Minęły dwa lata czyli czego covid uczy o Ukrainie

AlterCabrio https://www.ekspedyt.org/2022/03/25/minely-dwa-lata-czyli-czego-covid-uczy-o-ukrainie/

,

(…)konflikt geopolityczny jest tak uproszczony i całkowity, jak to przedstawiono. Po prostu wybierz swojego bohatera i złoczyńcę, a wszystkie trudności ekonomiczne, cenzura, myślenie grupowe i utrata wolności osobistej, które wynikają z tego konfliktu, są (nie)szczęśliwym produktem ubocznym wojny, a nie celem….

−∗−

W menu na dziś danie post(?) pandemiczne. Tekst o tym jak gładko przeszliśmy od narracji covidowej do wojennej, jaki jest w tym udział mediów z grupy tzw. alternatywnych i co jest podawane nam do wierzenia. Felieton z serwisu Off-Guardian.

Zapraszam do lektury.

_______________***_______________

Dwa lata później: najważniejsza lekcja, której Covid może nas nauczyć o Ukrainie

Wczoraj minęły dokładnie dwa lata odkąd Wielka Brytania weszła w swój pierwszy lockdown, tylko „trzy tygodnie na spłaszczenie krzywej”. Kilka miesięcy później lockdown się skończył. Potem zaczął się od nowa w okolicach Bożego Narodzenia.

Nigdy, przenigdy nie było żadnego usprawiedliwienia dla lockdownów. One nie działają w celu powstrzymania rozprzestrzeniania się choroby, a nawet jeśli tak się stało, „Covid” nigdy nie był wystarczającym zagrożeniem, aby ich wprowadzenie usprawiedliwić, a destrukcyjny wpływ efektu domina na zdrowie publiczne i gospodarkę sprawia, że ​​lekarstwo okazuje się gorsze niż choroba.

Nie musimy teraz wchodzić w szczegóły. W tym momencie wszystko jest już jasne.

Co ważniejsze – było to jasne jeszcze przed rozpoczęciem lockdownów.

Od chwili, gdy prasa po raz pierwszy wspomniała o Covidzie, było oczywiste, że to więcej dymu i luster niż czegokolwiek innego.

Jak pisałem w styczniu 2020 roku, kiedy prasa szalała z powodu 800 przypadków i 26 zgonów na świecie:

W dłuższej perspektywie należy rozważać szczepienie. Leki, które musisz brać, nawet jeśli nie jesteś chory, to kopalnia złota dla firm farmaceutycznych, a jeśli rząd wprowadzi je jako obowiązkowe, to jeszcze lepiej.

Nadchodzący program był aż nadto oczywisty, nawet wtedy.

Nadzór. Cenzura. Nakazy dotyczące szczepień. Duże zyski dla Big Pharmy. To wszystko było do zobaczenia już w styczniu 2020 roku.

Do 13 marca 2020r. stało się to jeszcze bardziej rażące, jak wtedy napisałem:

Okazuje się, że aby jak najlepiej uporać się z koronawirusem, musimy zakazać dużych publicznych protestów, wprowadzić stan wojenny, przestać używać gotówki, głosować cyfrowo lub drogą pocztową, pozostawić szeroko otwarte granice, cenzurować główne sieci społecznościowe i rozpocząć egzekwowanie obowiązkowych szczepień. Co akurat dobrze się składa, ponieważ i tak chcieli to wszystko zrobić.

Dzień przed wprowadzeniem lockdownu w Wielkiej Brytanii rzecznik włoskiego Instytutu Zdrowia przyznał [podkreślenie dodane]:

Sposób, w jaki kodujemy zgony w naszym kraju jest bardzo obfity w tym sensie, że wszyscy ludzie, którzy umierają w szpitalach Z koronawirusem, uważani są za umierających Z POWODU koronawirusa

Przynajmniej od marca 2020r. było całkowicie jasne, że dane są manipulowane i że biurokratyczna machina została wdrożona w celu stworzenia „pandemii” wyłącznie za pomocą magii uprawianych statystyk.

To nie była zaledwie jakaś ważna sprawa, to była JEDYNA ważna sprawa.

Ujawnili swój program, a następnie zaczęli fałszować dane, aby uzasadnić ten program, i robili to od samego początku „pandemii”.

To była jedyna historia, która się liczyła i nadal się liczy.

To, że media głównego nurtu nigdy o tym nie dyskutowały, zaskakujące nie jest. Główny nurt to przegrana sprawa, żyją w udawanym świecie, który myślą, że mogą zbudować, używając fałszywych nagłówków o nieistniejących wydarzeniach. Sprzedali się całkowicie i nikt do nich nie dotrze. Rozmawiali o nakazach dotyczących masek, współczynnikach reprodukcji R0, środkach do dezynfekcji rąk i panice przy kupowaniu papieru toaletowego. Uważnie badali korę na każdym drzewie, skrupulatnie ignorując las.

Ale czegoś takiego należało się spodziewać.

Jednak sfera alternatywnych mediów wciąż jest pełna ludzi, którzy chcą mówić prawdę i postępować właściwie. A jednak w kwestii Covid miały miejsce poważne zaniedbania.

W jakiś dziwny sposób nawet alternatywne głosy zaczęły odbijać echem główny nurt, powtarzając kłamstwa, jakby były faktami, wzmacniając fundamentalne mity „pandemicznej” narracji.

Jak napisała Catte w kwietniu 2020r., wiele szeroko znanych niezależnych publikatorów wpadło w histerię. Albo stanęli za państwem policyjnym, radośnie kibicując autorytaryzmowi, ponieważ był „w interesie publicznym”, albo kierowali tematy na rozmowę o sprawach pobocznych, przez co nigdy nie zbliżyli się do zbadania prawdziwego sedna sprawy.

To, czy te niepowodzenia były wynikiem kiepskich poszukiwań, strachu, ego czy ideologii, ostatecznie nie ma znaczenia. Im większe kłamstwo, tym więcej ludzi w to uwierzy. Wszyscy podlegamy tej słabości ludzkich uwarunkowań.

Iwermektyna i „przecieki laboratoryjne”, naturalna odporność oraz „warianty” i z tuzin innych bzdur nie stanowiły problemu, a tyle osób poświęciło na nie dwa lata.

To agenda była problemem. Chodziło o kłamstwo użyte do sprzedania tej agendy.

W końcu rządu nie obchodziło to, czy myślisz, że maski działają, ani dokładnie jak długo się samoizolujesz. Nie obchodziło ich, czy sądzisz, że są niekompetentni, autorytarni lub czy są wspierani całym sercem.

Zależało im tylko na tym, żebyś uwierzył, że pandemia jest prawdziwym zagrożeniem i że trzeba coś zrobić, aby ją zwalczyć.

Chcieli twojego udziału tylko w tym jednym kłamstwie. I każda historia, która pomogła promować to jedno kłamstwo, była do przyjęcia.

Cokolwiek, poza kwestionowaniem najbardziej podstawowego założenia, na którym opiera się narracja, może być równoznaczne ze wspieraniem go – może przypadkowo, może z dobrymi intencjami – ale mimo wszystko wspieraniem.

Odnosi się to do Covid i tak samo do każdego nagłówka, każdej innej wiadomości z ostatniej chwili. W tym wojny na Ukrainie.

I nie dotyczy to tylko narracji zachodniego establishmentu. Wszystkim oficjalnym historiom musimy się jednakowo przyjrzeć:

Tak, Rosja była już po właściwej stronie historii – w Iraku, Syrii, Libii i na Krymie.

Tak, rząd Putina uratował państwo rosyjskie przed upadkiem na początku 2000 roku i prawdopodobnie w rezultacie tego uratował miliony istnień ludzkich.

Tak, imperium amerykańskie, poprzez NATO, było bezwzględnie ekspansjonistyczne i wspierane przez bezczelny, obłudny monopol na „uprawnioną” przemoc.

I tak, na Ukrainie naziści.

===========================

Wszystko to może być prawdą, nie zmieniając faktu, że inwazja Rosji na Ukrainę może być nielegalna lub że wydaje się nie mieć sensu taktycznego. Albo że zachodnie sankcje nałożone na Rosję mogą mieć bardziej szkodliwy wpływ na ich własne gospodarki niż na Rosję. Albo że Rosja i Chiny realizują ten sam globalistyczny program, który promuje się na Zachodzie.

Rosja (i Chiny) całkowicie poparły narrację dot. Covid i globalistyczny program, któremu służyła. Nie można zbyć tego słowami „nie mieli tego na myśli” lub „jest OK, kiedy oni to robią”.

Tu nie chodzi – lub nie powinno chodzić – o branie stron, a takie postępowanie jest szkodliwe. Widzieliśmy, jak konflikty międzypartyjne mogą służyć wzmocnieniu najbardziej szkodliwych aspektów narracji.

Iwermektyna kontra szczepionki, Szwecja kontra Chiny, przeciek laboratoryjny a choroba odzwierzęca. Są to nieporozumienia jedynie na powierzchni, których samo istnienie tylko wzmacnia podstawową narrację establishmentu.

Tak jak twarde dowody były tolerowane, a nawet do nich zachęcano podczas pandemii, ten sam schemat pojawia się na Ukrainie. Strefa zakazu lotów kontra sankcje, naziści kontra „nie-naziści”, Zełenski kontra Putin, Wschód kontra Zachód.

Są to strony wojujące, rzekomo wrogie sobie nawzajem, ale zbudowane na tym samym fundamencie: konflikt geopolityczny jest tak uproszczony i całkowity, jak to przedstawiono. Po prostu wybierz swojego bohatera i złoczyńcę, a wszystkie trudności ekonomiczne, cenzura, myślenie grupowe i utrata wolności osobistej, które wynikają z tego konfliktu, są (nie)szczęśliwym produktem ubocznym wojny, a nie celem.

Istnieje jednak wiele dobrych powodów, by kwestionować to założenie, a także wiele dowodów potwierdzających inne, bardziej złożone interpretacje.

Kto jak kto, ale nawet Tucker Carlson, zwrócił uwagę na wygodę przejścia od Covid do Ukrainy bez utraty rytmu. Inny problem i inna reakcja, ale wymagająca niemal identycznego rozwiązania.

Agenda była oczywista już w styczniu 2020r. i nie dotyczyła Covid.

Ten sam program jest tak samo oczywisty dzisiaj… czy to prawdopodobne, że tym razem naprawdę chodzi o Ukrainę?

To prosty truizm wojny, którego nigdy nie rozwiążesz, jeśli walczysz całkowicie na warunkach wroga. Jeśli pozwolisz przeciwnikowi wybrać, kiedy, gdzie i jak walczyć, wybrać grunt i zasady walki – przegrasz. Za każdym razem.

To samo dotyczy debaty i argumentacji – wojny informacyjnej, jeśli wolisz – jeśli pozwolisz przeciwnikowi ustalić założenia a priori – wygra. Wybiorą niekwestionowaną „prawdę” w samym sednie sprawy i zmuszą cię do kłótni w granicach rzeczywistości, którą stworzyli dla własnych celów.

Z chwilą, gdy pozwolisz, aby jakiekolwiek wspierane przez rząd idee głównego nurtu stały się nienaruszalną, niepodważalną „prawdą”, przegrałeś spór. Pozwolisz innym ludziom wybrać zasady gry.

Nie musimy wybierać komu wierzyć, nie musimy wierzyć nikomu.

Obowiązkiem alternatywnych mediów jest działanie jako kontrola głównego nurtu. Odmówić wzięcia udziału w grach establishmentu. Aby zachować niezależną koncentrację na prawdzie, bez względu na to, jaka ona jest. Kiedy tego nie zrobimy, możemy skończyć na wspieraniu maszynerii władzy państwowej i korporacyjnej, której mamy się przecież przeciwstawiać.

Covid powinien był nas tego nauczyć, chociaż tyle.

______________

2 Years On: The vital lesson Covid can teach us about Ukraine, Kit Knightly, Mar 24, 2022

Uzupełnienia:

Porzućcie wszelką… narrację
Nie ma się czego obawiać poza samymi siewcami strachu, ich „Wielko-Resetowymi” reformami społecznymi i ich „maścią na szczury” – „eksperymentalnym”, całkowicie niepotrzebnym „specyfikiem”. […]

______________

‘Pandemia’ to nie błąd
Zrujnowali życie, kraje i światową gospodarkę w wyniku świadomej polityki na bazie rozległej sieci kłamstw, a ostatnim aktem oszustwa będzie twierdzenie, że to był „błąd”. Tymczasem ta sama agenda, która […]

______________

To nie wirus, to kontrola
Coraz więcej ludzi dostrzega kłamstwa antywolnościowej lewicy. Te kłamstwa to wszystko, co mają w walce z pragnieniem wolności. Mogą do woli nazywać zwykłych ludzi terrorystami, ale fakty mówią same za […]

______________

Wolność od strachu czyli koniec zabawy w rządowe gry umysłowe
Przez cały czas ci, którzy są u władzy – kupieni i opłacani przez lobbystów i korporacje – posuwają się naprzód ze swoimi kosztownymi programami. A „my, frajerzy”, obarczani jesteśmy rachunkami […]

______________

Wzór na pandemię czyli jak zbudować iluzję
Ponad wszystkimi innymi iluzjami, głównym oszustwem jest: „epidemia to jedna choroba lub zespół wywołany przez jeden bakcyl”. Sprzedaje się to z pomocą nieustannej propagandy. Większość ludzi się na to nabiera. […]

Covid-19. Katastrofa w Wielkiej Brytanii: 92 % zmarłych na Covid- było zaszczepionych .

Katastrofa w Wielkiej Brytanii: 92 % Zmarłych na Covid-19 zostało zaszczepionych .

Dane rządu brytyjskiego dowodzą, że kampania szczepień przeciwko Covid jest katastrofą.
W Anglii okazuje się dzieje się podobnie jak w Australii.

https://emigrant19.neon24.info/post/167350,covid-19-katastrofa-w-wielkiej-brytanii

——————————————

Jak wynika z oficjalnych danych we wszystkich zgonach na covid-19 osoby w pełni zaszczepione stanowią obecnie 92,2% wszystkich zgonów.

W cieniu konfliktu na Ukrainie rząd brytyjski opublikował dane świadczące o całkowitym niepowodzeniu kampanii szczepień. Ponad 80 procent infekcji Covid dotyczy osób zaszczepionych, a wskaźnik zgonów jest jeszcze bardziej tragiczny.

U nas we Wiedniu dalej rząd twierdzi, że szpitale są nadal zajmowane głównie przez niezaszczepionych pacjentów z Covid. Liczby zachorowań u nas wzrastają i od dzisiaj mamy w Austrii zaostrzenia. 

W Wielkiej Brytanii, kampania szczepień przerodziła się w wielką katastrofę, a u nas rząd Austrii wystartował z nową kampanią namawiającą ludzi do szczepień. 
===============
W Anglii Raport Covid z 17 marca 22 stwierdza, że ​​prawie wszystkie zgony z Covid w ostatnim miesiącu byli to ludzie zaszczepieni.

Ponad 80 % zmarłych miało ponad 70 lat, 75 % z nich miało ponad 80 lat. Zmarli na covid-19 są zaszczepieni i po dawce wzmacniającej.

Ale rząd brytyjski, podobnie jak inne rządy dalej nie widzi związku i uawża, że „wskaźnik przyjęć do szpitala jest znacznie wyższy u osób nieszczepionych niż u osób zaszczepionych” – czytamy w raporcie rządowym na stronie 38.

Podział liczby ofiar śmiertelnych pokazuje coś zupełnie innego.  92 % osób, które zmarły na Covid, jest zaszczepionych. Źródło, strona 43. 72 %, tj. 3687 z 5084 ofiar, jest również po zastrzyku wzmacniającym.
Należy podkreślić, że większość zmarłych to osoby w podeszłym wieku, których śmierć mogła nie być spowodowana przez Covid.
401 osób było nieszczepionych.

Daily Expose zwraca uwagę na liczby i pisze:Wielu powie, że należało się tego spodziewać, gdy tak wiele osób zostało zaszczepionych. Więc jak to się dzieje, że sytuacja zaszczepionej populacji wydaje się pogarszać z tygodnia na tydzień, podczas gdy ta sytuacja poprawia się dla populacji nieszczepionej?

UK Government data proves the Covid Vaccination Campaign is a disaster; the Fully Vaccinated now account for 92.2% of all Covid-19 Deaths in England – The Expose (dailyexpose.uk)

COVID-19 vaccine surveillance report – week 11 (publishing.service.gov.uk)

Sytuacja nie wygląda wesoło.
Obecnie musimy wskakiwać znów w maski, z powodu tego, że mamy dużo zaszczepionych, którzy z powodu zaszczepienia wysiada ich system odpornościowy i lądują w szpitalu.  
Rząd niema zamiaru przyznać się do porażki i wbrew faktom uważa tych ludzi za nieszczepionych.
Nieszczepieni to widzą i coraz bardziej obawiają się o swoje zdrowie, ponieważ rząd na siłę chce niezaszczepionych jeszcze zaszczepić, jak wczoraj w dyskusji wyrazi się doradca rządu Svoboda.

Uzupełnienie: – Dania

W Danii ponad 81 proc. populacji zostało zaszczepione dwukrotnie.

W Danii 10 marca odnotowano średnio 51,71 nowych zgonów z powodu Covid dziennie, więcej niż kiedykolwiek od początku kryzysu korona wirusa.

Z drugiej strony w Burundi wirus nie wydaje się istnieć. Tamm zaszczepiono niecałe 0,1% populacji. Ze słabo zaszczepioną populacją Burundi nie odnotowało ani jednego zgonu Covid . Dlatego dla wszystkich powinno być jasne, że to szczepienia są problemem, a nie wirus.

Exklusiv: So viele COVID-Tote wie noch nie beim Impfweltmeister Dänemark – Wochenblick.at

CZARNA KSIĄŻECZKA [w miejsce „czerwonej” i „zielonej”].

CZARNA KSIĄŻECZKA [w miejsce „czerwonej” i „zielonej”]   Sławomir M. Kozak 2022-03-25 https://www.oficyna-aurora.pl/aktualnosci/czarna-ksiazeczka,p1299506493

Mieliśmy w historii niesławną czerwoną książeczkę chińskiego przewodniczącego Mao i zieloną książkę Muammara Kaddafiego. Bez zbędnej przesady można powiedzieć, że obie odcisnęły piętno na milionach ludzi.

Jest jednak jeszcze inna ciekawa książka, która nie zrobiła tak oszałamiającej kariery, nie tylko z uwagi ograniczonej ilości osób, których dotyczy bezpośrednio, ale też z zupełnie odmiennego do niej podejścia koncernów medialnych, które ją starannie przemilczały. Mam nadzieję, że moja książka, która opisuje między innymi i tę historię, nie zostanie podobnie przemilczana, jeśli więc ta opowieść choć trochę Państwa interesuje, proszę jej wypatrywać na półkach księgarskich w najbliższym czasie.

Wracając do tematu niniejszego felietonu – chodzi o tak zwaną czarną książeczkę, czyli prywatny notes Jeffrey’a Epstein’a, w którym miał zapisane nazwiska i adresy znajomych. Nie są to jednak znajomi z sąsiedztwa, czy członkowie rodziny, a osoby z tak zwanej elity, ludzie mediów, filmu, bankierzy i prawnicy. Z braku miejsca, nie sposób opisać wszystkich z nich, a jest ich 1971, tym bardziej, że polskiemu czytelnikowi większość nazwisk powie niewiele, ale kilka z tych osób przybliżę w mojej książce. Niektóre przewijają się również w manifestach lotów samolotami prywatnej floty Epstein’a, co oznacza, że przynajmniej część spośród znajomych z notesu, brała udział w jego eskapadach po licznych przybytkach rozkoszy.

Spośród tych bardziej znanych, znajdziemy, oczywiście z adresami i telefonami choćby takie nazwiska, jak Alec Baldwin, Courtney Love, Naomi Campbell, Phil Collins, Mick Jagger, Dustin Hoffman, Christopher Lambert, Rupert Murdoch, Jeffrey Sachs, Peter Soros, Barbara Walters, Ehud Barak, David Rockefeller, Tony Blair, Jimmy Buffet, czy Richard Branson.

Znajdziemy tam także nazwisko Jean-Luc Brunel, które stało się powszechnie znane w grudniu 2020 roku, kiedy ten 74-letni wówczas mężczyzna został zatrzymany przez policję na lotnisku Charlesa de Gaulle’a przed wejściem na pokład samolotu mającego lecieć do Senegalu. Paryscy prokuratorzy powiedzieli wówczas dziennikarzom, że Brunel został przesłuchany w ramach wszczętego rok wcześniej śledztwa w sprawie domniemanego gwałtu i napaści na tle seksualnym na nieletnich, molestowania seksualnego oraz handlu ludźmi w celu wykorzystania seksualnego nieletnich dziewcząt. Początkowo prowadził w Paryżu agencję Karin Models, później założył agencję modelek MC2, która zdaniem prokuratorów służyła, jako przykrywka dla kręgu handlarzy seksualnych Epsteina.

Służby zajęły się nim, kiedy okazało się, że z księciem Andrzejem, synem królowej Elżbiety, łączyła go, poza zwykłą znajomością, wspólna kochanka. Nie oznacza to, że był wymiarowi sprawiedliwości wcześniej nieznany. Jego postać przewijała się podczas pierwszej sprawy Epsteina, w kontekście gwałtów dokonywanych w latach 70, 80 i 90 ubiegłego wieku, ale we Francji okres przedawnienia za tego typu przestępstwa mija po 20 latach, a świadków tych zdarzeń nie było.

Tym razem, po fali oskarżeń wobec Epsteina i księcia Andrzeja, przeciwko Brunelowi wystąpiły imiennie 4 kobiety. Pętla wokół niego zaczęła się zaciskać. Został oskarżony o gwałty na modelkach i handel nimi. Jesienią tamtego roku w jednej z gazet pojawiło się nieznane wcześniej zdjęcie Brunela, na tle dziewięciu dziewcząt, zrobione na należącej do Epsteina wyspie Little St. James. Podobno, w ciągu długoletniej współpracy z Epsteinem, dostarczył mu ponad 1000 młodych kobiet!

Drobnym  wydaje się w świetle tej informacji postawiony mu zarzut o przetransportowanie trzech 12-letnich sióstr, wprost z paryskiego osiedla do Stanów, jako “prezent urodzinowy” dla Epsteina. Zresztą, ten ostatni miał w Paryżu własne mieszkanie, które Brunel miał wykorzystywać do swych przestępstw. Wiadomo jednak, że nie ograniczał się do szaleństw w jednym miejscu, ponieważ w  manifestach lotniczych, o których wspominałem, wykazano co najmniej 25 jego podróży samolotami należącymi do Epsteina. Brunel taktownie odczekał ponad rok, a 19 lutego 2022 roku, wkrótce po tym, kiedy książę Andrzej zawarł ugodę z oskarżającą go kobietą, poszedł za przykładem Epsteina i w celi więzienia La Sante o podwyższonym rygorze bezpieczeństwa, po prostu się powiesił.

La Sante słynie z tego, że umieszcza się w nim szczególnie niebezpiecznych przestępców, to właśnie tam odsiaduje dożywotni wyrok niejaki Carlos, pseudonim „Szakal”, czyli super terrorysta Ramirez Sanchez. Jak podały władze, chociaż telewizja przemysłowa jest powszechnie stosowana na korytarzach i w bramach francuskich zakładów karnych, zdecydowana większość cel nie jest objęta monitoringiem wizyjnym. Ma to na celu zapewnienie pewnego stopnia prywatności oraz zagwarantowanie, że nie zostaną naruszone europejskie przepisy dotyczące praw człowieka.

No, to mu zagwarantowali. 

Felieton pochodzi z 12 numeru tygodnika Warszawska Gazeta

  Sławomir M. Kozak
www.oficyna-aurora.pl

Rzeszów pod osłoną “patriot”-ow. Przemyt broni “bezpieczny”??

24.03.2022 03:52:35

https://www.facebook.com/v5.0/plugins/share_button.php?app_id=&channel=https%3A%2F%2Fstaticxx.facebook.com%2Fx%2Fconnect%2Fxd_arbiter%2F%3Fversion%3D46%23cb%3Df14d800df3038fc%26domain%3Drobertbrzoza.pl%26is_canvas%3Dfalse%26origin%3Dhttps%253A%252F%252Frobertbrzoza.pl%252Ff271446b9988e42%26relation%3Dparent.parent&container_width=77&href=https%3A%2F%2Frobertbrzoza.pl%2Fpost%2Fsystem-patriot-dziala-w-polsce-chroni-lotnisko-w-rzeszowie-gdzie-amerykancy-przerzucaja-swoje-zabawki&layout=button&locale=en_US&sdk=joey&size=largehttps://platform.twitter.com/widgets/tweet_button.a58e82e150afc25eb5372dd55a98b778.pl.html#dnt=false&id=twitter-widget-1&lang=pl&original_referer=https%3A%2F%2Frobertbrzoza.pl%2Fpost%2Ftoz-taka-pogoda&size=l&text=Polski%20Portal%20Informacyjny&time=1648112710629&type=share&url=%2F%2Frobertbrzoza.pl%2Fpost%2Fsystem-patriot-dziala-w-polsce-chroni-lotnisko-w-rzeszowie-gdzie-amerykancy-przerzucaja-swoje-zabawki

=====================================

Przypominamy:

Broń zamiast pomocy humanitarnej: Na lotnisku w Pizie, pracownicy odmawiają załadunku samolotów do Rzeszowa, dalej na Ukrainę…

Francuski sąd: Zgon w wyniku szczepionki jest zakwalifikowany jako samobójstwo. Ubezpieczalnia odmawia wypłaty!

Francuski sąd rozpatrujący sprawę o odmowę wypłaty odszkodowania z polisy na życie, stwierdził, że [tzw.] szczepionki przeciwko Covid-19 są preparatami eksperymentalnymi i osoby je przyjmujące nie mogą zasłaniać się niewiedzą o ich skutkach ubocznych – które według sądu były publikowane – w związku z czym zgon w wyniku poszczepiennych skutków został zakwalifikowany jako samobójstwo.

https://www.bibula.com/?p=132433

———————————–

Według prawnika Carlo Alberto Brusy z paryskiej kancelarii CAB Associés, reprezentującego rodzinę zmarłego w wyniku skutków poszczepiennych, firma ubezpieczeniowa odmówiła wypłaty polisy na życie (Life Insurance / L’assurance-vie) zawartej z osobą, która dobrowolnie zaszczepiła się.

Firma ubezpieczeniowa uzasadniła odmowę wypłaty, ponieważ szczepionki przeciw COVID-19 są uważane jako preparaty eksperymentalne. Firma ubezpieczeniowa wyjaśniła, że w czasie gdy jej klient przyjął [tzw.] szczepionkę, znane były i publikowane jej skutki uboczne oraz ubezpieczony powinien wiedzieć, że uczestniczy w niebezpiecznym eksperymencie medycznym, który mógłby spowodować jego śmierć. W związku z tym firma ubezpieczeniowa uznała jego śmierć jako samobójstwo, a na podstawie klauzuli wykluczającej wypłatę w wyniku śmierci samobójczej, odmówiła wypłaty pieniędzy z polisy na życie.

Rodzina zmarłego pozwała firmę ubezpieczeniową, lecz sąd orzekł, iż

Skutki uboczne eksperymentalnej szczepionki są publicznie znane, a zmarły nie mógł twierdzić, że o nich nie wiedział w czasie gdy dobrowolnie przyjął szczepionkę. We Francji nie ma prawa ani obowiązku zmuszającego do zaszczepienia się, dlatego jego śmierć jest zasadniczo samobójstwem.”

Sąd uznaje kwalifikację ubezpieczyciela, która prawnie uznaje udział w eksperymencie III fazy za dobrowolne przyjęcie ryzyka śmiertelnego nieobjętego umową, biorąc pod uwagę zapowiedziane skutki uboczne, w tym śmierć, co jest prawnie uznane za samobójstwo.

=========================================

Podobne sytuacje miały miejsce również w Niemczech gdzie np. prywatna firma ubezpieczeniowa Die Haftpflichtkasse ostrzegła w liście do swoich klientów, że jakkolwiek skutki poszczepienne tzw. tradycyjnych szczepionek są pokrywane, to wyraźnie zaznaczono, iż skutki po przyjęciu „szczepionki przeciwko Covid-19” są wykluczone z polisy.

W Stanach Zjednoczonych producenci wszystkich szczepionek uzyskali bezwarunkowe zwolnienie od wszelkiej odpowiedzialności za jakiekolwiek skutki swoich produktów, a obowiązujące prawo nie dopuszcza możliwości sądowych pozwów za poszczepienne skutki spowodowane „szczepionkami przeciwko Covid-19”.

Adwokat Carlo Alberto Brusa zamieszcza więcej informacji na swoim Facebooku tutaj.

Oprac. www.bibula.com 2022-03-22
na podstawie: Notre Europe Centrale (20/01/2022) – „Corona-Hammer : L’assurance-vie sort après le décès par vaccination, car la „vaccination volontaire avec un vaccin expérimental” compte comme un suicide ! – MISE À JOUR v. 20/01″

============================================

mail: Tzn. że francuski rząd (jak i inne rządy) namawiały swoich obywateli do samobójstwa.
Co wtedy robił francuski sąd sądy innych krajów?

Ukraina, czyli jak zdobywa się nowe kolonie

Andrzej Szcześniak https://www.wydawnictwowektory.pl/pl/n/17

Artykuł pochodzi z archiwalnego numeru Opcja na Prawo 1/150 z marca 2018 roku.

Na Ukrainie trwa proces niszczenia starego i budowania nowego państwa i narodu. W najnowszej historii to nic nowego, po II wojnie światowej Amerykanie budowali od nowa Japonię i Niemcy, po 1989 r. – Polskę i środkową Europę, obecnie Irak i Afganistan. Przyjrzyjmy się kilku najważniejszym momentom tego procesu, gdyż warto rozumieć, co się dzieje w kraju, gdzie władzę przejmuje Zachód. Zachodzą w nim dwa procesy: podporządkowanie nowo zdobytego terytorium zachodnim regułom gry oraz opanowanie jego rynków i eksploatacja zasobów. W przypadku Ukrainy dochodzi jeszcze plan B – przygotowanie do wojny. 

Ukraina, czyli jak zdobywa się nowe kolonie

Sukces Ameryki i klęska Rosji  

22 lutego 2014 r. obalono rząd i ukraińskiego prezydenta, a władzę przejęli politycy, wybrani przez Stany Zjednoczone, które przesunęły kontrolowane przez siebie terytorium o ponad tysiąc kilometrów na wschód, zbliżając się do Moskwy na odległość, umożliwiającą błyskawiczne wykonanie salw rakietowych i ataków samolotowych. Był to ogromny sukces, Ukraina stała się tak cennym nabytkiem dla Ameryki, że ta porzuciła politykę odprężenia z Rosją, podniosła wysoko poziom napięcia i wykorzystała wiele narzędzi nacisku wobec Moskwy. Rozmieszczono wzdłuż rosyjskich granic NATO-wskie wojska, wynajdując czy wręcz kreując wciąż nowe konflikty, demonizując Rosję i Putina, podgrzewając atmosferę do poziomu histerii, przypominającej czasy McCarthy’ego. Działania te, łącznie z sankcjami personalnymi i gospodarczymi, mają zapobiec twardszej reakcji Rosji, zablokować jej rozwój gospodarczy i zepchnąć do roli światowego pariasa. A cel jest jasny i komunikowany wprost: „Ukraina jest nasza, wycofajcie poparcie dla rebeliantów na wschodzie i oddajcie Krym”.  

Dla Rosji utrata neutralnej Ukrainy to poważna porażka, zagrażająca Rosji militarnie i niosąca ogromne straty gospodarcze. Ataki walutowe w 2014 roku, sankcje USA i Unii Europejskiej cofnęły Rosję gospodarczo o dobrych kilka lat. Utrata rynku ukraińskiego, konieczność zastąpienia zerwanych więzi kooperacyjnych z Ukrainą – to znaczące koszty. Wykreowanie przez wrogiego sąsiada setek, wręcz tysięcy nowych problemów i konfliktów, angażuje siły, pozbawia Kreml najcenniejszych obszarów rozwoju na terenach dawnego Związku Radzieckiego a dzisiejszego „ruskiego miru”.  

Marionetkowe państwo  

Ukraina jest jawnie i bezceremonialnie zarządzana przez siły zewnętrzne. Tego faktu nikt nie ukrywa, jedynie media takie informacje niezbyt chętnie przekazują. Najlepszym przykładem działania Departamentu Stanu była słynna podsłuchana rozmowa Victorii Nuland, która w czasie Euromajdanu na początku 2014 r. rozdzielała wśród opozycjonistów stanowiska rządowe, nie przejmując się Unią Europejską (słynne „fuck the EU”).  

Europa odgrywa poślednią rolę. Gdy 21 lutego 2014 roku trzech europejskich ministrów spraw zagranicznych zagwarantowało porozumienie między rządem Janukowycza a majdanową opozycją, następnego dnia tłumy ruszyły i obaliły prezydenta. Taka była siła gwarancji unijnej dyplomacji na Ukrainie i taka do dzisiaj jest, widać to choćby po porozumieniach mińskich, które w obecności szefów Rosji, Niemiec i Francji podpisano w lutym 2015 r. Nic z ich ustaleń nie zostało zrealizowane.  

To nie Europa rządzi na Ukrainie. To amerykańska ambasador Marie Yovanovitsh, otwarcie ingeruje, np. krytykując wybór sędziów najwyższej instancji i decydując o ich ponownym wyborze. W pierwszym rządzie po przewrocie kilka ważnych funkcji objęły osoby spoza Ukrainy, a najważniejszą instytucję – bank centralny – przejęła Natalia Jaresko – obywatelka USA, wcześniej pracownica Departamentu Stanu i ambasady amerykańskiej na Ukrainie. To jej Ukraińcy zawdzięczają kuriozalne porozumienie z inwestorami z sierpnia 2015 r., gdzie za „spisanie” 3,6 miliarda dolarów długu, zobowiązano się przez 20 lat płacić kredytodawcom część wzrostu PKB Ukrainy. Jak szacował IMF, z radością witający tak dobre dla banków porozumienie, wierzyciele mogą uzyskać do 19 miliardów dolarów. Świetnie wykorzystano moment słabości państwa, by nałożyć kolonialne podatki na najbliższe dziesięciolecia. Dzisiaj zrezygnowano z obcokrajowców na najważniejszych stanowiskach, lecz całe zespoły zagranicznych doradców (także z Polski) pracują w administracji i przedsiębiorstwach państwowych realnie zarządzając Ukrainą.  

Charakterystyczną postacią jest tu Joe Biden – były wiceprezydent USA. Kiedyś mówił, że z prezydentem Poroszenko „kontaktuje się częściej niż z własną żoną”. I rzeczywiście – ilość rozmów, wizyt i konsultacji była ogromna. To właśnie wiceprezydent Biden zadzwonił do prezydenta Janukowycza i jak opisuje to w swoich pamiętnikach, zmusił go do wyjazdu z kraju, a władzę dzięki temu przejął „młody patriota Arsenij Jaceniuk”. Na zdjęciu z posiedzenia ukraińskich władz z kwietnia 2014 r. widzimy jak Joe Biden siedzi w fotelu przewodniczącego Rady Najwyższej i wydaje polecenia „młodym patriotom”. W tym samym czasie jego syn – Hunter Biden robił naftowe interesy na Ukrainie z oligarchami obalonego „reżimu Janukowycza”. Amerykański wiceprezydent opowiedział pikantne szczegóły zakulisowych wydarzeń, jak tworzono władzę na Ukrainie i jak pozbywano się niewygodnych dla Ameryki ludzi. W 2016 r. Biden zażądał wyrzucenia ze stanowiska Prokuratora Krajowego Wiktora Szokina, szantażując prezydenta Poroszenkę odcięciem miliarda dolarów kredytu. I otrzymał to, czego żądał, a media pisały o usuniętym prokuratorze jako o osobie „kontrowersyjnej”.  

Zagraniczna ingerencja osiągnęła taki pozom, że nawet parlamentarzysta Jurij Sirotiuk – autor określenia „rewolucja godności” – oskarża rząd że „tańczy jak im USA zagra” i pisze najważniejsze ustawy pod dyktando Waszyngtonu. Julia Tymoszenko twierdzi, że „zewnętrzne zarządzanie poprzez marionetkową władzę w Kijowie: prezydenta, premiera, szefa banku centralnego […] prowadzi do pełnej ekonomicznej kolonizacji Ukrainy”. Wiktor Miedwiedczuk, szef opozycyjnej partii Ukraiński Wybór mówi: „Wstyd mi to mówić jako obywatelowi Ukrainy, ale dzisiaj na Ukrainie wszystkim zarządza ambasador Stanów Zjednoczonych, to najwyższa instancja w kraju”.  

Do bieżącego zarządzania „transformacją ustrojową” Ukrainy służy Międzynarodowy Fundusz Walutowy (IMF), kontrolując ukraińskie finanse i wymuszając wprowadzenie rozwiązań korzystnych dla Zachodu. Ukraińska gospodarka zadłużyła się ponad swoje możliwości już za poprzednich rządów, szczególnie Julii Tymoszenko i Azarowa, obecna władza na skutek zniszczenia gospodarki, ucieczki podatników w szarą strefę, a krajowego kapitału za granicę, nie jest w stanie utrzymać płynności finansowej i wypłacalności państwa. Dlatego IMF, który pożyczył 12 miliardów dolarów, otwarcie szantażuje Kijów, że jeśli nie wprowadzi wymaganych przez Zachód „reform” – to nie będzie następnej transzy kredytów. Używanie przy tym słowa „pomoc” jest czystą kpiną, gdyż są to kredyty, i to wysoko oprocentowane. Kijów pożycza na ponad 9 procent rocznie – są to jedne z najdroższych kredytów na świecie, porównywalne z krajami afrykańskimi.  

Europa zdobywa nowe rynki i zasoby  

O ile strategiczne zarządzanie przekształceniem Ukrainy według zachodnich wzorów należy do Waszyngtonu i jego międzynarodowych instytucji, o tyle gospodarcze opanowanie Ukrainy to zadanie Unii Europejskiej.  

Jest ona zainteresowana przede wszystkim narzuceniem Ukrainie europejskich reguł gry i zbudowaniem rynków zbytu dla swoich produktów. Nie służy to rozwojowi krajowej gospodarki czy wzmocnieniu lokalnego przemysłu, wręcz przeciwnie, produkcja przemysłowa kurczy się, przedsiębiorstwa bankrutują. Takie efekty przynosi wymagane przez Brukselę i IMF podniesienie cen energii i gazu, które czynią niekonkurencyjnym ukraiński przemysł, niezwykle energochłonny, gdyż oparty na niskich cenach energii i gazu. Jednym z absurdów jest narzucenie cen gazu, energii i węgla opartych na formule „europejska giełda plus…”, która nie ma nic wspólnego z kosztami surowców czy energii, ani z siłą nabywczą społeczeństwa czy konkurencyjnością przedsiębiorstw. Zastosowano formułę, która zabija resztki przemysłu, a odbiorcom prywatnym drenuje portfele. Żeby dopełnić absurdu – w tak biednym kraju państwo dopłaca do importowanych z Europy urządzeń energii odnawialnej, by kilka tysięcy najbogatszych mogło sobie postawić panele słoneczne, a znajomi królika zarobić na dotacjach do farm wiatrowych.  

Oczywiście absurdem takie postępowanie jest wtedy, gdy zakładamy, że reformy mają przynieść korzyść Ukrainie, ale gdy założymy że celem jest budowa gospodarki uzależnionej od Zachodu – wszystko zaczyna układać się w racjonalny schemat. Zresztą ambasador USA w Kijowie mówi o tym wprost: „powinniście zostać krajem rolniczym”. Przyjęcie europejskich standardów, norm technicznych, dusi nieprzygotowaną na takie wymagania gospodarkę. Warunki te zawarte były w umowach, których nie chciał podpisać prezydent Janukowycz i za co został obalony.  

Ukraina to lukratywny rynek dla zachodnich przedsiębiorstw, gdzie mogą sprzedać swoje produkty, tworząc u siebie dodatkowe miejsca pracy. Amerykański węgiel po 113 dolarów (dwukrotnie droższy od dostaw z Donbasu, który „ekstremiści” odcięli, blokując kolej), został uzgodniony między prezydentami krajów, gdy Petro Poroszenko potrzebował zdjęcia z Donaldem Trumpem. Podobnie amerykański Westinghouse, który zastępuje paliwo jądrowe w wybudowanych przez Rosjan elektrowniach atomowych. Dość ryzykowne, ale bardzo dochodowe przedsięwzięcie. Nie inaczej jest z rosyjskim gazem, który Ukraina kupuje od europejskich traderów, oczywiście znacznie drożej. A że jest to możliwe jedynie dzięki kredytowi europejskiego banku, dostęp do „wolnego ukraińskiego rynku” mają tylko przedsiębiorstwa wyznaczone przez bank.  

Najbardziej łakomym kąskiem dla Zachodu jest kontrola nad strategicznym tranzytem gazu z Rosji. Chodzi tak o dochody z tranzytu jak i możliwość odcięcia dostaw rosyjskiego gazu do Europy, co nieudolnie próbowała robić wcześniej Ukraina. Dla Zachodu ważne jest także opanowanie rynku gazowego, przejęcie infrastruktury i wprowadzenie swoich firm, co w znacznej mierze się już dokonało.  

Efekt tych zabiegów widać w deficycie handlowym Ukrainy, który przyczynia się do narastającego zadłużenia i zmusza do sprzedaży krajowego majątku, żeby spłacać odsetki. Zadłużenie państwa szybko rośnie, na koniec 2016 r. dług budżetu wyniósł 81 procent PKB, co dla tak słabej gospodarki jest bardzo niebezpiecznym wskaźnikiem. Połowa to dług zagraniczny, który szybko urósł od 2013 r. o 10 miliardów dolarów, co skazuje rząd na łaskę i niełaskę zagranicznych inwestorów.  

Europa zdobywa także milionowe zasoby taniej siły roboczej, której pierwsza fala zalała Polskę, ale coraz więcej wyjeżdżających zasila także zachodnią Europę w poszukiwaniu pracy dającej szansę na godne życie, a której na Ukrainie nie ma. Zdegradowano tam bowiem obywateli do poziomu, na którym zarabiają czterokrotnie mniej niż w Polsce (a u nas trzykrotnie mniej niż na zachodzie), a ceny są często wyższe niż u nas. Tak ogromna różnica poziomów życia wysysa aktywnych ludzi i wtłacza ich do zachodniej gospodarki. Emigracja wylewa się więc szeroko z kraju, a oficjalne dane pokazują, że każdego roku ubywa pół miliona mieszkańców.  

Tak więc Zachód osiąga dwa cele – zdobywa rynki dla swoich produktów i po cenach upadłości otrzymuje zasoby Ukrainy (siła robocza, ale także ziemia, lasy, nieruchomości czy przedsiębiorstwa). W sytuacji krachu gospodarki, gdy państwo jest zadłużone, IMF nalega i stawia sprzedaż przedsiębiorstw jako warunek uruchomienia funduszy, bez których Ukraina nie może przeżyć. Wtedy przedsiębiorstwa albo są sprzedawane za grosze, albo nie dochodzi do prywatyzacji i ich sytuacja pogarsza się. Jednak wyprzedaż przebiega opornie – ukraińscy oligarchowie na tyle twardo grają, że nie pozwalają sobie odebrać majątków. Przez kilka lat prywatyzacja prawie nie ruszyła, dopiero w 2017 r. sprzedano majątek za 150 milionów dolarów. Na dodatek w zakupach państwowych przedsiębiorstw prym wiodą Ukraińcy, tacy jak Rinat Achmetow.  

Upadająca Ukraina jest ze wszystkich stron szarpana przez złodziei, majątek jest rozdrapywany na prawo i lewo. Trudno się dziwić politykom ukraińskim, rozumieją, że oni tu nie rządzą i… nie znasz dnia ani godziny…, więc oczywiście trzeba się zabezpieczyć. O ile przez pierwsze 20 lat samodzielnej Ukrainy środki wyprowadzone za granicę oceniano na 165 miliardów dolarów (Tax Justice Network), o tyle dzisiaj „ucieczka kapitału”, czyli grabież majątku narodowego, przybrała potężne rozmiary. Do zachodnich banków płyną strumieniem pieniądze oligarchów, lewe dochody polityków… to przecież także zyski z „przekształceń ustrojowych” podbijanych krajów.  

Regres kraju – gospodarczy i społeczny 

Piękne hasła, takie jak „rządy prawa” czy „klimat inwestycyjny”, zasłaniają istotę rzeczy: ustawienie systemu prawno-gospodarczego Ukrainy pod potrzeby swojego biznesu. Likwidacja zagrożeń, że państwo może zagranicznego inwestora ukarać lub pogorszyć jego warunki działania. I uniemożliwić wspieranie ukraińskiego biznesu. Od wewnątrz ukraińską gospodarkę niszczy odcięcie dopływu kredytu do przedsiębiorstw. Bardzo wysokie stopy procentowe mają tłumić inflację, ale realnie duszą przedsiębiorstwa, które nie mogą sobie pozwolić na tak drogi kredyt, dzisiaj na Ukrainie podstawowa stopa wynosi 16%. Jest to jednoznaczne z odcięciem tlenu i przemysł po prostu upada. Ale jeśli Zachód tak słabej gospodarce nakazuje włączyć się w międzynarodowe rynki finansowe, to dalej działa to już jak samograj. Bank centralny musi podnosić stopy procentowe, by dać zyski zagranicznym inwestorom, a wysoki koszt kredytu rujnuje przedsiębiorstwa. Ten sam mechanizm zastosowano w Polsce lat 90., przyczyniając się do upadku przemysłu i utraty pięciu milionów miejsc pracy.  

Dzięki takim działaniom, regułom wprowadzanym przez nowe rządy, przez dwa lata po 2013 roku, produkt krajowy brutto Ukrainy liczony w dolarach zmniejszył się o połowę – ze 183 miliardów w 2013 do 91 miliardów dolarów w 2015 r. To, że gospodarka ukraińska błyskawicznie się zwija, widać najlepiej po zmniejszającym się zużyciu energii elektrycznej, której zapotrzebowanie zmniejszyło się o 15 procent (2013-2016), a także zużyciu gazu, które z 60 miliardów spadło do 32 mld (2011-2017). Prawie o połowę i to głównie w przemyśle.  

Trudna sytuacja w kraju powoduje dramatyczne obniżenie poziomu dochodów i standardu życia. Przeciętny Ukrainiec boryka się z rosnącymi gwałtownie cenami podstawowych produktów – chleb, mleko, jajka czy popularne ukraińskie sało (rodzaj słoniny), których ceny szybują coraz wyżej a konsumpcja spada. Mięso staje się luksusowym towarem. Rosną koszty usług komunalnych, prądu, ciepła gazu, transportu. Nastroje społeczne są bardzo złe, badania Gallupa pokazały, że Ukraińcy czują się najbardziej nieszczęśliwymi ludźmi świata. Gorzej jest tylko w Sudanie i na Haiti. Dramatycznie wysokie są statystyki samobójstw w armii. Sam Michaił Saakaszwili nazwał Ukrainę – „europejskim Zimbabwe”.  

Budowanie pozorowanego choćby dobrobytu, opartego na zadłużaniu krajów na Ukrainie nie udaje się. Także z tego powodu, że strategicznym priorytetem Ameryki jest rozerwanie silnych związków przemysłowych, gospodarczych, społecznych i kulturowych tego kraju z Rosją. Z tego powodu destrukcja gospodarki, spadek poziomu życia są jeszcze szybsze. Zakazy używania języka rosyjskiego, którym na wschodnich obszarach mówi większość społeczeństwa, odcinanie dostępu do rosyjskiej telewizji, zakaz importu rosyjskich książek czy zakazy występów a nawet wjazdu rosyjskich artystów, pisarzy, którzy zostali wciągnięci na czarne listy – to praktyki w oczywisty sposób łamiące „prawa człowieka”. Nie spotykają się jednak z krytyką Zachodu.  

Armaty zamiast masła, na horyzoncie wojna  

USA natychmiast po przewrocie 2014 roku zaczęły szkolić armię ukraińską, zmieniając format jej działania i dopasowując do swoich potrzeb. Dzisiaj 250 oficerów amerykańskich szkoli ukraińskich podoficerów, by dopasować struktury armii do potrzeb NATO. Pomagają w tym anglosascy sojusznicy – Wielka Brytania i Kanada, gdzie diaspora ukraińska jest bardzo silna. Nad przygotowaniem Ukrainy do wojny oficjalnie pracują doradcy NATO w ukraińskim ministerstwie obrony, a minister podaje nawet ich dokładną liczbę (67). Kraj znajdujący się w tak trudnej sytuacji gospodarczej będący na krawędzi bankructwa co roku zwiększa wydatki zbrojeniowe.  

Początkowo USA dostarczały ukraińskiej armii wyposażenie, nie służące do zabijania (non-lethal), jednak ostatnio przełamano to ograniczenie – uruchomiono dostawy ręcznych wyrzutni broni przeciwpancernej Javelin, gdzie jeden wystrzał kosztuje 80 tysięcy dolarów. Oczywiście prywatna amerykańska i zachodnia broń wartości kilkudziesięciu milionów dolarów rocznie trafia na Ukrainę już od kilku lat, co jest skrupulatnie odnotowywane w statystykach eksportu.  

Jak widać Kijów może zaatakować zbuntowane republiki , co jest nie do przyjęcia dla Rosji. Jak zapowiedział prezydent Putin, „Rosja nigdy nie dopuści do rzezi jak w Srebrenicy”, bo przecież uważa naród ukraiński za „bratni, jeśli w ogóle nie za część narodu rosyjskiego”. Jeśli więc zaatakowany zostanie Donieck i Ługańsk – oznacza to wojnę z Rosją. Wszystko na Ukrainie do takiej wojny jest szykowane, łącznie z przyjętą w lutym ustawą o „terytoriach okupowanych”, oficjalnie uznającą Rosję za „państwo – agresora”.  

Oczywiście Ukraina nie ma najmniejszych szans w starciu z Rosją, która ma 3,5 raza więcej ludności, 13 razy większy PKB i 24 razy większe wydatki wojskowe, już nie mówiąc o wielkości armii, ilości czołgów czy w końcu broni nuklearnej. Jednak sprawnie przeprowadzona prowokacja, ze zrzuceniem winy na Rosję, mogłaby w konflikt wojenny wciągnąć NATO, a przynajmniej najbliższe kraje, takie jak Polska.  

Ukraina chce wejść do NATO, odcięła się ustawowo od neutralnego statusu już w grudniu 2014 r., a ostatnio otrzymała status państwa aspirującego do NATO. Próby te nawet Henry Kissinger uważa za „nie najmądrzejsze … włączać kraj, który przez 400 lat był częścią Rosji”. Protestują europejscy członkowie sojuszu, obawiając się że szykuje im się wojna tuż przy granicy.  

Na przygotowania do wojny wskazuje także pełna tolerancja dla odradzania się nacjonalizmu ukraińskiego, zwanego u nas banderyzmem. Anne Applebaum, krytykująca wszelkie przejawy narodowych idei w Polsce – pisze jasno: „nacjonalizm jest Ukrainie potrzebny”.  

Czy USA zdecydują się na wojnę z Rosją przy pomocy lokalnych sił ukraińskich (tzw. proxy war) – nie wiemy. Dla marionetkowych władz Ukrainy, niepotrafiących nawet utrzymać standardu życia społeczeństwa, wojna może być jedynym wyjściem. Ciśnienie w kotle jest utrzymywane, pytanie czy zapadnie decyzja o jego wysadzeniu, czy może wielkie mocarstwa jakoś się dogadają?  

Andrzej Szczęśniak

Więcej na temat sytuacji na Ukrainie można przeczytać w książce Ukraińska szachownica.

Broń biologiczna istnieje, ale “na pewno nie produkują jej nasi sojusznicy”.

Ku wojnie totalnej. Broń biologiczna istnieje, ale na pewno nie produkują jej nasi sojusznicy.

Stanisław Michalkiewicz http://michalkiewicz.pl/tekst.php?tekst=5145 22 marca 2022

Wprawdzie teorie spiskowe zostały pryncypialnie potępione przez mądrych i roztropnych, co to rozpoznają się po zapachu, ale z drugiej strony historia świata, to niekończąca się opowieść o spiskach, które albo się udały, albo nie. W rezultacie jesteśmy w potężnym dysonansie poznawczym, bo wiadomo, że w spiskowe teorie wierzyć nie wypada, ale jakże wobec tego wyjaśniać rozmaite fenomeny, których w inny sposób wyjaśnić niepodobna? Ta sprawa staje się szczególnie aktualna w czasie wojny, kiedy to strony wojujące posługują się dezinformacją, w skład której wchodzą oczywiście rozmaite teorie spiskowe. Bo teorie spiskowe służą nie tylko do chamskiego i prostackiego wyjaśniania rozmaitych eleganckich fenomenów, ale również do ukrywania ich rzeczywistego charakteru. Jeśli na przykład na temat jakiegoś wydarzenia powstają coraz to nowe i coraz bardziej fantastyczne teorie spiskowe, to nieomylny to znak, że sprawa jest precyzyjnie uszczelniana przez pierwszorzędnych fachowców, którzy w ten sposób doprowadzają opinię publiczną do utraty zainteresowania tematem.

Oto niedawno pojawiła się teoria spiskowa, według której na Ukrainie są laboratoria pracujące nad bronią biologiczną. Oczywiście nie było w niej ani słowa prawdy, tylko od początku do końca została ona wyssana z brudnego palca zimnego ruskiego czekisty, któremu można by przyznać tytuł Ojca Kłamstwa, gdyby nie to, że tradycyjnie przysługuje on Szatanowi.

Z drugiej jednak strony wiadomo, że broń biologiczna istnieje, a skoro tak, to znaczy, że ktoś musi ją produkować. Oczywiście robi to w głębokiej tajemnicy, której na wszelki wypadek nikt nie ma ochoty ujawniać. Ot na przykład niedawno, w związku z epidemią zbrodniczego koronawirusa, pojawiły się fałszywe pogłoski, jakoby wydostał się on na świat na skutek wypadku przy pracy. Takie opinie padały również z otoczenia ludzi dobrze w takich sprawach zorientowanych, którzy nawet wskazywali, że ten wypadek przy pracy miał miejsce w Chinach, ale trudno powiedzieć, czy to prawda, bo w stosunkach między Chinami, a na przykład – Stanami Zjednoczonymi – od pewnego czasu utrzymuje się, a nawet jakby narastało napięcie, w związku z czym moglibyśmy mieć do czynienia z celową dezinformacją, gdyby nie to, że – w odróżnieniu od Rosji – USA żadnej dezinformacji nie uprawiają, tylko zawsze mówią prawdę, całą prawdę i tylko prawdę.

Toteż naukowcy ostatecznie odstąpili od zbadania tej sprawy, bo nigdy nie wiadomo, do czego taka ciekawość, która jest przecież pierwszym stopniem do piekła, może doprowadzić. Pamiętamy, jak to bywało w Polsce, gdzie pewnego generała – jak pisze poeta – „w tropieniu przestępstw gospodarczych tak poniósł go szlachetny zapał, że się dopiero opamiętał, gdy się za własną rękę złapał”.

Toteż nie możemy wykluczyć, że i do wścibskich naukowców przyszli jacyś panowie i wytłumaczyli im, że taka ciekawość, to brzydka sprawa, a wiadomo, że od brzydkich spraw lepiej trzymać się z daleka. Jak tam było, tak tam było, dość, że nagle wszyscy stracili tą sprawą zainteresowanie. Najwyraźniej lepiej jest, gdy wprawdzie wiemy, że broń biologiczna istnieje, ale wiemy też, że nikt jej nie produkuje, a zwłaszcza, że nie produkują jej nasi sojusznicy.

Oczywiście ta prawda podawana jest do wierzenia odbiorcom masowym, żeby się nie martwili, ani nie niepokoili. W przypadku ludzi trzymających władzę, albo przynajmniej jej zewnętrzne znamiona, może być inaczej. Wprawdzie im też można koloryzować, ale jest to ryzykowne, bo gdyby się o tym dowiedzieli, to mieliby do kolorysty pretensje, wskutek czego mógłby on spędzić resztę życia jęcząc i szlochając w jakimś lochu.

Pewnie dlatego w Dzień Kobiet, podsekretarz stanu USA, pani Victoria Nuland, występując przed komisją spraw zagranicznych Senatu USA powiedziała, że na Ukrainie „istnieją ośrodki badań biologicznych”, ale USA „starają się” by nie wpadły one w ręce Rosjan, którzy mogą wykorzystać je do celów propagandowych i prowokacji.

Ale skoro w tych ośrodkach nie pracowano nad bronią biologiczną, tylko na przykład nad postawieniem na wyższym poziomie hodowli trzody chlewnej, to taka troskliwość wydaje się niepotrzebna, chociaż z drugiej strony z Rosjanami nigdy nic nie wiadomo. Kto wie, czy nie potrafiliby cynicznie wykorzystać sprawy trzody chlewnej, by wstrząsnąć sumieniem świata, a zwłaszcza – Wielce Czcigodnej Sylwii Spurek, czy choćby pana Szymona Hołowni, który od dawna martwi się o to, co na Sądzie Ostatecznym powiedzą o nas świnie?

Żeby tedy uniknąć takich niespodzianek, lepiej dmuchać na zimne i wszystkie te „ośrodki badań biologicznych” zawczasu zlikwidować, żeby nie dostarczały żeru ani ruskiej propagandzie, ani prowokacjom. Zresztą każdy duży chłopczyk i każda duża dziewczynka przecież wie, że nawet najszlachetniejszy sojusznik musi jakieś korzyści z sojuszu wyciągać, zwłaszcza, gdy ów sojusz ma charakter egzotyczny, jak np. sojusz Ukrainy z Ameryką, czy sojusz z Ameryką Polski.

Na przykład więzienia CIA, w których amerykańscy fachowcy oprawiali osoby podejrzane o terroryzm, zlokalizowane były w państwach sojuszniczych, żeby przebierańcy z amerykańskiego Sądu Najwyższego nie mogli wściubić tam nosa, a miłośnicy praworządności – podnosić klangoru. W przypadku laboratoriów pracujących nad bronią biologiczną mogłyby być podobnie – oczywiście w przypadku, gdyby ktokolwiek ją produkował, ale przecież wiadomo, że nie produkują jej nawet Chiny.

A skoro jesteśmy już przy sądowych przebierańcach, to warto odnotować, że Trybunał Konstytucyjny w Warszawie, zwany przez salonowców „trybunałem Julii Przyłębskiej”, po długim zwlekaniu wydusił wreszcie z siebie opinię, że przepis konwencji o ochronie praw człowieka, który przyznaje Europejskiemu Trybunałowi Praw Człowieka i sądom krajowym kontrolowanie statusu innych sędziów krajowych jest niezgodny z konstytucją. Ale polską konstytucją mało kto się dzisiaj przejmuje i nawet „Polskie Babcie”, które jeszcze kilka lat temu w obronie konstytucji kicały razem z panem mecenasem Romanem Giertychem, dzisiaj na konstytucję zadzierają kiecę, więc cóż dopiero mówić o europejskich trybunałach, zwłaszcza gdy Parlament Europejski właśnie uchwalił rezolucję, by Unia jak najszybciej wprowadziła „mechanizm warunkujący”, to znaczy – uzależnienie subwencji dla danego bantustanu od oceny stanu panującej tam praworządności? Pani Urszula von der Layen właśnie powiedziała, że praworządność jest źrenicą oka Unii Europejskiej, więc już wiemy, że Niemcy nie tylko nie zakończą wojny hybrydowej, jaką prowadzą przeciwko Polsce od początku 2016 roku, tylko – kto wie – może przekształcą ją nawet w „wojnę totalną”, o której tak porywająco mówił w Pałacu Sportu Józef Goebbels?

‘The End Game’ czyli w kolejce po umysł

AlterCabrio, 21 marca 2022

Biblioteka automatycznie generuje, zestawia i podsumowuje najlepsze dostępne informacje dotyczące problemu, nad którym pracujesz, zgodnie z wcześniej zainstalowanymi uogólnieniami (przesłankami) i programem logicznym.

−∗−

W menu na dziś danie umysłowe. Opis działania pewnej szczepionki DNA czyli jak nic Jon Rappoport w weekendowym wydaniu, ale… w poniedziałek.

Zapraszam do lektury.

__________***__________

W kolejce po nowy umysł

Zarejestruj się już teraz i wskocz na listę oczekujących na nowy umysł.

Techniczny opis szczepionki DNA wykracza poza granice pojmowania twojego umysłu, ale podstawy są porywające.

Dwa solidne ulepszenia: szybkość i precyzja. Myśl 20 razy szybciej. Twój współczynnik błędów spada do 0,01%.

Pojawia się automatyczny sygnał, gdy problem, nad którym pracujesz, nie może zostać rozwiązany. Zapala się lewy płatek ucha. To informacja, że nie będziesz w stanie wyciągnąć użytecznego wniosku.

Nowy umysł, który otrzymujesz, zawiera kilka podstawowych elementów:

157 893 podświadomych uogólnień (lub przesłanek) uznanych za prawdziwe,

Podświadomy dedukcyjny program logiczny,

Natychmiast dostępna wewnętrzna biblioteka techniczna dostosowana do Twojej pracy.

Biblioteka automatycznie generuje, zestawia i podsumowuje najlepsze dostępne informacje dotyczące problemu, nad którym pracujesz, zgodnie z wcześniej zainstalowanymi uogólnieniami (przesłankami) i programem logicznym.

Dostarcza odpowiedź, rozwiązanie. Twoje rozwiązanie.

Możesz wybrać program społecznościowy, który pozwoli Ci wyjść z trybu pracy i skutecznie komunikować się ze współpracownikami, przyjaciółmi i rodziną.

Sygnał palenia się lewego płata ucha uaktywni się, gdy rozmowy towarzyskie będą dotyczyć kontrowersyjnych kwestii. To wskazówka dla ciebie, by się wycofać.

Twój nowy umysł będzie monitorowany 24 godziny na dobę, 7 dni w tygodniu z węzła, który zapewnia prawidłowe funkcjonowanie. Jeśli zaistnieje potrzeba naprawy, nastąpi częściowe wyłączenie. Korekty zwykle trwają mniej niż trzy godziny.

Istnieje również funkcja ‘poczekalni’ [bullpen]. Uporczywe pytania, na które nie ma dostępnej odpowiedzi, osobiste refleksje i rozmyślania oraz każde wspomnienie o społecznej, politycznej, finansowej lub egzystencjalnej klaustrofobii zostanie skierowane do tej martwej przestrzeni, gdzie będzie słabnąć i stopniowo zanikać.

Ważny Wielkoszlemowy Pakiet przekształci myśli, które kiedyś uważano za twórcze, w siatkę szlamu, w której prędkość transmisji wewnętrznej zwolni do jednego błysku synaptycznego na godzinę. Innymi słowy, osiągniesz zbliżony do zera wskaźnik wyobraźni.

Na granicy twojego nowego umysłu znajduje się Farma Bydła. Krążą tam wolno poruszające się, bezsensowne i przypadkowe tautologie, skutecznie blokujące wyjście z ogólnie zaprogramowanej przestrzeni świadomości.

Jesteś skoncentrowany tam, gdzie jesteś najbardziej potrzebny, gdzie możesz działać użytecznie i szybko.

Przez cały dzień będziesz mieć w głowie myśli, które wyzwalają starannie wypielęgnowany i modulowany współczynnik przyjemności. Efekt pobudzi cię do wysnucia wniosku, że… ​​jesteś zadowolony.

Myślokształty zwane Border Collie będą nieustannie wędrować po przestrzeni twojego umysłu i organizować zbłąkane efekty elektryczne, łącząc je w symetryczne, uproszczone, geometryczne całości. Te całości automatycznie będą stanowić twój „zmysł estetyczny”.

W nocy, w trakcie snu, regiony umysłu niedostępne dla szczepionki DNA, w naturalny sposób wydadzą niezwykłe energie oburzenia, urazy, oporu i czystej nienawiści. To całkiem normalne.

Drony Scooper będą wysysać te energie i towarzyszące im emocjonalne pożary i przesyłać je bezpośrednio do umysłów naszych żołnierzy na polu bitwy, aby pomóc im siać zniszczenie wśród naszych wrogów.

Szacuje się, że mając nowy umysł, będziesz wymagał pełnego remontu co trzy lata. Podczas tych pięciotygodniowych okresów nastąpi całkowite wyłączenie.

Twoja rodzina, przyjaciele i współpracownicy zostaną powiadomieni z wyprzedzeniem.

Podstawowym kosztem szczepionki jest jedynie twoja zgoda na współpracę i kooperację z twoim nowym umysłem.

Procedura: dwie dawki w odstępie 12 dni, trzy tygodnie w oddzieleniu, aby zorientować się w Zmianie. A wtedy ponownie dołączasz do świata.

Osoby, które otrzymały szczepionkę, rozpoznają się natychmiast.

Od czasu do czasu spotykają się i pozdrawiają frazą „Przyjemnie skomponowany z danych”.

Na razie nie wiemy dlaczego, ale testujemy kilka hipotez.

Orwell 2022, Bob

__________

Stand in line for a new mind, Jon Rappoport, March 16, 2022

Uzupełnienia:

“Pandemia” w epoce mózgu łupanego
Kilka lat temu określiłem stan podatności umysłów współczesnych Polaków na propagandę mianem “epoki mózgu łupanego”. Pamiętam, że byłem wówczas zdumiony stopniem ogłupienia polskiego społeczeństwa, które prezentowało się jako całkowicie bezbronne […]

__________

Świadomy kult ignorancji
A jeśli okaże się, że tworzenie ignorancji jest tak samo podstawową i stałą częścią życia, jak wytwarzanie wiedzy, a ponadto procesy, które ją generują, mają łatwe do zidentyfikowania struktury i […]

__________

Idiokracja – Wyuczona głupota
Wyuczona głupota wyjaśnia, jak i dlaczego wysoce inteligentni ludzie, stojąc przed wyborem, raz po raz wybierają głupią, jeśli nie najgłupszą opcję. […]

__________

Drink z noblistą czyli jak przekonać Alberta
Nie myślałem o tym wcześniej w ten sposób, ale jeśli nie ma nic właściwego w cząstkach, co daje początek ‘rozumieniu’ i ‘znaczeniu’, to wtedy wszystko jest bełkotem. Z tym, że […]

__________

Wolność od strachu czyli koniec zabawy w rządowe gry umysłowe
Przez cały czas ci, którzy są u władzy – kupieni i opłacani przez lobbystów i korporacje – posuwają się naprzód ze swoimi kosztownymi programami. A „my, frajerzy”, obarczani jesteśmy rachunkami […]

There’s a News Blackout on the Fed’s Naming of the Banks that Got its Emergency Repo Loans.

There’s a News Blackout on the Fed’s Naming of the Banks that Got Its Emergency Repo Loans; Some Journalists Appear to Be Under Gag Orders

It was the first time the Fed had intervened in the repo market since the 2008 financial crash – the worst financial crisis since the Great Depression. Just four banks held 91 percent of $192.9 trillion. Those four banks were JPMorgan Chase, Citigroup’s Citibank (which blew itself up with derivatives in 2008), Goldman Sachs Bank USA, and Bank of America – the same banks that were taking giant sums from the Fed’s emergency repo loan facility in 2019.

Pam Martens and Russ Martens: January 3, 2022

Four days ago, the Federal Reserve released the names of the banks that had received $4.5 trillion in cumulative loans in the last quarter of 2019 under its emergency repo loan operations for a liquidity crisis that has yet to be credibly explained. Among the largest borrowers were JPMorgan Chase, Goldman Sachs and Citigroup, three of the Wall Street banks that were at the center of the subprime and derivatives crisis in 2008 that brought down the U.S. economy. That’s blockbuster news. But as of 7 a.m. this morning, not one major business media outlet has reported the details of the Fed’s big reveal.

On September 17, 2019, the Fed began making trillions of dollars a month in emergency repo loans to 24 trading houses on Wall Street. The Fed released on a daily basis the dollar amounts it was loaning, but withheld the names of the specific banks and how much they had borrowed. This made it impossible for the public to see which Wall Street firms were experiencing the most severe credit crisis.

It was the first time the Fed had intervened in the repo market since the 2008 financial crash – the worst financial crisis since the Great Depression.

The COVID-19 crisis remained months away. The first reported case of COVID-19 in the U.S. was not reported by the CDC until January 20, 2020 and the World Health Organization did not declare a pandemic until March 11, 2020.

The dollar amounts of the Fed’s repo loans grew to staggering levels. On October 24, 2019, we reported the following:

“The New York Fed will now be lavishing up to $120 billion a day in cheap overnight loans to Wall Street securities trading firms, a daily increase of $45 billion from its previously announced $75 billion a day. In addition, it is increasing its 14-day term loans to Wall Street, a program which also came out of the blue in September, to $45 billion. Those term loans since September have been occurring twice a week, meaning another $90 billion a week will be offered, bringing the total weekly offering to an astounding $690 billion. It should be noted that if the same Wall Street firms are getting these loans continuously rolled over, they are effectively permanent loans. (That’s exactly what happened during the 2007-2010 Wall Street collapse: some teetering Wall Street casinos received, individually, $2 trillion in cumulative loans that were rolled over for two and one-half years – without the authorization or even awareness of Congress or the American people. One bank, Citigroup, received over $2.5 trillion in Fed loans, much of them at an interest rate below 1 percent, at a time when it was insolvent and couldn’t have obtained loans in the open market at even high double-digit interest rates.)”

Under the Dodd-Frank financial reform legislation of 2010, the Fed was legally required to release the names of the banks and the amounts they borrowed “on the last day of the eighth calendar quarter following the calendar quarter in which the covered transaction was conducted.” The New York Fed released the information for the third quarter of 2019 last Thursday, a day earlier than required. We reported on it the following day.

Those Fed revelations, that had been withheld from the American people for two years, should have made front page headlines in newspapers and on the digital front pages of every major business news outlet. Instead, there was a universal news blackout of the story at the largest business news outlets, including: Bloomberg News, the Wall Street Journal, the business section of the New York Times, the Financial Times, Dow Jones’ MarketWatch, and Reuters.

Could this critically important story have simply slipped by all of the dozens of investigative reporters and Fed watchers at these news outlets? Absolutely not. The Fed was required to release its repo loan data and names of the banks for the span of September 17 through September 30, 2019 at the end of the third quarter of this year. We reported on what that information revealed on October 13. Because we were similarly stunned by the news blackout on that Fed release, out of courtesy we sent our story to the reporters covering the Fed for the major news outlets. Our article alerted each of these reporters that a much larger data release from the Fed, for the full fourth quarter of 2019, would be released on or about December 31. The data was posted at the New York Fed sometime before 1:23 p.m. ET last Thursday.

The most puzzling part of this news blackout is that the majority of the reporters who covered this Fed story at the time it was happening in 2019, are still employed at the same news outlets. We emailed a number of them and asked why they were not covering this important story. Silence prevailed. We then emailed the media relations contacts for the Wall Street Journal, the New York Times, the Financial Times and the Washington Post, inquiring as to why there was a news blackout on this story. Again, silence.

Next, we emailed a number of reporters who had covered this story in 2019 but were no longer employed at a major news outlet. We asked their opinion on what could explain this bizarre news blackout on such a major financial story. We received emails praising our reporting but advising that they “can’t comment.”

The phrase “can’t comment” as opposed to “don’t wish to comment” raised a major alarm bell. Wall Street megabanks are notorious for demanding that their staff sign non-disclosure agreements and non-disparagement agreements in order to get severance pay and other benefits when they are terminated. Are the newsrooms covering Wall Street megabanks now demanding similar gag orders from journalists? If they are, we’re looking at a form of corporate tyranny previously unseen in America.

The history of Bloomberg News came to mind. That news outlet had previously come under fire for spiking stories that may have been counter to the business interests of its billionaire owner Michael Bloomberg, who derives his billions of wealth from leasing the Bloomberg data terminal to Wall Street’s trading floors around the world.

On March 11, 2016, Matt Winkler, Editor-in-Chief-Emeritus at Bloomberg, wrote a sycophantic piece titled “Stop Bashing Wall Street. Times Have Changed.” Winkler wrote a fantasy view of where things stood at the time:

“One of the reasons the American economy is performing better than any of the largest in Asia and Europe is that its regulators have repaired the damage of the financial crisis and the worst recession since the Great Depression. Led by the Federal Reserve, they replaced incentives for reckless speculation with catalysts for old-fashioned credit creation backed by levels of capital that are unprecedented in modern times.”

Winkler’s column was an egregious coverup of the “reckless speculation” that continued on steroids on Wall Street. The megabanks were trading their own stock in their own dark pools – which continues to this day. The Office of the Comptroller of the Currency would report that as of March 31, 2016, just four banks held 91 percent of $192.9 trillionin notional derivatives held by all banks and savings associations in the U.S. Those four banks were JPMorgan Chase, Citigroup’s Citibank (which blew itself up with derivatives in 2008), Goldman Sachs Bank USA, and Bank of America – the same banks that were taking giant sums from the Fed’s emergency repo loan facility in 2019.

Also in 2016, Michael Bloomberg showed very poor judgement in co-authoring an OpEd with Jamie Dimon, Chairman and CEO of JPMorgan Chase, a man who should have been the target of investigative reporting by Bloomberg journalists for an unprecedented crime spree at his bank.

In 2015 Politico’s Luke O’Brien deeply reported the details of a Bloomberg News article that was critical on China and appeared to have been spiked to preserve business sales of the Bloomberg terminal in that country.

And then there are those strange associations with felony counts or fines at Wall Street banks and those expensive Bloomberg terminals. The chat rooms that facilitated the rigging of the Libor interest rate benchmark and the criminal charges that came out of the rigging of foreign exchange trading were tied to chat rooms on the Bloomberg terminals. According to the late Bloomberg reporter, Mark Pittman, the Bloomberg terminal also had the capability of allowing hedge funds to find the worst subprime dreck in the market, making it possible for hedge funds like John Paulson’s to short the market while getting banks like Goldman Sachs to sell the other side of the deal to its unwitting investors.

On November 20, 2019, Brian Chappatta, who still works for Bloomberg News, wrote this about the Fed’s emergency repo loans under the headline “Fed Throws the Kitchen Sink at Short Rates and Still Struggles”:

“Consider all the steps the Fed has taken since Sept. 16 just for [Fed Chair] Powell to get to the point where he thinks funding markets are under control:

“Sept. 17: The New York Fed conducts its first overnight system repurchase agreement in a decade, taking in $53.2 billion of securities.

“Sept. 25: The New York Fed increases the size of its overnight system repurchase agreement operations to a $100 billion maximum, from $75 billion previously, and also raises the limit on its 14-day term repo operation to $60 billion from $30 billion.

“Oct. 11: The Fed announces it will purchase $60 billion of Treasury bills a month and will keep doing so ‘at least into the second quarter of next year.’

“Oct. 23: The New York Fed boosts the size of its overnight repo offerings to at least $120 billion, a size it is set to maintain through at least Dec. 12.

“Nov. 14: The New York Fed says it will conduct two repo operations, each with terms of 42 days, on Nov. 25 and Dec. 2. With maximum sizes of at least $25 billion and $15 billion, these would carry past the end of the year. Taken together, it’s readily apparent that Fed officials are throwing the kitchen sink at the short-term funding markets and hoping they’ll settle down….”

Numerous other Bloomberg News reporters wrote about the Fed’s emergency repo operations in 2019 and early 2020, including Liz McCormick, Adam Tempkin, and Alex Harris. And yet, today, not one of them has revealed to the American people that the very same megabanks that were drinking at the Fed’s trough in 2008 were back again at the trough in 2019.

One of the most inquisitive reporters in September 2019 when it came to what had led to the Fed’s hasty interventions in the repo market was Francine McKenna, who at that time reported for the Dow Jones affiliate, MarketWatch. Less than two months later, according to her LinkedIn profile, McKenna no longer worked for MarketWatch. She had gone independent, publishing The Dig, a newsletter at Substack. On November 3, 2019, McKenna reported as follows at The Dig on the ongoing repo crisis:

“One of the opinion writers at Market Watch wrote late last week that the Fed is in ‘stealth’ intervention mode after the Fed injected $99.9 billion in temporary liquidity into the financial system and $7.5 billion in permanent reserves as part of a program to buy $60 billion a month in Treasury bills.

“But market demand for overnight repo operations far exceeded even the $75 billion the Fed allocated. So, on Wednesday, the Fed added $45 billion in addition to the $75 billion repo facility for a daily total of $120 billion.

“There’s nothing stealth about continuing to pump billions into the repurchase market long after it said it would be needed.

“The Fed originally said it planned to conduct daily repo operations until October 10. That intervention has now gone on beyond the end of the month of October with no end in sight.

“Something is cooking but no one who knows what is telling the rest of us who is suddenly chronically illiquid.”

Obviously, the banks that were borrowing the largest sums on a perpetual basis from the Fed were the “chronically illiquid.” JPMorgan Chase and Citigroup’s Citibank are among the largest deposit-taking, federally-insured banks in the U.S. Americans have an urgent need to know why they needed to borrow from the Fed on an emergency basis in the fall of 2019.

We’ve never before seen a total news blackout of a financial news story of this magnitude in our 35 years of monitoring Wall Street and the Fed. (We have, however, documented a pattern of corporate media censoring news about the crimes of Wall Street’s megabanks.)

Theories abound as to why this current story is off limits to the media. One theory goes like this: the Fed has made headlines around the world in recent months over its own trading scandal – the worst in its history. Granular details of just how deep this Fed trading scandal goes have also been withheld from the public as well as members of Congress. If the media were now to focus on yet another scandal at the Fed – such as it bailing out the banks in 2019 because of their own hubris once again – there might be legislation introduced in Congress to strip the Fed of its supervisory role over the megabanks and a restoration of the Glass-Steagall Act to separate the federally-insured commercial banks from the trading casinos on Wall Street.

Why might such an outcome be a problem for media outlets in New York City? Three of the serially charged banks (JPMorgan Chase, Goldman Sachs and Citigroup) are actually owners of the New York Fed – the regional Fed bank that played the major role in doling out the bailout money in 2008, and again in 2019. The New York Fed and its unlimited ability to electronically print money, are a boon to the New York City economy, which is a boon to advertising revenue at the big New York City-based media outlets.

Wspólny obowiązek wszystkich mieszkańców Oceanii: Wir gegen Putin! „Europejki i europejczycy” wkroczyli w nową erę.

Tomasz MIANOWICZ Monachium, 26 lI – 5 III 2022

Ze swej natury wszyscy ludzie dążą do wiedzy Arystoteles: Matafizyka

Niewiedza jest siłą Orwell: 1984

[Wowa, Wowa, to jest WRÓG!!

Wowa, Wowa, to jest WRÓG!!

Wowa, Wowa, to jest WRÓG!!

Wowa, Wowa, to jest WRÓG!!

– lud pracujący miast i wsi] (md)

————————————————

Każdy, kto interesuje się politycznymi poczynaniami globalistów, mógł się spodziewać, że po zwycięstwie wyborczym Joe Bidena, od dawna związanego z tymi kręgami, polityka amerykańska, obliczona na rozszerzenie kontroli nad Euro-Azją, nabierze impetu. America is back! – zapewniał Biden uczestników monachijskiej Konferencji bezpieczeństwa w 2021 roku, co było wyraźnym odejściem od America first! – hasła głoszonego przez Donalda Trumpa. USA – wg zapewnień Bidena złożonych przy tej samej okazji – są zdecydowane „odzyskać pozycję przywództwa i zaufania” oraz „ponownie angażować się w Europie”. W celu realizacji tych celów prezydent powierzył główne stanowiska w swej administracji zwolennikom ofensywnej polityki wobec Rosji i Chin (Antony Blinken, Avril Haines, Jake Sullivan, Samantha Power, dołączając do nich – jako ministra obrony – ściągniętego z emerytury generała Lloyda J. Austina, który już wcześniej współpracował blisko z Bidenem, gdy ten pełnił urząd wiceprezydenta; zainteresowanych personaliami odsyłam do publikacji Stephena J. Sniegoskiego, np. Zeit-Fragen nr 11, 18.5.2021).

Zasada, w myśl której ten, kto chce rządzić światem, musi kontrolować Euro-Azję, powinna być znana w Polsce, bowiem jednym z jej propagatorów był Zbigniew Brzezinski, odgrywający niepoślednią rolę w Council on Foreign Relations (CFR) – think tanku globalistycznej polityki. Również amerykańscy ideowi patroni „zjednoczonej Europy” już w latach 1940-tych traktowali ją jako przyczółek do dalszej ekspansji USA. Zastanawiam się, czy polscy „przywódcy partii i rządu” zdają sobie sprawę z tego, jakie czynniki mają decydujący wpływ na sytuację polityczną w świecie a szczególnie w Europie. Sądząc po ich zachowaniach i wypowiedziach wiedza ta jest raczej ograniczona, co może niepokoić, bowiem losy Polski, która nie pełni na arenie międzynarodowej roli podmiotowej, w znacznym stopniu zależne są od zmagań o kontrolę Euro-Azji.

W ostatnich miesiącach środki masowego przekazu w świecie zachodnim (w sensie politycznym, a nie geograficznym) eksponowały „konflikt rosyjsko-ukraiński”. Wyjaśnię w tym miejscu, że niniejsze refleksje opieram głównie – z uwagi na miejsce zamieszkania – na medialnej atmosferze w RFN. Nie sądzę jednak, aby przekaz polskiej prasy na temat rzeczonego konfliktu różnił się zasadniczo od tego, co otrzymuje konsument mediów nad Łabą i Renem. Nie wykluczam nawet, że medialna „narracja” w Polsce – jeśli chodzi o jej poziom i faktograficzną rzetelność – odbiega nawet in minus od niemieckiej. Zdarzało mi się bowiem w czasie pobytów w Ojczyźnie słyszeć, lub widzieć, takie niedorzeczności, że gdybym nie zetknął się z nimi osobiście – nie uwierzyłbym, iż twierdzenia tego typu mogą się pojawić w mediach publicznych. Szczególnie utkwiły mi w pamięci „Wiadomości” prorządowej telewizji, nadane w okresie, gdy nasz strategiczny partner – Izrael, wystąpił pod adresem Polski z żądaniami finansowymi, uzasadnianymi prześladowaniami Żydów w czasie II wojny światowej. Otóż – twierdził elegancki spiker – „jak wiadomo (dosłownie!) stoją za tym służby specjalne Federacji Rosyjskiej”.

Każdy czytelnik antyutopii „1984” wie, że w skutecznej propagandzie potrzebna jest personifikacja zła. Jest nią obecnie – któż by inny – Putin. Pełni on taką samą rolę jak Emanuel Goldstein w powieści George’a Orwella: – jest wrogiem absolutnym a walka z nim to oczywiście wspólny obowiązek wszystkich mieszkańców Oceanii (Wir gegen Putin! [My przeciwko Putinowi!] – wzywał kilka dni temu niemiecki dziennik „Bild” gigantycznymi literami na 1. stronie, kreując w ten sposób jedność czytelników w „walce ze złem”). Killer określił prezydenta Rosji przywódca zachodniego świata, zaś tygodnik „Najwyższy Czas!”, który – w odróżnieniu od innych organów prasowych – charakteryzował się dotychczas sporym poczuciem realizmu, na okładce nr. 9-10 przedstawił Putina jako Hitlera.

„Hitleryzacja” to ulubiony chwyt propagandowy w dobie globalizmu i polityczni manipulatorzy prezentowali w ostatnich latach już kilku „nowych Hitlerów”: Jörg Haider, Slobodan Milosevic, Saddam Hussein, Ahamdineżad, Gaddafi. Wymienionych polityków łączy tylko jedno: nie lubiano ich (to oczywiście eufemizm) w kręgach globalistów i europeistów. Wowa Putin był swego czasu w owych sferach popularny (miał zresztą w zachodnich elitach politycznych wielu przyjaciół), do momentu, gdy nie zaczął – w kontekście rozszerzania NATO i rozbudowy amerykańskich baz wojskowych na obszarach otaczających Rosję – upominać się o interesy bezpieczeństwa własnego kraju. Teraz osiągnął status zbrodniarza. Ale czy uda się z niego wykreować kolejnego „nowego Hitlera”? Otóż Putin jako jeden z celów ataku na Ukrainę deklarował jej „denazyfikację”. O celach Wowy będzie jeszcze mowa, faktem jest jednak, że siły polityczne wywodzące się z tradycji Stefana Bandery i towarzyszy, którzy w czasie II wojny światowej byli sojusznikami hitlerowskich Niemiec, odgrywają obecnie na Ukrainie rolę niepoślednią. Ale – nie oszukujmy się – żyjemy w orwellowskim świecie a zatem fakty historyczne nie odgrywają większej roli. Współprzewodnicząca niemieckiej partii „Die Linke” (dawniej NRD-owska SED) tow. Hennig-Wellsow, określiła Putina jak „faszystę”. Jeśli jednak osiągnie on status „nowego Hitlera” – to palma pierwszeństwa w tej kategoryzacji będzie się chyba należeć „N.Cz!”. Gwoli ścisłości dodam, że labourzystowski poseł Christ Bryant twierdził w brytyjskim parlamencie, iż „Putin to nazista – jak Hitler”. Tę wypowiedź przytoczył John Pilger w „Mint Press” z 17 lutego br., nie podając jednak daty wystąpienia Bryanta.

Narodowo-socjalistyczny minister oświaty i propagandy dr Joseph Goebbels podkreślał: „Tylko ten, kto potrafi sprowadzić problemy do najprostszej formuły […] i ciągle powtarzać je w tej uproszczonej formie, osiągnie trwałe sukcesy w kształtowaniu opinii publicznej”. W myśl tej zasady media od miesięcy prezentowały konflikt rosyjsko-ukraiński, przy czym uproszczenie polegało na tym, że przekaz (shaping the narrative– w anglo-amerkańskim żargonie dziennikarskim) sprowadzał się do prostych twierdzeń: Rosja – (znacznie częściej propaganda posługuje się personifikacją – Putin), grozi Ukrainie, gromadzi wojska, przygotowuje się do ataku. Jednak trudno było dowiedzieć się z tej narracji, co jest przyczyną raptownego zaognienia konfliktu. Obecna co prawa w przestrzeni medialnej była cały czas sprawa zajęcia Krymu przez Rosję, czy też działalność separatystów w Doniecku i Ługańsku, są to jednak problemy istniejące od 8 lat. Jedynie wystąpienie kanclerza Niemiec Scholza na tegorocznej konferencji bezpieczeństwa w Monachium, mogło spowodować dodatkowe pytania a tym samym utrudnić funkcjonowanie „uproszczonej formuły”. Otóż Scholz, odnosząc się do kontaktów pomiędzy Moskwą a państwami zachodnimi (z mediów można się było dowiedzieć jedynie , że dotyczyły one rzeczonego konfliktu), oświadczył, iż żądania Rosji są „absolutnie nie do przyjęcia” i Ukraina ma prawo swobodnego wyboru sojuszu. Ten kto dysponuje pewną „dodatkową wiedzą”, mógł się domyślić, że chodzi o kwestię przyłączenia Ukrainy do Paktu Północnoatlantyckiego.

NATO, swego czasu stworzone w celu obrony Europy Zachodniej przed zagrożeniem komunistycznym, od czasu proklamowania „nowego amerykańskiego stulecia” i no-rival plan (za autora tej koncepcji uważany jest Paul Wolfowitz, por. „New York Times”, 8.3.1992), jest podporządkowane celom globalistów i – jak w wypadku ataku na Jugosławię – wręcz ich instrumentem. Konflikt rosyjsko-ukraiński jest zatem jedynie wynikiem dążeń do kontroli Euro-Azji, natrafiających na przeszkodę w postaci Rosji (a także Chin).

Gdy na szczycie Sojuszu Atlantyckiego w Bukareszcie w 2008 r. zapowiedziano przyłączenie Ukrainy i Gruzji do NATO, Moskwa oświadczyła, że do tego nie dopuści. Uprzednie rundy ekspansji sojuszu takiego sprzeciwu nie wywołały, choć z pewnością nie były dla Rosji powodem do radości. Gwałtowna reakcja na plany włączenia Ukrainy do NATO ma również konkretne przyczyny, o których trudno dowiedzieć się z mediów głównego nurtu. Amerykańskie wyrzutnie rakietowe typu Mk-41 znajdują się już na terytorium Rumunii i – jeśli się nie mylę – mają być rozmieszczone również w Polsce. Są one przystosowane do przenoszenia pocisków „tomahawk”, które w czasie krótszym niż 10 minut mogą osiągnąć Moskwę. Rozmieszczenie tych systemów na terytorium Ukrainy skróciłoby czas ataku na stolicę Federacji Rosyjskiej do 7 minut, zaś w wypadku zastosowania pocisków hipersonicznych – do 5. Rosja nie dysponuje możliwością adekwatnej odpowiedzi w wypadku ataku. Przy pomocy własnej broni rakietowej może co prawda równie szybko trafić Bukareszt, ale nie terytorium Stanów Zjednoczonych. Przyłączenie Ukrainy do NATO oznacza więc ryzyko zwielokrotnienia tej dysproporcji. W 1961 r. Chruszczow skierował na Kubę sowiecką broń rakietową, wyposażoną w głowice atomowe, co było odpowiedzią na rozmieszczenie na terytorium Turcji analogicznej broni amerykańskiej, wycelowanej w główne miasta ZSRS. Ale czasy sowieckie minęły bezpowrotnie. Po rozszerzeniu NATO na Wschód Moskwa nie ma możliwości przywrócenia równowagi w zakresie wzajemnego i ekwiwalentnego ryzyka, wynikającego z możliwości użycia broni rakietowej średniego zasięgu.

Rzecz jasna sytuacja zaostrzyła się po puczu w Kijowie. Do 2014 roku Ukraina, pomimo zapowiedzi włączenia do sojuszu atlantyckiego, była państwem militarnie neutralnym, gwarantującym jednak Rosji możliwość korzystania z najważniejszej bazy morskiej na Morzu Czarnym – Sewastopolu. Bazę tę Moskwa zachowała dzięki przyłączeniu Krymu, jednak sprawa rozszerzenia NATO – zarówno formalnego jak i faktycznego – na obszar Ukrainy, powróciła za rządów Bidena na porządek dzienny, jako jeden z najważniejszych punktów. Aliści już za rządów Donalda Trumpa Stany Zjednoczone podjęły zbrojenie Ukrainy (czego nie praktykowano za Obamy) a do kraju tego przybył amerykański i brytyjski personel wojskowy. Amerykański politolog prof. John J. Mearsheimer w obszernym wywiadzie z 15 lutego tego roku, udzielonym studentom King’s College z Cambridge (istotne fragmenty tej wypowiedzi opublikowała internetowa „Bibuła”), wykazując, że rzeczywistą przyczyną napięć we wschodniej części Europy jest polityka Stanów Zjednoczonych, uważa, iż Ukraina de facto już jest członkiem Sojuszu Atlantyckiego. Co prawda różnica między formalnym a faktycznym udziałem w NATO jest istotna, bowiem atak Rosji na członka sojuszu oznaczałby sytuację, o której mowa w art. 5 Traktatu Północnoatlantyckiego.

Wydarzenia na Ukrainie w 2014 roku stworzyły korzystne warunki do uruchomienia akcji dezinformacyjno-propagandowej, w celu przekonania opinii publicznej, że głównym celem Putina jest „odbudowa ZSRS”. Szczególnie w Polsce twierdzenia tego typu trafiły na podatny grunt. Warto wiedzieć, że w aktualnym do tej pory dokumencie TRADOC 525-3-1 „Win in a Complex World”, sporo miejsca poświęconoinformation warfare. To nic innego jak dezinformacja, jedna z podstawowych metod „działań aktywnych”. TRADOC to Trading and Doctrine Command, zaś publikowane opracowania stanowią kompendium taktycznych zasad przeznaczonych dla wszystkich rodzajów sił zbrojnych Stanów Zjednoczonych. Dokumenty można znaleźć w internecie.

Często cytowana jest wypowiedź wspomnianego już niemieckiego ministra, według której powtarzane wielokrotnie kłamstwo staje się prawdą. Zasada ta sprawdza się przy braku alternatywnych źródeł informacji. John Pilger (Mint Press 17.2.2022) twierdzi, że ze środków masowego przekazu praktycznie wyeliminowano opinie odbiegające od głównego nurtu. Autor opiera swe przekonanie przede wszystkim na prasie brytyjskiej i amerykańskiej, ale sytuacja w Niemczech, a prawdopodobnie w całym politycznym świecie zachodnim, jest taka sama. Obecnie zakazem objęto rosyjskie stacje „Russia Today” i „Sputnik”. Można jeszcze korzystać z internetowych lub drukowanych w niewielkim nakładzie mediów niezależnych, ale do poszukiwań alternatywnych informacji potrzebny jest czas i motywacja, w przeciwieństwie do naciśnięcia guzika na pilocie telewizora.

Kolejna analogia do „1984” to trudność w uchronieniu się przed propagandą, jest ona bowiem wszechobecna: na wszystkich kanałach telewizji i radia, z reguły 24 godziny na dobę. W wielkich miastach dochodzą do tego uliczne bilbordy, ekrany umieszczane w stacjach metra a od paru lat także wewnątrz pojazdów komunikacji publicznej.

Szef moskiewskiej filii Carnegie Endowment for International Peace Dimitri Trenin, opublikował pod koniec ubiegłego roku rzeczową analizę przyczyn i celów polityki Putina. Co ciekawe, artykuł ukazał się w „Foreign Relations”, periodyku wydawanym przez CFR (!); do znalezienia na stronie internetowej pisma pod datą 28.12.2021. Ale publikacji tego typu nie czytają przecież masy, do których kierowana jest propaganda (a polscy przywódcy partii i rządu na pewno też nie).

Pat Buchanan, uznając zasadność oporu Rosji przeciwko dalszej ekspansji NATO na Wschód, określił go jako „Putina doktrynę Monroe”. W celu realizacji tej „doktryny” pod koniec 2021 roku Rosja przedłożyła stronie zachodniej 2 koncepcje porozumień – z NATO i ze Stanami Zjednoczonymi. Art. 5. projektu umowy Rosja – NATO przewidywał zakaz stacjonowania naziemnych rakiet krótkiego i średniego zasięgu na obszarach, z których możliwy byłby atak na terytorium strony przeciwnej. Jednak przede wszystkim Moskwa odwoływała się do ustaleń OSCE, przyjętych w Stambule w 1999 roku i potwierdzonych w Astanie 11 lat później. Przewidują one swobodę przystępowania do sojuszów, ale stanowią równocześnie, że „umacnianie własnego bezpieczeństwa nie może się odbywać kosztem bezpieczeństwa innych państw” (wg Moskwy chodzi o „niepodzielność bezpieczeństwa”, jednakże sformułowanie traktatu pozostawia pewien margines do interpretacji, w zależności od woli politycznej sygnatariuszy). Jak wynika z informacji przekazanych prasie przez ministra Ławrowa 27 stycznia i 1 lutego br., w sprawie „niepodzielności bezpieczeństwa” Rosja otrzymała od strony zachodniej odpowiedź negatywną.

Putin zapowiadał równocześnie, że w wypadku, gdy Rosja nie zrealizuje swoich postulatów na drodze umów, sięgnie do środków militarnych. Koncentracja wojsk przy granicy z Ukrainą miała więc groźbę tę uwiarygodnić. Wowa liczył zapewne na to, że Niemcy faktycznie uczynią „wszystko” – jak zapewniał kanclerz Scholz – aby zapobiec konfrontacji wojennej. Miałoby to oznaczać przede wszystkim polityczną presję na Ukrainę. Jednak o polityce Kijowa decyduje Waszyngton, a nie Berlin czy Paryż. Francja i Niemcy nie potrafiły nawet doprowadzić do respektowania przez rząd ukraiński porozumień zwanych Mińsk II, zawartych w 2015 roku przy ich udziale. Tymczasem groźba została zrealizowana, przy czym nie jest jasne, w jaki sposób interwencja wojskowa na Ukrainie ma zapewnić Rosji bezpieczeństwo w konfrontacji z NATO. Decyzja o przyjęciu Ukrainy do sojuszu została już podjęta, zaś proces rozszerzania NATO na tym się nie skończy.

Od momentu rozpadu Związku Sowieckiego w kręgach globalistów powstawały również długoterminowe koncepcje o charakterze taktycznym, obliczone na osłabianie Rosji poprzez destabilizację państw z nią sąsiadujących i związanych politycznie (Wolfgang Effenberger w „Schwarzbuch EU & NATO”, przytacza wiele amerykańskich dokumentów dotyczących tego tematu). Udział Stanów Zjednoczonych, Wielkiej Brytanii, RFN (i Polski) w organizowaniu „pomarańczowej rewolucji”, nie jest chyba żadną tajemnicą, tym bardziej, że to kandydaci wyznaczeni przez Victorię Nuland, od lat aktywną w realizacji politycznych celów globalistów, obsadzili najważniejsze stanowiska w Kijowie (kandydat Berlina – Witalij Kliczko, którym zastąpiono skompromitowaną na Ukrainie Julię Timoszenko, musiał się zadowolić stanowiskiem mera stolicy).

Nuland, obecnie podsekretarz stanu ds. politycznych w Departamencie Stanu, od 1993 roku pełni odpowiedzialne funkcje w administracji amerykańskiej, niezależnie od tego, czy prezydentem był demokrata czy republikanin (wyjątkiem był okres prezydentury Trumpa). Mąż p. Nuland – Paul Kagan, jest współtwórcą Project for a New American Century.Wspomniany John Mearsheimer uważa ekspansję NATO i UE na Wschód oraz organizowanie tam „kolorowych rewolucji” za podstawowe elementy polityki USA wobec Rosji. Co ciekawe, w opublikowanej w maju 2019 roku a opracowanej przez RAND Corporation koncepcji „Extending Russia. Competing from Advantageous Ground”, znajdujemy elementy, które już weszły w fazę realizacji (RAND jest think tankiem amerykańskiego kompleksu militarno-przemysłowego): m.in. zbrojenie Ukrainy, dążenie do regime change na Białorusi, ograniczenie wpływów Rosji w Azji Centralnej -co tłumaczy rozróbę w Kazachstanie, szybko jednak stłumioną przez Tokajewa. Planowane jest też osłabienie wpływów Rosji w Transnistrii, więc może to być potencjalny kandydat do kolejnej „kolorowej rewolucji” (por. T. Meyssan: Montée des tensions (2), Réseau Voltaire, 11.1.2022, www.voltairenet.org). Krótko po opublikowaniu wspomnianego dokumentu przez RAND Corporation w prasie niemieckiej pojawiły się artykuły, ukazujące Transnistrię jako „otwartą ranę” Europy Wschodniej.

Na koniec warto zastanowić się nad konsekwencjami wojny na Ukrainie, uwzględniając nasze własne interesy, bowiem racjonalna refleksja nad tą kwestią jest w Polsce chyba towarem deficytowym.

Do wojny faktycznie przystąpiła Unia Europejska, udzielając Ukrainie pomocy wojskowej, politycznej, finansowej i propagandowej. Decydujące w tej sprawie było stanowisko RFN, jednak nie zapominajmy, że Berlin, jak cała UE, wpisany jest w polityczne plany globalistów (pomijając Rosję, Białoruś i Transdnistrię na dobrą sprawę żaden rząd w Europie nie może odmówić udziału w realizacji „nowego światowego ładu”). Joe Biden zapowiedział na 16 lutego atak Rosji na Ukrainę. Wg niezależnego portalu „Nachdenkseiten” Biden domagał się wpierw od Olafa Scholza, w czasie wizyty tego ostatniego w Waszyngtonie, zgody na definitywne wstrzymanie budowy Nord-Stream 2 w momencie, gdy na Ukrainie dojdzie do „eskalacji”. Gdyby kanclerz się zgodził – Amerykanie sprowokowaliby konflikt zbrojny na Ukrainie a to oznaczałoby koniec Nord-Stream 2. Wtedy zamiast gazu z Rosji – płynny gaz z Ameryki, którego USA jest największym producentem na świecie. Scholz wił się jak piskorz, ale wymaganej obietnicy nie złożył.

16-ego Joe dzwonił do niego w tej samej sprawie. I chyba też nie uzyskał żądanego zobowiązania. Nie można wykluczyć, że Waszyngton podał tę datę inwazji rosyjskiej, zakładając zgodę Scholza na automatyczną rezygnację z „rury” w momencie „zaostrzenia konfliktu”.

Tymczasem jednak konflikt się zaostrzył. Projekt Nord-Stream 2 rzecz jasna pogrzebany, ale jest to tylko jeden element większej całości. Przemawiając w Bundestagu Scholz określił decyzję UE w sprawie wsparcia Ukrainy jako „nową erę w historii kontynentu”. Równocześnie kanclerz ogłosił przeznaczenie dodatkowych 100 mld euro na zbrojenia. Akcje niemieckich koncernów zbrojeniowych poszybowały w górę. „Możemy pracować 24 godziny na dobę” – oświadczył szef jednego z nich.

Oczywiście RFN – jako „przewodnia siła” UE uzyskuje dodatkową możliwość politycznej ekspansji na Wschód (już pucz w Kijowie otworzył jej drogę do gospodarczej kolonizacji Ukrainy i wykupu ziemi tamże). Oprócz niewielkich enklaw zachodnia i środkowa część kontynentu jest już wcielona do Unii Europejskiej. Zełenskij domaga się natychmiastowego włączenia Ukrainy do Unii. Gruzja właśnie złożyła wniosek akcesyjny. Wszystko to po myśli polskich przywódców, bowiem Warszawa była i jest najbardziej gorliwym sojusznikiem Niemiec w ich ekspansji na Wschód, traktując rozszerzanie UE jako element „wojny z Putinem”. Atmosfera entuzjazmu wywołana sankcjami nałożonymi przez Brukselę na Rosję, przesłoniła fakt, że unia stosuje sankcje również wobec Polski (oczywiście na mniejszą skalę) i akurat odbiera nam resztki legislacyjnej suwerenności.

„Nasi” przywódcy zapewne cieszą się z deklaracji niemieckiej „ministerki” (to moja próba zastosowania się do wymagań ideologicznej poprawności) spraw zagranicznych Annaleny Baerbock: „Jako ‘europejki i europejczycy’ (w języku polskim nazwy mieszkańców kontynentu piszemy wielką literą, ale zwolenników ideologii – małą) nie zgodzimy się na agresję Putina!”. Teraz Baerbock zapowiada „w porozumieniu z naszymi sojusznikami z NATO, EU i G7 uderzenie w centrum władzy w Rosji”.

W centrum władzy w Warszawie Niemcy uderzają już od dłuższego czasu.

Kto zna historię, ten pamięta zapewne, że niemieccy europejczycy już kiedyś wspomagali Ukrainę, czego rezultaty dla Polaków były raczej negatywne, pomimo tego, że owa współpraca kierowała się przeciwko ZSRS. Skomplikowana historia: bo przecież Związek Sowiecki był wówczas „sojusznikiem naszych sojuszników”! Ograniczmy się tedy do przypomnienia faktu, że europeizm był częścią składową ideologii III Rzeszy (jego zwolennikiem był także kanclerz) a niemiecka propaganda obiecywała narodom we wschodniej części kontynentu „wolną Europę”. „Europejską” propagandą posługiwano się również w Francji w czasach Pétaine’a; film Claude’a Chabrola „L’oeil de Vichy” wymownie to ilustruje (aktualnym uzupełnieniem jest tylko nowo-mowa, dostosowana do wymagań genderyzmu).

W czasie II wojny światowej Niemcy popierali ukraińskich nacjonalistów, którzy masowo mordowali Polaków, zamieszkałych na przedwojennych ziemiach II Rzeczpospolitej. Dziś przywódcy OUN i UPA uznani są w Kijowie za bohaterów narodowych. Do ich tradycji nawiązują obecnie ukraińscy nacjonaliści, włącznie z formacjami zbrojnymi, z których najbardziej znaną jest batalion „Azow”. Batalion (chyba tylko z nazwy…) został formalnie zintegrowany z ukraińskimi siłami zbrojnymi.

Postawa prezydenta Zełenskiego wobec zbrojnych formacji nacjonalistycznych wywołała krytykę ze strony żydowskich komentatorów na Zachodzie, publikujących jednak poza „głównym nurtem” (np. A. Rubinstein, M. Blumenthal: How Ukraine’s Jewish President Made Peace With Neo-Nazi Paramilitaries, www.mintpressnews.com 4.3.2022), ale nie ze strony „europejek i europejczyków”. Bojownicy „Azowa”, zdecydowanie przeciwni pokojowemu rozwiązaniu konfliktu w Donbasie, operują głównie w rejonie Mariupolu, gdzie można się spodziewać ciężkich walki z wojskami rosyjskimi. To prawdopodobnie w tamte okolice ruszą ochotnicy z Polski.[por.: Plan „Niebiańska Jerozolima” realizuje się spokojnie w ….Mariupolu. Putin nie przeszkadza. md]

Wołodymyr Zełenskij wygrał wybory prezydenckie obiecując pokój. Nawet jeśli faktycznie myślał o pokojowym uregulowaniu konfliktu na wschodzie Ukrainy, Waszyngton takiego rozwiązania nie mógł zaakceptować, skoro – jak wspomniałem – wywoływanie konfliktów, także zbrojnych, na granicach Rosji należy do taktyki, której stosowanie zaplanowano na okres do roku 2040. Po wyborze Bidena Zełenskij zapowiedział „odbicie” Donbasu, zaś w marcu 2021 roku Narodowa Rada Bezpieczeństwa uchwaliła dokument przewidujący działania na rzecz „zakończenia okupacji Autonomicznej Republiki Krymu i miasta Sewastopol oraz ponownej integracji” tych obszarów z Ukrainą. Równocześnie przedstawiciele rządu w Kijowie już kilkakrotnie zapowiadali, że jeśli Ukraina nie zostanie przyjęta do NATO, uzbroi się w broń atomową. Kilka dni przed rosyjskim atakiem zapowiedź taką ponowił ambasador Ukrainy w Berlinie. Nie spotkała się ona z żadną krytyką, choć „zieloni”, którzy w RFN kierują resortem spraw zagranicznych, konsekwentnie walczą – na koszt przeciętnego obywatela – z pokojowym wykorzystaniem energii atomowej.

Polska uczestniczy w wojnie z Rosją zarówno jako członek Unii Europejskiej, jak i państwo wasalne Stanów Zjednoczonych. Na decyzje, które zapadają w Waszyngtonie i w Berlinie nie ma żadnego wpływu. Może jednak – przynajmniej teoretycznie – przygotować się na różne warianty rozwoju sytuacji na Ukrainie. Niestety, z zachowania naszych przywódców partii i rządu wynika, że często nie zdają sobie sprawy ze skutków własnych decyzji politycznych. Poparcie wyboru Ursuli von der Leyen na stanowisko naczelnej „komisarki” UE, czy też zgoda na mechanizm warunkujący unijne transfery finansowe do państw członkowskich od przestrzegania w nich „zasad praworządności” – to jedynie 2 przykłady (a jest ich legion). Można było uznać za pewnik, że za rządów Uschi wojna hybrydowa UE (czyli Berlina) przeciwko Polsce przybierze na sile. Chodzi tu również o pozbawienie PiS-u władzy, bowiem akcje jego konkurentów stoją w Berlinie zdecydowanie wyżej. Toć przecież jeszcze jako ministerka w niemieckim rządzie p. von der Leyen oświadczyła „popieramy opozycję w Polsce”. Przypomnę też jej dosłowną deklarację „Wir wollen die Welt führen“ [chcemy przewodzić światu].

Co prawda do tej roli aspirują – jak sama nazwa wskazuje – globaliści, ale skoro UE służy realizacji ich celów, to kierownicza rola w unii na pewno jakiś udział w tym przywództwie gwarantuje.

Polska jest najbardziej poniżanym państwem członkowskim Unii Europejskiej. Zdarzało się już parokrotnie, że Berlin nie chciał zaakceptować rządów wyłonionych na drodze wyborów w państwach należących do UE. Pierwszym przypadkiem była Austria, gdzie w 2000 roku powstała koalicja rządowa złożona z partii ludowej (ÖVP) i liberalnej (FPÖ). Już wtedy Bruksela wprowadziła – naruszając tzw. prawo europejskie – sankcje. Również Włochy za rządów Silvio Berlusconiego, Czechy – gdy prezydentem był Vaclav Klaus i oczywiście Węgry Viktora Orbana to sytuacje, które wywoływały gniew Berlina i kampanie propagandowe w mediach głównego nurtu. Jednak żadne z tych państw nie było tak poniewierane jak Polska.

Niestety, ów specjalny – w sensie negatywnym – status jest wynikiem zachowań polskich mężów stanu. Chyba żaden inny rząd nie wykazuje swego serwilizmu w stosunku do Waszyngtonu w sposób tak demonstracyjny, jak Warszawa. Szczyt (względnie dno) osiągnął prof. Jacek Czaputowicz jako minister spraw zagranicznych, publicznie zapewniając, że Polska u boku Stanów Zjednoczonych weźmie udział w wojnie przeciwko Iranowi (od dawna planowanej przez USA i Izrael).

Co prawda nie wątpię, że Polska przyłączy się do tej wojny, gdy wreszcie do niej dojdzie, ale deklaracja złożona przez Czaputowicza a priori była co najmniej żenująca. Groteskowe było natomiast wystąpienie premiera rządu RP w Brukseli, gdzie jednym tchem zapewniał, że będzie bronił suwerenności Polski i przysięgał wierność Unii Europejskiej. Nie pamiętam, kto przewodniczył wówczas obradom, ale jego gesty, mimika i ton uwag wzywających Morawieckiego, aby zakończył swe wystąpienie, w tłumaczeniu na prosty żołnierski język brzmiałyby: „Przestań już pieprzyć!”.

Tego typu zachowania są rzecz jasna odnotowywane i w Berlinie, i w Moskwie, ale i w Kijowie, gdzie Polska nie cieszy się specjalnym poważaniem.

Pomimo tego, przynajmniej w ramach „ograniczonej suwerenności”, wskazana byłaby refleksja nad możliwym rozwojem sytuacji na Wschodzie. Ponieważ jednak nasi przywódcy partii i państwa nie dostrzegli do tej pory, że obecność milionowych rzesz Ukraińców w Polsce jest sporym problemem, w dodatku o charakterze strategicznym, obawiam się, że różne niekorzystne warianty będą dla nas przykrym zaskoczeniem. Jak donosi ukraiński portal internetowy strana, prezydent Zełenskij postanowił otworzyć więzienia, aby ich lokatorzy, włącznie z kryminalistami skazanymi za najcięższe zbrodnie, mogli wziąć udział w obronie ojczyzny.

Ale co będzie, gdy część tych patriotów, zamiast stanąć do walki z Putinem, stanie na polskiej granicy jako tegoż Putina ofiary? Oczywiście Polska – w ramach europejskiej solidarności – będzie musiała zapewnić im dach nad głową, przysłowiowy wikt i opierunek, świadczenia socjalne.

Mogą się też pojawić problemu większego kalibru. Dostawy sprzętu i broni z UE czy też z państw NATO (które na razie oficjalnie nie bierze udziału w wojnie), będę wędrowały przez Polskę, aby dotrzeć do miejsc przeznaczenia na Ukrainie. Ius ad bellum i wszelkie konwencje regulujące prawo wojny zezwalają na atakowanie transportów o charakterze wojskowym. Transportowany będzie natowski sprzęt wojskowy. [por.: Broń zamiast pomocy humanitarnej: Na lotnisku w Pizie, pracownicy odmawiają załadunku samolotów do Rzeszowa, dalej na Ukrainę… md]

Jeśli zatem Rosja takie konwoje zaatakuje, nie można wykluczyć, że Joe wezwie sojuszników do zastosowania art. 5 Paktu Północnoatlantyckiego (Waszyngton uczynił to już przy okazji operacji 9/11). Tydzień temu z baz w Kilonii wyruszyło na Bałtyk 9 jednostek niemieckiej marynarki wojennej, „w związku z sytuacją na Ukrainie”. Marynarka wojenna na Bałtyku żadnego wpływu na walki na terenie Ukrainy mieć nie może. Można natomiast stosunkowo łatwo sprowokować starcie z marynarką rosyjską („przymiarki” do akcji tego typu miały już miejsce w 2021 roku na Morzu Czarnym). Kolejny dobry pretekst, aby USA wezwały sojuszników do ogłoszenia, iż doszło do ataku w rozumieniu art. 5 Traktatu Północnoatlantyckiego. Może warto jednak, nie czekając na zachętę ze strony władz, pomyśleć o zapasach mąki, cukru i papieru toaletowego?

Niezależnie od tego, jak długo wojna będzie trwała, jej wynik, przynajmniej częściowo, jest już znany. Rosja przegrała tę wojnę politycznie, dyplomatycznie (Mikronezja zerwała stosunki dyplomatyczne z Moskwą!), propagandowo, gospodarczo i finansowo. Poprawi się sytuacja mieszkańców wschodnich obwodów Ukrainy, bowiem Rosja jest obecnie zobowiązana na mocy dwustronnej umowy udzielić mi skutecznej pomocy wojskowej. Ok. 14000 ofiar w tym rejonie (zdecydowana większość to rosyjska ludność cywilna), to nie putinowska propaganda, tylko szacunki opublikowane na Zachodzie. Nie jest jednak jasne, dlaczego Moskwa zdecydowała się na dyplomatyczne uznanie separatystycznych obwodów jako samodzielnych republik dopiero 8 lat po ich secesji. Brandon Smith sugeruje, że ta powściągliwość była wynikiem powiązań Wowy z globalistami (Order Out of Chaos. How The Ukraine Conflict Is Designed To Benefit Globalist, https://alt-market.us ).

Bardziej prawdopodobna jest jednak po prostu kalkulacja strat i zysków – z punktu widzenia Moskwy – bowiem jest to elementarne kryterium decyzji politycznych, którym Władimir Putin bez wątpienia się posługuje; raz jeszcze odsyłam do artykułu Trenina.

Wojnę wygrali już globaliści; w tym punkcie trudno się ze Smithem nie zgodzić. Tryumfują specjaliści od information warfare i spin doctors, którym udało się stworzyć na skalę światową atmosferę graniczącą ze zbiorową histerią. Wygrał również amerykański kompleks militarno-przemysłowy i koncerny zbrojeniowe w najważniejszych państwach NATO. Z uwagi na niestabilną sytuację europejski kapitał „odpłynie” w większym stopniu do USA, zmniejszając tam presję inflacyjną, już w tej chwili z trudem hamowaną przez politykę zerowych odsetek. „Europejki i europejczycy” wkroczyli w nową erę; UE staje się czynnikiem, który również militarnie uczestniczy w kształtowaniu sytuacji na kontynencie euro-azjatyckim.

Nasz Najważniejszy Sojusznik chętnie prowadzi wojny metodą by proxy, z dala od własnego terytorium, ale mniej chętnie wysyła tam własnych żołnierzy a już zupełnie niechętnie przyjmuje uchodźców z obszarów wojną objętych. Niemcy, choć nie przewodzą jeszcze całemu światu, wzmacniają swoją pozycję europejskiego hegemona. A jeśli „wojna z Putinem” będzie tego wymagała, to – kto wie – może konieczne będzie stacjonowanie jednostek Bundeswehry na terytorium Polski, aby mogły szybko włączyć się do „obrony europejskich wartości”?

Listę zwycięzców można kontynuować, jednak Polska na tej wojnie nic nie wygra, zaś przeciętny obywatel sporo do niej dopłaci.

Czy Waszyngton walczy z Rosją do ostatniego ukraińskiego żołnierza? – Ron Paul

https://www.bibula.com/?p=132328

Ponieważ mija już trzeci tydzień od rozpoczęcia rosyjskiej inwazji na Ukrainę, są niewielkie nadzieje, że negocjacje między obiema stronami mogą wkrótce doprowadzić do zawieszenia broni. Ale z rozmów waszyngtońskiej elity podżegającej do wojny można wnioskować, że rząd USA nie chciałby, aby tak się stało.

Kongres i administracja USA wydają się być zdeterminowane, by wciągnąć Stany Zjednoczone do wojny z Rosją o Ukrainę. Senator Lindsay Graham otwarcie wzywa, by zabito rosyjskiego prezydenta, a wielu w Izbie Stanów Zjednoczonych domagało się, aby administracja ustanowiła „strefę zakazu lotów” nad Ukrainą.

Czy oni nie są szaleńcami? Strefa zakazu lotów oznacza, że możesz ​​niszczyć wszystko, co uniemożliwiałobyć całkowitą amerykańską dominację w powietrzu. Oznacza to również atak na rosyjskie systemy przeciwrakietowe i przeciwlotnicze w Rosji. Innymi słowy, oznacza III wojnę światową.

Wszyscy możemy czuć wstręt do zniszczeń na Ukrainie, ale czy naprawdę musimy grać z własną nuklearną zagładą?

Niestety, wydaje się, że tak myśli duża, ponadpartyjna grupa w Kongresie.

Wiele z tego, co dzieje się na Ukrainie, można przypisać administracji Obamy. Urzędnicy Departamentu Stanu, tacy jak Victoria Nuland i Antony Blinken, zaplanowali i zrealizowali obalenie rządu ukraińskiego w 2014 roku. To właśnie postawiło nas na drodze do konfliktu, gdy ustanowiony przez przewrót rząd zaczął domagać się członkostwa w NATO.

Blinken, Nuland i inni odpowiedzialni za ten haniebny czyn wrócili do rządu na wyższe stanowiska za prezydenta Bidena i nadal forsują swoją agendę na Ukrainie.

W zeszłym tygodniu sekretarz stanu Blinken – nasz czołowy dyplomata – starał się wysłać na Ukrainę polskie myśliwce z czasów sowieckich, by strzelały do ​​Rosjan. Kiedy Polacy powiedzieli, że z radością wysłaliby samoloty do amerykańskiej bazy w Niemczech i pozwolili Pentagonowi przenieść je na Ukrainę, Pentagon w końcu wkroczył, by stłumić niezwykle ryzykowne posunięcie, którego nawet Pentagon powiedział, że nie będzie miał realnego wpływ na wynik wojny.

Departament Stanu próbuje wciągnąć nas w wojnę, a Pentagon próbuje nas od niej powstrzymać. Jak ironicznie!

Kiedyś, gdy jeździłem po kraju podczas kampanii prezydenckiej, powiedziałem, że w rządzie mamy kilka tysięcy dyplomatów i wykorzystanie ich nie byłoby złym pomysłem. Ale z pewnością nie chodziło mi o to, że powinniśmy ich używać do tego, aby dalej angażować się w wojnę!

Po trzech tygodniach tej strasznej wojny USA nie prowadzą rozmów z Rosją. Jak niedawno doniósł Antiwar.com, zamiast wspierać negocjacje między Ukrainą a Rosją, które mogą doprowadzić do zawieszenia broni i zakończenia rozlewu krwi, rząd USA w rzeczywistości eskaluje sytuację, która może tylko zwiększyć rozlew krwi.

Nieustanny napływ amerykańskiej i sojuszniczej broni na Ukrainę oraz mówienie o wspieraniu przedłużonego powstania nie wydaje się mieć na celu zapewnienia Ukrainie zwycięstwa na polu bitwy, ale raczej wręczenia Rosji tego, co sekretarz stanu Blinken nazwał „strategiczną porażką”.

Brzmi to okropnie, jakby administracja Bidena zamierzała walczyć z Rosją aż do ostatniego Ukraińca. Jedynym rozwiązaniem dla USA jest ucieczka. Niech Rosjanie i Ukraińcy dojdą do porozumienia. Czy to oznaczałoby pozbawienie [aspiracji do członkostwa i wsparcia] NATO dla Ukrainy i usunięcie rakiet amerykańskich na granicach z Rosją? Niech tak będzie! Zakończmy wojnę, a potem rozwiążmy NATO.

Ron Paul

Ron Paul (ur. 1935) – amerykański lekarz i polityk, Republikanin, były członek Izby Reprezentantów, dwukrotny kandydat na prezydenta Stanów Zjednoczonych. Ojciec Randa Paula (amerykański polityk, senator, lekarz).

Za: RonPaulInstitute.org (March 14, 2022) | http://www.ronpaulinstitute.org/archives/featured-articles/2022/march/14/is-washington-fighting-russia-down-to-the-last-ukrainian/ | “Is Washington Fighting Russia Down to the Last Ukrainian?”

Polska mocarstwem światowym

Stanisław Michalkiewicz 20 marca 2022 http://michalkiewicz.pl/tekst.php?tekst=5144

Wojna na Ukrainie toczy się już 20 dzień, chociaż nie wiadomo właściwie dlaczego, bo według komunikatów przekazywanych nam przez niezależne media głównego nurtu, zarówno te rządowe, jak i te nierządne, armia rosyjska od samego początku ucieka w popłochu, porzucając po drodze sprzęt, zresztą wcześniej zniszczony – a nie mogąc dosięgnąć ukraińskich żołnierzy, których kule najwyraźniej się nie imają, specjalnie uwzięła się na dzieci, które tępi bez miłosierdzia.

Mamy tedy dwie możliwości: albo to prawda – ale wtedy nie wiadomo, dlaczego właściwie wojna – jak powiedział doradca prezydenta Zełeńskiego – miałaby trwać aż do maja – albo też niezależne media głównego nurtu mają swoich widzów za idiotów – być może słusznie.

Nawiasem mówiąc, z tymi dziećmi mamy analogię historyczną, bo podczas wojny koreańskiej, ówczesne wcielenie bohaterskiej pani redaktor Danuty Holeckiej, czy Anity Werner z TVN, czyli Wanda Odolska, której towarzyszył Stefan Martyka, z upodobaniem nazywała południowo-koreańskiego prezydenta Li Syn Mana oraz generała MacArthura „mordercą koreańskich dzieci.

Zmieniają się czasy, zmieniają się ustroje, następuje odwrócenie sojuszy wojskowych i politycznych – ale dzieci, po staremu są mordowane, jak nie przez generała MacArthura, to przez Putina. Nie jest to zresztą jedyna analogia, a nawet rodzaj rekonstrukcji historycznej.

Miał swoją wyprawę kijowską Józef Piłsudski, to dlaczego zapatrzony w niego aktualny Naczelnik Państwa Jarosław Kaczyński, nie miałby mieć swojej? Toteż wraz ze swoim pierwszym ministrem Mateuszem Morawieckim, wsiadł w Schnellzug i kiedy to piszę – właśnie jedzie do Kijowa. Niby wojna – ale najwyraźniej ruscy żołnierze, skupiając swoją uwagę na dzieciach – dlaczegoś nie bombardują linii kolejowych, dzięki czemu wyprawa kijowska Naczelnika Państwa, jak dotąd przebiega bezpiecznie, a może nawet komfortowo, jeśli Schnellzug ma salonkę, a przynajmniej – wagon restauracyjny. Samolotem lepiej nie ryzykować, bo kto wie, czy Putin nie wsadziłby tam bomby, albo nawet i dwóch, wskutek czego kolejne miesięcznice musielibyśmy obchodzić nie tylko w kwietniu, ale i w marcu.

Wszystko jest możliwe, bo oto podczas spotkania pani prezydentowej Agaty Dudy z ukraińskimi uchodźcami okazało się, że rozmowę tłumaczy pan Mateusz Piskorski, niedawno wypuszczony z aresztu wydobywczego, gdzie trzymano go aż trzy lata w nadziei uzyskania jakichś dowodów jego szpiegostwa na rzecz Rosji. Widać, że swoje macki zimy ruski czekista wsadził nawet w najbliższe otoczenie pana prezydenta Dudy i to tuż przed odwiedzinami w Warszawie prezydenta Bidena, który będzie u niego zasięgał rady, co ma robić dalej.

Pan prezydent Duda bowiem, razem z całą Polską, – jak to napisała „Gazeta Wyborcza”, czy może „Onet” – co zresztą na jedno wychodzi – „wybija się na niepodległość”, a nawet mocarstwowość, to znaczy – podlizuje się zarówno Naszemu Najważniejszemu Sojusznikowi, jak i Naszemu Sojusznikowi Mniejszemu w Berlinie, ponieważ – jak przytomnie zauważył Leszek Miller – bez protekcji albo jednego, albo drugiego, albo obydwu naraz, pan prezydent Duda nie ma szans na żadną prestiżową synekurę, kiedy już skończy mu się okres dobrego fartu na stanowisku prezydenta naszego bantustanu.

Na razie jednak „cała Europa” powinna się od Polski uczyć, a przede wszystkim Polskę przeprosić, jako że ona pierwsza przejrzała na wylot zimnego ruskiego czekistę Putina. Tak w każdym razie skomplementowała nas pani Żorżeta Mosbacher, co chyba uderzyło panu premierowi Morawieckiemu do głowy, bo właśnie rozstawia po kątach całą Europę, która wyrozumiale mu na to pozwala, chociaż zablokowanych pieniędzy z Unii Europejskiej odblokować nie pozwala.

Tymczasem prezydent Zełeński już nie może wytrzymać, żeby nie wciągnąć do wojny jeśli nie całego NATO, to przynajmniej państw Europy Środkowej, co zwycięskiej Ukrainie trochę by ulżyło. Chodzi oczywiście o zamknięcie przestrzeni powietrznej nad Ukrainą – ale to na początek – bo na przykład The Wall Street Journal” twierdzi, że NATO powinno na Zachodnią Ukrainę wysłać również swoje niezwyciężone armie.

Najwyraźniej nowojorskie Goldmany-Sachsy i inni grandziarze kombinują, by swoją rozgrywkę z Rosją i Chinami prowadzić nie tylko do ostatniego Ukraińca, ale również – do ostatniego Polaka, Rumuna, czy Węgra.

Byłoby to całkowicie zgodne z doktryną elastycznego reagowania, według której Wysokie Strony Wojujące haratają się – ale na przedpolach – taktownie oszczędzając wzajemnie własne terytoria. Z nowojorskiego obserwatorium przy Wall Street Ukraina, podobnie jak Europa Środkowa, świetnie nadają się na takie przedpola, a skoro tak, to dlaczego sobie żałować?

Nalegania prezydenta Zełeńskiego znajdują pozytywny rezonans nie tylko przy Wall Street. Oto grupa wpływowych osobistości amerykańskich właśnie napisała list do prezydenta Bidena, by „jak najszybciej” doprowadził do zamknięcia przestrzeni powietrznej nad Ukrainą, a osobistościom tym wtóruje były prezydent naszego nieszczęśliwego kraju, Bronisław Komorowski. Czyżby stare kiejkuty przewerbowały się teraz do Goldmanów-Sachsów? Nawiasem mówiąc, Bronisław Komorowski chyba cierpi na zaniki pamięci, bo właśnie nieubłaganym palcem wytknął polskiemu duchowieństwu, że kombinowało z patriarchą Moskwy i Wszechrusi Cyrylem, który budzi zgorszenie całego chrześcijańskiego świata, popierając zimnego ruskiego czekistę. Tymczasem wiadomo, że w tym sezonie Pan Bóg stoi na niewzruszonym gruncie poparcia dla prezydenta Zełeńskiego – co zresztą przypomniał papieżowi Franciszkowi prezydent Duda.

A duchowieństwo rzeczywiście kombinowało, zaś ta kombinacja przybrała postać deklaracji o pojednaniu między narodami polskim i rosyjskim, podpisanej na Zamku Królewskim w Warszawie w sierpniu 2012 roku, a więc za kadencji prezydenta Komorowskiego. Oczywiście wtedy był inny sezon, bo 20 listopada 2010 roku na szczycie NATO w Lizbonie proklamowano strategiczne partnerstwo NATO-Rosja, więc i Pan Bóg inaczej na te sprawy patrzył. Czyżby w związku z tym stare kiejkuty wtedy uznały, że nie warto zaprzątać prezydentowi Komorowskiemu głowy takimi głupstwami i niech się spokojnie bawi w prezydenta, czy też prezydent Komorowski taktownie o tym zapomniał?

Tymczasem do Polski przybyły już przeszło 2 miliony uchodźców z Ukrainy, a to dopiero początek, bo w miarę, jak Ukraina zbliża się do ostatecznego zwycięstwa, cały czas napływają nowi w liczbie około 100 tysięcy na dobę. Ale już teraz okazało się, że zaczynamy mieć z nimi zgryzoty, bo 14 marca grupa „aktywistów”, z działaczką fundacji „Otwarty Dialog, której z zagadkowych powodów boi się cała Polska, panią Natalią Panczenko, urządziła na przejściu granicznym w Kukurykach blokadę, nie przepuszczając ciężarówek na Białoruś i do Rosji – aż policja musiała przejście graniczne odblokować. Skoro tak się zaczyna, to jak się skończy, kiedy uchodźców będzie pięć, a może nawet sześć milionów?

Stały komentarz Stanisława Michalkiewicza ukazuje się w każdym numerze tygodnika „Goniec” (Toronto, Kanada).

Plan “Niebiańska Jerozolima” realizuje się spokojnie w ….Mariupolu. Putin nie przeszkadza.

Mam ciekawostkę, która potwierdza moją  tezę ( w międzyczasie teze Brauna i Bartyzela) o planowym i świadomym wysiedlaniu Ukraińców, żeby zrobić miejsce dla etnicznych:

Otóż przyjaciel mojej polskiej młodej znajomej, też Polak pracuje w chwili obecnej jako budowlaniec w ….Mariupolu, gdzie na obrzeżu miasta budowane jest całkowicie nowe osiedle dla żydów z Izraela (plan Niebiańska Jerozolima).

Wydaje się, że Putin współuczestniczy w realizacji tego planu, bo budowlańcom żaden ostrzał nie przeszkadza.

Dobre?

J.

Gorączka ustępuje? Czy to Duch Święty oświecił naszych Umiłowanych Przywódców?!?

Stanisław Michalkiewicz 19 marca 2022 http://michalkiewicz.pl/tekst.php?tekst=5143

Wygląda na to, że ostre objawy gorączki wojennej, na którą przez 14 dniami zapadła spora część, jeśli nawet nie społeczeństwa, to funkcjonariuszy niezależnych mediów głównego nurtu i oczywiście – Umiłowanych Przywódców – powoli zaczynają ustępować. Wprawdzie jedna jaskółka nie czyni wiosny, ale dzięki Bogu i za to, bo to może świadczyć o powolnym i pełnym zasadzek, ale jednak – powrocie do zdrowia psychicznego. Jednak leczenie może być trudne, bo objawy gorączki wojennej mogą być też symulowane z uwagi na konieczność podlizywania się Naszym Najlepszym Sojusznikom, a zwłaszcza – Temu Najważniejszemu – bez którego rekomendacji nawet pan prezydent Andrzej Duda, mimo niewątpliwych zalet, czyniących zeń prawdziwego męża stanu formatu światowego, a w każdym razie – europejskiego – nie może liczyć na żadną prestiżową synekurę, ani w ONZ, ani w NATO, a kto wie – może nawet w Brukseli, w której bezpieczny przytułek, wikt i opierunek znalazło już tylu „byłych ludzi”.

Ale do rzeczy. Wojna na Ukrainie na pewno skończy się, a właściwie już się kończy sromotną porażką Rosji, bo taki właśnie jest rozkaz – ale prezydent Wołodymir Zełeński coraz natarczywiej dąży do umiędzynarodowienia tego konfliktu, by działania wojenne rozlały się również na inne kraje, przede wszystkim – Europy Środkowej – co trochę odciążyłoby Ukrainę i przyspieszyło ostateczne zwycięstwo. Chodzi przede wszystkim o zamkniecie przestrzeni powietrznej nad Ukrainą, co wciągnęłoby do wojny z Rosją państwa Sojuszu Atlantyckiego, bo zadanie zamknięcia tej przestrzeni właśnie spadłoby na nie. Taka kombinacja przynosi ukraińskiemu prezydentowi zaszczyt i pewnie dlatego komentatorzy podkreślają, że z komika przekształcił się on w męża stanu. Ciekawe, czy takie metamorfozy działają również w kierunku odwrotnym, to znaczy – czy osobistości cieszące się reputacją tęgich mężów stanu, nagle okazują się komikami?

Wprawdzie sekretarz generalny NATO, pan Stoltenberg przytomnie zauważył, że takie działania ze strony Sojuszu są wykluczone, bo nie chce on stać się stroną tego konfliktu, co przy takim zaangażowaniu byłoby nieuniknione. Podobne deklaracje złożył również prezydent Biden, ale warto zwrócić uwagę, że nalegania prezydenta Zełeńskiego budzą w USA dość silny rezonans. Niedawno grupa ważnych, a może nawet bardzo ważnych osobistości wystosowała do amerykańskiego prezydenta list, by zamknięcie przestrzeni powietrznej nad Ukrainą nastąpiło możliwie jak najszybciej.

Ciekawe, jak na tę prośbę, a właściwie żądanie, zareaguje prezydent Biden? Prof. Zbigniew Brzeziński, który jeszcze w latach 60-tych ubiegłego wieku sformułował teorię konwergencji, głoszącą, że tkwiące w morderczym uścisku antagonistyczne mocarstwa oraz bardziej się do siebie upodabniają. Warto w związku z tym przypomnieć przełomowy moment tzw. „puczu Janajewa” w ZSRR, kiedy to, uprzednio głuche na desperackie prośby Borysa Jelcyna, dywizje tamańska i kantemirowska, ruszyły do akcji po otrzymaniu listu „grupy intelektualistów i biznesmenów”. Niestety nie udało się, przynajmniej mnie, ustalić nazwisk członków tej grupy, ale musiały to być osoby o dużym ciężarze gatunkowym, skoro ich list uruchamiał motory czołgów obydwu elitarnych dywizji. Czy grupa sygnatariuszy listu do prezydenta Bidena ma podobne właściwości – tego oczywiście nie wiem – ale nie wykluczam niczego, bo – chociaż taka opinia jest uznawana przez Ligę Antydefamacyjną za „antysemicką” – każdy wie, że lobby żydowskie ma na politykę USA i wszystkich tamtejszych prezydentów bardzo duży, jeśli nie olbrzymi wpływ, a te Moce mogły zostać poruszone zaklęciem wypowiedzianym przez prezydenta Zełeńskiego, który przecież nie tylko ma znakomite korzenie, ale w dodatku jest wynalazkiem samego Igora Kolomojskiego, co to legitymuje się nie tylko paszportem ukraińskim, ale również – cypryjskim, no i oczywiście – izraelskim.

Jak tam będzie, tak tam będzie i tylko miejmy nadzieję, że zostanie to objawione również i nam, zanim jeszcze wyparujemy w atomowym ogniu, żebyśmy przynajmniej wiedzieli, o co walczymy i za co giniemy.

Wydaje się jednak, że prezydent Biden trochę się miga, bo przed podjęciem przezeń ostatecznej decyzji, Polska nagle zaczęła być gorąco zachęcana do przekazania Ukrainie swoich samolotów MIG29. Departament Stanu USA „pozwolił” nam je przekazać, wielkodusznie oświadczając, że będzie to „suwerenna decyzja” Polski.

Gdyby tak się właśnie stało, to USA byłyby niczemu niewinne, a wszelkie konsekwencje obciążyłyby nasz nieszczęśliwy kraj. Warto w związku z tym przypomnieć, że przyznanie Polsce prawa do podejmowania „suwerennych decyzji” ma charakter wyjątkowy, bo w przypadku nowelizacji ustawy o Instytucie Pamięci Narodowej, czy „lex TVN”, o żadnej „suwerenności” nie było mowy. Jak pisał Adam Mickiewicz w balladzieŚwitezianka” – „słowicze dźwięki w mężczyzny głosie, a w sercu lisie zamiary”.

Widocznie jednak Duch Święty – bo któżby inny? – oświecił któregoś z naszych Umiłowanych Przywódców, który przypomniał sobie ten fragment ballady i niby to wyszedł naprzeciw oczekiwaniom Naszego Najważniejszego Sojusznika, ale tak naprawdę przyczynił mu tylko dodatkowych zgryzot. Oto pan minister Rau zaproponował, że Polska – a jakże – wyśle te samoloty, oczywiście za darmo, ale nie na Ukrainę, tylko do bazy lotniczej w Ramstein w Niemczech, gdzie podaruje je Stanom Zjednoczonym i niech to one robią potem z nimi, co tylko chcą.

Gdyby tak się stało, to wtedy Polska byłaby niczemu niewinna, bo o przeznaczeniu tych samolotów decydowałyby suwerennie Stany Zjednoczone. Timeo Danaos et dona ferentes – musiał pomyśleć sobie na takie dictum Nasz Najważniejszy Sojusznik – co się wykłada, że boję się Greków nawet jak przychodzą z darami. Toteż Pentagon uznał polską propozycję za „nierozsądną”, mimo, że pan minister Rau zadeklarował, iż po darmowym przekazaniu Stanom Zjednoczonym polskich myśliwców, Polska przystąpi do negocjowania zakupu amerykańskich samolotów F-16. Widać wyraźnie, że nie o forsę tu chodzi, tylko o coś innego. O co? Wyjaśnia to deklaracja brytyjskiego ministra obrony Bena Wallace, że jak tylko Polska przekaże samoloty Ukrainie, to Wielka Brytania Polskę „poprze”, a w przypadku odwetu rosyjskiego brytyjskie wojsko nie pozostanie „bezczynne.

Co to konkretnie znaczy – nie wiadomo, bo gdyby nawet rozjechało się na urlopy, to przecież jakieś czynności jednak musiałoby podjąć. Ale Polska pozostała głucha na te umizgi, toteż amerykańscy senatorowie ogłosili, że chcą Ukrainie i innym krajom „wschodniej flanki”, m.in. Polsce, przyznać forsę w kwocie „między 12 a 14 miliardów dolarów”. Najwyraźniej liczą, że „nie ma takiej bramy, której nie przeszedłby osioł obładowany złotem”, nawet gdyby miała do być brama piekielna.

Wojna na Ukrainie i „huragan głodu”

AlterCabrio 19 marca https://www.ekspedyt.org/2022/03/19/wojna-na-ukrainie-i-huragan-glodu/

Wszystko wskazuje na to, że potrzebne są regionalne i lokalne systemy żywnościowe oparte na krótkich (lub przynajmniej krótszych) łańcuchach dostaw żywności, które będą w stanie poradzić sobie z przyszłymi wstrząsami. Sposób, w jaki uprawiamy żywność, również musi się zmienić.

−∗−

W menu na dziś danie… głodowe. Artykuł Colina Todhuntera na temat zapowiadanej perspektywy gwałtownego kryzysu żywnościowego, któremu może dać początek konflikt rosyjsko-ukraiński. Czy zagrożenie jest realne, czy można temu jeszcze zaradzić i czy czekają nas dogłębne zmiany w systemie produkcji żywności? O tym w materiale poniżej.

Zapraszam do lektury.

_____________***_____________

Wojna na Ukrainie i „huragan głodu”. Przekształcanie systemów żywnościowych

W poniedziałek 14 marca sekretarz generalny ONZ Antonio Guterres ostrzegł przed „huraganem głodu i załamaniem się światowego systemu żywnościowego” w następstwie kryzysu na Ukrainie.

Guterres powiedział:

„Ceny żywności, paliw i nawozów gwałtownie rosną. Łańcuchy dostaw ulegają zakłóceniom. A koszty i opóźnienia transportu importowanych towarów – jeśli są dostępne – są na rekordowym poziomie”

.

Dodał, że to najmocniej uderza w najbiedniejszych i sieje ziarno politycznej niestabilności i niepokojów na całym świecie.

Biedniejsze kraje już wcześniej zmagały się lockdownami i przymknięciem znacznej części światowej gospodarki. Obecnie rośnie inflacja i stopy procentowe oraz zwiększa się zadłużenie.

Ukraina jest największym na świecie eksporterem oleju słonecznikowego, czwartym co do wielkości eksporterem kukurydzy i piątym co do wielkości eksporterem pszenicy. Rosja i Ukraina wspólnie produkują ponad połowę światowych dostaw oleju słonecznikowego i 30% światowej pszenicy.

Około 45 krajów afrykańskich i najmniej rozwiniętych importuje co najmniej jedną trzecią swojej pszenicy z Ukrainy lub Rosji, a 18 z nich importuje co najmniej 50%.

Przed obecnym kryzysem rosły ceny paliw i nawozów. Przed COVIDem i wojną na Ukrainie było jasne, że długie globalne łańcuchy dostaw oraz zależność od (importowanych) surowców i paliw kopalnych sprawiają, że dominujący system żywnościowy jest podatny na wstrząsy regionalne i globalne.

Lockdowny z powodu koronawirusa zakłóciły działalność transportową i produkcyjną, ujawniając słabości systemu. Teraz, z powodu nałożenia się zakłóceń w dostawach, sankcji i ograniczenia przez Rosję eksportu nawozów nieorganicznych, światowy system żywnościowy ponownie stoi w obliczu potencjalnych zawirowań, powodujących wzrost cen żywności i możliwe niedobory.

Oprócz tego, że jest głównym producentem i eksporterem gazu ziemnego (niezbędnego do produkcji niektórych nawozów), Rosja jest trzecim co do wielkości producentem ropy naftowej i największym eksporterem ropy crude na świecie.

Kruchość zależnego od ropy zglobalizowanego systemu żywnościowego jest wyraźnie widoczna w tym szczególnym czasie, gdy zagrożone są dostawy rosyjskiej energii z paliw kopalnych.

Pisząc w 2005 roku, Norman J Church stwierdził:

„Ogromne ilości ropy i gazu wykorzystywane są jako surowce i energia w produkcji nawozów i pestycydów oraz jako tania i łatwo dostępna energia na wszystkich etapach produkcji żywności: od sadzenia, nawadniania, karmienia i zbioru, po przetwarzanie, dystrybucję i pakowanie.

Ponadto paliwa kopalne są niezbędne w budowie i naprawie sprzętu i infrastruktury potrzebnej do usprawnienia tego przemysłu, w tym maszyn rolniczych, zakładów przetwórczych, magazynów, statków, ciężarówek i dróg”.

Konflikt rosyjsko-ukraiński wpłynął również na światowe łańcuchy dostaw nawozów, ponieważ oba kraje zamierzają zawiesić ich eksport. Główne rynki zbytu nawozów z Rosji to Brazylia oraz UE i USA.

W 2021 roku Rosja była największym eksporterem mocznika, nawozów NPK, amoniaku, roztworu saletrzano-mocznikowego i saletry amonowej oraz trzecim co do wielkości eksporterem potasu. Ceny nawozów dla rolników wzrosły i mogą prowadzić do wzrostu kosztów żywności.

Wszystko wskazuje na to, że potrzebne są regionalne i lokalne systemy żywnościowe oparte na krótkich (lub przynajmniej krótszych) łańcuchach dostaw żywności, które będą w stanie poradzić sobie z przyszłymi wstrząsami. Sposób, w jaki uprawiamy żywność, również musi się zmienić.

Niedawny artykuł na stronie internetowej Konwencji Rolniczej i Wiejskiej (ACR2020) stwierdza:

„To, w co teraz musimy pilnie zainwestować, to nowa lokalna i terytorialna infrastruktura do produkcji i przetwarzania żywności, która przekształca rolno-przemysłowy system żywnościowy w odporny, zdecentralizowany system zaopatrzenia w żywność. Wojna na Ukrainie ujawnia skrajną wrażliwość dostaw żywności, daleką od bezpieczeństwa rzeczywistej niezależności żywnościowej”.

Rolno-spożywczy i ogólnie światowy system handlu są w dużym stopniu uzależnione od nawozów syntetycznych i paliw kopalnych. Jednak agroekologiczne i silne regionalne podejście skutkowałoby mniejszą zależnością od takich towarów.

Raport z 2017r. Towards a Food Revolution: Food Hubs and Cooperatives in the US and Italy [Ku rewolucji żywnościowej: centra żywnościowe i spółdzielnie w USA i we Włoszech] zawiera wskazówki dotyczące tworzenia zrównoważonych systemów wsparcia dla małych producentów oraz dystrybucji żywności. Systemy te opierałyby się na krótkich łańcuchach dostaw i rolnictwie wspieranym przez społeczność.

Wiąże się to ze zmianą paradygmatu polityki, która przedkłada lokalne nad globalne: małe gospodarstwa, lokalne rynki, odnawialne zasoby w gospodarstwie, różnorodne uprawy agroekologiczne i suwerenność żywnościową.

Podejście oparte na lokalnej i regionalnej samowystarczalności żywnościowej, a nie na uzależnieniu od kosztownych dostaw z dalekiego importu i produktów spoza gospodarstwa (własnościowego).

Artykuł z 2020r. Reshaping the European Agro-food System and Closing its Nitrogen Cycle [Przekształcenie europejskiego systemu rolno-spożywczego i zamknięcie jego cyklu azotowego] mówi, że wdrożenie w Europie ekologicznego systemu rolno-spożywczego wzmocniłoby autonomię kontynentu, wyżywiłoby przewidywaną w 2050r. populację i pozwoliłoby kontynentowi dalej eksportować zboża do krajów, które potrzebują ich do wyżywienia swojej ludności.

Pytanie brzmi, jak to osiągnąć, zwłaszcza gdy wpływowe konglomeraty agrobiznesu i handlu detalicznego traktują takie podejście jako zagrożenie dla swoich modeli biznesowych.

Raport z 2021r. A Long Food Movement: Transforming Food Systems by 2045 zawiera przydatne informacje.

Dokument opracowany przez Grupę ETC i Międzynarodowy Panel Ekspertów ds. Zrównoważonych Systemów Żywnościowych (IPES) mówi, że organizacje obywatelskie, międzynarodowe organizacje pozarządowe, grupy rolników i rybaków, spółdzielnie i związki muszą ściślej współpracować, aby przekształcić przepływy finansowe, struktury zarządzania i systemy żywnościowe od podstaw.

W czasie wojny, sankcji czy katastrofy ekologicznej systemy produkcji i konsumpcji często ulegają radykalnym przeobrażeniom. Jeśli ostatnie dwa lata nam coś powiedziały, to to, że transformacja systemów żywnościowych jest teraz potrzebna bardziej niż kiedykolwiek.

Colin Todhunter specjalizuje się w rozwoju, żywności i rolnictwie i jest pracownikiem naukowym Centrum Badań nad Globalizacją w Montrealu. Możesz przeczytać jego „mini e-book”, Food, Dependency and Dispossession: Cultivating Resistance, tutaj.

________________________

Ukraine War & “Hurricane of Hunger” Transforming Food Systems, Colin Todhunter, Mar 17, 2022

Uzupełnienia:

Nowy Koszmarny Świat. Etap II – pandemia głodu
Wspólność, identyczność, stabilność “Nowy Wspaniały Świat”. Aldous Huxley. Niektórzy zapewne błyskawicznie skojarzyli tytuł z „Nowym Wspaniałym Światem” Aldousa Huxleya, odczytywanym przez niektórych jako antyutopia. Dziś wiele rzeczy wskazuje, że poddawana […]

__________

Nasza Nowa Normalność: inflacja, ubóstwo, głód, faszyzm, marksizm, komunizm, morderstwa…
Tylko naród żałosnych tchórzliwych głupców pozwoliłby, aby taki odrażający los dotknął ich własne bezbronne potomstwo. Tego typu zachowanie wskazuje na całkowity brak intelektu i masową nieznajomość rzeczywistości. Wskazuje również na […]

W związku z uprzywilejowaniem uchodźców, konflikty społeczne są nieuchronne.

Matka Kurka 19 marca https://www.kontrowersje.net/w-zwiazku-z-uprzywilejowaniem-uchodzcow-konflikty-spoleczne-sa-nieuchronne/

Wczoraj a na Twitterze opublikowałem krótki i wbrew wszelkim pozorom autentyczny dialog, jaki miał miejsce w leszczyńskim sklepie spożywczym. Dwie Ukrainki, które przebywają w Polsce od wielu lat, rozmawiały o swojej rodaczce i jej zachowaniu. Wala przyjechała do Polski na gotowe, wszystko dostała za darmo i meble jej się w pokoju nie spodobały. Ukrainki utrzymujące się w Polsce z własnej pracy, musiały w trzy rodziny wynająć dom i mogły sobie na to pozwolić dopiero po dwóch latach pracy w Polsce.

„Przedwojenna” diaspora ukraińska nie otrzymała żadnych przywilejów, co więcej oni naprawdę nie mieli lekko, podobnie jak polscy robotnicy w Niemczech przy kolejnych falach migracji. Ich motywacja była bardzo prosta, dostać się do Polski zacząć pracę, żyć tak skromnie jak się da, a zaoszczędzone pieniądze przesłać do rodzinny na Ukrainie. Jeśli nawet ktoś uzna, że ta historia jest klasyczną „kuzynką” z czasu pomoru, co nie jest prawdą, to nie sposób zlekceważyć samego zjawiska, które jest nieuchronne.

Mamy do czynienia z zupełnie inną falą napływową, dwa miliony Ukraińców nie przyjechało do Polski po pracę, ale po darmowy wikt i opierunek.

Całą tę grupę można podzielić na podgrupy. W pierwszej, najmniej groźnej dla Polski, znajdują się rodziny pracujących w Polsce Ukraińców. Kobiety i dzieci z tej grupy pozostałby na utrzymaniu pracujących mężów, gdyby nie otrzymali od polskiego rządu pełnej opieki socjalnej. Druga i najmniej liczna grupa to rzeczywiste ofiary rosyjskiej agresji, oni stracili domy i swój dobytek. Takimi ludźmi rzeczywiście Polska mogła się zaopiekować. W trzeciej grupie znajdują się średnio zamożni i bogaci Ukraińcy, którzy przyjechali do Polski ze strachu przed bombami i rakietami. Nie sposób nie zauważyć ukraińskiej floty samochodów w klasie SUV i limuzyna, co naturalnie nie jest żadnym grzechem, a człowiek dobrze sytuowany też ma prawo chronić swoje życie, jak każdy inny. Pytanie tylko, dlaczego polski ślusarz, robotnik budowlany, nauczyciel, czy przedsiębiorca ma na zamożnych Ukraińców łożyć? W czwartej grupie znajdziemy cwaniaków, nierobów, przestępców, którzy uciekli do lepszego darmowego życia albo po to, żeby kraść w Polsce. W dwumilionowej populacji nie sposób uniknąć takich patologii, ale nikt w Polsce nie wie, jak liczna jest to „reprezentacja”.

Opisana powyżej struktura fali uchodźców, w zderzeniu ze starą diasporę ukraińską, która przybyła do Polski za chlebem i przede wszystkim z Polakami fundującymi lepsze życie dwóm milionom Ukraińców, wcześniej niż później doprowadzi do konfliktów społecznych. Emocje „wojenne” już się wyczerpują, wystarczy popatrzeć na kosze w dyskontach z darami dla Ukrainy, dwa tygodnie temu wsypywały się z nich konserwy i makarony, od kilku dni widać dno. Takich rozmów, jak ta w leszczyńskim „spożywczaku” będzie słychać coraz więcej i coraz głośnej, ale nie tylko wśród Ukraińców ze starej emigracji. Polacy mają pełne prawo pytać, choćby o to dlaczego po dwóch latach blokady świadczeń medycznych, znów zostali odesłani na koniec kolejki, bo na początku ustawiono Ukraińców. Nikt w tej chwili nie wie, jak długo potrwa zadyma na Ukrainie i co za tym idzie ile jeszcze uchodźców Polska przyjmie i na jak długo? Polski rząd ma w tym obszarze jeden plan sprowadzony do jednego hasła: „wszystkich przyjmiemy, wszystkich wyżywimy i wszystkim damy dach nad głową”.

Jakim cudownym i bezkosztowym sposobem dla polskich rodzin ma się to odbyć, nie mówi nikt.

Jakiekolwiek próby zwracania uwagi na nieuchronne konflikty społeczne, które są naturalną konsekwencją niesprawiedliwych przywilejów nadawanych uchodźcom, kończą się histerią i epitetami: „szczucie”, „putinowska propaganda”. Tymczasem to, co się dzieje jest krzywdzące dla ciężko pracujących Polaków i Ukraińców, utrzymujących grupę uprzywilejowaną i jeszcze zamyka się im usta szantażami emocjonalnymi oraz publicznym linczowaniem. Siedzimy na beczce prochu, dopóki „wojenne” paliwo działa, jak kiedyś działały obrazy z Bergamo, to beczka nie wybuchnie. Widomym jednak jest, że wzruszenie i strach miną, gdy w garnkach i portfelach będzie widać dno.

Nie ma pytania, czy beczka wybuchnie, jest pytanie kiedy. Moja odpowiedź, to najbliższe tygodnie.

To już światowa polityczna płyta tektoniczna nas miażdży

Ewa Działa-Szczepańczyk 19 marca 2022 https://mtodd.pl/?wysija-page=1&controller=email&action=view&email_id=489&user_id=0&wysijap=subscriptions

Szanowna Pani Małgorzato

Przyszło nam żyć na bardzo specyficznym kawałku ziemi – z jednej strony, pięknym przyrodniczo, przyjaznym klimatycznie a zatem i rolniczo, bogatym w kopaliny, a z drugiej zaś strony (ze względu na wymienione walory), ciągle zagrożonym z zewnątrz, nieustannie nękanym, grabionym i niszczonym.

Regularnie robimy również za „deptak” dla przewalających się przez nasz kraj obcych wojsk na kierunku wschód-zachód. Widocznie w tym miejscu Ziemi nie może być inaczej. Ostatnio, w rozmontowywaniu naszego państwa, robi furorę metoda „na rozwałkę od środka”. Ma ona pewne tradycje historyczne – których skutkiem były kolejne rozbiory. Nasze państwo było osłabiane również poprzez różne działania i rewolty wspierane z zewnątrz, a których skutkiem było min. sztuczne wykreowanie dwóch narodów. Wszystko po to by wyszarpać kolejny kęs Rzeczypospolitej, aby się nigdy nie podźwignęła.

Poranieni i zubożeni i tak trwamy na tym kawałku Ziemi, ku wielkiemu zmartwieniu tych, co nam źle życzą. I będziemy tu trwać nadal, pod jednym wszakże warunkiem – że uświadomimy sobie zagrożenia i będziemy im przeciwdziałać. A zagrożenia nie wynikają wyłącznie z faktu, że polityczne płyty tektoniczne napierają na nas, jak zawsze, ze Wschodu i Zachodu.

Obecnie to już światowa polityczna płyta tektoniczna nas miażdży i to tak aksamitnie, że tego nie zauważamy. To prosta droga do całkowitego niebytu nie tylko narodowego, ale nawet biologicznego.

Serdecznie Panią pozdrawiam – Ewa Działa-Szczepańczyk

10 Signs the War in Ukraine is Part of the Great Reset. [Czterej jeźdźcy pre-Apokalipsy NWO: Zaraza, Wojna, Głód – i Śmierć]

[Czterej jeźdźcy pre-Apokalipsy NWO: Zaraza, Wojna, Głód – i Śmierć. MD]

by Tyler Durden Mar 15, 2022 Via WinterOak.org.uk, https://www.zerohedge.com/geopolitical/10-signs-war-ukraine-part-great-reset

Welcome to the second phase of the Great Reset: WAR.

While the pandemic acclimatised the world to lockdowns, normalised the acceptance of experimental medications, precipitated the greatest transfer of wealth to corporations by decimating SMEs and adjusted the muscle memory of workforce operations in preparation for a cybernetic future, an additional vector was required to accelerate the economic collapse before nations can ‘Build Back Better.’

I present below several ways in which the current conflict between Russia and Ukraine is the next catalyst for the World Economic Forum’s Great Reset agenda, facilitated by an interconnected web of global stakeholders and a diffuse network of public-private partnerships.

1. The war between Russia and Ukraine is already causing unprecedented disruption to global supply chains, exacerbating fuel shortages and inducing chronic levels of inflation.

As geopolitical tensions morph into a protracted conflict between NATO and the Sino-Russia axis, a second contraction may plunge the economy into stagflation.

In the years ahead, the combination of subpar growth and runaway inflation will force a global economic underclass into micro-work contracts and low-wage jobs in an emerging gig economy.

Another recession will compound global resource thirst, narrow the scope for self-sufficiency and significantly increase dependence on government subsidies.

With the immiseration of a significant portion of the world’s labour force looming on the horizon, this may well be a prelude to the introduction of a Universal Basic Income, leading to a highly stratified neo-feudal order.

Therefore, the World Economic Forum’s ominous prediction that we will ‘own nothing and be happy’ by 2030 seems to be unfolding with horrifying rapidity.

2. The war’s economic fallout will lead to a dramatic downsizing of the global workforce

The architects of the Great Reset have anticipated this trend for a number of years and will exploit this economic turbulence by propelling the role of disruptive technologies to meet global challenges and fundamentally alter traditional business patterns to keep pace with rapid changes in technology.

Like the pandemic, disaster preparedness in the age of conflict will rest significantly on the willingness to embrace specific technological innovations in the public and private spheres so that future generations can supply the labour demands of the Great Reset.

A recurring theme in Klaus Schwab’s Shaping the Future of the Fourth Industrial Revolution is that groundbreaking technological and scientific innovations will no longer be relegated to the physical world around us but become extensions of ourselves.

He emphasises the primacy of emerging technologies in a next generation workforce and highlights the urgency to push ahead with plans to digitise several aspects of the global labour force through scalable technology based solutions.

Those spearheading the Great Reset seek to manage geopolitical risk by creating new markets which revolve around digital innovations, e-strategies, telepresence labour, Artificial Intelligence, robotics, nanotechnology, the Internet of Things and the Internet of Bodies.

The breakneck speed in which AI technologies are being deployed suggest that the optimization of such technologies will initially bear on traditional industries and professions which offer a safety net for hundreds of millions of workers, such as farming, retail, catering, manufacturing and the courier industries.

However, automation in the form of robots, smart software and machine learning will not be limited to jobs which are routine, repetitive and predictable.

AI systems are on the verge of wholesale automation of various white collar jobs, particularly in areas which involve information processing and pattern recognition such as accounting, HR and middle management positions.

Although anticipating future employment trends is no easy task, it’s safe to say that the combined threat of pandemics and wars means the labour force is on the brink of an unprecedented reshuffle with technology reshaping logistics, potentially threatening hundreds of millions of blue and white collar jobs, resulting in the greatest and fastest displacement of jobs in history and foreshadowing a labour market shift which was previously inconceivable.

While it has long been anticipated that the increased use of technology in the private sector would result in massive job losses, pandemic lockdowns and the coming disruption caused by a war will speed up this process, and many companies will be left with no other option but to lay off staff and replace them with creative technological solutions merely for the survival of their businesses.

In other words, many of the jobs which will be lost in the years ahead were already moving towards redundancy and are unlikely to be recovered once the dust is settled.

3. The war has significantly reduced Europe’s reliance on the Russian energy sector and reinforced the centrality of the UN Sustainable Development Goals and ‘net zero‘ emissions which lies at the heart of the Great Reset.

Policymakers marching lockstep with the Great Reset have capitalised on the tough sanctions against Russia by accelerating the shift towards ‘green’ energy and reiterating the importance of decarbonisation as part of the ‘fight against climate change’.

However, it would be very short-sighted to assume that the Great Reset is ultimately geared towards the equitable distribution of ‘green’ hydrogen and carbon-neutral synthetic fuels replacing petrol & diesel.

While UN SDGs are crucial to post-pandemic recovery, more importantly, they are fundamental to the makeover of shareholder capitalism which is now being vaunted by the Davos elites as ‘stakeholder capitalism’.

In economic terms, this refers to a system where governments are no longer the final arbiters of state policies as unelected private corporations become the de facto trustees of society, taking on the direct responsibility to address the world’s social, economic and environmental challenges through macroeconomic cooperation and a multi-stakeholder model of global governance.

Under such an economic construct, asset holding conglomerates can redirect the flow of global capital by aligning investments with the UN’s SDGs and configuring them as Environmental, Social, and Corporate Governance (ESG) compliant so that new international markets can be built on the disaster and misery of potentially hundreds of millions of people reeling from the economic collapse caused by war.

Therefore, the war offers a huge impetus for the governments pushing the reset to actively pursue energy independence, shape markets towards ‘green and inclusive growth’ and eventually move populations towards a cap-and-trade system, otherwise known as a carbon credit economy.

This will centralise power in the hands of stakeholder capitalists under the benevolent guise of reinventing capitalism through fairer and greener means, using deceptive slogans like ‘Build Back Better’ without sacrificing the perpetual growth imperative of capitalism.

4. Food shortages created by the war will offer a major boon to the synthetic biology industry as the convergence of digital technologies with materials science and biology will radically transform the agricultural sector and encourage the adoption of plant-based and lab-grown alternatives on a global scale. 

Russia and Ukraine are both breadbaskets of the world and critical shortages in grains, fertilisers, vegetable oils and essential foodstuffs will catapult the importance of biotechnology to food security and sustainability and give birth to several imitation meat start-ups similar to ‘Impossible Foods’ which was co-funded by Bill Gates.

One can therefore expect more government regulation to usher a dramatic overhaul to industrial food production and cultivation, ultimately benefiting agribusiness and biotech investors, since food systems will be redesigned through emerging technologies to grow ‘sustainable’ proteins and CRISPR gene-edited patented crops.

5. Russia’s exclusion from SWIFT (The Society for Worldwide Interbank Financial Telecommunication) foreshadows an economic reset which will generate precisely the kind of blowback necessary for corralling large swathes of the global population into a technocratic control grid.

As several economists have opined, weaponizing SWIFT, CHIPS (The Clearing House Interbank Payments System) and the US Dollar against Russia will only spur geopolitical rivals like China to accelerate the process of de-dollarisation.

The main benefactor of economic sanctions against Russia appears to be China which can reshape the Eurasian market by encouraging member states of the Shanghai Cooperation Organisation (SCO) and BRICS to bypass the SWIFT ecosystem and settle cross-border international payments in the Digital Yuan.

While the demand for cryptocurrencies will see a massive spike, this is likely to encourage many governments to increasingly regulate the sector through public blockchains and enforce a multilateral ban on decentralised cryptocurrencies.

The shift to crypto could be the dress rehearsal to eventually expedite plans for programmable money overseen by a federal regulator, leading to the greater accretion of power in the hands of a powerful global technocracy and thus sealing our enslavement to financial institutions.

I believe this war will bring currencies to parity, therefore heralding a new Bretton Woods moment which promises to transform the operation of international banking and macroeconomic cooperation through the future adoption of central bank digital currencies.

6.  This war marks a major inflection point in the globalist aspiration for a new international rules-based order anchored in Eurasia.

As the ‘father of geopolitics’ Halford Mackinder opined over a century ago, the rise of every global hegemon in the past 500 years has been possible because of dominance over Eurasia. Similarly, their decline has been associated with losing control over that pivotal landmass.

This causal connection between geography and power has not gone unnoticed by the global network of stakeholders representing the WEF, many of whom have anticipated the transition to a multipolar era and return to great power competition amid America’s receding political and economic influence and a pressing need for what technocrats call smart globalisation.

While America tries desperately to cling to its superpower status, China’s economic ascent and Russia’s regional ambitions threaten to upend the strategic axial points of Eurasia (Western Europe and Asia Pacific).

The region in which America previously enjoyed uncontested hegemony is no longer impervious to cracks and we may be witnessing a changing of the guard which dramatically alters the calculus of global force projection.

Although China’s ambitious Belt and Road Initiative (BRI) has the potential to unify the world-island (Asia, Africa and Europe) and cause a tectonic shift in the locus of global power, the recent invasion of Ukraine will have far-reaching consequences for China-Europe rail freight.

The Ukrainian President Zelensky claimed that Ukraine could function as the BRI’s gateway to Europe. Therefore, we cannot ignore China’s huge stake in the recent tensions over Ukraine, nor can we ignore NATO’s underlying ambition to check China’s rise in the region by limiting the sale of Ukrainian assets to China and doing everything in its capacity to thwart The Modern Silk Road.

As sanctions push Russia towards consolidating bilateral ties with China and fully integrating with the BRI, a Pan-Eurasian trading bloc may be the realignment which forces a shared governance of the global commons and a reset to the age of US exceptionalism.

7. With speculation mounting over the war’s long term impact on bilateral trade flows between China and Europe, the Russia-Ukraine conflict will catapult Israel – a leading advocate of the Great Reset – to even greater international prominence. 

Israel is a highly attractive BRI market for China and the CCP is acutely aware of Israel’s importance as a strategic outpost connecting the Indian Ocean and the Mediterranean Sea through the Gulf of Suez.

Furthermore, the Chinese government has for many years acknowledged the primacy of Israel as a global technology hub and capitalised on Israel’s innovation capabilities to help meet its own strategic challenges.

Therefore, Naftali Bennet’s mediation between Moscow and Kiev is likely to factor the instrumental role of the Belt and Road Initiative (BRI) in expanding both China and Israel’s regional and global strategic footprint.

Israel’s status as among the leading tech hubs of the future and gateway connecting Europe and the Middle East is inextricably tied to the web of physical infrastructures, such as roads, railways, ports and energy pipelines which China has been building over the past decade.

Already a powerhouse in auto-technologies, robotics and cybersecurity, Israel aspires to be the central nation in the millennial Kingdom and the country’s tech startups are predicted to play a key role in the fourth industrial revolution.

Strengthening its evolving relationship with China amid the Russia-Ukraine crisis could help propel Israel into a regional hegemon par excellence with a large share of centralised economic and technological power converging in Jerusalem.

As Israel embarks on efforts to diversify its export markets and investments away from the United States, it begs an important question.

Is Israel in the formative stages of outsourcing its security interests away from the US and hedging its bets on the Sino-Russia axis?

8. It is now common knowledge that Digital IDs are a central plank in the World Economic Forum’s Great Reset agenda and are to be streamlined across industries, supply chains and markets as a way of advancing the UN 2030 SDGs and delivering individualised and integrated services in future smart cities.

Many have cottoned on to how such a platform can be used to usher in a global system of technocratic population control and compliance by incorporating humanity into a new corporate value chain where citizens are mined as data commodities for ESG investors and human capital bond markets and assigned a social and climate score based on how well they measure up against the UN SDGs.

This seamless verification of people and connected devices in smart environments can only take place once our biometrics, health records, finances, education transcripts, consumer habits, carbon footprint and the entire sum of human experiences is stored on an interoperable database to determine our conformity with the UN SDGs, thus forcing a monumental change to our social contract.

Vaccine passports were initially touted by public-private partnerships as an entry point for Digital IDs. Now that such a logic has run its course, how might the present geopolitical tensions contribute to scaling what is the key node in a new digital ecosystem?

Ukraine has traditionally been called Europe’s breadbasket and alongside Russia, both nations are major global suppliers of staple grains. Therefore, the war has all the makings of a black swan for commodities and inflation.

With an economy teetering on the brink of collapse due to a global supply crunch, I believe the resulting economic tremors will trigger wartime emergencies across the world and the public will be told to brace themselves for rationing.

Once this takes place, the multilateral adoption of Digital IDs which interface with Central Bank Digital Currencies can be touted as the solution to efficiently manage and distribute household rations under an unprecedented state of emergency and exception.

The Bank of England has already floated the prospect of programmable cash which can only be spent on essentials or goods which an employer or government deem sensible.

Once the issuer is granted control over how it is spent by the recipient, it will become nigh impossible to function adequately without a Digital ID, which will be required to receive food parcels and obtain a basic means of subsistence. Think UBI (Universal Basic Income).

If food inflation continues on an upward trajectory with no signs of abating, governments may institute price controls in the form of rationing and ration entries could be logged on blockchain ledgers on the Digital ID to track our carbon footprint and consumptive habits during a national emergency.

9. Europe is directly in the line of fire once a hybrid war between NATO and the Sino-Russia axis is underway.

It would be remiss to ignore the clear and present danger posed by a cyber attack on banks and critical infrastructure or even a tentative and tactical nuclear exchange with intercontinental ballistic missiles (ICBMs).

I can’t see how any warring party will not be limited by the doctrine of mutually assured destruction so a thermonuclear fallout is unlikely.

However, the use of remote access technologies to erase system memory from the SWIFT banking apparatus or Cross-Border Interbank Payment System can potentially render much of the international economy non-operational and send the dollar into a tailspin.

If an event of such cataclysmic proportions was to occur, it will undoubtedly lead to increasing demands to overhaul cyber security.

The fallout from such an event could very well establish a new global security protocol according to which citizens must possess a Digital ID as a necessary national security measure.

One can imagine how accessing the internet or public services in the aftermath of a nationwide cyberattack may require citizens to use a Digital ID to authenticate that their online activities and transactions are from a legitimate and non-malicious source.

There are few coincidences in politics.

10. The economic implications of this war will be so disastrous that governments and the public sector will require a significant injection of private capital to address the financing shortfall. 

This will effectively render the traditional separation of powers between central banking institutions and governments obsolete, as the former will be positioned to disproportionately influence the fiscal trajectory of nation states, whose sovereignty will be hollowed out by the wholesale capture of governments by the central banks and hedge funds.

Therefore, the nation-state model is gradually being upended by a global technocracy, consisting of an unelected consortium of leaders of industry, central banking oligarchs and private financial institutions, most of which are predominantly non-state corporate actors attempting to restructure global governance and enlist themselves in the global decision-making process.

Therefore, the future of international relations and the social, economic and political transformation which the world is presently undergoing in light of the pandemic and Russia-Ukraine conflict will not be decided through multilateralism and elected representatives of sovereign states.

Rather, it will be decided through a network of multi-stakeholder partnerships which are motivated by the politics of expediency and not accountable to any electorate or beholden to any state and for whom concepts like sovereignty and international law are meaningless.

Bundeswehra miała oddać szrot z NRD na Ukrainę, ale i tak się z tego nie wywiązała

Ukraina otrzymała z Niemiec tylko część z obiecanych pocisków przeciwlotniczych Strieła; dostarczono jedynie 500 sztuk – pisze „Welt am Sonntag”, powołując się na ukraińskie źródła rządowe. Na początku marca rząd RFN obiecał dostawę 2700 takich pocisków.

Niemcy_Bundeswehra_wojsko_armia_trans
https://nczas.com/2022/03/18/bundeswehra-miala-oddac-szrot-na-ukraine-ale-i-tak-sie-z-tego-nie-wywiazala/

Według ukraińskich kręgów rządowych nie planuje się kolejnych dostaw pocisków Strieła. Zapytane o to ministerstwo obrony Niemiec potwierdziło jedynie, że dostawy na Ukrainę „zostały zrealizowane”.

Wiadomo, że około 700 pocisków Strieła, które pochodzą jeszcze z zapasów armii NRD, wykazuje uszkodzenia wynikające ze starości. Bundeswehra wycofała ten system broni z użycia już wiele lat temu – pisze „Welt”.