Chiny wasalizują Rosję. W Waszyngtonie pojawiło się zapotrzebowanie na nowego Ribbentropa.

W Waszyngtonie pojawiło się zapotrzebowanie na nowego Ribbentropa

Prof. Grzegorz Górski Jaki-nowy-porzadek-wykluwa-sie-na-naszych-oczach

– Jak wspominałem już grubo ponad rok temu, Chiny mając po lutym 2022 roku empiryczne dowody iluzoryczności „potęgi militarnej” Rosji, z drugiej zaś strony pełną świadomość własnych, rosnących dynamicznie wewnętrznych problemów społecznych i gospodarczych, postanowiły bezwzględnie wykorzystać trudne położenie Moskwy w każdym możliwym wymiarze. Uwerturą do tego było faktyczne przejęcie kontroli nad Kazachstanem, a następnie nad kolejnymi republikami środkowoazjatyckimi. Sukcesy te pozwoliły Xi osłabić wewnętrzne ataki ze strony krytyków jego polityki w Chinach. Na wyraźnie eksponowanych sukcesach tej polityki, zdołał on utrzymać swoją pozycję w partii i w państwie – pisze w swoim najnowszym wpisie prof. Grzegorz Górski

——————

Pojawił się „układ przejściowy”?

Przez ostanie dwa i pół miesiąca nie kontynuowałem rozważań dotyczących „nowego porządku”. Dlaczego? Z jednej, fundamentalnej przyczyny. 

Moje rozważania mają na celu naszkicowanie owego potencjalnego i optymalnie korzystnego dla Polski „nowego układu”. Przedstawiłem ogólnie kilka jego elementów w momencie, gdy rozwój wydarzeń radykalnie przyspieszył. W przeciętnym odbiorze, jest to proces jeszcze słabo dostrzegalny, ale z pewnością przełom maja i czerwca, a następnie kolejne tygodnie przyniosły tak niezwykłe i nieoczekiwane zmiany, że zmuszają do ich uwzględnienia w przygotowywanym schemacie.

Czy to oznacza, że jesteśmy już blisko wygenerowania owego „nowego porządku”, a tym samym takiego czy innego zamrożenia wojny ukraińsko – rosyjskiej? 

Moim zdaniem nie, bowiem właśnie wydarzenia ostatnich tygodni pokazują postęp w ucieraniu jakichś przejściowych rozwiązań, które nie są wszakże ostatecznym rozwiązaniem. Niemniej także owa forma przejściowa może stawać się elementem „nowego porządku”, warto więc poświęcić jej naszą uwagę. Tym bardziej, że najwyraźniej istoty rysującej się dynamicznie konstrukcji, zdają się nie zauważać właściwie żadne ośrodki w Polsce.

Co było zatem najważniejszym wydarzeniem, katalizującym ten „układ przejściowy”? W moim przekonaniu – z wielu powodów – „bunt” Prigożyna, który był zwieńczeniem procesu trwającego od ponad roku w relacjach chińsko – rosyjskich, a zarazem uwerturą do możliwych wielkich przetasowań. Przyjrzyjmy się z grubsza najważniejszym wedle mnie elementom tego procesu.

Chiny wasalizują Rosję

We wrześniu ub. roku w Samarkandzie podczas szczytu Szanghajskiej Organizacji Handlowej odbył się akt pierwszy publicznego upokarzania Rosji przez jej najbliższych „sojuszników”. Pod możnym protektoratem przewodniczącego Xi w rolę oprawców Putina wcielili się tam przywódcy środkowoazjatyckich „stanów’, którzy powetowali sobie – czując za plecami wsparcie Chin – trwające od dekad upokorzenia ze strony Moskwy.

„Wsparcie” jakie Rosja otrzymała tam od swoich „sojuszników”, oznaczało po prostu brutalne wykorzystanie jej izolacji będącej efektem zachodnich sankcji. Rosja już wtedy zaczęła drogo płacić swoim „sojusznikom” za przełamywanie blokady i już nie tylko Chiny stały się bezpośrednim profitentem jej położenia.

Jak wspominałem już grubo ponad rok temu, Chiny mając po lutym 2022 roku empiryczne dowody iluzoryczności „potęgi militarnej” Rosji, z drugiej zaś strony pełną świadomość własnych, rosnących dynamicznie wewnętrznych problemów społecznych i gospodarczych, postanowiły bezwzględnie wykorzystać trudne położenie Moskwy w każdym możliwym wymiarze. Uwerturą do tego było faktyczne przejęcie kontroli nad Kazachstanem, a następnie nad kolejnymi republikami środkowoazjatyckimi. Sukcesy te pozwoliły Xi osłabić wewnętrzne ataki ze strony krytyków jego polityki w Chinach. Na wyraźnie eksponowanych sukcesach tej polityki, zdołał on utrzymać swoją pozycję w partii i w państwie. 

Jednak niewątpliwe sukcesy które uzyskał, zachęciły go do wykorzystania coraz trudniejszego położenia Rosji. Kulminacją tej części gry była jego wizyta w końcu marca tego roku w Moskwie. Przychylam się do tych opinii, że okoliczności i przebieg tej wizyty pokazują, że chiński lider w symboliczny sposób upokorzył Putina, dając do zrozumienia, iż to on – jak niegdyś mongolscy chanowie – utrzymuje go u steru władzy, nadając mu „jarłyk na Rosję”.

Co niezmiernie istotne w kontekście naszego głównego „punktu zwrotnego”, kilka tygodni wcześniej w Pekinie zameldował się A. Łukaszenka. Werbalnie wspierający Putina od pierwszego dnia wojny na Ukrainie, w praktyce wijący się jak piskorz przed ostatecznym wchłonięciem przez Rosję, wykonał – jak się okazało – ruch genialny. Homagium złożone Pekinowi, natychmiast zmieniło jego pozycję wobec Moskwy i to w stopniu zupełnie nieoczekiwanym. Kontynuując zresztą swoją grę, Łukaszenka tydzień po wizycie w Pekinie odwiedził Teheran i tam również uzyskał wsparcie dla siebie od kolejnego gracza, mającego rosnący wpływ na Moskwę.

W tym samym czasie – w połowie marca – dzięki pośrednictwu Chin nastąpiło wznowienie relacji pomiędzy Arabią Saudyjską i Iranem. Krok ten był oczywiście kolejną konsekwencją pozbawionej jakiejkolwiek racjonalności polityki ekipy Bidena na Bliskim Wschodzie i odczytany został jako wymierzony przeciw USA. Jednak w nie mniejszym stopniu był to kolejny cios wymierzony przez Chińczyków Rosjanom. W jego konsekwencji bowiem, zapewnili sobie oni pełną możliwość nieskrępowanego ekonomicznego szantażowania Rosji. Ta bowiem utrzymując się właściwie wyłącznie z eksportu ropy i gazu do Chin i poprzez Chiny, straciła w tym momencie jakiekolwiek możliwości szantażowania Pekinu nie tyle nawet dostawami surowców, ile nawet względnie swobodnego kształtowania ich cen. 

To tylko kilka, najbardziej spektakularnych elementów „wielkiej gry” Pekinu. Gry, w której w moim przekonaniu docelowo chodzi przynajmniej o przywrócenie status quo ante sprzed traktatów nerczyńskiego, ajguńskiego i pekińskiego w XVII i XIX wieku. A także podporządkowania sobie Rosji jako junior partnera. 

Białoruś z jarłykiem?

I tu dochodzimy do uwarunkowań związanych z „puczem Prigożyna”. Oczywiście próba interpretowania tego wydarzenia w kategoriach jakiejś wyrafinowanej gry samego Putina, czy kogoś z jego otoczenia, nie zasługuje na choćby dwa słowa analizy. To bezsens, choć Kreml jako rasowy gracz usiłował wyciągnąć z tego nieszczęścia jakieś minimalne choćby korzyści. Na nic się to zdało, a odpowiedzi qui bono to „szaleństwo” się odbyło udziela to, kto był architektem rozwiązania kryzysu. 

Gdyby ktoś w przeddzień całej tej awantury powiedział, że rolę tę pełnić będzie Łukaszenka, wszyscy pukaliby się w głowę. A jednak to on „poprosił” Prigożyna o zaprzestanie szturmu na Moskwę i „zaprosił” jego siły na Białoruś. Działo się to w momencie, w którym rajd wagnerowców osiągał fazę krytyczną, po której mogło dojść do rzeczywistej dekompozycji ośrodków władzy w Moskwie. 

Łukaszenka „ratujący” reżim Putina mógł działać wyłącznie mając świadomość tego, że występuje w tej roli jako umocowany przez Pekin. A tam – jak ze zdumieniem konstatowali zachodni obserwatorzy – gdy siły wagnerowców zajęły główny rosyjski węzeł wojskowy i zarządziły zbrojny marsz na Moskwę 24 czerwca, chińscy urzędnicy milczeli.

Dziwne? Nie, bo Pekin utwierdzał właśnie swoją pozycję rozdającego karty w Rosji. Pokazał Putinowi i jego ludziom, jak niewiele trzeba, aby zastąpić ich choćby sprzymierzonym z Prigożynem Łukaszenką. I ostentacyjnie pokazywał, że Rosja nie jest już czynnikiem samodzielnie kształtującym swoją pozycję w „wielkiej grze”.

Cios był tak potężny, że Putin – mimo zapowiedzi – nawet nie próbował wyciągać jakichkolwiek konsekwencji wobec autora buntu. To sygnał jak słaba i jak zależna od Pekinu jest dziś jego władza. Do tego Pekin wzmocnił swój potencjał na Białorusi, a nie ulega też wątpliwości, że siły rosyjskie stacjonujące w tym kraju, będą bacznie przyglądały się komu służyć.

A po co to Pekinowi? – zada ktoś pytanie. Jest tu jeszcze jeden element, który koniecznie trzeba wziąć pod uwagę. W reakcji na ustalenia szczytu NATO w Wilnie w odniesieniu do Chin, Pekin zadeklarował, że „wykorzysta szeroki zakres, politycznych, ekonomicznych i militarnych narzędzi, by wzmocnić globalne oddziaływanie i projekcję siły”, a „wszelkie działania zagrażające uzasadnionym prawom i interesom Chin spotkają się ze zdecydowaną reakcją”. Nikt nie powinien wątpić w to, że Pekin ma już możliwości realizowania tych zapowiedzi w bezpiecznej dla siebie, bardzo odległej strefie buforowej.

Polska wobec nowego wyzwania

Ten wielki game changer ostatnich tygodni rzutuje bardzo silnie na naszą sytuację z dwóch powodów.

Po pierwsze czyniąc z Rosji de facto narzędzie chińskich gier przeciwko Ameryce, radykalnie zwiększa zagrożenie zaangażowania Polski w zupełnie niekontrolowane, chaotycznie kreowane i potencjalnie ekstremalnie groźne zdarzenia prowokowane przez Pekin na konto Moskwy.

Po drugie – co już odczuliśmy w Wilnie – radykalnie zmienia optykę amerykańską. Akcja chińska zwiększyła w obliczu wyborów prezydenckich w USA presję na szybkie pivotowanie [umiejętność przetrwania md] Rosji, w celu osłabienia nieoczekiwanej ekspansji chińskiej. To zaś uaktywniło natychmiast zapotrzebowanie amerykańskiej polityki na rolę „wypróbowanych specjalistów od Rosji”.

I tak oto weszliśmy w fazę najbardziej niebezpieczną dla Polski, bowiem – co było już sygnalizowane kilka tygodni temu – w Waszyngtonie pojawiło się zapotrzebowanie na jakiegoś nowego Ribbentropa, który znalazł w Moskwie nowego Mołotova. Ale o tym w następnym tekście.

Grzegorz Górski

Ideolodzy Imperium i Putin [oraz ich propagandyści] o Polsce i jej przywódcach. Groźne. Groźby. Musimy to znać.

Ideolodzy Imperium i Putin [oraz ich propagandyści] o Polsce i jej przywódcach. Groźne. Groźby. Musimy to znać.

Kreml ostrzegł Zełenskiego. Ukraina zostanie uderzona od tyłu

tsargrad.tv-reml-predupredil-zelenskogo-ukrainu-zhdjot-udar-s-tyla

25 lipca 2023

Na posiedzeniu rosyjskiej Rady Bezpieczeństwa, Kreml powiedział właściwie bezpośrednim tekstem, że istnieje wysokie prawdopodobieństwo umiędzynarodowienia konfliktu ukraińskiego. Stany Zjednoczone zamierzają wpędzić w zasadzkę Polskę i Litwę. A to, jak wszyscy doskonale rozumieją, oznacza bezpośrednie zaangażowanie Sojuszu Północnoatlantyckiego w działania wojenne. Stawka rośnie.

Kreml ostrzega: widzimy wszystko

Według Siergieja Naryszkina, szefa Służby Wywiadu Zagranicznego, Zachód stopniowo zdaje sobie sprawę, że porażka Ukrainy jest tylko kwestią czasu. Dlatego opracowywany jest “plan B”. Polega on na ustanowieniu polskiej kontroli nad terytoriami zachodniej Ukrainy wraz z rozmieszczeniem tam kontyngentu zbrojnego.

Taki krok jako jeden z wariantów planuje się sformalizować jako „wypełnienie zobowiązań sojuszniczych” w ramach polsko-litewsko-ukraińskiej inicjatywy bezpieczeństwa – tzw. Trójkąta Lubelskiego.

Widzimy, że w związku z tym planowane jest znaczne zwiększenie liczebności litewsko-polsko-ukraińskiej brygady, która działa pod auspicjami tego tzw. trójkąta lubelskiego. Wydaje nam się, że powinniśmy bacznie obserwować polskie kierownictwo” – powiedział Naryszkin.

Komentując oświadczenie szefa SVR, Władimir Putin podkreślił, że sprawa nie dotyczy najemników, ale “regularnej, zorganizowanej i wyposażonej jednostki wojskowej, która jest planowana do wykorzystania w operacjach na terytorium Ukrainy”:

W tym chodzi o rzekome „zapewnienie bezpieczeństwa współczesnej Zachodniej Ukrainy”, a w rzeczywistości, nazywając rzeczy po imieniu, o późniejszą okupację tych terytoriów.

Przecież perspektywa jest oczywista – jeśli polskie oddziały wejdą np. do Lwowa czy na inne tereny Ukrainy, to już tam pozostaną. I pozostaną tam na zawsze.

Oczywiście Kreml wiedział o tym od dawna. Dlaczego teraz publicznie się o tym mówi i podkreśla, poświęcając temu tematowi całe posiedzenie Rady Bezpieczeństwa?

Prawdopodobnie publicznie daje się Polakom do zrozumienia: jeśli wsadzicie nos w nie swoje sprawy, reakcja rosyjskiej armii będzie natychmiastowa.

Polska w pogoni za “Kresami”

Realizm zagrożenia jest oczywisty. Państwo polskie wcześniej kontrolowało te ziemie. W latach 1921-1939, w międzywojennej epoce “wersalskiej”, Zachodnia Ukraina była częścią II Rzeczypospolitej. Ostra polonizacja, presja na rdzenną ludność, próby przymusowego zaszczepienia polskiej tożsamości – tego wszystkiego doświadczyli zachodni Ukraińcy w pierwszej połowie ubiegłego wieku. Trudno przecenić wartość Lwowa i innych miast regionu dla Polaków. Przez wieki kwitła tu polska kultura miejska, a Ukraińcy pełnili rolę robotników. Zemsta za 1939 rok to skryte marzenie Rzeczypospolitej.

Przez cały okres powojenny temat “wschodnich kresów” w polskim społeczeństwie był objęty niewypowiedzianym zakazem. Polacy [rządy. md] starali się unikać tego tematu, zauważył w komentarzu do Carogrodu szef ruchu “Związek Rosjan” Aleksiej Koczetkow, który żył i pracował przez wiele lat w Polsce.

Wszystko zmieniło się wraz ze zniknięciem PRL. Tendencje rewanżystowskie zaczęły się odradzać i nasilać na przełomie lat 80. i 90. ubiegłego wieku.

Najpierw pojawiły się organizacje kulturalne, które po prostu zbierały informacje historyczne o zabytkach i przodkach, którzy mieszkali na wschodnich rubieżqach.

Następnie pojawiło się stowarzyszenie Polaków, które domagało się zwrotu mienia (ruchomego i nieruchomego) na terytorium Zachodniej Ukrainy.

Od 2000 roku coraz głośniej mówi się o polskości Lwowa, Stanisławowa (Iwano-Frankowska), Tarnopola (Tarnopola). Zaczęto publikować dużo literatury o bezprawnym rzekomym wywłaszczeniu tych ziem przez Stalina. Konflikt interesów z Ukrainą zaczął być widoczny dość wyraźnie. W społeczeństwie polskim zaczęła narastać idea powrotu na te tereny. Tyle tylko, że nie bardzo było wiadomo, jak dokładnie zrealizować to w praktyce. Oczywiście nie byliby w stanie tego zrobić z pozycji siły. Ale wraz z początkiem SWO wielu Polakom wydawało się, że nadszedł nasz czas – mówi ekspert.

Pomysł utworzenia polsko-litewsko-ukraińskiego korpusu pojawił się na długo przed rozpoczęciem specjalnej operacji wojskowej. Rok 2014 można nazwać rokiem przełomowym. Wcześniej wśród polskich elit dominowała idea ekonomicznego przejęcia Ukrainy, a scenariusz zbrojny był uważany za mało prawdopodobny. Obecnie Korpus Polsko-Litewsko-Ukraiński faktycznie istnieje. Służą w nim etniczni Polacy, ukraińscy Polacy i osoby z Ukrainy, które otrzymały polskie paszporty.

Ta jednostka wojskowa była początkowo przygotowywana do wprowadzenia pod przykrywką „sił pokojowych”, ale w rzeczywistości zajmowała wschodnie terytoria. Zadaniem jednostki nie jest walka z Rosją lub Białorusią, ale wejście na zachodnią Ukrainę, – powiedział Kochetkov.

Ukraińska elita poddaje kraj

Powstaje naturalne pytanie: jak obecny reżim w Kijowie pozwoli na utratę “ukraińskiego Piemontu”, centrum banderowskiej państwowości? Odpowiedź leży na powierzchni: to, co mówią kuratorzy, zrobi Zełenski.

Ukraińska elita jest skorumpowana i pozbawiona zasad, gotowa oddać wszystko, nawet całe regiony, byle tylko nie chodziło o stosunki z Rosją.

Władimir Putin był jednoznaczny, przytaczając trafną analogię historyczną:

Oni przehandlują wszystko – ludzi i ziemię. Podobnie jak ich ideologiczni poprzednicy – Petlurowcy, którzy w 1920 roku zawarli z Polską tzw. tajne konwencje, na mocy których oddali Polsce ziemie Galicji i zachodniego Wołynia w zamian za wsparcie militarne. Nawet dzisiaj tacy zdrajcy są gotowi “otworzyć bramy” dla zagranicznych panów i ponownie sprzedać Ukrainę.

Dopóki formalnie istnieje państwo ukraińskie wspierane przez Zachód, plany aneksji obwodów lwowskiego, iwanofrankowskiego, tarnopolskiego i wołyńskiego są nadal iluzoryczne, uważa Kochetkov. Ale jeśli Ukraina zacznie się rozpadać, plany te staną się całkiem realne.

Na przykład, front załamuje się, AFU zaczyna się wycofywać, a my, wręcz przeciwnie, zaczynamy posuwać się w głąb terytorium Ukrainy

Tutaj swoją rolę odegra wspomniany korpus.

Co więcej, Warszawa ma ideologiczne uzasadnienie dla własnej interwencji. Przedstawią to wszystko jako akcję humanitarną, jako pomoc i obronę. Ale dla samych Polaków będzie to oznaczać powrót do granic z 1939 roku” – powiedział szef Związku Rosjan.

W samym społeczeństwie zachodniej Ukrainy perspektywa polskiej inwazji jest traktowana bardzo trzeźwo. Od czasu do czasu lwowska prasa publikuje materiały, w których omawia się potencjalną możliwość wkroczenia wojsk polskich do Galicji. W związku z tym okresowo pojawiają się pomysły odrodzenia Królestwa Galicji i Lodomerii jako antidotum na polską ekspansję. Myślą o tym publicyści zachodnioukraińskich radykałów.

Warszawa ma zresztą własne powody, by upominać się o utracone terytoria. Obecna granica polsko-ukraińska jest wynikiem porozumień z 1945 roku między Stalinem a polskim lewicowym przywództwem, które według obecnych władz Warszawy było “prokomunistyczne” i “marionetkowe”. Reżim Stalina został uznany za “totalitarny” i zrównany z reżimem Hitlera decyzją Rady Europy z 2009 roku. W związku z tym Warszawa może kwestionować wszystkie traktaty i umowy dotyczące Związku Radzieckiego z czasów Stalina.

Czy Duda chce kolejnego rozbioru Polski?

Tylko polskie pany nie biorą pod uwagę, że odwoływanie się do historii to broń obosieczna. A wysuwając roszczenia do Ukrainy czy Białorusi, można natknąć się na kontrroszczenia.

Nie, nie mówimy nawet o Królestwie Polskim. Możemy zwrócić się do dokumentów z okresu sowieckiego, który jest nam bliższy. W końcu to Stalin dał Polsce etnicznie rosyjskie (białoruskie i ukraińskie) ziemie Podlasia, Rusi Chełmskiej, a w rzeczywistości dał Polsce ogromne niemieckie terytoria w dzisiejszej zachodniej części Rzeczypospolitej Polskiej.

Teraz możemy całkiem szczerze powiedzieć: Polska jest pokracznym bękartem polityki Stalina. [nawiązuje do: „Pokraczny bękart traktatu wersalskiego” – zdanie Wiaczesława Mołotowa. md]

Stalin sam stworzył tego potwora, przyłączając do niego terytoria niemieckie, białoruskie i ukraińskie, ogromnie go wzmacniając. Gdańsk, Szczecin, Wrocław – to wszystko były bardzo rozwinięte miasta. I to był prezent towarzysza Stalina dla polskiego proletariatu. Sowiecka władza stworzyła etnicznie monolityczną Polskę. Jeśli Polacy zdecydowali się na konflikt z nami, całkowicie zniweczmy konsekwencje 1939 roku – argumentuje Aleksiej Koczetkow.

Znaczna część Polski jest swoistym pomnikiem wielkiej czystki etnicznej. W drugiej połowie lat 40. przymusowo wysiedlono stąd kilka milionów Niemców, zastępując ich ludnością polską z głębi kraju, z Niemiec i z ZSRR.

Oficjalne kręgi w Warszawie postrzegają to jako sprawiedliwą odpłatę dla narodu niemieckiego za zbrodnie nazizmu, ale “zapominają”, za czyją zgodą przeprowadzono deportację. To tutaj naród musi zdecydować o swoim stosunku do reżimu sowieckiego: albo jest to “okupacja” – w takim przypadku należy zrewidować cały korpus umów międzynarodowych, albo nie jest to okupacja – w takim przypadku retoryka rusofobiczna musi zostać zmniejszona o rząd wielkości.

A jeśli próbują nas przestraszyć, mówiąc, że okupujecie również Prusy Wschodnie, to nie warto. Rosja nie dostała tych ziem dzięki umowom z Polakami, to łup wojenny uzyskany w wyniku zwycięstwa nad hitlerowskimi Niemcami.

Ale oddanie 2/3 Prus Wschodnich Polakom to nasza sprawa, to nasz dar. Jeśli Polacy będą chcieli walczyć z Rosją, rezultatem będą nie tylko katastrofalne straty w ludziach, ale także radykalna rewizja granic, – ostrzega ekspert.

Nie można jednak mówić o odpowiedzialności polskiej klasy rządzącej. Dlatego należy myśleć o krokach odwetowych. Ekspert podkreśla, że Moskwa ma prawo wysuwać wobec Warszawy roszczenia terytorialne dotyczące wschodnich regionów o strategicznym znaczeniu. Dobrze byłoby przynajmniej przypomnieć o Korytarzu Suwalskim.

To niewielki odcinek, przez który można zbudować lądowy szlak do obwodu kaliningradzkiego. To zaledwie 69 kilometrów od sprzymierzonego z nami obwodu grodzieńskiego na Białorusi do najdalej na zachód wysuniętego podmiotu rosyjskiego.

I co z tego?

Rzeczpospolita Obojga Narodów przez całą swoją historię nadeptywała na te same grabie. Cywilizacyjny wybór dokonany kiedyś przez polskich przywódców skazał kraj na wieczną konfrontację z Rosją.

I zawsze kończy się tak samo – totalną klęską i rozbiorem terytorialnym. Niestety, taka jest natura polskich przywódców, którzy prowadzą swój naród w przepaść.

Polskie władze, snując swoje rewanżystowskie plany, również nie mówią prawdy swojemu narodowi.

A prawda jest taka, że Zachód najwyraźniej nie ma wystarczającej ilości ukraińskiego “mięsa armatniego”, to za mało. Dlatego planują wykorzystać nowy ludzki materiał zużywalny – samych Polaków, Litwinów i dalej w dół listy, każdego, kogo nie należy żałować.

Powiem jedno – to bardzo niebezpieczna gra, a autorzy takich planów powinni pomyśleć o konsekwencjach” – podsumował Władimir Putin.

Obie [wszystkie??] strony potrząsają bronią jądrową. Pan Satanowski…. informuje publicznie…

Obie [wszystkie??] strony potrząsają bronią jądrową. Pan Satanowski…. informuje…

hrossijskij-vostokoved-nuzhno-prjamo-zajavit-chto-budet-jadernyj-udar-po-ssha-v-sluchae-diversii-na-ljubom-iz-rossijskih-jadernyh-obektov

Rosyjski orientalista: Należy wyraźnie stwierdzić, że w przypadku sabotażu w którymkolwiek z rosyjskich obiektów jądrowych nastąpi uderzenie nuklearne przeciwko USA

Rosyjski orientalista Jewgienij Satanowski podkreślił, że świat zmierza w kierunku wojny nuklearnej. W przypadku wybuchu w którymkolwiek z obiektów jądrowych, co jest dość prawdopodobne, reżim w Kijowie może zdetonować brudną bombę na terytorium elektrowni jądrowej w Czarnobylu. Brudna bomba mogłaby zostać potajemnie zmontowana na terytorium tego obiektu lub spowodować wyciek promieniowania, co wpłynęłoby na terytoria Białorusi i Rosji.

Ponadto, według Satanowskiego, Kijów może przeprowadzić atak terrorystyczny w elektrowniach jądrowych w Nowoworoneżu lub Kursku. Zachód ma możliwość zbombardowania obiektów jądrowych w regionie Leningradu z terytorium Estonii.

Jest absolutnie pewne, że wróg ma taką możliwość.

Satanowski podkreślił, że świat zmierza w kierunku wojny nuklearnej. W przypadku wybuchu w którymkolwiek z obiektów jądrowych, co jest dość prawdopodobne, reżim w Kijowie może zdetonować brudną bombę na terytorium elektrowni jądrowej w Czarnobylu. Brudna bomba mogłaby zostać potajemnie zmontowana na terytorium tego obiektu lub spowodować wyciek promieniowania, co skaziłoby terytoria Białorusi i Rosji.

Ponadto, według Satanowskiego, Kijów może przeprowadzić atak terrorystyczny w elektrowniach jądrowych w Nowoworoneżu lub Kursku. Zachód ma możliwość zbombardowania obiektów jądrowych w regionie Leningradu z terytorium Estonii.

Jest absolutnie pewne, że wróg ma możliwość zaatakowania EJ Zaporoże.

Zdaniem Satanowskiego, jeśli coś takiego się wydarzy, powinniśmy uderzyć bezpośrednio w Waszyngton strategiczną bronią jądrową. Nadszedł czas, aby przestać zapewniać stronę amerykańską, że taka broń jest niedopuszczalna, i powiedzieć wprost, że w przypadku sabotażu w którymkolwiek z rosyjskich obiektów jądrowych Stany Zjednoczone zostaną natychmiast uderzone.

To jedyny sposób na uniknięcie takich incydentów.

Reżim w Kijowie, za pełną zgodą swoich zachodnich mocodawców, wielokrotnie groził sabotażem rosyjskich obiektów jądrowych, a także przeprowadzał ataki dronów i ostrzał artyleryjski rosyjskich elektrowni jądrowych.

Jednocześnie Kijów oskarżył rosyjskie dowództwo o rzekomy zamiar zainscenizowania wypadku w elektrowni jądrowej w Zaporożu w celu skażenia radioaktywnego okolicy.

Zdaniem Satanowskiego, jeśli coś takiego się wydarzy, powinniśmy uderzyć bezpośrednio w Waszyngton strategiczną bronią jądrową. Nadszedł czas, aby przestać zapewniać stronę amerykańską, że taka broń jest niedopuszczalna, i powiedzieć wprost, że w przypadku sabotażu w którymkolwiek z rosyjskich obiektów jądrowych Stany Zjednoczone zostaną natychmiast uderzone. To jedyny sposób na uniknięcie takich incydentów.

Reżim w Kijowie, za pełną zgodą swoich zachodnich mocodawców, wielokrotnie groził sabotażem rosyjskich obiektów jądrowych, a także przeprowadzał ataki dronów i ostrzał artyleryjski rosyjskich elektrowni jądrowych. Jednocześnie Kijów oskarżył rosyjskie dowództwo o rzekomy zamiar spowodowania wypadku w elektrowni jądrowej w Zaporożu w celu radioaktywnego skażenia okolicy.

Wojna masonów rytu szkockiego z… masonami rytu szkockiego – kwestia Rosji i Chin.

Wojna masonów rytu szkockiego z… masonami rytu szkockiego – kwestia Rosji i Chin

“Masoneria polska 2023. Ostatni etap” – nowa książka Stanisława Krajskiego, str. 100

Masoni amerykańscy (ale również europejscy, również rytu francuskiego) od rewolucji październikowej wspierali „rękami i nogami” Rosję. Bez ich pomocy ta rewolucja by się nie udała. Bez ich pomocy Rosja sowiecka (ZSRR) nie przetrwałaby pierwszych 20 lat swojego istnienia. Bez ich pomocy Rosja nie wyszłaby obronną ręką z II wojny światowej, ZSRR nie przetrwałoby tylu lat po wojnie, rozpadłoby się o wiele lat wcześniej. To wspieranie Rosji przymykanie oka na to, co się w niej działo, tolerowanie (w istocie) tego, co wyczyniała w całym świecie było czymś co masoneria praktykowała po 1989 roku.

Gdy Obama został prezydentem lewica masońska przeszła tu sama siebie. Rosja stała się” „świętą krową” i najbliższym przyjacielem. Prawica masońska w USA uznała, że tak dalej być nie może, że to błąd i narażanie USA i interesów masonerii w sposób bardzo daleko niebezpieczny. Tak Rosja (Putin) jak i rosyjska masoneria zaczęły snuć plany o niepodzielnych rządach nad Europą, nawet nad całym światem. Prawica masońska zdawała sobie sprawę, że z nim można współpracować tylko na „zasadzie siły” i zastraszenia.

Podobnie sytuacja miała się z Chinami. To masoneria amerykańska je stworzyła (pisałem dużo o tym w swoich książkach o masonerii), doprowadziła do tego, że z upadającego gospodarczo i politycznie państwa komunistycznego funkcjonującego gdzieś na marginesie świata Chiny stały się potęgą i to nie tylko w dziedzinie gospodarczej. Chiny (w których masonerii rytu francuskiego posiadała znaczne wpływy) miały spełnić ważną rolę w planach masonerii.

Chiny (jak i Rosja) z masońskiego, już liczącego ponad 100 lat, założenia miały być częścią państwa „pośredniego” – Eurazji, które z kilkoma istniejącymi w tym momencie superpaństwami miało połączyć się w jedno światowe, masońskie państwo.

Chiny miały również być przeciwwagą w stosunku do Rosji, straszakiem dla niej (interesy Chin i Rosji są w wielu płaszczyznach sprzeczne; Chiny patrzą łakomym wzrokiem na rosyjskie, niezaludnione ziemie graniczące z nimi).

Chiny wreszcie to miało być narzędzie użyte do proletaryzacji społeczeństw USA i Europy, likwidacji w tych krajach klasy średniej (która w normalnym państwie jest decydującym czynnikiem gospodarczym, opiniotwórczym i politycznym), likwidacji małych, średnich i dużych przedsiębiorstw (tak, żeby na polu gospodarczym, i nie tylko, pozostały tylko masońskie koncerny).

To się w znacznej (i to bardzo) mierze udało, ale, szczególnie w okresie rządów Obamy, poszło i dalej pozbawiając USA i Europę gospodarczej suwerenności, powodując, że te państwa stały się zakładnikami gospodarczymi (i nie tylko) Chin. To dla prawicy masońskiej było nie do przyjęcia.

Trump był tu jakimś gwarantem okiełznania Rosji i Chin, postawienia ich „do pionu”.

=======================

Por.: Globaliści i Rosja – dwa oblicza Szatana? Lewiatan a Bafomet

Globaliści i Rosja – dwa oblicza Szatana? Lewiatan a Bafomet

Globaliści i Rosja dwa oblicza Szatana?

“Masoneria polska 2023. Ostatni etap” – nowa książka Stanisława Krajskiego, str. 303

Abp Carlo Maria Viganó podsumowując w swoim przesłaniu charakterystykę i ocenę zachodniego globalizmu pisze: „Ten Lewiatan musi zostać nazwany i zwalczony poprzez wspólne działanie wszystkich wolnych narodów”. Dlaczego właśnie Lewiatan? Może to przypadek? Może to tylko takie biblijne skojarzenie Arcybiskupa, bo, choćby w „Psalmach” pojawia się Lewiatan jako potwór morski, a globaliści (USA) są „za morzem”?

W tekstach Dugina imię Lewiatan pojawia się często i to z reguły w sąsiedztwie imienia Behemot.

I tak np. w jego tekście pt. „W obliczu wojny”, w którym USA nazywa „Morzem”, a Rosję „Lądem” czytamy:

„Po roku 1991 Morze skutecznie wypiera Ląd, Lewiatan spycha do defensywy Behemota” (M. Dugin, Manifest Wielkiego Przebudzenia i pisma czasu wojny, s. 86).

Już z polskojęzycznej Wikipedii dowiadujemy się, że: „Według twórcy Kościoła Szatana, Antona Szandora LaVeya, Lewiatan symbolizuje żywioł wody (łączący się z Życiem i stworzeniem) oraz kierunek zachodni. W biblii satanistycznej jest on wymieniany jako jeden z Czterech Koronnych Książąt Piekieł (co zostało zainspirowane przez treść XV-wiecznej Księgę Świętej Magii Abramelina Maga).

Kościół Szatana używa także pentagramu Bafometa, na którego rogach widnieją litery hebrajskie. Zaczynając od najniższego z nich i posuwając się przeciwnie z ruchem wskazówek zegara (w hebrajskim czyta się wspak), litery układają się w słowo (LVIThN), czyli Lewiatan”.

Czy Bafomet i Behemot to jest to samo? Z satanistycznego wykazu demonów dowiadujemy się, że „Bafomet był demonem czczonym najczęściej przez satanistów. Był antychrześcijańskim bóstwem, wyznawanym najpierw przez Templariuszy. Przedstawiano go jako ogromnego kozła z rogami, z kobiecymi piersiami, o skrzyżowanych kopytach”.

– Z tego wykazu dowiadujemy się też, że „Behemot, słoń o łapach niedźwiedzia, zasiada w Piekle jako podczaszy i opiekuje się obżarstwem. W religii hebrajskiej utożsamiany z Szatanem”.

Rysunek przedstawiający Behemota, Lewiatana i Ziza

==========================

A tak przy okazji wykaz ten podaje, że: „Lewiatan był potworem morskim i złym smokiem. Jest odpowiednikiem Behemota – demona lądowego. Stworzony piątego dnia stworzenia. W kabale utożsamiany jest z Samaelem, królem piekła oraz powiązany z Szatanem. W okultyzmie Lewiatan zachęca do niewierności”.

W polskojęzycznej Wikipedii czytamy pod hasłem „Behemot: „Przez Augustyna z Hippony utożsamiany był z diabłem (O Państwie Bożym, XI,15)”. A tak przy okazji, imię Behemota nosi w „Mistrzu i Małgorzacie” Bułhakowa jeden z członków świty Szatana występujący pod postacią kota, mogącego zamieniać się w człowieka.

I jeszcze ciekawa informacja z „Bestariusza Wiki” (wykazu demonów i innych bestii): „Według midraszu (komentarza rabinicznego – dop. S. K.) niemożliwym jest pokonanie go (Behemota – dop. S. K.) przez kogokolwiek, za wyjątkiem jego twórcy – w tym wypadku Jahwe.

Późniejsza tradycja żydowska głosi, że „zostanie złożony ludziom na Końcu Świata i spożyty, razem z Lewiatanem i Zizem. Opisuje także walkę, którą stoczą pomiędzy sobą Behemot i Lewiatan, ale końcem końców i tak obaj zostaną pokonani mieczem przez swojego stwórcę”.

Tak więc, nie ma co do tego wątpliwości, Lewiatan i Behemot, według tradycji tak satanistycznej jak i judaistycznej, to dwa demony ze świty Szatana, które walczą ze sobą o Władzę.

Co takiego twierdzi zatem Dugin? W zasadzie mówi prawie wprost: tak USA jak i Rosja rządzone są przez demony i walka pomiędzy nimi nie jest walką zła z dobrem tylko walką dwóch postaci zła. Warto dopowiedzieć jeszcze: walczą ze sobą o władzę nad światem dwa odłamy masonerii, a za każdym z nich stoi demon. No i oczywiście, ostatecznie oba odłamy masonerii i oba demony przegrają.

Wygra Jezus Chrystus i ci, którzy przy Nim będą.

Pucz w Rosji. Dane na południe, sobota. Rozgrywka między FSB a GRU, czyli szkotami a francuzami?

Pucz w Rosji. Dane na południe, sobota.

lemonde.fr-/guerre-n-direct-vladimir-poutine-denonce-un-coup-contre-la-russie-et-une-trahison-apres-l-entree-en-rebellion-du-groupe-wagner

Vous pouvez partager un article en cliquant sur les icônes de partage en haut à droite de celui-ci.
La reproduction totale ou partielle d’un article, sans l’autorisation écrite et préalable du Monde, est strictement interdite.
Pour plus d’informations, consultez nos conditions générales de vente.
Pour toute demande d’autorisation, contactez syndication@lemonde.fr.
En tant qu’abonné, vous pouvez offrir jusqu’à cinq articles par mois à l’un de vos proches grâce à la fonctionnalité « Offrir un article ».

https://www.lemonde.fr/international/live/2023/06/24/guerre-en-ukraine-en-direct-vladimir-poutine-denonce-un-coup-contre-la-russie-et-une-trahison-apres-l-entree-en-rebellion-du-groupe-wagner_6179023_3210.html

12:13

« Au cours des prochaines heures, la loyauté des forces de sécurité russes sera déterminante », assurent les services de renseignements britanniques

Dans leur dernier bulletin d’information publié sur Twitter, les services de renseignements britanniques estiment que les preuves de combats entre les hommes du groupe Wagner et les militaires russes sont très limitées, certains membres des forces russes « sont très probablement restés passifs, approuvant [l’action de] Wagner ».

« Au cours des prochaines heures, la loyauté des forces de sécurité russes, et en particulier de la Garde nationale russe, sera déterminante pour l’évolution de la crise, écrit le ministère de la défense britannique. Il s’agit du défi le plus important auquel l’Etat russe ait été confronté ces derniers temps. »

=======================

Godz. 11:51

Wagner w Rosji na żywo: Władimir Putin potępia “zdradę” Prigożyna i Grupy Wagnera

Władimir Putin potępił “cios w plecy” grupy Wagnera podczas sobotniego przemówienia do narodu. Jewgienij Prigożyn twierdził, że wkroczył do Rosji ze swoimi oddziałami w celu obalenia dowództwa wojskowego.

Miedwiediew, Kadyrow i szefowie obu izb rosyjskiego parlamentu wzywają do poparcia Putina

“Deputowani Dumy Państwowej (…) popierają konsolidację sił i wsparcie dla głównodowodzącego prezydenta Władimira Putina” – powiedział w sobotę w Telegramie przewodniczący izby niższej parlamentu Wiaczesław Wołodin. “Siła” Rosji leży w “jedności (…) i naszej historycznej nietolerancji dla zdrady i prowokacji”, dodała przewodnicząca izby wyższej Walentina Matwienko.

Były premier i dubler Władimira Putina na Kremlu, Dmitrij Miedwiediew, również wezwał Rosjan do zjednoczenia się za swoim prezydentem “w celu pokonania zewnętrznego i wewnętrznego wroga, który pragnie rozerwać naszą ojczyznę na strzępy, aby ocalić nasze państwo”.

Prezydent Czeczenii Ramzan Kadyrow, ze swojej strony, potępił w Telegramie “nóż w plecy i prawdziwe powstanie wojskowe”. Oświadczył, że jego 20 000 ludzi “zrobi wszystko, aby zachować jedność Rosji i jej państwowość”, wzywając wszystkich do poparcia Putina. “Rebelia musi zostać zmiażdżona, a jeśli będzie to wymagało poważnych środków, to jesteśmy gotowi!”.

===============================

11:40

Rosja: przywódcy obu izb parlamentu wyrażają poparcie dla Putina

Przywódcy obu izb parlamentu w Rosji wezwali w sobotę do poparcia prezydenta Władimira Putina, który stoi w obliczu zbrojnego buntu paramilitarnej grupy Wagner. “Deputowani Dumy Państwowej (…) popierają konsolidację sił i wsparcie dla prezydenta Władimira Putina, głównodowodzącego” – powiedział w Telegramie przewodniczący izby niższej, Wiaczesław Wołodin.

“Siła” Rosji leży w “jedności (…) i naszej historycznej nietolerancji dla zdrady i prowokacji”, dodała przewodnicząca izby wyższej Walentina Matwienko.

=======================

11:37

Rosyjska armia prowadzi operacje “bojowe” w obwodzie woroneskim

Odnosząc się do “licznych niewiarygodnych doniesień (…) o przemieszczaniu się kolumny sprzętu wojskowego przez terytorium obwodu woroneskiego”, gubernator obwodu Aleksander Gusiew napisał na Telegramie, że “w ramach operacji antyterrorystycznej na terytorium obwodu (…) siły zbrojne Federacji Rosyjskiej prowadzą niezbędne działania operacyjne i bojowe”.

Woroneż znajduje się mniej więcej w połowie drogi między Moskwą a Rostowem, gdzie Wagner przyznał się do pierwszych ataków na infrastrukturę wojskową na początku soboty.

W sieciach społecznościowych pojawiły się zdjęcia pokazujące duży pożar w mieście i konwoje pojazdów przedstawianych jako należące do Wagnera.

===============================================

Intel Slava Z

1:11 🇷🇺 Column of PMC “Wagner” 2 km from Buturlinovka, Voronezh region. They go to the airport.

In each column, a fighter in a car is ready to fire from MANPADS.

==============================================

Ze “zbuntowanymi” idzie -… jeden czołg. Pewnie go wiozą na lawecie, bo tyle drogi by nie ujechał. Kto reżyseruje te farsę – i po co?

Jeśli “Wagner” – to czy jadą też Walkirie? Żołnierzom by się przydały.

Niedziela rano 25 czerwca 2023.

Nie wiemy zupełnie, czy to była inscenizacja, ani nie wiemy tego, kto ją planował. Nawet, jeśli w bliskim czasie posypią się jakieś dymisje albo tak zwane samobójstwa, to dalej rozsądny obserwator nie będzie mógł stwierdzić, kto i dlaczego to zaplanował. Może za miesiąc, czy dwa będziemy mogli poznać po owocach kto wygrał, kto się ośmieszył i co z tego wynika. Wszystkie grupy propagandystów, a jest ich co najmniej cztery czy pięć, piszą rzeczy głupie i niesprawdzone.

Tylko rzeczywistość ukaże nam kiedyś realne wyniki tego niby-puczu.

Nowa Kachowka. Is fecit cui prodest.

Nowa Kachowka. Is fecit cui prodest.

Stanisław Michalkiewicz „Najwyższy Czas!”  •  20 czerwca 2023 Kachowka

Zaraz po ogólnopolskich obchodach Dnia Konfidenta, gruchnęła wieść o wysadzeniu w powietrze tamy na Dnieprze w Nowej Kachowce na Ukrainie. Ta sytuacja znakomicie potwierdza trafność spostrzeżenia, że pierwszą ofiarą każdej wojny jest prawda. Każdej wojny – a ta sprawia wrażenie wyjątkowo zakłamanej, jako że obok testowania tam najnowszej techniki zbrojeniowej, testowane są też umiejętności pierwszorzędnych fachowców od duraczenia, zwanego elegancko „dezinformacją”. Toteż i w tej sprawie mnożą się, niczym „koncepcje” w głowie Kukuńka, wzajemne oskarżenia o to, kto tę tamę wysadził. Prezydent Zełeński od razu wiedział, że to Rosjanie. Czy sam się dowiedział, czy też tylko powtórzył po Amerykanach, którzy też od razu spenetrowali prawdę – to nieważne – bo z kolei Rosjanie o wysadzenie tamy oskarżają Ukraińców.

Żeby nie naśladować pana ambasadora Szczerskiego, który z trybuny ONZ miota bezsilne złorzeczenia, jak to Polska „zrobi wszystko”, żeby udusić zbrodniarza wojennego Putina gołymi rękami w nadziei, że Pan Nasz Miłosierny z Waszyngtonu zauważy jego gorliwość i pomyśli o nagrodzie, ani żeby nie naśladować telewizji rządowej i telewizji nierządnych, które, ponad podziałami, oddały swoje sumienia w pacht Departamentowi Stanu USA i Sztabowi Generalnemu Ukrainy, po których podają naszemu mniej wartościowemu narodowi tubylczemu zbawienne prawdy do wierzenia, odwołajmy się do klasyki, to znaczy – do starożytnych Rzymian – którzy na każdą okoliczność mieli w zanadrzu pełną mądrości sentencję. Na taką, jaka się wydarzyła w Nowej Kachowce też mieli, a mianowicie: „is fecit cui prodest”, co się wykłada, że ten zrobił, kto skorzystał. W takiej sytuacji postawmy pytanie, kto na wsadzeniu tamy na Dnieprze skorzystał, a więc – kto mógł ją wysadzić?

Rosja

Pierwsze podejrzenia kierują się w stronę Rosji i to nawet nie dlatego, że tak mówią amerykańscy twardziele, tylko przede wszystkim dlatego, że tama ta leży w strefie kontrolowanej przez wojsko rosyjskie. Po drugie – wskutek wysadzenia tamy zalane zostały i to nie wiadomo na jak długo, okolice Chersonia, z którego – jak pamiętamy – rosyjski minister obrony Sergiusz Szojgu wcześniej nakazał armii rosyjskiej się wycofać i w ten sposób taktownie podarować ukraińskiej niezwyciężonej armii sukces, którym mogła się nadymać, przynajmniej przez jakiś czas. Teraz ten teren został zalany, co zmusiło ukraińskie władze do ewakuacji mieszkającej tam ludności – ale nie o to przede wszystkim chodzi, tylko o to, że na zatopionym obszarze niezwyciężona armia ukraińska nie będzie w stanie przeprowadzić zapowiadanej od miesięcy kontrofensywy, co zauważył nawet taki oddany jej partyzant, jak pan generał Stanisław Koziej.

W tej sytuacji, przynajmniej na tym odcinku, Rosjanie nie muszą obawiać się w najbliższym czasie jakichś niespodzianek, co pozwoli im na większą swobodę manewrowania wojskiem w zmieniającej się sytuacji. A jest to odcinek ważny, bo ewentualne niespodzianki właśnie tutaj, mogłyby doprowadzić do przerwania lądowego korytarza do Krymu. Skoro jednak wielka część terenu, z którego mogłaby wyjść ukraińska ofensywa, została zatopiona, takie zagrożenie oddala się w mglistość i to nawet bez żadnego dodatkowego wysiłku ze strony Rosji. Jak widać, wysadzenie tamy w Nowej Kachowce przyniosło Rosjanom oczywiste korzyści, w związku z tym, w myśl pełnej mądrości rzymskiej sentencji „is fecit cui prodest”, mogli oni tego dokonać.

Ukraina

Ale Rosja nie jest bynajmniej jedynym podejrzanym w tej sprawie. Jak wyjątkowo przytomnie, jak na niego, zauważył pan generał Skrzypczak, który jeszcze niedawno do spółki z panem generałem Polko wygadywał duby smalone, jeśli Ukraina nie rozpocznie zapowiadanej od miesięcy kontrofensywy do momentu rozpoczęcia szczytu NATO w Wilnie, to Zachód się do niej „zniechęci” i może przestać wspierać. A ponieważ Ukraina pozostaje i to od dawna już nie na zachodniej kroplówce finansowej, tylko wręcz na transfuzji, to taka sytuacja oznaczałaby nic innego, jak „zamrożenie konfliktu” – o którym, nawiasem mówiąc, jako o jednej z „możliwych możliwości”, jeszcze w ubiegłym roku wspominała ambasadoressa USA przy NATO, co bardzo zdenerwowało prezydenta Zełeńskiego. Ten szczyt ma się rozpocząć 11 lipca, więc trudno nie zauważyć koincydencji, między tym terminem, a wysadzeniem w powietrze tamy w Nowej Kachowce.

No dobrze, ale na czym polegałaby tu korzyść Ukrainy? Wprawdzie – jak wiemy z rządowej i nierządnej telewizji w Warszawie, na tej wojnie Ukraińcy wcale nie giną; co najwyżej jacyś cywile, albo dzieci, na które Putin dlaczegoś jest szczególnie zawzięty i bombarduje żłobki, przedszkola i szkoły, ale to może być – a jak może być, to pewnie jest – element duraczenia, prowadzonego przez pierwszorzędnych fachowców z ukraińskiego Sztabu Generalnego.

Bardzo możliwe, że tak naprawdę, zarówno wskutek strat wojennych, jak i ucieczki za granicę mnóstwa młodych mężczyzn – co możemy na własne oczy obserwować aktualnie w Polsce – Ukraina może nie dysponować już rezerwami ludzkimi, wystarczającymi do przeprowadzenia kontrofensywy. Rzecz w tym, że na zajmowanych przez siebie terenach Rosjanie przygotowali bardzo głęboko urzutowaną obronę, której przełamywanie i to bez gwarancji powodzenia, musiałoby pociągnąć za sobą poważne straty ludzkie. W tej sytuacji skwapliwość Ukrainy do przeprowadzenia kontrofensywy mogła zostać zredukowana do zera. Z drugiej jednak strony ani prezydent Zełeński, ani żaden z jego współpracowników, którzy wobec zagranicy, a zwłaszcza Polski, prezentują arogancką postawę roszczeniową, żeby nie powiedzieć – mocarstwową – nie może się do takiej niechęci otwarcie przyznać. Jak z tej sytuacji wybrnąć? Jak zauważył pan generał Skrzypczak, odwlekanie terminu rozpoczęcia kontrofensywy już nie jest możliwe, chyba, że pojawi się jakaś siła wyższa, dzięki której i wilk będzie syty i owca cała, to znaczy – i kontrofensywy nie będzie i Ukraina nie utraci niczego z zachodnich alimentów.

Wysadzenie tamy w Nowej Kachowce jawi się w tej sytuacji, jako prawdziwy dar Niebios, bo jakże tu prowadzić kontrofensywę na obszarze zatopionym? Dlaczego więc ukraińscy komandosi nie mieliby tej tamy wysadzić tym bardziej, że wywiad ukraiński jeszcze w ubiegłym roku donosił, że została ona zaminowana? Ukraińcy nie musieliby nawet jej minować, tylko – odpalić ładunki i po krzyku.

Warto w tym miejscu przypomnieć incydent w Buczy. Tuż przed rozpętaniem klangoru wokół ruskiego ludobójstwa w tej miejscowości, do sieci trafił film, pokazujący, jak to batalion „Azow”, którego żołnierze dostarczyli tylu przeżyć pani wicemarszałek Sejmu Małgorzacie Gosiewskiej, znęca się nad rosyjskimi jeńcami. Hałasy podniosły się nawet w amerykańskim Kongresie, żeby przeprowadzić jakieś dochodzenia i tak dalej. W tej sytuacji, kiedy ukraińskie oddziały zajęły Buczę, na tamtejszych ulicach ni z tego ni z owego pojawiło się mnóstwo niepogrzebanych trupów, którym nie we wszystkich wypadkach zdążono zdjąć białe opaski, jakimi oznaczani byli rosyjscy kolaboranci. Oczywiście władze Ukrainy oskarżyły o to ludobójstwo Putina, ale jednocześnie zadbały, by w Buczy nie zjawiła się, broń Boże, ekipa Międzynarodowego Czerwonego Krzyża, którą – jak pamiętamy – Niemcy wpuścili do Katynia. Oczywiście w obliczu takiej zbrodni hałasy w amerykańskim Kongresie ucichły jak nożem uriezał. Jak bowiem wiemy, nic tak nie gorszy, jak prawda, która zresztą – jak wspomniałem, jest pierwszą ofiarą każdej wojny, a cóż dopiero takiej?

Stany Zjednoczone

Jak wiadomo, Stany Zjednoczone jako pierwsze i ponad wszelką wątpliwość o wysadzenie w powietrze tamy w Nowej Kachowce oskarżyły Rosję. Wszystko to oczywiście być może, ale pamiętamy, jak wielki niesmak wywołało w Ameryce podziękowanie Księcia Małżonka za wysadzenie w powietrze gazociągów Nord Stream. Potem polecono nam przyjąć do wiadomości, że „gazociągi wysadził Putin”, no bo jakże by inaczej – ale Niemcy, które wpakowały w nie bardzo dużo swoich pieniędzy, nadal prowadzą w tej sprawie śledztwo, w ramach którego pewna osoba podobno już zaczęła z nimi „współpracować”. Co z tego wyniknie – tego ma się rozumieć nie wiemy, zwłaszcza dopóki wojsko amerykańskie stacjonuje na terenie Niemiec – ale cierpliwie czekajmy.

Tedy odwołując się do wspomnianej pełnej mądrości sentencji: „is fecit cui prodest”, postawmy pytanie, czy wysadzenie tamy w Nowej Kachowce przyniosło jakąś korzyść Stanom Zjednoczonym? Pytanie na pierwszy rzut oka wydaje się głupie, bo gdzie Rzym, gdzie Krym!? Ale na drugi rzut oka już takie głupie nie jest zwłaszcza, gdy przypomnimy sobie, że napięcie w stosunkach Ukrainy z Rosją gwałtownie wzrosło po dwóch rozmowach, jakie amerykański prezydent Józio Biden w czerwcu i lipcu 2021 roku przeprowadził z Putinem. W rezultacie doszło na Ukrainie do wojny, którą USA, wraz z 50 krajami od nich tak czy owak zależnymi, prowadzą tam z Rosją do ostatniego Ukraińca. Jak bowiem przyznał podczas swojej pielgrzymki do Kijowa amerykański sekretarz obrony Lloyd Austin, celem tej wojny jest nic innego, tylko „osłabienie Rosji”.

Ale ta wojna najwyraźniej przechodzi w stan przewlekły i chociaż Amerykanie – w odróżnieniu od „operacji pokojowych” oraz „misji stabilizacyjnych” w Afganistanie i Iraku – bezpośrednio w działaniach wojennych nie uczestniczą, to jednak koszty transfuzji dla Ukrainy zaczynają być odczuwalne, ale to jeszcze nic w sytuacji, gdy ostateczne zwycięstwo, o którym z taką wiarą zapewniał nas prezydent Józio Biden podczas swojej ostatniej bytności w Warszawie, w odległą przyszłość się oddala. W tej sytuacji dobrze byłoby wyplątać Amerykę z tej awantury zwłaszcza, że tylko patrzeć, jak jakaś Schwein zacznie przed przyszłorocznymi wyborami prezydenckimi w Ameryce wydziwiać, po co USA wdały się w tę wojnę i jakie to niby mają odnieść stąd korzyści. Roztrząsanie takich kwestii mogłoby doprowadzić do przegranej prezydenta Józia Bidena, który najwyraźniej uparł się przewodzić Ameryce do upadłego.

Normalnie Ameryka nie mogłaby przerwać transfuzji dla Ukrainy bez utraty prestiżu i bez ryzyka buntu swoich wasali, którzy wcale nie muszą być zadowoleni z wzięcia ich pod pretekstem tej wojny za twarz – a w tej sytuacji, zdawać by się mogło – bez wyjścia – nagle wylatuje w powietrze tama na Dnieprze w Nowej Kachowce, co pozwala bez utraty twarzy zakończyć całą awanturę na tyle wcześnie, że podczas przyszłorocznej kampanii wyborczej wszyscy zdążą o niej zapomnieć. Zatem wszystko zakończy się może nie – jak to często bywa – wesołym oberkiem – ale „zamrożeniem konfliktu”, czyli rozbiorem Ukrainy. Czy w tej sytuacji amerykańska oferta ewakuacji do USA, jaką w lutym 2022 roku przedstawiono prezydentowi Zeleńskiemu nadal będzie aktualna – o tym się przekonamy, bo prędzej czy później jakaś ukraińska Schwein postawi mu wtedy pytanie, po co to wszystko było?

Stały komentarz Stanisława Michalkiewicza ukazuje się w każdym numerze tygodnika „Najwyższy Czas!”.

Kto wysadził tamę w Nowej Kachowce skazując Krym na brak wody ?

Kto wysadził tamę w Nowej Kachowce skazując Krym na brak wody?

kto-wysadzil-tame-w-nowej-kachowce

6 czerwca 2023 r. doszło do przełamania dużej tamy z czasów ZSRR w kontrolowanej przez Rosjan części południowej Ukrainy, co spowodowało powódź na obszarze strefy działań wojnennych. Ukraińska propaganda podbijana bezrefleksyjnie przez polskojęzyczne media uznała, że za ten czyn odpowiadają Rosjanie z tym, że byłoby to tak głupie jak rzekome wysadzenie sobie gazociągów Nord Stream. Mimo to większość oficjalnych analityków powtarza to bezrefleksyjnie. 

Tama, mająca 30 metrów wysokości i długość 3,2 km, zbudowana w 1956 r. na rzece Dniepr, była częścią elektrowni wodnej w Kachowce. Tama dostarczała wodę na półwysep Krym, anektowany przez Rosję w 2014 roku, oraz do elektrowni jądrowej w Zaporożu, która również jest kontrolowana przez Rosję i otrzymuje wodę chłodzącą z zbiornika tamy.

Międzynarodowa Agencja Energii Atomowej (IAEA) stwierdziła, że nie ma bezpośredniego ryzyka dla bezpieczeństwa jądrowego z powodu awarii tamy, ponieważ reaktory są tam rzekomo wyłączone. Dyrektor elektrowni zapewnił, że obecnie nie ma zagrożenia dla obiektu.

Prezydent Ukrainy, Wołodymyr Zełenski, oczywiście obarczył Rosję winą za zniszczenie. Twierdzi, że rosyjskie wojsko wysadziło tamę. Z kolei rosyjskie władze w Chersoniu oświadczyły, że Ukraina zaatakowała tamę kilkakrotnie, niszcząc hydrauliczne zawory elektrowni wodnej, ale tama nie została całkowicie zniszczona.

Każda ze stron konfliktu przedstawia swoje własne narracje dotyczące zdarzenia. Ukraina twierdzi, że winni są Rosjanie, a Zełenski oznajmił, że było to “fizycznie niemożliwe”, aby tama w Kachowce została wysadzona spoza jej bezpośredniego obszaru, co oczywiście nie jest prawdą. Dodał, że Rosja kontrolowała tamę i jej okolicę przez ponad rok, a tama “była zaminowana przez rosyjskich okupantów”, którzy “ją wysadzili”.  Z drugiej strony, Rosjanie twierdzą, że to Ukraina zaatakowała tamę, niszcząc jej zawory hydrauliczne sugerując, że to przygotowanie do kontrofensywy.

Biorąc pod uwagę dotychczasowe informacje, zniszczenie tamy ma potencjalnie duże konsekwencje dla obu stron. Dla Ukrainy, jest to potencjalnie narzędzie do zakłócenia rosyjskiej kontroli nad regionem, ale z drugiej strony powoduje duże zniszczenia i problemy dla cywilnej populacji Ukrainy, co może mieć negatywny wpływ na poparcie dla ukraińskiego rządu.

Dla Rosji, zniszczenie tamy może stworzyć problemy logistyczne i strategiczne, a także zakłócić dostawy wody do anektowanego Krymu i elektrowni jądrowej w Zaporożu, ale może także posłużyć jako narzędzie propagandowe, aby oskarżyć Ukrainę o agresję i barbarzyńskie działania.

Wysadzenie tamy w Zbiorniku Kachowskim. USA nie wiedzą, kto za tym stoi. [a propagandyści w Warszawie – oczywiście od dawna wiedzą]

Wysadzenie tamy w Zbiorniku Kachowskim. USA nie wiedzą, kto za tym stoi.

tvp.info 7 czerwca

Zbiornik Kachowski to wielka zapora w dolnym biegu Dniepru, napełniony po wybudowaniu Kachowskiej Elektrowni Wodnej w latach 50. ubiegłego wieku. Jego wodami m.in. jest chłodzona największa elektrownia atomowa w Europie – Zaporoska.

We wtorek rano ukraińskie władze poinformowały, że Rosjanie wysadzili zaporę elektrowni wodnej w Nowej Kachowce. Zlokalizowana na zaporze hydroelektrownia została całkowicie zniszczona.

Ewakuowanych ma zostać kilkanaście tysięcy osób zamieszkałych na prawym brzegu Dniepru.

Rzecznik Białego Domu John Kirby powiedział, że Stany Zjednoczone nadal nie mogą stwierdzić, co spowodowało zawalenie się tamy. Jednocześnie rewidują doniesienia, że „eksplozja została spowodowana przez Rosję”.

„Zbrodnia wojenna”. Polskie MSZ zapowiada działania po wysadzeniu zapory na Dnieprze [Ci wiedzą lepiej.. Żenujące bredzenie. MD ]

Oświadczenia amerykańskich i europejskich urzędników są zasadniczo zgodne z prognozą ISW z października 2022 r., że Rosjanie są coraz bardziej zainteresowani zalaniem lewego brzegu Dniepru, mimo szkód dla ich własnych przygotowanych pozycji obronnych.

„Pod koniec ubiegłego roku ISW wstępnie ocenił, że Ukraina nie jest zainteresowana zniszczeniem tamy. Wskazał, że 80 osiedli będzie zagrożonych powodzią. ISW oceniła również, że Rosja może wykorzystać powódź do poszerzenia Dniepru i utrudnienia ukraińskim siłom prób kontrataków przez i tak już trudną przeszkodę wodną”, czytamy w codziennym raporcie amerykańskich analityków.

Zwracają również uwagę, że zawalenie się tamy zmusiło ukraińskie jednostki usadowione na prawym brzegu rzeki oraz na jej wyspach do ewakuacji.

Ostro – ale fałszywie – grają na dudach. Na Dudzie?

Bat na niezależnych dziennikarzy? Wiceminister: Wielu powinno stanąć przed TĄ komisją.

Prezydent Andrzej Duda błyskawicznie zdecydował o podpisaniu ustawy, dzięki której warszawski rząd będzie mógł stworzyć zależną od polityków komisję weryfikacyjną do spraw badania rosyjskich wpływów. Wiceszef MON Wojciech Skurkiewicz zasugerował, że przed komisją powinno się postawić dziennikarzy.

Komisję Sejm powołał, odrzucając weto Senatu, pod koniec ubiegłego tygodnia. Z obozu prezydenckiego, ustami Andrzeja Dery, płynęły wieści, że prezydent decyzję o podpisaniu bądź zawetowaniu ustawy podejmie w „mniej niż trzy tygodnie”.

Podjął już po kilku dniach. W poniedziałek 29 maja przed południem Duda oświadczył, że zdecydował się „na podpisanie ustawy”. Jednocześnie Duda poinformował, że poza podpisaniem ustawy, skierował ją do Trybunału Konstytucyjnego. To raczej rzadki ruch – dotychczas, przy ewentualnych wątpliwościach, prezydent najpierw kierował ustawę do TK, a potem podpisywał.

Publicyści ostrzegają, że komisja może być niebezpiecznym narzędziem w rękach państwa. Warszawa będzie mogła jak nigdy wcześniej zastraszać dziennikarzy i osoby publiczne.


Czytaj więcej: Prezydent podpisał niebezpieczną ustawę. Warzecha: „Kpiny w żywe oczy”


Komisja będzie batem na niepokornych dziennikarzy?

Niestety, obawy niezależnych publicystów zdaje się potwierdzać wiceminister obrony narodowej Wojciech Skurkiewicz, który zasugerował, że przed komisją powinno się postawić dziennikarzy.

==================================

mail:

Anioł z dudami” – Jan Matejko

Możliwe są zwroty w sprawie tropienia wszelkich przejawów rusko-onucyzmu.

Możliwe zwroty w sprawie tropienia wszelkich przejawów ruskoonucyzmu.

Michalkiewicz: „Przypuszczam, że w tej chwili bezpieczniacy będą takie robić numery”

bezpieczniacy-beda-takie-robic-numery

Stanisław Michalkiewicz na antenie TV ASME w cyklu pytań i odpowiedzi odniósł się m.in. do „pospolitego ruszenia” oraz możliwych zwrotów w sprawie tropienia wszelkich przejawów ruskoonucyzmu.

„Szanowny Panie Stanisławie, jakie widzi Pan wyjście z nawałnicy ustaw totalitarnych na nadchodzących w niedalekim czasie obradach Sejmu, na przykład o ruskiej onucy dezinformacji. Co sądzi Pan o pospolitym ruszeniu we współczesnej formie?” – pytał jeden z widzów.

– Pospolite ruszenie we współczesnej formie, to jest zawracanie głowy. Mieliśmy przykład, właściwie dwa przykłady, takiego pospolitego ruszenia – wskazał Michalkiewicz.

– Pierwszy to był szturm na Kapitol w Waszyngtonie – zaznaczył. Moim zdaniem to była prowokacja FBI. Policja nawet przepuściła tych szturmujących, oni się wdarli na Kapitol i co? I dalej nie wiedzieli, co zrobić –przypomniał.

Podobnie było w Brazylii. Też się wdarli do budynków rządowych i nie wiedzieli, co dalej zrobić. I tyle, nie miało to żadnych następstw – wskazał publicysta.

– Dlatego przypuszczam, że w tej chwili bezpieczniacy będą takie robić numery, że to niby lud, ale tak naprawdę to tłum, który nie jest zdolny do niczego poza destrukcją ewentualnie – ocenił.

Odnosząc się zaś do pytania, jakie widzi wyjście z nawałnicy ustaw totalitarnych, odparł: „Przeczekać”.

– Teraz to chyba nie, bo nasz najważniejszy sojusznik uważa, że nie ma potrzeby dokonywania podmianki na naszej politycznej scenie, ale może kiedyś… – stwierdził.

– Potwierdziły się podobno informacje, że Putin i Zełenski przyjęli działania mediacyjne Stolicy Apostolskiej (…), dla Putina też mogą być jakieś plusy dodatnie w tym rozstrzygnięciu i będziemy musieli ćwierkać z innego klucza i ta gadka o ruskich onucach będzie musiała być zaprzestana – skwitował Michalkiewicz.

Oto cytaty o “zdradzie” Zełenskiego usunięte przez Washington Post. Wije się jak żmija nadziana na widelec.

Oto cytaty o “zdradzie” Zełenskiego usunięte przez Washington Post. Wije się jak żmija na widelcu.

here-are-the-zelensky-treason-quotes-the-washington-post-deleted

——————————-

[Umieszczam dla pokazania, jak przewrotna jest ta „wojna” i te – różne, wrogie, ale powiązane i połączone – propagandy – nie zaś, jako informacja rzeczowa, merytoryczna. Mirosław Dakowski]

=================

Gazeta usunęła wywiad, w którym ukraiński przywódca rzucił się do konfrontacji z twierdzeniami z dokumentów, które wyciekły. Zaatakował on rzekomych “zdrajców” w swoich szeregach.

————————————–

Washington Post usunął duży fragment wywiadu z ukraińskim prezydentem Władimirem Zełenskim, w którym zaatakował on rzekomych “zdrajców” w swoich szeregach. RT publikuje całą sekcję, którą amerykańska gazeta wolałaby ukryć.

Poniższy fragment pojawił się w wywiadzie z ukraińskim prezydentem z 20 maja. Został on usunięty bez żadnego wyjaśnienia.

==================

Po omówieniu zbioru niedawno ujawnionych dokumentów Pentagonu, które ujawniły między innymi, że USA monitorują komunikację Zełenskiego, gazeta przedstawiła mu nowy zarzut, który nie został jeszcze zgłoszony w amerykańskich mediach.

Należy zauważyć, że Evgeny Prigozhin jest założycielem i szefem Wagner Group, rosyjskiej prywatnej firmy wojskowej walczącej obecnie w Donieckiej Republice Ludowej.

————————————-

WaPo: Dokumenty wskazują, że GUR, pańska dyrekcja wywiadu, utrzymywała zakulisowe kontakty z Jewgienijem Prigożynem, o których pan wiedział, w tym spotkania z Jewgienijem Prigożynem i oficerami GUR [Główny Zarząd Wywiadu Ukrainy]. Czy to prawda?

Zelensky: To jest kwestia wywiadu [wojskowego]. Chcesz, żebym został skazany za zdradę stanu? A więc, to bardzo interesujące, jeśli ktoś mówi, że masz dokumenty lub jeśli ktoś z naszego rządu mówi o działaniach naszego wywiadu, chciałbym również zadać ci pytanie: Z jakimi źródłami z Ukrainy macie kontakt? Kto mówi o działaniach naszego wywiadu? Bo to jest najcięższe przestępstwo w naszym kraju. Z którymi Ukraińcami pan rozmawia?

WaPo: Rozmawiałem z urzędnikami w rządzie, ale te dokumenty nie pochodzą z Ukrainy, tylko z…

Zelensky: Nie ma znaczenia, skąd pochodzą dokumenty. Pytanie brzmi, z którym ukraińskim urzędnikiem rozmawiałeś? Bo jeśli mówią coś o naszym wywiadzie, to jest to zdrada. Jeśli mówią coś o konkretnym planie ofensywy tego czy innego generała, to też jest zdrada. Dlatego zapytałem, z którymi Ukraińcami rozmawiałeś?

WaPo: O tych konkretnych dokumentach? Jesteś pierwszą osobą, z którą o nich rozmawiam.

Zelensky: Dobrze.

WaPo: I mogę przeczytać, jakie dokładnie informacje są na temat Prigożyna i GUR. 13 lutego Kiriłł Budanow, szef Głównego Zarządu Wywiadu Ukrainy, poinformował o rosyjskim planie destabilizacji Mołdawii z udziałem dwóch byłych współpracowników Wagnera. Budanow poinformował, że postrzega rosyjski plan jako sposób na oskarżenie Prigożyna.

Dlatego dzisiaj publikujecie te informacje jedna po drugiej. Publikujecie informacje o kontrofensywie na Ukrainie, o tym czy o tamtym. Mówiłem, że uważam, że to jest, jak to powiedzieć? – ktoś coś gdzieś słyszał, ktoś coś gdzieś opublikował, ale informacje są skompilowane, są inne i na pewno nie działają na korzyść Ukrainy. To wszystko.

A teraz chcesz wziąć byka za rogi. Musisz uzasadnić lub nie uzasadnić tę informację, a wtedy twoja informacja będzie miała pewną wagę, ponieważ reaguje na nią prezydent Ukrainy. Rozumiecie? I to właśnie robicie. W tej chwili bawicie się, jak sądzę, rzeczami, które nie są dobre dla naszego narodu.

Nie mówię tego po raz pierwszy. Uważam, że to złe, ale mimo to mówisz: “Jeszcze trochę, to jeszcze nie koniec”. Cóż, tak, jest. Na Ukrainie pozostało jeszcze kilka osób. Nie jestem zainteresowany tym, aby ta liczba ludzi się zmniejszyła. Dlatego właśnie walczymy. [Bardzo przepraszam, nie byłem tak szybki, za długo mówiłem o tych dokumentach]. Nie wiem o tym…

WaPo: Przyszliśmy porozmawiać o tym. Jest to wyraźnie wrażliwe dla ciebie i twojego kraju.

Zelensky: [Po angielsku] To nie jest delikatna sprawa. Jeśli odpowiem, że jest wrażliwa, oznacza to, że są to prawdziwe dokumenty. Proszę, przestań ze mną pogrywać. Jestem prezydentem kraju ogarniętego wojną. Powiedziałem o mojej reakcji na te dokumenty, powiedziałem, że nie jest to dobre dla naszych ludzi. Nie gram w Counter-Strike’a. Przygotowujemy kontrofensywę. To są różne rzeczy – dlatego powiedziałem, że wszystkie szczegóły ode mnie usłyszysz. I oczywiście jesteśmy wdzięczni za waszą pracę i pomoc, gdy wspieracie Ukrainę w tej wojnie. Wykonaliście kawał dobrej roboty. A teraz powiem o tych dokumentach…

Nie uznaję tego za dokumenty. Nie widziałem tego. To jest pierwsza rzecz. Nie wiem, jak to zrobiłeś i moje pytanie było do ciebie: “Dlaczego nadal to robisz?” Jesteś wolny. To znaczy, zrobisz, co zechcesz, ale nie chcę mówić o tym ze szczegółami.

Ponieważ nie wiem, o czym mówię. To coś z pewnymi informacjami. Powiedziałem, że nie miałem żadnego kontaktu z Białym Domem w sprawie tych dokumentów. Albo nie dokumentów. O tych dokumentach. Albo nie dokumentów. O tej platformie. Albo fałszywej platformy… Nie miałem wcześniej, teraz i, nie wiem, może w przyszłości. Po prostu mówię tę samą wiadomość bardzo publicznie i bardzo otwarcie.

Powiedziałem to tobie, niektórym dziennikarzom i wielu liderom. Kiedy mnie o to zapytali, powiedziałem, że to nie jest dla nas dobre. Co mogę powiedzieć? Nie jest dobrze. Nie wiem, czy to fałszerstwo, czy jakiś procent – nie wiem, co to jest. I nie wiem, kto tego potrzebuje i o co toczy się gra. Nie wiem po co. To wszystko. Dla mnie to nie jest poważne. To brzmi jakby ktoś powiedział, ktoś coś usłyszał… na, ponieważ “mamy z nim interesy”.

Poleciłeś Budanovowi, aby poinformował prezydenta Mołdawii Maia Sandu, a Budanov powiedział ci, że GUR poinformował Prigożina, że zostanie uznany za zdrajcę, który współpracuje z Ukrainą.

Dokument mówi również, że Budanow oczekiwał od Rosjan wykorzystania szczegółów tajnych rozmów Prigożyna z GUR i spotkań z oficerami GUR w Afryce….

Zelensky: Słuchaj, szczerze mówiąc, po prostu coś czytasz, coś mówisz. Po prostu nie rozumiem, skąd to masz, z kim rozmawiasz i tak dalej. Mówisz o tym, jak poznałem Budanowa. To sugeruje, że – jak to ująć? Wygląda na to, że masz ludzi, którzy mają jakieś nagrania lub masz jakieś dowody lub masz coś, bo tak to wygląda. Ponownie robisz, przepraszam, to, co robiłeś wcześniej. Ujawniasz jakieś informacje, które nie pomagają naszemu państwu w ataku i nie pomagają nam w obronie naszego państwa.

Więc nie do końca rozumiem, o czym mówisz. Nie do końca rozumiem wasz cel. Czy waszym celem jest pomoc Rosji? To znaczy, że mamy różne cele. Jeśli nie siedzę z nimi przy jednym stole, to nie do końca rozumiem, o czym rozmawiamy. Każde z tych pytań po prostu demotywuje Ukrainę i demotywuje niektórych partnerów do pomocy Ukrainie. Cóż, tak czy inaczej, po prostu nie rozumiem waszego celu.

WaPo: Naszym celem nie jest pomaganie Rosji.

Zelensky: Cóż, wygląda to inaczej.

WaPo: Nikt nie przekazał nam tych informacji osobiście. Były one zawarte w dokumentach, które wyciekły, a które wskazują, jak powiedziałem wcześniej, że Stany Zjednoczone was podsłuchują.

Zelensky: A jeśli masz tajne dokumenty, to znaczy, że ktoś ci je dał. Jeśli masz dostęp do dokumentów, ktoś ci je dał. Dzisiaj, w świecie nowoczesnych technologii, kiedy masz dostęp, niekoniecznie ktoś ci go dał. Ty masz dostęp. Teraz cytujesz niektóre dokumenty jako oryginały, nie rozumiejąc odpowiedzialności za to, mówisz tylko o pewnych informacjach. Dla mnie jest to niezrozumiała informacja, ale w tym, w naszym dialogu, chcę zrozumieć, dlaczego to robisz.

Powiedziałem na początku naszej rozmowy, że uważam, że program telewizyjny, który został uruchomiony, uruchomiony w dziedzinie informacji, pomaga – nie wiem komu, ale pomaga Rosji, na pewno nie pomaga Ukrainie. Jesteś zaangażowany w kontynuowanie tej historii. I dlatego pytam, czy to wasz wybór i czy uważacie, że Federacji Rosyjskiej trzeba pomóc w różnych sferach – że spodziewali się ukraińskiej kontrofensywy w dowolnym kierunku, aby wiedzieli, kiedy nadejdziemy, aby znali nasze potężne siły i co planujemy, co robi nasz wywiad? Cóż, jeśli tak jest, to…

WaPo: Powiedziałbym, że te dokumenty wyciekły, nie przez nas, i były w Internecie na czacie przez tygodnie.

Zelensky: Nie były w internecie, były częścią czegoś. My, normalne społeczeństwo, nie mieliśmy do tego dostępu. Nie mogliśmy. A potem, jak sądzę, zaczęły pojawiać się informacje, że częściowo opublikujemy wszystko inne. Myślę, że to twoja sprawa – albo twojej redakcji, albo kogokolwiek.

Nie chcę nikogo urazić, nie wiem. Dlatego dzisiaj publikujecie te informacje jedna po drugiej. Publikujecie informacje o kontrofensywie na Ukrainie, o tym czy o tamtym. Mówiłem, że uważam, że to jest, jak to powiedzieć? – ktoś coś gdzieś słyszał, ktoś coś gdzieś opublikował, ale informacje są skompilowane, są inne i na pewno nie działają na korzyść Ukrainy. To wszystko.

A teraz chcesz wziąć byka za rogi. Musisz uzasadnić lub nie uzasadnić tę informację, a wtedy twoja informacja będzie miała pewną wagę, ponieważ reaguje na nią prezydent Ukrainy. Rozumiecie? I to właśnie robicie. W tej chwili bawicie się, jak sądzę, rzeczami, które nie są dobre dla naszego narodu.

Nie mówię tego po raz pierwszy. Uważam, że to złe, ale mimo to mówisz: “Jeszcze trochę, to jeszcze nie koniec”. Cóż, tak, jest. Na Ukrainie pozostało jeszcze kilka osób. Nie jestem zainteresowany tym, aby ta liczba ludzi się zmniejszyła. Dlatego właśnie walczymy. [Bardzo przepraszam, nie byłem tak szybki, za długo mówiłem o tych dokumentach. Nie wiem o tym…

WaPo: Przyszliśmy porozmawiać o tym. Jest to wyraźnie wrażliwe dla ciebie i twojego kraju.

Zelensky: [Po angielsku] To nie jest delikatna sprawa. Jeśli odpowiem, że jest wrażliwa, oznacza to, że są to prawdziwe dokumenty. Proszę, przestań ze mną pogrywać. Jestem prezydentem kraju ogarniętego wojną. Powiedziałem o mojej reakcji na te dokumenty, powiedziałem, że nie jest to dobre dla naszych ludzi. Nie gram w Counter-Strike’a. Przygotowujemy kontrofensywę. Wiesz, to są różne rzeczy – dlatego powiedziałem, że wszystkie szczegóły ode mnie usłyszysz. I oczywiście jesteśmy wdzięczni za waszą pracę i pomoc, gdy wspieracie Ukrainę w tej wojnie. Wykonaliście kawał dobrej roboty. A teraz powiem o tych dokumentach…

Nie uznaję tego za dokumenty. Nie widziałem tego. To jest pierwsza rzecz. Nie wiem, jak to zrobiłeś i moje pytanie było do ciebie: “Dlaczego nadal to robisz?” Jesteś wolny. To znaczy, zrobisz, co zechcesz, ale nie chcę mówić o tym ze szczegółami.

Ponieważ nie wiem, o czym mówię. To coś z pewnymi informacjami. Powiedziałem, że nie miałem żadnego kontaktu z Białym Domem w sprawie tych dokumentów. Albo nie dokumentów. O tych dokumentach. Albo nie dokumentów. O tej platformie. Albo fałszywej platformy… Nie miałem wcześniej, teraz i, nie wiem, może w przyszłości. Po prostu mówię tę samą wiadomość bardzo publicznie i bardzo otwarcie.

Powiedziałem to tobie, niektórym dziennikarzom i wielu liderom. Kiedy mnie o to zapytali, powiedziałem, że to nie jest dla nas dobre. Co mogę powiedzieć? Nie jest dobrze. Nie wiem, czy to fałszerstwo, czy jakiś [jego] procent – nie wiem, co to jest. I nie wiem, kto tego potrzebuje i o co toczy się gra. Nie wiem po co. To wszystko. Dla mnie to nie jest poważne. To brzmi jakby ktoś powiedział, ktoś coś usłyszał….

==========================

mail, RW:

Jak pamiętamy, to sam Putin wskazał Zelenskego  jako kandydata 
odpowiedniego na prezydenta republiki Ukraińskiej.
Zelenski nie znał wtedy ukraińskiego i zapowiadał realizację umowy 
minskiej.
Od początku akcji specjalnej, czyli “przewrotnej wojny” (MD) rosyjski 
gaz i ropa naftowa płyną na Ukrainę, podobnie jak zaopatrzenie frontu z 
Rzeszowa  przez nienaruszony system komunikacyjny.
Natomiast Polska zaludniła się milionami Ukraińców, którzy zostali 
przesiedleni z rejonów nie objętych żadnymi działaniami wojennymi.

Zdolność obrony powietrznej Kijowa jest zagrożona.

Zdolność obrony powietrznej Kijowa jest zagrożona.

Albo ukraińska obrona powietrzna jest bliska załamania, albo jest w stanie zestrzelić rakiety „Kinzhal” – nie sposób połączyć obu narracji.

Ukr.: “Zestrzelenie sześciu rosyjskich ponaddźwiękowych pocisków manewrujących Kindżał to niewiarygodny sukces sił powietrznych Ukrainy”.

=================================

Lucas Leiroz de Almeida kievs-air-defense-capability-threatened

Global Research, 18 maja 2023 r

Niedawne rosyjskie ataki na strategiczne cele ukraińskie ujawniły rzeczywistość, o której mówiło już wielu ekspertów wojskowych: ukraińska obrona powietrzna jest bezbronna. Pomimo całej zachodniej pomocy i nieustannych dostaw broni, Kijów wydaje się niezdolny do ulepszenia swojego systemu obronnego, pozostając łatwym celem dla działań bojowych Rosji. Śledzenie i zestrzeliwanie rosyjskich rakiet i dronów stało się trudnym zadaniem dla sił ukraińskich, którym wciąż nie udaje się powstrzymać rosyjskiej broni przed dotarciem do celów.

Wiadomość ta współistnieje jednak z zachodnią i ukraińską propagandą, że rosyjskie pociski hipersoniczne są zestrzeliwane przez Kijów. Chociaż mainstreamowe media wspierają ukraińską narrację, to w ostatnich miesiącach te same gazety kilkakrotnie informowały o słabości sił zbrojnych reżimu. Dane są więc sprzeczne.

Na przykład w marcu eksperci wskazywali w artykule opublikowanym w The Washington Post, że Kijów cierpi na poważny brak amunicji do systemów obrony powietrznej. W tamtym czasie analitycy twierdzili, że siły ukraińskie mogą stać się całkowicie niezdolne do ochrony swojej przestrzeni powietrznej przed rakietami i UAV, pozostawiając obiekty wojskowe „otwarte” na ataki wroga. Eksperci ostrzegali wówczas również przed poważnym brakiem wykwalifikowanego personelu wojskowego, stwierdzając, że większość doświadczonej armii ukraińskiej została już „zneutralizowana” w pierwszym roku operacji, pozostawiając obecnie niewielu zdolnych żołnierzy do kierowania systemami obronnymi kraju.

Jeszcze bardziej pesymistyczne prognozy ujawnił „Financial Times” , który również skomentował krytyczną sytuację ukraińskiej obrony powietrznej, twierdząc nawet, że zdolności militarne tego sektora zostaną całkowicie zakończone do końca maja. Eksperci ostrzegają, że liczba antyrakiet wystrzeliwanych w celu przechwycenia rosyjskiego ataku jest zwykle dwukrotnie większa niż liczba rosyjskich rakiet lub dronów, aby zwiększyć szanse powodzenia. Efektem ubocznym tego jest nadmierne zużycie amunicji artyleryjskiej, przyspieszające jej wyczerpywanie.

„[…] Urzędnicy powiedzieli, że ciągła potrzeba obrony przed rosyjskimi atakami rakietowymi i dronami systematycznie wyczerpuje zapasy ukraińskie – ostrzeżenie poparte dokumentami wywiadu USA, które wyciekły do ​​sieci tej wiosny, sugerowało, że Kijowowi może zabraknąć amunicji do pięciu krytycznych systemów obrony powietrznej.

Według dokumentów przejrzanych przez „Financial Times”, pod koniec lutego Stany Zjednoczone oceniły, że zdolność Ukrainy do ochrony swoich żołnierzy na linii frontu zostanie „całkowicie zmniejszona” do 23 maja” – czytamy w artykule „Financial Times”.

Forbes informował także o sytuacji na Ukrainie. W artykule opublikowanym w kwietniu eksperci stwierdzili, że głównym problemem ukraińskiej obrony powietrznej jest zbliżający się niedobór pocisków. W tamtym czasie ostrzegano, że oprócz zniszczenia dziesiątek ich systemów przez rosyjskie ataki, Ukraińcy będą również cierpieć z powodu braku pocisków 9M38 Buk. Ten sprzęt jest produkowany w Rosji, z ukraińskich zapasów z czasów sowieckich. Wyczerpywanie się tych pocisków staje się zatem jeszcze bardziej niepokojącym problemem, ponieważ sponsorzy Kijowa nie produkują tej broni, która jest kompatybilna z systemami Buk z czasów sowieckich, którymi dysponuje Ukraina.

Jednym ze znalezionych rozwiązań była amerykańska dostawa Raytheon RIM-7 Sea Sparrows, które, choć inne, używają tego samego naprowadzania radarowego, co 9M38. Przy odpowiednich dostosowaniach technicznych ta amerykańska broń mogłaby zostać wystrzelona przy użyciu sowieckich systemów Buk. Jednak mimo złożonych w styczniu obietnic, jak dotąd Waszyngtonowi nie udało się zorganizować programu stałych dostaw rakiet Raytheon RIM-7 Sea Sparrow, co uniemożliwiło odbudowę obrony powietrznej Kijowa. Ponadto problemem może być konieczność technicznej obsługi i dostosowania tej broni do systemów sowieckich, biorąc pod uwagę brak wykwalifikowanego personelu wojskowego, na co zwraca uwagę Poczta. W związku z tym nadzieje Ukrainy na ożywienie stają się jeszcze bardziej skomplikowane.

Innym dużym portalem komentującym ten problem była Deutsche Welle, która w artykule opublikowanym 22 kwietnia dała jasno do zrozumienia, że ​​Ukraina nie jest zdolna do zestrzelenia rosyjskich bomb kierowanych, będąc narażona na działania lotnicze sił Moskwy. Gazeta przeprowadziła wywiad z przedstawicielem Sił Powietrznych Ukrainy Jurijem Ignatem, który powiedział, że systemy stosowane przez jego wojska nie są w stanie zestrzelić rosyjskiego sprzętu, a to powiązał z koniecznością pozyskania nowych, nowocześniejszych i wydajniejszych systemów od Zachód.

Jak dobrze wiadomo, wWstronnicza i propagandowa w swojej narracji o konflikcie, zawsze starając się, aby wydawało się, że Kijów ma przewagę nad Rosjanami. Kiedy komunikuje się coś negatywnego dla reżimu, dzieje się tak dlatego, że tak naprawdę nie można zignorować sytuacji i wygodniej jest zgłosić to w celu poszukiwania poprawy – być może próbując wywrzeć presję na zachodnie władze, aby wysłały więcej pomocy. Wydaje się, że tak było w ostatnich miesiącach w przypadku ukraińskiej obrony powietrznej.

Jednak teraz media znów są „optymistycznie” nastawione do ukraińskiej obrony. Media powtórzyły propagandę reżimu, że kilka rosyjskich pocisków hipersonicznych „Kinzhal” zostało zestrzelonych przez wojska ukraińskie. Oprócz braku dowodów na to, narracja zaprzecza również wszystkiemu, co w ostatnich miesiącach donosiły zachodnie media (powołując się na źródła ukraińskie), że krajowa obrona powietrzna była bliska wyłączenia.

Te sprzeczne informacje po raz kolejny pokazują, jak zachodnie media rozpowszechniają kłamstwa na temat konfliktu. Albo ukraińska obrona powietrzna jest bliska załamania, albo jest w stanie zestrzelić rakiety „Kinzhal” – nie sposób połączyć obu narracji. A niedawne udane rosyjskie naloty na strefę konfliktu, neutralizujące kilka celów strategicznych, już pokazują, jakie informacje są prawidłowe.

*

Lucas Leiroz jest dziennikarzem, pracownikiem naukowym Centrum Studiów Geostrategicznych, konsultantem ds. geopolitycznych.

Zdziczenie, czyli Polska.

Zdziczenie, czyli Polska…

Bożena Gaworska-Aleksandrowicz bibula

9 maja 2023 r. godziny przedpołudniowe. Zerknę, pomyślałam, co tam w cywilizowanej Polsce dziś nowego. Z trzech wiodących stacji TV jedyną, którą jestem jeszcze w stanie od czasu do czasu strawić jest Polsat News.

No i co widzę/słyszę. Kamery Polsat News zainstalowane przed Cmentarzem Mauzoleum Żołnierzy Armii Czerwonej w Warszawie. Pan prowadzący pasmo przedpołudniowe wietrzy sensację. W skrócie (parafrazując), są ukraińscy i polscy aktywiści, jest event, będzie się działo. I dobrze. Ma się dziać. Nie będzie ruski …

Podjeżdża Ambasador Federacji Rosyjskiej, na pasku pojawia się napis; „PROWOKACJA KREMLA”. Zaczyna się „impreza”, pan prowadzący w przysłowiowym siódmym niebie. Dalej nie wiem, bo w dbałości o własne zdrowie psychiczne użyłam pilota by tego pana zgasić.

Uporządkujmy:

– Jest w Warszawie cmentarz Mauzoleum żołnierzy Armii Czerwonej? – jest.

– Żołnierze ci zginęli na polskiej ziemi z rąk niemieckich faszystów? – zginęli z rąk niemieckich faszystów.

– Niemieccy faszyści mieli za cel eksterminację (zaraz po Żydach) narodu polskiego? – mieli taki cel i rozkaz realizowali.

– Żołnierze Armii Czerwonej, ci, których groby w tym miejscu, zginęli by wygonić niemieckich zbrodniarzy z Polski? – zginęli w walce o to by bandziora Niemca z Polski wygnać.

– Jest w Polsce Ustawa o grobach i cmentarzach wojennych? – jest taka Ustawa, a w niej Art. 2. Groby wojenne bez względu na narodowość i wyznanie osób, w nich pochowanych, oraz formacje, do których osoby te należały, mają być pielęgnowane i otaczane należnym tym miejscom szacunkiem i powagą.

– Jest w Polsce Ambasada Federacji Rosyjskiej? – jest.

– Polska zerwała stosunki dyplomatyczne z Federacją Rosyjską? – nie.

– Obowiązuje Polskę KONWENCJA WIEDEŃSKA O STOSUNKACH DYPLOMATYCZNYCH? – obowiązuje.

W dniach 8-9 maja Cała Europa, czy tylko Rosja, obchodzi Dzień Zwycięstwa nad niemieckim faszyzmem, celebrując Dzień zakończenia II Wojny Światowej?

– Zwycięstwo nad faszyzmem i Dzień zakończenia II Wojny Światowej obchodzi cała Europa.

– Czy w krajach Europy ich władze uniemożliwiają, bądź pozwalają motłochowi uniemożliwiać członkom rosyjskich misji dyplomatycznych oddawać hołd Żołnierzom Armii Czerwonej poległym w walce z niemieckim faszyzmem? – nie, kraje Europy nie uniemożliwiają, przeciwnie zabezpieczają dyplomatów przed ewentualnym agresywnym motłochem.

Czy Polska misja dyplomatyczna akredytowana w Federacji Rosyjskiej napotyka na trudności w czasie odwiedzin na Cmentarzu Wojennym w Katyniu? Nie. Delegacja z Ambasady RP w Moskwie na czele z ambasadorem Krzysztofem Krajewskim bez przeszkód odwiedziła w niedalekiej przeszłości, tj. 10 kwietnia 2023 Polski Cmentarz Wojenny w Katyniu.

– Czy Polska to kraj prawa i ludzi cywilizowanych? … Wątpię!

Bożena Gaworska-Aleksandrowicz
https://myslpolska.info

Policja włamała się do budynku szkoły przy ambasadzie rosyjskiej. To działanie sprzeczne z prawem,

Policja włamała się do budynku szkoły przy ambasadzie rosyjskiej. Jest stanowcza reakcja. To działanie niezgodne z prawem, naruszenie Konwencji Wiedeńskiej w stosunkach dyplomatycznych

policja-wlamala-sie-do-budynku-szkoly-przy-ambasadzie-rosyjskiej

To działanie niezgodne z prawem, naruszenie Konwencji Wiedeńskiej w stosunkach dyplomatycznych tak zajęcie szkoły przy ambasadzie Rosji w Warszawie komentuje Siergiej Andriejew.

Policja siłą weszła na teren, wyłamując zamki. Wcześniej prokuratura zajęła konta ambasady.

Warsaw authorities break the doors of the school at the Russian Embassy

W Warszawie władze lokalne i policja włamały się do szkoły przy ambasadzie rosyjskiej, w której uczą się dzieci dyplomatów i wojskowych, wyważając drzwi i wyłamując zamki — relacjonuje z miejsca zdarzenia korespondent rosyjskiego portalu RIA Novosti.

W serwisie zamieszczono krótkie nagranie ze zdarzenia, które krąży już w mediach społecznościowych.

Sprawa dotyczy postępowania egzekucyjnego, które przeprowadza stołeczny ratusz, co potwierdził rzecznik Ministerstwa Spraw Zagranicznych Łukasz Jasina. Według MSZ budynek jest w „bezprawnym posiadaniu Federacji Rosyjskiej” i powinien zostać przekazany Skarbowi Państwa. Informacje na ten temat pojawiały się już w marcu.

Przedstawiciel urzędu miasta wcześniej zażądali otwarcia bramy, ale odmówiono im. Andriej Ordasz, doradca wysłannika ambasady Rosji w Polsce powiedział, że strona rosyjska uważa wszelkie decyzje o konfiskacie budynku za nielegalne i ostrzegł przed odwetowymi krokami dyplomatycznymi.

Ordasz, cytowany przez RIA Novosti, powiedział, że personel szkoły dostał czas do godz. 18.00 na opuszczenie budynku. Na miejsce przybył także szef misji dyplomatycznej Siergiej Andriejew. Zapowiedział, że Moskwa złoży protest.

— Kwalifikacja jest jednoznaczna. To działanie niezgodne z prawem, naruszenie Konwencji Wiedeńskiej w stosunkach dyplomatycznych. Oczywiście będziemy protestować — zaznaczył.

Zdaniem ambasadora działania polskich władz nie pozostaną bez odpowiedzi. — Jaka to będzie reakcja — nie chcę przewidywać. Decyzja w tej sprawie zapadnie w “centrum” — powiedział.

Prokuratura zajęła pieniądze z kont

W środę polska prokuratura zajęła pieniądze ambasady rosyjskiej. Środki z rachunków ambasady i przedstawicielstwa handlowego w banku Santander zostały przekazane na konta prokuratury.

Rosjanie wskazują też, że Santander Bank ogłosił zaprzestanie współpracy z ambasadą i zamknął rachunki. Andriejew podkreślił, że chodzi o “znaczące środki”, które były zarówno w dolarach amerykańskich, jak i polskiej walucie.

Wcześniej strona polska zamroziła konta ambasady w związku z podejrzeniem, że „mogą one służyć do prania pieniędzy lub terroryzmu”.

====================

mail:

Waszyngton już uruchomił najbardziej lojalnych wasali w Polsce i przy ich pomocy już działa. Naiwnością jest sądzić, że polska prowokacja z zajęciem budynku szkoły przy ambasadzie rosyjskiej jest przypadkiem.

Już teraz można przypuszczać, jak dalej potoczą się agresywne wydarzenia. Bezczelny wybryk, prowokacja władz w Polsce, które przed końcem roku szkolnego wyrzuciły uczniów i nauczycieli, jest dokładnie obliczony na ostrą reakcję Moskwy i taka reakcja zapewne nastąpi.

==============================

mail:

 Każdy pretekst, aby uwikłać Polskę w Wojnę będzie dobry, ale że wybrano taki jest jednak szokujące. Chodziło chyba o to, aby ukazać Polskę wobec Rosji i całego świata w jak najgorszym świetle.

Policja atakuje szkołę ambasady na miesiąc przed wakacjami?

Chodzi o nieodwracalną eskalację konfliktu.

„The Times”: „Tajna” klęska ukraińskich sił specjalnych przy Zaporoskiej Elektrowni Atomowej.

„The Times”: „Tajna” klęska ukraińskich sił specjalnych przy Zaporoskiej Elektrowni Atomowej.

bibula

Klęska ukraińskich sił specjalnych, czyli nieudana operacja Ukraińców odbicia z rąk Rosjan największej elektrowni atomowej w Europie.

„The Times” – wysokonakładowy brytyjski dziennik społeczno-polityczny, jeden z największych dzienników w Wielkiej Brytanii opublikował artykuł o kulisach nieudanej operacji wojsk ukraińskich, które próbowały w październiku 2022 odbić z rąk armii rosyjskiej Zaporoską Elektrownię Atomową w Energodarze.

Pamiętacie Państwo serię wystąpień polityków ukraińskich informujących o tym, że świat stoi na krawędzi katastrofy atomowej, większej niż awaria w Czarnobylu, bo „nieodpowiedzialni Rosjanie bombardują z dział Zaporoską Elektrownię Atomową”. Nieliczni pukali się w czoło, wskazując że absurdem jest, aby rosyjskie wojsko samo siebie ostrzeliwało z dział na terenie elektrowni atomowej, którą zajęło wiosną 2022. Inspektorzy MAEA przybyli jesienią 2022 na inspekcję potwierdzali zniszczenia na elektrowni, ale twierdzili , że „nie wiadomo czyje to pociski”.

I oto brytyjscy dziennikarze ujawnili, że w październiku 2022 to wojska ukraińskie przeprowadziły wielką operację desantową sił specjalnych, wspartą artylerią w tym rakietową i dronami, próbując forsując rzekę Dniepr zająć elektrownię atomową w Energodarze.

W artykule „The Times”, podkreśla się, że to była jedną z najbardziej tajnych operacji armii ukraińskiej, której koordynacja wywołała spór na szczycie ukraińskiego establishmentu. W sumie w operacji wzięło udział około 600 żołnierzy ukraińskich sił specjalnych z przeciwległego brzegu Dniepru.

W założeniach „specjalsi” których gros stanowili żołnierze 73 Centrum Morskich Operacji Specjalnych z Oczakowa, w małych grupach mięli zinfiltrować rosyjskie wybrzeże na 30 szybkich łodziach (dostarczonych przez USA), błyskawicznie wybić rosyjskich żołnierzy i przejąć kontrolę nad elektrownią. Kijów planował że , zadając precyzyjne ataki rakietowe z wyrzutni HIMARS oraz za pomocą dronów, na zidentyfikowane pozycje Sił Zbrojnych FR, w boju strzeleckim ukraińscy specjalsi rozbiją ochronę elektrowni atomowej czyli broniących jej żołnierzy rosyjskich . Jednak , co podkreślają autorzy artykułu, operacja nie powiodła się ze względu na dobrze zaplanowaną obronę i zaciekły opór ze strony rosyjskiej armii.

„Chodziło o to, aby narzucić Rosjanom tylko walkę z użyciem broni strzeleckiej. Zakładaliśmy, że nie użyją przeciwko nam artylerii, bo to obszar elektrowni jądrowej. W operacji wzięli udział funkcjonariusze Głównego Zarządu Wywiadu Ministerstwa Obrony Ukrainy ”- powiedział ukraiński oficer.
„Wszyscy byli bardzo doświadczeni, ale nikt nie spodziewał się oporu, jaki napotkali w elektrowni… Rosjanie zbudowali silną obronę, minując wszystko. Kiedy chłopaki się zbliżyli, ściągnęli nawet czołgi i artylerię i zaczęli do nas strzelać”.

Podczas gdy ukraińskie wojsko próbowało zbliżyć się do lewego brzegu Dniepru na szybkich łodziach, Rosjanie znaleźli się pod ciężkim ostrzałem, artylerii i wyrzutni rakietowych HIMARS, dane lokalizacji rosyjskich pozycji na terenie elektrowni dostarczyły Stany Zjednoczone. „Mieliśmy dużo łodzi motorowych, atakowaliśmy ich pozycje, artyleria i „himary” działały, ale w odpowiedzi Rosjanie nadal do nas strzelali. Ogień obrońców był bardzo potężny.

Niewielkiej grupie ukraińskich żołnierzy sił specjalnych udało się dotrzeć do rosyjskiego wybrzeża, ale spotkały się tam z silnym ogniem tak rosyjskich spadochroniarzy jak i czołgów oraz artylerii, a strzelanina trwała ponad trzy godziny. „Główne siły nie nadeszły. Infiltrowaliśmy w małych grupach, ale dla dużej grupy było to niemożliwe, spotkaliśmy się ze zbyt gęstym ogniem. Dowódca zdecydował się na odwrót..” – podsumował ukraiński oficer rozmówca The Times

W formie ciekawostki, mogę dodać, że Zaporoskiej Elektrowni Atomowej broniły oddziały rosyjskich Sił specjalnych (SSO) oraz spadochroniarze z 83 Gwardyjska Brygada Desantowo Szturmowa z Ussurijska , a opisywane przez Ukraińców „czołgi” to bojowe maszyny desantu BMD-2 i BMD-4 , działa zaś to samobieżne szybkostrzelne moździerze 2S9 „Nona” kalibru 120 mm oraz brygadowa artyleria – haubice 122 mm D-30 i wyrzutnie BM-21 „Grad”.

83 Brygada Desantowo Szturmowa zwana jest często „białogardzką”, gdyż została sformowana w Białogardzie w Polsce w roku 1989 wchodzą w skład Zachodniej Grupy Wojsk Radzieckich. Mieliśmy jako mieszkańcy Białogardu, a nim wówczas byłem, możliwość częstego oglądania nad miastem widowiskowych desantów spadochronowych ze śmigłowców i intensywnego szkolenia tej elitarnej jednostki. Brygada w/g planów za pomocą śmigłowców stacjonujących na lotnisku Bagicz k. Kołobrzegu miała desantować się na wyspie duńskiej Bornholm w przypadku III Wojny Światowej. Na co dzień jej żołnierze chronili odległy od Białogardu o ok. 7 km magazyn ładunków jądrowych w Podborsku czyli obiekt o kryptonimie Magazyn 3001.

KP za facebook Za: Mysl Polska – myslpolska.info (8-04-2023) | kleska-ukrainskich

Xi Jinping: „Zachodzą dziś zmiany, jakich nie widziano od stu lat”. Chiny, Rosja, świat.

Xi Jinping powiedział: „Zachodzą dziś zmiany, jakich nie widziano od stu lat”.

Chiny, Rosja, świat. Rok Zero?

Konrad Rękas 2023-03-27 chiny-rosja-swiat-rok-zero

Sojusz rosyjsko-chińsko jest porozumieniem z gruntu pro-europejskim.

==============================

Żegnając się z Władimirem Putinem, Xi Jinping powiedział: „Zachodzą dziś zmiany, jakich nie widziano od stu lat”. Wiele już napisano (niestety, przeważnie nie w Polsce) o globalnych konsekwencjach sojuszu Moskwy i Pekinu, ale najważniejszym pozostaje pytanie co układ ten może oznaczać dla Europy, w tym zwłaszcza dla Polski i Ukrainy.

W istocie rozstrzygnięcie owego dylematu zależy od tego czy Polska, Ukraina, a przede wszystkim Europa Zachodnia odnajdą swoje naturalne miejsca wśród sił reorganizujących porządek światowy, czy też wbrew własnym interesie będą próbowały spowalniać i utrudniać nieuniknioną transformację.
Inicjatywa Pasa i Drogi, która Anglosasi starają się zablokować wywołując kolejne wojny, jest przecież klasycznym przykładem strategii win-win, korzystnej obustronnie dla wszystkich partnerów: Chin, jako zaplecza przemysłowego i kapitałowego, Rosji z jej potencjałem energetycznym, Europy, której model konsumpcyjny zbliża się obecnie do kresu, ale która jednak nadal pozostaje atrakcyjnym wielkim rynkiem, o znaczących możliwościach również kapitałowych.

Sojusz rosyjsko-chińsko jest zatem porozumieniem z gruntu pro-europejskim, szczególnie jednak korzystnym dla podmiotów najbardziej pokrzywdzonych w ramach obecnego globalnego układu sił, czyli także Europy Środkowo-Wschodniej.

Kto straci na kapitalistycznym Transformismo

Na naszych oczach realizowana jest wizja zamrożenia kapitalizmu, jego przejścia w formę stazy, z zerowym wzrostem gospodarczym, przy ponownym ograniczeniem konsumpcji dla ogółu i przy wręcz jej wzroście dla klas wyższych. Realizacja tego scenariusza jest wymuszana ograniczeniem możliwości dalszego rozwijania akumulacji kapitalistycznej.

Dzięki strategii Transformismo (wg terminologii Gramsciego), czyli formalnej adaptacji treści i metod zmiany, utrwalającej zastany porządek rzeczy – interesy dotychczasowych beneficjentów świata jednobiegunowego, globalizmu, neoliberalnego ładu światowego będą zabezpieczone. Oczywiście ma to być cios w gospodarki i społeczeństwa skutecznie odbudowujące się i aspirujące dzięki własnym kluczowym niszom Systemu-Świata, chodzi bowiem o odprawienie Rosji z jej surowcami i Chin z ich produkcją.

Oba te organizmy półperyferyjne są jednak w stanie przetrwać nawet wbrew całemu Zachodowi, tak stopniowo odtwarzając własne rynki wewnętrzne, jak i operując poza 13 procentami ludzkości, do których ogranicza się rdzeń anglosaskiej hegemonii.

Znacznie gorsze perspektywy mają jednak średnie i małe narody wyspecjalizowane dotąd jako dostarczyciele taniej siły roboczej i wykonawcy półproduktów dla gospodarki kapitalistycznej. Pomijając już, że wizja „doścignięcia Zachodu” jest od początku do końca propagandową fikcją, kółkiem, w którym biegają chomiki i marchewką wieszaną przed oczami osłów – mamy do czynienia ze zdjęciem dekoracji.

Nie, będąc peryferiami anglosaskiego systemu ani Polska, ani Ukraina, ani żadne inne społeczeństwo aspirujące nigdy nikogo nie dogoni, pozostaniemy na zawsze w pułapce średniego wzrostu, a z czasem nasza sytuacja będzie się pogarszać, bo przestaniemy być potrzebni już nawet jako rolnicy, sprzątaczki czy robotnicy.

Wybór więc wydaje się oczywisty. Nieodmiennie, Europa może być albo zaatlantycką kolonią USA, albo organiczną częścią Eurazji, ze wszystkimi jej składowymi, tj. Rosją. Chinami, Indiami, Pakistanem, Iranem. Niestety, równie oczywiste jest to dla ludzi postawionych u władzy w naszych państwach właśnie po to, byśmy korzystnych dla Polaków czy Ukraińców wyborów nie dokonywali.

Nowy Jedwabny Szlak szansą dla Polski

Z polskiego punktu widzenia warto zauważyć, że nasz kraj pozostaje jednym z ważnych elementów Nowego Jedwabnego Szlaku, to właśnie przez granicę polsko-białoruską przechodzi większość tranzytu kolejowego z Chin do Europy. Pytanie o zagrożenia dla tego ruchu jest więc dla nas kwestią naszego umiejscowienia w nowym ładzie transkontynentalnym.

Niestety też oczywistym jest, że prędzej czy później tranzyt ten MUSI zostać zablokowany. Czy to w drodze jednostronnych decyzji politycznych, czy też poprzez wyłączenie Białorusi, w drodze kolorowej rewolucji, zamachu stanu albo wojny. Tak jak do wojny z Rosją Zachód musiał się przygotować wychładzając gospodarkę w czasie COVIDa, szykując infrastrukturę do przyjmowania częściowej substytucji energetycznej ze strefy amerykańskiej, ograniczając potrzeby konsumpcyjne, w tym zwłaszcza paliwowe – tak potrzebny jest pewien okres przejściowy dla odcięcia się od Azji. Nie można jednak mieć wątpliwości, że taka próba zostanie podjęta, rzecz jasna ze szkodą przede wszystkim dla Polski i całej Europy.

Warto przy okazji zastanowić się jednak kto na tym może skorzystać. Samonarzucająca wydaje się kandydatura Turcji, która już przecież zadeklarowała gotowość przejęcia roli pełnowymiarowego hubu gazowego dla południowej Europy. Ponieważ ze względu na dotychczasowe próby destabilizowania Ankary i Stambułu, w tym właśnie kontekście należy rozumieć powtarzające się próby eskalacji na Zakaukaziu, w Gruzji i na pograniczu ormiańsko-azerskim, a także uparte dążenie już to do kolorowej rewolucji w Iranie, już do izraelsko-amerykańskiej bezpośredniej agresji na to państwo.

Analizując złożoność globalnej szachownicy musimy też jednak być świadomi fundamentalnego spostrzeżenia, które niegdyś za Antonio Gramscim rozwinął prof. Robert W. Cox: jeśli dla obrony hegemonicznego ładu światowego hegemonia coraz częściej odwołuje się do siły militarnej, wówczas słabnie globalne posłuszeństwo wobec hegemonii, a świat staje się tym samym coraz mniej hegemoniczny. I to, mimo wszystko, pozostaje naszą szansą.

Konrad Rękas https://chart.neon24.org

Jak rosyjska ropa umknęła nagonce

Jak rosyjska ropa umknęła nagonce

Andrzej Szczęśniak 2023-03-27 jak-rosyjska-ropa-umknela-nagonce

Zachód przystąpił do polowania na grubego zwierza. Na największego światowego eksportera ropy i paliw. Chciał uczynić Rosję naftowym pariasem, którego nie przyjmuje na salonach. I któremu przede wszystkim odbiera się pieniądze.

Po wybuchu ukraińskiej wojny, Ameryka przystąpiła do wojny handlowej z Rosją. Wprowadziła błyskawicznie embargo na import rosyjskiej ropy, to samo zaleciła Europie. Ta wykonała polecenie, choć szło to boleśnie i długo. Później nastąpił kolejny etap odbierania Moskwie dochodów z eksportu. Zachód wprowadził „pułap cenowy” – zakaz kupowania i transportu ropy rosyjskiej powyżej pewnej ceny (na początek ustalono ją na 60 USD). Głównym wykonawcą tego zlecenia były europejskie floty tankowców, banki, ubezpieczyciele. Tak rozpoczęło się polowanie na rosyjską ropę po całym świecie. Miało ono zagłodzić niedźwiedzia, a jakie przyniosło efekty?

Warto wspomnieć, że to polowanie na grubego zwierza: w 2021 r. Rosja wydobyła 13% światowej ropy (536 mln ton), więcej wydobyły tylko Stany (711 mln). Wyeksportowała z tego 264 mln ton ropy (13% globalnego eksportu), a produktów 150 mln ton (12%).

Rosja na samym początku została uderzona finansowo, po pierwsze zabraniem jej pieniędzy złożonych w zachodnich bankach, po drugie rosyjska ropa była wyceniana o 25-35 USD na baryłce taniej niż Brent. To dla budżetu rosyjskiego miesięczne straty rzędu 2 miliardów dolarów. Wszyscy chcieli zarobić na zagonionym do narożnika eksporterze. Rosyjska strategia utrzymania rynku i dochodów miała swoją cenę i kazali ją sobie płacić tak nabywcy – obniżając cenę zakupu, jak i wszyscy po drodze – transport, podwyższający piekielnie opłaty za przewóz, i ubezpieczyciele, którzy windowali w górę stawki, o ile w ogóle chcieli ubezpieczyć cargo. A bez tego – nie wejdziesz do żadnego portu. A wcześniej, latami różnica między rosyjską ropą a globalną ceną Brent wynosiła zaledwie 1,5 dolara.

Jedną ścieżką ucieczki niedźwiedzia przed nagonką były układy państwowe z państwami Azji, gdzie Rosja przekierowała dostawy, głównie do Indii i Chin. Zachód naciskał, by nie kupowali, ale te nie podporządkowały się. Jak zadeklarował Hardeep Singh Puri, minister ds. ropy, „Indie są suwerennym państwem i egzekwują swoje prawo zaopatrywania się w ropę tam, gdzie ceny są najkorzystniejsze”.

Ten model się rozwija – właśnie ruszają rosyjskie dostawy do Pakistanu, gdzie można dostarczyć kilka milionów ton ropy rocznie, a rozliczane będą w walutach „krajów zaprzyjaźnionych”. W ten sposób powstanie jeszcze jedna drobna kreska na diamentowej kolumnie dominacji dolara w światowym handlu, dającej bogactwo i władzę Ameryce.

Ale nie tylko państwa, także biznes. Ktoś mający wystarczająco dużo odwagi i sprytu, no i zasobów oczywiście, może w takiej sytuacji niezwykle się wzbogacić. I właśnie w szarej strefie globalnego ładu, mieści się pewna część odpowiedzi na pytanie, jak to się stało, że ten potężny Zachód, skupiający ponad 60% światowego bogactwa przeciwko Rosji, nie mógł zagonić niedźwiedzia do narożnika tam, gdzie to najważniejsze – w światowym handlu ropą?

Jak tylko zaczęto mówić o sankcjach, rozpoczął się ruch w interesie w handlu tankowcami. Kupowali je Rosjanie (nie zawsze rejestrowani w Rosji), ale także Emiraty, Indie, Bliski Wschód i Azja, nie kryjąc nawet, że to dla przewozu rosyjskiej ropy. Run na tankowce był potężny, szybko sprzedawano Suezmaxy, Aframaxy, tankowce klasy MR.

Przed wojną 70% morskiego eksportu rosyjskiej ropy było obsługiwanych przez kraje zachodnie (dzisiaj: недружественные), a niecałe 20% obsługiwały rosyjskie statki i instytucje. Teraz krajobraz wygląda zupełnie inaczej: kraje nieprzyjazne dalej obsługują 40% przewozów, Emiraty 15% i Chiny 13%.

Reszta (jedna trzecia) to firmy rosyjskie albo nieznanej własności. To oczywiście zwiększa koszty transportu i eksportu, ale przy coraz większej własnej flocie, coraz więcej też zarabiają na tym Rosjanie, a coraz mniej – Zachód. Floty europejskie, które przewoziły wcześniej 2/3 rosyjskiej ropy, biorąc udział w tej nagonce, utraciły już prawie połowę przewozów.

Malowniczą, taką prawie piracką, ścieżką wyślizgiwania się niedźwiedzia z obławy jest szmuglowanie rosyjskiej ropy i produktów. Zaczynało to się zwykle od wyłączenia transpondera systemu AIS, umożliwiającego lokalizację tankowca. Potem odbywała się operacja STS (ship-to-ship), czyli przeładunek towaru na morzu. Przy rosyjskich portach eksportowych po wejściu w życie sankcji utworzyły się huby przeładunków morskich.

Ekspansja zjawiska jest zaskakująca, jeśli na Morzu Śródziemnym jesienią nie przeładowywano jeszcze nic, a w lutym ’23 przeładunki przekroczyły 22 miliony baryłek. To 20 dużych Aframaxów, to 15% całego rosyjskiego eksportu. Takie centra przeładowcze utworzyły się błyskawicznie przy wybrzeżach Grecji, Malty, Gibraltaru, tak jak kilka lat wcześniej dla obsługi szarego eksportu wenezuelskiej i irańskiej ropy powstały przy emiratach, Omanie czy Malezji.

Sprawność rosyjskich nafciarzy zadziwiła, o jej efektach już w najbliższym numerze Myśli Polskiej.

Andrzej Szczęśniak https://myslpolska.info

Należy zwalczyć programy Agendy 2030 i Wielki Reset. Potrzebujemy sojuszu antyglobalistycznego. Carlo Maria Viganó, Arcybiskup

Należy zwalczyć programy Agendy 2030 i Wielki Reset. Potrzebujemy sojuszu antyglobalistycznego

+ Carlo Maria Viganó, Arcybiskup

vigano-message Moskwa 14 marca 2023


 Drodzy Przyjaciele, wielką radość sprawia mi możliwość skierowania do Was krótkiego przesłania z okazji powstania Międzynarodowego Ruchu Poparcia Rosji. Manifest tego stowarzyszenia zaczyna się od słowa, które, jak się wydaje, zniknęło z zachodniego słownika: słowem tym jest przyjaźń. W tym przypadku jest to przyjaźń z narodem rosyjskim, podzielana przez wielu ludzi na całym świecie, oraz przyjaźń narodu rosyjskiego z innymi narodami. Jest to przyjaźń w duchu braterstwa, które ma swój fundament w uznaniu, że jesteśmy dziećmi jednego Ojca Przedwiecznego oraz braćmi i siostrami w Panu Naszym Jezusie Chrystusie.

Kiedy Cesarstwo Zachodnio-rzymskie straciło swoje znaczenie polityczne pod naporem barbarzyńców, rolę tę przejął Konstantynopol. A kiedy w wyniku podboju Mahometa II, upadło Cesarstwo Wschodnio-rzymskie, to właśnie Moskwa ocaliła jego polityczne i religijne dziedzictwo oraz jego świętych. Obecny kryzys pokazuje nam upadek skorumpowanego Zachodu, na którym nie ma już papieża Leona Wielkiego, który mógłby go uratować.  Zachód ma szansę przetrwania, jeśli potrafi odzyskać swoją opatrznościową misję i rozpoznać to, co łączy go z misją Rosji.

Ostatnie wydarzenia pokazują nam, że materialistyczny ateizm, który niszczył Imperium Rosyjskie i świat od 1917 roku – jak zapowiedziała Najświętsza Maryja Panna w Fatimie – dołączył dziś do liberalnej ideologii globalistycznej, która leży u podstaw delirycznego projektu Nowego Porządku Świata. Jak słusznie zauważył w niedawnym przemówieniu prezydent Władimir Władimirowicz Putin, jest to piekielny projekt, w którym nienawiść do cywilizacji chrześcijańskiej chce stworzyć społeczeństwo niewolników podporządkowanych elitom z Davos. Chce stworzyć upiorne społeczeństwo bez przeszłości i bez przyszłości, bez wiary i bez ideałów, bez kultury i bez sztuki, bez ojców i matek, bez rodziny i duchowości, bez nauczycieli i przewodników duchowych, bez szacunku dla starszych i bez nadziei dla naszych dzieci.
Trudno się dziwić, że po dechrystianizacji świata zachodniego, elita ta uważa Rosję za wroga, którego należy obalić. Niezaprzeczalnie, Federacja Rosyjska jest ostatnim bastionem cywilizacji opierającej się barbarzyństwu i gromadzi wokół siebie te narody, które nie zamierzają ulec kolonizacji NATO, ONZ, Światowej Organizacji Zdrowia, Banku Światowego, Międzynarodowego Funduszu Walutowego i niezliczonych fundacji, których celem jest indoktrynacja mas, manipulacja informacją, tworzenie “kolorowych wiosen” w celu destabilizacji legalnie wybranych rządów i sianie chaosu, wojen i nieszczęść jako narzędzia sprawowania władzy.

Po niedawnej farsie pandemii – przeprowadzonej przy użyciu zbrodniczych metod, których nie wahałem się potępiać od początku 2020 roku – nastąpiły nowe kryzysy – w tym kryzys ukraiński. Były one celowo sprowokowane w celu zniszczenia tkanki społecznej i gospodarczej państw, zdziesiątkowania ludności świata, skupienia kontroli w rękach oligarchii, której nikt nie wybierał i która dokonała prawdziwego globalnego zamachu stanu, za który prędzej czy później odpowie przed światem.
Teoretycy tego przewrotu mają nazwiska i twarze, począwszy od George’a Sorosa, Klausa Schwaba i Billa Gatesa. Ci, którzy dziś deklarują, że Rosja jest wrogiem, uważają Europejczyków, Amerykanów, Australijczyków i Kanadyjczyków za wrogów i tak ich traktują; prześladując ich i zubażając. Jednak gdy emisariusze Światowego Forum Ekonomicznego w zachodnich rządach mogą stanowić prawo wbrew dobru własnych obywateli i trzymać w garści światowych przywódców, zmiany reżimu, które odniosły  sukces w innych państwach, zatrzymały się na granicach Rosji. Niezbędne do tego było oszustwo wyborcze w 2020 roku w Stanach Zjednoczonych Ameryki, aby powstrzymać politykę prezydenta Donalda Trumpa. Podobnie stało się w 2013 roku, gdy „głębokie państwo” i „głęboki kościół” zdołały skłonić papieża Benedykta XVI do rezygnacji i wybrać osobę miłą Nowemu Porządkowi Świata, czyli jezuitę Jorge Mario Bergoglio.
Wasze zaangażowanie musi zdecydowanie promować przyjazne stosunki Rosji ze wszystkimi państwami, zgodnie z zasadą wielo-biegunowości, która w mądrej, długoterminowej wizji politycznej jest najlepszym sposobem na zwalczenie monopolu globalizmu. Ale ta przyjaźń, te zgodne relacje i współpraca, nie mogą pomijać potępienia zamachu stanu dokonanego przeciwko ludzkości przez tych niebezpiecznych wywrotowców, których deklarowanym celem jest ustanowienie piekielnej tyranii, w której panuje nienawiść do Boga, nienawiść do człowieka stworzonego na Jego obraz, gdzie panują choroby, śmierć, ignorancja, ubóstwo, przemoc, egoizm i korupcja.  Tak właśnie wygląda królestwo Antychrysta.
Ten Lewiatan musi zostać nazwany i zwalczony poprzez wspólne działanie wszystkich wolnych narodów. Przede wszystkim, należy zwalczyć punkty  programowe Agendy 2030 i Wielki Reset. Potrzebujemy sojuszu antyglobalistycznego, który zwróci obywatelom odebraną im władzę, a państwom suwerenność, która została oddana w ręce lobby z Davos. Federacja Rosyjska oraz wasza inicjatywa odegrają w tym wysiłku decydującą rolę. Celem jest przywrócenie narodom Zachodu poczucia dumy ze swojej wiary i cywilizacji, do której powstania przyczynili się również święci Cyryl i Metody.
Toczymy dziejową bitwę: chroni nas Najświętsza Dziewica, chwalebna Nikopeia [Zwycięska. md] wraz z Archaniołem Michałem. Zwycięstwo należy do Chrystusa i do tych, którzy zdecydują się stanąć pod świętym sztandarem Krzyża.
+ Carlo Maria Viganó, Arcybiskup
tłum. Sławomir Soja

—————-

=======================

To jest przesłanie do Rosjan, do Rosji, nie do Putina. Mirosław Dakowski