Jednym sensownym wyjściem jest Polexit

Rozmowa z Tomaszem Cukiernikiem myslpolska

Opublikował pan książkę „Dwadzieścia lat w Unii. Bilans członkostwa”. No właśnie, jaki to bilans, bo polska opinia publiczna w ogromnej większości jest przekonana o samych dobrodziejstwach naszego członkostwa.

– Politycy i niedouczeni dziennikarze jako bilans członkostwa Polski w Unii Europejskiej przedstawiają z jednej strony wszystkie dotacje unijne, jakie otrzymała Polska, a z drugiej strony polską składkę. Przez te 20 lat wychodzi mniej więcej tak, jakby Polska wpłaciła 1 zł, a otrzymała 3 zł. Niestety jest to tylko jeden z możliwych bilansów i na dodatek mający niewielkie znaczenie. Saldo dotacji i składki w skali wieloletniej to zaledwie 2 proc. polskiego PKB. Nie są to pieniądze, które mogłyby mieć istotne znaczenie dla rozwoju gospodarczego. Co więcej, są to pieniądze szkodliwe z różnych powodów. Po pierwsze, generują dodatkowe niepotrzebne koszty zarówno w trakcie wydawanie tych pieniędzy, jak i późniejszego utrzymywania wybudowanych obiektów. Po drugie, są rodzajem szkodliwego interwencjonizmu państwowego, zgodnie z fałszywą zasadą, że urzędnik wie lepiej od właściciela, na co wydać jego pieniądze. Po trzecie, służą do szantażu ze strony Komisji Europejskiej, co było niejednokrotnie widać w przypadku i rządu PiS, i rządu Wiktora Orbana. Natomiast w mojej książce przedstawiam cały szereg bilansów dotyczących różnych dziedzin gospodarki, finansów publicznych czy emigracji: saldo wymiany towarowej i usług, saldo inwestycji, kwestia uzależnienia od kapitału zagranicznego i transferów pieniędzy za granicę przez zagraniczne koncerny czy straty związane z emigracją Polaków. Jednak najważniejszy jest bilans, który z jednej strony pokazuje korzyści płynące dla Polski ze wspólnego rynku, a z drugiej – straty związane z koniecznością wdrażania unijnych regulacji.

A czy może jest tak, że są jakieś korzyści naszego członkostwa w pierwszych powiedzmy 10-15 latach, ale teraz ten czas się kończy w związku z tym, że UE stała się już de facto biurokratycznym molochem, pętającym inicjatywę i wolność?

– Unia Europejska była biurokratycznym molochem już w roku 2004, kiedy do niej wstępowaliśmy. Ale rzeczywiście w miarę stopniowej coraz większej ingerencji Brukseli w gospodarkę poprzez coraz to nowsze i coraz bardziej absurdalne strategie, plany i regulacje sytuacja z roku na rok się pogarsza. Takim bardzo szkodliwym przykładem jest wprowadzenie ETS, czyli obowiązkowego zakupu pozwoleń do misji dwutlenku węgla. Natomiast do skokowego pogorszenia się sytuacji dojdzie w miarę wdrażania – pod urojonym pretekstem klimatycznym – skrajnie szkodliwej polityki Europejskiego Zielonego Ładu. W tym momencie możemy być pewni, że zyski z członkostwa są mniejsze niż korzyści. Mam na myśli zyski finansowe, ale do tego dochodzą jeszcze sprawy, których tak łatwo nie da się policzyć – dotyczące utraty wolności wyboru i ogólnie wolności. Chodzi o te wszystkie regulacje Zielonego Ładu zakazujące samochodów spalinowych (sam ten przepis mógłby być wystarczającym pretekstem Polexitu), kotłów na paliwa kopalne, kuchenek gazowych, zmuszające do niepotrzebnych remontów niemal wszystkich domów. A czekają nas jeszcze klimatyczne podatki od samochodów, od rolnictwa czy od ogrzewania domów – tzw. ETS 2.

Skąd, według pana, bierze się skrajny dogmatyzm Brukseli w kwestii tzw. zielonej rewolucji. Przecież już na pierwszy rzut oka jest to szaleństwo. Jeśli tak, to skąd ta determinacja?

– Trzeba sobie zdać sprawę z faktu, że politycy, którzy są na świeczniku – i ci w Unii Europejskiej, i ci w krajach członkowskich – to zwykłe kukiełki. Robią to, co im suflują – poprzez lobbystów i korupcję – prawdziwi władcy. W mojej książce wyróżniłem cztery grupy, które naprawdę rządzą Unią Europejską. Po pierwsze, koncerny międzynarodowe, farmaceutyczne, chemiczne czy przemysłu spożywczego itd. Po drugie, międzynarodowe instytucje finansowe, które pod pretekstem walki z terroryzmem doprowadzają do coraz większej inwigilacji praworządnych obywateli czy do ograniczenia wolności dysponowania gotówką. Po trzecie, są to służby specjalne poważnych państw unijnych, jak Niemcy czy Francja, działające konkretnie na korzyść swoich krajów. Po czwarte, służby specjalne poważnych państw pozaunijnych, jak Rosja, USA, Chiny, Izrael, a nawet państwa arabskie. W efekcie wewnątrz Unii Europejskiej dochodzi do kotłowania się lobbystów z eurokratami – każdy przeciąga linę na swoją stronę i próbuje coś ugrać dla swoich mocodawców. Jesteśmy świadkami przepychanek i bezpardonowej walki pomiędzy tymi grupami interesu. Działania tych wszystkich sił przenikają się w unijnej polityce, a ponieważ ich interesy niejednokrotnie są sprzeczne, to często unijne regulacje również są ze sobą sprzeczne. Na przykład najpierw jednym przepisem zmusza się ludzi do instalacji pomp ciepła, a zaraz potem drugim przepisem chce się zakazać gazów fluorowanych, bez których pompa ciepła nie może działać. I tu nie chodzi o żaden dogmatyzm, tylko o grube interesy, takie jak handel dwutlenkiem węgla w atmosferze, które załatwiane są pod wygodnym pretekstem klimatyzmu, co udało się ludziom wmówić wieloletnią propagandą i ci w końcu w to uwierzyli.

Obecnie ok. 20 proc. Polaków byłoby skłonne uznać wyjście z UE za dobre dla Polski. Czy to dużo, czy mało?

– Moim zdaniem to bardzo mało, ale jest to efekt tej właśnie wieloletniej propagandy wtłaczanej w mózgi ludzi dzień w dzień przez już jakieś 30 lat. Jeszcze w latach 90. przepaść w dobrobycie pomiędzy Europą Zachodnią a Polską była tak wielka, że niemal wszyscy chcieli, żeby i u nas było jak na Zachodzie. Propaganda przedreferendalna utwierdziła Polaków w przekonaniu, że wkrótce – za 10, a maksymalnie za 15 lat – po tym jak wejdziemy do Unii, będziemy tak bogaci jak oni. A jak jeszcze sypną dotacyjnym groszem, to w ogóle od razu będzie raj. Nic takiego oczywiście się nie stało – w 2021 roku eksperci Warsaw Enterprise Institute przewidywali, że Polska może dogonić Niemców już za… 34 lata, a wzrost dobrobytu w Polsce nie zawdzięczamy unijnym dotacjom ani tym bardziej regulacjom, a wyłącznie ciężkiej pracy Polaków. W pewnym stopniu z pewnością pomógł w tym dostęp dla polskich firm do wspólnego rynku. Propaganda rządu Leszka Millera stręczyła Polakom UE też tym, że po anszlusie będą mogli pracować na dobrobyt zachodnich społeczeństw. Tak się niestety stało. Do pracy wyjechało ponad 2 miliony Polaków, którzy zamiast budować bogactwo Polski, pracują na dobrobyt obcych.

Natomiast odtrutką na te wszystkie „działania informacyjne” i inne kłamstwa ze strony polskich i unijnych polityków i urzędników oraz jej apologetów ma być kampania AkcjaEwakuacjaZeu, której celem jest doprowadzenie w ciągu pięciu lat do zmniejszenia poparcia Polaków dla Unii z ok. 80 proc. do nie więcej niż 50 proc. A moja książka daje konkretne argumenty, by móc przekonać niezdecydowanych do tego, że Unia Europejska prowadzi nas na skraj przepaści finansowej, odbierze nam wolność i jakiś tam dobrobyt, który sami wypracowaliśmy przez te trzy i pół dekady, które minęły od tzw. transformacji ustrojowej. Na ulicach widzimy, że zrozumieli to już rolnicy, którzy swojego protestu nie skierowali przeciwko polskiemu rządowi, a Unii Europejskiej i jej Zielonemu Ładowi. Dodam, że w mojej książce analizuję i porównuję sytuację rolników przed członkostwem i teraz. Na przykład żeby kupić ciągnik, w 2004 roku rolnik musiał sprzedać 13,2 ton świń, a w 2022 roku – już 48,7 ton świń! Oznacza to wzrost ceny o 269 proc.! Nie inaczej jest w przypadku mleka. Żeby kupić ciągnik, w 2004 roku rolnik musiał sprzedać 63,6 tys. litrów mleka, a w 2022 roku – już 142 tys. litrów mleka, czyli 123 proc. więcej. Pamiętajmy, że to rolnicy dostali najwięcej dopłat z Brukseli i według propagandy to oni mieli być tym największym wygranym członkostwa Polski w Unii. A tymczasem skutek jest opłakany. Liczba gospodarstw rolnych spada w zastraszającym tempie, a z danych GUS wynika, że udział wartości dodanej brutto rolnictwa w PKB Polski spadł z 3,3 proc. w 2004 roku do 2,8 proc. w 2022 roku.

Czy według pana zbliżające się wybory do Parlamentu Europejskiego mogą być przełomowe, czy jest szansa na odsunięcie ekipy Ursuli von der Leyen i zmianę polityki Komisji Europejskiej? I co może się stać, jeśli do tego nie dojdzie?

– Uważam, że wybory do Parlamentu Europejskiego nic zasadniczego nie zmienią. Tak jak powiedziałem, eurokraci są wyłącznie kukiełkami. Unia Europejska konsekwentnie i metodycznie idzie w kierunku budowy scentralizowanego superpaństwa i żadne wybory nie spowodują, że coś się w tej kwestii zmieni. Nie będzie Ursuli von der Leyen, to będzie inny Timmermans, Van Rompuy albo jeszcze ktoś inny, kto konsekwentnie będzie wdrażał tę samą politykę niemieckiego walca. Według wyliczeń francuskiego Institutu Rousseau na osiągnięcie tzw. neutralności klimatycznej Polska do 2050 roku ma marnować 13,6 proc. PKB rocznie. To 2,4 biliona euro, czyli ponad 10 bilionów złotych. Kwota ta jest niemal dziesięć razy wyższa niż wartość wszystkich unijnych dotacji dla Polski, które przez całe 20 lat wyniosły nieco ponad 1 bilion złotych! Polska nie może nie wdrażać Zielonego Ładu, a za nieposłuszeństwo w tej kwestii grożą olbrzymie kary finansowe od TSUE. Dlatego jeśli mielibyśmy przestać marnować gigantyczne zasoby na Europejski Zielony Ład, doprowadzając do likwidacji wielu firm, a całe rzesze Polaków do ubóstwa, o zamachu na naszą wolność nie wspominając, jedynym rozwiązaniem jest Polexit.

Rozmawiał: Jan Engelgard

Książka Tomasza Cukiernika „Dwadzieścia lat w Unii. Bilans członkostwa” jest do nabycia w księgarni internetowej www.tomaszcukiernik.pl

Myśl Polska, nr 13-14 (24-31.03.2024)

Czy Twoja gleba ma już paszport?

Czy Twoja gleba ma już paszport?

Marcin Popławski 19 marzec 2024 e-sadownictwo/czy-twoja-gleba-ma-juz-paszport?

Biurokracja to jednak piękna rzecz, znaczy okropna, bezduszna i bezmiernie głupia, ale naprawdę fascynujące jest obserwować jak ta machina funkcjonuje, sama się napędza, karmi i steruje. Feliks Koneczny nie na darmo zaliczył kulturę niemiecką od kręgu bizantyńskiego, który właśnie cechuje się potwornym biurokratyzmem. Na modelu niemieckim budowana jest UE. Nie wiem czy Państwo wiecie, ale oprócz paszportu na auto (EURO7) oraz dom (kwestie energetyczne), to będziemy również mieli paszport na glebę!

Otóż w oficjalnej strategii ochrony gleb w UE czytamy, że już w niektórych państwach UE opracowano takie paszporty a zawierają one informację o stanie gleby, jej zasobności i zdrowiu. Według planów unijnej biurokracji będziemy mieli klasyfikację domów, aut a nawet gleb. Wyobrażacie sobie Państwo jaka to będzie skala pracy dla urzędników? Gigantyczny wysiłek, masa ludzi do zatrudnienia, ogromne pieniądze do wydania. Każdy kawałek gruntu będzie przebadany i sklasyfikowany, a bez paszportu zawierającego te informacje nie będzie można sprzedać ziemi. Przecież aż o to prosiła się logika, że takie badanie gruntów musi nastąpić. Po obowiązkowych paszportach dla domów i uniemożliwieniu transakcji kupna/sprzedaży bez paszportów musiały przyjść paszporty dla ziemi. No jak kupić gospodarstwo od kogoś i mieć paszporty dla budynków a nie mieć dla gruntów? Toż to niedorzeczność i grunty również muszą zostać przebadane i zaopatrzone w paszporty.

Informację o tym kretynizmie powziąłem od jednego z najlepszych specjalistów od rolnictwa – Pana Karola Olszanowskiego, który zamieścił ją na swoim Twitterze. W Polsce mamy klasyfikację gruntów wedle skali bonitacyjnej, już dość przestarzałą, nie oddającą aktualnego stanu gleby. Jednak dla UE to za mało i trzeba jeszcze sprawdzić zdrowotność gleby, cokolwiek miałoby to znaczyć. Żebyśmy się dobrze zrozumieli – w interesie rolnika jest znać swoją glebę, badać ją regularnie, szanować i dbać. Jednak obowiązkowa paszportyzacja jest po prostu idiotyczna i będzie tylko generować kolosalne koszty, bo chyba nikt nie wątpi, że to my zapłacimy za te badania?

Tak jak właściciele domów zapłacą za termomodernizację i ich paszportyzację, tak my zapłacimy za paszporty dla gleby. Z dyrektywy budynkowej (EPBE) wynika, że brak dostosowania budynków do kolejnych norm emisyjności będzie skutkował karami finansowymi i ograniczeniami w możliwości dysponowania własnością. Jak na dłoni widać, że to samo planują nam dla gruntów rolnych. Najpierw wejdą paszporty do ziemi, potem minimalne standardy i jeśli ich nie będziemy spełniać to posypią się kary i braki w możliwości sprzedaży gruntu.

Powyższy artykuł dedykuję tym wszystkim, którzy sądzą, że Unia Europejska wycofuje się Zielonego Ładu, bo już norma GAEC 8 jest tylko ekoschematem, a nie obligatoryjnym działaniem.

Ależ TAK, niemiła pani von der Leyen ! Chcemy zdeptać wasze „wartości”, bo to anty-wartości!

Ależ TAK, niemiła pani von der Leyen ! Chcemy zdeptać wasze „wartości”, bo to anty-wartości!

Von der Leyen atakuje Konfederację. „Chcą zdeptać nasze wartości i zniszczyć naszą Europę” .

SG nczas/von-der-leyen-atakuje

Ursula von der Leyen, która została nominowana na szefową Europejskiej Partii Ludowej, wygłosiła 7 marca na kongresie tej partii w Bukareszcie płomienne przemówienie, w którym zaatakowała m.in. Konfederację.

– Nasza spokojna i zjednoczona Europa jest wystawiana na próbę, jak nigdy dotąd – mówiła ze sceny w Rumunii Ursula vond der Leyen.

Według przewodniczącej Komisji Europejskiej na próbę Europę mają wystawiać „populiści, nacjonaliści, demagodzy” ze „skrajnej prawicy” i „skrajne lewicy”.

Wśród partii populistycznych, które miałyby zagrażać europejskiej jedności, polityk wymieniała także polską Konfederację.
– Niezależnie od tego, czy jest to AFD, Rassemblement national, Konfederacja, czy Възраждане (bułgarska partia Odrodzenie – red.). Nazwy mogą być różne, ale cel jest ten sam – chcą zdeptać nasze wartości i chcą zniszczyć naszą Europę, ale my – Europejska Partia Ludowa – nigdy do tego nie dopuścimy! –
grzmiała vod der Leyen.

UE rozdziela pomoc w związku z wojną na Ukrainie. Niemcy otrzymały 98 razy tyle, co Polska. TFU-E!!

UE rozdziela pomoc w związku z wojną na Ukrainie. Niemcy otrzymały 98 razy tyle, co Polska. TFUE!!

Tak UE rozdziela pieniądze na pomoc w związku z wojną w Ukrainie. Polska dostała niecały 1 procent unijnej pomocy. Tomasz Wypych.

salon24.pl/tak-ue-rozdziela-pieniadze-na-pomoc-w-zwiazku-z-wojna-w-ukrainie

Jeden kraj [ Niemcy md] zgarnął ponad połowę pieniędzy z gigantycznych środków, jakie Unia Europejska przeznaczyła na pomoc publiczną w związku z wojną w Ukrainie. Otrzymał 98 razy tyle, co Polska.

Pomoc publiczna trafiła do trzech krajów

Państwa członkowskie Unii Europejskiej w ramach pomocy publicznej w okresie marzec 2022 r.–czerwiec 2023 r. wydały 141 mld EUR na cele związane z łagodzeniem konsekwencji rosyjskiej inwazji na Ukrainę. 89 proc. środków trafiło tylko do trzech państw: Niemiec (52 proc.), Włoch (28 proc.) i Hiszpanii (9 proc.).

Firmy i instytucje niemieckie otrzymując 73,32 mld euro najbardziej korzystały z dotowanych pożyczek udzielanych na preferencyjnych zasadach oraz “projektów wspólnego europejskiego zainteresowania lub traktatowej ochrony przed zaburzeniami w gospodarce państwa członkowskiego”. To pomoc udzielana na postawie Traktatu o funkcjonowaniu Unii Europejskiej (TFUE), głównego aktu prawnego, na podstawie, którego funkcjonuje europejska Wspólnota. Firmy włoskie korzystały przede wszystkim z gwarancji pożyczkowych, a hiszpańskie z bezpośrednich grantów i w ramach traktatowej ochrony przed zaburzeniami.

Tymczasowe Ramy Kryzysowe i Przejściowe (Temporary Crisis and Transition Framework – TCTF) miały umożliwić wsparcie przedsiębiorstw w czasie zaburzeń rynkowych związanych z rosyjską inwazją na Ukrainę. Poluzowanie zasad udzielania pomocy publicznej w UE miało także na celu ochronę konkurencyjności europejskich firm wobec Chin czy USA. Aktywna polityka przemysłowa miała z kolei zachęcić europejskie i zagraniczne podmioty do inwestycji lub utrzymania dotychczasowej działalności w UE przy jednoczesnej realizacji celów Zielonego Ładu.

Rośnie dominacja Niemiec względem innych państw

Działania na poziomie poszczególnych państw członkowskich, a nie na poziomie całej UE zagrażają jednak spójności jednolitego rynku ze względu na łączną kwotę udzielonych zgód na pomoc publiczną. KE zaakceptowała pomoc publiczną o wartości niemal 730 mld EUR z perspektywą ich realizacji do końca 2025 r. Ich zdecydowana większość (49 proc.) dotyczyła Niemiec, a także Francji (23 proc.), Włoch (8 proc.) oraz Danii (3,3 proc.). Dane te nie obejmują wsparcia udzielonego przez państwa członkowskie w ramach działań fiskalnych niekwalifikujących się jako pomoc publiczna.
Opublikowane dane o wydanych środkach na pomoc publiczną potwierdzają dominację Niemiec w udzielaniu środków na wsparcie działalności przedsiębiorstw. Z drugiej strony wskazują również na dysproporcję między planowanym wsparciem przedsiębiorstw a faktycznie udzieloną pomocą, chociaż zgody obejmują finansowanie do końca 2025 r. Faktyczne wydatki wyniosły do czerwca 2023 r. 19 proc. wcześniej zadeklarowanej kwoty. Dominacja Niemiec względem innych państw europejskich nawet wzrosła.

Polska dostała niecały 1 procent unijnej pomocy

Natomiast Francja w znacznym stopniu nie skorzystała dotąd z zaakceptowanej przez KE pomocy, co było spowodowane sporem z Niemcami o swobodę kształtowania cen energii atomowej i redystrybucji ewentualnych korzyści dla francuskiego przemysłu. W Polsce wsparcie publiczne wyniosło 0,75 mld EUR (0,57 proc. całości pomocy, jaką wypłaciła UE), z czego 0,51 mld EUR przeznaczono na pomoc rekompensującą silny wzrost cen gazu i energii elektrycznej.

Warto przy tym pamiętać, że zgodnie z TFUE pomoc publiczna to wszelka pomoc przyznawana przez Państwo Członkowskie lub przy użyciu zasobów państwowych w jakiejkolwiek formie, która zakłóca lub grozi zakłóceniem konkurencji poprzez sprzyjanie niektórym przedsiębiorstwom lub produkcji niektórych towarów, jest niezgodna z rynkiem wewnętrznym w zakresie, w jakim wpływa na wymianę handlową między Państwami Członkowskimi.

Hitler chciał zjednoczyć Stary Kontynent pod „socjalistycznym przywództwem narodu niemieckiego”. UE: – Totalitarny „zielony ład” albo…

Albo totalitarny „zielony ład” albo odetniemy was od kasy!

Autor: CzarnaLimuzyna 2 marca 2024 ekspedyt/totalitarny-zielony-lad-albo

Adolf Hitler chciał zjednoczyć Stary Kontynent pod „socjalistycznym przywództwem narodu niemieckiego”. Jego plan do złudzenia przypomina założenia, które legły u podstaw Unii Europejskiej.

„Własność prywatna ma być zniesiona lub rozszerzona” głoszą dzisiejsze założenia ideologiczne UE sformułowane na podstawie komunistycznego manifestu z Ventotene…

Kolejną grupą idącą pod nóż są rolnicy, którzy mają potracić swoje majątki i zdolność produkowania żywności. Nie jest to teoria spiskowa, nie jest to również spiskowa, skrytobójcza praktyka, ale oficjalna polityka nazywana „zielonym ładem”. Zyskać mają gigantyczne folwarki produkujące niezdrową żywność. Zyska również syfpharma, która wypuści na rynek tysiące nowych „suplementów” i „leków” neutralizujących tragiczne skutki spożywania toksycznej żywności i likwidacji mięsa.

Nazewnictwo używane w propagandzie „zielonego ładu” nie jest niczym nowym. Hitlerowskie Niemcy budujące Mitteleuropę (ówczesną Unię) również chciały zjednoczyć Europę pod socjalistycznymi hasłami w ramach wspólnoty politycznej, finansowej i prawnej.

“Adolf Hitler chciał zjednoczyć Stary Kontynent pod „socjalistycznym przywództwem narodu niemieckiego”. Jego plan do złudzenia przypomina założenia, które legły u podstaw Unii Europejskiej”.

To cytat z Rzeczpospolitej z roku 2016, a więc z czasów większej wolności słowa niż obecnie. Dziś właścicielem dziennika jest Soros, zwolennik społeczeństwa bezbronnego i ogłupionego nazywanego “otwartym” i “tolerancyjnym”.

„Jestem przekonany, że za pięćdziesiąt lat nie będzie się już myśleć tylko kategoriami krajów – wiele z dzisiejszych problemów będzie wówczas zupełnie wyblakłych i niewiele z nich pozostanie, będzie się również myśleć kategoriami kontynentów i zupełnie inne, zapewne dużo większe problemy będą wypełniać i poruszać myśl europejską”.

– pisał Joseph Goebbels, duchowy patron dzisiejszej unijnej propagandy.

„Trzecia Rzesza: Europa Zjednoczona pod swastyką” /link/

Dziś swastyka została zastąpiona symbolami lgbt, zielonego ładu z odpowiednią treścią ideologiczną: neomarksizmem, pseudoekologią, transhumanizmem, migracją itpg. Zasada ustrojowa pozostała ta sama i jest nią faszyzm: „wszystko w unii, nic poza unią, nic przeciwko unii” z możliwością okresowych koncesji na wolność dla grup uprzywilejowanych i „postępowych”.

Polski region ma być połączony z ukraińskim i „zeuropeizowany”, ale nie na modłę europejską, bo sama Europa będzie już tylko posteuropejską, akulturową mieszanką nienawidzących się wzajemnie niewolników.

Opracowany w 1943 r. niemiecki dokument propagandowy „Podstawowe elementy planu dla nowej Europy” robi wrażenie, jakby został napisany na jednej ze współczesnych sesji Komisji Europejskiej. Utworzenie wspólnoty celnej, zniesienie granic wewnętrznych, wprowadzenie zasad równości społecznej i ujednoliconych warunków pracy, wspólnej polityki ubezpieczeń socjalnych i zdrowotnych czy w końcu najważniejsze: utworzenie europejskiej unii walutowej zarządzanej przez centralny bank Rzeszy.

Co zrobią polscy rolnicy?

Jedynym skutecznym czyli nie prowizorycznym rozwiązaniem jest wypowiedzenie wszystkich paktów i regulacji klimatycznych – całkowita likwidacja „zielonego ładu”, a także odzyskanie państwa polskiego. Fanatyzm polegający na dogmacie redukcji CO2 z poziomu 0,04% w atmosferze do niższego jest postulatem paranoicznym!

Tymczasem agenda globalistów i przy okazji główny ośrodek proniemieckich separatystów- zwolenników traktu rozbiorowego Polski nazywanego nowym traktem UE- rozpoczęła politykę „dziel i rządź” w stosunku do rolników. Polega ona na wykluczeniu z rozmów części delegacji rolniczych oraz na szantażu. Oficjalny szantaż Tuska brzmi „bez zielonego ładu nie będzie dopłat”.

Czym w takim razie jest “zielony ład”?

Wbrew propagandzie nie jest programem dbającym o człowieka i przyrodę, lecz toksyczną mieszanką ideologii korzystającej z inspiracji nazistowskiej i komunistycznej

Każdy kto zakazuje na terenie RP wydobycia węgla, (…) ogranicza hodowlę zwierząt, roślin, uprawę ziemi, każdy jest rodowodem spokrewniony z bestialskimi ideologiami III Rzeszy Niemieckiej” – ks. prof Tadeusz Guz

cdn…

Tagi:czerwony ład, ekoterror, faszystowska unia, protest rolników, zielony bezład

O autorze: CzarnaLimuzyna Wpisy poważne i satyryczne

==================================

coolfonpl

@coolfonpl

Ursula von der Leyen mówi już wprost – trzeba zatrzymać rozwój gospodarczy.

0:03 / 0:35 87,9 tys. Wyświetlenia

Debata „Czy Unia Europejska jest zgubą dla Polski?”. Niedziela, ul. Foksal, godz. 11.

3.03.24, godz. 11.00

Warszawa, ul. Foksal 3/5 

Debata „Czy Unia Europejska jest zgubą dla Polski?”

W debacie wezmą udział:

Jean Claude Martinez (Francja) były poseł do Parlamentu Europejskiego, znawca kwestii celowego niszczenia rolnictwa przez UE

Milan Roháč, i Marek Zeman (Czechy https://www.facebook.com/rohacBPIUsvit/)

Wojciech Reszczyński, dziennikarz, prezenter radiowy, felietonista „Tygodnika wSieci”,

Paweł Lisicki, redaktor naczelny „Tygodnika DoRzeczy”,

Radosław Pogoda, blogger, przedsiębiorca i krytyk globalizmu znany w mediach społecznościowych.

Wydarzenie na facebooku https://www.facebook.com/share/2fqT6qqVRU6VTuWS/— 

Marcin Dybowski509 458 438

Miesiąc miodowy z Unią Europejską już dawno za nami. Związek ten nie jest ani z miłości, ani z rozsądku.

Czerwony ład unijny czyli pełen wachlarz zakazów

Autor: AlterCabrio , 1 marca 2024

Miesiąc miodowy z Unią Europejską już dawno za nami, a teraz rozwija się szara codzienność związku. Okazuje się więc, że związek ten nie jest ani z miłości, ani z rozsądku. Nie jest również małżeństwem, to bowiem zakłada równość nupturientów. Stosunek Unii do Polski jest raczej taki, jak germańsko – chazarskiego ordyńca do słowiańskiej branki, wziętej w jasyr.

−∗−

Czerwony ład unijny

Miesiąc miodowy z Unią Europejską już dawno za nami, a teraz rozwija się szara codzienność związku. Okazuje się więc, że związek ten nie jest ani z miłości, ani z rozsądku. Nie jest również małżeństwem, to bowiem zakłada równość nupturientów. Stosunek Unii do Polski jest raczej taki, jak germańsko – chazarskiego ordyńca do słowiańskiej branki, wziętej w jasyr.

Postaram się poniżej przybliżyć najważniejsze aspekty naszego zniewolenia w unijnym imperium kolonialnym. Warunkiem wstępnym zrozumienia poniższego wywodu jest ścisłe rozróżnienie pomiędzy rdzenną ludnością Europy a jej kastą rządzącą. Jest to wąskie grono uprzywilejowanych, składające się z dwóch głównych grup. Sam wierzchołek piramidy to oligarchia finansowo – biznesowa, ściśle powiązana z oligarchią globalną, w znacznej mierze obca etnicznie, i całkowicie wyalienowana mentalnie. Ci ludzie nie lubią się ujawniać i działają zakulisowo, a w zakresie działań widzialnych mają na swe usługi drugą, liczniejszą część kasty. Stanowi ją kadra zawodowych polityków i działaczy, wywodząca się częściowo z obcej grupy etnicznej, a częściowo dla niepoznaki z ludu. Odkąd weszli w układ przestali reprezentować interesy swoich narodów i stali się wiernymi sługami imperium kolonialnego, przy czym wszystkie rdzenne chrześcijańskie narody europejskie należy postrzegać jako ludność podbitą i kolonizowaną.

PRECZ Z KUŁAKAMI

Przez Europę i Polskę przetaczają się rolnicze protesty. Europa sprzeciwia się zielonemu ekoterroryzmowi i importowi z Ameryki Południowej, a w Polsce dodatkowo dochodzi zalew tanich produktów rolnych z Ukrainy. Nic w tym dziwnego. Klimatyczne rygory nie służą wcale rzeczywistemu dobru, lecz są propagandowym parawanem dla celowej polityki, mającej pozbawić ludność Europy zdolności do produkcji własnej żywności. W tym celu dąży się do zniszczenia klasy społeczno – zawodowej rolników, prowadząc długofalową politykę. Najpierw pod pozorem harmonizacji jednolitego rynku europejskiego uzależniono chłopów od dopłat i dotacji, a następnie zaczęto wprowadzać klimatyczne regulacje, na różne sposoby niszczące konkurencyjność rodzimej produkcji. Wzrost kosztów zakładowych paliw, energii i nawozów oraz ogólnych kosztów życia i prowadzenia działalności gospodarczej, a także rozrost regulacji prawnych ma spowodować, że miejscowi producenci nie będą w stanie uzyskać rentowności, co docelowo ma ich doprowadzić do bankructwa. Po opróżnieniu ziemi z rodzimych producentów uwolniony zostanie rolniczy kapitał produkcyjny, który następnie będzie mógł zostać przejęty przez wielkie korporacje, tworzące swoje własne latyfundia. Pozostała na wsi ludność zostanie zatrudniona jako robotnicy rolni pozbawieni własności ziemskiej. Tak się stało w Imperium Rzymskim, tak zrobiono w Związku Sowieckim, tak wyglądały komunistyczne Chiny. W Rzymie proces ten trwał długo, komuniści postanowili go przyspieszyć poprzez przymusową kolektywizację. Opornych nazwano kułakami i jako wrogów ludu potraktowano terrorem i głodem. Stąd wzięły się sowchozy i kołchozy, które po rozpadzie Związku Sowieckiego zostały przejęte przez globalne korporacje. Dzięki wcześniejszej pracy, wykonanej przez komunistów nie muszą one liczyć się z kosztami miejscowej ludności i dzięki temu mogą zalewać Polskę tanią produkcją. Jakie mogą być skutki pokazała polityka maoistowskich Chin, gdy podczas Wielkiego Skoku i Rewolucji Kulturalnej zabroniono prywatnej uprawy ziemi. Cały areał i produkcję objęło monopolem komunistyczne państwo, a ludność miała żywić się w stołówkach komun ludowych, gdzie oczywiście nie starczało dla wszystkich, dlatego kilkadziesiąt milionów Chińczyków umarło z głodu. Czy do takich celów dąży Unijne imperium kolonialne – pytanie retoryczne.

ZAKAZ MIĘSA

Krowy pierdzą i wydzielają metan, są więc szkodliwe dla klimatu, bo przyspieszają jego katastrofę. Świnie roznoszą afrykański pomór, a kurczaki ptasią grypę. Poza tym wszystkie te zwierzątka cierpią z powodu warunków hodowli, mleko mają dla swoich dzieci, czują, mają emocje, nie mają warunków do życia społecznego i naturalnego rozwoju swojego potencjału. Dlatego więc należy zlikwidować te wszystkie hodowle, czyli obozy koncentracyjne dla zwierząt, a ludzie powinni przejść na weganizm, wzbogacany wysokobiałkową dietą owadzią. Chętni mogą również korzystać z freeganizmu (wyjadania odpadków ze śmietników). Wszystkie te restrykcje oczywiście nie będą dotyczyły mięsa, które korporacje mogą sprowadzić z Ameryki Południowej i Ukrainy. Jak to zwykle w komunie – dla partyjnych steki, dla mas – karaluchy. Jak był wielki głód na Ukrainie to ludzie nawet ludzi zjadali.

ZAKAZ SEKSU I MIŁOŚCI

Ten wątek jest póki co niedostrzegany, przysłania go bowiem powszechna seksualizacja. Unia do spółki z ONZ promuje na siłę wciągnięcie do praktyk seksualnych jak najmłodsze dzieci, uzasadniając to potrzebą edukacji zdrowotnej i seksualnej w trosce o ich dobrostan. Antykultura masowa oraz przemysł psychologiczno – pedagogiczny (psychopeda) zalewają ludność Europy wodospadem nieskrępowanego seksu, namawiając do różnorodnej aktywności na tym polu. Jest to jednak dopiero pierwszy etap, który ma służyć zniszczeniu moralności i etyki. W ten sposób niweczy się naturalne związki międzyludzkie i zakłóca rozwój młodych ludzi. Skupienie młodzieży na popędach i emocjach z zaniedbaniem innych sfer rozwoju osobowości powoduje gorsze wykształcenie, niższe kwalifikacje do życia, rozstrój psychiczny. Tak prowadzeni ludzie są mniej zdolni do pracy, walki, zakładania i utrzymania rodzin. Połączono to z intensywną promocją łatwego życia przez hedonizm i socjalizm, co obok feminizmu jest jedną z głównych przyczyn kryzysu demograficznego. Podobną operację wykonali bolszewicy na podbitych narodach Związku Sowieckiego, ze skutkiem dla nich fatalnym. Rozbite i rozstrojone narody znacznie łatwiej było poddać stalinowskiemu terrorowi. Podobnie dzieje się w Unii. Po pierwszym etapie „róbta co chceta” zaczęto przykręcać prawną śrubę. Wszyscy zapewne widzieli aerobik posłanek Lewicy i Koalicji Obywatelskiej w Sejmie w Środę Popielcową, która akurat w tym roku wypadła równo z dniem św. Walentego. Była to polska odsłona międzynarodowej akcji „Nazywam się miliard”, nagłaśniającej problem przemocy wobec kobiet, który zresztą w naszym kraju jest zjawiskiem marginalnym i nie stanowi u nas problemu społecznego, w odróżnieniu od krajów muzułmańskiego Wschodu i postępowo – muzułmańskiego Zachodu. Pomimo tego do Sejmu trafił „obywatelski” projekt zmiany ustawy Kodeks karny, zmieniający definicję zgwałcenia i wprowadzający w pełni autonomię seksualną wszystkich kobiet i mężczyzn. Według projektu czynności seksualne wobec drugiej osoby powinny zostać poprzedzone wyrażeniem przez tą osobę świadomej i wyraźnej zgody. Bez tej formalności czynność seksualna zostanie uznana za gwałt. Od dobrych kilku lat wszystkie agendy unijne połączyły się z lewackim przekazem, głoszącym, że przemoc ma płeć, i jest to wyłącznie płeć męska. Liczne lewackie organizacje, wspierane przez Unię, finansowane przez globalne fundację i nagłaśniane przez globalne media wmawiają ludziom, w szczególności kobietom, narrację o „piekłu kobiet” i naturalnej męskiej skłonności do gwałtu. Cały ten przekaz można streścić do znanego nam z „Seksmisji” hasła „samiec twój wróg”. Celem oficjalnym jest walka o prawa kobiet, faktycznym – skonfliktowanie społeczeństwa, zasianie wzajemnej nieufności w rodzinach i związkach, walka z mężczyznami, którzy są naturalnymi obrońcami narodu i rodziny. Jeśli definicja gwałtu zostanie zmieniona, następnym krokiem będzie skodyfikowanie „gwałtu małżeńskiego”. Pod pozorem dbałości o kobiety Unia dąży do wciągnięcia najbardziej intymnej sfery życia pod swoją regulację, co następnie ma ułatwić nieograniczony dostęp służb do ludzkiej prywatności, szczególnie tej rodzinno – domowej. Lewacka narracja głosi bowiem, że żony nie donoszą na mężów, bo czują się zastraszone, dlatego służby powinny interweniować nawet wtedy, gdy nie ma zgłoszenia, ale jest podejrzenie. Rodziny będą wówczas poddane ścisłej inwigilacji, dzięki czemu nikt nie będzie bezpieczny nawet w domu. Jednymi z cech charakterystycznych wszystkich totalitarnych reżimów jest ścisła kontrola prywatności oraz reglamentacja podstawowych dóbr, które powinny być powszechnie dostępne. Jeśli więc pożyjemy w Unii trochę dłużej, prawo do seksu może stać się przywilejem, dostępnym jedynie za zezwoleniem władzy.

SZKOŁA KABLOWANIA

Nowy uśmiechnięty rząd Platformy, Lewicy i Trzeciej Drogi od samego początku uraczył nas poważną „reformą” edukacji. Pierwotne oficjalne uzasadnienie posłużyło się jak zwykle dobrem dzieci, które trzeba wyzwolić od nauki. Są one bowiem przeciążone zadaniami domowymi i wiedzą. Dlatego wprowadzono zakaz prac domowych w szkołach podstawowych i ogłoszono likwidację 20% podstawy programowej, i to już w trzecim miesiącu urzędowania nowego rządu. Podane do wglądu zmiany wyraźnie wskazują, że zostały one przygotowane bardzo starannie. Wykreślone lektury i elementy historii usuwają to, z czego Polacy mogą być dumni, i co stanowi o polskiej tożsamości. Zmiany w innych przedmiotach wyraźnie redukują kształtowanie umiejętności myślenia przyczynowo – skutkowego. Projekt zmian spotkał się z powszechnym sprzeciwem społecznym, zmieniono więc narrację, twierdząc, że jesteśmy nienowocześni. Potem wyszło na jaw, że to dopiero wstęp przed gruntownymi zmianami, które mają nastąpić w 2026 r. z powodu planowanego włączenia Polski do Europejskiego Obszaru Edukacyjnego. Obecne zmiany są dopiero wstępem, a ich charakter wskazuje, że zostały przygotowane wcześniej i przysłane do MEN z zewnątrz, spoza Polski. Bardzo bowiem przypominają postulaty lożowe, szczególnie niemieckie. Ma być jedna urawniłowka w całej Unii, i ma nią być Edukacja Włączająca, czyli dzieci w normie z upośledzonymi razem. Realna wiedza ma zostać ograniczona do minimum, jak w planie Bormanna z czasów wojny. To, co pozostanie będzie jedynie kontekstem do głównych obszarów nauczania: seksualizacja, prawa seksualne i reprodukcyjne, gender, feminizm, klimatyzm, Unia. Polacy nie muszą umieć liczyć, ale mają być przeszkoleni w masturbacji, prostytucji, antykoncepcji i aborcji. Nad prawidłową pracą szkół i rodzinami będą czuwać nowi specjaliści – psychologowie szkolni i pedagodzy specjalni. Będą oni szkoleni w rozpoznawaniu przemocy domowej, zaniedbywania rodzicielskiego i dyskryminacji. W języku unijnych elit pojęcia te mają swoiste znaczenie. Przemoc to normalne, kulturowe wychowanie. Zaniedbywanie to brak spełniania wszystkich zachcianek dziecka, np. smartfon, konsola, antykoncepcja hormonalna, wyjazd na festiwal, nocowanie poza domem. Dyskryminacja to m.in brak akceptacji rodziców wobec chęci zmiany płci przez dziecko. Wszyscy nauczyciele i wychowawcy będą mieli obowiązek meldować swoje podejrzenia szkolnemu specjaliście, a ten będzie natychmiast składał zawiadomienia służbom. Ponadto uczniowie szkół będą zachęcani przez specjalistów do denuncjacji rodziców i nauczycieli. Donosicielstwo stanie się więc wymuszoną społeczną cnotą. Każdy ma się bać każdego, a w szczególności rodzice i nauczyciele dzieci, a wszyscy – szkolnych czekistów. Wystarczy donos lub cień podejrzenia, aby do rodziny i szkoły wkroczyły służby. Dodatkowo placówki unijnej oświaty mają stać się placówkami opieki medycznej, gdzie będą realizowane szczepienia na zlecenie WHO. Unijna oświata przyszłości ma więc stać się szkołą kablowania imienia Pawki Morozowa. Mężczyzna będzie zatem monitorowany podwójnie – jako mąż i ojciec. Wzorce sowieckie i nazistowskie wzięte są wprost.

ZAKAZ SAMOCHODÓW

Dla ochrony klimatu nie wolno będzie mieć samochodu spalinowego, ale w końcu to nic złego – będą przecież elektryczki. Tyle, że dla przeciętniaka za drogie, sieć energetyczna niedostosowana, a możliwy do przejechania dystans za krótki. Ludność Europy będzie więc zmuszona zmienić swoje zwyczaje, czyli mocno zbiednieć, nie mogąc dojechać do pracy i prowadzić własnego interesu bez pojazdu. Własne auto będzie dla bogaczy, a reszta zmuszona zostanie poruszać się zbiorkomem, który będzie łatwo nadzorować. Unijna władza kolonialna już szykuje się na tłumienie ruchu oporu. Własny samochód nie tylko umożliwia życie na poziomie dobrobytu, ale również niezależność. Można przewieźć kilka osób i ładunek, a to mogłoby być groźne dla tyranii. Lepiej więc już teraz zacząć pozbawiać Europejczyków tej możliwości. Tak samo było w krajach realnego socjalizmu. Samochód nienależący do państwa był rzadkością, i do tego mamy powrócić.

ZAKAZ CIEPŁA I ŚWIATŁA

Węgiel trzeba wyeliminować, bo paliwa kopalne szkodzą klimatowi. Węgla mamy akurat dużo, ale musimy pozamykać kopalnie i skojarzone z nimi elektrownie. Los gazu zależy od decyzji eurokratów, a właściwie widzimisię establishmentu Niemiec. Nieco lepiej wygląda z atomem, bo na tym zależy Amerykanom. Póki co jednak elektrowni nie widać, a grzać i świecić trzeba. Polacy stawiają więc wiatraczki i przeznaczają kolejne pola pod farmy fotowoltaiczne. Rachunki będą drogie, ale za to jak przestanie wiać, a zacznie sypać przypomnimy sobie, jak było za PRL. Jest jednak pozytyw – może wtedy, gdy będzie ciemno i zimno, cieplej będzie we dwoje pod pierzyną i zwiększy się dzietność.

ZAKAZ DOMÓW

Nie będzie egzekwowany wprost. Najskuteczniejsze są trzy metody – objęcie budownictwa i mieszkalnictwa systemem ETS II, zeroemisyjność budynków i podatek katastralny. System ETS to obciążenie procesu budowlanego dodatkowymi kosztami, związanymi z emisjami CO2. Zeroemisyjność to obowiązek kosztownej termomodernizacji i wymiany źródeł ciepła, a także ograniczenia w korzystaniu z własności jako restrykcja. Podatek katastralny to danina od nieruchomości, wymierzana od jej wartości, niezależnie od dochodów właściciela. Pierwsze dwie metody należą do kłamstwa klimatycznego i już czekają na wdrożenie, trzecia jest praktyką podatkową przyjętą w wielu krajach Unii. Równolegle obowiązuje już system ETS I, czyli opodatkowanie energii opłatami za emisję CO2. Doprowadzi to do sytuacji, w której na własne domy będzie stać jedynie bogaczy, a reszcie pozostanie sprzedać domy po obniżonych cenach i mieszkać w wynajętych lub komunalnych mieszkaniach lub też pokojach, podobnie, jak w PRL.

ZAKAZ WŁASNEJ DZIAŁALNOŚCI

Podobnie jak poprzedni, też nie zostanie wyartykułowany wprost, jednak ilość pośrednich sposobów będzie jeszcze większa, niż w przypadku domów. Istotnymi obciążeniami są wymienione wcześniej ograniczenia samochodów i systemy ETS I i ETS II. Do tego dochodzi ogrom innych regulacji z różnych tytułów, wprowadzanych różnymi aktami. Każda regulacja utrudnia działalność, zabiera czas i energię, nakłada obowiązki i koszty. Do tego dojdzie obowiązek raportowania ESG. Firmy zostaną zmuszone do raportowania aspektów środowiskowych, społecznych i korporacyjnych, czyli kolejne obowiązki i koszty. Codzienność gospodarcza to nieustanne zmiany przepisów, zwykle niejasnych i przed, i po zmianie, i mnogość kontroli z mandatami i karami. Do tego należy doliczyć potężną konkurencję ze strony globalnych korporacji, których stać na ponoszenie tych wszystkich kosztów. Życie przeciętnego prywaciarza będzie tak utrute, że większość będzie wolała zakończyć działalność i zatrudnić się jako pracownicy najemni. Podobnie było za komuny, która na prywaciarzy miała wywłaszczające podatki i domiary. Dla unijnej tyranii prywaciarze są groźni, bo niezależni, poza tym umożliwiają ludności zaspokajanie swoich potrzeb poza systemami. Co innego globalne korporacje – tam niewolnikiem jest zarówno pracownik, jak i klient.

ZAKAZ WOLNOŚCI OSOBISTEJ

Wszyscy powinni pamiętać, jak Unia wspierała zastrzyki. Wtedy też obowiązywały wszelakie restrykcje poruszania się, aż do aresztu domowego włącznie. Rząd polski nie zdecydował się wtedy na niektóre restrykcje, przyjęte w innych krajach Unii, bo chociaż miał ochotę, to jednak obawiał się reakcji własnych obywateli. Centralny rząd unijny nie będzie miał takich obiekcji. W sowietach obowiązywały paszporty, czyli zezwolenia władzy, aby podróżować wewnątrz kraju. Z kolei miasta 15-minutowe jako żywo przypominają getta. Zaczynamy wracać do sprawdzonych wzorców.

ZAKAZ CHRZEŚCIJAŃSTWA

Unia wspiera wszelkie religie poza chrześcijaństwem, które jest niemile widziane. Bardzo chętnie natomiast witany jest islam. Wspierane są też rozmaite lewackie inicjatywy antychrześcijańskie na wszystkich poziomach funkcjonowania Unii. Natomiast sprawcy większości ataków na chrześcijaństwo i jego wyznawców już teraz w Polsce są zwalniani z odpowiedzialności przez wolnych sędziów – unijczyków. Jeszcze trochę, a w dziele dechrystianizacji Unia przegoni Lenina.

ZAKAZ WYPOWIEDZI

Penalizacja tzw. „mowy nienawiści” jest tak jawnym pogwałceniem wolności słowa, że nie trzeba dodatkowych wyjaśnień. Takim samym celom służą mnożące się oskarżenia o faszyzm, rasizm, antysemityzm, terfizm, patriarchat itd., katalog jest otwarty. Do tego należy dodać wszelkie polityki i przepisy antydyskryminacyjne i równościowe, które wyłączają możliwość krytykowania wszystkiego, co jest lewackie i wspierane przez Unię. Nadciąga też kontrola Internetu pod kątem „dezinformacji”, czyli mówienia prawdy niewygodnej dla unijnej satrapii. W PRL był taki urząd na ul. Mysiej w Warszawie, a za opowiadanie kawałów lub posiadanie bibuły można było iść za kraty.

ZAKAZ NARODU

Unijna polityka migracyjna celowo sprowadza miliony islamistów na Stary Ląd w celu wprowadzenia dużej ilości wrogiej i obcej ludności. Dla tyranii europejskiej przynosi to same korzyści. Rdzenna ludność będzie żyła w ciągłym strachu, zagrożona atakami i pogromami. Nie będzie wolno im się bronić, bo obrona przed islamistami to akt szowinizmu i dyskryminacji, przestępstwo kryminalne kwalifikowane. Nawet słowna krytyka jest już mową nienawiści. Biali będą więc trzymani w szachu z jednaj strony przez islamistów, z drugiej – przez służby. Trzymani w strachu przed dżihadem będą posłuszni wobec służb, które od czasu do czasu zapewnią im ochronę. Jednocześnie będą zmuszani do pracy na rzecz systemu, utrzymującego islamski socjal, a przez obciążenie własności kosztami będą zmuszeni oddawać swoje domy. Docelowo będzie zmniejszać się ilość białych na rzecz kolorowych. Różnorodna masa ludzka nie będzie zdolna zjednoczyć się przeciw tyranii, a konflikty etniczno – kulturowe uczynią tyranię niezbędną dla biologicznego przetrwania. Stalin też przemieszczał całe narody w podobnym celu.

KONIEC HISTORII

Francis Fukuyama w 1992 r. napisał książkę o takim tytule. Była to zapewne jedna z licznych publikacji i wypowiedzi, mających przygotować umysły na likwidację państw narodowych. Taki plan istnieje i jest podstawą integracji europejskiej. „Manifest z Ventotene” Altiero Spinellego wyraża się dobitnie i jest dla unijnej Europy tym, czym „Manifest komunistyczny” Marksa i Engelsa dla rewolucji bolszewickiej. Europa ma być komunistycznym więzieniem, strzeżonym przez wojsko i policję nie przed wrogiem zewnętrznym, ale wewnętrznym, a także, aby nikt nie uciekł ze środka. Planowane zmiany traktatów Unii Europejskiej są milowym krokiem w tym kierunku.

WOJNA PRZEDŁUŻENIEM POLITYKI

… jako rzekł Clausewitz. Najlepiej mieć wpływ na wszystkie strony konfliktu, dzięki złożonym mechanizmom wpływów pośrednich. Wówczas można postawić narody w obliczu bezpośredniego zagrożenia biologicznego bytu. Można dalej wykorzystać słuszne obawy tych narodów do zaproponowania im jedynej możliwości pokoju, a jednocześnie skłonić je do zaangażowania się w konflikt. Zarządzanie konfliktem daje możliwość dowolnego kształtowania politycznych decyzji narodów: „jeśli nie chcesz wojny u siebie, musisz być z nami”. Oczywiście z punktu widzenia unijno – clausewitzowskiej racji stanu tak uzyskany pokój może mieć tylko jeden kształt – nova pax germanica.

TWIERDZA KULTUROWA

Protestujący obecnie rolnicy oraz wszelkie inne grupy, niezadowolone z unijnej polityki powinny pozbyć się złudzeń. Tego tworu nie da się ulepszyć, poprawić, wyleczyć z wypaczeń. Od samego początku cel był określony – podbić, skolonizować i zniewolić narody Europy. Dopłaty, dotacje, granty były tylko pułapką, pierwszą działką dragi sprezentowaną przez dilerów. Słynne wartości europejskie, jakich pełne gęby mają unijczycy tak naprawdę są trzy – ZAKAZ, NAKAZ i KARA. Nie da się porozumieć z unijnymi elitami, bo one mają cele dokładne przeciwne wobec żywotnych interesów każdego narodu europejskiego. Bezcelowe jest też apelowanie do zasad przyzwoitości, bo oni stosują tylko dwie zasady: robią tylko to, co im się opłaca, i stosują takie metody, które są skuteczne. Poza tym głęboko gardzą zwykłymi ludźmi, a niektórzy wprost nienawidzą chrześcijan. Bezcelowe jest też jakiekolwiek porozumienie z rządem, które reprezentuje interesy unijne. Jest idealnie bezwładny, niezdolny i niechętny do działań innych, niż unijne. Wszelkie obietnice i zapewnienia są tylko mydleniem oczu i grą na czas. Każdy protestujący rolnik, każdy Polak, każdy rdzenny Europejczyk musi zrozumieć, że jego interesy, własność, wolność, a nawet życie są zagrożone tak długo, jak długo trwa satrapia europejska.

Polacy mają pod ręką gotową koncepcję wyjścia z tej sytuacji. Mieliśmy bowiem zabory i okupacje i wiemy, jak sobie radzić. Naszym celem jest dążenie do odbudowy i obrony naszej TWIERDZY KULTUROWEJ. To metafora życia i jego kręgów. Jest to twierdza bastionowa. Wewnętrzny pierścień obrony to cytadela, czyli człowiek i wyższe władze jego duszy – rozum i wola. Drugi pierścień obrony to rodzina bliższa i dalsza oraz krąg przyjaciół. Trzeci pierścień obrony twierdzy to naród, czyli rodzina rodzin. Ludzie, mający ten sam interes polityczny i ekonomiczny oraz wspólną tożsamość, tradycje i język. Czwarty pierścień twierdzy to państwo, założone i zarządzane przez naród w celu ochrony swoich interesów i utrzymania porządku wewnętrznego. Państwo, należące do narodu, a nie naród, należący do państwa, jak jest obecnie. Piąty, zewnętrzny pierścień to Kościół, czyli rodzina narodów i zarazem wspólnota wierzących. Kościół prawdziwie katolicki, wyznający prawdziwą wiarę, niesfałszowaną przez Franciszka i jego grupę. Każdy człowiek, rodzina, naród, państwo jest bastionem w swoim pierścieniu obrony. Bastiony połączone są wałami kurtynowymi, zamykającymi okrąg. Obecnie nasze twierdze kulturowe są opuszczone i częściowo zrujnowane, a wały kurtynowe przerwane. Jeśli wróg przejdzie przez kurtynę, zajdzie bastiony od tyłu. Nie są one przeznaczone do obrony okrężnej i po pewnym czasie będą padać jeden po drugim. Należy czym prędzej odtwarzać twierdzę – odbudowywać bastiony i wały kurtynowe – odtworzyć rodziny, nawiązywać kontakty z ludźmi podobnych poglądów, zaniechać swarów, łączyć się w działalności społecznej, odtwarzać jedność narodu, odzyskać kontrolę nad państwem. Dla Polaków nigdy nie będzie żadnej innej drogi do wolności i dobrobytu, jak własne państwo. Jeśli nie będzie narodowego państwa polskiego, będzie to, co zawsze – rugi, wywłaszczenia, wywózki, łagry, prześladowania. Potrzeba teraz odtworzyć naszą polską twierdzę kulturową i obsadzić ją kulturową armią. Każdy Polak dobrej woli może i powinien być wodzem swojej własnej cytadeli i zarazem żołnierzem swojego bastionu we wszystkich pierścieniach obrony. Potrzeba nam teraz nie spać, ani nie rozpaczać, ani nie tracić czasu na zbędne dywagacje, lecz zrodzić i wychować armię narodowych krzyżowców. Tylko tacy bowiem będą zdolni stanąć na szańcach, obronić własną twierdzę przed wrogiem i wdeptać w błoto jego sztandary. Wróg atakuje pod kłamliwymi hasłami masońsko – jakobińskiej rewolucji, głoszącymi wolność, równość i braterstwo. Wszystko to jest fałszem i znaczy po diabelsku dokładnie na odwrót. Nasze sztandary to narodowe barwy, a na nich – BÓG – HONOR – OJCZYZNA. Pod tym sztandarem warto żyć i umierać, walczyć i zwyciężać. Niech nikt się nie łudzi, że wolność będzie łatwo odzyskać. Neobolszewicka komuna, dzierżąca władzę w unijnej satrapii łatwo nie odpuści, nam jednak nie da rady, jeśli będziemy silni duchem i zjednoczeni celem. Nie będzie pokoju, aż nie padnie w proch i pył wieża Babel.

_______________

Czerwony ład unijny, Bartosz Kopczyński, 28 lutego 2024

−∗−

Warto porównać:

Czas się opamiętać, czas się obudzić! Jest czas walki!

Unijne weto czyli wstęp do zmian w Traktatach UE

Europejski rozbiór Polski – mec. Jerzy Kwaśniewski, Lublin

Trwa batalia o polską niepodległość. Otwórzmy oczy Polakom! – Ordo Iuris

O Polsce i Polakach: gdzie jesteśmy i dokąd zmierzamy? – prof. Ryszard Zajączkowski

Postaw czerwonego sukna czyli o farsie politycznej

Tekturowe państwo czyli lud polski temu przyklaskuje – Krzysztof Baliński

Jak odzyskać niepodległość. Aspekty formalne, materialne i… nasze cechy

−∗−

W Unii Europejskiej rozpoczęła się procedura zmian unijnych traktatów, której zakończeniem ma być całkowita likwidacja polskiej niepodległości. Jak walczyć.  

Ordo Iuris

Jerzy Kwaśniewski Ordo Iuris <kontakt@ordoiuris.pl>

Politycy cytują Ordo Iuris
 
Szanowny Panie,w cieniu politycznej wojny i narastającego chaosu w państwie, toczy się proces, który jest ważniejszy niż wszystko, o czym słuchamy i czego dowiadujemy się każdego dnia z polskich mediów. W Unii Europejskiej rozpoczęła się procedura zmian unijnych traktatów, której zakończeniem ma być całkowita likwidacja polskiej niepodległości. Jako Polacy nie będziemy mieli już nic do powiedzenia na temat ochrony życia, rodziny, wolności, migracji, ekonomii czy edukacji – bo decyzje będą zapadać w Berlinie i Brukseli. Niestety większość rodaków cały czas nie jest świadoma tego gigantycznego zagrożenia.Dlatego od kilku miesięcy nie ustajemy w nagłaśnianiu procesów zachodzących w UE. 
Tydzień temu na Pana skrzynkę trafiła wiadomość, w której w szczegółach opisywałem, z czym konkretne – dla życia codziennego każdego z nas – będzie się wiązać odebranie państwom członkowskim prawa weta w kluczowych dla bezpieczeństwa i suwerenności Polski obszarach.Nasza praca zaczynać przynosić konkretne owoce.
 Nasze analizy i ostrzeżenia docierają do wielu Polaków – w tym także do istotnych decydentów.W tym tygodniu uczestniczyłem wraz z mec. Bartoszem Lewandowskim z Collegium Intermarium w sejmowym seminarium prawniczym „Stan praworządności w Polsce. Działania organów władzy publicznej po 13.12.2023 r.”.
Otwierając seminarium, Jarosław Kaczyński cytował wprost nasze eksperckie ustalenia, mówiąc o tym, że referendum w sprawie zmian traktatów UE może się okazać „referendum rozbiorowym”.
Podobnie zbieżne z naszymi ekspertyzami głosy słychać coraz częściej z różnych stron, a nasz najnowszy raport cieszył się poważnym zainteresowaniem także na Węgrzech.To pokazuje jedno – nasza praca ma sens!
Liczę gorąco na to, że również Pan i wszyscy nasi sympatycy oraz Darczyńcy zechcecie być ambasadorami tej ważnej wiedzy, ostrzegając swoich bliskich, przyjaciół i współpracowników przed realnymi skutkami procedowanych zmian UE.O konkretnych zagrożeniach związanych z tą sprawą pisałem Panu tydzień temu. Jeśli do tej pory, nie udało się Panu zapoznać z treścią tej wiadomości, to bardzo gorąco zachęcam do lektury.
Jest poniżej.
Z wyrazami szacunkuAdw. Jerzy Kwaśniewski - Prezes Instytutu na Rzecz Kultury Prawnej Ordo Iuris  
Temat: Niemcy chcą odebrać nam prawo weta. Wiceszef polskiego MSZ… jest „za”Data: sobota, 17 lutego 2024 r.,

Szanowny Panie,gdy Parlament Europejski przyjmował poprawki do unijnych traktatów, które zakładają przejęcie przez Unię kompetencji w 10 obszarach kluczowych dla naszej narodowej suwerenności, Donald Tusk odgrywał rolę dobrego policjanta. W sejmowym exposé uspokajał, że „żadne próby zmian traktatów Unii Europejskiej wbrew interesom Polski nie wchodzą w rachubę”. Buńczucznie zapowiadał, że za jego rządów to Polska będzie rozstrzygać o kierunkach zmian w Unii Europejskiej.Jednak uruchomiona oficjalnie procedura zmiany traktatów jak walec ruszyła naprzód. Polska – będąca przez lata hamulcowym w budowie „superpaństwa” na gruzach państw narodowych – od 13 grudnia po cichu wspiera zmiany, usypiając czujność polskich obywateli.Instytut Ordo Iuris jest obecnie w Polsce najważniejszym głosem sprzeciwu, ujawniając skalę ofensywy, budząc społeczny opór oraz dostarczając prawnych argumentów. Już w 2022 roku – gdy w Polsce o sprawie nie mówiono wiele – opisaliśmy planowane zmiany.Teraz wykazujemy, że UE chce odbierać nam armię i ambasady; że chce kontrolować polski przemysł i decydować bez udziału Warszawy o rozwoju wielkich projektów jak CPK czy porty morskie. Poprawki obejmują także przejęcie przez unijnych urzędników decydowania o seksedukacji, dostępności aborcji, surogacji, homoadopcji czy… możliwość odgórnego narzucenia polskim dzieciom wspólnej, europejskiej listy lektur i ujednoliconego nauczania historii.
Zaraz po zaprzysiężeniu Donalda Tuska, przedstawicielka rządu mogła sprzeciwić się dalszemu procedowaniu projektu zmian unijnych traktatów podczas posiedzenia Rady UE… ale tego nie zrobiła. Ograniczyła się do złożenia niewiążącego oświadczenia, by liderzy obozu rządzącego mogli później udawać w mediach, że bronią polskiej suwerenności.
Gdy dziennik Rzeczpospolita zapytał wiceszefa MSZ Andrzeja Szejnę o opinię w sprawie niemieckiego postulatu likwidacji prawa weta w sprawach związanych z polityką zagraniczną, zastępca Radosława Sikorskiego stwierdził bez wahania, że Unia „nie może być sparaliżowana stanowiskiem jednego kraju” i dodał, że „w jakimś stopniu rozumowanie Berlina jest więc zasadne.”
Niektórzy powiedzieliby, że to drobnostka. Ale oddanie obcym prowadzenia polskich spraw zagranicznych oznacza przecież możliwość rozpoczęcia wojny celnej z USA lub nawiązania sojuszu energetycznego z Rosją – wbrew interesom Polski, a nawet pomimo sprzeciwu kilkunastu państw UE. To oddanie wielkiego obszaru niepodległości w ręce Brukseli i Berlina.Takich sfer polskiej kapitulacji i oddawania suwerenności jest jednak więcej. Unijni urzędnicy postanowili zawalczyć o przejęcie dziesięciu obszarów narodowego samostanowienia.Budując strategię obrony suwerenności opieramy się na jednoznacznych zasadach Konstytucji. Przyjęcie zmian traktatowych wymaga polskiej zgody. Jeżeli takiej zgody nie udzieli 2/3 polskiego Sejmu i Senatu, konieczne stanie się referendum. Szacujemy, że odbędzie się za dwa lata.To oznacza, że wkrótce będziemy zapewne bombardowani prymitywną propagandą, w ramach której rewolucjoniści będą wmawiać Polakom, że głosowanie przeciwko reformie traktatów, to głosowanie za biedą, cywilizacyjnym upadkiem i „przeciwko Europie”.Przed nami epokowe wyzwanie. Musimy dotrzeć do wszystkich Polaków z informacją, że referendum dotyczy w rzeczywistości oddania suwerenności; że utrata niepodległości to konkretne szkody dla każdego Polaka. I tylko powszechny sprzeciw może zatrzymać rozpędzoną, niemiecką machinę przejmowania Europy.
Dlatego w ubiegłym roku – 11 listopada, gdy świętowaliśmy kolejną rocznicę odzyskania niepodległości – ogłosiliśmy powołanie do życia Kolegium Suwerenności, które staje się zapleczem eksperckim, dostarczającym wsparcie prawne i merytoryczne analizy dla całego polskiego ruchu suwerennościowego.Pierwsze owoce naszej decyzji już są widoczne. Za mną szereg spotkań terenowych. Nasz głos jest obecny w mediach poprzez setki wypowiedzi, wywiadów, artykułów i wzmianek. O wynikach naszych analiz wspominają politycy z różnych politycznych środowisk. Jarosław Kaczyński mówił na partyjnym wiecu, że „prawnicy z Ordo Iuris wykazali, że w 10 najważniejszych strefach tracimy suwerenność”. W wielkiej konferencji suwerennościowej „Wolni Polacy wobec zmian traktatowych Unii Europejskiej”, która zostanie zorganizowana w marcu w Katowicach, nasi eksperci będą najliczniejszym niezależnym środowiskiem. Rozpoczęliśmy także budowę międzynarodowego ruchu sprzeciwu wobec zmian w traktatach UE.
Aby wszystkim obrońcom niepodległej Ojczyzny dać do ręki argumenty i konkretną wiedzę – przed kilkoma dniami zaprezentowaliśmy raport „Po co nam suwerenność?”. Precyzyjnie pokazujemy w nim, że traktatowe zmiany mają trwale odebrać Polsce suwerenność w 10 konkretnych obszarach – kluczowych dla naszej narodowej suwerenności.Skutkiem wdrożenia reformy może być przejęcie przez Unię dowodzenia nad siłami zbrojnymi Polski, zamknięcie polskich ambasad i zastąpienie polskich dyplomatów służbami unijnymi. To także ostateczne oddanie Brukseli kontroli nad przepływem imigrantów. Unia Europejska będzie mogła przejąć nadzór nad kluczowymi gałęziami polskiego przemysłu, zamykać kopalnie i porty, oraz nabyć wyłączną kompetencję w zakresie zawierania porozumień dotyczących ochrony klimatu. To urzędnicy UE zdecydują, czy mamy budować Centralny Port Komunikacyjny lub autostrady. Reforma będzie skutkować narzuceniem państwom członkowskim akceptacji aborcji, surogacji, eutanazji, permisywnej edukacji seksualnej, przywilejów dla homozwiązków i homoadopcji.
Raport przetłumaczyliśmy już na język angielski i rozpoczęliśmy jego szeroką promocję. W ubiegły piątek kopie raportu trafiły do przedstawicieli węgierskiego rządu podczas Polsko-Węgierskiego Politycznego Forum w Budapeszcie, gdzie uczestniczyliśmy w dyskusji o przyszłości naszego regionu.Już niedługo raport trafi do wszystkich eurodeputowanych. Będzie też podstawą rozmów i spotkań ze środowiskami ze Słowacji, Chorwacji, Włoch, Hiszpanii, Francji, Rumunii, Bułgarii i wielu innych krajów, które mogą przyczynić się do zablokowania zmian.Wszystkie te działania to dla nas duże koszty, ale wszystkie są absolutnie niezbędne, bo jeśli oddamy naszą suwerenność – cała nasza walka w obronie kluczowych dla nas i dla Pana wartości nie będzie już miała znaczenia, bo decyzje podejmować będzie za nas Bruksela… a tak właściwe, to Berlin.
Dlatego ośmielam się prosić Pana o rozważenie jednorazowego lub stałego wsparcia dla Instytutu Ordo Iuris, bo przed nami ogrom pracy, który będziemy musieli wykonać – także w Pana imieniu – by obronić wiszącą już na włosku niepodległość naszej Ojczyzny.Aby wesprzeć działania Instytutu Ordo Iuris, proszę kliknąć w poniższy przycisk
Wciąż nie jest za późno
Choć w ciągu ostatnich kilku lat centralizacja Unii Europejskiej uległa radykalnemu przyspieszeniu, to jednak przed nami nadal długa droga.Procedura zmian traktatowych została formalnie rozpoczęta w ubiegłym roku, gdy projekt został przyjęty na forum Parlamentu Europejskiego. Następnie została przekazana Radzie Unii Europejskiej (złożonej z właściwych ministrów poszczególnych państw członkowskich), która przekazała ją do kolejnego etapu procedowania 18 grudnia.Trzecim etapem procedury będzie podjęcie przez Radę Europejską
 (złożoną z szefów państw i rządów) decyzji zwykłą większością głosów o zwołaniu konwentu złożonego z przedstawicieli parlamentów narodowych, szefów państw i rządów, Parlamentu Europejskiego i Komisji Europejskiej.Konwent dokona wstępnej oceny merytorycznej poprawek zgłoszonych przez Parlament Europejski, a następnie – w drodze konsensusu – przyjmie zalecenia dla konferencji międzyrządowej. Alternatywnie Rada Europejska może samodzielnie ustalić takie zalecenie bez zwoływania konwentu, ale na taki ruch musi uzyskać zgodę Parlamentu Europejskiego.Następnie przewodniczący Rady UE zwołuje konferencję międzyrządową, która będzie najważniejszym etapem procedury. To wtedy przedstawiciele rządów państw członkowskich wypracują ostateczną treść poprawek traktatowych, które mogą przyjąć jedynie w drodze konsensusu. Potem nie będzie już można dokonywać żadnych zmian w treści poprawek.Ostatnim etapem procedury jest ratyfikacja nowych traktatów przez wszystkie państwa członkowskie zgodnie z ich konstytucyjnymi wymaganiami. W przypadku Polski ratyfikacja traktatów leży w gestii Prezydenta RP, który musi wcześnie uzyskać zgodę parlamentu. Ponieważ proponowane poprawki przewidywałyby znaczące poszerzenie kompetencji Unii Europejskiej, taka zgoda musiałaby zostać wyrażona odrębnie przez Sejm i Senat – w każdym przypadku większością 2/3 głosów. Alternatywnie zgoda na taką ratyfikację mogłaby zostać wyrażona w drodze referendum.Otwórzmy oczy Europejczykom!Przed nami zatem proces, który może potrwać około dwóch lat. Wciąż mamy więc czas na zorganizowanie sprzeciwu i uświadomienie Polakom skali zagrożenia. 
Ale musimy te działania rozpocząć już teraz – zanim ruszy machina propagandowa unijnych federalistów.Co więcej – bardzo istotne będzie uświadomienie skali zagrożenia także obywatelom innych państw europejskich, bo sprzeciw jednego kraju łatwo złamać, co dobitnie pokazuje chociażby historia przyjmowania Traktatu lizbońskiego, który pierwotnie także nie był akceptowany przez część państw, których sprzeciw został ostatecznie przełamany.
Dlatego opublikowany w tym tygodniu raport „Po co nam suwerenność?” przetłumaczyliśmy już także na język angielski. Sam raport trafi do eurodeputowanych, polityków krajowych oraz organizacji społecznych w całej UE.W raporcie opisaliśmy 10 konkretnych obszarów postulowanej cesji narodowej suwerenności. Zebrani przez Instytut Ordo Iuris eksperci pisali o utracie samostanowienia w dziedzinach: ochrony klimatu, polityki zdrowotnej, infrastruktury transgranicznej, ochrony granic, polityki zagranicznej, bezpieczeństwa i obronności, przemysłu, edukacji, polityki monetarnej i prawa rodzinnego. Każdemu z tych zagadnień poświęciliśmy odrębny rozdział raportu, w którym omówiliśmy zakres oddawanych kompetencji narodowych i ich przewidywane konsekwencje.Z całego pakietu zmian wyłania się konkretna wizja „europejskiego superpaństwa”, gospodarczo scentralizowanego i zarządzanego odgórnie na poziomie znacząco przekraczającym federalizację USA. 
W świetle przyjętych zmian Polska straciłaby kontrolę nad obszarami, które według teoretyków państwowości są esencją tego, co możemy nazywać państwem niepodległym i suwerennym, a więc sprawami wewnętrznymi państwa, własną polityką zagraniczną, zdolnością do prowadzenia wojny obronnej i ochrony zdefiniowanych granic.To prawdziwy tryumf Altiero Spinellego, który pisał w Manifeście z Ventotene, że „fundamentalny, wymagający rozwiązania problem, którego istnienie sprawia, iż wszelki dalszy postęp jest jedynie pozorny, to kwestia zniesienia ostatecznego podziału Europy na suwerenne państwa narodowe”.
Aby wesprzeć działania Instytutu Ordo Iuris, proszę kliknąć w poniższy przycisk[to w oryginale, nie kopiuje mi sie MD]
Unia zamknie polskie kopalnie?W raporcie piszemy między innymi o wyposażeniu Unii Europejskiej w wyłączną kompetencję w zakresie zawierania międzynarodowych porozumień „w sprawie zmiany klimatu” oraz usunięciu obszaru „środowisko naturalne” z zakresu kompetencji dzielonych (poprawka 70), co prowadzić będzie do przejęcia przez Unię Europejską wyłącznej kompetencji nad zagadnieniami środowiska naturalnego.Mowa jest także o włączeniu nowej kategorii przestępstw przeciwko środowisku do kategorii przestępstw unijnych oraz wyposażanie Europolu w dodatkowe kompetencje do ich ścigania. W świetle dotychczasowej polityki energetycznej UE bezpośrednim skutkiem przyjęcia poprawek będzie uderzenie w konstytucyjną zasadę bezpieczeństwa energetycznego.
Nie ulega wątpliwości, że w poszczególnych państwach europejskich istnieją różne – często sprzeczne ze sobą – interesy związane z przyszłością energetyki. Najdobitniejszym tego przykładem jest niemiecka polityka energetyczna, która przez dekady zakładała ścisłą współpracę z Rosją, co stoi w sprzeczności z interesami polskimi.Warto też przypomnieć, że jeden tylko spór między Polską a Czechami w sprawie elektrowni Turów postawił pod znakiem zapytania dalsze funkcjonowanie kompleksu, który odpowiada za dostarczanie ok. 6-8% krajowej produkcji energii elektrycznej. A nietrudno sobie wyobrazić sytuację, w której w wyniku ustaleń klimatycznych poczynionych przez Unię Europejską Polska w trybie natychmiastowym zmuszona byłaby zrezygnować z wydobycia węgla brunatnego i wytwarzania energii elektrycznej w polskich elektrowniach węglowych.CPK, port LNG, energetyka i waluta – o tym zdecydują w Brukseli
Kluczowa dla przyszłości Polski może być też poprawka 71, która zakłada poszerzenie kompetencji dzielonych – w ramach których Unia ma pierwszeństwo przed państwami członkowskimi – w zakresie transportu o infrastrukturę transgraniczną.
 Dotyczyć to będzie wszelkiego rodzaju transportu: drogowego, kolejowego, morskiego, lotniczego oraz żeglugi śródlądowej.Przyjęcie poprawki może oznaczać, że państwa członkowskie zostaną pozbawione możliwości podejmowania suwerennych decyzji dotyczących między innymi dróg o znaczeniu międzynarodowym, kolejowych połączeń międzypaństwowych, międzynarodowych portów lotniczych czy portów morskich. W kontekście Polski poprawka dotykałaby suwerennych kompetencji w zakresie planowania i realizacji takich inwestycji jak: Centralny Port Komunikacyjny, rozwój Portu Gdańskiego, budowa i rozwój terminalu LNG (gazoportu) czy planowanie i budowa Via Carpatia.
Proponowane zmiany traktatowe dotyczą także takich strategicznych obszarów jak: przemysł wydobywczy, energetyka i przemysł zbrojeniowy. Projektowane zmiany uderzą zatem w konkurencyjność i dynamikę rozwoju polskiej gospodarki, wymuszając dalsze jej podporządkowanie głównym ośrodkom gospodarczym UE – w szczególności gospodarce niemieckiej.Projekt zmian traktatowych przyjęty przez Parlament Europejski przewiduje też wpisanie do traktatu prostego zdania, że „walutą Unii jest euro”. Zmiana ta będzie naglącym zobowiązaniem do wdrożenia wspólnej waluty we wszystkich państwach członkowskich i zrzeczenie się suwerenności walutowej. Tymczasem głównym beneficjentem wspólnej waluty są Niemcy, a zaraz za nimi Holandia. Wszystkie pozostałe państwa członkowskie traciły na obecności w strefie euro względem tego, co potencjalnie mogłyby zyskać, posiadając własną walutę. Taką niekorzystną perspektywę ma również Polska.
Polska armia do likwidacji?Projekt zmian traktatowych może być także bardzo groźny dla naszego bezpieczeństwa. Obejmuje on bowiem prymat unijnej większość w sprawach „bezpieczeństwa zewnętrznego i obronności”. Preambuła rezolucji Parlamentu Europejskiego wzywa „do ustanowienia Unii Obronnej obejmującej jednostki wojskowe i stałą zdolność do szybkiego rozmieszczenia, pod dowództwem operacyjnym Unii”. Ponadto „proponuje, aby wspólne zamówienia i rozwój uzbrojenia były finansowane przez Unię ze specjalnego budżetu podlegającego współdecyzji i kontroli parlamentarnej”.Powołanie Unii Obronnej należy odczytywać jako wyzwanie rzucone strukturom NATO, a w dalszej perspektywie jako próbę całkowitej rezygnacji Europy ze współpracy militarnej z USA. Mówił o tym wprost jeden ze sprawozdawców rezolucji Paramentu Europejskiego Helmut Scholz.Przeniesienie kompetencji dotyczących obronności i bezpieczeństwa na grunt wspólnej polityki unijnej w praktyce oznaczać będzie pozbawienie państw narodowych ich własnych zdolności obronnych i całkowitą zależność od decyzji podejmowanych w Brukseli. Dobrze znana opieszałość struktur unijnych – widoczna zwłaszcza w jej działaniach na rzecz wsparcia Ukrainy, które były jedynie tłem dla działań państw narodowych – sprawi, że rzeczywiste bezpieczeństwo państw członkowskich nowego sojuszu się zmniejszy, a nie wzrośnie. Doprowadzi to do paraliżu możliwości obronnych konkretnych państw, które w razie wrogiej aktywności będą musiały oczekiwać na podjęcie decyzji przez polityków i urzędników znajdujących się setki kilometrów od miejsca agresji. Praktyka ostatnich miesięcy dobitnie pokazuje, że cyniczna postawa Berlina i niektórych innych stolic państw zachodniej Unii każe nam się zastanowić, czy w sytuacji rzeczywistej agresji Federacji Rosyjskiej na Polskę lub państwa bałtyckie nowy sojusz podejmie odpowiednie działania na tyle szybko, by przeciwstawić się jej i ją zatrzymać.W projekcie mamy także bezpośrednio powiązaną z kwestią bezpieczeństwa poprawkę nr 73, która oddaje w ręce unijnej większość „sprawy zagraniczne”, prowadząc do pozbawienia państw członkowskich możliwości prowadzenia suwerennej polityki zagranicznej oraz poprawkę nr 98, która umożliwi Unii Europejskiej bezpośrednie ingerowanie w kompetencje państw członkowskich w zakresie ochrony granic zewnętrznych – w tym w uprawnienia i sposób wypełniania obowiązków przez krajowe służby graniczne i imigracyjne.Aborcja, tranzycja i seksualizacja dzieci? Obowiązkowo!
Projektowane zmiany traktatów unijnych obejmują także kwestie związane z narzucaną nam od lat przez instytucje unijne aborcją i ideologią gender.Poprawki nr 103 i 104 usuwają z Traktatu o funkcjonowaniu Unii Europejskiej wymóg uzyskania jednomyślności w Radzie UE w zakresie prawa rodzinnego i zastępują go zwykłą procedurą ustawodawczą umożliwiającą przegłosowanie jednych państw przez drugie. W konsekwencji, kwalifikowaną większością mogłyby zostać przyjęte rozwiązania sprzeczne z tożsamością kulturową, konstytucyjną i obyczajową istotnej części państw członkowskich. Przykładowo, mogłoby to być rozporządzenie dotyczące instytucjonalizacji związków homoseksualnych i zrównania ich z małżeństwami czy rozporządzenie dotyczące uznaniowego odbierania dzieci rodzicom za wychowywanie ich w danym systemie wartości.Do obszarów, w których decyzje będą należeć do unijnej większości miałaby dołączyć także edukacja. Oznaczałoby to daleko idące ograniczenie samodzielności państw członkowskich w zakresie określania treści nauczania oraz organizacji systemów edukacji. Po wprowadzeniu zmian niewykluczone będzie wprowadzenie jednolitej, europejskiej matury oraz ograniczenie nauczania ojczystego języka, historii czy geografii. Możliwe stanie się odgórne wprowadzenie do szkół jednolitej dla wszystkich, obligatoryjnej, permisywnej edukacji seksualnej, a także modelu edukacji włączającej, zakładającego likwidację szkół specjalnych. Kluczowe kompetencje Ministra Edukacji mógłby przejąć unijny komisarz, którego nie będzie można jednak zmienić przy kolejnych, krajowych wyborach parlamentarnych.Wśród przyjętych przez Parlament Europejski poprawek do unijnych traktatów znalazły się zmiany oddające Unii Europejskiej kontrolę nad szerokim obszarem polityki zdrowotnej. Miałoby to także dotyczyć, nieuznanej dotąd w normach traktatowych, niedookreślonej koncepcji „zdrowia i praw seksualnych i reprodukcyjnych”, oznaczające de facto głównie aborcję i antykoncepcję, ale także drastyczne ingerencje chirurgiczne i hormonalne w ramach tzw. korekty płci czy „prawo do edukacji seksualnej”, afirmującej hedonizm i rozwiązłość.Proponowane rozszerzenie kompetencji Unii na politykę zdrowotną państw członkowskich w przypadku ogłoszenia kolejnej epidemii skutkować może centralną polityką sanitarną, włączając w to decydowanie o ograniczaniu praw i wolności (w tym przez wprowadzanie lockdownów, ograniczeń w przemieszczaniu się i obowiązkowych szczepieniach) z pominięciem polskiego rządu i parlamentu.
Pomóż nam obronić polską niepodległość!
Jak widać zatem – Polska suwerenność i niepodległość wisi na włosku. Ale wciąż możemy ją obronić.Poprzednie pokolenia Polaków często musiały walczyć o tę niepodległość z bronią w ręku. My będziemy mogli to zrobić bez ryzykowania życia, bo to nasz głos przy referendalnej urnie może zdecydować o tym, czy Polska pozostanie państwem suwerennym.Aby zwyciężyć, musimy już teraz rozpoczęć walkę o świadomość Polaków. I nie będzie to sprint. Przed nami prawdziwy maraton, na który musimy być gotowi i który musimy rozpocząć już teraz.Zapewniam Pana, że się nie poddamy. Będziemy robić, co w naszej mocy, by najlepiej jak potrafimy służyć Ojczyźnie w tym czasie wielkiej próby.Mamy przed sobą ogrom pracy, która będzie przekraczać codzienną aktywność prawników Ordo Iuris – bo i samo zagrożenie dla naszej Ojczyzny jest bezprecedensowe. Dlatego nie tylko piszemy o istniejącym zagrożeniu na naszych stronach i w mediach społecznościowych, występujemy w mediach, piszemy analizy i raporty, uruchamiamy internetowe petycje i udostępniamy efekty naszych prac europejskim decydentom i naszym partnerom z całej Europy. Ruszyliśmy już także w Polskę, by osobiście spotykać się z rodakami i uświadamiać im, czym skończy się proponowana reforma UE.W czwartek osobiście spotkałem się z mieszkańcami Suwałk. A wcześniej – w ciągu zaledwie kilku tygodni – odwiedziłem też między innymi Dąbrowę Górniczą, Częstochowę, Mielec, Zawiercie i Jasło a w przyszły piątek będę rozmawiał na ten temat z mieszkańcami Lublina. Teraz czas na budowanie Klubów Suwerennościowych w całym kraju.Już dziś potrzebujemy Pana pomocy – zarówno w uświadamianiu swoich bliskich i znajomych co do skali zagrożenia, jak i pomocy finansowej. Bez zgromadzenia niezbędnych do naszej pracy środków finansowych, nie będziemy mogli jej kontynuować.Dlatego będę Panu bardzo wdzięczny za podzielenie się tą wiadomością ze swoimi bliskimi i znajomymi i jej szerokie rozpowszechnienie oraz za rozważenie wsparcia Instytutu Ordo Iuris – najlepiej wsparcia regularnego, które umożliwia nam planowanie kolejnych miesięcy pracy.Wsparcia można dokonać, klikając w poniższy przycisk lub dołączając do Kręgu Przyjaciół Ordo Iuris.
Aby wesprzeć działania Instytutu Ordo Iuris, proszę kliknąć w poniższy przycisk
Z wyrazami szacunkuAdw. Jerzy Kwaśniewski - Prezes Instytutu na Rzecz Kultury Prawnej Ordo IurisP.S. W każdym pokoleniu jako Polacy stajemy wobec wyzwania obrony niepodległości naszej Ojczyzny. Za każdym razem zagrożenie przybiera inną postać, chociaż zwykle nadchodzi ze strony tradycyjnych wrogów polskiej państwowości. I tym razem nadszedł czas próby. Jedynie od naszego zaangażowania zależy, czy ogarnie nas mrok rozbiorów i ponownie – całkiem dosłownie – Polska zostanie wymazana z map świata, wchodząc w skład scentralizowanego Państwa Europa. Dlatego musimy działać odważnie i razem. Wspólnie obronimy naszą suwerenność!
Działalność Instytutu Ordo Iuris możliwa jest szczególnie dzięki hojności Darczyńców, którzy rozumieją, że nasze zaangażowanie wymaga regularnego wsparcia.Ustaw stałe zlecenie i dołącz do naszej misji.
Dołączam do Kręgu Przyjaciół Ordo Iuris

Widmo nowej “wiosny ludów” nadciąga nad Europę

Widmo nowej wiosny ludów nadciąga nad Europę

Andrzej Krajewski dziennik/widmo

Widmo nowej wiosny ludów nadciąga nad Europę [FELIETON]
Widmo nowej wiosny ludów nadciąga nad Europę [FELIETON] / PAP / Michał Meissner

Protesty rolników jakie przetaczają się od Dorohuska aż po przedmieścia Porto są pierwszym symptomem tego, iż zwrot “zielona rewolucja” może nabrać zupełnie innego znaczenia, niż chciałaby Komisja Europejska.

Widmo krąży po Europie – widmo zielonej rewolucji. Wszystkie potęgi starej Europy połączyły się dla świętej nagonki przeciw temu widmu – można by napisać, bawiąc się sławnym cytatem z Karola Marksa.

Niestety rozbawienie znika po tym, gdy do cytatu doda się kontekst. Pisząc pod koniec 1847 r. “Manifest Partii Komunistycznej” Karol Marks i jego mniej uzdolniony kolega Engels wykazali się dobrym wyczucie. Dostrzegli, że wiatr historii na Starym Kontynencie nabiera mocy i coś ważnego nadciąga. Minęło wówczas ponad trzydzieści lat od Kongresu Wiedeńskiego, który ustalił nowy, pokojowy ład. Na jego straży stały wszystkie mocarstwa oraz rządzące nimi arystokratyczne elity. To nie był przyjazny świat dla biednych ludzi, ani tych skorych do buntowania się, lub pragnących radykalnych zmian.

Pierwszą zapowiedzią, iż te mogą nadejść, okazał się nagły skok cen żywności. Zaraza ziemniaczana, niszcząca uprawy podstawowego dania biedaków, przyniosła Irlandii klęskę głodu, zaś mieszkańcom Starego Kontynentu drożyznę. Spotęgował ją nieurodzaj oraz kryzys gospodarczy. Wielką Brytanię, Francję i kraje niemieckie dotknęła ekonomiczna zapaść. Z upadających fabryk tysiące robotników trafiało na bruk. Co drugi, dorosły mieszkaniec Paryża bezskutecznie szukał pracy.

Oprócz zapowiedzi kłopotów widocznych jak na dłoni, były jeszcze te trudniej dostrzegalne, choć nie mniej ważne. Stolice europejskich krajów zaczęły splatać ze sobą druty telegraficzne, a w miastach rozkwitała prasa. Z powszechnie dostępnych, umykających kontroli cenzorów gazet, wydawanych rano oraz popołudniami, ludzie dowiadywali się co słychać w świecie. Trwały rewolucje informacyjna i komunikacyjna, których wagi rządzący wciąż nie doceniali. Gdy w roku 1801 został zamordowany cara Pawła I w Londynie rząd oraz jego mieszkańcy dowiedzieli się o tym po trzech tygodniach.

Natomiast kiedy 22 lutego 1848 r. Paryżanie zaczęli stawiać na ulicach barykady, cała Europa śledziła już te zdarzenia prawie w czasie rzeczywistym. Kolejne zamieszki zaczęły wybuchać najpierw tam, gdzie docierały linie telegraficzne i kolejowe. Ich fala po przez miasta francuskie, przekroczyła granice niemiecką, dochodząc do Karlsruhe. Po czym popłynęła w stronę Berlina i Wiednia. Zamieniając Europę we wrzący kocioł, gotowy do eksplozji.

Wprawdzie szukanie analogi z zamierzchłymi czasami, to stąpanie po kruchym lodzie, jednak spójrzmy na kilka rzeczy, próbując być mądrzejsi o doświadczenia z przeszłości.

Zielony Ład – rewolucja, która dzieli Europę

Bunt rolników na skalę ogólnoeuropejską wybuchł, bo zadziałał zapalnik w postaci gwałtownego spadku cen żywności, a zwłaszcza zbóż na światowych rynkach. Przed wojną zarówno Rosja, jak i Ukraina zajmowały czołowe miejsca w rankingach eksporterów produktów rolnych. Teraz oba państwa dramatycznie potrzebują funduszy, a tanie produkty rolne są czymś, co zawsze znajdzie nabywców. W Polsce rolników do blokowania miast i dróg pchnął napływ żywności z Ukrainy. We Francji, czy Hiszpanii fakt, że zboże z Rosji, skutecznie ciągnie w dół ceny na całym świecie. Ale to tylko zapalnik, bo wystarczy spojrzeć do „Food Price Index” FAO (Organizacji Narodów Zjednoczonych do spraw Wyżywienia i Rolnictwa), by zobaczy, iż owszem jest najtaniej od 2019 r., lecz w przeszłości bywało jeszcze taniej.

Zapalnik jedynie zmotywował do próby stawienia oporu czemuś, co przynosi powszechny wśród rolników (nie tylko w Polsce ale w całej Unii) lęk przed wielkim i nieodwracalnym zubożeniem. Strach, że to co się osiągnęło i dorobiło pójdzie stopniowo w diabły. Aż niegdyś zamożnemu farmerowi pozostanie zaciskanie wraz z całą rodziną pasa mocniej i mocniej. Tak do końca życia. Pierwsze, odczuwalne symptomy ubożenia, pchnęły więc od razu w całej Unii jedną grupę zawodową do buntu. Mimo iż do prawdziwej nędzy jej jeszcze bardzo daleko. Acz tu trzeba od razu nadmienić, że częściej bunty wszczynają nie nędznicy przyzwyczajeni do nędzy, lecz ci, którzy coś już posiadali i to tracą.

Skąd ów lęk się bierze, nietrudno zauważyć. Wedle założeń przyjętych jeszcze w 2019 r. w Europejskim Zielonym Ładzie, rolnictwo w Unii już do roku 2030 czeka gruntowna transformacja. W ogólnikowych hasłach sprowadza się ona do obniżenia emisji gazów cieplarnianych (głównie metanu i podtlenku azotu), promowania ekologicznych form produkcji oraz przywracania kolejnych obszarów Unii do stanu pierwotnego – czyli zamieniania pól uprawnych w lasy.

Przekładając hasał na codzienność unijnych dyrektyw “Fit for 55” oznaczają on jak na dziś: redukcję użycia środków ochrony roślin o 50 proc., nawozów sztucznych o 20 proc., obowiązek ugorowania 4 proc. ziemi., a także stopniowe wybijanie stad bydła. Dopłaty bezpośrednie dla rolników będą bowiem uzależnione od ich działań proekologicznych, obniżających emisję gazów cieplarnianych i odchodzenia od hodowli zwierzęcej.

Wprawdzie, pod wpływem protestów rolników, do rekomendacji Komisji Europejskiej, ogłoszonej na początku lutego, wpisano wycofanie się z najbardziej drastycznych ograniczeń w odniesieniu do nawozów i pestycydów, lecz jest to nadal jedynie propozycja.

I znów przewidzenie skutków Europejskiego Zielonego Ładu dla rolnictwa w Unii nie jest czymś trudnym. Jeśli nastąpi powrót do technologii uprawiania ziemi, jakie stosowano na początku XX w (to de facto niosą za sobą wspominane zakazy), adekwatnie do tego spadnie wysokość plonów. Wówczas bez wielkich dopłat cenny wszystkiego co jadalne pognają w sklepach ostro w górę. No chyba, że unijny rynek otworzy się szeroko na produkty rolne z: Ukrainy, Rosji, USA, Kanady, Australii, Brazylii, Argentyny. Wszystkich tych miejsce, gdzie Europejski Zielony Ład w rolnictwie obserwuje się jako, ciekawy dziw natury, dający sporą nadzieję na zasobną przyszłość.

Zielona transformacja – koszty, które zapłacimy wszyscy

Oczywiście Komisja Europejska i szefowie rządów na posiedzeniu Rady Europejskiej mogą za jakiś czas zdecydować, że żadnego otwierania rynku nie będzie. Droga żywność i bardzo drogie mięso, to niższa konsumpcja. Zatem otrzymamy mniej otyłe społeczeństwo, skuteczniej przyczyniające się do obniżania emisji dwutlenku węgla, metanu oraz innych gazów cieplarnianych.

Jednakże jest mały szkopuł, zapisany w założeniach Europejskiego Zielonego Ładu i wytyczających ku niemu drogę dyrektywach “Fit for 55”” Mianowicie wielka transformacja nie obejmie tylko rolników, ale każdego z mieszkańców Unii. I nie zapowiada się na fajne doświadczenia dla biedniejszych ludzi. Choć może nie będzie aż tak źle.

W ciągu najbliższych czterech lat, obwiązującym już w energetyce i przemyśle, systemem handlu pozwoleniami na emisję CO2 (EU ETS) objęty zostanie transport drogowy i morski. W przypadku lotniczego skończą się darmowe pozwolenia.

Czyli wszystko co jest przewożone do magazynów, hurtowni i sklepów, przez co zawiera w swej cenie koszty transportu, zacznie drożeć. Firmy transportowe aby nie paść muszą przerzucić nowy podatek na konsumenta. Ale to tylko jedna ze składowych ceny, wiec może nie będzie aż tak źle.

Pojawi się też podatek od posiadania samochodu z silnikiem spalinowym (jak zapisano w polskim KPO: “ma na celu zmniejszenie ilości najbardziej emisyjnych pojazdów i promocje niskoemisyjnych środków transportu”). Zatem im starszy samochód, gorzej plasujący się w normach emisji spalin EURO, tym coroczna opłata zrobi się wyższa. Ale może nie będzie aż tak źle i kwota okaże się niezbyt wysoka. Poza tym auto można opchnąć złomiarzom za osiem stów, co w zupełności wystarczy na zakup roweru.

Podobnie rzecz się ma z domami i mieszkaniami ogrzewanymi paliwami kopalnymi, które obejmie system handlu emisjami ETS 2.

Ściślej mówiąc uprawnienia do emisji CO2 będą musiały kupować firmy dostarczające gaz, lub ciepło indywidualnym odbiorcom. Zgadnij Drogi Czytelniku, komu doliczą koszt ETS 2 do rachunku. Ale może nie będzie aż tak źle, bo polskim europosłom Jerzemu Buskowi i Adamowi Jarubasowi udało się wynegocjować zapis, że jeśli cena uprawnienia do emisji tony CO2 przekroczy 45 euro, wówczas na rynek zostaną rzucone dodatkowe pozwolenia, by zapobiec dalszemu jej wzrostowi.

Tymczasem w kolejce czeka jeszcze obowiązek termomodernizacji wszystkich budynków w Unii, tak aby do 2050 r. stały się zeroemisyjne. Ale może nie będzie aż tak źle ….

Ucinając to rozdrabnianie się na szczegóły, wieźmy po porostu raport firmy konsultingowej McKinsey, wyceniający koszty transformacji założonej w Europejskim Zielonym Ładzie. Otóż transformacja wymaga wydania do 2030 roku na przekształcenie Starego Kontynentu w emitujący o 55 proc. mniej gazów cieplarnianych niż czterdzieści lat wcześniej, okrągłego 1,7 biliona euro. Ktoś tą sumę musi wyłożyć, ewentualnie wziąć na siebie spłacanie kredytów zaciągniętych na cele transformacyjne. I tym kimś tak czy inaczej będzie przeciętny, unijny obywatel, za sprawą opisanych powyżej, nowych podatków. Bo choć te opłaty mają bardzo skomplikowaną formułę, są de facto podatkami, przenoszącymi przy udziale wielu pośredników pieniądz z kieszeni zwykłego człowieka do budżetu państwa. Gdy obejmuje nas jeden, mały podatek, to go prawie nie zauważamy. Kiedy doda się jeszcze dwa, robi się mniej miło. Ale gdy tak w cztery lata spada na nas z cirka dziesięć nowych …

Cóż wówczas, nawet jeśli państwo stale zwiększa oferowane osłony socjalne dla najuboższych (takie działania wpisano w Zielony Ład), to one jedynie łagodzą proces ubożenia. Jak szybko może on przebiegać, gdy w grę wchodzą koszty powiązane z energią, świetnie obrazują ciekawe statystyki wzięta z raportów Institut der deutsche Wirtschaft.

Ubóstwo energetyczne – coraz większy problem Europy

Otóż w RFN przyjęto, że jeśli obywatel wydaje ponad 10 proc. swoich dochodów na ogrzewanie, ciepłą wodę i prąd, to jest osobą dotkniętą “ubóstwem energetycznym”. Od najazdu Rosji na Ukrainę, gdy ceny energii poszły w górę, do połowy 2022 r. liczba Niemców ubogich energetycznie skoczyła z 14,4 proc do ponad 25 proc. Minął kolejny rok i statystycznie dziś już ok. 40 proc. mieszkańców RFN cierpi z powodu “ubóstwa energetycznego”. Choć wzrost kosztów nie był dramatycznie wysoki, w zaledwie trzy lat liczba ludzi dotkniętych ubożeniem zwiększyła się ponad 3,5 krotnie w jednym z najbogatszych krajów UE. Stało się tak, choć mogli liczyć na mrożenie przez rząd cen energii oraz dopłaty socjalne.

A to tylko mały przedsmak tego, co oferują cztery najbliższe lata Europejskiego Zielonego Ładu. Dla dziesiątek milionów osób w UE, u których suma zarobków i koniecznych wydatków wychodzi miesięcznie na zero, będzie to czas coraz częstszego mierzenie się z pytaniem – ogrzewamy mieszkanie, czy jemy obiad. Po czym pod koniec dekady mogą nałożyć się na to nowe ceny żywności, będące efektem “zielonej transformacji” rolnictwa. No chyba, że Unia otworzy swój rynek na import dużo tańszych produktów rolnych z całego świata. Acz wówczas oznaczałoby to koniec rolnictwa w Europie aż po Bug. Potem pozostałaby jedynie konieczność modlitwy o to, żeby nigdy szlaki komunikacyjne, wiodące ze Starego Kontynentu do głównych dostawców żywności, nie zostały przecięte. Ale może nie będzie aż tak źle, w końcu milicje Huti grasują jedynie na Morzu Czerwonym.

Takie wybieganie myślami w odleglejszą przyszłość ma jednak niewielki sens. Zapowiada się bowiem, iż bardzo istotne rzeczy zadzieją się o wiele wcześniej. Nawet bez bezpośredniego zderzenia Unii z agresywnymi poczynaniami putinowskiej Rosji.

Liczący tysiące ludzi unijnych aparat urzędniczo-ekspercki zdaje się zupełnie nie przejmować tym, iż trwa właśnie wzorcowe narastanie w społeczeństwach krajów unijnych masy krytycznej. Nie ma możliwości, aby nagły wzrost podatków i kosztów życia, ubożenie, brak poczucia sprawczości i utrata zaufania do elit, nie owocowały narastaniem frustracji. Zwłaszcza gdy towarzyszy temu strach przed nadciągającą, nieodwracalną biedą.

Bunt rolników jest tego pierwszym symptomem.

Jednak suma odczuwalnych strat oraz lęków często kumuluje się całymi latami, nim osiągnie masę krytyczną. Po czym społeczną eksplozję może zainicjować zupełny drobiazg.

Przed lutym 1848 r. Francuzów do szewskiej pasji doprowadzały: kryzys ekonomiczny, ceny żywności, bezrobocie, przysługiwanie prawa głosu w wyborach jedynie właścicielom ziemskim, zakaz demonstracji ulicznych, głupota króla Ludwika Filipa i bezwzględność jego wiernego premiera Françoisa Guizota. Ale dopiero kiedy ten ostatni zakazała urządzania w paryskich restauracjach bankietów, podczas których opozycja toczyła debaty polityczne, miarka się przebrała. Skoro nie będzie bankietów będą barykady stwierdzili mieszkańcy Paryża. Nieco wcześniej genialny obserwator ówczesnego świata Alexis de Tocqueville zanotował, myśl, która nie dawała mu spokoju. “Śpimy razem na wulkanie” – zapisał.

Andrzej Krajewski

BRAWO !! Są już pieniądze na likwidację polskiego rolnictwa!

Są już pieniądze na likwidację polskiego rolnictwa!

sa-juz-pieniadze-na-likwidacje-rolnictwa Autor: CzarnaLimuzyna, 24 lutego 2024

Popularny showman, Donald Tusk, doganiający ostatnio Jarosława Kaczyńskiego w liczbie strzelonych goli do pustej polskiej bramki, ogłosił na platformie X wielki sukces.

Mamy praworządność. Mamy 600 miliardów. Przed nami kolejny wielki cywilizacyjny skok!

Tłumacząc to z języka propagandy…

Mamy leworządność! Mamy nowe miliardy do spłacenia, ale i kasę na realizację zielonego bezładu i na prowadzenie polityki promującej lgbt. Przed nami kolejna cywilizacyjna zapaść! Spełniamy obietnice!

Tymczasem trzeba w trybie pilnym uspokoić rolników, tym bardziej że bracia banderowcy grożą odwetem. Donosi o tym wiarygodny w tych sprawach i gorliwie śledzący dialog z nowoczesnym narodem ukraińskim – żydowsko-niemiecki portal pisząc:

Premier Ukrainy stawia Polsce ultimatum. “Możemy zastosować środki odwetowe”

===============================

Co zrobi Tusk? Na pewno nie odwoła zielonego absurdu ani nie wypowie paktu klimatycznego, po prostu sypnie kasą na otarcie pierwszych łez.

Wszytko zgodnie z planem: Unia, unia über alles, über alles in der Welt, a likwidacja Polski nie jest możliwa bez likwidacji: górnictwa i rolnictwa, a likwidacja rolnictwa nie może się przecież odbyć bez zapewnienia rolnikom bezpieczeństwa finansowego, potem już z górki: przyjęcie euro i likwidacja gotówki, Unia z Ukrainą, być może wojna, a na pewno Traktat Rozbiorowy.

W sprawie pieniędzy wypowiedziała się już wybitna prezenterka TVN

Nie wszyscy zareagowali entuzjazmem…

Ale widać, widać wyraźnie, że pani Kasia ma bardziej światowe poglądy, mając w profilu flagi: ukraińską, unijną i amerykańską, a pan Bob ledwie polską. Co prawda zabrakło flagi żydowskiej, ale niewtajemniczonym w temat wyjaśniam, że TVN to bardzo odpowiednia stacja i z bardzo odpowiednim właścicielem.

Pewne sprawy należy jeszcze przekonsultować i przyklepać w rozmowach twarzą w twarz. W tak ważnych sprawach nie ma zupełnie znaczenia czy ktoś ma jeszcze twarz czy ją dawno stracił. Ciemny scenariusz wieszczy komercyjnie pesymistyczny Stanisław Michalkiewicz.

Dwa interesy?

– Prezydent Biden zaprosił i Tusku, i Dudu w jednym samolocie na spotkanie – powiedział Sommer.

– Zaprosił? Wezwał ich. Od kiedy to prezydent Józio Biden zaprasza? On wzywa wasali – skomentował Michalkiewicz

– Jak on ich wezwał, to on musi do nich mieć interes, prawda? Jakby nie miał do nich interes, to by ich nie wezwał, a jak wezwał znaczy on ma interes i to pilny, bo on ich wezwał na początek marca, prawda? 

– A co to za interes może być Pana zdaniem? – dopytywał redaktor naczelny „Najwyższego CZAS!”-u

O czym Polacy nie mogą się dowiedzieć?

Zamknięte posiedzenie Sejmu, oficjalnie w sprawie “obronności i bezpieczeństwa” odbędzie się 20-22 marca. Wedle przewidywań minister wojny, Kosiniak-Kamysz będzie referował punkt po punkcie wszystkie Tajemnice Poliszynela. Zdaniem Hołowni, po takim posiedzeniu, wszyscy od prawa ( kilkanaście osób- przypis mój) do lewa “złapią pion, poczucie wspólnoty i odpowiedzialności” Czy oznacza to, że wszyscy staną się członkami “koalicji chanukowej” i…, państwo wybaczą określenie, “sługami Ukrainy”?

Tagi:konflikt polsko- ukraiński, Pieniadze na likwidację polskiego rolnictwa, Unia_unia über alles, Unijny traktat rozbiorowy

O autorze: CzarnaLimuzyna

Wpisy poważne i satyryczne

1 komentarz

kolejarz 24 lutego 2024

Wszystko jest możliwe, zależność Tuska od Brukseli, to niczym Bierutowa zależność ,od Stalina. Wprowadzenie na granice infrastruktury krytycznej to wstęp do likwidacji merytorycznej rolnictwa polskiego. Będą strzelać, czy tylko kości łamać ? Policja -może i ukraińska – wykształcona w Szczytnie, czy zamaskowani tajemniczy przybysze unijni? Grudzień 1970 to było tak dawno….

Bardzo groźne: Kontrolę nad polskim szkolnictwem obejmie bezpośrednio UE

23 lutego 2024

Prof. Andrzej Waśko: kontrolę nad polskim szkolnictwem obejmie bezpośrednio UE

Doradca prezydenta RP, przewodniczący Rady ds. Rodziny, Edukacji i Wychowania prof. Andrzej Waśko, odnosząc się do tzw. „Europejskiego obszaru edukacji” podkreślił, że polityka oświatowa, która dotąd była powierzona kompetencji rządów krajowych, stanie się częścią polityki unijnej. Zwrócił uwagę, że kontrole nad polskim szkolnictwem obejmie bezpośrednio UE.

W piątek odbyło się posiedzenie prezydenckiej Rady ds. Rodziny, Edukacji i Wychowania. Jej tematem był „Europejski obszar edukacji”.

Po posiedzeniu odbyła się konferencja, podczas której doradca prezydenta RP, przewodniczący Rady ds. Rodziny, Edukacji i Wychowania prof. Andrzej Waśko podkreślił, że treść owego projektu jest ściśle związana ze zmianami, jakie nowe Traktaty Europejskie przegłosowane przez Parlament Europejski wprowadzają do rządów krajowych i do kompetencji Komisji Europejskich.

To, co nas najbardziej interesuje to fakt, że polityka oświatowa, która dotąd w UE była całkowicie powierzona kompetencji rządów krajowych, stanie się częścią polityki unijnych i w związku z tym, w przypadku przyjęcia tych traktatów, będziemy mieli do czynienia z całkowicie nową sytuacją – tzn. kontrolę nad polskim szkolnictwem obejmie bezpośrednio UE – zaznaczył Waśko. Dodał, że nie wiadomo, w jakim zakresie to nastąpi, ale to jasno wynika z europejskich dokumentów.

W mediach jest obecny temat zmian w podstawie programowej, zgłaszanej przez rząd i ministerstwo pod kierunkiem minister Barbary Nowackiej. Kiedy przyglądamy się tym zmianom widzimy pewną zależność, czy wręcz równoległość w kierunku, w jakim idą te zmiany i rekomendacje, czy też zaleceń unijnych wynikających z tych dokumentów – stwierdził przewodniczący Rady ds. Rodziny, Edukacji i Wychowania.

Jak przekazał, w związku z tym uczestnicy piątkowego posiedzenia Rady ds. Rodziny, Edukacji i Wychowania zastanawiali się, co tak naprawdę oznaczają te zmiany w podstawie programowej. – Zbliżamy się do wniosku, że te zmiany są realizacją owych podstawowych założeń „Europejskiego obszaru edukacji” i priorytetów, które dla edukacji w krajach UE proponuje Parlament Europejski, Komisja Europejska. Wobec tego widzimy, że proces zmian w polskim szkolnictwie ma charakter jakby podwykonawstwa pewnego projektu, który ma ogólnopolski zasięg i to jest nowa sytuacja – powiedział Waśko.

Źródło: PAP / Aleksandra Kuźniar

Jesteśmy z Wami, rolnicy i hodowcy! Jednym klikiem podpisujesz poparcie petycji rolników’

Jesteśmy z Wami, rolnicy i hodowcy!

CitizenGO zaczął tę petycję do Komisji Europejskiej oraz polskiego komisarza w UE ds. rolnictwa – 19.02.2024

==========================

citizengo.org/podpisz

===================================

My wszyscy, na czele z naszymi rolnikami i hodowcami stoimy w obliczu ogromnego kryzysu! Ostatnia decyzja Komisji Europejskiej, która pozwala na bezcłowy import ukraiński do UE przynajmniej do czerwca 2025 roku, wywołała szerokie zaniepokojenie i protesty. Tysiące rolników i hodowców protestuje właśnie teraz w Polsce, na Węgrzech i w całej Europie przeciwko niebezpiecznym działaniom Komisji Europejskiej!

Polityka Komisji prowadzi do nieuczciwej konkurencji dotyczącej produktów rolnych z Ukrainy, podważa stabilność ekonomiczną naszych rolników i hodowców poprzez zalewanie naszych rynków tańszymi produktami, które nie są poddawane takim samym rygorystycznym standardom, jakich przestrzegają nasi rolnicy. Ponadto, środowisko regulacyjne na Ukrainie w zakresie GMO nie jest zgodne ze standardami UE, co budzi obawy o potencjalny napływ produktów GMO poprzez ich masowy import.

Polityka tzw. Zielonego Ładu Unii Europejskiej pod pretekstem transformacji gospodarek w kierunku neutralności klimatycznej stwarza nowe zagrożenie dla rolnictwa.

  • Ograniczenia w używaniu nawozów, 
  • wymogi przejścia na energię odnawialną 
  • i promowanie mniej intensywnych metod uprawy mogą znacząco zwiększyć koszty produkcji, zagrażając istnieniu wielu gospodarstw. 

Zielona polityka UE, mająca rzekomo na celu promowanie tzw. zrównoważonego rozwoju, jest całkowicie sprzeczna z ekonomicznymi realiami, z jakimi mierzą się rolnicy i hodowcy.

To wszystko pogłębia ich problemy! Podpisując tę petycję adresowaną do Komisji Europejskiej mamy możliwość ich wesprzeć. 

Rolnicy i hodowcy biją na alarm, zwracając uwagę, że wdrażane regulacje będą eskalować koszty działania, zagrażać przetrwaniu wielu gospodarstw i niszczyć tradycyjne rolnictwo.

Wspierajmy z zaangażowaniem naszych rolników i hodowców w ich proteście pamiętając o tym, że ich rola producentów żywności w naszym społeczeństwie jest niezastąpiona.

Czas działać teraz! Podpiszcie petycję, aby domagać się sprawiedliwości dla naszych rolników oraz hodowców i by zapewnić, że Komisja Europejska usłyszy nasz wspólny głos. Naszą petycję kierujemy również do Janusza Wojciechowskiego, unijnego komisarza ds. rolnictwa i reprezentanta Polski w UE, który ma dbać o sprawy polskich rolników.

W Polsce, od 9 lutego, rolnicy i hodowcy rozpoczęli serię protestów, które objęły około 300 różnych lokalizacji w całym kraju, co wskazuje na ogromną skalę i determinację tego ruchu. Ich protesty będą trwały 30 dni.

Te masowe mobilizacje, z tysiącami traktorów blokującymi drogi i miasta, takie jak demonstracja w Poznaniu, gdzie aż 1000 traktorów zablokowało główne drogi, są potężnym sygnałem dla polityków i decydentów. Węgierscy rolnicy i hodowcy również rozpoczęli protesty na granicy z Ukrainą, wysyłając jasny komunikat do Komisji Europejskiej mówiący o tym, że również sprzeciwiają się ukraińskiemu dumpingowi i polityce Zielonego Ładu UE.

Jesteśmy przekonani, że UE teraz, bardziej niż kiedykolwiek, musi zwrócić uwagę na te połączone głosy protestu i musi dostosować swoją politykę środowiskową do potrzeb sektora rolnego!

Znajdujemy się w kluczowym momencie, gdy musimy sprzeciwić się szkodliwym działaniom Komisji Europejskiej, aby chronić rolników i hodowców w Polsce!

Sytuacja jest krytyczna. Teraz jest czas, by podjąć działanie. Nie możemy stracić tej okazji. Bruksela już ustąpiła w niektórych obszarach, obawiając się, że protesty rolników mogą negatywnie wpłynąć na nadchodzące wybory do Parlamentu Europejskiego.

Dołączcie do protestu naszych rolników i hodowców, podpisując naszą petycję do Komisji Europejskiej. Razem możemy mieć większy wpływ!

Dziękujemy za wsparcie tej ważnej sprawy!

======================================

Petycja do Komisji Europejskiej i polskiego komisarza w UE ds. rolnictwa: apel wsparcia dla polskich rolników i hodowców

My, niżej podpisani, zwracamy się z pilnym apelem do Komisji Europejskiej o rewizję polityki, która negatywnie wpływa na życie naszych rolników i hodowców.

Polityka, która zezwala na bezcłowy import z Ukrainy do czerwca 2025 roku, poważnie zagraża rolnikom w Polsce i w UE, wprowadzając nieuczciwą konkurencję i umożliwiając import produktów, na które nie nałożono takich samych rygorystycznych standardów, jakie obowiązują rolników w UE.

Domagamy się natychmiastowego przeglądu i ponownego zbadania statusu bezcłowego dla importu rolnego z Ukrainy, aby zapewnić uczciwą konkurencję i chronić interesy rolników UE.

Ponadto apelujemy do Komisji Europejskiej o dostosowanie polityki rolnej Agendy 2030 oraz Europejskiego Zielonego Ładu, w taki sposób, aby lepiej odpowiadały one ekonomicznej rzeczywistości rolnictwa. Zapewni to, że dążenie do zrównoważonego rozwoju nie będzie odbywać się kosztem polskich rolników i hodowców.

Nasze wsparcie dla nich jest wyrazem solidarności z tymi, którzy martwią się o swoją przyszłość i zasługują na naszą uwagę oraz ochronę. Ich walka jest naszą walką, ponieważ dostarczają oni wysokiej jakości, lokalne produkty żywnościowe dla nas wszystkich.

Natychmiastowe działanie jest konieczne, aby zapobiec dalszemu krzywdzeniu naszych rolników i by chronić polskie i europejskie rolnictwo.

Apelujemy o to, by Komisja Europejska szybko wzięła pod uwagę nasze obawy i konstruktywnie odpowiedziała na nasze prośby.

Z poważaniem,

[Imię i nazwisko]

====================================

Więcej informacji:

Czego chcą rolnicy? Mapa online protestów 

https://www.infor.pl/prawo/nowosci-prawne/6479405,czego-chca-rolnicy-mapa-online-protestow-20-lutego-100-blokad-strajk-wykaz-miejscowosci-jak-przejechac-aktualizacja.html

Piątkowska – Zboże z Ukrainy nadal dociera na rodzimy rynek

https://www.ppr.pl/wiadomosci/rolnicy-protestuja-w-slusznej-sprawie

Ukraiński portal: napływ ukraińskich towarów powoduje straty dla polskich rolników

https://www.wrp.pl/ukrainski-portal-naplyw-ukrainskich-towarow-powoduje-straty-dla-polskich-rolnikow/

Rolnicy protestują nie tylko w Polsce. Jak wygląda sytuacja w Europie? Wyjaśniamy

https://www.pap.pl/aktualnosci/rolnicy-protestuja-nie-tylko-w-polsce-jak-wyglada-sytuacja-w-europie-wyjasniamy

Janusz Wojciechowski zamienił PSL na PiS. Kim jest komisarz UE ds. rolnictwa?
https://wiadomosci.radiozet.pl/polska/polityka/janusz-wojciechowski-wiek…

Więcej informacji po angielsku:

Węgierscy i polscy rolnicy organizują protest na granicy z Ukrainą – Hungarian and Polish farmers stage protest on border with Ukraine

https://www.euronews.com/2024/02/09/hungarian-and-polish-farmers-stage-protest-on-border-with-ukraine

Węgierscy rolnicy protestują przeciwko nieograniczonym importom z Ukrainy – Hungarian farmers protest over unlimited Ukrainian imports

https://abouthungary.hu/news-in-brief/hungarian-farmers-protest-over-unlimited-ukrainian-imports

Polski rolnicy rozpoczynają 30-dniową blokadę Ukrainy, przejmują ukraińskie zboże do kontroli – Polish farmers begin 30-day blockade of Ukraine, seize Ukrainian grain for inspection 

https://rmx.news/article/polish-farmers-begin-30-day-blockade-of-ukraine-seize-ukrainian-grain-for-inspection/

Zielony Ład czy czerwony alarm? Wieś mówi dość! Tysiące rolników i hodowców protestuje w Polsce, na Węgrzech i w całej Europie przeciwko niebezpiecznym działaniom Komisji Europejskiej.

Tysiące rolników i hodowców protestuje właśnie teraz w Polsce, na Węgrzech i w całej Europie przeciwko niebezpiecznym działaniom Komisji Europejskiej!

Teraz mamy możliwość i szansę wesprzeć naszych rolników i hodowców, podpisując petycję do Komisji Europejskiej, w której domagamy się uczciwej konkurencji i braku dodatkowych obciążeń dla naszych rolników ze strony Unii Europejskiej!

Naszą petycję kierujemy również do Janusza Wojciechowskiego, unijnego komisarza ds. rolnictwa i reprezentanta Polski w UE, który ma dbać o sprawy polskich rolników.

My wszyscy, na czele z naszymi rolnikami i hodowcami stoimy w obliczu ogromnego kryzysu!

Ostatnia decyzja Komisji Europejskiej, która pozwala na bezcłowy import ukraiński do UE przynajmniej do czerwca 2025 roku, wywołała szerokie zaniepokojenie i protesty. 


Polityka Komisji prowadzi do nieuczciwej konkurencji dotyczącej produktów rolnych z Ukrainy, podważa stabilność ekonomiczną naszych rolników poprzez zalewanie naszych rynków tańszymi produktami, które nie są poddawane takim samym rygorystycznym standardom, jakich przestrzegają nasi lokalni rolnicy.

Na dodatek, polityka tzw. Zielonego Ładu Unii Europejskiej pod pretekstem transformacji gospodarek w kierunku neutralności klimatycznej, stwarza nowe zagrożenie dla rolnictwa.

  • Ograniczenia w używaniu nawozów,
  • wymogi przejścia na energię odnawialną
  • i promowanie mniej intensywnych metod uprawy mogą znacząco zwiększyć koszty produkcji, zagrażając istnieniu wielu gospodarstw.

Szczerze mówiąc, polityki zielone UE, mające na celu promowanie tzw. zrównoważonego rozwoju, są całkowicie sprzeczne z ekonomicznymi realiami, z jakimi mierzą się rolnicy i pogłębiają ich problemy!

Przyłącz się do protestu polskich rolników i hodowców podpisując naszą petycję skierowaną do Komisji Europejskiej. Razem możemy wpłynąć na zmianę!

Poprzez tę petycję adresowaną do Komisji Europejskiej mamy możliwość wesprzeć polskich rolników i hodowców.  Oni biją na alarm, zwracając uwagę, że wdrażane regulacje będą eskalować koszty działania, zagrażać przetrwaniu wielu gospodarstw i niszczyć tradycyjne rolnictwo.

Wspierajmy z zaangażowaniem naszych rolników i hodowców w ich proteście pamiętając o tym, że ich rola producentów żywności w naszym społeczeństwie jest niezastąpiona.

W Polsce, od 9 lutego, rolnicy rozpoczęli serię protestów, które objęły około 300 różnych lokalizacji w całym kraju, co wskazuje na ogromną skalę i determinację tego ruchu. Ich protesty będą trwały 30 dni.  Te masowe mobilizacje, z tysiącami traktorów blokujących drogi i miasta, takie jak demonstracja w Poznaniu, gdzie aż 1000 traktorów zablokowało kluczowe arterie komunikacyjne, są potężnym sygnałem dla polityków i decydentów.

Węgierscy rolnicy również rozpoczęli protesty na granicy z Ukrainą, wysyłając jasny komunikat do Komisji Europejskiej mówiący o tym, że również sprzeciwiają się ukraińskiemu dumpingowi i polityce Zielonego Ładu UE.

Jesteśmy przekonani, że UE teraz, bardziej niż kiedykolwiek, musi zwrócić uwagę na te połączone głosy protestu i musi dostosować swoją politykę środowiskową do potrzeb sektora rolnego!

Ogłaszamy czerwony alarm! Dołącz do ruchu wspierającego polskich rolników i hodowców i podpisz naszą petycję JUŻ TERAZ!

Znajdujemy się w kluczowym momencie, gdy musimy stanąć przeciwko szkodliwym działaniom Komisji Europejskiej, aby chronić rolników i hodowców w Polsce!

Sytuacja jest krytyczna.

Teraz jest czas, by podjąć działanie.

Nie możemy stracić tej okazji!

Bruksela już ustąpiła w niektórych obszarach obawiając się, że protesty rolników mogą negatywnie wpłynąć na nadchodzące wybory do Parlamentu Europejskiego.

Stań w obronie polskich rolników: Podpisz naszą petycję już teraz, aby domagać się uczciwego handlu i ochrony lokalnego rolnictwa!

Dziękuję, że jesteście Państwo z nami i pomagacie ratować polskich rolników i hodowców!

Sylwia Mleczko z całym zespołem CitizenGO

PS Po podpisaniu petycji, proszę, udostępnij ją swoim przyjaciołom, rodzinie i współpracownikom, aby szerzyć świadomość o problemach, z jakimi borykają się nasi rolnicy i hodowcy. Razem możemy im pomóc; razem możemy pomóc naszemu narodowi!

Więcej informacji:

Czego chcą rolnicy? Mapa online protestów

https://www.infor.pl/prawo/nowosci-prawne/6479405,czego-chca-rolnicy-mapa-online-protestow-20-lutego-100-blokad-strajk-wykaz-miejscowosci-jak-przejechac-aktualizacja.html

Piątkowska – Zboże z Ukrainy nadal dociera na rodzimy rynek

https://www.ppr.pl/wiadomosci/rolnicy-protestuja-w-slusznej-sprawie

Ukraiński portal: napływ ukraińskich towarów powoduje straty dla polskich rolników

Rolnicy protestują nie tylko w Polsce. Jak wygląda sytuacja w Europie? Wyjaśniamy

https://www.pap.pl/aktualnosci/rolnicy-protestuja-nie-tylko-w-polsce-jak-wyglada-sytuacja-w-europie-wyjasniamy

Janusz Wojciechowski zamienił PSL na PiS. Kim jest komisarz UE ds. rolnictwa?

https://wiadomosci.radiozet.pl/polska/polityka/janusz-wojciechowski-wiek-rodzina-komisja-ds-rolnictwa-kim-jest-posel-pis


Więcej informacji po angielsku:

Węgierscy i polscy rolnicy organizują protest na granicy z Ukrainą – Hungarian and Polish farmers stage protest on border with Ukraine

https://www.euronews.com/2024/02/09/hungarian-and-polish-farmers-stage-protest-on-border-with-ukraine

Same fakty. Węgiel, ekologia, CO2. Ufff !! Jesteśmy uratowani i to wszystko dzięki Unii Europejskiej.

Same fakty. Węgiel, ekologia, CO2. Ufff !! Jesteśmy uratowani i to wszystko dzięki Unii Europejskiej.

[z internetu]

Chińscy górnicy w cztery dni wydobywają więcej węgla niż Polska przez cały rok – 13 mln ton dziennie! 

Powtórzę 13 milionów ton dziennie. 13 milionów ton węgla każdego dnia. I to przecież nie po to żeby z niego robić zupę.

Przez 12 miesięcy Pekin wykopał ponad 4,6 mld ton “czarnego złota”. Dla porównania w 2023 roku polskie kopalnie zdołały wydobyć zaledwie około 49 mln ton węgla kamiennego. 

Chińczycy cały czas budują NOWE elektrownie węglowe i nie płacą za emisję CO2 do wspólnego powietrza.

Nikt nie płaci oprócz krajów Unii Europejskiej😀, taka ciekawostka jakby ktoś nie wiedział.

W Stanach Zjednoczonych natomiast NOWO powstająca fabryka baterii do samochodów elektrycznych będzie zasilana elektrownią węglową (podstawa przecież w dzisiejszych czasach to ekologia😄).

Podobno przy sprzyjających wiatrach dociera do nas do Polski piasek z Sahary, a pył wulkaniczny z wybuchu wulkanu na Islandii okrążył ziemię 2,5 razy zanim opadł ale zanieczyszczenia z Chin, Rosji, Indii, Ukrainy no na pewno do nas się nie dostaną, no na bank jesteśmy bezpieczni.

Ufff, od razu zrobiłem się zdrowszy a i planeta się nie spali.

Jesteśmy uratowani i to wszystko dzięki Unii Europejskiej.

Nowy “Traktat UE” ma być traktatem rozbiorowym państw, w tym Polski.

Autor: Redakcja , 14 lutego 2024 Nowy Traktat UE ma być traktatem rozbiorowym Polski !

To nie będzie referendum pomiędzy Europą a stepami Azji. To będzie referendum, które będzie Traktatem Rozbiorowym po którym Polska może już na mapę świata nie wrócić.

Ja nie mam cienia wątpliwości, że rząd Donalda Tuska ma jasne zadanie: doprowadzić do tego, by Polacy podpisali się pod Traktatem Rozbiorowym.

– twierdzi Jerzy Kwaśniewski, prezes Instytutu Ordo Iuris podczas rozmowy w PCh24TV

Władza Unii, w praktyce Niemców i ich sojuszników będzie oznaczać większą władzę i dominację niż ma aktualnie Berlin nad swoimi landami lub władza centralna USA nad poszczególnymi stanami.

“Polityka klimatyczna zgodnie z propozycjami traktatowymi ma się stać wyłączną kompetencją UE.

(…) Traktaty wprowadzają jako zasadę UE walkę ze zmianami klimatycznymi. To oczywiście jest zasada, która przyjmuje ideologiczną tezę za pewnik – o tym, że mamy do czynienia z antropogeniczną zmianą klimatu i można ją powstrzymać… ale jednocześnie jest to teza całkowicie sprzeczna z innym założeniem, które dotychczas obowiązywało – UE była po to, aby zapewnić wzrost. Teraz ważniejsze od wzrostu jest to, aby nie zmieniał się klimat…”

Manipulowanie emocjami Polaków

“W ciągu dwóch lat zostanie rozpisane referendum… i stopień rozchwiania Polski… bezprawie, którego teraz doświadczamy ma odebrać Polakom poczucie bezpieczeństwa. My jako naród mamy stanąć na krawędzi przepaści i oczekiwać zbawienia, zapewnienia bezpieczeństwo tylko od międzynarodowych struktur”.

Najbliższe dwa lata to czas chaosu, to czas ataku na wszystko co polskie…

Zacznijmy informować siebie nawzajem na spotkaniach rodzinnych, wśród przyjaciół, w pracy co się dzieje, co się święci – apeluje prezes Ordo Iuris.

To nie będzie referendum pomiędzy Europą a stepami Azji

To będzie referendum, które będzie Traktatem Rozbiorowym po którym Polska może już na mapę świata nie wrócić.

https://youtube.com/watch?v=D5EmKrNYWaE%3Fstart%3D713%26feature%3Doembed

Po co nam suwerenność? Raport Ordo Iuris na temat reformy traktatów unijnych

· Procedowane zmiany mogą doprowadzić do znacznego ograniczenia suwerenności Polski w kluczowych obszarach, takich jak polityka międzynarodowa, zdrowie, ochrona granic czy polityka walutowa.

· Skutkiem wdrożenia reformy może być m.in. przejęcie przez Unię dowodzenia nad siłami zbrojnymi Polski, zastąpienie polskich misji dyplomatycznych służbami unijnymi czy oddanie Brukseli kontroli nad przepływem imigrantów.

· Unia Europejska będzie mogła przejąć także nadzór nad kluczowymi gałęziami polskiego przemysłu oraz nabyć wyłączną kompetencję w zakresie zawierania porozumień dotyczących ochrony klimatu.

· Reforma może skutkować również narzuceniem państwom członkowskim akceptacji aborcji, surogacji, eutanazji czy permisywnej edukacji seksualnej.

· Raport został zaprezentowany podczas konferencji prasowej.

PRZECZYTAJ RAPORT – LINK

Orbán: Rosja nigdy nie zaakceptuje obecności na swoich granicach członka UE i NATO, takiego jak Ukraina.

Orbán: Serbię trzeba jak najszybciej przyjąć do Unii Europejskiej

13.02.2024 nczas/orban

Premier Węgier Viktor Orban. Foto: PAP
Premier Węgier Viktor Orban. Foto: PAP

– Jeśli nie zintegrujemy Serbii [z Unią Europejską] tak szybko, jak to możliwe, stracimy ją – uważa premier Węgier Viktor Orbán.

W rozmowie z byłym kanclerzem Austrii Wolfgangiem Schüsselem dla magazynu „European Voices” premier Węgier Viktor Orbán stwierdził, że zanim Unia Europejska zostanie poszerzona o Ukrainę, powinna najpierw zająć się Serbią.

Zdaniem szefa budapesztańskiego rządu jest to ostatni dzwonek, by sięgnąć po to bałkańskie państwo, bo apetyt na nie mają także inne duże podmioty międzynarodowe i strefy wpływów.

– Musimy dokończyć stare zadanie, zanim rozpoczniemy nowe rozszerzenie UE o Ukrainę. Jeśli nie zintegrujemy Serbii tak szybko, jak to możliwe, stracimy ją. Serbia ma inne możliwości. Właśnie zawarła umowę o wolnym handlu z Chinami stwierdził Orbán.

Z kolei w kontekście przyjęcia Ukrainy do UE Orbán stwierdził, że „czy podoba się to Ukraińcom, czy nie, Ukraina jest na mapie tam, gdzie jest” i powinna pełnić rolę bufora między UE a Federacją Rosyjską.

– Jeśli tak się nie stanie, Ukraina będzie nadal tracić terytorium. Rosja będzie niszczyć ją raz za razem. Rosja nigdy nie zaakceptuje obecności na swoich granicach członka UE i NATO, takiego jak Ukraina. Nigdy – stwierdził premier Węgier.

Jeśli zaś chodzi o ew. atak Rosji na inne państwa, to według Orbána „nie ma niebezpieczeństwa, że ​​Rosja zaatakuje państwo członkowskie NATO”.

Jednocześnie, zdaniem budapesztańskiego polityka, „my, Europejczycy, nie jesteśmy wystarczająco silni, aby Rosjanie traktowali nas poważnie”.

– To jest gra o władzę. To jest wojna – powiedział Orbán.

Limit pestycydu chloropiryfosu w mące z Ukrainy przekroczony sześciokrotnie. Inspekcja w Czechach skonfiskowała.

Limit pestycydu chloropiryfosu w mące z Ukrainy przekroczony sześciokrotnie.

Inspekcja w Czechach skonfiskowała mąkę z Ukrainy

18.01.2024 parlamentnilisty.cz/Sestinasobne-prekroceno-Inspekce-vyhmatla-mouku-z-Ukrajiny

Limit pozostałości pestycydu chloropiryfosu został przekroczony sześciokrotnie. Tak informuje komunikat Czeskiej Inspekcji Rolno-Spożywczej (SZPI), która „zajęła” importowaną z Ukrainy mąkę. Próbkę pobrano w listopadzie ubiegłego roku. Inspektorat na swojej stronie internetowej podaje, że była to ilość 24 tys. kg.

Rolnicy z krajów Grupy Wyszehradzkiej od dawna ostrzegają przed ukraińskimi produktami.

 Udział przekroczony sześciokrotnie. Inspekcja w Czechach skonfiskowała mąkę z Ukrainy

Import zboża i jego produktów z Ukrainy do Czech jest częstą kością niezgody między naszymi rolnikami a rządem lub jego urzędnikami.

„Nie ma powodu, aby Republika Czeska miała zakazywać importu tych produktów, tak jak zrobiła to Polska, Słowacja i inne kraje” – oświadczył wiosną ubiegłego roku dla czeskiej telewizji ówczesny minister rolnictwa Zdeněk Nekula (KDU-ČSL), odnosząc się do testów przeprowadzonych „nie stwierdziła żadnych wad” importowanego zboża i produktów z nim związanych.

„Import ukraińskiego zboża do UE w dalszym ciągu ma bardzo negatywny wpływ na czeskich rolników i może znacząco wpłynąć na mniejszych rolników” – serwer Zemědělec.cz skomentował sytuację jesienią.

Prawdopodobnie na tej samej zasadzie, w trosce o los lokalnych plantatorów zbóż, część krajów UE po złagodzeniu ogólnounijnego ograniczenia wprowadziła zakaz importu ukraińskiego zboża. Ale wśród nich nie było Czech.

Jednak import zbóż i produktów zbożowych oraz jego wpływ na sprzedaż lokalnych rolników to nie jedyny problem. Z punktu widzenia konsumentów zdecydowanie ważniejsza wydaje się jakość importowanego asortymentu.

Często jest to kwestionowane, głównie poprzez wskazanie wysokich wartości substancji zabronionych, które zawierają ukraińskie towary.

Sytuacji zapewne nie złagodzą nawet najnowsze ustalenia Państwowej Inspekcji Rolno-Spożywczej (SZPI), które opublikowała na swoim serwerze PotravinyNaPranýři.cz, a które dotyczyły importowanej ukraińskiej mąki.

Często jest to kwestionowane, głównie poprzez wskazanie wysokich wartości substancji zabronionych, które zawierają ukraińskie towary.

Sytuacji zapewne nie złagodzą nawet najnowsze ustalenia Państwowej Inspekcji Rolno-Spożywczej (SZPI), które opublikowała na swoim serwerze PotravinyNaPranýři.cz, a które dotyczyły importowanej ukraińskiej mąki.

Zwykła mąka pszenna jasna”

Tak brzmi pełny opis badanej próbki, która została pobrana jesienią 2023 roku od ukraińskiego importera zboża ALTIN JM GROUP i opublikowana w tym tygodniu.

A znalezisko? Alarmujące!

„Maksymalny limit pozostałości pestycydu chloropiryfosu w żywności został przekroczony prawie sześciokrotnie”.

A jaki to rodzaj substancji?

Jest to insektycyd fosforoorganiczny, który jest toksyczny i pozostaje w glebie, wodzie, drewnie itp. przez tygodnie.

Jego wpływ na człowieka z pewnością nie jest bez znaczenia, dlatego w przeszłości był zakazany. Zaburza pracę hormonów w organizmie człowieka, powoduje zaburzenia snu, zaburzenia pamięci, dezorientację, bóle głowy, a nawet zaburzenia mowy.

W przypadku ostrego zatrucia blokuje działanie kluczowego enzymu niezbędnego do prawidłowego funkcjonowania acetylocholiny – jednego z tzw. neuroprzekaźników w naszym układzie nerwowym.

Właśnie dlatego podobne substancje chemiczne z grupy fosforanów organicznych zostały przekształcone w broń chemiczną, na przykład substancje paraliżujące nerwy, znane jako sarin, soman, tabun lub VX.

Naukowcy odkryli, że u dzieci narażenie na chloropiryfos podczas rozwoju w łonie matki może być powiązane z ich intelektem, pamięcią i innymi zdolnościami psychologicznymi. W grupie dzieci bardziej narażonych na działanie chloropiryfosu badanie wykazało widoczne zmiany na powierzchni mózgu z nieprawidłowym powiększeniem niektórych obszarów i zmniejszeniem innych.

Dodajmy, że już w grudniu ubiegłego roku, jak podaje portal Izba Rolnicza, na spotkaniu organizacji zrzeszających rolników z Czech, Węgier, Polski i Słowacji uzgodniono, że konieczne jest rozwiązanie problemu importu produktów rolnych z Ukrainy, które pomimo pierwotnego zamierzenia Komisji Europejskiej, aby ułatwić Ukrainie eksport do tradycyjnych odbiorców, trafiają na rynek europejski.

Dlatego też wezwali swoje rządy krajowe do wspólnego działania i obrony interesów rolników i producentów żywności w Brukseli. Komunikat podpisali przedstawiciele Słowackiej Izby Rolniczo-Spożywczej, Polskiej Rady Krajowej Izb Rolniczych i węgierskiej Nemzeti Agrárgazdasági Kamara.

Cała Unia omija swoje sankcje na Rosję

Cała Unia omija swoje sankcje na Rosję

Łukasz Wilkowicz 15 stycznia 2024, dziennik/cala-unia-omija-swoje-sankcje-na-rosje

przyczepa tir
przyczepa tir / ShutterStock

Bezpośrednia sprzedaż mocno spadła, ale wyraźnie wzrósł eksport do Azji Centralnej i na Kaukaz.

Kraje Unii Europejskiej po rosyjskiej agresji na Ukrainę z jednej strony nakładają na Moskwę kolejne sankcje, ograniczając możliwości eksportu towarów na tamtejszy rynek, a z drugiej – firmy z państw UE te sankcje obchodzą, sprzedając swoje wyroby do państw sąsiadujących z Rosją, skąd prawdopodobnie trafiają one na zakazany rynek. Do takiego wniosku prowadzi analiza danych na temat obrotów handlowych z takimi państwami, jak Azerbejdżan, Kazachstan czy Kirgistan.

Kilka dni temu o sprawie przypomniał Robin Brooks, główny ekonomista Instytutu Finansów Międzynarodowych, globalnego stowarzyszenia branżowego z siedzibą w Waszyngtonie. Na tapetę wziął nasz kraj. “Polski eksport do Kirgistanu zwiększył się o 1900 proc. od czasu inwazji Rosji na Ukrainę. Nie ma możliwości, żeby te towary były przeznaczone do krajowego użytku w Kirgistanie. Oczywiście trafiają do Rosji, gdzie pomagają utrzymać w ruchu wojenną gospodarkę Putina. UE przymyka na to oko…” – napisał w serwisie X.

„Dezinformacja na skalę przemysłową” czyli priorytety elit z Davos

„Dezinformacja na skalę przemysłową” czyli priorytety elit z Davos

Autor: AlterCabrio , 17 stycznia 2024

„Głównym zmartwieniem na najbliższe dwa lata nie są konflikty ani klimat, lecz dezinformacja” – oznajmiła von der Leyen(…) „Chociaż rządy dysponują wieloma środkami nacisku pozwalającymi stawić czoła wielkim wyzwaniom naszych czasów, ale to przedsiębiorstwa [sic] dysponują innowacjami, technologią i talentami, aby dostarczać rozwiązania, których potrzebujemy, aby walczyć z zagrożeniami, takimi jak zmiany klimatu czy dezinformacja na skalę przemysłową”

−∗−

Tłumaczenie: AlterCabrio – ekspedyt.org

−∗−

Wideo: Przewodnicząca UE wzywa do globalistycznej kontroli nad wszystkimi informacjami

Mówi elicie Davos, że ich najwyższym priorytetem powinna być „dezinformacja na skalę przemysłową”

We wtorek przewodnicząca Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen zwróciła się do elit na Światowym Forum Ekonomicznym w Davos, wzywając do nadrzędnej globalistycznej kontroli nad przepływem wszystkich informacji w epoce cyfrowej.

„Głównym zmartwieniem na najbliższe dwa lata nie są konflikty ani klimat, lecz dezinformacja” – oznajmiła von der Leyen, dodając: „Granica między byciem «online» a «offline» staje się coraz cieńsza, a jest to jeszcze ważniejsze w erze generatywnej sztucznej inteligencji”.

Zwracając się do elity per „Ekscelencje” i we wstępie osobiście zwracając się per „drogi” do Klausa Schwaba, von der Leyen wezwała ponadto do opracowania „nowych globalnych ram dotyczących zagrożeń związanych ze sztuczną inteligencją” i obietnicy „przyspieszenia globalnej współpracy”, aby zapobiegać rozpowszechnianiu „dezinformacji” (informacji, o których nie chcą, abyś wiedział).

Kontynuowała: „Wiele rozwiązań leży nie tylko we współpracy krajów, ale, co najważniejsze, we współpracy przedsiębiorstw i rządów, przedsiębiorstw i demokracji”, dodając, że ​​„Chociaż rządy dysponują wieloma środkami nacisku pozwalającymi stawić czoła wielkim wyzwaniom naszych czasów, ale to przedsiębiorstwa [sic] dysponują innowacjami, technologią i talentami, aby dostarczać rozwiązania, których potrzebujemy, aby walczyć z zagrożeniami, takimi jak zmiany klimatu czy dezinformacja na skalę przemysłową”.

Ponadto von der Leyen stwierdziła, że ​​rok 2024 to „największy rok wyborczy w historii” i wyraziła obawę, że „wolność wiąże się z ryzykiem”.

„Zawsze znajdą się tacy, którzy będą próbowali wykorzystać naszą otwartość, zarówno od wewnątrz, jak i od zewnątrz. Zawsze będą próby wytrącenia nas z właściwej ścieżki. Na przykład dezinformacją” – dodała.

Zachwalała także unijną ustawę o usługach cyfrowych [EU Digital Services Act], która pod pozorem zapobiegania „mowie nienawiści” ustanawia kontrolę nad wszystkimi informacjami na platformach mediów społecznościowych.

„W naszej ustawie o usługach cyfrowych zdefiniowaliśmy odpowiedzialność dużych platform internetowych za treści, które promują i propagują” – przechwalała się von der Leyen.

Na koniec wnioskowała, że „nie ma wątpliwości, że stoimy przed największym w epoce powojennej ryzykiem dla porządku światowego. Jednak moim zdaniem nie ma także wątpliwości, że możemy iść naprzód z optymizmem i determinacją”.

Nie ma wątpliwości, że celem numer jeden tych niewybranych technokratów jest Elon Musk i X [TT], biorąc pod uwagę, że mają już w kieszeni wszystkie inne główne platformy.

https://modernity.news/2024/01/16/video-globalist-wef-speaker-complains-elon-musks-x-is-toxic-and-scary/embed/#?secret=0cZsCDiQQE

Podczas zeszłorocznej konferencji WEF Věra Jourová, posiadająca niesamowicie orwellowski tytuł wiceprzewodniczącej Komisji Europejskiej ds. Wartości i Przejrzystości, skomentowała, że ​​„absolutyzm wolności słowa” Muska nie współgra z nowymi przepisami UE dotyczącymi Internetu.

„Nasz przekaz był jasny: mamy zasady, których należy przestrzegać, w przeciwnym razie zostaną nałożone sankcje” – oświadczyła Jourová, dodając: „Czas Dzikiego Zachodu się skończył” i miała jeszcze czelność oznajmić, że my także <jesteśmy obrońcami> wolności słowa.

W tym roku w Davos Jourová spotykała się między innymi z szefami Meta i YouTube, aby upewnić się, że „przestrzegają zasad”:

_____________

https://x.com/VeraJourova/status/1747299518628913648?s=20

Video: EU President Calls For Globalist Control Over All Information, Steve Watson, 17th January 2024

ETS 2 to kolejny gwóźdź do trumny w ogrzewaniu domów. Jednak ta trumna zbudowana jest z wielu gwoździ i desek.

ETS 2: będzie opłata emisyjna od węgla, gazu i oleju opałowego

14 stycznia 2024 czysteogrzewanie

Właściciele budynków zapłacą za emisję CO2 ze spalania paliw kopalnych, podobnie jak (od lat już) płaci energetyka przemysłowa. Od 2027 roku podrożeją węgiel, gaz i olej opałowy – a rok wcześniej wystartuje fundusz wsparcia (hojniejszy niż program Czyste Powietrze) pomagający w termomodernizacji tym gospodarstwom domowym, których na to nie stać.

ETS 2 najmocniej podniesie cenę węgla – o ok. 30% względem dzisiejszej ceny ~1500zł/t. Zarazem nie dotknie w ogóle drewna i pomp ciepła – ale drewno podrożeje pośrednio, przez zwiększony popyt, zaś energetyka wymaga inwestycji, więc nic nie wskazuje, żeby prąd miał wrócić do cen sprzed kilku lat.

Jedyne, co daje teraz pewność stabilnych kosztów ogrzewania na lata – to własne źródło taniej biomasy (np. kawałek lasu). Ale i tu miejscami na przeszkodzie może stanąć uchwała antysmogowa z zakazem palenia drewnem. Ograniczenia w tym względzie wprowadzono w czterech województwach (szczegóły poniżej).

To już (prawie) pewne

Polski samotny sprzeciw nic nie dał. ETS 2 to już obowiązujące prawo. Za 2 lata wystartuje fundusz wsparcia w termomodernizacji a za 3 lata o tej porze zapłacimy więcej kupując węgiel, gaz lub olej opałowy.

Cel jest szczytny: by nasze domy były zdrowe i tanie w utrzymaniu – zużywały możliwie mało energii, w tym większość ze źródeł odnawialnych. Problem jednak w początkowych kosztach dostosowania się do tego standardu, które przekraczają możliwości wielu Polaków. I choć tym razem w pakiecie przewidziano wsparcie – istnieje obawa, że dotacje pójdą nie tam, gdzie są najbardziej potrzebne, podczas gdy rodziny dotknięte ubóstwem energetycznym mogą utknąć w spirali rosnących cen paliw kopalnych.

Jak na razie o ETS 2 mówi się u nas równie niewiele jak swego czasu o uchwałach antysmogowych. I pewnie analogicznie do tego tematu, wielkie zaskoczenie nastąpi 2. stycznia 2027 gdy pierwsi klienci zobaczą nowe ceny węgla na składach opału.

Wysokość opłaty ETS 2

Opłata emisyjna ETS 2 dotyczy tony wyemitowanego kopalnego CO2 i początkowo ma wynosić max. 45 euro. Ilość CO2 wytworzonego ze spalenia jednostki paliwa jest różna dla każdego z paliw kopalnych. Przeliczając opłatę na jednostki paliwa, przy kursie euro 4,5zł otrzymujemy około:

  • +500zł za tonę węgla kamiennego
  • +4gr/kWh gazu ziemnego lub płynnego
  • +5gr/l oleju opałowego

ETS 2 to nie jest opłata w stałej kwocie – to system handlu emisjami. Jedynie w pierwszych latach (podobno do 2030) ma istnieć hamulec bezpieczeństwa na poziomie 45 euro. Później cena emisji będzie wzrastać.

Na ponoszony koszt opłaty emisyjnej wpływ będzie miała nie tylko sama kwota opłaty, ale także realna sprawność urządzenia spalającego paliwo kopalne. Potencjalnie najgorszą sprawność mają kotły węglowe:

  • stare kopcące rupiecie (które teoretycznie powinny wymrzeć do 2027 roku, ale praktyka pokazuje, że niekoniecznie zdążą)
  • albo i kotły Ecodesign, ale kopcące, bo obsługiwane totalnie niepoprawnie
  • przewymiarowane
  • bez bufora ciepła.

Posiadacze takich kotłów zapłacą najwięcej, bo znaczna część opału się u nich marnuje – a więc muszą go kupić więcej niż potrzeba.

Wsparcie będzie, ale dla kogo i ile?

W pakiecie z opłatą ETS 2 przewidziano wsparcie na termomodernizację i ograniczenie zużycia paliw kopalnych dla gospodarstw domowych dotkniętych ubóstwem energetycznym. Jest pewne, że to wsparcie będzie, bo zapisano je w unijnym prawie wprowadzającym ETS 2, ale:

  • nie wiadomo, kto i na jakich zasadach będzie do niego uprawniony – a po naszym programie Czyste Powietrze wiemy, że kryteria i procedury można tak skonstruować, by pięknie wyglądały, ale by niewielu się kwalifikowało i było w stanie je przejść;
  • znana jest ogólna kwota, jaka przypadnie Polsce w pierwszych pięciu latach działania ETS 2: jakoby ok. 70 miliardów złotych – to więcej niż budżet programu Czyste Powietrze (108 mld zł na 10 lat)

Nie jest źle, ale nie jest też dobrze. Można powiedzieć, że jest średnio: będzie niemałe wsparcie, ale nie wiadomo, czy tym razem wreszcie trafi do tych, którzy go najbardziej potrzebują.

Jak się przygotować na ETS 2

ETS 2 nie wymaga kolejnej wymiany źródła ciepła ani całkowitego odejścia od spalania węgla czy gazu. Jest kilka sposobów znacznego obniżenia zużycia paliw kopalnych poprzez stosunkowo niewielkie inwestycje, przykładowo:

  • Dogrzewanie klimatyzacją. Daje najlepszy stosunek koszt/efekt, bowiem klimatyzatory są bardzo tanie (od 2-3 tys. zł) a ich efektywność w dodatnich temperaturach jest wyższa niż pomp ciepła powietrze/woda – jako że grzeją powietrze do 20-kilku stopni a nie wodę w instalacji grzewczej, która zawsze jest cieplejsza (min. 30 stopni w podłogówce).
  • Mała pompa ciepła jako dodatek do kotła. Jest na rynku sporo tanich chińskich pomp ciepła, które na mrozie radzą sobie raczej marnie, ale mogą się świetnie spisać jako dodatkowe źródło ciepła obniżające zużycie węgla lub gazu w temperaturach dodatnich.
  • Kolektory słoneczne lub pompa ciepła do podgrzewania ciepłej wody latem. Inwestycja w granicach ~5000zł pokrywa ok. 50% rocznego zapotrzebowania na ciepłą wodę.
  • Termomodernizacja (choćby częściowa). Czymkolwiek ogrzewasz – zawsze warto inwestować w zmniejszanie zużycia energii. Choćby w tempie np. wymiany paru okien rocznie.

Kolizja z uchwałami antysmogowymi

Nietrudno zauważyć, że ETS 2 idzie w poprzek krajowych uchwał antysmogowych: nakłada opłatę emisyjną na gaz – od kilku lat lansowany w Polsce jako “paliwo idealne bo nie dymi!” – a preferuje drewno i inne rodzaje biomasy – u nas okładane kijami ograniczeń i zakazów w imię walki ze smogiem.

Istniejące (obowiązujące i przyszłe) zakazy palenia drewnem w Polsce:

  • Kraków – całkowity zakaz
  • Sopot – dozwolone tylko kominki Ecodesign
  • wszystkie miasta w woj. pomorskim – zakaz kotłów na biomasę w zasięgu sieci gazowej, dozwolone kominki Ecodesign
  • strefy ochrony uzdrowiskowej A i B dolnośląskich uzdrowisk – zakaz kotłów na biomasę zawsze, również w przypadku braku sieci gazowej/ciepłowniczej, możliwe używanie kominków Ecodesign
  • Wrocław i strefy ochrony uzdrowiskowej C dolnośląskich uzdrowisk – zakaz kotłów na biomasę w zasięgu sieci gazowej/ciepłowniczej, możliwe używanie kominków Ecodesign
  • całe woj. świętokrzyskie – całkowity zakaz kotłów na biomasę i kominków w zasięgu sieci gazowej lub ciepłowniczej, ale zainstalowane przed 2026 r. kotły i kominki Ecodesign mogą pracować do końca swoich dni.
  • całe woj. lubelskie – zakaz montażu kotłów na drewno / pellet w nowych budynkach.

Przepisy zakazujące drewna są efektem mizernej wiedzy dziedzinowej urzędników, lobbingu podszytych gazem “ekologów”, ale przede wszystkim fatalnej, koszmarnej i nagannej kultury palenia drewnem w Polsce. Wystarczy wziąć laika na spacer po dowolnej polskiej miejscowości zimą po godzinie 16-tej, by wrócił z niego jako zwolennik całkowitego zakazu palenia czymkolwiek, z drewnem włącznie.

W Europie palenie drewnem wygląda zupełnie inaczej – zostało ucywilizowane 20-30 lat wcześniej niż u nas. Dlatego UE z zasady nie ma nic przeciw drewnu, pelletowi i innym rodzajom biomasy, zwłaszcza że są to źródła energii odnawialnej pomagające w odchodzeniu od paliw kopalnych.

Uchwały antysmogowe to nie wyrok. Każdą z nich może zmienić odpowiednio duża i zdeterminowana grupa mieszkańców miasta/województwa. Problem w tym, że ludzie najczęściej nic o uchwałach nie wiedzą dopóki nie minie jakiś termin wymiany – albo też nie ma liderów ni organizacji, które by umiejętnie pociągnęły działania na rzecz zmian. Co ciekawe: tacy liderzy i organizacje bez trudu się znalazły przy temacie stref czystego transportu – bo ten temat grzeje znacznie szersze masy do znacznie wyższych temperatur…

Szlak został przetarty w Małopolsce: wiemy już, że obywatelska inicjatywa uchwałodawcza to nie jest właściwa droga zmiany uchwały, bowiem z interpretacji prawa wynika, jakoby tylko zarząd województwa mógł wyjść z projektem zmiany uchwały. A zarząd można zmotywować np. poprzez wystosowanie petycji. Kilka tysięcy podpisów pod petycją sprawi, że zarząd województwa nie będzie mógł jej łatwo zignorować.

Najłatwiejszym sposobem wpływania na kształt uchwał antysmogowych pozostają konsultacje społeczne przy okazji wprowadzania lub zmiany uchwał. To w taki sposób parę lat temu branża kominkowo-zduńska oraz Polskie Forum Klimatyczne zablokowały pomysł całkowitego zakazu palenia drewnem w całym woj. mazowieckim.

Po co to wszystko?

Unijne działania ku ograniczeniu zużycia paliw kopalnych najczęściej wyjaśnia się u nas klimatem, bo tak najłatwiej wyśmiać ich sens. Tymczasem to jest tylko jeden z aspektów sprawy.

Rzadko mówi się o tym, że kraje Europy (Polski nie wyłączając) są ogromnie uzależnione od importu paliw kopalnych i płacą za ten import astronomiczne kwoty. Importować muszą, bo własnego gazu i ropy (już / prawie) nie mają. U nas podobnie rzecz ma się z węglem do ogrzewania domów: większość musimy importować i ten stan rzeczy od lat nie zmienia się na lepsze, mało tego: zmienia się na gorsze.

Unia Europejska importuje ponad 90% ropy i ponad 80% gazu ziemnego. Źródło: Eurostat

Poniższy wykres podaje kwoty, jakie Unia płaci za importowane surowce:

  • w normalnych latach 2019 i 2021 było to ok. 300 miliardów euro / rok
  • w wojennym kryzysie 2022 roku było to ok. 700 miliardów euro / rok
  • w 2023 roku surowce potaniały i teraz Unia płaci tylko ok. 400 mld euro / rok.

Dla porównania: całość wydatków w budżecie Polski na 2024 rok to ~200 miliardów euro a cały unijny fundusz odbudowy po pandemii (u nas znany jako KPO) to ~800 mld euro.

Wartość importu surowców energetycznych do UE – średnie miesięczne. Źródło: Eurostat

Co złego jest w imporcie?

  • budujemy cudze gospodarki kosztem własnej – ogromne środki wysyłamy na zewnątrz; jest to niekorzystne nawet gdy pieniądze płyną do krajów “względnie przyjaznych”.
  • ryzyko zmiany ceny, zakłócenia lub przerwania dostaw – mieliśmy przykład w 2022 roku, gdy nagle trzeba było znaleźć alternatywne źródła gazu i ropy, co wiązało się z ogromnymi kosztami i widmem niedogrzanych domów w zimie. Poza tym widzimy w tych ciekawych czasach, że kanały sueskie się czasem blokują, statki są napadane przez piratów a gazociągi na dnie morza nagle robią “bum!”.

Z powyższych powodów różne kraje Unii Europejskiej od kilkunastu lat podejmowały kroki w kierunku ograniczenia zużycia paliw kopalnych do ogrzewania domów. Przodowały w tym te z nich, którym zaciskała się na szyi pętla wyczerpujących się własnych złóż:

  • Dania – zupełne odejście od gazu do 2030
  • Holandia – to samo, tyle że do 2050
  • Niemcy, Francja – zakaz instalowania ogrzewania gazowego / olejowego od ok. 2020 roku.

Długo jednak nie było spójnych działań w skali całej Unii. Wszystko zmienił rok 2022. Zależność od importu kopalin zabolała Europę jak nigdy – więc i działania na rzecz rezygnacji z paliw kopalnych nabrały niebywałego przyspieszenia. Jednym z efektów jest właśnie ETS 2.

Również w śpiącej na węglu Polsce importujemy większość węgla zdatnego do domowych kotłowni – to też powinno być jasne po 2022.

Rodzime górnictwo:

  • wydobywa coraz mniej i coraz drożej,
  • a to, co wydobywa, jest coraz mniej zdatne do spalania w domowych kotłach – z przyczyn czysto naturalnych: coraz większe głębokości.

Wszystko to razem powoduje, że w ogrzewaniu domów coraz bardziej wisimy na imporcie. Dlaczego tak jest, że nie jesteśmy w stanie pokryć zapotrzebowania na węgiel do domowych kotłów z własnego wydobycia – nie mam pojęcia. Natomiast taki jest fakt, na który my, szarzy konsumenci, nie mamy wpływu.

Źródło: wysokienapiecie.pl

ETS 2 to kolejny gwóźdź do trumny węgla w ogrzewaniu polskich domów. Jednak ta trumna zbudowana jest z wielu gwoździ i desek.