Smartfony są po to, by uzależniać

11 grudnia 2024 Bogna Białecka: Smartfony są po to, by uzależniać

https://pch24.pl/bogna-bialecka-smartfony-sa-po-to-by-uzalezniac

(PCh24.pl)

Nienaturalnie stymulująca natura ekranu elektronicznego, niezależnie od treści (lecz w zależności wprost proporcjonalnej od liczby obserwowanych zmian i interakcji) sieje prawdziwe spustoszenie w rozwijającym się układzie nerwowym i zdrowiu psychicznym dziecka – mówi Bogna Białecka, psycholog, prezes Fundacji Edukacji Zdrowotnej i Psychoterapii, w rozmowie z Piotrem Relichem.

W przestrzeni publicznej coraz częściej zwraca się uwagę na problem uzależnienia nieletnich od cyfrowych technologii informacyjnych. Czy rzeczywiście mamy powody do niepokoju?

– Zdecydowanie tak. I co bardziej przerażające, nie jest to problem, który wynika wyłącznie z naszego sposobu korzystania z nowoczesnych narzędzi. Technologie cyfrowe, a zwłaszcza smartfony i media społecznościowe, są precyzyjnie projektowane w taki sposób, aby uzależniać. Proces ten nazywa się projektowaniem perswazyjnym, które polega na wykorzystaniu metod wypracowanych przez psychologię behawioralną do zmiany naszych zachowań. Szczególnie podatne na te mechanizmy są dzieci, których mózgi wciąż pozostają w fazie rozwoju.

Czy mogłaby Pani podać przykład takiego projektowania perswazyjnego?

– Proszę bardzo: trzynastoletnia Ola robi dziką awanturę, gdy rodzice próbują ograniczyć czas jej dostępu do smartfona. Dlaczego? Dziewczyna w toku cyfrowej tresury zaczęła uznawać elektroniczne narzędzie za przedłużenie jej systemu poznawczego, podobnie jak rękę, nos czy oczy.

Bardzo dokładnie zostało to opisane w książce zatytułowanej Skuszeni. Jak tworzyć produkty kształtujące nawyki konsumenckie Nira Eyala. Autor przedstawia w niej triki, które należy zastosować, aby korzystanie z aplikacji stało się trwałym nawykiem.

Jedną z podstawowych zasad można wyjaśnić na przykładzie mediów społecznościowych. Weźmy pod lupę wspomnianą już trzynastolatkę. Na początku Ola sięga po Instagram, bo pojawia się zewnętrzny bodziec – powiadomienie, informujące na przykład, że jej najlepsza przyjaciółka właśnie umieściła tam zdjęcie. Zagląda więc, trochę się rozczarowuje, bo to kolejne selfie, takie samo jak setki wcześniejszych, ale zaraz poniżej pojawia się rolka z baraszkującymi ślicznymi kotkami, więc zaczyna się przeglądanie. Pojawiające się co jakiś czas ciekawe zdjęcia i filmiki nie tylko dają porcje dopaminy, ale satysfakcję, że zobaczyło się coś naprawdę ładnego. Później idąc ulicą, Ola widzi kocią mamę niosącą w pyszczku swoje dziecko. Przychodzi jej do głowy, że można by to sfilmować. Wyciąga smartfon i nagrywa filmik na Instagram. Teraz i ona jest twórcą, a jej rolka zyskuje setki serduszek i pozytywnych komentarzy. Po jakimś czasie Ola przestaje się nawet przez moment zastanawiać i gdy tylko dzieje się coś ciekawego, natychmiast sięga po smartfon, by to uwiecznić na Instagramie. Nie potrzebuje już nawet zewnętrznego bodźca w postaci powiadomień, bo wyrobiła w sobie nawyk. Sięganie po smartfon staje się w pełni automatyczne.

Faktycznie wygląda to całkiem jak tresura…

– Brutalnie a zarazem szczerze ujął to John Hopson, psycholog pracujący przy produkcji gier cyfrowych, w artykule Behavioral Game Design. Opisując wykorzystanie zasad psychologii behawioralnej porównał on graczy do zwierząt laboratoryjnych. Udowodnił, że istnieją ogólne zasady uczenia się, które można zastosować zarówno wobec ludzi, jak i szczurów. W tym przypadku celem było nieustanne podtrzymywanie zainteresowania gracza.

Kluczowe w opisanych wyżej procesach jest przekonanie ludzi, że mogą swoje potrzeby – na przykład kontaktów społecznych, budowania poczucia wartości czy odnoszenia sukcesów – w łatwy i prosty sposób zaspokoić za pomocą danej aplikacji. Łatwiej niż offline. Po co więc inwestować czas w budowanie relacji przyjaźni z koleżanką, skoro mogę nagrać TikToka o przyjaźni i zebrać tysiące wyrazów wdzięczności za wartościowe porady? Po co wkładać wysiłek w budowę kariery i osiągnięć na przykład sportowych, skoro bez większego wysiłku mogę poczuć się podobnie, przechodząc kolejne poziomy w grze wideo?

Zasady gry są proste – twórcy aplikacji chcą, aby użytkownicy spędzali jak najwięcej czasu w środowisku cyfrowym. Dlatego oferują nam szybsze, łatwiejsze, a często nawet atrakcyjniejsze substytuty rzeczywistości. Badania pokazują jednak, że wszystko ma swoją cenę. Zbyt częsty kontakt z cyfrowym światem może prowadzić do poważnych problemów rozwojowych i emocjonalnych.

W jaki sposób smartfony na nas oddziałują? Czym objawia się w tym kontekście uzależnienie od dopaminy i adrenaliny?

– Smartfony są skonstruowane w taki sposób, by stale stymulować nasz układ nagrody w mózgu. Mechanizm ten opiera się na wydzielaniu dopaminy – hormonu odpowiedzialnego za poczucie motywacji do działania i przyjemności – gdy doświadczamy nowego, interesującego bodźca, na przykład powiadomienia o nowym lajku na Instagramie, wygranej w grze i tym podobnych.

Im częściej mózg jest stymulowany w ten sposób, tym bardziej staje się uzależniony od „dopaminowych strzałów”. Szczególnie silnie wpływa to na dzieci i młodzież, ponieważ ich układ nagrody jest wrażliwszy niż u dorosłych. Dochodzi też do nadprodukcji adrenaliny, która mobilizuje ciało do natychmiastowej reakcji na nowe bodźce, co prowadzi do nieustannego napięcia.

Jakie są skutki nadużywania technologii cyfrowych; mediów społecznościowych, gier i tym podobnych? Czym jest FOMO i Zespół Stresu Elektronicznego? Czy smartfon zmienia nasz mózg bezpowrotnie?

– Nadużywanie technologii cyfrowych może prowadzić do poważnych skutków, zarówno psychicznych, jak i fizycznych. FOMO (Fear of Missing Out) to lęk przed przegapieniem czegoś ważnego w sieci – co nakręca naszą potrzebę stałego bycia online. Wypalenie cyfrowe to stan emocjonalnego i fizycznego wyczerpania, wynikający z ciągłej presji, aby być aktywnym w świecie cyfrowym. Jego podtrzymywanie utrudnia rozwój zdolności do długotrwałej koncentracji i regulacji emocji, a także może prowadzić do uzależnień behawioralnych.

Natomiast niezwykle ważnym pojęciem jest termin stworzony przez psychiatrę dziecięcego doktor Victorię Dunckley, mianowicie: Zespół Stresu Elektronicznego. Nienaturalnie stymulująca natura ekranu elektronicznego, niezależnie od treści (lecz w zależności wprost proporcjonalnej od liczby obserwowanych zmian i interakcji) sieje prawdziwe spustoszenie w rozwijającym się układzie nerwowym i zdrowiu psychicznym dziecka.

Zespół Stresu Elektronicznego jest zaburzeniem polegającym na rozregulowaniu, czyli braku zdolności dziecka do modulowania swojego nastroju, uwagi i poziomu pobudzenia w zdrowy sposób. Interaktywne (lub/i) dynamiczne bodźce ekranowe przełączają układ nerwowy w tryb walcz lub uciekaj. Gdy następuje to często, dochodzi do rozregulowania i dezorganizacji układu hormonalnego i nerwowego – co tworzy lub wzmacnia zaburzenia typu ADHD, depresji i tym podobnych. Nawet mniej podatne dzieci doświadczają „subtelnego” uszkodzenia – rezultatem jest chroniczna drażliwość, zaburzenia koncentracji uwagi, ogólny marazm, apatia oraz stan bycia jednocześnie pobudzonym i zmęczonym.

Czy rodzice zdają sobie sprawę ze skali problemu?

– Absolutnie nie! A nawet jeżeli rodzice często są świadomi problemu, to nie zawsze zdają sobie sprawę z jego pełnej skali. Wielu z nich męczy już codzienna walka o ograniczenie czasu ekranowego swoich dzieci i czują się bezradni. Często błędnie uważają, że pozwalając dziecku korzystać z technologii, spełniają oczekiwania społeczne lub zapewniają spokój w domu. Tymczasem dzieci i młodzież – jak pokazują badania – same dostrzegają problem, przyznając, że są uzależnione. Ale jednocześnie nie chcą lub nie są w stanie nic z tym zrobić. Buntują się przeciwko każdym ograniczeniom narzucanym w tej kwestii przez rodziców.

Innymi słowy – nasze dzieci już teraz są wytresowane przez ich własne smartfony, gry, media społecznościowe i aplikacje.

A jak na to wszystko reagują organizacje zrzeszające psychologów, psychiatrów, psychoterapeutów?

– Cóż… udają, że problemu nie ma. Amerykańskie Stowarzyszenie Psychologiczne nie wydało do tej pory nawet najbardziej ogólnego oświadczenia dotyczącego udziału psychologów w projektowaniu uzależniających aplikacji i technologii. Podobnie milczy Polskie Towarzystwo Psychologiczne, mimo że w preambule kodeksu etycznego psychologa zawarta jest deklaracja: Psycholog odstępuje od podejmowania działań profesjonalnych, kiedy ich konsekwencją może być wyrządzenie szkody drugiemu człowiekowi.

Nikt nie informuje rodziców ani dzieci, że przyczyną, dla których nie mogą oderwać się od swoich smartfonów, gier, mediów społecznościowych i innych aplikacji, jest fakt, że zostały one specjalnie w ten sposób i po to zaprojektowane. Udział psychologów w tym procederze jest nieetyczny.

Jak wygląda profilaktyka w tym zakresie? Co robić, aby nasze dzieci nie zostały wessane przez „czarne lustro” swojego telefonu?

– Podstawą profilaktyki jest świadomość problemu i wprowadzenie jasnych, ściśle przestrzeganych zasad dotyczących korzystania z technologii. Kluczowe jest wyznaczanie stref i czasu wolnego od technologii, na przykład podczas posiłków, w sypialni czy podczas rodzinnych spotkań. Warto również wprowadzać ograniczenia czasowe na korzystanie z urządzeń i regularnie monitorować, w jaki sposób nasze dzieci spędzają czas w sieci. Pomocne są programy kontroli rodzicielskiej oraz stałe rozmowy na temat zdrowego korzystania z technologii.

A co mogą zrobić rodzice dzieci już uzależnionych?

– Rodzice dzieci uzależnionych powinni przede wszystkim poszukać profesjonalnej pomocy. W przypadku zaawansowanych uzależnień, niezbędny może się okazać cyfrowy detoks – czyli całkowite odcięcie od urządzeń na kilka tygodni. Warto również zadbać o alternatywy dla cyfrowego świata, takie jak rozwijanie zainteresowań i pasji w świecie offline. Kluczowa jest również konsekwencja – nawet jeśli dziecko buntuje się przeciwko ograniczeniom, długofalowe korzyści zdrowotne są nieocenione.

Zarówno na potrzeby profilaktyki, jak i pomocy odpowiadają bezpłatne miniporadniki: Dzieci w wirtualnej sieci oraz Nastolatki w wirtualnym tunelu, które można pobrać bezpłatnie ze strony Fundacji Edukacji Zdrowotnej i Psychoterapii RODZICE.CO (rodzice.co/mini-poradniki-dla-rodzicow). Jako pomocną polecę też wydaną w tym roku książkę: Bogna Białecka, Aleksandra Gil, Pomoc dziecku w cyberpułapce.

Dziękuję za rozmowę.

Destrukcja polskiej edukacji

Destrukcja polskiej edukacji (3)

https://myslpolska.info/2024/11/21/destrukcja-polskiej-edukacji-3/

Olaf Swolkień

„Dziś otrzymujemy trzy wychowania rozmaite lub sprzeczne: rodziców, nauczyciela i świata (…) Nie wyrodnieje rodzący się lud: ginie dopiero wówczas, kiedy dorośli mężowie są już skażeni„, Monteskiusz, „O duchu praw”

„Rodzina, która nie kontroluje, czy nie potrafi kontrolować środowiska informacyjnego dzieci, właściwie w ogóle nie jest rodziną”, Neil Postman, „Technopol”

„Moje dzieci dzielą się na te przed i po wynalezieniu  smartfona”, Ojciec wielodzietnej rodziny

Podsumowaniem zmian jakie w szkole chce zaprowadzić ekipa minister Barbary Nowackiej jest tak zwany profil absolwenta. Na temat jego kształtu trwają obecnie konsultacje. Przykładowy profil jaki zaprezentował MEN, a który ma stanowić punkt docelowy procesu edukacji jest zbudowany tak by nie budzić wielkich sprzeciwów. W centrum znajduje się wiedza i umiejętności oraz a jakże nacisk na cyfryzację życia, potem kompetencje, sprawczość i obszary kształcenia, a wszystko zanurzone w tak zwanym wychowaniu do wartości takich jak: prawda, dobro, piękno, ale także sprawiedliwość, odpowiedzialność, szacunek i solidarność. Brzmi nieźle, ale w epoce postprawdy, walki z kanonami piękna oraz dowolnego manipulowania znaczeniami i sensem słów można pod te szczytne hasła wstawić wszystko.

Warto także zwrócić uwagę, że w projekcie profilu absolwenta nie ma takich pojęć jak charakter, cnota (np. cnoty kardynalne: męstwo, roztropność, sprawiedliwość i umiar), wola, patriotyzm, naród, ojczyzna czy po prostu Polska. Ma to związek z planami włączenia polskiej edukacji do Europejskiego Obszaru Edukacji oraz przygotowania tak sformatowanych absolwentów do łatwego zmieniania miejsca pracy i zamieszkania. Zamiast patriotyzmu  wpisano jedynie „tożsamość i poczucie przynależności” co w związku z programem tzw. edukacji zdrowotnej w zależności od mody oznaczać może np. czucie się mężczyzną lub kobietą.

Tym co jest naprawdę rewolucyjne to fakt, że przygotowując taki profil szkoła minister Nowackiej deklaruje wyraźnie zamiar odgrywania decydującej roli w kształtowaniu światopoglądu i systemu wartości absolwenta. Stanowi to radykalne odejście od dotychczas obowiązującej zasady zapisanej w ustawie o systemie oświaty, w myśl której zadanie szkoły polegało oprócz nauczania i opieki na wspieraniu rodziców w procesie wychowania, a ci mieli konstytucyjne prawo do decydowania o jego kształcie i kierunku.

W sytuacji ogromnych podziałów społecznych i światopoglądowych taka ingerencja motywowanych ideologicznie urzędów będzie oznaczać spełnienie obaw, o których mówiła ekspert edukacyjna Jolanta Dobrzyńska  i uczynienie ze szkoły miejsca wojny kulturowej, co dodatkowo wykreuje atmosferę źle wpływającą na proces uczenia się. W parze z tym idzie coraz większa ilość regulacji prawnych, coraz agresywniej ingerujących w stosunki między dorosłymi i młodzieżą, nauczycielami i uczniami, a także rodzicami i dziećmi.

Obniżenie poziomu nauczania szkół publicznych oraz likwidacja obowiązku i oceniania zadań domowych w oczywisty sposób przyczynią się do pogłębienia podziałów opartych o zamożność i kapitał kulturowy rodziców. Bogaci i ustosunkowani poślą dzieci do szkół prywatnych, inteligentni będą dbać by dziecko utrwalało w domu szkolny materiał i odrabiało zadania domowe. Inni zafundują dzieciom dodatkowe lekcje.

Jednak wszystkie te rozważania pomijają milczeniem najważniejszy problem wychowawczy z jakim mamy dzisiaj do czynienia, a który można zauważyć obserwując polską młodzież na spacerze, w środkach transportu, w czasie rozmowy z rówieśnikami i niemal w każdej innej życiowej sytuacji, a którego zauważać nie chcemy. Pośrednia aprobata dla jego istnienia jest umieszczona w samym sercu planowanego profilu absolwenta. George Orwell w swojej słynnej powieści „Rok 1984” przewidywał, że telewizory w domach będą nas śledzić i wydawać polecenia, jednak nie wyobraził sobie, że ludzie sami będą je nosić w ręku niczym kiedyś palacze papierosy i z własnej woli oglądać treści podsuwane przez specjalistów od śpiewu i mas.

W wypadku polskiej młodzieży ma to miejsce przez średnio ponad 5 godzin dziennie, a więc tygodniowo co najmniej tyle ile trwają zajęcia lekcyjne w szkole. To co stało się za sprawą smartfonów przez 17 lat od ich pojawienia się na rynku, słynny niemiecki neurobiolog i psychiatra Manfred Spitzer nazwał epidemią. Przedtem zwrócił uwagę na spustoszenie jakie czyni cyfryzacja edukacji i wielogodzinny kontakt z ekranami. Jego pierwsza sprzedana w Niemczech w setkach tysięcy egzemplarzy książka nosiła tytuł „Cyfrowa demencja” i zajmowała się głównie wpływem spędzania czasu i uczenia się za pośrednictwem różnego rodzaju ekranów; przede wszystkim komputerów, ale także tzw. tablic interaktywnych.

W ślad za nią ukazały się „Cyber choroby” i wreszcie ostatnia „Epidemia smartfonów”. Wszystkie zostały stosunkowo szybko przetłumaczone na polski (2013, 2015 i 2021). Spitzer przytoczył w nich szerokie spectrum badań potwierdzających całą gamę negatywnych skutków jakie niesie za sobą cyfryzacja dla młodzieży. Zatrważające są statystyki dotyczące zdrowia fizycznego poczynając od krótkowzroczności, która w Korei Południowej w ciągu krótkiego okresu wzrosła z 5 do 90%, poprzez stany przedcukrzycowe, podwyższone ciśnienie, zaburzenia snu i otyłość u nastolatków. Jeszcze większe spustoszenie czyni przebywanie online w zdrowiu psychicznym i tak np. w USA w ciągu 7 lat podwoiła się liczba samobójstw wśród dziewcząt, depresja wśród młodzieży stała się zjawiskiem masowym. Ogromne szkody czyni cyfryzacja w procesie formowania charakteru, ćwiczenia siły woli i samokontroli, a więc tych czynników, które decydują o udanym życiu. Wiele nastolatków, a nawet dzieci przejawia oznaki silnego uzależnienia behawioralnego i na odebranie smartfona reaguje napadami furii lub co najmniej swego rodzaju narkotykowym głodem. Uzależnienie od smartfonów pociąga za sobą kolejne uzależnienia, wśród których na pierwsze miejsce wysuwa się uzależnienie od pornografii. W raporcie NASK (Zespół Koordynacyjny Naukowej i Akademickiej Sieci Komputerowej przy Uniwersytecie Warszawskim) z 2022 r. podano, że co czwarty polski nastolatek ogląda treści pornograficzne codziennie, czyni to także co piąte dziecko. Jakie będą tego konsekwencje dla przyszłych relacji, życia rodzinnego (o ile w ogóle do niego dojdzie) nie trudno zgadnąć. Oprócz twórców i właścicieli stron pornograficznych wychowaniem polskiej młodzieży zajmują się tak zwani influencerzy, którzy epatują wulgaryzmami, prymitywizmem treści i formy. Nawet rodzice dbający o swoje dzieci i potrafiący zablokować tego typu treści są bezradni, gdyż w szkole wszelkie blokady i zakazy omijają rówieśnicy, których rodzice albo się tym nie interesują albo nie potrafią tego typu treści zablokować, a których dzieci chętnie podsuwają je kolegom.

Jednak tym co z punktu widzenia szkoły jest najbardziej znaczące, to fatalny wpływ cyfryzacji na proces uczenia się i możliwości poznawcze. Wszystkie dostępne badania pokazują, że już samo posiadanie przez dziecko własnego komputera i elektronicznych gadżetów fatalnie wpływa na wyniki w nauce i ogólny rozwój dziecka. Szczególnie negatywny wpływ ma to na dzieci z rodzin o niższym kapitale kulturowym, a więc zwiększa, a nie zmniejsza jak fałszywie głoszą lobbyści i politycy różnice społeczne, de facto krzywdząc dzieci rodziców uboższych, mających mniej wolnego czasu i mniej wykształconych. W szerszej skali widać to na przykładzie międzynarodowych testów PISA (Programme for International Student Assessment)  gdzie wyniki i badania wskazują, że jak pisze Spitzer: „Zależność między wydatkami na komputery w szkołach, a osiągnięciami matematycznymi dzieci jest ujemna, czyli im więcej pieniędzy zainwestowano w danym kraju w komputery w szkole (w przeliczeniu na ucznia) tym szybciej pogarszały się osiągnięcia uczniów (OECD 2015) (…) Finlandia niecałe 20 lat temu, na początkowym etapie analizy danych w ramach testu PISA, była jego zwycięzcą (czego zazdrościło jej wiele krajów); dzisiaj wyniki fińskich uczniów są w środku stawki.” Dodać w tym miejscu należy, że począwszy od roku 2003 wyniki fińskich uczniów we wszystkich trzech badanych obszarach; matematyka, czytanie, szeroko rozumiana przyroda stale spadają i w ciągu dwóch dekad XX  wieku obniżyły się średnio o 20%. Niektóre kraje, które początkowo uległy propagandzie cyfrowych lobbystów zaczęły wyciągać z tych faktów wnioski i np. „Australia po spadku w rankingu PISA w 2008 roku, zainwestowała ok. 2,4 miliarda dolarów australijskich w wyposażenie szkół w laptopy. Natomiast od 2016 roku laptopy są zabierane. Uczniowie robili z nimi wszystko poza jednym – uczeniem się.” Kraje skandynawskie powracają do pisania piórem i ołówkiem, co jak wykazały badania daje o wiele lepsze wyniki w nauce niż posługiwanie się przyciskami klawiatury.

W Korei Południowej gdzie jak przytacza Spitzer: ”Tamtejsze ministerstwo nauki podaje, że odsetek uzależnionych od smartfonów młodych ludzi w wieku od 10 do 19 lat wynosi już ponad 30%. Już od kilku lat – po raz pierwszy na świecie (…) obowiązuje prawo ograniczające i reglamentujące używanie smartfonów przez osoby poniżej 19 roku życia. W tym celu wykorzystywane jest oprogramowanie blokujące dostęp do pornografii i przemocy, rejestrujące czas używania i zgłaszające rodzicom, gdy określone słowa (…) są wystukiwane na klawiaturze smartfona. Ponadto rodzice są informowani, gdy dzienne używanie smartfona (…) przekroczy określony, ustalony limit.” Już po ukazaniu się prac Spitzera śladem Korei poszły Chiny, a także coraz więcej krajów zachodnich. Wielkim zwolennikiem ograniczeń w używaniu smartfonów w szkołach jest premier Węgier Wiktor Orban.

W latach 1990 kiedy broniłem polskich kolei, transportu zbiorowego i ładu przestrzennego na jednym z transparentów mieliśmy napis: „Uczmy się na błędach Zachodu”. Zetknąłem się wtedy z dwoma zjawiskami: działaniem lobbystów branży motoryzacyjnej oraz z wygodną ignorancją urzędników, dziennikarzy, kolejowych związkowców, przy totalnej obojętności społeczeństwa ogłupionego przez sprzedajnych ekspertów i nieuków piastujących wysokie stanowiska w polityce i urzędach. W wypadku cyfryzacji sytuacja jest identyczna.

Minister Przemysław Czarnek dla taniego poklasku i prawdopodobnie z powodu totalnej ignorancji zafundował dzieciom za pieniądze podatnika laptopy, a kurator oświaty z którą rozmawiałem w roku 2022 w ogóle nie słyszała o książkach Spitzera. Organizacje społeczne w czasie rządów PiS zwracały się do MEN o wprowadzenie zakazu używania smartfonów w szkołach. W odpowiedzi zawsze słyszały, że leży to w gestii szkół, a poza tym w odpowiedziach MEN przeważało ledwie zawoalowane przekonanie, że od tak zwanego rozwoju nie uciekniemy i wystarczy tylko zadbać by z nowej cudownej technologii korzystać we właściwy sposób.

Z własnego doświadczenia wiem, że interweniowanie u posłów w sprawach uwzględnienia w decyzjach politycznych negatywnych skutków nowych technologii zawsze było trudne z powodu ich obawy przed oskarżeniami o „powrót na drzewo”, „do jaskiń” czy „do Średniowiecza”, jednak w wypadku cyfryzacji usłyszałem od uczciwej skądinąd posłanki, że po prostu chce żyć i dlatego nic w tej sprawie nie zrobi. Pieniądze jakie płyną wraz z cyfryzacją z budżetu państw do kieszeni korporacji są tak ogromne, że nawet kraje o mocniejszej demokracji i dojrzalszej opinii publicznej mają kłopot by poddać  ten proces kontroli i zająć się także jego ciemnymi stronami. W dodatku cyfryzacja jest podstawowym narzędziem kontroli i inwigilacji, a to z kolei sprawia, że cała elita władzy i biurokracja sa zainteresowane jej postępami. W Niemczech książki Spitzera były bestsellerami, on sam gościł w mediach głównego nurtu, gdzie trwała na ten temat autentyczna debata.

Jednak działalność jawnych i ukrytych lobbystów sprawiła, że jak pisał: „Posiedzenie komisji (chodzi o komisję ekspercką ds. Młodzieży przy niemieckim Bundestagu) trwało dwa razy dłużej niż zwykle, a posłowie sprawiali wrażenie bardzo zainteresowanych tematem. Pod koniec sześciotygodniowych obrad powstał długi protokół, który zamknięto konkluzją, że nie stwierdzono konieczności podjęcia jakichkolwiek działań.” Spitzer został także zaproszony przez parlament landu Hesji do udziału w obradach grupy ekspertów na temat mediów, ale jak pisze: „Okazało się, że grupa ta ekspercką nie była; składała się z dwudziestu dziewięciu lobbystów i przedstawicieli różnych organizacji – jedynym ekspertem byłem ja.” Jak dotąd w Niemczech zakaz smartfonów w szkołach wprowadziła jedynie Bawaria.

Spitzer w swoich pracach koncentruje się przede wszystkim na efektach cyfryzacji nauczania w obszarze zdrowia, neurobiologii, psychologii, poznania i skutkami dla szeroko pojętego życia społecznego. Jedynie epizodycznie podaje przykład wynalazków z przeszłości, których użycie okazało się szkodliwe i pomimo wiedzy np. o negatywnym wpływie na zdrowie ich użycie miało miejsce przez wiele dekad od ujawnienia tej zależności. Znacznie szerzej traktuje to zagadnienie nieżyjący już amerykański filozof i medioznawca Neil Postman, który w kolejnych książkach zajmował się wpływem technologii na kształt cywilizacji ze szczególnym uwzględnieniem edukacji i procesu uczenia się. Najbardziej znane jego prace  tłumaczone na polski to „Technopol”, „Zabawić się na śmierć” i „W stronę XVIII stulecia”. Pisał je jeszcze w okresie dominacji telewizji, ale już wtedy dostrzegał fatalne skutki bezrefleksyjnego kultu nowych technologii, a pośrednio także stojącego za nim scjentyzmu. Wpisywał się tym w długą listę klasyków i przypominał, że zależność tę dostrzegł jako pierwszy nie kto inny niż Platon, czemu dał wyraz przytaczając w Fajdrosie opowieść o królu Egiptu Tamuzie i bogu Teucie, w której ten pierwszy wskazał, że wynalazek pisma ma negatywne skutki ponieważ: „to nie jest lekarstwo na pamięć, tylko środek na przypominanie sobie. Uczniom swoim dasz tylko pozór mądrości, a nie mądrość prawdziwą. Posiądą bowiem wielkie oczytanie bez nauki i będzie się im zdawało że wiele umieją, a po większej części nie będą umieli nic i tylko obcować z nimi będzie trudno, to będą mędrcy z pozoru, a nie ludzie mądrzy naprawdę.”

Ponad dwa tysiące lat potem te słowa okazują się zdumiewająco aktualne. Spitzer pisze: „Wyszukiwarki zasadniczo służą do pozyskiwania informacji jedynie wtedy, kiedy szukający sam już dużo wie.” Moje doświadczenia z pracy w szkole to potwierdzają: uczniowie proszeni o znalezienie w internecie odpowiedzi na zadane pytanie, mają kłopoty z wykonaniem tego zadania, o ile nie dysponują zasobem wiedzy. Inaczej mówiąc; żeby znaleźć trzeba najpierw wiedzieć.  Postman twierdzi zgodnie z doświadczeniem, że: „każda technologia jest zarazem ciężarem i błogosławieństwem; nie albo – albo, lecz tym i tym jednocześnie.” Jednak jak dodaje co najmniej od czasów Francisa Bacona nasza cywilizacja zatraciła świadomość tego zjawiska i przyznała technologii równorzędną rolę z doskonaleniem intelektu, ducha i charakteru jako środków potrzebnych dla szczęśliwego życia. Przez kolejne wieki oba światopoglądy trwały równolegle i w pewnym konflikcie.

Przełomowym momentem, w którym jak pisze Postman tradycyjny światopogląd i hierarchia wartości zeszły na dalszy plan były czasy i działania Henry’ego Forda oraz Fredericka W. Taylora (osiągnięcia tego ostatniego podziwiał Lenin, a Aldous  Huxley nie przypadkowo umieścił „Nowy wspaniały świat” w „erze Forda”). Naukowe zarządzanie jakie wprowadzili było przejawem zmiany całej rzeczywistości społecznej łącznie z życiem rodzinnym i edukacją. Technokracja zdaniem Postmana przeistoczyła się w technopol czyli totalitarną technokrację. Jak bardzo system podporządkował sobie nasze życie mało co świadczy tak dobrze jak przesunięcie wieku posiadania przez kobiety pierwszego dziecka  o średnio 10 lat czy fakt, że to wnuki uczą dzisiaj dziadków posługiwania się technologią zamiast czerpać z ich doświadczenia. Starsi tracą w ten sposób autorytet, a w konsekwencji wpływ na młodych.

Nawet krytycy profilu absolwenta nie dostrzegają czy może obawiają się zwrócić uwagę na centralne miejsce jakie w profilu absolwenta zajmuje cyfryzacja, a oznacza to, że technologia, a także jej bezrefleksyjny kult stanęły w centrum naszej hierarchii wartości. I mało kto chce zauważyć, że zgodnie z trafnym spostrzeżeniem Marksa o wynalazku strzemienia, który stworzył feudalizm i maszynie parowej która zrodziła kapitalizm, ma to wpływ na całość życia społecznego i psychikę jednostek. Kogo i jaki ustrój stworzy „cyfrowy świat” umieszczony w centrum profilu absolwenta nikt nie pyta, każdy zgadł? To właśnie ta zmiana, której znaczenie umyka naszej uwadze sprawia, że  nie dostrzegamy rzeczywistych przyczyn naszych kłopotów i zamiast skutecznego działania, dziwimy się i oburzamy.

Jeżeli dodać, że wprowadzanie nowych technologii zawsze wiąże się z zyskami jej dostawców i stratami innych, wtedy zobaczymy jak wielkie siły są zaangażowane w ten proces i o jak wielką stawkę toczy się gra. Postman wiele miejsca poświęcił tak zwanemu telewizyjnemu stylowi uczenia się przez oglądanie telewizji edukacyjnej i zabawę. Pisał: „Całkowicie uzasadnione jest stwierdzenie, że większa część podejmowanego w Stanach Zjednoczonych przedsięwzięcia edukacyjnego realizuje się nie w szkolnych klasach, ale w domu przed ekranem telewizora i nie pod nadzorem nauczycieli, ale zarządców sieci i komików.” W epoce smartfonów sprawują ją zgodnie z określeniem Andrzeja Zybertowicza cyberpanowie z Doliny Krzemowej, a minister Nowacka jest wobec ich potęgi i wpływu postacią o niewielkim znaczeniu. Postman podaje też przykłady szeregu zmian jakie wprowadziły nowe środki przekazu nie tylko w szkołach, ale także w rodzaju ludzi jakich wybieramy na najważniejsze stanowiska. Tak opisuje debaty prezydenckie sprzed półtora wieku: „zgodnie z zawartą umową Douglas mówił jako pierwszy przez godzinę, odpowiedź Lincolna trwała półtorej godziny, z kolei Douglas przez pół godziny ustosunkowywał się do odpowiedzi Lincolna. Była to debata znacznie krótsza od tych, do których obaj ci mężczyźni przywykli.”

Obecni uczniowie nie są w stanie nie tylko skupić się na dłuższym wykładzie, ale nawet film na you tube staje się dla nich po kilku minutach nużący. To samo dotyczy także coraz większego odsetka dorosłych. Polityków i intelektualistów zastąpili aktorzy, a nauczycieli nawiedzający szkoły perwersyjni przebierańcy. Jedni i drudzy odwołują się do emocji, słowa i logika wywodu zostały zastąpione przez obraz i wrażenia, którymi łatwo jest manipulować. Lincolna i Douglasa słuchali kowale, sklepikarze z podstawowym wykształceniem, posiadali jednak zdolność skupienia się i rozumienia dłuższych wywodów, nie znane było wtedy czytanie bez zrozumienia.

Wszystko to pokazuje, że sama zmiana programów szkolnych, wprowadzenie indoktrynacji czy nawet seksualizacji mają być może mniejsze znaczenie wobec tego czego młodych ludzi uczy dzisiaj cyfrowe życie, a także przykład pierwszego pokolenia cyfrowych rodziców, którzy sami są rządzeni przez cyber-panów. To także pierwsze pokolenie uczniów, którzy są w większości jedynakami, często wychowywanymi przez samotne matki. Wiele dzieci jest chronicznie chorych, a jako pokolenie nie są w stanie dorównać osiągnięciom poprzednich generacji w testach sprawności na lekcjach WF. Zamiast szlachetnej niewidzialnej ręki jako model działania na rzecz innych podsuwa się im czerwone serduszko na pokaz. Odnotowano już pierwszy przypadek wprowadzenia do statutu polskiej szkoły pojęcia tzw. osoby uczniowskiej. Większość powołanej przez ogól rodziców rady była za przyjęciem tego zapisu.

Dlatego program nowej, pasującej do czasów i sytuacji polskiej szkoły nie może być oderwany od stanu i wizji społeczeństwa, od autentycznego przemyślenia rzeczywistych zagrożeń, a edukacja musi być wpięta w całościowy model życia. Takich wizji czy choćby katalogu narodowych wad jakie wymagają przepracowania póki co brakuje. Obecny spór o edukację mógłby być dobrym punktem wyjścia do takiej debaty, podobnie jak miało to miejsce przed trzema wiekami w obliczu upadku Rzeczpospolitej.

Olaf Swolkień

Myśl Polska, nr 47-48 (17-24.11.2024)

Wolność wyzwolona i zniewolenie

Wolność wyzwolona i zniewolenie Autor: AlterCabrio , 5 maja 2024

Toteż młodzieńcy płci obojga chętnie odrzucają to, co było pewnikiem jeszcze niedawno i rzucają się w wir nowego życia. A tam – niewyczerpane źródło, wręcz gejzer przyjemności i wrażeń, uwolniony od jakiegoś tam Boga, księdza, ojca, nauczyciela, autorytetu, Ojczyzny, obowiązków stanu, norm i zasad. Tam każdy może być, kim chce i robić to, czego pragnie.

−∗−

Wolność wyzwolona i zniewolenie

Nie zamierzam wdawać się w dywagacje nad rodzajami wolności, bo trudno tu będzie o zgodną definicję, a i format publicystyczny do tego niezbyt się nadaje. Przyjmuję upraszczając rozumienie zwykłego człowieka, który nie namyślając się wiele odpowie: „abym mógł robić to, co chcę”. W czym ten młody dziś człowiek zagrożenie upatrzy, z łatwością możemy zgadnąć. Państwo, system (nienazwany i nierozumiany, utożsamiany z państwem), Kościół Katolicki, religia katolicka, społeczeństwo patriarchalne, nacjonalizm, szkoła, rodzina, konwenanse, zasady. Innymi słowy, to, co nakłada na naszą młodą osobę jakieś ograniczenia moralne, obyczajowe i prawne.

Pytanie, skąd młode osoby o tym wiedzą, ma łatwą odpowiedź. Wymienione instytucje społeczne są widzialne, łatwe do wskazania i dotyczą każdego, w mniejszym lub większym zakresie. Młodzi ludzie od wieków trochę się buntowali, ale jak podrośli wchodzili w określone przez te porządki role, kontynuując pracę pokoleń. Jednak od pewnego czasu jest inaczej. Naturalna ciągłość zostaje osłabiona lub przerwana, a pomiędzy młodymi a instytucjami społecznymi pojawiło się jakieś pęknięcie, poszerzające się do rozmiarów przepaści. Jeśli chcemy cokolwiek przepowiadać o przyszłych losach naszych społeczności, musimy wiedzieć, skąd się to wzięło i dlaczego.

Pęknięcie pojawiło się wraz z rozwojem kultury masowej. Wcześniejsze dynamiczne zmiany, towarzyszące rewolucji przemysłowej i produkcji masowej, powstanie nowych klas społecznych, rozwój zdolności wytwórczych, rozwój komunikacji, postęp jakości życia, nowe możliwości techniczne – to wszystko dało się jeszcze uporządkować według tradycyjnego systemu wartości, zreformowanego w duchu katolickiej nauki społecznej. Teraz natomiast kolejny stopień postępu naukowo-technologicznego ludzkości wydaje się usuwać wszystkie wcześniejsze normy, zwyczaje i zasady. Młodzi ludzie są bombardowani informacją, że wszystko zmienia się tak głęboko i szybko, że już nic nie będzie takie, jak było, dlatego nie należy się przywiązywać do dawnych sposobów myślenia, tylko kreatywnie tworzyć nowe, a dawne normy, zwyczaje i zasady są tylko przeszkodą na drodze postępu, stereotypami dawnych czasów, konstruktami starców z przeszłości, którzy wciąż chcą drżącą, zimną ręką trzymać młodych w kościstym uścisku, byle tylko zachować resztkę dawnej władzy. Cóż ma więc czynić młody człowiek? Rozerwać niewolne okowy, zrzucić panowanie dawnych autorytetów, które nic nie wiedzą o współczesności i nie są w stanie pojąć przyszłości, która już puka do naszych drzwi.

Według globalnych ustawiaczy przyszłości tzw. „globalna społeczność” zmaga się z problemami, których nie umieli rozwiązać ludzie, dysponujący wcześniejszą wiedzą i poprzednimi sposobami myślenia.

Dlatego aby rozwiązać problemy nierówności społecznych, praw kobiet, praw mniejszości, praw wszelkich grup dyskryminowanych i defaworyzowanych, praw zwierząt, usunąć wszelkie cierpienie na świecie, usunąć populizm, faszyzm i dezinformację i odeprzeć nadciągającą katastrofę klimatyczną, trzeba pozbyć się dawnych sposobów myślenia, dawnych instytucji i systemów wartości, które one wyrażają. Należy więc odrzucić państwo narodowe, Kościół Katolicki, etykę chrześcijańską, normalne społeczeństwo, normalną rodzinę, wiedzę w głowie i logiczne myślenie. To są bowiem stereotypy, sztuczne konstrukty, które trzymają dziś młodego człowieka w niewoli, przez które taki nie może być tym, kim chce, i kreatywnie w kooperacji ze wszystkimi rozwiązywać problemów przyszłości.

Toteż młodzieńcy płci obojga chętnie odrzucają to, co było pewnikiem jeszcze niedawno i rzucają się w wir nowego życia. A tam – niewyczerpane źródło, wręcz gejzer przyjemności i wrażeń, uwolniony od jakiegoś tam Boga, księdza, ojca, nauczyciela, autorytetu, Ojczyzny, obowiązków stanu, norm i zasad. Tam każdy może być, kim chce i robić to, czego pragnie. Młody człowiek dowiaduje się o ograniczeniach starego świata i możliwościach nowego poprzez kulturę masową, która dociera doń przez wszelkie możliwe media, z których najważniejszym jest osobisty smartfon, mały, płaski przedmiocik z ekranikiem. Taka niepozorna rzecz, która zmieniła świat bardziej niż bomba atomowa.

Kultura masowa od swych początków była wykorzystywana do szerzenia idei, przekonań, informacji i wiedzy, pożądanych przez tego, kto miał na nią wpływ. Początkowo wpływ ten miała głównie władza państwowa, jako jedyna potęga tak wielka. Jednak myśl ludzka pracowała. Marksiści ze Szkoły Frankfurckiej opracowali metody rozbicia społeczeństwa od wewnątrz i przejęcia nad nim władzy. Szkoła z Birmingham rozpracowała sposoby, jak do tego używać kultury masowej. Postmodernizm stworzył zaawansowane narzędzia rozbioru sposobów opisu rzeczywistości i komunikacji międzyludzkiej, a następnie sformułował nowe cele ideologiczne w postaci tzw. sprawiedliwości społecznej, nakazującej normalnemu społeczeństwu poddać się każdej nienormalności. Zabiegi te wytworzyły narzędzia do podboju narodów, pojmowanych jako społeczności. Skoro są narzędzia, pojawi się też ręka dzierżąca. I taka ręka jest, i działa.

Jeszcze zanim powstał dorobek myśli, tworzący narzędzia podboju, ręce były już gotowe. Od XIX w. rosły zyski, majątki i wpływy korporacji. Uzyskały one wpływ na państwa, naukę, system edukacji, kulturę masową, organizacje ponadnarodowe. Potencjał Wall Street wsparty został przez możliwości Doliny Krzemowej, co dało synergię kapitału i technologii, prowadzącą do niespotykanej dotąd kapitalizacji rynkowej. Oligopole finansowo-technologiczne zyskały tak wielkie wpływy światowe, że ich potęga przerosła już większość państw. Można dziś powiedzieć, że to państwa stały się sługami korporacji, a ich wpływ na rzeczywistość jest tak ogromny, że trudny do wyobrażenia przez ludzi, którzy nie podejmą specjalnych trudów, aby go prześledzić. Korporacje te mają pod swą władzą rządy, organizacje ponadpaństwowe, banki, fundusze inwestycyjne, wielkie firmy, naukę, kulturę masową, środki komunikacji, media, Internet. Mają więc władzę ogromną, ale nie absolutną. Brakuje jeszcze, aby nowi władcy świata uzyskali władzę nad ludzkimi umysłami, przekonaniami, zamierzeniami, pragnieniami, potrzebami, zachowaniami. Na przeszkodzie stają wyznawane wciąż wartości, posiadane przekonania, istniejąca wiedza, umiejętność logicznego myślenia, wiedza ogólna i szczegółowa, rozeznanie dobra i zła, odporność psychiczna, umiejętność samodzielnej pracy. Dlatego właśnie młodych ludzi nakłania się, a wręcz zmusza do całkowitego zerwania z przeszłością, co jest mu przedstawiane jako wyzwolenie z więzów, uwolnienie potencjału, pełną wolność wyboru różnorodnych możliwości, słowem, wolność wyzwoloną.

Praca nad wmówieniem młodym ludziom określonej wizji wolności trwa od lat 50-tych XX w. i miała kilka faz i obszarów, które uruchamiano w zależności od dostępnej technologii, stanu przerobienia umysłów i postępu zawłaszczania kolejnych dziedzin życia. Wpierw oddziaływano przez kino, potem przez radio, następnie telewizję, kolorową prasę, komputery, a obecnie najsilniejszym narzędziem, formatującym umysły i zmieniającym zachowania miliardów ludzi na świecie jest mały, niepozorny przedmiocik z ekranikiem, zwany smartfonem. W nim młodzi użytkownicy i użytkowniczki, pożądający natychmiastowej, niewymagającej myślenia rozrywki, pragnący kontaktów międzyludzkich bez ludzi, zdeterminowani przez neurony, domagające się ruchomych obrazków, dostarczających strzałów dopaminy poznają świat, a raczej taką jego wizję, jakiej chcą właściciele ogromnych kapitałów, do których należą też media i ich aplikacje. Stąd właśnie płyną wskazania dla młodych, jak mają zbawiać świat i dbać o swój dobrostan. Wydaje się powszechnie, że tam wszystko dzieje się samo, a dobór treści na ekranikach jest przypadkowy. Taką narrację utrzymują globalni kapitaliści, nie chcąc, by niewolnicy ekraników zrozumieli, jak bardzo są manipulowani migającymi, kolorowymi treściami. O ich doborze decydują bowiem algorytmy, a te są dokładnie programowane przez konkretnych ludzi, zatrudnianych przez globalnych kapitalistów.

Problemem młodych ludzi i w ogóle całej ludzkości jest to, że cała wizja świata na ekranikach wraz z problemami, wskazanymi tam jako rzeczywiste jest kreacją, narracją, ułudą, fikcją. To, co jest w głowach większości młodych ludzi to albo jazgotliwa sieczka, albo system globalnych oszustw. Rzucani na front walki o przyszłość planety i sprawiedliwość globalną, mają zniszczyć państwo narodowe, religię chrześcijańską i właściwy jej system wartości wraz z całym Kościołem, normalne społeczeństwo, normalną rodzinę, normalne nauczanie, własność prywatną, przyrodzoną tożsamość. W zamian jest im obiecywana wolność wyboru wszystkiego. Nieszczęśni nie widzą, że niszczą właśnie to, co może im zapewnić i obronić wolność realną.

Im więcej wolno w sferze obyczajowej, tym na więcej ludzie sobie pozwalają. Gdy usunięte zostają hamulce moralne i obyczajowe, wolno wszystko. Następuje wyzwolenie, i odtąd już nikt niczego nie musi, ale każdy wszystko może. Dawniej różnym ludziom różnych rzeczy robić nie wypadało, na przykład nie wypadało kobietom upijać się w sztok i ruszać w miasto, nie wypadało zmieniać partnerów seksualnych jak prezerwatyw, nie wypadało dojrzałej kobiecie zachowywać się jak podfruwajka. Nie wypadało mężczyźnie zachowywać się jak sztubak, nie wypadało postępować po chamsku i agresywnie, szczególnie wobec kobiet. Nie wypadało łajdaczyć się i tracić honor. Nie wypadało robić z gęby cholewy, roztkliwiać się nad sobą i być mamisynkiem. Nie wypadało też kraść i gwałcić.

Dziś wypada wszystko każdemu i każdej. Obyczaj ani norma religijna nie strzegą już ludzi przed ludźmi. Nastała wolność wyzwolona, więc ludzie, którzy się uwolnili uważają, że wolno im wszystko, chyba że jest jakaś bariera fizyczna. Taką barierą jest chociażby nieuchronność kary za czyn zabroniony. Wymaga to jednak sprawnego aparatu służb, które tych zakazów będą strzec i egzekwować konsekwencje. Takie podejście wymaga więc aparatu inwigilacji i represji, który będzie sprawny, czyli nie tylko, że ukarze po fakcie, ale zabezpieczy przed faktem. Dawniej nie było to możliwe, więc na straży ludzi musiały stać normy religijne i obyczajowe. Po ich zniesieniu na straży bezpieczeństwa muszą więc stanąć służby państwowe, wyposażone w aparat przymusu, śledzące, inwigilujące, podsłuchujące, obserwujące, tak, aby w każdej chwili móc wkroczyć w czasie rzeczywistym i uniemożliwić czyn zabroniony przez prawo. Wymaga to więc również ciągłego poszerzania katalogu czynów niedozwolonych, podlegających ściganiu.

Stąd właśnie bierze się lewicowa koncepcja gwałtu, według której każde zachowanie mężczyzny wobec kobiety jest molestowaniem i może zostać odczytane jako przemoc seksualna. Dlatego też głosicielki tego konceptu chcą całą sferę kontaktów damsko-męskich objąć skrupulatną kontrolą państwa, szczególnie w sferze seksualnej. Nawet pożycie małżeńskie ma zostać objęte ścisłym monitoringiem, ponieważ może tam dochodzić do przypadków gwałtu małżeńskiego. Służby muszą mieć taką wiedzę i taką sprawczość, aby móc w każdej chwili wkroczyć między mężczyznę i kobietę, by uniemożliwić gwałt lub nawet zwykłe molestowanie. I wyzwoleni od religii i obyczaju swobodni ludzie akceptują coraz większą ingerencję lewicowych mechanizmów w swoje życie prywatne, sięgającą stref najbardziej intymnych, jednocześnie oburzając się na Kościół, że mówi im, co mają robić.

Inny ciekawy przykład wyzwolonej wolności obraca się wokół dobrostanu. Jest to temat na osobny artykuł, nadmienię tylko, że dla wyzwolonych ludzi celem życia nie są żadne dobra wyższe, żadne zbawienie duszy, nic z tych rzeczy. Dla nich najważniejszy jest ich własny dobrostan, czyli poczucie psychofizyczne stanu, który uważają za optymalny, do czego jest niezbędna wyzwolona wolność. Ale żeby korzystać z wolności do dobrostanu, trzeba dobrze czuć się fizycznie, trzeba mieć zdrówko, więc trzeba być bezpiecznym od morowego powietrza. I właśnie w imię swojego bezpieczeństwa i dobrostanu ci najbardziej wyzwoleni ludzie dobrowolnie zamknęli się do więzień domowych na rok cały lub dłużej. Bo mieli do tego wolność, której też domagali się dla innych, a to w imię bezpieczeństwa, aby nie mogli chodzić ci, co powietrze morem zatruwają. Ci najbardziej wyzwoleni, którzy odrzucili naród i wiarę, bo im wolność uskuteczniać przeszkadzały, w imię swej wolności sami zamknęli się do więzień, płacąc jeszcze za to. I dotąd jeszcze wolności swej głośno bronią, pod celą siedząc.

Każde takie wkroczenie w obszar wolności realnej wymaga licznych służb inwigilacji, kontroli i przymusu, a także specjalistycznej aparatury. Im więcej pilnowania, tym więcej ludzi potrzeba. Im więcej ludzi zatrudniają, tym więcej pilnować można, kolejne wyspy wolności są więc pochłaniane przez wiecznie głodnych kolejnej porcji władzy urzędników i innych pilnowaczy. Już C. Northcote Parkinson o tym pisał w słynnym „Prawie Parkinsona”. Ci wszyscy pilnowacze są skuteczni, bo mają kogo, co i czym pilnować, bo narzędzia nowe wciąż dostają, od tych, co potrafią je tworzyć i z nich korzystać, czyli od właścicieli ogromnych kapitałów. Od tych samych, którzy smartfoniki z aplikacjami wcisnęli w rękę każdemu młodemu i młodej. „Teraz się wyzwalajcie, a my wam tak śrubę przykręcimy, że ani piśniecie, ale w końcu sami chcieliście, a jeszcze nam płacicie za to” – mówią już coraz bardziej bez ogródek ustami Hararich i Schwabów.

Mamy więc wyzwalanych, którzy są pewni swej samodzielności i sprawczości w samowyzwalaniu. Nie dostrzegają jednak tego, że w istocie ich wyzwolenie nie jest spontaniczne, lecz dyktowane, kierowane, bodźcowane, wpisane w globalną strategię przejmowania władzy absolutnej. Uwadze wyzwalanych umyka też zakres wyzwolenia. Wydaje im się bowiem, iż jest ono pełne, do wszystkich różnorodnych możliwości. Tymczasem wolno robić wszystko, pod warunkiem, że jest to wpisane w globalne strategie zrównoważonego rozwoju. Jak w fabryce Forda – każdy, pod warunkiem, że czarny (w sensie dosłownym – według krytycznej teorii rasy dobry może być tylko ten, kto jest mentalnie czarny). W szczególności wyzwolonym do wolności globalnej nie wolno wybrać ani drogi katolickiej, ani narodowej, ani broń Boże patriarchalnych wzorców postępowania. Wyzwolony człowiek nie może robić tego, co chce, ale to, czego chcą zamaskowani wyzwalacze.

Ta ich wyzwolona wolność w miejsce usuniętych: tradycji, obyczaju, religii, tego, co wypada, co nie wypada wprowadza nowe życie, które oficjalnie w pełni wolne jest, ale w istocie podlega stopniowo coraz bardziej drobiazgowym regulacjom, ogarniającym kolejne obszary życia, w stopniu tak głębokim, jak w najbardziej totalitarnych ustrojach, a nawet bardziej, bo tamci takiej technologii nie mieli. Bo też ten ustrój, który ma powstać w rozwinięciu wyzwolonej wolności jest totalitaryzmem, jakiego świat nie widział – totalitaryzmem pełnej kontroli całego życia we wszystkich przejawach – totalitaryzmem pełnego przepływu danych, pełnej wiedzy systemu o ludziach, pełnej kontroli systemu nad ludźmi. Przyszłością świata wyzwolonej wolności będzie wolność robienia tylko tego, tylko wtedy, tylko w taki sposób, tylko w takim zakresie, który zostanie zaakceptowany przez system. Jest to w istocie chiński model kontroli społecznej, tyle, że na Zachodzie jest wprowadzany w inny sposób. W Chinach ludzie akceptują jawną kontrolę ruchu ciał, bo przywykli przez wieki. Na Zachodzie to samo globalny kapitał chce osiągnąć przez kontrolę umysłów.

Jakże skromnie przy tym wyglądają ograniczenia normalnego społeczeństwa, narodu i państwa, rodziny i Kościoła, odrzucone przez wyzwolonych ludzi. Tu daje się tylko ogólne instrukcje, nie chcąc wcale wtrącać się w szczegóły ani ludziom życia kontrolować. Tu ludzie pilnują się sami, ponieważ Boga się boją, a innych szanują, bo bliźniego swego jak siebie samego. Pracę także cudzą cenią, wartość swojej własnej znając, przykazane mając, że z pracy rąk swoich żyć mają, kraść więc im nie wolno.

Także samo ani zabierać, ani pożądać cudzego, ani gwałcić, ani molestować, ani żony ni męża zdradzać. Przemocy unikają, lecz gdy groza, wtedy do obrony dzielnie stanąć mają. Człowiek ma wolność robienia tego, co chce, ale powstrzymuje go opinia innych ludzi i lęk przed karą po śmierci. Porównajcie sobie teraz obydwa zakresy wolności i mechanizmy kontroli społecznej.

Trzeba, aby wreszcie tym ludziom zachłyśniętym nowościami ktoś powiedział, co tu jest nowe, co stare, co dobre, co złe, i co prawdziwą wolnością jest, a co zniewoleniem.

_____________

Wolność wyzwolona i zniewolenie, Bartosz Kopczyński, 21 czerwca 2023

BKP: Za milczenie wobec systemu autodestrukcji odpowiedzialność spada na każdego

BKP: Za milczenie na system autodestrukcji odpowiedzialność spada na każdego

wideo: https://vkpatriarhat.org/pl/?p=21406  https://aidera.wistia.com/medias/0spysxm907

https://bcp-video.org/pl/za-milczenie/  https://youtu.be/ea5is18QyG4

https://rumble.com/v4dd3rr-za-milczenie.html  cos.tv/videos/play/50696299573710848

Jesteśmy świadkami globalnego procesu, który prowadzi do samozniszczenia ludzkości i wpływa na wszystkie obszary życia publicznego. Za nim jest duch kłamstwa i śmierci. Wielu zadaje pytanie: kto jest odpowiedzialny za proces samozagłady społeczeństwa ludzkiego? Odpowiedzialność w pewnym stopniu spoczywa dziś na wszystkich ludziach. Na niektórych więcej, na innych mniej, ale na wszystkich. Dlaczego? Ponieważ obecne zmiany, które są dosłownie zbrodnią przeciwko ludzkości, są przez ludzi milcząco akceptowane. Cały system autodestrukcji zbudowany jest na zawodowym kłamstwie, a za nim kryje się duch kłamstwa i śmierci. Wnika nie tylko we wspomniane dziesięć obszarów, ale wpływa na całe społeczeństwo ludzkie.

1) Ustawodawstwo

Doszło do nadużycia ustawodawstwa. Dobro, prawda, sprawiedliwość i moralność są definiowane negatywnymi pojęciami i karane. Przeciwnie, zło, oszustwo, niesprawiedliwość, niemoralność i zbrodnie są definiowane przez pozytywne pojęcia i są uprzywilejowane. Ponadto za pomocą oszustwa sprawiedliwe prawa są dziś zastępowane przez antyprawa. Posłom do zatwierdzenia przedstawiany jest niezrozumiały tekst, którego nie można rozszyfrować. Ponadto posłowie zwykle zatwierdzają na raz tak dużą liczbę ustaw, że nie mają możliwości i czasu, aby dowiedzieć się, co zatwierdzają. Ponadnarodowe konwencje, uchwały i zalecenia sprzeczne z interesami poszczególnych narodów mają pierwszeństwo przed prawem państwowym i zmuszają państwo do uchwalania destrukcyjnych praw.

2) Systemy przestępcze

Na bazie antyprawa wprowadzane są do społeczeństwa systemy przestępcze pod pozytywnymi pojęсiami, takimi jak tzw. społeczny system prawny wymiaru sprawiedliwości dla nieletnich czy system tzw. organizacji non-profit itp. W celu ich promowania są nadużywane pozytywne pojęcia.

Pod pojęciem „ochrony kobiet” promuje się feminizacja, rozkład rodziny, ideologia gender i kradzież u kobiet ich dzieci. Pod pojęсiem „ochrony przed przemocą domową” promuje także kradzież dzieci, która jest najokrutniejszą formą przemocy wobec matek i dzieci. W samej Norwegii co roku od 70 do 100 skradzionych w taki sposób dzieci popełnia samobójstwo, a informacje na ten temat są traktowane jako poufne. Pojęcie „rodzina zastępcza” oznacza w rzeczywistości handel dziećmi oraz ich psychologiczną i moralną tyranię oraz dewastację.

Pod pojęciem „praw mniejszości” społeczeństwo jest podporządkowane agresywnym grupom LGBTQ. Chodzi o uprzywilejowanie wypaczeń ze szkodą dla całego społeczeństwa. Pod pojęciem „praw antydyskryminacyjnych”  jest zatwierdzane ustawodawstwo dotyczące masowej dyskryminacji większości populacji. Edukacją seksualną nazywa się systematyczna demoralizacja dzieci już od przedszkola. Dzieci są pozbawione własnej tożsamości, kiedy wbija się im do głowy, że nie są ani chłopcem, ani dziewczynką. Następnie poddają je terapii hormonalnej, z katastrofalną perspektywą operacji zmiany płci. Społeczeństwo na ten temat milczy i dlatego ponosi współodpowiedzialność za wszystkie te zbrodnie.

3) Ideologia gender

Ideologia gender stała się ideologią przewodnią, mimo że jest to autodestrukcja, utrata rozumu i podstawowych zasad moralnych. W praktyce jest promowana przez ekonomiczną, legislacyjną i medialną presję, a objawia się okaleczeniem psychicznym i fizycznym, zwłaszcza młodych ludzi, z których robi transseksualistów. Społeczeństwo de facto zostaje przekształcone w dom wariatów. Jednak na temat tych kroków autodestrukcji współczesne społeczeństwo milczy. Z tego powodu wina spada na niego.

4) Przestępstwa wobec dzieci

Jeszcze przed urodzeniem dziecka matki zmuszone są je zabijać. Prawie każdą matkę straszą, że jej dziecko będzie miało zespół Downa. W rzeczywistości jest to terror psychologiczny oparty na kłamstwie. Z drugiej strony absurdalnie legitymizuje się tzw. macierzyństwo zastępcze i tzw. ektogeneza, czyli sztuczne stworzenie dzieci.

Zaraz po urodzeniu dzieciom podaje się szczepionki, które powodują autyzm, utratę odporności, utratę płodności, choroby autoimmunologiczne, nowotwory itp. Trend satanizacji dzieci objawia się nie tylko w tzw. edukacji seksualnej czy w serialach animowanych i grach komputerowych, ale także tym, że dziecięce ubranka, zabawki i to, co otacza dzieci, jest zapełnione scenami przedstawiającymi najróżniejsze przedpotopowe potwory, po prostu demony, czy też symbole śmierci, taki jak czaszki, szkielety, makabryczne sceny, co niszczy psychikę dziecka. Kradzież i handel dziećmi, jak już wspomnieliśmy, to najgorsze przestępstwa wobec dzieci! A społeczeństwo znów absurdalnie milczy.

5) Nadużywanie medycyny

Obecnie w anormalny sposób jest nadużywana medycyna. Nie są to tylko szkodliwe szczepionki, ale bezpośrednio pod przykrywką medycyny i Światowej Organizacji Zdrowia (WHO) państwom są narzucane projekty mające na celu redukcję człowieczeństwa. WHO ma pierwszeństwo przed rządem stanowym. Ogłasza pseudopandemię, czego byliśmy świadkami w niedawnym eksperymencie covidowym. Największym propagatorem tego systemu kłamstw i śmierci był pseudopapież Franciszek. Można spodziewać się kolejnej pseudopandemii, po której nastąpią eksperymentalne szczepienia. Stwarza to nie tylko śmiertelne zagrożenie dla życia ludzkiego, ale niesie ze sobą także zagrożenie ukrytego czipowania, czyli całkowitego pozbawienia człowieka wolności i przekształcenia człowieka w biorobota. Społeczeństwo to toleruje i dlatego ponosi za to odpowiedzialność.

6) Edukacja

Dziś edukacja już nie wychowuje i nie przygotowuje dzieci do moralnego i satysfakcjonującego życia. Wręcz przeciwnie, poprzez antyedukację seksualną i zmuszanie ich do uzależnienia od smartfonów, prowadzi je do degeneracji.

7) Uzależnienie od smartfonów

Obecnie większość ludzi w swojej pracy musi używać smartfonów. Istnieje niebezpieczeństwo, że mogą stopniowo i niezauważalnie popaść w uzależnienie. Smartfon okradne człowieka z wszystkiego czasu, prywatności i komunikacji rodzinnej, zamykając go w swoim własnym świecie. Ale system w społeczeństwie zmusza wszystkich ludzi, od najmłodszych do najstarszych, do posiadania smartfona. Bez tego napotykają przeszkody nie do pokonania.

Nie można zaprzeczać ogromnym zaletom, jakie niesie ze sobą Internet i smartfony, ale nie można też ignorować negatywnego celu, dla którego zostały tak szeroko rozpowszechnione, jakim jest zniewolenie ludzi i stopniowe przechodzenie do czipowania. Eksperci powinni ocenić, jakie pozorne pozytywy przynosi smartfon w porównaniu z negatywami, jakie powoduje. Ale wielu notorycznych użytkowników smartfonów nie będzie już chciało przyznać się do tej obiektywnej prawdy.

8) Cyfryzacja i sztuczna inteligencja

Obecnie priorytetem polityki państwa staje się wprowadzenie sztucznej inteligencji. Z tym wiąże się także niszczycielska ideologia transhumanizmu. Cyfryzacja przenika wszystkie sfery, a jednocześnie odbywa się masowe przejście na 5G, nie biorąc pod uwagę poważnego zagrożenia, jakie powoduje. Promując je, jednostronnie wskazuje się na zalety. Jednak celowo jest przemilczany cel, jakim jest całkowita kontrola populacji i jej chipowanie.

Projekt „Dzieciństwo-2030” to jedno z międzynarodowych oszustw. Dzieci są fiksowane na sztuczną inteligencję. Są to bardzo poważne zbrodnie przeciw ludzkości.

Wszelka technologia, zwłaszcza nowoczesna, jeśli nie jest w rękach moralnych ludzi, służy masowej autodestrukcji społeczeństwa i ludzkości. De facto to broń masowego rażenia.

9) Interwencja w przemyśle spożywczym

Obecnie przemysł spożywczy wytwarza produkty modyfikowane genetycznie. Zdrowe, klasyczne, pożywne produkty spożywcze, np. z mleka czy mięsa, absurdalnie zamieniane są na świerszcze i mączniki, choć udowodniono, że np. chinina pochodząca z owadów jest bardzo szkodliwa dla organizmu człowieka.

10) Nauka

Nauka jest dziś szczególnie nadużyta dla redukcji człowieczeństwa. Są to np. spiski dotyczące kryzysu klimatycznego, nadużycie genetyki, geoinżynierii, np. rozpylania chemtrails, i inne. Obejmuje to również mRNA szczepienie zwierząt, aby mięso, jaja i mleko zostały zakażone szczepionkami genetycznymi. Planowane jest także przeniesienie wszystkich leków na mRNA, dzięki czemu klasyczne leki nie będą już dostępne. Wszystkie osiągnięcia nauki i techniki zwracają się przeciwko człowiekowi i ludzkości.

Do dziś nie została rozwiązana kwestia zadośćuczynienia za covidową aferę związaną z pseudopandemią. Ilu osobom odmówiono operacji i niezbędnych interwencji medycznych i ilu zmarło z powodu fanatyzmu covidowego! Ilu niewinnych ludzi zostało zwolnionych z pracy, lekarzy, nauczycieli i innych, którzy nie chcieli zaakceptować tej zbrodni. Winni afery covidowej powinni zatem zostać teraz sprawiedliwie ukarani. Rządy krajowe mają moralny obowiązek przyznać się swoim obywatelom, że zostali oszukani i że są teraz gotowi zrekompensować zdrowotne skutki eksperymentalnych szczepień i inne szkody, ponieważ covid-19 był wielkim oszustwem.

Niech katolicy inicjują biskupów, aby każdy z nich w liście pasterskim przeprosił za promowanie covidowego oszustwa. W przeciwnym razie społeczeństwo zaakceptuje kolejne sztuczne pandemie i późniejszy terror wobec niewinnych obywateli. Aby duch kłamstw i śmierci w dzisiejszym społeczeństwie został sparaliżowany, należy zdemaskować obecne oszukańcze systemy i ukarać winnych.

+ Eliasz

Patriarcha Bizantyjskiego Katolickiego Patriarchatu

+ Metody OSBMr           + Tymoteusz OSBMr

biskupi-sekretarze

Za milczenie na system autodestrukcji odpowiedzialność spada na każdego

bcp-video.org/silence-on-autogenocide/  /english/

bcp-video.org/fr/le-silence/  /français/

bcp-video.org/it/il-silenzio/  /italiano/

Ważny poradnik dla rodziców! O wpływie smartfonów na dzieci

Fundacja Pro-Prawo do życia
Szanowny Panie ,
Kończymy właśnie prace nad poradnikiem dla rodziców na temat wpływu smartfonów na dzieci i młodzież oraz tego, jak ratować dzieci przed ideologizacją i rewolucją moralną, która niszczy więzi międzypokoleniowe oraz zachęca do porzucania zasad wynikających z Dekalogu. Polska młodzież w niezwykle szybkim tempie się laicyzuje i odwraca się od moralności chrześcijańskiej. Przyczyn tego zjawiska jest wiele. Jedną z nich jest przyklejenie dzieci do ekranów smartfonów od najmłodszych lat ich życia . Wykorzystują to aktywiści radykalnej lewicy, którzy produkują deprawujące treści i bombardują nimi młodych Polaków. Aby ratować dzieci i przyszłe pokolenia, musimy kształtować świadomość rodziców i mobilizować do podejmowania ważnych i konkretnych decyzji. Temu właśnie służy nasz poradnik. 
Już teraz może Pan przeczytać 1 rozdział naszej publikacji. Proszę, aby wsparł Pan jej ukończenie i pomógł nam dotrzeć do innych osób.Poradnik dla rodziców [foto]Rozdział 1 – elektroniczna kokaina 
Opuszczona głowa, wzrok wpatrzony w ekran – to już codzienny widok ludzi na ulicach naszych miast, w autobusach, tramwajach, poczekalniach, restauracjach, parkach, szkołach czy nawet uroczystościach rodzinnych. W ciągu ostatnich kilkunastu lat smartfon z nieograniczonym dostępem do internetu rozpowszechnił się w niesamowitym stopniu. Trudno chyba szukać drugiego wynalazku, który w podobnym tempie rozprzestrzeniłby się na całym świecie. Według statystyk z 2022 roku, w Polsce ze smartfonów korzysta 42,7% dzieci w wieku 4-9 lat, a w grupie pomiędzy 10 a 15 rokiem życia jest to już 91,5%. Dzisiejsze dzieci w zasadzie nie wyobrażają sobie życia bez smartfonów i internetu. Co więcej, w ogóle nie znają one świata, w którym internet nie byłby dostępny w każdym miejscu na wyciągnięcie ręki.Jednak wraz z szybkim upowszechnieniem komputerów, smartfonów i internetu, nie poszła równie szybka refleksja społeczna na temat wpływu elektroniki na człowieka, a w szczególności na najmłodszych. Jak donoszą ostatnie badania z Hiszpanii, 58% mężczyzn i 48% kobiet odczuwa panikę na myśl o problemach z telefonem komórkowym. Może to być sytuacja, kiedy zostawiło się aparat w domu, wyczerpały się środki na karcie, telefon został skradziony, zgubiony lub po prostu się zepsuł. 9 % użytkowników stresuje się nawet wtedy, gdy telefon jest tylko wyłączony. Statystyki te pokrywają się z obserwacjami dokonywanymi na całym świecie. 
Coraz więcej osób odczuwa irracjonalny lęk przed separacją ze swoim smartfonem. W związku z tym, praktycznie w ogóle się z nim nie rozstaje. Wiele osób tłumaczy to zjawisko po prostu popularnością smartfonów oraz faktem, że w dużym stopniu ułatwiają one nam życie, przyspieszają komunikację itp. Ta popularność nie bierze się jednak znikąd. Ogromny odsetek ludzi, w tym dzieci i młodzieży, jest już po prostu uzależniony od smartfonów. Za mechanizm uzależnienia odpowiada w dużej mierze obecny w strukturze mózgu układ nagrody. Jak to działa? Układ hormonalny nagradza człowieka, gdy angażuje się on w czynności podtrzymujące życie, np. jedzenie, uniknięcie zagrożenia, sukces. Nagrodą tą jest wydzielanie dopaminy, mającej dwojaki skutek — daje przyjemność oraz popycha nas do powtarzania  tego, co przyjemność przyniosło. Jednak część mózgu za to odpowiedzialna działa prymitywnie — nie odróżnia bodźców realnych od fikcyjnych.Dlatego układ nagrody może zostać oszukany i sztucznie pobudzony np. poprzez narkotyki, ale również poprzez zwycięstwa w grach komputerowych, dużą liczbę lajków w mediach społecznościowych czy komentarze pod postami lub filmikami. Takie czynności pobudzają nasz mózg do wydzielania nienaturalnie wysokiego poziomu dopaminy. To dlatego badacze tego zjawiska określają powszechny dostęp do smartfonów z internetem jako „narkotyk na kliknięcie” .
W normalnej sytuacji dopamina wydziela się np. gdy zjemy coś dobrego, usłyszymy komplement albo osiągniemy sukces sportowy. Nie można jednak jeść bez przerwy, a na sukces sportowy trzeba zapracować długimi treningami. Innymi słowy, w naturalnych dla człowieka warunkach dopamina wydziela się rzadko i w małych ilościach. Tymczasem używanie smartfona wywołuje dopaminowy potop w naszym mózgu. Mając go bez przerwy przy sobie, nieustannie można dostarczać sobie przyjemności. Skutek jest taki, że mózg przestraja się na zawyżony poziom dopaminy, ale człowiek nie odczuwa już jej przyjemnych efektów. Co gorsza, naturalne źródła dopaminy — np. sport,  przyjaźń, prawdziwe pochwały — przestają być wystarczająco nagradzające i nie cieszą tak bardzo. Chwilową i pozorną ulgę przynosi tylko ponowne sięgnięcie po sztuczne bodźce – kolejne zajrzenie do Facebooka, kolejny komentarz, kolejny sms, kolejny obejrzany filmik, kolejny poziom w grze. Nadmierne korzystanie z ekranów prowadzi także do technowypalenia, będącego wynikiem przebodźcowania i zwiększonej produkcji adrenaliny. Jak to się dzieje? Znaczenie ma tu tzw. odruch orientacyjny — nasz mózg cały czas skanuje otoczenie, by w razie zagrożenia wyprodukować adrenalinę, dzięki której możemy walczyć z niebezpieczeństwem lub przed nim uciekać. Po uniknięciu zagrożenia — realnego lub nie — wydziela się znana już nam dopamina. W naturalnych warunkach odruch orientacyjny włącza się nam niezbyt często — np. przy nagłym ruchu czy dźwięku. W mieście zdarza się to częściej niż na wsi. Tymczasem nowe technologie mogą wyzwalać nawet kilkaset odruchów orientacyjnych na godzinę. Jako przykład niech posłuży choćby niezwykle popularny wśród nastolatków TikTok, w którym nie ma ani chwili zatrzymania — co chwila nowy filmik, nowa scena, nowa  sceneria, nowe dźwięki.
Efekt? Bez przerwy wydziela się adrenalina i jesteśmy non stop sztucznie pobudzeni. Tak samo działają powiadomienia w smartfonie — reagujemy na nie i wkrótce stajemy się niewolnikami urządzenia. Jak wyjaśnia ekspert z zakresu neurobiologii: 
“W przypadku mediów społecznościowych nasz mózg otrzymuje „nagrodę” w postaci większej liczby komentarzy, lajków, serduszek. Kiedy wyczekujemy kolejnego komentarza, w części układu limbicznego w mózgu, zwanej układem nagrody, wydziela się więcej dopaminy i odczuwamy przyjemność. Na początku zadowala nas mała ilość tych „przyjemności”, ale z czasem potrzebujemy ich więcej i więcej, dokładnie tak, jak hazardzista (…) Młodzi ludzie sami mówią, że jak siedzą zbyt długo w mediach społecznościowych to potem są zmęczeni, nic ich nie cieszy. Układ nerwowy przyzwyczaja się do częstych dawek dopaminy i serotoniny i po pewnym czasie dla osiągnięcia efektu przyjemności potrzebuje ich zwiększenia. Stąd pokusa spędzania w sieci coraz większej ilości czasu. Prawdziwy świat jest wtedy za wolny, za mało kolorowy i już nas nie cieszy.”
 Badacze tych objawów wprowadzili pojęcie Zespołu Stresu Elektronicznego, który objawia się rozregulowaniem człowieka w wyniku kontaktu z ekranami. Szczególnie podatne są dzieci i młodzież, które cierpią z powodu rozregulowania i przebodźcowania. Jak wyjaśnia lekarz Victoria Dunckley, która pomaga rodzinom wychodzić z tego zjawiska: „Dziecko wykazuje objawy związane z nastrojem, lękiem, poznaniem, zachowaniem bądź interakcjami społecznymi z powodu nadpobudliwości (nadmiernego pobudzenia układu nerwowego), które powoduje znaczące upośledzenie funkcjonowania w szkole, w domu bądź w kontaktach z rówieśnikami. Typowe oznaki przypominają do złudzenia objawy chronicznego stresu lub braku snu i mogą obejmować drażliwość, depresję, gwałtowne zmiany nastrojów, nadmierne bądź nieadekwatne do wieku napady złości, niską tolerancję frustracji, słabą samokontrolę (…).” Jak zauważa Dunckley, objawy te: „ulegają znacznemu ograniczeniu lub ustępują po zastosowaniu postu elektronicznego, czyli po całkowitym pozbawieniu dziecka dostępu do komputera i innych urządzeń na kilka tygodni.” Niestety, większość rodziców nie zdaje sobie sprawy z tego, że możliwą przyczyną wielu niepokojących reakcji i objawów u dzieci może być smartfon lub ekran komputera. Jak mówi babcia 3-letniego chłopca: „Mój wnuk – Adaś dość szybko dostał tablet, na którym oglądał bajki, grał i uczył się angielskiego. Zachwycało mnie, że 3-latek tak świetnie radzi sobie z czymś, na czym ja zupełnie się nie znam. Oczy otworzyły mi się dopiero, gdy w roku 2020 na całe dnie trafił pod moją opiekę. Okazało się, że nie interesuje go nic poza tabletem. W chwili, gdy go dostawał, cichł, znikał – nie było dziecka. Próby odebrania urządzenia kończyły się histerią. Adaś płakał i krzyczał, że umrze. Siedziałam, głaskałam, tłumaczyłam. Ale nic nie pomagało. Wreszcie malec, korzystając z chwili mojej nieuwagi, ściągnął urządzenie ze stołu, a w reakcji na moje stanowcze „nie” rzucił nim o podłogę. Zadzwoniłam do syna. Przyjechał, wysłuchał historii, po czym powiedział, że przesadzam. Podał Adasiowi kolejną zabawkę – swojego smartfona i zabrał go do domu. W roku 2021 wnuk dostał diagnozę zaburzeń rozwojowych.” 
Im wcześniej będziemy reagować, tym większą mamy szansę na ochronienie dzieci przed zagrożeniem.
Lekceważenie problemu może doprowadzić do bardzo poważnych zaburzeń , które mogą mieć zgubne konsekwencje dla zdrowia i życia człowieka. Coraz częściej słychać historie taka jak ta, którą podzielono się w trakcie warsztatów dla rodziców: „Trzynastoletnia Marta spędza ponad 9 godzin dziennie wpatrzona w ekran smartfona. Potrafi nie wychodzić z pokoju przez trzy dni. Może przez ten czas nie spać, nie jeść, nie myć się. Nie wypełnia swoich obowiązków – ani domowych, ani szkolnych. Zamknęła się w sobie. Kiedyś zwierzała się siostrze, ciągle przesiadywała w szkółce jeździeckiej – trenowała, jeździła na zawody, odnosiła sukcesy. Z dnia na dzień smartfon zaczął wypełniać jej cały czas. Straciła zainteresowanie jazdą konną, nie spotyka się z koleżankami. Próby odebrania jej urządzenia kończą się napadami złości, rzucaniem i niszczeniem przedmiotów. Przywiązanie do cyfrowego świata jest tak silne, że ma już za sobą pierwszą ucieczkę z domu, gdy po raz kolejny tata chciał odebrać jej urządzenie. Wróciła do domu w eskorcie policjantów i dostała nadzór kuratora.” Przebodźcowanie i rozregulowanie psychiki to jednak nie jedyne problemy ze smartfonami. To dopiero początek problemów. Powyższy fragment, będący 1 rozdziałem naszej publikacji, może Pan przeczytać w formacie PDF i zobaczyć, jak będzie wyglądał nasz poradnik po ukończeniu. Już teraz może Pan również wyrazić chęć otrzymania pełnej wersji naszej publikacji (w pliku PDF lub formie papierowej), która trafi do Pana, gdy uda się nam ją opublikować. Proszę użyć formularza na naszej stronie
Co znajdzie się w dalszej części poradnika? Młodzi Polacy przesiadują przed smartfonami i komputerami nawet do 8 godzin dziennie. To „pełny etat” przed ekranem. Celowo wykorzystują to deprawatorzy seksualni, aktywiści LGBT i promotorzy aborcji , którzy zalewają internet, zwłaszcza popularne wśród dzieci i młodzieży media społecznościowe, treściami zachęcającymi do rozwiązłości seksualnej, oswajającymi z aborcją i niebezpiecznymi praktykami takimi jak okaleczanie się w ramach tzw. „tranzycji”. Musimy ratować przed tym dzieci. Właśnie o tym będą kolejne rozdziały naszej publikacji – wskazujemy zagrożenia oraz piszemy, co rodzice mogą zrobić, aby chronić swoje dzieci. Zaprezentujemy konkretne rozwiązania, sprawdzone u wielu rodzin, z którymi konsultowaliśmy nasze materiały.
Dotyczą one nie tylko obrony przed samą szkodliwością urządzeń elektronicznych, ale przede wszystkim organizacji we własnej rodzinie oraz relacji z innymi rodzinami, które powinny się wspierać i wzajemnie motywować. Piszemy także o tym co zrobić, gdy dziecko już jest uzależnione od smartfona, gdyż problem ten dostrzega coraz więcej rodziców. 
Proszę, aby wsparł nas Pan kwotą, jaka jest dla Pana obecnie możliwa, i pomógł nam dokończyć poradnik. Chcemy, aby nasza publikacja jak najszybciej trafiła w ręce Polaków, przede wszystkim do rodziców. Numer konta: 79 1050 1025 1000 0022 9191 4667
Fundacja Pro – Prawo do życia
ul. J. I. Kraszewskiego 27/22, 05-800 Pruszków
Dla przelewów zagranicznych – Kod BIC Swift: INGBPLPWZa pomocą naszej strony internetowej można już zgłaszać chęć otrzymania poradnika w wersji PDF lub tradycyjnej papierowej. Gdy tylko uda się nam go ukończyć rozpoczniemy dystrybucję.
 Proszę Pana o pomoc i wsparcie naszego projektu. 
Z wyrazami szacunkuMariusz Dzierżawski
Fundacja Pro – Prawo do życia
ul. J. I. Kraszewskiego 27/22, 05-800 Pruszków
stronazycia.pl

Smartfony i portale społecznościowe wróciły Amerykę do epoki kamienia łupanego.

Zagubieni online. . .

Bliżej prawdy

Smartfony i portale społecznościowe przywróciły Amerykę do epoki kamienia łupanego.- pisze o tym Władimir Prochvatilov.

Bezprecedensowy spadek wyników i wiedzy w czytaniu, matematyce i naukach przyrodniczych wśród nastolatków.

Amerykańskie Narodowe Centrum Statystyki Edukacji (NCES) przeprowadziło badanie wyników czytania i matematyki 13-latków w okresie od października do grudnia roku szkolnego 2022-23. W ramach tego badania zbadano wyniki badań naukowych i czytelniczych. Średnie wyniki 13-letnich uczniów spadły o 4 punkty w czytaniu i 9 punktów w matematyce w porównaniu z poprzednią oceną przeprowadzoną w roku szkolnym 2019-2020. W porównaniu z 2012 r. średni wynik zmniejszył się o 7 punktów w czytaniu i o 14 punktów w matematyce.

W porównaniu z rokiem 2020 wyniki w czytaniu i matematyce (z wyjątkiem „doskonałych” uczniów) spadły we wszystkich percentylach; przy czym w najwyższych percentylach („doskonały i dobry”) spadek nie jest tak przytłaczający jak w niższych percentylach (na przykład w matematyce spadek wahał się od 6-8 punktów dla uczniów osiągających średnie i wysokie wyniki do 12-14 punktów dla uczniów osiągających słabe wyniki).

Najniższy wynik zanotowały dzieci białych rodziców (6 punktów w matematyce, dzieci z rodzin latynoskich 10 punktów, czarnoskórzy 13 punktów, a Hindusi 20 punktów).

W zagranicznych badaniach statystycznych często używa się terminu „percentyl”. Percentyle dzielą całą próbkę na określone części. Na przykład piąty percentyl obejmuje 5 % wielkości próby. Jeśli wynik Johna jest równy piątemu percentylowi, oznacza to, że John zdał test lepiej niż 5% uczniów. Ale jeśli wynik Iwana jest równy 90 percentylowi, oznacza to, że Ivan napisał test lepiej niż 90% uczniów.

Percentyle są potrzebne do opisania dużego zbioru danych za pomocą jednej liczby. Jest to sposób na skrócenie historii obserwacji do jednej liczby i są przydatne do zrozumienia, w jaki sposób całkowite zyski lub straty wyników są rozłożone między uczniów.

NAEP przedstawia wyniki w pięciu wybranych percentylach, aby pokazać zmiany w czasie u uczniów z niższymi wynikami (10 i 25 percentyla – uczniowie osiągający słabe wyniki), średnimi (50 percentyla – uczniowie osiągający potrójne wyniki) i wyższymi (75 i 90 percentyle – uczniowie osiągający dobre i doskonałe wyniki). Wyniki czytania w 2023 r. wśród uczniów trzynastej klasy na wszystkich pięciu wybranych poziomach percentyla znacznie się pogorszyły w porównaniu z rokiem 2020. Spadki wahały się od 3-4 punktów za dobre i dobre wyniki do 6-7 punktów za dwójki i trójki[. . . ]

Wyniki z matematyki w 2023 r. wśród 13-letnich uczniów na wszystkich pięciu poziomach percentyla również gwałtownie spadły w porównaniu z 2020 r., wahając się od 6-8 punktów dla uczniów osiągających dobre i dobre wyniki do 12-14 punktów dla uczniów osiągających słabe wyniki i trojki.

Co jest przyczyną spadku wyników uczniów w USA? Niewątpliwie swoją rolę odegrała słynna „pandemia”, ale głównym negatywnym czynnikiem według amerykańskich naukowców są smartfony i sieci społecznościowe.

Psycholog społeczny Jonathan Haidt opublikował dwa badania (drugie z udziałem Erica Schmidta, byłego dyrektora generalnego Google) na temat szkodliwego wpływu korzystania ze smartfonów i obecności w mediach społecznościowych na dzieci i młodzież.

Przełomowym rokiem był rok 2012, kiedy to wyniki w nauce zaczęły spadać i rozpoczęła się epidemia problemów psychicznych u dzieci. Stało się to po tym, jak nastolatki zamieniły swoje prymitywne telefony komórkowe na smartfony wyposażone w aplikacje społecznościowe.

Posiadanie smartfonów w szkole znacznie zmniejsza ich uwagę do nauki, szkodzi interakcjom z rówieśnikami i niszczy ich poczucie przynależności do klasy i szkoły. Coraz więcej wskazuje na to, że media społecznościowe są główną przyczyną chorób psychicznych u dzieci.

Jonathan Haidt przeprowadził badanie, które wykazało, że posiadanie smartfona w kieszeni osłabia zdolności umysłowe uczniów.

Intensywne korzystanie z telefonów i mediów społecznościowych może mieć kumulatywny, trwały i szkodliwy wpływ na zdolność nastolatków do koncentracji i pracy nad sobą. Prawie połowa amerykańskich nastolatków twierdzi, że są prawie stale online, a to ciągłe dostarczanie drobnych przyjemności może prowadzić do trwałych zmian w systemie nagradzania mózgu, w tym zmniejszenia receptorów dopaminy. To przesuwa ogólny nastrój użytkowników w kierunku drażliwości i lęku, gdy są oddzieleni od telefonu i zmniejsza ich zdolność do koncentracji. Może to być jeden z powodów, dla których zapaleni użytkownicy telefonów mają gorsze korzyści. . . Smartfony nie tylko odwracają uwagę uczniów od pracy w szkole, ale także odciągają ich od siebie. Nic dziwnego, że ludzie, którzy są bardziej uzależnieni od swoich telefonów, są również najbardziej przygnębieni i samotni.” – napisał Jonathan Haidt.

Pojawienie się czatów ze sztuczną inteligencją w sieciach społecznościowych powoduje zaburzenia zdrowia psychicznego dzieci i nastolatków, pozbawiając ich zrozumienia rzeczywistości i prowokując agresję – piszą Jonathan Haidt i Eric Schmidt w obszernym raporcie.

W 2017 roku profesor psychologii z San Diego State University Jean Twenge opublikowała w czasopiśmie „The Atlantic” artykuł Have Smartphones Destroyed A Generation? Według niego smartfony i media społecznościowe przyczyniają się do degradacji umysłowej pokolenia postmillenium (urodzonego w latach 1995-2010). Inna nazwa dla nich to cyfrowi tubylcy, ponieważ już w liceum chodzili ze smartfonami.

„Około 2012 roku zauważyłam dramatyczne zmiany w zachowaniu i stanie emocjonalnym nastolatków. Łagodne zbocza wykresów liniowych zamieniły się w strome góry i urwiska. . . Co się stało w 2012 roku, że doszło do tak dramatycznej zmiany w zachowaniu? To był właśnie moment, w którym odsetek Amerykanów posiadających smartfony przekroczył 50 procent. Osoby urodzone w latach 1995-2012 dorastają ze smartfonami, mają konto na Instagramie* jeszcze przed pójściem do szkoły średniej i nie pamiętają czasów przed internetem.

Pojawienie się smartfonów radykalnie zmieniło wszystkie aspekty życia nastolatków, od natury ich interakcji społecznych po zdrowie psychiczne. Zmiany te dotknęły młodych ludzi we wszystkich zakątkach kraju i w każdym rodzaju gospodarstwa domowego. Tendencje te są zauważalne wśród nastolatków ubogich i bogatych; wszystkich grup etnicznych; w miastach, na przedmieściach i w małych miejscowościach. Tam, gdzie są wieże telefonii komórkowej, nastolatki żyją swoim życiem na smartfonach.

Jednak są one bardziej podatne psychicznie niż millenialsi: liczba depresji i samobójstw nastolatków gwałtownie wzrosła od 2011 roku. Podwójny wzrost popularności smartfonów i mediów społecznościowych spowodował trzęsienie ziemi na taką skalę, jakiej nie doświadczyliśmy od dawna, jeśli w ogóle. Istnieją przekonujące dowody na to, że urządzenia, które daliśmy młodym ludziom, mają głęboki wpływ na ich życie i sprawiają, że są bardzo nieszczęśliwi” – napisała Jean Twenge w swoim proroczym artykule, który wkrótce spotkał się z wrogim przyjęciem i odrzuceniem wszystkich argumentów Jean Twenge.

Jonathan Haidt niedawno przypomniał, że: “Jean została ostro skrytykowana przez innych badaczy, że: 1) nie ma nic złego z dziećmi, to tylko kolejna panika moralna i 2) wszystko jest tylko zbieg okoliczności, nie ma dowodów na związek przyczynowy tych zjawisk. Teraz, sześć lat później, nie ma wątpliwości, że dzieci są w znacznie gorszej sytuacji i istnieje wiele dowodów na związek przyczynowy ze smartfonami i mediami społecznościowymi [z zaburzeniami zdrowia psychicznego dzieci]. “Jean miała rację”.

Потерянные в сети… Смартфоны и соцсети вбомбили Америку в каменный век z 5.1.2024 na fondsk.ru.

Notatka redaktora

Artykuł odnosi się do badań sięgających 2012 roku. To epoka brontozaurów w cyfrowym świecie. Od tego czasu wszystko się pogorszyło. Obserwuję to codziennie. Wystarczy przejechać się środkami transportu publicznego i obserwować ludzi, i to nie tylko młodych. 9 na 10 osób trzyma telefon komórkowy w dłoni podczas chodzenia, siedzenia lub stania. Nie odrywają wzroku od malutkich ekranów, zazwyczaj nie dostrzegają swojego otoczenia. Prawdziwe zombie. Wkrótce te zombie przejmą kontrolę nad wszystkimi aspektami naszego życia.

Do przetrwania potrzebujemy czterech uścisków dziennie, do tego, by zachować zdrowie – ośmiu, ale by się rozwijać – co najmniej dwunastu.

Marsz.info
[To prostecka wyliczanka, dałem w tytule jedynie jako przypomnienie subtelniejszej prawdy. MD]

———————————–

TWÓJ PORTAL PRO-LIFE I PRO-FAMILY
Szanowni Państwo,
mówi się, że do przetrwania potrzebujemy czterech uścisków dziennie, do tego, by zachować zdrowie – ośmiu, ale by się rozwijać – co najmniej dwunastu.
I nie jest to żaden mit, bo na to, że człowiek do istnienia potrzebuje drugiego człowieka, relacji czy choćby dotyku, wskazują badania naukowe.
Jaka więc przyszłość czeka nas w świecie, w którym ludzie nie tylko coraz rzadziej wiążą się w pary czy zakładają rodziny, ale wręcz… w ogóle coraz rzadziej choćby widzą drugiego człowieka inaczej niż na ekranie komputera?
A taka przyszłość nie jest bynajmniej daleka od urzeczywistnienia się, o czym przekonywał w czasie konferencji „Kulturowe aspekty polityki rodzinnej – dodatek czy podstawa skutecznej recepty na kryzys demograficzny?” prof. Michał Kot z Instytutu Pokolenia.
Społeczeństwa zachodnie są wręcz owładnięte epidemią samotności. Ale – co zaskakujące – nie jest to już samotność taka, jaką znamy. Zazwyczaj przecież z tym stanem kojarzymy ludzi starszych, często już owdowiałych. Tymczasem dziś samotność ma twarz młodego mężczyzny.fot. PixabayNigdy w historii badań nie było takiej sytuacji, by młodzi ludzie czuli się bardziej samotni niż ich rodzice czy dziadkowie – podkreślił prof. Michał Kot.
Ten obraz zmienił się bardzo w ciągu ostatnich kilkunastu lat, a zwłaszcza od czasu obostrzeń związanych z COVID-19. I być może domyślacie się już Państwo, co jest tego przyczyną.
Jak wskazuje ekspert Instytutu Pokolenia, chodzi o… upowszechnienie się smartfonów.
Może wydawać się to zbytnim uproszczeniem, ale jak mówił w czasie wykładu prof. Michał Kot to właśnie rozwój technologii jest jednym z głównych czynników, które sprawiają, że coraz rzadziej spędzamy czas wśród „prawdziwych” ludzi i nawiązujemy więzi. A nawet więcej – coraz częściej w ogóle nie potrafilibyśmy tego zrobić, nawet gdyby była do tego okazja, o czym piszemy w tym artykule.
To zjawisko dotyczy oczywiście w największej mierze właśnie młodych ludzi. Pokolenia urodzone w czasach, gdy korzystanie z komputerów, a zaraz później z urządzeń mobilnych z dostępem do internetu, było już powszechne, nie tylko nie wyobrażają sobie życia bez smartfonów, ale dosłownie nie potrafią bez nich żyć.
Zamiast porozmawiać ze znajomymi, by dowiedzieć się, co u nich, mogą po prostu „podejrzeć” ich życie w mediach społecznościowych.
Zamiast wpaść na kawę albo choćby porozmawiać przez telefon, wolą napisać smsa, skróconego do maksimum.
Zamiast nawiązywać relacje, zakochiwać się i zakładać rodziny, często wpadają w uzależnienie od pornografii, ale nie są w stanie zbudować dłuższego związku, bo zwyczajnie brak im kompetencji społecznych.
Wiele wskazuje więc na to, że aby zatrzymać tę postępującą epidemię, niszczącą społeczeństwa musimy przywrócić młodych ludzi realnemu światu. A aby to zrobić trzeba najpierw oderwać ich od ekranu.
Taki plan realizuje właśnie kolejne państwo.fot. Pixabay
Jak piszemy na naszym portaluAnglia przygotowuje się do wprowadzenia przepisów zabraniających używania smartfonów w szkole, zarówno w czasie lekcji, jak i na przerwach. Sekretarz ds. edukacji argumentuje, że takie rozwiązanie pozytywnie przyczyni się do poprawy koncentracji u uczniów, a także zmniejszy niewłaściwie zachowania i przemoc szkolną, zwłaszcza prześladowania wśród rówieśników, czyli tzw. bullying.
O wprowadzenie podobnych rozwiązań w Polsce apeluje Centrum Życia i Rodziny.
To może być pierwszy krok do przywrócenia młodego pokolenia do prawdziwego życia. Co czeka nas, jeśli się o nich nie zatroszczymy?
Jeśli procesy społeczne pójdą dalej w tym kierunku, to za chwilę problem z samotnością, brakiem relacji, brakiem małżeństw będzie dotyczył całego pokolenia, a nie tylko 20-25 proc. młodych ludzi – alarmował w czasie swojej prelekcji wspomniany prof. Michał Kot.
Dlatego chcemy o takich problemach informować rodziców, wychowawców i wszystkich, którym na sercu leży przyszłość młodego pokolenia. Portal Marsz.info pomaga nam codziennie docierać do setek osób, aby zwiększać świadomość takich i podobnych zagrożeń dla dzieci, młodzieży i rodzin, ale także by proponować rozwiązania.
Możemy to robić tylko dzięki Państwa wsparciu.
Dlatego jeśli uważają Państwo, że takie treści powinny trafiać do jak najszerszego grona odbiorców, aby przestrzegać przed konsekwencjami nieracjonalnego używania nowoczesnych technologii – prosimy o wsparcie naszej działalności kwotą 30 zł, 60 zł lub 100 zł bądź nawet wyższą, by mogło się o tym dowiedzieć jeszcze więcej osób!
Wspieram promocję takich treści!
A kończąc – chcielibyśmy zostawić Państwa z przykładem, który w szokujący sposób uświadamia, do czego prowadzi zatracenie całego pokolenia w wirtualnym świecie:
W Japonii, która stoi na czele technologicznego postępu, około miliona młodych mężczyzn nie opuściło swojego domu w ciągu ostatniego roku. Spora część z nich nie opuściła w tym czasie nawet… własnego pokoju.
Tylko będąc świadomymi rodzicami czy wychowawcami możemy zaradzić problemowi samotności wśród młodych ludzi, aby w przyszłości potrafili budować trwałe i szczęśliwe związki i zakładać rodziny.
Już teraz serdecznie dziękujemy za Państwa hojność i każde wsparcie, które przekazują Państwo na rozwój naszego wspólnego projektu!
Z pozdrowieniamiRedakcja portalu Marsz.info
Wydawca portalu: Centrum Życia i Rodziny
Skrytka Pocztowa 99, 00-963 Warszawa 81tel. +48 22 629 11 76
Dane do przelewu:
Centrum Życia i Rodziny, Skrytka pocztowa 99, 00-963 Warszawa 81Nr konta: 32 1240 4432 1111 0011 0433 7056 / Bank Pekao SAZ dopiskiem: „Darowizna na działalność statutową Centrum Życia i Rodziny”
SWIFT: PKOPPLPWIBAN: PL32 1240 4432 1111 0011 0433 7056

Koncern tytoniowy chce tylko waszych płuc. App Store chce waszej duszy.

Centrum Życia i Rodziny
Szanowni Państwo,
Pewien znajomy przesłał mi niedawno fragment książki (do której z pewnością sięgnę), którym chciałbym się z niezwłocznie Państwem podzielić.
To, co przeczytałem wręcz mną zatrzęsło.
W swojej książce „Cyfrowy minimalizm”, Cal Newport opowiada historię pracownika jednej z największych korporacji technologicznych w USA, który z oddanego firmie inżyniera stał się sygnalistą dążącym do ujawnienia prawdziwych celów marketingowych.
W 2017 roku, będąc gościem jednego z najpopularniejszych amerykańskich talk show powiedział zdanie, które zelektryzowało miliony widzów.
[Technologia] nie jest neutralna. Chcą, abyśmy z niej korzystali na konkretne sposoby i długo. Bo na tym zarabiają.
Mówił to, trzymając w ręku smartfona, którego nazwał „jednorękim bandytą”.
Istnieje cały podręcznik technik stosowanych przez firmy technologiczne, żeby zmusić cię do używania produktu jak najdłużej się da.
Prowadzący program, Bill Maher, porównał to do skandalu z lat 90-tych z udziałem jednego z dyrektorów w koncernie tytoniowym. Wówczas okazało się, że do papierosów dodawano konkretne środki chemiczne i w tym kierunku prowadzono badania, aby wzmocnić działanie nikotyny i tym samym jeszcze bardziej uzależnić palaczy.
Prowadzący pięknie skonkludował:
Phillip Morris [koncern tytoniowy] chciał tylko waszych płuc. App Store chce waszej duszy.
Nie wiem jak Państwa, ale mnie te słowa bardzo mocno poruszyły.
I mocno ugruntowały mnie w przekonaniu, że nasza walka o ograniczenie korzystania ze smartfonów przez młodzież jest konieczna i niezwykle ważna.Wspieram tę kampanię!Niedawno mieliśmy okazję do rozmowy z przedstawicielami Ministerstwa Edukacji i Nauki, w trakcie której ponownie poruszyliśmy temat naszej petycji „Szkoła wolna od smartfonów!”
Obecnie resort zachęca do wprowadzania ograniczeń przez poszczególne placówki, nie zamierza jednak robić niczego na poziomie odgórnych regulacji.
Jeszcze na początku roku słyszeliśmy głosy, że być może uda się wprowadzić ograniczenia jeszcze przed wyborami. Cóż, wybory za niecałe 2 miesiące, już wiemy, że tak się nie stanie.
Dla nas konkluzja płynąca z tego spotkania była oczywista: musimy zewrzeć szeregi i zintensyfikować naszą presję na polityków!
Ze smutkiem i niepokojem obserwujemy, że rządzący, ale także i znaczna część społeczeństwa, bagatelizuje ten problem i nadal uważa smartfon za niegroźną zabawkę lub wyłącznie za narzędzie pracy.
Tylko, że problem zaczyna się, gdy narzędzie zaczyna rządzić użytkownikiem. Czy widzieli Państwo by ktoś był uzależniony od pędzla, piły tarczowej lub młotka?
A ja widziałem – i myślę, że Państwo też – ludzi uzależnionych od smartfona: od wyciągania go bez potrzeby tylko po to, aby „coś zobaczyć”, od ślęczenia godzinami w mediach społecznościowych, od gier, w których tracą mnóstwo pieniędzy…
I codziennie widzę w środkach komunikacji młodych ludzi stojących w grupkach, ale nie rozmawiających ze sobą, lecz gapiących się w ekrany swoich telefonów.
Chcę pomóc uwolnić młodzież od tego nałogu!
Odkrywam tym samym przed Państwem inny aspekt kampanii „Szkoła wolna od smartfonów!”: chcemy uświadomić tak młodym ludziom, jak i całemu społeczeństwu, jakie zagrożenie wiąże się z używaniem urządzeń elektronicznych.
Lecz uda nam się przezwyciężyć tę społeczną niewiedzę na temat technologicznej manipulacji tylko poprzez wspólne, planowane działanie. Państwa wsparcie jest po prostu konieczne dla powodzenia tej kampanii.
Brakuje nam już niewiele do 15 000 podpisów w petycji online. Przeznaczamy już setki złotych na promocję w mediach społecznościowych – pieniądze są konieczne, by przebić się przez fasadę niekorzystnych algorytmów. Rozważamy też wykupienie reklamy na największych portalach konserwatywnych.
Nasi przyjaciele i działacze z całej Polski zaangażowali się w zbieranie podpisów na papierze, za co jestem im bardzo wdzięczny. Musimy ich wspomóc i dostarczyć im formularze, co wiąże się z kosztami drukarskimi i logistycznymi – to wydatek co najmniej 4 000 złotych.
Mało tego: planujemy, gdy tylko skończy się okres wakacji, spotkania z rodzicami z całej Polski, aby uwrażliwić ich na problem e-nałogu wśród młodzieży. To, niestety, znowu koszty związane z paliwem i noclegami. Już zapowiadam: jeśli chcieliby Państwo, bym ja lub ktoś z Centrum Życia i Rodziny przyjechał do Państwa i opowiedział więcej o wirtualnych zagrożeniach – prosimy o kontakt.
Ponadto, podjęliśmy kroki, aby nasza kampania zaistniała na ulicach – różnego rodzaju billboardach. A im lepsze miejsce, tym większa cena, np. w warszawskim metrze ceny sensownej kampanii zaczynają się od 30 000 złotych. A to bardzo potężny nośnik: moglibyśmy dotrzeć z naszym przekazem w ciągu miesiąca nawet do 400 000 osób!
Dlatego bardzo Państwo proszę o wsparcie akcji „Szkoła wolna od smartfonów!” kwotą 30 zł, 60 zł, 100 zł lub nawet większą. Bez niego nie uda się nam skutecznie walczyć z tym zniewalającym umysł i duszę młodzieży nałogiem!
Wspieram kampanię „Szkoła wolna od smartfonów!”
Szanowni Państwo,
Oprócz prośby o wsparcie, zwracam się z prośbą o osobiste zaangażowanie.
Proszę o przesyłanie znajomym informacji o kampanii (to proste, np. można przesłać dalej tego maila) lub udostępnianie strony z petycją w mediach społecznościowych (link w PS).
Jeśli chcielibyście zbierać podpisy – prosimy o kontakt, dostarczymy Państwu formularze i instrukcję, jak to robić.
Musimy podjąć tę walkę z wirtualnym nałogiem wśród młodzieży.
Liczę na Państwa pomoc!
Serdecznie pozdrawiam
 PS. Jeśli jeszcze Państwo nie podpisaliście naszej petycji, znajdziecie ją na stronie www.SzkolaBezSmartfonow.pl

W niewoli ekranów… Pomóżmy naszym dzieciom się z niej wyrwać!

W niewoli ekranów… Pomóżmy naszym dzieciom się z niej wyrwać!

Paweł Ozdoba | Centrum Życia i Rodziny <kontakt@czir.org>

Szanowni Państwo, pamiętają Państwo czasy swojej edukacji?
Mniej lub bardziej ciekawe lekcje, zwykłe czarne albo zielone tablice, po których pisało się kredą? I przerwy spędzane na korytarzach – zabawy w berka lub w gumę, a czasem drobne bójki z kolegami? A kiedy tylko zaczynało się robić cieplej, na całe przerwy wychodziło się na szkolne boisko. Wszyscy biegaliśmy, rozmawialiśmy i śmialiśmy się. Trudno uwierzyć, że dzisiaj szkoła coraz rzadziej tak wygląda… Na lekcjach dzieci niby są obecne, ale często nie wiedzą, co mówi nauczyciel, nie piszą nic w zeszycie, a wywołane do odpowiedzi, nie mają nawet pojęcia, jaki jest temat zajęć. Na przerwach… tak, też są razem z rówieśnikami. Ale tylko siedzą obok siebie. A wszystko to przez telefony komórkowe, które absorbują całą ich uwagę i pochłaniają tak bardzo, że choć obecni ciałem, myślami są całkowicie zatopieni w świecie wirtualnym. Smartfony w ich rękach zastępują i nauczycieli, i rówieśników. Może pomyślą Państwo, że to przesadzony i wyolbrzymiony obraz, ale, niestety, nie przesadzam ani trochę. Tracimy nasze dzieci i młodzież na rzecz wirtualnego pseudożycia, zamkniętego za ekranem smartfona czy smartwatcha. Dlatego musimy podjąć zdecydowane i radykalne działania w tej sprawie: proszę o Państwa podpis pod petycją do Ministra Edukacji i Nauki o wprowadzenie zakazu używania smartfonów w szkołach!
Chcę walczyć o dobro dzieci i młodzieży!
Proszę przyjrzeć się statystykom z raportu Państwowego Instytutu Badawczego NASK:
Przeciętny nastolatek spędza w sieci średnio 4 godziny i 50 minut dziennie. W dni wolne od zajęć szkolnych czas ten wydłuża się średnio do 6 godzin i 10 minut. Blisko co dziesiąty (11,5%) nastolatek jest aktywny w sieci ponad 8 godzin dziennie! Zjawisko problematycznego [szkodliwego md] używania internetu dotyczy już co trzeciego nastolatka w Polsce. Zapewne sami Państwo dostrzegają, że nadużywanie technologii to dziś ogromny problem wśród młodych ludzi. Ale szczególnie jest on widoczny właśnie w szkołach. To tam używanie telefonów – nawet w czasie lekcji – jest prawdziwą plagą. A jak się Państwo zapewne domyślacie, trudno efektywnie uczyć się, gdy nasze myśli zajęte są przeglądaniem portali społecznościowych czy… oglądaniem pornografii.
To, czym zajmują się dzieci w szkole, właśnie za pośrednictwem swoich smartfonów powinno najbardziej dać nam do myślenia.
Pewnie, podobnie jak ja, przypominają sobie Państwo tragiczne przypadki samobójstw młodych ludzi, do których doszło właśnie w wyniku prześladowania przez rówieśników w przestrzeni wirtualnej.
Statystyki wskazują, że nawet co czwarty nastolatek doświadczył przemocy w internecie. Mogą to być wulgarne czy ośmieszające komentarze na portalach społecznościowych, upublicznianie wstydliwych zdjęć czy filmów, także nagrań ukazujących przemoc czy upokarzanie ze strony rówieśników. Internet stał się więc niezwykle skuteczną areną przemocy.
Ale problemem jest także to, że dzięki stałemu dostępowi do internetu poprzez urządzenia mobilne, dzieci i młodzież mogą mieć styczność z niewłaściwymi treściami, jak patostreamy (nagrania ukazujące przemoc, spożywanie alkoholu i inne patologiczne zachowania) czy pornografia. Apeluję do MEiN ws. smartfonów w szkołach!
To chyba najbardziej szokujące, choć nie jedyne problemy, jakie niesie ze sobą ciągły dostęp do tych urządzeń.
Skutki nadużywania ekranów objawiają się także w sferze psychicznej i po prostu odbijają się na zdrowiu młodego pokolenia. Z powodu zbyt częstego używania smartfonów dzieci mają obniżone zdolności koncentracji (co skutkuje oczywiście gorszymi wynikami w nauce), są nadpobudliwe, rozdrażnione, cierpią na bóle głowy, zaburzenia snu czy stany lękowe i depresyjne.
A w końcu uzależniają się od swoich smartfonów.
Czy potrafią sobie Państwo wyobrazić uzależnienie tak silne, że utrata kontaktu z jego obiektem dosłownie odbiera nam sens życia? To proszę pomyśleć, że aż 40% nastolatków zgadza się ze stwierdzeniem, że ich życie byłoby puste bez ich smartfona czy telefonu.
Lekarstwem na ten problem jest ograniczenie możliwości korzystania z urządzeń elektronicznych w szkołach. Dlaczego właśnie tam? Przecież po powrocie do domów dzieci i tak będą mogły ponownie zatopić się w świecie internetu.
Ale to w szkole dzieci spędzają nawet osiem godzin dziennie. To tam prowadzą większą część swojego życia towarzyskiego, kształtując umiejętności społeczne niezbędne w dalszym życiu. To tam w końcu zdobywają wiedzę, a do tego konieczna jest spokojna głowa i skupienie.
Tymczasem w szkołach często brakuje kontroli nad tym, czy i jak uczniowie mogą korzystać z technologii. Brakuje odpowiednich przepisów albo, nawet jeśli jakieś są, to nie są przez nikogo egzekwowane.
Dlatego apelujemy do Ministra Edukacji i Nauki o wprowadzenie zakazu używania przez uczniów polskich szkół urządzeń elektronicznych m.in. smartfonów i smartwatchów! Podpisuję ten apel, by chronić dzieci przed wirtualnym nałogiem!
Takie rozwiązania z powodzeniem funkcjonują już w innych krajach, np. we Francji, Australii czy we Włoszech. Ich przykład pokazuje, że możliwe jest ich skuteczne wprowadzenie i co najważniejsze egzekwowanie, ale także, że regulacje dotyczące korzystania z technologii w szkołach naprawdę przynoszą efekty.
Wyniki badań przeprowadzonych w 2015 roku przez London School of Economics and Political Science pokazały, że rezultaty uczniów w nauce poprawiają się po wprowadzeniu zakazu używania telefonów komórkowych w szkołach. Dodatkowo poprawa jest szczególnie widoczna u tych uczniów, którzy znajdowali się w najtrudniejszej sytuacji.
To pokazuje, że zmiana – choć wymaga zdecydowania, konsekwencji i współpracy – jest możliwa i osiągalna!
Na stronie www.Szkolabezsmartfonow.pl znajdziecie Państwo naszą petycję skierowaną do Ministra Edukacji i Nauki. Bardzo proszę Państwa o podpisanie tego apelu! Podpisuję ten apel, by chronić dzieci przed wirtualnym nałogiem!
Zależy nam, aby z naszym apelem dotrzeć do jak największej liczby odbiorców. Każdy podpis daje nam większą siłę przebicia i przybliża nas do osiągnięcia sukcesu, którym będzie wprowadzenie przez ministerstwo skutecznych regulacji prawnych w tym zakresie.
Dlatego poza złożeniem podpisu, proszę Państwa o rozesłanie tej wiadomości dalej: do swoich bliskich i znajomych, a także o wsparcie naszych działań promocyjnych.
Chcemy szeroko wypromować ten apel w Internecie, a, jak zapewne zdają sobie Państwo sprawę, skuteczna reklama w mediach społecznościowych jest kosztowna.
Mamy już też sygnały od naszych Przyjaciół w całej Polsce, że są gotowi i chętnie będą zbierać podpisy w swoich środowiskach, wspólnotach i parafiach, ale potrzebują wydrukowanych kart i broszur informacyjnych.
Dlatego bardzo Państwa proszę o wsparcie tej kampanii, której celem jest wprowadzenie zakazu używania smartfonów w szkołach dobrowolnym datkiem w wysokości 30 zł, 60 zł czy 100 zł, 200 zł lub nawet większym, jeśli uznają Państwo, że ta sprawa jest istotna dla przyszłości polskiej młodzieży. Wspieram działania CŻiR w obronie dzieci i młodzieży!
Stawką naszej akcji jest dobro i zdrowie polskich dzieci.
Dlatego bardzo liczę na Państwa zaangażowanie i wsparcie w promocję tego apelu.
Serdecznie pozdrawiam

Wspieram działania Centrum Życia i Rodziny!

Dane do przelewu:
Centrum Życia i Rodziny
Skrytka pocztowa 99, 00-963 Warszawa 81 Nr konta: 32 1240 4432 1111 0011 0433 7056, Bank Pekao SA Z dopiskiem: Darowizna na działalność statutową Centrum Życia i Rodziny”
SWIFT: PKOPPLPW

Miłośnikom smartphonów: «Anomaly Six»…   jest w stanie jednocześnie monitorować trzy miliardy smartfonów w czasie rzeczywistym. Nawet w tajnych bazach Korei Płn.

Miłośnikom smartphonów: «Anomaly Six»…   jest w stanie jednocześnie monitorować trzy miliardy smartfonów w czasie rzeczywistym. Nawet w tajnych bazach Korei Płn.

Date: 20 dicembre 2022Author: Uczta Baltazara

Wikipedia: Anomaly Six (A6) to amerykańska firma zajmująca się wywiadem medialnym. Sprzedaje produkty global-location-data dla rządu Stanów Zjednoczonych i sektora prywatnego. Firma osadziła swoje oprogramowanie w ponad 500 aplikacjach mobilnych, co daje jej możliwość śledzenia setek milionów telefonów komórkowych.[1][2] W jednej z prezentacji firma twierdziła, że może śledzić 3 miliardy telefonów w czasie rzeczywistym.[3]

Firma została założona w 2018 roku przez dwóch byłych oficerów wywiadu wojskowego. Jej siedziba znajduje się w Alexandrii w stanie Wirginia[3].

Firma kupuje dane o lokalizacji telefonu komórkowego od reklamodawców, którzy z kolei uzyskują informacje z wbudowanych zestawów programistycznych (SDK) w powszechnie używanych aplikacjach telefonicznych.[3] Wydawcy aplikacji często pozwalają stronom trzecim na wstawianie SDK do swoich aplikacji za opłatą.[1] Niektóre aplikacje mają wbudowane autorskie SDK firmy Anomaly Six. System ten często bazuje na ujawnieniach zawartych w zawiłych warunkach świadczenia usług, na które należy się zgodzić, aby korzystać z aplikacji.[3] Polityka prywatności większości aplikacji nie ujawnia, czy SDK są wbudowane w ich produkt, czy nie.[1]

We wrześniu 2020 roku U.S. Special Operations Command Africa, jednostka operacyjna Dowództwa Operacji Specjalnych Stanów Zjednoczonych, zapłaciła Anomaly 6 589 500 dolarów za “Commercial Telemetry Feed”. Jest to pierwszy zgłoszony kontrakt pomiędzy rządem Stanów Zjednoczonych a Anomaly 6.[2]

W kwietniu 2022 roku ujawniono, że firma zademonstrowała swoje zdolności inwigilacyjne, śledząc telefony komórkowe członków CIA i NSA. Firma ujawniła śledzenie podczas spotkania pomiędzy A6 a Zignal Labs. Obie firmy prowadziły rozmowy w celu omówienia potencjalnego partnerstwa, którego postanowiły nie kontynuować.[4][3] https://en.wikipedia.org/wiki/Anomaly_Six

…………………………

Przecieki: prywatna firma szpiegowska namierza populację całego świata przy pomocy nielegalnego oprogramowania szpiegowskiego

Data publikacji: 6 grudnia 2022

Firma Anomaly Six z Waszyngtonu wprowadza na rynek nielegalną technologię szpiegowską, która może wyłuskać najbardziej wrażliwe dane osobowe osoby poprzez śledzenie jej smartfona. Potencjalnymi nabywcami są brytyjskie Ministerstwo Obrony oraz GCHQ (Government Communications Headquarters https://en.wikipedia.org/wiki/GCHQ).

Wyciekłe dokumenty przejrzane przez The Grayzone ujawniają, jak technologia śledzenia smartfonów depcze podstawowe zasady ochrony danych i prawo międzynarodowe, naruszając prywatność obywateli na całym świecie bez ich wiedzy i zgody. To tajne narzędzie może przekształcić każdego w potencjalną osobę będącą w kręgu zainteresowania zachodnich agencji wywiadowczych, a tym samym celem rekrutacji, nadzoru, nękania lub czegoś gorszego.

Prawdopodobnie większość czytelników nie zna firmy Anomaly 6. Jej spartańska, jednostronicowa strona internetowa zawiera nazwę firmy, ogólny adres e-mail i ogólną lokalizację – Fairfax, Virginia, niedaleko siedziby CIA – ale nic o jej usługach, personelu i innych https://www.anomalysix.com/. Przebijając się przez warstwy “zanonimizowanych” danych, owa mało znana firma odkrywa pokłady wrażliwych informacji o każdej osobie, którą wybierze w dowolnym miejscu na Ziemi.

Działalność Anomaly 6 przybiera formę ogólnoświatowej siatki przestępczej, której zasięg może sięgać jeszcze dalej niż CIA i NSA. Jak zobaczymy, jego założyciele są bardzo ostrożni wobec zainteresowania mediów, nie tylko dlatego, że obawiają się, że “podstawy prawne” ich operacji “nie są w stanie sprostać weryfikacji”, biorąc pod uwagę przeszłe udane działania sądowe przeciwko państwowym agencjom szpiegowskim, takim jak GCHQ i NSA. https://www.theguardian.com/uk-news/2021/may/25/gchqs-mass-data-sharing-violated-right-to-privacy-court-rules

Firma, założona przez dwójkę weteranów wywiadu wojskowego USA, potajemnie umieszcza zestawy programistyczne (SDK) w setkach popularnych aplikacji na smartfony i IoT, umożliwiając śledzenie ruchów użytkownika i wiele innych. Dane te są następnie analizowane, a wyniki przekazywane klientom z sektora prywatnego i rządowego. https://www.wsj.com/articles/u-s-government-contractor-embedded-software-in-apps-to-track-phones-11596808801

Jednym z potwierdzonych klientów jest US Special Operations Command Africa, które we wrześniu 2020 roku zapłaciło Anomaly 6 589 500 dolarów za “Commercial Telemetry Feed”. https://www.usaspending.gov/award/CONT_AWD_H9227620P0070_9700_-NONE-_-NONE-

W kwietniu, The Intercept doniósł o wyciekłej promocji Anomaly 6 dotyczącej nowego biznesu, w której firma twierdziła, że jest w stanie jednocześnie monitorować w przybliżeniu trzy miliardy smartfonów w czasie rzeczywistym (przekład fragmentów artykułu, o którym mowa, poniżej).

Aby wykazać swoją inwazyjną brawurę, Anomaly 6 śledziło ruchy setek pracowników Centralnej Agencji Wywiadowczej i Agencji Bezpieczeństwa Narodowego jednocześnie za pośrednictwem ich smartfonów. Anonimowe źródło wycieku prezentacji “wyraziło poważne obawy” co do legalności ujawniania przez firmę “postów społecznościowych, nazw użytkowników i lokalizacji Amerykanów” amerykańskim agencjom rządowym.

Grayzone może ujawnić, że nie tylko obywatele USA, ale cała populacja świata znajduje się na linii strzału niezmrużonego oka Anomalii 6. A firma potajemnie sprzedaje swoje hiperinwazyjne wyroby wielu zagranicznym rządom, wojsku oraz służbom bezpieczeństwa i wywiadu.

Anomaly 6 twierdzi, że śledzi amerykańskiego naukowca, i setki innych zachodnich obywateli w Korei Północnej

Jednym z najbardziej niepokojących plików Anomaly 6 przejrzanych przez The Grayzone jest studium przypadku, ukazujące zdolność firmy do śledzenia “ruchów osób w całkowicie zanegowanym terenie”.  Firma zidentyfikowała 100 000 oddzielnych użytkowników smartfonów, którzy podróżowali do Korei Północnej w ciągu 14 miesięcy, wśród nich obywateli USA, “aby pokazać przydatność naszych danych” zarówno dla celów kontrwywiadu, jak i rozwoju źródeł.

Korea Północna została wybrana do studium przypadku, ponieważ jest to “bardzo wyjątkowa bestia” i “taka, w której tradycyjnie jest niezwykle, jeśli nie niemożliwe, wypracowanie umiejscowienia i dostępu w sposób spójny”.

Badając “wzorce życia” tychże obywateli, Anomaly 6 namierzyło “bardzo interesujący przypadek użycia” w postaci jednej osoby, eksperta od fizyki jądrowej mieszkającego w USA, który rzekomo przeprowadził “wielokrotne podróże do Korei Północnej” między marcem a sierpniem 2019 roku. Grayzone zdecydowało się nie identyfikować naukowca w trosce o jego bezpieczeństwo.

“Zagłębiając się w tę aktywność widzimy kilka bardzo ciekawych odwiedzanych lokalizacji” – zauważa Anomaly 6.

Anomaly 6 wykorzystała swoją technologię szpiegowską do śledzenia interesującej ją osoby na terenie Changsuwon Residence należącej do Kim Il Sunga, lokalizacji “godnej uwagi ze względu na fakt, że obszar ten został zbudowany specjalnie dla byłego przywódcy Korei Północnej Kim Il Sunga, dziadka obecnego przywódcy Kim Jong Un’a”. Firma twierdzi, że obszar ten jest pełen “sił szybkiego reagowania ochrony, stanowisk artylerii przeciwlotniczej i rakiet oraz obiektów podziemnych.” https://wikimapia.org/66718/Changsuwon-Residential-Palace

“Dostęp do miejsca takiego jak to nie wydaje się być przypadkowy i można założyć, że ten gość miał autoryzację i był eskortowany w tak wrażliwym miejscu przywództwa” – stwierdza Anomaly 6. “Wspomniana podróż do ‘podziemnego obiektu’ jest interesująca pod tym względem, że wskazuje również na inne ‘przypadkowe’ schematy podróży w góry w innej lokalizacji poza stolicą”.

Ta lokalizacja to kolejny podejrzany “podziemny obiekt” około 31 mil na południowy wschód od Pyongyang, “w górzystym terenie”. Zaciekawiona, Anomaly 6 śledziła ruchy tej osoby po powrocie do USA, odkrywając po drodze “kilka bardzo unikalnych spostrzeżeń”.

Łącząc użytkownika smartfona z hotelami, szkołami, rezydencjami i innymi miejscami w całych Stanach Zjednoczonych, Anomaly 6 wskazała ich “najbardziej prawdopodobną miejscowość, w której śpią”. Korzystając z “informacji z otwartego źródła”, firma szpiegowska ustaliła następnie, kim jest ta osoba, gdzie pracowała, jej adres, stan cywilny, imiona i zdjęcia jej dzieci oraz szkoły i uniwersytety, do których uczęszczają.

Takie spostrzeżenia są niezwykle złowieszcze, biorąc pod uwagę, że osoba ta została uznana za “obiekt zainteresowania”, ze względu na “obawy” kontrwywiadu. Anomaly 6 stwierdziła, że osoby te mogły pochwalić się poświadczeniem bezpieczeństwa wydanym przez rząd USA, a zatem albo podróżowały do Korei Północnej “poza kanałami bezpieczeństwa, które muszą być przestrzegane”, albo w imieniu rządu USA. Tak czy inaczej, firma oceniła, że ta działalność zasługuje na “dalszą analizę”.

Według Anomaly 6, podróż naukowca stanowiła zagrożenie dla bezpieczeństwa nie dlatego, że był on szpiegiem, ale dlatego, że chiński wywiad mógł zastosować podobne narzędzia szpiegowskie do śledzenia jego ruchów i w ten sposób odkryć “potencjalne tajne negocjacje między USA a Koreą Północną”. To z kolei “mogłoby szybko wywołać napięcia” z Pekinem, alarmowała firma.

“Tutaj widzimy, że jeśli bezpośredni cel nie jest dostępny, istnieje [sic] inne pomocnicze wysiłki, które można podjąć, aby znaleźć interesującą osobistość” – chwaliła się Anomaly 6 w swojej prezentacji. “Efektem końcowym jest pokazanie, jak szybko i głęboko mogą klienci zagłębić się w cele z bardzo małą liczbą punktów startowych lub bardzo mglistymi punktami startowymi i uzyskać informacje w krótkim czasie”.

Ale co jeśli te cele okażą się błędne?

Stanowcze zaprzeczenie “osoby będącej obiektem zainteresowania” Anomaly 6

Pracownik naukowy, z którym skontaktowała się The Grayzone poprzez e-mail, określony jako “obiekt zainteresowania” przez Anomaly 6, upierał się, że firma szpiegowska wszystko pomyliła.

“Nigdy nie byłem w Korei Północnej i mój telefon też nie” – stwierdzili. “Powinieneś być wysoce sceptyczny wobec wszelkich informacji mówiących inaczej”.

Naukowiec nie był w stanie wyjaśnić, jak Anomaly 6 mogło popełnić podobny błąd. “W jakiś sposób udało im się namierzyć mój telefon” – powiedział. “Wydaje się, że z tego względu powinni byli wiedzieć, że nie byłem w Korei Północnej w marcu 2019 roku, więc mamy tu raczej do czynienia z niezgodnymi informacjami”.

Ten oczywisty błąd popełniony przez Anomaly 6 wyraźnie podkreśla potencjał milionów niewinnych ludzi, którzy mogą być badani i potencjalnie skompromitowani przez agencje rządowe na całkowicie fałszywych podstawach.

Uzyskane “wrażliwe informacje”, “planowane kolejne działania”.

Na zakończenie prezentacji, Anomaly 6 firma ujawniła, że naukowiec był jedynie jednym z “setek” obywateli USA, których rzekomo śledziła podczas rzekomych wizyt w Korei Północnej w ciągu ostatniego roku. Szpiegowała również użytkowników “urządzeń z innych przyjaznych krajów”, w tym członków składowych globalnej sieci szpiegowskiej Five Eyes oraz Francji i Niemiec. (…)

Nie jest jasne, dla kogo lub po co to studium przypadku zostało przygotowane, ale tego typu komentarze silnie sugerują, że potencjalnymi klientami były podmioty rządowe USA – w szczególności CIA i/lub NSA. Oba te podmioty mają prawny zakaz szpiegowania obywateli USA i często były przedmiotem kontrowersji z tego powodu. Technologia Anomaly 6 pozwoliłaby owym agencjom obejść takie ograniczenia.

Obawiając się kontroli mediów i oskarżenia, Anomaly 6 zwraca się do brytyjskiej firmy zajmującej się wywiadem wojskowym

Wyciekłe dokumenty przejrzane przez The Grayzone wskazują, że dane ze smartfonów i IoT, które zbiera Anomaly 6, są tak precyzyjne, że mogą wskazać piętro budynku, na którym znajduje się użytkownik, jego usługodawcę telekomunikacyjnego, markę i model urządzenia, poziom naładowania baterii i wiele innych.

Niestety dla firmy, jej usługi szpiegowskie są absolutnie nielegalne z punktu widzenia wielu krajowych i międzynarodowych systemów ochrony danych.

Aby ominąć owe ograniczenia, Anomaly 6 zwróciła się do brytyjskiej prywatnej firmy wywiadowczej o nazwie Prevail Partners. https://www.prevailpartners.com/

W listopadzie tego roku Grayzone ujawnił wniosek firmy Prevail dotyczący budowy tajnej partyzanckiej armii terrorystycznej na rzecz odeskiego oddziału Służby Bezpieczeństwa Ukrainy, z polecenia wysokich rangą szpiegów brytyjskich. https://thegrayzone.com/2022/11/03/british-spies-terror-army-ukraine/

Inne wyciekłe pliki ujawniają, że Prevail działa jako zaufany pośrednik, potajemnie promując i sprzedając usługi Anomaly 6 klientom państwowym i niepaństwowym na całym świecie. Protokół ze spotkania pomiędzy przedstawicielami Prevail i Anomaly 6 z maja tego roku pokazuje, że ta druga firma “wyraziła znaczące obawy” dotyczące zgodności z wymogami GDPR Unii Europejskiej (https://en.wikipedia.org/wiki/General_Data_Protection_Regulation,https://gdpr-info.eu/), których Wielka Brytania pozostaje sygnatariuszem pomimo jej wyjścia z bloku.

Główną obawą Anomaly 6 było to, że “obiekt zainteresowania” złapany w jej wszechogarniające zasysanie danych mógłby złożyć Subject Access Request https://en.wikipedia.org/wiki/Right_of_access_to_personal_data do firmy lub instytucji rządowej korzystającej z jej usług, “co ujawniłoby ich działanie i potencjalnie mogłoby doprowadzić do podjęcia działań prawnych kupionych [sic] przez Biuro Komisarza ds. Informacji (ICO) kraju europejskiego”. (…)

Aby uniknąć szkód w sferze public relations i prawnej, które mogłyby wyniknąć z ujawnienia programu szpiegowskiego Anomaly 6, Prevail zbadał schematy, dzięki którym można by ominąć przepisy o ochronie danych, w tym “czy możliwe byłoby zastosowanie odstępstwa rządowego”. Jako część środków kontroli szkód, Prevail zakontraktował elitarne firmy prawnicze, takie jak londyński Cooley, aby doradziły im, czy i jak działania Anomaly 6 “będą możliwe do obrony w sądzie europejskim”.

Stawka jest wysoka dla Prevail, ponieważ firma może zebrać miliony jako tajny łącznik między Anomaly 6 a brytyjskim Home Office i Ministerstwem Obrony.

Zgodnie z warunkami umowy sporządzonej w grudniu 2021 roku, Prevail otrzymał “wyłączne prawa do wprowadzania na rynek i sprzedaży” towarów Anomaly 6 dla londyńskiej Agencji Wywiadu Obronnego, Stałego Połączonego Dowództwa, różnych elitarnych wojskowych jednostek szpiegowskich, GCHQ, MI5, MI6 oraz służb bezpieczeństwa i wywiadu, a także sił specjalnych, w krajach takich jak Argentyna, Australia, Dania, Malta i Zjednoczone Emiraty Arabskie.

Potencjalny zakup nielegalnej i wysoce inwazyjnej technologii Anomaly 6 przez praktycznie całe brytyjskie państwo bezpieczeństwa narodowego oznacza, że wrażliwe dane osobowe miliardów obywateli mogą być wykorzystywane do szeregu złośliwych celów.

Brendon Clark, przedstawiciel handlowy Anomaly 6, powiedział The Grayzone, że przedstawiciel public relations jego firmy zadzwoni, aby omówić ich związek z Prevail i brytyjskim aparatem wojskowo-wywiadowczym. Mimo upływu kilku dni, ten wątek wciąż czeka na odpowiedź.

https://thegrayzone.com/2022/12/06/files-anomaly-6-firm-spyware/ (przekład automatyczny)

…………………………………………..

Amerykańska firma śledząca telefony zaprezentowała swoje umiejętności w zakresie inwigilacji, szpiegując CIA i NSA

Anomaly Six, tajny kontrahent rządowy, twierdzi, że monitoruje ruchy miliardów telefonów na całym świecie i demaskuje szpiegów za pomocą jednego przycisku.

(Artykuł z kwietnia 2022)

W miesiącach poprzedzających inwazję Rosji na Ukrainę, dwa mroczne amerykańskie startupy spotkały się, aby omówić potencjalne partnerstwo w zakresie nadzoru, które połączyłoby zdolność do śledzenia ruchów miliardów ludzi za pośrednictwem ich telefonów z ciągłym strumieniem danych zakupionych bezpośrednio od Twittera. Według Brendona Clarka z Anomaly Six – lub “A6” – połączenie jego technologii śledzenia lokalizacji telefonu komórkowego z nadzorem mediów społecznych dostarczonych przez Zignal Labs pozwoliło rządowi amerykańskiemu bez wysiłku szpiegować rosyjskie siły, kiedy zgromadziły się wzdłuż granicy z Ukrainą, lub podobnie śledzić chińskie atomowe łodzie podwodne. Aby udowodnić, że technologia działa, Clark wycelował potencjał A6 do wewnątrz, szpiegując Agencję Bezpieczeństwa Narodowego i CIA, używając ich własnych telefonów komórkowych przeciwko nim.

Anomaly Six z siedzibą w Wirginii założona w roku 2018 przez dwóch byłych oficerów wywiadu wojskowego i utrzymująca jawność, która jest skąpa do granicy tajemniczości, jej strona internetowa nie ujawnia nic na temat tego, co firma faktycznie robi https://www.anomalysix.com/. Ale istnieje duża szansa, że A6 wie o tobie niezmiernie dużo. Firma jest jedną z wielu, która kupuje ogromne ilości danych o lokalizacji, śledząc setki milionów ludzi na całym świecie poprzez wykorzystywanie słabo rozumianego faktu: niezliczone popularne aplikacje na smartfony stale zbierają informacje o Twojej lokalizacji i przekazują je reklamodawcom, zazwyczaj bez Twojej wiedzy lub świadomej zgody, opierając się na powiadomieniach zakopanych w języku prawnym rozległych warunków świadczenia usług, które zaangażowane firmy liczą na to, że nigdy ich nie przeczytasz. Gdy Twoja lokalizacja jest przesyłana do reklamodawcy, nie ma obecnie w Stanach Zjednoczonych prawa zabraniającego dalszej sprzedaży i odsprzedaży tych informacji firmom takim jak Anomaly Six, które mogą je sprzedawać swoim klientom z sektora prywatnego i rządowego. Dla każdego zainteresowanego śledzeniem codziennego życia innych, przemysł reklamy cyfrowej zajmuje się niewdzięczną pracą dzień w dzień – wszystko, co musi zrobić osoba trzecia, to kupić dostęp.

Materiały otrzymane przez The Intercept i Tech Inquiry dostarczają nowych szczegółów na temat tego, jak potężne są uprawnienia Anomaly Six do inwigilacji całego świata, zdolne do zapewnienia każdemu opłacającemu klientowi zdolności zarezerwowanych wcześniej dla biur szpiegowskich i wojska.

Według nagrań audiowizualnych z prezentacji A6 recenzowanych przez The Intercept i Tech Inquiry, firma twierdzi, że może śledzić około 3 miliardów urządzeń w czasie rzeczywistym, co odpowiada jednej piątej ludności świata. Oszałamiająca zdolność nadzoru została przytoczona podczas pitchu, który miał udostępnić potencjał A6 w zakresie śledzenia telefonów firmie Zignal Labs https://zignallabs.com/, firmie monitorującej media społecznościowe, która wykorzystuje swój dostęp do rzadko przyznawanego przez Twittera strumienia danych “firehose” https://developer.twitter.com/en/docs/twitter-api/enterprise/compliance-firehose-api/overview, pozwalającego na nieograniczone przeglądanie setek milionów tweetów dziennie. Z połączenia ich mocy, proponowanego przez A6, klienci korporacyjni i rządowi firmy Zignal byliby w stanie nie tylko śledzić globalną aktywność w mediach społecznościowych, ale także ustalić, kto dokładnie wysłał pewne tweety, skąd je wysłał, i z kim był, gdzie był wcześniej i gdzie udał się później. Ta niezwykle rozbudowana możliwość byłaby oczywistym dobrodziejstwem zarówno dla reżimów mających na oku swoich globalnych przeciwników, jak i dla firm mających na oku swoich pracowników.

Źródło informacji, które wypowiedziało się pod warunkiem zachowania anonimowości, aby chronić swoje życie, wyraziło poważne obawy co do legalności działań kontrahentów rządowych takich jak Anomaly Six i Zignal Labs “ujawniających posty społecznościowe, nazwy użytkowników i lokalizacje Amerykanów” użytkownikom “Departamentu Obrony”. Źródło również twierdziło, że Zignal Labs miał świadomie oszukać Twittera przez zatajenie szerszych wojskowych i korporacyjnych przypadków wykorzystania nadzoru z jego dostępu firehose. Warunki korzystania z usług Twittera technicznie zabraniają stronie trzeciej “prowadzenia lub dostarczania nadzoru lub zbierania danych wywiadowczych” przy użyciu jej dostępu do platformy, choć praktyka jest powszechna i egzekwowanie tego zakazu jest rzadkie. Zapytany o tego typu obawy, rzecznik Tom Korolsyshun powiedział The Intercept “Zignal przestrzega przepisów dotyczących prywatności i wytycznych określonych przez naszych partnerów danych.”

A6 twierdzi, że jej siatka GPS dostarcza od 30 do 60 pingów lokalizacyjnych https://en.wikipedia.org/wiki/Ping_(networking_utility) na pojedyncze urządzenie dziennie i 2,5 biliona punktów danych lokalizacyjnych rocznie na całym świecie, co daje 280 terabajtów danych lokalizacyjnych rocznie i wiele petabajtów łącznie, co sugeruje, że firma śledzi około 230 milionów urządzeń średnio w ciągu dnia. Przedstawiciel A6 dodał, że podczas gdy wiele konkurencyjnych firm zbiera dane o indywidualnej lokalizacji za pośrednictwem połączeń Bluetooth i Wi-Fi telefonu, które umożliwiają ogólną lokalizację, Anomaly 6 zbiera wyłącznie dane GPS, potencjalnie z dokładnością do kilku stóp. Oprócz lokalizacji, A6 twierdził, że zbudował bibliotekę zawierającą ponad 2 miliardy adresów e-mail i innych danych osobowych, które ludzie udostępniają podczas rejestracji w aplikacjach smartfonów, które mogą być wykorzystane do identyfikacji, do kogo ping GPS należy. Całość jest napędzana, jak zauważył Clark z A6 podczas pitchu, przez ogólną ignorancję wszechobecności i inwazyjności zestawów do tworzenia oprogramowania dla smartfonów, znanych jako SDK: “Wszystko jest uzgodnione i wysłane przez użytkownika, mimo że prawdopodobnie to oni nie czytają 60 stron w [umowie licencyjnej użytkownika końcowego]”.

The Intercept nie był w stanie zweryfikować twierdzeń firmy Anomaly Six dotyczących jej danych lub możliwości, które zostały przedstawione w kontekście kampanii sprzedażowej. Badacz prywatności Zach Edwards powiedział The Intercept, że wierzy, iż twierdzenia są wiarygodne, ale ostrzegł, że firmy mogą być skłonne do wyolbrzymiania wartości swoich produktów. Badacz bezpieczeństwa mobilnego, Will Strafach, zgodził się, zauważając, że przechwałki A6 dotyczące pozyskiwania danych “brzmią niepokojąco, ale nie są dalekie od ambitnych twierdzeń innych”. Według Wolfie Christl, badacza specjalizującego się w inwigilacji i implikacjach prywatności przemysłu danych aplikacji, nawet jeśli możliwości Anomaly Six są przesadzone lub oparte częściowo na niedokładnych danych, firma posiadająca nawet ułamek tych szpiegowskich uprawnień byłaby głęboko niepokojąca z punktu widzenia prywatności osobistej.

Rzecznik prasowy firmy Zignal, poproszony o komentarz, wydał następujące oświadczenie: “Podczas gdy Anomaly 6 w przeszłości zademonstrował swoje umiejętności firmie Zignal Labs, Zignal Labs nie ma relacji z Anomaly 6. Nigdy nie zintegrowaliśmy możliwości Anomaly 6 z naszą platformą, ani nigdy nie dostarczyliśmy Anomaly 6 żadnemu z naszych klientów”.

Zapytany o prezentację firmy i jej możliwości inwigilacyjne, współzałożyciel Anomaly Six, Brendan Huff, odpowiedział w mailu, że “Anomaly Six to mała firma należąca do weteranów, która dba o amerykańskie interesy, naturalne bezpieczeństwo i zna prawo.”

Firmy takie jak A6 są napędzane przez wszechobecność SDK https://en.wikipedia.org/wiki/Software_development_kit, które są gotowymi pakietami kodu, które producenci oprogramowania mogą wsunąć do swoich aplikacji, aby łatwo dodać funkcjonalność i szybko spieniężyć swoje oferty z reklamami. Według Clarka, A6 może pozyskiwać dokładne pomiary GPS zebrane dzięki tajnemu partnerstwu z “tysiącami” aplikacji na smartfony, podejście, które opisał w swojej prezentacji jako “farm-to-table approach to data acquisition”. Te dane są przydatne nie tylko dla ludzi, którzy mają nadzieję sprzedać ci rzeczy: W dużej mierze nieuregulowany globalny handel danymi osobowymi coraz częściej znajduje klientów nie tylko w agencjach marketingowych, ale także agencjach federalnych śledzących imigrantów i cele dronów, a także sankcje i unikanie podatków. Według rejestrów publicznych, o których po raz pierwszy doniósł Motherboard, U.S. Special Operations Command zapłacił Anomaly Six 590 000 dolarów we wrześniu 2020 roku za rok dostępu do “komercyjnego kanału telemetrycznego” firmy.

Oprogramowanie Anomaly Six pozwala swoim klientom przeglądać wszystkie te dane w wygodnym i intuicyjnym rzucie satelitarnym Ziemi w stylu Map Google. Użytkownicy muszą tylko znaleźć interesującą ich lokalizację i narysować wokół niej pole, a A6 wypełnia tę granicę kropkami oznaczającymi smartfony, które przeszły przez ten obszar. Kliknięcie w kropkę dostarczy Ci wierszy reprezentujących urządzenie – i jego właściciela – przemieszczanie się po okolicy, mieście, a nawet całym świecie.

Jako że rosyjskie wojsko kontynuowało gromadzenie się wzdłuż granicy z Ukrainą, przedstawiciel handlowy A6 wyszczególnił, w jaki sposób nadzór GPS może pomóc przekształcić Zignal w rodzaj prywatnej agencji szpiegowskiej, zdolnej do pomocy klientom państwowym w monitorowaniu ruchów wojsk. Wyobraźmy sobie, wyjaśnił Clark, że tweety z obszaru kryzysowego, które Zignal szybko wyłapuje za pomocą firehose’a, byłyby tylko punktem wyjścia. Wykorzystując zdjęcia satelitarne zamieszczane na Twitterze przez konta prowadzące coraz popularniejsze śledztwa typu “open-source intelligence” lub OSINT, Clark pokazał, jak śledzenie GPS przez A6 pozwoliłoby klientom Zignal nie tylko ustalić, że ma miejsce gromadzenie wojsk, ale także śledzić telefony rosyjskich żołnierzy w trakcie mobilizacji, aby dokładnie określić, gdzie się szkolili, gdzie stacjonowali i do jakich jednostek należeli. W jednym przypadku Clark pokazał oprogramowanie A6 śledzące telefony rosyjskich żołnierzy w czasie, z dala od granicy i z powrotem do instalacji wojskowej poza Jurgą, i zasugerował, że mogą być śledzone dalej, aż do ich indywidualnych domów. Poprzednie doniesienia Wall Street Journal wskazują, że ta metoda śledzenia telefonów jest już wykorzystywana do monitorowania rosyjskich manewrów wojskowych i że amerykańscy żołnierze są równie podatni na ataki. https://www.wsj.com/articles/academic-project-used-marketing-data-to-monitor-russian-military-sites-11595073601 https://www.wsj.com/articles/the-ease-of-tracking-mobile-phones-of-u-s-soldiers-in-hot-spots-11619429402 (…)

Aby w pełni zaimponować publiczności ogromną mocą tego oprogramowania, Anomaly Six zrobiła to, co niewielu na świecie może przyznać: szpiegowała amerykańskich szpiegów. “Lubię żartować z naszych własnych obywateli” – zaczął Clark. Wyciągając widok satelitarny przypominający Google Maps, przedstawiciel handlowy pokazał siedzibę NSA w Fort Meade w stanie Maryland oraz siedzibę CIA w Langley w stanie Virginia. Po narysowaniu wirtualnych pól granicznych wokół obu tych obiektów, techniką znaną jako geofencing, oprogramowanie A6 ujawniło niesamowitą zdobycz wywiadowczą: 183 kropki reprezentujące telefony, które odwiedziły obie agencje, potencjalnie należące do pracowników amerykańskiego wywiadu, z setkami linii ciągnących się na zewnątrz, ujawniających ich ruchy, gotowych do śledzenia na całym świecie. “Jeśli więc jestem oficerem wywiadu zagranicznego, to mam teraz 183 punkty startowe” – zauważył Clark. Zarówno NSA, jak i CIA odmówiły komentarza.

Kliknięcie na jedną z kropek z NSA pozwoliło Clarkowi śledzić dokładne ruchy tej osoby, praktycznie każdy moment jej życia, od tego poprzedniego roku do chwili obecnej. “Chodzi mi o to, że wystarczy pomyśleć o takich zabawnych rzeczach jak sourcing” – powiedział Clark. “Jeśli jestem oficerem wywiadu zagranicznego, nie mam dostępu do takich rzeczy jak agencja czy sztab, mogę dowiedzieć się gdzie ci ludzie mieszkają, mogę dowiedzieć się gdzie podróżują, mogę zobaczyć kiedy opuszczają kraj”. Pokaz następnie śledził osobę po Stanach Zjednoczonych i za granicą aż do centrum szkoleniowego i lotniska mniej więcej godzinę jazdy na północny zachód od bazy lotniczej Muwaffaq Salti w Zarqa w Jordanii, gdzie USA podobno utrzymuje flotę dronów.

FOTO: Anomalia Six namierzyła urządzenie, które odwiedziło siedziby NSA i CIA, w bazie lotniczej na obrzeżach Zarqa w Jordanii. Screenshot: The Intercept / Google Maps

“Z pewnością istnieje poważne zagrożenie bezpieczeństwa narodowego, jeśli broker danych może śledzić kilkuset urzędników wywiadu do ich domów i na całym świecie” – powiedział w wywiadzie dla The Intercept senator Ron Wyden, D-Ore., głośny krytyk przemysłu danych osobowych. “Nie potrzeba wiele kreatywności, aby zobaczyć, jak zagraniczni szpiedzy mogą wykorzystać te informacje do szpiegostwa, szantażu, wszelkiego rodzaju, jak to się kiedyś mówiło, podłych czynów”.

Po powrocie do kraju, osoba ta została namierzona do własnego domu. Oprogramowanie A6 zawiera funkcję o nazwie “Regularność”, przycisk, który klienci mogą nacisnąć, aby automatycznie przeanalizować często odwiedzane miejsca w celu wywnioskowania, gdzie cel mieszka i pracuje, nawet jeśli punkty GPS uzyskane przez A6 pomijają nazwisko właściciela telefonu. Badacze prywatności już dawno wykazali, że nawet “zanonimizowane” dane lokalizacyjne są banalnie łatwe do przypisania do osoby na podstawie miejsc, w których najczęściej przebywa. Po naciśnięciu przycisku “Regularność”, Clark powiększył obraz Google Street View swojego domu.

“Branża wielokrotnie twierdziła, że zbieranie i sprzedawanie tych danych o lokalizacji komórek nie naruszy prywatności, ponieważ są one związane z numerami identyfikacyjnymi urządzeń, a nie z nazwiskami ludzi. Ta funkcja udowadnia, jak bardzo fałszywie brzmią te twierdzenia” – powiedział Nate Wessler, wicedyrektor projektu Speech, Privacy, and Technology Project w American Civil Liberties Union. “Oczywiście, śledzenie przemieszczania się osoby 24 godziny na dobę, dzień po dniu, powie ci, gdzie mieszka, gdzie pracuje, z kim spędza czas i kim jest. Naruszenie prywatności jest ogromne.” (…) (przekład automatyczny)

Dalszy ciąg artykułu pod linkiem: https://theintercept.com/2022/04/22/anomaly-six-phone-tracking-zignal-surveillance-cia-nsa/

&&&

SHADOWY US SPY FIRM PROMISES TO SURVEIL CRYPTO USERS FOR THE HIGHEST BIDDER https://www.mintpressnews.com/anomaly-6-surveil-crypto-users-highest-bidder/283036/

Tak będzie wyglądał człowiek za tysiąc lat? Ewolucja szyi, oczu…

https://nczas.com/2022/11/23/tak-bedzie-wygladal-czlowiek-za-tysiac-lat-przerazajace-video/

Jak będzie wyglądał człowiek za tysiąc lat? Ludzkie ciała zaczną się w końcu przystosowywać do nowego trybu życia ludzi. „Smartfonowa” szyja lub kciuk, zmiany w łokciach – tak może ewoluować ludzkie ciało w ciągu następnych stuleci.

To, jak człowiek będzie wyglądał w przyszłości, naukowcy pokazują na przykładzie hipotetycznej kobiety, która miałaby żyć za tysiąc lat. Nazywają ją Mindy.

Mindy będzie wyglądała inaczej od kobiet, które teraz mijamy na ulicach i w komunikacji miejskiej. Wpływ na jej wygląd będzie miała rewolucja technologiczna i nowy tryb życia, która zapoczątkowały nasze czasy.

Jak będzie wyglądał człowiek za tysiąc lat?

Gdy naukowcy tworzą modele, by pokazać, jak człowiek będzie wyglądał w przyszłości, biorą pod uwagę to, jak obecnie wygląda ludzkie życie.

Długotrwałe przyjmowanie tej samej postawy oraz powtarzanie danych ruchów wpływa bowiem już teraz na nasz wygląd (wady kręgosłupa, waga etc.). Gdy tryb życia, który obecnie prowadzimy, się utrwali, to nasze ciała będą musiały się do niego przystosować.

Tak będzie ewoluował ?

Jak zmieni się ludzkie ciało w przyszłości? Po pierwsze – szyja Mindy będzie dużo szersza i bardziej umięśniona niż u dzisiejszych kobiet. Wynika to z nieustannego użytkowania smartfonów i laptopów.

– Kiedy pracujesz na komputerze lub patrzysz w telefon, mięśnie z tyłu szyi muszą się skurczyć, aby utrzymać głowę w górze. Im bardziej patrzysz w dół, tym ciężej pracują – wyjaśnia na łamach Health Matters ortopeda K. Daniel Riew.

Kolejną zmiana zajdzie w kciukach. Tak jak zmieniły się one, gdy ludzie zaczęli używać narzędzi, tak za tysiąc lat zmienią się od nieustannego pisania SMS-ów i przeglądania mediów społecznościowych na telefonie.

Zmieni się także budowa łokci. Obecnie staw łokciowy jest nieustannie nienaturalnie wygięty pod kątem 90 stopni. Najpierw jednak będziemy mieć problemy z tymi stawami – drętwienie lub mrowienie palców, ból przedramienia i osłabienie dłoni.

Ewolucja ludzkich oczu. Tak będzie wyglądał człowiek w przyszłości

Obecnie ok 1,6 mld ludzi cierpi na krótkowzroczność. Nasz wzrok psuje się m.in. od ciągłego wpatrywania się w ekran – smarfotna, laptopa, telewizora. Naukowcy przewidują, że ludzki organizm w końcu dostosuje się do nowej sytuacji.

– Organizm człowieka znajdzie receptę na to, by chronić oczy. Może rozwinąć wewnętrzną, dodatkową powiekę, która będzie osłaniać oczy przed nadmiernym absorbowaniem niebieskiego światła. W ten sposób udałoby się zredukować jego dewastujący wpływ na organizm – twierdzi bioanalityk Kasun Ratnayake z uniwersytetu w Toledo.

Tak będzie wyglądała Mindy – kobieta przyszłości:

III RP – kraj analfabetów i niewolników smartfonów

Demokratyczna III RP – kraj analfabetów i niewolników smartfonów

21 października 2020 Na podstawie: nacjonalista.pl/bn.org.pl

Krótka rozmowa z przedstawicielami „generacji smartfona” wystarczy, aby poznać poziom zidiocenia młodych ludzi. Widoczna u nich konieczność wypowiedzenia się na każdy temat idzie w parze ze znikomą wiedzą. Odcięcie od internetu obnaża totalnych ignorantów. „Julki” z Twittera, zawodowi „antyfaszyści” w wersji wirtualnej, janczarzy „postępu” i „nowoczesności”. Skąd się to bierze? Dlaczego Polacy dają się ogłupiać koszernym mediom i demoliberalnym politykom? Pomocne będą statystki czytelnictwa za rok 2019, przygotowane jak zwykle przez Bibliotekę Narodową.

Według badania w 2019 roku przeczytanie przynajmniej jednej książki zadeklarowało 39% Polaków (rok wcześniej – 37%). Najlepiej sytuacja przedstawiała się w 2004 roku, kiedy to odsetek wynosił 58%. Osób czytających więcej niż 7 książek rocznie nadal jest niewiele – 9%., taki sam wynik pojawił się w podsumowaniu badania z 2018 roku.

Realne wskaźniki są dużo gorsze, gdyż w badaniu uwzględniane są odpowiedzi uczniów, a ci jak wiadomo w szkołach mają obowiązkowe lektury do przeczytania. Stąd też jednymi z najpopularniejszych autorów w 2019 roku byli Henryk Sienkiewicz i Adam Mickiewicz.

Największy odsetek czytelników kupuje książki (41%), drugie na liście jest pożyczenie od znajomego (35%). 31 proc. zadeklarowało, że książki otrzymuje w prezencie, natomiast 27% wypożycza je z biblioteki. 20% sięga do własnego księgozbioru. Nadal najchętniej wybieramy książki drukowane. Sięganie po e-booki zadeklarowało 6% czytelników.

Efekty takiego poziomu czytelnictwa? Plagą współczesnego społeczeństwa cyfrowego stają się analfabetyzm wtórny i funkcjonalny. Na czym polegają? Analfabetyzm wtórny to po prostu zanik umiejętności pisania i czytania u osób, które je kiedyś posiadały. Natomiast osoby dotknięte analfabetyzmem funkcjonalnym nie rozumieją tekstów pisanych – potrafią połączyć litery w słowa, a te następnie w całe zdania, ale nie rozumieją ich przekazu. Z badań przeprowadzonych przez PISA i OECD wynika, że co szósty polski magister to analfabeta funkcjonalny. Pozostałe wyniki również nie napawają optymizmem. Okazuje się, że 40% Polaków nie rozumie tego, co czyta, a kolejne 30% rodaków rozumie, ale w niewielkim stopniu. Praktycznie każdy ma za to smartfona. Dzieci od najmłodszych lat otoczone są elektronicznymi złodziejami czasu, jednak nie znają książek.

Przypominamy o przesłaniu kultowego opracowania „Polityczny Żołnierz”: „Jeśli nie jesteś nawykły do czytania, to przyzwyczajaj się i zawsze wspinaj na wyższy poziom. Wiedza jest potęgą, a im więcej wiesz, tym większym stajesz się zagrożeniem dla systemu (Derek Holland).

Smartfony. Osiem obiekcji.

Zawsze Wierni nr 3/2022 (220) https://www.piusx.org.pl/zawsze_wierni/artykul/3057

ks. Alvaro Calderon FSSPX

Komunikacja, w znaczeniu przekazywania sobie informacji, pełni w życiu człowieka, będącego z natury istotą społeczną, niezwykle istotną rolę. Bez tego niemożliwa byłaby edukacja – czy to w rodzinie, czy też w społeczeństwie – i człowiek nie mógłby się rozwijać.

Jeszcze większe znaczenie ma ona dla chrześcijanina, ponieważ Jezus Chrystus pragnął, aby pomiędzy Nim a Jego wiernymi istniała jedność tak ścisła, jak w łonie samej Trójcy Przenajświętszej: „A nie tylko za nimi [apostołami] proszę, ale i za tymi, którzy przez słowo ich uwierzą we mnie; aby wszyscy byli jedno, jako ty, Ojcze, we mnie, a ja w tobie, aby i oni w nas jedno byli” (J 17, 20–21). Chodzi tu o relację i zjednoczenie z Bogiem, dzięki czemu możemy budować więzi z naszymi bliźnimi – o miłość, miłość nadprzyrodzoną, której obiektem jest tak Bóg, jak i bliźni. Bez komunikacji nie ma ani Kościoła, ani zbawienia.

Środki komunikacji

Z tego właśnie wynika fundamentalne znaczenie środków komunikacji. Używamy tego sformułowania celowo, obecnie bowiem bardzo dużo mówi się o różnego rodzaju mediach społecznościowych. Zasadniczym środkiem chrześcijańskiej komunikacji jest Eucharystia. Ludzie zawsze jednoczyli się z Bogiem poprzez ofiarę i porozumiewali między sobą poprzez udział w uczcie, a Eucharystia jest jednym i drugim: boską ofiarą i boską ucztą, poprzez które chrześcijanin jednoczy się z Bogiem oraz swymi braćmi, stając się członkiem Mistycznego Ciała, którego głową jest sam Jezus Chrystus. Eucharystia jest sakramentem jedności Kościoła, środkiem, który tworzy, buduje i umacnia ową nadprzyrodzoną społeczność. Jest znakiem niezwykle prostym, zrozumiałym dla każdego, a równocześnie najskuteczniejszym – pod postaciami chleba i winą obecne są prawdziwe Ciało i Krew Chrystusa. A dla wyjaśnienia tego znaku Bożej miłości, przez który Jezus Chrystus ofiaruje się Ojcu jako żertwa i daje się nam jako pokarm, Kościół umieszcza klejnot podwójnej konsekracji w liturgii Mszy Świętej, będącej źródłem naszego uświęcenia i całej kultury chrześcijańskiej. Prawdziwym środkiem komunikacji chrześcijańskiej jest więc Eucharystia.

Istnieją jednak środki komunikacji międzyludzkiej, w ostatnich czasach ogromnie udoskonalone, które, o ile nie używa się ich w sposób chrześcijański, mogą być słusznie określone mianem światowych. One także jednoczą ludzi w społeczność niejako powszechną, ale – możemy to tu powiedzieć – stanowiącą prawdziwy anty-Kościół, którego niewidzialną głową jest szatan. Obecnie podstawowym środkiem komunikacji jest smartfon (nazwa pochodzi z języka angielskiego, będącego sakralnym językiem doczesnej antyliturgii), sprytny mały telefon stanowiący rodzaj anty-Eucharystii, za pośrednictwem którego komunikują się ze sobą ludzie w dzisiejszym antytradycyjnym społeczeństwie. Tak jest obecnie, ponieważ być może jutro wszyscy będą już mieli w swoich mózgach czip, a na czołach liczbę 666. Jest to społeczeństwo wrogie wszelkiej tradycji, w którym wszystko zmienia się w coraz szybszym tempie.

Być może niektórzy uznają, że określenie przez nas smartfonu mianem anty-Eucharystii stanowi grubą przesadę. Czy nie zauważyliście jednak, w jaki sposób te małe urządzenia wciągają was w pułapkę i zniewalają, odciągając od modlitwy, rodziny i prawdziwej przyjaźni? Ileż to razy złośliwy dźwięk dzwonka przerywa nasze rozmowy, ile razy widzimy ludzi mówiących coś pozornie do siebie samych? Nie bez powodu nalegamy na wyłączanie telefonu przed wejściem do kościoła; jest tak dlatego, że odciąga nas on od Chrystusa. I to w stopniu o wiele większym, niż można by podejrzewać.

Rewolucja antychrześcijańska

Związek pomiędzy postępem w dziedzinie środków komunikacji a postępem rewolucji antychrześcijańskiej jest bardzo wyraźny. Proces, którego jesteśmy świadkami, rozpoczął się w XIV wieku wraz z narodzinami tzw. renesansu humanistycznego, kiedy wielu chrześcijan przestało stawiać Boga w centrum swego życia i skupiło się na sobie samych. Jest jednak niezaprzeczalnym faktem historycznym, że do narodzin tego antropocentrycznego ruchu przyczyniło się w ogromnej mierze wynalezienie papieru i prasy drukarskiej oraz, będący tego konsekwencją, spadek cen książek. Ludzie wykształceni nie chcieli już czerpać wiedzy od kapłanów i teologów; pragnęli mieć bezpośredni dostęp do źródeł mądrości: Biblii oraz pism starożytnych filozofów.

Dwa stulecia później, w XVI wieku, szeroki dostęp do przekładów Biblii na języki rodzime oraz zalew broszur różnego rodzaju samozwańczych teologów doprowadziły do tzw. reformacji protestanckiej, co byłoby niemożliwe bez znajomości technologii produkcji papieru i wynalezienia druku. To samo można powiedzieć o rewolucji francuskiej, która miała miejsce 200 lat później – w końcu XVIII wieku. Stała się ona możliwa dzięki zalewowi gazet i cienkich broszurek, które atakowały porządek chrześcijański, nie zadając już sobie nawet trudu – jak to czynili jeszcze herezjarchowie protestanccy – aby uzasadnić swoje stanowisko. Zwróćmy uwagę, iż im większe bogactwo środków komunikacji, tym większe ubóstwo przekazywanej treści.

Dwa wieki później mieliśmy II Sobór Watykański, podczas którego rewolucja modernistyczna zainfekowała samą hierarchię Kościoła. Był to w istocie sobór prasy, podczas którego ojcowie soborowi kierowali się w większym stopniu tym, co wówczas pisały dzienniki, niż głosem Ducha Świętego. Nie ulega wątpliwości, że reforma soborowa – będąca de facto skażeniem Kościoła zasadami antychrześcijańskiej rewolucji – nie byłaby możliwa bez współczesnych środków przekazu: maszyn drukarskich, codziennie wypluwających z siebie miliony egzemplarzy dzienników, radia męczącego nieustanną paplaniną oraz telewizji przyprawiającej wyobraźnię o zawrót głowy. Gazety pukały do drzwi, radio wkroczyło do domu, a telewizja zajęła miejsce przy stole w jadalni. Katolicy nie byli już w stanie myśleć.

Jednak dzisiejsze środki komunikacji są znacznie potężniejsze i nie znajdują się jedynie w domu, zagnieździły się w naszych kieszeniach! Obecnie nie tylko poprzez nasze smartfony mamy dostęp do bibliotek całego świata, ale też każdy czuje się dzięki nim powołany do bycia autorem; nie tylko można nieustannie słuchać radia, ale też zachęca się wszystkich do własnych transmisji; nie tylko możemy oglądać z otwartymi ustami różnego rodzaju programy telewizyjne, ale też stać się ich gwiazdami obserwowanymi przez innych. Zastanówmy się, jakie mogą być tego wszystkiego konsekwencje, biorąc pod uwagę, jak potężne narzędzia, pozwalające łatwo zawładnąć umysłami ludzi, ma obecnie do swej dyspozycji szatan.

Osiem obiekcji wobec smartfonów

Nas, kapłanów, nigdy nie przestaje zadziwiać, jak wiele różnych szkód mogą wyrządzić te małe, iście szatańskie urządzenia. Jesteśmy zdumieni i przestraszeni, jeśli zaś nie jesteśmy nimi przerażeni (tak jak powinniśmy), to wyłącznie dlatego, że pojawiają się one stopniowo i człowiek stopniowo się do nich przyzwyczaja. Spróbujmy więc sporządzić listę zagrożeń – niekiedy tak perwersyjnych, iż pisanie o nich jest krępujące; uważamy jednak, że naszym obowiązkiem jest powiedzieć to jasno i wyraźnie.

Zagrożenie nieczystością. Człowiek nosi obecnie w kieszeni ogromny zbiór materiałów pornograficznych, do którego dostęp może uzyskać bez konieczności stania w kolejce do kina porno albo robienia kłopotliwych zakupów u właściciela kiosku, który zarabia pieniądze na nieszczęściu innych – wystarczy tylko nacisnąć klawisz. Znajduje się więc w stałej okazji do grzechu, trzymając w ręku gotowy wybuchnąć przy każdej pokusie kanister z benzyną. Jak wielkiej cnoty potrzeba w takiej sytuacji, aby nie skończyć w płomieniach?

Zagrożenie nieskromnością. W wypadku mężczyzny pokusa dotyczy głównie tego, aby patrzeć, u kobiety zaś, aby być obserwowaną. Obserwowaną, ale niedotykaną. Ulegająca pysze młoda dziewczyna pragnie zwracać na siebie uwagę, jednak bez dawania tego do zrozumienia. Mały ekran stwarza jej idealne warunki do zaspokajania swej próżności i wyzbywania się wstydu, ponieważ pozwala jej „zarządzać” swoim wizerunkiem i daje złudzenie bezpieczeństwa. Są jeszcze tacy, których wciąż szokuje wulgarność reality shows1, nie dostrzegają jednak tego, że obecnie małe kamery rejestrują niemal wszystko, czyniąc całe społeczeństwo aktorami podobnego widowiska. Rodzice nie przejmują się w najmniejszym stopniu tym, że dzięki smartfonowi chłopak ich córki może zaglądać do jej pokoju.

Zagrożenie uwiedzeniem. Uwodziciel ma obecnie do dyspozycji idealne narzędzie, dające mu bezpośredni dostęp do jego ofiary. Młoda dziewczyna ceni się zazwyczaj na tyle, aby nie rozmawiać z nieznajomym. Kto jednak może oprzeć się pokusie przeczytaniem esemesa? Nikt nie pozwoliłby, aby jakiś obcy człowiek zbliżył się do ich córki i zaczął szeptać jej coś do ucha – telefon komórkowy mu to umożliwia. Jeszcze gorsze są wszystkie anonimowe rozmowy; anonimowość rodzi bowiem pokusę kontaktu ze zboczeńcem lub prostytutką, podobnie jak Ewa była kuszona poznaniem dobrego i złego. A owe małe urządzenia pozwalają człowiekowi wkroczyć do tych piekielnych obszarów ze złudnym przeświadczeniem, że można je w każdej chwili opuścić, jednym kliknięciem. Regularnie słyszy się jednak o przypadkach, kiedy młoda dziewczyna, niczym mysz zahipnotyzowana przez węża, wchodzi do domu swego dusiciela.

Zagrożenie chciwością. Widzimy, jak bardzo wzrasta pragnienie posiadania rzeczy materialnych. Już karta kredytowa stwarzała pokusę do nadmiernych wydatków, pokusę, której tylko niewielu było w stanie się oprzeć, w konsekwencji czego trzeba było trzymać zakupoholików w domach. Obecnie jednak nie ma potrzeby udawania się na zakupy do sklepu. Na wirtualnej witrynie w smartfonie można znaleźć dosłownie wszystko, dostępne w sprzedaży ratalnej za pomocą jednego kliknięcia. Wystarczy jedynie samo medium – smartfon. Skąd biedni tradycyjni katolicy posiadający liczne potomstwo mają wziąć pieniądze na telefon dla każdego dziecka? W przeszłości dzieci prosiły o trochę drobnych na słodycze lub karty kolekcjonerskie, obecnie proszą o smartfon.

Zagrożenie odrealnieniem. Ludzkość zawsze doświadczała konieczności odróżniania rzeczywistości od pozorów, ponieważ twarz nie zawsze odzwierciedla stan duszy, a niemal wszyscy maskują w jakiś sposób swą prawdziwą osobowość. Jak trudno jest poznać faktycznie swego własnego brata! Obecnie jednak wirtualna scena, na której występuje całe społeczeństwo, potęguje ów problem, prowadząc do autentycznego zbiorowego szaleństwa, masowego uzależnienia lub – co jeszcze gorsze – do rodzaju zbiorowego opętania. Wyrafinowane techniki tworzą iluzje, które bardzo trudno rozpoznać. Dziś nawet nasi pobożni wierni wierzą, że mają wirtualnych przyjaciół, wirtualne apostolaty, wirtualne dzieła miłosierdzia, choć rzeczywistość może być bardzo odległa od ich wyobrażeń (nie potępiamy ich tu, ale jedynie ostrzegamy). Zwróćmy uwagę na pewien smutny fakt: jesteśmy pewni, że większa część kapłanów, którzy opuścili Bractwo w ostatnich czasach, uczyniła to, gdyż dała się złapać w pułapkę iluzorycznego wirtualnego braterstwa. Jeśli dzieje się tak w naszej rodzinie kapłańskiej, dzieje się tak również z Wami, drodzy Wierni, w Waszych własnych rodzinach. Czyż tak nie jest?

Zagrożenie bezmyślnością. Widzieliśmy już, jak wraz z rozwojem środków komunikacji zanika zdolność myślenia. Kto mało czyta, wiele rozmyśla, a kto czyta wiele, rozmyśla mało (oczywiście nie mamy tu zamiaru zniechęcać do czytania dobrych książek). A jeśli litera wyczerpuje ducha, w o ileż większym stopniu czyni to film! Obecnie ma się w kieszeni tysiąc filmów, prowadzi się równocześnie tysiąc konwersacji, a nasz mózg bombarduje tysiąc wiadomości. Nie ma już ani sekundy nie tylko na kontemplację, ale nawet na myślenie. Doprowadzona do stanu wrzenia wyobraźnia tłumi właściwie wszystkie akty intelektualne. W podobny sposób dokonuje się demoniczne opętanie.

Zagrożenie upadkiem autorytetu. Są też tacy, którzy pragną rozwijać swe życie intelektualne i odkrywają różnego rodzaju wirtualne uniwersytety. Jednak „uczelnie” te, poza samą nierealnością, obciążone są również innym grzechem – pogardą dla autorytetu. Nie ma znaczenia, kto co wie, każdy ma prawo nauczać. To niczym ogromny rynek miejski, agora nowych Aten, gdzie wszyscy przynoszą swe własne mównice. Setki tysięcy mówią, a miliony słuchają (ponieważ nie ma bloga bez odwiedzających), niczego się jednak nie naucza i niczego się nie uczy, ponieważ wszelkie okruchy prawdy toną w oceanie niedorzeczności – i nikt już niczemu nie ufa.

Zagrożenie niczym nieograniczoną wolnością. Internet jest iluzorycznymi tryumfem wolności słowa. Słyszeliśmy nawet z ust pewnego kapłana: „Gazety i telewizja są kontrolowane, ale w Internecie można się swobodnie wypowiedzieć”. Cóż za iluzja! Wróg rodzaju ludzkiego potrafi wyrzec się dziesięciu, aby zdobyć milion: „Niech ten biedny tradycyjny księżulo mówi sobie, co chce; mnie wystarczy, aby tysiąc innych mówiło równocześnie za i przeciw Tradycji. Niech wszyscy idą na ateńską agorę, aby poznać prawdę!”.

Poprzestaniemy na tym, wszyscy jednak wiemy, że lista zagrożeń jest o wiele dłuższa.

Jeśli nasza sprawiedliwość nie będzie większa

Katolickie rodziny żyją obecnie w stanie pewnego rodzaju faryzejskiej hipokryzji, od której także my, kapłani, nie jesteśmy całkowicie wolni. Przywiązanie do smartfonów jest tak wielkie, a zło, jakie się z tym wiąże, natury tak wstydliwej, że o tym, co z pewnością rozpoznaje się w konfesjonale, nie wspomina się przy rodzinnym stole i trudno uleczyć z ambony. Jednak Zbawiciel ostrzega nas: „Jeśli nie będzie obfitowała sprawiedliwość wasza więcej niż doktorów zakonnych i faryzeuszów, nie wejdziecie do królestwa niebieskiego” (Mt 5, 20). Nie zachowujmy się jak strusie, nie zamykajmy oczu na stojące przed nami zagrożenia. Jeśli prasa utorowała drogę reformacji protestanckiej, a radio i telewizja umożliwiły rewolucję soborową, do czego doprowadzi nas obecna epoka Internetu i smartfonów? Musimy w stosowny sposób reagować.

Właściwa postawa katolików wobec świata i jego spraw nie polega na fizycznym odseparowaniu się od nich, jak w Starym Testamencie, czy też jak to czynią obecnie mennonici. Zbawiciel powiedział: „Nie proszę, żebyś ich zabrał ze świata, ale żebyś ich zachował od złego” (J 17, 15). Święci wydawali książki i broszury, a dziś będą korzystać z tych małych urządzeń, ponieważ zło nie tkwi w układach scalonych, ale w użytku, jaki się z nich robi. Chodzi o to, aby posługiwać się rzeczami tego świata z chrześcijańską cnotą, czerpiąc z nich dobro i odrzucając zło. Decyzja, aby nigdy nie używać komputera czy telefonu komórkowego, nie stanowi bynajmniej panaceum; jest jedynie środkiem, który zazwyczaj jeszcze pogarsza sytuację.

Powinniśmy przede wszystkim uznać, że mamy skłonność do zła ze względu na ranę zadaną naszej naturze przez grzech pierworodny. Praktykowanie cnót przychodzi nam z trudnością, nie należy więc propagować rozwiązań wymagających praktykowania ich w stopniu heroicznym. Musimy jednak w miarę naszych możliwości unikać okazji do grzechu, a taką okazję stwarza właśnie smartfon.

Co więc mamy czynić? Nie istnieją rady, których stosowanie byłoby roztropne w wypadku każdego z nas. Nie każdy też zdolny jest do takich samych wyrzeczeń, tak więc podawanie jakichś ogólnych zasad mogłoby przynieść skutki przeciwne do zamierzonych.

Posiadanie smartfona stwarza iluzję bezpieczeństwa, podczas gdy w rzeczywistości staje się często powodem napadów rabunkowych – tak więc nadzieję należy pokładać raczej w Aniele Stróżu, który nie jest rzeczywistością wirtualną.

Kiedy należy z nich korzystać? Dobrze jest nie mieć osobistych telefonów komórkowych, ale telefon rodzinny, po który sięga się w razie potrzeby.

Nie używajcie ich w domu, ale jedynie kiedy wychodzicie, pozostawiając je przy wejściu, podobnie jak parasol.

Blokujcie sieć wi-fi w waszych domach.

Po cóż zresztą dalej się nad tym rozwodzić; żadne tego rodzaju środki nie wystarczą, jeśli nie znienawidzi się źródła tak poważnych zagrożeń! Trzeba mówić o nim źle, sprawić, aby cieszył się należną mu reputacją, walczyć z urokiem, jaki na nas rzuca. Eucharystia albo smartfon. Pierwsze pociąga nas ku górze, drugie pogrążą w doczesności – na tym właśnie polega fundamentalna sprzeczność. Jeśli się od smartfonu nie uniezależnimy, utracimy Chrystusa Pana.

Za „The Angelus”, wrzesień 2018, tłumaczył Tomasz Maszczyk2.

Przypisy

  1. Programy telewizyjne realizowane bez udziału zawodowych aktorów, przedstawiające sceny z życia codziennego – przyp. red.
  2. http://www.angelusonline.org/index.php?section=articles&subsection=show_article&article_id=4103 [dostęp: 22.04.2022].