Wokalista zespołu VOX Witold Paszt zmarł nagle w piątek wieczorem – poinformowała w sobotę rodzina piosenkarza na profilu społecznościowym grupy VOX. Czyżby stał się kolejną ofiarą cud preparatu, jaki był przez niego polecany.
Witold Paszt urodził się w 1953 roku w Zamościu. Miał 68 lat. W 1977 r. założył grupę Victoria Singers, która dała początek zespołowi VOX.
„Wczoraj późnym wieczorem, dzień po rocznicy śmierci swojej Ukochanej Żony, odszedł nasz Tata, Witold Paszt. Wspaniały, najlepszy człowiek, najukochańszy dziadek, Artysta w pełnym znaczeniu tego słowa” – przekazała w sobotę Natalia i Aleksandra Paszt z rodzinami w informacji opublikowanej na profilu społecznościowym Grupy VOX.
„Kiedy już wydawało się, że jest przemocny i niezniszczalny, bo pokonał swój trzeci COVID, nagle los się odwrócił i przyszły niespodziewane komplikacje, które znacznie przyspieszyły jego wytęsknione spotkanie z naszą Mamą. Bardzo się do Niej spieszył. Tata odszedł spokojnie w domu, w otoczeniu córek, wnucząt, zięciów, najukochańszych zwierząt. Wierzymy, że zawsze będzie z nami poprzez swoją muzykę i dobro, którym obdzielał każdego potrzebującego. Jesteśmy zrozpaczeni. Nasze serca są złamane” – napisała rodzina.
W ramach taktycznego wycofywania się z narracji o „pandemii” i zacierania śladów dokonanej zbrodni na ludzkości przy pomocy lockdownów, restrykcji, zubożenia społeczeństw, pozbawienia podstawowej opieki zdrowotnej czy promowania genetycznych preparatów, rządowe agencje kontynuują oszukiwanie społeczeństw poprzez manipulację statystykami.
https://www.bibula.com/?p=131334
——————————
Przez całe dwa lata tzw. pandemii podawane dane o „przypadkach na Covid-19”, „zakażeniach” czy nawet „zgonach na Covid-19”, często były mieszane ze sobą tworząc medialny obraz przeraźliwego „wirusa”, który przetrzebia społeczeństwa niezliczoną wprost liczbą „ofiar”.
W rzeczywistości, w czasie rzekomo największej groźby „wirusa”, czyli w 2020 roku, śmiertelność była mniejsza niż w poprzednich latach [jednak nie w Polsce, tu blokada lecznic spowodowała nadmiarowa śmiertelność. MD] , co powinno zmusić do myślenia nawet największych koronamaniaków stawiając pierwsze i zasadnicze pytanie: czy przy spadku ogólnej śmiertelności mieliśmy rzeczywiście do czynienia z jakąkolwiek pandemią?
Manipulacje kanadyjskich tyranów
Według niedawno opublikowanych danych dotyczących „pandemii” w kanadyjskiej prowincji Kolumbia Brytyjska – danych wydartych lokalnemu rządowi w ramach prawa o jawności informacji (FOIPPA), gdyż rządy na jakimkolwiek szczeblu nie dzielą się dobrowolnie takimi informacjami – wynika, że w latach „pandemicznych” hospitalizowano mniej osób niż przed „pandemią”.
Np. gdy w latach 2017/2018 hospitalizowano 455 393 osoby (na oddziałach intensywnej terapii ICU: 39 656), w latach 2018/2019 – 459 088 (ICU: 40 032), w latach 2019/2020 – 461 022 (ICU: 40 536), to w latach 2020/2021 – 431 822 (ICU: 39 160).
Podobnie wyglądają statystyki w innych częściach Kanady oraz w wielu częściach świata: w roku „największej pandemii”, czyli w 2020, spadła liczba zgonów, zaś rok później, gdy rozpoczęto kampanię wyszczepiania ludzkości, nastąpił gwałtowny wzrost śmiertelności, i to właśnie wśród zaszczepionej populacji.
Opłacalne mnożenie „ofiar kowida”
Kolejnym pytaniem, które powinni stawiać sobie koronamaniacy wierzący w pandemię – bo tylko religijne podejście do tych zagadnień może usprawiedliwić ich dogmatyczne oddanie – brzmi: czy osoby zmarłe, które zaliczono jako „ofiary Covid-19” rzeczywiście zmarły na mitycznego kowida?
Odpowiedź jest więcej niż oczywista, gdyż dzisiaj nawet główne media zaczynają powątpiewać w astronomiczne liczby „ofiar pandemii”, w ślad za nowymi opowieściami kapłanów kowidowych, jak Antoniego Fauci, szefa NIAID, czy szefowej CDC, Wallensky, którzy po dwóch latach generowania liczb nagle zaczęli tworzyć rozróżnienie mówiąc, że były osoby „zmarłe na Covid” i „zmarłe z Covidem”. Jak jednak rozsądzić kto zmarł „na-” a kto „z kowidem” pozostaje talmudyczną zagadką nie do rozwiązania, bo przecież jedni i drudzy umierali nie „od/z”, ale w wyniku zaniedbań w procesie podstawowej prewencji, niewłaściwej diagnozy i samego „leczenia”. Ale celem zwiększania statystyk jednej i drugiej grupie przypisano w aktach zgonu kowida, choć zdarzało się również, że do statystyk kowidowych dodawano ludzi zmarłych bez żadnych testów.
Jeanne Stagg, tzw. sygalistka ujawniła niedawno informacje potwierdzające od dawna znane w niezależnych mediach fakty, że wiele z „ofiar kowida” to osoby zmarłe w wyniku całej gamy innych chorób czy incydentów. Stagg, pracująca dla stanowej agencji rozliczającej ubezpieczenie w ramach państwowej pomocy socjalnej Medicaid, przekazała te dane do Projektu Veritas. Ujawniła ona jak agencja w stanie Luisiana gdzie pracowała, przypisywała wszelkimi sposobami swoich pacjentów do tabelek, według których hojnie rozliczano „chorych na Covid” w ramach funduszów Medicaid. Ubezpieczenie państwowe Medicaid jest jedną wielką krową dojną dla firm ubezpieczeniowych, szpitali i lekarzy, z monstrualną kwotą rocznych wypłat w wysokości niemal 700 miliardów dolarów, i obok innego programu ubezpieczeń społecznych – Medicare (około biliona dolarów rocznie), stanowią podstawowe źródła dochodów wielu instytucji „służby zdrowia”.
Jak mówi Jeannie Stagg, wśród „zmarłych na Covid” nie brakowało i ofiar strzelaniny, i chorych na wszelkie dolegliwości. Stagg ujawniła, że „próbowaliśmy zwrócić uwagę kierownictwa na przypadki nadużyć, oszustwa i marnotrastwa, lecz nie było zainteresowania”.
I nie ma się co dziwić, wszak szpitale są z reguły jednostkami operującymi na zasadach biznesowych: im więcej klientów pierwszej klasy, tym lepiej, a mówienie o pacjentach jest już anachronizmem, gdyż szpitale stały się intratnymi jednostkami biznesowymi, z dobrze opłacanymi pracownikami najemnymi, zwanymi dla zmylenia lekarzami.
Jak pamiętamy, po ogłoszeniu „pandemii” i zasianiu strachu, ludzie rzucili się do szpitali z najmniejszymi przypadkami chorobowymi, które dotychczas były leczone w warunkach domowych: zwykła grypa zamiast przeleżenia trzy dni w sypialni, stała się teraz strasznym kowidem, wzmocnionym „pewnością” tzw. testu, magicznymi procedurami oraz nawałnicą medialnych doniesień. W szpitalu delikwenta poddawano serii trucizn (np. stosowaną również i w Polsce w „leczeniu Covid-19” trucizną o nazwie Remdesivir) i listą procedur ułatwiających zejście z tego świata. Szpitale szczególnie dbały o napływ nowych klientów. W Stanach Zjednoczonych szpitale zgarniały około 14 tysięcy dolarów od kowidowego pacjenta, a gdy podłączyli go do śmiertelnego wentylatora, stawka wzrastała o kolejne 30 tysięcy dolarów. Jak można odmówić sobie takiego interesu, który smakował administratorom szpitali lepiej niż przyłączenie się do mafii meksykańskiej? (A całe środowisko lekarskie nie jest wcale tak daleko od mafii narkotykowej, rozprowadzając wśród swoich klientów zalegalizowane narkotyki zwane lekami).
Szpitale do tego stopnia przyzwyczaiły się do łatwych pieniędzy, że traktują swoich klientów jako zakładników, nie zezwalając na wizyty rodzin, na zapewnienie prawidłowego odżywiania i zmuszają klientów do wyrażania zgody na „leczenie” wysoce szkodliwymi chemikaliami, pomimo wielokrotnych odmów pacjentów. Nie są to odosobnione przypadki i w ramach pomocy biuro prawnicze Jeff’a Childers z Gainsville na Florydzie wydało specjalny przewodnik dla rodzin jak zachować się w przypadku nękania pacjentów przez szpitale i lekarzy. „Najczęściej napływającym zażaleniem jest wywieranie nacisku na pacjentów aby wyrazili zgodę na przyjęcie Remdesiviru, bądź podawanie Remdesiviru nawet przy wyraźnej odmowie, jak również odmawianie przez szpitale alternatywnych metod leczenia, pomimo że są szeroko znane, nawet w przypadku gdy stan pacjenta jest krytyczny [..] Sam osobiście byłem świadkiem wydawania przez szpital dziesiątek tysięcy dolarów na prawników, aby zatrzymywać pacjentów w szpitalu.” – pisze Childers.
Ofiary wyszczepiania
Propagandziści kowidowi, spanikowani coraz trudniejszymi do ukrycia liczbami zgonów oraz czując budzące się niezadowolenie trzeźwiejących grup dostrzegających nagle, że byli oszukiwani co do „skuteczności i bezpieczeństwa” produktów, które przyjęli – zaczynają tworzyć nowe teorie mające tłumaczyć lawinę powikłań i zgonów.
Oto niby szanowane pismo naukowo-medyczne JAMA opublikowało artykuł pt „Przypadki myocarditis raportowane po zaszczepieniu szczepionką mRNA przeciwko Covid-19, w Stanach Zjednoczonych, od grudnia 2020 r do sierpnia 2021 r.” W artykule znajdujemy mieszaninę prawdy, pół-prawd oraz zwykłego szamaństwa, ale co można się spodziewać po autorach pracujących dla CDC, z Johnem Su, jednym z głównych architektów prania mózgów.
Najpierw czytamy, że system VAERS, na którym autorzy bazują swoje badania „jest systemem pasywnym, a zawarte dane mogą być zarówno przeszacowane, jak i niedoszacowane”. Jak można w ogóle mówić o przeszacowaniu (overreporting), jeśli historycznie VAERS był zawsze niedoszacowany (undereporting), a sama CDC zleciła niezależnej instytucji zbadanie tego problemu. Badania przeprowadzone przez Harvard Pilgrim, wykazały, że system VAERS rejestruje jedynie około 1% wszystkich występujących skutków ubocznych szczepionek. Działo się to na długo przed tym jak wymyślono przeprowadzenie zabiegu o nazwie „światowa pandemia”, a gdy nadeszły już cudowne preparaty genetyczne mające zwalczyć złowrogiego wirusa, VAERS stał się wyklętym narzędziem, którego używania wręcz zabraniano lekarzom, pod rygorem nawet zwolnienia z pracy.
Nawet sama agencja CDC, administrująca wespół z FDA systemem VAERS, stwierdza jasno, że
„Niedoszacowanie jest jednym z ograniczeń pasywnych systemów, włączając w to VAERS. Określenie „niedoszacowanie” odnosi się do faktu, że VAERS otrzymuje tylko mały ułamek rzeczywiście obserwowanych wydarzeń.”
Jak można zatem w ogóle wspominać w naukowym piśmie o „przeszacowaniu”, jest zupełnie niezrozumiałe, pod warunkiem, że założymy chęć świadomej manipulacji i zmiękczania faktów. Zatem, nawet samo wspominanie o przeszacowaniu jest jakąś złośliwością naukowców, którzy jednak reflektują się przyznając dalej, że „niedoszacowanie jest bardziej prawdopodobne”. Co więcej, w dalszej części zdania przyznają oni, że „rzeczywiste oszacowania myocarditis [zapalenie mięśnia sercowego] na milion przyjętych szczepionek, prawdopodobnie są wyższe niż szacowano.”
Naganiacze z CDC przyznają więc, że mamy problem i próbują go jakoś rozładować. Potem przytaczają wyniki VAERS, skupiając się na grupie młodzieńców w wieku 16-17 lat, gdzie wybiórczy VAERS notuje 106 przypadków zapalenia mięśnia sercowego na milion podanych dawek „szczepionki”. Wynikałoby z tych oficjalnych rozważań, że w nagrodę za przyjęcie genetycznego preparatu przeciwko chorobie, która w niczym nie zagrażała tej grupie wiekowej, jeden na 9433 chłopców w wieku 16-17 lat otrzyma zapalenie mięśnia sercowego. Oczywiście rzeczywistość jest o wiele brutalniejsza, choćby poprzez rozszerzenie grupy wiekowej, jak i pomnożenie przez współczynnik niedoszacowania URF. Niezależni naukowcy opierając się na tych samych metodach obliczeniowych, które stosuje sama CDC, już wcześniej obliczyli wskaźnik niedoszacowania systemu VAERS, wahający sią od 20 do 50, dla zgonów, a dla przypadków myocarditis dochodzący nawet do 100. Jeśli przyjąć, że URF=100, to co setny zaszczepiony chłopak otrzymał bombę zagarową, która doprowadza do ruiny cały organizm poprzez mniej wydolne serce. Co gorsza, napływające fakty od lekarzy autentycznie badających i leczących pacjentów w swoich gabinetach – w przeciwieństwie do tych, którzy od 30 lat nie widzieli pacjenta, jak np. Fauci, czy wpatrzonych w formułki i tabele lekarzy-naukowców – są tak częste, że przerażają nawet obeznanych z rzadkimi chorobami lekarzy.
Myocarditis – jedna z poszczepiennych pamiątek
Zapalenie mięśnia sercowego nie musi od razu oznaczać śmiertelne zejście, chociaż jesteśmy świadkami takich przypadków – ostrzegają lekarze przerażeni niespotykaną dotychczas częstością występowania myocarditis u młodych, zdrowych osób, szczególnie chłopców. Dużo częściej oznacza, że następuje powolny proces tworzenia się mikrozatorów, co powoduje niedotlenienie organizmu poprzez mniej wydolny układ krwionośny. Zaszczepiony młody osobnik nie wie dlaczego czuje się osłabiony, apatyczny, dlaczego szybko się męczy, dlaczego częściej choruje, pokasłuje miesiącami, ma jakiś płytki oddech, dlaczego częściej podłapuje jakieś przeziębienia, dlaczego puls jest zwiększony (serce zmuszone jest pompować szybciej poprzez zwężone naczynia), dlaczego zaczyna mieć problemy neurologiczne, itd. Sportowcy przerywają karierę, zmęczona młodzież aby zrekompensować niedostatki, sięga po różne używki, dopalacze. Niektórzy z takimi stanami serca trafiają na pogotowie, inni do przychodni, część cierpi, nawet nie zastanawiając się nad powiązaniem przyczyny ze skutkiem, tym bardziej, że media nie informują o niebezpieczeństwie, lekarze dalej recytują mantrę o „skuteczności i bezpieczeństwie”, a władze brną w zaprzeczanie posiłkując się „badaniami naukowymi” wyprodukowanymi przez posłusznych pseudo-naukowców. Większość jednak cały czas prowadzi dotychczasowe życie w przeświadczeniu spełnienia „obowiązku społecznego” poprzez przyjęcie nieprzebadanego preparatu, który w podstępnym tempie czyni spustoszenie.
Pamiętajmy, że powikłania po przyjęciu genetycznego preparatu reklamowego jako „szczepionka przeciwko Covid-19” bardzo często skupiają się na trzech głównych narządach: sercu i układu krążenia, układu rozrodczego oraz mózgu, nie omijając oczywiście innych narządów i organów, np. oczu, uszu (utrata słuchu), rąk czy nóg (które trzeba obcinać) oraz przyczyniają się do licznych chorób autoimmunologicznych.
Problem z mięśniem sercowym, bardzo często obserwowany właśnie u młodych mężczyzn, w tym tych aktywnych fizycznie, jest o tyle groźny, że jakiekolwiek uszkodzenie serca NIGDY nie goi się całkowicie i ZAWSZE pozostaje blizna, która będzie utrudniała normalne funkcjonowanie serca DO KOŃCA ŻYCIA.
Warto po raz kolejny to zaznaczyć i uświadomić, szczególnie lekarzom (którzy zaspali na pierwszych lekcjach studiów) i tzw. ekspertom telewizyjnym, którzy za pieniądze bądź chwilę sławy wyrecytują każdą zwrotkę z wiersza o „bezpieczeństwie i skuteczności”.
Natomiast znawcy tematu wiedzą co mówią, zresztą nie jest nauka tajemna lecz to co medycyna akademicka i kliniczna uczyła od lat, do czasu tzw. pandemii i tzw. szczepionek, które wywróciły pojęcia i definicje do góry nogami. Zacytujmy dr. Rogera Hodkinson, patologa:
“Zapalenie mięśnia sercowego nigdy nie jest łagodne, szczególnie u młodych zdrowych mężczyzn. Jest to stan zapalny mięśnia sercowego . . . I nie wiemy jaki procent z komórek mięśnia sercowego obumiera w wyniku każdego z ataków myocarditis. Najwięszym problemem w przypadku mięśnia sercowego i włókien mięśnia sercowego, jest to że one się nigdy nie regenerują . . . zatem zostajesz z tym niewiadomym procentem obumarłych mięśni . . . Jako że nie potrafimy ocenić stopnia uszkodzenia, to długoterminowe skutki są nieprzewidywalne. . . . Nie wiemy czy odezwie się to dziesięć lat później przedwczesnym zawałem serca, które w innym przypadku nie powinno mieć miejsca. Zatem jest to strasznie niepokojące, ta wiedza, że to może się wydarzyć w przyszłośći. … Nie jest to sprawa błaha.„
Wykrycie mikrozakrzepów u żyjącej osoby nie jest sprawą łatwą: nie można tego stwierdzić poprzez badania MRI czy rutynowe badania krwi. Zaszczepiona osoba cierpiąca na jakieś dolegliwości, np. na wielomiesięczne osłabienie, idzie więc do swojego lekarza rodzinnego, potem do specjalisty, robi serię badań, które często nie wykazują wielkich odchyleń. Gdy kiedyś wylosowała pozytywny test „na Covid”, ma wytłumaczenie: tak, to jest „long Covid”, na co uzyskuje potwierdzenie od lekarza. Dalej brnie w samozaprzeczanie, w kowidową narrację.
Jedynym sposobem na potwierdzenie podejrzeń jest zbadanie stężenia D-dimeru (fragmenty fibryny), mogącej wskazywać na choroby zakrzepowo-zatorowe. Takie badania sugeruje m.in. kanadyjski lekarz, dr Charles Hoffe, który opublikował dane ze swojej klinicznej praktyki pokazujące zjawiska, z którymi dotychczas nie miał nigdy do czynienia: z ogromną skalą pacjentów z wysokim wskaźnikiem D-dimer. Aż 62% jego pacjentów (zaszczepionych) miało podwyższone stężenie, wskazując na możliwość mikrozakrzepów. Dr Hoffe ostrzega, że zaprogramowanie organizmu – poprzez wstrzyknięte preparaty – na nieustanne produkowanie toksycznego kolca biała, skończy się tragicznie. „Zabije to większość ludzi właśnie poprzez uszkodzenie serca.” – jednoznacznie stwierdza dr Hoffe.
Balsamiści alarmują
Obserwacje kliniczne lekarzy potwierdzane są już pośmiertnie. Najbardziej wyraziste, dobitne i przerażające przykłady dostarczają ostatnio domy pogrzebowe, ich specjalistyczni pracownicy zajmujący się przygotowywaniem zwłok (balsamiści , ang. embalmer), oraz tzw. koronerzy i lekarze patolodzy. Jeden z takich specjalistów, Richard Hirschman, który prowadzi również od kilkudziesięciu lat dom pogrzebowy, ujawnił, że obserwuje zjawisko nieznane jemu w całej swojej praktyce: od stycznia 2021 roku – czyli dokładnie od rozpoczęcia wyszczepiania społeczeństwa amerykańskiego – widzi on u 40 do 80% zmarłych-zaszczepionych ogromne zakrzepy.
Balsamista Richard Hirschman pokazuje zdjęcia nieznanych wcześniej w takiej skali zakrzepów
Inna specjalistka, Anna Foster z 11-letnią praktyką balsamistyczną, w wywiadzie ze Stevem Kirsch ujawniła, że w 93% jej ostatnich przypadków to osoby z niewidzianymi dotychczas rozległymi zatorami. Specyficzne i dosyć hermetyczne środowisko balsamistów wymienia się między sobą informacjami i z całych Stanów Zjednoczonych dochodzą podobne obserwacje.
Wywiad Steve’a Kirsch z Anną Foster [w oryg. md]
Media, CDC, „eksperci” – wszyscy ignorują rzeczywistość, jednak z ich działań rzekomo łagodzących dotychczasowe restrykcje można dostrzec przerażenie: zastanawiają się co zrobić aby zatuszować swoje zbrodnie, co zrobić aby ludzie nie poznali prawdy, jak zmienić scenariusz aby kontynuować zamordyzm nie zwracając przy tym uwagi większości. Co więcej: aby ludzie dalej sami potulnie i z radością prowadzili się do samozniszczenia, jak w przypadku akcji wyszczepiania, ze szczęśliwymi zdjęciami zaszczepionych na facebookach.
Co jeszcze wymyślą manipulatorzy, można się domyślać, lecz chyba ich inwencja przekracza naszą wyobraźnię, wszak za nauczyciela mają bardzo inteligentnego lucefyrecznego doradcę.
Propaganda CDC: Zakrzepy to normalka
CDC wymyśliło więc sposób: należy stworzyć wrażenie, że zawały serca u zdrowych ludzi, a szczególnie młodzieży to zjawisko normalne, coś co wydarzało się zawsze i wszędzie, czego byliśmy świadkami niemal codziennie, grając w berka na podwórku, skacząc na skakance czy nudząc się na lekcjach plastyki. Było tak powszechne, że nawet tego nie dostrzegaliśmy. CDC chce abyśmy uwierzyli, że spotęgowana dzisiaj ilość zawałów serca, zakrzepów, udarów, to tylko nasza wyobraźnia, wzmożona czujność i oczywiście nieprzyzwoitość nieprzyjaznego środowiska „antyszczepów”, które wynajduje jednostkowe przypadki nagłaśniając je.
Podczas narodowego „święta” Super Bowl futbolu amerykańskiego, CDC wypuściło więc reklamę pod tytułem „Każdy, w każdym wieku może w każdej chwili mieć zator serca”. W ramach „prewencji” namnożyły się strony intrnetowe „edukujące” o zakrzepach serca, a „zapobieganie” według CDC polega na: 1) Skontaktuj się z lekarzem gdy zauważysz jakieś symptomy, jak opuchnięcia, ból czy zaczerwienienie skóry; 2) Zapytaj się lekarza o ryzyko zakrzepów; 3) Wstań i ruszaj się co 3-4 godziny.
CDC, kryminalna jednostka odpowiedzialna za uśmiercanie ludzi poprzez promowanie przez kilkadziesiąt lat chorobotwórczych lekarstw oraz śmiercinośnych preparatów zwanych szczepionkami, w tym tych najnowszych powodujących właśnie zakrzepy, staje się zatem również producentem spektaklów komicznych. [w oryg. md]
Zakrzepy serca to normalka. Propagandowy film reklamowany na stronie CDC.
Przygotujmy się zatem na zmasowaną kampanią „uświadamiającą”, że potężny wzrost chorób, szczególnie serca, że zakrzepy, zawały, to normalka, coś bardzo powszechnego. Nastąpił wzrost? Oczywiście, już trudno zaprzeczyć czy ukryć, lecz jako przyczynę wskaże się wszystko, z wyjątkiem tej najważniejszej.
mail: Montują nam serię propagandowych reklam (jak to już robi CDC), tworzą strony internetowe, mnożą się artykuły z krzykliwymi tytułami – wszystko to ma nam “uświadomić”, że wzrost przypadków zawałów, zakrzepów to taka nowa normalność.
To, że wiedzieliśmy przed “szczepionkami”, że istnieją takie zagrożenia, to już nie wystarcza, gdyż w czasie WZROSTU przypadków zakrzepów musimy nabrać przekonania, że to taka nasza nowa rzeczywistość.
Innymi słowy, że WZROST to nowa normalność, do której powinniśmy się przyzwyczaić (stąd ich nowe podstępne hasło: „Każdy, w każdym wieku może w każdej chwili mieć zator serca”.)
[WŁĄCZ WYKRYWACZ KŁAMSTW] Minister Zdrowia dawniej, a dziś… Kopacz vs Niedzielski. Firma, która oferuje produkt nie chce za niego wziąć odpowiedzialność… [Świńska grypa a świński minister md]
Nagranie z 2010r. dotyczące „pandemii” A/H1N1 (Świńska grypa).
Włącz swój prywatny wykrywacz kłamstw i sprawdź w sieci informacje na temat odszkodowań po tamtych szczepieniach np. w Norwegii, w Szwecji.
Minister Zdrowia Ewa Kopacz nie poddała się presji.
Warto obejrzeć powyższe nagranie z panią Kopacz, połączyć kropki i wydedukować swoje wnioski w odniesieniu do narracji i polityki masowego wyszczepiania prowadzonej przez dzisiejsze władze i „ekspertów” wespół w zespół administrujących „pandemią” covid19 w Polsce.
Ewa Kopacz: „Jestem przerażona tym co znajduje w umowie, którą proponuje firma. […] Ja wiem co niebezpiecznego jest w tej umowie. Jeśli firma, która dzisiaj oferuje produkt nie chce za niego wziąć odpowiedzialność, tzn. że nie jest pewna swojego produktu…„
„To wolny kraj. Pan Rzecznik może sobie mówić, co chce. A ja nie chcę komentować jego stanu zdrowia, bo nie jestem jego lekarzem – mówiła w Kontrwywiadzie RMF FM Ewa Kopacz. Minister zdrowia dodała, że dziś na pewno nie kupi szczepionek przeciwko nowej grypie. Dopóki szczepionki nie będą w wolnym obrocie, my ich nie kupimy. Musimy mieć pewność, że producent bierze za nie odpowiedzialność.”
Dr Norman Pieniążek:„To jest hit sezonu. Słuchajcie dokładnie a potem opowiadajcie to kowidianom. Nie ma Rady Medycznej, jakiś Pyrciów, Gutów, Simonów, Horbanów, jakichś półgłupków z Polskiej Akademii Nieuków biorących pieniądze na boku.” [MeWe]
[Zbóje i zbrodniarze, w tym patologiczni, byli zawsze. Ludzie, narody powołały – przed tysiącleciami już – władze, by przed nimi broniły. Jakich określeń – mocnych ale sprawiedliwych – użyć, gdy to „reprezentanci władzy”, przez nas „wybranej” [cudzysłów – bo od dziesięcioleci ukazujemy oszustwo wyborów „proporcjonalnych”] prowadzą do masowych medycznych morderstw – i są BEZKARNI? Skala pojęć potępiających jest przecież ograniczona. Mirosław Dakowski]
Opublikowano autopsję. Ostra wymiana zdań doktora Witczaka ze „Szczepimy się”
Opublikowano autopsję histopatologiczną dwóch nastolatków zmarłych trzy i cztery dni po przyjęciu drugiej dawki szczepionki przeciwko covidowi firmy Pfizer. Wyniki budzą duże emocje w mediach społecznościowych. Na Twitterze „starli się” dr Piotr Witczak i rządowy profil „Szczepimy się”.
Dwaj nastoletni chłopcy zmarli trzy i cztery dni po przyjęciu drugiej dawki covidowej szczepionki. Znaleziono ich martwych w łóżku.
Jak czytamy w raporcie, jeden z chłopców skarżył się na ból głowy i rozstrój żołądka, ale trzeciego dnia po szczepieniu poczuł się lepiej. Niestety, czwartego dnia się już nie obudził.
Wskazano, że zmarły nie miał wcześniej problemów zdrowotnych. Wiadomo, że rok wcześniej wziął przepisaną na receptę dekstroamfetaminę z powodu zespołu nadpobudliwości psychoruchowej, ale ostatnio leku już nie przyjmował. Wymaz podczas sekcji zwłok (test RT-PCR) nie wykrył zakażenia wirusem SARS-COV-2.
Drugi chłopiec nie miał żadnych dolegliwości, żadnych wcześniejszych problemów zdrowotnych. Wymaz podczas sekcji zwłok (test RT-PCR) także nie wykrył zakażenia wirusem SARS-COV-2.
Stwierdzono, że obaj zmarli w wyniku zapalenia mięśnia sercowego. Najważniejszy z wniosków naukowców stanowi, że uszkodzenie mięśnia sercowego po szczepieniu Pfizerem u dwóch zmarłych nastoletnich chłopców różni się od typowego zapalenia mięśnia sercowego i ma obraz najbardziej przypominający kardiomiopatię stresową (toksyczną) za pośrednictwem katecholamin.
Wyniki autopsji zmarłych trzy i cztery dni po szczepieniu nastolatków udostępnił w mediach społecznościowych dr Piotr Witczak.
Doczekał się odpowiedzi ze strony „Szczepimy się”. Konkluzja rządowego profilu jest taka, że powyższa autopsja wciąż nie stwierdza jednoznacznie, że chłopcy zmarli przez szczepionki.
„Wskazana publikacja stanowi jedynie opis przypadku. Nie można tego jednak jednoznacznie interpretować jako związku ze szczepieniem. Wiemy, że po podaniu szczepionek mRNA mogą występować ciężkie zdarzenia niepożądane pod postacią zapalenia mięśnia sercowego, gdzie stwierdzono prawdopodobny związek. Takie przypadki występują jednak skrajnie rzadko. Publikacja nie mówi o niczym innym tylko wystąpieniu w krótkim czasie po szczepieniu zgonu, który nie podlega dotychczasowej definicji ciężkiego NOP pod postacią zapalenia mięśnia sercowego” – czytamy w odpowiedzi profilu „Szczepimy się”.
Dr Witczak nie wytrzymał i w ostrzejszych słowach odpowiedział rządowemu profilowi prowadzonemu przez marketingowców.
„Wasza groteskowa działalność ma odwrotny skutek… ludzie tracą zaufanie” – napisał najpierw dr Witczak.
Po czym dodał: „Dwóch zdrowych nastolatków bez wcześniejszych problemów z sercem umiera w łóżku kilka dni po szczepieniu. Autopsja wskazuje na indukowane szczepieniem uszkodzenie serca. Ale „Szczepimy się” wie lepiej. Czy ktoś za ten propagandowy bełkot kiedykolwiek odpowie?” – pyta dr Witczak.
Nieliczni, odważni, włoscy dziennikarze usiłują dowiedzieć się, dlaczego liczba osób zmarłych z powodu tzw. «Covida» jest w kraju – w dalszym ciągu – bardzo wysoka (od 300 do 400 zgonów dziennie).
Jak wiadomo, jako zmarłego z powodu wirusa uznaje się każdego chorego mającego wynik pozytywny z wymazu (przed śmiercią, czy po niej), niezależnie od tego na co naprawdę ów człowiek umarł.
W tych dniach wychodzi jednakże na jaw, że we włoskich szpitalach, wobec chorych na «Covida», w dalszym ciągu stosuje się protokół sprzed półtora roku, przewidujący podpięcie do respiratora, czy zastosowanie tzw. kasku – bez żadnej przyczyny czy konieczności. Opowiadają o tym pacjenci, którzy odmawiają poddania się tymże zabójczym praktykom i którym w porę udaje się uciec ze szpitala w taki, czy inny sposób, jak również krewni chorych, których płuca – nie wytrzymując ciśnienia tlenu tłoczonego przez urządzenie – popękały, co stwierdzają autopsje.
By zarobić na terapiach intensywnych (szpital inkasuje prawie 10 000 euro dziennie za jednego chorego), lekarze forsują przenoszenie do tychże oddziałów chorych, którym w ogóle nie jest to potrzebne, a w przypadku sprzeciwu grożą im wezwaniem policji lub nasyłają na nich psychiatrę. Relacja VIDEO poniżej:
Na kolejnym video, syn chorego (NIE na Covid, 92 lata, który na własnych nogach wsiadł do karetki), opowiada o tym, że odmówiono mu wszelkiego kontaktu z ojcem przebywającym w szpitalu; także kontaktu przez telefon. Po 9 dniach z kilkunastogodzinnym opóźnieniem zawiadomiono go o śmierci ojca, bez udzielenia mu jakichkolwiek informacji na temat przyczyny zgonu. Opowiadający stwierdza, że sytuacje tego rodzaju są częste.
Wydaje się również, iż zabijanie Włochów odbywało się (i wygląda na to, że nadal odbywa się) nie tylko respiratorami, ale także propofolem i sukcynylocholiną.Obydwie te substancjeużywane były tak w przypadkach ogromniej ilości całkowicie niepotrzebnych i ekstremalnie niebezpiecznych intubacji, jak i BEZ INTUBACJI – po to, by «odciążyć oddziały szpitalne» – jak w przypadkuzdenuncjowanego Carla Mosca – ordynatora jednego ze szpitali we włoskiej prowincji Brescia, oskarżonego o zabicie co najmniej dwóch osób.
Na video zamieszczonym poniżej, Carlo Montaperto, przewodniczącego lombardzkiego oddziału Krajowego Stowarzyszenia Ordynatorów Szpitalnych, wypowiadający się rok temu w programie RTL 102.5 na temat aresztowania Carla Mosca, stwierdził, że:«Podawanie tych leków było (we Włoszech) praktyką powszechną» (8 minuta)
Niedawny raport z Wielkiej Brytanii dowodzi, że rząd wie, że szczepionki na COVID-19 uszkadzają układ odpornościowy.
Agencja Bezpieczeństwa Zdrowia, brytyjska agencja rządowa utworzona w odpowiedzi na pandemię COVID-19, publikuje cotygodniowe raporty dotyczące sytuacji zdrowia publicznego w kraju. Według raportu UKHSA opublikowanego 3 lutego, który zawiera dane na temat przypadków COVID-19 w Anglii od 3 do 30 stycznia i klasyfikuje przypadki według statusu szczepień, większość przypadków w tym miesiącu dotyczyła osób, które otrzymały trzy dawki „szczepionki” na COVID-19.
https://www.bibula.com/?p=131368
UKHSA odnotowała w tym okresie ponad 1,9 miliona infekcji COVID-19 w Wielkiej Brytanii. Spośród nich 1,018 mln jest w pełni „zaszczepionych” i otrzymało dawki przypominające „szczepionki” COVID-19. Prawie 600 000 przypadków jest w pełni „zaszczepionych” i nie otrzymało jeszcze dawek przypominających, 75 802 jest „zaszczepionych” częściowo, a 228 750 nie jest „zaszczepionych”.
Oznacza to, że prawie 88 procent wszystkich przypadków COVID-19 w Wielkiej Brytanii w styczniu to osoby, które otrzymały „szczepionkę”, a ponad 53 procent przypadków pochodzi od osób, które zostały w pełni „zaszczepione” i otrzymały dawki przypominające. Zaszczepienie się naraża więc Brytyjczyków na większe ryzyko zarażenia się i śmierci z powodu COVID-19.
Te dane pokazują, że wskaźniki zachorowań na COVID-19 stają się wyższe, im bardziej układ odpornościowy danej osoby jest narażony na „szczepionki” przeciw COVID-19. Udowadnia to również, że w pełni „zaszczepione” osoby dorosłe w Wielkiej Brytanii częściej zarażają się COVID-19, niż „nieszczepione” osoby dorosłe.
Co ważniejsze, dane pokazują, jak nieskuteczne są „szczepionki” przeciw COVID-19. Autorzy niezależnych brytyjskich mediów „Daily Expose” przeanalizowali dane i odkryli, że w pełni „zaszczepieni” dorośli w Wielkiej Brytanii mają o 65% niższą odpowiedź immunologiczną niż „nieszczepieni”.
„Dlatego przeciętna w pełni zaszczepiona osoba w Anglii ma ostatnie 35 procent swojego układu odpornościowego do walki z niektórymi klasami wirusów i niektórymi nowotworami” – napisało Daily Expose. „Więc teraz wiemy na pewno od rządu Wielkiej Brytanii, że zastrzyki na COVID-19 uszkadzają wrodzony układ odpornościowy do tego stopnia, że układ odpornościowy osoby nieszczepionej jest znacznie lepszy w zapobieganiu infekcji”.
Również dane UKHSA potwierdzają wniosek „Daily Expose”. Dla prawie każdej grupy wiekowej rzeczywista skuteczność „szczepionek” przeciwko COVID-19 jest ujemna. W przypadku grup wiekowych od 30 do 39 i od 50 do 59 lat skuteczność „szczepionek” wynosi od 7 do 18 procent, przy czym wskaźniki skuteczności drastycznie spadają w starszych grupach wiekowych. Nawet wśród dwóch grup wiekowych, w których rzeczywista skuteczność „szczepionki” przeciw COVID-19 nie jest ujemna – grupy wiekowe od 18 do 29 i od 40 do 49 – domniemana skuteczność „szczepionek” jest nadal znacznie niższa od tego, co twierdzą ich producenci. W grupie wiekowej od 40 do 49 lat skuteczność w świecie rzeczywistym wynosi tylko 18%, a w grupie wiekowej od 18 do 29 lat wynosi 40 procent. Należy jednak zauważyć, że te stosunkowo wysokie liczby prawdopodobnie oznaczają, że układ odpornościowy osób w tych grupach wiekowych utrzymuje się nieco dłużej i nie należy tego traktować jako znaku, że „szczepionki” przeciw COVID-19 rzeczywiście działają.
KOMENTARZ BIBUŁY: Oczywiście mówiąc o „skuteczności szczepionki” należy brać to określenie w podwóny cudzysłów, bo nie ma tu żadnej skuteczności, lecz jest ujemna skuteczność – czyli zaszczepiony jest bardziej narażony na wszelkie choroby, bo ma – wskutek zaszczepienia się eksperymentalnym genetycznym preparatem, którego składu producent do dnia dzisiejszego nie chce ujawnić – mniejszą odporność organizmu na wszelkie patogeny, infekcje. Stąd prosta droga do całej gamy chorób, w tym autoimmunologicznych, w tym raka. Można być pewnym, że ludobójcy, którzy zaaplikowali ludzkości „pandemię” i jej „rozwiązanie” w postaci „szczepionki”, będą tłumaczyli ten wysyp chorób jakimiś „uwarunkowaniami genetycznymi”. Co zaszczepiony lud chętnie kupi. Jedynym zaproponowanym panaceum będzie… łykanie więcj lekarstw, więcej i częściej aplikowanych „szczepionek” oraz inne wynalazki.
Tak samo należy pisać „szczepionka”, gdyz jej definicja była kilkakrotnie zmieniana by dopasować ją do nowych pomysłów ideologicznych.
Jedyna skuteczność „szczepionki” polega na zwiększonych profitach firm farmaceutycznych oraz skutecznego zadawania bólu, cierpienia, niepewności i, w wielu przypadkach, śmierci osobom które zgodziły się na przyjęcie tego preparatu.
W trzy dni po zaszczepieniu preparatem reklamowanym jako „szczepionka przeciwko Covid-19”, 13-letni chłopiec zmarł w domu podczas snu. Zaraz po zaszczepieniu skarżył się na zmęczenie, ból brzucha, miał gorączkę. Po „wnikliwym dochodzeniu” władze medyczne wydały oświadczenie, że kondycja zdrowotna i w konsekwencji śmierć chłopca „nie ma związku ze szczepionką”.
https://www.bibula.com/?p=131316
—————————-
Jacob Clynick, dotychczas zdrowy 13-latek, przyjął drugą dawkę preparatu firmy Pfizer, po którym bezpośrednio wystąpiło nagłe pogorszenie się stanu zdrowia i w konsekwencji nastąpiła śmierć. Przyczyny zgonu były badane początkowo przez lokalne władze medyczne powiatu Saginaw w stanie Michigan, a potem dochodzenie przejęła federalna agencja CDC. Po przeprowadzeniu „kompletnej autopsji patologicznej i medycznej”, CDC wraz ze stanowymi biegłymi przyznali, że „nie ma dowodu na powiązanie pomiędzy zaaplikowaną szczepionką a śmiercią”. Niestety, nie podano żadnych innych przyczyn śmierci. Becky Naessens, dyrektor domu pogrzebowego powiedział, że w akcie zgonu nie została wpisana przyczyna śmierci, co najwyraźniej nie zmieniło się po ukończeniu „szczegółowego dochodzenia”.
Oficjalnie więc, federalna agencja „autorytatywnie ustaliła”, że 13-latek, który w trzy dni po zaszczepieniu zmarł śpiąc w swoim łóżku, zmarł z niewyjaśnionych powodów.
Relacjonując 3 lutego br. oświadczenie władz federalnych i stanowych, lokalna stacja telewizyjna WJRT podała, że rodzina „jest sceptyczna co do wyników dochodzenia”, a dziadek chłopca, Don Clynick sądzi wprost, że szczepionka przeciwko Covid-19 była powodem zgonu. Rodzina ujawniła, że sekcja zwłok wykazała podczas zgonu „powiększone serce i występowanie płynów wokół organu”.
Dziwnym zbiegiem okoliczności, w trzy dni po pogrzebie, 26 czerwca 2021 roku, CDC w końcu przyznało, że istnieje „możliwa korelacja” pomiędzy wystąpieniem ryzyka problemów z sercem – jak zapalenie mięśnia sercowego (myocarditis) oraz zapalenie osierdzia (pericarditis) – głównie u młodych mężczyzn i chłopców.
Dotychczas, pomimo lawiny zgłaszanych przypadków poszczepiennych, CDC milczało, a usłużne media i „eksperci medyczni” wręcz zaprzeczali takiemu związkowi. Po dziś dzień w zastraszonym środowisku lekarskim obowiązuje mantra, że „szczepionki są skuteczne i bezpieczne”. Jak już wielokrotnie wyjaśnialiśmy, w tym krótkim stwierdzeniu mieszczą się aż 3 kłamstwa: preparaty te nie są szczepionkami w klasycznym znaczeniu tego słowa, nie są skuteczne (i nigdy nie były skuteczne przeciwko tzw. Covid-19) i nie są bezpieczne (są niezwykle groźne). Ich prawdziwa skuteczność polega na wielkich profitach firm farmaceutycznych oraz wielkich liczbach ofiar.
Według oficjalnych danych, w rejestrze VAERS, gromadzącym skutki uboczne „szczepionek przeciwko Covid-19”, a prowadzonym przez CDC i FDA, potwierdzono na dzień 4 lutego 2022 roku 23615 zgonów, 127855 hospitalizacji, 118076 wizyt na pogotowiu, 171408 wizyt lekarskich, 9119 przypadków wstrząsu anafilaktycznego, 13784 przypadków Objawów Bella, 3991 poronień, 12069 zawałów serca, 32436 zapaleń mięśnia/osierdzia sercowego, itd., itp.
Cudowne działanie cudownych „szczepionek” – VAERS – stan na 4 lutego 2022 r.
Problem z danymi zawartymi w systemie VAERS polega na tym, że są one bardzo zaniżone. Badania porównawcze wskazują, że zaniżenie to (Underreport Factor – URF) sięga, od minimum 20, do około 50, z kilkoma obliczeniami umiejscawiającymi URF na poziomie 41. Oznacza to, że wyniki, np. ofiar śmiertelnych należy pomnożyć przez 41, co daje około 960 tysięcy zmarłych, albo lepiej: zabitych poprzez zastosowanie „szczepionek przeciwko Covid-19”.
Napisaliśmy w nim, że dane podawane na stronie Biura Analiz Systemowych i Wdrożeniowych ws. zgonów na COVID-19 wydają się być zdumiewające, ponieważ zarejestrowano w nich tysiące zmarłych “zdrowych” osób w niezwykle zaawansowanym wieku, niekiedy nawet mających ponad 100 lat.
MZ: Te dane wypełniają lekarze
W odpowiedzi na nasze zapytanie poinformowano nas, że MZ w żaden sposób “nie weryfikuje poprawności wprowadzania danych” agregowanych do resortu zdrowia z formularza ZLK-5, który wypełniają lekarze wypisujący kartę zgonu, zgodnie z ustawą “o przeciwdziałaniu i zwalczaniu chorób zakaźnych u ludzi”.
Przekazano nam również, że kwestia kodowania zgonów z powodu COVID-19 została opisana w wytycznych opracowanych przez Narodowy Instytut Zdrowia Publicznego, Polski Związek Higieny i Państwowy Instytut Badawczy.
Podany dokument wskazuje m.in., że “Kod wyjściowej przyczyny zgonu zostanie nadany przez lekarza – kodera (16 lekarzy na terenie naszego kraju). W przypadku wątpliwości dotyczących przyczyn przedstawionych na karcie zgonu, lekarz – koder kontaktuje się w celu wyjaśnienia lub uściślenia opisu przyczyn zgonu podanego przez lekarza stwierdzającego zgon poprzez bezpośredni kontakt z tym lekarzem, a także poprzez możliwość wglądu do dokumentacji medycznej pacjenta”.
Dziesiątki “zdrowych” 100-latków – zmarło na COVID-19…
Nasz artykuł pokazuje, że żadnych wątpliwości – w stosunku do dziesiątek zgonów wśród zupełnie “zdrowych” i ponad stuletnich osób oraz tysięcy im podobnych zmarłych na COVID-19 mających więcej niż 90 lat – powyżej opisywani urzędnicy służby zdrowia najprawdopodobniej nie mieli. Tak jest, pomimo że wspomniane zgony stanowią 31 proc. wszystkich zgonów z i na koronawirusa w grupie 100+ (28 z 94) i 27,3 proc. w przedziale wiekowym 90-100 (2338 z 8571)
Podobne dane zarejestrowano również dla przedziałów 85-89 i 80-84 – odpowiednio w 27,8 proc. (3139 z 11 258) i 26,8 proc. (3079 z 11 491) przypadków zgon na COVID-19 wystąpił w podanych grupach u osób bez innych chorób współistniejących.
Łącznie ze wszystkich 21 996 osób, które zmarły wyłącznie na sam COVID-19 w okresie od 2 stycznia 2021 roku do 31 stycznia 2022 roku, 10,7 procent zaraportowano w przedziale 90-100+, a 38,5 proc. miało powyżej 80 lat. Kolejne 29 proc. osób zmarłych wyłącznie na COVID-19 było w wieku od 70 do 79 lat.
Kontrowersyjny „rosyjski” polityk ma zaawansowane zapalenie płuc spowodowane przez koronawirusa SARS CoV-2. Twierdził, że przyjął osiem dawek szczepionki. „lider LDPR ruszył w prywatną podróż”.
Żyrinowski miał zostać przyjęty w trybie nagłym do Centralnego Szpitala Klinicznego (CKB) z obustronnym zapaleniem płuc. Według „Komsomolskiej Prawdy” 50-70 proc. płuc polityka zostało objęta chorobą COVID-19. Według gazety lekarze określili stan Żyrinowskiego jako „ciężki”.
Rosyjskie Ministerstwo Zdrowia potwierdziło, że przewodniczący Liberalno-Demokratycznej Partii Rosji trafił do CKB z powodu COVID-19. 75-letni polityk miał, według resortu, trafić do szpitala już 2 lutego. Jest zarażony wariantem Omikron. Służba prasowa Ministerstwa określiła stan Żyrinowskiego jako stabilny.
O poważnej chorobie Żyrinowskiego świadczyło to, że w piątek odwołał on swój cotygodniowy wywiad dla rozgłośni radiowej „Komsomolskiej Prawdy” czego, jak twierdzi portal tej gazety, „nie robił nigdy”.
Gazeta twierdzi, że informacja o stanie zdrowotnym polityka okazała się szokiem dla jego politycznych współpracowników, nie poinformowanych o przyczynie nie podjęcia przez niego zwyczajowych obowiązków. Przekazano im, że lider LDPR ruszył w prywatną podróż.
Jednak jak podkreśla „Komsomolska Prawda” Żyrinowski obawiał się zarażenia koronawirusem i po wybuchu pandemii ograniczył swoje podróże. W Dumie Państwowej nosił maskę i rękawiczki. Twierdził też, że przyjął aż osiem dawek szczepionki przeciwko COVID-19.
Urodzony w Ałmaty – niegdysiejszej stolicy Kazachskiej SRR Żyrinowski jest obecny w rosyjskiej polityce od ponad trzech dekad. Absolwent filologii tureckiej, który jako młody człowiek został w 1969 r. na krótko aresztowany w Turcji gdzie pracował jak tłumacz dla radzieckiej firmy konstrukcyjnej, w politykę zaangażował się w czasach rozkładu ZSRR. {Narodowość prawnicza..] [—-]
Ministerstwo zdrowia opublikowało raport o zakażeniach i zgonach z uwzględnieniem zaszczepionych i niezaszczepionych. Kolejny tydzień z rzędu większość zakażonych to „w pełni zaszczepieni”. Rośnie także liczba zgonów przypisanych do covida wśród zaszczepionych.
O tych danych nie usłyszycie ani w mediach głównego nurtu, ani od większości gadających politycznych i eksperckich głów, bo są po prostu niewygodne.
A prawda jest taka, że w 2022 roku większość spośród zakażonych koronawirusem to osoby w pełni zaszczepione. W ostatnich dniach rośnie także liczba zgonów wśród w pełni zaszczepionych – to już ponad 36 proc. To najwyższy wskaźnik z dotychczas notowanych.
Ministerstwo zdrowia, wyliczając swoje statystyki i publikując je na Twitterze, bierze pod uwagę wszystkie zakażenia w Polsce od momentu rozpoczęcia szczepienia drugą dawką, czyli od 17 stycznia 2021 roku. Tego dnia podano 3 tys. drugich dawek.
W styczniu czy lutym 2021 roku praktycznie nikt w Polsce nie był w pełni zaszczepiony (za takie uznaje się osoby 14 dni po drugiej dawce, wszelkie wcześniejsze zakażenia, np. dwa dni po pierwszej, albo siedem po drugiej dawce lądują w statystyce niezaszczepieni), przez kraj przechodziła trzecia fala i notowano po kilkanaście tysięcy dziennych przypadków zachorowań na COVID-19, a zakażenia z tego okresu wlicza się do ogólnej statystyki zaszczepieni /niezaszczepieni.
Bardziej miarodajne jest porównanie liczby zakażeń wśród zaszczepionych i niezaszczepionych tydzień do tygodnia. Zresztą sam Niedzielski w wielu przypadkach apeluje, by porównywać statystyki covidowe właśnie tydzień do tygodnia, a w kwestii zakażeń i zgonów niezaszczepionych/zaszczepionych jego resort nagle sięga po dane od dnia, gdy pierwsze osoby przyjęły drugą dawkę szczepionki.
Tygodniowe zakażenia i zgony wśród zaszczepionych i niezaszczepionych
W minionym tygodniu, od 4 do 10 lutuego, opierając się na oficjalnych danych z MZ widzimy, że wśród wszystkich zakażeń 60,88 proc. stanowili zaszczepieni. A w pełni zaszczepionych osób w Polsce jest 58,03 proc.
4 lutego:
Liczba zakażeń w Polsce od momentu rozpoczęcia szczepienia drugą dawką – 3 593 982
Liczba zakażeń wśród w pełni zaszczepionych po upływie 14 dni od pełnej dawki – 1 058 165
11 lutego:
Liczba zakażeń w Polsce od momentu rozpoczęcia szczepienia drugą dawką – 3 839 401
Liczba zakażeń wśród w pełni zaszczepionych po upływie 14 dni od pełnej dawki – 1 207 577
Biorąc pod uwagę różnice w raportach z 4 i 11 lutego widzimy, że w tym czasie zanotowaliśmy w Polsce 245 419 zakażeń koronawirusem. Wśród w pełni zaszczepionych wykryto 149 412 zakażeń, czyli 60,88 proc. ogółu.
Jeśli chodzi o zgony przypisane do covida, sytuacja wygląda następująco:
4 lutego:
Liczba zgonów w Polsce od momentu rozpoczęcia szczepienia drugą dawką – 70 254
Liczba zgonów wśród w pełni zaszczepionych po upływie 14 dni od pełnej dawki – 8 961
11 lutego:
Liczba zgonów w Polsce od momentu rozpoczęcia szczepienia drugą dawką – 71 705
Liczba zgonów wśród w pełni zaszczepionych po upływie 14 dni od pełnej dawki – 9 493
W minionym tygodniu do covida przypisano zatem 1451 zgonów. 532 zmarłe osoby były w pełni zaszczepione. Oznacza to, że 36,66 proc. zmarłych to w pełni zaszczepieni, a 63,34 proc. to niezaszczepieni. [Zapominalskim o stopniu oficjalnego zakłamania: „Niezaszczepieni” to też ci, co dostali dawki w ostatnich dwóch tygodniach, wg. statystyk. A wtedy właśnie szaleją NOP-y..MD]
Duszą się, mają problemy z sercem, umierają. To już nie pojedyncze przypadki. Z piłkarzami dzieje się w tym roku coś dziwnego.
Media głównego nurtu nie poruszają tego tematu i nikt nie docieka prawdy o tym, co dzieje się z zawodnikami na całym świecie.
Główne media zupełnie nie interesują się tematem nagłych problemów zdrowotnych, które dotykały piłkarzy w zeszłym i obecnym roku. Tylko niewielką część z nich można wytłumaczyć znaną chorobą lub wiekiem zawodników.
W wielu przypadkach problemy pojawiły się nagle i niespodziewanie. Niestety, długa jest lista zgonów piłkarzy na całym świecie.
Choć serwisy coraz częściej są zmuszone do pisania o zawodnikach, którzy albo odeszli z tego świata, albo muszą kończyć karierę z powodu problemów ze zdrowiem, to rzadko kiedy zadawane jest pytanie o przyczynę tego, co zaczęło się nagle dziać w ciągu ok. ostatnich dwóch lat.
Problemy zdrowotne i zgony piłkarzy w styczniu i lutym 2022 roku
Assare Seare (36 lat), piłkarz Folgore Maiano z Ghany i grający we Włoszech upadł i zmarł na boisku. Pomoc nadeszła, ale próby resuscytacji nie powiodły się. Niestety zmarł.
Steve Finney (48 lat), trener Ullswater United Football i były piłkarz Carlisle United zmarł nagle. Nie są dostępne żadne dalsze szczegóły.
Kasonga Augustin. Klub US Tshinkunku ogłosił nieoczekiwaną śmierć swojego zawodnika. Napastnik zmarł 2 lutego 2022 r. po zatrzymaniu akcji serca.
Alexandros Lampis (22 lata), piłkarz Ilioupoli. Upadł po zatrzymaniu akcji serca w 5. minucie meczu z Ermionidą. Personel medyczny nie miał defibrylatora, a karetka dojechała po 20 minutach. Niestety zawodnik zmarł.
Kieran Prescot (17 lat), piłkarz Parkdale Sidac Celtic. W 18 sekundzie upadł z podejrzeniem arytmii i zatrzymania akcji serca po treningu. Został reanimowany przez personel wykonujący resuscytację krążeniowo-oddechową i przewieziony do szpitala w Whiston i umieszczony w sztucznej śpiączce.
14-letni piłkarz Saint-Vincent de Brissac, niedaleko Angers (Maine-et-Loire), doznał zatrzymania akcji serca w poniedziałek, 31 stycznia, o godzinie 13:30 na boisku piłkarskim. Po zatrzymaniu krążenia i oddychania został szybko uratowany przez pobliskiego strażaka-ochotnika, który miał defibrylator. Został przewieziony do szpitala Angers.
Rafa Marín (19 lat), środkowy obrońca Realu Madryt Castilla, przewrócił się trzymając się za klatkę piersiową, upadł na ziemię z wyraźnymi oznakami duszności i bólu w klatce piersiowej i wycofał się z meczu.
Lee Burge (29 lat), piłkarz Sunderlandu, wykluczył grę na pięć tygodni z powodu „zapalenia serca”. Kierownik zespołu Sunderland, Lee Johnson, zasugerował, że szczepienie przeciw Covid może być przyczyną problemów z sercem.
Piłkarz Alfie Nunn (35 lat) zasłabł nagle w wyniku zatrzymania akcji serca podczas meczu piłki nożnej w Dubaju. Grał w kilku klubach w Anglii, ale kilka lat temu przeniósł się do Dubaju.
Alan Mellouët (26 lat) nagle upadł na boisku z powodu zatrzymania akcji serca pod koniec treningu i zmarł pomimo szybkiej interwencji.
Munther Al-Harassi (30 lat), piłkarz klubu Al-Rustaq upadł i zmarł na boisku z powodu zatrzymania akcji serca, miesiąc po tym, jak Mukhaled Al-Raqadi zmarł podczas rozgrzewki przed meczem. Munther był synem byłego gracza Ali bin Saeed bin Masoud Al-Harassi.
Adam Ounas (25 lat), piłkarz Napoli, nie może już grać. Trener powiedział, że badanie lekarskie wykryło anomalię w sercu.
Alberto Torrecilla, piłkarz drużyny młodzieżowej Deportivo Avance, upadł z powodu nagłego zatrzymania akcji serca i zmarł.
Jamie Vincent (46 lat), były piłkarz, zmarł nagle z powodu zatrzymania akcji serca.
Patricio Guaita (22 lata) rozpoczął przedsezonowe treningi dla swojego klubu, kiedy zaczął źle się czuć po ćwiczeniach fizycznych. Pomógł mu personel medyczny, ale zmarł kilka godzin później.
Kerim Arslan (29 lat), piłkarz z Kolonii, zasłabł w domu po zatrzymaniu akcji serca kilka godzin po treningu i zmarł. Objawy: ból w ramieniu i klatce piersiowej, następnie upadł i umarł.
Mateus Cavichioli (34 lata), piłkarz América Mineiro MG. Lekarz klubowy wykrył problem z sercem, ale poprzedni lekarze nie wykazywali żadnych problemów. Zdiagnozowano tętnicę zatkaną przez skrzepy krwi.
Alphonso Davies (21 lat), piłkarz Bayernu Monachium. Canada Soccer donosi, że Davies został wykluczony z trzech turniejów kwalifikacyjnych Kanady do Mistrzostw Świata w styczniu i lutym 2022 roku. Diagnozę zapalenia mięśnia sercowego potwierdził menedżer Bayernu Julian Nagelsmann.
Jader Cezario de Oliveira (21 lat) zasłabł z powodu zatrzymania akcji serca i zmarł podczas rekreacyjnego meczu piłki nożnej z przyjaciółmi.
Serbegeth „Shebby” Singh (61 lat), były piłkarz Malezji, zmarł niespodziewanie z powodu zatrzymania akcji serca podczas jazdy na rowerze.
Aaron Astudillo (21 lat), piłkarz Deportes Melipilla, podczas meczu towarzyskiego doznał bólu w klatce piersiowej i objawów zatrzymania akcji serca. Otrzymał szybką pomoc.
Amir Abou Aiana (18 lat) upadł na ziemię z zatrzymaniem akcji serca na boisku piłkarskim. Podjęto próbę resuscytacji i wezwano karetkę. Zmarł wkrótce po przybyciu do szpitala.
Pedro Henrique Oliveira da Silva Souza (15 lat), piłkarz Revelation, upadł po turnieju piłkarskim, walcząc o oddech. Otrzymał leczenie szpitalne, ale później doznał zatrzymania akcji serca i zmarł.
Isaías (17 lat), piłkarz Flamengo de Piauí w Teresinie, powiedział swoim kolegom z drużyny podczas biegu, że odczuwa dyskomfort. Zwolnił, po czym podszedł do ławki, gdzie upadł. Medycy próbowali go reanimować, ale zmarł.
Filip Turk (22 lata), piłkarz FC Zaprešić. Kolejny młody chorwacki piłkarz zmarł nagle, miał zaledwie 22 lat.
Jamie Hoye (23 lat), piłkarz Oxford Sunnyside FC, niespodziewanie zmarł w domu 9 stycznia 2022 roku. Nie podano dalszych szczegółów.
Harley Balic (25), piłkarz australijski. Były pomocnik Fremantle i Melbourne Harley Balic zmarł w wieku 25 lat.
Herbert Afayo (21 lat), piłkarz Lugazi, zasłabł z powodu zatrzymania akcji serca na boisku na boisku Geregere Safi Playground w Lugazi w dystrykcie Buikwe. Został reanimowany i przewieziony do miejscowego szpitala, ale zmarł przed dotarciem do szpitala. Sekcja zwłok wykazała, że przyczyną było zatrzymanie akcji serca. Cierpiał na malarię na kilka tygodni przed meczem.
Mathieu Léonard (44 lata) doznał udaru mózgu podczas biegania i zmarł.
Didier Ceulemans (37 lat), piłkarz FC Marbaisien, zmarł nagle zaledwie miesiąc po tym, jak dowiedział się, że jest chory. Mówiono, że przyczyną jest rak.
Oisin Fields (30 lat), gaelicki piłkarz, upadł i zmarł podczas gry w piłkę z przyjaciółmi, a jego śmierć wstrząsnęła jego lokalną społecznością.
Antonio Cassano (39 lat), dwukrotnie zaszczepiony były piłkarz Realu Madryt, został przewieziony do polikliniki San Martino w Genui na kilka dni leczenia i został odesłany do domu, aby kontynuować leczenie.
Zmarł Niall Sammon, gaelicki piłkarz Caltra GAA.
To wyłącznie piłkarze, a problemy ze zdrowiem zgłaszają również inni sportowcy. W dodatku mowa tu jedynie o dwóch miesiącach bieżącego roku.
Are Israeli hospitals really overloaded with unvaccinated COVID patients? According to Prof. Yaakov Jerris, director of Ichilov Hospital’s coronavirus ward, the situation is completely opposite.
“Right now, most of our severe cases are vaccinated,” Jerris told Channel 13 News. “They had at least three injections. Between seventy and eighty percent of the serious cases are vaccinated. So, the vaccine has no significance regarding severe illness, which is why just twenty to twenty-five percent of our patients are unvaccinated.”
Jerris also revealed some of the confusion in reporting cases. Speaking at a cabinet meeting on Sunday, he told ministers, “Defining a serious patient is problematic. For example, a patient with a chronic lung disease always had a low level of oxygen, but now he has a positive coronavirus test result which technically makes him a ‘serious coronavirus patient,’ but that’s not accurate. The patient is only in a difficult condition because he has a serious underlying illness.”
No dobra, widzę ochotę na pomstę. Tabuny płaskoziemców wykrzykują: a nie mówiłem!? W przekaziorach widać nawróconych, niekiedy nawet niezakłopotanych, niegdysiejszych ultrasów (wierzymy, że bezinteresownych i teraz, i wtedy), którzy mówią rzeczy, za które wywalało się jeszcze miesiąc temu z mediów społecznościowych i studia (czasami z pracy). Ale dziennikarzami zajmiemy się później. Dzisiaj – eksperci. Przypomnę, że byli oni źródłem wiedzy nieomylnej, nie mylić z naukową. Jak na sesji u Ojca Rydzyka powiedział doktor Martyka, banowano i pociągano do odpowiedzialności nie za nienaukowe stwierdzenia, gdzieżby – wywalano za tezy niezgodne z (dodajmy – aktualnym) stanowiskiem (dodajmy – dobranych) ekspertów. Brylowali ultrasi z Rady Medycznej, którzy wprawiali w szok publiczność i chyba im (lekarzom i mediom) się to spodobało.
Jak straszyli
Ale po porządku. Najpierw straszyli, od razu i bez opamiętania. To znaczy, pardon, od kiedy, jak twierdzi naród „nie przyszły przelewy”. Przyszli ultrasi najpierw pękali z pandemii, maseczek i wręcz twierdzili, że to kolejny medialny humbug. Profesor Gut, minister Szumowski – szydzili z maseczek. Profesor Simon, ultras kowidowy nr jeden, obśmiewał pandemię. Potem im się odmieniło. Niektórzy mieli momenty zachwiania, gdy mówili rzeczy niedopuszczalne, a że to tylko sprawa społeczno-psychologiczna (Pinkas), czy o tym, że pandemia będzie ciągnięta, aż producenci masek zarobią (żarcik Horbana). Ale to nie tylko u nas – ciekawy filmik pokazujący jak łgali w świecie – nie odstajemy od średniej.
No, straszono – popatrzmy np. na TVN z 6 kwietnia 2020: „W Olsztynie kierowcy spod myjni odjeżdżali z mandatami. To nie jest czas na mycie samochodów – wyjaśniają funkcjonariusze.” No i słynny zakaz wchodzenia do lasów, autorstwa Lasów Państwowych, z 3 kwietnia 2020. Ale znając leśników, taki pomysł musiał pochodzić z zewnątrz. Skąd? To jest tajemnica lasu, jak głosi kabaret „Łowcy. B”. Albo taki Krzysztof Stanowski, no przecie, że dziennikarz. 19 marca 2020 jako jeden z pierwszych nawołuje do większej stanowczości naszych mundurowych, oczywiście w imię dobra głupich mandatowanych. Już pojawiają się (marzec 2020, a więc 2 tygodnie od pacjenta „zero”) niewybredne wyzwiska w stosunku do (przyszłego) foliarstwa: „Uważam, że do akcji #ZostańWdomu najbardziej aktywnie powinna się włączyć policja i wyrobić sobie roczny rekord mandatów, po raz pierwszy w historii kraju przyjętych owacją. Nie idziesz do pracy albo po pilne zakupy – siedź na dupie. Nie rozumiesz? Płać, dopóki nie zrozumiesz”.
Eksperci bonmociarze
No, ale nie myślmy, że to tylko wtedy, dawno, w Kwarantannie Pierwszej, kiedy wszystkim odbiło. Otóż nie. Wraz ze zwycięstwem rewolucji (tu – kowidowej) walka klas (zaszczepionych i niezaszczepionych – moje) zaostrza się. Dodają się do tego dwie rzeczy – media potrzebują świeżej krwi szokujących setek, najlepiej w wykonaniu tytułu profesorskiego w fartuchu. Do tego nakłada się ewidentny ciąg na szkło kowidowych ultrasów, którzy prześcigali się jeszcze niedawno w mnożeniu zagrożeń, opakowanych w dobre do cytowania szlagworciki. Proszszsz…
Profesor Matyja: „Świąt nie będzie. Będziemy chodzili na pogrzeby”. Tak, to o ostatnich świętach. Pamiętacie państwo, jak nie wychodziliście z cmentarzy, zaś kolędy zamieniliście na pieśni żałobne. I co? No, nie ze świętami, ale z wiarygodnością profesora? My tu sobie śmiechy-chichy, a tu nam koło nosa przeszła katastrofa. Profesor Horban wieszczył przed świętami (tymi co my spędzaliśmy z profesorem Matyją na cmentarzach), że do końca stycznia trafi do szpitali do miliona pacjentów (w Polsce jest jakieś 200.000 łóżek) i że zabraknie stadionów dla chorych. Mamy pierwszy tydzień lutego i jakoś nic. Nie, żebym tęsknił, żeby się Horbanowi sprawdziło, ale też nie mam co się cieszyć, że profesor – głowa słynnej Rady – po raz kolejny straszy.
Wielu nie wyczuło mądrości etapu i krzyknęło: do ataku!, kiedy odwody światowe zaczęły już się zwijać. Minister Kraska już się pogubił: 21 stycznia stwierdził (herezja nr 1 jeszcze dwa tygodnie temu), że koronawirus będzie traktowany jak grypa, by dwa dni później oświadczyć, że nieszczepiony będzie wykluczony z życia publicznego. Za brak szczepionki przeciw… grypie? Profesor Flisiak, tak ten z Rady Medycznej, się obudził. „Kwarantanna jest zbędna, to fikcyjne panowanie nad epidemią”. To jak to jest, panie profesorze? Był Pan w Radzie i oczywiście głosił Pan takie zdania odrębne, kiedy koledzy walili sanitaryzmem w logikę, i nic? A teraz – o! Było wtedy stawać okoniem, ale pewnie Pan stawał, i wszystko jest w protokołach posiedzeń tego superrządu? Ups, chwileczkę… a gdzie protokoły? A?
Ale zastosujmy tu biblijną zasadę syna marnotrawnego, cieszmy się z każdego nawrócenia. Ale co powiedzieć o zatwardzialcach? Profesor Czuczwar: „Antyszczepionkowcy mają krew na rękach”. Tak, mówi o tym przedstawiciel zawodu, którego praktyki posłały do grobów już około 200.000 Polaków, bo do tylu wzrosły zgony ponadnadmiarowe licząc średnią z 10 lat (Paweł Klimczewski już to liczy). I to antyszczepionkowcy mają krew na rękach z powodu… zakrzepicy. Rozumiem, że ją wywołują, bo krew stygnie w przerażonych żyłach. Nie, to nie szczepionki powodują kłopoty z zakrzepicami i zapaleniami mięśnia sercowego. Tylko nieszczepy. I to wszystko 30 stycznia, kiedy tabory sanitaryzmu światowego zawróciły – paru profesorów wciąż trwa w okopach i wygraża przez przedpiersie nieistniejącemu przeciwnikowi. Żałosne.
No i jak tu teraz wierzyć ekspertom? Jak nie wierzyć foliarzom, antyszczepionkowcom, którzy wcale nie byli w większości przeciwni szczepionkom, tylko TEMU preparatowi, alarmując, że nie jest wystarczająco przebadany i będą z tego tylko kłopoty? Autorytety nastraszyły, nałgały jak nie wiadomo co i teraz komu wierzyć, kochana redakcjo? I jestem ciekaw, kto wyjdzie i teraz powie, że idzie coś jeszcze większego i czy ktoś go będzie słuchał? Czy jak naprawdę coś przyjdzie, to będzie jak z bajką o Piotrusiu, który fałszywie alarmował, że idą wilki, a jak naprawdę przyszły to nikt się nie przejął? Oj, ten kowid to będzie totalny reset dla wielu autorytetów, ale same tego chciały i ciężko na to pracowały.
To się wszystko da opowiedzieć
Pojawia się nowa piosenka – zapłacicie za to. W wersji skromnej – odszczekacie jak jeden, w wersji maks: Norymberga 2.0. Lud mówi: „Każdy naród, który nie rozliczy swoich pandemistów, prędzej, czy później będzie musiał przeżyć kolejną pandemię. Pokusa jest zbyt wielka.” Ja już pisałem dlaczego Norymbergi nie będzie. Spoko, będą udawali, że „Polacy, nic się nie stało”… Będą czytać takie „Dzienniki”, jak ten, by (szczególnie dziennikarze) pobrać słownik pojęć i zapiski jak to szło, żeby przeskoczyć do awangardy nowej narracji. Ale moim zdaniem – radość z ujrzenia podeptanej buty jest przedwczesna. To się wszystko da opowiedzieć. My, w PR-rze z nie takich kłopotów wyciągaliśmy klientów.
Będzie to tak szło: na początku nikt nic nie wiedział o koronawirusie, musieliśmy postępować jak chciała WHO, bo „im widnieje”, i tak samo jak inne kraje, bo tego chciały przestraszone narody (tu jakieś badanko paniki). Nad mediami nie mamy kontroli, trzeba było z bólem serca zamykać firmy i ludzi, ale tak robili wszyscy. I tu clou: NIKT NIE WIE JAK ŹLE BY SIĘ TO SKOŃCZYŁO, gdybyśmy tego nie zrobili. Pewnie stosami trupów, a dzięki temu ich uniknęliśmy. 200.000 nadmiarowych zgonów to efekt kolejnych złych wcześniejszych polityk zdrowotnych wszystkich ekip (tu naprzemiennie, jak to w wojnie polsko-polskiej). „PiS wini Pełowca, Pełowiec PiSa, a nam reszcie wszystko zwisa…”). Wypruliśmy się (my?!?) z kasy na tarcze i mamy inflację z tego powodu. Ale cóż było robić? Czemu zwijamy sztandar sanitaryzmu? Bo Omikron – tak to mają wirusy pod koniec pandemii – jest szybko rozprzestrzeniający się ale mało śmiertelny. A więc – drugie clou: możemy odwołać obostrzenia, bo TERAZ już nie ma po co ich trzymać. Wtedy – owszem. To nauka, panowie i panie, nie pomyliliśmy się w niczym, to tylko kolejna faza walki z pandemią. I tu uwaga – clou trzecie – ZWYCIĘSTWO. A co, nie chcecie zwycięstwa? Aha, jeszcze szczepionki. To proste. Były robione na kolejne warianty wstecz i chytrus-koronawirus nas wyprzedzał zawsze o jeden wariant. I tak nie dogoniliśmy go. A staraliśmy się, bo przecież tego chcieliście (tu kolejne badanka, że wszyscy byli za szczepionkami).
To się da zagadać. Zwłaszcza do publiki, która nie zniosłaby tego, że dała się zrobić w szczepiennego konia. A więc ta część opinii par excellence PUBLICZNEJ z szerokimi ramionami przyjmie każdego posłańca nowiny, że daliśmy z siebie wszystko. I władza, i naród. A koszty? No cóż – te są zawsze. Poza tym czeka nas na horyzoncie nowy wspaniały świat, poprzedzany nową normalnością. Nikt nie będzie pamiętał o upadłych firmach i zgonach, których można było uniknąć. Co dowodzi smutnej prawdy, że bankrutujesz i umierasz w samotności.
Żadnej Norymbergi nie będzie
Żadnej Norymbergi nie będzie. Wielu mówi, że to nie koniec, tylko „pieredyszka”. Za dobrze poszło. Okazało się, że w strachu rezygnujemy z wolności. I jest to powtarzalny proces.
Można zadać pytanie: „Komu bije dzwon” wolności? Bije on Tobie, ale pod warunkiem, że go słyszysz. Kowid zabrał nam spory jej kawał. A wolność nie odrasta, jak utracony organ. Mamy jej coraz mniej – tym łatwiej będzie zabrać nam te resztki. Z drugiej strony, jak już kiedyś spisałem z pewnego transparentu: „Zabraliście nam wszystko, a więc nie mamy nic do stracenia”.
“Amerykańscy lekarze wojskowi przeprowadzili badanie porównawcze częstości występowania chorób u osób co najmniej podwójnie zaszczepionych na kowid (głównie Pfizerem) w okresie od stycznia do października 2021 r. z częstością tych samych chorób w epoce przedszczepionkowej (poprzednie pięć lat). Wyniki przedstawili przed komisją parlamentarną pod kier. senatora Rona Johnsona pod koniec stycznia. Nie widziałem omówień ich zeznań (pod przysięgą) w polskiej prasie, więc wrzucam.
Występowanie zakrzepicy wzrosło o 1170 proc., zaburzeń neurologicznych o 1000 proc., duszności o 900 proc., HIV o 590 proc., (zaszczepieni powinni zrobić sobie testy), bezpłodności kobiecej o 470 proc., zatorowości płucnej o 470 proc., zawałów serca o 390 proc., bezpłodności męskiej 340 proc., raka o 300 proc., poronień o 300 proc., syndromu Guillain-Barré o 250 proc., malformacji zarodków o 160 proc.; (wszystkie procenty zaokrąglone).”.
Okazało się jednak, że zwolennicy szczepień zakwestionowali te dane. W portalu Politifact.com {TUTAJ(link is external)} w dniu 31.01.2022 ukazał się artykuł “Numbers were based on faulty data, military spokesperson says”. Czytamy w nim:
“But Peter Graves, spokesperson for the Defense Health Agency’s Armed Forces Surveillance Division, told PolitiFact by email that “in response to concerns mentioned in news reports” the division reviewed data in the DMED [Defense Medical Epidemiology Database] “and found that the data was incorrect for the years 2016-2020.” Officials compared numbers in the DMED with source data in the DMSS and found that the total number of medical diagnoses from those years “represented only a small fraction of actual medical diagnoses.” The 2021 numbers, however, were up-to-date, giving the “appearance of significant increased occurrence of all medical diagnoses in 2021 because of the underreported data for 2016-2020,” Graves said. The DMED system has been taken offline to “identify and correct the root-cause of the data corruption,” Graves said.”.
W innych słowach – rzecznik US Army woli stwierdzić, że baza ich epidemiologicznych danych za lata 2016 – 2020 była fałszywa [niedoszacowana], niż dopuścić do siebie myśl, że ilość zachorowań na różne choroby mogła wzrosnąć na skutek szczepień.
Są jednak inne przesłanki sugerujące, że cała ta ogólnoświatowa akcja szczepień może się zakończyć monumentalną klęską.
Trzeciego lutego 2022 Jerzy Karwelis w swoim “Dzienniku zarazy” {TUTAJ(link is external)} omówił aktualną sytuację w Izraelu:
“Mamy takiego prymusa kowidowego, o którym już pisałem. To Izrael. Od początku w szpicy szczepiennej, chwalony międzynarodowo, obserwowany i uważany za „modelowy kraj”, „pilotaż”, ze szczególnym zaangażowaniem polityków w promowanie szczepionek. Wkrótce zaszczepiony po kokardę w świetle kamer (tak się mówi, choć kamery nie świecą) z całego świata. Mieliśmy wręcz codzienne relacje z festiwalu szczepiennego, premierzy, celebryci, no – wszystko co można. I nie wiem czy zauważyliście – Izrael zniknął z mapy. Jak Szwecja i RPA (pamiętacie, ojczyznę Omikrona?), tyle, że z innych względów. W tamtych krajach poszło za dobrze, choć miało iść źle. W Izraelu poszło fatalnie, a miało być super. W Izraelu padają roczne rekordy zakażeń i to skokowo. A ponieważ wszyscy prawie są tam zaszczepieni, to trudno uprawiać manianę a la polacca, że ci chorzy to wszystko niezaszczepieni. Ba, zakażonych jest skokowo więcej niż w okresach sprzed szczepionki, co nasuwa niepokojące wnioski. (…) Mówi się oficjalnie, w Izraelu, bo u nas ten kraj, jak o się rzekło, zniknął z map medialnych, że Izrael się pomylił z tym swoim prymusostwem. No, dobra – przyjmijmy tę gorzką prawdę, o której już przebąkują najzagorzalsze Szczepany: rzeczywiście szczepionka nie powstrzymuje transmisji. Ale – przekonują heroldowie szczepionkowej nowiny – może nie zatrzymuje, ale hamuje przed ostrymi stanami szpitalnymi. Tak? No to spójrzmy na rozmowę w amerykańskiej telewizji, o tym co się dzieje w szpitalach w Izraelu. To są dopiero prawdziwe zatory, bo skok hospitalizacji jest dramatyczny (…) Co robi Izrael? Ano miota się.
Bo, z jednej strony widzi efekty swego prymusostwa, a z drugiej brnie w szczepionkową przepaść. No bo ostatnio zarekomendował by starsi ludzie pobierali od razu piątą dawkę razem z szóstą. Tak. Nawet nie chce mi się teraz wymyślać które paszporty z którą dawką są tam ważne i kto i po ilu ukłuciach może wjechać do Izraela. Izrael się miota, bo to tam zrobiono badania, które wykazały znaczącą przewagę (13 razy) przeciwciał naturalnych, nad ginącymi w szybkim tempie przeciwciałami wygenerowanymi „dzięki” szczepionce. To jeśli chodzi o samą skuteczność szczepionek. Widać też, że stara zasada, by nie osłabiać szczepionkami organizmów w szczycie pandemii, obowiązuje. Widać po rekordowych skokach zakażeń (i zgonów) zaszczepionych, że szczepionka osłabiła ich immunologię na tyle, że zapadają szybciej i ostrzej, nawet na słabiutkiego Omikrona.”.
Podobne zjawiska obserwuje się w innych krajach o dużym odsetku zaszczepionych. Im więcej szczepień – tym więcej chorób.
Pozytywny wynik testu na koronawirusa uzyskało niemal 57 proc. w pełni zaszprycowanych i 43 proc. niezaszczepionych lub osób, które przyjęły tylko pierwszą dawkę.
W Bazie Analiz Systemowych i Wdrożeniowych pojawiły się dane dotyczące pozytywnych wyników testów na koronawirusa i tzw. zgonów covidowych za styczeń. Jak się okazuje, w ubiegłym miesiącu ponad połowa zakażonych to w pełni zaszprycowani. Co więcej, zakażeń jest też prawie trzy razy więcej niż przed rokiem, gdy akcja szprycowania dopiero się zaczynała.
Już są pełne dane covidowe zakażeń i zgonów za styczeń 2022 roku w Polsce. Można je znaleźć na stronie basiw.mz.gov.pl.
Dane, zarówno dotyczące pozytywnych wyników testów na koronawirusa, jak i tzw. zgonów covidowych, podzielone są na osoby „w pełni zaszczepione” i „niezaszczepione”.
Kim obecnie są w pełni zaszprycowani?
Warto więc przypomnieć definicję pełnego zaszprycowania. Na stronie szczepienia.pzh.gov.pl można przeczytać, że: „Status «osoby w pełni zaszczepionej» przeciw COVID-19 uzyskuje osoba zaszczepiona 2 dawkami szczepionki Pfizer-BioNTech, Moderna, AstraZeneca lub 1 dawką szczepionki Janssen, po 14 dniach od zakończenia szczepienia. Szczepienie jest ważne 12 miesięcy od zakończenia szczepienia podstawowego. Na chwilę obecną wprowadzenie możliwości podawania dawek przypominających nie zmienia tej sytuacji. W przyszłości definicja osoby w pełni zaszczepionej może zostać uaktualniona”. Jest to stan na 20 grudnia 2021 roku. W Polsce trzecią dawką szprycuje się już wszystkich powyżej 12. roku życia.
W przypisach „Bazy Analiz Systemowych i Wdrożeniowych” potwierdzono takie podejście, a zaszprycowani jedną dawką zaliczani są do niezaszczepionych.
„W pełni zaszczepieni – osoby zaszczepione dwiema dawkami szczepionki dwudawkowej lub szczepionką jednodawkową (oraz osoby po zaszczepieniu dawką uzupełniającą lub przypominającą), po upływie 14 dni od zaszczepienia. Osoby zaszczepione wyłącznie jedną dawką szczepionki dwudawkowej zaliczane są do grupy osób niezaszczepionych, wg stanu na dzień wygenerowania zestawienia (31.01.2022 r.)” – czytamy.
Pozytywne wyniki testów na koronawirusa w styczniu 2022 roku
Z informacji widniejących w Bazie Analiz Systemowych i Wdrożeniowych wynika, że tylko w styczniu 2022 roku wśród w pełni zaszczepionych było 458 735 zakażeń, podczas gdy wśród niezaszprycowanych 346 302. Wszystkich zakażeń było zatem 805 037. Dane za styczeń 2022 roku wskazują więc, że pozytywny wynik testu na koronawirusa uzyskało niemal 57 proc. w pełni zaszprycowanych i 43 proc. niezaszczepionych lub osób, które przyjęły tylko pierwszą dawkę.
Średni wiek osób z pozytywnym wynikiem testu na koronawirusa to – w przypadku zaszczepionych – 42 lata – a w przypadku niezaszprycowanch – 30 lat.
Zgony tzw. covidowe w styczniu 2022 roku
Jeśli chodzi o zgony tzw. covidowe, to podzielono je na następujące kategorie i podkategorie: zgony wśród w pełni zaszczepionych – w tym z chorobami współistnniejącymi – lub – w tym z upośledzeniem odporności oraz zgony wśród niezaszczepionych – w tym z chorobami współistniejącymi.
Do kategorii zgonów w pełni zaszczepionych z upośledzeniem odporności zakwalifikowano zgony osób zaliczanych do grupy 1B w ramach Narodowego Programu Szczepień. Zgodnie z wytycznymi Ministra Zdrowia/Narodowego Programu Szczepień przeciwko COVID-19 są to osoby:
u których zdiagnozowano chorobę nowotworową i zakwalifikowano do leczenia chemioterapią lub radioterapią a nie rozpoczęto leczenia,
z chorobą nowotworową, u których po dniu 31 grudnia 2019 r. prowadzono leczenie chemioterapią lub radioterapią,
oczekujące na przeszczepienie,
po przeszczepach komórek, tkanek i narządów, u których prowadzono leczenie immunosupresyjne,
poddawane przewlekłej wentylacji mechanicznej,
dializowane z powodu przewlekłej niewydolności nerek.
Wszystkich zgonów wśród w pełni zaszczepionych w styczniu 2022 roku było 2 030, w tym 1 533 zgonów z chorobami współistniejącymi oraz 152 zgony z upośledzeniem odporności. Z kolei wśród niezaszprycowanych w styczniu 2022 roku odnotowano 5 845 zgonów – w tym 4 042 z chorobami współistniejącymi. W przypadku niezaszprycowanych, z jakiegoś tajemniczego powodu, nie zrobiono rozróżnienia na zgony z upośledzeniem odporności.
Wszystkich zgonów tzw. covidowych było zatem w styczniu 2022 roku 7 875. Wśród nich niemal 26 proc. to w pełni zaszczepieni.
Dla porównania, w styczniu 2021 roku, gdy dopiero ruszał Narodowy Program Szczepień, a zaszprycowani byli tylko medycy i Krystyna Janda et consortes, zakażeń było o wiele mniej.
Wówczas odnotowano bowiem 209 571 pozytywnych wyników testów, a średni wiek zakażonych wynosił 51 lat. W porównaniu z tymi danymi wynik ze stycznia 2022 roku (805 037 zakażeń) to wzrost pozytywnych wyników testów o ponad 284 proc.
Z kolei zgonów tzw. covidowych odnotowano w styczniu 2021 roku 8 160, a średni wiek zmarłych wynosił 77 lat (w 2022 r. – 76 lat). W porównaniu z tymi danymi wynik ze stycznia 2022 roku (7 875 zgonów) to spadek liczby tzw. zgonów covidowych o ok. 3,5 proc.
Wówczas jednak nie robiono rozróżnienia na zgony z chorobami współistniejącymi. Siłą rzeczy nie było też podziału na zaszprycowanych i niezaszprycowanych, nie wspominając już o zgonach osób z upośledzeniem odporności.
Sto lat medycyny rockefellerowskiej „ustaliło”, że istnieją tysiące odmiennych, odrębnych i unikatowych chorób, zaburzeń i zespołów. I każde ma przyczynę. W przypadku wielu chorób przyczyna „nie została jeszcze odkryta”. Czytaj: „Tworzymy fikcję. Nie mamy uzasadnienia dla nazywania tych chorób chorobami”.
−∗−
W menu na dziś danie s-f. Czy mogą istnieć choroby bez przyczyny? Jak powstają? W jaki sposób naukowcy i lekarze próbują tłumaczyć ich występowanie? A może to wszystko, to zwyczajny sposób na biznes? O tym w poniższym felietonie.
Sporządzasz listę objawów. Mówisz, że wiele osób doświadcza takiego właśnie zespołu objawów.
Przyklejasz tej liście objawów etykietę. Nadajesz nazwę. Nazwę choroby, zaburzenia lub syndromu.
Z biegiem czasu, poprzez promocję, nazwa się przyjmuje.
Finansujesz badania, aby znaleźć przyczynę tej choroby. Te badania mogą trwać bardzo długo. Możliwe, że bez końca.
W międzyczasie opracowujesz i sprzedajesz leki na tę chorobę. To pieniądze.
Ciągle zgłaszasz „postęp” w poszukiwaniu przyczyny. „Na początku szukaliśmy czynników środowiskowych. Ale teraz wiemy, że przyczyna jest prawie na pewno genetyczna. Docieramy do konkretnej dysfunkcji genetycznej…”
Z biegiem czasu zapomnieniu ulega kwestia: czy naprawdę istnieje jedna choroba z jedną przyczyną?
A teraz pomyśl. Jeśli nie możesz zweryfikować jednej przyczyny, to nie masz choroby. Masz tylko oryginalną listę objawów.
Przykładem może być choroba Alzheimera. Innym może być mikrocefalia (dzieci urodzone z małą głową i uszkodzeniem mózgu). Wydaje się, że nazwy chorób potrafią przekonywać. „Cóż, jeśli istnieje nazwa, etykieta, to musi istnieć unikatowa choroba”.
Błąd.
Jeśli jest nazwa, etykieta, to są pieniądze.
Pieniądze na badania, rozwój leków, pieniądze ze sprzedaży tych leków, a także szczepionek.
Badacze mają za zadanie sprawić, by lista objawów wydawała się przekonująca. „Przeprowadziliśmy badania mózgu. Istnieją niezwykłe podobieństwa między pacjentami z chorobą X. Jak widać na tych skanach, na rycinie A…”
Znowu, nic z tych rzeczy. Brakuje zweryfikowanej przyczyny. Dlatego nie ma uzasadnienia dla używania nazwy choroby lub twierdzenia, że odkryłeś unikalną chorobę.
Ale to nie ma znaczenia, ponieważ model biznesowy działa dobrze.
Oto kolejny przykład. ADHD. Czy znaleziono jedną przyczynę tej listy objawów? Nie. Dlatego nie ma testu laboratoryjnego na ADHD. Brak testu potwierdzającego diagnozę ADHD. Ponieważ test wykryłby, że przyczyna jest obecna u pacjenta – i nie ma powodu do szukania.
W rzeczywistości, jeśli przeanalizujesz pełny katalog wszystkich tak zwanych zaburzeń psychicznych – jest ich około 300 – okaże się, że nie ma żadnego testu laboratoryjnego dla ŻADNEGO z nich. Ani jednego. Każde tak zwane zaburzenie to po prostu lista zachowań, które zostały zebrane razem przez komisje psychiatrów i nadano im nazwę. ADHD. Choroba dwubiegunowa. Depresja kliniczna. I tak dalej.
Ale to nie ma znaczenia. Ponieważ model biznesowy działa. Pieniądze napływają. Leki się sprzedają.
Pójdźmy jeszcze dalej. Sto lat medycyny rockefellerowskiej „ustaliło”, że istnieją tysiące odmiennych, odrębnych i unikatowych chorób, zaburzeń i zespołów. I każde ma przyczynę. W przypadku wielu chorób przyczyna „nie została jeszcze odkryta”. Czytaj: „Tworzymy fikcję. Nie mamy uzasadnienia dla nazywania tych chorób chorobami”.
Naukowcy twierdzą, że w przypadku wielu innych chorób znaleziono przyczyny. Najpopularniejszy rodzaj podłoża choroby? Wirus.
Wirus, którego nigdy wcześniej nie widziano. Wirus, który został „odkryty” w laboratorium.
Laboratorium — jak już szczegółowo omówiłem — które nie pozwala osobom z zewnątrz, naprawdę niezależnym obserwatorom, zobaczyć co się tam naprawdę dzieje.
Z tej przyczyny i jeszcze kilku innych, nie ma rzetelnego powodu, by sądzić, że te wirusy są faktycznie odkrywane. Są rzeczywiście prawdziwe.
Co pozostawia nas z tysiącami list objawów.
Ale zawsze istnieje model biznesowy. Pełny model rockefellerowski jest wart biliony dolarów. Coraz więcej dolarów każdego dnia.
Leki i szczepionki to $$$ zysku.
Spędziłem dekady pokazując ich toksyczność.
Oto bardzo ciekawa sztuczka medyczna. Kryminalna sztuczka. Naukowcy twierdzą, że istnieje zaburzenie mózgu zwane ABC, ale nie znaleźli jeszcze przyczyny. Rodzic ma dziecko z poważnymi problemami i zabiera je do lekarza. Lekarz stawia diagnozę: „Tak, ten chłopiec ma ABC”.
Rodzic wychodzi i robi rozeznanie. Okazuje się, że lista objawów ABC może być wynikiem szczepionki. I rzeczywiście u chłopca pojawiły się poważne problemy wkrótce po szczepieniu.
Rodzic wraca do lekarza i mówi: „Myślę, że mój syn ma powikłania poszczepienne”.
Lekarz mówi: „To niemożliwe. Chłopak cierpi na ABC. Przeprowadzaliśmy badania chłopców z ABC i wielu z nich nigdy nie było zaszczepionych. Więc kiedy pan mówi, że przyczyną ABC u tego chłopca jest szczepionka, to wykluczamy to”.
I rodzic nie wie, co robić.
Oczywiście trik polega na tym, że nigdy nie udowodniono, że ABC jest unikatowym zaburzeniem. To tak naprawdę NAZWA nieudowodnionego zaburzenia. Badania, o których mówi ten lekarz, są zupełnie nieistotne.
ABC to zaburzenie bez udowodnionej przyczyny. Dlatego to w ogóle nie jest żadne zaburzenie. To tylko lista objawów.
Chłopiec tego rodzica ma po prostu wiele z tych objawów. Nabył je – wraz z powikłaniami – dzięki szczepionce. Jeśli chcesz nazwać to, co ma chłopiec, nazwij to: powikłaniami poszczepiennymi.
A nie ABC.
Częścią modelu biznesowego ABC jest: „Używamy tej etykiety choroby, aby uniknąć konieczności płacenia ogromnych odszkodowań za szkody spowodowane przez szczepionkę”.
Jeśli znaczenie tego tricku nie dociera do kogoś, to podam inną, tym razem rażąco przesadną analogię.
Inżynierowie twierdzą, że istnieje zjawisko zwane “skołowaniem rzecznym”. Jest unikatowe, ale przyczyna nie została jeszcze znaleziona. Podstawowym objawem jest to, że łodzie na rzekach mają skłonność do tonięcia.
Joe wypływa swoją łodzią na rzekę. Przepływa pod mostem, który zawala się i niszczy jego łódź. Joe ledwo uchodzi z życiem. Po sześciu miesiącach wychodzi ze szpitala i pozywa kilka stron.
Ale przegrywa sprawę. W sądzie biegli zeznają, że jego łódź ucierpiała z powodu “skołowania rzecznego”. Dlatego zatonęła. Wiele badań dotyczących “skołowania” pokazuje, że zawalanie się mostów nie miało miejsca, gdy „następowało zatonięcie”. Dlatego zawalenie się mostu nie było przyczyną zaburzeń w łodzi Joego, czyli “skołowania rzecznego”.
Izolacja zabobonów czyli co by tu jeszcze zsekwencjonować Ponieważ nie ufam opracowaniom opartym na badaniach prowadzonych w prestiżowych laboratoriach, do których nie dopuszcza się żadnych niezależnych osób z zewnątrz. I tak wygląda sytuacja, jeśli chodzi o rzekomą izolację […]
______________________
Wzór na pandemię czyli jak zbudować iluzję Ponad wszystkimi innymi iluzjami, głównym oszustwem jest: „epidemia to jedna choroba lub zespół wywołany przez jeden bakcyl”. Sprzedaje się to z pomocą nieustannej propagandy. Większość ludzi się na to nabiera. […]
______________________
Wirus kłamstwa i konsekwencje nieistnienia Ostatnio wzrosło zainteresowanie jednym lub dwoma dokumentami, które cytowałem kilka miesięcy temu. Dokumenty te ujawniają oszustwo u samych podstaw testu na wirusa, który nie istnieje. Dokumenty, napisane przez twórców testu, […]
______________________
Okiem lekarza – implozja profesji Rząd najwyraźniej osiągnął to, czego próbowali ubezpieczyciele medyczni, komisje lekarskie i szpitale, ale jeszcze im się nie udało: całkowitą kontrolę umysłu lekarzy. I wraz z tym umarł ostatni ślad szacunku, […]
______________________
Narzędzia korporacyjnego systemu medycznego Bez względu na okoliczności, pójście lub przyjęcie do jakiegokolwiek szpitala stało się niezwykle niebezpieczne, zwłaszcza jeśli wykazywane objawy są uważane za związane z covid, takie jak przeziębienie, grypa, zapalenie płuc […]
Kolega kardiochirurg miał w jednym tygodniu trzech pacjentów z pękniętym sercem, co kiedyś zdarzało się niezwykle rzadko — powiedział PAP kardiolog płk dr hab. n.med. Paweł Krzesiński, profesor Wojskowego Instytutu Medycznego w Warszawie. Dodał, że dług zdrowotny Polaków narasta, a wielu pacjentów trafia do szpitali z zawałem czy udarem zdecydowanie za późno.
„Już po kilku miesiącach epidemii SARS-CoV-2 widzieliśmy sporo problemów związanych z narastaniem długu zdrowotnego wśród pacjentów. Ten problem trwa i narasta. Oczywiście w różnych schorzeniach ma to różny charakter
. W kardiologii widzimy ostre efekty opóźnień w trafianiu pacjentów do lekarza. Powody są najczęściej dwa. Strach pacjentów przed zgłaszaniem się do szpitali w okresie pandemii, ale także przeciążenie systemu opieki zdrowotnej na różnych jego poziomach – dostępu do lekarzy POZ, ambulatoryjnej opieki specjalistycznej, czy zespołów ratownictwa medycznego” – powiedział w rozmowie z PAP ekspert w dziedzinie kardiologii.
Wyjaśnił, że obecnie wielu pacjentów trafia do WIM nie w pierwszych godzinach zawału, kiedy są największe szanse na uratowanie mięśnia sercowego zabiegiem otwierającym naczynia wieńcowe, ale po kilkunastu godzinach lub nawet dniach.
„Część z nich tłumaczy, że pozostawała w domu kilka dni, bo są „takie trudne czasy”. Inni nie byli w stanie umówić się na wizytę do lekarza. Do nas trafiają w kolejnym dniu dolegliwości, z zaburzeniami funkcji serca, których odwrócenie jest przy takim opóźnieniu dużo trudniejsze” – wskazał prof. Krzesiński.
Podkreślił, że w dużej skali nie ma bezpośredniego związku większej liczby ciężkich i ostrych stanów z zachorowaniem przez pacjentów na COVID-19.
„To nie jest tak, że COVID tak sprzyja zawałowi, że teraz 1/3 zawałów, które się pojawiają, ma podłoże w tej chorobie. Pewne powiązania jednak są. Pacjenci mający zawał często nie mają typowych objawów. Mogą mieć duszność, gorszą tolerancję wysiłku, a nawet bóle brzucha, czyli tzw. maski zawału — inne niż typowy rozpierający, uciskowy ból w klatce piersiowej.
Często jest tak, że gdy w powszechnej świadomości dominuje jakaś inna choroba — jak teraz COVID — to być może część pacjentów interpretuje takie objawy, jako objawy infekcji. Drugi rodzaj wpływu jest już bardziej bezpośredni – leczyliśmy pacjentów, aktualnie zakażonych lub po niedawnym przechorowaniu COVID, którzy przyjeżdżali z zawałem, a w naczyniach wieńcowych stwierdzaliśmy skrzepliny – jako przyczynę wystąpienia ostrego niedokrwienia. To może być związane z COVID, bo jest to również choroba śródbłonka naczyniowego, czyli „wyściółki naczyń”, której nieprawidłowa funkcja sprzyja powikłaniom zakrzepowym. Trzecia kwestia to niestety lęk pacjentów i ich zagubienie w systemie opieki pod presją pandemii” – wskazał.
Przekazał, że wczesna interwencja kardiologów przy zawale ma kluczowe znaczenie dla uratowania pacjenta i zapobiegania trwałemu uszkodzeniu serca prowadzącemu do niewydolności.
Nieleczony zawał powoduje zagrożenie śmiercią przez wywołanie ostrej niewydolności krążenia, tzw. wstrząsu lub śmiertelnych zaburzeń rytmu.
„Opóźnienie jest też przyczyną tego, że pojawiają się pacjenci z powikłaniami zawału np. z pęknięciem serca. To zdarzało się w dawnych czasach, ale w ostatnich latach było ich bardzo niewielu, bo zawał jest leczony tak szybko, że powikłania nie miały szansy się do tego stopnia rozwinąć. Rozmawiałem ostatnio z kolegą kardiochirurgiem, który ratował trzy pęknięte serca w ciągu tygodnia, co mu się nie zdarzyło nigdy, a takie przypadki w ogóle zdarzały się przed epidemią raz na kilka miesięcy” – dodał.
Jego zdaniem jest to wymierny, namacalny skutek zbyt późnego trafiania pacjentów do szpitala. Dodał, że nawet jak uda się uratować życie osoby z zawałem w zaawansowanym stadium, to często uszkodzone serce nie wraca już do pełnej sprawności.
„To największy problem, który odbija się na rokowaniu pacjenta. Będziemy konsekwencje tego ponosili przez kolejne lata” – powiedział.
Pytany o udary mózgu wskazał, że sytuacja w tym zakresie jest analogiczna.
„Wystarczy, że pacjent opóźni przyjazd do szpitala o kilka godzin, a ma dużo mniejsze szanse na wyjście z takiego zdarzenia bez konsekwencji. W przypadku udaru taka zwłoka spowoduje nieodwołalną utratę możliwości najskuteczniejszego leczenia” – powiedział.
Pytany o to, jak tej sytuacji można zaradzić, wskazał, że nie ma jednej i prostej recepty.
Przede wszystkim, w jego ocenie, trzeba docierać do pacjentów z edukacją, przekazem ukazującym skutki odkładania decyzji o szukaniu pilnej fachowej pomocy. Powiedzenie „jakoś to będzie” nie działa w przypadku zawału serca lub udaru mózgu. Zadanie to mogą wypełnić nie tylko lekarze, ale również, a może przede wszystkim, media wsparte solidną wiedzą ekspertów.
Po drugie, trzeba jak najszybciej przywrócić sprawne funkcjonowanie systemu ochrony zdrowia — POZ, ratownictwa medycznego i opieki specjalistycznej, aby znów z powodzeniem ratować jak najszybciej życie i zdrowie pacjentów. Potrzebne są skuteczne rozwiązania organizacyjne, racjonalny podział zadań i odciążenie personelu medycznego od żmudnych obciążeń nie związanych z leczeniem, np. administracyjnych.
„Jestem o tyle optymistą, że latem udało nam się dość szybko wrócić niemal do normalności. Czy lęk pacjentów wywołany epidemią, jak i przekazami o niej, będzie utrzymywał się przez długie miesiące czy lata? Oczywiście może tak być, ale miejmy nadzieję, że tak uda się zapanować nad pandemią, aby wszystko wróciło na właściwe tory jak najszybciej. A leczenie zawałów czy udarów w Polsce przez ostatnie dekady cały czas szło do przodu i było na wysokim poziomie. Jesteśmy nadal gotowi by szybko do tego wrócić. W medycynie liczy się profilaktyka, wczesne rozpoznanie i jak najszybsze leczenie. Tak jest w kardiologii, w onkologii i w innych dziedzinach. Problem to nie tylko +przechodzone zawały+.
Podobnie jest na przykład z zaawansowanym rakiem płuc – tylu takich pacjentów, co mamy obecnie, nie zgłaszało się do szpitali w okresie przed pandemią. Teraz wielu z nich trafia do szpitali, gdy choroba wyrządziła szkody, które ciężko odwrócić. Liczymy jednak, że pandemia ustąpi i da nam szanse skutecznie leczyć naszych pacjentów” – dodał prof. Krzesiński. (PAP)
Sympozjum „Oblicza pandemii”. Referat Włodzimierza Bodnara: „Podając amantadynę pacjentom z Covid-19 zmniejszyliśmy śmiertelność o 90%” [WIDEO]
Publikujemy kolejny referat wygłoszony podczas sympozjum „Oblicza pandemii”, które odbyło się 29 stycznia 2022 roku w Akademii Kultury Społecznej i Medialnej w Toruniu. Pulmonolog Włodzimierz Bodnar, który nie tylko leczy swoich pacjentów amantadyną, ale również stworzył i opublikował schemat leczenia Covid-19, odpowiedział na zarzuty dotyczące rzekomej nieskuteczności tego leku.
– Jeśli chodzi o schemat leczenia Covid-19, to sławetna Rada Medyczna nie przedstawiła ani jednej rekomendacji o skutecznym leczeniu przeciwwirusowym – wskazał Bodnar.
Podkreślił też, że jest zdziwiony, iż Rada Medyczna dyskredytowała amantadynę.
– Normalny człowiek, normalny naukowiec, jeżeli są jakiekolwiek doniesienia, powiedziałby tak: Ok, nie mamy badań klinicznych skończonych, ciekawy przypadek, poczekamy na wyniki, cieszę się, że ktoś w Polsce coś wymyślił.
Natomiast była negacja od początku do końca. Amantadyna miała być najgorsza rzeczą, która spotkała kogokolwiek, która gryzie, która powoduje, że człowiek będzie skazany do końca życia i poza życiem, bo brał amantadynę. To są rzeczy niedopuszczalne, tym bardziej, że mieliśmy dowody tego rodzaju, że wielu profesorów w dwutysięcznych latach zalecało amantadynę dzieciom i kobietom w ciąży. A raptem stało się tak, że amantadyna jest najgorszym z możliwych leków. To jest skandal, który wydarzył się w Polsce w XXI wieku – podkreślił pulmonolog.
Wyjaśniając, jak działa amantadyna w przebiegu Covid-19, doktor Bodnar podkreślił, że jest to lek, który blokuje replikację wirusa, ale nie leczy powikłań np. w postaci zapalenia płuc. Dlatego kuracja musi składać się z dwóch elementów: amantadyny i leków na powikłania. Powinna też przebiegać pod kontrolą lekarza. Niestety, lekarze nie leczą tej choroby, a pacjenci pozostawieni są sami sobie.
Bodnar podkreślił, że amantadyna nigdy nie przestała działać na grypę i infekcje paragrypowe, a doniesienia na ten temat są nieprawdziwe. Powiedział, że niestety nie ma woli, aby przeprowadzić szerokie badania nad skutecznością amantadyny w leczeniu Covid-19. Wskazał też, że wśród pacjentów jego przychodni śmiertelność z powodu Covid-19 jest mniejsza o 90% w porównaniu do szpitali.
Czy bez powszechnej kultury naturalnej odporności oraz kultury obywatelskiej i prawnej zdołamy wyjść na stałe z komunizmu sanitarnego, wymuszającego systematyczne przyjmowanie odporności sztucznej? – Wiadomości pandemijne 3/02/2022. Michał Jabłoński <michal.jablonski.1953@gmail.com>