Bergoglio chce zniesienia celibatu księży, aby wywołać chaos prowadzący do samozagłady Kościoła

BKP: Bergoglio chce zniesienia celibatu księży, aby wywołać chaos prowadzący do samozagłady Kościoła 

wideo: https://vkpatriarhat.org/pl/?p=20954  https://maria-aidera.wistia.com/medias/iedw5ns4tz

https://bcp-video.org/pl/zniesienia-celibatu/  https://youtu.be/8AXAG2x2SRk

rumble.com/v3wavxv-zniesienia-celibatu.html  ugetube.com/watch/EbVtVYg6CPmTi6T

Bergoglio ma przebiegły plan stopniowego zniesienia celibatu, aby wywołać chaos i dokończyć zniszczenie Kościoła. Już podczas swojej pierwszej wizyty na Światowe Dni Młodzieży w 2013 r. nawoływał wszystkich obecnych: „Stwórzcie chaos!”. Następnie w samolocie chytrze poparł homoseksualizm, mówiąc: „Kim jestem, żeby go (homoseksualistę) osądzać?”.

Dziś, dziesięć lat później, widzimy, że nie było to tylko jednorazowe oświadczenie, ale że wraz z nim rozpoczął swój program zniszczenia w Kościele. Chaos, który celowo powoduje, ma zamaskować głębokie zmiany, których dokonuje i zamierza wprowadzić, aby dokończyć transformację Kościoła katolickiego w jeden globalistyczny antykościół New Age.

Co to jest chaos? Chaos to bezprawie, nieporządek, w którym człowiek nie może osiągnąć sprawiedliwości i obronić prawdy. Wszystko zostaje wywrócone do góry nogami, a przestępstwa i oszustwa nie mają granic. Za chaosem kryje się duch kłamstw i śmierci, diabeł. Bóg przeciwnie, dał nam swój porządek, który nas chroni. Bergoglio celowo tworzy chaos, aby zdezorientować katolików i sprawić, że stracą koncentrację na celu, jakim jest zbawienie duszy. Chaos zmusza ich do zajmowania się błahymi sprawami, podczas gdy Bergoglio wprowadza stopniowe, ale nieodwracalne zmiany, które powodują doczesną i wieczną szkodę w duszach.

Niestety trzeba przyznać, że Sobór Watykański II również wywołał chaos. Ołtarze zwrócono tyłem do tabernakulum lub tabernakulum przeniesiono do bocznej kaplicy. Ten chaos miał swój cel. Do dyscyplin teologicznych niepostrzeżenie przeniknął duch neomodernizmu. Poddano w wątpliwość najbardziej podstawowe filary wiary – zbawczą śmierć Chrystusa na krzyżu, Jego historyczne i realne zmartwychwstanie oraz boskie natchnienie Pisma Świętego. Jednocześnie chaos ten stworzył przestrzeń dla szacunku dla pogaństwa i jego kultów. Wierzący zaakceptowali fałszywą opinię publiczną, że chrześcijaństwo i pogaństwo to równe drogi do zbawienia.

Kardynał Ratzinger w rozmowie z Messorim w 1984 r. stwierdził, że po Soborze Watykańskim II zaczęto podziwiać wszystko, co wschodnie. Wypędzono duchowość chrześcijańską, wprowadzono medytację jogi czy zen-buddyzmu i rozpowszechniła się literatura pseudo-duchowa. Życie duchowe zostało zastąpione przez najnowocześniejsze psychologie, co doprowadziło do stracenia sensu powołania. Najbardziej ucierpiały na tym klasztory zakonnic. W Stanach Zjednoczonych zakonnice uczyły w szkołach katolickich. Wraz z utratą powołań i odejściem zakonnic szkoły zostały przekazane państwu. W Kanadzie kard. Ratzinger wskazał na katastrofę w katolickim Quebecu, gdzie po soborze gwałtownie spadła liczba zakonnic, a nowych powołań prawie nie było.

Modne stało się zapraszanie do klasztorów mnichów buddyjskich, w celu tzw. odrodzenia duchowości. Dokonali tego benedyktyni, ksawerianie, jezuici… Doprowadziło to do anty-misji w Kościele. W tym chaosie nie sposób było obronić prawowiernego nauczania. Tzw. szacunek dla innych religii, czyli kultów pogańskich, nie pozwalał na przestrzeganie pierwszego przykazania Dekalogu. Herezje modernizmu szerzyły się, ale księża zamiast bronić wiary musieli zająć się reformą przestrzeni liturgicznej i Liturgii. W tych warunkach chaosu podkreślanie faktu, że Jezus jest jedynym Zbawicielem, było postrzegane jako obraza innych religii. Grzech pierworodny i osobisty, odkupieńcza ofiara Chrystusa na krzyżu, czyli najważniejsze prawdy, zostały odłożone na bok.

Misję zastąpiono antymisją pogaństwa. Duchowość chrześcijańska została zastąpiona działalnością społeczną. Ten duch świata i pogaństwa otworzył drzwi niemoralności. Formalność zastąpiła żywą relację z Bogiem. Moralność chrześcijańska pozbawiona motywacji żywej wiary stała się jedynie ciężarem nie do uniesienia.

Poprzez Synod o synodalności Jorge Bergoglio dopełnia stworzenia warunków do całkowitego chaosu, któremu powinno służyć także zniesienie celibatu kapłańskiego. Tymczasem Bergoglio bez przeszkód zrealizuje swój zamiar przekształcenia Kościoła w antykościół New Age. Poprzedziło to jego poświęcenie szatanowi w Kanadzie i intronizacja demona Pachamamy w Watykanie.

W Liturgii po modlitwie „Ojcze nasz” kapłan modli się: „Panie, wspomóż nas w swoim miłosierdziu, abyśmy zawsze wolni od grzechu i bezpieczni od wszelkiego zamętu, pełni nadziei oczekiwali przyjścia naszego Zbawiciela, Jezusa Chrystusa”.

Bergoglio, wręcz przeciwnie, chce, abyśmy wszyscy byli w niewoli grzechu. Chce, żebyśmy byli w zamęcie, spowodowanym chaosem. Nie oczekuje przyjścia naszego Zbawiciela, ale przygotowuje przyjście fałszywego zbawiciela.

Jeśli chodzi o celibat, my, jako biskupi wschodni, możemy słusznie ostrzec duchowieństwo zachodnie przed jego zniesieniem. Z drugiej strony znamy także problemy celibatu kapłańskiego w Kościele zachodnim. Ksiądz znajduje się dziś pod ogromną presją świata. Poza tym przygotowanie do kapłaństwa jest niewystarczające, a ksiądz zwykle czuje się w parafii osamotniony. Jednakże zniesienie celibatu nie jest rozwiązaniem tego kryzysu i w żadnym wypadku nie jest wolą Bożą. Nie rozwiąże to problemu duchowości kapłańskiej i nie doprowadzi do odnowy Kościoła.

Jedynym rozwiązaniem w tej sytuacji jest powrót do zdrowych zasad duchowych, przywrócenie porządku, który chroni księża i zachęca do życia duchowego. Ale ksiądz nie może tego zrobić sam, potrzebuje wspólnoty. W tej sytuacji wyjściem dla księży jest przyjęcie życia pół-monastycznego. Niech grupa 4 -7 księży spotka się w niedzielny wieczór w jednej z parafii, gdzie spędzą 1,5 dnia na modlitwie, nad Słowem Bożym, w braterskiej wspólnocie i w przeżywaniu sakramentu Eucharystii. Takie są zasady pierwszych chrześcijan (por. Dz 2:42).

Księża spotykają się w niedzielę wieczorem i rozchodzą się we wtorek po południu. Jeśli chodzi o modlitwę, należy poświęcić 3 godziny na wspólną modlitwę, a w ciągu czwartej godziny, po przeczytaniu tekstów liturgicznych na niedzielę, przemodlić słowo Boże, rozważając Pismo Święte. W ciągu tej godziny można jednocześnie zapisywać w zeszycie myśli z modlitwy nad tym tekstem. Po tej godzinie wszyscy korzystają ze wspólnego dzielenia się tym, komu co objawił Duch Boży. Duchową korzyść z tego odniosą także wierzący podczas niedzielnego kazania.

Warunkiem koniecznym przywrócenia rodzin jest tzw. Kościół domowy, który ma swój własny porządek modlitewny. Podstawą jest regularna modlitwa wieczorna od 20-tej do 21-szej. Każdy dzień ma swój własny program modlitewny na tę godzinę. Częścią Kościoła domowego jest świętowanie dnia siódmego, kiedy większość czasu należy poświęcić Bogu, własnej duszy, rodzinie i wspólnocie braterskiej. Stworzy to solidny fundament dla odrodzenia Kościoła.

Jaki chaos i katastrofalne skutki przyniosłoby dzisiaj zniesienie celibatu! Marcin Luter, znosząc celibat, uczynił biskupów i księży jedynie pastorami.

Jednakże Jorge Bergoglio poprzez zniesienie celibatu zmieni biskupów i księży w sodomitów i satanistów. „Wyjdźcie, mój ludu, z bergogliańskiego Babilonu!” (Ap 18:4).

+ Eliasz

Patriarcha Bizantyjskiego Katolickiego Patriarchatu

+ Metodiusz OSBMr             + Tymoteusz OSBMr

biskupi-sekretarze

24. 10. 2023

Bergoglio chce zniesienia celibatu księży

bcp-video.org/bergoglio-wants/  /english/

bcp-video.org/fr/bergoglio-veut-abolir/  /français/

vkpatriarhat.org/de/zolibat-abschaffen/  /deutsche/

Zapisz się do naszego newsletter  lb.benchmarkemail.com//listbuilder/signupnew?5hjt8JVutE5bZ8guod7%252Fpf5pwVnAjsSIi5iGuoPZdjDtO5iNRn8gS049TyW7spdJ

W stronę „religii klimatycznej”? Podczas COP28 powstanie międzyreligijny “Pawilon Wiary”. Czy Franciszek odprawi nabożeństwo do swej Paczamamy?

23 listopada 2023 pch24/w-strone-religii-klimatycznej-podczas-cop28-powstanie-miedzyreligijny-pawilon-wiary

W stronę „religii klimatycznej”? Podczas COP28 powstanie międzyreligijny tzw. Pawilon Wiary

#Ahmed Al- Tayyeb #COP28 #ekologizm #franciszek #Matka Ziemia #ONZ #Watykan #zmiany klimatu

W tym roku po raz pierwszy na Światowej Konferencji Klimatycznej ONZ pojawi się również międzyreligijny Pawilon Wiary. Na terenie obrad konferencji COP28 w Dubaju pawilon oficjalnie otworzą 3 grudnia papież Franciszek i wielki imam Uniwersytetu Al-Azhar w Kairze, Ahmed el-Tayeb.

Według autorów inicjatywy, Pawilon, utworzony przez Program Narodów Zjednoczonych ds. Środowiska (UNEP) i Muzułmańską Radę Starszych (Muslim Council of Elders) we współpracy z kilkoma organizacjami religijnymi, ma na celu podniesienie rangi zaangażowania organizacji religijnych w konferencję klimatyczną, a także promowanie współpracy między przedstawicielami religii a globalnymi decydentami. 

Czołowi przedstawiciele religii na całym świecie dostrzegają obecnie wyzwania związane ze zmianami klimatycznymi, powiedział Mohamed Abdel Salam, sekretarz generalny Muzułmańskiej Rady Starszych, w niedawnym wywiadzie dla amerykańskiego magazynu jezuitów „America”.

Odniósł się między innymi do międzywyznaniowego szczytu, który odbył się w Abu Zabi na początku listopada. Wtedy to około 30 zwierzchników religijnych opublikowało wspólny apel z myślą o COP28, wzywając m.in. do przyspieszenia transformacji energetycznej i do ochrony Ziemi oraz promowania modeli życia w harmonii z naturą.

Podczas Światowej Konferencji w sprawie Zmian Klimatu, która odbędzie się w dniach od 30 listopada do 12 grudnia w Dubaju, w Pawilonie Wiary oferowany będzie specjalny program. W jego przygotowanie zaangażowanych jest 70 pozarządowych organizacji religijnych, które działają w dialogu międzywyznaniowym na temat zmian klimatu, poinformował sekretarz generalny Muzułmańskiej Rady Starszych. Każdego dnia zaplanowano do sześciu wydarzeń mających na celu omówienie znaczenia dialogu międzykulturowego i międzyreligijnego w kontekście zmian klimatu.

Oczekuje się, że wezmą w nich udział przedstawiciele religii i eksperci z islamu, chrześcijaństwa, sikhizmu, judaizmu, hinduizmu, buddyzmu, zoroastryzmu, bahaizmu i religii tubylczych.

„Społeczności i organizacje wyznaniowe odgrywają kluczową rolę w walce ze zmianami klimatycznymi na świecie”, tłumaczył przewodniczący COP28 Ahmed al-Jaber w okresie poprzedzającym obecną konferencję klimatyczną w Dubaju. „Chcemy zapewnić, że COP28 wzmocni wezwanie światowych przywódców religijnych do wielu społeczności na całym świecie, aby zintensyfikowały i podjęły działania w sprawie zmian klimatu”, powiedział przewodniczący Światowej Konferencji Klimatycznej ONZ. 

KAI

https://pch24.pl/papiez-franciszek-pojade-do-dubaju-na-konferencje-klimatyczna-cop28/embed/#?secret=UUFPU7eDr7#?secret=qcQyWelezf

Mocny list przewodniczącego KEP, arcybiskupa Stanisława Gądeckiego do Franciszka. Pragnę zwrócić uwagę Ojca Świętego na skrajnie niedopuszczalne i niekatolickie tezy Synodale Weg…

Pragnę zwrócić uwagę Ojca Świętego na skrajnie niedopuszczalne i niekatolickie tezy Synodale Weg.

Mocny list przewodniczącego KEP, arcybiskupa poznańskiego Stanisława Gądeckiego do Papieża Franciszka

Rzym, 9 października 2023 roku

Wasza Świątobliwość,

W dzień rozpoczęcia Synodu otrzymałem mailem dokument zatytułowany „Decyzja Drogi Synodalnej Kościoła Katolickiego w Niemczech”. Punktem wyjścia do analizy sytuacji Kościoła katolickiego w tym kraju jest kryzys nadużyć seksualnych w niemieckim Kościele. Autorzy wydają się tak zawstydzeni sposobem reakcji niemieckich biskupów na doniesienia o nadużyciach seksualnych ze strony duchownych, że postanawiają dokonać rewolucji obyczajowej i prawnej w Kościele powszechnym. Jednak wydaje się, że nie byłaby to rewolucja ewangeliczna, lecz raczej inspirowana ideologiami lewicowo-liberalnymi.

W Instrumentum laboris (B 3.4) postawiono pytanie o stopień autorytetu doktrynalnego jaki można przypisać rozeznaniu dokonywanemu przez pojedynczą konferencję episkopatu oraz przez zgromadzenie kontynentalne. Chodzi o to, czy mogą one być „pojmowane jako podmioty o konkretnych kompetencjach, łącznie z pewnym autentycznym autorytetem doktrynalnym”? Wydaje się, że poszukując odpowiedzi nie można abstrahować od tego, co działo się w związku z ogłoszonym przez Waszą Świątobliwość procesem synodalnym, i co może mieć jawny lub ukryty wpływ na przebieg rzymskich sesji Synodu.

Trzy główne tematy, to zmiana ustroju Kościoła, zmiana nauczania na temat moralności seksualnej oraz udzielanie kobietom święceń diakonatu i prezbiteratu. Pierwsze jest warunkiem sine qua non realizacji kolejnych celów. W punkcie wyjścia przyjmuje się zasadę inkulturacji. Kościół powinien jak najbardziej upodobnić się do świata, który w swojej liberalno-demokratycznej wersji stanowi wzorzec humanizmu.

Kościół rzeczywiście „docenia demokrację”, ale tylko wówczas, gdy ufundowana jest ona na gruncie poprawnej koncepcji osoby. Przypomina także, że „łatwo przemienia się [ona] w jawny lub zakamuflowany totalitaryzm” (CA 46). Pojawia się pytanie, gdzie faktycznie demokracja funkcjonuje w oparciu o poprawną koncepcję osoby ludzkiej, tzn. np. szanując prawo do życia każdego człowieka od momentu poczęcia do naturalnej śmierci?

Ponadto przy wszystkich swoich dobrych cechach, liberalna demokracja nie jest w pewnością jedynym dobrym ustrojem. Wystarczy przypomnieć sobie klasyfikację ustrojów politycznych dokonaną przez Arystotelesa.

Synodale Weg domaga się, aby Kościół przyjął za swój ustrój polityczny dominujący dzisiaj na Zachodzie, wraz ze wszystkimi zasadami działania demokratycznej biurokracji, poczynając od nadzoru świeckich nad duchowieństwem, transparentnością procesów podejmowania decyzji, uczestnictwem świeckich w obsadzaniu stanowisk kościelnych czy kadencyjnością sprawowania urzędów. Władza papieża i biskupów powinna być ograniczona i podlegać nadzorowi świeckich zorganizowanych w równoległą do hierarchicznej strukturę władzy.

Drugim tematem jest błogosławienie różnego typu związków niesakramentalnych, w tym związków osób jednej płci. Można postawić pytanie, po co błogosławieństwo ludziom żyjącym w grzechu? Udzielona odpowiedź jest stosunkowo prosta: ludzie ci sami zgłaszają się po błogosławieństwo, a poza tym – jak twierdzą autorzy dokumentu – ludzie ci nie żyją w grzechu śmiertelnym i nie są pozbawieni łaski. Grzechem natomiast jest nauczanie Kościoła, które jest odbierane nie tylko jako niemiłosierne i dyskryminujące, ale wręcz – zdaniem autorów – czyni Kościół odpowiedzianym za prześladowania i samobójstwa osób transgender. Kościołowi bowiem nie wolno negatywnie oceniać żadnego ludzkiego zachowania, które podejmowane jest w imię miłości. Miłość usprawiedliwia wszystko i czyni wszystko dobrym. Wszystko, co jest wyrazem auto-determinacji z zasady jest dobre i za takie powinno być uznane przez Kościół. Uznanie zaś oznacza tu udzielenie błogosławieństwa. Za sprawą uzyskanego benedictio (a nie przez nawrócenie) ludzie chcą ustawić swoje życie w kierunku Boga, mimo iż ich działanie pozostaje sprzeczne z prawem Bożym.

Tradycyjnie w nauczaniu Kościoła relacje między ludźmi, włączając w to relacje seksualne, podlegają moralnemu wartościowaniu. Św. Augustyna wprawiało w zdumienie, że nie tylko święci i oddani całym sercem Bogu kierują się w życiu miłością, ale czynią tak również zatwardziali grzesznicy. Wystarczy pomyśleć o rabusiach grasujących na drogach, którzy raczej zniosą najcięższe tortury, niż wyjawią imiona swoich towarzyszy. „Nie byliby do tego zdolni, gdy nie było w nich wielkiego uzdolnienia do miłości” (Facere tamen ista sine magno amore non poterunt)[1]. Istnieją jednak dwa rodzaje miłości: „miłość Boża aż do pogardy siebie samego posunięta” i „miłość własna aż do pogardy Boga posunięta”[2].

Miłość zatem nie wszystko usprawiedliwia i nie wszystko czyni dobrym. Zgodnie zaś z podejściem katolickim traktujemy z szacunkiem każdego człowieka, ale nie każdy ludzki wybór.

Autorzy dokumentu oczekują, że Kościół uzna za dobre i prowadzące do uświęcenia, obok małżeństwa sakramentalnego, także „wolne związki”, związki cywilne, związki partnerskie, związki osób jednej płci itp. Społeczna ich akceptacja – ich zdaniem – musi znaleźć wyraz w liturgii Kościoła. Słuchając tego trzeba pamiętać, że, z godnie z dynamiką tego procesu dostrzeganą w świeckim świecie, legalizacja związków partnerskich jest tylko pierwszym krokiem na drodze do „małżeństwa dla wszystkich”. Proponowane vacatio legis tzn. podjęcie decyzji dziś, a wprowadzenie jej w życie „dopiero” w marcu 2026 r. ma na celu osłabienie sprzeciwu ze strony wiernych. Zdaniem Synodale Weg całe nauczanie Kościoła na temat gender powinno być gruntownie zmienione, gdyż nie odpowiada samorozumieniu osób transgender. Zawiera jedynie – jak mówią – kościelne „insynuacje”. Żądanie obejmuje także reinterpretację Biblii, w tym Księgi Rodzaju 1,27.

Autorzy dokumentu wysuwają szereg praktycznych propozycji, poczynając od niezapisywania płci dziecka w metryce chrztu, możliwość zmiany imienia i płci w akcie chrztu, poprzez zapewnienie osobom transgender dostępu do sakramentów, w tym do kapłaństwa i do życia konsekrowanego, po obowiązek używania w Kościele niedyskryminującego języka i treningi dla duchownych, jak służyć osobom transgender. Wszystko w imię tzw. najnowszych osiągnięć nauk społecznych. Istnieje jednak ryzyko, że ustalenia naukowe, na które powołuje się Synodale Weg są błędne, podobnie jak w przypadku innej popularnej niegdyś teorii rasizmu.

Gdyby konferencjom episkopatów bądź też zgromadzeniom kontynentalnym została udzielona kompetencja doktrynalna, powyższe tezy zostałyby uznane za katolickie i – być może – zostałyby narzucone innym konferencjom kontynentalnego zgromadzenia, pomimo ich ewidentnie niekatolickiego charakteru.

Jako przewodniczący Konferencji Episkopatu Polski z synowskim oddaniem i szacunkiem wobec apostolskiego urzędu Następcy Św. Piotra, a jednocześnie z zatroskaniem i smutkiem wobec decyzji Niemieckiej Drogi Synodalnej, pragnę zwrócić uwagę Ojca Świętego na te skrajnie niedopuszczalne i niekatolickie tezy Synodale Weg, ufając że depozyt apostolski, którego Stróżem i Powiernikiem jest Wasza Świątobliwość pozostanie nienaruszony.

Świadomość siły, która tkwi w prawdzie ożywia moją nadzieję wobec trwającego synodu, by nie był on w żaden sposób zmanipulowany i wykorzystany do autoryzacji niemieckich tez, otwarcie sprzecznych z nauczaniem Kościoła katolickiego.

Matce Kościoła życie i posługę Waszej Świątobliwości powierzam, zapewniając o modlitwie wiernych i pasterzy Kościoła, który jest w Polsce oraz proszę o apostolskie błogosławieństwo.

Z synowskim oddaniem,

+ Stanisław Gądecki

Arcybiskup Metropolita Poznański

Przewodniczący Konferencji Episkopatu Polski

Przypisy.

[1] Św. Augustyn, Discorsi III/2 (151-183) sul Nuovo Testamento, Citta’ Nuova Editrice, Roma 1990, 169, 11, 14, s. 794.

[2] Fecerunt itaque civitates duas amores duo, terrenam scilicet amor sui usque ad contemptum Dei, caelestem vero amor Dei usque ad contemptum sui. Denique illa in se ipsa, haec in Domino gloriatur (Św. Augustyn, Państwo Boże, XIV, 28, Wydawnictwo Antyk, Kęty 1988, s. 546).

Ciało Mistyczne Chrystusa zapada się w ciemną mogiłę na czas, czasy, i połowę czasu.

Ciało Mistyczne Chrystusa (Kościół) zapada się w ciemną mogiłę na czas, czasy, i połowę czasu.

LIST OD OJCA AUGUSTYNA PELANOWSKIEGO

z dnia 26.10.23, otrzymany za pośrednictwem Wydawnictwa Paganini.

Laudetur Iesus Christus

Dziękuję za modlitwę, za pamięć, za słowa wspierające ducha. Żyję jeszcze mimo prawie pięciu lat ukrywania się w lasach, w miejscu odosobnionym. Nie było ani jednego dnia bym żałował tego, co uczyniłem, gdyż Bóg mi pokazał już w 2015 roku ten przewrotny zamach na Święty Kościół. Dziś mam coraz liczniejsze dowody potwierdzające tamte natchnienia sprzed lat.

Od chwili, gdy uzurpator zaczął okupować Tron świętego Piotra, z roku na rok, powiększa się strefa destrukcji. Nie tylko puste seminaria, pustoszejące kościoły, puste krzesła na katechezach, ale i pustosłowie na ambonach są tego najlepszymi dowodami. Wreszcie ów synod synodalności (absurdalny pleonazm), czyli

epilog dekonstrukcji przy akompaniamencie akceptacji cudzołóstwa, bałwochwalstwa, homoseksualizmu i ekumenizmu rozumianego jako synkretyczny kogel-mogel.

Niebawem, za kilka miesięcy, najwyżej za rok, nikt z nas, kto kocha Kościół katolicki, ten Kościół, który dawał nadzieję w sakramentach na życie wieczne nie będzie mógł już odnaleźć się w murach większości świątyń. Ciało Chrystusa leżało w ciemnym grobie prawie trzy dni i Ciało Mistyczne Chrystusa (Kościół) zapada się w ciemną mogiłę na czas, czasy, i połowę czasu.

Nadszedł mrok, który jednak zakończy się zmartwychwstaniem, na podobieństwo tamtego poranka, gdy Maria Magdalena nie mogła rozpoznać Jezusa myśląc, że to ogrodnik. Tak, my również nowego, zmartwychwstałego kształtu Kościoła nie będziemy mogli rozpoznać, gdyż będzie skromny, mały, cichy, ukryty w ogrodach prowincji, jakże odmienny od naszych wspomnień i wyobrażeń. Zapowiadana przez proroków Pusillus Grex czyli maleńka trzódka i jedynie głos Chrystusa wydobywający się z tych sekretnych miejsc będzie głosem prawdy i miłości, głosem mówiącym do nas po imieniu, dzięki czemu odróżnimy go od imitacji.

Trzeba przetrwać nie dając się przerazić stanem zdrowia, ubóstwem materialnym, paniką spowodowaną wojnami, głodem, drożyzną, zarazami, które istnieją tylko w wiadomościach medialnych albo i tymi, które rzeczywiście zaczną dziesiątkować społeczeństwo. Przetrwać mimo naturalnych katastrof i plag i pyłu wulkanicznego.

Najbliższe miesiące będą rozstrzygające dla wielu z nas – ludzie podzielą się nawet w rodzinach na tych, którzy będą posłuszni ze strachu medialnej propagandzie i na tych, którzy posłuchają czystego sumienia, na tych, którzy pobiegną w ślepym posłuszeństwie ku nieposłusznym Bogu hierarchom i na tych, którzy będą posłuszni Bogu bez względu na cenę. Na tych, którzy uwielbią Ciało Chrystusa klęcząc niczym Kananejka w czasie Komunii i na tych, którzy będą deptać Je w spadających z dłoni partykułach (por. Ap. 11,1-2).

Żyjemy obecnie w globalnym zmanipulowaniu dysonansem poznawczym: patrząc na mężczyznę widzimy kogoś w niewieścich ubraniach, a można coraz częściej spotkać dziewczęta, które po tranzycji pozbawione są nawet piersi; w sklepach mamy mięso, które jest syntetykiem, mąka nie jest mąką lecz sproszkowanymi robakami; wiadomości z frontów wojennych są przefiltrowane i tworzą wirtualny obraz i już nie wiemy, kto jest agresorem a kto ofiarą; ojczyzna staje się mieszanką różnych nacji i zaczynamy się czuć obco we własnym kraju; w kościołach modlimy się nie o zbawienie ale o ekologiczne cele a pod hasłem „powszechnego braterstwa” w rzeczywistości ukrywa się powszechna alienacja.

Ostatecznie człowiek w białej szacie nie jest papieżem, choć wszyscy widzą w nim mężczyznę ubranego w papieską sutannę. Namnożyło się symulakrów o których pojęcia nie miał nawet Baudrillard.

Od czasów Plutarcha nie tylko filozofowie zastanawiali się nad paradoksem statku Tezeusza. Statek Tezeusza, mitycznego założyciela Aten, liczył 300 lat i w porcie zostały wymienione wszystkie jego elementy na nowe – powstało paradoksalne pytanie: „Czy jeśli wymienimy wszystkie elementy jakiegoś złożonego obiektu na nowe, a więc cały obiekt zostanie zastąpiony ostatecznie innym, to czy pozostaje on tym samym obiektem?”. Czy identyczna kopia jakiegoś obrazu jest tym samym obrazem? Czy inny egzemplarz tej samej książki jest tą samą książką?

A co, jeśli tytuł książki pozostał niezmienny i okładka, i liczba stron, ale treść została podmieniona? Czy ktoś, kto nosi protezę nogi, ręki – jest jeszcze tym samym człowiekiem? Oczywiście – ktoś odpowie, a jeśli – hipotetycznie – podmieni mu się mózg na elektroniczny ekwiwalent, i wszystkie części organizmu to będzie to ten sam człowiek? A jeśli zaingeruje się w kod genetyczny i się go zmieni?

A co, jeśli Kościół katolicki zachowuje jeszcze nazwę ale poglądy i styl życia hierarchów, obyczaje kapłanów, nauczanie moralne, dogmatyczne paradygmaty zostaną podmienione i będą w sprzeczności z oryginalnym nauczaniem Chrystusa – to czy Kościół Katolicki będzie jeszcze naprawdę Chrystusowym? (Mt 5,18)

Wedle legendy przekazanej przez Plutarcha, statek, którym grecki heros Tezeusz powrócił do Aten, został przez mieszkańców miasta zachowany dla potomności. Gdy stare deski w okręcie butwiały, Ateńczycy wymieniali je na nowe. W końcu w statku Tezeusza nie pozostała ani jedna oryginalna część. Po wymianie wszystkich elementów statek nie przypominał już autentyku. Ten nowy nie posiadał ani jednego z oryginalnych detali tworzących pierwotną strukturę.

Głównym problemem jest to, że bardzo trudno jest dokładnie stwierdzić moment, w którym jedna rzecz staje się inną. Szczegóły mogą zadecydować nie tylko o tożsamości, ale i o losie – Tezeusz wracając do Aten, zapomniał rozwinąć szkarłatne żagle, co było umówionym z Ajgeusem – jego ojcem – znakiem zwycięstwa. Ojciec, widząc czarne żagle, rzucił się ze skały w morze.

Czy Kościół katolicki jest Kościołem katolickim, jeśli zarówno przywódca jak i doktryna – jej „burty” dogmatyczne i „wiosła” moralne, a także szczegóły liturgii, sakramentów, z dziesięciolecia na dziesięciolecia, a w ostatnich kilku latach w sposób zatrważający hurtowo zostają nam podmienione? Czy obraz Boga, który dziś się nam przedstawia jest zgodny z tym, który został ujawniony w szczegółach Objawienia? To są tylko pytania, ale niekiedy zdolność do zadania pytania jest uzyskaniem połowy odpowiedzi.

Aktualni przedstawiciele hierarchii kościelnej, liczni kapłani, teologizujący publicyści, tłoczący się przy internetowej tubie, ukazują coraz częściej obraz Boga ograniczonego do permisywnego miłosierdzia: skurczony Bóg w swej bezsilności przyjmuje wszystkich i wszystko, nie ma za dużo do powiedzenia, gdyż nikt już za bardzo z Jego opiniami się nie liczy. Z tupetem mówi się, że jest jedynie miłością i miłosierdziem, a do gniewu nie ma On prawa, tym bardziej zabrania Mu się wszelkiej kary a zwłaszcza piekła. Odmówiono Mu nawet prawa do sądu.

Skoro Bóg jest … jedynie miłością to: hulaj dusza piekła nie ma. Propagatorzy takiego przesłania uważają, że zapisy biblijne o Jego gniewie to wyraz projekcji antropomorficznej, czyli po prostu przypisywanie Bogu ludzkich emocji. Ale… czy głoszenie Boga, który jest emerytowanym hipisem i rozlewa się z niego tylko bezkrytyczna i ślepa miłość w starczej bezsile, w której błogosławi transwestytów i rozdaje na ślepo Hostie nie zważając na cudzołóstwo lub wyznawanie innej religii – to nie próba domalowania na Jego obrazie wąsów, tak, jak na obrazie

Mony Lisy uczynił to Marcel Duchamp? Drobny szczegół – Mona Liza z wąsami nie jest Moną Lizą Leonarda. Wmawianie Bogu tylko jedynego odniesienia do człowieka zdaje mi się być także rodzajem życzeniowej projekcji, czymś w rodzaju zaaplikowanej na obraz Boga polisy ubezpieczeniowej dla swego losu pośmiertnego, niwelującej konsekwencje przedśmiertnych ekscesów. Czy przykazanie by nie czynić obrazów Boga, dotyczy artystycznych przedstawień czy ludzkich projekcji o Bogu? Czy ten zakaz dotyczy też tego, by z sakramentów nie czynić sobie wyobrażenia sakramentów, albo co gorsza: zmieniać ich formę, a nawet treść pozbawiając realnego Boga kontaktu z człowiekiem?

Kto kogo wymyślił: Bóg człowieka czy człowiek Boga? Kto kogo ma kreować na swoje wyobrażenie i podobieństwo: człowiek Boga czy Bóg człowieka? Czy sposób korzystania z sakramentów powinien być zgodny z ludzkimi życzeniami, czy z pragnieniem Chrystusa? Czy Chrystus, w którego wierzę, jest wytworem moich życzeń i roszczeń, wyobrażeń i projekcji, czy też efektem codziennego studiowania przy źródłach Objawienia i osobistej relacji oraz korzystania z sakramentów?

Czy wreszcie sakramenty które przyjmuję i sprawuję, są przez mnie postrzegane w taki sposób, jakie znaczenie nadał im Chrystus, Apostołowie oraz dwutysięczna Tradycja i praxis Kościoła, czy też postrzegam je tak, jak coraz powszechniej mi się je narzuca w codziennej praktyce w kościołach, która – co tu dużo mówić – jest często smutnym widokiem pośpiechu i obcesowości, a nawet ociera się o profanacje. Nie mówiąc już o ekstremalnych happeningach eucharystycznych jak ten, który miał miejsce na falach Morza Jońskiego, na plaży Alfieri, gdzie o. Mattia Bernasconi, „odprawił” Mszę świętą dla młodzieży z parafii mediolańskiej, rozebrany do kąpielówek, używając jako ołtarza dmuchanego materaca. Czy święcenia kapłańskie mężczyzn, którzy nie nadają się do małżeństwa, bo są homoseksualni są ważne, skoro ważne święcenia kapłańskie może przyjąć jedynie mężczyzna który rezygnuje z małżeństwa w ofierze dla Chrystusa a jest w dyspozycji psychicznej, emocjonalnej, fizycznej i duchowej do zawarcia małżeństwa? Czy sakramenty udzielane przez „księży” z Dąbrowy Górniczej były ważne?

Co mówi Chrystus o sobie, o Ojcu, o sakramentach? Co mówił Kościół przez dwa tysiące lat? Będąc w kościele, biorąc bezpośredni udział w Mszy świętej czegoż doświadczamy? Istnieje zasada formacji duchowej katolika: lex orandi lex credendi – prawo modlitwy jest prawem wiary. To, w jaki sposób jest sprawowana liturgia i co na niej słyszymy, widzimy – kształtuje naszą wiarę. Wobec dużego zamieszania i smutnych ekscesów oraz coraz wyraźniejszego sprotestantyzowania, trzeba nam osobiście przypomnieć sobie kilka prawd zawartych w Objawieniu i Tradycji katolickiej, choćby w skromnym wymiarze, by nie dać się ponieść ślepemu biegowi jaki ogarnął większość. Trzeba posłuchać Boga, a w naszym przypadku, słuchanie jest niemożliwe bez czytania, gdyż tak się zdarzyło, że Bóg na formę swego objawienia wybrał Biblię i Tradycję. Pierwszy dylemat, który mi się nasuwa w związku z szerzącymi się teologicznymi wirami, które porywają coraz większą rzeszę wiernych – to sprawa mojego zbawienia.

Syn Boży, jakieś dwa tysiące lat temu, bez pytania mnie przyjął ukrzyżowanie po ostatniej Passze, na której ustanowił sakrament zjednoczenia z Nim. I co, to już załatwione wszystko? Co byłoby wtedy z moją wolnością? – pytał w Epilogu Hans Urs von Balthasar. To tak, jakbym zanim się dowiedział, że jestem winny, usłyszał najpierw, że już za mnie nie tylko ktoś odsiedział w więzieniu, ale nawet odbyła się już egzekucja w zastępstwie za mnie. On może mnie odkupić, ale ja muszę wyrazić sobą świadomą zgodę, ujawnić pragnienie, przyjąć zaproszenie, z wolnością, bez przymusu wejść w to dzieło i okazać autentyczną skruchę. Nie da się mnie wykupić jak bagaż z przechowalni dworcowej, gdy zgubiło się kwit. Nie jestem przedmiotem, a tak można się czuć, gdy ktoś mi mówi, że już odkupienie się dokonało; jestem zły, bez możliwości poprawy, grzech mnie zniszczył, ale jestem darmo zbawiony, z łaski. A może nawet niektórzy są już predestynowani od urodzenia do nieba bez względu na to, co zrobią a inni będą potępieni, choćby nawet chcieli być zbawieni, bo Bóg i tak już wcześniej wszystko przewidział?

Protestancka wizja zbawienia zawiesza moją wolność. Jeśli ja jestem wolnym człowiekiem i mogę odmówić Bogu propozycji bym dał się pokochać, to On tym bardziej jest wolny do wypowiedzenia mi odmowy. Jeśli ja jestem wolny – to tym bardziej Bóg. Choć to jest przerażające, zagubienie się człowieka w upartej odmowie Bogu jest możliwe, a nawet może stać się nieodwracalną, wieczną zgubą. Odmowa ukazania siebie w całej prawdzie jest równa odmowie udziału w uczcie niebieskiej. Zaniechanie odsłaniania się w spowiedzi, prowadzi do niechęci do Eucharystii – taki proces może trwać latami powodując rogowacenie postawy ducha aż do niezmiennego „nie!”. Odmowa udziału w czyimś ślubie, imieninowych uroczystościach, jubileuszu, może być powodem obrazy zapraszających i jest równoznaczna z lekceważeniem zapraszających i powodem dla którego nas serdecznie zapraszają. Na świecie nie ma nic ważniejszego niż to, co uczynił dla nas Chrystus, tym bardziej, że kosztowało Go to w ludzkim życiu niewymowną mękę. Wszystko po to, byśmy mogli pić Jego Krew jak niemowlę mleko albo być karmionym Jego Ciałem jak dziecko siedzące na kolanach matki, karmione łyżeczką wypełnioną manną. Bez tej Krwi nasze szanse na szczęście wieczne są więcej niż wątpliwe, bez Jego Ciała nie stajemy się ciałem zdolnym do przeciśnięcia się do chwały zmartwychwstania. Mikołaj Kabasilas (+1391), twierdził, że Eucharystii nie ma sposobu przewyższyć niczym, ani nic już nie da się do niej dodać doskonalszego. [ H. Urs von Balthasar, Epilog. Wydawnictwo WAM, Kraków 2010, s. 87-88].

Odmowa udziału w sakramencie Eucharystii jest niewyobrażalną wzgardą dzieła Chrystusa i dowodem obojętności wobec ceny, jaką zapłacił On na krzyżu, dlatego w istocie Msza święta jest pleni titulo Najświętszą Ofiarą.

Nikt z nas nie starał się ani nie mógł skutecznie się starać, ani do dziś nie jest w stanie przywrócić jedności z Bogiem przez jakiekolwiek pojednania, gdyż przepaść jest zbyt wielka. Jedynie Bóg w swoim Synu, który stał się człowiekiem, pojednał ludzi ze sobą i w sobie przez swoją śmierć, która zniweczyła śmierć wszelką. Odmowa udziału w sakramencie, który jedna nas przez Krew Chrystusa z Bogiem, staje się jeszcze większą wzgardą Boga, niż ta, która była grzechem pierworodnym czy jakimkolwiek grzechem. Bóg w Najświętszej Ofierze nie daje nam czegoś od siebie, ale siebie samego, dlatego nie działa ona w sposób korektywny na jakąś sferę życia, ale stwarza jedyną w swoim rodzaju okazję na więź osobową, którą nazywamy komunią, której skutków do końca nie możemy pojąć choć owe skutki dają nam wstęp nie tylko do nieba, ale dają współuczestnictwo w boskiej naturze.

On chce trwać we mnie i czeka na takie samo „chcę” z mojej strony. Jak daje się w komunii, tak chce, bym sam był sui generis komunią dla Niego. Odrobina kwasu przecież zakwasza całe ciasto i odrobina Hostii potrafi mnie i innych uczynić zakwaszonymi boskością i nieodłącznie ukochanymi i kochającymi. Jeśli wszyscy jesteśmy okresowo ludźmi odmowy, to nie uciekajmy przed świadomością winy, lecz zdajmy sobie sprawę, że ucieczka jakiej się dopuścili Adam i Ewa ma tylko jeden cel: powrót.

Każda ucieczka przed Bogiem jest bezcelowa, bezsensowna, absurdalna jak piekło i dlatego tam się kończy. Bóg umożliwia nam powrót w przestrzeni uczty, a nie na rozprawie sądowej, ponieważ sąd przeprowadził na Krzyżu. Czy z tego powodu mamy msze święte zamieniać na cateringowe konsumpcje i usunąć krzyże z kościołów? Wystarczy przypomnieć przypowieść o synu marnotrawnym, by zdać sobie sprawę z konsekwencji hipotetycznej odmowy marnotrawcy, który powróciwszy, odmawia udziału w uczcie i omijając ojca, który wybiegł mu naprzeciw, idzie w stronę drugiego brata stojącego na polu, pozostając w buncie. Nie potrzebujemy zbawienia kiedyś, po śmierci, ale codziennie, bo codziennie jest zaproszenie i codziennie kusi nas spychanie w stronę wężowych śladów. J. C. Larchet, Terapia chorób duchowych. Wydawnictwo BRATCZYK, Hajnówka 2013, s. 282.

Codziennie jest na tyle źle, by codziennie niepowstrzymanie posiłkować się samym Dobrem, a dobry jest tylko Bóg. Nawet przebudzenie rano byłoby gorsze od śmierci, gdyby nie istniało zaproszenie na ucztę z Bogiem, pod sam Krzyż Chrystusa dającą siłę sprzeciwić się narastającej bezsilności, impotencji serca dającej pole nieszczęściom, niedołęstwu grzechu, ociężałości śmierci i złośliwości szatana.

Śmierć Chrystusa jest równocześnie ofiarą paschalną, która wypełnia ostateczne odkupienie ludzi przez Baranka, „który gładzi grzech świata” (J 1, 29) i ofiarą Nowego Przymierza, przywracającą człowiekowi komunię z Bogiem oraz dokonującą pojednania z Nim przez „Krew Przymierza, która za wielu będzie wylana na odpuszczenie grzechów” (Mt 26, 28; KKK 613).

O ile sakrament pojednania, w którym ukazujemy się w prawdzie naszych grzesznych czynów, niczego nie tając, ani nie zmieniając gładzi nasze winy, o tyle Msza

Święta wzmacnia naszą siłę ducha byśmy byli odporni na sytuacje, które mogłyby nas w przyszłości doprowadzić do grzechu. Najświętsza Ofiara przez miłość Ducha Świętego, którą w nas rozpala, zachowuje nas od przyszłych grzechów śmiertelnych, strzeże, uodparnia, wzbudza odrazę do grzechu, ponieważ im bardziej z rozpalonym sercem uczestniczymy w życiu Chrystusa i pogłębiamy przyjaźń z Nim, tym trudniej jest zerwać więź z Nim właśnie przez grzech śmiertelny – stąd w Vetus Ordo dwukrotnie w kontekście Komunii kapłan modli się nazywając Hostię „lekarstwem”(medele, remedium). Celem Najświętszej Ofiary nie jest jednak odpuszczenie grzechów śmiertelnych – jak to twierdził swego czasu, wbrew zapisom Katechizmu, Thomas Sternberg, szef Centralnego Komitetu Niemieckich Katolików – jest ono właściwe dla sakramentu pojednania. Msza święta jest natomiast sakramentem tych, którzy pozostają w pełnej komunii z Kościołem (KKK 1395).

Nicola Bux – szanowany profesor sakramentologii – zauważył nie bez smutku jak w ostatnich latach teologiczna myśl katolicka znalazła się w mrocznej mgle: zaciera się powód, dla którego Słowo stało się Ciałem w łonie Maryi Dziewicy i

umarło na krzyżu, aby zbawić ludzi od grzechu, powołując ich do Kościoła, który, jak mówi Katechizm, jest powołany do ewangelizacji i chrztu, aby stworzenia stały się dziećmi Bożymi.

Bowiem, jeśli bezczelnie sięgnięto po stwierdzenie, że nawet ci, którzy nie zostali ochrzczeni są dziećmi Bożymi, oznacza to, że chrzest jest niepotrzebny, a więc także katechumenat i chrześcijańska inicjacja sakramentalna. Zatajając prawdę o grzechu i łasce, konceptualizuje się “płynny” (liquid – liquidation) Kościół… by go ostatecznie zlikwidować.

Dowodem tego jest pewien dokument biskupa Rzymu dotyczący Eucharystii Desiderio desideravi, który zaprasza wszystkich (nie wspominając o konieczności spowiedzi ani słowem) do komunii. Jeśli prawnie lub nieprawnie wybrani przewodnicy Kościoła zmieniają zasady dotyczące wspólnej komunii eucharystycznej, “będzie to sprzeczne z Objawieniem i Magisterium”, co doprowadzi chrześcijan do “bluźnierstwa i świętokradztwa” -ostrzegł włoski teolog. Wzorując się na nauczaniu Kościoła opartym na Piśmie Świętym i Tradycji, prałat Nicola Bux, były konsultant Kongregacji Nauki Wiary, podkreślił, że niekatoliccy chrześcijanie muszą przyjąć chrzest i bierzmowanie w Kościele katolickim oraz żałować za grzechy ciężkie poprzez sakramentalną spowiedź, aby móc przyjąć Jezusa w Eucharystii. Tymczasem zaprasza się wszystkich do komunii, wszystkich, kogo się tylko da bez względu na stan moralny i na wyznanie wiary, tłumacząc to miłością. Ale miłość bez prawdy to miłość nieszczera, a prawdą jest, że każdy człowiek jest grzesznikiem i nie każdy człowiek przyjmuje Chrystusa jako zbawiciela i nie każdy wierzy w Chrystusa jako Syna Bożego i coraz większa liczba wierzących w ogóle nie przyjmuje Jego nauczania w integralnej, spójnej, katolickiej wymowie dokonując wybiórczych, arbitralnych modyfikacji według własnego uznania, nie licząc się ani z sensem Objawienia ani z dwutysięczną Tradycją, czyli interpretacją z gwarancją asystencji Ducha Świętego pieczołowicie zdeponowaną w Kościele.

Prałat Bux już kilka lat temu wyraził swój niepokój w związku z szerzącą się entuzjastycznie narracją zachwalającą “otwartą komunię” proponowaną najpierw przez niemieckiego teologa protestanckiego Jürgena Moltmanna, ale także przez kardynała Martiniego i kardynała Waltera Kaspera. Dla Moltmanna Komunia Święta jest “wieczerzą Pańską, a nie czymś zorganizowanym przez Kościół czy jakąkolwiek denominację”. Uważa on, że Kościół “zawdzięcza swoje życie Panu, a swoją wspólnotę Jego Wieczerzy, a nie odwrotnie” i dlatego jego zaproszenie “wychodzi do wszystkich, do których został posłany, aby ich zaprosić”.

Wszystkich? Co z przypowieścią o zaproszonych na ucztę, z której król wygonił człowieka, który ani słowem się nie odezwał i nie miał stroju weselnego? Co z Judaszem? Co z przypowieścią o pannach głupich i mądrych, co ze słowami Jezusa z Ewangelii Mateusza (Mt 7), gdzie nawet ci, którzy mówili „Panie, Panie” i głosili Ewangelię, egzorcyzmowali i czynili cuda w imię Jezusa, usłyszeli od Jezusa: „nigdy was nie znałem”? Dlatego nie dziwię się jako kapłan katolicki, odpowiedzi Msgr. Buxa na argumenty proponowane dla “otwartej Komunii” i interkomunii ze wszystkimi. Prałat Bux powołuje się na św. Tomasz z Akwinu, a ten już dawno temu odpowiada na to zagadnienie w swojej Summa Theologiae: „…kto przyjmuje ten sakrament, wyraża w ten sposób, że staje się jednym z Chrystusem i zostaje włączony w Jego członki; a dzieje się to dzięki żywej wierze, której nie ma ten, kto jest w grzechu śmiertelnym. I dlatego jest oczywiste, że kto przyjmuje ten sakrament będąc w grzechu śmiertelnym jest winny kłamstwa wobec tego sakramentu, a w konsekwencji świętokradztwa, ponieważ profanuje sakrament: a zatem grzeszy śmiertelnie” (80,4). A grzech śmiertelny jest odrzuceniem Chrystusa. Komunia taka byłaby więc zaprzeczeniem sobie samemu w przypadku osoby, która by ją przyjęła. Jeśli przyjmuję Komunię to oświadczam, że jestem jednym z Chrystusem do tego stopnia, że “spożywam”, czyli absolutnie akceptuję Jego Miłość do mnie, która spływa na mnie dzięki mojej prawdzie wyznanej Jemu. Rzeczywiste oddzielenie

od Chrystusa i Kościoła obiektywnie występuje u tych, którzy nie mają łaski uświęcającej i tych, którzy nie mają wiary katolickiej w to, co czyni “spożywanie” Chrystusa (tj. stan bycia w jedności z Nim – prawdziwie obecnym – i z Kościołem)– nie wierzą w substancjalną obecność, albo nie wierzą w Chrystusa jako Syna Bożego i odrzucają nauczanie katolickie lub je wybiórczo traktują. Mając na uwadze Ewangelię Jana, rozdział 6, a zwłaszcza Pierwszy List Pawła do Koryntian, rozdział 11, rozumie się, że interkomunia, dopuszczenie wszystkich do Komunii i Eucharystii jest sprzeczne z Pismem Świętym, Tradycją i Magisterium Kościoła. Aby przyjąć Komunię, trzeba przejść inicjację chrześcijańską (chrzest i bierzmowanie). Ponadto, jeśli dana osoba popadła w grzech ciężki, musi odbyć drogę pokutną, a zwłaszcza spowiedź sakramentalną. Mamy więc warunki komunii o których ani słowa nie ma w owym Desiderio desideravi.

Ani protestant, ani muzułmanin, ani ateista, ani zielonoświątkowiec nawet gdyby mieli okazjonalny entuzjazm emocjonalny do komunii – nie byliby dysponowani do niej, podobnie katolik, który eliminuje ze swojej praktyki spowiedź, albo nie uznaje pewnych grzechów za grzechy, albo sytuacyjnie traktuje swoją moralność. Inicjacja i droga pokutna rzeczywiście pokazują, że ten, kto chce się komunikować, musi najpierw wejść w komunię wiary Kościoła; lub jeśli oddalił się z powodu ciężkiego grzechu, schizmy lub herezji, musi ponownie wejść przez pokutę. Gdyby Stolica Apostolska w sposób niedorzeczny zmieniła zasadę, to znaczy, gdyby była w stanie doprowadzić do tego bez odbycia inicjacji chrześcijańskiej (chrzest i bierzmowanie) lub bez odbycia spowiedzi sakramentalnej, byłoby to sprzeczne z Objawieniem i Magisterium Jednego Świętego i Apostolskiego Kościoła Katolickiego i skłaniałaby wiernych do popełnienia bluźnierstwa i świętokradztwa. Dlatego wiara, którą protestanci wyznają nie jest katolicka, w

szczególności dlatego, że nie mają sakramentu bierzmowania, nie praktykują spowiedzi, dlatego nie mogąc odbyć drogi inicjacji, ani drogi skruchy i wyznania, nie mogą przyjąć Eucharystii. Protestanci nie mają sakramentu pokuty, nie mogą więc powrócić do komunii eucharystycznej. Wspólna Komunia z luteranami, na przykład, byłaby bezpośrednio sprzeczna z Kanonem II, Soboru Trydenckiego o Najświętszym Sakramencie Eucharystii:

“Jeśli ktoś mówi, że w świętym i najświętszym sakramencie Eucharystii substancja chleba i wina pozostaje w połączeniu z ciałem i krwią Pana naszego Jezusa Chrystusa, i zaprzecza tej cudownej i osobliwej przemianie całej substancji chleba w Ciało, a całej substancji wina w Krew, przy czym pozostają tylko pozory chleba i wina, którą to przemianę Kościół katolicki najtrafniej nazywa transsubstancjacją, niech będzie obłożony anatemą” (czyli klątwą).

Kanon potępia luterańską doktrynę konsubstancjacji, która utrzymuje, że fundamentalna “substancja” Ciała i Krwi Chrystusa jest obecna obok substancji chleba i wina, które pozostają niezmienione, a więc komunia jest tylko symbolem. Oznacza to, że jeśli ktokolwiek zachęcałby luteranina do przyjęcia Komunii Świętej w Kościele katolickim – nawet w wyjątkowych okolicznościach – byłby w błędzie, chyba, że ci sami luteranie odrzuciliby luterańską doktrynę o Eucharystii.

Niestety w ostatnim dokumencie o Eucharystii, biskup Rzymu nie wspomina o realnej, prawdziwej i substancjalnej obecności w Eucharystii Chrystusa, a nadmiernie podkreśla jedynie jej symboliczne aspekty zapraszając wszystkich do uczestnictwa bez podania istotnych warunków. Mamy już za sobą incydenty z rozdawaniem Komunii nie tylko luteranom, muzułmanom, transseksualistom, politykom proaborcyjnym, o których pisano w mediach. Nie wiem, o czym nie napisano ale wiem, co by na to powiedział święty Jan Damasceński (+749):

”Strzeżmy się, byśmy nie przyjmowali uczestnictwa komunii od odstępców ani też ich do tego nie dopuszczali. Mówi bowiem Pan: nie rzucajcie pereł między świnie ani świętości waszych przed psy” (Mt 7,6). Św. Cyryl Jerozolimski, idąc za Apostołem (Gal 1,8), naucza, że wiarę katolicką otrzymaną w chrzcie, my, katolicy powinniśmy przyjąć jako “zapas podróżny” na całe życie, nie przyjmując nigdy nic innego, nawet gdyby ci sami duszpasterze, zmieniając zdanie, nauczali czegoś przeciwnego, niż nauczali poprzednio.

Ani joty ani kreski nie zmieniają tym bardziej, że wiara to nie jakiś okręt Tezeusza, ale to bogactwo Łodzi Piotra. Błogosławiąc, modląc się za Was, pamiętając o pamiętających, składam dzięki za Waszą wiarę i wierność dziedzictwu Apostołów i ufam, że Msza Wszechczasów, którą już celebruję w mojej ukrytej pustelni przymnoży Wam darów niebieskich wprost z najczystszych dłoni Najświętszej Panny Maryi.

Ojciec Augustyn”

Broń synodalności nie jest bronią przeciwko Złemu, ale są to cztery oręże Złego służące do samozagłady Kościoła.

BKP: Synod o synodalności stosuje metody prania mózgu stosowane przez destrukcyjne sekty

wideo: https://vkpatriarhat.org/pl/?p=20893  https://soldat-dieu.wistia.com/medias/msuwu7kpyt

https://youtu.be/ydBq59fdTJM  https://bcp-video.org/pl/synod-o-synodalnosci/

rumble.com/v3t7b1ysynodosynodalnoci.html  ugetube.com/watch/U1RBo4XfrKV4I2d

Cytat z portalu Watykan News: „Afrykański kardynał (Besungu) nawoływał do odważnej walki ze Złym, używając w szczególności broni synodalności, która wymaga jedności, wspólnego kroczenia, rozeznania, wzajemnego słuchania”.

Besungu już wcześniej ujawnił, że słuchanie na Synodzie jest zarówno metodą, jak i bronią.

W rzeczywistości ta broń synodalności nie jest bronią przeciwko Złemu, ale są to cztery oręże Złego służące do samozagłady Kościoła.

Besungu jako pierwszą broń wymienia jedność. Pytamy: Jedność kogo i z czym? To nie jest jedność z Jezusem i Jego naukami, ale odwrotnie! Jest to zjednoczenie ludzi, którzy odrzucili Boże przykazania, z duchem nieczystym.

Drugą bronią, zdaniem Besungu, jest wspólne kroczenie. Jest to synodalna wspólna LGBTQ droga nieskruszonych ludzi ku zagładzie.

Trzecią bronią jest tak zwane rozeznanie. Oznacza to, że zgodnie z nową, synodalną koncepcją, przykazania Boże nie są nam już dane w sposób ostateczny, ale każdy może je rozeznać indywidualnie, tak jak mu odpowiada. Najwyższym standardem nie jest już Bóg i Jego słowo, ale ludzkie ego i ludzka pycha.

Czwarta broń to słuchanie. Uświadommy, że jest to szczególnie skuteczna metoda spowodowania zmiany w myśleniu. Używają jej sekty, uwodziciele i zawodowi kłamcy. Pismo Święte mówi: „Złe towarzystwo psuje dobre obyczaje”. Ewa w raju posłuchała węża, a rezultatem tego była katastrofa. I tak to się zawsze kończy, gdy nie słucha się Boga, Jego słowa i przykazań, ale słucha się sług Złego, zawodowych oszustów, kłamców i ludzi niemoralnych.

Na Synod przybyli przedstawiciele konferencji biskupów, a także wybrani zwolennicy LGBTQ. Biskupi przez cały miesiąc są narażeni na manipulację, podobnie jak to ma miejsce w przypadku destrukcyjnych sekt. Dzień biskupa, który przybył na Synod, ale jeszcze nie konwertował zgodnie z planem Bergoglio na osobę, witającą osoby LGBTQ, programuje się mniej więcej w następujący sposób: je śniadanie z homoseksualistami, następnie przy wyznaczonym stole wysłuchuje grupowo homoseksualistów, następnie je lunch z homoseksualistami, po południu kolejny etap słuchania homoseksualistów, kolację z homoseksualistami. Osobiste rozmowy trzeba głównie prowadzić z homoseksualistami i niektóre takie rozmowy kończą się zaproszeniem do wspólnej sauny.

Czy po miesiącu tak intensywnego prania mózgu i nacisków ze strony nieczystego demona biskup może wytrwać? Przynajmniej jego psychika jest zainfekowana, jego życie duchowe jest skażone, a podstawowe prawdy wiary i moralności są kwestionowane. Celem tej metody jest zmiana zdania i przyjęcie ducha niemoralności LGBTQ. Święty Bazyli ostrzega w swoich przepisach i wyjaśnia, jak niebezpieczne jest przebywanie w towarzystwie ludzi niemoralnych. Zwraca uwagę, że jeśli są także heretykami, kontakt z nimi niszczy całe zdrowie duchowe człowieka. Apostoł Jan przestrzegł, że nie powinniśmy nawet pozdrawiać takich osób, nie mówiąc już o spędzaniu z nimi miesiąca w wymuszonej jedności i słuchaniu ich.

Przy każdym stole Synodu zasiada 11 osób i jeden facylitator – moderator. Zgromadzeni w grupach wysłuchują szczególnie sugestywnych świadectw osób homoseksualnych. Stopniowo następuje zmiana myślenia z chrześcijańskiego na amoralne. Nie ma żadnej tolerancji dla Ducha Bożego, Ducha prawdy. „Rozmowy w duchu”, czyli kolejna metoda synodalna, kontrolowana jest przez moderatora według ściśle określonych zasad. Jeśli ktoś nadal odpowiada w Duchu Prawdy i broni przykazań Bożych, jest to natychmiast rozpoznawane. Taka osoba musi konwertować, aby nie zakłócać jedności i nauczyć się prowadzić rozmowy wyłącznie w duchu synodalności LGBTQ, czyli legalizacji niemoralności.

Członkowie grup nie zmieniają się według własnego uznania ani losowo, ale moderator wnikliwie obserwujący stopień zmiany myślenia, odpowiednio przydziela ich do stosownej grupy. Uczestnicy są monitorowani, a ich manipulacje moderowane. Tak naprawdę jest to metoda destrukcyjnych sekt, która zmienia myślenie według z góry ustalonego założenia i celu. Celem zaś tego synodu jest przekształcenie biskupów w osoby akceptujące LGBTQ i jednoczesne dyskretne nakłanianie ich do zostania sodomitami na wzór większości głównych moderatorów tego bergogliańskiego sekciarskiego synodu LGBTQ. 

Plan jest taki, żeby po powrocie z synodu biskupi i inni delegaci skopiowali tę metodę i zgodnie z nią zmienili sposób myślenia i ducha pozostałych biskupów, księży, osób zakonnych i aktywistów świeckich, którzy następnie będą wpływać na innych. Doprowadzi to do praktycznej transformacji od Kościoła Chrystusowego do kościoła antychrysta, czyli do antykościoła New Age.

Jeśli chodzi o zatwierdzenie innych punktów synodu, takich jak wyświęcanie kobiet na diakonisy i kapłanki, a także eliminacja Sakramentu Ołtarza poprzez wprowadzenie elementów bałwochwalczych oraz likwidacja Sakramentu Pokuty – wszystko to będzie wynikiem zmienionego sposobu myślenia, w którym nie ma miejsca na Ducha Świętego, prawdę i Boże prawa.

Diabeł, ojciec kłamstwa i śmierci (por. J 8:44), działa na naszą naturę, zepsutą grzechem pierworodnym. Daje fałszywe inspiracje poprzez myśli lub poprzez słuchanie ludzi, którzy są jego środkami przekazu. Ten duch kłamstw wpływa zarówno na uczucia, jak i na wyobraźnię. Działa zewnętrznie na uszy i oczy poprzez propagowanie niemoralności, pornografię, czytanie niemoralnych książek, oglądanie niemoralnych filmów… Jezus nie słuchał duchów nieczystych, ale mocą Bożą je wypędzał. Apostoł Paweł stanowczo przestrzegłby biskupów przed dzisiejszym synodem: Nie miejcie udziału w bezowocnych czynach ciemności, a raczej piętnując, nawracajcie tamtych! O tym bowiem, co u nich się dzieje po kryjomu, wstyd nawet mówić (Ef 5:11-12).

W sieci ducha kłamstwa wpada się przede wszystkim poprzez słuchanie ludzi, którzy już znajdują się pod władzą tego niegdyś anioła światłości.

Jeśli student teologii bezkrytycznie słucha profesora, który jest heretykiem, sam stanie się heretykiem. Jeśli młody człowiek słucha osobę, która jest medium ducha nieczystego, duch ten przejmie jego myśli i uczucia, wzbudzi w nim sympatię i przejdzie na niego. Najpotężniejszym kanałem przyjęcia ducha jest słuchanie. Każdy uwodziciel przemawia sugestywnie, bo za nim stoi duch. Potrafi uwodzić półprawdami, fałszywą dobrocią i iluzją sukcesu.

Psalmista wyraża to słowami: „Jestem jak bukłak wśród dymu (Ps 119:83). Po wyjęciu bukłaka z dymu jeszcze przez długi czas ten dym czuć. Biskup spędził miesiąc w środowisku sodomickiej antyewangelii, która zmienia sposób myślenia i przyciąga przekleństwo. Niech teraz publicznie wyrzeknie się ducha niemoralnej i heretyckiej synodalności, a potem także przez miesiąc niech odprawi odpowiednią pokutę, aby uwolnić się od tego przekleństwa. Przede wszystkim trzeba się w tym czasie modlić, czytać Pismo Święte i żywoty świętych męczenników.

Rzeczywiście, prawdziwy synod powinien dzisiaj przede wszystkim odpowiadać na potrzeby czasu i mieć na celu odnowę duchową. Powinien podkreślić sens i cel życia człowieka, jakim jest zbawienie nieśmiertelnej duszy. Ukazać, co w dzisiejszych czasach uniemożliwia człowiekowi poznanie najbardziej podstawowych prawd wiary, a następnie wskazać, jak te prawdy chronić i realizować. Obecnie szczególnie młodzież jest zagrożona homoseksualizmem, dlatego powinna dogłębnie, gruntownie zapoznać się ze Słowem Bożym, które odkrywa korzenie homoseksualizmu. Młodzieży trzeba przedstawić ideał czystości, związany z życiem moralnym i przestrzeganiem przykazań Bożych. Nieczystość moralna prowadzi do cynizmu i wszelkiego rodzaju uzależnień, do niezdolności do życia małżeńskiego i do przestępczości.

Dziś katolik powinien ustalić codzienny plan modlitwy i świętować niedzielę, aby w istocie cały ten dzień poświęcić Bogu, swojej duszy, duchowemu dobru swojej rodziny zachowując też czas dla braterskiej wspólnoty. Duch Boży działa przez osobę, która to czyni. Kiedy inni słuchają takiego Bożego mężczyzny lub kobiety, ich oczy zostaną otwarte i oni również otrzymają Ducha Bożego. Wtedy będą mogli oddzielić się od ducha świata, od ducha kłamstwa i śmierci. Przeciwieństwem jest synod LGBTQ i jego moderatorzy na czele z Bergogliem i jego lokajem Besungu z Kongo (Kinszasa) oraz innymi oprawcami kościoła i gwałcicielami praw Bożych.

Drodzy prawowierni biskupi, póki jeszcze jest czas, oddzielcie się wraz ze swoimi diecezjami od posłuszeństwa pseudopapieżowi. Jest to człowiek, poświęcony szatanowi, który promuje autodestrukcyjną niemoralność LGBTQ. Jorge Bergoglio otwarcie buntuje się przeciwko Bogu, Jego prawom i przykazaniom. Jako poświęcony szatanowi on nie jest i nie może być namiestnikiem Jezusa Chrystusa. On zaraża Kościół duchem antychrysta i wypędza Ducha Świętego, Ducha Prawdy. Dlatego, drodzy biskupi, wydostańcie się z bergogliańskiego Babilonu, zanim będzie za późno. Przyjmijcie w imię zbawienia prawowiernego papieża, aby mógł powstrzymać nadchodzącą katastrofę.

Christus vincit! Christus regnat! Christus imperat!

+ Eliasz

Patriarcha Bizantyjskiego Katolickiego Patriarchatu

+ Metodiusz OSBMr              + Tymoteusz OSBMr

biskupi-sekretarze

19. 10. 2023

Metody synodalności są narzędziami likwidacji Kościoła katolickiego

bcp-video.org/synod-on-synodality/  /english/

bcp-video.org/fr/le-synode-sur-la-synodalite/  /français/

Zapisz się do naszego newsletter  lb.benchmarkemail.com//listbuilder/signupnew?5hjt8JVutE5bZ8guod7%252Fpf5pwVnAjsSIi5iGuoPZdjDtO5iNRn8gS049TyW7spdJ

Abp Viganó: Działania Bergoglio otwiera kolejną ranę w poobijanym ciele Kościoła….

Abp Viganó: Działania Bergoglio otwiera kolejną ranę w poobijanym ciele Kościoła.
Mają bezprecedensową wagę. “Otwieranie drzwi nieco szerzej”….

gloria

OŚWIADCZENIE w sprawie ostatnich odpowiedzi Dykasterii Nauki Wiary dla biskupa José Negri, biskupa Santo Amaro (Brazylia)

Kiedy ostatnia deklaracja Jorge Mario Bergoglio nie zakończyła jeszcze skandalizowania wiernych i prowokowania podziałów wśród pasterzy, pojawia się nowa, tego samego znaku, która otwiera kolejną ranę w poobijanym ciele Kościoła.

Niedawno opublikowane, datowane na 31 października 2023 r., są Odpowiedzi na niektóre pytania JE Monsignora José Negri, biskupa Santo Amaro w Brazylii, dotyczące udziału w sakramencie chrztu i małżeństwa transseksualistów i osób homo-afektywnych. Poza obłudną definicją “osób homo-afektywnych” – tak jakby można było oddzielić tożsamość homoseksualną od grzesznego z natury korzystania z nienaturalnej seksualności, która ją definiuje – dokument ten stanowi nowe odejście od doktryny katolickiej, nie tylko ze względu na pytania, na które zgadza się odpowiedzieć, nie tyle ze względu na odpowiedzi, które formułuje, ale przede wszystkim ze względu na skutki, jakie jego interpretacja medialna będzie miała dla wiernych; interpretacja w znacznym stopniu zgodna z tak zwaną metodą indukcyjną, teoretyzowaną przez samego Bergoglio w innym dokumencie dotyczącym studium świętej teologii.

Zgodnie z tą teorią – potępioną przez Piusa XII – konieczne jest “rozpoczęcie od różnych kontekstów i konkretnych sytuacji, w których znajdują się ludzie, pozwalając sobie na poważne wyzwanie ze strony rzeczywistości, aby dojść do rozeznania znaków czasu”. To nie przypadek, że od wczoraj wszystkie media podają nagłówki: “Watykan otwiera się na osoby transseksualne i homoseksualne”, “Tak dla rozwodników jako rodziców chrzestnych”, “Osoby transseksualne mogą być chrzczone, punkt zwrotny dla Watykanu”.

Dokument dykasterii pod przewodnictwem Tucho Fernándeza – autora “Amoris lætitia” i “Sáname con la boca, el arte de besar” [ Uzdrów mnie swoimi ustami, sztuką całowania] (sic) – najwyraźniej nie jest motywowany duszpasterską gorliwością o dusze tych, którzy żyją w nawykowym i publicznym stanie grzechu śmiertelnego, aby pokutowali i nawrócili się, ale pragnieniem normalizacji ich zachowania, usuwając sodomię z listy grzechów wołających o pomstę do nieba lub czyniąc z jej potępienia teorię, a w rzeczywistości dopuszczając tych, którzy ją praktykują, nie tylko do sakramentów, ale także do tych funkcji – takich jak ojciec chrzestny na chrzcie i bierzmowaniu lub drużba na weselu – z których Kościół zawsze wykluczał tych, których postępowanie publicznie zaprzecza nauczaniu naszego Pana.

Jest to funkcja, która w roli ojca chrzestnego nabiera szczególnego znaczenia. Odrzucamy zatem wszelkie możliwe usprawiedliwienia oparte na rzekomej błędnej interpretacji słów Bergoglio, między innymi dlatego, że precedens “Kim jestem, by osądzać?“, który przyniósł mu okładkę magazynu LGBTQ The Advocate, okazał się już katastrofalny w skutkach. Skutki zamierzone, powtórzone w kolejnych oświadczeniach i wywiadach, potwierdzone w najnowszym dokumencie Watykanu.

“Otwieranie drzwi nieco szerzej” jest rzeczywiście strategią Bergoglio. Ci, którzy twierdzą, że te bezprecedensowe oświadczenia są owocem improwizacji i nie mają wpływu na ciało kościelne, są w błędzie lub w złej wierze. Sięgają one daleko wstecz – w tym przypadku do 7 grudnia 2014 roku – i pokazują metodyczne planowanie, złośliwe intencje i upartą wolę szkodzenia duszom, doprowadzenia Kościoła do niełaski i obrażania Majestatu Bożego.

Atak na tradycyjną rodzinę i otwarte poparcie dla grzesznych związków i zachowań konkubinatów, cudzołożników, homoseksualistów i transseksualistów wywodzi się z Synodu o Rodzinie, który był próbą generalną dla obecnego Synodu o Synodalności. To właśnie z okazji tego zgromadzenia Bergoglio chciał udzielić wywiadu argentyńskiej gazecie La Nación, przewidując ruchy, które widzimy, jak wykonuje dzisiaj i których żadna z dubii kardynała nie zdołała uniknąć.

Bergoglio mówi: Co z nimi [rozwiedzionymi i ponownie żonatymi] zrobić, jakie drzwi otworzyć? Istnieje obawa duszpasterska: czy wtedy pójdziemy i udzielimy im komunii? Udzielanie im komunii nie jest rozwiązaniem. Samo to nie jest rozwiązaniem, rozwiązaniem jest integracja. Nie są ekskomunikowani. Ale nie mogą być rodzicami chrzestnymi podczas chrztu, nie mogą czytać czytań podczas mszy, nie mogą rozdawać komunii, nie mogą prowadzić katechezy, nie mogą robić siedmiu rzeczy, mam tutaj listę. Gdybym to powiedział, wyglądałoby na to, że są de facto ekskomunikowani! Więc otwórz drzwi trochę szerzej, dlaczego nie mogą być rodzicami chrzestnymi? “Nie, spójrz, jakie świadectwo dadzą swojemu chrześniakowi? Świadectwo mężczyzny i kobiety, którzy mówią: “Słuchaj, moja droga, popełniłem błąd, pomyliłem się w tym punkcie, ale wierzę, że Pan mnie kocha, chcę podążać za Bogiem, grzech mnie nie pokonał, idę dalej”. Ale co to za chrześcijańskie świadectwo? Albo jeśli jeden z tych skorumpowanych politycznych łajdaków, których mamy, skorumpowanych, przybywa, by działać jako ojciec chrzestny i regularnie żeni się w Kościele, czy on to akceptuje? I jakie świadectwo daje swojemu chrześniakowi? Świadectwo zepsucia?

Słowa te, równie irytujące w formie, co zwodnicze w treści, zawierają w sobie wywrotowy projekt Bergoglio, który znajduje aktualne potwierdzenie w najnowszym dokumencie watykańskiej dykasterii, która zastąpiła pod względem nazwy i funkcji skompromitowaną już Kongregację Nauki Wiary; na jej czele mianowano osobę, która nie ukrywa swojej całkowitej i absolutnej tożsamości poglądów z argentyńskim jezuitą, zwłaszcza w kwestii sodomii.

Specyfika argumentów ujawnia absolutną niezgodność między tym, czego naucza katolickie Magisterium, a tym, co Bergoglio chce osiągnąć, wykonując rozkazy wydane mu przez tych, którzy go wybrali. Nie zapominajmy, że wśród rezultatów, które miały zostać osiągnięte wraz z odwołaniem Benedykta XVI i promowaniem “wiosny Kościoła”, e-maile Johna Podesty wymieniały właśnie zmianę moralności poprzez wprowadzenie “równości płci”, obłudnego eufemizmu, za którym Agenda 2030 kryje normalizację transseksualizmu, sodomii i pederastii, a także zniszczenie poprzez rozwód naturalnej rodziny złożonej z mężczyzny i kobiety.

To wystarczyłoby, w oczach uczciwego i prawego człowieka, aby z najwyższą starannością unikać wszelkich najmniejszych różnic – nawet jeśli tylko dyscyplinarnych – w tych kwestiach, które powinny widzieć Kościół katolicki i globalistyczny świat na diametralnie przeciwnych i niemożliwych do pogodzenia stanowiskach. Dlatego też, jeśli jakiś “papież” – będący wyrazem najbardziej rozpasanego progresywizmu i hołubiony jako taki przez historycznych wrogów Kościoła – decyduje się otworzyć okno Overtona w sprawie potępienia sodomii, konkubinatu i transseksualizmu, czyni to nie tylko słusznie, ale wyłącznie w celu otwartego zaprzeczenia Magisterium i obalenia misji Hierarchii w jej rdzeniu.

To “otwieranie drzwi nieco bardziej“, ponieważ według Bergoglio “rozwiązaniem jest integracja”, jest deklaracją intencji sprzed dziewięciu lat, która dziś znajduje terminową realizację, przed zdumionym milczeniem Świętego Kolegium i biskupów, w istocie za ich znaczącą aprobatą. Łatwo jest bowiem zadowolić możnych tej ziemi, tych, którzy manewrują z rządami, a nawet z głowami Hierarchii, aby osiągnąć swoje zbrodnicze cele. Znacznie mniej łatwo jest stawić czoła z wiarą i odwagą bonum certamen, które Kościół zawsze zwalczał przeciwko księciu tego świata, z dumą potwierdzać Ewangelię Chrystusa i stawić czoła męczeństwu za obronę tego, czego On nakazał swoim Pasterzom wiernie nauczać.

Poważna analiza dokumentu Dykasterii Nauki Wiary nie może i nie powinna ograniczać się do obalenia każdej z heretyckich propozycji, ponieważ skończyłoby się to uleganiem pokrętnej metodzie, za pomocą której zostały one wymyślone i napisane: wręcz przeciwnie, konieczne jest rozważenie natychmiastowych i długoterminowych skutków, biorąc pod uwagę, w jaki sposób Odpowiedzi są usytuowane w stosunku do innych wcześniejszych wypowiedzi, a przede wszystkim do ich sensu, który kieruje je w jednym, bardzo jasnym i jednoznacznym kierunku.

Stwierdzenie Bergoglio w wywiadzie z Elisabettą Piquè, “Rozwiązaniem jest integracja”, ujawnia ten woluntarystyczny i wywrotowy sens, który czyni jego autora nie tylko poważnie odpowiedzialnym przed Bogiem za przestępstwa i grzechy, które powoduje, oraz wieczne potępienie, na które skazuje tych, którzy je popełniają, ale także pokazuje niegodność i wrogość argentyńskiego jezuity do sprawowania urzędu papieża rzymskiego i powszechnego pasterza trzody Pańskiej.

Inimicus Ecclesiæ, powiedziałem w mojej interwencji na temat wady konsensusu. Wróg, który działa z konsekwencją i premedytacją, czyniąc dokładnie odwrotnie do tego, czego oczekuje się od Wikariusza Chrystusa i Następcy Księcia Apostołów.

Musimy zmierzyć się z bolesną i straszną rzeczywistością: Bergoglio przedstawia się jako wrogi wiernym katolikom, Magisterium – które wyśmiewa, potępia i marginalizuje – oraz wspólnik tych, którzy otwarcie zaprzeczają temu, czego Kościół naucza niezmiennie od dwóch tysięcy lat. Mało tego: chce doprowadzić dobrych katolików – a wraz z nimi nielicznych biskupów i kapłanów, którzy nadal wyznają wiarę w jej integralności – do oddzielenia się od sekty, która przeniknęła i zaatakowała Kościół, prowokując ich bezczelną arogancją, aby poczuli się zgorszeni i obrażeni.

Inkluzywność, którą Bergoglio inspiruje w swoim dziele burzenia, jest dokładnym przeciwieństwem tego, czego nauczał nas nasz Pan, który w przypowieści o uczcie weselnej (Mt 22:1-14) nie pozostawia wątpliwości co do potrzeby założenia szaty łaski, aby zostać przyjętym. W tym fragmencie Ewangelii Pan, który znajduje gościa bez szaty, każe go związać swoim sługom i wrzucić do ciemności zewnętrznych, gdzie jest płacz i zgrzytanie zębów (tamże, 13).

Słowa Zbawiciela “Będziecie przyjaciółmi moimi, jeśli czynić będziecie to, co wam przykazuję” (J 15, 14) “Kto mówi “Panie, Panie“, nie wejdzie do Królestwa Niebieskiego, lecz ten, kto spełnia wolę mojego Ojca” (Mt 7, 21), nie wprowadzają w błąd, a fakt, że “papież” ośmiela się im zaprzeczać, ma bezprecedensową wagę, której nie można tolerować w żaden sposób, dla dobra dusz i z powodu obrazy Boga. Dziś mamy do czynienia z paradoksem samozwańczego “mistrza” Kościoła – ponieważ Bergoglio działa jako taki – który wyrzuca z bankietu tych, którzy noszą strój weselny i bezkrytycznie dopuszcza do niego wszystkich innych. Ale jeśli “Kościół” Bergoglio nie chce katolików, to jak może nazywać się “katolickim”? Jeśli ten, kto sprawuje władzę jako “papież”, czyni to wbrew autorytetowi Chrystusa, jak może być uważany za Jego wikariusza?

W National Gallery w Londynie znajduje się wspaniały obraz Rembrandta, wykonany w 1636 roku: Uczta Baltazara, który podejmuje historię proroka Daniela (Dn 5). Babiloński król Baltazar, w środku oblężenia króla Persji Cyrusa Wielkiego, zorganizował wystawny bankiet na dworze, wykorzystując do libacji święte naczynia ze Świątyni, skradzione jako łup od Nabuchodonozora. Przy tej okazji, na oczach wszystkich gości i dostojników, pojawiła się ręka i napisała niezrozumiałe słowa na ścianie sali królewskiej, przed latarnią (Dn 5:5). To Daniel zinterpretował te niejasne słowa: Mane, Tecel, Phares (Dan 5:25):

Takie zaś jest znaczenie wyrazów: Mene – Bóg obliczył twoje panowanie i ustalił jego kres. 27 Tekel – zważono cię na wadze i okazałeś się zbyt lekki. 28 Peres – twoje królestwo uległo podziałowi; oddano je Medom i Persom» (Daniel 5:26-28).



Kontemplując passio Ecclesiæ z rąk Bergoglio i jego wspólników, możemy mieć nadzieję i modlić się, aby ci, którzy nie uwierzyli w ciche działanie Dobra, nawrócili się w obliczu niepokojących dowodów tego, co się temu sprzeciwia. Zanim będzie za późno.

+ Carlo Maria Viganò, arcybiskup 9 listopada 2023 r.
Exsurgedomine.it//religionlavozlibre

Franciszek zgorszył wiernych. Skandale Synodu o Synodalności

https://www.lifesitenews.com/news/pope-francis-scandalized-the-faithful-from-the-outset-of-the-synod/

30.10.2023

Papież Franciszek “skandalizował wiernych” od samego początku Synodu.

Współzałożyciel i redaktor naczelny LifeSiteNews, John-Henry Westen, poprowadził koalicję znanych katolickich świeckich potępiających skandale ostatniego Synodu na temat synodalności na konferencji prasowej w Rzymie dziś rano (30.10.2023).

RZYM (LifeSiteNews) – Znani katoliccy świeccy odnieśli się do skandali ostatniego Synodu o Synodalności na konferencji prasowej w Rzymie.
Katoliccy świeccy, którzy przemawiali do mediów w Rzymie, to m.in. współzałożyciel i redaktor naczelny LifeSiteNews John-Henry Westen, Michael Matt z gazety The Remnant, ugandyjska posłanka Lucy Akello, Kenijka Alice Muchiri, francuska dziennikarka Jeanne Smits, obrończyni dzieci Liz Yore i brytyjski adwokat (prawnik procesowy) James Bogle. Dostarczyli oni LifeSiteNews i innym mediom oświadczenia, które posłużyły jako przewodnik po ich uwagach.

Odczuwając ulgę, że raport opublikowany przez Watykan 28.10. nie zawierał żadnej jawnej próby obalenia odwiecznej doktryny, John-Henry Westen zauważył, że papież Franciszek “zgorszył wiernych”, sugerując, że biblijny zakaz stosunków homoseksualnych może zostać zniesiony.

“Podczas całego Synodu na temat synodalności papież Franciszek uczynił swoje osobiste nauczanie sprzeczne z wiarą bardziej wyraźnym niż kiedykolwiek wcześniej” – powiedział Westen w komunikacie prasowym.   

“Od samego początku skandalizował wiernych, wybierając na przywódców synodu biskupów, którzy sprzeciwiają się nauczaniu wiary na temat rodziny” – kontynuował.

Jednym z takich prałatów był relator generalny kardynał Jean-Claude Hollerich, który otwarcie oświadczył, że nauczanie Kościoła przeciwko seksowi między osobami tej samej płci jest “fałszywe”. Inni to otwarcie pro-LGBT amerykańscy biskupi.

“…Kiedy biskupi USA wybrali konserwatywnych biskupów na swoich przedstawicieli na synodzie, papież Franciszek dokonał osobistej selekcji wśród biskupów USA, wybierając tych, którzy forsują program homoseksualny” – zauważył Westen.

“Należeli do nich Blase Cupich, Wilton Gregory, Robert McElroy, Joseph Tobin, z których wszystkich mianował kardynałami pomimo – a może właśnie z powodu – odrzucenia przez nich nauczania Kościoła”, kontynuował.

“Aby zademonstrować ponad wszelką wątpliwość swój program synodu, papież Franciszek mianował najbardziej znanego propagatora homoseksualizmu w Kościele katolickim w Ameryce, jezuitę o. Jamesa Martina, jako delegata do głosowania na synodzie”.

Westen zauważył również, że tuż przed oficjalnym rozpoczęciem synodu papież Franciszek zasugerował, że księża mogą sami decydować o udzielaniu “błogosławieństw parom homoseksualnym”.

Podczas synodu papież Franciszek znalazł czas na spotkanie z Whoopi Goldberg; według Vatican News, aktorka wychwalała papieża za jego otwartość na homoseksualizm. Papież Franciszek spotkał się również i pochwalił znaną działaczkę LGBT, siostrę Jeannine Grammick, “która została potępiona za lekceważenie nauczania Kościoła na temat homoseksualizmu przez poprzednich dwóch papieży”, przypomniał Westen. Dodał, że w zeszłym tygodniu papież Franciszek rozmawiał ze współprzewodniczącymi “Globalnej Sieci Tęczowych Katolików” (GNRC), koalicji dysydenckich, pro-LGBT, samozwańczych grup katolickich z całego świata.

Westen zakończył swoją wypowiedź zapewniając słuchaczy, że LifeSiteNews kocha i modli się za błądzącego papieża.

Amerykański tradycjonalista i redaktor gazety Michael Matt również sprzeciwił się pozornej otwartości na homoseksualizm sygnalizowanej przez “Kościół synodalny” w ostatnich tygodniach. Powiedział, że to “dopiero początek” i próba wprowadzenia “nowej rzeczywistości moralnej”.

“Przepraszam więc tych, którzy dziś rano odetchnęli z ulgą na swoich kanałach YouTube, ale nie macie pojęcia, o czym mówicie” – powiedział.

“Plan jest taki, aby wykorzystać proces synodalny do nawrócenia świata katolickiego w ciągu najbliższych 12 miesięcy, aby zaakceptować ogromne zmiany” – kontynuował.

“Dlaczego? Ponieważ przezwyciężenie 2000 lat katolickiej teologii moralnej opartej na Biblii zajmie trochę czasu” – stwierdził Matt: “W kwestii homoseksualizmu Katechizm jest jasny: “… akty homoseksualne są wewnętrznie nieuporządkowane. Są sprzeczne z prawem naturalnym (…) W żadnym wypadku nie mogą być aprobowane” (KKK 2357).  

“W jaki sposób Kościół może udzielić Bożego błogosławieństwa związkom homoseksualnym bez bluźnierczego proszenia Boga o błogosławieństwo dla aktów wewnętrznie nieuporządkowanych i moralnie grzesznych? To niemożliwe”. Chociaż błogosławienie “małżeństw” homoseksualnych nie zostało wspomniane w oświadczeniu synodalnym, Matt oświadczył, że kwestia ta jest “nadal na wokandzie”.

Przypomniał, że w swojej odpowiedzi z 2 października na najnowsze dubia, papież Franciszek zauważył, “że Kościół katolicki, dążąc do ‘duszpasterskiej roztropności’, powinien rozeznać, czy istnieją sposoby udzielania błogosławieństw osobom homoseksualnym, które nie zmieniają nauczania Kościoła na temat małżeństwa”. “Nie ma to jednak nic wspólnego z małżeństwem” – oświadczył Matt.

“Chodzi o błogosławienie osób zaangażowanych w stosunki seksualne poza małżeństwem, ponieważ Kościół nie zezwala na “małżeństwa” osób tej samej płci. Jak więc księża mogą błogosławić tych, których styl życia obejmuje akty pozamałżeńskie, które “w żadnym wypadku nie mogą być zatwierdzone”?” – zapytał. “Jak Kościół może błogosławić związki, które angażują się w ‘akty poważnej deprawacji’ i są ‘wewnętrznie nieuporządkowane’ i ‘sprzeczne z prawem naturalnym’?” 

Zwrócił uwagę, że młodzi ludzie mogliby postrzegać błogosławienie przez Kościół związków homoseksualnych jako “przymykanie oczu na cudzołóstwo w ogóle”.    

“Błogosławienie związków homoseksualnych byłoby co najmniej sygnałem, że Kościół katolicki nie traktuje już poważnie własnego nauczania moralnego na temat konkubinatu, seksu pozamałżeńskiego i cudzołóstwa” – podsumował Matt.  

Dwie afrykańskie delegatki, Lucy Akello, ugandyjska posłanka i Alice Muchiri z kenijskiej Inicjatywy Duchowego Wsparcia Katolickich Parlamentarzystów, przeciwstawiły tradycyjne afrykańskie wartości rodzinne, historycznie wspierane przez Kościół katolicki, neokolonialnej próbie zmuszenia afrykańskich katolików do zaakceptowania homoseksualizmu i jego promocji w ich krajach. 

Lucy Akello powiedziała za pośrednictwem komunikatu prasowego: “Przebyłam dziś całą drogę do Rzymu, aby zostać policzoną i być może stać się misjonarzem świata zachodniego, ponieważ zapomnieliście, że przynieśliście Ewangelię do Afryki, a my tylko bronimy tego, co nam przynieśliście i co współbrzmi z naszymi wartościami i praktykami”.

“To taki odpowiedni moment, aby wyobrazić sobie, że te same instytucje, które przyniosły chrześcijaństwo z całym jego pięknem do Afryki i reszty świata, mogą być wykorzystywane w ten sam sposób do szerzenia fałszywych nauk pod pozorem akceptacji, inkluzywności i innych tego typu terminów” – stwierdziła Alice Muchiri w swoim komunikacie prasowym. “Te same instytucje, które potępiają poligamię wśród Afrykanów, teraz przyzwalają na obrzydliwość”.

Doświadczona dziennikarka Jeanne Smits zwróciła uwagę, że tak zwany “Synod na temat synodalności” wcale nie był synodem. “Z samego faktu, że głos oddano osobom świeckim, nie może on pretendować do posiadania jakiejkolwiek formy autorytetu lub znaczenia” – zauważyła. “Nie odpowiada on ‘synodowi biskupów’. Więc nawet jeśli poprosi o rewolucyjne zarzuty w doktrynie lub moralności, nie będzie to oznaczać dokładnie nic: tylko światową presję na instytucję, która została ustanowiona przez samego Chrystusa jako hierarchiczna komunia”. 

Niemniej jednak zauważa, że proces ten “zaszczepił (…) ideę, że nauki Kościoła mogą się zmieniać i dostosowywać do świata, czyniąc życie chrześcijańskie o wiele łatwiejszym, ponieważ zapomina o rzeczywistości prostej i wąskiej ścieżki”.

Smits podkreślił również ironię faktu, że świeccy “są proszeni o udział w rozwoju doktryny Kościoła”, podczas gdy “ignorancja religijna i błędna katecheza” są obecnie tak widoczne w sondażach.

“Jednym ze słów kluczowych tego synodu (który nie jest synodem) jest ‘duszpasterstwo'” – zauważyła. “Ale jak nasi duszpasterze mogą być ‘duszpasterzami’, skoro (nagle)  jest tak wiele niejasności co do tego, czego nauczał nas i czego chce od nas nasz Pan?”.

Synod nie zaproponował jeszcze “spektakularnych zmian”, ale Smits wierzy, że przyniesie “głęboką rewolucję w postrzeganiu tego, czym jest Kościół i jak funkcjonuje… ‘nowy sposób bycia Kościołem'”.

“Synod przedstawił całemu światu obraz egalitarnej instytucji, w której wszyscy – nawet niekatolicy lub ci, którzy otwarcie sprzeciwiają się moralności nauczanej przez Kościół, ale chcą być “wewnątrz” bez nawrócenia – mają równe prawo do zabrania głosu, wizualnie na tym samym poziomie co nasi kardynałowie, biskupi i księża” – powiedziała.

“Ta rewolucja już się dokonała”.

Smits uważa, że rewolucja ta odrzuca definicję Kościoła jako Mistycznego Ciała Chrystusa, na rzecz pojęcia “Ludu Bożego, nowego Kościoła bardziej zainteresowanego sprawiedliwością społeczną, ekologizmem i “włączeniem” (“inkluzywnością”) niż zbawieniem dusz”. Postrzega to jako “teologię ludu”, “argentyńską odmianę teologii wyzwolenia” promowaną przez papieża Franciszka.

Adwokat Liz Yore, która przez 25 lat prowadziła dochodzenie w sprawie wykorzystywania seksualnego duchownych, oskarżyła papieża Franciszka o prowadzenie “rakiety ochronnej dla drapieżników”.  Odniosła się do pontyfikatu Franciszka wraz z pojawieniem się osławionego kardynała Daneelsa na loggii z nowo wybranym papieżem i sobotnim “obłudnym” dokumentem synodalnym. 

“Synod na temat synodalności, zarówno w Instrumentum laboris, jak i w sobotnim oświadczeniu, nieustannie mówi o słuchaniu i dialogu ze światem. Niemniej jednak papiestwo to wielokrotnie obrażało i ignorowało ofiary nadużyć duchownych” – powiedziała Yore. 

Zacytowała ostatnie oświadczenie synodu: “Kościół musi słuchać ze szczególną uwagą i wrażliwością głosów ofiar nadużyć seksualnych, duchowych, ekonomicznych i instytucjonalnych ze strony duchownych. Autentyczne słuchanie jest podstawowym elementem podróży w kierunku uzdrowienia, skruchy, sprawiedliwości i pojednania” i zapytała: “Czy ten pontyfikat autentycznie słuchał ze szczególną uwagą głosów ofiar nadużyć seksualnych duchownych? Odpowiedź brzmi NIE”.

“Krótka analiza punktów synodalnych dotyczących nadużyć ze strony duchowieństwa uwypukli hipokryzję stosowaną przez ojców synodalnych” – stwierdził Yore. “Jako ci z nas, którzy dostrzegają i odróżniają język od wydajności i którzy rozpoznają przepaść między niejednoznacznymi pojęciami, takimi jak” duch słuchania i dialogu “a rzeczywistością, raport synodalny jest powierzchowny i kłamliwy”. 

W raporcie końcowym czytamy: “Podobnie jak w Liście do Ludu Bożego, zgromadzenie synodalne potwierdza “otwartość na słuchanie i towarzyszenie wszystkim, w tym także tym, którzy doświadczyli nadużyć i krzywd w Kościele”. Stwierdza również, że “zajęcie się warunkami strukturalnymi, które sprzyjały takim nadużyciom, pozostaje przed nami i wymaga konkretnych gestów skruchy”.  

“Szczerze mówiąc,” strukturalnym warunkiem “, który sprzyja ukrywaniu nadużyć, jest sam Franciszek” – oświadczyła Yore w swoim oświadczeniu prasowym.  “Po 50 latach badań, raportów, skandali, to poniżające i obraźliwe, że ojcowie synodalni rozpowszechniają mit o potrzebie dalszego badania problemu nadużyć duchowieństwa”.

“Podczas gdy Franciszek wyraźnie słyszy wołanie Matki Ziemi, jest głuchy na krzyki ofiar nadużyć ze strony duchowieństwa. Podczas gdy rzekomo podnoszące się oceany chwytają go za serce, jego bezduszne odrzucenie molestowanych konsekrowanych zakonnic jest mrożące krew w żyłach”. 

Londyński prawnik James Bogle, historyk i autor, stwierdził, że “jesteśmy świadkami bezpośredniej infiltracji Kościoła przez obcego ducha i to na najwyższych szczeblach. Chociaż Kościół nigdy nie może zostać pokonany, zło może spowodować ogromne zamieszanie wśród wiernych i utratę dusz, i właśnie tego jesteśmy świadkami w naszych czasach”.  

Odniósł się do niedawnego zgromadzenia biskupów, księży i świeckich jako “fatalnie nieudanego synodu” i “bezwartościowego oszustwa”.

“Synod na temat synodalności nie jest wykonaniem autentycznego Magisterium Kościoła ani Magisterium w ogóle” – powiedział Bogle.

“Jest to nieudana próba naśladowania tego sprytnego urządzenia, zapożyczonego od marksistowskich agitatorów politycznych, w którym porządek obrad, spotkania, przemówienia i ostateczny wynik są starannie zarządzane, aby osiągnąć wcześniej ustalony i zmanipulowany wynik” – kontynuował.

Bogle, konwertyta, powiedział, że “tego rodzaju manipulacja” była próbowana w Kościele Anglii, aby wprowadzić świecką kontrolę i “kapłanki”, i chociaż osiągnęła te cele, zawiodła na poziomie duszpasterskim.

“Większość anglikańskich kościołów jest teraz praktycznie pusta” – zauważył.

Uważa on jednak, że rzymska próba nie powiodła się w osiągnięciu swoich celach, a jednocześnie przyniosła takie same (zerowe) skutki duszpasterskie.

“Uczestnicy szybko znudzili się bezcelową i bezsensowną rundą dyskusji” – powiedział.  “Nic nie zostało konkretnie postanowione. To były 4 tygodnie marnowania czasu, ale to nie powstrzyma manipulatorów przed dalszymi próbami narzucenia nam błędu”.

Bogle uważa, że Rzym powinien uczyć się od Canterbury: oszustwo “prowadzi tylko do pustych kościołów”.  Uważa on, że obecny papież prowadzi katolików w jednym z dwóch kierunków: apostazji lub przyjęcia tradycyjnej łacińskiej mszy.

“Im bardziej oszustwo i fałsz są narzucane, tym bardziej wierni albo całkowicie opuszczają Kościół, albo, jeśli odkryją to na czas, zaczynają chodzić na tradycyjną mszę w rycie rzymskim, gdzie usłyszą i przyswoją sobie pełną wiarę katolicką, a nie synodalne oszustwo” – powiedział.  

============================

mail:

“Papież Franciszek spotkał się również i pochwalił znaną działaczkę LGBT, siostrę Jeannine Grammick, “która została potępiona za lekceważenie nauczania Kościoła na temat homoseksualizmu przez poprzednich dwóch papieży”,

======================
Szkoda, że nie mianował jej kardynałą…

Relacja z konferencji w Rzymie: “Kościół w Czasach Wielkiego Resetu”.


“Sylwia Mleczko, CitizenGO” <petycje@citizengo.org>

Piszę do Państwa, aby podzielić się wyjątkowym doświadczeniem, jakim było uczestnictwo w konferencji Rome Life Forum, która odbyła się w Rzymie w tym tygodniu. Konferencja ta, zatytułowana „Sojusz antyglobalistyczny – Odnowienie świata w Chrystusie”, została zorganizowana przez katolicką, kanadyjską fundację medialną LifeSiteNews. Odbyła się ona tuż po sesji Synodu o Synodalności w Watykanie, który, według wielu, budzi obawy dotyczące formalizacji m.in. nieortodoksyjnych nauk dotyczących rodziny.

Celem konferencji było skonfrontowanie się ze złem „Głębokiego Kościoła” (tzw. Deep Church) i „Głębokiego Państwa” (tzw. Deep State) oraz ich zaangażowaniem w agendę Wielkiego Resetu. Wielu mówców wyrażało duże obawy związane z ich wpływem na wiarę chrześcijańską i Kościół Katolicki. 

Termin „Głęboki Kościół” odnosi się do domniemanej, nieformalnej sieci wpływów wewnątrz struktur Kościoła Katolickiego, która jest porównywana do koncepcji „Głębokiego Państwa”. Mowa tu o osobach, które mają wpływ na decyzje i kierunek działania Kościoła, działając często w ukryciu i mając na celu promowanie swoich idei, które mogą być sprzeczne z oficjalnymi nauczaniem i wartościami Kościoła. Ideami takimi mogą być akceptacja zachowań permisywnych (rozwiązłości), promowanie błogosławieństwa par homoseksualnych w kościele oraz koncepcji globalistycznych i ekoglobalistycznych, a także eksponowanie tych wymienionych idei jako rzekomo najistotniejszych we współczesnej działalności Kościoła. 

Przygotowałam nową petycję w tym temacie – WIĘCEJ INFO TUTAJ

Honorowym gościem konferencji był kardynał Gerhard Müller, który wygłosił przemówienie podkreślające konieczność wierności objawieniu Chrystusa.

Kardynał Müller ostrzegł, że wszelkie próby „modernizacji” przekazu nauczania Ewangelii przez Kościół Katolicki „przyniosłyby tylko złudne rezultaty”.

Z wielką powagą kardynał Müller powiedział: “Papież i biskupi muszą trzymać się misji Kościoła ‘dla zbawienia świata w Chrystusie’, a nie służyć liberalnej ideologii ‘woke'”.

Podkreślił również, że jego zdaniem, Synod niestety ma na celu „przygotowanie nas do akceptacji homoseksualizmu…”

W odniesieniu do pokusy dostosowania Ewangelii do aktualnych trendów świata kardynał przywołał słowa św. Pawła:

“A zatem teraz: czy zabiegam o względy ludzi, czy raczej Boga? Czy ludziom staram się przypodobać? Gdybym jeszcze teraz ludziom chciał się przypodobać, nie byłbym sługą Chrystusa.” (List do Galatów 1, 10-12).

Kardynał dodał: “Jezus Chrystus wczoraj i dziś, ten sam także na wieki. Nie dajcie się uwieść różnym i obcym naukom“. (Hbr 13, 8-9).

W obliczu wyzwań dzisiejszego świata Kościół nie może dążyć do zdobycia aprobaty świata poprzez służenie świeckim ideologiom, lecz musi zawsze głosić „Chrystusa ukrzyżowanego, który jest (…) mocą Bożą i mądrością Bożą”. (1 Kor 1, 23-24).

Pragnę przypomnieć, że Kardynał Gerhard Ludwig Müller jest niemieckim duchownym katolickim, który pełnił funkcję prefekta Kongregacji Nauki Wiary w Watykanie od lipca 2012 roku do lipca 2017 roku. Kongregacja Nauki Wiary, dawniej znana jako Święte Oficjum, jest jedną z najważniejszych dykasterii Kurii Rzymskiej, odpowiedzialną za głoszenie i ochronę doktryny katolickiej na całym świecie. Ksiądz Kardynał Müller jest również autorem wielu prac teologicznych i uważany jest za eksperta w dziedzinie dogmatyki. Po zakończeniu swojej misji jako prefekt Kongregacji Nauki Wiary, kardynał Müller pozostał wpływową postacią w Kościele, często wypowiadając się na tematy dotyczące doktryny i moralności katolickiej.

Konferencja, która odbyła się 31 października i 1 listopada, zgromadziła kilkaset osób z całego świata – z Kanady, Stanów Zjednoczonych, Irlandii, Australii, Wielkiej Brytanii, Ugandy, Włoch, Polski, Niemiec, Austrii, Słowacji i wielu innych krajów. 

Na fotografii, od lewej strony: Matilde Giunti, reprezentująca CitizenGO Włochy oraz moja osoba. 

Album ze zdjęciami z konferencji – TUTAJ

Jako uczestniczka konferencji, miałam również przywilej zwiedzenia niezwykłych miejsc w Rzymie. Odwiedziłam Muzea Watykańskie, w których przechowywane są bezcenne dzieła sztuki zgromadzone przez wieki. Ogromne wrażanie ponownie zrobiła na mnie znajdująca się w Muzeach Kaplica Sykstyńska. Jedno z najbardziej znaczących dzieł renesansowej architektury i sztuki, słynie przede wszystkim z fresków, które zdobią jej wnętrze. Najbardziej znanym elementem jest sklepienie kaplicy, zaprojektowane i wykonane przez Michała Anioła Buonarrotiego w latach 1508-1512, które przedstawia serię scen z Księgi Rodzaju, w tym słynne „Stworzenie Adama”, gdzie Bóg wyciąga rękę, aby ożywić pierwszego człowieka.

Kaplica Sykstyńska jest również miejscem, gdzie odbywają się konklawe – zamknięte zebrania kardynałów, podczas których wybierany jest nowy papież.

Udałam się też do Bazyliki Świętego Piotra. Rzym, z jego bogatą historią i kulturowym dziedzictwem, stanowił idealne tło dla tematów poruszanych podczas konferencji, nadając wydarzeniu niezapomnianą atmosferę.

Jestem głęboko wdzięczna za możliwość bycia częścią tego wydarzenia i za Państwa nieustające wsparcie, które umożliwia nam wspólne dążenie do prawdy. Niech nasze wspólne wysiłki przynoszą dobre owoce.

Z serdecznymi pozdrowieniami

Sylwia Mleczko z zespołem CitizenGO

PS Zachęcamy do wsparcia CitizenGO darowizną. Państwa zaangażowanie finansowe umożliwia nam nieustanne działanie na rzecz ochrony życia, rodziny i wolności. Jeżeli cenią Państwo naszą pracę i mogą Państwo nas wesprzeć, zachęcamy do rozważenia regularnego wsparcia finansowego dla CitizenGO. Już 30 zł miesięcznie pozwala nam nieustannie działać na rzecz naszych wspólnych celów.

Bełkot końcowy „Synodu o synodalności”

Bełkot końcowy „Synodu o synodalności”

Kategoria: Archiwum, Polecane, Polityka, Ważne, Wiara

Autor: CzarnaLimuzyna , 30 października 2023

Les Edward

Jeżeli ktoś jeszcze nie wie, informuję uprzejmie, że właśnie zakończył się I zjazd zwołany z inicjatywy prof. Diabelskiego nazwany „Synodem o synodalności”. Uczestniczyli w nim, w większości, jak można wywnioskować po zatwierdzonych konkluzjach, „wierzący inaczej”. Jest to nowa silna denominacja w Kościele katolickim  pod wezwaniem wymienionego przewodnika duchowego. Tak przynajmniej wynika z wyników głosowania nad zatwierdzeniem tego antykatolickiego bełkotu w formie dokumentu końcowego. Jak się wydaje uczestnictwo honorowego eksperta miało początkowo charakter wirtualny, lecz z biegiem czasu objawiło się wyraźnie w formie użytego języka.

Na początku zwracam uwagę na tytuł. „Synod o synodalności” . Sens podobny jak w przypadku „Soboru o soborowości”. Zgodnie z zapowiedzią hucpa ma być kontynuowana podczas drugiej i finalnej sesji w październiku 2024 roku.

Dokument końcowy na podstawie dostępnego streszczenia

Już na samym wstępie do dokumentu pojawiło się wyznanie wiary w współczesne bałwany… Moją uwagę przykuło sformułowanie: słuchanie wszystkich  i pogłębianie nawet najbardziej kontrowersyjnych kwestii. Tak się składa, że w kwestii pogłębiania najbardziej istotnych aspektów ludzkiej egzystencji ostatecznie wypowiedział się Jezus Chrystus i Jego Apostołowie. Mamy to zapisane w Ewangelii i ostatecznie – słowo nielubiane przez modernistów – ostatecznie zatwierdzone przez Kościół katolicki w formie tradycyjnego nauczania. Rację ma redaktor Paweł Lisicki mówiąc o dyskutowanych na synodzie kwestiach.

“Ja cały ten synod traktuję wyłącznie jako zasłonę dymną, potrzebną do tego, żeby tak zamącić ludziom w głowach, że wyda im się, że te rzeczy podlegają dyskusji. Otóż one dyskusji nie podlegają. Kto uczestniczy w dyskusji sam już przez to popełnia błąd. (…) synody czy te zgromadzenia służą jako forma racjonalizacji czy zasłony dymnej, żeby Kościół katolicki, katolicyzm stał się instrumentem światowego globalizmu. Tak naprawdę tym jest zainteresowany Franciszek, a nie jest kompletnie zainteresowany kwestiami doktrynalnymi, kwestiami Trójcy Świętej, Zbawienia, grzechu itd. To go w ogóle nie interesuje. Jego interesuje to, żeby katolicy w swojej masie mogli stać się użytecznym narzędziem wprowadzenia ogólnego porządku światowego i żeby przeciwko temu nie oponowali, żeby się przeciwko temu nie sprzeciwiali, więc rozmiękcza się związku z tym ich doktrynę, ich przywiązanie do depozytu wiary”. /Co dzieje się za murami Watykanu/

prof. Diabelski angażuje wszystkich

W streszczeniu dokumentu wiele razy nawiązywano do seksu, pisząc m.in. o: kwestiach związanych z tożsamością płciową i orientacją seksualną. Zwracam uwagę, że sformułowanie „orientacja seksualna” jest terminem ideologicznym lewicy. W Biblii homoseksualizm określony jest jako: grzech, zboczenie i obrzydliwość.

Ewidentnym lewackim bełkotem jest fragment zatytułowany „Zwalczanie rasizmu i ksenofobii”

Równe zaangażowanie i troska są wymagane od Kościoła w wychowaniu do kultury dialogu i spotkania, zwalczaniu rasizmu i ksenofobii, zwłaszcza w programach formacji duszpasterskiej (5 p). Należy również pilnie zidentyfikować systemy, które tworzą lub utrzymują niesprawiedliwość rasową w Kościele i zwalczać je (5 q).

Pojawiły się wzmianki o „braterstwie” i „zmianach klimatycznych” . Modernistyczną brednią jest fragment o liturgii: język liturgiczny był bardziej dostępny dla wiernych i bardziej ucieleśniony w różnorodności kultur. W dostępnym materiale nic nie znalazłem o celu najważniejszym jakim jest zbawienie duszy. Dowiedzieliśmy się za to, że migranci cierpią z powodu  niszczących konsekwencji zmian klimatycznych. O samych „migrantach” czyli w praktyce często o przestępcach, włamywaczach, złodziejach, gwałcicielach, mordercach napisano: stają się oni źródłem odnowy i wzbogacenia dla wspólnot, które ich przyjmują…

Synod zachęca do praktykowania otwartego przyjęcia, towarzyszenia im w budowaniu nowego projektu życia i prawdziwej międzykulturowej komunii między narodami. Jak widzimy znowu szkodliwa lewacka brednia, wkomponowana w dokument ”synodu”.

Jak na to reagować? Uważam, że nie powinniśmy już puszczać płazem tych ewidentnych wynaturzeń, trwać przy normalnych kapłanach i tradycyjnej nauce Kościoła. Osobiście polecam uwadze refleksję wspomnianego wyżej redaktora Pawła Lisickiego.

Oni to robią po to, bo oni nie chcą Kościoła, nie chcą Kościoła jako osobnej siły, która to siła mogłaby przeciwstawiać się tym globalistycznym prądom w których oni chcą uczestniczyć…

Nie chodzi tylko o antykatolickiego biskupa Rzymu, Franciszka, lecz również o mówiącego po polsku kardynała, świeżego nominata, Grzegorza Rysia. Non possumus, modernisto.

Chrzest święty. Jego znaczenie – i obecne próby umniejszania.

BKP: Samobójczy synod przeciwko prawdziwemu chrześcijaństwu

W październiku 2023 roku w Watykanie odbywa się synod, który jest samobójstwem chrześcijaństwa. [Próbą – bo na pewno nieskuteczną. MD]

Czym tak naprawdę jest chrześcijaństwo i czym jest chrzest, który czyni nas chrześcijanami – dziećmi Bożymi? „Kto uwierzy i przyjmie chrzest, będzie zbawiony” (Mk 16:16).

Pismo Święte zaświadcza, że przez chrzest uczestniczymy w śmierci Chrystusa i w Jego zmartwychwstaniu (por. Rz 6:3-5). Tutaj dochodzimy do sedna głębokich, objawionych przez Boga prawd dotyczących naszego zbawienia. Są one w dużej mierze zakryte przed naszym zrozumieniem, Biblia odsłania nam wymiar duchowy, a wiara biblijna jest do tego kluczem. Poprzez tę wiarę działa wszechmoc Boga. Ale jest też inna wiara, fałszywa, przez którą człowiek łączy się z istotami duchowymi, zwanymi demonami. Przejawiają się one poprzez magię, wróżenie, spirytyzm, różne medytacje hinduskie i buddyjskie, a także różne formy okultyzmu i przesądów. Ta pseudowiara jest grzechem przeciwko pierwszemu przykazaniu Dekalogu. Pseudowiara jest również kojarzona z bałwochwalstwem i tzw. negatywnymi energiami. W rzeczywistości jest to czczenie fałszywej duchowości, czyli demonów.

Wiara biblijna jednoczy nas z Jezusem. Jeśli przyjmiemy Chrystusa, On jest w nas. Wszystko, co urobił Jezus Chrystus, nasz Zbawiciel, dzieje się z nami duchowo. Kiedy Pan Jezus umarł, my umarliśmy razem z Nim (Rz 6:8), a kiedy On zmartwychwstał, my zmartwychwstaliśmy razem z Nim (Kol 2:12). To, że umarliśmy razem z Nim, oznacza, że mamy udział w Jego odkupieńczej śmierci. Moc Jego śmierci działa w nas przez wiarę i zwycięża grzech, który powoduje śmierć duchową.

Jak mamy rozumieć tajemnicę, że wraz z Nim zmartwychwstaliśmy?

Uświadommy sobie, że duchową istotą człowieka jest duch nieśmiertelny, który jakby odziany jest w ziemską powłokę ludzkiego ciała, która po śmierci rozpada się w pył. Ale nasz duch nie podlega śmierci. Naszym duchem jesteśmy stworzeni na obraz Boga. Naszym celem jest życie wieczne i niekończące się szczęście w Bogu.

Smutnym dziedzictwem pierwszych rodziców jest wewnętrzna dysharmonia w duszy. Przejawia się w egoizmie i duchowej ślepocie – dumie. Rodzi różne formy zła, amoralnego zepsucia, tyranii, zbrodni, wojen… Ta wewnętrzna dysharmonia nazywa się grzechem pierworodnym, siedliskiem zła… Jest to duchowa infekcja, która przenika także do ludzkiego ciała. Jest to tajemnica dla ludzkiego rozumu, ale Boże objawienie pokazuje nam, że za tą duchową infekcją stoi zła duchowa istota. Dla tego siedlisko zła w duszy objawia się zatem buntem przeciwko Bogu, odrzuceniem prawdy, a także sprawiedliwości w relacjach międzyludzkich.

Aby wybawić nas od tego smutnego dziedzictwa po naszych prarodzicach, Bóg przyjął ludzką naturę. Stał się człowiekiem z miłości do nas, abyśmy mogli stać się dziećmi Bożymi i przyjąć Bożą naturę.

Czym jest chrzest? To duchowe nowonarodzenie. Daną osobę zanurza się w wodzie lub polewa się jej wodę na głowę. Jednocześnie wzywa się imię Trójjedynego Boga. Co dzieje się w sferze duchowej? Przez tę tajemnicę sam Bóg daje ochrzczonym udział w swoim, Bożym życiu. Dusza ochrzczonego jest złączona z Chrystusem jak gałązka winorośli z pniem. Przyjmuje wraz z Nim wszystko, co wiąże się z Chrystusem. Osoba ochrzczona zostaje zanurzona w śmierci Chrystusa (Rz 6:3) i jednocześnie otrzymuje nowe życie Chrystusa zmartwychwstałego.

W czasie naszej ziemskiej pielgrzymki musimy kierować się sumieniem, które jest zintegrowane z przykazaniami Bożymi, aby w duszy rozwijało się życie Boże, dane nam na chrzcie świętym. Skutecznym środkiem przeciwko zniewalającej sile egoizmu jest radykalna zasada wyrażona w haśle: „Wyrzeknij się samego siebie” (swojego autodestrukcyjnego ego). To wyrzeczenie się, a nawet znoszenie cierpienia – fizycznego i psychicznego, – motywowane wiarą, przynosi pozytywne owoce, przekraczające nawet wymiar czasu. Terminologia biblijna nazywa takie wyrzeczenie się samego siebie współukrzyżowaniem z Chrystusem (Rz 6:6). Przez wejście w tę tajemnicę wiary w nas dokonuje się duchowa przemiana w Chrystusa. Apostoł Paweł woła: „Żyję już nie ja, lecz żyje we mnie Chrystus” (Ga 2:20).

W chrzcie Bóg także włożył w nas swego Ducha. Jeśli szukamy prawdy, On daje nam boską inspirację do poznania Źródła prawdy, którym jest Sam Bóg. Odsłania nam także tajemnicę zła i jego tragicznych konsekwencji. Jeśli mamy prawdziwą, biblijną samokrytykę, którą Ewangelia nazywa metanoią, i otwieramy się na Boga, w naszym wnętrzu dokonuje się głęboka przemiana, która objawia się także na zewnątrz. Przykładem są apostołowie w dniu Pięćdziesiątnicy. Oprócz zjawisk niezwykłych nastąpiła także zmiana ich charakteru. Przestraszeni apostołowie stali się odważnymi ludźmi, którzy w mocy Ducha głosili wieczne prawdy, a potem ponieśli za nie męczeństwo.

Jak urzeczywistnić wewnętrzne połączenie naszego ducha z Bogiem? Dzieje się to szczególnie w modlitwie wewnętrznej. Bóg jest nie tylko w wieczności, ale przez chrzest także w głębi naszego wnętrza. Duch dany przez Boga wprowadza poprzez słowo poznania w tajemnicę życia Bożego. W modlitwie wewnętrznej otrzymujemy udział w tajemnicach objawionych przez Boga.

W jaki sposób chrzest włącza nas w zbawienne dzieło Syna Bożego, który za nas umarł i zmartwychwstał? Możemy to zilustrować na przykładowym przykładzie. Wyobraźmy sobie małą kartkę papieru i książkę. Jeśli włożę papier do książki, a następnie wrzucę ją do ognia, ten sam los spotyka papier. Wszystko, co dzieje się z książką, dzieje się i z papierem. Książka nie może być w ogniu, a papier nie, dlatego, że jest w niej. Ta prosta analogia wskazuje na głęboką prawdę, że jeśli jesteśmy w Chrystusie, wszystko, co urobił Chrystus, odnosi się do nas. Kiedy Pan Jezus, nasz Zbawiciel, umarł za nas, my umarliśmy razem z Nim. Jest to rzeczywistość duchowa, która działa, mimo że wtedy nie żyliśmy fizycznie. Kiedy On zmartwychwstał, my także zmartwychwstaliśmy razem z Nim.

Analogicznie odnosi się to do nas i naszego praojca Adama: on zgrzeszył i jego grzech sprowadził śmierć także na nas. Jest genetyka naturalna, ale można powiedzieć, że w podobny sposób działa i genetyka duchowa.

Istnieje wymiar czasu i istnieje wymiar wieczności. Nasz duch jest nieśmiertelny, dlatego zło, które popełniliśmy w czasie, pozostałoby na wieki. Sami nie jesteśmy w stanie się tego pozbyć. Odwieczny Bóg stał się człowiekiem, bo tylko On może nas uwolnić od konsekwencji zła, które popełniliśmy. Warunkiem jest nasza wiara w Chrystusa. Jeżeli chodzimy w światłości (wiary), … krew Chrystusa oczyszcza nas od wszelkiego grzechu” (1 J 1:7). W ten czas, w którym żyje, człowiek musi przyjąć dla siebie przez wiarę to, czego Jezus dokonał w przeszłości. To następnie trwa przez całą wieczność. Jezus jako Bóg przeszedł z czasu do wieczności. Jeśli zjednoczę się z Nim przez wiarę, moc Jego odkupieńczej śmierci mnie wyzwala, a Jego boskie życie urzeczywistnia się we mnie.

Jesteśmy podobni do Boga w naszej duchowej naturze. On jest naszym Ojcem, Stwórcą. Nasz duch nie podlega śmierci. Na końcu czasów Bóg podniesie nasze ciało z prochu, ale jednocześnie ono ulegnie przemianie i stanie się duchowe, czyli nie będzie już podlegało prawom fizycznym. Będzie jak zmartwychwstałe i uwielbione ciało Chrystusa. Ktokolwiek zmartwychwstanie w pełni, czyli w przemienionym ciele, zmartwychwstanie dlatego, ponieważ przez wiarę zmartwychwstał razem z Chrystusem. Taka osoba jeszcze w czasie przyjęła Jezusa jako swojego Zbawiciela, który za niej umarł i zmartwychwstał. Kto nie przyjmuje Jezusa, nie ma udziału w Chrystusie, a tym samym i we własnym zmartwychwstaniu do życia. Dlatego każdy, kto będzie zbawiony, zostanie zbawiony, ponieważ przez wiarę przyjął Zbawiciela, który za niego umarł, a on wraz z Nim umarł dla grzechu, diabła i śmierci wiecznej.

Tę prawdę, którą otrzymaliśmy na chrzcie, powinniśmy doświadczyć, zwłaszcza w modlitwie wewnętrznej w nocy z soboty na niedzielę, kiedy wspominamy zmartwychwstanie Chrystusa.

Apostoł mówi nam: Jeżeli mieszka w was Duch Tego, który Jezusa wskrzesił z martwych, to Ten, co wskrzesił Chrystusa Jezusa z martwych, przywróci do życia wasze śmiertelne ciała mocą mieszkającego w was swego Ducha” (Rz 8:11).

Jest tu powiedziane, że Duch Boży, który wskrzesił Chrystusa Jezusa, ożywi nas już tutaj, w tym ziemskim życiu. Będziemy żyć dla Boga w Jezusie Chrystusie, naszym Panu, a śmierć fizyczna będzie jedynie przejściem do szczęśliwej wieczności. W końcu nawet skorupa naszego ciała, która rozsypała się w proch, dzięki wszechmocy Boga zostanie wskrzeszona.

Co otrzymałeś przez chrzest? Nowe życie, życie Chrystusa! Jesteś dzieckiem Bożym, synem Bożym, córką Bożą.

+ Eliasz

Patriarcha Bizantyjskiego Katolickiego Patriarchatu

+ Metodiusz OSBMr               + Tymoteusz OSBMr

biskupi-sekretarze

10.10.2023

Zapisz się do naszego newsletter  https://lb.benchmarkemail.com//listbuilder/signupnew?5hjt8JVutE5bZ8guod7%252Fpf5pwVnAjsSIi5iGuoPZdjDtO5iNRn8gS049TyW7spdJ

Biskup ogłosił zatem, że noc z 21 na 22 czerwca będzie nocą palenia konfesjonałów…

Biskup ogłosił zatem, że noc z 21 na 22 czerwca będzie dniem palenia konfesjonałów.

Sceny usunięte z jednej z powieści Andrzeja Sarwy, napisane na podstawie snu, jaki miał ich autor.

Andrzej Sarwa

Był to radosny czas w dziejach Kościoła sandomierskiego. Oto bowiem wreszcie kolejny pasterz diecezji uznał, iż trzeba szybciej kroczyć z postępem i nie dać się wyprzedzać innym hierarchom.

Ogłosił zatem, że noc z 21 na 22 czerwca będzie nocą palenia konfesjonałów. Miało to oznaczać symboliczne uwolnienie wiernych z opresji tego starego groźnego, ponurego Kościoła i jednocześnie stanowić nawiązanie do radosnych starosłowiańskich tradycji i rytuałów, w których nowy, przyjazny wiernym Kościół nie dostrzegał już niczego groźnego, co by mogło zagrażać zbawieniu dusz. Wszak piekło jest puste, czy może nawet w ogóle go nie ma, a każdy i tak osiągnie wieczne zbawienie, bez względu na to, jaką drogą podąża. Bez względu na to w kogo lub w co wierzy, komu lub czemu cześć oddaje, albo nawet i w nic nie wierzy i nikogo nie czci – byleby kochał, kochał, kochał…

Biskup podszedł do mikrofonu i wypowiedział tylko dwa zdania, z których pierwsze było dosłownym wersetem z Koranu otwierającym każdy z jego rozdziałów-sur:

– W imię Boga litościwego i miłosiernego! Dość ucisku, dość niewoli – radujmy się!

Na te słowa krzyk wielki, zgiełk, piski, gwizdy i zamęt wielki powstał w katedrze. Tłum rzucił się, z czym kto tam miał i rozbijał stare, barokowe konfesjonały, a potem ich kawały, deski, a nawet drzazgi wynosił do ogrodu znajdującego się na południowym stoku Wzgórza Katedralnego i rozniecał z nich ogniska.

W ciemnościach nocy wysoko strzelały krwawe płomienie, wokół których tańczyły gromady ludzi. A niektórzy tańczyli nawet nago… Co młodsi skakali przez ogień, inni upijali się lub oszałamiali narkotykami, leżąc na wilgotnej od rosy trawie, a jeszcze inni łączyli się w pary, i prowadząc się za ręce, kierowali się w nieodległy mrok…

* * *

Ksiądz Władysław wszedł do sandomierskiej katedry głównymi drzwiami, by zobaczyć, jak świątynia wygląda po gruntownym remoncie, zapowiadanym przez dobre dwadzieścia lat i z przerażeniem dostrzegł, że wystrój wnętrza został zupełnie zmieniony – przemalowano cudowne bizantyjskie freski, na ich miejscu umieszczając ohydne diaboliczne bohomazy. Cała bazylika została zmieniona, wszystkie boczne ołtarze zlikwidowano, ściany naw, sklepienie i filary na nowo otynkowano i pomalowano na biało i chór też był biały. Po organach nie ostał się nawet ślad. Natomiast na chórze umieszczono wielki zegar elektryczny. Nowoczesny, okrągły, z białą tarczą i czarnymi wskazówkami. Co on miał symbolizować? Że czas się zbliża?… Czas czegoś niezmiernie ważnego? Przełomowego? Ostatecznego?…

Ogarnęła go bezsilna wściekłość. Oto bezpowrotnie zniszczono tę wspaniałą świątynię, której nasi najwięksi monarchowie nie szczędzili swych względów i darów…

Kapłan postanowił więcej tu nie przychodzić. Postanowił zaszyć się w swojej kwaterze i unikać ludzi. Tym bardziej że tak naprawdę, to nie było już komu służyć. Została zaledwie garstka trydenciarzy i novusowców, którzy nijak nie mogli się ze sobą zgodzić w kwestii obrządku. W końcu jednak nie mając wyjścia, przyjęli propozycję księdza, że będzie odprawiał trydent po polsku, u siebie w mieszkaniu. Przynajmniej do czasu, aż ktoś na niego nie doniesie. Władysław nie zwracał już uwagi na to, co było, a co nie było dozwolone przez władzę kościelną, bo ta władza przestała dla niego istnieć…

* * *

Księdza Władysława ciągnęło jednakże, mimo wszystko, na Wzgórze Katedralne, gdzie gotycka bryła świątyni przynajmniej z zewnątrz była jeszcze nienaruszona, a stare drzewa – lipy, wiązy i kasztanowce dawały ożywczy cień. Toteż któregoś dnia powędrował w tamtą stronę.

Już z daleka poczuł upajający zapach kwitnących lip. Wszedł na plac przyświątynny. Zbliżył się do pierwszego z drzew nieomal parującego słodkim aromatem i dostrzegł na nim tylko jedną samotną pszczołę… a wtedy poczuł wielki, wszechogarniający go smutek…

„Nie ma już pszczół… niedługo i ludzi nie będzie…” – pomyślał.

Wolnym krokiem ruszył dalej wzdłuż południowej ściany, aż zobaczył, że kaplica Najświętszego Sakramentu została zburzona. Wszedł zatem do katedry wejściem od strony kaplicy, tyle że wprost z dworu. Znalazł się w prezbiterium.

Było mocno zdewastowane. Zerwany dach, zrujnowany strop i częściowo ściana od strony południowej. Ściany – te ocalałe – pozbawione były tynku. Widać było cegłę – białawą. Tak właśnie wygląda cegła, z której odbito tynk. W jakim stanie były nawy z tego miejsca nie widział zbyt dobrze, ale chyba raczej ich nie naruszono.

* * *

Ksiądz Władysław Białecki od jednego z zaprzyjaźnionych księży, jeszcze wierzących w Boga (bo większość raczej już w nic nie wierzyła, poza pieniędzmi i pozycją społeczną), otrzymał informację, że te ich niedobitki mają się zebrać w katedrze w dniu 8 września, w święto Narodzenia Najświętszej Maryi Panny, aby modlić się o duchowe uleczenie Kościoła, świata i ludzkości.

Gdy przybył, zauważył, iż w nawie głównej, gdzieś w okolicy filara, przy którym niegdyś znajdował się boczny ołtarz bł. Wincentego Kadłubka, patrona Sandomierza, stoi niewielka grupa kapłanów ubranych w same alby i fioletowe stuły. Zbliżył się do nich i stanął z brzegu.

I oto naraz do katedry wtargnął zachowujący się agresywnie oddział policji i otoczył duchownych. Aresztowano wszystkich i wyprowadzono ze świątyni. Lecz Władysław jakimś cudem wyrwał się funkcjonariuszom, roztrącił ich i uciekł. Miał pewność, że mu się uda (co? – nie wiedział jednak, co ma się udać), że spełni swoją misję (jaką misję? – nic nie wiedział na jej temat). Cieszył się tylko, że czmychnął, że chyba nie wszystko jeszcze stracone…

Do mieszkania już jednak nie wrócił… Zamelinował się na peryferiach miasta w piwnicy domu jednego z wiernych, dla których niegdyś odprawiał msze

Wyświęcanie kobiet i Liturgia Majów

BKP: Wyświęcanie kobiet i Liturgia Majów

+ Eliasz Patriarcha Bizantyjskiego Katolickiego Patriarchatu

Nurt liberalny w Kościele katolickim, czyli współcześni saduceusze, dąży do likwidacji sakramentu kapłaństwa, konsekwentnie także papiestwa. Promują opinię o potrzebie wyświęcania kobiet na kapłanki, rzekomo w celu odrodzenia Kościoła. O tym, że jest to rażące oszustwo, świadczy cała Tradycja Kościoła, zarówno Starego, jak i Nowego Testamentu.

Jednocześnie współcześni saduceusze wraz z fałszywymi prorokami, liberalnymi teologami propagują kościelną legalizację sodomii, lesbijstwa i wszelkich wypaczonych form pogaństwa, czczących fałszywych bogów, czyli demony.

Pseudopapież Bergoglio stworzył zgubny precedens dla całego Kościoła, z jednej strony poświęcając się szatanowi w Kanadzie podczas gwizdania czarodzieja na kości z dzikiego indyka, a z drugiej strony poprzez profanację bazyliki św. Piotra demonem Pachamamą. Już II Watykański Sobór w deklaracji „Nostra aetate” nakreślił samobójczy program szacunku dla innych religii, de facto dla ich demonów. Jest to wielki grzech przeciwko pierwszemu przykazaniu Dekalogu. Kierunek ten, niszczący relację z Bogiem, pociąga za sobą także legalizację niemoralności, czyli usunięcie Bożych praw i przykazań. Bergoglio otwarcie żąda pseudokonwersji biskupów, aby powitali LGBTQ-osoby w Kościele (styczeń 2023).

Niefortunna reforma Marcina Lutra, podczas której zniósł [w swojej sekcie] kapłaństwo i Mszę Świętą, była bezpośrednią reakcją na niemoralne życie i mamonizm kościelnych prałatów. Ich zły przykład nie pozwalał na prawdziwą pokutę i odrodzenie życia wiarą. W ciągu 20 lat przeszła na protestantyzm połowa katolickiej Europy. Ale wina za podział Kościoła nie leży tylko po stronie Lutra, główna wina leży po stronie kościelnych prałatów, którzy nie dopuścili do prawdziwego odrodzenia. Dopiero gdy nastąpiła reformacja Lutra, otworzyły się już w okrojonym Kościele katolickim drzwi do prawdziwej reformy wraz z pojawieniem się zakonów i ruchów odrodzeniowych. Krwawą zapłatą za rozdzielenie Kościoła, stały się wojny religijne, w tym wojna 30-letnia.

Jednak dziś wielu pastorów protestanckich w jedności z katolickimi prałatami promują małżeństwa homoseksualne i błogosławieństwo queer-par. W ten sposób pojawia się jedność, ale nie w Jezusie Chrystusie, ale w antychryście. Rezultatem jest satanizacja Europy. Karą Bożą jest islamizacja. Szczególnie gorliwie propagują ją biskupi niemieccy wraz z pseudopapieżem Bergoglio.

Z powodu herezji i „jedności z duchem świata” chrześcijaństwo w Europie prawie wyparowało. W tych czasach kryzysu wprowadzanie wyświęcania kobiet zamiast prawdziwej pokuty i twierdzenie, że to doprowadzi do odrodzenia chrześcijaństwa, jest dosłownie szaleństwem! Kapłanki, czyli sakralne prostytutki, kojarzone były wyłącznie z pogaństwem i składaniem ofiar demonom. W chrześcijaństwie kapłanki nie mają żadnego uzasadnienia. Jezus mianował na kapłanów mężczyzn, a nie kobiety. Kościół zawsze uważał to za prawo.

Obecne wysiłki na rzecz wyświęcania kobiet są bezpośrednio związane z propagowaniem pogaństwa przez Bergoglio i z destrukcyjną feminizacją na świecie. Pseudopapież czyni diakonise z amazońskich czarownic, które palą kadzidło nie Bogu, ale pogańskim demonom. Planuje także wyświęcać je na kapłanki.

W przeciwieństwie do tego początkiem prawdziwego przebudzenia jest nazwanie grzechu grzechem, herezji herezją, a niemoralności niemoralnością. Ponownie należy wskazać na śmiertelne owoce grzechu, którymi są nieszczęście na ziemi i wieczne potępienie. Dzisiejsi kościelni saduceusze unikają prawdziwej pokuty i naśladowania Chrystusa jak diabeł krzyża. Wzorem ich tzw. odrodzenia Kościoła przez synodalną LGBTQ-drogę jest legalizacja grzechów wzywających do nieba, które ściągają przekleństwo na Kościół i narody. W ten sposób wbijają gwoździe w trumnę Kościoła, któremu już wykopali grób.

Co powiedzieć o modelu Liturgii w rycie Majów z tzw. pryncypałem i okadzaczem, którymi w szczególności mają być kobiety? Ich kadzenie i tańce mają zostać zatwierdzone przez Synod jako oficjalna część Mszy. Jest to celowe wprowadzenie ducha pogaństwa i wypędzenie Ducha Świętego z Liturgii Świętej. Ta liturgia już nie będzie służbą prawdziwemu Bogu i nie będzie tu chodzić o uobecnianie ofiary Chrystusa, ale o bluźnierstwo.

Uświadommy sobie istotę Liturgii Świętej. Tu nie chodzi o symbol, ale rzeczywiste uobecnianie ofiary Chrystusa na Kalwarii. Stale chodzi o ofiarowanie Bogu nie krwi byków i baranków, ale Krwi Syna Bożego na przebaczenie naszych grzechów. Krwawe ofiary ze zwierząt w Starym Testamencie miały zapobiegać skłonności do pogańskich krwawych ofiar, nawet ludzkich. Ofiary pogańskie oznaczają poddanie się demonom i są połączone z niemoralnością i wypaczeniem. 

Pośród obecnego duchowego i moralnego brudu uświadommy sobie raz jeszcze, że Bogu należy składać czystą, nieskalaną ofiarę, a tą jest jedynie ofiara Chrystusa na krzyżu. 

Już przez proroka Malachiasza Pan przepowiedział: „Na każdym miejscu będzie składana imieniu Memu ofiara czysta” (Mal 1:11).

Dwóch z pierwszych czterech starotestamentowych kapłanów, synów Arona, zapłaciło życiem za to, że mieli w kadzielnicach inny ogień niż ten, który miał być używany do oddawania czci Panu. Napisano: „Nadab i Abihu, synowie Arona, wzięli każdy swoją kadzielnicę, nabrali do niej ognia, włożyli na niego kadzidło i ofiarowali przed Panem ogień inny, niż był im nakazany. Wtedy ogień wyszedł od Pana i pochłonął ich. Umarli przed Panem” (Kpł 10:1-2).

Kiedy Korach, Abiron i Datan zbuntowali się przeciwko Mojżeszowi, Mojżesz powiedział do Koracha: „Czyż nie dosyć wam, że Bóg wyróżnił was, byście się mogli zbliżać do Niego?… A wy jeszcze się domagacie godności kapłańskiej! … Złączyliście się przeciw Panu, ty i cała twoja zgraja”(Lb 16:8-11).

Dzisiejsi liberałowie pod przywództwem Bergoglio, podobnie jak Korach i jego zgraja, złączyli się przeciwko Panu. Promują sodomicką antyewangelię, w ten sposób ściągając na siebie Bożą anatemę – wykluczenie z Kościoła (Ga 1:8-9). Ponadto propagują likwidację sakramentu kapłaństwa, żądając święceń kobiet, de facto czarownic i lesbijek. W przypadku Koracha chodziło jedynie o kapłaństwo Starego Testamentu. Ofiarowali Bogu krew baranów i byków lub coś innego ze żniw.

Ale kapłaństwo Nowego Testamentu jest składaniem Najświętszej Ofiary. Chodzi o uobecnienie krwawej ofiary Chrystusa w sposób bezkrwawy na ołtarzu dla odpuszczenia grzechów. Chrystusowym kapłaństwem zanikło kapłaństwo Arona i ofiary ze zwierząt. Jezus ustanowił sakrament kapłaństwa podczas Ostatniej Wieczerzy. Wybrał do tego apostołów, czyli mężczyzn. Następnie podczas zesłania Ducha Świętego otrzymali namaszczenie na nowotestamentowych kapłanów. Namaszczenie to przechodzi poprzez sukcesję apostolską na następców apostołów, czyli na biskupów i ich pomocników, kapłanów.

Jaka jest istota nowotestamentowej ofiary? Jest to uobecnienie ofiary Chrystusa na krzyżu. Jak się to dzieje? Poprzez kapłana, który ma na sobie namaszczenie Duchem Świętym. Kapłan wypowiada słowa Jezusa, którymi Pan ustanowił swoją bezkrwawą ofiarę. W tym momencie interweniuje wszechmoc Boga. Bóg, który z niczego stworzył świat widzialny i niewidzialny, oraz niezliczne galaktyki teraz swoją wszechmocą zmienia istotę chleba i istotę wina w prawdziwe Ciało Chrystusa i w Jego prawdziwą Krew. Duch Święty to czyni przez namaszczenie kapłańskie.

Czy może ubiegać się o urząd kapłański osoba, którą Bóg przez swoje namaszczenie do tego nie ustanowił? Nie może. Czy może ubiegać się o kapłaństwo osoba, która buntuje się przeciwko Duchowi Świętemu i unieważnia Boże prawa i przykazania oraz propaguje perwersje seksualne i sodomicką antyewangelię? Nie może. Czy może zostać namaszczona Duchem Świętym do kapłaństwa kobieta? Nie może. To nie jest w Bożym porządku.

Pismo Święte wyjaśnia, że składanie ofiar w celu przebłagania Boga za grzechy ludu było związane z kapłaństwem Arona, które było tymczasowe. O Jezusie ale Pismo Święte mówi: „Ty jesteś kapłanem na wieki na wzór MelchizedekaJest to inny porządek niż dziedziczne kapłaństwo według porządku Arona. „Za zmianą bowiem kapłaństwa musi też nastąpić zmiana Prawa” (Hebr 7:12).

Wraz z przyjściem Jezusa Chrystusa Stary Testament został zastąpiony Nowym Testamentem.

Do czego prowadzą wysiłki mające na celu zmianę kapłaństwa poprzez wyświęcanie kobiet? Koniecznie do zniesienia Nowego Testamentu naszego Zbawiciela i wprowadzenia pseudoprawa antychrysta.

Jeśli dzisiaj sekta Bergoglio zmieni kapłaństwo, promując wyświęcanie kobiet na diakonki i kapłanki, również zaniknie sukcesja apostolska. Według Daniela tak zostanie zniesiona codzienna ofiara (Mt 24:15; Dan 9:27), a zamiast Ducha Świętego nastąpi namaszczenie od nieczystego, demonicznego ducha. Jaki duch obecnie promuje to pseudokapłaństwo kobiet jednocześnie z kościelną legalizacją sodomii i bałwochwalstwa? Nie jest to Duch Chrystusa, ale antychrysta.

Dlatego dzisiaj do Liturgii wprowadzane są także pogańskie elementy kultury Majów i innych kultów pogańskich, zakorzenione w szacunku do demonów i szatana. Za nimi jest ogień piekielny (Judy 7), a nie ogień Ducha Świętego (Łk 3:16). Dwaj synowie Arona przynieśli Bogu inny ogień i inne kadzidło, i zostali skazani na śmierć. Jaka bolesna duchowa śmierć zapanuje w Kościele katolickim z powodu tego antysakramentu!

Sekta Bergoglio wprowadza także antysakrament małżeństwa, błogosławiąc sodomitów, lesbijki i queer-pary. Tak zwana Droga synodalna prowadzi do wczesnej samozagłady i wiecznego potępienia.

Przeciwieństwem jest wąska droga naśladowania Chrystusa. On sam jest tą Drogą, Prawdą i Życiem.

Na rozdrożu, na którym chrześcijaństwo postawił arcy-heretyk Bergoglio, okupujący papiestwo, należy dziś podjąć decyzję. Albo wrócić do zdrowego nauczania ewangelii Chrystusa, które przynosi błogosławieństwo i życie wieczne, albo zaakceptować antyewangelię Bergoglia i jego sekty, która prowadzi do doczesnej i wiecznej samozagłady. Podobnie jak dawniej Izraelitów, tak i dzisiaj Bóg stawia katolików przed wyborem: „Kładę przed wami życie i śmierć, błogosławieństwo i przekleństwo. Wybierajcie życie” (Pwt 30:19).

+ Eliasz

Patriarcha Bizantyjskiego Katolickiego Patriarchatu

+ Metodiusz OSBMr           + Tymoteusz OSBMr

biskupi-sekretarze

4. 10. 2023

 Droga synodalna promuje kapłaństwo kobiet

vkpatriarhat.org/it/?p=10088  /italiano/

bcp-video.org/ordination-of-women/  /english/

bcp-video.org/fr/l-ordination-des-femmes/  /français/

vkpatriarhat.org/de/die-frauenordination/  /deutsche/

=======================

wideo: https://vkpatriarhat.org/pl/?p=20848  https://youtu.be/guXZoXGRPaQ

https://bcp-video.org/pl/wyswiecanie-kobiet/

rumble.com/v3qjy0dwywicaniekobiet.html  ugetube.com/watch/qNnCkwcVvwuXIMh

Wszedł i wyszedł jak krowa…

Wszedł i wyszedł jak krowa…

Date: 25 settembre 2023 Author: Uczta Baltazara babylonianempire

2 dni temu, w wieku 98 lat zmarł ex prezydent republiki włoskiej – komunista Giorgio Napolitano, https://en.wikipedia.org/wiki/Giorgio_Napolitano. Trumna ze zwłokami została wystawiona w jednej z sal włoskiego senatu.

Ku zdziwieniu wielu, w niedzielę po odmówieniu Anioł Pański, złożyć hołd komuchowi pospieszył Bergoglio, który aby «uszanować decyzję rodziny byłego prezydenta, pragnącą upamiętnienia świeckiego» zamiast pobłogosławić trumnę, czy choćby tylko przeżegnać się, przyłożył sobie jedynie dłoń do serca.

Poniżej komentarz na temat zajścia z bloga watykanisty Aldo Maria Valli’ego:

«Tego rodzaju bierny papież budzi zniechęcenie wszystkich wiernych. Stanąć w bezruchu przed trumną oznacza nie wypełnić misji, którą Chrystus powierzył Piotrowi (a więc i jego następcom) podczas Ostatniej Wieczerzy: “Utwierdzaj twoich braci”. Papież, który wobec faktu śmierci ukazuje się bez jakichkolwiek słów czy gestów, nikogo nie utwierdza, lecz wypiera się. Może i okazał ogromny szacunek zmarłemu ateiście, ale z pewnością nie odniósł się z należytym szacunkiem do żyjących chrześcijan, przede wszystkim tych, którzy w krajach islamskich płacili i nadal płacą za uzewnętrznianie ich chrześcijaństwa prześladowaniami i więzieniem, a niekiedy także śmiercią. Na przestrzeni wieków wielcy myśliciele chrześcijańscy przypisywali znakowi krzyża wielką wartość. Dla Tertuliana należy go czynić “na każdym kroku, wchodząc i wychodząc, ubierając się, zasiadając do stołu, kładąc się spać…”. Dla Ratzingera jest to nic innego jak “synteza naszej wiary”. Mnie, video przedstawiające nieruchomego i milczącego papieża w Senacie wydało się syntezą agnostycyzmu konstytucyjnego.».

«Problem polega na tym, że w przypadku Bergoglia mamy wyraźnie do czynienia z człowiekiem, który nie wierzy. Nie wierzy w swoją misję, ale przede wszystkim nie wierzy w Boga, nie wierzy w istnienie duszy, nie wierzy w praktycznie żadną z zasad religii, którą powinien głosić.

Wierzy jedynie w swoją narcystyczną obecność i w atrybuty swej władzy. To niemały problem: dla tych, którzy wierzą, ale sądzę, że także dla tych, którzy wierzącymi nie są».

https://youtube.com/watch?v=7yWQlQiBjE4%3Fversion%3D3%26rel%3D1%26showsearch%3D0%26showinfo%3D1%26iv_load_policy%3D1%26fs%3D1%26hl%3Dit%26autohide%3D2%26wmode%3Dtransparent

………………………………

“Sądzę, że pojmujecie, iż jedynie antypapież może zachować się w podobny sposób”.

INFO: https://www.ansa.it/sito/notizie/politica/2023/09/24/-il-papa-a-sorpresa-rende-omaggio-allamico-napolitano_4cf92d3f-cd71-4a06-aa58-8f098dde141e.html https://www.aldomariavalli.it/2023/09/25/sul-papa-alla-camera-ardente-di-napolitano/ https://www.lastampa.it/vatican-insider/en/2013/11/14/news/pope-francis-ranked-among-this-year-s-50-most-prominent-jews-1.35955863/

Franciszek chce wyciągnąć z szamba O. Rupnika – rozpustnika, jawnego gorszyciela.

Franciszek oczyści swojego kumpla Rupnika

18 września komisja wizytacji kanonicznej w Rzymskim Centro Aletti zgodnie doszła do wniosku, że Ojciec Rupnik został niesłusznie oskarżony i należy przywrócić mu dobre imię.

Wyreżyserowana wizytacja miała miejsce w 2023, a przeprowadził ją Wikariusz Generalny Rzymu, de Donatis, którego Franciszek zdegradował do roli biskupa pomocniczego.

Jak wynika z raportów, Centro Aletti pod przewodnictwem Ojca Rupnika “wygląda na zdrowe”, a w poprzednim śledztwie było “wiele poważnych niedociągnięć” oraz “mnóstwo jawnych wątpliwości co do jego winy”. W ostatni piątek Franciszek gościł Marię Campatelli, dyrektorką Centro Aletti i nadgorliwą zwolenniczką Rupnika.

Kongregacja Nauki Wiary uznała Rupnika winnym uprawiania nierządu z ponad dwunastoma zakonnicami. W drodze dochodzenia przeprowadzonego przez jezuitów, stwierdzono, że pokrzywdzone kobiety są “wiarygodne”. W efekcie na Ojca nałożono ekskomunikę, którą natychmiast usunął nie kto inny niż Franciszek.

Zdaniem SilereNonPossum.com Franciszek bierze się za jawne tuszowanie faktów.

Ale to nie pierwszy raz, kiedy Franciszek skłamie przed obiektywami, jak już miało to miejsce, gdy zaprzeczał, jakoby zlecił raport mający na celu uniewinnienie homoseksualnego gwałciciela Julio Césara Grassiego.

#newsEwyznufwsv

Pontyfikat Franciszka i „równość religii”. Manifestacje groźnej idei – synkretyzmu.

Pontyfikat Franciszka i „równość religii”. Manifestacje groźnej idei – synkretyzmu.

#franciszek #kryzys w Kościele #papież

Jeżeli Kościół nie będzie głosić zbawienia w Chrystusie, to do czego będzie potrzebny? Ojciec Święty mówi chętnie o różnych „tradycjach religijnych” – i zalicza do nich również katolicyzm. Gdzie w tym wszystkim wyjątkowość i jedyność Wcielonego Słowa? Następni papieże będą zmuszeni do wyjaśnienia indyferentystycznego chaosu, który rodzą wypowiedzi i wystąpienia papieża Franciszka.

Podczas podróży apostolskiej do Mongolii papież Franciszek mówił o „powołaniu” różnych „tradycji religijnych”. Podejmujący go kard. Giorgio Marengo wychwalał „przesłanie”, z jakim Ojciec Święty przyjechał do tego buddyjsko-pogańskiego kraju: pokój, współpraca, braterstwo. Chciałbym poniżej prześledzić kilka wydarzeń i dokumentów z ostatnich lat pontyfikatu Franciszka, by wydobyć ideę indyferentyzmu religijnego, która tak mocno przejawiła się w Mongolii.

Nagranie z 2016 roku. „Równość” czterech religii

W 2016 roku Stolica Apostolska opublikowała nagarnie promujące dialog międzyreligijny[1]. Pokazano na nim buddystkę, żyda, księdza katolickiego oraz imama – w tej kolejności. „Wierzę w Buddę”; „Wierzę w Boga”; „Wierzę w Jezusa Chrystusa”; „Wierzę w Boga, Allaha” – deklarowali kolejno. Wówczas ukazano siedzącego za swoim biurkiem papieża. – Wielu myśli różnorodnie, czuje różnorodnie, szukając Boga albo spotykając Boga na różne sposoby. W tym tłumie, wśród tak wielu religii, jest tylko jedna pewność, którą mamy wszyscy: wszyscy jesteśmy dziećmi Boga – powiedział Franciszek. Następnie wszyscy pokazani wcześniej „wierzący” deklarowali: „Wierzę w miłość”. Na koniec każdy z nich zaprezentował na wyciągniętych dłoniach swój… „symbol religijny”. Były to: figurka buddy, menora, figurka Dzieciątka Jezus, islamski sznur modlitewny. Ręce zostały przysunięte, tworząc swoiste koło, gdzie każdy z „symboli” zdawał się mieć tę samą wartość; miało to najpewniej obrazować owo Franciszkowe „różnorodne szukanie albo spotykanie Boga”.

Co ciekawe… wideo zostało przemontowane. Stolica Apostolska usunęła pierwotny film, by w 2017 roku na swoim kanale opublikować nagranie w wersji skróconej – bez sceny, na której na wyciągniętych dłoniach prezentowane są „symbole religijne”. Rzecz można jednak nadal zobaczyć w całości poza papieskim kanałem.

Bóg chciał różnorodności religijnej?

W dniach 3 – 5 lutego 2019 roku Ojciec Święty gościł w Zjednoczonych Emiratach Arabskich. 4 lutego w stolicy tego kraju, Abu Zabi, spotkał się z Ahmadem Al-Tayyebem, Wielkim Imamem Uniwerystetu Al-Azhar w Kairze. Obaj „przywódcy religijni” podpisali wówczas „Dokument o ludzkim braterstwie dla pokoju światowego i współistnienia”[2]. W dokumencie zapisano stwierdzenie: „Pluralizm i różnorodność religii, koloru skóry, płci, rasy i języka są wyrazem mądrej woli Bożej, z jaką Bóg stworzył istoty ludzkie. Ta boska Mądrość jest źródłem, z którego wywodzi się prawo do wolności wiary i wolności do bycia różnymi”. Polskie tłumaczenie jest zgodne z innymi wersjami językowymi, w tym z arabską. W porządku logicznym zacytowane stwierdzenie oznacza, że Bóg chciał różnorodności religijnej tak samo, jak chciał różnorodności koloru skóry, płci, rasy i języka. Oznacza to, że – według „Dokumentu” – Bóg chciał, aby niektórzy ludzie wyznawali religię katolicką, a inni – religie fałszywe, na przykład islam. W konsekwencji byłoby to jawną herezję indyferentyzmu religijnego. Pius IX w Syllabus errorum zamieścił następujące błędne stwierdzenie: „Ludzie mogą znaleźć drogę do wiecznego zbawienia i osiągnąć to wieczne zbawienie przez praktykowanie jakiejkolwiek religii” (pkt. 16). 

Interwencja bp. Athanasiusa Schneidera

Na publikację dokumentu z Abu Zabi zareagował biskup pomocniczy Nur-Sułtan w Kazachstanie, Athanasius Schneider. Podczas wizyty ad limina Apostolorum kazachskich biskupów Schneider powiedział papieżowi: „Ojcze Święty, w obecności Boga wzywam Waszą Świątobliwość w imię Jezusa Chrystusa, który wszystkich nas osądzi, o usunięcie tego stwierdzenia z międzyreligijnego dokumentu z Abu Zabi, które relatywizuje wyjątkowość wiary w Jezusa Chrystusa. W innym wypadku Kościół naszych dni nie będzie głosić całej prawdy Ewangelii, jak Apostoł Paweł powiedział Piotrowi w Antiochii (zob. Ga 2, 14)”[3]. Papież wdał się w dyskusję z biskupem; wkrótce nastąpiła jeszcze wymiana listów. Franciszek zgodził się z oceną bp. Schneidera, według której w dokumencie z Abu Zabi da się odczytać herezję; przekonywał jednak, że możliwe jest jednak również inne odczytanie, zgodne z nauką Kościoła – i to właśnie takie odczytanie miał na myśli. Bóg miałby pozytywnie chcieć różnorodności płci, kolorów skóry etc., ale różnorodność religii miałby jedynie dopuszczać (voluntas permissiva). Na prośbę bp. Schneidera, Franciszek powiedział o tym publicznie. Uczynił to podczas audiencji generalnej 3 kwietnia 2019 roku. Stwierdził: „Dlaczego Bóg dopuszcza wiele religii? Bóg chciał to dopuścić: teologowie scholastyczni mówili zwykle o Bożej woli dopuszczającej. Chciał dopuścić tę rzeczywistość: jest wiele religii. Niektóre rodzą się z kultury, ale zawsze patrzą ku niebu, patrzą ku Bogu”[4]. Franciszek nie wspomniał jednak ani słowem o „Dokumencie” z Abu Zabi. Nie można więc potraktować jego wystąpienia jako formalnej korekty treści tego tekstu. Co więcej, „Dokument” nawet na stronach watykańskich pozostaje w wersji niezmienionej, bez żadnej noty wyjaśniającej. Jest ponadto od 2019 roku promowany przez Watykan jako jeden z podstawowych tekstów dotyczących dialogu międzyreligijnego; to niejako dokument założycielski Wysokiego Komitetu na rzecz Ludzkiego Braterstwa, organizacji powołanej do życia z inicjatywy papieża, a skupiającej oprócz reprezentantów Watykanu również muzułmanów, żydów czy ateistów[5].

Wysoki Komitet i Dom Rodziny Abrahama

Wysoki Komitet na rzecz Ludzkiego Braterstwa ogłosił jeszcze w 2019 roku, że w stolicy ZEA, Abu Zabi, stanie Dom Rodziny Abrahamowej. Miał to być kompleks trzech świątyń, złożony z katolickiego kościoła pw. św. Franciszka, meczetu im. imama Ahmada Al-Tayyeba oraz synagogi im. Majmonidesa. Budowa kompleksu została ukończona w 2023 roku; inauguracja nastąpiła 16 lutego, a otwarty dla zwiedzających stał się od marca tego roku[6]. Wszystkie trzy świątynie są do siebie zewnętrznie bardzo podobne. Choć nie zostało to powiedziane wprost, w oczywisty sposób sugerują one równorzędność trzech religii, chrześcijaństwa (katolicyzmu), islamu oraz judaizmu. Można powiedzieć, że Dom Rodziny Abrahamowej stanowi architektoniczną ilustrację relatywistycznego dramatu „Nathan der Weise” masona Gottholda Lessinga; żyd Natan w obrazowej przypowieści dowodzi swojemu islamskiemu rozmówcy Saladynowi, że nie da się dowieść, która z trzech religii jest prawdziwa, bo jest to poza mocą ludzkiego rozumu. Podobnie w Domu Rodziny Abrahamowej nie ma żadnego rozróżnienia: roszczenie do prawdy chrześcijaństwa, islamu oraz judaizmu zostało potraktowane jako równorzędne, to znaczy – można rzec – równie jałowe. Możemy się tylko domyślać, że gromadzący się na międzyreligijnych nabożeństwach w Abu Zabi będą odmawiać „Modlitwę do Stwórcy”, którą zaproponował całemu światu papież w encyklice Fratelli tutti z października 2020 roku. Modlitwa brzmi[7]:

Panie i Ojcze rodzaju ludzkiego, który stworzyłeś wszystkie istoty ludzkie z równą godnością, zaszczep w nasze serca ducha braterstwa. Natchnij nas marzeniem nowego spotkania, dialogu, sprawiedliwości i pokoju. Pobudź nas do tworzenia zdrowszych społeczeństw i bardziej godnego świata, bez głodu, bez ubóstwa, bez przemocy, bez wojen. Niech nasze serce otworzy się na wszystkie ludy i narody ziemi, by rozpoznać dobro i piękno, które zasiałeś w każdym z nich, aby zacieśnić więzi jedności, wspólnych projektów, wspólnych nadziei. Amen.

„Modlitwa do Stwórcy” mówi wprawdzie o stworzeniu wszystkich ludzi przez Boga i w tym sensie wyraża pewną obiektywną prawdę. Nie wspomina jednak ani słowem o celu życia ludzkiego ani o właściwym kulcie, jaki winni jesteśmy Bogu. W ten sposób staje się doskonale indyferentna: buddysta czy szamanista, muzułmanin czy żyd, protestant… Może odmówić ją każdy w przekonaniu, że w swojej „tradycji religijnej” ma wszystko, czego mu potrzeba. Trudno jednak o poważniejszy błąd…

Papież na Kongresie różnych religii

We wrześniu 2022 roku odbywał się w Nur-Sułtan w Kazachstanie VII Kongres Przywódców Religii Światowych i Tradycyjnych. W ramach kongresu zgromadzeni „przywódcy religijni” mieli przyjąć wspólną „Deklarację”. Jej treść odczytała anglikanka Jo Bailey Wells. W punkcie 10. przeczytała, co następuje: „Stwierdzamy, że pluralizm i różnice religii, koloru skóry, płci, rasy i języka są wyrazami mądrości woli Boga w stworzeniu. Stąd nieakceptowalne są wszelkie przypadki przymuszania do określonej religii i doktryny religijnej”[8]. Byłoby to powtórzenie herezji z „Dokumentu” z Abu Zabi. Papież słuchał odczytu Wells, przyjął go brawami, tak, jak wszyscy inni zgromadzeni. W oficjalnej wersji „Deklaracji” opublikowanej na zakończenie Kongresu punkt 10 brzmiał jednak inaczej, a mianowicie: „Stwierdzamy, że pluralizm odnośnie różnic w kolorze skóry, płci, rasie, języku i kulturze jest wyrazem mądrości Boga w stworzeniu. Różnorodność religijna jest dopuszczana przez Boga i stąd wszelki przymus do konkretnej religii i doktryny religijnej jest nieakceptowalny”. Wydaje się prawdopodobne, że do takiej przeformułowania doszło na wniosek Stolicy Apostolskiej. Oznaczałoby to chęć uniemożliwienia heretyckiej interpretacji „Deklaracji”. To znaczący krok naprzód względem „Dokumentu” z Abu Zabi; szkoda, że sam „Dokument” pozostał do dzisiaj niezmieniony.

Dziwny wywiad

3 lipca portal rządowego dziennika „Al Ittihad” ze Zjednoczonych Emiratów Arabskich opublikował wywiad z papieżem Franciszkiem. Ojciec Święty został zapytany o Dom Rodziny Abrahamowej. Według tekstu wywiadu powiedział: „Jeśli chodzi o Dom Abrahama, uważam go za miejsce szacunku dla różnorodności, której Bóg chciał”[9]. W arabskim oryginale, który analizowałem, rzeczywiście padają słowa „różnorodność, której chciał Bóg”. „Al Ittihad” nie zamieścił nagrania wywiadu przeprowadzonego przez emirackiego dziennikarza. Jeżeli przyjąć, że zapisana treść odpowiada temu, co powiedział Franciszek, mielibyśmy do czynienia z powtórzeniem przez papieża błędu z „Dokumentu” z Abu Zabi.

Mongolskie bezdroża indyferentyzmu

W dniach 31 sierpnia – 4 września 2023 roku papież Franciszek gościł w Mongolii. W niedzielę 3 września w stolicy Mongolii Ułan Bator odbyło się spotkanie międzyreligijne, w którym obok Franciszka udział wzięli przedstawiciele różnych wyznań, takich jak szamanizm, buddyzm, islam czy protestantyzm. Papież powiedział między innymi: „Już sam fakt, że jesteśmy razem w tym samym miejscu, jest przesłaniem: tradycje religijne, w swojej oryginalności i różnorodności, stanowią ogromny potencjał dobra w służbie społeczeństwu”[10]. Następnie stwierdził: „Religie są powołane do zaoferowania światu tej harmonii, której nie może dać sam postęp techniczny”. Jeżeli fałszywe religie mają potencjał działania na rzecz dobra; jeżeli fałszywe religie mają jakieś własne wewnętrzne „powołanie” do budowania harmonii czy pokoju – to znowu może sugerować, że są przez Boga chciana, bo pełnią pożyteczną i wewnętrznie dobrą rolę w Jego planach. Innymi słowy, byłaby to myśl identyczna z tą, którą wyraził „Dokument” z Abu Zabi. Jest interesujące, że w zeświecczonym kluczu wizytę Franciszka w Mongolii odebrał jedyny mongolski kardynał, Giorgio Marengo. W wywiadzie stwierdził: „Obecność Ojca Świętego niewątpliwie zaoferowała ziarna harmonii, jako rodzaj przypomnienia dla nas wszystkich jako reprezentantów różnych tradycji religijnych, wielkiej wagi współpracy, budowy społeczeństwa, w których wartości duchowe są wysoko cenione, a w którym pęd do szybkiego zyskiwania bogactwa zostanie zbalansowany przez wagę ludzkich, moralnych i duchowych wartości. […] Papież przyniósł przesłanie pokoju, radości, przyjaźni, co tak często podkreślał w swoich wystąpieniach”[11]. Nie wspomniał ani słowem o Ewangelii, Chrystusie czy zbawieniu. „Tradycje religijne”, papież jako głosiciel doczesnego dobrobytu.

Wielka praca czeka na następcę Franciszka

W tej sytuacji nie można dziwić się takim wydarzeniom, jak udzielenie Komunii świętej na rękę muzułmańskiemu duchownemu przez abp. Geremiasa Steinmetza w archidiecezji Londrina w Brazylii we wrześniu 2023[12]. Mniej dziwi również skandal z obnoszeniem ulicami Rzymu i prezentowaniem w rzymskich kościołach figurek Pachamamy, a także wiele innych podobnych im wydarzeń. Wszystko to jest głęboko zakorzenione w ideologii indyferentyzmu religijnego, to znaczy przekonania, że różne „tradycje religijne” mogą w równym stopniu podobać się Bogu i być wewnętrznie pełnymi formami Jego uczczenia. Nawet jeżeli z żadnej poszczególnej wypowiedzi Franciszka nie można w sposób absolutnie kategoryczny wywieść formalnej proklamacji herezji – zwłaszcza mając w pamięci zastrzeżenia względem „Dokumentu” z Abu Zabi przedstawione bp. Schneiderowi – to klimat, jaki stworzył swoim pontyfikatem, jest wyjątkowo relatywistyczny i jako taki będzie wymagać głębokiej i silnej korekty ze strony jego następcy. Bez tego – tak jak mówił kazachski biskup – Kościół nie będzie w stanie głosić pełni prawdy Ewangelii, zgodnie z którą człowiek może zyskać zbawienie tylko dzięki Chrystusowi i tylko w Nim.

Paweł Chmielewski

[1] Nagarnie można obejrzeć na stronie „Pope Video” w serwisie YouTube; jest datowane na 2017 rok, ale pierwotna publikacja nastąpiła rok wcześniej. To właśnie ocenzurowana wersja.

Link: https://www.youtube.com/watch?v=FKuQqHMhJdY. Wersja pierwotna jest nadal dostępna na przykład tutaj: https://www.youtube.com/watch?v=-6FfTxwTX34&t=81s. Kluczowy obraz wyglądał następująco:

[2] „Dokument o ludzkim braterstwie dla pokoju światowego i współistnienia” na stronie Watykanu: https://www.vatican.va/content/francesco/pl/travels/2019/outside/documents/papa-francesco_20190204_documento-fratellanza-umana.html.

[3] LifeSiteNews.com, EXCLUSIVE: Bishop Schneider says Vatican is betraying ‘Jesus Christ as the only Savior of mankind’. Link: https://www.lifesitenews.com/news/bishop-schneider-vatican-is-betraying-jesus-christ-as-the-only-savior-of-mankind/.

[4] Papa Francesco, Udienca generale, Piazza San Pietro, Mercoledì, 3 aprile 2019. Link: https://www.vatican.va/content/francesco/it/audiences/2019/documents/papa-francesco_20190403_udienza-generale.html/

[5] „Dokument” jest dostępny na stronie Komitetu. Link: https://www.forhumanfraternity.org/document-on-human-fraternity/.

[6] Dom ma swoją stronę internetową, na której można rezerwować wizyty; wejście w celach kultowych do któregokolwiek z – jak głosi strona – „domów modlitwy” jest dostępne bez rezerwacji. Link: https://www.abrahamicfamilyhouse.ae/.

[7] Encyklika Fratelli tutti Ojca Świętego Franciszka o braterstwie i przyjaźni społecznej. Link: https://www.vatican.va/content/francesco/pl/encyclicals/documents/papa-francesco_20201003_enciclica-fratelli-tutti.html.

[8] PCh24.pl, Herezja czy ortodoksja? Dziwne wydarzenia na VII Kongresie Przywódców Religii Światowych i Tradycyjnych. Link: https://pch24.pl/herezja-czy-ortodoksja-dziwne-wydarzenia-na-vii-kongresie-przywodcow-religii-swiatowych-i-tradycyjnych/.

[9] Wywiad można znaleźć na stronie alittihad.ae. Wystarczy wpisać w wyszukiwarce „al ittihad” oraz „papież Franciszek” po arabsku.

[10] Vaticannews.va, Papież: religie to potencjał dobra w służbie społeczeństwu. Link: https://www.vaticannews.va/pl/papiez/news/2023-09/papiez-religie-to-potencjal-dobra-w-sluzbie-spoleczenstwu.html.

[11] Vaticannews.va, Cardinal Marengo: Pope’s visit to Mongolia sows seeds of harmony. Link: https://www.vaticannews.va/en/pope/news/2023-09/cardinal-marengo-pope-s-visit-to-mongolia-sows-seeds-of-harmony.html.

[12] PCh24.pl, Skandal w Brazylii: arcybiskup udzielił Komunii Świętej… muzułmańskiemu przywódcy religijnemu. Link: https://pch24.pl/skandal-w-brazylii-arcybiskup-udzielil-komunii-swietej-muzulmanskiemu-przywodcy-religijnemu/.

==========================

M.19 wrzesień 2023

Jest to wszystko zgodne z nauczaniem Jana Pawła II:

„Trzeba przede wszystkim pamiętać, że wszelkie poszukiwania prawdy i dobra, a ostatecznie Boga, podejmowane przez ludzkiego ducha wzbudzane są przez Ducha Świętego. Właśnie z tego pierwotnego otwarcia się człowieka na Boga rodzą się różne religie. Nierzadko ich założycielami byli ludzie, którzy z pomocą Ducha Bożego zdobyli głębsze doświadczenie religijne. Doświadczenie to, przekazane innym, przyjęło postać doktryn, obrzędów i przykazań w różnych religiach.

We wszystkich autentycznych doświadczeniach religijnych, najbardziej charakterystycznym zjawiskiem jest modlitwa. Ze względu na konstytutywne otwarcie ludzkiego ducha na działanie, poprzez które Bóg pobudza go, by przekraczał samego siebie, możemy przyjąć, że «każdą prawdziwą modlitwę pobudza Duch Święty, który w tajemniczy sposób jest obecny w sercach wszystkich ludzi» (przemówienie do członków Kurii Rzymskiej, 22 grudnia 1986 r., n. 11: «L’Osservatore Romano», wyd. polskie, n. 11-12/1986, s. 32)”

(Jan Paweł II, Katecheza wygłoszona podczas audiencji generalnej 9.09.1998)

Skoro Janowi Pawłowi II nie przeszkodziło to (według was) w zostaniu świętym, dlaczego Franciszek ma nie głosić tych idei?

Synodalne LGBTQ samobójstwo Kościoła osiąga punkt kulminacyjny

Synodalne LGBTQ samobójstwo Kościoła osiąga punkt kulminacyjny 

wideo: https://vkpatriarhat.org/pl/?p=20760  https://declares-the-lord.wistia.com/medias/312v79npax

https://bcp-video.org/pl/synodalne-samobojstwo/  https://rumble.com/v3g6r08-synodalne-samobjstwo.html

cos.tv/videos/play/47110850494107648  ugetube.com/watch/jyWNSEDSpCyBxFn

W dniach 4-29 października 2023 r. w Watykanie ma się odbyć Światowe Zgromadzenie Synodalnej LGBTQ-drogi.

Rodzą się trzy pytania:

1) Czym jest Bergogliowa synodalna droga?

2) Jaki jest jej cel?

3) Jak działa?

Odnośnie pierwszego pytania: Synodalna LGBTQ-droga – to bunt przeciwko Bogu, likwidacja Kościoła katolickiego, likwidacja papiestwa i likwidacja Bożych praw.

Odnośnie drugiego pytania: Synodalna LGBTQ-droga ma na celu przywołanie przekleństwa za współczesną antyewangelię. Dąży do zniszczenia chrześcijaństwa i przejścia do jednej pseudoreligii New Age, która wraz z poganami czci ich bóstwa, czyli demony.

Odnośnie trzeciego pytania: Synodalna LGBTQ-droga działa potajemnie, podstępnie i celowo. Nadużywa najwyższej władzy, aby aprobować legalizację herezji i niemoralności.

Bergoglio w ramach synodalnego procesu wprowadza nieodwracalne zmiany. Wykorzystuje do tego system kościelnych organizacji non-profit, które stworzył z nieskruszonych LGBTQ osób. Aktywuje ich jak watahę drapieżnych wilków i wykorzystuje ich do tego samobójstwa Kościoła. Do dziś nikt oficjalnie nie ustalił, czym właściwie jest ta synodalna droga. W Pradze na kontynentalnym zgromadzeniu biskupi otwarcie oświadczyli, że to nie wiedzą nawet oni. Podstawa synodalnej drogi jest celowo utrzymywana w tajemnicy. Jednak ci, którzy chcą poznać prawdę, dziś już ją poznać mogą.

Z głównym aktorem synodalnej drogi i celem, do którego zmierza, mamy doświadczenie już 10 lat. Bergogliowym celem nie jest odnowa Kościoła katolickiego, ale jego likwidacja. Tragedia polega na tym, że do tej pory jego zbrodnie nie zostały ujawnione . Kłamstwo nie było nazwane kłamstwem, a heretyk heretykiem. Chociaż Bergoglio ekskomunikował się z Kościoła z powodu herezji i nie jest prawomocnym papieżem, z tej rzeczywistości nie wyciągnięto żadnych konsekwencji. Zamykanie oczu jest zdradą Chrystusa, a poddanie się jemu w fałszywym posłuszeństwie jest buntem przeciwko Bogu, jest to duchowe samobójstwo. Największą tragedią jest zaślepienie i bierność biskupów, księży i wiernych.

Pseudopapież Bergoglio dyktatorsko promował eksperymentalne szczepienia. Od 10 lat propaguje homoseksualizm i bojkotuje podstawowe moralne zasady i Boże prawa.

Z kim jest związany? Ze światowymi elitami, przybywającymi do Watykanu jedna po drugiej. Z nimi podziela jeden kierunek w promowaniu eksperymentalnych szczepień, islamizacji Europy, a także tak zwanej „klimatycznej” i „ekologicznej” polityki NWO, kategorycznie ale nie pozwala na prawdziwą skruchę.

Na Franciszka Bergoglio spada wielokrotna Boża anatema, czyli wykluczenie z Kościoła. Powodem jest nie tylko łamanie przykazań Bożych, ale wprost legalizacja niemoralności LGBTQ i publiczne bałwochwalstwo. W Watykanie intronizował demona Pachamamę. W Kanadzie pozwolił się nawet poświęcić szatanowi i demonom podczas gwizdania czarodzieja.

Teraz mianował kolejnych 21 kardynałów, więc w następnych wyborach papieskich już 72% uprawnionych do głosowania są jego ludzie, których dobrze sprawdził. I to jego mianowanie kardynałów jest według bulli dogmatycznej nieważne, ponieważ wszystko, co czyni heretyk, jest przed Bogiem i Kościołem nieważne. Następnie ci tzw kardynałowie będą wybierać Franciszka nr 2, to znaczy ten sam program samozniszczenia Kościoła, który Bergoglio już przeforsował. On dał władzę bergoliańskiej sekcie, która nie dopuści już żadnego prawowiernego papieża. Następcy nieważnego papieża również będą nieważni. Ta struktura już skończyła z papiestwem. Publiczni heretycy, sodomici i bałwochwalcy, którzy wykluczyli się z Kościoła, nie mogą być jego głową.

Co za podłość, że Bergoglio popiera niemiecką bluźnierczą synodalną drogę! Ona ma jasny cel: nie tylko wyświęcać kobiety (przede wszystkim lesbijki) na diakonki, prezbiterki i biskupki, ale także wprowadzić tzw. rady synodalne. Te rady synodalne będą stopniowo całkowicie pozbawiać biskupów ich odpowiedzialności za Kościół. Tę odpowiedzialność przejmują na siebie świeckie osoby LGBTQ! To jest absolutny koniec katolicyzmu i papiestwa.

Cóż za podłość, że odstępczym biskupom Belgii Bergoglio pozwolił wprowadzić liturgiczne obrzędy błogosławienia homoseksualistów, lesbijek i tak zwanych queer-parów. Obejmuje to i błogosławieństwo na przykład tak zwanych małżeństw ze zwierzętami. To szaleństwo! Sam pseudobiskup Bonny przechwalał się, że ma wszystko zatwierdzone przez papieża, który mu powiedział: „Róbcie to mądrze i jednomyślnie”, czyli podstępnie i celowo.

Na co jeszcze czekają biskupi, księża i wierni? Pilotażowy projekt antykościoła zatwierdzony Bergogliem jest przygotowany, a to w Niemczech i Belgii. Teraz, w październiku 2023 lub w ciągu 2024 roku, ma zostać już publicznie przeszczepiony do całego Kościoła. A wszystko to pod świętym posłuszeństwem tzw namiestnikowi Chrystusa na ziemi i tzw następcy apostoła Piotra. To jest kpina ze Zbawiciela i największa zniewaga apostoła Piotra!

Aby zrealizować swój ukryty plan, pseudopapież mianował nowym prefektem Kongregacji Nauki Wiary człowieka, który ma ten sam cel, co on: propagowanie legalizacji homoseksualizmu, bałwochwalstwa i herezji, czyli stopniowe samozniszczenie Kościoła. Ten program Bergoglio już ujawnił, oświadczając, że Kongregacja Nauki Wiary musi całkowicie zmienić sens swojego istnienia. Zamiast bronić przed herezjami, ma teraz herezje promować i uprzywilejowywać. Dlatego pseudoprefekt Fernandez nie kryje gorących sympatii dla niemieckiej synodalnej LGBTQ-drogi. To już ale nie jest Kościół, to jest synagoga szatana! (zob. Ap 3:9).

Jakie jest w tych czasach kryzysu rozwiązanie? Rozpocząć, zanim będzie za późno, prawdziwą pokutę. Przede wszystkim trzeba nazwać grzech grzechem, heretyka heretykiem i oddzielić się od podporzątkowania się mu.

Co dokładnie powinni zrobić biskupi? Napisać list pasterski i wezwać w nim księży, żeby w Liturgii przestali wymieniać imię nieważnego papieża. Jednocześnie niech zalecają kapłanom i ludu Bożemu głębsze przeżywanie Świętej Liturgii. Konkretnie chodzi o dwie 3-5 minutowe chwile ciszy: pierwsza – przed konsekracją, a druga – po konsekracji. Podczas pierwszej chwili ciszy kapłan uklęknie i duchowo odnowi swoje kapłańskie namaszczenie, które jest warunkiem konsekracji. Poprosi Ducha Świętego, aby odnowił to namaszczenie. Duch Święty poprzez wypowiedziane przez niego Chrystusowe słowa dokona tajemnicy przemiany chleba w Ciało Chrystusa, a wina w Krew Chrystusa.

Po konsekracji kapłan niech również uklęknie do cichej adoracji. Niech on i lud Boży duchowo uświadomi sobie rzeczywistość obecności tajemnicy śmierci Chrystusa, która została na Golgocie przyniesiona dla zadośćuczynienia za nasze grzechy.

Również należy przypomnieć wiernym, aby przeżywali te dwie chwile ciszy w jedności z tajemnicą wiary. Podczas pierwszej chwili ciszy chór może śpiewać antyfonę do Ducha Świętego, a podczas drugiej chwili ciszy antyfonę, w której powtarza się imię Jezus – Jehoszua. Jest napisane: „Każdy, kto wezwie imienia Pańskiego, będzie zbawiony” (Rz 10:13).

Niech też biskup zezwoli kapłanom na sprawowanie Liturgii w jedności z ludem Bożym twarzą do tabernakulum, jak to miało miejsce w całej historii. Obecnie ołtarz z kapłanem są odwróceni plecami do tabernakulum. Jest to negatywny gest homocentryzmu lub antropocentryzmu w opozycji do teocentryzmu.

Co powinni robić kapłani?

Niech kapłani przedłożą biskupowi petycję z tymi żądaniami dotyczącymi Liturgii. Niech kapłani spotykają się raz w tygodniu na jeden cały dzień w małych grupach i modlą się za siebie, za powierzone im dusze i za Kościół. Bóg da tym kapłanom światło i siłę, aby pozostali wierni Chrystusowi i Jego Ewangelii.

Co powinni zrobić wierzący?

Niech pokutują, poświęcając przynajmniej godzinę dziennie na modlitwę. Jeśli to możliwe, należy odmawiać codziennie wszystkie 15 tajemnic Różańca lub przynajmniej jego część. Gorliwi świeccy niech modlą się 2,5 godziny dziennie, dając w ten sposób Bogu dziesięcinę czasu. Bóg poprzez te gorliwe dusze ocali Kościół.

Jeśli z powodu lenistwa, tchórzostwa i marnowania czasu na próżności biskupi, księża i wierni nie znajdą czasu na komunikację z Bogiem, to Bergoglio i jego sekta zniszczą Kościół katolicki. Wina w tym przypadku spadnie ale nie tylko na Bergogliańską sektę, ale także na tych, którzy mogli zapobiec tragedii poprzez pokutę i modlitwę, ale to zaniedbali! Dlatego niech Bogu wierny katolik z ufnością zwraca się w modlitwie różańcowej do Matki Jezusa. Ona miażdży głowę piekielnego węża.

+ Eliasz

Patriarcha Bizantyjskiego Katolickiego Patriarchatu

+ Metodiusz OSBMr               + Tymoteusz OSBMr

biskupi-sekretarze

28.07.2023

Synodalne LGBTQ samobójstwo Kościoła osiąga punkt kulminacyjny

vkpatriarhat.org/en/?p=23358  /english/

vkpatriarhat.org/fr/?p=16772  /français/

vkpatriarhat.org/de/synodaler-selbstmord/  /deutsche/

Świętokradztwo arcybiskupa w Brazylii : Dał Komunię – muzułmaninowi. Chcą “religii synkretycznej”…

Komunia dla muzułmanów: Kto mianował go arcybiskupem?

28 sierpnia podczas Eucharystii w Katedrze w Londrina (Brazylia) miejscowy arcybiskup, Geremias Steinmetz, lat 58, udzielił sakramentu Komunii Świętej niejakiemu Sheikhowi Ahmadowi Saleh Mahairi, założycielowi meczetu Londrina’s Rei Faiçal.

Media podają, że Mahairi nie skonsumował Hostii. [A co zrobił z Ciałem Chrystusa?? MD]

W nocie prasowej z 30 sierpnia Steinmetz usprawiedliwia (porąbane!) decyzję Mahairiego, odnosząc się do wypowiedzi Franciszka, w których stwierdza on, że Ostatnia Wieczerza była niezasłużona.

Nawet dzieci idące do pierwszej komunii wiedzą, że osoba nieochrzczona nie może przystępować do sakramentów. W głowie się nie mieści, jak Benedykt XVI mógł mianować Steinmetza biskupem w 2011, Steinmetza, nie mającego zielonego pojęcia o wierze, którą ma reprezentować i chronić. [Oczywiście ma pojęcie, pełne: To celowe świętokradztwo wroga Pana Jezusa. MD]

Bomba wybuchła; teologia moralna „Kościoła V2” leży w gruzach. Może jednak – kościół niemiecko-katolicki?

Bomba wybuchła; teologia moralna „Kościoła V2” leży w gruzach.

Może jednak – kościół niemiecko-katolicki?

https://pch24.pl/bomba-wybuchla-teologia-moralna-kosciola-lezy-w-gruzach/

Amoris laetitia papieża Franciszka – to dokument, na którym od A do Z oparta jest nowa praktyka duszpasterska w Berlinie, gdzie błogosławione będą pary homoseksualne, rozwodnicy i pary żyjące bez ślubu. Abp Heiner Koch jest przekonany, że jego decyzja zyska wsparcie Watykanu. Najprawdopodobniej ma rację, a błogosławienie par LGBT to bynajmniej nie koniec. To dopiero początek.

Metropolita Berlina abp Heiner Koch ogłosił, że w jego archidiecezji księża – a także świeckie duszpasterki i świeccy duszpasterze – mogą błogosławić pary homoseksualne, rozwodników w powtórnych związkach albo pary kohabitujące. Uzasadnił to wyłącznie nauczaniem papieża Franciszka, a przede wszystkim jego adhortacją Amoris laetitia. Gdy Franciszek wydał ten dokument w 2016 roku liberalny kard. Walter Kasper mówił pochlebnie o wielkiej „zmianie paradygmatu”, a konserwatywny austriacki filozof Josef Seifert przestrzegał przed „teologiczną bombą atomową”, która może obalić całe dotychczasowe nauczanie moralne Kościoła. Polskie mainstreamowe media kościelne dostrzegały wprawdzie pewien problem w jednym z przypisów do adhortacji, ale studziły nastroje, przekonując, że to tylko mały przypis i nie ma on większego znaczenia.

Jednak Amoris laetitia to nigdy nie był „tylko jeden przypis”. Adhortacja Franciszka jest pełna fragmentów, które składają się na Seifertowski „ładunek wybuchowy”. Pisałem o tym szeroko w książce „Niemiecka rewolucja. Jak za Odrą ginie katolicka wiara” wydanej w 2019 roku przez Stowarzyszenie ks. Piotra Skargi. Papieski dokument proponuje Kościołowi etykę sytuacyjną i odejście od nauki o obiektywnych normach, których nigdy nie wolno naruszać. Jest wprost sprzeczny z Tradycją Kościoła; przyjmuje za dobrą monetę dokładnie te poglądy, które zaledwie w 1993 roku św. Jan Paweł II odrzucił jako błędne w encyklice Veritatis splendor.

Właśnie dlatego abp Heiner Koch mógł wykorzystać Amoris laetitia do uzasadnienia błogosławienia grzesznych związków. Nie tylko rozwodników, a nawet nie przede wszystkim ich; w liście, który datowany jest na 21 sierpnia tego roku, chodzi przecież głównie o pary homoseksualne. Gdy w 2016 roku ukazała się Amoris laetitia tylko nieliczne środowiska przestrzegały, że kwestia rozwodników to dopiero początek. Tak się rzeczywiście stało.

Najważniejszym passusem Amoris… jest punkt 301, który w części abp Heiner Koch zacytował w liście. Kluczowe zdania brzmią: „Dlatego nie można już powiedzieć, że wszyscy, którzy są w sytuacji tak zwanej «nieregularnej», żyją w stanie grzechu śmiertelnego, pozbawieni łaski uświęcającej. Ograniczenia nie zależą tylko od ewentualnej nieznajomości normy. Podmiot, choć dobrze zna normę, może mieć duże trudności w zrozumieniu «wartości zawartych w normie moralnej», lub może znaleźć się w określonych warunkach, które nie pozwalają mu działać inaczej i podjąć inne decyzje bez nowej winy”.

Innymi słowy: para rozwodników w nowym związku/para homoseksualna/para kohabitująca dobrze wie, że jej sytuacja jest obiektywnie grzeszna. Uważa jednak, że w normie, do której mieliby dążyć, nie ma „wartości”. Co więcej sądzą, że w ich konkretnej sytuacji życiowej porzucenie partnera albo zachowywanie czystości prowokowałoby „nową winę”. Co mają zrobić?

Najważniejsze jest „włączenie” ich do Kościoła, pisze abp Heiner Koch, cytując z punktu 297 Amoris…: „Trzeba pomóc każdemu w znalezieniu jego sposobu uczestnictwa we wspólnocie kościelnej, aby czuł się przedmiotem «niezasłużonego, bezwarunkowego i bezinteresownego» miłosierdzia”.

Żeby zrealizować cel „włączenia” pary „w sytuacji nieregularnej” należy odejść od dążenia do realizacji „normy ogólnej”. Trzeba uznać, że norma ta po prostu nie obejmuje tej konkretnej sytuacji życiowej. Heiner Koch znowu zacytował Amoris…, punkt 307: „To prawda, że normy ogólne stanowią pewne dobro, którego nigdy nie powinno się ignorować lub zaniedbywać, ale w swoich sformułowaniach nie mogą obejmować absolutnie wszystkich szczególnych sytuacji”.

Ostateczną decyzję musi podjąć osoba, o którą w sprawie chodzi. Jak pisze abp Koch – cytat z Amoris… 37: „Jesteśmy powołani do kształtowania sumień, nie zaś domagania się, by je zastępować”.

Z tego wszystkiego metropolita wyprowadza potencjalną możliwość błogosławienia par homoseksualnych. Powołuje się przy tym dodatkowo na inną adhortację Franciszka, Evangelii gaudium z 2013 roku, gdzie czytamy: „Eucharystia, chociaż stanowi pełnię życia sakramentalnego, nie jest nagrodą dla doskonałych, lecz szlachetnym lekarstwem i pokarmem dla słabych”. Jak argumentuje abp Koch, jeżeli Eucharystia nie jest nagrodą dla doskonałych, ale pokarmem dla słabych, to dotyczy to również innych sakramentów, a w konsekwencji – także błogosławieństwa. Dlatego, uznał, nie ma przeszkód, żeby udzielać błogosławieństwa parom homoseksualnym, rozwodnikom czy kohabitującym.

Gdyby abp Heiner Koch chciał jeszcze silniej wzmocnić swoją argumentację, mógłby zacytować z punktu 303 Amoris laetitia, gdzie Franciszek raz jeszcze wyraził myśl o obchodzeniu normy ogólnej z powołaniem się na „konkretne okoliczności”. Papież pisał tam: „Sumienie może jednak uznać nie tylko to, że dana sytuacja nie odpowiada obiektywnie ogólnym postanowieniom Ewangelii. Może także szczerze i uczciwie uznać to, co w danej chwili jest odpowiedzią wielkoduszną, jaką można dać Bogu i odkryć z jakąś pewnością moralną, że jest to dar, jakiego wymaga sam Bóg pośród konkretnej złożoności ograniczeń, chociaż nie jest to jeszcze w pełni obiektywny ideał”.

Biorąc to wszystko pod uwagę metropolita Berlina orzekł, co następuje: jeżeli duszpasterze i duszpasterki w jego archidiecezji będą błogosławić pary homoseksualne, rozwodników czy kohabitujące, to mają wolną rękę – on nie będzie występował przeciwko nim z żadnymi środkami dyscyplinarnymi. Ważne jest jedynie to, by błogosławieństwa udzielano po wcześniejszej rozmowie z taką parą, która będzie mieć na celu kształtowanie decyzji sumienia a następnie zaakceptowanie takiej decyzji.

Czy Stolica Apostolska zareaguje na decyzję abp. Heinera Kocha? We wrześniu 2022 roku biskupi belgijskiej Flandrii opublikowali dokument z propozycją specjalnej liturgii połączonej z błogosławieństwem dla par LGBT. Hierarchowie odbyli w listopadzie wizytę ad limina Apostolorum, podczas której rozmawiali o swoim rozwiązaniu z urzędnikami Kurii Rzymskiej oraz z samym papieżem. Bp Johan Bonny z Antwerpii powiedział później, że papież zaakceptował ich dokument. Dlaczego? Według Bonny’ego chodziło o to, że Belgowie mówili jednym głosem, nikt z nich się nie sprzeciwiał. Jest jednak jeszcze jeden element: dokument z Flandrii, tak jak list abp. Kocha, został oparty na adhortacji Amoris laetitia. Belgowie zacytowali stosowne passusy papieskiego tekstu, uzasadniając na ich podstawie swoje „rozwiązanie duszpasterskie”. Gdyby papież ich potępił, musiałby stwierdzić, że ich odczytanie Amoris laetitia jest nieprawidłowe. Było przecież jednak prawidłowe: wprawdzie Amoris laetitia jest sprzeczna z nauczaniem Kościoła poprzednich wieków i lat, ale tekst sam w sobie rzeczywiście uprawomocnia błogosławienie par LGBT. To samo dotyczy metropolity Berlina. Jeżeli Watykan powie mu „nie”, powie „nie” dokumentowi Franciszka. Byłby to absurd.

Tymczasem abp Heiner Koch zrobił dokładnie to, czego oczekuje Ojciec Święty: ogłosił list duszpasterski oparty na jego, Franciszka, nauczaniu. 1 lipca tego roku papież wysłał list do nowego prefekta Dykasterii Nauki Wiary, abp. Victora Manuela Fernándeza. Napisał w nim między innymi: „[…] twoje zadanie polega również na tym, by przykładać specjalną troskę do weryfikowania, czy dokumentu twojej własnej Dykasterii oraz innych mają wystarczające zaplecze teologiczne, czy są spójne z bogatym podłożem wieczystego nauczania Kościoła, a jednocześnie biorą pod uwagę najnowsze Magisterium”. Innymi słowy: wszystko, co wychodzi z Kurii, musi być naznaczone „zapachem Franciszka”. Abp Fernández w jednym z wywiadów udzielonych prasie po tym, jak papież mianował go prefektem DKW, zapowiedział nadawanie takiego „zapachu” właśnie dokumentowi Watykanu z 2021 roku mówiącego o zakazie błogosławieństwa par LGBT. „Sądzę, że jest nadal możliwe sprecyzować te wypowiedzi, dopełnić je oraz ulepszyć – tak, by naświetlić je lepiej nauczaniem papieża Franciszka” – powiedział. Uzasadniając swoją otwartość na takie błogosławieństwa abp Heiner Koch powołał się na „zapowiedzi” abp. Fernándeza, sugerując, że może pozwolić duszpasterkom i duszpasterzom na swobodę działania – bo sprawa, o których mowa, niedługo i tak zostanie rozstrzygnięta na korzyść niemieckiej wizji.

Postępowanie abp. Heinera Kocha jest ponadto w pełni zgodne z innym pryncypium, jakim – zgodnie z poleceniem Franciszka – ma kierować się abp Fernández jako prefekt DKW. Papież zalecił mu dbanie o to, by w Kościele rozwijały się „różnorodne prądy myśli w filozofii, teologii i praktyce duszpasterskiej”, co, o ile będzie „pojednane przez Ducha w poszanowaniu i miłości”, ma „pomagać Kościołowi wzrastać”. Decyzja metropolity Berlina niewątpliwie spełnia wszystkie konieczne kryteria: jest duszpasterska, oparta na Amoris laetitia, wyraża różnorodność prądów myśli, odwołuje się do prymatu miłosierdzia… Nie sposób sądzić, że Watykan mógłby ją zatrzymać, chyba, że nagle do głosu doszłyby w Kurii Rzymskiej inne niż dotąd środowiska, a Fernández popadłby nagle w niełaskę.

Błogosławienie związków LGBT nie jest, oczywiście, końcem rewolucji Amoris laetitia, tak jak końcem nie była zgoda na udzielanie Komunii świętej rozwodnikom. Na gruncie wyłożonych w tej adhortacji zasad zmienić można bardzo, bardzo wiele. To na przykład antykoncepcja – chyba nic nie nadaje się łatwiej do tego, by stać się płaszczyzną stosowania „obejścia norm ogólnych”. To również kontakty z niekatolikami – dlaczego nie dopuszczać ich do pracy w duszpasterstwie, dlaczego odmawiać im sakramentów? Norma ogólna, ale w tej sytuacji… Mnożyć różne zastosowania można w nieskończoność. W końcu, jak pisał Seifert, chodzi o bombę teologiczną. Ta bomba już wybuchła – a teraz obserwujemy kolejne „zniszczenia” jakich dokonała.

Czy nam się to podoba, czy nie – takie są fakty; teologia moralna Kościoła jest po prostu w gruzach.

Paweł Chmielewski

Barbarzyński trybalizm zamiast uniwersalności Kościoła. Ryt amazoński, czyli Pachamama i Quetzalcoatl. Antychryst na horyzoncie.

Liturgia amazońska. Barbarzyński trybalizm zamiast uniwersalności Kościoła. Ryt amazoński, czyli Pachamama i Quetzalcoatl.

Paweł Chmielewski liturgia-amazonska-barbarzynski-trybalizm

(Oprac. PCh24.pl)

Rewolucja przyspiesza z każdym krokiem. Służące jej siły chcą doprowadzić do całkowitego rozbicia jedności Kościoła, tak, by uniwersalność katolicką zastąpić trybalizmem, barbarzyńską, plemienną różnorodnością.

Temu celowi służy promocja nowych rytów liturgicznych – amazońskiego i majańskiego, temu służy walka z tradycyjną Mszą łacińską. Agenci Rewolucji pragną powszechnego chaosu, z którego ma wyłonić się nowy bezbożny system. A jednak Chrystus zgładzi nieprawość jednym „tchnieniem ust swoich”.

—————————————–

Nadużycie II Soboru Watykańskiego

Media katolickie piszą od kilkudziesięciu miesięcy o intensywnych pracach nad stworzeniem dwóch nowych indiańskich rytów liturgicznych, amazońskiego oraz majańskiego. Podstawę ideową opracowywania nowych rytów liturgicznych według Franciszka miałaby dawać konstytucja Sacrosanctum concilium II Soboru Watykańskiego. Ojcowie Soborowi w punktach 37 – 40 zwrócili uwagę na problem inkulturacji, pisząc: „W sprawach, które nie dotyczą wiary lub dobra powszechnego, Kościół nie chce narzucać sztywnych, jednolitych form nawet w liturgii. Przeciwnie, otacza opieką i rozwija duchowe zalety i wartości różnych plemion i narodów. Życzliwie ocenia to wszystko, co w obyczajach narodów nie wiąże się nierozdzielnie z zabobonami i błędami, i jeśli może, zachowuje to w nienaruszonej postaci, a niekiedy nawet przyjmuje do liturgii, jeśli odpowiada to zasadom prawdziwego i autentycznego ducha liturgicznego”.

Jest dość oczywistym nadużyciem wykorzystywać soborową naukę o możliwości przyjęcia do liturgii jakichś elementów tradycji lokalnych do tego, by opracowywać przy biurku zupełnie nowy ryt. Przed Franciszkiem zrobiono to na dużą skalę jedynie raz, tworząc ryt zairski, ostatecznie zaakceptowany przez Stolicę Apostolską w 1988 roku. Ten stan rzeczy Franciszek określił w swojej adhortacji Querida Amazonia jako niezadowalający, pisząc o poczynieniu przez Kościół „niewielkich postępów” w dziedzinie inkulturacji liturgii (QA 82). Do tego stwierdzenia papież dołączył przypis o krótkiej treści: „Na Synodzie pojawiła się propozycja opracowania «rytu amazońskiego»”. Oznaczało to w praktyce papieską zgodę na propozycję, którą w dokumencie finalnym Synodu Amazońskiego z października 2019 roku zawarli Ojcowie Synodalni.

Ryt amazoński, czyli Pachamama i Quetzalcoatl

W efekcie powstała specjalna komisja ds. rytu amazońskiego; w jej skład wchodzi jeden Polak, o. Kasper Kaproń OFM. Jak dotąd nie ma żadnych informacji dotyczących konkretnego kształtu przyszłej liturgii amazońskiej. Wiemy, że mogą wiązać się z nią bardzo różne rozwiązania, na przykład dotyczące celibatu. Nowy prefekt Dykasterii Nauki Wiary abp Victor Manuel Fernandez mówił w 2020 roku, że wyobraża sobie wprowadzenie w Amazonii żonatych kapłanów – tzw. viri probati – właśnie w ramach rytu amazońskiego.

Potencjalnie bardzo kontrowersyjne albo wręcz niebezpieczne mogą być również inne zmiany, związane z konkretnymi obyczajami rdzennych ludów amazońskich. Ich kult ziemi czy duchów przodków trudno oderwać od pogańskich wyobrażeń i politeizmu. Przykład na to, jak łatwo się pogubić, dał niestety sam Watykan w czasie Synodu Amazońskiego.

Chodzi oczywiście o posążek Pachamamy, który przedstawiano jako rzekomą figurę Matki Bożej. Idąc tym samym tropem można byłoby stwierdzić, że pierzasty wąż Quetzalcoatl jest figurą Chrystusa. W mitologii Quetzalcoatla są pewne wątki złożenia ofiary z samego siebie dla dobra ludzkości, co w duchu „pachamamskiej” interpretacji można byłoby odczytać jako alegorię Ofiary Krzyża. Jest to jednak możliwe tylko wówczas, kiedy przyjmie się, iż wszystkie religie światowe opowiadają o tym samym, a Quetzalcoatl, Pachamama, Jezus Chrystus, Matka Boża – to po prostu różne lokalne „imiona” tej samej „niepoznawalnej rzeczywistości”. Jeżeli liturgia amazońska miałaby elementy takiej ideologii mogłaby być po prostu bałwochwalcza.

Nie wiadomo jak długo mogą potrwać prace nad rytem amazońskim. W marcu 2023 roku o długoletniej perspektywie mówił bp Omar de Jesus Mejia Giraldo z Florencji w Kolumbii, który wraz z innymi hierarchami ze swojego kraju spotkał się z papieżem i ważnymi urzędnikami kurialnymi w ramach wizyty ad limina Apostolorum. Według biskupa Franciszek zachęcał kolumbijskich biskupów do kontynuacji prac nad rytem amazońskim we współpracy z innymi biskupami z regionu Amazonii; hierarcha przypomniał jednak, że prace nad rytem zairskim zajęły łącznie 27 lat. Można dlatego powiedzieć, podkreślił, że prace nad rytem amazońskim są dopiero u swoich początków.

Ryt majański. Liturgiczna rola żon diakonów i kult żywiołów świata

Bardziej zaawansowane są prace nad indiańskim rytem w Meksyku, nawiązującym do kultury Majów. Znany jako ryt majski albo majański, został opracowany na gruncie doświadczeń zbieranych od dziesięcioleci w południowo-meksykańskiej diecezji San Cristobal de las Casas. To diecezja słynąca z wyjątkowo licznych diakonów stałych, którzy bywali w przeszłości już szykowani do roli żonatych księży. W liturgii majańskiej, której projekt jest już znany i został przedłożony w Watykanie, diakoni stali odgrywają ogromną rolę, podobnie jak ich żony, traktowane jakby z automatu jako osoby szczególnie uprawnione do różnych aktywnych ról liturgicznych. W liturgii majańskiej zawarto ponadto wiele elementów rdzennej kultury, które trudno interpretować poza ich pogańskim kontekstem: dotyczy to zarówno kultu przodków, jak i przede wszystkim traktowania ziemi jako żywej bogini, podobnie jak personifikowanie wiatru, wody czy innych żywiołów. Czy Stolica Apostolska pozytywnie zaopiniuje przesłany jej projekt rytu majańskiego czy też rzecz będzie jeszcze przepracowywana, nie wiemy.

Ryty indiańskie, czyli destrukcja jedności liturgii Kościoła

Zarówno ryt amazoński, majański jak i inne potencjalne nowe lokalne ryty, doskonale wpisują się w wizję Kościoła synodalnego. Specyficzna regionalna liturgia, sprawowana w języku niezrozumiałym dla osób spoza danego terenu, z niejasnymi dla postronnych obrzędami, z elementami przedchrześcijańskich tradycji – to przecież właściwa liturgia dla Kościoła zatomizowanego, skrajnie różnorodnego, który rezygnuje z jedności na rzecz triumfu tego, co partykularne.

Po II Soborze Watykańskim Kościół zrezygnował z łaciny, która łączyła wcześniej katolików niemal na całym świecie. Owocem Procesu Synodalnego może być dalsze postąpienie na tej samej drodze deprecjacji zasady jednoczącej. Synodalna zasada „jedności w różnorodności”, która premiuje wszelkie partykularyzmy, nawet doktrynalne, stanowi aż nazbyt podatny grunt do pogłębienia liturgicznej dyspersji.

Traditionis custodes – skuteczne narzędzie Rewolucji

Tę partykularyzację liturgiczną wspiera też podejście Franciszka do liturgii trydenckiej. W 2007 roku Benedykt XVI ogłaszając motu proprio Summorum pontificum stwierdził, że istnieją w Kościele dwa wyrazy jednego rytu rzymskiego i wyraził pragnienie, aby nawzajem z siebie czerpały. Ostatecznym efektem tej koegzystencji mogłoby być przywrócenie jedności liturgicznej w postaci Mszału, który oczyszczałby Mszał zreformowany z tego, co rewolucyjne, przywracając mu ciągłość z Tradycją i realizując w ten sposób prawdziwe intencje Ojców Soborowych wyrażone w Sacrosanctum concilium. Franciszek w Traditionis custodes z 2021 roku ogłosił, że ryt rzymski ma tylko jedną formę i jest nią forma nowa; wszyscy powinni ją przyjąć. Choć teoretycznie zdaje się to zmierzać w kierunku uniwersalizmu, w praktyce ma wprost odwrotny skutek. Żeby osiągnąć Franciszkową jedność liturgiczną wspólnoty wyrosłe na gruncie liturgii tradycyjnej musiałby się rozwiązać, a liturgia tradycyjna musiałaby zostać przez wszystkich w Kościele całkowicie odrzucona. To niewłaściwe i niemożliwe, co oznacza, że – wbrew intencjom Benedykta – liturgia Kościoła będzie coraz wyraźniej podzielona.  

Solve et coagula

Taki rozwoju wypadków wynika z samej logiki procesów rewolucyjnych i jej celów. Epoka rewolucyjna, rozpoczęta umownie w 1789 roku, cechuje się powrotem do trybalizmu, albo inaczej: do barbarzyńskiej plemienności. Do całkowitego odrzucenia zasady uniwersalizmu odkrytej przez grecką filozofię, udoskonalonej przez Rzym, doprowadzonej do swojego ideału przez chrześcijaństwo. Każdy ma swoją prawdę, brzmi credo postmodernizmu – i tak miałby wyglądać również współczesny Kościół katolicki. Wszystko, co jest w nim uniwersalistyczne, powinno zostać przezwyciężone i zamienione na partykularne.

Oczywiście nie po to, aby takim pozostać na zawsze. Wyjaśnia to Nietzscheańska koncepcja kolistego biegu historii zaczerpnięta przez niemieckiego filozofa od Heraklita z Efezu; myśl Nietzschego rozwinięta szczególnie przez Martina Heideggera stała się swoistą ramą intelektualną współczesności. Nietzscheańsko-Heideggerystyczna periodyzacja biegu historii zakłada cykliczną stabilizację.

[Dlatego też odkrycia historyczne i uogólnienia cywilizacyjne Feliksa Konecznego są spychane w niepamięć. Mirosław Dakowski]

Traktując koncepcję Nietzschego nieortodoksyjnie, tak jak czyni to myśl postmodernistyczna, można stwierdzić, że atomizacja ma być etapem przejściowym między upadkiem jednej formy cywilizacyjnej a nastaniem kolejnej. Na swój sposób, przedstawiając to jako celowy proces, mówią o tym dwie dobrze znane dewizy masońskie. Solve et coagula, rozwiązuj i zawiązuj; ordo ab chao, porządek z chaosu.

Nie da się zbudować Antykościoła, jeżeli na pożądanym miejscu stać będzie Kościół Chrystusowy. Kościół Antychrysta może zostać zbudowany jedynie na ruinach katolickiego. Dlatego potrzebna jest solucja Kościoła – efekt masońskiego procesu rozwiązywania; dlatego potrzebny jest chaos. Nietzscheańsko-Heideggerystyczny proces forsowania postmodernistycznej „własnej prawdy”, pełnego zanurzenia w tradycjach lokalnych, musi zostać uwieńczony koagulacją, zaprowadzeniem nowego perwersyjnego systemu.

Zeitgeist, czyli rządy złego ducha

Nie wszyscy, którzy przykładają ręce do wzniesienia tej monumentalnej bazyliki Antychrysta są świadomymi zdrajcami. Wielu z nich jest po prostu zagarnianych przez wielkie procesy cywilizacyjne, które toczą się na przestrzeni dziesięcioleci albo i wieków. Wskutek totalnej dominacji duchowej bardzo trudno jest wyrwać się spod wpływu tych procesów: ulegają im nawet wielcy. Zeitgeist, duch czasu, nie jest czczym wymysłem Hegla: jest opisem rzeczywiście istniejącego zjawiska, kolektywnego przekonania o tym, że biegowi rzeczy należy teraz nadawać taki, a nie inny kierunek.

Zeitgeist kilkunastu ostatnich stuleci był uformowany przez Kościół, to znaczy pośrednio przez samego Chrystusa. On był Panem cywilizacji Zachodu, to na niego kierował się cały zbiorowy wysiłek narodów i społeczeństw. Rewolucjoniści zdetronizowali jednak Chrystusa i osadzili na Jego tronie samych siebie. Od dwustu lat człowiek, który mówi Bogu „nie”, ulega coraz szybciej własnej zepsutej naturze. Źródłem zepsucia jest diabeł. W ten sposób heglowski Zeitgeist staje się w praktyce Der böse Geist, złym duchem. To jemu służy współczesność i za nim idą ci, którzy bezrefleksyjnie przyłączają się do kolektywnej woli kreującej kierunku rozwoju cywilizacyjnego.

Naszym celem i zadaniem jest zatrzymać proces destrukcji. Ocalić to, co da się ocalić – i przywrócić właściwy porządek w rzeczy. Nie będzie to ordo ab chao, masoński porządek z chaosu. Będzie to ordo ab Christo, porządek z Chrystusa. Przecież to On mówi o Sobie: Ja jestem Alfa i Omega, Pierwszy i Ostatni, Początek i Koniec. Chrystus jest „ostatecznym uporządkowaniem”. Liturgie amazońska i majańska, synodalna partykularyzacja i dyspersja jedności – to wszystko narzędzia w rękach Rewolucji, w rękach szatańskiego Zeitgeistu, które starają się odsunąć triumf Alfy i Omegi. A jednak Chrystus i tak zgładzi nieporządek „tchnieniem swoich ust i wniwecz obróci objawieniem swego przyjścia”. Bądźmy Jego współpracownikami.

Spoufalanie się ze Zbawicielem – przyczyny zjawiska

Spoufalanie się ze Zbawicielem – przyczyny zjawiska

Stanisław Bukłowicz spoufalanie-sie-ze-zbawicielem

Nadużycia liturgiczne, popełniane choćby podczas Światowych Dni Młodzieży, wpisują się w szersze zjawisko fraternizowania się z Panem Jezusem. Od kilkudziesięciu lat katolicy coraz częściej traktują Zbawiciela jako równego sobie.

Tymczasem takie podejście kłóci się z Pismem Świętym i nauką Kościoła.

Choć wierni spoufalający się z Panem Bogiem lubią się powoływać na Biblię i pierwotne chrześcijaństwo, to nie znajdą poparcia dla swoich poglądów w Piśmie Świętym. Biblia wielokrotnie bowiem zwraca uwagę na Boży majestat, wykluczający luzacki egalitaryzm. „Majestat Jego góruje nad ziemią i niebem” czytamy na przykład Psalmie 148. Z kolei psalmista wyśpiewuje o Bogu, który uniósł Swój Majestat ponad Niebiosa (Psalm 8). Stary Testament zwraca uwagę również na wzniosłość imienia Bożego (2 Mch 8,15). Również w znajdujących się w Starym Testamencie zapowiedziach mesjańskich czytamy, że o majestacie imienia Pana Boga (Mi 5,3).

Czy jednak ów nacisk na Boży Majestat nie cechuje raczej Starego Testamentu? Czy po Wcieleniu Pana Jezusa nie powinniśmy traktować Pana Boga raczej jak dobrego i łagodnego Ojca? Owszem powinniśmy (podobnie zresztą jak Izraelici w Starym Testamencie). Jednak miłość wobec Pana Jezusa i brak chorobliwego lęku nie wyklucza szacunku należnego Jego Majestatowi. Analogicznie miłość do doczesnych rodziców nie wyklucza żywienia względem nich szacunku

Majestat Chrystusa w Nowym Testamencie

Przejdźmy teraz do Nowego Testamentu. Na jego kartach czytamy o Aniołach oddających cześć Panu Jezusowi, jak również o mędrcach oddających Mu królewską cześć. Z kolei po zmartwychwstaniu sam Pan Jezus mówi, że „Dana Mi jest wszelka władza w niebie i na ziemi”. Uważna lektura Nowego Testamentu pokazuje, że Chrystus nie był bynajmniej typem pobłażliwego dobrego wujka, pozwalającego się lekceważyć. Przeciwnie – wobec swoich przeciwników używał mocnych określeń bezlitośnie punktując ich obłudę. Nawet świętego Piotra nazwał „szatanem”, gdy ten tkwił w powierzchownym i ziemskim rozumieniu misji Mesjasza. Co więcej, Pan Jezus w pewnym momencie uniósł się świętym gniewem i użył siły do przepędzenia przekupniów ze świątyni w Jerozolimie.

Chrystus mówił wprawdzie o nazwaniu uczniów Przyjaciółmi (J 15,15), jednak nie chodziło tu o stosunek równości. W cywilizacji antycznego Rzymu panowie nazywali przyjaciółmi osoby od siebie zależne, którym zapewniali opiekę, ale od których wymagali szacunku. Chodziło o stosunek nieco zbliżony do średniowiecznych stosunków feudalnych, w ich najlepszym tegoż rozumieniu. Nie wyklucza to bynajmniej miłości i troski Jezusa o uczniów – wręcz przeciwnie. Wyklucza jednak brak czci wobec Zbawiciela i traktowanie go jako niemal równego sobie.

Powierzchowne rozumienie słów Chrystusa

Banalizacji obrazu Pana Jezusa jako liberalnego reformatora sprzyja powierzchowne rozumienie pewnych fragmentów Nowego Testamentu. Na przykład w Ewangelii według świętego Marka czytamy, że to „szabas został ustanowiony dla człowieka, a nie człowiek dla szabatu” [Mk 2,27]. Z kolei u Mateusza Pan Jezus mówi, że „Syn Człowieczy jest Panem szabatu” (Mt 12,4). Twierdzenia te są ochoczo interpretowane jako dowód na niechęć Chrystusa do sztywnych norm.

Jak jednak zauważa Benedykt XVI w książce „Jezus z Nazaretu” „właśnie na podstawie sporów o zachowywanie szabatu stworzono obraz Jezusa liberalnego”. Tymczasem znawcy religii żydowskiej pokazują, że takie podejście do szabatu mógł żywić jedynie Ktoś znajdujący się na miejscu Boga i sam będący Bogiem. Tylko Bóg-Prawodawca jest bowiem Panem szabatu, mającym prawo autorytatywnie zarządzać, jak należy obchodzić ten niezwykle istotny w religii żydowskiej dzień. W tym świetle wypowiedzi Pana Jezusa dotyczące szabatu pokazują raczej Jego autorytet, a nie luzackie podejście do wypełniania obowiązków religijnych.

Podobnie interesujące są słowa Chrystusa skierowane do członków rodziny, chcących przywołać go do siebie, podczas gdy gromadziły się wokół Niego tłumy. „Oto moja matka i moi bracia. Bo kto pełni wolę Bożą, ten Mi jest bratem, siostrą i matką” – mówi Pan Jezus w Ewangelii według świętego Marka [Mk 3, 34-35]. Twierdzenia te mogą sugerować niechęć „wyluzowanego” Pana Jezusa wobec więzów rodzinnych. Jednak ta „kontrkulturowa” interpretacja byłaby nadużyciem. Istotnie, więzy rodzinne tracą swój absolutny charakter w świetle Objawienia. Z drugiej jednak strony i w tym przypadku chodzi raczej o podkreślenie najwyższego autorytetu Boga-Człowieka, a nie Jego religijnego i osobistego liberalizmu.

Wprawdzie podobne wezwania znajdujemy już u niektórych mędrców Starego Testamentu. Wzywali oni do odejścia od dotychczasowej rodziny i złączenie się z nową religijną wspólnotą. W ich jednak przypadku nowa rodzina obejmowała „starą” Torę – ścisłe przestrzeganie dotychczasowych przykazań. Tymczasem w przypadku Chrystusa jest inaczej. Jego nowa rodzina przyjmuje bowiem Torę samego Jezusa, Jego Przymierze. Podobnie jak w przypadku „panowania” nad szabatem, także i w tej sytuacji nie ma śladu liberalizmu, lecz podkreślenie przez Pana Jezusa Swego wyjątkowego statusu.

Wskazuje na to cytowany przez Benedykta XVI rabin Jacob Neuser, omawiający postawę Chrystusa wobec szabatu i więzi rodzinnych, tak świętych dla starozakonnych. Jego zdaniem „tego, czego wymaga ode mnie Jezus, może ode mnie wymagać tylko Bóg”.

Majestat Chrystusa w nauce Kościoła

Dzisiaj ludzie Kościoła rzadko mówią o Majestacie Chrystusa czy Jego królewskiej władzy. Te przemilczenia wraz z egalitarnym klimatem kulturowym sprzyjają traktowaniu Pana Jezusa jako „dobrego Kumpla”. W tym kontekście warto przywołać encyklikę Piusa XI „Quas Primas”, poświęconą społecznemu panowaniu Chrystusa. Jej lektura to doskonała odtrutka na niewłaściwe spoufalanie się z Mesjaszem. Przytoczmy tu przynajmniej fragmenty.

Jak zauważył Pius XI w encyklice Quas Primas „już od dawna weszło w powszechny zwyczaj, iż w przenośnym tego słowa znaczeniu nazywano Chrystusa Królem, a to z powodu najwyższego stopnia dostojeństwa, przez które przewodzi wszystkiemu i wszystkie stworzenia przewyższa. Mówimy przeto, iż Chrystus króluje w umysłach ludzi nie tak dlatego, że posiada głęboki umysł i ogromną wiedzę, ile raczej dlatego, że On sam jest Prawdą, a ludzie powinni zaczerpnąć prawdy od Niego i przyjąć ją posłusznie: mówi się, że króluje również w woli ludzi, nie tyle dlatego, iż nieskazitelna Jego wola ludzka zupełnie stosuje się do najświętszej woli Bożej i jej słucha, lecz że On naszą wolną wolę nakłania i natchnieniem swoim sobie ją podbija, abyśmy się zapalili do najszlachetniejszych czynów”.

Papież dodał również, że „Chrystus Pan jest Królem serc z powodu swojej, przewyższającej naukę miłości, z powodu łagodności i słodyczy, którą dusze przyciąga do siebie; nie było bowiem i nie będzie nikogo, kto przez wszystkich byłby tak umiłowany, jak Chrystus Jezus. Lecz, jeżeli głębiej wnikniemy w rzecz samą, przekonamy się, że imię i władza króla we właściwym tego słowa znaczeniu należy się Chrystusowi – Człowiekowi; albowiem tylko o Chrystusie – Człowieku można powiedzieć, że otrzymał od Ojca władzę i cześć i królestwo, gdyż jako Słowo jedną i tę samą z Ojcem posiadający istotę, musi mieć wszystko z tymże Ojcem wspólne, a więc także najwyższe i nieograniczone panowanie nad całym stworzeniem”.

Król to nie dobry kumpel, lecz ktoś cechujący się majestatem i stojący na o wiele wyższym poziomie hierarchii. Uznanie czyjejś godności królewskiej skłania do czci względem tej osoby, a nie do nadmiernego bratania się. Czy jednak tego typu nauczanie nie jest jedynie echem wieków minionych. Otóż nie? Na przykład obecny Katechizm uczy, że „wierzący powinien świadczyć o imieniu Pańskim, odważnie wyznając swoją wiarę. Przepowiadanie i katecheza powinny być przeniknięte adoracją i szacunkiem dla imienia Pana naszego, Jezusa Chrystusa”. Przykłady wzywania przez Kościół do szacunku wobec Pana Jezusa można oczywiście mnożyć. Lepiej jednak w tym miejscu skupić się na świeckich trendach sprzyjających spoufalaniu się z Bogiem-Człowiekiem.

Egalitaryzm kultury przenika do religii

Traktowanie Pana Jezusa jako „dobrego Kumpla” wpisuje się w szerszy kontekst kulturowy. Egalitarna Rewolucja obejmuje bowiem coraz to nowe sfery życia i to od kilkudziesięciu lat. Jak zauważał na kartach „Rewolucji i kontrrewolucji” brazylijski myśliciel i działacz katolicki Plinio Corrêa de Oliveira chodzi między innymi o równość między klasami społecznymi, uczniami i nauczycielami, rodzicami i dziećmi, częściami kraju czy też samymi krajami. Socjalizm, jak również walka z monarchią stanowią przejawy egalitaryzmu w sferze społecznej i politycznej.

Jednak istnieje również egalitaryzm w sferze religijnej. Wyraża się on choćby w głoszeniu równości pomiędzy różnymi wierzeniami bez względu na ich rzeczywistą treść. W tym przypadku muzułmańska poligamia staje w jednym szeregu z chrześcijańską monogamią, a wezwania do mordowania niewiernych z wezwaniami do męczeństwa. Jednak może jeszcze bardziej niepokojąca jest równość w sferze eklezjalnej. Chodzi tu o odzieranie z majestatu osób w szczególny sposób symbolizujących Chrystusa.

Na przykład w ciągu ostatnich kilkudziesięciu lat znacząco zmniejszył się przepych związany z urzędem papieskim. W 1965 roku Paweł VI przekazał tiarę na cele dobroczynne. Był on zarazem ostatnim uroczyście koronowanym papieżem. Tiara pozostała jednak w herbie papieskim. I to jednak zmienił jeden z kolejnych papieży – Benedykt XVI. Z kolei papież Franciszek wydaje się chętniej tytułować biskupem Rzymu niż papieżem.

Przykład idzie z góry i również biskupi oraz „zwykli” księża w ciągu ostatnich kilkudziesięciu lat często przyjmują bardziej „wyluzowaną” i „swojską” postawę. Coraz rzadziej widzimy duchownych w koloratkach czy też sutannach. Powszednieje zaś „luz” podczas Mszy świętych.

Nie mnie oceniać decyzje papieży czy kapłanów. Niemniej ich (zapewne niezamierzonym) skutkiem ubocznym jest coraz częstsze lekceważenie przez wiernych samego Zbawiciela. Ksiądz powinien być bowiem dla wiernych reprezentantem Chrystusa. Podczas Mszy działa wszak in persona Christi. Nie wynika to z jego osobistej doskonałości, lecz z przyjętego sakramentu święceń kapłańskich. Tymczasem, gdy kapłan stara się za wszelką cenę pokazać się jako „równy chłop”, to wiernym trudno traktować reprezentowanego przezeń Chrystusa oraz Mszę świętą z należnym szacunkiem.

Przywróćmy harmonię

Duchowni czy świeccy kierujący się „luzem” w zwracaniu się do Pana Jezusa kierują się niekiedy pragnieniem ukazania Jego miłosiernego oblicza. Słusznie mogą bowiem zauważyć, że często w minionych wiekach Boga przedstawiano wyłącznie jako Sędziego, a taki Jego obraz mógł zniechęcać wiernych. W efekcie doszło jednak do przechyłu wahadła w drugą stronę. Aby ukazać Bożą miłość zaczęto się z Bogiem spoufalać i stąpać po cienkim lodzie prowadzącym ku bluźnierstwu.

Pamiętajmy jednak, że religia katolicka potrafi łączyć pozorne przeciwieństwa. Na przykład bogactwo dawnych ceremonii papieskich z ubóstwem mnicha. Miłosierdzie i sprawiedliwość. Również cześć dla Majestatu Boga może i powinno iść w parze z uznaniem Jego bezgranicznej miłości usuwającej niezdrowy lęk. Naprawdę nie potrzeba w tym celu traktować Zbawiciela jak równego sobie czy „dobrego kumpla”.

Stanisław Bukłowicz