Szanowny Panie! Nie żyje ksiądz Lech Lachowicz, który w niedzielę 3 listopada został brutalnie pobity na plebanii w Szczytnie. Kapłan zmarł w szpitalu na skutek obrażeń, które napastnik zadał mu toporem w głowę. Dalszy atak został przerwany przez wolontariuszkę naszej Fundacji panią Elżbietę, która ściągnęła uwagę bandyty na siebie i użyła gazu w obronie. Ksiądz Lech angażował się w nasze publiczne modlitwy różańcowe i uświadamianie Polaków na temat tego, czym jest aborcja. Zamordowanego kapłana wspomina nasz koordynator Marek, który współpracował z księdzem Lechem i panią Elżbietą w Szczytnie. Proszę przeczytać jego krótką relację. Proszą Pana również o modlitwę za duszę księdza Lecha oraz o powstrzymanie w Polsce nienawiści – coraz bardziej rozbudzanej w społeczeństwie przez media oraz polityków chcących “opiłowywać” katolików i za pomocą narastającego terroru zamknąć nam usta.Jak już informowaliśmy, na plebanię parafii św. Brata Alberta w Szczytnie wtargnął agresywny mężczyzna uzbrojony w topór, który rzucił się na księdza Lecha Lachowicza zadając mu ciężkie obrażenia. Odgłosy walki usłyszała przebywająca na plebanii wolontariuszka naszej Fundacji pani Elżbieta, która ruszyła księdzu na pomoc. Użyła gazu wobec napastnika i ściągnęła jego uwagę na siebie. Bandyta po chwili zaniechał dalszego ataku, gdyż najprawdopodobniej zadziałał gaz. Księdza Lecha w stanie krytycznym przewieziono do szpitala. Po kilku dniach szpitalnej walki o życie, ksiądz Lech zmarł. Zamordowanego kapłana wspomina nasz koordynator Marek, organizator publicznych modlitw różańcowych i akcji informacyjnych na temat aborcji w Szczytnie: “Pamiętam naszą pierwszą modlitwę różańcową, którą zorganizowaliśmy w Szczytnie. Zgromadziliśmy się w ruchliwym miejscu, modląc się i pokazując jednocześnie prawdę o aborcji mieszkańcom miasta. Przypadkiem przechodziła tamtędy akurat pani Elżbieta, która wracając z Mszy Św. trafiła na naszą akcję. Jak się po raz kolejny okazało, nie ma przypadków, są tylko znaki. Pani Elżbieta została z nami na różańcu, a po jego zakończeniu nalegała, abyśmy wspólnie poszli na pobliską parafię do księdza proboszcza, którego jej zdaniem powinniśmy koniecznie poznać. Zgodziliśmy się, a tym kapłanem był właśnie ksiądz Lech Lachowicz. Przyjął nas bardzo ciepło, nawiązaliśmy współpracę. Ksiądz Lech przychodził od tej pory na organizowane przez nas publiczne modlitwy różańcowe i błogosławił uczestników naszych zgromadzeń. Zaprosił nas także do swojej parafii, abyśmy przeprowadzili spotkanie dla wiernych uświadamiające na temat aborcji i konieczności włączenia się do walki o życie. Ucieszyła nas ta współpraca, gdyż bardzo potrzebujemy w dzisiejszych czasach takich kapłanów – zdecydowanych, odważnych i zaangażowanych. Obyś był zimny albo gorący – brzmi jedno z najbardziej przejmujących upomnień Pana Jezusa znanych z kart Ewangelii. Najgorsze jest bycie letnim, nijakim, biernym. Ksiądz Lech był gorącym orędownikiem prawa do życia dla wszystkich dzieci i zarówno swoim słowem jak i czynem o to prawo się upominał.” Mordercą księdza Lecha okazał się 27-letni Szymon K. Wedle informacji udzielonej przez prokuraturę, przyszedł on na plebanię z intencją zabicia księdza, aby następnie móc swobodnie dokonać kradzieży na plebanii. Sprawca oprócz topora miał przy sobie również pojemnik z benzyną, być może po to, aby po wszystkim podpalić plebanię. Media donoszą, że według relacji sąsiadów Szymon K. to “grzeczny, normalny chłopak”, były student medycyny, który nigdy wcześniej nie sprawiał problemów. Panie Mirosławie, nie znamy dokładnych motywów morderstwa. Jedno jest jednak pewne – do tak przerażających zbrodni przyczyna się medialna i polityczna propaganda nienawiści, prowadząca do polaryzacji społeczeństwa i narastającej agresji, a także coraz częstsze łagodne i pobłażliwe wyroki sądowe, które zapadają wobec sprawców przestępstw motywowanych światopoglądową nienawiścią. Zaledwie miesiąc temu informowaliśmy, że sąd uniewinnił aktywistę LGBT, który publicznie symulował poderżnięcie gardła arcybiskupowi Markowi Jędraszewskiemu po tym, jak hierarcha zabrał głos na temat zagrożeń związanych z ideologią LGBT. Nic więc dziwnego, że po podaniu do wiadomości publicznej informacji o śmierci księdza Lecha w mediach społecznościowych zawrzało i zaczęły się pojawiać kolejne komentarze takie jak: “Gonić czarną zarazę!!! Oby takich wiadomości było więcej!!!” Do takiej postawy zachęcają Polaków media głównego nurtu, które namawiają do reagowania przemocą, wulgarnością i nienawiścią wobec prawdy o aborcji, prawdy o LGBT oraz symboli takich jak krzyż, różaniec, kościół, kapliczka, wizerunki świętych czy kapłańska sutanna. Celem tych działań jest zastraszenie katolików i wszystkich ludzi dobrej woli, zmuszenie do wycofania się z przestrzeni publicznej oraz do milczenia w sprawach fundamentalnych dla przyszłości naszego narodu. Eskalacja motywowanej światopoglądowo nienawiści podsycana jest także przez polityków. Wciąż głośnym echem odbija się wypowiedź aktualnego ministra Sławomira Nitrasa, który będąc posłem kilka lat temu publicznie nawoływał do tego, aby “opiłować” katolików. Nie była to w jego ustach tylko teoria. W 2018 roku poseł Nitras zakłócił w Warszawie naszą akcję informacyjną na temat aborcji, krzyczał na naszych wolontariuszy określając ich “gnojami”, “durniami” i “bandą psycholi”, a także szturchał, popychał i uderzył ręką naszego wolontariusza. Sławomir Nitras stracił z tego powodu nawet immunitet poselski, ale sąd umorzył postępowanie w jego sprawie twierdząc, że szkodliwość społeczna takiego czynu jest znikoma. Podobny finał w sądzie miał szereg innych bandyckich napaści na naszych wolontariuszy. W ubiegłym roku sąd uniewinnił napastnika, który zaatakował kierowcę naszej furgonetki Jana i usiłował wyrzucić naszego wolontariusza z szoferki na ulicę. W ocenie sądu napad był czynem o „znikomej szkodliwości społecznej”, a fizyczna agresja wobec naszego wolontariusza była po prostu „wyrazem dezaprobaty” wobec działań naszej Fundacji. To wszystko motywuje do kolejnych napadów. Kilka miesięcy temu w Oleśnicy napastnik zaatakował naszych wolontariuszy pod tamtejszym szpitalem. Agresywny mężczyzna wybił szybę w naszym samochodzie i groził naszemu koordynatorowi śmiercią trzymając w ręku tasak. Do tego typu ataków dochodzi coraz częściej nie tylko w całej Polsce, ale również na całym świecie. W ciągu ostatnich kilku lat w USA doszło do kilkuset ataków o charakterze terrorystycznym na biura organizacji pro-life, ośrodki pomocy kobietom w ciąży oraz na kościoły. Kościoły regularnie płoną także w Europie Zachodniej. We Francji aresztowano niedawno podpalacza, który podłożył ogień pod świątynię pw. Niepokalanego Poczęcia Najświętszej Maryi Panny w St. Omer. Jak się okazało, napastnik ma już na swoim koncie 25 wyroków, w tym 8 za podpalanie kościołów. Celem tego wszystkiego jest zmuszenie nas do milczenia i wycofania się z przestrzeni publicznej. Kolejne tragiczne wydarzenia mogą u wielu osób wywołać strach, zwątpienie i utratę nadziei. Należy przy tym pamiętać, że naszym celem nie jest pokonanie przeciwności naszymi ludzkimi siłami. Naszym celem i obowiązkiem jest wziąć udział w walce po stronie Pana Boga i wytrwać w tej walce do końca pomimo prześladowań. Zwycięstwo jest w rękach Boga, a nie w naszych. Zwycięstwo to zostało nam obiecane i jest pewne. Naszym zadaniem jest wytrwać na posterunku do końca. Pan Jezus mówi do nas wszystkich, że: “Jeśli ktoś chce pójść za Mną, niech się zaprze samego siebie, niech weźmie krzyż swój i niech Mnie naśladuje. Bo kto chce zachować swoje życie, straci je; a kto straci swe życie z mego powodu, znajdzie je.” MT 16, 24. Ksiądz Lech Lachowicz przyjął już swój krzyż. Proszę Pana o modlitwę za jego duszę, aby dobry Bóg przyjął go szybko do siebie. Proszę także o modlitwę w intencji nawrócenia jego mordercy, o ustanie nienawiści w Polsce i na świecie oraz o odwagę i nadzieję dla wszystkich głoszących prawdę – aby mieli ufność w Panu i zawsze byli gotowi powiedzieć: “Błogosławiony Pan, Opoka moja, On moje ręce zaprawia do walki, moje palce do bitwy. On mocą i warownią moją, * osłoną moją i moim wybawcą, Moją tarczą i schronieniem.” Psalm 144 Z wyrazami szacunkuNumer konta: 79 1050 1025 1000 0022 9191 4667 Fundacja Pro – Prawo do życia ul. J. I. Kraszewskiego 27/22, 05-800 Pruszków Dla przelewów zagranicznych – Kod BIC Swift: INGBPLPW stronazycia.pl |
Archiwa tagu: aborcje
Mordowanie dzieci na życzenie – to ukryty zapis ustawy Żukowskiej i Łobody, którą Sejm skierował do prac w komisjach.
Paweł Chmielewski pch2/hanba-tym-poslom-ustawa-zukowskiej-i-lobody-to-droga-do-bezkarnego-dzieciobojstwa
Hańba tym posłom! Ustawa Żukowskiej i Łobody to droga do bezkarnego dzieciobójstwa na masową skalę
Mordowanie dzieci na życzenie – to ukryty zapis ustawy Żukowskiej i Łobody, którą Sejm skierował dziś do dalszych prac w komisjach. Ekstremistyczny aborcjonizm musi spotkać się z natychmiastowym i zdecydowanym odrzuceniem przez polski naród.
Sejm do dalszych prac w komisjach skierował ekstremistyczny projekt aborcyjny opracowany przez Annę Marię Żukowską z Lewicy i Dorotę Łobodę z KO. Aborcjonistki mówią, że chodzi „minimalny krok”, a ich projekt jest wręcz „konserwatywny”. Tak naprawdę proponowane przepisy zmierzają do faktycznego zalegalizowania dzieciobójstwa na życzenie aż do trzeciego miesiąca ciąży. Polska znalazłaby się w sytuacji nieco podobnej do Niemiec, tyle, że bez kilku bezpieczników, które przewidział niemiecki ustawodawca.
Dziś w Polsce mordowanie dzieci nienarodzonych jest zakazane, poza wypadkiem zagrożenia życia i zdrowia matki. Lewica próbuje obejść te regulacje różnymi drogami. Minister zdrowia Izabela Leszczyna wraz z premierem Donaldem Tuskiem i ministrem sprawiedliwości Adamem Bodnarem przedstawiali niedawno anonimowe „wytyczne”, sugerując, że pod zagrożeniem zdrowia należy też rozumieć zdrowie psychiczne. Miałoby to otworzyć szerzej drogę do zabijania dzieci pod pozorem zaburzeń tego rodzaju.
Rzecz została jednak uznana nawet przez środowiska lewicowe za pozorną, bo wydane wytyczne nie mają żadnej mocy prawnej. Dlatego aborcyjna machina śmierci idzie dalej i sprawę podjęto ponownie.
Anna Maria Żukowska i Dorota Łoboda opracowały bardzo sprytny projekt, który zmierza do dekryminalizacji aborcji oraz pomocnictwa w aborcji. Nie ma sensu wdawać się w szczegóły, bo w całym projekcie istotny jest tak naprawdę tylko jeden zapis: zniesienie odpowiedzialności karnej za mordowanie dzieci.
Artykuł 152 Kodeksu Karnego mówi dziś, że „kto za zgodą kobiety przerywa jej ciążę z naruszeniem przepisów ustawy, podlega karze pozbawienia wolności do lat 3”; a także, że „tej samej karze podlega, kto udziela kobiecie ciężarnej pomocy w przerywaniu ciąży z naruszeniem przepisów ustawy lub ją do tego nakłania”. Ustawa Żukowskiej i Łobody proponuje uchylenie obu tych przepisów.
To oznacza, że ktokolwiek zabiłby za zgodą kobiety jej dziecko nienarodzone do 12. tygodnia ciąży – byłby bezkarny. Innymi słowy, mordowanie dzieci nienarodzonych w Polsce pozostałoby wprawdzie nielegalne, ale do 3. miesiąca ciąży byłoby niekaralne. Oznaczałoby to pełną swobodę uśmiercania dzieci poczętych.
Dokładnie takie rozwiązania funkcjonują od wielu lat w Niemczech, z ważnym zastrzeżeniem: kobieta, która zamierza uśmiercić swoje własne dziecko, musi najpierw odbyć konsultację w specjalnej poradni i otrzymać formalne zaświadczenie o rozmowie. Musi następnie odczekać trzy dni, które mają być okresem potrzebnym do dalszego namysłu i dopiero wtedy może udać się do lekarza. Ten nie ma prawa zabijać dziecka – bo aborcja jest w Niemczech nielegalna – ale jeżeli kobieta przedłoży mu zaświadczenie, nie zostanie pociągnięty do odpowiedzialności.
Rozwiązania proponowane przez Żukowską i Łobodę są zatem jeszcze bardziej śmiercionośne niż te, które funkcjonują za Odrą; nie przewidują procedury uzyskiwania żadnych zaświadczeń ani konieczności odczekania jakiegokolwiek czasu. W myśl tych regulacji kobieta idzie do lekarza, który zabija jej dziecko – i już, dokonane morderstwo nie może zostać ukarane.
Fakt, że tak ekstremistyczna i ludobójcza ustawa została przez większość sejmową skierowana do dalszych prac w komisji, zasługuje na najwyższe potępienie. Prezydent Andrzej Duda zapowiadał wielokrotnie, że nie podpisze żadnej ustawy, która poszerza w tego rodzaju sposób swobodę mordowania dzieci poczętych. Mamy nadzieję, że Prezydent tego słowa dotrzyma i jeżeli omawiana ustawa trafi na jego biurko – odmówi jej podpisania.
To, że w Sejmie znalazła się większość złożona z KO, Polski 2050, części PSL i Razem gotowa poprzeć dalsze prace nad tą ustawą, pokazuje, w jak fatalnym stanie moralnym i cywilizacyjnym znajduje się dziś Polska. Znaczna część posłów nie waha się lekko traktować sprawy życia i śmierci, masowego mordowania niewinnych. Nie interesuje ich ani wzgląd na prawo Boże, ani nawet dobro polskiego narodu. Znajdujemy się przecież w niezwykle głębokim kryzysie demograficznym. W Niemczech, gdzie aborcję jest wykonać nieco trudniej, niż byłoby w Polsce na gruncie tej ustawy, morduje się co roku 100 tysięcy dzieci. Jak wiele byłoby ofiar ustawy Żukowskiej i Łobody w Polsce?
Posłowie nie boją się krwi niewinnych na swoich rękach. Polacy muszą wiedzieć, z kim mają do czynienia; czekamy, aż głos zabiorą w tej sprawie również polscy biskupi, przypominając o ciężkiej odpowiedzialności przed Bogiem, która grozi im za ich czyny.
Odpowiedzialność przed narodem musimy wymierzyć my: wzywając posłów do opamiętania i stanowczo zwalczając wszystkie polityczne formacje, które gotowe są wprowadzać do naszego kraju mordercze prawa godzące w życie dzieci nienarodzonych.
Paweł Chmielewski
Przeprowadzała masowe aborcje przy pomocy pompki rowerowej – dziś odwiedził ją Bergoglio z bukietem róż i czekoladkami
Przeprowadzała masowe aborcje przy pomocy pompki rowerowej – dziś odwiedził ją Bergoglio z bukietem róż i czekoladkami
Data: 5 novembre 2024Author: Uczta Baltazara
Swe życzenia, eksponentce włoskiego radykalnego liberalizmu, papież złożył wraz z bukietem róż i czekoladkami; Bonino była co tylko hospitalizowana na oddziale intensywnej terapii z powodu poważnych problemów z oddychaniem. https://it.wikipedia.org/wiki/Emma_Bonino
Kiedy papież wyszedł z bramy domu, w którym mieszka leaderka radykałów, zatrzymało się przy nim kilka zaciekawionych osób. Na pytanie “Jak ma się Bonino?” – papież odpowiedział: “Ma się świetnie”.
Bonino, mimo że stara i chora, walczy obecnie zaciekle o automatyczne obywatelstwo włoskie dla cudzoziemców rodzących się we Włoszech oraz o prawo do samobójstwa wspomaganego, czyli eutanazji.
Na swoich profilach społecznościowych Bonino napisała: “Dziś rano, z ogromnym zaskoczeniem i wzruszeniem, Jego Świątobliwość złożył mi bardzo mile widzianą wizytę. Niezwykły ludzki aspekt papieża Franciszka zawsze wyłania się na światło dzienne. Już z prezentów, które zapragnął mi podarować: wspaniały bukiet róż i czekoladki. Jestem pod wrażeniem siły i zrozumienia, jakie mi okazał, począwszy od typowego piemonckiego pozdrowienia “cerea”, ze względu na nasze wspólne pochodzenie. A także tego, że powiedział mi. iż jestem przykładem wolności i wytrzymałości, co napełniło mnie radością”.
Bergoglio i Emma Bonino spotkali się w przeszłości kilka razy, począwszy od 2015 roku, kiedy była minister spraw zagranicznych wzięła udział w środowej audiencji generalnej w Auli Pawła VI. W listopadzie 2016 roku papież przyjął polityk na prywatnej audiencji, a rozmowa koncentrowała się na kwestiach przepływów migracyjnych i przyjmowania migrantów.
……………………
Szczegółowo o potworności Emmy Bonino pod linkami:
………………….
==========================
mail:
Brutalna napaść na księdza i wolontariuszkę. Bandyta wtargnął na plebanię i skatował księdza.
Wczoraj po wieczornej Mszy Św. w Szczytnie doszło do brutalnego napadu na księdza proboszcza Lecha Lachowicza, kapłana zaangażowanego m.in. w działania naszej Fundacji i obronę dzieci przed aborcją. Agresywny bandyta wtargnął na plebanię i skatował księdza, któremu na pomoc ruszyła wolontariuszka naszej Fundacji pani Elżbieta, ściągając uwagę napastnika na siebie i używając gazu w samoobronie. Ksiądz Lech w stanie krytycznym przebywa obecnie w szpitalu. Trwa walka o jego życie. Bardzo Pana proszę o modlitwę w jego intencji.Do tych wstrząsających wydarzeń doszło wczoraj ok. godz. 19-tej na plebanii parafii św. Brata Alberta w Szczytnie. 72-letni ksiądz Lech Lachowicz to znany z bezkompromisowej postawy kapłan, od wielu lat zaangażowany w liczne inicjatywy, w tym w działalność naszej Fundacji. Ksiądz Lech uczestniczył w organizowanych przez naszą Fundację w Szczytnie publicznych modlitwach różańcowych. Zorganizował także spotkanie o tematyce pro-life w swojej parafii, do prowadzenia którego zaprosił wolontariuszy naszej Fundacji. Na plebanii po wieczornej Mszy Św. przebywał ksiądz Lech oraz pani Elżbieta – wieloletnia wolontariuszka naszej Fundacji, uczestniczka publicznych różańców i antyaborcyjnych akcji informacyjnych w Szczytnie. W pewnym momencie rozległo się walenie do drzwi. Do środka wtargnął agresywny napastnik i rzucił się na księdza Lecha, brutalnie go bijąc i zadając mu poważne obrażenia. Odgłosy walki usłyszała pani Elżbieta, która ruszyła księdzu na pomoc. Użyła gazu wobec napastnika i ściągnęła jego uwagę na siebie. Bandyta po chwili zaniechał ataku, gdyż najprawdopodobniej zadziałał gaz. Pani Elżbieta zadzwoniła po policję i karetkę. Ksiądz Lech został przetransportowany do szpitala, gdzie teraz trwa walka o jego życie. Po obławie policja zatrzymała 27-letniego mężczyznę podejrzewanego o napaść. Oto kolejne, przerażające efekty medialnej kampanii nienawiści wymierzonej w prawdę, dobro i piękno, oraz efekty prawnego i sądowego pobłażania bandytom i sprawcom napaści motywowanych ideologicznie. Nasza Fundacja od dawna alarmuje, że rośnie liczba osób, które pod wpływem medialnej propagandy wzywającej do nienawiści, dokonują zuchwałych ataków, napadów i aktów agresji. Pod wpływem medialnej indoktrynacji kolejni ludzie reagują jak zaprogramowane roboty – atakują bez względu na obecność świadków i kamer oraz możliwe konsekwencje prawne swoich działań. Często wydaje się, że są w jakimś amoku i nie kontrolują swoich zachowań. To zjawisko się nasila. Kolejne tego typu ataki to po prostu zachowania, do których „wytresowały” odbiorców media. Polacy, a zwłaszcza dzieci i młodzież, na masową skalę programowani są za pomocą mediów do reagowania przemocą, wulgarnością i nienawiścią wobec prawdy o aborcji, prawdy o LGBT oraz symboli takich jak krzyż, różaniec, kościół, kapliczka, wizerunki świętych czy kapłańska sutanna. Celem tych działań jest zastraszenie katolików i wszystkich ludzi dobrej woli, zmuszenie do wycofania się z przestrzeni publicznej oraz do milczenia w sprawach fundamentalnych dla przyszłości naszego narodu. Wielokrotnie informowaliśmy o atakach i napadach na wolontariuszy naszej Fundacji, w tym o napaściach z użyciem niebezpiecznych narzędzi. Do takich sytuacji dochodzi czasami kilka razy w ciągu jednego tygodnia. Coraz częściej zdarzają się także brutalne ataki na kapłanów oraz incydenty takie jak wtargnięcie do kościoła, przerywanie Mszy Św., a także profanacje kościołów. Na przykład tydzień temu na zabytkowej ścianie kościoła Świętej Trójcy w Kwidzynie został namalowany napis „Ave satana”. Jak donoszą miejscowe media, w ostatnim czasie akty wandalizmu oraz podobne graffiti stają się w mieście prawdziwą plagą. Pomimo tych prześladowań, szykan i represji, nie możemy się ugiąć. Konieczna jest dalsza walka, dalsze głoszenie prawdy i dalszy publiczny opór. Obserwowanie wielu nasilających się zjawisk może być przyczyną smutku i utraty nadziei. Jednak musimy pamiętać o tym, że pomimo ogromnych przeciwności zwycięstwo Prawdy i Dobra jest pewne. My musimy tylko znaleźć się w zwycięskiej drużynie. Zwycięstwo jest w rękach Pana Boga i jest ono przesądzone. Wiele osób jest przytłoczonych negatywnymi informacjami i zagrożeniami, które bez przerwy się nasilają: promocja aborcji, deprawacja seksualna dzieci, LGBT, ateizacja, laicyzacja, prześladowania rodzin, kolejne napady itp. Pan Bóg nie wymaga od nas samodzielnego pokonania tych trudności. On chce tylko naszego udziału w walce, której wynik (zwycięstwo) jest już przesądzony. Dlatego najgorsze jest bycie biernym. „Obyś był zimny albo gorący!” – brzmi jedno z najbardziej przejmujących upomnień zawartych w Piśmie Świętym. To upomnienie skierowane jest także do nas, dzisiaj. Dlatego pomimo wielu trudności, ufamy w Bożą pomoc i mobilizujemy się do dalszego głoszenia prawdy oraz publicznej walki o życie i świadomość Polaków. Jeszcze dzisiaj (poniedziałek 4 listopada) o godz. 16:00 w Szczytnie przy Rondzie Kresowiaków przeprowadzony zostanie publiczny różaniec w intencji odnowy moralnej Polski i powstrzymania aborcji. Różaniec połączony będzie z modlitwą za księdza proboszcza Lecha Lachowicza oraz za sprawcę brutalnego napadu – o jego nawrócenie oraz przemianę serc wszystkich ludzi uwikłanych w proceder ideologicznej nienawiści w naszym kraju. Podobne różańce oraz akcje informacyjne w sprawie aborcji i deprawacji seksualnej dzieci (w szczególności na temat przymusowej “edukacji seksualnej”, która wchodzi do szkół) będziemy dalej prowadzić w całej Polsce. Bardzo Pana proszę o modlitwę w intencji księdza Lecha. Z wyrazami szacunku Numer konta: 79 1050 1025 1000 0022 9191 4667 Fundacja Pro – Prawo do życia ul. J. I. Kraszewskiego 27/22, 05-800 Pruszków Dla przelewów zagranicznych – Kod BIC Swift: INGBPLPW stronazycia.pl |
Warszawa usłyszała nasz głos! Prezydencie Andrzeju Dudo, zareaguj na nielegalne wytyczne Ministerstwa Zdrowia!
“Blanka Bąkiewicz, CitizenGO” <petycje@citizengo.org>
Warszawa usłyszała nasz głos! Działania w obronie życia nabierają rozpędu!
W październiku nasze przyczepy reklamowe przez tydzień przemierzały ulice Warszawy niosąc mocny przekaz: Prezydencie Andrzeju Dudo, zareaguj na nielegalne wytyczne Ministerstwa Zdrowia!Podczas tej kampanii odwiedziliśmy strategiczne miejsca – okolice Sejmu, Pałacu na Belwederze, Kancelarii Prezydenta, Ministerstwa Zdrowia oraz Ministerstwa Sprawiedliwości – aby nasze przesłanie było słyszalne tam, gdzie zapadają najważniejsze decyzje. Chcieliśmy, by Prezydent Andrzej Duda usłyszał nasz głos i zrozumiał, jak ważne jest dla tysięcy Polaków podjęcie działań w obronie życia. Obejrzyj materiał wideo z naszej akcji PONIŻEJ, a więcej zdjęć w naszym albumie znajdziesz TUTAJ. Pokazaliśmy, że nie zgadzamy się na łamanie prawa i sankcjonowanie lekarzy, którzy odmawiają przeprowadzenia aborcji. Dyrektor Szpitala we Wrocławiu została odwołana za odmowę aborcji – nie zgadzamy się na to!Dostarczyliśmy również do Kancelarii Prezydenta prawie 38 000 podpisów obywateli, którzy poparli naszą petycję “Zatrzymajmy bezprawne wytyczne aborcyjne”. Każdy z tych podpisów był głos sprzeciwu wobec nielegalnych działań oraz mocne wezwanie do Prezydenta RP, by stanął w obronie życia i prawa. Nasza presja przynosi efekty, ponieważ na nadchodzącym posiedzeniu Sejmu ma odbyć się głosowanie nad wotum nieufności wobec Minister Zdrowia Izabeli Leszczyny. Dzięki naszym działaniom coraz więcej polityków dostrzega konieczność zatrzymania bezprawnych, nieodpowiedzialnych działań Ministerstwa Zdrowia i podjęcia stanowczych decyzji na rzecz ochrony życia.Ale to tylko dzięki Twojemu wsparciu mogliśmy głośno stanąć w obronie nienarodzonych i pokazać, że nie ustąpimy.Przed nami kolejne wyzwania, w tym również zbliżające się głosowanie w Sejmie dotyczące aborcji. Już teraz przygotowujemy się do dalszych działań – a Twoje zaangażowanie jest kluczowe!Niech ten wspólny wysiłek będzie inspiracją do dalszej walki o życie nienarodzonych dzieci. Ruszyliśmy już z nową kampanią przeciw projektowi ustawy depenalizującej aborcję, która w najbliższych dniach trafi do Sejmu – zostań z nami w tej walce! Dziękuję za każdą formę wsparcia i za to, że jesteś z nami. Blanka Bąkiewicz z całym zespołem CitizenGO PS. Jeśli podoba Ci się to co robimy, proszę rozważ stałe wsparcie dla naszej organizacji Nawet 10 zł miesięcznie daje nam możliwość, by kontynuować dalszą walkę. |
Polska przekracza bramy aborcyjnego Pandemonium. Moloch zaciera ręce. Mamon taż.
Polska przekracza bramy aborcyjnego Pandemonium. Moloch zaciera ręce
Polska-przekracza-bramy-aborcyjnego-pandemonium
Wystarczy rzut okiem na wydarzenia z ostatnich kilku lat, by przekonać się jaką ścieżką podążają mieszkańcy świata „zachodniego”, w tym także Polski. Każda taka wiadomość z osobna wywołuje przerażenie, zaś zestawione razem pokazują siłę trwającego zmasowanego ataku lewicowej, antyludzkiej ideologii, słusznie zwanej „antycywilizacją śmierci”.
23 lipca 2024 roku. Warszawa. Pod Sejmem zebrało się niewielkie, ale hałaśliwe zgromadzenie – powiewają flagi „Babcie polskie”, „Strajk kobiet” itp. To manifestacja Ogólnopolskiego Strajku Kobiet. Na scenie przemawia młoda dziewczyna, używa wulgarnych słów, których wydźwięk jest mniej więcej taki: Miałam aborcję, i co mi zrobicie? 11 lipca 2024 r. w Sejmie poseł Koalicji Obywatelskiej Franciszek Sterczewski stwierdził: Najwyższy czas powiedzieć wprost: pomoc w aborcji to czyn po prostu dobry. W 2024 r. parlamentarzyści francuscy zdecydowali o wpisaniu aborcji do swojej konstytucji miażdżącą przewagą głosów, co oznacza, że za tym rozwiązaniem głosowali też deputowani „prawicowi”. W 2021 r. Parlament Europejski w swej rezolucji uznał aborcję za prawo człowieka i krytykował klauzulę sumienia przysługującą lekarzom. Od 2022 r. WHO zaleca usunięcie barier politycznych dla „bezpiecznej” aborcji, wzywa do jej dekryminalizacji, a nawet sugeruje szerokie ułatwienia w dostępie do niej, w tym do tabletek aborcyjnych, także za pomocą systemu telemedycyny.
W marcu 2023 r. proaborcyjna fundacja Federa „wywalczyła” stanowisko polskiego Rzecznika Praw Pacjenta w sprawie uznania zagrożenia zdrowia psychicznego kobiety jako przesłanki legalnego przerwania ciąży. W grudniu 2023 r. Prezydent Andrzej Duda podpisał ustawę zapewniająca finansowanie ze środków publicznych kontrowersyjnej etycznie procedury zapłodnienia metodą in vitro, skazującej niektórych ludzi w zarodkowej fazie życia na „utylizację” lub trwanie w zamrożeniu, bez szansy na rozwój. W 2024 r. polski Sejm umożliwił 15-latkom zakup tabletek „dzień po” bez recepty – środki te mogą mieć działanie poronne. W 2024 r. podczas debaty o aborcji, lekarka wykonująca takie zabiegi nazywała dziecko w łonie matki „pasożytem”, zaś w innym programie aktywistka proaborcyjna ostentacyjnie i demonstracyjnie połknęła „na wizji” tabletkę wczesnoporonną. W czerwcu 2024 r. weszło w życie rozporządzenie minister zdrowia Izabeli Leszczyny lekceważące klauzulę sumienia i wymuszające na szpitalach, pod groźbą dotkliwych konsekwencji finansowych, obowiązek zatrudnienia abortera.
Minister Leszczyna w wywiadzie z lipca 2024 r. stwierdziła, że woli, aby kobiety, dokonały aborcji do 12 tyg. ciąży, „kiedy płód jeszcze nie czuje”, niż maltretowały dziecko już urodzone (uznała tym samym, że osoby zdolne do aborcji, jeśli jej nie wykonają, będą maltretować urodzone dzieci?). W marcu 2024 r. doszło do tragicznego pomylenia pacjentek w Praskim Szpitalu Uniwersyteckim w Czechach, w wyniku czego usunięto dziecko zdrowej kobiecie w czwartym miesiącu ciąży, która przyszła na wizytę kontrolną. W 2017 „wynaleziono” kapsułę Sarco do samodzielnej eutanazji, którą można samemu sobie wydrukować w technologii 3D. W lutym 2024 r. holenderski działacz Katolickiej (!!!) Partii Ludowej (KVP) i Apelu Chrześcijańsko-Demokratycznego (CDA), były premier Holandii Dries van Agt, wspólnie z żoną poddał się eutanazji…
To tylko niektóre fakty z ostatnich kilku lat wskazujące ścieżkę, jaką podążają mieszkańcy świata „zachodniego”, w tym Polski. Każda taka wiadomość z osobna wywołuje przerażenie, zaś zestawione razem pokazują siłę zmasowanego ataku lewicowej, odczłowieczonej ideologii na odwieczne wartości. Konserwatywni użytkownicy portalu X komentując zachowanie proaborcyjnych i progresywnych „Julek” oraz podstarzałych pomocnic aborcyjnych piszą: „Kometo przybywaj!”, zaś wierni katolickiemu nauczaniu muszą łapać się za głowę – dokąd ten świat zmierza? Dlaczego chcemy karmić Molocha? Czy jesteśmy jeszcze ludźmi czy staliśmy się już kierującymi się najniższymi instynktami, egoistycznymi bestiami?
Są i pozytywne wieści. W Sejmie szczęśliwie odrzucono pierwszy z kilku zgłoszonych projektów liberalizujących prawo aborcyjne. Dzięki Ci Panie Boże za ludzi, którzy odmawiali różaniec w tej intencji! Nader skromna frekwencja na wspomnianej demonstracji aktywistek aborcyjnych daje nadzieję, że, wbrew sondażom, poglądy organizatorek podziela w rzeczywistości mniejszość obywateli Polski. W dodatku reakcje na ordynarne zachowanie promotorek pro-choice były skrajnie nieprzychylne, nawet po lewej stronie aborcyjnej barykady, zaś tegoroczne marsze „dla Życia” zgromadziły tłumy uczestników.
Regulacje „pozaustawowe”
Sytuacja nadal jest jednak niebezpieczna. Obserwujemy nieustanne próby systemowej zmiany prawnej podstawy dla aborcji oraz łagodzenia odpowiedzialności karnej dla jej sprawców – w Sejmie czekają na procedowanie 3 kolejne projekty ustaw liberalizujących aborcję, a i odrzucony projekt ma być ponownie złożony. Poza tym obecny rząd jest zdeterminowany, aby wprowadzić nieludzkie rozwiązania aborcyjne, nawet z pominięciem procedur legislacyjnych Sejmu i obowiązujących przepisów prawa.
W artykule z 26 lipca 2024 r. opublikowanym na portalu medexpress.pl czytamy: W czwartek ministra zdrowia Izabela Leszczyna poinformowała, że na prośbę premiera Donalda Tuska wypracowuje z ministrem sprawiedliwości Adamem Bodnarem standardy działań związanych z przerywaniem ciąży, które zapewnią bezpieczeństwo kobietom, a jednocześnie nie będą wymagały zmian ustawowych. – Spotykamy się w najbliższych dniach z prawnikami i lekarzami, by wypracować jeszcze coś, co pozwoli kobietom, które nie chcą, nie mogą, nie czują się na siłach z różnych powodów być matkami, żeby do 12 tygodnia ciąży mogły zgodnie z prawem dokonać terminacji ciąży. Mamy dwie przesłanki, które na to pozwalają – zapowiedziała, dość enigmatycznie, Leszczyna. Wcześniej media informowały, że prokuratury otrzymały wytyczne, by sprawy dotyczące pomocnictwa w aborcji, prowadzić w kierunku umorzenia postępowań.
Zmiana filozofii
Na stronie Kancelarii Prezesa Rady Ministrów pod datą 30 sierpnia 2024 r. pojawiła się informacja, że resorty sprawiedliwości i zdrowia przekazały w sprawie aborcji specjalne wytyczne do stosowania przez prokuraturę i szpitale. Wskazano w nich m.in. jednoznacznie, że aborcja ze względu na stan zdrowia psychicznego kobiety jest dopuszczalna i wystarczy w tej sytuacji opinia jednego lekarza. Według słów premiera Tuska wytyczne dla prokuratorów i szpitali zmienią realia stosowania obecnych przepisów w sprawie aborcji: Szukamy takich sposobów działania, które zgodnie z prawem umożliwią w praktyce dostęp do legalnej aborcji dla kobiet, które z różnych powodów do tej aborcji powinny mieć prawo. Minister Leszczyna stwierdziła: Jeśli w podmiocie leczniczym będzie żądanie drugiego orzeczenia lekarza bądź zwoływania konsylium, to należy to uznać za utrudnianie dostępu do procedury medycznej, która jest w koszyku świadczeń gwarantowanych, zaś minister Bodnar dodał w kwestii przesłanki zdrowia psychicznego: To jest okoliczność, która w świetle prawa jest absolutnie dopuszczalna. W takich sytuacjach nie powinna ona powodować zaangażowania prokuratury. Chodzi o to, żeby zmienić atmosferę i filozofię działania. Prawa kobiet muszą być w centrum, a nie na odwrót.
Wytyczne zawierają także sugestię, że lekarz nie może skorzystać z klauzuli sumienia w przypadku, gdy zwłoka w udzieleniu pomocy lekarskiej mogłaby wywołać zagrożenie utraty życia kobiety, uszkodzenia jej ciała lub „ciężkiego rozstroju zdrowia”.
Co z godnością człowieka?
W wywiadzie dla RMF FM 3 września 2024 r. prof. Andrzej Zoll z Uniwersytetu Jagiellońskiego powiedział, iż przedstawione wytyczne rządowe w sprawie aborcji nie uwzględniają odpowiedzi na pytanie o status płodu – czy to jest rozwijający się człowiek, czy przyszły człowiek. Prawnik przypomniał, że Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej uznał w 2011 r., że każdy zarodek ma godność człowieka. Z tego wynika, że mamy tutaj do czynienia z rozwijającym się człowiekiem, więc elementem, który ma godność ludzką i wartość. Oczywiście aborcja w pewnych sytuacjach musi być dozwolona – wtedy, kiedy mamy kolizję dobra rozwijającego się człowieka i dobra kobiety – powiedział profesor (rmf24.pl). Dodał jednak, że to kobieta, której życie jest poważnie zagrożone, ma prawo decydować, czyje życie ma być najpierw ratowane – jej czy dziecka, a nowe dyrektywy kompletnie pomijają te kwestie.
Prof. Zoll uważa też, że wytyczne zakazujące ponownej konsultacji przesłanek do wykonania aborcji, stwierdzonych wcześniej przez innego lekarza, ingerują w prawa lekarza mającego wykonać „zabieg”, który musi przecież najpierw zbadać pacjentkę. Wytyczne nie pozwalają na sprawdzenie, czy przesłanki wskazane przez innego lekarza są prawidłowe.
– Jeśli teraz ministra Leszczyna podkreśla, że wystarczy jedno zaświadczenie specjalisty i lekarz, który ma dokonać aborcji, musi to zrobić po przebadaniu pacjentki, nie może tego zrobić „z biegu”, to w takim razie jego zdanie też musi być brane pod uwagę. On może się całkowicie nie zgadzać z tą diagnozą, czy stwierdzeniem zawartym w zaświadczeniu, które ma zezwalać na przeprowadzenie aborcji. […] Lekarz dokonujący aborcji nie może być całkowicie pozbawiony swojej podmiotowości i nieliczenia się z jego wiedzą lekarską. Bo on może stwierdzić, że zaświadczenie to nie oddaje stanu rzeczywistego. Pominięcie tego, już wprowadzanie sankcji w sytuacji, kiedy lekarz odmówi przeprowadzenia aborcji z tego względu, że się nie zgadza ze stanowiskiem osoby wystawiającej zaświadczenie, to jest dla mnie nie do przyjęcia. – podsumował prof. Zoll.
Podczas tej rozmowy red. Terlikowski zwrócił uwagę, że w przedstawionych wytycznych w ogóle nie ma odniesień do życia ludzkiego czy embrionu – jest uwzględniona wyłącznie „kwestia kobiety”. Dyskutanci wspomnieli też, że Ministerstwo Zdrowia w swoich dyrektywach twierdzi, iż można wykonać aborcję na każdym etapie ciąży, a nie zajęto się w nich w ogóle sytuacjami, gdy w późnych aborcjach rodzi się żywe dziecko, zdolne do przeżycia.
Mordercze naciski
Kamila Ferenc, prawnik z Fundacji na Rzecz Kobiet i Planowania Rodziny Federa stwierdziła w rozmowie z Moniką Chruścińską- Dragan (artykuł Aborcja z zaświadczeniem od lekarza nawet z teleporady. Powstaną aborcjomaty? „To absurd” obublikowany na portalu rynekzdrowia.pl), że Fundacji bardzo zależało na wytycznych, dlatego kilka miesięcy temu jej działaczki przekazały Ministerstwu Zdrowia opracowany przez siebie tekst wraz z załącznikami i przez kilka miesięcy nalegały na ich przyjęcie. […] Z doświadczenia wiemy, że na lekarzy działa tylko władza. Wytyczne są potrzebne, żeby ukrócić nielegalne praktyki szpitali wobec pacjentek. Już teraz nie będą mogli powoływać się na to, że „takie jest prawo”, bo właśnie dostali jego podsumowanie z samego ministerstwa. To nam i pacjentkom ułatwi egzekwowanie od nich świadczeń zdrowotnych – powiedziała Ferenc.
W artykule napisano również: Kamila Ferenc jest także zdania, że od zmiany prawa aborcyjnego w Polsce nie uciekniemy. Wymaga tego od nas bowiem Komitet ds. Likwidacji Dyskryminacji Kobiet (CEDAW) w swoich zaleceniach z 21 sierpnia 2024 r. – Według Komitetu niezbędna jest legalizacja aborcji bez konieczności podawania powodu, dekryminalizacja pomocy w aborcji, a jako środek tymczasowy zanim nie zostaną przyjęte ww. ustawy – moratorium na stosowanie prawa karnego w zakresie ścigania pomocy w aborcji. Tylko takie zmiany położą kres poniżającemu traktowaniu kobiet – zaznacza.
Federa opublikowała w sierpniu 2024 r. swój komentarz do najnowszych wytycznych Prokuratora Generalnego dotyczących prowadzenia postępowań o pomocnictwo w przerywaniu ciąży. „Progresywna” organizacja uznała je za zbyt zachowawcze, a przez to rozczarowujące, choć sama idea wydania takich wytycznych jest przez nią oceniana pozytywnie. Federa przygotowała własne wytyczne „społeczne”, w których napisano: Mimo że Prokuratura sugeruje, by przy czynnościach kierować się przede wszystkim dobrostanem kobiety, nadal pozostaje ryzyko, że prokuratorzy konserwatywni, w tym Ci zainstalowani w czasach PiS-u, będą kierować się nie zdaniem przełożonych, lecz swoim skrajnym nastawieniem antyaborcyjnym. […] Przede wszystkim rekomendujemy, aby w sytuacjach, w których chodzi o oczekiwaną pomoc w chcianej, dobrowolnej aborcji, prokuratorzy od początku odmawiali wszczęcia postępowania z uwagi na znikomą społeczną szkodliwość czynu
„Nieszkodliwa” czyli … dobra?
Taka wypowiedź obnaża poglądy działaczek proaborcyjnych uznające przerwanie ludzkiego życia za czyn o „znikomej” szkodliwości. Warto w tym kontekście przywołać ciekawą analizę Katarzyny Doroszewskiej Społeczna szkodliwość czynu jako określenie zła w polskim prawie karnym? opublikowaną w kwartalniku studentów doktorantów Wydziału Prawa i Administracji UKSW „Młody Jurysta” (nr 4, 2016):
Istotnym aspektem prawa karnego jest krytyka szkodliwych czynów, a polskie prawo czyni to, stosując klauzulę „szkodliwości społecznej”. Pytanie brzmi, co jest uważane za zło w polskim prawie i jakie czynniki je determinują. […] Komisja Kodyfikacyjna, działająca w latach transformacji ustrojowej zdecydowała się na ujęcie formalno-materialne przestępstwa, stanowiące art. 1 obowiązującego dziś Kodeksu karnego. W paragrafie pierwszym tego artykułu ujęto część formalną definicji („odpowiedzialności karnej podlega ten tylko, kto popełnia czyn zabroniony pod groźbą kary przez ustawę obowiązującą w czasie jego popełnienia”), natomiast w paragrafie drugim część materialną („nie stanowi przestępstwa czyn zabroniony którego społeczna szkodliwość jest znikoma”). Oznacza to, że właśnie pojęcie „społecznej szkodliwości” ma stanowić kryterium, według którego ocenia się wyrządzoną przez czyn krzywdę. […] Wprowadzenie pojęcia społecznej szkodliwości miało doniosłe konsekwencje dla stosowania prawa. Nie tylko decyduje o istnieniu przestępstwa, ale również w pośredni sposób o wysokości kary wymierzonej sprawcy czynu zabronionego. Przepisy dotyczące oceny społecznej szkodliwości kierowane są głównie do sądu, ale również do prokuratora. Doniosłość tej oceny związana jest przede wszystkim z wyznaczaniem wysokości kary, ale również z instytucją warunkowego odstąpienia od wykonania kary czy też warunkowym umorzeniem postępowania karnego. […] Leksykalne znaczenie pojęcia społecznej szkodliwości prima facie nie wywołuje większych wątpliwości. Jest to bowiem cecha czynu oznaczająca, że czyn wywołuje szkodę, krzywdę bądź w inny sposób narusza porządek społeczny. Przymiotnik „społeczny” nie jest w tym wypadku w żadnej mierze ograniczony, nie ma tu odniesień do obywateli Polski, czy też mieszkańców danego regionu bądź nawet świadków zdarzenia. Pomijając kwestie definicji społeczeństwa, można uznać że wedle kodeksu karnego będzie to możliwie największa grupa ludzi dotkniętych przez czyn sprawcy. Jednakże i takie ujęcie wywołuje pewne wątpliwości, bowiem wciąż nie wyjaśnia jakie dokładnie kryteria ma spełniać czyn szkodliwy społecznie. Jak wskazuje M. Derlatka, wykładnia językowa prowadzi do ujęcia społecznej szkodliwości jako cechy czynu określającej naruszenie przez ten czyn dobra prawnego, interesu jednostki lub społeczeństwa. Cecha ta zaś wiąże się z jego negatywnymi konsekwencjami, a zatem poniesioną przez jedna lub więcej osób szkodą.
Jeśli zatem przez pryzmat „społecznej szkodliwości” ocenia się wyrządzoną przez czyn krzywdę, aborcja jest czynem ze wszech miar szkodliwym społecznie. Narusza ona interes jednostek oraz wyrządza krzywdę poprzez m.in. odebranie poczętemu człowiekowi jego praw, (przede wszystkim oczywiście prawa do życia), odebranie praw poszczególnym członkom jego rodziny, narażenie i dziecka i rodziny na cierpienie. Aborcja narusza też interes społeczeństwa, które traci wartość zyskania obywatela – być może wybitnego, traci przyszłego pracownika lub przedsiębiorcę, podporę systemu zdrowia i systemu emerytalnego. Aborcja to też pogłębianie zjawiska depopulacji, naruszenie porządku społecznego, zachęta do rozwiązłości, dawanie złego moralnie i społecznie przykładu otoczeniu, oraz łamanie obowiązującego prawa. Wszystkie te wymienione elementy są z punktu widzenia jednostki i społeczeństwa niekorzystne.
Twierdzenie działaczy Federy, że czyn aborcji ma znikomą szkodliwość społeczną sugeruje, że nie powstaje z jego powodu szkoda dla choćby jednej osoby – jest to rzecz jasna kłamstwo, skoro najbardziej oczywistą krzywdę ponosi sama ofiara aborcji, czyli człowiek we wczesnej fazie swojego rozwoju. Szkoda ta – utrata życia – jest nieodwracalnym pozbawieniem człowieka największej doczesnej wartości. W myśl przytoczonego rozumowania o szkodliwości społecznej aborcja jest przestępstwem, czyli zjawiskiem, które państwo powinno zwalczać i karać. Zupełnie bezsensowna jest w tym kontekście postawa rządzących, którzy zamiast wprowadzać rozwiązania wspierające rodziny witające na świecie dzieci chore lub niepełnosprawne, wolą promować postawy nie tylko naganne moralnie, ale dążące w dłuższej perspektywie do zagłady społeczeństwa poprzez przyzwolenie na zabijanie dzieci – własnych obywateli (w tym przecież także dzieci zdrowych, bo do tego przedmiotowe wytyczne zmierzają). Rząd wspierając postawy proaborcyjne nie działa dla dobra społeczności i jednostek, którym ma pomagać, lecz jest niewolnikiem światopoglądu, w którym opóźnianie lub rezygnacja z macierzyństwa jest oznaką „postępu, sukcesu i wolności”.
Dopuszczam oczywiście możliwość, że kwestia aborcji używana jest przez polityków jako narzędzie polaryzacji narodu, odwracające uwagę od innych ważnych spraw. Może tak jest, ale nie zmienia to faktu, że krwawe wytyczne w sprawie aborcji zostały przez rząd przygotowane, przedstawione i najprawdopodobniej będą egzekwowane. Urzędnicy którzy się tym zajmowali otrzymują wynagrodzenie z podatków opłacanych przez społeczeństwo, które wkrótce, m.in. dzięki takim działaniom, zredukuje się liczebnie. Żadne inne sprawy polityczne, gospodarcze czy finansowe nie mogą być ważniejsze niż rozpętująca się na naszych oczach rzeź niewiniątek.
Destrukcyjne „ja”
Niektóre osoby chcą zabić własne dziecko lub same nie chcą dalej żyć. Różne są powody takich pragnień i niszczycielskich dążeń – niekiedy ich przyczyną są zaburzenia psychiczne, przytłaczające poczucie bezradności i osamotnienia. Są oczywiście sytuacje dramatyczne, w których np. dochodzi do zagrożenia życia matki, lub pojawiają się śmiertelne komplikacje genetyczne i rozwijające się w łonie kobiety struktury ostatecznie nie stają się ludzkim organizmem.
Takie sytuacje się zdarzają i zarówno działacze pro-life, jak i Kościół Katolicki nie negują tego stanu rzeczy. Korzystają oni z osiągnięć nauki i mają świadomość, że ilość możliwych powikłań ciąży i nieprawidłowości na etapie życia zarodkowego i płodowego jest spora, a ich skutkiem może być oczywiście obumarcie zarodka, śmierć płodu, czy np. powstanie groźnych dla życia i zdrowia kobiety zaśniadów. Żaden z proliferów nie nawołuje do „zabijania matek”, tylko do niezabijania dzieci na podstawie bliżej niesprecyzowanego „prawdopodobieństwa”, czy zaledwie „podejrzenia” wystąpienia u dziecka choroby, z którą przecież można żyć, a także do nie zabijania dzieci z powodu „obniżonego nastroju matki” – nastrój przecież może się poprawić, a życia dziecku już się nie wróci, jak słusznie zauważyła Kaja Godek.
Jednak lobby aborcyjne domaga się prawa do mordowania dzieci także „na żądanie”, bez podawania przyczyny. Dowodem na to jest fakt, że udostępnione niedawno bez recepty dla 15-letnich dziewcząt tabletki „dzień po” w ogóle nie dają szansy na jakiekolwiek sprawdzenie kondycji zarodka czy przebadanie matki, a przecież takie środki mogą mieć działanie wczesnoporonne. Co więcej, aktywistka aborcyjna Natalia Broniarczyk w debacie na portalu „Goniec” przyznała, że nienarodzeni to dzieci, ale ten fakt nie ma dla niej znaczenia.
W proaborcyjnym świecie nieistotne są przesłanki wymienione w polskim prawie, pomija się też całkowicie aspekt życia wiecznego, duszy, chrztu, losu dziecka po śmierci, sumienia matki czyli całe spektrum zagadnień etycznych związanych z zajściem w ciążę. Pojedyncze dramatyczne przypadki śmierci kobiet ciężarnych, których nie zdołano/nie umiano uratować lub popełniono błąd w ich leczeniu, wykorzystywane są propagandowo, aby wzmagać poparcie dla ruchu proaborcyjnego. Tak więc to nie sytuacje takie jak podejrzenie śmiertelnej choroby poczętego dziecka czy zagrożenie życia matki są przyczyną masowych aborcji. Nie są nią również gwałty, które, jak wynika ze statystyk udostępnianych przez Ministerstwo Zdrowia, odpowiadają za „śladową ilość” niechcianych ciąż. Wiele decyzji o zakończeniu ciąży w rzeczywistości podejmowanych jest z powodów, które w porównaniu do „życia” są po prostu błahe i zwykle mieszczą się w kategorii „egozim” (moja kariera zawodowa, moja wygoda, ja chcę decydować, moje ciało itp.). Wygrywa „pierwszeństwo materii nad duchem” – dążenie do wygody fizycznej, skupienie na własnej przyjemności i względy materialne zagłuszają prawo moralne.
„Wyleczone” z ciąży?
Nawet oficjalne, figurujące w rządowych statystykach aborcje mogą mieć „naciąganą” podstawę prawną. Liczba aborcji, według danych opublikowanych przez Ministerstwo Zdrowia, wyniosła w 2023 r. 425, z czego zdecydowaną większość wykonano z powodu zagrożenia życia lub zdrowia matki. Oznacza to trzykrotny wzrost aborcji wykonanej z przesłanki zdrowotnej w stosunku do roku 2022 i aż dwunastokrotny w stosunku do lat wcześniejszych (2012-2021)!
Są to dane z okresu rządów PiS, a ponieważ obecny rząd jawnie wspiera proaborcyjne dążenia, liczba aborcji może znacznie wzrosnąć. Przesłanka „zagrożenia dla zdrowia psychicznego”, trudna do zweryfikowania, stosowana jest nader często, szczególnie w szpitalu w Oleśnicy. Niektóre z dzieci zabito w tym szpitalu w 3 trymestrze ciąży!
Na stronie Ordo Iuris adw. Jerzy Kwaśniewski, prezes Instytutu, opisał oleśnicki proceder: Ze 144 aborcji dokonanych w roku 2023, aż 139 wykonano z powodu rzekomego zagrożenia „zdrowia psychicznego” kobiety. Obrońcy życia, których od lat bronimy przed polskimi sądami, zwrócili się do szpitala z żądaniem doprecyzowania tej informacji. Okazało się, że tym „poważnym zagrożeniem zdrowia psychicznego” były „zaburzenia adaptacyjne”. To oznacza jedno – w Oleśnicy dokonywane są de facto aborcje na życzenie. Przy całkowitej bierności i za milczącą zgodą władz.
Warto zauważyć, że owe zaburzenia adaptacyjne są naturalną reakcją niektórych ludzi na stresującą sytuację taką jak np. przeprowadzka, kłopoty finansowe, ślub czy właśnie narodziny dziecka. Mogą minąć same lub można je leczyć, choćby psychoterapią. W żadnym przypadku sytuacji stresogennej, sposobem na przystosowanie się do życiowej sytuacji nie jest zabicie człowieka. Czy można wyobrazić sobie, że ktoś zabija innych, bo stracił pracę, albo się przeprowadził? Uznalibyśmy taką osobę za psychopatę lub niebezpiecznego szaleńca, którego należy odizolować od społeczeństwa. Przy ciąży jednak sięga się po argument zaburzeń adaptacyjnych. Są lekarze, którzy swoim autorytetem i nazwiskiem podpisują się pod taką diagnozą.
Zbigniew Kaliszuk z Fundacji Grupa Proelio stwierdził: Organizacje aborcyjne mają już zorganizowaną grupę psychiatrów, gotowych do wystawienia naciąganych zaświadczeń. Można je uzyskać w ramach jednej teleporady (eKai.pl). Fundacja na Rzecz Kobiet i Planowania Rodziny Federa (której prawnicy skarżyli szpital w Pabianicach za odmowę aborcji) tworzyła w 2021 r. bazę „przyjaznych pacjentkom ginekologów i ginekolożek” – przyjaznych, czyli zapewne rozumiejących „potrzeby reprodukcyjne” „cis-kobiet, jak również osób transpłciowych/niebinarnych korzystających z usług ginekologicznych”.
Aparat ścigania udaje, że nie widzi absurdalności teorii „zaburzeń adaptacyjnych”, dokumenty się zgadzają, maleńki człowiek ginie „w majestacie prawa” za sprawą własnej matki i ludzi wykształconych za pieniądze podatników na lekarzy mających ratować życie i zdrowie. Groza tego procederu jest porażająca.
Aborcyjne lobby oraz sprzyjający mu urzędnicy i politycy mają swoje metody – ignoruje się ustalenia naukowe, zmienia się definicje medyczne, formułuje niezgodne z prawem zalecenia dla lekarzy i prokuratorów, wypacza sens pierwotnych zapisów prawa międzynarodowego próbując interpretować je w sposób zgodny z lewicową agendą, co sprawnie „wyłapują” i podkreślają m.in. prawnicy Ordo Iuris. Furtką do aborcji może być też zmieniona niedawno przez Sejm definicja gwałtu. Jak wspomniała Kaja Godek z Fundacji Życie i Rodzina we wpisie na portalu X, do wszczęcia procedury aborcyjnej „z czynu zabronionego” wystarczy zaświadczenie z prokuratury o toczącym się postępowaniu o gwałt – nikt nie będzie czekał z „zabiegiem” do zakończenia tego postępowania czy ewentualnego procesu sądowego.
Prawdziwe powody
Podczas debaty o aborcji zorganizowanej przez portal „Goniec” 18 lipca 2024 r., jedna z dzwoniących aktywistek proaborcyjnych wstrząsająco obnażyła mentalność szukających aborcji i faktyczne powody, dla których aborcja jest niektórym osobom potrzebna – po wykropkowaniu „niecytowalnych” fragmentów wypowiedź ta brzmiała tak: To co ja mówię osobom, które się do mnie zgłaszają, które boją się ciąży, które stosują 2 środki antykoncepcyjne naraz i jeszcze do tego stosunek przerywany, ja im mówię wtedy, nie masz się czego bać, ty nie zasługujesz na ten strach. My zasługujemy na bezpieczny seks, na radosny seks […] i chciałabym powiedzieć wszystkim dziewczynom, które tego słuchają: […] macie prawo do tylu partnerów, ilu chcecie, macie prawo się puszczać, i nie musicie się tłumaczyć z tego, kiedy wpadniecie i napiszecie do mnie, że potrzebujecie aborcji. Ja was nie będę rozliczać, ja zapytam tylko, w którym jesteście tygodniu.
Natalia Broniarczyk z „Aborcyjnego dream teamu” w rozmowie z Onetem w 2022 r. wskazała, jakie osoby najczęściej poszukują aborcji: To są na przykład kobiety, które żyją w przemocowej relacji lub z takiej relacji właśnie odeszły i mają poczucie, że ciąży nad nimi jakieś fatum. A także osoby w trudnej sytuacji finansowej, w której znalazły się przez pandemię, mające trudności z utrzymaniem rodziny. Zgłaszają się do nas także młode kobiety, dopiero co zaczynające studia lub w relacji, która trwa bardzo krótko i one wiedzą, że to nie jest czas na dziecko. W tym samym artykule czytamy też: Aborcyjny Dream Team udostępnił niedawno grafikę z hasłem: „Rzuć go, jeśli jest przeciwny aborcji”. Bo coraz częściej zdarzają się osoby, które boją się powiedzieć partnerowi, że są w ciąży i zamierzają ją przerwać. Myślę, że ich obawy nie są bezpodstawne. Ordo Iuris już parę tygodni temu zapowiedziało, że zamierza reprezentować prawa ojca nienarodzonego dziecka. I zdarza nam się obserwować, jak mężczyźni nie wspierają swoich partnerek, które podjęły decyzję o aborcji. One często muszą przerywać ciążę w ukryciu przed nimi, nie mówią, że są w trakcie poronienia, symulują bolesną miesiączkę. Albo wyznają prawdę, ale później żyją w strachu, że w przypadku kłótni czy rozstania, ta informacja zostanie przeciwko nim wykorzystana.
Ruch proaborcyjny dąży więc też do przeprogramowania całego życia kobiety – wmawia jej, że potrzebuje ona aborcji oraz namawia do porzucenia partnera i rozbicia rodziny. Czy aborcjonistki chcą, aby każda kobieta prowadziła samotny (lub z psieckiem-substytutem) żywot z poczuciem winy do końca życia?
Bezczelność i obłuda
Możesz to zrobić, nie musisz czekać aż politycy ustalą prawo – zachęca Broniarczyk w debacie w „Gońcu”, nawołując tym samym do łamania prawa. Wszechobecne proaborcyjne przekazy medialne utrwalają fałszywy obraz zamachu na ludzkie życie przedstawiając go jako szlachetny postępek. Młode kobiety publicznie „chwalą się” dokonanym zabiegiem aborcji, i nie jest to dla nich powód do wstydu czy żalu. Aborcja trafia na sztandary feministek, a politycy szukają sposobu, by „spełnić oczekiwania kobiet”, czyli umożliwić im bezkarne zabijanie dzieci. Nawet osoby deklarujące przywiązanie do chrześcijańskich korzeni nie mają oporów by przyłożyć rękę do nieetycznej procedury in vitro lub głosują za dalszą dyskusją o projektach aborcyjnych tak jakby w ogóle można było je brać pod uwagę. Akty przemocy i wandalizmu wobec działaczy organizacji pro-life nie spotykają się z odpowiednią reakcją władz ani stosowną karą. W takiej atmosferze aktywistki proaborcyjne czują się pewnie, zachowują się bezczelnie i chwalą się tym, że złamały prawo, a państwo ich za to nie ukarało. Pro-liferom zaś lewicowe trolle przyklejają łatkę obskurantyzmu i „robiących to, co im ksiądz każe”.
Aktywiści pro-choice nie wahają się sięgać po maski religijności i korzystać ze wsparcia podmiotów mających w nazwie słowo „chrześcijański” lub nawet „katolicki”, co uważam za perfidną manipulację. Gdy aktywna w działaniach proaborcyjnych fundacja Federa funkcjonowała jako porozumienie kilku organizacji, wśród podmiotów ją tworzących znajdowały się: Liga Kobiet Polskich, Polskie Stowarzyszenia Feministyczne, Stowarzyszenia Pro Femina, Neutrum – Stowarzyszeni na rzecz Państwa Neutralnego Światopoglądowo oraz … Stowarzyszenie Dziewcząt i Kobiet Chrześcijańskich Polska YWCA!
Z zaskoczeniem przeczytałam, że „prawa reprodukcyjne” to jeden z głównych obszarów działania tego ruchu – na stronach organizacji-matki YWCA widnieje jasna deklaracja: Autonomia ciała i prawo do aborcji są podstawowymi prawami wszystkich osób. Współpracująca z proabrocyjną Federą YWCA Polska cieszy się poparciem Polskiej Rady Ekumenicznej dla swoich niektórych inicjatyw, a „kobiety-księża” dają twarz jednej z jej kampanii. To wszystkie dzieje się pod szyldem „chrześcijaństwa”.
Z kolei wśród podmiotów sponsorujących albo wspierających lub rekomendujących działania Aborcyjnego Dream Teamu widnieją ambasady Belgii, Francji, Holandii i Kanady, organizacje międzynarodowe takie jak ONZ czy Amnesty International oraz oczywiście organizacje feministyczne, a wśród nich organizacja o nazwie… Catholics for Choice. Jej szefowa Jamie L. Manson, napisała: Jako część większości katolików, którzy wiedzą, że dostęp do aborcji to wartość, stoimy dzisiaj w solidarności z aktywistkami ADT. Wierzymy, że osoby wybierające aborcję, robią to z czystym sumieniem. Katechizm naucza nas: We wszystkim co mówisz i czynisz jesteś zobligowana by podążać za tym, w co wierzysz, że jest sprawiedliwe i dobre. Wierzymy, że miłość do bliźnich i pomoc ludziom w potrzebie są filarami człowieczeństwa i nie mogą spotykać się z represjami i prześladowaniami.
Ta organizacja nie jest oczywiście afiliowana przy Kościele Katolickim ani w żaden sposób z nim związana, ponieważ po prostu stoi w kontrze do jego nauczania. Co więcej, uznawany za konserwatywnego Biskup Fabian Bruskewitz z Lincoln w Nebrasce wydał w marcu 1996 r. interdykt zakazujący katolikom w swojej diecezji członkostwa w Catholics for Choice. Biskup Bruskewitz stwierdził, że przynależność do tej grupy zagraża wierze katolickiej i najczęściej jest z nią całkowicie niezgodna. Członkowie diecezji otrzymali miesiąc od daty interdyktu na wycofanie się z uczestnictwa w organizacji pod groźbą automatycznej ekskomuniki. Ówczesne władze CFC uznały oczywiście tę decyzję za błędną i obstawały przy swoim przekonaniu, że działają w „dobrej wierze”.
Sprzeczność celów i działalności CFC z nauczaniem Kościoła Katolickiego jest ewidentna, mimo to, organizacja ta używa bezczelnie słowa „katolicy” sugerując publicznie, że ludzie tego wyznania w większości popierają aborcję. Może to prowadzić u niektórych wiernych do konfuzji i zagubienia w kwestiach duchowych, zatem faktycznie jest to zagrożenie dla wiary.
Cóż, przybieranie masek i mierna imitacja to znane sposoby działania złego. Jak trafnie zauważył biskup Napierała w homilii z 2008 r.: Wy, którzy propagujecie aborcję, którzy do niej nakłaniacie, a nawet na różne sposoby do niej zmuszacie, jesteście, owszem, bogaci; bogaci w rozmaite środki materialnego nacisku. Jednego wszakże wam brak. Brak wam prawdy. A ona jest tu najważniejsza. Ona decyduje o godności i randze cywilizacji. Ona jest kryterium postępu i nowoczesności. Żyjecie w kłamstwie i kłamstwem się posługujecie. Żyjecie w zaślepieniu. Czas się przebudzić i wyjść z niewoli tego, który jest ojcem kłamstwa i zabójcą od początku. Trzeba się nawrócić! Dla was też jest miłosierdzie, za was też umarł Chrystus. Trzeba się nawrócić!
Zofia Michałowicz
We Wrocławiu prawda o aborcji wreszcie wygrała.
Szanowna Pani, Droga Obrończyni Życia Dzieci!
Wróciłem niedawno z Wrocławia, gdzie po długim czasie szykan i samowoli urzędników prawda o aborcji wreszcie wygrała.
Od miesięcy we Wrocławiu działa quasi-mafijna struktura. Podwładni Prezydenta Miasta Jacka Sutryka oraz lokalna policja cenzurują zdjęcia z aborcji. Nie przeszkadza im, że w co najmniej kilku szpitalach w ich mieście oraz w nieodległej Oleśnicy morduje się dzieci, które żyją, czują i nie chcą umierać. Za to przeszkadzają plakaty. Są one zbyt drastyczne. To wobec tego jaka jest sama aborcja…?
Sytuacja nabrzmiewała. I naprawdę musiała się już skończyć.
W każdą III niedzielę miesiąca o 12-tej modlimy się we Wrocławiu na Rynku za nienarodzone dzieci.
W ostatnią niedzielę odbył się kolejny już Publiczny Różaniec o zatrzymanie aborcji. Już w chwili, gdy rozkładaliśmy banery na ziemi, jeszcze zanim je postawiliśmy, zauważyłem patrol policji wraz z kobietą ubraną w jaskrawoczerwone ubranie. Krążyli wokół nas, a po chwili okazało się, że szukają przewodniczącego zgromadzenia. Kobieta chodziła nieustannie z telefonem przy uchu, a policjanci dawali sobie znaki i obserwowali ją wyczekująco.
Gdy tylko rozpoczęliśmy Różaniec, podeszła i poinformowała, że wszczyna procedurę rozwiązania zgromadzenia. Zaraz po tym powiedziałem zebranym, że zwołuję kolejne zgromadzenie, tym razem na zasadach o zgromadzeniach spontanicznych. Nikt z trzymających banery nie wycofał się z placu.
Urzędniczka znowu sięgnęła po telefon, a potem razem z patrolem policji zniknęła w uliczkach wrocławskiej Starówki.
Cały Rynek po stronie Pręgierza pokrył się banerami ze zdjęciami zabitych dzieci. Ludzie przystawali i kiwali głowami w milczeniu. Do naszej modlitwy przyłączyło się wielu przechodniów. Wypowiadali słowa modlitwy i solidaryzowali się z ofiarami aborcji.
Proszę zobaczyć krótką relację z tego wydarzenia:
Szanowna Pani,
W Fundacji Życie i Rodzina stawiamy barierę morderczym działaniom aborterów. Wiem, że urzędniczka z Wrocławia nie chciała zdjęć właśnie dlatego – bo skutecznie zniechęcają one do aborcji. Pewna znana feministka powiedziała kiedyś, że nie da się rozmawiać o aborcji na tle zdjęć rozerwanego płodu. Wiemy, że się nie da. I choć zawsze jesteśmy gotowi do rozmowy, to wiemy, ze najbardziej oddziałuje na ludzi właśnie zdjęcie martwego dziecka. Jak mówić, że to zlepek, skoro widać maleńkie rączki, nóżki i zmasakrowane twarzyczki…?
Chcę także, aby wiedziała Pani, że akcja we Wrocławiu to modelowy przykład, jak używamy pieniędzy wpłacanych przez Dobrych Ludzi – takich jak Pani.
Bardzo proszę Panią o wsparcie, bo wciąż zbieramy fundusze na wyposażenie dla naszych działaczy terenowych. Każdy oddział musi mieć swoje nagłośnienie, stelaże, plakaty, kamizelki, materiały drukowane. Stajemy naprzeciw środowisk aborcyjnych, które są silne dotacjami i grantami od producentów sprzętu do aborcji.
My możemy liczyć tylko na Panią.
W tej chwili chcemy dokupić materiały za około 3300 złotych. To najpilniejsze wydatki, moim marzeniem jest zrobić zakupy za co najmniej 2 razy tyle, ale niepokoję się, czy w tym miesiącu będzie to możliwe.
Czy mogę liczyć na Pani wsparcie?
Numer konta Fundacji Życie i Rodzina:
47 1160 2202 0000 0004 7838 2230.
Kod SWIFT: BIGBPLPW
Blik, wpłaty kartami i systemami online znajdują się pod linkiem:
Dziękuję z góry, ze włączy się Pani w wielkie dzieło ratowania życia dzieci.
Atak na sumienia lekarzy. Interes depopulacji musi być realizowany
Atak na sumienia lekarzy. Interes depopulacji musi być realizowany
17.10.2024 Julia Gubalska nczas/atak-na-sumienia-lekarzy-interes-depopulacji-realizowany
Nastawienie do aborcji zmienia się wraz z każdym nowym, demokratycznie wybranym rządem. Obecna koalicja okazuje się mocno podzielona w tej kwestii, dlatego wątpliwe jest, aby była w stanie wprowadzić pełną legalność przerywania ciąży. Interes depopulacji musi być jednak realizowany, dlatego rząd absolutnie nie chce utrudniać dostępu do aborcji, a nawet zamierza karać lekarzy za odmówienie jej wykonania.
Klauzula sumienia, czyli prawnie ujęty możliwy sprzeciw sumienia, dotyczy zarówno prawa do zarządzania własnością prywatną zgodnie ze swoim sumieniem, jak i wolności wyznawania dowolnej religii. Mogą się jednak odnosić do niej również lekarze, o czym świadczy art. 39 Ustawy o zawodzie lekarza i lekarza dentysty z 5 grudnia 1996 roku, która mówi o możliwości powstrzymania się lekarza od wykonania świadczeń zdrowotnych niezgodnych z jego sumieniem, z zastrzeżeniem art. 30 – otóż musi wskazać alternatywy uzyskania tego świadczenia u innego lekarza oraz wspomnieć o tym na piśmie, w dokumentacji medycznej. Nawet art. 10 Karty Praw Podstawowych Unii Europejskiej z 1 grudnia 2009 roku wskazuje na prawo do odmowy działania stojącego w sprzeczności z własnym sumieniem, zgodnie z ustawami krajowymi, które regulują korzystanie z tego prawa.
Nowe rozporządzenie Ministerstwa Zdrowia
Nowe rozporządzenie Ministerstwa Zdrowia z 14 maja 2024 roku zmienia jednak dotychczasowe rozporządzenie w sprawie ogólnych warunków o udzielaniu świadczeń opieki zdrowotnej.
Na stronie internetowej gov.pl czytamy, że nowelizacja rozporządzenia o klauzuli sumienia zapewnia realną możliwość zakończenia ciąży, zgodnie z umową z Narodowym Funduszem Zdrowia. Gwarantuje przy tym, że państwo nie będzie wszczynać kontroli za każdym razem, kiedy lekarz będzie chciał powołać się na klauzulę sumienia i odmówić wykonania aborcji. Będzie mógł z niej jednak skorzystać z zastrzeżeniem. Lekarz ma obowiązek udzielać pomocy lekarskiej zawsze, gdy zwlekanie z udzieleniem jej mogłoby narazić pacjenta na niebezpieczeństwo utraty życia, ciężkiego uszkodzenia ciała lub ciężkiego rozstroju zdrowia. Ministerstwo Zdrowia wyraźnie podkreśla, że klauzula sumienia nie może być stosowana, kiedy życie kobiety ciężarnej jest zagrożone, niezależnie od etapu ciąży. W pozostałych przypadkach lekarz może powołać się na klauzulę sumienia, pod warunkiem że zwlekanie z udzieleniem pomocy medycznej nie narazi kobiety ciężarnej na pogorszenie się jej stanu zdrowia.
Aborcja nigdy nie ratuje życia
Podstawa prawna zdaje się nie ujawniać żadnych niepokojących szczegółów nowelizacji ustawy z racji, że chodzi przecież o zdrowie i życie kobiet. Problematyczna sytuacja pojawia się, gdy przesłankę o możliwości zagrożenia zdrowia lub życia zaczyna masowo wykorzystywać proaborcyjna część medyków oraz same kobiety. Przypadek przerwania ciąży będącej skutkiem czynu zabronionego będzie dziś bardzo łatwo wykorzystać jako podstawę prawną do aborcji za sprawą zmiany definicji gwałtu, która nie określa, czym dokładnie jest zgoda na obcowanie płciowe. To samo próbuje się zrobić z przesłanką o zagrożeniu życia lub zdrowia, umożliwiając kobietom zdrowym fizycznie przerwanie ciąży za pomocą uzyskania należytej opinii na temat jej zdrowia od lekarza psychiatry, który wskaże na zagrożenie życia wynikające przykładowo z ciężkiej depresji.
Często proaborcyjna narracja wskazuje na aborcję jako na lek mogący rzeczywiście uratować zdrowie lub życie kobiety. Jest to nieprawda, ponieważ aborcja nigdy nie ratuje życia. Dziecko może ponieść śmierć wynikającą z podjęcia działań mających prowadzić do uratowania życia kobiety, np. podania pewnych leków, więc lekarz zawsze ma obowiązek ratować pacjenta w przypadku zagrożenia życia. W przypadku prowadzenia ciąży pacjentami są jednak zarówno matka, jak i dziecko. Dziecko nie jest pasożytem, którego pozbycie się umożliwi kobiecie przetrwanie. A taką narrację środowiska aborcyjne stosują masowo, powołując się na zagrożenie życia kobiety. Są nawet skłonne twierdzić, że każda ciąża, w wyniku utrudnionego dostępu do aborcji w Polsce, stanowi dla kobiety śmiertelne zagrożenie.
Mamy do czynienia w naszym kraju z jawnym wspieraniem masowego przeprowadzania aborcji przez pewne organizacje, a nawet placówki medyczne. Takim miejscem jest m.in. szpital w Oleśnicy, który słynie z bezpośredniej współpracy z organizacją przestępczą Aborcyjny Dream Team, od której otrzymał nowy sprzęt do wykonywania aborcji, a nagraniem z przeprowadzenia takiego „zabiegu” pochwalił się w Internecie. Szpital w Oleśnicy masowo wykorzystuje przesłankę o zagrożeniu życia kobiety, zabijając dzieci na wszystkich etapach ciąży. Są to zarówno zdrowe dzieci, jak i dzieci np. z zespołem Downa. Kobiety ciężarne powołują się na przesłankę o zagrożeniu życia, co wynika ze ścisłej współpracy szpitala z psychiatrą, która stawia diagnozę o chorobie psychicznej… zagrażającej życiu kobiety. Na tej podstawie obchodzi polskie prawo, dokonując tym samym masowego morderstwa nienarodzonych dzieci na życzenie i na wszystkich etapach ciąży.
Kobiety, które mają świadomość zmagania się z chorobą psychiczną mogącą narazić je na utratę życia w przypadku ciąży, nie powinny podejmować się współżycia. Współżycie to odpowiedzialność i zawsze pewien stopień ryzyka, do którego podejmowania dziś się skutecznie społeczeństwo zniechęca. Szpital w Oleśnicy nie liczy się z konsekwencjami prawnymi, a proaborcyjny rząd nie chce nic robić w kierunku powstrzymania tej patologii.
Surowe kary nakładane na szpitale
Nowelizacja ustawy o klauzuli sumienia jest bezpośrednim atakiem na sumienia lekarzy. Zmusza ich do obchodzenia prawa aborcyjnego i mordowania dzieci u zdrowych kobiet. Narodowy Fundusz Zdrowia nakłada kary na szpitale za niewykonanie aborcji. Mieliśmy już trzy takie przypadki w Polsce. Pabianickie Centrum Medyczne musi zapłacić 250 tys. zł kary. Na szpital w Lubartowie nałożono karę 100 tys., a na Uniwersytecki Szpital Kliniczny we Wrocławiu – 300 tys. Jest to bezpośredni atak na sumienia lekarzy, jak i złamanie istoty wykonywania zawodu lekarza, który z definicji powinien leczyć, a nie zabijać. Tą nowelizacją Ministerstwo Zdrowia narusza również składaną przez lekarzy przysięgę Hipokratesa. Jest wielu lekarzy w Polsce, którzy są pro-life i nie godzą się na taki stan rzeczy, obawiając się surowych kar lub zwolnienia z pracy. Potrzeba odwagi do przeciwstawienia się atakowi na życie nienarodzonych dzieci. Najskuteczniejszym czynnikiem mógłby być masowy sprzeciw lub protest lekarzy, którzy chcą działać etycznie i zgodnie ze swoim sumieniem.
Zapytałam radcę prawnego Katarzynę Gęsiak z Instytutu Ordo Iuris o alternatywy związane z możliwością ratowania życia lub zdrowia matki w przypadku ich zagrożenia. Ekspertka wskazała na wysokie wykwalifikowanie polskiej służby zdrowia w dziedzinie medycyny prenatalnej, która rozwija się dzięki ograniczonemu dostępowi do aborcji w Polsce i działa na bardzo wysokim poziomie w porównaniu do innych państw UE. Podkreśliła, że przerwanie ciąży nie zawsze musi oznaczać aborcję, a dzisiejsza medycyna umożliwia ratowanie życia dziecka i dalszy proces jego rozwoju poza organizmem matki. Podsumowując, istotną sprawą jest rozwój medycyny w kierunku leczenia prenatalnego, zamiast zachęcania kobiet do prymitywnego rozwiązania, jakim jest aborcja.
Rząd Tuska konsekwentnie realizuje swój cel, jakim jest przekształcenie wszystkich szpitali w Polsce w aborcyjne rzeźnie dzieci w łonach matek.
NFZ nałożył kary finansowe na kolejne szpitale, które odmówiły zamordowania dziecka poprzez aborcję. Chodzi o Uniwersytecki Szpital Kliniczny we Wrocławiu (300 000 zł kary) oraz o Szpital w Lubartowie (100 000 zł kary). To kolejne ukarane placówki po Szpitalu w Pabianicach, na który wcześniej nałożono 250 000 zł kary za odmowę aborcji. Rząd Tuska konsekwentnie realizuje swój cel, jakim jest przekształcenie wszystkich szpitali w Polsce w aborcyjne rzeźnie dzieci w łonach matek. Podkreśla się przy tym, że zabijanie ma być natychmiastowe, gdyż kary grożą szpitalom nie tylko za odmowę, ale również za opóźnianie procederu aborcji. Równolegle propaganda medialna oswaja Polki z aborcją i zachęca do mordowania dzieci, przedstawiając je jako “pasożyty” utrudniające wypoczynek, robienie kariery i osiągnięcie “dobrostanu”. Działania te ukierunkowane są na eksterminację demograficzną naszego narodu. Konieczny jest opór i mobilizacja do walki.Media donoszą o kolejnych kontrolach NFZ w szpitalach, które odbywają się po tym, jak rząd Tuska rozpoczął siłowe przekształcanie szpitali w aborcyjne ośrodki śmierci. W wyniku kontroli NFZ nałożył 300 000 zł kary na Uniwersytecki Szpital Kliniczny we Wrocławiu i 100 000 zł na Szpital w Lubartowie. Wedle relacji medialnych, do Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego we Wrocławiu zgłosiła się kobieta, która “była w złym stanie psychicznym” po tym, jak u jej dziecka wykryto podejrzenie zespołu Downa. Szpital nie wykonał jednak aborcji, gdyż mając wątpliwości co do właściwej “diagnozy” kobietę skierowano na dodatkowe konsultacje do lekarza innej specjalizacji. Właśnie to spowodowało, że na szpital nałożono 300 000 zł kary. Jak skomentował sprawę biegły powołany przez Rzecznika Praw Pacjenta: “Nie udzielono pacjentce świadczeń zdrowotnych zgodnych z etyką lekarską i wymogami aktualnej wiedzy medycznej.” Proszę zwrócić uwagę na dwie bardzo ważne kwestie. Po pierwsze – zamordowanie dziecka, u którego podejrzewa się chorobę, zostało oficjalnie określone czynem rzekomo “zgodnym z etyką lekarską” oraz z “aktualną wiedzą medyczną”. Proszę pamiętać, że w takich przypadkach wystarczy podejrzenie choroby i nikt nie może powiedzieć o 100% pewności. Innymi słowy – zgodnie z “etyką lekarską” i “aktualną wiedzą medyczną” podejrzanych o chorobę ludzi zamiast leczyć (lub zaoferować pomoc w przypadku np. podejrzenia wady genetycznej) należy mordować celem wyeliminowania ich ze społeczeństwa, dla którego stanowią zbędne obciążenie. Stopień aktualności tej wiedzy medycznej jest tożsamy ze stopniem “wiedzy medycznej” stosowanej w czasach III Rzeszy, gdzie w ramach specjalnych kampanii (patrz np. Akcja T4) przedstawiano ludzi chorych i niepełnosprawnych jako zagrożenie i balast, a następnie ich mordowano. Taką politykę hitlerowscy okupanci stosowali też na zajętych terenach Polski, gdzie w zbiorowych egzekucjach wymordowali m.in. pacjentów szpitali psychiatrycznych, w tym dzieci (zbrodnie m.in. w Świeciu, Kocborowie, Dziekance czy Kościanie). Po drugie – od wielu lat w Polsce aborcja formalnie traktowana jest tak samo jak każdy inny “zabieg medyczny” lub “świadczenie zdrowotne”. Również aborcyjna propaganda w ten sposób przedstawia mordowanie dzieci twierdząc, że aborcja to zwykły “zabieg”, taki sam jak chociażby wycięcie migdałków czy usuwanie żylaków. Z czysto zawodowego punktu widzenia, zlecenie przez lekarza konsultacji lub dodatkowych badań przed wykonaniem jakiegokolwiek “zabiegu” nie powinno być czymś dziwnym, tym bardziej, gdy nie ma on pewności co do diagnozy lub potencjalnych skutków swoich działań. W każdej dziedzinie medycyny lekarze proszą o dodatkowe badania lub konsultacje, jeśli nie są czegoś pewni. Ta zasada nie obowiązuje jednak w przypadku aborcji, która wedle wytycznych Ministerstwa Zdrowia ma być przeprowadzania natychmiast i nie może być mowy o żadnej odmowie, opóźnianiu tego procederu lub kwestionowaniu “diagnozy” innego lekarza. W ten sposób aborcja jest chyba jedynym “zabiegiem”, w przypadku którego lekarz nie może się odwołać, poprosić o konsultacje czy dodatkowe badania, nawet jeśli jest to lekarz-aborcjonista! Tak właśnie było w Uniwersyteckim Szpitalu Klinicznym we Wrocławiu, gdzie kierownikiem kliniki, która zleciła konsultacje za które na szpital nałożono 300 000 zł kary, jest lekarz publicznie deklarujący się jako zwolennik “liberalizacji aborcji”. Może się więc nawet zdarzyć tak, że lekarz będzie gotowy do zamordowania dziecka poprzez aborcję, ale zleci dodatkowe badania aby sprawdzić, czy mord na dziecku nie zaszkodzi przypadkiem zdrowiu “pacjentki”. W takiej sytuacji na szpital może zostać nałożona ogromna kara finansowa za “opóźnianie aborcji”! Panie Mirosławie, w polskich szpitalach dzieje się to, przed czym nasza Fundacja od dawna ostrzega – wprowadzany jest de facto przymus aborcji. Wytyczne Ministerstwa Zdrowia są w tej kwestii jasne – jeżeli do szpitala zgłosi się kobieta na aborcję, to szpital ma obowiązek natychmiast zamordować dziecko pod groźbą wysokich kar pieniężnych, a nawet anulowania kontraktu z NFZ. Trzeba w tym momencie po raz kolejny przypomnieć, że aborcja jest aktualnie w Polsce dostępna zasadniczo na życzenie i legalna nawet do 9 miesiąca ciąży. Wystarczy, że kobieta zgłosi się do lekarza z zaświadczeniem od pro-aborcyjnego psychiatry, którego to zaświadczenia na mocy ostatnich wytycznych MZ szpital nie może w żaden sposób podważać lub kwestionować np. poprzez zlecanie dodatkowych konsultacji lub badań. Równolegle w mediach głównego nurtu oraz na platformach społecznościowych trwa kampania obrzydzania Polakom rodzicielstwa i macierzyństwa. Dzieci w łonach matek przedstawiane są jako “pasożyty”, które należy usuwać z organizmu kobiety. Posiadanie dzieci ukazywane jest jako niepotrzebny balast, który utrudnia “samorealizację”, robienie kariery, studiowanie lub podróżowanie po świecie. W Polsce coraz częściej pojawiają się również postulaty takie jak wprowadzenie “stref wolnych od dzieci” w przestrzeni publicznej lub miejscach takich jak kawiarnie i restauracje, ponieważ obecność dzieci może powodować “dyskomfort emocjonalny”. Jednocześnie promowane są tzw. “wolne związki” oparte na braku jakichkolwiek zobowiązań lub odpowiedzialności za drugą osobę. Intensywnie reklamowany jest także homoseksualny styl życia. Na oswajaniu z aborcją, rozwiązłością seksualną i patologiami seksualnymi będą polegać również przymusowe lekcje “edukacji seksualnej”, które już od 1 września 2025 r. wchodzą do szkół. Celem tych wszystkich działań jest demograficzna eksterminacja narodu polskiego oraz zniszczenie jego kulturowych, moralnych i cywilizacyjnych fundamentów. Dlatego konieczne jest budzenie sumień Polaków poprzez głoszenie prawdy o aborcji – że to morderstwo na dziecku, na które nigdy nie może być żadnego przyzwolenia. W tym celu nasza Fundacja w całym kraju organizuje niezależne kampanie informacyjne, publiczne modlitwy różańcowe, akcje billboardowe oraz mobilne akcje informacyjne z użyciem furgonetek. Budzi to nienawiść zwolenników aborcji, którzy chcą zablokować docieranie z prawdą do Polaków.Kilka dni temu aborcjoniści zniszczyli nasz wielkoformatowy billboard, który wywiesiliśmy przy autostradzie A18, przez którą przejeżdżają tysiące samochodów dziennie. Niemal w tym samym czasie zniszczono także billboard we Wrocławiu, który ostrzegał przed konsekwencjami “edukacji seksualnej” w szkołach. Trzeba naprawić plakaty i kontynuować kampanie głoszenia prawdy w całej Polsce. Chcemy wywiesić kolejne takie billboardy oraz przeprowadzić uliczne akcje informacyjne i publiczne różańce w intencji powstrzymania aborcji w kolejnych miastach. W ostatnim czasie takie działania odbyły się m.in. w Bielsko-Białej, Zabrzu, Rzeszowie, Olsztynie, Szczytnie, Suwałkach, Olecku, Grudziądzu, Włocławku, Koszalinie, Sopocie i Radomiu. Kolejne publiczne różańce połączone z akcjami informacyjnymi odbywają się z inicjatywy Kapitanów Różańcowych, czyli osób, które zgłaszają się do naszej Fundacji i z pomocą naszych koordynatorów zaczynają działać w swoim miejscu zamieszkania. Na dalsze walkę o życie potrzebujemy w najbliższym czasie ok. 17 000 zł. Dlatego proszę Pana o przekazanie 50 zł, 100 zł, 200 zł, lub dowolnej innej kwoty, jaka jest dla Pana w obecnej sytuacji możliwa, aby umożliwić przeprowadzenie kolejnych niezależnych akcji informacyjnych i publicznych modlitw różańcowych, za pomocą których budzimy sumienia Polaków i zmieniamy świadomość społeczeństwa na temat aborcji. Numer konta: 79 1050 1025 1000 0022 9191 4667 Fundacja Pro – Prawo do życia ul. J. I. Kraszewskiego 27/22, 05-800 Pruszków Dla przelewów zagranicznych – Kod BIC Swift: INGBPLPW Z wyrazami szacunku Fundacja Pro – Prawo do życia ul. J. I. Kraszewskiego 27/22, 05-800 Pruszków stronazycia.pl |
Polskie dzieci są zabijane zastrzykiem z trucizny prosto w serce. Wybór najbardziej aktualnych artykułów.
Szanowny Panie, Drogi Obrońco Życia Dzieci!
Kolejni geje aresztowani z zarzutami o charakterze pedofilskim – to znani aktywiści LGBT: szef homo-stowarzyszenia oraz jego wolontariusz. Bułgaria broni się przed homopropagandą. Stosowane do tzw. „zmiany płci” blokery dojrzewania powodują rozstrój zdrowia dzieci. Adam Bodnar nakazuje podwładnym nie ścigać przestępstwa aborcji. Polskie dzieci są zabijane zastrzykiem z trucizny prosto w serce.
O tym i o innych ważnych sprawach dowie się Pan z portalu www.RatujZycie.pl. Przesyłamy wybór najbardziej aktualnych artykułów.
Zapraszamy do lektury i podawania dalej, by inni także dowiedzieli się, co się aktualnie dzieje. Wiele osób nie ma pojęcia, jak naprawdę wygląda starcie Dobra ze złem. Trzeba edukować i uświadamiać.
Aktywista LGBT aresztowany za pedofilię
Kolejny aktywista LGBT aresztowany za pedofilię! Brytyjskie służby ujęły Stephena Irelanda, założyciela LGBTQ Pride. Razem z nim do aresztu trafił wolontariusz Pride, David Sutton. Obaj usłyszeli łącznie aż 22 zarzuty w sprawie wykorzystywania seksualnego dzieci.Czytaj dalej >
Propaganda LGBT zakazana w bułgarskich szkołach
Bułgarski parlament zdecydowaną większością przyjął nowelizację ustawy o nauczaniu w przedszkolach i szkołach. Nowe prawo zakazuje promowania idei i poglądów związanych z nietradycyjną orientacją seksualną. Propaganda LGBT nie może się plenić w placówkach edukacyjnych.Czytaj dalej >
Kontra w Gliwicach. Stop LGBT!
Tegoroczna kontra w Gliwicach była wydarzeniem szczególnym. Zaledwie kilka dni wcześniej całą Polskę obiegła wiadomość o parze lesbijek, które katowały 4-letniego Ignasia. Czy ruch LGBT w jakikolwiek sposób ujął się za ofiarą bezdusznych kobiet? Absolutnie nie! Wręcz przeciwnie – słychać było typowe wezwania do tolerancji i równości. O patologiach w środowisku lobby LGBT przypomnieli zatem normalni ludzie, którzy licznie przybyli na Rynek w Gliwicach.Czytaj dalej >
Blokery dojrzewania zagrożeniem dla zdrowia
Specjaliści alarmują, że rozpowszechnienie wśród nastolatków blokerów dojrzewania stanowi coraz większy problem. Brak akceptacji swojej płci i zahamowanie naturalnego procesu rozwoju organizmu otwiera furtkę do przyjmowania hormonów i operacji nieodwracalnie okaleczających ciało. To tylko jedno z całego szeregu poważnych zagrożeń, jakie niosą blokery dojrzewania.Czytaj dalej >
WSPIERAM WSPIERAM
Chlorek potasu w serce dziecka
Wielokrotnie zwracaliśmy uwagę na to, że w Polsce zabija się nienarodzone dzieci m.in. przez wstrzyknięcie im chlorku potasu do serca. Niektórzy pytają, skąd mamy te informacje i jak to w ogóle możliwe. Pora wyjaśnić te kwestie i przedstawić jak wygląda aborcja.Czytaj dalej >
Adam Bodnar do prokuratorów: nie ścigajcie mordowania dzieci!
Prokurator Generalny Adam Bodnar wydał wytyczne w sprawie zasad postępowania w sprawach dotyczących mordowania dzieci zanim się narodzą. Innymi słowy – wydał wytyczne w sprawie ścigania w Polsce przestępstwa aborcji. A co dokładnie znajdujemy w wytycznych? Jak NIE ścigać aborcji!Czytaj dalej >
„Ścierwa!” – wrocławska urzędniczka cenzuruje zdjęcia z aborcji
We Wrocławiu miał miejsce Publiczny Różaniec o zatrzymanie aborcji. W trakcie akcji miejska urzędniczka próbowała rozwiązać legalne zgromadzenie modlitewne pod pretekstem, że uczestnicy trzymają zdjęcie abortowanego dziecka! Rugała naszą koordynatorkę. Nie chciała podać, o jaki paragraf kodeksu karnego chodzi, powtarzała tylko jak mantrę: „łamie pani prawo, łamie pani prawo”. Z jednej strony mówiła, że to zwłoki ludzkie (tak! aborcja zabija człowieka!), z drugiej robiła porównania do ścierwa (!). Cenzura i widzimisię urzędnika jako podstawa prawna? Nie będzie naszej zgody, by zdjęcia z aborcji usunąć z ulic.Czytaj dalej >
Publiczny Różaniec o zatrzymanie aborcji
Cała Polska pokrywa się siecią modlitwy. Publiczny Różaniec o zatrzymanie aborcji to wołanie do Matki Bożej, aby pomogła zatrzymać w Polsce aborcyjną rzeź. Modlitwa łączy ludzi, którzy nie zgadzają się na zabijanie dzieci w polskich szpitalach. O co chodzi w tej akcji? Dlaczego odbywa się publicznie i jakie jest jej znaczenie? Dowiesz się tutaj.Czytaj dalej >
Zatrzymajmy Bezprawne Wytyczne Aborcyjne! Możemy !
Zatrzymajmy Bezprawne Wytyczne Aborcyjne! Możemy !
CitizenGO – rozpoczął tę petycję do Prezydent RP Andrzej Duda – 2024/09/01
Skandal! Rząd premiera Donalda Tuska po raz kolejny łamie prawo i depcze Konstytucję! Tym razem celem ich brutalnych działań stały się nienarodzone dzieci – bezbronne, niewinne istoty, które nie mają głosu w tej okrutnej walce.
Po tym, jak w lipcu Sejm odrzucił projekt nowelizacji kodeksu karnego autorstwa Lewicy, dotyczący depenalizacji przerywania ciąży do 12. tygodnia oraz pomocy przy jej dokonaniu, premier Donald Tusk – zdając sobie sprawę z braku większości w Sejmie, która pozwoliłaby na zmianę ustawy aborcyjnej – wraz z Minister Zdrowia Izabelą Leszczyną i Ministrem Sprawiedliwości Adamem Bodnarem, ogłosili skandaliczne wytyczne, które mają na celu obejście prawa i stworzenie możliwości do przeprowadzania aborcji pod pretekstem przesłanki zdrowia psychicznego.
Mają one być furtką do “legalnej” aborcji.
Swoimi wytycznymi zmuszają lekarzy i szpitale do zabijania niewinnych nienarodzonych dzieci, wszystko wbrew obowiązującej ustawie! Wystarczyć ma jedna opinia lekarza specjalisty – nawet psychiatry, by w jednej chwili wydać wyrok śmierci na nienarodzone dziecko. To otwiera drzwi do bezkarnego zabijania nienarodzonych dzieci pod pozorem dbałości o zdrowie psychiczne matki!
To jest nie tylko niemoralne, to jest nielegalne!
Jednak obecny rząd nie przejmuje się tym – próbując wymusić posłuszeństwo groźbami ścigania i karania lekarzy oraz szpitali.
Ponieważ przesłanka zdrowotna nie ma ustalonego górnego limitu w ustawie, to jest to nic innego, jak próba legalizacji aborcji na życzenie – nawet w późnych etapach ciąży, kiedy dziecko jest już w pełni rozwinięte i zdolne do życia poza łonem matki. W zeszłym roku ponad 400 dzieci zostało zabitych w Polsce na podstawie rzekomego zagrożenia zdrowia psychicznego matki.
Teraz Tusk i jego ministrowie chcą, aby to stało się normą, umożliwiając aborcję aż do dziewiątego miesiąca ciąży!
Najbardziej skandalizujące jest jednak to, że Ministerstwo Sprawiedliwości posunęło się jeszcze dalej, dając prokuratorom narzędzia do ścigania lekarzy, którzy odmówią wykonania aborcji na podstawie tych nowych wytycznych.
To jawna próba zastraszenia lekarzy, zmuszając ich do działania wbrew własnemu sumieniu. Lekarze, którzy nie będą chcieli brać udziału w aborcjach, będą ryzykować nie tylko konsekwencje prawne, ale także utratę kontraktów z Narodowym Funduszem Zdrowia (NFZ) oraz kary finansowe!
To atak na wolność sumienia i etyczną niezależność lekarzy, którzy będą zmuszani do splamienia swoich rąk krwią niewinnych dzieci!
Ale wytyczne ministerialne nie są prawem!
Nie mają one żadnej mocy prawnej – jedynym źródłem prawa w Polsce są Konstytucja i ustawy, które zapewniają ochronę życia dla każdego. Trybunał Konstytucyjny wielokrotnie orzekał, że wszelkie wyjątki od tej ochrony muszą być ściśle interpretowane.
Nie możemy pozwolić na to, by rząd premiera Donalda Tuska zepchnął nasz kraj w moralną przepaść, gdzie życie ludzkie i wolność sumienia nie mają żadnej wartości.
Jedyną nadzieją na powstrzymanie tego skandalicznego bezprawia, jest wspólna mobilizacja i zaangażowanie.
Jeśli teraz się nie zjednoczymy i nie podejmiemy zdecydowanych działań, oni po prostu przejadą po nas, łamiąc prawo i depcząc wartości, które są dla nas Polaków najcenniejsze.
=================
Podpisz petycję, w której wzywamy Prezydenta do natychmiastowego zaskarżenia tych wytycznych do Rzecznika Praw Obywatelskich i podjęcia wszelkich kroków, aby zatrzymać ten zamach na życie niewinnych dzieci oraz na wolność sumienia lekarzy.
Zakaz modlitwy o życie?W Wielkiej Brytanii ponad 200 tys. dzieci co roku traci życie na skutek aborcji.
Zakaz modlitwy o życie?
Wtorek, 24 września 2024 Nasz Dziennik
Jest już pewne, że brytyjski rząd podpisze ustawę, która wprowadza karę grzywny za jakikolwiek gest sprzeciwu wobec działalności ośrodka aborcyjnego. Karane ma być nie tylko rozdawanie ulotek czy próba rozmowy, ale nawet modlitwa w ciszy nieopodal budynku.
W Wielkiej Brytanii ponad 200 tys. nienarodzonych dzieci co roku traci życie na skutek aborcji. Tymczasem nowa ustawa zabrania nawet cichej modlitwy w odległości 150 metrów od ośrodka świadczącego usługi aborcyjne. Partia Pracy odrzuciła projekt poprzedniego rządu, który sugerował, by cicha modlitwa była dozwolona w nowych „bezpiecznych strefach dostępu”. Obecny rząd zlikwidował wyjątki, umożliwiające „dobrowolną” komunikację w obrębie strefy buforowej, ponieważ zinterpretowano tę propozycję jako zezwolenie na angażowanie ludzi w rozmowy czy rozdawanie ulotek przez przeciwników aborcji.
Jak stanowi nowe prawo, nielegalne jest każde działanie, które może wpływać na czyjąś decyzję o skorzystaniu z usług aborcyjnych. Każda osoba skazana podlega karze grzywny w nieograniczonej wysokości. Równocześnie w ostatnich tygodniach znana brytyjska działaczka pro-life, Isabel Vaughan Spruce z March for Life UK, otrzymała odszkodowanie w wysokości 13 tysięcy funtów i przeprosiny od policji po tym, jak udowodniła przed sądem, że jej aresztowanie za cichą modlitwę przed ośrodkiem aborcyjnym było niesprawiedliwe i naruszyło jej prawa człowieka. Jak powiedziała podczas tegorocznego Marszu dla Życia w Londynie: „W naszym kraju nigdy nie będzie pokoju, jeśli najpierw nie wprowadzimy go w łonie matki, pokoju strzeżonego prawem. Wszyscy stajemy się współwinni aborcji przez naszą apatię lub milczenie. Nasza obojętność wobec aborcji rodzi konsekwencje, które mogą nas i naszych bliskich drogo kosztować”.
Te dzieci były krojone na kawałki. Niewyobrażalnie cierpiały. Otwierały usteczka, aby krzyknąć. Teraz używasz je w kosmetykach…
Szanowny Panie, Drogi Obrońco Życia Dzieci!
Te dzieci były krojone na kawałki, gdy znajdowały się jeszcze na granicy życia i śmierci. Niewyobrażalnie cierpiały. Otwierały usteczka, aby krzyknąć, ale nie mogły nawet wydać dźwięku. Oprawcy w białych kitlach rozcinali ich delikatne ciałka w skupieniu, aby nie popełnić błędu i precyzyjnie wyrwać maleńkie narządy – nerki, płucka, malutkie oczka…
Biedne dzieci zostały bestialsko zamordowane, a ich ciała wykorzystano do przemysłu. Ich DNA było potrzebne do produkcji szczepionek, leków, kosmetyków.
A dziś gdy ludzie pytają, czy to akceptowalne, odpowiedź brzmi najczęściej: tak, bo przecież dzięki użyciu tkanek z tych dzieci jest na świecie tyle dobra…
Chcę, aby na własne oczy zobaczył Pan, jak wyglądają aborcje na potrzeby przemysłu. One ciągle się dzieją. To nie były pojedyncze zabiegi, ale seria brutalnych morderstw na setkach dzieci, aż w końcu udało się wyprodukować linie płodowe dla koncernów farmaceutycznych.
Oddaję teraz głos ofiarom zbrodni, niech same mówią.
Szanowny Panie,
Zwolennicy zabijania mają dziś swoje okrutne święto – Światowy Dzień Bezpiecznej Aborcji. Ich diabelski kult potrzebuje celebrować zło i nadawać mu pozory dobra. Dziś cieszą się z każdego zamordowanego dziecka i domagają jeszcze więcej krwi. Udają, że mordowanie może być „bezpieczne”.
Fundacja Życie i Rodzina pokazuje prawdę o aborcji. Bo chcemy, by kiedyś świat potępił zabijanie dzieci przed narodzinami – tak jak uznał i potępił inne zbrodnie przeciw ludzkości.
Serdecznie Pana pozdrawiam,
Kaja Godek Fundacja Życie i Rodzina www.RatujZycie.pl |
PS – Opracowując polską wersję tego video, mieliśmy świadomość, że będzie ono dla wielu osób wstrząsem. Wierzę jednak, że ma Pan prawo do wiedzy o tym, jak zabijano dzieci dla przemysłu. Przekazujemy tę wiedzę i działamy. Robimy to wszystko dzięki Panu.
WSPIERAM
NUMER RACHUNKU BANKOWEGO: 47 1160 2202 0000 0004 7838 2230
NAZWA ODBIORCY: FUNDACJA ŻYCIE I RODZINA
TYTUŁEM: DAROWIZNA NA CELE STATUTOWE
DLA PRZELEWÓW Z ZAGRANICY:
IBAN:PL 47 1160 2202 0000 0004 7838 2230
KOD SWIFT: BIGBPLPW
MOŻNA TEŻ SKORZYSTAĆ Z SYSTEMÓW DO SZYBKICH PRZELEWÓW, BLIKA LUB PŁATNOŚCI KARTAMI POD LINKIEM:
Kobieta urodziła dziecko, a następnie włożyła żywego noworodka do reklamówki i wyrzuciła go do kosza na śmieci. Kto inspirował zbrodnię w Brzezinach?
Kto inspirował zbrodnię w Brzezinach? |
W miejscowości Brzeziny 18-letnia kobieta urodziła dziecko, a następnie włożyła żywego noworodka do reklamówki i wyrzuciła go do kosza na śmieci. Kobieta dostała krwotoku i została przewieziona do szpitala, gdzie powiedziała, co zrobiła. Na miejsce została wysłana policja, która znalazła w śmietniku martwe dziecko. Według ustaleń prokuratury, noworodek najprawdopodobniej zmarł z powodu uduszenia się w reklamówce i wyziębienia. 18-latka postąpiła dokładnie według promowanego w internecie instruktażu aborcyjnych grup przestępczych, które sprzedają kobietom nielegalne pigułki poronne, a po wywołanym porodzie polecają włożyć dziecko do worka i wyrzucić je do śmietnika. “Każdy powód do aborcji jest OK” – mówią te aborcyjne grupy, które publicznie reklamowała Minister ds. Równości w rządzie Tuska Katarzyna Kotula i z którymi spotykała się Minister Zdrowia Izabela Leszczyna. Trzeba walczyć, aby powstrzymać ten koszmar oraz obudzić sumienia Polaków, wyrwać nasz naród z bierności i zmotywować do działania.Tragedia, która wydarzyła się w Brzezinach, to postępowanie wyjęte prosto z aborcyjnego poradnika, który od wielu lat intensywnie promowany jest wśród Polek w mediach społecznościowych, razem z zachętami do kupowania pigułek poronnych i mordowania własnych dzieci za ich pomocą. Zorganizowane grupy przestępcze dostarczają kobietom tabletki śmierci z dostawą pocztą do domu razem z instrukcjami ich dawkowania oraz poradami, co zrobić ze zwłokami dziecka po aborcji. W ich poradniku możemy przeczytać m.in.: “Może zdarzyć się tak, że płodu nie da się spuścić w toalecie. Każda osoba, w zależności od wysokości własnej ciąży, może starać się ocenić, czy to się da zrobić, czy nie (…) Wyrzucenie szczątków do śmietnika także jest możliwe. Warto jednak zadbać o to, aby były szczelnie opakowane tak, aby przy wywozie śmieci nic nie wzbudziło podejrzeń osób je wywożących. Szczelne zapakowanie ogranicza także ryzyko rozkopania przez zwierzęta w przypadku decyzji o zakopaniu płodu. (…) Jeśli decydujemy się wyrzucić płód do śmietnika warto zadbać o to, aby w worku nie było dużo krwi.„ Nasza Fundacja wielokrotnie zwracała już uwagę na coraz częstsze doniesienia medialne o zwłokach dzieci znajdowanych w oczyszczalniach ścieków – to również ofiary pigułkowych aborcji. Nie wiadomo, czy dziecko zamordowane w Brzezinach było donoszone, czy też był to wcześniak. Nie ma to większego znaczenia, gdyż aborcyjni bandyci promują zabijanie aż do ostatniego dnia ciąży w 9 miesiącu. 18-latka z Brzezin zrobiła dokładnie to, do czego zachęcają aborcyjne grupy przestępcze. Wedle szacunków każdego roku w Polsce dokonuje się kilkudziesięciu tysięcy pigułkowych aborcji. W sprawie aborcyjnych grup przestępczych, które handlują tabletkami poronnymi na ogromną skalę, od wielu lat panuje zgoda wśród elit rządzących i podlegających im służb – mają mieć swobodę działania. Aborcyjni zbrodniarze, którzy zachęcają do mordowania dzieci i wkładania ich zwłok do śmietników, przemawiali z sejmowej mównicy w trakcie poprzedniej kadencji parlamentu i byli zapraszani do Sejmu w charakterze gości i ekspertów. Jednak rządząca obecnie aborcyjna koalicja Tuska nie tylko toleruje ich morderczą działalność, ale także aktywnie ją wspiera. Instruktaż dotyczący kupowania i zażywania pigułek poronnych, wraz z numerem telefonu do grupy przestępczej, która opublikowała poradnik na temat wyrzucania zwłok dzieci do śmietników, jakiś czas temu opublikowała w mediach społecznościowych minister ds. równości Katarzyna Kotula. Z członkami grup aborcyjnych, które namawiają Polki do aborcji pigułkowej i zawijania ciał dzieci do worków, spotykała się Minister Zdrowia Izabela Leszczyna, która zapraszała aborcjonistów do MZ w charakterze “ekspertów”! O morderstwie dziecka w Brzezinach mówiły niemal wszystkie media. Nagłówki prasowe pisały: “tragedia”, “makabra”, “przerażające odkrycie”. Równolegle, często te same redakcje intensywnie promują grupy aborcyjne, które namawiają Polki do mordowania dzieci do końca ciąży i do pozbywania się zwłok dzieci poprzez wyrzucenie ich do śmietnika. Aby omamić Polaków i oswoić nasze społeczeństwo z aborcją celowo nie łączy się tych faktów – dzieciobójstwa noworodków i aborcji wykonywanej na dzieciach nawet w 9 miesiącu ciąży. Zamordowanie noworodka w 1 dzień po porodzie – zbrodnia. Aborcja dziecka w łonie matki na 1 dzień przed porodem w 9 miesiącu ciąży – “prawo człowieka”, “prawo kobiety”, “zabieg”. (Warto w tym momencie przypomnieć, że o wiele mniejsze dzieci mogą się urodzić i przeżyć poza organizmem mamy. Najmłodszy wcześniak, chłopczyk o imieniu Curtis, urodził się w 2020 r. w 21 tygodniu ciąży i ważył 420 gramów. Dzisiaj Curtis ma 4 latka.) Właśnie w ten sposób stopniowo, krok po kroku, usuwa się prawdę ze świadomości społecznej. Prowadzi to do katastrofalnych skutków. Proszę spojrzeć na przykład z Kanady. W Kanadzie kobieta o imieniu Katrina Effert urodziła chłopczyka. O porodzie, który odbył się w domu jej rodziców, nikt nie wiedział. Tuż po urodzeniu kobieta udusiła dziecko i wyrzuciła jego ciało do ogrodu sąsiadów. Postawiono jej zarzut morderstwa, za co groziło dożywocie. Jednak w trakcie procesu jej sytuacja całkowicie się zmieniła. Zmieniono jej zarzut z morderstwa na dzieciobójstwo, za które groziło co najwyżej 5 lat więzienia. Ostatecznie, za uduszenie własnego dziecka dostała jedynie 3 lata w zawieszeniu i w ogóle nie trafiła do więzienia. Prowadzący sprawę sędzia jako okoliczność łagodzącą wymienił fakt powszechnego przyzwolenia na aborcję w Kanadzie, która jest w tym kraju legalna bez żadnych ograniczeń, powszechnie dostępna i darmowa w ramach ubezpieczenia zdrowotnego. Wyciągnięto logiczne wnioski – skoro można zabić dziecko na minutę przed urodzeniem w 9. miesiącu ciąży, to dlaczego nie można by zabić tego samego dziecka w minutę po urodzeniu? Można powiedzieć, że Katrina Effert dokonała po prostu bardzo później aborcji. Zabijanie wszystkich niechcianych i niepotrzebnych ludzi to oczywista i nieuchronna konsekwencja aborcji. Właśnie do tego to wszystko zmierza również w Polsce, gdzie aborcyjna koalicja Tuska forsuje zmiany na wzór krajów Zachodu, w których każdego roku ma miejsce ludobójstwo milionów dzieci w łonach matek. To samo ma dziać się w naszym kraju i doprowadzić do przyspieszenia zagłady demograficznej i cywilizacyjnej Narodu Polskiego. Rząd Tuska planuje m.in. dekryminalizację aborcji i pomocnictwa w aborcji, przez co aborcja z użyciem pigułek poronnych ma stać się powszechnym procederem, a wyrzucanie zamordowanych poprzez aborcje dzieci do śmietników ma stać się standardem postępowania po “zabiegu aborcji”.Nasza Fundacja mówi o tym wszystkim głośno w przestrzeni publicznej, kształtując świadomość i sumienia Polaków. Walka o życie musi trwać, aby ratować kolejne dzieci przed okrutnymi morderstwami aborcyjnymi. Trzeba głosić prawdę w przestrzeni publicznej i mobilizować innych do działania, w szczególności osoby cieszące się autorytetem w społeczeństwie i mające wpływ na innych. Do zwycięstwa zła potrzeba tylko tego, aby ludzie dobrzy nic nie robili. W sytuacji, gdy aborcjoniści docierają do milionów Polaków z przekazem oswajającym z dzieciobójstwem i wyrzucaniem dzieci do śmietników, kluczowa jest reakcja wszystkich ludzi sumienia. Dlatego proszę Pana o wsparcie naszych akcji – ulicznych kampanii informacyjnych, publicznych modlitw różańcowych, wystaw, akcji furgonetkowych, działalności w internecie oraz pracy naszych koordynatorów, którzy pomagają kolejnym osobom zgłaszającym się do naszej Fundacji i chcącym działać w swoim miejscu zamieszkania jako Kapitanowie Różańcowi. Kilka dni temu po raz kolejny odbył się publiczny różaniec w intencji powstrzymania aborcji w Bytomiu, zorganizowany dzięki zaangażowaniu pana Grzegorza, który odpowiedział na nasz apel i został Kapitanem Różańcowym. Z jego inicjatywy na Placu Sobieskiego w Bytomiu zgromadziło się kilkadziesiąt osób, a nasze transparenty i nagrania z megafonów były widziane i słyszane z daleka. Podobne akcje zorganizowane przez Kapitanów Różańcowych, z pomocą koordynatorów naszej Fundacji, w ostatnim czasie odbyły się także m.in. w Dębicy, Zabrzu i Mielcu. Były możliwe, gdyż zgłosili się do nas pani Ania oraz pan Bogusław i pan Zbigniew, których inicjatywa pozwoliła na przeprowadzanie działań w tych miastach. Konieczne są kolejne tego typu akcje w całej Polsce. Proszę o przekazanie 50 zł, 100 zł, 200 zł, lub dowolnej innej kwoty, jaka jest w obecnej sytuacji dla Pana możliwa, aby umożliwić nam te działania i ratowanie kolejnych dzieci zagrożonych aborcją poprzez budzenie sumień Polaków i mobilizację naszego społeczeństwa do walki o życie. Numer konta: 79 1050 1025 1000 0022 9191 4667 Fundacja Pro – Prawo do życia ul. J. I. Kraszewskiego 27/22, 05-800 Pruszków Dla przelewów zagranicznych – Kod BIC Swift: INGBPLPW Z wyrazami szacunku Fundacja Pro – Prawo do życia ul. J. I. Kraszewskiego 27/22, 05-800 Pruszków stronazycia.pl |
2.10 – 11.10.2024 Warszawa – Nowenna Adoracji Najświętszego Sakramentu w obronie życia dzieci nienarodzonych oraz zachowanie Prawa Bożego w Ojczyźnie
Ból nienarodzonych. Aborcja jest nie tylko zbrodnią, ale także zbrodnią ze szczególnym okrucieństwem.
Ból nienarodzonych. Temat „tabu” środowisk proaborcyjnych
pch/bol-nienarodzonych-temat-tabu
(PCh24.pl)
W świetle samej zbrodni moralnej – mordu – sprawa jej bolesności ma znaczenie drugorzędne, jednak kwestia odczuwania bólu przez poczęte dziecko dopełnia obraz procederu ukazując, że aborcja jest nie tylko zbrodnią, ale także zbrodnią ze szczególnym okrucieństwem. Twierdzenie o bezbolesności „aborcji” dla płodu do 24. lub 12. tygodnia ciąży jest bowiem jedynie teorią opartą na przypuszczeniu, że do odczuwania bólu niezbędna jest w pełni rozwinięta kora mózgowa.
Kwestia cierpienia odczuwanego przez nienarodzonych ludzi obejmuje ich rozwój neuroanatomiczny, świadomość a także szereg reakcji fizjologicznych, hormonalnych i behawioralnych. Co więcej, problem ten wymaga rozpatrzenia w wymiarze etycznym, a w ślad za nim – prawnym. Ból płodu związany jest także z takimi zagadnieniami jak świadoma zgoda, autonomia pacjenta, relacja pacjent–lekarz i wreszcie rola rządu w procesie ochrony życia i zdrowia obywateli.
Ewolucja poglądów
„Aborcja” posiada różne oblicza, uzależnione od etapu ciąży – każde jest makabryczne. Doustne farmakologiczne preparaty poronne, podciśnieniowe opróżnianie macicy, wstrzykiwanie płodom uśmiercających substancji, a przy „żywych poronieniach” – pozostawianie dzieci bez opieki na śmierć – to opisy jak z horroru.
W wyniku gwałtownego rozwoju technik „wspomaganego rozrodu” w ciągu ostatnich kilku dekad nastąpił znaczny wzrost liczby ciąż mnogich (trojaczki i czworaczki) – aby spełnić oczekiwania przyszłych rodziców i zmniejszyć skorelowane z liczbą płodów ryzyko przedwczesnego porodu, a tym samym zwiększyć szanse na powodzenie całego przedsięwzięcia, przeprowadza się zabiegi o niewinnej nazwie „selektywna redukcja płodów”! Gdy w stanie Utah wprowadzono w 2016 r. konieczność znieczulania płodów podczas aborcji od 20 tyg. ciąży, lekarze zajmujący się tego typu zabiegami protestowali: To tylko kolejny środek mający na celu odstraszenie kobiet od dokonywania aborcji.
Niektórzy twierdzili, że podanie znieczulenia płodowi, może zaszkodzić zdrowiu kobiety (cnn.com). Powoływali się na powszechne wówczas przekonanie, że u płodu ból nie istnieje, więc nie da się go uśmierzać. Tymczasem wiedza na temat bólu płodu wciąż się pogłębia: w latach 80-tych uznawano, że noworodki nie czują bólu. W latach 90-tych, twierdzono, że bólu nie odczuwa się do momentu narodzin. U progu nowego tysiąclecia udowodniono, że ból jest możliwy do odczuwania przez płód w trzecim trymestrze ciąży. W kolejnej dekadzie zmieniono zdanie i uznano, że płód nie odczuwa bólu do co najmniej drugiego trymestru ciąży, przyznając tym samym, że może odczuwać ból w drugim trymestrze. Wszystkie te teorie opierały się na założeniu nie w pełni rozwiniętej kory mózgowej i wzgórza. Obecnie, w latach 20-tych XXI w. okazuje się, że jest możliwość, że płód odczuwa ból już w pierwszym trymestrze ciąży. Wiemy na pewno, że odczuwa ból w późniejszych etapach życia (II trymestrze i później), ale skoro niektóre receptory bólowe pojawiają się już w 7-8. tygodniu ciąży, odczuwania bodźców bólowych w pierwszym trymestrze nie można wykluczyć. Badania trwają i pojawia się wiele ciekawych analiz, które nie opierają się wyłącznie na teorii konieczności posiadania rozwiniętej kory mózgowej.
Droga bodźców bólowych
Nocycepcja (odbieranie, odczuwanie i reagowanie na bodźce bólowe) przypomina przesyłanie impulsów elektrycznych – gdy impuls dotrze do urządzenia, zasila je i może ono działać. Podobnie w podręcznikach do neuroanatomii przyjmuje się, że, aby nastąpiła percepcja bólu, bodziec musi dotrzeć przez pień mózgu do odpowiedniego regionu kory mózgowej. Kwestią dyskusyjną jest poziom intensywności/liczności impulsów, który musi zaistnieć, by wywołać odczucie bólu. Nocycepcja i percepcja bólu zwykle występują jednocześnie, jednak możliwe jest ich rozdzielenie, np. gdy podczas operacji stosuje się znieczulenie ogólne, przekazywanie bodźców nerwowych występuje, ale percepcja bólu może być wytłumiona poprzez podanie środków znieczulających (B. Thill, Fetal Pain in the First Trimester, ncbi.nlm.nih.gov).
Bridget Thill, była lekarka amerykańskich sił powietrznych, specjalizująca się obecnie w bioetyce medycznej twierdzi: Zdolność do odczuwania bólu wymaga zatem nienaruszonych i funkcjonujących ścieżek neuronowych do przesyłania bodźców bólowych z obwodu do mózgu. Rozwój tych ścieżek rozpoczyna się w pierwszym trymestrze i trwa do okresu postnatalnego i później. Istnieją rozbieżności co do tego, które struktury w mózgu są niezbędne do percepcji bólu u płodu i na jakim etapie te ścieżki stają się funkcjonalne. W ciągu ostatnich 15 lat nowe badania i praktyka kliniczna, szczególnie w dziedzinie medycyny płodowej i anestezjologii, wykazały ewoluującą wiedzę na temat percepcji bólu u płodu, co kwestionuje istniejące zasady i podnosi kwestie etyczne dotyczące właściwego leczenia bólu podczas procedur płodowych.
Teoria kory mózgowej
Punkt widzenia akcentujący konieczność posiadania rozwiniętej kory mózgowej do odczuwania bólu prezentuje np. często cytowany raport z 2010 r. przygotowany dla Departamentu Zdrowia Wielkiej Brytanii: ponieważ większość neurochirurgów wierzy, że kora mózgowa jest niezbędna do odczuwania bólu, można wnioskować, że płód nie może odczuwać żadnego bólu do tej fazy rozwoju. Utrwaliło się przekonanie, że kora mózgowa, czyli zewnętrzna warstwa mózgu, uważana za głównie odpowiedzialną za świadomość, oraz struktury, które przekazują informacje sensoryczne do kory, rozwijają się dopiero po 24 tygodniach ciąży. Przesłanki do tej teorii, wbrew zdrowemu rozsądkowi, zakładają, że obecność u płodu innych struktur mózgowych zdolnych do przetwarzania bólu nie oznacza, że można wnioskować, iż owe struktury i połączenia działają, zaś połączenia nerwowe, które pozwalają płodowi odróżnić dotyk przyjemny od bolesnego, nie rozwijają się aż do późnego trzeciego trymestru. Reakcje płodu poniżej 28. tygodnia na bodźce, które dorosły uznałby za nieprzyjemne, uznawane są w tej teorii za odruch lub reakcję hormonalną. Uważa się, że lekarze mogą stosować leki przeciwbólowe podczas operacji płodu, ale robią to głównie po to, aby zapobiec ruchom płodu lub uszkodzeniom wywołanym przez stres (Kristen Fischer, When can a fetus feel pain in the womb?, webMD.com).
Najlepszym komentarzem do tej teorii może być przypomnienie innej, według której do lat 80-tych XX w. niektóre środowiska medyczne uważały, że nawet noworodek nie odczuwa bólu z uwagi na nie w pełni rozwinięty mózg! Choć trudno w to dzisiaj uwierzyć, noworodki nie otrzymywały wówczas leków przeciwbólowych, a tylko środki zwiotczające mięśnie do operacji (być może nie chodziło tu o komfort pacjenta, lecz o wygodę lekarza, któremu zależało na tym, aby operowany był „spokojny”). Oczywiście rozwój anatomiczny „conceptusa” daje podstawy do formułowania pewnych wniosków na temat możliwości odczuwania przez niego bólu przy określonym stadium rozwoju niezbędnych do tego struktur, lecz wydaje się, że w tej akurat kwestii „ludzka wiedza” postąpiła zbyt pochopnie narażając przez dziesięciolecia poczęte dzieci na cierpienie np. podczas operacji wewnątrzmacicznych.
Ból czy nie ból?
Stuart Derbyshire, jako profesor Wydziału Psychologii Uniwersytetu w Birmingham, przez lata uważany był za eksperta teorii o niezdolności płodów we wczesnej fazie rozwoju do odczuwania bólu. Jego praca opublikowana w British Medical Journal stwierdzała, że choć płody są zdolne do wytworzenia biologicznej odpowiedzi na bodziec bólowy, nie oznacza to, że odczuwają ból, a podstawowe mechanizmy fizyczne, których potrzebujemy, aby odczuwać ból, rozwijają się u płodu od około 26. tygodnia ciąży. Dowodził, że obwodowe wolne zakończenia nerwowe, które działają jako czujniki bólu, osiągają pełną dojrzałość między 23. a 25. tygodniem i tworzą pełne połączenie ze wzgórzem i korą mózgową około 26 tygodnia. Wtedy też wzgórze i kora mózgowa rozwijają ważne cechy dojrzałości. Profesor twierdził również, że owa biologiczna odpowiedź na szkodliwy lub potencjalnie niebezpieczny bodziec, która jest wytwarzana przez prawie wszystkie zwierzęta, nie jest wystarczająca do odczuwania bólu.
Wyjaśniał: Doświadczanie bólu to coś więcej niż tylko wytworzenie biologicznej odpowiedzi na bodziec. To coś, co pochodzi z naszych doświadczeń i rozwija się dzięki stymulacji i interakcji międzyludzkiej. Ból obejmuje takie pojęcia, jak lokalizacja, uczucie nieprzyjemności i odczuwanie bólu. Ból staje się możliwy z powodu rozwoju psychologicznego, który zaczyna się w momencie narodzin, gdy dziecko zostaje oddzielone od chronionej atmosfery macicy i jest pobudzane do aktywności w stanie czuwania.
Stanowisko, że potencjał odczuwania bólu przez płód pojawia się w połowie ciąży, zaczęło dominować i znalazło odzwierciedlenie na poziomie ustawodawczym, np. w ustawach w 13 stanach USA, które uznają zdolność płodu do odczuwania bólu w 20–22 tygodniu ciąży oraz w Amerykańskiej Akademii Pediatrii, która popiera proaktywne leczenie bólu, szczególnie u skrajnych wcześniaków, urodzonych już w 21–22 tygodniu. W Polsce w projektach ustaw aborcyjnych pojawiały się cezury czasowe (12 lub 24 tygodnie) lub zwroty typu „gdy dziecko poczęte osiągnęło zdolność do samodzielnego życia poza organizmem kobiety ciężarnej” (co sugeruje okolice połowy ciąży), ale są też próby całkowitego zniesienia jakiegokolwiek oznaczenia wieku ciąży dla aborcji w określonych przypadkach!
Co ciekawe, w dziedzinie medycyny płodowej chirurdzy płodu i anestezjolodzy w wielu krajach rutynowo podają analgezję znieczulenie płodową (znieczulenie) w coraz wcześniejszych okresach ciąży w drugim trymestrze (>14 tygodnia ciąży), czyli znacznie wcześniej niż 20-22 tydzień ciąży. Chirurgia płodów rozwija się w szybkim tempie, coraz więcej schorzeń może być operowanych w coraz wcześniejszych etapach ciąży. Płody są więc częściej narażane na szkodliwe bodźce bólowe, którym, zgodnie ze zdrowym rozsądkiem i empatią, trzeba zapobiegać, stąd wspomniane działania chirurgów (poniekąd ignorujące neurologiczne ustalenia co do „świadomości bólu”).
Regulacja przez definicję
Teorie o nieodczuwaniu bólu przez organizmy o niedostatecznie rozwiniętej korze wynikają z faktu definicyjnego związania odczuwania bólu ze świadomością, co zapoczątkował Kartezjusz próbujący połączyć fizjologiczny aspekt nocycepcji ze świadomym postrzeganiem bólu. Definicja bólu wypracowana przez Międzynarodowe Towarzystwo Badania Bólu brzmi następująco (isap-pain.org): Ból to nieprzyjemne doznanie sensoryczne i emocjonalne związane z rzeczywistym lub potencjalnym uszkodzeniem tkanek, albo przypominające je. Towarzystwo uzupełniło tę definicję o sześć kluczowych uwag i etymologię słowa ból, „aby zapewnić niezbędny kontekst”: Ból jest zawsze osobistym doświadczeniem, na które w różnym stopniu wpływają czynniki biologiczne, psychologiczne i społeczne. Ból i nocycepcja to różne zjawiska. Bólu nie można wywnioskować wyłącznie z aktywności neuronów czuciowych. Poprzez doświadczenia życiowe jednostki uczą się pojęcia bólu. Należy uszanować relację osoby o doświadczeniu bólu. Chociaż ból zwykle pełni rolę adaptacyjną, może mieć niekorzystny wpływ na funkcjonowanie oraz dobre samopoczucie społeczne i psychologiczne. Opis słowny jest tylko jednym z kilku zachowań służących do wyrażania bólu; niezdolność do komunikowania się nie neguje możliwości, że człowiek lub zwierzę doświadcza bólu. Zatem osobnik nieświadomy nie odczuwa bólu, bo nie wie, że to ból, nie zapamiętuje go, nie posłuży mu on do budowania tożsamości. Innymi słowy nie będzie to w pełni świadome doświadczenie bólowe, a zatem, w myśl definicji, nie możemy go nazwać bólem. Niektóre środowiska lekarskie uważają nawet, że żyjący w stanie przypominającym sen lub narkozę płód do momentu wykształcenia odpowiednich struktur mózgowych ma „wyciszone” obwody nocycepcji, więc rzekomo nie czuje bólu nawet na poziomie przekazywania bodźców, nie mówiąc już o świadomym jego przeżywaniu.
Czasem do zaistnienia bólu nie jest potrzebny nawet bodziec fizyczny (tak jest np. w bólu neuropatycznym), co przemawia za poprawnością koncepcji o udziale świadomości w odczuwaniu bólu. Nie oznacza to jednak, że deficyt świadomości czy umiejętności zapamiętania świadczy o braku percepcji bodźców bolesnych. Pod wpływem bólu człowiek lub zwierzę zaczyna postępować w taki sposób, aby uniknąć czynnika wywołującego to doznanie. Skoro, jak dotychczas twierdzono, poczęty organizm we wczesnej fazie rozwoju nie czuje bólu, skąd zatem biorą się wspomniane wcześniej odruchy i reakcje hormonalne małego conceptusa? Przecież odruchy i wzmożone wydzielanie hormonów to reakcje organizmu towarzyszące właśnie bólowi lub stresowi, czymś wywołanemu.
Bridget Thill tak podsumowuje kwestię „doświadczenia bólowego”: Świadomość lub świadomość bólu została sklasyfikowana jako wewnętrzna i zewnętrzna. Świadomość zewnętrzna (świadomość otoczenia) obejmuje świadomość bodźców zewnętrznych i została powiązana z funkcją pnia mózgu, podczas gdy świadomość wewnętrzna (świadomość myśli i wspomnień) została powiązana z funkcją kory mózgowej (Stanojevic i in. 2021). Zewnętrzna świadomość bólu oznacza nieprzemyślane doświadczenie „bycia w bólu” (Derbyshire i Bockmann 2020, 5), takie jak u noworodka, który odczuwa, ale nie pamięta, bólu po przekłuciu pięty. Natomiast wewnętrzna świadomość oznacza autorefleksyjne doświadczenie świadomości, że odczuwa się ból, takie jak u 4-latka, który pamięta i boi się bólu po szczepieniu. Z punktu widzenia rozwoju neurologicznego, autorefleksyjne doświadczenie bólu nie pojawia się, dopóki synapsy korowe nie rozwiną się w ciągu pierwszych 2 lat życia po urodzeniu (Kadić i Kurjak 2018). Jednak standardem opieki, zgodnie z American Academy of Pediatrics, jest radzenie sobie z nieprzemyślanym bólem u niemowląt i małych dzieci (2016). To podnosi ważną kwestię radzenia sobie z nieprzemyślanym bólem u rozwijającego się płodu.
Odczuwanie i hamowanie
Katarzyna Kosińska-Kaczyńska i Mirosław Wielgoś w artykule pt. Czy płód może odczuwać ból (Ginekol Pol. 2011, 82, 133-136) piszą: Współczesna medycyna traktuje płód ludzki jako odrębnego pacjenta. Wraz z rozwojem technik diagnostycznych i terapeutycznych oraz wzrostem liczby patologii płodu, które stają się możliwe do leczenia wewnątrzmacicznego, problem odczuwania przez płód bólu będzie poruszany coraz częściej. Zagadnienie nocycepcji, bądź świadomego odczuwania bólu przez płód ludzki, pozostaje nadal w sferze dyskusji i teorii. (…) Pierwsze nocyreceptory pojawiają się w skórze w okolicy ust już w 7. tygodniu życia , łączą się one z nagimi zakończeniami nerwowymi włókien C. Unerwienie czuciowe skóry kończyn rozwija się od 11 tygodnia, tułowia od 15, a do 20 tygodnia nocyreceptory są już zlokalizowane w całej skórze i mięśniach, ale dojrzałość osiągają dopiero około 24-28 tygodnia. Reakcje na dotyk pojawiają się około 8 tygodnia życia, gdy dotykanie okolicy ust skutkuje odwróceniem głowy. W pełni wykształcony łuk odruchowy rdzeniowy funkcjonuje od 19 tygodnia życia wewnątrzmacicznego.
Układ nocyceptywny płodu nie jest tylko niedojrzałą wersją odpowiadającego układu osoby dorosłej. Obszar skóry unerwiony przez jeden neuron rdzenia jest proporcjonalnie większy u płodu niż u osoby dorosłej. Zanim dojrzeją włókna C, część bodźców bólowych może być również transmitowana włóknami A-β. Można wnioskować z tego, iż płód nie potrafi dokładnie lokalizować bodźca bólowego oraz wiele różnych bodźców może wywoływać wrażenie bólu. […] Układ nerwowy osób dorosłych dysponuje mechanizmami ograniczającymi przewodzenie bodźców bólowych do kory mózgowej. Drogi zstępujące hamowania bólu […] rozwijają się znacznie później niż pozostałe elementy układu nocyceptywnego, prawdopodobnie już po urodzeniu. […] Ich funkcjonowanie przypomina bramkę hamującą dla bodźców, osiągających wyższe piętra układu nerwowego. Można wnioskować więc, iż szersze spektrum bodźców o mniejszym nasileniu może wywoływać natężone reakcje bólowe u płodu ludzkiego.
Zatem w rozwiniętym organizmie wewnątrz układu nerwowego znajduje się „centrum”, którego zadaniem jest hamowanie bólu. Wraz ze wzrostem stymulowanej powierzchni ciała mechanizmy hamowania bólu działają agresywniej i dlatego dalszy przyrost odczuwanego bólu nie jest liniowy, bo ból ten jest hamowany. Wydaje nam się, że to mechanizm, który umożliwia człowiekowi podjęcie akcji, kiedy znajduje się on w sytuacji zagrożenia życia, kiedy ma ogromny, obszerny uraz ciała. Gdyby wzrost był liniowy wielkość bólu, który odczuwamy, byłaby tak duża, że nie potrafilibyśmy w żaden sposób zareagować – opisuje dr Wacław M. Adamczyk z Instytutu Fizjoterapii i Nauk o Zdrowiu Akademii Wychowania Fizycznego im. Jerzego Kukuczki w Katowicach i Uniwersytetu w Lubece (Nasz wewnętrzny hamulec może ograniczać siłę odczuwanego bólu mp.pl). Czy takie „centrum hamowania bólu” działa sprawnie w organizmie maleńkiego płodu? W świetle powyższych informacji wydaje się, że nie.
Luki w teorii „korowej”
Teoria opierająca się na założeniu konieczności posiadania rozwiniętej kory mózgowej dla odczuwania bólu ma luki. Przedstawili je w niezwykle ciekawej rozmowie, zorganizowanej przez Equal Rights Institute i opublikowanej na YouTube, badacze, działający niezależnie od siebie, John Bockmann i Bridget Thill. John Bockmann, nie ukrywający poglądów pro-life, podjął współpracę badawczą w zakresie „bólu płodu” z prof. Stuartem Derbyshire i, dzięki otwartości profesora, wspólnie z nim napisał pracę, która podważyła wcześniejsze stanowisko znanego naukowca.
Różnice światopoglądowe obu autorów nadały ich wysiłkowi wymiar niezbędnego dla badania naukowego obiektywizmu. We wspomnianym podcaście dla Equal Rights Institute John Bockman opisywał motywy tej współpracy i wolę prof. Derbyshire do weryfikacji teorii, która, jak sam przeczuwał, po prostu nie odpowiadała rzeczywistości, a na podstawie której np. formułowano zalecenia dla lekarzy co do znieczulenia płodów. Bockmann wskazał przykład osoby, która w wyniku wypadku utraciła część mózgu zawierającą „matryce bólowe” – struktury mające w teorii odpowiadać za percepcję bólu. Człowiek ten nie tylko nie przestał odczuwać bólu, lecz odczuwał go intensywniej, na „surowszym”, mniej dojrzałym poziomie. Był to wręcz ból hiperpatyczny (nadwrażliwość). Z kolei u innego pacjenta struktury odpowiedzialne za ból były aktywne (podświetlały się jako aktywne w badaniu rezonansem magnetycznym), lecz badany nie odczuwał żadnego bólu ani dyskomfortu (takie schorzenie nazywamy analgezją wrodzoną – congenital insensitivity to pain). W świetle powyższych przypadków okazuje się więc, że „centra bólowe” kory mózgowej nie są człowiekowi niezbędne do odczuwania bólu, z kolei jeśli się je posiada, nie zawsze odczuwa się ból. Świadczy to o możliwości rozłączenia odczuwania bólu z koniecznością posiadania rozwiniętej kory i stawia pod znakiem zapytania dotychczasowe przekonania o odczuwaniu bólu przez płody, które dostatecznie rozwiniętej kory jeszcze nie posiadają.
Derbyshire i Bockmann w swojej pracy „Reconsidering fetal pain” napisali: Mamy rozbieżne poglądy na temat moralności aborcji, ale spotkaliśmy się, aby omówić dowody na ból płodu. Większość raportów na temat możliwości bólu płodu skupia się na neurobiologii rozwojowej. Raporty często sugerują, że kora mózgowa i nienaruszone szlaki wzgórzowo-korowe są niezbędne do odczuwania bólu. Biorąc pod uwagę, że kora mózgowa staje się funkcjonalna dopiero po 24 tygodniach, wiele raportów wyklucza ból płodu do ostatniego trymestru. Tutaj nowsze dowody podważające konieczność kory mózgowej w odczuwaniu bólu […] są wykorzystywane do argumentowania, że neurobiologia nie może definitywnie wykluczyć bólu płodu przed 24 tygodniem. Rozważamy możliwość, że samo doświadczenie bólu, bez zdolności do autorefleksji, ma znaczenie moralne. Uważamy, że ból płodu nie musi być równoważny odczuciom dorosłego człowieka, aby mieć znaczenie moralne [… ].
Obserwacja, obserwacja i jeszcze raz obserwacja
Lekarka Bridget Thill opowiedziała o badaniach wskazujących na wzgórze, jako ośrodek, którego stymulacja wywołuje ból. Zwróciła też uwagę na niezwykle istotny aspekt każdego badania i leczenia – obserwację pacjenta. Jeśli monitor pokazuje płaską linię sugerującą, że pacjent nie żyje, ale pacjent rozmawia z nami, uwierzmy obserwacji – powiedziała. Doktor Thill stwierdziła, że widzimy po reakcjach człowieka i jego mimice, czy coś go boli. Podobne podejście zastosowane wobec dzieci nienarodzonych dało zaskakujące efekty. Coraz dokładniejsze techniki obrazowania w medycynie umożliwiły pogłębioną obserwację płodów i choć zawsze możliwe było oczywiście zauważenie grymasów u najmłodszych poczętych z uwagi na nierozwinięte jeszcze mięśnie twarzy, szereg ich reakcji i zachowań dawał asumpt do twierdzenia, że reakcje te były bliźniaczo podobne do tych, które można zaobserwować u wcześniaków.
W reakcji na ból zarówno u płodów jak i u „ekstremalnych” wcześniaków pojawiało się np. marszczenie brwi, otwieranie ust, zaciskanie oczu, żywotne ruchy ciała i kończyn, a także reakcje na ból nie wymagające udziału kory mózgowej: zmiany w pulsie serca, przepływie krwi, czy wzrost hormonów stresu. Co więcej, wiele z zachowań tych dzieci (płodów i wcześniaków < 24 tyg.) nie było przewidywalnymi odruchami, lecz czynnościami zdradzającymi cechy działań zaplanowanych i celowych, świadczył o tym choćby zróżnicowany sposób i tempo wyciągania przez płód ręki, w zależności od tego, czego zamierzał dotknąć – własnej twarzy, drugiego płodu czy też ściany macicy. Bridget Thill przedstawiła też zaskakujący paradoks: nienarodzone dziecko poniżej 24 tygodnia ciąży, mające już określony stopień rozwoju struktur nerwowych/czuciowych uznawane jest, w świetle dotychczas dominującej teorii, za nieczujące bólu, gdyby się jednak w tym momencie narodziło, uważano by, że czuje ból, bo takie jest podejście do noworodków-wcześniaków.
Badaczka wspomniała, że niekiedy brak reakcji wywołany jest nie brakiem odczuwania bólu, lecz wątłością organizmu i brakiem sił lub możliwości fizycznych na wywołanie widzialnej dla innych reakcji, np. ruchu, odpychania, które są tak subtelne, że niemożliwe do dostrzeżenia. (Podobnie reagują dorośli – jedni walczą lub uciekają, inni biernie stoją „zamrożeni”, niezdolni do widzialnej reakcji). Wykazała też, że reakcje płodów starszych niż 24 tygodnie są takie same jak reakcje płodów młodszych niż 24 tygodnie.
Behawioralna skala FLACC, używana do oceny bólu u niemowląt, małych dzieci i dzieci bez kontaktu, ocenia pięć parametrów: wyraz twarzy (Face), ułożenie nóg (Legs), aktywność (Activity), płacz (Cry), możliwość ukojenia (Consolability). Każdemu z nich przypisuje się od 0 do 2 punktów, np. w kategorii aktywność, gdy dziecko leży w normalnej pozycji i łatwo się porusza otrzymuje 0 punktów, gdy wierci się i przesuwa do przodu i tyłu lub jest napięte – 1 punkt, zaś 2 punkty otrzyma dziecko, które wygina się, szarpie i sztywnieje. Po zsumowaniu wyników, uzyskanie wartości powyżej 3 punktów na 10 możliwych sugeruje konieczność podania leków przeciwbólowych.
Co ciekawe Amerykańska Akademia Pediatrii zaleca używanie do oceny bólu noworodków i wcześniaków urodzonych przed 28. tygodniem ciąży (i już w 23. tygodniu ciąży), skal bólu, które wykorzystują właśnie behawioralne i fizjologiczne wskaźniki bólu, w tym mimikę twarzy i ruchy kończyn, oraz pozwalają na ocenę i leczenie ostrego bólu w młodym wieku ciążowym zanim pojawią się „kamienie milowe” rozwoju kory mózgowej, co podważa potrzebę dojrzałości korowej do percepcji bólu. Jak zauważyli wybitni anestezjolodzy, percepcja bólu zwykle występuje jednocześnie z reakcjami autonomicznymi i behawioralnymi (Van de Velde i De Buck 2012); dlatego te reakcje w kontekście bodźca szkodliwego stanowią zastępcze markery percepcji bólu, co jest przyjętą praktyką w medycynie neonatologicznej – pisze doktor Thill.
Mimo że nie wiemy na pewno, czy 13-tygodniowe dziecko prenatalne odczuwa ból, mając tylko wiedzę o strukturach nerwowych, to jednak lepiej, jeżeli przyjmiemy, że ten bodziec „odczuwa”, chociaż trudno przypuszczać, by na tym etapie rozwoju miało tego świadomość. Noworodek pewnie też nie posiada takiej świadomości, a jednak przysługuje mu prawo do znieczulenia. W hospicjum tak właśnie postępujemy wobec dzieci, z którymi nie możemy się porozumieć: podajemy lek przeciwbólowy i obserwujemy reakcję dziecka. Jeżeli po podaniu leku dziecko uspokaja się, wnioskujemy, że wcześniej reagowało z powodu bólu. – powiedział dr. hab. n. med. Tomasz Dangel, specjalista medycyny paliatywnej i anestezjologii, założyciel Warszawskiego Hospicjum dla Dzieci („Ból aborcji” naszdziennik.pl).
„Ramy czasowe” bólu płodu
Wiemy, że każdy „osobnik” rozwija się w swoim tempie. Wiemy też, że różni ludzie mogą mieć różną odporność na ból, a co za tym idzie, różne reakcje. Wiemy wreszcie, że brakuje naukowego i konsensusu dotyczącego rozpoznawania i leczenia bólu we wcześniejszym wieku ciążowym, zanim płód uzyska „wystarczająco” rozwiniętą korę mózgową. Jakie więc są owe ramy czasowe, w których pojawia się zdolność płodu do odczuwania bólu? The Linacre Quarterly – najstarsze nieprzerwanie wydawane czasopismo bioetyczne w USA opublikowało w grudniu 2021 r. artykuł Fetal Pain in the First Trimester wspomnianej Bridget Thill, która stwierdziła, że obecne dowody neurologiczne wskazują, że początek percepcji bólu płodu jest możliwy w pierwszym trymestrze: W centrum kontrowersji dotyczących bólu płodu znajduje się trwająca od dziesięcioleci debata na temat tego, kiedy ludzki płód zaczyna odczuwać ból i jakie obszary mózgu są niezbędne do odczuwania bólu. Szacunki dotyczące początku percepcji bólu płodu w ciągu ostatnich 20 lat wahają się od pierwszego trymestru (AAPLOG 2018; Derbyshire i Bockmann 2020; Pierucci 2020) do pewnego momentu po urodzeniu (RCOG 2010). […] Pień mózgu, wzgórze, kora podkorowa i kora mózgowa są zaangażowane w zdolność płodu do odczuwania bólu. […] Rozważenie zdolności płodu do odczuwania bólu i negatywnych długoterminowych zjawisk neuroadaptacyjnych skłoniło anestezjologów do zalecania analgezji płodowej od drugiego trymestru (Gupta, Wimalasundera i Moore 2021). W 2021 r. Oświadczenie konsensusowe American Society of Anesthesiologists i North American Fetal Therapy Network (NAFTNet) dostarczyło protokoły oparte na dowodach dotyczące podawania analgezji i znieczulenia płodowi oraz zaleciło podawanie analgezji płodowej we wszystkich inwazyjnych procedurach matczyno-płodowych (Chatterjee i in.). Niektórzy wybitni badacze proponują również, aby zdolność płodu do odczuwania bólu zaczynała się już w 12. tygodniu ciąży (Derbyshire i Bockmann 2020; Pierucci 2020), podczas gdy inni specjaliści medyczni podnoszą kwestię możliwości odczuwania bólu wcześniej, w pierwszym trymestrze (AAPLOG 2018; ACP 2021), opierając się na neuroanatomicznym rozwoju wzgórza i pnia mózgu, gdy minimalna niezbędna anatomia do przetwarzania bólu jest obecna w 7.–8. tygodniu ciąży (Derbyshire 2006, 2008).
Bridget Thill konkluduje: Obecne dowody neurologiczne wskazują na możliwość percepcji bólu płodu w pierwszym trymestrze (<14. tygodnia ciąży). Dowody na ten wniosek opierają się na następujących ustaleniach: (1) ścieżki nerwowe percepcji bólu są obecne już w 12. tygodniu ciąży, a za pośrednictwem wzgórza już w 7.–8. tygodniu ciąży; (2) kora mózgowa nie jest konieczna do odczuwania bólu; (3) świadomość jest pośredniczona przez struktury podkorowe, takie jak wzgórze i pień mózgu, które zaczynają się rozwijać w pierwszym trymestrze; (4) neurochemikalia w macicy nie powodują utraty przytomności płodu; i (5) stosowanie analgezji płodowej tłumi reakcje hormonalne, fizjologiczne i behawioralne na ból, pozwalając na uniknięcie potencjalnych następstw krótko- i długoterminowych.
Konieczność debaty
Lekarze przedstawili wyniki badań mówiące o tym, że na określonym etapie ciąży płód na pewno czuje ból, nie ma natomiast pewności, czy nie odczuwa bodźców we wcześniejszej fazie, a są znaczące przesłanki wskazujące, że jest to możliwe. Nasza wiedza jest zbyt skromna, aby definitywnie stwierdzić, czy to, co płód może odczuwać jest dla niego bolesne, czy nie, tym bardziej, że chyba wszyscy naukowcy zgadzają się, iż ból jest odczuciem subiektywnym. Niekiedy jest on wywołany przez z pozoru niewinną stymulację, która u kogoś innego nie wywołałaby żadnej reakcji (znamy pojęcia próg bólu, nadwrażliwość itp.). Paraskevi Sgourdou z Uniwersytetu Pensylwanii w artykule Świadomość bólu: perspektywa wzgórzowo-korowa (NeuroSci 2022) twierdzi: Pomimo ogromnego postępu naszej obecnej wiedzy, sposób odczuwania bólu i jego prawdziwa natura […] wciąż pozostają dalekie od pełnego zrozumienia.
Minister zdrowia Izabela Leszczyna stwierdziła w lipcu 2024 r., że woli, aby kobiety, dokonały aborcji do 12 tyg. ciąży, „kiedy płód jeszcze nie czuje”, niż maltretowały narodzone dzieci. Pomijając absurdalność tego sformułowania, trzeba jasno podkreślić: według najnowszych dowodów neurologicznych, nie można wykluczyć, że organizm poczęty odczuwa ból już na tak wczesnym etapie ciąży jak pierwszy trymestr, zatem twierdzenie, że w 12. tygodniu ciąży „płód nic nie czuje” nie jest oparte na aktualnej wiedzy naukowej. Biorąc pod uwagę fakt różnego odczuwania bólu przez poszczególne osoby, jak i różnic w tempie wzrostu płodów, a tym samym różnic w zaawansowaniu rozwoju struktur odpowiedzialnych za przekazywanie bodźców, oraz mając świadomość niedoskonałości ludzkiego poznania w tej dziedzinie, a także w świetle najnowszych dowodów neurologicznych dotyczących percepcji bólu przez dzieci poczęte, autorytarne stwierdzenie, że płód przed 12 tygodniem ciąży niczego nie odczuwa uważam za niezwykle „śmiałe”.
Tragedią jest, że na jego podstawie próbuje się budować pseudo-etyczne uzasadnienia dla prawa aborcyjnego, będącego w istocie prawną instrukcją zabijania. To właśnie kwestie polityczne i prawne, związane z aborcją oraz przerażającymi operacjami tzw. selektywnej redukcji, sprawiają, że debata na temat odczuwania bólu przez najmłodszych poczętych jest ograniczona poprawnością polityczną. Na szczęście coraz więcej badaczy publikuje swoje ustalenia na temat możliwego bólu odczuwanego przez płód już w pierwszym trymestrze ciąży, a debata naukowa rewiduje dotychczasowe dominujące poglądy.
Najważniejszy wniosek, jaki można wyciągnąć z ewolucji poglądów na temat odczuwania bólu przez organizm poczęty to konieczność ostrożności, a także rzetelnego informowania kobiet (niestety) planujących aborcję o tym, że ich dziecko może odczuwać ból już na wczesnym etapie ciąży, a doznanie to może być znacznie silniejsze niż ból odbierany przez człowieka dojrzałego. Być może ta wiedza ocali ich dziecko przed planowaną zagładą!? Oby też politycy wreszcie uświadomili sobie, w jakim makabrycznym procederze biorą udział poprzez swoje działania lub zaniechania. Trzeba to powtórzyć: aborcja jest nie tylko zbrodnią, ale także zbrodnią ze szczególnym okrucieństwem!
Zofia Michałowicz
Policja rozbija Różaniec w Otwocku i namawia do donosów…
Policja w Otwocku rozbiła nasze legalne zgromadzenie, w trakcie którego modliliśmy się i pokazywaliśmy prawdę o aborcji. Funkcjonariusze zakłócili nasz publiczny różaniec, zabrali nasze transparenty oraz usiłowali siłą wepchnąć jedną z wolontariuszek do radiowozu. Co więcej, po całym zajściu otwocka policja opublikowała w internecie ogłoszenie, w którym zachęca mieszkańców miasta, aby składali na nas donosy! Prześladowania trwają, ale nie możemy się ugiąć, gdyż prawdziwymi ofiarami aborcyjnego terroru są dzieci mordowane poprzez aborcję.“Otwock, miasto z dobrym klimatem” – takim sloganem reklamowym władze Otwocka promują miasto w mediach i przestrzeni publicznej. Ten “dobry klimat” nie dotyczy jednak dzieci w łonach matek oraz osób, które stają w ich obronie. Od jakiegoś czasu władze Otwocka prześladują naszych wolontariuszy, którzy na ulicach miasta głoszą prawdę o aborcji i modlą się o powstrzymanie tego procederu. Kilka dni temu policja po raz kolejny zjawiła się na naszej publicznej modlitwie różańcowej połączonej z akcją informacyjną, którą prowadziliśmy w pobliżu Urzędu Miasta Otwock. Zaczęło się od tego, że funkcjonariusze wmawiali naszym wolontariuszom, że rzekomo blokują możliwość przejścia pieszych na chodniku. W miejscu, gdzie odbywała się nasza akcja, przestrzeni na chodniku było pod dostatkiem, natomiast nieopodal stało kilka źle zaparkowanych samochodów, ale nimi policjanci się nie interesowali. Wedle obserwacji naszych wolontariuszy, najprawdopodobniej to właśnie urzędnicy postarali się o to, żeby chodnik przed ich budynkiem był gęsto zaparkowany, aby uniemożliwić nam rozpoczęcie akcji, a nieopodal przez cały czas trwania zgromadzenia była bardzo głośno odtwarzana muzyka. Muzyka ucichła dopiero wtedy, gdy odchodziliśmy z miejsca zgromadzenia. Gdy funkcjonariusze zobaczyli, że nasi wolontariusze nie dadzą się zmanipulować, przeszli do ataku. Z naruszeniem prawa, bez jakiegokolwiek wyroku sądu czy decyzji prokuratury, siłą zabrali naszym wolontariuszom transparenty przedstawiające prawdę o aborcji.Jak relacjonuje dalszą część akcji nasz wolontariusz Maciej: “Na koniec doszło do bezprawnego legitymowania każdego z uczestników. Standardowy wręcz element nacisku i zastraszania ze strony funkcjonariuszy. Spisywali oni również starsze panie, które przyszły się razem z nami pomodlić. Gdy jedna z wolontariuszek nie chciała dać się wylegitymować, to policja po długich dyskusjach ostatecznie naruszyła jej nietykalność osobistą, ażeby zaprowadzić ją do radiowozu. Pani zdecydowała się ustąpić i podać dane. Policjanci opuścili nasze zgromadzenie i mogliśmy w spokoju pomodlić się i wzywać imienia Niepokalanej.” Jak się później okazało, nie był to jednak koniec prześladowań. Już po całym zajściu otwocka policja opublikowała w mediach ogłoszenie, w którym zachęca mieszkańców miasta do składania na nas donosów, aby uzyskać w ten sposób podstawę prawną do postawienia naszych działaczy przed sądem! Jak głosi policyjny komunikat: “Policjanci z Komendy Powiatowej Policji w Otwocku prowadzą czynności w sprawie o wykroczenie, w związku ze zgromadzeniem, które miało miejsce w dniu 09.09.2024 o godz. 17:00 przy Urzędzie Miasta w Otwocku. Organizator zgromadzenia prezentował treści, mogące wywołać zgorszenie w miejscu publicznym [chodzi o nasze transparenty ukazujące prawdę o aborcji]. Świadkowie zdarzenia, którzy poczuli się zgorszeni zdjęciami umieszczonymi na banerach, proszeni są o kontakt osobisty w Komendzie Powiatowej Policji w Otwocku (…)” W czasach stalinowskich powstało powiedzenie: „dajcie mi człowieka, a paragraf na niego się znajdzie”. W ten sposób wynajdywano powód, aby skazać dowolną osobę. W podobnym duchu wypowiadał się niedawno Minister Sprawiedliwości i Prokurator Generalny Adam Bodnar, który najpierw podjął interwencję, a potem szukał do niej podstawy prawnej. Właśnie z czymś takim mamy do czynienia w Otwocku – w trakcie akcji nikt nie poczuł się zgorszony obecnością naszych wolontariuszy, ale jeśli ogłoszenie policji powisi dostatecznie długo i będzie promowane w mediach, to znajdzie się “życzliwy człowiek” [czyt. aktywista aborcyjny], który złoży donos, na podstawie którego policja złoży później wniosek o ukaranie naszych działaczy. Sytuacja w Otwocku bardzo przypomina niedawne wydarzenia z Oleśnicy, gdzie policja siłą spacyfikowała naszą akcję pod tamtejszym szpitalem (największym ośrodkiem aborcyjnym w Polsce), a prokuratura zarekwirowała nasze bannery twierdząc, że posiadanie tego typu przedmiotów jest rzekomo nielegalne (!). Równolegle, zdarzają się kolejne wyroki sądowe uniewinniające agresywnych napastników, którzy dopuszczają się ataków na naszych wolontariuszy. Sędzia w Warszawie stwierdziła nawet, że fizyczna napaść na naszego działacza była po prostu wyrazem dezaprobaty (!) wobec działań naszej Fundacji. To wszystko elementy prześladowań i represji wymierzonych w naszych wolontariuszy, których celem jest zmuszenie nas do wycofania się z przestrzeni publicznej i zaprzestania działalności. Nie możemy ugiąć się przed tym terrorem, gdyż zagrożone są przede wszystkim dzieci w łonach matek, które aborcyjna koalicja Tuska chce eksterminować na masową skalę. W kolejnych polskich szpitalach szybko rośnie liczba aborcji, a docelowo wszystkie szpitale mają stać się ośrodkami aborcyjnymi. Za odmowę zamordowania dziecka grożą surowe kary od Ministerstwa Zdrowia i NFZ. Każdy szpital ma też obowiązek zatrudnić lekarza-mordercę, który de facto na żądanie zamorduje dziecko kobiecie, która zgłosi się do placówki. Powstrzymanie aborcji jest możliwe, jeśli będziemy kontynuować walkę, głosić prawdę o aborcji oraz modlić się o powstrzymanie tego procederu i nawrócenie wszystkich osób uwikłanych w mordowanie dzieci. Nasi wolontariusze organizują akcje w kolejnych miastach. W Zabrzu podszedł do nas mężczyzna, który wyznał, że jego starsze rodzeństwo padło ofiarą aborcji. On sam miał przez to problemy zdrowotne. Kiedy usłyszał, że smutno nam, że jego rodzeństwo nie żyje, rozpłakał się. Potrzebował wysłuchania i wsparcia. W Katowicach nasze wolontariuszki rozmawiały z dwójką nastolatków i opowiedziały im o naszej inicjatywie Ocalone.org. Nie spodziewaliśmy się, że będą oni chętni do rozmowy, ale byli bardzo uśmiechnięci, chętnie słuchali i wzięli ulotki. “Ocalone” to inicjatywa naszej Fundacji, która zapewnia prawdziwe wsparcie kobietom w trudnej sytuacji, podczas gdy “pomoc” oferowana kobietom przez aborcjonistów obejmuje jedynie pomocnictwo w zabiciu dziecka. Z kolei w Krakowie dwie młode dziewczyny powiedziały naszym wolontariuszom wprost, bez żadnych emocji, że dokonały “zabiegu aborcji” – jedna raz, druga dwa razy. Powiedzieliśmy, że ten “zabieg” to zabicie człowieka, a dziewczyny nie przestały być matkami, tylko ich dzieci nie żyją. Jedna z dziewczyn nie mogła nawet spojrzeć na Jasia (figurkę 10-tygodniowego dzieciątka), którego pokazał jej wolontariusz. Każdego dnia widzimy, jak wiele jest osób, do których trzeba dotrzeć z prawdą o aborcji, ukształtować ich świadomość i obudzić sumienia. Dlatego nasza walka musi trwać dalej, pomimo represji, szykan i prześladowań ze strony aborcjonistów, polityków i służb. Proszę Pana o wsparcie naszych działań i przekazanie 50 zł, 100 zł, 200 zł, lub dowolnej innej kwoty, jaka jest dla Pana w obecnej sytuacji możliwa, aby umożliwić nam organizację kolejnych niezależnych kampanii informacyjnych i publicznych modlitw różańcowych. Numer konta: 79 1050 1025 1000 0022 9191 4667 Fundacja Pro – Prawo do życia ul. J. I. Kraszewskiego 27/22, 05-800 Pruszków Dla przelewów zagranicznych – Kod BIC Swift: INGBPLPW Z wyrazami szacunku Fundacja Pro – Prawo do życia ul. J. I. Kraszewskiego 27/22, 05-800 Pruszków stronazycia.pl |
Komitet ONZ ds. Likwidacji Dyskryminacji Kobiet żąda Likwidacji Dzieci
Żądania ONZ w sprawie promocji aborcji i odpowiedź rządu Tuska
zadania-onz-w-sprawie-promocji-aborcji-i-odpowiedz-rzadu-tuska
(Fot. Twitter / Artur Stelmasiak)
26 sierpnia Komitet ONZ ds. Likwidacji Dyskryminacji Kobiet (CEDAW) opublikował skandaliczny raport, uderzając w Polskę z powodu braku powszechnego dostępu do usług uśmiercania dzieci nienarodzonych. Zanim dokument został upubliczniony, komitet przejęty przez zwolenników eugeniki domagał się od polskich władz odpowiedzi na wiele kwestii, które następnie znalazły się w raporcie. Rząd Donalda Tuska przesłał obszerne i istotne wyjaśnienia w piśmie datowanym na 21 sierpnia.
Dostępne są trzy wersje językowe dokumentu: angielska, francuska i hiszpańska.
Komitet CEDAW wezwał polskie władze do „uznania prawa do aborcji za podstawowe prawo” oraz „wprowadzenia niezbędnych zmian prawnych w kierunku całkowitej dekryminalizacji i legalizacji aborcji”. Zarzucono naszemu krajowi naruszenie praw kobiet poprzez ograniczanie dostępu do tego krwawego „zabiegu”. Wezwano do przyjęcia standardów zgodnych z wytycznymi Światowej Organizacji Zdrowia.
Raport komitetu ukazał się w odpowiedzi na informacje przesłane przez aktywistów aborcyjnych, w tym Centrum Praw Reprodukcyjnych. Lobbyści skarżyli się, że polskie przepisy naruszają warunki traktatu CEDAW, który nasze państwo ratyfikowało.
Nie od dziś wiadomo, że wspomniany komitet od lat wywiera presję na kraje, by zliberalizowały swoje regulacje dotyczące swobody zabijania dzieci poczętych, pomimo że traktat ani nie wspomina o aborcji – wprost czy nawet eufemistycznie – a w żadnym traktacie ONZ dotyczącym praw człowieka ani rezolucji Zgromadzenia Ogólnego nie zawarto żadnego międzynarodowo uznanego „prawa” człowieka do aborcji.
Wraz ze zmianą władzy w Polsce międzynarodowe organizacje wzmogły presję na Warszawę w sprawie ułatwienia dostępu do procedur uśmiercania dzieci poczętych. Na początku tego roku ukazał się raport specjalnego sprawozdawcy ONZ ds. przemocy wobec kobiet i dziewcząt. Dokument skupiał się na aborcji i wzywał Polskę do dostosowania swoich przepisów aborcyjnych do „międzynarodowych standardów” i ścisłego uregulowania stosowania sprzeciwu sumienia przez pracowników służby zdrowia.
Tak naprawdę każdy tego typu raport, który wskazuje, że prawo do życia stanowi „przemoc” wobec kobiet – gdy w rzeczywistości to aborcja wiąże się ze skrajną przemocą, w dodatku często skierowaną przeciwko dziewczynkom – wypacza rzeczywistość i kompromituje autorów tego typu dokumentów czy wypowiedzi.
Odpowiadając na naciski Komitetu CEDAW polskie władze potwierdziły „swoje zaangażowanie w zagwarantowanie równego dostępu do usług opieki zdrowotnej świadczonych przez prawo krajowe, w tym aborcji”. Zacytowano przemówienie polityczne Tuska, obiecującego, że pod jego przywództwem „kobiety doświadczą radykalnej poprawy pod względem swoich praw, godności, zdrowia i bezpieczeństwa”. Strona polska w żaden sposób nie opowiedziała się po stronie obrony życia nienarodzonych. Nie zganiono Komitetu chociażby za to, że przekroczył swój mandat. Oenzetowskie gremium utrzymuje, że tutejsze przepisy ograniczające dostęp do aborcji stanowią „przemoc ze względu na płeć wobec kobiet” i „mogą być równoznaczne z torturami lub okrutnym, nieludzkim lub poniżającym traktowaniem”, jak stanowi definicja zawarta w Protokole fakultatywnym do Konwencji w sprawie likwidacji wszelkich form dyskryminacji wobec kobiet.
Odpowiadając na postępowanie wobec Polski wszczęte na podstawie artykułu 8. Protokołu fakultatywnego do Konwencji, strona polska napisała, że „1. Przede wszystkim Rząd Rzeczypospolitej Polskiej chciałby podkreślić swoje niezachwiane zaangażowanie w zapewnianie i promowanie praw człowieka. Polska dokłada wszelkich starań, aby skutecznie i w dobrej wierze wywiązywać się ze swojego obowiązku poszanowania, ochrony i realizacji praw człowieka.
- W odniesieniu do tematu objętego raportem CEDAW Rząd Polski pragnie podkreślić swoje zaangażowanie w zagwarantowanie równego dostępu do usług opieki zdrowotnej świadczonych przez prawo krajowe, w tym aborcji. Znaczenie tego celu potwierdził premier RP Donald Tusk w swoim pierwszym przemówieniu politycznym”.
Opisując aktualny stan prawny podano oficjalne statystyki dotyczące liczby aborcji wykonanych w Polsce w latach 2010 – 2023.
Odnosząc się do zarzutu w sprawie braku oficjalnego protokołu wytycznych dla personelu medycznego dotyczącego interpretacji pojęcia „zagrożenia życia lub zdrowia”, błędnej interpretacji tego wyjątku, trudności w dostępie do aborcji z powodu zagrożenia dla zdrowia psychicznego kobiety, mrożącego efektu kryminalizacji aborcji dla personelu medycznego oraz informacji o przypadkach zgonów związanych z ciążą, napisano, jakie działania rząd RP podjął lub podejmie.
Strona polska wskazała, że ustawa z dnia 7 stycznia 1993 r. o planowaniu rodziny, ochronie płodu ludzkiego i warunkach dopuszczalności przerwania ciąży pozwala lekarzom na uśmiercanie nienarodzonych dzieci, gdy ciąża jest wynikiem czynu zabronionego lub zagraża życiu lub zdrowiu kobiety ciężarnej.
W przypadku tym ostatnim dodano, że „należy wyraźnie podkreślić, że w rzeczywistości istnieją dwa niezależne warunki. Gdy spełniony jest tylko jeden z nich (tj. istnieje zagrożenie życia lub zdrowia), stanowi to wystarczającą podstawę prawną do ustalenia, że okoliczności pozwalają na przerwanie ciąży. Ustawa z 1993 roku nie określa wyłącznego wykazu wskazań do aborcji, gdy ciąża zagraża życiu lub zdrowiu kobiety ciężarnej. Jej przepisy, odwołujące się do ogólnej koncepcji zdrowia, w żaden sposób nie określają, który jego obszar zdrowia powinna podlegać takiemu zagrożeniu. Zagrożenie może zatem dotyczyć dowolnej dziedziny zdrowia, czy to fizycznej, czy psychicznej. Ponadto ustawa z 1993 r. nie precyzuje pojęcia „zagrożenia”, pozostawiając je uznaniu lekarza działającego na podstawie jego wiedzy medycznej. Należy zauważyć, że zgodnie z art. 4 ustawy z dnia 5 grudnia 1996 r. o zawodach lekarza i lekarza dentysty (Dz. U. z 2023 r. poz. 1516, z późn. zm.) lekarz musi wykonywać zawód w oparciu o aktualną wiedzę medyczną oraz dostępne metody i środki zapobiegania, diagnozowania i leczenia chorób, zgodnie z etyką zawodową i z należytą starannością”.
Odnosząc się do protokołów wytycznych dla personelu medycznego dotyczących sposobu interpretacji pojęcia „zagrożenia życia lub zdrowia”, strona polska podkreśliła, że „opracowanie takich wytycznych medycznych powinno zostać pozostawione towarzystwom naukowym. W tym względzie Rząd RP pragnie zauważyć, że stosowne zalecenia w tym zakresie zostały opracowane przez Polskie Towarzystwo Ginekologów i Położników, a także przez Polskie Towarzystwo Zdrowia Seksualnego i Rozrodczego”.
Dalej wyjaśniono, że „pojęcie zagrożenia zdrowia kobiety dotyczy każdej dziedziny zdrowia, czy to fizycznego, czy psychicznego. Ponadto przepisy ustawy z 1993 r. nie określają, jaka powinna być specjalizacja lekarza uprawnionego do ustalania, czy istnieją przesłanki do aborcji. Zgodnie z artykułem 4a(5) ustawy z 1993 r. istnienie takich przesłanek ustala lekarz inny niż ten, który wykonuje aborcję, chyba że ciąża bezpośrednio zagraża życiu kobiety. Zgodnie z przepisami rozporządzenia Ministra Zdrowia i Opieki Społecznej z dnia 22 stycznia 1997 r. w sprawie kwalifikacji zawodowych lekarzy do przerywania ciąży oraz stwierdzania, że ciąża zagraża życiu lub zdrowiu kobiety lub że istnieje duże ryzyko ciężkiego i nieodwracalnego upośledzenia płodu albo nieuleczalnego lub zagrażającego życiu dziecka (Dz. U. poz. 49), istnienie przesłanek wskazujących na zagrożenie życia lub zdrowia kobiety ciężarnej stwierdza lekarz specjalista w dziedzinie medycyny właściwej dla rodzaju choroby kobiety ciężarnej”.
Następnie dodano, że „do stwierdzenia istnienia okoliczności wskazujących na zagrożenie życia lub zdrowia kobiety ciężarnej wymagane jest tylko jedno orzeczenie lekarskie wydane przez specjalistę w dziedzinie medycyny właściwej dla rodzaju choroby kobiety ciężarnej. W związku z tym wymaganie dodatkowych opinii lub orzeczeń lekarskich jako przesłanki do dokonania aborcji jest co do zasady nieuzasadnione i należy je uznać za ograniczenie dostępu do tej procedury”.
Jednocześnie dodano, że „aborcja, w przypadkach dozwolonych przez ustawę z 1993 r., jest gwarantowanym świadczeniem opieki zdrowotnej, do którego udzielania zobowiązane są wszystkie podmioty lecznicze (szpitale), które zawarły umowę z Narodowym Funduszem Zdrowia na udzielanie świadczeń z zakresu położnictwa i ginekologii. W celu zapewnienia prawidłowej realizacji tego obowiązku w praktyce, 30 maja 2024 r. weszła w życie istotna zmiana rozporządzenia Ministra Zdrowia z dnia 8 września 2015 r. w sprawie ogólnych warunków umów o udzielanie świadczeń opieki zdrowotnej, nakładająca na świadczeniodawcę, z którym zawarto umowę, obowiązek udzielania świadczeń opieki zdrowotnej”. Brak udzielenia takich świadczeń pociąga za sobą karę umowną w wysokości 2 procent kwoty umownej za każde stwierdzone naruszenie.
Wyjaśniono także, że „aby zapewnić pacjentkom w sytuacjach przewidzianych w ustawie z 1993 r. rzeczywisty dostęp do zabiegu przerwania ciąży w każdym województwie, Minister Zdrowia pismem z dnia 30 stycznia 2024 r. zobowiązał Prezesa Narodowego Funduszu Zdrowia do regularnego m.in., zbierania informacji o wykonanych i rozliczonych zabiegach aborcji, o liczbie odmów wykonania aborcji, wyjaśnienia, dlaczego pacjentce odmówiono i w jaki sposób umożliwiono jej skorzystanie z tego „zabiegu” itp.
Dodano, że „celem powyższych działań jest zapewnienie czynnego i rzeczywistego nadzoru nad realizacją umów w omawianym zakresie, tj. zapewnienie, aby w każdym przypadku, w którym wystąpiły nieprawidłowości, Narodowy Fundusz Zdrowia podjął stosowne działania nie tylko w celu dokładnego wyjaśnienia okoliczności zdarzenia i weryfikacji sposobu wykonania świadczenia opieki zdrowotnej, ale także pociągnięcia podmiotu naruszającego umowę do odpowiedzialności kontraktowej”.
Ustosunkowano się do zarzutów CEDAW w ponad stu punktach. Między innymi opisano śledztwa, jakie przeprowadzono w związku z nagłośnionymi w mediach sprawami aborcyjnymi od 2021 roku. Wskazano na zarządzenie z 10 kwietnia 2024 r., w którym Prokurator Generalny zlecił zespołowi prokuratorów Prokuratury Krajowej przygotowanie rekomendacji dotyczących prowadzenia spraw odnośnie odmowy przerwania ciąży, a także rekomendacji dotyczących tzw. aborcji farmakologicznych. Wytyczne dotyczą także kwestii postępowania w sprawach ciąż będących wynikiem przestępstwa (szczególnie wnikliwy nadzór).
Poruszono kwestię rejestru ciąż, a także klauzuli sumienia. Polskie władze przyznały, że „klauzula sumienia jest zawarta w szeregu międzynarodowych aktów prawnych, w tym w Karcie praw podstawowych Unii Europejskiej, która służy ochronie podstawowych praw obywateli Unii Europejskiej. Artykuł 10(2) Karty uznaje prawo do sprzeciwu wobec działań niezgodnych z sumieniem, zgodnie z ustawodawstwem krajowym regulującym korzystanie z tego prawa. To samo dotyczy Powszechnej Deklaracji Praw Człowieka i Międzynarodowego Paktu Praw Obywatelskich i Politycznych. Na podstawie prawa międzynarodowego również polskie ustawodawstwo (art. 53 Konstytucji RP) stanowi, że każdemu należy zapewnić wolność sumienia. Powyższe zostało również określone w art. 39 ustawy z dnia 5 grudnia 1996 r. o zawodach lekarza i lekarza dentysty (Dz. U. z 2023 r. poz. 1516, ze zm.), zwanej dalej „ustawą o zawodach medycznych”. Stanowi on, że lekarze mogą powstrzymać się od udzielania świadczeń opieki zdrowotnej, które są sprzeczne z ich sumieniem, z wyjątkiem sytuacji, gdy opóźnienie w udzieleniu świadczenia opieki zdrowotnej mogłoby wiązać się z niebezpieczeństwem utraty życia, ciężkiego uszkodzenia ciała lub ciężkiego rozstroju zdrowia. Jednocześnie lekarz ma obowiązek odnotowania w dokumentacji medycznej faktu powołania się na klauzulę sumienia. Lekarz wykonujący zawód na podstawie umowy o pracę lub w ramach służby ma ponadto obowiązek uprzedniego pisemnego powiadomienia o tym fakcie przełożonego”.
Władze RP utrzymują, że „art. 39 ustawy o zawodach medycznych wyraźnie ogranicza zakres tego prawa, które z kolei zobowiązuje każdego lekarza posiadającego określone kwalifikacje zawodowe, w tym specjalistów położnictwa i ginekologii, do wykonywania wszystkich czynności medycznych, także tych objętych klauzulą sumienia”.
Przywołano szczegółowe przepisy regulujące pracę pielęgniarek i położnych, przekonując, że nie mogą one odmówić świadczenia aborcji w razie bezpośredniego zagrożenia zdrowia pacjenta.
Tłumaczono się także, że uruchomiono infolinię, gdzie pacjentki mogą otrzymać informacje dotyczące przeprowadzania aborcji.
„Nie można zatem twierdzić, że Polkom odmawia się prawa do świadczeń opieki zdrowotnej objętych klauzulą sumienia. Należy rozróżnić przepisy ustawy o zawodach lekarza i lekarza dentysty dotyczące klauzuli sumienia oraz te dotyczące przesłanek aborcji zawarte w ustawie z 1993 r., która określiła zabieg aborcji jako gwarantowane świadczenie opieki zdrowotnej. W tym kontekście należy zauważyć, że art. 4b ustawy z 1993 r. stanowi, że „osoby objęte ubezpieczeniem społecznym i uprawnione do bezpłatnej opieki zdrowotnej na podstawie odrębnych przepisów mają prawo do bezpłatnego wykonania aborcji w podmiotach leczniczych”.
„Gwarantowane świadczenia opieki zdrowotnej związane z przerywaniem ciąży zostały określone w załączniku nr 1 do rozporządzenia Ministra Zdrowia z dnia 22 listopada 2013 r. w sprawie gwarantowanych świadczeń opieki zdrowotnej z zakresu leczenia szpitalnego (Dz. U. z 2023 r. poz. 870 ze zm.). W świetle obowiązujących przepisów prawa, w tym w szczególności rozporządzenia Ministra Zdrowia z dnia 8 września 2015 r. w sprawie ogólnych warunków umów o udzielanie świadczeń opieki zdrowotnej, wszystkie podmioty lecznicze (szpitale), które zawarły umowę z Narodowym Funduszem Zdrowia, zwanym dalej „Funduszem”, zobowiązane są do świadczenia usług określonych w tej umowie w pełnym zakresie i zgodnie z obowiązującymi przepisami prawa”.
By uporządkować i usprawnić zarządzanie umowami z placówkami medycznymi, wprowadzono z dniem 30 maja 2024 r. istotną zmianę przepisów rozporządzenia ministra zdrowia z 8 września 2015 roku w sprawie ogólnych warunków umów o udzielanie świadczeń opieki zdrowotnej, która wymaga realizacji legalnych aborcji przez placówki zdrowotne, „niezależnie od tego, czy lekarz wykonujący zawód u tego świadczeniodawcy powstrzymał się od udzielenia ww. świadczenia z uwagi na powołanie się na klauzulę sumienia”.
Władze zapewniły także, że studenci odbywający kształcenie w celu uzyskania kwalifikacji lekarskich w zakresie położnictwa i ginekologii, uczą się także na temat sztucznego rozrodu i aborcji. „W ramach stażu podyplomowego lekarz musi posiadać wiedzę na temat ram prawnych regulujących postępowanie lekarzy w zakresie sztucznego rozrodu i aborcji. Natomiast kształcenie specjalistyczne w zakresie położnictwa i ginekologii przewiduje dodatkowo konieczność zatwierdzenia przez kierownika specjalności zabiegu oczyszczenia i opróżnienia jamy macicy, który jest również wykonywany w przypadku większości innych zabiegów, tj. poronień lub martwych urodzeń. W odniesieniu do stosowania procedur próżniowych krajowy konsultant w dziedzinie położnictwa i ginekologii wskazuje, że są one znane od kilkudziesięciu lat i nie są procedurami nowoczesnymi; ponadto ich stosowanie jest ograniczone czasowo (do 8 – 10 tygodnia ciąży), a po zabiegu próżniowym jama macicy w większości przypadków i tak wymaga dodatkowego łyżeczkowania. Zwraca również uwagę, że zwiększanie dawek prostaglandyn nie eliminuje bólu, a wręcz przeciwnie, może go nasilać, w zależności od indywidualnej reakcji pacjentek na ból skurczowy”.
Strona polska zapowiedziała, że Ministerstwo Zdrowia planuje przeprowadzenie „pogłębionych analiz i konsultacji w zakresie usprawnienia procedury składania skarg na opinię lekarską o braku możliwości wykonania legalnego zabiegu aborcji. Obecnie, w ramach współpracy Ministerstwa Zdrowia i Ministerstwa Sprawiedliwości, trwają wstępne prace koncepcyjne mające na celu uproszczenie instytucji sprzeciwu wobec opinii lub orzeczenia lekarskiego oraz przyspieszenie procedury. Proponowane zmiany, popierane również przez Rzecznika Praw Pacjenta, obejmują:
- Odstąpienie od wymogu wskazania w złożonym sprzeciwie przepisu prawnego, z którego wynikają prawa lub obowiązki pacjenta, których dotyczy opinia lub orzeczenie. Proponowana zmiana w tym zakresie uwzględnia propozycje organizacji społeczeństwa obywatelskiego, zgodnie z którymi ustawodawca narzucił osobom zamierzającym skorzystać z prawa sprzeciwu zbyt duże wymagania co do wskazania przepisu prawnego, z którego wynikają określone prawa i obowiązki pacjenta, pod rygorem odrzucenia sprzeciwu z przyczyn formalnych bez rozpatrzenia;
- Wyjaśnienie, że sprzeciw jest dopuszczalny również w przypadku odmowy wydania opinii lub zaświadczenia, a także odmowy skierowania na badania diagnostyczne, jeżeli są one niezbędne do wydania takiej opinii lub zaświadczenia. Aby taki sprzeciw był skuteczny, odmowa powinna zostać odnotowana w dokumentacji medycznej pacjenta, dlatego proponuje się wprowadzenie ustawowego obowiązku dokonywania stosownych adnotacji w tym zakresie;
- Skrócenie do 10 dni terminu wydania zaświadczenia przez Izbę Lekarską po złożeniu przez pacjenta całkowitego sprzeciwu wobec opinii lub zaświadczenia lekarskiego. Jeżeli nie jest możliwe wydanie zaświadczenia w terminie z uwagi na konieczność zbadania pacjenta, termin wydania zaświadczenia ulega przedłużeniu o czas niezbędny do przeprowadzenia badania. Termin wskazany w obowiązujących przepisach (30 dni) może być w niektórych przypadkach zbyt długi, co praktycznie pozbawia pacjentkę możliwości skutecznego skorzystania z instytucji sprzeciwu. Dotyczy to na przykład przypadku, gdy sprzeciw wnoszony jest przeciwko opinii lekarskiej lub orzeczeniu mającemu wpływ na prawo do przerwania ciąży, z uwagi na fakt, że ustawa z 1993 r. określa czas, w którym dopuszczalne jest przerwanie ciąży;
- Przeniesienie do nowelizacji przepisu umożliwiającego pacjentce lub jej przedstawicielowi ustawowemu udział w posiedzeniu Komisji Lekarskiej, z wyjątkiem części posiedzenia, w trakcie której odbywa się narada i głosowanie nad zaświadczeniem, oraz udzielanie informacji i wyjaśnień w sprawie. Obecnie taki przepis wynika z rozporządzenia Ministra Zdrowia z dnia 10 marca 2010 r. o Izbie Lekarskiej Rzecznika Praw Pacjenta (Dz. U. Nr 41, poz. 244);
- Wprowadzenie przepisu zapewniającego pacjentowi możliwość ustanowienia przedstawiciela w postępowaniu przed Izbą Lekarską. W celu uproszczenia procedury wnoszenia sprzeciwu i ułatwienia zainteresowanym pacjentom korzystania z tego prawa, proponuje się wprowadzenie możliwości wniesienia sprzeciwu w formie pisemnej, ustnej do protokołu lub drogą elektroniczną za pośrednictwem Elektronicznej Platformy Usług Administracji Publicznej (ePUAP). Proponuje się również, aby w ustawie jasno określono status zaświadczenia wydanego przez Izbę Lekarską. W celu zapewnienia skuteczności instytucji sprzeciwu proponuje się, aby opinia wydana przez Izbę Lekarską zastąpiła zaskarżoną opinię lub zaświadczenie”.
Zaznaczono, że „Rząd RP pragnie również podkreślić, iż podjął praktyczne działania w celu zapewnienia pacjentkom w sytuacjach przewidzianych w ustawie z 1993 r. rzeczywistego dostępu do zabiegu przerwania ciąży w każdym województwie”.
Wskazano na inne działania, jakie podjęto w celu ułatwienie dostępu do aborcji, to jest wytyczne prokuratorskie odnoszące się do przygotowania rekomendacji dotyczących prowadzenia spraw odmowy przerwania ciąży, a także rekomendacji dotyczących tzw. aborcji farmakologicznych.
Zapewniono również, że Rząd RP „podchodzi do problemu szczególnych potrzeb kobiet niepełnosprawnych z odpowiednią determinacją”. „W 2023 r. Ministerstwo Zdrowia zleciło agencji badawczej PBS Sp. z o.o. przeprowadzenie analizy potrzeb i dostępności opieki ginekologiczno-położniczej dla kobiet z niepełnosprawnościami”.
Wskazano także, że przymusowa aborcja i sterylizacja są zabronione w Polsce, a „sterylizacja bez wyraźnego wskazania medycznego jest zabroniona przez prawo polskie i podlega karze na podstawie art. 156(1)(1) Kodeksu karnego. Zgodnie z ww. przepisem, za spowodowanie ciężkiego uszczerbku na zdrowiu przez pozbawienie człowieka zdolności do prokreacji grozi kara pozbawienia wolności od 1 do 10 lat”.
Jednocześnie przytoczono art. 153 Kodeksu karnego, który stanowi, że „każdy, kto przerywa ciążę, stosując siłę wobec kobiety ciężarnej lub w inny sposób przerywa ciążę bez jej zgody, lub powoduje u niej przerwanie ciąży siłą, groźbą bezprawną lub oszustwem, podlega karze pozbawienia wolności na okres od 6 miesięcy do 8 lat”. „Dlatego – napisano – należy powtórzyć, że każda taka sytuacja wywołuje reakcję organów ścigania i wymiaru sprawiedliwości”.
W przypadku sterylizacji lansowanej przez instytucje międzynarodowe jako forma antykoncepcji, strona polska zastrzegła, że nie może być traktowana w Polsce w ten sposób, gdyż wiąże się z nieodwracalną utratą zdolności do poczęcia. Dodano jednak, że „zabiegi medyczne, takie jak obustronne podwiązanie i zmiażdżenie jajowodów, obustronne endoskopowe zamknięcie światła jajowodów lub wycięcie obu jajowodów, należą do procedur gwarantowanych wymienionych w załączniku nr 1 do rozporządzenia Ministra Zdrowia z dnia 22 listopada 2013 r. w sprawie świadczeń opieki zdrowotnej gwarantowanych z zakresu leczenia szpitalnego”.
Wskazano, że w Polsce powszechnie dostępne są różne środki antykoncepcyjne. Są one wydawane na receptę, ale nie każdy pracownik służby zdrowia ma prawo do wystawienia takiej recepty. Mogą to robić głównie lekarze, a nie pielęgniarki, położne i farmaceuci. „Z samej swojej natury recepta farmaceutyczna powinna obejmować leki antykoncepcyjne stosowane w nagłych przypadkach, a nie regularnie”.
W sprawie „pigułek dzień po” od 2 maja 2024 r. podmioty prowadzące apteki ogólnodostępne w Polsce mogą ubiegać się o udział w programie pilotażowym prowadzonym na podstawie rozporządzenia Ministra Zdrowia z dnia 29 kwietnia 2024 r. w sprawie programu pilotażowego świadczeń farmaceutycznych dotyczących zdrowia rozrodczego (Dz. U. z 2024 r. poz. 662) oraz stosownego zarządzenia Prezesa Narodowego Funduszu Zdrowia, które pozwala, po przeprowadzeniu odpowiedniego wywiadu przez farmaceutę, wystawić pacjentce powyżej 15. roku życia receptę farmaceutyczną na środek antykoncepcyjny postkoitalny (awaryjny) zawierający jedną z najczęściej stosowanych w takich przypadkach substancji (octan uliprystalu), jeżeli jest to uzasadnione ryzykiem dla zdrowia rozrodczego pacjentki”.
W tym wypadku strona polska wykazała się niekonsekwencją, ponieważ wcześniej wskazywano w dokumencie, że recepty na środki antykoncepcyjne nie mogą wystawiać farmaceuci, ponieważ nie są ani upoważnieni, ani nie są w stanie ocenić stanu zdrowia pacjentki.
„Od maja 2024 r. możliwe jest zatem uzyskanie antykoncepcji awaryjnej nie tylko na receptę lekarską, ale w przypadku octanu uliprystalu również w aptece. W rezultacie dostępność tej substancji w Polsce pozostaje na tym samym poziomie, co w niemal wszystkich innych państwach członkowskich UE. Według danych opublikowanych przez Narodowy Fundusz Zdrowia 28 maja 2024 r. w programie pilotażowym wzięło udział 468 aptek ogólnodostępnych”.
„Według danych z 2023 r. w Polsce wystawiono ponad 271 tys. recept lekarskich na leki antykoncepcyjne awaryjne zawierające dwie najczęstsze substancje tego typu (…). Jest to więcej niż w 2020 r. (ponad 127 tys. recept tego typu), 2021 r. (prawie 200 tys. recept) i 2022 r. (prawie 245 tys. recept). W 2023 r. skutecznie zrealizowano około 90% recept na takie leki. Podobny odsetek, z niewielkimi różnicami, obserwowano również w latach ubiegłych” – czytamy.
Rząd RP zapewnił, że od września 2025 r. wprowadzi obowiązkową edukację na temat zdrowia seksualnego i reprodukcyjnego oraz praw w oficjalnym programie nauczania szkół, który zastąpi obecne nieobowiązkowe zajęcia z wychowania do życia w rodzinie we wszystkich typach szkół. „Przedmiot edukacji zdrowotnej będzie obejmował zagadnienia zdrowia psychicznego i fizycznego, a także zagadnienia zdrowego żywienia, profilaktyki, uzależnień i edukacji seksualnej. Będzie to przedmiot kompleksowo traktujący zdrowie człowieka. Przeznaczony jest dla uczniów klas IV – VIII szkół podstawowych, a także klas I – III szkół ponadgimnazjalnych, liceów, techników, a także szkół zawodowych. Treści nauczania nowego przedmiotu będą obejmować m.in. regulacje prawne zawarte w art. 4 ust. 3 ustawy z dnia 7 stycznia 1993 r. o planowaniu rodziny, ochronie płodu ludzkiego i warunkach dopuszczalności przerywania ciąży, na podstawie których opiera się obowiązujące rozporządzenie Ministra Edukacji Narodowej z dnia 12 sierpnia 1999 r. w sprawie sposobu nauczania w szkole oraz zakresu treści dotyczących wiedzy o życiu seksualnym człowieka, zasadach świadomego i odpowiedzialnego rodzicielstwa, wartości rodziny, życia w fazie prenatalnej oraz metodach i środkach świadomej prokreacji ujętych w podstawie programowej kształcenia ogólnego. Minister Edukacji Narodowej powołał zespół ekspertów, w którego skład wejdą przedstawiciele o wysokim poziomie merytorycznym wymaganej wiedzy, a także eksperci doskonale znający praktykę szkolną. Wyniki prac zespołu mają stanowić podstawę i treść nowego przedmiotu”.
Odnosząc się na koniec do zaleceń Komitetu CEDAW napisano, że „Rząd Polski pragnie powtórzyć swoje niezmienne zaangażowanie w ochronę, poszanowanie i realizację praw człowieka wszystkich osób, w tym praw kobiet, oraz zapewnienie kobietom równego traktowania we wszystkich dziedzinach życia. Rząd Polski potwierdza również swoje zaangażowanie w zagwarantowanie równego dostępu do usług opieki zdrowotnej świadczonych przez prawo krajowe, w tym aborcji. Dostępność aborcji jest jednym z aspektów bezpieczeństwa zdrowotnego pacjentek w zakresie szeroko pojętej opieki okołoporodowej i zdrowia reprodukcyjnego. Kontynuując prace nad niezbędnymi, ale często aktualnymi zmianami legislacyjnymi (prace w polskim parlamencie nad kilkoma projektami ustaw dotyczącymi dopuszczalności aborcji), Rząd kładzie główny nacisk na przestrzeganie przez uczestników systemu opieki zdrowotnej obowiązujących przepisów, zapewniając poszanowanie praw pacjentek i wypełnianie przez podmioty medyczne swoich zobowiązań. Praktyczne i regulacyjne zmiany wprowadzone w tym zakresie zostały opisane powyżej. Rezultatem powinna być namacalna jakościowa zmiana w rzeczywistym dostępie do obecnie dopuszczalnych procedur aborcyjnych”.
Wyjaśniono, że „Zmiany wprowadzone rozporządzeniem Ministra Zdrowia z dnia 8 września 2015 r. w sprawie ogólnych warunków umów o udzielanie świadczeń opieki zdrowotnej powinny znacząco przyczynić się do poprawy dostępu do procedur aborcyjnych. Aby wesprzeć te działania, wprowadzono środki mające na celu zapewnienie egzekwowania umów zawartych z podmiotami świadczącymi opiekę zdrowotną. Ponadto polski parlament pracuje nad zmianami w odpowiednich przepisach. Jednocześnie w celu złagodzenia zgłaszanej niepewności co do stosowania obecnych przepisów prawnych i uniknięcia tzw. efektu mrożącego zarówno ze strony personelu medycznego, jak i organów ścigania, opracowano niezbędne zestawy wytycznych”.
Rząd przewiduje szereg kampanii promujących aborcję, in vitro, pigułki „dzień po” i edukację seksualną, „gdy tylko wejdą w życie odpowiednie akty prawne (ustawy, rozporządzenia)”.
Pełna wersja odpowiedzi rządu RP znajduje się pod tym linkiem:
Źródła: c-fam.org, tbinternet.ohcr.org AS
Prawo wyskrobane
7.09. Prawo wyskrobane
Napisał Jerzy Karwelis 7 września, 2024, wpis nr 1294 Dużo ostatnio mówi się o aborcji, zwłaszcza w kontekście wzmagających przykrywek. Jest to stała zagrywka rządzących, zwłaszcza obecnie, kiedy trzeba przykryć jakąś sporą niedogodność, by ta nie szkodziła rządowi, albo przykryć rządową niegodziwość, gdy ten ją gdzieś popełnia, zwłaszcza w permanencji. Wtedy się włącza uniwersalny temat, który natychmiast dzieli Polaków – ci rzucają się sobie do gardeł, bo tu co Polak, to opinia. Ale ostatnio aspekt aborcji, o której do tej pory się gadało wiele, a robiło niewiele, staje się ważnym elementem kompletnej erozji tzw. państwa prawa.Dziś piszę o aborcji nie z punktu widzenia etycznego, tylko chciałbym pozostać na gruncie prawa, przepraszam za cytat: takiego, jak go rozumiem. Od dawna bowiem zauważyłem, że zwłaszcza zwolennicy aborcji nie używają argumentów prawnych, gdyż tu jest czarno na białym w konstytucji napisane, że państwo chroni życie człowieka od momentu poczęcia. I żadne wygibasy, a widzieliśmy ich wiele, na nic tu się przydały. A więc w argumentowaniu, jeśli takie coś w ogóle przynależy debatowaniu z lewicą, ta powołuje się albo na argumenty emocjonalne – vide kompletne przeinaczenie casusu z Izą z Pszczyny – albo na stricte feministyczne, w dodatku pozbawiające płodu miana istoty ludzkiej. Ja obecnie, w tym tekście, chcę kompletnie odejść od takich „obejść” i zająć się sytuacja prawną, gdyż ta właśnie – po odbytych bojach medialnych – wchodzi już w fazę rympału prawnego. Trybunał czyli krzyżak W państwie prawa, szczególnie obecnie teraz odzyskanym przez walczącą o praworządność władzę, mamy w konstytucji do czynienia z art. 87, który mówi o źródłach prawa. Ale ważna jest kolejność – wygląda ona jak choinka. Na jej dole, u korzenia, wręcz na krzyżaku trzymającym całość w pionie stoi Konstytucja i z niej wyrastają później regulacje pochodne – ustawy Sejmu czy rozporządzenia ministerstw. Ale każda z tych pochodnych musi być osadzona w Konstytucji, czego badaniem w procesie legislacyjnym zajmuje się Trybunał Konstytucyjny. Sejm nie może przyjmować niekonstytucyjnych ustaw. To znaczy – może, ale jeśli po ich przyjęciu, nawet po wejściu w życie, jeśli komuś w wyznaczonych do tego instytucjach taki akt prawny się nie spodoba, to można zakwestionować jego konstytucyjność przed Trybunałem. Trybunał rozstrzyga, zaś czy rząd to uwzględni i poprawi, to już osobna sprawa. Ostatnio właśnie wokół tego toczyła się część plemiennej narracji politycznej. PO zarzucała PiS-owi, że ten nie ogłasza aktów, że nie wprowadza wyroków Trybunału Konstytucyjnego. W związku z tym pozostała tylko rządzącym z PiS-u… wymiana Trybunału i zmiana sposobu jego wybierania. Kłopot w tym, że w większości przypadków polska konstytucja jedynie powołuje dane instytucje, zaś w sprawie sposobu ich obsadzania odsyła do ustaw. A te mogą takie instytucje szarpać od ściany do ściany, bo jak rząd się zmieni, to może ustawami wypatroszyć dowolną instytucję. Dodajmy – powołaną w ramach checks and balances, czyli właśnie po to, by w trójpodziale władzy, kolejna wybrana władza nie miała wszystkiego, by był jakiś cień kontroli nad egzekutywą, chociażby z instytucji obsadzanych w innej kadencyjnności, czy przez ciała niebezpośrednio podlegające presji większości. PO zrobiła sobie z tego sztandar, nadęła się nad niezależnością i respektowalnością orzeczeń Trybunału Konstytucyjnego, a więc PiS nie zmienił tego układu (do tego trzeba by było zmieniać konstytucję) tylko wymienił Trybunał. No, trochę się pomęczył, bo musiał trochę poczekać. A więc miał po tym kontrolę nad tym czy przyjmowane przez jego większość sejmową ustawy będą uznane za konstytucyjne, czy nie. To znaczy – czy wejdą w życie bez problemów, ale i też bez należytej, nawet merytorycznej kontroli. Stąd się za czasów PiS-u zaczęły brać ustawy-potwory, uchwalane w jeden dzień, który i tak wystarczył na daremne wzywanie do opamiętania, gdyż rozgrzana i pędząca polityczna większość prokurowała ustawowe gnioty. Gnioty tak duże, że nawet uchwalając ustawę już przygotowywano jej nowelizację. PO po „zdobyciu” Trybunału przez PiS musiała zmienić narrację, gdyż TK nagle stał się omylny i można było kwestionować, nawet wypadało, jego postanowienia, ba – nawet jego… konstytucyjność. I dopóki będzie obsadzony przez PiS to za taki będzie uważany. Ale w świetle taktyki odpiłowywania PiS-u od państwa jeszcze się nie zdecydowano w uśmiechniętym rządzie, jak np. z wejściem do TVP, że można to zrobić skok na TK choćby za pomocą uchwały sejmowej. Bo inaczej trzeba by było zrobić porządek z Trybunałem Konstytucyjnym poprzez zmianę Konstytucji, a tego bez PiS-u się nie da. No, chyba, że przez referendum, ale POPiS na to nie pójdzie, bo obecne konstytucja gwarantuje temu układowi wieczną władzę, tyle, że z awanturami o rezultat naprzemienności. Aborcja Trybunał za PiS-u 22.10.2020 roku orzekł w sprawie aborcji, interpretując sławetny zapis z art. 38 konstytucji o ochronie życia. Wykluczył tym samym stosowanie przesłanki eugenicznej, co było zgodne z zapisem w konstytucji. Inaczej orzec nie mógł, a wcześniej tego nie zrobił, gdyż ani samodzielnie nie wszczął postępowania w sprawie tej niezgodności ustawy dozwalającej aborcję z Konstytucją, a właściwie nikomu nie zależało politycznie na naruszaniu tzw. „kompromisu aborcyjnego”, który stanowił jeden z nielicznych przykładów „porozumienia ponad podziałami”. Widać to było w 2017 roku, kiedy Trybunał, któremu przewodził profesor Zoll odrzucił wszelki próby relatywizowania zakazu aborcji, m.in. w sprawie przesłanki zdrowotnej. Dziś profesor już zmienił zdanie twierdząc, że sytuacja się zmieniła. To prawda – politycznie się zmieniła, ale nie konstytucyjnie i prawnie…Teraz mamy nową władzę, która jako się rzekło, nie tylko używa aborcji do siania zamętu, ale i ma to wpisane, i akurat tu się będzie dziwnie tego trzymać, że aborcję się zrobi dopuszczoną. Co prawda nie było to w umowie koalicyjnej napisane wprost, bo koalicjanci nie mogli się dogadać, ale były tam zalążki wyjścia na dzisiejsze postulaty. Cytuję: „Wzmocnimy prawa kobiet, które będą kluczowym obszarem działań, Koalicji. Unieważnimy wyrok Trybunału Konstytucyjnego z 2020 roku. Kobiety mają prawo decydowania o sobie”. Pierwszy poważny balon został wypuszczony już za nowej władzy 12 lipca 2024 roku, bo liczono na następujący ruch: dajemy do Sejmu ustawę, Sejm to klepie z naszym Senatem, lud aborcyjny jest wdzięczny (dowieziona już druga obietnica obok jedynej – ***** ***). Ustawa idzie do prezydenta, zaś ten albo ją odrzuca, albo kieruje do Trybunału, albo podpisuje (ale powiedział, że nie podpisze). To pierwsze, czyli odrzucenie miało grać na jego niekorzyść, szczególnie w kontekście wyborów prezydenckich. Wprawdzie Duda już nie może kandydować (na szczęście…), ale każde osłabienie jego pozycji będzie indukcyjnie przeniesione na przyszłego kandydata PiS-u. Jak zaś Trybunał się w sprawie aborcji zaprze (a nie zaprzeć się nie może, bo powiedział już A), to też będzie na PiS.Niestety PO tu przegrzała, bo cały ten łańcuszek nie wystartował. Powód był zaskakująco prosty – koalicja nie zebrała większości, bo wszystko – głównie – popsuł PSL, który zadeklarował brak poparcia. Natomiast katolicy nowocześni, zgrupowani u Hołowni, byli za i potem się dziwili, że córka ich lidera nie została dopuszczona do nauki w szkole katolickiej za brak kompatybilności wartości szkoły i deklaracji rodzica. Wzięto się więc za sprawę inaczej, po bodnarowsku. Nie kijem, to pałką Skoro nie można wprowadzić aborcji przez konstytucję, skoro nie można uchwalić ustawy i zmienić prawa, postanowiono… odejść od jego stosowania, czyli egzekwowania. Wystarczy tylko powstrzymać aparat państwowy od stosowania prawa, czyli dać słynne wytyczne do prokuratorów i policji, by nie ścigać lekarzy za aborcje. Samym lekarzom zagwarantowało się (w mediach), że ścigani nie będą. Całość zaś wzmocniło się spektakularnymi karami dla klinik, które w świetle prawa, a nie odstąpienia od jego stosowania, odmówiły przeprowadzenia aborcji. W najbardziej jaskrawym przypadku kobieta domagająca się aborcji przyniosła kwitek wystawionego zdalnie zaświadczenia od specjalisty z całkowicie niepsychiatrycznej dziedziny. (I to jest zgodne z wytycznymi, gdyż wiceminister zdrowia twierdzi, że: „Jeśli chodzi o kolejki, zakłada się też możliwość uzyskania takiego zaświadczenia w formie teleporady. To miałoby ułatwić pacjentkom uzyskiwanie zaświadczeń – potwierdziła Urszula Demkow). Lekarz na takie kwity odmówił dokonania zabiegu, za co jego placówkę ukarano grzywną w wysokości 550.000 zł . Z chęcią zobaczyłbym uzasadnienie takiej kary, bo byśmy się z niej wiele dowiedzieli o „rozumieniu prawa” przez nowy rząd.Zastosowano tzw. sztuczkę z ogonkiem. W art. 38, konstytucji stoi jak stoi ochrona życia od poczęcia, ale to ustawy są od tego, by dookreślić szczegóły. I w kodeksie karnym stoi znowu jak byk, że aborcja jest karalna. Za to o możliwościach dokonania legalnej aborcji mówi ustawa z 1993 roku „o planowaniu rodziny…”, gdzie w art. 4a dozwala się na aborcję w wypadku gdy: „ciąża stanowi zagrożenie dla życia lub zdrowia kobiety ciężarnej.” I tu jest słaby punkt całej konstrukcji przechodzącej od ogółu konstytucyjnego i doszczegóławiania w ustawie. Bo popatrzmy: a co to jest zdrowie matki? Jaki jest zakres tego pojęcia? Czy mieści się w nim zdrowie psychiczne? A jakże! Gdzieżby się nie miało mieścić, bo o to dba postępowe definiowanie przez WHO w formule IHR pojęć medycznych. Od kiedy homoseksualizm przestał być zdefiniowanym zboczeniem, przeszedł przez fazę dysfunkcji i zniknął z zestawu chorób, bo to przecież wyklucza „kochających inaczej”, to kwestia definicji zdrowia podąża za postępackimi modami i obejmuje również, a jakże, kwestie środowiskowe. Co dopiero powiedzieć o zdrowiu psychicznym – na bank mieści się w definicji zdrowia, zwłaszcza, że zdrowie coraz bardziej jest traktowane jako wartość holistyczna, a więc można do niego przyporządkować i środowisko, i, niedługo zobaczycie, postulat niewystawiania (się) na śmiertelne zagrożenie mowy nienawiści.Wcześniej wydawało się, że WHO toczy słownikowe boje o rzeczy nieważne. Tak to jest, jak się nie rozumie intencji omnipotentnego regulatora. Tak samo było z definicją pandemii przed pandemią – kto by się tam zastanawiał nad definicjami? A tu zamiana z dotychczasowej definicji pandemii jako masowego umierania na wielkich terenach na chorobę zakaźną, gdy zostało zamienione na “masowe zachorowania” to wyszło, że można zamknąć świat z powodu masowej grypy. Tak i tutaj – dołączenie zdrowia psychicznego do całości, holistycznego podejścia do zagadnienia stworzyło szansę, że znalezienie wyrażenia “zagrożenie zdrowia” w ustawie dopuszczającej aborcję powoduje, że można z powodów psychicznych domagać się aborcji. I nie myślcie Państwo, że to wymysł ostatnich czasów, czy naszej rodzimej uśmiechniętej Polski. Skąd – kwestia połączenia tych pojęć w obszar aborcyjnej przesłanki psychiatrycznej była przygotowywana przez WHO od dawna, nawet promowana przez PiS-owskiego ministra pandemii – Niedzielskiego. A więc rządzą w Polsce – wytyczne. A one mówią wszystkim aborcyjnym interesariuszom co mają robić. Niechcące matki mają zdobyć zaświadczenie o tym, że ciąża powoduje zagrażające zdrowiu i życiu reperkusje, typu obniżenie nastroju, niepewność jutra czy depresję. Można taki kwit dostać zdalnie i niekoniecznie od psychiatry. Z tym kwitem idzie się do kliniki i – tu wchodzi rząd – placówka nie może nie wykonać zabiegu. W rezultacie bowiem takiej odmowy może stracić trwale kontrakty z NFZ i pójdzie do piachu. Ciekawą kwestią jest to, że kobieta może się psychicznie źle poczuć nawet w dziewiątym miesiącu ciąży, nawet tuż przed porodem. I lekarz będzie musiał zrobić aborcję. No, ja bym chciał zobaczyć, jak wyciąga się z brzucha zdrowe dziecko, bo mama ma depresję. I co się z nim robi? Dusi? Pozostawia na monstrualnej nerce na parapecie, jak w filmie Vegi? Tacy jesteście panowie, a zwłaszcza panie, dzielni? Wszystko wolno Ale aborcja w tym tekście to, jak zaznaczyłem, nie kwestia moralna, ale – tu – prawna. Popatrzmy na całość. Władza, jak chce, to może. Nic jej nie powstrzyma. Żadne trójpodziały, żadne tam check and balances, konstytucje czy nawet ustawy. One tam sobie gdzieś w szafach leżą, a my zrobimy prosty rympał. Nie można aborcjonować – ok, to my nie będziemy ani ścigać, ani karać. Tyle. Zostaje już tylko naga siła. I to siła nie państwa prawa, takiego, które jakoś dba o pozory, ale rympał w biały dzień, ku uciesze ludu, który niedawno dałby się pokrajać za praworządność, czytał do snu dzieciom a obywatelom w tramwajach konstytucję. Niewielu z tego ludu dziś patrzy w stronę praworządności – widać z tego, że te łże-wartości były tylko taktycznym pudrowaniem jedynego postulatu ***** ***. Żeby się odbić od aborcji zastosujmy ten model w innym kontekście. Powiedzmy, że mamy w Polsce rząd ludożerców i chce on, by ludzie mogli być swobodnie zabijani, w celu – również – konsumpcji. Konstytucja zabrania, ustawa kodeks karny tudzież. W tej sytuacji wprowadza się kilka rzeczy na raz na poziomie władzy wykonawczej, odchodząc od woli ustawodawcy i roli prawa: policja nie będzie wykrywać, ewidencjonować i ścigać przypadków ludożerstwa. Sądy nie będą karać, bo jeszcze by się gdzie pomyliły, ale w opisanej procedurze – ludożerca nigdy nie trafi przed sąd. Każdy policjant, który się tu będzie starał i ścigał pójdzie na bruk, zaś komenda będzie ukarana. Ofiary ludożerców będą uważane za koszt postępu, zaś ich ochrona będzie piętnowana, jako stojąca na drodze realizacji ważnych powodów ludożerczych. Wystarczy tylko zaświadczenie od lekarza, że tożsamość ludożercza jest (dziś) u osobnika bardzo wyraźna i zaprzeczanie ludożerczej naturze (akurat tu) może być powodem trwałych defektów psychicznych lub chwilowego nawet dyskomfortu. I jak, pasuje taki system? Zamieniliśmy tylko aborcję na morderstwo w celach konsumpcyjnych, wszystko – jak teraz za Tuska – jest takie samo. A skutki takiego podejścia będą rozległe. Prawo, w rękach rozgrzanych polityków i prawników zmienia się w odrapaną fasadę, za którą kryją się prawdziwe konstrukcje niepowstrzymanej siły. Niekontrolowanej nawet przez zwolenników tej władzy. A jak się władza zmieni, to nowa to sobie zapamięta. To będzie tak, jak z tym, kiedy PO wybrało sobie zapasowych sędziów, PiS zobaczył, że – konstytucyjnie – wyszło, że można i „żaden piorun nie spalił” i poszedł dalej. Władza widzi, że jest bezkarna i jest to bezkarność narastająca i dziedziczona, pod warunkiem, że się zdobędzie władzę. Stąd ta walka, bo teraz po zerwaniu paktu POPiS-owego przez PO, każda władza, która nabroiła będzie walczyć o życie, bo konkurenci w razie zwycięstwa ich dojadą jeszcze bardziej. Polityka staje się już walką buldogów NA dywanie (nie – POD), na jawie, w biały dzień, bez żadnych reguł i kontroli. Prawo jest albo dekoracją, albo pałą, którą można użyć przeciwko każdemu.Źle to wróży nam, tu, obywatelom. Niepewni nie tylko swoich, ale żadnych praw będziemy żyli w politycznym darwinizmie. Totalnej opresji, utaplanej dodatkowo w walce wszystkich ze wszystkimi. Plemion z plemionami i plemion z nieplemiennymi. I to będzie Polska – państwo będzie narzędziem użytym do tych zmagań, wraz z jego oprzyrządowaniem – prawem. Po drugiej stronie alternatywy zostanie więc (coraz bardziej ślepy) bunt, albo zniechęcenie – społeczna depresja, która w połączeniu z krzykliwym ekstremizmem mniejszości czyni z naszego kraju jakieś panoptikum. A żyło się tu kiedyś tak fajnie… Napisał Jerzy Karwelis Wszystkie wpisy na moim blogu „Dziennik zarazy”. Napisał Jerzy Karwelis 7 września, 2024, wpis nr 1294 |
Nie każdy człowiek jest człowiekiem? „Przedludzie” i prawo do zabijania.
Nie każdy człowiek jest człowiekiem? „Przedludzie” i prawo do zabijania.
pch24.pl/nie-kazdy-czlowiek-jest-czlowiekiem-przedludzie-i-prawo-do-zabijania
Na początku roku 2019 razem z żoną, która była w ciąży, udaliśmy się na pierwszą wizytę do ginekologa na badanie USG. Wszystko przebiegało tak jak sobie to wyobrażałem, ale w pewnym momencie lekarz poinformował nas, że zbada prawdopodobieństwo wystąpienia u dziecka zespołu Downa. Okazało się, że wynosi ono 1 do 3000. Wówczas usłyszeliśmy: „Jeśli boicie się Państwo, to mogę przygotować dla Was skierowanie na zabieg”. Do dzisiaj żałuję, że nie dałem mu w twarz… Do dzisiaj zastanawiam się również, ilu lekarzy złożyło rodzicom oczekującym dziecka tego typu „propozycję” oraz… ile się na nią zgodziło.
Żeby tego było mało – ów lekarz do momentu złożenia nam propozycji aborcji ani razu nie użył słów lansowanych przez lewactwo, takich jak „płód”, tylko mówił o „maluszku”, „bobasku”, „dzieciątku” i „dziecku”. Po tym jak moja żona powiedziała, że nie chcemy żadnego „skierowania na zabieg”, jak gdyby nigdy nic znowu zaczął nazywać nasze dziecko „maluszkiem”. Przypomniało mi się wówczas słynne opowiadanie Philipa K. Dicka pt. „Przedludzie”.
Kto jest człowiekiem, a kto nie?
Do napisania „Przedludzi” Philipa K. Dicka zainspirował Sąd Najwyższy USA, a konkretnie jego wyrok w słynnej sprawie Roe vs. Wade wydany 22 stycznia 1973. Przedstawiciele najważniejszego w USA ogniwa wymiaru sprawiedliwości zalegalizowali de facto aborcję na życzenie w Stanach Zjednoczonych, a dzieci w łonach matek nazwali „potencjalnym życiem ludzkim”. Sędzia Harry Blackmun powiedział wówczas, że dziecko poczęte nie jest osobą i dlatego nie ma przeciwwskazań w zalegalizowaniu zabijania w majestacie państwa i prawa dzieci w łonach matek.
Półtora roku po tym wyroku w czasopiśmie „Fantasy and Science Fiction” opublikowano „Przedludzi”. Stworzona przez pisarza Dicka rzeczywistość jest niemal całkowicie pozbawiona jakiejkolwiek racjonalności, logiki, ludzkich odruchów i pozytywnych uczuć. Władze mają absolutny monopol na przemoc, a zdecydowana większość społeczeństwa jest zmanipulowana, żeby nie napisać ogłupiona i bez słowa sprzeciwu godzi się na eksterminację ludzi, których dla uspokojenia sumienia nazywa „przedludźmi”.
Kim są w związku z tym przedludzie? W największym skrócie: są to „istoty ludzkie”, ale nie ludzie, ponieważ – zgodnie z prawem – „nie mają duszy”. Tej bowiem człowiek nie ma od momentu poczęcia, tylko musi ją „nabyć”, a dzieje się to – zgodnie z prawem – około 12. roku życia, kiedy przedczłowiek nabywa zdolność rozwiązywania prostych zadań algebraicznych i dlatego każdego, kto „nie ma duszy” można legalnie eksterminować poprzez „zabieg aborcji”.
„Kongres wprowadził prosty test określający przybliżony wiek, kiedy dusza wstępuje w ciało. Wyznaczała to zdolność rozwiązywania zadań algebraicznych. Do tego czasu były tylko ciała, zwierzęce instynkty, zwierzęce odruchy i reakcje na bodźce. Jak psy Pawłowa, kiedy widziały strużkę wody sączącą się spod drzwi laboratorium w Leningradzie; wiedziały, ale nie były ludźmi”, czytamy w opowiadaniu Dicka.
Oznaczało to, że każde dziecko, które nie znało algebry nie posiadało również praw, a w szczególności… prawa do życia i dlatego było postrzegane w najlepszym wypadku jako „istota ludzka”, a nie człowiek. A skoro ktoś nie jest człowiekiem, to można, BA!, trzeba go eksterminować poprzez „nietrwający dłużej niż dwie minuty” zabieg… uduszenia w specjalnie przygotowanym do tego pomieszczeniu.
„Doktor mógł przeprowadzić setkę takich zabiegów dziennie i było to zgodne z prawem, ponieważ nienarodzone dziecko nie było człowiekiem. Było przedczłowiekiem. Potem tylko przesunięto datę uzyskania człowieczeństwa”, wyjaśnił amerykański pisarz.
W swoim opowiadaniu Philip K. Dick opisał, jak w stworzonej przez niego rzeczywistości wyglądało wprowadzanie „prawa aborcyjnego”, i jakie argumenty przemawiały za przesuwaniem „początku człowieczeństwa”.
„Cały błąd zwolenników usuwania ciąży, od początku polegał na tym, ze arbitralnie ustalili granice. Do embriona nie stosuje się prawa Amerykańskiej Konstytucji i może być legalnie zabity przez lekarza. Ale starszy płód był osobą ludzką i miał prawa, przynajmniej przez jakiś czas. Potem zwolennicy aborcji zadecydowali, ze nawet siedmiomiesięczny płód nie jest człowiekiem i może być zabity przez dyplomowanego lekarza. A potem nowo narodzone dziecko… to właściwie jarzyna, nie potrafi skoncentrować wzroku, nic nie rozumie, nie mówi – argumentowało proaborcyjne lobby w sądzie i wygrało dzięki tezie, że noworodek jest tylko płodem na skutek przypadkowego procesu usuniętym z organizmu. Ale, nawet wtedy, gdzie należało przeprowadzić ostateczną granicę? Kiedy dziecko po raz pierwszy się uśmiechnie? Kiedy wypowie pierwsze słowo, czy kiedy po raz pierwszy sięgnie po upatrzoną zabawkę? Legalna granica była bezlitośnie odpychana coraz dalej i dalej. I wreszcie teraz najbardziej okrutna i arbitralna definicja: zdolność do rozwiazywania zadań algebraicznych”, czytamy w „Przedludziach”.
Co gorsza: ostateczna granica „początku człowieczeństwa” w opowiadaniu powstała jako efekt… kompromisu między zwolennikami aborcji, a hierarchami tzw. Kościoła Świadków – dominującej wspólnoty religijnej. „W ten sposób starożytni Grecy z czasów Platona nie byli ludźmi, gdyż nie znali algebry, tylko geometrię. Algebra była znacznie późniejszym wynalazkiem arabskim”, kpił Dick.
To jednak nie wszystko. W świecie stworzonym przez pisarza istnieje sprawnie działający i nieznający jakichkolwiek skrupułów aparat represji i propagandy. Po Stanach Zjednoczonych jeżdżą siejące grozę (niczym „czarne wołgi” w bloku wschodnim) „klimatyzowane ciężarówki”, do których kierowcy-hycle wrzucają „przedludzi”, żeby wywieźć ich do specjalnych ośrodków, tzw. Centrów Powiatowych.
W aborcyjnej ciężarówce może znaleźć się każde dziecko (a jak się później okazuje również każdy dorosły), które nie posiada odpowiedniego druku potwierdzającego, że jest ono „chciane przez rodziców”. Wydanie takiego pisma jest z jednej strony bardzo drogie przez co nie wszystkich stać na „luksus” posiadania dziecka, a z drugiej… i tak nie ma pewności, że odpowiednie papiery uratują życie dziecka.
Po przetransportowaniu przedludzi do Centrum Powiatowego są one traktowane niczym psy w schronisku. Co jakiś czas organizowane są bowiem „pokazy” dla osób, które decydują się „adoptować dziecko”. Jeśli jednak w ciągu 30 dni nie znajdzie się żaden zainteresowany, wówczas natychmiast dokonywana jest tzw. aborcja.
I ty zostaniesz przedczłowiekiem…
Dlaczego o tym wszystkim piszę? Dlaczego to wszystko przypominam? Ponieważ apokaliptyczny świat, który w 1974 roku był jedynie przerażającą fikcją literacką staje się rzeczywistością… Aborcja jest przez lewaków całego świata nazywana „podstawowym prawem człowieka”, a kolejne państwa co rusz starają się przesunąć granicę zamordowania w majestacie prawa dziecka. I nie chodzi już tylko o dzieci w łonach matek.
W pierwszej połowie 2012 roku dwóch włoskich naukowców zatrudnionych na Uniwersytecie w Melbourne, Francesko Minerva i Alberto Giubilini, opublikowało w prestiżowym magazynie „Journal of Medical Ethics” esej pod tytułem „Aborcja po urodzeniu. Dlaczego dziecko powinno żyć”. Stwierdzili w nim, że skoro niemal na całym świecie dopuszczalne jest coś takiego jak aborcja, to dlaczego nie pójść krok dalej i nie wprowadzić prawa zezwalającego na legalne uśmiercenie dzieci po porodzie? Chodziło przede wszystkim o eliminacje „dzieci z wadami genetycznymi, których nie wykryto w czasie ciąży”. Włosi podkreślali, że zabicie noworodka, to w gruncie rzeczy nic złego i jest to moralnie dopuszczalne, ponieważ dziecko po porodzie „przede wszystkim śpi”, „nie umie mówić” etc. i dlatego jest co najwyżej „potencjalną osobą” przez co „nie posiada wszystkich atrybutów istoty ludzkiej”, a więc „nie ma moralnego prawa do życia”. Zabrakło tylko, żeby dodali, iż jest przedczłowiekiem…
Idźmy dalej: włoscy uczeni z zakresu… UWAGA! UWAGA! – ETYKI stwierdzili ponadto, że powinna być również zgoda na aborcję po przyjściu na świat dzieci, które będą „zbyt dużym obciążeniem dla rodziców, jak również dla społeczeństwa”.
„Nowe stworzenie wymaga ze strony rodziców energii, opieki i pieniędzy, których często nie ma w nadmiarze. Można uniknąć takiej sytuacji, dokonując aborcji, lecz czasami jest to niemożliwe”, napisali.
Ktoś powie: „Chwila, moment! Ja to dziecko adoptuję! Nie pozwolę, żeby zostało zamordowane!”. Minerva i Giubilini mają gotową odpowiedź na tego typu pomysły. „Owszem, zdrowe i potencjalnie szczęśliwe dzieci mogłyby zostać adoptowane. Musimy jednak pamiętać o interesach matki, która może doznać psychologicznej traumy z powodu przekazania własnego dziecka innej rodzinie (…). Prawdą jest, iż poczucie żalu i straty może towarzyszyć zarówno tradycyjnej aborcji, aborcji postnatalnej, jak i adopcji. Nie możemy jednak zakładać a priori, że adopcja będzie dla matki najmniej bolesna”, wyjaśnili „etycy”. Nie wiem jak Państwo, ale ja nie wiem jak to skomentować… Dziwne, że z miejsca tych ETYKÓW (!) nie zamknięto w pokoju bez klamek.
Będzie tylko gorzej…
Jeśli ktokolwiek myślał, że wyżej opisana „etyka” nigdy nie zagości w Polsce, to się mylił. Przypomnę tylko dwa skandaliczne incydenty z bieżącego roku.
Pierwszy miał miejsce w połowie marca, kiedy to przekonaliśmy się, że promotorzy tzw. aborcji są gotowi powiedzieć wszystko, aby wmówić opinii publicznej, że zabijanie dzieci w łonach matek to coś chwalebnego. Na „Kanale Zero” miała miejsce debata na temat tzw. aborcji, w której udział wzięli: dr hab. n. med. Ewa Dmoch-Gajzlerska (ginekolog-położna), dr Anna Orawiec (określana mianem „ginekolożka”), Katarzyna Sójka (poseł PiS, b. minister zdrowia), oraz Anna Maria Żukowska (poseł Lewicy).
Dr Orawiec powiedziała wówczas, że dziecko w łonie matki to pasożyt, zaś jego zabijcie jest bezpieczniejsze od wyrwania zęba.
– Z punktu widzenia biologii pasożytnictwo, to jest sytuacja, w której jeden organizm zabiera od drugiego i nie daje nic w zamian. No i ciąża w pewien sposób jest taką sytuacją, ponieważ płód nie odżywia w żaden sposób kobiety. Więc jest pasożytem. Ale większość kobiet jednak na to pasożytnictwo się decyduje i jest szczęśliwe z tego pasożyta, który jest w środku – stwierdziła „ginekolożka”.
„Ekspertce” poziomem próbowała dorównać poseł Żukowska. Kiedy ta tłumaczyła od kiedy mowa o zarodku, kiedy mamy do czynienia z płodem, a kiedy z noworodkiem, Robert Mazurek dopytywał czy to jest „zarodek ludzki” i czy może z niego powstać coś innego. Orawiec przyznała rację prowadzącemu program, deklarując, że nie może. Żukowska miała jednak inne zdanie. Uznała, że z tego zarodka może powstać coś innego i dodała, że „niestety czasem są patologiczne ciąże”.
Drugim skandalicznym incydentem jest sama Anna Maria Żukowska, której poziom najlepiej oddaje sytuacja ze stycznia 2020 roku, kiedy to zmarł sędzia Trybunału Konstytucyjnego Grzegorz Jędrejek. Kiedy ze wszystkich stron płynęły kondolencje i wyrazy żalu, Żukowska napisała na Twitterze: „To wygląda na Klątwę Dublera”.
Komentarz ówczesnej rzecznik Lewicy spotkał się z falą krytyki. Do jej wpisu odniósł się m. in. człowiek będący jedną z głównych twarzy postkomunistycznej lewicy w Polsce, czyli Leszek Miller, który był gościem Roberta Mazurka w porannej rozmowie RMF FM. – W przypadku tej pani, nie po raz pierwszy zresztą, milczenie nie jest złotem. Jest szansą. Żałuję, że ta szansa nie została wykorzystana – oświadczył były premier.
Szans, żeby milczeć Żukowska miała wiele, ale nie korzystała z nich i raczej nie ma zamiaru korzystać. 2 września podczas dyskusji na platformie X polityk stwierdziła, że nie powinna istnieć żadna granica dopuszczalności zabójstwa dziecka nienarodzonego w wypadku zagrożenia dla „zdrowia lub życia” matki również zdrowia psychicznego. Co więcej, Żukowska dała do zrozumienia, że jeśli prawo nakazuje, żeby dziecko, które przeżyło aborcję, zostało zostawione w miejscu odosobnienia na pewną śmierć, to należy tak uczynić.
„Jakie zdanie można mieć na temat abortowanej ciąży, np. gdy płód jest powyżej 24 tygodnia ciąży jest w stanie przeżyć? Lekarze mają obowiązek ratować/utrzymać przy życiu takie narodzone dziecko, niezależnie od tego czy zostanie z matką czy nie. Liczyła Pani na życzenie śmierci?”, zapytał jeden z użytkowników.
„To zależy, jakie wytyczne przyjmie NIL (Naczelna Izba Lekarska – red.). Na świecie jest różnie. Inaczej we Włoszech, inaczej w Szwecji, gdzie się płodów z oznakami życia nie ratuje, tylko czeka, aż przestaną oddychać”, odpowiedziała Żukowska.
Na uwagę innego użytkownika platformy X, który napisał: „A podobno dziecko jest po urodzeniu. A tutaj widzę, że dalej mowa o płodzie”, Żukowska odparła: „Bo on jest po aborcji, nie po urodzeniu”…
Można śmiało postawić tezę, że Żukowska i jej podobni i podobne są emanacją całego zła przed jakim w „Przedludziach” przestrzegał Philip K. Dick. Poseł Lewicy chce arbitralnie wyznaczać, kto jest człowiekiem, a kto nie; kto może żyć, a kto nie; kogo należy ratować, a kogo nie, a także promuje aborcję do porodu… To właśnie takie persony jak Żukowska i jej partyjne koleżanki głoszą, że lepiej zabić dziecko w łonie matki niż jeśli miałoby się ono urodzić i zostać oddane do adopcji. Tylko czekać aż stwierdzą one, że to, o czym pisali Francesko Minerva i Alberto Giubilini jest zgodne z ich światopoglądem i należy to wprowadzić do polskiego prawa.
Swego czasu w wywiadzie dla PCh24.pl prof. Tomasz Panfil, komentując tzw. czarne marsze, jakie miały miejsce po wyroku Trybunału Konstytucyjnego zakazującego w Polsce tzw. aborcji eugenicznej powiedział:
„Proszę spojrzeć na transparenty widoczne na protestach. Im wcale nie chodzi o dzieci podejrzane o chorobę. Na ich transparentach widać hasła typu Aborcja na życzenie czy Aborcja bez granic. Tu w ogóle nie chodzi o orzeczenie Trybunału Konstytucyjnego, tylko o totalną aborcję, nazywaną wolnością, która jest w rzeczywistości swobodą zabijania. I tym są właśnie te demonstracje – protestami, na których żąda się prawa do zabijania. Ten absurd próbują oni wmówić ludziom – że zabijanie jest prawem człowieka.
To jest niszczenie całego ładu, jaki przez wieki i tysiąclecia istniał w Europie, w którym zabijanie dzieci nienarodzonych zawsze było złem! O to im chodzi: oswoić ludzi z możliwością zabijania, a potem zrobi się krok następny – jak np. w Holandii – zabijanie dzieci do 12. roku życia, które są chore. Następnym będzie eutanazja na życzenie pacjenta lub żądanie rodziny.
Powtórzę: chodzi o prawo do zabijania!”.
– Ta przesłanka eugeniczna była bardzo wygodną furtką do nieskrępowanego zabijania dzieci. (…) Powiem więcej: istnieje prawdopodobieństwo, że kobieta nie przeżyje porodu. Czyli co? Dziecko jest zdrowe, ale istnieje statystycznie dostrzegalne prawdopodobieństwo, że kobieta może umrzeć, więc dajemy skierowanie na aborcję? To jest tylko jeden ze środków do osiągnięcia celu, którym jest zgoda na zabójstwo, czego od wieków chce każda rewolucja! – dodał historyk.
I o to właśnie chodzi. O prawo do nieskrępowanego, legalnego w majestacie prawa zabijania. Odbierając drugiemu człowiekowi życie tak naprawdę odbieramy mu wszystko, stajemy się niczym pogańskie bożki życia i śmierci. Taka była i jest logika rewolucji – każdego ubabrać krwią niewinnych; każdego przekonać do tego, że ta krew go wyzwoli, da mu siłę, moc i totalną władzę – władzę odbierania wszystkiego.
Jestem tylko ciekaw, co by na przykład stało się, gdyby na przykład okazało się, że matka Żukowskiej chciała „przerwać ciążę”, ale została przez kogoś zmuszona, żeby jednak urodzić Annę Marię… Czy Żukowska nie powinna wówczas spełnić woli matki, której „odebrano możliwość wyboru” i…?
Tomasz D. Kolanek