Życie uczy wszystkiego i jak wiadomo przede wszystkim uczy pokory, dotyczy to także publicystów, którzy wykazują się króliczą potencją w rozmnażaniu hiperboli. Czy w obecnej sytuacji możemy mówić o końcu Polski? Nie widzę podstaw do takich twierdzeń i to w żadnym zakresie. Póki żyją Polacy jestem spokojny, że społecznie, ekonomicznie i politycznie przejdziemy przez świeżo rozlane bagno. Historia Polski jest tak bogata, że wydarzenia z ostatnich dwóch lat nie zmieściłyby się w dziesiątym rozdziale. Owszem dzieją się rzeczy fatalne, od marca 2020 roku człowiekowi rozumnemu trudno sobie znaleźć miejsce, teraz jeszcze doszły problemy związane z konfliktem na Ukrainie.
Dobrze to wszystko nie wygląda, powodów do radości nie ma, ale też nie przesadzajmy z podcinaniem żył Polsce, bo póki co tak źle nie jest.
Do tego, co się wokół nas dzieje zdecydowanie bardziej pasuje inne dyżurne zawołanie. Polska nie wyciąga żadnych wniosków z historii i ciągle wchodzi w tę przeklętą naiwność: „za wolność naszą i waszą”. Byliśmy krajem, który uratował najwięcej Żydów w czasie II wojny Światowej, ale w podzięce niemieckie obozy koncentracyjne stały się „polskimi obozami koncentracyjnymi” i to w dużej mierze za sprawą dzieci i wnuków ocalonych.
Teraz jesteśmy rajem dla ukraińskich uchodźców, a poziom empatii jest tak wielki, że nie tylko o Wołyniu wspomnieć nie wolno, ale o kosztach, które są dla nas dramatyczne. Z dużym prawdopodobieństwem da się powiedzieć, że kwestią czasu pozostaje kiedy zostaniemy obarczeni winą za tragedię humanitarną, bo nie potrafiliśmy odpowiednio zabezpieczyć wiktu i opierunku naszym sąsiadom. Naiwna wiara, że lada dzień spłynie do Polski rzeka pieniędzy z USA i UE, jako żywo przypomina gwarancje z 1939 roku i skończy się jak w roku 1982, gdy nam przysyłali mleko w proszku i margarynę. Pozostaniemy ze swoimi i ukraińskimi problemami całkowicie sami, co gorsza nikt nie ma pojęcia w jakim kierunku się to wszystko rozwinie.
Najpopularniejsze diagnozy rozbiły się w proch, na granicy polsko-niemieckiej nie ma żadnego ruchu, czemu nie należy się specjalnie dziwić. Polska zapewniła Ukraińcom lepsze warunki bytowania niż Polakom i stało się to kosztem Polaków, Niemcy nie zrobiły nic. Na pierwszej fali emocji świat i Europa poklepują nas po ramieniu i rozpływają się w zachwytach nad Polską solidarnością.
Jak długo to potrwa? Niedługo, bardzo krótko, jak tylko pojawią się pierwsze problemy, które już się de facto pojawiły, proza życia zastąpi wszystkie wzniosłe odezwy i laudacje. Polskie problemy zostaną połączone z ukraińskimi problemami i gdy tylko zaczniemy o tym głośno mówić w odpowiedzi dostaniemy artykuły w zachodniej prasie piętnujące rasizm i ksenofobię, a Komisja Europejska skieruje do TSUE nowe skargi.
Przedstawiony i raczej nieuchronny obraz zdarzeń trochę się kłóci z generalną tezą, że Polska przetrwa i żadnego końca Polski nie będzie. Skąd ten optymizm, wydawałoby się niepoprawny i nieuzasadniony? Z tego samego źródła, z naszej historii, w tym historii porażek. Obiektywnie i racjonalnie rzecz ujmując mamy do czynienia z kolejną porażką Polski i trudno się oprzeć wrażeniu, że jest to porażka na własne życzenie, z licznymi strzałami w stopę. Prawdą jest, że sami się wpakowaliśmy w te kłopoty i jeszcze cieszymy się z tego, jak głupi do sera.
Z drugiej strony siła przetrwania w Polakach jest tak wielka i wielopokoleniowo hartowana, że nie zabije nas nic. Przetrwaliśmy wiele lat bez papieru toaletowego i z kartkami na mięso, to przetrwamy z paliwem po 7 złotych i niebotycznymi rachunkami za energię. Przeżyliśmy 45 lat komuny z wojskami radzieckimi u boku, to przeżyjemy z dwoma milionami Ukraińców na naszym garnuszku.
Na pytanie po co nam to wszystko, od wieków nie znajdujemy odpowiedzi. Może to już taki polski urok, który należy rozumieć na dwa słownikowe sposoby: taka nasza uroda i ktoś rzucił na nas czary. Polską rządzą ludzie, którzy wydawali się optymalną opcją, po czasie wyszła z nich ta sama beznadzieja, jaką znamy od zawsze, ale Polacy to inna bajka, wręcz inny naród niż polscy politycy i dlatego Polska przetrwa tę nawałnicę.
Ciąg dalszy sensacyjnej informacji! Izrael sąsiadem Polski? Tajne porozumienie, które przewiduje masową emigrację Żydów na Ukrainę.
Berkut mówi, na żyznej ziemi ukraińskiej został położony już pierwszy kamień węgielny pod fundament,,Niebiańskiej Jerozolimy”. Ta grupa założycielska rozpoczęła też przygotowania do przyjęcia pierwszych 100 tys. Żydów z Izraela. A przed końcem 2022 r. organizatorzy planują ściągnąć do Nowej Jerozolimy 6 min Żydów z Izraela i ponad 12 min z Rosji, USA i krajów Unii Europejskiej.
Z zainteresowaniem przeczytałem tekst dr. Leszka Pietrzaka w„Warszawskiej” pt .Izrael sąsiadem Polski?. Pisze w nim autor, że Henry Kissinger w 2012 r. powiedział: „W ciągu 10 lat nie będzie Izraela”. Dr Pietrzak szuka powodów zaskakującego stanowiska Kissingera. Czytelnicy nie bardzo wierzą w taki tytuł w gazecie. Bo jakże tak, dlaczego, kiedy, po co, pytają. W internecie posypały się komentarze, z których najczęściej powtarzał się jeden, że to niemożliwe, a „Warszawska” podaje modny ostatnio fake news.
Ta niewiara świadczy o tym, że niezbyt dokładnie śledzimy procesy zachodzące w święcie. Niektóre rzeczy wydają się niemożliwe, a jednak po cichu się realizują. Ukryte mechanizmy świata zdolne są do wszystkiego. Należy tylko dokładnie je analizować, a przynajmniej uważnie słuchać specjalistów, którzy o nich mówią.
Chciałbym na ten problem spojrzeć z innego punktu widzenia. Już pięć lat temu docierały do mnie z zagranicy informacje, że niedługo Ukraina zostanie masowo zasiedlona przez Żydów. Dr Pietrzak powiada: „Izrael i Ukraina zawarły tajne porozumienie, które przewiduje masową emigrację Żydów na Ukrainę”. Dalej podaje określone warunki takiej emigracji.
Otóż w tym miejscu chcę powiedzieć, że wedle moich źródeł, ostatnio zresztą dostępnych także w internecie, proces przerzucania Żydów z Izraela na Ukrainę zaczął się już półtora roku temu, a dokładniej mówiąc, na początku 2017. Skąd to wiem? Mówi o tym sam twórca idei przeniesienia Izraela na Ukrainę Igor Berkut. Kto to jest? Nasza wiedza opiera się zwykle na czyjejś innej wiedzy. Sami z siebie niewiele wiemy. Czerpiemy wiedzę ze świata, z książek, filmów, mediów, od ludzi prawych, naukowców, badaczy, analityków, tyle tylko, że coraz częściej nasza wiara w poznawanie rzeczywistości poddawana jest próbie. Nieraz trzeba dużej cierpliwości, by sprawdzić, na ile nasze źródła są prawdziwe. Dlatego podchodzimy do wszelkich rewelacji z należną powściągliwością. Ale, jak powiadam, komuś w końcu wierzyć trzeba, bo bez wiary utoniemy we mgle, w niewiedzy. A chcemy wiedzieć, chcemy znać prawdę. Więc może to, co za chwilę powiem, jednak jest prawdą, choć się zastrzegam, że trzeba brać też pod uwagę celową dezinformację. Ale by na taką skalę? O co chodzi? Otóż, powtórzmy, jest taki ktoś, kto się każe nazywać Igor Berkut i jest liderem partii Wielka Ukraina. I to on właśnie przedstawia nowe rewelacje. Sam o sobie w wywiadzie telewizyjnym mówi rzecz następującą:
– Wróciłem dopiero co/Izraela, lo była Już s/ós ta moja wizyta. Okazała się znakomita. Miałem wykłady na kilku uniwersytetach, w szczególności w Hajfie, w Jerozolimie. Występowałem w telewizji. Izrael ma wiele problemów. Jednym z głównych jest terytorium. Z czego 60 proc. to pustynia. Miasta są przeludnione. Klimat bardzo gorący. Pojawiają się też poważne problemy ekologiczne. Izrael nie nadąża z oczyszczaniem kraju. Następny problem to otoczenie państwa. Mieszka w Izraelu 8,5 min Żydów. A wokół Izraela mieszka 100 min Arabów. Ta sytuacja może doprowadzić do agresji na Izrael. Narastające problemy każą się zastanowić nad przyszłością tego kraju. To się odbija przede wszystkim na młodym pokoleniu Żydów. Nie widzą dobrej perspektywy. Dlatego Izrael, by się normalnie rozr wijać, musi znaleźć dla siebie inne terytorium na 200-300 lat. To był jeden z celów mojej wizyty w tym kraju […]. I tu pojawia się pojęcie „Niebiańskiej Jerozolimy” lub „Nowej Jerozolimy”.
Według mojego rozeznania, ta „Niebiańska Jerozolima” znajduje się na południu Ukrainy i obejmuje pięć województw: dniepropietrowskie, zaporoskie, odeskie, chersońskie i nikołajewskie […]. Na tych ziemiach zostanie powołany Nowy Jeruzalem, który pozwoli na rozwój całego izraelskiego narodu. W ten sposób spełnią się także wielowiekowe marzenia ukraińskiego narodu […]. Ukraińcy marzą od lat o pensji w wysokości 500 euro […]. Dlaczego ten projekt jest ważny dla całej ludzkości? Dlatego że to jedyny w ciągu ostatnich 50 lat projekt o charakterze cywilizacyjnego rozwoju […]. Ale to nie wszystko. Żydzi z całego świata, największe domy bankierskie i ponadnarodowe korporacje, zbiorą swoje intelektualne bogactwa, technologie i przekażą je Nowej Jerozolimie. I ta Nowa Jerozolima zacznie się dynamicznie rozwijać. I to tak szybko, że kraje europejskie staną się dla niej zwykłą prowincją […].
Dodajmy od siebie, że Żydzi przybyli z Hajfy, a przewodził im właśnie sam Igor Berkut Było ich 183. I, jak dalej Berkut mówi, na żyznej ziemi ukraińskiej został położony już pierwszy kamień węgielny pod fundament „Niebiańskiej Jerozolimy“. Ta grupa założycielska rozpoczęła też przygotowania do przyjęcia pierwszych 100 tys. Żydów z Izraela. A przed końcem 2022 r. organizatorzy planują ściągnąć do Nowej Jerozolimy 6 min Żydów z Izraela i ponad 12 min z Rosji, USA i krajów Unii Europejskiej. W innej wypowiedzi Berkut dodaje: – Rządy Nowej Jerozolimy – kiedy zostanie ona oficjalnie proklamowana po przyjęciu ustawy o decentralizacji Ukrainy – będą powierzone Radzie Protektorów, składającej się z 12 szefów.
I jak mamy na to patrzyć? Wierzyć temu czy nie wierzyć? Czyżby to była prowokacja polityczna? Jakiś balon próbny, który ma na celu zbadać, jak na taki pomysł zareaguje świat? Jak na razie świat w ogóle nie reaguje, włącznie z Ukrainą. Czyżby więc miało to przebiegać po cichu? Może dlatego mówi się o tajnym, a niejawnym, porozumieniu Izraela i Ukrainy. Nie znamy zapisów tego porozumienia. Ale coś musi być na rzeczy, skoro sprawa powoli zaczyna wypływać na szersze wody.Tak więc tytuł dr. Pietrzaka: Czy naszym sąsiadem stanie się Izrael? nie jest taki bez sensu. A„Warszawska”ma całkiem niezłe informacje.
Tym bardziej że wspomniany Berkut w innej wypowiedzi telewizyjnej, odpowiadając na pytanie, jak zareagują na to sami Ukraińcy, odpowiedział mniej więcej tak: „Kto może się przeciwstawić takiemu programowi? Prezydent Ukrainy, Żyd? Premier, Żyd? A może najbogatsi obywatele tego kraju, oligarchowie, także Żydzi?”
No właśnie, kto może się przeciwstawić? Co więc się stanie na południu Ukrainy? Musimy poczekać, by się przekonać. Ale o planach i zamiarach, a nawet o marzeniach warto już wiedzieć. Bo wiedza jednak jakoś rozświetla nam życie.
Igor Berkut, lider partii Wielka Ukraina: Wróciłem dopiero co z Izraela. To była już szósta moja wizyta. Okazała się znakomita. Izrael ma wiele problemów. Jednym z głównych jest terytorium. Mieszka w Izraelu 8,5 min Żydów. A wokół Izraela mieszka 100 min Arabów. Izrael, by się normalnie rozwijać, musi znaleźć dla siebie inne terytorium na200-300 lat. To był jeden z celów mojej wizyty w tym kraju. Według mojego rozeznania, ta „Niebiańska Jerozolima” znajduje się na południu Ukrainy i obejmuje pięć województw: dniepropietrowskie, zaporoskie, odeskie, cher-sońskie i nikołajewskie. Na tych ziemiach zostanie powołany Nowy Jeruzalem, który pozwoli na rozwój całego izraelskiego narodu. Ta Nowa Jerozolima zacznie się dynamicznie rozwijać. I to tak szybko, że kraje europejskie staną się dla niej zwykłą prowincją.
Kluczowe jest zdanie sobie tutaj sprawy, że oba elementy wzmiankowanych diad służą w ostatecznym rachunku tej samej “ukrytej ręce”, która realizuje przy ich pomocy cele nie ekonomiczne czy polityczne, tylko metafizyczne
Strategia „ordo ab chao”, która jest obecnie wdrażana w sposób bezprecedensowo natężony, polega m.in. na skoordynowanym eskalowaniu konfliktu między dwoma polityczno-ideologicznymi frontami, z których każdy jest zły, przy czym każdy jest pod pewnymi względami gorszy od drugiego (abstrahując od tego, który jest w danym przypadku winny zainicjowania „gorącej fazy”).
Przykładowo: jeden z nich składa się przede wszystkim z siermiężnych zbirów posługujących się przede wszystkim bombami, czołgami i mafijnymi zastraszeniami, podczas gdy drugi posługuje się przede wszystkim upadlającą biurokracją, odgórnie promowaną kulturową degrengoladą i „miękkim totalitaryzmem” na wzór australijskiej, kanadyjskiej czy nowojorskiej dyktatury sanitarystycznej – za bomby i czołgi bierze się zaś wyłącznie działając w „trzecim świecie”.
Innymi słowy, pierwszy bezceremonialnie kaleczy i morduje cieleśnie, podczas gdy drugi zna bardziej wyrafinowane metody kaleczenia i mordowania duchowego, zaś z klasycznie bandyckich metod korzysta wyłącznie poza granicami „cywilizowanego świata”. Pierwszy nie ma oporów przed błyskawicznym przetrącaniem swoim ofiarom fizycznych kręgosłupów, zaś drugi przed przewlekłym łamaniem ich kręgosłupów moralnych. Itp., itd.
Rzecz w tym, żeby w kontekście zaogniania starcia między podobnymi frontami wmanewrować jak największą liczbę osób w jałowe licytacje na temat tego, kto jest w ostatecznym rachunku „bezwzględnie gorszy”, podczas gdy tymczasem każdy z nich jest gorszy pod pewnymi względami. Jeden może być na daną chwilę nieskończenie bardziej niszczycielski w wymiarze fizycznym, ale drugi może być w długim terminie bardziej wyjaławiający w wymiarze moralnym i kulturowym (pierwszy może być zwyczajnie zbyt biedny i prymitywny, żeby móc cokolwiek osiągnąć w tym zakresie).
Innymi słowy, błędne jest zarówno różne wartościowanie rzeczonych stronnictw, jak i ich traktowanie symetryczne, bowiem ma się wówczas do czynienia ze zjawiskami niewspółmiernymi pod względem wykorzystywanych kategorii zła, które – choć niewspółmierne – są wobec siebie komplementarne, bo wspólnie wzmagają intelektualny, moralny i duchowy zamęt.
Kluczowe jest zdanie sobie tutaj sprawy, że oba elementy wzmiankowanych diad [par md] służą w ostatecznym rachunku tej samej „ukrytej ręce”, która realizuje przy ich pomocy cele nie ekonomiczne czy polityczne, tylko metafizyczne: nie można odsuwać od siebie rozumienia, że za „światem ludzkich spraw” stoją zawsze stronnictwa nieskończenie „wyrazistsze jakościowo”, przy czym jedno z nich – służące dobru – działa na zasadzie jawnego spontanicznego porządku, podczas gdy drugie z nich – służące złu – tworzy w ukryciu planowane chaosy. Jeśli nie przyjmie się tego do wiadomości, to, analizując gwałtowne wydarzenia rangi światowej, będzie się zawsze skazanym albo na jałowe gdybanie o tym, w czyim to wąsko rozumianym „interesie”, albo na równie jałowe tłumaczenie wszystkiego „zbiegami okoliczności” czy „impulsami szaleńców”.
Jak zatem uniknąć uwikłania w intelektualny zamęt, moralną tromtadrację i duchową jałowiznę w obliczu wyjątkowo agresywnych zagrywek z gatunku „ordo ab chao”? Otóż najbardziej niezawodna jest tu postawa tolkienowska, głosząca, iż to „codziennie czyny zwykłych ludzi odpędzają mrok”. Należy zatem w najbardziej oczywisty, konkretny sposób pomagać w nieszczęściu Bogu ducha winnym ludziom, którzy zostali uwikłani w zupełnie ich nieinteresujące nieczyste intrygi. Jeśli zaś przy tej okazji dostanie się do dyspozycji zasoby wyasygnowane przez jakiekolwiek polityczne bądź ideologiczne fronty grające na umocnienie swojej pozycji, należy wykorzystać je maksymalnie roztropnie i bezinteresownie, nie wchodząc jednocześnie z owymi frontami w jakiekolwiek transakcje wiązane, a tym bardziej w jakiekolwiek „strategiczne sojusze”. Tylko wówczas wykaże się zarówno moralną czystość, jak i intelektualną przenikliwość, a więc elementy, które winny być traktowane jako absolutnie nierozłączne – i tylko wówczas zadba się o to, żeby dobre chęci nie służyły brukowaniu piekła.
Od tłustego czwartku toczy się wojna na Ukrainie. Rosjanie uderzyli ze wszystkich kierunków, ale poza bitwą graniczną chyba nie osiągnęli zakładanych celów. A prawdopodobnie były dwa. Po pierwsze – dotrzeć do Kijowa, a po jego zdobyciu, zainstalować tam prorosyjski rząd. Po drugie – jak twierdzi generał Leon Komornicki, były dowódca Warszawskiego Okręgu Wojskowego i absolwent „Woroszyłowki” – zamknąć w kotle ukraińskie wojska operacyjne, znajdujące się na wschód od Dniepru. W tym celu wyszły dwa natarcia, jedno z północy, w kierunku Charkowa, a drugie – z południa, na Zaporoże i Mariupol a przy okazji – na Chersoń i Odessę. Gdyby te plany się powiodły i ukraińskie wojska operacyjne zostały zamknięte w kotle i zniszczone, to byłby to koniec wojny, bo dalszy ukraiński opór zostałby szybko zdławiony.
Ale chociaż, jak dotąd, wszystko wskazuje na to, że Rosji nie udało się osiągnąć ani jednego, ani zwłaszcza drugiego celu. Jednak – ja mówił swoim oficerom dowodzący atakiem na Pearl Harbor japoński admirał Nagumo – wojna dopiero się zaczyna, a poza tym – jak twierdzą w Pentagonie – Rosjanie użyli dopiero połowy skoncentrowanych w pobliżu Ukrainy sił, więc w każdej chwili mogą ponowić natarcie. Pan Paweł Soloch, doradzający panu prezydentowi Dudzie twierdzi, że nie połowy, tylko aż dwóch trzecich – ale myślę, że w Pentagonie jednak wiedzą lepiej, niż w Warszawie, którą – podobnie jak inne miasta w Polsce – ogarnęła proukraińska i w ogóle – patriotyczna histeria.
Jej podtrzymywanie jest tym łatwiejsze, że już na samym początku Polacy zostali przez KRRiTV odcięci od rosyjskich źródeł informacji i skazani tylko na ,ukraińskie, za którymi polskie niezależne media bez zastrzeżeń powtarzają. Na tym właśnie polega patriotyzm, żeby utracić poczucie rzeczywistości i pozwolić rozhuśtywać się emocjonalnie. Wprawdzie rosyjskie media – wiadomo – kłamią, podczas gdy ukraińskie mówią całą prawdę i tylko prawdę, ale widocznie nawet rosyjskich kłamstw z ukraińską prawdą lepiej nie konfrontować, bo diabli wiedzą, co by z tego wyszło. Przykładem jest ukraińska załoga broniąca Wyspy Wężów. Według ukraińskich źródeł liczyła ona 13 strażników granicznych, którzy – kiedy rosyjski okręt wojenny wezwał ich do poddania się – w odpowiedzi kazali mu się „pierdolić”. Na takie dictum okręt otworzył ogień i wszyscy nie tylko zginęli, ale zostali za swoje bohaterstwo pośmiertnie odznaczeni. Jednak po trzech dniach okazało się, że wszyscy zmartwychwstali i to nie tylko bohaterska trzynastka, tylko aż 85 trafiło w rosyjskiej niewoli.
Do niewoli trafiają też i Rosjanie, których Ukraińcy traktują „zgodnie z konwencją genewską”, ale to widocznie jacyś mazgaje, bo nie tylko wołają „mamusi”, ale w dodatku pryncypialnie się oskarżają o wszystkie zbrodnie przeciwko ludzkości – zgodnie z potrzebami propagandy. Przypomina to opowieści jeńców bolszewickich spod Warszawy w roku 1920, którzy widzieli, jak kule z karabinów maszynowych odbijają się od płaszcza Najświętszej Marii Panny, okrywającego polskich żołnierzy. [Ich relacje, sołdatów nie znających się, z różnych „armii”, były i są spójne. Czy dlatego tak utrudnione jest ich zebranie i analiza? M. Dakowski]
Bo gorączka wojenna objęła również Niebo, które chyba jednak ma niemały kłopot z zajęciem stanowiska. Oto JE abp. Ryś, znany z sympatii do nieubłaganego postępu również w liturgii, oświadczył, że rosyjski reżym już tę wojnę „przegrał”. Czy sam to wykombinował, czy też szepnął mu to anioł z Nieba – o to mniejsza – bo ważniejsze jest to, kto w takim razie na Ukrainie walczy, naciera, ostrzeliwuje miasta – i tak dalej. Ale nie to może wpędzać Niebo w dysonans poznawczy, bo biskupi kościoła grekokatolickiego modlą się naturalnie w intencji Ukraińców, podczas gdy Cerkiew Prawosławna – odwrotnie. W tej sytuacji Pan Bóg nie ma chyba innego wyjścia, jak być po stronie silniejszych batalionów. Kto ma silniejsze bataliony? No wiadomo – ten, który wygra – więc również od strony teologicznej wszystko będzie w jak najlepszym porządku, niczym w żydowskiej anegdocie: Nasi wygrywają. – Jacy nasi? – No ci, co wygrywają!
Wojenna histeria okazała się darem Niebios również dla obozu „dobrej zmiany”. Nie tylko nikt nie krytykuje już „Polskiego Ładu”, ani nie wytyka dekompozycji w Zjednoczonej Prawicy, tylko wszyscy, na wyścigi, upajają się patriotycznym frazesem. Musi to zwrotnie oddziaływać również na Umiłowanych Przywódców, którzy – chociaż oczywiście „miłują pokój”, jak się należy, to chwilami sprawiają wrażenie, jakby jak najszybciej chcieli wciągnąć Polskę do wojny. Jest w tym racjonalne jądro, a przynajmniej – jego pozór, bo gdyby tak się stało, to inflację i inne dolegliwości można byłoby zwalić na karb Putina, w co – przy takim natężeniu uczuć patriotycznych, wszyscy uwierzyliby bez zastrzeżeń, zwłaszcza, że nawet Donald Tusk by wtedy nie zaprzeczał. Słowem – można by w ten sposób osiągnąć jedność moralno-polityczną narodu – jak za Gierka.
Jak się okazuje, wojna, obok plusów ujemnych, ma również plusy dodatnie i to wcale niemało, bo oto okazało się, że od tłustego czwartku skończyła się epidemia zbrodniczego koronawirusa. Wprawdzie oficjalnie nie zostało to jeszcze ogłoszone, bo władze mają większe zmartwienia, ale najwyraźniej tak się stało.
Przejścia graniczne z Ukrainy do Polski pokonują dziesiątki tysięcy uciekinierów z Ukrainy na dobę. Nawiasem mówiąc, coraz więcej wśród nich Murzynów i przedstawicieli innych egzotycznych ludów, którzy najwyraźniej musieli dotrzeć tam z Białorusi, bo nie słychać, by granica polsko-białoruska była nadal szturmowana. Otóż tych uchodźców nikt na granicy nie testuje na obecność zbrodniczego koronawirusa, nikt nie soli im mandatów za brak maseczek, nikt nie umieszcza ich w choćby tygodniowej kwarantannie, tylko polskie służby podstawiają autobusy i rozwożą ich po całej Polsce – a epidemii nie ma.
Oczywiście wyciąganie stąd wniosku, że te wszystkie posunięcia nie były uzasadnione żadnymi względami medycznymi, byłoby głęboko niesłuszne, a w takim razie musimy po raz kolejny potwierdzić, że zbrodniczy koronawirus jest wyjątkowo wyrobiony politycznie. Jestem pewien, że gdyby tak Kanada znalazła się w stanie wojny ze Stanami Zjednoczonymi, to żaden Konwój Wolności nie byłby tam potrzebny, bo zbrodnicze koronawirusy, co to przedtem latały wszędzie, jak chrabąszcze, natychmiast taktownie by zniknęły.
Wprawdzie zimny ruski czekista Putin chyba „rasserdywsia” sankcjami, którymi, na wezwanie USA, obkłada go większość państw świata, niczym Tuhaj-Bej i postawił rosyjskie wojska rakietowe w stan podwyższonej gotowości, ale na razie ropa płynie, gaz płynie – w ilości 109 mln metrów sześciennych dziennie – również przez Ukrainę.
Podobnie było w Niemczech na froncie zachodnim w 1945 roku. Wprawdzie Hitler nakazał totalne zniszczenia, ale nawet gauleiterzy się tomu sprzeciwiali. Albert Speer w pamiętnikach wspomina sytuację, jak to część miasta po jednej stronie rzeki zajmowali Amerykanie, podczas gdy drugą – Niemcy. Po niemieckiej stronie była elektrownia i wodociągi. Elektrownia dostarczała prąd również do części miasta znajdującej się pod Amerykanami, a wodociągi – wodę – w zamian za co Amerykanie nie bombardowali niemieckiej części miasta.
Stały komentarz Stanisława Michalkiewicza ukazuje się w każdym numerze tygodnika „Goniec” (Toronto, Kanada).
Zacznę od tego, że tak, oczywiście, wspieram sercem wszystkich ludzi miłujących pokój i pragnących wolności. Tak, oczywiście, to okropne co się dzieje wokół Ukrainy. Okropna jest każda sytuacja, w której zwykli ludzie, nie pytani przez nikogo o zgodę ani o zdanie, stają się ofiarami ataku, przemocy i opresji. Największe straty na wojnie od zawsze ponosi ludność cywilna, po wszystkich stronach konfliktu. To ona płaci najwyższą cenę, to jej krew jest przelewana „za ojczyznę”, „w imię wolności” i „w obronie demokracji”. Równie mocno żal mi mieszkańców Ukrainy, jak i Rosji. Nikt z nas nie chce tej wojny i wszyscy modlimy się o to, by zakończyła się równie szybko jak się zaczęła. Ale moim zdaniem, PRAWDZIWA trwająca obecnie wojna toczy się zupełnie gdzie indziej i o coś znacznie ważniejszego. Biorące w niej udział siły nie rozkładają się bynajmniej na linii horyzontalnej, lecz wertykalnej. I nie zaczęła się ona kilka dni temu na Ukrainie, a trwa już od dwóch lat na całym świecie. A tak naprawdę to już od wielu pokoleń, ale to już temat na inny post… Wydarzenia wokół Ukrainy są jedynie kolejną fazą tej wojny, mającą odwrócić uwagę ludzi od tego co się dzieje na rynkach finansowych, od bezprecedensowego globalnego kolapsu ekonomicznego i postępującego globalnego totalitaryzmu, od wydarzeń w Kanadzie, od intensywnych działań rządów na całym świecie zmierzających do jak najszybszego wprowadzenia CBDC [Central Bank Digital Currency] i cyfrowej tożsamości, od walącej się narracji wokół „magicznego wirusa” oraz od horrendalnej liczby zgonów i powikłań po przyjęciu tzw. „szczepionek”. Szambo wybiło z pełną mocą i nie ma już jak go sprzątnąć pod dywan. Pozostaje stworzyć jakiś nowy WIELKI NEWS, który skutecznie odwróci od niego uwagę. TAK, DAJMY LUDZIOM WOJNĘ! – temat zastępczy, nową błyskotkę, na temat której będą mogli prowadzić zażarte dyskusje, jeszcze głębiej i radykalniej dzieląc się przy tym na „pro-” i „anty-„. Zainscenizujemy wokół tego konfliktu pełen grozy spektakl medialny, dzięki któremu dłużej utrzymamy ludzi w stanie strachu (bo Covida przestali się już bać), a przy okazji wygenerujemy sobie oglądalność i clickbaity. I – voila! – po problemie. Teraz już nikogo nie obchodzi Covid, zagadkowe masowe zgony po „szczepionkach”, medyczny apartheid i postępujący globalny totalitaryzm – teraz już tylko Putin i Putin, wojna i wojna. A oligarchom w to graj! Obłowią się na sprzedaży broni, będą mogli dalej nieprzerwanie prowadzić swe plugawe interesy, a zmanipulowani, zabijający się nawzajem ludzie, przy okazji dopomogą elitom w realizacji planu masowej depopulacji. Nie jest już żadną tajemnicą, że praktycznie wszystkie rządy i najważniejsze instytucje świata zostały zinfiltrowane przez Światowe Forum Ekonomiczne i zgodnie realizują jego agendę (mimo, że dla ciemnego ludu odgrywają przedstawienie pt. „lewica kontra prawica”, „USA kontra Rosja” itd.).
Mając to na uwadze, cały ten rosyjsko-ukraiński „konflikt” można opisać następująco: absolwenci programu WEF ‘Young Global Leaders’ nr 5, 7, 15, 22, 27 i 42 potępili w mediach absolwenta programu WEF ‘Young Global Leaders’ nr 6 za atak na absolwenta programu WEF ‘Young Global Leaders’ nr 8 i postanowili nałożyć na niego „sankcje”. Jednocześnie wszyscy wyżej wspomniani są jedynie posłusznymi pieskami Klausa Schwaba i wspólnie realizują jedną i tą samą globalną agendę. (jeśli ktoś nie wie o czym mowa, polecam ostatni film na moim kanale i lekturę artykułów podlinkowanych w opisie pod filmem). Tak więc oczy całego świata zwrócone są na wschód, a tymczasem my tu sobie na zapleczu, po cichutku, bez rozgłosu, wprowadzimy kilka kolejnych rozporządzeń, podkładając dalszy legislacyjny grunt pod wprowadzenie i umocnienie Nowego Porządku Światowego… W USA właśnie rozpoczęto wdrażanie projektu cyfrowego dowodu tożsamości SMART Health Card. W Polsce do Sejmu wpłynął właśnie projekt ustawy o przymusie szczepień i paszportów covidowych, a prezydent kilka dni temu podpisał dokument dający obcym wojskom zielone światło na użycie broni palnej i innych środków przymusu bezpośredniego wobec Polaków na ich własnej ojczystej ziemi. W tych dniach ma się odbyć w Genewie pierwsze posiedzenie międzyrządowego organu negocjacyjnego w sprawie podpisania Międzynarodowego Traktatu Profilaktyki i Gotowości Pandemicznej, który permanentnie pozbawi 194 kraje członkowskie jakiejkolwiek suwerenności decyzyjnej i finansowej w obszarze polityki zdrowotnej na rzecz WHO (czyli prywatnej instytucji, której właścicielami i mocodawcami są Bill Gates oraz BigPharma).
Jeśli traktat zostanie podpisany (a patrząc na to co się dzieje, nie ma powodów przypuszczać, że nie), od tej pory wszelkie decyzje i rozporządzenia WHO będą uznawane za nadrzędne i wiążące wobec państw członkowskich, co otworzy furtkę do: – wprowadzenia totalnej cyfrowej kontroli nad globalną populacją (pod pretekstem „ochrony zdrowia”) – bezpardonowego łamania praw obywatelskich i eliminowania wszelkich alternatywnych metod leczenia niezgodnych z rekomendacjami WHO oraz interesami jej sponsorów (pod pretekstem „ochrony interesu narodowego w obszarze bio-bezpieczeństwa”) – wprowadzenia nieograniczonej cenzury poprzez usuwanie wszelkich treści niezgodnych z oficjalną narracją WHO (pod pretekstem „walki z dezinformacją”) – uznaniowego nakładania na kraje członkowskie sankcji (w postaci np. gigantycznych kar finansowych oraz represji w obszarze relacji międzynarodowych) za wszelkie odstępstwa od odgórnych wytycznych WHO. Tylko kogo to teraz obchodzi? Kto to teraz zauważy? Przecież to teraz nieważne, w końcu wybuchła wojna! Nie.
Prawdziwa WOJNA toczy się zupełnie gdzie indziej. Nie jest to wojna o terytorium, lecz o życie i wolność siedmiu miliardów ludzi na planecie – o ich podstawowe prawa obywatelskie i ich suwerenność cielesną, o ludzką godność i o przyszłość gatunku ludzkiego. Nie jest to wojna na linii „Rosja kontra Ukraina” czy „USA kontra Chiny”, tylko na linii „Zwyrodniałe Samozwańcze Globalne Elity kontra Cała Światowa Populacja”. Tak ja to widzę.
Kryminalna jednostka organizacyjna znana pod pełną nazwą jako „Centra Kontroli i Prewencji Chorób” (Centers for Disease Control and Prevention – CDC) wydała nową „rekomendację” odnośnie do noszenia maseczek mających „chronić przez Covid-19”.
https://www.bibula.com/?p=131918
Na kilka dni przed wygłoszeniem orędzia w Kongresie przez obecnego administratora Białego Domu, Joe „Brandona” Bidena, CDC w ramach politycznej akcji podniesienia słupków popularności wydało 25 lutego br. nową rekomendację, która znosi wymagane używanie maseczek w pomieszczeniach.
Niektórzy obserwatorzy trzeźwo wskazują na manipulację CDC, która zmieniając definicje, rezygnując z testowania, korzystając z cenzury i stosując żonglerkę danymi potrafiła najpierw magicznie wskazać „zagrożenia”, a potem równie magicznie przemienić „zagrożone” obszary.
Poniżej, dwie mapki: jedna pokazuje obszar Stanów Zjednoczonych oznaczony niemal całkowicie na czerwono, co ma pokazywać rzekome zagrożenie „koronawirusem”, a druga – ta najnowsza – przemienia USA w niemal oazę zdrowia, co miało służyć zniesieniu maseczek. Co najważniejsze: te dwie mapki na oficjalnym kanale CDC różni zaledwie jeden dzień. W ciągu jednego dnia CDC „zwalczyło” tzw. koronawirusa!
Co więcej, CDC tak się pogubiła, że już nie wie kiedy i co nastąpiło, bo daty tych mapek są zamienione, czyli według CDC dzień później stan „pandemii” jest gorszy niż wcześniej, a mimo to zniesiono maseczki…
Nowe rekomendacje CDC zostały niemal natychmiast przyjęte przez wielu politycznych dyspozytorów, którzy na swoich terenach wspaniałomyślnie znieśli konieczność maskowania twarzy.
Największe opory dalej stawiają związki nauczycieli, które z obłędnym uporem stoją na stanowisku niszczenia zdrowia dzieci i młodzieży, oraz admistracje szkół wyższych. Również i większość szpitali dalej próbuje udowodnić istnienie „wirusa”, pragnąc powrotu do intratnego źródła finansowania w czasie tzw. pandemii.
Pomimo przywiązania do irracjonanych zachowań i powoływania się „na naukę”, niektóre szpitale zaczynają chwilowo ustępować zezwalając na ściągnięcie maseczek. Na przykład, zespół szpitali AdventHealth (główna siedziba na Florydzie, działa w 11 stanach, zatrudnia 83 tysięcy pracowników) wydał rozporządzenie znoszące konieczność maskowania się, bez względu na status zaszczepienia się preparatem zwanym „szczepionką przeciwko Covid-19”.
Co interesujące, noszenie maseczki jest obowiązkowe dla pracowników, którzy nie zaszczepili się przeciwko… grypie. (W poprzednich sezonach grypowych nikt nawet nie myślał o nakładaniu takich wymagań, zupełnie niezgodnych z zaleceniami medycznymi i naukowymi.)
Tak więc zagrożenie tzw. kowidem zniknęło z dnia na dzień i zastępowane jest czymś innym. Obecnie największym zagrożeniem ma być nowy „wirus” o nazwie „putin”, ale po przeminięciu burzliwych wydarzeń i po ponownym ułożeniu stosunków międzynarodowych – bo innego wyjścia nie ma – przyjdzie pora na inne pomysły zarządzania masami ludzkimi.
Jak wiemy, firmy farmaceutyczne usilnie pracują nad stworzeniem preparatu mającego połączyć „szczepionki” antykowidowe i antygrypowe, więc gdy stosownie i w porę pojawią się one przed jesiennym sezonem normalnej grypy, kryminalne organizacje i agencje wzmogą kampanię strachu, wymuszając przyjmowanie kolejnych groźnych substancji.
Wydaje się, że kolejne kampanie hejtu i zastraszania będą coraz skuteczniejsze, gdyż mogą liczyć na dużą bazę ludzi spanikowanych. Zwykła obserwacja nie napawa optymistycznie. Dla przykładu, w rejonach gdzie od miesiąca-dwóch nie obowiązują już żadne wymagania noszenia maseczek w pomieszczeniach zamkniętych, około 70% osób dalej je nosi. Można być pewnym, że wszyscy ci najbardziej wystraszeni to baza wyszczepionych wszelkimi możliwymi dawkami. Ich przerażenie wzmaga się z dnia na dzień, gdyż nieuchronnie obserwują oni upadek na zdrowiu, swoim i swoich zaszczepionych bliskich, oczywiście winiąc wszystko i wszystkich wkoło („Covid”, niezaszczepionych), tylko nie przyjęte preparaty.
Dyrektor CDC, dr Rochelle Walensky, komentując poluzowanie obostrzeń powiedziała, że w przyszłości CDC może je przywrócić. I możemy być pewni, że to zrobi w wygodnym politycznie momencie.
Dzisiaj mamy zacny jubileusz, o którym mało kto jest łaskaw pamiętać. To właśnie 4 marca przypada druga rocznica wykrycia pierwszego przypadku koronawirusa w Polsce, co rozpoczęło tzw. pandemię tak zwanego “covida”.
COVID-19 to skrót od COronaVIrus Disease 2019, bo nowy wirus został po raz pierwszy zidentyfikowany w 2019 roku. COVID-19 to infekcja dróg oddechowych wywołana przez koronawirusa SARS-CoV-2. U większości osób jej przebieg jest łagodny, a nawet bezobjawowy, ale ze względu na wysoką zjadliwość (zdolność do szybkiego przenoszenia z człowieka na człowieka) dotykał grupy populacji o osłabionej odporności – osoby starsze, chorych na raka, chorych na cukrzycę i z nadwagą.
Dwa lata temu Polacy ciężko przestraszeni doniesieniami z Chin gdzie ludzie w drgawkach rzekomo konali na ulicach i z Włoch, gdzie Chińczycy zawlekli swoją zarazę wracając tam szyć ubrania po chińskim nowym roku, z wypiekami na twarzach oglądali w dezinformacyjnych telewizjach doniesienia o pierwszym Polaku, który został rzekomo zakażony chińskim wirusem. Niewiele osób na tym etapie zdawało sobie sprawę, że w nadchodzących potem tygodniach nasz świat zwariuje i szaleństwo będzie stopniowane aż do teraz.
Od razu okazało się, że nie mamy jak zareagować na zarazę. Zabrakło ‘najbardziej podstawowych pandemicznych produktów” [to oczywiście szyderstwo… md] min. maseczek czy płynów do dezynfekcji, które potem zaczął nawet produkować Orlen. Wiecznie zmęczony minister Szumowski najpierw wyśmiewał tych, którzy chodzili w maseczkach, a potem nakazał ich noszenie nawet na świeżym powietrzu, a premier Morawiecki grzał się w blasku latającego jeszcze wtedy, a dzisiaj już niestety zniszczonego, największego samolotu świata An-225 Mrija wypełnionego chińskimi maseczkami bez atestu.
W międzyczasie pojawiły się pleksiglasy w sklepach i na twarzach ludzi, którzy chodzili w czymś przypominającym maski spawaczy. Tak zwane przyłbice były oczywiście zupełnym idiotyzmem, tak jak ordynowane raz po raz lockdowny, czyli zamknięcia wszystkiego.
Pierwszy raz doświadczyliśmy kataklizmu, który sami sobie urządziliśmy.[To nie my, lecz banda niby-rządząca. MD] Zamknięcia gospodarki oczywiście ją zniszczyły, a przestraszony rząd zaczął na lewo i prawo rozdawać upadającym przedsiębiorcom wydrukowane pieniądze czym doprowadził do największej inflacji od lat.
Szaleństwo zapoczątkowane w marcu 2020 roku rozkręcało się coraz bardziej. Władze najpierw odwołały Wielkanoc, potem zorganizowały wybory prezydenckie. potem odwołały Wszystkich Świętych, Boże Narodzenie itd. Cały 2021 minął z grubsza jak 2020 tylko było gorzej. Media nakręcały panikę pod każde kolejne tzw. warianty i pojawiły się szczepionki, które zaczęły być stręczone wszystkim komu się da.
Jakby tego było mało władze wielu państw świata wpadły na pomysł aby dyskryminować tych, którzy odmówili wstrzyknięcia szczepionki, a potem tzw. dawek przypominających. Segregacja ludzi za pomocą kodu QR będącego swoistą czasową subskrypcją na prawa obywatelskie stała się wisienką na covidowym totalitarnym torcie. W takich okolicznościach, z różną skalą szaleństwa w róznych krajach, doszliśmy do roku 2022.
Rządzący rozpoczęli ten rok według tego samego schematu – czyli straszenia nowym wariantem Omikron. Jak jednak powiedział słynny filantrop i wirusolog amator, Bill Gates, “niestety Omikron okazał się naturalną szczepionką”. Próba podtrzymania covidowej psychozy tym razem się nie powiodła, bo ludzie byli już tym zmęczeni i zaczęli protestować naprawdę mocno. Niektóre kraje zaczęły luzować obostrzenia i restrykcje, ale oczywiście kody QR już pozostały z nami i prawdopodobnie obowiązek przyjmowania szczepionki co kilka miesięcy również.
Rok temu gdy obchodziliśmy roczek covidka, mało kto wierzył, że w czasie drugiej rocznicy mało kogo Covidek będzie obchodził.
A wszystko to stało się w niecałe dwa tygodnie! Wirus SARS-CoV-2 nie jest już groźny, nie robi się testów dla setek tysięcy obcokrajowców przybywających do Polski. Nagle nie ma kwarantanny, słynni lekarze nic już nie mówią o kolejnych wariantach i falach, a przepełnione szpitale, w których według rządowej propagandy umierali tylko niezaszczepieni, nagle są puste i gotowe na przyjmowanie potrzebujących uchodźców.
Niektórzy ironizują gorzko, że Władimir Putin powinien dostać nagrodę Nobla w dziedzinie … medycyny, za wpływ w pokonaniu pandemii…
Na początek jednak, nie bez przyczyny, chcę przypomnieć pewien tekst. Przybliżę w nim inne, amerykańskie doświadczenia z różnymi, wcześniejszymi ich komisjami.
„W historii Stanów Zjednoczonych zaistniało kilka komisji. Ciekawe w tym miejscu może się okazać porównanie czasu, w jakim wybierano przewodniczących tych komisji na przestrzeni lat. I tak: Po tragedii Titanic’a, przewodniczącego wyłoniono w ciągu 6 dni, po zabójstwie J. F. Kennedy’ego – w ciągu 7 dni. Tyle samo po wypadku promu kosmicznego Challenger, a po japońskim ataku na Pearl Harbor – w ciągu 9 dni, Prezydent Bush wyznaczył szefa Komisji 9/11 po 411 dniach! Komisja rozpoczęła swoje prace dopiero miesiąc po tym fakcie, a więc w 441 (!) dniu od tragicznych wydarzeń. Szefem komisji wyznaczonym przez Bush’a został Henry Kissinger. Rodziny ofiar były jednak przekonane, że osobie tej brakuje obiektywizmu. Podnoszono wątpliwości dotyczące jego udziału w aferze Watergate i roli, jaką odegrał w przewrocie w Chile. Kristen Breitweiger przeprowadziła prywatne śledztwo w sprawie Kissingera i doprowadziła do spotkania z nim w jego nowojorskim biurze. Spośród wielu pytań, jakie mu zadano dwa okazały się wyjątkowo trafne. Kristen Breitweiger zapytała czy prawdą jest, że niektórzy z jego klientów są pochodzenia saudyjskiego. W drugim zapytała wprost czy prawdą jest, że jednym z nich jest Osama Bin Laden. Nie otrzymała na nie odpowiedzi ale wkrótce po tym spotkaniu media podały, że doktor Kissinger zrezygnował ze stanowiska. Wkrótce zastąpił go w tej roli Thomas Kean, były gubernator stanu Nowy Jork oraz Lee Hamilton, w przeszłości kongresman przewodniczący komisji do spraw wywiadu. Pozostałych ośmiu członków, w większości prawników wywodzących się z obu partii wyznaczył Waszyngton. Jednak sposób prowadzenia dochodzenia niepokoił coraz większą liczbę ludzi. Początkowo komisja nie chciała, by przesłuchiwani zeznawali pod przysięgą. Komisja zadawała pytania, zdaniem członków rodzin poszkodowanych, zbyt łagodne, podczas gdy pytania przygotowane przez te rodziny nie były zadawane w ogóle. Z czasem jasne się stało, że osobą decydującą o tym, w jakim kierunku pójdzie dochodzenie i co znajdzie się w raporcie jest Philip Zelikow – zastępca szefa komisji. W październiku 2003 roku rodziny ofiar dotarły do informacji, z których wynikało, że to właśnie Zelikow przygotował projekt memorandum powołującego Radę Bezpieczeństwa Narodowego dla prezydenta Bush’a, a także strategie uderzenia wyprzedzającego, którą wykorzystano w wojnie z Irakiem. Okazało się również, że jest bliskim przyjacielem Doradcy do spraw Bezpieczeństwa Narodowego – Condoleezzy Rice. Rodziny domagały się rezygnacji Zelikowa, jednak ten zdecydowanie odmówił. W listopadzie 2003 roku Biały Dom zawarł z komisją porozumienie, w myśl którego tylko niektórzy jej członkowie uzyskali dostęp do materiałów ściśle tajnych, natomiast notatki z nich czynione musiały podlegać zatwierdzeniu przez ludzi z otoczenia prezydenta. Uprawnienia te otrzymał Zelikow i Jimmy Gorolick – wiceminister sprawiedliwości w rządzie Clintona.”
Z kolei, w książce „Czarny Wrzesień”, wydanej w roku 2011, przybliżyłem dodatkowo kontrowersyjną postać jej faktycznego przewodniczącego.
„Philip Zelikow (1954), to Dyrektor Wykonawczy Komisji, były członek Krajowej Rady Bezpieczeństwa, pisujący artykuły do spółki z byłym szefem CIA, John’em Deutch’em. Zelikow napisał również w 1997 roku wspólnie z Condoleezzą Rice książkę sławiącą zjednoczenie Niemiec. Jest członkiem Międzynarodowego Instytutu Studiów Strategicznych, ośrodka dyplomatycznego w Londynie, kojarzonego z brytyjskim wywiadem. Jest też starszym doradcą holdingu BGR, którego klienci pokrywają się z obecnymi na liście Fortune 500.”
To dobry moment, żeby przypomnieć, że Philip Zelikow napisał Raport Komisji 9/11, zanim jeszcze rozpoczęły się przesłuchania w sprawie 9/11. On i jego zespół stworzyli zarówno zarys raportu, jak i wszystkie pytania, które później zadawano świadkom. Tak więc jeszcze przed przesłuchaniami “oficjalna historia” była już spisana, wymagała jedynie uzupełnienia niektórych szczegółów. Zapewne podejrzewacie już Państwo, kto będzie przewodniczył najnowszej idei, mającej na celu wyjaśnienie wszelkich (!) wątpliwości związanych z aferą znaną pod nazwą Covid-19. Tak, to właśnie niezrównany Philip Zelikow, który był winny tuszowania sprawy 9/11, będzie odpowiedzialny za śledztwo także i w tym przypadku. To on zainicjował tak zwaną grupę planistyczną komisji mającej badać kwestie związane z „pandemią”. Wstępne prace zakończyła ona już jesienią 2021 roku i doprowadziła do powołania komisji ogólnokrajowej. Podobnie, jak w przypadku Komisji 9/11, Zelikow wraz ze swoją “grupą planistyczną” ustalił już zapewne oficjalną wersję. W skład komisji mają rzekomo wejść wpływowi politycy wyższego szczebla. Zajmie ona na długo amerykańską opinię publiczną. Można zakładać, że w pewnym momencie pojawią się nawet jakieś kontrowersje, aby przyciągnąć uwagę i zwiększyć oglądalność tego przedstawienia, ale jego wynik nie będzie raczej zaskakujący.
Jak informowaliśmy tydzień temu, przedstawiciel jednej z niemieckich firm ubezpieczeniowych przyznał, że tzw. szczepionki przeciwko Covid-19 zabiły w Niemczech dotychczas co najmniej 31 tysięcy osób i spowodowały 3 miliony niepożądanych (?) odczynów poszczepiennych.
Bawarska firma BKK ProVita, należąca do grupy ubezpieczeniowej skupiającej 11 milionów ubezpieczonych przyznała, że podawane oficjalne rządowe dane o poszczepiennych zgonach i ofiarach, są mocno zaniżone, nawet do 1000%.
W prasie niemieckiej – włącznie z głównymi mediami, jak Die Welt – rozgorzała dyskusja i chociaż nie był to popis dociekliwości dziennikarskiej, to jednak opinia publiczna dowiedziała się nieco o istnieniu zagrożenia ze strony tzw. szczepionek oraz zaczęła nabierać podejrzeń co do rządowych danych.
Niestety, trend cenzorski wobec wszystkiego co dotyczy tzw. Covid-19 oraz tzw. szczepionek przeciwko tzw. Covid-19, obowiązuje we wszystkich aspektach życia, również w zarządzaniu biznesowym. Tzw. szczepionki są zawsze i wszędzie „bezpieczne i skuteczne”, a kto podważa ten religijny dogmat, nawet przy pomocy narzędzi naukowych, badań, danych – skazywany jest na banicję.
Andreas Schöfbeck, członek zarządu firmy BKK ProVita, który przekazał wstrząsające dane o skutkach wyszczepiania, z dniem 1 marca br. przestał pełnić swoje funkcje. Po godzinnej naradzie zarządu dyrektorów zadecydowano o „zwolnieniu [Schöfbecka] w trybie natychmiastowym”.
Producent od roku wiedział doskonale czym grozi przyjęcie tej trucizny.
Pomimo usilnych starań federalnej „Agencji Żywności i Leków” (Food and Drug Administration – FDA), która ukrywała dane dotyczące badań tzw. szczepionek przeciwko Covid-19, godząc się na ich ujawnienie dopiero za… 75 lat, sąd zadecydował, że ta oszukańcza zabawa zostanie przerwana.
https://www.bibula.com/?p=131814
——————————
Na początku tego roku, sąd w Teksasie wydał wyrok zobowiązujący FDA do opublikowania wszystkich dokumentów przesłanych agencji przez producenta (firmę Pfizer), w miesięcznych transzach zawierających po 55 tysięcy stron (wcześniej FDA godziła się na publikowanie jedynie 500 stron na miesiąc), począwszy od 1 marca 2022 roku. Opublikowanie całości może zająć około 9 miesięcy, przyjmując że po drodze nie zostaną zorganizowane „trudności obiektywne” i „wypadki losowe”.
Ale pierwsza transza dokumentów została właśnie opublikowana i prawdziwi specjaliści – nie ci rządowi od propagandy – zabrali się do ich analizy.
Już na wstępie dowiadujemy się, że firma Pfizer skrzętnie ukrywała znane jej możliwe skutki uboczne swojego produktu, nie informując o nich opinii publicznej, środowisk lekarskich, specjalistów, wreszcie – samych szczepionych. Opublikowany dokument ma wyraźne zastrzeżenie „POUFNE” (CONFIDENTIAL).
Oto „krótka” lista możliwych skutków ubocznych eksperymentalnych genetycznych produktów, których jak na razie nie znamy pełnego składu (bo cały czas trzymane jest to w tajemnicy), ale – obserwując astronomiczne liczby zgonów, chorych, urazów i innych tzw. poszczepiennych odczynów – już doskonale zdajemy sobie sprawę z ludobójczych cech tych preparatów.
Producentowi zajęło 9 stron na wyszczególnienie samych nazw chorób i skutków ubocznych. Czy ktokolwiek z podstawiających rękę do zaszczepienia był o tym informowany?
Jak się okazuje, lista ta zawiera zebrane przez producenta skutki uboczne, tylko do 28 lutego 2021 roku (nie 2022 roku!), czyli producent od roku wiedział doskonale czym grozi przyjęcie tej trucizny. Można być również pewnym, że przez cały kolejny rok do dnia dzisiejszego, lista NOP-ów wzrosła wielokrotnie, nie wliczając w to chorób, które ujawniają się po dłuższym czasie, jak np. chorób autoimmunologicznych czy nowotworowych.
Czy dlatego, wraz z ujawnianiem dokumentów, akcje takich gigantów jak Pfizer czy Moderna, spadają?
Co na te dane Ministerstwo Chorób i Śmierci w Polsce?
Kiedy zacznie się autentyczne wzburzenie społeczne przeciwko tym, którzy dostarczali, reklamowali, zachęcali, stręczyli, nakazywali ludobójcze preparaty? Zamiast tego rozpętano inne społeczne emocje…
5.3.6 CUMULATIVE ANALYSIS OF POST-AUTHORIZATION ADVERSE EVENT REPORTS OF PF-07302048 (BNT162B2) RECEIVED THROUGH 28-FEB-2021
[Komentarz jest umieszczony pod tekstem „Czas dramatu – prof. Stanisław Bieleń”. Uważam ten artykuł za jednostronny, krótkowzroczny i dość naiwny, więc nie zamieszczam, ale czytelnik może sam ocenić.
Natomiast poniższe uwagi BIBUŁY są głębokie. Mirosław Dakowski]
Naszym zdaniem historia pokaże, że – pomimo iż decyzję podjął nie kto inny jak Prezydent Rosji – prawdziwym sprawcą operacji wojennej są przywódcy zachodni, a szczególnie prowokujący do tej niefortunnej reakcji, gabinet cieni obecnego administratora Białego Domu oraz podżegacze globalni.
Co do strukturalnych ofiar, to nie będziemy żałowali państwa ukraińskiego w tym wymiarze, który pokazał swe oblicze w ostatnich 20 latach – sztucznego tworu o antypolskim nastawieniu oraz działającego w obcych interesach prowokatora.
Oczywiście jak zawsze w czasie każdej wojny ofiarami staną się niewinne i bezbronne osoby i tego należy unikać, zapobiegać, a ofiarom nieść pomoc.
Jak na razie, operacja wojenna ze strony Rosji pokazuje, że obiekty militarne są precyzyjnym celem i nie mamy do czynienia z wojną totalną. Oby nie doszło do eskalacji.
Media światowe są jednostronne, tendencyjne, nie pokazują rzeczywistości, nawet nie pokazują co naprawdę dzieje się na „polach walki”, a wiele z przekazów jest całkowitą propagandą wojenną, posuwającą się nawet do szuflowania odbiorcom jakichś zrzutów gier komputerowych czy podstawionych zdjęć sprzed kilku lat.
Przejrzeliśmy wiele światowych kanałów (amerykańskich, japońskich, niemieckich…) i wszędzie dominuje antyrosyjski przekaz, jednak poziom agresji medialnej w mediach polskich (?) przekracza wszelkie granice przyzwoitości nawet jak na warunki wojenne. Kłamstwo, całkowite zniżanie się do przekazu emocjonalnego, zero analiz krytycznych, w ogóle – zero informacji. Jak powiedział ktoś spostrzegawczy opisując współczesne media: „Nie wierz temu co usłyszysz i wierz tylko w połowie temu co widzisz.”
Polska stanie się – obok rozparcelowanej Ukrainy (bo być może do tego dojdzie) – największą ofiarą „wojny”, poprzez totalną zmianę struktur społecznych w wyniku przyjęcia nachodźców. Przyjęliśmy (i przyjmujemy codziennie ponad 100 tysięcy osób, z czego samobójcy radują się!) grupę, która tylko patrzeć jak skupi się politycznie i – wychowana w duchu banderowskim – stanie się głównym motorem antypolskiej retoryki. Nie wolno o tych niebezpieczeństwach zapominać, co niestety jest zjawiskiem powszechnym w czasie medialnego oszołomienia i wyzwolenia emocjonalnych reakcji nadmiernego „miłosierdzia” (bo kosztem egzystencji swojej i swojego narodu).
Emocjonalne indywidualne decyzje przyjmowania przyjezdnych osób z Ukrainy są godne akceptacji, tolerowania i w niektórych przypadkach wsparcia, lecz decyzje polityczne sprowadzania tej masy – wymagają najwyższego potępienia.
Przy dalszym bezmyślnym wspieraniu obecnych ukraińskich przywódców przez światowe elity, może dojść do globalnego krachu, którego skutki najbardziej poznają właśnie kraje tzw. zachodu. Rosja poradzi sobie bez systemu SWIFT i przetrwa, tym bardziej w sojuszu z Chinami, zaś świat zachodni zamarznie bez paliwa, produkcja zmaleje, dochód spadnie, a masy zubożeją. Rosja w tym czasie może stworzyć alternatywny system walutowy, a za dostarczane zachodowi paliwo zażąda wyższych cen, minimalizując swe straty.
Teraz ważą się losy przyszłego systemu światowego i to właśnie od globalnych sił zależy w którą stronę rozwiną się wydarzenia: czy w stronę otrzeźwienia w obawie przed utratą swoich zysków przy obecnym systemie finansowym, czy też w wojennych warunkach podejmą ryzyko zburzenia obecnego porządku wprowadzając ogólnoświatowe wojenne rygory pozwalające np. na wprowadzenie nowego, cyfrowego pieniądza, dalsze restrykcje medyczne i likwidację resztek immanentnych praw.
Jak w każdej wojnie wydarzenia są dynamiczne i konflikt może się błyskawicznie eskalować. Módlmy się aby do tego nie doszło, bo wtedy górę biorą irracjonalne emocje, wyzwolone z człowieka pokłady zwierzęcości, diabelska zawziętość, okrutna moc odwetu.
Jakkolwiek trudno jest porównywać wydarzenia sprzed 80 laty, gdyż w wielu przypadkach moralne granice zatarły się pomiędzy „Rosją”, a „Zachodem”, z niekorzyścią dla tego ostatniego, to dla obecnych władz ukraińskich, gdyby słuchali, polecilibyśmy wypowiedź premiera, utworzonego przez Niemców Protektoratu Czech i Moraw, Alois Eliáš, który godząc się na warunki niemieckie powiedział: „Ten rząd będzie miał przed sobą dwa wielkie cele: chronić egzystencję narodu, której Niemcy będą zagrażać, i przeciwstawiać się demoralizacji, o co zapewne Niemcy się postarają. Te cele będzie można spełnić, jeśli rząd będzie do pewnego stopnia współpracował z Niemcami. To będzie niechciana współpraca, ale nie ma innego wyjścia, opór mógłby spowodować narodowe samobójstwo.” W polityce moralność ustępuje zimnej kalkulacji interesów i lepiej jest dla „narodu ukraińskiego” (cokolwiek to znaczy), cofnięcie się, ocknięcie się i zrozumienie, że „walka do ostatniego guzika” na długie lata przynosi tylko zbiorową destrukcję.
Jako ostatni punkt, należy podziękować Władimirowi Władimirowiczowi Putinowi za wielki dar uzdrawiający: w ciągu niemal jednego dnia, niemal w jednej chwili, niemal na całym świecie, niemal zniknęła „pandemia” i jej wynalazki propagandowe w postaci maseczek, masowego testowania, kwarantann, pro-szczepionkowej musztry i tresowania społeczeństw. Medialna pandemia została zastąpiona – jak na razie w większości medialną – wojną. PLANdemiczna akcja pokazuje jak sprawnie można globalnie sterować ludźmi, a dzisiejsza sytuacja jest jedynie tego kontynuacją, z nieco inną narracją, choć tam i tu narracją wojenną.
Co to są koronawirusy i od kiedy wiadomo o ich istnieniu?
– Korowirusy są rodzajem wirusów grypowych, tzn. takich, które obok innych wirusów powodują grypę. Różnych rodzajów wirusów powodujących infekcję dróg oddechowych – co określamy grypą – jest według różnych szacunków od stu do dwustu. Koronawirusy są znane od lat 60. XX wieku. Natomiast te koronawirusy, o których teraz jest mowa, tzn. wirusy SARS są znane od ponad 20 lat.
Czym jest przypadek z Wuhan, od którego wszystko zmieniło się na świecie?
– Ta narracja ma wiele obliczy. Wuhan to miasto liczące 11 milionów mieszkańców, w którym znajduje się wielu pacjentów, w tym wiele przypadków zapaleń płuc. Jest tam również laboratorium broni biologicznej.
W Wuhan rozpoczęto badania w celu znalezienia przyczyny, jakie konkretnie wirusy są odpowiedzialne za przypadki zapalenia płuc. W tym celu zastosowano test PCR Christiana Drostena i od tego zaczęło się szukanie tzw. przypadków. Oczywiście w Chinach jest duża liczba zapaleń płuc, głównie osób starszych, ale nigdy wcześniej nie badano tego pod kątem obecności koronawirusów. Takie testowanie zaczęło się właśnie w Wuhan, gdzie metodą PCR badano pacjentów pod kątem obecności koronawirusów i skutkowało to dużą ilością wyników dodatnich.
Tego typu praktyki stosowano mniej więcej do marca 2020 roku i później krzywa drastycznie spadła, co skutkowało praktycznie prawie zerową ilością przypadków zakażeń koronawirusem w Chinach. A zatem, w Chinach po trzech miesiącach wszystko wróciło do normy, ponieważ zaprzestano testowania. Tak można by również zrobić w Polsce oraz w Niemczech.
Czy istnieje jakieś naukowe uzasadnienie, że działania typu lockdown, nakaz noszenia masek, kwarantanny dla ludzi zdrowych, itp. są skuteczne w ograniczaniu transmisji koronawirusa?
– Instytut Cochrane przeanalizował wiele przypadków. I tutaj szczególna rola przypada Tomowi Jeffersonowi [profesor Centrum Medycyny Opartej na Dowodach Uniwersytetu Oksfordzkiego – przyp. red.], który jeszcze w okresie przed covidem prowadził meta badania i analizował, również w przypadku grypy, tego typu sytuacje.
Badano m.in. czy noszenie masek, zachowywanie dystansu i inne tego typu środki cokolwiek przynoszą. I te badania pokazały, że efekt był bardzo nieznaczny. Nie ma żadnych naukowych dowodów, żeby tego typu obostrzenia cokolwiek dawały. Jeżeli chodzi o maski, to mieliśmy też badanie z Danii, w którym porównano grupy tysięcy uczestników, którzy nosili maski. I rezultaty pokazały, że nie było żadnych istotnych [statystycznie] różnic dzięki noszeniu maski.
To, co jest tutaj istotne, to była cała masa badań naukowych przed styczniem 2020 roku, które pokazywały, że maski nie są skuteczne. Natomiast po styczniu 2020 roku nagle pojawiły się badania, które pokazywały, że być może maski te mogą mieć jakiś efekt w zahamowaniu wirusa.
Skoro nie jest to skuteczne, to dlaczego wprowadzono to na świecie?
– Nie ma to żadnego uzasadnienia medycznego. A to, czy ktoś lęka się wirusa, czy obawia się otrzymania mandatu, można rozpoznać poprzez sposób noszenia maski.
Jak zatem powinniśmy postępować, aby zminimalizować zagrożenie zachorowania?
– Tak jak zawsze zachowywaliśmy się, ażeby zmniejszyć ryzyko zachorowania na grypę: kaszlenie w przegub łokcia, mycie rąk, itp. I kiedy ma się objawy należałoby po prostu zostać w domu i nie jechać do babci.
Czym są preparaty firm Pfizer, AstraZeneca, Moderna, Johnson & Johnson, stosowane m.in. w państwach Unii Europejskiej, które powszechnie określa się jako szczepionki przeciw COVID-19?
– To są eksperymenty na ludziach, które przeprowadza się tylko ze względu na tę obecną sytuację, i które wcześniej nie byłyby możliwe do zrealizowania. Pierwszym przykładem takiego typu eksperymentu była sprawa ze szczepionkami na wirusa Ebola, która ma swój początek od 2015 roku. Ten produkt jest bardzo atrakcyjny dla przemysłu farmaceutycznego. Po pierwsze jest tani i można go łatwo wyprodukować. Po drugie można go sprzedawać również ludziom zdrowym. Z punktu widzenia ekonomicznego jest to bardzo dobry pomysł. Z punktu widzenia zdrowotnego jest to bardzo duże ryzyko i jest to niepotrzebne.
Coraz więcej osób zaczyna dostrzegać, że te preparaty jednak nie chronią przed zakażaniem, jak jeszcze kilka miesięcy temu zapewniano. Wystarczy wspomnieć, że prezydent Andrzej Duda wkrótce po przyjęciu trzeciej dawki po raz drugi złapał koronawirusa. Podobnych historii jest znacznie więcej. W związku z tym zmieniono narrację i teraz propaguje się przekaz, według którego osoby zaszczepione łagodniej przechodzą chorobę, niż te niezaszczepione. Czy są jakieś dowody naukowe, które to potwierdzają?
– Nie ma żadnych dowodów w badaniach naukowych na to, że te preparaty mRNA powodują łagodniejszy przebieg. Tutaj badania zostały skonstruowane w ten sposób, że tzn. targety czy punkty do osiągnięcia były tak zdefiniowane, że celem było pokazanie, iż owe preparaty cokolwiek dają. I ów cel został określony jako uniknięcie infekcji koronawirusa.
Problem leży w tym, że skupiono się tylko na wynikach tych badań, które uwzględniały wyłącznie uniknięcie infekcji koronawirusa. Natomiast całkowicie pominięto pewien znaczący fakt. Otóż w badaniu BioNTech/ Pfizer – gdzie było około 20 tysięcy uczestników – w grupie osób zaszczepionych uniknięto pod wpływem tego preparatu jednego przypadku infekcji koronawirusem, natomiast 4 osoby miały bardzo ciężkie powikłania i były to bodajże przypadki śmiertelne. Ale tego już w wynikach tych badań nie przedstawiono.
Koncerny farmaceutyczne zawsze prowadzą narrację o względnej skuteczności tych preparatów i informują nas o owej rzekomej 95-procentowej skuteczności. Jeżeli trzeba zaszczepić 20 tysięcy osób w tym celu, by uniknąć 140 infekcji, to absolutna skuteczność takiego preparatu leży na poziomie 0,7 procent.
I teraz pozostaje kwestia – ile osób trzeba zaszczepić, żeby uniknąć jednego objawowego zakażenia koronawirusem. I ta liczba waha się między 80 a 160, przeciętnie to jest 120 osób, które muszą przyjąć ten preparat tylko w tym celu, żeby uniknąć jednej infekcji koronawirusowej w danej społeczności.
Nauka to poddawanie czegoś w wątpliwość. Jak Pan ocenia to, co obecnie stało się z nauką?
– Miałem kontakt z pewnym naukowcem, który dotychczas zajmował się właśnie oceną ryzyka wpływu różnych preparatów medycznych na zdrowie i życie człowieka. I kiedy na początku tej całej historii zaczął występować krytycznie wobec tego wszystkiego – czyli robił to, co jest rolą naukowca i ogólnie nauki – to reakcją był nalot policji oraz zajęcie jego dysków, komputerów i dokumentów.
Znam lekarzy i naukowców, którzy stracili posady tylko dlatego, że wyrazili swoje opinie i zajęli stanowisko w tej sprawie. A przecież to jest obowiązek naukowców, żeby powątpiewali we wszystko i zadawali odpowiednie pytania. W tym celu są naukowcy, by stawiali niewygodne pytania. Tymczasem to, co obecnie obserwujemy, to jest fakt korupcji w świecie nauki. I ta korupcja może mieć dwojakie podłoże. Po pierwsze, może wynikać z faktu przekupienia pewnych ekspertów. Po drugie, może wynikać z lęku i obawy przed wpływem pewnych środowisk czy polityków na tychże naukowców. Obydwie postawy są niewłaściwe.
Zaintrygował mnie podtytuł Pana książki „Fałszywe pandemie”, którzy brzmi: „argumenty przeciwko rządom strachu”. Jaki Pana zdaniem jest faktyczny cel tego wszystkiego?
– Od 30 lat wiemy – gdyż zostało to upublicznione – że zarówno Światowe Forum Ekonomiczne jak i Światowa Organizacja Zdrowia (WHO) przygotowały się na wybuch pandemii. Miałem przywilej osobiście doświadczyć jak to działa, gdyż byłem dyrektorem publicznego zakładu opieki zdrowotnej w Niemczech. Przez okres 13 lat kierowałem instytucją, której głównym zadaniem było czuwanie nad kwestiami epidemicznymi; nad tym, żeby nie wybuchła jakaś zaraza. Przez 10 lat byłem przewodniczącym i wydawałem ekspertyzy dla izb lekarskich na temat tego, jakie jest ryzyko wybuchu epidemii – najpierw w przypadku ptasiej grypy (2005 rok), później w przypadku świńskiej grypy (2009 rok). I jako poseł Bundestagu miałem okazję wyjazdu do Genewy, by zbadać tę sprawę i zadawać pytania.
I wówczas stwierdziłem, że panuje zinstytucjonalizowana korupcja w WHO i że organizacja ta służy interesom bądź polityków, bądź kręgów gospodarczych. W tym okresie poznałem też osobiście osoby stojące na czele WHO.
A ponieważ Bundestag nie chciał się zająć wówczas świńską grypą, to nagłaśniałem tę sprawę na forum Rady Europy, gdzie miałem okazję zbadać kulisy i owe powiązania oraz zadawałem pytania, by to wyjaśnić. I obecnie widzimy, że te plany – które już wtedy przy świńskiej grypie były widoczne – one się teraz powtarzają. Pisał o tym m.in. dziennikarz Paul Schreyer.
Co konkretnie jest w tym planie?
– Odpowiedź znajduje się w książce pt. „Wielki reset”, która została opublikowana przez Klausa Schwaba, przewodniczącego Światowego Forum Ekonomicznego. W publikacji tej globaliści – czyli ludzie, którzy dążą do zlikwidowania państw narodowych – mówią o trylemacie. Można to zobrazować na przykładzie trójkąta, gdzie na samej górze znajduje się globalizm, a w dolnych narożnikach są państwa narodowe oraz demokracja. Te trzy pojęcia nie zgadzają się ze sobą, dlatego jest to tzw. trylemat. I teraz globaliści chcą to zmienić, gdyż dla tego gremium najważniejsza jest globalizacja. Szukają więc oni sposobu jak osłabić demokrację oraz państwa narodowe. I w sytuacji, kiedy mamy polityków, którzy są dumni z tego, że są politykami polskimi, niemieckimi czy austriackimi; kiedy mamy jakieś interesy narodowe – to jest nie do pogodzenia.
To można przezwyciężyć przy pomocy teorii, którą opisała Naomi Klein w swojej książce „Doktryna szoku”. Zastosowanie ma wówczas sytuacja, w której wprawia się społeczeństwa w stan lęku, bądź przed terroryzmem, bądź przed wojną, bądź przed wirusem właśnie. I wówczas takie wartości jak demokracja czy państwa narodowe łatwo odejdą w zapomnienie. Bo kiedy mamy lęk, to ludzie rozglądają się dookoła i szukają ratunku, szukają przywódcy, kogoś kto nas z tego wybawi.
I rola Komisji Europejskiej jest tutaj taka, że poprzez media kontynuuje się narrację strachu. Unia Europejska kontynuuje więc tę narrację, głosząc tezy, że pandemię można zakończyć tylko i wyłącznie poprzez masowe szczepienia ludzi. Wcześniej tym narzędziem, który miał wywoływać lęk w społeczeństwach był terroryzm. I gałęzią gospodarki, która wówczas na tej narracji strachu w związku z terroryzmem zyskała, były prywatne armie, prywatne tajne służby, które notowały bardzo duży wzrost. Jednocześnie przygotowywano jako wroga te wirusy. Dlatego zinstrumentalizowano WHO, gdzie wprowadzono przedstawicieli koncernów farmaceutycznych, którzy zadbali o to, żeby ta narracja strachu była kontynuowana, co oczywiście wiązało się z licznymi gratyfikacjami finansowymi.
Koncerny farmaceutyczne mają bardzo duże doświadczenie w tym, żeby wpędzać ludzi w poczucie strachu. Obserwowaliśmy to już w przeszłości. Kiedy koncerny chciały sprzedać jakiś swój lek na konkretną chorobę, wówczas nagłaśniano ryzyka związane z tą chorobą i wzbudzano panikę, właśnie po to, żeby ten lek lepiej się sprzedawał. Globaliści i koncerny farmaceutyczne mają różne interesy, ale w tej kwestii są zbieżni, więc współdziałają w tym celu, żeby wzbudzić to poczucie strachu i realizować swoje interesy.
Jest jeszcze jedna grupa, która w tej sytuacji ma interes. Chodzi o środowiska, które zbierają różne dane, gdyż chcą wiedzieć wiele na temat różnych osób.
Jakie konkretnie dane zbierają i co im daje uzyskanie tych informacji?
– Kiedy znają geny ludzi – a test PCR umożliwia właśnie prowadzenie badań w tym kierunku – to wówczas mogą prowadzić swoją narrację, tj. mówić ludziom jakie mają ryzyka w związku z tymi genami. W ten sposób mogą również sprzedawać kolejne produkty. Wielkie koncerny – takie jak Google, Amazon czy Facebook – dokładnie wiedzą co mogą sprzedać, jakie są zapotrzebowania ludzi i dostosowywać do tego swoją narrację.
Wiemy, że interesem przyszłości będą właśnie kwestie dostępu do informacji. I mamy tutaj wyścig o różne dane biologiczne. Np. Chińczycy wysłali kontenery do państw bałkańskich i nie przeprowadzają tylko testów lecz zbierają próbki dotyczące materiału genetycznego ludzi. Te dane są na wagę złota. Wszystkie tego typu kwestie jak tzw. certyfikaty odporności czy dane dotyczące naszego stanu zdrowia są gromadzone i zbierane. Jest na to zapotrzebowanie, ponieważ kwestie dotyczące naszych genów są niezmienne, to znaczy pozostaną one takie na zawsze. I pewnym środowiskom zależy na dostępie do nich.
Przez siedem lat byłem rzecznikiem Komisji Etyki w niemieckim Bundestagu. W tym czasie wysunęliśmy taki postulat, że nikt nie może być dyskryminowany z powodu swoich cech genetycznych. Prof. Jürgen Meyer, prawnik Westfalskiego Uniwersytetu Wilhelma w Münsterze, członek SPD (Socjaldemokratyczna Partia Niemiec) oraz Peter Altmaier z CDU (Unia Chrześcijańsko-Demokratyczna), późniejszy minister gospodarki – obaj byli wówczas przekonani, że jest to słuszne założenie, iż nikt nie może być dyskryminowany z powodów genetycznych. Postulowali więc oni, żeby w Karcie Praw Podstawowych – która jest podstawą Europy – był zapis wykluczający możliwość dyskryminacji właśnie z powodów genetycznych. I jest to pierwszy dokument międzynarodowy, który tego typu zapis posiada.
I kiedy zaczęło się to wszystko z czym mamy obecnie do czynienia, zadzwoniłem do Mayera i zapytałem go, jak zapatruje się na sytuację, kiedy ludzie zostaną zmodyfikowani genetyczne, czy będą mieli z tego tytułu jakiekolwiek korzyści. W odpowiedzi usłyszałem, że to nie jest modyfikacja genetyczna tylko szczepienie.
Jak to możliwe?
– W 2009 roku mieliśmy do czynienia ze zmianą definicji. Obowiązywało zawsze, że podawanie terapii genowej miało miejsce np. w przypadku noworodków z pewnymi defektami genetycznymi polegającymi na tym, że nie miały one jakiegoś genu. I te noworodki otrzymywały w zastrzyku brakujący gen. Było to terapią genową, modyfikacją genetyczną, bez której te dzieci by nie przeżyły. DNA może być przepisane na mRNA oraz mRNA może być przepisane na DNA. Jest to jak odcisk stempla. I np. szczepionka Johnson & Johnson jest szczepionką DNA, a inne są szczepionkami mRNA. W 2009 roku nie wiedzieliśmy, że pojawiły się wówczas patenty na wykorzystanie tego typu substancji jako szczepionek genetycznych.
Lobby koncernów farmaceutycznych zadbało o to, że zmieniono w 2009 roku definicję. Obowiązująca dotychczas definicja mówiła o tym, że szczepionka polega na podaniu antygenu, by zapobiegać chorobie. I dodano do tego po słowie antygen: ‚lub kwasów nukleinowych’. To było w przypadku niemieckiego prawa farmaceutycznego. Natomiast na poziomie europejskim zmieniono definicję terapii genowej. I obowiązująca dotychczas terapia genowa polegała na podaniu kwasów nukleinowych do organizmów. Potem dodano sformułowanie, że tej definicji nie stosuje się, jeżeli chodzi o prewencję, tj. o zapobieganie infekcjom dróg oddechowych.
A ponieważ doszło do zmiany tej definicji i przemianowano terapię genową na szczepionkę, umożliwiło to przezwyciężenie naturalnego oporu społeczeństw przed przyjmowaniem preparatów terapii genowej. Fakt, iż zmiana ta nastąpiła już w 2009 roku świadczy o tym, że przygotowywano się do tego od dawna.
Tak więc od 2020 roku drzwi dla przemysłu farmaceutycznego zostały otwarte. Mówi się o tym, że mamy sytuację awaryjną i w związku z tym wszystkie środki ostrożności, które wcześniej musiałyby być spełnione, tj. wszystkie kryteria dotyczące medykamentów produktów medycznych zostały zawieszone. I mówi się o badaniach teleskopowych. Teleskop można rozszerzyć, rozciągnąć, ale nie taki zamysł jest tych, którzy za tym stoją. Oni chcą skracać te wszystkie badania.
Na czym to polega?
– W normalnej sytuacji mieliśmy cztery fazy badań klinicznych, z czego ostatnia była fazą obserwacji. Wcześniej mieliśmy badania nad zwierzętami i badania toksykologiczne, które badały wpływ tych preparatów. I musiało to nastąpić przed dopuszczeniem. Te badania nad zwierzętami praktycznie nie zostały teraz przeprowadzone, a to, co zostało wykonane, jest jedynie szczątkowe.
Tymczasem mamy badanie z Japonii, jedno z niewielu, które do tej pory zostało przeprowadzone, gdzie obserwuje się, jaki jest rozkład nanocząsteczek z tych preparatów u zwierząt. I znajdowano je w całym praktycznie organizmie, przede wszystkim w organach limfatycznych oraz w narządach rozrodczych – jądrach i jajnikach. Jest to bardzo zastanawiające, ponieważ jeżeli dochodzi do działania tego preparatu w tych miejscach, to pojawia się stan zapalny, dochodzi do produkcji białka S i może mieć to negatywny wpływ.
I te wszystkie aspekty zostały zamazane na czarno, nikt nie zwracał na to uwagi i nie przywiązywał do tego znaczenia. Przedmiotem zainteresowania było tylko to, czy nie dojdzie do objawowej infekcji, a te wszystkie powikłania zostały przemilczane.
W 2015 roku WHO wydała rekomendację, że nie powinno się przeprowadzać przy podaniu szczepionki aspiracji, czyli pociągnięcia tłoczka od strzykawki, że to rzekomo w przypadku dzieci ma powodować mniejszy stres i mniejsze dolegliwości związane z wkłuciem. Jest to kwestia niejednoznaczna, ponieważ różny jest stan ukrwienia mięśni u dzieci bądź też u sportowców. U sportowców ryzyko wkłucia się i podania tego preparatu dożylnie jest dużo większe z tej racji, że jest większa masa mięśniowa, która jest lepiej ukrwiona.
Były wcześniej przeprowadzane ankiety wśród personelu medycznego – pielęgniarek i lekarzy – jaki odsetek w przypadku zastosowania aspiracji jest tego, że końcówka igły znajdzie się w naczyniu krwionośnym. I wyniki były różne – od 0,5 do 3 procent. Ja szacuję, że co najmniej w przypadku jednego procenta, być może więcej, należy liczyć się z tym – a jest to dużo bardziej prawdopodobne u sportowców i osób młodych – że dojdzie do podania do krwi tego preparatu. I to ostrzeżenie – że ten preparat mRNA może trafić bezpośrednio do krwi – przekazywałem już wcześniej i upubliczniałem to.
W Danii na początku stycznia 2021 roku – kiedy pojawiły się przypadki zapalenia mięśnia sercowego – została wydana oficjalna rekomendacja, że przed podaniem zawartości tej strzykawki trzeba dokonać aspiracji. To było zawsze standardem, to znaczy było normą do czasu, kiedy WHO nie wydało tej obłędnej rekomendacji w 2015 roku. Kiedy te nanocząsteczki zawierające mRNA są podawane domięśniowo i dostaną się do krwi, to trafiają do prawego przedsionka i wówczas dochodzi do stanu zapalnego endotheliitis owej wyściółki komórek śródbłonka, które wyściełają prawy przedsionek, a pamiętajmy, że w prawym przedsionku znajduje się węzeł zatokowy, który generuje impulsy w układzie bodźcotwórczo-przewodzącym serca. I wówczas może dochodzić do nagłej śmierci sercowej. I o dziwo dotyka to przede wszystkim osoby młode, głównie mężczyzn. To właśnie może powodować te nagłe zgony.
Po tamtej stronie mamy do czynienia z potężną władzą globalistów, wielkimi koncernami farmaceutycznymi, ogromnym biznesem oraz skorumpowanymi naukowcami i politykami. To potężna machina. Jak my, zwykli ludzie możemy się temu przeciwstawić i z tym walczyć?
– Jest to względnie proste. Nie przyjmować szpryc, zdjąć maski i nie podporządkowywać się tym obostrzeniom. Kiedy jedna osoba tak zrobi, to jest źle. Jeżeli zrobi to 30 proc. społeczeństwa – będzie dobrze. Ale kiedy zrobi to połowa, to już wygrywamy.
Dziękuję za rozmowę.
Rozmawiała: Agnieszka Piwar
Dr med. Wolfgang Wodarg (ur. 1947 rok) – niemiecki internista i pulmonolog, specjalista w zakresie higieny i medycyny środowiskowej, a także zdrowia publicznego i medycyny społecznej. Po zakończeniu pracy klinicznej przez 13 lat pracował w charakterze internisty, w tym m.in. jako lekarz publiczny w Szlezwiku-Holsztynie. Był również wykładowcą na uniwersytetach i w szkołach wyższych oraz przewodniczącym Komitetu Ekspertów ds. powiązanych z medycyną Ochrony Środowiska przy Izbie Lekarskiej Szlezwiku-Holsztynu. W 1991 roku otrzymał stypendium na Uniwersytecie Johna Hopkinsa w Baltimore w USA (epidemiologia). Jako członek niemieckiego Bundestagu w latach 1994-2009 był inicjatorem i rzecznikiem Komisji „Etyka i prawo współczesnej medycyny” oraz członkiem Zgromadzenia Parlamentarnego Rady Europy, gdzie przewodniczył Podkomisji ds. Zdrowia. Pełnił także funkcję wiceprzewodniczącego Komisji Kultury, Edukacji i Nauki.
W 2009 roku dr Wodarg zainicjował powstanie komisji śledczej w Strasburgu, dotyczącej roli WHO w fałszywej pandemii H1N1 (świńska grypa), gdzie nadal pracował po zakończeniu kadencji jako ekspert naukowy. Od 2011 roku działa jako niezależny wykładowca uniwersytecki, lekarz i naukowiec. Do 2020 roku był dobrowolnym członkiem zarządu i szefem Grupy ds. Zdrowia w Transparency International Germany. Latem 2020 roku wraz z kilkoma prawnikami powołał oddolną komisję śledczą ds. koronawirusa, której celem jest wyjaśnienie wszelkich okoliczności związanych z obecną sytuacją tzw. pandemii.
Dr Wodarg przyjechał do Polski z serią wystąpień i wywiadów na zaproszenie Ordo Medicus (Instytut na rzecz Zdrowia, Wolności, Prawdy i Niezależnej Nauki zrzeszający lekarzy i naukowców).
Kazanie biskupa Williamsona na Czwartą Niedzielę po Objawieniu Pańskim
https://www.bibula.com/?p=131483
Pierwsze słowa dzisiejszego czytania „Bracia: Nikomu nic nie bądźcie dłużni, jeno abyście się nawzajem miłowali, kto bowiem bliźniego miłuje, Zakon wypełnił„, można przetłumaczyć jako przestrogę przed zaciąganiem kredytów, przed zaciąganiem pożyczek. Nie bądźcie u nikogo zadłużeni, z wyjątkiem miłości jaką sobie nawzajem jesteście winni. „Nie bądź dłużnikiem ani wierzycielem„, pisze Szekspir i dodaje „Gdyż pożyczając utracisz pieniądze wraz z przyjacielem, a biorąc pożyczkę, przytępisz ostrze swej gospodarności„.
Jest to kwestia bardzo praktyczna dotycząca pieniędzy oraz ludzi, którzy domagają się od nas pieniędzy. Złotą zasadą jest: Nie pożyczaj. Szczególnie we współczesnych czasach, ponieważ banki są coraz bardziej pułapkami i nie leży im na sercu dobro klienta. Służą raczej interesom łobuzów tego świata. Pieniądze są narzędziem tych łobuzów, nie są narzędziem świadków Naszego Pana.
Pan Jezus mówi „Łatwiej jest wielbłądowi przejść przez ucho igielne, niż bogaczowi wejść do Królestwa Niebieskiego„. Rzeczywiście, kwestie bogactwa są u bogaczy na pierwszym miejscu. Biedaków to tak nie zajmuje, ponieważ niewiele mają. Oczywiście pieniądze są ważne do pewnego stopnia ale ich nie pożyczajcie. Ktoś powie, że łatwo mówić, szczególnie w obecnych okolicznościach, gdy obciążenia ekonomiczne są coraz większe, z ludzi wyciska się ostatnie grosze i jedynym wyjściem z kłopotów wydaje się pożyczka.
Są jednak na świecie okropni ludzie, oszuści finansowi, którzy pożyczają pieniądze na procent i nie przebierają w środkach aby je odzyskać, często w brutalny sposób.
To jest dobra rada. U Szekspira, Poloniusz udziela jej swojemu synowi, Leartesowi: Nie pożyczaj i nie udzielaj pożyczek chyba, że chcesz się pożegnać z tym co pożyczyłeś albo zadręczać się myślą, że tych pieniędzy nigdy nie zobaczysz. Będzie to tkwiło jak zadra w sercu i burzyło spokój duszy. Można pożyczyć nadwyżkę tego co potrzebujemy do życia ale nigdy to, co jest nam lub naszej rodzinie potrzebne do życia.
„Nikomu nic nie bądźcie dłużni, jeno abyście się nawzajem miłowali, kto bowiem bliźniego miłuje, Zakon wypełnił” – to jest najistotniejsze. To dług, który mamy do spłacenia. To dług miłości wobec bliźniego, ponieważ tego chce od nas Bóg. Chce tego, ponieważ sam jest miłością. Miłość Boga jest warunkiem miłości bliźniego, ponieważ bez spełnienia tego warunku, wcześniej czy później wejdziemy na drogę, którą poszli komuniści. Wspominałem już o tym, Winston Churchill, który sam nie był święty, nie był też katolikiem, ale był inteligentny, więc kiedy zapoznał się z ideologią komunistyczną, prychnął i powiedział ” jest to chrześcijaństwo z siekierą w ręku”.
Innymi słowy, komunizm naśladuje chrześcijaństwo, jest to religia zastępcza, jest to materialistyczny mesjanizm, jest to bałwochwalstwo materii, doczesności. Dzisiaj większość wierzy w naukę, w rzeczy przyziemne ale nie w sprawy duchowe. Odwracając się od Boga, współczesny świat cofnął się, skurczył się się do spraw wyłącznie przyziemnych. Pozbył się ducha, życia duchowego, wszystko co mu pozostało, to materia. Uczynienie z materializmu religii, to komunizm.
Jak do tego dochodzi? Wynalazcą komunizmu był Karol Marks, syn rabina. Gdy był młody, był chrześcijaninem ale jako nastoletni chłopak odwrócił się od Boga i z życzliwością zwrócił się ku diabłu. Został satanistą. Marksowi udało się wypełnić materializm pewną duchowością rabinów, duchowością starotestamentową. Pewnym rodzajem podejścia profetycznego zanurzonego w duchowości starotestamentowej, która z pozoru może nie przypominać duchowości nowotestamentowej.
Oczywiście, w rzeczywistości, cały Stary Testament pochodzi od Pana Boga i jest przygotowaniem dla jeszcze większego Objawienia czyli Nowego Testamentu. Marks przejmuje tego starotestamentowego ducha i umieszcza go w retoryce skierowanej przeciwko Nowemu Testamentowi, a tym właśnie jest materializm. Jest to zaprzeczenie duchowości, zaprzeczenie istnienia duszy, a to właśnie jest esencją komunizmu. Jest to ateizm materialistyczny lub innymi słowy, materializm mesjanistyczny. Ateizm materialistyczny jest zapewne bardziej precyzyjnym określeniem ale pojęcie materializm mesjanistyczny dotyka samego serca komunizmu, ponieważ jest on nasączony tym duchem mesjanistycznym, który trafia do ludzi.
Na czym polega duch mesjanistyczny? Jest to duch odkupiciela i zbawcy świata. Jest to duch zbawienia i odkupienia świata. Tym samym czyni z materializmu ideę zbawienia i odkupienia świata.
Dokonano zupełnego odwrócenia idei zbawienia i odkupienia, pozbawiono ją całkowicie pierwiastka nadprzyrodzonego. Zbawienie i odkupienie od tej pory nie będzie miało nic wspólnego z Niebem, Rajem, prawdziwym Zbawieniem za sprawą Pana Jezusa Chrystusa. Pomimo tego braku, ciągle będzie tam zakorzeniony ten mesjanistyczny duch, dzięki któremu, to materializm będzie teraz zbawiał.
Stąd na pierwszym miejscu stoi pieniądz, ekonomia, handel, słowem materia, a zatem materia jest nas w stanie zbawić. W jaki sposób może to uczynić? Może uczynić nasze życie wygodnym. Pieniądze mogą nam zapewnić wygodę i bezpieczeństwo i właśnie dokładnie to możemy współcześnie obserwować. O wiele więcej uwagi poświęca się sprawom ekonomicznym, a coraz mniej kwestiom duchowym. Taka koncentracja na zagadnieniach materialnych nie ma żadnego znaczenia dla perspektywy uzyskania wiecznego Zbawienia. No chyba, że środkami finansowymi uczynimy coś dobrego naszym bliźnim, motywowani miłością do Boga. Będzie to wtedy działanie o pochodzeniu nadprzyrodzonym. Tak, wtedy będzie to działanie chrześcijańskie. Komunizm nigdy nie będzie takim działaniem.
Komunizm polega na wyparciu Boga, wyparciu ducha, wyparciu wolności i wolnej woli. Jest to wyparcie wszystkiego, co było ważne dla cywilizacji. Jest to pozbawienie cywilizacji jej wartości i jej kompletna zmiana. Jest to zniszczenie prawdziwego ducha cywilizacji, chrześcijaństwa, Pana Jezusa czyli prawdziwego Zbawienia i Odkupienia … komunizm to wszystko niszczy pod pozorem służby bliźniemu. To kłamstwo, ponieważ odrzucono życie duchowe bliźniego, jego dusze, która istnieje w każdym człowieku. Bez duszy nie ma życia, gdy tracimy naszą dusze, wtedy umieramy. Gdy dusza oddziela się od ciała, ciało umiera. Dusza nadal żyje ale ciało umiera, na tym polega śmierć. Dzięki duszy jesteśmy zdolni do życia duchowego, niekoniecznie prowadzimy takie życie, ale jesteśmy dzięki duszy zdolni do takiego życia. Dusze zwierząt nie są do tego zdolne. Żadne zwierzę nie może w stanie żyć w stanie łaski. Tylko rozumne zwierzę ma taką zdolność, ponieważ posiada wolną wolę i tym samym zdolności do życia duchowego, których nabywa wraz z chrztem lub, gdy nie jest ochrzczony, z pierwszym odruchem miłości do Boga, zamiast do grzechu, gdy osiągnie wiek, w którym jest w stanie używać rozumu.
Mamy tutaj do czynienia znowu z życiem nadprzyrodzonym. W normalnych okolicznościach, proces taki rozpoczyna się wraz z chrztem lub odnawiany jest przez spowiedź. Katolicy rozumieją podstawy życia duchowego, jego zakorzenienie w sakramentach i jego utratę na skutek grzechu pierworodnego. To wszystko wymazuje komunizm. W takiej sytuacji, człowiek jest zredukowany do zwierzęcia, bez wolnej woli, bez wolności. Na tym polega komunizm, to komunizm robi z człowiekiem.
Pomimo tego, zawiera on w sobie ogromny ładunek zachęty, przyciągania. Z czego to wynika? Z szatana, który za pośrednictwem ludzi jak Karol Marks i ludzi jemu podobnych, którzy wykorzystali poczucie religijności, jakie jest udziałem wszystkich ludzi.
Komuniści potrafią być nadzwyczajnymi „krzyżowcami”, ponieważ w obliczu upadku cywilizacji zachodniej, są w stanie wypełnić po niej pustkę. Komunizm jest podobny do smoczka dziecięcego. Wkładamy go dziecku do buzi i dziecko zaczyna ssać. Dziecku wydaje się, że dostaje mleko, ale w rzeczywistości nic nie dostaje.
Tak działa komunizm. Ludziom wydaje się, ze coś dostają jakiś rodzaj duchowości, poczucia religijnego, a zamiast tego otrzymują czysty materializm.
Nie bądźcie nikomu dłużni, oprócz miłości bliźniego … Churchill, kiedy studiował komunizm, zdał sobie sprawę, że polega on na miłości bliźniego, bez miłości do Boga. Nie ujął on jednak tego w takich słowach. Nie jestem nawet pewny, czy Churchill kiedykolwiek wspominał o Bogu. Mówiąc o komunizmie, jako chrześcijaństwie z siekierą w ręku, ma na myśli, że jest to zamiennik chrześcijaństwa. Jest to zastępcza religia, a komuniści są „krzyżowcami” swojej okrutnej i bezbożnej religii. Churchill dostrzegał hipokryzję komunizmu, jego udawaną miłość bliźniego, jego udawany szacunek dla pracy, udawany szacunek dla człowieka. Marks osobiście nazywał biedaków lumpenproletariatem czyli głupcami. Nie było w nim żadnej prawdziwej miłości do człowieka. Pogardzał ludźmi, byli dla niego wyłącznie narzędziem rewolucji komunistycznej na drodze zniszczenia chrześcijaństwa. To była jego „krucjata”, zniszczenie chrześcijaństwa.
Ci ludzie są dzisiaj nadal zagrożeniem dla całego świata. Ci ludzie stoją za covidem, ponieważ zmierzają w kierunku komunizmu, do światowego komunizmu. Schwab, Gates, Fauci, wszyscy oni. Prawidłowo dostrzegli, że cywilizacja jest w stanie upadku i jest zakłamana. Ludzie udają, że są chrześcijanami ale nimi w rzeczywistości nie są. Nie ma zbyt wiele poczucia poświecenia się Bogu i drugiemu człowiekowi w życiu samozwańczych chrześcijan. Katolików określi się mianem hipokrytów, wskazując na różne przykłady, co niestety będzie prawdą w wielu przypadkach. Katolicy nie postępują według standardów, według jakich zdaniem komunistów powinni postępować. Mówią, wierzycie w to i tamto, czy tak postępujecie w waszym życiu? Odpowiedzą sobie sami, oczywiście, że nie żyjecie według tych standardów.
Jeśli katolicy nie będą żyć zgodnie z zasadami swojej bardzo wymagającej religii, to niestety będą sobą reprezentować tę żałosną postać ludzi żyjących w zakłamaniu. Ludzi, którzy wyznają jakieś zasady ale się nimi nie kierują w życiu.
Cywilizacja zachodnia chyli się ku upadkowi, ponieważ odwróciła się plecami do Boga, ponieważ katolicy odwrócili się od Boga od czasów SWII. W tej sytuacji, komunizm prezentuje się jako coś nowego, świeżego, jako nowa nadzieja, zjednoczenie ludzkości, drogowskaz w kierunku lepszego świata, gdzie wszyscy będą szczęśliwsi i bogatsi itd…
Niestety, biedna ludzkość nie zdaje sobie sprawy, że ich dusze zostały stworzone po to przez Boga aby pójść do Nieba, prawdziwego Nieba, do niewyobrażalnej radości. Wszystko w zamian za życie zgodne z pewnymi standardami, za wcielanie w życie ideałów chrześcijańskich. Wszystko to zostanie nagrodzone niewyobrażalną i nieskończoną rozkoszą. Do tego stworzył nas Pan Bóg, do tego stworzył również komunistów. Okazało się jednak, że szatan wziął ich w swoje posiadanie, często z powodu ich pychy. Łatwo tutaj zauważyć od kogo pochodzi pycha. Powiedzieli; zastępujemy religię Boga, naszą własną religią. Stawiamy się ponad Bogiem, jesteśmy mądrzejsi od Boga. Jego religia obumiera, a nasza wzrasta, zajmujemy jej miejsce.
Spójrzmy na sukcesy tych przeogromnych kłamstw covidowych, których końca nie widać. Trzeba tutaj zauważyć, że jeśli raz zaczniemy kłamać, musimy kłamać nadal aby chronić nasze poprzednie kłamstwa. Kłamią wiec nadal aby nas przekonać o powadze choroby, która niewiele się różni od znanych nam wszystkim grypy lub przeziębienia i z której większość ludzi wychodzi bez szwanku. Pierworodne kłamstwo polegało na przedstawieniu tej choroby jako dżumy naszych czasów. Kłamali bez przerwy aby utrzymywać nas w stanie paniki. Teraz, gdy panika spowszedniała, wymyślają nowe kłamstwa. W takim żyjemy świecie…
Dzieje się tak, ponieważ ludzie utracili wiarę, odwrócili się od Boga. Nasza wiara jest wiarą w Boga, który, jak w dzisiejszym czytaniu, potrafi uciszyć burzę, i która, jeśli On zechce, będzie potulnie spoczywała u Jego stóp jak mały piesek. Wierzymy bez zastrzeżeń w moc Boga, Pan Jezus jest Bogiem i tę moc posiada. Pan Jezus jest drugą osoba Trójcy Świętej i ma tę moc. Pan Jezus przybył do nas aby wybawić nas od świata, który cały czas się pogrążał. Przeszedł we właściwym momencie, ani nie za wcześnie ani nie za późno. Gdyby przyszedł za wcześnie, ludzie powiedzieliby, nie potrzebujemy Cię. Gdyby przyszedł za późno, ludzie powiedzieliby, już nic nie możesz dla nas zrobić. Pojawia się pokusa wypowiedzenia takich słów w dzisiejszych czasach.
Jednak nasz Pan ma swoje własne plany, które są najwyższą Mądrością i które we właściwym momencie uspokoją burzę, powstrzymają grzeszność i niedowiarstwo człowieka, zmienią ludzkie serca i skierują je ku Niemu za przyczyną Jego Matki. Nastąpi ostatni chwalebny triumf Kościoła, trwający nie dłużej niż 25 lat, ale będzie on poprzedzony karą, która jest konieczna, podobnie jak konieczny był Potop, tyle że tym razem będzie to o wiele poważniejsza kara, będzie to Potop Ognia. Ci którzy przetrwają ten Potop Ognia, odbudują Kościół na ziemi, odbudują papiestwo. Nasz Pan sprawi, że cała zasługa za tę odbudowę Kościoła popłynie do Jego Matki, do Jej Niepokalanego Serca. Nie będzie to trwało długo, ponieważ w umysłach tych, którzy przetrwają, ciągle będzie zainstalowana ta mentalna maszyneria, która spowodowała upadek duchowości człowieka. Ci ludzie będą pamiętać wszystko co miało miejsce przed wystąpieniem kary; komputery, technologię jądrową, silniki spalinowe itd. czyli w ich głowach ciągle będą tkwiły zalążki ich kolejnego upadku.
Ciekawą rzecz na temat silnika spalinowego powiedział Winston Churchill. Nie był zupełnie przekonany, że była to jakaś szczególna korzyść dla ludzkości. Zauważył, że te wszystkie maszyny są bardzo korzystne dla świata materialnego, ale niekoniecznie dla człowieka i ludzkiej cywilizacji. Trzeci prezydent USA, Tomasz Jefferson był wybitnym człowiekiem, świetnym prawnikiem, napisał deklarację niepodległości, był jednym z autorów konstytucji USA. Oprócz tego, był bardzo zainteresowany maszynami rolniczymi, też zwracał się ku materializmowi. W tym kierunku szły jego zainteresowania. Jeśli chodzi o sprawy duchowe, jest on autorem utworu, w którym odrzucił całą rzeczywistość nadprzyrodzoną, wszystkie cuda, po prostu „okroił Pana Boga”. Tacy są materialiści naszych czasów. Niby wybitny człowiek, co prawda nie był komunistą, wręcz przeciwnie, był wielkim obrońcą i wyznawcą wolności, traktował wolność na sposób religijny, ale wolność nie jest religią, nie może być religią. Wolność od jest pusta. Wolność do jest pełna. Czym zamierzam wypełnić swoje życie, jeśli wolny jestem od wszelkich ograniczeń i zagrożeń mojej wolności? Do czego zamierzam użyć mojej wolności, mojej pracy, mojego życia? Tego nie determinuje samo istnienie wolności, niekoniecznie może to przynieść samo dobro.
Dlatego wolność, to również fałszywa religia. Kościół się nawet wypowiedział w tej sprawie; religia wolności prowadzi do religii komunizmu. Liberalizm prowadzi do komunizmu.
Zatem, drodzy przyjaciele, nie mamy wielu powodów do radości, patrząc na to co się wokół nas dzieje ale pamiętajmy, że kieruje tym Bóg Wszechmogący i On dokładnie wie co robi i podejmie swoją interwencje we właściwym momencie i za przyczyna Jego Matki uczyni możliwym wielki triumf Kościoła.
W grudniu ubiegłego roku Światowa Organizacja Zdrowia (WHO) ogłosiła plany „międzynarodowego traktatu o zapobieganiu pandemii i gotowości na wypadek pandemii”. Według strony internetowej Rady Europy utworzono „międzyrządowy organ negocjacyjny”, który odbędzie swoje pierwsze spotkanie w przyszłym tygodniu, 1 marca.
W menu na dziś danie o rozpraszaniu. Uwaga mediów i społeczeństw skupia się obecnie na sytuacji za naszą wschodnią granicą. To z pewnością wydarzenia o ogromnej wadze. Ale czy nie powinniśmy przynajmniej od czasu do czasu rzucić okiem na działania międzynarodowych organizacji, które nadal funkcjonują i zajmują się nie tylko konfliktem zbrojnym na Ukrainie. O przygotowaniach do zmian przepisów mających na celu większą integrację między krajami w walce z przyszłymi zagrożeniami dla zdrowia publicznego w felietonie Kit Knightly.
Zapraszam do lektury.
___________***___________
WHO planuje nowy „traktat pandemiczny” na 2024r.
W grudniu ubiegłego roku Światowa Organizacja Zdrowia (WHO) ogłosiła plany „międzynarodowego traktatu o zapobieganiu pandemii i gotowości na wypadek pandemii”.
Według strony internetowej Rady Europy utworzono „międzyrządowy organ negocjacyjny”, który odbędzie swoje pierwsze spotkanie w przyszłym tygodniu, 1 marca.
Celem jest „omówienie sprawozdania z postępów na 76. Światowe Zgromadzenie Zdrowia w 2023r.”, a następnie przygotowanie proponowanego instrumentu do prawnej implementacji do 2024r.
Nic z tego nie powinno dziwić, wszystkie znaki o tym świadczyły. Jeśli śledzicie sprawy uważnie, prawdopodobnie możecie domyśleć się prawie wszystkiego, co znajdzie się w nowych przepisach.
Dokument zatytułowany “Multilateralism in times of global pandemic: Lessons learned and the way forward” [„Multilateralizm w czasach globalnej pandemii: wyciągnięte wnioski i przyszłe rozwiązania”] został opublikowany przez G20 w grudniu 2020r.
Wyszczególnia wszystkie problemy, z jakimi borykały się wielostronne organizacje międzynarodowe podczas „pandemii” [podkreślenie dodane]: Poszczególne państwa nie są w stanie samodzielnie, skutecznie zarządzać globalnymi zagrożeniami publicznymi, takimi jak pandemia COVID-19 […] przezwyciężenie obecnego kryzysu zdrowotnego i odbudowa źródeł utrzymania mogą zostać osiągnięte jedynie poprzez wielostronne działania zarówno na froncie gospodarczym, jak i społecznym […]
pandemia COVID-19 i jej konsekwencje gospodarcze ujawniły słabość obecnych ustaleń dotyczących współpracy wielostronnej. Organizacje międzynarodowe upoważnione do odgrywania wiodących ról w rozwiązywaniu międzynarodowych kryzysów nie działały skutecznie.
Następnie proponuje się kilka rozwiązań, w tym… G20 powinna wzmocnić potencjał Światowej Organizacji Zdrowia. Silniejsza i lepiej reagująca WHO może pomóc społeczności międzynarodowej skuteczniej radzić sobie z pandemiami i innymi wyzwaniami zdrowotnymi. Może zapewniać systemy wczesnego ostrzegania i koordynować szybkie globalne reakcje na sytuacje kryzysowe dotyczące zdrowia.
W styczniu 2021r. unijny thinktank Foundation for European Progressive Studies opublikował 268-stronicowy dokument zatytułowany „Reforming Multilateralism in Post Covid Times”, w którym wzywano do „Organizacji Narodów Zjednoczonych ze zwiększonymi kompetencjami i powiązaniami”, zasugerowano przystąpienie UE do Rady Bezpieczeństwa ONZ, i postawiono pytanie: „Czy suwerenność narodowa jest zgodna z multilateralizmem?”
Kilka miesięcy później Fundacja Narodów Zjednoczonych opublikowała własną wariację na ten temat: „Reimagining multilateralism for a post-Covid future” [„Nowe wyobrażenie multilateralizmu dla przyszłości post-covidowej”].
Następnie, w maju 2021r., Międzynarodowy Panel ds. Gotowości na Pandemię opublikował swój raport na temat tego, jak świat poradził sobie z Covid, co w niektórych miejscach przypomina dokument G20. Dokonaliśmy tutaj szczegółowego podziału.
Była premier Nowej Zelandii Helen Clark, przewodnicząca panelu, powiedziała Guardianowi… [Pandemia została] spotęgowana brakiem globalnego przywództwa oraz koordynacji napięć geopolitycznych i nacjonalizmu osłabiającego system wielostronny, który powinien działać na rzecz bezpieczeństwa świata”.
Na początku tego miesiąca Komisja ONZ ds. Rozwoju Społecznego spotkała się po raz pierwszy w 2022r., kładąc nacisk na „Wzmacnianie wielostronności”.
Następnie, 17 lutego, Robert Dworkin z Europejskiej Rady Spraw Zagranicznych opublikował ten artykuł: „Health of nations: How Europe can fight future pandemics” [Zdrowie narodów: jak Europa może walczyć z przyszłymi pandemiami], w którym również wyraża zaniepokojenie „porażkami współpracy międzynarodowej podczas pandemii” i proponuje: UE powinna połączyć dążenie do reformy i zwiększonego finansowania WHO ze wsparciem dla nowego funduszu na wypadek nagłych wypadków zdrowotnych, nadzorowanego przez reprezentatywną grupę krajów.
I tak dalej, itd, itp… komunikat jest więcej niż jasny.
Jeszcze w zeszłym tygodniu, przemawiając na panelu podczas Monachijskiej Konferencji Bezpieczeństwa, szwedzka minister spraw zagranicznych Anne Linde ostrzegła, że Covid „ujawnił dziury” w porządku międzynarodowym, a ONZ, WHO i UE nie mają wystarczających uprawnień do podjęcia odpowiednich działań.
Wszystkie oznaki od miesięcy migają niczym neony: Nowe międzynarodowe przepisy dotyczące „radzenia sobie z przyszłymi pandemiami”.
Wszyscy wiedzieliśmy, że w końcu to nadejdzie. A teraz mamy harmonogram, który startuje 1 marca.
Niesamowite, co można niemalże przegapić, gdy rozprasza cię wojna, prawda?
A skoro mowa o wojnie, bardzo ciekawym barometrem będzie postawa WHO wobec Rosji podczas tego procesu. To, czy Rosja wypowie proponowany traktat, czy też zostanie wykluczona z negocjacji, wiele nam powie o tym, jak prawdziwy jest konflikt na Ukrainie i w jakim kierunku dalej pójdzie Wielki Reset.
Rzeczywiście, jeśli sama wojna jest wykorzystywana do dalszego argumentowania, że potrzebujemy „silniejszych instytucji wielostronnych” lub „ważnych reform w radzie bezpieczeństwa”, może to w jakiś sposób ujawnić szerszy plan.
Nowa Normalność – to jeszcze nie koniec Tak, oficjalna narracja w końcu się rozpada, a kult Covidian zaczyna implodować, ale to nie znaczy, że ta walka się skończyła. GloboCap i ich marionetki w rządzie nie zamierzają anulować […]
____________
Nowa Normalność – zapowiedzi noworoczne Minęły dopiero dwa dni, a już mamy mocnego kandydata do tytułu najbardziej absurdalnej historii roku. W Izraelu zgłaszają pierwsze przypadki… Uwaga! Siedzicie? ”Flurony” […]
Francuski tenisista wycofał się z turnieju ujawniając, że przyczyną jest „drobny uszczerbek na zdrowiu, prawdopodobnie po przyjęciu trzeciej dawki szczepionki”.
Gaël Monfils, najlepszy obecnie tenisista francuski, w publicznym oświadczeniu na Twitterze napisał:
„Witam wszystkich. Chciałbym przekazać wam wiadomość po tym jak wycofałem się z rozgrywek turniejowych. Doświadczam małego problemu zdrowotnego (prawdopodobnie jako skutek przyjęcia trzeciej dawki szczepionki). Za radą mojego lekarza, zdecydowałem że potrzebuję nieco odpoczynku. Niestety, nie będę mógł brać udziału w Davis Cup w następnym tygodniu. Mam nadzieję, że powrócę [na turnieje] w Stanach Zjednoczonych.”
=============================
https://www.bibula.com/?p=131615
Gaël Monfils jest kolejnym pierwszoplanowym tenisistą, który ucierpiał w wyniku przyjęcia genetycznego preparatu. Wcześniej, Jeremy Chardy (35 l.) zakończył sezon sportowy i karierę po „nagłym paraliżującym bólu”, jako reakcja na produkt firmy Pfizer.
Sportowcy, czyli najbardziej aktywni fizycznie młodzi ludzie, doświadczają skutków niezwykle niebezpiecznego preparatu eksperymentalnego, rozprowadzanego pod fałszywą i przebiegłą reklamą jako „szczepionka przeciwko Covid-19”. Nawet według oficjalnych danych, tzw. wirus mający powodować tzw. Covid-19, nie zagrażał w najmniejszym stopniu młodym, zdrowym osobom. Niestety, propaganda globalnych sił usiłujących wprowadzić totalną kontrolę nad społeczeństwami z wykorzystaniem medycznego pretekstu, przekonała wiele osób, które – najczęściej dobrowolnie, choć w późniejszej fazie eksperymentu, w sposób wymuszony – zgodziły się na wstrzyknięcie substancji, której nawet pełnego składu do dnia dzisiejszego nie chce ujawnić producent, nie mówiąc o nieprzebadaniu produktu pod względem długofalowych skutków.
Myocarditis – jedna z poszczepiennych pamiątek
Pamiętajmy, że powikłania po przyjęciu genetycznego preparatu reklamowego jako „szczepionka przeciwko Covid-19” bardzo często skupiają się na trzech głównych narządach: sercu i układu krążenia, układu rozrodczego oraz mózgu, nie omijając oczywiście innych narządów i organów, np. oczu, uszu (utrata słuchu), rąk czy nóg (które trzeba obcinać) oraz przyczyniają się do licznych chorób autoimmunologicznych.
Problem z mięśniem sercowym, bardzo często obserwowany właśnie u młodych mężczyzn, w tym tych aktywnych fizycznie, jest o tyle groźny, że jakiekolwiek uszkodzenie serca NIGDY nie goi się całkowicie i ZAWSZE pozostaje blizna, która będzie utrudniała normalne funkcjonowanie serca DO KOŃCA ŻYCIA. Warto po raz kolejny to zaznaczyć i uświadomić, szczególnie lekarzom (którzy zaspali na pierwszych lekcjach studiów) i tzw. ekspertom telewizyjnym, którzy za pieniądze bądź chwilę sławy wyrecytują każdą zwrotkę z wiersza o „bezpieczeństwie i skuteczności”.
Natomiast znawcy tematu wiedzą co mówią, zresztą nie jest nauka tajemna lecz to co medycyna akademicka i kliniczna uczyła od lat, do czasu tzw. pandemii i tzw. szczepionek, które wywróciły pojęcia i definicje do góry nogami. Zacytujmy dr. Rogera Hodkinson, patologa:
“Zapalenie mięśnia sercowego nigdy nie jest łagodne, szczególnie u młodych zdrowych mężczyzn. Jest to stan zapalny mięśnia sercowego . . . I nie wiemy jaki procent z komórek mięśnia sercowego obumiera w wyniku każdego z ataków myocarditis. Największym problemem w przypadku mięśnia sercowego i włókien mięśnia sercowego, jest to że one się nigdy nie regenerują . . . zatem zostajesz z tym niewiadomym procentem obumarłych mięśni . . . Jako że nie potrafimy ocenić stopnia uszkodzenia, to długoterminowe skutki są nieprzewidywalne. . . . Nie wiemy czy odezwie się to dziesięć lat później przedwczesnym zawałem serca, które w innym przypadku nie powinno mieć miejsca. Zatem jest to strasznie niepokojące, ta wiedza, że to może się wydarzyć w przyszłości. … Nie jest to sprawa błaha.”
Zapalenie mięśnia sercowego nie musi od razu oznaczać śmiertelne zejście, chociaż jesteśmy świadkami takich przypadków – ostrzegają lekarze przerażeni niespotykaną dotychczas częstością występowania myocarditis u młodych, zdrowych osób, szczególnie chłopców. Dużo częściej oznacza, że następuje powolny proces tworzenia się mikrozatorów, co powoduje niedotlenienie organizmu poprzez mniej wydolny układ krwionośny. Zaszczepiony młody osobnik nie wie dlaczego czuje się osłabiony, apatyczny, dlaczego szybko się męczy, dlaczego częściej choruje, pokasłuje miesiącami, ma jakiś płytki oddech, dlaczego częściej podłapuje jakieś przeziębienia, dlaczego puls jest zwiększony (serce zmuszone jest pompować szybciej poprzez zwężone naczynia), dlaczego zaczyna mieć problemy neurologiczne, itd. Sportowcy przerywają karierę, zmęczona młodzież aby zrekompensować niedostatki, sięga po różne używki, dopalacze. Niektórzy z takimi stanami serca trafiają na pogotowie, inni do przychodni, część cierpi, nawet nie zastanawiając się nad powiązaniem przyczyny ze skutkiem, tym bardziej, że media nie informują o niebezpieczeństwie, lekarze dalej recytują mantrę o „skuteczności i bezpieczeństwie”, a władze brną w zaprzeczanie posiłkując się „badaniami naukowymi” wyprodukowanymi przez posłusznych pseudo-naukowców. Większość jednak cały czas prowadzi dotychczasowe życie w przeświadczeniu spełnienia „obowiązku społecznego” poprzez przyjęcie nieprzebadanego preparatu, który w podstępnym tempie czyni spustoszenie.
Za te wszystkie poszczepienne „pamiątki” podziękujmy przede wszystkim swojej łatwowierności i uleganiu propagandzie. Gdy już się otrząśniemy, podziękujmy tym, którzy stręczyli niszczycielskie preparaty. Zadbajmy o to, aby dokonało się sprawiedliwe rozliczenie ich działalności.
Według oficjalnych danych opublikowanych przez brytyjską Agencję Bezpieczeństwa Zdrowia (link poniżej), potrójnie zaszczepiona populacja odpowiadała za zdecydowaną większość zakażeń, hospitalizacji i zgonów C19 na przełomie styczeń- luty.
Poniższy wykres przedstawia liczbę zakażeń C19 według stanu szczepień w Anglii w okresie od 10 stycznia do 6 lutego 2022. Dane zostały zebrane z tabeli 9 znajdującej się na stronie 34 Raportu z nadzoru szczepień UKHSA – tydzień 6 – 2022.
W sumie w styczniu/lutym odnotowano ogromną liczbę 2,15 miliona potwierdzonych przypadków C19, a 886.117 z nich należało do populacji potrójnie zaszczepionej, co oznacza, że grupa ta stanowiła 41% wszystkich przypadków. Jeśli natomiast zsumujemy wszytkie grupy szczepione (1 dawka, 2 dawki, 3 dawki itd), okazuje się, że zaszczepiona populacja faktycznie stanowiła 66% .
Poniższy wykres przedstawia liczbę hospitalizacji z powodu C19 według stanu szczepień w Anglii w okresie od 10 stycznia do 6 lutego 2022. Dane zostały zebrane z tabeli 10 znajdującej się na stronie 35 Raportu UKHSA z nadzoru szczepień – tydzień 6 – 2022.
W styczniu 2022 r. miało miejsce łącznie 5946 zgonów z powodu C19, a populacja potrójnie zaszczepiona stanowiła 3196 z nich. Oznacza to, że udział tej grupy stanowił 54% wszystkich zgonów z powodu C19 w okresie od 10 stycznia do 6 lutego. Po zsumowaniu wszystkich grup szczepionych (1 dawka, 2 dawki, 3 dawki itd.) widzimy, że zaszczepiona populacja jako całość stanowiła 85% wszystkich zgonów na C19 w styczniu.
Jak widać z powyższego wykresu, odsetek zgonów wśród osób zaszczepionych potrójnie i podwójnie znacznie przewyższa liczbę hospitalizacji, które im odpowiadają. To samo można powiedzieć o hospitalizacjach i zakażeniach. Tutaj widzimy prawdziwą “skuteczność” szpryc na C19.
Królowa Elżbieta uzyskała pozytywny wynik testu na koronawirusa – poinformował Pałac Buckingham. Jak poinformowano, 95-letnia królowa doświadcza łagodnych objawów podobnych do przeziębienia.
Monarchini ma nadal wykonywać mniej obciążające ją obowiązki w Windsorze.
Obawy o to, że monarchini mogła być narażona na kontakt z koronawirusem, pojawiły się 10 dni temu, gdy pozytywny wynik testu uzyskał jej najstarszy syn, książę Karol i okazało się, że widziała się z nim dwa dni wcześniej.
Rodzina królewska ma prywatnych lekarzy, którzy na bieżąco będą monitorować i dbać o zdrowie monarchini. Brytyjskie media przypominają, że królowa Elżbieta jest potrójnie zaszczepiona przeciwko koronawirusowi. [—-bla…]
Niniejsze Komentarze nieustannie podkreślają, że wszechmogący Bóg znajduje się w samym centrum sztormu wywołanego na całym świecie na podstawie anty-prawdy, iż wirus Covid-19 stanowi największe zagrożenie dla rodzaju ludzkiego. Statystyki tymczasem pokazują, iż jest to zagrożenie niewiele większe od przeciętnego wirusa grypy. Całkiem realna jest jednak groźba, że znacząco zmieni on na całym świecie sposób życia, bo z całą pewnością właśnie po to został zaprojektowany przez judeomasońskich wrogów Boga. Nie wszyscy z nich są żydami i masonami, ale to żydzi i masoni knują razem, aby doprowadzić do powstania światowej tyranii i na złość Bogu posłać na wieczne potępienie w piekle wszystkie dusze, które On stworzył.
Owocem tego jest gigantyczna wojna między przyjaciółmi a wrogami Pana Boga, która tworzy historię ludzkości. Oczywiście Bóg w swej wszechwiedzy wie dokładnie, aż po najmniejszy szczegół, co planują obie strony i w swej wszechmocy może w każdej chwili zainterweniować, by pomóc swoim przyjaciołom, jak to niezwykle uczynił 2000 lat temu poprzez Wcielenie Syna Bożego. Ponieważ jednak głównym celem Pana Boga jest zapełnienie nieba istotami rozumnymi, które korzystały ze swoich umysłów tak, by spędzić z Bogiem, a nie bez Niego, całą wieczność, można powiedzieć, że daje on swoim wrogom wolności do kuszenia i dręczenia Bożych przyjaciół, zaś by wesprzeć przyjaciół interweniuje, by zapewnić im równe szanse. Bowiem wrogowie Boga mają po swojej stronie szatana i całą armię upadłych aniołów, którzy im pomagają do tego stopnia, że św. Paweł przestrzega chrześcijan, że nie toczą walki przeciw krwi i ciału, lecz przeciw diabłom (Ef 6, 12).
Zaprawdę diabelska jest przebiegłość z którą spiskowcy walczący z Bogiem ukrywają swoje prawdziwe intencje przed Jego przyjaciółmi. Sam Nasz Pan powiedział, że posyła swych Apostołów jak owce między wilki (Mt 10, 16). Jednym z działań podjętych przez Pana Boga, by wesprzeć przyjaciół, było ponad wiek temu umożliwienie ujawnienia Protokołów mędrców Syjonu. Mędrcy oczywiście stanowczo zaprzeczają od tamtej pory autentyczności;Protokołów, ale jak powiedział pewien Amerykanin słynący ze zdrowego rozsądku: „Jeśli chcesz wiedzieć, czy Protokoły są autentyczne, po prostu rozejrzyj się wokół”. Oto krótkie, ale trafne streszczenie:
Nie-żydzi są umysłowo gorsi od Żydów i nie mogą prawidłowo prowadzić swoich narodów. Dla dobra ich i naszego musimy usunąć ich rządy i zastąpić je jednym rządem. To wymaga długiego czasu i wiąże się z rozlewem krwi, ale przecież dla dobra sprawy. Oto to, co powinniśmy zrobić. Umieścić wszędzie naszych agentów i pomocników. Przejąć kontrolę nad mediami i wykorzystać je do propagandy na rzecz naszych planów. Wywołać walki między różnymi rasami, klasami społecznymi i religiami. Korzystać z przekupstwa, gróźb i szantażu, aby osiągnąć nasze cele. Wykorzystać loże masońskie, by przyciągnąć tych, którzy mają stanowiska i głaskać ego ludzi sukcesu. Ustanowić marionetkowych przywódców, których można kontrolować szantażem. Zastąpić rządy królewskie rządami socjalistycznymi, potem komunistycznymi, a potem despotycznymi. Znieść wszelkie prawa i wolności, z wyjątkiem prawa siły, z którego sami korzystamy. Poświęcać ludzi, w tym także żydów, jeśli to konieczne. Wyeliminować religię, zastąpić ją nauką i materializmem. Kontrolować system edukacji, aby rozpowszechniać mistyfikacje i niszczyć umysły. Napisać historię od nowa, by była korzystna dla nas. Tworzyć rzeczy, które zajmują i rozpraszają, psuć głowy plugastwami i rozrywkami. Zachęcać ludzi do tego, by się szpiegowali. Trzymać masy w ubóstwie i wiecznej pracy. Przejąć kontrolę nad wszystkim, co ma prawdziwą wartość, zwłaszcza nieruchomościami i złotem. Wykorzystać złoto, by manipulować rynkiem, wywoływać kryzysy i tak w kółko. Wprowadzić progresywny podatek od majątku, zastapić zdrowe inwestycje przez spekulacje, udzielać długookresowych oprocentowanych pożyczek rządom, udzielać złych rad rządzącym i komu się da. Będziemy wówczas obwiniać rządy gojów za powstały chaos, aż wreszcie goje będą tak wściekli na swoje rządy, że ochoczo przyjmą nasz rząd. Wówczas ustanowimy potomka Dawida królem świata, a pozostali jeszcze goiowie będą mu się kłaniać i go wielbić. Każdy będzie żył w pokoju będąc poddanym jego wspaniałemu panowaniu.
Czy ktoś może nie widzieć, co dzieje się w świecie wokół nas, jak widział to Henryk Ford? Czym jest ten covidowy kryzys?