Reformacja Franciszka, cz. I

Reformacja Papieża Franciszka, cz. I

Autor: AlterCabrio, 23 sierpnia 2024 https://ekspedyt.org/2024/08/23/reformacja-papieza-franciszka-cz-i/

Publikujemy omówienie słynnej deklaracji Fiducia Supplicans. Poruszamy w niej wszystkie znaczenia i skutki, jakie zdołaliśmy dostrzec. Następstwa stosowania tego dokumentu mogą być bardzo poważne, nie tylko dla Kościoła, ale w ogóle dla życia społecznego. To jednak będziemy mogli obserwować w dłuższym okresie czasu. Już teraz próbujemy Państwu dowieść, czego tak naprawdę dokonał Papież Franciszek wraz z arcybiskupem Fernandezem.

−∗−

Obraz tytułowy: reformator postmodernistyczny zapatrzony w reformatora renesansowego LINK, LINK

Reformacja papieża Franciszka, cz. I

Publikujemy omówienie słynnej deklaracji Fiducia Supplicans. Poruszamy w niej wszystkie znaczenia i skutki, jakie zdołaliśmy dostrzec. Następstwa stosowania tego dokumentu mogą być bardzo poważne, nie tylko dla Kościoła, ale w ogóle dla życia społecznego. To jednak będziemy mogli obserwować w dłuższym okresie czasu. Już teraz próbujemy Państwu dowieść, czego tak naprawdę dokonał Papież Franciszek wraz z arcybiskupem Fernandezem.

Tekst niniejszy jest fragmentem dłuższej pracy, opisującej proces synodalny, dociekającej, czym ma stać się Kościół katolicki po Synodzie o synodalności.

Autorzy Deklaracji dogmatycznej Fiducia supplicans twierdzą, że „Deklaracja ta pozostaje niezachwiana w tradycyjnej doktrynie Kościoła dotyczącej małżeństwa, nie dopuszczając żadnego rodzaju obrzędu liturgicznego lub błogosławieństw podobnych do obrzędu liturgicznego, które mogłyby powodować zamieszanie.

Jednocześnie ustanawia nowy rodzaj duszpasterskich błogosławieństw, mających znaczenie liturgiczne. Dokument ten ma postać „deklaracji”, a nie jakiejś wiążącej formuły. Jednak nowe podejście oparte jest na duszpasterskiej wizji Papieża Franciszka, która twierdzi, że jest rzeczywistym rozwojem koncepcji błogosławieństw, zawartej w Magisterium i oficjalnych tekstach Kościoła.

Oznacza to, że Franciszek używa dokumentów, regulujących kwestie duszpasterskie w celu zmiany Magisterium. Możliwość błogosławienia par w sytuacjach nieregularnych i par tej samej płci, wedle tekstu Deklaracji co prawda nie jest ich oficjalnym potwierdzeniem ani zmianą odwiecznego nauczania w kwestii małżeństwa, jednakże tą możliwość należy rozumieć w kontekście nieoficjalnej zmiany Magisterium, dokonywanej przez Franciszka.

Deklaracja została wydana, aby rozwiać wątpliwości tych, którzy je dotąd mieli, czy należy błogosławić pary tej samej płci. Zaproponowano wizję, która łączy aspekty doktrynalne z duszpasterskimi. Stwierdzono, iż „Niedopuszczalne są zatem obrzędy i modlitwy, które mogłyby powodować zamieszanie między tym, co jest konstytutywne dla małżeństwa jako ‘wyłącznego, trwałego i nierozerwalnego związku między mężczyzną i kobietą, naturalnie otwartego na rodzenie dzieci’, a tym, co temu zaprzecza”, więc „Kościół nie ma uprawnień do udzielania błogosławieństw związkom osób tej samej płci”. Potwierdzono też, że błogosławieństwo małżeństwa jest zastrzeżone dla wyświęconego szafarza, więc błogosławieństwo udzielane jakiemuś innemu związkowi, niż małżeństwo mogłoby powoduje ryzyko mylenia tych innych związków z małżeństwem.

Jednakże Franciszek zachęca do poszerzania i wzbogacenia znaczenia błogosławieństw. Związki nieregularne nie mogą być błogosławione błogosławieństwem liturgicznym, gdyż, jak słusznie przyznaje Deklaracja byłoby to niezgodne z wolą Bożą wyrażoną w nauczaniu Kościoła. Tak więc Kościół może udzielać błogosławieństwa liturgicznego jedynie małżeństwom.

Jednakże te ograniczenia nie dotyczą błogosławieństw duszpasterskich. „Błogosławieństwo, udzielone przez Boga ludziom i przekazane przez nich bliźnim, przekształca się w inkluzywność, solidarność i budowanie pokoju. Jest to pozytywne przesłanie pocieszenia, troski i zachęty”.

Deklaracja twierdzi dalej, że poza liturgią znajdujemy się w obszarze większej spontaniczności i wolności nabożeństw ludowych. Pobożność ludowa jest wielka, a błogosławieństwa stają się bogactwem duszpasterskim do wykorzystania. Nabożeństwa pobożności ludowej nie mają charakteru celebracji liturgicznej. Kościół nie może opierać swojej praktyki duszpasterskiej na pewnej doktrynie i sztywnej dyscyplinie, bo to prowadzi do „narcystycznego i autorytarnego elitaryzmu”.

Ludzie, którzy spontanicznie przychodzą prosić o błogosławieństwo, okazują przez tę prośbę swoją szczerą otwartość na transcendencję, ufność ich serca, które nie polega wyłącznie na własnych siłach, ich potrzebę Boga i pragnienie wyjścia z ciasnych ram tego świata zamkniętego w swych ograniczeniach”. Gdy więc zwracają się o błogosławieństwo, kapłan nie powinien wyczerpująco analizować ich sytuacji moralnej, lecz wydać wstępną zgodę. Nie należy traktować „jako «grzeszników» innych ludzi, których wina lub odpowiedzialność może być złagodzona przez różne czynniki, które wpływają na subiektywną obciążalność”.

Papież Franciszek zaproponował więc takie błogosławieństwa, których można udzielać wszystkim, nie pytając o nic. „Nikogo nie można pozbawić tego dziękczynienia, a każdy, nawet jeśli żyje w sytuacjach niezgodnych z planem Stwórcy, posiada dobre cechy, za które można chwalić Pana”.

Tak więc kapłan może przyłączyć się do „modlitwy tych osób, które, chociaż są w związku, którego w żaden sposób nie można porównać do małżeństwa, pragną powierzyć się Panu i Jego miłosierdziu, wzywać Jego pomocy, być prowadzonym do lepszego zrozumienia Jego planu miłości i prawdy”.

Taki jest więc horyzont możliwości błogosławienia par tej samej płci i w sytuacjach nieregularnych. Dotyczy to takich związków, których uczestnicy „uznając się za niegodnych i potrzebujących Jego pomocy, nie domagają się uprawomocnienia własnego statusu, ale błagają, aby wszystko, co jest prawdziwe, dobre i po ludzku ważne w ich życiu i relacjach, zostało przeniknięte, uzdrowione i wzmocnione obecnością Ducha Świętego”. Udzielone przez kapłana błogosławieństwo nie powinno mieć żadnej formy liturgicznej czy obrzędowej, ale ma służyć temu, „aby ludzkie relacje mogły dojrzewać i wzrastać w wierności przesłaniu Ewangelii, uwalniać się od swoich niedoskonałości i słabości oraz wyrażać się w coraz większym wymiarze Bożej miłości”. Bóg nigdy nie oddala nikogo, kto się pokornie zbliża do niego z prośbą o błogosławieństwo. Taka prośba wyraża otwartość na transcendencję, pobożność i bliskość Boga.

Kapłani mają więc udzielać spontanicznych błogosławieństw, których nie ma w Księdze Błogosławieństw, każdemu, kto przyjdzie, bez sprawdzania, kto zacz i do czego mu to potrzebne. Mają to być proste gesty pobożności ludowej. Kapłan ma tylko zadbać, aby te spontaniczne błogosławieństwa nie stały się aktem liturgicznym lub paraliturgicznym, podobnym do sakramentu. Papież Franciszek zachęca do tworzenia nowych formuł, nieznanych prawu kanonicznemu i nieautoryzowanych przez żadne struktury kościelne. Formuły te mają być efektem rozeznania praktycznego, a ponieważ nie będą normami, pozostaną więc poza jakąkolwiek kontrolą. Jednocześnie wszelkie struktury kościelne powinny powstrzymać się od kontroli swobodnej działalności błogosławczej kapłanów, gdyż byłaby to „nieznośna kazuistyka”.

W Deklaracji stoi wyraźnie, że nie przewiduje się rytuału błogosławieństwa par w sytuacji nieregularnej. Jednocześnie Deklaracja taki rytuał określa: przed udzieleniem „spontanicznego” błogosławieństwa kapłan ma odmówić krótką modlitwę, w której poprosi o „pokój, zdrowie, ducha cierpliwości, dialog i wzajemną pomoc, a także o Boże światło i siłę, aby mogli w pełni wypełniać Jego wolę”.

Jest zastrzeżenie – „spontaniczne” błogosławieństwo nie może być udzielane związkom nieregularnym oraz jednopłciowym w kontekście cywilnych obrzędów zawarcia związku, ani w okolicznościach słów, gestów i strojów, właściwych dla małżeństwa. Jednocześnie Deklaracja wylicza sytuacje, w których jest możliwe błogosławieństwo związków nieregularnych i jednopłciowych: nawiedzenie sanktuarium, spotkanie z kapłanem, modlitwa odmawiana w grupie lub podczas pielgrzymki. Nie będzie to jednak legitymizacją tego związku.

Deklaracja Fiducia supplicans jest dokumentem bardzo zwodniczym i bałamutnym. Wielokrotnie zaprzecza sama sobie. Koniec kłóci się z początkiem. Dzięki takim zabiegom autorzy dokumentu mogą zwodzić czytelników i udawać, że nie twierdzą tego, co twierdzą, i nie robią tego, co robią. Tak, jak wszystkie wypowiedzi Franciszka i jego grupy jest to tekst gnostycki. Zawiera bowiem ukryte treści, maskowane różnymi technikami. Żeby zrozumieć teksty gnostyckie, trzeba znać klucze do ich odczytania. Są one następujące: autorzy mają złe intencje w stosunku do Kościoła; efekt finalny jest zsynchronizowany z globalnym wielkim resetem, którego celem jest powstanie nowego globalnego porządku; Deklaracja jest częścią rewolucji komunistycznej w Kościele, znanej jako Droga Synodalna.

Franciszek nie wydaje konkretnych dokumentów doktrynalnych, ale szereg wypowiedzi i dokumentów niższej rangi, a także wspiera i toleruje liczne naruszenia doktryny katolickiej, dokonywane przez samych członków Kościoła, i w ten sposób zmienia doktrynę katolicką. W ten sposób może powoływać się na swoje własne dokumenty, przedstawiając to jako Magisterium Kościoła.

W tekście Fiducia supplicans zostało zawartych kilka doniosłych zmian doktrynalnych i prawnych:

  • Został unieważniony grzech jako taki, w rozumieniu Dekalogu.
  • Zrezygnowano z oceniania sytuacji moralnych.
  • Przyjęto luterańskie rozumienie usprawiedliwienia przez wiarę.
  • Przyjęto anarchiczną definicję wolności.
  • Uznano, że Kościół jest sakramentem nieskończonej miłości Boga.
  • Zmianie uległa katolicka moralność seksualna. Dotychczasowe grzechy – sodomia i cudzołóstwo otrzymały przywileje i stały się nowymi cnotami.
  • Złamana została jedność doktrynalna Kościoła.
  • Ustanowiony został antysakrament – antymałżeństwo sodomickie / cudzołożne.
  • Zalegalizowano lokalny zwyczaj jako prawo precedensowe, konkurencyjne wobec prawa kanonicznego.

Rytuał:

Według Deklaracji kapłan może i powinien błogosławić związki sodomickie i cudzołożne pod kilkoma warunkami. Błogosławieństwo sodomicko – cudzołożne ma posiadać następujące cechy:

  • nie będzie częścią obecnie znanej liturgii. Oficjalnie nie będzie błogosławieństwem liturgicznym, tylko duszpasterskim, traktowanym jako akt pobożności ludowej.
  • Błogosławieństwo ma być spontaniczne, nieprzewidziane przez istniejące przepisy i zasady, tworzone ad hoc do konkretnej sytuacji, pozostające poza kontrolą struktur Kościoła.
  • Nie ma mieć oficjalnego rytuału, ale ma określoną formułę. Najpierw prośba o błogosławieństwo od zainteresowanych, rytualnie motywowana pragnieniem pobożności i bycia bliżej Boga. Warunkami udzielenia błogosławieństwa jest obecność zainteresowanej pary i subiektywny brak przekonania o własnym stanie grzechu.
  • Stająca przed kapłanem para ma prawo do jednoczesnych: życia w stanie grzechu ciężkiego, braku zamiaru przerwania tego stanu, subiektywnego przekonania o braku własnego grzechu. Nosi to znamiona herezji: luterańskiego samousprawiedliwienia przez wiarę oraz semipelagianizmu.
  • Następnie kapłan odmawia krótką modlitwę, w której prosi o o pokój, zdrowie, ducha cierpliwości, dialog i wzajemną pomoc, a także o Boże światło i siłę, aby ludzie, których ma błogosławić mogli w pełni wypełniać Jego wolę. Następnie udziela błogosławieństwa, zawierającego niezbędną treść.
  • Treść powinien zawierać wezwanie: „aby wszystko, co jest prawdziwe, dobre i po ludzku ważne w ich życiu i relacjach, zostało przeniknięte, uzdrowione i wzmocnione obecnością Ducha Świętego. Te formy błogosławieństwa wyrażają błaganie do Boga, aby udzielał tych pomocy, które pochodzą z impulsów Jego Ducha – które klasyczna teologia nazywa „łaskami aktualnymi” – aby ludzkie relacje mogły dojrzewać i wzrastać w wierności przesłaniu Ewangelii, uwalniać się od swoich niedoskonałości i słabości oraz wyrażać się w coraz większym wymiarze Bożej miłości”.
  • Ma być udzielane w następujących okolicznościach: nawiedzenie sanktuarium, spotkanie z kapłanem, modlitwa odmawiana w grupie lub podczas pielgrzymki. Dzięki temu będzie możliwe urządzanie grupowych pielgrzymek sodomitów i cudzołożników do takich sanktuariów, w których postępowi kapłani będą błogosławić nieregularne związki,

Antymałżeństwo:

Związek jednopłciowy lub cudzołożny nie ma być traktowany jak małżeństwo ani stać się małżeństwem. Powstaje zupełnie nowa kategoria związku ludzi, nie występująca dotąd w praktyce Kościoła. Nowe błogosławieństwo wykracza nawet poza konkubinat, obejmując dowolny związek dowolnej pary ludzi z dowolna intencją dotyczącą trwałości tego związku. Nie musi im przyświecać nawet zamiar wspólnego życia, wystarczy fakt bytowania razem, przy czym możliwe są nawet sytuacje krótkotrwałe, spontaniczne, wielokrotne i zmienne co do osób partnerów. Na mocy Fiducia Supplicans błogosławiona przez Kościół staje się sytuacja, będąca zaprzeczeniem małżeństwa, a jednocześnie na tyle do niego podobna, że można ją traktować jako antymałżeństwo sodomalne / cudzołożne. Jest to forma konkurencyjna wobec małżeństwa i zasadniczo mu wroga, szczególne w wersji sodomalnej. Ma wiele cech małżeństwa: związek dwojga ludzi, połączonych współżyciem, błogosławiony przez kapłana, z zastosowaniem formuły rytualnej. Zawiera ona cele antymałżeństwa: pokój, zdrowie, duch cierpliwości, dialog i wzajemna pomoc. Kodeks Prawa Kanonicznego z 1917 r. (kan. 1013 § 1) wymienia następujące cele małżeństwa: cel pierwszorzędny: zrodzenie i wychowanie potomstwa, cel drugorzędny: wzajemną pomoc małżonków i uśmierzenie pożądliwości. Kodeks Prawa Kanonicznego z 1983 r. (kan. 1055 § 1) odwraca porządek celów, ale zasadniczo nadal je zachowuje. Celami są: dobro małżonków oraz zrodzenie i wychowanie potomstwa.

Cele antymałżeństwa są spójne z drugim celem KPK z 1917 r. i z pierwszym celem KPK z 1983 r. Jednak antymałżeństwo nie zawiera pozostałego celu: zrodzenia i wychowania potomstwa. Nie ma również cechy trwałości. Jako, że nie jest małżeństwem, nie jest też sakramentem. Skoro nie jest formalne i nie będzie legitymizowane, nie jest nierozerwalne, nie wyłącza też dalszych związków tych samych osób. Jednak antymałżeństwo zostało uznane i pobłogosławione przez Kościół. Główną cechą odróżniającą go od małżeństwa jest całkowity brak zobowiązań. Antymałżonkowie nie mają żadnych obowiązków zarówno wobec Kościoła, jak i wobec siebie nawzajem. Dopóki trwa związek, trwa błogosławieństwo.

Określanie błogosławieństw sodomalno – cudzołożnych pobożnością ludową musi budzić wesołość. Trudno bowiem wyobrazić sobie jakąkolwiek ludową obyczajowość, która akceptuje zarówno homoseksualizm, jak i błogosławienie tego rodzaju ansambli. Zrobiono jednak rzecz znacznie gorszą. Podparto antymałżeństwo autorytetem Boga, twierdząc wprost, że jest ono wypełnieniem woli Bożej. To już zakrawa na bluźnierstwo.

Omawiana deklaracja jest częścią większego programu Kościoła synodalnego, który z kolei jest częścią jeszcze większego projektu państwa globalnego. Cele synodalistów i globalistów są zbieżne, a działania skoordynowane. Na drugiej Sesji Synodu o synodalności mają zapaść kwestie stanowcze. Trwają pracę nad zniesieniem wszystkich obecnych sakramentów i zastąpienia ich jednym – Kościołem synodalnym, który będzie celem samym dla siebie, W rzeczywistości Kościół synodalny będzie strukturą władzy i kontroli w ręku globalistów. A dla nich najgroźniejszym wrogiem jest funkcjonalna, sakramentalna rodzina. Dlatego Sprawozdanie Podsumowujące włącza do wspólnot kościelnych wszystkich, także mniejszości seksualne. Ten sam dokument przyznaje „potrzebującym” bardzo szerokie uprawnienia, a na wiernych nakłada liczne obowiązki. Wspólnoty kościelne mają monitorować rodziny sakramentalne, zachowujące tradycyjną etykę seksualną. A teraz Fiducia supplicans, która awansuje związki sodomalne i cudzołożne, stawia je ponad prawem i obyczajem. Mało tego, wyróżnia te grupy i zwalnia z wszelkich obowiązków.

Tekst Deklaracji i okoliczności towarzyszące wskazują, że w przyszłości tradycyjna rodzina będzie atakowana nie tylko przez świat i globalistów, ale również ze środka Kościoła. Będzie się to odbywać pod hasłami: wsparcie rodzin, wsparcie dzieci i młodzieży w kryzysie psychicznym, wsparcie uchodźców, walka z przemocą. Związki sodomalne i cudzołożne charakteryzują się większą płynnością i podatnością na dysfunkcje psychiczne i społeczne. Im więcej dysfunkcji, tym silniejsza jest presja globalistów, aby wprowadzić system wsparcia, czyli kontroli i nadzoru. Do tego celu ma służyć Edukacja Włączająca, taki też będzie cel Kościoła synodalnego. – globalne, kolektywne państwo komunistyczne.

Tak mocne twierdzenia wymagają uzasadnień. Należy sobie więc uświadomić, o jakim charakterze związku tu mowa. Zarówno małżeństwa, jak i związki nieregularne i homoseksualne mają cechę wspólną, a jest nią współżycie. Zawiera ono przynajmniej tymczasowy stan wspólnego funkcjonowania oraz relację seksualną. Te pary, o których mowa w Deklaracji przychodzą do Kościoła po błogosławieństwo, znajdując się w takich właśnie relacjach.

Obrońcy Fiducia supplicans przedstawiają określone w dokumencie stany faktyczne następująco: są osoby, żyjące w nieregularnych związkach, o których wiedzą, że są grzeszne. Te osoby pragną jednak transcendencji, być blisko z Bogiem i Kościołem. Proszą więc o błogosławieństwo dla siebie, aby Kościół życzył im natchnienia Ducha Świętego w celu doprowadzenia ich do tej bliskości. Według obrońców tej tezy błogosławieństwo takiej pary nie jest błogosławieństwem ich związku i ich grzesznej relacji, tylko ich osób. Kapłan natomiast nie powinien odmawiać im możliwości nawrócenia, duchowego rozwoju i zbliżenia z Bogiem i Kościołem. Tłumaczenie to jest jednak fałszywe.

Każdy człowiek o przeciętnej inteligencji zdaje sobie sprawę, że kto żyje w związku niesakramentalnym, a tym bardziej homoseksualnym znajduje się w stanie grzechu ciężkiego. Sam siebie odłącza od Kościoła, Boga i Jego łaski. Jedyną drogą zbliżenia się do nich jest nawrócenie, czyli zaprzestanie grzesznej praktyki życiowej, spowiedź i pokuta, i służy temu stosowny sakrament. Obrońcy Deklaracji twierdzą, że pary, o których mowa przychodzą właśnie po to, aby być bliżej Boga i Kościoła, co może wyprostować ich ścieżki życiowe i doprowadzić ich do nawrócenia. Kapłan powinien więc im błogosławieństwa udzielić. To atrakcyjne wytłumaczenie, jednak pozostające w sferze marzeń i fantazji. Ludzie, żyjący w takich związkach chcą, aby się im dobrze w nich żyło, i dopóki się im razem układa, nie będą życzyć sobie zakończenia tej relacji. Błogosławieństwo nie ma co prawda ścisłej formuły, ale ma wyraźnie określoną treść. Kapłan ma im życzyć m.in. aby wszystko, co jest po ludzku ważne w ich relacjach, zostało wzmocnione obecnością Ducha Świętego. Mają też otrzymać łaskę aktualną, aby ich ludzka relacja mogła dojrzewać i wzrastać w wierności przesłaniu Ewangelii. Dla Franciszka to przesłanie znaczy, by ludzie zobaczyli Chrystusa, który przychodzi do każdego, i każdego bezwarunkowo słucha. To wszystko, co po ludzku jest ważne w ich relacji jest tym, co ich łączy, więc emocje, uczucia i pożycie seksualne, i to ma się dzięki nowemu błogosławieństwu wzmocnić. Łaski aktualne są udzielane w danej sytuacji, w celu nawrócenia lub uświęcenia. Jeśli dzięki tej łasce ma się wzmocnić ich ludzka relacja seksualna, a nie dążenie do jej przerwania, oznacza to, że łaska, wypływająca z błogosławieństwa ma tą parę uświęcić. Nie można więc mówić, że Fiducia supplicans oferuje środki, służące naprawie życia i nawróceniu, jest bowiem odwrotnie. Błogosławieństwo ma wzmocnić ich aktualne życie, utwierdzić grzeszne praktyki seksualne i uświęcić ludzi, żyjących w grzechu ciężkim. I tego ma dokonać Duch Święty. Jest to więc bluźnierstwo i antysakrament.

Warto przypomnieć sobie, z jakiego powodu relacje seksualne, o jakich mowa są grzeszne. Nauka Kościoła Katolickiego głosi, że właściwe są stosunki seksualne w sakramentalnym związku małżeńskim pomiędzy kobietą i mężczyzną. Przyczyną jest rola, jaką Bóg wyznaczył ludziom, aby rozmnażali się i czynili Ziemię sobie poddaną. Dlatego Bóg stworzył ludzi obdarzonych dwupłciowością, płodnością i seksualnością. Zrodzenie i wychowanie potomstwa jest wysiłkiem długotrwałym i potrzebuje zgodnego współdziałania obojga rodziców. Potrzebni są swoim dzieciom i sobie nawzajem. Jest bardzo niedobrze zarówno dla samych małżonków, jak i ich dzieci, jeśli małżeństwo się rozpada, zawsze bowiem dzieje się szkoda nie tylko dla życia społecznego i materialnego, ale także dla życia duchowego. Kościół nie może popierać rozpadu małżeństw, dlatego domaga się, aby małżeństwo było wierne i wyłączne, czyli trwało jedno aż do śmierci jednego z małżonków. Błogosławienie ponownych związków osób, które już znajdują się w innych małżeństwach sakramentalnych, albo osób, które pomimo możliwości nie chcą małżeństwa, poprzestając tylko na współżyciu seksualnym byłoby popieraniem cudzołóstwa i grzechu przeciwko szóstemu przykazaniu. Z kolei związek homoseksualny poza cudzołóstwem posiada jeszcze jedną wadę. Stosunki tego typu są przeciwne naturze, stworzonej przez Boga. Po to ludzie otrzymali płciowość i seksualność, aby wypełniać zamysł Boży, którym jest prokreacja. Przyjemność zmysłowa jest nagrodą i zachętą, mającą prowadzić ludzi do aktów seksualnych, które ze swej natury mogą doprowadzić do prokreacji. Akty homoseksualne to wykluczają, są więc Bogu obmierzłe. Ludzie, którzy wybierają tą drogę uzyskania przyjemności zmysłowej sprzeciwiają się więc prawu naturalnemu, nadanemu przez Boga, i stwarzają swoje własne prawo naturalne, czysto ludzkie. Ich relacja seksualna jest więc wykroczenie przeciw pierwszemu przykazaniu, i do wzmocnienia tej właśnie relacji wzywa Ducha Świętego błogosławieństwo, będące treścią Fiducia supplicans. Jest więc ono nie tylko namawianiem do grzechu, popieraniem grzechu i zezwalaniem na grzech, ale jest grzechem samym w sobie, bluźni bowiem Trójcy Świętej, stawiając Ducha Świętego przeciwko Bogu Ojcu.

Poważnych zarzutów jest jednak więcej. Nauka katolicka wyraźnie rozróżnia dobro i zło. Dobrem jest to, co Bóg ustanowił jako dobre, a złem jest to, co Bóg ustanowił jako złe. Dlatego to, co jest dobre służy człowiekowi i cieszy Boga, a to, co złe szkodzi człowiekowi i obraża Boga. Najwyższym dobrem człowieka jest zbawienie jego duszy, i wszelkie inne dobra, także materialne, zmysłowe i cielesne powinny być temu dobru podporządkowane. Trzeba teraz sposobu, aby rozeznać dobro i zło, postępować dobrze, a unikać zła. Temu służą wyższe władze duszy – rozum i wola. Rozum rozeznaje, wola nakazuje człowiekowi działać lub zaniechać. Tym wyższym władzom powinny być podporządkowane niższe – afekty, popędy, instynkty. Niższe władze są jednak człowiekowi potrzebne jako organizmowi żywemu do zaspokajania swoich żywotnych potrzeb. Jedną z nich jest rozmnażanie. Potrzebie tej towarzyszą bardzo silne uczucia i doznania zmysłowe. To wszystko jest naturalnym wyposażeniem człowieka, nadanym przez Boga. Człowiek powinien więc czynić ze swojej natury właściwy użytek. Musi jednak wiedzieć, co jest użytkiem właściwym, co niewłaściwym. Sama natura częściowo podpowiada, wzbudzając w człowieku pożądanie tych rzeczy, które przynoszą mu korzyść. Ponieważ jednak człowiek jest bytem złożonym z ciała i duszy nieśmiertelnej, musi więc wciąż podejmować wybory. Musi więc mieć zdolność i umiejętność odróżniania dobra od zła. Tam, gdzie natura sama nie wystarczy w tym rozeznaniu, tam musi działać rozum, a ten potrzebuje norm i reguł. Służy temu prawo moralne, nadane przez Boga i przekazane w Objawieniu. Prawo to zostało ujęte w przystępnej formie w katolickiej nauce moralnej. Została ona dana ludziom nie po to, aby utrudnić im życie, lecz odwrotnie – by ułatwiać wybory, dzięki czemu mogą pewniej dążyć do realizacji prawdziwego i słusznego dobra. Wybory to podejmowanie decyzji, a te wymagają oceny. Każdy człowiek musi więc wciąż oceniać – zjawiska, sytuacje, zachowania – zarówno swoje własne, jak również innych ludzi.

Tymczasem Fiducia supplicans nakazuje, aby nie dokonywać ocen moralnych. Kapłan nie powinien analizować sytuacji osób, których zachowanie ma błogosławić pod kątem moralnym. Nikt w ogóle nie powinien nikogo oceniać, ale doceniać to, co jest w innym dobre. Tak samo kapłana, który błogosławi grzech nie powinny oceniać żadne instancje kościelne. Dzięki Fiducia supplicans mamy więc pełną wolność seksualną w Kościele. To istna rewolucja seksualna, od teraz wolno robić wszystko, Kościół ani nikt inny nie powinien tego oceniać, ale doceniać i błogosławić. Ludzie, przychodzący do Kościoła po błogosławieństwo mogą sami wyłączyć swoją odpowiedzialność za grzech, uznając, że jakieś czynniki wpływają na ich subiektywną obciążalność, co prowadzi do luterańskiego samousprawiedliwienia przez wiarę. Skoro się nie wierzy w swoją winę, to winy nie ma. Nie są już więc potrzebne takie artefakty przeszłości, jak wyznanie win, pokuta, przebaczenie, pojednanie. Można więc już nie trudzić się rozumowym rozeznaniem dobra i zła, nie trzeba już uzdalniać woli, aby przeciwstawiała się pokusom. Dzięki Franciszkowi i abp. Fernandezowi można teraz podążać za pragnieniem, puścić wodze fantazji i w pełni oddać się instynktom i popędom. Synodalny Kościół prowadzony przez takich sterników nie będzie tego oceniał, tylko inkluzywnie pobłogosławi i przyjmie do komunii.

Niestety, ofiar tego procederu nie informuje się, jakie będą konsekwencje. Jeśli Kościół nie ocenia moralności, wówczas człowiek, mający nieuporządkowane przywiązania nie ma skali porównawczej i może nie wiedzieć, że żyje w grzechu ciężkim. Nie będzie więc dążył do nawrócenia i stanu łaski uświęcającej. Jeśli tak umrze, zagrożone są jego szanse na zbawienie duszy. Stanie bowiem przed sądem swoich czynów. Co prawda współcześni modni księża głoszą, że nie będzie sądu, wszyscy ludzie zostali już zbawieni raz na zawsze, można więc grzeszyć bezkarnie. Oni jednak są w błędzie lub kłamią. Zwiedziony człowiek nie będzie mógł zasłaniać się okolicznością, że nie wiedział o grzechu, ponieważ miał możliwość się o nim dowiedzieć, natomiast z niej nie skorzystał. Argument, że Kościół Franciszka nie mówił mu o grzechu, będzie okolicznością zaledwie łagodzącą, ale nie wyłączającą odpowiedzialność. Na gruncie Deklaracji mamy jednak sytuacje dalej idącą. Kościół nie tylko nie naucza o grzechu, nie tylko nie ocenia grzechu, ale wręcz namawia do grzechu, błogosławiąc sodomię i cudzołóstwo, wmawiając jeszcze, że będzie za to łaska, wspierająca uświęcenie. Dla błogosławiących kapłanów i wszystkich, którzy są w to zamieszani czynnie lub biernie rodzi to odpowiedzialność za grzechy cudze. Dla samych grzeszników to zachęta, by siedli na zjeżdżalni wprost do samego piekła.

To jednak nie koniec. Mamy oto ustanowiony antysakrament antymałżeństwa sodomalno – cudzołożnego. Nadal jednak pozostaje w mocy katolickie małżeństwo sakramentalne. Przed narzeczonymi, udzielającymi sobie nawzajem sakramentu małżeństwa będzie stał kapłan, który udzieli im błogosławieństwa. Może być tak, że ten sam kapłan chwilę wcześniej udzielał błogosławieństwa parze gejów, lesbijek, rozwodników, konkubentów, wiarołomnych małżonków w trakcie adulterium lub nawet przygodnych kochanków, którzy rozstaną się po upojnej nocy. Wszystkie ustawienia pseudomałżeńskie będą możliwe i dopuszczone do błogosławieństwa. Sakramentalne małżeństwo stanie się więc jedną z wielu form współżycia, błogosławionych przez Kościół. Za pewien czas zwolennicy drogi synodalnej będą zapewne z dumą wykazywać owoce tych błogosławieństw. Będą chwalić się bogactwem różnorodności pożycia w Kościele synodalnym, gdzie każdy może pobłogosławić i uświęcić swój związek. Przecież miłość jest najważniejsza, a gdzie jest miłość, tam jest Chrystus. Takie jest życie Ludu Bożego, a ponieważ Lud Boży ma sensus fidei, w ten sposób odczytuje, czego Duch Święty chce od Kościoła. Tak zapewne będą mówić synodaliści. Po cóż tedy komu będzie sakramentalne małżeństwo, które jest jedno na całe życie. Ludzie żyjący w małżeństwie nie mogą uprawiać poliamorii, nie mogą wiązać się z różnymi nowymi partnerami, nie mogą uprawiać swobodnego seksu. To są daleko idące ograniczenia.

Współczesny człowiek, kuszony różnorodnym światem pornografii, portali randkowych, mediów społecznościowych, celebryckich historyjek miłosnych ma silną pokusę, aby zamiast wymagającego ślubu rzymskokatolickiego zawrzeć lada jaki związek, byle zmienny, byle nie na zawsze, ale w kościele i z księdzem. Ci, którzy z jakiegoś powodu jednak zdecydują się na klasyczne małżeństwo, będą mieli pokusę zerwania związku, skoro z nowym wybrankiem czy wybranką znów będą mogli pójść do tego samego kościoła i tego samego księdza i dostać prawie to samo. Watykan pozwolił. Z pewnością nie wzrośnie dzięki temu ilość ślubów, trwałych małżeństw i dzieci.

Zmieniła się również koncepcja wolności człowieka, co ma znaczenie dla antropologii, a w konsekwencji dla całej doktryny katolickiej. Wolność katolicka polega na tym, aby móc wybierać dobro, czyli to, co Bóg określił jako dobre, oraz móc unikać zła, czyli tego, co Bóg określił jako złe. Człowiek nie może więc czynić wszystkiego, na co ma tylko ochotę, bo to jest swawolą, prowadzącą do anarchii i grzechu. Od teraz jednak panuje tu pełna wolność, nie tylko w sferze seksualnej. Kapłan ma udzielać błogosławieństwa, nie badając sytuacji moralnej pary, oczekującej na błogosławieństwo. Mogą więc być to oszuści, wprowadzający siebie nawzajem w błąd, mogą być socjopaci, planujący coś złego dla drugiej osoby, mogą być przestępcy, obciążeni grzechami. Nie ma to jednak znaczenia, bo z jednej strony wystarczy, aby oni w swoim uznaniu nie obciążali się swoimi grzechami, a kapłan i tak nie ma tego badać. Jest to wykroczenie nawet poza wolność liberalną, ta ma bowiem przynajmniej ograniczenie, aby nie czynić innemu tego, czego nie chciało by doznać od innych. W nowym błogosławieństwie nie ma żadnego limitu, błogosławiona jest wolność absolutna, czyli anarchia.

Ciąg dalszy w części drugiej.

_______________

Reformacja Papieża Franciszka, cz. I z II, Bartosz Kopczyński, 23 sierpnia 2024

−∗−

Warto porównać:

Fiducia supplicans – to nie jest bluźnierstwo, to już apostazja
Został unieważniony grzech jako taki w rozumieniu Dekalogu. Co to znaczy? Nie ma już grzechu? Nie. Są ludzkie zachowania. Ale nie można już ich nazywać grzesznymi, ponieważ zrezygnowano z oceniania […]

_______________

Błogosławić grzechy wołające o pomstę do nieba? To nie przejdzie! [20 grudnia 2023]
U nas w Polsce wśród kapłanów będzie opór i księża na to nie pójdą. Tam jest to tak ustawione, że wolno błogosławić człowieka. No, dobrze. A jak przyjdzie dwóch? Żeby […]

Arcybiskup Vigano wyjaśnia poważny problem istnienia “Głębokiego Kościoła” Bergoglio.

Część 2

wideo: https://vkpatriarhat.org/pl/?p=22280  https://maria-consola.wistia.com/medias/t0zz9zs1d4

https://bcp-video.org/pl/komentarz-vigano-2/  https://youtu.be/HJ0G6lcOI0I

rumble.com/v5aszthkomentarzvigano-2.html  cos.tv/videos/play/54795469831049216

Arcybiskup Carlo Maria Vigano w dalszym ciągu wyjaśnia poważny problem istnienia Głębokiego Kościoła Bergoglio.

Arcybiskup C. M. Vigano: „Jednak Głęboki kościół oficjalnie nie objawia się jako taki, ponieważ natychmiast utraciłby swoją władzę nad wiernymi. Jego celem jest to, aby ludzie zaakceptowali nie tyle i nie tylko tę czy inną zmianę doktryny, moralności, liturgii, ale samą zmianę, czyli ideę permanentnej rewolucji, zgodnie z którą musi zmienić się nauczanie Kościoła, a nawet zaprzeczać sobie w zależności od różnych epok i kontekstów kulturowych. Gdy Głębokiemu kościołowi uda się utwierdzić tę zasadę, będzie mógł działać na wszystkich frontach i zaprzeczać temu, czego Kościół nauczał aż do Soboru Watykańskiego II”.

Komentarz BKP: Arcybiskup Vigano wskazuje, że katolicy muszą zmienić swoje myślenie, aby zaakceptować fakt, że Kościół musi podlegać ciągłym zmianom. Nie należy zadawać pytania: „Skąd taka zmiana?” ani zarzutu, że dogmaty są niezmienne, że bez nich Kościół nie jest Kościołem i że zbawienia nie można pomylić z zagładą. Taki dialog nie jest dozwolony. Podstawowe filary istnienia zmieniają się autorytatywnie. Przyjęcie zasady zmiany, czyli idei permanentnej rewolucji, jest podstawą, aby samolikwidacja Kościoła katolickiego przez masonów zakończyła się sukcesem. Przez zmianę paradygmatów ma zostać osiągnięta całkowita jedność z duchem świata, czyli z diabelskim architektem, który czyni z Kościoła katolickiego swoje narzędzie buntu przeciwko Bogu. Oszukani katolicy, którzy nadal będą trzymać się Bergoglio, otrzymają wieczną nagrodę w piekle i sprowadzą przekleństwo na narody.

Kardynał Besungu jest tego przykładem. Kiedy poprzez zdradę Kościoła próbował pośredniczyć w przyjęciu ideologii LGBTQ w Afryce, zaczął od strategicznej manipulacji na Synodzie Październikowym. Rzekomo Pan jeszcze pokaże nam, jak powinniśmy się teraz odnosić do LGBTQ. Besungu w jedności z Bergoglio służy innemu panu, ale nadal maskuje się przed mieszkańcami Afryki, jakby sam Bóg żądał zmiany postawy wobec rażącego grzechu. Widząc, że atmosfera w Afryce może doprowadzić do oddzielenia się od arcyheretyka Bergoglio i do zbawienia Kościoła, strategicznie jako głowa wszystkich afrykańskich biskupów na tym etapie nie wydaje się akceptować błogosławieństwa sodomii. W rzeczywistości stopniowo przygotowuje grunt do wprowadzenia czegoś zupełnie odwrotnego.

W istocie jedyną stałą zmianą, jaka musi odbywać się w Kościele, jest trwała pokuta. Człowiek ze względu na swoją grzeszność jest skłonny do kłamstwa i musi stale zmieniać swoje myślenie zgodnie z normami Ewangelii (Mk 1, 15), a tym samym stale powracać do Boga. Ale tej koniecznej i trwałej zmiany zwolennicy pseudokościoła nie chcą. Wręcz przeciwnie, zmieniają dogmaty i prawa Boże. Za taką zmianą nie stoi Duch Święty, ale duch antychrysta. Jest to samobójcza zmiana, która prowadzi zarówno do doczesnej, jak i wiecznej śmierci. Pseudokościół okupuje Kościół katolicki i maszeruje pod jego sztandarem, aby wprowadzać w błąd i niszczyć całe narody i cały świat. Tę tragiczną rzeczywistość odważnie ujawnił właśnie arcybiskup Vigano.

Arcybiskup C. M. Vigano: „Wierni i duchowni, którzy nie są świadomi tego oszustwa, oczywiście nadal należą do Kościoła katolickiego, tak samo jak należeliby do Kościoła sto lat temu”.

Komentarz BKP: Arcybiskup Vigano opiera się na rzeczywistości, że istnieją wierzący i duchowni, którzy nie są świadomi oszustwa w Kościele i zachowali wiarę odziedziczoną po rodzicach i przodkach, w której żyją i umierają. Następnie arcybiskup wyjaśnia sytuację tych, którzy świadomie uważają się za członków tzw. kościoła soborowego.

Arcybiskup C. M. Vigano: „Ci, którzy uważają się za członków «kościoła soborowego», zostaliby sto lat temu potępieni jako heretycy i dlatego nawet dzisiaj nie mogą być uważani za pozostających w komunii z Kościołem katolickim”.

Komentarz BKP: Arcybiskup stwierdza dalej, jaki paradoks powstaje, gdy nakładają się na siebie dwa przeciwstawne byty – Kościół i antykościół.

Arcybiskup C. M. Vigano: „Paradoks polega na tym, że głowa «kościoła soborowego», chociaż jest heretykiem i apostatą, może jednocześnie być uważany za papieża Świętego Kościoła rzymskokatolickiego i uzurpować sobie od naszego Pana głos Jego Oblubienicy, aby zniesławić ją i samego Jezusa Chrystusa.

Tutaj także mamy do czynienia z nałożeniem się dwóch bytów – Kościoła i antykościoła – w ramach jednej hierarchii i to właśnie stanowi «mistrzowski plan szatana», które abp Lefebvre od początku potępiał”.

Komentarz BKP: Ta sytuacja nałożenia się dwóch bytów Kościoła i antykościoła jest rzeczywiście bardzo poważna. Dzieje się tak dlatego, że ci, którzy dzisiaj nie wiedzą o oszustwie, jutro zostaną po mistrzowsku zwabieni do przyjęcia nowych paradygmatów. Potem dowiadują się, że mamy z poganami tzw. jednego boga, albo zaczną naiwnie myśleć, że już można błogosławić sodomitów. Stopniowo ten duch kłamstw i śmierci, który panuje za pośrednictwem Bergoglio, zmienia sposób myślenia katolików. Dlatego tak konieczne jest znalezienie księży i świeckich, którzy w zgodzie ze znaną prawdą będą mieli odwagę oddzielić się. Czyniąc to, ustanowią zbawienny precedens, nawet jeśli zostaną napiętnowani przez sektę Bergoglio jako schizmatycy i apostaci.

Jeśli jednak tacy bohaterowie nie zostaną odnalezieni, wówczas nawet szczerzy ludzie stopniowo stracą swą zbawczą wiarę pod wpływem świętego posłuszeństwa fałszywej władzy. Dzisiaj biskupi i księża są bardziej winni niż zwykli ludzie, ponieważ mają już możliwość przyłączenia się do prawowiernego arcybiskupa, którym jest Carlo Maria Vigano. Jeśli do tego czasu nie zostali odpowiednio zorientowani, to dzięki niemu otrzymali teraz dokładną analizę stanu Kościoła, którą może zrozumieć nawet osoba niewierząca.

Pytanie dziennikarza: „W swoim nowym oświadczeniu Wasza Ekscelencja mówi, że «hierarchia soborowa… należy do innego bytu i dlatego nie reprezentuje prawdziwego Kościoła Chrystusowego», podczas gdy w przeszłości Pan mówił o «współistnieniu dwóch bytów w Rzymie: Kościół Chrystusowy został zajęty i przyćmiony przez modernistyczną strukturę soborową, która ustanowiła się w tej samej hierarchii i wykorzystuje władzę swoich sług, aby zwyciężyć nad Oblubienicą Chrystusa i naszą Matką». Czy teraz Ekscelencja sądzi, że «hierarchia soborowa» jest całkowicie oddzielona od Kościoła katolickiego? Kogo Ekscelencja uważa za część «hierarchii soborowej»? ”

Odpowiedź arcybiskupa C. M. Vigano: „Kościół soborowy jest doktrynalnie, moralnie i liturgicznie oddzielony od Kościoła katolickiego, ale jednocześnie jego hierarchia nazywa się katolicką i jako taka wymaga od wiernych prawdziwego Kościoła posłuszeństwa. Hierarchia ta nie reprezentuje prawdziwego Kościoła Chrystusowego, ale twierdzi, że go reprezentuje, ponieważ gdyby się od niego oficjalnie oddzieliła, nie mogłaby już posługiwać się władzami i autorytatywnością prawdziwego Kościoła i musiałaby postępować jak każda inna heretycka sekta. Modernizm, kierując się typową strategią sekt masońskich, nauczył swoich wysłanników ukrywać się, aby mogli bez przeszkód dotrzeć na stanowiska przywódcze”.

Komentarz BKP: Arcybiskup wyjaśnia, że doszło do nadużyć władz kościelnych przez hierarchię, która nie należy do Kościoła Chrystusowego, ponieważ wyznaje modernistyczne nauczanie, z którego korzystają masoni. Święty papież Pius X nazwał modernizm szambem wszystkich herezji.

Arcybiskup C. M. Vigano: „Św. Piusowi X, przy pomocy żelaznej organizacji i wiernych współpracowników, udało się wykorzenić to «szambo wszelkich herezji», lecz odzyskało ono swą siłę, gdy system obronny wymagany przez Świętego Papieża został najpierw naiwnie osłabiony, a następnie celowo anulowany przez tych, których wówczas potępiano jako «proroków zagłady», tak jak dzisiaj piętnuje się «teoretyków spiskowych». Cel jest ten sam, co tych, którzy inspirowali i finansowali pacyfizm: rozbrojenie wroga, aby go było można pokonać bez oporu. Wróg zdołał zająć wszystkie fortece, które hierarchia z własnej winy pozostawiła bez ochrony”.

Komentarz BKP: Arcybiskup Vigano pokazuje, że struktura Kościoła, która w przeszłości służyła Bogu i zbawieniu dusz, została po Soborze Watykańskim II włączona w system działający na rzecz samozagłady Kościoła. Wielu biskupów, na przykład w Afryce, wciąż nie jest tego świadoma. Trzeba zatem zacząć widzieć trudną rzeczywistość. Na Soborze Watykańskim II nastąpił punkt zwrotny! A dzisiaj poprzez „Fiducia supplicans” Kościół katolicki został już bezpośrednio przekształcony w antykościół New Age. Hierarchia, która dziś podlega publicznemu heretykowi i jego programowi, czyli sodomskiej antyewangelii, prowadzi wierzących nie do zbawienia, lecz poprzez nadużycie posłuszeństwa do zagłady.

Arcybiskup C. M. Vigano: „Ostatni bastion, jaki pozostał po okresie posoborowym – bastion świętości życia – jest dziś poważnie zagrożony przez obecność znanych neomaltuzjańskich aborcjonistów wśród członków Papieskiej Akademii Życia (którzy posiadali lub nadal posiadają ważne stanowiska w organizacjach otwarcie wrogich Kościołowi katolickiemu) i poprzez dopuszczanie proaborcyjnych przywódców politycznych do Komunii Świętej – jak na przykład Joe Biden i Nancy Pelosi.Przeraża nas haniebne milczenie amerykańskich biskupów i samej Stolicy Apostolskiej w sprawie wpisania ruchu pro-life przez administrację Bidena na listę organizacji terrorystycznych”.

Komentarz BKP: Arcybiskup wskazuje na destrukcyjne skutki w Stanach Zjednoczonych na przykładzie otwartych prześladowań ruchu pro-life, który paradoksalnie został nazwany organizacją terrorystyczną. Przypomniał haniebne milczenie amerykańskich biskupów i obecnej tzw. Stolicy Apostolskiej w sprawie tej zbrodni.

Arcybiskup C. M. Vigano: „Problemem nie jest więc to, czy jesteśmy w Kościele, ale raczej to, czy są jego częścią ci, którzy uzurpują sobie jego władzę, aby zniszczyć Kościół. To oni powinni zostać wykluczeni – nie my! Nie są częścią Kościoła, którego władzę uzurpowali, dlatego nie mają prawa robić tego, co robią i nie mogą w żaden sposób żądać posłuszeństwa od wiernych”.

Komentarz BKP: Na zakończenie arcybiskup podkreśla, że ci, którzy dzisiaj pełnią rolę władzy kościelnej, to wręcz przeciwnie ci, którzy nie należą do Kościoła i należy ich wyrzucić. Nie są częścią Kościoła Chrystusowego. W obliczu tragicznej rzeczywistości, w której uzurpowana władza wręcz przeciwnie, wyklucza tych, którzy reprezentują prawdziwą władzę Boga i Kościół Chrystusowy, arcybiskup podkreśla, że ci apostaci nie mają prawa żądać posłuszeństwa od wiernych.

W ciągu ostatniego miesiąca arcybiskup Carlo Maria Vigano w swoim oświadczeniu i późniejszym wywiadzie jasno wyraził prawdę o Głębokim Kościele i Głębokim Państwie. Moralnie skorumpowani prałaci świadomie zdradzają Chrystusa niczym Judasz. Wraz z uzurpowaną władzą, w jedności z arcyheretykiem, okupującym tron Piotra, wciągają dusze na drogę wiecznej zagłady. Nadszedł czas! Po przemówieniu arcybiskupa Vigano żaden biskup ani ksiądz nie ma wymówki, że nie wiedział o zorganizowanej zdradzie wewnątrz Kościoła. Wszystko zaczęło się od Soboru Watykańskiego II. Nadszedł czas oddzielić się od Bergoglio, który dzierży tęczowy sztandar antychrysta. Stańcie pod sztandarem Chrystusa, mocno trzymanym przez wiernego arcypasterza Carla Marię Vigano!

+ Eliasz

Patriarcha Bizantyjskiego Katolickiego Patriarchatu

+ Metody OSBMr                  + Tymoteusz OSBMr

biskupi-sekretarze

26.07.2024

Uzurpacja Stolicy Apostolskiej przez wrogów Kościoła

vkpatriarhat.org/en/?p=24638  /english/

vkpatriarhat.org/fr/?p=17908 /français/

Porażające słowa Franciszka: Jestem komunistą i był nim też Jezus

[przypominam zapominalskim… md]

28 listopada 2022 pch24.pl/franciszek-jestem-komunista-i-byl-nim-tez-jezus

Porażające słowa Franciszka: jestem komunistą i był nim też Jezus

(fot. EPA/MAURIZIO

„Kiedy patrzę na Ewangelię tylko z socjologicznego punktu widzenia, tak, jestem komunistą i był nim też Jezus” – powiedział papież Franciszek w wywiadzie dla America Magazine, czasopisma wydawanego przez jezuitów w Stanach Zjednoczonych.

Franciszek w nawiązaniu do tego, że niektórzy uważają go za socjalistę bądź nawet komunistę odparł: „Staram się podążać za Ewangelią. Osiem Błogosławieństw to fragment, który bardzo mnie oświeca, ale przede wszystkim wyznacza normę, według której będziemy sądzeni: Mt 25. Byłem spragniony, a daliście mi pić. Byłem chory, a odwiedziliście mnie, byłem w więzieniu a przyszliście do mnie. Czy zatem Jezus jest komunistą?”.

Zdaniem papieża, problem polega na redukowaniu przesłania Ewangelii wyłącznie do wymiaru społeczno-politycznego. – Kiedy patrzę na Ewangelię tylko z socjologicznego punktu widzenia, tak, jestem komunistą i był nim też Jezus – przyznał.

Komuniści ukradli nam trochę chrześcijańskich wartości. Inni uczynili z nich katastrofę” – stwierdził. 

Arcybiskup C. M. Vigano na temat sytuacji w Kościele. Część 5: Każdy stanie przed sądem Bożym

BKP: Analiza wypowiedzi arcybiskupa C. M. Vigano na temat sytuacji w Kościele

Część 5: Każdy stanie przed sądem Bożym

wideohttps://vkpatriarhat.org/pl/?p=22256  https://lu-bandera-cristu.wistia.com/medias/2i5l5fht6l

https://bcp-video.org/pl/analiza-wypowiedzi-5/  https://rumble.com/v59jkic-analiza-wypowiedzi-5.html

https://cos.tv/videos/play/54565736191923200

Proces pokazowy w Watykanie z arcybiskupem Viganem zmusił go do wyjaśnienia najpoważniejszych problemów dotyczących Kościoła, ale także współczesnego świata.

Cytat z arcybiskupa C. M. Vigano: „Jestem przekonany, że wśród biskupów i księży jest wielu, którzy przeżyli i nadal przeżywają rozdzierający konflikt wewnętrzny, czując się rozdartymi między tym, czego żąda od nich Chrystus Najwyższy Kapłan (a oni o tym wiedzą), a tym, co narzuca siłą, szantażem i groźbami ten, który przedstawia się jako Biskup Rzymu.

Do czego tzw. biskup Rzymu, apostata Bergoglio, siłą, szantażem i groźbami zmusza biskupów i księży? Aby błogosławili grzech homoseksualizmu i zaakceptowali zmianę paradygmatów! Nie prowadzi to jednak powierzonych dusz do zbawienia, lecz do zagłady. Dlatego wielu biskupów i księży, jak mówi abp Vigano, doświadcza dziś rozdzierającego konfliktu wewnętrznego. Wiedzą doskonale, czego żąda od nich Jezus Chrystus i że jest to sprzeczne z tym, czego żąda od nich pod groźbą ekskomuniki Bergoglio. Ten jawny heretyk przemienia ich w tych samych sługów szatana, jakim jest on sam. Jako precedens poświęcił się jemu w Kanadzie. Ostatecznym celem Bergoglio jest osiągnięcie samozniszczenia Kościoła.

Cytat arcybiskupa C. M. Vigano: „Dziś bardziej niż kiedykolwiek konieczne jest, abyśmy my, pasterze, obudzili się z naszego odrętwienia: Hora est iam nos de somno surgere (Rz 13, 11). Nasza odpowiedzialność przed Bogiem, Kościołem i duszami zobowiązuje nas do jednoznacznego potępienia wszystkich błędów i odstępstw, które zbyt długo tolerowaliśmy, ponieważ nie będziemy sądzeni ani przez Bergoglio, ani przez świat, lecz przez Naszego Pana Jezusa Chrystusa”.

Arcybiskup podkreśla, co jest największym obowiązkiem biskupów i księży, a to jest jednoznaczne potępienie wszelkich błędów i odstępstw, jakie do tej pory tolerowali. Przypomina, że wszyscy zostaną osądzeni nie przez Bergoglia, ale przez Jezusa Chrystusa na sądzie Bożym. Dziś za pośrednictwem arcybiskupa Bóg nawołuje: „Już pora wam powstać ze snu” (Rz 13,11).

Cytat arcybiskupa C. M. Vigano: „Jemu zdamy sprawę z każdej duszy straconej z powodu naszego zaniedbania, z każdego grzechu przez nią popełnionego z naszej winy, z każdego zgorszenia, wobec którego milczeliśmy z fałszywej roztropności, dla świętego spokoju czy też współdziałając”.

Arcybiskup Vigano podkreśla odpowiedzialność przed Bogiem. Nadejdzie czas sądu, kiedy biskup i kapłan odpowiedzą przed Bogiem za każdą duszę, zgubioną przez jego zaniedbanie lub milczenie na temat grzechu z fałszywej roztropności lub z pragnienia spokojnego życia.

Cytat arcybiskupa C. M. Vigano: „Moja obrona nie jest zatem osobista, lecz dotyczy Świętego Kościoła Chrystusowego, w którym zostałem ustanowiony Biskupem i Następcą Apostołów, z wyraźnym mandatem strzeżenia Depozytu Wiary i głoszenia Słowa, nalegania w porę i nie w porę, wykazywania błędu, upominania, zachęcania ze wszelką cierpliwością i nauką (2 Tm 4, 2)”.

Arcybiskup stwierdza, że jego publiczna obrona nie jest obroną jego własną, ale przede wszystkim obroną Kościoła. Jako następca apostołów ma mandat i podstawowy obowiązek strzec skarbu wiary i głosić słowo Boże w porę i nie w porę.

Cytat arcybiskupa C. M. Vigano: „Stanowczo odrzucam oskarżenie o rozdarcie jednorodnej tuniki Zbawiciela i uchylenie się od najwyższej Władzy Wikariusza Chrystusa. By odłączyć się od komunii kościelnej z Jorge Mario Bergoglio, musiałbym wcześniej być z nim w komunii, co nie jest możliwe, ponieważ sam Bergoglio nie może być uważany za członka Kościoła z powodu jego licznych herezji oraz jawnej obcości i niezgodności z rolą, którą nieważnie i bezprawnie pełni”.

Arcybiskup stanowczo odrzuca niesłuszne oskarżenie, że rzekomo spowodował schizmę poprzez oddzielenie się od jawnego heretyka, który uzurpował sobie stolicę Piotrową. Arcybiskup logicznie wyjaśnia, że gdyby miał odłączyć się od komunii kościelnej z Bergoglio, musiałby w niej być, dodając, że nie jest to możliwe, ponieważ ze względu na swoje jawne herezje Bergoglio, w przeciwieństwie do arcybiskupa Vigano, nie należy do Kościoła Chrystusowego.

Cytat arcybiskupa C. M. Vigano: „Wobec moich współbraci w Episkopacie i całego ciała Kościoła, oskarżam Jorge Mario Bergoglio o herezję i schizmę, i jako heretyka i schizmatyka żądam, aby został osądzony i usunięty ze Stolicy, którą niegodnie zajmuje od ponad jedenastu lat. Nie stoi to w żadnej sprzeczności z zasadą „Prima Sedes a nemine judicatur” (Pierwsza Stolica nie jest przez nikogo sądzona), ponieważ jest oczywiste, że heretyk, jako niezdolny do objęcia papiestwa, nie stoi ponad hierarchami, którzy go osądzają”.

Działając z upoważnienia apostolskiego, arcybiskup publicznie oskarża uzurpatora Stolicy Piotrowej Jorge Bergoglio przed całym Kościołem katolickim i przed Bogiem, który będzie sądził żywych i umarłych. Wyjaśnia, że nie narusza to zasady „prima sedes a nemine judicatur”, gdyż jawny heretyk nie jest ważnym papieżem i dlatego nie stoi ponad prałatami, którzy go osądzają.

Cytat arcybiskupa C. M. Vigano: „Oskarżam również Jorge Mario Bergoglio o spowodowanie, z wykorzystaniem prestiżu i autorytetu Stolicy Apostolskiej, poważnych skutków ubocznych, bezpłodności i śmierci milionów wiernych, którzy posłuchali jego uporczywego wzywania do przyjmowania eksperymentalnych szczepionek genetycznych, wyprodukowanych z abortowanych płodów, posuwając się nawet do opublikowania noty wskazującej jej użycie jako moralnie dopuszczalne. Za tę zbrodnię przeciwko ludzkości będzie musiał odpowiedzieć przed Bożym Trybunałem”.

Arcybiskup oskarża Bergoglia, oprócz herezji także o zbrodnie przeciwko ludzkości. Jego skargę potwierdzają wypowiedzi czołowych, nieprzekupnych ekspertów, a także widoczne śmiercionośne owoce zbrodniczych, eksperymentalnych szczepień. Co więcej, surowicę genową pobrano od drastycznie zabitych nienarodzonych dzieci, których tkanki zostały wyrwane jeszcze za życia, zanim zostały sadystycznie zabite.

Eksperci udowodnili, że oprócz niemoralnego charakteru szczepionka mRNA ma jeszcze inne, bardzo negatywne konsekwencje. Zmienia genom człowieka i ze względu na swoją zawartość stanowi już pewien wstępny etap chipowania. Ze swoimi nieprzewidywalnymi konsekwencjami dla organizmu ludzkiego wpisuje się w program zredukowania ludzkości do jednego miliarda. Bergoglio wiedział, że kampanie kowidowe opierają się na kłamstwach i masowej hipnozie, a mimo to stał się największym propagatorem tej zbrodni.

Bezczelna promocja eksperymentalnych szczepień przez Bergoglio posunęła się tak daleko, że nawet opublikował dokument, w którym fałszywie stwierdził, że szczepienia są moralnie dopuszczalne. Po raz kolejny w rażący sposób nadużył władzy papieskiej. W swoich przemówieniach sugestywnie promował hasła typu „szczepionki dla wszystkich!”, „trzeba to zrobić!” i manipulująco twierdził, że kto odrzuca szczepionkę mRNA, grzeszy przeciwko miłości do bliźniego. Wszystko to jest rażącym kłamstwem i oszustwem! W ten sposób Bergoglio udowodnił, że stoi na czele Głębokiego Kościoła, który realizuje projekty Głębokiego Państwa.

Cytat arcybiskupa C. M. Vigano: „Uważam za powód do dumy bycie „oskarżonym” o odrzucenie błędów i odstępstw tzw. Soboru Watykańskiego II, który uważam za całkowicie pozbawiony autorytetu nauczycielskiego ze względu na jego niezgodność ze wszystkimi prawdziwymi soborami Kościoła, które to w pełni uznaję i przyjmuję, podobnie jak wszystkie akty nauczycielskie papieży rzymskich”.

Ze strony dogmatycznej II Sobór Watykański ogłosił herezję synkretyzmu z pogaństwem. Zamiast misji, wewnątrz Kościoła miała miejsce anty-misja. Najbardziej przyczyniła się do tego heretycka deklaracja „Nostra aetate”. Sobór użył dwuznacznego słownictwa, w jakim kodowano programy samobójcze. Jego aggiornamento zamieniło Ducha Chrystusa na ducha świata. Sobór otworzył także drzwi herezji modernizmu, który jest ściekeiem  wszelkich herezji. W istocie kwestionuje boskie natchnienie Pisma Świętego, odkupieńczą śmierć Chrystusa na krzyżu, Jego prawdziwe i historyczne zmartwychwstanie oraz zaprzecza temu, co nadprzyrodzone w Biblii.

Moderatorami Soboru zostali mianowani przez Jana XXIII nosiciele ducha modernizmu. Duch posoborowy, nawet z herezją modernizmu, ucieleśniał się we wszystkich szkołach teologicznych. Poprzez zmianę Liturgii naruszono także sakralność przestrzeni liturgicznej i sakralność samej Najświętszej Ofiary. Ta desakralizacja nastąpiła zwłaszcza poprzez zwrócenie kapłana twarzą do ludu. Wywyższając to, co ludzkie, nad boskie, chrystocentryzm został zastąpiony antropocentryzmem.

Cytat arcybiskupa C. M. Vigano: „Potępiam, odrzucam i nie uznaję heterodoksyjnych doktryn wyrażonych w tak zwanym „magisterium posoborowym”, wywodzącym się z Soboru Watykańskiego II, jak również niedawnych herezji dotyczących „kościoła synodalnego”, przeformułowania papiestwa w duchu ekumenicznym, dopuszczenia osób, żyjących w konkubinacie, do sakramentów oraz promowania homoseksualizmu i ideologii gender.  Potępiam również poparcie Bergoglio dla oszustwa klimatycznego – szalonego neomalthuzjańskiego zabobonu zrodzonego przez tych, którzy nienawidząc Stwórcy, nie mogą nie nienawidzić także Jego Stworzenia, a wraz z nim człowieka stworzonego na obraz i podobieństwo Boże”.

Urząd ustanowiony przez samego Chrystusa w celu obrony Jego Ewangelii zbawienia, związanej z miłością do Boga i bliźniego, został przez Bergoglio absurdalnie nadużyty, aż do bezpośredniej nienawiści do Stwórcy i ludzkości; i przeciwnie, do miłowania i błogosławienia grzechu, który prowadzi człowieka do doczesnej i wiecznej nędzy. To naprawdę bezpośredni przejaw satanizmu, który Bergoglio potrafi tuszować pompatycznymi frazesami i ukrywać w pseudo-dokumentach, jak np. o tzw. ekologii w swoim „Laudato si”. Nawet tutaj mu chodzi o szacunek do tzw. matki ziemi, czyli o promowanie pogaństwa i kultu demonów, czego dowodem była intronizacja Paczamamy.

Arcybiskup Vigano zwraca uwagę, że destrukcyjne projekty masonów, których ostatecznym celem jest redukcja ludzkości, czyli autodestrukcja duchowa i fizyczna, są promowane przez uzurpowany urząd papieski. Bergoglio aktywnie propaguje spiski na temat kryzysu klimatycznego, ideologię gender, która służy okaleczeniu osoby za pomocą tzw. operacji zmiany płci – co ostatecznie potwierdził gestem całowania stopy transseksualisty – a także wszelkie inne projekty masonów, które są skierowane przeciwko chrześcijaństwu i ludzkości.

Cytat arcybiskupa C. M. Vigano: „Wiernych katolików, zgorszonych i zdezorientowanych wiatrami nowości i fałszywymi doktrynami promowanymi i narzucanymi przez hierarchię zbuntowaną przeciwko boskiemu Mistrzowi, proszę o modlitwę i ofiarowanie swoich wyrzeczeń i postów pro libertate et exaltatione Sanctæ Matris Ecclesiæ (dla wolności i wywyższenia Świętej Matki Kościoła), aby Święta Matka Kościół po tym czasie męki odzyskała swoją wolność i mogła zatriumfować z Chrystusem. Niech ci, którzy otrzymali łaskę włączenia do niej przez chrzest, nie porzucają swojej Matki, dziś cierpiącej i upokorzonej: tempora bona veniant, pax Christi veniat, regnum Christi veniat (niech nadejdą dobre czasy, niech nadejdzie pokój Chrystusa, niech nadejdzie królestwo Chrystusa).

Pod koniec swojego „Oświadczenia”, które skierował przede wszystkim do biskupów i księży, arcybiskup Vigano nie zapomniał o was, drodzy wierni. Ma dla was wielkie współczucie. Boli go, że jesteście zdezorientowani i zgorszeni tym, co robi hierarchia, która przeciwstawiła się Bogu. Dziś, przyjmując „Fiducia supplicans”, hierarchia ta legalizuje wzywający do nieba grzech sodomii i w jedności z Bergoglio błogosławi grzeszny związek sodomitów.

Arcybiskup Vigano usilnie wzywa was do modlitwy, składania ofiar i postów w intencji oczyszczenia Kościoła i duchowego odrodzenia.

Dlatego zjednoczmy się przede wszystkim w modlitwie różańca w Godzinie Świętej od 20:00 do 21:00 we wspólnej intencji, aby Bóg dał nam w arcybiskupie Vigano prawowiernego papieża. On reprezentuje dzisiejszy Kościół Chrystusowy, w przeciwieństwie do Bergoglio, który pod tęczowym sztandarem maszeruje bez skruchy na wieczną zagładę.

+ Eliasz

Patriarcha Bizantyjskiego Katolickiego Patriarchatu

+ Metody OSBMr                  + Tymoteusz OSBMr

biskupi-sekretarze

21.07.2024

Arcybiskup Vigano oskarża pseudo-papieża Bergoglio

bcp-video.org/analysis-of-the-statement-5/  /english/

bcp-video.org/it/analisi-della-dichiarazione-5/  /italiano/

Franciszek OSZALAŁ?! Może coming-out? Uczcił pamięć o komunistycznym dyktatorze

Papież Franciszek OSZALAŁ?! Ojciec Święty uczcił pamięć o komunistycznym dyktatorze

26.07.2024

Papież Franciszek, Kościół, Watykan
Papież Franciszek Fot. EPA/ETTORE FERRARI Dostawca: PAP/EPA.

Sekretarz Generalny Wietnamskiej Partii Komunistycznej, Nguyễn Phú Trọng, nie żyje. Z niezrozumiałych powodów papież Franciszek postanowił uczcić jego pamięć.

Nguyễn Phú Trọng, zagorzały leninista i przywódca komunistycznego reżimu w Wietnamie, umarł. W Polsce nie trzeba raczej nikomu wyjaśniać, że komunizm jest ideologią ściśle antyreligijną.

Dlatego zdumienie budzi fakt, że Ojciec Święty Franciszek z sobie tylko wiadomych powodów postanowił uczcić pamięć o dyktatorze.

Kard. Pietro Parolin w imieniu papieża złożył kondolencje na ręce gen. Tô Lâma. „Jego Świątobliwość papież Franciszek przesyła swoje kondolencję wszystkim, którzy opłakują (…) stratę, szczególnie rodzinie, wraz z zapewnieniem o jego modlitwie o pocieszenie i pokój” – czytamy w nocie, którą Stolica Apostolska wysłała komunistom z Wietnamu.

Przywódca katolików wyraził „szczególne uznanie” dla zaangażowania zmarłego leninisty „we wspieranie i promowanie pozytywnego rozwoju stosunków między Wietnamem a Stolicą Apostolską”.

Papież Franciszek zapewnia także obecnego prezydenta Wietnamu i wszystkich zasmuconych w tej chwili „cierpienia narodu”, że jest z nimi blisko.

Cała ta informacja brzmi straszliwie niewiarygodnie, ale nie jest to fejk nius. Przywódca Kościoła Katolickiego naprawdę brata się z reżimem komunistycznym. Jeszcze kilka lat temu byłoby to nie do pomyślenia.

==============================

mail:

Czyżby?

Jan Paweł II po śmierci komunisty Czernienki napisał: 
„Otrzymawszy wiadomość o śmierci Przewodniczącego Najwyższego Sowietu, 
pana Konstantyna Czernienki, który wykonywał najwyższe obowiązki w 
Związku Soc. Republik Radzieckich proszę Waszą Ekscelencje. i Jego 
współziomków o przyjęcie wyrazów współczucia wraz z zapewnieniem pamięci 
o tym wybitnym zmarłym.”
Jan Paweł II, 11.03.1985 r.

Kościół i Neo-Kościół są ze sobą sprzeczne. A-bp Vigano ma 44 argumenty.

Komentarze Eleison

biskup williamson

Komentarze Eleison Jego Ekscelencji Księdza Biskupa Ryszarda Williamsona


Komentarz Eleison nr DCCCLXXXVII (887) 13 lipca 2024 fsspxr/komentarze-eleison/vigano

A-bp VIGANO KONTRATAKUJE

Wezwany przez Rzym do stawienia się przed sądem Neo-Kościoła w dniu 28 czerwca, aby odpowiedzieć na oskarżenia o „schizmę”, bohaterski obrońca wiary, Arcybiskup Vigano, zdecydował się zareagować publicznie i wyjaśnić, dlaczego odrzucił wezwanie Neo-Kościoła. Streszczenie tego wyjaśnienia, składające się z jednego zdania na akapit, nie może oddać wiernie oryginału, ale daje Czytelnikom ogólny obraz sytuacji:

1 Cytat z Listu do Galatów rozdział 1, wersety 8-9; Niech każda nowinkarska Ewangelia będzie przeklęta, tj. bezwzględnie odrzucona.

2 W 1975 roku arcybiskup Lefebvre powiedział swoim rzymskim oskarżycielom, że to on powinien ich osądzać, a nie odwrotnie.

3 Nie uznaję autorytetu rzymskiego sądu, który mnie oskarża, ponieważ nie ma on Prawdy.

4 Ani przez chwilę w moim życiu nie byłem poza jedyną Arką Zbawienia – Kościołem katolickim.

5 Wrogowie Kościoła, kierowani przez masonerię, nienawidzą mocy katolickiej Tradycji.

6 Jest oczywiste, że za rewolucją Vaticanum II w Kościele stoi masoneria.

7 Masoni potwierdzili, że w wyniku tego “1789 roku (Rewolucja Francuska) w Kościele” przejęli nad nim kontrolę.

8 Ilu z wodzirejów ” odnowy” Vaticanum II zostało potępionych przed Soborem!

9 Obecny przywódca włoskiego episkopatu odprawia Mszę w intencji notorycznego modernisty z przeszłości.

10 Właśnie ten profesor stwierdził, że „konieczna odnowa” jest blokowana z obawy przed protestantyzmem.

11 Przepaść oddziela prawdziwy Kościół dogmatów od Neo-Kościoła (nie jest to określenie Vigano) apostazji.

12 Prawda została zrelatywizowana. Jeśli modernistyczny Sanhedryn oskarża mnie, to oskarża wszystkich katolickich papieży.

13 Kościół i Neo-Kościół są ze sobą sprzeczne. To Neo-Kościół oskarża mnie o „schizmę”.

14 „Konieczna odnowa” Neo-Kościoła oznacza dla prawdziwego Kościoła heretycką ewolucję dogmatów.

15 Zupełnie nowa „wiara” Neo-Kościoła jest zerwaniem z wiarą prawdziwego Kościoła istniejącego od 2000 lat.

16 Ale Arcybiskup Lefebvre nigdy nie kwestionował prawowitości soborowych papieży?  To było 40 lat temu!

17 Dzisiejszy Neo-Kościół wyznaje jednogłośnie mnóstwo potępionych błędów.

18 Skazując w ten sposób miliony dusz na zatracenie, Neo-Kościół utracił swój Katolicki Autorytet.

19 „Autorytet” Nowego Kościoła do postawienia mnie przed sądem jest nieważny. Nie akceptuję go.

20 Sam byłem jednym z wielu wysokich rangą duchownych, którzy nie widzieli, co się naprawdę dzieje.

21 Dopiero jako nuncjusz w USA, konfrontując się z kardynałem McCarrickiem, w końcu zrozumiałem – mamy do czynienia ze

22 skoordynowanym globalnym atakiem, zarówno religijnym, jak i politycznym, na tradycyjne społeczeństwo chrześcijańskie.

23 Zepsucie, które obserwowałem, jest integralną częścią procesu wprowadzania Nowego Porządku Świata.

24 Jak powiedziała Matka Boża z La Salette, „Rzym utraci wiarę i stanie się siedzibą Antychrysta”.

25 Nie mogę milczeć w obliczu niszczenia Kościoła i zguby tak wielu dusz.

26 W prawie kanonicznym nie ma przestępstwa schizmy, gdy konklawe i wybór papieża są poddawane w wątpliwość.

27 Paweł IV zadekretował, że żadnemu „papieżowi”, który był heretykiem przed swoim wyborem, nie należy się posłuszeństwo.

28 Tak więc Bergoglio, przez wcześniejszą herezję i nieważną intencję przy jego „wyborze”, nigdy nie był papieżem.

29 Jednak to, że atakuję Bergoglio w ten sposób, w żaden sposób nie dowodzi, że chcę być w schizmie. I

30 Czy jego własna preferencja by być znanym jedynie jako „Biskup Rzymu” nie jest prawdziwym atakiem na papiestwo?

31 Czy wszyscy soborowi papieże rezygnujący z tiary z powodów ekumenicznych nie powinni być podawani w wątpliwość jako papieże?

32 Jeśli soborowy ekumenizm jest nonsensem, to jak ekumeniczny Bergoglio może nie być nonsensownym papieżem?

33 Wielu biskupów i księży nie może znieść tego, co narzuca im siłą, szantażem i groźbami.

34 My, pasterze, musimy się obudzić i zareagować! Odpowiemy przed Bogiem za wszystko, czego dokonamy.

35 Potępiam moich oskarżycieli, ich „sobór” i ich „papieża”. Święci Piotrze i Pawle, ratujcie Kościół!

36 Jako biskup konsekrowany do strzeżenia Wiary i głoszenia Słowa, bronię Kościoła, a nie siebie.

37 Nie mogę być oskarżony o odcinanie się od Neo-Kościoła Bergoglio, ponieważ nigdy do niego nie należałem.

38 Papież nie może być oskarżony przez kogokolwiek znajdującego się w hierarchii pod nim? Może, jeśli nigdy nie był papieżem.

39 Bergoglio nadużył również swojego papieskiego autorytetu, aby pomóc w promowaniu śmiercionośnych „szczepionek”, co jest prawdziwą zbrodnią.

40 Zawarł również przestępczy układ z chińskim rządem, zdradzając prawdziwie wierzących katolików.

41 Jeśli chodzi o oskarżenie mnie o odrzucenie błędów i wypaczeń Vaticanum II, uważam to za wielki zaszczyt.

42 A jeśli Vaticanum II usprawiedliwia pewnych schizmatyków (zob. Lumen Gentium 13) to jak mogą oni oskarżać mnie o schizmę?

43 Potępiam również wszystkie wielorakie herezje posoborowego „Magisterium” i „Kościoła synodalnego”.

44 Drodzy katolicy, módlcie się, czyńcie pokutę i składajcie ofiary za wolność i triumf Matki Kościoła.

Kyrie eleison.

Włochy: Króluje anty-kościół sodomski: Homoseksualiści zawrą związek, a ksiądz ich pobłogosławi – za zgodą biskupa…

Włochy: Homoseksualiści zawrą związek, a ksiądz ich pobłogosławi – za zgodą biskupa pch24.pl/wlochy-homoseksualisci-zawra-zwiazek-a-ksiadz-ich-poblogoslawi-za-zgoda-biskupa

#Fiducia supplicans #homoseksualizm #LGBT #Włochy

Włoska para homoseksualna zawrze związek cywilny, a następnie zostanie pobłogosławiona przez księdza. Mężczyźni mają nadzieję, że uda im się adoptować dziecko.

Filippo Sanchi i Hector Pautasso to dwóch włoskich homoseksualistów. Mieszkają razem od 2015 roku; 14 września chcą zawrzeć w urzędzie cywilny związek partnerski.

Według informacji przekazanych przez lokalny portal Il Resto del Carlino, w ceremonii weźmie udział… ksiądz katolicki. Ma pobłogosławić homoseksualną parę – za zgodą biskupa miejsca.

Sanchi i Pautasso zamierzają później starać się o adopcję dziecka.

Błogosławieństwa parze gejowskiej ma udzielić ks. Giuseppe Cavoli, który został do tego oddelegowany przez biskupa Andreę Anreozziego. Całość odbędzie się w mieście Cartoceto w regionie Marche, gdzie mieszkają homoseksualiści.

Obaj mężczyźni aktywnie działają w lokalnej społeczności LGBT; biorą udziały w gejowskich marszach. Niedawno brali udział w spotkaniu homoseksualistów w Fano, gdzie rozmawiano o homofobii. W spotkaniu uczestniczył również ks. Giuseppe Cavoli, który jest diecezjalnym delegatem ds. LGBT.

Mężczyźni deklarują, że chcieliby adoptować dziecko, żeby mu pomóc, bo jeden z nich również został w dzieciństwie adoptowany (przez normalne małżeństwo).

Ks. Giuseppe Cavoli ma udzielić błogosławieństwa w restauracji, w której będzie odbywać się przyjęcie po zawarciu związku cywilnego.

Deklaracja Fiducia supplicans ogłoszona 18 grudnia 2023 roku pozwala “katolickim” kapłanom na udzielanie błogosławieństw parom homoseksualnym. Zapisy deklaracji mówią jednak kilkukrotnie o tym, że błogosławieństwo ma być krótkie i spontaniczne; nie wolno udzielać go też w kontekście zawarcia cywilnego związku.

Jeżeli ks. Giuseppe Cavoli udzieli błogosławieństwa, w oczywisty sposób pogwałci te normy; jednak kardynał Fernández ogłosił niedawno, że Dykasteria Nauki Wiary, którą kieruje, nie będzie urządzać „polowania” na księży.

Wielu komentatorów uważa, że prawdziwym celem Fernándeza było właśnie to, by wprowadzić do Kościoła karykaturalne homo-małżeństwa, tak, jak w przypadku związku dwóch Włochów.

Źródła: Il Resto del Carlino, PCh24.pl Pach

“Ekskomunikowany” Arcybiskup Viganò ostrzega przed Spiskiem Papieża i Globalistów w Celu Zniszczenia Kościoła

infowars./archbishop-warns-pope-globalists-conspiring-to-destroy-the-church

Arcybiskup Carlo Maria Viganò, który niedawno został ekskomunikowany przez Watykan za ujawnienie powiązań z globalistami, wydał w zeszłym tygodniu poważne ostrzeżenie, że Kościół jest atakowany przez siły globalistyczne.

„Czwarta rewolucja, o której teoretyzował Klaus Schwab i rodzina międzynarodowych finansów, nie ma w [papieżu Franciszku] Bergoglio neutralnego widza, co samo w sobie byłoby czymś niespotykanym, lecz w rzeczywistości jest on gorliwym współpracownikiem, który nadużywa własnego autorytetu moralnego, aby wspierać ab extra , poza Kościołem, projekt rozpadu tradycyjnego społeczeństwa” – powiedział Viganò w oświadczeniu wideo.

„Podczas gdy ab intra , w Kościele, realizuje projekt zburzenia Kościoła, aby zastąpić go organizacją filantropijną o inspiracji masońskiej”.

„I to jest skandaliczne. Dotyczy to obu, świata świeckiego i kościelnego, potwierdzając przestępczy spisek między Deep State i Deep Church” – powiedział.

„Wydaje mi się, że w tym spisku decydująca była rola jezuity, nie jest przypadkiem, że po raz pierwszy w historii zakonnik Towarzystwa Jezusowego zasiada na tronie Piotrowym” – dodał.

Abp. Viganò otwarcie krytykuje papieża Franciszka, m.in. jego podejście do oskarżeń o wykorzystywanie seksualne, poparcie dla szczepionek przeciwko COVID-19 , Wielki Reset Światowego Forum Ekonomicznego i promowanie „inkluzywnego, imigracyjnego, ekologicznego i przyjaznego gejom” Kościoła.

Były ambasador papieski w USA również podważył prawowitość Franciszka jako papieża.

Za swoją krytykę Viganò został ekskomunikowany za schizmę , czyli wycofanie się z podporządkowania się papieżowi lub ze wspólnoty z członkami Kościoła podległymi jemu.

„Jego publiczne oświadczenia, w których wyrażał odmowę uznania i podporządkowania się Najwyższemu Pasterzowi, odrzucenie komunii z członkami Kościoła podległymi mu oraz prawowitości i autorytetu nauczycielskiego Soboru Watykańskiego II, są powszechnie znane” –  stwierdził Watykan w oświadczeniu  wydanym po orzeczeniu Dykasterii Nauki Wiary.

Diabelska anty-kultura bluźnierstwa w Kościele. Udział biskupów i papieża. Czy Bóg nas ukarze?

Kultura bluźnierstwa w Kościele. Czy Bóg nas ukarze?

pch24/-bluznierstwa-w-kosciele-czy-bog-nas-ukarze

(Fot. GSz/PCh24.pl)

W Kościele katolickim zaczyna rozwijać się niezwykle niebezpieczne zjawisko: kultura bluźnierstwa. Rosnąca liczba duchownych, tak biskupów jak i księży, decyduje się na publiczne prezentowanie świętokradczych wizerunków Pana Jezusa i Jego Matki. Pomimo ostrych protestów wiernych trwają zatwardziale przy swoim, tak, jakby sianie zgorszenia i łamanie granic przyzwoitości było ich prawdziwym celem. Co najgorsze, bluźniercza sztuka znajduje swoje poparcie również u niektórych Polaków.

Kościół rodząc się w świecie żydowskim miał początkowo zrozumiałe opory wobec przedstawiania świętych osób w sztuce. Początkowa ostrożność związana z żydowskimi zakazami ustąpiła z czasem głębszemu zrozumieniu Prawa i nade wszystko – celu sztuki. Chrześcijaństwo stało się dzięki temu kolebką najpiękniejszych dzieł ludzkiego geniuszu artystycznego. Podczas gdy sztuka zachodnia zmieniała się z wieku na wiek, posługując się nowymi metodami i pomysłami, sztuka wschodnia pozostała w większej mierze wierna raz przyjętemu wzorcowi. Zarówno na zachodzie jak i na wschodzie oczywistością zawsze było jednak to samo: prawdziwie chrześcijańska sztuka jest sensowna tylko wówczas, gdy prowadzi człowieka do kontemplacji tego, co Boże; kiedy dzięki sztuce człowiek staje się podobniejszy Chrystusowi.

W ostatnich latach zaczyna się to zmieniać. Rosnąca grupa “artystów” wykorzystuje to, co święte, do wywoływania szoku i skandalu. Artyści przybierają święte imiona, przywiązują się do krzyży, tworzą obrazy albo rzeźby mieszające sacrum już nie tylko z profanum, ale i z horrendum. Większość czytelników pamięta wielki spór o figurę św. Jana Pawła II przygniecionego meteorytem, który rozgorzał w Polsce na przełomie tysiącleci. Z perspektywy tego, co prezentowano w Polsce wiele razy w kolejnych latach, tamto „dzieło” wydaje się niemal „niewinne”; wystarczy przypomnieć promowaną kilka lat temu bluźnierczą sztukę teatralną pt. „Klątwa”. W ostatnich latach przy okazji homoseksualnych demonstracji obnoszono też wizerunki genitaliów ustylizowanych na świętości. Przyjmijmy jednak, że to, co dzieje się w świecie „artystów”, a jeszcze bardziej w świecie seksualnych dewiantów, można traktować jako diabelstwo, na które wpływu nie mamy: żyjemy w świecie dyktatury relatywizmu, a nasz nieszczęsny system polityczny akceptuje głoszenie wszelkiego rodzaju herezji, błędów, kłamstw i bzdur. Niewiele można z tym zrobić bez sięgania po odmienne od obecnie stosowanych środki polityczne; ale ja przecież nie o tym chcę pisać w tym tekście.

Znacznie poważniejszym problemem jest przenikanie kultury bluźnierstwa do samego Kościoła. Jest oczywiście prawdą, że Kościół zawsze pozostawał w dialogu ze swoją współczesnością i zwłaszcza w sztuce ogromnie z niej czerpał. Katolicka sztuka nie spadła z nieba: architektura, rzeźba, malarstwo, wszystko czerpało z istniejących w swoich czasach wzorców. Chrześcijanie potrafili jednak zawsze rozróżniać. Przedstawienia Boga Ojca przypominają przedstawienia greckiego Zeusa, bo Grecy chcieli ukazywać w nim majestat, powagę i wspaniałość. Przedstawienia Matki Bożej przypominają przedstawienia Hery, bo Grecy ukazywali w niej dostojeństwo, godność i skromność. Nikomu nie przychodziło do głowy, by wizerunki Boga opierać na greckich wyobrażeniach jakichś bardziej poślednich niż Zeus bożków, o tych związanych z kultem płodności nawet nie wspominając; tak samo jak nikt nie chciał wzorować wizerunków Maryi na przedstawieniach żeńskich bóstw znanych z kultów Azji Mniejszej. Dlaczego? Sądzę, że dlatego po prostu, iż ludzie naprawdę wierzyli, że sztuka, którą tworzą, ukazuje coś, co jest święte. Prawdziwie święte, a to oznacza: większe od człowieka i wymagające od niego nabożnego szacunku i czci.

Dziś jest inaczej. Wraz z początkiem lipca w katedrze w austriackim Linzu zaprezentowano niewielkich rozmiarów rzeźbę Matki Bożej podczas porodu. Zaprojektowała ją wiedeńsko-tyrolska artystka Esther Strauß. Jak twierdziła, rzeźba jest wyrazem teologii feministycznej i ma przezwyciężać patriarchalne struktury myślowe, które zdominowały chrześcijaństwo, a co za tym idzie, również sztukę. Maryja według Strauß jest, można rzec, arcyludzka: cierpiąca w bólach, spuchnięta, naznaczona wielkim trudem porodu. Gdyby rzeźba na tym poprzestawała, ukazując na przykład wyłącznie twarz Maryi, rzecz na pewno wywołałaby dyskusję, być może nawet ostrą, ale nic ponadto. Austriacka artystka nie chciała jednak tylko zasygnalizować bólu Maryi; postanowiła pokazać chwile tuż przed porodem, ukazując kobietę od pasa w dół nagą, ze wszystkimi intymnymi szczegółami. Można to, oczywiście, określić mianem przedstawienia porodu, tak samo jak uderzenie kogoś w twarz można nazwać dotykiem; w tym drugim przypadku właściwe będzie jednak określenie: cios, a w pierwszym: pornografia.

Figura została oprotestowana, a w końcu zniszczona przez jednego z wiernych; ale Strauß wspierana przez władze katedry w Linzu zapowiedziała, że po odnowieniu zostanie ustawiona ponownie. W austriackich mediach trudno szukać jakichkolwiek słów obrony tego, co zaprezentowano w katedrze. Wszyscy potępiają wprawdzie gest człowieka, który figurę zniszczył, ale zarazem powszechnie przyznają, że przedstawienie niby to „rodzącej” Maryi było po prostu skandaliczne w swoich szczegółach, otwarcie pornograficzne.

Co ciekawe, profanacja z Linzu znalazła swoich obrońców… nad Wisłą. Niezawodny Tomasz Terlikowski ogłosił, że – uwaga – „nie rozumie oburzenia wokół figury rodzącej Matki Bożej”, bo – jak twierdzi – „nie ma najmniejszych powodów, by uznać ją za bluźnierczą”. Według Terlikowskiego prezentowanie części intymnych Maryi jest najwyraźniej czymś zupełnie naturalnym i normalnym, wręcz pobożnym… Większość internautów krytykuje Terlikowskiego, ale spora część się z nim zgadza. Być może ludzie nie wiedzą, jak rzeźba wygląda naprawdę: widzieli jedynie zdjęcia prezentowane w polskim internecie, z których większość pokazuje rzeźbę z tyłu lub od boku. W katedrze można jednak oglądać ją z każdej strony, o czym sam Terlikowski jako dziennikarz niewątpliwie dobrze wie, bo pokazały to media austriackie. Wtedy na pierwszym planie są po prostu genitalia. Najwidoczniej mu to jednak nie przeszkadza.

W Polsce w kościołach nie stawia się jeszcze bluźnierczych wizerunków świętych, ale wobec istnienia poglądów, które to popierają, jest to pewnie tylko kwestią czasu. W krajach zachodnioeuropejskich tego rodzaju sztuka jest już nieledwie powszednia. O takich przypadkach pisałem kilka miesięcy temu w osobnym artykule. Najwięcej skandali ma miejsce właśnie w Austrii, ale Austriaków gonią Włosi. Tak opisywałem wystawę „Gratia Plena” włoskiego ateistyczny artysty Andrei Saltiniego, którą zaprezentowano z okazji Wielkiego Postu w kościele w diecezji Modeny we Włoszech: „Przed ołtarzem głównym w kościele umieszczono wizerunek ciała Jezusa Chrystusa na krzyżu. Zbawiciel jest nagi, a pochyla się nad nim mężczyzna w oczywistej sugestii czynności seksualnych. Na innym obrazie przedstawiono Pana Jezusa jako blondynkę, ubraną w obcisły kombinezon, typowy dla środowisk gejowskich. Wreszcie kolejny z obrazów przedstawia Najświętszą Dziewicę, która jest wprawdzie ubrana w zbroję, ale o charakterze quasi-erotycznym i jest przedmiotem erotycznego zainteresowania otaczającej ją grupy ludzi”. Podobnie jak w przypadku Linzu, jeden z wizerunków został zniszczony (ten przedstawiający homoseksualne wykorzystanie Pana Jezusa). Diecezja była oburzona i do upadłego broniła bluźnierczej sztuki.

Wcześniej w austriackim Innsbrucku z woli biskupa, jakoby “miłośnika sztuki”, prezentowano takie wizerunki jak: ukrzyżowana żaba z kuflem piwa w ręku; zdjęcie półnagiego homoseksualisty nad ołtarzem; zdjęcie świńskiego serca wepchniętego w prezerwatywę, również nad ołtarzem. Jedno bluźnierstwo po drugim, protesty wiernych, „twarda” postawa biskupa mówiącego o „wartościach sztuki”…

Zjawisko pornografizacji świętości przypomina wydarzenia, do których doszło w Izraelu za panowania króla Manassesa. Manasses odwrócił się od Boga; czcił demony, miał złożyć swojego syna w ofierze Molochowi. W Świątyni Jerozolimskiej ustanowił przybytek prostytucji związany z pełnym rozpusty kultem Aszery. Można powiedzieć, że symbolicznie stanowiło to szczyt zdrady Boga; kilkadziesiąt lat później Żydzi popadli w niewolę Babilonu, a świątynia została po prostu zniszczona.

Dziś to nie najwyższy suweren, jakim jest papież, prezentuje pornograficzne wizerunki Matki Boga albo samego Jezusa Chrystusa; czynią to jednak następcy Apostołów, biskupi.

Papież z kolei publikując takie dokumenty jak Fiducia supplicans w oczywisty sposób wspiera kulturę homoseksualną w Kościele i relatywizuje grzechy seksualne w ogóle, czym walnie przyczynia się do rozpowszechnienia i umocnienia klimatu, w którym bluźniercza sztuka może powstawać. Gdyby ktoś chciał szukać paraleli wobec składania ofiar Molochowi, proszę bardzo: biskupi milczą w obliczu legalnej aborcji, papież manifestacyjnie popiera aborcjonistę Bidena.

Byłoby doprawdy dziwne, gdyby wszystkie te działania nie spotkały się z Bożą odpowiedzią; odpowiedzią, która będzie dla katolików – winnych i niewinnych – tak samo straszna, jak dla Żydów była długotrwała męka pod jarzmem babilońskim.

Paweł Chmielewski

Ekumeniczna pułapka. Czy Franciszek zmieni prymat papieski? Projekt anglikanizacji Kościoła.

Ekumeniczna pułapka. Jak Franciszek zmieni prymat papieski? franciszek-a-prymat-papieski

Projekt anglikanizacji Kościoła katolickiego postępuje naprzód wielkimi krokami. Decydująca może być 1700. rocznica Soboru Nicejskiego, która przypada w przyszłym roku. Czeka nas poważny wstrząs, ale nie popadajmy w rozpacz. Chrystus Pan zapowiedział wielkie odstępstwo; ale zapewnił nas również o tym, że On zwycięży, a Jego Kościoła bramy piekielne nie przemogą. Nawet, jeżeli bramy te mają dziś postać relatywistycznego chrześcijaństwa.

Nowy dokument Franciszka

W czwartek 13 czerwca watykańska Dykasteria ds. Popierania Jedności Chrześcijan ogłosiła obszerny dokument syntetyczny dotyczący prymatu biskupa Rzymu. Nosi tytuł „Biskup Rzymu. Prymat i synodalność w ekumenicznych dialogach i w odpowiedziach na encyklikę Ut unum sint” i ma w sumie 150 stron. Tekst nie posiada żadnego autorytetu nauczycielskiego. Jest wyłącznie podsumowaniem ostatnich około trzydziestu lat dialogu, zwłaszcza tego, co wydarzyło się w ekumenizmie po publikacji encykliki Ut unum sint św. Jana Pawła II. To właśnie w tamtym dokumencie papież Wojtyła zapisał słynne zdanie, zgodnie z którym konieczne jest znalezienie „takiej formy sprawowania prymatu” pozwoliłaby na przeprowadzenie dzieła zjednoczenia chrześcijan. Dokument Dykasterii wskazuje, że kwestia prymatu papieża jest największym problemem dialogu ekumenicznego, na co zwrócił uwagę w 1967 roku św. Paweł VI.

Data publikacji dokumentu nie jest przypadkowa. Choć sama Dykasteria zwraca uwagę przede wszystkim na przypadającą w przyszłym roku okrągłą 30. rocznicę publikacji Ut unum sint, w istocie o wiele ważniejsza jest inna data. W 325 roku odbył się pierwszy sobór powszechny – Sobór Nicejski. W piśmiennictwie ekumenicznym ostatnich lat często zwraca się uwagę, że 1700. rocznica tego wydarzenia byłaby bardzo dobrym momentem na dokonanie jakiegoś rzeczywistego przełomu, takiego, który nie ograniczałby się tylko do teologicznej deklaracji podpisanej przez Kościół katolicki i jedną ze wspólnot niekatolickich, ale który dałby autentyczny impuls zjednoczeniu chrześcijan. Wydaje się, że dokument Dykasterii ds. Popierania Jedności Chrześcijan ma ambicję przygotować grunt pod taką możliwość.

Niekatolicy przyjęli ten tekst bardzo różnie. W czasie prezentacji dokumentu w Rzymie obecni byli przedstawiciele Ormiańskiego Kościoła Apostolskiego oraz Wspólnoty Anglikańskiej. W swoich komentarzach zwrócili uwagę na dużą wartość dokumentu i wyrazili nadzieję, że pozwoli on na faktyczne zmiany. O wiele ostrożniej rzecz ocenili protestanci niemieccy, wypowiadając się na temat tekstu z dyplomatyczną miałkością. Wynika to z faktu, że tekst Watykanu jest w gruncie rzeczy bardzo mało konkretny. Zwraca uwagę na różnorodne „przeszkody” dla zjednoczenia chrześcijan, ale tak naprawdę nie prezentuje żadnych rozwiązań, które mogłyby zadowolić większość niekatolików, zwłaszcza luteranów czy ewangelików reformowanych.

Dokument proponuje cztery obszary działania ekumenicznego na rzecz zmiany sposobu sprawowania prymatu.

Co miałoby się zmienić?

Po pierwsze, chodzi o dogmat o nieomylności papieskiej. W watykańskim tekście mówi się o możliwości „reinterpretacji” nauczania I Soboru Watykańskiego tak, aby oddzielić od siebie to, co w tym nauczaniu niezmienne, od tego, co tymczasowe. Nie padają jednak dosłownie żadne konkretne propozycje przeprowadzenia tego „rozróżnienia”. Stąd można zaryzykować stwierdzenie, że postulat ponownego odczytania Vaticanum I jest raczej formą dyplomatycznej zachęty do niekatolików, by aż tak bardzo nie przejmowali się dogmatem o nieomylności, przy jednoczesnej sugestii, że Kościół katolicki nie zamierza z tego rezygnować. Jako możliwą drogą tej reinterpretacji wskazuje się położenie nacisku na „nieomylność Kościoła” w ogóle – wskazanie, że papież nie stoi „ponad Kościołem”, to znaczy że jego nieomylność nie jest związana z żadną z politycznych funkcji, które sprawuje, ale wynika z faktu jego umiejscowienia w Kościele Chrystusowym. Czytelnik przyzna, że nie jest to zbyt precyzyjne: wydaje się, że ostatecznie propozycję można sprowadzić do pewnej zmiany języka, ale bynajmniej nie treści.

Drugą z propozycji jest zróżnicowanie postrzegania papieskiej władzy. Kościół katolicki miałby w dialogu ekumenicznym wskazywać na to, że powszechny prymat papieża jest wyraźnie odrębny od funkcji i zadań papieża jako biskupa Rzymu. Miałoby zostać też jasno podkreślone, że biskup Rzymu, jako patriarcha Zachodu czy raczej jako prymas Kościoła łacińskiego ma pewne partykularne zadania i związany z tym szczególny rodzaj władzy, która jest ograniczona właśnie do przestrzeni łacińskiej, nie obejmując bynajmniej tradycji wschodniej. Należałoby też wyraźnie oddzielić papieski prymat od czysto politycznych funkcji papieża jako głowy Państwa Watykańskiego. Dokument nie proponuje tu żadnych konkretnych rozwiązań, wskazując jedynie, że drogą tego rozróżniania mogłaby być także „decentralizacja” w Kościele katolickim, to znaczy zwracanie uwagi na odpowiedzialność doktrynalną, moralną i jurysdykcyjną biskupów w swoich diecezjach. Miałoby to pokazać prawosławnym czy protestantom, że różnego rodzaju mocne i arbitralne decyzje, jakie papież podejmuje jako biskup Rzymu czy patriarcha Zachodu nie musiałyby wcale dotyczyć ich samych.

Trzecią propozycją jest synodalność w dwóch wymiarach – ad intra oraz ad extra. Synodalność ad intra polegałaby na zmianie sposobu sprawowania władzy papieskiej poprzez położenie większego nacisku na różnorodne procesy konsultacyjne – zarówno z biskupami i świeckimi. Ponownie miałoby to pokazać niekatolikom, że papież nie chce sprawować tyrańskiej i autorytarnej władzy, ale szanuje Kościoły lokalne z ich własną tradycją, kulturą i odpowiedzialnością.

Synodalność ad extra miałaby zostać zrealizowana w postaci rozwiązania, które przyjmuje formę osobnej, czwartej propozycji: powołania ogólnoświatowego gremium chrześcijańskiego, w ramach którego cyklicznie obradowaliby papież oraz liderzy wielu różnych wspólnot niekatolickich. W gruncie rzeczy taka struktura już istnieje, a jest nią Światowa Rada Kościołów założona w 1948 roku. Składa się w większości z protestantów, z pewnym udziałem prawosławnych. Kościół katolicki nie jest członkiem Rady, jakkolwiek utrzymuje z nią stosunki. Dokument Dykasterii nie proponuje, by to się zmieniło, to znaczy by Kościół katolicki wszedł w skład tej rady; sugeruje się raczej stworzenie osobnego gremium, tak, by wszyscy chrześcijanie mogli obradować razem na zasadniczo tym samym poziomie, ale przy jednoczesnym uznaniu, że biskup Rzymu ma specjalną rangę związaną z wolą samego Jezusa Chrystusa. Wydaje się, że rok 2025, jako rok 1700. rocznicy Soboru Nicejskiego, mógłby być momentem inicjującym pracę takiego gremium.

Gdzie kryje się niebezpieczeństwo?

Watykański dokument nie proponuje w teorii niczego rewolucyjnego; a jednak w projekcie Franciszkowego ekumenizmu kryje się niezwykle poważne niebezpieczeństwo. Zwraca uwagę, że w prezentacji dokumentu w Rzymie wzięli udział przedstawiciele Wspólnoty Anglikańskiej. Kontakty ekumeniczne z anglikanami są w ostatnim czasie najbardziej intensywne. Pisałem o tym w osobnym tekście na PCh24.pl. Przypomnę tylko, że w ubiegłym roku pozwolono anglikanom odprawić nabożeństwo w papieskiej Bazylice św. Pawła za Murami. W tym roku anglikanie odprawiali w bazylice św. Bartłomieja na Wyspie Tyberyjskiej. Kiedy w grudniu 2023 roku Dykasteria Nauki Wiary opublikowała deklarację Fiducia supplicans o błogosławieniu par LGBT… poszła w ten sposób anglikańską drogą, bo „Kościół” Anglii wydał analogiczną decyzję zaledwie kilka dni wcześniej.

Problem w tym, że anglikanie są niezwykle mocno oddaleni od autentycznej wiary. Dotyczy to zarówno spraw moralnych jak i tak fundamentalnych kwestii jak kapłaństwo. Jak miałaby wyglądać jedność z anglikanami w praktyce? Jeżeli będą uznawać prymat biskupa Rzymu, to siłą rzeczy będzie to oznaczać jakąś formę rzymskiej „autoryzacji” dla ich sposobu życia Ewangelią. Tym samym w Kościele katolickim musiałby zapanować… relatywizm eklezjologiczny i moralny. Okazałoby się nagle, że można być katolikiem – ale w zasadzie równie dobrze na przykład anglikaninem…

Justin Welby wcale tego zresztą nie ukrywa. W lutym 2023 roku przemawiał do przedstawicieli globalnej Wspólnoty Anglikańskiej w Ghanie. Mówił tam, że chrześcijanie mogą mieć pewność tylko co do kilku kwestii, takich jak trójjedyność Boga, Wcielenie w Chrystusie czy sakramentalny charakter chrztu. Wszystko inne, z kwestiami moralnymi na czele, to już tylko coś w rodzaju opinii wynikających z lokalnej tradycji i kultury, rzeczy, których obiektywnie nie da się jakoby rozpoznać. Taka anglikańska „jedność w różnorodności” jest w Kościele katolickim nie do pomyślenia. A przynajmniej powinna być nie do pomyślenia, bo dziś zaczyna to wyglądać inaczej. Wydaje się, że program „przemyślenia prymatu” może doprowadzić właśnie do przyjęcia koncepcji Welby’ego: katolicy czy już raczej chrześcijanie potrzebują uznania w jakiejś luźnej formie prymatu papieża, wiary w boskość Chrystusa, chrztu… reszta jest nieważna. To przekreślenie faktycznej jedności wiary i moralności w Kościele. Nie jest to teoretyczne niebezpieczeństwo. Franciszek przygotowuje pod to grunt już od dawna. O decentralizacji Kościoła, również doktrynalnej, pisał już w 2013 roku w adhortacji Evangelii gaudium; a przeprowadził ją w praktyce ogłaszając w 2016 roku Amoris laetitia a w 2023 Fiducia supplicans. Katolicy w Niemczech mają swoją moralność, w Polsce swoją, w Senegalu swoją… Anglikanizacja w czystej postaci.

Jeżeli tak miałaby wyglądać nowa jedność ekumeniczna, to pozostaje prosić Boga o to, by uratował przed nią Kościół katolicki. Pismo Święte zapowiada czasy wielkiego odstępstwa i błędów, które zalegną się w samym Kościele. Wiemy jednak, że zło nie zwycięży. Chrystus zapowiedział, że bramy piekielne Kościoła nie przemogą, a w naszych czasach przypomniała o tym Matka Boża w Fatimie, ogłaszając nieuchronny triumf Jej Niepokalanego Serca. W czasach kryzysów i burz bądźmy sługami Zbawiciela wiernymi i ufnymi. Wiernymi Jego Ewangelii i niezmiennej Tradycji Kościoła. Ufnymi w Opatrzność: Chrystus jest najwyższą Głową Kościoła! Nie popadajmy w rozpacz, bo tej chce tylko szatan. Diabeł marzy o tym, by poprzez błędy szerzone przez ludzi Kościoła doprowadzić katolików do apostazji i całkowitej rezygnacji. To pułapka i kłamstwo: błędy i relatywizm, które wdarły się do katolicyzmu, zostaną  ostatecznie wypalone, jak słoma – tyle są warte. Pozostając w widzialnym Kościele katolickim, opierając się zarazem błędom – jesteśmy z Chrystusem; a to oznacza zwycięstwo.

Paweł Chmielewski

TRAGEDIA: Papieża odwiedzą “komicy”. M.in. aborcjoniści, genderyści i zwolennicy Bidena

11 czerwca 2024 pch24l/papieza-odwiedza-komicy-m-in-aborcjonisci-genderysci-i-zwolennicy-bidena

Papieża odwiedzą komicy. M.in. aborcjoniści, genderyści i zwolennicy Bidena

(fot. X / 60 miniutes)

Papież Franciszek spotka się z grupą amerykańskich komików. Wśród nich będą Stephen Colbert, Whoopi Goldberg i Jimmy Fallon.

W wydarzeniu weźmie udział również duszpasterz środowisk LGBT, James Martin SJ.

Według oficjalnych informacji wydarzenie, do którego dojdzie 14 czerwca w Pałacu Apostolskim, ma ustanowić więź pomiędzy Kościołem katolickim a komikami. Rzecz organizuje Dykasteria ds. Kultury i Edukacji oraz Dykasteria ds. Komunikacji.

W sumie do Watykanu przyjedzie 105 komików z 15 krajów. James Martin SJ będzie na miejscu w roli ze względu na swoją znajomość ze Stephenem Colbertem, amerykańskim gospodarzem lewicowego programu „The Colbert Report”.

Colbert jest zresztą nominalnie katolikiem, popiera jednak legalność mordowania dzieci nienarodzonych oraz tzw. małżeństwa homoseksualne.

Wielu z innych komików odwiedzających Watykan nie prezentuje się wcale lepiej: Whoopi Goldberg przekonywała swego czasu, że Dekalog nie zabrania uśmiercania dzieci nienarodzonych, z kolei Chris Rock stwierdził, że aborcja, owszem, jest zabójstwem – kobiety powinny mieć prawo go dokonywać.

W Pałacu Apostolskim pojawi się też Tig Notaro – lesbijka żyjąca w związku z kobietą i wychowująca dzieci urodzone z in vitro. Innym gościem papieża będzie Jim Gaffigan – “katolik”, który w 2017 roku razem z dziećmi brał udział w nowojorskiej paradzie LGBT.

Być może komicy usłyszą od papieża coś, co pomoże im w nawróceniu. Na to liczymy – prawda?

Źródło: lifesitenews.com Pach

“Proszę się nie bać, bo nie ma piekła ani czyśćca. Jest tylko niebo, w którym teraz jesteście, królestwo dzieciństwa, młodości, pełne marzeń” – łobuz gada w obecności Franciszka dzieciom…

Fałszywy komik mówi dzieciom w obecności Franciszka, że “jest tylko niebo” bluźniercze/brednie

“Proszę się nie bać, bo nie ma piekła ani czyśćca. Jest tylko niebo, w którym teraz jesteście, królestwo dzieciństwa, młodości, pełne marzeń“.

Roberto Benigni, włoski komik, skłamał na temat wieczności w obecności papieża Franciszka podczas pierwszego Światowego Dnia Dziecka w Watykanie 26 maja.

“Nie mogę kłamać przed Jego Świątobliwością”, udawał Benigni, “proszę nie zmuszać mnie do kłamania przed papieżem, ponieważ później, kiedy umrę, będę stał tam ze świętym Piotrem, a on powie mi: “Och, Benigni, skłamał pan przed papieżem. Teraz muszę wysłać pana do piekła lub czyśćca”: 50 lat! Mamma mia! Co za szok!”

“Ale zawsze myślę, że kiedy umrę, będę stał u bram nieba ze świętym Piotrem czekającym, by mnie osądzić i zawsze mam nadzieję, że da mi szansę i pozwoli mi odejść: Benigni, nie każ mi się więcej zastanawiać – idź! Zawsze mam taką nadzieję”.

“Ale proszę się nie bać, bo nie ma piekła ani czyśćca. Jest tylko niebo, w którym teraz jesteście, królestwo dzieciństwa, młodości, pełne marzeń“.

Franciszek sugeruje [wierzy??], że Matka Boża “jednoczy” chrześcijan i muzułmanów

Franciszek wierzy, że Matka Boża “jednoczy” chrześcijan i muzułmanów

gloria

Podczas wizyty w więzieniu Montorio w Weronie 18 maja Franciszek stwierdził, że “postać Maryi jest wspólna zarówno dla chrześcijaństwa, jak i islamu”.

Dodał o Matce Bożej, że “jednoczy nas wszystkich”, co nie jest prawdą, ponieważ islam zaprzecza, że Matka Boża jest Matką Boga.

Raymond Ibrahim wskazuje na LifeSiteNews.com (31 maja), że Watykan próbuje przekonać “katolików” poprzez konferencje lub publikacje, że islam jest “siostrzaną wiarą”. W tym celu przekształca postacie biblijne nadając im zupełnie inne, antybiblijne atrybuty.

Na przykład islam przedstawia Dziewicę Maryję jako “poślubioną” Mahometowi w raju. W hadisie zawartym w korpusie słynnego Ibn Kathira (1300-1373) Mahomet oświadczył, że “Allah poślubi mnie z Marią w raju”.

Święty Eulogiusz z Kordoby, biskup i męczennik w okupowanej przez muzułmanów Hiszpanii, napisał: “Nie powtórzę świętokradztwa, które ten nieczysty pies [Mahomet] ośmielił się wypowiedzieć o Błogosławionej Dziewicy, Królowej Świata, Świętej Matce naszego czcigodnego Pana i Zbawiciela. Twierdził, że będzie ją obnażał w przyszłym świecie”.

Uznany za winnego mówienia źle o islamie, Eulogiusz był publicznie torturowany i stracony w Kordobie w 859 roku.

=================================

M.D.:

Wahałem się, czy w tytule użyć pojęcia bredzi, czy bluźni. Jakżeż bolesne, że oba opisują obecny stan papiestwa. Kościół to wytrzyma, bo bramy piekielne nie przemogą go. Przecież człowiek okupujący obecnie tron Świętego Piotra nie jest nieomylny, nie musimy go jakoś takiego traktować, w dodatku ze czcią.

Ostatnie orzeczenie papieża w formule nieomylności to ogłoszony przez Piusa XII w 1950 roku dogmat o Wniebowzięcie Maryi. Od tej pory papieże nie chcieli, nie mogli niczego podać w uroczystej i precyzyjnie określonej formule nieomylności. Tylko „wątpią”, ostatnio rozmywają. Również sobór watykański II określił się jako „pasterski”, nie dogmatyczny.

Już od wieków teologowie zastanawiali się, co będzie, co należy czynić, jeśli następcą św. Piotra będzie heretyk lub apostata. Kościół sobie z tym poradzi.

Ale ilu ludzi odejdzie przez obecną ekipę satanistów w Watykanie?

Franciszek na drodze skandali. Piewca „obrzydliwości” potępionej w Biblii.

pch24/franciszek-na-drodze-kolejnego-skandalu

Franciszek na drodze skandalu. Znów napisał przedmowę do książki jezuickiego promotora LGBT

Urzędujący papież po raz kolejny wplątał się w skandal propagowania homoseksualn0-genderowych treści. Stało się tak za sprawą opublikowanej właśnie po włosku książki Wychodźmy: Wskrzeszenie Łazarza i obietnica największego cudu Jezusa, której autorem jest dysydencki jezuita, wprost zwalczający moralne nauczanie Kościoła w kwestii grzechu sodomskiego i zaburzeń psychicznych na tle płciowym.

W najbliższy poniedziałek ukaże się we Włoszech tłumaczenie jednego z „dzieł” jezuickiego gorszyciela Jamesa Martina. W upublicznionym przez wydawnictwo HarperOne wstępie do tej publikacji papież Franciszek pisze o tym, jakim „szokiem” jest fakt, że Bóg zdecydował się przemawiać do człowieka, Pismo Święte nazywając „listem miłosnym”, skierowanym do nas przez Stwórcę.

Biskup Rzymu stwierdza, że o historii Łazarza słyszało wielu, ale niewielu ją głęboko zrozumiało. „Ewangelia jest wieczna i konkretna, dotyczy naszej intymności i naszego życia wewnętrznego, podobnie jak historia i życie codzienne. Jezus nie tylko mówił o życiu wiecznym, On je dał. Wiara chrześcijańska jest zorientowana nie tylko na wieczność, ale także na konkretne, bieżące życie, nigdy jedno bez drugiego” – pisze Franciszek.

Stwierdza przy tym, że Łazarz to „każdy z nas” i dodaje: „O. Martin, który w tym aspekcie podąża za tradycją ignacjańską, pozwala nam utożsamić się z historią tego przyjaciela Jezusa. My także jesteśmy jego przyjaciółmi, my także czasami jesteśmy martwi z powodu naszego grzechu, naszych niedociągnięć i naszej niewierności, zniechęcenia, które nas zniechęca i miażdży nasze dusze”.

Urzędujący przekonuje, że Pan Jezus nie boi się do nas zbliżyć, „nawet jeśli śmierdzimy jak trup, który był pochowany przez trzy dni”, zaś autorowi udało się jego zdaniem uchwycić „głębokie znaczenie” owego zbliżania się do grzeszników.

Nie byłoby w tym nic zdrożnego, gdyby nie fakt, że autorem książki jest bezwstydny propagator zboczeń seksualnych, który „zasłynął” niedawno skandalem „błogosławienia” par homoseksualnych i który otwarcie wyznawał, że utożsamia historię Łazarza z dzisiejszą neomarksistowską walką o przywileje dla zboczeńców.

Zapytany przez portal National Catholic Register, czy łączy historię Łazarza z „wyzwoleniem ludzi marginalizowanych”, w tym „katolików LGBTQ+”, odpowiedział: „Absolutnie! W rzeczywistości słowa, których Jezus użył przy grobie Łazarza w Betanii, przetłumaczone w najprostszy sposób z języka greckiego, brzmią: Wyjdź!. Powiedziałem mojemu wydawcy, że gdyby tak dokładnie brzmiał tytuł książki, ludzie błędnie by go zinterpretowali. Jednak zaproszenie do wyjścia i przyjęcia tego, kim jesteś, świętowania swoich darów i zaakceptowania tego, jak Bóg cię kocha, jest czymś, co wiele marginalizowanych osób zrozumie”.

Źródło: kai.pl

Franciszek chwali potępiony przez Piusa XI „dialog międzyreligijny”.

3 czerwca 2024

Franciszek chwali potępiony przez Piusa XI „dialog międzyreligijny”. To wyraz „miłości Boga”? pch24/franciszek-chwali-potepiony-przez-piusa-xi-dialog-miedzyreligijny

– Fundamentem doświadczenia dialogu międzyreligijnego jest miłość Boga dokonująca się we wzajemnej miłości, słuchaniu, zaufaniu, przyjęciu i wzajemnym poznawaniu się, przy jednoczesnym pełnym poszanowaniu poszczególnych tożsamości  – stwierdził Franciszek podczas audiencji dla uczestników Konferencji Międzywyznaniowej promowanej przez Ruch Focolare. Ojciec Święty dał się poznać, zgodnie z linią wytyczoną przez jego poprzedników, jako gorący orędownik „dialogu międzyreligijnego”… Jednoznacznie potępionego przez Piusa XI w encyklice „Mortalium Animos”.

Ojciec Święty wyraził uznanie dla Dzieła Maryi (Ruch Focolare) za kontynuowanie drogi  zainicjowanej przez jego założycielkę, Chiarę Lubich, z wyznawcami religii niechrześcijańskich, którzy podzielają duchowość jedności. [??? md] Zaznaczył, że było to przedsięwzięcie rewolucyjne, które przyniosło „wiele dobra” Kościołowi.

– Jest to doświadczenie ożywiane przez Ducha Świętego, zakorzenione, można powiedzieć, w sercu Chrystusa, w Jego pragnieniu miłości, komunii i braterstwa – stwierdził Ojciec Święty. Przypomniał, że pięćdziesiąt lat temu w Algierii narodziła się wspólnota muzułmańska również należąca do Ruchu. Dodał, że Duch Święty działał także podczas spotkań Chiary Lubich z przywódcami różnych religii. 

– Fundamentem na którym opiera się to doświadczenie jest miłość Boga dokonująca się we wzajemnej miłości, słuchaniu, zaufaniu, przyjęciu i wzajemnym poznawaniu się, przy jednoczesnym pełnym poszanowaniu poszczególnych tożsamości. Z biegiem czasu rozwinęły się przyjaźń i współpraca w dążeniu do wspólnej odpowiedzi na wołanie ubogich, w trosce o stworzenie i w działaniu na rzecz pokoju. Na tej drodze niektórzy niechrześcijańscy bracia i siostry podzielili duchowość Dzieła Maryi lub niektóre z jego charakterystycznych cech i żyją zgodnie z nimi wśród swego ludu. Z tymi osobami wykraczamy poza dialog, czujemy się jak bracia i siostry, dzieląc marzenie o bardziej zjednoczonym świecie, w harmonii różnorodności – mówił papież.

Franciszek dodał, że świadectwo to jest źródłem radości i pocieszenia, zwłaszcza w okresie obecnym, gdy dochodzi do konfliktów, w których religia jest często wykorzystywany do podsycania podziałów. Przytoczył słowa swej adhortacji apostolskiej Evangelii gaudium: „Dialog międzyreligijny stanowi konieczny warunek pokoju w świecie i dlatego jest obowiązkiem chrześcijan, podobnie jak i innych wspólnot religijnych”(n. 250).

Dialog międzyreligijny potępiony został przez papieża Piusa XI w encyklice „Mortalium Animos”. W swoim dokumencie Ojciec Święty podkreślał, że przekonanie, że wszystkie religie są co do zasady dobre jest błędne, a wszystkich ludzi dotyczy nakaz posłuszeństwa Objawieniu Bożemu, przekazywanemu na ziemi przez Kościół Katolicki. Zabraniał również udziału w „ekumenicznych” i „międzyreligijnych” przedsięwzięciach. 

KAI/oprac.FA

Aktywista homoseksualny Bergoglio pisze swoim kolejną przedmowę.

Aktywista homoseksualny Bergoglio pisze kolejną przedmowę

Franciszek napisał przedmowę (opublikowaną na VaticanNews.va i AmericaMagazine.org, 3 czerwca) do książki “Lazarus, Come Forth!”, autorstwa osławionego aktywisty homoseksualnego Jamesa Martina, który jest jezuitą.

Przedmowa to czysta pochlebstwo.

Zaczyna się od stwierdzenia, że Franciszek jest “bardzo wdzięczny ojcu Jamesowi Martinowi, którego inne pisma również znam i doceniam”.

Papież Franciszek dodaje, że “istnieje wiele powodów, aby mu podziękować, ściśle związanych ze sposobem, w jaki rozwija się ‘Come Forth’. Jest on zawsze fascynujący i nigdy nie jest przewidywalny”.

“Ojciec James sprawia, że tekst biblijny ożywa”.

“Ojciec James ma perspektywę człowieka, który zakochał się w Słowie Bożym”.

“Kiedy czytamy szczegółową analizę Jamesa Martina, możemy praktycznie poczuć głębokie znaczenie tego, co Jezus robi, gdy znajduje się przed martwym człowiekiem, który jest naprawdę martwy i którego ciało wydziela nieprzyjemny zapach – metafora moralnej zgnilizny, którą grzech wytwarza w naszych duszach”.

Jest to ta sama moralna zgnilizna, która skaziła Watykan, odkąd Franciszek sprawuje tam władzę. [No, wcześniej też staliśmy tam nad przepaścią, ale on “zrobił ogromny krok do przodu”. MD]

Głównym skutkiem jego homoseksualnego aktywizmu jest zniszczenie jego własnego autorytetu.

[Ależ skądże! Zadaje ogromna ranę Kościołowi, wiernym, a jego nędzna duszyczka mniej nas obchodzi. MD]

Bergoglio – homoseksualistą?

Bergoglio – homoseksualistą?

Data: 30 Maggio 2024 Author: Uczta Baltazara 3 Commenti babylonianempire/bergoglio-homoseksualista

Arcybiskup Carlo Maria Viganò: Kiedy 23 czerwca 2013 roku spotkałem się z Bergogliem w Domus Sanctæ Marthæ – jak już obszernie opisałem w moim Memoriale z 22 sierpnia 2018 roku – zapytał mnie ex abrupto: „Kim jest kardynał McCarrick?

Odpowiedziałem mu: „ Ojcze Święty, nie wiem, czy znasz kardynała McCarricka, ale jeśli zapytasz Kongregację ds. Biskupów, to jest tam bardzo obszerne dossier na temat jego osoby. Zdeprawował całe pokolenia seminarzystów…”

Bergoglio pozostał niewzruszony, po czym całkowicie zmienił temat.

Jego reakcja nie jest zaskakująca: Bergoglio sam dopuścił się takich samych nadużyć, gdy był mistrzem Nowicjatu Towarzystwa Jezusowego w Argentynie, o czym osobiście poinformował mnie jeden z jego byłych nowicjuszy.

Bergoglio nie chce usunąć homoseksualnych seminarzystów i księży: chce raczej dokończyć dzieło infiltracji i korupcji kleru poprzez homoseksualizm i pedofilię, tak aby poprzez zdeklasyfikowanie ciężkiej grzeszności sodomii i korupcji nieletnich otworzyły się drzwi na froncie cywilnym do dekryminalizacji wspomnianych przestępstw.

Z drugiej strony, sama wulgarna terminologia typowa dla środowisk, nad którymi argentyński jezuita ubolewa w słowach, zdradza jego znajomość z ludźmi zdeprawowanymi, przyzwyczajonymi do rozmawiania z nim w ten sposób.

Opieka i promocja udzielane niezliczonej ilości zboczonych kardynałów, biskupów i księży; autokary wypełnione transami zapraszanymi wielokrotnie do Watykanu; prywatne audiencje udzielane współżyjącym parom transseksualnym i homoseksualnym; skandaliczne lansowanie mediów LGBTQ+ Jamesa Martina SJ; haniebny awans Tucho Fernandeza na prefekta Dykasterii Nauki Wiary; niedawne nominacje dwóch kanoników Santa Maria Maggiore, którzy są znani w całym Rzymie jako homoseksualiści, wszystko to potwierdza przynależność Bergoglia do lobby, któremu zawdzięcza swoją nominację (i celowo nie nazywam tego jego „wyborem”).

Wpis

Arcivescovo Carlo Maria Viganò @CarloMVigano

On 23 June 2013 when I met Bergoglio at the Domus Sanctæ Marthæ – as already extensively reported in my Memorial of August 22, 2018 – he asked me ex abrupto: «What is Cardinal McCarrick like?» I replied to him: « Holy Father, I don’t know if you know Cardinal McCarrick, but if you ask the Congregation for Bishops, there is a dossier this big. He corrupted generations of seminarians…» Bergoglio remained impassive and completely changed the subject. His reaction is not surprising: Bergoglio himself committed the same abuses when he was Master of Novices of the Society of Jesus in Argentina, as personally confided to me by one of his former novices.

𝗕𝗲𝗿𝗴𝗼𝗴𝗹𝗶𝗼 𝗱𝗼𝗲𝘀 𝗻𝗼𝘁 𝘄𝗮𝗻𝘁 𝘁𝗼 𝗼𝘂𝘀𝘁 𝗵𝗼𝗺𝗼𝘀𝗲𝘅𝘂𝗮𝗹 𝘀𝗲𝗺𝗶𝗻𝗮𝗿𝗶𝗮𝗻𝘀 𝗮𝗻𝗱 𝗽𝗿𝗶𝗲𝘀𝘁𝘀: 𝗵𝗲 𝗿𝗮𝘁𝗵𝗲𝗿 𝘄𝗮𝗻𝘁𝘀 𝘁𝗼 𝗰𝗼𝗺𝗽𝗹𝗲𝘁𝗲 𝘁𝗵𝗲 𝘄𝗼𝗿𝗸 𝗼𝗳 𝗶𝗻𝗳𝗶𝗹𝘁𝗿𝗮𝘁𝗶𝗼𝗻 𝗮𝗻𝗱 𝗰𝗼𝗿𝗿𝘂𝗽𝘁𝗶𝗼𝗻 𝗼𝗳 𝘁𝗵𝗲 𝗖𝗹𝗲𝗿𝗴𝘆 𝘁𝗵𝗿𝗼𝘂𝗴𝗵 𝗵𝗼𝗺𝗼𝘀𝗲𝘅𝘂𝗮𝗹𝗶𝘁𝘆 𝗮𝗻𝗱 𝗽𝗲𝗱𝗼𝗽𝗵𝗶𝗹𝗶𝗮, 𝘀𝗼 𝘁𝗵𝗮𝘁 𝗯𝘆 𝗱𝗲𝗰𝗹𝗮𝘀𝘀𝗶𝗳𝘆𝗶𝗻𝗴 𝘁𝗵𝗲 𝘀𝗲𝗿𝗶𝗼𝘂𝘀 𝘀𝗶𝗻𝗳𝘂𝗹𝗻𝗲𝘀𝘀 𝗼𝗳 𝘀𝗼𝗱𝗼𝗺𝘆 𝗮𝗻𝗱 𝗰𝗼𝗿𝗿𝘂𝗽𝘁𝗶𝗼𝗻 𝗼𝗳 𝗺𝗶𝗻𝗼𝗿𝘀 𝘁𝗵𝗲 𝗱𝗼𝗼𝗿 𝗼𝗽𝗲𝗻𝘀 𝗼𝗻 𝘁𝗵𝗲 𝗰𝗶𝘃𝗶𝗹 𝗳𝗿𝗼𝗻𝘁 𝘁𝗼 𝗱𝗲𝗰𝗿𝗶𝗺𝗶𝗻𝗮𝗹𝗶𝘇𝗮𝘁𝗶𝗼𝗻 𝗼𝗳 𝘁𝗵𝗲𝘀𝗲 𝗰𝗿𝗶𝗺𝗲𝘀.

On the other hand, the same scurrilous terminology typical of the environments that the Argentine Jesuit deplores in words, betrays his familiarity with corrupt people accustomed to speaking to him in this way. The protection and promotions granted to countless corrupt and perverted cardinals, bishops and priests; the buses of transvestites invited on several occasions to the Vatican; private hearings for transsexual and homosexual couples in concubinage; the scandalous LGBTQ+ media spotlight granted to James Martin, s.j.; the shameful promotion of Tucho Fernandez to Prefect of the Dicastery for the Doctrine of the Faith; the recent appointments of two Canons of Santa Maria Maggiore who are known throughout the city of Rome as homosexuals, all confirm Bergoglio’s membership of the lobby to which he owes his nomination (and I am deliberately not calling it his “election”). https://renovatio21.com/papa-bergoglio-contro-la-frociaggine-ci-crediamo-subito/

Zdjęcie

433,1 tys. Wyświetlenia

Fotografia wygenerowana przez AI. Źródło: TheGayForest.

Dignitas Infinita, a Confusing and Naturalistic Declaration

Dignitas Infinita, a Confusing and Naturalistic Declaration

by Luiz Sérgio Solimeo May 27, 2024

True Christian dignity only comes from becoming God’s child through divine grace.

Dignitas Infinita, a Confusing and Naturalistic Declaration
Dignitas Infinita, a Confusing and Naturalistic Declaration

After the widespread negative repercussions about Fiducia supplicans, with entire episcopates refusing to bless “homosexual couples” and “irregular couples,”1 the Dicastery for the Doctrine of the Faith has published a new document, also with the pope’s approval: “Dignitas Infinita,” the Declaration on Human Dignity (which we will refer to as DI).2

A Traditional Document?

Unlike Fiducia supplicans, DI was welcomed, to some extent, even by some conservative and traditionalist Catholics, because of its criticism of abortion, transgenderism and euthanasia. However, many commentators pointed out ambiguous aspects within the document or points clearly at odds with Catholic doctrine.

In fact, DI criticizes abortion, transgenderism, and euthanasia for opposing human dignity but invokes the same human dignity to condemn the death penalty (no. 34) and the concept of just war (especially for religious reasons) (no. 39). Likewise, it is disfavorable to the free market economies, implying that they cause poverty and injustice (no. 31). Yet, it fails to criticize socialism, which has reduced the people of once-prosperous countries like Cuba and Venezuela to misery.

However, Scripture confirms the legitimacy of both the death penalty and just war, which both the Church’s magisterium and Catholic treatises on moral philosophy teach. Thus, to claim that the death penalty runs counter to human dignity is to deny what the Church has always taught as right and legitimate.3

Ontological Dignity

DI deals, above all, with “ontological dignity,” which comes from man’s rational and free nature. It affirms that ontological dignity is superior to “moral dignity,” arising from the conformity of our conscious actions with our nature’s rationality (nos.2 and 7).

Does Authority Come from Revelation or the UN?

To affirm man’s “ontological dignity,” DI invokes “the light of Revelation” (n. 1) and UN “authority”: “This ontological dignity and the unique and eminent value of every man and woman in the world was reaffirmed authoritatively in the Universal Declaration of Human Rights, issued by the United Nations General Assembly on December 10, 1948” (no. 2, emphasis added).

There is no parallel between the authority of divine Revelation and that of the UN. Furthermore, this international body’s Universal Declaration of Human Rights has been criticized for its ambiguity. For example, Gilles Lebreton, Professor of Public Law at the University of Le Havre, France, points out: “In 1948, the objective assigned to the Universal Declaration of Human Rights drafters was to reconcile Western and Marxist conceptions of human rights. Of course, it was an impossible mission, as these conceptions are at odds with each other.”4

Does Man Have “Infinite Dignity”?

DI repeats what its title affirms in the text: man has an “infinite dignity.” This raised many eyebrows, especially as it speaks of “ontological dignity,” meaning that it derives from his very nature. According to DI, “[e]very human person possesses an infinite dignity, inalienably grounded in his or her very being, which prevails in and beyond every circumstance, state, or situation the person may ever encounter.” This is the “ontological dignity of the human person, created in the image and likeness of God and redeemed in Jesus Christ” (no. 1, emphasis added).

Despite the reference to man’s likeness to God, DI is not referring to the supernatural dignity added to our nature by grace but to the dignity “grounded in his or her very being,” i.e., the dignity of our nature as such. Hence, DI calls it “ontological dignity.”

Can man, a created and finite being, have an “infinite dignity?” Is not that attribute exclusive to the infinite being that is God?

Saint Thomas distinguishes between the “relative infinite dignity” possible for creatures and the “absolute infinite dignity” only possible for God:

“Things other than God can be relatively infinite, but not absolutely infinite. … [F]or example, wood is finite according to its own form, but still it is relatively infinite, inasmuch as it is in potentiality to an infinite number of shapes. … But because a created form thus subsisting has being, and yet is not its own being, it follows that its being is received and contracted to a determinate nature. Hence, it cannot be absolutely infinite.”5

The Angelic Doctor adds, “God … cannot make anything to be absolutely infinite.”6

In his booklet De Rationibus Fidei, in which he refutes the Islamic doctrine, the same Holy Doctor explains that someone with infinite dignity was needed to satisfy the infinite majesty of God offended by Original Sin. He says:

But no mere man has the infinite dignity required to satisfy justly an offence against God. Therefore, there had to be a man of infinite dignity who would undergo the penalty for all so as to satisfy fully for the sins of the whole world. Therefore, the only-begotten Word of God, true God and Son of God, assumed a human nature and willed to suffer death in it so as to purify the whole human race indebted by sin.”7

Therefore, DI is ambiguous when speaking of human nature’s “infinite dignity” without clarifying that it is a “relative infinity” and not the “absolute infinity” of God alone.

Did the Divine Word Unite with All Men?

The ambiguity is all the greater as DI says that with the Incarnation, the Son of God united himself to all men:

“’In the mystery of the Incarnation, the Son of God confirmed the dignity of the body and soul which constitute the human being.’8 By uniting himself with every human being through his Incarnation, Jesus Christ confirmed that each person possesses an immeasurable dignity simply by belonging to the human community” (n. 19, emphasis added).9

So, the Word of God would have become incarnate in “every human being,” not only in the man conceived in the Virgin Mary’s purest womb by the power of the Holy Spirit. In other words, in humanity itself! Therefore, every human being is supposedly united to the Incarnate Word, Jesus Christ, regardless of their faith, the practice of the Commandments, or even if they worship idols. It is sufficient to belong “to the human community.”

Does Moral Dignity Matter?

DI recognizes that man also has a “moral dignity,” but it would be less important than “ontological dignity.” Thus, paragraph 7 says:

“This brings us to recognize the possibility of a fourfold distinction of the concept of dignity: ontological dignity, moral dignity, social dignity, and existential dignity. The most important among these is the ontological dignity that belongs to the person as such simply because he or she exists and is willed, created, and loved by God” (Emphasis added).

Naturally, one can distinguish between ontological and moral dignity, but they cannot be separated, or they become unrelated. Indeed, the moral dignity of human actions derives from their perfect conformity with the dictates of reason, which tells them what is right and wrong.

On the other hand, one cannot give the impression that man’s dignity is reduced to the dignity of his nature. Man is not just his nature, as if he were a disincarnated spirit. He is a living being with intelligence and free will to direct his actions and govern his own life. Because of Original Sin, which caused concupiscence that inclines him toward evil, he can act contrary to his nature and his proximate and ultimate end by sinning.

Therefore, man’s dignity comprises his rational and free nature. Fidelity to the dictates of reason shows him that “good is to be done and pursued, and evil is to be avoided.”10 In other words, he must obey the natural law, which God placed in human nature (cf. Rom. 2:14-15).

When man acts against his rational nature through sin, he falls from his dignity, as Saint Thomas teaches:

“Now in human actions, good and evil are predicated in reference to the reason; because as Dionysius says (Div. Nom. iv), “the good of man is to be in accordance with reason,” and evil is “to be against reason.”11

By sinning, man departs from the order of reason, and consequently falls away from the dignity of his manhood, in so far as he is naturally free, and exists for himself, and he falls into the slavish state of the beasts, by being disposed of according as he is useful to others.”12

Therefore, since God gave man a rational and free nature (ontological dignity), the latter must act according to the dictates of reason, which intuits the precepts of the natural law (moral dignity).

One cannot deal with human nature without referring to man’s actions because, as Saint Thomas says, the term nature, taken here as the essence of a thing, “means the essence as ordered to the operation proper to it, and that is because nothing can be deprived of the operation that is proper to it.”13

Since “agere sequitur esse” (doing follows being),14 each man’s action must follow what his rational nature indicates.

On the other hand, no one is judged morally or legally for their ontological dignity but rather for their actions and behavior.

Therefore, to claim simpliciter that ontological dignity is more important than moral dignity suggests that sin is unimportant. Man retains his natural dignity even in a state of sin. If that were the case, morality and fidelity to the Commandments lose their meaning, and people could live in sin while retaining their dignity.

DI Recognizes the Loss of Moral Dignity, But Not Its Consequences

DI recognizes that man can lose his moral dignity through acts contrary to reason. However, it fails to say what the consequences of this loss are in this life and in eternity.

“When we speak of moral dignity, we refer to how people exercise their freedom. While people are endowed with conscience, they can always act against it. However, were they to do so, they would behave in a way that is “not dignified” with respect to their nature as creatures who are loved by God and called to love others. Yet, this possibility always exists for human freedom, and history illustrates how individuals—when exercising their freedom against the law of love revealed by the Gospel—can commit inestimably profound acts of evil against others. Those who act this way seem to have lost any trace of humanity and dignity. This is where the present distinction can help us discern between the moral dignity that de facto can be “lost” and the ontological dignity that can never be annulled. And it is precisely because of this latter point that we must work with all our might so that all those who have done evil may repent and convert” (No. 7, emphasis added).

DI insists upon discerning between “the moral dignity that de facto can be ‘lost’ and the ontological dignity that can never be annulled” (no.7, emphasis added).

If “Infinite” Dignity Is Not Lost, Could Hell be Empty?

DI absolutizes ontological dignity in relation to moral dignity. It does not mention the Commandments of God’s Law, the natural law or sin, except once in passing.15 It fails to say sin offends the Creator and that Hell is the punishment for those who die in this state of rebellion.

However, if ontological dignity matters—and no one ever loses it—how can we explain Hell? That was the question the American journalist Diana Montagna asked Cardinal Fernandez during DI’s presentation. The cardinal’s confused answer ended by saying, “Isn’t Hell empty? This is the question Pope Francis is asking himself.”16

Indeed, if natural (ontological) dignity matters more than conscious and free human acts that determine man’s destiny, sin does not exist or even matter. Therefore, unrepentant sinners won’t suffer the penalties of Hell. Hence, you have blessings for “gay couples” and “irregular couples.”

Naturalism and Theological Optimism

DI is a naturalistic document that mentions divine grace in passing once, without showing its most important role in our salvation:

“Even when God draws us to him with his grace, he does so in a way that never violates our freedom.” (n. 30). However, Saint Augustine states, “No one can lead a holy life without God’s grace.”17 Saint Thomas adds that man “cannot remain for a long time without mortal sin” without the help of grace.18

The document fails to mention the need for prayer and asceticism to obtain grace and remain faithful. Thus, it seems that man, created by God and restored by Christ, can, by his own nature, do good and avoid evil without the help of grace. This is reminiscent of Pelagian and semi-Pelagian heresies.19

Refuting Pelagians, Saint Augustine explains what grace is and how to attain it:

“To achieve this grace, we ask God not to let us fall into temptation. This grace is not nature but the help of a fragile and vicious nature.”20

The Theological Basis for Fiducia Supplicans

DI’s confusing explanation of man’s infinite dignity serves as a philosophical and theological “justification” for Fiducia Supplicans. If ontological dignity is never lost, even with sin (when moral dignity is lost), then those in sinful relationships have the right to have their relationships blessed just like those in legitimate and holy matrimony. Likewise, with the new concept of the Incarnation, sinners and believers, Christians and atheists are united with Our Lord since they are not required to accept his divinity for this union. It suffices to be human by nature. This would explain Francis’ statement in Abu Dabi that God wants all religions.21

True Human Dignity

Human nature has a dignity of its own because, unlike animals, it is rational and free, thus allowing man to understand and choose what to do to improve himself.

However, a higher dignity comes from grace—the dignity of the children of God. In his Gospel, Saint John says that the Word became flesh and dwelt among us, but not everyone accepted Him as they were blinded by worldly pleasures. “But as many as received him, he gave them the power to be made the sons of God, to them that believe in his name.” (John 1:12). In his first epistle, the Seer of Patmos is adamant: “In this, the children of God are manifest, and the children of the devil. Whosoever is not just is not of God” (1 John 3:10).

Saint. Thomas comments:

So he [Saint John] says he gave them power to become the sons of God. To understand this we should remark that men become sons of God by being made like God. Hence, men are sons of God according to a threefold likeness to God. First, by the infusion of grace, anyone having sanctifying grace is made a son of God. “You did not receive the spirit of slavery… but the spirit of adoption as sons,” as said in Romans (8:15). “Because you are sons of God, God sent the Spirit of his Son into your hearts” (Gal 4:6).

Secondly, we are like God by the perfection of our actions because one who acts justly is a son: “Love your enemies… so that you may be the children of your Father” (Mt 5:44).

Thirdly, we are made like God by the attainment of glory. The glory of the soul by the light of glory, “When he appears we shall be like him” (1 Jn 3:2); and the glory of the body, “He will reform our lowly body” (Phil 3:21). Of these two it is said in Romans (8:23), “We are waiting for our adoption as sons of God.”22

Saint Paul writes to the Galatians, “For you are all the children of God by faith, in Christ Jesus. For as many of you as have been baptized in Christ, have put on Christ” (Gal.3:27).

Therefore, we become and remain children of God through grace by accepting Our Lord Jesus Christ with faith enlivened by works.

True Christian dignity only comes from becoming God’s child through divine grace.

Kościół i homoseksualizm: historia kapitulacji. Synodalność.

Zniszczona tama. Kościół i homoseksualizm: historia kapitulacji

Luigi Casalini gloria/franciszek

(…fragment…) Jeśli wszystko to spowodowało pęknięcia w katolickiej tamie, która wciąż opierała się falom rewolucji seksualnej i homoseksualnej, to Papa Francesco otworzył wyłom, od słynnego “Kim jestem, by osądzać” po wezwanie w Lizbonie do włączenia “todos, todos”, niezależnie od ich statusu jako publicznych grzeszników.

Rob Mutsaerts, odważny biskup pomocniczy S’Hertogenbosch, w swojej przedmowie do książki stwierdza bez zbędnych słów, że oczywiście każdy jest mile widziany… o ile spełnia Boże wymagania. W piekle, jak mówi, jest inaczej. “Slogan diabła brzmi: ‘Przyjdź taki, jaki jesteś (…) Nie musisz się zmieniać, nie musisz prosić o przebaczenie, nie musisz kiwnąć palcem, aby zaspokoić potrzeby innych: todos, todos, todos są mile widziani w piekle “.

Wyłom otwarty przez Papa Francesco został szybko przekroczony przez biskupów niemieckich i belgijskich, którzy promowali ceremonie liturgiczne błogosławiące związki osób tej samej płci, a także przez kardynała Schonborna, który chce jedynie przyznać wszystkim “nieregularnym” parom, w tym parom osób tej samej płci, status teologiczny, który Sobór Watykański II przyznał “braciom i siostrom w separacji”.

Według arcybiskupa Wiednia, który wykorzystał święto Wniebowzięcia NMP, aby pobłogosławić parę swojego przyjaciela XX pod koniec obiadu – związki cywilne zawierają pozytywne aspekty wzajemnego zaangażowania, które są bardziej solidne niż w przypadku zwykłego konkubinatu i które zbliżają je do małżeństwa sakramentalnego. Szwajcarski teolog Daniel Bogner idzie dalej. Uważa on, że “konieczne jest ponowne przemyślenie sakramentu małżeństwa i uwolnienie go od skorupy doskonałości“, uwalniając go od “dwupoziomowej logiki, która rozróżnia między ‘pełnoprawnym’ sakramentem a tanią ofertą błogosławieństwa dla ‘gorszych’ form miłości”.

Jeśli tak zwane “duszpasterskie błogosławieństwo” Tucho Fernándeza wywołało takie poruszenie w Afryce i innych krajach, niełatwo sobie wyobrazić, jakie konwulsje wstrząsnęłyby Kościołem katolickim, gdyby zatwierdził on, jak to już uczyniło wiele wyznań protestanckich, pseudo-małżeństwo homoseksualne. Albo czy zostanie wprowadzona poprawka do Katechizmu Kościoła Katolickiego stwierdzająca, że orientacja homoseksualna nie jest nieuporządkowana, ale “inaczej uporządkowana”, za czym opowiada się ojciec James Martin S.I.?

Rzeczywiście, doktryna odrzucająca homoseksualność jest częścią powszechnego zwyczajnego Magisterium Kościoła i jako taka jest niereformowalna. W związku z tym pomysł, że związki homoseksualne mogą mieć cokolwiek godnego uświęcenia przynajmniej błogosławieństwem, jak uważają Hollerich, Schönborn, Fernández & Co przy wsparciu Papa Francesco, co starają się narzucić, jest całkowicie nie do przyjęcia.

Niektórzy stwierdzą, że praca ta nie jest wystarczająco dogłębna, ponieważ jedynie opowiada o ofensywach lobby LGBT i jego wspólników w kręgach katolickich oraz odpowiedziach Watykanu i różnych episkopatów, początkowo silniejszych, a następnie słabszych, a nawet podstępnych, bez szczegółowej analizy każdego argumentu lub epizodu. Inni stwierdzą wręcz przeciwnie, że nie jest napisany zwinnym piórem, jakby to była powieść, ze względu na oczywistą troskę autorów o zachowanie obiektywizmu i dokumentacji.

Jednak starszym czytelnikom lektura książki przypomni pewne epizody, które w tamtym czasie ich rozwścieczyły, ale które od tego czasu zatarły się w pamięci, takie jak skandaliczna wypowiedź Mario Mieli, założyciela FUORI (Fronte Unitario Omosessuale Rivoluzionario Italiano), na temat wkładu w emancypację człowieka przez perwersje seksualne, takie jak sadyzm, masochizm, pederastia, gerontofilia i zoofilia.

Z drugiej strony, młodsi czytelnicy, którzy nie doświadczyli zawirowań epoki po latach sześćdziesiątych, znajdą perspektywę historyczną, która pomoże im zrozumieć, w jakim stopniu Fiducia Supplicans stanowi ogromną kapitulację Watykanu w obliczu presji ze strony ruchu homoseksualnego zarówno wewnątrz, jak i na zewnątrz Kościoła. La Diga Rotta. La Chiesa e l’Omosessualità: Storia di una Capitolazione. Libro di Ureta e Loredo.

===============================================

Misja Franciszka jest jasna: “synod” musi udzielić mu poparcia dla jego “reform”: uznanie homoseksualności i diakonat dla kobiet

ks. Heimerl

Niedawno ktoś zapytał mnie: “Przepraszam, Ojcze, czym właściwie jest synodalność?”. Przyznaję: byłem zaskoczony. W końcu myślimy, że wszystko kręci się teraz wokół “synodalności”, ale w rzeczywistości wydaje się, że termin ten nie przyjął się wśród wierzących; istnieje tylko w bańce kościelnych urzędników. Nie zdają sobie sprawy, że są ważniejsze rzeczy niż “synodalność”, ani że Kościół funkcjonował bez niej przez dwa tysiące lat. Zamiast tego twierdzą, że Kościół jest z natury “synodalny”. Jest to tak historycznie i teologicznie błędne, że aż chce się potrząsnąć głową. Wracając jednak do pytania: “Czym właściwie jest synodalność?”. Chciałbym odpowiedzieć: “Synodalność to nonsens” i rzeczywiście tak jest. Ale istnieje niezwykle niebezpieczny nonsens i tak jest w przypadku “synodalności”. Dlatego “synodalność” nie jest czymś, co należy ignorować, ale czymś, co należy zrozumieć, a przede wszystkim z czym należy walczyć. Nierzadko zdarza się, że najgorsze rzeczy wynikają ze złych działań, zwłaszcza gdy są one opatrzone głupimi sloganami. – Czy więc synodalność to “głupie” słowo?

Ujmę to w ten sposób: jest “głupie” tylko w tym sensie, że jest pozbawionym znaczenia neologizmem, który można wypełnić czymkolwiek się chce. Choćby z tego powodu jest to bardziej termin polityczny niż kościelny, co wynika również z faktu, że termin ten nigdy nie istniał w języku kościelnym: “synodalność” nie pojawia się w żadnym tekście soborowym. W gruncie rzeczy jest to czysta fantazja, frazes, który można wykorzystać do prowadzenia dobrej polityki. Nie ma w tym nic więcej. Fakt, że “synodalność” w jakiś sposób brzmi jak “synod”, jest niczym więcej niż piękną iluzją; sugeruje historyczną ciągłość, która w ogóle nie istnieje: “synodalność” nie ma absolutnie nic wspólnego z wielkimi synodami, które istniały od starożytności do średniowiecza, ani, jeśli o to chodzi, z “synodami biskupów”, które Paweł VI stworzył w 1965 roku. Odkąd Franciszek przypisał temat “synodalności” obecnemu Synodowi Biskupów, “synodalność” stała się synonimem “podziału”. Krótko mówiąc: wraz z obecnym “synodem na temat synodalności” Kościół znalazł się na rozdrożu.

Oczywiście dzieje się tak również dlatego, że ten “synod” nie jest “synodem biskupów” w sensie Pawła VI, ale raczej jawnym oszustwem: w “synodzie synodalnym” biskupi i świeccy doradzają i są kierowani przez “sekretariat synodalny”. – Nazwijmy rzeczy po imieniu: ten “synod biskupów” jest polityczno-kościelną parodią, porównywalną w najlepszym razie z kongresem partyjnym w Chinach.

Dlatego misja Franciszka jest jasna: “synod” musi udzielić mu poparcia dla jego “reform”: uznanie homoseksualności i diakonat dla kobiet to cel minimum. Co więcej, w perspektywie średnioterminowej Kościół powinien stać się zdecentralizowanym Kościołem świeckim; w skrócie: “Una sancta” powinna w przyszłości składać się z regionalnych kościołów protestanckich i być prowadzona przez świeckich.

Aby to osiągnąć, Franciszek nadał synodowi aurę Soboru Watykańskiego III – i wybuchową moc kościelnego rozłamu. W końcu wielu katolików ma dość tego, że papa nieustannie wypowiada się przeciwko nauczaniu Kościoła i ucieka się do sztuczki “super synodu”, aby to zrobić. Dlatego “Sekretariat Synodu” zdecydowanie uprzedza krytyczne głosy, stwierdzając z całą powagą, że kierunek “światowego synodu” należy do “Ducha Świętego”. Wszyscy wiedzą, że jest to blef i nawet sobór nie może powoływać się na kierownictwo Ducha Świętego. Niemniej jednak ten manewr daje “doktrynalną” władzę Synodowi i nikt nie ośmiela się kwestionować tej oficjalnej propagandy, która, nawiasem mówiąc, przenosi nas z powrotem do kongresu partyjnego w Chinach.

Każdy, kto zastanawia się, co tak naprawdę oznacza “synodalność“, może zobaczyć tutaj sedno: “synodalność” to idea manipulowania Kościołem w celu wywrócenia go na lewą stronę. To, co nigdy nie było katolickie, musi się takim stać bez dalszych ceregieli. “Droga synodalna” w Niemczech już to pokazała, a teraz Super Synod jedynie ją naśladuje. Ostatecznie obie drogi prowadzą do tego samego celu: znacznej restrukturyzacji Kościoła, którą można również nazwać zniszczeniem.

Właśnie dlatego Franciszek wyraźnie pozwala niemieckim biskupom robić to, co chcą, podczas gdy poza tym rządzi żelazną ręką. Jeśli Niemcy będą zbyt pochopni, co najwyżej kardynał prefekt będzie ganił, ale nic się nie stanie. Pomimo otwartej herezji, żaden biskup nie traci swojego urzędu. Dlaczego? Zasadniczo Niemcy są nadgorliwymi uczniami swojego rzymskiego “mistrza”. Wypróbowali “sposób synodalny”. Teraz papa może stworzyć pożądane fakty za pomocą Super Synodu. – Przynajmniej od czasu kontrowersyjnego dokumentu “błogosławieństwa” “Fiducia supplicans” wiemy, dokąd to prowadzi: do zaprzedania Pisma Świętego i odejścia od Bożego objawienia i tradycji Kościoła.

Ci, którzy dziś mówią o “synodalności”, mówią zatem o Kościele, który utracił swoją nadprzyrodzoną wiarę i zdegradował się do organizacji pozarządowej. Ten “Kościół”, który słusznie został nazwany “Kościołem Franciszka”, nie jest już katolicki i nie ma odpowiedzi na brak wiary naszych czasów. Wręcz przeciwnie: sam stał się częścią tego braku wiary i w końcu w nim zginie.

Oto powód, dla którego prawdziwy Kościół, który jest katolicki i apostolski: NIGDY nie jest “synodalny”!“Synodality is extremely dangerous nonsense” -Fr Heimerl

=========================

mail:

Arcybiskup Viganò: „Bergoglio jest jednym z głównych działaczy piekielnego programu LGBTQ+”

Arcybiskup Viganò: „Bergoglio jest jednym z głównych działaczy piekielnego programu LGBTQ+” gloria/franciszek

Homoseksualizm najwyższa obraza Tego, który dał człowiekowi ciało…

Reagując na wiadomość, że “artysta” przebrany za kobietę wystąpił dla dzieci podczas watykańskiej imprezy z okazji Światowego Dnia Dziecka, arcybiskup Carlo Maria Viganó napisał:

“Teraz jest jasne, że Bergoglio jest jednym z głównych aktywistów piekielnej agendy LGBTQ+”.

– Po tym, jak męski performer zatańczył drag dance dla małych dzieci podczas pierwszego “Światowego Dnia Dziecka Papieża Franciszka” w ten weekend, arcybiskup Carlo Maria Viganó zabrał głos w mediach społecznościowych, aby oświadczyć, że “teraz jest jasne, że Bergoglio jest jednym z głównych aktywistów piekielnej agendy LGBTQ+”.

“Jest to jedna z postaci przywołanych przez argentyńskiego jezuitę jako animator na Światowy Dzień Dziecka. Teraz jest jasne, że Bergoglio jest jednym z głównych aktywistów piekielnej agendy LGBTQ+” – napisał Viganó na X, dawniej Twitterze, w odpowiedzi na skandaliczne wiadomości.

“Nie ma więcej słów, by wyrazić skandal i obrzydzenie z powodu współudziału i tchórzliwego milczenia Episkopatu” – dodał, po czym zacytował Ewangelię Mateusza 18:6, która mówi: “Lecz kto by się stał powodem grzechu dla jednego z tych małych, którzy wierzą we Mnie, temu byłoby lepiej kamień młyński zawiesić u szyi i utopić go w głębi morza. Biada światu z powodu zgorszeń! Muszą wprawdzie przyjść zgorszenia, lecz biada człowiekowi, przez którego dokonuje się zgorszenie”.

Carmine De Rosa, pochodzący z Salerno, był jednym z oficjalnych wykonawców inauguracyjnego Światowego Dnia Dziecka. Jako szybko zmieniająca się artystka lub żywa karykatura, De Rosa pojawił się jako kobieta, nosząca wiele strojów drag. Nosił również sugestywne kostiumy z tektury. Podczas występu dzieci siedziały w kręgu wokół De Rosy. Jego demonstracja odbyła się na Stadionie Olimpijskim w Rzymie, gdzie później tego samego dnia Franciszek spotkał się z tysiącami małych dzieci z całego świata.

Rzekomy “występ” spotkał się z intensywną reakcją oburzonych katolików, którzy, podobnie jak Viganó, postrzegali obecność De Rosy jako ukryte poparcie hierarchii watykańskiej dla ideologii LGBT, którą Kościół katolicki niezmiennie potępia.

W odpowiedzi na reakcję De Rosa bronił swojego występu na wydarzeniu, pisząc na platformie mediów społecznościowych TikTok, że “wywoływanie uśmiechów u dzieci i nie tylko było moim zadaniem i udało mi się”. Od tego czasu LifeSite skontaktowało się z biurem prasowym Światowego Dnia Dziecka, aby zapytać o oficjalny status De Rosy podczas wydarzenia, ale nie otrzymało jeszcze odpowiedzi. LifeSiteNews/ Arzobispo Viganò: ‘Bergoglio es uno de los principales activistas de la infernal agenda LGBTQ+’

Św. Hildegarda: Homoseksualizm jest największą obrazą Boga;

“Ten, który utracił niebiańską chwałę, nie chce, aby ktokolwiek ją osiągnął”… „W swojej nienawiści wąż zainspirował ludzi do wzajemnej nienawiści i tym samym złym celem skłonił ich do wzajemnego zabijania. „A wąż powiedział :„Poślę tchnienie, aby sukcesja synów ludzkich zgasła, a potem ludzie rozpalą wzajemne namiętności, popełniając haniebne czyny ”. „A wąż, udowadniając radość, krzyknął:„ To najwyższa obraza Tego, który dał człowiekowi ciało. Że jego forma znika, ponieważ uniknęła naturalnego związku z kobietami ”.

„To diabeł przekonał ich, by byli niewierni i uwodzicielscy, skłonił ich do zabijania, przemieniając się w bandytów i złodziei,ponieważ grzech homoseksualizmu prowadzi do najbardziej haniebnej przemocy i wszelkich wad.

«Kiedy wszystkie te grzechy zostaną ujawnione, wówczas ważność prawa Bożego zostanie złamana, a Kościół będzie prześladowany jak wdowa»

Santa Hildegarda: La homosexualidad es la suprema ofensa contra Dios | Acción Familia