Oligarchia – finansjera wysysa ludzkość do kości. Bogactwo światowych miliarderów wzrosło o 50% w ciągu 9,5 miesiąca.

Oligarchia – finansjera wysysa ludzkość do kości.

Mówią ludziom, aby przyzwyczaili się do swojej “nowej normalności”.

Bogactwo światowych miliarderów wzrosło o 3,9 biliona dolarów między 18 marca a 31 grudnia 2020 roku. Ich łączny majątek wynosił wtedy 11,95 mld dolarów, co oznacza 50-procentowy wzrost w ciągu zaledwie 9,5 miesiąca.

Date: 1 Maggio 2023Author: Uczta Baltazara finansjera-wysysa-ludzkosc-do-kosci

Bank Światowy twierdzi, że prawie 80% (560 mln) z 700 mln ludzi, którzy zostali zepchnięci do skrajnego ubóstwa w roku 2020 z powodu polityki COVID, pochodziło z Indii. W skali globalnej poziom skrajnego ubóstwa wzrósł w roku 2020 o 9,3 procent. worldbank-content

Oszacowano, że jedynie w roku 2022 ćwierć miliarda ludzi na całym świecie zostało zepchniętych w strefę absolutnego ubóstwa. covid-economic-devastation-quarter-billion

W Wielkiej Brytanii ubóstwo wzrasta w dwóch trzecich społeczności, ponieważ miliony osób pozostają bez ogrzewania i nie są w stanie regularnie jeść posiłków christians-against-poverty. Z powodu “kryzysu kosztów życia” 10,5 miliona osób przeżywa trudności finansowe. Dodatkowe 13,7 mln osób jest zagrożonych trudnościami finansowymi w przypadku dalszego wzrostu kosztów. 

Poziom życia w Wielkiej Brytanii gwałtownie się obniża living-standards. Na przykład, 28 procent (wzrost z 9 procent przed COVID) dorosłych Brytyjczyków powiedziało, że nie może sobie pozwolić na jedzenie pełnowartościowych posiłków. Absolutne ubóstwo wzrośnie z 17,2 % w 2021-22 do 18,3 % w 2023-24, spychając dodatkowe 800.000 osób w ubóstwo.

W Anglii 100 000 dzieci zostało pozbawionych darmowych posiłków w szkołach. children-not-eligible-for-free-meals-going-hungry

W USA około 30 milionów osób o niskich dochodach znajduje się na krawędzi “urwiska głodowego”, ponieważ część przysługującej im federalnej pomocy żywnościowej jest odbierana 30_million_snap_slashed. W roku 2021 szacowano, że w USA jedno na osiem dzieci chodzi głodne. hunger-in-america/child-hunger.

Małe firmy składają wnioski o upadłość w USA w rekordowym tempie. Prywatne wnioski o upadłość w roku 2023 znacznie przekroczyły najwyższy pułap odnotowany podczas wczesnych etapów COVID. Czterotygodniowa średnia krocząca dotycząca wniosków prywatnych – pod koniec lutego 2023 roku była o 73 % wyższa niż w czerwcu 2020 roku. edge-markets

Tymczasem prawie 100 największych amerykańskich spółek giełdowych odnotowało w roku 2021 marże zysku wyższe o co najmniej 50 proc. od ich poziomów z roku 2019. corporations-are-reaping-record-profits

Główny ekonomista Banku AngliiHuw Pill .wikipedia twierdzi, że ludzie powinni “zaakceptować” stanie się biedniejszym urges-people-to-accept-they-are-poorer. Podobnie wypowiada się Rob Kapito, współzałożyciel największej na świecie firmy zarządzającej aktywami BlackRock.

Rob Kapito urodził się w robotniczej rodzinie żydowskiej[5]. (…) Stał się przedmiotem antysemickiej teorii spiskowej twierdzącej, że on i inni Żydzi są częścią kabały odpowiedzialnej za COVID i “agendę COVID”.[16]. Kapito

W roku 2022 Kapito stwierdził, że “bardzo uprzywilejowane” pokolenie ludzi, którzy nigdy nie musieli się poświęcać, wkrótce po raz pierwszy w życiu będzie musiało zmierzyć się z niedostatkiem /blackrock-president-warns.

Kryzys – jaki kryzys? 

Oczywiście Kapito bez wątpienia ma na myśli zwykłych obywateli USA, a nie siebie. W roku 2021 Kapito, jako prezes BlackRock, zarobił łącznie 26 750 780 dolarów. salary-Robert-S-Kapito

Nie odnosi się on również do osób o wysokich dochodach, które korzystają z głodu, inwestując w BlackRock, firmę, która nadal czerpie zyski ze zglobalizowanego systemu żywnościowego, który – z założenia – zostawia na pastwę losu około miliarda ludzi doświadczających niedożywienia. rock-waging-economic-warfare-humanity goodreads.com_Starved

BlackRock jest jednym z bogatych tzw. “barbarzyńców w stodole”, którzy nadal czerpią ogromne zyski finansowe z wyzysku systemu żywnościowego.

Barbarzyńcy w stodole: private equity wkracza do rolnictwa: barbarians-at-the-barn

Kapito i Pill mówią zwykłym ludziom, aby przyzwyczaili się do swojej “nowej normalności”, podczas gdy gdzie indziej jak zwykle dominują interesy – nie tylko w jednym z najbardziej lukratywnych finansowo sektorów świata, tj. produkcji broni. Wojna na Ukrainie stała się “gorączką złota” dla zachodnich producentów broni, którzy, podobnie jak bogaci amerykańscy neokoni, tacy jak Victoria Nuland, wciąż dążą do doprowadzenia do “zmiany reżimu” w Rosji, walcząc z Moskwą do ostatniego Ukraińca. ukraine-war-weapons-arms-russia

Kiedy Huw Pill mówi zwykłym ludziom, aby przyzwyczaili się do bycia biedniejszymi, nie ma na myśli osób i firm, które zarobiły setki milionów funtów (korzystając ze środków podatnika) na skorumpowanych kontraktach na sprzęt COVID, dzięki temu, że rząd brytyjski priorytetowo traktował dostawców powiązanych politycznie od początku wdrożenia COVID. guardian. cant-forget

I nie można tego zlekceważyć jako “jednorazowego przypadku”. Te doniesienia to zaledwie wierzchołek ogromnej korupcyjnej góry lodowej.

Na przykład Byline Times donosi, że ponadpartyjny parlamentarny nadzór zgłosił obawy, że decyzje dotyczące sposobu przyznawania pieniędzy z funduszu miejskiego o wartości 3,6 miliarda funtów, mającego na celu pobudzenie wzrostu gospodarczego w miastach borykających się z problemami, były motywowane politycznie. -corruption-league-of-shame committees.parliament.uk

Zauważa również, że w ciągu ostatnich pięciu lat 40 potencjalnych naruszeń kodeksu ministerialnego nie zostało zbadanych. transparency.org.uk

Nic dziwnego, że w styczniu 2023 roku Wielka Brytania spadła na najniższą w historii pozycję w rankingu Transparency International Corruption Perceptions Index. orruption-perceptions-index

Weźmy pod uwagę, że ONZ szacuje, iż zaledwie 51,5 miliarda dolarów wystarczyłoby na zapewnienie żywności, schronienia i wsparcia ratującego życie 230 milionom najbardziej potrzebujących ludzi na świecie. Dodajmy do tego fakt, że 20 korporacji z sektora zbożowego, nawozowego, mięsnego i mleczarskiego dostarczyło akcjonariuszom 53,5 miliarda dolarów w latach finansowych 2020 i 2021. international-state-less

Według Global Witness “nadmierne zyski” to nagłe i znaczne zwiększenie zysków finansowych przedsiębiorstwa, które nie wynikają z jego własnych działań, ale z wydarzeń zewnętrznych. UE twierdzi, że zyski uznaje się za “nadmierne”, gdy są o ponad 20% wyższe od średniego zwrotu z poprzednich czterech lat. fossil-gas/crisis

Global Witness stwierdza, że roczne zyski osiągnięte w roku 2022 przez pięć największych zintegrowanych firm naftowych i gazowych sektora prywatnego – Chevron, ExxonMobil, Shell, BP i TotalEnergies – wyniosły 195 miliardów dolarów. Wzrost o prawie 120% w stosunku do roku 2021 i najwyższy poziom w historii branży. 

Oznacza to, że firmy te zarobiły 134 mld dolarów nadmiernych zysków, co mogłoby pokryć prawie 20% pieniędzy, które wszystkie europejskie rządy łącznie przeznaczyły na osłonę wrażliwych gospodarstw domowych oraz przedsiębiorstw przed obecnym kryzysem energetycznym.

Centrica, spółka będąca właścicielem British Gas, informuje o rekordowych zyskach za rok 2022. Odnotowano zyski operacyjne w wysokości 3,3 mld funtów, wobec 948 mln funtów w roku 2021. Przewyższyło to jej poprzedni najwyższy w historii roczny zysk w wysokości 2,7 mld funtów z roku 2012. profits-triple-at-british-gas

W maju 2021 roku poinformowano, że szczepionki COVID stworzyły co najmniej dziewięciu nowych miliarderów. Według badań przeprowadzonych przez People’s Vaccine Alliance, wśród nowych miliarderów znaleźli się m.in. dyrektor generalny Moderny Stéphane Bancel oraz Ugur Sahin, dyrektor generalny firmy BioNTech, która wyprodukowała szczepionkę wspólnie z Pfizerem. Obaj CEO byli wówczas warci około 4 miliardów dolarów. Miliarderami zostali również starsi dyrektorzy z chińskiej firmy CanSino Biologics oraz początkowi inwestorzy w Modernie. app.box

Chociaż dziewięciu nowych miliarderów było w tamtym czasie wartych łącznie 19,3 mld dolarów, szczepionki były w dużej mierze finansowane z pieniędzy publicznych. Na przykład, według raportu CNN z maja 2021 roku, firma BioNTech otrzymała od rządu niemieckiego 325 milionów euro na opracowanie szczepionki. Firma osiągnęła zysk netto w wysokości 1,1 mld euro w pierwszych trzech miesiącach roku, dzięki udziałowi w sprzedaży ze szczepionki COVID, w porównaniu ze stratą w wysokości 53,4 mln euro w tym samym okresie poprzedniego roku.

Oczekiwano, że Moderna osiągnie 13,2 mld dolarów przychodów ze szczepionki COVID w roku 2021. Firma otrzymała miliardy dolarów dofinansowania od rządu USA na rozwój swojej szczepionki. 

W tym artykule omówiono pobieżnie tematykę czterech koni ekonomicznej apokalipsy – agrobiznesu, ropy, broni i big pharmy.

Ale na koniec wspomnijmy o piątym i najpotężniejszym – finansach. Sektorze, który wywołał spustoszenie, które obecnie obserwujemy

Pod koniec 2019 roku zapowiadał się kryzys finansowy. Miał być wielokrotnie gorszy od tego z roku 2008.

Dziennikarz śledczy Michael Byrant twierdzi, że do poradzenia sobie z kryzysem w samej Europie potrzebne było 1,5 biliona euro. Zapaść finansowa spoglądająca europejskim bankierom centralnym w twarz nabrała rumieńców w roku 2019: 

“Wszystkie debaty na temat wielkiej finansjery doprowadzającej naród do bankructwa poprzez grabież funduszy publicznych, polityków niszczących usługi publiczne na polecenie wielkich inwestorów i grabieży dokonywanych przez ekonomię w stylu kasyna zostały usunięte za sprawą COVIDa. Drapieżcy, którzy dostrzegli, że ich imperia finansowe rozpadają się, postanowili zamknąć społeczeństwo. Aby rozwiązać problemy, które stworzyli, potrzebowali motywu osłonowego. Pojawiła się ona w magiczny sposób w postaci “nowego wirusa”. inside-covids-ground-zero

Europejski Bank Centralny zgodził się na dofinansowanie banków kwotą 1,31 bln euro, po czym UE zgodziła się na fundusz naprawczy dla europejskich państw i przedsiębiorstw o wartości 750 mld euro. Ów pakiet długoterminowych, bardzo tanich kredytów dla setek banków był sprzedawany opinii publicznej jako „program niezbędny do złagodzenia wpływu pandemii” na przedsiębiorstwa i pracowników.

To, co wydarzyło się w Europie, było częścią strategii mającej na celu zapobieżenie szerszemu systemowemu załamaniu hegemonicznego systemu finansowego. A to, co widzimy teraz, to współzależny globalny kryzys zadłużenia, inflacji i “oszczędności” oraz największy w historii transfer bogactwa do bogatych pod przykrywką “kryzysu kosztów życia”. philosophical-salon https://www.globalresearch.ca/covid-capitalism-friedrich-boris/5785964

Podczas gdy miliony pracowników podejmują akcję strajkową w Wielkiej Brytanii, Huw Pill sugeruje, że powinni oni zaakceptować swoje trudne położenie jako nieuniknione.

Ale nie mają ku temu powodów. 

Bogactwo światowych miliarderów wzrosło o 3,9 biliona dolarów między 18 marca a 31 grudnia 2020 roku. Ich łączny majątek wynosił wtedy 11,95 mld dolarów, co oznacza 50-procentowy wzrost w ciągu zaledwie 9,5 miesiąca. Między kwietniem a lipcem 2020 roku, podczas początkowych blokad, majątek posiadany przez tych miliarderów wzrósł z 8 bilionów dolarów do ponad 10 bilionów dolarów. inequality-virus

Jedyną nieuniknioną rzeczą w obecnym kryzysie był upadek napędzanego długiem, niezrównoważonego neoliberalizmu, stworzonego w celu ułatwienia jawnej grabieży przez super-bogatych, którzy na ukrytych kontach ulokowali ponad 50 bilionów dolarów. offshore-initiative

INFO: poverty-crisis-sucking-humanity-dry

Te ręce poważnie pracują. A obcy gangsterzy rabują zyski. Chcą większych.

Witold Gadowski [Artykuł WG z „Niedzieli”, całość]

Jedyną warstwą społeczną, której kolejne zdarzenia naszej historii nie wyniszczyły tak jak intelektualnych elit, arystokracji i mieszczaństwa, są polscy chłopi – uparci, pracowici, twardzi, solidni i kierujący się zdrowym instynktem, aby nigdy nie popuścić niczego ze swojej ojcowizny. Dziś chłopi, którzy przetrwali przy produkcji rolnej, to przedsiębiorcy, którzy planują, działają i osiągają swoje ekonomiczne cele. Ich los jest niestabilny, uzależniony od pogody, a także od tego, co się dzieje na naszych granicach. Rolnictwo jest jedyną gałęzią naszej gospodarki, która nie została zdewastowana przez ideologiczne i kryminalne (łapówkarstwo polityków) wybryki. Nie rozwaliła rolnictwa reforma Balcerowicza. Rolnicy przetrwali Hilarego Minca i jego zbrodnicze metody, przetrwali komunistyczne kontyngenty i limity, ba – przetrwali kolejne „zarazy” i pomysły Unii Europejskiej.

Polskie rolnictwo pozostało chyba jedyną gałęzią naszej gospodarki, która się broni i w większości ciągle pozostaje w polskich rękach. Rolników nie pokonało złodziejskie sprzedanie przez polityków polskiego handlu zagranicznym korporacjom, gdy okazało się, że kupujemy np. niemieckie ziemniaki zamiast tych lepszych, pochodzących od polskich rolników. Wsi nie zniszczyły nawet pandemia, inflacja, drożejące kredyty ani lawinowo rosnące

ceny nawozów. Ale gdy nasza granica stanęła otworem dla wątpliwej jakości płodów rolnych i zbóż z Ukrainy, sytuacja stała się naprawdę groźna. Niech nikt mi przy tym nie wmawia, że się tak stało przypadkiem. Proszę także propagandowo nie kłamać, że w tej całej aferze przynajmniej ukraińscy rolnicy odnoszą jakieś korzyści. Tak nie jest. Większość zalewającego nasz rynek ukraińskiego zboża należy do ukraińsko-rosyjskich oligarchów, którzy od dawna okradają swój [?? md] naród, a cała ta sytuacja służy jedynie do pomnożenia ich miliardowych zysków.

Pojawiają się też dowody na to, że wielkie korzyści z tego zamieszania odnosi pieszczoszek kremlowskiego Gazpromu – oligarcha z Kijowa Dmytro Firtasz. Jest on intensywnie poszukiwany przez amerykańskie FBI za aferę korupcyjną związaną z koncernem Boeing. Firtasz właśnie wije sobie biznesowe gniazdko w Warszawie, na alei Szucha 9, w willi po Aleksandrze Gudzowatym, a główne polskie media i politycy konsekwentnie na jego temat milczą.

Ktoś może liczy nawet na to, że uda się jakoś przemilczeć sprawę współpracownika ober-gangstera Siemiona Mogilewicza. Wielu chciałoby przemilczeć również sprawę firmy Mogilewicza Eural Trans Gas, w której po raz pierwszy pojawił się były strażak z Czernichowców – Firtasz.

Firma ta, która w czasach rządów Leszka Millera, sprowadziła do Polski ogromne ilości gazu. Potem był gazpromowski RosUkrEnergo, w którym Firtasz zarabiał już krocie, a teraz ten człowiek stoi za nielegalnie sprowadzanym do Polski ukraińskim zbożem.

Rządzący, pod wpływem rolniczych protestów przeciwko finansowaniu ich kosztem rosyjskich oligarchów, zapowiedzieli wprowadzenie blokady na ukraińskie płody rolne. Od razu do Polski pofatygował się więc minister rolnictwa Ukrainy, który zażądał natychmiastowego zaprzestania tej blokady i… po kilku godzinach rząd ją zniósł.

Przyznam, że przestaję cokolwiek z tego rozumieć. Okazuje się, że siła oddziaływania ukraińskich, często rosyjsko-ukraińskich oligarchów jest

większa niż interes polskich producentów rolnych. Dzieje się zatem coś, przeciwko czemu należy protestować. Jeżeli dopuścimy do tego, że fala bezprawnych towarów z Ukrainy po dumpingowych cenach doprowadzi do bankructwa polskich przedsiębiorców rolnych, to przegramy najważniejszą bitwę – stracimy naszą niezależność żywnościową i polskie ziemie będą, tak jak dzieje się to właśnie na Ukrainie, przejmować obcy.

A od tego już tylko krok do dyktowania nam takich cen żywności, że będzie można na nas wymusić zjadanie tego, co życzą sobie globaliści. Dopóki większość ziemi jest w polskich rękach, dopóty skutecznie możemy się opierać obcym wpływom.

Rozbicie polskiego rolnictwa to droga do całkowitego uzależnienia Polaków od obcego kapitału i obcych wpływów. Na Ukrainie w czasie wojny dokonano największej w historii tego kraju (jeśli nie liczyć postkomunistycznego złodziejstwa) prywatyzacji. Za naszą wschodnią granicą czekają już wielkie koncerny i oligarchowie, którzy dzięki przestępstwom i morderstwom zgromadzili swój niebotyczny majątek, a teraz usiłują go gwałtownie legalizować w Europie. Kiedy więc napotykasz na drodze rolniczą blokadę, nie okazuj zniecierpliwienia, bo ci ludzie właśnie walczą w naszym wspólnym interesie. Jeśli upadnie rolnictwo, nic w naszej gospodarce nie będzie już niepodległe. Szanujmy spracowane ręce, które od wieków nas żywią. 

Te ręce poważnie pracują. A obcy gangsterzy czerpią zyski. Chcą większych.

Witold Gadowski [Artykuł WG z „Niedzieli”, całość]

Jedyną warstwą społeczną, której kolejne zdarzenia naszej historii nie wyniszczyły tak jak intelektualnych elit, arystokracji i mieszczaństwa, są polscy chłopi – uparci, pracowici, twardzi, solidni i kierujący się zdrowym instynktem, aby nigdy nie popuścić niczego ze swojej ojcowizny. Dziś chłopi, którzy przetrwali przy produkcji rolnej, to przedsiębiorcy, którzy planują, działają i osiągają swoje ekonomiczne cele. Ich los jest niestabilny, uzależniony od pogody, a także od tego, co się dzieje na naszych granicach. Rolnictwo jest jedyną gałęzią naszej gospodarki, która nie została zdewastowana przez ideologiczne i kryminalne (łapówkarstwo polityków) wybryki. Nie rozwaliła rolnictwa reforma Balcerowicza. Rolnicy przetrwali Hilarego Minca i jego zbrodnicze metody, przetrwali komunistyczne kontyngenty i limity, ba – przetrwali kolejne „zarazy” i pomysły Unii Europejskiej.

Polskie rolnictwo pozostało chyba jedyną gałęzią naszej gospodarki, która się broni i w większości ciągle pozostaje w polskich rękach. Rolników nie pokonało złodziejskie sprzedanie przez polityków polskiego handlu zagranicznym korporacjom, gdy okazało się, że kupujemy np. niemieckie ziemniaki zamiast tych lepszych, pochodzących od polskich rolników. Wsi nie zniszczyły nawet pandemia, inflacja, drożejące kredyty ani lawinowo rosnące

ceny nawozów. Ale gdy nasza granica stanęła otworem dla wątpliwej jakości płodów rolnych i zbóż z Ukrainy, sytuacja stała się naprawdę groźna. Niech nikt mi przy tym nie wmawia, że się tak stało przypadkiem. Proszę także propagandowo nie kłamać, że w tej całej aferze przynajmniej ukraińscy rolnicy odnoszą jakieś korzyści. Tak nie jest. Większość zalewającego nasz rynek ukraińskiego zboża należy do ukraińsko-rosyjskich oligarchów, którzy od dawna okradają swój [?? md] naród, a cała ta sytuacja służy jedynie do pomnożenia ich miliardowych zysków.

Pojawiają się też dowody na to, że wielkie korzyści z tego zamieszania odnosi pieszczoszek kremlowskiego Gazpromu – oligarcha z Kijowa Dmytro Firtasz. Jest on intensywnie poszukiwany przez amerykańskie FBI za aferę korupcyjną związaną z koncernem Boeing. Firtasz właśnie wije sobie biznesowe gniazdko w Warszawie, na alei Szucha 9, w willi po Aleksandrze Gudzowatym, a główne polskie media i politycy konsekwentnie na jego temat milczą.

Ktoś może liczy nawet na to, że uda się jakoś przemilczeć sprawę współpracownika ober-gangstera Siemiona Mogilewicza. Wielu chciałoby przemilczeć również sprawę firmy Mogilewicza Eural Trans Gas, w której po raz pierwszy pojawił się były strażak z Czernichowców – Firtasz.

Firma ta, która w czasach rządów Leszka Millera, sprowadziła do Polski ogromne ilości gazu. Potem był gazpromowski RosUkrEnergo, w którym Firtasz zarabiał już krocie, a teraz ten człowiek stoi za nielegalnie sprowadzanym do Polski ukraińskim zbożem.

Rządzący, pod wpływem rolniczych protestów przeciwko finansowaniu ich kosztem rosyjskich oligarchów, zapowiedzieli wprowadzenie blokady na ukraińskie płody rolne. Od razu do Polski pofatygował się więc minister rolnictwa Ukrainy, który zażądał natychmiastowego zaprzestania tej blokady i… po kilku godzinach rząd ją zniósł.

Przyznam, że przestaję cokolwiek z tego rozumieć. Okazuje się, że siła oddziaływania ukraińskich, często rosyjsko-ukraińskich oligarchów jest

większa niż interes polskich producentów rolnych. Dzieje się zatem coś, przeciwko czemu należy protestować. Jeżeli dopuścimy do tego, że fala bezprawnych towarów z Ukrainy po dumpingowych cenach doprowadzi do bankructwa polskich przedsiębiorców rolnych, to przegramy najważniejszą bitwę – stracimy naszą niezależność żywnościową i polskie ziemie będą, tak jak dzieje się to właśnie na Ukrainie, przejmować obcy.

A od tego już tylko krok do dyktowania nam takich cen żywności, że będzie można na nas wymusić zjadanie tego, co życzą sobie globaliści. Dopóki większość ziemi jest w polskich rękach, dopóty skutecznie możemy się opierać obcym wpływom.

Rozbicie polskiego rolnictwa to droga do całkowitego uzależnienia Polaków od obcego kapitału i obcych wpływów. Na Ukrainie w czasie wojny dokonano największej w historii tego kraju (jeśli nie liczyć postkomunistycznego złodziejstwa) prywatyzacji. Za naszą wschodnią granicą czekają już wielkie koncerny i oligarchowie, którzy dzięki przestępstwom i morderstwom zgromadzili swój niebotyczny majątek, a teraz usiłują go gwałtownie legalizować w Europie. Kiedy więc napotykasz na drodze rolniczą blokadę, nie okazuj zniecierpliwienia, bo ci ludzie właśnie walczą w naszym wspólnym interesie. Jeśli upadnie rolnictwo, nic w naszej gospodarce nie będzie już niepodległe. Szanujmy spracowane ręce, które od wieków nas żywią. 

Ukraina pokazała Polsce kły. UE: …Wycofane zostaną wprowadzone przez te państwa rozporządzenia o zakazie importu ukraińskich produktów…

Ukraina pokazała Polsce kły

UE: Wycofane zostaną wprowadzone przez te państwa rozporządzenia o zakazie importu ukraińskich produktów…

Katarzyna Treter-Sierpińska 29 kw., 2023 , ukraina-pokazala-polsce-

W piątek (28.04.2023) wiceprzewodniczący Komisji Europejskiej Valdis Dombrovskis poinformował, że KE podpisała z Bułgarią, Polską, Rumunią, Słowacją i Węgrami porozumienie dotyczące tranzytu i importu ukraińskich produktów rolno-spożywczych. W myśl tego porozumienia wycofane zostaną wprowadzone przez te państwa rozporządzenia o zakazie importu ukraińskich produktów, przy czym zastosowane zostaną „wyjątkowe środki ochronne dla czterech produktów: pszenicy, kukurydzy, rzepaku i ziaren słonecznika”. Jak wyjaśnił komisarz UE ds. rolnictwa Janusz Wojciechowski, tych produktów nie będzie można docelowo wwozić do państw objętych porozumieniem, ale będzie możliwy tranzyt na cały rynek unijny. Co ciekawe, Wojciechowski mówił o pięciu produktach, wymieniając też olej słonecznikowy. Ale okazuje się, że olej został w ostatniej chwili skreślony z listy po telefonicznej rozmowie ukraińskiego premiera, Denysa Szmyhala, z przedstawicielami KE.

– Jest deklaracja KE, że te wszystkie pozostałe produkty, poza tymi pięcioma najbardziej wrażliwymi, będą analizowane i możliwe jest zastosowanie klauzuli bezpieczeństwa, która jest zawarta w tym rozporządzeniu liberalizującym handel z Ukrainą – powiedział Wojciechowski. Zastosowanie klauzuli bezpieczeństwa to po prostu zakaz importu lub przywrócenie taryf. – Popieram to, żeby w stosunku do drobiu taką procedurę przeprowadzić – oświadczył Wojciechowski i przypomniał, że ukraińskie mięso drobiowe miało kwotę taryfową 90 tys. ton na całą UE. – Jeśli okaże się, że na tym rynku rzeczywiście są poważne zakłócenia, jest możliwość przywrócenia takiej taryfy, ale to nie jest jeszcze w tej chwili decydowane – wyjaśnił.

W ramach zawartego porozumienia Bułgaria, Polska, Rumunia, Słowacja i Węgry otrzymają pakiet pomocowy w wysokości 100 milionów euro, przy czym muszą się tą kwotą podzielić. Jest to kwota śmieszna, zważywszy na fakt, że minister rolnictwa Robert Telus zapowiedział, iż pomoc dla polskich rolników, którzy ponieśli straty w wyniku napływu do Polski ukraińskich produktów, ma wynieść 10 miliardów złotych.

Jak na porozumienie w sprawie importu zareagował prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski? Oto jego wpis na Twitterze: Odbyłem telefoniczną rozmowę z szefem Rady Europejskiej Charlesem Michelem. (…) Omówiliśmy zakazu importu ukraińskich produktów rolnych, wprowadzony przez niektóre sąsiednie państwa. Wyraziłem głębokie zaniepokojenie takimi decyzjami i podkreśliłem, że te kroki są rażącym naruszeniem umowy stowarzyszeniowej i traktatów założycielskich UE. Zaapelowałem o znalezienie rozwiązania tej sytuacji, uwzględniającego prawodawstwo UE, umowę stowarzyszeniową i interesy wszystkich stron.

A teraz wpis Zełenskiego na Telegramie informujący o tej samej rozmowie z szefem RE: Szczegółowo omówiliśmy sytuację wokół zakazu wwożenia ukraińskiej produkcji rolnej, wprowadzonego przez niektóre sąsiednie państwa. Sztuczne i bezprawne ograniczenie handlu z Unią Europejską uderza w Ukrainę, która sprzeciwia się rosyjskiej agresji, zarówno gospodarczo jak i politycznie. Jestem przekonany, że w warunkach wojny z Rosją Ukraina, jako kandydat do członkostwa w UE oraz Unia Europejska powinny przestrzegać zapisów umowy stowarzyszeniowej i zasad wspólnego rynku UE.

Natomiast podczas swojego codziennego wystąpienia do narodu Zełenski powiedział: Przedyskutowaliśmy z przewodniczącym Rady Europejskiej sytuację wokół destrukcyjnego, moim zdaniem, wprowadzonego przez niektóre państwa zakazu wwożenia naszych produktów rolnych. Podkreślam, że to nie tylko narusza obowiązującą umowę stowarzyszeniową między Ukrainą a UE, ale też daje Kremlowi niebezpieczną nadzieję na to, że w naszym wspólnym europejskim domu czyjeś błędne decyzje mogą przeważyć nad wspólnymi interesami. Teraz, gdy Rosja narusza wolność handlu, próbując zablokować dostawy produktów rolnych na światowe rynki, to nie czas, by ktokolwiek szedł śladem państwa-zła, robił coś podobnego. Trzeba znaleźć normalne, konstruktywne wyjście w duchu europejskim z tej niełatwej sytuacji; takie decyzje, które uwzględniałyby interesy wszystkich naszych krajów i Europy ogółem.

Na oświadczeniach się nie skończyło i w sobotę (29.04.2023) rzecznik ukraińskiego MSZ Oleg Nikołenko poinformował, że Ukraina złożyła w ambasadzie RP i przedstawicielstwie UE w Kijowie oficjalne noty protestacyjne w sprawie ograniczeń w eksporcie ukraińskich produktów rolnych.

Takie ograniczenia, bez względu na to, jak bardzo są uzasadnione, są niezgodne z umową stowarzyszeniową między Ukrainą a UE oraz zasadami i normami jednolitego rynku UE. Istnieją wszelkie podstawy prawne do natychmiastowego wznowienia eksportu ukraińskich towarów rolnych do Polski, Rumunii, Węgier, Słowacji i Bułgarii, jak również do kontynuacji niezakłóconego eksportu do innych krajów członkowskich UE i ogólnie niezakłóconego tranzytu wszystkich ukraińskich produktów do innych krajów, zarówno w granicach UE, jak i poza nią – powiedział Nikołenko.

Reasumując: jeśli nie zgodzimy się na otwarcie granicy dla wwozu wszystkich ukraińskich produktów rolnych, to jesteśmy „ruskimi onucami”. Gdy Polska, Rumunia, Węgry, Słowacja i Bułgaria zaczęły bronić swojego rolnictwa, Ukraina natychmiast pokazała kły. Dajcie palec, dajcie całą rękę, dajcie wszystko!

Bardzo chciałabym zobaczyć teraz miny wszystkich tych, którzy opętani ukrainofilskim amokiem krzyczeli, że w polskim interesie leży bezwarunkowe wspieranie Ukrainy, a benzyna może być i po 10 złotych, byle nasi ukraińscy „bracia” pokonali Moskala. Każdy, kto miał odwagę powiedzieć, że interesy Polski i Ukrainy nie są tożsame, był stygmatyzowany jako „ruska onuca”. Każdy, kto ostrzegał, że pokonania Rosji nie będzie, a Polska zostanie z gołym tyłkiem, był wyzywany najgorszymi obelgami. Każdy, kto przestrzegał, że – prędzej czy później – Ukraina pokaże Polsce kły, był oskarżany o szerzenie mowy nienawiści. I co teraz?

Aby zrozumieć, co się dzieje, trzeba wiedzieć, że otwarcie granicy UE dla bezcłowego i bezkontyngentowego importu produktów rolnych z Ukrainy, było otwarciem drogi dla ekonomicznej ekspansji ukraińskich oligarchów i zagranicznych koncernów, które wykupiły ziemię na Ukrainie, a przy produkcji rolnej stosują środki zakazane w UE. Mamy zatem dwa zagrożenia: zagrożenie dla polskiego rolnictwa ze strony nieuczciwej konkurencji i zagrożenie dla polskiego konsumenta, który otrzymuje żywność szkodliwą dla zdrowia. Natomiast Zełenski jest tak bezczelny, że oskarża Polskę o pójście „śladem państwa-zła” i żąda wznowienia wwozu wszystkich ukraińskich produktów rolnych powołując się na unijne traktaty. Ukraina nie jest jeszcze członkiem UE, ale już zachowuje się tak, jakby nie tylko nim była, ale miała też prawo rozstawiać wszystkich po kątach. Nie trzeba było długo czekać, żeby ostrzeżenia „ruskich onuc” zaczęły się spełniać.

Dwa tygodnie temu minister finansów M. Rzeczkowska poinformowała, że całkowita kwota wydatków Polski na wsparcie Ukrainy wyniosła do 2% PKB, czyli ok. 50 miliardów złotych. Rzeczkowska przyznała też, że Polska nie otrzymała części pieniędzy, które Unia Europejska miała nam przekazać na ten cel.

Teraz mamy pozwolić na upadek polskiego rolnictwa, żeby ukraińscy oligarchowie i zagraniczne koncerny produkujące żywność na Ukrainie miały zbyt dla swoich towarów. Bo przecież w całej tej aferze nie chodzi o ratowanie świata od głodu, tylko o to, co zawsze, czyli o pieniądze.  Cwaniaki jak zwykle zarobią, a frajerzy jak zwykle stracą. A „ciemnemu ludowi” opowie się bajki o walce za “wolność naszą i waszą”.

Pora otrzeźwieć i zacząć posługiwać się rozumem, a nie emocjami. Wojna na Ukrainie trwa już ponad rok i nie wiadomo, jak długo jeszcze potrwa. Jedno jest pewne: Ukraina to nie tylko studnia bez dna, do której wrzucamy dziesiątki miliardów, ale też bezczelny gracz w walce o swoje interesy. A polskie władze zostały złapane w pułapkę własnych deklaracji o bezwarunkowej konieczności wspierania Ukrainy aż do ostatecznego zwycięstwa, którym ma być odbicie Donbasu i Krymu. Prezydent Andrzej Duda wielokrotnie deklarował, iż „głęboko wierzy” w takie zwycięstwo. W takie zwycięstwo ewidentnie nie wierzy już prezes PiS Jarosław Kaczyński, który cztery dni temu stwierdził: Nie wiemy, jak może się zakończyć wojna na Ukrainie. Są przesłanki, żeby sądzić, że ona może się zakończyć kompromisem, a nie rozstrzygnięciem ostatecznym.

Dobrze, że prezes PiS w końcu zauważył tę oczywistą oczywistość, za powiedzenie której było się oskarżanym o działalność na rzecz Kremla. Szkoda tylko, że zauważył to dopiero teraz, gdy polscy rolnicy dostali po głowie, a Ukraina żąda, żeby dostali jeszcze bardziej.

To jest analogiczna sytuacja do tej, gdy Kaczyński zachwycał się Izraelem i razem z bratem pozwalał Żydom wchodzić Polsce na głowę, a potem był zaskoczony, gdy Żydzi rozpętali aferę na cały świat po nowelizacji ustawy o IPN. Teraz przerabiamy ten sam scenariusz z Ukrainą, z którą niektórzy chcieli już budować unię, żeby reaktywować Rzeczpospolitą Obojga Narodów. Mam nadzieję, że afera zbożowa i obecna postawa ukraińskich władz będzie kubłem zimnej wody wylanej na te ukrainofilskie głowy. Oby z tej afery był choć taki pożytek!

==========================

Jeśli podobają się Państwu moje felietony i chcielibyście wesprzeć moją działalność publicystyczną, możecie to zrobić dokonując przelewu na poniższe konto PayPal. Będzie to dla mnie nie tylko wsparcie w wymiarze finansowym, ale również sygnał, że to, co robię, jest dla Państwa ważne i godne uwagi. Z góry dziękuję. Katarzyna Treter-Sierpińska https://www.paypal.me/katarzynats

Nawet Balcerowicz, pandemia i inflacja nie zniszczyły polskich rolników. Czy „uda się” to PiS-owi? Firtasz w akcji.

Nawet Balcerowicz, pandemia i inflacja nie zniszczyły polskich rolników. Czy „uda się” to PiS-owi? Firtasz w akcji.

Odpowiada Witold Gadowski 29 kwietnia 2023 balcerowicz-pandemia-i-inflacja-nie-zniszczyly-rolnikow…

„Rozbicie polskiego rolnictwa to droga do całkowitego uzależnienia Polaków od obcego kapitału i obcych wpływów”, pisze na łamach tygodnika „Niedziela” Witold Gadowski.

Zdaniem publicysty polscy chłopi są jedyną warstwą społeczną, której kolejne zdarzenia naszej historii nie zniszczyły. „Rolnictwo jest jedyną gałęzią gospodarki, która nie została zdewastowana przez ideologiczne i kryminalne (łapówkarstwo polityków) wybryki. Nie rozwaliła rolnictwa reforma Balcerowicza. Rolnicy przetrwali Hilarego Minca i jego zbrodnicze metody, przetrwali komunistyczne kontyngenty i limity, ba – przetrwali kolejne zarazy i pomysły Unii Europejskiej”, wylicza.

Ekspert programu „Prawy Prosty PLUS” zwraca uwagę, że polskie rolnictwo to chyba jedyna gałąź naszej gospodarki, która się broni i w większości pozostaje w polskich rękach.

„Rolników nie pokonało złodziejskie sprzedanie przez polityków polskiego handlu zagranicznego korporacjom, gdy okazało się, że kupujemy np. niemieckie ziemniaki zamiast lepszych, pochodzących od polskich rolników. Wsi nie zniszczyły nawet pandemia, inflacja, drożejące kredyty ani lawinowo rosnące ceny nawozów. Ale gdy nasza granica stanęła otworem dla wątpliwej jakości płodów rolnych i zbóż z Ukrainy, sytuacja stała się naprawdę groźna”, zauważa.

Jest sporo dowodów na to, że głównym beneficjentem zamieszania z ukraińskim zbożem jest „pieszczoszek kremlowskiego Gazpromu” – oligarcha z Kijowa Dmytro Firtasz. „Firtasz właśnie wije sobie biznesowe gniazdko w Warszawie, na alei Szucha 9, w willi po Aleksandrze Gudzowatym, a główne polskie media i politycy konsekwentnie na jego temat milczą”, podkreśla.

„Jeżeli dopuścimy do tego, że fala bezprawnych towarów z Ukrainy po dumpingowych cenach doprowadzi do bankructwa polskich przedsiębiorców rolnych, to przegramy najważniejszą bitwę – stracimy naszą niezależność żywnościową i polskie ziemie będą, tak jak dzieje się to właśnie na Ukrainie, przejmować obcy. (…) Na Ukrainie bowiem w czasie wojny dokonano największej w historii tego kraju „prywatyzacji”. Za naszą wschodnią granicą czekają już wielkie koncerny i oligarchowie, którzy dzięki przestępstwom i morderstwom zgromadzili swój niebotyczny majątek, a teraz usiłują go gwałtownie legalizować w Europie”, podsumowuje Gadowski.

Źródło: tygodnik „Niedziela”

Prof. Jan Żaryn: Nie tylko komuniści i niemieccy naziści mordowali w XX wieku polskich kapłanów. Robili to także ukraińscy nacjonaliści

Prof. Jan Żaryn: Nie tylko komuniści i niemieccy naziści mordowali w XX wieku polskich kapłanów. Robili to także ukraińscy nacjonaliści

„Wiek XX stał się w dużej mierze czasem nadzwyczajnym. Męczenników polskich – kapłanów i sióstr zakonnych było wtedy więcej niż w całej dotychczasowej historii Polski”, pisze na łamach tygodnika „Niedziela” prof. Jan Żaryn.

Historyk przypomina, że w dużej mierze męczeństwo polskich ludzi Kościoła było pokłosiem dwóch totalitaryzmów – niemieckiego nazizmu i rosyjskiego komunizmu, ale nie tylko. Męczennikami stali się także kapłani i siostry zakonne, którzy zostali wymordowani przez ukraińskich nacjonalistów.

Kolejna grupa to ludzie Kościoła prześladowani przez Litwinów czy Słowaków, oraz komunistów w Polsce. „Pierwszą ofiarą Polski Ludowej stał się ks. Michał Pilipiec, kapelan Armii Krajowej zamordowany przez funkcjonariuszy UB na Rzeszowszczyźnie w grudniu 1944 roku; ostatnią ofiarą PRL był z kolei ks. Sylwester Zych zamordowany przez „nieznanych sprawców” już po wyborach czerwcowych, w lipcu 1989 roku”, podkreśla.

„W ciągu pierwszych lat komunizmu w Polsce przez więzienia stalinowskie przewinęło się około 10 proc. stanu kapłańskiego – ponad tysiąc duchownych. (…) W kolejnych dziesięcioleciach (1956-89) komuniści nie stosowali już tak powszechnych metod represji, zdecydowali jednak, by od 1962 roku inwigilować wszystkich kleryków i kapłanów, traktując tę grupę społeczną jako z definicji podlegającą nadzwyczajnym środkom oddziaływania”, relacjonuje autor tygodnika „Niedziela”.

„Nękanie kapłanów budujących świątynie, katechetów czy duszpasterzy akademickich stawało się męczeństwem w codzienności PRL. Bóg poprowadził zatem polski Kościół drogą nadzwyczajną w XX wieku”, podsumowuje prof. Jan Żaryn.

Źródło: tygodnik „Niedziela”

Czy zamordowani przez ukraińskich nacjonalistów kapłani zostaną ogłoszeni błogosławionymi?

Dr Leon Popek wygłosił podczas konferencji „Ludobójstwo na kresach południowo-wschodnich, 1943-1944: aspekt eklezjalny i teologiczny” wykład.

PCH24.pl

Pfizer przekazał miliony “niezależnym” grupom, aby przepchnąć pozwolenia na szczepionki COVID. Szczepionki przyniosły Pfizerowi w 2022 roku 37,8 mld dolarów.

Pfizer przekazał miliony “niezależnym” grupom, aby przepchnąć pozwolenia na szczepionki COVID. Szczepionki COVID-19 przyniosły Pfizerowi w 2022 roku 37,8 mld dolarów

Brenda Baletti, Ph.D. pfizer-funding-promote-covid-vaccine

Gigant farmaceutyczny Pfizer w 2021 roku przekazał liczne dotacje stowarzyszeniom medycznym, grupom konsumenckim i organizacjom praw obywatelskich w celu stworzenia pozorów szerokiego poparcia dla mandatów szczepionki COVID-19, donosi dziennikarz śledczy Lee Fang.

===========================

Gigant farmaceutyczny Pfizer w 2021 roku dokonał licznych dotacji do stowarzyszeń medycznych, grup konsumenckich i organizacji praw obywatelskich w celu stworzenia pozorów powszechnego wsparcia dla mandatów szczepionkowych COVID-19, – dziennikarz śledczy Lee Fang doniósł.

W miarę jak pozwolenia na szczepionki rozwijały się w 2021 roku, Pfizer milczał w kwestii mandatów – pozwoleń- ale grupy zdrowia publicznego, grupy wspierające pacjentów, stowarzyszenia lekarzy, grupy społeczne i inne, wraz z administracją Bidena, aktywnie opowiadały się za mandatami na szczepionki jako kluczowym środkiem ochrony zdrowia publicznego.

Nowe informacje ujawnione przez firmę Pfizer, zamieszczone przez Fanga na jego stronie internetowej, pokazują, że wiele z tych samych grup otrzymywało pieniądze od firmy Pfizer, podczas gdy promowały one ideę, że szczepionki COVID-19 mRNA są “bezpieczne i skuteczne”, pomimo braku danych naukowych na poparcie tych twierdzeń.

Na obszernej liście grup, które pobierały fundusze od Pfizera w trakcie forsowania mandatów, znalazły się Chicago Urban League, American Academy of Pediatrics (AAP), National Consumers League, The Immunization Partnership, American Pharmacists Association, American College of Preventive Medicine, Academy of Managed Care Pharmacy, American Society for Clinical Pathology oraz American College of Emergency Physicians.

Wiele grup nie ujawniło swoich powiązań z Pfizerem.

“[Te grupy] wyznaczają charakter debaty” – powiedział Fang komentatorowi politycznemu Russellowi Brandowi w niedawnym odcinku programu “Stay Free”. “Pojawiają się w mediach informacyjnych, tworzą wydarzenia i tworzą dyskurs, który wygląda na autentyczny, który wygląda na organiczny, ale przynosi korzyści linii ich dobroczyńców, firm takich jak Pfizer”.

Fang powiedział, że wiele z tych organizacji, szczególnie organizacje praw obywatelskich, takie jak Chicago Urban League lub National Consumers League – która faktycznie ma lobbystę Pfizera w swoim zarządzie – mają potężny wpływ właśnie ze względu na swój niezależny status.

Kiedy te grupy mówią głośno, Fang powiedział:

“To wpływa na to, jak regulatorzy postrzegają te kwestie i jak postrzega je społeczeństwo. Kiedy widzą te grupy osób trzecich, które mają pewną wiarygodność – są to znane organizacje, które są znane z tego, że „stają w obronie interesu publicznego”

“Kiedy mówią ‘hej te pozwolenia są dobrym pomysłem dla amerykańskiego społeczeństwa’, wydaje się to autentyczne.

“Ale nie ujawniają pieniędzy Pfizera, co jest istotnym czynnikiem, gdy mówisz o polityce, która zmusza Amerykanów do przyjmowania tego produktu”.

Po tym, jak szczepionki COVID-19 stały się powszechnie dostępne na początku 2021 roku, w całym kraju pojawiły się mandaty [pozwolenia] szczepionkowe w różnych formach.

Na poziomie federalnym Departament Obrony USA nakazał szczepionki dla personelu wojskowego, a administracja Bidena nakazała szczepionki dla wykonawców federalnych i dla wszystkich pracodawców zatrudniających 100 lub więcej pracowników – ten ostatni został odrzucony w sądzie federalnym.

Uniwersytety wprowadziły obowiązek szczepień dla studentów i pracowników, a wielu publicznych i prywatnych pracodawców w całym kraju wprowadziło obowiązek szczepień dla swoich pracowników.

Kilka dystryktów szkolnych w całym kraju planowało wprowadzić obowiązek szczepień dla dzieci uczęszczających do szkoły, ale większość z tych planów została już wycofana.

Ci, którzy wprowadzili obowiązek szczepień, uzasadniali go twierdząc, że masowe szczepienia – i tylko masowe – “powstrzymają rozprzestrzenianie się” COVID-19.

Ale od tego czasu ujawniono, że w marcu 2021 roku, kiedy dyrektor Centers for Disease Control and Prevention (CDC) Rochelle Walensky publicznie i jednoznacznie oświadczyła w MSNBC, że „zaszczepieni ludzie nie zachorują”, nie było żadnych dowodów na poparcie jej oświadczenia.

W rzeczywistości CDC musiało wycofać to oświadczenie kilka dni później.

Biden również fałszywie twierdził, że zaszczepieni nie zachorują – w lipcu 2021 roku, tuż przed wejściem w życie mandatów na szczepionkę COVID-19.

Producenci szczepionek od tego czasu przyznali, że nigdy nie testowali, czy szczepionki powstrzymają transmisję, a amerykańska Agencja Żywności i Leków (FDA) poinformowała, że zaszczepione osoby zarówno w badaniach klinicznych Pfizera, jak i Moderny zakażały się wirusem.

Duży zasięg Big Pharma

Pfizer nie jest jedynym aktorem w Big Pharmie, który po cichu finansuje strony trzecie do wykonywania swojej pracy.

Fang powiedział The Defender, że “wiele firm farmaceutycznych potajemnie kształtuje opinię publiczną i przepisy poprzez wykorzystanie grup frontowych i relacji finansowych z organizacjami społecznymi.”

Na przykład Purdue Pharma potajemnie finansowała grupy adwokackie stron trzecich, aby zachęcić do luźniejszych kryteriów przepisywania jej wysoce uzależniających opioidowych środków przeciwbólowych, doniósł.

Jeśli chodzi o Pfizera, Fang powiedział, że finansowanie przez strony trzecie jest tylko jedną z wielu strategii, które producent leków zastosował, aby napędzić tworzenie polityki COVID-19.

“Pfizer naprężył swoje lobbystyczne mięśnie wokół wielu polityk COVID-19, w tym wysiłków mających na celu ograniczenie inicjatyw dotyczących cen leków oraz próby zapobieżenia tworzeniu generycznych leków COVID” – powiedział, dodając: “Debata na temat mandatu na szczepionki jest kolejnym przykładem zasięgu Pfizera w polityce publicznej”.

Big Pharma – wraz z administracją Bidena i jej pośrednikami – również lobbowała, aby stłumić tych, którzy kwestionowali program szczepionkowy.

Pfizer BioNTech i Moderna naciskały na Twittera i inne platformy mediów społecznościowych, aby ustanowić zasady moderacji, które oznaczałyby rzekome “dezinformacje związane z COVID-19”, w ramach wysiłków mających na celu napędzanie krajowej rozmowy o szczepionkach COVID-19, donosi Fang w ramach “plików Twittera”.

“Pharma jest wyjątkowa pod względem surmartczej ilości pieniędzy, które wydają, aby kontrolować cały sektor publiczny w zakresie regulacji, polityki, wszystkiego, jeśli chodzi o to, jak wpływa na medycynę, jak jest praktykowana w Stanach Zjednoczonych”.

Lobby farmaceutyczne i produktów zdrowotnych jest jednym z największych lobby branżowych. Według OpenSecrets.org, tylko w zeszłym roku przemysł wydał $372 miliony na lobbing w Kongresie i agencjach federalnych, przebijając każdą inną branżę – i każdego roku zwiększa swoje wydatki.

Dyrektor generalny Pfizera Albert Bourla jest członkiem zarządu Pharmaceutical Research and Manufacturers of America (PhRMA), największego indywidualnego lobbysty w branży, który w zeszłym roku wydał 29,2 miliona dolarów. Sam Pfizer wydał więcej niż jakakolwiek inna firma farmaceutyczna.

Przemysł wydaje również ogromne sumy pieniędzy na reklamę. Sam Pfizer wydał prawie 2,8 mld dolarów na reklamę wszystkich swoich produktów w 2022 roku.

Szczepionki COVID-19 przyniosły Pfizerowi w 2022 roku 37,8 mld dolarów, co oznacza wzrost z 36,7 mld dolarów w 2021 roku. Ogólne zyski firmy osiągnęły rekordowy poziom 100 miliardów dolarów.

Big Pharma i CDC wykonały podobną pracę, aby promować mandaty i szczepienia

Istnieje “drzwi obrotowe” między lobbystami przemysłu farmaceutycznego a rządem – prawie 65% lobbystów pracowało wcześniej dla rządu.

A strategie wykorzystywane do budowania poparcia dla produktów Big Pharma to niektóre z tych samych strategii stosowanych przez federalne agencje rządowe, takie jak CDC.

Od 2021 roku – w tym samym czasie, gdy Pfizer zaczął finansować grupy społeczne – CDC przyznało setki milionów dolarów dotacji na stworzenie “kulturowo dostosowanych” materiałów pro-szczepionkowych oraz na szkolenie “wpływowych posłańców” w celu promowania szczepionki COVID-19 i szczepionek przeciwko grypie wśród kolorowych społeczności w każdym stanie w kraju.

W przypadku tych grantów CDC szukało organizacji społecznych, które mogłyby przekazywać wiadomości CDC bez znaku firmowego CDC, tak aby wiadomości te sprawiały wrażenie, że pochodzą organicznie z lokalnych społeczności, a nie od rządu, szczególnie wśród społeczności kolorowych.

W innym przypadku CDC wynajęło firmę public relations, aby napisała coś, co wyglądało jak artykuły informacyjne, a w rzeczywistości było reklamami stworzonymi w celu przekonania rodziców małych dzieci i osób starszych – ze szczególnym uwzględnieniem osób posługujących się językiem hiszpańskim – do poddania się szczepieniom.

Zarówno Pfizer, jak i CDC wykorzystały swoje fundusze, aby dotrzeć do społeczności czarnych i latynoskich, które mają niższe wskaźniki szczepień. W jednym przypadku obie organizacje finansowały tę samą organizację – National Hispanic Medical Association (NHMA).Według Fanga, organizacja współpracowała z firmą public relations o nazwie Culture ONE World, aby rozprowadzać “informacje prasowe i miejsca w mediach”, które “wzywały pracodawców pracowników zasadniczych do wprowadzenia mandatu na szczepionki COVID-19”.

NHMA podpisała również wspólne oświadczenia lobbujące na rzecz mandatu szczepionkowego Bidena i że “otrzymała 30 000 dolarów od BIO [Biotechnology Innovation Organization], grupy lobbystycznej przemysłu szczepionkowego, która reprezentuje Pfizera i Modernę, jak wynika z akt IRS.”

The Defender stwierdził, że NHMA otrzymała $2,070,000 w dwóch rocznych grantach do tej pory na ich “Vacunas! Si Se Puede, Immunization Campaign for Hispanics”, który później stał się “We Can Do This”, w celu stworzenia kulturowo dostosowanych treści, które mają być rozpowszechniane w społecznościach latynoskich.

Amerykańska Akademia Pediatrii otrzymała wiele dotacji od firmy Pfizer w 2021 r.

AAP pojawiła się również na liście Fanga godnych uwagi organizacji, które otrzymały bezpośrednie finansowanie Pfizera.

Według Fanga:

“Amerykańska Akademia Pediatrii była jedną z najbardziej widocznych organizacji pracujących na rzecz budowania publicznego poparcia dla mandatów szczepionkowych. Organizacja otrzymała wiele, specjalistycznych grantów od Pfizera w 2021 roku.

“Pfizer przekazał również dotacje poszczególnym stanowym rozdziałom AAP przeznaczonym na lobbing w zakresie polityki szczepionkowej. Na przykład rozdział AAP w Ohio lobbował w legislaturze stanu Ohio przeciwko projektom ustaw ograniczających przymusową politykę szczepionek COVID-19, otrzymując jednocześnie od firmy Pfizer grant na rzecz “przepisów dotyczących szczepień”.”

Poza pracą związaną z mandatem na szczepionki COVID-19, organizacja była również publicznym rzecznikiem szczepionek COVID-19 dla dzieci. Jej ówczesna prezes, profesor UCLA Moira Szilagyi, M.D., Ph.D., publicznie opowiadała się, w takich mediach jak CNN, za szczepieniem dzieci.

Organizacja ta, “poświęcona zdrowiu wszystkich dzieci”, wydała wcześniej wytyczne polityki dla swoich członków, stwierdzając, że jest to “dopuszczalna opcja dla klinicystów opieki pediatrycznej, aby zwolnić rodziny, które odmawiają szczepionek.”

A w czerwcu 2022 roku AAP wydało komunikat prasowy, w którym pochwaliło zalecenie CDC dotyczące “bezpiecznych, skutecznych szczepionek COVID-19” dla niemowląt w wieku zaledwie 6 miesięcy, pomimo obaw zgłaszanych – między innymi przez komisję doradczą ds. szczepionek FDA – dotyczących braku danych klinicznych dotyczących tych szczepionek u dzieci.

Oprócz finansowania przez Pfizera, AAP otrzymuje wiele funduszy bezpośrednio od CDC, co rodzi pytania o zdolność organizacji do niezależnego działania, zwłaszcza w odniesieniu do zaleceń dotyczących szczepionek, napisał w 2017 roku redaktor BMJ Peter Doshi.

Żeby Polska była polska

Żeby Polska była polska

Krzysztof Baliński 24 kwietnia 2023

Wojna na Ukrainie nie odsunęła zagrożeń, które wiszą nad Polską. Wprost przeciwnie – zagrożenia zintensyfikowała i, jakby przy okazji, wprowadziła zamieszanie w gradacji zagrożeń. Poprzez trwałe osadnictwo Ukraińców na terytorium RP niszczy jednolitość etniczną Polski, wprowadza koszmar wielonarodowego tygla. Dyrektor Muzeum Żydowskiego w Waszyngtonie kiedyś powiedział: „Dzisiejsza Polska to kompletna anomalia. Polska nigdy nie była tak homogeniczna etnicznie”. Tymczasem to państwa z mniejszościami etnicznymi są anomalią, a brak mniejszości jest cechą silnego państwa. Mniejszości nie wzmacniają państwa, ale je osłabiają. Są przyczyną wojen. Gdy Angela Merkel wymuszała przyjęcie imigrantów z Afryki, „New York Times” lamentował: „Polska jest w 98 procentach biała”. Gdy wydała rozkaz „Uchodźców przyjmować!”, żydowska gazeta dla Polaków szantażowała: „Jeśli nie, to oznacza to, że Polakom podoba się homogeniczna Polska stworzona przez Józefa Stalina”.

Tymczasem jednolitość etniczna to jedno z nielicznych dobrodziejstw, jakie spłynęły na Polaków wraz ze zmianą granic. Przypomnijmy, jak zachowali się Ukraińcy na Wołyniu, a pięć milionów Ukraińców w Polsce to o milion więcej niż przed wojną.

Polska staje się krajem wielorasowym, ze wszystkimi konsekwencjami dla bezpieczeństwa wewnętrznego. W Polsce już jest wszystko to, co w Berlinie i Paryżu: zdrada, kolaboracja z nachodźcami, V kolumna i będąca na jej usługach totalna, nachalna i kłamliwa propaganda pro imigracyjna. Wg Antoniego Macierewicza za imigrantów przy płocie z Białorusią odpowiada gen. Gerasimow. A kto odpowiada za tych z Dzikich Pól? Czy aby nie PiS, czyli sam Macierewicz? Wmawiają nam, że największą zbrodnią Kiszczaka było internowanie Michnika i Macierewicza, a nie eksodus w stanie wojennym 2 mln Polaków, banicja tysięcy działaczy „S”, których straszono śmiercią, którym wręczano paszporty ze stemplem jednokrotnego przekroczenia granicy oraz likwidacja całej czołówki działaczy „S” według klucza rasowego.

Po kilku dekadach żydokomunistycznych rządów, Polacy ostatkiem sił utrzymują resztki wspólnoty narodowej. Obce cywilizacyjnie, agresywne i roszczeniowe mniejszości znakomicie przyspieszają proces dezintegracji społeczeństwa. Perturbacje wewnętrzne może wywołać agresywna grupa radykalnych „uchodźców” z Ukrainy. Tak, jak to się stało we Francji i Belgii z radykalnymi islamistami, którzy od lat toczą podjazdową wojnę z autochtonami, wypowiedzianą tylko przez jedną stronę. Najpierw pojawią się „antyukraińskie prowokacje” (równolegle do „antysemickich prowokacji”). Potem znajdzie się kilku snajperów. Bo do Polski z „uchodźcami” wjechały z przeszmuglowaną bronią setki funkcjonariuszy ukraińskiej bezpieki i ukraińskiej mafii, a wkrótce wjadą zdemobilizowani z frontu straumatyzowani sołdaci, w tym ci z pułku Azow, i… sytuacja wymknie się spod kontroli.

Komisja Europejska forsuje ujednolicenie świadczeń dla imigrantów. Machinacja, oprócz zwiększenia atrakcyjność Polski dla osadników (bo 2000 euro w Polsce to co innego niż 2000 euro w Niemczech), to recepta na konflikty społeczne w kraju, który i tak ma wielkie problemy ze spójnością społeczeństwa. Polacy, którzy tyrają za grosze, będą wściekli na widok uprzywilejowanych finansowo przybyszów, tak, jak dziś do furii doprowadza ich darmowe mieszkanie i 10 tysięcy kieszonkowego dla kilkuosobowej rodziny ukraińskiej. Problemem są także media działające w Polsce, które zatroszczą się o to, by każdy, nawet najdrobniejszy incydent z imigrantami został rozdmuchany do rozmiarów etnicznego i religijnego konfliktu. Nietrudno też przewidzieć, że TVN oskarży polski motłoch o nieuleczalny „rasizm” i „ksenofobię” i że dołączy do nich kardynał Nycz, z wezwaniami do goszczenia uchodźców i gotowością sprzedania na ich potrzeby wszystkich skarbów katedry wawelskiej.

W dzienniku „Rzeczpospolita” ukazała się sygnowana przez Michała Łachudrzyńskiego notka: „Pod koniec lutego w Polsce przebywało 3,2 mln Ukraińców. Ale to nie ta liczba robi największe wrażenie, choć pokazuje, że stanowią dziś oni ponad 8 proc. mieszkańców naszego kraju. (…) Zarówno w przypadku demografii, jak i rolnictwa potrzeba więc wyczucia. Jedna iskra, hejt, głupia czy niepotrzebna wypowiedź – a o to w kampanii wyborczej nie będzie trudno – może doprowadzić do wzrostu napięcia między Polakami i Ukraińcami. Na szczęście dotąd – wbrew oczekiwaniom Moskwy – ta współpraca układa się dobrze. Publicyści dywagują na temat różnych przyszłych form współpracy Polski z Ukrainą: czy ma to być bliski sojusz, federacja, unia czy szczególne partnerstwo. Tymczasem na poziomie społeczeństw ta unia już działa. A to, że Polska stała się krajem dwunarodowym, jest zwyczajnie faktem”.

Łachudrzyński głosi, że dzieci i wnuki emigrantów ukraińskich będą się czuły Polakami. Tymczasem Ukraińcy mają silną tożsamość narodową, nie asymilują się. Przykładem jest bardzo dobrze zorganizowana i skonsolidowana społeczność ukraińska w USA i Kanadzie (aż do pozazdroszczenia, bo nasza jest skłócona), gdzie ukraińskość jest bardzo mocno pielęgnowana, a kult OUN-UPA podtrzymywany i rozwijany. Także w Polsce bardzo wpływowa mniejszość ukraińska, głównie przesiedleńcy w ramach operacji „Wisła” wybitnie wyróżnia się solidarnością narodową i gloryfikacją Bandery.

W żaden sposób uchodźcy nie asymilują się. Poruszają się w zwartych grupach, często w wieczornych godzinach, są uzbrojeni, o czym się nie mówi, ale kto wie, ten wie. Mieszkańcy boją się jednak poruszać temat związany z tym ośrodkiem w obawie o swoje zdrowie i życie – mówi Marcin Sawicki ze Stowarzyszenia „Kocham Białystok”. Rządzący o tym wiedzą i podejmują środki zaradcze. Ale nie wobec uchodźców, lecz… tubylców. W połowie listopada 2015 r. w Bucierzu odbyły się ćwiczenia Brygady Zmechanizowanej ze Złocieńca zakładające pacyfikację hipotetycznych zamieszek pod ośrodkiem dla uchodźców. Ćwiczenia przewidywały odwet miejscowej ludności na imigrantach, którzy napadali na okoliczne sklepy. Kolejne ćwiczenia odbyły się 20 listopada w Centrum Szkolenia Wojsk Lądowych w Drawsku, gdzie w pacyfikację tubylczej ludności wprawiała się Brygada Zmechanizowana ze Szczecina. Co ciekawe, poza Polakami udział w ćwiczeniach wzięli sołdaci z… Ukrainy.. Decyzję o przeprowadzeniu ćwiczeń podjął minister obrony i członek władz Związku Ukraińców w Polsce T. Siemoniak, ale odbyły się już po przejęciu dowództwa nad armią przez A. Macierewicza. Obaj przewidywali bunt Polaków i konieczność ich pacyfikacji?

W Kutnie doszło do regularnej potyczki między uchodźcami z Gruzji i policją, przy użyciu płyt chodnikowych i broni palnej. Niejako przy okazji dowiedzieliśmy się, że prowincjonalne miasteczko, ni stąd ni zowąd, zasiedliło 1800 „uchodźców”. Legalna imigracja stymuluje nielegalną. Obcokrajowcy stanowią 90 procent osób zatrzymanych za przemyt imigrantów. Łącznie zatrzymano ich 355. W statystykach SG zdecydowanie dominują obywatele Ukrainy i Gruzji. Także wśród osób poszukiwanych przez policję na podstawie artykułu 264 kk, tj. za organizowanie nielegalnej imigracji, zdecydowanie dominują te nacje. À propos – czy na podstawie wzmiankowanego paragrafu do odpowiedzialności nie powinien być pociągnięty napędzający imigrację Mateusz Morawiecki?

Monoetniczność Polski po 1945 r. stała zawsze kością w gardle, nie tylko „uchodźcom” z marca ’68, ale także przesiedlonym w ramach Operacji Wisła. Dziś wzdychający do azjatyckich stepów fanatycy pomocy dla ukraińskich oligarchów doszli do wniosku, że Dzikich Pól nie odzyskają, ale odzyskają ukraińską mniejszość. Tak więc, po 80 latach wracamy do realiów II RP, ale nie pod względem terytorium, lecz do realiów hajdamackich rzezi w I RP i do irredenty mniejszości ukraińskiej w II RP, której kulminacją były zbrodnie po wkroczeniu wojsk sowieckich we wrześniu 1939 roku i na Wołyniu, nigdy zresztą nie ukarane.

Miliony przybyszów tworzą własne przestrzenie bez związku z autochtonami Hermetyczne dzielnice (tak, jak restauracje i lokale we Wrocławiu, do których nie wpuszcza się Polaków). To własne partie mające realny wpływ na sytuację wewnętrzną i politykę kraju osiedlenia. To własne szkolnictwo. To ukraiński, jako język oficjalny. To dwujęzyczne nazwy ulic. To decyzje, jakie pomniki stawiać, a jakie usuwać z placów naszych miast. To własne partie i związki zawodowe (jak ten OPZZ, zajmujący się wyłącznie ochroną praw Ukraińców).To także „piąta kolumna” w wysuwanych roszczeniach terytorialnych do Przemyśla. To tworzenie państwa w państwie. Problem staje się o wiele większy, gdy uświadomimy sobie, że wspólna historia z Ukraińcami to ciągłe konflikty, których wyróżniającą cechą jest niespotykane okrucieństwo, w których rzezie na Polakach nie są wyjątkiem, ale regułą, kiedy Taras Szewczenko, ukraiński wieszcz, opiewa i sławi w epopei „Hajdamacy” rzezie Polaków, a Taras Bulba, tytułowy bohater powieści Gogola, zabija własnego syna za związki z Polakami.

Bezpieczeństwu Polski zagraża pomysł utworzenia UkraPol, którego jawnym orędownikiem są politycy mający związki etniczne z ukraińskimi uchodźcami i z wyjątkowo silnym lobby ukraińskim. Za pomysłem stoi także „protektor” zza Wielkiej Wody, który zaszczytną funkcję osłabienia Rosji cudzymi rękami powierzył Ukraińcom i Polakom. Naiwni Polacy uwierzyli w hasło „Ukraińcy umierają za nas, my powinniśmy umierać za nich”, i w apel Dudy „kupując ukraińską pszenicę dajemy zarobić bohaterskim chłopom, którzy żywią i bronią Ukrainy”. Już dziś otwarcie granic z Ukrainą jest dla nas kompletną i nieodwracalną katastrofą ekonomiczną. A co będzie, gdy dojdzie do UkraPol? Nasze straty sięgną rocznie setek miliardów!

Afera zbożowa pokazuje, że państwo, którego instytucje dopuściły do afery, zagraża bezpieczeństwu Polaków. Obywatele, którym państwo nie chce albo nie potrafi gwarantować bezpieczeństwa, mają prawo zadbać o nie sami, poprzez odsunięcie od władzy. Co zrobiłaby normalna, wolna, świadoma i choć trochę zorganizowana społeczność, gdyby dowiedziała się, że politycy dopuścili do podtrucia chleba, a dodatkowo zarobili na tym miliony? Co zrobiliby rolnicy, którzy na samym zbożu stracili 10 miliardów? Dni takiej władzy byłyby policzone. Problem w tym, że od czasu pandemii Polacy nie są wolnym, świadomym i jako tako zorganizowanym społeczeństwem. To bezwolna masa, których w zależności od potrzeb zastrasza się albo przekupuje, a gdy raz po raz dostają po pysku, to tylko się oblizuje.

Bezpieczeństwu Polski zagraża utworzenie UkraPolin, której jawnym orędownikiem są politycy mający związki etniczne z żydowskimi uchodźcami i wyjątkowo silnym lobby żydowskim w Polsce. Skundlony i skłócony etnicznie kraj stanie się obiektem rozgrywek. Na związanym z tym chaosie skorzystają nie tylko sąsiedzi, ale także Izrael, z żądaniami odszkodowań za majątki pożydowskie. Przypomnijmy, gdy 10 września 1952 między Izraelem i Niemcami zawarta została umowa reparacyjna zwana Porozumieniami Luksemburskimi, Żydzi dostali miliardy dolarów na „zrekompensowanie kosztów integracji w Izraelu żydowskich imigrantów z terenów Niemiec i terenów przez Niemcy okupowanych”.

Jest źle. Rysuje się niepokojący scenariusz. Bez względu na to, kto wygra wybory, nadawanie obywatelstwa przyspieszy, a w kolejnych wyborach weźmie udział milion Ukraińców. Proces całkowicie wyjęto spod kontroli Polaków, jest przedmiotem zakulisowych rozmów i uzgodnień prowadzonych w konspiracji przed Polakami. To kwestia, w której władza i totalna opozycja działają tak, jakby się umówiły: są sprawy, o których nie będziemy prostego ludu informować, i są takie, w których będziemy go dezinformować. Świadczy o tym zgodne milczenie wszystkich „niezależnych” mediów i cisza w mediach „partyzantów wolnego słowa” oraz pogróżki Macierewicza, że mówienie o tym to działanie na rzecz Putina.

Cui bono? W czyim interesie? Czyja to robota? Komu potrzebni są imigranci? Wrogom naszej cywilizacji i państw narodowych. Wędrówka ludów, mieszanie ras to wyjątkowo perfidna metoda walki z Polakami. To także sposób na przekazanie władzy uchodźcom z poprzednich fal – rządu Tuskowi, Belwederu Trzaskowskiemu, MSZ Sznepfowi. Jest też inna opcja – powołanie rządu jedności narodowej PiS-PO. Rozpoczęła się ostra walka wyborcza. Na wiecach nie poruszają spraw, od których zależy los Państwa Polskiego, podlewają za to obietnice wyborcze patriotycznym sosem. Powtarza się sytuacja z lat ubiegłych, kiedy co innego mówił na akademiach „ku czci”, a co innego czynili, a o ich machinacjach dowiadywaliśmy się zawsze post factum. I tak z nimi będzie już zawsze. To nie ci ludzie. To nie na nich głosowaliśmy.

Czas na samoobronę. Czas na insurekcję przeciwko najeźdźcom i ich rodzimym kolaborantom. Czas na powiedzenie, że nie ujdzie im to na sucho. Jeśli istnieje jakiś powód do wychodzenia na ulice, to jest nim utajniony zamysł osiedlenia w Polsce milionów Ukraińców i setek tysięcy Azjatów. Czas na przegonienie premiera z ponurego gmachu w Alejach Ujazdowskich. Czas na puszczenie z dymem (ma się rozumieć z dymem „wirtualnym”) kwatery naczelnika PiS na Nowogrodzkiej.

Czas głośno wymówić słowo „ZDRADA” i przerobić słowa Jana Pietrzaka „Żeby Polska była Polską” na bardziej aktualne – „Żeby Polska była polska”.

Krzysztof Baliński

=================

TO JEST NASZA WOJNA!Bo prowadzona przeciw nam wszystkim.

TO JEST NASZA WOJNA!Bo prowadzona przeciw nam wszystkim.
 Sławomir M. Kozak

to-jest-nasza-wojna2023-04-28

Coraz częściej w mediach, nie tylko alternatywnych, pojawiają się wypowiedzi o nieuchronnym upadku świata, jaki dotąd znaliśmy, czyli jednobiegunowego, z dominacją dotychczasowego hegemona. Słyszymy o wielce prawdopodobnym podziale tego układu wpływów na przynajmniej dwa ośrodki, które miałyby się pojawić wraz z niechybnym  upadkiem dolara amerykańskiego, jako podstawowej waluty używanej w transakcjach międzynarodowych.

Na gruncie polskim z kolei, obserwujemy równocześnie coraz popularniejsze w okresie przedwyborczym sformułowania, a nawet bilbordy z hasłami „stop amerykanizacji Polski”, „stop ukrainizacji Polski”, „to nie jest nasza wojna”. I z taką definicją na sztandarach już 1 maja pójdą ulicami Warszawy przeciwnicy wciągania Polski do jakiejkolwiek wojny.

Semantycznie to traktując, czyli dokonując analizy znaczenia poszczególnych wyrazów, jest to zrozumiałe. Podzielam obawy moich rodaków przed możliwym niszczeniem polskich miast, wsi, dróg i mostów, bombardowaniem lotnisk, torów kolejowych i dworców, kolejnym zrównaniem z ziemią stolicy kraju, zabytków religijnych i kulturalnych, kalectwem i śmiercią żołnierzy, gwałtami, i rabunkami na ludności cywilnej, czyli ponownym w historii zrujnowaniem dorobku poprzednich pokoleń, a zapewne i rejteradą osób za to odpowiedzialnych, czego doznawaliśmy w nie tak odległej jeszcze przeszłości. Tylko zatem ignorant, bądź zdrajca może wyznawać pogląd przeciwny.

I, w takim rozumieniu naszej sytuacji, dopóki nikt nas nie zaatakuje bezpośrednio, nie widzę logiki w nawoływaniu do jakiejkolwiek wojny. Uznaję za usprawiedliwiony tylko jeden jej rodzaj, jaką jest wojna obronna.

Jednak innym terminem semantycznym jest prawda, czyli właściwość sądów polegająca na ich zgodności z faktycznym stanem rzeczy, których dotyczą. I tu już sprawa nabiera zupełnie innego wymiaru. Z tego powodu popełniłem całkiem niedawno felieton, w którym wyrażałem hasło „stop globalizacji Polski”, bo moim zdaniem, tylko ono ma dzisiaj sens. I dlatego pozostało niezauważone! Albowiem, to wszystko, co dzieje się obecnie wokół nas, uznaję za bezpośrednią realizację dążeńZjednoczonych Sił Rządzących Realnie (ZSRR– copyright smk) do wprowadzenia NWO, czyli Rządu Światowego. W przywoływanym tekście podkreślałem wówczas, że „nawoływanie do powstrzymywania zagrożeń płynących dla nas ze strony poszczególnych państw, czy tych bliskich, czy odległych geograficznie, jest bezproduktywne. Skoro nie potrafiliśmy się uchronić przed wciągnięciem w federalną strukturę unijną i nabraliśmy się na ‘Europę Ojczyzn’, której poszczególne rządy podpisały w naszym imieniu, czego musimy mieć świadomość, zgodę na udział w tym eksperymencie, jest to naiwność grożąca biologicznym wyniszczeniem narodu. Jeden z twórców obowiązującej dziś Agendy 21 – Maurice Strong, 

powiedział opisując jej powstanie, już w 2001 r.:

„(…)a potem były negocjacje tego, co nazywamy Agendą 21, Agendą dla XXI wieku, która była 

żmudnie negocjowana, każde jej słowo, negocjowane przez rządy. Oczywiście, nie czyni to z niej wielkiej literatury, ale daje jej pewien stopień politycznego autorytetu”.

I, niestety, miał rację. Tę Agendę podpisali za nas nasi reprezentanci. Dlatego stoimy oto nad przepaścią. I, z tego powodu, ta wojna jest jednak naszą wojną, ponieważ jest ona wynikiem realizacji zapisów tej właśnie Agendy. Jest też wypełnieniem kilku innych agend i ustaw, które, również w naszym imieniu, choć znowu bez naszej wiedzy, podpisali ci sami nasi przedstawiciele. I, z tego powodu znaleźliśmy się w tym właśnie miejscu historii.

W ciągu zaledwie trzech lat, wypełniając te umowy(pomijając wynikające przy tym możliwości gigantycznych zarobków dla kliki zaufanych),zlikwidowaliśmy dwa ostatnie bastiony naszej dotychczasowej niezależności, co jeszcze nie tak dawno byłoby nie do przyjęcia.

Kraj przez wieki leżący na węglu, którego pokłady gwarantowały nam co najmniej kilkaset lat energetycznej samowystarczalności, pozbył się swego czarnego złota i zaczął kupować go, za paskarskie ceny, za odległą, morską granicą. Wybrańcy narodu, słynącego z przywiązania do ziemi i rolnictwa, rujnują je właśnie do końca, zasypując polskie silosy obcą trucizną, której Słowacy nie zezwolili nawet na wjazd w granice swego państwa, a Węgrzy nakazali spalenie do ostatniego ziarna! Zabijamy rolnictwo, o którego dbałość tak nas, Polaków,  upominał Prymas Tysiąclecia.

Rezygnujemy zresztą z katolicyzmu. Dezerterujemy! W ramach jakiegoś „globalnego ocipienia”, bez naukowej debaty, walczymy z klimatem, likwidując tanie, bo własne, źródła energii, a tymczasem „eksperci” ze szwabskiej Szkoły Liderów w trakcie międzynarodowych konwencji ośmieszają się próbując nieudolnie, kilkukrotnie zgadując, podać właściwą odpowiedź na pytanie, ile w powietrzu mamy tego, tak w ich ocenie zabójczego dwutlenku węgla, któremu wypowiedzieli zdecydowaną wojnę. Zgromadzonych w Komisji Transportu Parlamentu pytał o to Doug LaMalfa. Już tylko oglądając to, można się było zapaść ze wstydu nad nimi pod ziemię.Strzelali, podając wartości od 5 do 8%!

Można to zobaczyć w sieci. Decydując bez wahania o odebraniu nam prawa do posiadania samochodu, nie są w stanie ogarnąć, co oznacza niezmienna w powietrzu wielkość CO2, utrzymująca się na poziomie 0,04%.

A już przekonywanie ich, że obniżenie zawartości CO2 zaledwie o połowę, doprowadzi do bezwarunkowego zlikwidowania życia na Ziemi, odbierają, niczym bajkę o żelaznym wilku. Elity! Argon kojarzą zapewne z Argonautami (wiadomo – złote runo), stąd nigdy by nie uwierzyli, że jest go w powietrzu znacznie więcej, bo aż 0,93%. To właśnie dzisiejszy poziom nieuków i wagarowiczów, którzy jeszcze trzy dekady temu nie mieliby prawa ukończyć szkoły podstawowej. Tyle, że w dzisiejszych czasach twierdziliby zapewne bezczelnie, zgodnie z zasadami ich nowomowy, że „przedłużono z nimi kontrakt na ósmą klasę”.

Pozbyliśmy się za darmo uzbrojenia, w tym najnowszego, jakie mieliśmy, wysyłając je z liniowych jednostek, mających bronić w razie potrzeby zagrożonej ojczyzny, za południowowschodnią granicę. W zamian za obietnice pozyskania nowego sprzętu w ciągu kilku lat. Tymczasem, jeśli nastąpi jakakolwiek wojenna zawierucha, to już wkrótce, bo później nie będzie się to wpisywało w plany forsowane przez WEF i Agendę 2030, o których pisałem obszernie w książce „Covidowe Jeże”. Tym bardziej, w realizację pakietu „Fit for 55”, lansowanego ostatnio zawzięcie przez „nasze” władze!

To zrozumiałe, tylko trzeba wreszcie zacząć te plany czytać i to ze zrozumieniem. Niestety, dla wielu jest to wyzwanie nadal zbyt trudne. Józef Łukaszewicz, wybitny polski historyk, publicysta i wydawca XIX-wieczny, o którego istnieniu niewielu współczesnych w ogóle wie, mówił, że„każdy naród ma takich obywateli, jakich sobie wychowuje, a następnie tak się w publicznych i prywatnych sprawach rządzi, jakich ma obywateli”.

Wojna, którą prowadzi Federacja Rosyjska, z militarnego punktu widzenia, jest jej kompromitacją. Podobnie zresztą należy ocenić nieudolne starania wojenne prowadzone na tym froncie przez cały rzekomo, zjednoczony Zachód. Dlaczego? Myślę, że wbrew pozorom, określenie jej na samym początku mianem „specjalnej operacji wojskowej”, nie było semantycznym wybrykiem Kremla, bo bliżej tym działaniom do operacji psychologicznej, prowadzonej za pomocą środków militarnych.

Jest to wojna dwupłaszczyznowa, całkiem realnie zbierając śmiertelne żniwo na Ukrainie, ale też obezwładniając resztę świata mentalnie i przygotowując go do zaakceptowania tego, czego bez tych działań nigdy ZSRR nie byłyby w stanie wdrożyć.

Całkiem niedawno, prezydent Francji udał się do Pekinu, a w mediach pojawiły się rozmaite dywagacje na temat zmyślności i przebiegłości francuskiego przywódcy, który trzeźwo podchodząc do sytuacji, myśli długofalowo o przyszłej, powojennej już współpracy ze Wschodem, a przynajmniej z Chinami. Prawicowi komentatorzy wskazują na próbę  wysforowania się tymi działaniami przez Paryż, przed zamerykanizowany konsekwencjami II Wojny Światowej, Berlin. Być może mają rację.

Ale, chcę przypomnieć, że w ramach ONZ, która to organizacja ma wszelkie szanse przekształcenia się w Nowy Światowy Rząd, funkcjonuje Rada Bezpieczeństwa, na której ciąży odpowiedzialność za utrzymanie pokoju i bezpieczeństwa na świecie.Jej stałymi członkami są, póki co: Chiny, Rosja, Stany Zjednoczone, Wielka Brytania i właśnie Francja. Nie ma tam Niemiec! 

To, co dzieje się całkiem niedaleko naszych granic, to nic innego, jak sformułowany wiele lat temu przez architekta tych wydarzeń, Zbigniewa Brzezińskiego, „chaos kontrolowany”. To również on podpowiadał już ponad pół wieku temu, żeśrodkami do zdobycia hegemonii nad światem powinny być „wojny i epidemie”. Dlatego, nie sądzę, by teza postawiona na początku, o przekształceniu świata jednobiegunowego w wielobiegunowy, była słuszna. Zmieni się tylko pojęcie hegemona.

I właśnie dlatego – to jednak jest nasza wojna! Bo prowadzona przeciw nam wszystkim.

Wojenne pranie mózgów. Metodyczne (świadome, celowe  i zorganizowane) modyfikowanie przekonań ludzi.

Wojenne pranie mózgów. Metodyczne (świadome, celowe  i zorganizowane) modyfikowanie przekonań ludzi.

Prof. Stanisław Bieleń bibula

Fenomenem naszych czasów jest metodyczne (świadome, celowe  i zorganizowane) modyfikowanie przy użyciu różnych form perswazji i presji psychologicznej dotychczasowych przekonań ludzi na rzecz nowych sposobów myślenia, odpowiadających zapotrzebowaniu władzy politycznej.

Warto zauważyć, że instytucje takiej władzy występują w wielu strukturach społecznych (państwo, partie polityczne, kościoły i in.), wykraczając także poza granice państw. Ich celem jest radykalne przekształcenie umysłów, zmieniające ich właścicieli w marionetki, rodzaj ludzkich robotów, w więźniów jedynie słusznej sprawy, a nawet ubezwłasnowolnionych niewolników.

Zjawisko to zyskało miano „prania mózgu”. We wszystkich skojarzeniach wywołuje ono głęboki lęk, gdyż grozi utratą wolności, a nawet tożsamości. Ludzie zazwyczaj wyobrażają sobie siebie jako jednostki wolne, rozumne i zdolne do podejmowania samodzielnych decyzji. Tymczasem okazuje się, że wszyscy jesteśmy podatni na rozmaite przymusowe perswazje i perfidne manipulacje psychologiczne, wywołujące głębokie zniszczenia w osobowości, często o charakterze nieodwracalnym.

Termin „pranie mózgu” pojawił się w okresie wojny koreańskiej, kiedy ukryte pod tą nazwą techniki zastosowano wobec żołnierzy amerykańskich, wziętych do niewoli. Część zwolnionych z obozów jenieckich sprawiała wrażenie przesiąkniętych ideologią wroga. Przypominało to zjawisko więźniów zmuszanych do wielbienia swoich prześladowców. Opisał je współpracownik CIA i korespondent wojenny Edward Hunter (1902-1978), najpierw w artykule, a potem w książce Brainwashing (Pranie mózgu). Przypisał ten „wynalazek” chińskim komunistom, choć tradycje „prania i oczyszczania umysłu” sięgają czasów Meng K’o, znanego na Zachodzie jako Mencjusz, konfucjańskiego myśliciela z IV wieku p.n.e.

W potocznym rozumieniu „pranie mózgu” kojarzy się z magicznymi „psychotechnikami”, stosowanymi w sektach religijnych, przyjmujących całkowitą kontrolę nad umysłami wyznawców. Pokazowe procesy byłych działaczy komunistycznych w stalinowskim Związku Radzieckim, w których składano gorliwą samokrytykę i samooskarżenia, zaprzeczając całemu swojemu dorobkowi, także  przypisywano tajemniczym zabiegom, jakie reżim totalitarny stosował wobec własnych obywateli, rzadziej obcokrajowców.

W Stanach Zjednoczonych doby makkartyzmu zjawisko „prania mózgu” było  ewidentnym wyobrażeniem „czerwonej zarazy” i służyło podsycaniu powszechnej wrogości wobec komunizmu.

Odpowiadało ono dawnym wyobrażeniom czarów i opętania przez demony, a jednocześnie doskonale odwracało uwagę od rozmaitych „grzechów” samych Amerykanów, na przykład od tragicznych skutków zrzucenia bomb atomowych na Hiroszimę i Nagasaki. Zarzut „prania mózgu” pozwalał Ameryce przerzucić odpowiedzialność na kogoś innego i oddalić potrzebę krytycznego spojrzenia na siebie.

Z czasem zjawisko „prania mózgu” zaczęto przypisywać skutkom rozmaitych form masowego zastraszania, łącznie ze stosowaniem terroru. Znalezienie się w sytuacji nadzwyczajnej, w okolicznościach skrajnego ryzyka, brutalnego znęcania się i dręczenia, zagrożenia dla życia i zdrowia, utraty samosterowności w zderzeniu z wyrafinowaną  technologią degradacji człowieczeństwa, może doprowadzać ludzi do rozpaczy, ale i destrukcji psychicznej.

Literatura wojenna od dawna dostarczała spostrzeżeń, dotyczących rozmaitych syndromów, popadania  weteranów i kombatantów  a to w rozstrój nerwowy, a to w stres wojenny, nie dając sobie rady z wyjaśnieniem istoty tych zjawisk. Całkiem współcześnie, w następstwie interwencyjnych wypraw Zachodu do Iraku i Afganistanu, także w odniesieniu do polskich żołnierzy powracających z egzotycznych ekspedycji i „wypraw po skarby”, zaczęto stosować nazwę „zespołu stresu pourazowego”. Traumatyczne doświadczenia wojenne zarówno u żołnierzy, jak i cywilów doprowadzają do licznych zaburzeń osobowości o charakterze nerwic i psychoz.

Problem nie sprowadza się jednak do kryzysu osobowości poszkodowanych. Oznacza raczej zatrważający wzrost podatności na sugestie propagandowe tych, którzy stosują te zabiegi. Mają one często charakter swoistego „gwałtu psychicznego” w imię nowych, jedynie „poprawnych” wartości i wzorów zachowań. Zorganizowane i sterowane przez państwo ogłupianie całych społeczeństw  zaczęło się w systemach totalitarnych, ale sięgnęło także  na masową skalę „demokratycznego” Zachodu.

Obecnie jesteśmy świadkami stosowania pojęcia „prania mózgu” w różnych sytuacjach, kiedy chcemy podkreślić dosadny charakter prób wpływania na umysły innych nie tylko poprzez nachalną propagandę, ale także przez natarczywą reklamę, manipulacje medialne, zideologizowane szkolnictwo, fanatyczną religię, a nawet system leczenia w psychiatrii czy ginekologii, oparty na przykład na tzw. klauzulach sumienia.

Brutalizacja walki ideologicznej…

rzuca ponury cień na współczesne stosunki międzynarodowe. To, co było wspomnieniem „zimnej wojny”, na naszych oczach odżyło w nowej postaci. W ramach „modernizacji” społeczeństw, które wyzwoliły się spod ucisku systemów totalitarnych, machiny polityczne i propagandowe świata zachodniego od trzech dekad inspirują i organizują systematyczną akcję „nawracania” obywateli państw Europy pokomunistycznej, w tym państw poradzieckich, na jedynie słuszne poglądy. Zachodowi udało się, mimo własnych rozmaitych ułomności, przekonać do swoich „mitycznych”  liberalnych wartości wielkie masy ludności, zauroczone magią „wolnego świata”  i poddane wyrafinowanym formom kontroli.

W związku z wojną na Ukrainie pojawiło się zjawisko intensyfikacji zbiorowego „prania mózgów”, polegające na narzucaniu na niespotykaną dotąd skalę fałszywych filtrów postrzegania sytuacji.

Wiedzę opartą na faktach zastąpiła wiara w prawdy objawione przez „przywództwo światowe”. Stany Zjednoczone uznały, że mogą nie tylko zmieniać afiliacje geopolityczne rządów, ale organizować w skali międzynarodowej opinię publiczną według swojej narracji i swojego scenariusza.

W odróżnieniu od wielu konfliktów na świecie, w przypadku tej wojny postawiono na rozbudzenie niebywałych odruchów altruistycznych. Na niespotykaną skalę wywołano u ludzi dzięki nowym technologiom przekazu, namowy i perswazji, a także indoktrynacji, potrzebę humanitarnej lojalności i emocjonalnej bezinteresownej solidarności wobec Ukrainy. Nie miało żadnego znaczenia to, że państwo ukraińskie nie ma wiele wspólnego z demokracją, praworządnością czy ochroną praw człowieka. Że w sensie cywilizacyjnym, jak wskazywał choćby Samuel Huntington, należy do całkiem innej bajki i że samo skazało się na konfrontację z potężnym sąsiadem. Wybuch entuzjazmu prowojennego przeszkodził we właściwym rozeznaniu sytuacji i podjęciu prób zażegnania eskalacji. Mało kogo obchodzi prawda o tej okrutnej wojnie, liczy się pokonanie za wszelką cenę agresora w imię „wyższych” interesów i wartości.

Wszystko albo nic

Co ciekawe, postawy ludzkie w Polsce i państwach solidarnych z Ukrainą determinuje charakterystyczna dla totalitarnych reżimów skłonność do myślenia i działania w kategoriach skrajności „wszystko albo nic”. Bezkompromisowość i nieustępliwość stały się synonimem „zbiorowej mądrości”, bez względu na straty wojenne i cierpienia ludzkie. Kto wie, czy następne generacje przyznają rację dzisiejszym politykom? Jeśli koszty zaangażowania w wojnę przekroczą wytrzymałość społeczeństw, cała ukraińska awantura przybierze miano zawinionej przez szaleńców katastrofy.

Świadomą manipulacją była internacjonalizacja wojny na Ukrainie. Traktowana przez Węgry w kategoriach porachunków między dwoma słowiańskimi narodami, w opinii manipulatorów zachodnich stała się niemal „powszechną wojną demokracji” z „kremlowską autokracją”. Z bezmyślnego zawołania „to jest nasza wojna” uczyniono probierz identyfikacji po jedynej właściwej stronie. Wojna stała się pretekstem do nadużyć politycznych i gospodarczych, wprowadzania zamętu poznawczego, obłudnego stosowania cenzury, a nawet ograniczania dostępu do niepokornych mediów.

Wmówiono ludziom, najpierw rządzącym, a potem masom, że Polacy muszą wspierać Ukrainę nawet kosztem własnego bezpieczeństwa, nie mówiąc o ogromnych wyrzeczeniach materialnych, dyskomforcie psychologicznym i narastającej niepewności. „Pranie mózgu” przybrało z jednej strony formę masowej akcji dezinformacyjnej na temat źródeł narastającego konfliktu na Ukrainie, począwszy od tzw. pomarańczowej rewolucji. Ograniczenie rosyjskich pretensji do odbudowy wpływów mocarstwowych stało się podstawą zachodniej krucjaty na rzecz „derusyfikacji” przestrzeni poradzieckiej.

W imię szerzenia wolności i demokracji dopuszczalne stały się wszelkie środki presji psychologicznej na rzecz pozbycia się trucizny imperialistycznych zapędów Rosji. Obecnie nawet studenci stosunków międzynarodowych nie przyjmują do wiadomości tego, co kilka lat temu ujawniła amerykańska dyplomatka Victoria Nuland na temat wielomiliardowego (w dolarach) zaangażowania USA na Ukrainie. Mało kto zna też treść porozumień mińskich i nie zastanawia się, dlaczego władze w Kijowie nie zostały rozliczone z ich zaniechania. Najlepiej wszystkie zarzuty skierować przeciwko Rosji i obwinić  jednoznacznie Putina, co w sposób oczywisty zwalnia pozostałych uczestników konfliktu z jakiejkolwiek odpowiedzialności.

Z drugiej strony w przestrzeni politycznej i medialnej od 2008 r. funkcjonuje niedorzeczne ostrzeżenie, sformułowane przez ówczesnego prezydenta RP Lecha Kaczyńskiego w Tbilisi, że Rosja uruchomi swoją „teorię domina”, atakując kolejne wschodnioeuropejskie, a potem i środkowoeuropejskie państwa. Przy czym ani słowa o tym, że w jej pobliżu Amerykanie zaczęli wtedy budować i umacniać swoją strefę wpływów.

Obecnie ukraińscy politycy szantażują całą zachodnią część Europy, że jeśli Ukraina upadnie, to rosyjskie czołgi będą wcześniej czy później jechały w kierunku Warszawy, Wilna, Tallina czy Rygi. Trzeba robić wszystko, by objąć strachem przed rosyjską inwazją wszystkie europejskie społeczeństwa i ich elity. Niezależnie od tego, jak rzeczywiście zachowuje się Rosja i jaką ma doktrynę strategiczną.

Dla udowodnienia absurdalności trwającego „prania mózgów” wystarczy zapytać, jak rozwijałaby się sytuacja w Europie Wschodniej, gdyby amerykańscy planiści wojenni nie wybrali za swój cel ekspansji w przestrzeni poradzieckiej. Państwa i ich społeczeństwa mają prawo do stanowienia o sobie, w tym o własnych afiliacjach sojuszniczych, ale nie jest to norma imperatywna i absolutna. Muszą bowiem liczyć się z własnymi możliwościami, a przede wszystkim zdolnością do pokojowego ułożenia się z sąsiadami. Mając na uwadze wrażliwość strategiczną Rosji trudno było się spodziewać, że nie zareaguje ona gniewnie na zbliżanie się do jej granic sił atlantyckiego hegemona i dowodzonego przez niego sojuszu.

Podsycanie nastrojów nacjonalistycznych i antyrosyjskich na Ukrainie, budowanie klimatu nieprzejednania, opartego na dozbrajaniu ukraińskiego wojska, ćwiczeniach i szkoleniach żołnierzy, a przede wszystkim „majaczenie” o możliwości zdegradowania zdolności militarnych Rosji, doprowadziło do całkowitej klęski  opcji pojednawczej. Nie byłoby wojny na Ukrainie, gdyby szeroko pojęty Zachód ze Stanami Zjednoczonymi na czele włączył się aktywnie i uczciwie w proces pokojowy po sukcesie wyborczym Wołodymira Zełenskiego w 2019 r. USA zamiast wspierać kręgi nacjonalistyczne i skrajne mogły udzielić skutecznego wsparcia samemu Zełenskiemu i przekonać go do porozumienia z Putinem. Zdaniem brytyjskiego rosjoznawcy Richarda Sakwy, wystarczyło dla zawarcia pokoju z Rosją wypowiedzenie pięciu słów: „Ukraina nie przystąpi do NATO”.

Ukraina ofiarą USA

Nie trzeba być wytrawnym analitykiem, aby nie dostrzec absurdu amerykańskiej strategii, która została narzucona wspólnocie euratlantyckiej. Ukraina nie jest przecież istotnym państwem dla bezpieczeństwa Europy Zachodniej, a tym bardziej dla USA. Można doceniać aspiracje Ukrainy i jej społeczeństwa co do integracji z Zachodem, ale trzeba też uświadamiać jej realne możliwości i długą drogę do sfinalizowania tego procesu. Postawienie na szybki i bezwarunkowy akces oraz związanie ze strukturami zachodnimi okazało się nie tylko niebezpieczną i ryzykowną  grą, ale skończyło się tragicznie dla samej Ukrainy. Jej elity i obywatele padli ofiarą  oczarowania mitologią szczęśliwego i zamożnego Zachodu, który bezinteresownie podzieli się z nimi swoim szczęściem i dobrobytem. Naiwność nie tłumaczy szkód, jakie przywódcy ukraińscy zgotowali swojemu narodowi. Ukrainę czeka więc nie tylko czas  powojennych rozczarowań, ale i przykrych rozliczeń.

Katastrofę wojenną wywołało zaślepienie części elit amerykańskich, a przede wszystkim  wielu urzędników i polityków  w departamentach stanu i obrony, w gremiach kierowniczych NATO, licznych komentatorów medialnych oraz doradców i asystentów urzędującego prezydenta Bidena. Amerykanie – jak nikt inny – mający swoje „żywotne interesy” w bezpośrednim sąsiedztwie na półkuli zachodniej i bogate doświadczenia z reagowaniem na zagrożenia stamtąd płynące, mogli przecież łatwo przewidzieć, jaka będzie odpowiedź Rosji, warunkowana jej egzystencjalnym zagrożeniem. Ostrzegał  przed nią w 2008 r. ówczesny ambasador USA w Rosji i obecny szef CIA William Burns, porównując przeciąganie Ukrainy na stronę zachodnią do przekroczenia „najbardziej czerwonej z czerwonych linii”, istotnych dla rosyjskiego istnienia.

Rezultatem głupoty i ślepoty rządzących może być potęgujące się otępienie i marazm. Nie widać z żadnej strony mądrego rozwiązania. Nie ma gwarancji, że militarne rozwiązanie konfliktu przyniesie upragniony pokój. Dlatego warto przytoczyć słowa Benjamina Abelowa, autora wydanej po polsku broszury pt. Jak Zachód wywołał wojnę na Ukrainie(Wrocław 2023), aby przestać się oszukiwać i wszcząć jak najszybciej pokojową inicjatywę dyplomatyczną w skali międzynarodowej. „Decydenci w Waszyngtonie i europejskich stolicach wraz ze zniewolonymi, tchórzliwymi mediami, które bezkrytycznie propagują ich nonsensy – stoją teraz w beczce lepkiego błota. Byli na tyle głupi, by tam wejść, teraz niech znajdą w sobie dość mądrości, by się wydostać, zanim przewrócą beczkę, by wylewające się z niej błoto zalało całą resztę. Trudno to sobie wyobrazić”.

Żadna diagnoza sytuacji międzynarodowej nie będzie prawdziwa ani obiektywna, jeśli nie uwzględni się w niej i nie nazwie po imieniu wszystkich tendencji ekspansjonistycznych i dominacyjnych we współczesnym świecie. Profesor Zbigniew Rau i jego ministerialni asystenci powinni to wiedzieć, gdy pisali tekst jego ostatniego sejmowego wystąpienia. Inaczej  każdy rozgarnięty obserwator dostrzeże ogromny dysonans w wartościowaniu „dobrych”  i „złych” imperializmów. Poza tym deklarując wolę osiągnięcia pokoju, warto pamiętać o starej przestrodze, że poprzez zawziętą walkę o pokój, doprowadzimy do wzajemnego wyniszczenia i zagłady. A w ślepej solidarności z reżimem kijowskim „będziemy walczyć do ostatniego Ukraińca”.

Ze względu na rosnące koszty zaangażowania wojennego Polski przynajmniej niektóre siły polityczne powinny jak najszybciej dokonać rewizji dotychczasowego stanowiska, zgodnie z rosnącymi oczekiwaniami społecznymi. Popełniono kardynalny błąd, stawiając wszystko na jedną szalę. Włączanie Polski w wojny Zachodu (czy to w Iraku, czy w Afganistanie) nie przyniosło żadnych korzyści. Podobnie skończy się z udziałem w wojnie na Ukrainie kosztem swoich obywateli, rozregulowania gospodarki i utraty samosterowności. „Afera zbożowa” pokazuje, jak łatwo było wpaść w pułapkę „ogłupienia zbiorowego”, bez kalkulacji ryzyka własnych strat i upokorzeń swoich obywateli.

Paradoksem polskiej polityki jest oddanie jej w służbę amerykańskiego hegemona, wbrew doświadczeniom, racjonalnemu rachunkowi i zdrowemu rozsądkowi. Nie jest poważnym państwo, którego elity rządzące i służebni komentatorzy podkreślają, że największym osiągnięciem polskiej dyplomacji jest gorliwa realizacja interesów amerykańskich. Rzekomo bezdyskusyjnie należy się ona sojusznikowi, który jako jedyny może zagwarantować bezpieczeństwo Polski. Może więc warto zamiast upiornych rojeń o nieprzewidywalnej unii polsko-ukraińskiej i powrocie do dawnego wielonarodowego  modelu państwowości, zastanowić się nad formalnym stowarzyszeniem „na dobre i złe” z uwielbianym przez warszawski establishment polityczny Imperium Americanum, mimo dzielącej nas „Wielkiej Kałuży”?

Prof. Stanisław BieleńMyśl Polska, nr 17-18 (23-30.04.2023)

Za: Myśl Polska (27-04-2023) | https://myslpolska.info/2023/04/27/bielen-wojenne-pranie-mozgow

Ukraińska firma zamierza hodować w Polsce owady i robaki. Uzyskali wsparcie finansowe w Polsce.

Ukraińska firma zamierza hodować w Polsce owady i robaki. Uzyskali wsparcie finansowe w Polsce.

Ignacy Michałowski ukrainska-firma-polsce-owady-i-robaki

Ukraińska firma EcoCulture, która produkuje owady na skalę przemysłową, zdecydowała się na inwestycję w Polsce po tym, jak musiała szukać nowych miejsc do lokowania swoich zakładów w związku z rosyjską agresją. Wybrała okolice Legnicy na Dolnym Śląsku.

Według informacji podanych przez firmę, ich działania obejmują wiedzę[?? jak to? Działanie – obejmuje wiedzę?? MD] w zakresie skutecznej hodowli kolonii owadów, a ich obecna linia produktów obejmuje gatunki owadów zapylających i roztoczy drapieżnych do zwalczania szkodników w ogrodnictwie i uprawach ozdobnych, a także dystrybucję biostymulatorów, biopestycydów, pułapek na szkodniki i feromonów.

EcoCulture ma siedzibę główną i zakłady produkcyjne na Ukrainie, ale posiada również magazyny w Kazachstanie, Kirgistanie i Azerbejdżanie.

Ukraińska firma zamierza hodować owady i robaki do jedzenia w Polsce

Ta spółka biotechnologiczna działa na poziomie międzynarodowym i zajmuje się „produkcją pożytecznych owadów” w skali przemysłowej oraz wdrażaniem proekologicznych metod ochrony roślin przed chorobami i szkodnikami.

– Decyzja o wsparciu dla ukraińskiej firmy wydana przez Legnicką Specjalną Strefę Ekonomiczną, ułatwi firmie przystosowanie się do nowej rzeczywistości biznesowej, – wskazał cytowany w komunikacie Przemysław Bożek, prezes Legnickiej Specjalnej Strefy Ekonomicznej.

Zwrócił uwagę, że w ostatnich latach „rośnie świadomość ekologiczna” – także wśród biznesu. 

– Mam nadzieję, że ta inwestycja przyniesie korzyści dla sektora rolniczego nie tylko w Legnicy, ale i na całym Dolnym Śląsku. Cieszę się, że oprócz wiodącej w LSSE branży automotive, coraz częściej współpracujemy m.in. z przedsiębiorstwami spożywczymi, czy jak dziś – biotechnologicznymi – dodał.

Ukraińska spółka będzie poszukiwać specjalistów

Według Sergii Antonenkova, prezesa zarządu EcoCulture, decyzja o uzyskaniu wsparcia finansowego od Legnickiej Specjalnej Strefy Ekonomicznej przyczyni się do poprawy efektywności organizacji produkcji przez firmę.

– Wyremontujemy budynek, który stał pusty przez ponad dwa lata, odbudujemy infrastrukturę i uporządkujemy otoczenie. Inwestycja obejmuje zakup i instalację systemów klimatycznych na powierzchni ponad 1000 m2, organizację czystych stref do pracy laboratoryjnej oraz utworzenie ponad 20 nowych miejsc pracy dla wykwalifikowanych specjalistów – wyjaśnił dodając, że inwestycja szacowana na ponad 2,3 mln zł ma zostać zrealizowana do końca I kwartału 2024 r.

EcoCulture to firma biotechnologiczna, która zajmuje się „produkcją pożytecznych owadów” i wdrażaniem proekologicznych metod ochrony roślin przed chorobami i szkodnikami. Firma oferuje know-how w zakresie skutecznej hodowli kolonii owadów i ma w swojej linii produktowej gatunki owadów zapylających oraz roztoczy drapieżnych do zwalczania szkodników w ogrodnictwie i uprawach ozdobnych.

Ponadto oferuje dystrybucję biostymulatorów, biopestycydów, pułapek na szkodniki oraz feromonów. Siedziba główna oraz zakłady produkcyjne firmy znajdują się na Ukrainie, a firma posiada również magazyny w Kazachstanie, Kirgistanie i Azerbejdżanie.

Prezes zarządu EcoCulture, Sergii Antonenkov, podkreślił, że wsparcie od Legnickiej Specjalnej Strefy Ekonomicznej pozwoli firmie na wydajniejszą organizację produkcji.

Rolnictwo się sypie. Afera zbożowa je niszczy.

Afera zbożowa niszczy rolnictwo. Pomorska Rada Rolnictwa apeluje do rządu o pilną pomoc dla rolników

21.04.2023 afera-zbozowa-niszczy-rolnictwo-pomorska-rada

Według Pomorskiej Rady Rolnictwa sytuacja rolników jest dramatyczna a rząd próbuję to za wszelką cenę ukrywać. W przyjętym stanowisku PRR domaga się kontroli ukraińskiego zboża i zniszczenia go, jeśli nie spełnia norm jakościowych. Trudna sytuacja dotyka również inne rolnicze branże.

O bieżącej sytuacji na Pomorzu związanej z importem zboża i innych produktów z Ukrainy Pomorska Rada Rolnictwa rozmawiała podczas spotkania w Pruszczu Gdańskim. Brał w nim udział marszałek województwa pomorskiego Mieczysław Struk.

Rolnictwo się sypie

Polski rząd w ogóle nie panuje nad sytuacją związaną z nadmiernym importem zboża i innych produktów rolno-spożywczych z Ukrainy. Według rolników nic się nie zmieniło oprócz nazw produktów rolnych wjeżdżających z Ukrainy do naszego kraju (dziś już nie „zboże techniczne”, a „czyściwo młynarskie”).

Padają pytania o zboże, które rząd już wpuścił do Polski. Minister rolnictwa zapewnia, że z Polski wyeksportuje 4 miliony ton zboża do żniw. Zapomina tylko, że przy możliwościach przeładunkowych polskich portów jest to nierealne – mówili rolnicy podczas spotkania w Pruszczu Gdańskim. Podkreślali, że ukraińskiego zboża nie da się w takiej ilości wyeksportować do tego czasu.

Z kolei przedstawiciele drobiarstwa mówili, że podobny kryzys dotyka ich branży, podobnie jest też z miodem.

W przyjętym stanowisku ponownie zaapelowali do polskiego rządu o pilną pomoc.

„Wobec sytuacji związanej z nadmiernym importem surowców z Ukrainy, brakiem adekwatnej pomocy ze strony rządowej, narażaniem obywateli na niebezpieczeństwo związane ze spożywaniem surowców i produktów, które nie spełniają norm europejskich, wzbudzaniem społecznych napięć, wzywamy agendy rządowe do zaprzestania propagandy mającej na celu ukrycie tragicznej sytuacji w polskim rolnictwie” – czytamy w przyjętym przez PRR stanowisku.

Chcemy wiedzieć, co jemy

Rada zaapelowała też do instytucji kontrolnych o zbadanie, czy importowane i zmagazynowane zboże, określane jako „techniczne”, spełnia wszystkie wymogi jakościowe obowiązujące na terenie Unii Europejskiej.

Gdyby normy jakościowe nie zostały spełnione, takie zboże powinno być przekazane do utylizacji na koszt importera – mówił Andrzej Sobociński jeden z członków PRR.

Pomorska Rada Rolnictwa uznaje za konieczne podjęcie działań ukierunkowanych na ochronę polskiego rynku płodów rolnych, mięsa i drobiu, mleka, miodu i produktów pszczelich oraz innych artykułów rolno-spożywczych wobec nadzwyczajnych okoliczności związanych z importem z Ukrainy.

Dodatkowo zwraca uwagę, iż sytuacja powoduje tragiczne w konsekwencjach napięcia społeczne pomiędzy rolnikami, producentami a konsumentami, oraz pomiędzy społeczeństwem polskim a ukraińskim.[—-]

Poprawka dla pasażerów

Poprawka dla pasażerów

Stanisław Michalkiewicz „Najwyższy Czas!”  •  25 kwietnia 2023 michalkiewicz

Nie jest dobrze. To znaczy – nie jest dobrze dla rządu „dobrej zmiany”, bo wprawdzie notowania Zjednoczonej Prawicy utrzymują się na mniej więcej niezmienionym poziomie, ale poziom ten, chociaż gwarantuje tej formacji uzyskanie najlepszego wyniku wyborczego, to jednak nie zapewnia możliwości samodzielnego utworzenia rządu. Wprawdzie PiS mogłoby bez specjalnego trudu znaleźć kolaborantów, na przykład w postaci PSL, które ma stuprocentową, a w patriotycznych porywach – nawet wyższą zdolność koalicyjną, ale takie rozwiązanie ma wiele plusów ujemnych, przede wszystkim w postaci konieczności dzielenia się z kolaborantem konfiturami władzy. Tymczasem Zjednoczona Prawica już się od tego odzwyczaiła i uważa – a ściślej – tak uważa jej polityczne zaplecze – że pula nie jest do kradzieży! Pula się cała nam należy!” – toteż ewentualna konieczność podziału puli napawa działaczy „trwogą, że im zdobycze zabrać mogą”.

A tu jeszcze jak na złość ujawniły się nieprzewidziane konsekwencje wprzęgnięcia Polski w służbę narodowi ukraińskiemu. Nawiasem mówiąc, wiele wskazuje na to, że ten naród jest uparty. Oto na portalu „Bibuła” reprodukowana jest tytułowa strona „Naszego Słowa” – pisma wydawanego przez Związek Ukraińców w Polsce. Przedstawiona jest tam czarnobrewa z koszykiem do wielkanocnej święconki. Na pierwszym planie w koszyku widzimy – jak Pan Bóg przykazał – wielkanocne jajo w barwach niebiesko-złotych z Tryzubem, ale tuż za nim – jajo węża w barwach czerwono-czarnych, też z Tryzubem wpisanym w krąg. Ale to jeszcze nic w porównaniu w świąteczną kartką, wydaną przez Patriarchat Kijowski Ukraińskiej Cerkwi Prawosławnej. Obok wielkanocnych bazi mamy tak trzy wielkanocne jajka – każde z jakimś emblematem ukraińskich formacji SS z czasów II wojny światowej. Na pierwszym jajku – trupia główka, a drugim – Krzyż Żelazny, a na trzecim – emblemat dywizji „Das Reich”. Kartka kosztowała 50 hrywien, co w porównaniu do dotychczasowej wartości polskiej pomocy dla Ukrainy, czyli 50 miliardów złotych – to doprawdy niewiele. Ale dlaczego Ukraińcy mają sobie żałować tych kombatanckich wspomnień, skoro i oni wiedzą i my wiemy, że polski rząd – wszystko jedno, czy wywodzący się z „dobrej zmiany”, czy z obozu zdrady i zaprzaństwa – będzie im nadskakiwał na rozkaz Pana Naszego z Waszyngtonu?

Ale to oczywiście drobiazg, tym bardziej, że święta już minęły, tymczasem nieprzewidziane konsekwencje wprzęgnięcia Polski w służbę narodu ukraińskiego ujawniły się ostatnio w całej straszliwej postaci. Ukraińskie „zboże techniczne” [dla niewtajemniczonych: chodzi o ,“czyściwo przemysłowe” md ] wbrew solennym zapewnieniom rządu „dobrej zmiany”, zamiast przemknąć tranzytem przez Polskę do bałtyckich portów, a stamtąd – w siną dal, do głodujących Murzynów – utknęło dlaczegoś w polskich magazynach i nie wiadomo, jak się go stamtąd pozbyć. To znaczy – niby wiadomo, bo poprzedni minister rolnictwa pana Kowalczyk, podobnie jak obecny minister rolnictwa, pan Telus, bredzą unisono, że tylko patrzeć, jak podwiozą to „zboże techniczne” do portów, a stamtąd popłynie ono dalej.

Dokąd? Aaaa, tego jeszcze nie wiadomo, bo nie wiadomo, czy ktokolwiek ten Scheiss kupi, skoro nie nadaje się ono nawet na paszę? Toteż rolnicy, których, pozostający w służbie narodu ukraińskiego rząd „dobrej zmiany” zachęcał do powstrzymywania się ze sprzedażą zboża – niby w nadziei na zwyżkę cen – ale tak naprawdę, by zrobić w magazynach miejsce dla ukraińskiego Scheissu – zaczęli się buntować. Ponieważ w rządzie „dobrej zmiany” nic się nie robi bez gospodarza, a gospodarz, to znaczy – Naczelnik Państwa – akurat był dlaczegoś niedysponowany – zapanowało wrażenie bezradności – no bo jakże inaczej określić śmiałą inicjatywę pana ministra Telusa, żeby wszystkie bantustany graniczące z Ukrainą, albo przez ląd, albo przez morze – jak Bułgaria – które przez naszego Najważniejszego Sojusznika zostały uszczęśliwione ukraińskim Scheissem, wyprodukowanym przez tamtejszych latyfundystów – oligarchów – powiązanych również z Ameryką, wspólnie wystąpiły do Komisji Europejskiej z supliką, żeby wprowadziła cła?

Na domiar złego, przy okazji wydało się, jak ogromny kawał suwerenności przefrymarczył rząd „dobrej zmiany” i to wbrew solennym zaklęciom Naczelnika Państwa, że własną piersią zablokuje budowę IV Rzeszy! Toteż Naczelnik Państwa, zaniepokojony możliwością utraty głosów mieszkańców wsi, podjął energiczne działania pozorne. Przybrały one postać podjętego w tempie stachanowskim rozporządzenia Rady Ministrów, żeby z dnia na dzień wstrzymać wszelki import produktów rolnych z Ukrainy. Nie ma jednak pewności, czy ktoś się do tego surowego rozporządzenia zastosował i czy rzeczywiście produkty rolnicze z Ukrainy, a także – tamtejszy spirytus – przestały docierać do Polski – ponieważ wszyscy chyba wiedzą, że to taka demonstracja dla wyznawców Naczelnika Państwa, rodzaj „poprawki dla pasażerów”.

W okresie międzywojennym, kapitanem jednego z polskich transatlantyków był Eustazy Borkowski. Żeby zachwycić pasażerów, zapraszał ich w nocy na mostek i tam pytał oficera wachtowego, jakim kursem idzie statek. Usłyszawszy odpowiedź, wyciągał ramiona w kierunku nieba – że to niby namierza tam gwiazdy – po czym nakazywał poprawkę o pół stopnia. Pasażerowie byli zachwyceni; oto stary wilk morski czuwa. Skorygował młodych oficerów, którzy się pomylili. Któregoś razu nowy sternik, nie znający jeszcze okrętowych obyczajów, usiłował skorygować kurs o pół stopnia, aż oficer wachtowy musiał mu szeptem wyjaśnić: uspokój się! To poprawka dla pasażerów!

Rzecz w tym, że Komisja Europejska, słodszymi od malin ustami pani Urszuli von der Leyen wyjaśniła, że sprawy importu na teren Unii Europejskiej stanowią wyłączną kompetencję Komisji Europejskiej, a w tej sytuacji poszczególne bantustany, czyli landy IV Rzeszy, nie mają tu nic do gadania. Toteż ominięcie srogiego zakazu importu z Ukrainy będzie bardzo łatwe, bo Unia Europejska ma charakter rynku jednolitego, toteż jeśli takie transporty nadejdą z jakichś innych landów IV Rzeszy, a nie z Ukrainy, to nie bardzo będzie można je zatrzymać.

Prawo Murphy’ego stanowi, że jeśli tylko coś złego może się stać, to na pewno się stanie, w związku z tym nie tylko blokada będzie nieskuteczna, ale w dodatku Komisja Europejska prawdopodobnie nałoży na Polskę kary finansowe, co zresztą już zapowiedziała. Jak wiadomo, Polska już te kary płaci, to znaczy – nie płaci – ale Unia Europejska sobie je potrąca z kwot, które teoretycznie się Polsce należały. To najwyraźniej na obozie „dobrej zmiany” nie robi wrażenia, bo przecież nie płaci on tych kar z własnej kieszeni, tylko przerzuca je na podatników, którzy już na nikogo przerzucić ich nie mogą.

Ta „poprawka dla pasażerów” ma obowiązywać do czerwca, bo w czerwcu Komisja Europejska ma podjąć decyzję w sprawie ceł. Może odpowie pozytywnie na pokorną suplikę państw graniczących z Ukrainą, bo w niektórych państwach poważnych narasta zniecierpliwienie sytuacją, kiedy Stany Zjednoczone pod pretekstem wojny, jaką prowadzą na Ukrainie z Rosją do ostatniego Ukraińca, chwyciły całą Europę za twarz. Polska oczywiście nie ma nic przeciwko temu, bo wprawdzie znana jest na całym świecie z umiłowania wolności, ale lubi, jak ktoś przynajmniej od czasu do czasu chwyci ją za twarz. Wtedy wydaje z siebie tromtadrackie kwiki, które oczywiście nie przekładają się na nic, bo nasi Umiłowani Przywódcy uprawianie prawdziwej polityki mają surowo zakazane, toteż wyżywają się albo w „poprawkach dla pasażerów”, albo właśnie – w tromtadrackich kwikach, które na wyznawcach Naczelnika Państwa, czy sympatykach Volksdeutsche Partei zawsze robią wrażenie.

Stały komentarz Stanisława Michalkiewicza ukazuje się w każdym numerze tygodnika „Najwyższy Czas!”.

Minister Ardanowski: Martwimy się ukraińskim zbożem, ale szybko upada hodowla trzody chlewnej, zaraz upadnie drobiarstwo.

Minister Ardanowski: Martwimy się ukraińskim zbożem, ale upada hodowla trzody chlewnej, zaraz upadnie drobiarstwo.

zaraz-upadnie-polskie-drobiarstwo

 „Należy powiedzieć, że zaczyna się także robić problem z drobiem, którego Polska jest obecnie największym producentem w Europie. To w ostatnich latach rozwijało się bardzo dobrze. W tej chwili natomiast jest zagrożenie importem mięsa drobiowego z Ukrainy. Tam są potężne kombinaty, które to mięso produkują. My się martwimy zbożem z Ukrainy, ale za chwilę będzie ogromny, już widoczny, problem upadku drobiarstwa w Polsce, ponieważ pomimo tego, że u nas drobiarstwo bardzo mocno się rozwinęło, to my tej konkurencji z Ukrainy nie będziemy w stanie sprostać” – mówi portalowi Fronda.pl były minister rolnictwa Jan Krzysztof Ardanowski.

Mariusz Paszko, portal Fronda.pl: Po 2002 roku obserwowany jest w Polsce dość nagły spadek pogłowia trzody chlewnej. Liczy są wręcz alarmujące – z 760 tys. gospodarstw zajmujących się świńmi w roku 2002 pozostało około 56 tys. w roku 2023, a więc ilość gospodarstw utrzymujących trzodę chlewną spadła 13.5 raza. Czy taka sytuacja stanowi już bezpośrednie zagrożenie dla bezpieczeństwa żywnościowego Polski?

Jan Krzysztof Ardanowski, były minister rolnictwa, doradca Prezydenta RP, szef Rady do spraw Rolnictwa i Obszarów Wiejskich przy Kancelarii Prezydenta RP:  Bezpieczeństwu żywnościowemu to raczej nie zagrozi, natomiast rodzima wieprzowina, która jest podstawowym i najbardziej ulubionym mięsem Polaków, zaczyna stawać się rzadkością i w większości pochodzi obecnie z zagranicy. Ten spadek jest bardzo duży i jest on spowodowany kilkoma przyczynami.
Przede wszystkim Unia Europejska dąży do wyeliminowania małych hodowli, a więc tych, które w Polsce dotychczas były dominujące. Większość trzody chlewnej była hodowana w gospodarstwach po kilka czy kilkanaście, czasem kilkadziesiąt sztuk. Jest to obecnie różnymi decyzjami Komisji Europejskiej eliminowane.
Kolejna sprawa to Afrykański Pomór Świń (ASF), który bardzo zaszkodził hodowlom w Polsce, ponieważ wiele gospodarstw zostało zlikwidowanych, a jednocześnie normy bioasekuracji narzucane przez Unię Europejską w wielu gospodarstwach były niemożliwe do spełnienia ze względu na rodzaj budynków, w których świnie były hodowane. Wiązało się to z koniecznością poniesienia dużych wydatków i nowych inwestycji, żeby zabezpieczyć stada świń przed możliwością zakażenia z zewnątrz. W związku z tymi utrudnieniami  wielu rolników po prostu zrezygnowało z utrzymywania świń.
Dalej, to jest również wielka presja koncernów międzynarodowych – duńskich, niemieckich, holenderskich – żeby uzależnić polskich rolników od tak zwanego „tuczu kontraktowego”, zwanego też „tuczem nakładczym”. Polega on na tym, że rolnik nie korzysta już z własnych prosiąt od własnych matek, których jest właścicielem, ale z powierzonych mu warchlaków produkuje wieprzowinę, będąc praktycznie robotnikiem w międzynarodowej korporacji, gdyż ona dostarcza mu zarówno materiał hodowlany, jak również pasze i – co więcej – nie wolno takiemu rolnikowi używać innej paszy poza tą dostarczaną przez korporację. Ci, którzy się na to decydują stają się właściwie pracownikami korporacji, a nie podejmującymi samodzielne decyzje rolnikami.
Ponadto istnieje wielki problem opłacalności produkcji trzody chlewnej, ponieważ te wielkie fermy zaczynają dominować i mniejsze gospodarstwa nie wytrzymują z nimi konkurencji.
Kolejny problem, to rozwój hodowli świń przede wszystkim w Hiszpanii, gdzie jest cieplejszy klimat, gdzie nie potrzeba solidnych, masywnych, dobrze docieplonych budynków. Wprost przeciwnie, czasem należy starać się budować budynki bardzo lekkie, żeby chroniły tylko przed upałami, a nie przed mrozem. W warunkach polskich te budynki muszą być solidniejsze i w związku z tym również i koszty ich budowy są wyższe.
Dalej, zasady zagospodarowania obornika i gnojowicy są w Unii Europejskiej bardzo restrykcyjne i wymuszane również w Polsce, podczas gdy w klimacie cieplejszym nie stosuje się takich norm dotyczących ich składowania, stosując tzw. laguny, czyli jeziora odchodów na terenach pustynnych i wtedy koszty są również zdecydowanie niższe. Jest to poważny problem, ponieważ wieprzowina, którą jemy – jak już wspomniałem – w większości pochodzi z importu.

MP: Czy te działania w opinii Pana Ministra były celowe, żeby te polskie małe i średnie gospodarstwa doprowadzić do upadku?

JKA: Trudno powiedzieć, żeby one zostały zaplanowane w Polsce. W mojej opinii to raczej nieumiejętność przeciwstawienia się temu trendowi, która trwała przez lata. Na pewno były to jednak działania zamierzone ze strony Duńczyków, którzy chcieli przenieść dużą część hodowli świń do innych krajów i upatrzyli sobie Polskę. Powód tego jest taki, że Dania posiada już tak dużą ilość trzody chlewnej, że więcej nie jest w stanie u siebie pomieścić. U siebie ponadto zatruli środowisko, zatruli wodny gruntowe. Trzeba uczciwie powiedzieć, że są jednak mistrzami w hodowli świń i mają dobry materiał hodowlany. Wypychają to więc głównie do Polski.
Dotychczas nie umieliśmy temu przeciwdziałać. Nie umieliśmy też przeciwdziałać spadkowi ilości macior w Polsce, bo przecież hodowla powinna się odbywać głównie w oparciu o własny materiał hodowlany, czyli o to, co w Polsce się urodzi. To są niedopatrzenia ciągnące się przez lata, ale też niestety polityka Unii Europejskiej, która redukuje i likwiduje mniejsze hodowle, wprowadzając zasady, które właściwie tylko te wielkie fermy są w stanie spełnić.

MP: A jak wygląda sprawa innych hodowli w Polsce? Czy pogłowie bydła, owiec i drobiu też u nas spada?

JKA: Jeśli chodzi o bydło mleczne, pomimo że ubywa nam krów, to produkcja mleka utrzymuje się na podobnym, wysokim poziomie. Ma to związek z poprawą genetyczną jakości tego bydła, wydajności, mleczności. To wszystko sprawia, że mleka nie ubywa i Polska jest liczącym się jego producentem, chociaż pogłowie krów fizycznie się zmniejsza.
Warto podkreślić, że moglibyśmy być dużym producentem bydła mięsnego. To jest wręcz polska szansa. Mamy dużą ilość trwałych użytków zielonych (TUZ), których na nic innego przeznaczyć nie można. Jest też ok. 2 mln hektarów faktycznych nieużytków, udających łąki i pastwiska, do których jest pobierana dopłata unijna, a nic tam nie jest uprawiane, ani sprzątane. To są miejsca, gdzie przede wszystkim bydło powinno być hodowane. Dotyczy to między innymi terenów w górach. Bydła tam właściwie teraz nie ma. Tam powinny wrócić odpowiednie rasy bydła dostosowanego do warunków górskich. Tam poza bydłem powinny być także owce – już nie na futra i kożuchy, ponieważ klimat chyba się zmienia, ale jest na świecie moda na jagnięcinę. To jest znakomite mięso i Polska właśnie mogłaby być dużym producentem wysokojakościowej wołowiny i jagnięciny. Tutaj były jednak wielkie problemy. Między innymi chodzi o tzw. piątkę dla zwierząt, która, gdyby weszła w życie, zniszczyłaby hodowlę bydła mięsnego w Polsce, ponieważ podstawowym rynkiem zbytu na wołowinę na świecie jest rynek muzułmański, który wymaga odpowiedniego uboju tego zwierzęcia, zgodnie z tzw. „halal”, czyli sposobem uboju, którego wymagają właśnie muzułmanie.
Muzułmanów jest około 1 miliarda 650 milionów na świecie. To jest ogromny rynek. Co więcej, przybywa ich w Europie. Ta tzw. piątka dla zwierząt, której zdecydowanie się przeciwstawiłem, płacąc za to odwołaniem ze stanowiska ministra rolnictwa, była wielkim zagrożeniem dla hodowli bydła mięsnego w Polsce, ponieważ odcięłaby nas od tych rynków podstawowych, gdzie to mięso odpowiednio ubite można sprzedawać.
Należy powiedzieć, że zaczyna się także robić problem z drobiem, którego Polska jest obecnie największym producentem w Europie. To w ostatnich latach rozwijało się bardzo dobrze. W tej chwili natomiast jest zagrożenie importem mięsa drobiowego z Ukrainy. Tam są potężne kombinaty, które to mięso produkują.
My się martwimy zbożem z Ukrainy, ale za chwilę będzie ogromny, już właściwie widoczny, problem upadku drobiarstwa w Polsce, ponieważ pomimo tego, że u nas drobiarstwo bardzo mocno się rozwinęło, to my tej konkurencji z Ukrainy nie będziemy w stanie sprostać.

MP: Wyszła ostatnio sprawa budowy linii kolejowych do CPK z Ukrainy. Mówi się, że mają one przebiegać przez ziemie pierwszej i drugiej klasy. Dochodzą informacje, że może to spowodować utratę wielu miejsce pracy w tamtym regionie. Mieszkańcy i reprezentujące je organizacje mieli już protestować w tej sprawie i zaproponować trasę alternatywną przebiegającą przez nieużytki, a ministerstwo podobno ma nie być za bardzo zainteresowane słuchaniem tych głosów. Z kolei Pan Majszyk, rzecznik prasowy CPK przekazał, że konsultacjom społecznym zostały poddane cztery warianty trasy. Jakby to Pan Minister skomentował?

JKA: Panie Redaktorze, Centralny Port Komunikacyjny, to nie jest tylko lotnisko, ale ogromny projekt cywilizacyjny budowy zarówno wielkiego hubu lotniczego i jednocześnie skomunikowania kolejowego całej Polski z tym centralnym ośrodkiem komunikacyjnym. Problem wytyczania tras, zarówno kolejowych, jak też dróg i autostrad jest coraz bardziej dokuczliwy, ponieważ wielu ludzi chciałoby mieć autostradę i linię kolejową w pobliżu, ale broń Panie Boże nie za blisko i „nie na moim polu”.
Tam gdzie jest alternatywa nie zwiększająca istotnie kosztów i nie wkraczająca także w obszary przyrodniczo cenne, to oczywiście należy starać się dopasować te linie w taki sposób, żeby jak najmniej były uciążliwe, czy też zajmowały dobrej jakości grunty rolne.
Czasami nie ma jednak możliwości znalezienia alternatywnej trasy. To zawsze będzie budziło emocje i napięcia. W każdym województwie w Polsce są tego rodzaju spory i dyskusje. Ja nie jestem w stanie szczegółowo tego komentować, ale oczywiście należy się starać wykorzystywać takie tereny nieprzydatne rolniczo, których strata jest jak najmniej dokuczliwa. To oczywiste, że trzeba chronić najbardziej żyzne grunty rolne, ponieważ jest ich coraz mniej. Przede wszystkim więc powinniśmy chronić te najlepsze i szukać alternatywnych rozwiązań. Każdy przypadek musi być jednak rozpatrywany indywidualnie.

MP: Uprzejmie dziękuję Panie Ministrze za rozmowę.

Przetwórnie nie kupią polskich owoców !? Mają chłodnie pełne ukraińskich mrożonek.

Przetwórnie nie kupią polskich owoców !? Mają chłodnie pełne ukraińskich mrożonek.

przetwornie-nie-kupia-polskich-owocow

To dla nas dramat – mówi WP prezes Związku Sadowników RP Mirosław Maliszewski. Po zbożu kolejny problem.

Firmy przetwórstwa mają chłodnie pełne ukraińskich mrożonek i przekonują, że nie opłaca im się już kupować tegorocznych owoców z Polski.

Związek Sadowników RP na swojej stronie internetowej zamieścił apel “Nie dla importu z Ukrainy!” [czytaj wpis NIE dla importu owoców z Ukrainy ! >>>].

Prezes Związku Sadowników RP Mirosław Maliszewski w rozmowie z Wirtualną Polską mówi wprost: – Za kilka tygodni rozpoczynają się pierwsze zbiory. Najpierw to będą truskawki, później maliny, wiśnie, porzeczki i wśród tych gatunków sytuacja na początku będzie najtrudniejsza.

Pierwszy kryzys na pewno dotknie producentów owoców miękkich, jagodowych. Ale istnieje duże prawdopodobieństwo, że na rynku jabłek sytuacja będzie niewiele lepsza. Jabłka zrywamy na jesieni, wtedy dopiero robi się sok. Już wiemy, że sok jabłkowy do Polski dociera i zapewne będzie go bardzo dużo. To ogromna konkurencja i zagrożenie dla polskiego sadownictwa – podkreśla szef Związku Sadowników RP.

Maliszewski mówi WP, że już w tej chwili do chłodni w Polsce wpłynęły przetwory z owoców wyprodukowanych w Ukrainie. – Zalegają w chłodniach, gdzie wjechały po bardzo niskich cenach. Będą zajmować miejsce, które – do tej pory – miały na rynku owoce pochodzące z Polski – alarmuje.

Marcin Tyc, plantator truskawek i malin z województwa świętokrzyskiego, w rozmowie z Wirtualną Polską mówi, że już od ubiegłego roku obawia się tego, jak będzie wyglądał tegoroczny sezon na owoce takie jak truskawki czy maliny. – Już w zeszłym roku problem był ogromny – podkreśla.

Na chłodniach nie byłem w stanie konkurować z owocami z Ukrainy. W zeszłym roku nie były objęte cłem i podatkiem. Właściciele chłodni pokazywali mi faktury za zamrożoną malinę z Ukrainy. Gotowy produkt, który mieli w takiej samej cenie, jaką mi tutaj musieliby zapłacić za świeży produkt, który musieliby jeszcze obrobić. A mrożonki z Ukrainy wjeżdżały do Polski jak turyści – dodaje.

Rozmówca WP dodaje: – Byliśmy pod kreską. Ceny były dyktowane przez to, co idzie z Ukrainy. Tam jest tania, masowa produkcja. Nie do końca dbają o jakość – stosowali pestycydy, herbicydy, owoce są strasznie pędzone.

Nie dziwię się decyzji chłodni – kupują tam, gdzie taniej. Dopóki w tej samej cenie mieli malinę moją i ukraińską, brali moją. Ale jak się okazało, że produkt ukraiński może być nawet o 1/4 tańszy to tylko nierozsądny właściciel chłodni brałby polską drogą malinę. W biznesie patriotyzm odchodzi na bok – dodaje Tyc.

Jak podkreśla nasz rozmówca, niektóre chłodnie już mówią, że nie ma opłacalności kupowania i produkowania mrożonki np. z malin w Polsce, bo dużo taniej kupi się mrożonkę z Ukrainy. – To oznacza, że polscy producenci nawet nie będą mieli gdzie sprzedać owoców. A ci, którzy zaryzykują kupno maliny, by zrobić z niej mrożonkę, będą chcieli to zrobić po bardzo niskich cenach. To jest dla nas dramat – podkreśla Maliszewski.

Na razie podejmujemy działania, by zatrzymać ten proceder. Zaproponujemy, żeby dać nam wsparcie do eksportu owoców poza Unię Europejską. Dać możliwość skupu interwencyjnego, zrobienia z tym czegokolwiek. Inaczej, nie z naszej winy, będziemy mieli problemy. Przestrzegamy, że działania trzeba podjąć już teraz – apeluje Maliszewski.

W nowym sezonie, za kilka tygodni, będzie tak, że nie będą kupować takich ilości jak w poprzednich latach. Mają kupione sporo zapasów z Ukrainy, kupią znów tanio z tego kraju, więc nie będą płacić Polakom dobrych cen. To zagrożenie – wyjaśnia Maliszewski. I ostrzega, że “ogromny napływ importowanych produktów z Ukrainy w tym roku, spowoduje zaniżenie ceny“.

Możemy przełamać tę dynamikę. A wszystko co wystarczy zrobić – to powiedzieć “Nie”. “Nie podporządkuję się”. Kult i jego czarci pomiot – Cz. III-dokończenie.

Możemy przełamać tę dynamikę. A wszystko co wystarczy zrobić to powiedzieć “Nie”. “Nie podporządkuję się”. Kult i jego czarci pomiot – (cz. III-dokończenie).

David Icke: Kult i jego czarci pomiot – jak oni działają (cz. III-dokończenie)

Jak wielu z 8 miliardów ludzi potrzeba, aby agenda tego „kultu” stała się niewykonalna?

A jednak ich agenda jest narzucana miliardom. Dlaczego? Bo te miliardy na to pozwalają. Przyzwolenie ludzi. Oto sedno tej władzy.

David Icke (przedstawiony w cz.I ) opowiada w rozmowie z Brianem Rose o tym, jak Kult opanowuje świat i dąży do zniewolenia ludzkości.

Możemy przełamać tę dynamikę. A wszystko co wystarczy zrobić to powiedzieć “Nie”. “Nie podporządkuję się”.

Część I tekstu : “Kult” i jego czarci pomiot – jak oni działają?
Część  II  tekstu: Kult i jego czarci pomiot – Odebrać ludziom energię i żywność!  Chiny w awangardzie. Zlikwidować państwa !! Cz.II.
Część II tekstu kończyła się słowami: “Bo ja wiem, że oni nie mają żadnej władzy.”

=====================KontynuacjaSpójrzmy co się dzieje w Chinach. 25 milionów ludzi zamknięto w domach w Szanghaju, 400 milionów w całym kraju. Chiny mają populację 1,5 miliarda ludzi.
Weź liczbę członków Komunistycznej Partii Chin, razem z tym psychopatą Xi Jinpingiem, dodaj do tego służby mundurowe, i odejmij tę liczbę od 1,5 miliarda.
Przecież to ledwo dotyka brzegów. Gdyby znaczna część tych 1,5 miliarda ludzi odmówiła współpracy z systemem, wyszliby na ulice i oznajmili: „Wracamy do normalnego życia. Nie będziemy już więźniami we własnych domach.” Rządowe nakazy byłyby nie do wyegzekwowania.
Nie obchodzi mnie, jak dużo masz kodów QR. To jest nie do wyegzekwowania. Jest za dużo ludzi.
Powiedzmy, że jedna trzecia Chińczyków – 500 milionów ludzi – oznajmia: „Dość tego. Koniec z tym. Kaput. Kończymy z tym”

Ilu…?
Jak wielu z tych 8 miliardów ludzi potrzeba, aby agenda tego kultu stała się niewykonalna?
Ten Kult w porównaniu z globalną populacją jest tak mały liczebnie, jeśli chodzi o ludzi którzy w pełni wiedzą i rozumieją jaki jest plan, że muszą rekrutować z populacji docelowej swych administratorów rządowych i pracowników organów ścigania.
Tak więc służby mundurowe oraz dziennikarze – pożal się Boże “dziennikarze” – wstają każdego ranka – słuchacie, policjanci i wojskowi na całym świecie? – codziennie rano wstają, odwożą dzieci do szkoły,idą do pracy, egzekwując na populacji docelowej, z której sami się wywodzą, to co ta mała grupa na samym wierzchołku kultu chce, aby robili i egzekwowali, a potem wracają do domu do swoich dzieci.
Tych samych dzieci i wnuków, którym poprzez swe codzienne działania – patrz: covidowe lockdowny, patrz: obecne wydarzenia w Chinach – narzucają totalny zamordyzm, w którym będą żyć do końca życia.
Własnym dzieciom i wnukom. A ci politycy zasiadający w rządach i samorządach, którzy rządzą ludźmi i zmuszają ich – a przynajmniej próbują – do robienia tego, co dyktuje im sekta działająca poprzez rządy, oni też mają dzieci i wnuki i też codziennie pracują nad tym, aby ich własne dzieci i wnuki przeżyły resztę życia w technologicznie wygenerowanym i zarządzanym poprzez sztuczną inteligencję faszyzmie, który przewyższa wszystko, co naziści mogliby nawet wymyślić.
I tak oto, jeśli się tak zastanowić: jeśli odliczymy dziennikarzy, którzy programują ludziom percepcję, bo sami też są percepcyjnie zaprogramowani, a którzy w przeważającej części należą do populacji docelowej, jeśli odliczymy służby mundurowe (które są z populacji docelowej), jeśli odliczymy administrację rządową, która w większości też jest z populacji docelowej, to ilu tych gnojków zostanie?!
A jednak ich agenda est narzucana miliardom. Dlaczego? Bo te miliardy na to pozwalają.
I wiesz, mówiłem to już wiele razy: Ten Kult mnie nie martwi, nie ma on żadnej władzy.
Władza, którą posiada ten Kult, to władza, którą otrzymuje od ludzi w postaci ich przyzwolenia.
W postaci wiary w tę władzę.


Populacja oddaje Kultowi swoją własną władzę i to jedyna władza, jaką ten kult kiedykolwiek posiadał. Przyzwolenie ludzi.

Oto sedno tej władzy.


To dlatego mniej martwi mnie sam kult, a bardziej populacja. Bo istnieją dwa typy ludzi, reprezentujący dwa typy mentalności,które pozwoliły się narodzić i rozwinąć każdej tyranii w historii.
Nieważne, czy był to chiński komunizm, czy niemiecki nazizm, czy cokolwiek innego.
Jedna grupa to ludzie ślepo posłuszni, którzy bezrefleksyjnie przyjmują wszystko co mówi im autorytet i ślepo w to wierzą, a następnie postępują zgodnie z tym,w co ślepo uwierzyli.
Ta grupa to dla systemu bułka z masłem. Cokolwiek im się powie, oni w to wierzą i to robią.
To ludzie z gatunku: „Tak mówili w telewizji, więc to musi być prawda.”

Druga grupa to ludzie, którzy nie chcą się pokornie podporządkowywać tak jak pierwsza grupa, ale boją się konsekwencji niepodporządkowania się. Boją się konsekwencji nierobienia tego, co mi się każe. Te dwie grupy były odpowiedzialne za narodziny każdej tyranii w historii.
totalitaryzm
Bo totalitaryzm nigdy nie jest wprowadzany przez „faszystów”. Nigdy nie ma tych „faszystów” wystarczająco dużo.

Totalitaryzm powstaje dzięki przyzwoleniu ludzi na totalitaryzm, czy to poprzez bezmyślne robienie tego co im się każe, czy poprzez robienie co im się każe ze strachu przed nierobieniem tego.

Pozostaje jeszcze trzecia grupa, która z kolei zakończyła każdą tyranię w historii, czyli ludzie, którzy widzą co się dzieje, widzą że są okłamywani, rozumieją dlaczego są okłamywani i jaki jest tego ostateczny celi odmawiają współpracy.

Ci ludzie wolą umrzeć, niż zaakceptować to co próbuje im się narzucić.

I to właśnie tacy ludzie, z taką mentalnością, zakończą i tę tyranię.

Jeśli ktokolwiek ma ją zakończyć, to tylko ludzie o takiej mentalności.


Jedną z rzeczy, które moim zdaniem musimy zrobić, teraz gdy już sprawy zaszły tak daleko, jest to, że musimy przestać myśleć o konsekwencjach.
Musimy robić to, co wiemy, że jest słuszne, a konsekwencje same się o siebie zatroszczą.
Niewspółpracowanie z tyranią, aby ta tyrania upadła.
Jeśli zaczniemy myśleć o konsekwencjach takiego postępowania, zawsze znajdziemy listę na tyle długą, że będziemy mogli powiedzieć: „Cóż, chciałbym robić to, co wiem, że jest słuszne, ale nie z takimi konsekwencjami.”

A oto co ja próbuję ludziom uświadomić, i to już od bardzo dawna: jeśli myślisz, iż konsekwencje postawienia się systemowi są złe TERAZ, poczekaj jeszcze trochę, a zobaczysz jakie będą konsekwencje – nie tylko dla ciebie, ale też dla twych dzieci i wnuków – NIEPOSTAWIENIA się tyranii i NIEZAPRZESTANIA współpracy z nią.

Bo to, dokąd to zmierza, nie ma precedensu w całej historii ludzkości.

A jeśli ludzie myślą, że to co mówię to szaleństwo, cóż, to samo mówili, gdy 30 lat temu opisywałem dokładanie to, co widzimy dziś.

Spójrz wstecz na całą historię rasy ludzkiej. Na dowolną kulturę, w dowolne miejsce.

Co widzisz?

Nieliczni zawsze kontrolują masy. Zawsze.

Dlaczego?  Bo te masy oddają swoją władzę nielicznym w postaci przyzwolenia.
Albo ze ślepej wiary, albo ze strachu przed konsekwencjami nieposłuszeństwa.

Cała historia ludzkości oparta jest na tym procesie, na tej dynamice.
Mamy teraz możliwość przerwania tego cyklu. Przerwania tej dynamiki, która doprowadziła nas tu, gdzie teraz jesteśmy. Dynamiki, poprzez którą nieliczni zawsze kontrolują masy.
Możemy przełamać tę dynamikę. A wszystko co wystarczy zrobić
to powiedzieć “Nie”. “Nie podporządkuję się”.
Jeśli to, co każecie mi robić, prowadzi do zniewolenia mnie i moich dzieci, to nie ma mowy, żebym to robił.”

A jeśli zrobi to wystarczająco dużo ludzi, to jeszcze dziś wieczorem będzie po wszystkim.
Koniec

=======================
Cała rozmowa (lektor PL).
bitchute.com/video
Tłumaczenia dokonała genialna Georgina Orwell. Polecam jej kanał, gdzie zgromadziła ponad 140 niezwykle ciekawych pozycji (wszystkie we własnym tłumaczeniu):
Georgina-Orwell
Opracowanie: Joanna M.Wiórkiewicz

Kult i jego czarci pomiot – Odebrać ludziom energię i żywność!  Chiny w awangardzie. Zlikwidować państwa !! Cz.II.

Ku globalnej bezwzględnej dyktaturze. Zlikwidować państwa!

Kult i jego czarci pomiot – Odebrać ludziom energię i żywność !

Ku globalnej bezwzględnej dyktaturze. Zlikwidować państwa!

Jeśli chcesz zobaczyć, jaka przyszłość planowana jest dla Zachodu, spójrz na Chiny dzisiaj.

Zmierza w kierunku “lockdownów węglowych”, “lockdownów klimatycznych”.
To szaleństwo! Świat zwariował. To dom wariatów. … A gdy  już zrozumiesz, że to dom wariatów, wszystko nabiera sensu.

David Icke: Kult i jego czarci pomiot – jak oni działają (cz. 2)

david-icke-kult-i-jego-czarci-pomiot-cz-2

David Icke (przedstawiony w cz.I ) opowiada w rozmowie z Brianem Rose o tym, jak Kult opanowuje świat i dąży do zniewolenia ludzkości


Część I tekstu : “Kult” i jego czarci pomiot – jak oni działają?


Część I kończyła się słowami:
“Zasadniczo, pytanie które ludzie powinni sobie zadawać ilekroć widzą i analizują jakiekolwiek działanie rządu, brzmi: Kto zyskuje na tej sytuacji? Kto zyskuje na tym, że uwierzę w to, w co władza każe mi wierzyć? I za każdym razem okazuje się, że korzyści odnosi wyłącznie ten Kult i jego program globalnej kontroli.
=======================================
Kontynuacja:
David Icke: – A zatem: zmiana klimatu.
Bez dwutlenku węgla wszyscy bylibyśmy martwi, bo nie byłoby przyrody. Świat przyrody wysysa dwutlenek węgla z atmosfery. Jest on dla roślin tym, czym dla nas tlen. I mamy wspaniały symbiotyczny związek ze światem przyrody: wdychamy tlen, a wydychamy dwutlenek węgla, który z kolei wchłaniają rośliny.

Teraz musisz ludziom wmówić, że dwutlenek węgla – czyli gaz niezbędny do życia, podobnie jak tlen – powoduje zanieczyszczenie środowiska. Dwutlenek węgla jest niewidzialnym gazem. Ale ty pokazujesz w mediach na całym świecie obrazy zanieczyszczeń i dymu wydobywającego się z kominów gdy mówisz o dwutlenku węgla. Czyli znów: manipulacja percepcją. 
Sprawiasz, że populacja zaczyna utożsamiać dwutlenek węgla, który jest niewidzialny, z zanieczyszczeniami, które można zobaczyć.
I tak oto dwutlenek węgla stał się “zanieczyszczeniem”. Gaz niezbędny do życia.
I wtedy mówisz: „Skąd pochodzi ten węgiel? Pochodzi z paliw kopalnych.”„ A więc jeśli mamy zatrzymać jego emisję, która podgrzewa świat” – kolejne kłamstwo -” to musimy się pozbyć paliw kopalnych.”
I co wtedy robisz?
To co robi Biden, odkąd doszedł do władzy: zamykasz rurociągi, zabraniasz poszukiwania nowych źródeł paliw kopalnych na terenach państwowych, manipulujesz systemem finansowym tak, aby dalsze wydobycie paliw kopalnych było finansowo niewykonalne, zmieniasz prawo tak, by uderzyć w paliwa kopalne w każdy możliwy sposób. I ogłaszasz, że od tej pory trzeba korzystać z odnawialnych źródeł energii, takich jak energia słoneczna i wiatrowa.
A przy okazji:

Skąd pochodzi zdecydowana większość turbin wiatrowych? Z Chin.
Skąd pochodzi większość paneli słonecznych? Z Chin.

Ten wątek stanie się istotny w dalszej części naszej rozmowy.
Czyli jednocześnie wzmacniasz Chiny i celujesz w paliwa kopalne. A to sprawia, że cena energii idzie w górę.
„A więc co jeszcze możemy zrobić? Cena energii rośnie, to dobrze.” „-Wywołamy wojnę zastępczą między Rosją i Chinami a Zachodem. a następnie nałożymy sankcje na Rosję. Nałożymy sankcje na rosyjski gaz i na rosyjską ropę Rosja ma ogromne rynki zbytu dla swej energii w Chinach i w Indiach. A więc…

Kto jest największym przegranym w wyniku nałożeniu sankcji na Rosję? Zachód.

Bo celem tego Kultu jest doprowadzenie zachodniej gospodarki do ruiny i zniszczenie zachodniego społeczeństwa w takim kształcie jaki znamy. A więc teraz wywołałeś wojnę zastępczą na terytorium Ukrainy.

„Tak bardzo zależy nam na narodzie ukraińskim,, że nigdy nawet nie wspomnieliśmy o rozmowach pokojowych i zakończeniu tej wojny.”
„Wysyłamy tam tylko coraz więcej broni aby podsycać ogień, bo chcemy aby ta wojna trwała jak najdłużej, bo wpisuje się w nasz program.”

A więc co się teraz dzieje? Nie tylko wzrasta koszt energii, ale też masowo spada jej podaż.
A jaki to ma skutek?

Wciąga ludzi na niższe poziomy społeczeństwa “Igrzysk Śmierci”. Wpycha ich w całkowitą zależność. Co dalej: Myślisz: „OK, chcemy kontrolować to, od czego ludzie są zależni.

Energię już kontrolujemy. To podnosi cenę wszystkiego i sprawia, że ludzi nie stać na ogrzewanie. To dobrze, dobrze.”

Czego jeszcze potrzebują ludzie? Jedzenia! Tak!

Co możemy z tym zrobić? O, wiem! Podczas trwania lockdownów zaczęliśmy rozmontowywać globalny łańcuch pokarmowy.. Jesteś tam, Bill Gates? Chcemy, żebyś wykupił mnóstwo ziemi uprawnej w Ameryce i przejął produkcję żywności.”

A więc teraz Bill Gates, Pan “Covid”, Pan “Szczepionka na Covid”, oraz Pan “Zmiany klimatyczne spowodowane przez człowieka”.
Bill Gates jest teraz największym właścicielem ziem uprawnych w Ameryce.
„Co jeszcze musimy zrobić? Kto produkuje jedzenie? Rolnicy! A więc teraz musimy uderzyć w nich.!”
Kto jest największym producentem i eksporterem żywności na świecie? Ameryka. Ok.
A kto jest na drugim miejscu? Holandia! Mamy w Holandii naszego człowieka, nie? Jak mu tam? Rutte… Tak, to nasz człowiek. Mark Rutte, premier Holandii. Zawsze pilnujemy żeby wygrał wybory, bo robi co mu każemy.”

A więc teraz, gdy coraz głośniej mówi się o nadchodzących niedoborach żywności i rozmontowywaniu globalnego łańcucha pokarmowego, mamy Marka Rutte, stojącego na czele holenderskiego rządu, który uderza w tysiące holenderskich rolników, aby zabrać im ziemię, przejąć ją na własność.

A wszystko opiera się na demonizowaniu azotu. Wiecie, że w Holandii mają “Ministra ds. Azotu” ?
A dlaczego jako pretekstu używają azotu? “Bo azot przyczynia się do zmian klimatycznych”.
Tak więc teatrzyk zwany “zmianami klimatu”, podobnie jak teatrzyk zwany “Covid”, to istna studnia bez dna, niewyczerpane źródło pretekstów. – Ta globalna sieć tajnych stowarzyszeń  centralnie sterująca wydarzeniami na świecie – dla niego nie istnieją granice państw.
Oni chcą zlikwidować granice państw.  To część wprowadzanej globalnej bezwzględnej dyktatury. 
Chcą zlikwidować państwa,
aby świat zaczął oficjalnie funkcjonować tak, jak rzeczywiście, ale na razie nieoficjalnie – funkcjonuje.
W tej chwili tak nie jest. W tej chwili świat wygląda, jakby składał się z różnych państw z granicami. Właśnie dlatego chcą zniesienia granic. To dlatego George Soros ma organizację o nazwie ‘Open Society Foundations’ zmierzającej właśnie do likwidacji granic.
Dla nich granice nie istnieją. Rząd Chin to rząd należący do Kultu. Rząd USA należy do Kultu. Rząd brytyjski należy do Kultu.Rząd francuski też. Wszystkie państwa to teatrzyk dla mas.
I dziś zaczyna być coraz bardziej oczywiste to, co mówię już od dawna:
Chiny stworzono jako poligon testowy dla globalnego państwa faszystowskiego.

Rewolucja Mao była zorganizowana i finansowana przez Kult. A jej celem było właśnie to, aby stworzyć zamknięte społeczeństwo, którego system – oparty na technologii, a obecnie także na sztucznej inteligencji – system masowej kontroli i masowej inwigilacji w czasie rzeczywistym mógł być inkubowany i udoskonalany, a gdy już osiągnie kształt jaki oni zaplanowali, zostanie rozprzestrzeniony na cały świat i stanie się systemem globalnym.
Innymi słowy – a mówię to już od kilku dekad – Jeśli chcesz zobaczyć, jaka przyszłość planowana jest dla Zachodu, spójrz na Chiny dzisiaj. A więc co dzieje się teraz w Chinach – a działo się to jeszcze zanim rozpoczęto teatrzyk pt. “Covid”, zresztą właśnie w Chinach.
Mają tam kod QR, zauważ – odkąd rozpoczął się “Covid”, stał się też wszechobecny na Zachodzie, nie przypadkiem, i ten kod QR całkowicie kontroluje życie ludzi w Chinach.
Jeśli twój kod QR nie wyrazi zgody, w jakiejkolwiek sytuacji, nie możesz wykonać danej czynności ani udać się w pożądane miejsce. I doszło do tego, że obecnie ok. 400 milionów Chińczyków przebywa w areszcie domowym, pod pretekstem tzw. polityki “Zero Covid”. która nie ma absolutnie nic wspólnego z Covidem, ani ze zdrowiem.
Chodzi o kontrolę.
25 milionów ludzi w Szanghaju siedziało w areszcie domowym. A co zainicjowało te masowe protesty, trwające w Chinach tygodniami: w bloku mieszkalnym wybuchł pożar, w którym zginęło ponad 10 osób, w tym przynajmniej jedno dziecko. Bo nie mogli się wydostać z mieszkania, bo zostali tam dosłownie uwięzieni przez rząd.

Zaplombowali im drzwi, założyli drut kolczasty na ogrodzenia. I to właśnie zapoczątkowało protest. 
Jeśli chcesz zobaczyć, co jest planowane dla Zachodu, spójrz na Chiny dzisiaj.
Oto dokąd oni zmierzają.

Widziałem niesamowite nagranie z Chin, które ktoś nagrał telefonem jakieś trzy tygodnie temu, na którym widać olbrzymią kolejkę samochodów czekających na przejazd przez punkt kontrolny i do każdego samochodu podlatuje dron z czytnikiem kodów QR i sprawdza kogo przepuścić, a kogo nie.
I jak wyjaśnia ten Chińczyk na nagraniu, w Chinach już w 2017 roku technologia masowej inwigilacji poprzez sztuczną inteligencję osiągnęła taki poziom, że jeśli przejdziesz na drugę stronę ulicy w niedozwolonym miejscu kamery to rozpoznają i z twojego konta automatycznie ściągana jest opłata za mandat. Oto świat, do którego zmierzamy.
M.in. dlatego oni chcą cyfrowej waluty. 
Dlatego właśnie chcą,żeby cały świat był cyfrowy. Wtedy będą mogli zabierać ci pieniądze z konta kiedy tylko zechcą. To dlatego niedawno wszystkie państwa G20 zgodziły się- oczywiście, że się zgodziły, spróbowałyby nie – że niezbędne jest wprowadzenie Paszportu Szczepionkowego i cyfrowych walut czyli znów – podobnie jak z tymi drag queens – wszystkie państwa nagle jednocześnie wpadły na ten sam pomysł wprowadzenia waluty cyfrowej.
Już w 1992 roku pisałem w swej książce pt. “Bunt Robotów”, – w 1992 roku! – że oni planują pozbyć się gotówki i wprowadzić globalną walutę cyfrową. I dokładnie to właśnie widzimy. 
Co wprowadzono podczas lockdownów covidowych?
Jak działają Paszporty Szczepionkowe?
Kody QR.
I już widzimy, że firmy wydające karty kredytowe, takie jak Master Card, produkują karty, które śledzą twe wydatki i sumują twój rzekomy ślad węglowy. A gdy już osiągniesz limit swego śladu węglowego, którego wysokość ustalają oni, twoja karta przestaje działać. Dostajesz określony limit “śladu węglowego” a po jego wykorzystaniu nic już nie możesz kupić.

I zmierzamy w kierunku “lockdownów węglowych”, “lockdownów klimatycznych”.
Rząd ogłosi lockdown “bo limit węglowy został przekroczony”.

Lockdowny covidowe były prekursorem dla przyszłych lockdownów, które będą wprowadzane nie tylko z powodu kolejnych “pandemii”, ale też z powodu “zmian klimatu”. A więc widzimy…
Czyli teraz będą nas zamykać w domach, bo “emitujemy za dużo dwutlenku węgla”.

Zamykane jest całe miasto i wszyscy obywatele indywidualnie.
Już nas wytresowano do lockdownów, tylko teraz będą pod innym pretekstem.
Cóż, myślę – a raczej wiem to na pewno – że okres lockdownów Covidowych otworzył wielu ludziom oczy na to, że to, do czego się przyzwyczailiśmy i co uważamy za normalne, może się zmienić w jednej chwili.
A skala nadchodzących zmian – jeśli na nie pozwolimy -przekracza granice wyobraźni większości ludzi.
Nie będziemy stanie nic robić – wykonać jakiejkolwiek czynności, udać się w jakiekolwiek miejsce -jeśli kod QR nam na to nie pozwoli. 

Podczas lockdownów covidowych: bez kodu QR nie mogłeś wejść do restauracji. Bez kodu QR pokazującego, że przyjąłeś tzw. “szczepionkę” – bo to bynajmniej nie jest szczepionka – nie mogłeś iść na imprezę sportowączy na jakiegokolwiek inne wydarzenie.
To był tylko przedsmak tego, co jest planowane i test mający sprawdzić stopień uległości społeczeństw wobec takich rozwiązań. I gdy ludzie tacy jak Bill Gates forsują narrację o zmianach klimatycznych, obowiązkowych szczepieniach i o Covidzie, a Klaus Schwab, prezes Światowego Forum Ekonomicznego – kolejna marionetka Kultu – mówi, że tzw. “pandemia Covid” to szansa, okazja, którą trzeba wykorzystać do przekształcenia świata, to mówią właśnie o tym.
I lepiej żeby ludzie się szybko obudzili, bo ich plan nabiera tempa, w miarę jak ich władza rośnie. że ta cyfrowa waluta nie będzie miała żadnego rywala. będzie jedna światowa waluta cyfrowa.Jak już mówiłem, pisałem o tym w książce “Bunt Robotów” już w 1992 roku.
Więc każda twoja pojedynczatransakcja będzie rejestrowana i system będzie o niej wiedział w  czasie rzeczywistym. I jak zawsze, totalitaryzm jest wprowadzany stopniowo. Zaczynasz od gotówki, potem wprowadzasz karty kredytowe. .O, zobaczcie jak łatwo się nimi płaci! Jakie to ułatwienie, jaka wygoda!”
OK, a więc wprowadziłeś karty kredytowe, a jednocześnie jest opcja gotówki. Ale ty nie chcesz gotówki. Chcesz tę gotówkę zlikwidować. A więc zaczynasz ją likwidować.
Oddziały bankówsą stopniowo zamykane. To się dzieje na całym świecie. Nie można już iść do banku i operować gotówką. Bankomaty na całym świecie są stopniowo likwidowane. Nie można już pobrać gotówki.
Gdy zaczął się Covid, Światowa Organizacja Zdrowia już na samym początku ogłosiła: „Covidem można się zarazić od używania gotówki”.

I nagle, niemal od razu, próbuję kupić kawę w małym kiosku na dworcu, a oni mówią mi, że mogę płacić tylko kartą, bo gotówka przenosi Covid. Tak naprawdę chodziło wyłącznie o to, aby odzwyczaić ludzi od gotówki.
Byłem raz w supermarkecie i chciałem zapłacić gotówką. A sprzedawca podsuwa mi pod nos specjalny pojemnik z uchwytem i mówi: “Włóż pieniądze do środka”. Udałem, że nie wiem o co chodzi i pytam: “Dlaczego?”
“Od używania gotówki można złapać Covid.” “A więc dlaczego sprzedajecie gazety?”  Cisza.
I zwróć uwagę, że w gazetach pisano wtedy:  „Można złapać Covid od gotówki, ale nie od gazet. ” Możecie wyjaśnić, gdzie tu logika? „
„Nie, nie możemy. Po
prostu tak jest. Bo chcemy pozbyć się gotówki, bo nasi mocodawcy tak sobie zażyczyli, ale nie chcemy, abyś przestał kupować gazety”


To szaleństwo! Świat zwariował. To dom wariatów.
A gdy  już zrozumiesz, że to dom wariatów, wszystko nabiera sensu.

Gdy próbujesz doszukać się w tym wszystkim jakiejś logiki, znaleźć jakieś racjonalne wyjaśnienie, nic nie trzyma się kupy. Gdy zrozumiesz, że to dom wariatów prowadzony przez szaleńców i psychopatów, wtedy wszystko nagle układa się w spójną całość. 
Jak mówiłem o Trumpie już w 2016 r.,zanim został prezydentem, wprowadzono go na scenę po to, aby podzielił Amerykanów.
Był taki facet,który nazywał się Saul Alinsky, który jest autorytetem dla ludzi takich jak Obama, Hillary Clinton i Nancy Pelosi. Napisał książkę pt. “Zasady dla radykałów”, w  której opisał, w jaki sposób można zamienić społeczeństwo demokratyczne w komunistyczne. I podkreślał tam, że nie atakuje się korporacji bez twarzy.
Wybierasz jednego faceta i kierujesz swój atak przeciw niemu. Obwiniasz go – za wszystko. Bo – jak to mówili naziści – propaganda powinna być jak najprostsza. Nie komplikujcie, propaganda ma być prosta.
To tak jak z propagandą przeciwko mnie: “To antysemita i negacjonista Holokaustu. Koniec tematu”.
Jakieś dowody? Nie, niepotrzebne. Po prostu powtarzajcie to w kółko.
Chodzi o kontrolę percepcji, bo to ona kształtuje zachowanie.
Chcesz kontrolować zachowanie ludzi? Kontroluj ich percepcję. A percepcja wynika z otrzymywanych informacji.
To dlatego oni chcą kontrolować informacje. Bo wtedy kontrolują naszą percepcję, a więc i zachowanie.  I  jedną z rzeczy, którą oni teraz robią, i oczywiście robili to już dużo wcześniej, ale nigdy dotąd aż tak jawnie, jest umieszczanie kompletnych kretynów na czołowych stanowiskach politycznych.
Ma to dwa cele: po pierwsze, ludzie tracą szacunek do swego kraju, tego właśnie chcą, bo chcą w ogóle wyeliminować państwa i zastąpić je globalną monokulturą.Nie będzie już krajów, nie w takim kształcie jaki znamy. Ani narodów. 
To wszystko jest częścią dłuższego procesu nazywanego ‘Wielkim Resetem’.
A po drugie oni chcą przez to pokazać, bo teraz przeszli już od ukrywania swych planów bo nie da się ich już ukryć, oni są już tak blisko swego celu końcowego, że muszą przebić się z tym na powierzchnię, tak więc przeszli już od ukrywania ich do mówienia:„Spójrzcie, kontrolujemy wszystko. Możemy umieścić niedołężnego starca w Białym Domu jako prezydenta Stanów Zjednoczonych Możemy to zrobić.Spójrzcie! Możemy posadzić u władzy kopletnych kretynów: Jacindę Ardern w Nowej Zelandii, Justina Trudeau w Kanadzie, itd.”
Możemy posadzić na stołku kogo tylko chcemy”
To wszystko jest częścią łamania ducha ludzi, tak aby powiedzieli: „Cóż, nie możemy nic zrobić. Ich władza jest zbyt silna.”
A oni powtarzają; „Możemy umieścić na stanowisku politycznym kogo tylko chcemy. Zatem nie walczcie z nami. To strata czasu.I tak wszystko kontrolujemy.”
A powodem, dla którego chcą, abyśmy uwierzyli w ich władzę jest to, że wcale jej nie mają.Bo garstka osób nie da rady kontrolować 8 miliardów ludzi, jeśli te 8 miliardów ludzi na to nie pozwoli.
Czyli oni muszą ukształtować naszą percepcję tak, byśmy uwierzyli, że mają nieograniczoną władzę, podczas gdy wcale jej nie mają. Oni nie mają nad nami władzy. Ale chcą abyśmy wierzyli, że ją mają, bo wtedy nie będziemy się im sprzeciwiać.
I to jest jedna z tych rzeczy, które mówię, a za którą oni tak bardzo chcą mnie uciszyć.
Bo ja wiem, że oni nie mają żadnej władzy.

Koniec cz. II,część III nastąpi

Całą rozmowę można obejrzeć i wysłuchać w polskim tłumaczeniu (!) tutaj:
bitchute
Tłumaczenia dokonała genialna Georgina Orwell. Polecam jej kanał, gdzie zgromadziła ponad 140 niezwykle ciekawych pozycji (wszystkie we własnym tłumaczeniu):
georgina%20orwell

“Kult” i jego czarci pomiot – jak oni działają?

David Icke: Kult i jego czarci pomiot – jak oni działają?

Chcą stworzyć sytuację, w której światowa populacja zostanie doprowadzona do takiej nędzy i desperacji, że przejmą nad nią kontrolę, poprzez totalne uzależnienie jej od siebie.

===============================

Witam w ‘London Real’, nazywam się Brian Rose. moim gościem jest David Icke (wym.Ajk) angielski autor, sygnalista i mówca publiczny oraz wizjoner. Profesjonalny badacz światowych spisków.

Brian Rose: Twoją misją od ponad 30 lat est ujawnienie kto i co tak naprawdę kontroluje świat. Jesteś autorem ponad 20 książek. Wykładałeś w ponad 25 krajach,przemawiając na żywo – czasem przez 10 godzin – do dziesiątek tysięcy ludzi, a twoje niewiarygodnie profetyczne przepowiednie trafiają do odbiorców ze wszystkich środowisk. Twoje badania nad czołowymi postaciami politycznymi, wpływowymi rodzinnymi liniami krwi, globalnymi wydarzeniami i pandemią spotkały się z powszechną krytyką ze strony mediów głównego nurtu
A teraz, w 2022 r., z powodu twego nieustającego dążenia do ujawnienia prawdy,  otrzymałeś zakaz wjazdu do Holandii oraz 25 innych krajów europejskich przez następne dwa lata i zostałeś ogłoszony „terrorystą trzeciego stopnia”. Jak już kiedyś mówiłem, choć nie we wszystkim się z tobą zgadzam, będę do śmierci bronił twego prawa do mówienia tego i twego prawa do zgromadzeń w każdym kraju na tej planecie.  
Witaj ponownie w London Real!
David Icke: Dziękuję, Brian. 
Co wydarzyło się 4 listopada? Tego dnia zakazano ci wstępu do 26 krajów w Europie na całe dwa lata. 
Jestem banowany w wielu różnych miejscach. A ponieważ żyjemy w świecie, gdzie kłamstwa stały się normalnością, a “dezinformacja” to nowe określenie na prawdę lub alternatywną opinię, 
to jeśli system chce cię uciszyć w skali globu, to znaczy że musisz mieć do powiedzenia coś ważnego. Taka cenzura to prawie ak medal wojenny. bo jeśli próbują cię uciszyć na taką skalę, na skalę globalną, to najwyraźniej mówisz coś, co oni chcą utrzymać przed ludźmi w tajemnicy.
Tak czy inaczej, zostałem zaproszony aby wygłosić przemówienie na Wiecu Pokojowym w Amsterdamie, który miał się odbyć bodajże 6 listopada. I zgodziłem się: “Tak, nie ma problemu.” I tu miała miejsce następująca sekwencja wydarzeń – a dokładnie to samo stało się w Australii: 
Rozpoczął się na mnie atak: „Ten człowiek to negacjonalista Holokaustu i antysemita!” 
Następnie – a to samo działo się w Australii – media to podchwyciły i zaczęły wszędzie wzmacniać ten sam przekaz: „Ten człowiek to antysemita i negacjonalista Holokaustu!” 
Media w Holandii całkowicie mnie zdemonizowały. Gazety głównego nurtu, telewizja, radio, wszyscy. Ani jeden z nich nie przyszedł do mnie i nie zaproponował, abym sam się wypowiedział i przedstawił swój punkt widzenia. Ani jeden. 
Bo ci ludzie nie mają jaj, ani kręgosłupa, ani bladego pojęcia. Tak więc mam zakaz wjazdu nie tylko do 26 krajów, w tym Holandii, ale też do ogromnej części świata, w tym Australii.
I tu pojawia się pytanie:

Sekundę, to przecież tylko jeden facet, mieszkający w jednopokojowym mieszkaniu na wyspie Isle of Wight, a dostał zakaz wstępu do tych wszystkich krajów od tych wszystkich rządów! Co takiego on może mówić? 
A drugie pytanie jest takie – a jest to kwestia, którą warto podkreślić. Dlaczego oni się mnie boją? I dlaczego boją się mnie tak bardzo, że posuwają się do tak niedorzecznych dziecinnych skrajności, aby uniemożliwić ludziom usłyszenie tego, co mówię?
To tylko pokazuje – a podkreślam to od lat – gdzie leży prawdziwa władza. Wcale nie w rękach tych ludzi, którzy „wydają się” mieć władzę. Gdyby to oni mieli władzę, to, z faktu, że gdzieś jakiś jeden facet głośno o tym mówi. Jedynie by się śmiali: „To bez znaczenia, przecież mamy władzę”. 
A jednak ma to dla nich znaczenie, i to tak bardzo, że zabronili mi wstępu do sporej części świata! Dlaczego? Bo wiedzą, że ich narracja jest dziecinnie prosta do obalenia.

I dlatego jedynym sposobem, w jaki mogą bronić swej niedorzecznej narracji, jest uciszanie kogokolwiek, kto ją demaskuje i obnaża jej absurdalność. I to wyjaśnia dlaczego skala cenzury na całym świecie – w mediach głównego nurtu, w Dolinie Krzemowej i wszędzie indziej – przybrała tak histeryczny wymiar.
Powodem, dla którego oni tak bardzo się mnie boją, jest to, że wchodzę w króliczą norę tak głęboko, iż dochodzę do samego źródła tego globalnego spisku, którego celem jest zniewolenie ludzkości. I opisuję jak to działa i jak te wszystkie kropki się łączą, tak że te wszystkie instytucje – organizacje, ludzie, rządy, systemy bankowe, Dolina Krzemowa, Światowa Organizacja Zdrowia – nie działają w izolacji i w sposób przypadkowy, lecz – gdy się wejdzie wystarczająco głęboko w te organizacje – dochodzi się do poziomu, na którym one wszystkie tworzą jedną sieć popychającą świat w bardzo konkretnym kierunku.

I widzimy, że w miarę jak oni są coraz bliżej swego celu, to, że wszystkie grupy, organizacje i jednostki poruszają się jako jeden organizm stało się rażąco oczywiste dla każdego, kto ma oczy.
Widzimy jak cała grupa G20 jednomyślnie prze do cyfrowego świata, do świata kodów QR na wzór modelu chińskiego. 
I gdy spojrzy się na kluczowe elementy tego programu – czy to na Covid, czy na “szczepionki”, czy na “globalne ocieplenie z winy ludzi”, czy na Ukrainę, czy cokolwiek innego – wszystkie rządy forsują tę samą narrację, media głównego nurtu na całym świecie forsują tę samą narrację, a Dolina Krzemowa cenzuruje każdego kto tę narrację podważa.
Ludzie uważają nas za “teoretyków spiskowych”. A więc ja proponuję nazwać takich ludzi “teoretykami zbiegu okoliczności”.Bo to, że wszystkie te różne instytucje i różne grupy nagle mówią jednym głosem i zgodnie cenzurują każdego kto się z nimi nie zgadza, cóż – to cholernie wielki zbieg okoliczności.
I trzeba wyjaśnić, jak taki zbieg okoliczności w ogóle może mieć miejsce. Trzeba wyjaśnić, w jaki sposób kraje i organizacje na całym świecie wszystkie jednocześnie wpadły na ten sam pomysł: „O, mam świetny pomysł!” „-O, ja mam taki sam!” „Ja też! „Umieścimy w szkołach drag queens, aby czytały małym dzieciom bajki, a potem pójdziemy o krok dalej – tak, jak ma to obecnie miejsce w Ameryce i wielu innych krajach – gdzie drag queens będą machać dzieciom przed nosem swymi genitaliami.”
Jest to robione z bardzo konkretnego powodu, później do niego dojdziemy. W każdym razie wyjaśnijcie mi, teoretycy przypadku, w jaki sposób na ten pomysł wpadło tak wiele krajów jednocześnie. 
Mam takie powiedzenie: poznaj ich cel, a zobaczysz drogę którą do niego zmierzają. 
Jeśli nie wiesz, do czego zmierzają elity, to codzienne wydarzenia wydają się być przypadkowe. Nie wydają się w ogóle powiązane. Ale jeśli wiesz dokąd jesteśmy prowadzeni, nagle te “przypadkowe wydarzenia” stają się bardzo wyraźną sekwencją kroków małych kroczków(choć teraz to już raczej dziki sprint) – prowadzących do określonego celu.
Przyjrzyjmy się więc temu celowi.
Już od bardzo dawna tłumaczę ludziom jaki on jest. Mówiłem o tym zanim jeszcze nazwałem to “społeczeństwem Igrzysk Śmierci”. Po prostu gdy ukazały się te filmy, to co symbolizowały było absolutnie odzwierciedleniem społeczeństwa, które ten Kult planuje. Teraz nazywane jest to ‘Wielkim Resetem’.
Właśnie to jest sednem ‘Wielkiego Resetu’: transformacja ludzkiego społeczeństwa w społeczeństwo z filmów “Igrzyska Śmierci”.A więc co to takiego? 
Wyobraźcie sobie piramidę, bo to wszystko ma formę hierarchii piramidalnej. Cały system oparty jest na tej strukturze. Ta hierarchia jest podzielona na sektory, tak że ludzie w dolnych sferach piramidy, którzy wdrażają program ustalony przez tych na górze, nawet nie wiedzą, że w ogóle istnieje jakaś “góra”. Oni po prostu robią to, co każą im robić ci z poziomu wyżej, bez zadawania pytań.
Na szczycie piramidy zasiada maleńka garstka ludzi. To samo jądro tego globalnego Kultu. Jeśli spojrzysz ile ludzi tworzy to wewnętrzne jądro, prawdopodobnie wszystkich dałoby się zmieścić w jednym pokoju.
Na samym dole tej piramidy jest globalna populacja, która jest pod kontrolą tej garstki na górze poprzez system zależności. Zależność równa się kontroli. 
To, od czego jesteś zależny w obszarze podstawowych aspektów egzystencji kontroluje cię.
A pomiędzy tą maleńką garstką na szczycie – czyli wewnętrznym jądrem Kultu – a globalną populacją planowane jest – i mówię to już od dziesięcioleci – państwo policyjno-wojskowe (bo wojsko i policja zostaną połączone w jedno).
To państwo policyjno-wojskowe już zaczęło być widoczne podczas lockdownów covidowych, a w Chinach jest już w pełnym rozkwicie (o czym też za chwilę opowiem). Państwo policyjno-wojskowe ma za zadanie narzucić ogółowi populacji wolę tej garstki na górze i powstrzymać ludzi przed buntem przeciwko tym ze szczytu piramidy. 
I tu ci na górze zadają sobie pytanie: jak stworzyć taki system?
Cóż, po pierwsze, jeśli planujesz uzależnić ogół populacji od garstki nielicznych na górze, to przede wszystkim ci nieliczni muszą kontrolować podstawy ludzkiej egzystencji.
A jeśli chodzi o populację, to musisz zniszczyć jej zdolność do uzyskiwania niezależnego dochodu, pochodzącego czy to z własnej niezależnej firmy czy z pracy dla innej niezależnej firmy. Bo dopóki ludzie mają własne źród o utrzymania,nie możesz ich kontrolować.
A więc musisz odebrać ludziom możliwość prowadzenia niezależnych firm (niezależnych od Kultu), a tym samym zniszczyć zatrudnienie w tych firmach. 
A więc teraz widzimy – jak mówiłem od samego początku – czemu tak naprawdę służyły te lockdowny. Chodziło przede wszystkim o podtopienie globalnej gospodarki, czego konsekwencje odczuwamy coraz dotkliwiej.
To jak domino: popchniesz jeden element, a jeden za drugim upadną wszystkie inne. 
A zatem stwarzasz sytuację, w której upadnie mnóstwo małych firm, zniknie mnóstwo firm i mnóstwo miejsc pracy.
Ale to dopiero początek. Chcesz to kontynuować, bo chcesz zniszczyć cały system. A jak tego dokonać?
Cóż, zastanówmy się chwilę. Czego potrzebuje każda firma? Czego potrzebuje każdy człowiek? Co jest niezbędne do produkcji i transportu towarów? Co jest niezbędne do produkcji i dystrybucji żywności?
Energia.
Zatem jeśli podniesiesz cenę energii, to wzrośnie cena „wszystkiego”.
Właśnie to widzimy.
Ponadto, podczas lockdownów dodrukowano z powietrza i wpompowano do gospodarki olbrzymie ilości pieniędzy, co w rezultacie doprowadziło do ogromnej inflacji. Wiadomo było, że tak się stanie. Właśnie po to to zrobili. Bo twoim celem jest zniszczenie niezależnych źródeł dochodu, w tym dochodów z emerytury, 
poprzez doprowadzenie do spadku ich wartości.

Ponieważ chcesz stworzyć sytuację, w której światowa populacja zostanie doprowadzona do takiej nędzy i desperacji, że przejmiesz nad nią kontrolę, poprzez uzależnienie jej od siebie.

 Tak więc cały ten proces rozpoczął się od lockdownów. I tu dochodzimy do prawdziwego powodu – lub raczej do jednego z głównych powodów – dla których zaczęli wciskać ludziom tę absurdalną, całkowicie nienaukową narrację o zmianach klimatycznych spowodowany przez człowieka.
Zasadniczo, pytanie które ludzie powinni sobie zadawać ilekroć widzą i analizują jakiekolwiek działanie rządu, brzmi: Kto zyskuje na tej sytuacji? Kto zyskuje na tym, że uwierzę w to, w co władza każe mi wierzyć?

I za każdym razem okazuje się, że korzyści odnosi wyłącznie ten Kult i jego program globalnej kontroli.

Koniec części I. Część II nastąpi

=================================

Całą rozmowę można obejrzeć i wysłuchać w polskim tłumaczeniu (!) tutaj:
bitchute
Tłumaczenia dokonała genialna Georgina Orwell. Polecam jej kanał, gdzie zgromadziła ponad 140 niezwykle ciekawych pozycji (wszystkie we własnym tłumaczeniu): georgina=video

Ukrainka tłumaczy rodakom, jak zyskać prawo do 1587 zł polskiej emerytury za tydzień pracy w Polsce. “Chociaż tydzień na umowie-zlecenie 1-2 godzinki”.

Ukrainka tłumaczy rodakom, jak zyskać prawo do 1587 zł polskiej emerytury za tydzień pracy w Polsce

bibula

Ukrainka związana z Centrum Praw Kobiet zamieściła w sieci nagranie, w którym wyjaśnia swoim rodakom, jak zyskać prawo do polskiej minimalnej emerytury, przepracowując w Polsce zaledwie tydzień. Film obejrzało kilkaset tysięcy użytkowników.

W sieci pojawiło się nagranie Ołeny Dechtiar (Olena Dekhtiar), Ukrainki i działaczki społecznej, związanej z Centrum Praw Kobiet. Na krótkim filmie na TikToku wyjaśnia, jakie warunki muszą spełnić Ukraińcy, by za tydzień pracy w Polsce zyskać prawo do emerytury w wysokości 1587 zł brutto miesięcznie. Chodzi o obywateli Ukrainy ze statusem UKR, nadawanym na mocy specustawy o pomocy obywatelom Ukrainy w związku konfliktem zbrojnym na terytorium tego państwa.

– Decyzja jest bezterminowa i będziecie otrzymywać polską emeryturę niezależnie od tego, gdzie się znajdujecie – czy w Polsce, czy wracacie na Ukrainę czy będziecie gdzieś w innym kraju. Taka dobra nowina – mówi Ukrainka.

Dechtiar podaje przykład emerytki z Ukrainy, w wieku powyżej 60 lat, która na Ukrainie otrzymywała miesięcznie 4 tys. hrywien emerytury, tj. równowartość 450 zł.

– Przyjechała do Polski i tu jedyne, co trzeba, to popracować niedużo na umowę o pracę lub na umowę-zlecenie; chociaż tydzień na umowie-zlecenie 1-2 godzinki tygodniowo. (…) [Trzeba – red.] znaleźć warianty takiej pracy, żeby z wami podpisali umowę i podali informację do Urzędu Pracy i oczywiście zapłacili podatki. Dalej idziecie do ZUSu z dokumentem, wypełniacie tam wniosek (nie mam w nim niczego skomplikowanego) i po półtorej miesiąca przyszła pozytywna decyzja i już 18 kwietnia emerytura przyszła na rachunek – opowiada Ukrainka.

@helena_ua_pl#варшава#життявпольщі#польща#допомогаукраїнцям#легалізаціяпольща♬ оригінальний звук – Олена Дехтяр

Nagranie ukraińskiej działaczki zyskało sporą popularność. Na TikToku do soboty 22 kwietnia wieczorem obejrzało je ponad 450 tys. użytkowników.

Dodajmy, że Ołena Dechtiar jest oficjalnie związana z Centrum Praw Kobiet, a przedstawia się jako „ekspert ds. wykształcenia i legalizacji [pobytu] w Polsce”.

Zaznaczmy – jesienią ub. roku zwracaliśmy uwagę, że coraz więcej obywateli Ukrainy otrzymuje z ZUS rentę lub emeryturę. We wrześniu 2022 r. wypłacono polskie emerytury już 3276 obywatelom Ukrainy (wówczas 1338,44 zł brutto miesięcznie, od br. 1588,44 zł).

Z tego 2953 świadczenia wypłacono w kraju, zaś 323 zostały wytransferowane za granicę, przy czym niektórzy ukraińscy emeryci nie mają stażu składkowego wymaganego do nabycia uprawnień emerytalnych. Co więcej, ZUS wydaje rocznie 36 mln zł na ukraińskie emerytury. Osobom, które mają zbyt niskie emerytury, państwo polskie wyrównuje do kwoty minimalnego świadczenia.

Zawarta pomiędzy Polską a Ukrainą umowa o zabezpieczeniu społecznym, podpisana w 2012 roku, pozwala obywatelom Ukrainy, którzy mają – w przypadku kobiet 20 lat pracy, a mężczyzn – 25 lat pracy i mieszkają w Polsce, na wypłatę najniższego świadczenia z ZUS. Nawet jeśli kwota ta nie wynika z odprowadzanych za nich w Polsce składek.

Obywatele Ukrainy, którzy legalnie pracowali w Polsce, mogą otrzymywać dwie emerytury. Muszą spełnić warunki do otrzymania tego świadczenia w obu państwach. ZUS wypłaca wówczas emeryturę lub rentę za okres przepracowany w Polsce, zaś ukraiński odpowiednik Zakładu – za lata przepracowane na Ukrainie.

Minimalna emerytura na Ukrainie wynosi 2,5 tys. hrywien miesięcznie, czyli 321 zł. W sytuacji, gdy dojdzie do tego emerytura w ZUS, która wyniesie np. 100 zł miesięcznie, obywatel Ukrainy będzie miał w sumie 421 zł miesięcznie – mniej niż minimalne świadczenie w Polsce. Państwo polskie w 2022 roku dopłacało mu wtedy 917 zł miesięcznie, by emeryt otrzymał najniższe wówczas świadczenie w wysokości 1338,44 zł. Obecnie, w związku z podwyższeniem wysokości emerytury minimalnej, to już dopłata 1167,44 zł. Dodajmy, że nawet w przypadku ukraińskiej emerytury w wysokości 4 tys. hrywien, państwo polskie może dopłacić ponad tysiąc zł miesięcznie.

Przypomnijmy, że na koniec III kwartału br. w ZUS zarejestrowanych było ponad milion obcokrajowców, w tym prawie 750 tys. Ukraińców, o ponad 20 proc. więcej niż rok temu. Ogółem, cudzoziemcy stanowią już 6,5 proc. wszystkich ubezpieczonych w Polsce.

Kresy.pl

Za: Kresy.pl (22 kwietnia 2023) | https://kresy.pl/wydarzenia/ukrainka-tlumaczy-rodakom-jak-zyskac-prawo-do-1500-zl-polskiej-emerytury-za-tydzien-pracy-w-polsce-video/

Wesprzyj naszą działalność [BIBUŁY md]

Life is brutal, plugaws and full of zasadzkas

Nie przesadzajmy – powiedział ogrodnik

Stanisław Michalkiewicz 22 kwietnia 2023 Nie przesadzajmy

Life is brutal, plugaws and full of zasadzkas” – mawiali nadwiślańscy światowcy pod koniec komuny. Teraz volapikiem polsko angielskim, czy odwrotnie – angielsko-polskim, mówi coraz więcej obywateli, zwłaszcza młodych, którzy snobują się na cudzoziemszczyznę, co jest jeszcze jednym podobieństwem do sytuacji Polski w wieku XVIII. Te wysiłki wyglądają rozmaicie, w zależności od stopnia lingwistycznego zaawansowania delikwentów, przyjmując niekiedy postać tzw. „francais-negre”, to znaczy – manger-manger, boire-boire, czyli jeść-jeść, pić-pić, albo, w przypadku wersji angielskiej – „moja twoja zjeść”. Nie wiadomo, do czego to doprowadzi, bo jeśli wysiłki rządu „dobrej zmiany” doprowadzą w końcu do przyłączenia Polski do Stanów Zjednoczonych (wojsko amerykańskie już u nas jest, a będzie go jeszcze więcej, więc początek jest zrobiony), to język polski może tam być dopuszczony na trzecim miejscu po angielskim i hiszpańskim – bo od czego jest tolerancja? W takiej sytuacji główny ciężar przeprowadzenia tego lingwistycznego eksperymentu spadnie na niezależne media głównego nurtu, zwłaszcza na telewizję rządową i telewizje nierządne. Będzie to oczywiście wymagało przestrzegania obowiązku wzmożonej czujności tym bardziej, że nawet niechcący można dopuścić się myślozbrodni.

Coś takiego przytrafiło się pani Magdalenie Wolińskiej-Riedi, która przez całe lata nadawała dla TVP korespondencje z Watykanu w sposób nie zwracający niczyjej uwagi. Ale dopóty dzban wodę nosi, dopóki się ucho nie urwie. Na drodze świetnie rozwijającej się kariery stanęła wojna, jaka Stany Zjednoczone prowadzą z Rosją do ostatniego Ukraińca. Dopuściła się ona bowiem nawet nie na antenie TVP, ale na Twitterze myślozbrodni treści następującej: „Czyli stygmatyzujemy cały rosyjski naród za szaleństwo Putina i spółki. Chyba tylko my Polacy, którzy wyssaliśmy nienawiść z mlekiem matki, możemy to tak interpretować”. Szczerze mówiąc, w tej wypowiedzi nie dopatruję się żadnej myślozbrodni. Pani Wolińska-Riedi, zgodnie z rozkazem, uważa za szaleńca nie tylko Putina, ale i „spółkę”. Rzeczywiście – któż inny mógłby się zbuntować przeciwko Panu Naszemu z Waszyngtonu, jak nie szaleniec? Co do tego żadnych wątpliwości być nie może, a kto uważa inaczej, jest agentem Bundeswe… – to znaczy pardon – jakiej tam znowu „Bundeswehry”? Agentem Bundeswehry zostawało się za pierwszej komuny, kiedy partia walczyła z zachodnioniemieckimi rewizjonistami i odwetowcami, zwłaszcza z Hupką i Czają. Teraz, za aktualnej komuny, partia walczy z Putinem, więc kto nie uważa go za szaleńca, ten jest agentem Putina, a w najlepszym razie – ruską onucą. Pani Wolińska-Riedi zachowała się zatem prawidłowo; uznała za szaleńca nie tylko „Putina”, ale również – bliżej nieokreśloną „spółkę” – więc od razu widać, że chciała jak najlepiej. Skoro jednak tak się sprawy mają, to – a contrario – cały naród rosyjski szaleńcem być nie może, bo czym w takiej sytuacji różniłby się od Putina i spółki? W takiej sytuacji stygmatyzowanie go jest sprzeczne z nakazami politycznej poprawności – co pani Wolińska-Riedi z podziwu godną logiką podkreśla. Jak dotąd zatem żadnej myślozbrodni się nie dopuściła. Wątpliwości może wzbudzać druga część jej wypowiedzi o tej „nienawiści”, którą „Polacy wyssali z mlekiem matki”. To się może nie podobać, ale czy to jest myślozbrodnia?

Przecież pani Wolińska-Riedi tylko zacytowała opinię wpływowych czynników izraelskich, a więc państwa, któremu nikt w Polsce nie ośmiela się w żadnej sprawie, a więc – również i w tej – sprzeciwiać. Nie wiadomo nawet, czy tę opinię osobiście podziela, ale nawet gdyby ją podzielała, to przecież taka opinia Ukrainie zaszkodzić nie może. Przeciwnie – może okazać się nawet przydatna w przyszłości, gdyby na przykład prezydent Włodzimierz Zełeński chciał nas w jakiejś sprawie podkręcić. Po takiej recenzji zarówno rząd „dobrej zmiany”, jak i nieprzejednana opozycja tworząca obóz zdrady i zaprzaństwa, jeden przez drugiego rzuciłaby mu się do stóp gwoli przebłagania, Czy w tej sytuacji wypada czynić zarzut pani Magdalenie Wolińskiej-Riedi, że myśli szeroko i perspektywicznie? Przeciwnie – myślę, że takich właśnie publicystów nam potrzeba, a zwłaszcza – takich korespondentów TVP w Watykanie.

Ja na przykład, będąc na jej miejscu załatwiłbym u Ojca Świętego Franciszka intencję mszalną – za dusze żołnierzy ukraińskich i rosyjskich, poległych w tej wojnie. W obliczu Wieczności nie powinniśmy przecież ulegać politycznemu zacietrzewieniu, bo przecież legat papieski, opat Arnoud Amaury raz na zawsze wyjaśnił, by – jak to na wojnie – zabijać wszystkich, a Bóg rozpozna swoich”. Zatem przeprowadzanie jakichś rozróżnień w tej sprawie naruszałoby kompetencje Pana Boga, a w tej sytuacji mam nadzieję, że nawet pan red. Terlikowski, który pryncypialnie schłostał papieża Franciszka za niedostatek entuzjazmu w potępianiu Putina, by się ze mną zgodził. Teraz co prawda sytuacja się trochę skomplikowała, bo przewielebny ojciec Mogielski, który był nieutulony w żalu, że Kościół nie śpiewa mu do snu kołysanek z powodu seksualnego molestowania go w młodości, właśnie wybrał sobie innego Pana Boga w Kościele Ewangelicko-Augsburskim, ale pan red. Terlikowski tak daleko się chyba nie posunie. Zresztą nie można wykluczyć, że i przewielebny ojciec Mogielski też się zreflektuje, kiedy się okaże, że u tego drugiego Pana Boga nie jest oficerem, tylko zwykłym szeregowcem.

Więc chociaż świadoma dyscyplina i obowiązek wzmożonej czujności powinny być w niezależnych mediach głównego nurtu, a zwłaszcza telewizjach rządowych nierządnych bezwarunkowo przestrzegane, to trzeba pamiętać, żeby nawet w słusznej sprawie nie przedobrzyć, tylko zachować poczucie rzeczywistości. Na przykład portal „Onet” uznał niedawną wypowiedź węgierskiego premiera Wiktora Orbana za „kontrowersyjną”. Wprawdzie teraz jest rozkaz, że Wiktor Orban nie może mieć racji w żadnej sprawie, bo sprzeciwia się zatwierdzonej linii partii i rządu „dobrej zmiany” i nie poświęca interesu państwa węgierskiego dla interesów ukraińskich oligarchów, ale pomyślny sami – czy jeśli tenże Wiktor Orban na krzesło powie, że to krzesło, to będziemy się z nim spierać dla samej zasady? Nie sądzę, żeby miało to sens tym bardziej, że właśnie powiedział, że gdyby USA i Zachód wstrzymały pomoc dla Ukrainy, to wojna musiałaby się zakończyć. Przecież to oczywista oczywistość, którą musiałby uznać, a przynajmniej – przyjąć do wiadomości nawet pan generał Polko – a tymczasem portal „Onet” uważa ją za „kontrowersyjną”. Czyżby tamtejsi koledzy dziennikarze naprawdę uważali, że może być inaczej, że Ukraińcy mogliby strzelać bez prochu?