Salwador bezpieczniejszy niż Europa Zachodnia?

Salwador bezpieczniejszy niż Europa Zachodnia?

12.04.2025 nczas/salwador-bezpieczniejszy-niz-europa-zachodnia

Belgijska policja
Belgijska policja. Zdjęcie ilustracyjne. / foto: Wikimedia, Mrt5000, CC BY-SA 4.0

Według ostatniej aktualizacji strony internetowej poświęconej podróżom i przeznaczonej dla amerykańskich turystów, Salwador jest obecnie bezpieczniejszy niż kraje Europy Zachodniej, takie jak m.in. Francja.

Administracja Trumpa ogłosiła w środę 9 kwietnia, że ​​podwyższa ocenę bezpieczeństwa podróży dla Salwadoru, plasując go wyżej niż kraje Europy Zachodniej. Zwyża rankingu Salwadoru może mieć związek z wizytą prezydenta tego kraju Nayiba Bukele w Białym Domu, która odbędzie się w przyszłym tygodniu.

W Salwadorze należy zachować normalne środki ostrożności” – informuje w swoich zaleceniach Departament Stanu na stronie internetowej Travel.State.Org. Dodano, że „aktywność gangów zmalała w ciągu ostatnich trzech lat, co przełożyło się na spadek liczby przestępstw z użyciem przemocy i liczby morderstw”. Pozostawiono ostrzeżenie odradzające jedynie podróżowania po tym kraju nocą.

Z kolei strona internetowa poświęcona Francji na tym samym rządowym portalu, zaleca „zachowanie zwiększonej ostrożności we Francji ze względu na terroryzm”, a także „niepokoje społeczne”, takie jak demonstracje. Podobne uwagi dotyczą także kilku innych krajów UE.

Francuzi się oburzyli, ale tego zalecenia mają konkretny wpływ na wybór przez obywateli USA miejsc podróży, a co za tym idzie także dochodów krajów docelowych.

Źródło: Valeurs

Francuzi boją się wojny domowej, a Niemcy – przestępczości.

Francuzi boją się wojny domowej, a Niemcy – przestępczości

Dariusz Matuszak https://wpolityce.pl/polityka/725322-francuzi-boja-sie-wojny-domowej-a-niemcy-przestepczosci

Dane dotyczące poziomu przestępczości w Niemczech i badania opinii społecznej we Francji pokazują w jak fatalnym stanie znajdują się dwa największe kraje Unii Europejskiej. Niekontrolowana imigracja dosłownie rozsadza Francję.

————————————–

Największa gazeta Francji – „Le Figaro” i zajmująca się promowaniem świeckości i wartości republikańskich organizacja Agir Ensemble (Działać Razem) postanowiły w sposób specjalny uczcić 120 rocznicę uchwalenia ustawy o rozdziale państwa od Kościoła. Zleciły więc szerokie badania dotyczące nastrojów wśród Francuzów, ale też stanu wspólnotowej świadomości. Badania zbiegły się też z 10. rocznicą terrorystycznego zamachu w Bataclan.

I bum, okazało się, że 120 lat sekularyzacji, budowania świeckości państwa, rugowania chrześcijaństwa z życia społecznego, politycznego i kulturowego zakończyło się „wielkim, niespodziewanym sukcesem”, o jakim socjalistycznym twórcom ustaw o świeckości państwa nawet się nie śniło – 80% Francuzów obawia się wybuchu wielkich rozruchów społecznych związanych z islamizacją Republiki. 42% uważa, że mogą mieć one tak gwałtowny przebieg, że przyjmą formę otwartej wojny domowej.

Z badania nie wynika, czy pozostałe 20% akurat cieszy się z islamizacji Francji i chętnie w jakichś rozruchach, czy nawet wojnie domowej weźmie udział.

Niemal dokładnie 4 lata wcześniej – w kwietniu 2021 na łamach magazynu „Valeurs Actuelles” ukazał się list otwarty 20 generałów w stanie spoczynku, którzy ostrzegali przed wybuchem wojny domowej z powodu niekontrolowanej imigracji i postępującej islamizacji. Generałowie pisali, iż „islamizm i hordy z przedmieść” opanowały wiele połaci kraju, a władze dopuściły do tego, że w tych miejscach nie ma już francuskiego państwa i nie obowiązują prawa Republiki.

Rząd oskarżył oficerów o bezprawne publiczne wyrażania opinii na temat religii i polityki, a  ówczesna minister obrony Florence Parly zapowiedziała surowe ukaranie autorów. Więc w maju ukazał się kolejny list mówiący o groźbie wojny domowej, wzywający do ratowania Francji. Tym razem podpisało go ponad 130 tysięcy byłych wojskowych, często weteranów walk w Afryce i Afganistanie. Sprawa rozeszła się po kościach.

Żadne zagrożenie oczywiście nie minęło. Teraz 80 proc. Francuzów uważa, że do eksplozji społecznej dojdzie w ciągu najbliższych miesięcy, a 39 proc. sądzi, że możliwe są ataki na Pałac Elizejski – siedzibę prezydenta i budynki Zgromadzenia Narodowego. 60 proc. nie wierzy, iż rząd jest w stanie zapobiec rozruchom i utrzymać w kraju jaki taki porządek. To wszystko w sytuacji kryzysu politycznego – w ciągu roku upadły trzy rządy, a obecny też nie ma większości parlamentarnej.

Za główne czynniki rozrywające więzy społeczne i budujące poczucie zagrożenia uznano radykalną ideologię islamistyczną i tzw. multikulturalizm. Badanie wykazały, że 72% Francuzów martwi się ekspansją islamizmu w dzielnicach robotniczych, 70 proc. – ekspansją w więzieniach, 63 proc. w szkołach, 56 proc. na uczelniach i 52 proc. w klubach sportowych.

W  tym zsekularyzowanym państwie, będącym dla naszej lewicy wzorem i świeckim rajem, 75% obywateli wskazuje, że przestrzeń publiczna została opanowana przez religię islamską. Aż 77% Francuzów uważa, że tzw. multikulturalizm odpowiada za upadek kultury francuskiej.

======================

Przenieśmy się nieco bliżej Polski, czyli do Niemiec. Tam w kwietniu policja federalna ma ujawnić dane dotyczące przestępczości w 2024 roku. Tymczasem dziennik „Die Welt” chwali się, że dotarł do nich wcześniej i część z nich już publikuje.

I tak w 2024 roku o 1,5 proc. wzrosła liczba przestępstw z użyciem przemocy, a o 1 proc. liczba zabójstw. Co jednak szokujące, to że o 9,3% wzrosła liczba gwałtów i napaści na tle seksualnym, których skutkiem była śmierć ofiary. O ponad 11% wzrosła przestępczość wśród dzieci, a o 7,5% liczba podejrzanych „nie-Niemców”. Termin „Niemiec” jest szeroko rozumiany i oznacza każdego kto ma niemiecki paszport.

Swoje śledztwo przeprowadziła jednak AfD, która zdobyła imiona wszystkich uczestników gwałtów zbiorowych w Nadrenii Północnej-Westfalii. W 2023 roku doszło w tym landzie do 203 takich zbrodni. Średnio co 42 godziny dochodziło do zbiorowego gwałtu.

Zidentyfikowano 155 sprawców, z czego mniej niż połowa – 71 było obywatelami Niemiec. Analiza imion wskazała jednak, że aż 78% zwyrodnialców gwałcicieli jest imigrantami, bądź ma imigranckie pochodzenie. Najczęstszymi krajami pochodzenia podejrzanych o gwałty zbiorowe są Syria, Kosowo, Afganistan i Irak.

Nie ma najmniejszego powodu przypuszczać, że statystyki w inny landach będą się znacząco różnić jeśli chodzi o pochodzenie sprawców. Najniebezpieczniejsze miejsca w Niemczech to Berlin i Brema.

Część tych problemów wykreowała ostania imigracja, kiedy to była działaczka komunistyczna Merkel nie pytając nikogo o zdanie, a już na pewno nie nas, otworzyła Europę na miliony przybyszy. Część to jednak skutek trwającej od dekad imigracji – importu siły roboczej z krajów kulturowo obcych.

Ów multikulturalizm, z którego koszmarnymi skutkami mierzą się teraz Francuzi, a który w zamyśle miał polegać na asymilacji przybyszy i wnoszenia przez nich nowych ”ubogacających wartości” okazał się chorym rojeniem lewicy, maligną, naiwnością i nikczemną głupotą.

Rządząca dziś w Polsce ekipa chce do nam zaimportować wszystkie problemy i wręcz egzystencjalne zagrożenia z jakimi obecnie mierzy się zachód Europy. Rząd swoją polityką imigracyjną, biernością wobec bezprawnych, bezwstydnych poczynań Niemiec, wciąga nas w obłęd zbiorowego europejskiego samobójstwa.

Wykluczenie Marine Le Pen i sądowy gangsteryzm oligarchii liberalnej

Ludwik Pęzioł: Wykluczenie Le Pen i sądowy gangsteryzm oligarchii liberalnej

pch24/sadowy-gangsteryzm-oligarchii-liberalnej

(Fot: Jumeau Alexis/ABACA / Abaca Press / Forum)

Wykluczenie Marine Le Pen z wyborów we Francji ujawnia ideowe bankructwo demokracji liberalnej, nawet wśród samych zwolenników tego ustroju.

Z każdą kolejną dekadą panowania demoliberalizmu w Europie obserwujemy stopniowe upodabnianie się wyznawców tej idei do mitycznego wroga – „zamordysty”, który, depcząc wszelką indywidualność, narzuca ludziom, co mają czuć, myśleć i jak się zachowywać. Przez lata w takiej roli obsadzano polityków Frontu Narodowego (dziś Zjednoczenia Narodowego), oskarżając ich o antydemokratyzm, antyrepublikanizm oraz odmawianie prawa do udziału w życiu publicznym osobom o odmiennym światopoglądzie. Okazuje się jednak, że gdy „miłośnikowi wolności i pluralizmu” zamigoce przed oczami scenariusz utraty władzy, chętnie ucieka się do populizmu, przed którym przez lata ostrzegał, a gdy i to nie zadziała – do twardszych metod, w których jego własne autorytety, takie jak Hannah Arendt, Timothy Snyder czy Karl Popper, upatrywały korzeni tyranii, despotii i totalitaryzmu. Nie ma innego wyjścia – jeśli jego ideologia zaczyna przegrywać w ludzkich umysłach, może zabezpieczyć swoje interesy już tylko za pomocą nagiej siły.

Prawicowy backlash


Od pewnego czasu na Zachodzie obserwujemy ofensywę szeroko pojętej prawicy. Nie jest to prawica z marzeń polskiego Kościoła – przenika ją materializm, egoizm i ledwo zakamuflowany poganizm, a jej fundament tworzy raczej prosta negacja status quo niż afirmacja chrześcijańskiego porządku. Mimo to spełnia podstawowe kryteria tego nurtu i stanowi reakcję na narzuconą odgórnie rewolucję społeczną. Objawia się to rosnącym poparciem dla prawicowych polityków (Trump w USA, AfD w Niemczech, Zjednoczenie Narodowe we Francji), powszechną irytacją wobec nachalnej propagandy LGBT w literaturze i sztuce, odchodzeniem od idei różnorodności (diversity, equity & inclusion) w zakładach pracy, narastającymi nastrojami antymigracyjnymi oraz poluzowaniem poprawności politycznej w części globalnych mediów społecznościowych.

W analizie politycznej i społecznej tego typu zjawisko określa się mianem „backlashu”, czyli gwałtownej reakcji zwrotnej w obliczu emancypacyjnych zmian kulturowych. Jednym z jego niezawodnych wskaźników jest sytuacja, w której politycy – dotąd zadeklarowani postępowcy – nagle zaczynają głosić centroprawicowe hasła, by utrzymać władzę i popularność. Obserwujemy to codziennie podczas trwającej w Polsce kampanii wyborczej.

Zjawisko to nie ominęło również Francji, gdzie jego głównym detonatorem pozostaje problem migracji. Według rankingów Numbeo Crime Index najbardziej niebezpieczne miasta Europy Zachodniej to właśnie te francuskie, zwłaszcza charakteryzujące się wysokim poziomem migracji. Wśród dwudziestu obszarów o najwyższym wskaźniku przestępczości znajdują się Paryż, Marsylia, Nantes, Montpellier i Grenoble – miejsca, w których gangi, handel narkotykami, akty wandalizmu, zamieszki oraz przestępczość pospolita stały się codziennością. Opłakany stan kraju znalazł najmocniejszy wyraz w słynnym apelu generałów do prezydenta Macrona z 2021 roku, w którym otwarcie ostrzegano, że obecny kurs polityczny może doprowadzić do krwawej wojny domowej. Lewica próbowała bagatelizować te ostrzeżenia, sugerując „geriatryczne marudzenie emerytowanych wojskowych”, jednak nawet najbardziej naiwni musieli w końcu zauważyć, że progresywna polityka wiedzie Francję na manowce. Co więcej, wiele wskazuje na to, że ludzie dostrzegli niewydolność demokracji liberalnej nie tylko na poziomie politycznym i społecznym, ale także w sferze duchowej, kulturowej  i egzystencjalnej. Coraz większe zainteresowanie tradycyjnymi formami religijności we Francji to nic innego jak instynkt samozachowawczy społeczeństwa, które zdało sobie sprawę, że dotychczasowe idee doprowadziły je na skraj przepaści. Twórcy i beneficjenci obecnego systemu nie mogą jednak tak po prostu przyznać się do blamażu ideologii, którą narzucali przez dekady i oddać rządów „groźnym nacjonalistom”.

Koniec trójpodziału władzy
Dla każdego, kto nie dał się zwieść powierzchownym frazesom demoliberalnej propagandy, jest jasne, że ustrój ten służy przede wszystkim bogatym i wpływowym warstwom społeczeństwa. Jedną z nich stanowi środowisko prawnicze, współtworzące organy władzy sądowniczej. Reforma (czy nawet obalenie) panującego ustroju niesie za sobą ryzyko wymiany kadr sądowych oraz początkowo bolesnych zmian w sposobie ich funkcjonowania. Nic dziwnego więc, że dąży się do zachowania jego pozornej ciągłości i uniknięcia upadku, nawet jeśli wymaga to pominięcia tzw. „woli ludu” wyrażonej w wyborach powszechnych.

W przeciwieństwie do historycznych sytuacji, gdy zagrożona władza sięgała po środki siłowe w sposób bezpośredni, dzisiejsi beneficjenci systemu chętnie wykorzystują prawnicze zawiłości, niezrozumiałe dla przeciętnego obywatela, by uzasadnić czasową lub definitywną eliminację przeciwników politycznych. Zarówno w Rumunii, Francji, jak i w Polsce (gdzie stosuje się „uśmiechnięte represje polityczne”), wystarczają pozory i preteksty w rodzaju: „rozliczamy złodziei i oszustów”, by sparaliżować potencjalny opór społeczny. W imię obrony fasady demokracji liberalnej, a tak naprawdę interesów jej wierchuszki, dochodzi do faktycznego zaniku trójpodziału władzy. Sądownictwo zlewa się z pozostałymi jej organami, tworząc swoisty „pistolet” wymierzony w każdy przejaw oporu społecznego. Przejawia się to nie tylko w skandalicznych wyrokach wymierzonych w opozycję, która na podstawie prymitywnych pretekstów może zostać pozbawiona możliwości startu w wyborach, ale także w zjawisku tzw. aktywizmu prawniczego.

W Polsce jego przykładem są organizacje zrzeszające upolitycznionych prawników, takie jak Iustitia czy Wolne Sądy; we Francji aktywiści prawniczy angażuje się w sprawy migracji, „równouprawnienia płci” czy ekologizmu (np. La Cimade, GISTI, Notre Affaire à Tous). Przenikanie się prawniczego establishmentu z emancypacyjnymi, a nawet wywrotowymi ruchami (anty)społecznymi, kreuje atmosferę bezkarności dla tych środowisk trzeciego sektora (LGBT, feministki, ekoterroryści), które otwarcie walczą z przeciwnikami demoliberalnego ustroju, często przy użyciu nielegalnych metod.

Wielkie przepoczwarzenie
Choć dla wielu określenie „liberalny zamordyzm” może wydawać się oksymoronem, sytuacja w Europie pokazuje, że taki „dziwotwór” może zaistnieć, gdy zagrożone są interesy elit. Gdy biznesmeni, prawnicy i lewicowo-liberalni politycy czują na karku oddech zawiedzionego społeczeństwa, zwierają szyki i zmieniają paradygmat działania. Porzucają kontrakt demokratyczny na rzecz gangsterskiej lojalności, pozwalającej im „wziąć obywateli w ochronę” przed nimi samymi. W ten sposób demokracja liberalna przechodzi w fazę zamordystycznej oligarchii liberalnej, czego niesynchroniczne przejawy obserwujemy w różnych krajach Europy. Kluczowym założeniem tego procesu jest przekonanie o możliwości skutecznej pacyfikacji społeczeństwa, które mogłoby się przeciwstawić stawianiu go przed faktami dokonanymi. A rolą usłużnych prawników jest na tym etapie zaciemnianie obrazu sytuacji i taktyczne gmatwanie rzeczywistości, by sparaliżować chęć oporu u tych, którzy dostrzegli oszustwa władzy. Resztę przekonuje się, że wszystko odbywa się w „najlepszym interesie praworządności”.

Nic nie dodaje odwagi „naszej uśmiechniętej władzy” bardziej niż bezkarność sądowej przemocy w kraju takim jak Francja. Okazuje się, że przebrani w togi politykierzy mogą skutecznie chronić „kolejności dziobania” w majestacie pustych sloganów o „równości wobec prawa”. Uniemożliwienie pokojowej wymiany władzy i zaprowadzenia reform ustrojowych obywatelom, którzy dostrzegają niedorzeczność obecnego systemu, musi nieuchronnie prowadzić do postliberalnej tyranii. Będzie ona trwać tak długo, aż nowa „zmowa elit” upadnie wskutek własnej systemowej nieefektywności lub ludzie przestaną się bać cerberów systemu  i ruszą wyegzekwować zapisy samowolnie zerwanego kontraktu.

Ludwik  Pęzioł

Francja: Sędziowie zastępują powszechne prawo wyborcze.

Bogdan Dobosz 31 marca 2025 czarny-dzien-demokracji

„Czarny dzień demokracji”. WYJAŚNIAMY, o co naprawdę chodzi w sprawie Marine Le Pen

(fot. EPA/MOHAMMED BADRA Dostawca: PAP/EPA.)

Demokracja francuska osiągnęła poziom… Rumunii. Marine Le Pen – faworytka wyborów prezydenckich we Francji zaplanowanych na 2027 rok, prawdopodobnie podzieli los rumuńskiego zwycięzcy pierwszej, unieważnionej tury wyborów Georgescu i zostanie wykluczona z udziału we francuskim „święcie demokracji” przez wymiar „sprawiedliwości”.

Kiedy nie pomaga tradycyjna propaganda i zaczynają wygrywać kandydaci „niekompatybilni” z polityką unijną, po prostu się ich wyklucza.

Marine Le Pen została przez paryski sąd uznana za winną „defraudacji środków publicznych”. Chodzi o „fikcyjne zatrudnianie asystentów”, kiedy była deputowaną w PE. Została ukarana grzywną w wysokości 100 tys. euro, karą 4-letniego więzienia (z czego 2 lata w zawieszeniu), ale przede wszystkim odebraniem biernych praw wyborczych na lat 5.

Oznacza to, że Marine Le Pen nie mogłaby wystartować w następnych wyborach prezydenckich w 2027 roku, w których jest faworytką. Le Pen szybko odwołała się, ale ta procedura nie zatrzymuje zakazu startu w wyborach. Media wskazują, że rozpatrzenie apelacji odbędzie się za mniej więcej 12 miesięcy, a do wydania nowej decyzji sądu mogą minąć kolejne trzy miesiące, czyli stałoby się to tuż przed wyborami w 2027 roku. W związku z tym Marine Le Pen po prostu może nie zdążyć zgłosić swojej kandydatury. Rzecznik Zjednoczenia Narodowego (RN), Laurent Jacobelli, mówi wprost, że „system jest w rozsypce” i ratuje się go pozapolitycznymi działaniami.

Marine Le Pen i 8 europosłów jej partii zostało uznanych za „winnych defraudacji środków publicznych” w wysokości 2,9 miliona euro. Na Le Pen, która miała “fikcyjnie” zatrudniać czterech asystentów, przypada „rachunek” na sumę 474 tys. euro. Sąd oszacował, że pieniądze z Parlamentu Europejskiego były pobierane przez osoby, które „faktycznie pracowały dla partii”. Trzeba jednak zwrócić uwagę, że trudno rozgraniczyć te obowiązki, a podobną sprawę mieli już euro-deputowani centrowej partii MoDem, która popiera prezydenta Macrona. W ich przypadku wyroki nie były jednak tak surowe.

Nic dziwnego, że padają stwierdzenia o „zmiennej geometrii wyroków sądów”. RN w poprzednich latach nie miała swojej reprezentacji w parlamencie krajowym (okręgi jednomandatowe), ale przy większościowej ordynacji do PE, miała zawsze sporą grupę posłów w Brukseli. W tym przypadku nie chodziło o przywłaszczenie jakichkolwiek środków, ale o ich wydawanie na prace także związane z polityką krajową struktur partii, która od lat ma problemy finansowe. Przypomnijmy, że słynna sprawa „rosyjskiej pożyczki” wzięła się stąd, że żaden bank krajowy nie chciał udzielić takiej pomocy, chociaż gwarancją była refundacja po wyborach z środków budżetowych.

Marine Le Pen jest nadal faworytką wyborów prezydenckich. W sondażach wygrywa pierwszą turę z wynikami od 34 proc. do 37 proc. poparcia. Drugi najprawdopodobniej byłby kandydat obozu prezydenckiego, centrowy polityk Édouard Philippe, który uzyskiwał w ostatnich sondażach od 20 proc. do 25 proc. głosów.

Przy utrzymaniu zakazu startu,  Le Pen zapewne zastąpi lider jej partii Jordan Bardella. Jednak sam wyrok wywołuje duże kontrowersje. Kierownictwo RN zebrało się jeszcze w poniedziałek w Paryżu, celem omówienia nowej sytuacji ich kandydatki na prezydenta. Po tym spotkaniu, rzecznik partii oświadczył, że Marine Le Pen nie traci ducha, pozostaje „waleczna, odważna i godna, a ci, którzy sądzą, że ta polityczna egzekucja rzuciła ją na kolana, są w poważnym błędzie”. – Walka trwa! – dodał.

Głosów krytycznych wobec wykorzystywania systemu sądowniczego i wymiaru sprawiedliwości do walki politycznej nie szczędzą nawet politycy z kręgów rządu. François-Xavier Bellamy z Partii Republikanie (LR), mówi, że „data wydania wyroku będzie czarnym dniem dla francuskiej demokracji”. Dodał, że „kandydat, którego sondaże faktycznie stawiają na czele wyborów prezydenckich, został pozbawiony możliwości udziału w nich decyzją sądu i takie bezprecedensowe wydarzenie pozostawi głębokie blizny”.

Szef grupy parlamentarnej Republikanów i potencjalny kandydat na prezydenta, Laurent Wauquiez wyraził ubolewanie i stwierdził, że to „niezdrowe, by w demokracji wybrany parlamentarzysta nie mógł kandydować w wyborach”. Dodał, że „debaty polityczne powinny być rozstrzygane przy urnach wyborczych, a ten wyrok będzie miał bardzo duży wpływ na funkcjonowanie naszej demokracji”.

 Prawicowy mer miasta Beziers, Robert Ménard mówił wprost, że ​​„sędziowie zastępują powszechne prawo wyborcze”. Nawet premier Francois Bayrou wyrażał obawy o możliwe „wstrząsy” wśród wyborców i mówił o przewidywanym „kryzysie politycznym”. Socjalistyczny poseł Jérôme Guedj, który uznał za „zobowiązanie polityczne niedopuszczenie do wyboru Marine Le Pen” i twierdził, że „jeśli nic się nie wydarzy, naturalnym następstwem będzie zwycięstwo Marine Le Pen”, stwierdził, że wolałby jednak „walczyć na gruncie idei, skuteczności polityki gospodarczej, kwestii społecznej i problemów bezpieczeństwa”.

Siostrzenica Le Pen, euro-deputowana Marion Maréchal zareagowała w obronie ciotki wpisem: „przez dziesięciolecia obóz narodowy i nasza rodzina cierpiały wszystkie ciosy, wszystkie ataki, wszystkie niesprawiedliwości. Sędziowie, uważający się za ważniejszych od suwerennego ludu, postanowili wykonać wyrok w sądzie, którego nigdy nie byliby w stanie odwrócić w głosowaniu”. Przypomniała też sprawę sądowego „linczu” na b. premierze François Fillon, który był pewnym kandydatem do zwycięstwa w wyborach prezydenckich, ale na skutek ujawniania różnych „afer” wybory przegrał, co utorowało drogę do Pałacu Elizejskiego Emmanuelowi Macronowi. – To nie sędziowie powinni decydować, na kogo ludzie powinni głosować – mówił Éric Zemmour, szef prawicowej partii „Reconquête!”.

Skazany razem z Le Pen były skarbnik jej partii, Wallerand de Saint-Just, oświadczył, że „sąd wyraził swoją wolę polityczną, a nie wolę sądowniczą czy prawną” i zapowiedział „opór”. Ten polityk sam został skazany na trzy lata więzienia, w tym jeden rok z „elektronicznym systemem monitorowania” oraz na trzy lata utraty biernych praw wyborczych. Były skarbnik wyraził zamiar złożenia apelacji. Odwołanie składa też były numer 2 partii Bruno Gollnisch, który także został skazany.  Jego zdaniem „wyroki praktycznie kopiują ekstrawaganckie żądania prokuratury”.

Głosy przeciwne pojawiają się tylko na lewicy i to nie wśród wszystkich polityków. „Prawo jest takie samo dla wszystkich” – powiedziała Cyrielle Chatelain, przewodnicząca grupy Zielonych i Socjalistów w parlamencie. Złośliwie zauważyła, że Marne Le Pen zawsze popierała ostre prawo i te ją dopadło. „Kiedy kradniesz pieniądze Francuzów, jesteś karany i kropka” – dodała francuska polityk Zielonych zupełnie w stylu naszych krajowych „zetemesówek” z Sejmu… W obozie prezydenckim opinie są podzielone. Jednak parlamentarzystka partii Renaissance i była rzeczniczka rządu, Prisca Thevenot, mówiła, że politycy powinni „szanować” system sprawiedliwości. Mówiła także, że żadne wyniki sondaży nie pozwalają „stać ponad prawem”. Partia Socjalistyczna zaakceptowała  decyzję sądu skazującą Marine Le Pen i wezwała wszystkich do „poszanowania niezależności sądownictwa i praworządności”. Wszystko to prawda, ale polityczna motywacja tego wyroku jest jednak dla wszystkich oczywista.

Echa wyroku odbiły się szeroko także poza granicami Francji. Szybko zareagował m.in. Elon Musk, który skrytykował „nadużywanie systemu prawnego”. Napisał: „kiedy radykalna lewica nie może wygrać poprzez demokratyczne głosowanie, nadużywa systemu prawnego, aby uwięzić swoich przeciwników”. „To jest zasada gry, którą stosują wszędzie na świecie”, dorzucił.

Można się jeszcze zastanawiać nad konsekwencjami tego wyroku dla całej UE. Eksperyment „ratowania” demokracji w Rumunii, czy nowa „demokracja walcząca” w Polsce można było traktować jako „wypadki przy pracy”. Przykład Francji wskazywałby już na nowe reguły gry, o której napisał też Musk. 

Bogdan Dobosz

Przebudzenie wiary we Francji? Fala młodych ludzi w Środę Popielcową

polskakatolicka/przebudzenie-wiary-we-francji-fala-mlodych-w-srode-popielcowa

Przebudzenie wiary we Francji? Fala młodych ludzi w Środę Popielcową

Przebudzenie wiary we Francji? Fala młodych ludzi w Środę Popielcową

Atilio Faoro | 27/03/2025

5 marca 2025 – dzień, który wstrząsnął Francją. Tego dnia wydarzyło się coś niezwykłego: kościoły w całym kraju wypełniły się młodymi ludźmi, którzy tłumnie przybyli, aby dać sobie posypać głowę popiołem. W czasach, gdy sądzono, że wiara katolicka jest wymierająca, to pokolenie powstało i jest spragnione sacrum i prawdy.

Uciekając od moralnej pustki i ideologii woke, ci młodzi ludzie odrzucają nijaki i skompromitowany chrystianizm. Nie przyciągnęła ich nowoczesna duszpasterska narracja, lecz głód absolutu i wezwanie płynące z mediów społecznościowych. To właśnie tam katoliccy influencerzy rozpalili na nowo płomień autentycznej wiary.

To wyraźne ostrzeżenie dla Kościoła: młodzi nie chcą półśrodków! Domagają się sacrum, boskiego majestatu, radykalizmu ewangelicznego. Czy ta Msza Środy Popielcowej jest początkiem katolickiego odrodzenia?

Przyszłość pokaże, ale wiatr nadziei już wieje.

Tchnienie nadziei w zagubionym świecie

W całej Francji parafie przeżywały prawdziwe oblężenie. Wypełnione po brzegi kościoły, w których panowała uroczysta cisza, gdy tysiące młodych ludzi pochylało głowy, słuchając surowych słów: „Pamiętaj, że jesteś prochem i w proch się obrócisz”. W niektórych miastach z powodu braku miejsca setki wiernych pozostawały na zewnątrz, świadcząc o tym niespodziewanym przebudzeniu. Kto mógłby przewidzieć taki zwrot w kraju, który uznawano za obojętny wobec Boga?

Opinia publiczna, często zamknięta w progresywnych schematach myślowych, twierdziła, że młodzież pochłania praktyczny ateizm i skupia się jedynie na rozrywce oraz dobrobycie materialnym. Tymczasem rzeczywistość pokazała coś innego – młodzi ludzie zaczynają poszukiwać głębszego sensu, są spragnieni duchowości, prawdy oraz porządku i piękna sacrum.

Odrzucenie współczesnego nihilizmu

Przed czym uciekają ci młodzi ludzie, którzy tak licznie gromadzą się w Kościele? Przed moralną pustką, dyktaturą relatywizmu, ideologią woke, która deprawuje serca i mąci umysły. W obliczu rozpadu zasad moralnych, kryzysu rodziny i upadku niegdyś chrześcijańskiego społeczeństwa, dostrzegają, że jedynie Święty Kościół – filar i fundament Prawdy – może zaoferować im trwałe oparcie.

Co istotne, to przebudzenie nie wywodzi się ze struktur kościelnych o progresywnym charakterze. Tam, gdzie mgliste przesłania o „otwartym i inkluzywnym Kościele” nie są w stanie przyciągnąć dusz, to sami młodzi ludzie, swoją żarliwą tęsknotą za absolutem, na nowo rozpalają płomień wiary. Nie przychodzą dla letniej liturgii, ale dla wspaniałości sacrum.

Nieoczekiwany wpływ mediów społecznościowych

Paradoksalnie, to nie modernistyczne duszpasterstwo, lecz media społecznościowe stały się katalizatorem tego duchowego odrodzenia. Na platformach takich jak TikTok, Instagram czy Telegram katoliccy influencerzy ukazywali wielkość Wielkiego Postu, głębokie znaczenie pokuty i konieczność klęknięcia przed Bogiem. Młodzież usłyszała to wezwanie – i odpowiedziała.

To cenna lekcja dla zbyt często ostrożnej hierarchii kościelnej, która boi się głosić prawdę w całej jej pełni. To nie przez spłycanie przesłania przyciągamy ludzi, ale przez odważne utwierdzanie niezmiennej doktryny Kościoła.

Ostrzeżenie dla Kościoła we Francji

To spektakularne zjawisko powinno stać się ostrzeżeniem dla francuskiej hierarchii kościelnej. Młodzi ludzie nie przyszli na msze przekształcone w światowe widowiska, lecz na liturgię pełną godności, wierną tradycji i szanującą boski majestat.

Jeśli episkopat nadal będzie podążać drogą kompromisów, tłumić gorliwych kapłanów i lekceważyć formy liturgiczne uświęcone wiekami, skaże się na upadek. Oto bowiem wyrasta pokolenie, które nie chce rozwodnionego chrześcijaństwa, lecz wiary autentycznej, bezkompromisowej i walecznej.

Początek duchowej rekonkwisty?

Tłumy młodych ludzi podczas Mszy Środy Popielcowej nie powinny stanowić jednorazowego fenomenu.

Jest to wezwanie do odbudowy, apel, by katolicka Francja znów powstała, a Chrześcijaństwo odzyskało swój dawny blask.

Młodzi dokonali wyboru. Odwracają się od świata bez Boga i zwracają się ku krzyżowi. Czy Kościół stanie na wysokości zadania i podejmie to przebudzenie, czy też Bóg powoła nowych pasterzy, jakich Francja potrzebuje?

Czy Wielki Post 2025 stanie się fundamentem katolickiego odrodzenia we Francji?

Przyszłość pokaże, ale nadzieja jest uzasadniona.

Źródło: tfp-france.org

Coraz mocniejsze twierdzenia, jakoby Brigitte Macron była mężczyzną, mogą poważnie zaszkodzić stosunkom [? między Stanami a Francją ? czy…]

report-claims-brigitte-macron-is-a-man-could-seriously-harm-us-french-relations

Twierdzenia, że ​​Brigitte Macron jest mężczyzną, mogą poważnie zaszkodzić stosunkom USA-Francja

Teorie spiskowe” zyskują coraz większą popularność [w kręgach zwolenników Trumpa.??]

Telegraph twierdzenia, jakoby żona Emmanuela Macrona, Brigitte Macron, była w rzeczywistości mężczyzną, mogą poważnie zaszkodzić stosunkom międzynarodowym między Stanami Zjednoczonymi a Francją.

Nie sprecyzowali jednak – dla kogo?

DR IGNACY NOWOPOLSKI MAR 22

Według doniesień The Telegraph twierdzenia, jakoby żona Emmanuela Macrona, Brigitte Macron, była w rzeczywistości mężczyzną, mogą poważnie zaszkodzić stosunkom międzynarodowym między Stanami Zjednoczonymi a Francją.

Źródłem tego twierdzenia jest artykuł z 2021 r., który ukazał się we francuskim czasopiśmie Faits et Documents. Autor twierdzi, że 71-letnia [obecnie] pierwsza dama i jej brat Jean-Michel Trogneux to w rzeczywistości ta sama osoba

Według “teorii spiskowej” Trogneux to tak naprawdę Brigitte, która w wieku 30 lat zmieniła płeć z mężczyzny na kobietę i zaczęła “spotykać się” z Macronem, gdy on miał 15 lat, a ona 40.

Temat ten podjęła później komentatorka Candace Owens, która nazwała tę sprawę „prawdopodobnie największym skandalem, jaki kiedykolwiek wydarzył się w polityce w historii ludzkości” i nakręciła o tym serię filmów na YouTube.

Jej twierdzenia niedawno powtórzył Tucker Carlson, który początkowo powiedział, że uważał Owens za szaloną, ale „okazało się, że ma rację”.

Owens powiedziała, że ​​otrzymała listy prawne od kancelarii prawnej reprezentującej małżeństwo Macronów, w których napisano, że zarzuty są „zniesławiające” i że Brigitte nie musi udowadniać, że jest biologiczną kobietą, ponieważ „szczerze mówiąc, to nie jest twoja sprawa”.

Według nowego raportu Telegraph , który określa tę teorię jako „absurdalną”, grozi ona poważnym pogorszeniem stosunków dyplomatycznych między Ameryką a Francją. „Stosunki między Francją a Ameryką mogą stać się jeszcze bardziej chłodne” – podaje gazeta, zauważając, że „współpracownicy Trumpa” są coraz bardziej zainteresowani tą historią.

W artykule zacytowano Sandera van der Lindena, profesora psychologii społecznej na Uniwersytecie Cambridge, który zasugerował, że teoria spiskowa jest częścią rosyjskiej kampanii dezinformacyjnej, choć nie przytoczono na to żadnych dowodów.

„Nie można wykluczyć, że jeśli plotka zostanie powiązana ze zwolennikami Trumpa, sprawa może się jeszcze bardziej zaostrzyć i tak już trudne stosunki między prezydentem USA a jego francuskim odpowiednikiem” – podsumowuje raport.

Relacje między oboma krajami są już napięte po tym, jak francuski polityk Raphaël Glucksmann zasugerował, że Francja powinna odzyskać Statuę Wolności jako karę za próbę Trumpa „poparcia tyranów” w wojnie rosyjsko-ukraińskiej.

Sekretarz prasowa Białego Domu Karoline Leavitt odpowiedziała, że ​​gdyby nie Ameryka, Francuzi „mówiliby teraz po niemiecku”.

Artykuł w „The Telegraph” nie podważał w żaden sposób twierdzeń Owensa i Carlsona, autorzy artykułu sugerowali natomiast, że samo zgłębianie tematu jest niebezpieczne. Nie sprecyzowali jednak dla kogo?

Źródło: report-claims-brigitte-macron-is-a-man-could-seriously-harm-us-french-relations

Francja: Tysiące osób protestuje przeciwko polityce “obronnej” Macrona. „Nie umrzemy za Ukrainę!”

Francja: Tysiące osób protestuje przeciwko polityce obronnej Macrona. „Nie umrzemy za Ukrainę!”

Tysiące protestujących wyszło w sobotę na ulice Paryża, aby zaprotestować przeciwko temu, co postrzegają jako próbę wciągnięcia ich w wojnę z Rosją ze strony prezydenta Francji .

Dr Ignacy Nowopolski Mar 11, 2025 https://substack.com/home/post/p-158793536

Protesty we Francji

Twierdzą, że nie zgadzają się z militarystycznym podejściem Emmanuela Macrona do polityki zagranicznej i jego brakiem zainteresowania osiągnięciem pokoju w konflikcie na Ukrainie.

Organizatorem demonstracji był Florian Philippot i jego partia, “Les Patriotes

Tłum skandował hasła i niósł transparenty, takie jak „Nie chcemy umierać za Ukrainę” i „Macron, nie chcemy twojej wojny ”.

https://twitter.com/i/status/1898417085866185096

Macron zaproponował w środę rozszerzenie francuskiego odstraszania nuklearnego w celu ochrony krajów UE i wezwał europejskich członków NATO do wzięcia większej odpowiedzialności za własną obronę. Przytoczył niepewność co do zaangażowania Waszyngtonu na rzecz Ukrainy, zwłaszcza gdy stosunki między Kijowem a administracją prezydenta USA Donalda Trumpa uległy pogorszeniu po tym, jak Władimir Zełenski odrzucił wezwania do negocjacji pokojowych z Rosją.

Macron argumentował, że dalsza pomoc dla Ukrainy była kluczowa, ostrzegając, że jeśli prezydent Rosji Władimir Putin odniesie sukces na Ukrainie, nie poprzestanie na tym – twierdzenie, które Moskwa wielokrotnie odrzucała jako nonsens. Rosja uznała ekspansję NATO w kierunku swoich granic i obietnicę członkostwa Ukrainy przez blok kierowany przez USA za jedne z głównych powodów konfliktu.

Wielu demonstrantów na wiecu w Paryżu krytykowało Macrona za priorytetowe traktowanie spraw wojskowych ponad sprawy wewnętrzne. „Kiedy wypowiadasz wojnę, to po to, aby wymazać wszystkie inne niepowodzenia” – powiedział jeden z protestujących. Inny oskarżył Macrona o dążenie do konfliktu, podczas gdy przywódcy tacy jak Trump i Putin mówią o pokoju.

Zwracając się do tłumu, Philippot potępił podejście Macrona, oświadczając, że prezydent „absolutnie nie chce pokoju”. Philippot, były członek Frontu Narodowego, był głośnym krytykiem administracji Macrona i polityki UE. Jego partia sprzeciwia się temu, co postrzega jako niepotrzebne interwencje wojskowe i opowiada się za bardziej niezależną francuską polityką zagraniczną.

Nacisk Macrona na zwiększenie wydatków na obronę napotyka przeszkody, ponieważ Francja zmaga się z deficytem budżetowym i presją ograniczenia wydatków. Zatwierdzenie budżetu na 2025 r. zostało opóźnione z powodu podzielonego parlamentu. W styczniu minister ds. budżetu Amelie de Montchalin ogłosiła plany cięcia wydatków publicznych o 32 mld euro (34,6 mld dolarów) przy jednoczesnym podniesieniu podatków o 21 mld euro.

Krytycy twierdzą, że te środki obciążą rodziny klasy średniej, właścicieli małych firm i emerytów, którzy już zmagają się z rosnącymi kosztami. Tymczasem premier Francois Bayrou odrzucił apele o konsultacje publiczne w sprawie głównych polityk obronnych, twierdząc, że takie decyzje leżą w gestii rządu. Zapytany w piątek, czy Francuzi powinni mieć coś do powiedzenia w sprawie zwiększonych wydatków wojskowych i przejścia na „gospodarkę wojenną”, Bayrou był stanowczy: „Odpowiedzialnością rządu jest powiedzieć, nie, nie możemy pozwolić, aby kraj został rozbrojony. To jest kluczowe”.

Notre Dame is Getting Ready for Another Disaster. Podpisz PROTEST !

Notre Dame is Getting Ready for Another Disaster

Notre Dame is Getting Ready for Another Disaster

After countless prayers, nearly a billion dollars, and hard toil which many people willingly gave blood, sweat, and tears, Notre Dame is finally nearing its completion—in many ways looking more splendorous than it has for centuries.

However, after its miraculous restoration, this iconic Cathedral faces yet another impending disaster.

French President Emmanuel Macron wants to install new modern stained-glass windows in six of the cathedral’s side chapels.

Tell President Emmanuel Macron to Leave Notre Dame Alone

None of the windows that will be replaced were damaged by the fire.

President Macron wants to leave a legacy. And to do so, he has chosen to replace several windows in Notre Dame Cathedral with modern ones.

Such windows would be dreadful, and fracture the historic beauty that the cathedral contains.

Imagine walking down the side aisle, and while admiring the incredible splendor and architecture, you turn the corner and see a monstrosity—ugly modern art.

There are sketches of the design for the windows that the president wants to replace, and they completely lack the qualities that reflect God: goodness, truth and beauty.

From what one can tell, based on the sketches, they don’t tell a story and they don’t follow the qualities of beauty that Saint Thomas Aquinas made explicit.

Demand that President Macron Keep the Traditional Windows

Notre Dame is a cathedral that is dedicated to the Blessed Virgin. Medieval man made it to reflect several of her inestimable qualities and virtues: purity, strength, proportionality, beauty, wisdom, goodness and more.

So President Macron’s decision to modernize several of the cathedral’s windows is more than just changing century-old history, it is mixing the ugly with the beautiful. It is an offense to Our Lady.

Please take a stand against this wreckovation by telling President Emmanuel Macron to keep the old windows, and not replace them with ugly modern art.

Sign your petition now!


To: Emmanuel Macron, President of France,

Your desire to replace several of the windows in Notre Dame Cathedral, and replace them with modern ones is truly upsetting and a shame to the Catholic history of France.

The modern windows clash with the unity and beauty that this historic cathedral represents.

I demand that you cancel this project immediately, and publicly apologize for suggesting such a disorder.

Sincerely,

===============

https://www.tfp.org/petition/notre-dame-is-getting-ready-for-another-disaster/?PKG=TFPE3535

Aktywista LGBT okazał się pedofilem, kierował też międzynarodową siatką pedofilską

Aktywista LGBT okazał się pedofilem, miał też kierować międzynarodową siatką pedofilską

27.02.2025 tysol/aktywista-lgbt-okazal-sie-pedofilem-mial-tez-kierowac-miedzynarodowa-siatka-pedofilska

Jesienią minionego roku okazało się, że Pierre Cottineau, aktywista LGBT z Francji, jest pedofilem, który gwałcił niepełnosprawną dziewczynkę.

Teraz pojawiają się informacje to tym, że lewicowy polityk nie tylko skrzywdził jedno dziecko, ale też miał kierować całą grupą pedofilów, która handlowała nieletnimi. Francuz miał wykorzystywać swoją pozycję społeczną i pracę, by „załatwiać” najmłodsze ofiary innym zwyrodnialcom.

Smutna dziewczynka. Ilustracja poglądowa Aktywista LGBT okazał się pedofilem, miał też kierować międzynarodową siatką pedofilską

Smutna dziewczynka. Ilustracja poglądowa / Pixabay.com

Media – tak polskie, jak i zagraniczne – pisały o nim najpierw tylko ogólnikowo – że był lewicowym działaczem. Od momentu aresztowania potwierdzono jednak, że Pierre Cottineau, aktywista i polityk lewicy, okazał się nie tylko pedofilem, ale też aktywnym działaczem organizacji LGBT. Teraz, w lutym 2025, śledztwo przeciwko tęczowemu działaczowi nabrało nowego wymiaru, ponieważ francuskie władze zdemaskował siatkę pedofilską, której Cottineau miał być organizatorem i liderem. 4 i 18 lutego aresztowano czterech dodatkowych podejrzanych, co rozszerzyło dochodzenie na skalę międzynarodową, obejmującą Francję i Belgię. Zarzuty wobec zatrzymanych mężczyzn obejmują nie tylko pedofilię, ale również handel ludźmi w zorganizowanej grupie przestępczej oraz rozpowszechnianie materiałów pedofilskich w sieci. Do dzisiaj zidentyfikowano cztery ofiary tej siatki przestępczej poniżej piątego roku życia. Śledczy podejrzewają jednak, że ofiar jest o wiele więcej.

Pierre-Alain Cottineau, zanim na jaw wyszły jego pedofilskie zbrodnie, był przez większość swojego dorosłego życia działaczem politycznym związanym z lewicą.

Urodzony w 1992 roku lewicowiec już w 2021 roku kandydował w wyborach regionalnych w kantonie Ancenis-Saint-Géréon w La France Insoumise (LFI), radykalnie lewicowej partii kierowanej przez Jeana-Luca Mélenchona. Partia ta to globaliści, słynący z walki z francuską prawicą i z wspierania tzn. grup mniejszościowych.

Cottineau był rzekomo znany jako zaangażowany mieszkaniec Oudon’u (zachodnia Francja), wspierający różne lokalne inicjatywy – od walki z zamykaniem urzędów pocztowych po rozdawanie materiałów edukacyjnych o przemocy wobec kobiet. W mediach społecznościowych chwalił się działalnością społeczną, podkreślając lewicowo i populistycznie, że chce „przywracać władzę ludowi, a nie elitom”.

Pedofil z ludu

Pedofilia lewicowca wyszła na jaw we wrześniu 2024 roku, gdy Cottineau został zatrzymany na lotnisku w Nantes po powrocie z wakacji w Tunezji. Aresztowanie było wynikiem śledztwa prowadzonego przez L’OFMIN (Biuro ds. Nieletnich i jednostka francuskiej Policji Narodowej; biuro zostało utworzone w celu zwalczania przestępstw na dzieciach i nastolatkach), które we współpracy z holenderskimi służbami natrafiło na drastyczne nagrania przemocy seksualnej wobec dzieci, rozprowadzane w Internecie. Na nagraniach widać było charakterystyczne łóżko, które doprowadziło śledczych do domu Cottineau. W trakcie przesłuchania mężczyzna przyznał się do znęcania się nad 4-letnią dziewczynką, którą opiekował się od grudnia 2023 roku, oraz do rozpowszechniania nagrań pedofilskich grupach online. Jak podkreślił prokurator Nantes, nagrania te wyróżniały się „wyjątkową przemocą” i „barbarzyństwem”.

Dalsze dochodzenie ujawniło jeszcze bardziej przerażające fakty. W tym miesiącu L’OFMIN zdemaskował bowiem rozległą siatkę pedofilską, która działała między Francją a Belgią. Według doniesień medialnych, Cottineau miał być głównym organizatorem procederu – grupy, która łączyła pedofilów ponad granicami państw – wykorzystującym swoje kontakty zawodowe do dostarczania ofiar innym pedofilom. Lewicowy polityk pracował bowiem jako asystent rodzinny i pracownik opieki nad dziećmi. W ramach zaplanowanych akcji, mężczyźni z różnych regionów Francji i Belgii gwałcili dzieci – w tym niemowlęta – nagrywając te bestialskie akty i transmitując je w najbardziej mrocznych zakamarkach Internetu.

Do tej pory aresztowano pięciu podejrzanych, w tym Cottineau oraz osobę wcześniej skazaną w Belgii za zabójstwo i gwałt na dziecku. Śledczy zidentyfikowali cztery ofiary poniżej piątego roku życia, ale L’OFMIN przypuszcza, że lista ta może się wydłużyć. Podejrzani staną przed sądem w Nantes, gdzie grozi im dożywocie.

Przeszłość Cottineau

Przed aresztowaniem Cottineau uchodził za wzorowego obywatela i aktywistę. Był założycielem i prezesem organizacji takich jak Esprit Arc-en-Ciel („Duch Tęczy), z którą w 2018 roku zorganizował pierwsze lokalne forum przeciwko homofobii i transfobii, oraz Oudon Solidarity and Mutual Aid Collective – grupy regionalnej pomocy wzajemnej. Jako członek Lily Cerise et Cie (Lilia i Wiśnia), grupy zajmującej się “edukacją seksualną” dzieci i walką z przemocą domową, promował również działania “edukacyjne” skierowane do najmłodszych, w tym wprowadzanie tematów LGBT do szkół. Jego aktywność polityczna skupiała się na promowaniu polityki „zero tolerancji” wobec wszelkiej dyskryminacji. Po ujawnieniu zarzutów partia natychmiast pedofila ze swoich szeregów wykluczyła, wyrażając „przerażenie” jego czynami.

Jako opiekun i asystent rodzinny lewicowiec z łatwością otrzymywał zgodę służb socjalnych na opiekę nad dziećmi do końca 2023. Według ustaleń śledztwa, mężczyzna specjalnie domagał się brania pod swoją opiekę dzieci poniżej szóstego roku życia – to właśnie dzięki pozycji takiego asystenta do Cottineau trafiła 4-letnia dziewczynka z poważnymi niepełnosprawnościami, która stała się jedną z jego ofiar.

Milczenie lewicy

Sprawa wywołała falę oburzenia, została ona bowiem przemilczana przez część mediów i środowisk lewicowych. Le Parisien w swoich relacjach unikał nawet podania nazwiska Cottineau, określając go jedynie jako „32-letniego asystenta rodzinnego z Loire-Atlantique”. Do dzisiaj w tytułach z jesieni minionego roku znajdujemy tylko wzmiankę o bliżej nieokreślonym działaczu politycznym, który skrzywdził jakąś jedną, konkretną dziewczynkę.

Co jednak będzie dalej z pedofilem z Francji i jego krajowymi i zagranicznymi współoskarżonymi? Proces sądowy w Nantes wciąż trwa, a śledczy analizują materiały cyfrowe, by ustalić pełen zasięg siatki oraz potencjalne kolejne ofiary. Tempo procesu może przyspieszyć fakt, że Cottineau przyznał się do części zarzutów, co ogranicza konieczność długotrwałego dowodzenia niektórych faktów.

Z drugiej strony, międzynarodowy charakter siatki i konieczność identyfikacji wszystkich ofiar mogą opóźnić sprawę. W najgorszym wypadku może okazać się, że skrzywdzonych zostało o wiele więcej dzieci, niż tylko czwórka. To jest, niestety, prawie pewne. Belgijskie władze nie ujawniły natomiast pełnych szczegółów procesu ze względu na ochronę dochodzenia i prawo do prywatności ofiar.

===================

Mail:

Gdy go ułaskawią, wypuszczą, przeproszą i finansowo zrekompensują – znów będzie zasiadał w Zarządach, Radach Nadzorczych i Organizacjach Humanitarnych?

Francuskie [gł. masońskie] jęki i wrzaski po wystąpieniu wiceprezydenta USA w Monachium

https://pch24.pl/bogdan-dobosz-francuskie-echa-wystapienia-wiceprezydenta-usa-w-monachium

Bogdan Dobosz: Francuskie echa wystąpienia wiceprezydenta USA w Monachium

(For. Leah Millis / Reuters / Forum)

Po wystąpieniu wiceprezydenta USA JD Vance’a na Konferencji Bezpieczeństwa w Monachium widać wyraźny szok w wielu krajach UE. Niemcy protestują przeciw ingerencji USA w „wewnętrzne sprawy” kraju i swoje wybory, Wielka Brytania rządzona przez lewicową Partię Pracy czerwieni się za prześladowanie chrześcijan modlących się za dzieci nienarodzone, Rumunia łyka wstyd za łamanie demokracji i unieważnione wybory prezydenckie, inne kraje biorą do siebie krytykę za ograniczanie wolności słowa, cenzurę, czy wpuszczanie do siebie mas imigrantów, które niszczą normy społeczne.

„Masowe migracje” to „najpilniejszy” problem, z jakim zmagają się wszystkie kraje – powiedział wiceprezydent USA w piątek 14 lutego na Monachijskiej Konferencji Bezpieczeństwa. JD Vance wezwał też Europejczyków do „zmiany kursu” również w tej kwestii.

Vance przypomniał „tubylczym” politykom, że „żaden wyborca ​​na tym kontynencie nie poszedł do urn, żeby otworzyć wrota dla milionów niekontrolowanych imigrantów”. Dodał, że „masowa migracja” jest „najpilniejszym” problemem, z jakim zmagają się wszystkie kraje. Poruszył również kwestię wolności słowa, wyjaśniając, że ta wolność wyraźnie „słabnie”, zwłaszcza w Europie, a administracja Donalda Trumpa będzie „walczyć w obronie wolności słowa”, bo „w Waszyngtonie jest nowy szeryf w mieście”.

Vance mówił wprost, że największe zagrożenie dla Europy pochodzi z wewnątrz, a nie z Rosji i Chin; i chodzi o odwrót Europy od najbardziej podstawowych wartości. Stosowanie cenzury, ignorowanie opinii wyborców i prześladowanie chrześcijan, uznał za największe zagrożenie dla kontynentu. Politykę moderacji mediów społecznościowych w Europie porównał do cenzury z czasów sowieckich. „Patrzę na Brukselę, gdzie komisarze Komisji Europejskiej ostrzegają obywateli, że w czasie niepokojów społecznych zamierzają wyłączyć media społecznościowe w momencie, gdy natkną się na treści, które ich zdaniem są, cytuję, nienawistne” – mówił Vance. Podawał też przykłady kar dla chrześcijan protestujących przeciwko aborcji czy islamowi w Wielkiej Brytanii, Niemczech i Szwecji. „Jeśli amerykańska demokracja przetrwała 10 lat łajania ze strony Grety Thunberg, wy przetrwacie kilka miesięcy Elona Muska” – kpił wiceprezydent. Vance zacytował przy tym wezwanie Jana Pawła II „Nie lękajcie się!”, nawołując, by europejscy liderzy nie bali się woli własnych wyborców…

Wystąpienie Vance’a było szokiem, bo UE i jej politycy najwyraźniej nie są przyzwyczajeni do tego typu mówienia wprost o problemach. We Francji media piszą o „lekcji udzielonej Europejczykom” w tematach imigracji, demokracji, wolności słowa. „Le Figaro” stwierdza, że „JD Vance jeszcze bardziej ochłodził stosunki na linii Waszyngton-Europa, krytykując państwa Starego Kontynentu”. Gazeta dodaje, że „pierwszego dnia Konferencji Bezpieczeństwa, wybrzmiała godzina konfrontacji między Stanami Zjednoczonymi a Starym Kontynentem” i jej zdaniem wyglądało to tak, jakby „w ciągu miesiąca rozpadł się sojusz zawarty przez zachodnich zwycięzców II wojny światowej, wzmocniony czterdziestoletnią zimną wojną”. „Le Figaro” stwierdza, że przemówienie Vance’a było „chaotyczne” i „pełne jadu”. Relacjonując połajanki wiceprezydenta USA dziennik podaje m.in. „w szczególności przykład działaczy antyaborcyjnych, którzy rzekomo są prześladowani w Wielkiej Brytanii…”

„Le Point” wypowiada się w podobnym duchu. Według pisma „J.D. Vance szokuje Europejczyków jadowitym przemówieniem” i udał się „do Monachium, nie po to aby rozmawiać o Ukrainie, lecz po to, aby wstrząsnąć europejską elitą przywódczą”. Francuski periodyk złośliwie zauważa, że Elon Musk, „właściciel X musiał delektować się przemówieniem amerykańskiego wiceprezydenta J. D. Vance’a”. Według „Le Poiny”  J. D. Vance „prowadził kampanię na rzecz swojego modelu demokracji, wolności słowa, tej koncepcji wolności wypowiedzi, która nie zna europejskich ograniczeń przeciwko mowie nienawiści, wezwań do przemocy, propagowania rasizmu, antysemityzmu”. „Bohater i zwolennik Trumpa wśród wieśniaków z Ohio wygłosił miażdżącą krytykę Starego Kontynentu” – daje komentarz.

Dla „Le Point” był to „frontalny atak, który wywołał u publiczności dreszcze”. Przywołano też b. francuskiego komisarza Thierry Bretona, który powiedział, że „UE nie odwołała wyborów w Rumunii”, a eurocenzura  „nie reguluje treści”, ale „gwarantuje przejrzystość” i „żadna platforma – chińska, singapurska, amerykańska czy europejska – nie może manipulować algorytmami”. Breton dodał, że „apeluje do Amerykanów, aby szanowali europejskie prawa w Europie, tak jak Europejczycy szanują amerykańskie prawa w Stanach Zjednoczonych”.
„Le Point” zauważa, że oklaski dla Vance’a w Monachium „rozlegały się tylko z jednej strony widowni”, a całe wystąpienie zabrzmiało jak „ultimatum dla europejskiego establishmentu”. Gazeta dodaje, że „Stany Zjednoczone, wersja Trump 2.0, nie będą czasami łagodnymi dla Europy, którą uważają za oderwaną od swoich narodów”. Cytują tu słowa wiceprezydenta: „Dorastałem w miasteczku, w którym ludzie pracowali rękami, kochali Boga, rodzinę i społeczność. Było to również miejsce opuszczone przez klasy rządzące Waszyngtonu”. „Le Pont” nazywa przemówienie Vance’a „kazaniem”.

Dziennik „Le Monde” stwierdza, że w Monachium J.D. Vance „wypowiedział Europie wojnę ideologiczną” i zarzuca, że „nie skupił się na kwestii ukraińskiej”. Gazeta porównuje przemówienie wiceprezydenta USA z 2025 roku, do wystąpienia w tym miejscu Putina w roku 2007. „Dwie daty, dwa wrogie przemówienia, które wywołały symetryczny szok wśród elit obronnych i dyplomatycznych, które co roku gromadzą się w stolicy Bawarii”. „Le Monde” przypomina, że w 2007 roku prezydent Rosji, „zaproszony po raz pierwszy do Monachium, zaskoczył Zachód bardzo obraźliwym przemówieniem pod adresem Stanów Zjednoczonych, które oskarżył o chęć ustanowienia porządku jednobiegunowego”. „W piątek 14 lutego nasz wielki sojusznik Ameryka zwróciła się przeciwko swoim europejskim partnerom, doprowadzając do rozłamu na Zachodzie”.

Gazeta „Le Parisien” skupiła się na kwestii regresu „wolności słowa” w Europie. Jej korespondent także zauważa, że „oczekiwano, iż w swoim przemówieniu otwierającym Monachijską Konferencję Bezpieczeństwa J.D. Vance poruszy temat do Ukrainy”, ale ten postanowił zaatakować „swoich europejskich sojuszników”. Gazeta poświęciła osobny passus sprawie aborcji i prześladowań obrońców życia poczętego w Wielkiej Brytanii. Twierdzi, że dla Vance’a „​​wiara chrześcijańska jest jego osobistym i politycznym kompasem, a on sam wypowiadał się przeciwko wyjątkom  aborcyjnym, nawet w przypadkach gwałtu i kazirodztwa”. We Francji brzmi to jak poważne oskarżenie.

Publiczne France Info komentowało przemówienie Vance’a krótko: „W Monachium wiceprezydent USA JD Vance jeszcze bardziej pogłębił przepaść między Waszyngtonem a jego europejskimi sojusznikami, szczególnie Niemcami. Amerykański przywódca poruszył jedynie marginalnie kwestię ukraińską i plany działania Waszyngtonu mające na celu zakończenie działań wojennych i skoncentrował się na przemówieniu atakującym Europejczyków”.
W sumie komentarze dotyczące przemówienia wiceprezydenta USA są nad Sekwaną pełne zdumienia i ledwie skrywanego oburzenia. Widać, że mainstreamowe media mają trudności z przełknięciem jasno stawianych tez i obrony wartości, które do tej pory klasyfikowano jako „język skrajnej prawicy”. W przypadku polityka nr 2 wielkiego mocarstwa, przypinanie takiej łatki nie jest już tak proste, więc mają problem. Wpływ zmiany administracji w USA na politykę UE widać już zaledwie miesiąc od inauguracji prezydentury Donalda Trumpa. Unijny establishment wydaje się zdezorientowany, a przecież zapowiada się dość ciekawy „ciąg dalszy”…

Bogdan Dobosz

Francja: Refleksja po trwającej pół wieku hekatombie aborcyjnej. Ustawa Simone Veil.

Refleksja po trwającej pół wieku hekatombie aborcyjnej

15.02.2025 https://nczas.info/2025/02/15/refleksja-po-trwajacej-pol-wieku-hekatombie-aborcyjnej/

Aborcja. Dziecko
Aborcja. Zdjęcie ilustracyjne. / Foto: Pixabay

Antoine Chataignon to działacz społeczny broniący od lat praw rodziny. Na lamach tygodnika „Valeurs” podzielił się refleksją dotyczącą pięćdziesięciu lat istnienia we Francji tzw. „prawa do aborcji”, czyli wprowadzenia tam „ustawy Simone Veil”. Jego zdaniem, pół wieku zabijania dzieci nienarodzonych to okazja do oceny tej ustawy i wskazania jej najtragiczniejszych skutków.

Zachód „wszedł w fazę społeczeństwa post-chrześcijańskiego”, w którym, z definicji, wpływ chrześcijaństwa jest coraz mniej znaczący. Argumenty moralne już nie działają, ale aborcja stała się kwestią budzącą największe kontrowersje w polityce i społeczeństwie.

Współcześnie, każdy, kto sprzeciwia się dominującemu dyskursowi lub wyraża moralne lub praktyczne zastrzeżenia w tej kwestii, każdy, kto nie akceptuje dogmatu o pozytywnych skutkach „prawa do aborcji” zostaje skazany na „trwały ostracyzm”.

Republika Francuska nie tylko dokonała „konstytucjonalizacji aborcji”, ale uznała za stosowne wprowadzenie nawet kategorii „przestępstwa utrudniania aborcji”, które może dotyczyć pokojowych demonstrantów na ulicach, jak i operatorów stron internetowych.

W Wielkiej Brytanii policja aresztowała i więziła ludzi, którzy modlili się w ciszy bez żadnych zewnętrznych oznak protestu w pobliżu kliniki aborcyjnej.

Autor proponuje, by zmienić punkt widzenia i spróbować „wyobrazić sobie Francję bez aborcji”. Od 1975 r. we Francji światła dziennego nie ujrzało 11–12 milionów dzieci nienarodzonych. „Ilu było wśród nich utalentowanych artystów, naukowców, dlaczego nie laureatów Nagrody Nobla, liderów przemysłu, a nawet mężów stanu?” – pyta retorycznie

Przypomina, że np. aktor Sylvester Stallone przeżył nieudaną próbę aborcji, ale nigdy nie będziemy w stanie ocenić jakościowych konsekwencji prawa o aborcji dla naszego społeczeństwa. Dodaje, że Francja z 12 milionami dodatkowych obywateli miałaby inną dynamikę młodości, znacznie lepszą równowagę systemów socjalnych, a w szczególności emerytur, większą wagę w Europie i na świecie, a nawet inny odsetek populacji imigrantów…

Konstatuje, że „pewne jest, że Francja wyglądałaby zupełnie inaczej”, licząc, że tego typ utylitarne argumenty mogą dotrzeć szybciej do racjonalnego odbiorcy, niż argumentacja religijna, czy etyczna.

Źródło: Valeurs

– Droga żona prezydenta Macrona: Pięć milionów dolarów za ukrycie informacji, że jest chłopem.

https://www.facebook.com/dariusz.woznicki.5/videos/3558113807822220/?rdid=b18kSfX7L39edW1H

===========================

The Wojciech Cejrowski DLA ZUCHWAŁYCH @TheCejrowski

Candace Owens (popularna amerykańska konserwatywna publicystka):

“Brigitte Macron [oficjalnie: żona prezydenta Francji – przyp. red] urodził się jako Jean Michel Trogneux. Żył jako mężczyzna przez około 30 lat, po czym przeszedł “tranzycję” w Brigitte. Jako mężczyzna, spłodził troje dzieci. Popełnił gwałt na osobie nieletniej, poprzez uwiedzenie przyszłego prezydenta Francji Emanuela Macrona.”

Twierdzenie to postawili publicznie jako pierwsi francuscy dziennikarze śledczy. Owens nagłośniła temat w świecie angojęzycznym, deklarując, że świadczy całą swoją reputacją za jego prawdziwość. Według mediów głównego nurtu, to kłamliwa teoria spiskowa. -Personel WC

Candace Owens @RealCandaceO 29 lip 2024

Brigitte Macron was born Jean Michel Trogneux. He lived as a man for about 30 years before “transitioning” to Brigitte. While he lived as a man he fathered 3 children. He statutorily raped his young student and the future President of France, Emmanuel Macron. #ChristIsKing x.com/RealAlexJones/…

Pokaż więcej 95 tys. wyświetlenia

Macron dalej traci popularność, a jego notowania dołują rekordowo [21%]

Prezydent znowu traci popularność, a jego notowania dołują rekordowo

1.02.2025 https://nczas.info/2025/02/01/prezydent-znowu-traci-popularnosc-a-jego-notowania-doluja-rekordowo/

Emmanuel Macron. Foto: PAP/EPA
Emmanuel Macron. Foto: PAP/EPA

Według najnowszego badania Ifop/JDD zadowolonych z prezydentury Macrona jest już tylko 21% Francuzów. Jego popularność spada z miesiąca na miesiąc, a dyskusje o możliwości skrócenia jego prezydentury są już na porządku dziennym.

Badanie IFOP przyniosło obecnie najniższy wynik popularności Emmanuela Macrona od czasu jego dojścia do władzy w 2017 r. W styczniu niezadowoleni (35%) i bardzo niezadowoleni (44%) stanowili łącznie 79% ankietowanych przez Instytut. Takie badania IFOP robi co miesiąc.

W styczniu 2025 roku, licząc miesiąc do miesiąca, Emmanuel Macron stracił 3 punkty procentowe akceptacji rodaków. W grudniu akceptowało jego prezydenturę 24% badanych, a w „rekordowym” dotąd listopadzie 22%.

Popularność prezydenta spadła już poniżej bardzo niskich poziomów osiąganych rzez Macrona podczas kryzysu „żółtych kamizelek” na początku 2019 r. Wtedy Emmanuel Macron stracił 10 punktów popularności wśród osób starszych i emerytów, którzy tradycyjnie stanowili jego najważniejszą bazę wyborczą.

Stabilne okazują się za to notowania nowego premiera, François Bayrou. Od grudnia nic sięw jego przypadku nie zmieniło. 34% Francuzów jest z premiera zadowolonych, 66% niezadowolonych.

Źródło: JDD

Jak kłamie Le Figaro. Demografia Francji.

Najniższy poziom od 1945 roku. To efekt „konstytucjonalizacji aborcji”?

15.01.2025 https://nczas.info/2025/01/15/najnizszy-poziom-od-1945-roku-to-efekt-konstytucjonalizacji-aborcji/

[le Figaro oczywiście ignoruje fakt, że to muzułmanie, Arabowie mają dzieci. Francuzi rdzenni – wolą jedzenie, podróże i [—]. Czemu NCz zostawia to bez komentarza? Pewnie mało płaci swym pisarkom, więc jakość – widzimy. MD]

Różowe buciki. Buty. Dziecko. Niemowlę. Noworodek. Dziewczynka.
Dziecięce buciki. Zdjęcie ilustracyjne. / Foto: Pixabay

===================

Polityka proaborcyjna i antyrodzinna robi swoje. Liczba urodzeń we Francji spadła w 2024 r., osiągając najniższy poziom od 1945 r. Instytut statystyki INSEE opublikowało 14 stycznia swój raport demograficzny na rok 2024.

Licząc rok do roku, liczba urodzeń gwałtownie spadła i to o 2,2% w stosunku do i tak fatalnego w tej materii roku 2023. Liczba urodzeń we Francji, która była kiedyś europejskim czempionem demografii, na przestrzeni ostatnich lat stale spada. Trudno tego nie wiązać z działaniami polityków, „homomałżeństwami”, promowaniem aborcji, itp.

INSEE podaje, że w kraju liczącym obecnie 68,6 milionów mieszkańców, wzrost populacji wyniósł w 2024 roku 0,25%. W ubiegłym roku we Francji urodziło się zaledwie 663 000 dzieci i jest to o 2,2% mniej niż w 2023 r. i aż o 21,5% mniej w porównaniu do np. roku 2010 r.

Jeśli liczba urodzeń zależy przede wszystkim od liczby kobiet w wieku rozrodczym, to jest ona również powiązana z ich płodnością. Wskaźnik ten w 2024 r. wyniesie 1,62 dziecka na kobietę i nie był tak niski od… 1919 r., czyli czasu po Wielkiej Wojnie, kiedy to brakowało mężczyzn.

INSEE podaje, że wskaźnik rozrodczości spada od 2010 r., a wówczas wynosił 2,02 dziecka na kobietę we Francji metropolitalnej, co dawało jeszcze odnawianie populacji. [Ależ kłamstwo !! Odnawianie – to od 2.20 MD]

Nie lepiej jest i w innych krajach. Dane z 2022 r., ostatnim roku, dla którego dostępne są dane porównawcze w Europie, mówią, że współczynnik dzietności w Unii Europejskiej wyniósł 1,46 dziecka na kobietę. Krajem, w którym wskaźnik ten był najwyższy była i tak… Francja (1,78).

W tym samym czasie we Francji wzrósł wskaźnik śmiertelności. W 2024 r. zmarło w tym kraju 646 000 mieszkańców. Oznacza to wzrost o 1,1% w porównaniu z rokiem 2023. Starzenie się społeczeństwa staje się faktem. Od 2011 r. liczba zgonów ma tendencję wzrostową ze względu na starzenie się pokolenia wyżu demograficznego, urodzonego między 1946 a 1974 r.

Różnica między liczbą urodzeń a liczbą zgonów w roku 2024 wyniesie 17 tys. na plus, ale będzie to najniższy poziom wzrostu od zakończenia II wojny światowej. Warto tu dodać, że co roku we Francji w wyniku aborcji ginie od 80 do 100 tys. dzieci nienarodzonych.

Źródło: Le Figaro

======================

mail:

Podczas nabożeństwa na koniec roku w kościele Św. Stanisława Kostki na Żoliborzu
ksiądz podawał statystykę parafialną, m. in.
w ciągu ostatniego roku pięć chrztów i trzysta pogrzebów.

Francja: Pracujący w szpitalu murzyński pielęgniarz, zaatakował i zgwałcił dziewczynkę, pacjentkę.

Pracujący w szpitalu murzyński imigrant, zaatakował i zgwałcił pacjentkę

https://www.magnapolonia.org/pracujacy-w-szpitalu-murzynski-nachodzca-zaatakowal-i-zgwalcil-pacjentke/

37-letni murzyn pracujący we francuskim szpitalu Jean-Verdier w Bondy w departamencie Sekwana-Saint-Denis, został oskarżony o napaść i gwałt na 15-latce, pacjentce szpitala.

Pracujący w szpitalu murzyński imigrant, zaatakował i zgwałcił pacjentkę.  – Ona nic nie mówi, wciąż jest w szoku. Jej rodzice są zdezorientowani: nie rozumieją, że wydarzyło się to w szpitalu i z ręki członka personelu – powiedział Alexandre Lobry, prawnik zajmujący się nastolatką i jej rodziną, precyzując, że psychika jego klientki jest w ciężkim stanie.

Czarny pielęgniarz została aresztowany we wtorek 17 grudnia, gdy jakby nigdy nic, przebywał na swojej zmianie w placówce Assistance publique – Hôpitaux de Paris (AP-HP). Poprzedniej nocy wszedł do pokoju 15-letniej dziewczynki hospitalizowanej w tym obiekcie.

– W niedzielę oskarżony próbował spoufalać się z moją klientką, pozwolił sobie na jej dotykanie, ona zaalarmowała wówczas inny personel medyczny”, lecz na próżno. W poniedziałek wieczorem pielęgniarz wszedł do pokoju dziewczynki, zdjął jej okulary, zabrał telefon komórkowy i przyłożył jej lampę błyskową do twarzy, aby wymusić na niej seks oralny – relacjonuje prawnik ofiary.

W ciągu kilku godzin po zdarzeniu ofiara doznała ataku paniki, co zaalarmowało zespoły medyczne, które następnie wezwały policję. Prokuratura w Bobigny wszczęła śledztwo. Murzyński pielęgniarz został umieszczony w areszcie śledczym.

Jeśli ten  pielęgniarz pracuje na oddziale ratunkowym dla dzieci od siedmiu lub ośmiu lat, zadajemy sobie pytanie, czy nie było innych ofiar. Poszukujemy informacji na ten temat – podkreślił Lobry.

Prezydent Sarkozy dostał „bransoletkę” kryminalną, ale w zamian mogą mu zabrać Wielki Krzyż Legii Honorowej.

Prezydent dostał „bransoletkę”, ale w zamian mogą mu zabrać Legię Honorową

22.12.2024 https://nczas.info/2024/12/22/prezydent-dostal-bransoletke-ale-w-zamian-moga-mu-zabrac-legie-honorowa/

Nicolas Sarkozy z małżonką Carlą Bruni

Francuski Sąd Kasacyjny odrzucił 18 grudnia apelację Nicolasa Sarkozy’ego w sprawie afery podsłuchowej. Zatwierdza to wydany wcześniej wyrok trzech lat więzienia, w tym jednego roku realnego pozbawienia wolności. Sarkozy ma go odbyć w bransoletce elektronicznej w domu. Były prezydent Francji zapowiedział jeszcze odwołanie do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka (ETPC).

Bransoletka specjalnie Sarkozyego nie upiększy, a co więcej, ta „biżuteria” być będzie mu musiała zastąpić innego rodzaju ozdoby, np. w postaci Legii Honorowej, odznaczenia, które otrzymał w 2007 r. w wysokiej randze Wielkiego Krzyża.

Wyrok jest ostateczny i może skutkować cofnięcie 69-letniemu byłemu prezydentowi najwyższego francuskiego odznaczenia. Nicolas Sarkozy został bowiem odznaczony Wielkim Krzyżem Orderu Legii Honorowej.

Decyzja sądu, stawia Sarkozyego w sytuacji niewygodnej. Zasady Kodeksu Legii Honorowej, Medalu Wojskowego i Narodowego Orderu Zasługi, przewidują cofnięcie tych odznaczeń osobie prawomocnie skazanej z „automatu”. Artykuł 91 Kodeksu stanowi, że „osoby skazane za przestępstwo [oraz] skazane na karę pozbawienia wolności bez zawieszenia na okres równy lub dłuższy niż jeden rok, są wyłączone”, a drugie kryterium dotyczy polityka.

W praktyce jednak wdrożenie takiej sankcji może okazać się skomplikowane. Zgodnie z artykułem 106 Kodeksu Legii Honorowej, wykluczenie i zawieszenie następuje w drodze dekretu Prezydenta Republiki. Później powinien on być jeszcze opublikowany w Dzienniku Urzędowym. Czy jednak Emmanuel Macron podejmie „niezbędne kroki”, aby zabrać Sarkozyemu odznaczenie? Wątpliwe.

W historii kilka osobistości straciło Legię Honorową w wyniku wydania wyroków je skazujących. Dotyczy to m.in. Claude Guéanta, byłego ministra spraw wewnętrznych w rządzie Nicolasa Sarkozy’ego, Isabelle Balkany, żony byłego burmistrza Levallois-Perret Patricka Balkany’ego (korupcja), czy Maurice Papona (prefekt skazany za kolaborację w czasie II wojny i pomoc w holocauście). Nicolas Sarkozy byłby drugim prezydentem Republiki, który stracił Legię. W historii zabrano to odznaczenie już marszałkowi Philippe’owi Pétain.

Źródło: Valeurs

Zapaść szkolnictwa we Francji. Od „seksualizacji” dzieci do „islamizacji”

Zapaść szkolnictwa we Francji. Od „seksualizacji” dzieci do „islamizacji”

https://pch24.pl/zapasc-szkolnictwa-we-francji-od-seksualizacji-dzieci-do-islamizacji

W Polsce trwa obrona szkoły przed ideologią LGBT przemycaną pod ładnie brzmiącym hasłem „edukacji zdrowotnej”. Powoli trwa też laicyzowanie szkoły przez próby ograniczanie edukacji religijnej. Francja te tematy już przerobiła i jest teraz na znacznie „wyższym” poziomie ideologicznego „oduraczenia”.

We Francji szkolnictwo – programowo laickie – przeżywa kryzys. Edukację seksualną narzucono już dawno. Cały czas rośnie liczba niechcianych ciąż i to pomimo darmowych środków antykoncepcyjnych i lekcji z instruowaniem w tych sprawach. Obniżano wiek tego typu „nauczania”, a skutki są takie, że niedawno tygodnik „Valeurs” nazwał francuską wersję edukacji seksualnej w szkole – „masakrą niewiniątek”. „Progresywizm robi wszystko, aby ukryć negatywne skutki takiej edukacji. Promuje ją z czystego fanatyzmu – zwłaszcza w szkole” – stwierdziła Ève Vaguerlant, nauczycielka i publicystka, która apelowała o „pilną ochronę dzieci przed obsesyjnymi urojeniami lewicy”.

Władze wprowadzają nowe zasady programowe seks-edukacji i zaprzeczają rzeczywistości. Minister edukacji Anne Genetet twierdziła np., że „teoria gender nie istnieje i nie ma jej w programie”. Rozwścieczyła tym „obóz postępu”, bo zaprzeczyła, że gender jest w szkole; zeźliła rodziców, bo ci z kolei od dawna widzą „jaki jest koń”…

Wspomniana Vaguerlant opisywała, jak do szkół w ramach edukacji seksualnej wchodzą zaangażowane aktywistki skrajnie lewicowych organizacji, które systematycznie szerzą teorię gender. Podała przykład aktywistek, które wyjaśniały uczennicom gimnazjów „w jaki sposób dziewczęta są wykluczane we Francji podczas menstruacji”. Prelegentka „wyjaśniała problem, nie używając ani razu słowa kobieta, bo wolała powiedzieć „osoba z macicą”, skoro zdarzają się też transpłciowi mężczyźni, którzy miesiączkują”. Takimi bzdurami raczyła 12-latki, korzystając poniekąd z autorytetu szkoły, do której ją wpuszczono jako edukatorkę. Ekscesy edukacji seksualnej były już wielokrotnie opisywane i nie ma wątpliwości, że to akurat „koń pociągowy” skrajnie feministycznych grup.

Inny temat, narzucany francuskiej szkole już od wieków, to jej laickość. Ideową pustkę zapełnia jednak ostatnio inwazja islamu. Najbardziej spektakularnym przykładem były zamachy na życie nauczycieli. Codzienna praktyka wygląda jeszcze gorzej. Nauczyciele w niektórych dzielnicach znajdują się pod stałą presją muzułmańskich uczniów i ich rodziców. Mówi się o codzienności otrzymywania pogróżek, kwestionowaniu niektórych tematów w nauczaniu, a nawet zjawisku „autocenzury” nauczycieli. Tylko we wrześniu odnotowano 328 „ataków na laicyzm”, jak nazywa się nad Sekwaną tego typu incydenty. Liczba wniosków o „ochronę funkcjonalną nauczycieli” wzrosła w ciągu jednego roku o 29%, a sankcje na sprawców gróźb są uważane za byt łagodne i nie zniechęcające do podobnych działań.

W 2023 r. złożono 5264 wnioski o „ochronę funkcjonalną” nauczycieli (z czego 3796 zaakceptowano), w porównaniu do 4085 takich wniosków złożonych w 2022 r. Przyznanie takiej ochrony wprowadzono właśnie po bezpośrednich atakach islamistów na nauczycieli. Sprawy są różne. Od obrazy słownej, po ataki fizyczne i wysyłanie gróźb. „Le Figaro” opisuje przykład Nicolasa, nauczyciela historii i geografii, który omija tematy dotyczące Bliskiego Wschodu, po tym jak jego kolegę zaatakował licealista zirytowany podawanymi przez nauczyciela na lekcji faktami. Dyrektorce liceum Maurice-Ravel (XX dzielnica Paryża), grożono śmiercią za to, że poprosiła uczennicę o zdjęcie chusty islamskiej w swojej placówce. W połowie października uczeń szkoły średniej z Tourcoing (Północ) uderzył nauczyciela z podobnych powodów.

W tym samym czasie kuratoria oświaty, także w imię „ochrony laickości”, atakują i walczą z prywatnymi szkołami katolickimi. Sąd administracyjny w mieście Pau tymczasowo uchylił właśnie  trzyletnie zawieszenie Christiana Espeso na stanowisku dyrektora prywatnej szkoły katolickiej Immaculée-Conception (Niepokalanego Poczęcia). Dyrektor został oskarżony i odsunięty od funkcji dyrektora na 3 lata przez kuratorium w Bordeaux za rzekome łamanie zasad laicyzmu edukacji. 28 listopada, sąd administracyjny w Pau podjął decyzję o zawieszeniu tej sankcji. Christian Espeso wraca na razie do pracy w szkole, a w obronie dyrektora protestowali w Pau rodzice. Sam dyrektor mówi, że była to ideologiczna próba ataku na katolickie wartości, które chciał w tej placówce zachować.

Sędzia uznał zawieszenie dyrektora za sankcję nieproporcjonalną do sytuacji i przypomniał, że dyrektor Espeso „nigdy wcześniej nie został ukarany, mimo że od wielu lat sprawuje funkcje kierownicze w placówce”. Kuratorium oskarżało Christiana Espeso o „atak na zasady laickości przez zezwolenie na prowadzenie w szkole lekcji edukacji religijnej”. Krytykowano go także za zorganizowanie „wycieczki o charakterze religijnym” z Pau do sanktuarium w Lourdes. Espeso jest także podejrzany o to, że nie dopuścił do rozdania uczniom nowych podręczników, a nawet „cenzurował” treści zawierające „fragmenty o charakterze seksualnym” oraz omijał niektóre „progresywne” lektury, właśnie o rzekomej „edukacji zdrowotnej”. Dodatkowo kuratorium zarzucało mu jeszcze „toksyczne zarządzanie” szkołą. Media, które we wrześniu dotarły do dokumentów z kuratorium pisały, że raport tej instytucji z inspekcji szkoły przypomina… akt oskarżenia i prokuratorskie postępowanie śledcze.

Szkoła katolicka jest placówką prywatną, ale musi realizować programy narzucane przez kuratorium. Edukacja katolicka stoi we Francji na ogół na wysokim poziomie i takie szkoły wybierają dla swoich dzieci nawet niewierzący rodzice, a często także i muzułmanie. Jednak „katolickość” edukacji jest niekiedy wątpliwa i np. lekcje religii nie są obowiązkowe. Christian Espeso został w sumie ukarany za chęć zachowania katolickiego oblicza szkoły. Jego adwokaci Thierry Sagardoytho i Vincent Ligney skrytykowali „fałszowanie faktów i stronniczość” raportu kuratorium, co ich zdaniem wpisuje się w szerszy proces niszczenia prywatnej edukacji katolickiej. W szkołach publicznych, zamiast zasad „świeckości”, uczniowie zostają tymczasem poddani coraz silniejszej presji importowanego do Francji islamu.

Bogdan Dobosz

Masoneria nad Sekwaną martwi się „populizmem” i „obskurantyzmem”

Masoneria nad Sekwaną martwi się „populizmem” i „obskurantyzmem”

https://pch24.pl/masoneria-nad-sekwana-martwi-sie-populizmem-i-obskurantyzmem

(Prezydent Emmanuel Macron z Wielkim Mistrzem Wielkiego Wschodu Francji Guillaumem Trichardem.

Francuskie media donoszą o nowej aktywności ruchu wolnomularskiego. Loże miały uruchomić swoje wpływy zarówno w Pałacu Elizejskim, pod bokiem prezydenta Macrona, jak i w rządowych ministerstwach. Głównym tematem narzucanym przez masonów w agendzie politycznej jest laicyzm, ale i pojawia się ponownie kwestia tak zwanej eutanazji, co nazywane jest eufemistycznie debatą o „godnym końcu życia”. Projekt ustawy był już zaawansowany, ale później jego wcielanie w życie przyhamowały wybory. „Fartuszkowcy” pracują też nad „praktycznym przewodnikiem po wspólnym życiu” społecznym, który ma być rodzajem masońskiego „katechizmu” dla parlamentarzystów, radnych, nauczycieli i rodziców.

Kryzys polityczny przekłada się na stosunek do wolnomularzy?

Ta nowa ofensywa to m.in. odpowiedź na kilka wcześniejszych manifestacji, które odbywały się przed siedzibą Wielkiego Wschodu Francji (GOdF) na rue Cadet 25 w Paryżu. Owa największa loża francuska liczy 52 tysiące członków i 1 400 lóż. Druga w kolejności Wielka Loża Narodowa Francuska skupia 32 tys. braci i 1 437 loże w kraju oraz współpracuje z 212 Wielkimi Lożami zagranicznymi.

Zdaje się jednak, że społeczeństwo zaczęło dostrzegać negatywny wpływ inspiracji masonerii także na swoje życie. Chociaż oficjalnie nie jest ona zaangażowana w politykę, to właśnie jej działania mają „inspirować” i „wytyczać kierunki” działania Republiki. Po protestach ówczesny wielki mistrz José Gulino skarżył się nawet MSW, że nie podejmuje ono odpowiednich środków dla ochrony paryskiego gniazda organizacji.

W ostatnich latach coraz częściej zakulisowe działania wolnomularzy kojarzone są z kryzysem kraju. Przed gmachem przy rue Cadet padały już hasła wsadzenia masonów do więzienia i oskarżenia o „masońską dyktaturę” we Francji. W czasie protestu „żółtych kamizelek” jedna z lóż regionalnych została zdemolowana. Symboliczne „drzewka laicyzmu” sadzone w kilku miastach francuskich z inicjatywy lóż, zostały wyrwane z korzeniami m.in. w Angers, Bordeaux i w dwóch miastach departamentu Essonne (Boussy-Saint-Antoine i Epinay-sous-Sénart).

Społeczne postrzeganie masonerii powoli się zmienia, więc loże przystąpiły obecnie do ofensywy. „Rok 2024 przypomniał nam, jak bardzo istotnym, ale kruchym osiągnięciem jest Republika” – napisał Wielki Mistrz Wielkiego Wschodu Guillaume Trichard. Zachwalał ​​swą organizację jako „liberalne i a-dogmatyczne posłuszeństwo świata”, które w tym roku stara się „promować wszędzie we Francji i na całym świecie nasze zasady emancypacji, postępu i solidarności oraz powszechnej Republiki”. Przypomniał też, że z okazji 250-lecia istnienia loży, miała miejsce „historyczna wizyta prezydenta Emmanuela Macrona, który przybył na rue Cadet, aby uhonorować Wielki Wschód Francji”. W kontekście międzynarodowym Wielki Mistrz napisał o „intensyfikacji konfliktów zbrojnych, które „kwestionują ducha Oświecenia”. Jego zdaniem wynika z tego, „bardziej niż kiedykolwiek, konieczność interwencji w przestrzeni publicznej” celem „walki z siłami obskurantyzmu”.

Projekty masońskie

Przekładając to na język normalności, odnotujmy, że w 2024 roku Wielki Wschód Francji zorganizował szereg konferencji na temat eutanazji. Przykładowy tytuł jednej z nich brzmiał: „Zakończenie życia – najwyższą wolnością”. W tym roku odbywała się olimpiada w Paryżu, więc zajmowano się też sportem. Jedno ze spotkań odbywało się pod hasłem „Olimpizm, braterstwo, humanizm”. Była też „mobilizacja wszystkich masonów, by powiedzieć nie nieuchronności zwycięstwa skrajnej prawicy i jej ideologii nienawiści”. W ramach „Projektów Republiki” poruszano w ostatnim roku m.in. takie kwestie jak „przywrócenie poczucia godności na marginesach społecznych”, „umieranie z godnością” (eutanazja), „godność i bezpieczeństwo w więzieniach”, „tworzenie obywatela”, „dzielenie się wodą – powszechne prawo, humanistyczny obowiązek”, starość i system opieki zdrowotnej. Walczono też w kontekście wojny w Gazie z antysemityzmem. Grand Orient de France organizował m.in. „wycieczkę dla swoich członków do miejsca nauki i pamięci w Krakowie/Auschwitz-Birkenau”, co łączono z refleksją nad „twarzami odradzania się ideologii nienawiści i unicestwienia Innego (…), wartości humanizmu i uniwersalizmu”. Masoni twierdzą, że daje to „początek obecnym dyskursom wykluczenia i esencjalizacji”. Tradycyjnie też masoneria oddawała 1 maja hołd „komunardom” na cmentarzu Père-Lachaise, w „miejscu pamięci o rewolucji zdradzonej i zmiażdżonej krwią”. Te coroczne obchody i uświetnianie idei rewolucji najlepiej ilustrują inspiracje ideowe masonerii.

Polska pod baczną obserwacją

Masoneria „niepokoiła” się także „wzrostem nacjonalizmu, populizmu, projektów nieliberalnych
we wszystkich krajach europejskich”. „W obliczu tych zagrożeń Wielki Wschód Francji, Wielki Wschód Francji – oddział Polska i Wielki Wschód Rumunii zainicjowały cykl konferencji w kilku krajach Europy, w tym w Krakowie, Timisoarze, Madrycie, Paryżu itd.”. Cykl spotkań zakończono w Strasburgu – „bijącym sercu demokracji europejskiej”. Podpisano tam apel „zjednoczonych, humanistycznych i braterskich”.

Pozostając przy wątkach dotyczących naszego kraju, trzeba dodać, że dewizą „Wielkiego Wschodu Polski” jest hasło francuskiej krwawej rewolucji oraz Republiki – „Wolność, Równość i Braterstwo”. Organizacja stwierdza, że „nie zajmuje się polityką i nie zajmuje stanowiska w sprawach politycznych”, ale nie wolno zapominać o jej roli „inspirującej” – i, jak widać, temat „populizmu” oraz „nacjonalizmu” jest tu podejmowany i postrzegany w kontekście zagrożenia dla „Republiki”.

W naszym kraju ruch ten urządził m.in. 6 kwietnia br. w krakowskim lokalu Stowarzyszenia „Kuźnica” wspólną konferencję, sygnowaną – oprócz gospodarzy – szyldami Wielkiego Wschodu Francji i Wielkiego Wschodu Polski. Organizatorzy pisali, że wydarzenie odbywające się po hasłem „Razem dla zjednoczonej Europy na rzecz demokracji i praw człowieka” ma pokazać „wartości współczesnej Europy i ich wolnomularskie znaczenie”.

Warto tu przypomnieć, iż wspomniane stowarzyszenie „Kuźnica” powstało w epoce PRL, w 1975 roku i zrzeszało lewicowych, w tym marksistowskich intelektualistów, artystów i działaczy PZPR. Pierwszym szefem był Tadeusz Hołuj, partyjny pisarz i działacz. Późniejszym – m.in. Hieronim Kubiak, odpowiedzialny za oświatę i kulturę członek Biura Politycznego KC PZPR, także członek partyjnej przybudówki, Patriotycznego Ruchu Odrodzenia Narodowego z okresu stanu wojennego. Do dzisiaj we władzach „Kużnicy” nie brakuje dawnych członków Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej. Jednak w wolnej Polsce „Kuźnica” znalazła swoje miejsce już w „internacjonalistycznej” współpracy z masonerią.

„Prawa migrantów”

W zakresie zainteresowań masonerii były też „prawa migrantów”. Odbyła się m.in. konferencja „O humanistyczne podejście do migracji. Afryka – Morze Śródziemne – Europa”. Analizowano też m.in. pakt migracyjny przyjęty przez Unię Europejską. To tylko niektóre tematy z agendy masonerii ostatniego czasu. Korelacja tych zainteresowań np. z dyskursem mainstreamowych mediów nie wydaje się przypadkowa. Zresztą sam Wielki Wschód przedstawia się jako „latarnia morska, promująca uniwersalne wartości w społeczeństwie, ale także jako grupa strażników czuwających nad Republiką”. Oczywiście to tylko jedna z hipotetycznych podpowiedzi na często wyśmiewane pytanie z zakresu „teorii spiskowych”, czyli – „kto za tym wszystkim stoi?”.

Bogdan Dobosz

Francuzi masowo eksmitują ukraińskich “uchodźców wojennych”

Francuzi masowo eksmitują ukraińskich “uchodźców wojennych”

magnapolonia.org/francuzi-masowo-eksmituja-ukraincow

Francuskie władze mają dość utrzymywania pseudo-uchodźców wojennych z Ukrainy. Setki z nich otrzymały nakaz opuszczenia zajmowanych mieszkań socjalnych – informuje “Le Monde”.

Francuzi masowo eksmitują ukraińskich “uchodźców wojennych”. Według ”Le Monde”, eksmisje prowadzone są na polecenie rządu. Pierwotnie Ukraińcom dano czas do końca października, ale po interwencji skrajnie lewicowych tzw. “organizacji praw człowieka”, termin ten przesunięto na końcówkę grudnia.

Jednym z samorządów, który prowadzi radykalne działania wobec Ukraińców, są władze Meurthe i Mozela – departamentu położonego na wschodzie kraju. Powiadomiły one “ukraińskich pasożytów” (jak nazywają ich zwykli Francuzi), że do końca października muszą opuścić mieszkania socjalne. W wysłanych ulotkach, sporządzonych po francusku i ukraińsku, lokalne władze poinformowały też Ukraińców, że “w szczególnych przypadkach, może im zostać zaproponowane skierowanie do schroniska ratunkowego”.

Oficjalnie decyzja jest podyktowana zmniejszeniem dotacji z budżetu samorządowego na utrzymanie turystów socjalnych i ich integrację ze społecznością francuską. Lokalne spółdzielnie mieszkaniowe, które wydały polecenia eksmisji, twierdzą jednak, że działają na zlecenie rządu i jest to odgórnie narzucona polityka.

Spośród 1600 obywateli Ukrainy, mieszkających obecnie w departamencie Meurthe i Mozela, aż 600 zajmuje mieszkania socjalne, utrzymywane przez państwo i samorząd. Są to osoby leniwe i roszczeniowe, które nie podjęły we Francji pracy. Nie podjęły też jakichkolwiek starań, by ją znaleźć, czy nauczyć się języka francuskiego. Działania rządzących – twierdzi “Le Monde” – zmuszają część z nich do wyjazdu do innych krajów Europy. Niektórzy wracają do ojczyzny, nawet w rejony przygraniczne, gdzie toczą się działania wojenne.

Sytuacja w departamencie Meurthe i Mozela to niejedyna tego typu akcja w ostatnim czasie we Francji. Jak informuje dziennik, ukraińskie stowarzyszenia odnotowały, że w innych regionach kraju “przeprowadzki zostały zorganizowane z wyprzedzeniem, sprawnie i bez większych napięć“. Jednocześnie zauważyły, że na wschodzie kraju “wsparcie nie było kompletne”.

NASZ KOMENTARZ: W ulotkach dostarczanych Ukraińcom, Francuzi powinni zawrzeć informację, że wciąż istnieje w Europie naiwny kraj, który chętnie weźmie ich na utrzymanie i to na jego terytorium powinni się udać. Chyba nie musimy dodawać, o który kraj chodzi.

[Wyjaśnię, że to kraj rządzony przez bandytów, uważających się – co śmieszne – za bezkarnych. Mirosław Dakowski].

Swoją drogą, warto zauważyć, że Francja jest zaskakująco stanowcza wobec Ukraińców, jednocześnie pobłażliwie reaguje na znacznie bardziej leniwych i roszczeniowych, a do tego jeszcze agresywnych, murzynów ze środkowej Afryki. Pokazuje to, że biali Europejczycy są tam – co do zasady- na cenzurowanym.

Arcybiskup Tuluzy poświęci swoją diecezję Najświętszemu Sercu. „Nie igramy z szatanem bezkarnie”

Arcybiskup Tuluzy poświęci swoją diecezję Najświętszemu Sercu. „Nie igramy z szatanem bezkarnie” pch24.pl/arcybiskup-tuluzy-poswieci-swoja-diecezje-najswietszemu-sercu-nie-igramy-z-szatanem-bezkarnie

W środę 16 października pasterz francuskiej Tuluzy arcybiskup Guy de Kerimel poświęci swoją diecezję Najświętszemu Sercu Pana Jezusa. Inspiracją do tego aktu były między innymi jawne manifestacje wrogości wobec Kościoła, w tym bluźnierczy spektakl, na plakacie którego umieszczono ilustrację z płonącymi świątyniami. Miejmy zawsze pokorną śmiałość dawania świadectwa o Chrystusie, ponieważ On zwycięża teraz i zawsze – wezwał wiernych.

W rozmowie z portalem France Catholique hierarcha uzasadnił swoją doniosłą i godną naśladowania decyzję. – Najświętsze Serce objawiło nam miłość Boga w Chrystusie i przez Chrystusa. Jest także w pewnym sensie ostatnim słowem Zbawiciela na krzyżu, gdy włócznia przebiła Jego bok. To również pierwsze słowo Chrystusa w czasie Zmartwychwstania skierowane do Apostołów, gdy Pan zaprosił niedowierzającego Tomasza, aby dotknął Jego odsłoniętego boku – powiedział ksiądz arcybiskup.

To Serce, otwarte tutaj na Ziemi w ofiarowanym Ciele Zbawiciela, otwarte w Jego zmartwychwstałym Ciele po Wielkiejnocy, jest teraz otwarte w wieczności od czasu Jego Wniebowstąpienia. Jest to znak zwycięstwa miłości w wieczności, zwycięstwa miłości Boga nad śmiercią i grzechem – podkreślił.

Dla naszych rozpaczliwych czasów, udręczonych (…) kryzysem gospodarczym, stanem społeczeństwa i wojną, jest to prawdziwy znak nadziei. Wydaje mi się, że Najświętsze Serce Pana Jezusa, który mówi nam wszystkim: „Jam zwyciężył! [świat] (J 16, 33)”, to najlepsza odpowiedź na czasy, które przeżywamy. Teraz naszym zadaniem jest przyjąć to z radością i żyć zgodnie z taką nadzieją. Przyniesiemy owoce w takim stopniu, w jakim będziemy umieli ją przyjąć i okażemy pewność, że nie ma innego zwycięstwa niż zwycięstwo Miłości – wskazał pasterz Tuluzy.

Arcybiskup de Kerimel odniósł się do pytania, czy wpływ na jego decyzję miała skandaliczna zapowiedź spektaklu, który odbyć się ma w październiku. Plakat „Wrót ciemności” powiela grafikę przedstawiającą płonące kościoły.

– Kiedy piekło zamieniane jest w zabawne przedstawienie, pasterz nie może się na to godzić. Po pierwsze, od razu stwierdziłem, że afisz spektaklu, prezentujący palące się kościoły, jest w bardzo złym guście. Zwłaszcza w obecnym kontekście, zwłaszcza po pożarze w Saint-Omer… padła odpowiedź. – Bardzo dobrze, że miasto organizuje popularne widowiska, to dobry sposób na bratanie się, ale zadaję sobie pytanie: po co takie? Dlaczego demon Lilith? Wydaje mi się, że można by znaleźć inne, znacznie bardziej odpowiednie i znaczące motywy. Nie toczę z nikim wojny, ale chrześcijanie muszą sprawić, by ich głos został usłyszany. Musimy głośno ostrzegać, że nie igramy z Szatanem bezkarnie – wskazał hierarcha.

Kolejne pytanie miało związek z coraz powszechniejszym trendem banalizowania zła.

Tak, zdecydowanie [on istnieje]. Moim zdaniem istnieje głębsze zjawisko, które ujawniło się podczas ceremonii otwarcia igrzysk olimpijskich. Oprócz kontrowersji wokół przedstawienia Ostatniej Wieczerzy (…), całkowicie nieobecna była chrześcijańska przeszłość Francji! Widzieliśmy tylko rusztowania Notre-Dame. Ani przez chwilę nie zostało wyjaśnione jej duchowe i cywilizacyjne znaczenie. Podobnie jak w przypadku przedstawienia w Tuluzie, przywołano postaci pogańskie, takie jak Minotaur, próbując wymazać 2 000 lat katolicyzmu – mówił arcybiskup.

Pomimo kryzysów, jakie Kościół może obecnie przeżywać, musimy mieć odwagę głoszenia prawdy. Oczywiście z pokorą, ale pozostając wiernymi Chrystusowi, bez ukrywania się i zamykania w sobie. Pokora przypomina nam, że zacząć trzeba od własnego osobistego nawrócenia. Jak zachęca nas temat Jubileuszu 2025 – bądźmy „pielgrzymami nadziei”. Miejmy zawsze pokorną śmiałość dawania świadectwa o Chrystusie, ponieważ On zwycięża teraz i zawsze – wezwał pasterz Tuluzy.

Źródło: France-Catholique.fr RoM