 9am at the Vatican. His short statement, just sent to me for immediate release, states: “Cardinal Zen would like to know why the first session of the General Congregations has to start so early. How are the old men from the peripheries supposed to arrive on time? There is the kind word [in the letter] reminding them that they are not obliged to attend, but do they have the right to do so — yes or no?” In Italian: “A Cardinal Zen piacerebbe sapere perché la prima seduta della Congregazioni Generali debba iniziare così presto. Come fanno ad arrivare in tempo gli anziani della periferia. C’è la gentile parola che ricorda loro che non hanno il dovere di parteciparvi, ma ne hanno il diritto — sì o no?”

Portal Independentsentinel.com podaje: Komunistyczna Partia Chin przepisała [sfałszowała md] Biblię, aby zniszczyć chrześcijaństwo w Chinach.

Prezes i założyciel ChinaAid Bob Fu ujawnił niektóre ze skrajnych kroków, jakie podjęła Komunistyczna Partia Chin (KPCh) w celu „wymazania chrześcijaństwa z Chin”, w tym wymierzanie wysokich grzywien i kar więzienia.

Ekskomunikował” konserwatywnych hierarchów Kościoła.

Papież Franciszek ekskomunikował arcybiskupa Carlo Marię Viganò w lipcu 2024 r. z powodu jego uporczywej i ostrej krytyki papieża. Zmarły papież ekskomunikował wielu lojalnych innych hierarchów i wypełnił 80% Kolegium Kardynalskiego ludźmi lewicy.

Arcybiskup Vigano sprzeciwiał się nakazom COVID-19, które naruszały prawa jednostki i rzekomo utrudniały wybory. Krytykował papieża za poparcie dla Światowego Forum Ekonomicznego i Wielkiego Resetu.

Arcybiskup Viganò nazywał go nie-papieżem i anty-papieżem. Uważał go za heretyka.

Wśród swoich nauk Bergoglio powiedział, że grzeszne dusze nie są karane. Nie ma piekła. Ich dusze znikają. To prawdopodobnie herezja. Przynajmniej nie jest to, czego naucza Kościół.

Arcybiskup uważa, że ​​papież Franciszek, którego nazywa Bergoglio, zostanie ukarany.

Jezuici są bardzo liberalni. Jeśli nie chcesz czuć się winnym po zrobieniu czegoś złego, powinieneś porozmawiać z jezuitą.

Papież Franciszek nie posłuchał słów Jezusa: „Oddajcie więc Cezarowi to, co należy do Cezara, a Bogu to, co należy do Boga”. Popierał otwarte granice, łamiąc tym samym prawa różnych państw.

===============================

[Znów – trochę infantylny argument. Za duże były szkody dla Kościoła i świata ze strony F. i jego ekipy, by konkludować artykuł czymś tak jednak miałkim. MD]

Profesor Seifert do kardynała Re: Przed konklawe – koniecznie zbadać oskarżenia Franciszka o herezję

https://gloria.tv/post/kvo7jMMW1qhs4KRTpCDqXydnq pl.news

Profesor Seifert do kardynała Re:

Proszę zbadać oskarżenia Franciszka o herezję przed konklawe

Josef Seifert, austriacko-amerykański filozof i osobisty przyjaciel papieża Jana Pawła II, opublikował list otwarty do kardynała dziekana Giovanniego Battisty Re, wzywając do formalnego zbadania oskarżenia arcybiskupa Carlo Viganò o herezję przeciwko papieżowi Franciszkowi przed następnym konklawe.

Seifert opublikował swoje 11-stronicowe studium w języku włoskimangielskim i niemieckim.

Swój apel opiera na historycznych dekretach papieskich papieża Pawła IV (†1559) i dekretach św. Piusa V (†1572), w których napisano, że papież, który popadnie w herezję, automatycznie traci swój urząd, a wszystkie jego nominacje i oficjalne akty muszą zostać unieważnione.

Seifert identyfikuje konkretne oczywiste herezje papieża Franciszka, takie jak deklaracja z Abu Dhabi, wydarzenia Pachamama i doktrynalne niejasności dotyczące małżeństwa, cudzołóstwa, piekła i zbawienia.

Jeśli Franciszek zostanie uznany winnym herezji lub apostazji:
– Jego nominacje kardynalskie byłyby nieważne.
– Jego zmiany w zasadach konklawe mogą zostać uznane za nieważne.
– Jego oficjalne dokumenty muszą zostać usunięte z Acta Apostolicae Sedis.
– Legalność następnego konklawe byłaby zagrożona, gdyby uczestniczyli w nim zdyskwalifikowani kardynałowie.

Seifert ostrzega, że brak zbadania tych poważnych zarzutów może śmiertelnie zagrozić kolejnym wyborom papieskim, ponieważ wielu obecnych kardynałów elektorów zostało mianowanych przez Franciszka i byłoby nielegalnych, gdyby herezja została potwierdzona.

Wzywa kardynała Re do odważnego działania, porównując sytuację do kryzysów z przeszłości, takich jak herezja ariańska, i sugeruje, że nawet schizma byłaby lepsza niż pozwolenie Kościołowi na pozostanie w błędzie.

Od samego początku jest jasne, że Re nic nie zrobi, ponieważ jest częścią systemu i problemu.

„Deklaracja z Abu Zabi” podczas homilii pogrzebowej Franciszka. Herezja pluralizmu wlecze się za nim i po śmierci.

„Deklaracja z Abu Zabi” podczas homilii pogrzebowej Franciszka.

Błąd pluralizmu kroczy za papieżem i po śmierci.

pch/deklaracja-z-abu-zabi-podczas-homilii-pogrzebowej-franciszka

(fot. EPA/GIUSEPPE LAMI

Podczas kazania podczas Mszy świętej pogrzebowej Franciszka kardynał Giovanni Battista Re wspomniał o jego zaangażowaniu w promocję „ludzkiego braterstwa”. Wśród przykładów tego nastawienia purpurat przywołał fatalną [wg. katolików, a chwalebną wg. tego kardynała i jego kliki. md]„deklarację z Abu Zabi”.

– W roku 2019 podczas podróży do Zjednoczonych Emiratów Arabskich papież Franciszek podpisał dokument o ludzkim braterstwie dla pokoju światowego i współistnienia – mówił do uczestników ceremonii pogrzebowych papieża Franciszka kardynał Giovanni Battista Re. Jak dodawał purpurat, szeroko znany jako „Deklaracja z Abu Zabi” dokument przypominał o powszechnym ojcostwie Boga.

Przywołanie nieszczęsnego tekstu podczas Mszy pogrzebowej Franciszka jest znaczące – to bowiem jeden z najbardziej niepokojących owoców jego rewolucyjnego pontyfikatu. W deklaracji zawarto m.in.  twierdzenie, że „różnorodność” religii jest elementem stwórczej mądrości Boga, podobnie do wielości ras, czy kultur.

Taki pogląd pozostaje niemożliwy do pogodzenia z objawionym charakterem katolickiej doktryny oraz obowiązkiem przyjęcia wiary, o których Kościół uczył bez cienia wątpliwości.

M.in. w encyklice „Qui Pluribus” Piusa IX oraz w konstytucji dogmatycznej „Dei Filius” Soboru Watykańskiego I czytamy, że religia katolicka zawiera prawdy przez samego Boga podane do wierzenia. Ich przyjęcie to moralna konieczność, a dobrowolne odrzucenie pozbawia nadziei na zbawienie wieczne.

Jeszcze kardynał Joseph Ratzinger, przed wyborem na urząd papieski, zdecydowanie przypominał te prawdy w deklaracji dogmatycznej „Dominus Iesus”. Podkreślał w niej, że jedyną słuszną odpowiedzią człowieka na Objawienie Boże jest przyjęcie prawdziwej religii oraz zaznaczał, że teorie chwalące różnorodność wyznań są nie do pogodzenia z zasadami wiary.

Co do „powszechnego ojcostwa Boga” pamiętać trzeba, że dar przybranego synostwa bożego jest godnością nienależną naturze ludzkiej, nabywaną drogą Chrztu świętego. 

Źródła: youtube, PCh24.pl FA

Prostytutki-transwestyci honorowani[-ne?] na pogrzebie Franciszka

Prostytutki-transwestyci na pogrzebie Franciszka

transvestite prostitutes

Around forty men – including transvestite prostitutes, illegal immigrants and prisoners – have been chosen by the Vatican to hold a white rose in honour of Pope Francis at his funeral tomorrow.

Będą oni czekać na trumnę na schodach Bazyliki Santa Maria Maggiore. Gest ten odzwierciedla zaangażowanie Franciszka w propagandę homoseksualną, donosi VaticanNews.va.

Biskup Benoni Ambarus, biskup pomocniczy Rzymu, powiedział, że decyzja o umieszczeniu tych osób w widocznym miejscu była symbolem “troski” Franciszka o nich.

He added that the transvestites were taken among the unrepentant transvestite prostitutes supported by the homosexual activist Sister Geneviève Jeanningros, 81.

Francis has regularly met with transvestite prostitutes at the Vatican, giving the impression that the “Church” promotes prostitution.

Arcybiskup Viganò: Bergoglio odpowiada przed Bogiem za uzurpację tronu Piotra.

Arcybiskup Viganò:
Bergoglio odpowie przed Bogiem za uzurpację tronu Piotra.

lifesitenews.com USA 2025-04-22 Link do oryginalnego artykułu: LINK
Kultura

W 2018 roku Eugenio Scalfari przekazał słowa, które Bergoglio rzekomo mu zawierzył na temat swojej wizji życia pozagrobowego:

„Grzeszne dusze nie są karane: ci, którzy żałują, uzyskują przebaczenie Boga i dołączają do szeregów dusz, które go kontemplują, ale ci, którzy nie żałują i dlatego nie mogą uzyskać przebaczenia, znikają. Nie ma piekła, grzeszne dusze po prostu znikają.”

Te heretyckie brednie są bezpośrednio sprzeczne z wiarą katolicką, która uczy nas, że dla każdego istnieje sąd szczegółowy, od którego Bergoglio nie mógł już uciec. Jego dusza zatem nie zniknęła, ani się nie rozpuściła: musiał zdać relację z popełnionych przez siebie przestępstw, przede wszystkim z uzurpacji tronu Piotra w celu zniszczenia Kościoła katolickiego i utraty tak wielu dusz.

https://www.prisonplanet.pl/files/bannery/relig2.zip/index.html

Ale jeśli ten anty-papież nie może już szkodzić Mistycznemu Ciału, to pozostają jeszcze jego spadkobiercy, wywrotowcy, których nieważnie mianował „kardynałami” i którzy od dawna organizują się, aby zapewnić kontynuatora rewolucji synodalnej i destrukcji papiestwa. Wspierają ich również konserwatywni kardynałowie i biskupi, którzy starannie unikali kwestionowania legitymacji Jorge Bergoglio. To na tych ludziach spoczywa największa odpowiedzialność za wynik następnego „konklawe”.

Link do oryginalnego artykułu: LINK

Dzwon Bazyliki św. Piotra [Valadier] odmówił dzwonienia po śmierci Bergoglia…

Dzwon Bazyliki św. Piotra odmówił dzwonienia

po śmierci Bergoglia…

Data: 23 aprile 2025 Author: Uczta Baltazara mane/tekel-fares/dzwon-bazyliki-sw-piotra-odmowil-dzwonienia-po-smierci-bergoglia

Śmierć Bergoglia: Oto, dlaczego dzwony św. Piotra zadzwoniły z opóźnieniem…

Kilka minut po ogłoszeniu światu śmierci papieża Franciszka doszło do niewielkiego incydentu. Pracownicy tzw. Fabryki Świętego Piotra nacisnęli przycisk M12 na panelu w zakrystii Świętego Piotra aktywującym bicie dzwonów Bazyliki Watykańskiej. Wspomniany element sterujący (M12) włącza bicie żałobne centralnego dzwonu (Valadier), ogłaszające śmierć papieża.

Ale nieoczekiwanie NIE rozległ się żaden dźwięk. Po wejściu na szczyt, aby sprawdzić, co się stało, pracownicy odkryli, że łańcuch uruchamiający bicie dzwonu pękł i trzeba było zaangażować pięciu mężczyzn, aby ręcznie uderzyć w dzwon, by ogłosić światu, również w ten sposób, śmierć Franciszka i początek Sede Vacante.

Miał miejsce prawdziwy wyścig z czasem, aby naprawić zerwany łańcuch, również dlatego, że dzwon miał zadzwonić ponownie podczas przeniesienia ciała Bergoglia z kaplicy Casa Santa Marta, jego rezydencji i miejsca jego śmierci, do Bazyliki Watykańskiej. Ostatnie dzwonienie żałobne dzwonu Bazyliki Świętego Piotra zabrzmi w dniu pogrzebu Franciszka.

Fai clic per accedere a 02%20Storica%20visita%20alle%20campane%20del%20Vaticano.pdf

INFO: https://www.ilfattoquotidiano.it/2025/04/21/lincidente-e-la-soluzione-improvvisata-ecco-perche-le-campane-di-san-pietro-hanno-suonato-in-ritardo-per-la-morte-di-papa-francesco/7960357/

P. S. Dobrze poinformowany blogger Cesare Sacchetti, w swym najświeższym poście, pisze:

«Według źródeł watykańskich, w ostatnich godzinach swojego ziemskiego życia Franciszek miał posunąć się do odmowy przyjęcia sakramentów i odmówienia dostępu do swojego pokoju głównemu penitencjarzowi.

Taka odmowa miała mieć miejsce również podczas jego hospitalizacji w poliklinice Gemelli, kiedy życie papieża było już poważnie zagrożone.»

https://www.lacrunadellago.net/il-rifiuto-dei-sacramenti-di-bergoglio-e-il-conclave-e-la-fine-della-falsa-chiesa-profetizzata-da-padre-pio/

Bracia i Mistrzowie z włoskiej masonerii opłakują Franciszka

Włoska masoneria opłakuje Franciszka

farmazony

Wielka Loża Włoch wydała niezwykły hołd dla Franciszka, uznając go za człowieka, który “wcielił w życie wartości braterstwa, pokory i dążenia do planetarnego humanizmu”.

Czyniąc to, potwierdzają, że Franciszek był spełnieniem masońskich aspiracji, prowadząc Kościół z powrotem do lat 60. XX wieku.

Loża chwali encyklikę Franciszka Fratelli tutti jako manifest masońskiej i rewolucyjnej triady Libertas, Aequalitas, Fraternitas.

Twierdzą oni, że jego “wiara” była zgodna z ich własną “masońską metodą inicjacyjną, opartą na ścieżce wolnej od dogmatów” i obejmowała jego wątpliwości i dialog oraz jego promocję “planetarnego sumienia” – wszystko to klasyczny kod dla religii człowieka.

Sekta Massonic rozpoznaje we Franciszku człowieka według własnego serca: tego, który starał się “zmienić Kościół”, wprowadzając do historii [rzekome] “rewolucyjne nauczanie świętego Franciszka”.

Oto oryginalny tekst:

Francis, the Pope of the Poor and Forgotten [‘The Last Ones’]

Nekrolog od Wielkiej Loży Włoch Starożytnych, Wolnych i Uznanych Masonów, Włochy

Wielka Loża Włoch Starożytnych, Wolnych i Uznanych Masonów przyłącza się do powszechnej żałoby z powodu śmierci papieża Franciszka, pasterza, który poprzez swoje magisterium i życie ucieleśniał wartości braterstwa, pokory i dążenia do planetarnego humanizmu.

Wielka Loża Włoch Starożytnych, Wolnych i Uznanych Masonów przyłącza się do powszechnej żałoby po śmierci papieża Franciszka, pasterza, który poprzez swoje nauczanie i życie ucieleśniał wartości braterstwa, pokory i dążenia do planetarnego humanizmu. Pochodzący z “końca świata” Jorge Mario Bergoglio wiedział, jak zmienić Kościół, wnosząc rewolucyjne nauczanie świętego Franciszka z Asyżu w obecny moment historii.

W tym czasie żałoby nasza Wspólnota pragnie oddać hołd wizji papieża Franciszka, którego dzieło ma głęboki oddźwięk w zasadach masonerii: centralne miejsce osoby, szacunek dla godności każdego człowieka, budowanie solidarnej wspólnoty, dążenie do wspólnego dobra. Jego encyklika Fratelli tutti jest manifestem. Libertas, Aequalitas, Fraternitas [Wolność, Równość, Braterstwo] to potrójna oś systemu wartości masonerii.

Przezwyciężenie podziałów, ideologii i dominującej jednej myśli w celu uznania bogactwa różnic i budowania ludzkości zjednoczonej w różnorodności – to było gorące pragnienie Franciszka i jest to właśnie projekt realizowany przez Wielką Lożę Włoch.

Papież Franciszek wiedział, jak pogodzić wiarę i rozum, komplementarne wymiary ludzkiego doświadczenia, odnawiając anzelmiańską zasadę credo ut intelligam [wierzę, abym rozumiał]. Wiara zdolna do kwestionowania samej siebie, do przyjmowania wątpliwości i do dialogu, który odnajdujemy również w masońskiej metodzie inicjacyjnej, opartej na drodze wolnej od dogmatów i popartej nieustannym poszukiwaniem prawdy.

Rządy Franciszka postawiły w centrum ubogich i zapomnianych, wraz z troską o planetę i etyką rozwoju opartą na godności ludzkiej. To również znajduje odzwierciedlenie w masońskiej konstrukcji “wewnętrznej świątyni”, opartej na tolerancji, solidarności i oporze wobec nienawiści i ignorancji, i znajduje głęboki odpowiednik w pracy duszpasterskiej Bergoglio, który swoją “łagodną rewolucją” pokazał, że pokora i dialog są narzędziami autentycznej siły. Zgodnie z “ekonomią Franciszka” i wizją “wspólnego domu”, masoneria wspiera zaangażowanie na rzecz zrównoważonej, sprawiedliwej i zjednoczonej przyszłości.

W czasach naznaczonych poważnymi kryzysami, Wielka Loża Włoch zgadza się z apelem papieża Franciszka o “planetarne sumienie”, które uznaje ludzkość za wspólnotę przeznaczenia. Czcimy jego pamięć, kontynuując pracę na rzecz etyki powściągliwości, szacunku dla innych i budowy Świątyni opartej na solidarności, wolności myśli i powszechnym braterstwie.

Luciano Romoli
Wielki Mistrz Wielkiej Loży Włoch Starożytnych, Wolnych i Uznanych Masonów
Rzym, 22 kwietnia 2025 r.

To był papież globalista

Papież globalista nie żyje

Autor: AlterCabrio , 22 kwietnia 2025

«W październiku 2020r. oficjalna strona internetowa WEF zwróciła uwagę na encyklikę papieża, dokument liczący 43 000 słów, który opowiadał się za Wielkim Resetem światowej gospodarki w odpowiedzi na pandemię covid-19. Wezwanie papieża do bardziej sprawiedliwego i zrównoważonego systemu gospodarczego znalazło oddźwięk u wielu osób, które uważają, że obecny model ekonomiczny utrwala nierówności i degradację środowiska.»

«Połączenie ideologii Franciszka i Schwaba to sprytny sposób na stworzenie masowego poparcia, zwłaszcza wśród młodych i biedniejszych ludzi na całym świecie, dla masowego ataku na własność prywatną i stabilną klasę średnią, co wydaje się niezbędne dla globalnego korporacyjnego Wielkiego Resetu, globalnego technokratycznego faszyzmu narzuconego odgórnie.»

−∗−

The Globalist Pope is Dead, A Lily Bit, Apr 21, 2025

Tłumaczenie: AlterCabrio – ekspedyt.org

−∗−

Papież globalista nie żyje

Dlaczego papież Franciszek był koniem trojańskim globalistycznego autorytaryzmu i dlaczego Kościół przyjął marksizm kulturowy.

TL;DR: Papież Franciszek opowiadał się za „opcją preferencyjną na rzecz ubogich”, katolicką zasadą stawiającą na pierwszym miejscu potrzeby marginalizowanych, inspirowaną takimi postaciami jak Dom Hélder Câmara. Jest to zgodne z jego poparciem dla Wielkiego Resetu, inicjatywy Światowego Forum Ekonomicznego kierowanej przez Klausa Schwaba w celu redystrybucji bogactwa i przekształcenia kapitalizmu po covid-19. Jednak połączenie ideałów społecznej sprawiedliwości Franciszka z globalistyczną agendą Schwaba jest mylące. Reklamowane jako dążenie do równości i zrównoważonego rozwoju, maskuje technokratyczny plan centralizacji władzy, erozji własności prywatnej i ustanowienia dwupoziomowego społeczeństwa, w którym to elity utrzymują kontrolę.

Dobrze, że uwolniliśmy się od papieża Franciszka, papieża, który od pierwszego dnia przymilał się do Światowego Forum Ekonomicznego (WEF) i ich globalistycznej agendy. Zanim ktokolwiek uroni łzę nad Jorge Mario Bergoglio, ujawnijmy, kogo on naprawdę reprezentował: elity forsujące nowy porządek świata według instrukcji WEF.

Franciszek był lojalnym sojusznikiem wizji WEF, szczególnie ich programu „Great Reset”, mającego na celu przekształcenie światowej gospodarki pod pozorem odbudowy po covid. WEF, kierowane przez Klausa Schwaba, jest centrum dla miliarderów, prezesów i polityków planujących scentralizowaną kontrolę, a Franciszek był ich duchowym cheerleaderem.

Jego encyklika Laudato Si’ z 2015r. jest praktycznie manifestem WEF, papugującym ich obsesję na punkcie zmian klimatycznych i zrównoważonego rozwoju, aby uzasadnić odgórne reformy gospodarcze. Sam Schwab chwalił encyklikę, powołując się na nią jako na kamień węgielny ich programu ochrony środowiska.

Następnie jest Rada ds. Inkluzywnego Kapitalizmu, grupa powiązana ze Światowym Forum Ekonomicznym, do której Franciszek chętnie dołączył w 2020r. Wspierana przez globalistycznych graczy wagi ciężkiej, takich jak Lynn Forester de Rothschild, i korporacyjnych gigantów, takich jak Mastercard, ta rada promuje „kapitalizm interesariuszy” — hasło WEF dla korporacji, które zgrywają miłych, jednocześnie zacieśniając swoją władzę. Franciszek nie tylko to poparł, ale użyczył temu napędzanemu przez elity projektowi moralnego ciężaru Watykanu, dostosowując Kościół do rebrandingu kapitalizmu WEF.

Był również w stałym kontakcie korespondencyjnym z Davos. Jego spotkania z postaciami globalistycznymi, takimi jak Christine Lagarde, byłą szefową MFW, i jego apele o umorzenie długów dla biednych krajów, odzwierciedlają propozycje WEF dotyczące restrukturyzacji globalnego systemu finansowego. To nie są katolickie kwestie do rozmów. Są one wprost wyjęte z globalistycznego scenariusza Schwaba.

Retoryka Franciszka na temat współpracy międzynarodowej, jedności międzywyznaniowej i „nowej gospodarki” odzwierciedla dążenie Światowego Forum Ekonomicznego do bezgranicznego, zuniformizowanego świata, w którym to elity wydają rozkazy. Nie tylko przyglądał się tym pomysłom — był w pełni zaangażowany, wykorzystując papiestwo jako pralnię dla agendy Światowego Forum Ekonomicznego pod pozorem współczucia. Milczenie Watykanu w kwestii bezpośredniego poparcia dla „Wielkiego Resetu” jest tylko formalnością. Działania Franciszka krzyczą o wiernym oddaniu.

Papież Franciszek był wtyczką [inside man] WEF, odziewając ich władzę w szaty pokory. Jego pontyfikat stawiał sprawy globalistyczne ponad duchową misję Kościoła, a dowody na to są niezaprzeczalne. W chwili gdy schodzi ze sceny, nie opłakuj go — świętuj koniec papieża, który służył Davos bardziej niż boskości.

Ale jak to się stało?

Czerwony Biskup

Mało kto wie, że wizja dystopijnej przyszłości Klausa Schwaba została zainspirowana katolickim biskupem, którego poznał w Brazylii w latach 70. Biskup ten, znany jako „Czerwony Biskup”, służy jako łącznik między rozległą globalistyczną siecią Schwaba a wpływową władzą polityczną papieża Franciszka.

Arcybiskup Brazylii Dom Hélder Câmara, „Czerwony Biskup”, nie był typowym księdzem katolickim. Popierał model kubański pod rządami Castro i rewolucję kulturalną Mao, która doprowadziła do śmierci lub zniszczenia milionów Chińczyków w czystce na wrogach Mao. Był wybitną postacią w rozprzestrzenianiu ruchu kościelnego znanego jako „Teologia Wyzwolenia” w latach 60. i 70.

Powiązania polityczne Héldera Câmary uległy z czasem znacznej transformacji. W 1934r. Câmara był mocno zaangażowany w faszystowski ruch wspierający Mussoliniego w Brazylii znany jako Brazylijska Akcja Integralistyczna (AIB). Jako młody ksiądz katolicki był nawet członkiem Rady Najwyższej AIB. W 1936r. awansował na stanowisko osobistego sekretarza założyciela AIB, Plinio Salgado, i został mianowany sekretarzem krajowym organizacji.

Przypominająca Czarne Koszule Mussoliniego lub Brunatne Koszule Hitlera z lat 20. XX wieku, AIB w Brazylii wystawiła grupy paramilitarne znane jako Zielone Koszule, które brutalnie atakowały komunistów na ulicach w latach 30. XX wieku.

Kiedy Hélder Câmara został wyświęcony na księdza na początku lat 30., donoszono, że nosił Zieloną Koszulę pod sutanną. Później, gdy brazylijski autor próbował napisać biografię Câmary, który wówczas został biskupem, zarówno Câmara, jak i Kościół interweniowali, aby zapobiec jakiejkolwiek wzmiance o jego wcześniejszym profaszystowskim aktywizmie, który pozostaje ciekawym aspektem jego historii.

Po zakończeniu II wojny światowej w 1946r. Hélder Câmara przeszedł znaczącą przemianę ideologiczną. Odszedł od swoich wcześniejszych faszystowskich skłonności popierających Mussoliniego czy Hitlera i przyjął pro-marksistowski „progresywizm” jako asystent generalny brazylijskiej Akcji Katolickiej. Grupa młodzieżowa tej organizacji, JUC, otwarcie poparła rewolucję kubańską Castro w 1959r.

W 1963r. frakcja JUC znana jako Ação Popular (AP), którą Câmara darzył sympatią, określiła się jako socjalistyczna i wezwała do „uspołecznienia środków produkcji”. Katolicka grupa AP przyjęła statuty, które chwaliły rewolucję sowiecką i uznawały „kluczowe znaczenie marksizmu w teorii i praktyce rewolucyjnej”.

W latach 1964–1985 Dom Hélder pełnił funkcję arcybiskupa Olindy i Recife w północno-wschodniej Brazylii.

Teologia Wyzwolenia: radykalne odejście Kościoła w stronę marksizmu i roli ofiary

Hélder Câmara odegrał kluczową rolę w ruchu, który szybko zyskał globalną sławę, nie tylko w Kościele katolickim, ale także wśród innych wyznań. Ruch ten został później nazwany Teologią Wyzwolenia przez peruwiańskiego księdza Gustavo Gutierreza.

Koncepcja „wyzwolenia” opierała się na idei, propagowanej przez tych księży, że istota chrześcijaństwa zakorzeniona jest w przesłaniu, że „Bóg ma szczególną miłość do ubogich”.

Według tego ruchu Kościół katolicki miał obowiązek wspierać proces wyzwolenia uciskanych i wyzyskiwanych społeczności w Trzecim Świecie. Było to radykalne odejście od poprzedniego stanowiska Kościoła. Księża zaczęli tolerować stosowanie przemocy wobec dyktatorów, takich jak Somoza z Nikaragui, a niektórzy nawet chwycili za broń i dołączyli do grup marksistowskich, takich jak sandiniści w latach 70.

Gustavo Gutierrez otwarcie opowiadał się za „zniesieniem obecnej niesprawiedliwej sytuacji i stworzeniem nowego społeczeństwa, bardziej wolnego i humanitarnego”.

Celem było wymuszenie wyzwolenia najbiedniejszych członków społeczeństwa w rozwijającym się świecie i redystrybucja bogactwa. Wspierane przez komunistów ruchy partyzanckie w krajach, w których dominuje katolicyzm, dostrzegały wartość w księżach, którzy nadawali swoim wojnom legitymację społeczną wykraczającą poza ideologię marksistowską. Sam Gutierrez stwierdził, że „teologia wyzwolenia ma swoje korzenie w rewolucyjnej bojowości”.

Ojciec Leonardo Boff, brazylijski zwolennik społecznego aktywizmu Héldera Câmary w Kościele, posunął się nawet do stwierdzenia: „Proponujemy marksizm, materializm historyczny w teologii”.

Boff i inni zwolennicy teologii wyzwolenia rozszerzyli swój program poza reformę rolną, obejmując teraz wsparcie dla radykalnych inicjatyw dotyczących zmian klimatycznych jako część swojej misji wyzwoleńczej. Ruch ten rozprzestrzenił się globalnie z Ameryki Łacińskiej do Afryki i Azji, wpływając na różne ruchy społeczne, takie jak ANTIFA, BLM i szerzej na Zieloną Agendę. Nade wszystko teologia wyzwolenia Héldera Câmary przyczyniła się do stworzenia klimatu społecznego, który promuje ideologię „ofiary”, która jest punktem centralnym dla wielu współczesnych ruchów społecznych.

Zaskakujący duet kształtuje światopogląd Klausa Schwaba

Klaus Schwab niedawno publicznie opowiedział o dwóch mężczyznach, którzy wywarli głęboki wpływ na jego życie. Jednym z nich był Henry Kissinger, który był mentorem Schwaba w czasie jego pobytu na Harvardzie pod koniec lat 60. Jednak drugi mężczyzna był dla wielu zaskoczeniem: Dom Hélder Câmara.

Podczas gdy Kissinger był znany ze swojej kontrowersyjnej roli jako Sekretarz Stanu w Gabinecie Nixona, gdzie brał udział w spisku mającym na celu obalenie lewicowych rządów w krajach takich jak Chile i Argentyna, praca Câmary skupiała się na mobilizacji biednych przeciwko uciskającym rządom. Pomimo ich bardzo odmiennych podejść, obaj mężczyźni wywarli trwały ślad na życiu i myśleniu Schwaba.

W 2010r. Schwab opublikował książkę zatytułowaną „The World Economic Forum: A Partner in Shaping History – The First 40 Years 1971-2010”, która była pełnym samozadowolenia sprawozdaniem z historii organizacji. W książce Schwab docenia znaczącą rolę, jaką Kissinger odegrał w wyborze mówców i gości na elitarne spotkania biznesowe organizowane przez Forum.

Dom Hélder Câmara na WEF w 1974r. (Źródło: WEF)

Podczas wizyty w Brazylii w 2013r. papież Franciszek mówił o głębokim wpływie, jaki Dom Hélder Câmara miał na Kościół w Brazylii. W swoim kolejnym dziele Evangelii gaudium, również opublikowanym w 2013r., Franciszek przyjął język Teologii Wyzwolenia, która była ściśle związana z Câmarą i innymi obrońcami ubogich.

W swoim piśmie Franciszek podkreślił znaczenie „opcji preferencyjnej na rzecz ubogich”, którą uważał za istotną dla przesłania Ewangelii. To sformułowanie może brzmieć wzniośle, ale co ono właściwie oznacza?

„Bez preferencyjnej opcji na rzecz ubogich głoszenie Ewangelii(…) jest narażone na niezrozumienie lub zatopienie” – papież Franciszek

Termin „opcja preferencyjna na rzecz ubogich” jest znaczącym pojęciem w katolickiej nauce społecznej. Podkreśla moralny obowiązek stawiania na pierwszym miejscu potrzeb zmarginalizowanych i zubożałych członków społeczeństwa. Zasadę tę popierało wiele wpływowych postaci, w tym Dom Hélder Câmara, który został pochwalony przez papieża Franciszka za swój wkład w Kościół w Brazylii.

W 2014 roku Klaus Schwab zaprosił papieża Franciszka do wystąpienia na spotkaniu w Davos. Od tego czasu papież utrzymywał korespondencję ze Schwabem i został uznany za współautora Agendy przez WEF.

W październiku 2020r. oficjalna strona internetowa WEF zwróciła uwagę na encyklikę papieża, dokument liczący 43 000 słów, który opowiadał się za Wielkim Resetem światowej gospodarki w odpowiedzi na pandemię covid-19. Wezwanie papieża do bardziej sprawiedliwego i zrównoważonego systemu gospodarczego znalazło oddźwięk u wielu osób, które uważają, że obecny model ekonomiczny utrwala nierówności i degradację środowiska.

„W poruszającej, liczącej 43 000 słów encyklice opublikowanej w zeszłą niedzielę papież położył nacisk na wysiłki zmierzające do ukształtowania tego, co zostało nazwane Wielkim Resetem światowej gospodarki w odpowiedzi na spustoszenie spowodowane przez covid-19” — Światowe Forum Ekonomiczne

Preferencyjna opcja na rzecz ubogich, jak to określił papież Franciszek, jest zatem fundamentalnym aspektem jego wizji bardziej sprawiedliwego i inkluzywnego społeczeństwa globalnego. Jest to przypomnienie, że potrzeby i godność najbardziej bezbronnych członków społeczeństwa powinny być na pierwszym planie wszelkich wysiłków na rzecz promowania ludzkiego rozkwitu.

W 2015r. papież Franciszek, który często przedstawiał się jako obrońca ubogich, wyraził zgodę na oficjalny proces beatyfikacyjny Héldera Câmary, zainicjowany przez Kongregację do Spraw Kanonizacji. Od tego czasu obecny papież zajął szereg bezprecedensowych stanowisk politycznych w różnych kwestiach społecznych, w tym opowiadał się za środkami mającymi na celu zwalczanie globalnego ocieplenia, promował stosowanie szczepionek przeciwko covid-19, wspierał równość płci, opowiadał się za migracją, a także opowiadał się za redystrybucją bogactwa od bogatych do biednych. Działania te doprowadziły do ​​kontrowersji w pontyfikacie Franciszka.

Przywiązanie Papieża do Wielkiego Resetu

Można się zastanawiać, dlaczego Klaus Schwab, założyciel najbardziej wpływowego na świecie forum poświęconego globalizacji korporacyjnej, przyjął z aprobatą założyciela Teologii Wyzwolenia i „liberalnego” papieża Franciszka, pierwszego w historii papieża jezuitę, który w subtelny sposób ożywił te idee.

Oczywiste jest, że Schwab tak naprawdę nie popiera marksizmu. Jest powszechnie uważany za „Ojca Chrzestnego Globalizacji”.

Połączenie ideologii Franciszka i Schwaba to sprytny sposób na stworzenie masowego poparcia, zwłaszcza wśród młodych i biedniejszych ludzi na całym świecie, dla masowego ataku na własność prywatną i stabilną klasę średnią, co wydaje się niezbędne dla globalnego korporacyjnego Wielkiego Resetu, globalnego technokratycznego faszyzmu narzuconego odgórnie.

W listopadzie 2020r. papież Franciszek oświadczył, że potrzebna jest nowa „sprawiedliwość społeczna” i że własność prywatna nie jest czymś oczywistym w chrześcijaństwie. „Zbudujmy nową sprawiedliwość społeczną i przyznajmy, że tradycja chrześcijańska nigdy nie uznała prawa do własności prywatnej za absolutne i niezmienne” – powiedział Franciszek. Nie rozwinął tematu.

W październiku 2020r. papież opublikował encyklikę Fratelli Tutti, w której wyraził swoje poglądy na temat własności prywatnej. W swoim piśmie podkreślił, że zdolności biznesowe, postrzegane jako dar od Boga, powinny być ukierunkowane na pomoc innym i wykorzenienie ubóstwa. Podkreślił również, że prawo do własności prywatnej powinno być zawsze podporządkowane powszechnemu przeznaczeniu dóbr ziemskich, zapewniając każdemu prawo do ich użytkowania.

„Prawo do własności prywatnej zawsze wiąże się z podstawową i nadrzędną zasadą podporządkowania wszelkiej własności prywatnej powszechnemu przeznaczeniu dóbr ziemskich, a zatem prawem wszystkich do ich użytkowania.” — Papież Franciszek

Co ciekawe, jest to zgodne z ideami przedstawionymi przez Schwaba ze Światowego Forum Ekonomicznego w jego książce z 2020r. pt. The Great Reset, w której przewiduje on nadejście ery postpandemicznej, w której nastąpi masowa redystrybucja bogactwa od bogatych do ubogich i od kapitału do pracy.

„Przede wszystkim era po pandemii zapoczątkuje okres masowej redystrybucji bogactwa, od bogatych do biednych i od kapitału do pracy”. – Klaus Schwab

Według Schwaba era wolnorynkowego neoliberalizmu jest już przestarzała, a do wdrożenia zrównoważonej polityki środowiskowej konieczna jest znacząca interwencja rządu. Na oficjalnej stronie WEF organizacja Schwaba, w słynny sposób, przedstawiła przyszłość, w której żadna jednostka nie jest właścicielem czegokolwiek. Prezentują oni film przedstawiający ich wizję świata w 2030r., w którym ludzie nie posiadają niczego, ale są szczęśliwi. Film sugeruje, że ludzie będą wynajmować wszystko, czego potrzebują.

Wielka fuzja: opakuj faszyzm w komunizm, a potem dodaj trochę cukru

Aby zrozumieć, dlaczego Hélder i Kissinger to intrygująca kombinacja dla globalistycznej agendy, musimy zbadać koncepcję komunizmu. Teoretycznie komunizm ma na celu stworzenie społeczeństwa bezklasowego, w którym środki produkcji są własnością i są kontrolowane przez całą społeczność, co skutkuje sprawiedliwym i równym podziałem zasobów. Jednak wdrożenie komunizmu często prowadziło do otwarcie autorytarnych reżimów i niepowodzeń gospodarczych. To coś, co byłoby trudnym produktem do sprzedania nawet osobom o minimalnych zdolnościach poznawczych.

Kraje takie jak Związek Radziecki i Wenezuela próbowały wprowadzić komunizm, ale poniosły porażkę, ponieważ rząd przejął środki produkcji, co doprowadziło do braku innowacji i wydajności. Chiny przyjęły inne podejście, nawiązując współpracę z przemysłem, co pozwoliło kapitalizmowi zakorzenić się i ukształtować. Doprowadziło to do bardziej wydajnej i innowacyjnej gospodarki, ale z nadal obecnym autorytaryzmem.

W Chinach przyjęto unikalne podejście, pozwalając kapitalizmowi rozkwitnąć, umożliwiając gałęziom przemysłu wzrost i kształtowanie społeczeństwa. Gdy te branże osiągną pewien poziom wielkości i wpływów, chiński rząd zaprasza je do wejścia w partnerstwo, zasadniczo czyniąc je przedłużeniem państwa. Prowadzi to do formy autorytaryzmu, którą można opisać jako „faszyzm high-tech”, w którym rząd jest powiązany z różnymi branżami. Z punktu widzenia opinii publicznej ten system jawi się jako „komunizm oparty na systemie zaufania społecznego”.

Po II wojnie światowej faszyzm został zintegrowany z komunizmem, ponieważ jeśli chcesz wdrożyć go globalnie, potrzebujesz uwodzicielskiego przesłania, które masy przyjmą, szczególnie młodsze pokolenie. Potrzebujesz czegoś w rodzaju „Hej ludzie, zróbmy wszystko sprawiedliwie dla wszystkich <3”, co jest niesamowicie atrakcyjne dla ogłupionej młodej i szerokiej publiczności. I właśnie do tego został wykorzystany papież Franciszek.

Kluczowym jest aby zdać sobie sprawę, że dwupoziomowe społeczeństwo jest konieczne. Musi istnieć poziom kapitalistów, którzy cieszą się wszystkimi korzyściami ekstremalnego bogactwa, a nie tylko zwykli ludzie. Dlatego postacie takie jak Mark Zuckerberg i Larry Fink, a także wielu innych liderów przemysłu i technologii, chętnie rywalizują o możliwość partnerstwa z państwem. Obiecano im stały monopol w następnym długim cyklu.

Jak już wspomniałam w kilku innych artykułach, państwo od dawna jest w mariażu z bankowością centralną, cieszącą się wiecznym monopolem przez ostatnie 400 lat. Teraz, wraz z nadchodzącym pojawieniem się cyfrowych walut banków centralnych (CBDC), mają szansę na wieczne umocnienie tego monopolu.

Oprócz tego tworzą nowy, wieczny monopol z Big Tech, dlatego tytani przemysłu chętnie się przyłączają. Rozkoszują się ideą życia na wysokim poziomie rozkwitu bez żadnej konkurencji. Ci, którzy najbardziej lubią autorytarnych osobników, to kapitaliści kompradorscy, którym trudno jest konkurować i tworzyć rzeczywistą wartość. Ci, którzy cieszą się bogactwem i mają niską etykę, są do tego szczególnie przyciągani.

Dlatego reklamują Wielki Reset jako utopię równości, ochrony środowiska, walki z ubóstwem i powszechnej miłości, abyście połknęli haczyk i wyrazili zgodę na ich chytry plan wyczerpania i zmonopolizowania całego zbiorowego bogactwa i dóbr, które zgromadziliście przez ostatnie 80 lat.

_____________________

The Globalist Pope is Dead, A Lily Bit, Apr 21, 2025

−∗−

Warto porównać:

Umarł papież… ale czego?
Można jednak wskazać dobroczynne skutki, wynikające z pontyfikatu Franciszka. Przez 12 lat jego posługi na Stolicy Piotrowej zaszła bardzo istotna przemiana. Wcześniej bowiem odstępstwo nie była widoczne aż tak wyraźnie, […]

_____________________

Trzech tenorów czyli kto kołysał Klausa
Kiedy Schwab został po raz pierwszy uznany przez Kissingera jako potencjalny przyszły przywódca globalistów, stosunkowo młody wtedy Niemiec miał wkrótce zostać przedstawiony Galbraithowi i Kahnowi. Zbiegło się to z pracą […]

_____________________

WEF i Wielki Reset czyli gdzie szukać inspiratorów
“Niemniej jednak wydaje mi się, że Światowe Forum Ekonomiczne zostało wypchnięte na pierwszy plan przez jeszcze bardziej wpływowe siły drugoplanowe. Nawiasem mówiąc, założyciel Światowego Forum Ekonomicznego, Klaus Schwab, sam dostarcza […]

Umarł papież… ale czego?

Umarł papież… ale czego?

Autor: AlterCabrio, 22 kwietnia 2025

Można jednak wskazać dobroczynne skutki, wynikające z pontyfikatu Franciszka. Przez 12 lat jego posługi na Stolicy Piotrowej zaszła bardzo istotna przemiana. Wcześniej bowiem odstępstwo nie była widoczne aż tak wyraźnie, można więc było mieć uzasadnione wątpliwości co do charakteru kryzysu Kościoła.

Publiczna działalność Franciszka wszystko uczyniła jawnym. W pełnej krasie objawiła się najpierw herezja, potem apostazja władzy Kościoła i wielu jego członków, przez władzę wspieranych. Wcześniej można było podejrzewać dobre intencje władzy i nadużycia oddolne jakichś nadgorliwych utrwalaczy zmian soborowych, teraz zaś widać, że powodem kryzysu Kościoła jest Rewolucja, inicjowana i prowadzona przez jego ośrodki władzy. Dziś cała ohyda spustoszenia stała się tak już jasna i jawna, że nie dostrzegać tego może jedyne ten, kto nie chce się przebudzić, albo ten, kto sam jest na usługach lucyferycznej władzy synodalnej.

−∗−

Umarł papież… ale czego?

W Poniedziałek Wielkanocny, dnia 21 kwietna 2025 roku rano swoją ziemską wędrówkę zakończył Pontifex Maximus, namiestnik Chrystusa na Stolicy Piotrowej, następca świętego Piotra, papież, głowa Kościoła Katolickiego, biskup Rzymu, Franciszek, pierwszy tego imienia, jednak wbrew zwyczajowi bez przypisanej liczby porządkowej. Być może Franciszek nie chciał, aby byli kolejni Franciszkowie, a może aby w ogóle byli kolejni papieże. Sam Franciszek preferował tytuł biskupa Rzymu. Miejscem pochówku nie będzie Watykan, lecz bazylika Santa Maria Maggiore, związana bardziej z Rzymem, niż całym Kościołem, również tradycyjne zwyczaje pogrzebowe nie zostaną dochowane, na rzecz minimalizmu.

Nie zamierzam tu analizować dokładnego dorobku Franciszka jako papieża, a jest on znaczny i doniosły, w tym sensie, że dla życia i historii Kościoła Katolickiego działania Franciszka mają i będą miały wielkie znaczenie. On sam uważał swój pontyfikat za dokończenie procesu, rozpoczętego przez Sobór Watykański II, a co najpełniej wyraża proces synodalny. Opinie na temat działalności zmarłego Pontifexa można generalnie podzielić na dwie grupy: pochwalno – afirmatywne i krytyczne.

Te drugie zwykle powodują się niejasnością, wieloznacznością i niekonsekwencją Franciszkowych wypowiedzi, dokumentów i poczynań. Analizowałem niejeden dokument, stworzony przez Franciszka bądź jego ludzi. Wbrew obiegowej opinii po stronie krytyków, nie uważam, aby cała działalność Franciszka była niespójna, chaotyczna i niezrozumiała. Jestem głęboko przekonany, że od samego początku wszystkie jego poczynania były bardzo głęboko przemyślane i konsekwentnie przeprowadzane, a dokumenty bardzo starannie redagowane, tak, aby Franciszek lub jego naśladowcy mogli się na nie powoływać jako na nauczanie papieskie, czyli autorytet Kościoła Katolickiego, dokonując dalszych postępów na drodze, rozpoczętej podczas Soboru Watykańskiego II.

Droga tamtego soboru, dziś kontynuowana przez drogę synodalną Franciszka polega na całkowitej przemianie Kościoła, tak, aby był ten nowy Kościół czymś zupełnie innym, realizującym całkowicie inne cele, w sprawach istotowych przeciwne do celów katolickich. Znamy jego nazwę, która nie była jeszcze podana za czasów Vaticanum Secundum, ujawnił ją natomiast pontyfikat Franciszka – kościół synodalny.

Ów nowy twór, czy raczej nowotwór, powstać ma na bazie Kościoła Katolickiego, w ten sposób, że wykorzysta jego strukturę organizacyjną, zewnętrzne przejawy funkcjonowania, tytuły pojęć z podmienionym znaczeniem, i autorytet Chrystusowego ciała mistycznego, trwającego nieprzerwanie od Ostatniej Wieczerzy, przenoszącego Objawienie, którym Bóg w Trójcy Jedyny tchnął życie w świat na początku dzieła Stworzenia. Wszystko to jednak w kościele synodalnym ma być jeno imitacją, zewnętrznymi przymiotami, skradzionymi prawdziwemu Kościołowi.

Prawdziwy cel ma jednak być ukryty, maskowany przez pseudo-katolickie pozory, gdyby bowiem został ujawniony wprost, zostałby odrzucony, nawet przez najbardziej naiwnych dobroludzistów, ślepo wpatrzonych w zewnętrzne splendory i wsłuchanych w czułe słówka, podawane przez synodalnych oszustów. Jest to bowiem cel, przyjęty przez księcia ciemności, ojca kłamstwa, niosącego niegdyś prawdziwe światło, dziś fałszywe oświecenie, upadłego anioła Lucyfera, obmyślany przezeń po strąceniu z nieba, wraz z jego wojskiem upadłych aniołów, które stały się demonami. Oni to, mając wciąż anielską naturę i inteligencję, znajomość natury ludzkiej, kierując się niezrównaną pychą i nienawiścią do wszystkiego, co Bóg stworzył dążą bez ustanku i pracowicie do zniweczenia Bożego planu. Bogu spodobało się założyć Kościół, aby ten prowadził ród ludzki do celów, lapidarnie zapisanych w naszej Bogarodzicy: „(…) na świecie zbożny pobyt, po żywocie rajski przebyt”. Lucyfer zaś z demonami postanowił ten prawdziwy Kościół zniszczyć. Uderzał zrazu wściekłymi prześladowaniami, a gdy to się nie powiodło, i zamiast wygasić liczbę wiernych, zwiększyły jego siłę, wypuścił liczne gnostyckie herezje, uwodzące dusze pięknem fałszywych opisów i obietnic. Gdy jednak i z tych prób Kościół wyszedł zwycięsko, nawracając ludzi, przejmując stare narody i tworząc nowe, wierne Słowu, Lucyfer z demonami jął knuć, jakby tu uderzyć od środka, przejąć stanowiska, dające władzę w Kościele i zmienić Kościół Chrystusowy w swój własny, lucyferyczny.

Wpierw umyślił rozbić Kościół na mniejsze części, które łatwiej będzie mu pochłonąć dla siebie, a przy tym skłócić narody i skierować do wzajemnej walki. Konflikt i wrogość to jest bowiem jego duchowy pokarm, a wraz z pokusami dla ludzi tworzą główne narzędzia, jakimi Lucyfer z demony bawi się ludźmi, stąd zwie się go również diabłem – tym, który dzieli. Od pierwszego kontaktu z człowiekiem – skuszenia Ewy posługuje się wciąż tymi sposobami, wykorzystując wszelkie ludzkie słabości. Rozbijając Kościół na części posługuje się ludzką pychą i żądzą władzy. Tak udała mu się Wielka Schizma Wschodnia, trwająca po dziś dzień. Następnym wielkim osiągnięciem była tzw. Reformacja, czyli bunt Lutra, za pomocą którego skusił świeckich władców wielkimi zyskami, pochodzącymi z rabunku dóbr, służących Kościołowi, a także czymś jeszcze silniejszym – żądzą połączenia w jednym ręku władzy świeckiej i duchowej, czyli decydowania o tym, w co muszą wierzyć poddani. Połowa Europy poszła za tą pokusą, tworząc państwowe kościoły protestanckie, co wprowadziło do centrum łacińskiej Europy wpływy azjatycko – gnostyckie. W późniejszych czasach, bardziej nam współczesnych państwa te odeszły od wiary, zachowując władzę, i z lubością rzuciły się w obydwie światowe wojny, rujnujące chrześcijańską Europę.

To był jednak wciąż wstęp do głównego planu Lucyfera. Walcząc z narodami, realizuje bowiem wielki plan polityczny – buduje jedno państwo globalne – Republikę Świata, rządzoną na sposób totalitarnie absolutny, która zarządzać będzie wszystkimi ziemskimi zasobami, procesami i ludźmi, w każdym wymiarze, nawet najbardziej intymnym, jak kojarzenie par, płodność, zrodzenie i wychowanie potomstwa. Dopóki Kościół pozostaje Katolicki, przekazuje wiarę i naukę w Boga w Trójcy Jedynego i realizuje Jego plan, czyli dla każdego człowieka obowiązek i możliwość zaludnienia ziemi i czynienie jej sobie poddaną. Różnica między planem Boskim a lucyferycznym jest taka, że u Boga każdy człowiek ma taki obowiązek i możliwość, a u Lucyfera tylko wąska kasta wybranych, a cała pozostała ludzkość ma być ich niewolnikami.

Na tym więc polega walka o ludzkie dusze od początku dziejów, a w naszym horyzoncie historycznym – taka jest oś większości konfliktów, rozdzierających chrześcijaństwo od czasów buntu Lutra. Oznacza to, że większość obecnych procesów, określających nasz świat toczy się nieprzerwanie od ponad 500 lat, zaplanowana została przez Lucyfera i jego demony, realizowana jest rękami ludzi, będących jego ziemskimi sługami. Z nich tylko niewielka część tych najwyżej stojących świadoma jest swojego diabelskiego posłannictwa, i ta właśnie grupa tworzyć chce tą panującą nad światem kastę. Większość nie ma tej świadomości, słuchając tylko swoich lucyferycznych panów, już to przez omyłkę, już to przez ślepe posłuszeństwo władzy, już to dla splendorów i apanaży, już to dając ponieść się rozpaczy i beznadziei na skutek własnych, niewyznanych grzechów.

Współczesnymi narzędziami Lucyfera do realizacji jego planów są wszystkie ośrodki władzy, mające cele globalne – ONZ i jej agendy, Unia Europejska i jej przybudówki, sieci globalnego kapitału. Na przeszkodzie tych celów stoją dwa byty – narody, mające swoje państwa oraz Kościół Katolicki. Narody wzbraniają się przed wcieleniem do globalnego obozu niewolników, a Kościół jest jedyną instytucją o zasięgu globalnym, która nie realizuje celów lucyferycznych, lecz Boskie. Tak więc doświadczenie Lucyfera walki z Kościołem prowadzi go do logicznego wniosku – nie należy teraz atakować Kościoła od zewnątrz, ale przejąć go od wewnątrz, aby użyć do swoich politycznych celów – budowy lucyferycznej Republiki Świata.

Ludzie potrzebują w coś wierzyć, globalne państwo też potrzebuje systemu i organizacji wierzeń, tak więc logiczne i racjonalne rozumowanie z punktu widzenia Lucyfera prowadzi do wniosku, że najlepszą strategią, prowadzącą do budowy Republiki Świata będzie równoległa budowa nowej religii całego świata i kościelnej struktury organizacyjnej. W tym celu Kościół Katolicki należy przejąć od środka, usunąć zeń katolicką doktrynę, czyli Tradycję, wywodzącą się od Chrystusa i apostołów, wprowadzić w to miejsce nową doktrynę lucyferyczną, to samo zrobić w centrach sterowania innymi religiami, następnie połączyć w jedno struktury administracyjne różnych związków wyznaniowych i podpiąć je pod Światowy Mózg. Plany takie istniały już na progu nowożytności pod postacią idei Różokrzyżowców.

Ewoluowały one później, wzbogacając się i rozbudowując o idee noahickie, pansofii, Iluminatów, masonów, martynistów, palladystów, anarchistów, socjalistów, komunistów, neomarksistów, postmodernistów, transhumanistów, posthumanistów i wielu innych pomysłów, które znalazły swoją syntezę we współczesnym globalizmie, którego jak dotąd ukoronowaniem jest ideologia Zrównoważonego Rozwoju, a wiodącą polityka społeczną – inkluzja, czyli włączenie wszystkich we wszystkie procesy, czyli de facto połączenie wszystkich ludzi i ich wszystkich spraw z jedną władzą. Tak więc na naszych oczach następuje kulminacja trwających ponad 500 lat konsekwentnych działań, których częścią jest posoborowie i proces synodalny.

Zrozumieć pontyfikat Franciszka i wyrobić sobie pogląd na jego rolę można dopiero po uwzględnieniu tej perspektywy. Wówczas można zrozumieć meandry i zawiłości zarówno dokumentów Franciszka i jego nominatów, jak i decyzje, przez co bardziej świadomą część katolików postrzegane jako kontrowersyjne. To wszystko będzie niezrozumiałe bez przyjęcia faktu dwoistości roli Jorge Bergoglio, który przybrał imię Franciszka. Będziemy wciąż błądzić, jeśli uznamy, że jego formalna nominacja i wewnętrzna intencja są tym samym. To znaczy, dopóki będziemy uważać biskupa Rzymu Franciszka, który faktycznie sprawuje urząd papieża – głowy Kościoła Katolickiego za kontynuatora Tradycji, wywodzącej się od Chrystusa i apostołów, będziemy błędnie interpretować poczynania Franciszka jako papieża.

Wszystko natomiast zacznie pasować, gdy zrozumiemy, co Franciszek rzeczywiście nam przekazuje. Jego umocowanie nie bierze się z Tradycji apostolskiej, ale z tradycji soborowej, rozpoczętej podczas Vaticanum Secundum. Jego autorytet zaś nie wynika z tego, że jest namiestnikiem Chrystusa i następcą świętego Piotra, ale z tego, że ma autorytet władzy. Katolicka zasada głosi, że Kościół jest tam, gdzie papież, który zawsze pozostaje wierny Chrystusowi.

Zasada synodalna stanowi, że kościół synodalny jest tam, gdzie znajduje się władza, biskupa Rzymu i synodu, dającego pozór demokracji. Łącznik z Tradycją został zerwany, władza w Watykanie zdobyła stanowisko papieża i wypowiedziała posłuszeństwo Chrystusowi, domagając się bezwarunkowego posłuszeństwa od wiernych, ale nie informując ich o swojej apostazji, przeciwnie, zapewniając o ciągłości tradycji. Nie jest to jednak Tradycja Kościoła, lecz tradycja Rewolucji, zrywającej ze wszystkim, co było wcześniej, nawet z Bogiem, aby zbudować nowy własny porządek. Człowiek, uważany przez wiernych za papieża może się więc uważać za udzielnego, absolutnego władcę, mogącego zostać, kim mu się podoba, i robić, co zechce. Franciszek wolał wpuszczać do Kościoła obce kulty, drewniane figurki demonów, bluźnierców, heretyków, dewiantów, grzeszników wszelkiej maści, i od nikogo nie domagać się nawrócenia. Franciszek mógł rozwijać pogańskie kulty żywiołów i oddawać pokłon Planecie, i zarazem likwidować tradycyjną katolicką praktykę.

Franciszek mógł inkluzyjnie otwierać się na wszystkich, poza katolikami, których raczył nie słuchać i marginalizować. Franciszek łaskawie doceniał poglądy wszystkich wierzeń, obcych i sprzecznych wobec Kościoła, i równocześnie usuwał katolicką doktrynę, z moralnością dotyczącą czystości i małżeństwa na czele. To jest właśnie proces synodalny – można być, kim się chce, i żadne wcześniejsze zasady nie wiążą, gdy ma się władzę, można więc wszystko, a poddani muszą słuchać. Można formalnie być papieżem, a jednocześnie wcielać się w role całkiem z nim sprzeczne: naczelnego rabina Kościoła Katolickiego, głównego imama chrześcijaństwa, pierwszego sekretarza Komunistycznej Partii Watykanu, wielkiego mistrza loży synodalnej, ojca chrzestnego inkluzyjnej rodziny globalnej. Można przepraszać za domniemane grzechy Kościoła Katolickiego w Kanadzie na indiańskich dzieciach, po czym pominąć całkowitym milczeniem oczywistą fałszywość tych oskarżeń. A przy tym wszystkim można, a może raczej trzeba ściśle współpracować z ponadnarodowymi organizacjami globalnymi przy wprowadzaniu reżimu sanitarnego, kapitalizmu inkluzywnego, organizacji celowych i planowych migracji z Globalnego Południa do Europy i USA.

Istota procesu synodalnego polega więc na tym, aby zmienić Kościół Katolicki tak, aby nie należał już do Chrystusa, ale do Lucyfera; aby jednocześnie wierni nie zorientowali się w tej zmianie; wszelki opór został stłumiony; o aktualnej doktrynie i moralności swobodnie decydowała synodalna klika władzy, nie związana żadnymi zasadami poza zleceniami swoich ukrytych panów. Najwyraźniej rolę promotora tego procesu przyjął na siebie Jorge Bergoglio, zostając Franciszkiem. Przyszłość zdecyduje, czy jego wybór na Stolicę Piotrową zostanie uznany za ważny, czy będzie w ogóle znajdował się w poczcie papieży, a jeśli tak, jaki dopisek zostanie mu dodany do imienia – czy może Haereticus, czy Apostata, czy Anti-Catholicus, czy też może Magnus, jeśli synodaliści utrzymają władzę odpowiednio długo. Należy raczej spodziewać się, że historia Kościoła uzna poczesną rolę Franciszka i nie zostanie on zapomniany.

Należy tu odpowiedzieć na oczywisty zarzut, cisnący się na usta każdemu, nie tylko obrońcom Franciszka – „o zmarłych dobrze albo wcale”. Czy więc powinniśmy milczeć o wadach i głosić jedynie same dobre strony? Być może jako człowiek prywatny miał wiele zalet i ujmującą osobowość, ale nie znając Franciszka prywatnie, niczego o tym nie mogę powiedzieć. Mogę więc wypowiadać się tylko o faktach, które są publiczne, czyli powszechnie znane, i o dokumentach oficjalnych, więc podpisanych i ogłoszonych. Skoro mówimy o sprawach publicznych, dotyczących miliardów ludzi i tysięcy lat historii, tego nie można pominąć milczeniem, nawet bowiem, gdy oficjalne rozkaz władzy nakazuje milczeć, obowiązuje nadal i zawsze posłuszeństwo zasadom pierwotnym, wcześniejszym i ważniejszym, niż współczesna władza. W przypadku Kościoła jest to wierność Chrystusowi i jego Objawieniu, a ta nakazuje mówić prawdę. Ani bowiem papież, ani biskup Rzymu nie jest Bogiem, i ani jego urząd, ani żadna inna władza nie ma takiego prawa, aby prawdy zakazać, a nakazać głoszenie fałszu. O publicznej działalności Franciszka, oceniając z punktu widzenia katolickiego nie mogę powiedzieć niczego pozytywnego, choć bardzo bym chciał.

Był to pontyfikat podmiany katolicyzmu na lucyferyzm według masońskich wzorców, maskowany zawiłą, ezoteryczna mową Gnozy, na modłę Kabały. Biorąc pod uwagę konsekwencję i komplementarność działań Franciszka i jego grupy, wszystko wskazuje na to, że było to działanie zawczasu przemyślane, przygotowane, zaplanowane, skoordynowane.

Nie można więc, jak sądzę, przypisać Franciszkowi błędu czy nieświadomości. Katolicy powinni więc we Franciszku uszanować inteligencję i rozmach zamiarów i uznać go za godnego przeciwnika – reprezentanta religii sobie wrogiej. Nie odczuwam żadnej satysfakcji ni radości z powodu odejścia Franciszka. Przeciwnie – ogarnia mnie smutek. Dopóki bowiem żył, miał czas i możliwość naprawić nie tylko to, co sam uczynił, ale również ten zamęt, jaki zapanował w Kościele po Soborze Watykańskim II. Skoro tego nie uczynił, wszyscy wierni powinni teraz szczerze modlić się za jego duszę, mając nadzieję, że jako robotnik ostatniej godziny zdołał chociaż na łożu śmierci nawrócić się na wiarę katolicką.

Można jednak wskazać dobroczynne skutki, wynikające z pontyfikatu Franciszka. Przez 12 lat jego posługi na Stolicy Piotrowej zaszła bardzo istotna przemiana. Wcześniej bowiem odstępstwo nie była widoczne aż tak wyraźnie, można więc było mieć uzasadnione wątpliwości co do charakteru kryzysu Kościoła. Publiczna działalność Franciszka wszystko uczyniła jawnym. W pełnej krasie objawiła się najpierw herezja, potem apostazja władzy Kościoła i wielu jego członków, przez władzę wspieranych. Wcześniej można było podejrzewać dobre intencje władzy i nadużycia oddolne jakichś nadgorliwych utrwalaczy zmian soborowych, teraz zaś widać, że powodem kryzysu Kościoła jest Rewolucja, inicjowana i prowadzona przez jego ośrodki władzy. Dziś cała ohyda spustoszenia stała się tak już jasna i jawna, że nie dostrzegać tego może jedyne ten, kto nie chce się przebudzić, albo ten, kto sam jest na usługach lucyferycznej władzy synodalnej. Nikt o zdrowych zmysłach i dobrej woli nie może już dziś zaprzeczać temu, co zostało potwierdzone przez liczne fakty i dokumenty. Najlepszym dowodem z faktów jest sytuacja Kościoła niemieckiego, a dowodem z dokumentów deklaracja doktrynalna Fiducia supplicans oraz dokument, kończący I Sesję synodu o synodalności, a oprócz tego wiele, wiele innych. Miejmy nadzieję, że ten pontyfikat doczeka się rzetelnej monografii, uwzględniającej wszystkie przejawy lucyferyzacji Kościoła.

Ta jawność i oczywistość daje solidną nadzieję na przyszłość, i to coraz mniej odległą. Następny papież, biorąc pod uwagę aktualny skład Kolegium Kardynałów, złożonego przeważnie z nominatów Franciszka będzie kontynuował dzieło swojego poprzednika. Widząc zaawansowanie destrukcji Kościoła, jakie pozostawił właśnie zmarły Pontifex, jego następca będzie miał już niewiele do zrobienia w dziele zniszczenia. Pozostanie mu postawienie kropki nad i w postaci zmiany słów konsekracji, i wówczas w większości świątyń katolickich ustanie odprawianie Najświętszej Ofiary, i katolicki świat powróci do mroków pogaństwa. Lecz Kościół nie jest dziełem ludzkim, leż Boskim, i jego głową nie jest papież, będący tu na ziemi jeno namiestnikiem, lecz Chrystus.

Bramy piekielne nigdy nie przemogą Kościoła, więc cios, jaki w umysłach synodalistów ma być ostatecznym, okaże się szokiem, po którym na nowo zacznie bić serce i powróci puls tam, gdzie już zapanowała martwica tkanek. Wszystkich wątpiących należy więc pocieszać: nil desperandum, jeszcze tylko trochę pracy przed likwidatorami Kościoła, i zacznie się jego chwalebna odbudowa.

Tym zaś, którzy w kościelnych strukturach pełnią jakąś funkcję rzeczywistość postawi wybór, przed którym nie będą mogli się wyłgać niewiedzą, nieświadomością czy neutralnością. Nie tak dawno temu pewien 61-letni ksiądz z Niemiec, niejaki Thomas Schmollinger, w efekcie kryzysu wewnętrznego, polegającego m. in. na braku akceptacji Kościoła, który blokuje kobietom kariery kościelne rozważał już konwersję do kościoła starokatolickiego. Odkrył jednak swoje powołanie – rozśmieszanie ludzi, i jako katolicki kapłan odbył kurs na klauna, finansowany częściowo przez jego diecezję. Jak sam twierdzi ów kapłan, „jako ksiądz powinienem mieć prawo być klaunem dla innych”.

W nadchodzącej przyszłości, jeśli nowy biskup Rzymu podejmie testament Franciszka i będzie wdrażał synodalność, każdy hierarcha, kapłan i inna osoba konsekrowana będzie zmuszona do udzielenia odpowiedzi na pytanie, po czyjej stronie się znajduje.

Wybór będzie prosty – albo wybiorą Chrystusa, i wówczas będą musieli powrócić do jasnego, tradycyjnego nauczania nauki katolickiej i krzewienia czynami Chrystusowej wiary, albo wybiorą władzę, i wówczas będą mogli i musieli zostać nieśmiesznymi klaunami lucyferycznego kościoła synodalnego. Innej możliwości nie będzie.

______________

Umarł papież… ale czego?, Bartosz Kopczyński, 22 kwietnia 2025

Franciszek mianował 110 nowych kardynałów, którzy “myślą” tak samo, jak i on. A którędy będzie prowadził wentylację Duch Święty??

Michalkiewicz o wyborze nowego papieża:

„Zobaczymy, którędy będzie prowadził wentylację Duch Święty” [VIDEO]

22.04.2025 ktoredy-bedzie-prowadzil-wentylacje-duch-swiety

Tomasz Sommer i Stanisław Michalkiewicz rozmawiają o papieżu Franciszku. / Foto: YT/screen
Tomasz Sommer i Stanisław Michalkiewicz rozmawiają o papieżu Franciszku. / Foto: YT/screen

W najnowszej rozmowie na kanale Tomasza Sommera na Rumble Stanisław Michalkiewicz pokusił się o ocenę pontyfikatu papieża Franciszka. Znany publicysta spróbował przewidzieć też, kto według niego może zająć miejsce zmarłego w ostatnie święta Wielkanocne Ojca św.

– Budził on tak zwane kontrowersje, i to po obydwu stronach „żelaznej kurtyny” – tak zaczął swój wywód na temat osoby Franciszka Stanisław Michalkiewicz. – Chcę przypomnieć, że wprawdzie Judenrat uznawał papieża Franciszka za zasadniczo postępowego, no bo dopieszczał te dwa podstawowe oddziały proletariatu zastępczego, czyli kobiety wyzwolone i sodomczyków. No więc był zasadniczo postępowy, ale z kolei nie chciał słuchać prezydenta Zeleńskiego, tylko różnych myślozbrodni się dopuszczał, w związku z tym budził kontrowersje.

Stanisław Michalkiewicz przypomniał również, że Franciszek „tak od razu uwierzył w opowieści Światowej Organizacji Zdrowia o zbrodniczym koronawirusie, że aż urządził taką celebrację jednoosobową na placu św. Piotra”.

– To jeszcze nic w porównaniu z tą synodalnością. Nikt nie wie, o co tu naprawdę chodzi – mówił dalej Michalkiewicz. – A tu chodzi o to podobno, że wszyscy będą mówić naraz i wszyscy mają wszystkich słuchać. No i mamy wspólnie maszerować. Nie wiadomo dokąd, wie pan. Może na manowce?

„Nie wierzę w przepowiednie!”

– Zobaczymy, kto będzie następcą papieża Franciszka, bo to już w sobotę ma być pogrzeb. Co ważne, on nie chciał być pochowany w grotach watykańskich, tylko w Santa Maria Maggiore – kontynuował Michalkiewicz. – On się podobnie zachowywał, jak Mahatma Gandhi. Mahatma Gandhi też takim ostentacyjnym ubóstwem epatował, dopóki się nie wygadał – przypadkowo zresztą, przed jakimiś Anglikami – że nic nie jest tak kosztowne, jak stworzenie wrażenia ubóstwa i prostoty. Nie posądzam, oczywiście, papieża Franciszka o hipokryzję! On tak się przyzwyczaił do tego, że taki jest ubogi…

– Niektórzy wieszczą, że będzie teraz ten papież czarny, a jak czarny, to już ostatni – włączył się w rozmowę Tomasz Sommer. I zasugerował, że potem to już czeka nas koniec świata.

– Panie Tomaszu, to są przepowiednie. Ja tam nie bardzo w te przepowiednie wierzę – odpowiedział redaktorowi naczelnemu „Najwyższego czasu!” Michalkiewicz.

– Większą wagę przywiązuje do tych statystyk, według których papież Franciszek mianował 110 nowych kardynałów, którzy myślą tak samo, jak i on. Na przykład kardynał Ryś, jego Eminencja, to on jak myśli, to myśli prawidłowo. Widać wyraźnie, że tych 110 na 140 chyba, czy 138 głosujących, robi różnicę. To tak, jakby Duch Święty został wpakowany w kaftan bezpieczeństwa i nie będzie mógł wiać, kiedy chce, tylko kiedy trzeba. Zobaczymy, którędy będzie prowadził wentylację Duch Święty – dodał Michalkiewicz.

Papież a Szajbus Bajbus

Tomasz Sommer zwrócił przy okazji uwagę na to, z czego słynny był papież Franciszek.
– Z tego, że on całował wszystkich po rękach, a nawet po butach – wyjaśnił redaktor naczelny nczas.info.
– A Żydów to, proszę Pana… Co z Żydami robić? Całować ich po rękach i nosić na rękach! – ocenił Stanisław Michalkiewicz.

– Ale też nie wiem, czy pan pamięta, że miała tutaj swoje zasługi nasza słynna posłanka, teraz europosłanka, Szajbus Bajbus, która podprowadziła Pontifexowi tego molestowanego, który potem się okazał oszustem. I nawet oszusta w rękę pocałował – przypomniał Sommer.

– Moja faworyta, Joanna Scheuring-Wielgus… – na chwilę rozmarzył sie Michalkiewicz. – Zawiozła tego skrzywdzonego, a papież Franciszek go w rękę pocałował. Na szczęście tylko w rękę! A potem się okazało, że on – ten pokrzywdzony – wydy..ł i moją faworytę.

– Nie, panie Stanisławie, nie! – zaoponował Sommer. – Ona to przecież na tym karierę zrobiła. Przecież ona się go pozbyła, a że był „tym”, to tylko na lepsze wyszło, bo nie trzeba było szmalcu dzielić.

– Dostąpiła zaszczytu obsztorcowania Pontifexa Maximusa – dorzucił znany publicysta.

– Wprawdzie przy pomocy oszusta, ale to się okazało potem – wtrącił Sommer.

– A co to komu szkodzi, panie Tomaszu? Każda droga do zwycięstwa jest dobra. W słusznej sprawie wolno więcej. A Szajbus Bajbus tylko w słusznych sprawach występuje – spuentował Michalkiewicz.

Czy papież całował Rothschildów?

– Nie wiem, czy Pan jest świadomy, ale tutaj Pana złowrogi Demagog na fake newsie przyłapał – zaskoczył Michalkiewicza Sommer. – Bo Pan napisał, że w Yad Vashem papież całował po rękach członków rodziny Rothschildów i Rockefellerów. A to nie ich, tylko jakichś innych. Ja panu wymienię, bo oni (czyli Demagog) to sprawdzili, spenetrowali: Abraham Harszalom, Czawa Szik, Józef Gotdenker, Moshe H. Elion, Eliezer Grünfeld i Sonia Tunik-Geron.

– Tunik… Żeby Tunin chociaż, a to Tunik. Panie Tomaszu, a co to za różnica? – zapytał publicysta.

– No żadna, ale spenetrował to Demagog, jak rentgen kości – odparł redaktor naczelny „Najwyższego czasu!”.

– Coś podobnego. Aj, aj, aj. I nieubłaganym palcem mi wytknął. Panie Tomaszu, ja to już nie pamiętam tej sprawy, ale jakby papież pocałował w rękę Rothschilda, to ja to rozumiem. Gdyby jeszcze Rothschild złożył ofiarę jakąś, to ja to rozumiem! – dodał Michalkiewicz.

Cała rozmowa tutaj:

https://twitter.com/i/status/1914677881071903173

The synodal revolution and the destructuring of the Papacy. Archbishop Viganò.

“He Will Have to Account for the Crimes He Has Committed” – Archbishop Carlo Maria Viganò Publishes Scathing Response to News of Pope Francis’s Death

He-will-have-account-crimes-he-has-committed

Archbishop Carlo Maria Viganò was a frequent critic of Pope Francis during his reign. Viganò frequently spoke out against the pope’s support for open borders and socialism.

In response to Vigano’s constant condemnation, Pope Francis had him excommunicated in July 2024 for schism.

Archbishop Vigano stood up against the destruction of the church, COVID mandates that crushed individual rights worldwide, and stolen elections. He called out the Pope for his destructive actions against the Church and others like support for the World Economic Forum. For this, he was “excommunicated” from the Holy Catholic Church. [Only from Francis “synod-church”].

On Monday, following Francis’s death, Carlo Maria Viganò published a scathing [kostyczny] report on Francis reign over the Catholic Church. Viganò did not hold back.

In 2018, Eugenio Scalfari reported the words that Bergoglio supposedly confided to him about his vision of the afterlife:

“Sinful souls are not punished: those who repent obtain God’s forgiveness and join the ranks of souls who contemplate him, but those who do not repent and cannot therefore be forgiven disappear. There is no hell, sinful souls simply disappear”.

These heretical ravings are directly opposed to the Catholic Faith, which teaches us that there is a particular Judgment for everyone, which Bergoglio could not escape. His soul has therefore not disappeared, nor has it dissolved: he will have to account for the crimes he has committed, first of all having usurped the throne of Peter in order to destroy the Catholic Church and loose so many souls.

But if this non-pope and anti-pope can no longer harm the Mystical Body, his heirs still remain, the subversives whom he has invalidly created “cardinals” and who have long been organizing themselves to ensure a continuator of the synodal revolution and the destructuring of the Papacy. In support of them are also the conservative Cardinals and Bishops who have been careful not to question the legitimacy of Jorge Bergoglio. It is on these people that the greatest responsibility for the outcome of the next “conclave” falls.

Here is his tweet.

Arcivescovo Carlo Maria Viganò @CarloMVigano

In 2018, Eugenio Scalfari reported the words that Bergoglio supposedly confided to him about his vision of the afterlife: “Sinful souls are not punished: those who repent obtain God’s forgiveness and join the ranks of souls who contemplate him, but those who do not repent and cannot therefore be forgiven disappear. There is no hell, sinful souls simply disappear”. These heretical ravings are directly opposed to the Catholic Faith, which teaches us that there is a particular Judgment for everyone, which Bergoglio could not escape. His soul has therefore not disappeared, nor has it dissolved: he will have to account for the crimes he has committed, first of all having usurped the throne of Peter in order to destroy the Catholic Church and loose so many souls. But if this non-pope and anti-pope can no longer harm the Mystical Body, his heirs still remain, the subversives whom he has invalidly created “cardinals” and who have long been organizing themselves to ensure a continuator of the synodal revolution and the destructuring of the Papacy. In support of them are also the conservative Cardinals and Bishops who have been careful not to question the legitimacy of Jorge Bergoglio. It is on these people that the greatest responsibility for the outcome of the next “conclave” falls.

Zdjęcie

·

343,6 tys. wyświetleń

Pokorna postawa narcystycznego papieża

Pokorna postawa narcystycznego papieża

narcystyczny

Włoski filozof Luisella Scrosati skomentował pontyfikat Franciszka na LaNuovaBq.it (14 kwietnia). Główne punkty.

– Wizerunek Jorge Mario Bergoglio na wózku inwalidzkim, ubranego w białą koszulę z długimi rękawami, do połowy przykrytego poncho w paski, z rozczochranymi włosami i w czarnych spodniach, jest być może najbardziej wymownym wyrazem tego, jak on – i jego otoczenie – rozumieją papiestwo.

– Franciszek wykorzystał swój pontyfikat do promowania własnych idei i odsuwania na bok tych, których postrzega jako przeciwników jego osobistej agendy.

– Od 13 marca 2013 r. nie było miesiąca, w którym Franciszek nie próbowałby nagiąć papiestwa, by służyło jemu i jego ideom, czasem wyraźnie, czasem pośrednio. I nie tylko papiestwo: sprawiedliwość, doktryna, struktura Kościoła, wszystko zostało przekształcone, aby służyć projektowi i osobie Jorge Mario Bergoglio.

– To przedstawienie siebie jako prostego człowieka na wózku inwalidzkim w Bazylice Watykańskiej – czy to była jego decyzja, czy nie, to nie ma znaczenia – jest tylko logiczną konkluzją jednego z najbardziej narcystycznych papieży w historii Kościoła.

– Pod przykrywką Kościoła synodalnego, zdegenerowanego pasierba kolegialności soborowej, Franciszek stworzył najbardziej absolutystyczny pontyfikat w historii, depcząc kardynałów i biskupów, jakby byli niczym więcej niż podnóżkiem.

– Watykański ekspert Gian Franco Svidercoschi powiedział 2 kwietnia we włoskim programie telewizyjnym La Storia Siamo Noi, że “Kościół Franciszka stracił wiele, wiele, wiele autorytetu moralnego”: “Istnieją rzekome reformy lub zmiany, które wprowadził, a które rozbiły Kościół… Podczas gdy wcześniej istniał podział na szczycie, teraz istnieje podział wśród ludu Bożego”.

I Svidercoschi: “Przez ¾ jego pontyfikatu brakowało absolutu. Brakowało Boga”.

– Pragnienie Franciszka, by być w centrum uwagi, doprowadziło do przesłonięcia Boga i degradacji papiestwa, a ten nowy wyczyn polegający na publicznym pojawianiu się w “piżamie” jest tego kolejnym potwierdzeniem, po różnych dobrych porankach i dobrych wieczorach, występach w “Fazio”, drobnych żartach na temat sióstr zakonnych i rodziców mających dzieci jak króliki.

===========================================

W sprawie tego oto smutnego widoku…

babylonianempire/w-sprawie-tego-oto-smutnego-widoku

Data: 11 aprile 2025Author: Uczta Baltazara 0 Commenti

Jakiś czas temu portal Duc in altum pisał, że nigdy nie będziemy publikować zdjęć chorego papieża. Z szacunku dla Piotra i dla papiestwa. Dziś jednak nie mogę uniknąć refleksji nad tym, w jaki sposób Franciszek zdecydował się wczoraj pokazać publicznie w bazylice watykańskiej.

Widok jest niepokojący i –  jak zwykło się mawiać – mówi sam za siebie. Decydując się na kilkuminutowe udanie się do bazyliki, Franciszek doskonale wiedział, że napotka wiernych. Wiedzieli o tym również jego najbliżsi współpracownicy. Mimo to, popatrzcie, jak był ubrany.

Ktoś powie: ale taki właśnie jest Franciszek – papież prostoty i ubóstwa, papież, który nigdy nie przepadał za wystawnymi szatami. Tyle, że tutaj nie chodzi o wystawność. To jest kwestia godności Piotra. Jorge Mario Bergoglio może mieć swoje upodobania, ale w momencie, gdy staje się Piotrem, nie wolno mu deptać owej godności.

Jan Paweł II chorował przez długi czas i w ostatnich latach życia ujawniał wszystkim swój stan zdrowia, ale nigdy nie pojawił się publicznie bez poszanowania godności Piotrowej.

Na zdjęciach opublikowanych przez Watykan widać, że pielęgniarz Massimiliano Strappetti, który pcha wózek inwalidzki, w pewnym momencie zachęca jakieś dziecko, by podeszło i przywitało się z papieżem. Ale dziecko jest niepewne i w końcu mówi: „To nie jest papież”. Oto głos niewinności.

Przykro mi to mówić w odniesieniu do starego i chorego człowieka, ale wczoraj Bergoglio zadał kolejną ranę urzędowi papieża i papiestwu. A jeśli on sam nie jest już w stanie zdać sobie z tego sprawy, to ochroną jego godności powinni zająć się ludzie z jego otoczenia.