Pandora wyszła z puszki

Pandora wyszła z puszki

Izabela Brodacka

Ten żartobliwy tytuł nawiązuje do wybryku pewnego polityka prawicowego, który podczas międzynarodowego spotkania użył sformułowania „ otwarto puszkę z Pandorą”. Tłumaczka aby ratować wizerunek polityka powiedziała: „pan poseł oczywiście żartuje, chodzi mu o puszkę Pandory (Pandora’s box)” ale polityk był nieprzejednany. Obrugał tłumaczkę i kazał jej przetłumaczyć dokładnie tak jak raczył się wyrazić. Jak sądzę rozumiał wymyślone bodajże przez Wałęsę powiedzenie: „otwarto puszkę z Pandorą” jako „Pandora wyszła z puszki” czyli coś w rodzaju: „ wyszło szydło z worka” czy inaczej: „wyszła prawda na jaw”. Mimowolny bon mot Wałęsy tak bardzo przypadł mi do gustu, że będę go używać. Między innymi jako tytuł tego felietonu. Pandora to dla mnie odtąd synonim prawdy.

Pan poseł jest klasycznym wykształciuchem, to znaczy ma jakiś dyplom a może nawet liczne dyplomy ( w tym MBA ) lecz nie przekłada się to na jego erudycję a przede wszystkim na sposób myślenia. Wałęsa to człowiek z ludu, bez wykształcenia, ale trzeba mu przyznać wyjątkowy talent do rozśmieszania słuchaczy oraz pomysłowość językową. Jego powiedzonka takie jak: „ nie chcem ale muszem” oraz „plusy dodatnie i plusy ujemne” weszły na stałe do obiegu. Podobnie jak bon mot Himilsbacha który nie chciał się uczyć niepotrzebnie angielskiego do filmu. W złagodzonej formie ten bon mot brzmi: „został jak Himilsbach z angielskim”. Za sto lat językoznawcy będą toczyć spory na temat genezy tego związku frazeologicznego tak jak obecnie dywagują nad :„wyskoczył jak filip z konopi” . Zdania są podzielone. Jedni twierdzą że Filip to szlachcic ze wsi Konopie który niefortunnie wyrwał się z jakimś głupim tekstem podczas obrad sejmowych inni, że to zwykły zając, który- jak to zając- niespodziewanie wyskakuje z pola konopi.

Tak czy owak Pandora wychodzi z puszki.

Niemiecki minister finansów Christian Lindner ponowił swój apel o zniesienie zakazu eksploatacji gazu ze skał łupkowych metodą szczelinowania – podaje stacja Tagesschau. Zakaz szczelinowania wynika z deklarowanej troski o środowisko, któremu ta technika podobno szkodzi. Zatem Niemcy, którzy narzucili Europie „ zielony ład” zaczynają się z niego rakiem wycofywać. Co zabawne Niemcy bardziej troszczą się o nasze środowisko niż o własne. Dwa lata temu gdy niemieckie wiatraki zawiodły z przyczyny braku wiatru, a pola fotowoltaiczne zasypał głęboki śnieg Niemcy bez oporów uruchomili kopalnie węglowe.

Kilkadziesiąt kilometrów od Turowa, a nawet kilkaset metrów od granicy z Polską funkcjonuje dziewięć kopalni odkrywkowych węgla brunatnego – pięć na terenie Czech, cztery w Niemczech, a UE pozwala na ich działalność, mimo ich zdecydowanie większego ich wpływu na środowisko. Ale to Polska jest karana drastycznymi karami za eksploatację swojej kopalni. Polska we wrześniu zapłaciła więcej składek do Brukseli, niż otrzymała stamtąd przelewów z tytułu różnego rodzaju funduszy. Łącznie we wrześniu dostaliśmy z Brukseli tylko 425 mln euro, podczas gdy składka jest wciąż mniej więcej taka sama i w ostatnim miesiącu sięgnęła 598 mln euro – wynika z danych Ministerstwa Finansów. I po co nam to było?

Jestem zdecydowaną zwolenniczką ochrony środowiska. Popieram segregację śmieci, ochronę ginących gatunków i troskę o różnorodność gatunkową. Tak jak jestem zwolennikiem sprawiedliwości społecznej dopóki nie staje się ona zbrodniczą ideologią działającą przeciwko człowiekowi w interesie totalitarnej władzy. To samo dotyczy ekologii. Wyraźnie widać, że cały ten „zielony ład” to ideologia która jak komunizm ma trzymać w ryzach społeczeństwa. Nie wolno było godzić się na dekarbonizację Polski bo w rezultacie sprowadzamy węgiel z antypodów w dodatku spalinowymi statkami Nie wolno było ulegać teoriom globalnego ocieplenia, które mają tyle wspólnego z nauką co „naukowy marksizm”. Nie wolno było godzić się na zlikwidowanie do 2035 roku samochodów spalinowych bo spowoduje to wykluczenie komunikacyjne wszystkich niezamożnych osób. Poza tym produkcja samochodów elektrycznych jest być może bardziej obciążająca dla środowiska niż działanie starych poczciwych gruchotów, natomiast składowanie i utylizacja zużytych akumulatorów to dopiero prawdziwy problem techniczny i ekologiczny.

Obecnie w sprawach energetycznych pakujemy się z deszczu pod rynnę, mamy zamiar budować elektrownie jądrowe.

Pierwsza polska elektrownia atomowa będzie zbudowana w oparciu o amerykańską technologię.  Sekretarz USA do spraw energii Jennifer Granholm wyraziła opinię, że wybór polskiego rządu spowoduje „ogromne wzmocnienie relacji”. „Premier Polski Mateusz Morawiecki ogłosił, że Polska wybierze rząd USA i firmę Westinghouse dla pierwszej części swojego projektu nuklearnego wartego 40 mld dol., tworząc lub utrzymując 100 tys. miejsc pracy dla amerykańskich pracowników” – napisała Granholm w piątek na Twitterze.[…]

Warto przeczytać jej wypowiedź i odpowiedzi internautów pod adresem: https://twitter.com/SecGranholm/status/1586082302534111232? żeby wyrobić sobie zdanie na ten temat.

Firma Westinghouse jest podobno na progu bankructwa (o czym pisałam pół roku temu), pani sekretarz bardzo się cieszy z zacieśnienia stosunków a przede wszystkim ze stu tysięcy miejsc pracy dla Amerykanów, a energetyka jądrowa to najdroższy i najbardziej niebezpieczny dla ludzkości sposób pozyskiwania energii. Podobno po firmie Westinghouse różne inwestycje kończyli Koreańczycy. Powinniśmy wyciągnąć wnioski z perypetii z chińską firmą Covec ( spółką córką China Railway Group, podlegającej resortowi kolei), po której robotę musiały kończyć inne firmy i która pozostawiła po sobie masę problemów, a przede wszystkim nierozliczonych podwykonawców. Entuzjazm humanistów w kwestii energetyki jądrowej powinien zostać ostudzony głosem specjalistów, niezależnych fizyków jądrowych. Za rządów PO reklamowano energetykę jądrową w szkołach. Teraz zapewne gorąco będą ją popierać maluchy w przedszkolach. Entuzjazm humanistów, ma merytorycznie dokładnie takie samo znaczenie. 

Kolejny skandaliczny wyrok w izbach lekarskich. Oburzająca walka izb lekarskich z niezależnymi lekarzami i wiedzą medyczną trwa.

Walka izb lekarskich z niezależnymi lekarzami trwa.

14 listopada zapadł przed Okręgowym Sądem Lekarskim w Białymstoku niegodziwy wyrok skazujący pediatrę dr Dorotę Sienkiewicz, prezes Polskiego Stowarzyszenia Niezależnych Lekarzy i Naukowców na karę rocznego zawieszenia w prawach wykonywania zawodu za publikację „APELU DO MŁODYCH POLAKÓW” w sprawie szczepień przeciw Covid-19. Apel ostrzegał przed niebezpieczeństwem przyjęcia nieprzebadanej eksperymentalnej, genetycznej szczepionki przeciw C19.

https://psnlin.pl/nasze-dzialania,apel-do-mlodych-polakow-w-sprawie-szczepien-przeciw-covid-19-dr-dorota-sienkiewicz-prezes-psnlin,34,155.html?page_number=2

Poważne wątpliwości w sprawie tych szczepień mają także inni prominentni lekarze. Np. szef Wojskowego Instytutu Medycznego prof. generał Grzegorz Gielerak, mówił w wywiadzie dla Dziennika Gazeta Prawna, wydanie 109 (5517) z dnia 9 czerwca 2021 (cytuję fragmenty):

Szczepionka, jak każde lekarstwo, jest obarczona ryzykiem działań niepożądanych. Argument, że dzieci są transmiterami wirusa, jest nietrafiony. 

  • Dzieci nie chorują, a jeśli już, to dostępne dane pokazują, że ciężkie przypadki zdarzają się niezwykle rzadko. 
  • Spójrzmy na opracowanie brytyjskie, Londyńskiej Szkoły Higieny i Medycyny Tropikalnej oraz Uniwersytetu Oksfordzkiego. Zbadano, w jakim stopniu osoby poniżej 18. roku życia zwiększają ryzyko zakażenia koronawirusem wśród domowników. Okazało się, że wśród najmłodszych dzieci, w tym uczniów szkół podstawowych, jest ono minimalne. W przypadku uczniów szkół ponadpodstawowych zwiększają oni to ryzyko o 8 proc. Ale, co istotne, nie narażają dodatkowo bliskich na ryzyko hospitalizacji czy zgonu. Mamy też przykład Norwegii, gdzie utrzymano niski poziom transmisji mimo otwartych szkół. 
  • Kilka dni temu ukazał się w USA raport Centers for Disease Control and Prevention dotyczący zakażeń wśród tamtejszych dzieci. Przyjrzano się hospitalizacji najmłodszych z powodu COVID-19 od stycznia do kwietnia tego roku. W całych Stanach do szpitala trafiło 204 dzieci. Co ciekawe, autorzy piszą, że nawet ta liczba jest przeszacowana. 70 proc. tych dzieci miało co najmniej jeden czynnik ryzyka ciężkiego przebiegu COVID-19, jak astmę, otyłość, choroby neurologiczne. W ponad 60 proc. byli to Afroamerykanie i Latynosi, czyli grupy etniczne genetycznie obciążone gorszym rokowaniem w przypadku zakażenia SARS-CoV-2. Tylko 5 proc. wymagało oddechu wspomaganego, nikt nie umarł.
  • Szczepionka, jak każde lekarstwo, jest obarczona ryzykiem działań niepożądanych. W przypadku dorosłych mieliśmy w badaniu klinicznym 30 tys. osób. Wykazały powikłania łagodne, umiarkowane, pojedyncze ciężkie. Zaakceptowaliśmy je, uznając, że korzyści dla tej części populacji są większe. Nie zapominajmy też, że dziś o tych szczepionkach wiemy już więcej. Mamy dane z rejestru niepożądanych odczynów poszczepiennych. Stąd m.in. informacje dotyczące incydentalnych powikłań zakrzepowych po szczepionkach wektorowych. Są też dane, jakie niedawno opublikowała US Army, o 45 żołnierzach, którzy doświadczyli w 4–6 tygodnie po przyjęciu szczepionki matrycowej zapalenia osierdzia i/lub mięśnia sercowego. W tym przypadku, biorąc pod uwagę ryzyka związane z zakażeniem koronawirusem, taka sytuacja jest jeszcze akceptowalna. Jednak jeśli przełożymy to na populację dzieci, które – powtórzę – nie chorują lub chorują łagodnie, to możemy zderzyć się z poważnym dylematem, że ryzyko, o jakim mowa wyżej, jest w rzeczywistości trudne do zaakceptowania. Innymi słowy: leczenie może stać się gorsze niż choroba.

Panu profesorowi generałowi nikt nie zrobił (na szczęście) procesu. Oskarżono i skazano za to panią dr Sienkiewicz.

Proces przebiegał skandalicznie. Warto obejrzeć te filmy:[Sa w oryginale. MD]

” target=”_blank” rel=”noopener”>

” target=”_blank” rel=”nofollow noopener”>

Pierwszy film pokazuje w jaki kompromitujący i bezprawny sposób utajniono proces.

Drugi film, to ogłoszenie wyroku.

Więcej info ze strony Stowarzyszenia:

https://psnlin.pl/news,sad-lekarski-zawiesil-prawo-wykonywania-zawodu-dr-dorocie-sienkiewicz-za-ostrzeganie-dzieci-przed-pr,174.html

Jak widać, sądy lekarskie orzekają w kwestiach „pandemicznych” z jeszcze większym, jeszcze bardziej ostentacyjnym naruszaniem procedur sądowych, niż niektóre skompromitowane sądy powszechne.

Cokolwiek by strona „obwiniona” nie zgłosiła jako dowód w tych sądach, jest odrzucane bez żadnego uzasadnienia, z naruszeniem zasady kontradyktoryjności.

Kopalnie naczelnika Jarosława.

Kopalnie naczelnika Jarosława.

Trzeba wyjątkowej bezczelności, żeby po podjęciu decyzji o likwidacji polskiego górnictwa pojechać na Śląsk i opowiadać, że uratowało się polskie górnictwo.

Katarzyna Treter-Sierpińska 21 li8sropad, 2022 https://wprawo.pl/katarzyna-ts-kopalnie-naczelnika-jaroslawa/

W sobotę (19.11.2022) prezes PiS Jarosław Kaczyński udał się Katowic, gdzie w ramach kampanii #DobryRządNaTrudneCzasy wygłosił przemowę, której tematem była m.in. przyszłość Śląska. Kaczyński przypomniał, że 28 maja 2021 roku została zawarta umowa między górniczymi związkami zawodowymi i rządem Mateusza Morawieckiego. Umowa przewiduje likwidację polskiego górnictwa do 2049 roku.

– Wydaje się, że to była umowa, która w tamten czas, który niestety od tego momentu się zmienił, wpisywała się dobrze – powiedział szef PiS. Następnie stwierdził, że „patrzymy dziś na Śląsk, na politykę klimatyczną nieco inaczej niż patrzyliśmy wtedy, kiedy ta umowa była zawierana”. Podkreślił, że bez polityki klimatycznej umowa w sprawie likwidacji górnictwa nie zostałaby zawarta i „ten kontekst też musimy brać pod uwagę”. – Ale pozostaje sprawa naszego bezpieczeństwa, naszej suwerenności energetycznej. Musimy tego bronić i będziemy tego bronili – ogłosił Kaczyński. Jak ta obrona ma wyglądać? Tego nie powiedział. Brak konkretów zupełnie nie przeszkadzał audytorium, które entuzjastycznie klaskało po tych słowach prezesa PiS.

Dzień później, w Gliwicach, Kaczyński stwierdził, że Platforma doprowadziłaby do „kompletnego upadku polskiego górnictwa, gdyby nie przejęcie władzy przez nas”. Następnie oświadczył, że PiS uratował polskie spółki węglowe. Dodał też, że umowa dotycząca likwidacji górnictwa staje pod znakiem zapytania. – To trzeba będzie jeszcze raz przeanalizować. I trzeba będzie tutaj wykazywać wobec partnera europejskiego duże zdecydowanie. Musimy być zabezpieczeni, a czas, w którym będziemy zabezpieczeni przez energię atomową, z dzisiejszego punktu widzenia jest jeszcze odległy – powiedział. – Elektrownie węglowe mają to do siebie, że są pewne i stosunkowo proste. Krótko mówiąc, ten problem musimy postawić.

Czy zatem polskie kopalnie idą do likwidacji, czy nie idą? Umowa podpisana przez postawionych pod ścianą górników z rządem Morawieckiego nadal obowiązuje. Unijny pakiet klimatyczno-energetyczny nadal obowiązuje. Polska nadal jest w Unii Europejskiej. Morawiecki nadal realizuje unijne wytyczne w ramach tzw. walki o klimat. To, że Kaczyński opowiada dziś o zmieniającej się sytuacji, niczego tak naprawdę nie zmienia. Platforma Obywatelska oraz Prawo i Sprawiedliwość wspólnie doprowadziły do tego, że Polska nie jest dziś suwerenna energetycznie. Kraj leżący na największych pokładach węgla w Europie musi importować węgiel z całego świata, żeby Polacy nie zamarzali we własnych domach. Elektrownie atomowe, o ile w ogóle kiedyś powstaną, to śpiew bardzo dalekiej przyszłości.

A zatem powtarzam pytanie: jak PiS i Kaczyński zamierzają bronić polskiej suwerenności energetycznej? Odpowiedź brzmi: nijak. To, że dziś Kaczyński zapowiada, iż „trzeba będzie jeszcze raz przeanalizować” decyzję o likwidacji polskiego górnictwa, jest wyłącznie mamieniem opinii publicznej. I niczym więcej.

Przypominam, że gdy PiS szedł do władzy w 2015 roku, obiecywał, że zatrzyma proces zamykania polskich kopalni. Mało tego, PiS obiecywał otwieranie kopalni zamkniętych przez PO. – To, co wy pozamykacie, my otworzymy – grzmiała Beata Szydło w styczniu 2015 roku przed bramą przeznaczonej do zamknięcia kopalni Brzeszcze. Towarzyszył jej ówczesny eurodeputowany PiS, a obecny prezydent, Andrzej Duda, który zaznaczył, że złoża brzeszczańskiej kopalni nie zostały wyczerpane. – Tutaj pozostaje do wydobycia jeszcze ponad 60 mln ton węgla, który jest polskim strategicznym surowcem i stanowi wielką siłę naszego przemysłu – mówił wtedy.

W październiku 2018 roku Szydło, pełniąca wtedy funkcję wicepremiera w rządzie Morawieckiego, obiecywała, że „możemy ze spokojem mówić o tym, że górnictwo będzie nadal ważnym elementem polskiej gospodarki”. – Po trzech latach pracy rządu PiS można powiedzieć, że jest obrany dobry kierunek w tym, żeby branża górnicza miała szansę na spokojny rozwój – powiedziała.

Ile warte były obietnice polityków PiS? Nie były warte nic! To rząd Mateusza Morawieckiego podpisał się pod decyzją o całkowitej likwidacji polskiego górnictwa. I likwidacja kopalni trwa. Zasypywane są szyby, niszczona jest infrastruktura naziemna. Jednocześnie Kaczyński wmawia „ciemnemu ludowi”, że „to trzeba będzie jeszcze raz przeanalizować”. A „ciemny lud” łyka te bajki jak gąsior kluski i wierzy w #DobryRządNaTrudneCzasy.

Ludzie, opamiętajcie się! Tak jak PO robiła Polaków w konia, tak samo robi to PiS. Opowieści Kaczyńskiego o ewentualnym wycofaniu się z zapowiedzianej likwidacji górnictwa mają tyle wspólnego z rzeczywistością, co film „Kopalnie króla Salomona”. Czy ktoś, kto oglądał ten film, uwierzył, że to rzeczywistość, a nie fikcja? Nie sądzę. A jednak wyborcy PiS wierzą w „Kopalnie naczelnika Jarosława”. I biją brawo.

Trzeba wyjątkowej bezczelności, żeby po podjęciu decyzji o likwidacji polskiego górnictwa pojechać na Śląsk i opowiadać, że uratowało się polskie górnictwo. A Kaczyński to robi i powieka mu nie drgnie. Polacy mają uwierzyć, że chociaż rok temu decyzja o likwidacji kopalni była dobra, to teraz nie jest tak dobra, jak była jeszcze niedawno, ponieważ zmieniła się sytuacja międzynarodowa i jest wojna. Czyli gdyby nie było wojny, to Polska mogłaby zrealizować dobrą decyzję o likwidacji górnictwa. To jest przekaz płynący z opowieści Kaczyńskiego.

Trzeba być skończonym durniem, żeby kupić takie tłumaczenie. Jakim cudem decyzja o likwidacji polskiego górnictwa w ogóle mogłaby być dobra? To była decyzja zła, a o tym, że zagraża ona suwerenności energetycznej Polski wiedział każdy, kto potrafi posługiwać się rozumem i wyciągać wnioski. Dzisiejsze ględzenie naczelnika o ponownej analizie i „stawianiu problemu” to jest kpina z Polaków. Tak jak kpiną są jego opowieści o tym, że PiS odniósł sukces w tzw. walce z pandemią, bo „nikt nie umierał na ulicach”.

Opowieści Kaczyńskiego to doskonała ilustracja powiedzenia „pleć, pleciugo, byle długo”. A kolejna porcja jeszcze przed nami. „Kopalnie naczelnika Jarosława” nie zejdą z ekranu aż do wyborów. Ilu Polaków nabierze się na ten kit?

Wymowny przykład braku suwerenności: PiS podwyższa VAT [na energię i pochodne] na rozkaz Brukseli

Wymowny przykład braku suwerenności: PiS podwyższa VAT na rozkaz Brukseli

Zaawansowany proces nie tylko likwidacji Polski, ale ogólnie – c y w i l i z a c j i

CzarnaLimuzyna

„Wrócą wyższe stawki VAT na energię elektryczną, paliwa i nawozy”

Po raz kolejny okazuje się, że tzw. niepodległość bytu państwowego znanego pod nazwą III RP jest jedynie złudzeniem użytecznych idiotów.

Zwiększone stawki VAT oznaczają większe koszty wytwarzania, które przełożoną się na kolejną falę podwyżek.

Czy może być inaczej? Oczywiście. Teoretycznie w każdej chwili możemy przerwać:

Energetyczny lockdown, zwiększanie inflacji, wdrażanie totalitarnych regulacji NWO – przerwać ideologiczną podległość wymuszającą realizację „Wielkiego Resetu”.

Dlaczego tak się nie dzieje? Tzw. „demokratyczna” większość dająca poparcie organizacjom, w praktyce przestępczym, popiera zaawansowany już proces nie tylko likwidacji Polski, ale ogólnie      – c y w i l i z a c j i, dostosowując się do zabójczych standardów. Oczywiście, większość użytecznych idiotów będzie zaprzeczać, udowadniając w ten sposób, po raz kolejny, swoją głupotę. W ostatnim czasie mogłem się dobitnie przekonać, że ludzie są głupi równie często jak grzeszni.

Tymczasem komunikat dla niewolników… dla wszystkich niewolników, brzmi:

Sasin przyznał, że ze względu na decyzję Komisji Europejskiej, która zakwestionowała niektóre działania w związku z tarczą, polski rząd będzie musiał przywrócić wyższe stawki VAT na energię elektryczną czy paliwa. “Będziemy musieli niestety ten VAT przywrócić, nie tylko w tym zakresie (energii elektrycznej – PAP), ale w obszarze pozostałych surowców energetycznych, również nawozów” – powiedział. /Gazeta Prawna/

Dodatkowo premier kraju, „który należy do kogoś z zagranicy” przygotował niewolników na różne warianty sytuacji, o których zadecyduje ”Unia”.

Ze strony KE nawet mamy groźby, że będą nakładane kary, jeżeli nie wycofamy się z dotychczasowych działań osłonowych, obniżek stawek podatkowych VAT”

Zapewnił jednocześnie, że “tak długo, jak się da, i nie będzie gwałtownego sprzeciwu KE, utrzymamy zerowe stawki VAT na żywność”. (PAP)

Widać wyraźnie, że “”tak długo, jak się da, i nie będzie gwałtownego sprzeciwu” będzie coraz gorzej.

Co krzyczeliście na Marszu Niepodległości?

STOP edukacyjnej dyskryminacji chłopców

STOP edukacyjnej dyskryminacji chłopców

Obecnie prawie 70% osób kończących wyższe studia to kobiety.

https://citizengo.org/pl/ed/209545-stop-edukacyjnej-dyskryminacji-chlopcow?

CitizenGO zaczął tę petycję do Mateusz Morawiecki – 21.11.2022

Chłopcy i młodzi mężczyźni są od lat w przestrzeni medialnej w Polsce stygmatyzowani etykietami „toksycznej męskości”, obwiniani za skutki „męskich przywilejów” i czerpanie korzyści płynących z „patriarchatu”.

Tymczasem Polska jest krajem, w którym luka w wykształceniu młodych kobiet i mężczyzn od końca lat 90 XX wieku cały czas się powiększa. Obecnie prawie 70% osób kończących wyższe studia to kobiety.

Bardzo prosimy o podpisanie petycji do premiera Morawickiego i ministra Czarnka o o podjęcie szeroko zakrojonych działań na rzecz wyrównywania szans edukacyjnych chłopców i dziewcząt.

Jak dowodzą liczne badania, „wyższy poziom wykształcenia przekłada się na lepsze zarobki, awans społeczny, szeroko pojętą socjalizację (wpływającą m.in. na poglądy i aktywność polityczną), zdrowie czy długość życia”.

Trwające dekady zaniedbania równości szans w polskiej edukacji mają już swoje namacalne efekty w obszarze wielu niepokojących zmian społecznych.

Jedną z nich jest brak tzw. równowagi płci w wielu małych i średnich miastach (przewaga młodych mężczyzn) oraz w pięciu dużych ośrodkach akademickich w Polsce (przewaga młodych kobiet).
Niesie to ze sobą trudności ze znalezieniem partnera życiowego, a co za tym idzie większe poczucie samotności i niemożliwość zaspokojenia aspiracji związanych z założeniem rodziny i posiadaniem dzieci.
To z kolei ma w długiej perspektywie dramatyczne skutki dla, i tak już fatalnej, sytuacji demograficznej naszego kraju.

Samotność natomiast to „kumulujące się reakcje stresowe, przez co osłabia się układ odpornościowy i zwiększa ryzyko chorób m.in. serca (o 29%), udaru (o 32%) i demencji (o 64%). Oznacza to o około 30% większe prawdopodobieństwo przedwczesnej śmierci, w tym samobójczej. Z badań wynika także, że niechciana samotność jest gorsza dla zdrowia niż brak ćwiczeń fizycznych, a także dwukrotnie bardziej szkodliwa niż otyłość.”

W Polsce, jak wynika z ostatnich badań, samotność ma twarz młodego mężczyzny. Aż 55% mężczyzn do 24 roku życia doświadcza głębokiego poczucia samotności (wśród kobiet jest to 38%)

Systemowymi źródłami tego zjawiska są m.in.:

  • skala niepowodzeń i negatywnych doświadczeń szkolnych chłopców w porównaniu z dziewczynkami,
  • jeden z najwyższych w Europie wskaźnik feminizacji zawodu nauczyciela (86% nauczycieli w szkołach podstawowych w Polsce to kobiety)
  • brak programów różnicujących metodykę nauczania chłopców i dziewcząt oraz
  • kompletny brak tolerancji na terenie szkoły dla właściwych do wieku (udowodnionych naukowo) form zachowań rozwojowych młodych chłopców (czyli zabawy w przepychanki i upadki – tzw. rough and tumble play).

Bezczynności państwa wobec skali i skutków społecznych tych i wielu innych wad polskiego systemu edukacji nie można niczym usprawiedliwić.
Dlatego zachęcamy do złożenia podpisu pod petycją w tej sprawie do premiera oraz ministra edukacji.

W wielu krajach dostrzeżono problem samotności i jego dramatyczną dla rozwoju społecznego wagę:


  • w 2018 r. premier Wielkiej Brytanii, Theresa May, mianowała pierwszego na świecie ministra samotności, ogłaszając tę „ukrytą epidemię” dotykającą 9 mln Brytyjczyków jako „jedno z największych wyzwań dla zdrowia publicznego naszych czasów”
  • w 2021 r. powołano w japońskim rządzie pierwszego ministra ds. samotności a bezpośrednią przesłanką takiej decyzji był wzrost liczby samobójstw w czasie pandemii.

Wierzymy, że deklarowana troska rządzących o kondycję polskich rodzin i młodych Polek i Polaków nie kończy się na deklaracjach, ale przełoży się na pilne działania naprawcze, by te niekorzystne trendy społeczne wśród chłopców i młodych mężczyzn powstrzymać.


Więcej informacji:

Przemilczane nierówności. O problemach mężczyzn w Polsce (Klub Jagielloński)
https://klubjagiellonski.pl/wp-content/uploads/2021/09/przemilczane-nierownosci-1.pdf

Feminizacja zawodu nauczyciela (OECD.stat)
https://stats.oecd.org/viewhtml.aspx?datasetcode=EAG_PERS_SHARE_AGE&lang=en

Poczucie samotności wśród dorosłych Polaków (Instytut Pokolenia)
https://instytutpokolenia.pl/pdf/SAMOTNOSC_14.11.pdf

Nie była to żadna utrata zimnej krwi. To jest próba wybielenia pasterzy !

Nie była to żadna utrata zimnej krwi.

RW Odpowiedź na: Konieczna [jest] cnota zimnej krwi.  Ks. prof. Stanisław Koczwara.

To jest próba wybielenia pasterzy stada, że tacy ułomni, wystraszeni.
N
ie było żadnej epidemii, a nikt nie brał odpowiedzialności za zastrzyki.
 
Ksiądz Profesor chyba wie, że nie chodziło o troskę o ludzkie życie, tylko o wywołanie paniki
celem wykonania depopulacyjnych żądań globalistów.
Hierarchia poddała się posłusznie zaleceniom (nakazom ?) Namiestnika Chrystusowego. 

Są cztery cnoty kardynalne, ks. prof. Stanisław Koczwara na pewno je zna:
roztropnośćsprawiedliwośćumiarkowaniemęstwo


Nie ma cnoty zimnej krwi,
ale jest cnota roztropności, która nie pozwala zalecać ( a tym bardziej nakazywać) zastrzyków, za które nikt nie ponosi odpowiedzialności
jest sprawiedliwość, która nie pozwala szkodzić bliźnim
jest umiarkowanie, które nie pozwala na totalny terror
jest męstwo, które wymaga stawienia czoła  przeciwnościom   

Wszystkie cztery zostały wykorzystane w przewrotny sposób:
roztropność – nie narażać się globalistom z WHO
sprawiedliwość – przyznana opiniom globalistów WHO, aby wszystkich zaszczepić
umiarkowanie – tę cnotę pogwałcono w samym Kościele przez nakazy sanitarne  
męstwo – żądanie od katolików by przyjęli śmiercionośne  zastrzyki, za które nikt nie ponosi odpowiedzialności  

Janusz Waluś wychodzi na wolność! Przesiedział 29 lat za zabójstwo komunistycznego mordercy w RPA.

Janusz Waluś wychodzi na wolność! Przesiedział 29 lat za zabójstwo komunistycznego mordercy

Przez KM – 21 listopada 2022

Janusz Waluś.
Janusz Waluś. (Fot. YouTube/AP Archive)

Janusz Waluś wychodzi na wolność. Trybunał Konstytucyjny w RPA uchylił decyzję ministra sprawiedliwości z 2020 roku.

Wydając orzeczenie, sędzia główny Raymond Zondo powiedział, że „decyzja ministra była irracjonalna, wymagała rewizji i musi zostać uchylona”.

Trybunał nakazał uwolnienie Janusza Walusia w ciągu 10 dni. Polak wyjdzie na wolność po 29 latach odsiadki.

Historia Janusza Walusia

Postać Janusza Walusia na stałe zapisała się w historii. Przez jednych postrzegany jest jako bohater, który uchronił RPA przed komunizmem, inni zaś widzą w nim jedynie zbrodniarza.

Waluś wyjechał do Afryki w 1981 roku jeszcze przed wybuchem stanu wojennego. Był drobnym przedsiębiorcą i kierowcą TIR-a. Od pierwszych dni swojego pobytu związał się też z organizacjami politycznymi dążącymi do utrzymania białej ludności przy władzy.

Trwający w RPA apartheid chylił się ku upadkowi. Waluś, inspirowany politycznym otoczeniem, przeprowadził więc zamach na Chrisa Haniego, ówczesnego idola czarnoskórej części obywateli. I lidera partii komunistycznej, oskarżanego o planowanie oraz zlecanie wielu mordów politycznych. Do zastrzelenia Haniego doszło w Wielkanoc 1993 roku. Osobą, która skutecznie pociągnęła za spust był właśnie Waluś.

Waluś nie żałuje swoich czynów. Utrzymuje, że dokonał czynu heroicznego, który uchronił RPA przed rządami komunistów. „W świetle moich przekonań Chris Hani był komunistą i radykałem, a także wyszkolonym terrorystą” – zeznawał w sądzie.

Walusia początkowo skazano na karę śmierci, ale później wyrok zmieniono na dożywocie. W 2016 roku sąd najwyższej instancji nakazał wypuszczenie Polaka na wolność. Waluś starał się o powrót do Polski i w tym celu zrzekł się nawet obywatelstwa RPA. Minister sprawiedliwości jednak nie zgodził się na wypuszczenie Walusia, dlatego kolejne lata spędzał w więzieniu. Stał się najdłużej więzionym skazańcem w Republice Południowej Afryki. Teraz Trybunał Konstytucyjny uchylił decyzję ministra sprawiedliwości.

Clive Derby-Lewis, który zdaniem sądu zlecił Walusiowi zabójstwo komunisty, został warunkowo zwolniony z więzienia w 2015 roku.

https://youtube.com/watch?v=hcENhEIFXKw%3Ffeature%3Doembed

Konieczna [jest] cnota zimnej krwi.  Ks. prof. Stanisław Koczwara.

Konieczna cnota zimnej krwi.  Ks. prof. Stanisław Koczwara.

Fundament porządku ludzkiego czyli skąd wziąć odpowiedni oręż – ks. prof. Stanisław Koczwara

AlterCabrio https://ekspedyt.org/2022/11/21/fundament-porzadku-ludzkiego-czyli-skad-wziac-odpowiedni-orez-ks-prof-stanislaw-koczwara/

Walka dotyczy najwyższej rozgrywki jaką podjąć może wolność ludzka: albo opowiedzieć się za Królestwem Bożym i Jego Majestatem, albo przeciw Niemu. Albo ludzkość cała uzna swą zależność od woli Boga, albo od woli człowieka, któremu wydaje się, że jest Bogiem, a w rzeczywistości okazuje się sługą ojca kłamstwa, czyli szatana.

____________***____________

 Ks. prof. Stanisław Koczwara: Chwała garstce kapłanów!

‘Ostatnie dwa lata były doskonałym probierzem posiadania takiej cnoty. Histeria związana z tzw. pandemią wirusa covidowego obnażyła na całym świecie stan umysłowy ludzkości. Troska o swoje ziemskie życie, granicząca z paniką, zagościła również tam, gdzie powinna natrafić na ostrze cnoty zimnej krwi, czyli w Kościele. Niestety, jej hierarchiczni przedstawiciele pokazali aż nadto, że takiej cnoty nie posiadają. Poddali Kościół dyktatowi zarządzeń byle ministra, którego jacyś anonimowi dla nas potentaci, namaścili na wodzirejów tej farsy wirusowej w poszczególnych krajach.

I rej w tej światowej farsie, niestety, wiedli duchowni siejący panikę wśród ludzi, poniżający ich, czyniący zadość zarządzeniom głupich ustaw, poniżający Kościół Chrystusowy, czyniąc go ‘chłopcem na posyłki’ sanitarnych szaleńców. Wreszcie, zabijający powoli wiarę w Chrystusa, Pana życia i śmierci, w Jego Majestat w komunii świętej poprzez niegodne jej udzielanie na rękę.
I nikt, za wyjątkiem biskupa ordynariusza z Teksasu, za to, jak dotąd nie przeprosił. Nikt nie uznał za grzeszne postępowanie. Bo zamiast wiary w Chrystusa Króla, w ich zajęczych sercach jest wiara w zarządzenia światowych szaleńców od niszczenia zdrowia psychicznego i fizycznego ludzkości.’

‘Z tym grzechem niewiary w społeczne królowanie Chrystusa mamy stoczyć bój, jeśli chcemy się zwać Jego rycerzami. Jeśli odżegnamy się od tej walki, to w świecie zapanuje powszechnie porządek pomijający królewski majestat Boga. Oderwanie się od tego Źródła dostojeństwa człowieka sprawia, że coraz większa ilość ludzi nie wie nic o rzeczach istotnych.

A to oznacza, że utracili oni zdolność odróżniania tego, co ważne od tego, co nie ma znaczenia. Utracili umiejętność rozpoznawania prawd niezmiennych, które stanowią fundament porządku ludzkiego. Nic nie wiedzą o naturze duszy, o jej nieśmiertelności, o naszym losie po śmierci.
Tak więc widzimy, że walka dotyczy najwyższej rozgrywki jaką podjąć może wolność ludzka: albo opowiedzieć się za Królestwem Bożym i Jego Majestatem, albo przeciw Niemu.

Albo ludzkość cała uzna swą zależność od woli Boga, albo od woli człowieka, któremu wydaje się, że jest Bogiem, a w rzeczywistości okazuje się sługą ojca kłamstwa, czyli szatana. Krótko mówiąc, jest to wybór między Królestwem Boga, a antykrólestwem szatana.’

‘Aby podjąć walkę o Królestwo Chrystusa musimy mieć odpowiedni oręż do tego. I nie zawiedziemy się. Sam nasz Pan Jezus Chrystus daje swoim rycerzom broń do walki ze złem tego świata. Tym orężem jest Osiem Błogosławieństw. Osiem boskich reguł ewangelicznej doskonałości, które nasz Zbawiciel przekazał nam osobiście w Kazaniu na Górze. O nich samych i ich znaczeniu możemy mówić bez końca. A skutek tego mówienia często bywa taki, że uważamy je za ‘nie z tego świata’, odnoszące się tylko do Nieba, a skoro tak, to nie można ich zastosować w życiu praktycznym, doczesnym, tu na ziemi. Tymczasem my, w naszym kazaniu, pokażemy, że owe błogosławieństwa zawiadują prawdziwymi siłami jakie są w stanie wzbudzić w nas, zjadaczach chleba, niezwyciężonych wojowników, którzy mogą tym orężem zwycięstwo zawalczyć o społeczne królowanie Jezusa Chrystusa na ziemi i to na wspak kościelnym niedowiarkom, kapitulującym przed Goliatem, jakim wydaje się świat opanowany przez zło.’

[Tu następuje opis wszystkich błogosławieństw. Cały materiał trwa prawie godzinę. Warto zarezerwować ten czas.]

Węgier Áron Máthé: Osiem pytań do naszych polskich przyjaciół. I wnioski.

Węgier Áron Máthé: Osiem pytań do naszych polskich przyjaciół.

https://marucha.wordpress.com/2022/11/20/osiem-pytan-do-naszych-polskich-przyjaciol/ 2022-11-20

Áron Máthé:

W ostatnich miesiącach, od momentu rozpoczęcia rosyjskiej agresji na Ukrainę, daje się zauważyć pewien brak zrozumienia we wzajemnych stosunkach między Węgrami a Polakami. To nieporozumienie wywołała wojna na Ukrainie.

W tym artykule chciałbym szczerze rozstrzygnąć kilka zasadniczych kwestii, z których pomocą moglibyśmy wznowić wspólne myślenie. Szczerość jest najważniejsza w dialogu, zwłaszcza między starymi przyjaciółmi, bo szczerość rodzi zaufanie. Kiedy Węgrzy i Polacy patrzą na siebie z podejrzliwością, musimy zaufanie to odbudować.

Wierzę, że szczególna relacja między Polakami a Węgrami pozostanie i musimy ufać, że przyszłość Europy Środkowej wyznaczają stosunki polsko-węgierskie oraz przykład Węgrów i Polaków. W moim najszczerszym przekonaniu pojawiają się zatem następujące pytania.

Czy można pokonać Rosję?

Człowiek rosyjski z epoki nowożytnej – zapoczątkowanej rewolucją francuską – doszedł do wniosku, że Świętej Rosji nie da się pokonać. W końcu, jak mówią, to oni pokonali Napoleona, to oni obronili własną czerwoną dyktaturę przed interwencjonistami po I wojnie światowej, to oni niemal w pojedynkę pokonali hitlerowskie Niemcy w II wojnie światowej.

Obawiam się, że przesadzają z tym wszystkim. Dopiero I wojna światowa pokazała, że można ich pokonać. II wojna światowa pokazała, że nie mogliby przetrwać bez pomocy z zewnątrz (i oczywiście okrucieństwa i błędów politycznych Hitlera). Można powiedzieć, czerpiąc z polskich doświadczeń z 1920 roku, że Rosję można pokonać.

Jest jednak pewien haczyk. Rosja ma broń atomową. I to całkiem dużo. Jeśli dodamy do tego rosyjski fatalizm i religijne poczucie misji Putina, Ławrowa i ich kolegów, to nie będziemy mieli wątpliwości: użyją swojego arsenału nuklearnego, jeśli tylko poczują taką potrzebę. A w wojnie nuklearnej nie ma zwycięzców. Dopóki na Kremlu w Moskwie jest przycisk startowy, nie da się zadać Rosji całkowitej klęski.

Czy sankcje wobec Rosji mają sens?

Nowa komunistyczna dyktatura w Wenezueli została już objęta sankcjami i nic się nie stało. Fakt, że wiodące mocarstwo w Stanach Zjednoczonych kupuje ropę od Wenezueli, świadczy o nieskuteczności sankcji.

Ponadto Rosja jest autarkiczna. Autarkiczna w sensie ekonomicznym: mają paliwo, mają żywność i mają przemysł. Mają też do dyspozycji kopalnie z ważnymi dla gospodarki surowcami. Rosja nie jest zależna od świata postzachodniego, lecz odwrotnie. Ponadto jest ona autarkiczna też w innym sensie. Na próżno łudzić się, że na przykład „jeśli nie będzie iPhone’a, to rosyjska klasa średnia się zbuntuje”. Nie, nie zbuntują się, bo są mniej lub bardziej odporni na takie iluzje. A ich armia nie ustanie, tak samo jak ich produkcja wojskowa. Jeśli nie mają chipa, to opracują go z Chińczykami.

Nie zapominajmy: niekonwencjonalna, przewlekła wojna nie musi nawet wymagać zaawansowanego technologicznie sprzętu. I jak na razie okazuje się, że sankcje bardziej szkodzą krajom nakładającym sankcje niż Rosji. O tyle więcej, że europejski sen zamieni się teraz w koszmar, z zapaścią gospodarczą. Jeśli Europa nie potrzebuje rosyjskiej ropy, gazu ziemnego i węgla, Rosja zamiast tego znajdzie innych nabywców, podczas gdy z powodu rosnących cen lepiej im się powodzi przy niższych wolumenach sprzedaży.

Co stanie się z Rosją, jeśli zostanie pokonana? Kto zastąpi Putina? Albo co to znaczy totalne zwycięstwo?

Pojawiły się spekulacje, że Putin mógłby zostać obalony. Można podejrzewać, że ci, którzy na to liczą, liczą tylko na to, że jakiś inny, liberalny polityk zajmie jego miejsce. Nic bardziej mylnego. Najsilniejszą siłą opozycyjną Putina jest obecnie Partia Komunistyczna, a w kompleksie wojskowo-przemysłowym dominującą siłą w stosunku do Putina są „hardlinerzy”.

Jeśli przez jakiś zaskakujący zwrot Putin upadnie, umrze na skutek choroby lub zamachu, to prawdopodobnie jego miejsce na Kremlu zajmie polityk gorszy od niego pod każdym względem.

Podobnie jest z coraz popularniejszym scenariuszem rozczłonkowania Rosji. Wątpię, by można było to osiągnąć bez takiej totalnej klęski i totalnej okupacji, jakiej doświadczyły Niemcy pod koniec II wojny światowej. Ponadto, kto skorzystałby, gdyby Rosja została zastąpiona przez słabe, nierentowne, a może nawet muzułmańskie państwa? Chiny, Pakistan, Iran i być może Turcja. Ale nie my, Europejczycy.

Jakiej Ukrainy chcą bronić Polacy?

Przed wojną Ukraina była jednym z najbardziej skorumpowanych krajów nie tylko w Europie, ale i na świecie. Wiem, że kwestia „korupcji” jest trudna, ponieważ zarówno wasz kraj, jak i nasz jest często oskarżany o nią przez naszych przeciwników politycznych. Ale szkoda byłoby chować głowę w piasek. Korupcja na Ukrainie rzeczywiście była zjawiskiem trwałym, zarówno przed 2014 rokiem, jak i po. Nie mówiąc już o tym, że część broni i sprzętu przekazanego siłom zbrojnym Ukrainy była sprzedawana na czarnym rynku już przed wojną – to jak może wygląda sytuacja teraz?

Jednak, jak wspomniałem, korupcja jest czasem pojęciem względnym. Ale kiedy jest namacalna i towarzyszy jej skrajna bieda, jak na Ukrainie, to jest już zupełnie inna sprawa. Ukraina od 2014 roku nie poczyniła żadnych realnych postępów ani w ograniczeniu władzy oligarchów, ani w zwalczaniu ubóstwa. Sytuacja dochodowa na Ukrainie przypomina kraj z Czarnej Afryki. I tak też było, gdy w 2018 roku Węgry musiały wysłać chlor na Zakarpacie na prośbę gubernatora obwodu, bo państwo ukraińskie nie było w stanie zapewnić wody z wodociągów.

Wątpliwości budzi też sytuacja „demokracji”: jeszcze przed wojną nie było w pełni warunków do prowadzenia debaty publicznej. Państwo ukraińskie wykazywało potencjał na dwóch frontach: z jednej strony w budowaniu świadomości narodowej (gdzie postępy były godne pochwały), oraz w zakresie przygotowań wojennych (uzasadnionych oczywiście rosyjską aneksją Krymu i zbrojnym separatyzmem dwóch terytoriów separatystycznych).

Niestety, towarzyszyły im skutki uboczne: postęp sił ultranacjonalistycznych i kampania przeciwko mniejszościom narodowym. Węgry bezskutecznie proponowały, by 150-tysięczna mniejszość węgierska na Zakarpaciu mogła stanowić pomost między dwoma narodami i bezskutecznie prosiły o pozostawienie ich w spokoju, by mogły utrzymać swoją tożsamość narodową.

Jednak nie chodziło tylko o społeczność węgierską, której liczebność była znikoma w porównaniu z ludnością ukraińską, ponieważ wkraczające na scenę siły ultranacjonalistyczne wywołały cienie przeszłości. Pomyślmy tylko, że polski film Wołyń został po prostu zakazany przez Kijów!

Nie mnie oceniać ukraińską historię, ale np. na Węgrzech kilka lat temu ambasada amerykańska protestowała przeciwko postawieniu pomnika znanego naukowca i ministra edukacji – bo jako minister rzeczony historyk odegrał też rolę w ustawach żydowskich. A na Ukrainie postawiono pomniki ludziom, którzy w dość szczególny sposób służyli swojemu narodowi w czasie II wojny światowej. Nic nam nie wiadomo o podobnych protestach.

Co więcej, niektóre komentarze z oficjalnych ukraińskich kręgów zrównały okrucieństwa popełniane przez rosyjską armię z Holokaustem. Moim zdaniem jest to poważna obraza pamięci ofiar i podważa wartość historii jako nauki. Państwo ukraińskie przedstawia więc obraz bycia zdanym na łaskę własnego ekstremizmu w budowaniu narodu.

Z drugiej strony, od ośmiu lat Ukraina jest przekształcana nie tylko wewnętrznie, ale i zewnętrznie, w bezbronny kraj o ograniczonej suwerenności. Mam na myśli nie tylko ratujące życie pożyczki i dotacje, czy też nie tylko fakt, że bez działaczy/ szkoleniowców NATO i napływających zachodnich dostaw broni, które były aktywne w latach 2014-2022, Ukraina nie byłaby w stanie ani przez chwilę przeciwstawić się rosyjskiej agresji, kiedy ta się rozpoczęła, ale przede wszystkim fakt, że kraj ten stał się terenem łowieckim kilku pozbawionych skrupułów inwestorów.

Co ewentualne zwycięstwo Ukrainy oznaczałoby dla Polski?

W tym przypadku zwycięstwo Ukrainy jest interpretowane jako odzyskanie utraconych od 2014 roku części kraju i zmuszenie wyczerpanych sił rosyjskich do zawarcia rozejmu lub jakiegoś porozumienia pokojowego. To uświęci wszystko z perspektywy czasu. Uświęci i wzmocni np. rolę szowinistów. Uświęci przywoływanie mrocznych cieni przeszłości. Stany Zjednoczone, które kontrolują NATO, nie będą już miały za swój bastion numer jeden na wschodzie Polski, ale Ukrainę. A pozostałe fundusze rozwojowe z Unii Europejskiej (zubożoną przez sankcje), popłyną na Ukrainę.

Polska będzie miała sąsiada, który przejmie od Polski rolę „Chrystusa narodów”. Będzie nią Ukraina, której antypolskość, głęboko zakorzenioną w świadomości narodowej, można wywołać w każdej chwili. Kraj, który nie będzie miał najmniejszego zamiaru scedować na Polaków wiodącej roli w Intermarium. Czy w pełni uzbrojona i zradykalizowana, ale skorumpowana Ukraina naprawdę byłaby dobra dla Polaków?

Którego Zachodu Polacy chcą bronić na Ukrainie?

Czym jest dziś Zachód? W zasadzie wszystko, co jest zaprzeczeniem „zachodnich” wartości. Szkoda byłoby tu upiększać sprawę: konglomerat, który przecina i zaprzecza własnym korzeniom, który rozumie różnorodność jako marginalizację własnego dziedzictwa. Świat, w którym kolor skóry (biel) jest sam w sobie rzeczą podejrzaną, z którego to stanu żadna skrucha nie jest w stanie wydobyć obywateli urodzonych z jasnym kolorem skóry.

Dzisiejszy Zachód to świat, w którym pracuje nie tylko państwowy projekt szpiegowski Echelon, ale gdzie jesteśmy również obserwowani przez najróżniejsze prywatne firmy, z danymi zgromadzonymi kto wie, gdzie i sprzedanymi komu. To świat, w którym siły neokomunistyczne, teraz owinięte w zielony papier, chcą odebrać wolność obywatelom i regulować życie prywatne. Jest to świat, w którym nacisk na suwerenność ludową jest obecnie piętnowanym „populizmem”. Gdzie prywatne firmy promują absurdalne przekonanie, że biologię można pokonać, a człowiek jest istotą, którą należy rozumieć wyłącznie w kategoriach płci. Gdzie namaszczeni naukowcy głoszą nowy przepis na eksploatację własności, czyli „gospodarkę współdzieloną”.

Po rozpoczęciu rosyjskiej agresji, pasażerowie stojący na stacjach moskiewskiego metra, z zakłopotaniem wciskają w telefonach zablokowane aplikacje elektronicznych portfeli, co powinno być sygnałem ostrzegawczym. Można przeprowadzić analogię z kanadyjskimi protestującymi, których konta bankowe zostały zablokowane przez głęboko liberalny reżim! Kiedy Polska chce walczyć o Zachód, wierna swojej odwiecznej tradycji, nie jestem pewien, czy powinna to robić na Wschodzie. A przynajmniej nie tylko na Wschodzie. Zachód dziś musi być broniony przede wszystkim na Zachodzie.

Co można zrobić dla Ukrainy?

Członkostwo Ukrainy w UE jest popierane przez wszystkich. A jednak zadajmy sobie na chwilę pytanie: jeśli ani Portugalia, ani południowe Włochy, ani Grecja nie zdołały w ciągu ostatnich czterech dekad nadrobić zaległości gospodarczych, to czego możemy się spodziewać w przypadku członkostwa Ukrainy w UE? Jeśli Bułgaria po półtorej dekady członkostwa w UE nadal walczy o utrzymanie się na powierzchni, mając za sobą wspomniane wcześniej doświadczenia śródziemnomorskie, to co stanie się z Ukrainą?

Można powiedzieć: nowy plan Marshalla pomoże! Ale jeśli Ukraina odniesie totalne zwycięstwo, to dlaczego mistrzowie naszego zachodniego świata nie mieliby powiedzieć: po co plan Marshalla? Przecież Rosjanie nie stanowią już zagrożenia! A jeśli Ukraina zostanie zmuszona do pokoju ze stratami terytorialnymi, co nie jest jej na rękę, to kto będzie inwestował w kraju o niepewnym statusie, tracącym swój przemysł i najlepsze ziemie?

Największym zagrożeniem dla Ukraińców w dłuższej perspektywie jest rozczarowanie, które jest silniejsze niż jakakolwiek liczba rosyjskich dywizji. Pomimo tego, że prezydent Bush Jr prawie dwie dekady temu co najmniej sześciokrotnie krytykował Jałtę, naturze wielkich mocarstw nie jest obce targanie się na skórze małych narodów. Polacy zostali zawiedzeni przez wielkie mocarstwa w 1939 i 1944 roku. A może nawet po 1989 roku, kiedy nie było mowy o tym, byśmy sami potępili naszych komunistycznych zbrodniarzy.

Również w przypadku Ukrainy rezygnacja staje się coraz bardziej oczywista: ze względu na panujący postzachodni, lewicowo-liberalny paradygmat na kontynencie po prostu brakuje broni. Wobec braku broni nie ma zatem możliwości dostarczania wystarczającej ilości broni. Co więcej, bez wojny nuklearnej jest mało prawdopodobne, aby Rosja mogła zostać zatrzymana. Ale dlaczego Ukraina nie może być nową Austrią? Rosjanie pewnie by to zaakceptowali. Teraz moglibyśmy się dogadać i uzyskać pokój zamiast czekającego nas wiru. Dlaczego kraje Europy Środkowej nie mogłyby przedstawić własnego planu pokojowego, własnej propozycji pokojowej?

Dlaczego przewidywalna, jasna komunikacja Węgier jest tak obraźliwa wśród zalewu obietnic, których trudno dotrzymać?

Można podać wiele przykładów, jak wiele gestów i konkretnych działań podjęły Węgry, aby zademonstrować swoje zaangażowanie na rzecz niezależności, suwerenności i integralności terytorialnej Ukrainy. W połowie sierpnia 1991 roku – przed ogłoszeniem niepodległości Ukrainy! – napisał minister spraw zagranicznych Węgier: „Ukraińscy negocjatorzy wyrazili wdzięczność Węgrom za to, że jako pierwsze poparły suwerenność Ukrainy. Niezwykle ważne jest dla nas budowanie szczególnie dobrych stosunków z sąsiednią Ukrainą, naszym największym sąsiadem spośród republik członkowskich Związku Radzieckiego.”

Ta podstawowa zasada zdefiniowała postawę węgierską na następne trzy dekady. Dlaczego jednak nie zostało to odwzajemnione? Mniejszość węgierska na Zakarpaciu powoli traci prawa, które wywalczyła na początku lat 70-tych, w okresie Breżniewa, kosztem wielkich walk o prawa obywatelskie! Ich sytuacja jest podobna do sytuacji mniejszości polskiej na Białorusi. Tymczasem Węgry udzielają znacznej pomocy humanitarnej uchodźcom wojennym i Ukrainie. Ale pomaga też w dostawach gazu (od początku lutego gaz z Węgier na Ukrainę płynie rurociągiem Bractwa w odwrotnym kierunku) i dostawach paliwa.

Od wybuchu wojny stanowisko Węgier było jasne: Potrzebujemy pokoju, musimy negocjować, sankcje będą nieskuteczne, a właściwie przynoszące efekt przeciwny. Podczas gdy wielu wskazuje palcem na Węgry, ponieważ kupują gaz, inne kraje nadal importują uran, a nawet zwiększyły konwencjonalny import energii z Rosji! Nie mówiąc już o tym, że Węgry nie należą nawet do pierwszej dwudziestki największych importerów energii z Rosji.

Zakończenie – co zrobić?

Rosja często zachowuje się jak tsunami żywiołów, które okresowo powraca ]. Tę elementarną katastrofę można zażegnać, a nawet jej zapobiec. Ale ta elementarna katastrofa przychodzi z zewnątrz, nie jest tak naprawdę częścią naszego świata, ani nie musi być jego częścią. Obecnie staje się to przeszłością: Rosję udało się zepchnąć na Chiny i Indie. Rosjanie nie są już Europejczykami, nawet jeśli niektóre z rosyjskich miast mają znacznie bardziej europejski wygląd niż wiele miast amerykańskich czy zachodnioeuropejskich.

Jednak w głębi duszy Rosjanie pragną uznania ich za Europejczyków. Aby uścisnąć im dłoń. Ich tragedia polega na tym, że nie są Europejczykami, a jednak mierzą się z Europą. Wszystko to razem oznacza, że klasy polityczne rządzące w Europie Środkowej muszą znaleźć z nimi modus vivendi. Ale oznacza to również, że ten modus vivendi jest możliwy.

Oczywiście wiemy, że Rosjanie rozumieją tylko argumenty siły. Nie szanują niczego bardziej niż siłę i nie gardzą niczym bardziej niż słabością. Czy są z tym sami wśród wielkich mocarstw? Nie sądzę. Ale pewne jest, że czasem małe narody mogą być bardzo silne, a siła narodów środkowoeuropejskich jest oparta na sile ich wspólnego frontu, a niekoniecznie na liczbie armii. Polska pokazała w latach 80-tych, że może wywierać większą siłę polityczną niż dowolna liczba okupacyjnych dywizji i kolaboracyjnych bojówek. A Europa Środkowa dziś mogłaby być niemal gigantem politycznym.

Oczywiście wszystko może potoczyć się inaczej, choć to byłby cud, jeśli Ameryka miałaby silnego prezydenta, oddanego amerykańskim wartościom, a jeśli Europa odnajdzie drogę powrotną do siebie, wówczas stosunki z Rosjanami można kształtować znacznie swobodniej. A jeśli to nie jest możliwe, to naszym zadaniem jest zachowanie naszego szczególnego środkowoeuropejskiego świata.

Jeśli Polska wybierze dziś eskalację konfliktu z Rosją, przy zachęcie i wsparciu obecnego post-zachodniego światowego reżimu liberalnego, to będzie to miało swoją cenę. Mianowicie zwiększona podatność na zagrożenia, upadek gospodarczy i zmniejszone pole manewru.

Polska może zapłacić za interwencję na Ukrainie swoją niepodległością.

Áron Máthé – węgierski historyk, socjolog, wiceprzewodniczący Komisji Pamięci Narodowej.
https://dorzeczy.pl/

Chcecie umierać za Kijów?

Chcecie umierać za Kijów? Chcecie, żeby za Kijów umierały wasze dzieci? Chcecie, żeby za Kijów umierali wasi rodzice?

Katarzyna Treter-Sierpińska 16, 2022 https://wprawo.pl/katarzyna-ts-chcecie-umierac-za-kijow/

https://wprawo.pl/wp-content/uploads/2022/11/prezydent-Ukrainy-Wolodymyr-Zelenski-677x430.png

We wtorek (15.11.2022) na Polskę spadła rakieta, która zabiła dwóch mężczyzn przebywających na terenie suszarni zboża w miejscowości Przewodów w powiecie hrubieszowskim. W środę prezydent Andrzej Duda i premier Mateusz Morawiecki wydali oświadczenie, w którym powiedzieli, że nie był to rosyjski atak na Polskę, tylko wypadek, do którego doszło, gdy Ukraina odpierała zmasowany atak rosyjskich rakiet na miasta w okręgach leżących przy polskiej granicy. Rakieta, która zabiła polskich obywateli, została wystrzelona przez ukraińską obronę powietrzną. Taką wersję podają też amerykańskie służby, do których Polska zwróciła się o pomoc w śledztwie.

We wtorek wieczorem, zanim jeszcze polskie władze wydały jakiekolwiek oświadczenie w tej sprawie, prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski zamieścił na Twitterze następujący wpis: RF zabija wszędzie tam, gdzie może dotrzeć. Dzisiaj dotarła do Polski. Ten atak na bezpieczeństwo zbiorowe w regionie euroatlantyckim jest eskalacją. Zginęli ludzie. Moje kondolencje dla polskich braci i sióstr! Ukraina zawsze z wami. Należy powstrzymać terror RF.  Solidarność to nasza siła!

Jak to możliwe, że prezydent Ukrainy bez wahania stwierdził, iż to była rosyjska rakieta i „atak na bezpieczeństwo zbiorowe w regionie euroatlantyckim”, chociaż rząd RP jeszcze nie wypowiedział się w tej sprawie? Rozumiem, że dziennikarze, w tym amerykańscy, pisali o rzekomym rosyjskim ataku na Polskę. W końcu to tylko dziennikarze, którzy żyją z robienia sensacji i straszenia ludzi. Dziennikarze nakręcali kowidową hucpę, dziennikarze nakręcają klimatyczna hucpę, dziennikarze nakręcili panikę wojenną. Ale dlaczego Zełenski zadął w tę trąbkę?

Odpowiedź jest oczywista. Od lutego Ukraina robi, co w jej mocy, żeby wciągnąć NATO do bezpośredniej wojny z Rosją. Temu służył apel Zełenskiego o zamknięcie nieba nad Ukrainą, czyli o to, żeby samoloty NATO strzelały do samolotów rosyjskich. Temu służyła informacja puszczona w świat przez ukraińską armię o rzekomym udostępnieniu polskich lotnisk dla ukraińskich samolotów wojskowych wykonujących misje bojowe przeciw Rosji. Temu służył apel Zełenskiego o wykonanie prewencyjnych uderzeń zanim Rosja użyje broni jądrowej. I temu służył wpis Zełenskiego, w którym stwierdził, że na Polskę spadła rosyjska rakieta. Nie bez przyczyny Zełenski użył określenia „eskalacja” i zażądał, aby „powstrzymać terror” Rosji. Nie napisał, w jaki sposób ten terror ma być powstrzymany, ale mądrej głowie dość dwie słowie.

Prezydent Ukrainy poinformował też, że rozmawiał przez telefon z prezydentem Dudą. – Złożyłem kondolencje w związku ze śmiercią polskich ofiar rosyjskiego terroru rakietowego. Wymieniliśmy się dostępnymi informacjami i ustalamy wszystkie fakty. Ukraina, Polska, Europa i cały świat muszą być chronione przed rosyjskim terrorem – napisał Zełenski na Twitterze.

A co we wtorek wieczorem napisał na Twitterze minister spraw zagranicznych Ukrainy, Dmytro Kuleba? Oto jego wpis: Rosja lansuje teraz teorię spiskową, że to rzekomo pocisk ukraińskiej obrony powietrznej spadł na polskie terytorium. Co nie jest prawdą. Nikt nie powinien kupować rosyjskiej propagandy, ani wzmacniać jej przesłań. Ta lekcja powinna była zostać wyciągnięta dawno po zestrzeleniu samolotu MH17.

I jeszcze wtorkowy wpis ambasadora Ukrainy w Polsce, Wasyla Zwarycza: Jesteśmy solidarni z Polską. Składam kondolencje rodzinom i bliskim ofiar eksplozji w Przewodowie. Rosja powinna ponieść sprawiedliwą karę za terroryzm i zbrodnie wojenne. Liczymy na stanowczą  odpowiedź NATO i całego świata cywilizowanego. Prosimy o dalsze wsparcie Ukrainy.

Spójrzmy teraz na reakcję ukraińskich władz już po oświadczeniach prezydenta Dudy i premiera Morawieckiego, którzy poinformowali, że nie był to atak rosyjski tylko rakieta wystrzelona przez ukraińską obronę powietrzną.

Prezydent Zełenski nie zamieścił żadnego wpisu na Twitterze. Milczy minister Kuleba. Milczy ambasador Zwarycz. Natomiast Sekretarz Rady Bezpieczeństwa Narodowego i Obrony Ukrainy Ołeksy Daniłow ogłosił, że Ukraina żąda dopuszczenia do śledztwa. – Jesteśmy gotowi przekazać dowód rosyjskiego śladu, który posiadamy. Oczekujemy od naszych partnerów informacji, na podstawie których stwierdzono, że był to pocisk ukraińskiej obrony powietrznej – napisał Daniłow na Twitterze.

A teraz zobaczmy jak wygląda narracja polskich władz dotycząca odpowiedzialności za śmierć Polaków zabitych ukraińską rakietą. Narracja ta brzmi: winę za to wydarzenie ponosi Rosja, ponieważ gdyby Rosja nie atakowała Ukrainy, to Ukraina nie musiałaby używać obrony powietrznej i Polacy by nie zginęli.

Nikt nie oczekuje przeprosin od Ukrainy za niefortunne działanie ich opelotki, które kosztowało życie dwóch Polaków. Mam jednak nadzieję, że prezydent Duda zauważył w końcu, co wyprawia jego “wielki przyjaciel” Zełenski.

Z czym zatem mamy do czynienia? Mamy do czynienia z kolejną próbą wepchnięcia Polski do bezpośredniej wojny z Rosją poprzez nacisk ze strony ukraińskiej, która posłużyła się kłamstwem. Jeśli ktoś myśli, że Ukraińcy żałują tych dwóch Polaków, to jest bardzo naiwny. Jeśli Ukraińcy czegoś żałują, to tego, że NATO nie kupiło ich zapewnień o rosyjskim ataku i nie przeprowadziło ataku odwetowego. Oczywiście oznaczałoby to III wojnę światową, ale przecież właśnie na tym zależy naszym ukraińskim „braciom i siostrom”. Nie łudźcie się, że byłoby im żal polskiej krwi. O nie! Polska krew przelewana za Kijów byłaby im bardzo na rękę.

A teraz pytam wszystkich polskich ukrainofilów omamionych wizją polsko-ukraińskiego braterstwa: Chcecie umierać za Kijów? Chcecie, żeby za Kijów umierały wasze dzieci? Chcecie, żeby za Kijów umierali wasi rodzice? Naprawdę tego chcecie, czy też wasza wyobraźnia jest zbyt uboga, żebyście potrafili zrozumieć, jakie będą konsekwencje wejścia Polski do bezpośredniej wojny z Rosją?

Najwyższa pora zrozumieć, że Ukraińcy nie walczą o to, aby ruskie bomby nie spadły na Polskę. Ukraińcy walczą o Ukrainę, a ponieważ ruskie bomby spadające na Polskę pozwoliłyby im wciągnąć NATO do bezpośredniego udziału w konflikcie, to ruskie bomby spadające na Polską są im jak najbardziej na rękę. Dowodem na to są wtorkowe wpisy Zełenskiego, Kuleby i Zwarycza oraz środowy wpis Daniłowa. Trzeba być ślepym, żeby tego nie dostrzec.

Polski interes narodowy nie jest tożsamy z ukraińskim interesem narodowym. Ukraina chce wciągnąć Polskę do wojny z Rosją. Polska nie może na to pozwolić. Tymczasem jest grupa Polaków, którzy nie tylko bezmyślnie wymachują szabelką, ale opluwają tych, którzy ostrzegają, że to machanie może doprowadzić do tragedii. Tych wymachujących szabelką idiotów (bo inaczej nazwać ich nie sposób) należałoby zamknąć w jakimś ustronnym miejscu, gdzie dla nikogo nie stanowiliby zagrożenia. I to leży w polskim interesie narodowym, a nie tropienie „ruskich onuc” wśród osób, które wykazują umiar i rozsądek.

A jeśli chodzi o prowokacje, to należy zastanowić się nad tym, czy ta ukraińska rakieta naprawdę spadła w Polsce zupełnie przypadkowo. Nasi ukraińscy „bracia i siostry” nie mieli żadnych skrupułów, żeby wymordować co najmniej 100 tysięcy Polaków w ramach „walki o niepodległość” na Wołyniu i w Małopolsce Wschodniej. Dziś ukraińscy zbrodniarze są ukraińskimi „herojami”. Jak można oczekiwać, że walczący dziś z Rosją Ukraińcy będą chcieli oszczędzać polską krew? Przecież nigdy tego nie robili. Wprost przeciwnie. Wszystkie te opowieści o polsko-ukraińskim braterstwie, to pic na wodę, fotomontaż. Gdyby to miało przynieść im zwycięstwo, Ukraińcy poświęciliby nas bez mrugnięcia okiem. Nie dajmy się im wciągnąć w tę wojnę. Nie pozwólmy, żeby Polacy umierali za Kijów.

Sasin daje dupy władcom z UE. …Ale dupa nasza !!… VAT !!

Sasin daje dupy władcom z UE. Ale dupa nasza…

Wicepremier Sasin: „Będziemy musieli przywrócić VAT na energię elektryczną, paliwa i nawozy”

20 listopada 2022 https://pch24.pl/wicepremier-sasin-bedziemy-musieli-przywrocic-vat-na-energie-elektryczna-paliwa-i-nawozy/

Będziemy musieli przywrócić wyższe stawki VAT nie tylko w przypadku energii elektrycznej, ale także w przypadku paliw i nawozów. Możemy za to utrzymać zerowy VAT na żywność – tłumaczył w niedzielę wicepremier i minister aktywów państwowych Jacek Sasin.

Wicepremier w niedzielę w Programie Pierwszym Polskiego Radia odniósł się m.in. do kwestii funkcjonowania tzw. tarczy antyinflacyjnej i wynikających z niej obniżonych stawek podatków na niektóre dobra.

Sasin przyznał, że ze względu na decyzję Komisji Europejskiej, która zakwestionowała niektóre działania w związku z tarczą, polski rząd będzie musiał przywrócić wyższe stawki VAT na energię elektryczną czy paliwa. – Będziemy musieli niestety ten VAT przywrócić, nie tylko w tym zakresie (energii elektrycznej – PAP), ale w obszarze pozostałych surowców energetycznych, również nawozów – powiedział.

Minister podkreślił, że polski rząd otrzymał informację od Komisji, że obniżenie stawek VAT „jest niezgodne z prawem europejskim i musimy ten VAT przywrócić i akcyzę w przypadku chociażby rynku paliwowego, gdzie ona funkcjonuje”.

Jedynym odstępstwem, które udało się nam uzyskać – tu walczyliśmy do samego końca jest – możliwość utrzymania zerowego VAT-u na żywność. To, że żywność będzie tańsza, to jest zasługa również naszego rządu, który taką odważną decyzję podjął, a potem wywalczył w Komisji Europejskiej zgodę na to. Natomiast w przypadku surowców energetycznych i również energii elektrycznej takiej zgody uzyskać się nie udało – dodał.

Na początku listopada Komisja Europejska, odpowiadając na pytania PAP, poinformowała, że obecne ramy prawne nie pozwalają na zastosowanie zerowej stawki VAT na gaz ziemny i nawozy, natomiast paliwa silnikowe nie mogą korzystać z żadnej obniżonej stawki VAT, nawet tymczasowo. (PAP)

Niepodległość – a co z wolnością?

Niepodległość – a co z wolnością?

Stanisław Michalkiewicz  http://michalkiewicz.pl/tekst.php?tekst=5285 19 XI 2022

Minęła 104 rocznica odzyskania przez Polskę niepodległości. Uroczystości było co niemiara, co jest posunięciem ze wszech miar słusznym w sytuacji, gdy niepodległości jest jakby coraz mniej. Słowem – przerost formy nad treścią – jak to u nas. Ale ja nie o tym, chociaż chciałbym odnotować jeden incydent i jedną opinię. Jeśli chodzi o incydent, to mam na myśli zatrzymanie i zakucie w kajdany przez policję pana Jacka Międlara [to ksiądz. Może nie nauczyli go w po-soborowym seminarium, że sakrament kapłaństwa przyjmuje się na wieczność, nie zaś do chwili zdjęcia sutanny MD] , tylko za to, że wybierał się na Marsz Niepodległości we Wrocławiu. Podobno rozkaz policji wydał Ośrodek Monitorowania Zachowań Rasistowskich i Ksenofobicznych.

Jeśli to prawda, to świadczyłoby to o parcelacji państwa nie tylko między gangi polityczne, ale również zwyczajne, na przykład – utrzymujące się ze składania donosów. Jedni napadają na TIR-y, inni okradają staruszki metodą „na wnuczka”, a inni z kolei tropią rasistów, antysemitników, ksenofobów i homofobów. Okazuje się, że z tego też można żyć, a jeśli można, to czemu sobie nie żyć?

Niejasne jest tylko, od kiedy policja ma obowiązek słuchania rozkazów tych społecznych rewidentów naszych cnót. Inna sprawa, że skoro nawet w niezawisłych sądach niezawiśli sędziowie zagryzają się nawzajem, to trudno się dziwić policjantom, że na wszelki wypadek słuchają się każdego, a w razie czego potem najwyżej się wytłumaczą, że wszystko było w jak najlepszym porządku, bo prawo nie zostało złamane. A wiadomo, że nie ma nic gorszego, jak złamane prawo; no może jeszcze złamane serce, albo jakiś inny narząd – ale prawo oczywiście d’abord. Jak to u nas, wszystko oczywiście zakończyło się wesołym oberkiem; pan Międlar został rozkuty i wypuszczony na tak zwaną wolność, którą będzie się cieszył oczywiście do czasu, to znaczy – dopóki wiadomy Ośrodek nie będzie znowu musiał zarobić na bułeczkę i masełko.

Tyle o incydencie, a teraz – opinia. Oto na Marszu Niepodległości pojawił się poseł Grzegorz Braun z transparentem „Stop ukrainizacji Polski!”. Z tej okazji pobożny, a nawet „poświęcony” – chociaż nie bardzo wiadomo – czemu – portal „Fronda” pryncypialnie go skrytykował, że „jątrzy” i „dzieli”. Rzeczywiście – kto to widział, żeby przeciwdziałać ukrainizacji Polski? To myślozbrodnia, której każdy szczery Polak powinien wystrzegać się jak ognia, a wszystkie swoje siły kierować na jak najszybszą ukrainizację Polski, której obraz tak pięknie nakreślił w swoim przemówieniu na 3 maja pan prezydent Andrzej Duda. Jak jest rozkaz, że Polska nie tylko ma być zukrainizowana, ale w ogóle – zostać „sługą narodu ukraińskiego” – to nie ma co wierzgać przeciwko ościeniowi.

Tamże we Frondzie pan Robert Bąkiewicz odkrył, że Grzegorz Braun i Janusz Korwin-Mikke „szkodzą polskiej polityce”. To oczywista oczywistość. Gdyby tak słuchali się Naczelnika Państwa Jarosława Kaczyńskiego, to nie tylko żadnej polskiej polityce by nie szkodzili, ale jeszcze – kto wie? – mogliby liczyć na wsparcie ze strony rozlicznych spółek Skarbu Państwa, bo jużci – kogóż wynagradzać w tych zepsutych czasach jak nie osoby wspierające polską politykę? To jest najwyższy nakaz patriotyzmu, bo okazuje się, że od agentów – i to nie tylko Putina – aż się u nas roi i pan prof. Cenckiewicz właśnie odkrył, że agentem wywiadu, chociaż tylko hiszpańskiego, był nawet sam pan red. Adam Michnik. Ładny interes, chociaż z drugiej strony potwierdza to moją ulubioną teorię spiskową, że w Polsce nie można być skutecznym politykiem, nie będąc niczyim agentem. To nawet dobre kryterium, bo od razu widać; jak polityk skuteczny, to agent, a jak nieskuteczny, to poczciwina.

Tymczasem w dniach 12 i 13 listopada odbywa się w Warszawie Konferencja Wolnościowa, w której też miałem wziąć udział, ale nieszczęśliwy wypadek przykuł mnie do łóżka, więc tylko sobie oglądam z bezpiecznej odległości. Może to i lepiej, bo na tę konferencję zapowiedział się poseł Braun i Janusz Korwin-Mikke, więc nie wiadomo, czy w tej sytuacji, na rozkaz wiadomego Ośrodka policja wszystkich uczestników nie wyaresztuje. Ja z nogą w gipsie aż po pachwinę daleko bym nie uciekł, więc areszt miałbym jak w banku, może nawet na tym samym „dołku” Komendy przy ul. Malczewskiego, gdzie, jako „wróg ludu”, trafiłem w stanie wojennym. Wprawdzie co ma wisieć – nie utonie – ale tym razem udało mi się wymigać, toteż z bezpiecznej odległości mogę sobie pozwolić na kilka uwag ogólnych.

Bardzo dobrze, że taka Konferencja została zorganizowana. Po pierwsze dlatego, że Stwórca Wszechświata nadał człowiekowi wolną wolę, to znaczy – obdarzył go zdolnością do świadomego wybierania, którą nazywamy wolnością. Nie wszyscy chcą przyjąć to do wiadomości i wprowadzają kategorię „wolności prawdziwej”, która – jak to zauważył Sławomir Mrożek – pojawia się tam, gdzie nie ma wolności zwyczajnej.

Stąd dla wolności płyną rozmaite zagrożenia. U nas obecnie wszyscy ludzie miłujący pokój, a zwłaszcza prawdę, wskazują na Putina, który jest jednym z imion Szatana, ale przecież gołym okiem widać, że znacznie większe zagrożenie dla niepodległości naszej ojczyzny i jej suwerenności płynie z Unii Europejskiej. Niemcy, wykorzystując jej instytucje, próbują przełamać resztki naszego oporu przed ostatecznym „pogłębieniem integracji”, czyli wepchnięciem nas do IV Rzeszy.

Ostatnio zauważył to nawet Naczelnik Państwa. Szkoda, że tak późno, bo gdyby wcześniej był bardziej spostrzegawczy, a mniej w sobie zadufany, to może by nie stręczył Polakom Anschlussu w roku 2003, nie optowałby za ratyfikacją traktatu lizbońskiego w roku 2008, ani nie forsowałby całkiem niedawno ratyfikacji ustawy o zasobach własnych UE. Więc jak to jest z Jarosławem Kaczyńskim; szkodzi polskiej polityce, czy nie? Ale nie jest to bynajmniej koniec listy zagrożeń.

Poważnym zagrożeniem dla wolności jest postępująca etatyzacja i biurokratyzacja, która na podobieństwo raka, niszczy wszelkie organiczne więzi społeczne i skutecznie blokuje narodowy potencjał gospodarczy. Kolejne zagrożenie płynie ze strony obłędnych, doktrynerskich ideologii, które cwaniacy, albo też wariaci w sensie medycznym z poświeceniem godnym lepszej sprawy usiłują narzucać całym nieszczęsnym narodom, posługują się piekielną triadą: państwowym monopolem edukacyjnym, mediami i przemysłem rozrywkowym.

Wreszcie kolejne zagrożenie dla wolności płynie ze strony totalnej inwigilacji, która dziś osiąga takie rozmiary, że aż wzbudza podejrzenia, czy w ogóle istnieje jeszcze jakaś spontaniczność i prywatność. Tym bardziej trzeba wolności bronić, bo jak ją stracimy, to cóż nam jeszcze zostanie? Jak śpiewał Jacek Kaczmarski: „O bracia wilcy brońcie się, nim wszyscy wyginiecie!

20.11.22 Warszawa, Kraków – Orszak Chrystusa Króla. W niedzielę Polacy oddadzą cześć Jezusowi Chrystusowi Królowi Polski !

20.11.22 Warszawa, Kraków – Orszak Chrystusa Króla. W niedzielę Polacy oddadzą cześć Jezusowi Chrystusowi Królowi Polski!

16/11/2022 przez antyk2013

W najbliższą niedzielę 20 listopada przypada według nowego kalendarza liturgicznego Uroczystość Chrystusa Króla Wszechświata. Z tej okazji wierni i księża chcą wyjść na ulice polskich miast, by przez publiczną modlitwę zamanifestować swoją cześć dla Zbawiciela, obranego przecież w akcie intronizacji na „Króla Polski”. Orszaki Chrystusa Króla pojawią się w Warszawie i Krakowie.

„W niedziele, wobec całego świata możemy dać świadectwo naszego nawrócenia i wierności Chrystusowi. Tylko od nas zależy, jak wiele osób zdołamy zaprosić w ciągu tych ostatnich dni, by wspólnie, publicznie i w najbardziej eksponowanym miejscu stolicy Polski uznać w Akcie Intronizacji Pana Jezusa za naszego Króla”, zachęcają do przybycia organizatorzy religijnej inicjatywy.

Warszawski orszak wyjdzie na ulice Starego Miasta po Mszy Świętej, której rozpoczęcie przewidziano na 12:30. Z Archikatedry Św. Jana uczestnicy pójdą na Plac Zamkowy, gdzie odnowią Akt Intronizacji Chrystusa na Króla, a następnie przez Most Śląsko Dąbrowski, przy Katedrze Warszawsko-Praskiej i ulicami Starej Pragi udadzą się do Bazyliki Najświętszego Serca Jezusowego przy ulicy Kawęczyńskiej.

Orszak zakończy Adoracja Najświętszego Sakramentu, po której zostanie odprawiona Msza św. o godzinie 16.00. Liturgii w Bazylice będzie przewodniczył ks. bp Romuald Kamiński. 

Mszy św. w Archikatedrze pw. Męczeństwa św. Jana Chrzciciela będzie przewodniczył ks. bp Stanisław Jamrozek – Delegat Konferencji Episkopatu Polski ds. Ruchów Intronizacyjnych.

W Krakowie z kolei wierni zbiorą się w Łagiewnickim sanktuarium o godzinie 12. Po Najświętszej Ofierze, którą odprawi ks. Bp Jan Zając, udadzą się w orszaku do Sanktuarium Św. Jana Pawła II.

Hasłem obu przemarszów będzie zawołanie „W NASZYCH RODZINACH – KRÓLUJ NAM CHRYSTE”. „To niepowtarzalna okazja, aby 20 listopada A.D. 2022 w Uroczystość Chrystusa Króla oddać hołd naszemu Panu na ulicach stolicy Polski. To kolejny, mały krok, aby Naród Polski uznał Chrystusa za swojego Władcę”, podkreślają organizatorzy, zachęcając do przybycia.

Minister Ardanowski: Zielony Ład przyniesie ubóstwo, głód i fale migracji.

Jan Krzysztof Ardanowski: Zielony Ład przyniesie ubóstwo, głód i fale migracji.

Działania polityków są idiotyczne, ale Komisja Europejska z Timmermansem, z komisarzem Wojciechowskim włącznie – właśnie tak działają. Mogą oni doprowadzić do zapaści produkcji żywności w Europie

https://pch24.pl/jan-krzysztof-ardanowski-zielony-lad-przyniesie-ubostwo-glod-i-fale-migracji/

Komisja Europejska, kontynuując drastyczną politykę klimatyczną dodatkowo pogłębia kryzys spowodowany wojną na Ukrainie – przekonuje były minister rolnictwa w rządzie Zjednoczonej Prawicy, Jan Krzysztof Ardanowski. W wyniku tych działań, zagrożona będzie nie tylko sytuacja samych rolników, ale bezpieczeństwo żywnościowe uzależnionych od europejskiego eksportu.

Rolnicy należą  do grup najbardziej dotkniętych kryzysem energetycznym. Oprócz zapewnienia podstawowych potrzeba jak ogrzanie domu czy ugotowanie jedzenia, gospodarstwa rolne wymagają dodatkowo ogromnego zapotrzebowania na energię. – Nie ma tu znaczenia czy jest to hodowla świń, krów, drobiu czy przechowalnictwo warzyw i owoców – wszędzie tu potrzebna jest energia elektryczna – podkreśla Ardanowski.

Problemy z wysokimi cenami dotyczą w nie mniejszym stopniu gazu wykorzystywanego w produkcji nawozów. Jeszcze do niedawna koszt 3 tys. zł za tonę saletry amonowej wydawał się ceną zaporową do tego stopnia, że rząd musiał uruchomić dodatkowe dopłaty. – Dzisiaj tona saletry amonowej oscyluje w granicach 6 tys. zł z tendencją wzrostową. Dla większości rolników są to ceny absolutnie zaporowe – tłumaczy przewodniczący Rady ds. Rolnictwa i Obszarów Wiejskich przy Prezydencie RP.

Sytuacji nie poprawia zalew ukraińskiej kukurydzy, który zdaniem Ardanowskiego „całkowicie rozregulowuje rynek paszowy w Polsce”. – Wzrost kosztów energii spowodowany wieloletnią grą Rosji z Europą dotyka szczególnie mocno ziem polskich rolników – przekonuje.

Komisja Europejska jednak nie tylko nie reaguje na kryzys, ale zdaniem byłego ministra rolnictwa jeszcze go pogłębia, prowadząc „destrukcyjną” politykę klimatyczną. – Komisja Europejska obok niezależnych od jej decyzji problemów (…) narzuca swoją politykę rolną w postaci w postaci Zielonego Ładu, która dodatkowo komplikuje kwestie związane z produkcją żywności, wymuszając działania ograniczające plony oraz – przy tym – konieczność dużych inwestycji w gospodarstwach, na które, mówiąc wprost, rolnicy nie mają pieniędzy – zauważa Ardanowski.

Z kolei środki unijne przyznawane w ramach Wspólnej Polityki Rolnej są „absolutnie niewystarczające”. – Są to rozsmarowywane pieniądze w ramach dopłat bezpośrednich, dopłat do działań ekologicznych, ekoschematów, które pozostawiają tylko jakieś ochłapy na inwestycje w gospodarstwach, które przecież muszą dostosowywać się do nowej WPR – przekonuje.

Gwałtowne zmniejszanie użytkowania nawozów, połączone ze zwiększaniem obszaru chronionego doprowadzi, w ocenie polityka, w krótkim okresie do spadku plonów – i w konsekwencji – zbiorów podstawowych płodów rolnych.

Europa przestanie być bezpieczna żywnościowo – zauważa Ardanowski, wskazując, że taka sytuacja przełoży się na problemy wykraczające daleko poza europejski sektor rolny.

Z eksportera żywności, Europa stanie się importerem, głównie ze strony krajów Ameryki Południowej MERCO-SUR czy Nowej Zelandii. Szczególnie dotknie to biedniejsze i uboższe w warunki kraje Afryki Północnej i Bliskiego Wschodu, które nie potrafią wyprodukować wystarczających ilości żywności.

Emigranci ruszą na Stary Kontynent, by ratować się przed głodem. Te działania polityków są niezrozumiałe i idiotyczne, ale Komisja Europejska z panem Timmermansem i jego kolegami z komisarzem Wojciechowskim włącznie – właśnie tak działają. Mogą oni doprowadzić do zapaści produkcji żywności w Europie – podkreśla Ardanowski.

Uważam, że trzeba bić na alarm, ponieważ bezpieczeństwo żywnościowe, do którego Europa się przyzwyczaiła i której jest wynikiem prowadzonej od wielu lat, do niedawna, prorolniczej polityki Unii Europejskiej sypie się na naszych oczach – konkluduje.

Źródło: Forum Polskiej Gospodarki

Kompromitacja sług Ukrainy

Ratunek dla Polski leży w tylko i wyłącznie jednym rozwiązaniu – zanegowaniu CAŁEJ klasy politycznej pasożytującej na Polsce od 1989.

Adam Śmiech https://myslpolska.info/2022/11/17/kompromitacja-slug-ukrainy/

Polska sługą narodu ukraińskiego – ogłosił swego czasu rzecznik MSZ Jasina i rzeczywiście, Polską rządzą sług(us)i Ukrainy.

[od Maruchy md]

To, co wyprawia to towarzystwo w imię Ukrainy nie ma precedensu w całej historii Polski. Żulia rządzi sejmem (niebywała, niedopuszczalna agresja na poziomie magla marszałek Gosiewskiej wobec posła Brauna), a prezydent, premier i cała reszta sług Ukrainy robi wszystko, żeby wytłumaczyć ohydną prowokację watażki z Kijowa.

Popatrzmy:

Andrzej Duda: „Nie tyle była to eksplozja rakiety, co eksplozja paliwa, które tam się znajdowało. Nic nie wskazuje na to, żeby to było działanie intencjonalne, żeby chciano doprowadzić do eksplozji na terenie Rzeczypospolitej. Nic, co można by uznać za atak wymierzony w Polskę. Prawdopodobnie był to nieszczęśliwy wypadek – poinformował podczas posiedzenia RBN prezydent Andrzej Duda”.

Rozumiem, że fakt, że to eksplozja paliwa a nie rakiety, ma uspokoić rodziny zabitych, które teraz powiedzą po prostu – „OK, uspokoił nas pan – nic się nie stało”. A pomyślmy, co by powiedział, gdyby to była rosyjska rakieta?

Ryszard Terlecki: „Bardzo poważnie podchodzimy do badań tego zdarzenia. Oczywiście całą winę za to ponosi Rosja, bo to ona przecież rozpoczęła wojnę” – podkreślił wicemarszałek Sejmu Ryszard Terlecki, pytany przez dziennikarzy o eksplozję w Przewodowie.

Zapewnił, że ukraińscy eksperci będą brać udział w badaniu tego miejsca i wszystkich okoliczności. „Tak że myślę, że cała sprawa się spokojnie wyjaśni”.

Czytając te brednie może ktoś postawić pytanie – kto w takim razie odpowiada za Katyń? Czy w tym wypadku Terlecki posłużyłby się podobną logiką? A co sądzić o dopuszczaniu do śledztwa notorycznych kłamców i oszustów ukraińskich, których szef nadal idzie w zaparte, pomimo kolejnej reprymendy nawet ze strony Joe Bidena i innych polityków zachodnich?

Biden po powrocie z Bali (G-20): „Słowa prezydenta Wołodymyra Zełenskiego nie są żadnymi dowodami w sprawie wybuchu w Przewodowie”.

„To staje się śmieszne. Ukraińcy niszczą nasze zaufanie do nich. Nikt nie obwinia Ukrainy, a oni otwarcie kłamią. To jest bardziej destrukcyjne niż rakieta” – mówi w rozmowie z „Financial Times” dyplomata z kraju NATO w Kijowie.

Ian Bremmer, założyciel firmy analitycznej Eurasia Group, zamieścił na Twitterze środowe oświadczenie Zełenskiego, w którym prezydent Ukrainy ponownie mówi, że pocisk należał do strony rosyjskiej. „Zełenski powinien wycofać to oświadczenie. Podważa wiarygodność i pokazuje brak koordynacji w NATO”.

Jest to totalna KOMPROMITACJA władz warszawskich i całego systemu władzy post-solidarnościowej. W normalnej Polsce, władzy tej już by nie było, a hańba jaką sprowadziła na siebie i na Polskę nie pozwalałaby nawet o tym dnie dna zbyt często wspominać, żeby nie drażnić normalnych ludzi. Jednak nawet do kompromitacji trzeba dwojga, w tym sensie, że, żeby kompromitacja wywołała skutki musi być postrzegana jako taka, tj. wśród społeczeństwa musi być świadomość, że władza jest totalnie skompromitowana. I tu mam wątpliwość – czy otumanieni, ogłupieni Polacy mają tego świadomość? Czy skandaliczna prowokacja w Przewodowie obudzi ich z letargu? Jestem pesymistą…

Jeden z nowych sondaży: „Gdyby wybory odbywały się w listopadzie, 30 proc. poparcia uzyskałoby PiS, 28 proc. KO, 9 proc. Polska 2050, a 7 proc. Lewica – wynika z najnowszego sondażu Kantar Public. Pozostałe ugrupowania, w tym mające obecnie reprezentacje w Sejmie Konfederacja i PSL, nie przekroczyłyby progu wyborczego”.

Ratunek dla Polski leży w tylko i wyłącznie jednym rozwiązaniu – zanegowaniu CAŁEJ klasy politycznej pasożytującej na Polsce od 1989. Od nikogo spośród tej klasy nie można już oczekiwać niczego. Całej, tj. również Konfederacji, która na całej linii nie spełniła oczekiwań. Gdzie jednak świadomość Polaków, która pozwoliłaby taką operację wykonać? Świadomości brak. Stąd mój pesymizm.

Po wybuchu w Przewodowie. Wiceszef MON: Pocisk powinien ulec samozniszczeniu

Po wybuchu w Przewodowie. Wiceszef MON: Pocisk powinien ulec samozniszczeniu

https://nczas.com/2022/11/18/po-wybuchu-w-przewodowie-wiceszef-mon-pocisk-powinien-ulec-samozniszczeniu/

Mówimy o jednorazowym uderzeniu ukraińskiej rakiety obrony przeciwrakietowej – taki pocisk nie osiągając celu powinien ulec samozniszczeniu; tu najprawdopodobniej coś nie zadziałało; sprawę muszą wyjaśnić śledczy – powiedział w rozmowie z „Gazetą Polską Codziennie” wiceszef MON Wojciech Skurkiewicz.

W piątkowym wydaniu „GPC” opublikowano rozmowę z wiceszefem MON, w której zapytano go, czy wiadomo już, co dokładnie zdarzyło się w Przewodowie.

Jedno, co można z całą pewnością stwierdzić to to, że była to rakieta produkcji rosyjskiej, czy jeszcze wcześniej – radzieckiej – powiedział Skurkiewicz.

Jak dodał, ze strony MON do wsparcia śledczych skierowani zostali eksperci z WAT oraz Wojskowego Instytutu Techniki i Uzbrojenia. – To są najlepsi fachowcy, którymi dysponuje minister obrony narodowej. W pełni angażujemy się w to, aby sprawa została dogłębnie wyjaśniona – powiedział wiceszef MON w rozmowie z „GPC”. Dodał, że wykluczyć nie można, iż w śledztwie weźmie udział również strona ukraińska.

Proszę pamiętać, że mówimy o jednorazowym, jednopunktowym uderzeniu rakiety obrony przeciwrakietowej systemu ukraińskiego. Taki pocisk, nie osiągając celu – rakiety manewrującej – powinien ulec samozniszczeniu. Tutaj najprawdopodobniej coś nie zadziałało. Jak dokładnie do tego doszło, muszą wyjaśnić śledczy – zaznaczył Skurkiewicz.

Więcej uroczystości – mniej niepodległości

Więcej uroczystości – mniej niepodległości

Stanisław Michalkiewicz  http://michalkiewicz.pl/tekst.php?tekst=5284 17 listopada 2022

11 listopada przypada święto odzyskania przez Polskę niepodległości. Ustanowione zostało akurat tego dnia, by w ten również sposób umocnić kult Józefa Piłsudskiego, na którym sanacja fundowała sobie moralną legitymację władzy, podobnie jak PZPR na granicy na Odrze i Nysie. Tak naprawdę bowiem 11 listopada w Polsce nie wydarzyło się nic ważnego, jeśli chodzi o niepodległość państwa.

Niepodległość Polski została proklamowana 7 października 1918 roku przez Radę Regencyjną, która za podstawę tej proklamacji przyjęła 13 punkt listy amerykańskich celów wojennych, mówiący o niepodległej Polsce z dostępem do morza i gospodarką regulowaną traktatami. Józef Piłsudski, przyjmując z rąk Rady Regencyjnej władzę nad wojskiem. Musiał chyba uznawać jej władzę, podobnie, gdy kilka dni później przejmował z rąk tejże Rady, która następnie się rozwiązała, pełnię władzy nad państwem, jako jego Naczelnik. Skoro przekazała mu władzę nad państwem, to znaczy, że państwo, czyli różne jego agendy, albo były już zorganizowane, albo znajdowały się w trakcie organizacji. Można tedy powiedzieć, że 10 listopada Józef Piłsudski przyjechał na gotowe. Ale mniejsza o to, chociaż szkoda, że wśród tylu uroczystości żadna chyba nie była poświęcona Radzie Regencyjnej, której uczestnicy, podobnie jak ich zasługi, są niemal zapomniane.

Więc uroczystości jest bez liku, bo każdy na rok przed wyborami, chce pokazać jakim to jest szermierzem niepodległości. Naczelnik Państwa Jarosław Kaczyński z tej okazji odgrzał nawet miesięcznicę smoleńską, chociaż przezornie wolał przemawiać pod pomnikiem Józefa Piłsudskiego, a nie pod pomnikiem prezydenta Lecha Kaczyńskiego, chociaż jego kult, a nawet zdolności profetyczne, wprawdzie jeszcze nie dorównują rozmachowi kultu Józefa Piłsudskiego, ale parzcież jesteśmy dopiero na początku drogi. W swoim przemówieniu Naczelnik Państwa dał do zrozumienia, że niepodległość Polski znajduje się dzisiaj w delikatnym momencie.

To akurat prawda, ale jeśli już tak szczerze o tej niepodległości rozmawiamy, to warto przypomnieć, że do tej delikatności Jarosław Kaczyński przyłożył rękę i to nie raz. Zresztą nie on jeden, bo również Donald Tusk, również Aleksander Kwaśniewski, którego uważam za prawdziwe nieszczęście dla Polski, podobnie jak Leszek Miller, a nawet niektórzy przedstawiciele przewielebnego duchowieństwa, figurujący w kartotekach Służby Bezpieczeństwa. W referendum akcesyjnym w czerwcu 2003 roku wszyscy oni, ponad podziałami, zgodnie stręczyli Polsce Anschluss, podobnie jak wcześniej – „plan Balcerowicza”, wobec którego – podobnie jak wobec Anschlussu – „nie było alternatywy”. Tymczasem w roku 2003 mijało 10 lat od wejścia w życie traktatu z Maastricht, który w sposób zasadniczy zmieniał formułę funkcjonowania Wspólnot Europejskich – bo Unia, jaklo odrębny podmiot prawa międzynarodowego, powstała dopiero 1 grudnia 2009 roku, po ratyfikacji traktatu lizbońskiego. Traktat z Maastricht odchodził od formuły konfederacji, czyli związku państw, czyli „Europy Ojczyzn”, ku formule federacji, czyli państwa związkowego, a więc Rzeszy, której państwa członkowskie będą częściami składowymi. A czy część składowa jakiegokolwiek państwa jest niepodległa? To wykluczone, ponieważ podlega władzom tego państwa, właśnie jako jego część składowa. Przypuszczenie, że Jarosław Kaczyński, Donald Tusk, Leszek Miller, czy Aleksander Kwaśniewski w roku 2003 mogli o tym nie wiedzieć, byłoby niegrzeczne. A skoro wiedzieli, to dlaczego stręczyli?

Dlatego, że po II wojnie światowej Europa, wskutek dwóch wielkich wojen w XX wieku, które można potraktować również jako europejskie wojny domowe, utraciła znaczenie polityczne. Ilustracją tej degradacji był porządek jałtański, którego gwarantem z jednej strony były Stany Zjednoczone, a z drugiej – Związek Sowiecki, z którym prezydent Roosevelt zamierzał dzielić władzę nad światem, po tym, jak przyłożył rękę do likwidowania Imperium Brytyjskiego, by USA zajęły jego miejsce.

Francja i odtworzona w roku 1949 RFN uznały, że w tych warunkach walka o hegemonię w Europie nie ma najmniejszego sensu i że lepiej wkroczyć na drogę pokojowego „jednoczenia Europy” to znaczy – rozpocząć przekupywanie biurokratycznych gangów, okupujących poszczególne kraje europejskie i w ten sposób, po długim marszu, odzyskać pozycję równorzędną, albo przynajmniej zbliżoną do USA. Ta metoda okazała się strzałem w dziesiątkę, bo biurokratyczne gangi aż przebierały nogami, by ktoś zaczął je przekupywać i dzięki temu 1 maja 2004 roku Anschluss objął państwa Europy Środkowej, oczywiście po uprzednim zlikwidowaniu Jugosławii w ramach wysadzania w powietrze Heksagonalne, które mogłoby stanowić przeszkodę z budowie europejskiego imperium.

Potem nastąpiły dalsze kroki na drodze „pogłębiania integracji”, przede wszystkim w postaci traktatu lizbońskiego, który amputował Polsce, podobnie jak innym państwom członkowskim – z wyjątkiem Republiki Federalnej Niemiec – ogromny kawał suwerenności, poddając je władzy instytucji Unii Europejskiej. Warto przypomnieć, że za ustawą z 1 kwietnia 2008 roku, upoważniającą prezydenta Kaczyńskiego do ratyfikowania tego traktatu, głosował – z pewnymi wyjątkami – zarówno obóz płomiennych dzierżawców monopolu na patriotyzm z Jarosławem Kaczyńskim, jak i obóz zdrady i zaprzaństwa z Donaldem Tuskiem. Jarosław Kaczyński, zapytany o to na niedawnym spotkaniu w Nysie, powiedział, że gdyby tego traktatu nie ratyfikował obóz patriotyczny, to ratyfikowałby go obóz zdrady i zaprzaństwa. Słowem – jeśli Polskę pozbawiają niepodległości zdrajcy, to oczywiście fatalnie, bo oni robią to byle jak, podczas gdy obóz patriotyczny robi wprawdzie to samo – ale po Bożemu.

Tymczasem traktat lizboński, a szczególnie ustanowiona w nim zasada lojalnej współpracy, stworzyła możliwość systematycznego wypłukiwania suwerenności z państw członkowskich, bo zgodnie z nią, każde nich musi powstrzymać się przed każdym działaniem, które mogłoby zagrozić urzeczywistnieniu celów Unii Europejskiej. Wystarczy tedy, by Komisja Europejska, czy TSUE napisały, że celem Unii Europejskiej jest „praworządność”, czyli m.in. napuszczanie jednych niezawisłych sędziów na drugich, albo zapewnienie dobrostanu sodomczykom, a już na podstawie tego pozoru legalności można stosować wobec niepokornych bantustanów szantaż finansowy, który miedzy innymi Polskę ma skłonić do subordynacji. Jakby tego było mało, to całkiem niedawno Jarosław Kaczyński osobiście przyłożył rękę do dalszego „pogłębiania integracji”, przy pomocy Lewicy przeforsowując w Sejmie ratyfikację ustawy o zasobach własnych Unii Europejskiej, wyposażającej Komisję Europejską w prawo zaciągania zobowiązań finansowych w imieniu całej Unii i nakładania „unijnych” podatków.

Przypominam to wszystko, bo Jarosław Kaczyński w swoim przemówieniu namawiał Polaków, by w tej sytuacji skupili się wokół rządu, którego on jest akuszerem.

No dobrze – ale co właściwie rząd „dobrej zmiany” zamierza z tym fantem zrobić? Tego już nam Naczelnik Państwa nie powiedział, bo widocznie sam nie wie, czy po zapędzeniu się w kozi róg jest jeszcze jakaś droga odwrotu.

Poseł Sławomir Nitras zdecydowanie równiejszy wobec prawa od „gnojów” i „bandy psycholi”, których zaatakował.

Poseł Sławomir Nitras zdecydowanie równiejszy wobec prawa od „gnojów” i „bandy psycholi”., których zaatakował.

Od:Kinga Małecka-Prybyło <pomagam@stopaborcji.pl>

www.stopaborcji.pl
Szanowny Panie,   sąd umorzył właśnie postępowanie wobec posła Sławomira Nitrasa, który w 2018 roku zaatakował nas w trakcie ulicznej akcji informacyjnej na temat aborcji, ubliżając naszym wolontariuszom i uderzając jednego z naszych działaczy. W opinii sądu, szkodliwość społeczna takiego czynu jest znikoma, w związku z czym Nitras nie zostanie pociągnięty do odpowiedzialności.   Niemal w tym samym czasie zapadło 5 kolejnych wyroków skazujących na naszego wolontariusza Adama, który został skazany za ostrzeganie przed skutkami aborcji i deprawacji dzieci w przestrzeni publicznej. Przeciwko Adamowi toczy się obecnie aż 40 procesów sądowych jednocześnie!
Media informują właśnie o tym, że sąd uniewinnił posła Sławomira Nitrasa, który w 2018 roku zaatakował nas w trakcie ulicznej akcji informacyjnej na temat aborcji. Nitras podszedł do naszych działaczy na ulicy i zaczął im ubliżać, nazywając ich „gnojami” i „bandą psycholi”. Zaczął także uderzać jednego z naszych wolontariuszy. Sprawa toczyła się 4 lata i aby w ogóle pociągnąć posła do odpowiedzialności trzeba było uchylenia jego immunitetu przez Sejm Teraz sąd stwierdził, że poseł Nitras faktycznie dopuścił się publicznego znieważenia naszego wolontariusza oraz naruszenia jego nietykalności. Jednocześnie ten sam sąd uznał, że stopień szkodliwości społecznej tego czynu jest znikomy, w związku z czym umorzył sprawę i puścił Nitrasa wolno….   Tymczasem 40 procesów sądowych jednocześnie ma nasz wolontariusz Adam, który koordynuje działania naszej Fundacji na Śląsku. Jest prześladowany za głoszenie prawdy o aborcji i ostrzeganie przed działalnością tzw. „edukatorów seksualnych”. Proszę zobaczyć co spotkało go w ostatnim czasie:   – 17 października 2022: wyrok 1 170 zł grzywny, kosztów i opłat,
– 18 października 2022: wyrok 2 610 zł grzywny, kosztów i opłat,
– 19 października 2022: wyrok 2 320 zł grzywny, kosztów i opłat,
– 26 października 2022: wyrok 1 000 zł grzywny, kosztów i opłat,
– 7 listopada 2022: wyrok 380 zł grzywny, kosztów i opłat.   W sumie tylko przez ostatni miesiąc Adam usłyszał 5 wyroków na łączną kwotę ponad 7 400 zł grzywny i kosztów sądowych. Kilkadziesiąt kolejnych procesów ma Jan, jeden z kierowców naszych furgonetek. Kilkanaście spraw toczy się przeciwko Mariuszowi Dzierżawskiemu, założycielowi naszej Fundacji. W sumie przeciwko nam toczy się obecnie ok. 150 procesów sądowych.   Funkcjonariusze policji, którzy kierują kolejne akty oskarżenia przeciwko naszym wolontariuszom, a także sędziowie, którzy skazują naszych działaczy, całkowicie ignorują postanowienia Sądu Najwyższego. Zarzuty, wysuwane przeciwko nam, dotyczą najczęściej rzekomego „wywołania zgorszenia w miejscu publicznym” poprzez zorganizowane ulicznej akcji informacyjnej, wywieszenie wielkoformatowego billboardu lub przejazd furgonetką  oklejoną dużymi plakatami. Najwyższy organ wymiaru sprawiedliwości w Polsce już 4 razy wypowiedział się w sprawie działań naszej Fundacji, za każdym razem potwierdzając, że to co robimy jest w pełni zgodne z prawem i nie stanowi żadnego „zgorszenia”. Mundurowi i sędziowie nie przyjmują tego jednak do wiadomości.  Orzeczenia Sądu Najwyższego na temat naszej Fundacji są lekceważone, a do sądów bez przerwy trafiają kolejne akty oskarżenia dotyczące wywoływania przez nas rzekomego „zgorszenia”. Kolejne wyroki na naszych wolontariuszy zapadają z dokładnie tych samych paragrafów, z których uniewinnił ich Sąd Najwyższy!  Powyższe przykłady to nie wszystko. Z różnego rodzaju lekceważeniem prawa spotykamy się niemal na każdym kroku.  W ostatnim czasie wyroki sądu dwóch instancji zignorował prezydent Warszawy Rafał Trzaskowski. Podlegający mu funkcjonariusze straży miejskiej usiłowali utrudnić nam organizację legalnego zgromadzenia publicznego, w trakcie którego informowaliśmy mieszkańców stolicy o powiązaniach Trzaskowskiego ze środowiskiem aktywistów LGBT i „edukatorów seksualnych”, w którym doszło do brutalnego gwałtu z użyciem przemocy. Pomimo faktu, że dwukrotnie wygraliśmy z Trzaskowskim w sądzie, który potwierdził nasze prawo do organizacji akcji, umundurowanie funkcjonariusze ustawili metalowe zapory na ulicy i blokowali wjazd naszej furgonetki na miejsce zgromadzenia. Zwolennicy aborcji i deprawacji seksualnej dzieci czują się w dzisiejszej Polsce bezkarni. Nic dziwnego, że na ulicach bez przerwy dochodzi do kolejnych napadów na naszych wolontariuszy, dynamicznie rozwija się handel nielegalnymi pigułkami poronnymi, a deprawacja dzieci i młodzieży nabiera tempa. Gdy nasi wolontariusze wzywani są na kolejne przesłuchania i rozprawy, liderzy zorganizowanych grup przestępczych pośredniczący w handlu tabletkami aborcyjnymi publicznie chwalą się pomocnictwem w zamordowaniu kolejnych tysięcy polskich dzieci. Nielegalne pigułki reklamują nie tylko w mediach i na otwartych spotkaniach, ale także np. w Sejmie, gdzie jakiś czas temu jedna z czołowych aktywistek aborcyjnych zareklamowała numer kontaktowy do zamawiania tabletek z głównej mównicy. Praktyczna bezkarność dla aborcjonistów i deprawatorów skutkuje też tym, że wzmagają się podżegania do nienawiści wobec naszych wolontariuszy. Na rozmaitych stronach, kanałach i grupach dyskusyjnych pojawia się coraz więcej komentarzy zachęcających do napadów na naszych działaczy, palenia naszych furgonetek i organizacji zamachów na nasze biuro.
Nie zamierzamy ugiąć się przed tymi prześladowaniami. W najbliższym czasie zamierzamy zorganizować kolejne akcje informacyjne, aby dotrzeć do Polaków z prawdą o aborcji i deprawacji dzieci. Planujemy przeprowadzenie działań m.in. w: Warszawie, Krakowie, Wrocławiu, Poznaniu, Gdańsku, Szczecinie, Koszalinie, Toruniu, Lublinie, Elblągu, Radomiu, Słupsku, Łomży i Łodzi. Chcemy też budować nasze struktury w miejscowościach, w których do tej pory nie byliśmy obecni. Potrzebujemy na ten cel ok. 14 000 zł. Zasięg naszych akcji będzie zależał od zaangażowania naszych wolontariuszy i wsparcia Darczyńców.
Dlatego zwracam się do Pana z prośbą o przekazanie 35 zł, 70 zł, 140 zł, lub dowolnej innej kwoty, aby umożliwić organizację kolejnych, niezależnych akcji informacyjnych, w ramach których dotrzemy do Polaków z prawdą o aborcji i ostrzeżemy nasze społeczeństwo przed deprawatorami seksualnymi czyhającymi na dzieci.  

Numer konta: 79 1050 1025 1000 0022 9191 4667
Fundacja Pro – Prawo do życia
ul. J. I. Kraszewskiego 27/22, 05-800 Pruszków
Dla przelewów zagranicznych – Kod BIC Swift: INGBPLPW
Naruszanie nietykalności, wyzwiska, obelgi, utrudnianie przeprowadzenia legalnego zgromadzenia – to zdaniem sądu nieszkodliwe wybryki, za które nie powinno się karać. Tymczasem pokazywanie prawdy o aborcji – to wedle wielu sądów poważne wykroczenie, za które sypią się grzywny na wiele tysięcy złotych. Pomimo tych prześladowań, kar finansowych, trudności i ograniczeń, nie zamierzamy się poddać i zaprzestać naszych akcji. Musimy głosić prawdę, gdyż tylko w ten sposób kształtujemy świadomość i sumienia Polaków, przez co ratujemy dzieci przed aborcją i deprawacją. Gdy jesteśmy atakowani ze wszystkich stron, szczególnie ważna jest pomoc naszych Darczyńców, dlatego raz jeszcze proszę Pana o wsparcie.
Serdecznie Pana pozdrawiam,
PS: Do powodzenia naszych akcji w sposób szczególny przyczyniają się Patroni naszej Fundacji, czyli osoby regularnie wspierające nas finansowo. Więcej o naszym programie patronackim w linku.
Fundacja Pro – Prawo do życia
ul. J. I. Kraszewskiego 27/22, 05-800 Pruszków stronazycia.pl

Kraków przyznał nagrodę ukraińskiej pisarce gloryfikującej Szuchewycza i wspierającej banderowską interpretację Rzezi Wołyńskiej

listopad 15, 2022 https://wprawo.pl/krakow-przyznal-nagrode-ukrainskiej-pisarce-gloryfikujacej-szuchewycza-i-wspierajacej-banderowska-interpretacje-rzezi-wolynskiej/

W sobotę (12.11.2022) Rada Miasta Krakowa poinformowała, że tegoroczna nagroda im. Stanisława Vincenza, przyznawana przez władze Krakowa za wybitne osiągnięcia w popularyzacji kultury Europy Środkowo-Wschodniej, trafi do ukraińskiej pisarki, poetki i eseistki Oksany Zabużko. Uroczyste wręczenie nagrody odbędzie się 22 listopada podczas sesji otwierającej tegoroczny kongres Open Eyes Economy Summit. – To wyraz uznania dla ogromnej pracy na rzecz uświadamiania światu specyfiki historycznej, kulturowej i egzystencjalnej Ukrainy, a także dorobku literackiego przybliżającego wrażliwość naszego makroregionu – czytamy w uzasadnieniu.

Nagroda im. Stanisława Vincenza to wyróżnienie, którego tradycja sięga 2005 roku. Fundatorami wyróżnienia byli: w latach 2005–2007 Instytut Studiów Wschodnich, w latach 2008–2010 Prezydent Miasta Krakowa, a od 2011 roku nagroda przyznawana jest przez Radę Miasta Krakowa. Kandydatów do nagrody zgłaszają członkowie Kapituły Nagrody. Skład Kapituły ustala Przewodniczący Rady Miasta Krakowa.

W tym roku laureata wybierali: Rafał Komarewicz – Przewodniczący Rady Miasta Krakowa, Robert Piaskowski – Pełnomocnik Prezydenta Miasta Krakowa ds. Kultury, Katarzyna Olesiak – Dyrektor Wydziału Kultury i Dziedzictwa Narodowego, Jacek Purchla – Prezes Towarzystwa Miłośników Historii i Zabytków Krakowa, Csaba Kiss – politolog węgierski, działacz kulturalny, Krzysztof Czyżewski – Prezes Fundacji „Pogranicze”, Jerzy Hausner – Przewodniczący Rady Programowej Open Eyes Economy Summit, oraz laureaci poprzednich edycji nagrody: Jarosław Hrycak i Wojciech Ornat.

Nagrodzona w tym roku pisarka Oksana Zabużko to urodzona w 1960 roku doktor filozofii, która wykładała filologię ukraińską na uniwersytetach w USA. Jej książka „Badania terenowe nad ukraińskim seksem”, wydana w 1996 roku, została przetłumaczona na kilkanaście języków i przyniosła pisarce światowy rozgłos i popularność. Książki i artykuły Zabużko zostały przetłumaczone na wiele języków – w tym: polski, angielski, francuski, niemiecki, czeski, węgierski, chorwacki, bułgarski, rosyjski i perski. W Polsce ukazały się powieści „Badania terenowe nad ukraińskim seksem” (2003) i „Muzeum porzuconych sekretów” (2012), zbiór opowiadań „Siostro, siostro” (2007), wywiad rzeka „Ukraiński palimpsest. Oksana Zabużko w rozmowie z Izą Chruślińską” (2013) oraz „Planeta Piołun” (2022).

W związku z uhonorowaniem Zabużko przez władze Krakowa wicedyrektor Centrum Dialogu im. Juliusza Mieroszewskiego, Łukasz Adamski, przypomniał, że pisarka „jest admiratorką „geniuszu” Romana Szuchewycza i zwolenniczką radykalnej banderowskiej interpelacji Rzezi Wołyńskiej, za co ją wielokrotnie krytykował prof. Grzegorz Motyka”.

O banderowskich fascynacjach Zabużko napisał też prezes Ruchu Narodowego Lublin, Piotr Zduńczyk. Przypomniał, że pisarka krytykowała film „Wołyń”, a polska dumę narodową uważa za karykaturę rosyjskiego imperializmu. – Ludzie rozsiewający kłamstwo wołyńskie i kultywujące zbrodniarzy odpowiedzialnych za ludobójstwo powinni mieć zakaz wjazdu do naszego kraju – napisał Zduńczyk.

Czy są granice polskiej tolerancji dla ukraińskiej gloryfikacji banderyzmu? Jeśli nagrodę od władz polskiego miasta otrzymuje Ukrainka, która jest admiratorką dowódcy UPA odpowiedzialnego za bestialskie wymordowanie Polaków, to znaczy, że takich granic nie ma. Czy w ramach solidarności z Ukrainą walcząca z Rosją mamy zapomnieć o Wołyniu i zgodzić się na gloryfikację zbrodniarzy? To jest oburzające i niemoralne. To jest chore!

Źródło informacji i cytatów: krakow.pl, Twitter

Policja: „Na podstawie uzyskanych informacji istnieje duże prawdopodobieństwo, że Jacek Międlar będzie stwarzał w sposób oczywisty bezpośrednie zagrożenie dla życia lub zdrowia ludzkiego”

Michalkiewicz o zatrzymaniu Międlara: „Na tej samej zasadzie Niemcy deportowali ludzi do obozów koncentracyjnych”.

https://nczas.com/2022/11/15/michalkiewicz-o-zatrzymaniu-miedlara-na-tej-samej-zasadzie-niemcy-deportowali-ludzi-do-obozow-koncentracyjnych-video/

W rozmowie Tomasza Sommera i Stanisława Michalkiewicza poruszony został m.in. temat zatrzymania Jacka Międlara. W ocenie Michalkiewicza zastosowano „faszystowskie prawo”.

Sommer ujawnił fragment pisma, które otrzymał od prawnika Jacka Międlara. Dotyczy ono wydarzeń z 11 listopada.

„Przyczyna zatrzymania osoby: Na podstawie uzyskanych informacji istnieje duże prawdopodobieństwo, że Jacek Międlar będzie stwarzał w sposób oczywisty bezpośrednie zagrożenie dla życia lub zdrowia ludzkiego, a także dla mienia, nawołując w trakcie Marszu Niepodległości 2022 pod hasłem: »Polak w Polsce gospodarzem« w dniu 11.11.2022 we Wrocławiu do nienawiści na tle różnic narodowościowych, mających na celu wzbudzenie niechęci i braku akceptacji wobec obywateli Ukrainy, co ma chociażby potwierdzenie w publicznym nawoływaniu w sieci Internet na portalu Facebook na profilu o nazwie Jacek Międlar oraz wprawo.pl, a także w prowadzonym postępowaniu przygotowawczym” – napisano w dokumencie.

Michalkiewicz stwierdził, że gdzieś czytał, że „Ośrodek monitorowania rasizmu i ksenofobii wydał policji rozkaz, żeby pana Międlara zakuła w kajdany”. – Z tego wyciągam wniosek, że państwo nasze jest parcelowane nie tylko między zwyczajne gangi, ale również między gangi takie, które żyją ze sporządzania donosów. To jest bardzo niepokojące – dodał.

Sommer podkreślił natomiast, że „niepokojące jest to, że człowieka się zatrzymuje, przewidując jego przestępstwo, do którego nie doszło”.

– To jest faszystowskie prawo pochodzące chyba z tego okresu, kiedy pobożny poseł Gowin był ministrem sprawiedliwości. I to on jest twórcą obozu koncentracyjnego w Gostyninie i prawdopodobnie on jest pomysłodawcą tego prawa, bo dokładnie na tej samej zasadzie, że „wzbudzają zagrożenie”, Niemcy deportowali ludzi do obozów koncentracyjnych Michalkiewicz.

– Do niedawna byłoby to niezgodne z Kodeksem postępowania karnego, bo zatrzymanie itd., kucie w kajdany to są czynności, które się podejmuje w ramach wszczętego już postępowania. A postępowanie karne wszczyna się w momencie, kiedy istnieje uzasadnione podejrzenie popełnienia przestępstwa. A tutaj nawet ci gliniarze nie mówią, że podejrzewali, że Jacek Międlar jakieś przestępstwo popełnił, tylko „przypuszczali, że nie jest wykluczone, że jak go nie zatrzymają, to on popełni” – wskazał.

– Niestety w IV Rzeszy, tak samo jak w III, muszą obowiązywać faszystowskie prawa i niestety naczelnik państwa to firmuje – skwitował Michalkiewicz.