Jeśli należysz do osób, które nie wierzą już w światopogląd propagandowy głównego nurtu i zdają sobie sprawę, że wszystko, czego cię nauczono na temat świata, jest kłamstwem, to wiesz, jak niewygodna i destrukcyjna może być ta zmiana. Nasza psychika jest tak zaprogramowana, aby unikać tej pracy i dyskomfortu, podobnie jak jest odporna na regularne ćwiczenia, nawet jeśli wiemy, że jest to dla nas dobre.
To zamieszanie w naszych umysłach jest wykorzystywane przez propagandystów, którzy przekazują nam informacje służące władzy i łatwo przyswajalne. Możesz to zobaczyć natychmiast po włączeniu TVN lub Polsatu; Obydwa kanały stanowią nieprzerwaną falę propagandy służącą interesom informacyjnym scentralizowanego imperium Stanów Zjednoczonych, różniąc się jedynie trochę rodzajem uprzedzeń, do których się odwołują.
Czasy w których żyjemy charakteryzują się dualizmem systemowym.
Z jednej strony mamy formalne struktury międzynarodowe (ONZ, UE, BRICS, itd.), oraz państwa ze wszystkimi ich atrybutami, jak rządy, wojsko, organizacje polityczne, itd., a z drugiej nieformalne, fundowane przez korporacje (WEF, WHO), półtajne (np. Bilderberg, i zupełnie tajne, jak rzeczywiści władcy naszego globu.
Przedstawienie grane nieustannie przez „struktury formalne” absorbuje uwagę tej części społeczeństwa, która uważa się za zainteresowaną sprawami świata. Jakikolwiek obrót ten spektakl by nie przyjął, nie ma on istotnego wspływu na bieg wydarzeń.
O losie Ludzkości decydują natomiast „struktury nieformalne”, które w dużej mierze mają charakter duchowy, okultystyczny.
Od momentu kiedy to Imperium Rzymskie rozpędziło plemię szatańskie po całym swoim terytorium, rozpoczęło ono budować wspomniane struktury, najpierw w Rzymie, potem w Europie, a ostatecznie w Ameryce, gdzie władzę polityczną i militarną sprawuje w zbudowanym przez Iluminatów Waszyngtonie, finansową na Wall Street, a duchową w Hollywood.
Aby uniknąć rozwodnienia tego tematu rzeki, ograniczam się tylko do najbardziej istotnych elementów.
Jak w szatańskim jest zwyczaju, imituje on w karykaturalny sposób Boskie Koncepcje. Jego „apostołami” są globalni oligarchowie finansowi, którzy utrzymują swą anonimowość pod szyldami różnorakich funduszy inwestycyjnych i korporacji. One to są fundatorami takich organizacji jak WEF (Światowe Forum Ekonomiczne), WHO (Światowa Organizacja Zdrowia), itd.
Specjalne miejsce w tej szaradzie zajmuje Hollywood, odgrywający rolę stolicy duchowej i kulturowej NWO (Nowego Porządku Światowego). W miarę stopniowego szatańskiego „uświęcania się” zarówno obraz, jak i produkty Hollywood stawały się coraz bardziej płaskie, prymitywne i odrażające. Aby uzyskać „sukces” w tym środowisku, należy stać się członkiem masonerii i „uświęcać” swe „członkostwo”, rytualnym piciem krwi niemowląt. NIE, nie są to oszczerstwa rozprzestrzeniane rzekomo przez wrogów szatańskiego plemienia! Są na to setki TWARDYCH DOWODÓW, pochodzących od tych, którzy nie wytrzymali tej formy „kariery” i zaczęli publicznie dawać świadectwo PRAWDZIE. Materiał dowodowy jest tak przeogromny, a przy tym przerażający, że nawet sam „książę kłamstwa”, nie próbuje tego negować, a jedynie usuwać ze światła dziennego największe dowody swego ”sukcesu”.
Kolejnym filarem władzy jest Davos, czyli WEF, z jakiegoś niezrozumiałego powodu noszące nazwę „Światowego Forum Ekonomicznego”. Jego głową jest stary błazen Klaus Schwab, a ideologiem Yuval Harari, izraelski pederasta, który chełpi się tym, że „stracił cnotę w stosunku płciowym ze Schwabem”.
Głównym zadaniem tej organizacji jest szkolenie „młodych liderów”, „influencerów” i innych agentów, których następnie wmontowuje się w „struktury formalne” na całym świecie, zapewniając sobie tym samym ich pełną dyspozycyjność.
Truizmem jest stwierdzenie, że proces ten trwa już dekady, a zapewne i wieki, ale dopiero teraz osiągnął pełne „nasycenie” i kontrolę złego nad niemal całym światem.
Korzystając z pierwszego nasuwającego się przykładu: „kibicowanie” którejkolwiek ze stron w konflikcie banderowskim, to groteska, biorąc pod uwagę fakt, że po obu jego stronach zarządzającymi są globaliści. Po fałszywej „pandemii” proces depopulacji jest kontynuowany na ukraińskich stepach, a wszystkie inne zagadnienia zostaną rozwiązane „pod stołem”, oczywiście przy założeniu, że nie doprowadzą oni do konfliktu jądrowego!
Nie są natomiast groteskowymi próby zapobiegnięcia udziału w tej rzezi obywateli III RP, tak jak udało się to już osiągnąć Węgrom.
Od lipca tego roku, Unia Europejska wprowadza nowe zarządzenia dotyczące kontroli swoich poddanych. Nie ma wątpliwości, że jest to dopiero pierwszy z szeregu kroków w zakresie finansów, bankowości, a także „ochrony środowiska” (np. limitu emisji gazów cieplarnianych), wojska, policji, porządku publicznego, „zdrowia publicznego” ze szczególnym uwzględnieniem programu „szczepień”, itd.
W przypadkowo usłyszanym programie Radia Złote Przeboje, konferansjer przerwał na moment emisję muzyki, by poinformować słuchaczy o godzinie nadania programu informacyjnego dotyczącego, jak się wyraził, tych „zarządzeniach unijnych, niezwykle korzystnych dla obywateli”.
Zdziwienie mogłoby wzbudzić jedynie źródło tych informacji. Radio Złote Przeboje nie ma nic wspólnego ze sprawami administracyjno-publicznymi Unii i III RP.
Podobnie sprawy miały się w okresie fałszywej pandemii koronawirusa, kiedy to wszyscy nadawcy, bez względu na profil działalności, codziennie informowali swych słuchaczy o „dynamice śmiertelnej zarazy” w naszym kraju. Wszyscy odczytywali beznamiętnie komunikaty, których treść dostarczało im „ministerstwo prawdy”, rządu III RP. Przy czym truizmem jest stwierdzenie, że za każdą taką deklamację otrzymywali sute wynagrodzenie pieniężne.
„Dziennikarze” stanowią w naszym kraju i całej UE elitarną „śmietankę”. Ponieważ kwalifikacje do tego zawodu polegają jedynie na umiejętności czytania i poprawnej wymowy, to chętnych do kariery jest bez liku, co powoduje ogromną konkurencję w tej branży.
Ponieważ „elitarność zobowiązuje”, nasi „redaktorzy” starają się utrzymać wysoki poziom życia. Rodzi to odpowiednio duże koszty: spłaty kredytów, modne stroje, eleganckie samochody, prestiżowe apartamenty, wczasy w europejskich i śródziemnomorskich kurortach, itd.
Jeżeli owi „dziennikarze” myślą, to jedynie o utrzymaniu się za wszelką cenę „na fali”. Dla dodatkowego grosza, gotowi są własną matkę utopić w kąpieli. Dlatego, obok rutynowych reklam komercyjnych, łakomią się na każdy ochłap, który im globalistyczna władza podrzuci. Natomiast „władza” zawsze otrzyma sute zaopatrzenie na cele propagandowe od swych pryncypałów; światowej oligarchii finansowej, która posiada przywilej nieograniczonej emisji pustego pieniądza.
Takowy „sponsoring” nie jest ograniczony tylko i wyłącznie do „dziennikarstwa”, ale dotyczy wszystkich funkcji społecznych, takich jak „partie polityczne”, administracja państwowa i regionalna, policja, wojsko, „służba zdrowia”, czy „wymiar niesprawiedliwości”.
W taki to nieskomplikowany, ale niezawodny sposób, globalistyczna mafia, trzyma całe społeczeństwo za gardło i zyskuje jego pełną współpracę. Opisany system funkcjonuje w skali globalnej i de facto powoduje, że całe społeczeństwo dobrowolnie kolaboruje z szatanem.
Od momentu majdanu zorganizowanego przez CIA na Ukrainie w 2014r, zaczęła się de facto kinetyczna wojna NATO z Rosją. Na początku miała ona formę ostrzeliwania przez banderowców ludności cywilnej odłączonych terytoriów, oraz zamachów terrorystycznych, w wyniku czego życie straciło wiele tysięcy cywilów.
Dopiero w 2022 roku Kreml zdecydował się na ograniczoną akcję kinetyczną zwaną Specjalną Operacją Wojskową. W krótkim czasie po tym na negocjacjach w Turcji Rosja i Ukraina doszły do porozumienia pokojowego, na podstawie którego, w geście dobrej woli, wojsko rosyjskie wycofało się z Kijowa. Od tego momentu zachodnia propaganda cytowała to jako “klęskę” Rosji.
Porozumienie powyższe nie weszło w życie, gdyż do Kijowa przybył ówczesny premier Brytanii, Boris Johnson z żądaniem jego zerwania, co marionetkowy “prezydent” Zełenski, wykonał bez sprzeciwu. I tak rozpoczęła się ukraińska droga do zagłady.
Do tej pory wojna kosztowała Ukrainę około półtora miliona zabitych i rannych, zniszczenie w 90% infrastruktury energetycznej i większości przemysłu, oraz wielomilionową emigrację. Jedynie dzięki “zakupom” energii elektrycznej w Polsce, szkieletowe państwo ukraińskie utrzymuje się przy wegetacji.
Równolegle z dynamiką sytuacji militarnej, zmieniała się też retoryka propagandowa zachodnich mediów.
Początkowo opisywano Rosję jako nieudaczną “stację benzynową uzbrojoną w broń nuklearną”, którą Ukraina ,uzbrojona w najlepszą zachodnią broń, szybko pokona.
W tym okresie propaganda zachodnia obracała się wokół “wszędobylskich zielonych ludzików Putina”, którzy “zagrażali bezpieczeństwu” państw zachodnich.
Kiedy jednak Rosja przeprowadziła mobilizację i rozkręciła przemysł zbrojeniowy, oraz wprowadziła na uzbrojenie sowieckie rozwiązania technologiczne, jak na przykład rakiety hipersoniczne, a “renomowana” zachodnia broń okazała się w większości tandetą, retoryka propagandowa przestawiła się na nowe tory.
Teraz okazało się, że Rosja nie jest tak niekompetentna, jak dotychczas twierdzono, a nawet wręcz przeciwnie, stała się groźna.
Taka sytuacja zmusza “niewinne, pokojowe” NATO do eskalacji pomocy, oprócz broni coraz to dalszego zasięgu, na Ukrainę popłynęli zachodni “ochotnicy”. Po zdjęciu mundurów swoich natowskich armii, przedzierzgali się “bojowników o wolność i demokrację” (taka współczesna zachodnia wersja ZBOWID).
Truizmem jest stwierdzenie, że największy kontynent pochodził z III RP.
Jednak, ani rosnące dostawy “renomowanej zachodniej broni”, ani “ochotników” nie odwróciły szali zwycięstwa na korzyść banderowców.
Zaczęto więc rozbudowywać “tajne” bazy NATO, jak ta zniszczona przez Rosjan w maju w Jaworowie pod Lwowem, lokalizując je głównie na terytoriach zrabowanych Polsce przez sowietów po II Wojnie Światowej.
Teraz zachodnia propaganda przestawiła się na nowy tor. Już nie neguje aktywnego zaangażowania NATO w wojnie, ale je się po prostu ignoruje jako rzecz oczywistą.
Rosja zniszczyła nasze wojska na Ukrainie! Cóż to za straszny akt agresji! Zmusza nas to do dalszej eskalacji! Jesteśmy zagrożeni- charczą natowscy propagandyści.
Jak bardzo by być niechętnym Rosji, każdy obiektywny obserwator MUSI się zgodzić z faktem, że w opisany powyżej scenariusz przedstawia agresję NATO na Rosję a nie vice versa!
Pomimo, że podżeganie do wojny i sama niesprowokowana wojna to zbrodnie przeciw Ludzkości, nie jest mym celem ocena aspektu moralnego tego co się obecnie dzieje.
To, że społeczeństwo jest tak otumanione i zdezorientowane mistrzowską propagandą, nie zmienia też faktu odpowiedzialności naszych globalistycznych “władców” w spychaniu Ludzkości w otchłań wojny, a w szczególności nuklearnej, którą widać już na horyzoncie.
No cóż; Przewodzą nam nie wybitnie inteligentni stratedzy, ale infantylni degeneraci, ze wszystkimi tego faktu konsekwencjami!
Argumentacja Zachodu – a także Niemiec – uległa zmianie. Stawia go to w sytuacji, z której nie będzie łatwo się wydostać, nawet gdyby chciał. Możesz się zastanawiać, jaką motywację mają poszczególni uczestnicy, ale z pewnością nie wszyscy działają z tą samą motywacją. To, co ich wszystkich łączy, to nieodpowiedzialność wobec ludzi, którzy nie chcą wojny.
Rosja atakuje świat?
Stopniowo narracja się zmieniała. Choć zwykle mówiono, że obronność Ukrainy łączy się także z obroną zachodniej demokracji, obecnie narracja jest inna. Mówi się teraz o globalnych wpływach Władimira Putina, m.in. w krajach BRICS czy krajach Ameryki Południowej czy Afryki. Wszędzie tam Rosja agresywnie wywiera wpływ, zagrażając w ten sposób Zachodowi i wszystkim jego wielkim wartościom.
Ta historia jest częściowo prawdziwa; Rosja – ale także Chiny – podejmują intensywne wysiłki, aby utrzymać dobre stosunki z wieloma krajami. Dzieje się tak zazwyczaj ze względów ekonomicznych. Cierniem w oku Zachodu jest prawdopodobnie fakt, że te kolaboracje rzeczywiście zasługują na tę nazwę. I oczywiście, że akceptacja Zachodu w coraz większej liczbie krajów zmierza w stronę najniższego punktu, jeśli jeszcze nie został osiągnięty.
Najwyraźniej nawet najgłupsi ludzie nie wierzą już w absurdalne twierdzenie, że Rosja po zwycięstwie nad Ukrainą zmierza w stronę Berlina i innych “głęboko demokratycznych” stolic, i nie trzeba geniusza, aby zrozumieć, że takie próby ekspansji nie leżą w rosyjskim interesie .
Rosyjskie terytorium jest ogromne, jest co robić, rozwijać, uprawiać (w najprawdziwszym tego słowa znaczeniu). Po drugie, ataki na kraje NATO są absurdalne z wojskowego punktu widzenia. Nie bez powodu krytycy NATO wielokrotnie zwracają uwagę, że budżet zbrojeniowy NATO i Zachodu jest wielokrotnie wyższy niż budżet Rosji.
Twierdzenie, że Rosja wywiera wpływy w krajach gdzieś na świecie, wydaje się bardziej wiarygodne dla przygotowującej się do wojny publiczności. Między wierszami widać jednak także, że wpływy Zachodu maleją i to nie Putin jest za to odpowiedzialny, ale kraje Zachodu, które w dużej mierze utraciły zaufanie świata.
Zachód chce wojny
Nawet laik wojskowy może zaryzykować tezę, że zgoda Zachodu na atak Ukrainy na cele wojskowe na terytorium Rosji nie będzie decydujący dla wojny. Brak równowagi pomiędzy siłą Rosji a słabością Ukrainy jest faktem, a ataki Ukrainy na Rosję niewiele lub nic nie robią, aby to zmienić.
Należy jednak podkreślić, że prowokacje Zachodu osiągnęły nowy poziom, ponieważ dla wszystkich musi być jasne, że po raz kolejny została przekroczona czerwona linia. Tak było od czasu pierwszych dostaw kasków czy ciepłych skarpet. To, co Rosjanie są skłonni zaakceptować, jest wielokrotnie sprawdzane. A oni przyjęli już wiele. Jednakże obecna prowokacja Zachodu jest dla Rosji na tyle poważna, że można sobie wyobrazić poważne konsekwencje.
Zezwolenie na atak na cele rosyjskie prawdopodobnie nie zmieni zasadniczo niczego w przebiegu wojny, dlatego Zachód po raz kolejny będzie musiał szukać sposobów na zmianę tej sytuacji. Swoją rolę odgrywa tu także zachodnia publiczność, której większość i tak nie jest zainteresowana wojną. Ale jeśli trzeba tym zarządzać, teraz jest czas na widoczny sukces.
Zachodnie siły lądowe
W rezultacie może chodzić wyłącznie o wojska lądowe, co do tej pory było absolutnie niewskazane. Ale nie da się rzucić Rosji na kolana środkami militarnymi, wykorzystując ukraińskich żołnierzy, choćby ze względu na fakt, że jest ich naturalnie coraz mniej. W przeciwieństwie do kłamstwa powtarzanego przez Zachód jak koło modlitewne, że wojna i broń zapobiegają śmierci, dość zaskakujące jest to, że jest odwrotnie.
W skrócie: na Ukrainie powoli, ale systematycznie kończą się żołnierze. Nowi sprowadzani są z zagranicy bez skrupułów i bez względu na straty. Żaden Ukrainiec w wieku poborowym nie jest bezpieczny przed powołaniem do wojska, gdziekolwiek by się nie znajdował. Jednak naturalne ograniczenia limitują wybór i można sobie wyobrazić, że żołnierz zmuszony do bycia żołnierzem może nie walczyć z pełnym zaangażowaniem, jeśli nawet nie zmieni strony.
Droga do wojsk lądowych NATO nie jest daleka, a żołnierze noszący mundury NATO i tak zostali niedawno zdemaskowani lub zabici. W Rosji powszechnie wiadomo, że NATO od dawna maczało palce w tej grze na różne sposoby, ale jak dotąd nic nie było w tej sprawie oficjalnego stanowiska, a w razie wątpliwości tłumaczono się tym, że nic o tym nie wiedzieli i umywali ręce w niewinności.
W przypadku oficjalnych oddziałów lądowych sytuacja zmieniłaby się radykalnie. Zmiana ta miałaby konsekwencje, których żadna racjonalna osoba normalnie nie rozważyłaby jako opcji. Ale rozum już dawno opuścił głowy zachodnich przywódców.
Zagrożenie nuklearne
Trzeba zdać sobie sprawę, o czym tu mówimy: Zachód nie jest w stanie deeskalować wojny na Ukrainie. Po ponad dwóch latach nieprawdziwych twierdzeń, że Putin w ogóle nie chce negocjować, i tutaj ton się zmienił. Teraz oferty negocjacyjne Putina nagle stały się „retoryką wojenną”, po prostu zwodami, których nie można traktować poważnie. Putin może więc zrobić, co chce, ale jego oferta zawsze zostanie odrzucona.
Jeżeli – a do tego to się sprowadza – na Ukrainę zostaną wysłane wojska lądowe, karty zostaną przetasowane. W zależności od liczby rozmieszczonych żołnierzy i ich wyposażenia, w połączeniu z rozmieszczeniem zachodniej broni dalekiego zasięgu, scenariusz sprowadza się do tego: w pewnym momencie Rosja będzie zbyt wyczerpana, aby kontynuować walkę.
Natomiast wszystkie kraje NATO wspólnie mogą prowadzi do kolejnego poziomu eskalacji: bomby atomowej.
Długotrwała retoryczna prowokacja, jakoby Putin jedynie groził i nie zdetonuje bomby atomowej w samoobronie, jest wystarczająco zła i nieodpowiedzialna.
Gdyby prezydentem był ktoś inny na Kremlu, zareagowałby znacznie bardziej energicznie niż Putin kilka miesięcy temu, a bomba atomowa mogłaby zostać zdetonowana dawno temu. Putin jest na tyle rozważny, że nie reaguje na takie prowokacje.
Wątpliwe jest, czy Zachód jest świadomy niebezpieczeństwa, jakie stwarza tu i teraz, i należy się obawiać, że przynajmniej część Zachodu i osoby odpowiedzialne nie są świadome tego niebezpieczeństwa lub poważnie wierzą, że odniosą zwycięstwo i suchą nogą wyjdą z tego konfliktu. Ich głupota, żądza władzy i ich niemal paranoiczna nienawiść do Rosji są i będą zagrażać życiu milionów ludzi. W najprawdziwszym sensie, jaki można sobie wyobrazić.
Najdziwniejszą i zarazem prawdopodobnie najniebezpieczniejszą cechą światowej polityki ostatnich lat jest zasadniczy brak wykształcenia zachodnich „przywódców”. Zachód zapomniał o historii. Ale to drobnostka na tle faktu, że ludzie podejmujący dziś decyzje po obu stronach Atlantyku szybko zapominają nawet bardzo niedawne wydarzenia, w których sami byli bezpośrednimi uczestnikami – i oczywiście nie wyciągają z nich żadnych wniosków.
W tej chwili Unia eskaluje retorykę militarną na nowy skrajnie niebezpieczny poziom.
Powód tak dobrze skoordynowanej kampanii informacyjno-politycznej jest prosty: ZACHODNI TOTALITARYZM.
W „bloku sowieckim” wszystko odbywało się pod dyktando Kremla i „rozkazy” przepływały, jak w wojsku: od naczelnego dowództwa do szeregowców. W takim systemie nietrudno było, nawet niezbyt inteligentnym obywatelom, przejrzeć poprzez zasłonę propagandy i skonstatować komunistyczny TOTALITARYZM.
Zachodnie Imperium Kłamstwa jest znacznie lepiej przygotowane do działań propagandowych, niż ZSRR.
Na Zachodzie króluje „pluralizm”:
· W polityce: jest multum „partii politycznych”, diametralnie różniących się sloganami wyborczymi i ostrą krytyką swych „politycznych przeciwników”, ale niezmiennym pozostaje imperatyw „porozumienia ponad podziałami”. Tak było w Polsce lat 90-tych, kiedy to normą było dążenie do członkostwa w UE i „gospodarka wolnorynkowa”. Tak jest teraz, gdy wymogiem dnia jest konieczność zniszczenia Rosji.
· W mediach: których różnorodne tytuły, o różnorakich wizualnych emblematach (to drugie z myślą o tych najgłupszych odbiorcach) prezentują swoje autentycznie unikalne przemyślenia. Co prawda należą one do zaledwie kilku globalnych holdingów, ale odbiorca nie ma o tym pojęcia. Tu spoiwem jest natomiast „zrozumienie”, że jeśli wszystkie one dochodzą niezależnie do identycznych wniosków, musi to być dowodem na „oczywistą prawdę”.
Podobne „pluralistyczne” modele, działają we wszystkich innych dziedzinach funkcjonowania „wspaniałego Zachodu”.
Ponieważ nie wchodzą one w zakres tematyczny tego artykułu, to je pominę, dając tylko jeden obrazowy przykład z dziedziny mody:
O ile w bloku sowieckim kupowało się te same walonki w każdym domu towarowym od Władywostoku po Warszawę, to teraz kupuje się te same tandetne kamasze wyprodukowane w komunistycznych Chinach, w różnorodnych „galeriach handlowych”, pod wszelakimi możliwymi znakami handlowymi (trade marks) wszędzie w świecie. Kamasze rozlatują się po roku używania i kupuje się nowy ich model, a walonki nosiło się do znudzenia przez dwadzieścia lat.
I takie właśnie różnice, tak pozytywnie działają na zachodnie społeczeństwo, że jego członkowie czują się jak w raju.
No ale wszystko co „dobre” kiedyś się kończy. Wracając do tematu:
Dziś nawet dla najbardziej naiwnych ludzi stało się już oczywiste, że konflikt na Ukrainie jest wojną zbiorowego Zachodu przeciwko Rosji, gdzie Siły Zbrojne Ukrainy pełnią wyłącznie rolę zastępczą. Niemniej NATO od dłuższego czasu dogląda formalności, oficjalnie wyrzekając się bezpośredniego udziału: dostarczamy Kijowowi broń, ale sami Ukraińcy i zachodni najemnicy walczą wyłącznie z własnej inicjatywy.
Jednak przebieg działań wojennych, zwłaszcza w ostatnich miesiącach, zmienił dotychczasowe podejście: pękająca w szwach obrona Sił Zbrojnych Ukrainy zmusza Zachód do coraz bardziej aktywnej i otwartej interwencji w konflikcie.
Problem w tym, że wszystkie scenariusze dające choć minimalną nadzieję na zwrot wydarzeń na froncie wymagają udziału Amerykanów i Europejczyków na skalę, na którą szczerze mówiąc nie są gotowi i po prostu nie mogą sobie pozwolić – przynajmniej na razie. Dlatego dokonali dla siebie zupełnie zwykłego wyboru: jeśli nie możesz wygrać na froncie, sterroryzuj wroga na tyłach.
Temat uderzeń zachodnich rakiet dalekiego zasięgu na terytorium Rosji idealnie wpisuje się w tę linię terrorystyczną. I dlatego teraz kraje Zachodu głośno dają Kijowowi pozwolenie na ich użycie – mówią, że nie mamy z tym nic wspólnego, wszystko jest w rękach Ukraińców, którzy mają prawo rozporządzać przekazaną im bronią według swego własnego uznania.
Ale sama technologia użycia tej broni zakłada oczywiście, że zachodnia armia musi być faktycznym jej użytkownikiem. Oznacza to, że Amerykanie uderzą rakietami ATACMS, a Brytyjczycy rakietami Storm Shadow setki kilometrów w głąb terytorium Rosji. A Zachód tak naprawdę daje sobie samemu te wszystkie „pozwolenia”.
Co więcej, wpędza Moskwę w ślepy zaułek, z którego w zasadzie nie ma dobrego wyjścia. Jak zareagować na taki cios, jeśli do niego dojdzie? Odpowiedzi, które przychodzą na myśl, wydają się albo zbyt słabe i pozbawione sensu, dające do zrozumienia, że Rosja przełknęła atak i można zwiększyć presję na nią, albo wręcz przeciwnie, wystarczająco twarde, aby sprowokować światową wojnę termojądrową.
I tutaj dywagacje powracają do miejsca, w których się zaczęły – do niemożności wyedukowania współczesnego zachodniego establishmentu. Proste logiczne rozumowanie: do czego takie a nie inne posunięcie może doprowadzić, pozostaje daleko poza możliwościami intelektualnymi naszych „przywódców”!
Ukraina przegrywa na froncie – a zachodni partnerzy nie opuścili jej i natychmiast rzucili się na pomoc. Do tej pory pomagali werbalnie – grożąc, marszcząc brwi i nadymając policzki. Obiecują wysłać na Ukrainę swoje wojsko – najpierw Francuzów, potem Brytyjczyków, a na końcu Polaków. Teraz Estonia wystąpiła z szeregu i zagroziła, że rzuci Rosję na kolana Wszystko to jest oczywiście wielką pomocą dla ukraińskich żołnierzy, którzy obecnie wycofują się pod Charkowem.
Pośrodku jastrzębi biega gołąb Scholz i wzywa do powściągliwości. Ale jego trzepotanie tylko podkreśla wojowniczość jego europejskich kolegów. Wygląda na to, że poważnie chcą rozszerzyć i eskalować konflikt na Ukrainie.
Sekretarz generalny NATO Jens Stoltenberg zasugerował, że wszystkie kraje UE dostarczające Kijowowi broń powinny pozwolić Ukraińcom na atakowanie tą bronią terytorium Rosji. Jest oczywiste, że terroryści w Kijowie już to robią, ale teraz szef NATO proponuje zalegalizować, a tym samym rozszerzyć tę praktykę. Co więcej, dzieje się to w oczekiwaniu na dostawę do Kijowa myśliwców F-16, które – jak się okaże – będą w ukraińskiej przestrzeni powietrznej mogły wystrzeliwać europejskie rakiety w kierunku rosyjskich miast i wsi.
Czołowy europejski dyplomata Josep Borrell, autor niezapomnianego memuaru „Ogród Edenu”, nazwał takie pytanie „akceptowalnym” i zasugerował Stoltenbergowi omówienie go na spotkaniu z ministrami obrony UE.
Ministrowie obrony UE dyskutowali na temat bombardowań rosyjskich miast przy użyciu europejskiej broni. Na razie nie osiągnięto porozumienia – jastrzębie i gołębie nie osiągnęły konsensusu, ale znając unijną demokrację, najpierw długo się publicznie spierają, a potem akceptują rozwiązanie nakazane im przez ich globalnych pryncypałów.
Inne tematy spotkania obejmowały standaryzację pocisków i broni produkowanej w krajach europejskich, utworzenie sił szybkiego reagowania zdolnych do szybkiego rozmieszczenia w dowolnym miejscu w Europie, gdziekolwiek wystąpi „kryzys”, oraz rozwój PESCO – programu współpracy wojskowej.
Wszystko to razem wygląda na ciężką pracę mającą na celu zjednoczenie armii europejskich i stworzenie machiny wojskowej, której pozazdrościłby Hitler.
Oczywiście, można śmiać się z małych armii krajów europejskich, z szalonych kosztów produkcji pocisków artyleryjskich, z zniewieściałości ich armii. Jednak zainwestowane setki miliardów euro dają o sobie znać. Kompleks wojskowo-przemysłowy w Europie powoli nabiera tempa. Należy zwiększyć siłę armii. Ćwiczenia odbywają się stale, w warunkach możliwie najbardziej zbliżonych do bojowych. Wszystko wygląda na to, że Europa powoli i systematycznie buduje własną armię – i będzie to jedna z najbogatszych armii świata, przynajmniej jeśli chodzi o koszty.
Obrona Charkowa czy Odessy za pomocą tak dużej maszyny byłaby głupotą i marnotrawstwem. Tworzy się tak dużą armię do ataku na Rosję – bo mając taką broń wiszącą na ścianie, można być pewnym, że w pewnym momencie ona wybuchnie czy wystrzeli.
Tak, stworzenie takiego giganta wymaga czasu. Ale właśnie tym razem Ukraińcy na froncie kupują ten czas swym życiem. Kiedy ich zasoby się wyczerpią, zostaną zastąpione przez zjednoczoną armię europejską ze znormalizowaną bronią.
Rosja unika prowokowania UE, ale kogo to obchodzi? Europejczycy mają w tej sytuacji całą gamę prowokacji w zanadrzu. Dziś Moskwę obwinia się za wszelkie podpalenia i eksplozje na terytorium UE. Nawet w pożarze litewskiej IKEA członkowie NATO widzą „rękę Kremla”. Zorganizowanie takiej prowokacji we własnym kraju i zrzucenie za nią winy na Rosjan – to pretekst do ataku, nowego „ataku na radiostację w Gliwicach”.
Zwykliśmy myśleć, że konflikt rosyjsko-ukraiński jest wojną zastępczą między Rosją a Stanami Zjednoczonymi, w której Europejczycy zachowywali się jak niechętni i tchórzliwi zwolennicy Waszyngtonu. Amerykanie popchnęliby ich do wojny, ale Europejczycy stawiali opór, bo wiedzieli, że Wujek Sam może ich porzucić w każdej chwili.
Europejscy przywódcy mają jednak swoje własne interesy. Podkopali swoją gospodarkę u korzeni, odmawiając handlu z Rosją. Udusili się własnymi sankcjami i zostawili Ukrainie mnóstwo pieniędzy. Mogą odzyskać te koszty tylko wtedy, gdy zdobędą główną nagrodę, o której marzą – rosyjskie zasoby naturalne. To jest dokładnie to, co im obiecano jako główne trofeum. A żeby tego dokonać, muszą pokonać Rosję na polu bitwy – nie ma innego wyjścia. Wojna jest dla nich jedyną szansą na odzyskanie tego, co wydali, w przeciwnym razie czekają ich dziesięciolecia biedy i upadku.
Postrzeganie europejskich elit jako ospałych, głupich i niekompetentnych jest lekkomyślne. Za absurdalnymi postaciami polityków publicznych zawsze kryją się ludzie bardzo bogaci i doświadczeni. Wielokrotnie w historii świata pokazali, że potrafią znakomicie kłamać, zaciekle atakować i prowadzić długie, uparte i brutalne wojny.
Oczywiście nie jest pewne, czy Wujek Sam pomoże Europejczykom. Niemniej jednak dziennikarz śledczy Seymour Hersh, blisko związany ze środowiskiem wywiadowczym, uważa, że prezydent USA Joe Biden nie ma nic przeciwko rozpoczęciu totalnej wojny z Rosją w celu wygrania wyborów w USA.
Dziś Europejczycy widzą, że Waszyngton oszukał ich we wszystkim i zamierza ich porzucić i zwrócić się na wschód, w kierunku Chin. Wojna zastępcza między USA i Rosją ma wszelkie szanse przerodzić się w wojnę na pełną skalę między Rosją a Europą.
Elektorat UE zmęczony ekstremalną polityką lewicową, a także związanym z nią rosnącym despotyzmem władz i totalitaryzmem tej ponad-państwowej struktury, zwrócił swe sympatie w kierunku „partii prawicowych”.
Musi to oczywiście budzić niepokój ekip obecnie zainstalowanych u koryta, ale czy ewentualna wygrana „prawicy” zmieni coś w sytuacji Unii?
Rosną napięcia między europejskimi partiami prawicowymi, a Alternatywa dla Niemiec (AfD) obecnie otwarcie krytykuje włoską premier Giorgię Meloni za przewodnictwo w sprawie ogromnego wzrostu imigracji do Włoch i jej prowojennego stanowiska w konflikcie na Ukrainie.
„Nie będziemy naginać naszego programu dla nikogo. To również musi być dla nas jasne, łącznie z naszymi poprawnymi stanowiskami politycznymi, które obecnie zapewniły nam drugie miejsce w sondażach w Niemczech, które oferują wyjątkowe atuty i których nie zmodyfikujemy na korzyść stanowisk europejskich tylko po to, abyśmy dla niektórych byli bardziej atrakcyjni. Widzimy to we Włoszech. Pod rządami premiera (Giorgii) Meloniego migracja faktycznie się podwoiła. Otwarte granice zamiast blokad. Meloni opowiada się także za większą ilością broni w wojnie na Ukrainie i konfrontacją z Rosją zamiast pokoju i dyplomacji dla Europy. Chcę jasno powiedzieć, że u nas nie dojdzie do tej melonizacji” – powiedział współprzewodniczący AfD Tino Chrupalla na konferencji partii krajowej AfD Saksonia.
„Dla nas interesy niemieckie są zawsze na pierwszym miejscu” – dodał.
Ostra krytyka Meloniego, przewodniczącej partii Bracia Włoch, nastąpiła po wyrzuceniu AfD z grupy Tożsamość i Demokracja (ID) w parlamencie UE na początku tego miesiąca. Warto zauważyć, że Marine Le Pen z francuskiego Zgromadzenia Narodowego nalegała na wyrzucenie AfD z grupy po tym, jak eurodeputowany AfD Maximilian Krah skomentował, że nie wszyscy żołnierze służący w Waffen-SS byli zbrodniarzami wojennymi .
Posunięcie Le Pen tuż przed wyborami do Parlamentu Europejskiego zostało odebrane jako wielka zdrada europejskiego partnera koalicyjnego i desperacka próba poprawy wizerunku jej partii w oczach francuskiego społeczeństwa.
Teraz krążą pogłoski, że Le Pen może przygotowywać się do utworzenia nowego prawicowego ugrupowania wraz z włoszką Meloni lub do potencjalnego dołączenia do grupy Meloni, czyli Europejskich Konserwatystów i Reformatorów (ECR).
Krytycy, w tym wielu z AfD, twierdzą, że Meloni i Le Pen nie reprezentują już prawicy. Warto zauważyć, że retoryka Meloni na temat imigracji radykalnie się zmieniła od czasu objęcia władzy, a ona opowiada się za otwartymi granicami i większą legalną migracją.
Choć wiele osób na europejskiej prawicy krytycznie odnosi się do Meloni i Le Pen, ich partie pozostają na czele zarówno we Włoszech, jak i we Francji. W ciągu ostatniego roku poparcie dla Meloni spadło jedynie nieznacznie i obecnie pozostaje najpopularniejszą partią z 27-procentowym poparciem. Le Pen odnotowała wzrost poparcia i obecnie wynosi 34%.
Obie panie Le Pen i Meloni są agentami globalizmu. Le Pen od dawna prowadzi dywersję na francuskiej prawicy, umożliwiając między innymi w ostatnich wyborach zwycięstwo agentowi Rotszylda – Macronowi.
Meloni jest również wychowanką Rotszylda, uplasowaną na „prawicy”, z czego wynikała jej „prawicowa” retoryka przedwyborcza. Zaraz po uzyskaniu stanowiska premiera, rozpoczęła działalność odwrotną od deklarowanej.
Ogólnie rzecz biorąc, można śmiało zaryzykować twierdzenie, że globalistyczne wtyczki zamontowane są we wszystkich bez wyjątku „partiach” i „nurtach” politycznych obecnej UE.
Tak więc, kogokolwiek by obywatele nie wybrali, ster władzy i kierunek polityczny pozostanie nadal mocno w rękach globalistów!
Jedyne co mogłoby zmienić tą sytuację, to całkowite oczyszczenie obecnej „elity politycznej”, a w szczególności jej pryncypałów w postaci światowej oligarchii finansowej!
Przez świat wieje zimny wiatr śmierci. Ktoś stwierdził, że jest nas za dużo i trzeba nas zdziesiątkować.
Wielki plan jest taki, że nieliczni ocaleni nie będą mieli czego pozazdrościć zmarłym. Los nowego gatunku poddanych, przywiązanych do cyfrowych plantacji, jest dla nich zarezerwowany.
Śmierć i reedukacja. To idealne hasło dla ogólnoświatowego fenomenu.
Wielkie masakry – od rewolucji francuskiej, przez wojny światowe, po komunizm i narodowy socjalizm (nie zapominając: także formę „socjalizmu”) – wybiórczo wymyślały swoich wrogów, w zależności od interesów ideologicznych, politycznych i strategicznych: klas społecznych, grup etnicznych, kraje…Dziś wróg jest wszędzie: sam człowiek.
Bez względu na rasę, klasę czy przynależność polityczną, wszyscy jesteśmy celem.
Nigdy wcześniej w historii nie było takiej wojny przeciwko człowiekowi.
Sygnał do finałowej fazy dał wirus Covid-19.
George Soros, 11 maja 2020 r.:
„Jeszcze przed wybuchem pandemii zdaliśmy sobie sprawę, że znajdujemy się w rewolucyjnym momencie, w którym to, co w normalnych czasach było niemożliwe, a nawet nie do pomyślenia, stało się nie tylko możliwe, ale prawdopodobnie absolutnie konieczne”.
Potem nadeszła wielka rewolucja: szpitale zamieniły się w rzeźnie, domy opieki w obozy zagłady, lekarze w katów, państwa w więzieniach, rządy w strażników, szczepionki w śmiertelne zastrzyki.
Chociaż systemy opieki zdrowotnej deklarowały, że są przytłoczone i przyjmowały jedynie pacjentów chorych na Covid-19 – co zgodnie z „protokołami” uczyniły bezlitośnie kraje świata – wiele krajów dodało do tego także „możliwości” aborcji i eutanazji.
Samobójstwo lub samoaborcja wspomagana telemedycyną stały się rzeczywistością.
Następnie, po dwóch latach chaosu, COVID zniknął, jakby nigdy nie istniał. Jednak 13,6 miliarda dawek szczepionki, które podano 70% światowej populacji (5,7 miliarda ludzi), nadal znajduje się w obiegu. Zabijaj bezpiecznie i skutecznie. Systematycznie i nagle.
Ale ludzie zaczynają się budzić.
Pilnie potrzebna była nowa, śmiercionośna narracja. Zatem pandemię zastąpiła wojna. Równie bezpieczne i skuteczne jak szczepionka. Zwłaszcza, gdy grozi III wojna światowa.
Śmierć nabrała rozpędu i nie da się jej już zatrzymać.
Jak w powieści postmodernistycznej, pod siecią głównej wojennej narracji rozpoczynają się lub rozwijają inne toksyczne wątki epickie: liczne kryzysy (gospodarcze, finansowe, społeczne, kulturalne – z widmem głodu jak cukierek w klatce), zmiany klimatyczne, kryzysy cyfrowe tożsamości, kredyt społeczny, transhumanizm itp. W przeciwieństwie do wojny wszystko zabija.
W przeciwieństwie do wojny wszystko inne zabija powoli. Ale równie bezpiecznie. Zabijają ciało, ale przede wszystkim duszę.
Zdziesiątkowanie nie wystarczy. Zapomniałeś o reedukacji?
Napięcia na globalnej arenie ciągle są eskalowane i nic nie wskazuje na to by globaliści zamierzali zatrzymać się na drodze prowadzącej prostą drogą do zagłady Ludzkości.
Wręcz odwrotnie, podwajają oni swe wysiłki stymulowane dwoma przyczynami:
(1) W wyniku gigantycznej fałszywej pandemii koronawirusa, będącej największą w dziejach Ludzkości zbrodnią ludobójstwa, żadnemu z nich nawet włos z głowy nie spadł. czemu więc nie usilić wysiłków w walce z Człowiekiem?
(2) Jeśli kiedyś dojdzie do świadomości większości ludzi ogrom zbrodni przez nich dokonany, nie będzie już dla nich miejsca na ziemi, więc rozsądniej jest natychmiast zniszczyć przeciwnika, nie czekając na jego ocknięcie.
Metody przez nich stosowane nie uległy zmianie, a jedynie gwałtownej intensyfikacji:
(1) W prowadzanie „zielonego (pseudo-ekologicznego) komunizmu”, w przeciwieństwie do poprzedniej jego wersji „czerwonego (proletariackiego) komunizmu”.
(2) Nasilanie walki biologicznej z całym Bożym Światem, poprzez „wynajdywanie” i wprowadzanie nowych „szczepionek”, nie tylko dla ludzi, ale i zwierząt. Globalne zatruwanie środowiska naturalnego przez tzw. „smugi chemiczne”, ingerencję w klimat i pogodę, tzw. „geo-inżynierię”.
(3) Szerzenie wojen i konfliktów (np. Ukraina, Palestyna).
W przypadku III RP, która jest administrowaną przez UE, kolonią Zachodu, sytuacja jest wyjątkowo trudna.
Ogólnie rzecz biorąc w UE, wdrażanie powyżej wymienionych metod ludobójstwa, zależy od dwu czynników:
(1) Stopnia deprawacji i głupoty społeczeństwa.
(2) Poziomu brutalności stosowanej przez odnośnych administratorów (zwanych eufemistycznie „władzami”)..
Są co prawda wyjątki wśród „małych-Wielkich Narodów”, takich jak Węgry czy Słowacja, gdzie zarówno większość społeczeństwa, jak i władze, przeciwstawiają się tej zbrodni.
W takich przypadkach „służby specjalne” (czytaj zorganizowane grupy przestępcze, w służbie globalistycznego okupanta) nie cofają się przed niczym, czego najnowszym przykładem jest zamach na Premiera Słowacji Fico.
W odniesieniu do tzw. III RP, która administrowana jest przez najbardziej brutalnych i nienawistnych Polsce osobników, sytuacja jest dramatyczna we wszystkich dziedzinach. Poniżej ich klasyfikacja w porządku od najgroźniejszych do mniej niebezpiecznych :
(1) Nieustanne propagandowe podżeganie do wojny z Rosją i parcie do niej wszystkimi siłami. Pomysł instalacji amerykańskiej broni jądrowej na polskim terytorium, która spowoduje postawienie III RP na szczycie rosyjskich celów, w przypadku pełnowymiarowej akcji kinetycznej (agresji) na FR przez Polskę i/lub inne państwa Zachodu.
(2) Niszczenie resztek polskiej gospodarki, wywołujące jeszcze większą pauperyzację ludności.
(3) Usunięcie wszelkich, nawet czysto dekoracyjnych pozorów praworządności.
(4) Lawinowo narastająca imigracja do Polski, obcych kulturowo i cywilizacyjnie elementów.
W tej sytuacji nie wydaje się by cokolwiek można było zmienić „od wewnątrz”. Wszystko co najgorsze obywatele już zrobili, a na dobre nie ma możliwości. Istnieje jednak szansa nieprzewidywalnych zwrotów w sytuacji międzynarodowej, która mogłaby się stać ratunkiem dla Polski i Jej mieszkańców. Czasu pozostało już bardzo niewiele!
Wysiłki globalistów skierowane na utrzymanie za wszelką cenę władzy nad Światem stają się coraz brutalniejsze.
Wczoraj, słowacki premier Robert Fico został postrzelony pięć razy, po czym przewieziony do szpitala w stanie krytycznym.
„Zbrodnią” Premiera było to, że zgodnie z wolą swych wyborców, wykluczył wysłanie Słowaków na rzeź ukraińską.
Teraz na placu boju pozostał tylko węgierski premier Victor Orban, który również ma opory w wysyłaniu węgierskiego „mięsa armatniego” do rosyjskiej „maszynki do mielenia” na Ukrainie.
Na szczęście, my w prawdziwie „europejskiej” III RP, takim „przesądom” nie hołdujemy. Wybraliśmy sobie najbardziej „europejskich” nadzorców, ze wszystkich możliwych, a zwłaszcza „premier” Tusk, daje pełną gwarancję tego, że terytorium pomiędzy Odrą a Bugiem, zniknie ostatecznie z mapy politycznej świata.
Zanim to nastąpi, trzeba jednak jeszcze się potrudzić!
Same nagłówki propagandowych mediów głównego rynsztoku, o zbliżającej się agresji Putina i/lub Łukaszenki na nasz kraj już nie wystarczą. Trzeba jakiejś kinetycznej akcji, by wysłać Polaków na wojnę z Rosją. Nasi nadzorcy wybrali wygodna opcję pt. „Polska płonie!”.
Trudno jest dociec, czy „nagłe masowe pożary” są po prostu statystyczną normą na tak dużym obszarze, tak jak „szalona pandemia”, była statystyczną normą grypy w III RP, czy też „służby specjalne”, jak eufemistyczne zwie się zorganizowane grupy przestępcze, działające pod parasolem okupanta, zajęły się piromanią!?
Czas pokaże, jak dalej potoczy się sprawa „rosyjskiej agresji na III RP”. Jedno nie ulega wątpliwości! Globaliści nie odpuszczą, nawet gdyby to oznaczało koniec świata!
Jak wiadomo są dwa sposoby gotowania żab: jeden wrzucić je do wrzątku, wtedy żaby natychmiast wyskoczą, a drugi podgrzewać je stopniowo, wtedy nawet nie zauważą kiedy zostaną ugotowane.
Ta druga strategia jest stosowana przez globalistów z dużym powodzeniem, także w przypadku III RP.
Ponieważ od zarania Rzeczpospolitej, proces gotowania, w różnych aspektach i sprawach jest bez przerwy prowadzony w stosunku do Jej obywateli, nie będę poruszał starszych wątków, o których pisałem niejednokrotnie, ale skoncentruję się na teraźniejszości.
Trzeba tu nadmienić, że proces „gotowania” obywateli III RP oraz bardziej przyspiesza, wprost proporcjonalnie do degeneracji i zidiocenia „elit”. To, że praktycznie bez wyjątku stanowią oni grupę karierowiczów i oportunistów, jest jeszcze do strawienia. Niestety, są oni również całkowicie bezmyślni i bezrefleksyjni. Tak bardzo zajęci są podlizywaniem się swoim zagranicznym globalistycznym pryncypałom, tak bardzo absorbują się manewrami w uzyskiwaniu najlepszej i najbardziej „prestiżowej” pozycji przy żłobie, że nie mają czasu i szarych komórek na najprostszą nawet analizę, tego co dzięki ich zaprzaństwu czeka III RP, Jej obywateli i ich samych.
Nabrzmiewający temat, od wielu już lat stanowi „rosyjska agresja na naszą Ojczyznę”. Osobiście unikam, jak cuchnącego łajna, mediów głównego nurtu, ale pomimo to rzucają mi się prawie codziennie w oczy alarmujące nagłówki, w rodzaju: „Polskie lotnictwo i nasi sojusznicy poderwali samoloty…..”.
Przypomina mi się wtedy dowcip, kiedy to dwu starszych panów pije koniaczek w kawiarni, a przy sąsiednim stoliku zainstalowały się młode atrakcyjne panienki. „To co podrywamy te dupy?”-pyta jeden- „Podrywamy”- odpowiada drugi. Po czym poderwali swoje dupy i opuścili lokal.
Identyczny efekt ma „podrywanie polskich i sojuszniczych samolotów”. Tyle, że panowie z dowcipu na nic oprócz śmieszności się nie narazili, podczas gdy obywatele III RP, za każdym takim „poderwaniem” zbliżają się o krok do nuklearnej zagłady.
Naszym władcom i ich genialnym wojskowym, nawet przez myśl to nie przejdzie, gdy po „owocnym i pracowitym dniu”, raczą się ze swoimi lokalnymi nadzorcami, szklanką whisky. Zapewne nawet nie wiedzą na czym polega wojna nuklearna i jakie ZAWSZE są jej efekty. Delektują się w błogim spokoju własnym lizusostwem, sprytem i hipokryzją!
Ostatnio rozpoczął się dynamiczny proces gotowania polskiej żaby w odniesieniu do kolorowej emigracji z krajów III ŚWIATA. Nie nagłaśnia się tego tematu, ale z samych obserwacji, bez trudu można zauważyć na polskich ulicach dosłownie codzienny wzrost liczby ciemnych buziaków „drogich gości”. Co prawda, w przeciwieństwie do naszych uwielbianych „partnerów” z Zachodu, Polska nigdy nie parała się wyzyskiem kolonialnym, ale co bystrzejsi polskojęzyczni euro – obywatele, mogą argumentować, że III Świat jest trzeci, tak jak III RP i to powinno wystarczyć!
W obecnej rzeczywistości III RP, trudno jest mieć choć cień nadziei na poprawę, ale za to pewność, że ,w najbliższym czasie, nasi nadzorcy „rządowi” i „parlamentarni” zaczną wdrażać jakiś kolejny proces „gotowania polskiej żaby”.
Podobno Polska w błyskawicznym tempie odzyskuje należne jej miejsce w szeregu. Bardziej spostrzegawczy już zauważyli, że nie jest to szereg ani kolejka.
Miejsce w którym aktualnie się znajdujemy przypomina urwisko z którego po trochu osypuje się ziemia, a stopy powoli tracą grunt. Bardziej dociekliwi opisują konsystencję nowego politycznego fundamentu jako nazbyt bagnistą. Pesymiści! Obiecano nam równość, a więc zostaniemy wciągnięci wszyscy na równą głębokość. Najgorsi są katolicy, którym obiecana przepaść kojarzy się z piekielną czeluścią.
Jeden z moich ulubionych poetów pisał:
Zanim zgłosimy akces trzeba pilnie badać
Kształt architektury rytm bębnów i piszczałek
Kolory oficjalne nikczemny rytuał pogrzebów
Dziś jesteśmy w bardziej zaawansowanym stadium- podniosły rytuał aborcji, chanukowe świece, marsze pedofilów, kolory wymieszane… jak do tego doszło? Straciliśmy po prostu czas. Bardzo dużo czasu bezpowrotnie utraconego w rytmie demokratycznego wahadła. Głupcy wierząc w demokrację zapominają o Bogu.
grafika w ikonie wpisu: Ana Kapor “poza czasem”
=============
Z tej nadarzającej się okazji zacytuję jeden felieton na ślad którego trafiłem u prof. Dakowskiego. Chodzi o historię naszej głupoty.
[A ja re-kopiuję, bo “pamięć mamy DOBRĄ” – ALE KRÓTKĄ. md]
Polska u bram piekielnych
Dr Ignacy Nowopolski
Kiedy to we wczesnych latach 90 tych przyuczano Polaków do zachodniej „wolności, demokracji i wolnego rynku”, niejednokrotnie treserzy „nagradzali” pospólstwo pochwałami ze słownika dla kretynów, przykładowo, „klepiąc werbalnie” ich po plecach, stwierdzeniem, że III RP jest „prymusem” w szkole „zachodnich wartości”. W miarę upływu czasu, obywatele III RP dorośli do tych „pochwał”.
Po kilku latach chaosu, spowodowanego koniecznością „umocnienia zachodniej demokracji i pluralizmu”, pozbyto się, ze sceny publicznej, w taki czy inny sposób, tych nielicznych, którzy ciągle nie chcieli, lub nie mogli pojąć, o co tak naprawdę w cyrku „zachodnich wartości” chodzi, a mianowicie o przekazanie za pomocą pseudodemokratycznych rytuałów, całej autentycznej władzy politycznej, gospodarczej i (o zgrozo!) duchowej, globalnej oligarchii finansowej, czyli wyrażając się kolokwialnie, apostołom szatana.
Scena polityczna została z grubsza uporządkowana według „najlepszych standardów amerykańskich” w dwubiegunowy system bloku „pro narodowego” i „pro-europejskiego”, czyli jak to się teraz w USA określa „dwupartji demokratyczno-republikańskiej”. Przy czym, tak jak w amerykańskim, także w polskim systemie nie można uniknąć waśni pomiędzy dwoma blokami, w końcu każda klika ma swoje partykularne interesy, ale zasadnicze sprawy w tzw. „porozumieniu ponad podziałami” idą utartym torem, ku zadowoleniu apostołów szatana.
W przypadku III RP, dla sprawności funkcjonowania takiego amerykańskiego systemu, potrzebny był jeszcze jeden element, a mianowicie kolaboracja Polskiego Kościoła Katolickiego, który podobno zawsze był z Narodem! Jednak dzięki „intelektualnej giętkości” polskiej hierarchii kościelnej, udało się pogodzić te dwa wzajemnie wykluczające się postawy i to nawet do ekstremum aktywnej współpracy w covidowej „plandemii” w III RP! Taka harmonia i zrozumienie graczy społeczno-politycznych musiało spowodować głębokie konsekwencje w odniesieniu do psyche społeczeństwa.
Po z górą 30 latach funkcjonowania w „wolności, demokracji, tolerancji, wolnym rynku i wartościach europejskich”, przeciętny „Polak” nie pojmuje nawet tak fundamentalnych wartości jak: prawda i kłamstwo, wolność i niewola, zło i dobro, honor i zaprzaństwo, uczciwość i złodziejstwo, patriotyzm i renegactwo. Itd.,itd.,itd.,.
Nawet w PRLu ludzie, włączając w to członków komunistycznej partii, rozumieli ich znaczenie, choć w większości nie stosowali się doń.
Dziś żadnych krępujących restrykcji nie ma, no może za wyjątkiem obowiązku akceptacji zboczeń seksualnych i prymatu miłości międzyrasowej przez polskie „panie euro wędrowniczki”.
W zakresie gospodarczym szerzy się zwyczaj pełnej kolaboracji administracji i publicznych/prywatnych korporacji w dalszym nieustannym rabowaniu polskiego mienia.
W polityce, normą stało się polsko-banderowskie „braterstwo broni” i masowe przekształcenie się „Polaków” w polskojęzycznych volkseuropejczyków, z kulminacją w postaci zainstalowania następcy gubernatora Hansa Franka, germańskiego gauleitera III RP, Donalda Tuska na stanowisko „premiera III RP”.
Reasumując, w każdej bez wyjątku dziedzinie, III PR dzierży dumnie tytuł „prymusa” wśród „wielkich nacji Zachodu”, ale niestety ze wszystkimi tego faktu konsekwencjami. WITAJCIE U BRAM PIEKŁA!
Procesy globalizacji rozpoczęły się już wiele dekad temu. Polegały one na instalowaniu, w strukturach władz państwowych, agentów wyszkolonych i zaprzedanych światowej oligarchii finansowej. Kuźniami tych kadr były prywatne organizacje (finansowane przez wspomnianych oligarchów), takie jak Światowe Forum Ekonomiczne w Davos, Światowa Organizacja Zdrowia, itp.
Przy czym do uzyskania zaszczytnej funkcji „światowego młodego przywódcy”, czy zwanego z angielska „influencera”, potrzebne było nie tylko zaprzedanie, ale inne „kwalifikacje”, takie jak kompromitująca przeszłość, oraz zboczenia seksualne, zwłaszcza pedofilia czy homoseksualizm.
O ile kompromitująca przeszłość zapewniała możliwość ewentualnego szantażu danego osobnika, o tyle wspomniane zboczenia gwarantowały całkowitą niezdolność agenta do integracji z jakąkolwiek społecznością. Bowiem żadna cywilizacja, zarówno historyczna jak współczesna nie akceptuje i nie toleruje zboczeń podcinających elementarne prawa naturalne niezbędne do przetrwania tejże. W wyniku czego wspomniani agenci sami wykluczyli się ze społeczeństwa.
Przy czym truizmem jest stwierdzenie, że Zachodni Globalizm (US & UE, etc.) jest wyjątkiem w powyższej regule, będąc przez to czystą emanacją szatana i z definicji skazując się na zagładę.
Niewidoczny rozwój globalizmu swą siecią agenturalną objął prawie cały świat, umożliwiając oligarchom spełnienie ich największego marzenia; LIKWIDACJĘ LUDZKOŚCI POPRZEZ GLOBALNE LUDOBÓJSTWO. Zrealizowano je przy pomocy „pandemii covidowej”, w której jedynym źródłem śmierci i chorób, były „szczepionki”.
Ludobójstwo udało się w znacznym stopniu, ale nie w pełni. W związku z czym zastosowano drugi „temat”; ekologię.
Walka ze zmianami klimatycznymi polega na eliminacji azotu z atmosfery (która w naturalnym składzie zawiera go około 78%), poprzez likwidację nawozów azotowych. A także, i wczwśniej, eliminowanie dwutlenku węgla, związku niezbędnego obok tlenu w procesie asymilacji, czyli koegzystencji świata roślinnego i zwierzęcego.
W ten sposób globaliści uderzają w dwa filary egzystencji: rolnictwo i zasoby energetyczne. Jeszcze pół wieku temu taka strategia skazana była by na porażkę, gdyż nawet słabi uczniowie szkół podstawowych znali i rozumieli te elementarne mechanizmy. Dziś jednak sytuacja się zmieniła i absolwenci „prestiżowych zachodnich szkół i uczelni” są całkowitymi ignorantami we wszystkich dziedzinach, za wyjątkiem umiejętności posługiwania się ikonami na komputerach i smart phone’ach. Zresztą nie muszą nic umieć, bo ma zastąpić ich AI (sztuczna inteligencja), a dla nich samych przygotowywana jest kolejna rzeź, pod jakąś inną nazwą, niż covidowa.
Prawdziwym dramatem jest natomiast to, że obecne „elity” (czytaj agenci globalistyczni), osiągnęli już taki poziom zidiocenia, że nie potrafią nawet pojąć własnego interesu, który jasno wskazuje, że wypełniając dalej wolę oligarchów, apostołów szatana, siebie również skazują na zagładę.
Rozpasani, niewybieralni, unijni oficjele pławią się w rozkoszach raju (zwanego przez nich „ogrodami”) niebaczni tego, że prowadzą do nieuniknionej zagłady swych podwładnych i samych siebie.