Wiarygodność Kościoła zagrożona. Leonie, powstrzymaj tęczową herezję!

Wiarygodność Kościoła zagrożona. Leonie, powstrzymaj tęczową herezję!

https://pch24.pl/wiarygodnosc-kosciola-zagrozona-leonie-powstrzymaj-teczowa-herezje

(Oprac. PCh24.pl)

Jednym z poważniejszych problemów pontyfikatu papieża Franciszka był homoseksualizm. Jorge Mario Bergoglio miał na swoim koncie cały szereg wypowiedzi i działań wspierających agendę ruchu LGBT. Wydawało się, że jego następca musi z tym zerwać. Jednak pierwsze miesiące Leona XIV nie przyniosły żadnej zmiany.

Powiedziałbym nawet, że sytuacja cały czas się zaostrza, a ideologia homoseksualna czyni w Kościele katolickim szybkie postępy. Mogę tę tezę zobrazować kilkoma konkretnymi przykładami.

Lipiec: decyzje niemieckich biskupów. W maju aż dwie diecezje w RFN wprowadziły pseudo śluby homoseksualne. W Limburgu oraz Rottenburgu-Stuttgarcie przyjęto wytyczne o błogosławieniu par jednopłciowych, które zawierają możliwość urządzania regularnych quasi-ślubnych ceremonii. Teoretycznie jest to dziedzictwo pontyfikatu Franciszka – biskupi powołali się na deklarację „Fiducia supplicans” z 2023 roku, która wprowadziła takie błogosławieństwa do Kościoła. Jednak w tekście deklaracji wyraźnie zakazuje się organizowania ceremonii w kościołach i upodabniania ich do ślubu. Niemcy to zlekceważyli. Jest jednak ciekawe, że nie zrobili tego za życia Franciszka, a dopiero dwa miesiące po wstąpieniu na tron papieski Leona XIV. Najwyraźniej uznali, że teraz już można. Póki co Stolica Apostolska nie zareagowała. Jako że sprawa jest skandaliczna, każdy kolejny miesiąc zwłoki to poważny kłopot – bo wskazuje, że Niemcy mieli rację, czując się dziś bezkarni w budowaniu bezprecedensowego duszpasterstwa LGBT.

Znowu lipiec: W diecezji San Diego w USA odprawiono Mszę świętą dla środowisk LGBT – z okazji dorocznej Parady tzw. Dumy Gejowskiej. Odprawiał ją biskup pomocniczy, Ramón Bejarano. Biskup od lat angażuje się w taką aktywność. W tym roku zrobił to jednak pod okiem nowego biskupa – nominata Leona XIV, Michaela Phama. Biskup Bejarano dopuścił do głosu w kościele aktywistę transseksualnego. Przed kościołem trzymano gorszące transparenty, sugerujące, że Bogu jest miła aktywność sodomicka. W kościele sprofanowano wizerunek Matki Bożej z Guadalupe, wpisując Bogarodzicę w kolory genderowej flagi. Z biskupem robił sobie zdjęcia lokalny burmistrz i zarazem homoseksualista, żyjący w bezwstydnym związku sodomickim.

Sierpień/wrzesień: do Rzymu ruszyła pielgrzymka homoseksualistów z okazji Roku Jubileuszowego. W położonej około 100km na południe Terracinie zebrało się ponad 1000 adherentów tęczowego ruchu, w tym tzw. gejowskie pary, które uważają własną deprawację za powód do dumy. Bezwstydni pielgrzymi przeszli 6 września przez Drzwi Święte Bazyliki św. Piotra i wzięli udział we mszy sprawowanej w jezuickim kościele Il Gesù. Z gorącą aprobatą dla ich inicjatywy wystąpiło dwóch prominentnych duchownych. Najpierw zrobił to arcybiskup Madrytu, kardynał José Cobo Cano, a później wiceprzewodniczący Konferencji Episkopatu Włoch dla Italii Południowej, bp Francesco Savino. To właśnie on odprawił mszę świętą dla homo-pielgrzymki. Niektórzy z pielgrzymów mieli tęczowe emblematy, była też torba z wulgarnym napisem – tak wpuszczono ich do Bazyliki św. Piotra.

Nota bene, obecnym szefem włoskiego Episkopatu jest arcybiskup Bolonii kard. Matteo Zuppi – chyba pierwszy włoski biskup, który zaakceptował fakt udzielenia błogosławieństwa tzw. gejowskiej parze w kościele, zaraz po zawarciu formalnego związku w urzędzie cywilnym. Doszło do tego w Bolonii w czerwcu 2022 roku.

Wrzesień: o. James Martin SJ został przyjęty przez Leona XIV na audiencji prywatnej.

Czytelnikom PCh24.pl tej postaci przypominać nie trzeba, zwrócę więc tylko uwagę na dość zaskakujący fakt. Otóż ze wszystkich ważnych figur kościelnych na świecie to właśnie Jamesa Martina Ojciec Święty decyduje się przyjąć w ciągu pierwszych miesięcy swojego urzędowania, tuż po powrocie z drugiego urlopu w Castel Gandolfo. W sieci rozpowszechniane są obrazki przedstawiające uśmiechniętego papieża u boku tegoż jezuity. Sam James Martin ogłasza w social mediach, że rozmowa była znakomita i jest przekonany, iż nowy papież będzie mówić o środowisku LGBT w ten sam sposób, jak papież Franciszek. 

Papież w tym samym miesiącu przyjął też na nieoficjalnej audiencji s. Lucię Caram z Dominikany, znaną z herezji. Spotkania nie odnotowano w oficjalnym biuletynie Watykanu, ale opublikowano całą galerię zdjęć. Fotografie wskazywały na przyjemną, rodzinną atmosferę. Lucia Caram, obok wielu innych błędów, głosi też aprobatę dla związków jednopłciowych. 

Tak wygląda krótki harmonogram postępów tęczowej rewolucji z ostatnich tygodni. Podsumowując, środowiska aktywistów LGBT są pewne swego, kościelni progresiści idą całą naprzód, a jeden z głównych eksponentów homolobby w Kościele spotyka się z samym papieżem, bynajmniej nie po to, by odebrać naganę.

Żeby dopełnić ten obraz przypomnę o jeszcze jednym fakcie, nieco starszym, acz znamiennym. Otóż od stycznia 2025 roku metropolitą archidiecezji waszyngtońskiej w Stanach Zjednoczonych jest sam kardynał Robert McElroy – jeden z najbardziej jawnie progresywnych teologicznie biskupów świata, przynajmniej poza Niemcami. McElroy w 2023 roku zamieścił w czasopiśmie jezuitów z USA („America”) tekst, który ściągnął na niego poważne oskarżenia o herezję ze strony nawet niektórych biskupów amerykańskich, choćby Thomasa Paprockiego ze Springfield. Dlaczego? Otóż McElroy stwierdził tam, że aktywni seksualnie sodomici (sic!) mogliby przystępować do Komunii świętej, bo ich sodomskie czyny to niekoniecznie grzechy ciężkie. Wezwał też do analogicznego kroku wobec rozwodników w powtórnych związkach – oraz do wyświęcania kobiet na diakonisy. Mimo tak jawnej proklamacji agendy progresywnej McElroy został szefem prominentnej archidiecezji – a decyzja zapadła, kiedy watykańską Dykasterią ds. Biskupów kierował kardynał Robert Prevost.

Mamy zatem przed oczami fakty. Pytanie teraz: co z tego wynika? Czy to wszystko oznacza, że Leon XIV będzie – jak sądzi James Martin – rzeczywiście prezentować dokładnie tę samą optykę na sprawę homoseksualizmu, jak papież Franciszek? Można oczywiście twierdzić, że nie; że jest jeszcze za wcześnie, by wyrokować. Ostatecznie spotkanie z amerykańskim jezuitą to jakaś kościelna konieczność – James Martin jest zbyt poważny w sensie ustabilizowania w świecie finansowo-lobbingowym, by móc go zignorować. Niemieccy biskupi to z kolei dobrze znani heretycy, więc wykorzystali pewnie okres zamieszania na Watykanie, by przeforsować swoje. Sprawa z San Diego to efekt świeżości nowego biskupa, który nie zdążył jeszcze wykorzenić błędu narastającego od dawna w diecezji. Wreszcie wielki tęczowy „marsz na Rzym” to prywatna inicjatywa, którą wprawdzie odnotowano w oficjalnym kalendarzu Watykanu, ale jeszcze za Franciszka. Słowem – Leon XIV nie ma z tym wszystkim nic wspólnego. No, tak, prawda – McElroy. Nie wiadomo jednak, czy tej nominacji nie wymusił Franciszek; Robert Prevost mógł mieć związane ręce.

Nawet jeżeli ktoś uzna, że to wszystko tak akurat wyszło i nie ma żadnego związku z poglądami Leona XIV na temat LGBT, jedno jest pewne: problem homoseksualizmu pozostaje jednym z najpoważniejszych także za tego pontyfikatu. Siły rewolucyjne są naprawdę rozbuchane i idą naprzód jak taran. Nauczanie Kościoła katolickiego, zgodnie z którym akty sodomskie są grzechami wołającymi o pomstę do nieba, jest z miesiąca na miesiąc coraz bardziej sprowadzane do rangi jakiejś „wstecznej reakcji”, czegoś dobrego dla rygorystów od arcybiskupa Lefebvre’a, ale na pewno nie dla „zwykłych, synodalnych” katolików głoszących międzyludzkie braterstwo.

Teoretycznie Stolica Apostolska nie zmieniła nauczania… Katechizm Kościoła Katolickiego nadal mówi, że skłonności jednopłciowe są wewnętrznie nieuporządkowane. Seks sodomski to wciąż grzech ciężki. Tyle, że wiarygodność tego przekazu staje się po prostu niewielka. Skoro do Rzymu w świetle kamer pielgrzymują radośni homoseksualiści, chlubiący się swoimi zboczonymi związkami; skoro biskupi w różnych krajach (bo oprócz Niemiec to także Belgia oraz wiele innych pojedynczych diecezji!) po prostu błogosławią pary gejów i lesbijek całkowicie akceptując fakt, że współżyją contra naturam, skoro wreszcie kolejny już papież fotografuje się z jezuitą odpowiedzialnym za dorabianie Matce Bożej tęczowej aureoli – to jak można jednocześnie twierdzić, że Watykan rzeczywiście uznaje aktywność homoseksualną za niemoralną? To brzmi jak ponury żart. A do tego trzeba jeszcze dołożyć niesamowicie rozpowszechnione skandale homoseksualne z udziałem duchownych – księży i biskupów. Problem dotyczy nie tylko Polski, ale również samego Watykanu – wiadomo aż nazbyt dobrze, jaką popularnością w tym niewielkim państwie cieszy się na przykład aplikacja na telefony służąca do umawiania gejowskich „randek”.

Efekty tej sytuacji będą proste. Po pierwsze, działalność misyjna Kościoła katolickiego zostaje sparaliżowana. Nie da się głosić Ewangelii Jezusa Chrystusa znacznej części świata, jeżeli podmiot głoszący jest w oczywisty sposób ukąszony przez fałszywą ideologię gender. Muzułmanie tylko wzruszą z niesmakiem ramionami, kiedy dowiedzą się, że w ramach proponowanej im religii katolickiej działają biskupi aprobujący sodomitów… To samo zrobią prawosławni i znaczna część konserwatywnych moralnie protestantów. Papież Franciszek reorganizując Kurię Rzymską postanowił, że pierwsze miejsce przypadnie Dykasterii ds. Ewangelizacji. Chciał w ten sposób pokazać prymat głoszenia Słowa Bożego. Świetnie, tylko dziś nie ma tego jak przeprowadzić – chyba, że Słowo Boże miałoby zostać zredukowane do liberalnej agitki o powszechnym braterstwie. Od tego jest już jednak ONZ, a nie Kościół.

Po drugie, od „legalnych” struktur kościelnych będą się odwracać tradycyjni, wierzący katolicy. Rosnąca liczba ludzi zacznie poszukiwać przystani na przykład w Bractwie Kapłańskim św. Piusa X, przekonana, że tylko tam wiara katolicka jest głoszona bez żadnych ustępstw na rzecz fałszywych ideologii. Można byłoby przyjąć ten rozwój wypadków z zadowoleniem; a jednak nieuregulowana sytuacja Bractwa to przecież istotny kłopot  – nawet zwolennik Bractwa przyzna, że co do zasady powinna między Bractwem a Stolicą Apostolską panować pełna zgoda! Przecież władzę papieża i biskupów trzeba akceptować faktycznie, a nie tylko teoretycznie, jak to z konieczności dzieje się dzisiaj.

Z drugiej strony… jak akceptować „Fiducia supplicans”? Co ma zrobić na przykład niemiecki katolik, którego biskup organizuje tęczowy ślub? Dla wielu ludzi znacznie poważniejszym problemem jest sodomizacja życia parafialnego niż niejasne kwestie dotyczące legalności posługi kapłanów Bractwa albo innych struktur kontestujących aktualny kościelny status quo. Trudno się temu dziwić.

Na szczęście w Polsce problem – jeszcze! – nie jest ostry, bo lwia część naszych biskupów nie manifestuje przywiązania do sodomii, przynajmniej teologicznego (bo już otaczanie milczącą ochroną księży-sodomitów to niestety norma). W innych krajach jest jednak o wiele gorzej, a piszę tu o sytuacji Kościoła powszechnego.

Po trzecie, utrzymująca się na wysokim poziomie aktywność kościelnych środowisk LGBT stwarza skuteczne wrażenie, jakoby do zmiany nauczania tak naprawdę doszło. To kwestia wiarygodności, o której pisałem wcześniej. Skoro można lekceważyć odwieczne nauczanie Kościoła w tej sprawie i nie spotyka za to nikogo żadna kara – to konsekwentnie, można to chyba robić także w innych kwestiach?

Kradzież? Oszustwo? Aborcja? A może rezygnacja z regularnego udziału we Mszy św.? Czemu nie, w nowym paradygmacie każdy sam sobie ustala moralność! Otwarta bezczelność tęczowych propagandystów w Kościele jest wodą na młyn totalnej anarchizacji życia katolickiego. Jeżeli nie ma obiektywnego, naprawdę zobowiązującego wykładu wiary – to każdy sam staje się dla siebie przewodnikiem. Prawdy już nie ma, jest wyłącznie wola. To sytuacja gorsza niż w wizji Marcina Lutra – ten niemiecki heretyk wprowadził wprawdzie zasadę indywidualnej interpretacji Pisma, ale głosił przynajmniej, że ktoś – to znaczy on sam – naprawdę „wie”, jak je rozumieć. Teraz nie ma już nawet takiego poronionego ośrodka władzy –każdy robi, co sam uważa. To oznacza totalny rozkład, to oznacza drogę do samozniszczenia.

Nie można się na to godzić! Dlatego nawet jeżeli wymienione wcześniej wydarzenia ostatnich miesięcy nie muszą w konieczny sposób obciążać papieża Leona, jedno jest pewne: będzie go obciążać bierność wobec niezwykle silnych postępów ideologii LGBT w Kościele. Ten postęp trzeba zablokować – dla dobra dusz i gwoli wiarygodności samego Kościoła.

Módlmy się, żeby Ojciec Święty znalazł w sobie wolę do podjęcia tego działania – i siłę konieczną dla jego owocnego przeprowadzenia.

Paweł Chmielewski

Zasadzka Izraela na Leona XIV

Zasadzka Izraela na Leona XIV

6 settembre 2025Author: Uczta Baltazara babylonianempire/zasadzka-izraela-na-leona-xiv

Operacja fałszerstwa przeprowadzona przez prezydenta Herzoga, prezydenta Izraela, w celu wsparcia Netanjahu, była jak z podręcznika.

Spójrzmy, jak ona wyglądała.

Herzog wie, że dla Prevosta to, co się dzieje w Gazie, jest „ludobójstwem”. Zasadniczo identyczne stanowisko zajmuje patriarcha Pierbattista Pizzaballa. Podobnego zdania jest ojciec Francesco Patton, strażnik Ziemi Świętej i wszystkich mieszkających tam chrześcijan.

Wspomniana spójność świata katolickiego i chrześcijańskiego jest niebezpieczna dla narracji Izraela, który chce przedstawić trwający konflikt nie jako to czym on jest naprawdę, czyli walką o terytorium, ale jako rodzaj wojny religijnej między dobrymi syjonistami (w większości ateistami, ale o tym zazwyczaj się nie mówi) a złymi islamistami.

Trzeba więc wrobić papieża, to nic trudnego: spotkanie, wspólne zdjęcie, które obiegnie cały świat. W ten sposób można będzie oddzielić stanowisko Leona od stanowiska Pizzaballi, zgodnie z retoryką, która już jest stosowana.

Herzog prosi papieża o spotkanie, który prawdopodobnie wyraża na nie zgodę – można sobie wyobrazić, niechętnie; nie może odmówić, choć to, co miał do powiedzenia na temat Gazy, powiedział już wielokrotnie. Czy jest miejsce na dialog?

Nie ma. Herzog jeszcze przed spotkaniem dyktuje gazetom na całym świecie linię przekazu: to papież poprosił go o spotkanie, aby porozmawiać o zakładnikach i o antysemityzmie szalejącym na świecie.

Gazeta Ynet pisze: „W związku z napiętymi stosunkami spowodowanymi atakiem na kościół w Gazie, na zaproszenie papieża Leona XIV, prezydent odwiedzi w czwartek Watykan i spotka się również z premierem, kardynałem Pietro Parolinem. Oprócz sprawy zakładników omówiona zostanie również kwestia walki z antysemityzmem”.

Także biuro prezydenta Izraela poinformowało media, że wizyta Herzoga odbędzie się w czwartek 4 września 2025 na zaproszenie papieża, dodając, że w ramach wizyty prezydent zwiedzi również archiwa i bibliotekę watykańską.

Również po spotkaniu, Herzog ponownie dyktuje linię przekazu massmedialnego: „Dziękuję papieżowi za ciepłe przyjęcie. Izrael pragnie pokoju i robi wszystko, co w jego mocy, aby uwolnić wszystkich zakładników przetrzymywanych w okrutnej niewoli Hamasu”.

W tym momencie papież i Watykan reagują, zaprzeczając wszystkim doniesieniom z Izraela

To nie papież poprosił o spotkanie z Herzogiem, ale było dokładnie odwrotnie. To biuro prezydenta Izraela wysłało oficjalną prośbę o audiencję do papieża. Zgodnie z protokołem, papież nigdy nie prosi o spotkanie z głowami państw i rządów. Protokół przewiduje, że, za każdym razem, gdy zagraniczne władze przybywają z oficjalną wizytą do Włoch, zwykle proszą również o audiencję u papieża.

Jak poinformował wczoraj wieczorem Matteo Bruni, rzecznik prasowy Watykańskiej Sali Prasowej, w odpowiedzi na prośbę dziennikarza o wyjaśnienie tejże kwestii: „Praktyką Stolicy Apostolskiej jest wyrażanie zgody na prośby o audiencję skierowane do Papieża przez głowy państw i rządów. Nie jest natomiast praktyką kierowanie do nich zaproszeń”.

Co więcej. Jeśli głowa jakiegoś państwa przebywająca z wizytą we Włoszech prosi papieża o audiencję, ten z reguły nie powinien jej odmówić. Był to jeden z powodów, dla których na początku maja 1938 roku, Pius XI wyjechał do Castel Gandolfo, podczas gdy Hitler przebywał z wizytą w Rzymie, uniemożliwiając w ten sposób niemieckiemu ceremoniałowi poproszenie o audiencję dla führera (co zresztą ten ostatni nie miał najmniejszego zamiaru zrobić).

Wracając do Herzoga w Watykanie: nie rozmawiano wyłącznie o zakładnikach izraelskich, ale, jak głosi oficjalny komunikat, „poruszono kwestię sytuacji politycznej i społecznej na Bliskim Wschodzie, gdzie nadal trwają liczne konflikty, ze szczególnym uwzględnieniem tragicznej sytuacji w Strefie Gazy”. Wyrażono nadzieję na szybkie wznowienie negocjacji, aby dzięki dobrej woli i odważnym decyzjom, a także wsparciu społeczności międzynarodowej, można było doprowadzić do uwolnienia wszystkich zakładników, pilnie osiągnąć trwałe zawieszenie broni, ułatwić bezpieczny dostęp pomocy humanitarnej do obszarów najbardziej dotkniętych wojną oraz zapewnić pełne poszanowanie prawa humanitarnego, a także uzasadnionych aspiracji obu narodów. Rozmawiano o tym, jak zapewnić przyszłość narodowi palestyńskiemu oraz pokój i stabilność w regionie, przy czym Stolica Apostolska ponownie podkreśliła, że rozwiązanie oparte na dwóch państwach jest jedyną drogą wyjścia z trwającej wojny. Nie zabrakło również odniesienia do sytuacji na Zachodnim Brzegu i ważnej kwestii miasta Jerozolimy”. https://www.vaticannews.va/it/papa/news/2025-09/papa-udienza-herzog-israele-guerra-gaza-soluzione-due-stati.html https://press.vatican.va/content/salastampa/it/bollettino/pubblico/2025/09/04/0615/01073.html

Wizyta Herzoga była specyficzną anomalią. Nie była to oficjalna wizyta we Włoszech. Herzog nie spotkał się z prezydentem Włoch, Mattarellą (którego stanowisko w sprawie Gazy, krytyczne wobec Izraela, Herzog nie zaakceptował).

Jeśli zaś chodzi o „ciepłe przyjęcie” w Watykanie, o którym wspomniał Herzog, wystarczy spojrzeć na oficjalne zdjęcia: Leon XIV ma na wszystkich posępną minę i zachowuje bezpieczny dystans. Nie podoba mu się ani kłamstwo, ani zasadzka.

Przed kamerami, papież zazwyczaj uśmiecha się, ale w tym przypadku nie zrobił tego ani razu.

https://youtube.com/watch?v=EgKOf3qn6Cc%3Ffeature%3Doembed

INFO: https://www.marcotosatti.com/2025/09/05/limboscata-parzialmente-fallita-di-israele-a-leone-xiv-incontro-senza-sorrisi-francesco-agnoli https://www.marcotosatti.com/2025/09/04/il-papa-chiede-di-vedere-herzog-propaganda-e-lesatto-contrario-matteo-luigi-napolitano/

Manipulowanie Leonem XIV. Kto robi z niego „przeciwnika” Franciszka?

Manipulowanie Leonem XIV. Kto robi z niego „przeciwnika” Franciszka?

Paweł Chmielewski https://pch24.pl/manipulowanie-leonem-xiv-kto-robi-z-niego-przeciwnika-franciszka/

(Fot. ABACA / Abaca Press / Forum)

Leon XIV jako kontrrewolucjonista, który w tradycyjnym duchu „sprząta” Kościół po pontyfikacie Franciszka. Taki obraz wyłania się z narracji wielu prawicowych publicystów, mediów, dziennikarzy. Problem w tym, że jest oparty na manipulacjach.

Nadzieje związane z pontyfikatem Leona XIV są zrozumiałe. Rządy papieża Franciszka – niezależnie od ich teologicznej oceny – przyniosły Kościołowi obiektywne wstrząsy. Wiele decyzji było pospiesznych, nieprzemyślanych, źle zaprezentowanych. Kardynałowie, biskupi, księża, wierni – dosłownie wszyscy byli głęboko skonfundowani. Franciszek sugerował zmiany w nauczaniu, wprowadzał ekstrawaganckie rozwiązania duszpasterskie, tworzył przedziwne struktury, wreszcie wypowiadał się nader lekko, niekiedy kontestując ugruntowaną wiarę Kościoła czy też po prostu obrażając ludzi, zwłaszcza tradycjonalistów. Stąd jest naturalne, że konserwatywna część Kościoła oczekuje po Leonie XIV czegoś zupełnie innego. Mówiąc krótko – liczy na normalność.

Niestety, wielu autorów tekstów czy nagrań próbuje na siłę tworzyć obraz kontrrewolucyjnego papieża, nie wahając się przed manipulacjami czy skrajnymi uproszczeniami. Nie ma dziś żadnych powodów, by uznać Leona XIV za „kontrrewolucjonistę”. Wręcz przeciwnie, większość jego działań i decyzji wskazuje na kontynuację kursu progresywnego, jakkolwiek w bardziej spokojnym stylu. Poniżej przedstawię kilka rozpowszechnionych manipulacji, wyjaśniając, gdzie leży prawda.

Manipulacja nr 1 – Leon XIV koryguje Franciszka w sprawie „Amoris laetitia” i małżeństwa

„Amoris laetitia” to adhortacja z 2016 roku, w której papież zaproponował w przypisach udzielanie Komunii świętej rozwodnikom w powtórnych związkach, niezależnie od tego, czy żyją w czystości. Podjął też próbę redefinicji nauczania na temat sumienia. Z „Amoris laetitia” wynikało, jakoby katolickie małżeństwo było w całej swojej doskonałości tylko ledwie osiągalnym ideałem. Dodatkowo Franciszek sugerował też w swoich wypowiedziach, jakoby konkubinat był niekiedy akceptowalny.

Leon XIV rzeczywiście wskazywał w jednym w homilii z 31 maja, że „małżeństwo nie jest ideałem, ale kanonem prawdziwej miłości między mężczyzną i kobietą: miłości całkowitej, wiernej, płodnej”, co mogłoby sugerować „odcięcie się” od „Amoris laetitia”. Jednak w przesłaniu z dni 2-3 czerwca na temat rodziny powołał się wprost właśnie na ten dokument papieża Franciszka, wskazując, że należy troszczyć się duszpastersko również o osoby „w trudnych sytuacjach”. Odniesienie do tak kontrowersyjnego dokumentu poprzednika trudno nazwać jakąkolwiek rzeczywistą korektą.

Manipulacja nr 2 – Leon XIV jest liturgicznym tradycjonalistą

Papież Franciszek w 2021 roku ogłosił motu proprio „Traditionis custodes”, w którym znacząco ograniczył możliwość sprawowania Mszy świętej w tradycyjnym rycie. Później kilkoma posunięciami wzmocnił jeszcze ten kierunek.

Leon XIV nie wypowiadał się nigdy krytycznie na temat liturgii tradycyjnej. Nie ma żadnego potwierdzenia, by kiedykolwiek ją sprawował. Jest faktem, że przyjął na audiencji prywatnej kardynała Raymonda Leo Burke’a, który jest gorliwym zwolennikiem dawnej liturgii. Nie wiadomo jednak, na jaki temat rozmawiano. W sumie nie ma jak dotąd ani jednej przesłanki, na której można byłoby opierać tezę o bliskości Leona XIV wobec tradycjonalistów liturgicznych, poza czystą nadzieją i oczekiwaniami.

Manipulacja nr 3 – Leon XIV koryguje Franciszka w sprawie Judasza

Twierdzi się, jakoby papież Leon XIV publicznie poprawił twierdzenia swojego poprzednika na temat pośmiertnego losu Judasza. Jak wiadomo, papież Jorge Mario Bergoglio wielokrotnie mówił, iż nie jest przekonany co do ostatecznego potępienia zdrajcy Chrystusa. Wyraźnie sugerował, że ma nadzieję, iż Zbawiciel objął Judasza swoim miłosierdziem i otworzył mu mimo wszystko drogę do Królestwa Bożego. Tradycja Kościoła nie wypowiedziała się nigdy autorytatywnie na temat potępienia Judasza, ale jest ustalonym przekonaniem, że ten zdrajca i samobójca utracił zbawienie. Franciszek w ten sposób przeciwstawiał się tej wierze.

Leon XIV miałby go skorygować 13 sierpnia podczas audiencji generalnej. Papież komentował wówczas czytanie z Ewangelii św. Marka 14, 17-21. Chrystus mówi tam o Judaszu: „Byłoby lepiej dla tego człowieka, gdyby się nie narodził”. Ojciec Święty mówi, że słowa Jezusa „lepiej gdyby się nie narodził” „nie są wydanym a priori wyrokiem, lecz prawdą, którą każdy z nas może uznać: jeśli zaprzeczymy miłości, która nas stworzyła, jeśli zdradzając, staniemy się niewierni samym sobie, to naprawdę zatracimy sens naszego przyjścia na świat i sami wykluczymy się ze zbawienia”. Jak podkreśla dalej, nawet w najmroczniejszym miejscu „światło nie gaśnie”, a wiara oferuję nam drogę wyjścia, którą jest miłosierdzie. Papież pozostawia zatem kwestię potępienia Judasza otwartą. Ciężar jego narracji sugeruje, że Judasz zmierzał w kierunku potępienia, ale nie ma u Leona XIV jednoznacznego wyroku. Nie ma zatem mowy o jakiejkolwiek korekcie nauczania Franciszka – jest raczej inne rozłożenie akcentów i odejście od „tematyzowania” tej sprawy wprost. Stąd twierdzenia, jakoby Leon XIV skorygował Franciszka, to zwykła manipulacja.

Manipulacja nr 4 – Leon XIV jest krytykiem Synodu o Synodalności

Papież Jorge Mario Bergoglio w 2021 roku rozpoczął globalny Proces Synodalny, zwieńczony jak dotąd Synodem o Synodalności w Rzymie w październiku 2024 roku. W 2025 roku podjął decyzję o jego przedłużeniu aż do roku 2028. Synodalność ma głęboko przekształcić Kościół i zakończyć się bezprecedensowym Zgromadzeniem Synodalnym z udziałem biskupów i świeckich.

Twierdzi się, jakoby Leon XIV dystansował się od synodalności. Nowy papież już w pierwszym przemówieniu z balkonu Bazyliki św. Piotra powiedział, że Kościół będzie synodalny. 7 lipca 2025 roku podpisał dokument Sekretariatu Generalnego Synodu Biskupów, który przedstawił ramy dla organizacji konkretnych spotkań synodalnych w latach 2025 – 2028. Sam nowy papież jeszcze jako kardynał Robert Prevost brał udział w spotkaniach synodalnych, w tym w finalnym synodzie w Rzymie w październiku 2024. Wypowiadał się na ten temat wyłącznie pozytywnie. Dlatego przypisywanie mu krytycznego stosunku do synodalności jest całkowicie nieuzasadnione.

Manipulacja nr 5 – Leon XIV jest niechętny progresistom w Kościele

Franciszek powierzał przez cały swój pontyfikat kluczowe urzędy kościelne właśnie progresistom – zarówno doktrynalnym, jak i liturgicznym. Dowodów na to jest tak wiele, że nie ma sensu ich tu przytaczać.

Uważa się, że Leon XIV nie będzie tak postępować. Jednak kardynał Robert Prevost jako Prefekt Dykasterii ds. Biskupów współpracował z Franciszkiem w dziele obsadzania diecezji ludźmi bliskimi „wizji duszpasterskiej” tamtego papieża. To za jego rządów w Dykasterii usunięto z urzędu bp. Josepha Stricklanda z diecezji Tyler w Teksasie. To również w tym okresie arcybiskupem jednej z najważniejszych archidiecezji USA, Waszyngtonu, został skrajnie liberalny kardynał Theodore McCarrick, zwolennik diakonatu kobiet oraz dopuszczenia do Komunii św. aktywnych seksualnie rozwodników i homoseksualistów.

W maju z funkcji prezesa Papieskiej Akademii Życia z racji na wiek ustąpił bp Vincenzo Paglia, znany z akceptacji dopuszczalności aborcji we Włoszech jako „elementu życia społecznego” oraz promowania dopuszczalności stosowania antykoncepcji w małżeństwie. Nowym prezesem został jego dotychczasowy główny współpracownik, ks. Renzo Pegoraro.

28 sierpnia Leon XIV mianował z kolei nowych członków Dykasterii ds. Duchowieństwa. W składzie znaleźli się tacy duchowni znani z progresywnych zapatrywań jak kardynałowie Mario Grech, Arthur Roche, Luis Antonio Tagle, Stephen Brislin, Jose Tolentino de Mendonca, Jean-Marc Aveline czy też arcybiskup Salvatore Fisichella.

Manipulacja nr 6 – Leon XIV jest niechętny doktrynalnemu progresizmowi

Papież Franciszek wprowadzał liczne zmiany w nauczaniu korespondujące z wizją progresizmu, na przykład odnośnie Komunii św. dla rozwodników, roli ludzkiego sumienia, błogosławienia par tej samej płci. Wspierał też tych kardynałów i biskupów w USA, którzy popierali udzielanie Eucharystii politykom zaangażowanym w promocję aborcji. Uważa się, że nowy papież ma na ten temat inne zdanie.

Jednak w październiku 2024 roku papież Leon XIV zapytany o swoje rozumienie deklaracji „Fiducia supplicans”, która pozwoliła na udzielanie błogosławieństw parom tej samej płci, odwołał się do Franciszkowej koncepcji „decentralizacji” doktrynalnej Kościoła katolickiego. Powiedział, że biskupi w różnych miejscach świata muszą podejmować w tym zakresie własne decyzje, kierując się swoim kontekstem kulturowym.

W 2023 roku Robert Prevost odbierał z kolei doktorat honoris causa na Uniwersytecie w Chiclayo w Peru. Mówił tam na temat tzw. spójności eucharystycznej, wskazując, że jego zdaniem błędna jest koncepcja, która nadaje „priorytet” sprawie aborcji w duszpasterstwie w USA. Odwoływał się wprost do liberalnych hierarchów amerykańskich jak kardynał Blase Cupich z Chicago oraz nieżyjący już kardynał Joseph Bernardin, również z Chicago.

W sumie mamy zatem dwa przykłady wyraźnego wsparcia dla progresizmu w dziedzinie doktrynalnej (różnorodność doktrynalna) oraz społecznej (spójność eucharystyczna). Stąd twierdzenie, jakoby Leon XIV miał w tym obszarze kategorycznie inne spojrzenie niż Franciszek, jest nieuprawnione.

Kontynuacja, a nie zerwanie

Podsumowując, nie ma powodów, by uznawać papieża Leona XIV za „kontrrewolucjonistę”, który miałby „posprzątać” po papieżu Franciszku. Fakt, że nosi się jak papież, mieszka jak papież i wypowiada się w typowy dla Stolicy Apostolskiej, uporządkowany sposób, to zdecydowanie zbyt mało. Można stwierdzić obiektywne „zerwanie” z chaotycznym kierunkiem posługi papieża Franciszka, ale była to specyfika osobowościowa byłego papieża. Nie można na tę chwilę stwierdzić obiektywnego „zerwania” z wewnętrzną treścią pontyfikatu poprzednika. Do takiego zerwania może dojść i nic nie stoi na przeszkodzie, by rzeczywiście doszło. Obecnie jednak przedstawianie Leona w kontrze do Franciszka jest sensu stricto manipulacją; w dalece większej mierze nowy papież jawi się jako jego spokojny kontynuator.

Paweł Chmielewski

Leon XIV spotyka się z heretycką zakonnicą – “sierotą po Bergogliu”

Leon XIV spotyka się z heretycką zakonnicą – “sierotą po Bergogliu”

2 settembre 2025Author: Uczta Baltazara babylonianempire/leon-xiv-spotyka-sie-z-heretycka-zakonnica-sierota-po-bergogliu

Wczoraj zajmowaliśmy się audiencją udzieloną przez Leona XIV ojcu jezuicie Jamesowi Martinowi, orędownikowi „praw” osób LGBTQ, w przeddzień jubileuszu osób homoseksualnych (6 września).

A dziś kolejna wiadomość z tego samego worka: 28 sierpnia, w dniu św. Augustyna, papież przyjął na audiencji argentyńską dominikankę Lucię Caram https://en.wikipedia.org/wiki/Luc%C3%ADa_Caram, która jest zwolenniczką par homoseksualnych – znaną między innymi z tego, że stwierdziła, iż Maryja nie mogła być dziewicą. („Maria była zakochana w Józefie. Byli normalną parą. I normalne jest uprawianie seksu”.) https://www.lanacion.com.ar/sociedad/escandalo-en-espana-una-monja-argentina-puso-en-duda-la-virginidad-de-maria-y-recibio-amenazas-de-muerte-nid1981836/

Siostra Caram, wielka przyjaciółka papieża Franciszka (w dniu śmierci Bergoglio powiedziała: „Czuję się osierocona” – https://www.religiondigital.org/vaticano/Lucia-Caram-muerte-Francisco-perdido_0_2773522659.html), dwa lata temu oświadczyła: Popieram małżeństwa homoseksualne w Kościele, ponieważ Bóg zawsze błogosławi miłość. Jeśli się kochają… Co mam wam powiedzieć! Nie złożyli ślubów czystości, tak jak ja”.

W oficjalnym biuletynie Stolicy Apostolskiej nie ma wzmianki o spotkaniu z papieżem Leonem, ale opublikowane zostały zdjęcia (podobne do wczorajszych fotografii z ojcem Jamesem Martinem).

https://photo.vaticanmedia.va/it/12545-28-08-2025SuorMariaLuciaCaram.html

Siostra Lucía Caram Padilla urodziła się w Tucumán w rodzinie pochodzenia libańskiego, mieszka w Hiszpanii i jest bardzo aktywna w mediach. W wywiadzie, na pytanie, czy dwaj mężczyźni uprawiający seks popełniają grzech, odpowiedziała: „Nie mam prawa mówić, że ktoś popełnia grzech. Nie mam prawa nikogo potępiać. Jezus mówi, że nie powinniśmy nikogo potępiać. Dlatego nie potępiłabym ani nie powiedziałabym „to jest grzech, a to nie jest grzech”.

Podobnie jak w przypadku Jamesa Martina, nie wiemy, o czym rozmawiali Leone i argentyńska zakonnica, ale spotkanie samo w sobie jest przesłaniem.

……………..

Heretycka zakonnica działa mocno na rzecz Ukrainy Zelenskiego i jego mocodawców:

INFO: https://www.aldomariavalli.it/2025/09/02/leone-e-la-suora-orfana-di-bergoglio/

Leon XIV i „ekumenizm krwi”. Jest to idea błędna.

Leon XIV i „ekumenizm krwi”

„Apostaci, zbiegli duchowni, albo nieprzyjaciele i wrogowie podburzający przeciw Kościołowi Chrystusowemu, nawet jeżeli byliby zabici z powodu Jego imienia, nie mogą być dopuszczeni przez Apostoła do udziału w pokoju Kościoła, ponieważ nie trzymali się ani ducha, ani jedności Kościoła” – św. Augustyn w Liście do Antoniana

Przed modlitwą Anioł Pański w uroczystość śś. Apostołów Piotra i Pawła Leon XIV mówił o swojej roli w służbie jedności Kościoła oraz o „ekumenizmie krwi”, jednoczącym wszystkich chrześcijan dzięki świadectwu męczenników, którzy oddali życie za Chrystusa, niezależnie od ich przynależności do różnych konfesji albo wspólnot wyznaniowych.

Papież rozpoczął od przypomnienia, że Kościół Rzymu „narodził się ze świadectwa apostołów Piotra i Pawła i został użyźniony ich krwią oraz krwią licznych męczenników”1. Również obecnie mamy wśród nas takich męczenników:

Także w naszych czasach na całym świecie są chrześcijanie, którzy za sprawą Ewangelii stają się wielkoduszni i odważni, nawet za cenę życia. Tak więc istnieje ekumenizm krwi, niewidzialna, a głęboka jedność Kościołów chrześcijańskich, które wszak nie żyją jeszcze w pełnej i widzialnej komunii ze sobą.2

Następnie Ojciec Święty wyraził pragnienie budowania jedności chrześcijan, wyjaśnił również relację między Chrystusem a Piotrem. Przypomniał, że dzieło Zbawiciela powtarza się wśród tych, którzy za Nim podążają. Na koniec dodał, że kluczem do jedności Kościołów jest wzajemne przebaczenie.

Niestety, należy jednak zauważyć, że „ekumenizm krwi” jest ideą błędną.

Precedensy

Nie jest to pierwszy przypadek, w którym papież wychwalał „męczenników” nie należących do Kościoła katolickiego. Jan Paweł II postanowił zorganizować „Ekumeniczne wspomnienie świadków wiary XX wieku”. 7 maja 2000 r., w trzecią niedzielę po Wielkanocy, wygłosił homilię w obecności przedstawicieli Cerkwi prawosławnych, starożytnych Kościołów Wschodu oraz wspólnot protestanckich i organizacji ekumenicznych. Spotkanie odbyło się nieopodal Koloseum. Jan Paweł II powiedział wówczas: „W naszym stuleciu «świadectwo dawane Chrystusowi aż do przelania krwi stało się wspólnym dziedzictwem zarówno katolików, jak prawosławnych, anglikanów i protestantów» (Tertio millennio adveniente, 37)”3.

Kilka lat później, w 2005 r., opublikowano Martyrologium ekumeniczne opracowane przez wspólnotę z Bose (Comunità monastica di Bose), założoną po soborze przez Wincentego (Enza) Bianchiego i zrzeszającą zarówno chrześcijan, jak i wyznawców wielu innych religii.

15 lutego 2021 r., dla upamiętnienia 21 koptyjskich chrześcijan bestialsko zamordowanych na terytorium Libanu przez ISIS (Islamskie Państwo Iraku i Syrii) równo sześć lat wcześniej, zorganizowano ekumeniczną telekonferencję z udziałem papieża Franciszka, koptyjskiego patriarchy Tawadrosa II oraz anglikańskiego „prymasa” Justyna Welby’ego. Tydzień po wspomnianej wyżej egzekucji Tawadros II wpisał wszystkie ofiary do księgi męczenników Koptyjskiego Kościoła Ortodoksyjnego, zaś podczas telekonferencji Franciszek oświadczył: „Są oni naszymi świętymi, świętymi wszystkich chrześcijan, świętymi wszystkich chrześcijańskich wyznań i tradycji”, świętymi „ludu Bożego, wiernego ludu Bożego”, którzy „obmyli swoje dusze we krwi Baranka”. Przemówienie zakończył słowami: „Módlmy się dziś wspólnie, wspominając tych 21 koptyjskich męczenników; oby wstawiali się oni za nami wszystkimi u Ojca. Amen”.

Absurdalna deklaracja

Oczywiście nikt nie zamierza kwestionować straszliwych cierpień tych ofiar antychrześcijańskiej nienawiści. Nikt też nie może ignorować faktu, że ci ludzie woleli ponieść śmierć, niż wyrzec się wiary w Chrystusa. A jednak Kościół katolicki nie może po prostu ogłosić ich „męczennikami”, bowiem taka deklaracja ignorowałaby pewien istotny element. Męczennikiem jest ten, kto dobrowolnie poniósł śmierć z rąk ludzi kierujących się nienawiścią do wiary katolickiej, więc żeby nadać komuś ten tytuł jest konieczne, żeby dana osoba w sposób widzialny należała do Kościoła katolickiego, wyznając jego wiarę. Kościół nie może bowiem osądzać tego, co dzieje się w duszy, a jedynie akty zewnętrzne.

Właśnie z tego powodu papież Benedykt XIV (1675–1758) w swoim traktacie o kanonizacji świętych wyjaśnił, że nie można przypisać męczeństwa (w sensie teologicznym – przyp. red. WTK) osobie nie należącej do Kościoła. Czy to oznacza, że poza widzialnymi granicami Kościoła nie może być żadnych męczenników? Owszem, jest to możliwe – kontynuuje Benedykt XIV – jednak takie osoby są „męczennikami w oczach Boga, a nie w oczach Kościoła”, który nie może ich osądzać. Otrzymają one w niebie nagrodę przeznaczoną dla męczenników, jednak na ziemi pozostaną nieznane (jako tacy – przyp. tłum.).

Tak więc doktryna głoszona przez Jana Pawła II, Franciszka, a obecnie również przez Leona XIV – poza faktem, że wedle Benedykta XIV nie posiada żadnych podstaw teologicznych – zaciera także różnice między Kościołem katolickim a innymi religiami. W rezultacie rozmywa wyraźną granicę między jedynym prawdziwym Kościołem a tymi, którzy się od niego odłączyli. Zdaje się również sugerować, że zbawienie można osiągnąć praktykując jakąkolwiek religię i przyczynia się do tego destrukcyjnego dla prawdziwej wiary relatywizmu, którego źródłem jest deklaracja II Soboru Watykańskiego Dignitatis humanae4.

Nie ma świętych wspólnych dla wszystkich denominacji i tradycji chrześcijańskich. Kościół nie ma władzy ogłaszania takich deklaracji. Oczywiście możemy modlić się za chrześcijan nie będących katolikami, jednak nie możemy modlić się do nich.

Źródło

Komentarz redakcji WTK

Leon XIV postawił kolejny krok na drodze wytyczonej przez swoich poprzedników.

18 października 1964 r. podczas uroczystej kanonizacji zamordowanych pod koniec XIX w. męczenników ugandyjskich, Paweł VI, opisując okoliczności, które doprowadziły do ich śmierci, wspomniał o misjonarzach anglikańskich – pierwszych chrześcijanach, którzy dotarli do królestwa Bugandy, jeszcze przed francuskojęzycznymi zakonnikami ze Zgromadzenia Misjonarzy Afryki. Ci „biali ojcowie”, jak są potocznie nazywani, mieli – zdaniem papieża – „głosić Ewangelię w przyjaznej rywalizacji z misjonarzami anglikańskimi”. Następnie Paweł VI zestawił 22 męczenników katolickich z afrykańskimi męczennikami i wyznawcami pierwszych wieków Kościoła – śś. Cyprianem, Felicytą, Perpetuą i Augustynem – i zaraz potem dodał: „Nie chcemy też zapominać o innych, którzy, należąc do wyznania anglikańskiego, ponieśli śmierć dla imienia Chrystusa”. Do listy męczenników, mówił dalej papież, „należy dodać podwójną, długą listę innych ofiar tego okrutnego prześladowania – jedną katolików, neofitów i katechumenów, a drugą anglikanów, którzy także zostali złożeni w ofierze dla imienia Chrystusa”5.

Jan Paweł II niejeden raz mówił o „ekumenizmie męczenników i świętych” oraz „ekumenizmie męczenników i świadków wiary”6, zaś w liście apostolskim Tertio millennio adveniente (1994) napisał: „Świadectwo dawane Chrystusowi aż do przelania krwi, stało się wspólnym dziedzictwem zarówno katolików, jak prawosławnych, anglikanów i protestantów, co podkreślił już Paweł VI w homilii wygłoszonej z okazji kanonizacji męczenników ugandyjskich”7. Choć te słowa nijak się mają do faktycznej treści wygłoszonej w 1964 r. homilii, to jednak można się zgodzić, że dobrze oddają to, co Paweł VI sądził o tym rzekomym „wspólnym dziedzictwie”.

W 1999 r., przygotowując się do Wielkiego Jubileuszu roku 2000, Jan Paweł II powołał Komisję ds. Nowych Męczenników, która miała przebadać przypadki męczeństwa chrześcijan w XX wieku, a chcąc bardziej uhonorować to przedsięwzięcie, poświęcił „nowym męczennikom” bazylikę św. Bartłomieja na Wyspie Tyberyjskiej w Rzymie. W jej kaplicach zgromadzono relikwie świętych i męczenników, m.in. o. Maksymiliana Kolbego, a także różne pamiątki związane z życiem duchownych i świeckich ofiar prześladowań, głównie nazistowskich; wśród tych pamiątek znajdują się listy pisane przez protestanckich pastorów. 7 maja 2000 r., podczas wspomnianego wyżej „Ekumenicznego wspomnienia świadków wiary XX wieku” w Rzymie, polski papież powiedział m.in.:

W mojej ojczyźnie podczas drugiej wojny światowej kapłani i świeccy chrześcijanie byli wywożeni do obozów zagłady. W samym tylko Dachau więziono około trzech tysięcy księży. Ich ofiara zjednoczona była z ofiarą licznych chrześcijan z innych krajów europejskich, należących czasem do innych Kościołów i Wspólnot kościelnych.8

Z kolei o „ekumenizmie krwi” przy wielu okazjach wspominał Franciszek, po raz pierwszy podczas Tygodnia Modlitw o Jedność Chrześcijan w 2015 r.9, zaś 3 lipca 2023 r., z myślą o nadchodzącym Roku Jubileuszowym, w Dykasterii Spraw Kanonizacyjnych powołał Komisję ds. Nowych Męczenników – Świadków Wiary, która miała zająć się przygotowaniem „listy tych wszystkich, którzy przelali swoją krew wyznając Chrystusa i będąc świadkami Jego Ewangelii”. „Poszukiwania będą dotyczyć nie tylko Kościoła katolickiego”, pisał Franciszek, „ale zostaną rozszerzone na wszystkie wyznania chrześcijańskie. Nawet w naszych czasach, w których jesteśmy świadkami zmiany epok, chrześcijanie wciąż wykazują, w obliczu wielkiego ryzyka, witalność chrztu, która nas jednoczy”10. W ogłaszającej jubileusz zwyczajny roku 2025 bulli Spes non confundit możemy przeczytać m.in.:

Najbardziej przekonujące świadectwo tej nadziei dają nam męczennicy, którzy niezachwiani w wierze w zmartwychwstałego Chrystusa, byli w stanie wyrzec się życia tu na ziemi, aby nie zdradzić swego Pana. Są oni obecni we wszystkich wiekach i są liczni, być może bardziej niż kiedykolwiek, w naszych czasach, jako wyznawcy życia, które nie zna końca. Musimy strzec ich świadectwa, aby nasza nadzieja była owocna.
Ci męczennicy, należący do różnych tradycji chrześcijańskich, są także ziarnami jedności, ponieważ wyrażają ekumenizm krwi. Dlatego moim gorącym życzeniem jest, aby podczas Jubileuszu nie zabrakło celebracji ekumenicznej, która umożliwi ukazanie bogactwa świadectwa tych męczenników.11

Niestety, ani nowa komisja watykańska, która dopiero ma opracować listę „ekumenicznych męczenników”, ani ewentualna celebracja ekumeniczna podczas rzymskich obchodów Roku Jubileuszowego nie są największym zgorszeniem związanym z „ekumenizmem krwi”, ponieważ to już nastąpiło – i przeszło bez większego echa.

Kiedy 11 maja 2023 r. Franciszek spotkał się z Tawadrosem II, patriarchą Koptyjskiego Kościoła Ortodoksyjnego, zapowiedział, że 21 Koptów zamordowanych w 2015 r. „zostanie wpisanych do Martyrologium Rzymskiego jako znak duchowej komunii łączącej nasze dwa Kościoły”12 – i tak się stało. 15 lutego kolejnego roku w kaplicy chórowej bazyliki św. Piotra w Rzymie miała miejsce modlitwa ekumeniczna, podczas której katolicy i koptowie (a także przedstawiciele innych wyznań) oddawali cześć umieszczonym na ołtarzu relikwiom koptyjskich „ekumenicznych męczenników”13, a kard. Koch, prefekt Dykasterii ds. Popierania Jedności Chrześcijan, na koniec swojej homilii powiedział: „Wdzięczni za pokrzepiającą obietnicę głębokiej komunii w wierze, a szczególnie wdzięczni za wielkie świadectwo wiary [naszych] koptyjskich braci, prośmy tych męczenników, żeby wstawiali się w niebie za nami i za nasze Kościoły i żeby umacniali nas w wierze”14. O jaką wiarę chodzi? Kościół koptyjski odrzucił naukę Soboru Chalcedońskiego o dwóch naturach Chrystusa, boskiej i ludzkiej, zatem jego członkowie nie są „tylko” schizmatykami, ale i heretykami – a jednak nie przeszkadza to najwyższym dostojnikom kościelnym mówić o wspólnej z nimi wierze. Sapienti sat.

* * *

Zatem Leon XIV postawił kolejny krok na drodze wytyczonej przez swoich poprzedników; dokąd ta droga prowadzi, co jest jej celem? Można by zaryzykować twierdzenie, że jest nim heretycka koncepcja powszechnego zbawienia (apokatastazy). Oto 14 maja br. podczas Jubileuszu Kościołów Wschodnich papież Leon XIV cytował z aprobatą słowa „świętego” Izaaka Syryjczyka, nazywając go przy tym „wielkim ojcem Wschodu”. Tymczasem Izaak, autor wielu pism ascetyczno-mistycznych, aż do kwietnia ubiegłego roku nie był uznawany za świętego nawet przez Cerkiew prawosławną, ponieważ zmarł przynależąc do heretyckiego kościoła nestoriańskiego, odrzucającego chrystologiczną naukę Synodu Efeskiego (chociaż jego poglądy wydają się raczej katolickie niż nestoriańskie). W listopadzie 2024 r. Franciszek dopisał go do Martyrologium Rzymskiego15 – pomimo iż w swoich dziełach Izaak zaprzeczał wieczności piekła, starając się dowieść, że słowo „wieczny” znaczy tyle, co ‘aż do dnia Sądu Ostatecznego’.

Natomiast 31 maja, podczas święceń kapłańskich udzielanych w bazylice św. Piotra, Leon XIV, odczytując przygotowany tekst homilii, powtórzył jeden z najbardziej skandalicznych błędów posoborowej liturgii, mówiąc do wyświęcanych prezbiterów: „W każdej [sprawowanej przez was] Eucharystii Jego słowa uczynicie własnymi: sprawujecie ją «za was i za wszystkich»”. Ten błąd – użycie słów „za wszystkich” – od samego początku obecny w tłumaczeniach łacińskiego tekstu nowej Mszy na języki narodowe, został skorygowany dopiero w 2006 r. przez Benedykta XVI, który nakazał konferencjom episkopatów poszczególnych krajów wprowadzenie dokładnego i poprawnego teologicznie sformułowania „za wielu”. Jak bowiem naucza Sobór Trydencki i co przypomniał Benedykt, chociaż Chrystus Pan poniósł śmierć krzyżową za zbawienie wszystkich ludzi, to jednak z jej owoców skorzystają tylko niektórzy16 – a więc właśnie „wielu”, nie zaś „wszyscy”. Użycie błędnego tłumaczenia zaciemnia katolicką naukę o łasce uświęcającej, która jest niezbędna do zbawienia, i wprost przeczy dogmatowi mówiącemu, że poza Kościołem nie ma zbawienia – oraz współbrzmi zarówno z pochwałą Izaaka Syryjczyka i jego poglądów, jak i z uznawaniem „męczenników krwi” za członków Kościoła tryumfującego.

Zobacz też

O fałszywych męczennikach heretyckich, „Zawsze Wierni” nr 4/2000 (35).

Przypisy

Smutne wieści z Watykanu. Leon XIV powtarza błędy poprzednika

Smutne wieści z Watykanu. Leon XIV powtarza błędy poprzednika

CzarnaLimuzyna, 31 lipca 2025

AIX

Dość krótko trwała, związana z wyborem nowego papieża, nadzieja na szybki, a przede wszystkim całkowity powrót do rozumu i wiary pozwalający na odniesienie się do satanistycznych projektów w Europie. Jednym ze sposobów realizacji tychże projektów jest wywołanie i wspomaganie ogromnymi nakładami finansowymi sztucznej migracji.

Aktualna migracja ma mało wspólnego z prawdziwymi uchodźcami. Przypomina włamanie w celach rabunkowych i pasożytniczych. Jej animatorzy działają na dwa fronty. W miejscu pochodzenia „migrantów” sponsorują wojny, pogłębiając chaos i destabilizację, a w miejscach docelowych – wspierają wszelkie procesy związane z „legalnym” i nielegalnym zawłaszczaniem terenu przez osiedleńców, wykorzystując wrogości muzułmanów w stosunku do chrześcijan.

Co mówi Katechizm Kościoła Katolickiego na temat migrantów?

Narody bogate są zobowiązane przyjmować, o ile to możliwe obcokrajowców poszukujących bezpieczeństwa i środków do życia, których nie mogą znaleźć w kraju rodzinnym.

Władze publiczne powinny czuwać nad poszanowaniem prawa naturalnego, powierzającego przybysza opiece tych, którzy go przyjmują. Władze polityczne z uwagi na dobro wspólne, za które ponoszą odpowiedzialność mogą poddać prawo do emigracji różnym warunkom prawnym, zwłaszcza poszanowaniu obowiązków migrantów względem kraju przyjmującego.

— Imigrant obowiązany jest z wdzięcznością szanować dziedzictwo materialne i duchowe kraju przyjmującego, być posłusznym jego prawom i wnosić swój wkład w jego wydatki.

Z powyższego wynika, że nawet kierując się tymi łagodnymi wytycznymi oraz ze względu na tragiczne doświadczenia krajów zachodnich Polska nie tylko mogłaby, ale nawet powinna, zrobić natychmiast dwie rzeczy:

  • zamknąć swoje granice
  • rozpocząć proces masowej deportacji zanim poleje się więcej polskiej krwi

Dlaczego Leon XIV milczy?

Nowy papież, który jest już określany przez niektórych jako „Bergoglio z ludzką twarzą” lub „Prevostogłosił orędzie na Światowy Dzień Migranta i Uchodźcy 2025.

W orędziu nie było odniesień do sztucznej migracji i tragicznych skutkach z tym związanych.

Znalazły się natomiast wzmianki o “ekstremalnych zjawiskach pogodowych” i “kryzysie klimatycznym”.

Nazwanie migrantów i uchodźców „zwiastunami nadziei” oraz „uprzywilejowanymi świadkami nadziei”, a także stwierdzenie, że odnawia się w nich „doświadczenie wędrówki ludu Izraela” budzi wątpliwości.

Sens natomiast ma następujący fragment:

W szczególny sposób, katolicy migranci i uchodźcy mogą stać się dziś misjonarzami nadziei w przyjmujących ich krajach, wskazując nowe drogi wiary tam, gdzie orędzie Jezusa Chrystusa jeszcze nie dotarło (…)

Na koniec: Gdzie troska hierarchów Kościoła o owce nieustannie szarpane przez wilki, które już dostały do zagrody i gdzie roztropność w otwieraniu bramy dla nowej watahy?

O autorze: CzarnaLimuzyna

Prevost to Bergoglio z ludzką twarzą? Jego pean na cześć migrantów.

Prevost i pean na cześć migrantów: Znowu to samo…

30 luglio 2025 Uczta Baltazara babylonianempire/prevost-i-pean-na-czesc-migrantow

„Migranci i uchodźcy urastają do rangi posłańców nadziei. Ich odwaga i wytrwałość są heroicznym świadectwem wiary, która sięga poza to, co widzą nasze oczy, i daje im siłę, by stawić czoła śmierci na różnych współczesnych szlakach migracyjnych”. (Robert Francis Prevost, 25 lipca 2025 r.).

Wzruszające jest to, że nielegalny imigrant, który handluje narkotykami za rogiem – przybyły tu łodzią – jest dla Prevosta „bohaterem wiary”  (jakiej??).

Krótko mówiąc, przechodzimy od „dobrego dzikusa”  Rousseau do „dobrego migranta”  Prevosta – „posłańca nadziei”. Mamy tu do czynienia z całkowitym szaleństwem.

Po prevostowskiej „konwersji na ekologiczną integralność”  mamy teraz „migranta bohatera wiary”  (powtarzam: jakiej?)

Zmarł Bergoglio, zaczyna się to samo.

Ale to nie koniec: „Powszechna tendencja do dbania wyłącznie o interesy społeczności ograniczonych – napisał Prevost w tym samym tekście z 25 lipca – stanowi poważne zagrożenie dla wspólnej odpowiedzialności, wielostronnej współpracy, realizacji dobra wspólnego i globalnej solidarności z korzyścią dla całej rodziny ludzkiej…”

Prevost sprzeciwia się zatem „społecznościom ograniczonym”. Broń Boże, żebyśmy zbytnio martwili się o własny dom. Niedopuszczalne. „Jest to powszechna tendencja”  (Prevost) – Oby tak było, ale jest dokładnie odwrotnie.

Niech żyje globalizm! – Soros czy Emma Bonino nie mogliby tego lepiej ująć. Mamy do czynienia z całkowitym zafałszowaniem religii katolickiej.

Prevost to Bergoglio z ludzką twarzą. Zmienia się wygląd i sposób bycia, ale istota pozostaje niezmienna. A jest ona fatalna. Bergoglio – podobnie jak jego bezpośredni poprzednicy – był owocem drzewa sfałszowanego Kościoła soborowego (obecnie również synodalnego).

Prevost jest kolejnych jego owocem. Biedny Kościół Katolicki i my – nieszczęśni.

INFO: https://www.aldomariavalli.it/2025/07/29/commento-martino-mora-prevost-e-lelogio-del-migrante-ricominciamo/

https://babylonianempire.wordpress.com/2025/07/28/wedlug-leona-xiv-migranci-i-uchodzcy-sa-misjonarzami-nadziei/embed/#?secret=nsX1yrmkB5#?secret=WYtGxilfkr

Arcybiskup Viganò w sprawie kościoła w Gazie zaatakowanego przez Izrael

Arcybiskup Viganò przeciwko Leonowi XIV w sprawie kościoła w Gazie zaatakowanego przez Izrael

Data: 19 luglio 2025 Author: Uczta Baltazara

https://babylonianempire.wordpress.com/2025/07/19/arcybiskup-vigano-przeciwko-leonowi-xiv-w-sprawie-kosciola-w-gazie-zaatakowanego-przez-izrael

[Oryginał: https://x.com/CarloMVigano/status/1946205943898759233 ]

«Zbombardowanie kościoła Świętej Rodziny – jedynej katolickiej parafii w Strefie Gazy – stanowi kolejny bezczelny zbrodniczy atak Izraela pogwałcający prawo międzynarodowe. Sam łaciński patriarcha, kard. Pizzaballa zakwestionował szczerość słów premiera Netanjahu, który przypisał atak pomyłce, ponieważ w bezpośrednim sąsiedztwie kościoła nie ma żadnych celów.

Leon XIV ubolewa nad ofiarami ataku w Gazie, ale nie wspomina o jego autorach.

Netanjahu, odpowiedzialny za atak, dziękuje Leonowi i powtarza, że Izrael zapewnia bezpieczeństwo cywilom i miejscom świętym. Tymczasem, całkowicie bezkarnie, Izrael uderza zachodnią bronią w bezbronną ludność cywilną Gazy, atakuje Liban, Syrię, Iran.

Wielu członków izraelskiego rządu wspiera syjonistyczny projekt „Wielkiego Izraela”, ponieważ od końca XIX wieku, Mesjaszem oczekiwanym przez Żydów jest państwo żydowskie. Ideologia ta (prawdziwa „herezja” judaizmu) uważa Żydów za rasę wyższą na mocy boskiego dekretu, a na podstawie owej samozwańczej wyższości –  i wynikającej z niej niższości gojów – Izrael uważa się za uprawnionego do łamania wszelkich zasad moralnych, roszcząc sobie prawo do absolutnej bezkarności.

Żaden z prezydentów czy premierów państw będących wasalami Tel Awiwu – przede wszystkim Stany Zjednoczone Ameryki Północnej – nigdy nie odważą się odezwać ani jednym słowem, ponieważ najprawdopodobniej są szantażowani przez Mossad i jego emisariuszy.

Gdyby fakt ten dotyczył Federacji Rosyjskiej, jaka byłaby reakcja społeczności międzynarodowej?

Jak wielu jeszcze zabitych, jak wielu jeszcze rannych trzeba będzie zobaczyć, zanim Stany Zjednoczone Ameryki i cały Zachód wybudzą się z posłuszeństwa wobec państwa, które z jeszcze większą zaciekłością (i po tym, jak padło jego ofiarą) kopiuje okropności totalitaryzmu narodowo-socjalistycznego?»

FONTE: https://x.com/CarloMVigano/status/1946205943898759233

***

“Izraelski atak na kościół Świętej Rodziny w Strefie Gazy może mieć dramatyczne konsekwencje”. Tak wypowiedział się w rozmowie z TG2 (RAI), kardynał Pietro Parolin – watykański sekretarz stanu.

„Dajmy niezbędny czas, aby powiedzieli nam, co się stało” – dodał Parolin – “czy rzeczywiście był to błąd, w co można słusznie wątpić, czy też istniała wola bezpośredniego uderzenia w kościół chrześcijański, wiedząc, że chrześcijanie są elementem moderacji w kontekście Bliskiego Wschodu, a także w stosunkach między Palestyńczykami a Żydami. Mielibyśmy w ten sposób, kolejny raz z chęcią wyeliminowania jakiegokolwiek elementu, który mógłby pomóc w doprowadzeniu do rozejmu, a następnie do pokoju”.

FONTE (VIDEO): https://www.rainews.it/video/2025/07/il-cardinale-parolin-legittimo-dubitare-che-il-raid-israeliano-sulla-chiesa-di-gaza-sia-un-errore-83b707ab-9dcd-4aeb-b516-0c2029f46b0a.html

Izrael ostrzelał katolicką parafię w Gazie. Papież Leon XIV apeluje o powstrzymanie barbarzyństwa

20 lipca 2025 https://pch24.pl/izrael-ostrzelal-katolicka-parafie-w-gazie-papiez-leon-xiv-apeluje-o-powstrzymanie-barbarzynstwa-wojny/

Izrael ostrzelał katolicką parafię w Gazie. Papież Leon XIV apeluje o powstrzymanie barbarzyństwa wojny

(Papież Leon XIV, fot. EPA/FABIO FRUSTACI Dostawca: PAP/EPA.)

Papież Leon XIV zaapelował o powstrzymanie barbarzyństwa wojny. W szczególny sposób zwrócił uwagę na doniesienia z Bliskiego Wschodu i Strefy Gazy. Wyraził ból z powodu ataku armii Izraela na tamtejszą katolicką parafię Świętej Rodziny.

Po zakończeniu niedzielnej modlitwy „Anioł Pański” i udzieleniu apostolskiego błogosławieństwa, papież Leon XIV zaapelował do światowych przywódców o zakończenie wojen. Przebywający w Castel Gandolfo papież przywołał zdarzenia z ostatnich dni ze Strefy Gazy, gdzie doszło do ataku izraelskich sił militarnych, które ostrzelały parafię Świętej Rodziny.

„W ostatnich dniach nadal dochodzą dramatyczne wieści z Bliskiego Wschodu, zwłaszcza z Gazy. Pragnę wyrazić mój głęboki ból z powodu ataku armii izraelskiej na katolicką parafię Świętej Rodziny w mieście Gaza” – wskazał papież.

„Jak wiecie w miniony czwartek spowodował on śmierć trojga chrześcijan i poważne obrażenia innych osób. Modlę się za ofiary – Saada Issę Kostandiego Salameha, Foumię Issę Latifa Ayyada oraz Najwę Ibrahim Latif Abu Daoud – i w szczególny sposób pragnę zapewnić ich rodziny oraz całą wspólnotę parafialną o mojej bliskości. Niestety, ten akt jest kolejnym wśród nieustających ataków militarnych wymierzonych przeciwko ludności cywilnej oraz miejscom kultu w Gazie” – powiedział Ojciec Święty.

Ponownie wzywam do natychmiastowego wstrzymania barbarzyństwa wojny oraz do pokojowego rozwiązania konfliktu” – zdecydowanie podkreślił Leon XIV.

Jednocześnie zaapelował do “społeczności międzynarodowej” [a co to takie??? md] o przestrzeganie prawa humanitarnego, a także poszanowanie obowiązku ochrony ludności cywilnej. Papież przypomniał również o obowiązującym zakazie kar zbiorowych, niekontrolowanego użycia siły i przymusowych przesiedleń ludności.

„Naszym umiłowanym chrześcijanom Bliskiego Wschodu chcę powiedzieć: podzielam wasze poczucie bezradności wobec tej tak dramatycznej sytuacji. Jesteście w sercu Papieża i całego Kościoła. Dziękuję Wam za świadectwo wiary. Niech Najświętsza Maryja Panna, Niewiasta Wschodu, Jutrzenka Nowego Słońca, które zajaśniało w dziejach ludzkości, zawsze Was chroni i prowadzi świat do świtu pokoju” – powiedział papież Leon XIV.

Źródło: KAI, Vatican News

Leon XIV na rozdrożu: Prymat Chrystusa w głoszeniu, czy Singapur i Abu Zabi?

Leon XIV na rozdrożu:

prymat Chrystusa w głoszeniu,

czy Singapur i Abu Zabi?

Filip Adamus https://pch24.pl/leon-xiv-na-rozdrozu-prymat-chrystusa-w-gloszeniu-czy-dzakarta-i-abu-zabi/

Wiele pozytywnej uwagi zwróciła homilia, jaką tuż po swoim wyborze papież Leon XIV wygłosił do kardynałów. Źródłem entuzjastycznego odbioru słów papieża było wezwanie do przywrócenia prymatu Chrystusa w głoszeniu oraz wskazanie, że posługa następcy św. Piotra ma służyć niesieniu wiary po krańce ziemi.

Tymczasem tuż po inauguracji pontyfikatu Ojciec święty odniósł się do deklaracji z Abu Zabi – jako ważnej w kontekście dialogu międzyreligijnego. Ten dokument jego poprzednika to owoc tendencji, przed którą ostrzegało wielu papieży, widząc w niej zagrożenie dla misyjnej aktywności Kościoła. Między „przywróceniem prymatu Chrystusa” w głoszeniu, a akceptacją pluralizmu religijnego trzeba wybrać.

Do deklaracji o ludzkim braterstwie, podpisanej przez Franciszka w 2019 roku, Leon XIV nawiązał podczas spotkania z poniedziałku 19 maja. W jego trakcie papież widział się z przedstawicielami wspólnot niekatolickich i niechrześcijańskich. Mówił o dialogu i współpracy, jaka jego zdaniem powinna łączyć ludzi różnych religii.
Problem w tym, że Deklaracja z Abu Zabi „współistnienie” różnych religii postrzega nie tyle jako konieczność, wynikającą z nieprzyjęcia objawienia przez wielu – ale pożądany stan rzeczy.

Największy sprzeciw budzi zapis uznający różnorodność religii za wyraz mądrej woli Boga. W dokumencie podpisanym przez Franciszka i wielkiego imama Al- Tayyeba wskazano, że przypomina ona pod tym względem wielość ras i kultur. Miałaby zatem odpowiadać boskiej Woli i naturalnemu porządkowi świata.
Podobne treści Franciszek wygłaszał we wrześniu 2024 roku w Azji Południowo-Wschodniej, między innymi w Dżakarcie, gdzie sugerował, że islam jest „światłem” dla ludzkości na równi z chrześcijaństwem.

Tymczasem w rzeczywistości wolą Ojca jest, aby wszyscy uwierzyli w Jego Jednorodzonego Syna, którego posłał, by objawić prawdę o Sobie samym (por. J 6, 40). To właśnie głoszenie danej przez Wcielone Słowo doktryny jest sednem rozesłania apostołów przez Chrystusa Pana. Nakaz „idźcie i nauczajcie” oznacza, że nie możemy z zadowoleniem patrzeć na to, jak wielu wybiera błąd.

To, że Mistyczne Ciało Chrystusa nie może pochwalać religijnej inności nie wynika z uprzedzeń, czy „zamknięcia”. Jest konsekwencją nieomylnego nauczania o tym, czym jest katolicka religia. Jak zaznaczał m. in. bł. Pius IX i Sobór Watykański I, wiara jest przekazaną przez Boga prawdą o Nim samym. Dzięki niej ludzie mogą poznać Jego samego i Jego wolę.

Od tego poznania zależy cały stosunek człowieka do nadprzyrodzoności. To podstawa dwóch pozostałych cnót teologalnych. Dzięki wierze możemy kierować swoją miłość ku prawdziwemu Bogu i złożyć nadzieję w Jego obietnicach. Stąd Kościół określa przyjęcie prawdziwej religii jako „korzeń usprawiedliwienia” i początek życia nadprzyrodzonego dla człowieka. Fałszywa wizja Boga lub niewiara bardziej niż cokolwiek innego, oddalają od Stwórcy. Ich wybór zamiast katolickiego depozytu stanowi zatem największy grzech – uczył w „Summie Teologii” Św. Tomasz z Akwinu.

Niewiele poszukiwań trzeba, by dostrzec, że to objawienie jest najcenniejszym skarbem, jakie Kościół dać może ludziom innej religii. Głosząc Chrystusa spełniamy z jednej strony boski nakaz – z drugiej nic lepszego nie możemy uczynić wobec człowieka. Z tego powodu Urząd Nauczycielski zawsze sprzeciwiał się dialogowi międzyreligijnemu, który szukałby pozytywnej oceny różnorodności religijnej jako takiej.

Dobrym przykładem tego podejścia jest encyklika „Satis Cognitum” Leona XIII. Papież podkreślał w niej, że jedynie Kościół katolicki został przez Chrystusa obdarzony misyjnym posłaniem i prawdziwą doktryną. Wolą Boga jest, aby to Mistyczne Ciało Chrystusa objęło ludzi wszystkich narodów. Samo istnienie jakiejkolwiek innej wspólnoty wyznaniowej jest zatem w świetle wiary nie do usprawiedliwienia – zaznaczał poprzednik obecnego papieża o tym samym imieniu.
Zdecydowanie od dialogu międzyreligijnego odciął się Pius XI w encyklice „Mortalium Animos”. Ojciec święty zakazał katolikom uczestnictwa w zjazdach ekumenicznych i międzyreligijnych. Jak tłumaczył, żadna religia nie może być prawdziwa, prócz tej, która polega na Objawieniu.

„Rzeczą dla każdego jasną jest, że jest obowiązkiem człowieka bezwarunkowo wierzyć w objawienie Boga i słuchać Jego przykazań bez zastrzeżeń: byśmy jednak na chwałę Boga i dla naszego zbawienia mogli obie te rzeczy słusznie wypełnić, Jednorodzony Syn Boga ustanowił na ziemi swój Kościół. A więc sądzimy, że ci, którzy mienią się chrześcijanami, nie mogą nie wierzyć, że Chrystus ustanowił Kościół i to jedyny”, pisał papież Ratti.

„Pracy nad jednością chrześcijan nie wolno popierać inaczej, jak tylko działaniem w tym duchu, by odszczepieńcy powrócili na łono jedynego, prawdziwego Kościoła Chrystusowego, od którego kiedyś, niestety, odpadli. Powtarzamy, by powrócili do jednego Kościoła Chrystusa, który jest wszystkim widomy i po wsze czasy, z woli Swego Założyciela, pozostanie takim, jakim go On dla zbawienia wszystkich ludzi ustanowił”, dodawał Ojciec święty.

Papieskie ostrzeżenia przed pluralizmem

Jeśli osłabić te fundamenty – nie sposób ocalić misyjnego zadania Kościoła. Nawet papieże po Soborze Watykańskim II ostrzegali, że tendencje, których pełnym wyrazem jest Deklaracja z Abu Zabi, – są nie do pogodzenia z apostolskim mandatem danym apostołom i ich następcom.

Na ten palący problem zwracał uwagę Jan Paweł II. Polski Ojciec święty zauważył, że już za jego pontyfikatu nie dało się ukryć tendencji podważających sens głoszenia wiary. W encyklice „Redemptoris Missio” polski papież zaznaczył, że tym „postępowym” dążeniom trzeba się przeciwstawić.

„(…)Nie da się ukryć tendencji negatywnej, do przezwyciężenia której pragnie się przyczynić niniejszy dokument: te specyficzne misje wśród narodów wydają się być zahamowane, co z pewnością nie odpowiada wskazaniom Soboru i posoborowego Magisterium. Trudności wewnętrzne i zewnętrzne osłabiły gorliwość misyjną Kościoła względem niechrześcijan i fakt ten musi niepokoić wierzących w Chrystusa. W dziejach Kościoła bowiem rozmach misyjny był zawsze oznaką żywotności, tak jak jego osłabienie jest oznaką kryzysu wiary”, pisał Karol Wojtyła.

„Jednakże, również z powodu współczesnych przemian i rozprzestrzeniania się nowych idei teologicznych, niektórzy pytają: Czy misje wśród niechrześcijan są jeszcze aktualne? Czyż nie zastąpił ich może dialog między religijny? Czy ich wystarczającym celem nie jest ludzki postęp? Czy poszanowanie sumienia i wolności nie wyklucza jakiejkolwiek propozycji nawrócenia? Czy nie można osiągnąć zbawienia w jakiejkolwiek religii? Po cóż zatem misje?. Jeśli wrócimy do początków Kościoła, znajdziemy jasne stwierdzenie, że Chrystus jest jedynym Zbawicielem wszystkich, Tym, który sam jeden jest w stanie objawić Boga i do Niego doprowadzić.(…) W tym ostatecznym Słowie swego Objawienia Bóg dał się poznać w sposób najpełniejszy: powiedział ludzkości kim jest. To ostateczne samoobjawienie się Boga jest podstawowym motywem, dla którego Kościół jest misyjny ze swej natury. Nie może on nie głosić Ewangelii, czyli pełni prawdy, jakby Bóg dał nam poznać o samym sobie”, przypominał.

Jeszcze przed Janem Pawłem II z erozją misyjnego zapału Kościoła zmierzyć się musiał Paweł VI. W encyklice „Evangelii Nuntiandi” papież dał wyraz świadomości, że silne nurty po Soborze Watykańskim II sprzyjają zarzuceniu głoszenia wiary. Elementy takich dążeń widoczne były na przykład wśród orędowników „teologii wyzwolenia”.
„Nie możemy zaprzeczyć, że wielu wielkodusznych chrześcijan, oddanych sprawom największej wagi, jakie zawiera kwestia wyzwolenia, kiedy chcą wciągnąć Kościół w sam ruch wyzwolenia, często myślą i usiłują sprowadzić jego zadania do granic jakiegoś doczesnego tylko przedsięwzięcia; jego obowiązki do programu antropologicznego; zbawienie, jakiego jest głosicielem, do pomyślności materialnej; jego działalność do poczynań politycznych lub społecznych, lekceważąc jakąkolwiek opiekę duchowną i religijną. Jeśliby rzeczy tak się miały, to Kościół straciłby całe swoje główne znaczenie”, zaznaczał Paweł VI.

„Z tego powodu, na początku trzeciego zebrania Synodu, chcieliśmy w Naszym przemówieniu położyć nacisk na konieczność „ściśle religijnego celu ewangelizacji. Bo straciłaby ona wszelką rację bytu, jeśliby została oderwana od tej podpory religijnej, która ją podtrzymuje”, dodawał.

„Głoszenie ewangelicznego orędzia nie jest czymś takim, co Kościół mógłby dowolnie albo wykonywać, albo nie wykonywać, ale jest zadaniem i obowiązkiem, nałożonym mu przez Pana Jezusa, ażeby ludzie mogli wierzyć i dostąpić zbawienia. Głoszenie Ewangelii jest zgoła konieczne, jest jedyne w swoim rodzaju i nic go nie może zastąpić. Nie znosi ono niedbalstwa, ani mieszania zasad Ewangelii z zasadami innych religii, ani jakiegoś dostosowywania, ponieważ od niego zależy cała sprawa zbawienia ludzi i w nim zawierają się najpiękniejsze treści boskiego Objawienia. Ono nie wymaga mądrości ludzkiej, ale samo z siebie może wzbudzić wiarę: wiarę, mówimy, która opiera się na mocy Bożej. Ono jest Prawdą, i dlatego trzeba, żeby głosiciel prawdy poświęcił jej cały swój czas i wszystkie swe siły, a jeśli zajdzie konieczność, aby i życie samo złożył w ofierze”, zaznaczał Ojciec święty.

Świadomość kryzysu głoszenia i odpowiedź Stolicy Apostolskiej na jego przejawy, doszła do szczytu w wydanej w 2000 roku przez Kongregację Nauki Wiary deklaracji „Dominus Iesus”.

„Nieustanne przepowiadanie misyjne Kościoła jest dzisiaj zagrożone przez teorie relatywistyczne, które usiłują usprawiedliwić pluralizm religijny nie tylko de facto, lecz także de iure (czyli jako zasadę)”, ostrzegał kardynał Joseph Ratzinger w zaakceptowanym przez Jana Pawła II dokumencie.

„W konsekwencji uznaje się za przestarzałe takie na przykład prawdy, jak prawda o ostatecznym i całkowitym charakterze objawienia Jezusa Chrystusa, o naturze wiary chrześcijańskiej w odniesieniu do wierzeń innych religii, o natchnionym charakterze ksiąg Pisma Świętego, o osobowym zjednoczeniu między odwiecznym Słowem a Jezusem z Nazaretu, o jedności ekonomii Słowa wcielonego i Ducha Świętego, o jedyności i zbawczej powszechności tajemnicy Jezusa Chrystusa, o powszechnym pośrednictwie zbawczym Kościoła (…)”, dodawał.

„Aby przeciwstawić się tej relatywistycznej mentalności, która rozpowszechnia się coraz bardziej, należy przede wszystkim potwierdzić ostateczny i pełny charakter objawienia Jezusa Chrystusa.

Dlatego należy zawsze stanowczo zachowywać rozróżnienie pomiędzy wiarą teologalną a wierzeniem w innych religiach. „Podczas gdy wiara jest przyjęciem przez łaskę prawdy objawionej, która pozwala wniknąć do wnętrza tajemnicy i pomaga ją poprawnie zrozumieć, wierzenie w innych religiach to ów ogół doświadczeń i przemyśleń, stanowiących skarbnicę ludzkiej mądrości i religijności, które człowiek poszukujący prawdy wypracował i zastosował, aby wyrazić swoje odniesienie do rzeczywistości boskiej i do Absolut”, czytamy w deklaracji „Dominus Iesus”.

Tym ostrzeżeniom swoich poprzedników papież Franciszek pozostawał po prostu systematycznie niewierny. Najbardziej rażąco dowiódł tego całkiem niedawno w czasie wizyty w Singapurze w 2024 roku. Podczas spotkania z młodzieżą w tym azjatyckim mieście Jorge Mario Bergoglio mówił, że wszystkie religie prowadzą ku Bogu, a spory o prawdziwość doktryn należy odłożyć na bok.

Leon XIV jest zatem spadkobiercą wewnętrznie skłóconego dziedzictwa. W spadku otrzymał XX wieków misyjnego zapału i konfrontację papieży z błędnym pluralizmem, ale także i dokumenty oraz słowa Franciszka.

Nowy Ojciec święty musi wybrać: pomiędzy Abu Zabi i Singapurem, a przywróceniem prymatu Chrystusowi w głoszeniu. Tertium non datur.

Filip Adamus

Fałszywe kazania Leona XIV. Obejrzały i usłyszały to-to miliony

Fałszywe kazania Leona XIV.

Te nagrania obejrzały miliony

6.06.2025 nczas/falszywe-kazania-leona-xiv-te-nagrania-obejrzaly-miliony

papiez leon xiv
Papież Leon XIV / fot. YT / Vatican News – English

Setki wygenerowanych przez sztuczną inteligencję fałszywych kazań papieża Leona XIV trafiło do internetu; obejrzały je miliony osób – poinformowała agencja Ansa. Jak dodała, platformy, na których pojawiły się takie sfabrykowane nagrania, usunęły już wiele z nich.

Blisko miesiąc po wyborze papieża materiały stworzone przy użyciu AI zalewają, jak zaznaczono, YouTube i TikToka. Trafiły tam setki rzekomych kazań i przemówień Leona XIV po angielsku i hiszpańsku.

Emerytowany profesor Uniwersytetu Waszyngtońskiego Oren Etzioni, założyciel organizacji TrueMedia.org, walczącej ze zjawiskiem tzw. deepfake, wyjaśnił: „Panuje naturalne zainteresowanie tym, co nowy papież ma do powiedzenia, bo ludzie nie znają dotąd jego poglądów i jego stylu. To doskonała okazja do tego, by siać zamęt poprzez dezinformację wygenerowaną przez sztuczną inteligencję”.

Po tym, gdy platforma YouTube została zawiadomiona o 26 kanałach, na których publikowano fałszywe nagrania, zamknęła 16 z nich za naruszenie przepisów i wprowadzanie odbiorców w błąd.

Również TikTok, gdzie krążyły takie wideo, usunął te materiały.

Wcześniej jednak, jak podkreśliła Ansa, zobaczyły je miliony osób.

=======================

Szkoda, że nie podają jakie “poglądy” mu wciskają. Widzielibyśmy autorów M. Dakowski

Smutna wiadomość: Leon XIV mianuje Rzecznika Wspomaganego Samobójstwa na szefa Biura Pro-Life

Akademia dla Śmierci:

Leon XIV mianuje Rzecznika Wspomaganego Samobójstwa

na szefa Biura Pro-Life

https://bigmodernism.substack.com/p/academy-for-death-pope-leo-appoints

Wraz z awansem bpa Renzo Pegoraro, Papieska Akademia «Pro Vita» jest teraz otwarcie prowadzona przez tych, którzy sprzeciwiają się samej jej nazwie

27 maja 2025 r. Leon XIV mianował bpa Renzo Pegoraro nowym prezydentem Papieskiej Akademii «Pro Vita». Pegoraro, bioetyk i lekarz, od 2011 roku pełni funkcję kanclerza Akademii i pod przewodnictwem arcybiskupa Vincenzo Paglii przyczynił się do jej przekształcenia z obrońcy życia w post-chrześcijański think tank bioetyczny. Jego awans jest koronacją bioetycznego wywrotu.

Publiczne wsparcie dla wspomaganego samobójstwa

W 2022 roku Pegoraro publicznie uzasadnił wspomagane samobójstwo jako “mniejsze zło” w świeckim ustawodawstwie. Przyznając, że ani wspomagane samobójstwo, ani eutanazja nie reprezentują stanowiska katolickiego, wezwał jednak do zalegalizowania tego pierwszego pod pewnymi warunkami, co zostało kategorycznie potępione przez Evangelium Vitae, która deklaruje, że wspomagane samobójstwo “nigdy nie jest wybaczalne, nawet jeśli prosi o to osoba szukająca pomocy” (EV 65-66).

Pegoraro proponuje ramy prawne dla instytucjonalizacji grzechu śmiertelnego i obecnie przewodzi watykańskiemu ciału, które kiedyś zostało stworzone, aby temu zapobiec.

Zinstytucjonalizowana zdrada Evangelium Vitae

Przełomowa encyklika Jana Pawła II traktowała współpracę ze wspomaganym samobójstwem jako poważną niesprawiedliwość. A jednak Akademia promuje teraz dokładnie to, co encyklika potępiła. Nauczanie jest jasne. Nowy reżim jest jaśniejszy: nie dba o to.

Historia działalności wywrotowej w Akademii

Zdrada Pegoraro nie kończy się na wspomaganym samobójstwie. Pod jego kanclerstwem Akademia:

  • Zatarto granicę między zdrowiem publicznym a moralnością katolicką, wychwalając eksperymentalne szczepienia przeciwko COVID-19 (opracowane z linii komórkowych abortowanych płodów) jako formę “społecznego zbawienia”.
  • Gościł proaborcyjnych mówców i tolerował heterodoksyjne poglądy we własnych szeregach.
  • Retweetowane artykuły wzywające do “ponownego przemyślenia” potępienia antykoncepcji przez Kościół.
  • Przyczynił się do powstania tomu z 2022 r. (Teologiczna etyka życia), w którym zaproponowano duszpasterską “elastyczność” w zakresie antykoncepcji i technik wspomaganego rozrodu – skutecznie opowiadając się za miękkim uchyleniem Humanae Vitae.

Krótko mówiąc, Akademia Pegoraro nie tylko przestała bronić życia. Stała się laboratorium relatywizmu moralnego.

Ciche dążenie do antykoncepcji i inżynierii reprodukcyjnej

Książka Akademii z 2022 roku, którą Pegoraro pomógł zorganizować, zawierała eseje wyraźnie kwestionujące, czy nauczanie Humanae Vitae na temat antykoncepcji może zostać “ponownie ocenione” w świetle “przeżytego doświadczenia”. Propozycje te nie zostały opublikowane przez świeckich dysydentów, zostały opublikowane przez watykańskie ramię bioetyczne.

W międzyczasie Pegoraro brał udział w wielu konferencjach omawiających technologie sztucznego rozrodu. Choć publicznie jest nieufny wobec in vitro, rozwinął etykę technokratyczną, która postrzega medycynę reprodukcyjną nie przez pryzmat prawa naturalnego, ale przez pryzmat nowoczesnej użyteczności. Nie kładzie się już nacisku na to, czy dana technika narusza Boży plan dotyczący małżeństwa i prokreacji; Chodzi o to, czy służy ludzkiej autonomii, łagodzi cierpienie, czy zmniejsza traumę psychiczną.

W 2012 roku Pegoraro ubolewał, że “pomysł, że technologia może zaoferować rozwiązanie bez próby rozwiązania prawdziwego problemu niepłodności” może prowadzić do “brakujących rozwiązań”. Ale jego krytyka jest antropologiczna, a nie teologiczna. Doktryna Kościoła, potwierdzona nawet w dokumentach posoborowych, takich jak Donum Vitae i Dignitas personae, głosi, że wszystkie techniki, które oddzielają prokreację od aktu małżeńskiego, są wewnętrznie niemoralne. Praca Pegoraro subtelnie przeformułowuje to nauczanie jako kwestię otwartą na dyskusję.

Różnice zdań w akademii

Nie wszyscy członkowie Papieskiej Akademii «Pro Vita» zachowali milczenie. Ortodoksyjni członkowie krytykowali Akademię za promowanie zamieszania, spychanie na bok absolutów moralnych i legitymizowanie grzechu pod hasłami duszpasterskimi. Doniesienia o wewnętrznych podziałach, takie jak te udokumentowane przez FSSPX i inne tradycyjne media, ujawniają ciało, które nie jest już oddane doktrynie katolickiej, ale jest rozbite przez ideologiczną wojnę domową.

A teraz ta wojna domowa się skończyła. Modernizm zwyciężył.

Nowa religia: bioetyka bez Boga

1. Bioetyka globalna i humanizm świecki

Pegoraro współpracuje ze świeckimi i międzyreligijnymi sieciami, takimi jak Katedra UNESCO ds. Bioetyki i Praw Człowieka. Instytucje te promują model “globalnej bioetyki” zakorzeniony w pluralizmie, konsensusie i humanizmie terapeutycznym, a nie w boskim Objawieniu. Współpraca Pegoraro ze świeckimi organizacjami bioetycznymi odzwierciedla przejście od boskiego nakazu do dialogicznego konsensusu. Ewangelia Życia jest powoli pisana na nowo w idiomach Organizacji Narodów Zjednoczonych.

2. Antropocentryzm i dryf językowy

W kolejnych przemówieniach Pegoraro powraca do znanego już arsenału duszpasterskich eufemizmów: “towarzyszenie”, “współczucie”, “sumienie” i “złożoność”. Terminy te, choć wydają się łagodne, są często używane jako broń, aby złagodzić absolutne normy i ochrzcić dewiację moralną. Bioetyka Pegoraro jest ciężka w akompaniamencie, ale lekka w autorytecie. Współczucie staje się kodem kompromisu, a złożoność staje się przykrywką dla kapitulacji.

3. Milczenie w sprawie aborcji w oficjalnych oświadczeniach

Chociaż Pegoraro stoi na czele instytucji o nazwie “Life”, jego publiczna działalność jest zadziwiająco cicha w kwestii aborcji. Choć chętnie wypowiada się na temat zmian klimatycznych, polityki szczepień i sprawiedliwości społecznej, rzadko wydaje wyraźne potępienie aborcji jako morderstwa. W epoce codziennej rzezi w łonie matki jego milczenie jest współudziałem.

Wniosek: Odstępstwo w białych fartuchach

Papieska Akademia «Pro Vita», która na nowo rozważa antykoncepcję, broni kampanii szczepień opartych na abortowanych tkankach i proponuje ramy prawne dla wspomaganego samobójstwa, nie jest katolicka. Nie jest ona “duszpasterska” ani miłosierna; Jest odstępcą.

To jest to, co Rzym teraz promuje. To jest to, co ratyfikuje Leon XIV. I to jest to, co wierni muszą odrzucić.

Dopisek

Śp. Jan Paweł II proroczo ostrzegał:

“Osoba, która z powodu choroby lub niepełnosprawności jest skłonna myśleć, że jej życie nie jest już warte przeżycia, otrzyma pomoc w znalezieniu w swoim cierpieniu wezwania do nawrócenia i udziału w cierpieniu Chrystusa, a nie usprawiedliwienia dla śmierci”.

Nowa Akademia zamieniła tę Ewangelię Życia na nowe wyznanie: zgodę, uległość i kompromis.

Leon XIV w rocznicę śmierci prymasa Wyszyńskiego: Niech jego świadectwo inspiruje was do troski o Kościół i Ojczyznę

Leon XIV w rocznicę śmierci prymasa Wyszyńskiego:

Niech jego świadectwo inspiruje was

do troski o Kościół i Ojczyznę

28.05.2025 tysol/leon-xiv-w-rocznice-smierci-prymasa-wyszynskiego

Papież Leon XIV powiedział w środę polskim pielgrzymom podczas audiencji generalnej na placu Świętego Piotra, że błogosławiony prymas Stefan Wyszyński budował jedność w Kościele i społeczeństwie. Niech jego świadectwo inspiruje was do troski o Kościół i ojczyznę – dodał.

Leon XIV Leon XIV w rocznicę śmierci prymasa Wyszyńskiego: Niech jego świadectwo inspiruje was do troski o Kościół i Ojczyznę

Leon XIV / PAP/EPA/ANGELO CARCONI

Leon XIV zwrócił się do Polaków

Zwracając się do Polaków po włosku podczas audiencji generalnej w Watykanie, papież nawiązał do przypadającej w środę 44. rocznicy śmierci prymasa Wyszyńskiego.

Leon XIV powiedział: “Pozdrawiam pielgrzymów polskich. Dziś wspominamy błogosławionego kardynała Stefana Wyszyńskiego, waszego Prymasa Tysiąclecia, który w czasach prześladowań Kościoła w Polsce – pomimo uwięzienia – pozostał pasterzem wiernym Chrystusowi”.

“Poprzez ofiarę i dialog budował jedność w Kościele i społeczeństwie. Niech jego świadectwo inspiruje was do troski o Kościół i ojczyznę. Z serca wam błogosławię” – dodał papież.

Na audiencję przybyło kilkadziesiąt tysięcy osób z całego świata, wśród nich wielu Polaków.

W środę po południu w bazylice Matki Bożej na Zatybrzu, kościele tytularnym prymasa Wyszyńskiego, mszę w dniu jego wspomnienia liturgicznego odprawi nuncjusz apostolski w Polsce arcybiskup Antonio Guido Filipazzi.

Stefan Wyszyński – sylwetka

Stefan Wyszyński święcenia kapłańskie otrzymał 3 sierpnia 1924 r. 4 marca 1946 r. został mianowany przez papieża Piusa XII biskupem lubelskim. Sakrę biskupią z rąk kard. Augusta Hlonda otrzymał 12 maja 1946 r. na Jasnej Górze. W listopadzie 1948 r. został arcybiskupem gnieźnieńskim i warszawskim. Kapelusz kardynalski otrzymał 12 stycznia 1953 r. Nie mógł go odebrać osobiście, bo władze komunistyczne odmówiły mu paszportu. Posługę ordynariusza obu archidiecezji i prymasa Polski pełnił przez 33 lata.

Przeprowadził Kościół w Polsce przez lata komunizmu. Władze PRL aresztowały go 25 września 1953 r. i internowały. Przebywał kolejno w Rywałdzie Królewskim koło Grudziądza, w Stoczku Warmińskim, w Prudniku koło Opola i w Komańczy w Bieszczadach, gdzie napisał tekst odnowionych ślubów narodu. 26 października 1956 r. wrócił z internowania do Warszawy. Brał udział w obradach Soboru Watykańskiego II i w kilku konklawe. W październiku 1978 r. uczestniczył w wyborze kard. Karola Wojtyły na papieża.

Zmarł 28 maja 1981 r. w uroczystość Wniebowstąpienia Pańskiego. Proces beatyfikacyjny kard. Wyszyńskiego na etapie diecezjalnym rozpoczął się 20 maja 1983 r., a zakończył 6 lutego 2001 r. Akta zebrane w toku procesu liczą 37 tomów wraz załącznikami. Beatyfikacja odbyła się 12 września 2021 r. w Świątyni Opatrzności Bożej w Warszawie. Zgodnie z decyzją papieża Franciszka wspomnienie liturgiczne bł. kard. Wyszyńskiego obchodzone jest w Kościele katolickim w Polsce 28 maja. (PAP)

Will the New Leo Drive Away the Old Wolves?

Will the New Leo Drive Away the Old Wolves?

by José Antonio UretaMay 19, 2025 will-the-new-leo-drive-away-the-old-wolves?

Will the New Leo Drive Away the Old Wolves?
Will the New Leo Drive Away the Old Wolves?

It is still too early to know what program the new pope will implement. One thing seems clear: the present situation of the Church calls for a return to clarity and order.

 Let us hope that this needed reform will not be only on the level of external appearances since, as Victor Hugo wisely said, “form is the substance rising to the surface.” It must also be on the doctrinal and disciplinary ones, so that the immense confusion sown by Pope Francis, with his rash statements and controversial documents such as Amoris laetitiae and Fiducia supplicans, may be dispelled. Lastly, it must reverse the persecution of clerics, intellectuals, and faithful who were sidelined and sanctioned for their fidelity to the moral teachings of the Church or her immemorial liturgical rite.

Explaining his choice of the name Leo, the new pontiff said that one reason was in remembrance of Leo XIII. That pope laid the foundations for the Church’s social doctrine in response to the challenges of the Industrial Revolution. Today, the Church faces the challenges of the new digital revolution. Another explanation could be his affection for Leo XIII because he was born near Genazzano, educated by Augustinians, and included the invocation Mater Boni Consilii in the Litany of Loreto.

According to Le Figaro, the Serbian Cardinal Ladislav Nemet shared a remark circulating among the cardinals that offered another explanation for the choice of the name Leo (“lion” in Latin): “Until now, we had Francis, who spoke with the wolves. Now, we have a lion who will drive the wolves away.” 1

Any true reform must finally expel the “smoke of Satan” that entered the Church during the time of Paul VI, and bring to an end the “mysterious process of self-destruction” that has led to the current crisis. May Leo XIV go beyond the intentions of any elector cardinals who voted for him solely as a consensus figure and truly restore peace to the Church.

May it be the true peace of Saint Augustine—that is, “the tranquility of order”—which presupposes the radical elimination of the factors of doctrinal and disciplinary disorder rampant everywhere in the Catholic fold, but particularly in Europe.

This is the criterion to judge the new pontificate: Will the new lion drive away the old wolves (many of whom wear sheep’s clothing) who have wrought so much destruction and ruin among the flock?

Leon XIV: Nie ma jeszcze kucharza, jest za to sekretarz

Leon XIV: Nie ma jeszcze kucharza, jest za to sekretarz

gloria/leon14

Po wyborze 8 maja papież Leon XIV tymczasowo powrócił do swojej rezydencji w budynku Świętego Oficjum, który znajduje się naprzeciwko Kurii Generalnej Augustianów.

Kardynał Prevost mieszkał sam w swojej rezydencji, ale nadal był regularnym gościem swojej wspólnoty zakonnej podczas posiłków.

13 maja Monsignor Lizardo Estrada Herrera, augustiański ksiądz i biskup pomocniczy w Cuzco w Peru, powiedział, że podczas obiadu w Kurii Generalnej Zakonu Świętego Augustyna, Leon XIV powiedział obecnym braciom, że jest mu przykro, ale nie będzie już mógł regularnie dołączać do nich na posiłki, robiąc to tylko przy specjalnych okazjach.

Podczas gdy papież Leon XIV nie ogłosił jeszcze oficjalnie swojej przyszłej rezydencji, w Watykanie krążą plotki o skromnej renowacji trzeciej loggii Pałacu Apostolskiego, z zamiarem przywrócenia papieskiego apartamentu zwolnionego przez Benedykta XVI 28 lutego 2013 roku.

Nie wiadomo, kto zajmie się domem papieża.

Jednak jego osobistym sekretarzem jest Don Edgard Iván Rimaycuna. Ma 36 lat i pochodzi z Chiclayo w Peru. Do niedawna był sekretarzem prefekta Kongregacji ds. Biskupów.

Papież Leon XIV i jego sekretarz mają długotrwałe relacje, sięgające 2006 roku, kiedy Rimaycuna rozpoczął swoją drogę powołania w seminarium Santo Toribio de Mogrovejo w Chiclayo.

Kiedy ojciec Prevost powrócił do Chiclayo, najpierw jako administrator apostolski, a następnie jako biskup diecezji, potrzebował kogoś, komu mógłby zaufać, więc Rimaycuna zaczął z nim pracować.

Obaj pozostali bardzo blisko aż do 2017 roku, kiedy to Rimaycuna przeniósł się do Rzymu, aby kontynuować studia w Papieskim Instytucie Biblijnym.

W 2023 r., kiedy papież Franciszek mianował Prevosta prefektem Dykasterii ds. Biskupów, kardynał chciał, aby Rimaycuna powrócił do jego boku i wezwał go do siebie.

Czy Leon Wielki będzie wspierał Leona XIV? – ks. prof. Stanisław Koczwara

Czy Leon Wielki będzie wspierał Leona XIV?

– ks. prof. Stanisław Koczwara

Autor: AlterCabrio , 14 maja 2025

Uratował Wielki Leon cywilizację najbardziej przyjazną człowiekowi. I możemy powiedzieć, że te trzy rysy obowiązują również i w tym pontyfikacie rozpoczynającym się Leona XIV. Prymat Świętego Piotra, nieskażona Wiara przez Niego zachowywana i obrona, dzisiaj znowu zagrożonej, cywilizacji chrześcijańskiej. (…) Czy się uratuje? Pytanie. Czy namiestnik Chrystusowy na ziemi podoła temu zadaniu? Czy Święty Leon Wielki będzie go wspierał? Na pewno tak.

Czy Leon Wielki będzie wspierał Leona XIV? – ks. prof. Stanisław Koczwara

Kazanie wygłoszone 11.05.25r.

Ojciec Robert Prevost, przeor generalny Augustianów, obecnie Leon XIV, o “nowej ewangelizacji”.

Kiedy obecny papież Leon XIV był przeorem generalnym augustianów, przygotował tekst dla Synodu biskupów w sprawie nowej ewangelizacji, zwołanego przez Benedykta XVI w 2012 roku.


Ta wypowiedź Ojca Roberta Prevosta, O.S.A. jest nagrana jego własnym głosem w dwóch filmach, które Catholic News Service datuje na 8 listopada 2012 roku:

https://youtu.be/WttXvZt3m6k?si=lawFTuAqSA0Ihy8Z

Obecny Papież potępia rolę mediów w fabrykacji i manipulowaniu zbiorową wyobraźnią, w celu promowania antychrześcijańskich wyborów stylu życia i utożsamiania chrześcijańskiego przesłania z nieprzyjemnymi i nienawistnymi modelami i odniesieniami.

“Zachodnie media są niezwykle skuteczne w promowaniu powszechnej publicznej sympatii dla przekonań i praktyk sprzecznych z Ewangelią, takich jak aborcja, homoseksualizm i eutanazja.

W najlepszym razie media tolerują religię jako coś mdłego lub dziwacznego, o ile nie sprzeciwiają się aktywnie stanowiskom w kwestiach etycznych, które media zakładają, że są własne.

Jednakże, kiedy ludzie religijni wypowiadają się przeciwko tym stanowiskom, media stawiają religię w centrum uwagi, przedstawiając ją jako ideologiczną i niewrażliwą na rzekomo istotne potrzeby ludzi we współczesnym świecie.

Sympatia dla antychrześcijańskich wyborów stylu życia zachęcanych przez media jest tak genialnie i pomysłowo zakorzeniona w opinii publicznej, że kiedy ludzie słyszą chrześcijańskie przesłanie, nieuchronnie wydaje się ono ideologicznie i emocjonalnie okrutne, w przeciwieństwie do rzekomego humanitaryzmu antychrześcijańskiej perspektywy.

Duchowni katoliccy głoszący [prawdę] przeciwko legalizacji aborcji lub redefinicji małżeństwa, są przedstawiani jako ideologiczni, surowi i niewrażliwi.

Ale nie z powodu tego, co zrobili lub powiedzieli, ale dlatego, że opinia publiczna porównuje swoje przesłanie z łagodnym, współczującym tonem sfabrykowanego przez media wizerunku ludzi uwięzionych w moralnie złożonych sytuacjach życiowych, podejmujących decyzje przedstawiane jako zdrowe i dobre.

Dzieje się tak na przykład w sposobie, w jaki alternatywne rodziny, w tym te złożone z par tej samej płci, które adoptowały dzieci, są teraz reprezentowane w serialach telewizyjnych i filmach.

Jeśli nowa ewangelizacja ma skutecznie przeciwdziałać temu medialnemu zniekształceniu religii i etyki, duchowni, kaznodzieje, nauczyciele i katecheci będą musieli być znacznie lepiej poinformowani o kontekście ewangelizacji w świecie zdominowanym przez środki masowego przekazu.

Ojcowie Kościoła zaoferowali potężną odpowiedź na niechrześcijańskie i antychrześcijańskie nurty literackie i retoryczne aktywne w Cesarstwie Rzymskim, które definiowały religijne i etyczne obrazy tamtych czasów.

Wyznania Augustyna, z jego kluczowym obrazem cor inquietum [niespokojne serce]:

“Stworzyłeś nas dla Siebie, Panie, a nasze serca będą niespokojne, aż znajdą ukojenie w Tobie”.

Określił, w jaki sposób chrześcijanie i niechrześcijanie na Zachodzie na nowo pojęli przygodę z religijnym nawróceniem.

W Mieście Boga św. Augustyn wykorzystał historię spotkania Aleksandra Wielkiego ze schwytanym piratem, aby wyśmiewać rzekomą moralną legitymację Cesarstwa Rzymskiego.

Ojcowie święci, w tym Jan Chryzostom, Ambroży, Leon Wielki i Grzegorz z Nyssy, nie byli wielkimi retorykami, ponieważ byli wielkimi kaznodziejami; oni byli wielkimi kaznodziejami, ponieważ byli wielkimi retorykami.

Innymi słowy, ich ewangelizacja zakończyła się sukcesem w dużej mierze dlatego, że rozumieli podstawy komunikacji społecznej odpowiednie dla świata, w którym żyli.

W związku z tym szczegółowo rozumieli techniki, za pomocą których światowe centra władzy świeckiej manipulowały popularnymi religijnymi i etycznymi obrazami swoich czasów.

Ponadto Kościół powinien oprzeć się pokusie przekonania, że może konkurować z nowoczesnymi środkami masowego przekazu, zamieniając świętą liturgię w spektakl.

W tym względzie Ojcowie Kościoła, tacy jak Tertulian, przypominają nam dzisiaj, że wizualny spektakl jest domeną stulecia i że naszą misją jest wprowadzenie ludzi w naturę tajemnicy jako antidotum na spektakl.

W związku z tym ewangelizacja we współczesnym świecie musi znaleźć odpowiedni sposób na przeorientowanie uwagi opinii publicznej ze spektaklu na tajemnicę”.

( Ojciec Robert Prevost, obecnie Papież Leon XIV )

Nowy papież Leon XIV. Rozmawiają: Edyta Paradowska, Bartosz Kopczyński, o. Jacek Maria Norkowski

Nowy papież Leon XIV

Autor: AlterCabrio , 9 maja 2025

W jakiej sytuacji znalazł się Kościół? Tu trzeba się cofnąć do pontyfikatu Leona XIII, który poprowadził zwycięską kontrofensywę Kościoła katolickiego. Odnowił myśl teologiczną przywołując św. Tomasza z Akwinu. I odnowił, a właściwie zbudował katolicką myśl społeczną – firmował swoim pontyfikatem, bo tam był kardynał Ketteler z Niemiec, ale to było pod pontyfikatem Leona XIII. I on mocą swojego urzędu, swoim pontyfikatem to zatwierdził i wprowadził w Kościół powszechny. I ta zwycięska kontrofensywa Kościoła została powstrzymana przez wojny światowe obydwie, przez rewolucję, czyli użyto potężnych środków, żeby zatrzymać ten proces, ale przede wszystkim przez wejście wrogich sił do wewnątrz Kościoła, poprzez przejęcie Soboru Watykańskiego II przez wrogów, przez masonerię, przez komunistów, przez tych ludzi, których dziś określamy globalistami. I później całe posoborowie to jest nieustanny – prawie nieustanny, bo Jan Paweł II i Benedykt XVI próbowali pewne rzeczy powstrzymywać – ale to było ogromne dzieło zniszczenia, dzieło lucyferyczne, sponsorowane przez ludzi, którzy wyznają lucyfera. I oni poumieszczali swoich agentów i wszystko wskazuje na to, że niedawno zmarły papież Franciszek również był ich agentem. Ja to mówię na podstawie analizy dokumentów Franciszka, jak również znajomości całego ogólnego planu, który zakładał budowę państwa światowego i przejęcie Kościoła katolickiego po to, aby go zamienić w kościół lucyfera.

−∗−

Nowy papież Leon XIV

Rozmawiają: Edyta Paradowska, Bartosz Kopczyński, o. Jacek Maria Norkowski

Znaki i fakty. O wyborze Leona XIV.

Znaki i fakty.

Prof. Tomasz Panfil dla PCh24.pl

o wyborze Leona XIV

https://pch24.pl/znaki-i-fakty-prof-tomasz-panfil-dla-pch24-pl-o-wyborze-leona-xiv

(Fot. Vativan News/YT)

W 1997 roku kardynał Joseph Ratzinger, pytany o rolę Ducha Świętego podczas konklawe, odparł „Nie twierdzę, że Duch Święty uczestniczy w wyborze papieża w sensie dosłownym, ponieważ Duch Święty na pewno by nie dopuścił do wybrania wielu papieży. Natomiast Duch Święty nie tyle trzyma rękę na pulsie, ile pełni rolę dobrotliwego nauczyciela, zostawiając nam swobodę działania, ale nie spuszczając nas z oka. Rolę Ducha Świętego należy rozumieć bardziej elastycznie.

On nie narzuca, na którego kandydata mamy głosować. Zapewne chroni nas tylko przed tym, abyśmy wszystkiego nie zaprzepaścili”. Czy wybór Ojca Świętego Leona XIV jest takim właśnie działaniem Ducha Św.?

Znaki:

8 maja 1895 r., a więc 130 lat temu za pontyfikatu Papieża Leona XIII urodził się arcybiskup Fulton Sheen, najbardziej znany i ceniony w świecie amerykański duchowny. W dzień 8 maja amerykański kardynał Robert Prevost OSA został wybrany papieżem i przyjął imię Leona XIV. Czy wstrzymana w 2019 r. beatyfikacja abp Sheena dojdzie teraz do skutku?

Papież Leon XIII miał słynną wizję, pod wpływem której ułożył modlitwę do Michała Archanioła: „Święty Michale Archaniele! Wspomagaj nas w walce, a przeciw niegodziwości i zasadzkom złego ducha bądź naszą obroną. Oby go Bóg pogromić raczył, pokornie o to prosimy, a Ty, Wodzu niebieskich zastępów, szatana i inne duchy złe, które na zgubę dusz ludzkich po tym świecie krążą, mocą Bożą strąć do piekła. Amen.” Modlitwa ta w liturgii posoborowej została usunięta. Od kilku lat wraca do polskich (i nie tylko) kościołów – jak zawsze pełna mocy i wiary w Bożą pomoc w chwilach zagrożenia. Módlmy się, by papież Leon XIV wzorem swego wielkiego poprzednika, godnie prowadził lud Boży w czasie zamętu i kryzysów.

Wiceprezydent USA J.D. Vance, pochodzi z „pasa rdzy”, tak jak Papież Leon XIV. Nawracając się na katolicyzm, J. D. Vance na bierzmowaniu w roku 2019 przyjął imię Augustyn, ku czci św. Augustyna z Hippony, patrona zakonu, z którego wywodzi się papież. Obserwujemy odradzanie się katolicyzmu w krajach, które – jak USA< UK, czy Francja – zaszły bardzo daleko na drodze demolibu. Niewątpliwie wybór pierwszego Amerykanina na Stolicę Piotrową nada rekatolicyzacji w Stanach Zjednoczonych nowej siły, zapewne przełoży się też pozytywnie na tę tendencję w Europie.

Fakty:

W życiorysie kardynała Prevosta odnajdujemy fascynującą syntezę historii rozwoju cywilizacji: korzenie ze starego, europejskiego świata, dojrzewanie i wzrost w nowym, północnoamerykańskim, świecie i pracę duszpasterską w świecie zwanym niegdyś trzecim, a dzisiaj południem. A co do posługi biskupiej w peruwiańskim Chiclayo: w czasie lockdownu związanego z covid-19, biskup Prevost chodził po opustoszałych ulicach swej stolicy biskupiej i błogosławił ludzi zamkniętych w domach Najświętszym Sakramentem. 

Leon XIV był zdecydowanym przeciwnikiem święceń dla kobiet. Stwierdził, że święcenia dla kobiet nie rozwiążą istniejących problemów, stworzą natomiast nowe. Był przeciwnikiem demoliberalnej, wypaczonej przez ideologizację genderową, edukacji seksualnej (zdrowotnej?) w szkołach.

Zawsze – ja już czwarty raz – wierni wsłuchują się uważnie w pierwsze słowa nowo-obranego papieża, chcąc z nich wyczytać przyszły program pontyfikatu. Dostrzegłem w przemówieniu Leona XIV jedną sprzeczność, która – mam nadzieję – znajdzie dobre wyjaśnienie w przyszłości. Otóż Kościół będąc Mistycznym Ciałem Chrystusa może być wyłącznie katolicki, czyli powszechny. I to papież Leon XIV powiedział. Powiedział jednak również, że należy kontynuować „drogę synodalną”. Synodalność zaś w jej obecnym, zapoczątkowanym przez VS i rozwijanym przez papieża Franciszka, kształcie prowadzi do partykularyzmu.

Widziałem, że niektórych zaniepokoiły słowa papieża o budowaniu mostów. Sądzę, że Leon XIV nie miał na myśli iluzorycznych mostów, które według Franciszka miały łączyć katolicyzm – jedyną prawdziwą religię – z innymi religiami, na zasadzie identyczności Boga. Wydaje mi się, że Leon XIV raczej nawiązywał do swego tytułu: Pontifex Maximus oznacza bowiem właśnie budowniczego mostów, które Kościół buduje pracą apostolską i misyjną. Czyli miłość do innych ludzi jako Dzieci Bożych, nakazuje katolikowi ukazywanie im Chrystusa jako jedynej drogi do zbawienia.

Niestety, nie wiem nic o stosunku papieża Leona XIV do rytu wieczystego. Mam nadzieję, że cofnie on szkodliwe zakazy swego poprzednika.

Dlatego modlę się za Leona XIV tymi słowami: „Deus, omnium fidelium pastor, et rector, famulum tuum Leoni XIV, quem pastorem Ecclesiae tuac praeesse voluisti, propitius respice : da ei, quaesumus, verbo et exemplo, quibus praeest, proficere; ut ad vitam, una cum grege sibi credito, perveniat sempiternam.

Prof. Tomasz Panfil

Papież kompromisu? A może papież prymatu Boga?

Paweł Chmielewski z Rzymu:

Papież kompromisu?

A może papież prymatu Boga?

https://pch24.pl/pawel-chmielewski-z-rzymu-papiez-kompromisu-a-moze-papiez-prymatu-boga

(Vatican News/YT)

Papież Leon XIV przedstawił się jako człowiek pokoju – również wewnątrzkościelnego. Chce być człowiekiem dialogu i otwartości, zarazem jednak piętnując ateizm oraz niewiarę w Chrystusa jako Boga.

Papież Leon XIV bardzo dobrze wpisuje się w profil, jaki kreślili watykaniści oraz kardynałowie, zastanawiając się nad następcą papieża Franciszka. Podczas rozmów, jakie miałem okazje toczyć w Rzymie, podkreślano bardzo wyraźnie: absolutnie wszyscy oczekują normalizacji i racjonalności, niezależnie, czy są prawo- czy lewoskrętni.

Wszystko wskazuje na to, że Robert Prevost jest człowiekiem, który ma to właśnie zapewnić. Imię Leona XIV, tradycyjny mucet, pobożność – to wszystko, co zaprezentował na balkonie Bazyliki św. Piotra wskazuje na umiarkowanie i chęć podążania utartymi szlakami Kościoła. Tak samo mówią ci, którzy go znają – zarówno augustianie jak i biskupi w różnych krajach świata. Podkreśla się, że jest zdolny do pracy zespołowej i sprawnego administrowania. Jako Amerykanin będzie mógł też liczyć na znaczące wsparcie finansowe ze strony bogatych biznesmenów, zwłaszcza, jeżeli będzie dalej prezentować się jako człowiek umiarkowany i ceniący dawne tradycje. To może zapewnić Kościołowi stabilność oraz postawienie na sprawność i wiarygodność instytucjonalną.

Wydaje mi się, że właśnie w tym tkwi tajemnica wyboru Roberta Prevosta. Kardynałowie wchodząc na konklawe byli naprawdę głęboko podzieleni. Podkreślali to wszyscy dobrzy dziennikarze, watykaniści, ludzie osiadli w Rzymie, z którymi jako redakcja PCh24 mogliśmy w ostatnich dniach rozmawiać. Jednak nawet wśród podzielonych można znaleźć punkty, które łączą. W obecnej sytuacji nie mogły to być takie zagadnienia jak czystość doktrynalna czy liturgia, ale stabilność instytucjonalna – już zdecydowanie tak. Leon XIV przedstawił się na balkonie Bazyliki św. Piotra jako „papież pokoju” i można powiedzieć, że będzie chciał być również papieżem pokoju wewnątrz Kościoła.

Przyjęcie imienia Leona XIV wskazuje na kolejny element, który może łączyć. Chodzi o ludzi ubogich. Jeżeli w burzliwym pontyfikacie papieża Franciszka mielibyśmy szukać czegoś, co było oceniane pozytywnie przez wszystkie strony, od skrajnych progresistów, przez centrum, aż po zdecydowanych konserwatystów, to było to właśnie to: skupienie się na tych, którzy cierpią biedę. To przecież niezwykle ewangeliczne, a zarazem wpisujące się w mentalność naszych czasów – niesienie pomocy materialnej drugiemu człowiekowi i próba poprawy jego sytuacji bytowej to sprawy, które wszyscy uważają za ważne (nawet jeżeli nie najważniejsze). Leon XIV, jeżeli będzie wychodzić naprzeciwko ludziom biednym i autentycznie wykluczonym, w tym imigrantom znajdującym się w naprawdę trudnej sytuacji życiowej, może zyskać powszechną aprobatę – i to przewidywanie, jak sądzę, towarzyszyło kardynałom podczas konklawe.

Wreszcie nie jest żadnym zaskoczeniem wybór człowieka ściśle związanego z krajami globalnego Południa. W jednym z nagrań, jakie przygotowaliśmy z Krystianem Kratiukiem z Watykanu, mówiliśmy właśnie o tym: oczekiwaniu na wybór papieża, który będzie rozumieć problemy tej najbardziej zaludnionej części świata. Ostatecznie około 80 proc. katolików mieszka właśnie na Południu, a w kolejnych latach i dziesięcioleciach odsetek ten będzie się tylko zwiększać. Dziennikarze, biskupi i kardynałowie mówili, że po pontyfikacie Bergoglia można byłoby wprawdzie sięgnąć po „włoskiego papieża”, ale ktoś, kto ma żywe doświadczenie południowe byłby o wiele bardziej autentycznym i potencjalnie po prostu sprawniejszym następcą św. Piotra.

Z drugiej strony obawiano się, czy Afrykanin albo Azjata byłby w stanie prowadzić Kościół tak, by nie antagonizować ludzi z Zachodu – mniej licznych, ale przecież bogatych i wpływowych. Robert Prevost jest człowiekiem, który może łączyć te perspektywy. Przewaga Zachodu jest jednak nadal widoczna. Peru, z którym był związany Leon XIV, tak jak inne kraje Ameryki Łacińskiej ma coraz mniejszą dynamikę demograficzną i cierpi na wiele problemów trapiących kraje europejskie czy Amerykę. Ludnościową przyszłością Kościoła jest przede wszystkim Afryka, ale kardynałowie uznali najwidoczniej, że wciąż za wcześnie na papieża z Czarnego Lądu.

Z Wiecznego Miasta będę wylatywać z nadzieją, zwłaszcza po wysłuchaniu piątkowej homilii Leona XIV adresowanej do kardynałów. Nowy papież mówił bardzo jasno o kilku naprawdę kluczowych kwestiach. Wyraźnie wskazał na jedyność zbawczą Jezusa Chrystusa. Podkreślił, że Chrystus był Synem Bożym, a nie zwykłym człowiekiem. Skrytykował ateizm, wskazując, że jest to źródło wielu poważnych problemów społecznych. Odniósł się wyraźnie do prymatu biskupa Rzymu w Kościele powszechnym w rozumieniu św. Ignacego z Antiochii.  Trzeba przyznać, że wszystkie te wątki są dzisiaj jednymi z najbardziej kluczowych. Oby ta homilia była faktycznym programem nowego papieża, może w większej mierze niż słowa o dialogu i synodalności, które padły z balkonu Bazyliki św. Piotra.

Paweł Chmielewski z Rzymu