Pragnę podzielić się z Państwem informacją o tym, że wiele dzieci w Polsce to ofiary handlu ludźmi oraz przestępstw o charakterze seksualnym.
Handel ludźmi to straszna trauma, szczególnie dla dzieci, które często cierpią potem całe życie. Dlatego stworzyliśmy petycję, w której apelujemy o wprowadzenie jednej ustawy o przeciwdziałaniu handlowi ludźmi w Polsce i o wsparcie dla ofiar, zwłaszcza dzieci.
Naszym celem jest zwrócenie uwagi na ten problem i ułatwienie ścigania sprawców.
Prosimy Państwa o wsparcie naszej petycji, byśmy mogli skuteczniej chronić dzieci przed tą raną psychiczną i pomóc im odzyskać utracone dzieciństwo oraz nadzieję na lepszą przyszłość.
Handel ludźmi to zorganizowana, transgraniczna przestępczość, w której osoby wykorzystywane są w seks-biznesie, do pracy przymusowej, do żebractwa, nielegalnych adopcji, a także w celu pozyskania komórek, tkanek lub narządów. Największą liczbę ofiar handlu ludźmi w obszarze seksbiznesustanowią kobiety i dzieci. To poważne naruszenie praw człowieka, które jest powszechne na całym świecie, również w Polsce.
Prosimy o podpisanie petycji, w której apelujemy o wprowadzenie w Polsce jednej, kompleksowej ustawy o przeciwdziałaniu handlowi ludźmi i o pomocy ofiarom. PROSZĘ PODPISAĆ PETYCJĘ
Sz. P. Profesor Miroslaw Dakowski ,
Nazywam się Agata Witkowska i jestem Prezesem Fundacji Czas Wolności, której głównym celem jest przeciwdziałanie handlowi ludźmi i prostytucji. Pracuję w organizacjach pozarządowych od 23 lat, niosąc pomoc głównie tym, w których nikt już nie wierzy i którym rzadko ktoś chce pomóc. Kiedy zadaję sobie pytanie, dlaczego to robię, od lat dochodzę do tej samej odpowiedzi. Nie potrafię pozostawać bierna, wiedząc, że mogę coś zrobić, co wpłynie na życie tych, którzy potrzebują pomocy.
18 października, Europejski Dzień Przeciwko Handlowi Ludźmi, stanowił dla nas zachętę do zwrócenia uwagi na tę formę przestępstwa.
Handel ludźmi to okrutna zbrodnia, która odbiera człowiekowi wolność i możliwość stanowienia o sobie. Wolność jest wartością, za którą ludzie oddają życie, walczą pokolenia. Handel ludźmi w obszarze seksbiznesu to kolejna odsłona tego procederu, która odbiera godność człowieka do głębi. Intymność, która powinna być zarezerwowana dla męża i żony, coś, co Bóg nazwał świętym, jest wystawiana na publiczny pokaz, pozbawiana wszelkiej godności. Gdy do tych okrucieństw dodamy fakt, że ofiarami często są dzieci, znajdujemy się w samym środku piekła, które rozgrywa się w codziennym, zwykłym, pozornie normalnym życiu, tuż obok nas.
Niedawno w polskich kinach mogliśmy zobaczyć głośny film “Sound of Freedom. Dźwięk Wolności”. Pomimo że opowiada on historię, która wydarzyła się daleko od nas, na innym kontynencie, to jednak przedstawiony przykład ciemności i okrucieństwa niestety ma miejsce także bardzo blisko nas, w Polsce.
Na zdjęciu A. Witkowska, Prezes Fundacji Czas Wolności
Kiedy zastanawiałam się, dlaczego chcę zajmować się przeciwdziałaniem handlowi ludźmi i pomaganiem ofiarom, przyszedł mi do głowy obraz Jezusa, który umarł na krzyżu, by człowiek mógł być wolny. Wolny od grzechu, chorób, ubóstwa i wolny w podejmowaniu decyzji. Zrozumiałam, że jeśli Bóg poświęcił swoje życie, by ludzie mogli być wolni, to ja także chcę działać na rzecz wolności, na miarę moich możliwości.
Moim celem jest podniesienie świadomości na temat tego przestępstwa, jego skali i podstępnego charakteru.
To przestępstwo jest dobrze ukrywane i trudno dostępne. Mechanizmy psychologiczne stosowane na ofiarach często sprawiają, że nawet same ofiary nie zdają sobie sprawy, że stały się ofiarami, co utrudnia ich identyfikację i możliwość pomocy. Ponadto obecne podejście do prostytucji, która często jest nazywana “sex workiem” (czyli „pracą”) i sprowadzana do zwykłej usługi kupna-sprzedaży, jest mylące.
Prostytucja jest szkodliwa i odbiera kobietom ich najważniejsze wartości, pozbawiając je wewnętrznego piękna. Trudno zrozumieć, jak można uważać, że prostytucja to tylko usługa. To nie mieści się w głowie! Największą korzyść z takiego podejścia mają handlarze, którzy na całym świecie zarabiają miliardy dolarów handlując kobietami, dziećmi i coraz częściej mężczyznami.
Jesteśmy zarzucani z każdej strony apelami o pomoc, a ja dzisiaj poproszę tylko o to, żebyśmy nie byli obojętni. Nie przechodźmy obojętnie obok sytuacji na ulicy, które wydają nam się dziwne. Liczba ludzi zaangażowanych w pomaganie ma znaczenie i czyni różnicę.
Na koniec chcę opowiedzieć Państwu prawdziwą historię, która miała miejsce w Polsce.
Pewien chłopiec stwarzał problemy wychowawcze i dlatego trafił do ośrodka wychowawczego. Co drugi weekend przyjeżdżała po niego mama, żeby mógł wrócić do domu. Wychowawcy w ośrodku z czasem zauważyli jednak, że po powrotach z domu chłopiec jest mocno wycofany. Zostały uruchomione specjalne działania Policji, dzięki którym okazało się, że mama wcale nie przyjeżdża po chłopca z miłości, tylko po to, żeby weekendowo sprzedawać go pedofilom.
Okazało się, że chłopiec nie sprawiał problemów wychowawczych, bo był niegrzecznym dzieckiem, tylko sprawiał je, bo był wykorzystywany seksualnie. Tysiące takich historii, jak ta, ma miejsce w Polsce każdego roku…
W filmie „Bagno” staram się rzeczowo wyjaśnić problem tuszowania pedofilii w elitach. Niestety, ten problem jest realny, a nie zmyślony. To też film o przestępstwach i oszustwach, o promowaniu przez największe media fałszywych autorytetów. A media na to: nic się nie stało.
„Są sprawy, które do końca świata pozostaną nieodkryte” – mówi w moim filmie Andrzej Skworz, redaktor naczelny Press. I w zasadzie uważa, że powinniśmy się z tym pogodzić, bo to takie naturalne, a kto się wyłamie, zostanie szaleńcem i odszczepieńcem. Niestety tak traktujemy problem pedofilii w elitach. Ważny przecież problem społeczny. Media unikają go jak ognia, nie chcą wyjaśniać spraw, milczą, tuszują, a jak już się nie da, starają się tak pokazać temat, jakby on był mało istotny (a potem mówią: „no przecież piszemy”).
W ten sposób próbowano zatuszować największą polską aferę pedofilską – sprawę Krzysztofa S., współtwórcy „Tęczowego Music Box” i „Co jest grane”, człowieka ogromnie wpływowego w latach 90-tych (a te wpływy nie zniknęły). Człowieka, który okrutnie krzywdził małe dzieci, chłopców i dziewczynki. Nie tylko dotykał, robił zdjęcia, straszył, ale też gwałcił. Nic gorszego tym dzieciom nie mogło się zdarzyć niż to, co ten człowiek im zrobił. Przez to mają do końca życia traumę.
Nie jedną, tylko dziesiątki
Ale media tuszują nie tylko tę jedną aferę. Od 4 lat odbijam się regularnie od mediów, próbując im „sprzedać” (za darmo, żeby nie było) już opracowane dziennikarsko poważne sprawy pedofilii w różnych środowiskach. Te sprawy dotyczą znanych aktorów, muzyków, trenerów, milionerów. Ludzi ogromnie wpływowych. Dlatego nagłośnienie ich spraw jest tak ważne, bo inaczej oni skorumpują wymiar sprawiedliwości, zastraszą ofiary i nie da się im nic zrobić. Nagłośnienie jest w imię dobra ofiar, przyzwoitości, tego, żeby przestępstwo nie zostało bezkarne, a nie dla sławy czy pieniędzy (nie chcę nic za te teksty, mogą mnie nawet nie wymieniać jako autora).
Przekonuję media, żeby mi pomogły w tym nagłośnieniu, nie po to, żeby zrobić orkę na celebrycie czy kimś znanym. Zgadzam się na niepodawanie nazwisk i wizerunków sprawców, ale też pozostawiam to mediom do ich decyzji, bo ja te materiały opracowuję z najwyższą starannością i jestem pewien, że są uczciwe a zarzuty prawdziwe. Mnie zależy wyłącznie na wysłuchaniu ofiar (oczywiście też sprawdzeniu oskarżeń, żeby nie pozostały żadne wątpliwości co do ich prawdziwości) i nagłośnieniu problemu, ważnego społecznie problemu. A co na to media? „Musielibyśmy to sami od nowa zrobić”. Na to ja: „to zróbcie”. A oni: „nie mamy kasy”. Media! Krzyczą dziś, jakie są niezależne i potrzebne, podpisują jakieś petycje. Nie mają kasy, żeby robić ważne tematy, ale mają, żeby promować prostytucję, pisać o tyłkach gwiazd, zastanawiać się, kto z kim sypia i czy to z miłości czy innego powodu, powielać jakieś nic nieznaczące dramy celebrytów, ustawki, publikują o rzeczach kompletnie nieistotnych, ogłupiających społeczeństwo. A poważny problem?
– No gdybyś miał temat księdza, to co innego.
Jest więc problem, czy go nie ma?
Staram się to wszystko w filmie „Bagno” pokazać na jednym (ale jakże znaczącym, bo dotyczącym sprawcy największej afery pedofilskiej w Polsce, w której skrzywdzono może nawet kilkaset dzieciaków) przykładzie, ale mam ich dziesiątki. Tylko żeby te dziesiątki pokazać, ujawnić musiałbym mieć budżet dziesięć razy większy niż udało mi się na ten film zebrać. Ze świadomością, że będę miał dziesięć razy więcej procesów, które jakoś muszę obsłużyć.
Tymczasem ja jestem przecież zwykłym nieznanym blogerem. To media są od wyjaśniania takich spraw. Czy nie są? Bo może już mediów tak naprawdę nie ma, tylko są propagandowe tuby?
Tuszowanie wielkiej afery
Media milczą o filmie, lekceważą go, choć internet buzuje od komentarzy, dyskusji. Właśnie o to mi chodzi: dyskutujmy, żeby zmienić ten chory system chronienia pedofilów (w każdym środowisku). Zauważyłem, że wielu ludzi nie rozumie, o jak poważnym temacie dyskutujemy i jak znaczące zarzuty zostały w „Bagnie” jasno postawione (choć starałem się być obiektywny, więc nie podkreślałem tych zarzutów, licząc na inteligencję widzów). Może mamy taką znieczulicę, a może po prostu uznajemy świństwa za normę?
To nie jest tylko film o pedofilii, jej kryciu, tuszowaniu, bezkarności sprawcy i odrzucaniu ofiar. To wszystko bardzo ważne, okrutne, prawdziwe, poruszające, chwyta za serce (mam nadzieję). Ale film mówi o całym systemie ochrony katów i traktowania ofiar. Adwokat wykreowany przez braci Sekielskich okazuje się być zwykłym wulgarnym oszustem, nastawionym na kasę i rąbanie Kościoła, na dodatek z ślimaczącą się od lat sprawą karną, w której jest oskarżony o konszachty z prokuratorem na szkodę własnych klientów. Ta sprawa w wolnych sądach ciągnie się od kilku lat i nawet nie było jednej rozprawy.
Ale to nie nowość, bo już w 2022 r. pisała o tym znakomicie „Rzeczpospolita”. Tyle że ten artykuł „Rz” też nikogo nie poruszył, został przez pozostałe media przemilczany, a adwokat z Chodzieży cały czas brylował na salonach, publikował artykuły w innych mediach, dostał nagrodę Empiku, był zapraszany do programów radiowych i telewizyjnych, Agora przygotowuje jego kolejne książki, on sam pracuje nad filmem dla Netflix. Kreowano jego wizerunek jako znakomitego specjalisty od trudnych spraw. Tymczasem nie znalazłem ani jednego klienta, który by go szczerze polecił. ANI JEDNEGO. Niemal wszyscy, do których się zwróciłem, mówią o nim bardzo źle: nie umie pisać pism, spóźnia się, zapomina o rozprawach, ma bajzel w dokumentach, zdarza mu się wziąć kasę i nie robić już nic w sprawie, trzeba po nim poprawiać, nastawiony wyłącznie na kasę a nie dobro klienta, przedstawia niezgodne z etyką adwokacką umowy. Mnóstwo takich opinii. W filmie jest tylko sprawa Agnieszki, bo jest wyjątkowo poruszająca. Dziewczyna, która chciała tylko skazania sprawcy, tuż przed apelacją zostaje zaskoczona telefonem, że kat wpłacił Nowakowi 200 tys. zł zadośćuczynienia i żeby ona konto swoje podała, to on jej przeleje to po odliczeniu swojej prowizji.
Rozumiecie, jaka to podłość?
Adwokat miał pilnować skazania sprawcy na więzienie, a nie wziąć od niego 200 koła, żeby kat się wykpił z kary więzienia. Czy to trzeba pisać drukowanymi literami, że to największa z możliwych podłości?
Ale raczej tylko podłość, nie przestępstwo (choć mam nadzieję, że Okręgowa Rada Adwokacka to wnikliwie zbada). Natomiast w sprawie Krzysztofa S. ten sam adwokat dokonał zwykłego przestępstwa: naruszył tajemnicę adwokacką (grozi za to dwa lata odsiadki). Bez zgody klientek wysłał mi ich intymne wyznania, bo myślał, że ja jestem takim samym skurwielem jak on i sobie tę historię tych dziewczyn z nim ukradnę do książki. Rozumiecie to? A jak się okazało, że ja nie jestem złodziejem, nie chcę książki tylko skazania Krzysztofa S. to mnie adwokat od Sekielskich „wyciął z projektu”. Zrobił to cwanie, bo wmówił mi, że musiał projekt komuś oddać. Ja przyjąłem, że Sekielskim, bo robił z nimi film „Tylko nie mów nikomu” wtedy. Do głowy mi nie przyszło, że może chcieć tę sprawę zatuszować. Zrozumcie: to było w czerwcu 2018 r. Dopiero gdy przez wiele miesięcy nic się z tą sprawą nie działo, ja nabrałem podejrzeń, czy Nowak mnie nie oszukuje co do robienia sprawy przez Sekielskich. I wtedy postanowiłem wstawić do książki o innym temacie (prostytucji biznesowej) prolog o Krzysztofie S., tak żeby temat nie został zamieciony pod dywan. Co ważne, ja w tym prologu nie wykorzystałem historii żadnej z ofiar, które reprezentował Nowak. Spisałem słowa trzeciej ofiary, którą sam znalazłem (żeby nie plątać, szczegółowo tego tu nie będę opisywał, bo to długa historia, opiszę ją dokładnie w książce).
Chcąc być fair wobec Nowaka, na początku 2019 r. uprzedziłem go, że ujawnię sprawę Krzysztofa S. w książce i ją nagłośnię. Powiedziałem mu, że znalazłem sam trzecią ofiarę i że chcę ją skontaktować z jego klientkami. Napadł na mnie, że wszystko zepsuję, że mogę storpedować sprawę w prokuraturze, że nie wolno mi tego robić. Absolutnie nie mogę się kontaktować z jego klientkami, bo narobię mu też smrodu, bo one się zorientują, że naruszył tajemnicę adwokacką. Błagał mnie, żebym tego nie robił. Oczywiście dziś wiem, że jestem kretynem i dałem się nabrać, ale uznałem, że będę tego adwokata chronił. W końcu kolega, może nawet przyjaciel, lubiłem go (bo nie wiedziałem, co robi i jaki jest naprawdę). No więc obiecałem mu, że nie ujawnię jego roli i historii tych 2 dziewczyn (podziękował mi za to po ujawnieniu). I obietnicy do końca dotrzymałem.
To spotkanie z Nowakiem miało miejsce już w chwili, gdy wydawnictwo Muza (po ocenach i analizach prawnych) zgodziło się wydać moją książkę na ten temat. No i teraz uważajcie: mija kilka dni i Muza pisze do mnie, że jednak tej książki nie wydadzą. Dlaczego? Bo tak. Podkreślam: byli już po rozmowach z prawnikami, że mogą wydać, znali szczegóły spraw, widzieli dowody, że piszę prawdę. Chcieli wydać. A nagle nie wydadzą.
Znów, pewnie jestem kretynem, ale nie skojarzyłem tego z Nowakiem, że on mógł kogoś poprosić o pomoc, żeby mi storpedować wydanie tej książki w Muzie. Mam na to wszystko, co piszę, twarde dowody: maile, zeznania, inne rzeczy. W sądzie to wszystko zostanie udowodnione. To nie są tylko słowa przeciwko słowom (dlatego Nowak i Sekielscy nie chcą konfrontacji, wolą przemilczeć).
Postanowiłem się jednak nie poddawać i wydać książkę samemu. I teraz zaczyna się najlepsze.
Gorący kartofel
Gdy wydaliśmy już książkę z tym prologiem o Krzysztofie S. ja najpierw poprosiłem o zajęcie się tą sprawą Tomka Sekielskiego. Przekazałem mu ją przez jego żonę Anię, z którą miałem lepszy kontakt. Ania potem nie odbierała ode mnie telefonów, więc przyjąłem, że po prostu nie chcą tematu. I znów nie widziałem w tym żadnego spisku, po prostu uznałem, że Tomek jest zmęczony „Tylko nie mów nikomu” i ma prawo nie chcieć robić tematu Krzysztofa S. No ale dostał ode mnie sygnał, że ja o tej sprawie wiem, więc jeśli on chce jednak ją ruszyć, to jest ostatni moment. Zacząłem szukać innych rozwiązań. Wtedy trafił do mnie w zupełnie innej sprawie Daniel Flis, dziennikarz śledczy Oko.press. Myślę: super, chłopak młody, ambitny, dobrze zrobi temat. No i zacząłem go namawiać do tego. Powiedziałem mu szczegóły sprawy (bez zdradzania tajemnic klientek Nowaka), korespondowaliśmy długo, on się zapalił, a potem nagle mi wypala: mam za mało danych, nic z tym nie zrobię. Dziś sobie myślę, że może jednak Nowak tu zadziałał, bo Flis potem pisał wiele tekstów z Nowakiem o Kościele, może więc dostał jakąś obietnicę, że jak zostawi temat Krzysztofa S. to mu się Nowak odwdzięczy przekazując inne tajemnice adwokackie? Tego nie wiem, to gdybania.
Faktem jest jednak, że Flis zrejterował i temat Krzysztofa S. odpuścił.
Próbowałem prosić o pomoc w nagłośnieniu wiele osób, przyjaciół, znanych filmowców, w końcu kolejnych dziennikarzy. WAŻNE: chciałem im oddać temat bez żadnych zobowiązań. Wysłałem propozycje do „Faktu” i „Super Expressu”. Nikt tego tematu nie chciał.
W końcu 4-5 sierpnia opublikowałem informacje o aferze „Tęczowego Music Box” i Krzysztofa S. sam na blogu Salon24. Tylko ja, nikt inny. Wywołało to lawinę, ale tylko w internecie (jedynie WP mi pomagało, bardzo dzięki Magdzie Mieśnik). Telewizje solidarnie milczały. No więc zacząłem dzwonić po znajomych i ich wręcz szantażować: „Powiedzcie swoim szefom, że jak nie będziecie robić materiałów, to ja pójdę z tym do BBC, której gwiazdorem był pedofil Savile, i powiem im, że w Polsce jest identyczna sprawa i media nie chcą jej zrobić”. No to się medialne tuzy wystraszyły wariata Zielke i zaczęły temat robić.
Do mnie tymczasem zgłosiło się lawinowo wiele ofiar Krzysztofa S. Wiadomo już było, że afera jest potężna. I wtedy, pisze do mnie dziennikarka „Wyborczej”, że ona o sprawie wiedziała od jesieni 2018 r. (czyli od roku, prawie tak jak ja). Zdziwiłem się i ją trochę zaatakowałem, że wiedziała, a nic nie zrobiła? Ona na to, że nie miała zgody ofiar na upublicznienie. Nie miałem do niej wtedy żadnych pretensji. Rozumiałem, że bez zgody ofiar nie można publikować ich wyznań. Chciałem jej pomóc w przygotowywanym przez nią artykule, chciałem, żebyśmy działali razem, ale ona nie chciała. To też było dla mnie ok, robiłem swoje.
Dwa tygodnie po ujawnieniu przeze mnie sprawy, w „Wyborczej” ukazał się w końcu tekst tej dziennikarki (reportaż) o tych dwóch ofiarach. Był dobry i wstrząsający choć moim zdaniem niepotrzebnie epatował okrutnymi szczegółami. Tyle że pomijał całkowicie moje ustalenia, jakby ich nie było. Czytelnicy „Wyborczej” nie mogli dowiedzieć się, że jest już aż 20 ofiar (potem doszło kolejnych 20, łącznie 40). Gazeta napisała tylko o 2, a potem w społecznościówkach dziennikarze „Wyborczej” kpili ze mnie, oczerniali mnie, że ja nic nie ustaliłem, to oni ujawnili sprawę, a ja to jestem jakiś tam niewiarygodny bloger, oczywiście nikt nie zaprosił mnie do skomentowania tych bredni i dyskusji z wielkimi dziennikarzami największego polskiego dziennika. Już później autorka tekstu w „Wyborczej” w wywiadach mówiła, że były naciski, żeby ten tekst się w ogóle nie ukazał. No to jak to jest? Tuszowano tę aferę, czy nie?
Dzisiaj trolle internetowe piszą, że przecież w googlach można znaleźć dziesiątki artykułów o Krzysztofie S. więc moje tezy są wydumane i nieprawdziwe. No i jeśli nie przeczytacie tego tekstu, to może w te tezy uwierzycie, bo taki smutny świat kłamstwa dziś mamy, że kłamstwo wygrywa z prawdą, nikomu się długich tekstów czytać nie chce, ludzie wolą wydawać wyroki po „wygooglowaniu” a nie analizie. Może nikogo już nie obchodzi, że ta sprawa miała do końca świata pozostać ukryta i gdybym nie wyłamał się ze zmowy milczenia, może tak by było. Może nigdy byście o Krzysztofie S. i być może setkach jego ofiar (a na pewno 40) nie usłyszeli. Czy dla „Wyborczej” „TVN”, Onetu, Newsweeka, Oko.press, Krytyki Politycznej tak byłoby lepiej? Pewnie tak, mogliby spokojnie sobie orać Kościół i nie przejmować się faktem, że promowali przez lata oszusta na autorytet.
Krzysztof S. jest zwykłym, seryjnym pedofilem, który skrzywdził co najmniej 40 osób, a ofiar prawdopodobnie są setki.
W piątek [30 czerwca] w Internecie został opublikowany film dziennikarza Mariusza Zielke, w którym ujawnia szokujące informacje o tuszowaniu pedofilii w Polsce. Opisuje w nim sprawę znanego muzyka Krzysztofa S. [chodzi o jazzmana Krzysztofa Sadowskiego.]
Zielke mówi wprost o hipokryzji w środowisku celebrytów. “Temat Kościoła jest “hot”; pedofilii w innych środowiskach nie dotykamy” – takie słowa padają w reportażu ‘Bagno”.
Zielke ujawnia “największy skandal pedofilski w Polsce”
Reportaż pt. “Bagno” został opublikowany w piątek na platformie YouTube. Jest w nim m.in. mowa o zarzutach wobec znanego muzyka jazzowego Krzysztofa S. – Ujawniając tę historię i zaczynając nad nią pracować, nie zdawałem sobie sprawy, że tak naprawdę trafiłem nie tylko na największą aferę w historii polskiego show-biznesu, ale na największy skandal pedofilski w Polsce. W reportażu ujawnię całą prawdę o tej wstrząsającej sprawie, ale to nie jest materiał tylko o sprawie Krzysztofa S. – podkreślił jego autor – dziennikarz Mariusz Zielke.
[Piszą przecież, że chodzi o jazzmana Krzysztofa Sadowskiego..]
Autor badał kilkadziesiąt spraw pedofilii, złożył wiele zawiadomień o przestępstwach, starał się wyjaśnić głośne, a do dziś niewyjaśnione sprawy, przyglądał się z kamerą postępowaniu sprawców, ich przełożonych, śledczych, sądów, mediów, ofiar oraz rodzin.
Dziennikarz rozmawiał też z pokrzywdzonymi przez Krzysztofa S., które opisały swoje przeżycia. “On zniszczył życie dziesiątkom dzieciaków. Jest jeszcze mnóstwo ofiar, o których nie wiemy, dla których to jest zbyt głęboka trauma, żeby były w stanie kiedykolwiek, o tym powiedzieć, komukolwiek, już nie mówiąc o tym, żeby pójść porozmawiać z mediami, czy porozmawiać z policją i umrą już z tą swoją traumą” – mówiła w reportażu jedna z pokrzywdzonych kobiet.
Afera tuszowana przez największe polskie media
Z relacji Zielke wynika, że próbował sprawą zainteresować media, w tym ogólnopolskie dzienniki i portale internetowe. Te, według dziennikarza, nie podjęły w wystarczający sposób tematu. – Krzysztof S., o którym mówimy, czyli ten sprawca, który dokonał tych przestępstw, który skrzywdził co najmniej 40 osób, a podejrzewam, że dużo więcej, który działał w przestrzeni co najmniej 50 lat, ten człowiek nie poniósł odpowiedzialności (…) Ta historia jest ogromnie wstrząsająca – stwierdził w reportażu Zielke.
– Niestety, gdybym ja się nie wyłamał, to nikt by się nie dowiedział, że Krzysztof S. jest zwykłym, seryjnym pedofilem, który skrzywdził co najmniej 40 osób, a ofiar prawdopodobnie są setki. Taka afera została zatuszowana przez największe polskie media, które nie chciały tego podjąć. Dopiero jak opublikowałem to na swoim blogu, to zaczęły się powolne informowanie o tej aferze, a potem wszyscy się uciszyli, jak dostałem sądowy zakaz mówienia o tej sprawie – mówi Mariusz Zielke w rozmowie z Radiem Poznań.
Pierwsze teksty na temat Krzysztofa S. i afery w “Tęczowym Music Boxie” pojawiły się właśnie na blogu w Salon24. Warszawski sąd okręgowy w 2019 roku zakazał Mariuszowi Zielke rozpowszechniania informacji na temat rzekomego molestowania nieletnich przez Krzysztofa S. Sąd nakazał również wycofania z księgarń książki „Bejbi”, w której Zielke opisuje polski szołbiznes z punktu widzenia młodej kobiety wykorzystywanej seksualnie jako dziecko m.in. przez muzyka, zwanego w książce Koneserem. Jednak po odwołaniu sąd zdjął z Mariusza Zielke zakaz poruszania tego tematu i dlatego mógł powstać reportaż “Bagno”.
Pedofilia w Kościele jest “hot”, a wśród celebrytów już nie?
Zielke zwrócił uwagę na to, że wcześniej powstawały filmy dokumentalne ujawniające przypadki pedofilii w Kościele. Natomiast problem wykorzystywania seksualnego dzieci w innych środowiskach był często pomijany przez dziennikarzy.
Dziennikarz twierdzi, że łatwiej jest atakować pedofilią księży, bo środowisko celebrytów jest znacznie bardziej wpływowe. – Każdy przypadek pedofilii powinno się nagłaśniać – zarówno wśród księży, jak i celebrytów – podkreśla Mariusz Zielke.
– Tylko w przypadku celebrytów to od razu jest obawa o proces. To jest obawa o to, że się poruszy swoje środowisko. To jest po prostu środowisko wzajemnej adoracji. Trzeba to rozbić, trzeba o tym mówić, trzeba ich głośno zmuszać do tego, żeby odpowiadali na pytania. Media oczekują od środowiska właśnie na przykład kościelnego, że będzie się tłumaczyć, nazywało hipokryzją to, że nie reagują, nie chcą oglądać filmów, czy nie chcą się wypowiadać na ten temat, a w momencie, kiedy ta sprawa dotyczy mediów, to one dokładnie tak samo postępują. Jest to identyczne działanie – hipokryzja – mówi dziennikarz w rozmowie z Radiem Poznań.
=========================================
Iza Michalewicz Reporterka
Adwokat bohaterek mojego reportażu pt. „Milczenie ofiar” mecenas Grzegorz Wrona zaskarżył dzisiaj postanowienie Prokuratury Okręgowej w Warszawie o umorzeniu sprawy molestowania dzieci przez jazzmana Krzysztofa Sadowskiego. Miał na to siedem dni.
Objaśniając Państwu, o co chodzi w paragrafach (nawiasy) przytaczam pismo prawnika.
Adwokat zarzuca temu postanowieniu naruszenie artykułu 10§1 KPK(organ powołany do ścigania przestępstw jest obowiązany do wszczęcia i przeprowadzeni…
Zielke w swoim reportażu poruszył też kwestię adwokata, reprezentującego w sądach ofiary pedofilii, a także zarzucającemu Kościołowi jej tuszowanie, który jest znany m.in. z filmów braci Sekielskich, dotyczących przypadków pedofilii w Kościele. Jak informowały media, prokuratura postawiła adwokatowi poważne zarzuty m.in. dot. płatnej protekcji, nadużycia funkcji, ujawnienia tajemnicy służbowej, powoływania się na wpływy w instytucjach państwowych oraz utrudniania postępowania karnego i skierowała do sądu akt oskarżenia.
Jedna z bohaterek reportażu “Bagno” opowiada, że skrzywdził ją sprawca będący majętnym przedsiębiorcą. Kobieta mówi, że bała się, że jeżeli nie nagłośni tej sprawy to zostanie ona “zamieciona pod dywan”, dlatego wpadła na pomysł, że odezwie się do braci Sekielskich. Ci jednak stwierdzili, że nie zajmują tą tematyką, ale polecili jej adwokata, z którego pracy nie była jednak zadowolona.
Podkreślił jednocześnie, że przestępstwo pedofilii nie powinno się przedawniać. “Sądzę, że materiał nikogo nie pozostawi obojętnym na ten ważny i trudny problem społeczny. Mam nadzieję, że otworzycie oczy i staniecie murem za ofiarami przeciw wpływowym i okrutnym sprawcom” – zaznaczył Zielke.
Prokuratura mówi o przedawnieniu czynów
W piątek do opublikowanego w internecie reportażu odniosła się prokuratura Okręgowa w Warszawie. Przekazała, że zawiadomienia pokrzywdzonych o popełnieniu przez muzyka Krzysztofa S. na ich szkodę przestępstw o charakterze seksualnym, mających mieć miejsce w latach 90. wpłynęły do prokuratury dopiero pod koniec października 2018 r.
– W toku śledztwa ustalono, że wszystkie czyny, poza jednym, o których zeznały pokrzywdzone osoby były już przedawnione w momencie powiadomienia o nich prokuratury. Zgodnie z kodeksem postępowania karnego przedawnienie jest negatywną przesłanką procesową uniemożliwiającą kontynuowanie postępowanie. Art. 17 § 1 pkt 6 Kodeksu postępowania karnego wprost wskazuje, że umarza się postępowanie jeśli nastąpiło przedawnienie karalności – wyjaśnił prok. Szymon Banna.
Zaznaczył, że przedawnienie czynów potwierdził Sąd Rejonowy dla Warszawy Mokotowa w Warszawie, który utrzymując w mocy decyzję prokuratora o umorzeniu śledztwa wskazał, że niezależnie od tego jaką kwalifikację prawną opisywanych przez pokrzywdzone zachowań by przyjęto, czyny te były już przedawnione w momencie kierowania zawiadomień do prokuratury.
– W zakresie jednego z czynów, który nie uległ przedawnieniu, prokurator wyłączył materiały do odrębnego postępowania i przedstawił Krzysztofowi S. zarzuty popełniania w lipcu 2017 r. przestępstwa dopuszczenia się wobec małoletniej poniżej lat 15 innej czynności seksualnej – podkreślił prok. Banna.
Krzysztof S. usłyszał zarzut wykorzystania nieletniego
Dodał, że postępowanie w sprawie znanego muzyka jest na końcowym etapie, a prokuratora oczekuje na przesłanie przez biegłych opinii psychologicznej i seksuologicznej dotyczących podejrzanego Krzysztofa S.
W lutym 2019 roku Prokuratura Okręgowa w Warszawie wszczęła śledztwo w sprawie gwałtów na dwóch małoletnich pokrzywdzonych, które nie miały ukończonego 15. roku życia. Przestępstwa miano popełnić w latach 1997-1999.
Postępowanie zostało zainicjowane po zawiadomieniach dwóch kobiet. Kobiety, które oskarżyły pianistę o molestowanie i gwałty, jako dzieci występowały w programach “Tęczowy Music Box” i “Co Jest Grane” a także w zespole “Tęcza”. Treści zawiadomienia prokuratura nie ujawniała.
Na początku listopada ubiegłego roku Prokuratura Okręgowa w Warszawie poinformowała, że umorzyła śledztwo ws. zgwałcenia przez Krzysztofa S. dwóch dziewczynek poniżej 15. roku życia w latach 1997-1999. Powodem było ich przedawnienie, a w zakresie czynów nieprzedawnionych prowadzone jest odrębne postępowanie.
Krzysztof S. jest znanym muzykiem, pianistą jazzowym i kompozytorem, twórcą popularnych programów muzycznych, w których występowały dzieci – “Tęczowy music box” i “Co jest grane?”
Duży szacunek za odwagę i puszczenie w obieg medialny tego gorącego celebryckiego kartofla. Po raz kolejny wychodzi, że niektóre tematy drąży się tylko i wyłącznie ideologicznie (pedofilia w kościele)
“Ci (Sekielscy) jednak stwierdzili, że nie zajmują tą tematyką”
Kobieta najwyraźniej nie zdaje sobie sprawy, że ci “braciszkowie” są bojownikami na froncie ideologicznym i wcale nie chodzi im o zwalczanie pedofilii jako takiej, niezależnie od tego jakiego środowiska ona dotyczy. Poza tym pedofilia w przyszłości może zostać zalegalizowana, co wynika wprost z ideologii gender (LGBT), więc wręcz niestosownym (według tejże ideologii) jest zajmowanie się przyczynami powiększania tego przestępczego procederu w społeczeństwie. Znacznie bezpieczniejsze jest “dowalanie” Kościołowi w tej sprawie, tym bardziej że wśród korzyści z tego wynikających, jest osłabianie jego autorytetu w społeczeństwie.
Czyli tak, pedofila w kościele jest nieprzedawniona a u celebrytów i wszelkiej maści cywilów tak. Fakt, że duże Media mające pełną gębę frazesów o wolnościowym słowa nie zajmują się tym tematem to jest przykład na beznadziejność naszego życia społecznego, tych wszystkich lewackich wypowiedzi nie tylko celebrytów ale i polityków.
================================================
mail: w prasie:
“On miał 61 lat, my po 12. […] Kazał zsunąć spodnie i położyć się na kocach. Całował moje piersi, usta, masturbował. Raz wszedł we mnie. Przez wiele lat czułam się winna. I z poczucia winy nie powiedziałam nikomu” – czytamy w jednym z bardziej szokujących fragmentów reportażu.
Teraz Michalewicz poinformowała opinię publiczną, że prokuratura właśnie umorzyła śledztwo w tej sprawie.
A total of 11 people have been accused of being members of a paedophile ring
The group is alleged to have abused children in Glasgow over course of 10 years
It is claimed members of the group raped and abused three young children
Glasgow High Court heard the children were forced to take part in witchcraft too
A satanic child abuse ring tortured children by putting them in an oven, forcing them to kill animals and gang raping them, a court has heard.
Seven men and four women are accused of abusing three young children over the course of 10 years in Glasgow which saw them attempt to ‘call on spirits and demons’.
Two girls – one of whom was allegedly shut in a microwave, fridge, oven and freezer in an attempted to kill her – and one boy were forced to kill animals as well as being sexually abused by the group, it is claimed.
A hearing at the High Court in Glasgow, pictured, was told on Friday that on child was allegedly shut in a microwave, fridge, oven and freezer in an attempted to kill her
Iain Owens, 44, Elaine Lannery, 38, Lesley Williams, 41, Paul Brannan, 40, Marianne Gallagher, 38, Scott Forbes, 49, Barry Watson, 46, Mark Carr, 49, Richard Gachagan, 45, Leona Laing, 50, and John Clark, 46, all deny the offences.
Four other people alleged to have been involved in the ring – Maureen Goudie, Steven McHendrie, Robert Brown, James McLean and Douglas Gachagan – have since died, according to court papers.
The High Court in Glasgow was told on Friday that the offences took place between January 2010 and March 2020 at a number of addresses in the city.
The group are alleged to have run a wheelchair over the legs of one of the girls, as well as putting a plastic bag over her head. It’s claimed she was made to eat cat food, as well as take drugs and alcohol, with the other girl also made to eat pet food.
The second girl was allegedly chased by an adult wearing a devil mask and hung by her jumper from a nail on the wall. This culminated with her being pushed into and trapped inside a microwave, an oven, a fridge freezer and various cupboards, the court heard.
It is claimed one of the girls was threatened with being sent to Turkey with a male stranger, while the boy was put in a bath which they said was filled with blood.
The boy and older girl are alleged to have been made to take part in ‘seances (and) use a Ouija board…to call on spirits and demons’.
The children were also involved in ‘witchcraft’ leading them to believe that they themselves had ‘metamorphosed into animals’.
The 11 are further said to have worn cloaks and devil horns as well making the young boy stab a budgie to death. The group are also accused of killing a number of dogs including getting the children to attack the animals.
It is claimed that all three children were raped and sexually assaulted by members of the ring, with some cheering and clapping while recording the offences.
Prosecutors allege that some members of the group paid for ‘sexual services’ from three of the children.
The court heard that when the older girl called the police she was threatened by members of the group and had her call disconnected.
Maureen Goudie – also known as Maureen McLellan – had been linked to the group but died before the case made it to trial
It is also said attempts were made to ‘pressurise’ two of the youngsters around the time of police interviews.
Judge Lord Beckett estimated the full trial could take up to seven weeks, with several of the defence lawyers agreeing this was ‘realistic’.
The judge told the court: ‘There are so many people in the case there could be an unusual level of disruption.’ Advocate depute Kath Harper estimated the Crown case alone would last up to three weeks.
At Friday’s hearing – where none of the accused were present – several defence lawyers raised concerns over a video posted on social media in relation to the trial hours before the case was called.
Gary Allan KC described the content as ‘accusatory’ and having ‘derogatory terms’ directed towards the accused, and said it was ‘potentially prejudicial’.
Brian McConnachie KC told the court: ‘We need to speak to this person and tell them to stop what they are doing… There will be some future video uploaded.’
Lord Beckett responded to the lawyers’ concerns, saying: ‘The Crown has the resources to tackle this and I would encourage the Crown to do so.’
The case was continued to the full trial hearing in September.
Wiele osób uzna to za coś kontrowersyjnego, ja jednak nie bawię się w jakieś „niuanse”, nie interesuje mnie „poprawność polityczna”, czy inne tego typu „wytrychy” do oficjalnego cenzurowania obiegu informacji i wolnej myśli. To też napiszę wprost, że od lat ideologia LGBT, jest wstępem do usankcjonowania prawnego pedofilii. Brzmi to szokująco? Cóż, to jest szokujące, ale niestety prawdziwe. Naszą cywilizacją sterują ludzie, którzy wyznają czysty [? brudny raczej… MD] satanizm.
Leonardo Da Vinci powiedział: „nic tak nie wzmacnia autorytetu władzy jak milczenie”. Ja milczeć nie będę, prawda sama się w dzisiejszych czasach nie obroni, należy jej dopomóc. Wszystko rozpoczyna się od pojedynczego źdźbła trawy, a tym źdźbłem jest dostęp do informacji, do wiedzy. To z kolei umożliwia przebudzenie, zyskanie świadomości o otaczającym nas świecie Na szczycie hierarchii systemu współczesnej globalnej władzy, umiejscowiony jest satanizm. Złączony jest on z globalną siecią o strukturze pierścieni zawartych w kolejnych pierścieniach, w których satanizm zajmuje naczelne warstwy największych i najbardziej ekskluzywnych tajnych stowarzyszeń, Rothschildo – Syjonistów, oraz sieci pedofilów. Wszystko to funkcjonuje jako jednolita struktura.
Dlaczego mowa jest o sieci pedofilów? Odpowiedź jest taka sama jak na pytanie, dlaczego na przestrzeni tysięcy lat sataniści poświęcili na ofiary tak wiele dzieci, które rozumiemy także pod pojęciem „młodych dziewic”. Lucyfer i wszelkie przejawy jego „sług”, pożądają energii dzieci bardziej niż czegokolwiek innego. Dlatego też dzieci stają się powodem obsesyjnego wykorzystywania seksualnego na całym świecie i to w niewyobrażalnej skali. Dlatego też niewiarygodna liczba ludzi u władzy jest zarówno satanistami, jak i pedofilami. Spójrzcie tylko na „PLANdemię” COVID-19. To wszystko co wyrabiało się dookoła niej, jest zaiste diaboliczne, a ten kto tego nie dostrzega, jest chyba ślepy. Oby jednak czym prędzej się przebudził, dla swojego dobra. Demon pochłania energię dzieci w chwili, gdy są one uśmiercane, a także wtedy, gdy są one wykorzystywane seksualnie przez pedofilów opętanych przez demona. „Wiem, że trudno to pojąć i przykro mi, że to ja wam to przekazuję, ale Hollywood to zinstytucjonalizowany krąg pedofilów. Wykorzystują dzieci dla swoich własnych chorych duchowych przekonań, jeśli w ogóle można je tak nazwać. Sam nie do końca to rozumiem, ale zabierają tym dzieciakom energię i ucztują w ich krwi. I im bardziej niewinne dziecko tym bardziej jest przerażone i tym więcej kumuluje energii. Co to znaczy? Zbierają krew dzieci i jedzą ich mięso, ponieważ myślą, że daje im to jakąś siłę życiową. Jeśli dziecko cierpiało psychicznie i fizycznie w momencie śmierci, to daje im dodatkową siłę życiową. Nie rozumiem, dlaczego to robią. Większość z nas ma kompas moralny, który prowadzi nas przez życie, prawda? Ci ludzie tego nie mają, a jeśli tak, to wskazuje on w przeciwnym kierunku.”Mel Gibson. Stosunek płciowy w zakresie: „opętany pedofil a dziecko”, umożliwia także opętanie danego dziecka. W ten sposób dzieci z „wyselekcjonowanych rodów”, są już opętane we wczesnym wieku i jest to jedna z przyczyn tego, że pedofilia i kazirodztwo są normą w tych środowiskach. Te „linie genealogiczne” czynią to od tak dawna, że pragnienie seksu z dziećmi jest już bardzo zakodowane w ich DNA/RNA [wątpię. MD] . Pedofilia stała się także pewnego rodzaju zabezpieczeniem dla tych „wyselekcjonowanych rodów”.
Otóż każdy, kto nie wywodzi się z tych „wyselekcjonowanych rodów”, ale dla nich „pracuje”, musi być również poddany pewnego rodzaju szantażowi, gdyby kiedyś opamiętał się i chciał opuścić struktury „globalnej władzy” lub pisząc inaczej: „globalnego kręgu pedofilów”. Tego typu sytuacje się przecież zdarzają. Wówczas zaczyna działać zasada: „monetarna i seksualna korupcja, która jest wykorzystywana do uzyskania władzy nad mężczyznami zajmującymi wysokie stanowiska”. Zatem uratować się od tego szaleństwa może tylko ten, kto nie dopuścił się pedofilii i dlatego też „oni” nie mają na niego „haków”. Istnieje jednak inne zagrożenie, otóż, jeżeli taka osoba odejdzie i będzie chciała wyjawić to, co wie, wówczas może czekać ją śmierć (nie z przyczyn naturalnych).
Na koniec chciałbym zauważyć jeszcze pewną zależność, otóż jakże często za pewne „skandaliczne” decyzje, obwiniamy tego czy tamtego polityka, taką czy inną „kukiełkę”, ale zapominamy o „sile” , która stoi „za tronem”. Musimy zrozumieć, że nie mamy do czynienia z aktorami, którzy zostali „kupieni” oraz „wypromowani” na zajmowane stanowiska, ale z prastarymi rodami, które od wieków pociągają za sznurki.
===================
mail:
W neo-PRL-u taki szantażowany starzec – pedofil plącze się na szczytach sejmu… Zrobi oczywiście wszystko, co mu każą. Filmiki ma ukrainiec- burdel-tata.
Tęczowi propagandyści na Zachodzie czują się coraz pewniej i bez większych problemów uzyskują akceptację dla swoich szalonych pomysłów, które doprowadzą do deprawacji psychiki niewinnych dzieci.
Jak głoszą sami twórcy i założyciele berlińskiego „przedszkola”, głównym założeniem placówki ma być „edukowanie” na temat homoseksualizmu już od najmłodszych lat. Zajęcia prowadzić będą – co, oczywiście, nie powinno Państwa dziwić – homoseksualiści, związani ze środowiskiem promującym publicznie tęczową ideologię.
Do przedszkola już teraz zostało zapisanych 60 bezbronnych maleństw, a budynek „instytucji” jest gotów pomieścić ich blisko setkę. Czy niemieccy opiekunowie stracili instynkt rodzicielski i nie zdają sobie sprawy, jakie zagrożenie niesie dla zdrowia fizycznego i psychicznego ich dzieci udział w takiej inicjatywie? Twórcy „przedszkola” podkreślają, że są gotowi przyjąć każde dziecko, niezależnie czy odkryło już, że jest gejem bądź lesbijką, czy jeszcze tego nie zrobiło!
Oliwy do ognia dolewa fakt, że w zarządzie „placówki oświatowej” zasiada blisko 90-letni profesor socjologii, który nie zasłynął z wybitnych dzieł naukowych, a z książki, która była obroną działań pedofilów!
Ów „obrońca pedofilów” – jak został nazwany po wydaniu tej publikacji – przekonywał, że chciał zrozumieć motywy działania przestępców i w żaden sposób nie próbował ich usprawiedliwiać. Choć przeczy też innym zarzutom, to wielu komentatorów twierdzi, że miał duży wpływ na próbę zmiany prawa, mającą na celu umożliwienie kontaktów seksualnych z dziećmi poniżej 14. roku życia.
Czy wyobrażają sobie Państwo, aby ludzie o takiej przeszłości edukowały polskie dzieci? Czy chcieliby Państwo tzw. edukacji seksualnej w przedszkolach? Czy zgodziliby się Państwo na promocję homoseksualizmu w przedszkolu Waszego dziecka?
Jeśli nie podejmiemy stanowczych działań w tym zakresie, takie inicjatywy mogą zostać wprowadzone również w Polsce. To tylko kwestia czasu, kiedy któryś z tęczowych aktywistów w naszym kraju zapragnie wprowadzić zachodnie „wzorce”.
Musimy rozpocząć przeciwdziałania już dziś! Nad społeczeństwami zdegenerowanego Zachodu mamy tę przewagę, że obserwujemy to, co wyprawiają w ich krajach promotorzy ideologii LGBT. Nie pozwolimy na istnienie „tęczowych przedszkoli” w Polsce!
Dlatego właśnie TERAZ prosimy o NATYCHMIASTOWE wsparcie naszej codziennej pracy dobrowolnym datkiem w wysokości 30 zł, 60 zł, a jeśli mają Państwo taką możliwość nawet kwotą 100 zł lub 200 zł, albo większą!
Waszą pomoc przeznaczymy na masowe rozpowszechnianie informacji o tworzeniu ideologicznych placówek dla najmłodszych za naszą zachodnią granicą. Jesteśmy przekonani, że Polacy, mając świadomość, co dzieje się w innych krajach, będą gotowi do walki w obronie naszych dzieci, przed zakusami tęczowych propagandystów.
Wasza pomoc wesprze także walkę z promocją ideologii LGBT w innych polskich instytucjach edukacyjnych.
Sama napaść seksualna miała być aktem zemsty. Gwałciciel, jak twierdzą jego znajomi aktywiści, nie raz dopuszczał się aktów przemocy, choć ostatni wybryk miał zdecydowanie najcięższy kaliber. Próby molestowania i obnażanie się stały się czymś na porządku dziennym. Do stosunków homoseksualnych były także nagabywane kompletnie nieznajome osoby, jak na przykład taksówkarz. Niektórzy z aktywistów Homokomanda bali się opisywanego w reportażu mężczyzny.
Jeśli doniesienia okażą się prawdą, a wiele wskazuje na to, że właśnie tak będzie, to lansowana przez lewicowo-liberalne media organizacja okazałaby się bastionem praktyk o charakterze totalitarnym. Nie powinno zaskakiwać, że aktywiści nie przebierają w słowach w atakach na dziennikarza. Po raz kolejny ci, którzy zachowali się, jak trzeba, są traktowani, jako ci, którzy zrobili coś złego.
Podobna sytuacja miała miejsce w Stanach Zjednoczonych. Tam ofiarami padły Bogu ducha winne licealistki, które grały w szkolnej drużynie siatkówki.
Mężczyzna sam sprowokował dziewczyny do reakcji nie tylko samą swoją obecnością, ale również niewybrednymi komentarzami. Teraz wobec broniących się przed napastowaniem seksualnym siatkarek szkoła prowadzi postępowanie, które wyjaśni, czy ich zachowanie nie było przykładem nienawiści do osób „transseksualnych”.
Na obecnym etapie ich protesty na nic się zdały, szkoła nie uszanowała, że chcą przebierać się w gronie zespołu, składającego się z samych kobiet, a także poinformowała, że mężczyzna, jeśli tylko nazwie się „transseksualnym”, to może je podglądać.
Jak sami Państwo widzą, jest źle, a będzie jeszcze gorzej. Jeśli nie podejmiemy żadnego działania, to coraz częściej ofiary będą prześladowane, a przestępcy głaskani po głowach.
Dlatego jeszcze raz bardzo prosimy o PILNE wsparcie naszej pracy dobrowolnym datkiem w wysokości 30 zł, 60 zł, a jeśli mają Państwo taką możliwość nawet kwotą 100 zł lub 200 zł, albo większą!
Waszą pomoc przeznaczymy na tworzenie rzetelnych informacji, które wbrew politycznemu establishmentowi będą pokazywały winnych napastowania niewinnych dzieci czy chcących wprowadzenia tęczowej dyktatury, bez wybielania ich ze względu na „orientację seksualną”!
Mieliśmy w historii niesławną czerwoną książeczkę chińskiego przewodniczącego Mao i zieloną książkę Muammara Kaddafiego. Bez zbędnej przesady można powiedzieć, że obie odcisnęły piętno na milionach ludzi.
Jest jednak jeszcze inna ciekawa książka, która nie zrobiła tak oszałamiającej kariery, nie tylko z uwagi ograniczonej ilości osób, których dotyczy bezpośrednio, ale też z zupełnie odmiennego do niej podejścia koncernów medialnych, które ją starannie przemilczały. Mam nadzieję, że moja książka, która opisuje między innymi i tę historię, nie zostanie podobnie przemilczana, jeśli więc ta opowieść choć trochę Państwa interesuje, proszę jej wypatrywać na półkach księgarskich w najbliższym czasie.
Wracając do tematu niniejszego felietonu – chodzi o tak zwaną czarną książeczkę, czyli prywatny notes Jeffrey’a Epstein’a, w którym miał zapisane nazwiska i adresy znajomych. Nie są to jednak znajomi z sąsiedztwa, czy członkowie rodziny, a osoby z tak zwanej elity, ludzie mediów, filmu, bankierzy i prawnicy. Z braku miejsca, nie sposób opisać wszystkich z nich, a jest ich 1971, tym bardziej, że polskiemu czytelnikowi większość nazwisk powie niewiele, ale kilka z tych osób przybliżę w mojej książce. Niektóre przewijają się również w manifestach lotów samolotami prywatnej floty Epstein’a, co oznacza, że przynajmniej część spośród znajomych z notesu, brała udział w jego eskapadach po licznych przybytkach rozkoszy.
Spośród tych bardziej znanych, znajdziemy, oczywiście z adresami i telefonami choćby takie nazwiska, jak Alec Baldwin, Courtney Love, Naomi Campbell, Phil Collins, Mick Jagger, Dustin Hoffman, Christopher Lambert, Rupert Murdoch, Jeffrey Sachs, Peter Soros, Barbara Walters, Ehud Barak, David Rockefeller, Tony Blair, Jimmy Buffet, czy Richard Branson.
Znajdziemy tam także nazwisko Jean-Luc Brunel, które stało się powszechnie znane w grudniu 2020 roku, kiedy ten 74-letni wówczas mężczyzna został zatrzymany przez policję na lotnisku Charlesa de Gaulle’a przed wejściem na pokład samolotu mającego lecieć do Senegalu. Paryscy prokuratorzy powiedzieli wówczas dziennikarzom, że Brunel został przesłuchany w ramach wszczętego rok wcześniej śledztwa w sprawie domniemanego gwałtu i napaści na tle seksualnym na nieletnich, molestowania seksualnego oraz handlu ludźmi w celu wykorzystania seksualnego nieletnich dziewcząt. Początkowo prowadził w Paryżu agencję Karin Models, później założył agencję modelek MC2, która zdaniem prokuratorów służyła, jako przykrywka dla kręgu handlarzy seksualnych Epsteina.
Służby zajęły się nim, kiedy okazało się, że z księciem Andrzejem, synem królowej Elżbiety, łączyła go, poza zwykłą znajomością, wspólna kochanka. Nie oznacza to, że był wymiarowi sprawiedliwości wcześniej nieznany. Jego postać przewijała się podczas pierwszej sprawy Epsteina, w kontekście gwałtów dokonywanych w latach 70, 80 i 90 ubiegłego wieku, ale we Francji okres przedawnienia za tego typu przestępstwa mija po 20 latach, a świadków tych zdarzeń nie było.
Tym razem, po fali oskarżeń wobec Epsteina i księcia Andrzeja, przeciwko Brunelowi wystąpiły imiennie 4 kobiety. Pętla wokół niego zaczęła się zaciskać. Został oskarżony o gwałty na modelkach i handel nimi. Jesienią tamtego roku w jednej z gazet pojawiło się nieznane wcześniej zdjęcie Brunela, na tle dziewięciu dziewcząt, zrobione na należącej do Epsteina wyspie Little St. James. Podobno, w ciągu długoletniej współpracy z Epsteinem, dostarczył mu ponad 1000 młodych kobiet!
Drobnym wydaje się w świetle tej informacji postawiony mu zarzut o przetransportowanie trzech 12-letnich sióstr, wprost z paryskiego osiedla do Stanów, jako “prezent urodzinowy” dla Epsteina. Zresztą, ten ostatni miał w Paryżu własne mieszkanie, które Brunel miał wykorzystywać do swych przestępstw. Wiadomo jednak, że nie ograniczał się do szaleństw w jednym miejscu, ponieważ w manifestach lotniczych, o których wspominałem, wykazano co najmniej 25 jego podróży samolotami należącymi do Epsteina. Brunel taktownie odczekał ponad rok, a 19 lutego 2022 roku, wkrótce po tym, kiedy książę Andrzej zawarł ugodę z oskarżającą go kobietą, poszedł za przykładem Epsteina i w celi więzienia La Sante o podwyższonym rygorze bezpieczeństwa, po prostu się powiesił.
La Sante słynie z tego, że umieszcza się w nim szczególnie niebezpiecznych przestępców, to właśnie tam odsiaduje dożywotni wyrok niejaki Carlos, pseudonim „Szakal”, czyli super terrorysta Ramirez Sanchez. Jak podały władze, chociaż telewizja przemysłowa jest powszechnie stosowana na korytarzach i w bramach francuskich zakładów karnych, zdecydowana większość cel nie jest objęta monitoringiem wizyjnym. Ma to na celu zapewnienie pewnego stopnia prywatności oraz zagwarantowanie, że nie zostaną naruszone europejskie przepisy dotyczące praw człowieka.
No, to mu zagwarantowali.
Felieton pochodzi z 12 numeru tygodnika Warszawska Gazeta
Pedofil Jeffrey Epsteim i Ghislaine Maxwell. / foto: screen YT/CBS
Ława przysięgłych w nowojorskim sądzie federalnym uznała w środę Ghislaine Maxwell za winną pięciu z sześciu zarzutów związanych z jej rolą w wykorzystywaniu seksualnym nieletnich nastolatek przez Jeffreya Epsteina w latach 1994-2004. Grozi jej do 65 lat więzienia.
60-letnia Maxwell nie przyznała się do winy. Zarzuty obejmowały m.in. handel seksualny nieletnimi, nakłanianie nastolatek do podróży w celu udziału w nielegalnych aktach seksualnych oraz przewożenie nieletnich z zamiarem zaangażowania w przestępczą aktywność seksualną.
Maxwell została uniewinniona z zarzutu nakłaniania nieletnich do udziału w nielegalnych aktach seksualnych. Ława przysięgłych, w skład której wchodziło sześć kobiet i sześciu mężczyzn, obradowała przez około 40 godzin, w ciągu sześciu dni.
Prokuratorzy twierdzili, że Maxwell i Epstein współdziałali w celu stworzenia planu zwabiania młodych dziewcząt do seksualnych relacji z Epsteinem od 1994 do 2004 roku w Nowym Jorku, na Florydzie, w Nowym Meksyku i na Wyspach Dziewiczych USA. Cztery kobiety zeznały podczas procesu, że Epstein je molestował, a Maxwell ułatwiała mu to, a czasem sama w tym uczestniczyła.
Ghislaine Maxwell manipulowała i zwabiała bezbronne dziewczęta jako wspólniczka rozległych nadużyć Jeffreya Epsteina – argumentowała prokurator Alison Moe.
Przypomniała, że Maxwell i Epstein byli zamożną parą wykorzystującą swoje przywileje, by żerować na dzieciach z rodzin borykających się z problemami. Ich celem – zaznaczyła – były bezbronne dzieci wychowywane często przez samotne matki.
Zdaniem obrońców Maxwell stała się „kozłem ofiarnym” za czyny Epsteina. Kwestionowali wspomnienia sprzed lat i motywacje kobiet, które twierdzą, że były wykorzystywane seksualnie.
Prawnik Laura Menninger przekonywała ławę przysięgłych, że związek Maxwell z Epsteinem nie miał charakteru przestępczego.
– Ona jest tutaj sądzona za to, że była z Jeffreyem Epsteinem i być może to był największy błąd w jej życiu, ale to nie było jednak przestępstwo – zaznaczyła. W jej opinii oskarżenie opiera się na spekulacjach i bazuje na zdjęciach Maxwell z Epsteinem jako materiale dowodowym.
– Ghislaine Maxwell nie jest Jeffreyem Epsteinem. Ghislaine Maxwell jest niewinną kobietą niesłusznie oskarżoną o przestępstwa, których nie popełniła – twierdziła Menninger.
AP zwraca uwagę, że batalia prawna w sprawie Maxwell nie jest zakończona. Wciąż czeka ją m.in. proces w sprawie dwóch zarzutów o krzywoprzysięstwo.
Obecny proces odbył się w sądzie federalnym na Manhattanie, gdzie obowiązuje zakaz używania kamer. Termin podania przez sędziego wysokości wyroku nie jest jeszcze znany. Grozi jej do 65 lat więzienia. https:///2021/12/30/burdel-mama-epsteina-uznana-za-winna-moze-uslyszec-wyrok-nawet-65-lat-wiezienia/ – 30 grudnia 2021