USA kontrolują 336 laboratoriów biologicznych w 30 krajach.

Chiński MSZ: Dowody Rosji w sprawie amerykańskich laboratoriów na Ukrainie powinna zbadać ONZ

—————-

Podczas piątkowej konferencji prasowej, rzecznik chińskiego Ministerstwa Spraw Zagranicznych, Zhao Liijan, odpowiedział na pytanie dotyczące laboratoriów biologicznych na Ukrainie, wskazujące, że działania te naruszają zakaz broni biologicznej (BWC), i że coraz więcej dowodów wskazuje na to, że USA prowadziły na Ukrainie badania do celów wojskowych z wykorzystaniem biologii syntetycznej.

„Z zadowoleniem przyjmujemy uczciwą, obiektywną i profesjonalną ocenę przez społeczność międzynarodową dokumentów ujawnionych przez stronę rosyjską w ramach BWC i Organizacji Narodów Zjednoczonych, podczas której zostaną również uwzględnione i rozważone wyjaśnienia USA. Dzięki takiemu procesowi społeczność międzynarodowa będzie mogła wydać sprawiedliwy osąd na temat przestrzegania przez USA konwencji. Mamy nadzieję, że USA udzielą konstruktywnych odpowiedzi, aby przywrócić zaufanie społeczności międzynarodowej do przestrzegania przez nich konwencji.” – odpowiedział Zhao Lijian.

„Zwróciłem uwagę na odpowiednie raporty oraz na fakt, że USA nie udzieliły jeszcze żadnej konstruktywnej odpowiedzi na zarzuty Rosji.” – stanowczo powiedział Lijian.

„Chcę podkreślić” – dodał Lijian – „że Stany Zjednoczone miały skłonność do wytykania innych palcami. Bez solidnych dowodów oskarżały inne kraje o nieprzestrzeganie konwencji i żądały od nich zgody na weryfikację, wykorzystując to jako pretekst do nakładania nielegalnych jednostronnych sankcji, a nawet prowadzenia wojen z pominięciem Rady Bezpieczeństwa ONZ. Jednak jeśli chodzi o przestrzeganie konwencji przez Stany Zjednoczone, to próbowały wprowadzić zamęt, co jest niedopuszczalne. Kwestia, czy dany kraj przestrzega BWC, czy nie, ma znaczenie dla pokoju i bezpieczeństwa międzynarodowego, a zatem nie może być rozstrzygana wyłącznie przez USA, które stosują podwójne standardy.

Tymczasem społeczność międzynarodowa jest zgodna co do tego, że należy zapewnić przestrzeganie postanowień poprzez weryfikację. Ustanowienie mechanizmu weryfikacji jest najlepszym sposobem zapewnienia autorytetu i skuteczności wszystkich traktatów w dziedzinie kontroli zbrojeń i rozbrojenia, a bezpieczeństwo biologiczne nie powinno być wyjątkiem. Nie należy hamować tych wysiłków z powodu sprzeciwu USA, jedynego kraju, który podejmuje takie działania. Stany Zjednoczone powinny przestać samotnie blokować wznowienie negocjacji w sprawie protokołu weryfikacyjnego w ramach BWC.” 

…To zaledwie wierzchołek góry lodowej … USA kontrolują 336 laboratoriów biologicznych w 30 krajach. 336, dobrze słyszeliście…

Coraz ostrzejsze słowa rzecznika chińskiego MSZ pokazują, że Chiny poważnie przyglądają się sytuacji na Ukrainie i bezczynności Stanów Zjednoczonych w sprawie wyjaśnienia spornej kwestii działalności swoich biolaboratoriów na Ukrainie.

Kilka tygodni temu, podczas konferencji prasowej rzecznik Zhao Liijan powiedział:

„Według danych opublikowanych przez USA, na Ukrainie znajduje się 26 laboratoriów biologicznych i innych powiązanych obiektów, nad którymi Departament Obrony USA sprawuje absolutną kontrolę. Wszystkie niebezpieczne patogeny na Ukrainie muszą być przechowywane w tych laboratoriach, a wszelka działalność badawcza jest prowadzona przez stronę amerykańską. Bez zgody USA żadne informacje nie mogą być podawane do publicznej wiadomości.

W obecnych okolicznościach, w trosce o zdrowie i bezpieczeństwo ludzi na Ukrainie, w sąsiednich regionach i poza nimi, wzywamy odpowiednie strony do zapewnienia bezpieczeństwa tych laboratoriów. W szczególności Stany Zjednoczone, jako strona najlepiej znająca laboratoria, powinny jak najszybciej ujawnić konkretne informacje, w tym jakie wirusy są przechowywane i jakie badania były prowadzone.

Chciałbym również podkreślić, że biologiczna działalność wojskowa USA na Ukrainie to zaledwie wierzchołek góry lodowej.

Używając takich pretekstów, jak współpraca w celu zmniejszenia zagrożenia bezpieczeństwa biologicznego i wzmocnienia zdrowia publicznego na świecie, USA kontrolują 336 laboratoriów biologicznych w 30 krajach. 336, dobrze słyszeliście. W bazie Fort Detrick na terenie kraju USA prowadziły także wiele biologicznych działań wojskowych.

Jakie są prawdziwe intencje USA? Co konkretnie zrobiły? Społeczność międzynarodowa od dawna ma wątpliwości. Jednak Stany Zjednoczone nie ustępują, a nawet odrzucają wątpliwości społeczności międzynarodowej jako przejaw dezinformacji. Ponadto przez ostatnie dwadzieścia lat USA samotnie utrudniały ustanowienie mechanizmu weryfikacji konwencji o zakazie broni biologicznej (BWC) i odmawiały weryfikacji swoich obiektów biologicznych w kraju i za granicą. Doprowadziło to do pogłębienia niepokoju społeczności międzynarodowej. Ponownie wzywamy USA do złożenia pełnych wyjaśnień na temat ich biologicznej działalności wojskowej w kraju i za granicą oraz do poddania się wielostronnej weryfikacji.” – powiedział Zhao Lijian na konferencji w dniu 8 marca br.

Pomimo upływu niemal miesiąca od tych słów, Stany Zjednoczone nie dążą do wyjaśnienia zakresu działalności de facto swoich laboratoriów na terenie Ukrainy, nie przedstawiły planu wyjaśnienia, nie pragną międzynarodowej komisji pod patronatem ONZ, a jedynie prowadzą intensywną kampanię propagandową przekręcającą fakty.

Oprac. www.bibula.com 2022-04-03 Wesprzyj naszą działalność

W życiu nie wszystko jest czarne, albo białe.

Kilkanaście dni temu w przestrzeni publicznej Poznania pojawiły się „spontaniczne” wyrazy poparcia dla Ukrainy. Część z nich faktycznie miała charakter oddolny, inne zaś za spontanicznością miały tyle wspólnego co spontaniczne wiece w zakładach pracy w zeszłym, słusznie minionym ustroju. Jednym, z przejawów „spontaniczności” tego drugiego rodzaju był mural, który włodarze grodu Przemysła ufundowali ku uciesze swych wyborców. Dość przaśny w formie, jednak donośny w przekazie. Wiadomo – Poznań murem za Ukrainą.

Mural w Poznaniu został spontanicznie ulepszony

Tymczasem minęło kilka dni a nieznani sprawcy postanowili ulepszyć inkryminowane dzieło. Dopisali więc napis „W życiu nie wszystko jest czarne, albo białe” i dodali kilka nieobyczajnych słów na temat „batalionu Azow”. To ostatnie zresztą władzom Poznania powinno się raczej spodobać. Nie dość, że same używają wulgaryzmów jako środka zwiększającego ekspresję wypowiedzi, to na okrągło walczą z urojonym faszyzmem.

Tymczasem faszyzmu całkiem realnego, a nawet nazizmu, w „Azowie” jest pod dostatkiem.

Pomimo tego napisy zostały zamalowane. Widać spontaniczne ulepszenie spontanicznej formy poparcia dla Ukrainy przekroczyło dopuszczalny przez poznański magistrat poziom spontaniczności.

W batalionie Azow kult solarny jest silnie zakorzeniony

Pomimo oczywistego komizmu cała sytuacja jest jednak symptomatyczna. Jak twierdzą uczeni adepci socjometrii i mądrzy spece od PR, fala społecznego entuzjazmu trwa zazwyczaj 4 do 6 tygodni, osiągając apogeum w tygodniu drugim lub trzecim.

Zatem wszystko wskazuje na to, że czas masowego amoku powoli mija. To dobra wiadomość. Może za klika tygodni będziemy jako społeczeństwo zdolni do nieco bardziej racjonalnego postrzegania rzeczywistości. Nieco. W końcu rozum, nigdy nie był naszą przesadnie mocną stroną.

Przemysław Piasta

Za: Mysl Polska – myslpolska.info (4-03-2022) | https://myslpolska.info/2022/04/03/w-zyciu-nie-wszystko-jest-czarne-albo-biale/

Duda o zdjęciach z Buczy: obalają przekonanie, że…

https://nczas.com/2022/04/04/duda-o-zdjeciach-z-buczy-obalaja-przekonanie-ze/
Po wycofaniu się Rosjan z obwodu kijowskiego pojawia się coraz więcej dowodów na dokonane przez nich zbrodnie wojenne.
Szokujące zdjęcia i nagrania z Buczy skomentował prezydent Andrzej Duda.

W niedzielę ukraińskie władze i dziennikarze opublikowali wstrząsające zdjęcia i nagrania z przedmieść Kijowa, z których wyparto rosyjskie wojska. Na filmach widać olbrzymie zniszczenia i liczne ciała ofiar, leżące na ulicach bez broni i w cywilnych ubraniach.

Ukraińskie ministerstwo obrony podało, że miejscowi cywile byli poddawani arbitralnym egzekucjom, niektórzy z rękami związanymi na plecach, a ich ciała rozrzucone są na ulicach miasta.

„Przestępcy muszą być nazywani przestępcami, stawiani przed sądem i skazywani. Zdjęcia z Buczy obalają przekonanie, że za wszelką cenę trzeba szukać kompromisu. W rzeczywistości Obrońcy Ukrainy potrzebują przede wszystkim trzech rzeczy: broni, broni i jeszcze więcej broni” – napisał prezydent w mediach społecznościowych.

=============================

Może ktoś pokaże to prezydentowi Dudzie?

Bucza: Zabici wstają – i machają rączkami! Crisis Actor Waves at Camera While Playing ‘Road Dead’

Co wojna na Ukrainie mówi nam o polskiej „klasie politycznej”

Co wojna na Ukrainie mówi nam o polskiej „klasie politycznej”… „Robienia laski” ciąg dalszy?

Od ponad 2 lat możni tego świata serwują nam nieustanne igrzyska – od fazy sanitarnej do fazy militarnej. Gdy chłopcy są mali bawią się w piaskownicy. Gdy trochę dorosną, biorą do ręki poważniejsze narzędzia, zaś piaskownice zastępują im linie frontu.

======================================

Wojna na Ukrainie trwa. Czas na pewne podsumowania… Co najważniejsze – Ukraińcy do spółki z Władimirem Putinem wyleczyli nas z „pandemii” covid-19 dosłownie w kilka dni. I choć różne Pyrcie, Grzesiowskie, Fiołki i Guty wiją się jak mogą w covidowych mękach, żeby jeszcze ludzi za ryje potrzymać, to „polityka zadecydowała”, że to KONIEC. Nie przesądzamy czy to chwilowa pieriedyszka, czy już tak „na zawsze”. W każdym razie na tę chwilę „agenda militarna” wyparła „agendę sanitarną”. Niech wstydzą się ci politycy, którzy opowiadali się za segregowaniem ludzi, a także ci, którzy np. w swoich restauracjach, w swoich sklepach czy gdziekolwiek indziej, za wejście wymagali poświadczeń szczepionkowych czy „negatywnych” testów. Wstydźcie się małe hitlerki, wstydźcie… Wstydźcie się Piechy, Niedzielskie, Gowiny, Kosiniaki, Kaczyńskie, Kaźmierczaki, Balcerowicze, Szydły, Macierewicze i inne staliniątka-hitlerątka… A dla naiwnych i tępych tzw. zwykłych ludzi warto zadedykować gomrowiczowskie: „Koniec bomba, kto uwierzył ten trąba”…

A wojna tymczasem trwa i końca nie widać. Proponuję, aby do każdej informacji podawanej przez mainstreamowe media podchodzić z dystansem, a nawet traktować je jako propagandowe kłamstwa. „Sukcesy armii ukraińskiej” należy traktować na równi z „sukcesami armii rosyjskiej” – najlepiej się tym nie podniecać. My jesteśmy praktycznie skazani na ukraiński punkt widzenia, Rosja tymczasem, o ile jej głos gdziekolwiek w mediach zdoła się przebić, ma swoją wersję wydarzeń. Gdyby poważnie traktować „sprzedawane” nam newsy to Putin powinien już ze sto razy mieć kosę pod łopatką, albo co najmniej wylądować w psychiatryku, Żeleński natomiast ze sto razy powinien zginąć w zamachu na siebie.

Pozostaje nam jedynie ocena postawy polskich, a przynajmniej podających się za polskich, polityków. Kaczyńskiemu zamarzyła się szarża na Kijów, który ponoć odwiedził wraz z Morawieckim. Obaj spotkali się z Żeleńskim. Z Kijowa Kaczyński miał wrócić w glorii „męża stanu” ze swoim cudownym planem „misji pokojowej”. Szybko jednak sprowadzony został do parteru przez swoich „ukraińskich przyjaciół”. Sam Żeleński stwierdził, że nie rozumie pomysłu Kaczyńskiego, że nie chce „zamrożenia konfliktu na Ukrainie pod nazwą misji pokojowej”, a poza tym – czego już media polskie nie przytaczały – to on jest prezydentem Ukrainy i to on będzie decydował jakie wojska mogą przebywać na terytorium jego kraju. Mówiąc wprost, wyraźnie zasugerował naszemu Naczelnikowi, by nie wtrącał się w sprawy Ukrainy bardziej niż potrzeba.

Chyba lepiej od Kaczyńskiego przesłanie Żeleńskiego zrozumiał rzecznik MSZ, niejaki Jasina, który ogłosił się „sługą Ukrainy”, gotowym spełniać wszystkie jej prośby i życzenia. Kiedyś ponoć „robiliśmy laskę” Amerykanom, teraz wychodzi na to, że robimy ją jeszcze Ukraińcom. I chyba słusznie zrobił, bo zaraz w jego ślady poszedł nasz (?) nieoceniony premier Mateusz Morawiecki, ogłaszając to czego Żeleński domagał się od dawna – wstrzymania dostaw węgla, gazu i ropy z Rosji. Ponadto zapowiedziano zakaz jakiegokolwiek handlu polskich firm z Rosją, a pani europosłanka Zalewska – sanitarystyczne staliniątko-hitlerątko, zaproponowała by ukarać polską firmę Cersanit za to, że sprzedaje do Rosji swoje produkty.

Zatem, mimo że Ukraińcy w Polsce nie zdążyli jeszcze zorganizować się jako mniejszość (?) narodowa, mogą śmiało powiedzieć, że mają już w Polsce swój rząd.

Mateusz Morawiecki nie proponuje niczego w zamian – owszem dostawy gazu i ropy z USA, a węgla z Australii (nawet się ten cwaniaczek nie zająknął o możliwościach zwiększenia wydobycia węgla w Polsce), ale zaraz zaktywizowały się paniusie od ekologii, powracając ze swoimi cudownymi pomysłami o „energii odnawialnej” i o wiatrakach. Paniusie od ekologii, które o życiu wiedzą tyle, co zdołały wyczytać w „Wysokich obcasach”, chciałyby całkowitego przejścia na fotowoltaikę i wiatraki, zyskały znienacka sojusznika w postaci prezydenta Ukrainy, który też opowiedział się za „zieloną energią”. Można tylko się zastanowić skąd gość, który ukrywa się gdzieś po bunkrach w Kijowie i co rusz unika zamachu na swoje życie, czerpie energię do gadania bzdur o wiatrakach…

Wracając do Naczelnika… Obwieścił on właśnie, że przejrzał strategię Putina. Chyba dopiero teraz jego wierne otoczenie pokazało mu mapkę Ukrainy, na której widać tereny zajęte przez Rosjan. „Strategia podkowy” – to już jest wiadome od przynajmniej 3 tygodni, czyli wielki łuk, od Charkowa do Odessy, z odcięciem Ukrainy od dostępu do morza. Te tereny Rosja realnie może zaanektować i kto wie, czy nie to właśnie jest jej głównym celem. Tam też, według krążących od jakiegoś czasu informacji (według niektórych – dezinformacji), znajdują się tajemnicze laboratoria, które – według Ukraińców – były zwykłymi instytutami badawczymi zajmującymi się zdrowiem obywateli, a według Rosjan – sponsorowanymi przez Pentagon ośrodkami produkcji broni biologicznej. Czy dowiemy się kiedykolwiek prawdy? Amerykanie straszą, że Rosja, mówiąc o „amerykańskich laboratoriach” na Ukrainie przygotowuje grunt pod atak biologiczny, tymczasem kto wie, czy ten atak już nie nastąpił.

Tylko gdzie ta broń biologiczna? No, chyba że jest świetnie zakamuflowana i poszła już na Zachód… Kilka milionów uchodźców, z czego prawie 2,5 miliona w Polsce to nie w kij dmuchał. Oficjalnie mówi się, że Ukraińcy nie są chętni do przyjmowania jakichkolwiek szczepień, a HIV czy gruźlica wcale nie były tam rzadkością. Lokalne epidemie różnych odmian grypy w powiązaniu z tajemniczymi laboratoriami rodzą wiele znaków zapytania. Ukraińców, którzy trafili do Polski podzielić można na kilka grup. Są wśród nich ludzi, którzy pochodzą np. z Charkowa, Sumy, czy z Doniecka i tych traktować można w kategorii uchodźców.

Są również tacy, których do Polski ściągnęli ich rodacy, mieszkający tu od lat i pracujący. Oni często pochodzą z terenów oddalonych o setki kilometrów od działań militarnych. Ci wykorzystali sytuację łatwego wjazdu do Polski, bez wiz i z możliwością uzyskania pełni praw obywatelskich.

Są wreszcie tacy, którzy przyjechali z Ukrainy zachodniej i prawdopodobnie zasiedlają mieszkania, które wcześniej nabyli. Ci też wojny nie doświadczyli. Najgorzej, niestety, mają ci ze wschodniej Ukrainy, często nie mający dokąd powrócić. W Polsce gnieżdżą się oni przeważnie w wielkich halach, po kilkaset, a nawet po kilka tysięcy osób ulokowanych na niewielkiej powierzchni. To w tych skupiskach istnieje ryzyko szerzenia się różnych chorób, jednocześnie występują deficyty lekowe. Co się z tego urodzi – nie wiadomo. Wiadomo tylko, że co sprytniejsi biznesmeni stoją przed szansą obłowienia się przy okazji. W ich interesie wojna mogłaby trwać jak najdłużej, a uchodźców mogłoby być jak najwięcej… Od każdego z nich będą inkasować niemałe pieniądze od rządu.

Rząd Morawieckiego, który podaje się za polski, w swym pro-ukraińskim entuzjazmie zdaje się nie patrzeć w przyszłość, nie brać pod uwagę konsekwencji jakie dla przyszłości Polski i Polaków mogą mieć dziś podejmowane decyzje. Rozbuchane obietnice socjalne, jak dotąd bez pokrycia, zmiana struktury społecznej i pojawienie się licznej mniejszości ukraińskiej, czy wreszcie obudzenie się, już w granicach naszego terytorium, demonów banderyzmu…

Czy rząd Morawieckiego w ogóle zastanawia się nad tymi kwestiami? Wrzucenie wszystkich Ukraińców, którzy w ciągu ostatniego miesiąca przyjechali do Polski, do jednego wora pod nazwą „uchodźcy” pokazuje, że raczej nie.

Od ponad 2 lat możni tego świata serwują nam nieustanne igrzyska – od fazy sanitarnej do fazy militarnej. Gdy chłopcy są mali bawią się w piaskownicy. Gdy trochę dorosną, biorą do ręki poważniejsze narzędzia, zaś piaskownice zastępują im linie frontu. Ci, co podejmują zbrodnicze decyzje, przeważnie siedzą w bezpiecznych miejscach, z dala od pola walki. Cierpią natomiast najmniej winni – zwykli ludzie, którzy chcieliby pracować, dorabiać się, zakładać rodziny, kochać się, rodzić dzieci, kształcić… Im trzeba pomóc, ale pomoc głupia jest gorsza niż żadna.

Morawiecki uważa, że jeśli Polacy, z powodu rezygnacji z surowców z Rosji, zapłacą wyższe rachunki za energię, Ukraińcom zrobi się lepiej. Człowiek, który dorobił się milionów na banksterce rzeczywiście nie musi się martwić o rachunki. Jednak cechą prawdziwego sługi WŁASNEGO narodu powinny być nie własne cztery litery, a troska o naród. W przeciwnym razie ktoś taki zasługuje, w najlepszym wypadku, na kąpiel w smole, wytarzanie w pierzu i wygnanie. Na nic więcej…

Great Reset – czyli prawdziwym wrogiem jest sama ludzkość

AlterCabrio https://www.ekspedyt.org/2022/04/02/great-reset-czyli-prawdziwym-wrogiem-jest-sama-ludzkosc/

Globaliści od wielu lat próbują zmienić nazwę i przepakować swój program Nowego Porządku Świata, a Wielki Reset był tym, co wymyślili. Zamiast brzmieć nieszkodliwie, termin ten grozi systemowymi wstrząsami i wymazaniem przeszłości. Kiedy coś „zresetujesz”, zwykle wraca to do zera – pustej planszy, której inżynierowie mogą użyć do przepisania kodu i funkcji. Ale co to tak naprawdę oznacza?

−∗−

W menu na dziś danie ostrzegawcze. Tekst dotyczący prawdziwych planów globalistów spod znaku Wielkiego Resetu. Czy to, co zamierzają zrobić ma być jeszcze gorszą wersją komunizmu jaki znamy z historii? Czy system panujący w dawnym Związku Radzieckim to tylko łagodniejsza odmiana tego, co ma nadejść? Czy możliwa jest totalna dystopia? Analiza Brandona Smitha.

Zapraszam do lektury.

____________***____________ 

Czym jest „Wielki Reset” i czego tak naprawdę chcą globaliści?

Po raz pierwszy usłyszałem frazę „Wielki reset” w 2014 roku. Christine Lagarde, która była wówczas szefową MFW, nagle zaczęła głośno mówić o globalnej centralizacji. Był to program, o którym na ogół ledwie wspominano w ciemnych zakamarkach instytucjonalnych białych ksiąg i na tajnych spotkaniach elit bankowych. Ale teraz ci ludzie zaczęli o tym mówić głośno.

Lagarde wzięła udział w sesji Pytań i Odpowiedzi w ramach Światowego Forum Ekonomicznego, a pojęcie „resetu” było z rozmysłem podnoszone. Projekt był niejasny, ale jego podstawowym źródłem było radykalne odejście od obecnych ekonomicznych, społecznych i politycznych modeli świata na rzecz globalnie scentralizowanego i zintegrowanego systemu lub „Nowego Porządku Świata”, że się tak wyrażę…

Należy pamiętać, że dopiero co przeskoczyliśmy przez pożary międzynarodowego załamania kredytowego, które rozpoczęło się w 2008 roku i przez lata powodowało niepewność na rynkach. Banki centralne wrzuciły do ​​systemu pakiety stymulacyjne o wartości dziesiątek bilionów dolarów tylko po to, by podtrzymać przetrwanie. Niektórzy z nas w mediach alternatywnych wierzyli, że te działania nie miały na celu ratowania gospodarki, a jedynie zamianę jej w zombie poprzez dewaluację waluty i inflację. I że już wkrótce ten twór zombie zwróci się przeciwko nam i spróbuje pożreć nas żywcem, a tylko bankierzy centralni będą wiedzieć, kiedy dokładnie to nastąpi.

Pomyślcie o krachu z 2008 roku jako o Pierwszym Etapie programu Resetu. Globaliści stawali się coraz bardziej zarozumiali i byli gotowi ujawnić swoje plany opinii publicznej.

Dyskusja Lagarde w ramach WEF odbyła się również w czasie, gdy Klaus Schwab przedstawiał swoją koncepcję Czwartej Rewolucji Przemysłowej, która jest nieco bardziej postępowa w stosunku do tego, czego naprawdę chcą globaliści. Podekscytowany mówił o prawdziwym „globalnym społeczeństwie” i świecie, w którym ludzie zwracają się do sztucznej inteligencji (AI) jako lepszego środka zarządzania. Sugerował nawet, że prawa będą ostatecznie dyktowane przez sztuczną inteligencję, a sądy będą zarządzane przez roboty.

Oczywiście przyznał, że nie może się to wydarzyć bez okresu ekonomicznej dekonstrukcji, w której ludzie i rządy będą musieli wybierać między poświęceniem w imię stabilności, a ciągłym bólem w imię trzymania się „starych sposobów”. Spójrzcie na to w ten sposób: Wielki Reset to działanie lub chaos, a Czwarta Rewolucja Przemysłowa to zamierzony rezultat lub planowany „porządek”. To znaczy, że jest to nowy porządek stworzony z zaaranżowanego chaosu.

Tak, brzmi to jak złowieszcze science fiction, ale pamiętajcie, że są to ludzie, którzy cieszą się pełną uwagą wielu naszych przywódców politycznych i obracają się w towarzystwie centralnych bankierów z Rezerwy Federalnej [FED]. Powiem to jeszcze raz: zwolennicy Wielkiego Resetu i IV Rewolucji Przemysłowej, którzy chcą najpierw całkowicie podkopać, a następnie odtworzyć nasze społeczeństwo i sposób życia, to bliscy partnerzy naszych narodowych przywódców i tych samych bankierów, którzy mogliby taki reset wymusić przez umyślne załamanie.

Globaliści od wielu lat próbują zmienić nazwę i przepakować swój program Nowego Porządku Świata, a Wielki Reset był tym, co wymyślili. Zamiast brzmieć nieszkodliwie, termin ten grozi systemowymi wstrząsami i wymazaniem przeszłości. Kiedy coś „zresetujesz”, zwykle wraca to do zera – pustej planszy, której inżynierowie mogą użyć do przepisania kodu i funkcji. Ale co to tak naprawdę oznacza?

Czego NAPRAWDĘ CHCĄ globaliści? Oto szczegóły, na ile mogę to wykazać lub poprzeć dowodami, czym właściwie jest „Wielki Reset” i jakie programy mają nadzieję wprowadzić:

Całkowita globalna centralizacja gospodarcza

Niektórzy mogą twierdzić, że przecież już mamy globalną centralizację gospodarczą, ale nie rozumieją, co to tak naprawdę oznacza. Podczas gdy wszystkie krajowe banki centralne są członkami MFW i Banku Rozrachunków Międzynarodowych [BIS] i przyjmują polecenia od tych instytucji, globaliści chcą otwartego globalnego zarządzania finansami, prawdopodobnie za pośrednictwem MFW.

Innymi słowy, nie wystarczy, że potajemnie manipulują gospodarkami, używając krajowych banków centralnych jako pełnomocników. Chcą przestać się ukrywać i wyjść na jaw jako wspaniałomyślni władcy, za których się uważają.

Ostatecznym celem pełnej centralizacji jest wymazanie samej idei wolnego rynku i umożliwienie garstce ludzi mikrozarządzania każdym aspektem handlu i biznesu. Nie chodzi tylko o wpływy, chodzi o imperium gospodarcze. Ale aby stworzyć globalny bank centralny, muszą najpierw wdrożyć plan jednej światowej waluty.

Światowy system jednej cyfrowej waluty

MFW od lat (przynajmniej od 2000r.) mówi o wykorzystaniu koszyka specjalnych praw ciągnienia [Special Drawing Rights] jako podstawy globalnej waluty. Około dziesięć lat temu Chiny zaczęły zaciągać biliony dolarów długu tylko po to, by zakwalifikować się jako członek systemu SDR, a MFW zasugerował, że w ostatecznym rozrachunku, system stanie się cyfrowy. Wszystko, co jest potrzebne, to odpowiedni rodzaj kryzysu, aby zaszokować opinię publiczną i nakłonić do posłuszeństwa.

Było to widoczne w szczytowym momencie lockdownów w pandemii covid i groźby katastrofy gospodarczej, kiedy globalistyczne instytucje zaczęły sugerować, że SDR z MFW mogą być używany jako siatka bezpieczeństwa dla narodów, oczywiście zawierająca też zobowiązania. Ale poza napięciem związanym z pandemią, istnieje znacznie większy kryzys. Mianowicie kryzys stagflacyjny, który już stoi w progu. W obliczu spadku liczby walut narodowych i coraz większego kwestionowania statusu światowych rezerw dolara, nie mam wątpliwości, że globaliści skorzystają z okazji, aby zaoferować społeczeństwom swoją cyfrową walutę jako rozwiązanie.

Nowy system byłby przez jakiś czas bardziej walutą fantomową. SDR byłby spoiwem lub wsparciem, podczas gdy waluty krajowe pozostałyby w obiegu, dopóki ramy cyfrowe nie staną się wszechobecne. MFW i stojący za nim ludzie staliby się de facto światowym bankiem centralnym, z mocą kierowania kursami wszystkich gospodarek narodowych poprzez mechanizm jednej waluty.

Od strony mikroekonomicznej każda osoba byłaby teraz zależna od cyfrowej waluty lub kryptowaluty, która usuwa wszelką prywatność w handlu. Wszystkie transakcje byłyby śledzone i byłoby to wymagane ze względu na samą naturę technologii blockchain i cyfrowych zapisów. Elity finansowe nie musiałyby wyjaśniać tego śledzenia. Wszystko, co musiałyby powiedzieć, to „Tak działa technologia. Bez zapisu to nie działa”.

Globalny System Kredytu Społecznego

Zło tkwiące w globalizmie było łatwo widoczne podczas niedawnych lockdownów i gwałtownego parcia na tyranię medyczną. Pomimo faktu, że według dziesiątek oficjalnych badań mediana śmiertelności z powodu covid wynosiła tylko 0,27%, cały kontyngent polityków i światowych przywódców WEF dostawał piany na ustach, głosząc, że istnienie covid daje im prawo do całkowitej kontroli życia ludzi.

Klaus Schwab i WEF z radością ogłosili, że pandemia była początkiem „Wielkiego Resetu” i Czwartej Rewolucji Przemysłowej, stwierdzając, że kryzys covidowy stanowi doskonałą „szansę” na zmiany.

Paszporty szczepionkowe zostały na szczęście pokonane przez wiele konserwatywnych czerwonych stanów w USA, co doprowadziło do całkowitego odejścia od takiej polityki w większości zachodniego świata. Byliśmy wolni przez lata, podczas gdy wiele niebieskich stanów i innych krajów stanęło w obliczu autorytaryzmu, co spowodowało wiele problemów dla globalistów. Trudno jest wprowadzić globalną medyczną dystopię, kiedy ludzie na całym świecie mogą spojrzeć na konserwatystów w USA i zobaczyć, że żyjemy całkiem dobrze bez kontroli.

Paszporty szczepionkowe należy rozumieć jako pierwszy krok w kierunku czegoś innego – początku masowego systemu kredytu społecznego, podobnego do tego, który jest obecnie używany w Chinach. Jeśli uważasz, że ‘kultura unieważniania’ [cancel culture] jest dzisiaj koszmarem, pomyśl tylko, co by się stało, gdyby kolektywistyczny motłoch miał moc zarzucenia ocenami [review bomb] twojego konta kredytu społecznego i ogłoszenia, że jesteś wyrzutkiem? Wyobraź sobie, że mają moc, by po prostu odciąć ci możliwość zdobycia pracy, robienia zakupów w sklepach spożywczych, a nawet zablokowania ci dostępu do twoich pieniędzy? Bez twojej uległości wobec kolektywu dostęp do normalnych artykułów pierwszej potrzeby byłby niemożliwy.

Tego właśnie chcą globaliści, jak otwarcie przyznali na początku pandemii, a paszporty szczepionkowe miały byc wstępem do tego technokratycznego horroru, gdybyśmy my, konserwatyści, nie trwali przy swoim.

Nie będziesz mieć nic i będziesz szczęśliwy do 2030r.

„Gospodarka dzielenia się” [Sharing Economy] (czasami również określana równolegle jako „kapitalizm interesariuszy”) to koncepcja, która od kilku lat krąży w WEF. Media na każdym kroku próbowały szerzyć kłamstwa i dezinformację, twierdząc, że taki plan nie istnieje. Ale znów otwarcie to przyznają.

Gospodarka współdzielenia jest zasadniczo gospodarką komunistyczną, ale sprowadzoną do dziwacznego minimalizmu, którego nawet ludzie żyjący w Związku Radzieckim nie musieli doświadczać. Struktura jest opisywana jako rodzaj społeczeństwa opartego na komunach, w których ludzie zamieszkują lokale [typu Section 8 Housing -tłum.] ze wspólnymi kuchniami, wspólnymi łazienkami i prawie żadną prywatnością. Cała nieruchomość jest wynajmowana lub wypożyczona [borrowed]. Wszystkie samochody są wypożyczane i współdzielone [shared], większość środków transportu to środki transportu zbiorowego, podstawowe przedmioty osobiste, takie jak komputery, telefony, a nawet przybory kuchenne mogą być udostępniane lub wypożyczane. Jak mówi WEF, nic nie będziesz posiadać.

Bycie szczęśliwym z tego powodu to już inna sprawa.

Argumentem przemawiającym za tego rodzaju społeczeństwem jest oczywiście to, że „zmiany klimatyczne” i słabości ekonomii konsumenckiej wymagają, abyśmy obniżyli nasz standard życia prawie do zera i dla dobra planety porzucili świętą ideę posiadania własności.

Pomińmy już fakt, że globalne ocieplenie spowodowane węglem jest farsą. Według NOAA temperatury na świecie wzrosły tylko o 1 STOPIEŃ CELSJUSZA w ciągu stulecia. Były to dane, które klimatolodzy próbowali ukryć lub zatuszować przez lata, ale teraz są one dostępne dla wszystkich. Nie ma dowodów na globalne ocieplenie wywołane przez człowieka. Żadnych dowodów.

Globaliści planują wykorzystać ekologię jako wymówkę dla centralizacji co najmniej od 1972 roku, kiedy to Klub Rzymski opublikował traktat zatytułowany ‘The Limits To Growth’ [„Granice wzrostu”]. Dwadzieścia lat później opublikowali książkę zatytułowaną ‘The First Global Revolution’ [„Pierwsza globalna rewolucja”]. W dokumencie tym szczególnie zalecają wykorzystanie globalnego ocieplenia jako narzędzia:

„Poszukując wspólnego wroga, przeciwko któremu moglibyśmy się zjednoczyć, wpadliśmy na pomysł, że zanieczyszczenie, groźba globalnego ocieplenia, niedobory wody, głód itp. spełniają te wymagania. Zjawiska te w swej całości i wzajemnych oddziaływaniach stanowią wspólne zagrożenie, z którym wszyscy muszą się zmierzyć. Ale określając te niebezpieczeństwa jako wroga, wpadamy w pułapkę, przed którą ostrzegaliśmy już czytelników, a mianowicie mylenie symptomów z przyczynami. Wszystkie te zagrożenia są spowodowane ingerencją człowieka w procesy naturalne i tylko poprzez zmianę postaw i zachowań można je przezwyciężyć. Prawdziwym wrogiem jest więc sama ludzkość”.

Powyższy fragment pochodzi z rozdziału 5 – The Vacuum, który obejmuje ich stanowisko w sprawie potrzeby globalnego rządu. Cytat jest stosunkowo jasny: trzeba wyczarować wspólnego wroga, aby skłonić ludzkość do zjednoczenia się pod jednym sztandarem, a elity postrzegają katastrofę ekologiczną, spowodowaną przez samą ludzkość, jako najlepszą możliwą motywację.

Przedstawiają rozwiązanie koncepcji gospodarki współdzielonej [shared economy] tak, jakby to był nowy i odważny pomysł. Jednak tym, czego globaliści ostatecznie chcą dla swojego Wielkiego Resetu, jest fala społecznego odwrotu od wolności i indywidualnego dobrobytu i powrotu do bardzo dawnego sposobu zachowań, podobnego do starożytnego feudalizmu. Stajesz się chłopem pracującym na ziemi należącej do elit lub państwa i nigdy nie będziesz mógł tej ziemi posiadać.

Jedyna różnica polegałaby na tym, że w dawnym imperium feudalnym chłopi nie mogli posiadać ziemi z powodu systemu klasowego. Tym razem nie będziesz mógł posiadać niczego, w tym ziemi, ponieważ chęć posiadania czegokolwiek jest „samolubna” i destrukcyjna dla planety.

Całkowita kontrola informacji

Prawda jest w dzisiejszych czasach towarem rzadkim, ale wcale nie tak rzadkim, jakim będzie, jeśli te elity dostaną to, czego chcą. Globaliści są dziś o wiele bardziej szczerzy w swoich programach niż kiedykolwiek wcześniej i podejrzewam, że dzieje się tak, ponieważ wierzą, że będą w stanie bezkarnie na nowo napisać historię dzisiejszych wydarzeń po tym, jak nastąpi Reset. Myślą, że przejmą świat informacji i będą w stanie redagować naszą pamięć kulturową na bieżąco.

Media głównego nurtu nazywają to wszystko „teorią spiskową”. Ja nazywam to rzeczywistością spiskową. Trudno zaprzeczać otwarcie artykułowanym oświadczeniom samych globalistów. Jedyne co te media mogą zrobić, to próbować maksymalnie przekręcać informacje, aby utrzymać opinię publiczną z dala od tego, co należałoby zrobić, czyli oczyścić z globalistów nasz kraj i być może cały świat.

Jeśli tego nie zrobimy, nadejdzie czas, kiedy nic, z tego co tu napisałem, nie zostanie zapamiętane i nie będzie żadnych dowodów na istnienie planu Resetu. Establishment wyeliminuje z pisanej historii wszystkie wzmianki o nim, pozostawiając jedynie bajkową opowieść o tym, jak to świat się zawalił, a mała organizacja „wizjonerskich” globalistów ocaliła go od zapomnienia poprzez nową religię centralizacji.
_______________

What Is The “Great Reset” And What Do The Globalists Actually Want?, Brandon Smith, April 1, 2022

Uzupełnienia:

Dystopia czyli nowe szaty komuny
(…)społeczeństwo nie powinno już opierać się na narracji politycznej, ale na faktach i liczbach naukowych, w ten sposób rozwijając czerwony dywan dla rządów technokracji. Ich idealny obraz jest tym, co […]

_______________

“Ludzie zdają się być ślepi na to, co nadchodzi”
Nikt nie chce płacić wyższych podatków, aby ci, którzy nie chcą pracować, mogli marnować zasiłki socjalne. Ale odruchowe reakcje, które wspierają takie programy, ostatecznie doprowadzą do systemu kredytu społecznego, UBI […]

‘Build Back Better’ czyli ‘Ordo ex Chao’ na nowo?
Ta „fundamentalna transformacja gospodarcza” zostanie dokonana bez zgody suwerennych państw narodowych, dziejąc się „nawet poza rządami światowych przywódców”. (…) ta transformacja będzie kosztować „biliony, a nie miliardy dolarów” i będzie […]

_______________

Great Reset – wygramy teraz albo przegramy na zawsze
Oszustwo z Covid przerażało, demoralizowało i szkoliło naiwniaków i ignorantów oraz zapoczątkowało masę chorób i zgonów wywołanych zastrzykiem. Oszustwa związane ze zmianą klimatu stworzyły populację przepełnioną fałszywym niepokojem. A teraz […]

_______________

Kontrola cen, ograniczenia podróży. Co jeszcze?
Szok cen energii w połowie lat 70. doprowadził do redukcji maksymalnej dozwolonej prędkości na terenie kraju z 70 mil na godzinę do 55 mil na godzinę. Redukcja prędkości o 21% […]

Ukraina na surowcach wartych biliony. Uran, żelazo, tytan, pszenica, kukurydza, [—-]

Ukraina na surowcach wartych biliony. Uran, żelazo, tytan, pszenica, kukurydza, [—-]

15 minut, mapy

Zelenski – bohater spółek off shore

Date: 2 aprile 2022Author: https://babylonianempire.wordpress.com/2022/04/02/zelenski-bohater-off-shore/

Obecnie, zachodnie mass-media oraz pozbawione prawa głosu parlamenty krajów Zachodu padają przed nim na kolana: przed Zelenskim – podejrzanym kuglarzem chronionym przez Igora Kołomojskiego, ultrasyjonistycznego oligarchę [ChabadLubawicz. MD], a zarazem jednego z największych sponsorów gangów nazistowskich, co jest sprzecznością niespotykaną w historii minionego stulecia.

Jeszcze do niedawna ów tragiczny komediant był uważany za niekompetentnego i wyjątkowo skorumpowanego – wręcz za nieudacznika, o czym świadczą setki artykułów, ale teraz wszystko to zostało zamiecione pod dywan.

Nagle, przestało się mówić o “Pandora Papers”, które ujawniają, że Zelenski posiada szereg spółek offshore, do których przelał 40 milionów dolarów – po raz kolejny przy pomocy swojego protektora Kołomojskiego – ani o informacjach twierdzących, że posiada 3 prywatne samoloty, 5 luksusowych jachtów i ponad 15 domów.

Dziś, postać ta – uważana za jedną z najbardziej skorumpowanych na świecie – w jednej chwili, dzięki magii zintegrowanej propagandy, stała się “świetlistym bohaterem” i nie ma znaczenia, że odmówiła przestrzegania porozumień mińskich, że uchyliła się od jakichkolwiek rozmów pokojowych i że pozwoliła, by dziesiątki tysięcy ofiar ginęły za interesy USA – które uczyniły z Ukrainy mięso armatnie – pakując ją w wojnę zastępczą, której nie może wygrać i którą przegrała już w momencie jej rozpoczęcia.

Serwis informacyjny CAKnowledge, który opiera się na informacjach z Forbes, przypisuje mu majątek w wysokości 596 mln USD i roczny dochód w wysokości 113 mln USD, chociaż jego pensja brutto wynosi 780 000 USD. Co więcej, jasne jest, że jego zarobki wzrosły wraz z jego wejściem do polityki i rosły nieprzerwanie aż do zeszłego roku. Ale najciekawszą rzeczą, o której donosi portal, jest jego portfel akcji wart około 60 milionów dolarów, który zawiera, co za przypadek, papiery wartościowe jego największych światowych fanów.  Oprócz akcji Saudi Aramco i Tesla – Zelenski posiada miliony akcji Big Tech: Apple, Microsoft, Meta (Facebook) Alphabet (Google) oraz Amazon.

Ów globalistyczny system – który obejmuje cały świat – na końcu jawi się jako mała wioska, w której bohaterowie są zawsze tacy sami, połączeni ze sobą labiryntami akcji oraz korporacyjnymi chińskimi układankami pudełek, tak że prawie niemożliwe jest, aby nie wpaść w jakiś dziwny zlepek finansów, Big Pharma, Big Tech, przemysłu zbrojeniowego i mass mediów. 

Na stronie CAKnowledge można też znaleźć ciekawostki typu jakie samochody posiada prezydent Ukrainy i jakie luksusowe zegarki nosi na nadgarstku – gdy nie musi odgrywać roli dowódcy, którą w rzeczywistości pełni NATO – a najmniej kosztowny z nich, Clophard, to równowartość 30-letniej pensji przeciętnego Ukraińca. Ale ma też pięć razy droższe: te ohydne złote patery, tak drogie tandetnemu gustowi Amerykanów i najgorszych kamorrystów.https://caknowledge.com/zelenskyy-net-worth/

Ludzie umierają, a Zelenski patrzy na zegarek – mając nadzieję, że to jeszcze nie jego czas. Jednakże ów czas w końcu nadejdzie. Jego opiekun z trzema różnymi paszportami – mieszka obecnie w Izraelu – po tym gdy jako gubernator obwodu dniepropietrowskiego był jednym z bohaterów codziennego bombardowania Donbasu. Tak wyglądają bohaterowie Zachodu. https://ilsimplicissimus2.com/2022/04/02/zelensky-leroe-off-shore/

&&&

US veteran who volunteered to fight for Ukraine describes ‘suicide mission’ https://thegrayzone.com/2022/03/30/us-veteran-fight-ukraine-suicide-mission/

Jaką i czyją bronią walczy Ukraina?

Wygląda na to, że pomimo trwającej już ponad miesiąc rosyjskiej operacji wojskowej, tracąca stopniowo swoje pozycje obronne armia ukraińska, ma nieograniczone zapasy broni i amunicji. Czy oznacza to, że rząd Zelenskiego był na tyle sprytny, by zgromadzić ogromne zapasy broni, a liczne zarzuty ukraińskiej opozycji i rosyjskich mediów o to, że większość pieniędzy przeznaczonych dla Kijowa na dozbrojenie ukraińskich sił zbrojnych w ciągu ostatnich ośmiu lat została rozkradziona, po prostu nie mają racji bytu? A może oznacza to, że rosyjski ostrzał magazynów wojskowych był całkowicie nieskuteczny? Nie, Szanowni Państwo, oznacza to jedynie, że Kijów ma idealne i praktycznie niewyczerpane źródło broni i amunicji.

28 marca, znana bułgarska dziennikarka śledcza Dilwana Gajtandżijewa, opublikowała szczegółową analizę dostaw broni na Ukrainę, popartą dokumentami z Pentagonu. Jak się okazało, większość broni i amunicji dla armii ukraińskiej pochodzi z bułgarskich zakładów zbrojeniowych. Nie dziwi to, ponieważ w ciągu ostatnich ośmiu lat prozachodni reżim w Kijowie nie zrobił nic dla odbudowy swojego kompleksu wojskowo-przemysłowego. Kijów stracił swoją ostatnią fabrykę amunicji w 2014 wraz z utratą Doniecka.

Nie przeszkodziło to jednak prezydentowi Poroszence i jego następcy Zelenskiemu w sprzedaży zapasów starej broni produkcji sowieckiej do krajów Azji i Afryki. Przez cały ten czas ukraińscy przywódcy podejmowali nieśmiałe próby dozbrojenia armii zgodnie ze standardami NATO – co tak naprawdę nigdy im się nie udało. W rezultacie, w momencie rozpoczęcia konfliktu z Rosją, Ukraina mogła się pochwalić jedynie starą, posowiecką bronią. Nowoczesne działania wojenne wymagają ogromnych nakładów na amunicję – jeden dzień wojny pochłania tony pocisków, nabojów, min itp. Bez nich po prostu nie da się dalej walczyć.

Na szczęście dla Kijowa, niektóre państwa NATO i UE zachowały spuściznę zbrojeniową z czasów sowieckich, przede wszystkim Bułgaria, z fabrykami Arsenał, VMZ, Arcus i Emco. Sofia przez wiele lat dostarczała broń konstrukcji sowieckiej do krajów afrykańskich i arabskich. Niektóre z tych rodzajów broni były nawet wysyłane do antyrządowych grup w Syrii.

Bułgaria nie przestaje powtarzać, że nie uczestniczy w konflikcie rosyjsko-ukraińskim i nie dostarcza bezpośrednio broni do Kijowa. Jednak szczegóły tego niewyszukanego schematu ujawnionego przez Dilwanę Gajtandżijewą pokazują, że bułgarska broń jest eksportowana na Ukrainę przez sieć pośredników, a mianowicie dwie polskie firmy „Arm Techsp.  sp. z o.o” i „Vismag Jacek Jakubczyk” oraz czeską firmę „Excalibur Army Spol.S.R.O.”.

Co więcej, wszystkie informacje o tych „transakcjach zbrojeniowych” są jawnie dostępne na stronach rządowych, czyli dokładnie tam, gdzie znalazła je Gajtandżiejewa. Problem polega jednak na tym, że zgodnie z prawem międzynarodowym broń może być reeksportowana tylko za zgodą kraju, w którym została wyprodukowana, a ta nigdy nie nastąpiła, przynajmniej oficjalnie.

Pentagon, który stoi za całym tym przedsięwzięciem, uważa takie pozwolenie za pustą i niepotrzebną formalność. Tak naprawdę liczy się to, że ukraiński nabywca – firma Spetstechnoexport – regularnie otrzymuje broń, która jest rozpaczliwie potrzebna ukraińskiej armii. Co więcej, schemat ten został wcześniej wypróbowany w Syrii, gdzie dostarczanie rebeliantom z dżihadu sowieckiej broni, okazało się tańsze niż uzbrajanie ich w bardziej zaawansowaną broń produkcji amerykańskiej. Ten sam schemat stosowany jest teraz także na Ukrainie.

Pomimo wszystkich dowodów, wskazujących na nielegalny reeksport broni, rząd bułgarski z pewnością wolałby uniknąć skandalu związanego z dostawami wojskowymi do kraju, który de facto prowadzi wojnę, tym bardziej że jego producenci broni, którzy zarabiają krocie, mają w nosie prawo międzynarodowe.

Jeśli chodzi o Ukrainę, to hojne dostawy broni i amunicji od bułgarskich rusznikarzy pozwolą jej walczyć jeszcze przez kilka miesięcy lub tygodni, zwiększając tym samym liczbę ofiar.

Batko Milacic Tłum. Sławomir Soja Źródło: The Saker (April 02, 2022) – „What is Ukraine fighting with?”

Drôle de guerre – czemu tak nieracjonalnie czy niekonsekwentnie? Będziemy świadkami czwartego rozbioru Polski?

Izabela Brodacka

Dziwna wojna. Naprawdę giną i cierpią ludzie, płoną domy, niszczeją miasta  a  jednocześnie prowadzona jest niekonsekwentnie, jakby od niechcenia. Gdyby Rosjanie naprawdę chcieli podbić Ukrainę nie pozwoliliby milionom uciekinierów przedostawać się do Polski i przede wszystkim zbombardowaliby i zniszczyli linie kolejowe oraz zablokowali przejścia graniczne. Skupili by się na celach militarnych a po wygranej podporządkowali sobie ludność. Natomiast działania Rosjan koncentrują się na niszczeniu miast i niejako wypędzają przerażonych ludzi do  Polski. Gdyby Rosjanie chcieli wygrać nie dopuściliby również aby na Ukrainę docierały transporty broni. Poza tym choć siły, którymi Rosjanie rozpoczęli agresję, były znaczne w zestawieniu z ukraińskimi, stanowią jednak  niewielką część dyspozycyjnych sił rosyjskich. 

Inne wydarzenia też wydają się mało racjonalne. Prezydent Ukrainy odwiedza żołnierzy w szpitalu a telewizja pokazuje ich twarze. Przywódcy trzech państw w tym Polski jadą sobie spokojnie pociągiem do Kijowa, jak na wycieczkę. To bardzo odważne, wręcz bohaterskie lecz bezsensowne. Gdyby Putin chciał otwartej wojny jakaś rakieta trafiłaby przypadkiem w ten pociąg.

Jawnym tekstem mówi się również w mediach o trasach, którymi poruszają się transporty broni i publicznie dyskutuje kwestię dostarczenia samolotów z Polski via USA czy też może na odwrót. Jak widać zbędni są w tej wojnie szpiedzy i wywiadowcy, wystarczą relacje międzynarodowych stacji telewizyjnych. Rosjanie nie bombardują gazociągów ani Ukraińcy ich nie wysadzają. Rosjanie mają żywotny interes w handlowaniu ropą i gazem więc wysadzenie gazociągów pozbawiałoby ich dochodów  w tym środków na dalsze prowadzenie wojny. Dlaczego Ukraińcy chronią gazociągi nie jest jasne. Może liczą na powrót do status quo choć to mało prawdopodobne. 

Jak doniósł Marc MacKinnon, dziennikarz holenderskiego dziennika The Globe and Mail,z ukraińskimi bojownikami w Odessie spotkał się Bernard-Henri Lévy zwany „Jeźdźcem Apokalipsy” bo każde jego pojawienie się w jakimś kraju oznacza dla tego kraju  wojnę albo kolorową rewolucję. Wspierał on między innymi bombardowanie Jugosławii (można to nazwać czynną walką o pokój) oraz zniszczenie Libii ( tym razem była to zapewne czynna walka o demokrację)  Dziennikarz zamieścił zdjęcia na których widać roześmianego  Bernarda Henry Lévy’ego przechadzającego się po Odessie w towarzystwie ukraińskich ochroniarzy. 

To wszystko wydaje się bezsensowne i niezrozumiałe chyba, że  prawdziwym celem tej wojny jest po prostu wyprowadzenie milionów Ukraińców z Ukrainy i wprowadzenie ich do Polski.

Od lat przeciwko Polsce toczy się  autentyczna wojna. Można ją nazwać, jak chcemy, na przykład wojną hybrydową, ale tak naprawdę jest to  bezwzględna wojna wizerunkową i  ekonomiczna. Atakuje nas Unia Europejska, której przedstawiciele jawnym tekstem mówią, że chcą nas zagłodzić nakładając na nas absurdalne kary, blokując należne nam fundusze i  zmuszając do likwidowania kopalni podczas gdy węgiel jest naszym najważniejszym surowcem naturalnym i podstawowym źródłem energii. Niemcy maja swoje czynne elektrownie węglowe oraz kopalnie węgla brunatnego straszliwie dewastujące krajobraz i jakoś nikomu to nie przeszkadza. Niemcy. korzystają i nadal będą korzystać z rosyjskiego gazu a ich politycy jak na przykład Schröder byli  jawnie na liście płac Putina. Oprócz stanowiska szefa rady dyrektorów w spółce Nord Stream 2, były kanclerz Niemiec pełnił także funkcję szefa rady dyrektorów państwowego rosyjskiego koncernu energetycznego Rosnieft i był szefem rady nadzorczej już istniejącego gazociągu Nord Stream 1

Niemcy zmusili również całą Europę  do korzystania z rosyjskiego gazu prowadząc w UE politykę energetyczną opartą na micie globalnego ocieplenia. Celem prowadzonej przeciwko Polsce hybrydowej wojny jest złamanie jej oporu przed jej wcieleniem w roli peryferii do federacyjnego  unijnego państwa zarządzanego przez Niemcy czyli faktycznie do IV Rzeszy. Czyli wymuszenie na Polsce roli landu, obszaru skolonizowanego, będącego źródłem taniej siły roboczej i odbiorcą towarów. Związana z przyjmowaniem milionów uchodźców zamiana polskiego państwa narodowego w wielonarodowe z wszelkimi związanymi z tym problemami jest dla Niemców w dziele budowania federacji europejskiej znaczącym krokiem do przodu.

Porozumienie Niemiec z Rosją w sprawach geopolitycznych nie powinno być dla nas zaskoczeniem, to już przecież wielokrotnie przerabialiśmy. A przede wszystkim  Niemcy i Putin chcieliby wreszcie pozbyć się tego „pokracznego bękarta traktatu wersalskiego” (jak raczył nasz kraj nazwać Wiaczesław Mołotow)  tej krowy, która nie chce się dać doić i uparcie jak dotąd nie dała się osiodłać ( tym razem to bon mot Stalina).

Obawiam się, choć chciałabym się mylić, że przy powstawaniu europejskiej federacji czyli IV Rzeszy będziemy świadkami czwartego rozbioru Polski. Powstanie federacji europejskiej zostało oficjalnie ogłoszone jako program niemieckiego rządu i nie może być wyszydzane jako spiskowa teoria podobnie jak ośmieszane są koncepcje powstania Niebiańskiej Ukrainy choć jak pamiętamy już dziesięć lat temu Kissinger stwierdził,  że w 2022 roku nie będzie Izraela w jego obecnych granicach.

Niewątpliwie trwa wielki reset a jego ofiarami są przede wszystkim Ukraińcy, zwykli ludzie, którzy stracili swe domy, dobytek oraz życie.  Wtórnymi ofiarami tego  wielkiego resetu staną się jednak Polacy. Tak jak stali się ofiarami złodziejskiej transformacji ustrojowej przeprowadzonej co gorsza przy ich akceptacji, niejako własnymi rękami. W obecnym resecie Polacy uczestniczą ponownie z wielkim entuzjazmem i własnymi rękami likwidują polskie państwo narodowe.

Jak pisałam w tekście pod tytułem „Proroctwa i hipotezy” drukowanym w „Warszawskiej Gazecie” z 26.11.21 pewna dobrze poinformowana osoba powiedziała mi, że Ukraina ma stracić na rzecz Rosji część swego terenu aż do Odessy, a te decyzje zapadły podobno bez udziału Polski. Oby to były fałszywe proroctwa.

Ukraińskie auta nie mają badań technicznych. Ministerstwo zastanawia się… A wjechało ponad 140 tys.

https://www.auto-swiat.pl/wiadomosci/aktualnosci/auta-z-ukrainy-nie-maja-badan-technicznych-ministerstwo-infrastruktury-zastanawia-sie/ksnemgj

W ciągu zaledwie miesiąca do Polski przybyło ponad 2 miliony uchodźców wojennych. Wraz z nimi do kraju napłynęła potężna liczba aut. Według Straży Granicznej przybyło nam dokładanie 140 835 aut. Co dalej z tymi samochodami? Na razie ukraińskie samochody traktowane są jak pojazdy uczestniczące w ruchu międzynarodowym na podstawie postanowień tzw. Konwencji wiedeńskiej z 1968 r., której Polska i Ukraina są sygnatariuszami. Ministerstwo wyjaśniło także instytutowi Samar, który zainteresował się tym tematem, że na razie nie planuje tu specjalnych rozwiązań, mimo że Ukraina stosuje całkowicie inne (krótko mówiąc bardziej liberalne) przepisy dotyczące kontroli technicznej aut osobowych.

– Pojazdy krajów, które są stroną Konwencji wiedeńskiej i przebywają na terytorium Polski, powinny spełniać wymagania techniczne, o których mowa w Konwencji. Obecnie w Ministerstwie Infrastruktury trwają analizy porównawcze dotyczące warunków technicznych dla pojazdów oraz systemów badań technicznych w Polsce

oraz na Ukrainie. Analizy te mają na celu podjęcie stosownych decyzji w zakresie pojazdów zarejestrowanych na Ukrainie, a poruszających się na terytorium Polski – poinformował IBRM Samar Szymon Huptyś, rzecznik prasowy Ministerstwa Infrastruktury.

Badanie techniczne w Ukrainie? To kwestia… zaufania

Różnice w podejściu do kontroli stanu technicznego aut w Polsce i Ukrainie są diametralne, bowiem u naszych wschodnich sąsiadów pojazdy do 3,5 t dmc po prostu nie podlegają badaniom technicznym. Na ukraińskich dowodach rejestracyjnych nie ma w ogóle żadnej wzmianki o badaniu technicznym czy terminie jego ważności.

Trudno się zatem dziwić, że wiele z ukraińskich aut, delikatnie mówiąc, jest w dość opłakanym stanie. Z drugiej strony trzeba pamiętać, że tu mamy do czynienia z sytuacją wyjątkową, w której do prawa nie można podchodzić wyłącznie literalnie. Jednak co w sytuacji, gdy ukraińskie auto okaże się pojazdem stwarzającym poważne zagrożenie na drodze?

Jak przypomina Samar, polskie przepisy w takiej sytuacji pozwalają na “uziemienie” samochodu i odebranie dowodu rejestracyjnego auta na zagranicznych tablicach rejestracyjnych. Zatrzymany dokument pojazdu zarejestrowanego za granicą przechowuje przez 7 dni jednostka policji, Straży Granicznej albo Krajowej Administracji Skarbowej. Po upływie tego terminu dokument przekazywany jest przedstawicielstwu państwa, w którym pojazd jest zarejestrowany.

Obcokrajowiec, który chce odzyskać dokumenty w Polsce, musi wykonać dodatkową kontrolę techniczną pojazdu w polskiej stacji diagnostycznej. Jeśli auto zaliczy badanie, wystawiane jest zaświadczenie. Dopiero na podstawie tego dokumentu jest możliwe odebranie dowodu. Widząc, jak mało czasu dają polskie przepisy obcokrajowcom na załatwienie tych formalności i biorąc też pod uwagę trudną sytuację materialną wielu Ukraińców oraz barierę językową, dla wielu z nich ta ścieżka może okazać się zbyt trudna do pokonania.

The Washington Post przyznaje, że ukraińska armia wykorzystuje do działań wojennych cywilną infrastrukturę

Adolf Rotshild https://zmianynaziemi.pl/bezcenzury/washington-post-przyznaje-ze-ukrainska-armia-wykorzystuje-do-dzialan-wojennych-cywilna

Amerykański The Washington post przyznaje, że armia ukraińska wykorzystuje cywilną infrastrukturę do celów militarnych i w związku z tym Federacja Rosyjska może nie zostać pociągnięta do odpowiedzialności za zbrodnie wojenne, gdyż ostrzeliwanie przez nią budynków mieszkalnych może w przypadku stacjonowania w pobliżu zasobów militarnych Kijowa nie zostać uznane za celową zbrodnię wojenną.

Washington Post w obszernym artykule, w którym wyraźnie krytykuje ukraińską strategię obrony totalnej, powołuje się na specjalistów w zakresie prawa międzynarodowego i praw człowieka, takich jak Bill Chabas czy też Richard Weir.

Ponadto w ciągu ostatnich tygodni dziennikarze amerykańskiej gazety widzieli na własne oczy sprzęt militarny, taki jak rakiety przeciwczołgowe, działa przeciwlotnicze i transportery opancerzone, które zostały rozlokowane w pobliżu budynków mieszkalnych.

Na ulicach w dzielnicach mieszkalnych rozmieszczono także punkty kontrolne z uzbrojonymi ludźmi, barykady z worków z piaskiem oraz skrzynki z koktajlami Mołotowa. Ukraińscy obywatele sami skarżyli się Amerykanom, że w pobliżu infrastruktury cywilnej mają miejsce działania zbrojne, które np. uniemożliwiają nocą sen.

Richard Weir, ekspert organizacji Human Rights Watch stwierdza wprost, że ukraińskie wojsko, na mocy prawa międzynarodowego, zobowiązane jest do usunięcia sprzętu wojskowego oraz żołnierzy z terenów zamieszkałych przez ludność cywilną. Jeżeli tego nie zrobią, stanowić to będzie pogwałcenie prawa wojennego

Ukraińska armia odpowiada na te zarzuty, że gdyby posłuchali tych rad to właściwie mogliby nie bronić swoich miast. Współpracownicy ukraińskiego prezydenta z kolei twierdzą, iż w tym konflikcie międzynarodowe prawo humanitarne oraz prawo wojenne nie ma zastosowania, ponieważ, jak twierdzą, celem Putina jest zniszczenie narodu ukraińskiego. Dodaje, że nie może on przeszkadzać swoim rodakom w obronie ich domów, wolności, wartości i tożsamości.

Ukraińcy sami oprowadzają dziennikarzy z zagranicy po osiedlach mieszkaniowych, gdzie rozmieścili swoją infrastrukturę militarną. Weir zauważa, że jeżeli Rosjanie będą atakować cele cywilne w sposób nieproporcjonalny w stosunku do zagrożenia to nadal mogą zostać oskarżeni o zbrodnie wojenne. Jednak wówczas granica pomiędzy zbrodnią wojenną a atakiem na cel wojskowy jest dużo bardziej płynna – militaryzacja przestrzeni mieszkalnej tak czy inaczej musi skończyć się ofiarami wśród cywilów.

William Chabas, kanadyjski specjalista w dziedzinie międzynarodowego prawa karnego stwierdził, że Ukraina nie może używać ludności cywilnej jako żywych tarcz. Ukraińcy najpierw instalują swoje zasoby wojskowe w pobliżu obiektów infrastruktury cywilnej a następnie filmują rosyjskie ataki, chcąc w ten sposób za wszelką cenę wytworzyć materiał mogący posłużyć  jako dowód na zbrodnie wojenne Rosji, który zostanie wykorzystany w międzynarodowym trybunale karnym w Hadze. Richard Weir z HRW zauważa jednak że jeżeli w pobliżu zniszczonego przez rosyjską armię celu cywilnego znajdować się będzie zasób militarny, to tezy o celowej zbrodni wojennej będzie można bardzo łatwo podważyć.

W stolicy Ukrainy – Kijowie – nie tylko domy ale także restauracje czy też biura zostały przekształcone w obiekty wojskowe obrony terytorialnej Ukrainy, co sprowadza na rezydujących tam ludzi śmiertelne niebezpieczeństwo i powoduje, że zabudowa Kijowa i innych miast jest tak czy inaczej niszczona, powodując przy tym śmierć niewinnych ludzi.

Bez względu na to jak patrzymy na konflikt ukraińsko-rosyjski stwierdzić trzeba jednoznacznie: ukraińska armia sprowadza swoimi działaniami na ludność cywilną śmiertelne niebezpieczeństwo i powinna za swoje działania co najmniej zostać surowo potępiona.

Źródło: https://www.washingtonpost.com/world/2022/03/28/ukraine-kyiv-russia-civilians/?fbclid=IwAR…

Ukraine invasion puts Chabad of Russia ‘between a rock and a hard place’

Chabad in Russia faces difficult balancing act, caught between its relationship with Putin and pressure from abroad to align with Ukraine.

Cnaan Liphshiz, JTA 01.04.22 https://www.israelnationalnews.com/news/325056

Vladimir Putin, Chief Rabbi Berel Lazar, businessman Viktor Vekselberg Courtesy of the Jewish Museum and Tolerance Center of Moscow

—————-

Three days after Russian forces invaded Ukraine, a prominent rabbi in Moscow offered a striking dissent.

“Stop the war!” Rabbi Boruch Gorin wrote on Facebook. He added, “This could cause fits of rage, but I have no other words now.”

It was not just the use of the word “war,” which Russia later banned from public discourse, that made the comment so remarkable. It was also because Gorin is a senior spokesperson for the Chabad-affiliated Federation of Jewish Communities in Russia and to Russian Chief Rabbi Berel Lazar — a Chabad rabbi whose ties to Russia’s bellicose president has earned him the derisive moniker “Putin’s rabbi.”

During Vladimir Putin’s 22 years in power, the Russian president has maintained a simple but effective relationship with the Chabad-affiliated rabbis of his country.

Under this symbiotic relationship, Putin helped Chabad pull off one of the most impressive Jewish revivals in modern times, eclipsing all their rival groups in Russia to bring Jewish practice and experiences to people who had little access to religious life under communism. Chabad’s star especially rose as Putin’s relations soured with the Russian Jewish Congress, a non-Chabad communal group, after that group criticized Russia’s war in Chechnya two decades ago.

Chabad, in turn, continued to abide by the Hasidic Orthodox movement’s willingness to work with government regimes as long as they don’t target Jews — a propensity that Chabad leaders define as partisan neutrality and that critics say reflects an inappropriate deference to power.

Russia’s Feb. 24 invasion of Ukraine has placed unprecedented strain on this arrangement, threatening what many view as a golden age of Russian Jewry and possibly Chabad’s place alongside Christian and Muslim counterparts operating under similar understandings with Putin.

In the weeks since the start of the war, Chabad in Russia has drawn criticism from abroad for failing to condemn a war that has caused untold death and turned millions of Ukrainians, including tens of thousands of Jews, into refugees. Meanwhile, Russian nationalists are criticizing the group, often in antisemitic terms, for not adequately backing Putin.

For Chabad, the push and pull is taking place amid an emotionally fraught conflict — Ukraine is in many ways the spiritual birthplace of the movement. Meanwhile, Chabad is also facing financial uncertainty with many of its deep-pocketed Russian backers suddenly severed from their wealth because of international sanctions.

The dynamics have Chabad of Russia engaged in a delicate balancing act aimed at maintaining safety and access to Jewish life for the country’s nearly 200,000 Jews.

“It’s a complicated situation. During times of war, people are not thinking rationally. Some think: You’re either with us or against us. We explain that bringing peace is the basis for any religious community, especially the Jewish one,” said Rabbi Alexander Boroda, president of the Federation of Jewish Communities in Russia. “But I can’t say everyone understands. Some people from other faiths — they expect us to support the military action.”

Gorin’s comments represented an early example of Chabad’s balancing act. Occurring amid rising nationalist sentiment and a witch hunt for so-called traitors, his call to end the war stood out as unusual in Russia.

Gorin told the Jewish Telegraphic Agency at the time that his position nonetheless represented that of Lazar and the rest of the Federation of Jewish Communities, a group with dozens of synagogues and community centers and hundreds of rabbis across Russia’s vast territory.

And on March 2, Lazar himself wrote a statement calling to “stop the madness so that no more people die.”

Lazar’s language was milder than Gorin’s, and certainly than the language used by some Jewish leaders abroad — such as the rabbis from the Union for Reform Judaism who in a statement condemned what they termed “Putin’s seemingly insatiable desire to fulfill his vision of a new Russian empire.” But it nonetheless set Lazar apart from other clergy in Russia, who are cheering on the Russian invasion and justifying it.

The views expressed — and not expressed — by Chabad’s leadership in Russia have drawn the attention of “other faith representatives” to the Federation of Jewish Communities of Russia, Boroda said. He declined to specify who those representatives were.

Multiple sources told Haaretz this week that the Kremlin is pressuring Jewish groups in Russia to support the war, including by threatening to shut down Jewish institutions if they do not. But Boroda said his group had not been pressured by the government to support the war, which in Russia is referred to as a “special military operation” by Putin’s fiat.

Still, he said, Chabad nonetheless had faced questions about its stance. “There are representatives from other faiths who want to come out with something general to support the military operation,” Boroda said. “We declined and there was more or less understanding to our position. We weren’t pressured and told we have no choice and had to pick sides here.”

Boroda drew criticism from abroad, including from a leading Chabad rabbi in Ukraine, after he spoke with the Interfax Russian news agency about the war in early March and the Jerusalem Post reported the contents of the interview.

In the interview, Boroda was asked about the Ukrainian state’s track record of celebrating the legacies of Nazi collaborators. Boroda condemned these activities, reiterating the position of his own group and many others, including the State of Israel and the World Jewish Congress. He also invoked the Holocaust while decrying vandalism of a Russian store in Germany, noting that Kristallnacht, the pogrom that is considered to be the beginning of the Nazi Holocaust against the Jews, featured vandalism of stores.

The Jerusalem Post interpreted Boroda’s answers as support for the “denazification” pretext offered by Putin himself for the invasion.

Boroda rejected that interpretation, noting that he did not link the glorification of Nazi collaborators with the current situation in Ukraine. He also did not comment directly on the war.

Boroda said his group is involved in sending humanitarian aid to Jewish communities in Ukraine, where Chabad is also the driving force of Jewish communal life. That aid is flowing through the world Chabad network, which transfers donations and supplies from Jewish communities in multiple countries, including Russia, and distributes those resources to Jewish communities in Ukraine, Boroda said.

Even within Russia, some would like to see Chabad in Russia take a firmer position against the war.

“They made a bunch of vague statements for peace, [but] they haven’t really said what Russian Jews really think about this terrible war and the dictatorship responsible for it,” said one Jewish person in Russia who for years has followed Chabad and Jewish community politics. The source, who said they were already taking a risk just speaking a Western journalist over the phone, spoke on condition of anonymity for fear of being imprisoned under new laws proscribing criticism of the war.

Putin has made clear his intolerance for criticism over the war beyond enacting laws punishing those who criticize it. In a speech on March 17, he said: “The Russian people will always be able to distinguish true patriots from scum and traitors and will simply spit them out like an insect in their mouth onto the pavement.”

Not long after that, a pig’s head with a blond wig was placed outside the home of a Russian-Jewish journalist deemed critical of the war. The perpetrators posted a piece of paper on the door of the apartment of the journalist, Alexey Venediktov, which featured a Ukrainian national symbol and the word “Judensau,” the German-language term for an antisemitic icon from the Middle Ages.

Statements like Gorin’s and Chabad’s humanitarian efforts in Ukraine have not gone unnoticed in ultranationalist circles.

“The Judeo-Christian church collects warm clothes for soldiers on both sides,” Sergey Shcherbatyuk, a blogger for the ultranationalist newspaper Gazeta Zavtra, wrote, referencing Chabad.

The criticism comes amid increasing pressure on Chabad’s finances in Russia. Ever since the collapse of the former Soviet Union, Chabad of Russia has relied on a mix of donations from Russian philanthropists, including the billionaires known as oligarchs whose wealth accumulated through relationships with the state, plus government assistance and gifts from Western donors.

With those sources of funding, Chabad of Russia has built an array of buildings and institutions, including dozens of schools and ostentatious synagogues like the one headed by Boroda in Zhukovka, a wealthy suburb of Moscow. Chabad is opening synagogues and centers far beyond the capital, including in Arkhangelsk, home to the world’s northernmost Jewish community center, and in Tomsk, where Siberia’s largest Jewish community center recently opened.

The group was also instrumental in the development and construction of the $50 million Jewish Museum and Tolerance Center, which opened in Moscow in 2012 and was built with the support of the Russian government.

But now, many of the Russian-Jewish oligarchs who used to fund Chabad activities in Russia are under crippling sanctions that have tied up their funds in the West. That could make support from outside Russia more essential, according to Roman Bronfman, an Israeli former lawmaker who was born in Ukraine and is the author of a book on Russian-speaking Jewry.

“Chabad in Russia is between a rock and a hard place,” Bronfman said. “Especially now they need to work on their ties to the west, which are substantial anyway. They need to take public opinion in the west into account.”

Russian Jews, including the ones belonging to Chabad, “almost all have their origins in Ukraine, Moldova or Belarus,” Bronfman noted. This is because those countries were part of the Pale of Settlement, where Jews were allowed to live during Czarist times.

“Very few Russian Jews actually come from Russia. This means the invasion into Ukraine hit an emotional chord, preventing Chabad from siding all the way with Russian clergy supporting the war,” Bronfman said.

To Bronfman, what is happening in Russia right now represents “the collapse of the model on which Chabad has operated so far in Russia, in which they stay out of politics in exchange for government support.” This model, he said, restricts criticism by Chabad of the government but “is preconditioned on the freedom not to openly support the government and cheer it on, either. The war has drastically reduced this freedom.”

Misha Kapustin, a Reform rabbi who fled Crimea to Slovakia in 2014 after the Russian army annexed that part of Ukraine, also believes that Chabad of Russia has not spoken out against the war in any significant way.

Moral fortitude requires clergy to speak out against the war in Ukraine, he said. But he said he understands why Russian Chabad rabbis have not done this with more force.

“It’s easy for us to criticize but Russia is a dictatorship,” said Kapustin, who has previously criticized Chabad of Russia for being too close to the government. “So what should they do? Walk away from the communities they build? Abandon Jews there?”

Russia’s Chabad rabbis, Kapustin said, are “facing a very difficult choice.” It’s one that he doesn’t need to imagine making, because he made it already.

“I left Crimea precisely because I didn’t want to put myself in that position,” Kapustin said.

Chabad’s rabbis in Russia may not have that flexibility. Emissaries in the movement are expected to remain in their communities through thick and thin; many who left Ukraine in the war’s early days to usher their families and communities to safety have returned already.

And whatever happens with the war and with Putin’s leadership, there are potentially hundreds of thousands of Jews in Russia. While thousands of Russian Jews have departed for Israel and beyond since the war broke out, many of them fearing a return of the Iron Curtain, most have stayed.

Many of those who left “did so out of an initial reaction of panic,” Boroda said. He added, “They will return. It will not affect the revival of Jewish life in Russia, which we will continue to bring to new heights regardless of international politics.”

Time for Jews to abandon Ukraine. Not Our War. Putin is Not Our Enemy.

Don’t let the media fool you. This is not a war for freedom, we do not owe anyone anything there, and we have to get the Jews out.

Yshai Amichai 08.03.22 https://www.israelnationalnews.com/news/323510?fbclid=IwAR2XVGBT57Jdje8v-bOCz8o6zo4kt2ASmqDu5U0TPKRNa2d21gRPbvMet7Y

Olim plane from Ukraine Olim plane from Ukraine Noam Moskowitz

Ukrainians have a long history of murdering Jews. We do not need to save them. We need to save the Jews and get out of there. Time to abandon Ukraine.

There are about 200,000 Jews in Ukraine, but there are about 10 times more Jews who were murdered and buried there, and in the last century alone. Ukraine is a Jewish graveyard. We need to get out of there.

In fact, Jewish graves have been attracting Jews back to Ukraine, particularly to Uman, where Rebbe Nachman of Breslov is buried. We haven’t been able to escape yet because a large part of our nation is buried there. Many Jews still feel a strong attachment to them.

The dead will forgive us if we move on towards our Redemption. We do not need to live with the dead in that graveyard of a nation. Rise up from the ashes, O Israel, and abandon the lands of your torment. Time for all Jews to come to Israel, to the Land of the living.

A Jewish President in Ukraine

Ironically, we now have a Jew in charge of Ukraine (Volodymyr Zelensky). He is fighting for them and has chosen to remain. He might even be blocking Jewish men from leaving. He needs all men of fighting age to remain, to resist the Russian invasion. He is even calling for other Jews to fight for Ukraine.

We don’t need a Jew to fight for Ukraine. If anything, it could only make matters worse for Jews everywhere. The main benefit of a Jewish Ukrainian president would be if he had enough compassion for the Jews of that country to help them escape to Israel.

A Gentile leader could be ruthless to the Jews of Ukraine. He could blame them for all his problems. He could let the Ukrainians vent their anger upon them, or trap them in the crossfire, blocking their escape. Zelensky can help facilitate the exodus of hundreds of thousands of imperiled Jews to Israel.

Putin is Not Our Enemy

Vladimir Putin, the leader of Russia for the past 22 years, is not our enemy and we do not need to make him our enemy. He has been good to the Jews of Russia, raising up Jewish oligarchs to serve him and forcing Russians to respect the Jews there.

There are roughly 265,000 Jews in Russia, according to 2010 figures. Those Jews were previously free to traverse the world and come to Israel. With the tough sanctions currently in place, it is hard to fly out of Russia these days.

Bennett flew to Russia on a private jet, with US approval, to secure humanitarian corridors for Jews to escape the conflict, among other things. But it is not only the Jews of Ukraine who are at risk.

We need Putin as a friend to help secure the safety of Russian Jews. If possible, we need to help them escape as well, since US President Joe Biden seems hellbent on raising up a new iron curtain that could cut them off from Israel. This could include other nations with Jewish populations under Russian influence.

Putin helps secure the safety of many Jews who would otherwise be at risk. We should not be fighting against him to save Ukraine, and we certainly should not want to topple him. Ukrainian Jews would be safe under Putin’s protection. The same cannot be said of the Ukrainian militias rising up to resist a Russian occupation.

Ukraine Under Russian Occupation

Biden seems to have accepted that Russia would occupy Ukraine. He did so, even before the invasion, when Putin amassed a huge army at its borders. Biden encouraged Russia to attack when he said an attack was inevitable, and that America would not send troops to defend Ukraine.

What surprised the world was Zelensky’s fighting spirit. He roused Ukrainians to powerfully resist the Russian invasion. This was not expected, and it has only made matters worse. Now the West is strangling Russia with sanctions and supplying Ukraine with enough weapons to fuel a protracted war. Zelensky, a Jew, has become Putin’s foremost enemy.

Russia had mechanisms in place to control Ukraine, which were further upended by Zelenksy’s populist rise to power. How does a Jew rise to power in a place like Ukraine? Zelensky produced and starred in a tv series, ‘Servant of the People,’ in which he depicts a high school teacher who unexpectedly rises to power, after a video of him ranting against government corruption goes viral.

The tv show aired for three seasons, from 2015 to 2019. In 2018, Zelensky took advantage of its popularity, and his production team formed a political party under the same name as the tv show. In 2019, Zelensky was elected the president of Ukraine in a landslide victory.

Zelensky rose to power on an anti-corruption platform. Corruption in the former Soviet states is tied to the sale of state assets at huge discounts and the granting of monopolies to favorable parties, known as oligarchs.

The rise of the oligarchs is connected to Russia, and Russia wields political influence outside its borders through them. In the shadow of their demise, Russia is losing control. Zelensky has been steering Ukraine into the hands of the West, a process that is unacceptable to Putin.

Russians are willing to fight for Ukraine because it has been theirs for hundreds of years, and historically, Russian civilization originated there, in the Kievan Rus’. Kyiv is the capital of Ukraine, but ‘Rus’ is phonetically related to Russia, along with neighboring Belarus. Russians consider that region their historic heartland, and they refuse to see it fall to the West.

Russia has been “occupying” Ukraine for hundreds of years already. Perhaps Putin was willing to accept an independent and neutral Ukraine, but not a Ukraine aligned with the West, and certainly not one allied with NATO against him.

The Euromaidan protests, beginning in late 2013, lead to the ousting of the Russian-leaning Ukrainian President, Viktor Yanukovych, in early 2014. This was the impetus for Russia’s invasion of Ukraine in 2014 and its annexation of Crimea, which it feared would fall into Western hands. Zelensky’s rise to power in 2019 marked an even greater threat to Russia.

In 2019, Donald Trump was the President of the US. He helped reduce the tensions surrounding Ukraine. When Biden came to power in 2021, everything changed. Biden started off with a slap in the face to Putin, calling him a killer in March 2021. Tensions rapidly escalated after that concerning Ukraine, to the point of international crisis and ultimately war.

Not Our War

Western paramours have been seducing Ukraine to run off with them. They offer many economic incentives to the impoverished Ukrainians. Russia is not pleased with its estranged Ukrainian wife. We do not need to stand between them and take the fire. We need to get our people out of there.

It might even be in our interests to help Putin at this juncture, to let him end the war quickly and claim some sort of victory, not to turn this into a bloodbath that could topple him and destabilize the region.

Contrary to what people are saying these days, Putin remains a voice of reason and a friend of Jews in that dark region. Don’t expect there to be anyone better than him there.

And don’t let the media fool you. This is not a war for freedom. Ukraine will be subjected and exploited either way, most likely for its grain. Either Ukraine will serve the West and enrage the Russians, or it will realign its interests with Russia and the threat of a major conflict may be averted.

Our interests do not necessarily align with the interests of other nations in this conflict. Best if we stay out of it. Ukraine is not our war. Saving the Jews is. Time for Jews to abandon Ukraine.

Yshai Amichai is a father of six and an author with a legal education, whose books advocate upholding the Torah as a national Constitution. He may be contacted at: yshaia@gmail.com

Click here to join the official Israel National News – Arutz Sheva WhatsApp groups

51 skrzyń ze złotem. Polskim.

Ratowanie polskiego złota w trakcie II wojny światowej. W czasie wojny część polskiego złota została sprzedana, aby sfinansować działalność Polskich Sił Zbrojnych na Zachodzie i rządu emigracyjnego. Kilkanaście ton polskiego złota przejęli bezprawnie Brytyjczycy

Piotr Rosik https://www.prokapitalizm.pl/51-skrzyn-ze-zlotem/

———————————

Ratowanie polskiego złota w trakcie II wojny światowej to była prawdziwa odyseja, okupiona ogromnym wysiłkiem, wieloma momentami niepewności, tysiącami godzin negocjacji i prawnych przepychanek, mimo pozornie pozytywnego nastawienia neutralnej Rumunii czy naszych głównych sojuszników – Francji czy Anglii – tak wynika z książki „Jak ocalono polskie złoto” (Wydawnictwo Oscar Print, 2013) autorstwa Cristiana Păunescu oraz Dorina Matei, profesorów Rumuńskiej Akademii Nauk.

O tym, że Rumuni pomogli Polakom uratować złoto przez wiele lat po wojnie milczano. Pierwsze wzmianki na ten temat pojawiły się w rumuńskim czasopiśmie „Magazin istoric” w 1968 r. Potem jednak z biegiem lat publikacji było coraz więcej, a dokumenty stawały się coraz bardziej dostępne. Można powiedzieć, że końcowym efektem jest właśnie książka Cristiana Păunescu oraz Dorina Matei. Trudno bowiem wyobrazić sobie publikację, która bardziej dokładnie, z większym pietyzmem, opisywałaby tę kwestię. Autorzy wykonali wielką pracę, docierając – jak się zdaje – do każdego dokumentu, do którego trzeba było dotrzeć, aby tę historię opisać.

Odyseja polskiego kruszcu

Autorzy zaczynają oczywiście od wprowadzenia, prezentującego ówczesną niezwykle skomplikowaną sytuację polityczną w Europie. Jednak dość szybko przechodzą sprawnie do sedna – czyli historii ewakuacji polskiego złota z kraju przez Rumunię. Zobowiązania tego kraju co do pomocy Polsce wynikały z kilku konwencji oraz z traktatu z 26 marca 1926 r. podpisanego w Bukareszcie. Jednak Rumunia – gdy rozpoczęła się II wojna światowa – poszła w kierunku neutralności. Dochodziło więc do dyplomatycznych przepychanek, a politycy z Bukaresztu znaleźli się tak naprawdę w sytuacji lawirowania między różnymi powinnościami. W końcu jednak Rumunia zezwoliła na tranzyt przedstawicieli polskiego rządu oraz na przewóz polskiego złota.

W przeddzień wybuchu II wojny światowej Bank Polski (który był instytucją prywatną, co będzie jeszcze miało znaczenie w tej historii) posiadał 79,5 ton złota w sztabkach, monetach i precjozach o wartości ówczesnych 463,6 mln zł (87 mln USD), a przechowywał te zasoby w skarbcu w Warszawie, w oddziałach terenowych oraz w depozytach zagranicznych. Rumunia zgodziła się na przyjęcie większości złota z terenu Polski, a stało się to na podstawie… umowy ustnej z 11 września 1939 r., po której pozostała tylko jedna notatka w archiwach Ministerstwa Spraw Zagranicznych Rumunii.

I tutaj zaczyna się wielka epopeja polskiego kruszcu umieszczonego w 51 drewnianych skrzyniach. Transport przejechał z Warszawy na wschód kraju konwojem ciężarówek, a następnie pociągiem do Rumunii, do portu w Konstancy, gdzie niemal w całości (4 tony kruszcu pozostały w Rumunii) został załadowany na tankowiec „Eocene”.

Statek popłynął do Stambułu, gdzie napotkał wielkie problemy prawne po zacumowaniu do portu. W końcu jednak udało się go załadować na wagony kolejowe i przewieziono przez Syrię do Bejrutu, gdzie trafił do depozytu, de facto w ręce Francuzów.

Złoto następnie zostało przetransportowane do Tulonu we Francji, a potem do skarbca oddziału Banku Francji w Nevers. Gdy wojska hitlerowskie weszły do Francji i powstał kolaboracyjny rząd w Vichy, Polska zaczęła nalegać, by złoto wysłano do USA, ale Francja wysłała je do Dakaru we Francuskiej Afryce Zachodniej, a następnie do fortu Kayes.

Autorzy podkreślają, że rząd Francji nie uległ żądaniom Niemiec i nie wydał im polskiego złota, mimo że sytuacja sprzyjała takiemu rozwiązaniu. Z drugiej strony, Francuzi niejako „uwięzili” polski kruszec i nie chcieli nic z nim robić, mimo nacisków ze strony polskiej, więc rząd polski na uchodźctwie złożył pozew do sądu w Nowym Jorku. Sąd nałożył w 1941 roku tymczasowy areszt na francuskie złoto zdeponowane w Banku Rezerwy Federalnej w Nowym Jorku. Na przełomie 1942 i 1943 r. wojska amerykańskie i brytyjskie zajęły Francuską Afrykę Zachodnią, a to poprawiło pozycję negocjacyjną strony polskiej. W grudniu 1943 r. w Algierze polski rząd podpisał porozumienie z nowym rządem Francji, na czele z Charles’em de Gaulle’em, w sprawie zwrotu złota Bankowi Polskiemu. W marcu 1944 roku Bank Polski ostatecznie odzyskał kontrolę nad złotem.

To jednak nie był jeszcze koniec przygód tego kruszcu. Rząd polski postanowił, że złoto trafi do depozytu w Anglii, Stanach Zjednoczonych i Kanadzie. Transport cennego ładunku realizowano partiami przez pół roku. Na koniec 1944 roku polskie złoto o wartości 398,4 mln zł wylądowało w skarbcach Banku Anglii (155,2 mln zł), Banku Rezerwy Federalnej w Nowym Jorku (154,8 mln zł), Banku Kanady w Ottawie (67,3 mln zł), Narodowym Banku Rumunii (370 tys. zł), oddziale Banku Polskiego w Londynie (430 tys. zł).

W czasie wojny część polskiego złota została sprzedana, aby sfinansować działalność Polskich Sił Zbrojnych na Zachodzie i rządu emigracyjnego. Kilkanaście ton polskiego złota przejęli bezprawnie Brytyjczycy. W wyniku negocjacji złoto pozostawione w Rumunii sprowadzono do kraju dwoma samolotami 17 września 1947 roku, po 8 latach od opuszczenia Polski. Przy czym, co ciekawe, Rumuni niejako „blokowali” Polakom przez pewien czas dostęp do złota, tłumacząc to nieścisłościami w zakresie statusu Banku Polskiego (był on hybrydą instytucji państwowej i prywatnej).

Autorzy nie tylko opisują historię transferu polskiego złota, ale też pokazują wielką rolę Rumunii w ratowaniu wielu polskich zabytków o wielkiej wartości. Dzięki Rumunom uratowano wiele cennych przedmiotów z Wawelu oraz Zamku Królewskiego w Warszawie, m.in. Szczerbiec – miecz koronacyjny królów polskich, używany w latach 1320-1764.

Păunescu i Matei potrafią również zwrócić uwagę na ciekawe kwestie, które do dziś nie zostały rozwiązane. Na przykład pojawia się pytanie, czemu Sowieci nie próbowali przechwycić polskiego złota, choć wiedzieli o całej operacji i mieli możliwość skutecznie jej zapobiec. Według autorów, chodziło głównie o kwestię wizerunkową – Moskwa nie chciała się zaprezentować światu jako złodziej, w tym społeczeństwom polskiemu czy rumuńskiemu, które nie były Sowietom przychylne, a po „kradzieży” złota stałyby się jeszcze mniej przychylne.

Ostre zdjęcie

„Jak ocalono polskie złoto” jest książką stricte historyczną, więc nie można w tym przypadku liczyć na zbyt wartką akcję czy popisy w zakresie formy, na to nie ma miejsca. Oczywiście, najlepsi historycy – jak np. Norman Davies – potrafią napisać tego rodzaju dzieło, które się czyta z wypiekami na twarzy, ale tutaj mamy do czynienia z de facto monografią, więc trzeba wybaczyć autorom, że położyli nacisk po prostu na jak najwierniejsze odwzorowanie historii o wywozie polskiego złota z kraju na początku II wojny światowej. Dzięki temu otrzymujemy ostre „zdjęcie”, kronikarską relację wysokich lotów.

Ogromną zaletą omawianej książki są historyczne zdjęcia. Jest ich mnóstwo, pojawiają się zarówno w środku, jak i na końcu, zarówno czarno-białe, jak i kolorowe. Pokazują m.in. skarbce, w których było przechowywane polskie złoto, jak i głównych bohaterów dramatu. Ukazują zarówno statki morskie, które przewoziły kruszec, jak i najważniejsze dokumenty związane ze sprawą. Otrzymujemy także reprodukcje dokumentów. Najciekawsze są jednak chyba zdjęcia pokazujące spotkania ówczesnych ważnych osobistości, tak jak zdjęcie ze s. 20, na którym możemy podziwiać elegancko ubranych polityków prowadzących dwustronne rozmowy rumuńsko-polskie w marcu 1939 r.

Miłym ukłonem w stronę głównych bohaterów tej historii z perspektywy rumuńskiej są ich sylwetki, umieszczone pod koniec książki. Autorzy przybliżyli postaci m.in. Dumitru Constantinescu, gubernatora Banku Narodowego Rumunii w latach 1935-1940 czy też Aleksandra Dumitrescu, który był naczelnym kontrolerem 51 skrzyń z polskim złotem, zdeponowanych w Banku Narodowym Rumunii.

Z nieba do Nieba

2022-04-01   Sławomir M. Kozak www.oficyna-aurora.plhttps://www.oficyna-aurora.pl/aktualnosci/z-nieba-do-nieba,p1015681863

W dniu 32 urodzin polskiej szybowniczki, porucznik pilota Wojska Polskiego Janiny Lewandowskiej, bolszewicki bandyta strzelił jej beznamiętnie w potylicę. Dłonie ściągnięte na plecach pętlą drutu bronić się nie mogły. Możliwe również, że jej usta, podobnie jak innym współwięźniom, też zapchano trocinami… 

Oprawcy bali się nie tylko czynnej obrony mordowanych, bali się także ich krzyku i słów pogardy. A może najbardziej głośno odmawianej modlitwy? Przed spojrzeniem zabijanych uciekali stając za ich plecami i strzelając im po prostu w tył głowy. Dwaj kompani pomagali trzymając ofiarę między sobą.  Ciało kobiety osunęło się do dołu wykopanego w katyńskim lesie i legło pośród setek innych, by w naiwnej wierze rozkazodawców mordu pozostać na zawsze pod zwałami piachu. Jednak już po trzech latach zwłoki pomordowanych, w tym również te jedyne kobiece, wydarto tej nieludzkiej ziemi, by wszem i wobec dawać mogły świadectwo sowieckich zbrodni.

Wydobyli je Niemcy w roku 1943. Na miejscu, pośród przedstawicieli innych narodowości, których Niemcy przywieźli na miejsce zbrodni w charakterze świadków, był obecny Józef Mackiewicz. Na udział w tym przedsięwzięciu otrzymał zgodę polskich władz podziemnych. Po powrocie, 3 czerwca 1943 roku, w Gońcu Codziennym, piśmie zależnym od okupanta,  ukazał się z nim wywiad zatytułowany “Widziałem na własne oczy”, w którym przedstawił wrażenia z miejsca mordu polskich oficerów. Za ten wywiad Polska Partia Robotnicza wydała na Józefa Mackiewicza wyrok śmierci. Na szczęście nigdy nie został on wykonany. Wiele niestety zrobiono, by zamilczeć w Polsce jego dzieła, których młodsze pokolenie praktycznie nie zna. A nie zna właśnie z powodu ciągłego ukrywania prawdy o Katyniu. 

To książka Mackiewicza, „The Katyń Wood Murders”, wydana w roku 1951, była pierwszą pozycją o Katyniu w języku angielskim. Sam autor został zresztą powołany przez komisję Kongresu USA do zbadania zbrodni katyńskiej, jako świadek i ekspert.

To z relacji Mackiewicza wiemy, że jeszcze w roku 1941, na pytania generałów Sikorskiego i Andersa o losy polskich oficerów, Stalin odpowiadał: „Ja już wydałem wszystkie rozkazy, by ich zwolnić. (…) Nie wiem, gdzie są. Na co mnie ich trzymać? Może byli w obozach na terenach, które zajęli Niemcy, i rozbiegli się”.

Cytat ten pochodzi z książki Józefa Mackiewicza „Katyń – zbrodnia bez sądu i kary”, która w roku 1997 ukazała się nakładem wydawnictwa „ANTYK”. Zgody na jej wydanie udzieliła córka pisarza, Halina Mackiewicz. Wydanie to sfinansowała Polska Fundacja Katyńska, a wpływy ze sprzedaży książki przeznaczone zostały na budowę polskich cmentarzy wojskowych w Katyniu, Miednoje i Charkowie.

Ciało Janiny Lewandowskiej leżało w katyńskim dole pośród zwłok polskich kapelanów. Jednak szczątki kobiety, która zagrażała ojczyźnie proletariatu tak bardzo, iż musiano ją zgładzić, stanowiły również problem i dla tego zbrodniarza, który je odkopał. Oprych niemiecki, zadowolony z możliwości wykazania światu, iż sowiecki zbir jest odeń gorszy, nie bardzo wiedział, jak wyjaśnić obecność w mogile ciała kobiecego. Nie pasowało ono w tym miejscu do wersji o pomordowanych polskich oficerach. W ten sposób morderca z zachodu stał się współwinnym zbrodni mordercy ze wschodu, pomagając w zatajeniu wiedzy o tej śmierci. Nie po raz pierwszy zresztą, ani ostatni w historii naszego nieszczęśliwego kraju, obaj współpracowali w jego wyniszczaniu. Badania czaszki kobiecej, z powodu braku możliwości wykorzystania materiału genetycznego, prowadzone z konieczności metodą superprojekcji i techniki komputerowej wykazały, że jest to czaszka Janiny Lewandowskiej. Dzięki tym wszystkim pracom naukowym, patriotyzmowi i zaangażowaniu wielu osób, 4 listopada 2005 roku, szczątki Janiny Lewandowskiej spocząć mogły nareszcie w grobie rodzinnym w Lusowie. Pięknie i szczegółowo opisuje całą tę historię Józef Grajek w biografii zatytułowanej „Porucznik pilot Janina Lewandowska”. Opowieść o losach Janiny Lewandowskiej, zatytułowaną „Z nieba do Nieba”, dokonał kamerą reżyser Zbigniew Kowalewski, a kiedy ją ujrzałem, zapadła tak głęboko w moje serce, że uznałem jej rozpowszechnianie za  swój obowiązek i czynię to od roku 2013. Losy polskiej pilotki znałem wówczas dość pobieżnie. Wiedziałem, że pośród polskich oficerów zamordowanych w Katyniu była kobieta. Wiedziałem też, że krótko przed II Wojną Światową wykonała skok spadochronowy z pięciu tysięcy metrów, co w tamtych czasach było wyczynem na skalę światową. Ukończyła cztery kursy szybowcowe, szkolenie na samolotach, co pozwoliło przyjąć ją do Wyższej Szkoły Pilotażu na Ławicy, następnie kurs radiotelegrafii wojskowej we Lwowie i obserwatorów lotniczych w dęblińskiej Szkole Orląt. Wiedziałem wreszcie, jako Wielkopolanin z urodzenia, że była córką szanowanego przeze mnie generała Józefa Dowbor-Muśnickiego, słynnego Naczelnego Dowódcy Powstania Wielkopolskiego, jednego z nielicznych zwycięskich powstań w dziejach Polski. 

Jego córki, choć różnica wieku między nimi wynosiła jedenaście lat, odeszły na wieczną wartę w odstępie zaledwie dwóch miesięcy. Jedna zabita strzałem bandyty sowieckiego nad katyńskim dołem, druga – Agnieszka, rozstrzelana przez bandytę niemieckiego na palmirskiej polanie śmierci. Tak Historia doświadczała najlepszych synów swoich, doszczętnie wybijając im potomstwo. 

Niniejszym, zachęcam gorąco do sięgnięcia po książkę „Z nieba do Nieba”, do której załączony jest wspomniany film Zbyszka Kowalewskiego. Jej nakład się kończy, ostatnie egzemplarze można kupić w Polskiej Księgarni Narodowej. Tym z Państwa, którzy nie zdążą kupić jej w wersji tradycyjnej, polecam ją w formie e-book, co ciekawe również z filmem. Taką ofertę, jako jedyna na rynku ma Oficyna Aurora.

Felieton pochodzi z 13 numeru tygodnika Warszawska Gazeta

Tresura

Stanisław Michalkiewicz 1 kwietnia 2022 http://michalkiewicz.pl/tekst.php?tekst=5152

Gdyby rosyjski prezydent Putin nie został uznany przez Senat Stanów Zjednoczonych za zbrodniarza wojennego to mógłby ubiegać się o Nagrodę Nobla w dziedzinie medycyny za położenie kresu epidemii koronawirusa. Wprawdzie chyba nie miał takiego zamiaru, ale niekiedy, a chyba nawet dość często, wielkie osiągnięcia w dziedzinie medycyny bywają dziełem przypadku – jak to miało miejsce przy wynalezieniu penicyliny przez Fleminga. Toteż wprawdzie Putin chciał wywołać wojnę na Ukrainie, żeby ją „zdemilitaryzować” i „zdenazyfikować”, ale stworzył w ten sposób znakomitą okazję do zakończenia epidemii koronawirusa, z którą już nie bardzo było wiadomo, co dalej robić.

Toteż nawet taki jastrząb epidemiczny, jak pan minister Niedzielski oświadczył niedawno, że do koronawirusa musimy sie przyzwyczaić tak samo, jak do grypy, a od 28 marca zniósł wszystkie obostrzenia, które 27 marca jeszcze były absolutnie konieczne.

Podobnie było w Związku Sowieckim za Gorbaczowa, który pewnego dnia rozkazał, by nazajutrz wszyscy myśleli już „po nowemu”. I tak się stało; kładąc się spać jeszcze myśleli po staremu, a gdy się obudzili, już myśleli po nowemu.

Skoro jednak pan minister Niedzielski twierdzi, że do koronawirusa powinniśmy się przyzwyczaić tak samo, jak do grypy, to warto postawić pytanie, dlaczegóż to od razu nie zaczęliśmy się przyzwyczajać? Po dwóch latach nie tylko bylibyśmy znakomicie przyzwyczajeni, ale w dodatku uniknęlibyśmy wszystkich szkód, jakie walka z koronawirusem wyrządziła w gospodarce, edukacji, kulturze, a nawet – w ochronie zdrowia.

Wynika z tego, że owe obostrzenia tak naprawdę z medycyną nie miały wiele, albo nawet nic wspólnego, natomiast stały się znakomitym narzędziem do tresowania całych narodów do zachowań stadnych. Ponieważ jednak w miarę upływu czasu koronawirus przestał już robić takie wrażenie, jak na początku, a szkody były jak najbardziej prawdziwe, wojna Rosji z Ukrainą przyszła w samą porę, by właśnie ją wykorzystać w charakterze narzędzia do tresowania całych narodów do zachowań stadnych – co prawda już nie wszystkich, jak to było w przypadku koronawirusa, a tylko niektórych – ale w dzisiejszych czasach nie ma co grymasić. A których „niektórych” narodów? Odpowiedź jest jasna; tych, które podlegają Stanom Zjednoczonym. Stany Zjednoczone bowiem nie tylko jednym susem znalazły się w awangardzie organizatorów tresury do zachowań stadnych, ale również wykorzystały tę okazję do mocnego uchwycenia za twarz całej Europy, to znaczy – niezupełnie całej, tylko tej Zachodniej i Środkowej.

W przypadku tamtej tresury chodziło o wzbudzanie na rozkaz uczucia paniki, a w przypadku tej nowej, chodzi o stadne wzbudzanie moralnego oburzenia. Różnica jest niewielka, bo panika, czy oburzenie, to rzecz drugorzędna, bo najważniejsze są zachowania stadne, dzięki którym będzie można albo całą ludzkość, albo chociaż jej część, zapędzić do wspólnej obory, gdzie będzie można ją eksploatować w charakterze trzody użytkowej. Bardzo ładnie rozwija tę rzecz Klaus Schwab w swojej pracy o „Wielkim Resecie”. Toteż teraz pierwszorzędni fachowcy od kreowania masowych nastrojów, rozpalają do białości nie tylko uczucie moralnego oburzenia, ale też patriotyzmu, pojmowanego jako pragnienie jak najszybszego wprowadzenia do wojny własnego kraju.

Wzorem tej patriotycznej postawy jest niewątpliwie Naczelnik Państwa Jarosław Kaczyński, który podczas wyprawy kijowskiej wpadł na „koncepcję” wysłania na Ukrainę uzbrojonej po zęby misji pokojowej NATO. Ale kraje przewidujące i poważne właśnie się od tej „koncepcji” zdystansowały, najwyraźniej zdając sobie sprawę, że narodziła się ona w głowie Naczelnika Państwa w momencie, gdy akurat śnił swój sen o szpadzie, ale najwyraźniej nie dostrzegły powodów, by wraz z Polakami popełnić samobójstwo. Co innego Nasz Najważniejszy Sojusznik. Ten natychmiast, skoro sztuczka z samolotami się nie udała, zwęszył kolejną okazję do wypuszczenia lekkomyślnych Polaków na wojnę. Jestem tedy pełen obaw, że prezydent Biden nam „pozwoli” na utworzenie wspomnianej misji pokojowej, oczywiście zastrzegając z naciskiem, że będzie to „suwerenna decyzja” Polski, z którą USA nie mają nic wspólnego.

Ale chociaż rząd „dobrej zmiany” wraz z prezydentem Dudą, uczestniczy w rozpalaniu oburzenia moralnego i specyficznego patriotyzmu do białości, to emocjonalne rozhuśtywania społeczeństwa musi jakoś zwrotnie działać również i na nich, bo coraz częściej sprawiają wrażenie, jakby tracili kontakt z rzeczywistością. Oto pan prezydent Duda właśnie oświadczył, nawiasem mówiąc, plagiatując Kornela Ujejskiego, a konkretnie – jego wiersz „Maraton”, w którym czytamy m.in: „O, kraj to mały niby szyba tarczy lecz na grób wrogom przecież go wystarczy” – że „nasza ojczyzna jest dość rozległa by pochować wrogów.

Konrad Lorenz twierdził, że zwierzęta dysponujące naturalną, śmiercionośną bronią, jak np. kły, rogi lub pazury, bardzo rzadko zadają sobie śmierć w walce. Kończy się ona bowiem, gdy jeden z walczących osobników dojdzie do wniosku, że przeciwnik jest silniejszy i ratuje się ucieczką, a tamten już za nim nie goni. Tymczasem zwierzęta taką śmiercionośną bronią nie dysponujące, jak np. synogarlice, walczą ze sobą aż do śmierci, to znaczy – dopóki jedna drugiej nie zadziobie.

Toteż nic dziwnego, że prezydent Duda przemawia coraz bardziej buńczucznie, a premier Morawiecki rozstawia po kątach całą Europę, na co tamta wyrozumiale mu pozwala, najwyraźniej zdając sobie sprawę, że jest jakiś nienaturalnie pobudzony. Byłoby to nawet zabawne, gdyby nie okoliczność, że ta utrata kontaktu z rzeczywistością może doprowadzić do tragedii w postaci wciągnięcia Polski do wojny z Rosją, w której nasi sojusznicy mogą zareagować zgodnie z art. 5 traktatu waszyngtońskiego i sporządzą ostry protest. Państwa poważne bowiem wiedzą, że najlepsza jest wojna prowadzona cudzymi rękami, a w tym celu trzeba tylko znaleźć kandydatów na samobójców. W tej sytuacji tresura przyzwyczajająca, albo nawet wymuszająca zachowania stadne, staje się narzędziem nieocenionym, zwłaszcza gdy tresowani nie zdają sobie z tego sprawy i myślą, że to wszystko naprawdę.

Zresztą nie tylko w takich sprawach. Właśnie niezawisły sąd w Gdańsku w osobie niezawisłego sędziego Tomasza Jabłońskiego, skazał na 20 godzin miesięcznie prac społecznych i 5 tys. zł nawiązki na uchodźców z Ukrainy właściciela ciężarówki na której były ucieszone informacje o edukowaniu dzieci do masturbacji, wyrażaniu zgody na spółkowanie oraz „różnych doświadczeń seksualnych”. Niezawisły sędzia Tomasz Jabłoński uznał to za myślozbrodnię „homofobii”, z czego wynika, ze tresura do zachowań stadnych nie dotyczy tylko patriotyzmu, ale również posłuszeństwa wobec sodomczyków oraz osobników doznających dreszczyków przy edukowaniu cudzych dzieci.

„Po pierwsze Węgry”, czy „Po pierwsze Ukraina”.

Orban ma łatwiej, bo rządzi Węgrami, nie Polakami

Matka Kurka https://www.kontrowersje.net/orban-ma-latwiej-bo-rzadzi-wegrami-nie-polakami/

Wielki przyjaciel Polski, jak do niedawna partia rządząca i media „niepokorne” nazywały Victora Orbana, praktycznie z dnia na dzień stał się wrogiem Polski i w dodatku „ruską onucą”. Zmiana oceny polityki Orbana dobitnie świadczy, jakimi ignorantami w sferze międzynarodowej są przedstawiciele kierownictwa PiS, z Kaczyńskim na czele. Nie kto inny tylko właśnie Jarosław Kaczyński był wpatrzony w Orbana, jak w obrazek, a po dojściu do władzy kopiował niemal wszystkie pomysły węgierskiego prezydenta, z wyjątkiem jednego – polityki międzynarodowej. Dlaczego zmiana oceny Orbana jest przejawem ignorancji? Z dwóch generalnych powodów, po pierwsze Orban zawsze był „ruską onucą”, po drugie kopiowanie wewnętrznej polityki Orbana bez powielania polityki zagranicznej, jest jak chodzenie na jednej nodze.

Prezydent Węgier nad swoim biurkiem i łóżkiem ma powieszone jedno postanowienie: „Először is Magyarország”. Dla tych, którzy nie znają węgierskiego tak biegle, jak piszący te słowa, wklejam tłumaczenie: „Po pierwsze Węgry”. U polityków słowa z reguły nie mają większego znaczenia i najczęściej służą jako narzędzie propagandy, ale dla Orbana to nie są słowa, tylko filozofia działania, modus operandi.

Wszystko, co robi Orban jest egoistyczną, do bólu realistyczną strategią ochrony węgierskich interesów i pomimo wieloletniej krytyki ze strony całego świata Orban nie zmienił absolutnie nic w swoim postępowaniu. Konsekwencja daje określone korzyści, w postaci rozwoju Węgier i wygrywania kolejnych wyborów przez partię Fidesz.

Dosłownie za kilka dni na Węgrzech odbędą się wybory parlamentarne i wszystko wskazuje na to, że znów partia Orbana będzie zwycięska. Jak to możliwe, przy takim nastawieniu prezydenta Węgier do „wojny” na Ukrainie? Odpowiedź nie jest prosta, w każdym razie nie dla Polaków, którzy żyją w swoim świecie romantycznych uniesień i moralnych zwycięstw. Prawdą jest, że sam Orban ma bardzo dobre relacje z Putinem, co się przekłada na biznesy z Rosją. Nie chodzi tylko o rosyjską ropę i gaz dostarczane na Węgry po cenie, o jakiej Polacy mogę pomarzyć, ale też elektrownię atomową na rosyjskiej licencji.

Takie uzależnienie węgierskiej gospodarki od Rosji na pierwszy rzut oka wydaje się mało rozsądne, ale jeśli weźmiemy pod uwagę uwarunkowania społeczne, to zbuduje nam się pełen obraz węgierskiej rzeczywistości. W ostatnim sondażu ponad 40% Węgrów uznało, że Putin słusznie napadł na Ukrainę, co dla Polaków z całą pewnością jest szokującą informacją. Podkreślę, że nie chodzi o to, czy Węgrzy martwią się losem Ukraińców, ale o to, że ponad 40% Węgrów kibicuje w tym konflikcie Rosji.

Zatem dla Węgrów tak jak dla Orbana nie liczą się żadne moralne dywagacje, ale wyłącznie węgierski interes. Sympatia dla Rosji pewnie ma wiele składowych, ale też wiąże się bezpośrednio z tym, co Węgier tankuje, na jakim gazie gotuje gulasz i z jakiej elektrowni dostaje rachunki. Rasowy polityk z taką wiedzą, szczególnie na parę dni przed wyborami, może zrobić tylko jedno – bezwzględnie wykorzystać. I tak też się dzieje, Orban wręcz sobie kpi z Zełenskiego, gdy ten używa zgranych szantaży emocjonalnych z użyciem kobiet i dzieci. Odpowiedź

Orbana na apel prezydenta Ukrainy, aby Węgry zaangażowały się w konflikt nie pozostawia złudzeń:

1. „Jestem prawnikiem. Pracuję z wiedzą, którą zgromadziłem w świecie prawa. Ktoś, kto jest aktorem, pracuje z wiedzą, którą zdobył jako aktor”.

2. „Polityka węgierska nie jest przyjazna dla Ukrainy ani prorosyjska, ale przyjazna Węgrom”.

W Polsce nie do pomyślenia i trzeba uczciwie przyznać, że ani PiS nie może iść krok w krok za polityką Fideszu, ani Kaczyński dosłownie naśladować Orbana. Polskie uwarunkowania są skrajnie odmienne i poparcie dla Rosji występuje na poziomie promili, czemu trudno się dziwić z uwagi na kontekst historyczny i współczesne bandyckie zachowania Putina wobec Polski.

Tyle tylko, że jak się uznaje Orbana za wybitnego polityka i wzór do naśladowania, to wypadałoby skopiować przynajmniej podstawy jego polityki: „Po pierwsze Polska”. PiS z Kaczyńskim mogli i powinni zachować dystans do tego, co się dzieje na Ukrainie, oczywiście nie w takim stopniu, jak Węgrzy, bo to w Polsce byłoby politycznym samobójstwem, ale w odpowiednich dostosowanych do polskich realiów proporcjach.

Tymczasem mało zdolni uczniowie Orbana ruszyli w dokładnie przeciwnym kierunku, wymachując kuriozalnym hasłem na polskich sztandarach: „Po pierwsze Ukraina”.

Dla odmiany, coś zabawnego :-).. Something funny for a change

Dla odmiany, coś zabawnego 🙂 (napisy PL) / Something funny for a change (Polish subtitles)

12 minut..

Podczas szukania materiałów do ostatniego filmu o hipokryzji wokół tematu Ukrainy, natknęłam się na kilka zabawnych nagrań.
Postanowiłam zrobić z nich osobną kompilację. Będzie krótka, ale mam nadzieję, że sprawi, iż się na chwilę uśmiechniecie 🙂

Georgina Orwell PL

==========================

UKRAIŃSKA HUCPA, CZYLI: HIPOKRYZJA NIE ZNA GRANIC / HYPOCRISY AROUND UKRAINE.

a to już półtorej godziny…