Te marki nie są polskie, choć może się wydawać inaczej

Te marki nie są polskie, choć może się wydawać inaczej

Jakub Ceglarz 2 listopada 2024,

Wiele marek, które z pozoru wydają się typowo polskie, w rzeczywistości z naszym krajem nie mają już wiele wspólnego. Może i przed laty powstały nad Wisłą, ale od tego czasu zmieniły właściciela i zarabiają na nich zagraniczne koncerny. Tak jest w przypadku marek Wedel czy Winiary, ale przykłady można mnożyć.

Te marki wyglądają na polskie, ale nie należą do polskich firm.
Te marki wyglądają na polskie, ale nie należą do polskich firm. | Foto: Artur Szczepanski/REPORTER, Piotr Molecki/East News, Mehaniq/Shutterstock / East News

Jeśli robiąc zakupy, szukasz przede wszystkim rodzimych marek, to bardzo możliwe, że nieświadomie kupujesz coś, co już wcale polskie nie jest. Przez lata zdążyliśmy się przyzwyczaić, że Wedel to typowo polska czekolada, a jak jeść majonez, to – pomijając majonezowe wojny w narodzie – tylko “nasz”, z Winiar.

Okazuje się, że ani Wedel, ani Winiary z Polską mają już tylko tyle wspólnego, że tutaj powstały. Niekiedy są nawet u nas nadal produkowane. Pieniądze ze sprzedaży liczy już jednak ktoś inny, zazwyczaj koncern mający siedzibę daleko poza naszym krajem.

Przedstawiamy dziesięć marek, które na pierwszy rzut oka wydają się polskie (a może kiedyś nawet takie były), ale w rzeczywistości takimi nie są.

Majonez Winiary.
Majonez Winiary. | MAXHOP / East News

Winiary

Zacznijmy od tych, które już wymieniliśmy. Na pierwszy ogień idzie majonez, czyli coś, o co przy okazji każdych świąt Polacy toczą prawdziwe wojny. Niezależnie od preferencji (Winiary, Kielecki czy może jeszcze inny), dane pokazują, że to właśnie Winiary są stosunkowo najpopularniejsze wśród kupujących.

I choć wielu osobom nierozerwalnie kojarzą się z Polską, to właścicielem jest szwajcarski koncern Nestle. Pierwsze udziały przejął jeszcze w latach 90., więc Winiary polskie nie są już od prawie 30 lat.

Czekolada Wedel.
Czekolada Wedel. | Wirestock Creators / Shutterstock

Wedel

Myślisz: tradycyjna polska czekolada albo np. ptasie mleczko, więc prawdopodobnie powiesz: Wedel. Nic bardziej mylnego. Już od 1991 r. prawa do marki miały zagraniczne koncerny.

Najpierw było to PepsiCo, które później pozbyło się części tego biznesu na rzecz Kraft Foods oraz Cadbury. W 2010 r. z kolei udziały w Wedlu przejęła Lotte Group, czyli koreańsko-japoński koncern, specjalizujący się wcześniej m.in. w produkcji gumy do żucia.

Słodycze Wawel.
Słodycze Wawel. | Mehaniq / Shutterstock

Wawel

Skoro przy słodyczach jesteśmy, to warto podkreślić, że również swojsko brzmiąca marka Wawel nie jest w polskich rękach.

Producent m.in. Mieszanki Krakowskiej, Michałków, Tiki Taki czy Kasztanków w 52 proc. należy do niemieckiego koncernu Hosta International.

Keczup Pudliszki.
Keczup Pudliszki. | Artur Szczepanski/REPORTER / East News

Pudliszki

Wróćmy na chwilę do sosów. Skoro bowiem mówiliśmy o majonezach, to pora na keczupy. Pudliszki brzmią po polsku. W końcu to nazwa miejscowości w województwie wielkopolskim, gdzie do dziś znajdują się zakłady produkcyjne.

Rzecz w tym, że od 1997 r. należą one już do amerykańskiego giganta Heinz, znanego m.in. właśnie z produkcji keczupów.

Keczup Tortex.
Keczup Tortex. | Robson90 / Shutterstock

Tortex

Jeszcze jedna marka keczupów, która wielu milenialsom kojarzy się z dzieciństwem. Bo niemal każdy 30-40-latek musi pamiętać Tortex. Nazwa wykorzystuje popularną szczególnie w latach 90. modę, polegającą na dodaniu przyrostka “ex” praktycznie do każdej nazwy firmy.

Dziś Tortex należy do koncernu Unilever, jednego z największych producentów szeroko rozumianych dóbr konsumpcyjnych na świecie.

Delikatesy mięsne Sokołów.
Delikatesy mięsne Sokołów. | Piotr Molecki/East News / East News

Sokołów

Popularny wśród Polaków producent wędlin już na początku XXI w. przeszedł w ręce skandynawskich inwestorów. Najpierw został nim fiński koncern mięsny HK Ruokatalo, a rok później dołączyła spółka Danish Crown.

Po latach ta Duńczycy przejęli akcje do dotychczasowych partnerów i od dekady to do nich należy znak towarowy Sokołów.

Piwo Żywiec.
Piwo Żywiec. | Oleg Marusic/REPORTER / East News

Żywiec, Warka, Tatra

Alkohol to zupełnie inna bajka. Tu bardzo wiele marek kojarzy się z Polską, ale do polskich firm już nie należy. Żywiec to jeden z przykładów.

Od wielu lat piwa tej marki produkowane są przez holenderskiego Heinekena. Podobnie zresztą jak Warka czy Tatra.

Sklep Żabka.
Sklep Żabka. | Cybularny / Wikimedia

Żabka

Ten szyld zna każdy Polak. Nie da się go nie znać, bo sklepy franczyzowe tej sieci są niemal na każdym rogu w dużych i mniejszych miastach.

O ile Polacy z reguły wiedzą, że Biedronka polska już nie jest, to Żabka może być dla wielu zaskoczeniem. Większościowym udziałowcem jest tu bowiem CVC Capital Partners, fundusz inwestycyjny z siedzibą w Luksemburgu. Niedawno było o nim głośno, gdy przejął inny wielki polski koncern, czyli Comarch.

Polacy – ci bogaci ale głupi – słono przepłacają za elektryki Tesli. Np. o 60 tys. euro..

Polacy słono przepłacają za elektryki Tesli. Model 3 jest droższy o 60% niż w innych krajach

Przemysław Tabor 10.06.2024

Tesla Model 3 oferowana w Polsce jest jedną z najdroższych na świecie, wynika ze strony producenta. W Norwegii ceny są nawet o 40% niższe niż w naszym kraju. Dlaczego Polacy przepłacają za Teslę?

Polacy słono przepłacają za elektryki Tesli. Model 3 jest droższy o 60% niż w innych krajach
Tesla Model 3, Elon Musk.

Tesla Model 3 w Polsce jest jedną z najdroższych na świecie

[Np w Polsce 245 tys euro – a w Norwegii 185…

Tesla Model 3 w Polsce w najuboższym wyposażeniu kosztuje 195 tys. i jest o 29% droższa niż na Litwie, Łotwie czy Słowacji. md]

Przeanalizowaliśmy aktualne ceny najlepiej sprzedającego się modelu Tesla i widać, że to Polacy mocno przepłacają w salonach za tego “elektryka”.

Porównując ceny dla najtańszej wersji Tesla Model 3 z napędem na tylne koła, nominalnie więcej za ten samochód zapłacić należy tylko w Singapurze, Tajwanie czy Wielkiej Brytanii. Według witryny internetowej Tesli, cena tego pojazdu w Polsce jest czwartą najwyższą na blisko 50 krajów dystrybucji.

Polska Tesla Model 3 w najuboższym wyposażeniu kosztuje 194 tys. 990 PLN i jest o 29% droższa niż na Litwie, Łotwie czy Słowacji. W porównaniu do ceny w USA należy zapłacić więcej o 43%, a do Norwegii nawet 62%!

Z kolei najdroższa wersja Tesla Model 3 w wersji Performance jest już w Polsce wyceniana nieco korzystniej (244 990 PLN). Jest ona droższa niż w naszym kraju tylko na 13 rynkach krajowych. 

Wciąż, Tesla Model 3 Performance jest o 4% tańsza w Katarze, o 16% w Estonii czy na Łotwie lub Słowacji. W Chinach za ten model zapłacimy o 25% mniej niż w Polsce, a w USA o ponad 30%.

Tabela: Ceny poszczególnych wersji Tesla Model 3 dla poszczególnych krajów. Ceny w PLN, stan na 10 czerwca 2024 roku

Źródło: Opracowanie własne FXMAG, dane na podstawie Tesla.com dla Model 3 (stan na 10 czerwca 2024).

Ceny, które przywołujemy w tym artykule zostały przez nas sprawdzone 10 czerwca 2024 roku na oficjalnej stronie Tesli. Do porównania wykorzystaliśmy aktualne kursy walutowe z tego samego dnia na postawie Google. 

To, że Polacy słono płacą za pojazdy Tesla nie jest nowością. W 2022 roku było podobnie, wynika z danych portalu Globalproductprices.com. 

We wrześniu 2022 roku Tesla Model 3 w polskiej dystrybucji miała czwartą najwyższą cenę na świecie. Wśród “najtańszych” krajów ponownie były Japonia czy Norwegia, podobnie jak w czerwcu 2024 roku.

Wykres: Porównanie cen Tesla Model 3 w poszczególnych krajach we wrześniu 2022 roku

Źródło: Globalproductprices.com. 

Wygląda na to, że w Polsce ten “elektryk” jest dobrem luksusowym podczas gdy w Norwegii czy Stanach Zjednoczonych jest to naprawdę tani i przystępny samochód.

Dlaczego ceny Tesla Model 3 tak mocno różnią się na całym świecie?

Cena Tesla Model 3 różni się znacznie w zależności od krajowego rynku z kilku kluczowych powodów. Przede wszystkim, różnice w podatkach, cłach i opłatach importowych mogą znacznie podwyższyć koszt samochodu w niektórych regionach. 

Ważną rolę odgrywają również różnice kursowe. Wpływają one bowiem na ostateczną cenę w lokalnej walucie. Infrastruktura sprzedaży czy serwisu Tesli, a także dostępność salonów i warsztatów również wpływają na koszty operacyjne. Te przenoszone są na konsumentów.

Podobnie jest w przypadku kosztów transportu i logistyki. To czynnik istotny zwłaszcza w przypadku krajów oddalonych od głównych fabryk Tesli. To zwiększa finalną cenę pojazdu.

Bardzo ważne są również różnice w polityce rządowej dotyczącej subsydiów i zachęt do zakupu pojazdów elektrycznych. Sprawiają one, że w niektórych krajach cena Tesla Model 3 jest bardziej atrakcyjna niż w innych.

Oprócz tego, konkurencja na lokalnym rynku motoryzacyjnym wpływa na strategię cenową danego koncernu. Dostosowuje on ceny w zależności od siły nabywczej konsumentów. 

Jednak najważniejszym czynnikiem, który wpływa na cenę pojazdu w danym kraju, jest to czy podyktowana przez producenta cena zostanie zaakceptowana przez klientów. Skoro Polacy są skłonni płacić wyższą sumę za taki sam pojazd jak np. Niemcy czy Słowacy, to Tesla może taką cenę narzucić.

Jeśli popyt jest wysoki, firma może zaproponować wyższą cenę niż na innych rynkach, bo potencjalny klient i tak jest w stanie ją zapłacić.

Dlaczego Tesla jest o 40% niższa w Norwegii względem Polski?

Cena Modelu 3 od Tesli jest stosunkowo niska w Norwegii z kilku kluczowych powodów. Przede wszystkim, norweski rząd oferuje znaczące subsydia i ulgi podatkowe dla pojazdów elektrycznych. Jest to między innymi zwolnienie z podatku VAT oraz brak opłat importowych. To ma bardzo duże znaczenie w obniżeniu kosztu zakupu.

Norwegia ma również dobrze rozwiniętą infrastrukturę do ładowania samochodów elektrycznych, co dodatkowo zachęca do ich zakupu i użytkowania. 

Norweski rząd ma ambitne cele dotyczące redukcji emisji CO2, co sprzyja promowaniu samochodów elektrycznych przez władze lokalne i centralne. 

Wysoka świadomość ekologiczna wśród Norwegów sprawia, że pojazdy elektryczne cieszą się dużym zainteresowaniem, co zwiększa popyt na tyle, że producent chce oferować korzystniejsze ceny trafiając do szerszego grona klientów. 

Wiosną 2024 roku ponad 90% nowych rejestracji samochodów stanowiły pojazdy elektryczne. Z kolei na ulicach Oslo połowa pojazdów posiada napęd elektryczny.

Szczecin straci ważny terminal zbożowy. Ma zostać sprzedany i wycofany z eksploatacji. Transporty przejmą Niemcy.

Szczecin straci ważny terminal zbożowy. Ma zostać sprzedany i wycofany z eksploatacji money.pl/gospodarka/szczecin-straci

Kurczy się sieć terminali zbożowych w polskich portach. Po doniesieniach o niepewnym losie tych w Gdyni i Gdańsku teraz okazuje się, że zniknie kolejny. Szczeciński terminal ma zostać sprzedany Amerykanom i wycofany z eksploatacji – pisze w poniedziałek “Rzeczpospolita”.

Szczecin straci ważny terminal zbożowy. Ma zostać sprzedany i wycofany z eksploatacji
Przeładunek zboża w porcie (East News, Wojciech Strozyk/REPORTER)

Jak ustaliła “Rzeczpospolita”, elewator zbożowy Andreas w Porcie Szczecin ma zostać sprzedany i wycofany z eksploatacji. Jego kupcem ma być amerykańska firma, producent klejów, która chce zlikwidować terminal do przeładunku zbóż i przechowywać tam składniki do produkcji klejów.

Z mapy znika jeden z kluczowych punktów przeładunku

“Rz” zwraca uwagę, że elewator jest własnością prywatnej firmy, trudno zatem podważać jej decyzję. Ale oznacza ona też, że z mapy znika jeden z kluczowych punktów przeładunku polskich zbóż i pasz kierowanych na eksport.

Bo szczeciński terminal to ważny punkt dla rolników z województwa zachodniopomorskiego, lubuskiego, a nawet z Wielkopolski czy Dolnego Śląska, skąd zboże może trafiać do Szczecina pociągiem – podkreśla “Rz”.

Rocznie obsługiwał nawet 650 tys. ton produktów rolnych, co w skali całego polskiego eksportu oznacza jakieś 6 proc. Według gazety regionalnego znaczenia elewatora nie sposób przecenić: obsługiwał on lwią część producentów z kilku regionów.

Sytuacja w portach zaczyna się komplikować

“Rzeczpospolita” wskazuje, że terminale zbożowe w polskich portach stały się w ostatnich latach jednym z kluczowych elementów infrastruktury handlu: poza eksportem polskich producentów miały też służyć jako okno na świat dla tranzytu z Ukrainy.

Tymczasem sytuacja w portach wydaje się komplikować niemal z miesiąca na miesiąc – zauważa gazeta.

Tłumaczy, że rolnicy z Zachodniopomorskiego mogą zboże odwieźć tylko do Szczecina lub do mniejszych terminali w Świnoujściu i Kołobrzegu. Gdy terminal zbożowy w Szczecinie zostanie zlikwidowany, transporty mogą przejąć Niemcy, bo do Gdyni jest dużo dalej.

Do Gdyni ze Szczecina jest 355 km, gdy do alternatywnego portu Mukran w Niemczech – jedynie 130. Jeśli zamknie się ten jeden z większych terminali w zachodniej części kraju, część zboża będzie musiała jechać gdzie indziej, a najbliżej jest do Mukran. Bliskość jest kluczowa, bo koszty transportu bardzo wpływają na atrakcyjność ceny polskiego zboża – podkreśla “Rzeczpospolita”.

Cennik organów na terenach Ukrainy wschodniej.

[po analizie uważam, że nagranie może być autentyczne. Niektóre ceny wyglądają jednak na zaniżone, jakby “promocja”, czy w okolicach trudniej dostępnych. Nie wiem, co to “Światło”. MD]

Wpis

Piotr Panasiuk twitter.com/PanasukPetr

@PanasukPetr

Armia rosyjska znalazła cennik

Sądząc po nagraniu, “bandery” znaleźli „pracę na pół etatu” dla Sił Zbrojnych Ukrainy na stanowiskach w bibliotece.

Według cen:

Nerki – 15 000 – 25 000 dolarów

Wątroba – 30 000 dolarów

Światło – 50 000 dolarów

Oczy – 6000 dolarów

Serce – 200 000 dolarów

Nogi – 10 000 dolarów

Ręce – 2000

Szpik kostny – 20 000 dolarów

Jajnik – 12 000 dolarów

Penis – 8000 dolarów

Uszy – 3000 dolarów

1 litr krwi – 150 dolarów

Stałe punkty pobierania narządów i oddzielania części ciała znajdują się w Izyum i na terenie osady. Borovaya (obwód charkowski).

W ulotce zawarto także informację, że mobilne jednostki na kołach mogą udać się do bojowników w celu zebrania biomateriału. Kolejny sposób ukraińskich dowódców na zarabianie pieniędzy na rannych bojownikach.

0:20 / 0:51

18,3 tys. Wyświetlenia

Cała Unia omija swoje sankcje na Rosję

Cała Unia omija swoje sankcje na Rosję

Łukasz Wilkowicz 15 stycznia 2024, dziennik/cala-unia-omija-swoje-sankcje-na-rosje

przyczepa tir
przyczepa tir / ShutterStock

Bezpośrednia sprzedaż mocno spadła, ale wyraźnie wzrósł eksport do Azji Centralnej i na Kaukaz.

Kraje Unii Europejskiej po rosyjskiej agresji na Ukrainę z jednej strony nakładają na Moskwę kolejne sankcje, ograniczając możliwości eksportu towarów na tamtejszy rynek, a z drugiej – firmy z państw UE te sankcje obchodzą, sprzedając swoje wyroby do państw sąsiadujących z Rosją, skąd prawdopodobnie trafiają one na zakazany rynek. Do takiego wniosku prowadzi analiza danych na temat obrotów handlowych z takimi państwami, jak Azerbejdżan, Kazachstan czy Kirgistan.

Kilka dni temu o sprawie przypomniał Robin Brooks, główny ekonomista Instytutu Finansów Międzynarodowych, globalnego stowarzyszenia branżowego z siedzibą w Waszyngtonie. Na tapetę wziął nasz kraj. “Polski eksport do Kirgistanu zwiększył się o 1900 proc. od czasu inwazji Rosji na Ukrainę. Nie ma możliwości, żeby te towary były przeznaczone do krajowego użytku w Kirgistanie. Oczywiście trafiają do Rosji, gdzie pomagają utrzymać w ruchu wojenną gospodarkę Putina. UE przymyka na to oko…” – napisał w serwisie X.

Do przewozu pszenicy z Ukrainy w świat – należy wykorzystać polski transport rzeczny.

Minister rolnictwa ma problem: Tymczasem do przewozu pszenicy z Ukrainy w świat – należy wykorzystać polski transport rzeczny.

https://www.wnp.pl/logistyka/polska-nie-ma-mozliwosci-przewozu-5-mln-ton-ukrainskiego-ziarna-miesiecznie,580795.html#comment

Alina:

… Bo przecież można wykorzystać barki z Linii Hutniczo-Siarkowej [LHS] do transportu zboża z Ukrainy, co zauważa wielu komentatorów, którzy wpadli na taki sam pomysł jak ja, że najlepiej przeładować zboże na barki z LHS przecinającej San i Wisłę.

Od tego może zależeć życie albo śmierć z głodu w państwach afrykańskich. Przy okazji Polska może przecież zarobić, a przy okazji odbudować własny transport po największych polskich rzekach. 

Powinniśmy już mieć koncepcję i zaawansowane prace przygotowawcze wraz z kosztorysem. UE powinna czym prędzej szukać na to pieniędzy, w przeciwnym bowiem razie południowców czeka inwazja głodnych Afrykańczyków.

Najlepszy moim zdaniem jest komentarz:  

Skiper 2022-05-17

Do przewozu pszenicy z Ukrainy należy wykorzystać transport rzeczny. Przez port rzeczny, gdzieś na Sanie potem Wisłą do Gdańska. Barki-składaki, składane do przewozu jednym tirem po 20 sztuk barek, w górę szlaku spływu. Wystarczy zobaczyć jak to się robi na Dunajcu i trochę dopracować, panie ministrze.

…. do którego dodałam swój:

Jest jeszcze prostszy sposób, bez budowania specjalnego portu przy mostach na Sanie i Wiśle. Wystarczą dodatkowe bocznice. Wyładunek można by wykombinować  z wagonów na moście bezpośredniona barki, jakimś sprytnym elastycznym lejkiem. To potrafi wymyślić zespół sprytnych mechaników w dzień, dwa, i jak to ustrojstwo zamontować na moście żeby szybko i BEZPIECZNIE zrzucić zboże.

Wystarczy dopasować  wielkość i zanurzenie barek do stanu wody w Sanie (bo Wisła pewnie głębsza) oraz do ładowności wagonów (jako krotność). Barki mogą dopłynąć do Gdańska chyba już nawet przez przekop, bez ruszania mostów obrotowych.

Aj waj…panie Kitajec!! Mówię: Taipei !!!

Supermocarstwo chińskie wzięło na celownik Litwę

Otwarcie misji Tajwanu w Wilnie stało się przyczyną ogromnej akcji odwetowej ze strony Pekinu. Poszło o to, że biuro zawiera nazwę Tajwan, zamiast dopuszczanej przez komunistów nazwy Taipei. Najpierw wyrzucili z Pekinu litewskich dyplomatów, a teraz wywierają nacisk ekonomiczny.
https://nczas.com/2022/02/10/supermocarstwo-chinskie-wzielo-na-celownik-litwe/

————————

Spór dyplomatyczny z Litwą narasta, ale Chiny sięgnęły też po inne środki. Właśnie wstrzymały import litewskiej wołowiny. Chiński urząd celny ogłosił wstrzymanie importu wołowiny z Litwy i to bez podania powodu.

Urząd celny ChRL zwykle podejmuje decyzje o wstrzymaniu importu z powodu przypadków chorób zwierząt wykrywanych w krajach eksportujących, ale Litwa nie zgłosiła ostatnio takich przypadków – stwierdza agencja Reutera.

Według komentatorów komunistyczne władze ChRL sięgają po prostu po gospodarcze środki nacisku na Litwy, by ukarać ją za otwarcie w Wilnie biura przedstawicielskiego Tajwanu. Rzecznik chińskiego MSZ Zhao Lijian odmówił wyjaśnień, ale skorzystał z okazji i kolejny raz skrytykował władze Litwy za działania związane z Tajwanem: „Litwa powinna stawić czoło faktom, naprawić swoje błędy i powrócić na drogę przestrzegania zasady jednych Chin, zamiast mylić dobre ze złym”.[—-]